You are on page 1of 13

Where the Crawdads Sing 2022 Gdzie śpiewają raki

Historia rozgrywa się w połowie XX wieku w Karolinie Północnej. Opowiada o Kyi, która
została porzucona przez rodzinę i samotnie dorasta na bagnach z dala od cywilizacji. Nie jest jednak
taka, jak uważają mieszkańcy najbliższego miasteczka - Barkley Cove. Jest bardzo wrażliwą i
inteligentną dziewczyną, której brakuje bliskości i dotyku drugiego człowieka. Sprawy się komplikują,
gdy jej były chłopak zostaje znaleziony martwy. Na Kyę pada podejrzenie o morderstwo.
https://www.imdb.com/title/tt9411972/?ref_=ttrel_rel_tt
https://www.filmweb.pl/film/Gdzie+%C5%9Bpiewaj%C4%85+raki-2022-873851
=========================================================================
https://www.filmweb.pl/reviews/recenzja-filmu-Gdzie+%C5%9Bpiewaj%C4%85+raki-24348
Gabriel Krawczyk Próba przetrwania
Kya Clark (Daisy Edgar-Jones) nie ma w życiu lekko. Najpierw alkoholizm i przemoc jej ojca
okazują się ponad siły matki. Po tym jak matula opuszcza familię, bierze z niej przykład rodzeństwo,
jedno po drugim. Co z tego, że tatko ciężką ręką uczy Kyę samodzielności, skoro w końcu i on
zostawia kilkulatkę samą sobie. Ubogiej i nieufnej, przychodzi jej dorastać w bagiennym zakątku
Karoliny Północnej. Choć przyroda, jak sama wierzy, jako jedyna bierze ją w opiekę, ludzie z
pobliskiego miasteczka w dziewczynie z mokradeł widzą wybryk natury. Jak by tego było mało, próba
zbudowania zdrowej relacji kończy się dla niej oskarżeniem o morderstwo. Winna? Nie dla Toma
(David Strathairn), emerytowanego prawnika, który dostrzeże w niej ofiarę. To właśnie jemu opowie
swoją historię.

Daisy Edgar-Jones jako Kya Clark

Filozoficzna "Zagadka Kaspara Hausera"? A może kryminalna zagadka rodem z "Zabić


drozda"? Ekranizacja bestsellerowej powieści Delii Owens przypomina raczej zmielonego przez
popkulturę "Waldena" z romantycznym porywem serca i ckliwym westchnieniem jako naczelną
ambicją. Jeśli wolicie inaczej: "Gdzie śpiewają raki" to przefiltrowany przez (nad)wrażliwość
Nicholasa Sparksa ("Pamiętnik") melodramat przez małe "m". Od początku pozbawiony suspensu,
koniec końców niedorzecznie prościutki kryminał sądowy jest jedynie pretekstem do zaserwowania
romantycznych i ekologicznych bon motów, których nie powstydziłby się Paulo Coelho. Spisana przez
Lucy Alibar ("Bestie z południowych krain") opowieść o unii człowieka z przyrodą ubrana zostaje w
szatki realizmu magicznego w komfortowo-instagramowej estetyce. Niestety, nadmiaru ckliwości
Instagram by nie pomieścił i trafiło toto na duży ekran.
Nazwiecie mnie cynikiem i przemądrzalcem, a ja uważam po prostu, że nawet eskapizm może
świadczyć o trzeźwości myślenia. A na pewno powinien mieć swoje granice. Wyznaczyć je mogłaby na
przykład nieco bardziej zniuansowana charakterologia – która nie sprowadza bohaterów do bycia od
początku do końca złymi albo dobrymi – lub realia niezapominające o rzeczywistości, z której się
wywodzą. Wyjęta z południowo-amerykańskich lat 60. historia niezepsutej przez cywilizację outsiderki
realizuje fantazję o świecie, w którym dzikość bohaterki wyczytujemy chyba tylko z jej sarnich oczu.
Cera żyjącej na łonie przyrody samotniczki jest oszlifowana ze skaz, a jej dłonie mają delikatność
porcelany. W świecie wyreżyserowanym przez Olivię Newman Kya stanowi odzwierciedlenie idylli, w
której dziwnym trafem żyje.

