You are on page 1of 236

Tytuł oryginału: Adult Children of Emotionally Immature Parents.

How to Heal from Distant,

Rejecting, or Self-Involved Parents

Copyright 2015 © by Lindsay C. Gibson, PsyD and New Harbinger Publications, 5674

Shattuck Avenue, Oakland, CA 94609

© Copyright for Polish Translation and Edition by Wydawnictwo Uniwersytetu


Jagiellońskiego
Wydanie I, Kraków 2018 All rights reserved

Projekt okładki i stron tytułowych

Pracownia Register

Niniejsza publikacja ma na celu przedstawienie trafnych i miarodajnych informacji w


zakresie poruszanej w niej tematyki. Książka ta jest sprzedawana z zastrzeżeniem, że
Wydawca nie świadczy usług z zakresu psychologii, finansów, prawa ani żadnych innych
specjalistycznych usług. W razie potrzeby uzyskania specjalistycznej pomocy lub porady
należy skorzystać z usług kompetentnego specjalisty.

Niniejszy utwór ani żaden jego fragment nie może być reprodukowany, przetwarzany i
rozpowszechniany w jakikolwiek sposób za pomocą urządzeń elektronicznych,

mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych oraz nie może być przechowywany w


żadnym systemie informatycznym bez uprzedniej pisemnej zgody Wydawcy.

ISBN 978-83-233-4428-5
www.wuj.pl

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego


Redakcja: ul. Michałowskiego 9/2, 31-126 Kraków
tel. 12-663-23-80, tel./fax 12-663-23-83

Dystrybucja: tel. 12-631-01-97, tel./fax 12-631-01-98


tel. kom. 506-006-674, e-mail: sprzedaz@wuj.pl
Konto: PEKAO SA, nr 80 1240 4722 1111 0000 4856 3325
Dla Skipa, z najgłębszą miłością
Spis treści

Podziękowania 9
Wprowadzenie 13
1 Jak niedojrzali emocjonalnie rodzice wpływają na życie swoich
dorosłych dzieci 19
2 Rozpoznanie niedojrzałego emocjonalnie rodzica 41
3 Jak to jest mieć niedojrzałego emocjonalnie rodzica 69
4 Cztery rodzaje niedojrzałych emocjonalnie rodziców 91
5 Jak różne dzieci reagują na niedojrzałych emocjonalnie rodziców
111
6 Jak to jest być internalizatorem 133
7 Rozpadanie się na kawałki i przebudzenie 157
8 Jak nie dać się wciągnąć w gry niedojrzałego emocjonalnie rodzica
179
9 Jak to jest wieść życie wolne od odgrywania ról i fantazji 201
10 Jak rozpoznać osoby dojrzałe emocjonalnie 223
Epilog 247
Bibliografia 251
Podziękowania

Napisanie tej książki było spełnieniem moich zarówno osobistych,


jak i zawodowych marzeń. Od dawna korzystam z przedstawionych
w niej koncepcji w swojej pracy psychoterapeutycznej z klientami i
bardzo chciałam podzielić się nimi z szerszą publicznością. Nie
spodziewałam się jednak, że tak wiele oddanych i wspierających
osób pomoże mi urzeczywistnić to marzenie. Bezgraniczne
wsparcie, jakiego doświadczyłam, dało mi poczucie spełnienia
znacznie wykraczające poza samą satysfakcję z faktu napisania tej
książki.
Proces wiodący do wydania niniejszej publikacji rozpoczął się na
Hawajach, podczas nieoczekiwanego spotkania z moją przyszłą
redaktor prowadzącą z New Harbinger Publications, Tesilyą
Hanauer. Jej entuzjastyczne podejście do mojego pomysłu na
książkę pomogło mi przejść przez długi proces badań,
opracowywania, pisania i redagowania, a ona nigdy nie szczędziła
mi pomocnych uwag. Była niestrudzoną orędowniczką niniejszej
książki, zanim jeszcze stało się pewne, że ukaże się ona drukiem.
Jestem jej niezmiernie wdzięczna za pokładaną we mnie wiarę oraz
niezachwiany entuzjazm wobec mojego pomysłu.
Wsparcie, jakie otrzymałem ze strony zespołu z New Harbinger,
przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Szczególne podziękowania
należą się Jess Beebe za fenomenalną redakcję rękopisu, a
zwłaszcza za wskazywanie mi właściwej drogi w sposób, który
natchnął mnie entuzjazmem wobec proponowanych przez nią zmian.
Jestem też niezwykle wdzięczna Michele Waters, Georginie
Edwards, Karen Hathaway, Adii Colar, Katie Parr oraz zespołowi do
spraw marketingu w New Harbinger za wytężone starania, aby
książka ta znalazła czytelników, dla których mogłaby się okazać
pomocna. Ogromne podziękowania należą się też Jasmine Star,
mojej znakomitej adiustatorce, która z niestrudzoną energią nanosiła
ostatnie poprawki do gotowego już tekstu, nadając mu przejrzystą i
przystępną formę oraz zapewniając nadzwyczajną prostotę stylu,
aby uwydatnić znaczenie każdego zdania.
Szczególne podziękowania kieruję też pod adresem Susan
Crawford, agentki literackiej, która była moją przewodniczką i
objaśniała mi wszystkie niuanse procesu wydawniczego – nie
przeszkadzało jej nawet to, że dzwoniłam do niej z pytaniami w
trakcie jej wyjazdu pod namiot. Nie mogłabym sobie wymarzyć
bardziej pomocnej agentki literackiej. Chciałabym też podziękować
Tomowi Birdowi, którego warsztaty pisarskie nauczyły mnie, jak
należy pisać tekst przeznaczony do publikacji.
Mam szczęście posiadać niezwykle wspierającą rodzinę i
przyjaciół, którzy kibicowali mi w mojej pracy – niektórzy podzielili się
nawet ze mną swoimi doświadczeniami z dzieciństwa, aby zapewnić
mi dodatkowe materiały do książki. Serdeczne podziękowania
kieruję też pod adresem Arlene Ingram, Mary Ann Kearley, Judy i
Gila Sniderów, Barbary i Danniego Forbesów, Myry i Scotta Davisów,
Judi i Scottiego Carterów oraz mojej kuzynki i koleżanki po pisarskim
fachu, Robin Cutler. Szczególne podziękowania należą się też Lynn
Zoll motywującej mnie do pracy swoimi e-mailami i kartkami o treści:
„Pisz dalej!”, jak również Alexandrze Kedrock, której mądre
wskazówki pomogły mi ująć w przystępnej formie wiele zagadnień,
jakie początkowo trudno było mi jasno wyrazić.
Esther Lerman Freeman okazała się prawdziwą przyjaciółką w
trudnych chwilach, przychodząc mi nieskończenie wiele razy na
ratunek: ilekroć ją o to poprosiłam, omawiała ze mną różne aspekty
tej książki, czytała ją i pomagała mi redagować jej treść. Uwagi
Esther były bezcenne, a jej przyjaźń odgrywa w moim życiu
niezwykle ważną rolę od czasu, gdy wiele lat temu wspólnie
uczęszczałyśmy na studia doktoranckie.
Pragnę też wyrazić miłość i głęboką wdzięczność mojej wspaniałej
siostrze, Mary Babcock, za wszystkie dowody oddania, wsparcia i
zainteresowania. Jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu, a
jej optymizm w odniesieniu do mojej twórczości sprawił, że nigdy nie
zabrakło mi inspiracji. Niewiele osób ma tyle szczęścia, co ja, aby
mieć przy sobie najbliższą przyjaciółkę, niezrównaną mentorkę i
lojalną krewną – i to wszystko w jednej osobie: Mary jest dla mnie
właśnie taką postacią.
Mój syn, Carter Gibson, zarażał mnie nieustannie swoim
entuzjastycznym nastawieniem i dodawał mi sił zapewnieniami:
„Świetnie ci idzie, mamo!”. Jestem niezwykle wdzięczna za to, że
ktoś tak żywiołowy i pełen zdrowego rozsądku jest obecny w moim
życiu, jak również za jego zdolność wzbudzania we mnie
przekonania, iż wszystko jest możliwe.
Na koniec chciałabym też wyrazić najgłębszą miłość i wdzięczność
mojemu wspaniałemu towarzyszowi życia i mężowi, Skipowi. Gdy
tylko usłyszał, że napisanie tej książki jest moim życiowym
marzeniem, dołożył wszelkich starań, aby się ono spełniło. Nie tylko
troszczył się o mnie przez długi czas, jaki zajęło mi napisanie tej
książki, lecz okazywał też niesłabnące zainteresowanie zarówno
misją, do której spełnienia ma się przyczynić niniejsza publikacja, jak
i moją karierą pisarską. Bycie wysłuchiwaną i kochaną przez tak
szczerą i troskliwą osobę jest jednym z najwspanialszych
doświadczeń, jakie przypadły mi w życiu w udziale. W jego
obecności rozkwitło moje prawdziwe „ja”.
Wprowadzenie

Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że dorośli są bardziej dojrzali od


swojego potomstwa, wyobraźmy sobie jednak, co się stanie, gdy
niektóre wrażliwe dzieci po kilku latach okażą się bardziej dojrzałe
emocjonalnie niż ich rodzice, którzy przebywają na tym świecie już
od wielu dekad? Co się stanie, gdy tym niedojrzałym rodzicom
zabraknie wrażliwości emocjonalnej niezbędnej, aby spełniać
potrzeby emocjonalne swoich dzieci? Może to skutkować
zaniedbaniem emocjonalnym, stanowiącym równie realny problem,
jak każdy przypadek zaniedbywania potrzeb fizycznych.
Zaniedbywanie emocjonalne doświadczane w dzieciństwie
prowadzi do bolesnej samotności emocjonalnej, która wywiera
często długofalowy, negatywny wpływ na decyzje podejmowane
przez zaniedbywaną osobę w kwestii relacji z innymi ludźmi oraz
wyboru partnerów życiowych. Niniejsza książka opisuje negatywny
wpływ, jaki niedojrzali emocjonalnie rodzice wywierają na swoje
dzieci – zwłaszcza te wrażliwe emocjonalnie. Dowiesz się z niej też,
jak wyleczyć się z cierpienia i dezorientacji, które pojawiają się w
następstwie posiadania odrzucającego bliskość emocjonalną
rodzica.
Niedojrzali emocjonalnie rodzice obawiają się prawdziwych uczuć i
bronią się przed bliskością emocjonalną. Stosują mechanizmy
radzenia sobie, w wyniku których zamiast zmierzyć się z istniejącą
rzeczywistością, próbują stawić jej opór. Nie są skłonni do
autorefleksji, dlatego rzadko przyznają się do winy bądź
przepraszają. Ich niedojrzałość sprawia, że są niekonsekwentni i
niestabilni emocjonalnie oraz ignorują potrzeby swoich dzieci, gdy
tylko pojawiają się inne, ważne dla nich sprawy. Dzięki tej książce
dowiesz się, że gdy mamy do czynienia z niedojrzałymi
emocjonalnie rodzicami, potrzeby emocjonalne ich dzieci prawie
zawsze przegrywają z ich własnym instynktem
samozachowawczym.
Tego typu rodzice są przedstawiani w różnych mitach i baśniach od
wielu stuleci. Pomyślmy tylko, ile bajek opisuje losy porzuconych
dzieci, które muszą prosić o pomoc zwierzęta czy innych opiekunów,
gdyż ich rodzice są niefrasobliwi, nie mają pojęcia o rodzicielstwie
lub są po prostu nieobecni. W niektórych opowieściach rodzic
okazuje się w istocie złym człowiekiem i dzieci muszą się troszczyć o
przeżycie na własną rękę. Te opowiadania są tak popularne od wielu
stuleci, gdyż przedstawiają poruszający, powtarzający się motyw:
historie dzieci, które muszą sobie radzić samodzielnie, bo ich rodzice
zaniedbują je lub porzucają. Najwyraźniej problem niedojrzałych
rodziców występuje już od czasów starożytnych.
Motyw emocjonalnego zaniedbywania przez egocentrycznych
rodziców można odnaleźć też w najbardziej fascynujących dziełach
współczesnej popkultury. W książkach, filmach i telewizji opowieści o
niedojrzałych emocjonalnie rodzicach i wpływie, jaki wywarli na życie
swoich dzieci, stanowią bogatą inspirację dla wielu historii. Niekiedy
dynamika w relacjach między rodzicem a dzieckiem jest głównym
przedmiotem zainteresowania, czasem stanowi zaś tylko część
historii zarysowującej biografię pewnej postaci. Dzięki lekturze
niniejszej książki dowiesz się więcej o niedojrzałości emocjonalnej;
przypomną ci się, być może, słynne postacie przedstawione w
sztukach teatralnych i literaturze, nie wspominając już o osobnikach,
o których słyszy się codziennie w wiadomościach.
Wiedza o istnieniu różnych stopni dojrzałości emocjonalnej pozwoli
ci zrozumieć, dlaczego możesz odczuwać tak głęboką samotność
emocjonalną pomimo padających ze strony innych ludzi zapewnień
o miłości i silnej więzi. Mam nadzieję, że lektura tej książki pozwoli ci
znaleźć odpowiedź na pytania, które zadawałeś sobie od dłuższego
czasu, jak choćby dlaczego interakcje z niektórymi członkami
rodziny są tak raniące i frustrujące. Dobra wiadomość jest taka, że
gdy zrozumiesz już zjawisko niedojrzałości emocjonalnej, będziesz
formułował bardziej realistyczne oczekiwania względem innych ludzi,
akceptując fakt, że można z nimi nawiązać tylko określonego rodzaju
relację, zamiast czuć się zranionym, gdy nie reagują tak, jak byś
chciał.
Psychoterapeuci wiedzą od dawna, że metodą pozwalającą
odzyskać spokój i samowystarczalność jest emocjonalne uwolnienie
się od toksycznych rodziców. Jak jednak możemy to osiągnąć? Uda
nam się to dzięki zrozumieniu, z czym mamy do czynienia. W
literaturze na temat egocentrycznych rodziców brakowało dotąd
wyczerpującego wyjaśnienia, dlaczego osoby te potrafią kochać
tylko w ograniczony sposób. Niniejsza książka wypełnia tę lukę,
tłumacząc, że zasadniczo brakuje im dojrzałości emocjonalnej. Gdy
zrozumiesz już, jakimi cechami odznacza się twój rodzic, sam
ocenisz, jaki charakter wzajemnych relacji jest możliwy, a jaki nie.
Taka wiedza pozwala nam powrócić do samych siebie i wieść życie
oparte na własnej, głębiej uświadamianej tożsamości, zamiast
skupiać się na rodzicach, którzy wcale nie chcą zmienić swojego
zachowania. Gdy zrozumiemy cechującą ich niedojrzałość
emocjonalną, wyzwolimy się od emocjonalnej samotności, zdamy
sobie bowiem sprawę, że zaniedbywanie nie miało wcale związku z
nami, lecz wynikało z ich osobowości. Gdy zobaczymy, dlaczego nie
potrafią być inni, uwolnimy się w końcu od odczuwanej względem
nich frustracji i przestaniemy wątpić w to, czy zasługujemy na miłość.
Dzięki tej książce dowiesz się, dlaczego jeden lub oboje z twoich
rodziców nie mogli ci zaoferować takiego rodzaju interakcji, który
zapewniłby ci wsparcie emocjonalne. Poznasz dokładne przyczyny,
dla których mogłeś czuć, że twój rodzic w ogóle cię nie zauważa i nie
zna, oraz dla których twoje naznaczone dobrymi intencjami wysiłki
na rzecz porozumienia się nigdy nie poprawiły sytuacji.
Z rozdziału 1 dowiesz się, dlaczego osoby wychowywane przez
niedojrzałych emocjonalnie rodziców często odczuwają samotność
emocjonalną. Poznasz historie ludzi, w których przypadku brak
zażyłej więzi emocjonalnej z rodzicami wpłynął znacząco na ich
dorosłe życie. Znajdziesz tam również szczegółowy opis samotności
emocjonalnej i dowiesz się, jak samoświadomość może pomóc
zwalczyć uczucie osamotnienia.
W rozdziałach 2 i 3 przyjrzymy się cechom niedojrzałych
emocjonalnie rodziców oraz omówimy różne związane z nimi
problemy w relacjach międzyludzkich. Wiele zadziwiających
zachowań twojego rodzica stanie się zrozumiałych, gdy zaczniesz je
oceniać z perspektywy niedojrzałości emocjonalnej. Do rozdziału 2
dołączono kwestionariusz, który pomoże ci rozpoznać obszary
niedojrzałości emocjonalnej charakterystyczne dla twojego rodzica.
Dowiesz się też nieco na temat możliwych powodów, dla których
rozwój emocjonalny twojego rodzica zatrzymał się na wczesnym
etapie.
W rozdziale 4 opisuję cztery główne rodzaje niedojrzałych
emocjonalnie rodziców. Rozdział ten pomoże ci też rozpoznać,
którego typu rodzicielstwa doświadczyłeś. Przeczytasz też o
autodestrukcyjnych (self-defeating) zwyczajach, jakie mogą
wykształcić dzieci próbujące się przystosować do tych czterech
typów rodziców.
W rozdziale 5 opisuję, jak ludzie tracą kontakt ze swoim
prawdziwym „ja” (self) i zaczynają odgrywać rolę wymuszaną przez
układy rodzinne oraz jak snują podświadome fantazje na temat tego,
jak powinni się zachowywać inni ludzie, aby zaleczyć rany
wynikające z doświadczanego w przeszłości zaniedbywania.
Dowiesz się, że w reakcji na niedojrzałe emocjonalnie rodzicielstwo
dzieci przyjmują dwie bardzo różne postawy: skłonność do
internalizacji lub do eksternalizacji. (Fakt ten wyjaśnia też, dlaczego
rodzeństwo wychowywane w tej samej rodzinie może przejawiać tak
bardzo odmienny styl funkcjonowania).
W rozdziale 6 opiszę bardziej szczegółowo osobowość
internalizatorów. Właśnie oni są najbardziej skłonni do autorefleksji i
zajmowania się rozwojem osobistym, zachodzi więc też największe
prawdopodobieństwo, że będą zainteresowani tą książką. Osoby
skłonne do internalizacji są niezwykle spostrzegawcze i wrażliwe
oraz bardzo zależy im na nawiązywaniu kontaktu i bliskich więzi z
innymi ludźmi. Zobaczysz, czy cechujesz się tego typu osobowością,
a zwłaszcza skłonnością do przepraszania za to, że potrzebujesz
pomocy, do wykonywania większości pracy emocjonalnej w
związkach oraz do myślenia przede wszystkim o potrzebach innych
ludzi.
W rozdziale 7 przeczytasz o tym, co się dzieje, gdy stare wzorce
odnoszenia się do innych w końcu się rozpadają i ludzie zaczynają
sobie uświadamiać własne niezaspokojone potrzeby. Jest to
moment, w którym zaczną prawdopodobnie szukać pomocy w
psychoterapii. Podzielę się z wami historiami osób, które
uświadomiły sobie, że postępują według wzorców nakazujących im
wyrzekać się własnych potrzeb, i postanowiły zmienić swoje
zachowanie. Dzięki temu, że przyznały się przed sobą do prawdy,
odzyskały zdolność ufania własnym instynktom i polegania na
autentycznej znajomości siebie.
W rozdziale 8 opisuję sposób odnoszenia się do ludzi, który
nazywam podejściem opartym na ocenie dojrzałości (maturity
awareness approach). Oceniając poziom funkcjonowania
poszczególnych osób w kategoriach ich dojrzałości emocjonalnej,
zaczniesz postrzegać ich zachowanie w bardziej obiektywny sposób
i nauczysz się szybko wychwytywać oznaki świadczące o
niedojrzałości. Dowiesz się, jakie działania są skuteczne w
odniesieniu do niedojrzałych emocjonalnie osób oraz jak się bronić
przed emocjonalnym cierpieniem, jakiego mogą przysparzać.
Wszystko to pomoże ci odzyskać poczucie spokoju i pewności
siebie.
W rozdziale 9 przeczytasz o jednostkach, które po zastosowaniu
wspomnianego podejścia doświadczyły na nowo poczucia wolności i
harmonii wewnętrznej (wholeness). Ich historie pomogą ci zobaczyć,
jak to jest w końcu się wyzwolić od poczucia winy i dezorientacji,
którymi skutkuje niedojrzałość rodziców. Gdy skupisz się na
własnym samorozwoju, wejdziesz na drogę wiodącą ku uwolnieniu
się od związków naznaczonych niedojrzałością emocjonalną.
W rozdziale 10 dowiesz się, jak rozpoznać osoby, które będą cię
dobrze traktować oraz zapewnią ci bezpieczeństwo i stabilność
emocjonalną. Pomoże ci to również zmienić autodestrukcyjne
zachowania w relacjach interpersonalnych, które często występują u
dorosłych dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców. Nowe
podejście do związków międzyludzkich sprawi, że samotność
emocjonalna odejdzie w zapomnienie.
Po lekturze tej książki będziesz potrafił rozpoznawać oznaki
niedojrzałości emocjonalnej oraz dowiesz się, dlaczego tak często
czułeś się samotny. Zrozumiesz w końcu, dlaczego podejmowane
przez ciebie próby nawiązania bliskości emocjonalnej nie przynosiły
rezultatów, gdy miałeś do czynienia z niedojrzałymi emocjonalnie
jednostkami. Nauczysz się sprawować kontrolę nad nadmiernie
rozwiniętą empatią, za sprawą której stajesz się emocjonalnym
zakładnikiem osób, które stosują manipulację i nie odwzajemniają
twoich starań. Nauczysz się też rozpoznawać ludzi otwartych na
prawdziwą bliskość emocjonalną, z którymi można nawiązać
przynoszącą satysfakcję nić porozumienia.
Nie mogę się doczekać, aby podzielić się zarówno wiedzą
zgromadzoną przez wiele lat czytania lektur i prowadzenia badań
nad tym tematem, jak i fascynującymi, prawdziwymi historiami
zaczerpniętymi z pracy z klientami. Próbom zrozumienia tego tematu
poświęciłam większość mojego życia zawodowego. Wydaje mi się,
że niezwykle ważna prawda skrywała się tuż przed naszymi oczami,
przysłonięta przez stereotypy społeczne, uniemożliwiające
obiektywną ocenę własnych rodziców. Niezmiernie się cieszę, że
mogę się podzielić odkryciami i wnioskami, które znajdują wciąż na
nowo potwierdzenie u wielu osób, z którymi mam okazję pracować.
Mam nadzieję, że uda mi się zredukować dezorientację i cierpienie
emocjonalne, jakie spowodowali u swoich dzieci niedojrzali
emocjonalnie rodzice. Jeśli ta książka pomoże ci zrozumieć twoją
samotność emocjonalną lub pozwoli ci nawiązać głębsze więzi
emocjonalne i doświadczać w życiu więcej przynoszącej satysfakcję
bliskości, uznam, że udało mi się osiągnąć mój cel. Jeśli ta książka
pomoże ci uznać samego siebie za wartościową osobę, która nie
będzie już podatna na manipulację ze strony innych, będzie to
oznaczać, że spełniła ona swoje zadanie. Wiem, że domyślałeś się
większości rzeczy, o których będziesz niebawem czytać, moją rolą
jest zaś powiedzieć ci, że przez cały ten czas miałeś rację.
Życzę ci wszystkiego, co najlepsze.
1

Jak niedojrzali emocjonalnie rodzice


wpływają na życie swoich dorosłych
dzieci

Samotność emocjonalną odczuwamy wówczas, gdy nie


doświadczamy wystarczającej bliskości emocjonalnej w kontaktach z
innymi ludźmi. Uczucie to może się pojawić już w dzieciństwie, jeśli
czujemy się niezauważani pod względem emocjonalnym przez
egocentrycznych rodziców; możemy też zacząć odczuwać je w
dorosłości, gdy utracimy z kimś bliskość emocjonalną. Jeśli tego
typu uczucie towarzyszy nam przez całe życie, oznacza to, że
zapewne nie okazywano wystarczającej wrażliwości na nasze
potrzeby emocjonalne, gdy byliśmy dziećmi.
Dzieci wychowywane przez niedojrzałych emocjonalnie rodziców
czują się niezwykle samotne. Tacy rodzice mogą wyglądać i
zachowywać się zupełnie normalnie, troszczyć się o dobrostan
fizyczny swoich dzieci oraz dbać o ich odpowiednie żywienie i
bezpieczeństwo. Jeśli nie nawiążą jednak trwałej bliskości
emocjonalnej ze swoim dzieckiem, w miejscu, w którym mogło się
pojawić poczucie prawdziwego bezpieczeństwa, pozostanie u niego
ziejąca wyrwa.
Samotność wynikająca z czucia się niezauważanym przez innych
przysparza równie głębokiego cierpienia, co zranienie fizyczne, nie
jest jednak widoczna z zewnątrz. Samotność emocjonalna to
nieokreślone, jednostkowe doświadczenie, którego nie da się łatwo
dostrzec ani opisać. Można określić je jako uczucie pustki lub
poczucie życiowego osamotnienia. Niektórzy nazywali to uczucie
samotnością egzystencjalną, nie należy jednak doszukiwać się tu
żadnej filozofii*. Jeśli doświadczasz takiego uczucia,
odpowiedzialność za to ponosi twoja rodzina.
Dzieci nie mają odpowiednich narzędzi, aby rozpoznać brak
bliskości emocjonalnej w relacjach z rodzicem. Po prostu nie
dysponują taką koncepcją. Jeszcze mniej prawdopodobne jest zaś
to, iż będą w stanie zrozumieć, że ich rodzice są niedojrzali
emocjonalnie. Pozostaje im tylko instynktowne uczucie pustki –
właśnie tak dzieci doświadczają samotności. Jeśli dziecko ma
dojrzałego rodzica, to gdy doskwiera mu samotność, może się po
prostu do niego zwrócić, aby poczuć serdeczną bliskość. Jeśli
jednak twój rodzic obawiał się głębokich uczuć, to fakt, że
potrzebujesz pocieszenia, wzbudzał w tobie być może tylko
krępujące uczucie wstydu.
Gdy dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców dorastają,
pozostaje w nich uczucie dojmującej pustki, nawet jeśli na pierwszy
rzut oka prowadzą normalne dorosłe życie. Samotność może im
doskwierać również w dorosłości, jeśli bezwiednie wybierają takie
relacje międzyludzkie, które nie mogą im zapewnić wystarczającej
bliskości emocjonalnej. Mogą zwyczajnie chodzić do szkoły i pracy,
wziąć ślub i wychowywać dzieci, lecz wciąż będzie ich prześladować
to podstawowe uczucie samotności emocjonalnej. W tym rozdziale
opiszemy historie ludzi doświadczających takiego uczucia oraz
pokażemy, jak dzięki osiągnięciu samoświadomości zrozumieli,
czego im brakuje, i jak mogą się zmienić.

Bliskość emocjonalna
Bliskość emocjonalna wynika ze świadomości, że masz kogoś, komu
możesz wszystko powiedzieć i do kogo możesz się zwrócić
dosłownie z każdą sprawą, niezależnie od tego, przez co akurat
przechodzisz. Czujesz się zupełnie bezpiecznie, otwierając się przed
tą osobą – czy to używając słów lub wymieniając spojrzenia, czy po
prostu spędzając wspólnie czas w ciszy i czerpiąc przyjemność z
łączącej was bliskości. Bliskość emocjonalna przynosi głęboką
satysfakcję i daje poczucie, że ktoś widzi cię takim, jakim naprawdę
jesteś. Tego typu więź zaistnieje tylko wtedy, gdy druga osoba chce
cię naprawdę poznać, a nie tylko osądzać.
W dzieciństwie nasze poczucie bezpieczeństwa opiera się przede
wszystkim na bliskości emocjonalnej z naszymi opiekunami.
Zaangażowani emocjonalnie rodzice dają dzieciom poczucie, że
zawsze mają się do kogo zwrócić. Takie poczucie bezpieczeństwa
wymaga autentycznych interakcji emocjonalnych z matką lub ojcem,
a dojrzali emocjonalnie rodzice nawiązują taki poziom bliskości
emocjonalnej niemal przez cały czas. Wykształcili w sobie
wystarczającą samoświadomość, aby czuć się komfortowo z
własnymi uczuciami, jak również z uczuciami innych ludzi.
Co jeszcze ważniejsze, tacy rodzice są wyczuleni na emocjonalne
potrzeby swoich dzieci, zauważają ich nastroje i interesują się ich
uczuciami. Nawiązując taką bliskość z rodzicem, dziecko czuje się
bezpiecznie – czy to szukając pocieszenia, czy dając wyraz
swojemu entuzjazmowi. Dojrzali rodzice wzbudzają u swojego
potomstwa poczucie, że wzajemne interakcje sprawiają im
przyjemność, a rozmowy na tematy związane z emocjami są zawsze
mile widziane. Tacy rodzice mają bogate, zrównoważone życie
emocjonalne i są zwykle konsekwentni pod względem uwagi i
zainteresowania, jakich okazują swoim dzieciom. Można na nich
polegać w kwestiach związanych z emocjami.

Samotność emocjonalna
Zdarzają się jednak także rodzice niedojrzali emocjonalnie, tak
skupieni na własnej osobie, że nie zauważają emocji i przeżyć
swoich dzieci. Co więcej, lekceważą też znaczenie uczuć i obawiają
się bliskości emocjonalnej. Ich własne potrzeby emocjonalne
wzbudzają w nich dyskomfort, nie mają więc pojęcia, jak zaoferować
wsparcie na poziomie uczuciowym. Tacy rodzice mogą się nawet
poczuć nieswojo lub się rozgniewać, jeśli ich dziecko się denerwuje,
i wymierzyć mu karę, zamiast je pocieszyć. Takie reakcje ze strony
rodziców tłumią instynktowne pragnienie dzieci, aby dążyć do
kontaktu z innymi, przekreślając możliwość nawiązania bliskości
emocjonalnej.
Jeśli jeden lub oboje z twoich rodziców nie byli wystarczająco
dojrzali, aby zaoferować ci wsparcie emocjonalne, to jako dziecko
odczuwałeś konsekwencje braku takiego wsparcia, niekoniecznie
potrafiłeś jednak uchwycić istotę problemu. Myślałeś być może, że
uczucie pustki i samotności jest twoim prywatnym, jednostkowym
doświadczeniem, czymś, co odróżnia cię od innych ludzi. Będąc
dzieckiem, nie mogłeś wiedzieć, że owo uczucie pustki jest
normalną, uniwersalną reakcją na brak kontaktu z odpowiednimi
ludźmi. Pojęcie „samotności emocjonalnej” zawiera w sobie zarazem
sugestię, jak można temu stanowi zaradzić: wystarczy, że inna
osoba okaże pełne zrozumienia zainteresowanie twoimi uczuciami.
Tego rodzaju samotność nie jest dziwnym ani pozbawionym sensu
uczuciem; jest możliwym do przewidzenia skutkiem dorastania w
otoczeniu osób niewystarczająco empatycznych.
Dla uzupełnienia opisu samotności emocjonalnej przeczytajmy
historię dwóch osób, które dobrze pamiętają to uczucie z
dzieciństwa i trafnie je opisują.

_____ Historia Davida _____


Oto co powiedział mój klient David, gdy wspomniałam, że
dorastając w swojej rodzinie, musiał się czuć bardzo samotny:
„Było to niewiarygodnie samotne doświadczenie, czułem się
zupełnie osamotniony. Tak po prostu wyglądała moja
rzeczywistość. Uważałem ten stan za normalny. W mojej rodzinie
każdy trzymał się z dala od innych i wszyscy żyliśmy w
emocjonalnym odosobnieniu. Wiedliśmy osobne życia – nie
mieliśmy z sobą zupełnie nic wspólnego. W szkole średniej
prześladowało mnie często wyobrażenie, że dryfuję po oceanie, a
wokół mnie nie ma żywej duszy. Tak właśnie się czułem w domu”.
Gdy poprosiłam go o bardziej szczegółowe opisanie uczucia
samotności, powiedział: „Czułem pustkę i nicość. Nie mogłem
wiedzieć, że większość ludzi nie doświadcza tego typu uczuć.
Takie doznania były dla mnie po prostu codziennością”.

_____ Historia Rhondy _____


Rhonda zapamiętała podobne uczucie samotności z czasu, gdy
miała siedem lat i stała z rodzicami oraz trojgiem starszego
rodzeństwa przy ciężarówce przeprowadzkowej pod starym
domem rodzinnym. Choć z fizycznego punktu widzenia była ze
swoją rodziną, to nikt jej nie dotykał i czuła się zupełnie
osamotniona: „Stałam tam z moją rodziną, lecz w istocie nikt mi
nie wyjaśnił, co naprawdę oznacza ta przeprowadzka. Czułam się
na wskroś samotna i próbowałam zrozumieć, co się dzieje. Moja
rodzina była obok mnie, ale nie miałam poczucia, że jestem tam
razem z nimi. Pamiętam, że czułam się wyczerpana i
zastanawiałam się, jak mam sobie z tym sama poradzić.
Odnosiłam wrażenie, że nie mogę o nic zapytać. Byli dla mnie
zupełnie niedostępni. Czułam zbyt duży lęk, aby podzielić się z
nimi moimi doświadczeniami. Wiedziałam, że muszę sobie z tym
poradzić na własną rękę”.

Przesłanie, jakie niesie z sobą samotność emocjonalna


Tego rodzaju emocjonalne cierpienie i samotność są w
rzeczywistości zdrowym komunikatem. Lęk odczuwany przez Davida
i Rhondę dawał im do zrozumienia, że pilnie potrzebują kontaktu
emocjonalnego. Ich rodzice nie dostrzegali jednak, jak się czują,
pozostało im więc tylko tłumić te uczucia w sobie. Na szczęście, gdy
zamiast tłumić swoje emocje, zaczniesz się w nie wsłuchiwać,
wskażą ci one drogę ku autentycznej więzi z innymi ludźmi.
Poznanie przyczyny twojej samotności emocjonalnej stanowi
pierwszy krok do nawiązania bardziej satysfakcjonujących relacji z
innymi ludźmi.

Jak dzieci radzą sobie z samotnością emocjonalną


Samotność emocjonalna jest tak przygnębiająca, że doświadczające
jej dziecko uczyni wszystko, co tylko konieczne, aby nawiązać
jakąkolwiek więź z rodzicem. Dzieci te często uczą się stawiać
potrzeby innych ludzi na pierwszym miejscu, uważając, że taką
właśnie cenę trzeba zapłacić za możliwość nawiązania z nimi relacji.
Zamiast oczekiwać od innych wsparcia lub zainteresowania, biorą na
siebie obowiązek udzielania im pomocy, przekonując wszystkich
dookoła, że sami mają bardzo niewielkie potrzeby emocjonalne.
Niestety, taka postawa często prowadzi do jeszcze większej
samotności, ukrywanie własnych najgłębszych potrzeb uniemożliwia
bowiem nawiązanie prawdziwej bliskości z innymi.
Ponieważ brakuje im odpowiedniego wsparcia ze strony rodziców i
nie łączy ich z nimi prawdziwa bliskość, wiele spragnionych uczuć
dzieci pragnie z całego serca, aby ich dzieciństwo jak najszybciej
dobiegło końca. Sądzą, że najlepszym rozwiązaniem będzie szybko
dorosnąć i stać się samowystarczalnymi. Takie dzieci mają
wykraczające poza ich wiek umiejętności, lecz w głębi serca czują
się samotne. Często przedwcześnie zaczynają dorosłe życie – tak
szybko, jak to możliwe idą do pracy, prowadzą życie seksualne,
wcześnie biorą też ślub lub zaciągają się do wojska, jak gdyby
chciały powiedzieć: Skoro i tak sam muszę o siebie zadbać, równie
dobrze mogę korzystać z dobrych stron szybkiego wejścia w
dorosłość. Nie mogą się doczekać dorosłego życia, sądząc, że
przyniesie im wolność i szansę na znalezienie swojego miejsca.
Niestety, ponieważ śpieszno im opuścić dom rodzinny, w
konsekwencji poślubiają nieraz niewłaściwą osobę, tolerują bycie
wykorzystywanym lub kontynuują pracę, która ma więcej wad niż
zalet. Często godzą się na samotność emocjonalną w swoich
związkach, gdyż taki stan wydaje im się normalny – przypomina
bowiem wczesne lata spędzone w domu rodzinnym.

