Dzisiejszy za'p~dzony, zagoniony cz10wiek t~skni do oderwania
s i~ a nawet ucieczki od codziennych k1opotow, utarczek, zaangn iowania (nieraz ponad sHy). Dlatego zrozumia1ym staje si~ zafa scynowanie zachodniego cz10wieka medytacjami i drogami iycia wewn~trznego pochodzqcymi z tradycji dalekiego Wschodu. Szko1y, misje, ksiqiki, broszury kierunkow indyjskich i ja'poilskich (Dzen) znajdujq wielki oddiwi~k i zalewajq rynki ksi~garskie Europy Zachodniej i USA. Nawet psychoterapia interesuje s i~ powainie tymi rnetodarni selfrealisation. Wszystkie te kierunki budzq w niiej podpisanyrn zasadnicze zastrzeienie: nie rna w nich w1asciwie rniejsca dla bliinich i swiata, jestern tylko - ja - i "swiat duchowy". Cierpienie ludzkie wydaje si~ jakies nierealne, swiat i jego sprawy niewazne. Nie ktore kierunki (rnonastycznej) rnistyki chrzescijailskiej w dawnych wiekach rnia1y podobny charakter. Dzis - jak si~ wydaje - nie moiemy uciec od ludzi: zarowno dobro jak i zlo spotyka nas, przychodzi do nas przede wszystkirn przez ludzi. Wierz~ w dobro i widz~ sens iycia, gdy spotykam i widz~ ludzi dobrych, ktorych iycie pokazuje mi, ie ten sens je~t, ie warto zyc. Przeraia mnie zlo i odczuwam bezsens i okrucien stwo swiata i zycia, gdy spotykajq (rnnie lub moich bliskich) iIi, wrodzy, zawistni i niech~tni ludzie. Kontakt z nirni "dowodzi mi", ie iycie jest straszne i bezsensowne. Nawet tzw. przyroda, z ktorq si~ spotykarn, jest napi~tnowana i przekszta1cona przez cz1owie ka - przed czlowiekiern nie sposob urnknqc, ale tei i nie trzeba. Dlatego tei zdajq si~ narn tak na czasie wszelkie nurty i inicjatywy religijne, ktore majq na oku swiat i ludzi, ktore chcq si~ identyfi kowac ze swiatern i rnu sluiyc. Dlatego zachwycil rnnie i uszcz~ sliwil zbior medytacji i rozmyslail pt.
Ksiqzka ta dojrzewala w Ladislawie Borosu (wym. Boroszu) wiele lat. Jej poszczegolne rozdziaiy byly drukowane jako medy tacje w swietnym dwutygodniku szwajcal'skim "Orientierung". Niciq przewodni q omawianych tu medytacji jest: "Bog sta1 si~ naszym bratem, naszym bliznim. Czlowiek moze zatem zrealizowae swe otwarcie s i~ ku boskiemu spelnieniu w zwy czajnym, prostym braterstwie: w pokornej sluzbie bratu w dniu powszednim. «To co uczyniliscie najmniejszemu z mych braci - mniescie uczynilL » Dlatego spotkanie z bliznim, usilne wprawianie s i~ w czlowieczenstwo jest jednoczesnie wyruszaniem ku Bogu... " I s tot~ poslannictwa Chrystusowego mozna skupie w na s t~pujqcej wypowiedzi: ZNAJDUJAC DROGE; DO BRATA STAJESZ SIE; PRAWDZEWYM CZLOWIEKIEM I DOTRZESZ JEDNOCZESNIE DO BOGA. A wi~c BRAT-CZLOWIEK-BOG jest schematem medytacji Bo rosa. Ksiqzka L . Borosa sklada s i~ z dzie s i~ciu rozdzialow, ktore 511 rozmyslaniami nad p03zczegolnymi "cnotami". Szczegolnie oryginalne, bogate i niezwykle Sq cztery pierwsze rozdzialy. Dotyczq one I - Prawdziwosci, II - Szacunku, III - Czci, IV - Radosci. Przeprowadzony jest w nich konsekwentnie wyzej wymieniony trojkrok a wi~c np. 1° szacunek dla brata; 2° szacunek dla wla snej egzystencji; 3° szacunek dla Boga. Dalsze rozdzialy poswi~cone Sq odpowiednio Przyj azni (V), Mi losci (VI), Wielkodusznosci (VII), Spokojowi wewn~trznemu (VIII), Szczerosci (IX), Pokorze (X). Zamias t po partacku zubozae