Professional Documents
Culture Documents
Etyka Zawodu Psychologa - A.Krauze
Etyka Zawodu Psychologa - A.Krauze
zawodu psychologa
Jerzy Brzeziński Chyrowicz ojciech Poznaniak
ita Toeplitz-Winiewska
Zawodu Psychologa
Jerzy Brzeziński i Barbara Chyrowicz
Wojciech Poznaniak Małgorzata Toeplitz-
Winiewska
W Y D A W N I C T W O N A U K O W E P W N
W A R S Z A W A 2 0 0 9
Projekt graficzny okładki i stron tytułowych Karolina Lijklema
Ilustracja na okładce
School scenę, from Neumagen, Roman relief panel, 2d century AD (stone),/Rheinsche: Landsmuseum, Trier, Germany,
Bildarchiy Steffens/The Bridgeman Art Library
Redaktor inicjujący Joanna Marek-Banach
Redaktor
Małgorzata Szkudlarska
Recenzenci
Prof. dr hab. Jacek Hołówka Prof. dr hab. Zofia Ratajczak
Copyright © by Wydawnictwo Naukowe PWN SA Warszawa 2008
ISBN 978-83-01-15553-7
Wydawnictwo Naukowe PWN SA 00-251 Warszawa, ul. Miodowa 10 tel. 022 69 54 321; faks 022 69 54 031 e mail:
pwn@pwn.com.pl; www.pwn.pl
Wydawnictwo Naukowe PWN SA
Wydanie I - 1 dodruk
Arkuszy drukarskich 20,5
Skład i łamanie: Monika Lefler, Warszawa
Druk ukończono w listopadzie 2008 r.
Druk i oprawa: ZPW „POZKAL"
88-100 Inowrocław, ul. Cegielna 10/12
Spis treści
Wprowadzenie ...................................................... 11
Część 1 ETYKA OGÓLNA - ETYKA ZAWODOWA
1. Etyka jako filozoficzny namysł nad moralnością
{Barbara Chyrowicz) .............................................. 17
1.1. Sposoby badania fenomenu moralności.............................. 18
1.2. Specyfika filozoficznej refleksji nad moralnością ....................... 20
1.3. Specyfika nauczania etyki ........................................ 24
1.4. Źródło moralnej powinności działania............................... 25
1.5. Podsumowanie................................................. 31
2. Etyka stosowana: teoria w praktyce {Barbara Chyrowicz) .......... 32
2.1. Moralny partykularyzm.......................................... 33
2.2. Etyki stosowane a moralne problemy współczesności ................... 35
2.3. Metodologiczne problemy etyk stosowanych.......................... 39
2.3.1. Etyka stosowana uprawiana „z góry"........................... 40
2.3.2. Etyka stosowana uprawiana „z dołu"........................... 43
2.4. Normy ogólne a normy szczegółowe................................ 44
2.5. Podsumowanie................................................. 46
3. Etyka psychologiczna: jeszcze jedna etyka? {Barbara Chyrowicz) . . . 47
3.1. Psychologia a etyka ............................................. 48
3.2. Zdrowie psychiczne a zdrowie moralne.............................. 50
3.2.1. Poczucie własnej wartości i szacunek dla samego siebie............. 54
3.2.2. Integracja i prawość........................................ 56
3.2.3. Autonomia osoby i autonomia moralna......................... 57
3.2.4. Samorealizacja i autentyczność ............................... 58
3.2.5. Społeczne interakcje i odpowiedzialność........................ 58
3.2.6. Realizm poznania i prawdomówność........................... 59
3.3. Etyka dla psychologów .......................................... 60
3.4. Podsumowanie................................................. 64
5 SPIS TREŚCI
4. „Etyczna wrażliwość" psychologii i psychologów
(Barbara Chyrowicz).............................................. 66
4.1. Człowiek jako „przedmiot badawczy": „moralna anatomia" podmiotu...... 68
4.1.1. Moralne działanie ......................................... 68
4.1.2. Moralny charakter......................................... 71
4.1.3. Wartości moralne.......................................... 72
4.1.4. Rozumowanie moralne .......... 1.......................... 73
4.1.5. Moralne emocje........................................... 75
4.1.6. Tożsamość moralna........................................ 75
4.1.7. Sumienie................................................ 76
4.2. Wolność czy determinizm? Moralna autonomia podmiotu................ 77
4.3. Podsumowanie................................................. 81
5. Podstawowe zasady, które powinny być respektowane
przez psychologa (Małgorzata Toeplitz-Winiewska).................. 82
5.1. Cechy zawodu zaufania publicznego ................................ 83
5.2. Podstawowe zasady etyczne w zawodzie psychologa .................... 86
5.2.1. Zasada działania na rzecz dobra klienta i nieszkodzenie mu.......... 86
5.2.2. Odpowiedzialność zawodowa................................ 87
5.2.3. Integralność i uczciwość zawodowa............................ 88
5.2.4. Zasada sprawiedliwości..................................... 89
5.2.5. Zasada respektowania praw człowieka i poszanowanie jego godności. . . 90
5.2.5.1. Autonomia, podmiotowość klienta...................... 91
5.2.5.2. Poszanowanie godności............................... 93
5.2.5.3. Prawo do prywatności, intymności ...................... 93
5.2.5.4. Tajemnica zawodowa psychologa ....................... 94
5.3. Podsumowanie................................................. 97
Część 2 PSYCHOLOG JAKO BADACZ I NAUCZYCIEL AKADEMICKI
6. Etyczne aspekty ingerowania w psychikę i mózg pacjenta
(z punktu widzenia bioetyki) (Barbara Chyrowicz) ................. 101
6.1. Moralny wymiar diagnozy psychiatrycznej............................ 104
6.1.1. Kłopoty z „normalnością"................................... 104
6.1.2. Nadużywanie diagnozy do celów pozaterapeutycznych............. 106
6.1.3. Problemy przymusowej terapii................................ 107
6.2. Ingerencje psychofarmakologiczne a autonomia pacjenta................. 107
6.3. Etyczne aspekty ingerencji w mózg pacjenta........................... 110
6.4. Lepiej czy inaczej: problem doskonalenia ludzkiej psychiki ............... 112
6.5. Podsumowanie................................................. 114
7. Psycholog wobec osób uczestniczących w badaniach psychologicznych - miedzy
poprawnością metodologiczną
a poprawnością etyczną (Jerzy Brzeziński)......................... 115
7.1. Dwa poziomy ingerencji badacza w psychikę osoby uczestniczącej w badaniu
psychologicznym............................................... 115
7.2. Czy osoba badana powinna być w pełni świadoma swego udziału w badaniu naukowym - problem świadomej
zgody.............................. 118
SPIS TREŚĆ 7
7.3. Poufność, prywatność i anonimowość w badaniach naukowych
prowadzonych przez psychologów.................................. 123
7.4. Naruszanie autonomii jednostki w trakcie badania naukowego i narażanie jej
na przeżywanie dyskomfortu, wstydu, lęku, bólu itp..................... 127
7.5. Okłamywanie osób badanych - za i przeciw, a raczej przeciw ............. 131
7.6. Etyczne ograniczenia swobody badacza - na przykładzie eksperymentów
Ascha, Milgrama i Zimbardo...................................... 136
7.6.1. Eksperyment Solomona Ascha................................ 138
7.6.2. Eksperyment Stanleya Milgrama.............................. 140
7.6.3. Eksperyment Philipa G. Zimbardo............................. 142
7.6.4. Eksperymenty Ascha, Milgrama i Zimbardo w świetle akceptowanych
przez społeczność psychologów standardów etycznych ............. 143
7.7. Podsumowanie................................................. 145
8. Psycholog (jako badacz) wobec członków społeczności naukowej
{Jerzy Brzeziński)................................................. 147
8.1. Powinności psychologa jako członka społeczności naukowej .............. 147
8.2. Naruszanie własności intelektualnej - problem plagiatu.................. 149
8.3. Zmyślanie i fałszowanie wyników - stronnicze wyniki służące pseudouprawomocnianiu hipotez badawczych.........................
153
8.4. Nierzetelna krytyka naukowa ..................................... 157
8.5. Podsumowanie................................................. 160
9. Jak uczyć etyki zawodowej na studiach psychologicznych?
(Małgorzata Toeplitz-Winiewska).................................... 162
9.1. Miejsce etycznych problemów w programach zajęć podstawowych......... 165
9.2. Nauczanie umiejętności psychologicznych............................ 168
9.2.1. Zajęcia warsztatowe ....................................... 170
9.2.2. Zajęcia treningowe ........................................ 172
9.3. Modelowanie postaw............................................ 174
9.3.1. Etyczny stosunek do studentów............................... 175
9.4. Podsumowanie................................................. 177
Część 3 PSYCHOLOG JAKO DIAGNOSTA
10. Podstawowe zasady etycznego prowadzenia diagnozy
(Małgorzata Toeplitz-Winiewska) ................................. 181
10.1. Cechy relacji psycholog-klient................................... 183
10.2. Etapy procesu diagnostycznego.................................. 186
10.2.1. Kontrakt diagnostyczny ................................. 186
10.2.2. Przebieg badania diagnostycznego.......................... 190
10.2.3. Zakończenie procesu diagnostycznego ...................... 191
10.3. Badania diagnostyczne dzieci i młodzieży .......................... 194
10.4. Podsumowanie .............................................. 196
11. Dokumentacja psychologiczna (Małgorzata Toeplitz-Winiewska). . . . 197
11.1. Psychologiczna dokumentacja diagnostyczna........................ 201
11.2. Psychologiczna dokumentacja terapeutyczna........................ 203
6
SPIS TREŚCI
11.3. Problemy organizacyjne........................................ 204
11.4. Podsumowanie .............................................. 205
12. Stosowanie testów psychologicznych w badaniach diagnostycznych
(Jerzy Brzeziński)................................................ 206
12.1. Źródła możliwych nadużyć popełnianych przez osoby tworzące
i stosujące testy psychologiczne.................................. 206
12.2. Obowiązki osób tworzących i stosujących testy psychologiczne
oraz interpretujących wyniki testów psychologicznych ................ 211
12.2.1. Kontekst teorii psychologicznej............................ 215
12.2.2. Kontekst teorii psychometrycznej i teorii statystycznej .......... 216
12.3. Obowiązki instytucji/osób rozpowszechniających testy psychologiczne . . . . 221
12.4. Podsumowanie .............................................. 223
13. Formułowanie orzeczeń i opinii psychologicznych
(Małgorzata Toeplitz-Winiewska).................................. 226
13.1. Zasady przygotowania opinii psychologicznej....................... 228
13.2. Wpływ opinii wydawanych przez psychologów...................... 231
13.3. Podsumowanie .............................................. 232
Część 4 PSYCHOLOG JAKO SPECJALISTA UDZIELAJĄCY POMOCY PSYCHOLOGICZNEJ
14. Udzielanie pomocy psychologicznej
(Małgorzata Toeplitz-Winiewska).................................. 235
14.1. Pomoc psychologiczna jako działanie prospołeczne................... 236
14.2. Rodzaje pomocy psychologicznej................................. 237
14.3. Zaufanie interpersonalne jako podstawa pomocy psychologicznej........ 239
14.4. Podstawowe zasady etyczne w psychoterapii........................ 241
14.4.1. Niebezpieczeństwa związane ze specyficzną rolą psychoterapeuty . . 242
14.4.2. Zawieranie kontraktu psychoterapeutycznego ................ 244
14.4.3. Poufność w przebiegu psychoterapii........................ 248
14.4.3.1. Poufność a wymiar sprawiedliwości................. 249
14.4.3.2. Warunki naruszenia tajemnicy zawodowej............ 250
14.4.4. Konflikt ról a psychoterapia.............................. 251
14.4.5. Zakończenie procesu terapeutycznego ...................... 253
14.5. Psychoterapia klientów ze specyficznymi problemami................. 254
14.6. Kontrola merytoryczna i dbałość o kondycję psychiczną............... 256
14.7. Udzielanie pomocy psychologicznej na odległość .................... 258
14.8. Podsumowanie .............................................. 263
15. Etyka opieki wobec osób ciężko chorych i umierających
(Wojciech Poznaniak)................................................ 264
15.1. Zdrowie i życie człowieka jako wartości nadrzędne................... 264
15.2. Zdrowie i życie dzięki transplantacji - dylematy etyczne............... 267
15.3. Etyczne aspekty bólu i cierpienia................................. 269
15.4. Etyczne zasady opieki hospicyjnej................................ 270
15.5. Podsumowanie .............................................. 272
SPIS TREŚCI 7
Część 5 PSYCHOLOG JAKO EKSPERT
16. Psycholog w środkach masowego przekazu (Wojciech Poznaniak). . . 275
16.1. Zasady etyczne obowiązujące w mediach........................... 276
16.2. Psycholog w mediach a relatywizm etyczny......................... 277
16.3. Podsumowanie .............................................. 280
17. Etyka biznesu (Wojciech Poznaniak).............................. 282
17.1. Relacje między biznesem a etyką................................. 282
17.2. Etyka reklamowania dóbr konsumpcyjnych i usług................... 287
17.3. Mobbing jako skrajna forma nieetycznego postępowania w pracy........ 291
17.4. Etyczne aspekty zarządzania firmą................................ 293
17.5. Podsumowanie .............................................. 296
18. Obowiązki i dylematy etyczne psychologa sądowego
(Wojciech Poznaniak) ............................................ 298
18.1. Powinności etyczno-zawodowe psychologa sądowego
w sprawach karnych .......................................... 298
18.2. Dylematy etyczne psychologa sądowego dotyczące problemów cywilnych
i rodzinno-opiekuńczych....................................... 302
18.3. Obowiązki etyczne psychologa sądowego wynikające z Konwencji
o Prawach Dziecka ........................................... 303
18.4. Etyczne uwikłania psychologa penitencjarnego...................... 305
18.5. Etyka mediacji sądowej........................................ 307
18.6. Dziesięć zasad etycznych psychologii sądowej....................... 309
18.7. Podsumowanie .............................................. 310
Bibliografia ......................................................... 311
Indeks nazwisk ...................................................... 323
Indeks rzeczowy...................................................... 327
Wprowadzenie
Czym zajmują się psychologowie? Naszym zdaniem działalność zawodowa psychologów jest prowadzona w
obrębie czterech, zachodzących na siebie obszarów. Po pierwsze - co jest konsekwencją uznania faktu, iż
psychologia jest nauką (a dokładniej: nauką empiryczną) - prowadzą badania naukowe. Ich celem jest
znajdowanie empirycznych świadectw na rzecz wymyślanych przez nich teorii naukowych, które opisują i
wyjaśniają osobliwości ludzkiego zachowania. Z kolei owe empirycznie wysoce uprawdopodobnione teorie
psychologiczne tworzą wiedzę (naukową) psychologiczną, która jest wykorzystywana do rozwiązywania
problemów praktyki społecznej.
Psychologia pozwala nie tylko poznać i zrozumieć mechanizmy rozwoju psychicznego człowieka, jego
funkcjonowania w otoczeniu społecznym i realizowania, w aprobowany społecznie sposób, własnych potrzeb, ale
umożliwia też opracowanie scenariuszy efektywnego funkcjonowania człowieka w różnych sytuacjach: rodzin-
nych, szkolnych, zawodowych itp. Wiedza psychologiczna i nadbudowane na niej umiejętności pozwalają
specjalistom również zapobiegać, kształtować i korygować te zachowania, które nie są pożądane ani z
perspektywy ich podmiotu, ani z perspektywy społeczeństwa.
Zatem, po drugie, psychologowie prowadzą działalność praktyczną: diagnostyczną i pomocową (tu wyróżnia się
zwłaszcza działalność psychoterapeutyczna i rehabilitacyjna). Jeśli zaś chodzi o działalność diagnostyczną, to
trzeba zwrócić uwagę na stosowanie specyficznych dla psychologii metod, jakimi są testy psychologiczne. W ich
dziewięćdziesięcioletniej (przyjmując 1905 r. za datę opracowania przez Alfreda Bi-neta i Theodore Simona
pierwszego testu inteligencji) historii można znaleźć nie tylko pozytywne strony, ale też, niestety, i negatywne.
Dobra znajomość testów (a ta, powiedzmy to wyraźnie, przede wszystkim oznacza gruntowną znajomość teorii
psychologicznych, które je naukowo uprawomocniają) i umiejętne ich stosowanie prowadzi do rzetelnych i
trafnych diagnoz.
Po trzecie, psychologowie dbają o to, aby wykształcić swoich następców (organizują i prowadzą studia na
kierunku psychologia), doskonalą zawodowo psychologów praktyków (organizują i prowadzą studia
podyplomowe oraz kursy doskonalenia zawodowego), którzy w ten sposób nie tracą kontaktu z psychologią
uniwersytecką. Dbają też o to, aby wzrastała psychologiczna świadomość społeczna (pogadanki, artykuły i
książki popularyzujące wiedzę psychologiczną). Wreszcie, po czwarte, psychologowie są autorami ekspertyz,
opinii i analiz - zarówno w odniesieniu do problemów o wymiarze indywidualnym, jak i o wymiarze mikro- i
makrospołecznym.
Każdy z wymienionych obszarów działalności nakłada na psychologów wymóg kompetencyjności. To oczywiste,
że nie każdy - tylko dlatego, że tak uważa - jest zdolny 12 Wprowadzenie
do tego, aby podjąć któryś z wymienionych rodzajów działalności zawodowej. Od kogoś, kto chce podjąć
działalność psychologiczną, oczekuje się, że będzie do tego odpowiednio przygotowany. To zaś oznacza, że
ukończył - co najmniej - magisterskie studia psychologiczne. Ten wymóg magisterium z psychologii wyraźnie
formułuje Ustawa o zawodzie psychologa i samorządzie zawodowym psychologów (2001). Sądzimy, że warto w
tym miejscu odwołać się do niej, gdyż świadomość jej prawnego obowiązywania nie jest powszechna. A różne
szkółki „wyższe" nazbyt często mamią maturzystów, że po studiach licencjackich z zakresu pedagogiki oraz
organizacji i zarządzania zdobędą oni kompetencje zawodowe psychologów. W art. 8, ust. 1, pkt 1 tej ustawy
zapisano, że psychologiem może być tylko ta osoba, która: „uzyskała w polskiej uczelni dyplom magistra
psychologii lub uzyskała za granicą wykształcenie uznane za równorzędne w Rzeczypospolitej Polskiej" (podkr.
nasze).
Za spełnienie warunku „uzyskania w polskiej uczelni dyplomu magistra psychologii" odpowiadają uczelnie
przygotowujące przyszłych psychologów. Aby zaś organizatorzy studiów psychologicznych (a także odbiorcy
usług dydaktycznych) nie mieli wątpliwości co do tego, jakie są składniki wiedzy psychologicznej i jakie
umiejętności musi opanować przyszły psycholog, zespół ekspertów ministerialnych przygotował tzw. standardy
kształcenia na kierunku psychologia. Owe standardy obejmują wzorcowe treści podstawowe (dotyczące 5
zakresów przedmiotowych) oraz treści kierunkowe (dotyczące 10 zakresów przedmiotowych), a także określają
dolny próg godzinowy realizowania każdego z 15 przedmiotów. Standardy dla kierunków studiów wyższych
prowadzonych przez polskie uczelnie ujęte zostały w załącznikach do Rozporządzenia Ministra Nauki i
Szkolnictwa Wyższego z dnia 12 lipca 2007 r. w sprawie standardów kształcenia dla poszczególnych kierunków
oraz poziomów kształcenia, a także trybu tworzenia i warunków, jakie musi spełniać uczelnia, by prowadzić
studia między-kierunkowe oraz makrokierunki. Standardy dla kierunku psychologia zamieszczone zostały w
załączniku nr 87. Zauważmy, że owe standardy obejmują także treści kształcenia w zakresie etyki zawodu
psychologa (ich progowy wymiar obejmuje 30 godzin).
Treści kształcenia na kierunku psychologia można - jak to zaproponowali Jerzy Brzeziński, Dariusz Doliński i Jan
Strelau (2004) - ulokować w czterowymiarowej przestrzeni edukacyjnej o następujących wymiarach: metodologia
(M), etyka (E), teoria (T) i aplikacja (A), czyli META. Chcemy, zwłaszcza w kontekście niniejszego podręcznika
etyki zawodowej, uwypuklić znaczenie kształtowania świadomości etycznej (podobnie jak w trakcie studiów
kształtujemy świadomość metodologiczną) studentów psychologii. Podzielamy opinię cytowanych wyżej trzech
psychologów, że nie da się problemu ukształtowania świadomości etycznej zamknąć tylko w ramach jednego
przedmiotu, ale należy zagadnienia etyczne poruszać także przy okazji prowadzenia zajęć z poszczególnych
przedmiotów: metodologii, psychometrii, diagnostyki psychologicznej, psychoterapii itd. O ile „główny" przedmiot:
etyka zawodu psychologa - jako przedmiot wykładany na wyższych latach studiów - będzie porządkował i pod-
sumowywał /lub uporządkuje i podsumuje właśnie z perspektywy etycznej zdobytą w trakcie studiów wiedzę
psychologiczną i opanowane umiejętności rozwiązywania podstawowych problemów, które będzie musiał, w
różnych kontekstach działalności zawodowej podejmować przyszły psycholog, o tyle dygresje etyczne do
poszczególnych przedmiotów mają zwrócić jego uwagę na specyfikę etycznego postępowania psychologa wobec
drugiego człowieka w określonych sytuacjach:
Wprowadzenie 13
Psycholog to też ktoś, kto pracuje z innymi ludźmi, którzy mu zaufali. Dlatego tak ważne jest [...] kształtowanie właściwych postaw
etycznych. Uważamy, że nie da się zamknąć owej szczególnej aktywności nauczycielskiej w ramach jednego przedmiotu: „etyki
zawodowej". Ów duch etyczny musi przenikać wszystkie zajęcia dydaktyczne. Można przecież i trzeba inaczej postrzegać etyczne
standardy prowadzenia badań naukowych, posługiwania się testami psychologicznymi w procesie formułowania diagnozy
psychologicznej dziecka czy osoby dorosłej, a jeszcze na coś innego kłaść nacisk w kształceniu w zakresie technik pomocy psy-
chologicznej. Można oczywiście powiedzieć, iż niezależnie od tego, jaką formę aktywności podejmie psycholog (student psychologii),
to niezmienne będzie przestrzeganie takich nakazów, które odnoszą się do podmiotowego traktowania drugiego, w kontakcie
zawodowym od nas zależnego, człowieka. Myślimy jednak, że trzeba też mówić (uczulać studenta) o pewnych specyficznych
wymaganiach etycznych związanych z posługiwaniem się testami psychologicznymi, przeprowadzaniem badań eksperymentalnych czy
stosowaniem technik psychoterapeutycznych (ibidem).
Na kształtowanie świadomości etycznej studentów zwraca się też uwagę w kodeksach etycznych. Czyni się tak
na przykład w Kodeksie etyczno-zawodowym psychologa przyjętym przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne:
Art. 44: Przygotowując studentów i absolwentów do praktycznego wykonywania zwodu, należy kłaść nacisk na jego aspekty etyczne,
akcentując naczelne wartości etyczne zawodu. Psycholog wykorzystuje konkretne przykłady dla rozwijania wrażliwości etycznej
przyszłych psychologów i ich umiejętności rozstrzygania dylematów moralnych towarzyszących wykonywaniu czynności zawodowych.
Pokazuje i przybliża studentom wzorce etycznego postępowania w sprawach zawodowych.
Przygotowując niniejszy podręcznik, myśleliśmy o tym, aby mógł być on użyteczny jako pomoc dydaktyczna
zarówno na zajęciach z etyki zawodu psychologa, jak i na zajęciach kształtujących wiedzę i umiejętności w
zakresie metodologii badań psychologicznych, diagnostyki psychologicznej, pomocy psychologicznej czy
działalności nauczycielskiej i ekspertalnej. Uznaliśmy też, że w podręczniku etyki zawodu psychologa nie można
pominąć ważnych zagadnień z podstaw etyki jako takiej. To na takim fundamencie można budować szczegółowe
zalecenia odnoszące się do rozwiązań etycznie poprawnych w różnych sferach działalności zawodowej
psychologa.
W trakcie przygotowywania tego opracowania korzystaliśmy z naszych doświadczeń związanych z
prowadzeniem zajęć dydaktycznych w kilku uczelniach. Te zajęcia obejmowały etykę ogólną (Barbara
Chyrowicz) oraz etykę zawodu psychologa (pozostali autorzy). Korzystaliśmy także z naszych wcześniejszych
artykułów oraz przygotowanych pod naszą redakcją naukową prac zbiorowych, których współautorami byli
psychologowie z różnych polskich ośrodków uniwersyteckich, legitymujący się bogatym doświadczeniem
zawodowym oraz gruntownymi przemyśleniami na temat etycznych problemów współczesnej psychologicznej
praktyki: badawczej, diagnostycznej, pomocowej, ekspertalnej i nauczycielskiej.
Autorzy
Lublin-Poznań-Warszawa, marzec 2008 r.
ETYKA OGÓLNA
Etyka zawodowa 1
Rozdział 1
Etyka jako filozoficzny namysł nad moralnością.............17
Rozdział 2
Etyka stosowana: teoria w praktyce......................32
Rozdział 3
Etyka psychologiczna: jeszcze jedna etyka?.................47
Rozdział 4
„Etyczna wrażliwość" psychologii i psychologów............66
Rozdział 5
Podstawowe zasady, które powinny być respektowane
przez psychologa ....................................82
1
Zapytani o to, czy wiemy, czym jest moralność, odpowiadamy twierdząco: oczywiście, że tak! Wydaje się, że na
to pytanie potrafi odpowiedzieć bez trudu każdy inteligentny człowiek. Kiedy jednak zostajemy poproszeni o
wyjaśnienie fenomenu moralności, napotykamy na nie lada problem. Okazuje się, że moralność - podobnie jak
wiele innych powszechnie stosowanych przez nas terminów, takich jak: życie, zdrowie czy choroba - niezmiernie
trudno jest zdefiniować, chociaż jesteśmy głęboko przekonani, że właściwie rozumiemy każdy z nich. Skąd
zatem biorą się problemy związane z definiowaniem moralności?
Po pierwsze, stąd, że moralność jest przedmiotem badań wielu nauk: socjologii, psychologii, filozofii czy teologii.
Każda z tych dziedzin podchodzi do problemu moralności w specyficzny dla siebie sposób, dlatego też istnieje
wiele propozycji definiowania moralności. Po drugie, terminem „moralność" na ogół nie posługujemy się bez
określonej kwalifikacji - mówimy zatem o moralności starożytnych Greków, moralności chrześcijańskiej,
moralności określonych subkultur, zawsze o „czyjejś" moralności. Mogłoby się więc wydawać, że nie istnieje
uniwersalna moralność, a jedynie moralność określonych historycznie i kulturowo społeczności. Gdyby tak
rzeczywiście było, moralność bez przymiotnika byłaby czystą abstrakcją, a powoływanie się na uniwersalne
normy moralne - czystą iluzją.
Celem tego rozdziału będzie więc - stosownie do problemów, jakie mamy ze zdefiniowaniem moralności -
najpierw scharakteryzowanie różnych sposobów badania moralności, a następnie pokazanie na ich tle specyfiki
filozoficznego namysłu nad moralnością, który w V w. p.n.e. zaowocował powstaniem etyki. Zważywszy na
wielość funkcjonujących współcześnie etycznych teorii, które nie oferują nam dzisiaj jedno znacznych odpowiedzi
na nękające nas problemy natury moralnej, spróbujemy ostatecznie odpowiedzieć na pytanie, czy można mówić
o moralności uniwersalnej, czy też zdani jesteśmy na pluralizm rozwiązań.
1.1. Sposoby badania fenomenu moralności
Maria Ossowska, teoretyk i socjolog moralności, zauważyła, że to, co potocznie nazywamy moralnością, stanowi
całość wieloaspektową i niespójną (Ossowska, 1963, s. 178). Wszystkie nauki badające fenomen moralności
pozostają jednak zgodne co do tego, że moralność jest istotnie związana z rozumnym i wolnym działaniem
człowieka. Nie każde zatem właściwe człowiekowi zachowanie będzie przedmiotem namysłu zainteresowanych
badaniem moralności naukowców. Specyficzne dla człowieka funkcjonowanie organizmu związane z jego
fizjologią, odruchy warunkowe lub działanie, nad którym człowiek nie ma kontroli, np. na skutek pozostawania
pod silnym wpływem środków psychotropowych, nie będą uznawane za działania moralne.
Zazwyczaj, kiedy działanie nazywamy „moralnym", mamy na myśli jego pozytywną ocenę, moraliści zwykli
jednak posługiwać się terminem „moralny" również bez przymiotnika, mając na uwadze działanie specyficzne dla
rozumnych i wolnych istot. Termin „moralny" jest wówczas pojęciem aksjologicznie neutralnym, co pozwala nam
mówić nie tylko o moralności chrześcijańskiej, lecz również o faszystowskiej, liberalnej czy burżuazyjnej, mimo iż
przyjmowane w niektórych z wymienionych rodzajów moralności normy postępowania są dla nas - jako amoralne
- nie do zaakceptowania.
Aby uniknąć nieporozumień związanych z traktowaniem moralności raz jako aksjologicznie neutralnej, innym
razem zaś odnoszonej jedynie do moralnie aprobowanych zachowań człowieka, Czesław Znamierowski,
nieżyjący już polski filozof i prawnik, zaproponował, by słowo „moralność" zarezerwować jedynie dla tych postaw,
które darzymy moralnym szacunkiem, natomiast ogół zachowań moralnych człowieka nazwać „etosem"
(Znamierowski, 1964, s. 86). Moralnością nazywalibyśmy zatem uznane reguły zachowania człowieka.
Badając fenomen moralności, można poprzestać na samym jego opisie. Nie będziemy wówczas twierdzić, że
określone zachowanie jest dobre bądź złe moralnie, lecz jedynie opisywać sposób, w jaki zachowują się ludzie.
Takie właśnie podejście do badania fenomenu moralności stosuje wspomniana już Ossowska. Opisowa nauka o
moralności nazywana jest najczęściej etologią. Biorąc pod uwagę, że opis działania również może być
wieloaspektowy, etologią będzie zarówno socjologia moralności, jak i psychologia moralności. Można też
opisywać sam język charakterystyczny dla moralnej refleksji, czyli uprawiać moralną semantykę. Dyscyplina ta, w
sposób szczególny rozwijana w anglosaskiej filozofii moralnej (Hare, 2001), ma jednak zasadniczo charakter
metaprzedmiotowy1, dlatego nie będzie przedmiotem naszych dalszych rozważań.
Socjologia moralności traktuje moralność jako fakt społeczny, bada więc moralność różnych społeczności na
przestrzeni czasu i zmieniających się warunków społeczno –kulturowych.
1 Wraz z moralną metafizyką i moralną epistemologią semantyka moralna składa się na metaetykę, czyli filozoficzną refleksję nad etyką.
Interesuje ją zarówno etos współczesnych subkultur, jak i ludów prymitywnych. Badania socjologii moralności
pokazują różnorodność i zmienność moralnych zwyczajów i reguł. Nie trzeba być zresztą profesjonalnym
etologiem, by zauważyć, jak bardzo na przestrzeni minionego wieku zmieniły się akceptowane społecznie normy
dotyczące np. zachowań seksualnych człowieka, rodzinnych relacji lub sposobu traktowania zwierząt. Nie
oburzamy się dzisiaj, widząc na ulicy serdecznie obejmujących się ludzi, nie godzimy się na to, że dziecrwinne są
bezwzględne posłuszeństwo rodzicom, a za znęcanie się nad zwierzętami grożą właścicielom surowe kary,
podczas gdy na początku ubiegłego wieku młoda, szanująca się dziewczyna nie miała nawet prawa samotnie
przechadzać się po ulicy (nie mówiąc już o jakimkolwiek przytulaniu się do mężczyzny, który nie byłby jej
mężem), rodzice wielokrotnie planowali dzieciom Życie, a człowiek mógł robić ze zwierzętami będącymi jego
własnością, co mu się żywnie podobało.
Zauważana w empirycznych badaniach nad moralnością różnorodność i zmienność funkcjonujących w
społecznościach norm bywa uznawana za argument na rzecz relatywizmu moralnego, poglądu, zgodnie z którym
nie istnieją uniwersalne i niezmienne normy moralne. Te bowiem są zdaniem relatywistów względne, zależne od
standardów określających konkretny kontekst moralny, czyli zwyczajów i norm akceptowanych w określonym
miejscu i czasie. Z problemem relatywizmu przyjdzie się nam jeszcze zmierzyć w dalszej części analiz, na
obecnym ich etapie dość powiedzieć, że nie wszystkie normy zwyczajowe są normami moralnymi, a relatywizm
kulturowy nie oznacza z konieczności relatywizmu moralnego (Ossowska, 1994, s. 42).
Przedmiotem zainteresowań socjologii moralności są również związki, jakie zachodzą między ludzkimi poglądami
na temat moralności a statusem społecznym, płcią czy stanem majątkowym, a nawet klimatem. Socjologia
moralności stara się też ustalić związki funkcjonalne między moralnością, religią i prawem, a także innymi
czynnikami: sytuacją społeczno-ekonomiczną czy wpływem autorytetów moralnych. Socjolog moralności
wykracza poza kompetencje swojej dyscypliny, kiedy zaczyna wyprowadzać z historycznego, bądź zastanego,
etosu wnioski natury normatywnej (ibidem, s. 44). Z faktu bowiem, iż ludzie się w określony sposób zachowują,
nie wynika nic ponad to, że tak właśnie się zachowują.
Wyciąganie wniosków normatywnych z zastanego etosu nosi miano błędu socjologicznego. Mówimy np., że
uczciwość się opłaca, ponieważ uczciwie prowadzone interesy zazwyczaj przynoszą na dłuższą metę zyski.
Teza taka oparta jest na obserwacji powodzenia biznesmenów, którzy uczciwie pomnażają swój majątek. Można
by jednak przywołać i takie przykłady, w których to oszustwo zaowocowało wzrostem bogactwa. Problem zatem
nie w tym, że uczciwość się opłaca, ale we wskazaniu racji, dla których uczciwość jest słusznym moralnie
postępowaniem. Gdybyśmy racji tych szukali jedynie w opisie ludzkich zachowań (uczciwość jest dobrem, bo
ludzie, którzy w taki sposób się zachowują, zyskują powodzenie), zmienialibyśmy moralną ocenę uczciwości
zależnie od tego, czy odpowiadające jej działanie przysporzyło nam, czy też nie, powodzenia w interesach.
Dla psychologa moralności moralność jest faktem psychicznym. Stara się on odkryć m.in. motywy, jakie
towarzyszą wydawanym przez nas ocenom moralnym (pochwałom i naganom), związki między charakterem a
moralnością, znaczenie naturalnych predyspozycji moralnych człowieka i jego moralnych przeżyć, a także
miejsce uczuć w działaniu i fenomen doświadczania sumienia. Problemem często poruszanym zarówno przez
psychologów, jak i filozofów moralności jest żal i poczucie winy. Przed laty moraliści, analizując poczucie winy,
chętnie przywoływali przemyślenia szwajcarskiego psychologa, Carla Gustawa Junga (1970), we współczesnej
dyskusji etycznej nad poczuciem winy (znów charakterystycznej dla anglosaskiej filozofii moralnej) pojawia się
problem tzw. rezyduum moralnego. Mianem tym określa się najczęściej ogół moralnych uczuć towarzyszących
podmiotowi po spełnieniu działania powodującego wymierną stratę (Morris, 1987, s. 220-240; Greenspan, 1995,
s. 109-150). W momencie gdy strata była przez podmiot niezamierzona i nie wynikała z wcześniejszych
zaniedbań, etyk uznaje moralną niewinność podmiotu, stając przed trudnym problemem interpretacji nękających
podmiot wyrzutów sumienia. Psychologia moralna może mu w tym miejscu przyjść w sukurs, wyjaśniając genezę
i charakter uczuciowej rozterki podmiotu.
Podsumujmy: etologią nie ocenia, lecz opisuje. Wskazuje na sposób postępowania człowieka i reakcje
towarzyszące jego moralnym doświadczeniom. Nawet jeśli socjologia lub psychologia moralności nazwą jakieś
działanie nieprawidłowym, nie będzie to równoznaczne z jego moralną oceną, oznaczać to będzie jedynie
odstąpienie od zwyczajowo lub statystycznie ustalonych standardów. Postępowanie człowieka chorego
psychicznie jest nieprawidłowe w tym sensie, że nie mieści się w kanonach właściwego dla naszego gatunku
racjonalnego działania, nie staje się jednak przez to moralnie zle.
Ija Lazari-Pawłowska (1994, s. 89) podaje w jednym ze swoich artykułów przykład dość zabawnego wierzenia
Indian Hopi, którzy dla zachęcenia młodych roślin do szybkiego wzrostu urządzali wyścigi wokół pola kukurydzy.
Dostrzeganie związku przyczynowego między zawodami sportowymi a urodzajem jest zdecydowanie naiwne, nie
zmienia to jednak faktu, że uczestniczący w tego rodzaju wyścigach mogli być przekonani, iż rezygnując ze
„sportowego rytuału" na rzecz kukurydzy, postępują moralnie źle. Etolog może stwierdzić, że zwyczaj ten był
bezsensowny, może też powiedzieć, że zgodnie z nim rezygnacja z wyścigów była uznawana za moralnie
naganną, będzie to jednak sąd opisowy, odnoszący się do tego, co ludzie uznawali niegdyś za moralnie złe, a
nie sąd normatywny, stwierdzający prosto: „to jest moralnie złe". Na czym zatem polega specyfika sądów
normatywnych?
1.2. Specyfika filozoficznej refleksji nad moralnością
Stwierdzając, że moralność to uznane reguły postępowania, nie wyjaśniamy jeszcze dogłębnie fenomenu
moralności. Skoro bowiem mają to być reguły uznane, czyli - posługując się etyczną terminologią - moralnie
słuszne, to niezbędne wydaje się najpierw wyjaśnienie, dlaczego te właśnie, a nie inne reguły zostały uznane za
słuszne, a następnie uzasadnienie ich słuszności. Robert Spaemann, jeden z najwybitniejszych niemieckich
etyków, twierdzi stąd, że moralność to reguły zachowania i uzasadnienie tych reguł. Uzasadnienie takie - jak
będziemy mieli okazję dalej się przekonać - oddziałuje z kolei zwrotnie na reguły postępowania (Spaemann,
2006, s. 83). Jeśli reguły takie można uzasadnić, to powiemy, że ich respektowanie jest moralnie powinne, co
oznacza nimniej, ni więcej, że pozostajemy nimi „moralnie związani". Możemy wprawdzie postąpić wbrew
regułom - jesteśmy wolni! - ale czyniąc tak, postępujemy nie wbrew utartym zwyczajom, które się zmieniają, jak
zauważają to etolodzy, wraz z biegiem historii i przemianami kulturowymi, ale wbrew normom moralnym, które
winniśmy respektować z uwagi na to, kim jesteśmy. Ktoś, kto łamie moralne reguły, postępuje zatem w jakimś
sensie wbrew samemu sobie. Przedstawioną tu w ogromnym skrócie ideę filozoficznego namysłu nad
moralnością poddamy dalej bliższej eksplikacji.
Sądy etyczne pretendują do uniwersalności
Zbiór regół moralnych, które przejęliśmy z tradycji chrześcijańskiej, nie jest bynajmniej „niewystarczający", ułomny lub wymagający dodatków,
chyba że po prostu chcemy pozbyć się odpowiedzialności i robić to wszystko, co skądinąd uważamy za korzystne, a przy tym mieć z góry
zapewnienie, że to właśnie jest także moralnie doskonałe. Korpus etyki chrześcijańskiej nie jest z pewnością tak zbudowany, by można było z
jego pomocą wszystkie poszczególne konflikty rozwiązać, żaden kodeks jednak nie może być pod tym względem lepszy, jeśli nie przestanie być
kodeksem moralnym właśnie; kodeksy wszystko usprawiedliwiające są oczywiście możliwe i łatwo dostępne, jeśli jednak reguły moralne w
ogólności istnieją i jeśli są różne od technicznych, to tylko przy założeniu, że odnoszą się do wszystkich osób jako takich. [...] Mo ralność jako
dziedzina życia duchowego różna od interesu istnieje tylko przy założeniu, że ustanawia ona reguły obowiązujące wszystkich.
Źródto: Kołakowski (1984, s. 119; 1994, s. 143).
Zacznijmy od definicji etyki. Etyka jest filozoficzną i normatywną teorią moralnej powinności działania. Podobnie
jak w przypadku wszelkich innych nauk badających fenomen moralności, przedmiotem materialnym etyki jest
rozumne i wolne działanie człowieka. Etycy czynią również przedmiotem swych analiz postawy, rozumiejąc przez
nie utrwalony sposób postępowania. Reprezentowanie określonej postawy2, np. uczciwości, nie jest jednak
gwarantem, że w każdej partykularnej sytuacji przyjmujący na ogół taką postawę człowiek zachowa się uczciwie,
stąd za pierwotny wobec postaw i zarazem pierwszorzędny przedmiot materialny etyki uznawany jest czyn.
Materialnym przedmiotem analiz jest w etyce również rozumny i wolny sprawca działań (określany najczęściej
jako podmiot działania). Skoro normami moralnymi mielibyśmy być związani z uwagi na to, kim jesteśmy, to w
punkcie wyjścia etyki musi się mieścić jakaś koncepcja podmiotu - etycy mówią tutaj częściej o koncepcji osoby.
Dyscypliną, której przedmiotem jest filozoficzny namysł nad człowiekiem, jest antropologia filozoficzna. Można
zatem powiedzieć, że elementy jakiejś antropologii - „jakiejś", ponieważ filozoficznych teorii człowieka jest wiele -
będą wprost lub implicite przyjmowane w teorii etycznej. Formalnym przedmiotem etyki jest – zgodnie z podaną
wyżej definicją - czyn w aspekcie dobra i zła. Podczas gdy etologią jest nauką opisową, etyka ma charakter
normatywny, a że do oceny czynu potrzebny jest jego opis (jeśli chcemy ocenić jakieś działanie, musimy
wiedzieć, na czym ono polega), to etologiczne analizy mają dla etyki niebagatelne znaczenie.
Etyka nie jest jedyną teorią moralności o normatywnym charakterze. Taki charakter mają też wszelkiego rodzaju
teologie moralne (teologii też jest wiele). Etyka jako dyscyplina filozoficzna - to znów wyraźnie podkreślona w
definicji cecha etyki - różni się jednak od teologii źródłami poznania. Dla etyka są nimi jedynie rozum i do-
świadczenie, natomiast teolog będzie się powoływał przede wszystkim na właściwy dla danej teologii rodzaj
objawienia, a dopiero wtórnie na rozum i doświadczenie.
Zauważyliśmy już wcześniej, że moralność to nie tylko określone reguły, ale również sposób ich uzasadnienia.
Ściśle rzecz biorąc, powołując się na sposób ich uzasadnienia, wkraczamy już na teren etyki, ponieważ
racjonalne - zgodnie z właściwymi jej źródłami poznania - uzasadnianie reguł moralnych jest zadaniem filozofii
moralnej, czyli etyki. Moralność - twierdzi amerykański etyk Marcus Singer (2002, s. 3-33) - można rozumieć jako
moralność pozytywną, czyli zwyczajową, osobistą, odnoszącą się do moralnych przekonań jednostki, oraz
racjonalną, poszukującą racji dla żywionych przez nas przekonań (przyjmowanych reguł moralnych). W etyce
chodzi o racje, nie tylko o wskazanie, jakie działanie jest moralnie słuszne, ale przede wszystkim o uzasadnienie,
dlaczego jest słuszne. Właściwe wszelkim debatom filozoficznym pytanie: „dlaczego?" dochodzi w etyce do głosu
wtedy, gdy pytamy o racje, dla których mielibyśmy przyjąć określone postępowanie jako moralnie powinne.
Poszukiwanie racji dla moralnych przekonań może iść w parze z krytyką moralności pozytywnej i osobistej. Może
się bowiem okazać, że niektóre zwyczajowo przyjęte w danej społeczności, bądź przez nas samych, zachowania
nie znajdą racjonalnego uzasadnienia. Potomkowie Indian Hopi nie biegają dzisiaj zapewne wokół pól upraw-
nych, nie musimy zresztą sięgać aż do tak dalekich i egzotycznych przykładów, by pokazać, w jaki sposób
moralność racjonalna weryfikuje pozytywną. Wspomnieliśmy już wcześniej, że jeszcze sto lat temu młoda kobieta
nie mogła w naszym kręgu kulturowym wyjść samotnie na ulicę, bo było to uznawane za obrazę moralności.
Zwyczaj ten okazał się nie do utrzymania, gdy zaczęto dlań szukać zewnętrznych racji. Zwyczaje nie tłumaczą
się wszak same przez się. Bywa też, że sami zmieniamy nasze moralne przekonania, a dzieje się tak wtedy,
kiedy dla dotąd przez nas praktykowanej, osobistej moralności nie znajdujemy wystarczającej racji. Możemy
sobie np. wyobrazić, że ktoś przez całe lata hołdujący karze śmierci dochodzi po pewnym czasie do wniosku, że
argumenty, jakie podawał za jej utrzymaniem, są niewystarczające, nie wytrzymują krytyki.
Wybitny polski logik i metodolog, Tadeusz Kotarbiński, twierdził przed laty, że taka racjonalna, filozoficznie
ugruntowana etyka jest zbędna. Kotarbiński (1987) pisał, że każdy porządny człowiek doskonale sobie radzi z
odróżnieniem dobra od zła, mielibyśmy je poznawać podobnie, jak rozpoznajemy kolory. Zważywszy na to, jak
wielu jest wokół nas uczciwych, prawych ludzi, którzy nigdy nie studiowali etyki, należałoby przyznać autorowi
rację. Problem w tym, że nie wszystkie sytuacje, z jakimi przychodzi się nam w życiu uporać pod względem
moralnym, są proste i jednoznacznie oceniane. Kradzież jest złem, to proste. A jeżeli kradzież jest jedynym
sposobem, by utrzymać się przy życiu? Czy zrozpaczony mąż może ukraść lekarstwo, które ocalić jego
śmiertelnie chorą żonę, założywszy, że pieniędzy na jego zakup nie jest w stanie zdobyć żadną uczciwą drogą?
Kłamstwo jest złem - nikt z nas nie chce być okłamywanym. Gdyby jednak, jedynie posługując się kłamstwem,
można było ochronić miejsce kryjówki niewinnego człowieka? Odpowiedzi na te pytania nie nasuwają się nam
samoistnie, jak chce tego Kotarbiński. Prowadzimy dyskurs, podajemy racje, formułujemy argumenty. Nasza
refleksja ma zdecydowanie charakter filozoficzny.
Pozostał nam do wyjaśnienia jeszcze jeden element podanej wyżej definicji etyki: moralna powinność działania.
Zauważmy najpierw, że nie każda powinność działania jest powinnością moralną. Kiedy denerwujemy się na
peronie, oczekując na spóźniający się pociąg, powtarzamy, że powinien już przyjechać, sportowcowi
starającemu się o osiągnięcie lepszych wyników powiemy, że powinien dużo trenować, a pacjenta, któremu
podajemy środek przeciwbólowy, zapewniamy, że po jego zażyciu powinien odczuć ulgę. Posługując się w
wymienionych stwierdzeniach terminem „powinien", mamy na uwadze: określone związki przyczynowe (działanie
lekarstwa), warunki konieczne do osiągnięcia określonego stanu (rada udzielona sportowcowi) bądź praw-
dopodobieństwo pojawienia się określonych skutków (przyjazd pociągu) (Harman, 1997, s. 57-59; Ślipko, 2002,
s. 247-250). W żadnym z wymienionych przykładów nie mamy do czynienia z powinnością natury moralnej, co
więcej, w każdym z nich powinność może zostać zanegowana. Sportowiec może stwierdzić, że nie zależy mu na
lepszych wynikach, a więc nie powinien trenować, stan pacjenta nie poprawi się, kiedy jego organizm nie
zareaguje prawidłowo na lek, a z punktualnością pociągów to już całkiem beznadziejna historia.
Powinności moralnej, w odróżnieniu od powinności, o której mowa we wskazanych przykładach, nie można w
prosty sposób uchylić, wskazując np. na brak ochoty do spełnienia określonego działania. Gdyby powinność
moralna zależała od naszego chcenia, wówczas nie miałoby sensu mówienie o jakichkolwiek, niezależnych od
naszej woli, moralnych regułach, nie mielibyśmy też powodów do poczuwania się do winy lub wyrzutów
sumienia. Te ostatnie pojawiają się bowiem wówczas, gdy zdaliśmy sobie sprawę, ze powinniśmy postąpić
inaczej, ale z różnych powodów nie chcieliśmy. Fenomen wyrzutów sumienia - ciekawy również z punktu
widzenia psychologii - uświadamia nam równocześnie, iż doświadczana przez nas powinność moralna nie tylko
że jest niezależna od naszego chcenia, ale nie jest również wytworem naszego umysłu, jakkolwiek twórczo
uczestniczymy w uszczegóławianiu norm, o czym szerzej w następnym rozdziale.
Powinność tę odkrywamy, nie tworzymy. Świadom tego Sokrates, uznawany za ojca etyki, prowadził z młodymi
ludźmi w Atenach dyskurs (opisywany później w dialogach przez Platona), który został nazwany „metodą
akuszera". Sokrates był zdania, że moralna prawda tkwi w człowieku. Trzeba mu tylko pomóc w jej odkrywaniu, a
sposobem po temu była umiejętnie prowadzona dyskusja, w której interlokutorzy Sokratesa, odpowiadając krok
po kroku na zadawane im pytania, sami dochodzili do ważkich moralnie wniosków. Sokrates był nie tylko
genialnym filozofem i etykiem, ale również wybitnym dydaktykiem. Zdawał sobie doskonale sprawę z
praktycznego wymiaru etycznej refleksji i dlatego temu właśnie zagadnieniu poświęcimy nieco uwagi, zanim
przejdziemy do ostatniej części rozdziału, w której postaramy się odpowiedzieć na pytanie: jakie jest źródło
moralnej powinności działania, czyli co sprawia, że w ogóle coś powinniśmy?
Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech, i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy. 0 ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie, bądź na
dobrej stopie ze wszystkimi. Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie i wysłuchaj wszystkich, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają
swoją opowieść. Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny lub zgorzkniały, zawsze
bowiem znajdziesz gorszych i lepszych od siebie. Niech twoje osiągnięcia, zarówno jak plany, będą dla ciebie źródłem radości. Wykonuj swą
pracę z sercem, jakkolwiek byłaby skromna; ją jedynie posiadasz w zmiennych kolejach losu. Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem
pełno oszustwa, niech ci to jednak nie zasłoni prawdziwej cnoty. Wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu.
Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia, ani nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak
trawa. Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym
nieszczęściu. Nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny.
Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy. Masz prawo być tutaj. I czy to jest dla ciebie jasne czy nie, wszechświat jest bez
wątpienia na dobrej drodze. Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek się trudnisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia. W zgiełku i
pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą. Przy całej złudności i znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat. Bądź uważny. Dąż
do szczęścia.
Źródto: Anonimowy tekst z 1692 r. znaleziony w starym kościele św. Pawta w Baltimore.
Filozofowie moralni, począwszy od Sokratesa, formułowali różne definicje normy moralności. Nie będziemy ich
tutaj wszystkich wymieniać (przedsięwzięcie tego rodzaju wymagałoby osobnej monografii), postaramy się
natomiast wskazać racje, dla których je przedkładano, oraz odnaleźć wspólne elementy proponowanych rozstrzy-
gnięć. Skoro bowiem wszelkie propozycje normy moralności odnoszą się wciąż do działania jednego i tego
samego człowieka, to wolno przypuszczać, że prócz różnic znajdziemy między nimi i podobieństwa.
Przedchrześcijańska starożytność niemal jednym głosem opowiadała się za uznaniem, że podstawową normą
moralności jest szczęście podmiotu, czyli sprawcy konkretnego działania. Tezę taką odnajdziemy u Arystotelesa i
przedstawicieli starożytnych szkół: cyników, cyrenaików, stoików i epikurejczyków. Jakkolwiek znacznie się oni
różnili w rozumieniu szczęścia, to wszyscy opierali się na stosunkowo prostej intuicji, której trudno odmówić
słuszności: skoro dla każdej istoty dobrem jest to, do czego w naturalny sposób zmierza, to podobnie będzie w
przypadku człowieka. Rozumność i wolność człowieka pozwala mu - w przeciwieństwie do pozaludzkiego,
zdeterminowanego prawami natury świata - samodzielnie obierać cele. Należy zatem odnaleźć podstawowy cel,
do którego ze swej rozumnej natury dąży człowiek, a celu tego wcale nie trzeba długo szukać. Wszyscy ludzie,
bez względu na bogactwo partykularnych celów, pragną być szczęśliwi, a zatem pragnienie szczęścia musi być
dobre. Słysząc tak rozumianą normę moralności, mamy ochotę spytać od razu głoszącego ją filozofa, jak
rozumie szczęście? Sposobów tego rozumienia było wiele, od hedonizmu cyrenaików po perfekcjonizm
Arystotelesa, ale nie w samym rozumieniu szczęścia zdaje się kryć podstawowy problem eudajmonizmu w etyce
- taką nazwę od greckiego eudaimonia przyjęto bowiem na określenie teorii głoszących, że podstawą uznania
działania za dobre jest szczęście sprawcy czynu.
Rozumienie szczęścia można stosunkowo łatwo poddać korekcie, problem jednak w tym, że jeśli osiągnięcie
szczęścia jako takie sankcjonuje nasze działanie, to czyż potrafimy wskazać powody, dla których cofniemy się
przed skrzywdzeniem drugich, jeśli - zgodnie z naszym rozeznaniem - jest to konieczne dla osiągnięcia przez
nas szczęścia. Stosunkowo najlepiej „zabezpieczona" przed takimi sytuacjami jest etyka Arystotelesa,
zawierająca rozbudowaną teorię cnót, ale i tu można by w tego rodzaju sytuacjach szukać wyjątków. Nie bez
powodów eudajmonistyczną etykę oskarżano o egoizm.
Propozycje starożytności nie przeminęły wraz z upływem wieków. Bodaj najbliższe były im idee brytyjskiego
utylitaryzmu przełomu XVIII i XIX w. Najpierw Jere-my Bentham, a po nim John Stuart Mili głoszą, że dobroć
działania uzależniona jest od tego, czy przynosi ono maksimum szczęścia tym, których dotyczy. Idea szczęścia
jest nadal najważniejsza, ale miejsce egoizmu zajmuje altruizm. Brytyjscy utylitaryści nie mają bowiem na
uwadze szczęścia sprawcy czynu, ale szczęście społeczności, i to szczęście optymalne. O ile zatem
eudajmonistyczny podmiot miał prawo zabiegać ze wszech miar o własne szczęście ignorując szczęście innych,
o tyle utylitarystyczny winien być skoncentrowany na szczęściu społeczności, nie bacząc na własne. O tym
ostatnim współczesny, również brytyjski etyk, Shelly Kagan (1999, s. 1), powie, że jakkolwiek niektórzy z nas
taką tezę głoszą, to zapewne nikt zgodnie z nią nie działa. Ściśle respektowana wymagałaby bowiem od nas
rezygnacji z własnych celów na rzecz dobra społeczności.
O ile poprzednio wolno nam było zapomnieć o drugich w realizowaniu własnego szczęścia, o tyle rutaj winniśmy
zapomnieć o sobie, myśląc o szczęściu drugich. Jeśli optymalne szczęście społeczności wymagałoby
poświęcenia jednych na rzecz drugich, np. niezbędne dla przeprowadzenia udanego eksperymentu medycznego
byłoby poświęcenie życia kilku pacjentów, to nie tylko nam wolno, ale powinniśmy tak uczynić. Współczesny
utylitaryzm to teoria znacznie zmodyfikowana w stosunku do propozycji Benthama i Milla, nie będziemy jednak
tutaj o tych modyfikacjach dyskutować, podobnie jak wcześniej nie dyskutowaliśmy o różnym rozumieniu
szczęścia. Pozostańmy przy pryncypiach.
Zarówno w eudajmonistycznej, jak i w utylitarystycznej propozycji problem zdaje się tkwić nie w szczęściu jako
takim, którego zdecydowanie życzylibyśmy tak sobie, jak i drugim, ale w tym, że realizowanie szczęścia -
podmiotu lub społeczności - zostaje uznane za podstawę moralnego wartościowania. Ponieważ realizowanie
tego rodzaju szczęścia nie jest obwarowane żadnymi restrykcjami, a szczęście podmiotu często mija się ze
szczęściem społeczności, to przyjmując jedną bądź drugą teorię z góry, godzimy się na to, że ktoś może zostać
„poświęcony", jeśli stanie na drodze do szczęścia podmiotu lub społeczności. To z kolei zdaje się przeczyć takim
ogólnym, powszechnie uznawanym zasadom moralnym, jak nakazująca oddawać drugim to, co się im słusznie
należy zasada sprawiedliwości lub zakazująca czynić drugim to, czego nie chcielibyśmy sami od nich doznawać
„złota reguła". Jak zatem sformułować normę, która będzie respektowała nasze przemożne pragnienie
szczęścia, a równocześnie wyznaczała granice jego realizacji?
Jeśli moralność, a więc i moralna powinność działania, zakłada rozumność i wolność podmiotu, to granice te nie
mogą być narzucone podmiotowi z zewnątrz w sposób, który zmuszałby go wprost do podporządkowania się
nakazom, czyniąc normą moralności posłuszeństwo jako takie. Świadom tego Platon (1999, s. 528) wkłada w
usta Sokratesa w jednym ze swoich dialogów znamienne pytanie: „Bośmy się zgodzili, że bogowie dlatego lubią
to, co zbożne, że ono jest zbożne, a nie ono jest zbożne dlatego, że je lubią. No nie?". Jeśli dana norma jest
słuszna, to nie dlatego, że jest nakazana, nakaz dlatego jest wiążący, że jest słuszny. Żądanie od człowieka
ślepego posłuszeństwa jest brakiem respektu dla jego rozumności. Jeśli zatem ktoś uznaje, że normy Dekalogu
winny być przestrzegane, to dlatego, że są słuszne, a nie dlatego, że są normami Dekalogu. Cóż nam
pozostanie, jeśli odrzucimy próby narzucenia człowiekowi z zewnątrz moralnych granic postępowania?
Najprostszym wyjściem wydaje się „oddolne" ustalenie zasad, do przestrzegania których zobowiążą się wszyscy
ludzie w ramach danej społeczności. Tego rodzaju propozycję - znaną jako teoria umowy społecznej -
przedstawiali w XVII i XVIII w. angielscy filozofowie Tomasz Hobbes i John Locke, a także wywodzący się z innej
tradycji filozoficznej Jean Jacąues Rousseau. W próbie ustalenia zasad godzących interesy jednostek z
interesami społeczności wydaje się być wyeliminowany problem poświęcania jednych na rzecz drugich.
Propozycja taka wydaje się też nie naruszać rozumności i wolności człowieka, skoro współuczestniczy on w
tworzeniu moralnego porządku. Nie znaczy to jednak, że jest to propozycja wolna od wszelkich problemów.
Po pierwsze, niejasny jest status ustalonych w taki sposób zasad. Jeśli są one wynikiem umowy społecznej, to
szukając ich ostatecznego uzasadnienia, zapytamy ich twórców, czym kierowali się, ustanawiając takie właśnie,
a nie inne zasady. Wymienieni autorzy odpowiedzieliby najogólniej (ich teorie wykazują znaczące różnice), że
chodziło im o pogodzenie interesów jednostki i społeczności, to jednak nie tłumaczy w wystarczający sposób
stanowionych norm, ponieważ ich materialnie nie dookreśla (nie tłumaczy treści zasad, które mają zapewnić
harmonijne współżycie społeczności).
Po drugie, owo „oddolne" ustalenie zasad nigdy nie będzie w stanie zaangażować wszystkich członków danej
społeczności, zmuszeni więc będą podporządkować się ustalonym regułom „technologii życia zbiorowego" i to
nie w imię moralnych ideałów, ale porządku społecznego. Dodajmy jeszcze, że na podstawie przemyśleń
twórców umowy społecznej powstały współczesne teorie kontraktarianizmu. Kontraktarianie - John Rawls lub
David Gauthier - wychodzą z założenia, że moralne ograniczenia muszą wynikać z ludzkiego rozumu lub
społecznych konwencji, a nie z jakiegokolwiek religijnego objawienia. Moralna powinność działania wynikałaby
zatem albo z kontraktu, który jest wynikiem zgodności woli stanowiących go podmiotów, albo też byłaby
konstruktem umysłu (jak u Kanta).
Okazuje się, że wytyczenie granic naszemu moralnemu postępowaniu stanowi w etyce nie lada problem.
Zasadniczo wszyscy etycy godzą się na to, że granice takie winny istnieć - mówiąc „granice", mamy na uwadze
normy, które określonych działań zakazują - nie ma natomiast zgody odnośnie do tego, w czym są ostatecznie
ugruntowane, a także tego, czy zręby moralnego porządku są przez nas tworzone, czy też odkrywane.
Sprawiedliwość zakłada wzajemność
Teoria słuszności i sprawiedliwości opiera się na pojęciu wzajemności, które godzi nasz własny punkt widzenia z punktem widzenia innych,
równych osób moralnych. Wzajemność sprawia, że myśli i uczucia moralne określane są przez oba punkty widzenia, zwykle w równym stopniu.
Pierwszeństwa nie ma ani troska o innych, ani o siebie, bowiem wszyscy są równi; zaś równowagę pomiędzy poszczególnymi osobami określają
zasady sprawiedliwości. Gdy następuje odchylenie od równowagi, co ma miejsce w przypadku moralności nadobowiązkowości, dzieje się tak za
sprawą wyboru dokonanego przez ja, które dobrowolnie bierze na siebie większe zobowiązania.
Źródto: Rawls (1994).
Jeśli staniemy na stanowisku, że normy są odkrywane, to przyznamy zarazem, że porządek moralny istnieje
niezależnie od sposobu, w jaki go odkrywamy, i tego, czy w ogóle go odkrywamy. W jaki sposób można go
zatem odkryć?
Jeśli odrzucimy odwoływanie się do autorytetów, jako autorów moralnego porządku, jedynym sposobem jego
rozpoznania pozostanie odpowiedź na pytanie, jakiego rodzaju działanie można uznać za właściwe dla natury
rozumnych i wolnych istot ludzkich. Rozpoznanie to polega zatem na analizowaniu rozumnej natury człowieka
pod kątem tego, jakie dobra, i odpowiadające im normy, są gwarantem osobowego rozwoju człowieka; jakie
działania, zważywszy na ludzką podmiotowość, są godne człowieka, a jakie winny zostać zdecydowanie
wykluczone. Rozwiązanie takie zakłada istnienie prawa naturalnego, to znaczy prawa, które wiąże moralnie
wszystkich ludzi na mocy wspólnej im, rozumnej natury, jest prawem w tę naturę „wpisanym", a nie kreowanym.
Nie tylko autorzy broniący teorii prawa naturalnego w etyce (historycznie ważną postacią jest tutaj Św. Tomasz z
Akwinu, we współczesnej etyce szczególnie ważnym autorem jest Jacąues Maritain) wskazują na wyjątkową
pozycję ludzkiej osoby w odkrywaniu granic moralnie dopuszczalnego działania. Moralna intuicja, tkwiąca u pod-
staw koncepcji społecznej umowy, również odwołuje się do tego, że ograniczenia takie winny wystąpić z uwagi
na drugich. Równocześnie jednak mamy poczucie, że sami sobie też jesteśmy coś „moralnie winni". Zobowiązani
jesteśmy szanować nie tylko drugich, ale i siebie samych, a szacunek, jaki winniśmy drugim, nie wynika tylko z
tego, że okazując go, zapewniamy społeczności harmonijną egzystencję. W tym kontekście czytelna staje się
druga formuła imperatywu kategorycznego wspomnianego już wyżej Kanta (2001, s. 421, w bocznej paginacji),
która głosi, by człowieczeństwa tak we własnej osobie, jak i w osobie każdego innego używać zawsze zarazem
jako celu, nigdy wyłącznie jako środka.
Kant nie wyklucza sytuacji, w których ludzie stanowią dla siebie wzajemnie środki do osiągnięcia celów, np.
lekarz jest takim „środkiem" dla pacjenta, a handlowiec dla klienta. Istnieje jednak różnica między
wykorzystaniem czyichś umiejętności, wiedzy czy możliwości a wykorzystywaniem człowieka jako człowieka.
Wykorzystywanie umiejętności drugiego człowieka, a nie jego samego, będzie miało miejsce wówczas, gdy
będziemy mieli cały czas na uwadze, że drugi człowiek żyje nie tylko po to, by nam świadczyć określone usługi,
ale też ma własne cele. Niewolnictwo czy służalczość dlatego są wyrazem braku szacunku już to dla drugich, już
to dla samego siebie, że oznaczają totalne podporządkowanie. Zmuszają drugich do rezygnacji z własnego życia
bądź oznaczają dobrowolną rezygnację z samego siebie na rzecz innych.
Wydaje się zatem, że Kant odkrył tutaj samo sedno etyki, które na długo przed Kantem głosiło chrześcijaństwo, a
jeszcze wcześniej było obecne w myśli stoików w słynnym homo homini res sacra. Granicą moralności - zarazem
granicą w dążeniu do własnego szczęścia i podstawą wszelkiego porządku społecznego - jest szacunek, jaki
okazujemy zarówno własnemu człowieczeństwu, jak i innych ludzi.
Współczesna etyka określa tego rodzaju ideę mianem personalizmu, a specyficzną wartość osoby ludzkiej, która
jest podstawą okazywania jej (osobie) szacunku nazywa godnością. Nie trzeba być jednak deklarowanym
personalistą, by zgadzać się z moralnym przesłaniem tego kierunku. Zachowanie szacunku dla człowieczeństwa,
tak własnego, jak i drugich, ma sprawiać, że dążąc do własnego szczęścia, nie staniemy się niewolnikami
pragnienia sukcesu, bogactwa czy przyjemności, nie będziemy też zdobywać tego szczęścia, krzywdząc tych,
którzy stanęli nam na drodze. Szacunek dla człowieczeństwa będzie też stanowić podstawę wszelkich godziwych
umów społecznych, prawo pozytywne jest ich najprostszym przykładem. Prawo jest bowiem dla człowieka, a nie
człowiek dla prawa.
Teza stanowiąca, że szacunek dla ludzkiej osoby - współczesny personalizm posługuje się częściej terminem
„osoba" niż „człowieczeństwo" - jest granicą i zarazem normą moralności, jest zbyt ogólna, by można się nią było
posługiwać w praktyce. Podstawowe pytanie, jakie należałoby tutaj postawić, brzmi: w czym przejawia się
szacunek dla człowieczeństwa? W tej kwestii ludzkość - mimo wielu funkcjonujących współcześnie systemów
etycznych - osiągnęła podstawowy konsens. Jego wyrazem stała się ogłoszona w roku 1948 Deklaracja praw
człowieka.
Znamienne jest już to, że dokument ten określono mianem Deklaracji. Zapisane w nim prawa nie zostały
stworzone przez międzynarodową społeczność, która po doświadczeniach dwóch najstraszniejszych w dziejach
wojen postanowiła chronić własny gatunek przed zagładą. Dokument ten jest zadeklarowaniem, potwierdzeniem
praw, które człowiek posiada bez względu na to, czy lokalna społeczność zechce mu je przyznać, czy też nie.
Prawa te posiada bowiem ze względu na to, kim jest, a jest rozumną, wolną i odpowiedzialną za swoje życie
istotą; i to odpowiedzialną nie tylko za to, że żyje, również za to, jak żyje. Rozumność i wolność sprawiają, że
może wybrać, jak będzie żyć. To dlatego wciąż aktualne pozostaje postawione niegdyś przez Sokratesa pytanie
jak żyć?
Wielość teorii etycznych i brak zgody moralistów co do oceny wielu trudnych problemów moralnych, takich jak
chociażby dopuszczalność eutanazji czy kary śmierci, mogłyby sprawiać wrażenie, że próby ustalenia
jednoznacznie brzmiących i na dodatek pretendujących do obiektywności norm moralnych w obrębie jakiejś
dziedziny ludzkiej aktywności, np. pracy psychologa, są z góry skazane na niepowodzenie. Nie demonizujmy
jednak różnic! Nie są one aż tak znaczące, by uniemożliwiały nam przyjęcie zasad, jakimi kierować się będziemy,
zmagając się z moralnymi problemami współczesności.
1.5 Podsumowanie
Moralność rozumiana najogólniej jako uznane reguły zachowania człowieka jest przedmiotem namysłu wielu nauk: socjologii, psychologii, prawa,
teologii i filozofii. Filozoficzny namysł nad moralnością nazywamy etyką. Charakterystyczne dla etyki jest nie tylko przedstawianie reguł
postępowania, lecz przede wszystkim ich uzasadnianie, czyli podawanie racji, dla których miałyby być moralnie powinne. Moralna powinność
działania - w przeciwieństwie do powinności związanej z realizacją warunków koniecznych do osiągnięcia określonych stanów rzeczy lub
prawdopodobieństwa pojawienia się żądanych skutków - jest powinnością niezależną od naszego chcenia, tj. nie można jej prosto uchylić,
wskazując na brak ochoty do spełnienia określonego działania. Jeśli jest niezależna od chcenia, to kolejne pytanie, jakie należałoby postawić w
filozoficznej refleksji nad moralnością, jest pytaniem o źródło i kryterium moralnej powinności działania. W poszukiwaniu tego źródła filozofowie
nie mówią jednym głosem: proponują m.in., by za kryterium to uznać osiąganie różnie rozumianego szczęścia własnego (eudajmonizm) bądź
społeczności (utylitaryzm), rodzaj społecznej umowy lub dobro osoby ludzkiej (personalizm). Moralna powinność działania ma charakter zinter-
nalizowany, tj. wiążący człowieka nie w imię posłuszeństwa zewnętrznym nakazom, lecz „samozwiązania", uznania respektowanych norm za
własne. Jakkolwiek etyka jest filozoficzną i normatywną teorią moralnej powinności działania, specyfika prowadzonych przez nią refleksji polega
na tym, że jej zastosowanie jest praktyczne - odnosi się ostatecznie do dobrego, tj. moralnie prawego życia człowieka.
1
Na szczególną uwagę zasługują tutaj prace brytyjskiego etyka, Bernarda Williamsa. Parrz: Bibliografia.
libyśmy nikogo o drogę i nie wchodzilibyśmy z drugimi w żadne spółki i umowy. Moralne reguły nie mają nadto
jedynie wymiaru czysto praktycznego, działanie wbrew nim to nie tylko pomyłka, czy też rezygnacja z większej
efektywności działania, lecz poczucie moralnej winy.