Dlaczego przeszłość się powtarza


Skoro brak bliskości emocjonalnej w relacjach z niedojrzałymi
emocjonalnie rodzicami jest niezwykle bolesny, dlaczego tak wiele
osób nawiązuje równie frustrujące relacje z innymi ludźmi w
dorosłym życiu? Najbardziej prymitywne części naszego mózgu
każą nam uznawać za bezpieczne to, co znajome (Bowlby 1979).
Skłaniamy się do powtarzania sytuacji, których już doświadczyliśmy,
wiemy bowiem, jak sobie z nimi radzić. Kiedy jesteśmy dziećmi, nie
uświadamiamy sobie ograniczeń naszych matek lub ojców, gdyż
perspektywa uznania własnych rodziców za niedojrzałych lub
pełnych wad jest przerażająca. Niestety, zaprzeczanie bolesnej
prawdzie na temat naszych rodziców sprawia, że nie potrafimy
rozpoznać, gdy inni ludzie krzywdzą nas w podobny sposób w
nawiązywanych przez nas później relacjach. Mechanizm
zaprzeczenia sprawia, że odgrywamy wciąż na nowo ten sam
scenariusz, nigdy nie zauważamy bowiem, gdy zaczyna się on
powtarzać kolejny raz. Mechanizm ten dobrze obrazuje historia
Sophie.

_____ Historia Sophie _____


Sophie spotykała się z Jerrym od pięciu lat. Miała bardzo dobrą
pracę jako pielęgniarka i uważała się za szczęściarę ze względu
na to, że pozostawała w długoterminowym związku. Miała
trzydzieści dwa lata i chciała wyjść za mąż, lecz Jerry’emu raczej
się z tym nie spieszyło. Uważał, że jest dobrze tak, jak jest.
Można było z nim miło spędzić czas, lecz sprawiał wrażenie, że
nie życzy sobie bliskości emocjonalnej i zwykle zamykał się w
sobie, gdy zaczynała rozmawiać na tematy związane z
uczuciami. Sophie czuła się głęboko sfrustrowana i zapisała się
na terapię, aby uzyskać pomoc w podjęciu decyzji dotyczącej jej
przyszłości. Miała przed sobą trudny dylemat: kochała Jerry’ego,
lecz nie zostało jej już dużo czasu na założenie rodziny. Dręczyło
ją też poczucie winy i martwiła się, czy nie prosi o zbyt wiele.
Pewnego dnia Jerry zaproponował wyjście do tej samej
restauracji, w której byli na pierwszej randce. Coś w sposobie, w
jaki ją zaprosił, sprawiło, że Sophie przyszło na myśl, iż zamierza
się jej oświadczyć. Ledwo przetrwała kolację, próbując
pohamować podekscytowanie.
Faktycznie po kolacji Jerry wyciągnął z kieszeni kurtki małe
pudełeczko. Gdy przesunął je w jej stronę po lnianym obrusie,
Sophie zaparło dech w piersiach. Lecz gdy otworzyła pudełko, nie
było w nim pierścionka, tylko mała karteczka z narysowanym na
niej znakiem zapytania. Nie rozumiała, co to miało znaczyć.
Jerry wyszczerzył zęby w uśmiechu. „Możesz powiedzieć
przyjaciółkom, że w końcu wydusiłem z siebie TO pytanie!”.
„Czy to znaczy, że mi się oświadczasz?” – spytała zdez-
orientowana.
„Nie, to żart. Teraz rozumiesz?”.
Sophie była zszokowana, wściekła i głęboko zraniona. Gdy
zadzwoniła do swojej matki i zrelacjonowała jej całe zajście, ta
stanęła po stronie Jerry’ego, przekonując Sophie, że żart był
śmieszny i nie ma powodu się złościć.
Szczerze mówiąc, nie przychodzi mi do głowy żaden scenariusz
w jakimkolwiek związku, w którym uszłoby to za dobry żart.
Zachowanie Jerry’ego było zbyt przybijające i poniżające. Jak
jednak Sophie uświadomiła sobie później, jej matka i Jerry mieli z
sobą wiele wspólnego – oboje byli niewrażliwi na uczucia innych
ludzi. Za każdym razem, gdy Sophie próbowała opowiedzieć im o
swoich emocjach, czuła się deprecjonowana.
W toku terapii Sophie zaczęła dostrzegać podobieństwa między
brakiem empatii u swojej matki i niewrażliwością emocjonalną
Jerry’ego. Uświadomiła sobie, że będąc z nim w związku zaczęła
ponownie doświadczać emocjonalnej samotności, jaką
odczuwała w dzieciństwie. Dostrzegła teraz, że frustracja z
powodu niedostępności emocjonalnej Jerry’ego nie była dla niej
niczym nowym; uczucie to towarzyszyło jej od samego
dzieciństwa. Sophie przez całe życie odczuwała podobny brak
bliskości.

Poczucie winy z powodu czucia się nieszczęśliwym


Sytuacja osób takich jak Sophie wydaje mi się szczególnie
poruszająca, gdyż funkcjonują one tak dobrze, że inni ludzie sądzą,
iż nie mają żadnych problemów. W istocie dobrze rozwinięte
umiejętności takich osób sprawiają, że trudno jest im poważnie
traktować swoje własne cierpienie. „Niczego mi nie brakuje” –
powiedzą zapewne. „Powinienem być szczęśliwy. Dlaczego czuję się
taki nieszczęśliwy?”. Są to klasyczne wątpliwości wyrażane przez
kogoś, kto wychowywał się w rodzinie, w której dobrze dbano o jego
dobrostan fizyczny, lecz nieustannie ignorowano jego potrzeby
emocjonalne.
Osoby takie jak Sophie często dręczy poczucie winy z powodu
tego, że narzekają. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety wymieniają
rzeczy, za które powinni być wdzięczni, tak jakby ich życie było
dodawaniem, którego pozytywny wynik oznacza, że wszystko musi
być w porządku. Nie mogą jednak przezwyciężyć uczucia głębokiej
samotności i braku takiego stopnia bliskości emocjonalnej, jakiego
chcieliby doświadczać w swoich najbliższych związkach.
Zanim zgłoszą się do mnie na wizytę, niektórzy z nich są już gotowi
zostawić swojego partnera albo wdali się w romans, który zapewnia
im w pewnym stopniu to, czego potrzebują. Inni całkowicie unikają
związków miłosnych, uważając zaangażowanie emocjonalne za
pułapkę, której woleliby uniknąć. Jeszcze inni postanowili trwać w
swoich związkach ze względu na dzieci i zapisali się na terapię,
chcąc się nauczyć, jak zredukować odczuwaną przez siebie złość i
urazę.
Niewiele z tych osób wchodzi do mojego gabinetu z
przeświadczeniem, że źródła braku satysfakcjonującej bliskości
emocjonalnej leżą w ich dzieciństwie. Zwykle nie mogą pojąć, jak to
się stało, że znalazły się w sytuacji życiowej, w której czują się
nieszczęśliwe. Zarzucają sobie egoizm w związku z tym, iż chcą
czegoś więcej od życia. Jak stwierdziła na początku Sophie: „W
relacjach z innymi zawsze znajdą się powody do frustracji. Związki
wymagają wysiłku, czyż nie?”.
Miała częściowo rację. Dobre relacje międzyludzkie rzeczywiście
wymagają pewnego wysiłku i wyrozumiałości. Nie powinniśmy
jednak musieć walczyć o to, aby po prostu zostać zauważonym.
Nawiązanie bliskości emocjonalnej powinno być łatwe.

Samotność emocjonalna dotyczy obu płci


Choć kobiety wciąż zgłaszają się na psychoterapię częściej od
mężczyzn, to pracowałam z wieloma panami, którzy również zmagali
się z problemem samotności w związku. Pod pewnymi względami w
ich przypadku problem ten jest jeszcze bardziej dojmujący, jako że w
naszej kulturze panuje obiegowe przekonanie, iż mężczyźni mają
mniejsze potrzeby emocjonalne. Jeśli spojrzymy jednak na wskaźniki
samobójstw i stosowania przemocy, to okaże się, że wcale tak nie
jest. W przypadku mężczyzn zachodzi większe
prawdopodobieństwo, że gdy będzie im doskwierać cierpienie
emocjonalne, staną się agresywni lub podejmą skuteczną próbę
samobójczą. Mężczyźni, którym brakuje bliskości emocjonalnej,
poczucia przynależności lub serdecznej uwagi, mogą odczuwać nie
mniejszą pustkę niż kobiety, choć niechętnie się do tego przyznają.
Bliskość emocjonalna jest podstawową potrzebą każdego człowieka,
niezależnie od płci.
Dzieci, które czują, że nie mogą nawiązać z rodzicami bliskości
emocjonalnej, często próbują pogłębić z nimi więź, odgrywając role
zgodne, w ich mniemaniu, z oczekiwaniami rodziców. Może im to
przysporzyć nieco chwilowej aprobaty, lecz nie doprowadzi do
prawdziwej bliskości emocjonalnej. Wycofani emocjonalnie rodzice
nie wykształcą nagle zdolności odczuwania empatii tylko dlatego, że
dziecko zrobiło coś, aby ich zadowolić.
Ludzie – zarówno mężczyźni, jak i kobiety – którym w dzieciństwie
brakowało bliskości emocjonalnej, często nie mogą uwierzyć, że ktoś
chciałby nawiązać z nimi więź po prostu ze względu na to, kim są.
Sądzą, że jeśli chcą zaznać bliskości, muszą udawać kogoś innego i
zawsze stawiać drugą osobę na pierwszym miejscu.

_____ Historia Jake’a _____


Jake niedawno ożenił się z Kaylą, pełną życia kobietą, dzięki
której czuł się naprawdę kochany. Tuż po ślubie był szczęśliwy,
lecz teraz nie mógł się wyzbyć uczucia, że pogrąża się w
depresji. „Powinienem być szczęśliwy – stwierdził. – Jestem
największym szczęściarzem na świecie i bardzo staram się
zachowywać tak, aby spełnić oczekiwania żony. Ale czuję się,
jakbym grał, zmuszając się do bycia bardziej radosnym, niż w
rzeczywistości jestem. Nie znoszę tego uczucia udawania”.
Zapytałam Jake’a, jaki w swoim mniemaniu powinien być przy
Kayli. „Powinienem być na wskroś szczęśliwą osobą, tak samo
jak ona. Muszę sprawić, aby czuła się kochana i była cały czas
szczęśliwa. Tak to właśnie powinno wyglądać”. Spojrzał na mnie,
oczekując potwierdzenia, lecz gdy po prostu czekałam, milcząc,
kontynuował: „Gdy wraca do domu z pracy, bardzo się staram
okazywać ogromne szczęście i podekscytowanie, lecz udaję
bardziej intensywne uczucia niż to, co faktycznie czuję. Jestem
tym wyczerpany”.
Zapytałam go, co w jego mniemaniu by się stało, gdyby
szczerze powiedział Kayli o presji, jaką odczuwa. Odparł na to:
„Byłaby załamana i wściekła, gdyby się dowiedziała o moich
uczuciach”.
Powiedziałam Jake’owi, że być może przyznanie się do
prawdziwych uczuć wywołałoby wściekłość u kogoś, z kim miał
styczność w przeszłości, lecz w przypadku Kayli reakcja ta nie
wydawała się prawdopodobna. Pasowała raczej do zachowania
jego skorej do gniewu matki, która szybko wybuchała złością, jeśli
ktoś nie postępował wedle jej życzeń.
Związek zapewniający obojgu partnerom poczucie
bezpieczeństwa skłaniał Jake’a do tego, aby się zrelaksować i po
prostu być sobą, dręczyło go jednak przeświadczenie, że relacja
ucierpi, jeśli przestanie się tak bardzo starać.
Gdy powiedziałam Jake’owi, że być może nowy, bezpieczny
związek da mu w końcu szansę bycia kochanym za to, jaki
naprawdę jest, wzmianka o jego potrzebach emocjonalnych
wzbudziła w nim dyskomfort. Wyglądał na zawstydzonego i
wyznał: „Kiedy tak to pani ujmuje, sprawiam wrażenie godnego
politowania i rozpaczliwie pragnącego akceptacji”.
W dzieciństwie Jake dostawał od matki komunikat, że
okazywanie jakichkolwiek potrzeb emocjonalnych jest oznaką
słabości. Co więcej, jeśli nie postępował zgodnie z jej życzeniami,
miał poczucie, że nie spełnia jej oczekiwań i nie zasługuje na
miłość.
Jake zrozumiał w końcu własne uczucia i zaczął szczerze
rozmawiać z Kaylą, która w pełni go zaakceptowała. Zdumiały go
jednak niezmierzone pokłady złości wobec matki, które
wydobyliśmy na światło dzienne. „Nie mogę uwierzyć, jak bardzo
jej nienawidziłem” – stwierdził. Jake nie zdawał sobie sprawy, że
nienawiść jest normalną i bezwiedną reakcją w sytuacji, gdy ktoś
próbuje cię bezpodstawnie kontrolować. Jest sygnałem
świadczącym o tym, że osoba ta tłumi twoją emocjonalną energię
życiową, zaspokajając twoim kosztem swoje własne potrzeby.

Poczucie, że jesteśmy zmuszani do opiekowania się


rodzicami
Ludzie odczuwają głęboką samotność emocjonalną nie tylko w
związkach romantycznych. Pracowałam z ludźmi niebędącymi w
związkach, którzy opowiadali podobne historie, z tym że w ich
przypadku unieszczęśliwiające ich w dorosłym życiu relacje
dotyczyły kontaktów z rodzicami lub przyjaciółmi. Ich relacje z
rodzicami były zwykle tak wyczerpujące, że nie pozostawiały im
emocjonalnej energii na angażowanie się w związki miłosne, nie
mieli też zresztą na to ochoty. Doświadczenia z relacji z rodzicami
nauczyły ich, że związki wiążą się z jednoczesnym poczuciem
porzucenia i bycia obarczonym pewnym brzemieniem. Takie osoby
postrzegają związki jako pułapkę. I tak mają już pełne ręce roboty z
rodzicami, którzy traktują ich tak, jakby byli ich własnością.

_____ Historia Louise _____


Louise, prawie trzydziestoletnia samotna nauczycielka, czuła się
kompletnie zdominowana przez kontrolującą matkę, szorstką byłą
policjantkę, która oczekiwała, że córka będzie z nią mieszkać i się
nią zajmować. Stawiała jej tak wygórowane żądania, że Louise
zaczęła miewać myśli samobójcze. Terapeuta powiedział jej bez
ogródek, że jej życie zależy od tego, czy wyzwoli się spod kontroli
matki. Gdy jej powiedziała, że się wyprowadza, ta stwierdziła:
„Nie ma takiej możliwości. Fatalnie byś się z tym czuła. Poza tym
nie poradzę sobie bez ciebie”. Na szczęście Louise znalazła w
sobie siłę, aby rozpocząć własne, niezależne życie. W toku tego
procesu odkryła, że poczucie winy to uczucie, z którym można
sobie poradzić, oraz że jest to niewielka cena do zapłacenia za
własną wolność.

Niezdolność zaufania własnym instynktom


Niedojrzali emocjonalnie rodzice nie wiedzą, jak pokazać dzieciom,
że ich uczucia i instynkty są ważne. Bez tej świadomości dzieci uczą
się ulegać każdemu, kto tylko – jak się wydaje – jest czegoś pewny.
Jako dorośli mogą zaprzeczać własnym instynktom do tego stopnia,
że zgadzają się wchodzić w relacje, których w rzeczywistości wcale
sobie nie życzą. Następnie często sądzą zaś, że to od nich zależy,
czy relacja ta będzie dobrze funkcjonować. Szukają racjonalizacji,
aby wyjaśnić, dlaczego muszą się tak bardzo wysilać w związku –
tak jakby codzienne zmagania, aby dogadać się z partnerem
życiowym, były czymś normalnym. Choć faktycznie trzeba starań,
aby podtrzymywać w związku porozumienie i bliskość, nie powinno
to jawić się nam jako nieustanna, mozolna praca.
Prawda jest taka, że jeśli partnerzy do siebie pasują, a także
rozumieją nawzajem swoje uczucia oraz są pozytywnie nastawieni i
wspierający, to związki są na ogół czymś przyjemnym, a nie
uciążliwym. Nie wymagamy zbyt wiele, chcąc się po prostu czuć
szczęśliwymi na widok partnera i wyczekiwać z radością na wspólnie
spędzany czas. Gdy ludzie mówią: „Nie można mieć wszystkiego”, w
istocie chcą powiedzieć, że nie dostają w związku tego, czego
potrzebują.
Tak jak każdy człowiek możesz sobie zaufać, że będziesz wiedział,
kiedy czujesz się usatysfakcjonowany emocjonalnie. Wiesz, kiedy
otrzymałeś wszystko to, czego potrzebujesz. Nie jesteś
niewyczerpanym źródłem niekończących się żądań. Możesz zaufać
wewnętrznym sygnałom informującym cię, gdy czegoś ci brakuje.
Jeśli nauczono cię jednak lekceważyć własne uczucia, to będziesz
się czuł winny, że narzekasz, jeśli na zewnątrz wszystko wydaje się
w porządku. Skoro posiadasz dach nad głową, stałą pracę, nie
brakuje ci jedzenia oraz masz partnera lub przyjaciół, to zgodnie z
obiegowym poglądem: „Czy może być aż tak źle?”.
Wielu ludzi potrafi na zawołanie wymienić wszystkie powody, dla
których powinni czuć się usatysfakcjonowani, i wstydzi się przyznać,
że nie są szczęśliwi. Obwiniają samych siebie za brak „właściwych”
uczuć.

_____ Historia Meaghan _____


Meaghan zerwała ze swoim chłopakiem dwa razy, zanim na
pierwszym roku studiów zaszła z nim w ciążę. Chciał, żeby wzięli
ślub, lecz czuła, że nie jest to dla niej właściwy partner. Rodzice
szaleli jednak na punkcie jej chłopaka, który pochodził z bogatej
rodziny, i naciskali, żeby wyszła za niego za mąż, zwłaszcza że
dziecko było już w drodze. Meaghan w końcu im uległa. Jej mąż
odnosił sukcesy zawodowe jako pośrednik w handlu
nieruchomościami, co jeszcze zwiększyło jego atrakcyjność w
oczach jej rodziców. Wiele lat później, gdy cała trójka ich dzieci w
końcu poszła na studia, Meaghan była gotowa zakończyć
małżeństwo, lecz czuła się zdezorientowana i winna z powodu
chęci odejścia od męża.
Podczas naszej pierwszej sesji Meaghan stwierdziła: „Nie
potrafię wyrazić tego, co czuję”. Ani mąż, ani rodzice nie mogli
zrozumieć, dlaczego nie satysfakcjonuje jej obecny układ, a ona
nie potrafiła znaleźć właściwych słów na obronę swoich uczuć.
Odpierali każde z trudem formułowane przez nią wyjaśnienie,
podając kilka powodów dowodzących tego, że nie ma racji.
Umniejszali znaczenie jej zarzutów, gdyż miały emocjonalny
charakter. Skarżyła się na przykład, że mąż nie słucha tego, co
ona mówi, oraz lekceważy jej uczucia i prośby; twierdziła też, że
nigdy dobrze się nie bawią, gdy spędzają razem czas. Próbowała
wyjaśnić, że nie pasują do siebie z mężem ani pod względem
towarzyskim czy seksualnym, ani pod względem ulubionego
sposobu spędzania czasu.
Prawdziwy problem Meaghan nie polegał na niezdolności do
wyrażania swoich uczuć, lecz na tym, że rodzina nie chciała
usłyszeć tego, co miała im do powiedzenia. Mąż i rodzice nie
próbowali jej zrozumieć; skupiali się na próbach przekonania jej,
że się myli.
Meaghan czuła się zawstydzona i winna, gdyż jej potrzeby
emocjonalne przyćmiewały złożone przez nią przysięgi i
zobowiązania. Zwróciłam jej jednak uwagę, że paliwem
napędzającym związki nie są przysięgi i obietnice, lecz
przyjemność płynąca z bliskości emocjonalnej, z poczucia, że
ktoś chce poświęcić czas, aby uważnie cię słuchać i zrozumieć
twoje doświadczenia. Jeśli w twoim związku brakuje takich
elementów, to twoja relacja z partnerem nie będzie rozkwitać.
Wrażliwość na emocje drugiej osoby jest najważniejszym
składnikiem związków międzyludzkich.
Meaghan bała się, że jest złym człowiekiem, bo chce zostawić
męża. Gdy ludzie nie potrafią dłużej tolerować
niesatysfakcjonującego emocjonalnie związku, jak należy ocenić
ich pragnienie odejścia? Czy są egoistyczni, impulsywni lub
bezwzględni? Czy przedwcześnie się poddają, a może są po
prostu niemoralni? Skoro tak długo godzili się na tego typu układ,
dlaczego nie mogą wytrwać w nim nieco dłużej? Po co stwarzać
problemy?
Być może chodzi właśnie o to, że tak długo godzili się na taki
układ. Być może energia, jaką mieli do zaoferowania, dosłownie
się wyczerpała, tak jak w przypadku Meaghan, która spędziła
wiele lat, próbując spełnić oczekiwania męża i rodziców.
Wielokrotnie usiłowała wyjaśnić im swoje uczucia i powiedzieć,
jak bardzo jest nieszczęśliwa. Próbowała nawet dotrzeć do męża,
zostawiając mu listy do przeczytania. Lecz ani on, ani rodzice nie
słuchali. W odpowiedzi mówili raczej o swoich życzeniach w
kwestii tego, co ona powinna zrobić – klasyczna egocentryczna
reakcja osób niedojrzałych emocjonalnie.
Na szczęście Meaghan zaczęła w końcu poważnie traktować
własne uczucia i przestała pozwalać, aby mąż i rodzice negowali
jej potrzeby emocjonalne za pomocą argumentów, które nie miały
nic wspólnego ze sferą emocji. Gdy w końcu uświadomiła sobie,
czego naprawdę oczekuje od związku, wyznała mi nieśmiało:
„Chcę być dla kogoś najważniejsza. Chcę, żeby ktoś chciał być
właśnie ze mną”. Potem spojrzała na mnie zdezorientowana i
rzekła: „Czy za dużo wymagam? Naprawdę nie wiem”. Meaghan
szkolono od dzieciństwa, aby myślała, że naturalne pragnienie
czucia się wyjątkową i kochaną jest oznaką egoizmu.
W trakcie małżeństwa mąż wzmacniał w niej to poczucie, wciąż
powtarzając, że za dużo chce i ma zbyt wysokie wymagania – do
czasu, gdy w końcu przestała wierzyć, że mąż wie o niej więcej
niż ona sama.

Brak pewności siebie spowodowany odrzuceniem ze


strony rodziców
Gdy rodzice odrzucają swoje potomstwo lub zaniedbują je
emocjonalnie, w dorosłym życiu takie dzieci często spodziewają się,
że inni ludzie będą je traktować podobnie. Brakuje im przekonania,
że ktoś mógłby się nimi zainteresować. Zamiast prosić o to, czego
potrzebują, z powodu braku pewności siebie odczuwają nieśmiałość
i mają opory przed zabieganiem o uwagę innych. Są przekonane, że
sprawiłyby tylko kłopot, gdyby zakomunikowały komuś swoje
potrzeby. Niestety, ponieważ osoby te spodziewają się powtórki
dawnego odrzucenia, tłumią wszystkie uczucia w sobie, co prowadzi
do jeszcze większej samotności emocjonalnej.
W takiej sytuacji ludzie sami pogłębiają własną samotność
emocjonalną, zachowując dystans, zamiast wchodzić w interakcje z
innymi. Moją rolą jako terapeutki jest pomóc im zdać sobie sprawę,
że rodzice zniszczyli ich poczucie pewności siebie. Zachęcam ich
też do tolerowania lęku, który nieodłącznie towarzyszy próbowaniu
czegoś nowego, tak aby postarali się nawiązać bliższe relacje z
innymi ludźmi. Jak pokażą następne dwie historie, jest to możliwe do
osiągnięcia; osobom tym mogło wcześniej nie przyjść do głowy, aby
dążyć do takich relacji, gdyż najzwyczajniej nie miały okazji się
przekonać, że kontakt z innymi ludźmi może poprawić im
samopoczucie.

_____ Historia Bena _____


Ben przez większość życia cierpiał na zaburzenia lękowe i
depresję. Zgodnie z jego relacją matka odtrącała go i trzymała na
dystans. Była władczą osobą, która dawała mu wyraźnie do
zrozumienia, że zajmuje podrzędną pozycję w hierarchii
rodzinnej. Gdy Ben był dzieckiem, jego potrzeby i uczucia nie
były nigdy w centrum uwagi; oczekiwano zawsze, że poczeka, aż
dorośli znajdą dla niego czas.
Na szczęście Ben ożenił się z życzliwą i serdeczną kobietą,
Alexą. Nie mógł jednak pojąć, dlaczego wybrała właśnie jego.
Ujął to następująco: „Nie jestem zbyt interesującą osobą. Nie
wiem, dlaczego Alexa zwróciła na mnie uwagę. Może nie jestem
zupełnie nikim, ale...”. Ben zawiesił głos w sposób sugerujący, że
uważa się za kogoś, kogo można z łatwością przeoczyć i
zignorować. Doświadczone w dzieciństwie odrzucenie ze strony
matki wyraźnie odebrało mu pewność siebie. Co więcej, wpoiło
mu przekonanie, że inni będą podchodzić do jego potrzeb
emocjonalnych z taką samą niechęcią jak matka.
Podczas jednej z sesji Ben mówił, że czuje się nieszczęśliwy i
przytłoczony. Gdy spytałam, czy zwierzył się Alexie ze swoich
uczuć, odrzekł: „Nie, nie mogę tego zrobić. Ma na głowie własne
sprawy. Nie chcę, żeby uznała mnie za mięczaka, który nie potrafi
sobie poradzić z własnymi problemami”. Gdy uznałam za mało
prawdopodobne, że Alexa rzeczywiście tak zareaguje, zgodził
się: „Wiem, że kocha mnie takiego, jakim jestem. Lecz ja nie
potrafię kochać samego siebie”.
Gdy zasugerowałam mu, żeby spróbował się otworzyć przed
Alexą, zważywszy na to, że jest ona tak wspierającą osobą,
odparł, że musi być bardziej samodzielny: „Powinienem poradzić
sobie z tym na własną rękę. W końcu to na mnie spoczywa
odpowiedzialność, aby dbać o własne potrzeby emocjonalne,
czyż nie?”.
Cóż za myśl świadcząca o ogromnej samotności. Powiedziałam
Benowi, że wszyscy potrzebujemy, aby inni ludzie zaspokajali
naszą emocjonalną potrzebę bliskości i doznawania pocieszenia.
Właśnie na tym polega sens związków międzyludzkich.

_____ Historia Charlotte _____


Niniejsza historia stanowi kolejny przykład tendencji do
postrzegania bieżącej sytuacji przez pryzmat dawnego
odrzucenia przez rodziców. Charlotte w końcu przyjęła
ponawiane wielokrotnie przez znajomego zaproszenie i zgłosiła
swoje opowiadanie do konkursu literackiego. Była pewna, że
jurorzy odrzucą jej tekst, choć pracowała w redakcji gazety jako
dziennikarka i miała już na koncie niejeden sukces zawodowy. Ku
własnemu zdziwieniu wygrała konkurs.
Przywołało to bolesne wspomnienia wszystkich sytuacji z
dzieciństwa, gdy rodzice krytykowali ją i zawstydzali, kiedy
próbowała się pod jakimś względem wyróżnić. Rodzice nie
potrafili zapewnić jej wsparcia emocjonalnego, szukając raczej
powodów, by dyskredytować jej osiągnięcia. Teraz, choć bardzo
się cieszyła z wygranej, jednocześnie czuła się przerażona, że
ktoś zacznie z niej drwić lub ujawni, że wcale nie zasługuje na
nagrodę. Zamiast podzielić się ze wszystkimi swoją radością,
zachowała ją dla siebie, tłumacząc sobie, że nikogo by to nie
zainteresowało.
Samotność doświadczana w dzieciństwie
utrzymująca się pomimo sukcesów w dorosłym życiu
Odrzucenie przez rodziców nie zawsze skutkuje brakiem pewności
siebie. Niektóre inteligentne, odporne osoby zachowują w jakiś
sposób wysokie poczucie własnej wartości, odnoszą sukcesy w
życiu zawodowym i mają na swoim koncie liczne osiągnięcia. Wiele
z nich wiąże się z dojrzałymi emocjonalnie partnerami, buduje
satysfakcjonujące, długoletnie związki i zakłada własne rodziny, w
których nie brakuje bliskości emocjonalnej. Choć w obecnych
relacjach ich potrzeby emocjonalne są zaspokajane, trwały uraz
spowodowany samotnością doświadczaną w dzieciństwie może
prześladować je na inne sposoby – w postaci uczucia lęku, depresji
lub złych snów.

_____ Historia Natalie _____


Natalie miała pięćdziesiąt lat i była nagradzanym doradcą
biznesowym. Pomimo że w dzieciństwie rodzice zaniedbywali ją
emocjonalnie, jako dorosła osoba wiodła satysfakcjonujące życie
zarówno w wymiarze osobistym, jak i zawodowym.
Niestety zaniedbywanie emocjonalne, jakiego doświadczyła,
będąc dzieckiem, wciąż prześladuje ją w postaci snów, które
opisała następująco: „Śnią mi się powracające koszmary senne,
w których przewija się ten sam motyw. Znajduję się w
rozpaczliwej sytuacji, z której nie mogę się wydostać.
Gorączkowo próbuję znaleźć rozwiązanie, jakąś drogę wyjścia.
Widzę różne ścieżki, klucze i drzwi, lecz okazują się zupełnie
nieprzydatne. Jestem zupełnie sama i tylko ja próbuję rozwikłać
problem; nie ma przy mnie nikogo innego. Nieraz bywałam
odpowiedzialna za innych ludzi, którzy przyglądali się tylko i
czekali, aż sama uporam się ze wszystkimi trudnościami, lecz w
tym przypadku nikt nie oferuje mi ani odrobiny pomocy. Nie mam
się do kogo zwrócić po pocieszenie lub ochronę i nie czuję się
bezpieczna. Potem się budzę i serce bije mi jak szalone”.
Koszmar senny Natalie dobrze obrazuje uczucie samotności
emocjonalnej. Trzeba radzić sobie ze wszystkim na własną rękę i
nie przychodzi ci nawet na myśl, aby poprosić kogokolwiek o
pomoc. Tak właśnie się czują dzieci niedojrzałych emocjonalnie
rodziców, którzy mogą być fizycznie obecni, lecz nie oferują zbyt
wiele pomocy, ochrony ani pocieszenia.
Natalie opiekuje się swoją starszą już matką, która mieszka
wraz z nią, jej mężem i dziećmi. Niezależnie od tego, jak bardzo
Natalie się stara, jej matka wciąż narzeka, że córka nigdy
wystarczająco jej nie kochała ani nie pomagała. Już w
dzieciństwie Natalie czuła się odpowiedzialna za stan
emocjonalny matki, będąc jednocześnie zdana sama na siebie,
gdyż jej rodzicielka nie była typem osoby, do której można by się
zwrócić o wsparcie. Dzieci takie jak Natalie często zachowują się
niczym mali dorośli – pomagają rodzicom, nie przysparzają w
ogóle problemów; można by pomyśleć, że praktycznie nie mają
żadnych potrzeb. Te sprawnie radzące sobie dzieci sprawiają
często wrażenie, jak gdyby potrafiły same pełnić wobec siebie
funkcję rodzica, lecz w rzeczywistości nie jest to możliwe. Żadne
dziecko nie jest w stanie tego dokonać – chwytają się po prostu
kurczowo wszystkich skrawków emocjonalnych, jakie tylko zdarza
im się otrzymać, gdyż każdy rodzaj relacji jest lepszy od braku
jakiejkolwiek więzi.
Kto by się jednak domyślił, że Natalie zmaga się z sięgającym
czasów dzieciństwa brakiem pewności siebie, gdy wchodzi
energicznym krokiem na spotkania – profesjonalistka w każdym
calu w swoich nieskazitelnych garsonkach? Ma szczęśliwe
małżeństwo, udane dzieci oraz bliskich przyjaciół. Wie, jak
odnosić się do ludzi z najróżniejszych środowisk, ma też
niezwykle wysoko rozwiniętą inteligencję emocjonalną. Koszmary
uchylają jednak zasłonę, ujawniając samotność w sferze
emocjonalnej, która wciąż skrywa się we wnętrzu Natalie.
Pomimo satysfakcjonującego dorosłego życia wciąż zagraża jej
lęk związany z samotnością i brakiem wsparcia. Dopiero przed
swoimi pięćdziesiątymi urodzinami zaczęła rozumieć, w jaki
sposób relacja z matką podsyca skrywające się w niej uczucie
lęku. Było to jedno z najważniejszych odkryć w jej życiu. W końcu
poznała przyczynę swoich koszmarów sennych.

Dlaczego jest nam tak źle bez bliskości emocjonalnej


Istnieje przyczyna wyjaśniająca, dlaczego odczuwamy tak silną
potrzebę nawiązywania bliskości emocjonalnej z innymi ludźmi. W
toku całej ewolucji gatunku ludzkiego przynależność do grupy
zawsze dawała większe poczucie bezpieczeństwa i redukowała
poziom stresu. Ci z naszych przodków, którzy najbardziej lubili
trzymać się blisko innych, mieli największą szansę na przeżycie,
gdyż doświadczali zapewniającej bezpieczeństwo bliskości z
pozostałymi jednostkami. Jednocześnie ci ludzie pierwotni, którym
nie przeszkadzała samotność, czuli się komfortowo w większym
oddaleniu od innych, niż bywało to korzystne z punktu widzenia ich
szans na przetrwanie.
Gdy więc zapragniesz głębokiej bliskości emocjonalnej, przypomnij
sobie, że u źródeł doświadczanego przez ciebie bolesnego uczucia
samotności leży nie tylko twoja własna, indywidualna historia, lecz
także ludzka pamięć genetyczna. Podobnie jak ty, również nasi
odlegli przodkowie odczuwali silną potrzebę bliskości emocjonalnej.
Twoje pragnienie doświadczania uwagi ze strony innych i
nawiązywania z nimi bliskich relacji sięga równie dawnych czasów
co historia samej ludzkości. Istnieją prehistoryczne powody, dla
których nie lubisz być samotny.