Taylor John Smith jako Tate Walker

Wypada zapytać, gdzie podziała się surowość przyrody sławiona przez autorkę literackiego
pierwowzoru (z zawodu zoolożkę). Na ekranie o zimie tylko się wspomina, z dwunastu godzin dnia
istnieje głównie ta złota, bagna są przewidywalne jak pocztówka z wakacji, a wiatr istnieje po to, by
zamienić się w listne tornado dla całującej się w jego wnętrzu pary. Przyroda przypomina Babcię
Wierzbę z "Pocahontas"; drapieżnik w rodzaju krokodyla nie ma tu wiele do gadania. W konkretnej
historyczno-geograficzno-społecznej rzeczywistości rasa też nie ma żadnego znaczenia, za to uprzejma
biała piękność o niemal karykaturalnie niewinnym spojrzeniu może okazać się wrogiem publicznym
numer jeden. Choć dzieci się tu porzuca, przemoc domowa jest na porządku dziennym, bieda
paraliżuje, a wymiar sprawiedliwości pozostawia sporo do życzenia, twórcy estetyzują ubóstwo i od
estetyzacji uciec nie chcą. Jak się rzekło, jest w tym eskapistyczna metoda, lecz jest i sprzeczność.
"Gdzie śpiewają raki" stanowi opowiadaną w pierwszej osobie parafrazę spotkania śpiącej w
najwyższej wieży królewny z równie wrażliwym blond królewiczem (Taylor John Smith), bez którego
tamta nie odważyłaby się wystawić głowy na świat. Każdemu – jego fantazja, szczególnie jeśli lubi się
starsze niż kino klisze. I nawet jeśli trudno oskarżyć producentów o pójście po kosztach i o realizacyjną
niechlujność, a hollywoodzka obsada sprawdza się znakomicie, to zdjęcia są zaledwie ładne i takoż
konwencjonalne, multum retrospekcji komplikuje nieskomplikowane, a informacyjnie przerysowana,
cierpiąca na dosłowność proza z offu zdaje się zakazywać widzom myślenia. Tam, gdzie śpiewają raki,
myśli są grzechem, a uczucia cnotą. Kto cierpi na niedobór tych ostatnich, niech pędzi do kina. Za ich
jakość jednak nie ręczę.
=========================================================================
FORUM filmweb
Brave_Angel Bardzo surowa ocena. Decyzja twórców żeby skupić się na tym co czuje i jaka jest
główna bohaterka, a nie na trudach życia na moczarach (chociaz troche tego też jest), nie wszystkim
moze sie podobac ale ciężko nazwac ten film nieudanym. Historia rozwija się ciekawie, bohaterowie są
wiarygodni, dużo czasu poświęcono mokradłom które grają tutaj jedna z głównych ról i potrafią ująć za
serce. Idylla?
Agatonik Nie rozumiem, dlaczego prawie wszystkich dziwi prościutka fabuła i schematyzm tego filmu.
Taka sama jest powieść okrzyknięta bestsellerem z nie wiadomo z jakiego powodu. Romansidło z
wątkiem kryminalnym, jakich miliony. Jak materiał wyjściowy jest przeciętny, to i ekranizacja nie
porywa.
acecaroline Zgadzam się w 100% z recenzją i lepiej się bawiłam czytając ten tekst niż oglądając film,
ale dałam mi 5/10. Da się to obejrzeć i uronić łezkę wiec bez przesady
Siddalee Z przyjemnością czytałam recenzję, dzięki temu zaoszczędziłam 3 h na słodkie
nicnierobienie.
=========================================================================
https://kultura.onet.pl/film/recenzje/gdzie-spiewaja-raki-recenzja-filmu-wedlug-delii-owens-parodia/
qc8qg6s
Marie-Luise Goldmann "Gdzie śpiewają raki": nawet dokumenty o owadach są lepszą rozrywką
Filmowa adaptacja powieści "Gdzie śpiewają raki" Delii Owens była wyczekiwana przez jej fanów.
Efekt jednak rozczarowuje. Na ekranie mamy parę kochanków w historii pełnej kiczu i patosu
okraszonej bajkowym filtrem.
To nie jest tak, że ten film nie ma plusów. Świetnie, że jego akcja nie jest osadzona w Berlinie
czy w Hollywood i nie krąży wokół popularnych ostatnio tematów (jak na przykład "Licorice Pizza",
"Nie!" czy "Najgorszy człowiek na świecie"). Fabuła nie trzyma się wcześniej znanych schematów
romansu, thrillera i kryminału. Łączy w sobie te gatunki.
Film w reżyserii Olivii Newman trzyma się wiernie książki, światowego bestsellera o tym
samym tytule autorstwa 70-letniej pisarki (i zarazem zoolożki) Delii Owens. Każda śmiała zmiana w
fabule prawdopodobnie odstraszyłaby zagorzałe grono fanów, oczekujących przeniesienia ich
ukochanej książki na ekrany. Z kolei pominięcie informacji o prawdziwym morderstwie, za które
Owens i jej mąż są poszukiwani w Zambii, można uznać za mądrą decyzję, nawet jeśli to stracona
szansa na poszerzenie historii na ekranie.
Jej matka wzięła walizkę i odeszła. Żyła na bagnach razem z mewami [FRAGMENT KSIĄŻKI]
Za kulisami "Gdzie śpiewają raki" błyszczy producentka Reese Witherspoon. Aktorka już w
przeszłości udowodniła, że ma zmysł do wybierania obiecujących scenariuszy. Z kolei Taylor Swift
stworzyła specjalnie na ścieżkę dźwiękową piosenkę folklorystyczną "Carolina", której zaskakująco
surowe tony niosą nas bezpiecznie przez słone bagna. Melodia nie mogła lepiej uchwycić mistycznego
nastroju wschodniego wybrzeża.
Dlaczego więc rezultat przypomina nieprzyjemnie pachnące bagna w Karolinie Północnej?
Sentymentalizm pozbawiony humoru

