Professional Documents
Culture Documents
Dorosłe życie ludzi, których dzieciństwo było na ogół szczęśliwe, którym udało
się zbudować w sobie pierwotne zaufanie, również nie jest zupełnie wolne od trosk
i problemów. Ich wewnętrzne dziecko także doświadczyło jakichś zranień. Nie
istnieją bowiem idealni rodzice i idealne dzieciństwo. Ci ludzie oprócz
pozytywnych doświadczeń w relacjach z rodzicami mają na swoim koncie trudne
przeżycia, które mogą wpływać na ich problemy w dorosłym życiu. Nie są one
może tak bardzo widoczne jak napady złości Michaela, ale może się okazać, że
ktoś ma na przykład trudności z okazywaniem zaufania osobom spoza rodziny albo
niełatwo mu podejmować ważne decyzje lub boi się podejmować wyzwania
w swoim życiu. W każdym z tych przypadków to negatywne doświadczenia
z dzieciństwa nas ograniczają i utrudniają relacje z innymi.
To, jak się czujemy, jakie uczucia potrafimy w sobie rozpoznawać oraz jakie
emocje odczuwamy, zależy w znacznym stopniu od wrodzonego temperamentu
oraz od doświadczeń z dzieciństwa. Ważną rolę odgrywają także utrwalone
nieświadome schematy myślowe. Przez to pojęcie psychologia rozumie głęboko
zakorzenione poglądy, które wyrażają nasze nastawienie do siebie samego i do
relacji międzyludzkich. Wiele tych przekonań kształtuje się w pierwszych latach
życia w kontakcie dziecka z ważnymi bliskimi mu osobami. Jeden z takich
wewnętrznych schematów myślowych może brzmieć na przykład: „Jestem OK”
albo „Nie jestem OK”. Zazwyczaj w dzieciństwie uwewnętrzniamy zarówno
pozytywne, jak i negatywne schematy myślowe. Pozytywne schematy typu „Jestem
OK” powstają w sytuacjach, kiedy czujemy, że najbliższe osoby nas akceptują
i kochają. Wzmacniają nas. Z kolei negatywne przekonania typu „Nie jestem OK”
kształtują się, kiedy czujemy się nieakceptowani i odrzuceni. One nas osłabiają.
Dziecko Cienia obejmuje nasze negatywne przekonania i wynikające z nich
obciążające emocje, takie jak smutek, strach, bezradność czy złość. One zaś
powodują wykształcenie się tak zwanych strategii obronnych, które w sobie
rozwijamy, by poradzić sobie z tymi emocjami lub ich po prostu nie odczuwać.
Typowymi strategiami obronnymi są: wycofanie, dążenie do harmonii, dążenie do
perfekcji, krytyka i atak, dążenie do władzy i kontroli. Później opowiem bardziej
szczegółowo o schematach, uczuciach i strategiach obronnych. Teraz wystarczy,
abyś zrozumiał, że Dziecko Cienia tworzy ta część naszego poczucia własnej
wartości, która jest zraniona i słaba.
Dziecko Słońca obejmuje nasze pozytywne doświadczenia i emocje. Tworzy je
to, co odczuwa radosne dziecko: spontaniczność, potrzeba przygody, ciekawość,
zanurzenie się w czymś bez pamięci, witalność, zapał i radość życia. Dziecko
Słońca to metafora zdrowego poczucia naszej wartości. Bywa również i tak, że
osobowość osób, które przeszły jakieś traumy, jest w jakimś stopniu zdrowa. Także
w ich życiu zdarzają się sytuacje, kiedy nie reagują w nadwrażliwy sposób, są
chwile, gdy czują się zadowolone, ciekawe świata i rozbawione – czas, kiedy do
głosu dochodzi ich Dziecko Słońca. U ludzi, którzy mają za sobą bardzo trudne
dzieciństwo, Dziecko Słońca dominuje za rzadko. Dlatego też w tej książce
będziemy szczególnie wspierać Dziecko Słońca i troszczyć się o Dziecko Cienia,
by poczuło się zauważone, uspokoiło się i przygotowało odpowiednią przestrzeń
dla swojego pozytywnego odpowiednika.
Wiemy już więc, że Dziecko Cienia stanowi część naszej psychiki, która ciągle
jest źródłem problemów. Szczególnie wtedy, gdy pozostaje ukryta
w podświadomości i nie jest poddawana refleksji. Wyjaśnię to ponownie na
przykładzie Michaela i Sabiny – otóż kiedy Michael spogląda na swoje
zachowanie oczami „wewnętrznego dorosłego”, zdaje sobie sprawę, że często jego
reakcje są zbyt gwałtowne. Nieraz postanawiał, że będzie się starał powściągnąć
złość. Czasem mu się to udaje, ale zazwyczaj tak nie jest. Przyczyną jego rzadkich
sukcesów w tej kwestii jest fakt, że jego wewnętrzny dorosły, a więc świadomy
i racjonalny rozum, nie wie nic o zranieniach Dziecka Cienia. Dlatego też nie jest
w stanie wywrzeć na nie żadnego wpływu. Świadomy, myślący i racjonalny rozum
Michaela nie ma żadnej kontroli nad emocjami i zachowaniami, które pochodzą od
jego Dziecka Cienia.
Jeśli Michael chciałby z sukcesem regulować swoje napady wściekłości,
musiałby najpierw uświadomić sobie związek pomiędzy zranieniami
doświadczonymi w dzieciństwie w relacji ze swoją matką a zachowaniem Sabiny.
Musiałby dostrzec, że jego Dziecko Cienia nosi w sobie trwałą ranę, która zawsze
zaczyna boleć, gdy wydaje mu się, że jego potrzeby nie są wystarczająco
respektowane. Wówczas Dorosły Michaela mógłby uspokoić Dziecko Cienia, na
przykład mówiąc mu: „To, że Sabina zapomniała o twojej ulubionej kiełbasie, nie
znaczy, że cię nie kocha i nie traktuje poważnie twoich potrzeb. Sabina nie jest
twoją matką. Sabina, tak jak i ty, nie jest idealna. To oznacza, że czasem ma prawo
o czymś zapomnieć, nawet o twojej ulubionej kiełbasie”. Dzięki świadomemu
treningowi Dziecka Cienia przez Dorosłego Michael przestałby interpretować
zapomnienie Sabiny jako brak szacunku i miłości z jej strony, tylko uznałby je za
zwykłe przeoczenie. Dzięki tej drobnej zmianie w postrzeganiu zapewne w ogóle
nie poczułby złości. Gdyby więc Michael chciał zapanować nad napadami
wściekłości, musiałby najpierw skierować świadomość w stronę swego Dziecka
Cienia i jego zranień. Musiałby nauczyć się rozmyślnie przestawiać się na tryb
życzliwego i rozsądnego Dorosłego, który potrafi reagować na impulsy Dziecka
Cienia rozważnie i troskliwie, zamiast obarczać Sabinę swoimi napadami złości.
JAK ROZWIJA SIĘ NASZE WEWNĘTRZNE
DZIECKO
To, w jaki sposób traktują nas rodzice, jest swego rodzaju kalką dla
wszystkich innych relacji w naszym życiu.
Zanim wyjaśnię, jak Michael lub ty możecie zmienić swoje wzory zachowań,
chciałabym bliżej przyjrzeć się czterem podstawowym potrzebom psychicznym.
Spróbuj podczas dalszej lektury odkryć, w jaki sposób ukształtowało się twoje
Dziecko Cienia i Dziecko Słońca w kontekście tych potrzeb.
POTRZEBA WIĘZI
Gdy potrzeba więzi dziecka nie jest zaspokajana, wówczas w różny sposób
wpływa to na jego rozwój psychiczny. Oczywiście istotną rolę odgrywa stopień
zaniedbania w dzieciństwie. Ważne są również predyspozycje psychiczne.
Sprzężenie tych wszystkich czynników decyduje o tym, czy dojdzie tylko do
nieznacznego obniżenia własnej wartości, czy też rozwinie się z tego nawet ciężka
choroba psychiczna. U większości zaniedbywanych dzieci dochodzi do
upośledzenia umiejętności tworzenia więzi, co w życiu dorosłym może
doprowadzić do tego, że taka osoba będzie unikała wchodzenia w bliskie relacje
albo będzie je nieustannie niszczyła, bądź też będzie wchodziła w silne bliskie
relacje, których będzie się kurczowo trzymać, uzależniając się od swego partnera
i innych ludzi.
Oprócz potrzeby więzi zarówno dzieci, jak i dorośli odczuwają potrzebę autonomii.
Dla małego dziecka oznacza to, że poza tym, iż chce być karmione i przytulane,
chciałoby również odkrywać i zwiedzać swoje otoczenie, ponieważ ma w sobie
wrodzoną potrzebę eksplorowania. Dzieci przejawiają ogromną potrzebę
samodzielności, oczywiście w ramach swoich możliwości. Są dumne z siebie,
kiedy dokonują czegoś bez pomocy rodziców. Nawet bardzo małe dzieci nalegają,
że „zrobią to same”, kiedy rodzice proponują swoją pomoc. Cały nasz rozwój
polega na tym, że stajemy się samodzielni i niezależni od pomocy opiekunów.
Autonomia oznacza kontrolę, a kontrola – poczucie bezpieczeństwa. Kiedy
mówimy o kimś, że jest „controlfreakiem” (zafiksowany na punkcie kontroli),
opisujemy osobę, której zachowanie koncentruje się na poczuciu bezpieczeństwa,
ponieważ w głębi siebie (opierając się na doświadczeniach Dziecka Cienia) czuje
się niepewnie. Potrzeba autonomii obejmuje nie tylko potrzebę bezpieczeństwa, ale
także potrzebę władzy. Od urodzenia dążymy do tego, aby wywierać wpływ na
nasze otoczenie oraz unikać bezradności i bezsilności. Środki, których do tego
używamy, zmieniają się w toku naszego życia i rozwoju. Na początku potrafimy
zwrócić na siebie uwagę tylko krzykiem, później także mową i czynami.
Dziecięca potrzeba rozwoju przez zdobywanie autonomii bywa przez rodziców
utrudniana i hamowana. Nadopiekuńczy, silnie kontrolujący rodzice, którzy
stawiają dziecku wiele zakazów i wyznaczają mu za dużo ograniczeń, utrudniają
rozwój jego autonomii. Dziecko w toku swojego rozwoju uwewnętrznia lęki
rodziców i ich nadmierną kontrolę. W dorosłym życiu taka osoba nieustannie sama
siebie ogranicza, gdyż nie wierzy w siebie i swoje umiejętności.
Również rodzice, którzy w dobrej wierze usuwają dziecku z drogi wszystkie
przeszkody, nie wpływają korzystnie na rozwój swojej latorośli. Takie dzieci są
niesamodzielne i często zależne od osoby, która przejmuje za nie
odpowiedzialność. Czasami tacy ludzie odcinają się radykalnie od rodzicielskiego
wychowania i rozwijają przeciwny model – stają się niezależni i wolni oraz
wykazują nadmierne dążenie do posiadania władzy.
Kolejną dziecięcą potrzebą – tak samo jak osoby dorosłej – jest dążenie do
zaspokajania pragnień, przy czym może ono dotyczyć wielu spraw, na przykład
jedzenia, sportu czy oglądania filmu w kinie. Pragnienie i niechęć są blisko
związane z naszymi emocjami i stanowią istotną część systemu motywacyjnego.
Mówiąc najprościej, dążymy do tego, aby zaspokajać pragnienia i unikać
nieprzyjemności, czyli w jakiejś formie zaspokajać własne potrzeby.
Rodzice, którzy z trudem wczuwają się w potrzeby swoich dzieci, mają również
kłopot z dostrzeganiem ich uczuć i potrzeb. Z tego powodu ich pociechy często
mają wrażenie, że to, co robią i myślą, jest nieprawidłowe, mimo że tak naprawdę
jest jak najbardziej w porządku. Rodzice, którzy nie potrafią współodczuwać ze
swoimi dziećmi, mają ograniczony dostęp do własnych uczuć, co utrudnia im
okazywanie empatii innym. Kiedy na przykład syn jest smutny, ponieważ kolega
nie chce się z nim bawić, wówczas matka musi skonfrontować się z własnym
uczuciem smutku, bo w przeciwnym razie trudno jej będzie wczuć się w sytuację
swojego dziecka. Jeśli matka odsuwa na bok swój smutek lub go ignoruje, to samo
będzie robić ze smutkiem syna. Z powodu bezsilności może wygłosić jakiś szorstki
komentarz, na przykład że syn nie powinien się tak przejmować, bo jego kolega
i tak jest przecież głupi. Wówczas dziecko uczy się, że kiedy odczuwa złość, nie
jest w porządku, a ponadto że znajduje sobie złych przyjaciół. Gdyby zaś matka
(lub inna bliska dziecku osoba) rozumiała swój smutek, potrafiłaby dopuścić do
siebie takie samo uczucie u dziecka i wyjść mu naprzeciw. Wówczas mogłaby
powiedzieć do swojego syna: „No tak, doskonale cię rozumiem, jesteś smutny, bo
Jonas nie chce się z tobą bawić”. I wyjaśniłaby mu, jakie mogą być przyczyny
zachowania Jonasa, oraz zastanowiłaby się z dzieckiem, czy ono samo nie
przyczyniło się do takiej sytuacji. Wówczas młody człowiek uczy się nazywania
swoich uczuć, w tym wypadku smutku, uczy się, że nie jest sam w sytuacji, kiedy
potrzebuje zrozumienia. Dowiaduje się też, że może rozwiązać swój problem.
Widząc empatyczne zachowanie rodziców, dziecko uczy się rozróżniać
i nazywać swoje zachowania. A ponieważ opiekunowie dają mu sygnał, że jego
uczucia są w porządku, uczy się także, jak się z nimi obchodzić i jak je
w odpowiedni sposób regulować.
Rodzicielska empatia jest jedną z najważniejszych kompetencji
wychowawczych. Jest medium, poprzez które kształtujemy zarówno dobre, jak
i złe wzorce.
Kiedy konfrontujemy się z naszym dzieciństwem, u wielu osób pojawia się opór,
by za swoje problemy obarczać odpowiedzialnością rodziców. Nieustannie w mojej
praktyce psychologicznej obserwuję konflikt lojalności, w jaki popadają klienci,
kiedy muszą krytycznie przyjrzeć się swoim rodzicom. Kochają ich i wiele im
zawdzięczają. Czują się winni, kiedy proszę, aby mi opowiedzieli, jakie
zachowania rodziców nie były dla nich korzystne. Mają wówczas uczucie, że
w jakiś sposób ich zdradzają. Chcę tu jednak podkreślić, że nie chodzi o to, aby
umniejszać starania rodziców i w życiu dorosłym oskarżać ich o swoje problemy,
lecz po prostu o to, aby zrozumieć, jakie wewnętrzne wzorce wynieśliśmy z domu.
Nie chodzi tylko o negatywne doświadczenia, ale także o te pozytywne, które nas
ukształtowały. Zawsze należy pamiętać, że nasi rodzice pozostawali z kolei pod
wpływem swoich rodziców i też są ofiarami ich wychowania. Jeśli chodzi o mnie,
to mama i tata bardzo mnie kochali. Byłam chcianym i oczekiwanym dzieckiem
i ogólnie rzecz biorąc, mam bardzo dobre wspomnienia z dzieciństwa. Ale moja
matka z trudem dopuszczała do siebie uczucia słabości. Była najstarsza
z dziewięciorga rodzeństwa, a kiedy miała jedenaście lat, wybuchła druga wojna
światowa, co nie sprzyjało okazywaniu słabości. Matka musiała jakoś
funkcjonować. A ponieważ nie potrafiła sama obchodzić się z uczuciami
ujawniającymi słabość, na przykład ze smutkiem, bywała czasem wobec nich
bezradna. Z tej przyczyny powstały we mnie schematy myślowe, które brzmią:
„Muszę być silna” i „Płacz jest czymś wstydliwym”. Tak więc nawet kochający
rodzice nie zawsze wszystko robią dobrze.
Ważne jest to, jaki wzór rodzice dają swojemu dziecku. Na przykład gdy
dziewczynka ma bardzo kochającą, ale słabą matkę, która nieustannie
podporządkowuje się dominującemu mężowi, poprzez identyfikację z nią może
wykształcić w sobie takie myśli, jak: „Kobiety są słabe”, „Muszę się
podporządkować”, „Nie mogę się sprzeciwiać”. Lub też aby się odciąć od matki,
rozwija w sobie następujące schematy myślowe: „Muszę się przeciwstawiać”, „Nie
wolno mi się nigdy podporządkowywać”, „Mężczyźni są niebezpieczni”.
Ważną rolę odgrywają również normy i wartości, które były wyznawane
w rodzinnym domu. Tak więc jeśli było to miejsce pełne miłości, lecz panowały
w nim bardzo restrykcyjne normy seksualne, dziecko je przyswaja i później może
mieć duże problemy z naturalnym traktowaniem swego ciała i seksualności. Osoby,
które wiele dobrego zawdzięczają swoim rodzicom, mogą rozwinąć w sobie także
takie schematy myślowe, które później przysparzają im różnych trudności.
Niektórym ludziom spory kłopot sprawia wykształcenie realistycznego obrazu
swoich rodziców. Tak może się zdarzyć wtedy, kiedy ich spojrzenie na jednego
z nich jest zniekształcone z powodu manipulacji drugiego. Jeśli na przykład matka
często mówi przy dziecku o złym ojcu, postrzega ono swego ojca przez pryzmat
słów matki. Z mojej długoletniej praktyki jako biegłej w sądzie rodzinnym wynika,
że takie wdrukowane wzorce myślowe mogą oddziaływać długofalowo, tak że
dzieci przez całe swoje życie mają zły lub obojętny stosunek do swojego ojca. Ten
schemat dotyczy także ojców, którzy podburzają dziecko przeciwko matce.
Istnieje jeszcze inna przyczyna, która sprawia, że ludziom trudno jest
wytworzyć realistyczny obraz swoich rodziców, i jest ona związana ze skłonnością
do ich idealizowania. Dzieci ze względów niezbędnych do przeżycia są skazane na
to, aby ufać swoim rodzicom i postrzegać ich jako ludzi dobrych i postępujących
właściwie. W przeciwnym razie dziecko odczuwałoby ogromny strach, że jest
zdane na niedobrych czy może nawet bardzo złych ludzi. Taki wyidealizowany
obraz rodziców niektórzy zachowują także w dorosłym życiu. Wytworzenie
realistycznego obrazu rodziców, z ich wadami i zaletami, może być trudne. Kiedy
jednak jako dorosły człowiek idealizuję moich rodziców, nie mam możliwości
w zdroworozsądkowy sposób oddzielić się od nich. A bez tego nie będę mogła
odnaleźć w życiu własnej drogi. Jeśli chce się poznać siebie samego – a jest to
warunek samorozwoju – ważne jest, aby wytworzyć możliwie najbardziej
rzeczywisty obraz siebie i swoich rodziców. On nie musi wcale stać w opozycji do
mojej głębokiej przychylności wobec nich. Mogę kochać i szanować swoją matkę
i ojca za to, jacy są i jacy byli. Nie muszą być idealni i mają prawo popełniać błędy.
Działa to tak samo jak w miłości: jeśli mogę kochać tylko to, co jest perfekcyjne, to
nie jest to prawdziwa miłość.
Zanim nauczę cię, jak odkrywać swoje indywidualne schematy myślowe, pokażę
ci, w jak istotny sposób wpływają one na nasze życie.
Jak mogliśmy zauważyć na podstawie opisanego wyżej przykładu z Michaelem
i Sabiną, głęboko zakorzenione i nieświadome schematy myślowe stanowią filtr
w procesie postrzegania. Postrzeganie sytuacji w określony sposób wpływa na
formowanie się uczuć, myśli i zachowań. Dzieje się też odwrotnie – uczucia
i myśli oddziałują na nasze postrzeganie. Może się zdarzyć, że człowiek, którego
postrzegam jako osobę wyniosłą, wzbudza we mnie poczucie niższości. Ale kiedy
mam dobry dzień, czuję się silna i spełniona, być może tego samego człowieka
uznam za równego sobie lub nawet gorszego ode mnie.
Im bardziej jesteśmy świadomi tych mechanizmów i związków, tym łatwiej
możemy zmienić nasz punkt widzenia na różne sprawy, uczucia i ostatecznie też
zachowania. Do tego potrzebny jest jednak wewnętrzny dystans wobec dręczących
nas trudności. Póki w pełni identyfikujemy się z problemem – przez negatywne
schematy myślowe, uczucia i myśli, które go powodują – dopóty problem ten
będzie dla nas głęboko rzeczywisty i nie zdołamy się od niego uwolnić.
Chciałabym to wyjaśnić tym razem na przykładzie Sabiny: kiedy Michael na nią
krzyczy, ona nieświadomie ześlizguje się w perspektywę Dziecka Cienia,
w którego oczach Michael jest duży i ma władzę, aby ją oceniać i o niej stanowić.
Dziecko Cienia w Sabinie projektuje – nieświadomie – na Michaela dominującą
i autorytarną figurę ojca. Jej schematy myślowe: „Nie jestem wystarczająco dobra”
i „Muszę się dopasować”, powodują, że Dziecko Cienia w Sabinie czuje się małe
i bezwartościowe. Ponieważ w tej sytuacji Sabina całkowicie identyfikuje się ze
swoim Dzieckiem Cienia, odczuwa z całą mocą, że naprawdę jest mała
i bezwartościowa. Krytyka Michaela jest solą sypaną garściami na otwartą ranę
zachwianego poczucia własnej wartości Sabiny.
Gdyby Sabina została w trybie Dorosłego lub swego Dziecka Słońca, wòwczas
pozostałaby na równi z Michaelem. Umiałaby dostrzec, że jej partner znajduje się
właśnie w fazie swego Dziecka Cienia, a jego złość właściwie nie ma z nią nic
wspólnego. Wtedy napad złości Michaela przyjęłaby spokojnie, bo nie wywołałby
w niej poczucia bezwartościowości. Ewentualnie byłaby zirytowana niedojrzałym
zachowaniem partnera. Przypuśćmy, że kobieta nie wdała się w sprzeczkę. Wtedy
jej partner prędko by się uspokoił, przestawił na tryb Dorosłego i szybko doszedł
do wniosku, że zareagował przesadnie. Byłby wówczas gotowy przeprosić Sabinę.
Gdyby więc Sabina pozostała spokojna, złość Michaela po najwyżej pięciu
minutach rozpłynęłaby się w powietrzu.
Niektórzy czytelnicy i czytelniczki mogą sobie pomyśleć, że przecież to
Michael reaguje niewłaściwie, dlaczego więc Sabina ma pracować nad swoim
zachowaniem? To klasyczne pytanie o winę, które często spotykam w mojej
psychoterapeutycznej praktyce, głównie wtedy kiedy pracuję z parami. Jeden
z partnerów oczekuje od drugiego, żeby to on się zmienił, ponieważ „jest jasne”, że
to on ponosi odpowiedzialność za pojawiający się nieustannie problem X.