Podsumowanie
Brak bliskości emocjonalnej prowadzi do samotności emocjonalnej
zarówno u dzieci, jak i u dorosłych. Charakteryzujące się uwagą i
stabilnością relacje emocjonalne są dla dziecka źródłem poczucia
bezpieczeństwa. Niestety, u niedojrzałych emocjonalnie rodziców
bliskość wzbudza zwykle zbyt duży dyskomfort, aby mogli
zaoferować dzieciom głęboką więź emocjonalną, której te
potrzebują. Bycie zaniedbywanym i odrzucanym przez rodziców w
dzieciństwie może wpłynąć niekorzystnie na poczucie pewności
siebie i na jakość relacji międzyludzkich w dorosłym życiu, ludzie
powielają bowiem stare, frustrujące wzorce, a następnie obwiniają
samych siebie za to, że nie są szczęśliwi. Nawet sukcesy odnoszone
w dorosłości nie zatrą do końca skutków braku bliskości z rodzicami
we wcześniejszym okresie życia.
Zrozumienie, jaki wpływ wywarła na ciebie niedojrzałość
emocjonalna twojego rodzica, to najlepszy sposób, aby uniknąć
powielania wzorców z przeszłości w relacjach, jakie będziesz
nawiązywać w dorosłym życiu. W tym celu w następnym rozdziale
przyjrzymy się charakterystycznym cechom niedojrzałych
emocjonalnie rodziców.

* Nawiązanie do egzystencjalizmu – XX-wiecznego kierunku filozoficznego,


opisującego między innymi odczuwane przez jednostki ludzkie lęk i samotność
egzystencjalną (przyp. tłum.).
2

Rozpoznanie niedojrzałego emocjonalnie


rodzica

Obiektywna ocena twoich rodziców może sprawić ci trudność, gdyż


poczujesz się przy tym tak, jak gdybyś ich zdradzał. Nie taki jednak
przyświeca nam tutaj cel. Naszym zamiarem w tej książce nie jest
zdradzenie rodziców ani też okazanie im braku szacunku, lecz
sprawienie, abyś w końcu ujrzał ich w obiektywnym świetle. Mam
nadzieję, że zauważysz, iż przedstawione w niniejszej publikacji
rozważania nad niedojrzałymi emocjonalnie rodzicami są
zorientowane na dogłębne zrozumienie przyczyn leżących u
podstaw ich ograniczeń. Jak zobaczysz, większość ich
niedojrzałych, krzywdzących zachowań jest niezamierzona.
Analizując te oraz inne aspekty postępowania swoich rodziców w
bardziej obiektywny sposób, lepiej zrozumiesz samego siebie oraz
własną historię i dowiesz się rzeczy, o których być może nigdy
wcześniej nie myślałeś.
Znaczna część zachowań świadczących o niedojrzałości
emocjonalnej pozostaje poza świadomą kontrolą postępującej w taki
sposób osoby, a większość niedojrzałych emocjonalnie rodziców nie
zdaje sobie sprawy z wpływu, jaki wywarli na swoje dzieci. Nie
chcemy ich tu obwiniać – staramy się raczej zrozumieć, dlaczego są
tacy, jacy są. Mam nadzieję, że każda nowa informacja na temat
twojego rodzica, jaką uzyskasz dzięki lekturze tej książki, radykalnie
pogłębi twoją samoświadomość i zwiększy wolność w sferze
emocjonalnej.
Na szczęście jako dorośli dysponujemy umiejętnościami i
niezależnością pozwalającymi nam ocenić, czy nasi rodzice są w
stanie ofiarować nam troskę i zrozumienie, których pragniemy. Do
obiektywnego rozstrzygnięcia tej kwestii niezbędne jest, abyśmy
zrozumieli nie tylko powierzchowne zachowania rodziców, lecz
również leżące u ich podstaw uwarunkowania emocjonalne. Gdy
zrozumiesz już wspomniane tu źródłowe czynniki i dowiesz się,
czego możesz się spodziewać ze strony rodziców oraz jak należy
definiować ich zachowania, prawdopodobieństwo, że poczujesz się
zaskoczony ich ograniczeniami, będzie znacznie mniejsze.
Pamiętaj, że twoje przemyślenia na temat rodziców są twoją
prywatną sprawą; nie muszą się oni nigdy dowiedzieć o
informacjach, jakie uzyskałeś z tej książki. Naszym celem jest, abyś
zyskał pewność siebie, która wynika z poznania prawdy o własnej
historii. Nie zdradzisz swoich rodziców dlatego, że zaczniesz
właściwie ich postrzegać. Obiektywna ocena ich zachowania nie
może ich skrzywdzić, tobie może zaś pomóc.
Jak miałeś okazję się przekonać w poprzednim rozdziale,
niedojrzali emocjonalnie rodzice mogą wywrzeć druzgocący wpływ
na poczucie własnej wartości ich dzieci oraz na charakter relacji
międzyludzkich, jakie będą one nawiązywać w dorosłym życiu.
Skutki te mogą mieć łagodne lub poważne natężenie w zależności
od poziomu niedojrzałości rodzica, lecz ostateczny rezultat jest
zawsze taki sam: dzieci czują się samotne i niedostrzegane pod
względem emocjonalnym. Niszczy to w nich poczucie, że zasługują
na miłość, i może skutkować nadmierną ostrożnością w
nawiązywaniu bliskości emocjonalnej z innymi ludźmi.

Ćwiczenie: Ocena niedojrzałości emocjonalnej twojego rodzica


Badania nad ludzką niedojrzałością emocjonalną są prowadzone od
wielu lat. Z czasem koncepcja ta utraciła jednak na znaczeniu w
związku z narastającym skupianiem się na poszczególnych
objawach i diagnozach klinicznych oraz na stosowaniu medycznego
modelu chorób do klasyfikowania różnych zachowań jako jednostek
chorobowych uprawniających do ubiegania się o pokrycie kosztów
leczenia przez towarzystwa ubezpieczeniowe. Jeśli chodzi jednak o
dogłębne zrozumienie ludzkich zachowań, koncepcja niedojrzałości
emocjonalnej bywa często o wiele bardziej przydatna, co odkryjesz
zapewne, czytając niniejszy rozdział i wykonując poniższe
ćwiczenie.
Przeczytaj następujące stwierdzenia i zaznacz wszystkie te, które
pasują do twojego rodzica. Gdybyś chciał wypełnić ten
kwestionariusz dla więcej niż jednego rodzica lub dla ojczyma czy
macochy, możesz skorzystać z dodatkowych materiałów w języku
angielskim możliwych do pobrania po zarejestrowaniu na stronie
internetowej New Harbinger Publications.
Mój rodzic często zbyt gwałtownie reagował na stosunkowo błahe
sytuacje.
Mój rodzic nie przejawiał zbyt wiele empatii ani świadomości
emocjonalnej.
Mój rodzic czuł się niekomfortowo w sytuacjach związanych z
bliskością emocjonalną lub uczuciami i starał się ich unikać.
Mojego rodzica często irytowały występujące między ludźmi
różnice lub odmienne punkty widzenia.
Gdy byłem/byłam dzieckiem, mój rodzic traktował mnie jak swojego
powiernika, lecz ja nie mogłem/mogłam mu się zwierzać.
Mój rodzic często mówił i robił różne rzeczy, nie myśląc o
uczuciach innych ludzi.
Mój rodzic nie poświęcał mi wiele uwagi ani nie okazywał
zrozumienia, może z wyjątkiem sytuacji, gdy byłem/byłam
poważnie chory/-a.
Mój rodzic był niekonsekwentny – czasem zachowywał się mądrze,
a czasem nierozsądnie.
Gdy byłem/byłam czymś zmartwiony/-a, mój rodzic albo wygłaszał
nieprzydatne frazesy, albo złościł się i bywał sarkastyczny.
Rozmowy skupiały się głównie na zainteresowaniach mojego
rodzica.
Nawet uprzejme wyrażenie odmiennego zdania sprawiało, że mój
rodzic gwałtownie przyjmował pozycję obronną.
Opowiadając rodzicowi o moich sukcesach, czułem/czułam się
rozżalony/-a, gdyż najwyraźniej nie było to dla niego ważne.
Fakty i logika nie mogły się równać z opiniami mojego rodzica.
Mój rodzic nie był skłonny do autorefleksji i rzadko zastanawiał się
nad własną rolą w powodowaniu jakiegoś problemu.
Dla mojego rodzica wszystko było czarne lub białe; nie był otwarty
na nowe pomysły.
Ile z powyższych stwierdzeń pasuje do twojego rodzica? Ponieważ
wszystkie wyżej opisane cechy mogą świadczyć o potencjalnej
niedojrzałości emocjonalnej, zaznaczenie więcej niż jednej pozycji
sugeruje, że mogłeś mieć niedojrzałego emocjonalnie rodzica.

Wzorzec osobowości a chwilowa regresja


emocjonalna
Istnieje różnica między wzorcem niedojrzałości emocjonalnej i
chwilową regresją emocjonalną. Każdy może na chwilę stracić
kontrolę nad emocjami lub zachowywać się impulsywnie, gdy jest
zmęczony lub zestresowany; większość z nas spoglądając wstecz
na własne życie, przypomina sobie mnóstwo sytuacji, których
wspomnienie budzi zażenowanie.
Gdy jednak niedojrzałość emocjonalna składa się na wzorzec
osobowości danej jednostki, pewien typ zachowań wielokrotnie się
powtarza. Są one tak automatyczne i nieświadome, że osoby te nie
zdają sobie nawet sprawy, że tak postępują. Ludzie niedojrzali
emocjonalnie nie oceniają swoich zachowań z dystansu i nie
zastanawiają się, jaki wywierają one wpływ na innych ludzi. Nie
odczuwają zażenowania, rzadko więc przepraszają lub żałują swoich
czynów.

Definicja dojrzałości
Zanim dokładnie omówimy zagadnienie niedojrzałości emocjonalnej,
przyjrzyjmy się, na czym polega jej odwrotność – dojrzałość
emocjonalna. Definicja dojrzałości emocjonalnej nie jest sprawą
mętnych opinii – została doskonale przebadana.
Za dojrzałego emocjonalnie uznajemy kogoś, kto jest zdolny do
obiektywnego i abstrakcyjnego myślenia, a jednocześnie potrafi
nawiązać głęboką bliskość emocjonalną z innymi ludźmi. Osoby
dojrzałe emocjonalnie potrafią funkcjonować samodzielnie,
równocześnie nawiązują jednak głębokie więzi emocjonalne z innymi
i udaje im się harmonijnie łączyć oba te aspekty w codziennym
życiu. Potrafią otwarcie dążyć do osiągnięcia tego, na czym im
zależy, lecz nie wykorzystują przy tym innych ludzi. Odcięli się
wystarczająco od swojej rodziny pochodzenia, aby móc budować
własne, niezależne życie (Bowen 1978). Mają dobrze wykształcone
poczucie własnego „ja” (Kohut 1985) i własnej tożsamości (Erikson
2000), wysoko cenią sobie też swoje najbliższe związki z innymi
ludźmi.
Dojrzałe emocjonalnie jednostki czują się komfortowo z własnymi
uczuciami i potrafią szczerze o nich mówić. Mają dobre relacje z
innymi ludźmi dzięki wysoko rozwiniętej empatii, zdolności
kontrolowania impulsów i inteligencji emocjonalnej (Goleman 1997).
Są zainteresowane wewnętrznym życiem innych osób, z
przyjemnością otwierają się przed innymi i dzielą się swoimi
uczuciami w atmosferze bliskości emocjonalnej. Gdy pojawia się
jakiś problem, omawiają go bezpośrednio z zainteresowanymi
osobami, aby wyjaśnić dzielące ich różnice (Bowen 1978).
Ludzie dojrzali emocjonalnie radzą sobie ze stresem w
realistyczny, zorientowany na przyszłość sposób, świadomie
przetwarzając przy tym własne myśli i uczucia. W razie potrzeby
potrafią kontrolować emocje, przewidywać przyszłość i
przystosowywać się do rzeczywistości, robią też użytek z empatii i
poczucia humoru, aby łagodzić trudne sytuacje i wzmacniać więź z
innymi (Vaillant 2000). Bycie obiektywnymi sprawia im przyjemność;
znają siebie na tyle dobrze, aby przyznawać się do własnych
słabości (Siebert 1996).

Cechy osobowości kojarzone z niedojrzałością


emocjonalną
Jednostki niedojrzałe emocjonalnie przejawiają natomiast zupełnie
inny zestaw cech behawioralnych, emocjonalnych i umysłowych.
Ponieważ wszystkie te cechy osobowości są wzajemnie powiązane,
osoby charakteryzujące się jedną z nich mają też często tendencję
do przejawiania innych. Opiszę teraz pokrótce cechy typowe dla
ludzi niedojrzałych emocjonalnie.

Są nieelastyczni i upierają się przy swoim zdaniu


Osoby niedojrzałe emocjonalnie radzą sobie świetnie, pod
warunkiem że mają wyraźnie wytyczoną drogę działania, a czasem
osiągają nawet duży sukces i zyskują prestiż. Ich niedojrzałość
wychodzi jednak wyraźnie na jaw w sferze relacji międzyludzkich
oraz w przypadku decyzji związanych z emocjami. Są albo
nieelastyczni, albo impulsywni; ich strategia radzenia sobie z
rzeczywistością polega na redukowaniu swojego oglądu trudnych dla
nich sytuacji tylko do tych aspektów, z którymi będą w stanie się
zmierzyć. Gdy wyrobią sobie już zdanie na jakiś temat, zamykają się
na inne możliwe rozwiązania. Istnieje dla nich tylko jedna prawidłowa
odpowiedź i przybierają silną pozycję obronną lub tracą dobry
humor, jeśli inni nie podzielają ich opinii.

Wykazują niski poziom tolerancji na stres


Ludzie niedojrzali emocjonalnie nie potrafią sobie radzić ze stresem i
reagują na niego w reaktywny i stereotypowy sposób. Zamiast
ocenić sytuację i starać się przewidywać przyszłość, stosują
mechanizmy radzenia sobie, które negują, wypaczają lub zastępują
rzeczywistość (Vaillant 2000). Mają problem z przyznaniem się do
błędu, ignorują fakty i obwiniają innych ludzi. Nie potrafią
odpowiednio regulować emocji i często przesadnie reagują. Gdy się
już zdenerwują, trudno jest im odzyskać równowagę i oczekują, że
inni będą próbować ich uspokoić, spełniając ich życzenia. Często
szukają pocieszenia, sięgając po środki odurzające lub leki.

W swoich działaniach kierują się tym, co wydaje się im w danej


chwili najprzyjemniejsze
Zachowaniem małych dzieci rządzą uczucia, podczas gdy dorośli
rozważają możliwe konsekwencje swoich działań. Dojrzewając,
uczymy się, że robienie tego, co przyjemne, nie zawsze jest
najlepszą opcją. Jednakże niedojrzałe emocjonalnie osoby w
rzeczywistości nigdy nie przezwyciężyły dziecięcego instynktu
nakazującego robić to, co doraźnie poprawi im nastrój (Bowen
1978). Podejmują decyzje na podstawie tego, co wydaje się w
danym momencie najprzyjemniejsze i często idą po linii
najmniejszego oporu.
Jeśli jesteś osobą dojrzałą i zastanawiasz się, zanim zaczniesz
działać, może być ci trudno sobie wyobrazić, jak można kierować się
w życiu tylko tym, co sprawia nam w danej chwili przyjemność.
Przedstawię więc przykład szokującego zachowania niedojrzałej
emocjonalnie osoby. Anna przekonała swojego brata, Toma, aby
pojechał wraz z nią porozmawiać z ich starszym już ojcem o
możliwości umieszczenia go w domu opieki. Gdy chwilę już z nim
posiedzieli, przyszedł czas na poważną rozmowę. Nagle Tom gdzieś
się ulotnił. Anna przeszukała cały dom, a następnie wyjrzała przez
frontowe okno i zdążyła zobaczyć, jak brat wsiada do samochodu i
odjeżdża. Nie mogła w to uwierzyć i zastanawiała się, jak Tom mógł
tak po prostu uciec. Stanie się to jednak zrozumiałe, gdy zdamy
sobie sprawę, że w owej chwili wyjście z domu wydawało się o wiele
przyjemniejszą opcją niż pozostanie i uczestniczenie w trudnej
rozmowie.

Wydają subiektywne, a nie obiektywne oceny


Osoby niedojrzałe emocjonalnie wydają subiektywne, a nie
obiektywne sądy. Nie zaprzątają sobie zbytnio głowy obiektywnymi
analizami. Gdy interpretują różne sytuacje, od faktycznych wydarzeń
ważniejszy jest stan ich uczuć. Prawda ma o wiele mniejsze
znaczenie niż to, co wydaje się prawdziwe zgodnie z ich odczuciami
(Bowen 1978). Próba nakłonienia osoby przejawiającej subiektywne
podejście, aby w jakiejkolwiek sprawie zdobyła się na obiektywizm,
nie ma szans na powodzenie. Fakty, logika i historia nie grają żadnej
roli, gdy mamy do czynienia z niedojrzałością emocjonalną.

Nie szanują różnic światopoglądowych


Osoby niedojrzałe emocjonalnie czują się poirytowane odmiennymi
poglądami i opiniami innych ludzi, uważają bowiem, że wszyscy
powinni myśleć tak samo jak oni. Nie są w stanie zrozumieć, że inni
ludzie mają prawo do własnego punktu widzenia. Popełniają gafy
towarzyskie, gdyż brak im wystarczającej świadomości, że inni
ludzie są odrębnymi jednostkami, zdarza im się więc kogoś obrazić.
Czują się komfortowo tylko w tych relacjach, w których role są ściśle
zdefiniowane i wszyscy podzielają te same przekonania.
Spokojniejsze i milsze osobniki tego typu są dokładnie takie same –
tyle że zachowują się w spokojniejszy i milszy sposób.
Są skupieni na sobie
Małe dzieci są zwykle egocentryczne, lecz w przypadku
niedojrzałych emocjonalnie dorosłych skupienie na sobie ma
bardziej dziecinny niż dziecięcy charakter. W odróżnieniu od
nastawienia cechującego dzieci ich egocentryzm jest pozbawiony
radości i otwartości. W tym przypadku zaabsorbowanie sobą ma
raczej charakter obsesyjny, a nie niewinny jak u dziecka. Małe dzieci
są egocentryczne, bo wciąż rządzi nimi czysty instynkt, nad
niedojrzałymi emocjonalnie dorosłymi władzę sprawują natomiast lęk
i niepewność. Przypominają rannego człowieka, który musi wciąż na
nowo sprawdzać, czy wszystkie części ciała ma na swoim miejscu.
Żyją w ciągłej niepewności, obawiając się, że ktoś ich zdemaskuje i
ujawni, jacy są źli, niedoskonali i niegodni miłości. Wznieśli wokół
siebie wysoki mur obronny, aby nikt nie zbliżył się na tyle, by
zagrozić ich wątłemu poczuciu własnej wartości.
Zanim zaczniesz zbyt mocno współczuć takim jednostkom,
pamiętaj, że ich mechanizmy obronne pracują nieprzerwanie, aby
utrzymywać owe ukryte lęki poniżej progu świadomości. Osoby te
nigdy by się nie przyznały, że są niepewne siebie i że stosują
mechanizmy obronne.

Są zaabsorbowani sobą i egocentryczni


Podszyte lękiem zaabsorbowanie sobą to cecha, którą przejawiają
wszystkie niedojrzałe emocjonalnie osoby. Wciąż monitorują, czy ich
potrzeby na pewno są zaspokajane oraz czy nikt ich nie obraził. Ich
poczucie własnej wartości wzrasta lub obniża się w zależności od
tego, jak reagują na nich inni ludzie. Nie znoszą być krytykowani,
umniejszają więc znaczenie własnych błędów. Ponieważ
zaabsorbowanie sobą pochłania całą ich energię, uczucia innych
ludzi schodzą na dalszy plan w zetknięciu z własnymi potrzebami.
Na przykład gdy pewna kobieta wyznała matce, jak bardzo ją rani
wysłuchiwanie słów krytyki pod adresem ojca, ta odparła: „Cóż,
muszę z tobą o tym rozmawiać – nie mam nikogo innego, komu
mogłabym o tym powiedzieć”.
Zwroty takie jak „zaabsorbowany sobą” i „narcystyczny” sugerują,
że nieustanne myślenie o sobie sprawia tym osobom przyjemność,
lecz w rzeczywistości nie mają w tej kwestii żadnego wyboru. Są
pełne zasadniczych wątpliwości co do własnej wartości jako istot
ludzkich. Obsesyjnie skupiają się na sobie, gdyż lęk doświadczony w
dzieciństwie sprawił, że ich rozwój uległ zahamowaniu. W tym sensie
ich egocentryzm przypomina raczej zaabsorbowanie sobą osoby
odczuwającej chroniczny ból niż kogoś, kto nigdy nie ma dość
myślenia o sobie.

Są autoreferencyjni, a nie autorefleksyjni


Osoby niedojrzałe emocjonalnie są na wskroś autoreferencyjne (self-
referential). Oznacza to, że podczas każdej interakcji wszystkie drogi
prowadzą z powrotem do nich samych. Nie są jednak
autorefleksyjne. Koncentrują się na sobie nie po to, by pogłębić
swoją wiedzę lub samozrozumienie; zależy im tylko na byciu w
centrum zainteresowania.
Gdy z nimi rozmawiasz, tego typu autoreferencyjne jednostki
odnoszą wszystko, co tylko powiesz, z powrotem do własnych
doświadczeń. Za przykład może posłużyć matka przysłuchująca się,
jak córka opisuje kryzys w swoim związku, i wykorzystująca to jako
pretekst, aby porozmawiać o własnym rozwodzie. Kolejnym
przykładem są zaś rodzice, którzy przyćmiewają osiągnięcia
swojego dziecka wspomnieniami o własnych dokonaniach.
Ci spośród nich, którzy posiedli lepsze umiejętności społeczne,
będą słuchać z większą uprzejmością, lecz i tak nie uda ci się długo
utrzymać ich zainteresowania. Być może nie zmienią otwarcie
tematu, lecz nie będą zadawać dodatkowych pytań ani wyrażać
zaciekawienia szczegółowymi aspektami twoich doświadczeń.
Prawdopodobnie zakończą rozmowę uprzejmym, definitywnie
zamykającym temat komentarzem, mówiąc na przykład: „To
wspaniale, mój drogi. Wiem, że dobrze się bawiłeś”.
Ponieważ niedojrzałe emocjonalnie jednostki nie są zdolne do
autorefleksji, nie rozważają roli, jaką odegrały w kontekście danego
problemu. Nie oceniają własnego zachowania i nie zastanawiają się
nad jego motywami. Jeśli to oni spowodowali problem, umniejszają
jego znaczenie, zapewniając, że wcale nie chcieli cię zranić. Nie
możesz w końcu obwiniać ich za coś, czego wcale nie zamierzali
zrobić, prawda? W ten sposób ich egocentryczna uwaga pozostaje
skupiona na własnych zamiarach, a nie na skutkach, jakie ich
zachowanie wywarło na inne osoby.

Lubią być w centrum uwagi


Niczym dzieci, osoby niedojrzałe emocjonalnie zwykle znajdują
sposób, aby być w centrum uwagi. To właśnie najbardziej niedojrzała
emocjonalnie jednostka często absorbuje cały czas i energię
przebywającej z nią grupy osób. Jeśli tylko inni na to pozwolą,
zainteresowanie całej grupy skupi się właśnie na tej osobie, a wtedy
niezwykle trudno będzie przekierować uwagę na odmienne
zagadnienie. Aby ktokolwiek inny miał szansę zostać wysłuchany,
trzeba bezceremonialnie wymusić zmianę tematu – a niewiele osób
ma na to ochotę.
Zastanawiasz się być może, czy takie osoby nie są po prostu
ekstrawertyczne. Wcale nie. Różnica polega na tym, że większość
ekstrawertyków bez problemu godzi się na zmianę tematu rozmowy.
Ponieważ ekstrawertycy łakną interakcji, a nie tylko widowni, okazują
zainteresowanie i chętnie słuchają, gdy inne osoby włączają się do
konwersacji. Ekstrawertycy faktycznie lubią dużo mówić, lecz nie
robią tego w celu uciszenia innych.

Mają skłonność do odwracania ról


Odwracanie ról to charakterystyczna cecha niedojrzałego
emocjonalnie rodzicielstwa. W takim przypadku rodzic odnosi się do
dziecka tak, jak gdyby to ono było rodzicem, oczekując od niego
uwagi i pocieszenia. Tacy rodzice odwracają często role i oczekują,
że dziecko będzie ich powiernikiem, nawet w dorosłych sprawach.
Przykładem są rodzice, którzy omawiają z dziećmi swoje problemy
małżeńskie. Mogą też oczekiwać, że dzieci będą ich wychwalać i
cieszyć się z ich sukcesów – chodzi więc dokładnie o taki typ
zachowań, jakiego dziecko mogłoby oczekiwać ze strony rodzica.
Ojciec Laury, która zgłosiła się do mnie na terapię, odszedł do innej
kobiety, zostawiając ją – wówczas ośmioletnią dziewczynkę – aby
samodzielnie radziła sobie z pogrążoną w głębokiej depresji matką.
Pewnego dnia ojciec przyjechał po Laurę nowym kabrioletem, cały w
skowronkach z powodu swojej nowej zabawki, i oczekiwał od córki
podobnego podekscytowania. Nie pomyślał ani przez chwilę o
rozdźwięku pomiędzy własnym, radosnym nowym życiem i ponurą
rzeczywistością, w jakiej tkwiła wówczas Laura wraz z porzuconą
przez niego matką.
Poniżej znajdziemy kolejny przykład ojca oczekującego, że córka
będzie odgrywać wobec niego pełną aprobaty, niemal rodzicielską
rolę – pomimo że wcześniej doświadczyła z jego strony przemocy.

_____ Historia Friedy _____


Frieda, prawie czterdziestoletnia kobieta, wychowywała się w
domu, w którym dominował strach. Jej ojciec, Martin, dawał upust
własnej niedojrzałości emocjonalnej, stosując agresję fizyczną. W
pracy i życiu publicznym był poważanym obywatelem, lecz w
domu dawał swoim dzieciom klapsy i bił je paskiem tak mocno,
że zostawały ślady. Gdy Frieda, będąc nastolatką, w końcu mu
się postawiła, przestał ją bić, lecz stosował w dalszym ciągu
przemoc fizyczną wobec jej młodszej siostry. Poniżał też słownie
matkę Friedy.
Martin był nieprzewidywalnym mężczyzną, czasem
niecierpliwym i pełnym złości, kiedy indziej szczodrym,
szczęśliwym i kochającym – w zależności od tego, jak minął mu
dzień. Zasadniczo jednak zamiast być dla swoich dzieci
rodzicem, Martin oczekiwał, że to one będą go uspokajać,
poświęcą mu całą swoją uwagę i wykażą się samokontrolą.
Stosując klasyczne odwrócenie ról, wymagał od nich
bezwarunkowej aprobaty, podczas gdy sam niczym dziecko
poddawał się zmiennym nastrojom. Odwrócenie ról dotyczyło w
szczególności Friedy, a Martin wyraźnie oczekiwał, że córka
będzie mu okazywać niemal matczyną miłość i podziw.
Na przykład gdy Frieda zamieszkała we własnym domu, Martin
zdecydował, że musi koniecznie mieć huśtawkę na werandzie – i
to nie byle jaką huśtawkę, lecz wykonaną przez niego
własnoręcznie masywną, drewnianą konstrukcję. Nie pytając jej o
zdanie, zaaranżował dostawę huśtawki na jej mały taras. Zajęła
prawie całą przestrzeń, jaką Frieda miała do dyspozycji, aby
posiedzieć sobie przed domem. Huśtawka była ogromna i nie
dało się jej przestawić, co wydało się jej uderzającą analogią do
sposobu, w jaki Martin zaanektował całą przestrzeń w rodzinie.
Był z siebie dumny niczym dziecko, które właśnie wręczyło matce
wykonaną własnoręcznie pracę plastyczną. Na szczęście, gdy
Frieda zrozumiała niedojrzałość ojca oraz mechanizmy
skutkujące odwróceniem ról, dała sobie wewnętrzne
przyzwolenie, aby zlecić usunięcie huśtawki, przywracając
werandę do wcześniejszego, zgodnego z jej upodobaniami stanu.

Mają niski poziom empatii i są niewrażliwi emocjonalnie


Upośledzona zdolność odczuwania empatii to główna cecha osób
niedojrzałych emocjonalnie, podobnie jak unikanie bliskości i niechęć
do dzielenia się swoimi uczuciami. Ponieważ nie mają one
rozeznania w swoich najgłębszych emocjach, są uderzająco
nieświadome uczuć, jakie wzbudzają u innych ludzi.
Empatia nie jest tylko pewnym konwenansem, takim jak bycie
taktownym. Jest niezbędna dla prawdziwej bliskości emocjonalnej i
nie można bez niej nawiązać głębokich relacji międzyludzkich. Moja
ulubiona definicja empatii pochodzi od badaczy procesu
wykształcania się przywiązania u niemowląt, Klausa i Karin
Grossmannów oraz Anny Schwan (1986, s. 127), którzy opisali
empatię jako zdolność wrażliwej matki do „ujrzenia i poczucia
różnych stanów i intencji z punktu widzenia dziecka”. Definicja ta
obejmuje świadomość zarówno emocji, jak i zamiarów. Poza samym
zrozumieniem innych wymaga właściwego odczytywania ich
zainteresowań oraz motywów stojących za ich pragnieniami.
Najwyższa forma empatii wymaga wysiłku wyobraźni, zwanego
mentalizacją (Fonagy i Target 2008). Jest to zdolność uzmysłowienia
sobie, że inni ludzie mają własne, unikatowe umysły i procesy
myślowe. Psychologowie rozwojowi nazywają to posiadaniem teorii
umysłu. Nabycie tej umiejętności jest istotnym kamieniem milowym
w rozwoju dzieci. Dzięki mentalizacji jesteś w stanie uchwycić punkt
widzenia innych ludzi oraz ich przeżycia wewnętrzne, gdyż zdajesz
sobie sprawę, że mają odrębne, różniące się od twojego umysły.
Dobrym rodzicom świetnie wychodzi stosowanie empatii i
mentalizacji; ponieważ są zainteresowani umysłem swojego dziecka,
czuje się ono zauważane i rozumiane. Cecha ta jest równie
niezbędna u osób zajmujących kierownicze stanowiska w biznesie,
wojsku lub w dowolnych okolicznościach wymagających zrozumienia
i przewidywania motywów, jakimi kierują się inni ludzie. Empatia jest
podstawowym składnikiem inteligencji emocjonalnej (Goleman
1997), która jest niezbędna do osiągnięcia sukcesu w wymiarze
społecznym i zawodowym.
Psycholog Paul Ekman w swoich rozmowach z Dalajlamą opisał
różne rodzaje empatii i współczucia. Prawdziwa empatia to coś
więcej niż wiedza o tym, co czują inni; obejmuje również zdolność
utożsamiania się (resonate) z ich uczuciami (Dalajlama i Ekman
2008). Na przykład socjopaci potrafią świetnie zidentyfikować czyjeś
czułe punkty emocjonalne, lecz jeśli tej wiedzy nie towarzyszy
zdolność utożsamiania się z uczuciami drugiej osoby, staje się ona
narzędziem służącym do wykorzystywania innych, a nie do
nawiązywania bliskich więzi.
Ujawnia to interesujący fakt na temat niedojrzałych emocjonalnie
jednostek. Choć nie utożsamiają się z innymi w pełen empatii
sposób, potrafią często dość sprytnie odczytywać intencje i uczucia
innych ludzi. Nie wykorzystują jednak tej umiejętności rozumienia
innych do budowania bliskości emocjonalnej. Ich empatia
funkcjonuje raczej na odruchowym lub powierzchownie
sentymentalnym poziomie. Możesz poczuć się przez nich oceniany,
lecz nie zaznasz z ich strony prawdziwej empatii.
Nieobecność empatii świadczącej o utożsamianiu się z uczuciami
innych sugeruje brak wystarczającego rozwoju. Aby rodzice mogli
sobie adekwatnie wyobrazić, co czują ich dzieci, sami muszą
osiągnąć odpowiednio wysoki poziom rozwoju i zdawać sobie
sprawę z własnych uczuć. Jeśli nie wykształcili w sobie
samoświadomości emocjonalnej, nie będą umieli utożsamiać się z
uczuciami innych osób, nie wyłączając własnych dzieci.

Dlaczego jest tak wiele niedojrzałych emocjonalnie


rodziców
Wielu moich klientów opowiedziało mi historie świadczące o
niedojrzałości emocjonalnej ich rodziców. Nasuwa się w związku z
tym pytanie, dlaczego tak wiele matek i ojców cechuje się tak niskim
poziomem rozwoju emocjonalnego. Na podstawie swoich obserwacji
i doświadczeń klinicznych mogę sformułować przypuszczenie, że
rozwój emocjonalny rodziców wielu moich klientów uległ
zahamowaniu, gdy sami byli dziećmi.
Gdy wraz z moimi klientami analizuję ich historie rodzinne, często
przytaczają dowody świadczące o tym, że ich rodzice na wczesnym
etapie życia byli głęboko nieszczęśliwi i żyli w napiętej atmosferze.
Ich historie rodzinne pełne są opowieści o nadużywaniu środków
odurzających, porzuceniu, stracie, przemocy lub o traumatycznych
doświadczeniach związanych z emigracją, przywodzących na myśl
atmosferę straty, bólu i braku bliskich więzi. Wiele osób mówi mi, że
choć sami czuli się ignorowani lub doświadczali przemocy, nie może
się to w żadnym stopniu równać z opowieściami o niedoli, jakiej
doświadczali w dzieciństwie ich rodzice. Liczni klienci donoszą mi, iż
relacja ich matki z jej własną matką była często niesatysfakcjonująca
i naznaczona konfliktami, choć bywało, że im samym dużo
troskliwości okazywała babcia. Wydaje się, że wielu rodziców moich
klientów nigdy nie nawiązało zapewniającej wsparcie, bliskiej więzi
emocjonalnej z własnymi rodzicami, wykształcili więc silne
mechanizmy obronne, aby przetrwać samotność emocjonalną
doświadczaną we wczesnym okresie życia.
Trzeba też pamiętać, że stara szkoła wychowawcza, według której
byli wychowywani rodzice moich klientów, zasadniczo przestrzegała
zasady, że dzieci powinno być widać, ale nie słychać. Kary cielesne
były nie tylko czymś dopuszczalnym, lecz uważano je nawet – także
w szkołach – za dobry sposób na wpojenie dzieciom poczucia
odpowiedzialności. Powiedzenie: „dzieci należy trzymać krótko” było
popularne wśród wielu rodziców. Nie zaprzątali sobie głowy
uczuciami swojego potomstwa; uważali, że rodzicielstwo polega na
nauczeniu dzieci, jak powinny się zachowywać. Dopiero w roku 1946
doktor Benjamin Spock w pierwszym wydaniu swojej bestsellerowej
książki Dziecko, pielęgnacja i wychowanie. Poradnik dla
nowoczesnych rodziców rozpropagował na szeroką skalę
przekonanie, że uczucia dzieci i ich indywidualność są ważnymi
aspektami, o które należy dbać w takim samym stopniu, jak o ich
dobrostan fizyczny i wpojenie im dyscypliny. W pokoleniach żyjących
przed ową zmianą nastawienia rodzice skupiali się raczej na
wpajaniu dzieciom posłuszeństwa, które uważano za najważniejszą
zasadę niż na dbaniu o ich emocjonalne bezpieczeństwo i rozwijaniu
ich indywidualności.
Opisane poniżej historie pokazują, jaki wpływ miały na moich
klientów te przekazywane z pokolenia na pokolenie stare metody
wychowawcze.