To, co w powieści mogło uchodzić za projekcję tęsknoty, tutaj było kiczowate ("Nigdy nie złapała go
potężniejsza fala. Gwałtowność emocji tak bolesna, jak przyjemna", "Ból tak wielki, jak jej serce
zamieszkało w jej piersi"). Do tego połączone z patosem i filtrem przypominającym bajki Disneya.
Można byłoby pokusić się o określenie tego sentymentalnego filmu po prostu parodią. Delia Owens
stawia jednak sprawę jasno: "Gdyby kiedykolwiek została poetką, uczyniłaby przekaz jasnym" — nie
popełnia błędu, myląc bezpośredniość z monotonną idealizacją.
I tak przez dwie godziny obserwujemy, jak dwójka bohaterów rodem z filmów o nastolatkach
zakochuje się w sobie. W rolach głównych mamy tu Daisy Edgar-Jones (Kya) i Taylora Johna Smitha
(Tate Walker), który mógłby zagrać Kena w nowym filmie o Barbie. Ich postacie wydają się zbyt
zgrabne, zbyt nieskazitelne i zbyt kompletne, aby uwierzyć, że pochodzą z dzikich terenów Karoliny
Północnej.
Szkoda, bo Daisy Edgar-Jones ma potencjał, ale kolejny raz została źle obsadzona (lub
przynajmniej źle poprowadzona przez reżysera). W serialu "Normalni ludzie" też była tak standardowo
piękna, że nie mogła nam "sprzedać" wizerunku Marianny-outsiderki. Teraz powróciła jako Kya. Jej
postać jej doskonała. Ma schludne ubrania i świeżo zaczesane włosy do ramion. Trudno uwierzyć, że
związek z nią mógłby być powodem do wstydu.
Piotr Adamczyk: jako Polak za granicą często muszę się z wielu rzeczy tłumaczyć [WYWIAD]