wlasnymi slowami bogactwo tre sci tej niewielkiej k siqzki, sprobuj~ przekazae aromat tych medy tacji, cytujqC po prostu Autora. Mam nadziej~, ze czytelnik n i e nabierze przekonania, iz ksiqzka Borosa jest zbiorem aforyzmow. "Kazda pod lose, ,ktorq okazujemy drugiemu czlowiekowi, do wodzi mu: nie rna Boga. Z pewnosciq istnieje tyle godnego mHosci i tyle pi~kna w naszym swiecie, ze mozna w nim wszystkimi wlok nami odczuwae istnienie Boga. Ale przeciez doswiadczamy wszy scy, ze strata jednego jedynego czlowieka moze doprowadzie nas do calkowitego osamotnienia. Brak nam jednej jedynej istoty, jed nego jedynego usmiechu a wszystko staje si~ puste i czcze. Ale moze byetakze i tak, ze to nas brak jakiemus jedynemu czlowie kowi, ze zachowujemy s i~ wobec niego odpychajqco lub nawet okrutnie i w ten sposob sprawiamy, ze dla tego czlowieka swiat staje s i~ w s tr~tmy. Bog chce w nas i poprze: nas wejse w swiat, poprzez .nas bye · se r deczny." W CZLOWIEKU SPOTKAC BOGA 469
",..Na tym polega misja egzystencji chrzescijanina: bye dobrociq
Bozq, by ludzie uznali ... , ze «pomimo wszystko» byt jest dobry ... Istniejq dowody istnienia Boga, ktore logicznie Sq bez zarzutu i obalajq niewiar~ ... ale w ci~zkich kryzysach ludzkiej egzystencji nie znaczq nic lub bardzo m alo". Boros w innym artykule powiada nawet jeszcze dobitniej: "czlowiek z calej swej is toty zdany jest na milose brata jako mozliwose wi a ry w ogole i wlasciwie jedynym przekonywujqcym dowodem istnienia Boga jest dobry milujqcy czlowiek... " "Zycie nasze jest dziwnym i bolesnym pozegnaniem z tymi, kto rych chcielismy kochae, a nawet jest pozegnaniem naszej milosci. Czas jest zbyt krotki. Stale w naszym zyciu jest «za pozno ».. . za pozno zauwazamy, ze ofiarowywano nam przyjazn, za pMno po znalismy, ze ktos naprawd~ nas koch a". Zdania te pochodzq z mi strzowskiej analizy korzeni naszej niezdolnosci szacu!1Jku, naszej po gar d y: sklada si~ na niq: egoizm, niezdolnose koch ani a, nie ch~e, odpychanie. "Gdy odtrqcamy czlowieka, ktory rozpaczliwie zebrze 0 naSZq przychylnose, wtedy wydajemy go na zniszcze nie, a nawet niszczymy go przez naSZq odmow~, 0 ile lezy to w na szej mocy. W naszym zyciu, ktore - przyznajmy uczciwie sklada s i~ w wielkiej mierze z egoizmu, niezdolnosci kochani a, nie ch~ci i odtrqcania, 0 ile wierzymy w Boga, trzeba raz zrobie kiedys porzqdek. A ten porzqdek nazywa si~ s z a c un k i em". Gdy czlowiek chce wydobye z zycia, ktore przeciez trwa tak krotko, to, co najcenniej sze, co one dae moze, to musi wiedziee, ze sens jego egzystencji polega... na realizowaniu tego, co w zy ciu rozwija si~, ze winien on temu zyciu, gdziekolwiek s i~ one pojawia, stwarzae miejsce i pomagae jego wzrostowi. "Gdziekol wiek dobry cllowiek spotyka zycie, jego pierwszym odruchem jes t nie podejrzliwose i krytyka lecz szacunek i ch~e niesienia pomocy. Lecz przeczuwamy, jak niebezpieczne jest dla nas promieniowac takq dobrociq: czlowiek dobry doswiadcza stale cierpieni a, a cier pienie chce bye rozumiane, pragnie pomocy i w spolczllcia . A to m~czy ... Cichy szacunek dojrzewajqcy w wewn~trznym spokoju karmi zycie i obdarza zrozumieniem". Te pi~kne rozmyslania 0 szacunku Sq pogl~bione w medytacji o CZCI... " ... poniewaz doswiadczylem swi~tosci istnienia chc~ je ochraniae przez aktywne oddanie, szczegolnie tam, gdzie to ist nienie jest zagrozone. Czlowiek staje w sluzbie zycia a to moze si~ dziae jedynie, gdy on je c z c i: pomaga mu stae s i~ jeszcze pi~k niej szym, jeszcze bardziej zywym.. . Jakqs i s tot~ s i~ "czci" przez to, ie... odkrywa s i~ w niej cos wi~k s zego, goclniej szego, wyiszego i temu pomaga s i~ w rozwoju. Lecz by okazywac t~ czesc zyciu, 470 MICHAL MAZUR
