Professional Documents
Culture Documents
M. Starzyński - Antynatalizm, O Niemoralności Płodzenia Dzieci
M. Starzyński - Antynatalizm, O Niemoralności Płodzenia Dzieci
STARZYŃSKI
ANTYNATALIZM
O NIEMORALNOŚCI PŁODZENIA DZIECI
(wyd. 2020; red. A. H., 2020)
SPIS TREŚCI
OD WYDAWCY ............................................................................. 2
WSTĘP............................................................................................ 4
GRECKIE KORZENIE ................................................................ 14
ARTUR SCHOPENHAUER ......................................................... 19
PESYMIZM .................................................................................. 25
PRZEKLEŃSTWO ŚWIADOMOŚCI ........................................... 36
BŁĘDY POZNAWCZE ................................................................ 48
PO CO LUDZIOM DZIECI? ......................................................... 54
ANTYNATALIZM A ABORCJA I ADOPCJA ............................ 67
ASYMETRIA POMIĘDZY BÓLEM I PRZYJEMNOŚCIĄ .......... 71
JULIO CABRERA I ETYKA NEGATYWNA .............................. 82
ARGUMENTY EKOLOGICZNE................................................. 89
DOBROWOLNE WYMARCIE .................................................. 101
ZAKOŃCZENIE ......................................................................... 104
ANEKS 31: WYBÓR CYTATÓW............................................... 109
1
Na aneks 1 i 2 składają się Ostatni Mesjasz Petera Zapffego i Manifest antynatalistyczny
Karima Akermy. Obydwa są dostępne w repozytorium jako osobne pozycje.
OD WYDAWCY
Większość ludzi, gdyby zapytać ich o to, czy ich życia warte są
przeżywania, odpowie, że raczej tak. Choć dostrzegamy wady i
problemy związane z egzystencją, niewielu uznaje swoje istnienie za
nieustające pasmo cierpień (choć niestety są też i takie osoby). W
kwestii sprowadzania kolejnych świadomych istot na świat myślimy
podobnie — przecież skoro większości żyjących nie wiedzie się źle,
trudno argumentować, że płodzenie jest czymś niemoralnym.
Antynatalistów nie peszy jednak argument „z ilości” zadowolonych z
życia osób. David Benatar sięga po wiedzę z zakresu psychologii, by
uwidocznić, że owo zadowolenie nie musi świadczyć o realnej jakości
życia, a jedynie o pewnych mechanizmach ludzkich umysłów.
Pierwszym z przytoczonych przez Benatara błędów poznawczych,
jest tak zwany efekt Pollyanny. Nazwa zjawiska pochodzi od tytułowej
bohaterki powieści Pollyanna Eleanor H. Porter. Jest to naturalna
tendencja ku optymizmowi, skłonność umysłu ku temu, by lepiej
zapamiętywać przyjemne zdarzenia oraz odwoływać się do nich w
przyszłości. Wspomnienia, do których wracamy, nieświadomie często
również koloryzujemy. Jakby tego było mało, w podobnie zakłamany
sposób myślimy o oczekiwanej przyszłości. Pollyannizm
charakteryzuje także aktualną ocenę naszego życiowego dobrostanu
(wellbeing). Benatar przytacza dane z licznych badań
psychologicznych, które wskazują, że ocena ta jest zdecydowanie
skrzywiona w stronę pozytywnego krańca spektrum. Większość
badanych wskazuje, iż jest szczęśliwsza od przeciętnej osoby.
Podobnie wygląda sytuacja przy subiektywnej ocenie stanu
zdrowotnego — często jest ona zawyżona względem statystycznie
uzgodnionych „obiektywnych” wskaźników.
Kolejne z przywołanych przez Benatara zjawisk podważających
ocenę naszego dobrostanu to adaptacja czy — używając języka
socjologicznego — habituacja. Ma ona miejsce, gdy poziom
dobrostanu danej osoby ulega obniżeniu. Początkowy poziom
niezadowolenia oraz oczekiwań również stopniowo się obniża.
Pozwala to na powrót do sprawnego funkcjonowania mimo gorszych
warunków. Jak twierdzi autor Better Never to Have Been, subiektywne
poczucie dobrostanu dotyczy jego poziomu w danej chwili, nie jest
więc wiarygodnym wyznacznikiem jego poziomu z nieco szerszej,
bardziej obiektywnej perspektywy.