Natomiast dobrym wyborem castingowym było obsadzenie Harrisa Dickinsona w roli Chase'a, który
(uwaga spoiler!) zostaje zamordowany. Aktor dobrze oddaje ambiwalencję Chase'a pomiędzy
dobrodusznym, uległym maminsynkiem, który nie może oprzeć się powabowi Kyi, a popularną
gwiazdą szkoły i kobieciarzem.
Kya nie wie, czy kocha Chase'a. Ważne jednak, że przepędza jej samotność. Nie przestała mieć
nadziei, że chłopak może z nią zostać, mimo że wiele razy została porzucona — w latach 50/60. przez
rodziców, rodzeństwo, lokalną społeczność i pierwszą miłość.
Do dzieciństwa Kya odnosi się to, co powiedział kiedyś francuski filozof Jean-Luc Nancy: "Nie
mamy pojęcia, nie mamy pamięci o świecie, który nas nie opuszcza, świecie, który trzyma człowieka w
swoim łonie." Łono, które trzyma Kya jest uosobioną naturą, która łapie ją raz po raz. I co daje jej inny
zestaw zasad niż ten, który zna od ludzi. Skoro w świecie zwierząt samice muszą zabijać samców, aby
przeżyć, to dlaczego to samo nie miałoby dotyczyć jej?
Daisy Edgar-Jones i David Strathairn w filmie "Gdzie śpiewają raki"

"Nie było w tym żadnej złośliwości, tylko życie idące swoją pulsującą drogą, nawet kosztem
niektórych zaangażowanych. Biologia uważa, że dobro i zło to po prostu ten sam kolor w innym
świetle" — mówi Owens. Moralność mściwej sprawiedliwości, która wydaje się możliwa do
zastosowania w odniesieniu do ludzkości tylko dlatego, że to właśnie osłabiona pod wieloma
względami Kya ją głosi.
Magiczny błyszczący świat
W filmie zastosowano powieściową technikę przeskakiwania pomiędzy płaszczyznami
czasowymi i lokalizacjami. Obrazy przeszłości w Marsh przeplatają się z dramatem sądowym, w
którym Kya zostaje oskarżona o zamordowanie Chase'a. Niestety nie ma tu suspensu. Trzymająca w
napięciu fabuła powieści z trudem przenosi się jedynie na sztywne obrazy i toporne dialogi w kinie.
Jeśli nie lubiliście tej powieści, to film wam się nie spodoba. I odwrotnie, niektórzy fani książki
mogą wyjść z kina niezadowoleni. Czasem filmy dokumentalne o owadach są już lepszą rozrywką.
Jeżeli jednak chcesz obejrzeć produkcję, która pozwoli na ucieczkę od codzienności, podążaj za
śpiewającymi rakami do magicznego świata, w którym królują samotność i zbrodnia.
Źródło: Die Welt Marie-Luise Goldmann
=========================================================================
https://film.wp.pl/bezpieczne-schronienie-czym-urzekla-mnie-fabula-filmu-gdzie-spiewaja-raki-
recenzja-6802716997610080a Partnerem treści jest UIP
Bezpieczne schronienie. Czym urzekła mnie fabuła filmu "Gdzie śpiewają raki"? [recenzja]
O cudownej więzi człowieka z naturą napisano już niezliczone ilości książek, ale to właśnie powieść
"Gdzie śpiewają raki" Delii Owens zdobyła serca czytelników na całym świecie. Już 19 sierpnia na
ekrany kin trafi jej ekranizacja. Sprawdziłam, jak twórcy przedstawili na dużym ekranie tę niezwykłą
historię. Kinowa wersja zachwyca poetycką narracją i zapierającymi dech w piersiach krajobrazami, a
dzięki świetnej grze aktorów fabuła filmu wciąga nie mniej niż jej książkowy pierwowzór

Informacje na temat ekranizacji bestsellerowej powieści Delii Owens elektryzowały widzów