ezlowiek musi si~ starac wlasnym wysilkiem d 0 s w i a d e z y c
tego pi~kna i ezcigodnosci istnienia. Czyz ezynimy to?" I teraz Autor daje najpierw swietny negatywny opis pustki wewn~trz nej by przejse do opisu
CZCI DLA BUtNIEGO
Drugi ezlowiek nie jest nam bezposrednio "dany". Musimy go
eiCjgle na nowo "nawiedzae", obdarzac go zaufaniem. Ale eoz uspra wiedliwia to zaufanie? Boros daje wspanialCj odpowiedz: "nie innego jak tylko zaufanie". W tym lezy wielkosc ezei, lub mowiCje proseiej: zaufanie do zyeia... Swiat doswiadeza dzi~ki nam, ze jest zywy, pi~kny i godny afirmaeji. Istnienie staje si~ szez~sliwe jedynie gdy odezuwamy je jako szez~se·ie i dajemy mu odezuc iz nas uszez~sliwia. Czynic drugieh szez~sliwymi przez to, ze ieh istnie nie odezuwamy jako szez~seie, to jest wlasnie bezinteresownCj ezeiCj. "Nie ezeka si~, by inni najpierw afirmowali nasze istnienie i nas nawiedzali, leez trzeba najpierw 0 n i e h si~ l~kac, troskac, wstawiac za nimi. To eiehe przyjmowanie i aktywna troskli wose pomnazajCj w swieeie jasnosc i swiatlo. Starajmy si~ myslec o nieh i za nieh, oeeniae sytuaej~; torowae im drog~". Kazdemu ehyba dane bylo przezye, ze "wstrzCjsajCjee jest wi dziee, jaik zyeie rozkwita, gdy obdalowae je ufnoseiCj; jak ludzie :;i~ zmieniajCj, gdy jeh wyzej oeeniac (i odpowiednio traktowae); gdy dowodzi im si~ eiehCj nienarzucajCjcCj si~ czciCj, ze noszCj oni w sobie cos dobrego, pi~knego i godnego milosci, cos co zyje w nich jako obietnica ale jeszcze musi si~ rozwinCjc. Bez nadziei wiel kosci marnieje ludzka egzystenja a zycie obumiera... Ta zdolnosc otwarcia si~ na to cos wi~kszego i umiej~tnosc da wania mu po:karmu, to czesc. Jak mam pomoc, by drugi si~ we wn~trznie wyprostowal? Jak mam pomagae mym przyjaciolom, by si~ otworzyli? .. Wlasnie przez to, ze w nich uznaj~ cos wi~k szego i przez mCj postaw~ w stosunku do nich dowodz~, ze ich zycie otwiera si~ ku absolutnemu spelnieniu. To jest takze sensem s a k ram e n tow: Sakrament oznacza, ze jakis ziemski proces nosi w sobie absolutnCj cennose, cos absolutnie godnego czci... To, co innym winnismy przyblizac przez SWCj czesc, nie jest jakCjs pry mitywnCj wiarCj w post~p. Jest to wiara w absolutnCj, nie dajCjcCj si~ przezwyci~zyc przyszlosc, ttora w nas wszystkich juz zyje... Ta absolutna tajemnica, ktorCj nosimy w sob ie, jest ponadto czyims indywidualnym darem laski, osobistym misterium, niezastCjpionym charyzmatem. Ja, w mym jedynym zyciu, nosz~ w sobie cos nie zastCjpionego: absolutne zadanie zlecone. Gdyby braklo mnie w swiecie, gdybym si~ nie spelnil jako czlowiek, wtedy nie tylko W CZLOWIEKU SPOTKAC BOGA 471
zahrakloby swiatu czegos, lecz swiat by si~ zaciemnil i stratil