Jeśli mówimy dzisiaj o jakiejkolwiek etyce stosowanej - szerzej o etykach stosowanych za chwilę - to jedynie pod
warunkiem że jesteśmy w stanie sformułować szczegółowe normy moralne. W przeciwnym razie musielibyśmy
zdać się na sądy sumienia i intuicję działających podmiotów. Zwolennicy partykularyzmu i krytycy etycznych teorii
mają jednak rację, podkreślając, że moralnych decyzji człowieka nie da się wprost wpisać w schematy; to
niemożliwe, ponieważ nie istnieją dwie identyczne osoby i dwie identyczne sytuacje. Zdarzają się jednak sytuacje
podobne. Czyż nie dlatego, stając przed trudną decyzją, zastanawiamy się, czy z podobną sytuacją nie mieliśmy
już do czynienia w przeszłości, a szukając rady u drugich, zadajemy im pytanie: co zrobiłbyś na moim miejscu?
Pytanie takie byłoby bezsensowne, gdyby nasz doradca nie dysponował doświadczeniem moralnym, które
pozwoli mu się postawić - przynajmniej w przybliżeniu - w naszej sytuacji.
Znamienne jest też, że postulaty partykularyzmu i rezygnacji z teorii pojawiły się w czasie niespotykanej dotąd
wcześniej w historii ekspansji nauk szczegółowych. Ich osiągnięcia i praktyczne zastosowania sprawiły bowiem,
że stajemy częstokroć przed zupełnie nowymi problemami, które nie mają swoich precedensów w przeszłości,
nie zostały „przewidziane" w żadnym podręczniku z etyki. To nie czyni jednak z etyka „gapia", który potrafi
jedynie komentować zaistniałe przypadki. Do „wypadku" etyk może podejść dość dobrze przygotowany, pod
warunkiem wszakże iż upora się jakoś z formułowaniem szczegółowych norm. Zanim zajmiemy się bliżej
sposobami ich tworzenia, zatrzymajmy się chwilę nad rozumieniem i popularnością etyk stosowanych we
współczesnej refleksji etycznej.
2.2. Etyki stosowane a moralne problemy współczesności
Sam termin „etyka stosowana" pojawił się w etycznej debacie stosunkowo niedawno, mniej więcej w drugiej
połowie ubiegłego wieku, co może się wydawać zaskakujące, zważywszy na wielowiekową tradycję etyki. Nie
znaczy to, że wcześniej etycy nie zajmowali się szczegółowymi kwestiami. Zajmowali się, a poświęcony im dział
etyki był nazywany etyką szczegółową. Pod tym pojęciem rozumiano dział etyki określający moralną powinność
gatunkowo określonych działań. Przez „gatunkowo określone" należy tutaj rozumieć: „odniesione do materialnie
określonego przedmiotu". Takie materialne dookreślenie pozwala nam nazwać jeden czyn kłamstwem - kiedy
polega on na zaprzeczeniu własnym przekonaniom w intencji wprowadzenia kogoś w błąd, drugi zaś zabójstwem
- kiedy celowo pozbawiamy drugiego człowieka życia. W obrębie tak określonych przedmiotowo działań można
wskazać jeszcze bardziej uszczegółowione kategorie, np. plagiat jest jakąś formą kłamstwa, a kara śmierci -
zabójstwa.
Tradycyjne ujęta etyka szczegółowa określała zatem, co powinniśmy, a czego nie powinniśmy czynić w obrębie
ogółu gatunkowo dookreślonych - mniej lub bardziej szczegółowo - ludzkich działań. Ze względu na ich
tematyczną różnorodność i zakres projekt taki wymagał jakiegoś „klucza", schematu, za pomocą którego można
by normy moralne uporządkować i uhierarchizować, tak pod względem ważności, jak i stopnia ogólności. Etyka
arystotelesowsko-tomistyczna radziła sobie z tym problemem, proponując wykład etyki szczegółowej wedle
układu cnót kardynalnych: roztropności, męstwa, umiarkowania i sprawiedliwości. Za podstawowe cnoty te uznał
już w starożytności Platon, nie nazywając ich bynajmniej kardynalnymi. W układzie are-tologicznym (od gr. arete
- cnota) każdej z cnót odpowiadają określone obowiązki, np. sfera seksualnych zachowań człowieka
podporządkowana jest cnocie umiarkowania.
Kwestia hierarchii moralnych obowiązków rozwiązana jest natomiast przez poddanie każdej z cnót analizie pod
kątem tego, czy związana z nią moralna powinność działania winna być ściśle respektowana, czy tez nie.
Przykładowo: ogólnie sformułowana cnota sprawiedliwości nakazuje nam oddanie drugim tego, co im się należy;
cnotą pokrewną cnocie kardynalnej sprawiedliwości jest hojność, która oznacza oddanie drugim ich należności z
nawiązką, do czego nie jesteśmy już moralnie zobowiązani. Możemy być hojni, ale nie musimy, sprawiedliwość
jest zatem ważniejsza od hojności. Obok cnót rodzajem „klucza", według którego porządkowana jest
problematyka etyki szczegółowej, są również podstawowe prawa człowieka, przykazania Dekalogu, z
pominięciem trzech pierwszych, odnoszących się do Boga, a także możliwe obszary odpowiedzialności
człowieka: za świat, społeczność, w której żyje, i samego siebie. Skoro zatem przez wieki szczegółowa refleksja
moralna była uprawiana w taki właśnie sposób, jak wytłumaczyć pojawienie się etyki stosowanej? Czy to tylko
kwestia nazwy, czy również metody filozoficzno-moralnej refleksji?
Kiedy uzmysłowimy sobie, że tradycyjnie rozumiana etyka szczegółowa obejmowała ogół możliwych problemów
natury moralnej, to trudno sobie wyobrazić, by ktokolwiek mógł być dzisiaj kompetentny w całości poruszanej
przez nią problematyki. Do rozstrzygania szczegółowych problemów moralnych potrzebna jest wszak nie tylko
znajomość rudymentów danej teorii, lecz również wiedza natury empirycznej. Trzeba posiadać jakąś
elementarną wiedzę z zakresu prowadzenia działalności gospodarczej, by poruszać szczegółowe kwestie
moralne związane z etyką w biznesie, dysponować minimalną przynajmniej wiedzą z zakresu prawa, by oceniać
moralnie poczynania prawnika, rozumieć sens ingerencji biomedycznych, by wypowiadać się na tematy
bioetyczne, i orientować się, na czym polega praca psychologa, by móc mówić o etyce dla psychologów. Z
konieczności zatem moralista będzie się mógł kompetentnie wypowiadać jedynie w niektórych kwestiach,
wybranych jako szczególne obszary zainteresowania, najlepiej zaś, jeśli w dyskusji nad szczegółowymi
problemami moralnymi uczestniczą przedstawiciele obu profesji: etyk wraz z kompetentnym specjalistą z
dziedziny, w obrębie której szukamy moralnych reguł, co szczęśliwie dzieje się w tym podręczniku.
Wspomniany już postęp w naukach szczegółowych i tendencja do coraz większej specjalizacji w obrębie danej
dyscypliny nie omija filozofii, w tym również etyki. Etyka stosowana - rozumiana jako filozoficzno-normatywne
studium obejmujące systematyczny namysł nad problemami moralnymi, powstałymi w jakiejś szczegółowej
dziedzinie życia - nie jest zatem jakąś zasadniczą, nową w stosunku do tradycyjnie rozumianej etyki
szczegółowej, refleksją nad moralnością, stanowi natomiast istotne zawężenie zakresu badań. O ile bowiem w
definicji etyki szczegółowej mieściły się praktycznie wszystkie możliwe problemy natury moralnej, o tyle etyka
stosowana z definicji jest odniesiona do jakichś szczegółowych kwestii; jest nadto „stosowana", tzn. nie polega
na tworzeniu zupełnie nowej teorii, np. na użytek oceny badań naukowych lub moralnych obowiązków człowieka
wobec środowiska naturalnego, stanowi zastosowanie wypracowanej na gruncie danej teorii normy do
problemów związanych z jakimś obszarem ludzkiej działalności. A że teorii etycznych jest wiele, to etyka
stosowana z konieczności będzie zatem naznaczona pluralizmem rozwiązań. Terminu „etyka stosowana" uży-
wamy wprawdzie w liczbie pojedynczej, poprawniej byłoby jednak mówić o „etykach stosowanych", ponieważ
dziedzina ta ma zawsze jakieś szczegółowe odniesienie.
Etyka stosowana ma również swój „filozoficzny rodowód". Początek XX w. był zdominowany w etyce przez spory
natury metaetycznej. Dyskutowano głównie nad naturą dobra i nad sposobami jego poznania. Alfred Jules Ayer i
Charles Stevenson uznali, że wszelkie sądy natury moralnej są jedynie ekspresją naszych uczuć i określili swoje
stanowisko mianem emotywizmu, a George Edward Moore dyskutował z naturalizmem, próbując dowieść, że
dobro jest cechą prostą (a nie utożsamianą z jakąś cechą naturalną) poznawaną intuicyjnie, i nie sposób go
zdefiniować. Owe wysoce abstrakcyjne spory nie odnosiły się wprost do moralnych problemów codzienności, a
że problemów tych w związku ze wspomnianym postępem w naukach szczegółowych było coraz więcej, bardzo
często pojawiały się głosy, by uczynić etykę „bliższą życiu". Etyka przestała być dyscypliną czysto akademicką,
pojawił się w niej wyraźny trend do zajmowania się problemami praktycznymi.
2.2
Moralne spory współczesności
Najbardziej uderzającą cechą współczesnych wypowiedzi moralnych jest to, że przytłaczająca ich większość stanowi sposobność do wyrażania
niezgody na coś, zaś najbardziej widoczną cechą debat, w których owe niezgodności uzyskują swój wyraz, jest z kolei to, że mają niekończący
się charakter. Nie chodzi mi tylko o to, że debaty te ciągną się w nieskończoność - chociaż oczywiście tak właśnie jest - ale o to, że
najprawdopodobniej one po prostu nie mają w ogóle rozwiązania. Wydaje się, że w naszej kulturze nie ma żadnego racjonalnego sposobu
dochodzenia do moralnej zgody.
Źródto: Maclntyre(1996).
Bioetyka to pierwsza spośród etyk stosowanych, która zyskała samodzielność jako odrębna dyscyplina etyki
szczegółowej (1970). Wkrótce potem w literaturze przedmiotu pojawiła się etyka biznesu. Kolejne lata to
prawdziwa „ekspansja" etyk stosowanych. Bodaj najobszerniejszym ich opracowaniem jest wydana nakładem
wydawnictwa Academic Press (1988) czterotomowa Encyclopedia of Applied Ethics, a także A Companion to
Applied Ethics wydany przez Blackwell Publishing (2003) jako kolejny tom w serii Wprowadzeń do Filozofii
(Blackwell Companions to Philosophy). Wśród proponowanych dziedzin etyki stosowanej znajdują się zarówno
takie, których powstanie wydaje się w pełni usprawiedliwione, jak i takie, których metodologiczną samodzielność
należałoby podważyć z uwagi na brak specyficznej i dostatecznie nośnej moralnie problematyki, która miałaby
stanowić podstawę ich odrębności. Przedstawmy pokrótce przykłady tak jednych, jak i drugich, rozpoczynając od
wspomnianej już bioetyki.
Znacznie starsza od bioetyki - datowana zazwyczaj od czasów Hipokratesa (ok. 460-337 p.n.e.) - jest etyka
lekarska, rozumiana tradycyjnie jako etyka moralnych powinności lekarza względem pacjenta. W miarę
pojawiania się problemów związanych z moralną oceną możliwych zastosowań współczesnej biomedycyny (np.
eksperymenty medyczne, transplantologia, diagnostyka prenatalna), okazało się, że dalece wykraczają one poza
kwestie związane ściśle z relacją: pacjent - lekarz. Ten nowy obszar problemów moralnych związanych z
biomedycznymi ingerencjami dotyczącymi powstania ludzkiego życia, jego trwania i śmierci został
zagospodarowany przez bioetykę. Dyskutowane ostatnimi laty problemy moralnej dopuszczalności klonowania
człowieka, wykorzystywania ludzkich zarodków do pozyskiwania pierwotnych komórek macierzystych lub
tworzenia ludzko-zwierzęcych hybryd - to również kwestie natury bioetycznej.
Etyką stosowaną, zajmującą się ingerencją w „naturę pozaludzką", jest etyka środowiskowa (lub etyka
środowiska naturalnego). I tutaj powołanie nowej dyscypliny wydaje się usprawiedliwione, a wpływają na to nie
tylko niepokoje moralne związane z coraz to większymi możliwościami modyfikowania natury roślin i zwierząt,
lecz również wzrastająca świadomość, jak wielką wartość samą w sobie stanowi środowisko naturalne człowieka.
Wspomniana już w tym rozdziale etyka biznesu sytuuje się na przedłużeniu funkcjonującej znacznie wcześniej w
ramach etyki szczegółowej etyki gospodarczej. Szczególnym wyzwaniem tej etyki są współczesne problemy
globalizacji.
Wymienione dyscypliny etyki stosowanej: bioetyka, etyka środowiska naturalnego i etyka biznesu to trzy
najczęściej wymieniane dyscypliny etyki stosowanej. Obok nich wymieniane są również: etyka środków przekazu
(także: etyka dziennikarska), etyka badań naukowych, etyka komputerowa (też: informacyjna), etyka polityczna,
etyka prawnicza, etyka pedagogiczna, etyka wojenna (dotyczy reguł prowadzenia sprawiedliwej wojny), a także
etyka sportu i rekreacji, etyka psychiatryczna i etyka seksualna (też: etyka małżeństwa i rodziny).
Wiele dyscyplin etyki stosowanej powstało z prób dalszego uszczegóławiania powyższych. Najlepszym tego
przykładem jest bioetyka: w ramach szeroko pojętej problematyki bioetycznej mówi się też dzisiaj o etyce:
klinicznej, kontroli urodzeń, poradnictwa genetycznego i genetyce (etyce genu), pojawiają się też pozycje
traktujące o etyce farmaceutycznej, a nawet stomatologicznej. Te dwie ostatnie, podobnie jak etyka
pielęgniarska, mają charakter etyk zawodowych.
Za dyscyplinę etyki stosowanej uważają też niektórzy etykę weterynaryjną, a nawet etykę archeologiczną.
Problemy moralne, wskazywane przez tę ostatnią, to przestrzeganie prawa własności do gruntów w przypadku
odkrycia cennych znalezisk, a także problem uczciwości odkrywców wartościowych eksponatów, którzy winni
pamiętać, że są one dobrem narodowym. Można mieć poważne wątpliwości co do tego, czy są to wystarczające
podstawy do tworzenia nowej dyscypliny etyki stosowanej. Powoływanie kolejnych etyk stosowanych wydaje się
bowiem usprawiedliwione jedynie wówczas, gdy potrafimy wskazać specyficzny i nadto dostatecznie wrażliwy
moralnie obszar etycznej refleksji. Na tej podstawie można by kwestionować etykę weterynaryjną, jeśli zgłaszane
przez nią problemy mieszczą się tematycznie w etyce środowiska naturalnego, a talcze etykę stomatologiczną i
farmaceutyczną, jeśli można wykazać, że analizowane w ich ramach problemy zawierają się w przedmiocie
materialnym bioetyki. Jakkolwiek zrozumiałe jest tworzenie kodeksów zawodu farmaceuty czy stomatologa -
podobnie jak tworzy się kodeksy zawodowe policjantów, posłów i pracowników nauki - to powoływanie nowych
etyk stosowanych w odniesieniu do każdego z możliwych zawodów jest kuriozalne i przypomina nieco mówienie
o „filozofii piłki nożnej". Należy bowiem odróżniać zasady wykonywania zawodu od zasad moralnych. Pierwsze z
wymienionych dotyczą sztuki wykonywania danej profesji, np. stosowanych metod terapeutycznych czy zasad
bezpieczeństwa pracy w laboratorium, i mają wymiar pragmatyczny. Co prawda można winić pracownika za
zawodowe uchybienia i brak odpowiedzialności, ale tego rodzaju zarzut można w jednakowym stopniu odnosić
do wszelkich zawodów.
Wydaje się zatem, że twórcy współczesnych dyscyplin etyki stosowanej winni zachować w ogłaszaniu wciąż
nowych etyk więcej powściągliwości, jeśli nie chcą być oskarżani o to, że „urodzaj" na etyki stosowane jest
spowodowany li tylko potrzebą pisania prac dyplomowych. Wśród wielu głosów krytycznych pod adresem tychże
etyk pojawia się również i taki, który w ich ekspansji dopatruje się kryzysu moralnego współczesnych
społeczeństw. Za przykład może posłużyć etyka archeologiczna: przywłaszczanie sobie eksponatów to zwykła
kradzież, przez całe wieki kradzież była uznawana za zło i nikt z tego tytułu nie ogłaszał nowej dyscypliny
etycznej. Skoro dzisiaj etyka taka okazuje się potrzebna, to znaczy, że zagubił się gdzieś etos pracownika nauki,
w tym konkretnym przypadku archeologa. Ogłaszamy specjalne zasady tam, gdzie niegdyś w oczywisty dla nas
sposób broniliśmy uczciwości. Można się też zastanawiać, jak dalece postępujące mnożenie dyscyplin etyki
stosowanej, w których znacznie więcej jest czasem norm zawodowych i pragmatycznych niż etycznych, stało się
powodem zniechęcenia części etyków do zajmowania się mało pogłębioną filozoficznie problematyką etyki
stosowanej i powrotem do metaetycznych analiz.
Interesujące nas tu w sposób szczególny problemy moralne zawodu psychologa nie są obejmowane nazwą:
etyka psychologiczna. Poruszający tę problematykę autorzy niektóre z odnośnych kwestii poruszają w ramach
etyki psychiatrycznej (Bloch, Cho-doff i Green, 1999), a w odniesieniu do pozostałych mówią raczej o etyce dla
psychologów lub etycznych konfliktach w psychologii (Francis, 1999; Koocher i Keith-Spie-gel, 1998). O
specyfice tej problematyki traktować będą dalsze rozdziały tej książki. Zaznaczmy natomiast wyraźnie, że etyka
w psychologii, to nie to samo, co psychologia moralności. O tej drugiej wspomnieliśmy w poprzednim rozdziale.
Ma ona charakter metaetyczny, a jej przedmiotem są psychologiczne uwarunkowania moralnych decyzji, a nie
normy moralne związane z pracą psychologa.
2.3. Metodologiczne problemy etyk stosowanych
Etyki stosowane od swego powstania, tj. od wyodrębnienia ich z korpusu etyki szczegółowej, zmagają się z
licznymi problemami natury metodologicznej. Jak długo szczegółowe problemy moralne były analizowane w
ramach teorii etycznej, tak długo stanowiły - przynajmniej teoretycznie - czytelny sposób zastosowania norm
ogólnych do
poszczególnych obszarów ludzkiej aktywności. W momencie gdy zakwestionowane zostało uprawianie etyki w
ramach teorii, niejasny stał się zarówno status proponowanych norm (stopień ich obowiązywalności), jak i sposób
ich uzasadnienia, co nie oznacza, że autorzy broniący teoretycznych struktur etyki nie mają problemów z for-
mułowaniem i uzasadnianiem szczegółowych norm moralnych. Ponieważ istnieją zasadniczo dwa sposoby
uprawiania etyki stosowanej: w ramach teorii i poza nią, dwojaki też będzie nasz sposób podejścia do
zasygnalizowanych problemów.
2.3.1. Etyka stosowana uprawiana „z góry"
Kierunek „z góry na dół" jest typowy dla uprawiania etyki stosowanej na podstawie uznawanej teorii etycznej.
Piszę „uznawanej", ponieważ teorii etycznych jest wiele, z czego należy wnosić, że zgodność co do uprawiania
etyki w ramach teorii nie jest równoznaczna z jednomyślnością co do moralnych norm (sądy imperatywne) i ocen
(sądy oceniające). Teoria etyczna jest teoretycznym ujęciem etycznego myślenia i praktyki, które implikują
ogólny test poprawności podstawowych etycznych przekonań i zasad (Williams, 2006, s. 72).
Teoria etyczna jest więc abstrakcyjną strukturą, która określa warunki słuszności działania, posiłkując się przy
tym wspomnianą już w poprzednim rozdziale normą moralności. Niektórzy z autorów sądzą, że nasze oceny są
zawsze - świadomie bądź nieświadomie - uwikłane w jakąś teorię moralną2. Jeśli zajmujemy jakieś stanowisko
moralne, to znaczy, że potrafimy określić słuszność bądź niesłuszność, dobroć bądź złość, sprawiedliwość bądź
niesprawiedliwość. W etyce - podobnie jak w naukach szczegółowych - czasem dostosowujemy swoje sądy do
teorii, przyznając, że były błędne, a czasami uznajemy nasze oceny za słuszne, modyfikując z kolei teorię. Cel
teoretyczny teorii etycznej wiąże się ze zrozumieniem natury dobra i zła oraz słuszności i niesłuszności czynu,
cel praktyczny - ten nas w sposób szczególny interesuje - polega na odnalezieniu metody orzekania, kiedy
działanie jest słuszne, a kiedy nie, czyli procedury decyzyjnej, którą posłużymy się w moralnym myśleniu i
rozstrzyganiu moralnych konfliktów.
Ogół funkcjonujących współcześnie teorii etycznych dzieli się na dwa podstawowe rodzaje: teorie
konsekwencjalne i deontologiczne. Podstawą przyporządkowania danej teorii do pierwszej bądź drugiej grupy
jest sposób, w jaki na jej gruncie uzasadniana jest słuszność norm moralnych. W teoriach konsekwencjalnych o
słuszności czynu decyduje bilans wynikających zeń skutków. Jeśli więc, stając przed wyborem między
działaniem a, a działaniem b, przewidujemy, że zważywszy na ogół wynikających z działania a skutków,
przyniesie ono więcej korzyści i mniej strat niż działanie b, to należy wybrać a. Teorie konsekwencjalne to zatem
różnego rodzaju utylitaryzmy, o których wspomnieliśmy już w poprzednim rozdziale. Różnią się one między sobą
rozumieniem korzyści (szczęścia) i stopniem, w jakim zmagający się między wyborem a a wyborem b podmiot
może uwzględnić własny punkt widzenia w porównaniu z punktem widzenia społeczności, który jest w tych
teoriach traktowany priorytetowo.
Konsekwencjaliści dość wcześnie (na ten temat zabierał już głos Mili) uporali się z zarzutem, że reprezentant
tego kierunku będzie praktycznie niezdolny do działania,
1 Terminy: „etyczny" i „moralny" są w tym kontekście używane zamiennie.
skoro przed każdą decyzją dokonywał będzie żmudnej kalkulacji prawdopodobnych korzyści i strat. W procesie
wychowania i moralnego dojrzewania nabywamy doświadczenia, pozwalającego nam ocenić, które działania
przynoszą więcej korzyści niż strat, nie jesteśmy sparaliżowani nieustannym bilansowaniem skutków.
Konsekwencjaliści podkreślają też, że owo bilansowanie musi uwzględniać zasięg ewentualnych skutków, tzn.
jest kalkulowaniem nie tylko na krótszą, lecz również na dłuższą metę. Gdybyśmy zatem zapytali
konsekwencjalistę, czy możliwe jest na gruncie uznawanej przez niego teorii zbudowanie etyki stosowanej,
przyjmującej specyficzne dlań szczegółowe reguły postępowania, otrzymamy odpowiedź twierdzącą.
Zarówno bioetyka, jak i etyka biznesu mogą być zbudowane na podstawie konse-kwencjalnego modelu etyki.
Charakterystyczne dla tego rodzaju etyk będzie poszukiwanie ostatecznego uzasadnienia przyjmowanych ocen i
norm w utylitarystycznym kryterium, tj. stosownie do tego, czy dane działanie przyczynia się do optymalizacji
(maksymalizacji) społecznego dobra. Uzasadniane w taki sposób normy nie będą miały charakteru absolutnego,
czyli bezwarunkowego. Konsekwencjalista nie będzie twierdził, że nigdy i pod żadnym pozorem nie można
pozbawić życia drugiego człowieka ani że kłamstwo jest złem, niezależnie od tego, jaka jest intencja kłamiącego i
jakiego dobra chce przez to kłamstwo bronić. Działania takie zazwyczaj - powie konsekwencjalista (a dokładnie
utylitarysta reguł) - są złem, mogą się jednak okazać moralnie usprawiedliwione, a nawet pożądane, jeśli można
wykazać, że w ostatecznym rozrachunku prowadzą do większej korzyści, przy czym korzyści nie należy tutaj
rozumieć jako kategorii czysto ekonomicznej, autorom broniącym konsekwencjalizmu w etyce chodzi tutaj o
dobro (dobrobyt) społeczności, niekoniecznie natury czysto materialnej. Jedyną normą obowiązującą w
konsekwencjalizmie w sposób bezwarunkowy jest zatem utylitarystyczna norma moralności.
Teorie konsekwencjalne, a dokładnie sposób, w jaki te teorie uzasadniają słuszność działań, bywają najczęściej
krytykowane na gruncie takich etyk stosowanych, jak bioetyka i etyka polityczna. W przypadku bioetyki wiąże się
to z tzw. teorią jakości życia, zgodnie z którą o jego wartości decyduje ostatecznie perspektywa korzyści i strat,
jakie mogą być udziałem człowieka. Na tej podstawie należałoby zakwestionować wartość życia ludzi ciężko
chorych i upośledzonych. Jeśli natomiast chodzi o etykę polityczną, to największym problemem
konsekwencjalizmu jest kwestia sprawiedliwego podziału dóbr w ramach tzw. sprawiedliwości rozdzielczej
(dystrybutywnej), która podkreśla, że sprawiedliwy podział musi uwzględniać nierówności między ludźmi, np.
sprawiedliwa płaca to wynagrodzenie proporcjonalne do pracy, a nie kwota równo dzielona między pracowników,
bez względu na to, ile godzin przepracowali, na jakim stanowisku i z jakimi efektami.
Uwzględniana tutaj indywidualna pozycja każdego człowieka zostaje, zgodnie z konsekwencjalnym rachunkiem,
podporządkowana dobru społeczności, naruszając tym samym sprawiedliwy charakter podziału. Za pomocą
konsekwencjalnej normy moralności można też stosunkowo łatwo przedstawić argumenty za utrzymaniem kary
śmierci, jeśli tylko można wykazać, że śmierć złoczyńcy jest w ostatecznym rozrachunku korzystna dla
społeczności (społeczność zyskuje bezpieczeństwo i nie musi utrzymywać skazanego).
Jakkolwiek teorie deontologiczne wykazują - podobnie jak teorie konsekwencjalne - znaczne zróżnicowanie, to
ich wspólną cechą jest uzasadnianie słuszności działań przez odwołanie do ich natury, a nie rachunku
wynikających z działania skutków. Przez naturę działania deontologiści rozumieją wyznaczoną w celu
przedmiotowym treść tegoż działania. Twierdząc więc, że zabójstwo jest „z natury złe", deontologiści utrzymują,
iż celowe zmierzanie do zabicia drugiego człowieka jest zawsze złe, a za zakazem „złego z natury" kłamstwa
kryje się bezwzględny zakaz celowego wprowadzania drugiego człowieka w błąd przez podawanie informacji,
które w naszym przekonaniu są fałszywe. Przeciwstawianie konsekwencjalizmu deontologizmowi jedynie na pod-
stawie tego, że konsekwencjalizm w przeciwieństwie do deontologizmu uwzględnia w ocenie czynu wynikające z
niego skutki, nie jest trafne, ponieważ deontologizm uwzględnia skutki, jednak oceny działania nie uzależnia od
ich kalkulacji.
Pierwszorzędną rolę w ocenie czynu przypisuje deontologizm temu skutkowi, który jest zarazem zamierzonym
celem działania (na jego właśnie podstawie nazywamy działanie kłamstwem lub zabójstwem), pozostałe skutki
uwzględnia stosownie do tego, w jakim stopniu były spowodowane i zamierzone (inaczej ocenia skutki uboczne,
a inaczej te, dla osiągnięcia których podjęliśmy działanie), czyli uwzględnia pozycję skutków w strukturze
działania. Deontologiści, uznając, że działania mogą być „z natury złe", muszą jakoś ich zło uzasadnić - w tym
miejscu pojawia się największa trudność deontologicznych teorii. Zło działań jest tutaj uzasadniane bądź przez
odwołanie się do niezmiennego w swej treści prawa naturalnego (tomizm), bądź na podstawie imperatywu
kategorycznego (kantyzm), bądź też przez wzgląd na zgodność woli ustalających moralne prawo podmiotów
(kontraktarianizm).
Nie jest wykluczone, że reprezentanci różnych teorii etycznych będą bronić tych samych norm, chociaż inaczej
będą je uzasadniać. Przeanalizujmy np. normę „nie kłam". W obrębie konsekwencjalizmu będą tej normy bronić
utylitaryści reguł (np. R. Brandt, B. Hooker), utrzymując, że kłamstwo zazwyczaj przynosi w konsekwencji więcej
złych niż dobrych skutków, szczególnie kiedy weźmie się pod uwagę skutki kłamstwa w dłuższej perspektywie.
Konsekwencjaliści będą przy tym uznawali, że norma „nie kłam" ma charakter warunkowy, ponieważ mogą
zaistnieć sytuacje, w których z kłamstwa nawet na dłuższą metę wyniknie więcej korzyści niż strat. Normy „nie
kłam" bronić będą też deontologiści, chociaż inaczej ją uzasadnią. Św. Tomasz argumentuje, że skoro słowa są
z natury znakami umysłu, to kłamstwo jest „z natury złe", ponieważ przeciwstawia się naturze mowy. Jest
bowiem niedopuszczalne - twierdzi Św. Tomasz - by człowiek używał słów na wyrażenie czegoś innego, niż to,
co myśli i odczuwa (Sth II-II, q. 110, a. 1-3.).
Kant twierdzi, że kłamstwo jest naruszeniem godności osoby. Człowiek, który sam nie wierzy w to, co mówi
drugiemu, stawia się niżej od rzeczy. Właściwością rzeczy - utrzymuje Kant - jest być użyteczną dla człowieka.
Komunikowanie myśli komuś innemu przy użyciu słów, które intencjonalnie są sprzeczne z myślą, bezpośrednio
sprzeciwia się naturalnej celowości czyjejś zdolności do komunikowania. Jeśli ktoś tak czyni, to wyrzeka się
swojej osobowości (w sensie bycia osobą) i jako kłamca stanowi złudny pozór człowieka, a nie samego
człowieka (Kant, 2005, 429-430, w bocznej paginacji).
Fakt występowania tych samych norm moralnych w konkurencyjnych teoriach etycznych jest dla nas o tyle
ważny, że skoro spór o uzasadnianie norm (niezwykle ważny w dyskusjach etycznych) nie przekłada się zawsze
na różnorodność norm i ocen, to znaczy, że wychodząc z różnych przesłanek, można na gruncie etyki
stosowanej formułować zasadniczo te same normy. Nie ma zatem potrzeby, by w obrębie tego rodzaju etyki
stosowanej, jaką jest etyka dla psychologów, wyróżniać dodatkowo kon-sekwencjalną i deontologiczną etykę dla
psychologów, a w ich obrębie jeszcze dodatkowe tejże etyki rodzaje, np. etykę tomistyczną, kantowską itd.
Różnice w sposobie uzasadniania norm przekładają się raczej na różnice w zakresie stopnia ich obowiązywania
niż na różnice w obrębie treści norm: etyki deontologiczne głoszą bezwarun-kowość norm, w etykach
konsekwencjalnych mają one (normy) charakter warunkowy. Etyką stosowaną, na gruncie której różnice te
szczególnie wyraźnie dochodzą do głosu, jest bioetyka. Przykładowo, na obszarze etyk deontologicznych
wykluczona jest eutanazja lub aborcja, ponieważ ich dopuszczenie wiązałoby się z uznaniem wyjątków w obrębie
normy „nie zabijaj", wyjątki takie mieszczą się natomiast w etykach konsekwencjalnych.
Reasumując, należy zdawać sobie sprawę z „teoretycznych uwarunkowań" etyk stosowanych, budowanych na
podstawie teorii etycznych, nie są to jednak różnice wykluczające możliwość zbudowania etyk stosowanych,
które niezależnie od odmiennych stanowisk w odniesieniu do sposobu uzasadniania norm zawierać będą
zasadniczo ten sam zbiór szczegółowych, normatywnych rozwiązań. Etyką taką - jak sądzę - może być etyka dla
psychologów.
2.3.2. Etyka stosowana uprawiana „z dołu"
Podstawą etyki stosowanej uprawianej „z dołu" są konkretne przypadki, które krócej nazywamy kazusami. Tak
budowana etyka może, ale nie musi, nawiązywać do teorii. Zwolennicy wspomnianego wyżej partykularyzmu i
antyteoretyzmu niejako z definicji nie będą się odwoływali do teorii. Oznacza to, że będą podejmowali próby
racjonalnego uzasadnienia przyjętych rozwiązań, lecz że nie będą ich szukać w żadnej ze znanych teorii
etycznych. Wspomniany już Williams (2006, s. 17) twierdzi, iż żadna z teorii nie posiada dostatecznego
autorytetu, by mogła nam dostarczyć argumentów za preferowaniem takiego lub innego teoretycznego
schematu.
Zdaniem antyteoretyków, są trzy powody, dla których w ocenianiu konkretnych sytuacji (czyli takich, jakie są
przedmiotem analiz w etyce stosowanej) należy zrezygnować z odwoływania się do teorii etycznych. Po
pierwsze, formalistyczne teorie moralne przyjmują, że zasady moralne winny być na tyle jasno i ściśle określone,
by mogły odegrać właściwą rolę w procesie moralnego wnioskowania. Tymczasem normy nabywają określonego
znaczenia w obrębie instytucji kulturowych i w praktyce moralnej. Wymóg, by teorie etyczne odwoływały się do
Ściśle określonych reguł, pozostaje w sprzeczności z rzeczywistą naturą norm moralnych. Po wtóre, poprawnie
zbudowana teoria etyczna winna wykluczać istnienie moralnych dylematów. Doświadczenie dostatecznie nas
jednak przekonuje, ze dylematy moralne istnieją, w rzeczywistości jesteśmy konfrontowani z nieusuwalnymi
moralnymi dylematami, a ludzie doświadczają - zdaniem antyteoretyków - wzajemnie przeciwstawnych
powinności moralnych. Po trzecie, w charakterystycznym dla teorii etycznej podporządkowaniu moralnej
powinności działania regułom nie mieści się wiele istotnych cech moralnego działania, w szczególności
niedowartościowane są cnoty rozumiane jako wewnętrzne nastawienia, z jakimi je (działania) podejmujemy
(Ciarkę, 1987). Odrzucenie prób konstruowania teorii etycznej nie oznacza, że filozofia nie może oferować
jakiejś krytyki moralnych przekonań i idei. Cytowany Williams jest zdecydowanym antyteoretykiem, a
jednocześnie krytykiem utylitaryzmu.
Programowo z odwoływania się do teorii w refleksji etycznej rezygnuje też etyka sytuacyjna. Według niej należy
każdorazowo uzależniać oceny moralne od okoliczności, przy czym za naczelną zasadę moralnego
postępowania powinno się uznać miłość bliźniego, która jest podstawą wszelkiej etyki (Fletcher, 1996). Nie
trzeba się profesjonalnie zajmować etyką, aby zdawać sobie sprawę, że tego rodzaju ujęcie prowadzi w praktyce
do rozwiązań relatywistycznych i subiektywistycznych. Do rezygnacji z etyki jako teorii i ograniczenia się w
refleksji moralnej jedynie do analizy i oceny konkretnych, jednorazowo traktowanych przypadków, nawołują też
wspomniani wyżej partykularyści.
Analiza kazusów - niezwykle cenna w refleksji etycznej - może być jednak równie dobrze uprawiana w ramach
teorii, a mianowicie wtedy, kiedy rozpatrywana pod względem moralnym sytuacja jest oceniana przez odniesienie
do ogólnych rozstrzygnięć teorii. Tak budowana etyka stosowana niczym nie będzie się różnić co do sposobu
formułowania norm od tradycyjnie rozumianej etyki szczegółowej, pojawi się w niej jednak - podobnie jak w etyce
stosowanej uprawianej „z góry" - pytanie o to, jak uszczegółowić, albo inaczej, zastosować ogólne normy do
konkretnych sytuacji. Z problemem tym nie muszą się zmagać ci autorzy, którzy poprzestają na analizie ka-
zusów, jednak będą oni mieli problem z ostatecznym uzasadnieniem przyjmowanych rozwiązań. Jeśli w swoim
rozumowaniu nie uwzględniają żadnej, ogólnie sformułowanej normy moralności, to decydujący pozostaje
kontekst.
2.4. Normy ogólne a normy szczegółowe
Normą ogólną jest na przykład wspomniana już norma „nie zabijaj", a także: „nie kłam", „nie oszukuj" lub „pomóż
drugim". Na takim stopniu ogólności normy te rzadko kiedy są kwestionowane. Zapytani o to, czy są to normy
słuszne, odpowiemy zapewne bez wahania, że tak. Nie mamy wątpliwości, iż życie ludzkie należy chronić,
przyznamy też, że każda ze społecznych instytucji winna się kierować zasadami sprawiedliwości, a popełnione
przez ludzi oszustwa winny zostać ukarane. Na gruncie etyk stosowanych nie odwołujemy się jednak do norm
pozostających na takim stopniu ogólności. Uszcze-góławianie norm ogólnych, lub inaczej zastosowanie norm
ogólnych do konkretnych obszarów ludzkiej działalności, nie dokonuje się na drodze prostej dedukcji. Prócz
ogólnie sformułowanej normy pod uwagę brany jest empiryczny kontekst danej sytuacji, np. rodzaj poddawanego
ocenie eksperymentu medycznego oraz przesłanki natury antropologicznej, tzn. dobro osób, których wskazane
przez normę działanie ma dotyczyć.
Stwierdziliśmy już wcześniej, że godność osoby ludzkiej jest pojęciem, które domaga się dalszej eksplikacji. Jeśli
jest to wartość, która właściwa jest człowiekowi z uwagi na to, kim jest, to nie można go tej wartości pozbawić.
Szacunek dla ludzkiej godności okazujemy natomiast przez poszanowanie wielu dóbr istotnie z życiem ludzkim
związanych, odnoszących się tak do fizycznego, jak i duchowego wymiaru jego egzystencji, dotyczących
zarówno indywidualnego, jak i społecznego wymiaru ludzkiego życia. Dobrami takimi będą zatem: przede
wszystkim życie i zdrowie człowieka, właściwa ludzkim istotom wolność (autonomia), dobre imię i honor, a także
wszelkie prawa, które wpisują się w szeroko rozumianą zasadę sprawiedliwości (oddaj drugim to, co się im
słusznie należy), czyli prawo do własności, sprawiedliwej zapłaty za pracę, równości wobec prawa.
Każde z tych dóbr, wespół z odpowiadającą mu ogólną normą, będzie w przypadku etyk stosowanych podlegało
dalszym analizom. Posłużmy się przykładem etyki środków przekazu. Człowiek ma prawo do dobrego imienia,
stąd w etyce tej znajdą się szczegółowe normy dotyczące ujawniania informacji. Skoro wolność jest wartością, to
wszelkie próby manipulowania człowiekiem za pomocą podawanych mu informacji w taki sposób, żeby
bezwiednie przyjął określone poglądy, oszukiwanie go i wykorzystywanie jego wizerunku bez jego zgody będzie
uznane za zło. W celu ochrony autonomii człowieka, której wymienione wyżej sytuacje zagrażają, etyka środków
przekazu znów sformułuje wiele szczegółowych norm (nakazujących rzetelność informowania, poszanowanie
prywatności, zakazujących podawania niesprawdzonych informacji itp.), które nie będą jednak wynikiem odkrycia
zupełnie nowych wartości, ale wynikiem analiz tego, jak we właściwym dla dziennikarza obszarze działania
chronić podstawowe prawa człowieka.
Zasady są niezbędne
Celem życia ludzkiego jest szczęście, któż jednak wie, jak je osiągnąć? Bez zasad, bez mocnej podstawy gonimy od jednego pragnienia do
drugiego, a te, które zdołaliśmy zaspokoić, nie zbliżają nas ani trochę do szczęścia. Niezmiennych reguł postępowania nie daje nam ani rozum,
któremu brak mocnych podstaw, władzy i solidności, ani namiętności, które ustępują jedna po drugiej i nie przestają się wzajem zwalczać.
Jesteśmy ofiarami ślepej niestałości naszych serc, a korzystanie z dóbr upragnionych gotuje nam jedynie wyrzeczenia i troski; wszystko, co
posiadamy, ukazuje nam tylko to, czego nam nie dostaje; nie widząc, jak należy żyć, umieramy wszyscy nie zaznawszy naprawdę życia. Jeżeli
istnieje jakiś środek, by się wyzwolić z tego potwornego zwątpienia, to chyba ten jedynie, aby posunąć je na jakiś czas poza jego naturalne
granice, nie dowierzać żadnym swoim skłonnościom, poznać samego siebie, rozniecić w głębi duszy płomień prawdy, zbadać bodaj raz
wszystko, w co się wierzy, wszystko, co się odczuwa, i wszystko co należy myśleć, czuć i w co wierzyć, żeby być szczęśliwym w granicach życia
ludzkiego.
Źródło: Rousseau (1966, s. 555).
Normy szczegółowe nie cieszą się tak powszechną akceptacją, jak normy ogólne, bierze się to przede wszystkim
- o czym już wspominaliśmy - z różnego rozumienia człowieczeństwa, a zatem i odmiennej interpretacji
związanych z nim dóbr. Kiedy uznamy, że istotnymi cechami człowieczeństwa, czyli tymi, na podstawie których
orzekamy o normatywnym statusie ludzkiej osoby, są - przynajmniej potencjalna -samoświadomość człowieka i
możliwość wyrażania określonych preferencji, to zarówno wczesnym stadiom rozwojowym człowieka, jak i
ludziom głęboko upośledzonym lub pozostającym w trwałym stanie wegetatywnym odmówimy normatywnego
statusu osób, czego konsekwencją będzie uznanie w ich przypadku za moralnie dopuszczalną eutanazji lub
aborcji.
Zgodnie ze stanowiskiem uznającym, że normatywny status osoby przysługuje człowiekowi na mocy samej jego
przynależności do gatunku rozumnych i wolnych ze swej natury istot, eutanazja i aborcja zostaną zdecydowanie
odrzucone jako moralnie niedopuszczalne. Wspominam akurat o tych dwóch spornych kwestiach,
dyskutowanych głównie na terenie bioetyki, ponieważ są one bodaj najczęściej wymieniane jako przykład
pluralizmu ocen i norm moralnych. Oba przykłady są interpretacją normy „nie zabijaj", i w obu też przypadkach
zwolennicy ich dopuszczenia będą równocześnie bronić ogólnie sformułowanego zakazu zabijania.
Okazuje się zatem, że akceptacja w punkcie wyjścia ogólnie sformułowanych norm może prowadzić, po
uwzględnieniu różnych przesłanek antropologicznych, do odmiennych wniosków. Rzecz w tym, by spotykając się
z przeciwstawnymi normami moralnymi, starać się dociec, skąd się te różnice biorą. Kończąc poprzedni rozdział,
zwróciłam uwagę na to, by nie demonizować postrzeganych w moralnym wartościowaniu różnic. Nie chodzi
bynajmniej o to, by je bagatelizować - żaden profesjonalny etyk nie przejdzie obok nich obojętnie - ale by
postrzegane i żywo dyskutowane przez etyków różnice nie przesłoniły nam faktu, że w wielu obszarach
moralnego myślenia pozostajemy zgodni.
2.5 Podsumowanie
Formułowane na gruncie danej teorii etycznej normy moralne są zbyt ogólne, aby mogty zostać wprost odniesione do poszczególnych dziedzin
naszego życia, muszą zatem zostać w jakiś sposób uszczegółowione. We współczesnej etyce mówi się nie tyle o ich uszczegółowianiu, ile o
stosowaniu - jeśli mówimy dzisiaj o jakiejkolwiek etyce stosowanej, to jedynie pod warunkiem, że jesteśmy w stanie sformułować szczegółowe
normy moralne. Niepowtarzalność i wyjątkowość sytuacji, w których przychodzi nam podejmować moralne decyzje, są dzisiaj powodem
odrzucania przez niektórych etyków moralnej teorii (czyli budowania moralnego systemu) i hołdowania moralnemu partykularyzmowi, tj.
stanowisku, zgodnie z którym należy każdy przypadek oceniać oddzielnie, niezależnie od jakichkolwiek ogólnych norm. Jeśli natomiast
odwołujemy się w tego typu przypadkach do szczegółowych norm moralnych, to musimy dysponować nie tylko znajomością rudymentów danej
teorii, lecz również jakimś kwantum wiedzy empirycznej niezbędnej do wypowiadania się np. na temat etyki medycznej, etyki prawniczej, etyki
biznesu czy etyki dla psychologów.
Etyka dla psychologów jest jedną z etyk stosowanych. Jako taka nie polega na tworzeniu zupełnie nowej teorii na użytek prowadzonych w
psychologii badań, lecz próbie formułowania ocen i norm odnoszących się do pracy psychologa, które oparte są o normy ogólne. Ponieważ teorii
moralnych jest wiele, proponowane przez etykę dla psychologów rozstrzygnięcia natury normatywnej będą w różny sposób uzasadniane, nie są
to jednak tak znaczące różnice, aby wykluczały przyjęcie zasadniczo zgodnego zbioru szczegółowych norm.
3
SPIS TREŚCI
3.1. Psychologia a etyka 48
3.2. Zdrowie psychiczne a zdrowie moralne 50
3.2.1. Poczucie własnej wartości i szacunek dla samego siebie 54
3.2.2. Integracja i prawość 56
3.2.3. Autonomia osoby i autonomia moralna 57
3.2.4. Samorealizacja i autentyczność 5 8
3.2.5. Społeczne interakcje i odpowiedzialność 58
3.2.6. Realizm poznania i prawdomówność 59
3.3. Etyka dla psychologów 60
3.4. Podsumowanie 64
W poprzednim rozdziale zwróciliśmy uwagę na to, Że wiele proponowanych dzisiaj etyk stosowanych nie
znajduje dostatecznej racji istnienia, ponieważ brak w ich przypadku specyficznego obszaru moralnej
wrażliwości, który wymagałby formułowania odpowiadających mu, szczegółowych norm moralnych. Pytanie
zawarte w tytule tego rozdziału to pytanie o to, czy etyka psychologiczna - określana, jak zauważyliśmy to w
poprzednim rozdziale, raczej mianem etyki w psychologii - znajduje dostateczne usprawiedliwienie, czy też
moralne problemy związane z pracą psychologa mogą być w zadowalający sposób rozstrzygane za pomocą
ogólnych norm.
Kolejne rozdziały są więc stopniowym zawężaniem problematyki: od najszerszej płaszczyzny dyskusji nad etyką
jako teorią moralności, przez wyjaśnienie, na czym polegają próby tworzenia etyk stosowanych, ku poszukiwaniu
specyficznego obszaru moralnych problemów w pracy psychologa. Jeśli obszar taki istnieje - a to będziemy
chcieli w tej części rozważań pokazać - to poświęcenie następnego rozdziału najważniejszym problemom
moralnym, z jakimi psycholog musi się zmierzyć w swej pracy, jest logiczną kontynuacją przyjętego toku
rozumowania. Obecnie zajmijmy się powodami, dla których przywoływanie odrębnej etyki stosowanej dla
psychologów miałoby być uzasadnione.
3.1. Psychologia a etyka
Psychologia jest samodzielną dyscypliną naukową, która ma swój własny przedmiot badawczy, język, cel i
metody, podobnie jak biologia, socjologia czy chemia. Kiedy zatem próbujemy odnieść do pracy lekarza,
socjologa lub psychologa określone normy moralne, musimy najpierw zdać sobie sprawę, co podlega tutaj ocenie
moralnej, a czego oceniać według tego kryterium nie będziemy. Podobnie jak w przypadku medycyny nie
oceniamy moralności metod badania ludzkich tkanek lub technik operacyjnych, a w socjologii metod
statystycznych, tak też nie będziemy oceniać pod względem moralnym wypracowanych na gruncie psychologii
teorii osobowości, skali mierzenia inteligencji lub sposobów uczenia się, jednym słowem: teorii psychologicznych
jako takich oraz tych procedur, które mają charakter czysto pragmatyczny (techniczny) i nie wiążą się
bezpośrednio z relacją psychologa względem drugiego człowieka. Co prawda o skali mierzenia inteligencji
możemy powiedzieć, że jest dobra lub zła (podobnie jak o metodach badania dziedziczności), ale w tego rodzaju
wypowiedziach nie chodzi nam o dobro (zło) moralne, lecz pozamoralne, tj. dotyczące jakiejś umiejętności, cechy
lub technicznych możliwości, aspektu ludzkiego działania, a nie działania jako takiego.
Problem oceny moralnej zaczyna się w momencie, gdy osądowi poddajemy rozumne i wolne działanie osoby
zdolnej do wchodzenia w różnorodne relacje interpersonalne (osoba pozostaje też w relacji względem siebie
samej), zarówno natury osobistej, jak i zawodowej, w tym relacje typu: lekarz - pacjent. A ponieważ
podstawowym elementem (prócz ewentualnej sfery badawczej) pracy tak lekarza, jak i psychologa jest właśnie
owa relacja, to potrzeba wypracowania etycznych standardów pracy psychologa wydaje się równie ważna, jak w
przypadku lekarza. Znacznie uboższy - liczba pozycji z zakresu etyki medycznej i bioetyki jest wręcz imponująca
- w tej mierze dorobek psychologii niż medycyny należałoby zapewne tłumaczyć po pierwsze, faktem, że
psychologia „wyemancypowała się" spod kurateli filozofii dopiero w XIX w, psychologowie mieli więc znacznie
mniej czasu na wypracowanie moralnych standardów niż sięgająca przysięgi Hipokratesa (V/TV w. p.n.e.) etyka
medyczna, po wtóre zaś, liczba osób zgłaszająca się po poradę do lekarza jest (przynajmniej w naszym kraju)
zdecydowanie większa niż liczba osób szukająca rady u psychologa, stąd proporcjonalnie mniejsza liczba
nagłaśnianych problemów moralnych i mniejsze zainteresowanie literaturą na ten temat.
Zarówno etykę, jak i psychologię interesuje ludzkie działanie (zachowanie), inny jest jednak zakres zachowań
będący przedmiotem analiz obu dyscyplin. Materialnym przedmiotem etyki są jedynie rozumne i wolne działania
człowieka, tylko takie też działania mogą być przedmiotem moralnej oceny. Nie osądzamy zatem pod względem
moralnym tzw. uczynnień, czyli sytuacji, w których nie jesteśmy podmiotami działania, lecz raczej „terenem
działania".
Przykładami uczynnień mogą być właściwe dla ludzkiego organizmu procesy fizjologiczne, odruchy warunkowe,
ból, a także ziewanie i sen, czyli to wszystko, na co człowiek nie ma bezpośredniego wpływu i co nie jest jego
rozumnym i wolnym działaniem. Etyk nie będzie też poddawał ocenie moralnej działań, które co prawda zdają się
mieć autora w postaci rozumnego i wolnego podmiotu, ale w trakcie ich spełniania świadomość podmioru była w
poważnym stopniu zaburzona, sprawiając, że nie działał w sposób autonomiczny (wolny), czyli nie można mu
przypisać odpowiedzialności za skutki działania. Psycholog nie będzie z kolei analizował moralnej odpowie-
dzialności za zewnętrzne skutki działań, chociaż za interesujące uzna, jak dalece podmiot się z nimi identyfikuje.
Zarówno psychologa, jak i etyka zainteresuje prócz zewnętrznej również wewnętrzna sfera ludzkiego działania -
z innego wszakże punktu widzenia: etyka w aspekcie dobra i zła, a psychologa - psychicznych uwarunkowań.
Dobrym przykładem dla wskazania różnic w podejściu do tego samego elementu ludzkiego działania mogą być
interesujące obu - etyka i psychologa - emocje. Mając na uwadze, że podręcznik ten adresowany jest do
psychologów, porównując oba podejścia, skoncentruję się głównie na ich aspekcie etycznym, psychologiczny
jest wszak czytelnikowi znacznie lepiej znany.
Zacznijmy od tego, że nie wszyscy etycy podkreślają rolę uczuć (w etyce terminy: „uczucia", „emocje" i „afekty"
używane są zamiennie) w moralnym działaniu. Wspomniany już Immanuel Kant (2001, s. 31) praktycznie
wyklucza je z obszaru moralnego wartościowania (działanie spełnione pod wpływem uczuć nie ma dlań moralnej
wartości), natomiast dla Davida Hume'a (1952, s. 1-54) moralne uczucia były podstawowym komponentem
działania. Znany zasadniczo z dzieła Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów Adam Smith, na
długo zanim zyskał sławę pioniera ekonomii politycznej, napisał traktat Teoria uczuć moralnych (Smith, 1989), w
którym to dziele właśnie uczuciom przyznaje podstawową funkcję motywacyjną w działaniu.
Autorem, który we współczesnej etyce apeluje o przywrócenie uczuciom moralnym znaczącej roli w ocenie
działania, jest jeden z najwybitniejszych brytyjskich etyków, Bernard Williams (1985). Twierdzi on, że pomijanie w
analizie działania uczuć moralnych w znacznej mierze wypacza współczesne dyskusje moralne i pozbawia je
realizmu. Autor jest zdania, że uczucia żywione przez podmiot w rozmaitych okolicznościach decydują o tym, czy
mamy do czynienia z człowiekiem godnym podziwu, czy też nie. Williamsowi wtórują przedstawiciele
współczesnej etyki cnoty. W ich przekonaniu jednym z istotnych elementów cnoty jest afektywne nastawienie
podmiotu do spełniania działań uznanych za cnotliwe. Przykładowo, człowiek uczciwy jest wewnętrznie
predysponowany do wyrażania aprobaty wobec tych, którzy mówią prawdę, i dezaprobaty wobec tych, którzy
kłamią (Timmons, 2002, s. 211-213).
Jakie uczucia etycy nazywają „moralnymi"? Najczęściej wymienianymi są: współczucie, wyrzuty sumienia (w ich
emocjonalnym wyrażaniu, sumienie jest bowiem władzą rozumu), poczucie dumy, wstydu i winy. Współczucie
stanowi ważny element motywacyjny. Boleśnie odczuwane wyrzuty sumienia pojawiają się w następstwie
działań, w których poczuwamy się do odpowiedzialności za spowodowane zło. Poczucie dumy wynika z
przekonania o prawości naszego postępowania, chociaż nie wiąże się wyłącznie ze sferą moralną (można być
np. dumnym z posiadanych zdolności lub przynależności do danej grupy). Im więcej w kimś poczucia dumy z
moralnie prawej postawy, tym większy odczuwał będzie wstyd, gdy zdarzy mu się popełnić czyn odczytywany
jako moralnie niegodziwy. Czyn taki wywołuje zarazem poczucie winy (Gert, 2005, s. 349-350).
Z krótkiej charakterystyki kontekstów, w jakich pojawiają się uczucia moralne, wynika, że są one analizowane w
etyce o tyle, o ile stanowią jakiś element oceny rozumnego i wolnego działania, piszę „jakiś", ponieważ co do
tego, jaką funkcję pełnią uczucia w moralnym działaniu człowieka, nie ma wśród etyków zgody, na co już
wcześniej zwróciliśmy uwagę. Nie ulega natomiast wątpliwości, że uczucia mogą stanowić prze szkodę w
działaniu, zarówno względem rozumu - kiedy silny afekt utrudnia nam właściwe rozeznanie („zakochani" nie
widzą czasem najmniejszych wad u kochanej osoby), jak i co do woli - gdy kierowani uczuciami stajemy się po
części ich „niewolnikami" (zaślepieni uczuciem gniewu i nienawiści przestajemy nad sobą panować).
Jakkolwiek odpowiedzialność osób „działających w afekcie" jest osłabiona, to nie można jej zupełnie wykluczyć.
Jedynie wówczas, gdy uczucia nie tylko osłabiają, lecz wręcz uniemożliwiają podejmowanie rozumnych i wolnych
decyzji, np. gdy owładnięty strachem człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, co czyni, etyk będzie mówił
0 braku jakiejkolwiek moralnej odpowiedzialności. Sytuacje takie mogą być jednak nadal przedmiotem badań
psychologa. Etyka nie zajmuje się też badaniem natury emocji, ani zmianami fizjologicznymi, jakie im towarzyszą
- to domena psychologii. W praktyce znajomość psychologii może oddać nieocenioną wręcz przysługę człowie-
kowi, który w trosce o własny moralny rozwój stara się zrozumieć przyczyny i motywy swego postępowania.
Reasumując, etyka i psychologia „spotykają się" w punkcie wyznaczonym przez przedmiot materialny obu nauk,
przy czym zakres działań interesujących psychologa jest szerszy, obejmuje również działania nieświadome i
podświadome, które nie są przedmiotem moralnej oceny. Zdecydowanie inny jest aspekt formalny obu nauk: ety-
ka stawia pytanie o to, czy, a jeśli tak, to w jakim stopniu, działania te są moralnie po-winne, psychologia stara
się dociec wszelkich przyczyn działania człowieka, nie tylko tych, które mieszczą się w jego intencji. Etyk
analizuje i ocenia, psycholog analizuje
1 opisuje. W kontekście pytania o zasadność przywoływania odrębnej etyki dla psychologów ważny jest jeszcze
cel obu dyscyplin. Prócz aspektu poznawczego cele obu dziedzin mają bowiem wymiar praktyczny: w etyce
wiedza na temat moralnie słusznego postępowania ma się „przekładać" na kierowany tą wiedzą sposób życia -
dążenie do moralnej dojrzałości, którą moglibyśmy nazwać „moralnym zdrowiem" człowieka, psycholog wiedzę
na temat procesów psychicznych i zachowania człowieka wykorzystuje, pomagając drugim w osiąganiu
dojrzałości psychicznej. A że chodzi nam wciąż 0 tego samego człowieka, w którym obie sfery: moralna i
psychiczna są ze sobą ściśle powiązane, to współpraca obu dyscyplin w kształtowaniu dojrzałej osobowości
wydaje się wręcz nieodzowna. Warto zatem przyjrzeć się jej bliżej.
3.2. Zdrowie psychiczne a zdrowie moralne
Powołuję się na pojęcia zdrowia psychicznego i moralnego z uwagi na postrzeganą tutaj analogię: i etyka, i
psychologia mają na względzie dobro człowieka, każda stosownie do właściwych jej kompetencji. Jak już
zauważyliśmy, normy i oceny formułowane przez etykę nie są sztuką dla sztuki, to teoretyczno-praktyczne sądy
wskazujące moralnie słuszne postępowanie. Ich respektowanie ma prowadzić człowieka do moralnej dojrzałości.
Również psycholog, który z racji wykonywanego zawodu posiada znajomość psychiki ludzkiej, ma podstawy, by
prowadzić drugich do dojrzałości psychicznej. A że - jak już zaznaczyliśmy wcześniej - obie sfery są ze sobą
ściśle powiązane, to pomaganie człowiekowi w osiągnięciu pełni osobowej dojrzałości (psychicznej i moralnej)
może być wspólnym dziełem psychologa i etyka. Z tego też powodu oczekiwać będziemy od etyka, że jeśli
przyjdzie mu przyjąć wobec drugich rolę moralnego doradcy1
Smutek i żal
Wyrzuty sumienia są rodzajem smutku, który pochodzi z wątpliwości, czy to, co się robi lub zrobiło, jest dobre. Zakładają więc one z konieczności
wątpliwość. Gdybyśmy byli bowiem całkowicie pewni, że nasz czyn jest zły, wstrzymalibyśmy się od niego, ponieważ wola zwraca się ku tym tylko
rzeczom, które poniekąd wydają się dobre. Gdyby zaś się było pewnym, że czyn już dokonany był zły, w takim razie odczuwałoby się żal, a nie
tylko wyrzuty. Pożytek więc tego uczucia polega na tym, że skłania nas ono do zbadania, czy rzecz wątpliwa jest dobra, czy zła, i nie dopuszcza,
byśmy ją po raz drugi popełnili, o ile nie mamy pewności, że jest dobra. Ponieważ jednak zakłada ona zło, byłoby najlepiej nigdy jej nie odczuwać,
temu zaś można zaradzić przy pomocy tych samych środków, przy pomocy których można się uwolnić od chwiejności.
Źródto: Descartes (1984, s. 150).
, to uwzględniać będzie w swoich dyrektywach znajomość psychologii, od psychologa natomiast, że respektował
będzie w swojej pracy normy moralne - wymaga tego respekt dla - ogólnie na razie rozumianego - dobra
człowieka.
Przywołując dalej pojęcie zdrowia psychicznego, nie wchodzę w dyskusję, która z proponowanych definicji jest
lepsza, ale powołuję się na wersję podręcznikową. Nie zamierzam też tutaj wnikliwie analizować problemu
zdrowia psychicznego. Przytaczam natomiast tezy tych autorów, którzy biorą udział w dyskusji na temat
moralnych pryncypiów psychologii, mając nadzieję, że niezależnie od toczących się polemik na temat trafności
definicji zdrowia psychicznego, analiza składających się na nie elementów pozwoli odsłonić, jak rozumiane dobro
drugiego człowieka (jakie jego elementy) winno być przedmiotem respektu psychologa. Zacznijmy jednak od
klasyka filozofii, któremu nieobce były również refleksje natury psychologicznej.
W czwartej księdze Państwa Platon (2001,444e) twierdzi, że cnota to pewnego rodzaju zdrowie, piękność i dobra
forma duszy, zły charakter zaś to choroba, brzydota i niedomaganie. W ujęciu Platona zdrowie psychiczne
miałoby się zatem przejawiać w praktykowaniu cnót. Krytycy Platona odrzucają takie ujęcie, wskazując, że
przyrównywanie zdrowia psychicznego do cnoty jest kardynalnym błędem, ponieważ zdrowie psychiczne i
moralność to dwa zupełnie odrębne fenomeny. W ich utożsamieniu miałoby tkwić ponadto pewne
niebezpieczeństwo: jeśli mianowicie, idąc tym tokiem rozumowania, moralne zło zaczniemy utożsamiać z
chorobą psychiczną, to możemy stosunkowo łatwo zwolnić człowieka z odpowiedzialności za niegodziwe
postępowanie, tłumacząc, że jest psychicznie chory, a zatem - w myśl tego, co już powiedzieliśmy -nie może
brać odpowiedzialności za swoje czyny.
Intuicja Platona nie jest jednak całkiem błędna, obie sfery - moralna i psychiczna - w pewnym stopniu się
przenikają, chociaż moralność i zdrowie psychiczne nie są tożsame, i to z czterech powodów. Po pierwsze,
moralność i zdrowie psychiczne nie są w tym samym stopniu uzależnione od uszkodzeń mózgu lub zaburzeń
neurologicznych,
1Etyka jest teorią moralności, właściwym celem etyka nie jest zatem „doradzanie" drugim w konkretnych sytuacjach, lecz
formułowanie ocen i norm, które mogą być później w doradzaniu drugim wykorzystane.
nad którymi człowiek nie ma kontroli. W zaawansowanym stadium choroby Alzheimera człowiek traci kontrole
nad mową, nie rozpoznaje osób i przedmiotów, jednym słowem: nie jest zdolny do moralnego działania. Jego
stan nie ma jednak nic wspólnego z brakiem cnoty. Po drugie, wiele zaburzeń psychicznych, takich jak np.
różnego rodzaju fobie, to zaburzenia neutralne z punktu widzenia moralności, np. kłaustrofobia nijak się ma do
moralnego postępowania człowieka. Po trzecie, działania będące wyrazem słabości woli lub prosta złośliwość nie
są skutkiem psychopatologii. Pijany kierowca nie jest chory psychicznie, choć tego rodzaju usprawiedliwienie
byłoby mu czasem przydatne. Człowiek złośliwie, acz inteligentnie docinający drugim jest z pewnością przy zdro-
wych zmysłach, w przeciwnym razie nie byłoby go stać na złośliwość. Po czwarte, heroiczne postawy moralne
nie są tym samym, co doskonałe zdrowie psychiczne. Wskazaliśmy oto na różnice między zdrowiem
psychicznym a moralnością, znacznie bardziej interesuje nas jednak, w którym miejscu można mówić o
przenikaniu się obu sfer?
Można się domyślać, że związek zdrowia psychicznego i moralności pojawi się tam, gdzie naruszanie uznanych
norm odpowiedzialnego postępowania łączone bywa z psychicznymi zaburzeniami. Zawarta w DSM-IV
(Diagnostic and statistical manuał ofmental disorders, wyd. 4 - por. APA, 2000) definicja zaburzenia
psychicznego nie utożsamia wprawdzie moralności (w sensie moralnie słusznego postępowania) ze zdrowiem
psychicznym, uznając jednak za zaburzenie psychiczne zespół objawów o charakterze poznawczym,
emocjonalnym i behawioralnym, które wywołują znaczne cierpienie (distress) lub upośledzenie (disabiłity),
utrudniające funkcjonowanie w jednym bądź wielu obszarach działania, a także są powodem znaczącego
wzrostu ryzyka (danger) śmierci, bólu i utraty wolności (APA, 2000), ale definiuje je tak szeroko, że mieszczą się
w nim wszelkie niepożądane zachowania. Nie wszystkie społecznie negowane zachowania (na tle religijnym,
politycznym lub seksualnym) mają jednak charakter psychicznych zaburzeń, jedynie te, w których konflikt między
jednostką a społecznością jest symptomem dysfunkcji tej pierwszej.
Na czym polega dysfunkcja jednostki? DSM-IV definiuje zaburzenia psychiczne W sposób opisowy, odwołując się
do sposobu zachowania, pragnień i samopoczucia człowieka. Dysfunkcja oznacza zaburzenie funkcjonowania -
jej etiologia pozostaje sprawą orwartą. Zdiagnozowanie zaburzenia psychicznego nie polegałoby zatem na au-
tomatycznym wykluczeniu ponoszenia przez człowieka moralnej odpowiedzialności za wykonane działania,
chyba że zaburzenie to jest wywołane jedynie przez przyczynę natury organicznej, np. uszkodzenie mózgu.
Niektóre z zaburzeń natomiast, definiowanych jako zaburzenia osobowości, np. osobowość antyspołeczna lub
osobowość narcystyczna, mieszczą się częściowo w typach zachowań, które Platon określił jako wady.
Zastępowanie kategorii moralnych medycznymi i tłumaczenie nieodpowiedzialnego zachowania zaburzeniami
psychicznymi stanowi jednak błąd, podobnie jak definiowanie psychicznych zaburzeń w kategoriach moralnych.
Historia zna tragiczne przykłady wykorzystywania pierwszego z wymienionych błędów, polegające na
„skazywaniu" ludzi przez sowiecką władzę w czasach stalinowskich na przymusowe leczenie za rzekome
reprezentowanie postaw antyspołecznych. Współcześnie przykładem tego błędu może być głośna sprawa
sądowa „z genem agresji" w tle. Historia zaczęła się w 1991 r. od wyjątkowo brutalnego przestępstwa
popełnionego przez Stephena Mo-bleya. Mobley nie mógł się odwołać do trudnego dzieciństwa, był zdrowym
dzieckiem o normalnym ilorazie inteligencji i prawidłowym rozwoju intelektualnym, od czasu
ROZDZIAŁ 3 Etyka psychologiczna: jeszcze jedna etyka? 28
jednak gdy skończył jedenaście lat, wykazywał antyspołeczną postawę. Kiedy miał lat szesnaście, psycholog
kliniczny orzekł, że cierpi na zaburzenie osobowości. Do podobnego wniosku doszedł mecenas Mobleya,
Summer. Swoją opinię poparł analizą aspołecznego zachowania podsądnego, jak i całą serią patologicznych
przypadków w jego rodzinie. Winne zbrodni - srwierdził Summer - muszą być geny. Gdyby Summerowi udało się
przekonać amerykański wymiar sprawiedliwości, że Mobley nie był w stanie kontrolować swoich morderczych
zachcianek, adwokaci amerykańscy wzbogaciliby się o nową linię obrony: „niewinny z powodu genetycznej
agresywności" (Jones, 1998, s. 207-209).
Można się też zastanawiać, jak dalece błąd ten jest powtarzany - tym razem przy pełnej akceptacji
zainteresowanego - wtedy, gdy ktoś oczekuje, że poczucie niedowartościowania, braku spełnienia,
niezadowolenia i rozczarowania z własnego życia „wyleczy" za pomocą środków psychofarmakologicznych
(szerzej o tym w rozdz. 6). W sposób szczególny problem ten dotyczy dzisiaj również chirurgii plastycznej, która
bywa (poza przypadkami rekonstrukcyjnej chirurgii plastycznej) bardziej podporządkowana społecznie
uznawanym kanonom piękna niż rzeczywistym problemom pacjentów (Davis, 1998).
Krytycy sposobu definiowania zaburzeń psychicznych przyjętego w DSM-W proponują takie zawężenie ich
definicji, by wykluczała ona możliwość interpretowania problemów natury moralnej w kategoriach psychicznych
zaburzeń. Anthony Kenny proponuje np. by ograniczyć zaburzenia psychiczne do tych, które wywołane są
przyczynami natury organicznej. Jeśli nazywamy je psychicznymi, to dlatego, że biologiczne przyczyny wywołują
symptomy natury psychicznej, np. określone zaburzenia emocjonalne i poznawcze. Jeśli tak rozumieć będziemy
etiologię zaburzeń psychicznych, to nazywanie ich „psychicznymi" będzie miało charakter metaforyczny (Kenny,
1973, s. 25, 36).
Wydaje się jednak, że lepszą drogą do wyeliminowania ewentualnych błędów i nadużyć w mtetptetacy. xaWxeń
psy d\\cmy ch, via. xaptopo^o^atve ptxex fowf' ego definicyjne uściślenia, jest uznanie fakru, że są one w
pewnym stopniu „moralnie obciążone" i wypracowanie w związku z tym stosownych regulacji etycznych i
prawnych. Sądy wartościujące są bowiem w definicjach zaburzeń psychicznych obecne - stanowią połączenie
sądów teoretycznych, opisujących symptomy zaburzeń, z sądami wartościującymi, dotyczącymi krzywdy i
„społecznego nieprzystosowania". Zarówno komponenty deskryptywne, jak i oceniające są niezbędne dla ich
zrozumienia (Edwards, 1997, s. 17).
Podobnie jak odwołanie do sądów wartościujących, a dokładnie nieakceptowanych moralnie postaw, ma udział w
definiowaniu psychicznych zaburzeń, tak też koncepcja zdrowia psychicznego odwołuje się do już to
psychologicznie, już to moralnie rozumianej pomyślności, połączonej ze sprawnym funkcjonowaniem w
społeczności. Zdefiniowanie zdrowia psychicznego - podobnie jak zaburzeń psychicznych - okazuje się jednak
nie lada problemem. Próbujący się z nim uporać autorzy już dość dawno zwrócili uwagę na to, że termin „zdrowie
psychiczne" jest niejasny, dwuznaczny i trudny do zrozumienia2.
2
Podobne problemy wiążą się z definiowaniem ogólnie pojętego zdrowia.