Dokładnie tak samo mogłaby twierdzić Sabina. Lecz Sabina nie ma bezpośredniego
wpływu na zmianę zachowania Michaela. Może co najwyżej prosić go lub
wywierać na niego nacisk. Czy jednak doprowadzi to do oczekiwanych przez nią
rezultatów, ostatecznie nie zależy od niej. Jedyny człowiek, na którego możemy
mieć wpływ, to my sami. Jeśli więc Sabina aktywnie chciałaby coś zmienić w tej
sytuacji, musiałaby zacząć pracę nad swoją częścią w tej relacji.
NIEZŁOMNIE WIERZYMY DOŚWIADCZENIOM
Z DZIECIŃSTWA
Wiemy już, że schematy myślowe Dziecka Cienia mogą nam sprawić wiele
problemów, ponieważ mają wpływ na nasze postrzeganie, a z kolei postrzeganie
oddziałuje bardzo silnie na nasze uczucia i odwrotnie.
Gdy Michael i Sabina identyfikują się ze swoimi Dziećmi Cienia i zaczynają
kłótnię, kierują się głównie swoimi uczuciami. Powstają one w ułamku sekundy
w zderzeniu ze schematami myślowymi, które wywierają wpływ na ich
postrzeganie, a więc na interpretację rzeczywistości. Kiedy Sabina zapomina
o kupieniu kiełbasy dla Michaela, Dziecko Cienia Michaela na podstawie
tkwiących w nim schematów myślowych: „Nic mi się nie należy”, „Nie jestem
ważny”, interpretuje sytuację następująco: „Sabina nie kocha mnie wystarczająco
mocno i nie traktuje poważnie moich potrzeb”. Właśnie w taki sposób Michael
patrzy na to wydarzenie, co błyskawicznie wywołuje w nim poczucie zniewagi, a to
z kolei powoduje wybuch złości, który jest przyczynkiem do kłótni. Tego
łańcuszka: schemat myślowy – interpretacja rzeczywistości – emocja –
zachowanie, Michael nie jest świadomy. Na poziomie świadomym odczuwa złość,
natomiast jej głęboko ukryty wyzwalacz pozostaje nieuświadomiony. Michael nic
nie wie o swoich schematach myślowych, nie ma też pojęcia, że jego złość bierze
się z poczucia zniewagi. I dokładnie w tym tkwi szkopuł: sytuacje i kontakty
z innymi mogą błyskawicznie wyzwolić w nas uczucia, które nas niejako podbijają,
a następnie zaczynają kierować naszymi myślami i zachowaniem. Może to być
złość, smutek, samotność, strach, zazdrość, ale także radość, szczęście i miłość.
Również brak uczuć, wszechogarniające poczucie wewnętrznej pustki, które
występuje w określonych sytuacjach, może być pokłosiem tego mechanizmu. To
jednak głównie negatywne emocje, jak złość, strach, smutek czy zazdrość, bywają
bardzo obciążające dla nas samych i w naszych relacjach z innymi.
Możesz powiedzieć, że czasami złość i smutek bywają uzasadnione i nie biorą
się ze zranień Dziecka Cienia, ale z zewnętrznych, rzeczywistych sytuacji. Na
przykład smutek, który pojawia się po śmierci ukochanej osoby, lub złość, którą
odczuwamy w wyniku doświadczonej niesprawiedliwości. To oczywiście prawda.
Nie każde pojawiające się w nas uczucie jest związane z naszym Dzieckiem Cienia
czy Dzieckiem Słońca. Te właśnie uczucia nie powodują większych problemów.
Kiedy umiera nasz przyjaciel, po prostu jesteśmy smutni. Nie powstają wtedy
żadne komplikacje w relacjach z innymi ani my sami nie jesteśmy naszą reakcją
zdziwieni. To samo dotyczy pozytywnych uczuć, których doznajemy. Cieszymy się
i jesteśmy szczęśliwi. Te emocje są naturalną częścią życia człowieka. Zwykle nie
przysparzają nam problemów.
Istnieją jednak uczucia, które – tak jak w przypadku Michaela i Sabiny –
powstają z Dziecka Cienia i nie są uświadomione, tylko po prostu wyładowywane,
a to sprawia nam trudności w relacjach z innymi. Jeśli więc chcemy rozwiązać
problemy, z którymi się zmagamy, musimy interweniować dokładnie w tym
miejscu.
DZIECKO CIENIA, DOROSŁY I POCZUCIE
WŁASNEJ WARTOŚCI
Jestem ciężarem
Jestem odpowiedzialny za twój humor
Nie mogę ci ufać
Zawsze muszę się mieć na baczności
Muszę zwracać uwagę na twoje uczucia
Jestem uległy
Zawsze muszę się do ciebie dopasować
Jestem silniejszy niż ty
Jestem bezsilny
Jestem bezradny
Jestem zdany na twoją łaskę
Nie kochasz mnie
Nienawidzisz mnie
Rozczarowuję cię
Jestem niechciany
Kobiety są słabe
Mężczyźni są źli
Świat jest zły/niebezpieczny
Nikt w życiu nie dostaje niczego za darmo
Tak czy inaczej, to się nie uda
Gadanie nic nie daje
Zaufanie jest dobre, ale kontrola lepsza
Osobom, które mają właściwy dostęp do swoich emocji, jest dużo łatwiej
poddawać się autoanalizie, a przez to rozwiązywać problemy. Dużo trudniej
przychodzi to ludziom, którzy wypierają większość uczuć, jak również rzadko
zajmują się nimi na poziomie wewnętrznej refleksji. Niechętnie analizują siebie
i swoje życie – najczęściej z powodu nieuświadomionego lęku przed negatywnymi
emocjami. Są stale niejako odsunięci od samych siebie. Inni z kolei dużo
zastanawiają się nad sobą, ale poprzestają na teoretycznych rozważaniach i nie
zyskują dostępu do emocjonalnego świata swego Dziecka Cienia.
W szczególności mężczyźni, zarówno z powodu wrodzonych uwarunkowań,
jak i sposobu wychowania, skłaniają się ku temu, aby całkowicie identyfikować się
ze swoim rozumem i racjonalnym myśleniem, nie zwracając większej uwagi na
emocje. To oczywiście dotyczy nie tylko mężczyzn, zdarzają się również kobiety,
które mają słaby kontakt ze swoimi emocjami. Jednak to głównie mężczyźni mają
większą skłonność do wypierania przede wszystkim słabych uczuć, takich jak
smutek, bezradność czy strach. Są z kolei całkiem świadomi silnych uczuć, takich
jak radość czy złość. Tak też jest z Michaelem – nie zauważa słabego uczucia,
jakim jest uraza, której doświadcza z powodu zapominalskości Sabiny. Odczuwa za
to wyłącznie złość będącą następstwem jego poniżenia. Złość pojawia się zawsze
wtedy, kiedy nasze podstawowe potrzeby biologiczne bądź psychiczne nie są
zaspokojone.
Socjalizacja mężczyzn przez tysiące lat skierowana była na to, by nie okazywali
swojej słabości. Dopiero od niedawna nastąpiła zmiana w świadomości – chłopcy
mogą już okazywać smutek albo strach, a głupie porzekadło „chłopaki nie płaczą”
powoli znika ze skarbnicy cytatów naszych rodziców.
Poza wpływami wychowania mężczyźni mają także ewolucyjnie wrodzoną
skłonność do odcinania się od swoich emocji, co ma związek z podziałem
obowiązków między kobietami i mężczyznami, poczynając od epoki kamienia
łupanego. Jeśli mężczyźni chcieli być skutecznymi łowcami, musieli umieć
odsuwać swoje słabe uczucia na bok. Musieli być dzielni. Kobiety także musiały
takie być, ale w czasach kamienia łupanego, a częściowo również współcześnie, ich
zadania skoncentrowane były na rodzinie. Tu są raczej potrzebne umiejętności
empatyczne aniżeli bycie dzielną. O ile więc mężczyźni rodzą się z genetyczną
skłonnością do patrzenia na świat rzeczowo, o tyle kobiety z większą łatwością
potrafią wczuwać się w emocje innych.
[1] B. Süfke, Krajobraz męskiej duszy, przeł. Marcin Michalski, Poznań 2019.
[2] Ale już teraz możesz pobrać sobie medytację Trans Dziecka Cienia i słuchać jej jak najczęściej.
STRATEGIE OBRONNE DZIECKA CIENIA
Jeśli dziecko nie miało zaspokojonej potrzeby więzi, a jego schemat myślowy
brzmi „Jestem sam!”, to może wypracować strategię symbiotycznego zachowania.
Koncentruje się wówczas na stałym utrzymaniu harmonii i kompromisu, aby nie
stracić bliskości innych. Albo odwrotnie, Dziecko Cienia, chroniąc się przed
porzuceniem, unika bliskich relacji z innymi, zgodnie z zasadą, że nie można
stracić tego, czego się nie ma. W ten sposób utrzymuje kontrolę nad wydarzeniami.
Dziecko Cienia nauczone jest, że bycie samemu to najbezpieczniejsze rozwiązanie.
Schemat myślowy, który odnosi się do podstawowej potrzeby psychicznej, jaką
jest dążenie do zaspokojenia pragnień lub unikanie nieprzyjemności, mógłby
brzmieć: „Nie mogę odczuwać przyjemności”. Tacy ludzie chronią się, często
uciekając w pracę, ponieważ nie potrafią korzystać ze swego czasu wolnego.
Niektórzy działają z obsesyjną rutyną i wykazują się niezwykłą samodyscypliną.
Inni z kolei kompensują sobie doświadczenia z dzieciństwa przesadnym
i bezgranicznym konsumpcjonizmem. Brakuje im dyscypliny, często pozwalają się
kierować swoim impulsom.
To było tylko kilka przykładów pokazujących, jak działają strategie obronne.
Na najwyższym, głównym poziomie strategie można podzielić na trzy podstawowe
rodzaje: dopasowanie, wycofanie i kompensację.
Strategii obronnych i schematów myślowych nie da się przyporządkować sobie
jeden do jednego, co próbowałam pokazać powyżej. Jeden schemat myślowy, na
przykład „Jestem nieważny”, powstaje z niezaspokojenia potrzeby więzi, kontroli,
dowartościowania i zaspokojenia pragnień. Tak samo pojedyncza strategia obronna,
na przykład dążenie do władzy i perfekcji, jest wynikiem niewystarczającego
zaspokojenia podstawowych potrzeb. Ponadto wiele strategii obronnych zazębia się
ze sobą – dążenie do władzy i dążenie do kontroli są blisko spokrewnione,
podobnie jak strategia dążenia do harmonii i syndrom pomocnika.
Jak już wspomniałam, strategie obronne są właściwą przyczyną naszych
problemów. Kiedy człowiek ma w swojej głowie schemat myślowy „Nie jestem
godny miłości” i z tego powodu jest wycofany w kontaktach z innymi oraz unika
związków, wówczas jego samotność, wynikająca z tego wycofania, stanowi jego
właściwy problem. Gdyby pozostał w kontakcie z innymi i opowiedział im, że
uważa się za osobę niegodną miłości, nie byłby wtedy sam, lecz w relacji z innymi.
To nie negatywne schematy utrudniają nam kontakty międzyludzkie i sposób
kształtowania naszego życia, lecz strategie obronne, które wybieramy, by
przeciwdziałać naszym schematom. Większość naszych problemów powstaje więc
ostatecznie z potrzeby chronienia siebie samego.
Co istotne – dużą wagę przywiązujesz do swoich strategii obronnych.
W dzieciństwie było to uzasadnione i zrozumiałe. Jako dziecko dopasowywałeś się
do swoich rodziców najbardziej, jak to było możliwe, albo się przeciwko nim
buntowałeś, do czego pewnie miałeś dobre powody. Dziś nadal się bardzo wysilasz,
żeby za pomocą strategii obronnych radzić sobie ze sobą i z innymi. I te starania
zasługują na uznanie. Jest tylko jeden problem – twoje Dziecko Cienia jeszcze
ciągle nie zrozumiało, że jesteście już duzi. Ciągle żyje w rzeczywistości sprzed lat.
A tak naprawdę twoje Dziecko Cienia i twój Dorosły są dziś wolni i mogą sami
zatroszczyć się o siebie, nie zależą już od mamy i taty. Dorosły człowiek mógłby
chronić siebie dużo lepszymi metodami niż za pomocą swoich strategii obronnych.
Strategie te przedstawię w rozdziale „Od strategii obronnych do zasobów
strategicznych”, potem zaś ważne jest, abyś rozpoznał swoje dziecięce strategie i je
zrozumiał, zanim znajdziemy ich dobre strony i przekujemy w coś pozytywnego.
Poniżej przedstawię metastrategie, którym należy potem przypisać strategie
indywidualne i specjalne. Jeśli na przykład chętnie siebie chronisz, ustawicznie
grając na komputerze i w ten sposób uciekasz od rzeczywistości, to takie
zachowanie możesz przyporządkować do grupy strategii „Ucieczka lub
wycofanie”. Jeśli w kontakcie ze swoim szefem wszystko owijasz w bawełnę, choć
w rzeczywistości powinieneś wyrazić własne zdanie, to tę strategię możesz
przyporządkować do grupy strategii polegających na dążeniu do harmonii. Podczas
dalszej lektury przyglądaj się, proszę, sobie i zobacz, które strategie stosujesz,
a które nie zostały tu wprost nazwane.
TYPOWE SCHEMATY MYŚLOWE: „Do niczego się nie nadaję”, „Nie mogę popełniać
błędów”, „Jestem zły”, „Jestem brzydka”, „Nic nie znaczę”, „Jestem
nieudacznikiem”.
Większość ludzi, którzy są niepewni własnej wartości, wiedzie życie z pozycji
defensywnej. Takie osoby nigdy nie podejmują ryzykownych działań. Perfekcyjny
znaczy bowiem bezbłędny. Perfekcjonistom grozi niebezpieczeństwo totalnego
zatracenia się – drabina kariery jawi się przed nimi niczym karuzela dla chomika.
Problem tej strategii jest taki, że w dążeniu do perfekcji właściwie nigdy nie da się
powiedzieć „dość”. Zawsze można wyżej, dalej, lepiej. Ci, którzy wpadli w szpony
tej strategii obronnej, ciągle są w pogoni za kolejnymi wyzwaniami. Gdy tylko
osiągną wyznaczony cel, muszą znaleźć kolejny. Osiągnięty sukces przynosi im
chwilową ulgę, cieszy bowiem wewnętrznego Dorosłego, podczas gdy Dziecko
Cienia nadal pozostaje niezadowolone. Zewnętrzne sukcesy nie uleczą ran Dziecka
Cienia. Ono jest uwięzione w rzeczywistości sprzed lat i silnie przekonane o swojej
bezwartościowości. To jest właśnie powód, dla którego wielu ludzi mimo
obiektywnych sukcesów odczuwa głębokie zwątpienie we własne możliwości
i nigdy tak naprawdę nie jest z siebie zadowolonych. Często myślą, że ich sukcesy
są raczej kwestią szczęścia, a oni wcale na nie nie zasłużyli.
W dążeniu do perfekcji właściwie nigdy nie da się powiedzieć
„dość”. Zawsze można wyżej, dalej, lepiej.
DOBRE STRONY TEJ STRATEGII. Kto dąży do perfekcji, ten ma waleczną naturę.
Masz w sobie dużo siły, pilności i dyscypliny. To są ważne cechy. Dzięki nim
możesz zajść naprawdę daleko. Powinieneś być z siebie dumny.
PIERWSZA POMOC. Zdecydowałeś się chronić swoje Dziecko Cienia, nie dając
nikomu prawa do krytykowania ciebie. Ta strategia pomaga ci osiągać liczne
sukcesy, ale istnieje niebezpieczeństwo, że za bardzo cię zmęczy. Poza tym w ten
sposób naprawdę nie zadowolisz swojego Dziecka Cienia. Zapytaj sam siebie, czy
nie powinieneś znaleźć jakiejś innej, znacznie łatwiejszej i mniej stresującej
metody, aby pocieszyć swoje Dziecko Cienia. Zrób to teraz – z pomocą swego
wewnętrznego Dorosłego – spróbuj sobie uświadomić, że cała ta sprawa
z sukcesami i uznaniem w znacznym stopniu rozgrywa się w twojej głowie. Być
może byłbyś sympatyczniejszy, gdybyś sobie trochę odpuścił i wyluzował.
Uświadom też sobie, że twoje Dziecko Cienia nieustannie potrzebuje nowej
i większej dawki sukcesów. Przy tej strategii nigdy nie osiągniesz ukojenia. Jak
uspokoić swoje Dziecko Cienia mniej stresującymi środkami, wyjaśnię ci
obszerniej w dalszej części książki.
PIERWSZA POMOC. Twoje Dziecko Cienia chce się ukryć możliwe najlepiej. Przez
to nie do końca wiadomo, jaki właściwie jesteś. Uświadom swoje Dziecko Cienia,
że spokojnie może częściej się pokazywać. Może wyrażać swoje pragnienia
i potrzeby. Niekoniecznie stracisz przez to sympatię innych, a być może więcej jej
zyskasz, gdyż staniesz się dla swego otoczenia bardziej dostępny i bliższy. Nie
będą musieli łamać sobie cały czas głowy nad tym, co w tobie siedzi. Uświadom
sobie, że innym jest łatwiej, kiedy im mówisz, czego chcesz, niż kiedy wycofujesz
się i obrażasz. W ten sposób możesz uniknąć przekształcania się z ofiary w sprawcę
(nawet jeśli robiłeś to wcześniej nieumyślnie).
DOBRE STRONY TEJ STRATEGII. Jesteś silny. Bronisz się i potrafisz stawić czoła
przeciwnikom. Twoja postawa jest przeciwieństwem rezygnacji. Masz w sobie
niesamowitą siłę do przeżycia i obrony własnej woli. To często cię ochroniło
i pozwoliło iść naprzód.
PIERWSZA POMOC. Uświadom swoje Dziecko Cienia, że czas dzieciństwa z mamą
i tatą już minął. Dziś jesteście – to znaczy twój wewnętrzny Dorosły i Dziecko
Cienia – już duzi. Oczywiście macie takie same prawa jak inni ludzie
i powinniście ich bronić. Problem tylko z tym, że często idziecie z armatą na
wróble. Świat zewnętrzny nie jest taki zły, jak myślisz. Odpręż się, bardziej zaufaj
sobie i innym. Liczne konflikty, które wywołujesz albo sam prowokujesz z powodu
dążenia do władzy, są niepotrzebne. Życzliwość i empatia dzięki swobodnemu
sposobowi bycia zaprowadzą cię dalej. Jak to zrobić, pokażę ci w dalszej części
książki.
TYPOWE SCHEMATY MYŚLOWE: „Jestem słaby”, „Nie mogę ci ufać”, „Nie mogę
się odseparować”, „Świat jest taki zły”, „Nic mi się nie należy”, „Nie jestem
ważny”.
Jak już wspominałam, złość i agresja są niezbędne do przeżycia, ponieważ
służą do obrony osobistych granic. Problemem naszych czasów jest to, że nie da się
łatwo i obiektywnie zidentyfikować wroga, jak to było na przykład w epoce
kamienia łupanego. Na podstawie naszych mechanizmów projekcyjnych
i zniekształceń postrzegania widzimy czasem wrogów tam, gdzie ich nie ma.
Ludzie, których Dziecko Cienia roi sobie, że jest uległe wobec innych,
subiektywnie szybciej czują się atakowani. Mogą na przykład jakieś uwagi,
obiektywnie niewinne, zrozumieć opacznie i zareagować urazą. Uraza jest
uczuciem, które może wyzwolić niesamowitą (czynną) agresję przede wszystkim
u tych osób, które – podobnie jak te, które stosują strategię dążenia do harmonii –
odruchowo wypierają swoją złość.
Osoby nieświadomie stające po stronie buntu reagują na rzeczywistą czy też
domniemaną krytykę, rewanżując się tym samym. Nie chcę w tym poradniku
zajmować się ekstremalnymi przypadkami, jak choćby zazdrosny mąż, który
z powodu swego urażonego ego generuje tak dużo nienawiści, że atakuje nożem
swoją żonę. Wolę odwoływać się do incydentów z codziennego życia, przykładowo
jędzowatych zagrywek wszelkiego rodzaju. Jędza kojarzy nam się raczej z kobietą,
ale jest też wystarczająco dużo jej męskich odpowiedników, tak więc używam tego
określenia w stosunku do obu płci. Każdy z nas doświadczył sytuacji, w której nasz
oponent całkiem nieoczekiwanie reagował słowną agresją i wtedy skonsternowani
pytaliśmy siebie, czy to my zrobiliśmy lub powiedzieliśmy coś niewłaściwego.
Tego typu osoby działają błyskawicznie, według schematu bodziec-reakcja, jak
wyjaśniałam to wcześniej na przykładzie Michaela. Pojawia się uczucie poniżenia
wywołane domniemanym atakiem, a to wywołuje złość i impulsywną reakcję –
werbalną albo fizyczną. Przy tym atak fizyczny czy zmasowane ataki werbalne nie
są uważane za coś więcej niż jędzowatość.
Ludzie ze skłonnością do impulsywnych zachowań często sami cierpią z tego
powodu. Najpóźniej wtedy, kiedy mija napad złości i wewnętrzny Dorosły
dochodzi z powrotem do głosu, zdają sobie sprawę, że przesadzili. Problem w tym,
że złość trudno jest powściągnąć. Jeśli chce się opanować swoją impulsywność,
należy świadomie interweniować, zanim pojawi się złość. Działania prewencyjne
muszą dotyczyć poczucia znieważenia i na to kładę główny nacisk w mojej książce.
Temat zniewagi obszerniej omówię w dalszej części.
DOBRE STRONY TEJ STRATEGII. Nie pozwalasz sobie na porażki. Jesteś silny
i wiesz, jak się bronić. Masz waleczną naturę. Twoja impulsywność przysparza ci
energii, przebywanie z tobą na pewno nie jest nudne.
PIERWSZA POMOC. Twoje Dziecko Cienia łatwo urazić. Z tego powodu za szybko
ma wrażenie, że jest traktowane bez szacunku i krytykowane. Spróbuj, na ile to
możliwe, w kontakcie z innymi pozostawać w trybie Dorosłego, który potrafi
zachowywać się rozsądnie i adekwatnie do sytuacji. Może ci w tym pomóc
przygotowanie się do okoliczności mogących wywołać twoją złość. Przeanalizuj
dokładnie, która część twojego Dziecka Cienia zniekształca postrzeganą
rzeczywistość, i oddziel ją od swojego wewnętrznego Dorosłego. To on musi mieć
przewagę. Mogłoby ci pomóc przygotowanie gotowych odpowiedzi w trudnych dla
ciebie sytuacjach. Jak to zrobić, powiem ci w ćwiczeniu „Krótka lekcja
błyskotliwości”.