blask. Jestem koniecznie potrzebny calemu swiatu. Tej nieodzow nosci drugiego czlowieka dowodzie slowem, czynem, wspolistnie niem i w ogole calq postawq, to jest wlasnie czciq. Nie jest to jeszcze przyjazn i miloM:, lecz jest to wszechobejmujqca sympatia wobec cudzego istnienia. Kto wypracowuje w sobie t~ zasadniczq, uni wersalnq czese, a wi~c kto ewiczy cnot~ czci, w tym rozwija si~ «osoba».W oddaniu si~ i za:pomnieniu 0 sobie powstaje w nim jakas nowa istotnose. Poprzez czese drugiej osoby realizuje si~ wlasna osoba, «staje si~ sobq» - staje si~ istotnym centrum i prze zywa egzystencjalny proces, ktory mozna by nazwae stawanicm s i~ sob q ". A jak mowi Boros 0 czci wobec Boga? Wybior~ i tu cytaty idElce po glownej linii ksiqzki. " ... Gdy czlowiek czci zycie, gdy zyciu po maga rosnqe, gdy zywi w sobie nadziej~ czegos jeszcze wi~kszego, wtedy kl~czy, choeby siedzial w pociqgu czy s tal w tramwaju. Roz myslanie 0 Absolucie, 0 Bogu, jego drogach i postanowieniach nigdy nie dojdzie do konca. Jednak czlowiek, k'tory czci drugiego, jest juz u celu. Za kazdym razem gdy on w drugim poznaje to absolutne i je uznaje, przeplywa to absolutne do niego z powro tern i czlowiek zostaje uniesiony w Boga, ktory stal si~ Czlowie Idem. 2ycie to jest wtedy zyciem w Bogu a wlasnie dlatego zyciem w swiecie. Jest w swej gl~bi zwrocone ku Bogu. Wlasnie w tym zwroceniu ku Bogu mogq tacy ludzie obdarzae swiat silq i zyciem... " Z medytacji poswi~conej wi elk 0 d u s z nos c i wybior~ kilka mysli, w ktorych oddana jest kwintesencja Rahnerowskiej tezy 0 jed nosci milosci Boga i blizniego. W tym kontekscie przychodzi mi na mysl rozmowa, ktorq mialem 20 prawie lat temu w Tyncu: pyta lem jednego z Ojcow, jak mozna zniese regul~ Benedykta. Brat westchnql i rzekl z usmiechem: "najtrudniej zniese brata". " .. .Mowilismy juz, ze Bog nie jest nam nigdzie «dany » empi rycznie, lecz zawsze daje si~ przeczue jedynie, jako jakies pragnie nie czegos wi~cej, jako niezadowolenie z juz osiqgni<:;tego, jako t~sknota niespokojnego serca. Ale to doswiadczanie istotnego nie pokoju moze dopiero tam s i~ zapalie, gdzie byt ludzki staje si~ centralny i istotny: w milosci do jakiegos ty. W milosci do jakiegos czlowieka dokonywa si~ pelna tajemnica czlowieczenstwa. W niej jest wszystko skupione, czym czlowiek jest i czym jeszcze bye moze: jego niezgl~bionose, jego nigdy nie konczqce si~ spelnienie, jego spotkanie z Tajemnicq, jego nadzieja i rozpacz, jego wazenie si~, a nawet jego smiere". Mam nadziej~, ze czytelnik nie uczyni Borosowi groteskowego "zarzutu" humanizmu (z ktorym niekiedy Boros si~ spotyka) - pami~tajmy, ze jest tu mowa 0 milosci b 1 i z n i ego. 472 MICHAL MAZUR
" ...Wszelka milose blizniego, na wet w jej naJclemllleJ szeJ 1 naj
b a rdziej chaotycznej postaci jest realizowaniem s i~ zbawienia, pierwszorz~dnym aktem milosci Boga. Najdluzszq podrozq w zyciu jest podroz do ukochanego «ty », poniewaz nigdy nie konczy s i~, lecz musi bye kontynuowana w wiecznose, do Boga, by rozwinqe wszystko to, co od samego poczCjtku bylo w niej zawarte jako cel i mozliwose". I Autor ostrzega bezlitosnie: " Nie chodzi tu 0 to, by bIizniego milowa(;, poniewaz Bog tak ro;;,kazal, a \Vi~c nie chodzi tu 0 «srodek » i «posrednictwo » do wlasnego zbawienia. Ton i e b y I a b y milo scI e c z ego i z