Professional Documents
Culture Documents
ACT w pigułce
Język i umysł
Język to niezwykle złożony system symboli obejmujących słowa, obrazy,
dźwięki, wyrazy twarzy i gesty. Człowiek posługuje się nim w dwóch
domenach: publicznej i prywatnej. Publiczne korzystanie z języka obejmuje
mówienie, rozmawianie, mimikę, gestykulację, pisanie, malowanie, rzeźbienie,
śpiewanie, tańczenie, odgrywanie ról i tym podobne. Prywatne korzystanie
z języka obejmuje rozmyślanie, wyobrażanie sobie, snucie marzeń, planowanie,
wizualizowanie, analizowanie, martwienie się, fantazjowanie i tak dalej
(terminem stosowanym powszechnie na określenie prywatnego korzystania
z języka jest myślenie).
Umysł zdecydowanie nie jest rzeczą ani obiektem. Słowo „umysł” opisuje
niezwykle skomplikowany zestaw procesów poznawczych, takich jak
analizowanie, porównywanie, ewaluacja, planowanie, zapamiętywanie,
wizualizacja i tym podobne. Wszystkie te złożone procesy opierają się na
zaawansowanym systemie symboli, który nazywamy ludzkim językiem. Stąd
w ACT słowo „umysł” jest metaforą języka człowieka.
Trifleks działania
Sześć podstawowych procesów można zgrupować w trzy funkcjonalne
jednostki, tak jak pokazuje to rycina 1.2. Defuzja i akceptacja dotyczą
oddzielania się od myśli i uczuć, postrzegania ich jako tego, czym naprawę są,
robienia dla nich miejsca oraz pozwalania, by przychodziły i odchodziły we
własnym tempie. Innymi słowy: otwierania się.
Ja jako kontekst (lub Ja obserwujące) oraz kontakt z chwilą obecną wiążą się
z nawiązywaniem kontaktu z werbalnymi i niewerbalnymi aspektami
doświadczania tu i teraz. Innymi słowy: z byciem obecnym.
Określanie wartości i zaangażowane działanie obejmują efektywne używanie
języka w celu ułatwienia działania poprawiającego życie. Innymi słowy: dotyczą
robienia tego, co ma znaczenie.
Elastyczność psychologiczna jest zatem umiejętnością bycia obecnym,
otwierania się i robienia tego, co ważne.
Rycina 1.2. Trifleks ACT
Źródło: opracowanie własne.
Skrótowiec ACT
Istnieje prosty skrótowiec, który zwięźle ujmuje cały model i którym warto się
podzielić z klientami. Brzmi on – uwaga! – ACT, czyli:
Część 1
Terapeuta: Trudno wytłumaczyć, czym jest ACT, po prostu ją opisując, i nawet gdybym
spróbował, nie miałoby to pewnie większego sensu. Czy mogę zatem wyjaśnić istotę tej
terapii za pomocą metafory?
Klientka: Oczywiście.
Terapeuta: Świetnie. [Bierze do ręki podkładkę do pisania (albo książkę w dużym formacie
i w twardej oprawie) i pokazuje ją klientce]. Chciałbym, żebyś3 sobie wyobraziła, że ta
podkładka reprezentuje wszystkie trudne myśli, uczucia i wspomnienia, z którymi zmagasz
się od długiego czasu. Teraz chwyć tę podkładkę tak mocno, żebym nie mógł jej tobie
odebrać. [Klientka delikatnie chwyta podkładkę]. Teraz unieś podkładkę na wysokość swojej
twarzy, tak żebyś mnie nie widziała, i przysuń ją tak blisko, żeby niemal dotykała twojego
nosa. [Klientka trzyma podkładkę tuż przed oczami, tak że ta zasłania jej terapeutę i całe
pomieszczenie].
Terapeuta: Powiedz, jak ci się ze mną rozmawia, kiedy jesteś całkowicie pochłonięta swoimi
myślami i uczuciami?
Klientka: Bardzo trudno.
Terapeuta: Czy czujesz, że masz ze mną kontakt? Że jesteśmy zaangażowani we wspólne
działanie? Czy możesz odczytać wyraz mojej twarzy? Gdybym teraz zatańczył i zaśpiewał,
czy byłabyś w stanie to zobaczyć?
Klientka: [Chichocząc] Nie.
Terapeuta: A jaki masz widok na pokój, kiedy jesteś pochłonięta tymi sprawami?
Klientka: Nie widzę niczego poza podkładką.
Terapeuta: Czyli kiedy jesteś zaabsorbowana tymi sprawami, dużo tracisz. Tracisz kontakt ze
światem wokół, tracisz kontakt ze mną. Zauważ, że kiedy trzymasz się kurczowo tych
spraw, nie możesz robić niczego, dzięki czemu twoje życie jest dobre. Sprawdź sama.
Chwyć podkładkę najmocniej, jak potrafisz. [Klientka wzmacnia chwyt]. Gdybym teraz
poprosił, żebyś przytuliła dziecko, uścisnęła kogoś, kogo kochasz, poprowadziła samochód,
ugotowała obiad lub napisała coś na komputerze, trzymając jednocześnie mocno
podkładkę, czy potrafiłabyś to zrobić?
Klientka: Nie.