DOBRE STRONY TEJ STRATEGII. Dokładasz wielu starań, aby ochronić swoje
Dziecko Cienia i robić wszystko jak należy. Niezwykle się wysilasz, aby być
dobrym chłopcem czy też miłą i grzeczną dziewczynką. Dlatego robisz wiele
rzeczy, z których twoi rodzice mogą być dumni.
SAMOOBRONA: NARCYZM
PIERWSZA POMOC. Twoja strategia obronna kosztuje cię wiele energii i nieustannie
prowadzi do spięć z innymi ludźmi. Uświadom sobie, że wszystkie twoje wysiłki,
by być kimś wyjątkowym, nie działają uzdrawiająco na twoje Dziecko Cienia.
Możesz je wyleczyć tylko wtedy, kiedy je zaakceptujesz i zatroszczysz się o nie.
Przestań więc walczyć ze swoimi domniemanymi słabościami i zaakceptuj fakt, że
jesteś po prostu człowiekiem takim jak inni. Dopiero wtedy będziesz mógł się
odprężyć – być może po raz pierwszy w życiu.
SCHEMATY MYŚLOWE: „Nie mogę być sobą”, „Muszę się dopasować”, „Jestem
zły”, „Nie nadaję się do niczego”, „Nikt mnie nie kocha”, „Jestem
bezwartościowy”.
Każdy człowiek mniej lub bardziej przestrzega społecznych norm i zasad oraz
stara się do nich dopasować. W codziennym obcowaniu z innymi istnieje cała masa
społecznych rytuałów, za którymi bez dłuższego zastanawiania się podążamy. Nie
możemy oraz nie chcemy cały czas i przy wszystkich zachowywać się otwarcie
i autentycznie. Pewna powściągliwość, a także maskowanie się są zdrową strategią
obronną, naturalną i społecznie akceptowalną. Niektórzy ludzie jednak bezustannie
odgrywają swoje role i ukrywają się za jakąś maską. Szczególnie osoby, które mają
słaby dostęp do swoich uczuć i swego Dziecka Cienia, często postrzegają siebie
w kontaktach z innymi jako osoby opancerzone. Mój klient, który miał taki
problem, wyjaśnił mi, że kiedy rano idzie do pracy, myśli o sobie: „Człowiek
w garniturze idzie do pracy”. Mężczyzna ten prawie nic nie czuł w stosunku do tej
postaci i określał siebie jako odtwórcę roli człowieka. Jego Dziecko Cienia było
skupione tylko na tym, by się dopasować i spełniać oczekiwania innych ludzi.
Często osoby stosujące tę strategię mówią o sobie, że w kontaktach
międzyludzkich po prostu funkcjonują. Odtwarzają program zachowania
polegający na odgrywaniu roli, ukrywaniu się za maską. Nie mają zaufania do
bycia autentycznymi. Ich lęk przed odrzuceniem i byciem zaatakowanym przez
innych jest ogromny. Mimo to często nie sprawiają z zewnątrz wrażenia osoby
niepewnej.
Także ludzie, którzy mają lepszy kontakt ze sobą i swoimi emocjami niż wyżej
opisani, sądzą, że w towarzystwie innych ludzi muszą odgrywać określoną rolę.
Ukrywają swoje własne potrzeby i dostosowują się do pragnień innych osób.
Niektórzy nie wychodzą z domu, kiedy mają zły dzień. Czują się wtedy zbyt słabi,
a chcą pokazywać światu jedynie swoje mocne i pozytywne strony. Strategia ta
w sporym zakresie krzyżuje się ze strategią dążenia do harmonii i perfekcji.
Ludzie, którzy z domu wychodzą tylko w kamuflażu, odczuwają swoje
przebranie jako obciążające i męczące. Ale ich strach przed odrzuceniem, w razie
gdyby bardziej się odsłonili, jest silniejszy niż uczucie przytłoczenia kamuflażem.
Ich Dziecko Cienia jest nastawione na maskowanie się i dopasowywanie. Wiele
osób nie ma odwagi być autentycznym nawet przy swoim partnerze. Sądzą, że
muszą jakąś część siebie ukrywać. Chcą pokazywać partnerowi, na ile to możliwe,
tylko tę reprezentacyjną część siebie. Myślą, że gdyby byli autentyczni i obstawali
przy swoich potrzebach i pragnieniach, wówczas byłoby to obciążające dla ich
związku. A jest dokładnie przeciwnie – to autentyczność sprawia, że związek jest
ciekawy i żywy. Niektóre relacje sztywnieją właśnie z powodu odgrywania ról.
Przyczynia się do tego wysoki poziom lęku osoby zainteresowanej. Z powodu
silnej presji dopasowywania się tacy ludzie nie formułują swoich potrzeb. Na
dłuższą metę rozwija się w nich poczucie, że w związku nie otrzymują tego, czego
chcą, co wzbudza frustrację, która zżera ich od środka z powodu obawy przed
konfliktem. W ten sposób gromadzi się w nich coraz więcej zimnej złości, która
może również ochłodzić uczucia do partnera. Związek staje się skostniały i pusty.
Przestaje w nim iskrzyć i związek powoli się kończy. Do tego czasu najczęściej nie
pada żadne złe słowo.
Ludzie, którzy bardzo mocno się dopasowują i odgrywają jakąś rolę, nie mogą
jednocześnie być szczerzy. Do tego musieliby porzucić swoje strategie obronne
i zacząć wyrażać własne potrzeby i zdanie. Nawet jeśli nie kłamią aktywnie, to
często innym osobom pozostającym z nimi w relacji trudno rozpoznać, na czym
stoją. Kiedy więc osoby stosujące tę strategię obronną wycofują się
z przyjacielskiej lub partnerskiej relacji bez podania przyczyn, nie jest to do końca
w porządku. Podobnie nie jest fair, gdy partnerowi na zakończenie związku
wystawiają coś w rodzaju rachunku, podczas gdy w czasie trwania relacji czy
przyjaźni rzadko się na cokolwiek uskarżali. W tym kontekście często jestem
zaskoczona, z jaką determinacją niektórzy ludzie uważający się za szczerych
i uczciwych odżegnują się od otwartej rozmowy ze swoim partnerem czy dobrą
przyjaciółką.
PIERWSZA POMOC. Twoje Dziecko Cienia jest dość zniechęcone. Sądzi, że musi
w jakiś sposób być inne, niż jest, by je kochano. Powiedz mu, że to nonsens. Twój
wewnętrzny Dorosły powinien traktować Dziecko Cienia ze szczególną miłością
i życzliwością, aby wreszcie odważyło się w sposób bardziej otwarty pokazać
siebie. Ćwicz w jakichś drobnych sytuacjach, jak bardziej obstawać przy swoim
zdaniu i swoich potrzebach. Będziesz zaskoczony, jak dobrze zostanie to przyjęte
przez innych ludzi.
To był krótki przegląd najważniejszych strategii obronnych. Jak pisałam na
początku, ważne jest, abyś rozpoznał swoje indywidualne strategie, choć być może
nie wszystkie zostały tu przedstawione. Chcę wyjaśnić, że to strategie obronne są
właściwymi przyczynami naszych problemów. Dlatego przygotowałam poniższe
ćwiczenie.
Może się tak zdarzyć, że twoje strategie obronne zmieniają się w zależności od
dziedziny życia. Na przykład w życiu zawodowym chronisz się przed krytyką,
możliwie perfekcyjnie wykonując wszelkie zadania, podczas gdy w życiu prywatnym
nagminnie wywołujesz kłótnie i jesteś jędzowaty. Często okazuje się jednak, że
mamy swoje typowe strategie obronne, które stosujemy zasadniczo w przypadku
wszystkich trudnych sytuacji i problemów. Tak więc ludzie ze skłonnością do
dążenia do perfekcji z reguły stosują tę strategię we wszystkich obszarach swego
życia. Inni z kolei na większość problemów reagują wycofaniem i unikaniem.
Dlatego też nasze strategie obronne i strategie innych ludzi postrzegamy często
jako cechy osobowości. Kiedy ktoś na przykład chroni się przez wycofanie
i odgrywanie ról, mówimy o nim, że jest zamknięty w sobie. Również narcystyczna
strategia obronna jest często kojarzona z cechami osobowości osoby ją stosującej.
Większość ludzi posługuje się jednym lub kilkoma schematami myślowymi, które są
jakąś strategią obronną, na przykład: „Zawsze muszę być miły i grzeczny” albo „Nie
wolno mi popełniać błędów”.
Aby szybko rozpoznać swoje najważniejsze strategie obronne, spróbuj przypomnieć
sobie po prostu dwie lub trzy sytuacje z ostatnich tygodni, w których poczułeś się
nieprzyjemnie i pomyślałeś „Mam problem”. To może być konflikt w pracy, sytuacja
z twoją partnerką, która cię zdenerwowała, rozzłościła albo wytrąciła z równowagi.
Podczas tego pamięciowego ćwiczenia szybko zauważysz, które sytuacje są dla
ciebie typowe i zawsze sprawiają ci trudności. Na ich podstawie możesz zobaczyć
całkiem wyraźnie swoje strategie obronne. Czy przechodzisz do ataku? Czy się
wycofujesz? A może się dopasowujesz?
Zanotuj, proszę, w okolicy stóp dziecięcego szablonu swoje osobiste strategie (zob.
ilustrację na drugiej stronie okładki). Sformułuj je w formie pełnych zdań i możliwie
konkretnie. Nie pisz więc „wycofanie”, ale raczej: „Schodzę konfliktom z drogi”. Albo:
„Owijam w bawełnę i ukrywam własne zdanie”. Albo: „Szukam ucieczki
w internecie”. Strategie obronne zazwyczaj można opisać przez przywołanie
konkretnych sposobów postępowania. Są częścią naszego zachowania. Dlatego
sformułuj swoje indywidualne strategie obronne na przykład tak: „Idę do warsztatu,
żeby pomajsterkować przy samochodzie”, „Idę na zakupy”, „Wymyślam
niestworzone historie, kłamię”.
Kiedy zapisałeś swoje strategie obronne na szablonie, masz przed sobą tę część
twojego psychicznego programu, który nieustannie przynosi ci problemy: twoje
Dziecko Cienia.
Jak już powiedziałam, wszystkie problemy, które nas spotykają i w których mamy
swój udział, możemy złożyć na karb Dziecka Cienia. Niczego więcej właściwie nie
ma. Zawsze chodzi tylko o pewne tematy i ich wariacje. Oczywiście większości
ludzi trudno w to uwierzyć. Faktycznie niełatwo jest zrozumieć, że za naszymi
pozornie tak różnymi i pozornie skomplikowanymi problemami w większości
przypadków ukrywa się Dziecko Cienia ze swoimi prostymi schematami
myślowymi. Doświadczam tego nieustannie z moimi klientami.
Na przykład Billy (lat 27) przychodzi na dziesiątą sesję terapeutyczną
i opowiada mi o swoim problemie, który miała ze swoją najlepszą przyjaciółką
w minionym tygodniu. Kiedy mówię, że wszystko to przecież znajduje się na jej
dziecięcym szablonie, reaguje zdziwieniem. Przechodzimy więc raz jeszcze przez
jej schematy myślowe i strategie obronne i nagle spadają jej klapki z oczu
(znowu!), że właściwie zawsze w jej zachowaniu chodzi o wariację tego samego
tematu. Billy, ze względu na poczucie niższości swojego Dziecka Cienia, które
objawia się schematem myślowym „Nie nadaję się do niczego”, czuje się urażona
już przy najmniejszej krytyce i reaguje na nią wycofaniem.
Większość kłopotów w naszym życiu wiąże się z troską, by nie podejmować złych
decyzji i nie popełniać błędów. Istnieje w nas silne dążenie do bycia w porządku
i właściwego postępowania. Z trudem wybaczamy sobie błędy. Wielu ludzi
niepokoi się nie tylko źle podjętymi decyzjami, ale także wydaje im się, że to
w nich samych tkwi jakiś błąd. Mają podświadome poczucie, że nie są
wystarczająco dobrzy i w jakimś sensie powinni być inni, niż są. To uczucie
wypływa z Dziecka Cienia i jego negatywnych schematów myślowych. Biedne
dziecko. Przebywa w cieniu i sądzi, że jest złe. Czuje się przez dużych (czytaj:
przez wewnętrznego Dorosłego) nierozumiane i odrzucane. Podobnie jak być może
kiedyś czuło się nierozumiane przez mamę i tatę (i/albo inne dzieci). Im mniej
czuje się akceptowane i przyjmowane, tym gorzej się miewa. Najwyższy czas, żeby
wreszcie znalazło u ciebie pociechę i zrozumienie.
W kolejnych rozdziałach chciałabym przedstawić kilka ćwiczeń, które pomogą
ci uleczyć twoje Dziecko Cienia, a w każdym razie je pocieszyć. Jak wspomniałam,
niezwykle ważne jest to, żebyście wspólnie ze swoim wewnętrznym Dorosłym
pamiętali, że wszystkie te nieprzyjemne żałosne myśli i uczucia są jedynie
wynikiem twoich wdrukowanych w dzieciństwie wzorców i nie są prawdziwe.
Możesz mi teraz jeszcze nie do końca wierzyć, ale dołożę wszelkich starań, aby ci
to wyjaśnić w trakcie lektury tej książki.
Wiemy już, że z powodu naszego Dziecka Cienia i jego strategii obronnych
ranimy samych siebie, a czasem również innych. Dlatego jest niezwykle ważne,
żebyśmy oddzielili od siebie nasze Dziecko Cienia i Dorosłego, żebyśmy lepiej
kierowali swoim zachowaniem. Do tego konieczne jest, abyśmy się ciągle
przyłapywali na tym, kiedy nasze uczucia i postępowanie pochodzą od Dziecka
Cienia. Dopiero kiedy to robimy, wychodzimy z trybu Dziecka Cienia
i przełączamy się na tryb Ja-dorosłego. W poniższych ćwiczeniach chodzi więc
głównie o regulację naszego postrzegania, myślenia i naszych emocji. Inaczej
mówiąc, o odpowiedzialne zarządzanie samym sobą, self-management.
Ważne jest, abyś ty sam przejął odpowiedzialność za proces zmiany, co
oznacza, że będziesz wykonywał ćwiczenia i stosował je w życiu codziennym. Im
częściej będziesz je robił, tym więcej nowych programów i dobrych uczuć zostanie
wdrukowanych w twoim mózgu. To jest jak z nauką tańca – na początku musisz
się bardzo koncentrować i wszystko idzie mozolnie. Z czasem w pamięci twojego
ciała pozostaje coraz więcej ruchów, aż w końcu cały taniec przebiega
automatycznie.
W tym ćwiczeniu pójdziemy o krok dalej. Chodzi o to, aby twoje Ja-dorosłe wyjaśniło
Dziecku Cienia, że przyczyną jego negatywnych schematów myślowych oraz
negatywnych emocji jest nieprawidłowe zaprogramowanie.
Wewnętrzny Dorosły przyjmuje w tym ćwiczeniu wobec Dziecka Cienia postawę
pełną życzliwości i rodzicielskiego opanowania. Spróbuj położyć przed sobą swoje
stare zdjęcia z dzieciństwa. Jeśli z trudem przychodzi ci przyjęcie życzliwej postawy
wobec Dziecka Cienia, wyobraź sobie, że małe dziecko jest smutne i przestraszone.
Być może boi się, że inne dzieci nie zechcą się z nim bawić. Zastanów się, jak byś
je pocieszył. Czy powiedziałbyś: „Nie rób mi tu ceregieli, mały gówniarzu!”? Czy
raczej byś je zachęcał do kontaktu, biorąc za rękę i podchodząc z nim do innych
dzieci? Pewnie to drugie. To życzliwe, przyjazne nastawienie możesz przenieść
również na kontakt ze swoim Dzieckiem Cienia. Ćwicz się zatem w życzliwości dla
samego siebie. Życzliwość jest nie tylko podstawą wszystkich międzyludzkich
relacji, ale jest także bardzo ważna przy zawieraniu pokoju ze swoim Dzieckiem
Cienia.
Z wewnętrznie życzliwym nastawieniem mów do swego Dziecka Cienia
przyjacielskim tonem. Możesz spokojnie mówić na głos, co zazwyczaj jest bardziej
efektywne. Jeśli jednak uważasz to za niemądre, możesz spokojnie mówić do niego
w myślach.
1. Wewnętrzny dorosły tłumaczy Dziecku Cienia, jak to kiedyś było z mamą i tatą:
może to brzmieć na przykład tak (oczywiście, możesz wymyślić własną treść):
Oj, mój biedny skarbie. Nie było ci wtedy łatwo z mamą i tatą. Mama zawsze
była zmęczona i zestresowana. I często bywała chora. Miałeś wrażenie, że to
dla niej za dużo. Dlatego byłeś zawsze miły i grzeczny, żeby nie stanowić
dodatkowego ciężaru. Ale i tak nigdy nie zdołałeś uszczęśliwić mamy.
Najczęściej była smutna. Tata też nie był zbyt pomocny. Gderał na mamę i na
ciebie też. Ale kiedy był w dobrym humorze, potrafił być naprawdę zabawny.
Wtedy czułeś się szczęśliwy i pragnąłeś, żeby jego dobry humor się utrzymał.
Ale on nigdy nie trwał długo, tata zaraz znowu zaczynał sprzeczać się z mamą.
A ponieważ rodzice byli ze sobą tak nieszczęśliwi i z tego powodu zmęczeni
i zdenerwowani, doszedłeś do całkiem niemądrych przekonań. Myślisz: „Nie
nadaję się do niczego”, „Muszę być zawsze miły i grzeczny”, „Jestem
ciężarem”... (w tym miejscu odczytaj główne schematy myślowe, które w sobie
odnalazłeś).
2. Kiedy rozmawiasz ze swoim Dzieckiem, używaj, proszę, dziecięcego języka,
żeby twoje wewnętrzne Dziecko poczuło, że mówisz naprawdę do niego. Jeśli
twoja matka była bardzo dominująca, pamiętaj, że słowo „dominująca” pochodzi
z dorosłego języka. Przetłumacz je na mowę dziecka, powiedz na przykład, że
mama zawsze była taka decydująca. Również określenia „depresyjna” czy
„agresywna” nie należą do języka dziecięcego i powinny być odpowiednio
przetłumaczone jako smutna czy zła.
3. W kolejnym kroku przekaż swojemu wewnętrznemu Dziecku najważniejszą
wiadomość – to wszystko nie było jego winą; gdyby mama i tata nie czuli się tak
przeciążeni, to Dziecko miałoby inne przekonania. Możesz mu na przykład
powiedzieć: Bardzo ważne jest dla mnie, żebyś zrozumiał, że to wszystko nie
było twoją winą. To mama i tata popełniali błędy, a nie ty. Gdyby twoi rodzice nie
byli tak przeciążeni albo gdybyś miał innych rodziców, wiedziałbyś, że ty jako ty
jesteś absolutnie w sam raz. Wiedziałbyś, że rodzice są z ciebie bardzo dumni.
Że cię kochają także wtedy, kiedy bywasz niegrzeczny albo kiedy masz własne
zdanie. I możesz być dla nich czasem ciężarem, oni bowiem chętnie się o ciebie
troszczą, kiedy ich potrzebujesz. Możesz sformułować zdania tak, aby pasowały
do ciebie i twoich negatywnych schematów myślowych. Nie chodzi o to, abyś
dosłownie wykorzystał powyższy tekst, ale o to, byś pojął jego zasadę i przy
pomocy swego Dorosłego pomógł zrozumieć Dziecku Cienia, że to, jakie są
jego schematy myślowe, jest obojętne, ponieważ i tak nie mówią one absolutnie
niczego o jego rzeczywistej wartości. To ćwiczenie możesz zrobić, nawet jeśli
miałeś szczęśliwe dzieciństwo, a twoi rodzice nie popełnili jakichś większych
błędów. Możesz wówczas poprowadzić rozmowę z Dzieckiem Cienia
następująco: Moje kochane Dziecko Cienia, mama i tata zrobili wiele dobrych
rzeczy i bardzo jesteśmy z nich zadowoleni, tylko w jednej kwestii mogliby
trochę mniej/albo więcej...
Ważne jest, abyś od tej pory uważał, by twoje Dziecko Cienia nie przejmowało
kontroli nad twoim zachowaniem. Ono może być przestraszone i zniechęcone,
najchętniej uciekłoby albo zaatakowało. Ale to Dorosły ustala, co się będzie działo,
tak samo jak ma to miejsce w realnym życiu wobec małych dzieci. Kiedy na
przykład dziecko boi się iść do dentysty, wówczas rodzic bierze je za rękę i pomaga
mu w przeżyciu takiej wizyty. Albo nie wyraża zgody, aby dziecko nie poszło do
szkoły, kiedy chciałoby opuścić lekcje, ponieważ nie ma dziś na nie ochoty.
Dokładnie tak samo postępuj ze swoim Dzieckiem Cienia. Słuchaj go i pozwalaj
mu opowiadać o swoich lękach i zmartwieniach. Ale to ty rozsądnie decydujesz
o tym, jak ostatecznie postąpić.
Powinieneś tak często rozmawiać ze swoim Dzieckiem Cienia, aż dotrze do
niego informacja, którą chcesz mu przekazać. Potrzebujesz na to niejednej długiej
rozmowy. Kiedy na co dzień stajesz przed jakąś trudną sytuacją i przyłapujesz się
na tym, że trzymasz się swoich negatywnych schematów myślowych albo że twój
strach zmienia się w złość lub zwątpienie, czasami wystarczy, że w myśli
pogładzisz z troską po głowie swoje Dziecko Cienia, aby dodać mu odwagi lub je
uspokoić. Możesz je także pocieszyć kilkoma słowami otuchy lub do czegoś
zachęcić. Takimi gestami wytwarzasz pewien dystans między wdrukowanym
programem z dzieciństwa a dorosłą rzeczywistością. Wtedy twój program
przestanie działać automatycznie. Dzięki temu niewielkiemu dystansowi między
postrzeganiem Dziecka Cienia a twoim wewnętrznym Dorosłym masz możliwość
refleksji nad swoimi wzorami zachowań i szansę na wykształcenie nowych.
Jak już wiemy, doświadczenia nabyte w relacji z naszymi rodzicami i innymi bliskimi
nam osobami pozostawiają w nas pamięciowe ślady. Film z naszych wspomnień
kodowany jest w naszym mózgu w sieci połączeń neuronalnych. Czasem wystarczy
drobny wyzwalacz, aby stare wspomnienia powróciły, nawet jeśli nie pojawiają się
w sposób świadomy – tak jak było w przypadku Michaela i kiełbasy. Niektóre
wspomnienia pozostawiły w naszym mózgu tak głębokie ślady, że błyskawicznie
i w każdej sytuacji łatwo wpadamy w stare wzorce. Te nasze wewnętrzne filmy
możemy jednak kształtować na nowo. Nasz mózg nie najlepiej odróżnia
wyobrażenia od rzeczywistości. Wystarczy nam więc wyobrażenie jakiejś
stresującej sytuacji, na przykład nadchodzącego egzaminu, a już odczuwamy
strach. W ten sam sposób możemy wykorzystać siłę swojej wyobraźni, aby
negatywne wspomnienia ukształtować na nowo. Mózg ma bowiem możliwość, aby
zapisać na nowo stare wspomnienia. To pomaga w leczeniu starych ran. Poprzez
przepisywanie zmieniamy odrobinę naszą przeszłość, a więc także negatywne
emocje, które mogły być przez te wspomnienia wywoływane. Jak powiedział Erich
Kästner, nigdy nie jest za późno na dobre dzieciństwo.