jeszcze na długo przed jej powstaniem. Emocje podsycał fakt, że za realizację tego tytułu wzięła się
Reese Witherspoon. Trzeba przyznać, że znana aktorka i producentka ma nosa do chwytliwych historii.
Po sukcesie "Zaginionej dziewczyny", "Dzikiej drogi" czy serialowego hitu "Wielkie kłamstewka"
Witherspoon przyzwyczaiła publiczność, że wszystko, czego dotknie, zamienia się w złoto. Nic
dziwnego zatem, że oczekiwania względem kinowej adaptacji książki "Gdzie śpiewają raki" były
bardzo wysokie. Reżyserii obrazu podjęła się Olivia Newman, a scenariusz napisała Lucy Alibar, którą
możemy kojarzyć chociażby z pracy przy filmie "Bestie z południowych krain". Można było zatem
przypuszczać, że tak wrażliwe, kobiece trio stworzy dzieło, które w pełni dorówna książkowemu
pierwowzorowi, a może nawet go prześcignie. Jak kinowa adaptacja wypada w rzeczywistości?
Obejrzałam ją jeszcze przed oficjalną premierą i choć mam kilka zastrzeżeń, to muszę przyznać jedno
– paniom w pełni udało się oddać na ekranie magiczny klimat tej opowieści, a to rekompensuje
wszystkie drobne niedociągnięcia.
Co się wydarzyło na bagnach Barkley Cove?
Krótki zarys fabuły dla tych, którzy jeszcze nie zetknęli się z książką: Kya (w tej roli wspaniała Daisy
Edgar-Jones) to młoda, wrażliwa dziewczyna, która całe życie spędziła w otoczeniu natury. Przyroda
stała się dla niej azylem i pocieszeniem, kiedy jej dziecięcy świat zaczął się chwiać w posadach.
Rodzinny dom na bagnach mieścił się z dala od miasta, przez co nikt z okolicznych mieszkańców nie
miał pojęcia, z jakimi dramatami mierzy się bohaterka. W wyniku narastającej przemocy domowej
posiadłość najpierw opuściła matka, a następnie w jej ślady poszło rodzeństwo dziewczyny.
W rezultacie Kya zmuszona była dorastać w całkowitej samotności i biedzie, a za jedyne towarzystwo
służył jej niestroniący od alkoholu, opresyjny ojciec. Kiedy i jego zabrakło, Kya została na bagnach
całkowicie sama. Przyzwyczajona do samotności, nie szukała towarzystwa innych ludzi. Pomocną dłoń
wyciągnęło do niej jedynie sympatyczne małżeństwo sklepikarzy, którzy, dowiedziawszy się o jej
smutnym losie, postanowili wspierać dziewczynę, dostarczając jej odzież z darów lub skupując od niej
małże.
Mimo trudnej sytuacji Kya wyrosła na mądrą, ciekawą świata dziewczynę. Życie wśród dzikiej
przyrody okazało się dla niej lekcją wrażliwości na świat, jednak nie nauczyło jej jednego – obcowania
z drugim człowiekiem i budowania relacji. Okazja do nadrobienia tych zaległości pojawia się dość
szybko, jednak pierwsze doświadczenia ze związkami przynoszą też szereg bolesnych doświadczeń. Po
fali ekscytacji i zauroczeń Kya dochodzi do wniosku, że świat ludzi jest znacznie gorszy i bardziej
bezwzględny, niż świat zwierząt. To przeświadczenie potęguje jeszcze fatalny incydent, w wyniku
którego Kya zostaje wplątana w aferę kryminalną i postawiona przed sądem w roli oskarżonej
o popełnienie morderstwa. Z dala od swojej bezpiecznej przystani bohaterka musi stawić czoła
ludziom, którzy dotąd stronili od jej towarzystwa, uważając, że jest dzika i ekscentryczna. Batalia
sądowa będzie więc nie tylko walką o prawdę, ale także lekcją empatii i tolerancji, której mieszkańcom
Barkley Cove niestety bardzo brakuje…
Oda do dzikiej przyrody
Powieść Delii Owens to nie tylko wciągająca historia z wątkiem kryminalnym w tle. Jednym
z głównych bohaterów tej książki jest także przyroda, która dla głównej bohaterki okazuje się domem,