Terapeuta: Czyli kiedy jesteś całkowicie pochłonięta tymi sprawami, nie tylko tracisz kontakt
ze światem wokół i wyłączasz się ze swoich relacji, ale także nie potrafisz robić niczego,
dzięki czemu twoje życie byłoby dobre.
Klientka: [Kiwając głową] Zgadza się.
Część 2
Terapeuta: Czy mogę teraz tak przesunąć krzesło, żeby siedzieć obok ciebie? Chcę ci coś
pokazać.
Klientka: Oczywiście.
Terapeuta: [Ustawia swoje krzesło obok krzesła klientki]. Czy możesz dać mi na chwilę tę
podkładkę? [Bierze od klientki podkładkę]. Chciałbym się upewnić… Nie masz żadnych
problemów z karkiem ani z ramionami, prawda?
Klientka: Nie mam.
Terapeuta: To dobrze. Pytałem o to, ponieważ spełnienie kolejnej mojej prośby wiąże się
z pewnym wysiłkiem fizycznym. Chciałbym, żebyś położyła dłonie płasko na podkładce z tej
strony, podczas gdy ja zrobię to samo z drugiej strony, i żebyś odpychała podkładkę od
siebie. Pchaj pewnie, ale nie za mocno, bo mnie przewrócisz. [Kiedy klientka napiera na
podkładkę, terapeuta stawia opór. Im bardziej klientka napiera, tym większy opór stawia
terapeuta]. Bardzo mocno się starasz odepchnąć od siebie wszystkie bolesne myśli
i uczucia. Robisz to od lat, ale czy one gdzieś odchodzą? Jasne, trzymasz je na odległość
swojego ramienia, ale jakim kosztem? Co czujesz w ramionach?
Klientka: [Chichocząc] Właściwie nic takiego. To dobre ćwiczenie.
Terapeuta: [Napierając mocniej] Dobrze, na razie jest w porządku, gdyż robimy to przez kilka
sekund, ale jak byś się czuła, robiąc to przez cały dzień?
Klientka: Byłabym dość zmęczona.
Terapeuta: [Ciągle stawiając opór napierającej na podkładkę klientce] A gdybym poprosił cię,
żebyś teraz napisała coś na komputerze, poprowadziła samochód, przytuliła dziecko lub
kogoś uściskała, czy byłabyś w stanie to zrobić?
Klientka: Nie.
Terapeuta: A jak ci się ze mną rozmawia, gdy odpychasz podkładkę?
Klientka: To bardzo rozpraszające.
Terapeuta: Czujesz się trochę zamknięta albo odcięta?
Klientka: Tak.
Część 3
Terapeuta przestaje stawiać opór. Zwalnia nacisk i bierze podkładkę do ręki.
Terapeuta: Dobrze. Spróbujmy teraz czegoś innego. Czy mogę położyć podkładkę na twoich
kolanach? [Klientka potwierdza skinieniem głowy, a terapeuta kładzie podkładkę na jej
kolanach]. Czy to nie jest mniej męczące? Jak twoje ramiona?
Klientka: Znacznie lepiej.
Terapeuta odstawia swoje krzesło na miejsce.
Część 4
Terapeuta: Oczywiście, że jest. I oczywiście ty tego nie chcesz. Któż by chciał doświadczać
wszystkich tych bolesnych myśli i uczuć? Zauważ jednak, że teraz ma to na ciebie znacznie
mniejszy wpływ. Jestem pewien, że w idealnym świecie chciałabyś zrobić to [pokazuje gest
zrzucania podkładki na podłogę]. Prawda jest taka, że od lat starasz się to robić.
Podsumujmy krótko twoje działania. Próbowałaś leków, alkoholu, poradników, terapii,
odsuwałaś się od świata, leżałaś w łóżku, unikałaś trudnych sytuacji, krytykowałaś siebie,
obwiniałaś swoich rodziców, szukałaś czegoś, co cię rozproszy, usiłowałaś zmienić
przeszłość, chciałaś się zorientować, dlaczego jesteś taka, jaka jesteś, starałaś się ciągle być
zajęta, chodziłaś na kursy samorozwoju… Idę o zakład, że robiłaś jeszcze mnóstwo innych
rzeczy. Nikt więc nie może powiedzieć, że jesteś leniwa! Zdecydowanie poświęciłaś
mnóstwo czasu, wysiłku i pieniędzy, żeby pozbyć się wszystkich tych myśli i uczuć. One
jednak ciągle wracają. Są dzisiaj tutaj [wskazuje podkładkę na kolanach klientki]. Niektóre
z twoich zabiegów na krótką chwilę odganiają te myśli i uczucia, one jednak wracają
ponownie, prawda? A czy nie jest tak, że teraz owe problemy są większe i cięższe niż lata
temu, kiedy dopiero zaczynałaś się z nimi zmagać? Uczucia, myśli i wspomnienia są teraz
bardziej bolesne niż pięć lat temu, prawda?
Klientka: Tak.
Terapeuta: Chociaż taką strategię [pokazuje gest zrzucania podkładki na podłogę] podpowiada
ci twój instynkt, to ona najwyraźniej nie przynosi pożądanych efektów. Tak naprawdę tylko
wszystko pogarsza. Chyba nie chcesz dłużej robić tego, co nie działa, prawda?
Klientka: Raczej nie.