Możesz więc dzięki swojej fantazji wymyślić happy end. To ćwiczenie ma również
świetne zastosowanie do trudnych wspomnień, które nie mają nic wspólnego
z twoimi rodzicami.
Do tego ćwiczenia może ci się przydać twoje zdjęcie z dzieciństwa, które położysz
przed sobą. A potem napisz list do swego Dziecka Cienia, tak jakby pisała go
kochająca mama albo kochający tata, który chce się zatroszczyć o dziecko i je
pocieszyć. Poniżej masz przykład.
Moja kochana mała Rikki, jesteś wspaniałą dziewczynką i jestem z Ciebie
bardzo dumna. Bardzo mi przykro, że nieustannie martwisz się o swoją figurę.
Dla mnie nie musisz być perfekcyjna. Kocham Cię dokładnie taką, jaka jesteś.
I widzę w Tobie wiele piękna! W moich oczach jesteś najsłodszą dziewczynką,
jaką znam. Przestań, proszę, porównywać się z modelkami z telewizji
i czasopism. Wyjdź na ulicę albo idź na basen i rozejrzyj się tam, a wtedy
zauważysz, że bardzo mało kobiet i dziewcząt wygląda jak z magazynu mody.
Nie doprowadzaj się do szaleństwa.
Twoja kochająca Cię do obłędu dorosła Rikki
A tu następny przykład.
Mój kochany Jürgenie, ciągle się o wszystko martwisz. Nieustannie się boisz, że
zawiedziesz i nie będziesz lubiany. Dlatego ciągle działasz na najwyższych
obrotach w pracy, ale też w czasie wolnym. Chcę Ci powiedzieć, że nie musisz
się tak nieustannie wysilać. Wystarczy, że jesteś, jaki jesteś. I robisz wszystko
wystarczająco dobrze, nawet jeśli trochę sobie odpuścisz. Twoje głupie
schematy myślowe: „Nie jestem wystarczająco dobry” czy „Wszystko muszę
zrobić sam”, pochodzą sprzed lat – od mamy i taty. Wiem, że nie miałeś łatwo.
Mama była zawsze zestresowana, a taty nigdy nie było w domu. Cały czas
nieustannie się starałeś uczynić mamę szczęśliwą. Ale nigdy Ci się to tak
naprawdę nie udawało. Mama zawsze była wyczerpana i nieszczęśliwa.
Myślałeś więc, że powinieneś być jeszcze lepszym chłopcem. Dlatego tak
bardzo starałeś się w szkole. Ale musisz wiedzieć, że mama ciągle źle się czuła
nie z Twojej winy. Powinna była wtedy otrzymać pomoc, najlepiej byłoby, gdyby
poszła na psychoterapię. Ostatecznie mama czuła się ciągle przeciążona,
ponieważ jej Dziecko Cienia miało w sobie dużo samozwątpienia. Mama też
ciągle myślała o sobie, że nie jest wystarczająco dobra. Ale na to nie mogłeś nic
poradzić! A dziś świat wygląda przecież całkiem inaczej. Jesteśmy dorośli
i wolni! Pozwól nam wreszcie cieszyć się życiem! Nie musisz być zawsze
najlepszy. Odpręż się i idź na boisko – zawsze przecież chętnie to robiłeś.
Zatroszcz się o to, by mieć więcej radości. To Ci lepiej poprawi nastrój niż ta
ciągła harówka.
Wszystkiego dobrego
Twój Jürgen
Koniecznie musisz sobie uświadomić to, że Dziecko Cienia szybko traci swoją
równą pozycję. Kiedy patrzy ze swojej perspektywy, przeciwnik szybko przemienia
się we wroga. Dziecko Cienia musi więc chronić się, atakować, usprawiedliwiać się
albo uciekać.
Przedstawię tu jeszcze jeden przykład z mojej praktyki. Herman (lat 69) jest od kilku
lat w związku z Mirandą (lat 65). Jego Dziecko Cienia ma w sobie między innymi
takie schematy myślowe: „Nie mogę walczyć”, „Muszę się dostosować do innych”,
„Nie mogę być sobą”. Z tego powodu wykształciło w sobie strategię obronną
polegającą na silnej potrzebie ucieczki i wolności. Innymi słowy, Herman cierpi na
lęk przed więzią. W czasie sesji terapeutycznej opowiedział mi, że (znowu) zezłościł
się na Mirandę. Zamierzał po krótkiej wycieczce z przyjaciółmi wrócić prosto do
domu. W tym czasie zadzwonił jednak do niego jego dorosły syn Manuel i zaprosił
go do siebie (mieszkał w okolicy), na co Herman spontanicznie przystał. Zawiadomił
Mirandę, że pojawi się w domu dzień później. W poniedziałek Manuela odwiedził
jego brat Bernd, drugi syn Hermana, i obaj poprosili go, by został z nimi jeszcze
jeden dzień. Herman z chęcią przystał na tę propozycję i poinformował Mirandę, że
spędzi poza domem kolejną noc. Wtedy Miranda zaczęła stroić fochy, co tak
zdenerwowało Hermana, że najchętniej by z nią zerwał.
Przepracowałam więc z Hermanem ćwiczenie trzech pozycji:
1. Pozycja Dziecko Cienia: „Dlaczego ona mną rządzi? Nie mogę robić tego, co
chcę? Czy muszę ciągle tańczyć, jak mi zagra? Dlaczego nie mam tu więcej
miejsca na elastyczność? Jestem naprawdę zły!”.
2. Pozycja Herman przejmuje perspektywę Mirandy: „Jestem rozczarowana,
cieszyłam się na nasz wspólny niedzielny, a potem poniedziałkowy wieczór, a on
wrócił dopiero we wtorek. Zawsze robi, co mu się podoba. Ja nie mam nic do
gadania. To on decyduje ciągle o tym, kiedy chce być ze mną blisko, a kiedy nie
chce”.
3. Pozycja dorosły Herman: „Oj, to wcale nie Miranda wszystko ustala, tylko to ja
jestem dominujący. Wszystko odbywa się tak, jak ja chcę. Kiedy ja
spontanicznie zmieniam plany, to Miranda grzecznie się na to zgadza, przy
czym to ja czuję się ofiarą. Cholera”.
Dziecko Słońca jest wewnętrznym stanem, który wszyscy kochamy. Ale jak ono
właściwie w nas działa? Jest to przede wszystkim umiejętność zajmowania się tym,
co jest tu i teraz. Dziecko Słońca lubi żarty i paplaninę, jest ciekawskie
i spontaniczne. Nie zastanawia się nad sobą, jest takie, jakie jest. Nie porównuje się
z innymi dziećmi, ponieważ jego wzrok nie jest skierowany na siebie, lecz na świat
zewnętrzny. A ponieważ nie obserwuje siebie nieustannie, nie przejmuje się tym,
jakie wrażenie robi na innych dzieciach. Może więc spontanicznie się śmiać,
śpiewać, skakać i cieszyć życiem, ale także kompletnie zatopić się w pracy czy
nauce.
Wszyscy nosimy w sobie potencjał radości i zabawy beztroskiego dziecka,
który przybiera formę Dziecka Słońca, nawet jeśli rzadko działamy w jego trybie.
Przypomnij sobie takie sytuacje, gdy jako dziecko potrafiłeś dać się całkowicie
pochłonąć zabawie albo głośno się śmiać. Przypomnij sobie swoją dziecięcą
ciekawość i chęć przygody. Wróć do swojej spontaniczności i naturalności, z jaką
w dzieciństwie postrzegałeś świat. Pomyśl, jak rzadko wtedy porównywałeś siebie
z innymi. Uświadom sobie, że twoje dzisiejsze dorosłe normy piękna i brzydoty,
dobra i zła, sukcesu i porażki nie odgrywały prawie żadnej roli w twoim
dziecięcym myśleniu, rzeczy były po prostu takie, jakie były. Przypomnij sobie
szczęśliwe chwile w twojej rodzinie i radość, jaką odczuwałeś podczas zabaw
z przyjaciółmi.
Jeśli chcemy pójść nowymi drogami i uwolnić się od starych wzorców, niewiele
nam da postanowienie, że nie będziemy wierzyć w nasz stary program
funkcjonowania. Zamiast wcześniejszych wzorców bardziej potrzebujemy wizji
tego, w co teraz zaczniemy wierzyć. Potrzebujemy celu, który będzie naszym
punktem orientacyjnym i którego będziemy się mogli trzymać. Szukamy czegoś, co
będziemy mogli postawić na starym miejscu. Dlatego powtórzymy ćwiczenie, które
robiliśmy już przy Dziecku Cienia, teraz jednak będziemy odkrywać Dziecko
Słońca. Tym razem poszukamy wspierających schematów myślowych i będziemy
wzmacniać nasze mocne strony. Poszukamy osobistych wartości, które będą dla
nas oparciem i wspomogą tworzenie nowych postaw i sposobów zachowania. Na
koniec pokażę ci, jak kształtować zdrowsze i bardziej funkcjonalne relacje
z innymi. Wskażę ci także alternatywne sposoby zachowań wobec stosowanych do
tej pory strategii obronnych. Będziemy je nazywać zasobami strategicznymi.
Chcemy więc doprowadzić do pełnego rozwoju twojego Dziecka Słońca. Nie
chodzi tu jednak o to, aby na nowo cię wymyślić, gdyż w większości wszystko
w tobie jest już dobre i w porządku. Myśl zawsze o tym, że od chwili narodzin
jesteś błyszczącą gwiazdą. Chcemy tylko zmienić na lepsze twoje nastawienie
i sposoby zachowania, które czasem przynoszą ci – a czasem też innym ludziom –
kłopoty. Zanim jednak przejdziemy do konkretnych ćwiczeń, chciałabym poświęcić
jeszcze kilka słów kwestii osobistej odpowiedzialności.
Teraz chcemy się zająć twoim Dzieckiem Słońca. Dlatego do kolejnych ćwiczeń
będziesz potrzebował nowej kartki papieru i kolorowych mazaków.
Na kartce przynajmniej formatu A4 narysuj jeszcze raz sylwetkę dziecka. Ta,
w odróżnieniu od sylwetki Dziecka Cienia, powinna być kolorowa, ładna i radosna.
Dziecko Słońca jest twoim stanem docelowym, dlatego musi być także wizualnie
bardzo zachęcające. To cię zmotywuje i obudzi ochotę na nowe doświadczenia.
A więc narysuj swoje Dziecko Słońca tak ładnie, jakbyś chciał wygrać konkurs
rysunkowy. Namaluj mu twarz, włosy, ozdób kartkę według swego gustu i upodobań
(zob. ilustrację na trzeciej stronie okładki).
Teraz będziemy szukać twoich pozytywnych schematów myślowych. Zrobimy to
w dwóch krokach: najpierw zobaczymy, jakie schematy przejąłeś od swoich
rodziców lub innych osób, które się tobą opiekowały, a potem odwrócimy twoje
główne schematy myślowe, które odkryłeś przy swoim Dziecku Cienia, zmieniając je
w ich pozytywne przeciwieństwo.
Jeśli twoje relacje z rodzicami były na tyle dobre, że chciałbyś ich mieć przy swoim
Dziecku Słońca, to zapisz po lewej i prawej stronie głowy twojego dziecięcego
szablonu słowa „mama”, „tata” albo imiona osób, które się tobą opiekowały.
Zastanów się teraz, jakie mieli dobre cechy, co dobrego dla ciebie zrobili? Zanotuj
je, proszę.
Jeśli nie chcesz przy swoim Dziecku Słońca umieścić rodziców, ponieważ twoje
relacje z nimi są/były trudne, to albo pomiń tę część ćwiczenia, albo zanotuj dobre
cechy twoich rodziców na osobnej kartce i wypisz tam tylko pozytywne schematy
myślowe, które od nich przejąłeś dla swojego Dziecka Słońca.
Może masz także kochaną babcię, miłą sąsiadkę, wyrozumiałego nauczyciela,
którzy w dzieciństwie podarowali ci wiele ciepła? Możesz także wypisać tam te
osoby.
Kiedy zanotowałeś pozytywne cechy twoich rodziców czy innych ważnych dla ciebie
osób, poczuj to teraz w sobie – jakie pozytywne schematy myślowe od nich
przejąłeś? Aby ci w tym pomóc, poniżej zrobiłam listę z pozytywnymi schematami.
Jestem kochany
Jestem wartościowy
Jestem wystarczająco dobry
Jestem mile widziany
Jestem nasycony
Dostaję to, czego mi potrzeba
Jestem mądry
Jestem ładny
Mam prawo do radości
Mogę popełniać błędy
Zasługuję na szczęście
Życie jest lekkie
Mogę być sobą
Mogę być czasem dla kogoś ciężarem
Mogę się sprzeciwiać
Mogę mieć własne zdanie
Mogę czuć
Mogę stawiać granice
Zrobię to
Jeśli znalazłeś kilka pozytywnych schematów myślowych, wybierz z nich, proszę,
najwyżej dwa i zapisz je na klatce piersiowej twojego dziecięcego szablonu. Także
tym razem – jak przy negatywnych schematach myślowych – musimy się
ograniczyć, żeby potem na co dzień było ci łatwiej z nimi pracować.
Lista zasobów:
dobrzy przyjaciele, zdrowe relacje, rodzina, dzieci, dobra praca, wystarczająca ilość
pieniędzy, zdrowie, natura, muzyka, ładne mieszkanie, zwierzęta domowe, mili
koledzy w pracy, podróże itd.
Swoje zasoby wypisz wokół swojego narysowanego Dziecka Słońca (zob. ilustrację
na trzeciej stronie okładki).
Jeśli znalazłeś już swoje zasoby, przechodzimy do twoich wartości.
Lista wartości
Zapisz, proszę, kolorowymi mazakami twoje wartości dokładnie nad głową twojego
Dziecka Słońca. To miejsce oznacza, że wartości są sprawami głowy, przede
wszystkim wzmacniają twojego wewnętrznego Dorosłego (zob. ilustrację na trzeciej
stronie okładki).
TO ZALEŻY OD NASTROJU
Zanim wywołamy w tobie stan Dziecka Słońca, przekażę jeszcze kilka informacji
twojemu wewnętrznemu Dorosłemu. Jak już wcześniej wspomniałam, nasz mózg
nie potrafi dobrze odróżniać rzeczywistości od wyobrażenia, dlatego też
wyobraźnia jest bardzo ważnym pomocnikiem na drodze do zmiany. Nasz mózg na
podstawie obrazów, kolorów, zapachów, dźwięków potrafi błyskawicznie tworzyć
pozytywne lub negatywne skojarzenia. Doświadczamy tego nieustannie – jakiś
widok, melodia, zapach mogą wywołać w nas całe krajobrazy wyobrażeń i emocji.
Wykorzystamy tę zdolność mózgu, aby celowo wytworzyć pozytywne skojarzenia,
które w codziennym funkcjonowaniu pomogą ci przełączyć się szybko na tryb
Dziecka Słońca. W tym celu Dziecko Słońca zakotwiczymy też w pamięci twojego
ciała. Ciało ma istotny wpływ na nasze nastroje. Badania neurobiologiczne
dowiodły, że nie tylko nastrój oddziałuje na postawę naszego ciała, ale też postawa
ciała wpływa na nasz nastrój. Kiedy chodzimy prawidłowo, czujemy się
rzeczywiście bardziej pewni siebie niż podczas przemierzania okolicy ze
ściągniętymi ramionami i wzrokiem wbitym w ziemię. Zauważ to sam. Stań,
wyciągnij ramiona nad głową, popatrz na niebo i spróbuj przy tym poczuć się źle.
Możesz potem zrobić odwrotnie: ściągnąć ramiona, patrząc w ziemię, i spróbować
poczuć się naprawdę radośnie. Jedno i drugie przychodzi z wielkim trudem.
Badania neurobiologiczne dowiodły, że nie tylko nastrój oddziałuje
na postawę naszego ciała, ale też postawa ciała wpływa na nasz
nastrój.
To, jak bardzo postawa ciała wpływa na nasze nastroje, badała Amy Cuddy,
amerykańska psycholog społeczna. Dzięki swoim eksperymentom stwierdziła na
przykład, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni wypadali znacznie lepiej podczas
rozmowy o pracę, jeśli wcześniej na dwie minuty przyjmowali władczą pozycję
ciała. W tym czasie stali wyprostowani z szeroko rozstawionymi nogami, opierając
dłonie na biodrach. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na ten temat, możesz
posłuchać wykładu Amy Cuddy w internecie.
Przejdź przez pokój, będąc ciągle w tym stanie, i znajdź postawę Dziecka Słońca.
Poczuj, co dzieje się w całym twoim ciele. Badaj całkiem świadomie, jak przepływa
twój oddech, kiedy jesteś w tym trybie. Zrób jakiś mały gest, który wyraża odczucia
twojego Dziecka Słońca. Pozwól, aby wypłynął z twojego ciała. Ten gest będzie ci
pomagał w życiu codziennym, będzie niczym kotwica przywoływać dobry stan, kiedy
będziesz go potrzebował. Jedna z moich klientek spontanicznie w tej sytuacji
otworzyła swoje dłonie, jakby tworzyły luźną skorupkę. Ten rozluźniony układ dłoni
był gestem jej Dziecka Słońca.
Zapisz, proszę, te wszystkie dobre uczucia na obszarze brzucha twojego
narysowanego dziecięcego szablonu.
Uwaga dodatkowa: pozostań w dobrym samopoczuciu Dziecka Słońca. Pozwól, by
z tego uczucia powstał w twojej głowie jakiś obraz je opisujący. Może widzisz morze,
a może piękny krajobraz, a może plac zabaw czy mały domek w lesie – niech
Dziecko Słońca podaruje ci po prostu ten obraz. Pozwól się zaskoczyć tym
prezentem.
Znajdź jedno określenie na obraz, który znalazłeś w swoim Dziecku Słońca,
i zanotuj je.
[4] Możesz je także pobrać jako ćwiczenie medytacyjne Trans Dziecka Słońca.
OD STRATEGII OBRONNYCH DO ZASOBÓW
STRATEGICZNYCH
PILNUJ SIĘ
1. Dorosły w nas nie może uwierzyć, że kwestie dotyczące Dziecka Cienia należy
traktować poważnie.
2. Jesteśmy w dużym stopniu przyzwyczajeni do tego, by patrzeć na świat przez
pryzmat wdrukowanych wzorców z dzieciństwa, dlatego tak trudno uwierzyć
nam w inną prawdę.
3. Wzbraniamy się przed przejęciem odpowiedzialności za nasze emocje i myśli,
oczekując raczej, że wydarzy się coś zewnętrznego, co nas wybawi.
Jeśli przyłapiesz się na tym, że znowu znajdujesz się w trybie Dziecka Cienia
i dlatego czujesz się fatalnie, zrób krok do tyłu, przeanalizuj sytuację z dystansu
i zapytaj siebie, jaka jest twoja interpretacja. Przełącz się na tryb Ja-dorosłego
i spróbuj całkiem świadomie dostrzec okulary, przez które patrzy na świat twoje
Dziecko Cienia. Zazwyczaj reagujemy właśnie na interpretacje, a nie na
obiektywną rzeczywistość. Dotyczy to także sytuacji, kiedy postrzegamy świat
w pozytywnie zniekształcony sposób. Możemy upiększać niektóre rzeczy, aby
chronić się przed bolesnymi wnioskami. Również wewnętrzny Dorosły i Dziecko
Słońca mogą fałszywie ocenić sytuację. Ale zazwyczaj najwięcej problemów
przysparzają nam zniekształcenia postrzegania, które pochodzą od Dziecka Cienia,
dlatego też to im chciałabym się bliżej przyjrzeć.
Wielu ludzi nie jest świadomych tego, jak silnie subiektywne jest ich
postrzeganie z powodu interpretacji, którą stale nieświadomie przeprowadzamy.
Jeśli na przykład osoba A myśli: „Dlaczego tamten człowiek tak głupio się do mnie
uśmiecha?”, to nie poświęca chwili na refleksję, czy osoba B rzeczywiście głupio
szczerzy zęby (czytaj: robi sobie ze mnie żarty), czy mamy tu raczej do czynienia
z jej miłym uśmiechem. Istotna część mojej pracy psychoterapeutycznej polega na
tym, aby przeanalizować z moimi klientami konkretne sytuacje w odniesieniu do
ich subiektywnej interpretacji rzeczywistości. Ludzie identyfikujący się ze swoim
Dzieckiem Cienia, a więc cierpiący na niestabilne poczucie własnej wartości,
wykazują z reguły silne skłonności do przypisywania innym złych zamiarów.
Nawet jeśli usłyszą jakiś komplement, sądzą, że ich rozmówca chce nimi
manipulować albo po prostu robi z nich głupka. Nie mogą zwyczajnie uwierzyć, że
inny człowiek ocenia ich bardziej pozytywnie, niż oni oceniają siebie samych.
A jeśli nawet w to uwierzą, to potem żyją w ciągłym lęku – boją się, że inni mogą
kiedyś zauważyć, jacy oni są naprawdę. Jedna rzecz pozostaje natomiast
niezmienna – nie podają w wątpliwość swoich negatywnych schematów
myślowych i nie wpadają na pomysł, że to być może to oni się mylą.
Są też i tacy, których naturę można określić jako naiwną. Otaczający ich świat
i swoje relacje z innymi postrzegają w lepszym świetle. Takie osoby wykształciły
w sobie strategię obronną dążenia do harmonii oraz takie schematy myślowe jak
„Jestem dzieckiem”. Wszystko upiększają, gdyż odczuwają ogromny lęk przed
prawdą, która mogłaby postawić ich w nieprzyjemnej sytuacji i zmusić do
aktywnej obrony. Cechą ludzi, którzy kochają harmonię, jest nie tylko unikanie
konfliktów, ale także to, że czasem ich po prostu nie zauważają. Jeśli należysz do
ludzi łatwowiernych i naiwnych, zastanów się, jak oceniłbyś zachowanie twojego
partnera interakcji z bardziej surowej perspektywy. Spróbuj być szczególnie
krytyczny. Postaraj się z pomocą twego wewnętrznego Dorosłego spojrzeć na
sprawy możliwie obiektywnie. Przyłapuj się na tym, kiedy zaczynasz znowu
znajdować usprawiedliwienia dla innych i zrozumienie ich położenia, co właściwie
bardzo ci przeszkadza.