wiernym towarzyszem, a z czasem także dochodową pracą. Zamiłowanie Kyi do otaczającej ją fauny
i flory szybko bowiem przeradza się w pasję, a bystry umysł dziewczyny błyskawicznie chłonie wiedzę
na temat fascynujących zjawisk przyrodniczych. Bohaterka staje się pilną badaczką natury, rejestrując
jej piękno w formie obrazków i notatek. Żmudna praca Kyi zostaje doceniona, kiedy pewne
wydawnictwo decyduje się wydać jej szkice w formie przyrodniczych albumów.
Autorka książki w niezwykle piękny sposób pokazała nierozerwalną więź człowieka z naturą,
a twórczynie jej filmowej adaptacji zadbały o to, żeby ta relacja nabrała najpiękniejszych kształtów
i barw. Akcja filmu toczy się w urzekającej scenerii bagien Karoliny Północnej, które stanowią
naturalne środowisko do życia dla wielu rzadkich gatunków roślin i zwierząt. Dla bohaterki tej historii
mieszkańcy tamtejszych lasów i mokradeł stali się w pewnym sensie rodziną, którą straciła w młodych
latach swojego życia. Dziewczyna z bagien – bo tak nazywała ją społeczność Barkley Cove – znalazła
schronienie w otoczeniu ptaków i drzew, a unikatowe pióra, muszle i liście stanowiły dla niej
najcenniejsze skarby. W czasach niepohamowanego konsumpcjonizmu taki powrót do źródeł czasem
może okazać się prawdziwym wytchnieniem i ratunkiem przed niewzruszoną rzeczywistością.
Czy ekranizacja dorównała bestsellerowej powieści?
Trzeba jednak przyznać, że to, co jest największą wartością tego filmu, dla niektórych może być
też jego słabą stroną. Okazało się bowiem, że sceneria bagien i otaczającej je przyrody została
przedstawiona w filmie nieco zbyt idyllicznie. Zastanowienie wzbudza także sama bohaterka – zawsze
zbyt czysta i zadbana jak na porzucone dziecko, wychowujące się samotnie w dzikiej puszczy. Po
książkowych opisach widzowie mogli się raczej spodziewać na ekranie zaniedbanej dzikuski,
tymczasem Kya niczym nie różni się od większości zwyczajnych nastolatek. Estetyczny, momentami
nieco zbyt sterylny, filmowy wizerunek "dziewczyny z bagien" mocno kontrastuje z jej książkowymi
opisami, przez co film momentami bardziej przypomina mocno wyidealizowaną, bajkową scenerię niż
wierną ilustrację powieści.
Czy ten scenograficzny mankament stanowi duży problem w odbiorze filmu? Nie, ponieważ
wizualne piękno, o które tak zadbały twórczynie tego obrazu, w niczym nie umniejsza jego treści, a ta
porusza w równej mierze na kartach książki, co na kinowym ekranie. Ta urzekająca opowieść dobitnie
przypomina nam o tym, że dzika natura wciąż jest naszym największym sprzymierzeńcem – wystarczy
tylko wsłuchać się w jej głos i nauczyć się ją szanować. Nieco fantastyczną i momentami trochę
naiwną historię warto potraktować jako poetycką baśń i zamiast szukać tam realnych kształtów,
zwyczajnie cieszyć jej się pięknem i ponadczasową mądrością.
Muszę przyznać, że na przedpremierowy seans filmu "Gdzie śpiewają raki" poszłam bez
wielkich oczekiwań, za to z dużą dozą ciekawości. Film mnie ani trochę nie rozczarował, a jego prosty
przekaz wywołał wielkie wzruszenie. Reese Witherspoon kolejny raz udowodniła, jak świetnie radzi
sobie z kobiecym, emocjonalnym kinem i jak piękne efekty powstają w wyniku jej współpracy
z innymi, równie zdolnymi kobietami ze świata kina. Ta poruszająca fabuła, niesiona przez młodych,
obiecujących aktorów to idealna propozycja na filmowy wieczór.
=========================================================================