Jako pierwsza próbę zdefiniowania zdrowia psychicznego podjęła Marie Jahoda. Biorąc za podstawę zawarte w
różnych koncepcjach osobowości pozytywne postulaty związane z jej (osobowości) rozwojem, sformułowała
sześć kryteriów zdrowia, a mianowicie (Jahoda, 1958, s. 3; Sęk, 2005, s. 43):
(1) poczucie własnej wartości;
(2) psychologiczna integracja;
(3) autonomia osoby;
(4) zdolność do samorealizacji;
(5) społeczne przystosowanie;
(6) zdolność do realistycznego poznania.
Podejście autorki nie wytrzymało krytyki, zarzucano mu dowolne łączenie pojęć z różnych kierunków, z których
każdy w odniesieniu do natury człowieka przyjmuje odmienne założenia. Z krytyki tej - jak znajduję w literaturze
przedmiotu - wyłoniły się dwa inne, pozytywne podejścia: (1) dedukcyjne, polegające na konstrukcji i rekon-
strukcji koncepcji zdrowia zawartej w teorii psychologicznej, oraz (2) ogólne, ponad-paradygmatyczne ujęcie
modelu zdrowia (Sęk, 2005, s. 43).
Jako przykład tego ostatniego podaje się pojęcie zdrowia psychicznego, zaproponowane przez Władysława
Tatarkiewicza (1990, s. 20-218). Uczony stwierdza, że zdrowie psychiczne może mieć różne przedmiotowe
odniesienia - jego kryterium może być równie dobrze wymieniony wcześniej element samorealizacji i rozwoju, jak
i radzenie sobie z trudnościami. Można zatem mówić o różnych typach zdrowia. Wymienione przez Jahodę
(również Tatarkiewicza) kryteria byłyby zatem właściwe stosownie do różnych typów zdrowia psychicznego.
Kryteria te wymieniam nie po to, by wskrzeszać skrytykowaną przez psychologów definicję Jahody, lecz z dwóch
innych powodów: po pierwsze, nawet jeśli - zgodnie z krytyką - nie mogą one wespół występować w definicji
zdrowia psychicznego, to każde z nich osobno stanowi jakiś ważny dla zdefiniowania zdrowia element, po wtóre
zaś, kryteria te zdają się korespondować z kryteriami natury moralnej (mają aspekt normatywno-wartościujący),
srwarzając tym samym okazję do pokazania związków psychologii z etyką. Wspomniane kryteria moralne to
kolejno: szacunek dla samego siebie, prawość postępowania, moralna autonomia, wiarygodność,
odpowiedzialność i prawdomówność. Prowadzona dalej charakterystyka łączyć będzie kryteria zdrowia
psychicznego z kryteriami moralnymi.
3.2.1. Poczucie własnej wartości i szacunek dla samego siebie
Pozytywna samoocena uznawana jest przez wielu współczesnych autorów za podstawę zdrowia psychicznego.
Jeśli poczucie własnej wartości rozumieć czysto subiektywnie, to jego podstawy mogą być tak banalne, jak np.
atrakcyjny wygląd lub posiadanie szybkiego samochodu. Nie musi się ono nadto wiązać z moralnie słusznym
postępowaniem, może się nim równie dobrze cieszyć zręczny złodziej zadowolony z „sukcesów" we własnym
fachu. Inaczej będzie, gdy poczucie własnej wartości połączymy z szacunkiem dla samego siebie - wówczas
samoocenę podmiotu powiążemy z podstawą w postaci moralnie prawego postępowania, określanego przez
etykę mianem cnoty.
Zarówno filozofowie, jak i specjaliści z zakresu psychologii zdrowia posługują się wymienionymi wcześniej
kategoriami w sposób niejednoznaczny. Niektórzy filozofowie szacunek dla samego siebie określają mianem
cnory, natomiast poczucie własnej wartości uznają jedynie za rodzaj samoafirmacji; inni są zdania, że poczucie
własnej wartości i szacunek dla samego siebie to dwie odrębne cnoty. Szacunek dla samego siebie miałby się
odnosić do oceny własnych walorów moralnych, włączywszy w to poczucie osobowej godności, natomiast
poczucie własnej wartości oznaczać miałoby cnotę, polegającą na mocnym przekonaniu danej osoby, że jej
koncepcja dobra i życiowe plany zasługują na realizację (Gewirth, 1998, s. 95-95; Rawls, 1994, s. 600-608).
Jeśli chodzi o psychologów zdrowia, to mają oni tendencję do utożsamiania poczucia własnej wartości z
szacunkiem dla samego siebie. Poczucie własnej wartości definiowane jest stąd jako zaufanie do samego siebie,
połączone z żywionym dla samego siebie szacunkiem, gdzie ów szacunek rozumiany jest jako umiejętność
adekwatnego oceniania samego siebie (Bednar i Peterson, 1995, s. 4). Podobieństwa w ujmowaniu przez
psychologów i moralistów obu fenomenów (poczucia własnej wartości i szacunku dla samego siebie) najłatwiej
wyjaśnić na przykładach. Zacznijmy od takich sytuacji, w których postrzegamy raczej brak niż nadmiar poczucia
własnej wartości.
Kiedy podstawą relacji rodzinnych jest bezgraniczne oddanie się jednego z członków rodziny drugiemu (np. żony
mężowi), wykluczające w praktyce jakąkolwiek realizację własnych planów życiowych, byle tylko zapewnić
wygodne życie drugiej ze stron, wówczas można z punktu widzenia eryki powiedzieć, że osobie takiej brak dla
samej siebie szacunku, rozumianego jako respekt dla własnych praw i preferencji.
Psychoterapeuta T. Rubin, podając przykład takiej sytuacji, a dokładnie opisując zachowanie własnej matki,
stwierdza, że była ona „uległa w irytujący sposób" i „poddana mężowi aż do rezygnacji z własnego życia", i na tej
podstawie diagnozuje matkę jako osobę przejawiającą „neurotyczną potrzebę rezygnacji z samej siebie" oraz
ukrytą pasję do przesadnego poświęcania się dla drugich. Autor nie szuka w D S M N jednostki chorobowej
charakteryzującej zachowanie matki, ale wykazuje, że brak jej poczucia własnej wartości, a to ono właśnie -
połączone z okazywaniem szacunku samemu sobie - ma stanowić kryterium zdrowia psychicznego.
Utożsamianie poczucia własnej wartości z szacunkiem dla samego siebie jest jeszcze bardziej widoczne w
sytuacjach, w których błędne rozeznawanie własnej wartości polega nie tyle na „niedowartościowaniu", ile na
„przewartościowaniu" samego siebie. Zacznijmy tym razem od psychologii. DSMIV charakteryzuje osobowość
narcystyczną jako wyolbrzymione poczucie własnej wartości, snobizm i potrzebę doświadczania podziwu ze
strony innych. Przesadne przekonanie o własnej wartości czyni osobę przejawiającą tego typu osobowość
szczególnie podatną na zranienia i w sposób nieproporcjonalny reagującą na porażki. Etyk T.E. Hill (1991, s.
156-157) rozumie z kolei przejawiany przez osobowość narcystyczną snobizm jako nieumiejętność dostrzeżenia
własnej, osobowej godności. Paradoksalnie zatem - charakterystyczne dla snobizmu przesadne przekonanie o
własnej wartości jest w istocie próbą dowartościowania samego siebie, i to dowartościowania czysto
zewnętrznego, związanego z niedostrzeganiem wewnętrznego źródła osobowej godności.
Zarówno psychologia, jak i etyka uznają ostatecznie, że szacunek dla samego siebie oznacza rozpoznanie i
afirmację moralnej wartości, jaką stanowi każda osoba. Różnica w tej kwestii między etyką a psychologią polega
na sposobie (miejscu) tegoż rozpoznania: cytowany już Kant zauważa, że owo rozpoznanie dokonuje się w
odkryciu podmiotowego charakteru naszego działania. Kiedy natomiast psychologowie uznają poczucie własnej
wartości za wyraz psychicznego zdrowia, szacunek dla samego siebie traktują jako jeden z tegoż poczucia
elementów (Martin, 2006, s. 30-31).
3.2.2. Integracja i prawość
Integracja osobowa w sensie psychologicznym wymaga, aby podstawowe elementy osobowości były ze sobą
powiązane w sposób przyczyniający się do skutecznego funkcjonowania osoby (Jahoda, 1958, s. 36). Aspekty
tak rozumianej osobowości nawiązują wyraźnie do wartości moralnych. Równowaga psychiczna, odporność na
stres, a także spójna i jednoznaczna wizja własnego życia wymagają perspektywy, w której istorne jest poczucie
sensu i celu istnienia, a więc kategorii już to egzystencjalnych, już to moralnych. Ujęcie takie charakterystyczne
jest zwłaszcza dla reprezentantów psychologii humanistycznej: Abrahama Masłowa, Ericha Fromma, Yictora
Frankla i Carla Rogersa.
Lepiej być niż mieć
W ludziach obecne są dwie tendencje: skłonność do posiadania - wtadania - która w ostatecznym rozrachunku zawdzięcza swą silę czynnikowi
biologicznego przetrwania oraz skłonność do bycia - do dzielenia się, dawania, poświęcania - silna specyficznymi uwarunkowaniami ludzkiej
egzystencji oraz wewnętrzną potrzebą przezwyciężania własnej izolacji w jedności z innymi ludźmi. To społeczna struktura, jej wartości i normy
decydują, które z tych dwu sprzecznych pragnień obecnych w każdej jednostce bierze górę. Kultury forsujące żądzę własności, a tym samym
egzystencjalny modus posiadania, zakotwiczone są w jednej z ludzkich możności, natomiast kultury promujące bycie i dzielenie się -
zakorzenione są w drugiej. Sami musimy zdecydować się, którą z naszych potencjalności będziemy kultywować, urzeczywistniać, jednakże
nasza decyzja przeważnie będzie zdeterminowana przez strukturę socjoekonomiczną naszego społeczeństwa, które skłaniać nas będzie w
stronę jednego z rozwiązań.
Źródto: Fromm (1995, s. 171).
W praktyce terapeutycznej wartości moralne są wymieniane rutynowo jako elementy psychologicznej integracji.
W ten sposób moralna prawość, rozumiana jako uczciwość i respektowanie drugich, zostaje związana z
psychologiczną integracją, a nawet bywa przez niektórych uznawana za jej podstawę (Cohen, 1999, s. 88).
Niektórzy z filozofów dostrzegają różnicę między moralną integracją a cnotą prawości. Zwracają mianowicie
uwagę, że podczas gdy psychologiczna integracja wymaga spójności przekonań i postaw, braku konfliktów oraz
istnienia refleksyjnej samoświadomości, to moralnie prawa postawa wymaga połączenia osobistej uczciwości i
sprawiedliwości, szczerości i rzetelności w relacjach z drugimi (Rorry, 1999, s. 108-109). Innymi słowy: integracja
osobowa ma na uwadze głównie spójność elementów składających się na osobowość człowieka, a moralna
prawość przywiązuje zasadniczą wagę do ich treści. Podkreśla coś, co w języku potocznym nazywamy moralną
przyzwoitością.
W opinii psychologów integracja osobowa będzie jednak szła w parze z moralną prawością, co można pokazać
na przykładzie rodziców troszczących się o prawidłowy rozwój dzieci. Kiedy starają się o ich osobową integrację,
stanowiącą element psychicznego zdrowia, mają na uwadze nie tylko spójność systemu przekonań, o wiele
bardziej chodzi im o ich moralny wymiar. Moralna prawość i psychologiczna integracja jako element
psychicznego zdrowia nie są wprawdzie synonimami, ale mają ze sobą wiele wspólnego (Martin, 2006, s. 32-33).
,
3.2.3. Autonomia osoby i autonomia moralna
Autonomia osoby, a dokładnie jej odzyskanie, jest jednym z bodaj najczęściej wymienianych celów psychoterapii
(Gert i Culver, 2004, s. 415-155). Cytowana już Jahoda utrzymuje, że podstawą autonomii są umiejętności
poznawcze, a jej minimum wyznacza umiejętność odróżniania przez jednostkę w otaczającym ją środowisku
elementów akceptowanych od odrzucanych. Autorka łączy z posiadaniem autonomii zdolność do formułowania
przekonań i pragnień związaną z umiejętnością podawania racji, dlaczego właśnie takie, a nie inne przekonania i
pragnienia są naszym udziałem, a także życie zgodne z przyjmowanymi wartościami i przekonaniami oraz moż-
liwość kierowania sobą, w co zaangażowane są zarówno rozum, jak i wola (Jahoda, 1958, s. 45). Osoba
autonomiczna kieruje własnym postępowaniem i zyskuje emocjonalną niezależność od drugich.
W etyce pojęcie autonomii jest wiązane głównie z doktryną wielokrotnie cytowanego już Kanta. Działanie
autonomiczne - w przeciwieństwie do heteronomicznego - polega na wolnym i racjonalnym kierowaniu się
normami przez nas samych uznanymi za słuszne, a więc żadną miarą nienarzuconymi z zewnątrz. Dyskusyjne
jest natomiast pochodzenie (źródło) autonomicznie rozumianej powinności moralnego działania. W sensie
kantowskim jest ona konstruktem praktycznego rozumu, czyli nasz rozum miałby funkcję „prawodawczą" -
bylibyśmy nie tylko wolnymi i racjonalnymi podmiotami prawa, ale i jego twórcami. Moralna autonomia nie musi
mieć jednak charakteru normotwórczego, kiedy podmiot respektuje normy wprawdzie przez siebie
niestanowione, ale w sposób wolny zaakceptowane, nie traci moralnej autonomii działania, straciłby ją jedynie
wówczas, gdyby podporządkowywał się prawu moralnemu, nie będąc przekonanym o jego słuszności (z samego
tylko posłuszeństwa lub w obawie przed karą).
Skoro warunkiem autonomicznego działania jest działanie zgodne z wewnętrznym przekonaniem, to nie jest
wykluczone, że działanie autonomiczne będzie niesłuszne, autonomia jako taka nie decyduje jeszcze bowiem o
prawości działania, stąd stanowi warunek konieczny, ale niewystarczający do jego pozytywnej oceny. Pojęcie
autonomii - w tym znaczeniu, w jakim funkcjonuje jako kryterium zdrowia psychicznego -nie sprawia tylu
interpretacyjnych problemów, ile w etyce. Kiedy - zgodnie ze swoim wyborem - jednostka dopuszcza się
przestępstw, ma problemy ze zgodnym współdziałaniem w pracy i nawiązywaniem międzyludzkich relacji,
wówczas miałaby nie spełniać kryterium autonomii w tym znaczeniu, w jakim przesądza ono o psychicznym
zdrowiu. Co więcej, pojęcie samokontroli zakłada moralny wymiar samodyscypliny; hazardzista lub nałogowy
narkoman przejawiają w rym sensie niezdrową utratę samokontroli (Martin, 2006, s. 33).
Niektórzy z autorów wyraźnie sugerują, że osobista autonomia przejawia się najpełniej w kierowaniu sobą w
obrębie tego, co moralnie dopuszczalne (Meyers, 1989, s. 76). Co zagraża tak rozumianej autonomii? Skoro
pojęcie autonomii jest w psychologii „moralnie obciążone", to troska o autonomię podmiotu będzie wspólnym
wysiłkiem etyki i psychologii - to następny powód, aby uznać nieodzowność zaangażowania etyki w
psychologicznej praktyce.
3.2.4. Samorealizacja i autentyczność
Większość koncepcji zdrowia psychicznego odnosi się do różnorako określanego procesu samorealizacji,
samospełniema, samoaktualizacji lub osobowego rozwoju (dojrzewania). Wielu psychologów interpreruje proces
samorealizacji, odnosząc doń kategorie moralne. Przedstawiciele psychologii humanistycznej są zdania, że w
proces samorealizacji włączone jest zaangażowanie osoby w tworzenie i podtrzymywanie relacji miłości, pracę i
inne formy aktywności. Na przykład, Maslow (1969, s. 128-129) zauważa, że ludzie, którzy pragną samorealizacji
w sposób egoistyczny, rezygnując ze swojej życiowej misji na rzecz czysto subiektywnego spełnienia, w
rzeczywistości nigdy jej nie osiągają. Samoakrualizacja - w rozumieniu Masłowa - dokonuje się więc ostatecznie
przez realizację wartości (Oleś, 2005, s. 295-299).
Jak się ma problem samoaktualizacji do wartości autentyczności? Przez autentyczność filozof Charles Taylor
(1992, s. 39) rozumie rozpoznanie prawdy o własnej indywidualności (oryginalności), prawdy, którą jesteśmy
sami w stanie odkryć i realizować. Tak rozumiana autentyczność jest wartością fundamentalną z tego względu,
że wiąże się wprost z moralną wartością osoby, nie jest jedynie cechą charakteru, lecz sposobem, w jaki się
osoba się wyraża. Na wartość tę Maslow zwraca uwagę, podkreślając, ze samoakrualizacja dotyczy
indywidualnych potencjalności, a zatem i indywidualnego rozwoju (Oleś, 2005, s. 296).
Samorealizacja rozumiana jako kryterium zdrowia psychicznego jest związana z właściwym nam „potencjałem" w
postaci różnego rodzaju talentów i moralnych uzdolnień. Jedynie niektóre z nich udaje się nam w pełni rozwinąć,
i to one właśnie składają się na naszą samorealizację. Kierunek samorealizacji wybieramy autonomicznie, a
składają się nań zarówno nasze subiektywne odczucia, jak i obiektywne wartości (Martin, 2006, s. 34). Związek
między indywidualnym rozwojem moralnym, podkreślanym przez etykę, a bronioną przez psychologów w imię
zachowania psychicznego zdrowia osobową autentycznością jest aż nadto oczywisty.
3.2.5. Społeczne interakcje i odpowiedzialność
Na prawidłowe społeczne interakcje składają się: normalne funkcjonowanie w pracy, prawidłowo ukształtowane
relacje interpersonalne (przyjaźń i miłość), umiejętność rozwiązywania problemów, przestrzeganie prawa i inne
elementy społecznej adaptacji. Uznawane za kryterium zdrowia psychicznego „normalne funkcjonowanie" jest -
podobnie jak poprzednio wymieniane kryteria - obciążone moralnie. Osoby z zaburzeniami psychicznymi, np.
socjopaci lub kleptomani, które nie z własnej winy funkcjonują w społeczeńsrwie w sposób nienormalny, nie będą
też pociągane do odpowiedzialności, bez względu na to, jak skutecznie omijałyby prawo. Od osób zdrowych
wymaga się przestrzegania określonych norm społecznego zachowania. Normy te sprawiają, że we właściwy
sposób funkcjonujemy w rodzinie, jesteśmy dobrymi pracownikami, pracodawcami, uczniami, nauczycielami itd.
(Kosslyn i Rosenberg 2006 s. 750-753).
Umiejętność społecznej kooperacji to cała gama zachowań: od pewnego minimum społecznego przystosowania
po realizowanie moralnych ideałów. Normy uznane za społeczne mają swoje wyraźne odniesienie moralne,
ponieważ skuteczne , czy raczej adekwatne, społeczne interakcje mieszczą się w granicach moralnie
odpowiedzialnego działania (Martin, 2006, s. 35). Kooperacja etyki i psychologii (tym razem społecznej) znów nie
ulega wątpliwości.
3.2.6. Realizm poznania i prawdomówność
Kiedy filozofia (w tym również etyka) opowiada się za realistycznym poznaniem rzeczywistości, podkreśla, że
rzeczywistość istnieje niezależnie od sposobu poznania podmiotu, o poznaniu prawdziwym mówi natomiast
wówczas, gdy zachodzi zgodność intelektu ze stanem rzeczy - intelekt stwierdza istnienie tego, co jest, bądź
nieistnienie tego, czego nie ma. W przypadku halucynacji lub zespołu paranoicznego kontakt podmiotu z
rzeczywistością zostaje wykluczony, osłabienie tego kontaktu ma miejsce u osób cierpiących na różne rodzaje
neuroz. Fałszywy (nierealistyczny) obraz samego siebie będzie też skutkiem rworzenia iluzji.
Włączenie do pojęcia zdrowia psychicznego zasady rzeczywistości jest zasługą Sig-munda Freuda. Zasada ta -
zdaniem Freuda - pobudza podmiot do konfrontacji z otaczającym go środowiskiem, autor wprowadza ją,
opisując relację id do ego (Oleś, 2005, s. 44), to ego właśnie kieruje się zasadą rzeczywistości, czyli sprawdza,
co w rzeczywistości jest naprawdę możliwe. Prawdomówność pacjenta uznawał Freud za jedną z naczelnych
zasad prowadzenia terapii. Prawdomówność jest też etyczną cnotą, która ma korespondować z zasadą
rzeczywistości. Wspomniani Jahoda i Taylor uznają prawdomówność za kryterium zdrowia psychicznego,
samooszukiwanie się uznawane jest konsekwentnie za syndrom zaburzeń, np. narcyzm.
Toczony od wieków na gruncie filozofii spór o dopuszczalność kłamstwa nie jest dla psychologów aż tak wielkim
problemem. W perspektywie terapeutycznej samooszukiwanie się miałoby czasem sprzyjać zdrowiu, szczególnie
wtedy, gdy może przynieść nadzieję i wzmocnić mobilizację do walki z przeciwnościami (Martin, 2006, s. 156-
157). W podobny sposób argumentują niektórzy etycy, uznający, że zatajenie przed pacjentem prawdy o
dramatycznym stanie jego zdrowia może wpłynąć pozytywnie na walkę pacjenta z chorobą. Gdyby znał prawdę,
mógłby się załamać i poddać chorobie. Problem mówienia człowiekowi prawdy w dramatycznych sytuacjach jest
złożony zarówno w psychologii, jak i etyce, nie ulega jednak wątpliwości, że stojącemu przed decyzją wyjawienia
prawdy etykowi przyda się refleksja psychologiczna, a psychologowi - etyczna.
Podsumujmy: jakkolwiek psychologia i etyka mają własne, odrębne metody badawcze, to „spotykają się" w
obszarze wyznaczonym staraniem o duchowy rozwój człowieka, wspierany tak przez etykę, jak i psychologię.
Już sama zbieżność celów - bez wchodzenia w specyficzne problemy moralne pracy psychologa, o których
szerzej w kolejnych rozdziałach - wystarcza, by uznać, że przywoływanie odrębnej dyscypliny etyki stosowanej -
etyki dla psychologów jest w pełni usprawiedliwione. Nim jednak przejdziemy do omawiania etycznej wrażliwości
psychologii, przyjrzyjmy się pokrótce, w jaki sposób etyka ta jest uprawiana. Pozwoli nam to zorientować się, w
czym niniejszy podręcznik jest podobny, a czym różni się od istniejących już na rynku opracowań.
3.3. Etyka dla psychologów
Dla ukazania, w jaki sposób rozumiane są cele i zadania etyki dla psychologów, omówione zostaną trzy prace
dotyczące tej problematyki. I chociaż w zakres literatury przedmiotu wchodzą także liczne zbiory artykułów
(szczególnie cennym, wielokrotnie wznawianym jest cytowana praca zbiorowa: Bloch, Chodoff i Green, 1999), to
w tej części rozważań opieram się jednak na podręcznikach (prezentowanych wedle porządku wydania),
ponieważ to ich lektura winna nam dostarczyć w miarę spójnej wizji etyki dla psychologów.
G.P. Koocher, P. Keith-Spiegel (1998). Ethics in psychology. Professional standards and cases. Oxford, NY:
Oxford University Press
Autorzy podręcznika postawili sobie za cel prezentację całości problemów moralnych zgłaszanych współcześnie
w praktyce psychologicznej, mając nadzieję, że stanie się on dla psychologów rodzajem praktycznego
przewodnika przydatnego w syruacjach wymagających podejmowania trudnych decyzji. Badacze zaznaczają we
wprowadzeniu do książki, że proponując konkretne rozwiązania moralnych problemów, starali się uwzględnić
kodeks etyczny Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego (APA, 2002), przyznając zarazem, że żaden
kodeks nie jest w stanie ująć wszelkich możliwych problemów.
W pracy tej znajdujemy dziewięć podstawowych zasad etycznych, jakimi, zdaniem autorów, winien się w swej
pracy kierować psycholog. Są to kolejno: (1) zasada nieszko-dzenia, (2) respekt dla autonomii, (3) zasada
dobroczynności, (4) zasada sprawiedliwości, (5) zasada wierności, (6) poszanowanie godności drugich, (7)
okazywanie drugim troski i współczucia, (8) dążenie do zawodowej perfekcji, (9) odpowiedzialność. Wszystkie
zasady odnoszą się do sposobu traktowania potencjalnych podopiecznych.
Cztery pierwsze zostały przejęte ze znanego modelu uprawiania etyki biomedycznej zaproponowanego przez
Toma L. Beauchampa i Jamesa F. Childressa (1996) (czego twórcy podręcznika bynajmniej nie kryją), pozostałe
sformułowane zostały na podstawie wielu innych pozycji z zakresu etyki, a że nie są one tak oczywiste i często
komentowane jak poprzednie, to krótko je opiszemy (komentuję za podręcznikiem). Wymieniona jako piąta
zasada wierności odnosi się do relacji psychologa w stosunku do osób zwracających się do niego z prośbą o
pomoc. Relacja ta ma być oparta na lojalności, prawdomówności, zaufaniu, dotrzymywaniu obietnic, szczerości,
otwartości i uczciwości. Szósta zasada zwraca uwagę na konieczność zachowania respektu dla ludzkiej god-
ności, gdyż to dopiero srwarza możliwość podejmowania słusznych moralnie decyzji.
W zasadzie odwołującej się do troski i współczucia chodzi o uwzględnianie uczuć żywionych przez osoby, z
którymi psycholog pracuje, i zawodowy profesjonalizm w próbie zrozumienia ich wewnętrznych problemów. Do
profesjonalizmu odwołuje się też kolejna zasada, nakazująca doskonalenie kompetencji i zapewnienie
podopiecznym najwyższej z możliwych jakości usług, połączone ze zdecydowanym sprzeciwem wobec wszelkich
praktyk niespełniających moralnych standardów. W ostatniej zaś, powołującej się na odpowiedzialność, zasadzie
chodzi o to, by psycholog zdawał sobie sprawę z konsekwencji swoich działań, np. z prowadzonej terapii. Lepiej
wybrać dłuższą i bardziej żmudną drogę pomocy drugim niż obliczoną na szybki efekt, ale ryzykowną i
narażającą leczonego człowieka na cierpienie.
Wymienione zasady rwórcy podręcznika odnoszą do konkretnych sytuacji pracy psychologa (każdy z problemów
analizowany jest na podstawie wielu kazusów), poświęcając im kolejne rozdziały książki. Jako sytuacje
problemowe autorzy postrzegają: etyczne zobowiązania w psychoterapii, przestrzeganie prywatności (zaufanie,
ochrona danych pacjenta), ocenianie testów, relacje psychologa względem podopiecznego w przypadku konflikru
interesów (np. wówczas gdy terapeuta zaangażuje się emocjonalnie w relację z pacjentem), zaangażowanie
psychologów w szeroko rozumiane działania gospodarcze (np. w reklamę lub konkursy na angażowanie nowych
pracowników), zadania psychologa w sądownicrwie i wiele innych. Podręcznik ma charakter instruktażowy.
Autorzy nie wikłają się w dyskusje na temat autonomii pacjenta lub rozumienia chorób psychicznych, miejsce
rozbudowanej teorii zajmuje rozbudowana kazuistyka, której celem jest pokazanie „modelowych" sytuacji
podejmowania decyzji natury moralnej.
Opisany w podręczniku proces decyzyjny zawiera dziewięć podstawowych kroków:
(1) zidentyfikowanie problemu jako kwestii natury moralnej;
(2) porównanie zaistniałego problemu z już odnotowanymi w celu odnalezienia istniejących procedur jego
rozwiązania (np. sprawdzenie, czy kazus taki nie został uwzględniony w kodeksie APA);
(3) rzetelne przeanalizowanie wszelkich czynników, które mogą mieć wpływ na podejmowaną decyzję (np.
przeszkód wykluczających możliwość obiektywnej oceny syruacji);
(4) konsultacja z doświadczonymi i zaufanymi specjalistami;
(5) oszacowanie praw, odpowiedzialności i ewentualnych strat, jakie mogą ponieść wszelkie osoby uwikłane w
dany problem na skutek podjętej przez nas decyzji;
(6) refleksja nad rozwiązaniami alternatywnymi w stosunku do decyzji, jaką mamy zamiar podjąć;
(7) wyliczenie i oszacowanie wszelkich konsekwencji, jakie mogą wyniknąć z podjętej decyzji;
(8) podjęcie decyzji;
(9) jej urzeczywistnienie.
Podręcznik jest rodzajem komentarza do kodeksu zawodowego psychologa (wedle APA), a do jego zrozumienia
nie jest potrzebna wiedza z zakresu etyki. Ma to, jak sądzę, zarówno plusy, jak i minusy; plusem jest
komunikatywność podręcznika - psycholog nie będzie miał najmniejszych problemów ze zrozumieniem jego
treści, minus polega na tym, że podanie możliwych rozwiązań trapiących psychologa problemów moralnych bez
próby podania głębszych, jakkolwiek teoretycznie uwikłanych w filozoficzny dyskurs racji, może czynić
psychologa „moralnie bezradnym" tam, gdzie
moralny problem, który stara się rozwikłać, nie będzie wykazywał znaczącego podobieństwa do omawianych
kazusów. Plusem podręcznika jest też umieszczenie na zakończenie każdego z rozdziałów podsumowania,
zbierającego w punktach moralne zasady (wskazówki) dla rozwiązywania dyskutowanych w rozdziale
problemów.
R.D. Francis (1999). Ethics for psychologists: A handbook. Leister, UK: The British Psychological Society
Autor zaznacza we wstępie, że celem podręcznika - którego ambicją jest wypracowanie międzynarodowych
standardów etyki dla psychologów - jest pokazanie, jak należy rozwiązywać eryczne dylematy, a także
dostarczenie czytelnikowi swoistego kompendium specyficznych problemów moralnych związanych z pracą
psychologa. W przeciwieństwie do poprzednio omawianej pozycji, autor przywiązuje znacznie większą wagę do
teoretycznych założeń etyki. Stosownie do tego dzieli podręcznik na trzy części: pierwsza, zasadniczo
teoretyczna, porządkuje podstawowe kwestie etyczne (prezentuje zasadnicze pojęcia i teorie etyczne) oraz
prawne podstawy funkcjonowania kodeksów etycznych dotyczących pracy psychologa. Druga pod względem idei
podobna jest do wcześniej omawianego podręcznika.
Ronald D. Francis przywołuje kontrowersyjne moralnie problemy pracy psychologa, a następnie praktyczne
zasady radzenia sobie z wymienionymi kwestiami. Zawarte w ostatniej części apendyksy zawierają Deklarację
praw człowieka oraz Metakodeks etyczny (Meta-code of ethics) sformułowany przez European Federation of
Professional Psychologists Associations (EFPPA). Ów Metakodeks jest o tyle ważny dla autora, że to właśnie na
jego podstawie podaje wcześniej podstawowe zasady etyczne, jakimi powinien kierować się w swojej pracy
psycholog.
Tym razem jest ich sześć, a nakazują one kolejno:
(1) szacunek dla godności klienta (autor odwołuje się w tym miejscu do znanej nam już zasady Kanta, aby
traktować drugiego człowieka zawsze zarazem jako cel, nigdy wyłącznie jako środek);
(2) sprawiedliwe traktowanie (elementem sprawiedliwości podkreślanym przez autora jest bezstronność i
równość praw);
(3) wymóg roztropności, polegający na obowiązku bilansowania potencjalnych korzyści i strat, kierowany
podstawowym postulatem, by „przede wszystkim nie szkodzić";
(4) nakaz uczciwości - odnoszący się raczej do człowieka niż do jego działań - związany jest ściśle z pojęciem
tożsamości: posiadanie tożsamości miałoby tutaj oznaczać postawę uczciwości, która wykracza poza
partykularne interesy, a także prostolinijność i prawdomówność;
(5) wymóg otwartości i szczerości - jego istotą jest, by problemy były przedstawiane zgodnie ze stanem
faktycznym. Szczerość wymaga też, by w syruacjach, w których nie można ujawnić danej informacji, przyznać
orwarcie, że nie wolno nam wyjawić prawdy, i nie stosować kazuistycznych wybiegów;
(6) postulat dobrej woli, której istotą miałby być altruizm, sprawiający, że zabiegać będziemy raczej o dobro
drugich niż o własne. Bezinteresowne postępowanie miałoby być gwarantem zawodowego sukcesu, chociaż nie
w owym sukcesie kryje się jego wartość, bezinteresowność jest słuszna sama przez się.
Prócz wymienionych tu etycznych pryncypiów pracy psychologa w podręczniku znajdujemy również zasady
rozwiązywania etycznych problemów, które autor nazywa „drzewem decyzyjnym". Są one odpowiednikiem
dziewięciu kroków procesu decyzyjnego, zaproponowanych przez Geralda Koochera i Patricię Keith-Spiegel.
Francis rwierdzi, że przed podjęciem decyzji psycholog winien postawić sobie cztery podstawowe pytania:
(1) czy zamierzone działanie nie oznacza krzywdy osób, zwierząt lub utraty własności?
(2) czy działanie nie jest sprzeczne z prawem?
(3) czy nie łamie postanowień kodeksu etycznego?
(4) czy planowane działanie jest zgodne z sumieniem psychologa.
W podjęciu decyzji ma się dalej okazać pomocnych sześć zasad:
(1) sądy winny być wydawane w dobrej wierze i w przekonaniu, że uda się nam uzdrowić sytuację;
(2) rozwiązania kazusów nie mogą przebiegać dramatycznie;
(3) właściwe procedury będą wynikiem decyzji, w których decydent zachowa dystans i bezstronność względem
wszystkich stron zaangażowanych w daną sytuację;
(4) w podejmowanej decyzji należy uwzględnić kluczowe zasady etyczne i odnośne postanowienia kodeksu:
(5) należy wnikliwie oszacować ryzyko podejmowanych decyzji;
(6) o ile to możliwe, o tyle należy unikać rozwiązań, które wywołują agresję - w praktyce społecznej są to często
rozwiązania kontraproduktywne.
Podręcznik Francisa - podobnie jak poprzednio omówiona pozycja - ma stanowić rodzaj przewodnika dla
stającego przed problemami natury moralnej psychologa, proponowane zasady oparte są tym razem o kodeks
brytyjski, a nie amerykański, ale kiedy się im bliżej przyjrzeć, oba kodeksy nie wykazują znaczących różnic.
Francis, podobnie jak amerykańscy autorzy, przytacza w podręczniku wiele kazusów, a nawet kompendium
etycznych problemów. Zauważyliśmy wprawdzie wstępnie, że badacz zamieszcza w podręczniku analizy natury
teoretycznej, np. podstawy etyki St. Milla lub G.E. Moore'a, ale z treści tych nie korzysta, zastanawiając się nad
praktycznym rozstrzyganiem moralnych problemów związanych z pracą psychologa.
D.N. Bersoff (red.). (2003), Ethical conflicts in psychology. Washington, DC: American Psychological Association
Na okładce podręcznika Donald Bersoff figuruje w roli autora, w rzeczywistości jednak jest jego redaktorem, a
także autorem wprowadzeń do kolejnych rozdziałów i niektórych paragrafów. Pozycja jest pracą zbiorową, która
mimo wielości autorów zachowuje układ i styl podręcznika. O etyce jako dyscyplinie filozoficznej z podręcznika
niewiele się dowiadujemy. We wstępie znajdujemy definicję, zgodnie z którą jest ona studium założeń
przyjmowanych przez poszczególne jednostki, instytucje i organizacje w celu odróżnienia działań słusznych od
niesłusznych, co ostatecznie pozwala na wydawanie w praktyce psychologicznej moralnie usprawiedliwionych
sądów.
We wprowadzeniu do podręcznika czytamy, że niezbędną wiedzę potrzebną do rozstrzygania moralnych
problemów psycholog uzyska na podstawie:
(1)
(2)
(3) (4) studium kodeksu APA (podręcznik oparty jest o najnowszą wersję kodeksu z 2002 r.);
innych dokumentów wydawanych przez APA dotyczących sposobu prowadzenia
badań i praktyki;
prawa federalnego i stanowego;
stosownych regulacji przez uprawnione do tego instytucje i organizacje. Autor ani słowem nie wspomina, że
źródłem takim mogłaby być etyka filozoficzna, przyznaje natomiast, że etyczne decyzje zależeć będą od
charakteru i moralnej dojrzałości psychologa, jego mądrości i roztropności.
Za pierwszorzędny cel podręcznika Bersoff uznaje budzenie moralnej wrażliwości przyszłych psychologów, a cel
ten ma zostać osiągnięty przez prezentację wielu możliwych konfliktów, jakie pojawiają się w pracy psychologa.
Opisane konflikty, ujęte w siedem rozdziałów (trzy pierwsze zawierają kwestie wstępne), mają podobny charakter
jako kazusy wymieniane przez poprzednio omawianych autorów. Rozdziały te dotyczą kolejno: (1) poufności,
przywilejów i prawa do prywatności; (2) różnorodnych relacji, w jakich uczestniczy z racji wykonywania swego
zawodu psycholog; (3) występowania ocen natury moralnej w psychologii; (4) terapii i innych form interwencji; (5)
badań, nauczania i nadzoru nad prowadzeniem badań; (6) uczestnictwa psychologa w procesach sądowych oraz
(7) obecności psychologii w biznesie.
Praca nie stanowi pogłębionej refleksji nad racjami, dla których należałoby podjąć taką, a nie inną decyzję, ma
charakter zdecydowanie pragmatyczny i pozytywistyczny w sensie podporządkowania aktualnie obowiązującemu
kodeksowi APA. Trudno nie zgodzić się z redaktorem i współautorem podręcznika, że istotne znaczenie w pro-
cesie podejmowania decyzji ma charakter, mądrość i moralna dojrzałość psychologa, pytanie jednak, na czym
miałaby polegać ta dojrzałość i czy wierność zapisom kodeksu może być wyrazem moralnej dojrzałości?
W niczym nie lekceważąc potrzeby analizowania kazusów związanych z konkretną praktyką psychologiczną,
proponuję Czytelnikowi w następnym rozdziale refleksję nad „etyczną wrażliwością" psychologu, w przekonaniu,
że może ona stanowić wstęp do szczegółowych problemów analizowanych w kolejnych rozdziałach książki.
3.4 Podsumowanie
Psychologia - podobnie jak etyka - jest samodzielną dyscypliną naukową, która ma swój własny przedmiot badawczy, język, cel i metody.
Zarówno etykę, jak i psychologię interesuje ludzkie działanie (zachowanie), chociaż inny jest zakres zachowań będący przedmiotem analiz obu
dyscyplin. Zdecydowanie inny jest aspekt formalny obu nauk: etyka stawia pytanie o to, czy, a jeśli tak, to w jakim stopniu, działania te są
moralnie powinne, psychologia stara się dociec wszelkich przyczyn działania człowieka, nie tylko tych, które mieszczą się w jego intencji. Etyk
analizuje i ocenia, psycholog analizuje i opisuje.
W kontekście pytania o zasadność przywoływania odrębnej etyki dla psychologów ważny jest jeszcze cel obu dyscyplin. Prócz aspektu
poznawczego cele obu dyscyplin mają bowiem wymiar praktyczny. Normy i oceny formułowane przez etykę nie są sztuką dla sztuki, to
teoretyczno-praktyczne sądy wskazujące moralnie słuszne postępowanie. Ich respektowanie ma prowadzić człowieka do moralnej dojrzałości.
Zawód psychologa to również nie czysta teoria, znajomość ludzkiej psychiki stanowi podstawę w prowadzeniu drugich do dojrzałości psychicznej.
Pomaganie człowiekowi w osiągnięciu pełni osobowej dojrzałości (psychicznej i moralnej) może być zatem wspólnym dziełem psychologa i etyka.
Z tego też powodu oczekiwać będziemy od etyka, że kiedy przyjdzie mu przyjąć wobec drugich rolę moralnego doradcy będzie uwzględniać w
swoich dyrektywach znajomość psychologii, od psychologa natomiast, że będzie respektował w swojej pracy normy moralne. Wprawdzie
psychologia i etyka mają własne, odrębne metody badawcze, jednak „spotykają się" w obszarze wyznaczonym staraniem o duchowy rozwój
człowieka, wspierany tak przez etykę, jak i psychologię. Już sama zbieżność celów - bez wchodzenia w specyficzne problemy moralne pracy
psychologa, o których szerzej w kolejnych rozdziałach - wystarcza, by uznać, że przywoływanie odrębnej dyscypliny etyki stosowanej - etyki dla
psychologów, jest w pełni usprawiedliwione.
Przy bliższej analizie przedmiotu i celów etyki oraz psychologii okazuje się, że dyscypliny te mają ze sobą wiele wspólnego - to tłumaczy też
potrzebę budowania etyki dla psychologów jako odrębnej dziedziny etyki stosowanej.
Charakter to ogól cech - psychicznych i osobowościowych - które decydują o indywidualności człowieka. Mówiąc
o charakterze moralnym, będziemy mieli na uwadze postawy i ideały człowieka warunkujące jego moralne
zachowania, to wzorzec postępowania charakterystyczny dla danej jednostki (Fromm, 1994, s. 51). Możemy
zatem powiedzieć, że działanie człowieka jest - między innymi - wypadkową jego charakteru. Charakter
człowieka jest przedmiotem zainteresowań zarówno psychologii, jak i etyki; psychologia przeprowadza typologię
charakterów, starając się zrozumieć postępowanie człowieka, a etyka podkreśla wagę kształtowania moralnego
charakteru w osiąganiu przez człowieka moralnej dojrzałości. Psychologia wypowiada się na temat charakteru w
sposób aksjologicznie neutralny (opisuje charakter), a wedle etyki moralny charakter jest oznaką moralnej
dojrzałości.
Znaczenie moralnego charakteru dla „moralnej anatomii" osoby jest w sposób szczególny przedmiotem analiz
współczesnej etyki cnoty. Zdaniem jej przedstawicieli, tym co zasadniczo decyduje o moralnym (w sensie:
moralnie poprawnym) działaniu człowieka, jest właśnie jego moralny charakter, nastawienie, z jakim działa, a nie
tylko działanie jako takie (Szutta, 2007). Moralny charakter człowieka rozumiany jest tutaj jako jego moralna
osobowość, stała dyspozycja do postępowania w określony sposób (reprezentowanie określonych cech), np.
reprezentowanie postawy życzliwości, uczciwości, odpowiedzialności czy szacunku wobec drugich (Ber-kowitz,
1997, s. 15). Takie rozumienie moralnego charakteru utożsamia go wprost z cnotą - skłonnością i sprawnością
woli w czynieniu dobra. Tego rodzaju skłonność nie determinuje nas jednak automatycznie do moralnie prawego
postępowania, co nie znaczy, że go nie ułatwia. Bywa jednak, że postępujemy wbrew naszemu moralnemu
charakterowi.
Moralny charakter różni się od poza normalnych cech charakteru. Możemy być bardziej lub mniej zdolni do
koncentracji, skłonni do bałaganiarstwa lub społecznej aktywności, a wszystko to nie decyduje jeszcze o naszym
moralnym charakterze, podobnie jak uzdolnienia i temperament nie decydują o wypracowanych przez nas
cnotach. Wrodzony nam temperament i uzdolnienia są ambiwalentne - możemy je wykorzystać tak w dobrym, jak
i złym celu. Człowiek obdarzony przez naturę talentem przywódcy może równie dobrze prowadzić organizację
dobroczynną, jak i przestępczą, a zdolności manualne przydadzą się tak chirurgowi, jak i złodziejowi
kieszonkowemu. Nie znaczy to, że poza normalne cechy nie mogą nam dopomóc w kształtowaniu moralnego
charakteru. Aktywność może dopomóc w pracowitości, a umiejętność opanowywania samego siebie w
cierpliwości. Rozpoznanie poza normalnych cech charakteru -tu ogromnie ważna rola psychologii! - może się
okazać niezwykle pomocne w wyborze szkoły, zawodu, sposobu życia. Stare a d a g i u m teologiczno-moralne
stwierdza, że łaska suponuje naturę, ale jej nie znosi. Cokolwiek udaje się nam w życiu wypracować,
dokonujemy tego zawsze jako jednostki obdarzone z natury określonymi cechami -dlatego mówimy czasem o
„odpowiednich osobach na odpowiednim miejscu" i z nutą ubolewania patrzymy na łych, którzy nie mają słuchu,
ale śpiewają z zamiłowaniem, niekoniecznie tylko dla siebie.
Konsekwentne wybory moralnie słusznych działań prowadzą do wypracowania moralnego charakteru, ten zaś
uławia wybory moralnie słusznych działań – istnieje zatem ścisły związek między dwoma pierwszymi elementami
moralnej struktury człowieka.
4.1.3. Wartości moralne
Teorią etyczną, rozwijającą w sposób szczególny teorię wartości moralnych, jest etyka fenomenologiczna, jej
najznamienitsi przedstawiciele to Max Scheler i Dietrich von Hildebrand. Zdefiniowanie wartości jest trudne -
podobnie jak trudne jest zdefiniowanie moralności (rozdz. 1). Nie będziemy jednak tutaj wchodzić w dyskusję na
temat poprawności odnośnych definicji, do wyjaśnienia moralnej struktury osoby wystarczy nam ogólne
rozumienie wartości. Wartość jest podstawową kategorią aksjologii (nauki o wartościach), oznacza to, co cenne,
godne pożądania i wyboru. Wartości nie mają jedynie charakteru moralnego, można również wskazywać na
wartości poza moralne, takie jak np. pieniądze, dobra kultury lub zdrowie.
Wartości moralne odnoszą się wprost do działania człowieka, to pewne idealne wzory postępowania. Moralne
imperatywy (zakazy względnie nakazy) stoją w obronie wartości. Jeśli więc twierdzimy, że sprawiedliwość jest
wartością moralną, to odnosimy doń normę, która nakazuje oddanie drugim tego, co się im należy, zakazuje na-
tomiast przywłaszczania sobie cudzej własności i dyskryminowania drugich. Uznanie za wartość
prawdomówności wiązać się będzie z zakazem kłamstwa, oszustwa i wszelkich form manipulowania drugim
człowiekiem. O wartościach moralnych mówi się zawsze w odniesieniu do osoby, Hildebrand nazywa je stąd
„dobrami dla osoby", a samą osobę „nosicielem wartości".
Obok wartości moralnych Hildebrand wymienia wartości moralnie doniosłe. Nie są one s t r i c t e moralne i jako
takie nie posiadają własnej (wsobnej) wartości moralnej. D i f f e r e n t i a s p e c i f i c a wartości moralnie doniosłych
polega na takim odniesieniu do wartości moralnych, które sprawia, ze odpowiedź na wartości moralnie doniosłe
jest obligatoryjna albo przynajmniej moralnie dobra. Życie i zdrowie człowieka nie są wartościami moralnymi, ale
z całą pewnością moralnie doniosłymi. Wszystkie wartości moralne są zarazem moralnie doniosłe, lecz nie
wszystkie wartości moralnie doniosłe są zarazem wartościami moralnymi (Hildebrand, 1952, s. 332-333).
Przyjęcie określonych wartości moralnych oznaczać będzie uznanie respektujących je norm za słuszne, z uwagi
na to zaś, że rozpoznanie wartości angażuje wewnętrznie osobę - broniąc wartości wyraża ona swoje moralne
przekonania - wartości wpisują się w moralną strukturę człowieka. Z powodu ich zinternalizowanego, tj.
„uwewnętrz-monego" charakteru, niektórzy psychologowie będą je umieszczali we freudowskim s u p e r e g o
(Berkowitz, 1997, s. 17).
Wymienianie w etyce różnego rodzaju wartości jest związane zazwyczaj z próbą ustalania między nimi hierarchii,
w której wartości poza moralne - natury przyjemnościowej bądź użytecznościowej - podporządkowane są
wartościom moralnym. Klasyk temaru, wspomniany już niemiecki filozof Max Scheler, uporządkował wartości,
wymieniając cztery ich kategorie: (1) przyjemne, (2) witalne (życie i zdrowie), (3) duchowe i (4) święte (Tischner,
1982).
Wszelkie próby hierarchizacji wartości nie ograniczają się przy tym do teoretycznych dywagacji, ich celem jest
wskazanie, jaką wartość należy wybrać w sytuacji, gdy dochodzi między nimi do kolizji. O ile wartości
pozamoralne można podporządkować moralnym, o ryle kiedy konflikt dotyczy wartości moralnych, nie znajduje,
zdaniem niektórych autorów, słusznego rozwiązania. Świat może nam zgotować sytuacje, rwier-dzi Thomas
Nagel (1997, s. 94-95), w których nie da się obrać uczciwego czy moralnego kierunku działania, wolnego od winy
i odpowiedzialności za zło. Rozstrzyganie takich konfliktów, nazywanych częściej moralnymi dylematami, jest
rolą moralnego rozumowania.
4.1.4. Rozumowanie moralne
W etyce moralne rozumowanie polega na umiejętności zastosowania ogólnych norm do szczegółowych sytuacji.
Jeśli podmiot na drodze rozumowania doszedł do określonych wniosków natury normatywnej, to powinien
postąpić zgodnie z nimi, zachowanie winno być więc adekwatne względem działania. Przesłankami moralnego
rozumowania są tak normy sankcjonowane w danej teorii etycznej, jak i moralnie relewantna wiedza dotycząca
konkretnych faktów, ostatecznym wnioskiem wynikającym z rozumowania są natomiast sądy sumienia, którym
dochodzący doń podmiot winien pozostać wierny.
Przykładowo: załóżmy, że komuś znana jest norma zakazująca kłamstwa. W konkretnej sytuacji będzie się
zatem zastanawiał, czy dany czyn można zakwalifikować jako kłamstwo, a jeśli go w taki sposób zweryfikuje,
wówczas na podstawie posiadanej wiedzy moralnej i wiedzy co do faktu dojdzie do wniosku, że nie powinien
kłamać. Zarówno przesłanki, jak i wniosek takiego rozumowania będą uzależnione od przyjmowanej teorii
etycznej (przyjmowanych na jej gruncie norm) - stąd też różnice w indywidualnych osądach dotyczących tych
samych kwestii.
Jednakowo brzmiące sądy mogą być nadto różnie uzasadniane. Przez Kanta (2005, s. 429-431) kłamstwo jest
odrzucane jako moralnie naganne z uwagi na to, że jeśli kłamca sam nie wierzy w to, co mówi, to - zdaniem
niemieckiego filozofa - stawia się niżej od rzeczy, godząc we własną godność. Utylitarysta reguł również uzna, że
nie należy kłamać, aczkolwiek z innego powodu: dlatego że kłamstwo zazwyczaj prowadzi do złych skutków.
Sposób uzasadniania rzutował będzie dalej na zakres obowiązywania normy. W ujęciu Kanta kłamstwo jest
normą bezwarunkową, czyli absolutnym zakazem. Utylitaryzm reguł, a także współczesna etyka cnoty,
przyjmująca za podstawę oceny czynu nastawienie, z jakim jest spełniany, uznają, że kłamstwo z reguły jest złe,
ale mogą się pojawić usprawiedliwiające je wyjątki.
Psychologia ujmuje problem moralnego rozumowania podobnie, chociaż zupełnie inaczej rozkłada akcenty.
Podczas gdy w etyce moralne rozumowanie jest ściśle związane z działaniem, psychologowie dostrzegają
różnicę między moralnym rozumowaniem a zachowaniem moralnym. W tym pierwszym wyróżniają różne stadia,
stosownie do etapów moralnego rozwoju (od egoizmu, przez konwencjonalizm, aż po bezinteresowne
przestrzeganie zasad), które wcale nie muszą znajdować odzwierciedlenia w moralnym zachowaniu (Zimbardo,
1999, s. 208-210). Moralne rozumowanie jest ujmowane jako zdolność do refleksji nad moralnymi problemami,
wyciągania wniosków natury moralnej i podejmowania moralnych decyzji.
Umiejętność ta uznawana jest za niezwykle cenną, ponieważ w życiu stajemy przed bezprecedensowymi,
niejednoznacznymi, a czasem nawet paradoksalnymi sytuacjami, z których udaje się nam wybrnąć właśnie dzięki
zdolności do moralnego rozumowania (Berkowitz, 1997, s. 18). Dotykamy w tym miejscu już wyraźnie tego, co
we wstępie do rozdziału nazwaliśmy moralną wrażliwością, umiejętnością adekwatnego rozpoznania i oceny
zastanych sytuacji. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć dylematów, przed jakimi przyjdzie nam stanąć w życiu.
Dojrzały moralnie podmiot powinien jednak poradzić sobie z ich rozstrzygnięciem.
Psychologiem przedstawiającym psychologiczną koncepcję rozwoju moralnego jest Lawrence Kohlberg (1976).
Moralne dojrzewanie, wedle uczonego, polega na odnajdywaniu coraz to wyższych racji dla moralnego działania:
od czysto egoistycznych po kosmiczne, odwołujące się do uniwersalnych zasad, wykraczających poza normy
społeczne. Te ostatnie są charakterystyczne dla s t r i c t e moralnego działania. Dojrzałość moralnego
rozumowania nie gwarantuje jednak, że odznaczający się nim podmiot będzie zdolny do zastosowania swej
umiejętności w konkretnych sytuacjach (Berkowitz, 1997, s. 18). Tego akurat świadomi są zarówno
psychologowie, jak i etycy. Z punktu widzenia etyki jesteśmy w podejmowaniu konkretnej decyzji, poprzedzonej
moralnym rozumowaniem, związani moralnie taką wiedzą, jaką posiadamy, niezależnie od stopnia naszej
moralnej dojrzałości. Wprawdzie słabość woli powoduje, że nie zawsze podążamy za tym, co uznaliśmy za
słuszne, nie wyklucza ona jednak możliwości spełnienia czynu. Jeśli powinienem, to mogę, czyli gdyby spełnienie
działania nie leżało w możliwościach podmiotu, nie mogłoby „tu i teraz" być jego powinnością.
Reasumując, możemy powiedzieć, że związek między czterema wymienionymi elementami moralnej struktury
człowieka jest ewidentny: moralnie prawe postępowanie wiąże się z moralnym charakterem ukierunkowanym na
wartości, które podmiot potrafi w konkretnej sytuacji oszacować dzięki umiejętności moralnego rozumowania.
Ograniczenia prawdomówności
Istnieje, w granicach przyjętego w naszej kulturze obyczaju, wiele ograniczeń prawdomówności uchodzących za oczywiste. Niektóre związane są
z sytuacjami walki lub współzawodnictwa wszelkiego rodzaju, przy czym zakres dopuszczalnych odchyleń od prawdomówności regulowany bywa
odpowiednio do zasad wspólnie przyjętych. W grze w karty dopuszczalne i samo przez się zrozumiałe jest mylenie przeciwnika, o ile wyraża się
w języku danej gry, jak np. licytacja w pokerze, za pomocą której gracz daje do zrozumienia, że dysponuje innymi walorami niż w rzeczywistości,
nie jest natomiast dopuszczalne w przypadku, gdy nie ma obyczaju końcowej kontroli posiadanych walorów, podawanie fałszywej informacji o
własnych zasobach. W sytuacjach wojennych intencje oszukańcze wobec wroga są praktycznie dopuszczalne bez ograniczeń w tej mierze, w
jakiej wojna sama za niedopuszczalną uchodzi. Inną dziedziną dozwolonych uchybień przeciwko prawdomówności jest komunikowanie własnych
przeżyć, których ujawnienie kompletne w wielu okolicznościach bywa nawet potępiane (wszelkie sytuacje wymagające tzw. taktu towarzyskiego,
ale także ekspresja pisarska i artystyczna, od której żąda się niejakiej wstrzemięźliwości, żądając zarazem „prawdy", tj. dokładności
ekspresyjnej).
Źródto: Kołakowski, L. (1966;
Psychologia przyznaje zasadniczo większą rolę moralnym emocjom w działaniu niż etyka, szczególnie ta etyka
(teoria etyczna), która uznaje obowiązek za podstawową kategorię moralną. Przez obowiązki moralne rozumiane
są określone normy moralne, którym należy uczynić zadość, niezależnie od towarzyszących nam uczuć. Uznanie
uczuć za „rodzaj energii, dzięki której ludzie zdolni są do działania zgodnie z uznanymi racjami" (Samay, 1986, s.
71), jest z punktu widzenia etyki, broniącej istniejącego niezależnie od własnych zapatrywań podmiotu porządku
moralnego (racji kosmicznych w ujęciu Kohlberga), tezą niebezpieczną, ponieważ jeśli uczucia są „czynnikiem
sprawczym" w działaniu, to odpowiedzialność moralna pozostaje uzależniona od temperatury przeżyć podmiotu.
Co prawda trudno wyobrazić sobie moralną strukturę osoby bez elementu moralnych emocji - są one m.in.
wyrazem jego moralnej wrażliwości - problem jednak w rym, jakie miejsce w działaniu przyznamy uczuciom (pi-
saliśmy o tym w rozdz. 3).
W aspekcie interesującym psychologa uczucia moralne mogą być dwojakiego rodzaju: pierwszy to „uczucia
samokrytycyzmu" i samooceny - wyrażają one niechęć w stosunku do własnego postępowania, wywołaną
negatywną oceną pragnień i czynów. Zaliczamy do nich wstyd, żal i poczucie winy. Druga klasa emocji to
uczucia natury prospołecznej, związane z emocjonalnym nastawieniem wobec drugich, takimi uczuciami
moralnymi są empatia, współczucie i sympatia. Bez względu na to, jakie miejsce przyznamy uczuciom w
moralnej ocenie działania, dla „moralnej anatomii" człowieka pozostaną one ważnym elementem, wpływającym
(choć nie determinującym) na przyjmowanie moralnych przekonań i kształtującym moralną wrażliwość. Trudno
sobie też wyobrazić, by psycholog mógł skutecznie pomagać drugim, jeśli uczucie empatii byłoby mu obce.
Wymienione elementy stanowią podstawę „moralnej anatomii" podmiotu: człowiek działający słusznie jest
wewnętrznie przekonany o dobroci swoich działań i zatroskany o obronę wartości. Zarówno wybór, jak i dążenie
do tych wartości potrafi racjonalnie uzasadnić, a właściwa mu moralna wrażliwość skłania go do odczuwania żalu
w sytuacjach, gdy nie udaje mu się sprostać stawianym sobie ideałom. Cechująca go empatia czyni go
wrażliwym nie tylko na własne problemy, ale i na problemy drugich.
Kolejny element „moralnej anatomii" podmiotu - moralna tożsamość - jest z jednej strony wypadkową
poprzednich, ponieważ merytorycznie od nich zależy, z drugiej zaś stanowi element wyższego rzędu: formalnie
pozostałe elementy są jej podporządkowane. Badania nad statusami tożsamości rozpoczął na terenie
psychologii James Marcia, rozwinął Erik Erikson, koncentrując je na problemie kryzysu tożsamości
przeżywanego przez osobę w trakcie dorastania, a związanego z poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie: kim jest
i jaka jest jej podstawowa orientacja moralna. Uformowana na rym etapie życia cnota określana jest mianem
wierności wybranym wartościom (Oleś, 2005, s. 96-97).
Obecność elementu tożsamości w „moralnej anatomii" osoby uwarunkowana jest więc tak procesem moralnego
dojrzewania, jak i samo refleksji. Moralna tożsamość byłaby zatem najistotniejszą cechą moralnej struktury
podmiotu, cechą konieczną, aczkolwiek niewystarczającą do osiągnięcia moralnej doskonałości. Moralna
tożsamość może być bowiem zbudowana na podstawie idei, którym daleko do moralnych ideałów. Mówiąc o
swej moralnej tożsamości, osoba powołuje się na to, z czym się identyfikuje; jeśli do swojej moralnej tożsamości
włącza określone normy i wartości, to w sytuacjach, w których im się sprzeniewierzy, odczuwać będzie wyrzuty
sumienia. Można zatem powiedzieć - choć brzmi to nieco poetycko - że sumienie „stoi na straży" moralnej
tożsamości osoby. Obrona moralnej tożsamości jest dla osoby czymś jak najbardziej naturalnym, broniąc
moralnej tożsamości - broni siebie, nie w wymiarze biologicznym wprawdzie, lecz w tym, co kształtuje jej
rozumną i wolną egzystencję, przez co wypowiada swoje „ja".
4.1.7. Sumienie
Sumienie jest samoświadomością moralną podmiotu. Jako takie jest „głosem", który dystansuje się względem
pierwotnej, kierowanej własnymi interesami refleksji. Freud utożsamiał sumienie z s u p e r e g o , problem w tym
jednak, że takie utożsamienie również musi zakładać, iż wymagania s u p e r e g o zostaną zdystansowane i jako
takie wymagać będą usprawiedliwienia. Jeśli bowiem w sumieniu jesteśmy odpowiedzialni za własne po-
stępowanie, to nie możemy być odpowiedzialni przed nami samymi, którzy wymyśliliśmy określony obraz nas
samych (Spaemann, 2001, s. 203-204).
Sumienie radykalnie indywidualizuje człowieka, uwalniając go zarazem od egocentrycznego indywidualizmu.
Sumienie to nie kwestia wyboru dobra bądź zła, gdyby tak było, to, po pierwsze, nie przeżywalibyśmy fenomenu
wyrzutów sumienia, po wtóre zaś, potrzebowalibyśmy jeszcze jakiegoś nadrzędnego kryterium słuszności
dokonanych przez nas wyborów. Sumienie jest sądem, racją natury moralnej, która zdecydowanie przeważa
wszelkie inne racje (np. własnego interesu), stanowiąc podporządkowanie własnego działania regułom
moralnego rozumowania ( i b i d e m , s. 210-212). Sumienie może się mylić, błędne nadal jednak zobowiązuje,
ponieważ tkwiący w błędzie nie zdaje sobie z tego sprawy. Wiążący jest dla niego taki, wyprowadzony z ogólnej
reguły sąd, jaki w konkretnej sytuacji uznał za rozstrzygający.
Z tego samego powodu nie można narzucić komuś drugiemu sądu własnego sumienia. Z uwagi na to, że
sumienie może się mylić, nie można też z góry zakładać, że życie zgodne z własnym sumieniem jest życiem
dobrym. Zarówno inkwizytorzy, jak i ciemiężący drugich imperialiści powtarzali, że czynią to zgodnie z własnym
sumieniem. Skoro jednak sądy sumienia podporządkowane są ogólnym regułom, to w imię słuszności tychże
będziemy uniemożliwiać drugim realizację fałszywych idei, szczególnie gdy te godzą w dobro drugich. Błędy
sumienia można przy tym przezwyciężyć - służy temu sumienna autorefleksja i gotowość do konfrontacji
własnych sądów z innymi.
Powyższa interpretacja fenomenu sumienia nie przeczy temu, że sądy sumienia są silnie nasycone
emocjonalnie, mówimy wszak o przeżywaniu wyrzutów sumienia. Jeśli jednak sumienie ma bronić moralnej
tożsamości osoby, nie może być interpretowane w kategoriach czysto emocjonalnych. Człowiek, którego
charakteryzuje wrażliwe sumienie, nie jest kimś, kto jedynie zalewa się łzami na widok nieszczęścia drugich, lecz
potrafi - nie bez współudziału moralnych emocji - wydawać sądy moralne adekwatne do zastanej rzeczywistości.
O takim człowieku mówimy nie tylko, że posiadł wiedzę moralną, ale także jest mądry.
Podsumujmy: stwierdziliśmy, że moralna wrażliwość wiąże się z właściwym rozpoznaniem wartości ludzkiej
osoby. Wrażliwości nie da się obudzić ani rozwijać na podstawie abstrakcyjnie ujętej idei osoby. Refleksja na
temat „moralnej anatomii" osoby przywołuje elementy, które odsłaniają specyfikę osobowego istnienia. Wszystkie
one wskazują na jego podmiotowy charakter, wykluczając odnoszenie się do drugiego człowieka jak do zwykłego
przedmiotu badawczego. W taki sposób można traktować pobrane od człowieka do analiz próbki biologiczne
(tkanki lub komórki), ale nigdy jego samego. Psycholog pracuje ze świadomym swych celów, intencyjnie
działającym człowiekiem. Można stąd postawić pytanie o to, jak dalece autonomiczna, moralna struktura osoby
może być w ogóle przedmiotem systematycznych, prowadzących do ustalenia określonych prawidłowości
badań? Czy nie jest raczej tak, że moralne zachowanie człowieka „wymyka" się wszelkim, z góry ustalanym
prawidłowościom?
4.2
Wolność jest zadaniem
Wolność, o której mówię, byłaby wtedy największa, gdyby każdy z nich posiadł taką moc, jaką miał kiedyś Gyges przodek Lidyjczyka. On byt
pasterzem i służył u ówczesnego króla Lidii. Kiedy spadł wielki deszcz i przyszło trzęsienie ziemi, pękła ziemia w pewnym miejscu i utworzyła się
rozpadlina w tej okolicy, gdzie on pasał owce. On to zobaczył, zdziwił się, zeszedł w jej głąb i ujrzał dziwne rzeczy, o których bajki opowiadają, a
między innymi i konia z brązu, pustego wewnątrz, który miał drzwiczki. Kiedy nachylił się przez nie do środka, zobaczył wewnątrz trupa, który się
wydawał nadludzkiego wzrostu. Nie miał na sobie nic, tyko złoty pierścień na ręku. On ściągnął mu ten pierścień i wylazł stamtąd na górę. Kiedy
pasterze odbywali swoje zebranie zwyczajne, jak co miesiąca, aby królowi donieść, co się dzieje z trzodami, przyszedł on i miał pierścień z sobą.
Więc kiedy siedział pomiędzy innymi, obrócił przypadkiem nasadę kamienia ku sobie, ku wnętrzu dłoni. Kiedy się to stało, zrobił się niewidzialny
dla siedzących przy nim; oni zaczęli rozmawiać tak, jakby go nie było. Zdziwił się i znowu namacawszy pierścień, obrócił nasadę kamienia na
zewnątrz. Jak tylko ją obrócił, zrobił się widzialny. Zauważywszy to, zaczął doświadczać swego pierścienia, czyby miał taką samą siłę i czyby mu
się udawało, obracając nasadę kamienia ku środkowi, stawać się niewidzialnym, a jeśli na zewnątrz - widzialnym. Stwierdziwszy to, natychmiast
się postarał, żeby go wśród posłańców wyprawiono do króla. Poszedł tam, żonę królowi uwiódł i razem z nią zamachu na króla dokonał. Zabił go i
tron po nim objął.
Więc gdyby istniały dwa takie pierścienie i jeden by sobie na palec włożył człowiek sprawiedliwy, a jeden niesprawiedliwy, to nie znalazłby się
chyba żaden człowiek taki kryształowy, żeby wytrwał w sprawiedliwości i nie śmiałby wyciągać ręki po cudze ani go tykać, chociażby mu wolno
było, i z rynku bez obawy brać, co by tylko chciał, i do domów wchodzić, i obcować z kim by mu się podobało, i zabijać, i z więzów uwalniać, kogo
by tylko chciał. I inne rzeczy robiłby pomiędzy ludźmi będąc do bogów podobnym. Postępując tak, nie robiłby nic innego niż drugi - na jedno i to
samo wychodziliby obaj. Przecież to wielkie świadectwo, mógłby powiedzieć ktoś, że nikt nie jest sprawiedliwy z dobrej woli, tylko z musu, bo
sprawiedliwość to nie jest dobro dla jednostki, bo każdy, gdzie tylko myśli, że będzie mógł wyrządzać krzywdy bezkarnie, tam je wyrządza.
Źródto: Platon (2001, ks. II, s. 359-360).
1
We współczesnej filozofii wymienia się wiele typów determinizmu i przeciwstawnych im indeterminizmów. Podane znaczenia obu
terminów są znacznie uproszczone.
cech jego przyszłych zachowań w określonych sytuacjach. Nie ma żadnego związku między tym, kim jest jako
osoba, a opcjami, jakie wybiera (Brandt, 1996, s. 870). Z uwagi na wielokrotnie już podkreślany w rym
podręczniku zinternalizowany (uwewnętrzniony) charakter moralności, teza indeterministyczna również wydaje
się nie do przyjęcia. Działania moralne mają swoją przyczynę w postaci racji, jakie podmiot potrafi wskazać za
ich spełnieniem. Są uzależnione tak od moralnego charakteru człowieka, jak i od rozeznania przez niego
aktualnej sytuacji (stąd związek między moralnym rozumowaniem a zachowaniem). Jeszcze wcześniej są
uzależnione od wychowania i wpojonych mu w jego trakcie wartości. Mówiąc o uzależnieniu, nie mamy jednak na
myśli zdeterminowania. Wyjaśnijmy po kolei.
Całkowitemu zdeterminowaniu, które zmieniałoby nas z podmiotów prawa moralnego w przedmioty podlegające
prawom - czy to biologicznym, czy to społecznym -etyka zdecydowanie zaprzeczy. Każda rzecz w przyrodzie
działa według praw - pisze Kant (2001, s. 412). Tylko istota rozumna posiada władzę działania według przedsta-
wienia praw, tj. według zasad, czyli posiada wolę. To dość lapidarne stwierdzenie pokazuje wyższość człowieka
nad otaczającą go rzeczywistością. Człowiek „przedstawia sobie prawa", rozeznaje porządek działania, któremu
nie podlega w bezwolny sposób, lecz w obrębie którego ma wolny wybór. Najpierw rozeznaje - potem wybiera.
Nie można wszak rozumnie wybrać czegoś, czego się nie rozpoznaje. Rozeznaje również, że stanowi część
otaczającej go przyrody i jako ta część działa „według praw". Jeśli chodzi o biologiczne prawa związane z
funkcjonowaniem naszego organizmu, pozostajemy zdeterminowani, podobnie jak otaczająca nas przyroda,
działanie człowieka nie sprowadza się jednak do działania „wedle praw".
Co natomiast z determinizmem interpersonalnym i socjokulturowym? Jeśli rzeczywiście by występował, to taka
totalna zależność czyniłaby nasze działanie bezmyślnym powielaniem zastanego etosu bądź ślepym
podporządkowywaniem się nakazom drugiego człowieka. Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku nie
byłoby mowy o moralności, ponieważ moralność - jak wielokrotnie podkreślaliśmy - polega na samodzielnym
wyborze wartości i umiejętności wskazania racji, dla której je realizujemy. Moralność zakłada wolność.
Odrzucenie totalnego podporządkowania się wewnętrznym i zewnętrznym determinantom nie jest jednak
równoznaczne z odrzuceniem wpływu, jakie na nasze postępowanie wywierają tak czynniki biologiczne, jak i
społeczne.
Sukcesy bądź niepowodzenia naszych czynów - twierdzi amerykański filozof Thomas Nagel (1997) - niemal
zawsze zależą od czynników, nad którymi nie panujemy. To, co się uczyniło i co osądza się pod względem
moralnym, jest częściowo determinowane przez czynniki zewnętrzne, na które nie mamy wpływu. Tego rodzaju
zależność Nagel nazywa trafem moralnym. Traf moralny wpływa na nasze moralne wartościowanie i to na cztery
sposoby:
(1) Traf konstytutywny to właściwe nam skłonności i temperament.
(2) Traf co do okoliczności dotyczy trudności i sytuacji, wobec których stajemy.
(3) Traf dotyczy przyczyn naszych czynów.
(4) Traf może też dotyczyć skutków.