Jeśli z lęku przed bolesną prawdą zamykam oczy, to wprawdzie chronię się
przed nią, ale nie mogę się rozwijać. Gdy na przykład sam przed sobą nie
przyznaję, że z lęku przed porażką unikam podejmowania ważnych decyzji, będę
ciągle dreptać w miejscu. Jeśli sam przed sobą nie przyznam się, że jestem
okropnie o kogoś zazdrosny, to nie będę potrafił w zdrowy sposób poradzić sobie
z tym uczuciem. Jeśli nie wiem, gdzie są granice moich zdolności, nigdy nie będę
zadowolony z własnych osiągnięć.
Chcę cię zachęcić, abyś był wobec siebie szczery. Może ci w tym pomóc
poproszenie dobrego przyjaciela o szczerą ocenę, ponieważ czasem nie jest łatwo
patrzeć na siebie obiektywnie. Szczere samopoznanie może być niezwykle
oczyszczające, ponieważ redukuje lęk. W chwili, kiedy przyznaję, że moje
zdolności nie są urzeczywistnieniem moich marzeń, nie muszę już odczuwać lęku
przed tym wyznaniem. Mogę się odprężyć i przyznać: tak, jest, jak jest. A potem
mogę swoje plany na przyszłość kształtować w bardziej realistyczny sposób.
Podświadomie często budzi się w nas niejasny lęk przed określonymi
prawdami. Jak długo próbujemy uciekać przed prawdą i jej poznaniem, tak długo
lęk będzie pozostawał, a my nie będziemy się rozwijać. Kiedy natomiast
zatrzymuję się na chwilę i przyznaję: tak to jest, wtedy udaje mi się pozbyć lęku
i być może uniknąć smutku. W ten sposób powstaje przestrzeń na coś nowego.
Albo wykorzystam ją, nadając inny kierunek moim pragnieniom, i zajmę się
innymi czynnościami, które bardziej będą mi odpowiadać. Albo zaakceptuję tę
prawdę, że moje zdolności nie są najwyższych lotów, ale jednak wystarczą, by
osiągnąć zadowalające rezultaty. Albo postanowię, że brak talentu nadrobię
pilnością. W każdym razie dopiero po realistycznej samoocenie będę mógł ustalać
własne cele i zachowania tak, że na końcu będę bardziej zadowolony, niż wtedy
kiedy z powodu ogromnego lęku stale uciekam w złym kierunku.
Skoro mówimy o słabościach, to chyba najtrudniejszą sprawą jest przyznanie
się do winy. Poczucie winy jest bowiem trudne do zniesienia. Tymczasem
przyznanie się do winy może być niezwykle wyzwalające. Wystarczy powiedzieć:
„Tak, przesadziłem”, „Tak, jestem temu winny”, „Tak, nigdy więcej bym tego nie
zrobił”. Tylko wtedy, gdy czuję się odpowiedzialny za swoje zachowanie, mogę
oddać sprawiedliwość ofiarom swojego niewłaściwego postępowania. Tylko kiedy
przyznam się do błędu, mogę przeprosić poszkodowanego. Nierzadko tymi ludźmi
są najbliższe nam osoby. Kiedy się przyłapiesz na tym, że pewne rzeczy, które
powiedziałeś, zrobiłeś czy zaniedbałeś, sprawiły komuś cierpienie, wtedy zastanów
się nad tym i przeproś te osobę. Wiele dorosłych dzieci odczuwa ogromną ulgę,
kiedy ich rodzice po prostu im wyznają: „Przykro nam. Byliśmy wtedy bardzo
przeciążeni i dziś zachowalibyśmy się całkiem inaczej”. Często w Dziecku Cienia
pozostają niezaleczone rany, ponieważ jego rodzice nigdy nie przyjęli
odpowiedzialności za swoje błędy, a zamiast tego wciąż je usprawiedliwiają lub
kwestionują. Być może pilnie potrzebujesz, aby twoi rodzice, czy jedno z nich,
przeprosiło cię za coś, co kiedyś poszło nie tak.
Jeśli sam masz dorosłe dzieci i w wyniku szczerej samokrytyki doszedłeś do
wniosku, że coś kiedyś zrobiłeś źle, to je po prostu za to przeproś. Te przeprosiny
mogą być nowym początkiem waszej relacji. Jeśli masz jeszcze małe dzieci, to
sprawdź dokładnie, jak twoje Dziecko Cienia wpływa na twój sposób wychowania,
i spróbuj postępować z możliwie dużą uwagą i autorefleksją.
Jeśli patrząc wstecz, uświadomisz sobie, że kiedyś zachowałeś się
niesprawiedliwie wobec przyjaciela czy kolegi z pracy, to po prostu go za to
przeproś. Nawet jeśli to zdarzenie miało miejsce kilka lat temu. Znasz też pewnie
odwrotne sytuacje, w których ty byłeś ofiarą, a ktoś potraktował cię
niesprawiedliwie. Wyobraź sobie, że ta osoba wreszcie by cię za to przeprosiła. Jak
dobrze byłoby tego doświadczyć!
Jak już wiemy, większość ludzi zużywa mnóstwo energii na to, aby zmusić swoje
Dziecko Cienia z jego schematami myślowymi do jakiejkolwiek formy milczenia.
Wiele osób chce to osiągnąć, stosując strategię dążenia do perfekcji. Powtórzę:
schematy myślowe są negatywnymi iluzjami. Są fałszywe i mówią jedynie
o przeciążeniu twoich rodziców. Ale decydując się na strategie obronne, także
popełniasz błąd. Kiedy dążysz do perfekcji, wówczas zajmuje cię głównie pytanie,
jakie robisz wrażenie, a za mało obchodzi cię to, co rzeczywiście jest sensowne.
Aby wzmocnić swojego wewnętrznego Dorosłego, możesz zadać sobie kilka
krytycznych pytań odnośnie do własnej osoby: „Z jakiego powodu chcesz być
idealny?”, „Czy rzeczywiście o to chodzi?”, „Czy może o to, żeby nie dać powodu
do ataku?”, „A może chcesz być podziwiany?”. Zrób krok w tył i przyjrzyj się
swojemu zachowaniu z zewnątrz. Dla kogo, poza tobą, ważne jest, żebyś
wykonywał perfekcyjnie swoją pracę, perfekcyjnie wyglądał albo perfekcyjnie
prowadził swój dom? W ilu procentach chodzi tu o ciebie? Co mógłbyś robić
z czasem i energią, jeśli zrezygnowałbyś ze swoich perfekcjonistycznych dążeń
i gdyby wystarczyło ci, że robisz wszystko „tylko” dobrze? Co robiłbyś
z pozostałym czasem? Może boisz się nudy albo bolesnych wspomnień? Albo
wypierasz palące problemy, kiedy uciekasz w pracę? Wiele osób ucieka przed
swoimi problemami i stara się stale czymś zajmować. Kiedy pojawia się spokój, do
drzwi pukają lęki i zmartwienia.
Wzmocnij swoje Ja-dorosłe, zastanawiając się nad tym, przed jakimi
problemami ewentualnie uciekasz. Zapytaj siebie, czy twoje strategie obronne nie
sprawiają ci więcej problemów, niż usuwają? Z tego powodu perfekcjoniści są
często zestresowani. Obciążają swoim stresem nie tylko siebie, ale także innych.
Pomyśl, że z powodu swoich wysokich wymagań wobec siebie być może zbyt
surowo obchodzisz się z najbliższymi. Ponadto z powodu ambicji nie możesz
w pełni cieszyć się życiem. Miej też na uwadze fakt, że jesteś bardziej zagrożony
syndromem wypalenia niż ludzie, którzy z większą swobodą podchodzą do swoich
spraw.
A potem spytaj siebie, kto skorzystałby z tego, gdybyś mniej czasu poświęcał
na swoje perfekcyjne dążenia. Twoja rodzina, twoi przyjaciele, jakaś organizacja
charytatywna? A może po prostu ty sam, ponieważ miałbyś więcej czasu na
czerpanie radości życia?
Spróbuj zracjonalizować swoje dążenie do perfekcji poprzez zadawanie sobie
pytań o jego sens. Weź swoje Dziecko Cienia za rękę i tłumacz mu z nieustającą
miłością i cierpliwością, że jest już odpowiednio dobre i że może popełniać błędy.
Wzmacniaj swego wewnętrznego Dorosłego przez rozważanie twoich lękowych
scenariuszy zdarzeń. Czy rzeczywiście straciłbyś pracę, gdybyś mniej pracował?
Jeśli tak, zastanów się, czy cały ten stres jest tego wart, czy może istnieje
możliwość zmiany w twoim życiu zawodowym.
Pomyśl, czy twoje relacje naprawdę będą lepsze, jeśli będziesz idealnym
przyjacielem czy kochankiem? I co to w ogóle znaczy idealny? Zastanów się nad
swoimi kryteriami. Czy nie lepiej być szczerym i otwartym aniżeli
najpiękniejszym, najlepszym i najwspanialszym? Myślę, że perfekcyjnie jest
przecież wtedy, kiedy się wie, jacy jesteśmy naprawdę, i kiedy można na nas
polegać. Byłoby świetnie, gdybyś nie koncentrował się tylko na szansach
odniesienia sukcesu, lecz raczej na pytaniu, co dla ciebie właściwie jest ważne. Co
by było, gdybyś postanowił być po prostu bardziej sobą, zamiast dążyć do
doskonałości? Co by było, gdybyś postanowił możliwie często być w trybie
Dziecka Słońca? Albo gdybyś postanowił się możliwie często odprężać?
Uświadom twojemu wewnętrznemu Dorosłemu dwie sprawy:
Wielu ludzi, którzy utknęli w strategiach obronnych swego Dziecka Cienia, nie ma
odwagi cieszyć się życiem. Po prostu sobie na to nie pozwalają. Oddają się pracy
i obowiązkom, sądząc, że będą mogli rozkoszować się życiem, kiedy już wszystko
załatwią. Ale zawsze przecież pozostaje coś do zrobienia. Ich Dziecko Cienia
odczuwa dług, winę, że nie jest wystarczająco dobre. W związku z tym jest
przekonane, że nie zasługuje na to, by cieszyć się życiem, i nie pozwala sobie na
radość. Czuje się winne, kiedy nie pracuje. Osobom, które stosują strategię dążenia
do kontroli i perfekcji, szczególnie trudno jest tak po prostu wszystko odpuścić.
Z punktu widzenia wewnętrznego Dorosłego nie ma żadnego rozsądnego
argumentu za tym, aby nie cieszyć się życiem. Złe życie nikomu nie służy, mawiał
zwykle mój tata, a ja bardzo lubię to powiedzenie. Pomyśl o tym, że radość życia
i przyjemności wprawiają cię w dobry nastrój. Pozwalają dojść do głosu Dziecku
Słońca. Dlatego twoim obowiązkiem powinno być cieszenie się życiem
i troszczenie się o to, aby było ci w nim dobrze. To wymaga dobrego zarządzania
swoim czasem – przyjemności go wymagają. Ludzie cierpiący na prokrastynację,
czyli ciągłe odsuwanie ważnych zadań na potem, nie potrafią cieszyć się życiem,
bo stale zajmują się wypieraniem poczucia winy. Ten mechanizm dotyczy również
controlfreaków. Różnica między tymi dwiema grupami jest taka, że zarażeni
prokrastynacją mają prawo mieć wyrzuty sumienia, ponieważ odsuwają od siebie
ważne obowiązki, podczas gdy osoby zafiksowane na punkcie kontroli nawet
drobne zadania chcą wykonać możliwie perfekcyjnie i z tego powodu dręczy ich
nieuzasadnione poczucie winy. Pomocne wskazówki do walki z prokrastynacją
znajdziesz w ćwiczeniu „Siedem kroków przeciw prokrastynacji”.
Dobre jedzenie i dobre wino mogą człowieka do głębi uszczęśliwić. Dotyczy to
również wędrówek na łonie natury, słuchania muzyki czy seksu. To, co uważamy
za przyjemności, zależy oczywiście od indywidualnych preferencji każdego z nas.
Brak przyjemności nie jest żadnym rozwiązaniem. Zatem pozwól sobie czerpać
radość z życia tak często, jak się da.
Pozwól sobie czerpać radość z życia tak często, jak się da.
Niektórzy ludzie nie wiedzą nawet, jak to robić – jest to dla nich całkowicie
obce doświadczenie. Wciąż za dużo od siebie wymagają, żyją w ciągłym stresie
i złym humorze. Niektórzy potrzebują „dobrego” powodu, na przykład bólu głowy,
żeby pozwolić sobie na chwilę przerwy. Ich Dziecko Słońca uważa to zachowanie
za godne pożałowania, ale nie jest pytane o zdanie, mimo że dysponuje całą masą
pomysłów, jak można by sobie sprawić przyjemność. Musisz tylko dopuścić je do
głosu. Na pewno od razu wiedziałoby, z czego czerpać prawdziwą radość, gdyby
tylko mogło się swobodnie rozwijać.
Jeśli masz skłonności do bycia cały czas zajętym, to wytłumacz swojemu
Dziecku Cienia, jakie to niesie zagrożenia: „Mój biedny skarbie, nie musisz się
ciągle spinać, żeby czuć się wartościowym człowiekiem. Jesteś wartościowy także
wtedy, kiedy wypoczywasz. Potrzebujesz przerw, aby naładować się nową energią.
Jeśli się czemuś bez reszty poświęcasz, a potem nie masz na nic siły, nikomu to nie
służy. Powinniśmy korzystać z wolnego czasu i się relaksować. Powinniśmy cieszyć
się życiem i pozwolić, by nam było dobrze. Kiedy porządnie naładujemy nasze
baterie, znowu będziemy mogli działać”.
Radość i przyjemność mają wiele wspólnego z pięknem. Rozejrzyj się wokół
i zastanów, czy w twoim mieszkaniu i miejscu pracy twoje oczy mogą odpowiednio
odpoczywać. Zatroszcz się o piękne widoki, które dadzą ci szczęście. Jeśli dzięki
tej książce zamierzasz przeprowadzić wewnętrzną zmianę, to możesz odmienić
również otoczenie. Czasem takie drobiazgi jak piękne kwiaty na biurku przynoszą
wiele radości. Także zapachy mogą uszczęśliwiać. Ja mam zawsze przy sobie
flakonik z olejkiem różanym. Kiedy potrzebuję szybkiego ożywienia, spryskuję się
nim. Przejmij odpowiedzialność za to, jak się czujesz. Zatroszcz się o to.
1. Zatroszcz się o swoją przyjemność, robiąc częściej to, co sprawia, że dobrze się
czujesz.
2. Zaangażuj całą swoją uwagę i wszystkie zmysły w to, co robisz. Bądź tu i teraz.
Być może myślisz: „To i tak nic nie da!”. To ulubione zdanie osób, które
unikają konfliktów. Po pierwsze, wyrażanie swego zdania przyniesie więcej
dobrego, niż myślisz. Po drugie, nie należy swojego postępowania ustalać na
podstawie szans powodzenia. Kiedy na przykład zwrócisz swojemu dobremu
przyjacielowi uwagę, że jakieś jego zachowanie cię uraziło, to dajesz szansę jemu
i waszej przyjaźni. Szansę, że w otwartej rozmowie znowu zbliżycie się do siebie.
Zrobisz więc wszystko, co możesz, aby poprawić waszą relację. Tyle, ile zależy od
ciebie. A jak postąpią inni, to już nie leży w zakresie twojej odpowiedzialności.
A może twój problem polega na tym, że sam nie wiesz dokładnie, czego chcesz
i co myślisz? Może jesteś tak wytrenowany w uważaniu na innych, że masz
zaburzoną łączność ze swoim wewnętrznym życiem? Wsłuchaj się więc w siebie
i zapytaj: „Co czuję?”, „Jakie jest moje zdanie?”. Możesz także ćwiczyć się
w wyrażaniu własnego zdania, dyskutując z wyimaginowanym rozmówcą
i wymieniając z nim argumenty. Ćwicz to także w codziennym życiu. Pilnuj się,
kiedy znowu odruchowo zaczniesz wypierać swoje zdanie lub poczujesz potrzebę,
by być lubianym. Wówczas przestaw się na tryb Dziecka Słońca i mów. Zdziwisz
się, jak łatwe stanie się twoje życie, kiedy będziesz bardziej szczery i otwarty.
Twoje relacje staną się dzięki temu dużo mniej skomplikowane. Dopiero gdy
będziesz autentyczny i przejmiesz za siebie odpowiedzialność, wytworzy się
prawdziwa harmonia i bliskość.
W tym ćwiczeniu poproszę cię, abyś pomyślał o jakimś tlącym się konflikcie, który
masz z pewną osobą – tą, z którą już się o coś kiedyś otwarcie pokłóciłeś, albo tą,
wobec której nigdy jeszcze nie odważyłeś się otwarcie wyrazić własnego zdania.
1. Wejdź świadomie w tryb Dziecka Słońca. Przywołaj swoje nowe schematy
myślowe, swoje mocne strony oraz wartości i poczuj całkiem świadomie, jakie
dobre uczucia w tobie wywołują. Spróbuj osiągnąć dobry nastrój. Jeśli nie
bardzo ci się to udaje, przełącz się na tryb Ja-dorosłego, by przyjrzeć się
sytuacji bez emocji, na ile to możliwe.
2. Uświadom sobie, że także partner konfliktu ma w sobie Dziecko Cienia i że
jesteście ze sobą na równi. Spróbuj poczuć do niego, albo do niej, życzliwość.
3. Sprawdź z wewnętrzną uczciwością swój stosunek do partnera konfliktu.
Czujesz się wobec niego uległy? Czy raczej dominujący? Zazdrościsz mu
czasami? Albo patrzysz na niego z góry? Sprawdź, czy z przyczyn, które tkwią
w tobie samym, nie postrzegasz go w negatywnie zniekształcony sposób.
Spróbuj więc, obserwując siebie, rozpoznać własny udział w tej całej sytuacji.
Może ci w tym pomóc ćwiczenie „sprawdzanie rzeczywistości” albo ćwiczenie
„trzy pozycje postrzegania”.
4. Utrzymaj stan Dziecka Słońca lub wewnętrznego Dorosłego i zastanów się –
najlepiej na piśmie – jakie argumenty przemawiają za twoim punktem widzenia.
Zastanów się także, jakie argumenty ma partner konfliktu. Możesz także
poszukać rady u kogoś trzeciego. Jakie argumenty mogą być po jednej i drugiej
stronie? Kiedy zbierzesz je wszystkie, sprawdź, czy partner konfliktu nie ma
racji. Jeśli tak, powiedz to jemu lub jej i w ten sposób konflikt zostanie
zażegnany. A jeśli nie, przejdź do punktu 5.
5. Stwórz aktywnie sytuację, w której będziesz mógł porozmawiać z partnerem
konfliktu o twoich zarzutach. Nie czekaj, aż taka sytuacja się kiedyś nadarzy.
Przedstaw swój punkt widzenia i odnieś się do swoich argumentów.
6. Słuchaj dokładnie, co mówi na ten temat twój przeciwnik. Przyjmij jego
argumenty, potraktuj je poważnie. Nie chodzi o wygraną lub przegraną, ale o tę
konkretną sprawę. Jeśli twój przeciwnik ma lepsze argumenty, które
spontanicznie do ciebie trafiają, przyznaj mu po prostu rację. Dzięki temu
pozostaniesz suwerenny, a wasz problem zostanie rozwiązany. Jeśli z kolei nie
będzie miał, lub miała, żadnych przekonujących argumentów, możesz pozostać
przy swoim punkcie widzenia, a nawet lepiej: może uda wam się dojść do
kompromisu.
Nie musisz sztywno trzymać się tej kolejności, to tylko przykładowy wzór, jak
przygotować się do koniecznej dyskusji czy sporu. Myśl zawsze o tym, że wszystko,
także trudne problemy, można przegadać, gdy jest się w dobrym nastroju i trybie
Dziecka Słońca. Żadne informacje nie zginą, jeśli zostaną sformułowane
w uprzejmy sposób. Kiedy okażesz swojemu rozmówcy podstawową życzliwość
i szacunek, możesz wówczas omówić każdy problem. I zawsze pamiętaj:
przyznanie komuś racji, jeśli ją ma, czyni cię niezależnym i sympatycznym. Z kolei
twoje uparte obstawanie przy niesłusznej argumentacji sprawia, że nie jesteś ani
sympatyczny, ani niezależny. Właściwa argumentacja, życzliwość i wyrozumiałość
są głównymi filarami każdego porozumienia.
Żadne informacje nie zginą, jeśli zostaną sformułowane w uprzejmy
sposób. Kiedy okażesz swojemu rozmówcy podstawową
życzliwość i szacunek, możesz wówczas omówić każdy problem.
Niestety, zdarzają się też sytuacje, w których dobra argumentacja nie działa, nawet
jeśli druga osoba nie ma nic lepszego do zaoferowania. Gdy partner interakcji
postrzega nas w zniekształcony sposób i projektuje na nas wyimaginowane
zachowania, stoimy na straconej pozycji. Dlatego ważne jest ćwiczenie się
w argumentacji, aby lepiej odróżniać, kto fałszywie odbiera rzeczywistość. Często
problem polega na tym, że niełatwo jest się upewnić, czy twoja ocena sytuacji jest
właściwa. Potrzebujesz jasnego wglądu w sytuację, aby nie uwikłać się
w bezsensowną rozmowę z antyaniołem. W takich momentach konwersacja nie ma
żadnego sensu. Wówczas pomaga jedynie odcięcie się – zewnętrzne albo
przynajmniej wewnętrzne. Można to wykonać tylko w stanie podwyższonego
nastroju. Chciałabym w tym miejscu jeszcze raz zacytować Jensa Corssena, który
zaproponował następujące sformułowanie prowadzące do odgrodzenia się: „Jesteś
błyszczącą gwiazdą, ale twoje zachowanie jest głupkowate i ponieważ przy nim
obstajesz, to niestety muszę się teraz od ciebie odciąć”.
Takie przyjazne odseparowanie może udać się tylko wtedy, gdy właściwie
ocenimy sytuację, a więc rozpoznamy, kiedy argumentacja jest bezsensowna.