_____ Historia Ellie _____


Ellie, najstarsze dziecko w licznej rodzinie, zapamiętała swoją
matkę, Trudy, jako „szlachetną, lecz twardą jak skała”. Trudy
udzielała się w kościele i w lokalnej społeczności, gdzie uchodziła
za życzliwą i pomocną osobę. Była jednak kompletnie nieczuła i
pozbawiona empatii, jeśli chodzi o uczucia swoich dzieci. Ellie
miała często koszmary nocne i mogła ją wtedy uspokoić tylko
ulubiona maskotka. Pewnej nocy, gdy miała około jedenastu lat,
matka nagle zabrała jej zapewniającego pocieszenie pluszaka,
mówiąc: „Oddam go komuś innemu. Jesteś już za duża na takie
zabawki”. Gdy Ellie błagała matkę, aby zmieniła zdanie, ta
powiedziała jej, żeby przestała się ośmieszać. Choć Trudy dbała
o fizyczny dobrostan Ellie, nie potrafiła zrozumieć przywiązania
emocjonalnego córki do niezwykle ważnej dla niej maskotki.
Ellie była też bardzo przywiązana do kota, który był z nimi od
czasu jej niemowlęctwa. Pewnego dnia, gdy wróciła ze szkoły,
Trudy zakomunikowała jej, że oddała kota, gdyż robił w domu
bałagan. Ellie była zrozpaczona, lecz – jak przyznała Trudy wiele
lat później – „W ogóle nie obchodziły nas wasze uczucia; po
prostu zapewnialiśmy wam dach nad głową”.

_____ Historia Sary _____


Sara, która miała nieprzystępną i niezwykle powściągliwą w
okazywaniu uczuć matkę, otrzymała bardzo surowe wychowanie.
Pamięta, że matka zawsze sprawiała wrażenie wycofanej
emocjonalnie, jak gdyby otaczał ją gruby mur. Sara wspomina
jednak z rozczuleniem pewien poranek, gdy matka stała cicho
przy łóżku córki i czule przyglądała się, jak śpi, zanim ją obudziła.
Sara była już częściowo rozbudzona, lecz leżała bez ruchu,
chcąc się nacieszyć chwilą potajemnej bliskości z matką. Gdy w
pełni się obudziła, mur powrócił na dawne miejsce i matka znów
zachowywała „stosowny” dystans.

Głębsze skutki zahamowania emocjonalnego


Oczywiście niedojrzali emocjonalnie rodzice sami również byli kiedyś
dziećmi i być może musieli tłumić swoje najgłębsze uczucia, aby
zdobyć akceptację własnych rodziców. Matki Ellie i Sary same
również były zapewne wychowywane przez niewrażliwych na ich
uczucia rodziców. Wiele niedojrzałych emocjonalnie osób na
wczesnym etapie życia zostało poddanych „nadmiernemu
przycinaniu” i pozwolono im się rozwijać tylko w bardzo
ograniczonym zakresie. Ich osobowość przypomina zdeformowane
drzewko bonsai, zmuszone przybierać nienaturalne kształty w
trakcie rozrastania się. Ponieważ musieli stale się uginać, aby
wpasować się w środowisko rodzinne, nie mogli płynnie się rozwijać
i wyrosnąć na spójne wewnętrznie osoby z naturalnie wykształconą
osobowością, którymi mieli szansę się stać.
Możliwe, że wielu niedojrzałym emocjonalnie osobom nie wolno
było analizować ani wyrażać uczuć i myśli na wystarczającym
poziomie, aby udało im się wykształcić silne poczucie własnego „ja”
oraz dojrzałą, indywidualną tożsamość. Dlatego trudno było im
dobrze poznać samych siebie, co upośledziło ich zdolność
nawiązywania bliskości emocjonalnej. Jeśli nie masz podstawowego
rozeznania w kwestii tego, kim jesteś, nie nauczysz się nawiązywać
głębokiej bliskości emocjonalnej z innymi ludźmi. Taki zahamowany
proces własnego rozwoju skutkuje też dodatkowymi, głębszymi
rysami na osobowości, które często występują u niedojrzałych
emocjonalnie osób, tak jak to zostało opisane w tym rozdziale.

Są często niekonsekwentni i niespójni wewnętrznie


Osoby niedojrzałe emocjonalnie nie mają dobrze zintegrowanego
poczucia własnej tożsamości – przypominają raczej amalgamat
zapożyczonych z różnorodnych źródeł, niepasujących do siebie
części. Ponieważ byli zmuszeni tłumić ekspresję ważnych aspektów
własnego „ja” ze strachu przed reakcją rodziców, ich osobowość
przybrała formę odosobnionych fragmentów przypominających
niepasujące do siebie kawałki puzzli. Wyjaśnia to ich niespójne
wewnętrznie reakcje, które sprawiają, że tak trudno jest ich
zrozumieć.
Ponieważ w okresie dzieciństwa nie pozwalano im zapewne
wyrażać i integrować własnych przeżyć emocjonalnych, osoby te
stają się w konsekwencji niespójnymi emocjonalnie dorosłymi. Ich
osobowość jest słabo ustrukturyzowana; często przejawiają oni
sprzeczne emocje i zachowania. Doznają raz takich, a raz innych
stanów emocjonalnych, nie dostrzegając nigdy ich niekonsekwencji.
Gdy zostają rodzicami, cechy te wzbudzają emocjonalną
konsternację u ich dzieci. Pewna kobieta opisała zachowanie swojej
matki jako chaotyczne i „zmieniające się w pozbawiony sensu
sposób”.
Niespójność ta oznacza, że jako rodzice osoby niedojrzałe
emocjonalnie mogą być albo kochające, albo obojętne, w zależności
od nastroju. Dzieci doświadczają przelotnych chwil bliskości z
rodzicem, lecz nie wiedzą, kiedy ani w jakich okolicznościach stanie
się on znów dostępny emocjonalnie. Prowadzi to do stanu, który
psychologowie behawioralni nazywają sporadycznym
nagradzaniem – otrzymanie nagrody za twoje starania jest możliwe,
lecz całkowicie nieprzewidywalne. Wzbudza to uczucie nieustępliwej
determinacji, aby wciąż podejmować próby zdobycia nagrody, jako
że od czasu do czasu wysiłki te kończą się sukcesem. W rezultacie
niekonsekwencja rodzicielska staje się cechą, która najmocniej
wiąże dzieci z rodzicem, gdy wciąż mają nadzieję na uzyskanie owej
nieczęstej i ulotnej pozytywnej reakcji.
Dorastanie z niekonsekwentnym rodzicem osłabia często poczucie
bezpieczeństwa dziecka, gdyż utrzymuje je w ciągłym stanie
napięcia. Jako że reakcje rodzica stanowią emocjonalny kompas
wyznaczający poczucie własnej wartości ich potomstwa, dzieci
wychowywane przez takich rodziców będą zapewne uważać, że
ponoszą w jakiś sposób winę za chwiejne nastroje matki lub ojca.

_____ Historia Elizabeth _____


Matka Elizabeth była nieprzewidywalna emocjonalnie i trzymała
ją w ciągłej niepewności. Elizabeth zawsze zbliżała się do matki z
niepokojem – czy tym razem ją odepchnie, czy też okaże
zainteresowanie i zaangażowanie? Wyznała mi: „Musiałam wciąż
odczytywać jej nastroje. Jeśli wydawała się negatywnie
nastawiona, trzymałam się od niej z daleka, jeśli była zaś w
dobrym nastroju, mogłam z nią porozmawiać. To od niej zależało,
czy będę szczęśliwa, i starałam się ze wszystkich sił zdobyć jej
aprobatę”. Będąc dzieckiem, Elizabeth często się martwiła, że
ponosi winę za gorszy nastrój matki. Ponieważ czuła się za to
odpowiedzialna, doszła do wniosku: „Muszę mieć ogromnie dużo
wad”.
Elizabeth nie miała wcale dużo wad, lecz jedynym sposobem na
zrozumienie nastrojów matki było założenie, że są one
konsekwencją czegoś, co zrobiła – lub, co gorsza, konsekwencją
tego, kim była.

Wykształcają silne mechanizmy obronne, które zastępują ich własne


„ja”
Zamiast pogłębiać wiedzę na własny temat i wykształcić silne,
spójne „ja”, we wczesnym dzieciństwie osoby niedojrzałe
emocjonalnie nauczyły się, że pewne uczucia są złe i zakazane.
Nieświadomie wykształciły mechanizmy obronne, powstrzymujące je
przed doświadczaniem wielu głębszych uczuć. W rezultacie energia,
która mogła zostać spożytkowana na wykształcenie pełnego „ja”,
została poświęcona na tłumienie naturalnych skłonności, czego
skutkiem jest ograniczona zdolność nawiązywania bliskości
emocjonalnej.
Nie zdając sobie sprawy ze skali ograniczeń rozwojowych swoich
rodziców, wiele dzieci takich niedojrzałych emocjonalnie jednostek
sądzi, że we wnętrzu ich rodzica musi się skrywać prawdziwa, w
pełni ukształtowana osoba, autentyczne „ja”, z którym mogliby
nawiązać więź, gdyby tylko rodzic im na to pozwolił. Myślą tak
zwłaszcza wtedy, gdy rodzic okazuje im czasem czułość lub uwagę.
Jak wyznała mi pewna kobieta: „Jeśli chodzi o moich rodziców,
wybierałam zwykle ich dobrą stronę – tę, którą lubiłam – i udawałam,
że właśnie ona jest prawdziwa. Mówiłam sobie, że ich dobra strona z
czasem odniesie zwycięstwo nad tą drugą, lecz nigdy do tego nie
doszło. Udawałam też, że ich negatywna, krzywdząca mnie strona
nie jest prawdziwa. Teraz zdaję sobie jednak sprawę, że wszystko
było prawdziwe”.
Gdy mechanizmy obronne zaczynają być integralną częścią czyjejś
osobowości, stają się równie prawdziwe, co znajdujące się na ciele
blizny. Pierwotnie mogło ich tam wcale nie być, lecz gdy już się
pojawiły, są trwałe. Ograniczenia te są odtąd ważną częścią
osobowości. To, czy dana osoba stanie się ostatecznie bardziej
autentyczna i dostępna emocjonalnie, zależy od jej zdolności do
autorefleksji.
Ludzie często się zastanawiają, czy ich rodzice kiedykolwiek się
zmienią. Zależy to od tego, czy będą skłonni do autorefleksji, która
jest pierwszym krokiem na drodze do każdej zmiany. Niestety, jeśli
rodzice nie zechcą dostrzec, jak wpływa na innych ich zachowanie,
nie będą mieli bodźca, aby przyjrzeć się samym sobie; zmiana nie
jest możliwa bez autorefleksji.

_____ Historia Hannah _____


Hannah zawsze pragnęła nawiązać bliższą relację ze swoją
surową, ciężko pracującą matką. Gdy była już dorosła, podczas
pewnej wizyty poprosiła ją, aby powiedziała o sobie coś, czego
nigdy wcześniej jej nie mówiła. Prośba ta całkowicie zaskoczyła
jej matkę. Najpierw siedziała sparaliżowana strachem i
przerażeniem, a następnie wybuchnęła płaczem i nie mogła
wydobyć z siebie głosu. Hannah poczuła, że jednocześnie
przestraszyła i przytłoczyła matkę tym niewinnym pytaniem.
Niechcący przebiła się przez jej mechanizmy obronne prosto do
skrywającego się w niej od dawna smutku. Ujawniła niespełnione
pragnienie matki z czasów dzieciństwa, aby zostać wysłuchaną
przez kogoś, kto byłby zainteresowany jej przeżyciami.
Zainteresowanie i empatia okazane przez Hannah zburzyły
mechanizmy obronne, które jej matka wykształciła w reakcji na
brak tego rodzaju uwagi. Po prostu nie umiała sobie poradzić z
podjętą przez Hannah próbą nawiązania bliskości emocjonalnej.

Niekompletny rozwój skutkuje ograniczeniami


emocjonalnymi
Choć osoby niedojrzałe emocjonalnie są niezwykle reaktywne
uczuciowo, ich relacja z emocjami ma paradoksalny charakter.
Szybko wpadają we wzburzenie emocjonalne, lecz obawiają się
swoich najbardziej autentycznych uczuć. Jest to do przewidzenia,
jeśli wychowywały się w środowisku rodzinnym, w którym nie
pomagano im radzić sobie z emocjami, a być może nawet karano je,
jeśli okazywały smutek lub zdenerwowanie. Im szybciej uda im się
uciec od własnych uczuć lub o nich zapomnieć, tym lepiej. Świat
głębokich emocji jawi im się jako niezwykle groźny.

Obawiają się uczuć


Wiele osób niedojrzałych emocjonalnie wychowywało się w domach,
w których uczono je, że spontaniczne wyrażanie niektórych uczuć
stanowi karygodne naruszenie rodzinnej tradycji. Nauczyły się, że
wyrażanie lub nawet doświadczanie tego typu głębszych emocji
przynosi wstyd lub może ściągnąć na nie karę, co doprowadziło do
stanu, który badaczka technik psychoterapeutycznych Leigh
McCullough i jej współpracownicy (2003) określili mianem lęku przed
uczuciami (affect phobia). Nauczywszy się łączyć najbardziej
osobiste emocje z przeświadczeniem, że są złymi ludźmi, osoby te
nie były dłużej w stanie uznawać istnienia pewnych uczuć,
zwłaszcza tych związanych z bliskością emocjonalną. W rezultacie z
niepokojem próbowały pohamować swoje autentyczne reakcje,
wykształcając mechanizmy obronne, zamiast doświadczać
prawdziwych uczuć i impulsów (Ezriel 1952).
Lęk przed uczuciami może prowadzić do mało elastycznej,
niewykształconej w pełni osobowości reagującej na pewne uczucia
sztywnymi mechanizmami obronnymi. W dorosłym życiu te
niedojrzałe emocjonalnie jednostki odpowiadają na bliskość
emocjonalną odruchową reakcją lękową. Najbardziej autentyczne
uczucia sprawiają, że czują się obnażone i mocno zdenerwowane.
Poświęcają energię życiową na wznoszenie fasady obronnej, która
uchroni je przed groźbą emocjonalnego zranienia w kontaktach z
innymi ludźmi. Aby uniknąć niebezpiecznej bliskości emocjonalnej,
postępują zgodnie z utartym scenariuszem oraz wystrzegają się
rozmów na temat emocji i analizowania własnych uczuć, nawet w
związkach.
Gdy zostają rodzicami, przekazują ów strach przed kojarzącymi się
z groźbą zranienia emocjami swoim dzieciom. W takich rodzinach
powiedzenie: „poczekaj tylko, już ja ci dam prawdziwy powód do
płaczu” – to częsta odpowiedź, jaką niezadowolone dziecko słyszy
od rodzica. Wiele dzieci wychowywanych przez lękających się
emocji rodziców obawia się, że jeśli zaczną płakać, to nigdy nie
przestaną – nie dano im się bowiem choćby raz przekonać, że płacz
sam z siebie dobiegnie naturalnie do końca, jeśli tylko pozwoli mu
się w pełni uzewnętrznić. Ponieważ dorastały one z obawiającymi
się uczuć rodzicami, którzy powstrzymywali je przed wyrażaniem
takich emocji jak ból lub rozpacz, nigdy nie doświadczyły naturalnych
etapów wybuchu płaczu oraz jego powolnego słabnięcia na sile.
Trudno się dziwić, że dzieci dorastające w takich warunkach mogły
zacząć się bać własnych emocji. Nawet pozytywne uczucia radości i
podekscytowania mogły niekiedy kojarzyć z lękiem. Anthony
przywołał na przykład bolesny incydent, gdy popędził radośnie do
drzwi wejściowych, aby powitać ojca, który właśnie parkował na
podjeździe. Gdy Anthony przeskakiwał przez niewielki krzak, potrącił
go stopą i przewrócił. Zamiast docenić, że syn chciał mu okazać
swoje uczucia, ojciec spuścił mu lanie. W rezultacie Anthony nauczył
się nie tylko odczuwać strach przed ojcem, lecz obawiał się też
odtąd spontanicznej radości jako czegoś, co przysporzy mu
kłopotów.

Skupiają się raczej na aspektach fizycznych, a nie emocjonalnych


Niedojrzali emocjonalnie rodzice często dobrze wywiązują się z
obowiązku dbania o fizyczne i materialne potrzeby dzieci. Jeśli
chodzi o żywność, dach nad głową i edukację, zapewniają im
wszystko, czego potrzeba. W przypadku kwestii materialnych,
wszelkich zajęć i tym podobnych spraw większość z nich dba o to,
aby ich dzieci otrzymały wszystko, na co tylko mogą sobie pozwolić
finansowo. Jeśli chodzi jednak o emocjonalne potrzeby ich
potomstwa, często zupełnie nie zdają sobie z nich sprawy.
Wielu moich klientów dobrze wspomina opiekę, jaką ich otaczano,
gdy byli chorzy – rodzice poświęcali im wtedy dużo uwagi, a nawet
dawali prezenty i przygotowywali ulubione potrawy. Działo się tak
jednak dopiero wtedy, gdy byli całkowicie przekonani, że ich dziecko
jest naprawdę chore. Moi klienci uznawali to doświadczane podczas
choroby zainteresowanie za dowód miłości rodziców. Był to
najwyraźniej jedyny czas, gdy poświęcano im dużo uwagi.
Ma to sens, choroba dawała bowiem rodzicowi usprawiedliwienie,
aby „rozpieszczać” dziecko uwagą i czułością. Logiczne wydaje się,
że okazywanie serdecznej troski było dla takich rodziców
bezpieczne, gdy miało służyć przywróceniu dziecka do zdrowia.
Pomoc w kwestiach związanych z samopoczuciem fizycznym była
łatwiejsza do zaakceptowania niż bliskość emocjonalna.
Dobra opieka w sprawach niezwiązanych z emocjami może
wzbudzać dezorientację u osób, które dorastały w poczuciu
samotności emocjonalnej. Mają wprawdzie przytłaczające i
namacalne dowody na to, że rodzice kochali je i poświęcali się dla
nich, lecz odczuwają zarazem bolesny brak bezpieczeństwa
emocjonalnego oraz bliskości emocjonalnej ze swoimi rodzicami.

Psują radosną atmosferę


Strach przed autentycznymi uczuciami sprawia, że osoby niedojrzałe
emocjonalnie często psują radosną atmosferę. Jako rodzice, zamiast
cieszyć się podekscytowaniem i entuzjazmem dzieci, zmieniają
nagle temat lub zaczynają je ostrzegać, by nie robiły sobie zbyt
wielkich nadziei. Na widok zachowujących się żywiołowo dzieci
mówią na ogół coś lekceważącego lub sceptycznego, aby nieco
ostudzić ich zapał. Gdy pewna kobieta zwierzyła się matce, jak
bardzo czuje się podekscytowana w związku z kupnem pierwszego
domu, ta odparła: „Jasne, a potem znajdziesz coś innego, o czym
będziesz mogła nawijać”.

Odczuwają intensywne, lecz płytkie emocje


Osoby niedojrzałe emocjonalnie szybko czują się przytłoczone
głębokimi emocjami i okazują swój niepokój, przemieniając go w
natychmiastową reaktywność. Nie doznają głębokich uczuć –
reagują raczej powierzchownie. Są często bardzo pobudliwe
emocjonalnie i sentymentalne, można je też łatwo skłonić do płaczu.
Często złoszczą się na wszystko, co nie przypadnie im do gustu. Ich
reaktywność może sugerować namiętny temperament i głęboką
uczuciowość, lecz wyrażane przez nie emocje są zwykle płytkie –
niczym wtedy, gdy podczas puszczania kaczek kamień tylko odbija
się od powierzchni wody, zamiast spaść głęboko na dno. Jest to
przelotna, chwilowa reakcja – dramatyczna, lecz niezbyt głęboka.
Gdy wchodzisz w interakcje z tego typu osobami, dziwaczna
płytkość ich uczuć może sprawić, że nie będziesz się czuł poruszony
ich cierpieniem. Możesz sobie powtarzać, że powinieneś bardziej im
współczuć, lecz nie potrafisz się utożsamić uczuciowo z ich
przejaskrawionymi reakcjami. A ponieważ często przesadnie
reagują, szybko przestajesz zwracać na nie uwagę, aby chronić
własne uczucia.

Nie doświadczają ambiwalentnych uczuć


Zdolność odczuwania ambiwalentnych uczuć jest oznaką
dojrzałości. Jeśli ludzie potrafią łączyć sprzeczne emocje, na
przykład szczęście z poczuciem winy lub gniew z miłością, oznacza
to, że są w stanie uchwycić złożoność emocjonalną, która jest
nieodłącznie związana z ludzką egzystencją. Jednoczesne
doświadczanie przeciwstawnych uczuć sprawia, że łagodzą się one
nawzajem. Gdy ludzie wykształcają w sobie zdolność
równoczesnego odczuwania różnych emocji, świat staje się
dojrzalszy, bogatszy i bardziej głęboki. Zamiast jednej intensywnej,
jednowymiarowej reakcji emocjonalnej potrafią odtąd doświadczać
kilku różnych uczuć odzwierciedlających niuanse danej sytuacji.
Reakcje osób niedojrzałych emocjonalnie są jednak często czarno-
białe, bez żadnych pośrednich barw. Wyklucza to ambiwalencję,
dylematy oraz inne złożone przeżycia emocjonalne.

Jakościowe różnice w sposobie myślenia


Poza różnicami emocjonalnymi i behawioralnymi pomiędzy osobami
dojrzałymi i niedojrzałymi emocjonalnie występują też często różnice
intelektualne. Jeśli twoi rodzice dorastali w rodzinnej atmosferze
pełnej lęku i oceniania, nauczyli się być może przejawiać ciasne
poglądy i nie docierają do nich złożone argumenty. Nadmierny lęk
doświadczany w dzieciństwie skutkuje nie tylko niedojrzałością
emocjonalną, lecz również nazbyt uproszczonym sposobem
myślenia, niezdolnym pomieścić w sobie przeciwstawnych koncepcji.
Represyjne lub stosujące kary środowisko rodzinne nie zachęca
zwykle do swobodnego myślenia i wyrażania własnego „ja”, nie
sprzyja zatem pełnemu rozwojowi własnego potencjału
intelektualnego.

Trudności z myśleniem abstrakcyjnym


Począwszy od okresu dojrzewania młodzież zaczyna myśleć
abstrakcyjnie, nabywając zdolność rozwiązywania problemów za
pomocą logiki i racjonalnego myślenia, zamiast podążania tylko za
odruchowymi impulsami. Przyspieszony rozwój mózgu sprawia, że
młodzi ludzie wykazują większą obiektywność i zdolność korzystania
z wyobraźni. Potrafią grupować różne pojęcia w kategorie i stosować
w szybkim tempie myślenie symboliczne. Nie ograniczają się do
prostego zapamiętywania informacji i zaczynają oceniać różne idee,
a nie tylko porównywać fakty. Są w stanie myśleć samodzielnie,
rozważać hipotetyczne sytuacje oraz formułować nowe
spostrzeżenia na podstawie uprzednio zdobytej wiedzy. Gdy dzieci
wkraczają w okres nastoletni, ich zdolność do autorefleksji
gwałtownie wzrasta, gdyż wykształcają zdolność zastanawiania się
nad własnym sposobem myślenia (Piaget 1960).
Mimo to intensywne emocje i lęk doświadczane przez osoby
niedojrzałe emocjonalnie mogą upośledzić ich zdolność myślenia na
wspomnianym tu wyższym poziomie. Jako że jednostki te zdane są
niejednokrotnie na łaskę swoich emocji, ich zdolność myślenia na
bardziej złożonym poziomie zanika często pod wpływem stresu. W
istocie powodem występującego u nich braku autorefleksji jest
właśnie ta skłonność do ulegania regresowi i do czasowej utraty
zdolności zastanawiania się nad własnym sposobem myślenia. Gdy
tylko pojawiają się wzbudzające emocje tematy, ich umysł
przestawia się na sztywne, czarno-białe myślenie, odrzucające
złożoność i wykluczające wzajemne przenikanie się różnych
koncepcji.
Inteligentne osoby cechujące się niedojrzałością emocjonalną
potrafią myśleć abstrakcyjnie i wykazywać się przenikliwością
dopóty, dopóki dana sytuacja nie wywoła w nich poczucia
zagrożenia. Ich intelektualny obiektywizm ogranicza się do tematów,
które nie wzbudzają w nich emocji. Bywa to niezrozumiałe dla ich
dzieci, które obserwują dwie bardzo różne strony rodziców: czasem
są inteligentni i przenikliwi, a niekiedy przejawiają ciasne poglądy i
nie trafiają do nich żadne racjonalne argumenty.

Myślenie w sposób pozbawiony wyobraźni


Jeśli przysłuchasz się rozmowom osób niedojrzałych emocjonalnie,
to zauważysz, jak schematyczny i pozbawiony polotu jest ich sposób
myślenia. Najczęściej mówią o tym, co się wydarzyło lub co
zobaczyli, nie poruszają zaś tematów związanych z uczuciami lub
abstrakcyjnymi zagadnieniami. Na przykład pewien mężczyzna
uważał rozmowy telefoniczne z matką za wyczerpujące i nudne,
ponieważ ona nigdy nie rozmawiała o niczym istotnym. Pytała go
tylko o prozaiczne sprawy, jak choćby o to, co robi w danej chwili lub
jaka jest u niego pogoda. Skarżył mi się: „Przytacza tylko fakty i
ogranicza się do omawiania tego, co się ostatnio wydarzyło.
Podczas naszych konwersacji nie nawiązujemy bliskości. Bardzo
mnie to frustruje i mam ochotę powiedzieć: »Czy nie możemy
porozmawiać o czymś ważnym?«. Lecz ona nie jest zdolna do takich
rozmów”.

Obsesyjne intelektualizowanie
Kolejna oznaka niedojrzałości emocjonalnej związana ze sferą
poznawczą to nadmierne intelektualizowanie i obsesyjne
rozmyślanie o pewnych tematach. O takich sprawach osoby
niedojrzałe emocjonalnie potrafią myśleć abstrakcyjnie – robią to w
istocie w nadmiernym stopniu. Nie wykorzystują jednak tej zdolności
ani do aktów autorefleksji, ani do okazywania innym wrażliwości
emocjonalnej. Skupianie się na abstrakcyjnych zagadnieniach
odwraca ich uwagę od bliskości emocjonalnej. Mogą długo
dyskutować na ulubione tematy, lecz w rzeczywistości nie angażują
się wcale w rozmowę z drugą osobą, konwersacja z nimi bywa więc
równie trudna, co z rozmówcami pozbawionymi polotu. Choć potrafią
wyrażać swoje myśli za pomocą abstrakcyjnych pojęć, czują się
komfortowo tylko wtedy, gdy rozmowa toczy się na bezosobowym,
intelektualnym poziomie.
Podsumowanie
Niedojrzałość emocjonalna to realnie istniejąca cecha, którą bada
się i opisuje od długiego czasu. Upośledza ona umiejętność radzenia
sobie ze stresem, jak również zdolność nawiązywania bliskości
emocjonalnej z innymi ludźmi. Osoby niedojrzałe emocjonalnie
często wychowywały się w środowisku rodzinnym, które
uniemożliwiało im pełny rozwój emocjonalny i intelektualny. W
rezultacie przejawiają nazbyt uproszczone podejście do życia,
zawężając ogląd doświadczanych sytuacji, tak aby pasowały do ich
nieelastycznych strategii radzenia sobie. Ograniczone poczucie
własnego „ja” czyni z nich egocentryków oraz upośledza ich
wrażliwość na potrzeby i uczucia innych ludzi. Ich reaktywne emocje,
brak obiektywizmu i lęk przed bliskością emocjonalną sprawiają, że
mają trudność z nawiązywaniem bliskich relacji, zwłaszcza z
własnymi dziećmi.
W następnym rozdziale przyjrzymy się uczuciom towarzyszącym
relacjom z niedojrzałymi emocjonalnie rodzicami, omówimy też
wyzwania, z jakimi mierzą się dorosłe dzieci, gdy próbują się
porozumieć z takim rodzicem.
3

Jak to jest mieć niedojrzałego


emocjonalnie rodzica

W tym rozdziale omówię sposób, w jaki nawiązują relacje niedojrzali


emocjonalnie rodzice niebędący w stanie zaspokoić emocjonalnych
potrzeb swoich dzieci. Jak już zapewne wiesz, bycie
wychowywanym przez takiego rodzica wzbudza u dziecka zarówno
uczucie samotności, jak i złość.
Nie mamy prawa głosu w sprawie pierwszych relacji, jakie
nawiązujemy w naszym życiu. Najsilniejsza więź wykształca się z
rodzicem, który pełni funkcję głównej figury przywiązania – do
którego zwracamy się w pierwszej kolejności, gdy jesteśmy
przestraszeni, głodni, zmęczeni lub chorzy. W chwilach dobrego
samopoczucia możemy szukać innych osób do zabawy, lecz stres
lub paląca potrzeba odsyłają nas natychmiast do głównego opiekuna
(Ainsworth 1967).
Siła tej pierwotnej więzi pomaga wyjaśnić, dlaczego niedojrzali
emocjonalnie rodzice bywają źródłem nigdy niekończących się
rozczarowań. Relacje z nimi mogą być trudne, lecz gdy jesteśmy
daleko od nich lub prowadzimy zupełnie osobne życie, mamy
wrażenie, że brakuje nam czegoś niezwykle ważnego. Nasze
najpierwotniejsze instynkty skłaniają nas do ciągłego zwracania się
do rodziców w poszukiwaniu opieki i zrozumienia.

Ćwiczenie: Ocena trudności, jakich doświadczyłeś w dzieciństwie,


dorastając z niedojrzałym emocjonalnie rodzicem
Niedojrzałość emocjonalna ujawnia się najwyraźniej w związkach
międzyludzkich, a jej wpływ jest szczególnie głęboki w przypadku
relacji pomiędzy rodzicem i dzieckiem. Przeczytaj następujące
stwierdzenia, opisujące niektóre najbardziej bolesne trudności, jakich
niedojrzali emocjonalnie rodzice przysparzają swoim dzieciom, i
zaznacz wszystkie te, które odzwierciedlają twoje doświadczenia z
dzieciństwa. Gdybyś chciał wypełnić ten kwestionariusz dla więcej
niż jednego rodzica lub dla ojczyma czy macochy, skorzystaj z
angielskiej wersji tego ćwiczenia możliwej do pobrania po
zarejestrowaniu na stronie internetowej New Harbinger Publications.
Nie czułem/czułam, że rodzic mnie słucha; rzadko poświęcał mi
pełną uwagę.
Nastroje mojego rodzica miały wpływ na wszystkich domowników.
Mój rodzic nie był wrażliwy na moje uczucia.
Czułem/czułam, że powinienem/powinnam odgadywać
niewypowiedziane życzenia rodzica.
Czułem/czułam, że nigdy nie zrobię wystarczająco dużo, aby
uszczęśliwić mojego rodzica.
Bardziej starałem/starałam się zrozumieć mojego rodzica, niż mój
rodzic starał się zrozumieć mnie.
Otwarta, szczera komunikacja z moim rodzicem była trudna lub
niemożliwa.
Mój rodzic uważał, że ludzie powinni się trzymać przypisanych ról,
od których nie należy odchodzić.
Mój rodzic często bywał wścibski i nie szanował mojej prywatności.
Zawsze czułem/czułam, że mój rodzic uważa mnie za zbyt
wrażliwą i emocjonalną osobę.
Mój rodzic miał swoich ulubieńców, którym poświęcał najwięcej
uwagi.
Mój rodzic przestawał słuchać, jeśli nie podobały mu się czyjeś
wypowiedzi.
W otoczeniu rodzica często czułem/czułam się winny/-a, głupi/-a,
zły/-a lub zawstydzony/-a.
Mój rodzic rzadko przepraszał lub próbował załagodzić sytuację,
gdy pojawiał się między nami jakiś konflikt.
Często czułem/czułam do rodzica skrywaną złość, której nie
mogłem/mogłam wyrazić.
Każde z powyższych stwierdzeń wiążę się z cechami osobowości
omawianymi w tym rozdziale. Twój rodzic może nie przejawiać
wszystkich opisanych przeze mnie właściwości, jeśli jednak
zaznaczyłeś więcej niż jedną pozycję, sugeruje to, iż występuje u
niego jakiś poziom niedojrzałości emocjonalnej.

Komunikacja jest trudna lub niemożliwa


Jeśli próbowałeś zbudować relację z niedojrzałym emocjonalnie
rodzicem, który miał problem z nawiązywaniem bliskości, interakcje
te mogły sprawić, że czułeś się ograniczany, zmuszany do milczenia
lub odrzucany. Nawet jeśli twój rodzic sytuował się po tej milszej i
serdeczniejszej stronie spektrum, nie poświęcał zapewne dużej
uwagi zainteresowaniom innych ludzi. Latami próbowałeś znaleźć
sposób, aby nawiązać z nim bliskość, czując się jednak wciąż na
nowo niezauważany i niesłyszany. Odczuwałeś zapewne głęboką
złość, co jest nieuniknione przy niewrażliwym rodzicu.
Oto co pewna osoba powiedziała o swojej zaabsorbowanej sobą
matce: „Myśli, że jesteśmy z sobą bardzo blisko, lecz dla mnie nasza
relacja nie jest wcale satysfakcjonująca. Doprowadza mnie do
szaleństwa, gdy mówi ludziom, że jestem jej najlepszą przyjaciółką”.
Komunikacja z osobami niedojrzałymi emocjonalnie sprawia zwykle
wrażenie jednostronnej, nie są one bowiem zainteresowane
wzajemną wymianą zdań i dwustronną konwersacją. Niczym małe
dzieci pragną wyłącznej uwagi i chcą, aby wszyscy interesowali się
tym, co one same uważają za ciekawe. Jeśli ktoś inny cieszy się
większym zainteresowaniem, znajdą sposób, aby znów być w
centrum wydarzeń, przerywając, rzucając przyciągające uwagę
docinki lub zmieniając temat. Jeśli żadna z tych metod nie przynosi
skutku, często ostentacyjnie się wycofują, udają znudzone lub w inny
sposób sygnalizują, że straciły zainteresowanie tym, co się dzieje –
zachowania te mają zapewnić, że uwaga wszystkich obecnych
pozostanie skierowana właśnie na nie.

_____ Historia Brendy _____


Starsza już matka Brendy, Mildred, zawsze była nadzwyczaj
egocentryczna. Po wizycie matki w okresie świątecznym Brenda
czuła się wykończona. Na naszej następnej sesji sprawiała
wrażenie wyczerpanej i jakby się postarzała. Oto jak opisała
swoją rodzicielkę: „Moja matka interesuje się tylko sobą. Nigdy
nie pyta, jak się czuję i jak mi idzie w pracy. Chce wiedzieć o
moich aktywnościach tylko po to, żeby się mną przechwalać
znajomym. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek naprawdę dotarło do
niej coś z tego, co mówię; po prostu tego nie rejestruje. Nigdy nie
nawiązałyśmy prawdziwej więzi, gdyż cała uwaga była zawsze
skupiona na niej. Nigdy nie zaspokajała moich potrzeb
emocjonalnych. Nie dba o to, czy jestem naprawdę szczęśliwa, i
podchodzi bardzo lekceważąco do wszystkiego, co mówię.
Przebywanie w jej towarzystwie jest dla mnie niczym innym jak
ciężkim wysiłkiem – muszę się użerać z płytką osobą, która chce
tylko, żebym załatwiała dla niej różne rzeczy. Nie wiem, skąd
bierze taki tupet i roszczeniowość”.
Mildred miała ponad osiemdziesiąt lat, lecz cechowała się nad
wyraz dziecinnym egocentryzmem. Choć Brenda potrafiła
zrozumieć niedojrzałość matki na poziomie intelektualnym, to i
tak wciąż się na nią złościła. Wyznała mi: „Chciałabym, żeby nie
wyprowadzała mnie tak łatwo z równowagi. Jestem rozczarowana
natężeniem mojej złości, gdy przebywam w pobliżu niej”.
Podczas wizyty matki Brenda wielokrotnie próbowała ją czymś
zająć, żeby móc dokończyć świąteczne przygotowania, lecz po
kilku minutach Mildred zawsze ją wołała, oczekując, że Brenda
rzuci to, co robi, żeby coś jej przynieść. Takie ciągłe przerywanie
było irytujące, ale u podstaw silnej reakcji Brendy leżały jeszcze
głębsze przyczyny. Następny ustęp poruszający kwestię więzi
emocjonalnej pozwoli lepiej zrozumieć gniew Brendy.