Kwestią szczęścia jest - powie Nagel - jak się jest w swym działaniu zdeterminowanym przez poprzedzające
okoliczności oraz czym kończą się nasze projekty. Wprawdzie odpowiedzialni możemy być tylko za to, co
czynimy, ale to, co czynimy, wynika z wielu rzeczy, których nie czynimy ( i b i d e m , s. 37-53). Jak się ma ten fakt
do wolności naszych działań? Wolność dotyczy sprawców, a nie zdarzeń jako takich. Powinność moralna
zakłada wolność, determinizm nie jest zatem zgodny z pojęciem wolności, zakładając, że do pojęcia wolności
należy wolna wola. Determinizm jest zgodny natomiast z dobrowolnością. Z punktu widzenia determinizmu,
działania dobrowolne, np. praca, której naprawdę chcemy i której podejmowaniu nie towarzyszy żadna alterna-
tywa, są działaniami, których przyczyny mają swoją historię, w odróżnieniu od historii, w których nie występuje
przyczynowość.
W działaniach wolnych zakładamy jednak coś więcej niż tylko dobrowolność, podkreślamy sprawstwo działań, ich
zależność od naszej jaźni (Honderich, 2001, s. 111-123). Amerykański filozof Harry Frankfurt (1997),
zastanawiając się nad tym, co wyróżnia osobę spośród innych istot, zauważa, że czynnikiem tym jest
specyficzna dla osoby struktura woli. Oprócz chcenia, wybierania i bycia skłanianym do zrobienia tej czy innej
rzeczy - co byłoby zasadniczo działaniem dobrowolnym - osoby mogą też chcieć posiadać określone pragnienia
(albo też ich nie mieć). Osoby zdegustowane własnym zachowaniem mogą chcieć być inne, niż są. Frankfurt
pragnienia zrobienia tej czy innej rzeczy (do wyrażania których zdolnych jest także wiele zwierząt) nazywa
pragnieniami pierwszego rzędu, natomiast pragnienia związane z refleksyjną samooceną uznaje za
charakterystyczne jedynie dla osób i nazywa je pragnieniami drugiego rzędu. Pragnienia drugiego rzędu autor
nazywa wolą. Tylko dzięki temu, że osoba podejmuje akty woli, jest zdolna do tego, by bądź cieszyć się
wolnością, bądź jej nie posiadać. Osoba doświadcza wolnej woli wtedy, kiedy jej wola osiąga zgodność z aktami
woli drugiego rzędu ( i b i d e m , s. 21-39).
Podsumujmy: wiele czynników, już to biologicznych, już to socjo kulturowych, ma znaczący wpływ na nasze
zachowanie. Mają one często charakter trafu moralnego, zawdzięczamy im powodzenie lub niepowodzenie
naszych zamierzeń, chociaż w stosunku do oceny naszych działań nie mają ani charakteru przykładnego, ani
nagannego. Skrajnie indeterministyczna teza, zgodnie z którą można przyjąć całkowitą niezależność naszych
działań od przyczyn zewnętrznych (środowisko społeczno-kulturowe) lub wewnętrznych (charakter,
temperament, popędy), jest zatem tezą fałszywą. Pod wpływem owych różnorodnych przyczyn kształtują się
nasze chcenia - są zatem determinowane, chociaż równocześnie dobrowolne (nikt nas do niczego nie zmusza).
Osoba nie musi podążać za chceniem - na tym właśnie polega jej wolność, że może się mu opierać. Działa w
sposób autonomiczny, tzn. w sposób racjonalny i wolny, a nadto zgodny z własnymi moralnymi przekonaniami
wówczas, kiedy kieruje własnym chceniem.
Skoro osoba ma taką możliwość, to znaczy, że jakkolwiek działa pod wpływem (większym bądź mniejszym)
różnorodnych czynników, pozostaje wolna w swych decyzjach. Jeśli mówimy o kimś, że jest niewolnikiem
własnych nałogów, znaczy to ni mniej, ni więcej, że nie potrafi opanować własnego chcenia, staje się wobec
niego bezwolny. Inruicja Frankfurta, zgodnie z którą to w strukrurze woli należy się doszukiwać najistotniejszego
elementu osobowego istnienia, jest tezą ze wszech miar prawdziwą. Jakie znaczenie będą miały wyłożone tu
kwestie dla psychologa?
Najpierw podkreślić należy, że chociaż i biologia, i psychologia wskazują na wiele determinujących ludzkie
działanie czynników, to nie przesądzają one (pomijając choroby psychiczne) o zdeterminowaniu woli. Mimo
licznych uwarunkowań osoba jest zdolna do autonomicznego działania. Psychologia i psycholog mogą wesprzeć
tak uzyskanie, jak i odzyskanie przez człowieka autonomii. Psychologia jako nauka będzie tu pomocna w sposób
teoretyczny - znajomość wskazywanych przez nią uwarunkowań będzie podstawą do opracowania sposobów
wyzwalania się człowieka spod ich przemożnego wpływu, oczywiście na tyle, na ile jest to możliwe.
Zadanie psychologa terapeuty jest natomiast praktyczne: oczekiwać będziemy od niego zaangażowania w
ewentualnym przywróceniu pacjentowi utraconej autonomii; przywróceniu, a nie przekształceniu. Respekt dla
autonomii osoby stanowić będzie bowiem granicę działań psychologa: tak jak w medycynie podstawowa zasada
p r i m u m n o n n o c e r e wytycza granicę ingerencjom, które stanowiłyby zagrożenie dla życia i zdrowia, tak w
przypadku psychologii należałoby a p r i o r i uznać za kontrowersyjne te procedury, które naruszają autonomię
człowieka. A ponieważ podstawą autonomicznego działania jest rozeznanie celu i wolne jego realizowanie, to
podstawową formą naruszania tejże autonomii wydaje się takie manipulowanie człowiekiem, które ostatecznie
prowadzi do tego, że nie wybiera on tego, co wybrałby, zachowując autonomię.
4.3 Podsumowanie
Pozostaje nam podsumować cztery kolejne rozdziały, których zadaniem byto najpierw wyjaśnienie fenomenu moralności, a następnie
przedstawienie sposobu, w jaki fenomen ów jest przedmiotem badawczym etyki, w sposób szczególny jednej z etyk stosowanych: etyki dla
psychologów. Etyka jest filozoficzną i normatywną teorią moralności - formułuje oceny i normy, które uzasadnia, odwołując się do właściwych filo-
zofii źródeł poznawczych: rozumu i doświadczenia. Wypracowane teoretycznie ogólne normy znajdują zastosowanie w różnych obszarach
działania człowieka, takich jak np. polityka, gospodarka, medycyna, edukacja czy interesująca nas w sposób szczególny praktyka
psychologiczna. Formułowanie szczegółowych norm etycznych jest domeną etyk stosowanych, odnoszących się odpowiednio do „moralnie
wrażliwych" obszarów ludzkiej działalności.
Wziąwszy pod uwagę tak przedmiot badawczy, jak i cele psychologii, przywoływanie osobnej etyki stosowanej - etyki dla psychologów jest w
pełni usprawiedliwione. Jak miałaby wyglądać ta etyka, tj. jakie szczegółowe oceny i normy będą dla niej charakterystyczne, to pytanie, na które
znajdziemy odpowiedź w kolejnych rozdziałach tego podręcznika. Szczegółowe normy moralne odnoszące się do pracy psychologa to jedno,
drugie to moralna wrażliwość psychologa. Ta ostatnia dlatego jest tak ważna, że wszelkie normy szczegółowe pozostają i tak ogólnymi w
odniesieniu do partykularnych sytuacji, w których psycholog będzie podejmował moralnie relewantne decyzje.
Wrażliwość moralna wiąże się z umiejętnością zastosowania wypracowanych na gruncie etyki zawodowej psychologa norm do konkretnej
sytuacji. Normy nie zastąpią moralnej wrażliwości, jej podstawą jest natomiast dostrzeżenie wartości ludzkiej osoby. Ponieważ jest ona wolną i
rozumną istotą, badający jej zachowanie psycholog nie staje wobec niej w relacji podmiotowo-przedmiotowej, lecz podmiotowo-pod-miotowej.
Poszanowanie autonomii badanej osoby pozostanie zatem dla psychologa podstawowym wyzwaniem etycznym.
SPIS TREŚCI
jego godności 90
5.3. Podsumowanie 9-
Pracując z innymi ludźmi, oddziałując na nich czy też podejmując decyzje dotyczące ich przyszłości, psycholog
musi respektować podstawowe zasady etyczne. Takie ograniczenie dowolności postępowania wynika z faktu, iż
profesja psychologa należy do grupy zawodów zaufania publicznego. Lekarze, psychologowie, adwokaci,
notariusze, komornicy czy doradcy podatkowi dzięki swojej specjalistycznej wiedzy i umiejętnościom wywierają
znaczący wpływ na życie innych ludzi. W ramach swojej grupy zawodowej tworzą standardy dobrej praktyki.
Specyfika każdego z tych zawodów powoduje, iż rylko profesjonaliści z danej dziedziny potrafią ocenić, czy
standardy te są przestrzegane. Jednocześnie w drodze ustaw zawodowych państwo przekazuje tym zawodom
część swoich uprawnień, np. dopuszczania do wykonywania zawodu. Szczególne uprawnienia zawodów
zaufania publicznego powodują więc, że ograniczenia wynikające z zawodowych zasad etycznych stają się
koniecznością, a nie przywilejem. Samoregulacja, wynikająca z kodyfikacji tych zasad, jest niezbędnym
ograniczeniem dowolności działań profesjonalnych (Teichman, 2002).
Zadania wykonywane przez psychologa to przede wszystkim diagnostyka i pomoc psychologiczna, prowadzenie
badań naukowych w zakresie psychologii, a takie nauczanie psychologii. Być może dyskusji wymaga, czy
zadania te obejmują wszelkie profesjonalne czynności wykonywane przez psychologów, niemniej w dalszych
rozdziałach przedstawimy etyczne aspekty działalności zawodowej psychologa w konkretnych sytuacjach w
wymienionych zakresach. Pamiętając o tym, że w swojej działalności zawodowej psycholog ingeruje w intymny
świat i psychikę człowieka (por. rozdz. 6 i 7), trzeba wyraźnie podkreślić, iż profesjonalne postępowanie musi być
poddane refleksji etycznej i zgodne z ogólnymi etycznymi zasadami uprawiania tego zawodu. Ustawa o zawodzie
psychologa wyraźnie odwołuje się do K o d e k s u e t y k i za w o d o w e j , a ocenie dyscyplinarnej podlegać może
postępowanie zawodowe niezgodne z opisanymi tam zasadami. Rozważmy zatem podstawowe zasady etyczne
pracy psychologa z drugim człowiekiem.
5.2. Podstawowe zasady etyczne w zawodzie psychologa
Ogólne zasady etyczne formułowane w wielu kodeksach zawodowych (APA, 2002; PTP, 1994) wyrażają
wartości i wzorce uprawiania zawodu. Są więc jedynie rodzajem przewodnika wskazującego psychologowi, jak
dążyć do najlepszego sposobu uprawiania zawodu, realizując najwyższe etyczne wzorce. Nie mogą być
obligatoryjne, a ich ogólny sposób formułowania nie pozwala, by stosować sankcje wobec psychologów, którzy
ich nie przestrzegają. Zasady te należy odróżnić od etycznych standardów postępowania w relacji z klientami,
które w sposób bardziej konkretny określają obowiązki etyczne psychologa.
Zasady ogólne sformułowane przez APA (2002) są takimi podstawowymi „drogowskazami" etycznymi dla
psychologów, do których odwołują się także inne kodeksy etyczne (BPS, 2006; CPA/SCP, 2007; PTP, 1994). Te
zasady to:
(1) Działanie na rzecz dobra klienta i nieszkodzenie mu.
(2) Odpowiedzialność wobec klientów i społeczności, wierność standardom zawodowym.
(3) Integralność, uczciwość zawodowa.
(4) Sprawiedliwość.
(5) Respektowanie praw człowieka i jego godności.
Zostaną one kolejno omówione w następnych podrozdziałach.
Przy podejmowaniu zadań zawodowych szczególną rolę powinna odgrywać refleksja nad tym, czy są one
zgodne z podstawową zasadą działania dla dobra klienta. Tylko sprawdzone i naukowo uzasadnione metody
diagnozy bądź oddziaływania mogą być stosowane w pracy z konkretną osobą. Podejmowanie działań o
charakterze eksperymentalnym dotyczy wyłącznie badawczego aspektu pracy psychologa, a zasady etyczne
stosowane w takich przypadkach omówione zostaną w rozdz. 7.
Jak wcześniej wspomniano, psycholog powinien uwzględniać swój stan fizyczny i psychiczny w pracy
zawodowej. Zasada integralności odwołuje się takie do potrzeby poddawania przez psychologa refleksji
własnego systemu wartości. Analiza osobistych przekonań pozwala często uniknąć niebezpieczeństwa, że
postawy, oceny czy wyznawane wartości mogą w sposób niezamierzony zniekształcać relację z klientem. Czy
psycholog negatywnie oceniający aborcję może pracować nad traumatycznym doświadczeniem swojej klientki,
która dokonała takiego zabiegu? Uczciwość zawodowa powinna więc takie oznaczać, ii nie z każdym klientem
psycholog może pracować. Podobne znaczenie mogą mieć silne emocje wzbudzane przez klienta, niezależnie
od ich znaku. Kaida syruacja, która ogranicza obiektywizm psychologa, w efekcie prowadzi do niekorzystnych dla
klienta rozwiązań - nierzetelnej diagnozy czy nieprawidłowo prowadzonej terapii.
Uświadomienie sobie przez psychologa własnych ograniczeń zawodowych, a także zaangażowania
emocjonalnego może prowadzić do konieczności przekazania klienta innemu profesjonaliście. Pojawiają się
wtedy problemy związane z wytworzoną wcześniej relacją zaufania, a także poczuciem klienta, że zostaje
porzucony. Jak przekonać go, że być może wymaga innej jeszcze ingerencji profesjonalnej, a uczciwość
zawodowa zmusza psychologa do zerwania kontraktu i zakończenia kontaktu? Sytuacja taka występuje najczę-
ściej w przypadku pomocy psychologicznej i zostanie szczegółowo omówiona w rozdz. 14.
Innym aspektem poczucia integralności jest określenie tożsamości zawodowej psychologów. Oznacza to
konieczność odróżniania zadań zawodowych psychologa od innych zawodów. Tworzenie jednoznacznego
obrazu celów i możliwości profesjonalnych to przede wszystkim podkreślanie specyfiki wykształcenia
psychologicznego i umiejętności psychologicznych, niezbędnych dla wykonywania zawodu, oraz odróżnienie
psychologów od osób wykorzystujących w swoim zawodzie elementy wiedzy i umiejętności psychologicznych,
np. pedagodzy, lekarze, prawnicy.
Kształtowaniu się tożsamości zawodowej sprzyja także wypracowywanie standardów zawodowych w różnych
dziedzinach praktyki psychologicznej. Uczciwość zawodowa wymaga, aby psycholog podejmował się tylko takich
działań, które należą do jego profesji. Psycholog, uczestnicząc (zgodnie z prawem, art. 185a § 2 kpk) w prze-
słuchaniu dziecka - ofiary molestowania seksualnego, nie ustala przebiegu zdarzeń, a jego zadaniem jest
stworzenie dziecku poczucia bezpieczeństwa i dostarczenie mu wsparcia. Psychologowie sami często
podważają tak rozumianą rolę, mówiąc o „przesłuchiwaniu dziecka", co sugeruje, że wkraczają w obszar
kompetencji zawodowych sądu czy prokuratora.
Jasne i klarowne określenie przez psychologów ich tożsamości zawodowej wymaga jeszcze wielu dyskusji.
Pomocne w tym są niewątpliwie istniejące już regulacje prawne zawodu, jednakże wymagają one akceptacji i
przełożenia na konkretne oczekiwania wobec usług psychologicznych.
Art. 2
Każdy człowiek posiada wszystkie prawa i wolności zawarte w niniejszej Deklaracji bez względu na jakiekolwiek różnice rasy, koloru,
pici, języka, wyznania, poglądów politycznych i innych, narodowości, pochodzenia społecznego, majątku, urodzenia lub jakiegokolwiek
innego stanu.
Nie wolno ponadto czynić żadnej różnicy w zależności od sytuacji politycznej, prawnej lub międzynarodowej kraju lub obszaru, do
którego dana osoba przynależy, bez względu na to, czy dany kraj lub obszar jest niepodległy, czy też podlega systemowi powiernictwa,
nie rządzi się samodzielnie lub jest w jakikolwiek sposób ograniczony w swej niepodległości.
Relacja klienta z psychologiem jest w większości przypadków dobrowolna. Ograniczenia dobrowolności mają
charakter prawny (patrz ramka 5.1) albo psychologiczny. Psychologiczny nacisk wywierany jest wtedy, gdy
rodzice zgłaszają się z niechętnym dzieckiem lub gdy pracodawca w ramach rekrutacji oczekuje, że każdy
kandydat podda się badaniom psychologicznym itp. Zatem różny stopień dobrowolności kontaktu wyznacza i
określa motywację klienta. Ważnym aspektem relacji psycholog - klient jest jej niesymetryczny charakter.
Psycholog jest specjalistą, autorytetem, do którego zgłasza się klient, oczekując określonej formy usługi. Ta
niesymetryczność relacji powoduje, że psycholog z racji swojej wiedzy i kompetencji ma przewagę nad klientem,
przewagę, której nie wolno mu wykorzystywać.
Respektowanie wymienionych czterech zasad składa się na określenie, jak w tej relacji wyrażają się prawa
człowieka, z którym psycholog pracuje. Omawiane dalej zasady pracy psychologa wzajemnie się uzupełniają i
często przenikają. Jednakże dla jasności wywodu i podkreślenia najważniejszych problemów oraz trudności w
ich respektowaniu zostaną opisane oddzielnie.
5.2.5.1. Autonomia, podmiotowość klienta
Karen Strohm Kitchener (2000) określa autonomię zarówno jako wolność działania, jak i wolność wyboru
własnych sądów i przekonań. Wolność działania oznacza, że człowiek może czynić z własnym życiem to, co
chce, ale pod warunkiem że nie wchodzi to w kolizję z zachowaniami czy dążeniami innych ludzi. Poszanowanie
autonomii klienta zawiera więc, z jednej strony, jego prawo do własnych, niezależnych decyzji, własnych błędów,
własnego systemu wartości itp. Z drugiej strony jest to współodpowiedzialność klienta za przebieg całej relacji z
psychologiem.
Autonomia jest nierozerwalnie związana z poczuciem podmiotowości. Pracując z psychologiem, klient ma
poczucie, że jest podmiotem oddziaływań wtedy, gdy ma okazję do podejmowania własnych decyzji czy też
wyrażania własnych sądów. Wyrazem uznania autonomii klienta jest uzyskanie od niego dobrowolnej zgody na
współpracę. Zgoda taka musi być wyrażona na podstawie przekazanych klientowi informacji o zasadach
współpracy, celach psychologa i zamierzonych efektach jego działań. Zgoda dotyczy także przebiegu relacji i
stosowanych przez psychologa metod. Szczegółowe zasady uzyskiwania dobrowolnej zgody uczestników
badania naukowego przedstawione są w rozdz. 7, w przypadku diagnostyki w rozdz. 10, natomiast pomocy
psychologicznej w rozdz. 14.
Osoba pracująca z psychologiem ma także prawo do dostępu do informacji zwrotnych o wyniku diagnozy,
postępach terapii oraz wynikach uzyskanych w badaniach naukowych. Przekazanie informacji zwrotnych to
podkreślenie podmiotowości klienta. Psycholog nie tylko więc ustala na początku relacji zasady współpracy i
uzyskuje na nie zgodę klienta, ale na zakończenie ma obowiązek poinformowania go, jakie są skutki wspólnej
pracy.
Problem podmiotowości i autonomii odbiorców usług psychologicznych musi być analizowany w kontekście
doświadczeń kulturowych. Specyfika niesymetrycznej relacji specjalista - klient kryje bowiem w sobie pewne
niebezpieczeństwa, które muszą być rozpatrywane w kontekście społecznych i kulturowych doświadczeń
psychologów. Te doświadczenia mogą powodować pokusę przedmiotowego, a nie podmiotowego traktowania
ludzi. Pokusa taka wiąże się z postrzeganą przez psychologa swoją rolą zawodową. Psycholog, mając wiedzę i
kompetencje specjalne, działając w imię dobra klienta, może dojść do przekonania, iż on wie, co jest najlepsze
dla klienta. I wie to lepiej niż sam klient. Ten typ przekonań może szczególnie często występować w przypadku
poradnictwa psychologicznego czy innych form pomocy psychologicznej.
Jednym ze źródeł traktowania przedmiotowego klientów przez psychologów może być tradycja medyczna. Z
badań omawianych przez Irenę Heszen-Niejodek (1992) wynika, że system ochrony zdrowia sprzyja
uprzedmiotowianiu pacjenta, a lekarze starają się tłumić jego podmiotowe, autonomiczne zachowania.
Jednocześnie warto zwrócić uwagę, że w ostatnich latach następuje znaczna poprawa i zwiększenie
świadomości swojej podmiotowości u pacjentów, a także instytucjonalne rozszerzenie ich praw. W roku 1998
opublikowana została przez resort zdrowia K a r t a p r a w p a c j e n t a (2002).
Badania Danuty Kuleszy (2004) pokazały, że wraz ze stażem pracy wzrasta tendencja do łagodniejszej oceny
przedmiotowego traktowania klienta przez psychologa. Autorka przedstawiała psychologom zatrudnionym w
resorcie zdrowia lub oświaty hipotetyczne sytuacje, prosząc o ocenę zachowania profesjonalnego, polegającego
na przedmiotowym traktowaniu klienta, przekraczaniu swoich kompetencji lub łamaniu zasady poufności. Im
dłuższy był staż pracy psychologów, tym bardziej aprobowali zachowania łamiące autonomię klienta. Co więcej,
psychologowie zatrudnieni w służbie zdrowia bardziej akceptowali takie zachowania niż psychologowie z resortu
oświaty. Można sądzić, że wraz z dłuższym stażem pracy, a więc okresem podlegania wzorcom obowiązującym
w służbie zdrowia, zmniejsza się gotowość postrzegania pacjenta jako podmiotu oddziaływań psychologicznych.
Być może też współczesny system edukacji psychologów zwiększa ich wrażliwość etyczną.
Innym źródłem przedmiotowego traktowania klientów może być tradycja związana z systemem wychowawczym i
oświatowym. Uczeń w szkole czy dziecko w rodzinie jest „obiektem" oddziaływań edukacyjnych i
wychowawczych. System zarządzania oświatą powoduje, że zadania do realizacji narzucane są zarówno szkole,
jak i nauczycielom. Nauczyciele natomiast oceniają skuteczność własnej pracy, odnosząc ją do obowiązujących
programów, bez uwzględnienia rzeczywistej wiedzy, postaw czy umiejętności uczniów. Nie traktują więc uczniów
jako osób, z którymi współpracuje się w realizacji zadań edukacyjnych, a jedynie jako biernych odbiorców
przekazywanej wiedzy (Rusiecki, 2004).
Innym ważnym problemem są postawy rodziców wobec dzieci i ich sposób rozumienia granic władzy
rodzicielskiej. Pojawiają się pytania o to, co oznacza autonomia niepełnoletniego klienta psychologa, jakie mogą
być granice ingerencji osób sprawujących prawną opiekę nad nim. Czy sprawowanie pieczy oznacza, że dziecko
jest tylko „obiektem" i musi się np. wbrew swojej woli poddać badaniom psychologicznym, gdyż tak życzy sobie
jego opiekun? Można mnożyć tego typu pytania. Regulacje prawne związane z ochroną dziecka i prawami
rodziców omawia szczegółowo Marek Andrzejewski (2007), podkreślając, iż termin „władza rodzicielska" jest
często kojarzony z przedmiotowym traktowaniem dziecka i w wielu krajach zastępowany jest określeniem
„piecza" lub „odpowiedzialność rodzicielska".
Psychologowie mogą żywić określone przekonania dotyczące relacji dziecko - rodzice, nie zawsze pamiętając,
że mają one znaczenie dla pracy zawodowej.
Te dwa systemy oddziaływań społecznych - medyczny i edukacyjny, kształtują także postawy psychologów,
utrudniając im często gotowość do traktowania klientów podmiotowo.
2. Władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym
państwie prawnym.
3. Każdy ma prawo dostępu do dotyczących go urzędowych dokumentów i zbiorów danych. Ograniczenie tego prawa może określić
ustawa.
4. Każdy ma prawo do żądania sprostowania oraz usunięcia informacji nieprawdziwych, niepełnych lub zebranych w sposób sprzeczny
z ustawą.
5. Zasady i tryb gromadzenia oraz udostępniania informacji określa ustawa.
Jego respektowanie jest szczególnie ważne w przypadku działalności zawodowej psychologa, ponieważ styka on
się z intymnym światem drugiego człowieka, jego psychiką. W rozdz. 6 podejmowany jest problem ingerencji w
psychikę człowieka i jej granice wyznaczane przez zasady eryczne. Człowiek, zwracając się do psychologa ze
swoimi trudnymi problemami lub oczekując diagnozy swoich możliwości, ograniczeń i uzdolnień, nie upoważnia
go do wkraczania we wszystkie sfery swojego prywatnego życia, swoje przemyślenia, poglądy, marzenia itp.
Psycholog ma prawo ingerować w prywatny świat klienta tylko w zakresie wyznaczonym przez kontrakt, a więc
ustalenia zasad relacji z klientem, jego oczekiwań i celu współpracy. Jednocześnie kontrakt ten musi zapewnić
takie warunki działania klientowi, by znał on swoje prawa. Jednym z nich jest prawo do kontrolowania dostępu do
intymnych sfer jego życia i informacji o nim. Ograniczanie przez klienta informacji na swój temat może
wywoływać u psychologa przekonanie, że właśnie w rych, nieujawnionych informacjach kryją się ważne
problemy, mogące mieć znaczenie dla dalszej wspólnej pracy. Rodzi się wtedy pokusa, by - stosując różne
umiejętności wywierania wpływu społecznego - uzyskać te informacje. Dyskomfort psychologa w takiej sytuacji
może też stać się przesłanką jego przekonania o tym, że jest złym fachowcem, bezradnym wobec klienta.
Świadomość, jakie są źródła emocji, które mogą się pojawić, pozwala kontrolować własne reakcje i chroni przed
przekroczeniem granicy ingerencji w prywatność klientów.
Problemem przy prowadzeniu badań naukowych jest zbieranie zbyt wielu, często zbędnych, danych o ich
uczestnikach, w oczekiwaniu, że być może będą one potrzebne (por. rozdz. 7). Zakres danych zbieranych o
osobach uczestniczących w badaniach powinien być wyznaczany przez informacje badacza, które stanowią
podstawę uzyskania dobrowolnej zgody na udział w badaniach. Uzyskiwanie, nawet w badaniach anonimowych,
danych „na wszelki wypadek", a zwłaszcza tzw. danych wrażliwych, jest poważnym naruszeniem zasady
prywatności.
5.2.5.4. Tajemnica zawodowa psychologa
Zasada poufności, a więc zachowania tajemnicy zawodowej jest podstawową cechą wszystkich zawodów
zaufania publicznego. Tajemnica zawodowa jest jednym z najstarszych obowiązków lekarza (przysięga
Hipokratesa). Marian Stepulak (2002, s. 31) tak definiuje tajemnicę zawodową psychologa, porównując ją
bezpośrednio do tajemnicy zawodowej lekarza:
• Tajemnicą zawodową objęte jest wszystko, o czym psycholog dowiedział się w związku z wykonywaniem zawodu. Chodzi tutaj nie
tylko o diagnozę, rokowanie w chorobie, ale także o dane z badań psychologicznych, wywiadu lekarskiego, sytuacji materialnej,
obyczajowej i środowiskowej pacjenta.
• Tajemnica zawodowa obejmuje także psychologa niesprawującego bezpośredniej opieki nad pacjentem.
• Tajemnica zawodowa dotyczy psychologa również po śmierci pacjenta.
Trzeba wyraźnie podkreślić, że tajemnica zawodowa obowiązuje psychologa niezależnie od tego, czy pracuje z
ludźmi chorymi, czy zdrowymi, np. wykonując diagnozę psychologiczną kandydatów do określonej pracy.
Podobnie jest w przypadku badań naukowych, gdzie również obowiązuje tajemnica co do tożsamości
uczestników badania oraz konkretnych danych uzyskanych od każdego z nich.
Psycholog, podejmując pracę ze swoim klientem (klientami) czy uczestnikami badania, zobowiązuje się w
zawartym kontrakcie do zachowania poufności relacji. Zgodnie z przytaczanymi przez Stepulaka (2002)
rodzajami sekretów, jest to sekret przyrzeczony, a więc wynikający z umowy i przed uzyskaniem informacji
objętych dyskrecją. Respektowanie tajemnicy zawodowej buduje zaufanie, daje też poczucie bezpieczeństwa
klientowi w jego relacji z psychologiem. Zachowanie poufności podkreśla także prawo klienta do poszanowania
jego autonomii i prywatności, jest wreszcie wyrazem lojalności wobec klienta. Tajemnica zawodowa obowiązuje
bez granic czasowych, czyli także po śmierci klienta.
Osobami, które mogą zostać dopuszczone do informacji uzyskanych od klienta (za jego zgodą oczywiście), są
inni psychologowie, którzy pełnią rolę superwizorów lub konsultantów. Ich także obowiązuje tajemnica
zawodowa, a dane identyfikacyjne klienta nie są im udostępniane, pozostają poufne. Podobnie jak w przypadku
badań naukowych, zespól psychologów pracujący nad jednym projektem, czy też opiekun konkretnej pracy
naukowej, będą mieli dostęp do indywidualnie wypełnionych kwestionariuszy, ale bez danych identyfikujących
konkretne osoby.
A jednak poufność, posiadająca tak ogromne znaczenie w zawodzie psychologa, zwłaszcza w przypadku
niesienia pomocy psychologicznej, a szczególnie psychoterapii, nie może być wartością bezwzględnie i zawsze
przestrzeganą. Akty prawne, gwarantujące także psychologom prawo do zachowania tajemnicy zawodowej, zo-
stały opisane w ramce 5.2. Wykaz ten zawiera także obowiązki prawne, zmuszające niekiedy psychologa do
rozważań, które przepisy powinny regulować jego zachowanie.
Prawnie zostało także określone, w jakich sytuacjach i warunkach tajemnica zawodowa może zostać złamana
przez psychologa (patrz ramka 5.1). Punktem odniesienia jest zawsze życie i zdrowie klienta lub innych osób.
Podejmowanie decyzji o konieczności złamania tajemnicy informacji uzyskanych od klienta zawsze wymaga nie
tylko rozważenia wszelkich okoliczności, ale także konsultacji z innymi psychologami, którzy mogą mieć bardziej
obiektywny i bezstronny ogląd sytuacji. Psycholog musi rozstrzygnąć, na ile rzeczywiste jest zagrożenie zdrowia
lub życia konkretnych osób, jakimi motywami kierował się klient, zdradzając te zagrażające informacje, wreszcie,
jakie kroki może podjąć, by zapobiec niebezpieczeństwu. Analiza szczegółowych przypadków, wraz z
wskazaniem argumentów, które należy uwzględniać przy podejmowaniu decyzji, zostanie przedstawiona w
rozdz. 14.
Dylematy, które stają w rym zakresie przed psychologiem, dotyczą w większości sytuacji psychoterapeutycznych.
Nie oznacza to, że w innych przypadkach psycholog nie będzie znajdować się pod presją osób lub okoliczności
nakłaniających go do naruszenia poufności. Dość jaskrawym przykładem są wszystkie zmilitaryzowane zakłady
pracy, ale także naciski rodziców, aby ujawniać informacje przekazywane psychologowi przez dzieci albo
pokazywać rysunki czy wypełnione kwestionariusze. Jakie są granice praw rodziców spróbujemy pokazać w
dalszych rozdziałach.
5.2 -
Tajemnica zawodowa - regulacje prawne
Poniżej przedstawione zostały podstawowe regulacje prawne dotyczące tajemnicy zawodowej, pominięto ustawę o zawodzie psychologa (por.
ramka 5.1)
KODEKS KARNY (Dz.U. z 1997 Nr 88 poz. 553 z późn. zm.)
Art. 266 § 1 Kto wbrew przepisom lub przyjętemu na siebie zobowiązaniu ujawnia lub wykorzystuje informację, z którą zapozna! się w związku z
pełnioną funkcją, wykonywaną pracą, działalnością publiczną społeczną, gospodarczą lub naukową podlega grzywnie, karze ograniczenia
wolności lub pozbawienia wolności do lat 2.
USTAWA 0 OCHRONIE ZDROWIA PSYCHICZNEGO (Dz.U. z 1994 r. Nr 111 poz. 535 z późn. zm.) Art. 51 W dokumentacji dotyczącej badań i
przebiegu leczenia osoby z zaburzeniami psychicznymi nie utrwala się oświadczeń obejmujących przyznanie do popełnienia czynu zabronionego
pod groźbą kary. Zasadę tę stosuje się również do dokumentacji dotyczącej badań tych osób na żądanie organu państwowego. Art. 52 ust. 1
Bezwzględny zakaz dowodowy:
Nie wolno przesłuchiwać osób, obowiązanych do zachowania tajemnicy jako świadków na okoliczność przyznania się osoby z zaburzeniami
psychicznymi do popełnienia czynu zabronionego pod groźbą kary.
KODEKS POSTĘPOWANIA KARNEGO (Dz.U. z 1997 Nr 89 poz. 555 z późn. zm.)
Art. 199 Złożone wobec biegłego oświadczenia oskarżonego dotyczące zarzucanego mu czynu
nie mogą stanowić dowodu.
INNE OBOWIĄZKI PRAWNE PSYCHOLOGA
KODEKS KARNY
Art. 240 § 1 Kto mając wiarygodną wiadomość o karalnym przygotowaniu albo usiłowaniu lub dokonaniu czynu zabronionego określonego w art.
118, 127, 128, 130, 140, 148, 163, 166 lub 252 nie zawiadamia niezwłocznie organu powołanego do ścigania przestępstw podlega karze
pozbawienia wolności do lat 3.
KODEKS POSTĘPOWANIA KARNEGO
Art. 304 § 1 Każdy dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora
lub policję.
Co robić, gdy są dwa wykluczające się obowiązki prawne jednocześnie KODEKS KARNY
Art. 26 § 1-3 Nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego jakiemukolwiek dobru
chronionemu prawnie, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowa -
nego. Tylko jeden z obowiązków prawnych może być spełniony.
Ochrona tajemnicy zawodowej obejmuje także zasady prowadzenia i przechowywania dokumentacji, również
nagrań (rozdz. 11), używania studiów przypadku w nauczaniu psychologii (rozdz. 9), odpowiedzialności
psychologa za osoby z nim współpracujące, które nie są psychologami, także za studentów psychologii.
Trudnym problemem są zabezpieczenia poufności w przypadku kształcenia studentów lub zawodowego
przygotowania psychologów, a szczególnie „studia przypadków" prezentowane w celach edukacyjnych na
zajęciach czy też w podręcznikach. Niezależnie od konieczności uzyskania zgody osoby, która jest podmiotem
takiego studium,
Zwolnienie z tajemnicy zawodowej
Zwolnienie z obowiązku przestrzegania tajemnicy zawodowej regulują przepisy Kodeksu postępowania karnego. Przepisy te odnoszą się
także do działalności zawodowej psychologów. Kodeks postępowania karnego (Dz.U. z 1997 Nr 89 poz. 555 z późn. zm.) w Art. 180 stanowi:
Art. 180. § 1. Osoby obowiązane do zachowania tajemnicy służbowej lub tajemnicy związanej z wykonywaniem zawodu lub funkcji mogą
odmówić zeznań co do okoliczności, na które rozciąga się ten obowiązek, chyba że sąd lub prokurator zwolni te osoby od obowiązku zachowania
tajemnicy. § 2. Osoby obowiązane do zachowania tajemnicy notarialnej, adwokackiej, radcy prawnego, lekarskiej lub dziennikarskiej mogą być
przesłuchiwane co do faktów objętych tą tajemnicą tylko wtedy, gdy jest to niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a okoliczność nie może
być ustalona na podstawie innego dowodu. W postępowaniu przygotowawczym w przedmiocie przesłuchania lub zezwolenia na przesłuchanie
decyduje sąd, na posiedzeniu bez udziału stron, w terminie nie dtuższym niż 7 dni od daty doręczenia wniosku prokuratora. Na postanowienie
sądu przysługuje zażalenie.
§ 3. Zwolnienie dziennikarza od obowiązku zachowania tajemnicy nie może dotyczyć danych umożliwiających identyfikację autora materiału
prasowego, listu do redakcji lub innego materiału o tym charakterze, jak również identyfikację osób udzielających informacji opublikowanych lub
przekazanych do opublikowania, jeżeli osoby te zastrzegły nieujawnianie powyższych danych.
§ 4. Przepisu § 3 nie stosuje się, jeżeli informacja dotyczy przestępstwa, o którym mowa w art. 240 § 1 Kodeksu karnego.
§ 5. Odmowa przez dziennikarza ujawnienia danych, o których mowa w § 3, nie uchyla jego odpowiedzialności za przestępstwo, którego dopuścił
się publikując informację.
Sąd podejmuje postanowienie o zwolnieniu psychologa z obowiązku dochowania tajemnicy zawodowej; dotyczy to jednak tylko procedury karnej.
problemem pozostaje, jak i czy można zagwarantować, że nie zostanie ona rozpoznana. Jak więc chronić jej
prywatność?
Osobnym i niezwykle skomplikowanym zagadnieniem są problemy związane z oczekiwaniami wymiaru
sprawiedliwości, dotyczącymi ujawniania tajemnicy zawodowej przez psychologa. Jak ma się zachować
psycholog, gdy jest wzywany na świadka do sądu? Kiedy może pełnić taką rolę? Czy może przekazać
informacje, które uzyskał od swojego klienta, lub materiały źródłowe badań psychologicznych? Chroniąc
poufność informacji uzyskanych w czasie wykonywania zawodu, należy pamiętać, że istnieje sądowa możliwość
zwolnienia psychologa, podobnie jak i innych osób wykonujących zawody zaufania publicznego, z tajemnicy
zawodowej. W ramce 5.3 przedstawiono przepisy prawne określające zasady zwolnienia z tajemnicy zawodowej.
5.3 Podsumowanie
W rozdziale tym zostały omówione główne zasady etyczne uprawiania zawodu psychologa, formułowane w kodeksach zawodowych
psychologów. Ogólne zasady, w odróżnieniu od standardów szczegółowych, nie są obligatoryjnymi normami obłożonymi określonymi sankcjami,
stanowią raczej wytyczne niezbędne do osiągnięcia wysokiego poziomu etycznego w profesjonalnej działalności. Są także zachętą dla
psychologa do podejmowania w różnych sytuacjach zawodowych refleksji nad własną działalnością, dostrzegania sytuacji trudnych, rozważania
dylematów etycznych, dla których nie ma dobrych rozwiązań. Szczególnie ważne jest dostrzeganie i szanowanie podmiotowości, autonomii oraz
prywatności osób, z którymi pracuje psycholog. Nawiązanie bezpiecznej relacji gwarantuje klientowi przestrzeganie tajemnicy zawodowej przez
psychologa. Wszystkie omawiane wartości przenikają się nawzajem i często trudno nie tylko uchwycić różnice między nimi, ale także zilustrować
je odpowiednim przykładem. Podstawowym warunkiem przestrzegania i respektowania zasad etycznych przez psychologa w pracy zawo dowej
jest znajomość tych zasad, a także innych aktów prawnych, określających zarówno prawa każdego człowieka, jak i jego obowiązki.
Psychologowie polscy po wielu latach starań uzyskali wreszcie w 2006 r. prawną regulację swojego zawodowego działania - Ustawa o zawodzie
psychologa i samorządzie zawodowym psychologów (2001 - por. ramka 5.1) weszła w życie. Tym samym uzyskano potwierdzenie, że zawód ten
spełnia warunki zawodu zaufania publicznego. Znajomość tej ustawy i innych aktów prawnych odnoszących się do pracy profesjonalnej
psychologa jest, podobnie jak wiedza i kompetencje profesjonalne oraz znajomość standardów zawodowych i etycznych, podstawowym
wymogiem dobrego, skutecznego wykonywania zawodu. Mając świadomość niedoskonałości i braków w Kodeksie etyczno-zawodowym
psychologa (1994), trzeba znać jego zapisy, pamiętając, że w części szczegółowej dostarcza jednak zaleceń, których przestrzeganie jest
niezbędne, by profesjonalne postępowanie psychologa było zgodne z etycznymi wymogami. Każda z omawianych tu zasad etycznych powinna
stać się inspiracją do dalszych rozważań, ale przede wszystkim do zilustrowania trudnych problemów w poszczególnych dziedzinach praktyki
psychologicznej.
CZĘŚĆ 2
Psycholog jako badacz i nauczyciel akademickie
SPIS TREŚCI
6.1. Moralny wymiar diagnozy psychiatrycznej 104
6.1.1. Kłopoty z „normalnością" 104
6.1.2. Nadużywanie diagnozy do celów pozaterapeutycznych 106
6.1.3. Problemy przymusowej terapii 107
6.2. Ingerencje psychofarmakologiczne a autonomia pacjenta 107
6.3. Etyczne aspekty ingerencji w mózg pacjenta 110
6.4. Lepiej czy inaczej: problem doskonalenia ludzkiej psychiki 112
6.5. Podsumowanie 114
Możliwość zawodowego ingerowania w ludzką psychikę kojarzy się zazwyczaj z dwiema profesjami: psychologa i
psychiatry. Przedstawiciel tej pierwszej to - w interesującym nas obszarze psychologicznych interwencji - przede
wszystkim psycholog kliniczny specjalizujący się w leczeniu osób z zaburzeniami psychicznymi. Praktykę
psychiatryczną dzieli od praktyki psychologa klinicznego nie tyle obszar działalności (leczenie osób z
zaburzeniami psychicznymi i emocjonalnymi), ile sposób leczenia. Zawód psychiatry bliższy jest praktyce
medycznej niż psychologicznej. W leczeniu zaburzeń psychicznych psychiatra posługuje się środkami
biomedycznymi, podczas gdy psycholog kliniczny poprzestaje na terapiach psychologicznych, określanych
wspólną nazwą psychoterapii.
Terapie biomedyczne koncentrują się na zmianie mechanizmów kontrolujących działanie ośrodkowego układu
nerwowego, układu wydzielania wewnętrznego oraz przemiany materii, a zmiany te są osiągane przez
stosowanie interwencji chemicznych lub fizycznych (np. środków farmakologicznych, wstrząsów elektrycznych,
psychochirurgii). Psychoterapia stosowana również przez psychiatrę, choć przede wszystkim jednak przez
psychologa, ma na celu zmianę nieprawidłowych zachowań, a także sposobu myślenia za pomocą np.
psychoanalizy, terapii behawioralnej bądź poznawczej. Próbując ocenić w tym rozdziale ingerowanie w psychikę i
mózg pacjenta, odniesiemy się żarów no do psychologii, jak i do psychiatrii, dyskusja nad możliwymi
ingerencjami będzie natomiast prowadzona z punktu widzenia bioetyki, tj. etyki stosowanej, formułującej oceny i
normy odnoszące się do biomedycznych ingerencji w organizm człowieka.
Zaznaczmy na wstępie, że ocenie etycznej podlegają tak skutki ewentualnego ingerowania w psychikę, jak i
same owego ingerowania metody. Jeśli niedopuszczalna moralnie byłaby już sama metoda, to z punktu widzenia
etyki trudno dyskutować nad skutkami, jakie za jej pomocą można by było osiągnąć. Jeśli mogą to być efekty
pożądane, to należałoby się raczej zastanowić, jak osiągnąć je za pomocą alternatywnych, moralnie
dopuszczalnych metod. Z punktu widzenia etyki metody te winny spełniać trzy podstawowe warunki:
(1) Stosowane metody muszą być uprzednio sprawdzone pod kątem terapeutycznej skuteczności, tj.
przywrócenia pacjentowi umiejętności odpowiedzialnego działania i kierowania samym sobą.
(2) Lekarze klinicyści powinni zabiegać o to, aby ich rady i prowadzona terapia nie doprowadziły do skrzywdzenia
pacjenta.
(3) Profesjonalizm psychologów i psychiatrów wymaga zachowania dystansu do pacjenta i unikania
emocjonalnego zaangażowania (Campbell, Giłlet i Jones, 2001).
Pacjenci zasięgający porady u psychiatry są w sposób szczególny narażeni na emocjonalne zranienia, ponieważ
relacja, w jakiej pozostają względem terapeuty, jest głęboko intymna, angażująca ich emocjonalnie. Dalsze
refleksje dotyczyć będą jednak zasadniczo dyskusji nad skutkami, a nie nad metodami, nie dlatego żeby
wyłączać metody spoza możliwości moralnej oceny, lecz z uwagi na to, że ich ocenę znajdzie czytelnik w innych
rozdziałach książki. Nie będziemy zatem dyskutować dopuszczalności metod badawczych, technik
chirurgicznych ani środków psychofarmakologicz-nych jako takich, interesować nas będą natomiast możliwe
nadużycia skądinąd dopuszczalnych środków. Nadużyciom tym będziemy się chcieli przyjrzeć w perspektywie
etyki, a nie pragmatyki - stawiamy zatem zasadniczo pytanie nie o to, czy terapia się powiodła, lecz czy jej
zastosowanie nie naruszyło w jakimś wymiarze dobra pacjenta; w jakimś wymiarze, ponieważ z punktu widzenia
terapeuty oczywistym dobrem pacjenta, któremu etyk absolutnie przeczyć nie będzie, jest przede wszystkim
skutek terapeutyczny, np. wyprowadzenie pacjenta ze stanu depresji. O naruszenie jakiego dobra może zatem
chodzić?
Zgodzimy się, że ingerencje w ludzką psychikę dotykają niezwykle głęboko istoty naszej psychofizycznej natury,
czyniąc nas przy tym - zdawałoby się - bezbronnymi w rękach terapeuty (o zasadach moralnych pracy terapeuty
traktuje rozdz. 14). Powaga problemu wynika stąd, że ingerencje w psychikę, jakkolwiek mogą wiązać się z ja-
kimś konkretnym, biologicznym uwarunkowaniem ludzkiego organizmu, to dotyczą istotnie naszej osobowej
tożsamości (rozdz. 4), wpływają na to, kim jesteśmy i jak się identyfikujemy w obszarze naszych racjonalnych
wyborów. O ile za pomocą technik medycznych możemy modyfikować naszą cielesność, o tyle ingerencje w
psychikę pozwalają na modyfikację naszej psychiki. Podobnie zatem, jak ma to miejsce w przypadku ingerencji w
cielesność, będziemy się domagać poszanowania dla zasady autonomii pacjenta oraz stawiać pytanie o granice
moralnie dopuszczalnych modyfikacji tym razem nie cielesności, ale naszej osobowej tożsamości.
Powagi tego problemu świadome jest również środowisko zainteresowanych wymienionymi rodzajami terapii
profesjonalistów. Jedna z podstawowych zasad przyjmowanych przez kodeksy psychologiczne i psychiatryczne
głosi, że w każdym rodzaju terapii należy zachować respekt dla godności i autonomii pacjenta, co w praktyce wy-
klucza podejmowanie interwencji wbrew jego woli, nakazuje natomiast uznanie prawa pacjenta do prywatności
oraz obowiązek dochowania tajemnicy zawodowej przez psychologa i psychiatrę.
Interwencje psychiatryczne mogą być przeprowadzane wbrew woli pacjenta tylko wtedy, gdy zaburzenie bądź
choroba psychiczna nie pozwala na uzgodnienie z pacjentem terapii, która - wedle wiedzy terapeuty - może
przynieść dobroczynne skutki. Zawieszenie zasady autonomii jest zatem usprawiedliwione jedynie w kontekście
niekompetencji pacjenta - odzyskanie przez niego zdolności do decydowania o sobie samym jest równoznaczne
z przywróceniem mu wszelkich praw wynikających z zasady autonomii. Jeśli psychiatra ma do czynienia z
pacjentem pozostającym w głębokim otępieniu, uniemożliwiającym jakąkolwiek komunikację, nie ma innego
wyjścia, jak traktować go w sposób przedmiotowy, jako niezdolną do samodzielnego myślenia istotę, której nie
będzie pytał o zgodę na prowadzenie terapii (Szawarski, 2005, s. 286). Paternalizm lekarza wydaje się w takiej
sytuacji usprawiedliwiony - jest dla nas przy tym oczywiste, że pacjenta należy leczyć, a rezygnacja z pytania go
o zgodę na prowadzenie działań terapeutycznych została podyktowana jego dobrem - chodzi nam przecież
właśnie o przywrócenie pacjentowi zdolności do samodzielnych decyzji.
Podkreślenie zasady autonomii pacjenta ma w odniesieniu do interwencji w ludzką psychikę szczególne
znaczenie. Nie chodzi nam tutaj o autonomię pacjenta, rozumianą jedynie jako funkcjonująca w etyce medycznej
zasada domagająca się świadomej zgody pacjenta na terapię, lecz również o autonomię rozumianą jako zasada
wewnętrznej autodeterminacji i samostanowienia pacjenta. Oba aspekty autonomii ściśle się ze sobą łączą:
pacjent ma bowiem prawo - w granicach wyznaczonych jego kompetencją - wiedzieć, jak dalece jego
zachowanie może ulec zmianie pod wpływem terapii. O ile psycholog analizować będzie ewentualne skutki
terapii pod kątem zmian osobowości jako takich, o tyle etyk zapyta o to, jak dalece zmiany świadomości, po-
wstałe na skutek stosowania terapii biomedycznych i psychoterapii, mogą wpływać na racjonalność i wolność
decyzji, ponieważ to one właśnie są decydujące dla moralnej autonomii podmiotu.
Zmiana bądź naruszenie autonomii stają się problemem natury moralnej z uwagi na to, że stawiają pod znakiem
zapytania odpowiedzialność moralną za działania pozostające pod wpływem owych zmian. Problemu nie
stanowią zasadniczo zmiany osobowościowe, polegające na przywróceniu pacjentowi pełni władz umysłowych,
ponieważ mają one na celu przywrócenie utraconej autonomii, lecz głównie te, których zadaniem jest
usprawnienie naszego skądinąd mieszczącego się w granicach zdrowia psychicznego działania. Wydaje się
bowiem, że istnieje różnica między wyprowadzeniem pacjenta ze stanu depresji a zmianą melancholicznego
temperamentu, poprawieniem nastroju lub usprawnieniem intelektu. Te ostatnie nie mają wymiaru terapeutycz-
nego, lecz meliorystyczny.
Wziąwszy pod uwagę, jak bardzo sfera poznawcza i uczuciowa oddziałują na nasze decyzje, postawiony tu
problem autonomii działań łączy się z pytaniem o to, jak dalece postulat zmagania się z samym sobą - nastrojem,
zmęczeniem, zniechęceniem- wolno zastąpić środkami farmakologicznymi. W przypadku tych drugich nie mieli-
byśmy do czynienia z odzyskaniem utraconej bądź zaburzonej świadomości, lecz z poprawą lub zmianą natury
jakościowej - doskonaleniem stanu mentalnego człowieka zdrowego. Gdybyż tylko różnicę między świadomością
chorą a zdrową można było wyraźnie i precyzyjnie określić.
Moralny wymiar diagnozy wydawanej przez psychologa lub psychiatrę dochodzi do głosu zwłaszcza wtedy, gdy
diagnoza nie służy celom terapeutycznym, lecz jest wykorzystywana do usprawiedliwiania „pacjenta", a w
skrajnych przypadkach nawet do dyskredytowania człowieka pod pozorem choroby psychicznej. Naganne z
punktu widzenia moralności postępowanie może być wprawdzie wynikiem choroby umysłowej - nie będzie
wówczas obciążać moralnie pacjenta, jako że działaniu takiemu brak będzie koniecznych do oceny etycznej
znamion racjonalności i wolności - bywa jednak, że orzeczenie o chorobie wydawane jest wówczas, gdy wpływ
zaburzeń świadomości na postępowanie był marginalny lub w ogóle nie miał miejsca, diagnoza psychiatry ma
natomiast służyć np. osłabieniu odpowiedzialności złoczyńcy i zamianie więzienia na przymusowe leczenie
(Reich, 1999). Skutkiem diagnozy nie jest wtedy naruszenie autonomii „pacjenta", lecz zaprzeczenie jakoby
„pacjent" działał autonomicznie w trakcie popełniania czynu przestępczego. Orzeczenie o zaburzeniach
świadomości jest tutaj jawnym nadużyciem.
Podobną rolę diagnoza psychologa lub psychiatry może pełnić w sytuacjach, gdy chcemy usprawiedliwić czyjeś
błędy lub niekonwencjonalne zachowanie. Orzeczenie o chorobie psychicznej ma wówczas stanowić obronę
przed kompromitacją - zdrowych przedstawia się jako chorych, licząc na to, że chorym bez większych problemów
wybacza się karygodne skądinąd postępowanie. Jako chorych przedstawia się też czasem społecznie
szkodliwych. Na podstawie utopijnego przekonania o naturalnej dobroci ludzi wyciąga się mianowicie wniosek, iż
źródłem społecznie szkodliwych zachowań, np. nadużyć seksualnych, może być jedynie choroba, co z góry
miałoby wykluczać karę więzienia za pedofilię lub gwałt, w ich miejsce zalecane jest natomiast leczenie
psychiatryczne, np. za pomocą środków farmakologicznych.
Teza o chorobie „społecznie niedostosowanych", czy raczej kontestujących zastany porządek społeczny,
wykorzystana została szczególnie drastycznie przez komunistyczny reżim Związku Radzieckiego. Polityczni
dysydenci zapełniali nie tylko więzienia, lecz również szpitale psychiatryczne. Komunistyczny opozycjonista nie
mógł być, wedle Nikity Chruszczowa, człowiekiem normalnym (Bloch, 1997). Diagnoza psychiatryczna może być
zatem rodzajem broni: za jej pomocą można dyskredytować przeciwników politycznych, niewygodne poglądy lub
inicjatywy społeczne. „Ofiarą" diagnozy psychiatrycznej bywa nie tylko sam pacjent.
Popularne w Stanach Zjednoczonych na początku lat 90. XX w. tłumaczenie psychicznych problemów pacjenta
przez odwoływanie się do zapomnianych i zepchniętych w podświadomość traumatycznych wspomnień z
dzieciństwa, stało się okazją do oskarżania rodziców i pedagogów o wychowawcze błędy, a nawet o seksualne
nadużycia (Reich, 1997). W ostatnim z wymienionych przypadków mielibyśmy do czynienia nie tyle z
nadużywaniem diagnozy, ile z błędnym jej stawianiem, a raczej z fatalnymi skutkami prowadzonej „terapii".
Diagnoza pozostaje tu kluczowym problemem, ponieważ od niej zależą wszelkie dalsze ingerencje w psychikę,
także te, które budzą kontrowersje. Uznanie stanu pacjenta za patologiczny pozwala na zastosowanie terapii, a
ta mogłaby się czasem okazać gorsza od choroby.
Efekty terapii elektrowstrząsowej uznawano początkowo za niemające sobie równych w historii psychiatrii.
Okazało się jednak, że elektrowstrząsy - podobnie jak wymienione juz zabiegi psychochirurgiczne - powodują
poważne zmiany w psychice pacjenta: zaburzenia pamięci i mowy, a co za tym idzie utratę poczucia własnej
wartości. Długotrwała terapia może ponadto wywołać degradację osobowości. Z tych powodów poważnym
problemem jest stosowanie tej formy terapii do leczenia pacjentów, którzy nie są w stanie wyrazić na nią zgody -
pojawia się on w przypadku pacjentów z głęboką depresją, którzy nie reagują na żadne inne, dostępne dzisiaj
sposoby leczenia. Poza przypadkami ciężkiej depresji elektrowstrząsy są dzisiaj rzadko zalecaną terapią. Mogą
się natomiast okazać pomocne w leczeniu choroby Alzheimera (kiedy ograniczone jest stosowanie lekarstw) i
Parkinsona (Merskey, 1999, s. 281-282).
Śródczaszkowa stymulacja magnetyczna jest - jak na razie - terapią eksperymentalną. Polega na umieszczeniu
na głowie pacjenta cewki elektromagnetycznej, która przekazuje silne, krótkotrwałe impulsy elektromagnetyczne
do mózgu. Nie jest pewne, w jaki sposób pole elektromagnetyczne zmienia neurofizjologię i chemię mózgu,
porwierdzono jednak po zastosowaniu tej terapii poprawę u osób z depresją, u których farmakoterapia okazała
się wcześniej nieskuteczna (Kosslyn i Rosenberg, 2006, s. 693).
Moralne kontrowersje związane z psychochirurgią dotyczą z jednej strony problemów łączących się z
możliwością dokładnego przewidzenia skutków przeprowadzanej terapii, z drugiej zaś z nieodwracalnymi
skutkami ubocznymi w postaci zmian osobowości pacjentów. To one właśnie spowodowały, że terapie te
ograniczono do minimum, wprowadzając w ich miejsce środki psychofarmakologiczne. Stosowanie tych ostatnich
pozostaje w pełni usprawiedliwione, o ile są pomocne w terapii. Problematyczne okazać się mogą wówczas,
kiedy nie wspierają terapii, a spodziewany efekt, np. poprawę nastroju, można by osiągnąć przez rozwiązanie
własnych problemów pacjenta bądź wpływającego na jego stan psychiczny środowiska.
6.5 Podsumowanie
Ingerencje w ludzką psychikę mogą mieć charakter psychologiczny i psychiatryczny. Jeśli są przeprowadzane w celu terapeutycznym, to nie ma
powodów do ich kwestionowania, chyba że moralnie kontrowersyjna byłaby już sama metodą leczenia. Skuteczna terapia winna doskonalić
autonomię pacjenta, dając mu poczucie większej kontroli nad własnym życiem oraz niezależności od innych. Zakładając, że zarówno psycholog,
jak i psychiatra mają na celu przywrócenie pacjentowi utraconej autonomii, efekt terapii wykraczający poza ów cel, prowadzący więc do istotnych
zmian osobowości, będzie rodzić problemy natury moralnej. Istnieje bowiem różnica między wyprowadzeniem pacjenta ze stanu depresji a
zmianą melancholicznego temperamentu, poprawieniem nastroju lub usprawnienia intelektu. Te ostatnie nie mają wymiaru terapeutycznego, lecz
meliorystyczny. W tego rodzaju sytuacjach człowiek zyskuje wprawdzie lepsze samopoczucie psychiczne, ale nie jest to jego autentyczne
samopoczucie, tylko skutek zmienionej osobowości. Mamy prawo do kreowania własnej osobowości, a to zakłada, że może ona podlegać
zmianom. Zmiany, których autorami jesteśmy my sami, nie dokonują się jednak mechanicznie, są wynikiem naszych świadomych decyzji,
wyrazem naszej autonomii. Ingerencje w psychikę powodujące niezależne od decyzji podmiotu zmiany moralnej osobowości zdają się naruszać
jego autonomię, stawiając nadto pod znakiem zapytania odpowiedzialność moralną za decyzje pozostające pod ich (ingerencji) wpływem.
SPIS TREŚCI
7.1. Dwa poziomy ingerencji badacza w psychikę osoby uczestniczącej
w badaniu psychologicznym 115
7.2. Czy osoba badana powinna być w pełni świadoma swego udziału
w badaniu naukowym - problem świadomej zgody 118
7.3. Poufność, prywatność i anonimowość w badaniach naukowych prowadzonych przez psychologów 123
7.4. Naruszanie autonomii jednostki w trakcie badania naukowego i narażanie jej na przeżywanie dyskomfortu, wstydu, lęku,
bólu itp. 127
7.5. Okłamywanie osób badanych - za i przeciw, a raczej przeciw 131
7.6. Etyczne ograniczenia swobody badacza - na przykładzie eksperymentów Ascha, Milgrama i Zimbardo ' 136
7.6.1. Eksperyment Solomona Ascha 138
7.6.2. Eksperyment Stanleya Milgrama 140
7.6.3. Eksperyment Philipa G. Zimbardo 142
7.6.4. Eksperymenty Ascha, Milgrama i Zimbardo w świetle akceptowanych przez społeczność psychologów standardów etycznych 143
7.7. Podsumowanie 145
Rysunek 7.1
Pkt. 32. Psycholog przestrzega zasady dobrowolności uczestniczenia w badaniach psychologicznych, a także respektuje prawo uczestników do
wycofania się w dowolnym momencie z dalszego udziału w badaniach. Jeżeli uczestnicy badań pozostają w stosunku zależności wobec prowa-
dzącego badania jako jego studenci, klienci lub pracownicy, a także wtedy, gdy istnieje możliwość społecznej presji na udział w badaniach,
należy szczególnie zadbać o to, aby zasada dobrowolnego udziału nie była naruszona.
Źródło: Kodeks etyczno-zawodowy psychologa Polskiego Towarzystwa Psychologicznego (por. PTR 1994).
do przygotowywanej pracy magisterskiej). Musi zatem opowiedzieć kandydatowi na uczestnika badania o
wszystkich niedogodnościach związanych z udziałem w jego projekcie, a także wskazać na możliwe zagrożenia i
dyskomfort psychiczny związany z udziałem w badaniu. Nie można tak informować o projekcie badania, aby
zmaksymalizować uzyskanie zgody danej osoby na jej udział w badaniu. Nie powinno się być adwokatem we
własnej sprawie, raczej należy być wyciągającym na światło dzienne wszystkie niedogodności związane z tym
badaniem prokuratorem. Chodzi bowiem o to, aby osoba, która zdecyduje się na udział w badaniu, nie miała - po
jego zakończeniu albo rezygnacji z udziału w nim jeszcze w trakcie jego trwania - do nas pretensji (inna sprawa,
że jak najbardziej uzasadnionych!), iż nie poinformowaliśmy jej o wszystkich istotnych (z jej punktu widzenia, a
nie naszego, w którym chodzi jednak przede wszystkim oto, aby badanie się odbyło) aspektach, które mogły
mieć wpływ na jej decyzję.
Wydaje się, ze problem uzyskania - podkreślmy: w warunkach pełnego poinformowania i niczym nieskrępowanej
swobody podejmowania decyzji - świadomej zgody nabiera szczególnego znaczenia w kilku sytuacjach
życiowych, w których mogą się znaleźć - badacz i osoba badana.
Pierwsza wiąże się z - można tak to ująć - asymetrycznością relacji „badacz psycholog - potencjalna osoba
badana". Kiedy taka relacja występuje? Otóż wówczas, gdy dana osoba w jakiś sposób zależy od badacza, gdy
się obawia (i nie ma znaczenia, Że niesłusznie!), iż odmowa może ją narazić na utratę jakichś dóbr albo na gor-
sze traktowanie. W takiej „asymetrycznej" sytuacji znajduje się pacjent, którego lekarz czy psycholog prosi o
wzięcie udziału w dodatkowym, niemającym nic wspólnego z odbywaną terapią czy prowadzoną diagnostyką,
badaniu. Dla lekarza czy psychologa udział pacjenta, który i tak „skazany" jest na przebywanie w szpitalu, w tym
badaniu jest dość oczywisty. Co więcej, może on zakładać, że pacjent udział w nim powinien potraktować jako
formę „odwdzięczenia się", jako swój wkład w rozwój sztuki leczenia.
Całkiem inaczej może to widzieć pacjent. Może on się czuć skrępowany samym badaniem (np. udział w ankiecie
seksuologicznej - por. trzy zasady postępowania badawczego w badaniu ludzkiej seksualności w: Babbie, 2003,
s. 522), może obawiać się bólu albo odległych konsekwencji udziału w tym badaniu. Pacjent może w tej sytuacji
przeżywać wewnętrzny konflikt. Z jednej bowiem strony nie chciałby brać udziału w badaniu, bo się boi albo
uważa, że to nie należy do jego „obowiązków" i nie jest -tak sądzi - „królikiem doświadczalnym". Z drugiej jednak
strony, gdy odmówi, to może być gorzej potraktowany przez urażonego lekarza.
Jak zatem postąpić? Sądzimy, że każdą osobę trzeba traktować indywidualnie. Nie można żądać udziału w
badaniu, ale trzeba tak objaśnić badanie i rolę w nim pacjenta, aby miał on poczucie, że jest traktowany
podmiotowo. Inna sprawa, że wymuszenie udziału w badaniu doprowadzi do negatywnego nastawienia osoby
badanej wobec badacza i samego badania, a w konsekwencji do stronniczego zachowywania się w trakcie
badania, np. nierzetelnego wypełniania kwestionariusza osobowości. Podobnie asymetryczna relacja wiąże
ucznia z nauczycielem czy studenta z wykładowcą, u którego musi on zdawać trudny egzamin.
Druga sytuacja wiąże się z pozornie świadomą zgodą na udział w badaniu. Kiedy mamy z nią do czynienia?
Głównie wtedy, gdy osoba nie ma pełnego rozeznania w przedstawionej jej sytuacji i gdy poziom jej inteligencji
czy wykształcenia utrudnia zrozumienie opisu badania i jej w nim roli. Uzyskanie od takiej osoby zgody nie wy-
pełnia jej definicyjnych wymogów. Sam badacz też może nie dociekać tego, czy osoba zrozumiała to wszystko,
co jej przekazał. Może on zadowolić się jedynie powierzchownym zrozumieniem ze strony osoby badanej.
Przecież tak naprawdę może mu zależeć jedynie na tym, aby pozyskać kolejną osobę do udziału w badaniu.
Larwo się wtedy rozgrzeszy, że zadbał o to, aby postąpić „etycznie". Tylko że d e f a c t o postąpił nieetycznie1.
Trzecia sytuacja wiąże się z tym, iż dana osoba zgadza się - i wydaje się, że w pełni świadomie - na udział w
badaniu, bo sądzi, że wszystko zrozumiała, a samo badanie uważa za nowe i ciekawe doświadczenie. W
rzeczywistości jednak, gdy znajdzie się w sytuacji badawczej, może się okazać, że całkiem inaczej wyobrażała
sobie i samo badanie, i swój w nim udział. Jej problem, to fałszywy obraz badania, który sobie stworzyła. Co ma
zatem w takiej trudnej dla niej sytuacji zrobić? Może, o czym badacz powinien ją poinformować (i co jest jednym
z elementów zawartego z nią kontraktu), zrezygnować z dalszego w nim udziału, nie ponosząc z tego tytułu
żadnych konsekwencji (mówi o tym Z a s a d a F etycznego postępowania badacza - por. podrozdz. 7.6). Może, ale
czy zechce? Po pierwsze, może nie być w pełni poinformowana o tym, że wolno jej w każdym momencie badania
zrezygnować z dalszego w nim udziału i że nie musi się ze swoich decyzji nikomu tłumaczyć. Po drugie, może
się obawiać (i nie ma żadnego znaczenia czy zasadnie), że badacz będzie próbował odegrać się jakoś na niej,
np. rozpowszechni o niej opinię, że jest „miękka", „niedojrzała", „chwiejna" czy „strachliwa".
Jak zatem postępować, aby nie popaść w kłopoty etyczne wywołane opisanymi wyżej sytuacjami?
1O różnych aspektach psychologicznych związanych z uzyskiwaniem świadomej zgody od pacjentów pisali: Irena Heszen-Niejodek
(1995), Kornel Gibiński i Janina Rybicka (1995) czy Paweł Łuków (2005).
Po pierwsze, należy unikać prowadzenia badań naukowych z udziałem osób, które w jakiś sposób są od nas
zależne, np. student od profesora, uczeń od nauczyciela, pacjent od prowadzącego go lekarza, żołnierz od
swojego dowódcy.
Po drugie, przyszła osoba badana nie może odczuwać presji badacza (albo odnosić takiego wrażenia), aby
zgodziła się na udział w prowadzonym przez niego badaniu. Nie powinno się też uzależniać dostępu do pewnych
dóbr, np. przepustki w wojsku, od udzielenia zgody na udział w badaniu. Należy natomiast szanować wartości
uznawane przez daną osobę.
Po trzecie, przyszłe osoby badane powinny być szczegółowo poinformowane
0 wszystkich aspektach projektowanego badania; język, w którym ta informacja będzie przekazana, musi być
adekwatny do poziomu umysłowego danej osoby albo - jeżeli jest to dziecko lub osoba nie w pełni sprawna
umysłowo - jej prawnego opiekuna.
Po czwarte, przyszłe osoby badane muszą być w sposób jednoznaczny poinformowane o tym, że: (a) mogą
odmówić udziału w badaniu i (b) nawet gdy wyrażą zgodę
1 nawet gdy już uczestniczą w badaniu, to - bez uzasadniania - mogą się wycofać z udziału w badaniu; badacz
jest zobowiązany do jednoznacznego poinformowania ich o tym. Osoby badane mogą też wycofać swoją zgodę
na przetwarzanie uzyskanych od nich w trakcie badania danych empirycznych.
Po piąte, powinno się zadbać o redukcję, występującego dość często w związku z badaniami psychologicznymi
czy medycznymi, lęku przed oceną (por. Rosenberg, 1991; też: Brzeziński, 2007, rozdz. 4). To ów lęk może być
przyczyną odmowy udziału w badaniu, a jednocześnie powodem niepewnego zachowania się w trakcie badania.
7.2
Zalecenia na temat poufności i anonimowości danych
Poufność i anonimowość
50. Dane zebrane w trakcie badań powinny być poufne, a wszystkie osoby badane powinny pozostać anonimowe, chyba że wyrażą one (lub ich
prawni opiekunowie) zgodę na ujawnienie swojej tożsamości.
51. Jeżeli poufność czy anonimowość nie mogą zostać zagwarantowane, to osoby badane powinny zostać o tym poinformowane (i o
ewentualnych konsekwencjach), nim wyrażą zgodę na udział w badaniach.
52. Osoby piastujące oficjalne stanowiska i udzielające informacji na rzecz prowadzonych badań powinny na piśmie dotarczyć danych o pełnionej
funkcji, swoich obowiązkach itd. Dane te nie muszą być traktowane jako poufne, natomiast osoby piastujące oficjalne stanowiska powinny
otrzymać kopię końcowego raportu.
53. W badaniach, których celem jest opis zbiorowości, powinno się zawsze gwarantować anonimowość poszczególnym osobom badanym.
54. „Prywatność" powinna być zawsze rozważana z perspektywy osoby badanej i jej przynależności kulturowej.
55. Nie należy korzystać, bez zgody autorów badań, z materiału zgromadzonego w bazach danych.
56. Jeżeli obietnica utrzymania poufności danych personalnych zostanie dotrzymana, to badacze nie muszą odmawiać zgody na udzielenie
informacji o złym prowadzeniu się osób badanych czy o złym funkcjonowaniu instytucji.
57. Należy tworzyć specjalne procedury przetwarzania danych, aby zapewnić anonimowość osobom badanym.
Źródto: Kodeks postępowania etycznego w naukach społecznych opracowany przez R Reynoldsa (cyt. za: Frankfort-Nachmias i Nachmias, 2001,
s. 107-108).