Część 5
Terapeuta: Oto na czym polega ACT. Będziemy się uczyć pewnych umiejętności, nazywanych
umiejętnościami związanymi z uważnością, dzięki którym będziesz znacznie skuteczniej
radzić sobie z bolesnymi myślami i uczuciami – tak że te będą miały na ciebie znacznie
mniejszy wpływ. Zamiast robić to [podnosi podkładkę i trzyma ją przed twarzą] albo to [udaje,
że odpycha podkładkę] możesz zrobić to [upuszcza podkładkę na kolana i pozwala jej spaść].
Zauważ, że to nie tylko pozwala ci pozostawać w kontakcie ze światem wokół i angażować
się w to, co robisz, ale także uwalnia cię, abyś mogła podejmować skuteczne działania. Już
nie zmagasz się z problemami, nie jesteś nimi pochłonięta ani kurczowo się ich nie
trzymasz. Jesteś wolna [unosi ręce w geście wolności].Teraz możesz skierować swoją energię
na działania, które poprawią jakość twojego życia, takie jak przytulanie ludzi, których
kochasz, jazda na rowerze czy gra na gitarze [pokazuje każdą z tych czynności]. Co o tym
myślisz?
Klientka: [Uśmiechając się] Wydaje się to w porządku.
Oczywiście nie zawsze wszystko idzie tak gładko (czy terapia kiedykolwiek
przebiega tak bezproblemowo, jak opisuje się to w podręcznikach?), mam
jednak nadzieję, że ta metafora pozwoliła ci zrozumieć, na czym polega ACT: na
kreowaniu bogatego i znaczącego życia oraz akceptowaniu jednocześnie
towarzyszącego mu bólu. Przytoczona metafora pokazuje też, że uczymy
klientów umiejętności związanych z uważnością nie jako duchowej drogi
prowadzącej do oświecenia, lecz po to, by ułatwić im skuteczne działanie. (Ze
względu na brak miejsca nie mogę tu niestety opisać, jak klienci sprzeciwiają się
tej metaforze oraz jak reagować na ich sprzeciw. Stosowne materiały znajdziesz
na:
http://thehappinesstrap.com/upimages/nutshell_metaphor_objections_and_responses.pdf
Analiza metafory
Terapia akceptacji i zaangażowania zakłada, że za większość cierpienia
psychicznego odpowiadają dwa podstawowe procesy psychologiczne: fuzja
poznawcza i unikanie doświadczania. W pierwszej części przytoczonej rozmowy
znajdziemy metaforę fuzji poznawczej: pochłonięcie własnymi myślami,
zaplątanie się w nie, kurczowe trzymanie się ich. Część druga to metafora
unikania doświadczania: nieustannej walki, by uniknąć niechcianych myśli,
uczuć, wspomnień i innych „osobistych doświadczeń” (doświadczenia osobiste
to takie doświadczenia, o których nie wie nikt poza tobą, chyba że komuś o nich
powiesz: emocje, doznania, wspomnienia, myśli i tak dalej), stłumić je lub
pozbyć się ich. Notabene opisane ćwiczenie nie powinno się przekształcić
w próbę sił czy zawody w przepychaniu. Jeśli podejrzewasz, że klient może
agresywnie napierać na podkładkę, uprzedź jego próbę. Powiedz: „Gdy proszę
o napieranie na podkładkę, nie chodzi mi o to, żebyś pchał za mocno. Nie staraj
się mnie przepchnąć, po prostu naciskaj z umiarem”. Zmieniaj też siłę swojego
nacisku. Po kilku sekundach możesz zmniejszyć nacisk i po prostu pozwolić, by
podkładka utrzymywała się w powietrzu między waszymi dłońmi.
Część trzecia to metafora akceptacji, defuzji i kontaktu z chwilą obecną.
Zamiast terminu „akceptacja” często używamy określeń „zaniechanie walki”,
„bycie/siedzenie z uczuciem”, „przyzwalanie na uczucie”, „robienie miejsca
uczuciu” albo „gotowość na odczuwanie uczucia”. Jak widzisz, te określenia
dobrze pasują do fizycznej metafory przyzwalania, by podkładka leżała na
kolanach klienta. Zamiast o defuzji mówimy często o puszczaniu, cofnięciu się
lub zdystansowaniu, oddzieleniu, wyplątaniu lub porzuceniu tematu – także
w tym przypadku, gdy klient oddziela się od podkładki, to znaczy puszcza ją,
metafora dobrze nawiązuje do takiego stylu mówienia.
Część czwarta podkreśla bezskuteczność oraz koszty unikania doświadczania.
W terapii akceptacji i zaangażowania określamy to jako „twórczy brak nadziei”
lub „konfrontacja z planem”. Skąd takie dziwne nazwy? Staramy się bowiem
wzbudzić poczucie braku nadziei w kontekście planów klienta, by kontrolować
własne myśli i uczucia. W ten sposób otwieramy drogę do alternatywnego planu
uważności i akceptacji, co stanowi przeciwieństwo kontroli.
Wreszcie, piąta część przytoczonej rozmowy podkreśla związek między
uważnością, wartościami a zaangażowanym działaniem. Wyjaśnienie ACT za
pomocą zwięzłej metafory to ćwiczenie, które na ogół nie trwa dłużej niż pięć
minut.
Co dalej?