m". (Z tej perspek tywy mozemy jeszcze raz spojrzee · na to, co mowilem na w s t~pi e o wschodnich drogach doskonalenia si~). N asze rozwaza nia idq w p r z e c i w n y m kierunku. "Wlasnie skonczone oddanie, milose, ktora nie chce bye niczym innym jak przychylnosciq dla skonczonego, zagrozonego a jednak u s zcz~sliwiajCjcego «ty », jest juz milosciCj do Boga ..., jest dowodem, ze is tnieje Bog, a co wi~cej dowodem, ze ten Bog stal s i~ czlowie kiem . Kazdy milujqcy wie w bezposrednim przezyciu 0 realnosci Chrystusa, nawet gdyby 0 nim nigdy nie slyszal. Bog uswi~cil milose tak bardzo, ze z ludzkiej egzystencji, takze i chrzescijan skiej egzystencji, wiary, nadziei, sakrament6w, Kosciola, na koncu nic nie pozostanie tylko wlasnie ta milose, ktora daje nam j e- d y n q mozliwose zycia w Bogu bez konca . • Prawdziwa wielkose czlowieka ma swoj fundament w milosci blizniego. P~d do wielkosci, wielkoduSZl10Se okazuje sWCj prawdzi wose i niezlomnose dopiero w ryzyku oddania. Gdy dowodzimy w prostym sluzeniu bratu, ze zycie ma niezmierzonq gl~bi~, do swiadczamy sami, ze byt nasz si~ga w tak sarno niezmierzonq gl~bi ~ . Doswiadc zenie to pokonywa nasz przesyt i I~k. J edynie ten, kto s i~ zobowiCjzal dae nowq otuch~ do zycia ukochanemu «ty » i chronic je przed zagrozeniem swiata, potrafi doswiadczy(;, ze nosi \V sobie cos, co niedost~pne jest dla wszelkiej bezwladnosci i l~ku: ostatecZl1Cj gl~bi~ bytu... Czlowiek Boga nigdy nie widziaL. I czlowiek nie b~dzie nigdy Boga oglCjdaL. nawet w niebie b~dzie widzial Boga jako abso lutnq tajemnic~, ja ko cos, z czego zyje i w co moze wkraczae coraz bardziej milujCjc i poznajCjc. Jako konkretna realizacja absolutnej milosci Boga pozostaje czlowiekowi jedynie «blizni» . Czlowiek jest zasadniczo zdany na milose blizniego jako na mozliwose wszela kiego ostawania s i~ sobCj. BIizni nie jest jakims z zewnCjtrz przy chodzilcym poruczeniem lecz warunkiem umozliwiania «JaZl1l » bycia sobq, egzystencjalnie dokonywanej prawdziwosci". Boros kontynuuje te rozmyslania nad " anonimowym chrzescijanstwem " (K. Rahner) w przedosta tnim (9) rozdziale poswi~conym s z c z e W CZf"OWIEKU SFOTKAC BOGA 473
r 0 sci : "Powr6cilismy do naszego pytania: j a k s t a c s i ~ P r a w
d z i w y m, b ~ d q c y m w z god z ie z e sob q c z low i e k i e m? Odpowiedz: To co prawdziwe jest «postawq serca », ina czej m6wiqc: kazdy czlowiek 0 i 1 e j est c z low i e k i e m jest juz chrzescijaninem. Uczciwie przezywane i prawdziwe czlowie czenstwo za wiera w sobie mozliwosc pozytywnego stosunk.u do Chrystusa nawet i wtedy, gdy ten czlowiek nie wie wyraznie o Chrystusie ... I tak np. milczqca prawosc dnia powszedniego moze byc formq, pod kt6rq niejeden tzw. «poganin » przyjmuje niezna nego Boga. Ktos, kto nie ma do s t~pu do sakrament6w i objawienia Slowa Bozego a jednak przyjmuje i spelnia to, co mu jako czlo wiekowi jest zadane i co domaga si~ realizacji, jest juz anoni mowym chrzescijaninem i ma udzial w zbawieniu przyniesionym przez Chrystusa. A:postolstwem jest zatem kazda pr6ba, by w kaz dym czlowieku, preformowane juz i w anonimowej formie realizo wane chrzescijanstwo doprowadzic do pelnego i swiadomego roz woju. Wsz~dzie, gdzie czlowiek zyje uczciwie jako czlowiek