Problem prywatności ma - tu nas szczególnie interesujący! - nie tylko wymiar etyczny, ale także, nie mniej ważny,
wymiar prawny. Regulacje prawne - także te stosowane w naszym kraju - chronią prywatność obywateli. Pod
uwagę należy wziąć dwa dokumenty, które w rozważanym tu kontekście są szczególnie ważne: U s t a w ę o
o c h r o n i e d a n y c h o s o b o w y c h www.sare.pl/ustawy/Ustawa_o_ochronie_danych_osobowych.pdf oraz K a r t ę p r a w p a c j e n t a
www.nfz.gov.pl/new/index.php?katnr=2&dzialnr=5&artnr=81
Pierwsza ustawa dotyczy wszystkich badaczy, druga - przede wszystkim badaczy - lekarzy i psychologów, a
szczególnie psychologów klinicznych (por. zwłaszcza jej część zatytułowaną: I I . P r a w a p a c j e n t a o k r e ś l o n e w
U s t a w i e o z a w o d z i e l e k a r za z 1 9 9 6 r . Kluczowym dla prawnej ochrony prywatności jest art. 27 U s t a w y o
o c h r o n i e . . . , gdyż dotyczy on także interesującej nas kwestii ochrony danych osobowych w trakcie prowadzenia
działalności naukowej (badania naukowe i publikowanie prac naukowych):
Artykuł 27
1. Zabrania się przetwarzania danych ujawniających pochodzenie rasowe lub etniczne, poglądy polityczne, ptzekonania religijne lub
filozoficzne, przynależność wyznaniową, partyjną lub związkową, jak również danych o stanie zdrowia, kodzie genetycznym, nałogach
lub życiu seksualnym oraz danych dotyczących skazań, orzeczeń o ukaraniu i mandatów karnych, a także innych orzeczeń wydanych w
postępowaniu sądowym lub administracyjnym.
2. Przetwarzanie danych, o których mowa w ust. 1, jest jednak dopuszczalne, jeżeli:
1) osoba, której dane dotyczą, wyrazi na to zgodę na piśmie, chyba że chodzi o usunięcie dotyczących jej danych,
2) przepis szczególny innej ustawy zezwala na przetwarzanie takich danych bez zgody osoby, której dane dotyczą, i stwarza pełne
gwarancje ich ochrony,
3) przetwarzanie takich danych jest niezbędne do ochrony żywotnych interesów osoby, której dane dotyczą, lub innej osoby, gdy
osoba, której dane dotyczą, nie jest fizycznie lub prawnie zdolna do wyrażenia zgody, do czasu ustanowienia opiekuna prawnego lub
kuratora,
4) jest to niezbędne do wykonania statutowych zadań kościołów i innych związków wyznaniowych, stowarzyszeń, fundacji lub innych
niezarobkowych organizacji lub instytucji o celach politycznych, naukowych, religijnych, filozoficznych lub związkowych, pod
warunkiem, że przetwarzanie danych dotyczy wyłącznie członków tych organizacji lub instytucji albo osób utrzymujących z nimi stałe
kontakty w związku z ich działalnością i zapewnione są pełne gwarancje ochrony przetwarzanych danych,
5) przetwarzanie dotyczy danych, które są niezbędne do dochodzenia praw przed sądem,
6) przetwarzanie jest niezbędne do wykonania zadań administratora danych odnoszących się do zatrudnienia pracowników i innych
osób, a zakres przetwarzanych danych jest określony w ustawie,
7) przetwarzanie jest prowadzone w celu ochrony stanu zdrowia, świadczenia usług medycznych lub leczenia pacjentów przez osoby
trudniące się zawodowo leczeniem lub świadczeniem innych usług medycznych, zarządzania udzielaniem usług medycznych i są
stworzone pełne gwarancje ochrony danych osobowych,
8) przetwarzanie dotyczy danych, które zostały podane do wiadomości publicznej przez osobę, której dane dotyczą,
9) jest to niezbędne do prowadzenia badań naukowych, w tym do przygotowania rozprawy wymaganej do uzyskania dyplomu
ukończenia szkoły wyższej lub stopnia naukowego; publikowanie wyników badań naukowych nie może następować w sposób
umożliwiający identyfikację osób, których dane zostały przetworzone,
10) przetwarzanie danych jest prowadzone przez stronę w celu realizacji praw i obowiązków wynikających z orzeczenia wydanego w
postępowaniu sądowym lub administracyjnym (podkreślenia nasze).
Zagwarantowanie osobom badanym prawa do ochrony ich prywatności i anonimowości oraz zapewnienie ich o
poufnym charakterze zebranych w trakcie przeprowadzonego badania informacji należy do podstawowych
obowiązków badacza. Dopełnienie ich przez badacza istotnie przyczyni się do faktycznego, a nie tylko blankieto-
wego wypełnienia obowiązku pozyskania ze strony osoby badanej jej świadomej i nie-narzucanej przez badacza
zgody na udział w badaniu naukowym.
Od badacza oczekuje się też, że zagwarantuje poufność uzyskanych danych. To zaś ma szczególnie istotne
znaczenie, gdy badania nie dotyczą np. problemów z obszaru psychofizyki, podejmowania decyzji czy preferencji
estetycznych, ale dotykają tak poufnych zagadnień, jak: ludzka seksualność, zdrowie psychiczne, agresywność
czy inteligencja. Zagwarantowanie poufności i prywatności związane jest ze stosowanymi przez badacza
środkami technicznymi do rejestrowania informacji (dźwięk i obraz). Osoba badana musi być przekonana, że nikt
nie będzie mógł jej zidentyfikować i że dane na jej temat nie trafią do osób i instytucji, wobec których chce je
chronić. To zaś oznacza, że nie zaistnieje możliwość nielegalnego kopiowania danych. Na ten aspekt badania
naukowego zwracają szczególną uwagę kodeksy etyczne. W większości badań naukowych, w których tak
naprawdę pojedyncze wyniki nie są identyfikowalne, gdyż podlegają przetworzeniu w analizie statystycznej
danych (wszak oblicza się: średnie, odchylenia standardowe, współczynniki korelacji itp.), problem anonimowości
i poufności danych nie ma aż tak kapitalnego znaczenia. Jednakże gdy - chociażby dla ilustracji wywodu -
psycholog klinicysta odwołuje się do tzw. c a s e s t u d i e s , to wówczas podanie zbyt dużej porcji informacji
osobowych o danym przypadku klinicznym mogłoby zwiększyć niebezpieczeństwo rozpoznania danej osoby.
W tego typu „wrażliwych" badaniach trzeba szczególnie starannie zabezpieczyć bazy danych, a uczestnicy
badania powinni mieć głębokie przekonanie, że nie zagraża im niepożądane ujawnienie informacji. Psycholog
powinien pamiętać, że jedno nierozważne odtajnienie informacji może sprawić, iż dana osoba, a także inne
osoby z jej otoczenia, już nigdy nie wyrażą zgody na udział w jakichkolwiek badaniach naukowych - nawet tych
zabezpieczonych na najwyższym poziomie. Działając nieprofesjonalnie, tzn. nie respektując kodeksów
etycznych, badacz nie tylko szkodzi sobie, ale wyrządza też krzywdę (której wielkość trudno oszacować) innym
badaczom. Podważa bowiem zaufanie do przedstawicieli swojego zawodu, gdyż przekazuje dość czytelny
sygnał, że wbrew składanym deklaracjom nie jest się w stanie zapewnić osobom badanym tak dla nich ważnych -
anonimowości i poufności.
Problem ochrony anonimowości i poufności to problem ochrony tożsamości osób udzielających różnych
informacji w badaniu naukowym. Gdyby zostało ujawnione źródło tych danych, przysporzyć by to mogło osobie
badanej - może nawet bardzo poważnych - kłopotów. Problem anonimowości i poufności jest szczególnie ważny
dla socjologów i psychologów społecznych, którzy przede wszystkim posługują się metodą sondażu
społecznego. Wiarygodność danych sondażowych zależy też od poczucia bezpieczeństwa osoby badanej.
Anonimowość źródła danych chroni badacza przed nieuniknionym ujawnieniem osób odpowiadających na
pytania, które dotyczą problematyki interesującej służby specjalne państwa, np. narkotyków (por. Babbie, 2003,
s. 518). U cytowanego Babbiego { i b i d e m , s. 518-520) znajdzie Czytelnik informacje na temat różnych sposobów
zabezpieczania poufności i anonimowości danych sondażowych.
[... 1"
Źródto: Kodeks postępowania etycznego w naukach społecznych opracowany przez R Reynoldsa (cyt. za: Frankfort-Nachmias i Nachmias, 2001,
s. 107).
Asch (1951/2001, s. 19), autor omawianego w podrozdz. 7.6.1 eksperymentu nad konformizmem, bodajże jako
pierwszy odniósł się do konieczności spotkania się po zakończeniu badania naukowego z osobami badanymi:
nie jest ani usprawiedliwione, ani rozsądne rozstawanie się z osobą badaną bez szczegółowego poinformowania jej o charakterze
eksperymentu, w którym brała udział. Eksperymentator ma obowiązek wyjaśnienia wątpliwości osoby badanej oraz podania powodu,
dla którego umieszczono ją w określonej sytuacji eksperymentalnej. Kiedy to się zrobi, większość badanych okazuje zainteresowanie i
wielu z nich wyraża zadowolenie z faktu, że przeżyło niezwykłą sytuację, która ma jakiś związek z bardziej ogólnymi zagadnieniami
dotyczącymi ludzkich problemów.
Wnikliwy Czytelnik może zwrócić uwagę na trudny - ale tylko pozornie - do pogodzenia (a czasami i realizacji)
wymóg zachowania anonimowości z przedstawionym w poprzednim akapicie zaleceniem odbycia z osobami
uczestniczącymi w badaniu spotkania posteksperymentalnego ( d e b r i e f i n g ) . Jak bowiem zachować
anonimowość osób badanych i jednocześnie spotkać się z nimi albo jak te osoby nakłonić do spotkania, gdy nie
wiadomo, gdzie aktualnie przebywają? Na szczęście dziś mamy I n t e r n e t , a to stwarza możliwość utworzenia
strony WWW poświęconej danemu badaniu (wcześniej wszystkie osoby biorące udział w badaniu są o tym
poinformowane). To na tej strome badacz może odtajnić prawdziwe cele badania oraz poinformować o
osiągniętych rezultatach badawczych; może też udzielać odpowiedzi na pytania dotyczące badania.
7.6. Etyczne ograniczenia swobody badacza - na przykładzie
eksperymentów Ascha, Milgrama i Zimbardo
Jednym z bardziej znanych w środowisku psychologicznym kodeksów etycznych, adresowanych do badaczy,
jest ten, który został opracowany przez zespół ekspertów powołanych przez Amerykańskie Towarzystwo
Psychologiczne (por. APA, 1982): E t h i c a l p r i n c i p l e s i n t h e c o n d u c t o f r e s e a r c h w i t h h u m a n p a r t i c i p a n t s .
Ów obejmujący 10 zasad kodeks postępowania z uczestnikami badań naukowych prowadzonych przez
psychologów kładzie nacisk na: autonomię osób badanych, konieczność uzyskiwania zgody osób na ich
dobrowolny udział w badaniu, na umożliwienie uczestnikom badania wycofania się z niego w każdej jego fazie, a
także na zagwarantowanie im bezpieczeństwa i komfortu psychicznego. I tak, streszczając (APA, 1982, s. 5-7):
Zasada A. Badacz przed przystąpieniem do przeprowadzenia badania musi dokonać jego całościowej oceny z etycznego punktu
widzenia.
Zasada B. Badacz przed przystąpieniem do planowania i przeprowadzenia badania musi rozważyć, czy udział w nim stanowi minimalne
czy znaczące zagrożenie dla uczestników badań, i stosownie do dokonanego rozpoznania postępować.
Zasada C. Badacz ponosi petną odpowiedzialność za etyczność całego badania, w tym także za postępowanie jego współpracowników,
asystentów, studentów itp.; ich też obowiązują te same zasady etycznego postępowania wobec uczestników badania.
Zasada D. Udział uczestników badania musi opierać się na jasno określonym porozumieniu. Niedopuszczalne są różnorodne formy
nacisku wywieranego na nich przez badacza. Badacz zobowiązany jest do udzielenia pełnej i szczegółowej informacji uczestnikom
badania o wszystkich aspektach badania, w którym biorą oni udział, oraz udzielenia odpowiedzi na wszystkie ich pytania dotyczące
badania. Badacza obowiązuje honorowanie wszystkich podjętych wobec uczestników badania zobowiązań. Szczególnej troski
wymagają dzieci i osoby niepełnosprawne biorące udział w badaniu.
Zasada E. Jeżeli ze względów metodologicznych badacz musi przeprowadzić badanie z utajnieniem jakichś elementów jego procedury,
to powinien, przed przystąpieniem do jego realizacji, rozważyć alternatywne sposoby postępowania. Badacz powinien unikać utajnienia
(deception) przed uczestnikami badania prawdziwego celu i posługiwać się tą procedurą tylko w szczególnie uzasadnionych
przypadkach; badacz powinien zadbać o to, aby wyjaśnione zostały powody, dla których wprowadzono ich w błąd.
Zasada F. Badacz powinien respektować prawo uczestników badania do odmowy udziału w nim albo wycofania się w jego trakcie.
Zasada ta nabiera szczególnego znaczenia wówczas, gdy uczestnicy badania pozostają w jakiejś zależności od badacza, np.
wykładowca - studenci, nauczyciel - uczniowie.
Zasada G. Badacz musi chronić uczestników badania przed różnorakimi formami psychicznego i fizycznego dyskomfortu; nie może ich
narażać na doznawanie lęku, wstydu, bólu itp.
Zasada H. Po zakończeniu badania i opracowaniu jego rezultatów badacz musi wyjaśnić uczestnikom badania jego naturę oraz
odpowiedzieć na wszystkie pytania i wątpliwości, jakie nasunęły się w takcie badania.
Zasada I. Jeżeli udział w badaniu może za sobą pociągnąć wystąpienie niepożądanych dla uczestników badania skutków, to badacz jest
zobowiązany do zrobienia wszystkiego, co w efekcie zniosłoby (albo wręcz zablokowało możliwość ich wystąpienia) owe przykre skutki
udziału w badaniu.
Zasada J. Wszystkie informacje o uczestnikach badania, które badacz uzyskał w trakcie badania, nie mogą być przez niego
udostępnione osobom trzecim; musi być zachowana pełna dyskrecja, a uczestników badania należy zapewnić o pełnej ochronie
wszystkich informacji ich dotyczących, a zebranych w trakcie prowadzenia badania.
Badania (naukowe) w naukach społecznych, a w szczególności w psychologii, prowadzone są dziś - pomijając
niewielki procent badań prowadzonych na zwierzętach, głównie na szczurach laboratoryjnych, które dostarczają
tzw. m o d e l i z w i e r z ę c y c h (badania nad uczeniem się, temperamentem, z zakresu psychofizjologii - por. Strelau,
1998; Sułek, 1979) oraz m o d e l o w a n i e k o m p u t e r o w e - na ludziach. Wymaga to od badacza pokonania drugiej,
po metodologicznej, bariery. Jest nią bariera etyczna. W pogoni za nowym, bardziej precyzyjnym wynikiem
badacze bagatelizują krępujące, ich zdaniem, zakazy etyczne. Co więcej, nawet „surowi" autorzy tzw. kodeksów
etycznych (jak chociażby wyżej przywołany dokument: E t h i c a l p r i n c i p l e s . . . ) pozostawili pootwierane furtki,
dzięki którym badacz może próbować usprawiedliwić swoje, odbiegające od standardów etycznych,
postępowanie (szerzej na ten temat por. Brzeziński, 2001).
„Zderzenie" psychologa-badacza z etyką dokonuje się w pięciu, krytycznych dla t r a f n o ś c i w e w n ę t r z n e j i
t r a f n o ś c i z e w n ę t r z n e j (w sensie: Brzeziński, 2007) badania naukowego, punktach:
a) doboru próby z populacji i jej podziału, jeżeli zachodzi taka konieczność, na grupy porównawcze;
(b) zdefiniowania sytuacji badawczej i umieszczenia jej w kontekście „sytuacji życiowej";
(c) stosowania wobec osób uczestniczących w badaniu przewidzianych scenariuszem badania manipulacji;
(d) przeniesienia wyników z poziomu próby na poziom populacji, i z poziomu sytuacji badawczej na sytuację
życiową;
(e) wykorzystania wyników badania psychologicznego w celu opracowania programu praktycznego działania.
Punkty: (a), (b), (d) i (e) mogą powodować skutki etyczne, gdy badacz, sprzeniewierzając się standardom
metodologicznym (świadomie - chcąc uzyskać doraźną korzyść, albo nieświadomie - niski stan i n d y w i d u a l n e j
ś w i a d o m o ś c i m e t o d o l o g i c z n e j ) , będzie upowszechniał nietrafne rezultaty badań naukowych, które posłużą za
podstawę nieefektywnych działań w sferze praktyki społecznej. Dobrego przykładu dostarczają badania nad
efektywnością psychoterapii, prowadzone metodą C o n s u m e r R e p o r t s (por. Seligman, 1996; Nathan, Stuart i
Dolan, 2000; Jaworska, 2001). Z kolei punkt (c) dotyczy bezpośrednio etycznej/nieetycznej relacji: „badacz -
osoba uczestnicząca w badaniu", a więc i stosowania instrukcji maskujących.
Przeanalizujmy teraz, odwołując się do bodajże najbardziej znanych ze swojej nieetyczności eksperymentów,
etyczne skutki określonych decyzji badacza. Zajmiemy się zatem tymi decyzjami, które bezpośrednio dotykają
osób uczestniczących w badaniach. Poniżej opisane eksperymenty, przeprowadzone przez znanych
psychologów: Solomona Ascha (1907-1996), Stanleya Milgrama (1933-1984) i Philipa F. Zimbardo, stanowią -
jak napisał Dariusz Doliński (2007) - swoiste „kamienie milowe" na drodze dochodzenia do zrozumienia natury
społecznego funkcjonowania człowieka. Mimo tak wielkiej ich wagi budzą one - w zasadzie od momentu
ogłoszenia ich wyników (a w przypadku badania przeprowadzonego przez R F. Zimbardo już w trakcie jego
trwania) - wiele kontrowersji i negatywnych ocen. Oceny te nie dotyczą ich poziomu metodologicznego czy
poziomu refleksji teoretycznej. Budzą one sprzeciw z powodu bardziej zasadniczego, a mianowicie z powodu -
ujmijmy to tak - ich nieetyczności. Do nich w kolejnym punkcie tego rozdziału odnosimy nasze uwagi na temat
etycznych granic eksperymentowania w psychologii.
Każdy z tych eksperymentów ma dość bogatą literaturę - dostępną także w języku polskim. Czytelnika, który
chciałby pogłębić swoją wiedzę na ich temat, do niej chcemy odesłać.
Eksperyment S. Ascha- Asch (1951/2001), Asch (/1955/2002), Hock (2003), Domański (2007), Grzyb (2007).
Eksperyment S. Milgrama - Milgram (1963/2001), Hock (2003), Krzemionka (2007b).
Eksperyment Philipa G. Zimbardo - Haney, Banks i Zimbardo (1973/2001), Krzemionka (2007a), także autorska
strona internetowa poświęcona temu eksperymentowi (dostępna w języku polskim): Zimbardo (2007).
7.6.1. Eksperyment Solomona Ascha
W 1951 r. znany amerykański ( n o t a b e n e urodzony w Łowiczu) psycholog społeczny, autor głośnej monografii:
P s y c h o l o g i a s p o ł e c zn a (wyd. w 1952 r.), przeprowadził eksperyment, który wszedł do kanonu
„nieśmiertelnych" eksperymentów z zakresu psychologii społecznej. Dotyczył on (Asch, 1951/2001):
Czynników wpływających na postawę niezależności i podporządkowania się naciskowi grupy. [...] bezpośrednim celem było zbadanie
społecznych oraz osobowych uwarunkowań skłaniających jednostkę do tego, aby nie poddawać się lub przeciwnie, aby ulegać
naciskowi grupy wtedy, gdy uważa ona, że sądy formułowane przez innych są sprzeczne z rzeczywistością.
Procedura. W eksperymencie tym eksponowano osobom biorącym w nim udział: (a) na pierwszej planszy, obok
siebie, trzy różnej długości pionowe linie oraz (b) na drugiej planszy, jedną pionową linię „wzorcową", której
długość była identyczna z długością jednej z trzech linii z pierwszej planszy. W każdej z 18 prób długość linii
eksponowanych na obu planszach zmieniała się, ale zawsze było tak, że długość linii „wzorcowej" z drugiej
planszy pokrywała się z długością jednej z trzech linii z pierwszej planszy. Przykładowo, (pot. tab. 1 - Asch,
1951/2001) w próbie nr 3 ta długość wynosiła (w calach): (3^4, 4V4, 3) - (3), a w próbie nr 14: (3, 5, 4).
Badaniom poddawano każdorazowo osiem osób (studentów college'u), prosząc je o to, aby każda z nich kolejno
wskazywała tę linię (z trzech), której długość równa jest długości linii „wzorcowej". I nie byłoby w tym nic
osobliwego, gdyby nie to, ze siedem osób odpowiadających przed ostatnią, ósmą osobą, było w zmowie z
badaczem. Zatem tylko ta jedna, ostatnia z udzielających odpowiedź osoba była „prawdziwym" uczestnikiem
tego eksperymentu (o czym zresztą nie wiedziała) - tylko ona była poddana manipulacji eksperymentalnej.
Pozostałe miały status współpracowników eksperymentatora. Wbrew temu, co rzeczywiście widziała ósma
osoba, podawały one, zgodnie (bo tak umówił się z nimi eksperymentator!), że jest to inna linia. Tylko w kilku
próbach (w tym w dwóch zapoczątkowujących eksperyment) oceny siedmiu osób były zgodne z oceną tej jednej
osoby, która nie była w zmowie z eksperymentatorem.
Badanie to było później poddawane różnym modyfikacjom, ale jego zasadniczy scenariusz wyglądał tak, jak
wyżej opisaliśmy. Oczywiście eksperyment nie miał charakteru „percepcyjnego" i nie chodziło o badanie
poprawności percepcji linii o różnej długości. Ale w istocie chodziło o coś bardziej złożonego. Jak pisze Asch
( i b i d e m , s. 18): „nasza procedura polegała na wytworzeniu sytuacji, w której zaistniał ostry konflikt pomiędzy
jednostką a pozostałymi członkami grupy, dokonania pomiaru wpływu grupy na jednostkę i opisaniu jego
psychologicznych konsekwencji". Mówiąc inaczej, Asch badał zjawisko konformizmu. Podstawy do zrozumienia
uzyskanych wyników dały szczegółowe wywiady przeprowadzone z „prawdziwymi" osobami badanymi. A było co
wyjaśniać!
Wyniki. Oto, w skrócie, uzyskane wyniki (za: Asch, 1951/2001):
(1) 1/3 wszystkich odpowiedzi udzielonych przez „prawdziwych" badanych (grupa eksperymentalna) albo w pełni
była zgodna z ocenami większości, albo zgodna z kierunkiem błędnej oceny; tylko dwie osoby w grupie
kontrolnej, w której nie stworzono sytuacji społecznego nacisku (osoby odpowiadały pisemnie), udzieliły łącznie
trzech fałszywych odpowiedzi.
(2) 68% odpowiedzi osób z grupy eksperymentalnej było, mimo wywieranego nacisku, poprawnych.
(3) Występowało duże zróżnicowanie wewnątrz grupy eksperymentalnej (znaczna wariancja wewnątrzgrupowa).
Były w niej osoby, które zachowały całkowitą niezależność i nie uległy naciskowi grupy (1/4 grupy), ale były i
takie, które na 12 możliwych do popełnienia błędów popełniły ich dużo (6 i więcej). Te ostatnie osoby stanowiły
1/3 grupy eksperymentalnej.
Wnioski. Uzyskane wyniki, w omawianym tu eksperymencie i w tych później zrepli-kowanych, które zostały
ogłoszone w następnej głośniej publikacji (Asch, 1955/2002), skłoniły Ascha do sformułowania wniosku ( i b i d e m ,
s. 47):
Jednomyślność jest niezbędnym warunkiem życia w społeczeństwie. Aby była twórcza, wymaga niezależnego sądu poszczególnych
członków społeczności, opartego na własnych doświadczeniach i przekonaniach. Jednomyślność wypływająca z przewagi
konformizmu zaburza procesy społeczne; jednocześnie jednostka rezygnuje z sił, możliwości, od których zależy jej funkcjonowanie, a
więc uczucia i myślenie. [...] Wyniki naszych badań mogłyby skłaniać do zbyt pesymistycznych wniosków, lecz należy pamiętać, że to
raczej zdolność zachowania niezależności powinna zostać należycie doceniona. Pocieszające jest także to, że osoby uczestni czące w
tym pobudzającym do myślenia eksperymencie były w pełni zgodne, iż niezależność jest bardziej właściwą postawą niż konformizm.
7.6.2. Eksperyment Stanleya Milgrama
W roku 1961 Stanley Milgram, przez pewien czas współpracownik Solomona Ascha (w swojej pracy doktorskiej
zastosował on zmodyfikowaną procedurę, wedle której Asch przeprowadził swoje badania nad konformizmem),
zainicjował serię swoich, bodajże najsłynniejszych i budzących silne kontrowersje, eksperymentów dotyczących
posłuszeństwa ( o b e d i e n c e ) . Podobnie jak w opisanym w pkt A eksperymencie Ascha, także i w tym badaniu
osoby biorące w nim udział zostały przez badacza wprowadzone w błąd - zastosowano wobec nich instrukcję
maskującą ( d e c e p t i o n ) . Właśnie ten zabieg techniczny, kluczowy dla powodzenia eksperymentu, budzi
sprzeciw etyków.
Procedura. Eksperyment przeprowadzono w profesjonalnie urządzonym laboratorium Yale University (USA).
Wzięli w nim udział mężczyźni w wieku 20-50 lat (n = 40), przedstawiciele różnych zawodów: nauczyciele,
sprzedawcy, inżynierowie, robotnicy, pocztowcy. Rekrutowano ich na podstawie zgłoszeń ochotniczych. Ich
udział w badaniu był opłacony kwotą 4,5 doi. Osoby badane sądziły, że biorą udział w psychologicznych
badaniach nad pamięcią i uczeniem.
Plan eksperymentu był następujący (wg Milgram, 1963/2001). „Prawdziwej" osobie badanej eksperymentator
udzielał instrukcji, iż bierze ona udział w badaniu, którego celem jest poznanie związku pomiędzy karaniem i
uczeniem. „Eksperymentatorem" był 31-letni nauczyciel biologii w szkole średniej. „Miał on surowy wygląd i
podczas trwania eksperymentu charakteryzował go niewzruszony sposób bycia. Ubrany był w szary kitel
laboranta" ( i b i d e m , s. 92). Rolę „ucznia" odgrywał 47-letni księgowy, poinstruowany przez badacza, w jaki
sposób ma się zachowywać w trakcie eksperymentu. Rolę „nauczyciela" powierzono osobie badanej. Zdaniem
Milgrama, osoby badane udało się przekonać do ich „naukowej" misji. Role nauczyciela i ucznia były przypisane
„losowo". Było to jednak kolejne oszustwo, bo osoby badane zawsze wyciągały los z napisem „nauczyciel", a
uczniem pozostawał współpracownik badacza. Po rozdzieleniu ról, uczeń udawał się do sąsiedniego pokoju, w
którym był przywiązywany pasami do „krzesła elektrycznego". Zadaniem „nauczyciela" było aplikowanie
wstrząsów elektrycznych o wzrastającej sile jako kary za niewłaściwą odpowiedźi
udzieloną w serii par słów. Nauczyciel przeczyta! uczniowi serię par słów. Następnie f czytał pierwsze słowo z
każdej pary oraz cztery inne słowa (jednym z nich było słowo występujące w parze z tym pierwszym słowem).
Zadaniem ucznia było wskazanie tego drugiego słowa w każdej parze. Odpowiedź ucznia była wyświetlana na
odpowiednio skonstruowanym wskaźniku.
Za podanie złych odpowiedzi uczeń był karany wstrząsem elektrycznym o zróżnicowanej sile. Do wytwarzania
wstrząsów elektrycznych służył specjalnie zbudowany „generator", wyposażony w wiele przycisków i tabliczek
informujących o wysokości napięcia: od 15 V do 450 V Dodatkowe etykietki informowały, że wstrząsy należą do
następujących kategorii: „łagodny wstrząs, słabo odczuwalny wstrząs, wstrząs o przeciętnej sile, wstrząs o dużej
sile, wstrząs o zwiększonym natężeniu, wstrząs o skrajnym natężeniu, niebezpieczeństwo: bardzo silny wstrząs"
( i b i d e m , s. 94). Dodatkowe dwa przyciski oznaczono tajemniczym znakiem XXX. W sumie skala siły wstrząsów
obejmowała 30 poziomów. Aparat wyglądał bardzo poważnie, zadbano o najdrobniejszy detal, ale w
rzeczywistości była to... atrapa.
Nauczyciela poinstruowano, aby za każdą złą odpowiedź ucznia wymierzał mu wstrząs elektryczny. Co więcej,
badany miał po każdej złej odpowiedzi zwiększać o jeden poziom siłę wstrząsu. Dla zwiększenia efektu osoba
badana przed aplikacją wstrząsu głośno odczytywała poziom napięcia prądu.
Uczeń-ofiara udzielał nauczycielowi informacji zwrotnych. Po otrzymaniu wstrząsu o sile 300 V uczeń uderzał w
ścianę pomieszczenia, w którym się znajdował. Te odgłosy docierały do osoby badanej. Podobnie postępował po
wstrząsie 315 V Po aplikacji silniejszych wstrząsów z pomieszczenia, w którym znajdował się uczeń, nie
dochodziły już żadne odgłosy. Nie była też wyświetlana odpowiedź ucznia na kolejne zadania. Eksperymentator
ponaglał osobę badaną, gdy ta wahała się, czy powinna nadal karać ucznia, który nie odpowiadał, mówiąc mu,
np. „nie ma pan innego wyboru, musi pan kontynuować". Eksperymentator posługiwał się wobec badanych tym
samym zestawem ponagleń. Postępowanie badawcze było wystandaryzowane.
Osoby badane, ze względu na ich akceptację poleceń eksperymentatora, podzielono na dwie kategorie.
Pierwsza obejmowała osoby, które odmówiły kontynuowania karania ucznia przed osiągnięciem 30. poziomu siły
wstrząsu. Nazwano je „opornymi". Druga kategoria obejmowała osoby, które wykorzystały całą skalę siły
wstrząsów (do 30. poziomu). Te osoby nazwano „posłusznymi".
Eksperyment zakończyła rozmowa posteksperymentalna, w której wyjaśniono całą sytuację badania. Zadbano
też o to, aby badani opuścili laboratorium „w dobrym nastroju". Okazało się, że poza kilkoma osobami, wszystkie
pozostałe były przekonane, iż rzeczywiście karały one szokami elektrycznymi uczniów i że najsilniejsze wstrząsy
były naprawdę bardzo bolesne. To zaś oznacza, że zastosowana przez badacza instrukcja maskująca spełniła
jego oczekiwania.
Wyniki. Okazało się - wbrew przypuszczeniom badacza i jego współpracowników! - że każda z 40 badanych
osób przekroczyła punkt, od którego miała ona odmówić dalszego udziału w eksperymencie. Żadna z osób nie
przerwała też eksperymentu przed nakazaniem jej stosowania wstrząsów z 20. poziomu (300 V). Tylko 5 osób (z
40) odmówiło kontynuowania udziału w eksperymencie po nakazaniu im aplikowania wstrząsu elektrycznego
powyżej tego poziomu. Dziewięć osób odmówiło współpracy przy wyższych poziomach siły wstrząsów. Łącznie
14 osób (35%) przeciwstawiło się eksperymentatorowi. Dwadzieścia sześć osób było posłusznych aż do końca
eksperymentu. Ten wynik można uznać w istocie za szokujący.
Wnioski. Zdaniem Milgrama ( i b i d e m , s . 100-101), wyniki uprawniają do wysunięcia dwóch, jak pisze,
„zaskakujących spostrzeżeń". Pierwsze odnosi się do zaobserwowanych wśród „nauczycieli" silnych skłonności
do okazywania posłuszeństwa. Drugie odnosi się do zaobserwowanego u osób badanych silnego napięcia
emocjonalnego, a nawet wyczerpania emocjonalnego. W cytowanej pracy Milgram opatruje komentarzem
psychologicznym oba spostrzeżenia. Nas jednak w tym rozdziale interesuje wyłącznie kontekst etyczny tego
bardzo kontrowersyjnego etycznie badania.
7.6.3. Eksperyment Philipa G. Zimbardo
Latem 1971 r. w podziemiach Uniwersytetu Stanforda (USA) przeprowadzono jeden z najgłośniejszych (obok
wyżej opisanych eksperymentów Ascha i Milgrama) w historii psychologii społecznej eksperymentów - zwany:
S t a n f o r d P r i s o n E x p e r i m e n t ( S P E ) , a w literaturze polskiej jako: e k s p e r y m e n t w i ę zi e n n y . Jest to też jeden
z eksperymentów wywołujących - i to już w trakcie jego trwania - skrajnie negatywne oceny, jeśli chodzi o jego
stronę etyczną (por. uwagi w tym podrozdziale naszego podręcznika). Nawiasem mówiąc, protesty
zorganizowane przez jego przeciwników, doprowadziły do jego przerwania. Ponieważ SPE ma bardzo bogatą
literaturę (patrz wyżej podane odnośniki) - także na poziomie popularyzatorskim, materiały filmowe oraz stronę
WWW, więc tutaj tylko w wielkim skrócie podamy podstawowe dane o eksperymencie, które pozwolą na
zrozumienie zgłaszanych obiekcji natury etycznej. Punktem wyjścia będzie oryginalna praca Haneya, Banksa i
Zimbardo (1973/2001, s. 55, 58), w której po raz pierwszy ogłosił wyniki swojego kontrowersyjnego
eksperymentu.
Badaniom eksperymentalnym poddano dynamikę relacji interpersonalnych w środowisku więziennym, poprzez zaaranżowanie
sztucznych warunków, w których osoby badane odgrywały przez dość długi czas role więźniów lub strażników. W eksperymencie
podjęto próbę oceny zakresu wpływu, jaki na przejawiane zachowania mają czynniki sytuacyjne [...]. [...] Celem badaczy nie było
stworzenie dosłownej symulacji amerykańskiego więzienia, lecz raczej jego funkcjonalnej reprezentacji. [... ] Nie sformułowano
żadnych szczegółowych hipotez, oprócz jednej ogólnej, iż wyznaczenie osobom badanym ściśle określonych ról i traktowanie ich jak
„strażników" lub „więźniów" spowoduje wystąpienie istotnych różnic w ich zachowaniach dotyczących interakcji, w stanach
emocjonalnych związanych z nastrojem i reakcjami patologicznymi, w samoocenie oraz w innych wskaźnikach dotyczących adaptacji i
radzenia sobie w nowej sytuacji.
Procedura. W badaniu wzięło udział 21 ochotników (udział w badaniu był opłacany - 15 doi. dziennie).
Wylosowano ich z grupy 75 mężczyzn, którzy odpowiedzieli na ogłoszenie prasowe. Badani byli studentami
amerykańskich college'ów, którzy latem przebywali na terenie Uniwersytetu Stanforda. Badani wiedzieli, że
wezmą udział w badaniu psychologicznym dotyczącym „życia więziennego". Nie byli zatem - jak to było w
eksperymentach Ascha i Milgrama - wprowadzani w błąd. Badanym przydzielono losowo bądź role „strażników"
(11 osób), bądź role „więźniów" (10 osób).
Więzieniem była odgrodzona część korytarza piwnicznego jednego z budynków uniwersyteckich. Urządzono w
nim trzy cele (w każdej przebywało 3 więźniów). Pomieszczenia dla strażników i gabinety „naczelnika" oraz
„dyrektora" więzienia mieściły się w sąsiednim budynku. W tę ostatnią rolę wcielił się sam Zimbardo.
Naczelnikiem więzienia byl student, który pomagał w prowadzeniu eksperymentu. Badani przebywali w więzieniu
przez 24 godziny na dobę. Dziewięciu więźniów przebywało w swoich celach, a dwóch „rezerwowych"
oczekiwało w swych domach na ewentualne wezwanie do więzienia. Strażnicy pracowali w systemie trzech
ośmiogodzinnych zmian. Po służbie przebywali poza więzieniem. Badacz starał się przybliżyć warunki tego
sztucznego więzienia do warunków więzienia rzeczywistego (troska o realizm psychologiczny i sytuacyjny!).
Strażnikom nie wolno było stosować przemocy fizycznej wobec więźniów. Poza tym ograniczeniem mieli oni tak
postępować, aby wywiązywać się ze swoich obowiązków. Nie ograniczano ich inwencji w tym zakresie. Także
pobyt więźniów w tym „więzieniu" starano się upodobnić do tego, jaki jest udziałem prawdziwych więźniów.
Wyniki i wnioski. Badani tak bardzo zidentyfikowali się ze swoimi rolami, że zaskoczyło to badaczy. Patologiczne
reakcje pojawiły się u osób badanych już drugiego dnia trwania eksperymentu. Ich nasilenie narastało do tego
stopnia, że badacze uznali za konieczne, po zaledwie sześciu dniach trwania eksperymentu, przerwanie go.
7.6.4. Eksperymenty Ascha, Milgrama i Zimbardo
w świetle akceptowanych przez społeczność psychologów standardów etycznych
Jeżeli spojrzymy na eksperymenty Ascha, Milgrama i Zimbardo pod kątem przedstawionych w tym rozdziale
zasad i zaleceń etycznego postępowania badacza wobec osób uczestniczących w prowadzonych przez niego
badaniach naukowych, to nietrudno dojść do wniosku, że każde z nich w jakimś stopniu naruszało owe zasady i
nie spełniało standardów etycznych. Spróbujmy je teraz zebrać.
Stosunkowo istotnym naruszeniem standardów etycznego postępowania z ludźmi w roli „obiektów badanych"
było to, że zarówno Milgram, jak i Zimbardo nie przewidzieli tak skrajnych reakcji „swoich" badanych. Pamiętamy
(por. podrozdz. 7.6.2), że żadna z 40 osób badanych - wbrew przewidywaniom Milgrama! - nie zaprotestowała,
gdy badacz nakazał jej przekroczyć punkt krytyczny. Mało tego, znalazły się osoby, które stosowały elektroszoki
o maksymalnym napięciu (45 0V).
Osoby badane w trakcie tego eksperymentu zachowywały się - naszym zdaniem -bardzo niepokojąco. Jak
przyznaje sam Milgram (1963/2001, s. 98):
U wielu badanych pojawiły się oznaki zdenerwowania w sytuacji eksperymentalnej, szczególnie przy stosowaniu najsilniejszych
wstrząsów W znacznej liczbie przypadków napięcie nerwowe osiągnęło skrajny poziom, który występuje rzadko podczas
laboratoryjnych badań z dziedziny socjologii i psychologii. U osób badanych obserwowano silne pocenie się, drżenie, jąkanie,
zagryzanie warg, pojękiwania, wbijanie paznokci w ciało. Reakcje w obecnym eksperymencie były raczej typowe niż wyjątkowe. [...]
Jedną z oznak napięcia było regularne pojawianie się napadów nerwowego śmiechu. [...] Podczas wywiadów poeksperymentalnych
badani włożyli wiele wysiłku, by przekonać badaczy, że nie są sadystami oraz że śmiech nie oznaczał, iż karanie ofiary sprawiało im
przyjemność (podkreślenia nasze).
Przytoczymy jeszcze podsumowanie głosów krytycznych - odnoszących się do etycznych aspektów
eksperymentu, które pojawiły się w literaturze przedmiotu - sporządzone przez Hocka (2003, s. 371) oraz
Frankfort-Nachmias i Nachmiasa (2001, s. 92).
Hock:
Krytycy (przyjmujący etyczny punkt widzenia - przypis nasz) metod Milgrama [... ] utrzymują, że poziom stresu, jaki się wytworzy! u
badanych podczas eksperymentu, byl nie do zaakceptowania. Co więcej, argumentowano, że eksperyment mógł mieć długotrwałe
skutki. Kiedy badacze ujawnili udręczonym uczestnikom eksperymentu podstęp, do którego się uciekli, badani mogli się poczuć
wykorzystani i zażenowani, co mogło doprowadzić do tego, że odtąd stali się nieufni w stosunku do psychologów lub postaci, które
były dla nich prawdziwymi autorytetami [podkreślenia nasze].
Frankfort-Nachmias i Nachmias:
Eksperyment Milgrama wywołał falę krytyki dotyczącej zastosowanej procedury, głównie z powodów etycznych. Po pierwsze,
nauczyciele byli przekonani, że zadają ból innej osobie, co nie było prawdą. Zostali oni zatem oszukani na samym początku co do
prawdziwego celu badań. Tym samym zostało złamane ich prawo do pełnej i prawdziwej informacji o eksperymencie. Po drugie, badani
przeżywali ogromny stres; byli bardzo zmartwieni, zdenerwowani, a niektórzy zachowywali się w sposób niekontrolowany. Po trzecie,
uwagi krytyczne dotyczyły także tego, że gdy wyniki eksperymentu stały się znane, badani, zdając sobie sprawę z tego, co mogłoby się
stać, gdyby naprawdę stosowali uderzenia prądem, mogli zostać przytłoczeni poczuciem winy. Po czwarte, eksperyment mógt zmienić
zdolności badanych do zawierzania autorytetom w przyszłości. Innymi słowy, mógł podkopać zaufanie badanych do osób uznawanych
za autorytet. I wreszcie, niektórzy wręcz stwierdzali, że ponieważ udział w eksperymencie nie przynosił żadnych korzyści badanym, nie
powinien się w ogóle odbyć. I chociaż Milgram odpowiedział na wszystkie uwagi krytyczne dotyczące etyki postępowania, wątpliwości,
jakie ten eksperyment wywołał, są nadal ważne i istotne [podkreślenia nasze].
Trzeba też jednak oddać glos w tej dyskusji i samemu Milgramowi, który, odnosząc się do tych zarzutów,
przedstawił wyniki ankiety przeprowadzonej wśród osób uczestniczących w tym eksperymencie (podajemy za:
Hock, 2003, s. 372). Aż 84% jego uczestników było ze swego w nim udziału zadowolonych, a tylko 1% wyrażało
z tego powodu żal. Także przeprowadzone przez psychiatrów badania osób, które wykazywały najwyższy
stopień zdenerwowania w trakcie przebiegu eksperymentu, nie ujawniły niepokojących wyników. Naszym jednak
zdaniem wyniki tej ankiety nie przekreślają zastrzeżeń etycznych podniesionych w wyżej przytoczonych
wypowiedziach Hocka oraz Frankfort-Nachmias i Nachmiasa.
Naszym zdaniem także Zimbardo - i to na znacznie większą skalę - nie przewidział biegu eksperymentu.
Zachowania strażników i więźniów zostały opisane przez Ha-neya, Banksa i Zimbardo (1973/2001, s. 67-68)
następująco:
Ogólnie rzecz ujmując, strażnicy i więźniowie przejawiali wyraźne skłonności do coraz silniejszych uczuć negatywnych, a ich opinie na
temat rzeczywistości stawały się negatywne. W trakcie przebiegu eksperymentu więźniowie coraz częściej wyrażali chęć wyrządzenia
krzywdy innym osobom. Samoocena, zarówno więźniów, jak i strażników, obniżała się w miarę jak ulegały internalizacji doznania
związane z sytuacją więzienną. Jawne zachowania strażników i więźniów były na ogół zgodne z wypowiedziami i reakcjami
emocjonalnymi. Wzajemne relacje między strażnikami i więźniami miały negatywny, wrogi, lekceważący charakter i prowadziły do
dehumanizacji, choć zasadniczo mieli oni pozostawioną całkowitą swobodę w zakresie wyboru form interakcji (mogły one być
pozytywne lub negatywne, np. udzielanie wsparcia bądź znieważanie). Więźniowie bardzo szybko przyjęli bierną postawę, natomiast
strażnicy przejęli inicjatywę i zaczęli odgrywać we wszystkich interakcjach rolę dominującą. [...] Najczęstszą formą kontaktu
interpersonalnego pomiędzy strażnikami i więźniami byty zniewagi słowne.
Co bardzo interesujące, tych zachowań badacze nie przewidzieli. Także wyniki przeprowadzonych na początku
trwania eksperymentu testów osobowości nie dawały podstaw do snucia takich predykcji. Badacze zostali
całkowicie zaskoczeni rozwojem dynamiki społecznej tej małej grupy.
Jak wiemy, pod wpływem zewnętrznej krytyki Zimbardo był zmuszony przerwać swój eksperyment. To, co jednak
musi budzić największe zdziwienie i niepokój, to fakt, iż tak doświadczony badacz-psycholog, jakim bez
wątpienia jest Zimbardo, nie zdołał zapanować nad przebiegiem eksperymentu, że dał się weń wciągnąć,
zamiast przyjąć rolę eksperymentatora, który z dystansem emocjonalnym kontroluje cały eksperyment.
Trzydzieści lat później, w wywiadzie udzielonym polskim dziennikarzom G a ze t y W y b o r c ze j w 2001 r. (por.
Pacewicz i Zagórski, 2001), tak m.in., z dużą dozą krytycyzmu, mówił o swoim słynnym badaniu:
Kiedy rozpoczynaliśmy eksperyment, nie mieliśmy pojęcia, co odkryjemy. Jego wynik całkowicie nas zaskoczył. [...] Po prostu
zaangażowałem się w syruację bez reszty. Nie doceniłem, jak potężnie atmosfera więzienia podziała na wszystkich uczestników
eksperymentu. [...] Błąd mój polegał na tym, iż zdecydowałem się odegrać jednocześnie dwie role: obiektywnego naukowca
nadzorującego eksperyment i dyrektora więzienia. Gdybym trzymał się rylko tej pierwszej, wszystko byłoby w porządku. A tak straciłem
obiektywizm badacza. Do tego stopnia wciągnąłem się w codzienne życie więzienia, że zapominaliśmy nawet o gromadzeniu danych (a
zaprzestanie zbierania danych to dla naukowca grzech niewybaczalny). Straciłem wolność rozumowania i w pewnych momentach nie
byłem w stanie podejmować najważniejszych decyzji [podkreślenia nasze].
Zarówno Milgram, jak i Zimbardo, a zwłaszcza ten drugi, nie zdołali przewidzieć wszystkich, jakże negatywnych
skutków swoich eksperymentów. Rzecz jasna, że osoby badane wyraziły zgodę na udział w tych badaniach, że
nawet otrzymały za to uzgodnione z nimi honorarium. Można mieć jednak wątpliwości co do tego, czy były one w
pełni świadome tego, w jakim, tak naprawdę, badaniu wezmą udział - jeżeli ani Milgram, ani Zimbardo sami do
końca tego nie wiedzieli. Czy zatem aprobata osób badanych wyczerpywała znamiona świadomej zgody, o której
pisaliśmy w podrozdz. 7.2? Naszym zdaniem nie.
Gdyby odnieść do tych badań wymagania etyczne sformułowane w kodeksie: E t h i c a l p r i n c i p l e s . . . (APA,
1982), to wyraźnie widać, że obaj znani psychologowie naruszyli Zasadę B, Zasadę G i Zasadę I (por. s. 135).
Asch i Milgram, posiłkując się procedurą instrukcji maskującej, złamali Z a s a d ę E , i w ten właśnie sposób
wpływali na swobodę podejmowania decyzji o wyrażeniu zgody osób na udział w badaniach nad konformizmem i
posłuszeństwem; w naszym przekonaniu nie była ona w pełni świadoma - zwłaszcza w przypadku badań
Milgrama.
7.7 Podsumowanie
Psycholog prowadzący badania naukowe z udziałem innych osób w roli „obiektów badanych" zobowiązany jest - podobnie zresztą jak lekarz,
pedagog czy socjolog - nie tylko do przestrzegania norm metodologicznych (te bowiem przesądzają o wartości naukowej
prowadzonego badania), ale także, co szczególnie chcemy podkreślić, do stosowania się do reguł postępowania etycznego wobec
osób badanych. W zgodnej opinii środowiska naukowego psycholog powinien respektować następujące zasady: (a) zasadę pozyskiwania
świadomej zgody na udział w badaniu naukowym, (b) zasadę prywatności, (c) zasadę anonimowości i (d) zasadę poufności. Psycholog powinien
być też szczególnie uczulony na to, aby niepotrzebnie nie narażać osób uczestniczących w badaniu na ból, cierpienie i przeżywanie przykrych
emocji.
W badaniach psychologicznych szczególnego znaczenia (urastającego do rangi wymogu metodologicznego) nabierają instrukcje maskujące
(deception) prawdziwy cel badania, albo kluczowe dla badania elementy jego scenariusza. Badacze, a zwłaszcza psychologowie społeczni,
zwracają uwagę na to, że bez wprowadzenia w błąd osób badanych niemożliwe byłoby wywołanie u nich zachowań spontanicznych (vide
eksperyment Ascha czy Milgrama). Psycholog powinien bardzo dokładnie rozważyć, czy rzeczywiście niezbędne jest posłużenie się instrukcją
maskującą i czy nie można odwołać się do alternatywnego rozwiązania metodologicznego, np. do techniki grania roli. Kodeksy etyczne, w
szczególnych przypadkach, dopuszczają stosowanie instrukcji maskujących. Problem jednak w tym, aby nie nadużywać określenia: „przypadek
szczególny".
Przy projektowaniu badań, ich przeprowadzaniu oraz upowszechnianiu rezultatów badawczych psychologowie powinni kierować się zaleceniami
ujętymi w kodeksach etycznych. W szczególności chcielibyśmy zwrócić uwagę Czytelnika na: (a) Ethical principles in the conduct of
research with human participants (APA, 1982), (b) Kodeks etyczno-zawodowy psychologa (PTR 1994) i (c) Meta-Code of ethics
(EFPPA, 1995). W tych kodeksach zawarte zostały także zalecenia odnośnie do tego, jak postępować z osobami badanymi, aby było to etyczne.
SPIS TREŚCI
8.1. Powinności psychologa jako członka społeczności naukowej 147
8.2. Naruszanie własności intelektualnej - problem plagiatu 149
8.3. Zmyślanie i fałszowanie wyników - stronnicze wyniki służące pseudouprawomocnianiu hipotez badawczych 153
8.4. Nierzetelna krytyka naukowa 157
8.5. Podsumowanie 161
Czytelnikowi, a jest nim w pierwszym rzędzie student psychologii, który, aby uzyskać tytuł zawodowy „magistra
psychologii", musi przedstawić pracę magisterską, zapewne przydadzą się wskazówki - zaczerpnięte z
opracowania APA - dotyczące etycznego postępowania z cudzym słowem drukowanym, które chciałby pomieścić
w swojej pracy.
Problem pierwszy: j a k c y t o w a ć ? Według APA (s. 116): (a) gdy cytat zawiera mniej niż 40 słów, to nie
wyodrębniamy go z tekstu, a jedynie oznaczamy znakami cudzysłowów: „xxx", (b) gdy zaś obejmuje więcej niż
40 słów, to wyodrębniamy go w bloku o takim samym wcięciu jak akapit, piszemy czcionką o wielkości 10 pkt
(normalny tekst piszemy czcionką o wielkości 12 pkt) i nie oznaczamy znakami cudzysłowów: „xxx". Wszystkie
dłuższe cytaty w niniejszej książce zostały tak właśnie potraktowane. Każdy cytat wymaga wskazania: (a) autora,
(b) daty wydania źródła, na które się powołujemy, oraz (c) strony, z której pochodzi cytowany fragment. Zawsze
należy tak postąpić! Podobnie postępujemy z cytowanymi tabelami, rycinami, fotografiami, fragmentami
programów komputerowych. Pod każdą cytowaną tabelą, fotografią i ryciną podajemy dane źródła, z którego
pochodzi. Wszystkie nasze ingerencje w cytowany tekst (tabelę, rycinę) muszą być zaznaczone - np.
podkreślenie nasze, przypis nasz. Opuszczenia w cytowanym tekście też muszą być zaznaczone - np. „xxx xxx
(...) xxx". Jeżeli cytowana tabela została przez nas zmodyfikowana, np. przez podanie albo usunięcie jakiejś
kolumny, to również musimy to odnotować. Wreszcie może być i tak, że podana przez nas tabela powstała w
wyniku połączenia tabel oryginalnych. Należy to zaznaczyć -„źródło: tabela przygotowana na podstawie tabeli 21
i 22 w: xxx".
Problem drugi: k i e d y p y t a ć , a k i e d y n i e p y t a ć o z g o d ę ? Tu odpowiedź jest prosta. APA (s. 356) pisze, iż cytat
przekraczający 500 słów albo więcej niż jedną tabelę, lub więcej niż jedną rycinę powinien uzyskać zgodę
właściciela praw autorskich.
Jan Strelau (2004), naukowy redaktor najważniejszego polskiego podręcznika akademickiego z psychologii
(Strelau, 2000; Strelau, Doliński, 2008), zestawił listę najczęściej popełnianych przez psychologów (w tym i
studentów psychologii) „grzechów" związanych z naruszaniem prawa własności intelektualnej2.
Publikacje tekstów naukowych i popularnonaukowych:
• cytowanie cudzej myśli bez powoływania się na jej autora;
• przepisywanie całych akapitów z cudzych tekstów, jedynie z powołaniem się na autora, jednak bez podania źródła publikacji oraz
stron(y), z których cytowany akapit pochodzi;
• publikowanie rycin lub tabel cudzych autorów bez powoływania się na źródła, z których pochodzą;
• publikowanie rycin lub tabel bez uprzedniego uzyskania zgody wydawcy lub(i) autora;
• przepisywanie własnych, już opublikowanych tekstów bez powoływania się na ich źródło;
• cytowanie bibliografii z drugiej ręki w taki sposób, aby czytelnik miał wrażenie, jakoby autor miał dostęp (czyta!) do tego źródła;
• domaganie się współautorstwa publikacji (lub zgoda na to) bez wkładu merytorycznego, a jedynie z tytułu zależności służbowej (s.
226).
T e s t y p s y c h o l o g i c zn e :
• Autor testu udostępnia swoje narzędzie praktykom bez ustalenia jego wartości psychometrycznej i bez opracowanych norm.
1
Oba cytaty przedrukowane za zgodą ich autora, prof. Jana Strelaua. Autorzy dziękują za wyrażenie zgody.
• Psycholog wykorzystuje opublikowany test bez uzyskania zgody autora na jego wykorzystanie.
• Testy są rozpowszechniane przez osoby (instytucje), które nie uzyskały od autora (autorów) prawa do ich dystrybucji (sprzedaży).
• Testy są transformowane na wersje komputerowe bez zgody i wiedzy autora (autorów) testu i właściciela praw autorskich.
• Testy wykorzystywane są w badaniach i praktyce zawodowej przez osoby nieupoważnione (nie-psycholo-gów) do ich stosowania.
• W praktyce psychologicznej stosuje się testy, które posiadają postać anonimową, nie zawierają nazwiska ich autora (autorów).
• W praktyce psychologicznej stosuje się testy nieposiadające norm bądź też posiadające normy opracowane na populacji niepolskiej
lub też dla populacji polskiej sprzed kilkudziesięciu lat.
• W badaniach naukowych, a także w praktyce psychologicznej, stosuje się obcojęzyczne kwestionariusze bez ich niezbędnej adaptacji
do warunków polskich.
• W badaniach naukowych, a także w praktyce psychologicznej, stosuje się obcojęzyczne narzędzia diagnostyczne w tłumaczeniu
polskim (nieadaptowane) bez posiadania praw autorskich do ich stosowania (s. 227).
W trakcie prowadzenia seminarium magisterskiego może pojawić się problem faktycznego autorstwa
(współautorstwa) publikacji (np. pod postacią artykułu naukowego skierowanego do druku w jakimś
specjalistycznym periodyku), która będzie odwoływała się do wyników badań przeprowadzonych przez słuchacza
seminarium, ale pod merytorycznym nadzorem promotora. Uważamy, że wyważone - etycznie akceptowalne -
stanowisko w tej sprawie zajął cytowany już J. Strelau (s. 230): „w przypadku utworu (publikacji, testu), który jest
dziełem więcej niż jednego autora, pierwszym autorem jest osoba o największym wkładzie merytorycznym,
niezależnie od zajmowanego stanowiska, w odniesieniu do publikacji opartej na pracy magisterskiej (doktorskiej)
będącej oryginalnym dorobkiem magistranta (doktoranta) pierwszym autorem powinien być student (doktorant)".
Naszym zdaniem, tylko w wyjątkowych sytuacjach artykuł będący ukoronowaniem prac na seminarium
magisterskim powinien być sygnowany dwoma nazwiskami - magistranta oraz opiekuna naukowego (właśnie w
tej kolejności). Zazwyczaj powinno być jednak tak, że to autor pracy magisterskiej, a więc i - niekiedy żmudnych -
badań empirycznych, powinien sygnować taki artykuł. Oczywiście na autorze spoczywa obowiązek zaznaczenia
w przypisie, iż artykuł ten napisany został na podstawie pracy magisterskiej, powstałej na seminarium profesora
X. I tylko tyle.
Nie uważamy za uzasadnione zajmowanie w kwestii autorstwa (czy współautorstwa) stanowiska, wedle którego
„właścicielem" wyników (a więc i prawa do ich dalszego wykorzystania - publikacja czy dołączenie do innego
zbioru wyników w celu samodzielnego opublikowania np. pracy awansowej opiekuna naukowego magistranta),
jest promotor pracy magistskiej, gdyż był on jej konsultantem naukowym, gdyż udostępnił studentowi własną
metodę, gdyż wskazał mu ważną literaturę przedmiotu, gdyż...
Na te zastrzeżenia i próby przywłaszczenia sobie prawa własności można odpowiedzieć tylko tyle: obowiązkiem
nauczyciela akademickiego jest podjęcie obowiązków opiekuna naukowego seminarium magisterskiego, i jeżeli
się ich podjął, to powinien je wykonywać najlepiej, jak potrafi. Zaś satysfakcją z wykonywanej pracy będzie roz-
wój naukowy powierzonego jego opiece naukowej magistranta oraz publikacja naukowa opatrzona
podziękowaniami jej faktycznego autora - mgra ABC. Chcemy też z całą stanowczością podkreślić, iż niezgodne
z etyczną postawą byłoby niezamieszczenie informacji, iż publikacja ta jest ukoronowaniem pracy magisterskiej,
napisanej pod naukowym kierunkiem profesora X, który prowadził seminarium magisterskie w danym ośrodku
naukowym.
Warto też zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Informacja o tym, że artykuł powstał jako efekt dwuletniej
pracy, przebiegającej pod kierunkiem profesora o uznanej w społeczności psychologów uniwersyteckich pozycji
naukowej, może stanowić dobrą przepustkę do tej społeczności dla młodego kandydata na badacza. Problem
współautorstwa reguluje też piąta zasada D o b r e j p r a k t y k i b a d a ń n a u k o w y c h (DPN, 2004): P r ze s t r z e g a n i e
z a s a d a u t o r s t w a p u b l i k a c j i n a u k o w y c h (por. ramka 8.2).
Naszym zdaniem nasilający się ostatnio problem przywłaszczeń własności intelektualnej spowodowany jest m.in.
tym, że w trakcie studiów zbyt mało się o tym mówi, że kwestię tę profesorowie ze studentami poruszają tylko
okazjonalnie (albo wcale -skłaniamy się do tego, że tak właśnie niestety jest!). Zagadnienia etyczne związane z
różnymi aspektami pracy badawczej i publikacyjnej, jeżeli są poruszane, to tylko przy okazji zajęć z metodologii
badań psychologicznych. Uważamy, że dobrą okazję do podjęcia tej arcyważnej tematyki stwarza seminarium
magisterskie. Od analizy kontekstu etycznego dobrze je po prostu rozpocząć. Seminarium magisterskie stwarza
dogodną sytuację dla wyjaśnienia tych wszystkich kwestii. Sądzimy, że dobrym zakończeniem tego punktu
będzie przytoczenie trzeciej zasady D o b r e j p r a k t y k i b a d a ń n a u k o w y c h (DPN, 2004). Podnosi ona problem
odpowiedzialności prowadzącego m.in. seminarium magisterskie za właściwe uformowanie młodego pracownika
nauki i kandydata na badacza (a jest nim niewątpliwie magistrant!):
3. Szczególne uwzględnianie potrzeb młodych badaczy
Szczególnie ważnym elementem systemu jest edukacja i formowanie młodych pracowników naukowych. Instytucje powinny zadbać o
określenie w wewnętrznych przepisach odpowiedzialności mistrzów w kształceniu młodych naukowców i dbać o ich przestrzeganie.
Szczególną uwagę należy zwrócić na odpowiedzialność promotorów prac doktorskich, magisterskich i licencjackich. W zespole
naukowym każdy musi mieć swojego starszego doświadczeniem partnera, odpowiedzialnego za jego rozwój naukowy.
W dobie powszechnej dostępności do bodajże największej biblioteki, jaką jest Internet, należy też wspomnieć o -
niestety narastających - nadużyciach związanych z korzystaniem z tej „biblioteki". Otóż cytując teksty
zamieszczone na stronach internetowych, należy podać adres strony oraz datę pozyskania cytatu - tak, jak to
Czytelnik może sprawdzić w bibliografii do naszej książki.
8.3. Zmyślanie i fałszowanie wyników - stronnicze wyniki służące
pseudouprawomocnianiu hipotez badawczych
Wróćmy do słów R. Rosenthala o złej nauce, która prowadzi do złej etyki. Wadliwie (pod względem
metodologicznym) przeprowadzone badanie naukowe dostarcza wyników, które mogą stać się podstawą
różnorakich działań praktycznych. Źle uzasadniona użyteczność, np. nowej odmiany psychoterapii, może
przynieść trudne do oszacowania szkody w psychice poddanych jej działaniu klientów psychoterapeuty. Zatem
można postępować nieetycznie nie tylko wówczas, gdy manipulujemy osobą bez jej wiedzy, gdy ją, wbrew jej
woli, wykorzystujemy, aby zrealizować nasze prywatne (i skrzętnie ukryte) cele, ale postępujemy nieetycznie
także wtedy, gdy upowszechniamy wyniki badań naukowych otrzymane w warunkach odbiegających od
aprobowanych przez społeczność badaczy standardów metodologicznych i gdy te wyniki uprawomocniają
działania praktyczne.
Oczywiście wolno jednym pisać takie teksty, a drugim w nie wierzyć. I nic nam do tego. Jednakże w sytuacji, gdy
niespełniające standardów naukowości poglądy są upowszechniane na uniwersytetach, gdy taką „wiedzę
psychologiczną" ktoś chciałby wykładać studentom psychologii, to wówczas krytyczny głos staje się wręcz
etyczną powinnością.
Od członka społeczności naukowej oczekuje się, iż poziom jego świadomości metodologicznej będzie na tyle
wysoki, iż będzie mógł trafnie rozpoznać złą praktykę naukową. Zatem kompetencje metodologiczne badacza
podejmującego się krytyki, czy to jakiegoś projektu badawczego, czy rozprawy doktorskiej, czy też pracy
kierowanej do druku (jako recenzent wydawniczy), są tymi, które już w punkcie wyjścia przesądzają o
merytorycznym poziomie tej krytyki. Przywoływany już K. Ajdukiewicz ( i b i d e m , s. 175) tak pisał o źródłach norm
metodologicznych:
Normy poprawności procedury naukowej, które formułuje metodologia, nie są przez nią z góry dyktowane uczonym specjalistom.
Normy te wyczytuje metodologia z praktyki specjalistów, którzy pewne pociągnięcia w robocie naukowej aprobują, a inne dezaprobują,
odrzucając je jako nieudane. Lecz specjaliści, oceniając własne i cudze postępowanie naukowe, osądzają je w sposób zgodny z tymi
normami, ale nie uświadamiają ich sobie na tyle wyraźnie, aby mogli z nich w sformułowaniu słownym zdać sprawę. Inaczej mówiąc,
uczeni specjaliści mają wyrobione przez praktykę sumienie naukowe, ale nie zawsze zdają sobie wyraźnie sprawę z zasad, które
głosem tego sumienia kierują. Skodyfikowanie zasad tego naukowego sumienia jest zadaniem metodologii.
Można dalej pytać o bardziej szczegółowe odniesienia tych norm. Ważnych jest, jak mniemamy, kilka punktów.
Po pierwsze, ważna, żeby nie powiedzieć podstawowa, jest znajomość paradygmatu, w którym „zanurzony" jest
poddawany krytyce projekt badawczy, wykonane badanie czy ogłoszona drukiem praca. Łatwo krytykować
czyjeś poglądy wyłącznie za to, że ich autor jest zwolennikiem opozycyjnej szkoły naukowej - zwłaszcza że jest
się, jako recenzent właśnie, na pozycji uprzywilejowanej. Trudniej, i to znacznie, próbować zrozumieć odmienne
poglądy i je zaakceptować, jeżeli ich autor nie narusza ogólniejszych norm metodologicznych, aniżeli
mechanicznie je odrzucić, gdyż są niezgodne z poglądami krytyka. Zatem najpierw należałoby próbować
dostrzec i zrozumieć ramy teoretyczne opiniowanej pracy, a tego nie sposób uczynić, jeżeli się owych ram
samemu nie poznało dogłębnie.
Po drugie, ważna jest znajomość metody. Twierdzenia psychologii tym odróżniają się od twierdzeń czystej
humanistyki i tym upodabniają się do nauk przyrodniczych, że zanim dane twierdzenie zostanie włączone do
korpusu wiedzy naukowej, to wpierw musi być skonfrontowane z danymi empirycznymi (por. np. Brzeziński i
Zakrzewska, 2008). Coraz trudniej opanować wszystkie nowości warsztatowe i coraz trudniej odpowiedzialnie się
na ich temat wypowiadać. Baza metodologiczna psychologii bardzo dynamicznie się rozwija i wewnętrznie
różnicuje. Rozwój mocno zaawansowanego oprogramowania komputerowego, związanego z wykorzystaniem
modeli statystycznych w empirycznych badaniach psychologicznych, z jednej strony pozwala na prowadzenie
prac na wysokim poziomie uszczegółowienia, a z drugiej strony zawęża krąg potencjalnych badaczy czytających
te prace z pełnym zrozumieniem niuansów warsztatowych. Jest to jeden z czynników wpływających na
powierzchowność krytyki, na zatrzymanie jej na bardzo ogólnym poziomie.
Po trzecie, ważna jest znajomość literatury przedmiotu. Można odpowiedzialnie krytykować jakąś pracę, jeżeli
obserwuje się to wszystko, co dzieje się ważnego w danym nurcie badawczym. To zaś oznacza śledzenie kilku
głównych czasopism z danej subdyscypliny, uczestniczenie w ważnych konferencjach, monitorowanie baz
danych. Przykładowo, dla psychologa ważne są dwie bazy: P s y c I N F O 4 i P s y c A r t i c l e s 5 . Nie sprzyja zaś
utrzymywaniu krytyki naukowej na wysokim poziomie fakt, że jest ona prowadzona przez badaczy, którzy
zapoznają się z daną problematyką dopiero z tekstu poddawanego ocenie.
Po czwarte, ważne jest też tzw. dobre wychowanie krytyka. Jeżeli można mówić o „dobrej praktyce badań
naukowych" (por. DPN, 2004), to można też mówić o „dobrym wychowaniu" badacza występującego w roli
krytyka naukowego. Dobrze wychowany badacz, to taki, który - w interesującej nas sferze krytyki naukowej -
zachowuje się w określony, społecznie pożądany sposób. Syndrom cech dobrego wychowania w sferze krytyki
naukowej obejmuje:
(a) adekwatną samooceną własnych kompetencji naukowych,
(b) postawą tolerancji,
(c) odporność na pokusy,
(d) unikanie konfliktu interesów.
Jeśli chodzi o (a), to śmiemy twierdzić, że problem niedobrej praktyki w zakresie krytyki naukowej byłby mniejszy,
gdyby potencjalni autorzy recenzji umieli dobrze do-określić obszar swoich naukowych zainteresowań oraz
adekwatnie ocenić poziom swoich kompetencji w tym zakresie. Z punktu widzenia tej właśnie cechy można
wszystkich badaczy umieścić na takim oto k o n t i n u u m , którego krańcami byłyby:
• tendencja do kolekcjonowania jak największej liczby recenzji i opiniowania prac na każdy temat. W obawie
przed zubożeniem gromadzonego dorobku recenzenckie-go taki krytyk sporządza jedynie pozytywne i dość
powierzchowne opinie - wszak jego merytoryczne kompetencje są ograniczone i musi unikać stwarzania okazji
do rzeczowej repliki ze strony osoby opiniowanej. Recenzent zyskuje opinię „specjalisty od każdego tematu" i
osoby życzliwej;
• podejmowanie się recenzowania prac jedynie z własnego obszaru badawczego. To zaś oznacza odsyłanie
jakiejś części prac oraz pozytywne lub negatywne, ale dobrze uzasadnione opiniowanie pozostałych prac. Taka
postawa owocuje zmniejszającą się liczbą napływających propozycji opiniowania, a część z tych propozycji, które
napływają, milcząco zakłada, że recenzent wystąpi w roli kata. Recenzent zyskuje opinię osoby niezależnej i
niedostępnej, ale też „trudnej".
Oczywiście, w idealnym modelu społeczeństwa nauki powinni występować tylko recenzenci z prawej strony tego
kontinuum.
4
Zawiera 2,4 min streszczeń artykułów z 2200 czasopism wydanych w 27 językach - wstecz sięga aż do roku 1897.
5Zawiera około 100 rys. artykułów, w wersji pełnotekstowej, pochodzących z 59 czasopism psychologicznych, z których 48
wydawanych jest przez APA - wstecz sięga aż do roku 1894.
Jeśli zaś chodzi o (b), to - naszym zdaniem - recenzent (i wcale nie jest to naruszenie zasady obiektywności!)
powinien kierować się życzliwością w opiniowaniu tekstów naukowych. Chodzi nam przede wszystkim o
tolerancję na odmienność w sferze teorii i metod. Psychologia nie jest tak precyzyjna jak nauki formalne czy
nauki przyrodnicze i czasami trudno rozstrzygnąć jednoznacznie, kto w naukowym sporze ma rację. Nie może
jednak być tak, że ta racja przypada recenzentowi, gdyż to on opiniuje, a nie jego opiniują. Uważamy, że jeżeli
spełnione jest pewne minimum warsztatowe, to nie należy blokować druku pracy głoszącej jakiś kontrowersyjny
pogląd. W przeciwnym bowiem razie doszłoby do zahamowania wszelkiego postępu w nauce. W tym kontekście
bliski nam jest pogląd Leszka Nowaka, który mówi o kierowaniu się w wątpliwych przypadkach d e zy d e r a t e m
ż y c z l i w o ś c i i n t e r p r e t a c y j n e j Ajdukiewicza-Davidsona: „a jeśli mimo rzetelnych wysiłków ujaśnienia koncepcja
pozostaje wieloznaczna, należy wziąć ją w takiej interpretacji, przy której wykazuje ona najwyższą moc
eksplanacyjną (pre-dykcyjną)" (Nowak, 1998, s. 34).