Zastanawiasz się teraz pewnie, jak to rozpoznać. Istotnym kryterium jest to,
w jakim stopniu twój rozmówca jest skłonny wysłuchać twoich argumentów. Czy
naprawdę się im przysłuchuje? Czy czujesz się rozumiany? I co bardzo ważne: jak
konkretne są argumenty twojego rozmówcy? Jeśli twój partner coś ci zarzuca, to
jego krytyka musi dotyczyć twojego określonego zachowania. Jeśli na przykład
mówi, że zawsze bywasz zbyt dominujący, to powinien to wyjaśnić na podstawie
konkretnych przykładów. Może się też zdarzyć, że na podstawie swojego poczucia
niższości projektuje na ciebie dominację. Kiedy rozmówca nie potrafi oprzeć
swojej krytyki na przykładach, wówczas nie jest w porządku. Jeśli natomiast ma
rację, to zazwyczaj ty sam o tym wiesz. Zostaje wtedy tylko jedno wyjście:
przeproś i obiecaj poprawę. Najgłupszą rzeczą, jaką można zrobić, jest
zaprzeczanie usprawiedliwionej krytyce. W takim wypadku rozmówca może dojść
do wniosku, że otwarta rozmowa z tobą jest bezsensowna. Zawsze pamiętaj:
popełnianie błędów nie jest niczym wstydliwym. Wstydliwą rzeczą jest
kwestionowanie swoich błędów
Może się zdarzyć, że rozmówca podczas krytyki podaje przykłady, które nie
odnoszą się do faktów, lecz opierają się na jego interpretacji rzeczywistości. Ważne
jest, abyś potrafił odróżnić fakt od interpretacji. Chciałabym to raz jeszcze wyjaśnić
na powyższym przykładzie Lary i Jörga: Faktem jest, że Jörg często przerywa
Larze i wchodzi jej w słowo. To konkretne zachowanie – zaobserwowane także
przez osoby trzecie. Interpretacja Lary mogłaby być następująca: Jörg jest
lekceważącym macho. Taka zresztą była jej pierwsza ocena. Gdyby kobieta nie
zastanowiła się nad tą sytuacją, wówczas mogłaby zarzucić Jörgowi właśnie takie
zachowanie. Gdyby zrobiła to głośno i dobitnie, wówczas Jörg miałby okazję
przedstawić swój punkt widzenia. Ale gdyby zatrzymała swoją złość dla siebie,
wówczas Jörg nie miałby nawet szansy odnieść się do jej zarzutów. Wtedy Lara
prawdopodobnie zdystansowałaby się wobec niego i być może wyładowałby swoją
złość przy kolegach z pracy. Błędna interpretacja Lary i jej strach przed konfliktem
mogłyby w najgorszym razie dać początek oskarżeniu Jörga o mobbing,
domniemany dominujący sprawca stałby się w ten sposób ofiarą.
Jeśli widzisz szansę, aby zbliżyć się do kogoś przez most empatii,
zrób to. Nie czekaj, aż on albo ona zrobi pierwszy krok. Zbliżenie się
do kogoś jest zawsze wyrazem wielkości, a nie słabości.
SŁUCHAJ
Jedną z największych cnót jest umiejętność słuchania innych ludzi. Słuchanie jest
drogą do empatii. Wielu ludziom przychodzi to z trudem. Szybko pogrążają się we
własnych myślach i zajmują się tylko sobą. Ponadto odnoszę wrażenie, że nasza
kultura słuchania po prostu ginie. W pokoleniu moich rodziców nawet dwanaście
osób potrafiło z łatwością prowadzić rozmowę przy wspólnym stole. Dzisiaj już
czterem nie bardzo się to udaje, ponieważ w tym czasie zaczynają się jakieś
poboczne rozmowy albo bawienie się swoją komórką.
Słuchania można się nauczyć poprzez aktywne ćwiczenia. Nie chodzi tu tylko
o technikę prowadzenia rozmowy, lecz także o wewnętrzne nastawienie. Chodzi
o to, aby naprawdę być zainteresowanym tym, co mówi druga osoba. Aby
uwrażliwić się na innych, należy odłożyć na bok własne troski i rozmyślania.
Możesz sobie wyobrazić, że wkładasz je do zamykanego na klucz kufra, w którym
są bezpiecznie schowane. Ponieważ to ty jesteś właścicielem klucza, masz
pewność, że możesz go w każdej chwili otworzyć. Przypominam, że ciągłe
krążenie myślami wokół własnej osoby jest próbą zdobycia kontroli nad
dręczącymi nas problemami. Kiedy jednak na czas słuchania drugiego człowieka
spoczywają one bezpiecznie w kufrze, możemy się odprężyć i poświęcić naszą
uwagę rozmówcy, a przez to doświadczyć zbawiennego stanu zatracenia się
w jakiejś czynności.
Ludzie zajmują się myśleniem o sobie lub wyrażają to także werbalnie. Zasada
numer jeden brzmi: koncentruj swoją uwagę na rozmówcy. Jeśli pojawią się myśli
dotyczące ciebie, zamknij je natychmiast w kufrze i skup się ponownie na drugim
człowieku. Wielu z nas w trakcie wypowiedzi kogoś innego zaczyna mówić
o sobie, na przykład chcemy opowiedzieć koledze o podróży do Włoch, a on wpada
nam w słowo i zaczyna mówić o własnych wspomnieniach z tego kraju.
Denerwujące, czyż nie? (Drobna wskazówka na marginesie: również w takich
drobnych sprawach możesz ingerować i próbować odzyskać głos i uwagę. Powiedz
spokojnie: „Teraz, proszę, posłuchaj. Chciałem ci coś opowiedzieć”).
W drugim kroku spróbuj powiedzieć własnymi słowami, co usłyszałeś. W ten
sposób pokażesz, że rzeczywiście zrozumiałeś, co druga osoba miała na myśli. Ten
proces nazywa się parafrazowaniem i polega na sformułowaniu na nowo własnymi
słowami tego, co usłyszeliśmy. Podam przykład:
Anita: „A więc ostatnio, no nie wiem... jestem kompletnie zjechana. Rano
praca, wieczorami dzieci z ich wymaganiami. Nie mam nikogo do pomocy.
A dodatkowo mój szef ciągle ciśnie. Jestem ostatnio okropnie rozdrażniona,
zirytowana na dzieci i każdego, kto mi wejdzie w drogę. Po prostu potrzebuję
urlopu”.
Bernd: „Jesteś naprawdę wyczerpana”.
Anita: „Tak, kompletnie”.
Dzięki takiemu sparafrazowaniu swoich słów Anita czuje się dobrze
zrozumiana i zachęcona do dalszej rozmowy. Poza tym daje to szansę na
bezpośrednie wyjaśnienie danej kwestii, gdyby Bernd źle ją zrozumiał. Być może
wydaje ci się to teraz banalne, ale czasami trudno się porozumieć nawet
w drobnych sprawach. Pamiętaj, że jesteśmy skłonni szybko interpretować to, co
zostało powiedziane, a w ten sposób łatwo się pomylić, przede wszystkim wtedy,
gdy słuchamy uszami naszego Dziecka Cienia. Gdyby Bernd nie był dobrym
przyjacielem Anity, lecz jej partnerem życiowym, wówczas mógłby odebrać jej
słowa jako osobistą krytykę. Mógłby na przykład pomyśleć: „Według niej nie robię
wystarczająco dużo”.
W najlepszym razie sprawdziłby swoją interpretację, pytając przyjaźnie Anitę:
„Sądzisz, że powinienem ci więcej pomagać?”. Dzięki temu Anita miałaby okazję
potwierdzić interpretację Bernda albo ją skorygować. Przede wszystkim
dowiedziałaby się, że Bernd poczuł się przez nią w jakiejś mierze skrytykowany,
i mogłaby odpowiednio na to zareagować. W najgorszym razie Bernd zachowałby
swoją interpretację dla siebie i przeszedł do bezpośredniego kontrataku, mówiąc na
przykład, czego to z kolei on ma powyżej uszu. W ten sposób to Anita poczułaby
się krytykowana i niesłuchana i pewnie doszłoby do kłótni.
Parafrazowanie jest jednocześnie łatwe i trudne. Łatwe, ponieważ dzięki tej
prostej do zrozumienia metodzie można polepszyć jakość komunikacji. Trudne,
ponieważ czasem niełatwo streścić to, co zostało powiedziane. Podam jeszcze
jeden przykład:
Jana: „Ostatnio napisałam maila do Sandry, ponieważ chciała wiedzieć, kto
robił catering na moim urodzinowym przyjęciu. Spytałam, czy planuje jakieś
przyjęcie, ale ona zaprzeczyła. A dziś Peter pyta mnie, czy także zostałam
zaproszona na letnie przyjęcie u Sandry”.
Richard: „Zrobiła cię w konia!”.
Jana: „Dokładnie!”.
Parafrazy, które trafiają dokładnie w punkt, pomagają rozmówcom lepiej się
zrozumieć. Jana dopiero po podsumowaniu Richarda uświadomiła sobie, że
rzeczywiście czuje się tak, jakby Sandra zrobiła ją w konia. Również mylne
parafrazy mogą pomóc rozmówcy zrobić krok naprzód. Dzięki nim osoba
opowiadająca musi zastanowić się nad tym, co właściwie chciała powiedzieć, a to
pomaga jej w przyswojeniu myśli i uczuć. Poza tym wie, że jej rozmówca
rzeczywiście chce ją zrozumieć.
Zaangażowanie w rozmowę można wyrazić, wprowadzając takie
sformułowania jak „Jeśli cię dobrze rozumiem...”, na przykład: „Jeśli cię dobrze
rozumiem, to sprawa z XY poszła kompletnie nie po twojej myśli?”. Dzięki temu
zabiegowi rozmówca czuje się zachęcony, by skorygować przysłuchującą mu się
osobę, jeśli został źle zrozumiany. Poza tym takie wtrącenie wzmacnia poczucie, że
druga osoba poważnie podchodzi do rozmowy.
Zapewne nieraz poczułeś się całkowicie niezrozumiany, ponieważ twój
rozmówca ślepo obstawał przy swoim poglądzie na jakąś sprawę. Być może
namęczyłeś się, wyjaśniając mu swoje stanowisko, ale twoje argumenty okazały się
i tak nieskuteczne. Parafrazowanie, przede wszystkim połączone ze wstępem „Jeśli
cię dobrze rozumiem...”, jest dokładnym przeciwieństwem potwornie
denerwujących słownych potyczek.
Parafrazowanie to metoda zaczerpnięta z psychoterapii skoncentrowanej na
kliencie, której twórcą jest amerykański psychoterapeuta Carl Rogers. Ja sama
kształciłam się w tym nurcie psychoterapeutycznym i istotną część mojej pracy
stanowi parafrazowanie. Przeformułowywanie możesz ćwiczyć w każdej
rozmowie, którą prowadzisz. Aby nie zwiększać objętości książki, przedstawiłam
tę kwestię skrótowo. Jeśli chcesz pogłębić wiedzę dotyczącą aktywnego słuchania,
znajdziesz na ten temat kilka poradników.
Syndrom wypalenia może pojawić się wtedy, gdy człowiek niezmiernie się stara,
ale nie odnosi sukcesu. Brak sukcesu to na przykład brak uznania ze strony
przełożonego i kolegów i/lub sytuacja, gdy nasze starania nie prowadzą do
oczekiwanego rezultatu. Dlatego wykonywanie zawodu związanego z pracą
z ludźmi szczególnie grozi syndromem wypalenia. Na przykład osoby, które
zajmują się opieką nad innymi i mają zbyt napięty grafik, mimo swoich starań mają
ciągłe poczucie wypalenia i wyczerpania. To, że diagnoza wypalenia zawodowego
jest stawiana coraz częściej, wiąże się z większym wyczuleniem lekarzy
i psychologów na jego objawy. Z drugiej strony prowadzi do niego rosnąca
w ostatnich latach presja w pracy – w wielu branżach pracownicy muszą coraz
szybciej dochodzić do coraz lepszych rezultatów.
Wypalenie jest formą depresji, tak zwanej depresji z wyczerpania, ale to pojęcie
wypalenia się upowszechniło, ponieważ jest bardziej akceptowane społecznie.
Osobom, które na nie cierpią, łatwiej przyznać się do wypalenia niż do depresji, bo
ta druga kojarzy się z chorobą psychiczną lub osobistą porażką. Wypalenie brzmi
jednak trochę lepiej.
Oprócz trudnych warunków pracy istnieją jeszcze uwarunkowania
osobowościowe, które sprzyjają wypaleniu. Dzieci Cienia osób dotkniętych tym
syndromem stosują często strategię obronną dążenia do perfekcji. Chcąc
wykonywać swoją pracę nie tyle dobrze, ile perfekcyjnie, mają tendencję do tego,
by zatracać się w szczegółach. Osoby narażone na syndrom wypalenia nierzadko
bywają pracoholikami. Typowym objawem pracoholizmu jest trudność
z odróżnianiem rzeczy ważnych od nieważnych. W pewnym momencie w oczach
pracoholika tak samo ważne jest przygotowanie ubrania na następny dzień, jak
sporządzenie rocznego raportu końcowego, ponieważ chce on nad wszystkim mieć
kontrolę. Dążenie do perfekcji i dążenie do kontroli to takie quasi-rodzeństwo.
Osoby zapadające na syndrom wypalenia nie tylko doświadczają trudnych
warunków pracy, połączonych ze skłonnością do dążenia do perfekcji, ale również
miewają dwie inne cechy przyczyniające się do szybszego popadnięcia
w wypalenie. Po pierwsze, mają słabe wyczucie granic swojej wytrzymałości, a po
drugie, nie potrafią dobrze odseparować się od wymagań otoczenia.
Dziecko Cienia osoby z syndromem wypalenia całkowicie popada w strategię
obronną polegającą na dopasowaniu. Oznacza to, że tak bardzo stara się robić
wszystko właściwie i dobrze (aby otrzymać za to pochwałę i uznanie albo
przynajmniej uniknąć kary), że nie zostały mu już żadne uczucia dla siebie samego.
Ważną częścią psychoterapii takich osób jest sprawienie, aby na nowo zaczęły czuć
siebie. Odbywa się to poprzez ćwiczenia wspierające samoobserwację, które
zostały przedstawione poniżej.
W drugiej kolejności, w trakcie terapii, klienci uczą się troski o siebie; chodzi
o to, aby potrafili przejąć odpowiedzialność za własne potrzeby. W tym celu muszą
się nauczyć wyrażania własnego zdania. Syndromu wypalenia by nie było, gdyby
osoby nim dotknięte potrafiły się przeciwstawiać stawianym im wymaganiom.
W pracy, tak jak w życiu prywatnym, mamy prawo mówić „nie”. Zajmę się tym
dokładniej w rozdziale „Naucz się mówić «nie»”.
Jeśli więc chcesz uniknąć syndromu wypalenia, ćwicz się w uważności
względem siebie, ucz się wyczuwania granic własnej wytrzymałości i wyrażania
własnego zdania. Pomogą ci w tym liczne ćwiczenia zawarte w tej książce. Ponadto
sprawdź swoim krytycznym i dorosłym rozumem warunki swojej pracy. Spytaj
siebie, po co ciągle się tak wysilasz? Czy to rzeczywiście jest konieczne? Czy
w razie wątpliwości nie wolałbyś zmienić pracy? Ważne jest, żebyś nabrał dystansu
wobec swego Dziecka Cienia i jego strategii obronnych oraz żebyś spojrzał na całą
sytuację z zewnątrz. Jak wiesz, jestem ogromną fanką argumentacji. Spróbuj więc
przeanalizować całą sytuację za pomocą rozsądnych argumentów. Stwórz możliwie
najbardziej realistyczny obraz swoich zawodowych osiągnięć – przyjrzyj się
dokładniej zarówno swoim mocnym, jak i słabym stronom. Sprawdź za pomocą
argumentów, gdzie znajdują się twoje osobiste granice dotyczące osiągnięć. Może
ci w tym pomóc rozmowa o własnych sukcesach i obiektywnych wymaganiach
z kolegami z pracy albo z przełożonym. Sprawdź swoje wewnętrzne motywacje: co
cię do tego skłania? Czy to są rzeczywiście zewnętrzne wymagania, czy może
twoje Dziecko Cienia ze swoimi lękami przed byciem odrzuconym lub przed
porażką ma w tym swój duży udział? Prawdopodobnie tak.
Jednym z największych problemów osób, których Dziecko Cienia sądzi, że nie jest
wystarczająco dobre, jest nieumiejętność mówienia „nie”. Boją się, że rozczarują
innych, i chcą wszystko robić właściwie. Lęk ich Dziecka Cienia przed
odrzuceniem jest głównym motywem ich zachowania. Dziecko Cienia myśli, że
jeśli wszystko będzie robiło jak należy, to być może wtedy będzie wystarczająco
dobre. Problem, jak to bywa przy strategiach polegających na dopasowaniu, polega
na tym, że ocena, co jest właściwe, a co nie, nie wynika z rozsądnej argumentacji
Ja-dorosłego, lecz z tego, co myślą o mnie inni.
Chciałabym raz jeszcze wspomnieć o projekcji, która często pojawia się w tej
sytuacji – wyobrażam sobie rozczarowanie, które według mnie pojawi się
w głowie drugiej osoby, jeśli powiem jej „nie”. Aby tego uniknąć, mówię
z wyprzedzeniem grzecznie „tak”, na przykład kiedy chodzi o podjęcie się
dobrowolnie jakiegoś zadania. Zgłaszam się więc na ochotnika w stowarzyszeniu,
sąsiedztwie czy szkole do nieodpłatnej opieki nad dziećmi. Robię to nawet wtedy,
kiedy jestem przeciążona własnymi obowiązkami. Cały ten wysiłek podejmuję, aby
uspokoić Dziecko Cienia, w którego rzeczywistości mówienie „nie” może
prowadzić do jakichś sankcji, a nawet do wyłączenia ze społeczności. Ale to
nieprawda. Klienci, którzy uczą się częściej mówić „nie”, regularnie donoszą mi
z pewnym zdziwieniem, że inni nie mają problemu z ich mówieniem „nie” czy ich
niezgłaszaniem się na ochotnika. Poza tym opowiadają mi, że mają więcej energii,
odkąd przejęli odpowiedzialność za własne potrzeby, odmawiając czasem cudzym
prośbom. To z kolei prowadzi do – kto by pomyślał? – polepszenia ich nastroju,
a jak już wiemy, dobry nastrój jest warunkiem koniecznym, by być dobrym
człowiekiem. Kto jest dobrze usposobiony i ma odpowiednio dużo energii, ten
z radością jest w stanie wyświadczać innym przysługi. Chciałabym jeszcze raz
podkreślić, że nie chodzi o to, żebyś był egoistyczny, lecz żebyś lepiej się o siebie
troszczył. Ludzie, którzy wpadają w pułapkę strategii obronnych, są najczęściej
zestresowani, wyczerpani i w złym humorze. To znaczy, że nie potrafią
z satysfakcją ani powiedzieć „tak”, ani powiedzieć „nie”.
Jeśli często nie jesteś pewny, czy masz prawo komuś odmówić, lub obawiasz
się, że osoba prosząca cię o coś poczuje się rozczarowana, spróbuj przy pomocy
wewnętrznego Dorosłego przemyśleć rozsądnie tę sprawę. Zastanów się, jakim
prawem prosząca cię osoba miałaby poczuć się zła lub rozczarowana, zamiast
zawsze zadręczać się pytaniem, czy ty masz prawo powiedzieć „nie”. Jeśli twoja
sąsiadka prosi cię, abyś przyniósł na piknik ciasto, a ty nie masz czasu albo ochoty
na pieczenie, to powiedz jej to otwarcie i spytaj, czy możesz się przydać w inny
sposób. Jakie prawo miałaby sąsiadka, aby się na ciebie zezłościć, jakie argumenty
za tym przemawiają? Albo dlaczego twój partner czy partnerka mieliby być na
ciebie źli, jeśli będziesz bardziej dbać o swoje potrzeby i pragnienia? Zastanów się,
czy przysługa wyświadczana z zaciśniętymi zębami nie rozzłości osoby o nią
proszącej i czy nie zepsuje relacji bardziej aniżeli otwarte powiedzenie „nie”.
Pamiętaj, że zawsze możesz próbować wypracować jakiś kompromis. Dziś jesteś
dorosły i sam kształtujesz swoje relacje.
Odpowiedzią na lęk jest kontrola. Ponieważ lęk jest zasadniczą częścią naszego
życia, wszyscy mamy dużą potrzebę kontroli. Jednak niektórzy ludzie czują się
bezpiecznie tylko przy stałym kontrolowaniu siebie i otoczenia. Ich Dziecko Cienia
sądzi, że jest bezradne i zdane na innych. Nosi w sobie ogromny lęk przed
odprężeniem i zaufaniem, ponieważ nie ma zaufania do siebie samego. Jeśli to
odnosi się również do ciebie, powinieneś zadać swemu wewnętrznemu Dorosłemu
pytanie, co może się zdarzyć w najgorszym razie. Często nie możesz do końca
przemyśleć tego pytania, gdyż budzi ono w Dziecku Cienia nieokreślony lęk.
Spytaj więc siebie, co rzeczywiście się wydarzy, jeśli trochę bardziej się odprężysz
i dasz się ponieść biegowi życia? Wymyśl do końca scenariusz, który cię tak
przeraża. Dojdź do granic swojej wyobraźni, a potem zapytaj ponownie: i co?
Spójrz najgorszemu koszmarowi w oczy i zastanów się, czy rzeczywiście jest tak
źle i czy nie da się z tej sytuacji jednak jakoś wyjść.
Kiedy zaplanujesz taki najgorszy scenariusz i przemyślisz go, wówczas
zdystansuj się odrobinę wobec lęków twojego Dziecka Cienia i wyjaśnij mu je
z pozycji wewnętrznego Dorosłego w następujący sposób (wkładając w to własną
treść): Oj, biedne dziecko, masz za sobą trudne doświadczenia z przeszłości.
Z mamą i tatą nie było rzeczywiście łatwo – nie miałeś żadnych szans, aby być
sobą, zawsze miałeś poczucie, że jesteś niewystarczający. Ale dziś jesteś duży
i wszystko, czego się boisz, jest bardzo mało prawdopodobne. W każdej chwili
możemy uzyskać pomoc i możemy się bronić. Wiele się nauczyliśmy i dużo
potrafimy. Zawsze pamiętaj, że dziś jesteśmy wolni i możemy mieć własne zdanie.
Cóż takiego może nam się przydarzyć? W najgorszym razie będziemy żyć z zasiłku
dla bezrobotnych, a i tak będziemy w lepszej sytuacji niż wielu ludzi na świecie, lub
odejdzie od nas (tu imię partnera), ale i to przetrwamy.
Zawsze pamiętaj, że twoje lęki są projekcjami. Większość rzeczy, których się
boimy, nigdy się nie wydarza. A jeśli nawet coś się wydarza, zawsze jakoś sobie
z tym radzimy. Ludzie, których Dziecko Cienia dręczone jest licznymi obawami,
muszą koniecznie odzwyczaić się od wierzenia we wszystkie swoje myśli. Jak
często twoje lęki wprowadziły cię w błąd? Jak często wszystko poszło lepiej, niż
się obawiałeś? Albo poszło dużo gorzej, niż myślałeś? Gdyby twój zalękniony głos,
czyli Dziecko Cienia, był doradcą w twojej firmie, to z powodu jego błędnych
prognoz dawno byś już go zwolnił. Szkopuł w tym, że wielu rzeczy w naszym
życiu nie możemy kontrolować i mylimy się – zarówno na korzyść, jak
i odwrotnie – w naszych prognozach. Pamiętaj, że wielkie sprawy, tak czy inaczej,
nie leżą w twojej mocy. Im bardziej się spinasz, chcąc wszystko trzymać w garści
i kontrolować, tym uciążliwsze jest to dla ciebie i twoich bliźnich.