https://www.vogue.pl/a/film-gdzie-spiewaja-raki-ekranizacja-powiesci-delii-owens
Anna Konieczyńska „Gdzie śpiewają raki”: Obiecująca młoda kobieta
Nie warto oglądać ekranizacji powieści „Gdzie śpiewają raki” Delii Owens. Wystarczy
posłuchać piosenki „Carolina”, którą na potrzeby filmu napisała Taylor Swift. Jest długa, romantyczna
i smutna, a przede wszystkim sztampowo staroświecka. Zupełnie jak produkcja Olivii Newman z Daisy
Edgar-Jones w roli głównej.
W pierwszym wersie tekstu piosenki „Carolina”, gdzie też dzieje się akcja filmu Olivii
Newman, Taylor Swift używa słowa „creek”, które może oznaczać „potok”, „rzeczkę” albo „zatoczkę”.
Dziewczętom dorastającym na przełomie lat 90. i 2000. określenie kojarzy się z serialem „Dawson’s
Creek”, czyli „Jeziorem marzeń”, gdzie bohaterowie przypływali do siebie łódkami. Ale Massachusetts
obrazowane w tamtej produkcji od amerykańskiego Południa dzieli tysiąc mil. A im dalej na południe,
tym bardziej mroczne, meandryczne i dzikie zatoczki się stają. W netfliksowym „Outer Banks” o
Karolinie Południowej dzieciaki też pływają łódkami, ale częściej wpadają w bagno. Potencjał
moczarów Południa wyzyskali do cna twórcy „Tell Me Your Secrets” z 2021 r. Serial opowiadał o
sekretach, kłamstwach i zbrodniach, które trzęsawisko kryje.
Utwór Swift objaśnia, że „tylko Karolina wie, co naprawdę się wydarzyło”. Taylor, ulubienica
Ameryki, która tak jak Reese Witherspoon (polecająca książkę w swoim klubie czytelniczym, a potem
podejmująca się funkcji producentki wykonawczej adaptacji) zakochała się w powieści Delii Owens
„Gdzie śpiewają raki”, postanowiła lapidarnie streścić fabułę. „Carolina” to właściwie wiersz, podobny
do tych pisanych przez główną bohaterkę Kyę.
„Gdzie śpiewają raki”: Jakie tajemnice kryją mokradła
„Lost I was born, lonesome I came, lonesome I’ll always stay” („Urodziłam się zagubiona, jestem i
zawsze będę samotna”) – mogłaby napisać dziewczyna z moczarów, porzucana kolejno przez matkę i
starsze rodzeństwo. Kyi, na jej nieszczęście, został tylko ojciec – przemocowy pijak. Dorastając w
patologicznej rodzinie, Kya zbliżyła się do natury. Ambiwalentna okazała się jednak natura tej relacji –
krajobraz Karoliny Północnej – na potrzeby filmu wymuskany do granic możliwości – inspirował ją do
pisania poezji. Obudził w niej też żyłkę zbieraczki – dziewczyna zgromadziła przez lata imponującą
kolekcję muszelek, z których żadna nie jest taka sama, jak druga. Możliwe też, że natura pozwoliła jej
ukryć zbrodnię, o którą zostaje oskarżona.
Żyjąca na marginesie społeczeństwa, obdarta i zabiedzona, wyszydzana przez rówieśników Kya
zostaje postawiona pod pręgierzem, gdy policja wyławia ciało Chase’a Andrewsa (Harris Dickinson).
Kyę kiedyś coś z nim łączyło, więc łatwo uczynić ją kozłem ofiarnym. Bronią jej tylko szlachetny
adwokat (David Strathairn), starając się pokazać podejrzaną jako ofiarę systemu, czarnoskóre
małżeństwo, które niegdyś przygarnęło niechciane dziecko (to jedyni czarnoskórzy bohaterowie na
ekranie), oraz pierwsza miłość dziewczyny, Tate (Taylor John Smith). Chłopak obiecywał jej happy
end, ale związek z naznaczoną cierpieniem kochanką okazał się dla niego zbyt trudny. Właśnie wtedy,
porzucona, wplątuje się w relację z Chase’em. Toksyczny mężczyzna, który nie rozumie słowa „nie”, a
po wielokrotnych odmowach w końcu Kyę gwałci, przypomina dziewczynie jej ojca. Tego, który był
źródłem wszelkiego zła.
Jak z bestsellerowej książki zrobić filmową klapę
Twórcy filmu nie próbują jednak podjąć dyskusji o rolach społecznych ani stosunkach klasowych czy
rasowych panujących w Ameryce na przełomie lat 50. i 60. XX w. Ten potencjał pozostał
niewykorzystany. Zamiast tego powstał rzewny melodramat na modłę adaptacji bestsellerów Nicholasa
Sparksa. Kyę – dzikie dziecko – próbuje się przedstawić jako feministyczną bohaterkę, zdolną poradzić
sobie w każdej sytuacji. Niezależność, samotność, wolność – Kya walczy o siebie za wszelką cenę,
nawet zbrodni. Zachowując przy tym niewinne, sarnie spojrzenie wielkich oczu. Ulegamy czarowi jej
narracji, którą pretensjonalnym szeptem prowadzi od pierwszej sceny filmu. – Bagno niekoniecznie
uważa śmierć za tragedię czy grzech – zaczyna monolog Kya.
Daisy Edgar-Jones po „Normalnych ludziach”, gdzie wcieliła się w enigmatyczną Marianne,
wybrała podobną rolę –bladej, tajemniczej, wydelikaconej romantyczki. Trochę jak z obrazów
prerafaelitów, trochę jak czasów heroin chicu lat 90. minionego wieku. Jej kreacja dźwiga cały film,
jako że jej dwaj kochankowie – ten zamordowany i ten, który w końcu uczynił ją szczęśliwą – mogą
się widzowi z łatwością pomylić. Nie dość, że aktorzy – Dickinson i Smith – są do siebie niezwykle
podobni, to jeszcze ich występ należy uznać w najlepszym wypadku za mdły, jakby grali w
gwiazdkowej komedii romantycznej.
Premiera „Gdzie śpiewają raki” odbywa się dodatkowo w atmosferze skandalu. Delię Owens,
która wydaną w 2018 r. powieść sprzedała w 12 mln egzemplarzy, przesłuchuje się w sprawie o
morderstwo dokonane na kłusowniku na terenie jej posiadłości w Zambii w 1995 r. Podobno pisarka i
zoolożka jest rasistką. Czy ukrywa zbrodnię, jak jej bohaterka? „It’s between me, the sand, and the sea”
(„To między mną, piaskiem a morzem”) – jak śpiewa Swift. Andrzej Jaskóła
=========================================================================