Trzeci z mechanizmów to porównywanie swojej sytuacji do sytuacji
innych. Benatar co prawda zauważa, że można porównywać swój
aktualny stan zarówno do tych, którzy mają według nas lepiej, jak i do
tych, którzy z jakichś względów mają od nas gorzej. Zwraca się tutaj
uwagę nie tyle na swój realny dobrostan, ile na to, jak — w oczach
danej osoby — wypada on względem pozostałych. W rezultacie
negatywne elementy życia, które są wspólne dla wszystkich
(porównywanych) osób, stają się neutralne w procesie oceny własnego
dobrostanu. A ponieważ są one de facto niezwykle istotne, zjawisko to
wskazuje na niemiarodajność takich sądów.
Z wymienionych mechanizmów jedynie pollyannizm w sposób
jednoznaczny kieruje ludzi ku optymizmowi. Dostosowywać oraz
porównywać można się przecież zarówno do tych szczęśliwszych, jak i
nieszczęśliwych osób czy sytuacji. Siła efektu Pollyanny skłania nas
jednak do tego, żeby porównywać się z ludźmi w gorszej sytuacji, by
lepiej ocenić sytuację własną. Jak zauważa Benatar: „W najlepszych
przypadkach adaptacja oraz porównywanie wspierają pollyannizm. W
najgorszych łagodzą jego siłę, ale jej nie negują”. Filozof zwraca także
uwagę na ewolucyjne uwarunkowanie skłonności ku optymizmowi —
z tej perspektywy oczywiste jest, że wspierają one chęć do reprodukcji
i wolę przetrwania.
Istnieją również inne błędy poznawcze, które — jak sądzę — mogą
wspierać ludzi w przekonaniu, że posiadanie potomstwa jest dobre. A
przynajmniej uodparniają ich na kontrargumenty:
Efekt potwierdzenia — psychologowie zwracają uwagę, że ludzki
umysł — ponieważ przetwarza gigantyczne ilości danych — posługuje
się pewnymi skrótami poznawczymi, zwanymi heurystykami.
Przykładowo heurystyka dostępności polega na ocenie wiarygodności
danej opinii na podstawie informacji będących „pod ręką” i
nacechowanych emocjonalnie. Po katastrofie lotniczej ludzie oceniają
prawdopodobieństwo takiego wypadku jako wyższe niż przedtem.
Efekt potwierdzenia (zwany też błędem lub efektem konfirmacji) to
tendencja do preferowania informacji potwierdzających wcześniejsze
oczekiwania i hipotezy. Efekt jest silniejszy, gdy odnosi się do
zagadnień wywołujących intensywne emocje i dotyczących mocno
ugruntowanych opinii, takich jak posiadanie potomstwa.
Zglobalizowana kultura Zachodu nie jest już tak tradycyjna jak
niegdyś, posiadanie rodziny bez wątpienia pozostaje jednak ważną
wartością dla większości populacji. Choć z tradycyjnymi wartościami
konkurują bardziej indywidualistyczne, takie jak samorealizacja, nie
zniechęca się nikogo do posiadania dzieci, raczej wręcz przeciwnie.
Decyzja o posiadaniu dziecka bywa odsuwana w czasie, gdy na
pierwszym miejscu stawiana jest choćby kariera zawodowa. Rzecz w
tym, że gdy u konkretnej osoby, na przykład młodej kobiety, pojawią
się wątpliwości dotyczące moralności sprowadzania dziecka na świat,
jej dylematy rozwiewają dostępne „pod ręką” opowieści. Czy to
religijne, czy zaczerpnięte z dyscyplinujących dyskursów świeckich,
czy nawet naukowej teorii ewolucji, która jednoznacznie wskazuje
reprodukcję jako jeden z podstawowych rządzących ludźmi
algorytmów genetycznych. Za pomocą tzw. strategii pozytywnego
testu nasz umysł poszukuje informacji, które potwierdzą jego
pierwotne założenia czy przekonania. Lęk spowodowany dylematem
zostaje tym samym szybko stłumiony.