Zrozum, że nie zawsze liczy się tylko zwycięstwo czy porażka. Inne
wartości, jak zrozumienie, współpraca, przyjaźń czy szacunek,
często okazują się ważniejsze.
W nauce zaufania i odpuszczania pomocne mogą być ćwiczenia relaksacyjne
i medytacja. Bądź cierpliwy, jeśli musisz ćwiczyć dłużej, ponieważ twoje wysokie
wymagania wobec samego siebie prowadzą do zniecierpliwienia, kiedy nie od razu
widzisz rezultaty. Ćwiczenia uważnego odpuszczania mają korzenie w buddyjskiej
nauce medytacji. Polecam ci, jeśli ta sprawa cię dotyczy, abyś zaopatrzył się
w książkę (wraz z CD), dzięki której możesz pogłębić tę tematykę.
Kiedy znajdujemy się w trybie Dziecka Cienia, motywują nas do działania nie
tylko schematy myślowe, lecz również silne uczucia idące z nimi w parze.
U niektórych osób na pierwszy plan wysuwa się określone uczucie, które pojawia
się zawsze i jest tematem przewodnim. Może to być poczucie opuszczenia
i osamotnienia lub niepewność i wstyd. Niektórzy doświadczają nadmiernego
poczucia winy albo stanów lękowych. Innych dręczy zazdrość albo inercja.
Niemało osób cierpi na depresyjne nastroje.
Kiedy te emocje i nastroje stają się intensywne, wówczas trudno je regulować.
Z badań nad mózgiem wynika, że wszystkie silne stany pobudzenia – obojętne,
czy chodzi o pozytywne, czy negatywne emocje – blokują dostęp do naszej wiedzy
umożliwiającej rozwiązanie problemu. Dlatego tak ważne jest, żeby w możliwe
wczesnym stadium rozpoznać, kiedy powinien wkroczyć wewnętrzny Dorosły.
Chciałabym to zilustrować na drobnym przykładzie z mojej praktyki:
Susi (lat 32) cierpi na silne poczucie niepewności i brak wiary w siebie. Na
naszej sesji opowiedziała mi, że cały wieczór przyglądała się, jak jej ukochany
tańczy z innymi. Weekend spędziła w łóżku w totalnej depresji. Susi mówi, że
kiedy dopadnie ją taki stan, nie potrafi z niego wyjść. To, że jej ukochany zostawił
ją na cały wieczór i tańczył z innymi, bardzo nadszarpnęło poczucie jej własnej
wartości, co z kolei wyzwoliło jej depresyjny nastrój. Mogłaby uniknąć
emocjonalnego dołka, jeśli wcześniej potrafiłaby zatroszczyć się o siebie.
Zrobiłaby to, gdyby we właściwym momencie złapała się na tym, że właśnie
wpadła w tryb Dziecka Cienia, którego schematy myślowe brzmią między innymi:
„Jestem winna” i „Jestem ciężarem”. Wówczas mogłaby pocieszyć Dziecko Cienia
i wytłumaczyć mu, że jego wartość nie jest w żaden sposób naruszona tylko
dlatego, że ukochany tańczy z kimś innym. Wewnętrzny Dorosły wytłumaczyłby
Dziecku, że właśnie wpadło w sidła odbitego poczucia własnej wartości. Poza tym
mógłby mu wytknąć, że zawsze rozgląda się za mężczyznami, którzy są bardzo
kapryśni i trudni (to jest oczywiście osobna historia) i że ten typ w ogóle nie jest
wart tego, aby psuć sobie przez niego cały wieczór. Ostatecznie Dorosły
zatroszczyłby się albo o to, żeby Susi spędziła wieczór, tańcząc z innymi, albo żeby
opuściła lokal i spędziła czas na robieniu czegoś innego. Być może spotkałaby się
z przyjaciółką albo poszła do swojej ulubionej knajpki, by przy pogawędce ze
starymi znajomymi oderwać się od wszystkiego i poprawić sobie humor. Cały
problem polegał na tym, że Susi (znowu) nie zauważyła na czas, że tego wieczoru
utożsamiła się całkowicie ze swoim Dzieckiem Cienia i pozwoliła, aby sytuacja
nad nią zapanowała. A powinna była sama nad nią zapanować, bardziej troszcząc
się o siebie.
Jeśli chcesz regulować swoje emocje albo unikać określonych uczuć, musisz
odpowiednio wcześnie zadbać się o siebie. Jeśli twoje Dziecko Cienia ma
skłonność do czucia się opuszczonym i samotnym, a ty właśnie jesteś singlem,
zobacz, że możesz uniknąć pewnych sytuacji wyzwalających te uczucia, na
przykład zadbać o to, aby mieć zajęte niedziele i nie wpadać w czarną dziurę
samotności.
Jeśli bywasz zazdrosny, obmyśl całkiem świadomie strategie, dzięki którym
będziesz regulować to uczucie. Kiedy ty i twój partner, czy partnerka, jesteście
zaproszeni na przyjęcie, przygotuj swoje Dziecko Cienia na sytuacje, które mogą
wzbudzić twoją zazdrość. Zastanów się, w jaki sposób twój wewnętrzny Dorosły
może przejąć dowodzenie. Z wyprzedzeniem zidentyfikuj ewentualne wyzwalacze
i zaplanuj strategie zachowania.
Najczęściej wpadamy w silne stany emocjonalne, ponieważ nie jesteśmy
przygotowani na krytyczne sytuacje i/lub nie reagujemy natychmiast, kiedy ster
przejmuje Dziecko Cienia. Niektóre stany emocjonalne można dobrze regulować,
rozpoznając ich wyzwalacz i unikając go. Na przykład jeśli chcę porzucić nałóg, to
dbam o to, aby nie mieć, o ile to możliwe, kontaktu z uzależniającą substancją. Dla
większości stanów emocjonalnych sensowniejsze jest jednak nie tyle unikanie
wyzwalacza, bo to często bywa niemożliwe, ile wypracowanie strategii
obchodzenia się z nim. Wyjaśnię to na podstawie przykładu osób, których strategią
obronną jest agresja i atak, ponieważ często są one skłonne do reagowania pozornie
niekontrolowaną złością.
MEDYTACJA KROWY
Jeśli nie opanowałeś jeszcze wystarczająco dobrze medytacji krowy i nie potrafisz
osiągnąć stanu głębokiego odprężenia, tak aby każdy atak spływał po tobie jak po
kaczce, to w byciu opanowanym mogą pomóc ci strategie odpowiedzi. Chodzi tu
o przygotowane wcześniej gotowe odpowiedzi, które zawsze pasują do sytuacji.
Matthias Nölke w swojej książce Asertywność i sztuka celnej riposty[6] mówi o tak
zwanych zdaniach instant, zapożyczając nazwę od zupy w proszku czy kawy
rozpuszczalnej. Zdanie instant jest gotowe i może być od razu użyte bez żadnego
wysiłku umysłowego. Kiedy zaczynamy się na bieżąco zastanawiać nad błyskotliwą
odpowiedzią, to zazwyczaj odpowiedni na nią czas mija.
Ogólnie rzecz biorąc, istnieją dwie sytuacje, na które dobrze byłoby mieć
przygotowaną błyskotliwą ripostę:
1. Drobne, ale nie rozmyślnie złośliwe docinki ze strony przyjaciół i kolegów. Są
nieszkodliwe i można je zbyć śmiechem.
2. Otwarty lub ukryty agresywny atak, który jest znacznie bardziej przykry i/lub
bardziej bolesny.
Ludzie, których strategią obronną jest pozostawanie dzieckiem, nie mają odwagi
wziąć odpowiedzialności za swoje życiowe decyzje. Obawa przed popełnieniem
błędu idzie u nich w parze z mglistym wyobrażeniem tego, czego właściwie chcą.
Przez długie lata ćwiczyli dopasowywanie się do innych, przez co ich
autonomiczne umiejętności, do których należy podejmowanie decyzji zgodnie
z własną wolą, rozwinęły się w ograniczony sposób. Nie są przyzwyczajeni do
stania o własnych siłach. Ich Dziecko Cienia sądzi, że potrzebuje silnej ręki, która
poprowadzi je przez życie, a ich Ja-dorosłe nie dochodzi w odpowiednim stopniu
do głosu i musi być wzmacniane. Dziecko Cienia jest bardzo zależne od uznania ze
strony rodziców i innych. Najchętniej spełniałoby wszystkie ich oczekiwania,
ponieważ odczuwa strach przed byciem niewystarczająco dobrym. Ale rozwiązanie
problemu brzmi: Mogę rozczarować innych.
Aby odłączyć się od rodziców, potrzebujemy własnej skali wartości, musimy
wiedzieć, co jest dobre, a co złe. Trzeba zaufać sobie, aby podejmować własne
decyzje i umieć przy nich obstawać. Oznacza to także branie odpowiedzialności za
błędne decyzje. Aby umieć to robić, należy wykształcić odpowiednią tolerancję na
frustrację, o której pisałam już w rozdziale „Zaufaj sobie i życiu”. Chodzi o to, aby
umiejętnie znosić porażki. To cena za wolność podejmowania decyzji. Kiedy
z powodu nieustannego lęku przed ewentualnym niepowodzeniem deleguję
odpowiedzialność za decyzje na rodziców lub partnera, wówczas pozostaję zależny.
Jeśli ten problem dotyczy ciebie, wytłumacz swojemu Dziecku Cienia, że
porażkę da się przeżyć, a niemiłe uczucia przeminą. Niepowodzenia są częścią
życia. Wyjaśnij mu, że podążając własną drogą, ma prawdopodobnie dużo większe
szanse na sukces. Jedyną prawdziwą porażką byłoby nie próbować i całe życie być
od kogoś zależnym. Weź swoje Dziecko Cienia na kolana i powiedz mu, że
popełnianie błędów jest w porządku. To na nich się uczymy. Rozwijamy się też
wtedy, gdy doświadczamy stresu. Spraw, by twoje Ja-dorosłe zrozumiało, że
większość decyzji można odwołać. Jeśli jakaś decyzja okazuje się błędna, możesz
ją zmienić. I tu ważne jest pytanie, co się w najgorszym razie może wydarzyć?
Przydatna okaże się tu konstatacja, że pozostawanie w obecnej sytuacji wiąże się
z wieloma negatywnymi emocjami.
Jak już wiemy, wzory myślenia i zachowania tworzą neuronalne połączenia, które
powodują, że często działamy automatycznie i nieświadomie. Zautomatyzowanie
samo w sobie jest bardzo sensowne i ekonomiczne. Alternatywą byłaby sytuacja,
w której nasz mózg stale angażowałby całą naszą uwagę w wiele codziennych
czynności, takich jak mycie zębów, jazda samochodem czy telefonowanie. Życie
byłoby wówczas bardzo uciążliwe. Wadą automatyzacji zachowań jest to, że złe
nawyki także zostawiają głębokie ślady w naszym mózgu. A kiedy nawyk staje się
koniecznością, mówimy o uzależnieniu.
Uzależnienie obejmuje bardzo szeroki zakres. Istnieje wiele szczegółowych
poradników dotyczących różnorodnych uzależnień, które opisują, jak się od nich
uwolnić. Dlatego chciałabym w tej książce ograniczyć się tylko do kilku zasobów
strategicznych, które mogą pomóc w porzuceniu nałogu.
Uzależnienia tak mocno trzymają nas w garści, ponieważ są związane
z naszymi emocjami. Dopływ określonego narkotyku czy inne nałogowe
zachowanie daje uczucie przyjemności albo utrudnia pojawienie się silnych
negatywnych uczuć występujących na przykład w formie syndromu odstawienia.
Podczas gdy intensywne zadowolenie jest doświadczane zazwyczaj przez Dziecko
Słońca i przejawia się w postaci lekkomyślności i skłonności do ekscesów, to
uczucie niezadowolenia jest zlokalizowane zazwyczaj w Dziecku Cienia. Tak więc
wyobrażenie rezygnacji z określonego narkotyku wywołuje – najczęściej
nieświadomie – lęk. Dziecko Cienia odczuwa strach przed utratą wewnętrznej
równowagi w razie braku uzależniającego środka. Przede wszystkim nałogi oralne,
a więc alkoholizm, palenie papierosów czy obżarstwo mają wiele wspólnego
z potrzebą bezpieczeństwa i pewności. Dostarczanie środka uzależniającego drogą
ustną na głębokim i nieświadomym poziomie związane jest z miłością i poczuciem
bycia karmionym. Dziecko Cienia łaknie miłości i opieki. A substancja
uzależniająca na chwilę uśmierza jego ból.
Na uzależnienie, oprócz konieczności zaspokajania potrzeb, mają również
wpływ wrodzone tendencje na poziomie metabolicznym. Ludzie z zaburzonym
obiegiem dopaminowym są podatniejsi na uzależnienie niż inni. Ponadto
w ostatnim czasie stwierdzono, że istnieją indywidualne różnice w metabolizmie
nikotyny. Osoby, które szybciej metabolizują nikotynę, są wyraźnie bardziej
podatne na uzależnienie od palenia papierosów niż ci z wolniejszym
metabolizmem. Nałóg nie jest tylko skutkiem trudnych doświadczeń z dzieciństwa,
ale zależy od wielu różnych czynników. Zaliczają się do nich przede wszystkich
warunki i przyzwyczajenia sprzyjające nałogowi.
Aby wyjść z uzależnienia, potrzebna jest silna wola, co znaczy, że wewnętrzny
Dorosły musi być wystarczająco silny. A ponieważ wolą osoby uzależnionej
najczęściej steruje nałóg, wpadamy w błędne koło. Pytanie, które się tu rodzi,
brzmi następująco: jak wewnętrzny Dorosły może przejąć kontrolę nad wolą?
Ostatecznie własnej woli doświadczamy jako pewnego zdarzenia, na przykład
budzimy się rano i postanawiamy: „Od dziś koniec!” (koniec z obżeraniem się,
paleniem, piciem, partnerem itd.). Ale skąd pochodzi ta wola? Dlaczego wcześniej
nie dała o sobie znać? I jeszcze trudniejsze pytanie: jak długo się utrzyma? To
ostatnie wyjaśniano w licznych badaniach psychologicznych, według których wola
działa jak rodzaj mięśnia, który w wyniku silnego obciążenia może się zmęczyć. To
znaczy, że siła woli ulega osłabieniu, im częściej jej używamy. Jeśli więc ktoś przez
cały dzień ćwiczył się w odmawianiu sobie przyjemności i jej odkładaniu, to pod
wieczór łatwo jej ulega. Dlatego liczne dobre postanowienia zostają złamane
wieczorem, o czym wie każdy, kto choć raz był na diecie.
Jak już pisałam w rozdziale „Przypadek specjalny: ucieczka w uzależnienie”,
nałóg jest zachowaniem, którym sterują jego konsekwencje. Jeśli cena zaprzestania
jakiegoś zachowania wydaje się wyższa niż cena kontynuowania go, to łatwiej jest
pozostawić rzecz bez zmian. I właśnie w tym miejscu należy uruchomić dźwignię
zmiany. Nałóg w znacznym stopniu funkcjonuje w wyniku wyparcia. Wewnętrzny
Dorosły wprawdzie wie, że jego nałóg jest szkodliwy, ale nie dopuszcza do siebie
uczuć związanych z tą wiedzą. Oznacza to, że wypiera lęk wywołany swoim
własnym zachowaniem. Udaje mu się to z łatwością, gdyż zdrowotne skutki
uzależnienia mają zazwyczaj naturę długoterminową i mogą być przesunięte
w odległą przyszłość. Z kolei szybka gratyfikacja jest odczuwana od razu. Kiedy
zapalam papierosa lub zjadam tabliczkę czekolady, natychmiast doświadczam
uczucia przyjemności, a przy czysto teoretycznym wyobrażaniu sobie odroczonych
skutków mojego zachowania nie czuję nic.
Do naszych uczuć należy także odczuwanie pełni życia i w tym sensie każdy
nałóg daje określoną emocję, którą uzależniona osoba uwielbia. Im dłużej trwa
nałóg, tym rozleglejsze są połączenia neuronalne dla tego uczucia. Z kolei dla
alternatywnego zachowania mózg osoby uzależnionej nie wykształca prawie
żadnych ścieżek neuronalnych. Dla zachowania nałogowego tworzy się więc
w mózgu ogromna infostrada, a dla zachowań przeciwnych do dyspozycji
pozostaje jedynie boczna ścieżka, jeśli w ogóle ona istnieje. Dlatego osoba
uzależniona często nie może sobie nawet wyobrazić życia bez swego narkotyku.
Rezygnację z nałogu najbardziej utrudnia konieczność zaniechania określonego
zachowania. Zaniechanie jest o wiele trudniejsze niż zrobienie czegoś, a poza tym
musi trwać dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.
Nierobienie wymaga dużo więcej silnej woli niż robienie czegoś. Jeśli postanowię
uprawiać jogging przez pół godziny każdego dnia, to potrzebuję silnej woli tylko
przez te pół godziny i ewentualnie jeszcze pięć minut przed bieganiem, aby się
przebrać. Zaniechanie jakiegoś działania wymaga ode mnie silnej woli przez cały
dzień.
Jeśli chcę znaleźć sposób na wyjście z nałogu, muszę przestawić dźwignię
w kilku miejscach: ukoić moje najgłębsze lęki, a więc pocieszyć Dziecko Cienia.
Muszę też zmienić sposób na odczuwanie pełni życia przy pomocy Dziecka Słońca
i Dziecka Cienia, a co za tym idzie, wzmocnić wolę wewnętrznego Dorosłego.
Poniższe sposoby pomogą ci przebudować boczną ścieżkę w autostradę:
1. Wczuwając się w Dziecko Cienia, zapytaj je, do czego potrzebuje nałogu. Jak
wspominałam, uzależnienie ma wiele wspólnego z potrzebą pocieszenia
i bezpieczeństwa, ewentualnie z lękiem. Strachem przed porażką, strachem
przed byciem porzuconym, strachem przed upadkiem i śmiercią. Zbadaj, jakie
negatywne schematy myślowe odgrywają ważną rolę w twoim nałogu.
Zaliczają się do nich nie tylko te, które właśnie odkryłeś, jak „Jestem
niewystarczający”, „Jestem bezwartościowy”, ale także te, które bezpośrednio
odnoszą się do nałogu, na przykład: „Nigdy mi się to nie uda”, „Nie mogę być
szczęśliwy bez papierosów”, „Muszę jeść słodycze”. Poczuj w sobie, jak na
ciebie wpływają. Zidentyfikuj negatywne uczucia, które nakłaniają cię do
twojego narkotyku. Zapisz wszystko, czego dowiedziałeś się o swoim Dziecku
Cienia i nałogu.
2. Weź swoje Dziecko Cienia na kolana i pociesz je. Wyjaśnij mu, że rozumiesz
jego lęki i że one nie miną, jeśli będziecie za dużo jeść, pić, palić czy uciekać
w pracę. Wytłumacz mu, że ty, kochający wewnętrzny Dorosły, jesteś tu dla
niego i że nigdy go nie zawiedziesz. Dodaj mu odwagi, powiedz, że razem wam
się uda. Wyjaśnij mu, że będzie z siebie dumny i szczęśliwy, kiedy zdoła wyjść
z nałogu. Przedstaw mu, jak piękne może być wtedy jego życie.
3. Dopuść lęk przed tym, co może się wydarzyć, kiedy nadal będziesz tkwił
w nałogu. Spójrz bez osłonek na rzeczywistość. Uświadom sobie, że twoje
zachowanie naprawdę jest szkodliwe. Wejdź do beczki swojego strachu
i przywołaj wszystkie obrazy grozy będące skutkiem twojego uzależnienia,
które zazwyczaj wypierasz. Przestań je wypierać. Dopuść do siebie lęk – on
pełni w nas funkcję ostrzegawczą. W tym przypadku jego obecność jest
uzasadniona. Uświadom sobie, że zawsze jest jutro. A więc myśląc w ten
sposób: „Skończę z tym jutro/w następnym tygodniu/w następnym roku”,
możesz przesuwać wyjście z nałogu do swojej śmierci.
4. Zapytaj swoje Dziecko Słońca, dlaczego kocha nałóg. Jak wspominałam,
Dziecko Słońca lubi zabawę, radość i ekscesy. Wtedy czuje, że żyje, i uwielbia
to uczucie. Poczuj w sobie, jak doświadczasz tego uzależniającego uczucia
w swoim ciele. Odnajdź pozytywne schematy myślowe, które są związane
z twoim nałogiem, na przykład: „Jestem niezniszczalny”, „Życie to haj”,
„Mogę potem przestać”. Zapisz wszystko, czego się dowiedziałeś o swoim
Dziecku Słońca i nałogu.
5. Poszukaj nowego uczucia, które da ci poczucie pełni i które zarówno Dziecko
Cienia, jak i Dziecko Słońca będą uważały za wspaniałe. Jeśli na przykład za
dużo jesz i w ten sposób zapewniasz Dziecku Cienia poczucie bezpieczeństwa
i przyjemności, postaraj się wymyślić całkiem nowy scenariusz. Wyobraź sobie,
że żyjesz na jakiejś wyspie na Pacyfiku i żywisz się tylko owocami, warzywami
i świeżymi rybami. Poczuj wszystkimi zmysłami, jakie wspaniałe uczucie
radości istnienia wywołują tam barwy, ciepło i lekkie jedzenie. Doświadcz, jak
się czujesz, kiedy jesteś lekki i ruchliwy. Twoja fantazja nie ma granic.
Wytwórz w swojej głowie nowe obrazy, które obejmą nowe zachowania
związane z jedzeniem. I co ważne – poczuj, jak dobrze się czujesz. Zanurz się
w swoim wyobrażeniu nowego poczucia pełni życia. Przypominam ci – dla
naszego mózgu nie ma specjalnej różnicy między rzeczywistością
a wyobrażeniem. Jeśli zainstalujesz w swojej głowie wspaniałe kino, aby
zanurzyć się w uczucia radości istnienia, to wówczas powstanie już pierwszy
ślad twojej nowej infostrady. Jeśli chcesz rzucić palenie, możesz wyobrazić
sobie, jak zatrzymujesz się w pięknym lesie. Jak jesteś z nim całkowicie
złączony. Wdychasz świeże powietrze. Piękne jest też wyobrażenie, że po
intensywnym pływaniu w morzu leżysz na ciepłej plaży bez tchu i znowu
nabierasz energii od słońca. W tym wyobrażeniu brakuje ci tchu, palenie nie
jest więc w tej sytuacji możliwe. Pomyśl, jakie to czyste i estetyczne, kiedy nie
musisz wkładać sobie do ust papierosa. Poczuj ładny zapach wokół ciebie,
kiedy już nie palisz. Możesz sobie także wyobrazić inne miejsce spokoju
i głębokiego odprężenia, w którym zawsze możesz mentalnie się zanurzyć,
kiedy będziesz potrzebował tego uczucia. Obrazy eliminują lęki twojego
Dziecka Cienia i zaspokajają potrzeby Dziecka Słońca.