W następnym rozdziale przyjrzymy się bliżej fuzji poznawczej i unikaniu
doświadczania. Przekonasz się, w jak czytelny sposób prowadzą one do sześciu
patologicznych procesów, które stanowią odwrotność sześciu podstawowych
procesów terapeutycznych. Zanim jednak przejdziesz do lektury rozdziału 2,
może wypróbujesz ćwiczenie „Zwięzła metafora ACT” na przyjacielu lub
współpracowniku, żeby sprawdzić, czy potrafisz podsumować istotę tej terapii?
Zalecam na początek przećwiczenie kolejnych kroków z wyobrażonym
klientem, tak jak aktor robiący próby przed przedstawieniem. Potem spróbuj
z realną osobą.
To ćwiczenie może budzić w tobie pewien opór. Może pomyślisz, że jest
głupie, nieważne albo po prostu nie w twoim stylu. Jednak nawet jeśli nigdy nie
wykorzystasz tego ze swoimi klientami, to przećwiczenie stosowania opisanej
metafory jest cennym doświadczeniem edukacyjnym. Nie tylko ułatwi ci
uchwycenie istoty modelu ACT, ale będzie bardzo pomocne, gdy zechcesz
objaśnić ów model zainteresowanym tym znajomym, współpracownikom,
krewnym czy gościom przy obiedzie. Dlaczego więc nie spróbować, nawet jeśli
się wahasz? Rezultaty mogą cię mile zaskoczyć.
Rozdział 2
Fuzja poznawcza
Skąd określenie „fuzja”? Wyobraź sobie dwa kawałki metalu, które uległy fuzji.
Gdybyś nie mógł użyć słów „uległy fuzji”, jak inaczej mógłbyś to nazwać?
Zespoliły się? Zespoiły? Połączyły? Złączyły? Powiązały? Skleiły? Wszystkie te
określenia niosą jedno znaczenie: wskazują na brak rozdzielenia. W stanie fuzji
poznawczej nie możemy się oddzielić od swoich myśli. Jesteśmy z nimi
zespoleni, zespojeni, złączeni, powiązani, sklejeni – tak bardzo nimi pochłonięci,
iż nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, że myślimy. Stąd defuzja oznacza
oddzielenie się, odłączenie lub zdystansowanie od własnych myśli – zrobienie
kroku w tył i postrzeganie ich jako to, czym są. A nie są niczym więcej ani
niczym mniej, jak tylko słowami lub obrazami.
W stanie fuzji poznawczej nasze myśli dominują nad naszym zachowaniem.
Stąd w ACT możemy rozmawiać z klientami o tym, że ich myśli nimi dyrygują,
że klienci pozwalają swoim myślom, by dyktowały im, co mają robić. Możemy
porównywać myśli do dręczycieli, a umysł do faszystowskiego dyktatora, albo
pytać: „Co się dzieje, kiedy pozwalasz, by ta myśl rządziła twoim życiem?”.
Podobnie gdy myśli dominują nad naszą uwagą, często mówimy, że nas
pochłonęły, dopadły, że jesteśmy przez nie ogarnięci, zaplątani w nie.
(Przypominam, że w ACT słowa „myślenie”, „myśli”, „poznanie” i „umysł” to
metafory języka, obejmujące przekonania, przypuszczenia, myśli, postawy,
wspomnienia, wyobrażenia, słowa, gesty, fantazje i pewne aspekty emocji).
• prawda absolutna;
• polecenie, które musisz wykonać, lub zasada, której musisz przestrzegać;
• zagrożenie, które musisz wyeliminować jak najszybciej;
• coś, co dzieje się tu i teraz, choć dotyczy przeszłości lub przyszłości;
• coś bardzo ważnego, co wymaga twojej pełnej uwagi;
• coś, czego nie chcesz puścić, mimo że pogarsza jakość twojego życia.
W stanie defuzji postrzegasz myśl jako to, czym ona faktycznie jest, a nie jest ona
niczym mniej ani niczym więcej, jak tylko kilkoma słowami lub obrazami w twojej
głowie. W stanie defuzji rozpoznajesz, że myśl:
• może, choć nie musi, być prawdziwa;
• z pewnością nie jest poleceniem, które musisz wykonać, ani zasadą, której należy
przestrzegać;
• z pewnością ci nie zagraża;
• nie jest czymś, co się dzieje w świecie fizycznym – to zaledwie słowa lub obrazy
w twojej głowie;
• może być istotna lub nie – to ty decydujesz, ile uwagi jej poświęcisz;
• to coś, czemu możesz pozwolić przyjść i odejść we własnym tempie, nie musząc
kurczowo się tego trzymać ani nie musząc tego odpychać.
Użyteczność4
Cały model ACT opiera się na kluczowym koncepcie użyteczności. Proszę,
zapamiętaj raz na zawsze to słowo, ponieważ użyteczność stanowi sedno każdej
naszej interwencji. Aby ją określić, zadajemy klientom pytanie: „Czy to, co
robisz, sprawia, że twoje życie jest bogatsze, pełniejsze i bardziej znaczące?”.
Jeśli odpowiedź brzmi „tak”, mówimy, że jest to użyteczne, więc nie ma
potrzeby tego zmieniać. Jeśli odpowiedź brzmi „nie”, mówimy, że jest to
nieużyteczne, i rozważamy lepsze rozwiązania alternatywne.