Wzbudzają uczucie gniewu


John Bowlby, pionier badań nad reakcją dzieci na separację i stratę,
zaobserwował, że złość jest u niemowląt i dzieci normalną reakcją
na opuszczenie przez rodziców. Spodziewaną reakcją na
doświadczenie straty jest smutek, lecz Bowlby (1979) wykazał, że
równie często w odpowiedzi na separację pojawia się złość. Jest to
zrozumiałe – złość czy nawet wściekłość to adaptacyjne reakcje na
uczucie porzucenia, dające nam energię, aby protestować i zmienić
niezdrową sytuację emocjonalną.
Patrząc z tej perspektywy, złość Brendy na matkę nie była
małostkowa ani irracjonalna; była reakcją biologiczną na uczucie
bezradności wywołane lekceważeniem emocjonalnym z jej strony.
Jakkolwiek by było, poczucie odrzucenia i bycia niezauważanym
prowadzi do emocjonalnej separacji. Brenda czuła się tak, jak gdyby
jej rodzicielka wielokrotnie ją porzucała. Gdy dotarło do niej, że
egocentryzm matki można uznać za przykład swoistego porzucenia
emocjonalnego, po raz pierwszy głębia własnego gniewu stała się
dla niej zrozumiała. Wcale nie reagowała przesadnie; to była
normalna reakcja na zranienie emocjonalne. Gdy Brenda zrozumiała
źródło własnego gniewu, ujrzała samą siebie w innym świetle. Była
normalnym dzieckiem; doświadczała złości, jaką odczuwałoby każde
dziecko, gdyby rodzic je porzucił lub nie reagował na jego potrzeby.
Czasem dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców tłumią swój
gniew lub zwracają go przeciw sobie. Być może nauczyły się, że
otwarte wyrażanie złości jest zbyt niebezpieczne albo własny gniew
wzbudza w nich zbyt duże poczucie winy, aby mogły go sobie
uświadomić. Gdy złość zostanie poddana tego typu internalizacji,
skutkuje to skłonnością do nierealistycznego krytykowania i
obwiniania samych siebie. Może się to skończyć poważną depresją
lub wręcz myślami samobójczymi – najwyższym przejawem gniewu
wobec własnego „ja”. Niektóre osoby wyrażają natomiast złość w
formie biernej agresji, próbując odnieść zwycięstwo nad rodzicami i
innymi jednostkami pełniącymi funkcję autorytetów, uciekając się do
takich zachowań, jak zapominanie, kłamstwo, zwlekanie lub
unikanie.

Komunikują się poprzez zarażanie emocjonalne


Ponieważ osoby niedojrzałe emocjonalnie przejawiają niewielką
świadomość w kwestii uczuć i dysponują ograniczonym słownictwem
do opisywania doświadczeń emocjonalnych, zwykle zamiast mówić
o własnych potrzebach emocjonalnych, wyrażają je poprzez swoje
zachowanie. Stosują metodę komunikacji zwaną zarażaniem
emocjonalnym (emotional contagion) (Hatfield, Rapson i Le 2009),
mającą sprawić, że inni ludzie poczują to, co odczuwają oni sami.
Również niemowlęta i małe dzieci komunikują swoje potrzeby za
pomocą zarażania emocjonalnego. Płaczą i robią zamieszanie, aż
opiekunowie domyślą się, na czym polega problem i go rozwiążą.
Gdy niezadowolone dziecko zaraża emocjonalnie zmartwionego
dorosłego, pobudza go do aktywności, motywując opiekuna do
podjęcia działań niezbędnych do uspokojenia dziecka.
Niedojrzali emocjonalnie dorośli komunikują uczucia równie
prymitywnie. Jako rodzice, gdy czują się smutni, wprawiają w
przygnębienie swoje dzieci oraz wszystkie przebywające w ich
otoczeniu osoby, co zwykle kończy się tak, że inni są gotowi zrobić
wszystko, aby tylko poprawić im samopoczucie. Wskutek takiego
odwrócenia ról to dziecko zaraża się złym humorem rodzica i czuje
się odpowiedzialne za poprawienie mu nastroju. Jeśli odczuwający
niezadowolenie rodzic nie spróbuje jednak zrozumieć własnych
uczuć, problem nie zostanie nigdy rozwiązany. Zły nastrój przeniesie
się po prostu na innych, a wszyscy będą reagować, nie rozumiejąc,
o co w istocie chodzi.

Nie wykonują pracy w sferze emocjonalnej


Niedojrzali emocjonalnie rodzice nie próbują zrozumieć doświadczeń
emocjonalnych innych ludzi, nie wyłączając własnych dzieci. Jeśli
zarzuci im się niewrażliwość na potrzeby lub uczucia innych,
przybierają postawę obronną, mówiąc coś w rodzaju: „Cóż, trzeba
było wcześniej tak powiedzieć!”. Mogą też wspomnieć o braku
zdolności czytania w myślach lub umniejszać znaczenie sytuacji,
twierdząc, że osoba, która poczuła się zraniona, jest zbyt
emocjonalna i wrażliwa. Jakkolwiek by to ujęli, komunikat pozostaje
taki sam: nie można od nich oczekiwać, że podejmą wysiłek w celu
zrozumienia, co się dzieje we wnętrzu innych ludzi.
W swoim artykule Toiling in the Field of Emotion (2008, s. 270)
psychiatra Harriet Fraad stosuje pojęcie „praca emocjonalna”, aby
opisać ów wysiłek na rzecz zrozumienia innych: „Praca emocjonalna
oznacza poświęcanie czasu, wysiłku i energii oraz staranie się na
wszystkie sposoby, aby zrozumieć i spełniać potrzeby emocjonalne
innych osób. Przez potrzeby emocjonalne rozumiem ludzką potrzebę
czucia się chcianym, docenianym, kochanym i otoczonym opieką.
Potrzeby emocjonalne są często niewypowiedziane lub
nieznane/nieuświadomione. Praca emocjonalna często
współwystępuje z pracą fizyczną (produkowaniem dóbr lub usług),
lecz praca emocjonalna różni się od fizycznej tym, że ma na celu
wygenerowanie konkretnych uczuć – bycia chcianym, docenianym,
kochanym i/lub otoczonym opieką”.
Fraad wyjaśnia następnie, że niektórzy ludzie czasem nie zdają
sobie sprawy, że potrzebują emocjonalnego pocieszenia, gdyż
potrzeby emocjonalne mają często niejasny lub podświadomy
charakter. Inni mogą zaś ukrywać swoje potrzeby, gdyż wstydzą się
do nich przyznać, dlatego osoby oferujące pocieszenie muszą to
uczynić taktownie i w zawoalowany sposób, aby pozwolić im
zachować twarz.
Praca emocjonalna wymaga dużego wysiłku. Ludzie decydujący
się ją wykonać muszą nieustannie odczytywać uczucia drugiej
osoby, aby wiedzieć, czy ich starania przynoszą odpowiedni rezultat.
Wiele ról i zawodów polega w dużej mierze właśnie na pracy
emocjonalnej, a jeśli ktoś ją dobrze wykonuje, to inni praktycznie nie
zauważają włożonego weń wysiłku. Przykładem takiej niedocenianej
pracy jest troskliwa opieka macierzyńska, podobnie jak liczne
zawody związane z sektorem usług.
Dojrzałe jednostki odruchowo wykonują pracę emocjonalną w
związkach międzyludzkich, gdyż cechują się empatią i
samoświadomością. Nigdy nie przeoczyłyby tego, że bliska im osoba
przeżywa trudny okres. Podejmowane przez nich starania pozwalają
im z powodzeniem radzić sobie z wszelkimi sytuacjami w relacjach
interpersonalnych, bez nadeptywania innym na odciski. Praca
emocjonalna pozwala budować życzliwe, dobre relacje zarówno w
środowisku zawodowym, jak i w domu.
Tymczasem osoby niedojrzałe emocjonalnie często szczycą się
brakiem tej umiejętności. Racjonalizują swoje impulsywne i
świadczące o niewrażliwości reakcje, uciekając się do różnych
wymówek: „Mówię tylko to, co myślę” lub „nie zmienię przecież tego,
kim jestem”. Jeśli zwrócisz im uwagę, że niewyrażanie na głos
wszystkich swoich myśli jest oznaką zdrowego rozsądku lub że
proces dojrzewania byłby niemożliwy, gdyby ludzie się nie zmieniali,
prawdopodobnie zareagują złością lub odrzucą twoje argumenty,
uznając je za absurdalne.
Sprawiają wrażenie przekonanych, że mieliby w końcu święty
spokój, gdyby tylko inni przestali otwarcie mówić o własnym
cierpieniu lub trudnościach. Sądzą, że nie mają obowiązku wczuwać
się w emocje innych ludzi. Osoby dojrzałe emocjonalnie są
natomiast prawie zawsze wyczulone na uczucia innych, wiedząc, że
jest to zwyczajnie jeden z elementów budowania dobrych relacji.
Ludziom cechującym się empatią praca emocjonalna przychodzi z
łatwością. Tym jednak, którzy mają trudności z okazywaniem empatii
i dla których umysły innych ludzi stanowią tajemnicę, praca
emocjonalna wydaje się czymś na wskroś nienaturalnym. Jest to być
może jeden z powodów, dla których osoby niedojrzałe emocjonalnie
tak bardzo narzekają, gdy inni oczekują od nich, że zdobędą się na
taki wysiłek.

Trudno jest ofiarować im wsparcie


Choć osoby niedojrzałe emocjonalnie pragną, aby inni interesowali
się ich potrzebami, w rzeczywistości mają trudność z
przyjmowaniem troski i wsparcia ze strony innych. Badaczka Leigh
McCullough określiła tę cechę mianem małej otwartości na innych
(poor receptive capacity) (McCullough et al. 2003). Osoby
niedojrzałe emocjonalnie chcą, aby inni interesowali się ich
problemami, lecz najprawdopodobniej wcale nie przyjmą pomocnych
sugestii. Instynktownie odrzucają starania mające sprawić, że
poczują się otoczone troską. Usiłują przyciągnąć do siebie innych
ludzi, lecz gdy ci próbują im pomóc, odpychają ich od siebie.
Co więcej, osoby te zdają się oczekiwać, że inni będą czytać im w
myślach i często prędko wpadają w złość, jeśli ktoś wystarczająco
szybko nie odgadnie ich życzeń (McCullough et al. 2003). Nie lubią
mówić innym o swoich potrzebach, ukrywają je więc i czekają, aż
ktoś zwróci uwagę na ich samopoczucie. Klasyczne,
niewypowiedziane żądanie niedojrzałego emocjonalnie dorosłego
człowieka brzmi: „Gdybyś naprawdę mnie kochał, wiedziałbyś, czego
od ciebie oczekuję”.
Na przykład pewna kobieta opisała, że jej matka często siedzi w
pokoju i czeka, aż ktoś z rodziny będzie wracał z kuchni, a następnie
narzeka ze złością, że nie przyszło im na myśl zapytać, czy czegoś
potrzebuje. Zamiast głośno poinformować o swoich oczekiwaniach,
osoby niedojrzałe emocjonalnie zmuszają innych do złośliwej,
utrzymującej wszystkich w niepewności gry w zgadywankę.

Nie starają się naprawiać relacji


W każdym związku prędzej czy później pojawiają się problemy,
ważne jest więc, aby wiedzieć, jak radzić sobie z konfliktami w
sposób pomagający przetrwać trudne chwile. Potrzeba pewności
siebie i dojrzałości, aby przyznać się do błędu i spróbować naprawić
sytuację. Osoby niedojrzałe emocjonalnie nie chcą się jednak
zmierzyć z własnymi błędami.
Ludzie, którzy zostali skrzywdzeni przez osobę niedojrzałą
emocjonalnie, mogą zacząć obwiniać samych siebie o to, że wciąż
czują się skrzywdzeni jej uczynkami. Niedojrzałe emocjonalnie
jednostki oczekują, że natychmiast zdejmiesz z nich brzemię
odpowiedzialności. Jeśli samopoczucie poprawi im obarczanie cię
winą za to, że wystarczająco szybko im nie przebaczyłeś, nie
zawahają się właśnie tak postąpić.
Po sprzeczce wiele osób podejmuje coś, co ekspert od związków
John Gottman nazywa próbą naprawy (2014): przepraszają, proszą
o wybaczenie lub szukają możliwości zadośćuczynienia,
sygnalizując chęć pogodzenia się. Osoby niedojrzałe emocjonalnie
mają jednak zupełnie nierealistyczną definicję przebaczenia. Według
nich wybaczenie jest jednoznaczne z uznaniem, że sprzeczka nigdy
się nie wydarzyła, tak jakby był możliwy zupełnie nowy początek. Nie
zdają sobie sprawy z potrzeby przepracowania emocji ani z tego, ile
czasu zajmuje odbudowanie zaufania, gdy kogoś poważnie
zawiedliśmy. Chcą po prostu, żeby wszystko wróciło do stanu sprzed
konfliktu. Ból odczuwany przez innych jest jedyną łyżką dziegciu w
beczce miodu. Wszystko byłoby w porządku, gdyby inni zwyczajnie
zapomnieli o swoich uczuciach związanych z daną sytuacją.

Domagają się naśladowania


Naśladowanie (mirroring) to przejaw empatii i metoda odnoszenia
się do innych, którą dojrzali rodzice spontanicznie stosują w
odniesieniu do swoich dzieci. Wrażliwi i reagujący na emocje rodzice
naśladują uczucia dzieci, okazując te same emocje na własnych
twarzach (Winnicott 2011). Wyglądają na zmartwionych, jeśli ich
dzieci są smutne oraz okazują entuzjazm, gdy dzieci są szczęśliwe.
W ten sposób wrażliwi rodzice uczą swoje dzieci o emocjach oraz o
tym, jak wchodzić w spontaniczne interakcje z innymi. Odpowiednio
stosowane przez rodziców naśladowanie daje również dziecku
poczucie, że jest przez nich rozumiane oraz że jest jedyne w swoim
rodzaju. W przypadku dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców
sytuacja wygląda jednak inaczej. Pewien człowiek opisał swoją
matkę następująco: „Nie dostrzega, jaki naprawdę jestem. Nigdy
dobrze mnie nie pozna, choć jestem jej dzieckiem”.
W rzeczywistości niedojrzali emocjonalnie rodzice oczekują od
swoich dzieci, że to one będą ich dobrze znały i naśladowały.
Bywają bardzo niezadowoleni, jeśli dzieci nie postępują wedle ich
życzeń. Kruche poczucie własnej wartości takich rodziców jest
uzależnione od tego, czy sprawy układają się po ich myśli. Z
psychologicznego punktu widzenia żadne dziecko nie jest jednak w
stanie adekwatnie naśladować dorosłego.
Niedojrzali emocjonalnie rodzice często fantazjują, że dzieci
poprawią im samoocenę. Gdy okazuje się, że mają one własne
potrzeby, wzbudza to u nich często głęboki niepokój. Skrajnie
niedojrzali emocjonalnie rodzice mogą następnie stosować kary,
zawstydzanie i groźby porzucenia jako karty przetargowe w próbie
zdobycia poczucia kontroli i wzmocnienia przekonania o własnej
wartości – kosztem swoich dzieci.

_____ Historia Cynthii _____


Matka Cynthii, Stella, miewała skrajne wahania nastrojów i
oczekiwała, że córka będzie każdorazowo naśladować jej
aktualny stan ducha, niczym emocjonalny klon. Gdy Cynthia jako
młoda dorosła postanowiła podróżować, Stella wybuchła złością,
krzycząc: „Wyrzekam się ciebie”, po czym zerwała wszelkie
kontakty z córką. Nie odzywała się do niej miesiącami – nie
złożyła jej nawet życzeń urodzinowych. Oto jak Cynthia
podsumowała komunikat, jaki chciała jej w ten sposób wysłać
matka: „Zapragnęłaś być samodzielna. Porzuciłaś mnie. Nie chcę
mieć z tobą nic wspólnego”.
Po kolejnym wybuchu wściekłości wywołanym planem Cynthii,
aby odwiedzić przyjaciółkę w Kanadzie, Stella przestała
finansować studia córki. Oskarżyła ją o egoizm za jej chęć
podróżowania, mówiąc: „Co jest z tobą nie tak? W życiu nie
chodzi o to, żeby się dobrze bawić!”. Matka czułaby się
bezpiecznie tylko wtedy, gdyby Cynthia naśladowała wybrany
przez nią samą, cechujący się wąskimi horyzontami styl życia.
Na szczęście Cynthia miała silną osobowość. Sama
sfinansowała sobie studia i została stewardesą, podróżując dzięki
temu do egzotycznych miejsc. Ale gdzieś z tyłu głowy wciąż
uważała, że jeśli chce utrzymać jakąkolwiek relację, musi starać
się udobruchać i naśladować drugą osobę. Przyznała, że zawsze
się obawia, iż ludzie będą reagować tak samo jak jej matka i
będą karać ją za to, że ośmieliła się od nich różnić.

Ich poczucie własnej wartości uzależnione jest od


twojej uległości
U osób niedojrzałych emocjonalnie wysoka samoocena występuje
tylko wtedy, gdy udaje im się skłonić innych ludzi, aby spełniali ich
życzenia i postępowali zgodnie z ich oczekiwaniami. Ze względu na
kruche poczucie własnej wartości niedojrzałym emocjonalnie
rodzicom trudno jest tolerować emocje swoich dzieci.
Niezadowolone lub marudne dziecko podsyca ich lęk, czy dobrze
sobie radzą jako rodzice. Jeśli nie uda im się natychmiast uspokoić
dziecka, mogą uznać, że ponieśli porażkę, a następnie obwiniać je
za to, że zepsuło im nastrój.
Na przykład Jeff zapamiętał z dzieciństwa sytuację, gdy poprosił
ojca o pomoc przy odrabianiu pracy domowej. Gdy Jeff nie zrozumiał
natychmiast omawianego tematu, ojciec krzyknął: „Czy można być
aż tak cholernie głupim? Przestań być taki leniwy! Po prostu się nie
starasz”. Nic dziwnego, że Jeff poczuł się zawstydzony i nigdy więcej
nie poprosił o pomoc. Będąc dzieckiem, nie był w stanie zrozumieć,
że ojciec zmaga się z ogarniającym go przerażeniem, iż jest
nieudolnym rodzicem, skoro nie potrafi szybko i przystępnie wyjaśnić
czegoś synowi. Jego reakcja nie miała w ogóle nic wspólnego z
Jeffem.
Dla osób niedojrzałych emocjonalnie wszystkie interakcje z innymi
ludźmi stanowią plebiscyt oceniający, czy są dobrymi, czy też złymi
ludźmi, co wyjaśnia dlaczego przybierają skrajnie obronną postawę,
jeśli spróbujesz z nimi porozmawiać na temat jakiegoś ich
zachowania. Często nawet na łagodne skargi pod ich adresem
reagują radykalnymi stwierdzeniami, jak choćby: „Cóż, muszę być
zatem najgorszą matką na świecie!” lub „Najwyraźniej nie potrafię
niczego dobrze zrobić!”. Wolą całkowicie zaprzestać komunikacji, niż
usłyszeć coś, co sprawiłoby, że mogliby się poczuć jak złe osoby.

Uważają raz przypisane role za święte


Osoby niedojrzałe emocjonalnie w relacjach z innymi uwielbiają
trzymać się ściśle przypisanych ról, gdyż upraszczają one życie i
pozwalają podejmować jednoznaczne decyzje. Niedojrzali
emocjonalnie rodzice potrzebują, aby ich dzieci odgrywały stosowną
rolę, która obejmuje szacunek i posłuszeństwo wobec rodziców.
Często używają wyświechtanych frazesów na podparcie własnego
autorytetu rodzicielskiego, gdyż – podobnie jak ściśle przypisane
role – frazesy te radykalnie upraszczają złożone sytuacje i ułatwiają
radzenie sobie z nimi.

Roszczenia z tytułu odgrywanej roli


Wysuwanie roszczeń z tytułu odgrywanej roli to postawa polegająca
na domaganiu się określonego traktowania z uwagi na zajmowaną
przez siebie pozycję społeczną. Gdy rodzice uważają, że mają
prawo postępować wedle własnych życzeń tylko dlatego, że są
rodzicami, jest to roszczenie wysuwane z tytułu odgrywanej roli.
Zachowują się tak, jak gdyby bycie rodzicem zwalniało ich z
obowiązku szanowania granic i liczenia się z innymi.
Rodzice Mardi stanowią klasyczny przykład roszczeniowości z
tytułu odgrywanej roli. Mardi przeprowadziła się do innego miasta,
gdy przeniesiono tam stanowisko pracy jej męża. Wkrótce rodzice
Mardi postanowili zamieszkać blisko nich. Gdy byli w sąsiedztwie,
wstępowali do niej z niezapowiedzianymi wizytami, a nawet
wchodzili bez pukania do jej domu. Kiedy Mardi poprosiła, żeby
najpierw dzwonili, oburzyli się i powołali na swoją pozycję rodziców,
dającą im w ich mniemaniu prawo zaglądania do córki w dowolnym
czasie.
Oto inny przykład: Faith musiała zabronić odwiedzin swojej matce,
która była agentką handlu nieruchomościami, ponieważ ta
próbowała ją zmusić do wprowadzenia zmian w umeblowaniu i
wyposażeniu domu. Choć prosiła matkę, żeby przestała narzucać jej
swoje zdanie, ta utrzymywała, że ma prawo to robić, gdyż jest jej
matką oraz pośredniczką w handlu nieruchomościami – były to dla
niej dwie niezwykle ważne role.

Wymuszanie odgrywania ról


Z wymuszaniem odgrywania ról mamy do czynienia wtedy, gdy
ludzie nalegają, aby ktoś zaczął odgrywać pewną rolę tylko po to, by
spełnić ich oczekiwania. Gdy takie osoby zostają rodzicami, próbują
zmusić dzieci do zachowywania się w konkretny sposób, nie
odzywając się do nich, grożąc odrzuceniem lub nakłaniając innych
członków rodziny, aby zjednoczyli siły przeciwko nim. Wymuszaniu
odgrywania ról często towarzyszy mocne zawstydzanie i wpędzanie
w poczucie winy, na przykład jeśli mówi się dziecku, że jest złym
człowiekiem, skoro pragnie czegoś sprzecznego z oczekiwaniami
rodzica.
Moja klientka Jillian, która pochodziła z bardzo religijnej rodziny,
padła ofiarą właśnie takiego złośliwego wymuszania. Poślubiła
stosującego przemoc mężczyznę, który wielokrotnie krzywdził ją
fizycznie. W końcu zdobyła się na odwagę, żeby od niego odejść,
lecz jej matka nalegała, aby wróciła do męża. Rozpaczliwie
potrzebując wsparcia matki, Jillian w końcu powiedziała jej o
przemocowych zachowaniach męża. W oczach jej rodzicielki nie
miało to jednak znaczenia; Jillian musiała teraz odgrywać rolę
zamężnej kobiety, a rozwód był grzechem.
Oto kolejny przykład: gdy Mason wyznał matce, że przypuszcza, iż
może być gejem, ta odparła, że to niemożliwe, „bo nie jest przecież
zebrą”. W jej mniemaniu syn miał do odegrania ściśle
heteroseksualną rolę i okłamywał samego siebie, jeśli nie postrzegał
się właśnie w taki sposób – tak samo, jak gdyby twierdził, że należy
do innego gatunku zwierząt.
Tak silne naleganie na odgrywanie przypisanej roli jest
równoznaczne z głębokim deprecjonowaniem najbardziej osobistych
i istotnych wyborów, jakie podejmuje w swoim życiu dziecko.
Niedojrzali emocjonalnie rodzice robią to jednak bez skrupułów, gdyż
złożone sytuacje wzbudzają w nich dyskomfort i wolą się mierzyć z
uproszczoną wizją życia. W ich przekonaniu jeśli ktoś nie wypełnia
wyznaczonej mu funkcji, to jest z nim coś nie tak i powinien się
zmienić.

Zależy im na uwikłaniu, a nie na bliskości


emocjonalnej
Choć na pierwszy rzut oka bliskość emocjonalna i uwikłanie mogą
wyglądać podobnie, istnieją duże różnice między tymi dwoma
stylami interakcji. Bliskość emocjonalna polega na tym, że dwie
jednostki mające w pełni ukształtowane „ja” czerpią radość z
dogłębnego poznawania się nawzajem, budując emocjonalne
zaufanie poprzez wzajemną akceptację. W toku wzajemnego
poznawania się odkrywają – a nawet cenią sobie – dzielące je
różnice. Bliskość emocjonalna jest inspirująca i daje ludziom energię
do osobistego rozwoju, gdy czerpią radość z zainteresowania i
wsparcia drugiej osoby.
Z kolei w przypadku uwikłania dwie niedojrzałe emocjonalnie
jednostki poszukują własnej tożsamości i uzupełnienia, angażując
się w intensywną, naznaczoną zależnością relację (Bowen 1978).
Relacja uwikłania zapewnia im poczucie pewności,
przewidywalności i bezpieczeństwa. Uczucia te opierają się na
uspokajającym, znajomym charakterze uwikłanych w taką relację
osób, które odgrywają względem siebie zapewniające komfort role.
Jeśli jedna z nich spróbuje wyjść poza milcząco domniemywane
granice tej relacji, druga często doświadcza ogromnego lęku, który
może załagodzić tylko powrót do uprzednio wyznaczonych ról.

Faworyzowanie ulubieńców
Czasem uwikłanie manifestuje się w postaci faworyzowania
ulubieńców (Libby 2010). Trudno jest patrzeć, jak twój rodzic
obdarza uwagą jedno ulubione spośród rodzeństwa dziecko.
Zastanawiasz się wtedy, dlaczego tobie nigdy nie okazywał takiego
zainteresowania. Wyraźne faworyzowanie nie świadczy jednak
wcale o bliskiej relacji, lecz jest oznaką uwikłania. Ulubiony przez
rodzica brat lub siostra charakteryzuje się prawdopodobnie
zbliżonym do niego poziomem dojrzałości psychicznej (Bowen
1978). Podobny, niski poziom dojrzałości emocjonalnej popycha
ludzi ku relacji wzajemnego uwikłania – dzieje się tak zwłaszcza w
przypadku relacji na linii rodzic–dziecko.
Pamiętaj, że o kształcie relacji niedojrzałych emocjonalnie rodziców
z innymi ludźmi decyduje odgrywana przez te osoby rola, a nie ich
indywidualny charakter. Jeśli masz niezależną, samodzielną
osobowość, a twój rodzic nie postrzegał cię jako potrzebującego
opieki dziecka, wobec którego mógł odgrywać rolę rodzica
przybywającego na ratunek, to mogła ci zostać przylepiona łatka
dziecka niemającego żadnych potrzeb, małego dorosłego.
Powodem, dla którego twój rodzic poświęcał więcej czasu twojemu
bratu lub siostrze, nie była żadna twoja wada; prawdopodobnie nie
byłeś po prostu na tyle zależny, aby wyzwolić u niego instynkt
skłaniający go do ustanowienia relacji uwikłania.
Co ciekawe, samowystarczalne dzieci niedostarczające rodzicowi
bodźca do nawiązania relacji uwikłania, są często pozostawiane
same sobie i wiodą bardziej niezależne, suwerenne życie (Bowen
1978). Sprawia to, że osiągają często poziom rozwoju
przewyższający ten, którym cechują się ich rodzice. Wynika z tego,
że w długoterminowej perspektywie brak uwagi może się w istocie
okazać korzystny. Tymczasem jednak dobrze radzącym sobie
dzieciom wciąż doskwiera ból wywołany uczuciem pominięcia, gdy
rodzic poświęca energię na emocjonalne uwikłanie z jednym lub
większą liczbą rodzeństwa.
Uwikłanie może przybrać postać zależności lub idealizacji. W
uwikłaniu naznaczonym zależnością mamy do czynienia z
nieprzystosowanym dzieckiem oraz rodzicem odgrywającym rolę
albo wybawcy, albo ofiary. W uwikłaniu wiążącym się z idealizacją
rodzic rozpieszcza natomiast ulubione dziecko, jak gdyby było
ważniejsze od rodzeństwa i bardziej zasługiwało na uwagę. Takie
podejście prowadzi jednak do uwięzienia idealizowanego,
ulubionego dziecka w ściśle zdefiniowanej roli, dlatego ono również
nie doświadcza prawdziwej bliskości emocjonalnej.

_____ Historia Heather _____


Heather zawsze marzyła o zainteresowaniu i uwadze matki, lecz
nigdy ich nie doświadczyła, podczas gdy wyraźną ulubienicą jej
rodzicielki była najstarsza siostra, Marlo. Heather czuła się
szczególnie zraniona, gdy matka entuzjastycznie relacjonowała
jej, jak podczas niedawnej wizyty ona i Marlo po prostu
„rozmawiały i rozmawiały bez końca!”.
– O czym? – spytała Heather.
– No wiesz, po prostu o tym, co robi Marlo, oraz o jej planach
na przyszłość.
Heather poczuła się głęboko zraniona, gdyż zawsze pragnęła
prowadzić z matką takie rozmowy, lecz marzenie to nigdy się nie
ziściło.
Innym razem podczas świątecznego spotkania Heather patrzyła
z konsternacją, jak matka skacze wokół najstarszej córki z
pełnym uwielbienia wzrokiem i proponuje, że usiądzie na
niewygodnym krześle, żeby tylko Marlo mogła zająć wygodne
miejsce.

_____ Historia Marka _____


Ojciec Marka, Don, wyraźnie faworyzował jego młodszego brata,
Bretta, pomagając mu finansowo i nazywając go swoim
beniaminkiem. Gdy ojciec zmarł, podczas pogrzebu wujek
przypomniał Markowi, jak ostro traktował go ojciec,
bezpodstawnie wymierzając mu surowe kary. „Nie było lepszego
dziecka od ciebie – stwierdził wujek. – Nie rozumiałem, dlaczego
tak surowo cię traktuje”. Mark był samodzielnym, inteligentnym
dzieckiem i nigdy nie był zależny od ojca. Nie mogli wejść w
relację uwikłania, Don zwrócił się więc do bardziej niedojrzałego
emocjonalnie syna – Bretta.

Poszukiwanie zastępstwa dla członków rodziny


Niedojrzali emocjonalnie rodzice mogą zaspokajać potrzebę
wchodzenia w relację uwikłania nawet z ludźmi niebędącymi
członkami bliskiej rodziny. Jeśli nie mogą nawiązać tego typu relacji
z najbliższymi osobami, zwrócą się w tym celu do jednostek spoza
grona rodzinnego. Relacja uwikłania może występować również w
odniesieniu do grupy, takiej jak Kościół lub inna organizacja.

_____ Historia Billa _____


Gdy Bill był już dorosły i wyprowadził się z domu rodzinnego, jego
rodzice zaczęli zapraszać pod własny dach bezdomnych, z
którymi nawiązywali kontakt za pośrednictwem kościelnego
programu pomocowego. Na każdym spotkaniu rodzice Billa
zasypywali wszystkich obecnych najnowszymi wieściami z życia
swoich podopiecznych. Choć z wielkim zaangażowaniem
rozprawiali o osobach, które ostatnio przygarnęli pod swoje
skrzydła, rzadko wspominali o projektach, nad którymi pracował
Bill.

Mają niestabilne poczucie czasu


Jest to nadzwyczaj subtelna i łatwa do przeoczenia cecha, lecz
osoby niedojrzałe emocjonalnie miewają często fragmentaryczne
poczucie czasu, zwłaszcza w sytuacjach wzbudzających emocje.
Można założyć, że większość dorosłych doświadcza czasu w ten
sam sposób – jako swoistego linearnego kontinuum, rozciągającego
się nieprzerwanie od odległej przeszłości aż po przewidywalną
przyszłość. U osób niedojrzałych emocjonalnie sprawy wyglądają
jednak inaczej. W sytuacji emocjonalnego wzburzenia poszczególne
chwile istnieją w pewnym wiecznym teraz. Wyjaśnia to częściowo,
dlaczego życie osób niedojrzałych emocjonalnie bywa często
naznaczone problemami: nie dostrzegają nadciągających kłopotów.
Ponieważ rządzą nimi doraźne pragnienia, ich pochodzące z
różnych chwil doświadczenia są często od siebie oderwane. Gdy
działają pod wpływem impulsu, nie czerpią wskazówek z przeszłości
i nie przewidują przyszłości. Wspomniane tu zaburzenie ciągłości
czasu wyjaśnia ich niespójność i nierefleksyjny sposób, w jaki
podchodzą do problemów w relacjach międzyludzkich.
Dlaczego słabe poczucie czasu może być odbierane jako
manipulacja emocjonalna
Można odnieść wrażenie, że osoby niedojrzałe emocjonalnie
uciekają się do manipulacji emocjonalnej, lecz w rzeczywistości
stosują tylko nadzwyczaj oportunistyczną strategię, nalegając na
rozwiązanie, które wydaje im się akurat w danej chwili
najkorzystniejsze. Nie zależy im na byciu konsekwentnym, powiedzą
więc wszystko, co tylko przybliży ich do osiągnięcia upatrzonego
właśnie celu. Potrafią myśleć strategicznie w pracy lub w trakcie
innych czynności, lecz w stanie wzburzenia emocjonalnego skupiają
się wyłącznie na natychmiastowych korzyściach. Kłamstwo jest
doskonałym przykładem strategii przynoszącej chwilowe zwycięstwo
wprawiające w dobre samopoczucie, lecz w dłuższej perspektywie
jest ono destrukcyjne dla relacji międzyludzkich.

Jak brak poczucia ciągłości czasu prowadzi do niespójności


Gdy osoby niedojrzałe emocjonalnie są zestresowane lub w stanie
wzburzenia emocjonalnego, nie doświadczają samych siebie jako
jednostek osadzonych w nieprzerwanym upływie czasu.
Poszczególne chwile jawią im się jako odrębne, nielinearne,
pulsujące punkciki – niczym małe, przypadkowo włączające się i
gasnące światełka, niepołączone z sobą ściśle w wymiarze
czasowym. Postępują niekonsekwentnie, gdyż ich świadomość
przeskakuje między jednym a drugim doświadczeniem. Wyjaśnia to
częściowo, dlaczego bywają często oburzone, gdy przypomnisz im o
jakimś dawnym zachowaniu. Z ich perspektywy przeszłość już nie
istnieje i nie ma nic wspólnego z teraźniejszością. Podobnie jeśli
wypowiesz się z ostrożnością na temat jakiegoś przyszłego
wydarzenia, prawdopodobnie cię zignorują, bo przecież przyszłości
jeszcze tu nie ma.
Dojrzalsze emocjonalnie osoby doświadczają natomiast czasu jako
serii połączonych z sobą, świadomie przeżywanych chwil. Jeśli
żałują czegoś, co kiedyś zrobiły, wspomnienie tego czynu
towarzyszy im pomimo upływu czasu i są do niego przywiązane
emocją, taką jak wstyd lub poczucie winy. Gdy rozważają podjęcie
ryzykownego działania w przyszłości, czują się bezpośrednio
związane z tym, co się może wówczas wydarzyć, i dlatego mogą
podjąć inną decyzję. Czują, że różne momenty ich życia są z sobą
połączone, że każda poszczególna chwila wpływa na inne, a
wszystkie razem determinują charakter ich związków z innymi
ludźmi.