i gdzie doswiadcza t~ s knoty , gdzie przezywa... us zcz~sliwienie jakies mi losci i przyjazni, gdzie stoi przed smiertelnq niepoj~to sciq, «poj muje» on juz niepojmowalne i staje pod lask q Chrystusa, chocby o tym nie wiedzial i uwazal si~ nawet za ateist~ ... Jest chrzesci janinem. Kto przyjmuje uczciwie swe czlowieczenstwo - przyjql Syna Czlowieczego". Zakonczymy zdaniem wypowiedzianym przez czlowieka, kt6ry s p~dzil wiele lat W obozie koncentracyjnym: "Szukalem mega Boga, lecz on mi uszedl; szukalem mej duszy, ale jej nie znalazlem; szukalem brata mega i znalazlem ich wszyst kich troje". Mam nadziej~, ze przytoczone cytaty charakteryzujq do bit n i e gl6w ny nurt ksiqzki. Gwoli pelnosci wspomn~, ze rozmysla nie o przyj azni (rozdz. 5) bazuje na pi~knym (i ja k bardzo w sp61 czesnym) tekscie opisujqcym w sp61nq med y tacj~ dwojga przyja ci6l; zaskoczeni dowiaduj emy s i~ ze jest to wsp6lna wizja Augu styn a i Moniki - jego matki. Niekt6re rozd zialy wyrosly (wyraznie) z medytacji roku ko scielnego, i tak "Rozmyslanie 0 radosci" (rozdz. 4) kulminuje w nie codziennym rozwazaniu 0 Wniebowstqpieniu. "Droga r adosci wiedzie przez b e z i n t ere s ow nos c... W tej mierze w jakiej udaje nam s i ~ wyjsc z niewoli malostkowosci, czu jemy jak z3.czyna s i~ w nas poruszac cos jakby sila i ukryta zy wotnosc. W koncu odkrywamy jq w sobie niby re sztk~ plomienia, dawno przysypany zar, kt6ry zaczyna znowu plonqc, gd y doplynie do niego choc troch~ powietrza. Podobnie jest, gdy otwieramy s i~ ku bratu. Pro s t a, Ip 0 W S zed n i a s 1 u z b a bra t u j est wa-
Zna k - 5 474 MICHAL MAZUR
runkiem wst~pnym radosci". Teraz nast~puje niezwykle
spojrzenie na Wniebowstqpienie: "...Nagle stalo si~ jawne uczniom, ze odtqd muszq szukae radosci w niewidocznym - za tym CO widoczne, ze odtqd mogq znaleze radose wszGdzie, bo Chrystus jest wsz~dzie obecnym. Odtqd czlowiek nie ma bye «zapatrzony» w niebo, by znaleze radose winien udae s i~ w ziemskie zadanie. Brat stal si~ w ten spos6b miejscem radosci. I tak uczniowie pocz~li zywo doswiadczae, ze niewidoczne i niewypowiedziane lezy w tym co widzialne. Podobnie dzieje si~ czasem mi~dzy ludzmi: gdy dotknie kogos pot~ga przyjazni lub mUosci, wtedy zmysly zaczynajq postrzegae niewidzialne. W czasie Wniebowstqpienia stalo si~ udzialem uczni6w w najwyzszym stopniu to doswiad czenie: Pan oddzielil si~ od nich (Chrystus wszedl w wszechko smicznq obecnose) i w tym doswiadczyli, ze wsz~dzie w swiecie jest cos niezgl~bionego, tajemniczego, rozjasniajqcego i uszcz~sli wiajqcego. Wlasnie gdy odeszla od nich absolutna radose - Chry stus - zblizyla si~ ona do nich absolutnie. Odtqd nie potrzebuj q czynie nic innego, jak oddzielie si~ od siebie i udae si~ dQ brata; w ten spos6b znajdujq radose uszcz~sliwienia bez reszty. ...Wniebowstqpienie Chrystusa objawia podstawowq struktur~ istotnej radosci: 0 d e j s e 0 d s i e b i e ... W ten spos6b znalezlismy PQdstawQwe prawo ludzkiej radosci: wejse w klopoty brata, wziqe na siebie jego brzemi~, pomagae nosie jego bied~. To wlasnie jest drogq do szcz~scia: milczqce pomocne sluzenie i wspieranie, po mnazanie radQsci w swiecie. W tej mierze, w jakiej daje si~ ra dose, doswiadcza si~ samemu radosci. Radose jest