W związku z (c) trzeba zauważyć, że „dobre wychowanie" recenzenta związane jest też z nienaruszaniem prawa
własności pomysłów ujawnionych w opiniowanym projekcie badawczym czy kierowanej do druku książce lub
artykule. Przywłaszczenie pomysłu zawartego w opiniowanej pracy, blokowanie druku opiniowanego artykułu,
opóźnianie jego druku w celu wcześniejszego opublikowania własnej pracy na ten sam temat, to inne przykłady
zachowań nielicujących z godnością recenzenta. Wreszcie powiedzmy o uzależnianiu wystawienia pozytywnej
opinii od uzyskania określonych korzyści - niekoniecznie tylko finansowo-materialnych (!).
Wreszcie w pkt (d) chodzi o to, że recenzent może znaleźć się w sytuacji, którą zwykło się określać jako „konflikt
interesów". Mamy z nim do czynienia wówczas, gdy oceniając jakiś projekt, kierujemy się nie tylko jego
rzeczywistą wartością, ale patrzymy na niego w kategoriach konkurencji. Może to być konkurencja, która wprost
dotyczy osoby recenzenta, ale może to też być konkurencja dla instytucji, w której pracuje recenzent. Recenzent
powinien unikać takich sytuacji, które stwarzałyby pokusy kierowania się interesem własnym lub instytucji, która
go zatrudnia, a dla której pojawienie się nowego podmiotu na rynku może być bardzo kłopotliwe. Jeżeli mimo
wszystko nie może odmówić opiniowania, to powinien sporządzić recenzję ze szczególną starannością. Problem
został wyeksponowany w pkt 33 kodeksu PTP (por. ramka 8.1).
8.5 Podsumowanie
Podsumowując nasze uwagi na temat przestrzegania autorstwa i własnego udziału w powstawaniu określonej publikacji oraz zmyślania i
zniekształcania wyników badań empirycznych, możemy sprowadzić je do kilku punktów.
Psycholog jest członkiem zespołu badawczego i ma swój określony wkład w końcowy rezultat pracy całego zespołu (referat, publikacja). W tym
przypadku etycznej kwalifikacji podlega stopień własnego wkładu we wspólnie realizowany projekt badawczy czy wspólnie sygnowaną publikację.
Psycholog jest autorem różnych opracowań, odwołujących się do własnych wyników przeprowadzonych badań. Tu mogą wystąpić dwa problemy.
Po pierwsze, autor, korzystając z innych opracowań, powinien dokładnie wszystkie zapożyczenia sumiennie odnotować w przypisach.
Odstępstwa od tej reguły stanowią nie tylko naruszenie prawa autorskiego, ale - co nie mniej istotne - pozostają w głębokiej sprzeczności z
etosem badacza. Po drugie, co ma znaczenie zwłaszcza w przypadku prac empirycznych, w grę może wchodzić fałszowanie danych albo
niestaranna kontrola badań i nieadekwatna analiza danych. Psycholog występuje w roli promotora prac magisterskich i doktorskich oraz w roli
recenzenta rozpraw na stopień czy projektów badawczych, proponowanych przez innych badaczy (zespoły) i postrzeganych w kategoriach
konkurencji; sam projekt zaś może być źródłem nowych pomysłów. I tu działają silne pokusy, którym mogą ulegać mniej odporne osoby.
Psycholog powinien przestrzegać środowiskowych norm, które ujęte zostały w kodeksach etycznych adresowanych do psychologów czy, szerzej,
do przedstawicieli środowiska nauk społecznych. W niniejszym rozdziale zwróciliśmy uwagę Czytelnika na owe kodeksy oraz na ważny
dokument: Dobra praktyka badań naukowych.
Niezależnie jednak od tego, jakie są motywy podjęcia studiów psychologicznych oraz zamiary, czy możliwości,
pracy w zawodzie, wszystkich studentów psychologii należy uwrażliwiać na etyczne problemy pracy z
człowiekiem. Przekazanie studentom w procesie kształcenia standardów etycznych, pozwoli im w przyszłości
wykorzystywać wiedzę i umiejętności psychologiczne dla dobra człowieka. Przygotowanie absolwentów
psychologii do podjęcia pracy zawodowej wymaga zapoznania ich w czasie studiów z podstawowymi zasadami
etycznymi, które muszą być respektowane w zawodzie.
Zdaniem Ronalda Francisa (1999), zasadniczym celem formułowania reguł w zawodowym kodeksie etycznym
psychologa jest dostarczenie profesjonalistom przesłanek do rozważania, dlaczego pewne zachowania uznajemy
za nieetyczne, oraz przygotowanie ich do uwzględniania etycznych kwestii, zanim skonfrontują się z takimi
problemami w konkretnych sytuacjach praktycznych. Zapisy kodeksu określają także granice między
zachowaniami akceptowanymi a całkowicie sprzecznymi z normami zawodowymi. Po podjęciu pracy zawodowej
kodeks dostarcza pracownikowi argumentów do odmowy wykonywania zadań niezgodnych z etyką zawodową.
Dostosowanie się psychologa do wymagań kodeksu odnosi się do wielu aspektów jego wiedzy i funkcjonowania.
Psycholog przede wszystkim musi znać obowiązujący kodeks etyczny, ponadto ważna jest orientacja w relacjach
między obowiązującym prawem a regulacjami kodeksowymi.
Znajomość kodeksu nie ogranicza konieczności stałego dokształcania się w problematyce standardów
etycznych. To doskonalenie powinno polegać na dostrzeganiu potencjalnych problemów etycznych, uczeniu się
metod analizy obowiązków psychologa w złożonych sytuacjach wraz z konsultowaniem rozwiązań z innymi
psychologami (por. Francis, 1999). Edukacja w zakresie etyki zawodowej w czasie studiów jest więc pierwszym i
podstawowym krokiem do zrozumienia skomplikowanych zasad obowiązujących w relacjach psychologa z
odbiorcami jego usług czy w procesie badawczym.
Przedmiot etyka zawodowa psychologa został wprowadzony jako obligatoryjny w ramach studiów
psychologicznych dopiero R o zp o r z ą d z e n i e m M i n i s t r a N a u k i i S z k o l n i c t w a W y żs ze g o z 1 2 l i p c a 2 0 0 7 r .
Niektóre uczelnie realizowały już od kilku lat takie zajęcia. Jednakże teraz, gdy przedmiot został wprowadzony do
standardów edukacyjnych, warto zastanawiać się, jak go realizować, by przekazać nie tylko wiedzę o zasadach
etycznych, ale także przybliżyć sytuacje wymagające ich zastosowania.
Odwołując się do doświadczeń australijskich (Francis, 1999), można wskazać, że programy dydaktyczne z
zakresu etyki zawodowej uwzględniać powinny następujące podstawowe elementy:
(1) Znajomość zasad zawartych w kodeksie etycznym zawodu psychologa. Znajomość innych kodeksów
narodowych oraz kodeksów zawodów pokrewnych.
(2) Uwrażliwianie studentów na sytuacje wymagające refleksji etycznej i wskazywanie dylematów, które może
napotkać psycholog.
(3) Wskazanie przesłanek i sposobów ułatwiających podejmowanie decyzji w sytuacji trudnego, etycznego
wyboru.
(4) Programowanie zabezpieczeń chroniących przed naruszeniem podstawowych standardów etycznych.
Sylabus kursu etyki zawodowej
Zamieszczona propozycja zawartości sylabusa przedstawiona w podręczniku Ronalda Francisa (1999, s. 156-160) może być pomocna przy
układaniu programów zajęć w ramach kursu z etyki zawodowej.
Cel zajęć: po ukończenie kursu etyki zawodowej studenci powinni umieć:
1. identyfikować i wyodrębniać zagadnienia etyczne w kontekście innych problemów zawodowych,
2. traktować ogólne podstawy etyki zawodowej jak system wartości,
3. używać kodeksu etycznego do rozwiązywania dylematów etycznych,
4. wyszukiwać w publikacjach i doświadczeniach praktycznych istotne problemy etyczne. Treści nauczania:
- filozoficzne podstawy etyki zawodowej
- podstawowe zasady etyki zawodowej
- międzynarodowe umowy i prawne wymogi uprawiania zawodu
- odpowiedni kodeks etyki zawodowej
- inne ważne kodeksy profesjonalne dla służby społecznej
- jak identyfikować i rozwiązywać problemy etyczne.
W części szczegółowej proponuje się omawianie praw klienta, a w szczególności:
1. Konieczność udokumentowania kompetencji i zakresu świadczonych usług przez psychologa.
2. Standardy zawodowe psychologa - m.in. wysoki poziom usług, traktowanie z szacunkiem i uprzejmością, prawo do przerwania konsultacji w
dowolnym momencie.
3. Uzyskiwanie informacji zwrotnych o sobie, przebiegu terapii czy diagnozie w każdym momencie, zadawanie tylu pytań, aż otrzyma się od
psychologa kompletne odpowiedzi.
4. Pełną informację o zasadach płacenia za usługi.
5. Poufność relacji, konieczność zachowania tajemnicy zawodowej, ale wskazanie przypadków, gdy zgodnie z prawem może być ona złamana.
6. Aktywny udział w procesie diagnozy czy terapii.
7. Skierowanie do innego specjalisty w przypadku, gdy jest taka potrzeba.
Ta lista oczywiście nie wyczerpuje wszystkich podstawowych problemów, może i powinna być rozszerzana i uzupełniana. Najlepszym sposobem
wskazywania problemów etycznych jest analiza przypadków, dyskutowanie ich i wskazywanie, jaki jest problem etyczny i jak go można
rozwiązywać.
W ramce 9.1 przedstawiono propozycje układania programu zajęć etycznych na studiach psychologicznych.
Rozważając cele kursów etyki zawodowej w edukacji psychologów, R. Francis (1999) zwraca uwagę na
podstawowe pytania, które muszą pojawiać się w tym procesie w czasie analizy konkretnych zachowań
profesjonalnych:
• Czy to, co psycholog robi, jest etyczne i jak można wzmacniać pozytywne wzorce zachowania zawodowego?
• Czy to, co psycholog robi, jest nieetyczne i jak można poprawić takie zachowanie?
• Co psychologowie sądzą na temat tego, jak powinni się zachowywać, żeby przestrzegać standardów
profesjonalnych i etycznych?
• Na czym polega proces rozumowania etycznego przy podejmowaniu decyzji w sytuacji dylematu?
Pojawiają się pytania dotyczące roli tego obligatoryjnego przedmiotu. Czy w ramach jednego
trzydziestogodzinnego kursu można zrealizować wymienione wcześniej zadania? Czy wrażliwości etycznej
można się nauczyć w czasie zajęć o charakterze wykładowym? Odpowiedź w obu przypadkach jest negatywna.
Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że kurs wprowadzony jako przedmiot obligatoryjny będzie realizowany na
początku studiów psychologicznych i będzie polegał na omawianiu poszczególnych zasad zawodowych oraz
zapisów kodeksu etycznego. A przecież analiza zapisów kodeksu bez możliwości odwołania się do wiedzy
psychologicznej studentów oraz ich nabytych już doświadczeń, np. w czasie prac empirycznych, nie da
możliwości aplikacji określonych wymogów etycznych do konkretnych sytuacji. Będzie to równie kształcące, jak
omawianie przepisów prawa bez możliwości zrozumienia, jak je stosować.
Przyjmując, że nauczanie akademickie przyszłych psychologów stanowi zwarty, logiczny system (przedmioty
obligatoryjne), uzupełniany - zgodnie z zainteresowaniami studentów - przedmiotami specjalizacyjnymi i
fakultatywnymi, trzeba rozważyć miejsce problematyki etycznej we wszystkich podstawowych przedmiotach
psychologicznych. Współcześnie trudno uczyć psychologii, zarówno teorii, jak i praktyki, bez wskazywania na
problemy etyczne. Wprowadzenie obligatoryjnego kursu etyki zawodowej może jednak paradoksalnie
spowodować, że nauczanie innych przedmiotów psychologicznych zostanie pozbawione wątków etycznych.
Dość powszechne jest bowiem przekonanie nauczycieli akademickich, że problemy etyki zawodowej powinny się
odnosić przede wszystkim do zajęć o charakterze specjalizacyjnym, a więc do uczenia umiejętności w określonej
dziedzinie psychologii.
9.1. Miejsce etycznych problemów
w programach zajęć podstawowych
W brytyjskich standardach akademickiego nauczania psychologii wprowadzenie do etyki zawodowej zaczyna się
bardzo wcześnie i koncentruje się przede wszystkim na problemach etycznych w badaniach naukowych
(Morrissey, 2005). Problemy etyczne w praktyce zawodowej podejmowane są dopiero na poziomie
ponadpodstawowym (doktoranckim). Podobnie jest w systemie kształcenia psychologów w amerykańskich
uczelniach, gdzie etyka zawodowa pojawia się dopiero wtedy, gdy występuje komponent praktyczny (Yalof i
Brabender, 2001), a wszystkie programy studiów doktoranckich akredytowane przez APA muszą zawierać kursy
z etyki zawodowej (Tryon, 2001).
W polskim systemie edukacyjnym trudno dokonywać podobnych rozróżnień, ponieważ ukończenie studiów i
uzyskanie dyplomu magisterskiego jest obecnie podstawowym warunkiem podjęcia pracy psychologa (patrz
ramka 5.1). Trzeba więc tak kształtować programy poszczególnych zajęć podstawowych, by absolwent psycholo-
gii dostrzegał potrzebę stosowania standardów etycznych i dalszego doskonalenia się w tym zakresie. Etyczne
aspekty działalności psychologów powinny się znaleźć we wszystkich programach zajęć, od pierwszego roku
poczynając. Wykład lub seminarium z etyki zawodowej pełni zaś rolę podsumowującą i integrującą wszystkie
omawiane wcześniej wątki, a także stwarza okazję do dyskutowania trudnych etycznie sytuacji w różnych
formach działania profesjonalnego.
9,2
Zasady nauczania umiejętności praktycznych wynikające
z zapisów Kodeksu etyczno-zawodowego psychologa (PTP, 1994)
Katarzyna Stemplewska-Zakowicz (2004) przeanalizowała standardy dotyczące funkcjonowania psychologa w roli dydaktyka, wskazując
konsekwencje ich dla prowadzenia zajęć praktycznych uczących studentów umiejętności psychologicznych:
Zapis kodeksu
Art. 44. Przygotowując studentów i absolwentów do praktycznego wykonywania zawodu, należy kłaść nacisk na jego aspekty etyczne, akcentując
naczelne wartości etyczne zawodu. Psycholog wykorzystuje konkretne przykłady dla rozwijania wrażliwości etycznej przyszłych psychologów i ich
umiejętności rozstrzygania dylematów moralnych towarzyszących wykonywaniu czynności zawodowych. Pokazuje i przybliża studentom wzorce
etycznego postępowania w sprawach zawodowych.
Art. 45. Psycholog jako nauczyciel, zwłaszcza przy nauczaniu umiejętności praktycznych, zdaje sobie sprawę, że jego postępowanie w stosunku
do klientów czy podopiecznych kształtuje postawy zawodowe uczniów.
Wskazania praktyczne
Zajęcia warsztatowe - przekazywanie studentom bezpośrednio i pośrednio wzorców praktycznych. Przykładowo - organizując zajęcia z
odgrywaniem roli i nadając postaci inne imię niż studenta, wskazuje się, jak praktycznie chronić prywatność.
Okazywana przez prowadzącego troska i uwaga dla aspektów organizacyjnych związanych z realizacją zapisanych w kodeksie wartości pod-
kreśla, jak ważne są to sprawy w praktyce psychologicznej.
Art. 46. W zajęciach dydaktycznych, podczas których prowadzone są demonstracje osób lub wytworów, psycholog unika momentów o cha-
rakterze widowiskowo-sensacyjnym. Wszelkie demonstracje powinna cechować dyskrecja i takt. Jeśli demonstracja dotyczy osób, udział w niej
powinien być w pełni dobrowolny, a osoby uczestniczące powinny być chronione przed jakimikolwiek skutkami ujemnymi. Jeśli pojawi się ryzyko
zaistnienia takich skutków, należy demonstrację przerwać.
Z zapisu tego wynika szereg szczegółowych wskazań, jak rozwiązywać konkretne problemy w ich ramach:
1) Jawne, na początku zajęć uzyskiwanie zgody od gości na udział w zajęciach i jego konkretną formę (studenci uczą się, jak uzyskiwać zgodę).
2) Podkreślanie podmiotowości osoby uczestniczącej w zajęciach (gościa) poprzez zwracanie się w drugiej osobie (np. „zastanawiam się, jak się
teraz czujesz"). Ważne jest, by osoba uczestnicząca w demonstracji nie czuta się „przypadkiem" do omawiania.
Art. 47. Zajęcia o charakterze laboratoryjno-ćwi-czeniowym dostarczające uczestnikom okazji do wglądu we własne problemy emocjonalne, mogą
być prowadzone jedynie przez psychologów posiadających odpowiednie przeszkolenie. Psycholog prowadzący tego rodzaju zajęcia odpowiada
za ich bezpośrednie i odległe skutki dla uczestników.
Zajęcia warsztatowe powinny być prowadzone przez osoby z praktycznym (trenerskim) przygotowaniem do pracy z grupą. Zajęcia treningowe
powinni prowadzić doświadczeni terapeuci grupowi.
Studenci powinni obserwować stałą troskę prowadzącego o doraźne i odległe skutki wykonywanych przez nich ćwiczeń. Prowadzący powinien
być także dostępny poza zajęciami, na konsultacjach, jeśli jest taka potrzeba. Zapisana odpowiedzialność psychologa może przybierać także
formy prawne, odpowiedzialności cywilnej egzekwowanej w sądzie.
Art. 50. Upowszechniając wiedzę psychologiczną, psycholog dba o zgodność przekazywanych treści ze współczesnym stanem nauki, uwzględnia
różnice między hipotezami i dobrze udokumentowanymi twierdzeniami i w sposób rzetelny przedstawia praktyczne możliwości psychologii.
Szczególnie starannie psycholog przedstawia te treści, które są niezgodne z obiegową wiedzą psychologiczną lub podatne na różnorakie inter-
pretacje.
W czasie ćwiczenia przez studentów różnych aspektów zadań psychologa prowadzący powinien podkreślać (werbalnie i modelując) różnice
między profesjonalną rolą psychologa a potocznymi wyobrażeniami na jej temat. Studenci często przychodzą na studia z szeregiem potocznych
przekonań o roli zawodowej psychologa i mimo nabywanej wiedzy psychologicznej nie zmieniają ich. Prowadzący nie powinien zezwalać na
udzielanie rad jako „pomocy psychologicznej" czy „głębinowe" interpretacje formułowane ad noc itp.
Źródto: Przedruk za zgodą Katarzyny Stemplewskiej-Źakowicz. Autorzy dziękują za wyrażenie zgody.
Klinicystka, pracująca w przyszpitalnym ośrodku psychoterapeutycznym, prowadzi na uczelni zajęcia praktyczne z zakresu psychologii
klinicznej. Na zajęcia te zapisuje się jej była pacjentka. Klinicystka ma świadomość konfliktu ról. Zaprasza studentkę na swój dyżur i
wyjaśnia jej wątpliwości. Wskazuje na fakt, iż nie będzie mogła obiektywnie oceniać postępów studentki. Jednocześnie uprzedza
studentkę, że będzie przeżywała lęk i obawę związaną z posiadaną przez klinicystkę wiedzą z przebiegu psychoterapii. Nie chce uczyć
swojej byłej pacjentki, ale może jedynie apelować do niej, by wybrała innego prowadzącego te zajęcia.
Dylemat, który pojawia się w takiej sytuacji, wynika również z przyjętej na uczelniach - słusznej zresztą - zasady,
że to student wybiera prowadzącego zajęcia, a nie odwrotnie. W takim przypadku sytuacja prowadzącego jest
niezwykle trudna, ponieważ nie może nikomu ujawnić, iż jego obecny student jest byłym pacjentem. Jeśli więc
student, oczekując specjalnych względów i pamiętając dobrą relację psychoterapeutyczną, uprze się, by uczyć
się u swojego terapeuty, to prowadzący jest bezradny i musi zaakceptować taką sytuację. Warto jednak
przedyskutować i przemyśleć możliwe rozwiązania w opisanej powyżej specyficznej sytuacji.
Jak wynika z powyższego przykładu, nie jest możliwe, ze względów etycznych, łączenie akademickich zajęć z
zajęciami terapeutycznymi. Negatywne konsekwencje nawiązywania przez psychologa bliskich relacji z
obecnymi, czy byłymi, klientami/pacjentami zostały omówione w rozdz. 14. Żeby nie tworzyć więc niewłaściwych,
konfliktowych relacji, nie dopuszcza się na uczelni żadnych form pomocy psychologicznej w czasie
programowych zajęć. Nie oznacza to, że prowadzący zajęcia psychologowie powinni być niewrażliwi i obojętni na
sygnały o problemach studentów. Uczelnia powinna stworzyć takie możliwości uzyskania przez studentów
pomocy psychologicznej, aby całkowicie ten wątek wyeliminować z odbywanych ćwiczeń.
Zajęcia treningowe nie rozwiązują więc problemów osobistych studentów, ale pozwalają im kształcić
kompetencje ważne dla profesjonalnej pracy. Muszą mieć charakter fakultatywny, ponieważ odwołują się do
przekonań, nastawień i przeżyć uczestników. Trudno bagatelizować rolę i znaczenie takich doświadczeń w
przyszłej działalności zawodowej. Psycholog, pracując z ludźmi, powinien wiedzieć, jak jest odbierany przez
innych, kontrolować, jak reaguje na słowa krytyki, zarzuty lub pochwały itp. A więc doświadczenia uzyskane w
efekcie treningu umiejętności interpersonalnych stanowić mogą potrzebne wyposażenie absolwenta psychologii.
Jednakże student nie może zostać przymuszony do przeżywania podobnych doświadczeń, jeśli nie czuje się do
nich gotowy lub po prostu tego nie chce. Dlatego ważne jest, by zajęcia treningowe miały charakter fakultatywny,
a dobrowolny wybór możliwy jest jedynie wtedy, gdy sylabus przedstawia je niezwykle szczegółowo.
Tryjarska i Stemplewska-Żakowicz (2004) proponują następujące elementy sylabusa:
Cel, charakter i treści zajęć są określone w sylabusie przez:
• opis kompetencji osobistych, które są trenowane;
• opis ćwiczeń, technik lub sytuacji grupowych, któte mają temu celowi służyć (z ptzyktadem);
• określenie pożądanego rodzaju treści osobistych, wnoszonych przez uczestników (z przykładem);
• wskazanie możliwych trudności i ewentualnego ryzyka, jakie wiążą się z uczestniczeniem w treningu (z przykładem);
• poinformowanie, że zajęcia są niewskazane dla osób przeżywających aktualnie kryzys. Zasady zaliczania przedmiotu:
• jednoznaczna informacja, że podstawą zaliczenia bez oceny jest uczestniczenie w zajęciach;
• wskazanie liczby dopuszczalnych nieobecności i opis postępowania w razie jej przekroczenia przez studenta, ewentualnie możliwości
ich nadrobienia.
Procedura zawierania kontraktu jest przy tych zajęciach dwuetapowa. Zajęcia powinny być poprzedzone
spotkaniem informacyjnym, w którym udział nie zobowiązuje studenta do uczestniczenia w zajęciach
treningowych. To spotkanie służy przedstawieniu i szczegółowemu omówieniu wszystkich zawartych w sylabusie
informacji. Ma ono dostarczać przesłanek do podjęcia świadomej zgody na udział w dalszych zajęciach. Jeśli
zajęcia treningowe są elementem specjalizacji, to postuluje się, by osoby, które nie chcą w nich uczestniczyć, a
wybrały daną specjalizację, miały możliwość alternatywnego ich zaliczenia. Na właściwym spotkaniu
rozpoczynającym zajęcia, na którym zjawili się tylko studenci świadomie je wybierający, ustala się kontrakt
grupowy i obowiązujące zasady - poufności, otwartości, ale i dobrowolności wypowiedzi, niewartościowania
innych itp.
Reguły zawierania takiego kontraktu z grupą są dobrze znane psychologom posiadającym odpowiednie
doświadczenie i kompetencje w prowadzeniu treningów. Zajęcia te powinny być prowadzone tylko przez tak
przygotowane osoby, ważne też, by nie występowały one w podwójnych rolach wobec studentów. Oznacza to, że
nie powinny prowadzić zajęć podlegających ogólnym regułom oceniania postępów studenta. Przygotowanie
prowadzącego oznacza jego umiejętności radzenia sobie z sytuacjami trudnymi takimi, jak: poruszanie intymnych
problemów wykraczających poza zajęcia dydaktyczne, wywieranie presji grupowej na poszczególnych
uczestnikach i zmuszanie ich do szczerości za wszelką cenę, potrzeba zapewnienia bezpieczeństwa osobom,
które nie chcą ujawniać swoich osobistych doświadczeń itp. Udział studentów w zajęciach treningowych wiąże
się z subiektywnym odczuwaniem poczucia zagrożenia związanego z naruszeniem prywatności, podmiotowości
czy psychicznego komfortu.
Ważne zalecenie dotyczące ochrony prywatności studentów zapisane zostało w kodeksie APA (2002) w
standardzie 7.04 - Ujawnianie informacji osobistych przez studentów:
W trakcie zajęć lub innych działań związanych z kursem czy programem kształcenia psycholodzy nie wymagają od srudentów lub osób
poddawanych superwizji ujawniania w jakiejkolwiek formie (pisemnej czy ustnej) informacji osobistych. Informacje te mogą dotyczyć
ich przeszłych doświadczeń seksualnych, doznanych nadużyć lub zaniedbania, otrzymanych usług psychologicznych, relacji z
rodzicami, kolegami, małżonkami i innymi znaczącymi osobami. Wyjątkiem są sytuacje, gdy:
(1) o wymaganiu takim jest jasna i jednoznaczna informacja podana w opisie programu czy treningu i jest to warunek udziału w nim;
(2) uzyskanie takich osobistych informacji jest niezbędne, by uzyskać pomoc dla studentów, którym te osobiste problemy uniemożliwią
wykonywanie kompetentne pewnych działań związanych z zawodem lub spowodują zagrożenie dla nich lub innych osób.
Dyskusyjna może się wydawać opisana tu sytuacja druga - ujawniania problemów prywatnych, należy jednak ją
rozumieć jako zainteresowanie i wrażliwość dydaktyków na płynące od studentów sygnały, że potrzebują pomocy
psychologicznej. Ważne jest, by chronić studentów przed presją ujawniania intymnych przeżyć. To od prowadzą-
cego zależy, czy umie zapewnić wszystkim uczestnikom zajęć możliwość pogłębienia kompetencji osobistych
przy ograniczonych kosztach psychicznych.
9.4 Podsumowanie
Wprowadzanie standardów etycznych do nauczania psychologii na poziomie akademickim to przede wszystkim pokazywanie problemów i
trudności z aplikacją zasad zapisywanych w zawodowych kodeksach etycznych. Wytworzenie wrażliwości etycznej studentów możliwe jest dzięki
nasyceniu programów wszystkich przedmiotów psychologicznych refleksją nad standardami. Szczególnie ważne jest ćwiczenie w dostrzeganiu i
próbach rozwiązywania dylematów etycznych na zajęciach mających charakter ćwiczenia umiejętności psychologicznych. Prowadzący zajęcia
nie mogą zapominać, że swoim postępowaniem także wobec studentów modelują postawy pożądane w ich przyszłej praktyce zawodowej.
CZĘŚĆ 3
Psycholog jako diagnosta
Podstawowe zasady etycznego prowadzenia diagnozy
SPIS TREŚCI
Ad 2. Zakres diagnozy jest określony przez jej cel, a więc w dużej mierze przez zleceniodawcę. Wyjaśnienie
klientowi, jakie obszary jego funkcjonowania zostaną poddane ocenie, pozwala zrozumieć, że psycholog nie ma
prawa ingerować w prywatność badanego i dopytywać o postawy, przekonania czy fakty wykraczające poza ten
zakres. Jeżeli ważnym elementem diagnozy jest odpowiedź na pytanie, jak dorosły badany reaguje w sytuacjach
trudnych, stresujących, to niepotrzebne jest sięganie w wywiadzie do jego relacji z rodzicami w dzieciństwie.
Zasada ograniczenia ingerencji w prywatność oznacza, że psycholog ma prawo zbierać tylko niezbędne
informacje o swoim kliencie, konieczne do postawienia diagnozy.
Przykład 2. Kierowca zatrudniony dotychczas w firmie przewozowej postanawia rozpocząć własną działalność
gospodarczą. W czasie okresowego badania psychologicznego mówi o tym psychologowi, który dopytuje „a skąd
ma pan pieniądze na zakup własnego samochodu i uruchomienie firmy?"
To jaskrawy przykład wkraczania w prywatność, które wywołuje u badanego ostry protest. W takiej sytuacji
pojawić się może podejrzenie, że psycholog ustawia się w roli kontrolera skarbowego. A więc kontakt
diagnostyczny zostaje zaburzony, a zaufanie klienta podważone.
Ważną konsekwencją dokładnego określenia zakresu diagnozy psychologicznej jest pokazanie klientowi, że
będzie on oceniony tylko w omawianych obszarach funkcjonowania. Jeśli badamy pamięć, uwagę, koordynację
wzrokowo-ruchową klienta, to nie wypowiadamy się na temat jego kompetencji interpersonalnych. Wyrażona w
opinii diagnoza dotyczy zatem nie człowieka w ogóle, ale jego możliwości w wybranym zakresie. Ten sposób
zawierania kontraktu ułatwia psychologowi przekazywanie informacji zwrotnych, w tym i takich, które są dla
klienta niekorzystne.
Ad 3. Oczekiwania klienta są istotnym sprawdzianem, jak postrzega on sytuację diagnostyczną. Wyznaczają one
w dużej mierze stopień trafności widzenia procesu badania i tego, jak klient interpretuje informacje przekazywane
przez psychologa. Badania Martina T. Orne'a (1991) wskazują, że klient stara się odczytać rzeczywisty cel bada-
nia. Orne, co prawda, odnosił stwierdzone przez siebie zjawisko do badań naukowych, nie ma jednak powodów,
by sądzić, że w procedurze diagnostycznej ono nie występuje. Klient, próbując odczytać właściwy cel badania,
uwzględnia własne doświadczenie, wiedzę o badaniach psychologicznych i psychologach, wreszcie informacje
przekazywane przez badającego. Klient musi otrzymać zrozumiałe i dokładne informacje o badaniu, aby obraz
tego, co będzie się działo, był zgodny z zamierzeniami psychologa i by nie zostały przypisane psychologowi
fałszywe intencje. W badaniach oskarżonych dość często zdarza się, że klient jest przekonany, iż psycholog,
występując po stronie wymiaru sprawiedliwości, pragnie mu zaszkodzić.
Ciekawe wyniki badań w tym zakresie uzyskała Aleksandra Gawryszewska (2004), porównując oczekiwania
młodzieży przestępczej, a więc mającej kontakty z psychologami, z oczekiwaniami młodzieży ze szkół z
internatami, która nie miała kontaktu z psychologami. W grupie młodzieży z zakładu poprawczego uprzednie
doświadczenie z psychologiem powoduje, że nie mają dużych oczekiwań wobec psychologa, nie darzą go
zaufaniem, nie oczekują, że może pomóc w rozwiązaniu ich problemów. Wyniki te pokazują, że nie zawsze
doświadczenie klienta w kontaktach z psychologiem dostarcza mu prawidłowych przesłanek co do celu działania
profesjonalisty.
Ad. 4. Określenie czasu niezbędnego do postawienia diagnozy jest w kontrakcie ważnym punktem. Pozwala
bowiem klientowi zachować kontrolę nad sytuacją, a często też zaplanować dalsze swoje zajęcia. Poczucie
bezpieczeństwa klienta zwiększa ustalenie, ile czasu spędzi w gabinecie psychologa w kontekście omówionych
wcześniej celów badania. Większość sytuacji diagnozy to jednorazowe spotkanie z klientem, w czasie którego
trzeba zebrać niezbędny materiał do opisania go. Psychologowie, pytani, ile czasu może trwać jednorazowe
badanie, często odpowiadają: „tyle, ile potrzeba w konkretnym przypadku". Co to znaczy i jak psycholog ma
określić potrzebny mu czas? Jak ustalać czas badania, respektując prawa badanego?
Przede wszystkim należy uwzględniać to, jak długo można w sposób optymalny i zgodny z możliwościami
wykonywać kolejne zadania stawiane przez psychologa. Obowiązkiem badającego jest bowiem takie
przygotowanie niezbędnych narzędzi diagnostycznych, by zmęczenie i znużenie nie zniekształcało wyników
uzyskanych przez klienta. Można uznać, że jednorazowe badanie jednego klienta powinno zamykać się wraz ze
stroną formalną i ustaleniem kontraktu w przedziale od półtorej do dwóch godzin, nie dłużej. Inaczej oczywiście
wygląda sytuacja, gdy diagnozujemy rodzinę, ale także wtedy trzeba dbać o to, by każdy badany miał możliwość
odpoczynku od wykonywania zadań testowych.
Przyjęcie ograniczenia czasowego zmusza psychologa do dobrego, merytorycznie trafnego, doboru niezbędnych
narzędzi diagnostycznych oraz często uniemożliwia wykraczanie poza określony zakres badania.
Ad 5. Ostatnim elementem kontraktu jest ustalenie wynagrodzenia psychologa. Ta pozornie prosta umowa
bardzo często staje się przyczyną niezadowolenia i pretensji klientów. Trzeba pamiętać, że opłata za badanie
psychologiczne bywa nierzadko przez klientów utożsamiana z otrzymaniem pozytywnej oceny. Omawiając
problem czasu badania, trzeba więc wskazać, że opłata dotyczy przeprowadzenia badania i poświęconego na
nie przez psychologa czasu. Coraz szerszy zakres prywatnych usług psychologicznych powoduje, że problem
wynagrodzenia psychologa staje się codziennością. Oczywiście, w przypadku diagnozy w poradni czy innej
placówce zatrudniającej psychologa ten aspekt kontraktu w ogóle nie musi być poruszany.
Niektóre akty prawne dotyczące badań psychologicznych określają wysokość wynagrodzenia psychologa
kwotowo lub procentowo (np. badania kierowców czy badania przy pozwoleniu na broń), ale zwykle jest to
określenie górnej granicy, a faktyczną opłatę ustala sam psycholog, uwzględniając prawa rynku. W rejonach, w
których jest niewielu psychologów uprawnionych do przeprowadzania konkretnych badań, może to być
(określone prawnie) wynagrodzenie maksymalne, inaczej wygląda to w dużych miastach, gdzie klient ma
możliwość dowolnego wyboru psychologa.
Dokładne ustalenie kontraktu chroni klienta przed rozczarowaniem, iż nie otrzymał tego, czego oczekiwał, a
psychologa przed poczuciem, że zawiódł badanego.
Dotychczasowe rozważania koncentrowały się na ustalaniu kontraktu z klientem, a więc osobą badaną. Trzeba
jednak także dostrzec problemy zawierania kontraktu ze zleceniodawcą badania, a więc np. rodzicami,
dyrektorem zakładu itp. Podstawowa zasada, która obowiązuje psychologa, to ta, że nie bada osób, które nie
wyrażą na to zgody. Zgoda ta nie może być domniemana, np. z faktu, że już raz przy staraniu się o pracę
badanie takie się odbyło, lub że dziecko już było u psychologa. Warto także uświadomić zleceniodawcy, iż nawet
przy badaniu przymusowym (sąd) klient musi zaakceptować stosowane metody.
Psycholog sam określa warunki badania oraz dobiera najwłaściwsze, jego zdaniem, narzędzia. To zastrzeżenie
często bywa kwestionowane przy selekcji zawodowej. Jeśli psycholog jest niezależnym ekspertem, jak zaleca
Joanna Czarnota-Bojarska (1998), wtedy może sam ustalać warunki diagnozy. Gorzej, jeśli jest zatrudniony w
firmie poszukującej pracowników, wtedy często musi się godzić na narzucone mu narzędzia
0 wątpliwej wartości diagnostycznej. Specyfika kontraktu z rodzicami zostanie omówiona w dalszej części
rozdziału.
10.2.2. Przebieg badania diagnostycznego
W tej części diagnozy szczególne znaczenie ma stworzenie właściwych warunków badania. Niezwykle istotne
jest miejsce badania, takie, które pozwoli klientowi wykorzystać wszystkie swoje zasoby dla uzyskania wyników
odzwierciedlających jego możliwości. Badanie powinno przebiegać w gabinecie psychologa, w warunkach
pozwalających klientowi na skupienie, a więc w ciszy, przy dobrym oświetleniu, z wykorzystaniem czytelnych
arkuszy kwestionariuszowych, z zapewnieniem przyborów do pisania itp. Stworzenie optymalnych warunków dla
badanego jest realizacją zasady poszanowania jego godności. Psycholog musi być skoncentrowany na osobie
klienta, jemu poświęcać całą uwagę i dbać, by nikt nie przeszkadzał w samym badaniu.
Te pozornie oczywiste zasady w praktyce z różnych powodów są naruszane. Niektóre dlatego, że brakuje
refleksji i wrażliwości psychologa, gdy np. rozmawia w czasie badania przez telefon. Inne ze względu na
obiektywne warunki pracy psychologów. Na przykład, w szpitalach psycholog często dzieli pokój z innymi
specjalistami i gdy ma wykonać badanie pacjenta, to poszukuje gwałtownie pustego, izolowanego po-
mieszczenia. Jeśli badanie takie przeprowadza w wolnym akurat gabinecie dentystycznym, to w samopoczuciu
pacjenta niewątpliwie pojawiają się emocje kojarzone z tym niezbyt przyjemnym pomieszczeniem. Ważne, by
psycholog pamiętał o konieczności zadbania o swoje warunki pracy także ze względu na dobro klienta.
W przebiegu procesu diagnostycznego nie pojawiają się szczególne pułapki etyczne. Trzeba tylko pamiętać, że
stosując różne metody diagnostyczne, musimy wyjaśnić badanemu ich charakter oraz dopuścić możliwość, że
ma on prawo odmówić wykonania proponowanego testu. Realizacja zasady autonomii jest szczególnie ważna
przy badaniach, gdy dobrowolność klienta jest ograniczona. Odmowa taka stawia psychologa w niełatwym
położeniu, ponieważ, wykorzystując swoją przewagę, może on próbować przekonywać klienta lub wywierać na
nim presję. Często może to mieć miejsce w przypadku osób niepełnoletnich lub badanych w procedurze
sądowej, dlatego tak trudne jest badanie oskarżonych, którzy - zmuszeni prawnie do kontaktu z psychologiem -
odmawiają wykonania jakichkolwiek testów czy udzielenia odpowiedzi na pytania. Prawo do obrony zapisane w
K o d e k s i e k a r n y m jednoznacznie stanowi, że psycholog musi zaakceptować taką postawę klienta. Dylematy
etyczne pojawiające się w pracy psychologa sądowego omówione zostały w rozdz. 18.
Refleksja nad motywacją nakłonienia klienta do wykonania konkretnego testu pozwala uniknąć stosowania presji.
Motywacja odwołująca się do postrzegania siebie
1 swoich kompetencji zawodowych „czyżbym była tak złym psychologiem, że badany odmawia wykonania
testu?" niesie za sobą niebezpieczeństwo wywierania nacisku psychicznego na klienta.
Dobór właściwych, trafnych i rzetelnych metod badania jest kolejnym problemem diagnozy. W rozdz. 12
omówiono szczegółowo specyfikę testów psychologicznych i problemy etyczne związane z ich stosowaniem.
Proponujemy, dla jasności i klarowności metodologicznej, by testami psychologicznymi nazywać tylko techniki
trafne, rzetelne, standaryzowane, obiektywne i z aktualną normalizacją, adoptowane do warunków polskich.
Wszelkie inne, stosowane nawet przez doświadczonych psychologów metody, mają status narzędzi
jakościowych, a przewidywanie na ich podstawie musi znaleźć potwierdzenie w innych źródłach (por. też: ramka
12.1). Powinno się więc unikać porównywania wyników jednostkowych z tworzonymi w innych obszarach
kulturowych normami i charakterystykami.
Ważnym problemem procesu diagnostycznego jest unikanie sytuacji wzmacniających stres badania. Dużo
wątpliwości w tym zakresie budzą praktyki stosowane przez firmy rekrutacyjne, które - po to, by stwierdzić, jak
kandydat radzi sobie w sytuacji trudnej - tworzą ją w procesie diagnostycznym. Zadawanie pytań w stylu: „Czy
twoja matka jest złą kobietą?", umawianie się na określony termin, a następnie informowanie, że psychologa nie
ma, czy celowe ograniczanie czasu przy badaniach sprawnościowych ( w i d e ł k i R o ł o f f a ) to zdecydowanie
nieetyczne postępowanie, wykorzystujące zależność klienta. Zgoda na ten sposób testowania odporności klienta
na stres oznacza także akceptację upokarzania go i poniżania. Działania psychologa w biznesie opisane zostały
w rozdz. 17.
10.2.3. Zakończenie procesu diagnostycznego
Zakończenie diagnozy składa się z dwóch części. Kontakt z klientem zostaje zakończony przekazaniem mu
informacji zwrotnych i wskazaniem, kiedy psycholog przygotuje pisemną diagnozę. Poniżej omówione zostaną
zasady przekazywania informacji zwrotnych, natomiast rozdz. 13 poświęcony jest etycznym aspektom
formułowania opinii psychologicznych.
Uzyskanie od psychologa informacji zwrotnych dotyczących diagnozy jest podstawowym prawem klienta i
wyraźnym zaznaczeniem jego podmiotowości. Psycholog przekazuje te informacje w trakcie rozmowy z klientem
w taki sposób, by kontrolować, jak są one rozumiane, i w razie potrzeby wyjaśniać wątpliwości klienta. Rozmowa
z klientem o uzyskanych przez niego wynikach pozwala także psychologowi weryfikować swoje hipotezy.
Informacje zwrotne muszą być przekazane tak szybko po zakończeniu diagnozy, jak to tylko możliwe. I to klient
jest pierwszą osobą, która ma je poznać.
Nie ma okoliczności, które zwolniłyby psychologa z obowiązku przekazania informacji zwrotnych, z wyjątkiem
sytuacji, gdy klient sobie ich nie życzy. Dość często zdarza się tak w badaniach okresowych kierowców czy w
innych badaniach dotyczących uzyskania przez klienta określonych uprawnień. Jeśli diagnoza jest pomyślna, a
więc pozwalająca uzyskać te uprawnienia, to klienci najczęściej nie interesują się wynikami i oceną
funkcjonowania w badanych obszarach. W takim przypadku psycholog oczywiście nie ma prawa „przymuszać"
badanego, by wysłuchał informacji o uzyskanych wynikach. Obowiązek przekazania informacji zwrotnych
zapisany jest nie tylko
w K o d e k s i e e t y c z n o - z a w o d o w y m p s y c h o l o g a PTP, ale także w regulacji ustawowej tego zawodu (por. ramka
5.1).
Należy pamiętać, że informacje zwrotne trafiają nie tylko do klienta, ale mają konsekwencje społeczne. Z jednej
strony oznacza to, że postrzeganie siebie samego przez klienta może ulec zmianie i będzie się on starał
dostosować do obrazu przekazanego przez psychologa. Z drugiej strony poinformowanie najbliższych o
diagnozie psychologa może kształtować określone zachowania wobec klienta (por. Hornowska, 2001).
Przekazując informacje zwrotne, należy przestrzegać określonych zasad, które warto wymienić:
(1) Stosować zrozumiały język, dopasowany do klienta.
(2) Nie podawać informacji destrukcyjnych, to znaczy takich, które sprawiają wrażenie, że nie można nic zmienić,
np. w swoim zachowaniu („jesteś agresywny").
(3) Nie podawać wyników liczbowych.
(4) Nie stygmatyzować, nie przypisywać etykietek.
(5) Układać informacje, przeplatając pozytywne dla konkretnego klienta z negatywnymi (tzw. kanapkowa
konstrukcja informacji zwrotnych).
(6) Odpowiedzieć na pytania klienta.
Przekazywanie informacji zwrotnych o diagnozie jest trudną sztuką, w małym stopniu ćwiczoną w ramach
studiów psychologicznych. Jakie wybiegi stosują psychologowie amerykańscy, by nie udzielać informacji
zwrotnych pacjentom, obrazuje ramka 10.1.
Analizując wyżej opisane reakcje, łatwo wskazać, jakie etyczne problemy pojawiają się przy kolejnych
wypowiedziach. Psycholog nie może przypisywać sobie prawa selekcjonowania informacji przekazywanych
klientowi. Wszystko, co zostało stwierdzone
W procesie diagnostycznym, musi zostać przekazane. Pytanie więc dotyczy nie tego: „co przekazywać?", a tego:
„jak przekazywać?" Takie czas nie może być wyznacznikiem tego, jakie informacje podawać, a tym bardziej tego
obowiązku nie można zrzucić na innego specjalistę, który badań nie robił i nie zna specyfiki badań
psychologicznych.
Przekazywanie informacji zwrotnych spełnia szereg funkcji ważnych dla klienta. Przede wszystkim świadczy o
podmiotowym traktowaniu go. Wszystko, co dotyczy badanego, jest mu przekazane. Jak wcześniej wskazywano,
sytuacja diagnozy jest dla klienta trudna, lękotwórcza i niepewna. Poinformowanie go, jakie są wyniki, co zo-
stanie dalej przekazane, np. do zleceniodawcy, powoduje, że lęk i poczucie zagrożenia zmniejszają się.
Wreszcie w niektórych przypadkach, np. trudności szkolnych, informacja o możliwościach ucznia, jego mocnych i
słabych stronach, może spowodować zmniejszenie poczucia winy i samooskarżania się.
Przekazanie klientowi informacji o uzyskanych wynikach to także wypełnienie zobowiązania zawartego w
kontrakcie. Informacja ta jest integralną częścią diagnozy i elementem kontraktu z klientem. Przydatność jej dla
klienta polega na możliwości wykorzystania jej w pracy nad sobą. Jeśli klient zaaprobuje przekazane informacje,
to ma szanse wyciągnąć z nich wnioski dla swojego postępowania czy dalszych planów życiowych. Można więc
uznać, że w momencie zakończenia diagnozy, przy przekazywaniu informacji zwrotnych, zaczyna się pomoc
psychologiczna.
Proces przekazywania informacji o wynikach rodzi jednak wiele dylematów etycznych. Niektóre z nich zostaną
omówione poniżej.
Klient dowiaduje się od psychologa o niezauważonych dotychczas problemach i trudnościach, co powoduje
cierpienie i poczucie krzywdy.
Przykład 1. (opowiedziany przez psychologa). Okresowe, rutynowe badanie zawodowego kierowcy wykazuje, że
ma on poważne zaburzenia uwagi i koncentracji. Dalsze prowadzenie samochodu może skończyć się tragicznie.
Psycholog wydaje orzeczenie o przeciwwskazaniach do prowadzenia pojazdu, dokładnie wyjaśniając klientowi
jego problemy, które klient przypisywał zmęczeniu.
Jest oczywiste, że tracąc możliwość pracy i zarabiania, klient przeżywać będzie silną traumę. A psycholog,
informując go o ograniczeniach jego sprawności, naraża go na cierpienie i nie daje możliwości wyjścia z tej
sytuacji. Nie prowadzi przecież pomocy psychologicznej.
Innym ważnym problemem jest łatwość asymilacji przez klienta błędnej diagnozy. Jeżeli dokonywana jest ona w
czasie jednorazowego badania, to można sądzić, że zdarzają się przypadki diagnozy nietrafnej. Psycholog
postrzegany jest przez klienta jako kompetentny profesjonalista i trudno, by laik podważał uzyskaną u specjalisty
diagnozę. Takie niebezpieczeństwo powinno uczulać psychologa, by przestrzegać wszelkich standardów
prowadzenia samego procesu diagnostycznego, ale także uwzględniać aspekty etyczne.
Wreszcie, przekazując informacje o wynikach, warto zastanawiać się, jak daleko sięga prawo psychologa do
pobudzania klienta do autorefleksji. Dążąc do pogłębienia wglądu klienta np. w swoje cele życiowe przy selekcji
zawodowej, możemy zbyt daleko ingerować w jego prywatność.
Ostatnim problemem etycznym, pojawiającym się na tym etapie, jest pytanie, czy diagnoza psychologiczna nie
stanowi czasami usprawiedliwienia dla pewnych zachowań klienta.
Przykład 2. (opowiedziany przez psychologa). Psycholog na zlecenie dyrektora zakładu prowadzi badania
kandydatów na kierownicze stanowisko. Jeden z nich w badaniach okazuje się osobą niezwykle konfliktową,
reagującą agresją w przypadku trudności, nieumiejącą pracować w zespole. Psycholog, udzielając informacji
zwrotnych, obawia się reakcji badanego i jego negatywnych emocji. Jednakże w czasie rozmowy o wynikach
dostrzega zadowolenie i uśmiech na twarzy badanego. Po wysłuchaniu informacji zwrotnych klient dziękuje
psychologowi i z radością oświadcza „taki właśnie jestem". Uzyskuje dodatkowe wzmocnienie swojego sposobu
funkcjonowania interpersonalnego, ponieważ otrzymuje awans na kierownicze stanowisko.
Diagnoza została w tym przykładzie potraktowana przez klienta jako potwierdzenie, że posiada określone cechy i
umocnione przekonanie, że nie można ich zmienić, a więc inni muszą go zaakceptować. Psycholog i w tym
przypadku występuje jako autorytet zawodowy, ale informacje zwrotne niewiele wnoszą do sposobu widzenia
siebie przez klienta. Nie stymulują go do zmiany, a raczej utwierdzają w przekonaniu, że tak się zachowuje, jak
musi.
Praktycznych problemów przy zakończeniu diagnozy i informowaniu o wynikach jest bardzo wiele, cześć z nich
to wskazane powyżej dylematy. Jednak wszystkie informacje muszą zostać przekazane, a zadaniem psychologa
jest takie ich sformułowanie, by nie powodować cierpienia, nie zaostrzać istniejącej, często trudnej, sytuacji i
wreszcie przekonać się, czy został dobrze zrozumiany.
10.3. Badania diagnostyczne dzieci i młodzieży
Dziecko jest szczególnym klientem psychologa. Badający jest bowiem nie tylko specjalistą i autorytetem, ale
także dorosłym. A już ten fakt powoduje, że jego przewaga nad dzieckiem jest bardzo duża.
Kodeksy etyczne wielu krajów, co zauważa Zuzanna Toeplitz (2007), nie uwzględniają specyfiki pracy z osobą
niepełnoletnią, a wskazówki K o d e k s u e t y c zn o - za w o d o - w e g o p s y c h o l o g a PTP są bardzo ogólnikowe:
19. Osoby małoletnie powinny być traktowane w sposób szczególny. Podstawową zasadą psychologa w pracy z osobami małoletnimi
jest ich dobro, co oznacza, że osoby te w kontaktach z psychologiem mają prawa nie mniejsze niż klienci dorośli.
Kontakty z psychologiem w żadnym razie nie mogą być realizowane pod presją ze strony instytucji i osób dorosłych decydujących w
imieniu małoletniego. W takim przypadku oraz w razie stwierdzenia naruszenia przez instytucje lub osoby dorosłe dobra małoletniego
psycholog ma prawo odmówić współpracy z tymi osobami czy instytucjami.
Psycholog ma moralny obowiązek stać w obronie praw małoletniego. Psycholog ma ptawo i też obowiązek respektować decyzje
małoletniego jako osoby ludzkiej w zakresie kontaktów z nim.
Jak w praktyce należy respektować prawa dziecka czy nastolatka i czy można mówić o specyficznych dla takiego
badania zasadach?
Przede wszystkim należy uwzględnić cechy badanego małoletniego, które odróżniają go od osoby dorosłej.
Oczywiście musi być też uwzględniony wiek i doświadczenie dziecka. Z. Toeplitz (2007) wymienia następujące
ważne w diagnozie charakterystyki dzieci:
W rozdziale omówione zostały podstawowe etyczne zasady prowadzenia diagnozy psychologicznej. Podkreślono specyfikę sytuacji oceny
psychologicznej jako szczególnie trudnej dla klienta. Ten fakt powinien powodować, że psycholog doskonali swoje kompetencje diagnostyczne,
by jego ocena oddawała trafnie i rzetelnie psychiczne aspekty działania klienta. Zakwestionowanie diagnozy naraża bowiem klienta na powtórne
badanie, a więc następny stres.
Zmniejszanie negatywnych emocji towarzyszących diagnozie takich, jak: lęk, poczucie zagrożenia czy niepewność jest możliwe, pod warunkiem
przestrzegania reguł zawierania kontraktu diagnostycznego i respektowania podmiotowości badanego na wszystkich etapach diagnozy.
Szczególnie ważne jest właściwe (przy zachowaniu wrażliwości) przekazywanie informacji zwrotnych badanym. Omówiono także niektóre
problemy diagnozy dzieci i młodzieży. Poważnym niedociągnięciem w praktyce codziennej jest przedmiotowe traktowanie dzieci z
przyznawaniem za to wszelkich praw rodzicom. Brak refleksji nad koniecznością zachowania poufności w kontakcie z dzieckiem i niezważanie na
jego prawo do ochrony prywatności to główne przyczyny naruszania zasad etycznego diagnozowania, a także braku ochrony dobra dziecka,
zwłaszcza w sytuacjach konfliktowych z rodzicami.
Dokumentacja psychologiczna
SPIS TREŚCI
11.1. Psychologiczna dokumentacja diagnostyczna
11.2. Psychologiczna dokumentacja terapeutyczna
11.3. Problemy organizacyjne
11.4. Podsumowanie
11
Prowadzenie badań diagnostycznych, czy też procesu terapeutycznego, zawsze związane jest z gromadzeniem
dokumentacji dotyczącej klienta. W zakres dokumentacji pracy psychologa wchodzą: protokoły
przeprowadzonych badań testowych, wszelkie notatki psychologa z obserwacji, wywiadu, przebiegu terapii,
wytwory klienta (rysunki, opowiadania itp.), a także nagrania przebiegu kontaktu psycholog-klient,
0 ile klient wyraził zgodę na rejestrację. Do dokumentacji zaliczana jest także końcowa opinia, zawierająca
diagnozę psychologiczną czy też raport terapeutyczny lub badawczy.
Obowiązek stosowania przez psychologa określonych zasad przechowywania danych dotyczących klienta jest
ważnym elementem respektowania reguły poufności kontaktu z psychologiem. Wszystkie niezbędne informacje
dla postawienia diagnozy, czy opisu przebiegu procesu terapeutycznego, muszą być przechowywane w taki spo-
sób, by klient miał poczucie bezpieczeństwa i wiedział, że nikt poza psychologiem nie będzie miał do nich
dostępu. Zasady udostępniania końcowego wytworu (opinii czy raportu) muszą być z klientem ustalone w
początkowej fazie nawiązywania kontaktu
1 zawierania kontraktu. Podobnie materiały źródłowe z badań naukowych (np. wypełnione przez uczestników
kwestionariusze, nagrania) także muszą być przez określony okres przechowywane, podlegając jednocześnie
ochronie.
Dlaczego należy dokumentować podjęte przez psychologa działania i gromadzić uzyskane wytwory oraz
odpowiedzi badanych? Można wskazać kilka powodów:
(1) Uzasadniają one podjęcie określonego postępowanie terapeutycznego lub wydanie opinii psychologicznej czy
orzeczenia.
(2) Umożliwiają w przyszłości działania innych psychologów wobec klienta.
(3) Odpowiadają wymaganiom formalnym danej instytucji.
(4) Zapewniają postępowanie zgodne z prawem. W przypadku badań naukowych ważnym aspektem
gromadzenia dokumentów źródłowych z badań jest możliwość dokonania replikacji badań i reanalizy danych, a
także możliwość rozstrzygnięcia, o czym piszemy w rozdz. 8, ewentualnego sporu o naruszenia prawa au-
torskiego lub podejrzenia o fałszowanie czy zmyślanie danych.
W U s t a w i e o z a w o d z i e p s y c h o l o g a i s a m o r zą d zi e z a w o d o w y m p s y c h o l o g ó w (2001) niestety brak
określonych przepisów dotyczących przechowywania materiałów dokumentujących pracę psychologa, nie ma
także ustawowej delegacji dla przygotowania odpowiedniego rozporządzenia. Podobnie w K o d e k s i e e t y c zn o -
z a w o d o w y m p s y c h o l o g a (1994) nie znajdujemy żadnych wskazówek dotyczących tego ważnego zagadnienia,
a zwłaszcza określenia czasu przechowywania dokumentów. Niewątpliwie ta część działalności zawodowej
psychologa czeka na swoje konkretne regulacje prawne. Jak jednak postępować w obecnym stanie prawnym, by
chronić materiały zebrane od klienta? Jest to zagadnienie odpowiedzialności psychologa za okres ochrony
uzyskanych od klienta danych oraz wskazanie, komu i na jakich warunkach można udostępniać zebrane
materiały.
Podstawowym pytaniem, na które trzeba szukać odpowiedzi, jest ustalenie czasu, w jakim dokumentacja
powinna być przechowywana i chroniona przez psychologa. I chociaż brakuje ogólnych regulacji prawnych, to
jednak istnieją przepisy dotyczące niektórych aspektów działalności psychologa, które określają czas
przechowywania dokumentacji psychologicznej. Zestawienie rozporządzeń ustalających prawne zasady w tym
zakresie przedstawione zostały w ramce 11.1.
W innych przypadkach można odwołać się do ogólnie obowiązujących regulacji prawnych. U s t a w a o o c h r o n i e
d a n y c h o s o b o w y c h (1997) niestety nie może stanowić podstawy ustalenia, w jaki sposób i jak długo chronić
dokumentację psychologiczną. Trzeba więc odwołać się do innych przepisów prawa. Ważne dokumenty
dotyczące życia człowieka, np. akty stanu cywilnego, należą do kategorii dokumentów archiwalnych, które
przechowywane są wieczyście. Inne ważne osobiste dokumenty związane z jego działalnością przechowuje się
co najmniej przez okres 5 lat, np. zeznania podatkowe. Proponuje się więc, by uznać, ze 5 lat od zakończenia
kontaktu psycholog -klient (czy badacz - uczestnik badania) to podstawowy minimalny okres niezbędnego
przechowywania dokumentacji psychologicznej. Zasada ta oczywiście dotyczy tylko tych przypadków, gdy brak
jest rozstrzygnięć prawnych.
Można także odwoływać się do regulacji przyjętych w instytucjach, w których pracuje psycholog, ale należy
pamiętać o specyfice dokumentacji psychologicznej, która różni się w istotny sposób od dokumentacji
medycznej, chociażby z tego względu, że materiały źródłowe, np. protokoły z badań testowych, często ujawniają
bardzo osobiste poglądy czy postawy klienta, a ich interpretacja wymaga wiedzy i kompetencji profesjonalisty
(por. rozdz. 12).
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że wbrew przyjętym praktykom w placówkach medycznych w dokumentacji
dotyczącej pacjenta psycholog powinien umieszczać jedynie diagnozę czy też przebieg terapii, w żadnym razie
zaś nie protokoły badań diagnostycznych czy notatki z sesji terapeutycznej. Zgodnie bowiem z
R o zp o r z ą d z e n i e m M i n i s t r a Z d r o w i a z d n i a 2 1 g r u d n i a 2 0 0 6 r . w s p r a w i e r o d z a j ó w i za k r e s u
dokumentów
Rozporządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 23 marca 1999 r. w sprawie badań lekarskich i psychologicznych osób ubiegających
się o wydanie licencji oraz posiadających licencję pracownika ochrony fizycznej
Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia. 7 września 2000 r. w sprawie badań lekarskich i psychologicznych osób ubiegających się lub po-
siadających pozwolenie na broń.
Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 22 sierpnia 2002 r. w sprawie badań psychiatrycznych i psychologicznych osób ubiegających się lub
posiadających prawo do wykonywania lub kierowania działalnością gospodarczą albo bezpośrednio zatrudnionych przy wytwarzaniu i obrocie
materiałami wybuchowymi, bronią, amunicją oraz wyrobami o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym
Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dnia 8 marca 2002 r. w sprawie badań lekarskich i psychologicznych kandydatów do objęcia urzędu
sędziego.
Dz.U. z 1999 Nr 30, poz. 299
Dz.U. z 2000 Nr 79, poz. 898
Dz.U. z 2002 Nr 150, poz. 1246§ 3
Dz.U. z 2002 Nr 26 poz. 263
§ 5.1.
Obejmuje ocenę poziomu umysłowego i cech osobowości, z uwzględnieniem funkcjonowania w sytuacjach trudnych, a także określenie poziomu
dojrzałości społecznej osoby badanej.
§ 6.1
Obejmuje ocenę poziomu umysłowego i cech osobowości, z uwzględnieniem funkcjonowania w sytuacjach trudnych, a także określenie poziomu
dojrzałości społecznej osoby badanej.
Obejmuje określenie poziomu intelektualnego i opis cech osobowości, a także określenie poziomu dojrzałości społecznej.
§ 3.1
Obejmuje określenie i opis cech osobowości z uwzględnieniem zdolności do podejmowania decyzji, zdolności do samodzielnego oceniania
sytuacji oraz odporności na trudne sytuacje.
20 lat
20 lat
10 lat
10 lat
Nazwa aktu prawnego Źródło Zakres badania Czas przechowywania
Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 7 lutego 2002 r. w sprawie warunków i trybu przeprowadzania badań lekarskich i psychologicznych
w celu stwierdzenia istnienia lub braku przeciwwskazań zdrowotnych do wykonywania czynności inspektora transportu drogowego.
Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 15 grudnia 2005 r. w sprawie badań lekarskich i psychologicznych oraz
szczepień profilaktycznych, którym podlegają funkcjonariusze Straży Granicznej w związku z pełnieniem służby w kontyngencie, a także turnu-
sów leczniczo-profilaktycznych
Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 1 kwietnia 2005 r. w sprawie badań psychologicznych kierowców i osób ubiegających się o uprawnienia
do kierowania pojazdami oraz wykonujących pracę na stanowisku kierowcy
Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 6 października 2004 r. w sprawie szczegółowych warunków, jakim powinni odpowiadać
funkcjonariusze straży ochrony kolei, zasad oceny zdolności fizycznej i psychicznej do stużby oraz trybu i jednostek uprawnionych do orzekania o
tej zdolności
Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 1 września 2004 r. w sprawie zakresu, trybu i częstotliwości przeprowadzania badań lekarskich i
psychologicznych osób ubiegających się o przyjęcie do służby oraz pełniących służbę w strażach gminnych, a także jednostek uprawnionych do
przeprowadzania badań
Dz.U. z 2002 § 5 . 1 20 lat
Nr 12 poz. 117 Obejmuje określenie poziomu rozwoju intelektualnego i cech osobowości, z uwzględnieniem funkcjonowania w sytuacjach
trudnych, a także określenie poziomu dojrzałości społecznej osoby badanej.
Dz.U. z 2005 Załącznik 1 20 lat
Nr 265 Obejmuje ocenę pozio-
poz. 2222 mu umysłowego i cech
osobowości, z uwzględnieniem funkcjonowania w sytuacjach trudnych, a także określenie poziomu dojrzałości społecznej osoby badanej.
Dz.U. z 2005 § 6. 2. 20 lat
Nr 69 poz. 622 Obejmuje ocenę:
1) cech osobowości;
2) sprawności intelektualnej;
3) sprawności psychofizycznej.
Dz.U. z 2004 § 7 20 lat
Nr 232 Obejmuje ocenę pozio-
poz. 2332 mu umysłowego i cech
osobowości, z uwzględnieniem funkcjonowania w sytuacjach trudnych, a także określenie poziomu dojrzałości społecznej osoby badanej.
Dz.U. z 2004 § 4 . 1 20 lat
Nr 205 Obejmuje ocenę pozio-
Poz. 2105 mu umysłowego i cech
osobowości, z uwzględnieniem funkcjonowania w sytuacjach trudnych, a także określenie poziomu dojrzałości społecznej osoby badanej.
Psychoterapeuta jest więc zobowiązany zbierać informacje tylko niezbędne dla przebiegu procesu oddziaływania
i je rejestrować. Jednocześnie jest „strażnikiem" pilnującym poufnych, intymnych przeżyć klienta, które jednak dla
prawidłowego procesu terapeutycznego muszą być rejestrowane. Nie można bowiem zaakceptować stanowiska,
że dla ochrony tajemnicy klienta nic z przebiegu psychoterapii nie jest rejestrowane.
Pojawia się oczywiście dużo wątpliwości, jak np. chronić dokumentację pacjenta w ośrodku, w którym terapia ma
charakter grupowy, a psychoterapeuci zmieniają się cyklicznie? W takim przypadku zespół terapeutyczny musi
podjąć dyskusję nad problemem ochrony i zabezpieczenia danych, z pełną świadomością, że jest to ważny wy-
móg zachowania tajemnicy zawodowej, która przecież kształtuje poczucie bezpieczeństwa klientów.
11.3. Problemy organizacyjne
Część wątpliwości etycznych dotyczących przechowywania dokumentacji wynika z różnorodnych zmian
organizacyjnych. Jak postępować, gdy placówka, w której pracuje psycholog, ulega likwidacji lub psycholog
przestaje w niej pracować?
Jest oczywiste, że dokumentacja powinna być przechowywana i przenoszona w sposób uniemożliwiający
osobom postronnym wgląd w nią. Sprawa jest prostsza w przypadku rozwiązania umowy o pracę lub planowanej
dłuższej nieobecności psychologa. Musi on protokolarnie przekazać dokumentację swoich klientów innemu
psychologowi zatrudnionemu w placówce lub jej kierownikowi. W przypadku likwidacji placówki ważne jest, by
stwierdzić, komu można powierzyć te poufne dokumenty. Zdarza się, że w szkole likwidowany jest etat
psychologa, pozostaje nie tylko dokumentacja dotycząca uczniów, ale także narzędzia psychologiczne, które
powinny pozostawać pod ochroną (testy). Odpowiedzialność za te dokumenty musi przejąć albo właściwa po-
radnia psychologiczno-pedagogiczna, albo też organ założycielski szkoły. Istotnym problemem jest świadomość
psychologa, że to on musi zadbać, by informacje o jego klientach nie zostały ujawnione.
Przy likwidacji własnej praktyki psychologicznej psycholog także powinien zadbać, by dokumenty były chronione
przez czas określony prawem. Niektóre rozporządzenia dotyczące badań psychologicznych opisują nawet
dokładną procedurę niszczenia dokumentacji po upływie okresu przechowywania (np. badania kierowców).
Wreszcie może pojawić się poważny dylemat, jak chronić dokumentację psychoterapeuty prowadzącego
prywatną praktykę po jego nagłej śmierci. Najlepszym rozwiązaniem tej niezwykle trudnej sytuacji wydaje się
zwrócenie do superwizora psychoterapeuty, by podejmując się opieki nad tak opuszczonymi klientami, podjął
decyzję dotyczącą ochrony ich dokumentacji.
Odrębnym problemem jest dokumentacja gromadzona w procesie selekcji zawodowej. Praktyka w zakresie
ochrony poufnych danych o kandydatach jest całkowicie sprzeczna z wcześniej omawianymi zaleceniami.
Zazwyczaj dostęp do ankiet personalnych, wywiadów czy wypełnionych kwestionariuszy testowych mają różni,
nieupraw-nieni ludzie pracujący w danej firmie. Informacje o tej karygodnej praktyce przekazywane są przez
osoby, które odbywały staże lub starały się o pracę i podlegały procesowi selekcji. Poważnym więc problemem
staje się konieczność ochrony tych zbieranych
materiałów, w przypadku badań psychologicznych o poufność dokumentacji zadbać musi psycholog.
Całkowicie niedopuszczalne jest, by w aktach personalnych znajdowały się kwestionariusze testowe. W teczce
personalnej może być jedynie opinia psychologiczna, czyli wnioski z wykonanych badań. Pojawia się jednak
problem dodatkowy. Jak bowiem postępować z wypełnionymi przez kandydatów kwestionariuszami testowymi w
przypadku, gdy nie zostają zatrudnieni? Czy przechowywanie ich w firmie nie jest naruszeniem poufności? Być
może warto rozważyć możliwość ich komisyjnego niszczenia? Diagnoza psychologiczna w tym przypadku jest
bowiem tylko częścią procesu rekrutacji pracowników i sama w sobie nie powoduje skutków dla kandydata,
chociaż czasami powody odrzucenia są błędnie przedstawiane przez pracodawców. Zniszczenie protokolarne
zbędnych materiałów źródłowych nie pociągnie żadnych skutków dla klienta. Problem ten niewątpliwie powinien
być poddany pod dyskusję w gronie psychologów pracy oraz organizacji i koniecznie należy znaleźć jego
rozwiązanie.
11.4 Podsumowanie
Gromadzenie dokumentacji psychologicznej, zawierającej opisy wszelkich procedur diagnostycznych i terapeutycznych, jest obowiązkiem
każdego profesjonalisty. Szczegółowa dokumentacja psychologiczna, którą stanowią dane z procedur obserwacyjnych, badawczych, wywiadu
psychologicznego, protokoły badań testowych, psychorysunki, wszelkie inne wytwory klienta oraz dane z sesji psychoterapeutycznych, jest
całkowicie poufna i podlega ochronie. Psycholog jest zobowiązany do jej zabezpieczenia przez okres co najmniej 5 lat, chyba że przepisy prawne
okres przechowywania dokumentacji przedłużają i precyzyjnie określają.
Dokumentacja szczegółowa jest objęta tajemnicą zawodową i nawet na polecenie wymiaru sprawiedliwości (sądu czy prokuratury) psycholog
przekazuje ją dopiero po postanowieniu sądowym o zwolnieniu z tej tajemnicy.
Regulacje prawne w tym zakresie nie obejmują wszystkich aspektów działalności zawodowej psychologa. Specyfika gromadzonych w czasie
kontaktów psychologa z klientem dokumentów wymaga odrębnego uregulowania przez prawo. Brak troski o zabezpieczenie zbieranych
materiałów jako poufnych powoduje często niepokój klientów. Dotyczy to zwłaszcza procedury rekrutacji pracowników.
Omówione zasady dotyczą także ochrony i przechowywania materiałów źródłowych zbieranych przez psychologów w czasie badań naukowych.
Nawet anonimowe kwestionariusze muszą być zabezpieczone i przechowywane przez badacza, a następnie po 5 latach zniszczone.
Jakie raporty i kodeksy powinny być wzięte pod uwagę przez każdego psychologa, który będzie formułował
diagnozę z odwołaniem się do wyników testów psychologicznych?