Dlatego w ACT nie skupiamy się na tym, czy myśl jest prawdziwa, czy też
nieprawdziwa, lecz na tym, czy jest użyteczna. Innymi słowy, chcemy wiedzieć,
czy myśl pomaga klientowi zmierzać w stronę bogatszego, pełniejszego
i bardziej znaczącego życia. Aby to stwierdzić, możemy zadać następujące
pytania: „Jeśli pozwolisz, by ta myśl kierowała twoim zachowaniem, to czy
pomoże ci to wieść bogatsze, pełniejsze i bardziej znaczące życie? Jeśli będziesz
się jej kurczowo trzymał, to czy pomoże ci to stać się takim człowiekiem, jakim
chcesz być, i robić to, co chcesz robić?”.
Oto dialog obrazujący to podejście.
Klientka: Ale to prawda. Jestem gruba. Popatrz na mnie [chwyta i ściska dwa duże fałdy tłuszczu
w okolicy brzucha].
Terapeuta: Mogę cię zapewnić o jednym: w tym pokoju nigdy nie będziemy dyskutować
o tym, co jest prawdą, a co nie. Interesuje nas to, co jest pomocne albo użyteczne, albo co
pomaga ci wieść lepsze życie. Co się dzieje, kiedy twój umysł zaczyna ci mówić: „Jestem
gruba” i kiedy zaczynają cię pochłaniać takie myśli?
Klientka: Czuję do siebie wstręt.
Terapeuta: A potem?
Klientka: Potem jestem przygnębiona.
Terapeuta: Gdybym oglądał nagranie z tobą w roli głównej, co bym zobaczył, kiedy wpadasz
w przygnębienie i czujesz do siebie wstręt?
Klientka: Prawdopodobnie siedziałabym przed telewizorem i jadłabym lody.
Terapeuta: Czyli całkowite pochłonięcie myślą „Jestem gruba” nie wydaje się zbyt pomocne?
Klientka: Nie, ale to prawda!
Terapeuta: Pozwól, że jeszcze raz powtórzę: w tym podejściu interesuje nas nie to, czy myśl
jest prawdziwa, ale to, czy jest użyteczna. Kiedy dana myśl przychodzi ci do głowy, jest
pomocna czy może zaczyna cię całkowicie pochłaniać? Czy motywuje cię do ćwiczeń, do
odżywiania się zdrowo lub do spędzania czasu w sposób, który wzbogaca twoje życie i jest
satysfakcjonujący?
Klientka: Nie.
Terapeuta: A gdybyśmy zrobili coś, co mogłoby przynieść zmianę? Na przykład, gdybyś
nauczyła się umiejętności, która pozwoli ci następnym razem, kiedy umysł powie: „Jestem
gruba”, nie dać się całkowicie tym zaabsorbować?
Unikanie doświadczania
Unikanie doświadczania oznacza próby uniknięcia niechcianych osobistych
doświadczeń, pozbycia się ich, stłumienia lub ucieczki od nich. (Jak już
wspomniałem, w ACT używamy terminu „doświadczenia osobiste” na
określenie doświadczeń, o których nie wie nikt poza tobą, chyba że komuś
o nich powiesz. Są to na przykład myśli, emocje, wspomnienia, wyobrażenia,
pragnienia i doznania). Każdemu z nas naturalnie zdarza się unikać
doświadczania. Dlaczego? Oto jak wyjaśniamy to naszym klientom.
„Faszyści uważności”
Terapeuci ACT nie są „faszystami uważności”. Nie upieramy się przy tym, by
ludzie zawsze byli obecni w bieżącej chwili, zawsze w stanie defuzji i zawsze
akceptujący. Nie tylko byłoby to śmieszne, ale także obróciłoby się przeciwko
nim. Wszyscy do pewnego stopnia unikamy doświadczania. Wszyscy też
czasem dokonujemy fuzji ze swoimi myślami. Poza tym unikanie doświadczania
i fuzja poznawcza nie są z natury złe czy patologiczne; bierzemy je na cel tylko
wtedy, gdy przeszkadzają nam wieść bogate, pełne i sensowne życie.
Innymi słowy, istotna jest przede wszystkim użyteczność. Jeśli od czasu do
czasu sięgamy po aspirynę, by pozbyć się bólu głowy, to jest to unikanie
doświadczania, ale z dużym prawdopodobieństwem użyteczne – to znaczy na
dłuższą metę poprawiające jakość życia. Jeśli wypijamy wieczorem lampkę
czerwonego wina głównie po to, by pozbyć się napięcia i stresu, to również jest
to unikanie doświadczania – o ile jednak nie mamy problemów zdrowotnych,
także nie będzie to szkodliwe czy toksyczne ani nie wpłynie niekorzystnie na
nasze życie. Przeciwnie, będzie dobre dla naszego serca. Niemniej wypijanie co
wieczór dwóch butelek wina to już zupełnie inna historia.
To samo dotyczy fuzji. W określonych sytuacjach, choć jest ich niewiele,
fuzja ma pozytywny wpływ na nasze życie, na przykład gdy zatracamy się
podczas lektury powieści czy oglądania filmu. W innych sytuacjach, w których
dokonujemy fuzji z własnymi myślami, proces ten, mimo iż nie wzbogaca życia,
to zazwyczaj nie stanowi problemu, na przykład gdy śnimy na jawie, stojąc
w kolejce do kasy w supermarkecie. Ogólnie jednak jest lepiej, gdy choćby
w małym stopniu dokonujemy defuzji od naszych myśli. (Żeby rozwiać
ewentualne wątpliwości, przypomnij sobie ćwiczenie polegające na zakrywaniu
oczu dłońmi. Już niewielka szpara między twarzą a dłońmi powoduje, że dociera
do ciebie znacznie więcej informacji o świecie wokół).