Jak niedojrzały odbiór czasu ogranicza autorefleksję i poczucie


odpowiedzialności
Autorefleksja to zdolność analizowania własnych, następujących w
różnym czasie myśli, uczuć i zachowań. Ludziom skupiającym się
głównie na bieżącej chwili brakuje wystarczającej perspektywy
czasowej, aby mogli zdobyć się na autorefleksję. Wraz z nastaniem
każdej nowej chwili pozostawiają całą przeszłość za sobą, co
zdejmuje z nich jakiekolwiek poczucie odpowiedzialności za własne
działania. Dlatego też gdy ktoś czuje się skrzywdzony czymś, co
ludzie ci uczynili w przeszłości, oskarżają go często o
bezpodstawne, uporczywe skupianie się na minionych
wydarzeniach. Nie rozumieją, dlaczego inni nie potrafią po prostu
przebaczyć, zapomnieć i przejść do porządku dziennego nad
dawnymi sprawami. Ich upośledzone poczucie ciągłości czasu
sprawia, że nie są w stanie pojąć, iż musi trochę potrwać, zanim
zagoją się rany spowodowane nadużyciem czyjegoś zaufania.
Widzisz już, jak trudno byłoby takim ludziom wziąć
odpowiedzialność za własne uczynki; dla osób, które nie dostrzegają
związku czasowego pomiędzy własnym zachowaniem a jego
przyszłymi konsekwencjami, jest to ulotna koncepcja. W rezultacie
naturalne jest dla nich składanie obietnic, których potem nie
dotrzymują, zdawkowe przeprosiny, a następnie żywienie urazy do
osób, które będą im to wypominać. Możesz się zastanawiać, jak to
możliwe, że ktoś cechuje się tak niestabilnym poczuciem czasu,
pozostaje ślepy na własne niekonsekwentne zachowania i nie jest
zdolny do refleksji nad nimi. Wiąże się to z brakiem własnego
rozwoju i słabą integracją osobowości, jak również ze skłonnością do
skrajnie konkretnego, pozbawionego wyobraźni sposobu myślenia.
Ponieważ osoby te nie mają stabilnego, utrzymującego się w czasie
„ja”, które odgrywałoby rolę centrum organizującego ich osobowość,
emocje lub stres sprawiają często, że pogrążają się w dziecinnym
stanie umysłu, w którym poszczególne chwile płyną w zupełnym
oderwaniu od innych.

Podsumowanie
Osoby niedojrzałe emocjonalnie słabo utożsamiają się ze swoją
osobistą historią i uchylają się przed ponoszeniem
odpowiedzialności za swoje dawne zachowania oraz ich przyszłe
konsekwencje. Ponieważ brakuje im stabilnego poczucia własnego
„ja”, bliskość rodzinna jest w ich mniemaniu jednoznaczna z relacją
uwikłania występującą pomiędzy osobami, które mają obowiązek się
nawzajem naśladować. Prawdziwa komunikacja jest praktycznie
niemożliwa z powodu cechującej je małej empatii i sztywnego
skupiania się na przypisanych ludziom rolach. Nie dbają o naprawę
nadszarpniętych relacji ani o wzajemność w związkach, wymigują
się też od pracy emocjonalnej, która jest niezbędna, aby wykształcić
w sobie wrażliwość na innych ludzi. Zamiast tego skupiają się na
nieustannym monitorowaniu, czy inni ludzie stawiają ich w dobrym,
czy też złym świetle. Obrona przed doznawanym lękiem jest
ważniejsza od nawiązywania autentycznych relacji z innymi ludźmi,
w tym z własnymi dziećmi.
W następnym rozdziale zapoznamy się z wybranymi badaniami
nad wykształcającym się na wczesnym etapie życia przywiązaniem
między matką i dzieckiem, aby się przekonać, jakie może być źródło
niedojrzałych cech osobowości. Następnie omówię zaś, jak
poszczególne z tych cech przekładają się na cztery główne rodzaje
niedojrzałych emocjonalnie rodziców.
4

Cztery rodzaje niedojrzałych


emocjonalnie rodziców

Znamy różne typy niedojrzałego emocjonalnie rodzicielstwa, lecz


każdy z nich może wywołać u dzieci poczucie samotności i braku
bezpieczeństwa. Zasadniczo istnieje jedna metoda zapewnienia
miłości i troski, lecz wiele sposobów, na jakie można skazać dziecko
na życie z niezaspokojoną potrzebą miłości. W tym rozdziale
przyjrzymy się czterem rodzajom rodziców, z których każdy
odzwierciedla szczególny typ niedojrzałości emocjonalnej. Choć
każda z tych grup rodziców reprezentuje inny typ niewrażliwości
emocjonalnej, wszyscy sprawiają, że ich dzieciom brakuje
bezpieczeństwa emocjonalnego.
Choć każda z czterech omawianych tu grup rodziców zachowuje
się inaczej, wszyscy należący do nich rodzice przejawiają tę samą
podstawową niedojrzałość emocjonalną. Wszyscy bywają często
nadmiernie skupieni na sobie, narcystyczni i niestabilni
emocjonalnie. Łączą ich wspólne cechy, takie jak egocentryzm,
niewrażliwość oraz ograniczona zdolność nawiązywania prawdziwej
bliskości emocjonalnej. Wszyscy stosują nieadaptacyjne
mechanizmy radzenia sobie, które zamiast pomóc im zmierzyć się z
rzeczywistością, wypaczają sposób jej postrzegania (Vaillant 2000).
Wszyscy próbują też poprawić sobie samopoczucie kosztem
własnego potomstwa, co często prowadzi do odwrócenia ról na linii
rodzic–dziecko i naraża dzieci na styczność ze sprawami dorosłych,
które bywają dla nich zbyt przytłaczające.
Co więcej, wszystkie cztery rodzaje niedojrzałych emocjonalnie
rodziców słabo utożsamiają się z uczuciami innych ludzi. Mają
poważne problemy z wyznaczaniem granic – albo za bardzo się
angażują, albo w ogóle odmawiają zaangażowania. Większość słabo
toleruje frustrację i zamiast komunikacji werbalnej stosuje różne
strategie emocjonalne lub groźby w celu osiągnięcia pożądanego
przez siebie rezultatu. Wszyscy ci rodzice mają problem z
postrzeganiem własnych dzieci jako odrębnych jednostek i
nawiązują z nimi tylko takie relacje, jakie są im niezbędne do
spełnienia własnych potrzeb. W ostatecznym rozrachunku dzieci
wszystkich tych rodziców będą się czuły „pozbawione własnego ja”
(de-selfed), (Bowen 1978), gdyż ich potrzeby i zainteresowania są
wciąż przyćmiewane przez sprawy ważne dla ich rodziców. Zanim
dokładnie omówimy cztery rodzaje niedojrzałych emocjonalnie
rodziców, przyjrzyjmy się pokrótce wcześniejszym badaniom, w
których analizowano wpływ różnych stylów rodzicielstwa na jakość
zachowań przywiązaniowych u dzieci.

Jak różne typy rodzicielstwa wpływają na styl


przywiązania u niemowląt
Mary Ainsworth, Silvia Bell i Donelda Stayton (1971, 1974)
przeprowadziły znane badania nad wykształcaniem się przywiązania
u niemowląt, które w ciągu lat zostały wielokrotnie powtórzone. W
ramach swoich badań obserwowały i identyfikowały cechy
macierzyńskie kojarzone z przejawianymi przez dzieci zachowaniami
świadczącymi o bezpiecznym lub pozabezpiecznym przywiązaniu.
Jak można przeczytać w podsumowaniu zawartym w artykule z roku
1974, badaczki oceniały zachowanie matek wobec swoich dzieci na
czterech płaszczyznach: wrażliwość–niewrażliwość, akceptacja–
odrzucenie, współpraca–ingerencja oraz dostępność–ignorowanie.
Odkryły, że „poziom wrażliwości” matki był „zasadniczą zmienną w
tym rozumieniu, że te kobiety, które plasowały się wysoko na skali
wrażliwości, otrzymały też w każdym bez wyjątku przypadku wysokie
oceny w zakresie akceptacji, współpracy i dostępności. Natomiast
matki, które otrzymały niską ocenę w dowolnej z pozostałych trzech
kategorii, plasowały się nisko również na skali wrażliwości”
(Ainsworth et al. 1974, s. 107). Ainsworth i jej współpracowniczki
odkryły, że u dzieci bardziej wrażliwych matek zaobserwowano
podczas eksperymentów więcej zachowań świadczących o
bezpiecznym przywiązaniu.
Oto jak wspomniane badaczki opisywały wrażliwe matki, których
dzieci zachowywały się w sposób świadczący o bezpiecznym
przywiązaniu: „Podsumowując, matki cechujące się wysoką
wrażliwością są zwykle dostępne dla swoich niemowląt i dostrzegają
nawet ich subtelniejsze próby komunikowania się, sygnały, życzenia
i nastroje; co więcej, matki te celnie interpretują swoje spostrzeżenia
i okazują empatię swoim dzieciom. Wrażliwa matka,
charakteryzująca się tego typu zrozumieniem i empatią, może
inicjować interakcje w odpowiednim czasie i postępować z dzieckiem
tak, że interakcje te wydają się właściwe zarówno pod względem
rodzaju, jak i jakości; reakcja ze strony matki następuje ponadto
bardzo szybko (Ainsworth et al. 1974, 131).
Postępowanie matek, których dzieci przejawiały zachowania
świadczące o pozabezpiecznym przywiązaniu, było jednak zupełnie
inne. Wróć myślami do drugiego i trzeciego rozdziału niniejszej
książki i zastanów się, czy poniższy opis niewrażliwych matek,
pochodzący od Mary Ainsworth i jej współpracowniczek, przypomina
ci cechy osób, które określiłam mianem niedojrzałych emocjonalnie
rodziców:
Dla odróżnienia matki cechujące się niską wrażliwością nie dostrzegają wielu
zachowań niemowląt – gdyż albo ignorują dziecko, albo nie udaje im się
wychwycić w jego zachowaniu subtelniejszych i trudniejszych do wykrycia prób
komunikowania się. Co więcej, nawet jeśli niewrażliwe matki dostrzegają różne
aspekty zachowania niemowląt, często nie rozumieją ich znaczenia lub
wypaczają ich sens. Matka może też mieć stosunkowo adekwatne spostrzeżenia
w kwestii aktywności i nastrojów niemowlęcia, lecz czasem nie jest w stanie
okazać mu empatii. Cechujące się niską wrażliwością matki z uwagi na brak
zrozumienia lub brak empatii reagują w nieodpowiednim czasie – albo pod
względem sposobu rozplanowania interakcji, albo szybkości reakcji na
komunikację ze strony dziecka. Co więcej, matki wykazujące niską wrażliwość
często reagują niewłaściwie zarówno w odniesieniu do rodzaju reakcji, jak i ich
ich liczby, dochodzi więc do urywanych i mało zdecydowanych interakcji
(Ainsworth et al. 1974, s. 131).
Wyniki tych badań przemawiają za tym, że poziom wrażliwości i
empatii matki wywiera duży wpływ na jakość zachowań
przywiązaniowych dziecka w relacji pomiędzy matką a dzieckiem.

Cztery rodzaje niedojrzałych emocjonalnie rodziców


Pamiętając o opisanym wcześniej badaniu nad wykształcaniem się
przywiązania u niemowląt, przyjrzyjmy się teraz czterem głównym
rodzajom niedojrzałych emocjonalnie rodziców – w przypadku
wszystkich tych grup zachodzi szczególne prawdopodobieństwo, że
ich dzieci będą się zmagać z brakiem poczucia bezpieczeństwa.
Choć rodzice należący do poszczególnych grup w inny sposób
podważają poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego u dziecka,
wszyscy są w stanie obdarzyć je tylko ograniczoną empatią i
niestabilnym wsparciem emocjonalnym, wszystkich cechuje też ten
sam zasadniczy brak wrażliwości. Pamiętaj również, że każdy z tych
czterech rodzajów sytuuje się wzdłuż pewnego kontinuum,
począwszy od łagodnych aż po ciężkie stany; poszczególnych
rodziców cechuje też różne natężenie narcyzmu. W poważnych
przypadkach rodzic może być zaburzony umysłowo albo stosować
przemoc fizyczną lub seksualną.

Emocjonalnymi rodzicami rządzą uczucia; oscylują między


nadmiernym zaangażowaniem i nagłym wycofywaniem się.
Cechują się przerażającą niestabilnością i
nieprzewidywalnością. Przytłacza ich lęk i liczą na to, że inni
pomogą im ustabilizować samopoczucie. Drobne
niepowodzenia urastają w ich oczach do rangi kataklizmów –
albo postrzegają innych ludzi jako wybawców, albo oskarżają
ich o porzucenie.
Zdeterminowani rodzice kompulsywnie skupiają się na
osiągnięciu swoich celów, są też niezwykle zajęci. Ciągle
próbują wszystko udoskonalać, nie wyłączając innych ludzi.
Choć rzadko robią sobie na tyle długą przerwę, aby okazać
swoim dzieciom prawdziwą empatię, usiłują rządzić ich
życiem, kontrolując je i wtrącając się w ich sprawy.
Bierni rodzice cechują się liberalnym podejściem i unikają
zajmowania się jakimikolwiek nieprzyjemnymi sprawami.
Mogą sprawiać wrażenie mniej krzywdzących od innych
typów rodziców, lecz ich postawa również wywiera
negatywne skutki. Chętnie oddają inicjatywę dominującemu
partnerowi, a nawet przyzwalają na przemoc i
zaniedbywanie, przymykając oczy na takie zachowania.
Radzą sobie, minimalizując problemy i ustępując w każdej
sprawie.
Odtrącający rodzice przejawiają całą gamę zachowań,
które sprawiają, że się zastanawiasz, po co w ogóle założyli
rodzinę. Niezależnie od tego, czy plasują się po łagodnej czy
też poważnej stronie spektrum, bliskość emocjonalna nie
daje im przyjemności i wyraźnie nie życzą sobie, żeby dzieci
im przeszkadzały. Wykazują praktycznie zerową tolerancję
na potrzeby innych osób, a interakcje z ludźmi sprowadzają
się do wydawania rozkazów, wybuchów gniewu lub
izolowania się od życia rodzinnego. Niektóre osoby
reprezentujące łagodniejsze przypadki angażują się czasem
w zwyczajowe działania rodzinne, lecz i tak okazują niewiele
bliskości i autentycznego zaangażowania. Pragną przede
wszystkim, żeby zostawiono je w spokoju, tak aby mogły się
zająć własnymi sprawami.

Czytając poniższe opisy, pamiętaj, że niektórzy rodzice stanowią


mieszankę różnych przedstawianych tu typów. Choć większość
podpada pod jedną kategorię, w pewnych sytuacjach stresowych
każdy bywa podatny na zachowania pasujące do innego typu
rodzicielstwa. We wszystkich poniższych opisach zauważysz też
pewną wspólną cechę: żaden z tych czterech rodzajów rodziców nie
potrafi się konsekwentnie zachowywać w sposób zapewniający
dziecku poczucie, że jego relacja z rodzicem nie jest zagrożona.
Każdy poszczególny typ rodzica zawodzi jednak oczekiwania
dziecka na własny, wyjątkowy sposób. Pamiętaj też, że w tym
miejscu moim celem jest tylko przedstawienie zarysu czterech
rodzajów rodzicielstwa. Najlepsze sposoby radzenia sobie z
niedojrzałymi emocjonalnie rodzicami omówię w kolejnych
rozdziałach.

Emocjonalny rodzic
Emocjonalni rodzice są najbardziej dziecinnym typem spośród
czterech tu opisywanych. Sprawiają wrażenie, jak gdyby trzeba było
stale nad nimi czuwać i ostrożnie się z nimi obchodzić. Nie potrzeba
wiele, aby wyprowadzić ich z równowagi, następnie zaś cała rodzina
staje na głowie, żeby ich uspokoić. Gdy emocjonalni rodzice tracą
nad sobą panowanie, wciągają dzieci w swoje osobiste kryzysy
emocjonalne. Dzieci doświadczają ich rozpaczy, wściekłości lub
nienawiści w całej intensywności. Nic dziwnego zatem, że wszyscy
członkowie rodziny mają poczucie, że muszą wciąż chodzić wokół
nich na palcach. W przypadku takich rodziców niestabilność
emocjonalna jest ich najbardziej przewidywalną cechą.
Rodzice plasujący się na poważniejszym krańcu spektrum są,
mówiąc otwarcie, zaburzeni umysłowo. Mogą być psychotykami lub
cierpieć na zaburzenia afektywne dwubiegunowe, narcystyczne
zaburzenie osobowości lub na zaburzenie osobowości z pogranicza.
Czasem wybujała emocjonalność skłania ich nawet do
podejmowania prób samobójczych lub do fizycznych ataków na
innych ludzi. Inne osoby czują się podenerwowane w ich
towarzystwie, gdyż ich emocje nieraz szybko eskalują oraz dlatego,
że obserwowanie, jak znajoma ci osoba rozpada się na kawałki, to
przerażające doświadczenie. Dla dzieci szczególnie przerażające są
groźby samobójcze, czują bowiem przytłaczający obowiązek
podjęcia prób utrzymania rodzica przy życiu, lecz nie wiedzą, jak to
zrobić. W przypadku osób sytuujących się na łagodniejszym krańcu
spektrum największym problemem jest niestabilność emocjonalna
świadcząca być może o histrionicznym zaburzeniu osobowości lub o
zaburzeniu cyklotymicznym, charakteryzującym się naprzemiennymi
epizodami dobrego i złego nastroju.
Niezależnie od natężenia ich stanu wszyscy podpadający pod tę
kategorię rodzice mają problem z tolerowaniem stresu i wzburzenia
emocjonalnego. Tracą równowagę emocjonalną i kontrolę nad
swoim zachowaniem w sytuacjach, z którymi dojrzali dorośli powinni
umieć sobie poradzić. Oczywiście nadużywanie środków
odurzających może jeszcze pogłębić ich niezrównoważenie oraz
niezdolność tolerowania frustracji i cierpienia.
Niezależnie od cechującego ich stopnia samokontroli, takimi
rodzicami rządzą emocje, postrzegają oni świat w czarno-białych
barwach, są pamiętliwi, długo żywią urazę i kontrolują innych,
stosując różne strategie emocjonalne. Ich wahania nastroju i
reaktywność sprawiają, że są niestabilni i wzbudzają strach. Mogą
sprawiać wrażenie bezradnych i zwykle postrzegają się jako ofiarę, a
życie rodzinne kręci się nieustannie wokół nich. Choć często
kontrolują swoje zachowanie poza środowiskiem rodzinnym, czyli w
miejscach, w których mogą wejść w ustrukturyzowaną rolę, w
obrębie pełnych trudności i wyzwań relacji w gronie bliskiej rodziny w
pełni demonstrują swoją impulsywność, zwłaszcza jeśli są pod
wpływem środków odurzających. Przyglądanie się, jak puszczają im
wszelkie hamulce, bywa szokującym widokiem.
W wielu przypadkach dzieci takich rodziców uczą się ulegać
życzeniom innych osób (Young i Klosko, 2012). Ponieważ dorastały,
starając się przewidywać burzliwe wahania nastroju swoich
rodziców, przykładają nadmierną wagę do uczuć i humoru innych
ludzi, często ze szkodą dla samych siebie.

_____ Historia Brittany _____


Choć Brittany miała ponad czterdzieści lat i mieszkała we
własnym domu, jej matka, Shonda, wciąż próbowała ją
kontrolować, szantażując swoimi uczuciami. Gdy Brittany
spędziła kilka dni w łóżku z powodu choroby, lęk Shondy narastał,
aż w końcu wydzwaniała do córki po pięć razy dziennie. Zajrzała
też do niej, gdyż sądziła, że powinna już wstać z łóżka – uczyniła
to pomimo próśb córki, aby jej nie odwiedzać. W końcu Brittany
zamknęła drzwi wejściowe na zasuwkę, tak żeby matka nie
mogła się dostać do środka. Shonda wyznała jej później: „Gdy
zamknęłaś przede mną drzwi, byłam tak wściekła, że chciałam je
wyłamać!”. Gdy Brittany wypomniała matce jej narzucanie się, ta
sprawiała wrażenie zranionej i zasłoniła się wymówką: „Po prostu
musiałam sprawdzić, czy się lepiej czujesz”. Tak naprawdę
martwiła się jednak przede wszystkim o własne uczucia, a nie o
potrzeby Brittany.

Zdeterminowany rodzic
Zdeterminowani rodzice to grupa, która sprawia wrażenie najbardziej
normalnej czy wręcz nadzwyczaj zaangażowanej w życie dzieci.
Jako że cechują się dużą determinacją, cały czas skupiają się na
tym, aby osiągać wyznaczone cele. W przypadku rodziców
emocjonalnych ich niedojrzałość od razu wyraźnie rzuca się w oczy,
natomiast rodzice zdeterminowani sprawiają wrażenie tak bardzo
skupionych na sukcesie swoich dzieci, że trudno dostrzec ich
egocentryzm. W większości przypadków nie zauważyłbyś niczego
karygodnego w ich zachowaniu. Ich dzieci miewają jednak trudności
z wykazywaniem inicjatywy i samokontrolą. Paradoksalnie dzieciom
tych niezwykle zaangażowanych, ciężko pracujących rodziców w
ostatecznym rozrachunku często brakuje motywacji lub wręcz
zmagają się z depresją.
Jeśli przyjrzysz się nieco uważniej, odkryjesz być może
emocjonalną niedojrzałość tych szanowanych, odpowiedzialnych
ludzi. Przejawia się ona w sposobie, w jaki formułują różne
przypuszczenia na temat innych ludzi, oczekując, że każdy będzie
cenił te same rzeczy i będzie chciał tego samego, co oni. O ich
nadmiernym skupieniu na sobie świadczy to, że w ich przekonaniu
wiedzą, co jest „dobre” dla innych.
Nie powątpiewają w siebie na świadomym poziomie i wolą udawać,
że wszystko zostało już raz na zawsze ustalone, a oni znają na
wszystko odpowiedź. Zamiast akceptować autonomiczne
zainteresowania i drogi życiowe swoich dzieci, wychwalają je
wybiórczo i zachęcają do tego, co pokrywa się z ich własnymi
planami. Niemal legendarne bywają ich częste ingerencje w życie
dzieci. Do nieustannego działania napędza ich też troska o to, czy
uda im się wystarczająco dużo osiągnąć. Cele są ważniejsze od
uczuć innych osób, nie wyłączając własnych dzieci.
Zdeterminowani rodzice zwykle wychowywali się w środowisku, w
którym nie zaspokajano ich potrzeb emocjonalnych. Zamiast
oczekiwać, że ktoś się nimi zaopiekuje, nauczyli się radzić sobie
samodzielnie. Często dochodzą do wszystkiego własną pracą i są
dumni ze swojej niezależności. Obawiają się, że ich dzieci nie
osiągną sukcesu i przyniosą im wstyd, lecz nie potrafią zaoferować
im bezwarunkowej akceptacji zapewniającej bezpieczną bazę, z
której mogłyby wyruszyć z powodzeniem na podbój świata.
Niezależnie od tego, czy takie są ich rzeczywiste intencje,
zdeterminowani rodzice sprawiają, że ich dzieci czują się
nieustannie oceniane. Za przykład niech posłuży ojciec zmuszający
dzieci, żeby ćwiczyły w jego obecności grę na fortepianie, aby mógł
wytykać im błędy. Taki nadmierny nadzór często zniechęca dzieci do
zwracania się do dorosłych o pomoc w jakiejkolwiek kwestii. W
rezultacie jako dorośli ludzie mogą się opierać przed nawiązywaniem
więzi z potencjalnymi mentorami.
Przekonani, że znają najlepszą metodę działania w najróżniejszych
kwestiach, zdeterminowani rodzice postępują czasem dziwacznie.
Pewna matka upierała się, że będzie przychodzić do domu dorosłej
córki i płacić w jej imieniu rachunki, gdyż była pewna, że córka nie
zrobi tego właściwie. Inna matka kupiła dorosłemu synowi używany
samochód, o który wcale nie prosił, i czuła się zraniona, gdy odmówił
przyjęcia prezentu. Ojciec pewnego młodego mężczyzny zmuszał
zaś syna, aby każdego dnia ważył się w jego obecności, gdy ten
nieco przytył.
Jeśli przypomnisz sobie opisane na początku tego rozdziału
badania nad wykształcaniem się przywiązania u niemowląt
(Ainsworth et al. 1971, 1974), to zdeterminowani rodzice wydadzą ci
się podobni do niektórych niewrażliwych emocjonalnie matek,
których dzieci przejawiały oznaki pozabezpiecznego przywiązania.
Niezsynchronizowani z następującymi kolejno po sobie przeżyciami
dziecka, nie dostosowują się do jego potrzeb, popychając je raczej
ku temu, co w ich mniemaniu należy robić. W rezultacie dzieci
zdeterminowanych rodziców zawsze czują, że powinny robić więcej
lub coś innego niż to, czym się akurat zajmują.

_____ Historia Johna _____


Choć John miał już dwadzieścia jeden lat, spędzał dużo czasu z
rodzicami i nie miał w ogóle poczucia kontroli nad własnym
życiem. Opisując, jak się czuje w otoczeniu matki, stwierdził:
„Nigdy nie znikam z jej radaru”. John odczuwał tak dużą presję z
powodu nadziei, jakie pokładali w nim rodzice, że całkiem
przestał ufać w słuszność własnych pomysłów na swoją
przyszłość.
Ujął to następująco: „Tak bardzo przejmuję się ich
oczekiwaniami względem mojej osoby, że nie mam pojęcia,
czego chcę. Staram się po prostu zadowolić rodziców i sprawić,
żeby dali mi w końcu spokój”. Dotyczyło to zwłaszcza wakacji
rodzinnych, podczas których John czuł, że ojciec bardzo się
złości, jeśli syn nie bawi się wystarczająco dobrze.
Rodzice Johna do tego stopnia wtrącali się w jego życie, że bał
się wyznaczać sobie jakiekolwiek cele, gdyż wówczas jeszcze
bardziej naciskali na niego w kwestii tego, co powinien w ich
przekonaniu następnie uczynić. Dławili jego inicjatywę,
nieustanne namawiając syna, żeby zrobił nieco więcej lub aby
nieco bardziej się postarał. We własnym przekonaniu chcieli dla
Johna jak najlepiej, lecz zupełnie nie potrafili szanować ani
wspierać jego autonomii.

_____ Historia Christine _____


Christine – prawniczka – miała niezwykle dominującego ojca,
Josepha, który ciągle popychał ją do osiągania sukcesów. Oto jak
na początku naszej współpracy opisała swoje dzieciństwo: „Mój
ojciec mnie kontrolował. Nie tolerował jakichkolwiek odmiennych
opinii; były dla niego absolutnie niedopuszczalne. Tak bardzo się
bałam dokonania złego wyboru, że podejmowałam wiele decyzji
pod wpływem strachu. Czułam się tak, jakbym była własnością
ojca. Nawet na studiach musiałam być w domu przed dwudziestą
trzecią; bardzo się tego wstydziłam, lecz nawet mi się nie śniło,
żeby mu się postawić”.
Joseph próbował kontrolować nawet myśli Christine. Jeśli
wpadła na pomysł, który mu się nie podobał, natychmiast ją
napominał: „Nawet o tym nie myśl!”.
Brakowało mu też empatii, w związku z czym był fatalnym
nauczycielem. Nie potrafił wyczuć, co może przerazić dziecko,
gdy próbował więc nauczyć córkę pływać, po prostu wrzucił ją do
basenu. Christine ujęła to następująco: „Żądał, żebym dobrze
sobie radziła, lecz nie zaoferował mi żadnych wskazówek ani
pomocy. Po prostu kazał mi odnieść sukces”. Patrząc z zewnątrz,
Christine faktycznie odniosła sukces, lecz w środku odczuwała
ogromną niepewność, tak jakby wcale nie wiedziała, co robi.

Bierny rodzic
W odróżnieniu od trzech pozostałych omawianych tu typów
rodzicielskich bierni rodzice nie złoszczą się ani do niczego dziecka
nie zmuszają, mimo to wywierają na nie negatywny wpływ. Biernie
ulegają dominującym osobowościom i często wiążą się z osobami o
bardziej żywym temperamencie, które same również cechują się
niedojrzałością – co jest zrozumiałe, zważywszy, że osoby
reprezentujące podobny poziom dojrzałości emocjonalnej
przyciągają się nawzajem (Bowen 1978).
W porównaniu z innymi omawianymi tu typami rodziców
przedstawiciele tej grupy wydają się bardziej dostępni emocjonalnie,
lecz tylko do pewnego momentu. Gdy sprawy przybierają zbyt
intensywny obrót, popadają w bierność, wycofują się emocjonalnie i
chowają głowę w piasek. Nie wyznaczają swoim dzieciom żadnych
prawdziwych granic i nie oferują wskazówek, aby ułatwić im radzenie
sobie w świecie. Mogą cię kochać, lecz nie potrafią ci pomóc.
Bierni rodzice są równie niedojrzali i skupieni na sobie, co inne
grupy omawianych tu rodziców, lecz ich spokojny i często żartobliwy
styl bycia sprawia, że są o wiele sympatyczniejsi od przedstawicieli
trzech pozostałych typów (emocjonalnego, zdeterminowanego i
odtrącającego). Są często ulubionymi rodzicami i potrafią okazywać
dzieciom pewien stopień empatii – dopóki nie kłóci się to z ich
własnymi potrzebami. Ponieważ potrafią być równie egocentryczni,
co przedstawiciele pozostałych typów rodziców, bierni rodzice mogą
wykorzystywać dziecko do spełniania własnych potrzeb
emocjonalnych – przede wszystkim potrzeby znajdowania się w
centrum czyjejś pełnej czułości uwagi. Niewinna otwartość dziecka
sprawia im przyjemność, dlatego wspaniale odnajdują się na
typowym dla dzieci poziomie. Dziecko uwielbia spędzać czas z takim
rodzicem – ponieważ jednak często zaspokaja on odczuwaną przez
siebie potrzebę przebywania w obecności podziwiającego,
uważnego towarzysza, ich relacja przybiera charakter swoistego
kazirodztwa emocjonalnego. Tego rodzaju kontakty nie są nigdy w
pełni komfortowe dla dziecka, gdyż istnieje groźba, że drugi rodzic
będzie o nie zazdrosny, a relacja ta może nawet sprawiać wrażenie
erotycznej.
Dzieci w swej mądrości wiedzą, że nie należy oczekiwać od
takiego rodzica zbyt dużej pomocy ani też prosić o wsparcie. Choć
bierni rodzice często czerpią radość z przebywania w towarzystwie
dzieci, dobrze się z nimi bawią i sprawiają, że ich potomstwo czuje
się wyjątkowo, ono wyczuwa jednak, że w istocie na takiego rodzica
nie można liczyć w żadnych ważnych sprawach. W rzeczywistości
tego typu rodzice przymykają oczy na krzywdzące dla dzieci układy
rodzinne, zmuszając je do radzenia sobie z trudnościami na własną
rękę. Jeśli biernym rodzicem jest matka, to z uwagi na brak
własnych dochodów może pozostawać w związku z partnerem, który
poniża jej dzieci lub stosuje wobec nich przemoc. Tego typu matki
często popadają w swoiste odrętwienie i przestają dostrzegać, co się
wokół nich dzieje. Na przykład pewna kobieta opisywała z
późniejszej perspektywy agresywne ataki męża wobec dzieci,
używając łagodnego stwierdzenia: „Tatuś potrafił być czasem
surowy”.
W okresie własnego dzieciństwa bierni rodzice często nauczyli się
usuwać z linii ognia, starając się nie zwracać na siebie uwagi i
podporządkowując się silniejszym osobowościom. Gdy dorośli,
nawet nie przyszło im do głowy, że mają obowiązek nie tylko miło
spędzać czas z własnymi dziećmi, lecz również je chronić. Zamiast
tego w najgorszych okresach wpadają w swoisty trans, zamykają się
we własnym świecie lub znajdują inne, niewymagające żadnej
inicjatywy sposoby, aby przeczekać burzę.
Poza tym, że tego typu rodzice w trudnych sytuacjach
bezrefleksyjnie zostawiają dzieci bez pomocy, mogą też porzucić
rodzinę, jeśli nadarzy im się okazja na szczęśliwsze życie. Jeśli
bierny, lecz bliższy dziecku pod względem emocjonalnym rodzic
odejdzie z dowolnego powodu od rodziny, dziecko czuje się często
szczególnie głęboko zranione, gdyż porzucił je rodzic, który odgrywał
najważniejszą rolę w jego życiu.
Dzieci, które uwielbiały swojego biernego rodzica, mogą w
dorosłym życiu wynajdować wymówki na usprawiedliwienie innych
osób, przez które zostały porzucone. W dzieciństwie były
przekonane, że naprawdę nie da się poprawić ich sytuacji i że bierny
rodzic rzeczywiście jest bezsilny. Często czują się zaskoczone, gdy
ktoś zwróci im uwagę, że na ich wspaniałym, miłym rodzicu w
rzeczywistości spoczywała odpowiedzialność, aby stanąć w ich
obronie, gdy będąc dziećmi nie mogły same o siebie zadbać. Nigdy
nie przyszło im do głowy, że rodzice mają obowiązek dbać o
emocjonalny dobrostan dzieci przynajmniej z takim samym
zaangażowaniem, z jakim dbają o własne sprawy.

_____ Historia Molly _____


Matka Molly była wybuchową, stosującą przemoc fizyczną
kobietą, która dużo pracowała i zwykle wracała do domu w
podłym nastroju. Ojciec był miłym, serdecznym mężczyzną i
zwykle dopisywał mu doskonały humor. Po pracy lubił
majsterkować w garażu, Molly była więc zdana przede wszystkim
na opiekę starszej siostry, która ją poniżała i stosowała wobec
niej przemoc, lecz najwyraźniej nikogo nie interesowało, jak jest
traktowana młodsza z córek.
Relacja z ojcem była dla Molly bezpieczną przystanią, a jego
dobroć stanowiła jedyny jasny punkt i źródło miłości w jej życiu.
Uwielbiała go, a jednocześnie czuła się w obowiązku nim
opiekować. Nigdy nie przyszło jej do głowy, aby oczekiwać, żeby
to on stanął w jej obronie. Na przykład gdy pewnego razu matka
wpadła we wściekłość i biła ją w pokoju, Molly słyszała, jak ojciec
hałasuje garnkami w kuchni. Uznała, że chce dodać jej w ten
sposób otuchy. Wcale nie oczekiwała, że zareaguje i położy kres
przemocy. Oto przejmujący przykład na to, jak spragnione uczuć
dzieci bez względu na okoliczności starają się postrzegać
zachowanie ulubionego rodzica w pozytywnym świetle.
Molly nieco się jąkała i pewnego razu podczas wycieczki do
parku rozrywki jej siostra wraz z koleżankami dokuczały jej z tego
powodu – do tego stopnia, że wpadła w histerię. Ojciec obrócił to
w żart, zamiast napomnieć starsze dzieci lub zainteresować się
uczuciami młodszej córki. W drodze powrotnej wszyscy śmiali się
na całe gardło, naśladując po kolei wadę wymowy Molly.

