Trwają przygotowania do polowania. Zaspanego Tadeusza budzi Zosia.
Młodzieniec szybko ubiera się i próbuje dogonić myśliwych, którzy mieli się zebrać przy dwóch karczmach. Pierwsza z nich - stara - należy do Horeszków, natomiast druga - do Sopliców, obie zaś dzierżawi Żyd Jankiel. W starej karczmie siedzi ksiądz Robak wraz z drobną szlachtą i chłopami. Nakłania słuchaczy do opowiedzenia się za Napoleonem, namawiając ich, aby nie czekali biernie na przybycie cesarza i wyzwolenie Litwy przez jego wojska. Widząc pędzącego na koniu Tadeusza i natychmiast opuszcza towarzystwo podążając za nim. Myśliwi oczekują na pojawienie się niedźwiedzia. Zwierzę pojawia się i szarżuje wprost na Hrabiego i Tadeusza. Hrabia upada, a na niego rzuca się niedźwiedź. Rozlega się strzał i zwierzę pada na ziemię. Wojski gra na rogu hejnał myśliwski obwieszczając zakończenie polowania. Przy zabitym niedźwiedziu wybucha kłótnia pomiędzy Asesorem i Rejentem. Spierają się o to, który z nich śmiertelnie ranił zwierzę. Spór ten próbuje załagodzić Gerwazy, który rozcina łeb zwierzęcia, wyjmuje z niego kulę. Wyjaśnia, że ksiądz Robak widząc niebezpieczeństwo zagrażające życiu Hrabiego i Tadeusza, który szedł Hrabiemu na pomoc, wyrwał klucznikowi z ręki flintę i zabił niedźwiedzia. Dodaje też, że znał tylko jednego strzelca, który potrafił tak strzelać: Jacka Soplicę. Później odbywa się myśliwska biesiada. Wojski opowiada historię o Domeyce i Doweyce. W czasie powrotu do domu na polu myśliwi spostrzegają zająca. Asesor i Rejent spuszczają swe psy, jednak zając znika w lesie. Wojski kończy swe opowiadanie o Domeyce i Doweyce, którzy strzelali się “przez niedźwiedzią skórę”.