Dążenie do uspójniania narracji — jest to jeden z podstawowych
warunków funkcjonowania w ludzkim świecie, zbudowanym przecież
głównie z opowieści: o świecie, o nas samych, o innych, o przyszłości i
przeszłości etc. Potrzeba spójności ingeruje we wszystkie te obszary,
powodując określoną selekcję danych. Uzasadnione wydaje się więc
założenie, że tak niepopularny pogląd jak antynatalizm stoi w
sprzeczności z mniemaniem i intuicją zdecydowanej większości
populacji, zatem dla zachowania spójności (na przykład opowieści o
tym, że życie jest piękne i stanowi wartość samą w sobie) mała liczba
osób pragnie choćby zapoznać się z argumentacją za tym
stanowiskiem.
Efekt zaprzeczenia — polega na, jak sama nazwa wskazuje,
zaprzeczaniu informacjom, które są sprzeczne z dotychczasowymi
poglądami na daną sprawę, oraz na bezkrytycznym przyjmowaniu
takich danych, które je potwierdzają.
Efekt nadrzędności przekonań — polega „na podświadomym
grupowaniu opinii w taki sposób, żeby wynikała z nich ta sama
konkluzja. […] Nadrzędność przekonań powoduje, że ludzie
nieświadomie wmawiają sobie, że coś ma wyłącznie wady lub
wyłącznie zalety”. W refleksji nad danym zjawiskiem przekonania
biorą zatem górę nad faktami.
Złudzenie ponadprzeciętności — polega na przecenianiu własnych
zdolności i cech względem innych. Jak podają redaktorzy świetnie
opracowanego hasła w Wikipedii:
W badaniach kierowców Svenson odkrył, że 80% z nich zaliczyło
siebie pod względem umiejętności do najlepszych 30%. Podobnie w
badaniach popularności studentów Zuckerman i Jost pokazali, że
większość studentów oceniła samych siebie jako „ponadprzeciętnie
lubianych” Przy ankietowaniu absolwentów szkół średnich w USA
pokazano, że przy umiejętnościach takich jak „nawiązywanie
przyjaźni” mniej niż 1% oceniło siebie poniżej średniej. 60% zaliczyło
siebie do górnych 10%. Podobny efekt zauważono w wielu innych
badaniach, przy ocenie takich cech jak: uczciwość, szczęście czy
umiejętności inwestowania. […] Skłonność ta występuje szczególnie
silnie, gdy człowiek ma ocenić siebie w ważnych dla siebie wymiarach.
Bez wątpienia wiele osób decydujących się na posiadanie
potomstwa, pomimo obaw, pada ofiarą złudzenia ponadprzeciętności w
kontekście swoich predyspozycji do roli rodziców i zdolności do
zapewnienia dzieciom dobrego życia.
Hipoteza sprawiedliwego świata — tendencja do wiary, że świat jest
sprawiedliwy, a zatem, że szczęście lub nieszczęście spotyka osoby,
które na nie zasługują. A że ludzie myślą o sobie zwykle lepiej, niż
powinni, z większym prawdopodobieństwem zakładają również, że
sprowadzenie przez nich dzieci na świat jest dobrą decyzją.
Zasada podczepienia — wedle niej ludzie wierzą w określone rzeczy
lub określone rzeczy robią, ponieważ obserwują podobne zachowania u
dużej liczby innych otaczających ich ludzi. Z perspektywy rynkowej
często określa się to mianem „owczego pędu”, polegającego na
kupowaniu danego produktu po to, by naśladować innych. Wracając
jednak do zasady podczepienia: uświadamia ona moc kryjącą się w
rozmaitych tradycyjnych praktykach, do których się powraca, „bo
wszyscy tak robią”. W kontekście antynatalizmu, poglądu nawet nie
tyle „wyklętego”, co niemal nieistniejącego w potocznym dyskursie,
zasada podczepienia stanowić może kolejne „narzędzie”, którym
tłumaczyć można dystans i niechęć do tego typu poglądów.
PO CO LUDZIOM DZIECI?
3. Obecność 4. Nieobecność
+ przyjemności przyjemności 0
(jest dobra) (nie jest zła)
Źródło: David Benatar, Better Never to Have Been, s. 38.