(1) Zacznijmy od „katechizmu" psychometrycznego, czyli ostatniej edycji bardzo ważnego opracowania,
przygotowanego przez zespół specjalistów trzech organizacji dbających w USA o standardy tworzenia,
rozpowszechniania i użycia testów psychologicznych w różnych kontekstach zawodowych: diagnozie,
doradztwie, ekspertyzie czy badaniu naukowym. Chodzi o przygotowane w 1999 r. przez Wspólny zespół ds.
standardów dla procedur stosowania testów w psychologii i edukacji powołany przez: American Educational
Research Association (AERA), American Psychological Association (APA) oraz National Council on
Measurement in Education (NCME) opracowanie: S t a n d a r d y d l a t e s t ó w s t o s o w a n y c h w p s y c h o l o g i i i
p e d a g o g i c e (por. pol. wyd. AERA/APA/NCME, 2007).
Kolejne dwa opracowania, do których należy się odnieść, to przygotowane przez zespoły specjalistów APA
raporty:
(2) R e p o r t o f t h e T a s k F o r c e o n T e s t U s e r Q u a l i f i c a t i o n s . P r a c t i c e a n d S c i e n c e D i r e c - t o r a t e s (APA,
2000).
(3) R i g h t s a n d r e s p o n s i h i l i t i e s o f t e s t t a k e r s : G u i d e l i n e s a n d e x p e c t a t i o n s (APA, 1998).
Odnieść należy się też do zaleceń dwóch opracowań przygotowanych przez ekspertów I n t e r n a t i o n a l T e s t
Commission:
(4) W y t y c zn e M i ę d zy n a r o d o w e j K o m i s j i d s . T e s t ó w ( I n t e r n a t i o n a l T e s t C o m m i s s i o n - I T C ) d o t y c zą c e
s t o s o w a n i a t e s t ó w : w e r s j a p o l s k a (ITC, 2000).
(5) M i ę d z y n a r o d o w e w y t y c z n e d o t y c zą c e k o m p u t e r o w y c h i i n t e r n e t o w y c h b a d a ń t e s t o w y c h : w e r s j a
p o l s k a (ITC, 2005).
Ponadto należy kierować się ogólniejszymi zaleceniami kodeksów zawodowych. Sugerujemy, jak zresztą w
całym podręczniku, aby uwzględniać w pracy diagnostycznej zalecenia:
(6) E t h i c a l p r i n c i p l e s o f p s y c h o l o g i s t s a n d c o d e o f c o n d u c t przyjęte przez A m e r i c a n P s y c h o l o g i c a l
A s s o c i a t i o n (APA, 2002 - zwłaszcza pkt 9.: A s s e s s m e n t )
( 7 ) K o d e k s e t y c zn o - za w o d o w y p s y c h o l o g a przyjęty przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne (PTP, 1994)
oraz
(8) M e t a - c o d e o f e t h i c s uchwalony przez E u r o p e a n F e d e r a t i o n o f P r o f e s s i o n a l P s y c h o l o g i s t s
A s s o c i a t i o n s (EFPPA, 1995).
Dostępność tych dokumentów w Internecie (adresy w wykazie cytowanej literatury), a w przypadku S t a n d a r d ó w
d l a t e s t ó w . . . , po prostu, w polskich księgarniach i bibliotekach, zwalnia nas z obowiązku dokonywania ich
szczegółowej charakterystyki. Ograniczymy się tedy jedynie do przywoływania najistotniejszych zaleceń i ich sko-
mentowania.
F "1-T
1 Por. np. recenzję książki napisaną przez Williama J. Matthewsa pod znamiennym tytułem: A review of the beli curve: Bad science makes for bad
conclusions http://goinside.eom/98/3/postmod.html Pozyskano 26.01.2008 r.
2 Rok 1905, w którym A. Binet i T. Simon ogłosili swój pierwszy test inteligencji, można uznać za początek „ery" testów w psychologii (więcej na temat
ewolucji testów inteligencji w: Boake, 2002; Brzeziński, 2003).
A - proste testy (np. testy kompetencji zawodowych czy testy osiągnięć), które mogą być stosowane przez nie-
psychologów;
B - bardziej złożone testy, takie jak: testy inteligencji ogólnej (np. test Ravena) czy testy zainteresowań
zawodowych, które mogą być stosowane przez osoby posiadające podstawową wiedzę i takież kwalifikacje w
zakresie konstruowania testów i ich stosowania, analizy statystycznej i odpowiednich teorii psychologicznych;
C - indywidualnie stosowane testy inteligencji (np. kolejne edycje: S-B, WAIS i WISC) i testy osobowości (np.
MMPI, NEO-FII) oraz techniki projekcyjne (np. Ror-schach, TAT, PZN), które mogą być stosowane przez
profesjonalistów z co najmniej tytułem magistra psychologii i z przynajmniej roczną praktyką diagnostyczną,
odbytą pod kierunkiem doświadczonego psychologa3.
3 Zresztą wymóg rocznego stażu zawodowego, odbytego pod kierunkiem doświadczonego psychologa, wpisany jest także w projekt europejskiego dyplomu
z psychologii (The European Diploma in Psychology - EuroPsy), przygotowany przez European Federation of Professional Psychologists Associations
(EFPPA, 2003), oraz podany jest jako warunek samodzielnego wykonywania zawodu psychologa w art. 8 polskiej Ustawy o zawodzie psychologa i
samorządzie zawodowym psychologów z 2001 r. (por. ramka 5.1 - mówi się w nim o odbyciu stażu zawodowego, ale bez określenia czasu jego trwania,
pod kierunkiem psychologa „posiadającego prawo wykonywania zawodu").
testowych chronionych prawami autorskimi bez zgody właściciela tych praw. Materiały te - zarówno w wersji papierowej, jak i
elektronicznej - obejmują pozycje testowe, materiały dodatkowe, takie jak arkusze odpowiedzi czy formularze wykreślania profilów,
klucze oceniania odpowiedzi, tabele przekształcające wyniki surowe na wyniki przeliczone oraz tabele norm.
Standard 11.9.
Użytkownicy testów powinni przypominać osobom badanym i tym osobom, które mają dostęp do materiałów testowych, że ze względu
na prawa wydawców testów, w tym prawa autorskie i prawne zobowiązania innych osób uczestniczących w procesie testowania, nie
wolno - bez uzyskania specjalnej zgody - ujawniać treści pozycji testowych.
Załóżmy - aby nie prowadzić zbyt szeroko zakrojonej analizy - iż zajmujemy się tylko diagnostyczną działalnością
psychologów, a więc tych specjalistów, którzy spełniają kryteria dostępu do testów psychologicznych z grupy C
(wg standardów APA, 2000). Załóżmy też, że mają oni doświadczenie w zakresie stosowania w indywidualnym
badaniu diagnostycznym testów psychologicznych typu WAIS czy MMPI oraz technik projekcyjnych, takich jak
Rorschach czy TAT.
Problem etyczności postępowania psychologa (spełniającego powyższe kryteria), posiłkującego się w
formułowaniu diagnozy testem psychologicznym czy baterią testów, pojmujemy dość szeroko. To znaczy, że za
nieetyczne uznajemy nie tylko:
• odstępstwa psychologa od zaleceń kodeksu etycznego w zakresie postępowania wobec osób biorących udział
w badaniu testowym, ale także:
• postępowanie psychologa, który nie ma dostatecznej wiedzy fachowej: psychologicznej, psychometrycznej,
metodologicznej i statystycznej, która wymagana jest dla poprawnej, ilościowej i jakościowej interpretacji
wyników testowych;
• sytuację gdy psycholog nie ma dostatecznych umiejętności praktycznych (doświadczenie zawodowe) w
profesjonalnym stosowaniu testu psychologicznego.
Psycholog odwołujący się do wyniku testowego musi się, przede wszystkim, wykazać stosownymi
kompetencjami w zakresie:
(1) teorii psychologicznej;
(2) teorii psychometrycznej;
(3) teorii statystycznej.
Ponadto musi wziąć pod uwagę prawa i obowiązki osoby badanej. Patrząc bowiem całościowo na trafność i
rzetelność diagnozy, nie można się ograniczać tylko do analizowania postępowania samego psychologa
posługującego się testem psychologicznym - aczkolwiek to ono musi przede wszystkim przykuwać naszą uwagę
- trzeba też uwzględnić i to, że osoba badana testem psychologicznym ma nie tylko swoje prawa, ale też
obowiązki (o czym nie zawsze pamiętamy). Najdogłębniej zostały owe prawa i obowiązki ujęte w dokumencie
przygotowanym przez zespół roboczy APA (1998): R i g h t s a n d r e s p o n s i b i l i t i e s o f t e s t t a k e r s : G u i d e l i n e s
and expectations.
12.2.1. Kontekst teorii psychologicznej
Za datę przełomową w historii psychometrii należy uznać rok 1955, w którym ukazał się jeden z najważniejszych
artykułów odnoszących się do tworzenia i stosowania testów psychologicznych. Chodzi o pracę Lee J.
Cronbacha i Paula Meehla: T r a f n o ś ć t e o r e t y c z n a t e s t ó w p s y c h o l o g i c z n y c h , poświęconą nowej odmianie
trafności - t r a f n o ś c i t e o r e t y c zn e j { c o n s t r u c t v a l i d i t y ; por. Cronbach i Meehl, 1955/2005). Zgodnie z
koncepcją obu badaczy, o wartości testu, a dokładniej o zastosowanej przez użytkownika interpretacji wyniku
testowego, przesądza leżąca u jego podstaw teoria psychologiczna. Interpretacja wyniku testu psychologicznego
odnosi się bowiem do terminów teoretycznych (konstruktów), które mają swój sens właśnie na gruncie owej
dobrze uprawdopodobnionej teorii.
W tym sensie można powiedzieć o interpretacji wyniku uzyskanego przez daną osobę w kwestionariuszu depresji
Beck D e p r e s s i o n l n v e n t o r y (BDI) Aarona Becka, ogniskującej się na ocenie poziomu depresji, iż ma ona
satysfakcjonującą trafność teoretyczną, gdyż została poprawnie wywiedziona, jak i sam kwestionariusz, z dobrze
empirycznie potwierdzonej poznawczej teorii depresji autora tekstu. Zinterpretowany w terminach tej teorii wynik
może stanowić podstawę dla adekwatnej oceny postępów, jakie czyni pacjent poddany psychoterapii, a także dla
dokonywania zadowalających prognoz co do jego społecznego funkcjonowania po pomyślnym zakończeniu
leczenia.
Trzeba zauważyć, że nie wszystkie testy psychologiczne, zwłaszcza te, które powstały w pierwszej połowie XX
w, były konstruowane w taki sposób, że pierwotna względem nich była określona teoria psychologiczna. Takie
„duże" testy, jak S k a l e I n t e l i g e n c j i D . W e c h s l e r a (WAIS, WISC, WPPSI) czy kwestionariusz MMPI,
powstawały w ten sposób, że ich twórcy, kierując się dużym doświadczeniem praktycznym (np. klinicznym: D.
Wechsler czy S. R. Hathaway i J. C. McKinley), zainteresowani byli tym, aby uzyskać narzędzie, za pomocą
którego można będzie dobrze różnicować osoby o odmiennym natężeniu badanej cechy. Niejako wtórnie
dokonano rekonstrukcji założeń teoretycznych i m p l i c i t e „tkwiących" w danym teście4.
Empirycznie sprawdzona teoria psychologiczna „legitymizuje" dany zbiór obrazków, pytań, przymiotników czy
zadań jako naukowo (na gruncie psychologii) uzasadniony test psychologiczny. Poza kontekstem tej teorii będzie
to tylko naukowo „pusty" zbiór pozycji. I dlatego np. nie można uznać zestawionej przez L. Szondiego serii
fotografii przedstawiających pacjentów psychotycznych jako testu psychologicznego, który pozwalałby na
4 Jak napisano w podręczniku do WAIS-III (por. Kaufman i Lichtenberger, 1999, s. 3): „Tworzenie testów Wechslera nie było oparte na teorii (z wyjątkiem
być może teotii czynnika g Spearmana, 1927, albo teorii ogólnej inteligencji), lecz na podejściu praktycznym i klinicznym. (...) Dopiero po latach, które mi-
nęły od skonstruowania Wechslerowskich Skal, przeprowadzono szeroko zakrojone prace teoretyczne nad naturą i znaczeniem tych testów i ich wyników.
Jednakże początkowo te testy były tworzone bez odniesienia do teorii". Czytelnik może zajrzeć do pracy Hornowskiej (Hornowska, 1998), która dokonała
rekonstrukcji założeń teoretycznych Skal Inteligencji D. Wechslera w terminach Cattella i Horna teorii płynnej i skrystalizowanej inteligencji oraz
Guilforda modelu struktury intelektu. Także w podręczniku do WAIS-III wyrmenia się te próby szukania teotetycznych podstaw Skali Inteligencji
WAIS-III (por. Kaufman, Lichtenberger, 1999, rozdz. 4: How to interpret the WAIS-III, s. 77-163).
interpretację wyników spełniającą kryteria podane w cytowanym wyżej artykule L. J. Cronbacha i P. Meehla.
Tak więc to teoria psychologiczna (dobrze empirycznie uzasadniona!) jest pierwszym i podstawowym kryterium
oceny tego, czy dane narzędzie będzie można włączyć do baterii testów, która będzie dostarczała zbioru
wyników (ujętych np. pod postacią profilu psychometrycznego - na wzór profilu WAIS czy MMPI). Ten zaś profil
będzie miał swoją interpretację psychologiczną, która pozwoli na podjęcie racjonalnych decyzji wobec poddanych
badaniu osób. Odejście od tego kryterium będzie równoznaczne z odejściem od nauki na rzecz, np. astrologii czy
innych sztuk tajemnych.
Należy przedstawić dane dotyczące standardowego błędu pomiaru, zarówno całkowitego, jak i warunkowego, jeżeli ma on znaczenie,
zarówno w terminach wyników surowych (czy wyrażonych na wyjściowej skali), jak i na skali wyników przeliczonych, zalecanej dla
określanej interpretacji tych wyników.
Komentarz: Najczęściej wykorzystywane wyniki przeliczone to wyniki standardowe, równoważniki wieku czy klasy oraz wyniki
cenrylowe. Ponieważ surowe wyniki testowe w testach zorientowanych na normy rzadko są interpretowane bezpośrednio, to
standardowe błędy pomiaru wyrażone w jednostkach przeliczonych są bardziej użyteczne w wypadku typowego wykorzystania testu.
Przedział ufności dla wyniku prawdziwego, wyniku uniwersalnego czy wyniku centylowego osoby badanej pełni niemal te same funkcje
jak standardowy błąd pomiaru i może być wykorzystywany jako alternatywna forma przedstawiania danych na temat rzetelności. Dane
na temat standardowego błędu pomiaru są szczególnie istotne wtedy, gdy decyzje muszą być podjęte natychmiast i gdy dodatkowe
źródła informacji są ograniczone (s. 66).
Posługiwanie się w pracy diagnostycznej wprost w y n i k a m i o t r zy m a n y m i , a nie budowanymi wokół nich
p r ze d z i a ł a m i u f n o ś c i prowadzić może do podejmowania wobec osób badanych niekorzystnych dla nich
decyzji. Dość często psychologowie, występując przed różnymi organami decyzyjnymi (np. sądami), informują o
wartościach w y n i k ó w o t r z y m a n y c h , a nie o dolnej i górnej granicy przedziału ufności, który - z poziomem
ufności (1 - a) 100% - zawiera szacowaną wartość w y n i k u p r a w d zi w e g o . Przyjmijmy, że np. osoba badana w
wieku 3 0 lat uzyskała w S k a l i I n t e l i g e n c j i WAIS-R (PL) IQ (w S k a l i P e ł n e j ) wynik = 69 (górna granica
5 Tylko te najnowsze, jak np. Stanford-Binet Intelligence Scalę - Fifth Edition (SB5) z 2003 r. (por. Roid i Barram, 2004), odwołują się do modelu
psychometrycznego nowej generacji: teorii odpowiedzi pozycje testu (hem Response Theory - por. Hulin, Drasgow i Parsons, 1983/2005).
6 Podstawowe równanie H. Gulliksena klasycznej teorii testów wygląda następująco: wynik otrzymany w teście przez osobę badaną (obtained
test score), Xt = nieobserwowalny wynik prawdziwy (true score), X,*, + składnik błędu (error component), Xe. Chcąc tedy poznać
prawdopodobną wartość wyniku prawdziwego, psycholog musi wyjść od wyliczonej, na podstawie przeprowadzonego badania empirycznego, wartości
współczynnika rzetelności testu. Znając wartość współczynnika rzetelności (aktualną dla danej populacji, do której adresowany jest test!), psycholog może
wyliczyć wartość SEM, daną wzorem:, gdzie: SDt
- odchylenie standardowe (standard deuiation) wyników otrzymanych testu w próbie standaryzacyjnej, rtt
- współczynnik rzetelności testu. J. Brzeziński (2007) podaje sześć metod empirycznego szacowania wartości współczynnika r„.
7 Analiza wyników WAIS-R (PL) przeprowadzona za pomocą przedziałów ufności przedstawiona została u Brzezińskiego (2005a, s. 159-167).
przedziału upośledzenia umysłowego dla kategorii F70: upośledzenie łagodne: 50-69)8. Jeżeli przyjmiemy także,
dość powszechnie akceptowany 90-procentowy poziom ufności, to w przybliżeniu możemy powiedzieć, iż w y n i k
p r a w d z i w y osoby badanej lokuje się w przedziale wartości I Q : 69 +/- 7 czyli: 62-76 (por. Brzeziński, Gaul,
Hornowska, Jaworowska, Machowski i Zakrzewska, 2004).
To zaś oznacza, że równie prawdopodobny jest każdy wynik IQ z tego przedziału, a osobę badaną (kierując się
tylko wartością IQ) można sklasyfikować jako upośledzoną umysłowo w stopniu łagodnym, jak i lokującą się w
przedziale pogranicza upośledzenia. To zaś nie jest obojętne dla osoby, wobec której mogą zapaść brzemienne
dla dalszych jej losów życiowych (szkoła, zakład pracy, renta) decyzje. W tych decyzjach będzie miał swój udział
(z czego nie zawsze zdaje sobie sprawę!) psycholog i musi on mieć pełną świadomość ich etycznych
konsekwencji. Te zaś są pochodną jego przygotowania psychometrycznego.
Znajomość rzetelności testu, oszacowanej za pomocą jednej z sześciu metod (por. Brzeziński, 2007), niezbędna
jest dla wyznaczenia dokładności pomiaru danej cechy (w oparciu o znaną wartość SEM). Jednakże rzetelność
testu nic nie mówi psychologowi o tym, czy stanowi on adekwatną miarę danego konstruktu. Jak wiadomo,
można z bardzo dużą dokładnością mierzyć czas reakcji (CR), ale zwiększanie dokładności jego pomiaru (np. do
rzędu 0,001 s.) wcale nie oznacza, że CR jest adekwatną miarą inteligencji (oczekiwał tego np. J. McKeen Cattell
w swoich, zresztą nieudanych, próbach konstrukcji pierwszego t e s t u u m y s ł o w e g o ) . Psycholog musi zatem
zadać pytanie o to, co tak naprawdę „jego" test mierzy? Jest to pytanie o trafność testu ( f e s t v a ł i d i t y ) .
Współczesne rozumienie trafności, przyjęte m.in. przez autorów S t a n d a r d ó w d l a t e s t ó w . . . (AERA/APA/NCME,
2007, s. 31), akcentuje to, że należy mówić o trafności interpretacji wyniku testowego, a nie o trafności testu jako
takiego:
Pojęcie trafności odnosi się do stopnia, w jakim dane empiryczne oraz teoria uzasadniają interpretację wyników testowych w
zakładanym kierunku. Trafność jest zatem najbardziej podstawową kategorią w procesie tworzenia i oceny testu. Proces walidacji
obejmuje ciągle zbieranie danych w celu dostarczenia mocnych podstaw naukowych proponowanej interpretacji wyników testowych.
Procesowi temu podlega zatem kierunek interpretacji wyników testowych, a nie test jako taki. Jeżeli wyniki testowe są interpretowane
na więcej niż jeden sposób, to każdy kierunek zakładanej interpretacji powinien zostać poddany walidacji [podkreślenia nasze].
Odnosząc się do przytoczonego stanowiska autorów S t a n d a r d ó w d l a t e s t ó w . . . w kwestii trafności
chcielibyśmy zwrócić uwagę Czytelnika na dwie sprawy. Po pierwsze, i najważniejsze, akcentuje się w nim - jak
zresztą w całym tym opracowaniu - rolę teorii (tu: psychologicznej) w samym procesie tworzenia testu oraz w
interpretacji wyniku testowego. Zatem wartość testu psychologicznego jest w dużej mierze pochodną wartości
(statusu metodologicznego) stworzonej (lub przyjętej, bo już taka funkcjonuje) przez psychologa teorii. Ona to
nadaje sens psychologiczny wynikowi testowemu, którego precyzja określona jest przez wartość SEM.
Po drugie, dane empiryczne, niezbędne w procesie walidacji, mogą być zbierane na kilka różnych sposobów
(AERA/APA/NCME, 2007; Brzeziński, 2007, rozdz. 17; Brzeziński, 2005b, rozdz. 7-12). W odniesieniu do testów
osiągnięć, a także niektórych kwestionariuszy osobowości, ważna jest analiza treści pozycji testu i jego związku z
mierzonym konstruktem, zamierzoną przez autora interpretacją wyniku testowego i jego zastosowaniem w
praktyce diagnostycznej. Taka analiza danych prowadzi do ustalenia, wg tradycyjnej terminologii, t r a f n o ś c i
t r e ś c i o w e j ( c o n t e n t u a l i d i t y ) ; mówi się też o treściowym aspekcie trafności. Wynik testowy może też być
konfrontowany z wynikami innych narzędzi (w tym innych testów psychologicznych) czy zachowań określonych
grup (np. odnoszących sukces w jakiejś dziedzinie) - ogólnie z danymi kryterialnymi.
Tradycyjnie takie dane mogą być zbierane na dwa sposoby. Pierwszy, tradycyjnie utożsamiany z t r a f n o ś c i ą
d i a g n o s t y c zn ą ( c o n c u r r e n t v a l i d i t y ) , polega na równoczesnym porównaniu wyniku testowego z k r y t e r i u m .
Drugi natomiast, na porównaniu wyniku testowego z danymi kryterialnymi, zebranymi po upływie pewnego czasu.
Inaczej mówiąc, chodzi o dokonywanie predykcji kryterium na podstawie wyniku testowego. Tradycyjnie ten
sposób zbierania danych kryterialnych i ich porównywania z wynikiem testowym określany był mianem t r a f n o ś c i
p r o g n o s t y c zn e j ( p r e d i c t w e v a l i d i t y ) . Ogólnie mówi się o t r a f n o ś c i k r y t e r i a l n e j ( c r i t e r i o n v a l i d i t y ) albo
z o r i e n t o w a n e j n a k r y t e r i u m ( c r i t e r i o n o r i e n t e d v a l i d i t y ) . Wspomina się też, odpowiednio, o
diagnostycznym i prognostycznym aspekcie trafności. Od czasu pracy Lee. J. Cronbacha i Paula Meeh-la
zaczęto kłaść silny nacisk na jeszcze jeden aspekt trafności - t r a f n o ś ć t e o r e t y c zn ą 9 . W Standardzie 1.1.
S t a n d a r d ó w d l a t e s t ó w . . . (AERA/APA.NCME, 2007, s. 44) owa rola teorii (psychologicznej) została bardzo
mocno zaakcentowana:
9D. Westen i R. Rosenthal (2003, s. 608) uznali, iż: „trafność teoretyczna jest jednym z najważniejszych pojęć w całej psychologii. Jest
ona sercem jakichkolwiek badań, w których badacze używają takiej miary, jaką jest wskaźnik zmiennej, która nie jest bezpośtednio
obserwowalna (np. inteligencja, agresja, pamięć robocza). Jeśli testowi psychologicznemu (albo, szerzej, procedurze psychologicznej,
włączając manipulację eksperymentalną) brak trafności teoretycznej, to rezultaty otrzymane z pomocą takiego testu czy takiej pro-
cedury będą trudne do zinterpretowania". Powiemy więcej - nie przedstawiają one żadnej wartości naukowej. Podobnie F.M. Lord i M.R.
Novick (1968, s. 278), twórcy rozszerzenia klasycznego modelu psychometrycznego, traktują trafność teoretyczną jako „najważniejszą
właściwość testu".
Należy ptzekazać informacje uzasadniające każdą proponowaną interpretację i wykorzystanie wyników testowych, w tym dane
empiryczne dotyczące trafności interpretacji wyników testowych oraz teorię leżącą u podstaw testu.
Komentarz: Uzasadnienie to powinno obejmować wskazanie, jakie dane są konieczne do uzasadnienia zamierzonej interpretacji
wyników testowych. Wyniki zbiorcze muszą obejmować analizę logiczną wraz z danymi empirycznymi i uzasadniać sposób
wykorzystania testu. Dane te mogą pochodzić z badań lokalnych prowadzonych w obszarach, w których test ma być stosowany, z
wcześniejszych badań lub z syntetycznych analiz badań spełniających założone kryteria. Żaden rodzaj danych nie jest bardziej
preferowany niż inne. To jakość i związek danych z zamierzonym wykorzystywaniem testu przemawiają za ich wagą. Prezentacja
danych dotyczących trafności powinna uwzględniać znaczenie tych informacji z punktu widzenia zawartości literatury przedmiotu,
8 Według Klasyfikacji zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania w Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów
Zdrowotnych ICD-10 (tzw. Rewizja dziesiąta z 1993 t.).
T
włączając w to także dane niespójne z punktu widzenia zamierzonej interpretacji testu. Osoby tworzące test są odpowiedzialne za
dostarczenie danych potwierdzających proponowany przez nich kierunek interpretacji, a osoby stosujące test - za ocenę jakości
danych walidacyjnych z punktu widzenia zastosowania testu w sytuacji lokalnej.
Jeżeli psycholog przystępuje do zbierania danych empirycznych, uzasadniających dany sposób interpretacji
wyniku testowego, to powinien on postępować w sposób opisany w kolejnej - bardzo ważnej w rozwoju
psychometrii - pracy, porównywalnej z cytowaną już pracą L.J. Cronbacha i P. Meehla. Chodzi o słynny artykuł
Donalda T. Campbella i Donalda W. Fiskego: A n a l i z a t r a f n o ś c i zb i e żn e j i r ó żn i c o w e j za p o m o c ą m a c i e r zy
w i e l u c e c h - w i e l u m e t o d (1959/2005), w której autorzy przedstawili nową metodę badania trafności testu -
tzw. metodę analizy macierzy wielu cech - wielu metod ( m u l t i t r a i t - m u l t i m e t h o d m a t r i x ) . Ta metoda daje
najpełniejszy wgląd w trafność interpretacji wyniku testowego, gdyż pozwala określić nie tylko zakres zbieżności
wyniku nowego testu z wynikami innych miar podobnych konstruktów (aspekt zbieżny), ale także aspekt
różnicowy wyniku testowego z wynikami innych testów mierzących inne konstrukty.
Na silny związek trafności z etyką postępowania psychologa konstruującego test psychologiczny i
przystępującego do interpretacji oraz stosowania jego wyniku zwracał uwagę przed ćwierćwieczem wybitny
psycholog Samuel Messick w pracy: T r a f n o ś ć t e s t u a e t y k a o c e n y ( d i a g n o zy ) (1980/2005, s. 480):
Trafność testu jest więc zintegrowanym ewaluatywnym sądem co do adekwatności i odpowiedniości wniosków wyprowadzanych na
podstawie wyników testowych. Ta ocena opiera się na czterech podstawach: (1) na indukcyjnym podsumowaniu zbieżnych i
różnicowych dowodów empirycznych świadczących o tym, że wyniki testowe można interpretować w terminach znaczenia konkretnego
konstruktu, (2) na ocenie opartej na wartościowaniu konsekwencji takiej interpretacji, (3) na racjonalnych uzasadnieniach i dowodach
na rzecz odpowiedniości konstruktu i użyteczności wyników w konkretnych zastosowaniach testu oraz (4) na ocenie potencjalnych
społecznych konsekwencji proponowanego wykorzystania testu oraz aktualnych konsekwencji wynikających z jego użycia.
Także i on zwracał uwagę na rolę teorii w procesie walidacji, a dokładniej na precyzyjne zdefiniowanie konstruktu
i powiązanie z nim wyniku testowego, poddawanego określonej interpretacji psychologicznej. Trafność
teoretyczna znalazła się w centrum modelu trafności testu - opracowanego przez S. Messicka ( i b i d e m , ryc.
12.2, s. 481) - wiążącego takie elementy, jak: trafność teoretyczna, interpretacja testu, wartościowanie
konsekwencji, decyzje, zastosowania testu.
W kontekście prowadzonych tu rozważań, warto jeszcze zwrócić uwagę - a czego większość psychologów-
praktyków zdaje się nie zauważać - na Standard 1.2 sformułowany w S t a n d a r d a c h d l a t e s t ó w . . .
(AERA/APA/NCME, 2007, s. 45):
Autor testu powinien wyraźnie określić, jaki jest pożądany kietunek interpretacji i sposób wykorzystywania wyników testowych.
Populacja (lub populacje), dla której test ma być stosowany, powinna być wyraźnie zdefiniowana, podobnie jak konstrukt mierzony
przez test.
Komentarz: Twierdzenia dotyczące trafności powinny się odnosić do konkretnych sposobów interpretacji czy zastosowania wyników
testowych. Posługiwanie się sformułowaniem: „trafność wyników testowych" nie jest poprawne. Żaden test nie jest trafny w wypadku
wszystkich celów i w każdej sytuacji. Wszystkie rekomendowane zastosowania czy interpretacje testu wymagają potwierdzenia
trafności. Należy jasnym i czytelnym językiem wskazać populację, dla której test jest przeznaczony, mierzony z założenia konstrukt
oraz sposób i kontekst, w jakim wyniki testowe mają być wykorzystywane [podkreślenie nasze].
Odpowiedzialne użycie testu, to takie, które związane jest z badaniem trafności każdego nowego -
odbiegającego od dotychczasowych i uznanych za standardowe - zastosowania testu i każdej nowej,
odbiegającej od dotychczas stosowanych, interpretacji psychologicznej wyniku testowego. Na przykład,
wykorzystanie Wechslerowskich S k a l I n t e l i g e n c j i WAIS-R i WAIS-III o znanej trafności teoretycznej i trafności
treściowej interpretacji wskaźników IQ - S k a l i P e ł n e j , S k a l i S ł o w n e j i S k a l i B e z s ł o w n e j oraz w y n i k ó w
p r ze l i c zo n y c h ( s c a l e d s c o r e s ) testów składających się na tę baterię w innych celach, aniżeli pierwotnie
założony przez D. Wechslera cel, jakim było diagnozowanie poziomu i struktury inteligencji osoby badanej,
wymaga ponownego sprawdzenia trafności nowego wykorzystania wyników owych S k a l I n t e l i g e n c j i i nowej
interpretacji ich wyników. Taka konieczność występuje w sytuacji, gdy za pomocą profilu psychometrycznego
WAIS-R czy WAIS-III chcemy oceniać stopień podobieństwa strukturalnego jakichś klinicznych grup kryterialnych
do grupy tzw. normy.
Uważamy, że problem etycznych konsekwencji, wynikających z lekceważenia przez psychologów roli teorii
psychologicznej w konstruowaniu i interpretowaniu testu, nie znalazł jeszcze należytego naświetlenia w
podręcznikach testowych i w kursach z zakresu psychometrii. Niestety, znacznie większą rolę przywiązuje się do
precyzji wyniku testowego (badanie jego rzetelności i zwracanie uwagi na minimalizowanie SEM) niż do trafności
różnorodnych zastosowań testu oraz interpretacji wyniku testowego. Jakąś próbą dokonania pozytywnych zmian
w tym obszarze diagnostyki psychometrycznej w Polsce było wydanie: S t a n d a r d ó w d l a t e s t ó w . . . .
(AERA/APA/NCME, 2007) i opublikowanie zbioru podstawowych, klasycznych prac psychometrycznych, odno-
szących się do zagadnień trafności i, w mniejszym zakresie, rzetelności (Brzeziński, 2005b). Żywimy nadzieję, że
wpłynie to na poziom świadomości diagnostycznej i studentów psychologii, i polskich psychologów-praktyków.
12.4 Podsumowanie
Zakres poruszanych w tym rozdziale zagadnień został wyznaczony przez trzy perspektywy, równoznaczne z trzema grupami teorii:
psychologiczną, psychometryczną i statystyczną. Jednakże nie są one równo znaczące. To perspektywa teorii
psychologicznej jest tu nadrzędna. Wszak w języku określonej teorii psychologicznej wynik testowy „coś" znaczy, przyjmuje
określony sens, podlega naukowo uzasadnionej interpretacji. I w tym znaczeniu teoria psychologiczna zakreśla granice sensownego użycia testu
psychologicznego. Na ryc. 12.1 schematycznie zostały przedstawione podstawowe uwarunkowania diagnostycznego użycia testu
psychologicznego. Owe uwarunkowania mają dwojaki charakter - są one:
• wewnętrzne względem samego testu i mające wpływ na jego dobroć psychometryczną, a także na jakość interpretacji ilościowej
(statystycznej) i jakościowej (psychologicznej) wyniku testowego,
• zewnętrzne, obejmujące: (a) kompetencje zawodowe i doświadczenie psychologa w zakresie stosowania testu, (b) warunki badania
testowego, a także (c) przyjęte przez psychologa standardy pracy z ludźmi (wszystko to, co zwykło się określać standardami etycznymi,
Literatura dotycząca diagnostyki psychologicznej nie poświęca zbyt wiele miejsca końcowemu wynikowi tego procesu sformalizowanemu w
postaci opinii czy uzasadnieniu orzeczenia psychologicznego lub raportu z badania. Dokumenty te, po uzyskaniu ich przez klienta, stają się
niezależnym od psychologa źródłem ocen badanego i czas ich oddziaływania jest trudny do określenia. Wymagania formułowane pod adresem
psychologa wynikają z podstawowych zasad etycznych jego działalności, a więc poszanowania prawa klienta do prywatności, godności czy
poufności. Zasady te są realizowane poprzez ograniczanie się psychologa do interpretowania danych tylko w zakresie oznaczonym celem
badania, odpowiedzialności za słowo, komunikatywności przekazu, wreszcie unikania przypisywania konkretnych cech czy etykiet badanemu.
Trzeba wyraźnie także zaznaczyć, że opinie przygotowywane przez psychologa są zawsze jawne dla jego klienta, ponieważ to on jest podmiotem
oddziaływań. Ma prawo do uzyskania wszelkich informacji na swój temat i otrzymania, jako pierwszy, opinii o sobie. Zasada ta, niestety, często
jest łamana w procesie selekcji zawodowej, w której kandydat nie dostaje żadnych informacji na swój temat. Realizując standardy zawodowe i
etyczne przy sporządzaniu opinii, należy uwzględniać prymat interesu badanego nad chęcią usatysfakcjonowania zleceniodawcy, ponieważ
naczelną wartością w relacji z psychologiem jest dobro badanego.
CZĘŚĆ 4
Psycholog jako specjalista udzielający
pomocy psychologicznej
Rozdział 14
Udzielanie pomocy psychologicznej.....................235
Rozdział 15
Etyka opieki wobec osób ciężko chorych i umierających .....264
RAMKA 14.1
Analiza własnego systemu wartości przez psychoterapeut Pytania, na które warto sobie
odpowiedzieć
1. Jakie są moje przekonania dotyczące tego co dobre, a co złe?
2. Czy jestem przekonany, że niektóre zachowania są ze swej natury dobre lub złe?
3. Czy cel uświęca środki?
4. Przekonania dotyczące niektórych ważnych problemów społecznych i interpersonalnych -np. oszustwo, kary cielesne, przemoc, prawa
rodzicielskie, odpowiedzialność za innych, kłamstwo itp.
5. Czy jestem przekonany, że pewne zachowania są w porządku tak długo, dopóki nie zostanie się na nich przyłapanym?
6. Czy mam normy moralne, które stanowią drogowskazy postępowania w każdej sytuacji?
7. Czy są sytuacje, w których mógłbym złamać swoje zasady etyczne? Jakie to sytuacje?
Źródto: Bricklin, 2001 s. 196
W terapii klientami jest każde z małżonków oraz związek między nimi. Aby podkreślić moje (psychoterapeuty) zobowiązanie do lojalności wobec
każdego z was i waszego związku, podpisujemy ten kontrakt.
1. Będę dzielić się każdą informacją przekazaną mi przez jedno z was z drugim. Każda informacja przekazana mi przez jedno z was, pisemna,
telefoniczna czy elektroniczna zostanie omówiona wspólnie w czasie sesji. Nie oczekujcie, że będę trzymać te informacje w sekrecie.
Tajemnice uniemożliwią nam proces terapeutyczny.
2. Jeśli spotkam się z którymś z was indywidualnie, to na najbliższym wspólnym spotkaniu omówię treść tego indywidualnego spotkania.
3. Wszystkie informacje przekazane przez każde z was będę traktować jako ściśle poufne i nie przekażę żadnej osobie bez wspólnej zgody
każdego z was, z wyjątkiem sytuacji przewidzianych przez prawo, gdy istnieje zagrożenie dla życia lub zdrowia któregokolwiek z was lub innych
osób (np. molestowanie dzieci, samobójstwo, ciężkie uszkodzenie ciata).
4. Udział w terapii każdego z was jest dobrowolny. Każde z was może zawiesić lub zakończyć terapię na swoje własne życzenie.
PRZECZYTAŁAM/EM POWYŻSZE ZASADY. ROZUMIEM JE I ZGADZAM SIĘ NA NIE.
Podpis terapeuty podpis klientów
Źródto: Kitchener (2000, s. 98).
Wyrażając zgodę na psychoterapię, klient musi akceptować warunki dotyczące ograniczenia poufności. Inne
problemy i pytania związane z poufnością relacji psychoterapeutycznej zostaną omówione w dalszej części
rozdziału.
W procesie uzyskiwania zgody klienta psychoterapeuta nie może wywierać żadnych nacisków. Decyzja musi tu
być całkowicie autonomiczna. Nie można oczywiście zapominać o innych uwarunkowaniach wpływających na
klienta, np. jeśli zgłosił się on namawiany przez rodzinę, przy akceptowaniu zasad relacji musi mieć poczucie, że
sam podjął tę decyzję.
Zgoda na terapię, razem z całym kontraktem, jest zazwyczaj wyrażana w formie pisemnej. Forma taka zwiększa
poczucie bezpieczeństwa klienta, a także psychoterapeuty. Ad 3. Formalne aspekty kontraktu terapeutycznego.
Formalna strona kontraktu terapeutycznego jest niezwykle ważnym elementem. Określa ona warunki przebiegu
procesu oddziaływania, a więc przede wszystkim orientacyjny czas trwania całej terapii i szczegółowo czas
trwania każdej kolejnej sesji, zasady wynagradzania terapeuty oraz warunki odwoływania spotkań
terapeutycznych.
Precyzyjne ustalenie czasu trwania terapii możliwe jest tylko w przypadku kontraktu czasowego, a więc kiedy
umowa określa dokładną liczbę spotkań. W przypadku kontraktu celowego, w którym ustala się, że osiągnięty cel
kończy relację, psychoterapeuta powinien orientacyjnie określić, ile czasu przewiduje na realizację celu. Nie
ulega natomiast wątpliwości, że podanie dokładnego czasu trwania każdej sesji i ich częstotliwości jest
warunkiem koniecznym ustalania kontraktu. Podobnie jak problemy wynagradzania terapeuty muszą być
dokładnie omówione. Nieporozumienia dotyczące spraw finansowych bardzo łatwo podważają zaufanie klienta
do terapeuty. Podstawową powinna być informacja, że wynagrodzenie dotyczy czasu, który psychoterapeuta
poświęca klientowi. Jeśli tak, to musi zostać ustalone, jakie są finansowe konsekwencje nieobecności klienta na
sesji.
Następnym uszczegółowieniem jest określenie, kiedy i z jakim wyprzedzeniem można odwołać sesję, by nie
ponosić kosztów. Wreszcie niezwykle ważną jest informacja o planowanych wyjazdach i urlopach terapeuty. Nie
oznacza to jednak, że klient musi dostosować swój harmonogram wakacyjny do planów terapeuty. Tego w
żadnym wypadku nie można wymagać, jeśli respektuje się podmiotowość klienta. Problemy finansowania
psychoterapii mogą się pojawić wówczas, gdy klient stwierdza, że nie ma już możliwości płacenia za dalsze
sesje. Sytuacja taka, nie do przewidzenia w kontrakcie, musi zostać rozwiązana przez terapeutę z dbałością o
dobro klienta. Warto w takim przypadku poradzić się superwizora. W żadnym wypadku klient nie może zostać ze
względów finansowych porzucony przez terapeutę (Trzebińska, 1994).
W ramce 14.3 przedstawiono inną propozycję podstawowych elementów kontraktu, jak łatwo się zorientować,
odnoszą się one to tych samych kluczowych ustaleń.
Brak dokładnego ustalenia omówionych w kontrakcie problemów powodować może rozczarowanie klienta i
utrudniać całe oddziaływanie, a więc i leczenie. Nie należy przy tym zapominać, że psychoterapia jest procesem,
którego przebiegu w chwili zawierania kontraktu nie można do końca przewidzieć. Psychoterapeuta musi się
więc liczyć z tym, że dojdzie do zmian w realizacji kontraktu. Postawione początkowo cele mogą ulec zmianie,
podobnie jak warunki ich realizacji (Leder, 1995). W czasie długotrwałej współpracy terapeutycznej dochodzi
więc często do renegocjacji kontraktu, jego uzupełnienia czy zmian.
Kolejno należy ocenić posiadane informacje. Dowiedzieć się czegoś o możliwości zarażenia HIV po
jednorazowym kontakcie seksualnym, a także zastanowić się, jaka była motywacja Jerry'ego angażowania się w
przelotny kontakt seksualny i jakie zastosować oddziaływanie terapeutyczne. Wreszcie trzeba podjąć decyzję, do
kogo się zwrócić z informacją b zdarzeniu. W kroku trzecim należy zidentyfikować możliwe opcje działania.
Ponieważ partner Jerry'ego jest nieznany, nie można go zawiadomić bezpośrednio. Można zawiadomić policję
lub departament zdrowia. Takie postępowanie narusza z kolei prywatność Jerry'ego i nie jest pewne, czy któraś z
tych instytucji może odszukać partnera. Psychoterapeuta może też wybrać wyłącznie pracę z Jerrym, by
uświadomić mu, jakie stanowi zagrożenie dla innych, i zachęcać go, by podjął próbę odnalezienia przygodnego
partnera. W kolejnych krokach należy dokładnie prześledzić wszystkie zasady kodeksu etycznego związane z
możliwością złamania tajemnicy, ale także konsekwencjami dla klienta. Psychoterapeuta konsultuje się także ze
swoim superwizorem i prawnikiem. Konsultacja z prawnikiem wskazuje na to, że nie ma obowiązku prawnego
informowania organów ścigania o zdarzeniu. Polskie przepisy są w tym zakresie odmienne, reguluje to art. 161 §
1 K o d e k s u k a r n e g o , aczkolwiek ściganie tego przestępstwa następuje na wniosek pokrzywdzonego. Osta-
tecznie, ważąc znikome możliwości odszukania partnera Jerry'ego oraz konsekwencje dla klienta złamania
poufności, terapeuta postanawia pracować wyłącznie z nim, w kierunku zmiany postawy wobec choroby oraz
zachowania wobec osób, z którymi wchodzi w relacje.
Rozważając opisany dylemat, należy też uwzględnić społeczny kontekst zachowań osoby homoseksualnej.
Wskazówki dotyczące elementów, które psychoterapeuta musi uwzględniać, przedstawiono w ramce 14.4.
Praca z klientami o różnorodnych doświadczeniach kulturowych i społecznych wymaga od psychoterapeuty nie
tylko dodatkowej wiedzy, ale także szczególnej wrażliwości na mogące pojawić się problemy etyczne.
14.6. Kontrola merytoryczna i dbałość o kondycję psychiczną
Podjęcie działalności zawodowej w zakresie świadczenia pomocy psychologicznej, a zwłaszcza psychoterapii,
wymaga specyficznego przygotowania merytorycznego z zakresu psychologii klinicznej i psychopatologii, a
przede wszystkim opanowania niezbędnych umiejętności. Odpowiedzialność za klientów, na których wywiera się
silny wpływ, oznacza niezwykle staranne przygotowanie zawodowe. Proces opanowywania wiedzy i umiejętności
trwa zwykle kilka lat po zakończeniu studiów. Trudno sobie wyobrazić, aby w sposób odpowiedzialny można było
podjąć się pomagania innym ludziom bezpośrednio po zakończeniu studiów psychologicznych.
Oczywista dla specjalistów sprawa dodatkowego przygotowania psychoterapeutów wymaga jednak uregulowania
prawnego. Przygotowywane są w tym zakresie konkretne rozwiązania ustawowe, które określą, jakie są
niezbędne kompetencje, by uzyskać prawo prowadzenia psychoterapii. W chwili obecnej regulują to jedynie
stowarzyszenia profesjonalne, które, określając odpowiednie wymagania, rekomendują psychoterapeutów je
spełniających. Uzyskanie możliwości prowadzenia psychoterapii nie oznacza, że kończy się edukacja i szkolenie
terapeuty. Udzielanie pomocy psychologicznej wymaga stałego i systematycznego doskonalenia zawodowego.
Udzielanie pomocy psychologicznej to korzystanie nie tylko z wiedzy i umiejętności terapeuty, ale także z jego
cech osobistych. Szczególna relacja, która tworzy się w procesie terapeutycznym, angażuje bardzo silnie
emocjonalnie pomagającego i wspomaganego. To zaangażowanie terapeuty może ograniczać obiektywny
stosunek do stosowanych metod i przebiegu procesu pomagania czy oceny postępów terapii. Dlatego w trosce o
dobro klienta ważnym wymogiem etycznym jest podleganie psychoterapeuty merytorycznej kontroli, superwizji.
K o d e k s e ł y c z n o - za w o d o w y p s y c h o l o g a PTP (1994) w art. 28 obowiązek ten określa:
Psycholog jako psychoterapeuta jest świadomy niebezpieczeństw wynikających z jego możliwości wpływania na innych ludzi, w
związku z czym poddaje się superwizji lub korzysta z konsultacji.
Superwizja ma dopomóc psychoterapeucie w zrozumieniu zachodzących w terapii procesów, emocji i zachowań.
Superwizor poddaje ocenie i krytycznej analizie przebieg terapii, a także relacje między terapeutą a jego
klientem. Superwizja w żadnym przypadku nie jest psychoterapią terapeuty. Koncentruje się na tym, by klienci
terapeuty odnieśli korzyści z udzielanej im pomocy, by ich prawa były respektowane, a relacja terapeutyczna
prawidłowa. Problemy, które podlegają superwizji, to planowanie leczenia konkretnego klienta, pomoc w
rozumieniu zachodzących w terapii faktów, uzyskiwanie wsparcia w trudnych dla terapeuty momentach, a także
wspólne rozważanie pojawiających się dylematów etycznych. Superwizor dba więc o rozwój umiejętności i
wiedzy terapeuty, ale także stymuluje go w jego rozwoju osobistym (Gilbert i Evans, 2004).
Jednakże to sam psychoterapeuta musi dbać o kondycję psychiczną i własny rozwój. Jest to postulat etyczny
wynikający z zapisów K o d e k s u e t y c z n o - z a w o d o w e g o p s y c h o l o g a PTP (1994):
Art. 2 Psycholog jest świadomy szczególnej odpowiedzialności wynikającej ze specyfiki wykonywanego zawodu. Powinien znać
granice swojej kompetencji i nie podejmować się zadań przekraczających jego możliwości. Dokłada wszelkich starań, aby zapewnić jak
najwyższy poziom swej pracy
Art. 8 Psycholog powstrzymuje się od wykonywania czynności zawodowych, jeżeli okoliczności zewnętrzne lub jego aktualny stan
fizyczny czy psychiczny mogą istotnie obniżyć poziom wykonywanej pracy lub zakłócić bezstronność osądu zawodowego.
Praca z ludźmi i stałe wnikanie w ich trudne, złożone i bolesne problemy powoduje, że terapeuta jest niezwykle
obciążany psychicznie trudnościami swoich klientów. Stres związany z pracą zawodową, ale także brak
umiejętności radzenia sobie z nim, sprzyja zjawisku wypalenia zawodowego (Tucholska, 2001).
Praktyka zawodowa w świadczeniu pomocy psychologicznej wymaga szczególnej odporności emocjonalnej.
Sytuacje, w których działa terapeuta, są niezwykle obciążające zarówno emocjonalnie - wiele traumatycznych
przeżyć relacjonowanych przez klientów - jak i poznawczo (Barden, 2005). Aby móc działać w tych ob-
ciążających warunkach, psycholog musi kontrolować swoje reakcje w następujących obszarach:
Etyczne zasady udzielania pomocy psychologicznej przez Internet proponowane przez Davida
Shapiro i Charlesa Schulmana
Informacja o usługach musi być tak skonstruowana, aby klient wiedziat, że:
A. Jest to metoda eksperymentalna i brak jest danych na temat jej skuteczności w porównaniu z tradycyjnymi metodami terapeutycznymi;
B. Komunikacja internetowa nie jest poufna;
C. Nie występuje relacja profesjonalna klient-terapeuta;
D. Kontakt z tym samym terapeutą powinien być jednorazowy;
E. Nagrania z interakcji mogą być przechowywane, ale nie ma możliwości, by je otrzymat klient.
Źródto: Shapiro i Schulman (1999, s. 402).
Szczególnie istotne jest wskazanie, że poufność w Internecie praktycznie nie istnieje. Można się o tym najlepiej
przekonać, przeglądając na różnych stronach listy do psychologów i odpowiedzi na nie. Ważna jest świadomość
użytkowników, że każdy komunikat może zostać przeczytany przez wielu ludzi. Identyfikacja nazwiska i adresu
użytkownika nie sprawia większych problemów, co oznacza, że dane tej osoby mogą być wykorzystane wbrew
jej woli.
Ważnym problemem jest także brak odpowiedniego przygotowania zawodowego do pracy z klientami przez
Internet. Nie ulega bowiem wątpliwości, że tego typu usługi będą się rozwijać. Tym istotniejsze jest, by
psychologowie tak pracujący przestrzegali podstawowych standardów zawodowych i etycznych. Popularność
Internetu wśród młodych ludzi powoduje, że pojawiają się takie ogłoszenia o kompetencjach osób oferujących
pomoc:
Witamy Was bardzo ciepło na naszej stronie, która poświecona jest poradom i pomocy psychologicznej, i nie tylko. Jesteśmy
studentami piątego roku psychologii specjalizacji klinicznej. Od czwartego roku interesujemy się psychoterapią, udzielając porad w
coraz szerszym gronie osób. Nadszedł teraz czas na Internet i tu postanowiliśmy spróbować swoich sit. Wydaje nam się, iż dzięki tej
stronie, będziemy mogli dotrzeć do każdej osoby, która z różnych powodów nie może odwiedzić nas bezpośrednio.
Ogólnym problemem jest w tym przypadku kompletny brak kompetencji, ale także dla psychologów
przygotowanych do pomocy psychologicznej w przypadku Internetu występuje ograniczenie kompetencji. To
ograniczenie jest związane z możliwością popełnienia błędu diagnostycznego. Błąd wynikać może z braku
danych obserwacyjnych i krótkiego czasu na rozpoznanie problemu. Pojawia się ryzyko błędnej identyfikacji
problemów klienta czy też zlekceważenia patologii. Innym problemem jest to, że posiadając tak niewiele danych
o kliencie, możemy go narazić na przykre emocje, wynikające z błędnego odczytania przesłanej przez
psychologa informacji.
Internet więc jako forma oddziaływania psychologicznego mesie ze sobą ogromne możliwości, ale także
niebezpieczeństwa. Pojawiają się bowiem nierozwiązane dotychczas problemy ochrony klienta przed
niekorzystną interpretacją uzyskanych tą drogą informacji czy porad.
14.8 Podsumowanie
Pomoc psychologiczna, a zwłaszcza psychoterapia, jest tą dziedziną praktyki psychologicznej, w której ujawnia się najwięcej problemów
etycznych. Dlatego też świadczenie takich ustug wymaga szczególnej wrażliwości na problemy naruszenia praw klienta. Konieczna jest także
stała refleksja nad własnym postępowaniem profesjonalnym oraz poddawanie się ocenie i kontroli drugiego specjalisty superwizora.
Przestrzeganie podstawowych zasad w zakresie nawiązywania kontaktu i zawierania kontraktu terapeutycznego, gwarantowanie poufności i
ochrony prywatności klienta to główne elementy tworzenia bezpiecznej i pełnej zaufania relacji. W całym procesie pomagania istotną rolę pełni
przyzwalanie klientowi na autonomię w podejmowaniu decyzji, w zmianie siebie i swojego zachowania. Bliska i oparta na zaufaniu relacja z
klientem może prowadzić do nawiązywania nieprawidłowych relacji, dalece wykraczających poza kontrakt.
Wykorzystanie przez terapeutę swojej przewagi nad klientem do zaspokajania własnych potrzeb jest najpoważniejszym naruszeniem zasad
etycznych, prowadzi też do zaprzepaszczenia pozytywnych efektów i korzyści, które klient mógł wynieść z psychoterapii.
Psychoterapeuta, pracując, całą swoją osobowością jest zobowiązany do stałego doskonalenia wiedzy i kompetencji, ale także do dbałości o to,
by jego kondycja psychiczna nie wpływała negatywnie na jakość wykonywanej pracy.
W końcowej części rozważań wskazano problemy udzielania porad czy pomocy psychologicznej na odległość. Zwłaszcza rozwijające się usługi
internetowe tworzą nowe możliwości w tym zakresie. Brakuje jednak podstawowych zasad prowadzenia takiej działalności, a także stworzenia
wymogów i zasad przygotowania zawodowego do niej. Dalsze ignorowanie potrzeby uregulowania tych usług może w efekcie przynieść ich
klientom wiele szkody. A korzyści stosowania pewnej grupy oddziaływań z wykorzystaniem Internetu w odpowiednich warunkach i przy
przestrzeganiu określonych zasad mogą być bardzo duże.
15
Także K o d e k s e t y k i l e k a r s k i e j szczegółowo reguluje stosunek lekarzy do oddanych ich opiece pacjentów (por.
ramka 15.1).
Kodeks etyki lekarskiej
(wybrane fragmenty)
PRZYRZECZENIE LEKARSKIE
Przyjmuję z szacunkiem i wdzięcznością dla moich Mistrzów nadany mi tytuł lekarza i w pełni świadomy związanych z nim obowiązków
przyrzekam:
• obowiązki te sumiennie spełniać,
• służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu,
• według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa,
religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek,
• nie nadużywać ich zaufania i dochować tajemnicy lekarskiej nawet po śmierci chorego,
• strzec godności stanu lekarskiego i niczym jej nie splamić, a do kolegów lekarzy odnosić się z należną im życzliwością, nie podważając zaufania
do nich, jednak postępując bezstronnie i mając na względzie dobro chorych,
• stale poszerzać swą wiedzę lekarską i podawać do wiadomości świata lekarskiego wszystko to, co uda mi się wynaleźć i udoskonalić.
Przyrzekam to uroczyście! [...]
CZĘŚĆ SZCZEGÓŁOWA
Rozdział I. Postępowanie lekarza wobec pacjenta
[...]
Poszanowanie praw pacjenta
Art. 12.1. Lekarz powinien życzliwie i kulturalnie traktować pacjentów, szanując ich godność osobistą, prawo do intymności i prywatności.
2. Relacje między pacjentem a lekarzem powinny opierać się na ich wzajemnym zaufaniu; dlatego pacjent powinien mieć prawo do wyboru
lekarza.
Art. 13.1. Obowiązkiem lekarza jest respektowanie prawa pacjenta do świadomego udziału w podejmowaniu decyzji dotyczących jego zdrowia.
2. Informacja udzielona pacjentowi powinna być sformutowana w sposób dla niego zrozumiały.
3. Lekarz powinien poinformować pacjenta o stopniu ewentualnego ryzyka zabiegów diagnostycznych i leczniczych i spodziewanych korzyściach
związanych z wykonywaniem tych zabiegów, a także o możliwościach zastosowania innego postępowania medycznego.
[...]
Art. 15.1. Postępowanie diagnostyczne, lecznicze i zapobiegawcze wymaga zgody pacjenta. Jeżeli pacjent nie jest zdolny do świadomego
wyrażenia zgody, powinien ją wyrazić jego przedstawiciel ustawowy lub osoba faktycznie opiekująca się pacjentem.
2. W przypadku osoby niepełnoletniej, lekarz powinien starać się uzyskać także jej zgodę, o ile jest ona zdolna do świadomego wyrażenia zgody.
3. Wszczęcie postępowania diagnostycznego, leczniczego i zapobiegawczego bez zgody pacjenta może być dopuszczalne tylko wyjątkowo w
szczególnych przypadkach zagrożenia życia lub zdrowia pacjenta lub innych osób.
Art. 16.1. Lekarz może nie informować pacjenta o stanie jego zdrowia bądź o leczeniu, jeśli pacjent wyraża takie życzenie. Informowanie rodziny
lub innych osób powinno być uzgodnione z chorym.
2. W przypadku chorego nieprzytomnego lekarz może udzielić dla dobra chorego, niezbędnych informacji osobie, co do której jest przekonany, że
dziata ona w interesie chorego. Art. 17. W razie niepomyślnej dla chorego prognozy, lekarz powinien poinformować o niej chorego z taktem i
ostrożnością. Wiadomości o rozpoznaniu i ztym rokowaniu może nie zostać choremu przekazana tylko w przypadku, jeśli lekarz jest głęboko
przekonany, iż jej ujawnienie spowoduje bardzo poważne cierpienie chorego lub inny niekorzystne dla zdrowia następstwa; jednak na wyraźne
żądanie pacjenta lekarz powinien udzielić pełnej informacji. [...]
Art. 19. Chory w trakcie leczenia ma prawo do korzystania z opieki rodziny lub przyjaciół, a także do kontaktów z duchownym. Lekarz powinien
odnosić się ze zrozumieniem do osób bliskich choremu wyrażających wobec lekarza obawy o zdrowie i życie chorego. [...]
Tajemnica lekarska
Art. 23. Lekarz ma obowiązek zachowania tajemnicy lekarskiej. Tajemnicą są objęte wiadomości o pacjencie i jego otoczeniu uzyskane przez
lekarza w związku z wykonywanymi czynnościami zawodowymi. Śmierć chorego nie zwalnia od obowiązku dochowania tajemnicy lekarskiej. [...]
Art. 25. Zwolnienie z zachowania tajemnicy lekarskiej może nastąpić:
1. gdy pacjent wyrazi na to zgodę,
2. jeśli zachowanie tajemnicy w sposób istotny zagraża zdrowiu lub życiu pacjenta lub innych osób, oraz
3. jeśli zobowiązują do tego przepisy prawa. [...]
Pomoc chorym w stanach terminalnych
Art. 30. Lekarz powinien dołożyć wszelkich starań, aby zapewnić choremu humanitarną opiekę terminalną i godne warunki umierania. Lekarz
winien do końca łagodzić cierpienia chorych w stanach terminalnych i utrzymywać, w miarę możliwości, jakość kończącego się życia. [...]
Art. 32.1. W stanach terminalnych lekarz nie ma obowiązku podejmowania i prowadzenia reanimacji lub uporczywej terapii i stosowania środków
nadzwyczajnych. 2. Decyzja o zaprzestaniu reanimacji należy do lekarza i jest związana z oceną szans leczniczych.
Źródto: Kodeks etyki lekarskiej (2004).
Psycholog w kontakcie z chorym i umierającym pacjentem powinien go przede wszystkim uważnie słuchać, nie
dawać mu obietnic bez pokrycia, nie pocieszać go w sposób zdawkowy, nie powinien mu niczego narzucać ani
mówić mu, jak ma postępować i jakich dokonywać wyborów. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO)
najważniejszymi uwarunkowaniami zdrowia są: pokój, mieszkanie, edukacja, bezpieczeństwo, stałe dochody,
stabilny ekosystem i respektowanie praw człowieka. Kościół katolicki podkreśla, że życie ludzkie jest świętością,
jest darem od Boga. Kościół katolicki zawsze potępiał to, co jest wymierzone przeciwko życiu, a więc: aborcję,
zabójstwo, samobójstwo, eutanazję. Jakakolwiek interwencja medyczna dopuszczalna jest tylko wtedy, jeśli jest
ona niezbędna do ratowania życia i przywracania zdrowia. Powinna się ona opierać na zasadzie wolności i
odpowiedzialności zarówno lekarza, jak i pacjenta. Wolność i odpowiedzialność pacjenta oznacza jego zgodę
(lub brak zgody) na określone zabiegi medyczne po wcześniejszym uzyskaniu pełnych informacji na temat tych
zabiegów.
15.2. Zdrowie i życie dzięki transplantacji - dylematy etyczne
Transplantacja, czyli przeszczepianie, jest metodą leczenia, polegającą na wyrównywaniu ubytku w organizmie
człowieka przez operacyjne przeniesienie tkanki (np. skóry, kości czy szpiku kostnego), narządu (np. nerki,
serca, wątroby czy trzustki), a także przez umieszczenie w jego organizmie martwego substratu (np. sztucznej
zastawki serca). Celem tego leczenia jest ratowanie życia człowieka i usprawnienie funkcjonowania jego
organizmu (Balicki, 1998). Pobieranie ( e k s p l a n t a c j a ) narządu czy tkanki może nastąpić od dawcy martwego
( e x m o r t u o ) , łub żywego ( e x iwo), w celu dokonania aktu donacji, czyli obdarowania tym narządem czy tkanką
ciężko chorego człowieka, któremu w ten sposób można przywrócić zdrowie, a nawet uratować życie.
Pobieranie narządów od dawców martwych napotyka na problem zgody, który można rozwiązywać na trzy
sposoby: Pierwszy daje potencjalnemu dawcy pełną swobodę podejmowania decyzji odnośnie tego, czy jego
ciało po śmierci może być wykorzystane do pobierania narządów, a więc, że owa eksplantacja jest dopuszczalna
jedynie wówczas, gdy on jako dawca wyrazi na to zgodę za swojego życia. Drugi sposób odwołuje się do tzw.
zgody domniemanej, która oznacza, że eksplantacja jest możliwa, jeśli za swojego życia potencjalny dawca nie
wyraził sprzeciwu przeciwko pobraniu narządów z jego organizmu po jego śmierci. Trzeci, radykalny sposób,
pozwala na to, żeby o pobieraniu narządów decydowały wyłącznie względy medyczne, a nie wola dawcy czy
jego rodziny ( i b i d e m ) .
Ustawa o pobieraniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów z dnia 26 X 1995 mówi o konieczności
kierowania się zasadą zgody domniemanej. Każdy człowiek może wyrazić swój sprzeciw w formie pisemnej lub
ustnej przeciwko pobieraniu od niego narządów po jego śmierci, który może cofnąć w każdym czasie i miejscu w
formie pisemnej lub ustnej poprzez oświadczenie złożone w obecności co najmniej dwóch świadków.
Ustawa transplantacyjna z 1995 r. nakłada obowiązek sprawdzenia, czy zmarły (potencjalny dawca), figuruje w
Centralnym Rejestrze Sprzeciwów, natomiast nie nakłada prawnego obowiązku prowadzenia rozmowy z rodziną
zmarłego w celu uzyskania od niej zgody na pobranie narządu. Jeśli takie rozmowy są przeprowadzane, to
odbywają się one ze względu na obligacje moralne, a nie prawne.
Religia katolicka nie tylko nie zabrania, a wręcz sprzyja idei oddawania narządów po śmierci. Jan Paweł II
wielokrotnie wskazywał, że oddanie własnych narządów po śmierci jest wyrazem miłości bliźniego. Promowanie
aktów donacji przebiega pod hasłem: n i e z a b i e r a j s w o i c h n a r z ą d ó w d o n i e b a . Jest ona obowiązkiem
wynikającym z miłości, a nie obowiązkiem prawnym, dlatego wyrażenie sprzeciwu na pośmiertną donację musi
być w pełni respektowane.
O ile dawca żywy ma ograniczone możliwości donacji swoich organów (co najwyżej jedną nerkę, część swojej
wątroby lub jeden płat płucny), o tyle od martwego dawcy można pobrać obie nerki, całą wątrobę, oba płaty płuc,
rogówkę i przede wszystkim serce. To znaczy, że narządy pobrane od martwego dawcy mogą uratować życie
(zdrowie) kilku chorych biorców. Maria Nowacka (2003) w niezwykle interesującej książce E t y k a a
t r a n s p l a n t a c j e zwraca uwagę na kilka wątpliwości czy nawet zagrożeń
moralnych związanych z pobieraniem narządów od dawców martwych. Zachodzi niebezpieczeństwo
świadomego przyspieszenia czyjejś śmierci przez lekarza po to, by uzyskać potrzebny narząd. Biorca i jego
rodzina czekają na określony organ, czyli czekają na śmierć jego dawcy, a bywa, że niekiedy modlą się o to,
żeby znalazł się stosowny dawca, a więc o to, żeby ktoś umarł. Modląc się o przywrócenie zdrowia dla bliskiej
osoby, modlą się zarazem o śmierć odpowiedniego dawcy.
Jeśli zaś chodzi o pobieranie narządów od dawców żywych, to w świetle ww. ustawy jest to możliwe przy
zachowaniu następujących, najważniejszych warunków:
(1) Pobranie następuje na rzecz krewnego w linii prostej, osoby przysposobionej, rodzeństwa, małżonka oraz na
rzecz innej osoby bliskiej (za zezwoleniem sądu); nie dotyczy to jednak pobierania szpiku kostnego, tkanek czy
krwi, które można pobierać na rzecz osób obcych.
(2) Pobranie zostało poprzedzone niezbędnymi badaniami lekarskimi ustalającymi, czy ryzyko zabiegu nie
wykracza poza przewidywane granice dopuszczalne dla tego rodzaju zabiegów i nie upośledzi w istotny sposób
stanu zdrowia dawcy.
(3) Kandydat na dawcę został szczegółowo poinformowany o rodzaju zabiegu, ryzyku związanym z tym
zabiegiem i o możliwych następstwach dla jego stanu zdrowia w przyszłości.
(4) Kandydat na dawcę ma pełną zdolność do czynności prawnych i wyraził dobrowolnie przed lekarzem
pisemną zgodę na pobranie komórek, tkanek lub narządu w celu ich przeszczepienia określonemu biorcy, przy
czym nie ma wymogu wskazywać biorcy szpiku kostnego, krwi czy innej regenerującej się komórki i tkanki.
(5) Kandydat na dawcę został uprzedzony o skutkach dla biorcy wynikających z wycofania swojej zgody na
pobranie od niego komórek, tkanek lub narządu.
(6) Kandydat na biorcę został poinformowany o ryzyku związanym z zabiegiem pobrania komórek, tkanek i
narządu oraz o możliwych następstwach tego pobrania dla stanu zdrowia dawcy, a także wyraził zgodę (biorca)
na przyjęcie komórek, tkanek lub narządu od tego dawcy, co jednak nie odnosi się do przyjmowania szpiku, krwi
lub innych regenerujących się komórek i tkanek.
Maria Nowacka zwraca uwagę, że między dawcą, biorcą i lekarzem zachodzą bardzo złożone relacje etyczne, w
których dobro i zło fizyczne oraz moralne wyglądają zupełnie inaczej z perspektywy biorcy, dawcy i lekarza
pobierającego organ (czy tkankę) i lekarza dokonującego przeszczepu. Autorka ( i b i d e m ) pokazuje, że biorca
otrzymuje od dawcy dobro fizyczne, czyli zdrowie, a nawet życie, natomiast dawca otrzymuje dobro moralne pod
postacią świadomości, że jego akt donacji uratował komuś zdrowie czy życie. Darowany organ może okazać się
ciężkim brzemieniem dla sumienia biorcy, i w rezultacie stać się „tyranią daru", czyli silnym poczuciem obowiązku
odwdzięczenia się dawcy i równie mocnym poczuciem niemożności odwzajemnienia się za ten dar.
Złożenie daru z własnego ciała nie musi stać się „tyranią", jeśli między dawcą i biorcą istnieją silne więzi
emocjonalne wynikające z więzi rodzinnych lub przyjacielskich. W takich przypadkach ów dar może stać się
czynnikiem wzmacniającym i utrwalającym związek uczuciowy z małżonkiem, dzieckiem, rodzicem, rodzeństwem
czy przyjacielem (Nowacka, i b i d e m ) . Ten sam biorca doświadcza zła moralnego pod postacią świadomości, że
z jego powodu drugi człowiek został okaleczony, natomiast dawca doświadcza zla fizycznego, czyli okaleczenia.
Mamy więc taką sytuację, że zło fizyczne wyrządzone dawcy generuje dobro fizyczne dla biorcy, a dobro
moralne doznane przez dawcę skutkuje ziem moralnym doświadczanym przez biorcę.
Sytuacja moralna dawcy jest taka, że przekazując biorcy własny organ, składa mu dar o olbrzymiej wartości i ta
decyzja angażuje całą jego psychikę i rzutuje na jego dalsze życie. Lekarz jest w tym wszystkim współtwórcą zła
fizycznego dawcy, ponieważ okalecza jego ciało i jest też współtwórcą dobra fizycznego biorcy, któremu ratuje
zdrowie i życie. Jeżeli biorcą narządu jest dziecko, to pojawia się silna presja społeczno-obyczajowa wobec jego
rodziców czy rodzeństwa, by zostali dawcami. Powinni oni jednak mieć swobodę wyrażania swojej woli i nikt nie
może ich piętnować, jeśli zabraknie im odwagi na oddanie swojego narządu na rzecz swojego dziecka, małżonka
czy rodzeństwa. Nikt nie ma moralnego prawa nazywać matkę mianem „wyrodnej", jeśli to jej zabraknie takiej
odwagi.
Pojawia się trudny problem moralny, zawierający się w pytaniu o granice wolności dysponowania swoim
zdrowiem i życiem i o granice moralnego obowiązku (powinności) pomagania drugiemu człowiekowi. Odpowiedź
na jedno i drugie pytanie zależy od przyjęcia określonego stanowiska etycznego. Jeśli jest to stanowisko
liberalistycz-ne, to w jego konsekwencji człowiek traktuje samego siebie, w tym także własne ciało, jako swoją
własność, z którą może zrobić to, co chce, a więc swoje narządy może zachować tylko dla siebie, może je
komukolwiek ofiarować, a także wprowadzić do obrotu handlowego i sprzedać temu, kto da za nie najwyższą
cenę, na co na całe szczęście nie pozwala prawo międzynarodowe.
Artykuł 21 K o n w e n c j i b i o e t y c z n e j z 1996 r. mówi wprost, że: „ciało ludzkie lub jego części nie mogą stanowić
źródła zysku", a więc, że traktowanie samego siebie w kategoriach handlowych jest niegodne człowieka. Istnieje
jednak realna groźba komercjalizacji ludzkich narządów, wynikająca z praw wolnego rynku, czyli popytu i podaży
na te narządy. To oznacza, że na wolnym rynku, gdzie kupuje się i sprzedaje różne towary, także narządy
własnego ciała stają się towarem. Z tego wynikają jednak zyski i straty zdrowotne oraz zyski i straty finansowe.