Odtrącający rodzic
Odtrącający rodzice sprawiają wrażenie, jakby byli otoczeni murem.
Nie chcą spędzać czasu z dziećmi i najszczęśliwsi wydają się wtedy,
gdy inni zostawiają ich w spokoju i mogą robić to, na co mają ochotę.
Ich dzieci odnoszą wrażenie, że rodzic nie byłby szczególnie
zmartwiony, gdyby nie istniały. Pełna irytacji postawa tych rodziców
uczy je, że nie należy się do nich zbliżać – pewna osoba opisała to
jak wybieganie naprzeciw komuś tylko po to, aby zatrzaśnięto jej
drzwi przed nosem. Tacy rodzice natychmiast odrzucają próby
wciągnięcia ich w serdeczne interakcje naznaczone bliskością
emocjonalną. Jeśli naciska się na nich, aby zareagowali, złoszczą
się lub nawet uciekają się do przemocy. Tacy rodzice są zdolni
stosować przemoc fizyczną do wymierzania kar.
Odtrącający rodzice są najmniej empatyczni ze wszystkich
czterech opisywanych tu typów. Często unikają kontaktu
wzrokowego, aby zasygnalizować swą niechęć do bliskości
emocjonalnej, czasem patrzą też obojętnie lub z wrogością, aby
skłonić innych do oddalenia się.
Tego typu rodzice rządzą całym domem, a życie rodzinne kręci się
wokół ich życzeń. Dobrze znanym przykładem tego rodzaju rodzica
jest zdystansowany i wzbudzający lęk ojciec – nieokazujący swoim
dzieciom ani trochę emocjonalnego ciepła. Wszystko toczy się wokół
niego, a rodzina instynktownie stara się go nie denerwować. Przy
odtrącającym ojcu łatwo nabrać chęci przepraszania za to, że się
żyje. Również matki odrzucają swoje potomstwo.
Dzieci odtrącających rodziców zaczynają uważać się za kogoś, kto
przeszkadza i irytuje, w związku z czym łatwo się poddają, podczas
gdy dzieci doświadczające większego poczucia bezpieczeństwa
często ponawiają prośby lub narzekają, aby dostać to, czego chcą.
Może to mieć poważne konsekwencje w dorosłym życiu, gdy osoby,
które były odtrącane w dzieciństwie, będą miały trudność z
proszeniem o to, czego potrzebują.

_____ Historia Beth _____


Matka Beth, Rosa, nigdy nie podchodziła z entuzjazmem do
spędzania czasu z córką. Gdy Beth odwiedzała matkę, ta
niechętnie się przytulała i natychmiast znajdowała w wyglądzie
córki coś, co mogłaby skrytykować. Gdy tylko Beth przekraczała
próg mieszkania, matka zwykle ją namawiała, żeby zadzwoniła
do któregoś z krewnych, jak gdyby chciała przekierować jej
uwagę na kogoś innego. Na sugestie, aby spędziły czas
wspólnie, Rosa okazywała irytację i mówiła córce, że jest od niej
zbyt zależna. Gdy Beth dzwoniła do matki, każdy inicjowany
przez nią temat był zwykle prędko ucinany, a Rosa szybko
znajdowała wymówkę, żeby zakończyć rozmowę, często
przekazując słuchawkę jej ojcu.

Ćwiczenie: Sprawdź, który typ reprezentuje twój rodzic


Aby ocenić, który z tych czterech rodzajów rodzicielstwa może
pasować do twojego rodzica, przeczytaj poniższą listę i zaznacz te
cechy, które ci się z nim kojarzą. Pamiętaj, że pod wpływem
głębokiego stresu każdy typ rodzica może przejawiać cechy
pasujące do innych rodzajów rodzicielstwa. Oznaki niedojrzałości
emocjonalnej wspólne dla wszystkich opisywanych tu grup rodziców
to: egocentryzm, niski poziom empatii, brak poszanowania granic,
opieranie się przed bliskością emocjonalną, słaba umiejętność
komunikacji, brak autorefleksji, niechęć do naprawiania problemów
w relacjach z innymi ludźmi, reaktywność emocjonalna,
impulsywność i problemy z podtrzymywaniem bliskości
emocjonalnej.
Tak jak we wcześniejszych przypadkach, gdybyś chciał wypełnić
ten kwestionariusz dla więcej niż jednego rodzica czy dla macochy
lub ojczyma, skorzystaj z możliwej do pobrania angielskiej wersji
tego ćwiczenia dostępnej na stronie internetowej New Harbinger
Publications.
Emocjonalny rodzic
Skupia się na własnych potrzebach.
Ma niski poziom empatii.
Wchodzi w naznaczone uwikłaniem relacje z innymi i nie szanuje
granic.
Stosuje mechanizmy obronne powstrzymujące go przed
osiągnięciem bliskości.
Nie angażuje się w obustronną komunikację; mówi tylko o sobie.
Nie jest skłonny do autorefleksji.
Nie potrafi naprawiać nadszarpniętych relacji z innymi.
Jest reaktywny, a nie refleksyjny.
Jest zawsze albo za blisko, albo za daleko.
Wybucha złością lub izoluje się od innych.
Przejawia przerażającą lub onieśmielającą intensywność
emocjonalną.
Oczekuje, że dziecko będzie go uspokajać i nie myśli o jego
potrzebach.
Lubi udawać, że wcale nie rządzi wszystkim.
Postrzega samego siebie jako ofiarę.
Zdeterminowany rodzic
Skupia się na własnych potrzebach.
Ma niski poziom empatii.
Wchodzi w naznaczone uwikłaniem relacje z innymi i nie szanuje
granic.
Stosuje mechanizmy obronne powstrzymujące go przed
nawiązywaniem bliskości.
Nie angażuje się w obustronną komunikację; mówi tylko o sobie.
Nie jest skłonny do autorefleksji.
Nie potrafi naprawiać nadszarpniętych relacji z innymi.
Jest reaktywny, a nie refleksyjny.
Jest zawsze albo za blisko, albo za daleko.
Wyznaje sztywne wartości i ma perfekcjonistyczne oczekiwania.
Ma obsesję na punkcie osiągania celów i jest wiecznie zajęty;
cechuje się bezrefleksyjną, jednotorową wizją.
Uważa dziecko za własne odbicie i nie zastanawia się nad jego
pragnieniami.
Lubi wszystkim rządzić.
Uważa się za kogoś, kto „rozwiązuje problemy”.
Bierny rodzic
Skupia się na własnych potrzebach.
Ma ograniczoną zdolność empatii.
Wchodzi w naznaczone uwikłaniem relacje z innymi i nie szanuje
granic.
Potrafi sporadycznie nawiązywać bliskość emocjonalną.
Tylko minimalnie angażuje się w obustronną komunikację; mówi
przede wszystkim o sobie.
Nie jest skłonny do autorefleksji.
Ma ograniczone umiejętności naprawiania nadszarpniętych relacji z
innymi.
Potrafi czasem wykazać się refleksyjnością.
Jest zawsze albo za blisko, albo za daleko.
Potrafi być życzliwy i zabawny, lecz nie chroni dzieci.
Wykazuje liberalną postawę i udaje, że wszystko jest w porządku.
Okazuje dziecku czułość, lecz nie staje w jego obronie.
Woli, żeby ktoś inny sprawował kontrolę i odgrywał rolę „tego
złego”.
Uważa się za łagodną i dobroduszną osobę.
Odtrącający rodzic
Skupia się na własnych potrzebach.
Nie okazuje empatii.
Otacza się nieprzenikalnym murem.
Wydaje się wycofany i nieprzyjazny.
Rzadko angażuje się w komunikację.
Nie ma skłonności do autorefleksji.
Nie potrafi naprawiać nadszarpniętych relacji z innymi.
Jest reaktywny, atakuje i poniża innych.
Jest zbyt zdystansowany.
Ignoruje swoje dziecko, może się też na nie wściekać.
Często odtrąca innych i bywa rozgniewany.
Uważa, że dziecko przysparza tylko problemów i nie chce się do
niego zbliżać.
Lubi drwić z innych lub ich lekceważyć.
Uważa, że jest niezależny od innych.

Podsumowanie
Niedojrzali emocjonalnie rodzice należący do wszystkich czterech
opisywanych tu grup są skupieni na sobie i niewrażliwi, a zatem
niedostępni emocjonalnie dla swoich dzieci. Ich brak empatii
sprawia, że trudno jest się z nimi porozumieć i nawiązać bliskość.
Obawiają się prawdziwych uczuć i próbują kontrolować innych dla
własnej wygody. Żaden z tych rodziców nie sprawia, że jego dzieci
czują się zauważane pod względem emocjonalnym. Towarzystwo
każdego z nich jest wyczerpujące na swój własny sposób i w
ostatecznym rozrachunku wszystkie interakcje skupiają się tylko na
rodzicach. Co więcej, żadne z nich nie jest zdolne do autentycznej
wzajemności w relacjach międzyludzkich.
Choć można wyróżnić cztery główne rodzaje niedojrzałych
emocjonalnie rodziców, ich dzieci podpadają najczęściej tylko pod
dwie podstawowe kategorie: dzielą się na internalizatorów i
eksternalizatorów. W następnym rozdziale omówimy te dwa zupełnie
odmienne style radzenia sobie.
5

Jak różne dzieci reagują na niedojrzałych


emocjonalnie rodziców

Gdy niedojrzali rodzice nie potrafią się zaangażować emocjonalnie


oraz obdarzyć swojego potomstwa wystarczającą uwagą i czułością,
ich dzieci radzą sobie z tą sytuacją, snując kojące fantazje (healing
fantasies) o tym, jak ich niezaspokojone potrzeby emocjonalne
zostaną spełnione w przyszłości. Innym sposobem radzenia sobie
jest znalezienie dla siebie specjalnej roli w rodzinie – stworzenie
czegoś, co nazywam pozorną tożsamością (role-self). Pozorna
tożsamość ma sprawić, że zatroskany rodzic obdarzy dziecko
jakiegoś rodzaju uwagą. W tym rozdziale najpierw opiszemy kojące
fantazje i pozorną tożsamość, a następnie przeanalizujemy dwa
bardzo odmienne style radzenia sobie, reprezentujące sposób, w
jaki dzieci reagują na zaniedbanie emocjonalne: internalizację i
eksternalizację.
Niestety, żaden z tych sposobów radzenia sobie nie pozwala
dziecku w pełni zrealizować swojego potencjału. Na skutek
egocentryzmu rodziców dzieci będą prawdopodobnie czuły, że ich
prawdziwe „ja” nie wystarczy, aby rodzic zechciał się nimi
zainteresować. W rezultacie zaczną sądzić, że jedynym sposobem
na zostanie zauważonym jest stanie się kimś innym, niż naprawdę
się jest.
To smutne, że prawdziwe „ja”, odzwierciedlające wrodzone
zdolności i autentyczne uczucia dziecka, staje się mniej ważne od
odgrywanej roli, która wydaje się konieczna, aby zapewnić sobie
pełnoprawne miejsce w rodzinie. Choć prawdziwe „ja” wciąż istnieje
pod powierzchnią, zostaje przytłumione przez obowiązujące w danej
rodzinie zasady, które na pierwszym miejscu stawiają potrzeby
rodzica. W rozdziale 7 zobaczymy, co się dzieje, gdy skrywające się
pod powierzchnią prawdziwe „ja” wychodzi na jaw, otwierając
ludziom oczy na ich autentyczne uczucia i pełny potencjał. Teraz
przyjrzyjmy się jednak, jak kojące fantazje i role rodzinne wpływają
na ludzi zarówno w dzieciństwie, jak i w dorosłym życiu.

Źródło kojących fantazji


Posiadanie niedojrzałych rodziców sprawia, że dzieci muszą się
przystosować do ich emocjonalnych ograniczeń. Dziecko reaguje na
niedojrzałe emocjonalnie rodzicielstwo na różne sposoby, poprzez
które stara się zapewnić, że zostanie zauważone i otoczone opieką
oraz że rodzic nawiąże z nim bliską relację. Zachowaniem, które
występuje u wszystkich bez wyjątku spragnionych uczuć dzieci, jest
jednak snucie fantazji o tym, że kiedyś otrzymają w końcu to, czego
potrzebują.
Gdy jesteśmy dziećmi, staramy się zrozumieć świat, układając
pewną historię, która wyjaśni nam nasze życie. Wyobrażamy sobie,
co poprawiłoby nam samopoczucie i snujemy coś, co nazywam
kojącą fantazją – pełną nadziei opowieść o tym, co uczyni nas
kiedyś naprawdę szczęśliwymi.
Dzieci często myślą, że lekarstwem na doświadczane w
dzieciństwie ból i samotność emocjonalną będzie znalezienie
sposobu, aby przemienić siebie oraz innych ludzi w kogoś innego,
niż naprawdę się jest. Właśnie taki motyw przewija się we
wszystkich kojących fantazjach, dlatego też wszystkie zaczynają się
od słów: Gdyby tylko... Na przykład ludzie mogą sądzić, że byliby
kochani, gdyby tylko stali się wystarczająco bezinteresowni lub
atrakcyjni albo gdyby tylko udało się im znaleźć wrażliwego,
bezinteresownego partnera. Mogą też sądzić, że ich problemy
życiowe zostałyby rozwiązane, gdyby tylko stali się sławni lub
niezwykle bogaci albo gdyby mogli sprawić, że inni ludzie będą się
ich obawiać. Niestety, kojące fantazje to rozwiązanie rodem ze
świata dziecka; niejednokrotnie są one wytworem dziecięcego
umysłu, często nie pasują więc do dorosłej rzeczywistości.
Niezależnie od charakteru kojących fantazji, zapewniają one
dziecku optymizm pozwalający przetrwać bolesny okres dorastania z
nadzieją na lepszą przyszłość. Wiele osób właśnie tak przetrwało
nieszczęśliwe dzieciństwo. Przepełnione nadzieją marzenia o tym,
że pewnego dnia będą kochane i ktoś obdarzy je uwagą, dodają im
sił i pozwalają się nie poddawać.

Jak kojące fantazje wpływają na dorosłe relacje


Gdy wkraczamy w dorosłość, skrycie oczekujemy, że nasze kojące
fantazje urzeczywistnią się dzięki naszym najbliższym relacjom
międzyludzkim. Nasze podświadome oczekiwania wobec innych
ludzi pochodzą prosto z tego dziecięcego świata marzeń. Wydaje
nam się, że jeśli tylko będziemy wystarczająco długo próbować, w
końcu uda nam się sprawić, że inni ludzie się zmienią. Możemy
sądzić, że naszą emocjonalną samotność uleczy w końcu partner,
który będzie zawsze myślał przede wszystkim o naszych
potrzebach, albo przyjaciel, który nigdy nas nie zawiedzie. Często te
nieuświadomione fantazje przynoszą jednak negatywny,
autodestrukcyjny skutek. Na przykład pewna kobieta skrycie
wierzyła, że gdyby tylko udało jej się sprawić, że jej pogrążony w
depresji ojciec poczuje się szczęśliwy, w końcu byłaby wolna i
mogłaby robić ze swoim życiem, co tylko chce. Nie zdawała sobie
sprawy, że w rzeczywistości już jest wolna i może żyć własnym
życiem, nawet jeśli ojciec wciąż czuje się nieszczęśliwy.
Inna kobieta była pewna, że mąż zacznie ją obdarzać taką
miłością, o jakiej zawsze marzyła, jeśli tylko będzie robić wszystko,
czego on sobie zażyczy. Gdy mimo to nie poświęcał jej takiej uwagi,
na jaką w swoim mniemaniu sobie zasłużyła, była na niego wściekła.
Jej gniew maskował uczucie lęku, którego doświadczyła po
uświadomieniu sobie, że jej kojąca fantazja się nie urzeczywistni,
choć starała się o to ze wszystkich sił. Od czasu dzieciństwa była
przekonana, że stanie się w końcu godna miłości, jeśli tylko będzie
„dobrą” osobą.
Zwykle zupełnie nie zdajemy sobie sprawy, że próbujemy narzucić
komuś nasze kojące fantazje, lecz wychodzi to na jaw w drobnych
testach na miłość, jakim poddajemy innych. Osobie z zewnątrz
łatwiej jest dostrzec, jak bardzo nierealistyczne są takie marzenia.
Skuteczna terapia małżeńska często pokazuje, jak kojące fantazje
obojga małżonków sprawiają, że każde z nich próbuje zmusić
partnera do obdarzenia ich pełnym miłości dzieciństwem, o jakim
zawsze marzyli.

Wykształcanie pozornej tożsamości


Jeśli gdy jesteś dzieckiem, twoi rodzice lub opiekunowie nie reagują
właściwie na twoje prawdziwe „ja”, próbujesz się domyślić, co
powinieneś zrobić, aby nawiązać z nimi więź. Zamiast zwyczajnie
być taki, jaki jesteś, wykształcasz pozorną tożsamość lub pseudo-ja
(Bowen 1978), które zapewnią ci bezpieczne miejsce w twoim
środowisku rodzinnym. Ta pozorna tożsamość stopniowo zastępuje
spontaniczną ekspresję twojego prawdziwego „ja” i może się opierać
na następującym przekonaniu: Będę postępować w sposób tak
pełen poświęcenia, że inni ludzie będą mnie wychwalać i kochać.
Może też przybrać negatywną formę: Tak czy inaczej sprawię, że
zaczną zwracać na mnie uwagę.
Proces przyjmowania pozornej tożsamości jest nieświadomy; nikt
nie robi tego celowo. Budujemy pozorną tożsamość stopniowo,
metodą prób i błędów, obserwując reakcje innych osób na nasze
zachowanie. Niezależnie od tego, czy pozorna tożsamość sprawia
wrażenie pozytywnej czy negatywnej, jako dzieci uważaliśmy ją za
najlepszy sposób, aby wpasować się w nasze środowisko rodzinne.
Następnie, już jako dorośli, często wciąż odgrywamy naszą rolę,
licząc na to, że ktoś zainteresuje się nami w sposób, w jaki
pragnęliśmy, aby uczynili to nasi rodzice.
Możesz się zastanawiać, dlaczego nie wszystkie dzieci budują
sobie pozytywną pozorną tożsamość – dlaczego tak wiele osób
odgrywa role łączące się z porażką, złością, zaburzeniami
psychicznymi i niestabilnością emocjonalną lub inne pełne udręki
scenariusze. Jedna z możliwych odpowiedzi jest taka, że nie każde
dziecko ma wewnętrzne zasoby pozwalające mu nawiązywać udane
relacje z innymi ludźmi i wykazywać się w nich opanowaniem. W
przypadku niektórych dzieci genetyka i neurologia popycha je raczej
ku impulsywnej reaktywności niż ku konstruktywnym działaniom.
Inny powód wykształcania się negatywnie nacechowanej pozornej
tożsamości jest taki, że niedojrzali emocjonalnie rodzice często
podświadomie wykorzystują swoje dzieci do tego, aby odgrywać na
nich nieprzepracowane aspekty własnej pozornej tożsamości i
kojących fantazji. Na przykład jedno dziecko może być uważane za
doskonałe i jako takie być idealizowane i rozpieszczane, podczas
gdy drugiemu przypisuje się łatkę nieudolnego, wciąż odnoszącego
porażki i potrzebującego pomocy.

Jak rodzice wpływają na kształtowanie się pozornej


tożsamości
Przykładem rodzica, którego zachowanie zmusza dziecko do
wykształcenia pozornej tożsamości, jest niepewna siebie matka
pogłębiająca strach trzymającego się jej kurczowo, lękliwego
dziecka, aby zagwarantować sobie bezpieczną pozycję w centrum
jego życia (W końcu ktoś naprawdę mnie potrzebuje). Za kolejny
przykład może posłużyć ojciec z nieprzepracowanym poczuciem
niższości, który deprecjonuje syna, aby w porównaniu z nim czuć się
silny i sprawny (To ja jestem kompetentny i muszę poprawiać błędy
wszystkich innych osób). Być może oboje rodzice przymykają oko na
własny skrywany gniew i egocentryzm, dostrzegając w zastępstwie
te cechy u swojego dziecka (Jesteśmy kochającymi rodzicami, lecz
nasze dziecko jest złośliwe i nie okazuje nam szacunku). Niewielu
rodziców obiera sobie świadomie za cel zmniejszenie szans swojego
dziecka na dobrą przyszłość, lecz własne lęki mogą sprawić, że
będą dostrzegać w swoich dzieciach swoje negatywne i
niepożądane cechy (Bowen 1978). Jest to silna psychologiczna
reakcja obronna, która pozostaje poza ich świadomą kontrolą.
Gdybyś w dzieciństwie odkrył rolę, która pasowałaby do potrzeb
twoich rodziców niczym klucz do zamka, zapewne szybko zacząłbyś
się identyfikować z taką pozorną tożsamością. W toku tego procesu
twoje prawdziwe „ja” coraz bardziej by zanikało, a ty zmieniałbyś się,
coraz bardziej odgrywając rolę, której wymagał od ciebie system
rodzinny, w jakim przyszło ci się wychowywać. Takie wypieranie
swojego prawdziwego „ja” może sabotować bliskie relacje, jakie
będziesz starał się nawiązywać w dorosłym życiu. Nie uda ci się
zbudować głębokich i satysfakcjonujących relacji, wychodząc z
pozycji pozornej tożsamości. Musisz wyrazić przynajmniej tyle
swojego prawdziwego „ja”, aby dać drugiej osobie coś
rzeczywistego, do czego będzie się mogła odnieść. W przeciwnym
razie będzie to udawana relacja odgrywana przez dwie pozorne
tożsamości.
Dodatkowy problem z pozorną tożsamością polega na tym, że nie
ma ona własnego źródła energii – musi podkradać siłę życiową
prawdziwemu „ja”. Odgrywanie jakiejś roli jest o wiele bardziej
męczące niż po prostu bycie sobą, potrzeba bowiem ogromnego
wysiłku, aby być kimś, kim w rzeczywistości nie jesteśmy. A
ponieważ pozorna tożsamość jest zmyślona, jednostka czuje się
niepewnie i boi się, że jej mistyfikacja wyjdzie na jaw.
Odgrywanie pozornej tożsamości zwykle nie sprawdza się na
dłuższą metę, gdyż udawane „ja” nigdy nie zakryje w pełni czyichś
autentycznych skłonności. Prawdziwe potrzeby prędzej czy później
wyjdą na jaw. Gdy ludzie decydują się w końcu przestać odgrywać
role i zaczynają żyć w większej zgodzie ze swoim prawdziwym „ja”,
udaje im się ruszyć naprzód z większą lekkością i siłą życiową.

Ćwiczenie: Rozpoznanie swojej kojącej fantazji i pozornej


tożsamości
Do wykonania tego ćwiczenia będą ci potrzebne dwie kartki papieru.
Na górze jednej z nich napisz: „Kojąca fantazja”, a na górze drugiej:
„Pozorna tożsamość”.
Pierwsza część tego ćwiczenia pomoże ci przeanalizować i
rozpoznać twoją własną kojącą fantazję. Na kartce zatytułowanej
„Kojąca fantazja” przepisz i uzupełnij następujące zdania. Nie
zastanawiaj się zbyt długo; po prostu napisz to, co od razu przyjdzie
ci do głowy.
Chciałbym/chciałabym, żeby inni ludzie byli bardziej .
Dlaczego ludziom tak trudno jest ?
Bardzo bym chciał/chciała, żeby ktoś dla odmiany potraktował mnie
jak .
Może znajdę kiedyś kogoś, kto .
W idealnym świecie zamieszkanym przez dobrych ludzi inne osoby .
Teraz w podobny sposób pomożemy ci odkryć twoją pozorną
tożsamość. Na kartce zatytułowanej „Pozorna tożsamość” przepisz i
uzupełnij następujące zdania. Również w tym przypadku podaj
pierwszą odpowiedź, jaka przyjdzie ci do głowy.
Bardzo staram się być .
Ludzie lubią mnie przede wszystkim za to, że .
Inni ludzie nie doceniają, jak bardzo ja .
Zawsze muszę być tym/tą, który/która .
Próbuję być osobą, która .
Gdy uzupełnisz już powyższe zdania, użyj słów i pojęć z twoich
odpowiedzi i ułóż dwa krótkie opisy – jeden o twojej kojącej fantazji,
a drugi o twojej pozornej tożsamości. Opisy te ujawnią twoje ukryte
przekonania na temat tego, jak powinni się zmienić inni ludzie, abyś
poczuł się doceniany, oraz jak w twoim mniemaniu musisz się
zachowywać, aby być kochanym.
Na koniec napisz krótkie podsumowanie opisujące, jakie uczucia
towarzyszyły ci podczas prób skłonienia innych do zmiany oraz w
trakcie odgrywania pozornej tożsamości, którą przeanalizowałeś za
pomocą tego ćwiczenia.
Chcesz dalej podtrzymywać te fantazje i role, czy też czujesz, że
nadszedł czas, aby poznać i wyrazić twoją prawdziwą
indywidualność? Jeśli jesteś gotów, aby żyć w większej zgodzie ze
swoim prawdziwym „ja”, dalsza część tej książki pomoże ci to
uczynić.

Dwa style radzenia sobie z niedojrzałymi


emocjonalnie rodzicami
Kojące fantazje i pozorne tożsamości są tak niepowtarzalne jak
dzieci, które je wymyślają, lecz ogólnie rzecz biorąc, dzieci
wychowywane przez niedojrzałych emocjonalnie rodziców radzą
sobie z brakiem bliskości na jeden z dwóch sposobów: albo
internalizują swoje problemy, albo je eksternalizują. Dzieci ze
skłonnością do internalizacji uważają, że to na nich spoczywa
obowiązek zmiany sytuacji, podczas gdy eksternalizatorzy oczekują,
że inni zrobią to za nich. W niektórych okolicznościach dziecko może
wyznawać oba te przekonania, lecz większość z nich przejawia
przede wszystkim jeden lub drugi styl radzenia sobie, gdy walczą o
to, aby ich potrzeby zostały spełnione.
To, który styl cechuje akurat ciebie, jest prawdopodobnie bardziej
kwestią twojej osobowości oraz uwarunkowań twojego organizmu
niż świadomym wyborem, a w ostatecznym rozrachunku celem obu
tych postaw jest zapewnienie, że twoje potrzeby zostaną spełnione.
Ludzie przechodzą w życiu okresy większej skłonności do
internalizacji lub eksternalizacji, lecz jedna z tych opcji jest
prawdopodobnie bardziej zgodna z ich zasadniczą naturą. Idealne
byłoby osiągnięcie równowagi pomiędzy tymi dwoma podejściami,
tak aby internalizatorzy nauczyli się szukać pomocy na zewnątrz, u
innych ludzi, a eksternalizatorzy – poczucia kontroli we własnym
wnętrzu.

Internalizatorzy
Internalizatorzy mają żywe umysły i uwielbiają się uczyć. Próbę
rozwiązania problemu zaczynają od siebie, podejmując autorefleksję
i starając się uczyć na własnych błędach. Są wrażliwi i próbują
zrozumieć relacje przyczynowo-skutkowe. Postrzegają życie jako
okazję do ciągłego rozwoju, czerpią więc radość z pogłębiania
własnych umiejętności. Wierzą, że uda im się poprawić sytuację,
jeśli tylko bardziej się postarają i instynktownie biorą na siebie
odpowiedzialność za samodzielne rozwiązywanie problemów.
Głównym źródłem lęku są dla nich poczucie winy, gdy ktoś jest z ich
powodu niezadowolony, oraz to, że ktoś ich zdemaskuje i ujawni
mistyfikację, jakiej we własnym mniemaniu się dopuszczają. Ich
największym problemem w relacjach międzyludzkich jest nadmierne
poświęcanie się dla innych, a następnie żywienie wobec nich urazy z
tego powodu.

Eksternalizatorzy
Eksternalizatorzy przystępują do działania, zanim dokładnie
przeanalizują sytuację. Są reaktywni i działają impulsywnie, aby
szybko rozładować uczucie lęku. Najczęściej nie wykazują
skłonności do autorefleksji, obwiniając raczej innych ludzi i
okoliczności zewnętrzne niż własne działania. Życie jawi im się jako
proces pełen prób i pomyłek, lecz rzadko wyciągają wnioski z
własnych błędów, aby podejmować lepsze decyzje w przyszłości. Są
głęboko przekonani, że będą szczęśliwi tylko wtedy, kiedy zmienią
się okoliczności w świecie zewnętrznym; uważają bowiem, że
wszystkie ich problemy zostałyby rozwiązane, gdyby tylko inni ludzie
dali im to, czego pragną. Ich styl radzenia sobie przynosi często
skutki odwrotne od zamierzonych i jest tak bardzo destrukcyjny, że
inni ludzie muszą ingerować, aby naprawić zniszczenia powstałe w
wyniku ich impulsywnych działań.
Eksternalizatorzy są przekonani, że osoby dysponujące
odpowiednimi umiejętnościami mają obowiązek im pomóc, często
uważają też za niesprawiedliwość to, że innym ludziom przydarza
się coś dobrego. Jeśli chodzi o postrzeganie własnej osoby, są albo
bardzo niepewni siebie, albo mają przerośnięte ego. Są uzależnieni
od zewnętrznych źródeł uspokojenia, co sprawia, że mają tendencję
do nadużywania środków odurzających, angażowania się w
uzależniające związki oraz korzystania z różnych form
natychmiastowej gratyfikacji. Najbardziej obawiają się tego, że
zostaną odcięci od zewnętrznych źródeł, na których opiera się ich
poczucie bezpieczeństwa. Jednym z największych problemów
eksternalizatorów w relacjach międzyludzkich jest to, że ciągnie ich
do jednostek impulsywnych oraz że są nadmiernie zależni od innych
w kwestii zapewniania sobie wsparcia i stabilności.

Jak postrzegają świat eksternalizatorzy?


Trudno powiedzieć, który styl radzenia sobie jest gorszy.
Internalizatorzy z pewnością cierpią bardziej świadomie, lecz ich
skłonność do samoobwiniania ma przynajmniej taką zaletę, że
skłania innych do dodawania im otuchy i oferowania wsparcia. W
przeciwieństwie do nich eksternalizatorzy zachowują się w sposób,
który często irytuje i złości otoczenie, gdy więc potrzebują pomocy,
inni ludzie najczęściej wolą trzymać się od nich z daleka.
Eksternalizatorzy nie przestają jednak zwykle przysparzać kłopotów,
dopóki ktoś nie zdecyduje się im pomóc. Tymczasem internalizatorzy
często cierpią w milczeniu i nie dają niczego po sobie poznać –
nawet wtedy, gdy wewnątrz rozpadają się na kawałki. Często ludzie
nie oferują internalizatorom pomocy, gdyż nikt nie zdaje sobie
sprawy, że potrzebują oni wsparcia.
Ta książka zaciekawi zapewne przede wszystkim internalizatorów,
ma bowiem za zadanie pomóc ludziom zrozumieć samych siebie
oraz innych, co zwykle nie leży w kręgu zainteresowań
eksternalizatorów. Mimo to ważne jest, aby internalizatorzy
zrozumieli sposób, w jaki postrzegają świat eksternalizatorzy, tak aby
potrafili skuteczniej dawać sobie z nimi radę – tym bardziej że
większość niedojrzałych emocjonalnie rodziców to właśnie
eksternalizatorzy, którzy zamiast próbować sobie radzić z
rzeczywistością, stawiają jej opór. Obwiniają świat zewnętrzny o
swoje problemy, tak jakby wina leżała po stronie rzeczywistości. Jeśli
takie zachowanie wydaje ci się niezwykle dziecinne – masz
całkowitą rację.
Skłonność do eksternalizacji uniemożliwia rozwój psychologiczny,
postawa ta jest więc kojarzona z niedojrzałością emocjonalną.
Jednocześnie internalizacja sprzyja tego typu rozwojowi, wiąże się
bowiem z autorefleksją. Ponieważ dokładny opis internalizatorów
zostanie przedstawiony w rozdziale 6, pozostałą część tego
rozdziału poświęcimy na omówienie różnych aspektów
eksternalizacji.

Eksternalizatorzy popadają w błędne koło autodestrukcyjnych


działań
Eksternalizatorzy często ściągają na siebie karę i odtrącenie. W
odróżnieniu od spokojnych internalizatorów gwałtownie
uzewnętrzniają swój lęk, cierpienie i depresję. Podejmują
impulsywne działania, aby oderwać się od bieżących problemów.
Choć w ten sposób poprawiają sobie chwilowo samopoczucie, na
dłuższą metę prowadzi to do nawarstwiania się kolejnych kłopotów.
Gdy eksternalizatorzy muszą się zmierzyć z konsekwencjami
własnej impulsywności, doświadczają silnego, lecz krótkiego uczucia
zawstydzenia i porażki. Zwykle stosują jednak mechanizm
zaprzeczenia, aby pozbyć się poczucia wstydu, zamiast się
zastanowić, czy (i w jaki sposób) powinni się zmienić. Wpadają na
skutek tego w błędny cykl impulsywności, po której pojawia się
uczucie porażki prowadzące do kolejnych impulsywnych aktów.
W rezultacie eksternalizatorzy ciągle doświadczają krótkich
napadów poczucia niskiej wartości i przeświadczenia, że są złymi
ludźmi. Aby uniknąć silnej nienawiści do samych siebie, pozbywają
się uczucia wstydu, oskarżając innych i wynajdując wymówki. Ta
strategia sprawia, że nie wzbudzają szczególnej sympatii – może
tylko u podobnych im eksternalizatorów – często zostają więc
pozbawieni niezbędnego im wsparcia emocjonalnego.

Eksternalizatorzy szukają rozwiązań poza sobą


Eksternalizatorzy nie mają sposobności, aby się doskonalić bądź
uczyć na własnych błędach, gdyż wyładowują stres na zewnątrz od
razu, gdy tylko zaczynają go odczuwać. Są przekonani, że ktoś inny
powinien rozwiązać ich problemy, zwracają się więc do innych ludzi,
aby poprawili im samopoczucie, czasem z nutą urazy, że wsparcia
nie udzielono im szybciej. Możesz ich sobie wyobrazić jako stale
szukających zewnętrznego źródła zasilania, do którego mogliby się
podłączyć, podczas gdy internalizatorzy korzystają z własnych,
wewnętrznych baterii. Oczywiście również internalizatorzy muszą
czasem podładować akumulatory, nie przerzucają jednak rutynowo
własnych problemów na innych ludzi.
Jeśli przejawiana we wczesnym okresie życia skłonność do
radzenia sobie poprzez eksternalizację nie zostanie pohamowana,
prowadzi często do niedojrzałości emocjonalnej. Większość
niedojrzałych emocjonalnie rodziców radzi sobie, stosując
mechanizm eksternalizacji. Ponieważ eksternalizatorzy zawsze
szukają źródła poprawy samopoczucia na zewnątrz, nie pracują nad
wykształceniem lepszej samokontroli. Czują się przytłoczeni przez
emocje i albo umniejszają skalę swoich problemów, albo obwiniają
za nie innych ludzi. Eksternalizatorzy uważają, że to rzeczywistość
powinna się dostosowywać do ich życzeń, podczas gdy bardziej
dojrzałe jednostki stawiają jej czoła i potrafią się do niej dopasować
(Vaillant 2000).
Występująca u dziecka skłonność do eksternalizacji zwiększa
prawdopodobieństwo zależności emocjonalnej i uwikłania w relacje
narzucane przez rodzica (Bowen 1978). Co więcej, niedojrzały
emocjonalnie rodzic może spełniać zachcianki stosującego
eksternalizację dziecka, gdyż odwraca to jego uwagę od własnych
nieprzepracowanych problemów. Gdy rodzic musi sobie radzić z
dzieckiem wymykającym się spod kontroli, nie ma czasu myśleć o
własnym cierpieniu mającym źródła w przeszłości. Może zamiast
tego przybrać pozorną tożsamość silnego rodzica pomagającego
słabemu i zależnemu dziecku, które nie poradziłoby sobie bez jego
pomocy.
Choć stosujące eksternalizację dzieci mają często problemy z
zachowaniem, impulsywnością, niestabilnością emocjonalną, a
nawet z uzależnieniami, taki sposób wyrażania emocji ma
przynajmniej tę przewagę, że dzięki niemu ich cierpienie staje się
widoczne dla innych. Ich problemy nie pozostają niezauważone, jak
to często bywa w przypadku internalizatorów, choć mogą zostać
błędnie zinterpretowane jako nieposłuszeństwo, buntowanie się lub
bezsensowne sprawianie trudności.