Jeśli kontrola jest możliwa i pomaga w wartościowym życiu, to nie należy jej
odrzucać. Proszę, zapamiętaj tę uwagę. Początkujący praktycy ACT często o niej
zapominają lub źle ją interpretują, tymczasem pamiętanie o niej może zaoszczędzić
ci wielu nieporozumień.
Sześć podstawowych procesów patologicznych
Fuzja poznawcza i unikanie doświadczania dają wspólnie początek sześciu
patologicznym procesom, które zostały pokazane na rycinie 2.1 (można je
traktować jako odwrotność sześciu podstawowych procesów terapeutycznych).
Omawiając każdy z nich, będę podawał przykłady dotyczące depresji klinicznej.
Fuzja poznawcza
Jak już wyjaśniłem, fuzja oznacza uwikłanie się we własne myśli do tego
stopnia, że te zaczynają dominować w naszej świadomości i mieć olbrzymi
wpływ na nasze zachowanie. Klienci z depresją dokonują fuzji z różnego
rodzaju niezbyt pomocnymi myślami, takimi jak: „Jestem zła”, „Nie zasługuję
na nic lepszego”, „Nie potrafię się zmienić”, „Zawsze taki byłem”, „Życie jest
do niczego”, „To wszystko jest zbyt trudne”, „Terapia nie zadziała”, „Nigdy nie
będzie lepiej”, „Kiedy tak się czuję, nie potrafię wstać z łóżka”, „Jestem zbyt
zmęczona, żeby cokolwiek zrobić”. Często też dokonują fuzji z bolesnymi
wspomnieniami dotyczącymi na przykład odrzucenia, rozczarowania, porażki
czy wykorzystania (skrajna fuzja ze wspomnieniem, gdy wydaje się, że ono
dzieje się tu i teraz, jest określana jako flashback). Przejawy fuzji w depresji
klinicznej obejmują zamartwianie się, przetrawianie w myślach, próby
zrozumienia, „dlaczego taki jestem”, oraz nieustanne negatywne komentarze
(„To przyjęcie jest do bani. Wolałbym leżeć w łóżku. Jaki jest sens, żebym tu
był? Wszyscy tak dobrze się bawią. Nikt mnie tu tak naprawdę nie chce”).
Rycina 2.1. Model psychopatologii według ACT
Źródło: opracowanie własne.
Unikanie doświadczania
Jak już wspomniałem, unikanie doświadczania oznacza próby pozbycia się
niechcianych osobistych doświadczeń (takich jak myśli, uczucia, wspomnienia),
uniknięcia ich lub ucieczki od nich. Jest to całkowite przeciwieństwo akceptacji
(akceptacji doświadczania). W ramach przykładu przyjrzyjmy się roli unikania
doświadczania w depresji.
Depresyjni klienci zazwyczaj usilnie próbują uniknąć lub pozbyć się
bolesnych emocji i uczuć, takich jak lęk, smutek, zmęczenie, gniew, poczucie
winy, samotność, letarg i tym podobne. Często na przykład wycofują się
z kontaktów z ludźmi, aby uniknąć niewygodnych myśli i uczuć. To może się
wydawać niejasne na pierwszy rzut oka, więc przyjrzyjmy się temu bliżej.
W miarę zbliżania się terminu spotkania towarzyskiego takie osoby
najprawdopodobniej dokonują fuzji z rozmaitymi myślami w rodzaju: „Jestem
nudna”, „Jestem dla innych ciężarem”, „Nie mam nic do powiedzenia”, „Nie
będzie mi się podobało”, „Jestem zbyt zmęczony”, „Nie będę sobie tym
zawracać głowy”, jak również ze wspomnieniami minionych wydarzeń
towarzyskich, które okazały się niesatysfakcjonujące. Równocześnie odczuwają
coraz większy lęk i często mają poczucie antycypacyjnego strachu. Natomiast
w momencie, gdy odwołują spotkanie, odczuwają natychmiastową ulgę:
wszystkie nieprzyjemne myśli i uczucia od razu znikają. I choć ta ulga nie trwa
długo, to jest bardzo wzmacniająca, co zwiększa prawdopodobieństwo, że dana
osoba będzie w przyszłości wycofywać się z kontaktów społecznych.
Fuzja i unikanie zazwyczaj występują razem. Na przykład klienci z depresją
często bardzo się starają odepchnąć od siebie właśnie te myśli i wspomnienia,
z którymi dokonują fuzji, na przykład bolesne myśli typu: „Jestem
bezwartościowy” czy „Nikt mnie nie lubi” bądź nieprzyjemne wspomnienia
dotyczące odrzucenia, rozczarowania czy porażki. Mogą próbować wszystkiego,
od narkotyków, alkoholu i papierosów po oglądanie telewizji czy spanie bez
umiaru, daremnie starając się uniknąć takich myśli.