zatem owocem swiadomego wysilku, ustawicznego odchodzenia od siebie... Ra dosci doswiadczamy jedynie w otwarciu si~, w obejmowaniu, w da waniu siebie". Wynik powyzszych medytacji mozna by ujqe lapi darnie: "Z tych dw6ch zdobytych w usilnej pracy wlasciwosci: czci i radosci wyrasta s I u z b a, radosne, pomocne wspieranie, zywe i czujne, dobroczynne tworzenie nowej lekkosci w swiecie, ciche wytrwanie przy um~czonym stworzeniu. :lycie Jezusa bylo nieustannq wiernosciq w pomocy i sluzeniu... " Rozmyslanie '0 spokoju wewn~trznym (rozdz. 8) wyroslo z me dytacji siedmiu slow wypowiedzianych na krzyzu. Poprzedzone jest bardzo gl~bokimi uwagami 0 naturze rOZlmyslania . Zdawae by s i~ moglo, ze na temat chrzescijanskiej Piesni nad Piesniami, pierwszego listu do Koryntian - powiedziano juz w szystko. Lecz Boros w Razmyslaniu a milasci potrafi powie dziee cos istotnego i nowego. Kazda epoka ma swojq sztuk~, filozofi~ i swoj q teologiG. Nasza moze poszczycie si~ w spanialq, zYWq, dynamicznq teologiq. Teologi a W CZLOWIEKU SPOTKAC BOGA 475
ta rozmysla nad sytuacjq wsp6lczesnego czlowieka i jego stosun
kiem do swiata i do Boga. Z natury rzeczy teologia stanowi ramy, pewien schemat, kt6ry trzeba dopiero ozywie i napelnie konkretnym zyciem. Wlasnie omawiana tu ksiqzka
W CZlOWIEKU SPOTKAC BOGA
pokazuje naSZq teologi~ (tzn. teologi~ naszych czas6w) w realizacji:
starajqcq si~ pom6c nam zye zyciem godnym czlowieka. . Odwiedzilem we wrzesniu 1967 r. Ladislausa Borosa b~dqc pelen podziwu dla jego ksiqzek. Tego wieczora Boros skonczyl wlasnie robie korekt~ omawianych tu medytacji. Cieszyl si~ wyraznie SWq ksiqzkq, co - jak wyznam - troch~ mnie niepokoilo: ten zakon nik powinien bye jednak mniej zadowolony ze swej roboty - my slalem. Teraz, po wielokrotnym czytaniu tego arcydziela "zwracam honor" Autorowi: chcialoby si~ wetknqe w r~k~ t~ niezwyklq ksiqzeczk~ wszystkim przyjaciolom i bIiskim ludziom. I ufam, ze ksiqzka ta b~dzie mozIiwie szybko wydana w j~zyku polskim.
Czy To Wszystko Jedno Jaką Religię Wyznajesz? Czy Wiele Odrębnych Wspólnot Chrześcijańskich Może Z Punktu Widzenia Boga Tworzyyć Ten Sam Zbór Kościół Chrześcijański, Który Cieszy Się Jego Uznaniem?
<!DOCTYPE HTML PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01 Transitional//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/loose.dtd">
<HTML><HEAD><META HTTP-EQUIV="Content-Type" CONTENT="text/html; charset=iso-8859-1">
<TITLE>ERROR: The requested URL could not be retrieved</TITLE>
<STYLE type="text/css"><!--BODY{background-color:#ffffff;font-family:verdana,sans-serif}PRE{font-family:sans-serif}--></STYLE>
</HEAD><BODY>
<H1>ERROR</H1>
<H2>The requested URL could not be retrieved</H2>
<HR noshade size="1px">
<P>
While trying to process the request:
<PRE>
TEXT /titlecleaner?title=komunikat-june2013final.pdf HTTP/1.1
Host: www.scribd.com
Connection: keep-alive
Accept: */*
Origin: http://www.scribd.com
X-CSRF-Token: a170e96570201b0d1260b4230401d3656ff3240a
User-Agent: Mozilla/5.0 (Windows NT 5.1) AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko) Chrome/27.0.1453.94 Safari/537.36
X-Requested-With: XMLHttpRequest
Referer: http://www.scribd.com/upload-document
Accept-Encoding: gzip,deflate,sdch
Accept-Language: en