https://www.glamour.pl/artykul/gdzie-spiewaja-raki-ekranizacja-jednej-z-najpiekniejszych-ksiazek-w-
historii-juz-wkrotce-trafi-do-kin-220520064146
Anna Jastrzębska „Gdzie śpiewają raki” – ekranizacja jednej z najpiękniejszych książek w historii już
w kinach. Warto zobaczyć?
Wielokrotnie chciałam wytłumaczyć znajomym, na czym polega magnetyzm tej powieści. Ani
razu mi się to nie udało. Amerykanka Delia Owens w 2018 roku stworzyła kawałek literatury tak
fascynujący, mądry, wstrząsający, mroczny i zarazem pełen światła, że wszelkie próby opisu
kończą się kompromitacją próbującego. By się nie kompromitować, posłużę się więc notką
polskiego wydawcy (Świat Książki):
„Gdzie śpiewają raki” to wysmakowana oda do świata przyrody, wzruszająca fabuła o
dojrzewaniu i zaskakująca relacja z procesu sądowego. Owens przypomina, że dzieciństwo nas
kształtuje definitywnie i że wszyscy bez wyjątku podlegamy wspaniałym, lecz nieokiełznanym
sekretnym siłom natury.
Od siebie dodam tylko, że „Gdzie śpiewają raki” (oryg. „Where the Crowdads Sing”) to
książka, którą po dotarciu do ostatniej strony zaczęłam natychmiast czytać od nowa. A potem
przeczytałam jeszcze we wszystkich znanych mi językach. I chcę do niej wracać bez końca. Dlatego
wiem, że ekranizacja jest na starcie skazana na porażkę. Nawet jeśli będzie dobra, to w kontekście
literackiego pierwowzoru będzie słaba. Co nie zmienia faktu, że film i tak trzeba zobaczyć...
P.s. szczególnie jak ktoś czytał książkę i może porównać...
=========================================================================
Myślę, że powyższe recenzje wystarczą do podjęcia decyzji czy oglądać czy nie...
========================================================================

You might also like