Nieużyteczne działanie
Nieużyteczne działanie to wzorce zachowania, które oddalają nas od uważnego
i wartościowego życia oraz nie przyczyniają się do tego, że nasze życie staje się
bogatsze i pełniejsze, lecz blokują nas lub nasilają nasze zmagania. Jest to
działanie impulsywne, reaktywne lub automatyczne, a nie uważne, przemyślane
i celowe; działanie stale motywowane przez unikanie doświadczania, a nie przez
wartości; to brak aktywności lub prokrastynacja zamiast efektywnych działań na
rzecz poprawy jakości życia. Do typowych przykładów nieużytecznego
działania w depresji należą: nadużywanie narkotyków lub alkoholu, wycofanie
społeczne, fizyczna bezczynność, przerwanie aktywności, które kiedyś sprawiały
przyjemność, unikanie pracy, nadmierne spanie lub oglądanie telewizji, próby
samobójcze, przesadne odwlekanie ważnych zadań… Listę tę można
kontynuować w nieskończoność.
Przywiązanie do skonceptualizowanego Ja
Każdy ma swoją opowieść o tym, kim jest. Opowieść ta jest wielowarstwowa.
Składają się na nią obiektywne fakty, takie jak nasze imię, wiek, płeć, tło
kulturowe, stan cywilny i tak dalej. Obejmuje ona także opisy i oceny ról, które
odgrywamy, relacji, w które wchodzimy, jak również nasze mocne i słabe
strony, to, co lubimy i czego nie lubimy, nasze nadzieje, marzenia i aspiracje.
Jeśli podchodzimy do tej opowieści z lekkością, to może nam ona zapewnić
poczucie Ja, które pomaga określić, kim jesteśmy i czego pragniemy w życiu.
Jeśli jednak dokonujemy z nią fuzji (gdy zaczynamy myśleć, że jesteśmy tą
opowieścią), to szybko staje się ona źródłem wszelkich problemów.
W większości podręczników ACT określą się tę opowieść jako „Ja
skonceptualizowane” lub „Ja jako treść”. Sam preferuję termin „Ja jako opis”,
który ukuła psycholog Patty Bach, ponieważ tym właśnie jest owa opowieść –
sposobem opisywania siebie. Kiedy dokonujemy fuzji z opisem siebie, wydaje
się, że jesteśmy tym opisem, że wszystkie składające się nań myśli oddają istotę
tego, kim jesteśmy: Ja jako opis.
Zauważ, że nawet fuzja z bardzo pozytywnym opisem swojej osoby może być
źródłem problemów. Na przykład z jakim niebezpieczeństwem może się wiązać
fuzja z myślą: „Jestem silny i niezależny”? Z pewnością gwarantuje mi ona
wysoką samoocenę, co jednak się stanie wówczas, gdy będę potrzebował
pomocy, a silna fuzja z pozytywnym opisem siebie nie pozwoli mi tej pomocy
przyjąć ani o nią poprosić? Jakie potencjalne ryzyko wiąże się z fuzją z myślą:
„Jestem świetnym kierowcą, potrafię nadzwyczaj dobrze prowadzić nawet pod
wpływem alkoholu”? Taka fuzja również zapewnia mi wysoką samoocenę, ale
bez trudu może doprowadzić do katastrofy.
Klienci w depresji na ogół dokonują fuzji z bardzo negatywnym opisem
siebie: „Jestem zła / nic niewart / beznadziejna / odstręczający / tępa / nudny /
antypatyczna” i tak dalej. Niemniej jednak i tu można odnaleźć pozytywne
elementy, na przykład: „Jestem silną osobą, nie powinnam w ten sposób
reagować”, „Jestem dobrym człowiekiem, dlaczego spotyka mnie to wszystko?”
czy „Nie potrzebuję żadnej pomocy. Sam sobie z tym poradzę”.
Dom ACT
Gdyby ACT stała się popularna dwadzieścia lat temu, mogłaby nie wytrzymać
kontroli. Model nie był jeszcze dostatecznie opracowany, a jego podstawy były słabe
[…]. Przed publikacją podejścia w formie książkowej (w 1999 roku) chcieliśmy przez
kilka lat popracować nad filozofią, podstawami teoretycznymi, wskaźnikami
i praktycznym zastosowaniem terapii […]. Ponieważ jednak odczekaliśmy i solidnie
opracowaliśmy podstawy, teraz, gdy ludzie odkrywają kolejne warstwy, dostrzegają,
jak wiele zostało zrobione na samym początku (Harris, 2008b).
Proszę, wyobraź sobie krzesło, które ma cztery nogi, ale któremu jedna noga odpada
w momencie, gdy ktoś na nim siada. Czy określiłbyś takie krzesło jako zepsute,
wadliwe albo uszkodzone? Czy nazwałbyś je dysfunkcyjnym lub nieadaptacyjnym?
Zadałem te pytania setkom terapeutów, którzy zawsze przynajmniej na jedno z nich
odpowiadali twierdząco. Problem polega na tym, że ta instynktowna odpowiedź
(„Tak, w tym krześle coś jest zepsute, wadliwe lub uszkodzone”) nie bierze pod uwagę
niezmiernie ważnej roli kontekstu. Zapraszam cię więc do myślenia lateralnego:
pomyśl o co najmniej trzech lub czterech kontekstach, w których moglibyśmy
powiedzieć, że takie krzesło dobrze służy naszym celom.