6. Stwórz nowe i pomocne schematy myślowe, które pasują do twojego
odmienionego poczucia istnienia, i wpleć je w swoje wyobrażenia. Poczuj, jak
te zdania funkcjonują w twoim ciele. Namaluj je na kartce swoimi ulubionymi
kolorami i powieś w swoim mieszkaniu. Wypowiadaj je przynajmniej
piętnaście razy dziennie i próbuj je odczuwać.
7. Jak wspominałam, trudno jest czegoś nie robić. Dlatego zastanów się, co
mógłbyś robić zamiast tego, i wprowadź w życie ten alternatywny program
działania. W nałogach najlepszym środkiem przeciwdziałającym jest sport,
który pomaga w wykształcaniu nowego dominującego uczucia, dlatego zalecam
ci podjąć się jakiejś aktywności fizycznej. Zastanów się, co dobrego możesz
zrobić, aby wypełnić pozorną pustkę, którą wywołuje rezygnacja z narkotyku.
Wyjściem może okazać się nowe hobby, przekwalifikowanie zawodowe lub
dokształcanie się. Rób wszystko, co jest dla ciebie dobre, co wypełnia cię
radością życia i poczuciem sensu. Poza tym nagradzaj się za kolejne etapy
działania wolne od nałogu.
8. Jeśli ciągle odczuwasz potrzebę narkotyku, skonfrontuj się ze swoim nowym
dominującym uczuciem i spróbuj skierować swoją uwagę w inną stronę. Nie
daj się nagle pochłonąć uczuciom związanym z nałogiem – odwracanie uwagi
to podstawa. Zabrzmi banalnie, ale po prostu staraj się schodzić z drogi
wszelkim pokusom.
Bardzo pomocny jest dobrze ustalony rozkład dnia, który nie dopuszcza do
pojawienia się potrzeby powrotu do nałogu. Większość nawrotów uzależnienia
wydarza się albo z powodu stresu, albo z nadmiaru wolnego czasu. Z dobrą
strukturą dnia unikniesz zarówno jednego, jak i drugiego. Zajmę się tym
w następnych rozdziałach.
Jak zawsze podkreślam, nasze strategie obronne biorą się z próby ochrony siebie
samego przed atakiem oraz z potrzeby zdobycia możliwie wysokiego uznania ze
strony innych. Przypominam raz jeszcze, że nie chodzi tu tylko o złe doświadczenia
z dzieciństwa, ale także o nasz genetycznie zaprogramowany wzorzec – jesteśmy
po prostu zdani na to, aby być częścią wspólnoty. Dlatego nasze geny zmuszają nas
za pomocą takiego środka represji, jakim jest poczucie winy, do zachowywania się
tak, by móc przeżyć w społeczeństwie. Wstyd ma znaczenie ewolucyjne, gdyż
umożliwia nam dopasowanie się do grupy. Głęboka kompromitacja może być po
prostu niezwykle traumatycznym doświadczeniem. Wstyd jest bardzo potężnym
i ekstremalnie obciążającym uczuciem. Oczywiście spektrum tego, co wywołuje
w nas wstyd, jest indywidualnie zróżnicowane. Osoby, których Dziecko Cienia ma
wiele negatywnych i dewaluacyjnych schematów myślowych, szybciej odczuwają
wstyd niż ludzie, którzy dysponują głównie pozytywnymi schematami myślowymi.
Wiele osób wstydzi się swojej nieśmiałości. A przecież nie jest ona niczym złym.
Wszyscy jesteśmy mniej lub bardziej nieśmi w zależności od sytuacji czy położenia
życiowego. I to jest całkiem w porządku, to ludzka rzecz.
Je jednak kompensuję niskie poczucie własnej wartości albo ukrywaniem
własnego zdania i potrzeb, albo agresywnym zachowaniem czy wrabianiem w coś
innych, albo ucieczką z relacji czy umniejszaniem wartości innych, to nie jest
w porządku.
Je chcemy nauczyć się obrony własnego zdania, ponieważ jest to warunek
konieczny zarówno do osiągnięcia osobistej wolności, jak i tworzenia udanych
związków, musimy zaakceptować fakt, że jesteśmy podatni na zranienia.
Powinniśmy zaakceptować to, że popełniamy błędy, mamy słabości i nie jesteśmy
bez skazy. Jeśli sądzimy, że możemy uczestniczyć w życiu tylko wtedy, kiedy
jesteśmy mądrzy i odporni, to omija nas wiele okazji i związków.
Nie jest ważne, czy jesteś piękny, perfekcyjny i wpływowy. Istotne jest, aby
odnalazł samego siebie. Im bardziej kochający i bezpieczny dom znajdują w tobie
twoje Dziecko Cienia i Słońca, tym więcej spokoju znajdujesz w sobie i tym więcej
wyrozumiałości i życzliwości możesz podarować innym ludziom. Twój dom jest
tam, gdzie ty sam masz prawo być. Dom oznacza bliskość, bezpieczeństwo
i pewność. Je mieszkam w samym sobie, przynależę do siebie, a przez to zarówno
jestem w kontakcie z samym sobą, jak i łatwiej mi utrzymywać stosunki z innymi.
O to właśnie chodzi w życiu.
„Wielki filozof” Popeye mawiał: „Jestem, jaki jestem, i to wszystko, czym
jestem”. To zdanie mogłoby być twoją codzienną mantrą. Samoakceptacja nie
wyklucza rozwoju. Przeciwnie – dopiero, gdy przyznam się do swoich
niedociągnięć, mogę nad nimi pracować. Z tego powodu w centrum naszego
zainteresowania nie powinna być optymalizacja strategii obronnych, lecz takie
zachowanie, które sprawi, że będzie nam dobrze ze sobą, a innym z nami. Bądź
zatem po prostu dumny i zadowolony z siebie, gdy:
agresja
alkoholizm
altruizm
ambicja
ekstremalna
antyanioł
autentyczność
autonomia
autorefleksja
opór przed
bezpieczeństwo
zależność
bezradność
bezsilność
bieganina
bliska osoba
bliskość i dystans
błędy
brak wiary w siebie
bunt
bunt i dopasowanie
cechy dziedziczne
charakter
chwalenie
chwalenie siebie
cierpliwość
ćwiczenia relaksacyjne
ćwiczenie (Dorosły pociesza Dziecko Cienia)
ćwiczenie (integracja Dziecka Słońca i Dziecka Cienia)
ćwiczenie (lekcja błyskotliwości)
ćwiczenie (list do Dziecka Cienia)
ćwiczenie (osobiste strategie obronne)
ćwiczenie (osobiste zasoby strategiczne)
ćwiczenie (poczuj swoje Dziecko Cienia)
ćwiczenie (postrzeganie)
ćwiczenie (przeciw prokrastynacji)
ćwiczenie (przepisywanie wspomnień)
ćwiczenie (przyjmowanie rzeczywistości)
ćwiczenie (rozpuszczanie emocji)
ćwiczenie (schematy myślowe)
ćwiczenie (sprawdzanie rzeczywistości)
ćwiczenie (pozytywne schematy myślowe)
ćwiczenie (trening konfliktu)
ćwiczenie (emocjonalne mosty)
ćwiczenie (określanie wartości)
ćwiczenie (wewnętrzny pomocnik)
ćwiczenie (więź i bezpieczeństwo)
ćwiczenie (wzmocnij swoje Ja-dorosłe)
ćwiczenie (zaakceptowanie Dziecka Cienia)
ćwiczenie (zakotwicz w sobie Dziecko Słońca)
ćwiczenie (znajdź swoje mocne strony i zasoby)
ćwiczenie (zrozum swoje Dziecko Cienia)
ćwiczenie dobrego humoru
dążenie do harmonii
dążenie do kontroli
dążenie do perfekcji
dążenie do władzy
nadmierne
depresja
depresja z wyczerpania
dom
dopamina
dopasowanie
bunt
opór
dopasowanie rodzic–dziecko
Dorosły zob. Ja-dorosłe
Dorosły wewnętrzny zob. Ja-dorosłe
doświadczenia z dzieciństwa
doświadczenie więzi
drużyna wewnętrzna
dyscyplina
pasja
dysocjacja
dystans, bliskość
dzieciństwo, wzorce w
dziecko
gotowość do samodzielności
gotowość dopasowania się
nadaktywność
pewność siebie
psychiczne predyspozycje
wewnętrzne
Dziecko Cienia
a Ja-dorosłe
a pierwotna nieufność
a środek uzależniający
a wewnętrzny dorosły
identyfikacja z
impulsywne
lęk przed bliskością, zawłaszczeniem
poczucie własnej wartości
postrzeganie
pragnienie uznania a samozwątpienie
rozpieszczone
schematy myślowe
strategie obronne
uczucia
uleczenie
wypalenie
wyparte
Dziecko Słońca
a części osobowości
a pierwotne zaufanie
a poczucie własnej wartości
w życiu codziennym
ekstrawersja
emocja przewodnia
emocjonalne mosty
empatia
strategie obronne
fantazja
fokusowanie
główne schematy myślowe
gwałt
hipochondryczna troska o zdrowie
hobby, zainteresowania
hormon stresu
humor
impulsywność
interpretacja
introwertyk
Ja idealne
Ja realne
Ja-dorosłe
kompensacja
kompetencje wychowawcze
konflikt autonomia–zależność
konflikt rodzic–dziecko
kontrola
a lęk
a potrzeba
a zaufanie
lenistwo
lęk
a kontrola
a prawda
a samoocena
lęk przed bliskością
lęk przed odrzuceniem
lęk przed porażką
logoterapia
medytacja
medytacja krowy
mężczyźni
a emocje
miłość
motywacja władzy
mówienie „nie”
mózg
nałogowe zachowanie
narcyzm cichy
naruszenie granic
nastrój
a postrzeganie
natrętne myśli
niechęć/nieprzyjemność
a chęć/przyjemność
niecierpliwość
niepewność siebie
nieufność
normy a regulacja pragnień
obniżanie własnej wartości
obraz samego siebie, schematy myślowe
obrona przed lękiem
obsesja piękna
odcięcie
odczuwanie własnej wartości
odbite
odpowiedzialność
odraczanie nagród
odwracanie uwagi
refleksja
okres dojrzewania
opanowanie
opór
a dopasowanie
a obmurowanie
opuszczenie
osobowości cechy
osobowości części
osobowości modele
osobowość narcystyczna
otwartość
pacjent zidentyfikowany
pamięć ciała
parafrazowanie
pasja
a dyscyplina
perfekcja
perspektywa obserwatora
perspektywa uczestnika
pewność
pewność
a potrzeba
pierwotna nieufność
pierwotne zaufanie
a Dziecko Cienia
a Dziecko Słońca
piękno
poczucie niższości
poczucie słabości
poczucie własnej wartości
a uwarunkowania genetyczne
podejrzliwość
podnoszenie własnej wartości, potrzeba
podświadomość
połączenie bodziec–reakcja
porozumienie
porzucenie uzależnienia
postrzeganie
a Dziecko Cienia
nastrój
schematy myślowe
subiektywne
postrzeganie siebie a związki
poszukiwanie szczęścia
potrzeba
potrzeba kontroli
potrzeba unikania nieprzyjemności
potrzeba więzi
potrzeby podstawowe
biologiczne
cztery psychiczne
psychiczne
prawda, lęk przed
problemy w relacjach
programowanie rodzicielskie
projekcja
a rzeczywistość
prokrastynacja
przekształcanie się ofiary w sprawcę
przemoc
przyjemność
przyjemność
a nieprzyjemność
przynależność
psychoterapia
psychoterapia skoncentrowana na kliencie
pustka wewnętrzna
radość z cudzego nieszczęścia
radość życia
a realizacja popędów
refleksja
a odwrócenie uwagi
relacja rodzic–dziecko
rezygnacja z popędów
rodzic wewnętrzny
rodzice
dominacja
idealizacja
jako przykład
krytyka
nadmierna kontrola
nadopiekuńczy
oczekiwania
opieka
porażka wychowawcza
postawa wychowawcza
presja
stosunek wobec
styl wychowania
zadania
zdolność empatii
rola ofiary
romanse
ruchliwość
rutyna
rzeczywistość
a projekcja
a wyobrażenie
rzeczywistość obiektywna
samoakceptacja
samodzielność a potrzeba więzi
samodzielność a więź
samoobrona
nieodczuwanie
strategie dopasowywania się
współwina
samoświadomość
lęk przed
obrona przed
samotność
schematy myślowe
a Dziecko Cienia
jako psychiczny system operacyjny
negatywne (lista)
negatywne
obraz samego siebie
oddziaływanie
postrzeganie
pozytywne (lista)
pozytywne
uczucia
uzależnienia
związki
self-management, zarządzanie samym sobą
siła woli
a uzależnienie
skąpstwo
skoki w bok
skrajna rutyna
słuchanie
socjalizacja mężczyzn
strach przed konfliktem
strategie obronne
agresja i atak
agresja i atak (pomoc)
dążenie do harmonii
dążenie do harmonii (pomoc)
dążenie do kontroli
dążenie do kontroli (pomoc)
dążenie do perfekcji
dążenie do perfekcji (pomoc)
dążenie do władzy
dążenie do władzy (pomoc)
działanie
empatia
indywidualne
kamuflaż, odgrywanie ról, kłamstwa
kamuflaż, odgrywanie ról, kłamstwa (pomoc)
nadmierne dopasowywanie się
nadmierne dopasowywanie się (pomoc)
narcyzm
narcyzm (pomoc)
obsesja piękna
obsesja piękna (pomoc)
pozostawanie dzieckiem
pozostawanie dzieckiem (pomoc)
pragnienie uznania
projekcja
syndrom pomocnika
syndrom pomocnika (pomoc)
ucieczka, wycofanie, unikanie
ucieczka, wycofanie, unikanie (pomoc)
uzależnienie
wartości
wchodzenie w rolę ofiary
wypieranie rzeczywistości
strategie odpowiedzi
samoobrona
strategie samoobrony zob. strategie obronne
stres
sympatia
brak
syndrom pomocnika
system motywacyjny
szacunek
szczęście
drogi do
śmiech
terapia schematów
terapia zmysłów
tolerancja na frustrację
trening pozytywnych doznań
troska o siebie
ucieczka
uczucia
negatywne
unikanie
upór
uraza, poczucie zniewagi
utrata kontroli, złość
utrata popędu seksualnego
uwaga
skierowana na siebie
uwarunkowania genetyczne
poczucie własnej wartości
uzależnienie
a umiejętność podejmowania decyzji
schematy myślowe
silna wolna
uznanie
potrzeba
tęsknota za
wartości
a strategie obronne
jako środek przeciwlękowy
warunkowanie
wdrukowanie, odciśnięcie piętna
negatywne
pozytywne
w dzieciństwie
wdzięczność
więź
niepewność
potrzeba
samodzielność
zainteresowania i hobby
zależność
władza
własne zdanie
a więź
wspaniałomyślność
wspomnienia
pierwsze
wspólnota
współodczuwanie
wstyd
wycofanie
wymyśleni rodzice
wypalenie
wypieranie popędów
wypieranie uczuć
wyrażanie własnych poglądów
wytrzymałość
wyzwalacz
wzmacnianie siebie
zachowanie bodziec–reakcja
zachowanie nerwicowe
zachowanie symbiotyczne
zainteresowania i hobby
zależność
bezpieczeństwo
więź
zaniedbanie
zasoby strategiczne
przeciw uzależnieniu
związki
zaspokajanie potrzeb, rezygnacja z realizacji potrzeb
zaspokajanie pragnień, potrzeba
zastygnięcie
zaufanie
a kontrola
zawiedzione zaufanie
zawód miłosny
zazdrość
zdarzenia losowe
zdobywanie prestiżu
zdolność empatii
złość
utrata kontroli
zniekształcenia procesu postrzegania
zranienie wewnętrzne
związki
postrzeganie siebie
schematy myślowe
zasoby strategiczne
życzliwość
Spis treści:
Karta tytułowa
MEDYTACJE DO POBRANIA
ODKRYJ SWOJE WEWNĘTRZNE DZIECKO
MODELE OSOBOWOŚCI
DZIECKO CIENIA I DZIECKO SŁOŃCA
JAK ROZWIJA SIĘ NASZE WEWNĘTRZNE DZIECKO
DYGRESJA: POCHWAŁA SAMOŚWIADOMOŚCI
NA CO RODZICE POWINNI ZWRACAĆ UWAGĘ
CZTERY PODSTAWOWE POTRZEBY PSYCHICZNE
POTRZEBA WIĘZI
POTRZEBA AUTONOMII I BEZPIECZEŃSTWA
DYGRESJA: KONFLIKT AUTONOMIA–ZALEŻNOŚĆ
POTRZEBA DĄŻENIA DO ZASPOKOJENIA PRAGNIEŃ
POTRZEBA DOWARTOŚCIOWANIA I AKCEPTACJI
JAK NASZE DZIECIŃSTWO WPŁYWA NA NASZE ZACHOWANIE
MAMO, ZROZUM MNIE! RODZICIELSKA ZDOLNOŚĆ EMPATII
OD GENETYKI PO ZACHOWANIE: INNE CZYNNIKI, KTÓRE
WPŁYWAJĄ NA WEWNĘTRZNE DZIECKO
DZIECKO CIENIA I JEGO SCHEMATY MYŚLOWE
ROZPIESZCZONE DZIECKO CIENIA
KRYTYKOWAĆ WŁASNYCH RODZICÓW? TO NIE TAKIE PROSTE
DYGRESJA: GENETYCZNIE UWARUNKOWANY ZŁY NASTRÓJ
JAK SCHEMATY MYŚLOWE WPŁYWAJĄ NA NASZE POSTRZEGANIE
NIEZŁOMNIE WIERZYMY DOŚWIADCZENIOM Z DZIECIŃSTWA
DZIECKO CIENIA I JEGO SCHEMATY MYŚLOWE: BŁYSKAWICZNIE
NIEMIŁE UCZUCIA
DZIECKO CIENIA, DOROSŁY I POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI
ODKRYJ SWOJE DZIECKO CIENIA
USTAL GŁÓWNY SCHEMAT MYŚLOWY
JAK WYJŚĆ Z NEGATYWNYCH EMOCJI
DYGRESJA: WYPIERANIE PROBLEMÓW I SŁABY KONTAKT
Z EMOCJAMI
CO MOGĘ ZROBIĆ, KIEDY NIEWIELE CZUJĘ
NASZE PROJEKCJE SĄ NASZĄ RZECZYWISTOŚCIĄ
STRATEGIE OBRONNE DZIECKA CIENIA
SAMOOBRONA: WYPIERANIE RZECZYWISTOŚCI
SAMOOBRONA: PROJEKCJA I WCHODZENIE W ROLĘ OFIARY
SAMOOBRONA: DĄŻENIE DO PERFEKCJI, OBSESJA PIĘKNA,
PRAGNIENIE UZNANIA
SAMOOBRONA: DĄŻENIE DO HARMONII I NADMIERNE
DOPASOWANIE
SAMOOBRONA: SYNDROM POMOCNIKA
SAMOOBRONA: DĄŻENIE DO WŁADZY
SAMOOBRONA: DĄŻENIE DO KONTROLI
SAMOOBRONA: KRYTYKA I ATAK
SAMOOBRONA: POZOSTANĘ DZIECKIEM
SAMOOBRONA: UCIECZKA, WYCOFANIE I UNIKANIE
DYGRESJA: LĘK DZIECKA CIENIA PRZED BLISKOŚCIĄ
I ZAWŁASZCZENIEM
PRZYPADEK SPECJALNY: UCIECZKA W UZALEŻNIENIE
SAMOOBRONA: NARCYZM
SAMOOBRONA: KAMUFLAŻ, ODGRYWANIE RÓL, KŁAMANIE
DZIECKO CIENIA ZAWSZE TU JEST
JESTEŚ KONSTRUKTOREM SWOJEJ RZECZYWISTOŚCI
ULECZ SWOJE DZIECKO CIENIA
ODKRYJ W SOBIE DZIECKO SŁOŃCA
TO TY JESTEŚ ODPOWIEDZIALNY ZA SWOJE SZCZĘŚCIE
JAK WARTOŚCI MOGĄ NAM POMÓC
TO ZALEŻY OD NASTROJU
WYKORZYSTAJ SWOJĄ WYOBRAŹNIĘ I PAMIĘĆ CIAŁA
DZIECKO SŁOŃCA NA CO DZIEŃ
OD STRATEGII OBRONNYCH DO ZASOBÓW STRATEGICZNYCH
NASZE POCZUCIE SZCZĘŚCIA I NIESZCZĘŚCIA OBRACA SIĘ
WOKÓŁ NASZYCH RELACJI
PILNUJ SIĘ
ODRÓŻNIAJ RZECZYWISTOŚĆ OD INTERPRETACJI
ZNAJDŹ WŁAŚCIWĄ RÓWNOWAGĘ MIĘDZY REFLEKSJĄ
A ODWRACANIEM UWAGI
BĄDŹ SZCZERY WOBEC SIEBIE
ĆWICZ SIĘ W ŻYCZLIWOŚCI
CHWAL SWEGO BLIŹNIEGO I SIEBIE SAMEGO
DOBRZE JEST WYSTARCZAJĄCO DOBRZE
CIESZ SIĘ SWOIM ŻYCIEM
BĄDŹ AUTENTYCZNY, ZAMIAST BYĆ GRZECZNYM DZIECKIEM
BĄDŹ ZDOLNY DO KONFLIKTU I KSZTAŁTUJ SWOJE RELACJE
ROZPOZNAJ MOMENT, KIEDY MUSISZ ODPUŚCIĆ
ĆWICZ SIĘ W EMPATII
SŁUCHAJ
WYZNACZAJ ZDROWE GRANICE
DYGRESJA: DZIECKO CIENIA I SYNDROM WYPALENIA
NAUCZ SIĘ MÓWIĆ „NIE”
ZAUFAJ SOBIE I ŻYCIU
REGULUJ SWOJE EMOCJE
DYGRESJA: IMPULSYWNE DZIECKO CIENIA
MEDYTACJA KROWY
MOŻESZ ROZCZAROWYWAĆ INNYCH
DYGRESJA: ZASOBY STRATEGICZNE PRZECIW UZALEŻNIENIU
PRZEZWYCIĘŻ SWOJE LENISTWO
ZLIKWIDUJ SWÓJ OPÓR
PIELĘGNUJ HOBBY I ZAINTERESOWANIA
POZWÓL SOBIE BYĆ SOBĄ
BIBLIOGRAFIA
INDEKS
Karta redakcyjna
Tytuł oryginału: Das Kind in dir muss Heimat finden.
Der Schlüssel zur Lösung (fast) aller Probleme
ISBN 978-83-8135-838-5
www.otwarte.eu
Wydawnictwo Otwarte sp. z o.o., ul. Smolki 5/302, 30-513 Kraków
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Danuta Serafin