Bez Boga jasne jest, że i teodycei już nie potrzeba. To znaczy, nie
ma już dłużej sensu pytać o rzeczy takie jak „dlaczego Bóg pozwala na
tak wiele cierpienia?” lub „czy nie byłoby lepiej — skoro stworzenie
innego świata niż ten głęboko niedoskonały nie było możliwe — gdyby
Bóg w ogóle zrezygnował ze stworzenia świata i człowieka?”.
Jednakże nowoczesność pozbyła się pragnienia teodycei, nie
dostrzegając, że robiąc to, obarczyła się obowiązkiem wprowadzenia
antropodycei na jej miejsce. Antropodycea przyjmuje formę
równoległego, ale zmodyfikowanego pytania: jak można, w obliczu
całego tego cierpienia doświadczanego w przeszłości, teraźniejszości i
czekającego na swoje urzeczywistnienie w przyszłości, usprawiedliwić
tworzenie kolejnych ludzi przez ludzi?
Jak wielki jest regres ludzkości, najlepiej dowodzi to, że nie sposób
znaleźć ludu ani plemienia, w którym fakt narodzin wywoływałby
jeszcze żałobę i lamenty.
49
Można zauważyć, że nie jesteśmy w stanie uzyskać czyjejś zgody na
powołanie do istnienia; nie jesteśmy w stanie uzyskać zgody zanim
ktoś nie zaistnieje, a wtedy jest już za późno. To jednak, że nie
jesteśmy w stanie uzyskać na coś czyjejś zgody, nie oznacza, że
możemy robić to bez niej. Załóżmy, że chcąc poddać ludzi torturom,
nie byłoby się w stanie uzyskać na to ich zgody. Byłoby absurdem
argumentowanie, że miałoby się przez to prawo do poddawania ludzi
torturom bez tej zgody. Podobnie to, że przyszli rodzice nie są w stanie
uzyskać zgody tych, których planują powołać do istnienia, nie czyni
tego w jakiś magiczny sposób w porządku. Wręcz przeciwnie — jeżeli
nie można uzyskać zgody osoby, na którą znacząco wpłynie się swoim
działaniem, wtedy pozycją wyjściową powinno być niepodejmowanie
takiego działania. Istnieją wyjątki. Zepchnięcie kogoś z toru lotu
spadającego fortepianu będzie moralnie słuszne nawet wtedy, jeżeli
wcześniejszej zgody nie będziemy w stanie uzyskać (jeżeli na przykład
na uzyskanie jej nie będzie czasu). Jest to jednak przypadek, w którym
zapobiega się doznaniu przez kogoś poważnej krzywdy. Ale w
przypadku prokreacji — powołania kogoś do istnienia — nie
zapobiegamy doznaniu przez niego krzywdy. Niezostanie stworzonym
nie może nikogo skrzywdzić, ponieważ przed podjęciem tego działania
nikt nie istnieje.
N. Lardner, J. Hogg, The Historie of the Heretics of the Two First Centuries
Boję się cierpienia i boję się umierania. Boję się też cierpienia i
umierania tych, którzy są mi bliscy. I bez wątpienia projektuję ten
strach na wszystkich wokół i tych, którzy dopiero zaistnieją, przez co
niemożliwe jest dla mnie zrozumienie, dlaczego wszyscy nie są
antynatalistami; tak samo, przypuszczam, nataliści nie są w stanie
zrozumieć, dlaczego wszyscy nie są tacy jak oni.
„Nocą na słomie,
w poryku miarowym
rodzącej z trudem
matki mojej krowy,
z pomocą kleszczów,
wśród grozy patrzących,
przyszedłem na świat…
żałosny i drżący.
Jak was — oddana karmiła mnie matka,
do wyliczonych dni moich ostatka…
Lecz dzisiaj — w rzeźni —
gorzko jej złorzeczę,
że mnie zrodziła: —
na cielęcą pieczeń”…
Cielątko smutne! —
Obiadów podstawo!
Wiedz, gdy pod nożem łzą zapłaczesz krwawą,
że twoja matka o ciężkich powiekach
bezradna była jak —
Matka Człowieka…
I ona, z deską ślepoty u czoła,
rzeczywistości ogarnąć nie zdoła:
jakiś testament —
zwierzęcy, nie boży —
każe jej nędzę rozdzielać i mnożyć,
i w ręce śmierci rodzić raz za razem,
pod gospodarskim
Natury rozkazem.