Podejście ACT jest inne. Nie chcemy redukować ani eliminować objawów,
zmierzamy zaś do zasadniczej zmiany relacji klienta z jego myślami i uczuciami,
tak by nie postrzegał ich już jako objawów. W momencie, gdy określamy daną
myśl lub dane uczucie jako objaw, zakładamy, że są one złe, krzywdzące,
nienormalne, czyli że trzeba się ich pozbyć, aby być normalnym i zdrowym.
Takie podejście prowadzi do walki z myślami i uczuciami – walki, której skutki
często są katastrofalne.
Załóżmy, że pośrodku ogrodu przed twoim domem rośnie roślina, którą
uważasz za wstrętną. Załóżmy też, że jedynym sposobem, aby się jej pozbyć,
jest zniszczenie całego ogrodu. (Być może myślisz teraz: „Musi być jakiś
sposób, żeby się jej pozbyć”. Jeśli tak, to zrób krok w tył i poczyń założenie
hipotetyczne: dla celów tego ćwiczenia wyobraź sobie, że nie można pozbyć się
tej rośliny bez zniszczenia twojego ogrodu). Jeżeli uważasz tę roślinę za chwast,
to jak taka ocena wpływa na twoją relację z tą rośliną? Najprawdopodobniej
roślina ci się nie podoba i nie chcesz jej w swoim ogrodzie. Możesz też się
złościć i denerwować z jej powodu. Możliwe, że straciłeś mnóstwo czasu na
rozmyślaniu, o ile lepiej wyglądałby twój ogród bez tej rośliny pośrodku.
Wahałeś się, czy wpuszczać do ogrodu ludzi, ze strachu przed tym, że będą cię
oceniać na jego podstawie. Być może nawet zacząłeś wychodzić z domu tylnymi
drzwiami, żeby nie musieć patrzeć na ten wstrętny chwast. Innymi słowy, ów
wstrętny chwast stał się CZYMŚ BARDZO ISTOTNYM w twoim życiu – tak
istotnym, że ma znaczący wpływ na twoje zachowanie.
A jeśli zamiast uważać tę roślinę za wstrętny chwast zaczniesz postrzegać ją
jako niefortunny życiowy fakt: naturalny element krajobrazu, typowy przykład
lokalnej flory? To nadal ta sama roślina, rosnąca w tym samym miejscu, jednak
twoja relacja z nią zmieniła się zasadniczo. Teraz już nie musisz walczyć
z rośliną. Nie musisz denerwować się ani wstydzić przez nią, nie musisz
marnować mnóstwa czasu na myślenie o niej. Możesz bez wahania wpuszczać
ludzi do ogrodu, a z domu wychodzić frontowymi drzwiami. Sama roślina się
nie zmieniła, tylko ty już nie czynisz z niej CZEGOŚ BARDZO ISTOTNEGO.
Teraz ona ma na ciebie znacznie mniejszy wpływ.
Uważność umożliwia nam podobną zmianę nastawienia wobec wszystkich
myśli, uczuć, wrażeń i wspomnień, które tak chętnie uznajemy za problem;
umożliwia nam wybór naszych relacji z nimi. Zmieniając kontekst z fuzji
i unikania doświadczania na defuzję i akceptację (tj. uważność), zmieniamy też
funkcję tych myśli i uczuć, tak by miały na nas mniejszy wpływ. W kontekście
uważności one nie są już objawami, problemami ani czymś, co przeszkadza nam
wieść bogate i pełne życie – są tylko myślami, uczuciami, doznaniami,
wspomnieniami i tak dalej.
W pewnym sensie uważność to podstawowe narzędzie zmiany ram: przenosi
wszystkie bolesne myśli i uczucia ze starej ramy „nieprawidłowych objawów
patologicznych przeszkadzających wieść pełne i sensowne życie” w ramę
„normalnych ludzkich doświadczeń stanowiących naturalne elementy bogatego
i sensownego życia”.
Aby dobrze to zrozumieć, wyobraź sobie pięć osób w pięciu różnych sytuacjach, które
nożem robią sobie nacięcie na przedramieniu. Czy możesz wskazać pięć możliwych
funkcji takiego zachowania?
Teraz załóżmy, że bliska ci osoba jest pogrążona w myślach, a twoim celem jest
skupienie na sobie jej uwagi. Wskaż pięć form zachowania, za pomocą których
możesz osiągnąć swój cel.
Ostatni przykład pokazuje wiele różnych form zachowania, które pełnią tę samą
funkcję: prowadzą do celu, jakim jest zwrócenie na siebie uwagi drugiej osoby.
Funkcjonalny kontekstualizm interesuje się raczej funkcją zachowania, a nie
jego formą. Zauważ jednak, że funkcję zachowania możemy poznać tylko
wtedy, gdy znamy kontekst, w jakim owo zachowanie się pojawia. Czemu służy
na przykład podniesienie ręki? Czy osoba podnosząca rękę znajduje się w sali
wykładowej i zadaje pytanie? Czy pokazuje lecący wysoko samolot? A może
chce zatrzymać taksówkę? Nie znając kontekstu, nie poznamy funkcji
zachowania – i odwrotnie. To zaś prowadzi do kolejnego ważnego pytania. Co
mamy na myśli, mówiąc „zachowanie” i „behawioryzm”?