Ten „wolny rynek" ma charakter przestępczy (Nowacka, i b i d e m ) , ponieważ zachęca do wystawiania swojego
ciała na sprzedaż i do kupowania jego organów za najlepszą cenę.
15.3. Etyczne aspekty bólu i cierpienia
Ból i cierpienie są czymś złym, a przynajmniej niepożądanym. Ból ma charakter cielesny, to znaczy jest
umiejscowiony w określonym miejscu naszego ciała: w brzuchu, klatce piersiowej, kończynach, głowie.
Uzmysławia on nam bezsilność, biedę, niedostatek, spadek sił i starzenie się. Ból jest ostrzeżeniem dla
organizmu, jest przypomnieniem o naszej śmiertelności.
Cierpienie nie ma wyraźnego umiejscowienia w ciele, jest kategorią ogólną i abstrakcyjną. Dotyczy nie tylko ciała,
ale także, a może nawet przede wszystkim, psychiki człowieka, jego systemu wartości i planów na przyszłość.
Człowiek może cierpieć bez przeżywania fizycznego bólu, chociaż często współwystępuje on z cierpieniem.
Stosunek do cierpienia ma swoje odzwierciedlenie także w różnych religiach. Przykładowo, w chrześcijaństwie
jest tak, że osoba cierpiąca może swoje cierpienie komuś ofiarować: osobie pokrzywdzonej, sprawcy krzywdy, a
- zdaniem wyznawców - przede wszystkim Chrystusowi. Cierpienie ma sens przez to, że można je komuś
ofiarować, że można z niego uczynić dar. O ile w S t a r y m T e s t a m e n c i e cierpienie pokazywane było jako
przekleństwo, jako kara za grzech pierworodny, to w N o w y m T e s t a m e n c i e staje się ono błogosławieństwem
przygotowującym chrześcijan do życia wiecznego.
Psychologia egzystencjalna słowami Viktora Frankla mówi bardzo podobnie, że człowiek uczy się znosić
cierpienie, a wraz z nabywaniem tej zdolności, wzrasta i dojrzewa; człowiek osiąga wewnętrzną wolność mimo
swojej zewnętrznej zależności od bólu i cierpienia. Cierpienie jest doświadczeniem, które wzbogaca relację
między chorym (umierającym) a Bogiem, w którego on wierzy. Wedle Frankla, cierpienie jest wpisane w ludzką
egzystencję, żyjemy nie tylko (i nie przede wszystkim) po to, żeby w naszym życiu beztrosko się bawić, ale
właśnie po to, żeby cierpieć. Człowiek nie może zatem doświadczać radości i przyjemności, jeśli nie zaznał też
cierpienia i bólu.
O ile ból można zneutralizować lub zminimalizować środkami farmakologicznymi,
0 tyle cierpienie jest wyrazem bezradności człowieka, spowodowanej np. śmiercią dziecka, wdowieństwem,
chorobą bliskiej osoby, porzuceniem czy odejściem kogoś bliskiego. Cierpienia spowodowanego tymi
wydarzeniami nie da się wyciszyć farmakologicznie. Trzeba je przeżyć całym sobą, emocjonalnie i poznawczo.
Psycholog powinien dać szansę na przeżywanie, nawet po wielokroć, rozpaczy, pustki czy depresji, ponieważ
każde następne doświadczanie tych przykrych emocji spowodowanych traumatycznym zdarzeniem będzie nieco
słabsze i spokojniejsze. Błędem psychologicznym 1 etycznym jest dążenie do tego, by taką osobę uczynić za
wszelką cenę i to jak najszybciej osobą szczęśliwą, pogodną i radosną.
15.4. Etyczne zasady opieki hospicyjnej
Hospicjum jest specjalistycznym ośrodkiem opiekuńczym nad ludźmi umierającymi, którym zapewnia się komfort
i godność w obliczu umierania i śmierci. Pojęcie hospicjum używane było w średniowieczu na określenie domu, w
którym pielgrzymi wędrujący do Ziemi Świętej mogli znaleźć dach nad głową i miskę ciepłej strawy. Idea
hospicjum nawiązuje więc do symboliki, że umieranie jest podróżą i wędrówką, w której ostatnim przystankiem
dla umierającego jest troskliwa opieka i pociecha zapewniająca możliwie komfortowe warunki umierania.
Opieka w hospicjum opiera się na kilku zasadach, uchwalonych w 1992 r. w Gdańsku przez Ogólnopolskie
Forum Ruchu Hospicyjnego, stanowiących K a r t ę H o s p i c j u m .
Z a s a d a p i e r w s z a mówi o tym, że w hospicjum jest stosowane leczenie objawowe nastawione na usunięcie lub
ograniczenie przykrych symptomów somatycznych takich, jak: wymioty, zaparcia, duszność, nietrzymanie
moczu, ból, biegunka, odleżyny, a także jeszcze bardziej przykrych dolegliwości psychicznych takich, jak:
poczucie osamotnienia i bezradności, lęk przed hospitalizacją, bólem i umieraniem, obawa o los najbliższych.
Wedle tej zasady, personel hospicjum powinien mieć zawsze czas na rozmowę z chorym człowiekiem,
wsłuchiwać się w jego słowa szczególnie wtedy, gdy rozmowa dotyczy umierania i śmierci. Inicjatywa takiej
rozmowy powinna wychodzić od
chorego, przy czym kontakt z nim należy utrzymywać nawet wówczas, gdy nie ma z nim porozumienia
werbalnego. Łagodzenie bólu, otwarte poruszanie tematu śmierci i umierania oraz równie otwarta i szczera
komunikacja są sprawą priorytetową. Przekonująco i bardzo pięknie wypowiedział się o tym w jednym z
wywiadów Andrzej Szczeklik (za: Bikont, 2007):
nagle wyjawiona cała, okrutna prawda oślepia, zabija nadzieję. Nadzieja zaś jest potężną siłą, która pozwala stawić czoło chorobie.
Oczywiście należy choremu mówić prawdę, ale ważny jest sposób jej podania, styl. Powinniśmy znaleźć czas na przebycie z chorym
wspólnej drogi do prawdy i zastanowić się, czy na tej drodze nie zrobić przystanku..., ilekroć słyszę od chorego: „chcę znać prawdę",
jego oczy mówią co innego: „niech pan uważa, co pan mówi, niech mi pan da jakąś nadzieję".
Zasada d r u g a mówi o tym, że pacjent hospicyjny powinien być traktowany jako „osoba", a nie jako „jednostka
chorobowa". Ta zasada nawiązuje do K a r t y p r a w c zł o w i e k a u m i e r a j ą c e g o , opracowanej w 1975 r. przez A.
Barbusa (por. ramka 15.2.). Mówi ona, że umierający ma prawo do nadziei i do opieki ze strony tych, którzy po-
trafią podtrzymywać w nim tę nadzieję, do stałej opieki lekarskiej i pielęgniarskiej, ma też prawo umierać w
odosobnieniu przy jednoczesnym uwolnieniu się od bólu, umierać w prawdzie o swoim stanie zdrowia, w
spokoju, godności i wolności wyboru, a także oczekiwać, że po jego śmierci zostanie uszanowana świętość jego
ciała.
15.5 Podsumowanie
Dla psychologa, podobnie jak dla lekarza, życie i zdrowie człowieka są wartościami najwyższymi. Każdy z nich powinien troszczyć się o jak
najlepszą jakość tego życia i swoim postępowaniem łagodzić ból oraz cierpienie fizyczne i duchowe chorej osoby. Każdy z nich powinien też mieć
świadomość tego, że nie tylko radość i szczęście, ale także ból i cierpienie są wpisane w egzystencję każdego człowieka, w jego los. W
postępowaniu z chorymi somatycznie i psychicznie pacjentami powinno się szanować ich godność osobistą, prawo do intymności i prywatności
oraz prawo do rzetelnej informacji o ich stanie zdrowia. Człowiek chory, a także jego najbliżsi, mają prawo znać prawdę o stanie zdrowia.
Psycholog, podobnie jak lekarz, powinien zadbać o respektowanie prawa chorego do nadziei na dalsze i lepsze życie, ale nie poprzez
oszukiwanie i okłamywanie go. Powinno mu się zapewnić prawo do umierania w prawdzie, spokoju i godności. Psycholog w relacji z chorym i
umierającym pacjentem powinien go uważnie słuchać, nie dawać mu obietnic bez pokrycia, nie powinien go pocieszać w sposób zdawkowy i nie
powinien narzucać mu tego, jak ma postępować i jakich ma dokonywać wyborów. Lekarz i psycholog powinni traktować osobę chorą oraz jego
najbliższych jako wolnych i odpowiedzialnych za swoje zachowania i decyzje. Opieką psychologiczną należy również objąć rodzinę osoby chorej
czy zmartej. Psycholog powinien być aktywnym propagatorem transplantacji poprzez przeniesienie tkanek, narządów i komórek od osób
zmarłych, a w określonych przypadkach od osób żywych (określonych przez ustawę o pobieraniu narządów i tkanek) do organizmów tych, którym
transplantacja przywraca zdrowie, a nieraz ratuje życie. Psycholog powinien też współuczestniczyć w rozwiązywaniu, lub choćby neutralizowaniu,
wątpliwości moralnych biorcy i jego rodziny związanych z tzw. tyranią daru, a także w przezwyciężaniu oporów rodziny zmartego, by stał się (stali
się) on (oni) dawcą (dawcami) dobra.
CZĘŚĆ 5
Psycholog w środkach masowego przekazuj.
SPIS TREŚCI
16.1. Zasady etyczne obowiązujące w mediach
16.2. Psycholog w mediach a relatywizm etyczny
16.3. Podsumowanie 276 277 280
16
Psychologowie dość często pojawiają się w środkach masowej komunikacji. W wielu czasopismach są stale
felietony i poradniki psychologiczne dotyczące seksu, uzależnień, przemocy, problemów wychowawczych z
dziećmi, kryzysów małżeńskich, pomocy psychologicznej, psychomanipulacji i wielu innych. Stacje telewizyjne,
szczególnie komercyjne, mają „swoich" stałych psychologów, najczęściej psychologów społecznych, w tym także
profesorów uniwersyteckich o znanych nazwiskach, którzy interpretują i oceniają wydarzenia polityczne,
ekonomiczne, społeczne czy kryminalne. W programach informacyjnych komentują n e w s y ze świata polityki, a w
programach kryminalnych wypowiadają się o prawdopodobnych motywach działania sprawcy zbrodni i
sporządzają domniemany portret jego osobowości. Najczęściej jednak pojawiają się w programach
interwencyjnych takich, jak: S u p e r n i a n i a , P r ze b a c z m i czy K o c h a j m n i e , w programach rozrywkowych typu
r e a l i s t y s h o w (np. B i g B r o t h e r , D w a ś w i a t y , W y b i e r z n i e ) i w programach społeczno-obyczajowych, np.
T a l k s h o w czy W a r t o r o zm a w i a ć , które poświęcone są trudnym i zarazem dobrze sprzedającym się
problemom osobistym ludzi takim, jak: zdrada, rozwód, przemoc, niepełnosprawność, odmienna orientacja
seksualna itp.
W pierwszej edycji polskiego programu B i g B r o t h e r , który miał ponaddziesięciomi-lionową oglądalność,
komentatorem zachowań uczestników tego programu był bardzo znany psycholog, którego rola w tym programie
spotkała się z krytycznymi ocenami ze strony środowiska psychologów, w tym także ze strony przewodniczącej
P o l s k i e g o T o w a r zy s t w a P s y c h o l o g i c z n e g o . Ich presja spowodowała, że ów psycholog wycofał się z
dalszego komentowania zachowań bohaterów tego programu. Warto więc sobie uzmysłowić, że psycholog
uczestniczący w takich programach telewizyjnych w roli komentatora (diagnosty) i prognosty zachowań
uczestników określonego spektaklu daje niejako przyzwolenie na to, że ludzi można podsłuchiwać i podglądać
nawet w najbardziej prywatnych i intymnych miejscach i sytuacjach. A przecież powinien on chronić godność tych
osób, a nie współuczestniczyć w procesie poniżania ich, i dbać o szacunek dla ich tożsamości moralnej, a nie
przyczyniać się do utraty tej tożsamości.
16.1. Zasady etyczne obowiązujące w mediach
Psycholog pokazujący się w mediach, podobnie jak dziennikarz telewizyjny, powinien przestrzegać
podstawowych zasad etyki dziennikarskiej. Pięć z nich wydaje się dotyczyć psychologa w stopniu szczególnym:
Z a s a d a p i e r w s z a (odnosi się do ochrony prywatności i intymności) mówi, że każdy ma prawo do ochrony
swojej prywatności i sfery intymnej, a naruszenie tego prawa może nastąpić jedynie w imię wyższego interesu
publicznego, takiego jak: tropienie przestępstw, zagrożenie bezpieczeństwa państwa czy nadużycia władzy.
Z a s a d a d r u g a mówi o tym, że relacje o czynach przestępczych i zachowaniach aspołecznych nie powinny
ułatwiać ich naśladowania.
Z a s a d a t r z e c i a zobowiązuje dziennikarza (i psychologa) do pokazywania i komentowania scen przemocy i
nieszczęścia w taki sposób, żeby zachowana została równowaga między dokładnością relacji a wrażliwością
odbiorców, zwłaszcza dzieci i młodzieży.
Z a s a d a c z w a r t a mówi, że u widzów nie powinno się rozbudzać ani nadmiernych obaw, ani nadmiernych nadziei
i rozczarowań z powodu ich niespełnienia. Nie można zabiegać o większą oglądalność za pomocą epatowania
widzów scenami zbrodni i ludzkich nieszczęść. Nie można też promować różnych metod leczenia czy psycho-
terapii, jeśli nie są one oparte na wiarygodnych przesłankach, żeby nie wzbudzać u widzów przedwczesnych
nadziei i rozczarowań.
Z a s a d a p i ą t a nakazuje dziennikarzowi i psychologowi występującemu w mediach szacunek dla osób, czyli to,
że nie wolno nikogo obrażać, dyskryminować ze względu na jego pochodzenie etniczne, poglądy polityczne,
wyznawaną religię, odrębność kulturową lub obyczajową, a także ze względu na chorobę czy
niepełnosprawność. Język wypowiedzi powinien być wolny od słów i wyrażeń obscenicznych oraz obraźliwych,
nie powinien też zawierać określeń wartościujących i stronniczych. Z tym ostatnim psychologowie występujący w
mediach mają czasami pewne problemy, czego przykładem może być ocenianie i wartościowanie postępowania
psychologa i psychoterapeuty Andrzeja S., oskarżonego, a później skazanego prawomocnym wyrokiem za pedo-
filię. W środowisku psychologów powstały wówczas dwa stronnictwa, z których pierwsze kwestionowało stawiane
mu zarzuty i broniło jego reputacji zawodowej, a drugie deprecjonowało jego kondycję etyczną, ujawniając,
szkoda, że po niewcza-sie, jego wulgarność językową i alkoholizm.
Psychologa i dziennikarza, wypowiadającego swoje opinie w Polskim Radiu-SA, mają obowiązywać zasady etyki
zawodowej uchwalone przez Zarząd P R - S A z dnia 9 września 2004 r. (www.prsa.com.pl/komisja_etyki/) - por.
ramka 16.1. Dziennikarze Polskiego Radia i psychologowie, którzy się tam wypowiadają, mają służyć prawdzie,
strzec wolności słowa, niezależności i bezstronności. Język audycji radiowych powinien być wolny od słów i
wyrażeń wulgarnych, obscenicznych i powszechnie uznanych za obraźliwe.
RAMKA 16.2
Karta etyczna mediów
Dziennikarze, wydawcy, producenci i nadawcy, szanując niezbywalne prawo człowieka do prawdy, kierując się zasadą dobra wspólnego,
świadomi roli mediów w życiu człowieka i społeczeństwa obywatelskiego, przyjmują tę kartę oraz deklarują, że w swojej pracy kierować się będą
następującymi zasadami:
zasadą prawdy - co znaczy, że dziennikarze, wydawcy, producenci i nadawcy dokładają wszelkich starań, aby przekazywane informacje
były zgodne z prawdą, sumiennie i bez zniekształceń relacjonowały fakty w ich właściwym kontekście, a w razie rozpowszechnienia błędnej
informacji niezwłocznie dokonują sprostowania,
zasadą obiektywizmu - co znaczy, że autor przedstawia rzeczywistość niezależnie od swoich poglądów, rzetelnie relacjonuje różne
punkty widzenia,
zasadą oddzielania informacji od komentarza - co znaczy, że wypowiedź ma umożliwiać odbiorcy odróżnienie faktów od opinii i
poglądów,
zasadą uczciwości - to znaczy działanie w zgodzie z własnym sumieniem i doborem odbiorcy, nieuleganie wpływom, nieprzekupność,
odmowę działania niezgodnego z przekonaniami,
zasadą szacunku i tolerancji - czyli poszanowania ludzkiej godności, praw, dóbr osobistych, a szczególnie prywatności i dobrego
imienia,
zasadą pierwszeństwa dobra odbiorcy - co znaczy, że podstawowe prawa czytelników, widzów i słuchaczy są nadrzędne wobec
redakcji, dziennikarzy, wydawców, producentów i nadawców,
zasadą wolności i odpowiedzialności - co znaczy, że wolność mediów nakłada na dziennikarzy, wydawców, producentów,
nadawców odpowiedzialność za treść i formę przekazu oraz wynikające z nich konsekwencje.
Sygnatariusze tej Karty powołują Radę, która strzec będzie powyższych zasad publicznie orzekając w sprawach przestrzegania Karty i dokonując
interpretacji jej zapisów. Sygnatariusze zobowiązują się również do upowszechnienia treści Karty, informacji o prawie składania skarg do Rady i
niezwłocznego ogłaszania orzeczeń Rady.
Karła etyczna mediów opracowana została z inicjatywy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i podpisana 29 marca 1995 r. przez
stowarzyszenia dziennikarzy telewizyjnych, radiowych i prasowych mediów publicznych i niepublicznych oraz krajowego duszpasterza środowisk
twórczych.
Źródto: Karta etyczna mediów (1995).
Etyczną stronę działalności dziennikarzy w mediach reguluje uchwalona w 1995 r. K a r t a e t y c zn a m e d i ó w (por.
ramka 16.2).
Psychologowie wypowiadają się w mediach na temat tego, co jest dobre, a co złe, normalne - nienormalne i
udzielają porad odnośnie tego, jak należy (bądź nie należy) postępować, ale nie zawsze są oni odpowiedzialni za
publicznie wypowiadane słowa i niekiedy można odnieść wrażenie, że najbardziej zależy im na kształtowaniu
swojego medialnego wizerunku, a raczej popularności medialnej, która im jest większa, tym lepiej się sprzedaje.
Psycholog, który prowadzi własną działalność gospodarczą, oferując rozmaite usługi psychologiczne, stara się je
promować jako skuteczne i bezpieczne po to, żeby je dobrze sprzedać. W tej reklamie pojawia się nieraz pewna
przesada i niemal nigdy nie ma w niej mowy o ograniczeniach, zagrożeniach i zawodności określonych usług
psychologicznych, co może wzbudzać wątpliwości etyczne co do uczciwości takiego promowania tych usług.
Nie ma nic złego w tym, że psychologowie pojawiają się w mediach. Przez swoją medialną obecność mogą
promować studia psychologiczne i zawód psychologa, kształtować świadomość psychologiczną widzów,
wzbogacać ich wiedzę psychologiczną i myślenie psychologiczne. Swoją medialną obecnością powinni służyć
idei porozumienia jednostek i społeczeństw, pokojowemu współżyciu narodów i kultur, życzliwości i przyjaźni
między jednostkami, grupami społecznymi i narodami. Psycholog powinien zabiegać o to, żeby ograniczać
programy szerzące okrucieństwo, agresję, wojnę, pornografię i przesadną rywalizację i żeby promować takie
wartości etyczne, jak: tolerancja, sprawiedliwość, wolność, godność czy odpowiedzialność.
Psycholog występujący w mediach publicznych musi mieć odwagę do krytyki i osądu władzy regionalnej i
centralnej, do krytycznej oceny działania związków zawodowych, stowarzyszeń, organizacji i przedsiębiorstw.
Winien sprzyjać swobodnemu kształtowaniu poglądów widzów i słuchaczy przez dostarczanie im pełnej i
obiektywnej informacji, powinien zabiegać o szacunek do takich wartości, jak: prawo do prywatności i tajemnicy,
wolności słowa, tolerancji i zaufania, neutralności politycznej, światopoglądowej i religijnej. Tolerancja,
demokracja i otwarta komunikacja społeczna są ważnymi wartościami mediów publicznych, których psycholog
powinien w tych mediach przestrzegać.
16.3 Podsumowanie
Psychologowie dość często są obecni w mediach, komentując aktualne lub minione wydarzenia polityczne i biznesowe, a przede wszystkim
omawiając pewne zjawiska spoteczno-psychologiczne, takie jak: przemoc, zdrada, uzależnienia, samobójstwa, rozwody czy zabójstwa. Są to
wydarzenia cieszące się najwyższą oglądalnością. Psycholog, który pojawia się w tych programach, niemal automatycznie staje się osobą
popularną i rozpoznawalną. W tych medialnych komentarzach psychologicznych powinno się zadbać o respektowanie podstawowych wartości
moralnych wyróżnionych w Karcie etyki mediów czy Zasadach etyki zawodowej Polskiego Radia.
Psycholog obecny w telewizji, radiu czy prasie powinien więc, podobnie jak dziennikarz, kierować się takimi zasadami, jak: prawda, obiektywizm,
uczciwość, szacunek i tolerancja, pluralizm czy odpowiedzialność za słowo. Powinien kreować prozdrowotne wzorce zachowań, umacniać
wartości prorodzinne, zwalczać patologie, służyć rozwojowi kultury, nauki i sportu. Powinien też zapobiegać i interweniować w celu ograniczania
emisji programów ukazujących brutalność, przemoc, pornografię i seks, szczególnie wtedy gdy są one adresowane do szerokiej widowni.
Psycholog i problemy psychologiczne są dobrze sprzedającymi się produktami medialnymi. Wiele kolorowych gazet i niektóre stacje telewizyjne
mają „swoich" stałych psychologów - komentatorów rozmaitych problemów i zdarzeń.
Każdy z tych wypowiadających się komentatorów powinien szanować godność osób, których zachowania omawia, nie wolno mu natomiast
ironizować na temat ich czynów ani tym bardziej krytykować czy wręcz deprecjonować ich wyborów, decyzji czy stylu życia. Swoją obecnością w
mediach nie powinien dawać przyzwolenia dla podglądania czy podsłuchiwania ludzi w sytuacjach intymnych. I wreszcie, psycholog obecny w
programach rozrywkowych, np. takich jak talk-show czy reality-show, nie powinien odgrywać w nich roli żartownisia czy wesołka, który swoimi
komentarzami rozbawia obecną tam widownię. Jeśli w takiej roli występuje profesor uniwersytetu, to jest to smutne, żałosne i szkodliwe dla
medialnego wizerunku zawodu psychologa. Popularność psychologa obecnego w mediach nie powinna opierać się na tym, że pojawia się on w
roli showmana.
Etyka biznesu
SPIS TREŚCI
17.1. Relacje między biznesem a etyką 282
17.2. Etyka reklamowania dóbr konsumpcyjnych i usług 287
17.3. Mobbing jako skrajna forma nieetycznego postępowania w pracy 291
17.4. Etyczne aspekty zarządzania firmą 293
17.5. Podsumowanie 296
17
17.1. Relacje miedzy biznesem a etyką
Coraz więcej psychologów pracuje w firmach biznesowych lub prowadzi własną działalność biznesową. W jej
ramach psycholog otwiera zwykle (sam lub z innymi) „gabinet psychologiczny" oferujący rozmaite usługi
psychologiczne, takie jak: leczenie uzależnień, terapię nerwic, terapię rodziny, terapię zaburzeń seksualnych,
terapię wad wymowy, i dokonuje rozmaitych czynności diagnostycznych na potrzeby szkoły, sądu, szpitala,
przedsiębiorstwa czy instytucji. Jego klienci są uwikłani w rozmaite problemy psychologiczne, a niejednokrotnie
mają tez kłopoty zawodowe i finansowe. Pracując w cudzych firmach biznesowych, psycholog zajmuje się
doradztwem personalnym i zawodowym, prowadzi rozmowy kwalifikacyjne, konsultuje i opiniuje spoty
reklamowe, doradza w zarządzaniu zasobami ludzkimi, uczestniczy w negocjacjach między pracodawcą a
pracownikami, stara się zapobiegać, minimalizować lub rozwiązywać konflikty interpersonalne między
pracownikami, dba o wizerunek firmy.
Biznesem jest profesjonalna działalność gospodarcza, polegająca na sprzedaży towarów i usług w celu
maksymalizacji zysków (Gasparski, 1997). Wedle tradycyjnych poglądów, biznes i etyka wykluczają się
wzajemnie, nie ma między nimi miejsca na koegzystencję. Poglądy konserwatywne głoszą, że prowadzenie
działalności biznesowej jest z gruntu niemoralne, ponieważ rządzi nią nieposkromiona chęć zysku i eliminowanie
konkurencji poprzez stosowanie takich nieetycznych praktyk jak kłamstwo czy oszustwo (Żylicz i Wolniewicz,
2004).
Moralność a biznes
Istnieją oczywiste powiązania między biznesem a etyką. Biznesmen, którego pracownicy okradają na okrąg to, nie utrzyma się dłużej na rynku niż
biznesmen, który dzięki kłamstwom i oszustwom sprzedaje tylko produkty nienadające się do użycia. Takie przykłady nie wyjaśniają jednak
istotnego związku między biznesem a etyką. A to dlatego, że jeśli kłamstwo, oszustwo i złodziejstwo prowadzą do upadku firmy, to biznesmen
mógłby je potępiać i ich unikać nie dlatego, że są niemoralne, ale dlatego, że są złą praktyką w biznesie. Działania sprzeczne z
normami moralnymi mogą być w pewnych, a może nawet w wielu przypadkach niedobre dla biznesu. [... ]
Byłoby bardzo dobrze, gdyby można było pokazać, że działanie moralne jest zawsze najlepsze dla
biznesu. Tak jednak nie jest, zwłaszcza na krótką metę. Kłamstwo, oszustwo, przeniewierstwo i kradzież prowadzą czasem do większych
zysków niż ich przeciwieństwa. Dlatego oceny moralne różnią się czasem od ocen biznesowych, ponieważ interesy
nie muszą być prowadzone z motywów moralnych. [...] Jeżeli dobro wspólne ma być chronione, a
biznesmeni nie chcą z własnej woli działać zgodnie z normami moralnymi, to należy ich do tego zmuszać!
Trzeba użyć zarówno nacisku opinii publicznej, jak i środków prawnych, aby nie opłacało się stosować niemoralnych praktyk. Jeśli kary za czyny
niemoralne są wystarczająco surowe, a wymuszanie stosowania się do norm jest wystarczająco skrupulatne, to przestrzeganie norm moralnych
w biznesie będzie służyło na dłuższą metę zarówno interesowi przedsiębiorstw, jak i ogólnemu interesowi społeczeństwa (podkreślenia nasze).
Źródto: De George (1999).
Natomiast wedle poglądów liberalno-demokratycznych, każda działalność gospodarcza musi być
podporządkowana określonym standardom etycznym i powinien być nierozerwalny związek między wynikami
finansowymi firmy a jej „wizerunkiem etycznym" jako takiej, która jest firmą uczciwą, odpowiedzialną i prawą.
Poglądy te głoszą jedynie tyle, i aż tyle, że „uczciwość w biznesie po prostu się opłaca", że moralność leży w
interesie firmy biznesowej.
Jest tak dlatego, że moralna dezaprobata poczynań firmy może się przekształcić w nacisk polityczny, czy nawet
bojkot ze strony konsumentów, co szkodzi wizerunkowi firmy, natomiast moralna aprobata firmy prowadzi do
wspierania jej przez konsumentów i dobrze wpływa na jej publiczny wizerunek. Jest to instrumentalny pogląd na
etykę biznesu, wedle którego: „etyka się opłaca", „sprytnie jest być etycznym", „dobre postępowanie to dobry
interes", a więc, że etyka jest po prostu pewnym narzędziem skuteczności w interesach (Chryssides i Kaler,
1999).
Wiele firm biznesowych przedstawia się na użytek publiczny, że są przedsiębiorstwami wrażliwymi na potrzeby
społeczne, a także środowiska naturalnego. Czynią to po to, żeby ich produkty i usługi dobrze się sprzedawały.
Wielu przedsiębiorców i menedżerów uważa też, że zasady etyczne w biznesie są luksusem, na który mogą się
zdobyć jedynie firmy o wysokiej kumulacji kapitału. W innych wyznawany jest pogląd, że „biznes to
konkurencyjna dżungla", w której wygrywają najsilniejsi i najbardziej bezwzględni, że „każdy pierwszy milion
dolarów czy euro trzeba ukraść" i że „nikt, kto jest bogaty, nie jest uczciwy". Tak czy inaczej firmy biznesowe
poddawane są ocenie społecznej jako takie, które respektują (lub przekraczają) ogólnie przyjęte zasady moralne.
Jest rzeczą oczywistą, że aprobata moralna ze strony konsumentów, i w ogóle ze strony społeczeństwa, leży w
interesie firmy.
Nieetyczne praktyki biznesowe polegają na tym, że:
(1) Firmy wydawnicze obdarowują prezentami nauczycieli i dyrektorów szkół, licząc na to, że zamówią u nich
podręczniki szkolne.
(2) Firmy farmaceutyczne obdarowują lekarzy drobnym sprzętem medycznym i sponsorują im uczestnictwo w
tzw. konferencjach naukowych w egzotycznych krajach w zamian za to, że swoim pacjentom będą przepisywać
leki produkowane przez określoną firmę.
(3) W reklamie zamieszcza się informacje nieprawdziwe lub półprawdziwe o danym produkcie.
(4) Firma biznesowa nie dotrzymuje terminów płatności wobec podwykonawców, kooperantów i własnych
pracowników.
(5) W trakcie negocjacji biznesowych proponuje się różnym ważnym osobom długoterminowe „testowanie"
rozmaitych produktów, takich jak: garderoba, buty, sprzęt elektroniczny, sprzęt AGD, a nawet samochody, za co
otrzymują dodatkowe wynagrodzenie za „pracę". Propozycja „testowania produktów" to nic innego jak
zakamuflowana forma korupcji.
Psycholog pracujący w firmach biznesowych produkujących i sprzedających rozmaite produkty oraz w firmach
sprzedających usługi jest uwikłany, czy tego chce, czy nie, w:
(1) Etyczne problemy sprawiedliwej zapłaty za wykonywaną pracę.
(2) Etyczne problemy konkurencji biznesowej.
(3) Etyczny lub nieetyczny stosunek do środowiska naturalnego.
(4) Postawy etyczne związane z postępowaniem wobec podwładnych, przełożonych, klientów i
współpracowników.
(5) Etyczne problemy reklamy i promocji firmy, jej produktów i usług.
(6) Etyczne problemy zatrudniania i selekcji pracowników.
Przyjrzyjmy się nieco bliżej tym problemom. Jeśli chodzi o ocenę wysokości płacy za wykonywaną pracę jako
niesprawiedliwie niskiej, to można ją określić mianem wyzysku, kiedy zapłata za pracę jest tak niska, że utrudnia
(lub uniemożliwia) pracownikowi zaspokajanie podstawowych potrzeb i godne życie jemu i jego rodziny.
Sprawiedliwe, a więc zapewniające godne życie, wynagrodzenie za pracę może jednak wchodzić w konflikt z
wartościami ekonomicznymi firmy takimi, jak minimalizacja kosztów produkcji czy choćby minimalny zysk, który
firma mogłaby zainwestować w jej rozwój i stworzenie nowych miejsc pracy. Warto jednak zauważyć, że
gospodarka rynkowa działa najlepiej, kiedy występuje stosunkowo umiarkowany stopień nierówności w
dochodach między najgorzej i najlepiej sytuowanymi i zarabiającymi pracownikami; ten stopień nierówności waha
się między 1 do 4 a 1 do 9, ale są kraje, takie jak np. Brazylia, gdzie ta proporcja waha się jak 1 do 27 (Chryssi-
des i Kaler, 1999). W P o w s z e c h n e j d e k l a r a c j i p r a w c zł o w i e k a (1948) stwierdza się w art. 23, że:
1. Każdy człowiek ma prawo do pracy, do swobodnego wyboru pracy, do odpowiednich i zadowalających warunków pracy oraz do
ochrony przed bezrobociem.
2. Każdy człowiek, bez względu na jakiekolwiek różnice, ma prawo do równej ptacy za równą pracę.
3. Każdy pracujący ma prawo do odpowiedniego i zadowalającego wynagrodzenia, zapewniającego jemu i jego rodzinie egzystencję
odpowiadającą godności ludzkiej i uzupełnianego w razie potrzeby innymi środkami pomocy społecznej.
4. Każdy człowiek ma prawo do tworzenia związków zawodowych i do przystępowania do związków zawodowych dla ochrony swych
interesów.
George D. Chryssides i John H. Kaler ( i b i d e m ) piszą, że o zróżnicowaniu plac powinny decydować pewne
kryteria moralne. Pierwszym z nich jest parytet, czyli zasada, że jednakowa zaplata przysługuje każdemu, kto
wykonuje taką samą pracę
0 „równej wartości", niezależnie od jego płci, rasy czy wieku. Drugim kryterium sprawiedliwej płacy są
umiejętności, kwalifikacje i doświadczenie pracownika; wysokość zarobków powinna więc uwzględniać
kompetencje pracownicze osób zatrudnionych. Trzecim kryterium sprawiedliwej płacy powinien być zakres
odpowiedzialności za wykonywaną pracę, wedle którego sprawiedliwe jest, że ci, których sposób działania może
mieć poważne konsekwencje (lekarz, adwokat, sędzia, radca prawny), nie powinni otrzymywać takich samych
wynagrodzeń, jak ci, którzy na swoich stanowiskach pracy nie mają takich obciążeń, co dotyczy np. kelnerki,
sprzątaczki czy woźnego. I wreszcie czwartym kryterium sprawiedliwej płacy jest tradycja, dotycząca tego, Że
pewne zawody (sędzia, profesor uniwersytetu) i zajmowane stanowiska (rektor, wojewoda, prezydent miasta)
powinny być wyżej wynagradzane, dlatego że przez wyższe pensje podkreśla się szacunek dla wysokiego
statusu społecznego tych, którzy piastują owe zawody i stanowiska. Tradycja wymaga, żeby takich ludzi stać
było na to, żeby jeździli lepszymi samochodami, mieszkali w domach o podwyższonym standardzie, nosili na
sobie markowe ubrania, a ich dzieci uczyły się w elitarnych szkołach i uniwersytetach.
Etyczne problemy konkurencji biznesowej odnoszą się do chęci wyeliminowania konkurencji z rynku towarów i
usług poprzez: przekupywanie pracowników firm konkurencyjnych, rozpowszechnianie fałszywych informacji o
konkurencyjnych firmach (czarny PR), bezprawne kopiowanie produktów (np. płyt CD, kaset wideo, kaset audio)
oraz przywłaszczanie znaku firmowego (logo) określonego produktu (Żylicz
1 Wolniewicz, 2004).
Stosunek przedsiębiorstw biznesowych do środowiska naturalnego jest szczególnie ważnym problemem
etycznym. W wielu wysoko rozwiniętych krajach promuje się szkodliwe dla środowiska naturalnego poglądy, że:
• z przyrodą należy walczyć, panować nad nią i eksploatować ją;
• lepszą jakość życia ludzi może zapewnić jedynie rozwój produkcji przemysłowej;
• lepszą jakość życia i poczucie szczęścia można uzyskać poprzez maksymalizację konsumpcji kupowanych i
magazynowanych dóbr.
Te trzy poglądy są szkodliwe dla przyrody i zarazem nieetyczne, ponieważ prowadzą do ogromnych szkód w
środowisku naturalnym człowieka, takich jak: skażenie powietrza, wody, ziemi i pożywienia. Warto jednak mieć
na uwadze, że etyczna troska o środowisko naturalne, prowadząca do wstrzymania produkcji i sprzedaży
produktów szkodliwych dla środowiska naturalnego, może pozostawać w sprzeczności z tym, żeby firma mogła
osiągać zyski, rozwijać się i zapewniać ludziom pracę.
Jeśli chodzi o postawy zarządu firmy wobec klientów, współpracowników, podwładnych i przełożonych, to
najważniejszymi pod względem etycznym wydają się takie sprawy, jak: respektowanie zawartych z nimi
wcześniej umów i kontraktów, dobre, tzn. podmiotowe, traktowanie podwładnych (personelu) w trosce o ich
wysokie morale oraz pozyskanie zaufania u klientów, kooperantów, współpracowników, przełożonych i
podwładnych.
I wreszcie niezwykle delikatny problem, jakim jest przyjmowanie nowych i zwalnianie dotychczas zatrudnionych
pracowników, czyli problem selekcji. Psycholog jest nader często wykorzystywany do jednego i drugiego. W obu
przypadkach ma on ludzi oceniać, diagnozować i selekcjonować na lepszych i gorszych, a więc na tych, których
warto zatrudnić, i tych, których najlepiej zwolnić z pracy.
W Polsce działają firmy biznesowe, w których obowiązują zasady etyczne oparte na tzw. dekalogu biznesmena,
nawiązującym do etyki katolickiej; jest ich dziesięć i brzmią następująco:
(1) Żadnym swoim działaniem nie przyczyniaj się do niszczenia środowiska naturalnego.
(2) Wspieraj materialnie badania naukowe, które służą naprawie tego, co uległo zniszczeniu wskutek działalności
twojej lub cudzej działalności gospodarczej.
(3) Nie produkuj niczego, co zagrażałoby życiu i zdrowiu ludzi.
(4) Nie oszukuj nikogo.
(5) Staraj się o coraz wyższe dochody poprzez wynalazki, lepszą organizację pracy, ciekawą, ale nie kłamliwą
reklamę, skuteczny marketing, poszukiwanie tańszych dostawców oraz zmiany technologiczne, a nie poprzez
praktyki monopolistyczne, fałszywą reklamę czy zawyżone marże.
(6) Szanuj swego podwładnego, zwłaszcza jeżeli solidnie wypełnia swoje obowiązki.
(7) Nie wyzyskuj i nie okradaj nikogo poprzez sztuczne zaniżanie zarobków, skracanie urlopów czy obcinanie
premii; pamiętaj o tym, że godziwa zapłata za solidnie wykonaną pracę należy się każdemu.
(8) Stwórz swoim podwładnym dobre warunki pracy, które nie będą zagrażać zdrowiu i życiu ludzi.
(9) Bądź szczodry - niech twoja przedsiębiorczość i talenty służą nie tylko tobie, niech służą wszystkim
potrzebującym.
(10) Staraj się zrozumieć, że posiadanie nawet największej ilości pieniędzy nie oznacza, że jesteś lepszy od
innych, że jesteś od innych mądrzejszy i że możesz innych poniżać.
Dekalog biznesmena ma więc służyć społeczeństwu, firmie biznesowej i jej pracownikom.
Psycholog pracujący dla biznesu poprzez ogólne nastawienie do drugiego człowieka daje wyraz swojej postawie
moralnej. Piotr Żylicz i Joanna Wolniewicz (2004) zwracają uwagę, że dominująca w biznesie orientacja na zysk
sprawić może, iż psycholog zaczyna traktować zarówno siebie, jak innych jako swego rodzaju „towar". Jego
kompetencje (a także innych ludzi) są - jak każdy towar - do sprzedania, by dzięki nim realizować cele
biznesowe, pośród których zysk jest celem najważniejszym. Istnieje niebezpieczeństwo, że psycholog pracujący
dla biznesu będzie traktować zarówno osoby już zatrudnione, jak i starające się o zatrudnienie jak „towar" lepszy,
gorszy albo nawet całkowicie nieużyteczny. Lepszym jest ten, kto jest dużo wart w sferze produkcji dóbr i
świadczenia usług, a gorszym ten, kto nie zarabia dla firmy albo nawet trzeba do niego dopłacać, np. wskutek te-
go, że często choruje lub przebywa na urlopach wychowawczych.
Żylicz i Wolniewicz ( i b i d e m ) powołują się na Ericha Fromma, wedle którego człowiek staje się towarem
wystawionym na sprzedaż. Jego osobowość, intelekt oraz wiedza są na sprzedaż. Ludzie, tak jak towary, są
lepsi i gorsi, drożsi i tańsi. Psycholog pracujący dla biznesu, który bierze udział w rozmowach kwalifikacyjnych i
badaniach selekcyjnych kandydatów do pracy, współuczestniczy w procesie ich wartościowania na tych, którzy
przysporzą firmie więcej lub mniej zysku (tzn. ich „atrakcyjność rynkowa" jest wyższa lub niższa). O wszystkim
więc decyduje wolny rynek i dominujące na nim prawo popytu i podaży.
Psycholog pracujący dla biznesu, a w jeszcze większej mierze psycholog prowadzący własną działalność
gospodarczą (usługową), również podlega prawom popytu i podaży, a więc niejako godzi się być traktowanym
jak produkt lepszy lub gorszy przez potencjalnych nabywców (klientów). Psycholog, podobnie jak lekarz czy
rzemieślnik, jest oceniany przez rynek konsumencki za lepszego lub gorszego, a co za tym idzie za tańszego lub
droższego. Rynek usług konsumenckich dokonuje wartościowania usług psychologicznych (diagnostycznych,
terapeutycznych, edukacyjnych) na lepsze lub gorsze i kto wie, czy nie jest to jedno z ważniejszych kryteriów
oceniania tych usług nie tylko z profesjonalnego, ale także moralnego punktu widzenia.
Są tez reklamy, które opierają się na półprawdach, czyli na aluzjach i insynuacjach. Reklama aluzyjna opiera się
na wypowiedziach niewyraźnych, niejednoznacznych, nieprzejrzystych, a także na przemilczeniach i
sugerowaniu czegoś poprzez skojarzenie czy przenośnię. Reklama aluzyjna dotyczy najczęściej produktów,
których reklamowanie jest zabronione przez prawo, czyli przede wszystkim alkoholu i papierosów. Przykładem
może być reklama piwa „oczywiście bezalkoholowego" z równoczesnym obrazem przymrużonego oka i
informacją: „ale buja". Były też spoty reklamujące „łódkę Bok", czyli nic innego jak wódkę B o h , czy reklamujące
„wuteka Soplica" czyli wódkę S o p l i c a .
Reklamie zarzuca się też to, że jest okrutna, ponieważ rozbudza nadzieje, które są niemożliwe do spełnienia, a
więc np. że „batoniki Mars przedłużają życie i wzmagają ochotę na seks" albo że preparat farmakologiczny
G e r i a v i t - P b a r m a t o n powstrzymuje proces starzenia się. Takie reklamy opierają się na fałszywym założeniu, że
możliwe jest powstrzymywanie naturalnych procesów starzenia się, a nawet, że realne jest przywracanie cech
młodości i atrakcyjności seksualnej.
Honorata Jakubowska (2007) zwróciła uwagę na szczególnie ważny problem etyczny, jakim jest reklama
ukierunkowana na dzieci i młodzież, które stają się coraz ważniejszymi konsumentami towarów i usług, dlatego
że stanowią znaczną część populacji, posiadają własne pieniądze i mają istotny wpływ na to, co kupują ich
rodzice i w jakich ilościach. Nadawca reklamy adresowanej do dziecka liczy na to, że kiedy ono dorośnie,
pozostanie konsumentem tych samych lub podobnych produktów (kosmetyków, garderoby, bielizny), do których
„przyzwyczaiło się", a może raczej „zostało zniewolone" w dzieciństwie i młodości. Jakubowska [ i b i d e m ) zwraca
uwagę na zagrożenia dla dobra dziecka, takie jak: zbyt szybkie wprowadzanie dzieci w świat zakupów,
kształtowanie w nich przewagi „postawy mieć" nad „postawą być", porównywanie się z rówieśnikami na
podstawie ilości i jakości (markowych) posiadanych produktów.
W badaniach marketingowych ankieterzy, zwykle socjolodzy i psycholodzy, starają się dobrze poznać potrzeby
materialne niepełnoletnich chłopców i dziewczyn, ich gusta, ich upodobania i to, co oni uznają za t r e n d y ,
ponieważ wszystko to będzie można odpowiednio promować i sprzedać. Jakubowska ( i b i d e m ) zwraca też
uwagę, że dzieci niezwykle łatwo podlegają wpływowi mediów, w których spora część reklam adresowana jest
właśnie do nich. Reklamy te w dużym stopniu kreują określony styl życia dziecka, zachęcając je do nabywania
określonych produktów (garderoby, zabawek, telefonów komórkowych itp.), głównie po to, żeby być pozytywnie
odbieranym przez rówieśników. Reklamy, które są niejako „wycelowane" w niepełnoletniego odbiorcę,
wyrządzają szczególną krzywdę dzieciom z biednych rodzin, ponieważ rozbudzają w nich potrzeby i pragnienia
posiadania reklamowanych dóbr, które nie mają szans na zaspokojenie.
Specyficzne zarzuty wobec reklamy podnoszą stowarzyszenia i organizacje feministyczne, wedle których spoty
reklamowe krzywdzą kobiety przede wszystkim dlatego, że pojawiają się w nich one niemal zawsze w
stereotypowych rolach: zony, matki, kucharki, sprzątaczki, kochanki, czyli jako obiekty pożądania seksualnego.
Poza tym w reklamach tych kobieta występuje we „właściwych dla niej miejscach", a więc w kuchni, łazience,
pokoju dziecka, sklepie, a przede wszystkim w sypialni. Zgodnie z tym stereotypem kobieta promuje: proszki do
prania, detergenty, kosmetyki, bieliznę,podpaski, sprzęt AGD, cukierki i inne słodycze (stereotyp kobiety „słodkiej
idiotki"), a mężczyzna reklamuje piwo, samochody, komputery, banki i fundusze emerytalne.
Według feministek, kobiety są przedstawiane w reklamie jako zabawne, a nawet śmieszne i niezbyt rozgarnięte
(stereotyp „blondynki"), nazbyt gadatliwe („kobieta ple--ple"), emocjonalne, zazdrosne, a przede wszystkim jako
te, których „wartość rynkowa" zależy od ich atrakcyjności seksualnej. Kobiety w reklamie rzadko są kojarzone z
aktywnością umysłową, częściej jako te, dla których zdobycze techniki wykraczają ponad ich możliwości
intelektualnego opanowania. Feministki zauważają, że w reklamie występuje „zjawisko estetycznej dyskryminacji
i feminizacji ciała" (Twardowska i Olczyk, 2006; Kowalczyk, 2008), polegające na tym, że nie skupia ona uwagi
na starzeniu się skóry mężczyzny i na jego nadwadze, natomiast wymusza na kobiecie, żeby była piękna zawsze
i wciąż.
Jest mnóstwo spotów reklamowych, wskazujących, że obsesją kobiet jest ich ciało, i w związku z tym pojawiają
się liczne zalecenia, jakich ma używać kremów czy depilatorów i jaką stosować dietę, by: być szczupłą,
zachować młody wygląd i podobać się mężczyznom. Reklama zmusza kobiety do tego, żeby doprowadziły swoje
ciało do porządku, tzn. żeby schudły, przestały się pocić, usunęły zmarszczki i celłulit. Kobieta ma pełnić rolę
ozdoby mężczyzny, kociaka, który ma przyciągać uwagę innych mężczyzn. Cytowane autorki zauważają, że
reklamy kreują iluzję szczęśliwości, przedstawiając świat wyidealizowany, a więc nieprawdziwy, w którym ludzie
mieszkają w pięknych domach, jeżdżą drogimi samochodami, spędzają wakacje w egzotycznych krajach, mają
piękne żony i przystojnych mężów, dobre i mądre dzieci, a także stan konta, umożliwiający im podejmowanie
decyzji finansowych prowadzących do zwielokrotnienia tego stanu posiadania.
Bardzo interesujące i wyważone podejście wobec problemów etycznych reklamy opracowane zostało przez
Papieską Radę ds. Środków Społecznego Przekazu (1997). W preambule tego dokumentu podkreśla się, że
reklama sama przez się nie jest ani dobra, ani zła, jest bowiem narzędziem, które może być wykorzystywane na
rzecz dobra lub zła, a więc reklama może skutkować zarówno korzyściami, jak i szkodami gospodarczymi,
politycznymi, kulturowymi oraz religijnymi i moralnymi. Korzyści gospodarcze wynikające z reklamy polegają na
tym, że jest ona konieczna dla funkcjonowania nowoczesnej gospodarki rynkowej, może więc być narzędziem
uczciwej i odpowiedzialnej konkurencji, przyczyniającej się do wzrostu gospodarczego oraz rozwoju
społeczeństw i jednostek. Reklama dostarcza społeczeństwu i pojedynczym obywatelom informacji na temat
dostępności do rozmaitych produktów i usług, przyczynia się do zwiększenia wydajności pracy, obniżania cen i
rozwoju gospodarczego. Dzięki temu wszystkiemu można tworzyć nowe miejsca pracy, zwiększać zarobki pra-
cowników i przyczyniać się do tego, żeby ludzie mogli żyć godnie.
Natomiast szkody gospodarcze wyrządzane przez reklamę mogą polegać na tym, że służy ona do
przekonywania ludzi, aby kupowali produkty i korzystali z usług co najmniej wątpliwej jakości. Ponadto reklama
może przyczyniać się do propagowania konsumpcjonizmu, a więc do tego, że w świadomości odbiorców reklamy
„postawa mieć" zaczyna dominować nad „postawą być". Szczególnie niebezpieczne skutki reklamy mają miejsce
w krajach tzw. Trzeciego Świata, gdzie u milionów biednych ludzi rozbudza ona potrzeby, które nie mają szans
na spełnienie.
Korzyści związane z tzw. reklamą polityczną polegają na tym, że przyczynia się ona do rozwoju demokracji przez
to, że informuje obywateli o programach różnych partii politycznych i o ich liderach, dając im szanse wyboru
owych programów i liderów. Reklama polityczna może też jednak spowodować szkody. Jedną z nich jest
zagrożenie procesu demokracji na skutek ograniczenia możliwości politycznej rywalizacji pomiędzy programami
politycznymi i politykami.
Można też mówić o korzyściach wynikających z oddziaływania reklamy na sferę kulturową społeczeństwa i jego
obywateli, polegających na tym, że zyski z reklamy służą do kreowania, produkowania i emitowania materiałów o
dużej wartości intelektualnej, estetycznej i moralnej. Inaczej mówiąc, dzięki dochodom z reklamy można
sponsorować programy elitarne o stosunkowo niewielkiej oglądalności, takie jak: T e a t r T e l e w i z j i , R o zm o w y o
k s i ą żk a c h lub takie kanały telewizyjne, jak Kultura czy Historia. Natomiast szkody kulturowe wynikające z
reklam polegają na tym, że na ogół promują one wartości i styl życia „kultury Zachodu", czyli globalistyczny
(amerykański) styl życia, który na ogół jest sprzeczny z kulturą lokalną o charakterze zarówno narodowym, jak i
regionalnym. Stowarzyszenia i organizacje antyglobalistyczne (an-tyunijne i antyamerykańskie) starają się bronić
kultury i obyczajów lokalnych, chcą przeciwstawić się amerykanizacji życia, którą Zbyszko Melosik (1995) nazwał
„mak-donaldyzacją życia".
Korzyści moralno-religijne związane z reklamą polegają na tym, że rozmaite organizacje charytatywne, instytucje
religijne i towarzystwa dobroczynne poprzez reklamę starają się propagować swoje przesłanie: wiary, tolerancji,
a przede wszystkim niesienia pomocy ofiarom wojen, wypadków, chorób i kataklizmów żywiołowych. W
telewizyjnych spotach reklamowych pojawia się wówczas numer konta, na który można wpłacać pieniądze na
rzecz tych pokrzywdzonych osób, numer i hasło SMS-u (np. „pomagam") oraz informacje o miejscach i terminach
zbiórek żywności, lekarstw czy odzieży. Natomiast szkody moralno-religijne polegają na tym, że reklama bywa
wulgarna i dość często odwołuje się ona do tzw. niskich motywów jej odbiorców: pożądliwości, zazdrości,
zawiści.
Niektóre reklamy wręcz zabiegają o to, by szokować, ekscytować i podniecać, a tym samym przyciągać uwagę
odbiorcy poprzez eksponowanie treści erotycznych, makabrycznych czy prowokacyjnych. Takie reklamy
rezygnują z wysokich wymagań artystycznych i moralnych na rzecz powierzchowności i tandety. Ponadto wiele
reklam, świadomie lub nieświadomie, ignoruje pewne kategorie odbiorców, takich jak: ludzie starzy, biedni,
bezrobotni, chorzy czy bezdomni. Reklama traktuje ich jako odbiorców nieważnych albo takich, których po prostu
nie ma. Jednakże największe szkody moralne wyrządzone przez reklamę wydają się polegać na kształtowaniu i
utwierdzaniu krzywdzących stereotypów społecznych odnoszących się do płci, wieku życia, koloru skóry czy
narodowości.
Z badań Anny Twardowskiej i Elizy Olczyk (2006) wynika, że większość kampanii reklamowych adresowana jest
do kobiet, które zachęca się do zakupów żywności i wyrobów chemii gospodarczej, ponieważ to one najczęściej
używają tych produktów na co dzień. Jeśli nawet reklama zachęca do kupowania produktów typowo męskich (np.
męskich kosmetyków, bielizny czy garderoby), to jest ona często adresowana także do kobiet, gdyż to one
zwykle kupują te artykuły dla swoich mężczyzn. Z tych samych badań ( i b i d e m ) wynika, że kobiety występują w
reklamie trzy razy częściej niż mężczyźni i niemal zawsze w stereotypowych rolach i miejscach: w trakcie prac
domowych, opieki i pielęgnacji dzieci, w sypialni, a więc w roli matki, żony i kochanki. Przedstawianie kobiet w
reklamie wiąże się według Izy Kowalczyk (2008), z takimi wzorcami stereotypów, jak: „kobieta, której pasją jest
czystość, kobieta matka kucharka, kobieta niemądra i nierozgarnięta, która potrzebuje męskiego autorytetu,
wyjaśniającego jej zalety produktu i korzyści wynikające z jego użytkowania", „kobieta ple--ple", która gada i gada
i nie może skończyć, przy czym nie zajmuje się niczym ważnym ani ciekawym, a więc taka reklama pokazuje
kobietę jako gadułę, plotkarę, która nie ma nic ważnego i ciekawego do powiedzenia, czyli kobietę-idiotkę. Innym
stereotypem kobiety w reklamie jest „obraz kobiety, której obsesją jest jej ciało", które powinna pielęgnować za
pomocą reklamowanych kremów, farb do włosów i depilatorów. Kobieta jest też przedstawiana w reklamie jako
ozdoba produktu, np. samochodu, który mężczyźni pragną posiąść tak samo jak ową kobietę. Problematyka
etycznego postępowania w reklamie została uregulowana przez uchwalony w 2006 r. K o d e k s e t y k i r e k l a m y .
17.5 Posumowanie
Każda działalność biznesowa, w której uczestniczy psycholog, powinna być podporządkowana pewnym standardom etycznym. Psycholog
zatrudniony w firmach biznesowych produkujących i sprzedających określone produkty lub ustugi, jest uwikłany w problemy etyczne dotyczące:
sprawiedliwego wynagradzania za wykonywaną pracę, uczciwej konkurencji biznesowej, szanowania środowiska naturalnego, prawdziwo ści
reklamy i promocji firmy oraz jej produktów i usług, a także czytelnych zasad zatrudniania i selekcji pracowników firmy.
Psycholog, dokonując diagnozowania i selekcjonowania ludzi na tych, których warto zatrudnić i awansować, i na tych, których należy zwolnić z
pracy, reprezentuje dobro firmy biznesowej, które może być nieraz sprzeczne z jednostkowym dobrem pracownika. Zarząd firmy może go
wykorzystać do kategoryzowania ludzi na lepszych i gorszych dla firmy, na tych, którzy swoją pracą zapewnią firmie lepsze lub gorsze zyski.
Może więc wartościować ludzi pod względem czysto instrumentalnym. To bardzo niebezpieczny moment, w którym osoby badane przez niego
mogą w jego oczach utracić cechy podmiotu, cechy osoby ludzkiej. Obraz „bezdusznego" psychologa-selekcjonera zyska jednak pod względem
oceny moralnej, jeśli zważymy na to, że dzięki jego czynnościom diagnostyczno-selekcyjnym firma będzie się nie tylko bogacić, ale także
podnosić zarobki i zatrudniać nowych pracowników.
Psycholog zatrudniony w firmie biznesowej powinien chronić szeregowych pracowników przed zjawiskiem mobbingu i molestowania seksualnego
ze strony przełożonych. Jeśli zatrudnia go firma świadcząca usługi reklamowe, wówczas przedmiotem jego największej troski i uwagi powinny
być reklamy adresowane do dzieci i młodzieży, oceniane z punktu widzenia ich dobra: zdrowia, bezpieczeństwa, rozwoju fizycznego i
psychicznego, a także z punktu widzenia dobra ich rodziców: autorytetu i władzy rodzicielskiej, jaką z mocy prawa sprawują nad swoimi dziećmi.
Psycholog, który prowadzi własną działalność biznesową, oferując na sprzedaż rozmaite usługi psychologiczne: diagnostyczne, terapeutyczne,
szkoleniowe, edukacyjne, jest rozliczany przez swoich klientów zarówno pod względem profesjonalności tych działań, jak i pod względem
etycznym, a więc tego, czy w toku ich prowadzenia szanuje godność klienta, jego prywatność czy wolność wybierania swojej drogi życia.
Promując własną działalność usługową, powinien być na tyle uczciwy, żeby informować swoich potencjalnych klientów o ograniczeniach,
zagrożeniach i zawodności świadczonych przez siebie usług psychologicznych.
18
SPIS TREŚCI
18.1.
18.2.
18.3.
Powinności etyczno-zawodowe psychologa sądowego
w sprawach karnych 298 Dylematy etyczne psychologa sądowego dotyczące problemów
cywilnych i rodzinno-opiekuńczych 302 Obowiązki etyczne psychologa sądowego wynikające
z Konwencji o Prawach Dziecka 303
18.4. Etyczne uwikłania psychologa penitencjarnego 305
18.5. Etyka mediacji sądowej 307
18.6. Dziesięć zasad etycznych psychologii sądowej 309
18.7. Podsumowanie 310
Według omawianej K o n w e n c j i , celem nauczania dziecka ma być: (a) rozwijanie jego osobowości, talentów i
zdolności, (b) wpojenie dziecku szacunku dla praw człowieka i zasad zawartych w K a r c i e N a r o d ó w
Z j e d n o c zo n y c h , (c) wpojenie dziecku szacunku dla swoich rodziców, swojej tożsamości, języka i wartości
kulturowych, jak również szacunku dla wartości narodowych kraju, w którym mieszka, kraju, z którego pochodzi,
oraz dla innych kultur, (d) przygotowania dziecka do odpowiedzialnego życia w wolnym społeczeństwie, w duchu
zrozumienia, pokoju, tolerancji, równości płci oraz przyjaźni między narodami i grupami etnicznymi, narodowymi,
religijnymi i z osobami rdzennego pochodzenia, (e) wpojenie dziecku szacunku dla środowiska naturalnego.
Psycholog sądowy, który pracuje z dziećmi, powinien być rzecznikiem tych międzynarodowych standardów praw
dziecka, które są w gruncie rzeczy międzynarodowymi i międzykulturowymi kryteriami „dobra dziecka". Te
kryteria powinny być też respektowane przez wszystkie te instytucje i organizacje, które mają się troszczyć o
dobro dziecka. Chodzi tu o takie instytucje jak: szkoła, dom dziecka, rodzina zastępcza, zakład wychowawczy,
zakład poprawczy, schronisko dla nieletnich, pogotowie opiekuńcze czy policyjna izba dziecka.
18.4. Etyczne uwikłania psychologa penitencjarnego
Psychologowie w zakładach karnych są zatrudniani od wielu lat. Ich pozycja zawodowa jest wysoka i ciążą na
nich równie wysokie zobowiązania etyczne. Według Teodora Szymanowskiego i Zofii Świdy (1998),
funkcjonariusze więzienni, a więc również psychologowie tam zatrudnieni, są zobowiązani do przestrzegania
czterech zasad wykonywania kary pozbawienia wolności.
Pierwszą z nich jest Z a s a d a o c h r o n y s p o ł e c ze ń s t w a i b e zp i e c z e ń s t w a s k a za n y c h w za k ł a d a c h k a r n y c h .
Wedle tej zasady należy ograniczyć do minimum groźbę popełnienia ponownego przestępstwa zarówno na
wolności, jak i w trakcie odbywania kary.
Drugą jest Z a s a d a u d z i a ł u s p o ł e c z e ń s t w a w w y k o n y w a n i u o r ze c ze ń o r a z ś w i a d c ze n i u p o m o c y
s p o ł e c zn e j w r e a d a p t a c j i s k a za n y c h . Udział społeczeństwa oznacza uczestniczenie pewnych instytucji i
organizacji społecznych (np. kościołów, związków wyznaniowych, stowarzyszeń i organizacji takich, jak Patronat
czy Monar) w procesie wykonywania kary. Ta zasada ma przeciwdziałać negatywnym w sensie społecznym i
psychologicznym skutkom izolacji więziennej.
Trzecią jest Z a s a d a i n d y w i d u a l i z a c j i w w y k o n y w a n i u k a r y , wedle której tryb i sposób wykonywania kary
powinien być dostosowany do cech osobowości skazanych, do ich sytuacji i stopnia nieprzystosowania
społecznego. Ta zasada może być stosowana poprzez badania osobopoznawcze skazanych.
Czwartą jest Z a s a d a w o l n e j p r o g r e s j i , wedle której lepsze lub gorsze warunki odbywania kary zależą w
znacznym stopniu od postawy i zachowania się skazanego podczas odbywania tej kary. Psycholog jest
współodpowiedzialny za to, gdzie i w jakich warunkach skazany będzie spędzać kilka, a nawet kilkanaście lat
swojego życia.
Artykuł 83 K o d e k s u k a r n e g o w y k o n a w c z e g o mówi, że: „skazanego poddaje się w miarę potrzeby, za jego
zgodą, badaniom psychologicznym [...]", jednakże sędzia penitencjarny może zarządzić przeprowadzenie tych
badań bez zgody skazanego, który musi się im poddać. Między psychologiem a skazanym ma wtedy miejsce
skrajnie asymetryczna relacja interpersonalna, w której prawa i przywileje skazanego są bliskie zeru, natomiast
psycholog jest reprezentantem totalitarnej instytucji władzy, siły i przymusu, który ta władza może w każdej chwili
zastosować.
Psycholog, podobnie jak każdy inny „funkcjonariusz więzienny" (por. U s t a w a z d n i a 2 6 k w i e t n i a 1 9 9 6 r . o
s ł u żb i e w i ę z i e n n e j - ramka 18.1.), musi respektować prawa osób skazanych, które określone są w art. 102
K o d e k s u k a r n e g o w y k o n a w c ze g o . Te prawa odnoszą się do podstawowych dziedzin życia skazanego,
dotyczących jego: (a) warunków bytowych, (b) łączności ze światem zewnętrznym, a zwłaszcza rodziną i innymi
osobami bliskimi, (c) aktywności skazanego, np. w zakresie aktywności twórczej czy samokształcenia, (d)
wolności religijnej, (e) prawa do zapoznania się z opiniami na swój temat, w tym także do zapoznawania się z
opiniami psychologicznymi na swój temat. Jeśli skazany nie zgadza się z tymi opiniami o sobie i ma poczucie, że
został w tej opinii skrzywdzony, to wówczas może domagać się stosownych wyjaśnień, a nawet korekt.
Przepisy K o d e k s u k a r n e g o w y k o n a w c ze g o nakładają tez na psychologa bardzo kontrowersyjny pod
względem etycznym obowiązek wyrażania swojej opinii w odniesieniu do zastosowania wobec więźnia
najsurowszej kary dyscyplinarnej, którą jest umieszczenie go w celi izolacyjnej na okres do 28 dni. Psycholog
musi wyrazić swoją opinię odnośnie tego, czy skazany jest zdolny odbyć tę karę, a także ocenić, czy taka kara
nie wpłynie na pogorszenie się jego stanu zdrowia psychicznego, czy nie spowoduje pogłębienia zaburzeń
osobowości, mogących doprowadzić do dokonywania samouszkodzenia czy prób samobójczych (Szymanowski i
Świda, 1998).
Psycholog staje wówczas przed bardzo trudnym dylematem etycznym, który z jednej strony obliguje go do
lojalności wobec totalitarnej instytucji, która go zatrudnia i w której stosowanie przymusu bezpośredniego wobec
więźniów jest dopuszczalne, a z drugiej strony czuje się on zobligowany do realizowania swego rodzaju „misji po-
magania ludziom", którą kierował się, wybierając kierunek studiów, i o której mówi jego kodeks etyczno-
zawodowy. Ta misja wpisana jest w istotę wykonywania zawodu psychologa i podobnie jak w przypadku zawodu
lekarza zobowiązuje go do tego, żeby „po pierwsze, nie szkodzić", a więc nie przysparzać cierpień fizycznych i
psychicznych swoim podopiecznym, nawet jeśli są oni przestępcami-więźniami. Psycholog więzienny niemal
na co dzień obcuje z tym, że wobec więźniów stosuje się takie formy przymusu, jak: kajdanki, prowadnice, pasy
obezwładniające, kaftany bezpieczeństwa, reflektory olśniewające, petardy i pałki służbowe.
Godząc się na pracę w takiej instytucji jak zakład karny, psycholog musi być świadomy, że zarazem godzi się też
na ustawowe zasady jej funkcjonowania, także takie, które dopuszczają stosowanie siły fizycznej. Psycholog
może odczuwać dyskomfort z powodu poczucia winy i wyrzutów sumienia, choćby dlatego, że biernie
uczestniczy w praktykach przysparzających bólu i cierpienia. Ten dylemat bywa rozwiązywany na dwa sposoby:
Po pierwsze, psycholog może zrezygnować z pracy w zakładzie karnym i podjąć nową, w której nie stosuje się
przymusu bezpośredniego. Po drugie, może zrezygnować ze swoich dotychczasowych poglądów i przyjąć, że w
pewnych okolicznościach przymus bezpośredni jest dopuszczalny, a nawet niezbędny ze względu na wartości
wyższego rzędu, takie jak np. bezpieczeństwo innego człowieka, bezpieczeństwo jakiejś grupy społecznej czy
bezpieczeństwo państwa.
18,1
Ustawa o służbie więziennej
(wybrane fragmenty)
Art. 12. Funkcjonariusze i pracownicy powinni wykazywać się odpowiednim przygotowaniem ogólnym i zawodowym, doświadczeniem oraz
wysokim poziomem moralnym, systematycznie dokształcać się i podnosić kwalifikacje zawodowe. W postępowaniu wobec osób pozbawionych
wolności obowiązani są:
1) kierować się zasadami praworządności, bezstronności oraz humanizmu,
2) szanować ich prawa i godność,
3) dokładać starań, aby wykonanie kary przyczyniało się do przygotowania skazanych do życia w społeczeństwie,
4) pomagać w poszukiwaniu rozwiązania ich problemów,
5) oddziaływać pozytywnie swoim własnym przykładem.
Art. 13. 1. Funkcjonariusze i pracownicy nie mogą uczestniczyć w takiej działalności, która podważa ich autorytet urzędowy lub w której
wykorzystuje się informacje o charakterze służbowym do celów pozasłużbowych.
2. Funkcjonariuszom i pracownikom zabrania się w szczególności:
1) utrzymywania innych niż wynikające z obowiązków służbowych kontaktów z osobami pozbawionymi wolności, jeżeli może to stanowić
zagrożenie dla właściwego przebiegu służby lub jej dobrego imienia,
2) udzielania osobom nieupoważnionym informacji dotyczących osób pozbawionych wolności, także po ich zwolnieniu.
Źródto: Ustawa o stużbie więziennej (1996).
Psycholog może więc identyfikować się z resortami siłowymi tego państwa i być lojalny wobec wszelkiej władzy,
której służy i z którą współdziała. Granicami owej identyfikacji, lojalności i współdziałania z resortami siłowymi
państwa jest własne sumienie psychologa (Stanik, 1994). Wanda Kaczyńska (1998) ujmuje to w ten sposób, że
wychowawcy i psychologowie, zajmując się resocjalizacją przestępców, starają się wykształcić u nich choćby
podstawy sumienia i dlatego: „sami powinni być ludźmi sumienia, nieustannie pracując nad sobą" ( i b i d e m , s.
170).
18.7 Podsumowanie
Psycholog, który jest biegłym sądowym, składa przed sądem przyrzeczenie, że powierzone mu obowiązki wykonać sumiennie i bezstronnie i że
godzi się ponieść odpowiedzialność prawną i moralną za sposób wykonania tych obowiązków. W przypadkach, gdy w sprawach karnych
wypowiada się co do poczytalności sprawcy czy działania pod wpływem silnego wzburzenia, wypowiada się też pośrednio (nie wprost) na temat
tego, czy sprawcę można zwolnić z odpowiedzialności prawnej za popełnione przestępstwo, czy też obciążyć go tą odpowiedzialnością.
Psycholog sądowy jest więc odpowiedzialny przed sądem za to, co mówi i pisze o odpowiedzialności prawnej osób podejrzanych lub
oskarżonych o popełnienie przestępstwa. Powinien szanować godność ludzką każdego człowieka, także tego, który popełnił zbrodnię zabójstwa,
gwałtu czy ciężkiego pobicia. Ta odpowiedzialność dotyczy nie tylko spraw karnych, ale także spraw rodzinno-opiekuńczych i cywilnych. W spra-
wach cywilnych psycholog ponosi prawną i moralną odpowiedzialność za materialne skutki swoich opinii, kiedy ma ocenić związek przyczynowo-
skutkowy między jakimiś traumatycznymi wydarzeniami życiowymi, np. takimi jak: udział w wypadku samochodowym, śmierć bliskiej osoby czy
fakt stania się ofiarą gwałtu seksualnego, a lepszym lub gorszym stanem zdrowia psychicznego i ograniczonymi lub nieograniczonymi
możliwościami wykonywania pracy zarobkowej. Ponosi też odpowiedzialność za to, jak oceni świadomość i wolność wyrażania woli w chwili
sporządzania testamentu czy aktu kupna-sprzedaży jakiegoś mienia.
W sprawach rodzinno-opiekuńczych psycholog sądowy ocenia i wartościuje każdego z małżonków (rodziców dziecka) jako lepszego lub
gorszego męża czy żonę i jako lepszego lub gorszego ojca czy matkę. Te oceny i wartościowania powinny być wolne od stereotypów i uprzedzeń
związanych z płcią, wiekiem, religią czy wykształceniem. Psycholog dokonuje ocen psychologicznych i zarazem etycznych, wypowiadając się
odnośnie do tego, jakie decyzje, wybory lub sytuacje odpowiadają dobru dziecka, a jakie zagrażają mu. W tych ocenach powinien być
rzecznikiem praw dziecka, rzecznikiem jego dobra.
w w w . pw n . p l