Skłonność do eksternalizacji przybiera różne stopnie natężenia


Eksternalizacja występuje w różnych stopniach natężenia. Na
skrajnym krańcu spektrum znajdziemy bezduszne,
socjopatologiczne jednostki traktujące innych wyłącznie jak zasoby
do wykorzystania i zupełnie niebiorące pod uwagę ich praw ani
uczuć. Umiarkowani lub spokojniejsi eksternalizatorzy niekiedy mogą
nawet uchodzić za internalizatorów, gdyż nie przejawiają w ogóle
skłonności do konfrontacji, lecz ich prawdziwą naturę ujawnia
przeświadczenie, że to inni ludzie powinni się zmienić. Mimo to wraz
z wiekiem umiarkowani eksternalizatorzy stają się czasem bardziej
skłonni do samorozwoju i autorefleksji.
Za przykład umiarkowanego eksternalizatora może posłużyć
pewien człowiek, który zgłosił się na terapię, ponieważ pod wpływem
stresu często tracił nad sobą kontrolę i krzyczał na żonę i dzieci.
Wychował się w rodzinie wyznającej sztywne zasady oraz był bity i
upokarzany, jeśli popełnił jakiś błąd, miał więc pod dostatkiem
przykładów eksternalizującego zachowania. Ponieważ jednak
szczerze mu zależało, żeby sytuacja w domu uległa poprawie,
bardzo się starał traktować żonę i dzieci jak wrażliwe, niezależne
jednostki, z którymi należy raczej podjąć współpracę, niż starać się
je zdominować.
Umiarkowani eksternalizatorzy występują w wielu różnych
postaciach. Jak już wspominaliśmy, na pierwszy rzut oka mogą
nawet uchodzić za internalizatorów. Decydujące jest to, czy
obwiniają innych za to, że czują się nieszczęśliwi, tak jak bohater
poniższej historii.
_____ Historia Rodneya _____
Na pierwszy rzut oka Rodney wydawał się empatycznym
internalizatorem starającym się uszczęśliwić wszystkich dookoła.
Pozwalał, aby jego żona, Sasha, mówiła mu, co ma robić, dając
jej pełne prawo weta w odniesieniu do jego planów. Zgłosił się na
terapię, bo zmagał się z depresją i czuł się zagubiony. Nie chciał
rozzłościć Sashy i nigdy się jej nie sprzeciwiał, gdyż bał się, że
wówczas by go zostawiła. Deklarował wprawdzie, że sam ponosi
odpowiedzialność za własne wybory, lecz w głębi duszy obwiniał
Sashę o to, że ogranicza mu wolność życiową. W
charakterystyczny dla eksternalizatorów sposób uważał, że to od
niej zależy, czy będzie szczęśliwy. Bez jej pozwolenia nie czuł się
wolny, aby robić to, na co ma ochotę.
Rodneya wychowywała apodyktyczna matka, która nie
okazywała mu zbyt wiele prawdziwej troski. W dorosłym życiu
wciąż postrzegał siebie jako dziecko obezwładnione siłą innych –
tym razem kontrolowane przez Sashę. Na pewnej sesji
terapeutycznej zobrazował samego siebie jako więźnia zakutego
w łańcuchy – metafora niezwykle charakterystyczna dla
eksternalizatorów!
Rodney nie przejawiał krzykliwej i roszczeniowej postawy, tak
jak wielu eksternalizatorów, lecz podobnie jak oni sądził, że ktoś
inny powinien rozwiązać jego problemy. Dopóki nie uświadomił
sobie tego mechanizmu, nie był w stanie przezwyciężyć swoich
trudności, podobnie jak osoby przejawiające poważniejsze
skłonności do eksternalizacji. Na szczęście po uczęszczaniu
przez jakiś czas na terapię Rodney zdał sobie sprawę z własnego
zachowania i zaczął głośno bronić swojego zdania. Sasha nie
miała pojęcia, że był tak niezadowolony; po prostu przejęła
inicjatywę, bo Rodney nigdy nie informował jej o swoich
życzeniach.

Stosujące przemoc rodzeństwo to często eksternalizatorzy


Wielu moich klientów-internalizatorów wychowywało się z
wymykającym się spod kontroli, eksternalizującym rodzeństwem.
Sytuacja wszystkich tych klientów była podobna: gdy byli dziećmi,
nieczułe, rozpieszczone rodzeństwo – starsze lub młodsze –
zamieniało ich życie w piekło, przy zupełnym braku interwencji ze
strony rodziców. Jeśli brat lub siostra byli znudzeni lub
zdenerwowani, wyładowywali się właśnie na nich. Ich rodzice często
uważali skłonne do eksternalizacji rodzeństwo za wyjątkowe pod
jakimś względem i pozwalali, aby każde złe zachowanie uchodziło
im na sucho. W niektórych przypadkach dochodziło nawet do
molestowania seksualnego. Czasem moi klienci nie mówili o tym
rodzicom, gdyż sądzili, że ci i tak im nie uwierzą, niekiedy zaś
informowali o tego typu zajściach, lecz rodzice ostatecznie bronili
dopuszczającego się molestowania rodzeństwa.
Eksternalizujące rodzeństwo może się również dopuszczać
przemocy emocjonalnej, rządząc całą rodziną i wykorzystując do
tego celu swoje kłopoty i wybuchy złości. O ile internalizatorzy mieli
poczucie, że nigdy nie omijają ich kary, o tyle ich skłonnemu do
eksternalizacji rodzeństwu wiele rzeczy uchodziło na sucho.
Niedojrzali emocjonalnie rodzice często próbują udobruchać
stosujące eksternalizację dzieci lub śpieszą im na ratunek. Często
nie widzą innego rozwiązania, gdyż eksternalizatorzy wciąż
dokonują impulsywnych wyborów, na skutek których życie wymyka
się im spod kontroli.
W rodzinie, w której jedno z rodzeństwa jest eksternalizatorem,
rodzice uciszają często wszelkie skargi na niesprawiedliwe
traktowanie zgłaszane przez drugie dziecko-internalizatora i
powtarzają mu, żeby postarało się jakoś dogadać z rodzeństwem
albo spróbowało zrozumieć jego problemy. Dla takiego rodzica
absolutnym priorytetem jest to, aby nie zdenerwować skłonnego do
eksternalizacji dziecka. Internalizatorzy dostają tym samym
komunikat, że powinni odłożyć własne potrzeby na bok i skupić się
na potrzebach eksternalizatora.
Eksternalizatorzy często niesłusznie oskarżają innych o stosowanie
przemocy, odgrywając rolę skrzywdzonej ofiary, której trzeba
poświęcić szczególną uwagę. Pewna kobieta była zszokowana, gdy
jej młodszy brat – eksternalizator – niezgodnie z prawdą oskarżył ją
o to, że w dzieciństwie molestowała go seksualnie. Gdy brat był
małym dzieckiem, poświęciła znaczną część swojego nastoletniego
życia, aby się nim opiekować, gdyż rodzice zajmowali się
chronicznie chorym dziadkiem. Bezpodstawne oskarżenia brata
pasowały do typowego dla niego wzorca szukania zewnętrznych
przyczyn wyjaśniających, dlaczego nie radzi sobie w życiu. Rodzice
natychmiast stanęli po jego stronie, choć moja klientka przysięgała,
że nie dopuściła się zarzucanych jej czynów. Odgrywane przez
rodziców i brata role, z jednej strony wybawców, a z drugiej
bezradnej ofiary, były zbyt mocno ugruntowane, aby fakty miały dla
nich jakiekolwiek znaczenie.

Kontinuum stylów radzenia sobie: pośrednie postawy


Tak jak wszystkie aspekty ludzkiej natury cechy osobowości nie
występują w czystej postaci, lecz każda z nich sytuuje się wzdłuż
pewnego kontinuum. Internalizacja i eksternalizacja występują w
obrębie pewnego spektrum, a najostrzejsze przypadki każdej z tych
postaw plasują się na jego przeciwległych krańcach.
W odpowiednich ku temu warunkach każda osoba reprezentująca
zwykle jedną z tych dwóch opcji może zacząć przejawiać
zachowania i postawy kojarzone zwykle z drugą. Na przykład gdy
eksternalizatorzy stoczą się już na samo dno, czasem zaczynają
dopuszczać do siebie możliwość, że to oni muszą się zmienić,
zamiast oczekiwać, iż świat się do nich dopasuje. W bardzo
stresujących okolicznościach niektórzy internalizatorzy zaczynają
zaś reagować równie impulsywnie jak każdy eksternalizator.

Eksternalizatorzy mogą zacząć przejawiać większą skłonność do


internalizacji
W ostatecznym rozrachunku eksternalizacja i internalizacja
odzwierciedlają po prostu dwie strony ludzkiej natury. Każdy
przejawia większą lub mniejszą skłonność do któregoś z tych dwóch
typów zachowań w zależności od okoliczności oraz od miejsca w
obrębie spektrum, na jakim się sytuuje. Mimo to w przypadku osób,
które zgłaszają się na terapię lub które lubią czytać poradniki
samopomocowe, o wiele bardziej prawdopodobne jest, że będą
przejawiać skłonność do radzenia sobie na drodze internalizacji.
Zawsze próbują się dowiedzieć, co mogą zrobić, aby zmienić swoje
życie na lepsze.
Tymczasem w przypadku osób radzących sobie z problemami na
drodze eksternalizacji bardziej prawdopodobne jest, że rozpoczną
terapię na skutek nacisków zewnętrznych, jak choćby w wyniku
nakazu sądowego, ultimatum ze strony małżonka lub po trafieniu na
odwyk. Proces wychodzenia z uzależnienia polega w dużej mierze
na zachęcaniu eksternalizatorów do nauki radzenia sobie za pomocą
internalizacji oraz do brania za siebie odpowiedzialności. Grupy takie
jak AA można nawet uznać za ruchy nastawione na przekształcenie
eksternalizatorów w internalizatorów, którzy wezmą
odpowiedzialność za własną przemianę.

W stresujących sytuacjach internalizatorzy mogą stosować


eksternalizację
Jednocześnie internalizatorzy mogą popaść w skłonność do
eksternalizacji, gdy bardzo dokucza im stres lub samotność. Czasem
nadmiernie poświęcający się internalizatorzy szukają ujścia dla
doskwierającego im cierpienia, wdając się w romanse lub nic
nieznaczące przygody miłosne. Często odczuwają z tego powodu
ogromny wstyd i poczucie winy. Są przerażeni, że ich uczynki wyjdą
na jaw, lecz romanse są dla nich atrakcyjne jako forma ucieczki
przed jałowym życiem uczuciowym lub seksualnym. Przygody
miłosne pozwalają im ponownie poczuć, że żyją; dzięki nim czują się
znów wyjątkowo i mogą zaspokajać swoją potrzebę uwagi poza
głównym związkiem, bez wywracania do góry nogami obecnego
układu. Zwykle próbują najpierw porozmawiać z partnerem o tym, że
czują się nieszczęśliwi, bo instynktownie biorą na siebie
odpowiedzialność za rozwiązanie problemu. Lecz jeśli partner nie
słucha lub, co gorsza, odtrąca wszelkie ich próby rozmowy,
internalizatorzy mogą zacząć szukać kogoś, kto ich uratuje –
klasyczny przykład zachowania właściwego dla eksternalizatorów.
Może to pomóc w wyjaśnieniu wielu kryzysów wieku średniego,
gdy osoby wcześniej zachowujące się odpowiedzialnie zdają się
nagle w zaskakujący sposób odrzucać wyznawane uprzednio
wartości. Niespodziewanie porzucają zobowiązania i obowiązki i
zaczynają wieść życie bardziej satysfakcjonujące w wymiarze
osobistym. Ale gdy weźmiemy pod uwagę profil osobowości typowy
dla internalizatorów, taka metamorfoza wieku średniego może w
rzeczywistości nie być wcale ani tak nagła, ani zaskakująca; bywa
konsekwencją wielu lat wyrzeczeń, po których internalizator zdał
sobie sprawę, że o wiele za często stawiał potrzeby innych osób na
pierwszym miejscu.
Nadużywanie środków odurzających to kolejny sposób, w jaki
internalizatorzy mogą pod wpływem stresu stosować rozwiązania
właściwe dla eksternalizatorów, jak zobaczymy w poniższej historii.

_____ Historia Rona _____


Ron przez całe życie stosował internalizację. Cierpiał na
chroniczny ból pleców i wciąż próbował zadowolić swoją
egocentryczną matkę oraz krytycznego szefa. Początkowo zgłosił
się na terapię, przejawiając skłonność do internalizacji i szukając
sposobu na zmianę swojego życia. Lecz gdy nasilił się stres
związany z pracą oraz zaczęła mu doskwierać samotność i brak
wsparcia, zaczął stosować eksternalizację – łykał więcej środków
przeciwbólowych i pił więcej alkoholu. W końcu Ron przyznał mi
się do tego, że chyba nadużywa alkoholu i leków; wkrótce zgłosił
się na leczenie w trybie stacjonarnym, żeby uporać się z
uzależnieniem. Dzięki specjalistycznej opiece udało mu się
wrócić do rozwiązywania problemów za pomocą własnych
wewnętrznych mechanizmów radzenia sobie i przestał korzystać
z typowej dla eksternalizatorów drogi ucieczki, jaką zapewniają
środki odurzające.

Ćwiczenie: Określenie twojego stylu radzenia sobie


To ćwiczenie pomoże ci ocenić, czy masz skłonność raczej do
internalizacji, czy do eksternalizacji. Gdybyś chciał użyć poniższego
kwestionariusza do oceny innych ludzi, by ustalić, jaki reprezentują
styl radzenia sobie, skorzystaj z możliwej do pobrania angielskiej
wersji tego ćwiczenia dostępnej na stronie internetowej New
Harbinger Publications.
Zwróćmy uwagę, że wymienione poniżej cechy sytuują się na
skrajnych krańcach spektrum, podkreślają więc zasadnicze różnice
w podejściu do wyzwań życiowych, jakie można dostrzec u ludzi
reprezentujących te dwa odmienne typy osobowości. Warto
pamiętać, że w realnym życiu ludzie wykazują najczęściej cechy
mieszczące się w różnych miejscach w obrębie spektrum. Mimo to
większość ludzi pasuje bardziej do jednego niż do drugiego typu.
Cechy eksternalizatora
Podejście do życia
Życie chwilą obecną, bez rozważania przyszłych konsekwencji.
Przekonanie, że rozwiązanie problemu przychodzi z zewnątrz.
Oczekiwanie, że to inni coś w sobie zmienią, żeby polepszyć
sytuację: „Co muszą zrobić inni, żeby sprawy uległy poprawie?”.
Natychmiastowe przechodzenie do działania, pozostawianie
namysłu na później.
Umniejszanie skali trudności.

Reakcja na problemy
Reagowanie na wszystko, co się akurat dzieje.
Obwinianie kogoś innego za problemy.
Zrzucanie winy na okoliczności.
Angażowanie innych osób w swoje problemy.
Zaprzeczanie rzeczywistości lub uciekanie przed nią, żeby lepiej
się poczuć.
Typ psychologiczny
Impulsywność i skupienie na sobie.
Przekonanie, że nie da się kontrolować emocji.
Szybkie wpadanie w złość.
Brak zainteresowania sferą ludzkiej psychiki.
Podejście do relacji międzyludzkich
Oczekiwanie pomocy ze strony innych.
Przekonanie, że to inni powinni się zmienić, aby poprawić sytuację.
Oczekiwanie, że inni będą go słuchać, i skłonność do popadania w
monolog.
Żądanie, aby inni przestali „zawracać mu głowę”.
Cechy internalizatora
Podejście do życia
Zamartwianie się o przyszłość.
Przekonanie, że rozwiązywanie problemów należy zacząć od
samego siebie.
Refleksyjność i empatia: „Co mogę zrobić, żeby poprawić
sytuację?”.
Zastanawianie się nad możliwym rozwojem wydarzeń.
Wyolbrzymianie trudności.
Reakcja na problemy
Próba rozeznania się w sytuacji.
Doszukiwanie się własnej roli w zaistniałym problemie: „Jaki
miałem w tym udział?”.
Autorefleksja i branie na siebie odpowiedzialności.
Samodzielne analizowanie problemów i praca nad ich
rozwiązaniem.
Radzenie sobie z tym, co przynosi rzeczywistość, gotowość do
zmian.
Typ psychologiczny
Namysł przed podjęciem działania.
Przekonanie, że można panować nad emocjami.
Szybkie doświadczanie poczucia winy.
Fascynowanie się sferą ludzkiej psychiki.
Podejście do relacji międzyludzkich
Myślenie przede wszystkim o potrzebach innych.
Dopuszczanie konieczności zmiany samego siebie w celu poprawy
sytuacji.
Dążenie do rozmowy na temat problemu.
Chęć pomocy innym w zrozumieniu źródeł problemu.
Jeśli twój wynik sugeruje, że przeważa u ciebie skłonność do
internalizacji, możesz się czuć wyczerpany próbami wykonywania
większości pracy emocjonalnej w relacjach z innymi ludźmi. W
następnym rozdziale omówimy typowe dla internalizatorów cechy,
które skłaniają cię do robienia zbyt dużo dla innych. Jeśli natomiast
twój wynik sugeruje, że przeważa u ciebie skłonność do
eksternalizacji, warto być może zapytać innych, jak cię postrzegają.
Możliwe, że nadmiernie obciążasz swoje systemy wsparcia.

Najważniejsza jest równowaga


Ludzie reprezentujący ekstremalne przypadki któregoś z tych dwóch
stylów radzenia sobie zwykle zmagają się w życiu z poważnymi
problemami. U skrajnych eksternalizatorów przekłada się to często
na różne objawy fizyczne, mogą też oni popadać w kłopoty wskutek
swojego zachowania, podczas gdy u skrajnych internalizatorów
występują niejednokrotnie objawy natury emocjonalnej, takie jak lęk
czy depresja.
Jeśli przyjrzysz się ponownie kwestionariuszom wykorzystanym w
poprzednim ćwiczeniu, zobaczysz, że w zależności od okoliczności
każda z opisanych tam cech może stanowić wadę lub zaletę. Na
przykład internalizatorzy mogą wykształcić autodestrukcyjną
skłonność do niepodejmowania działań, niemówienia głośno o
swoich potrzebach oraz unikania proszenia o pomoc. Jeśli chodzi
zaś o eksternalizatorów, ich życie bywa wprawdzie chaotyczne, lecz
właściwa im impulsywność sprawia, że są często bardziej skłonni
przystąpić do działania i próbować różnych rozwiązań. W niektórych
sytuacjach niezbędna jest właśnie taka impulsywność, cecha ta
bywa więc niekiedy zaletą. W odpowiednich warunkach obie te
postawy mogą być użyteczne; problemy pojawiają się najczęściej
wtedy, gdy ludzie nie potrafią przezwyciężyć skrajnej postaci
któregoś z tych dwóch stylów radzenia sobie.
Niemniej to właśnie ogólny profil eksternalizatora odzwierciedla
osobowość, która przejawia zasadniczo mniej realistyczne i mniej
adaptacyjne podejście do życia. Jest tak dlatego, że niedojrzałe
mechanizmy radzenia sobie, stosowane przez skrajnego
eksternalizatora, po prostu nie sprzyjają ani budowie udanych relacji,
ani dojrzałemu rozwojowi psychologicznemu.

Podsumowanie
Dzieci reagują na niedojrzałe emocjonalnie rodzicielstwo na różne
sposoby, wszystkie jednak snują podświadome kojące fantazje,
dzięki którym wyobrażają sobie lepsze życie. Jeśli prawdziwe „ja”
dziecka nie jest akceptowane, wykształca ono również pozorną
tożsamość, która pozwoli mu odegrać ważną rolę w życiu
rodzinnym. Dzieci przejawiają też dwa główne style radzenia sobie w
reakcji na niedojrzałe emocjonalnie rodzicielstwo: eksternalizację lub
internalizację. Eksternalizatorzy oczekują, że rozwiązanie ich
problemów przyjdzie z zewnątrz, podczas gdy internalizatorzy w
poszukiwaniu rozwiązania problemu zwracają się najczęściej ku
własnemu wnętrzu. Każda z tych postaw przynosi czasem doraźne
korzyści, w przypadku internalizacji zachodzi jednak o wiele
mniejsze prawdopodobieństwo wywołania konfliktów lub
przysporzenia trudności innym ludziom. Jednocześnie o wiele
bardziej prawdopodobne jest to, że problemy doświadczane przez
internalizatora będą skutkować cierpieniem wewnętrznym.
W następnym rozdziale przyjrzymy się dokładnie skłonności do
internalizacji. Zobaczysz, jak wywodzące się z dzieciństwa kojące
fantazje internalizatorów mogą ich uwięzić w autodestrukcyjnych
rolach i jak odnalezienie swojego prawdziwego „ja” pozwala im
często odzyskać wolność.
6

Jak to jest być internalizatorem

Spostrzegawczy internalizatorzy w dzieciństwie szybko


uświadamiają sobie, że rodzice nie nawiązują z nimi prawdziwej
bliskości. Przeżywają zranienie emocjonalne w sposób, w jaki nie
doświadcza go mniej świadome dziecko, w związku z czym
dorastanie z niedojrzałymi emocjonalnie rodzicami odciska na nich
głębokie piętno. Ponieważ jednostki stosujące internalizację bywają
wyczulone na wszelkie niuanse w relacjach z bliskimi osobami, gdy
mają zdystansowanego emocjonalnie rodzica, są o wiele bardziej
świadome wynikającej z tego bolesnej samotności.
W tym rozdziale przyjrzymy się bliżej cechom, jakimi
charakteryzują się internalizatorzy. Przeanalizujemy też zagrożenia
związane ze skłonnością do internalizacji, a w szczególności to, jak
nadzieja na nawiązanie bliskości może skłaniać ludzi do robienia
zbyt wiele dla innych – do tego stopnia, że zaniedbują samych
siebie.

Internalizatorzy są bardzo wrażliwi i spostrzegawczy


Jeśli jesteś internalizatorem, możesz się zastanawiać, jak doszło do
tego, że jesteś tak bardzo czuły na wewnętrzne stany innych ludzi.
Możliwe, że przyczyną twojego silnego wyczulenia na uczucia i
potrzeby innych jest tak podstawowy czynnik, jak twój układ
nerwowy.
Internalizatorzy są niezwykle wrażliwi i wszystko zauważają – o
wiele więcej niż większość ludzi. Reagują na życie tak, jakby byli
emocjonalnymi kamertonami, wychwytując wibracje wysyłane przez
innych ludzi i otaczający ich świat oraz reagując na nie. Taka
spostrzegawczość może być zarazem błogosławieństwem i
przekleństwem. Jeden z moich klientów opisał to następująco: „Mój
mózg wszystko wchłania! Nie mogę uwierzyć, ile wychwytuje rzeczy,
które przenikają wprost do mojego wnętrza”.
Osoby stosujące internalizację mogą mieć nadzwyczaj wrażliwy
układ nerwowy już od urodzenia. Pewne badania wykazały, że już w
bardzo wczesnym wieku można dostrzec różnice w poziomie
wyczulenia na otoczenie u różnych dzieci (Porges 2011). Niektóre z
nich nawet jako pięciomiesięczne niemowlęta wykazują większą od
innych spostrzegawczość i utrzymujące się zainteresowanie
(Conradt, Measelle i Ablow 2013). Okazało się też, że cechy te są
skorelowane z rodzajami zachowań podejmowanych przez te dzieci,
gdy dorastają.
W swoim omówieniu własnych oraz cudzych badań neurobiolog
Stephen Porges (2011) przedstawił przekonujące dowody na to, że
nawet u noworodków występują wrodzone różnice neurologiczne.
Jego badania sugerują, że już od wczesnych etapów życia ludzie
mogą się cechować bardzo różną zdolnością samodzielnego
uspokajania się i regulowania funkcji fizjologicznych, gdy przeżywają
stresujące sytuacje. Wskazuje to, moim zdaniem, na możliwość, że
predyspozycje do stosowania konkretnego stylu radzenia sobie
pojawiają się już w niemowlęctwie.

Internalizatorzy doświadczają silnych emocji


Internalizatorzy nie uzewnętrzniają swoich emocji natychmiast, tak
jak robią to osoby stosujące eksternalizację. Ich uczucia mają więc
okazję się nasilić w czasie, gdy są trzymane w środku. Ponieważ
internalizatorzy odczuwają wszystko tak głęboko, nie dziwi, że częs-
to są uważani za nadmiernie wrażliwych lub zbyt emocjonalnych.
Gdy internalizatorzy doświadczają bolesnych emocji, zachodzi w ich
przypadku o wiele większe prawdopodobieństwo, że będą wyglądać
na smutnych lub zaczną płakać – właśnie takich demonstracji nie
znosi rodzic obawiający się okazywania uczuć. Gdy jednak
eksternalizatorzy przeżywają silne uczucia, uzewnętrzniają je w
swoim zachowaniu, zanim emocje te wywołają zbyt duże
wewnętrzne cierpienie. Prawdopodobne jest zatem to, że inni ludzie
uznają, iż osoby stosujące eksternalizację mają raczej problemy z
zachowaniem niż kłopoty emocjonalne, nawet jeśli to właśnie emocje
odpowiadają za takie, a nie inne postępowanie.
Niedojrzali emocjonalnie rodzice mogą krzyczeć na
eksternalizatorów lub karać ich za ich zachowanie, w przypadku
internalizatorów natomiast bardziej prawdopodobne jest to, że będą
lekceważyć lub odrzucać ich uczucia, zawstydzając ich, okazując
pogardę lub drwiąc. O ile eksternalizatorzy słyszą, że to ich
zachowanie jest problematyczne, o tyle internalizatorom daje się do
zrozumienia, że problemem jest sama ich natura. Na przykład ojciec
pewnej kobiety powiedział sarkastycznie, że gdyby kiedyś napisała
książkę o swoim życiu, powinna zatytułować ją Płacz nad rozlanym
mlekiem. Poczuła się tym głęboko zraniona, gdyż wiedziała, że silna
uczuciowość jest cechą, której nigdy nie uda jej się zmienić.
Sarkazm ojca był wymierzony w samą istotę jej osoby.

Internalizatorzy mają głęboką potrzebę


nawiązywania bliskich relacji
Ponieważ internalizatorzy są tak mocno wyczuleni na sferę uczuć,
są też nadzwyczaj wrażliwi na jakość bliskości emocjonalnej w
relacjach z innymi ludźmi. Całą swą istotą pragną emocjonalnej
spontaniczności i zażyłości; nie zadowolą ich mniej intensywne
relacje. Jeśli więc osoby te są wychowywane przez niedojrzałych i
obawiających się okazywania uczuć rodziców, doskwiera im bolesna
samotność.
Czymś, co łączy chyba wszystkich internalizatorów, jest potrzeba
dzielenia się swoimi wewnętrznymi przeżyciami. Gdy są dziećmi,
potrzeba prawdziwej bliskości emocjonalnej odgrywa zasadniczą
rolę w ich życiu. Nic nie podcina im skrzydeł bardziej niż
przebywanie w otoczeniu kogoś, kto nie chce nawiązać z nimi relacji
nacechowanej bliskością emocjonalną. Twarz niewyrażająca uczuć
sprawia, że coś w ich wnętrzu umiera. Uważnie obserwują innych
ludzi, wypatrując znaków świadczących o tym, że wytworzyła się
między nimi więź. Nie jest to życzenie natury towarzyskiej, takie jak
chęć kontaktu z kimś, z kim będzie można sobie porozmawiać; jest
to przemożne pragnienie nawiązania relacji od serca z osobą
podzielającą ich nastawienie, z kimś, kto ich zrozumie. Nic nie cieszy
ich bardziej niż nadawanie na tych samych falach z drugim
człowiekiem, który wie, co czują. Gdy nie mogą nawiązać takiej
więzi, doskwiera im emocjonalna samotność.
Możesz pamiętać z rozdziału 4, że taka potrzeba emocjonalnego
zaangażowania i interakcji z rodzicem jest czymś normalnym u
dzieci, u których wykształciło się bezpieczne przywiązanie. Tak
właśnie nawiązuje się więź między rodzicem i dzieckiem. Badania
wykazały, że dziecko cechujące się bezpiecznym przywiązaniem do
matki okazuje cierpienie i przeżywa załamanie, jeśli przestaje ona na
nie reagować i pokazuje mu tylko pozbawioną wyrazu twarz
(Tronick, Adamson i Brazelton 1975). Przejmujący charakter tego
cierpienia można obejrzeć w internecie na portalu YouTube po
wpisaniu w wyszukiwarkę: „eksperyment kamiennej twarzy”.
Gdy dzieci stosujące internalizację mają skupionych na sobie
rodziców, często sądzą, że bycie pomocnym i ukrywanie własnych
potrzeb pozwoli im zdobyć miłość matki lub ojca. Niestety, możliwość
polegania na kimś nie jest tożsama z byciem kochanym, dlatego
emocjonalna pustka tej strategii z czasem wychodzi na jaw. Żadne
dziecko nie będzie dostatecznie dobre, aby wzbudzić miłość u
skrajnie skupionego na sobie rodzica. Mimo to dzieci te zaczynają
wierzyć, że ceną za nawiązanie bliskiej relacji jest konieczność
stawiania innych ludzi na pierwszym miejscu i traktowania ich tak,
jakby byli ważniejsi od nich samych. Sądzą, że uda im się utrzymać
relacje z innymi ludźmi tylko wtedy, gdy sami będą wciąż coś od
siebie dawać. Dzieci, które próbują być wystarczająco dobre, aby
zdobyć miłość rodziców, nikt nigdy nie nauczył, że bezwarunkowej
miłości nie można kupić za pomocą wyuczonych zachowań nabytych
na drodze warunkowania.

_____ Historia Logan _____


Logan miała czterdzieści jeden lat i była zawodowym muzykiem.
Wkroczyła do mojego gabinetu z charakterystyczną dla siebie
energią; jej rude włosy kłębiły się niczym chmura burzowa. Była
cała ubrana na czarno i chuda jak patyk. Od razu przeszła do
sedna sprawy.
Zgłosiła się na psychoterapię z uwagi na narastającą irytację,
jaką wzbudzali w niej ludzie, oraz z powodu niezdolności
rozluźnienia się i zrelaksowania. Wiedziała, że źródłem wielu jej
problemów jest złość, jaką odczuwa wobec członków swojej
rodziny za to, że nie chcą nawiązać z nią emocjonalnej bliskości.
Choć pochodziła z konwencjonalnej, religijnej rodziny, która
przywiązywała dużą wagę do silnych więzów rodzinnych i
lojalności, nie czuła, żeby łączyła ich bliska relacja. Nie mogła
rozgryźć, w jaki sposób wchodzić w interakcje ze swoimi
rodzicami i rodzeństwem, żeby mieć z nimi dobre stosunki, a
jednocześnie pozostać sobą.
– Tak bardzo męczy mnie ich obojętność – powiedziała Logan
ze złością. – Nie mogę ich skłonić, aby mnie słuchali albo
przynajmniej dostrzegli, jaka naprawdę jestem. Potem jednak
skuliła ramiona i cichym, mniej pewnym głosem stwierdziła:
– Wychowywali mnie na dobrą dziewczynkę, lecz niezbyt
dobrze mi to wychodziło. Gdy się złościłam, ignorowali mnie.
Mogłabym stanąć w płomieniach, a oni i tak by nie zauważyli.
Pod gniewem Logan krył się wieloletni smutek. Trudno było jej
zrozumieć, dlaczego czuje się tak bardzo odrzucona z powodu
normalnego, zdawałoby się, zachowania rodziców. Jej poczucie
izolacji nie pasowało do oficjalnej historii rodzinnej o więzi pełnej
miłości. Zastanawiała się, czy z nią jest coś nie tak; być może
zawsze była dla nich zbyt dużym ciężarem?
Jako osoba ze skłonnością do internalizacji, Logan miała silną
potrzebę nawiązywania prawdziwej bliskości emocjonalnej.
Niestety, jej zaabsorbowane sobą rodzeństwo i rodzice nie byli
zainteresowani tego typu relacją. Nikt w jej rodzinie nie zwracał
uwagi na uczucia, a ilekroć Logan okazywała entuzjazm, nie
spotykało się to z żadnym odzewem. Ze względu na swoją
niedojrzałość emocjonalną jej rodzice – podobnie jak
rodzeństwo – byli pochłonięci odgrywaniem wąsko
zdefiniowanych ról rodzinnych.
Logan podsumowała to, mówiąc:
– Moi rodzice są zupełnie pozbawieni empatii. Nigdy nie
nadawaliśmy na tych samych falach. Nie chcą nadawać na tej
samej fali, co ja. Tak jest dla nich bezpieczniej, ale dla mnie jest
to wyczerpujące.
Bez względu na to, jak bardzo by się starała, Logan nie
mogłaby się zmienić w konwencjonalną osobę, z którą potrafiliby
znaleźć wspólny język jej niedojrzali emocjonalnie rodzice; czuła,
że próby zbliżenia się do nich nie przynoszą skutku. Te skazane
na niepowodzenie starania sprawiły, że dopadł ją kryzys –
zwątpiła w siebie i czuła się mocno zdezorientowana. Czy jest
nienormalna, bo tak dużo od nich potrzebuje?
Logan od dawna trawił ogień emocjonalnego cierpienia, ale nikt
tego nie zauważył, bo była mądra i odnosiła sukcesy. Pomimo
wszystkich jej osiągnięć brak emocjonalnej bliskości z rodziną
sprawił, że odczuwała wewnętrzną pustkę. Aby zrekompensować
sobie ten brak bliskości, często próbowała wywołać u innych
uśmiech i dbać o ich dobre samopoczucie. Czuła, że będzie
ceniona tylko za to, co uczyni dla innych, a nie za to, kim jest.

Internalizatorzy mają silną potrzebę nawiązywania


prawdziwej bliskości
Uczucie izolacji i brak bliskich więzi są stresujące, ale czy
zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego? Czy przebywanie tylko we
własnym towarzystwie jest po prostu mniej przyjemne i mniej
zabawne? A może chodzi o coś głębszego, o coś tak
fundamentalnego dla ludzi, że do najgorszych z kiedykolwiek
wymyślonych kar zaliczamy odrzucenie przez innych, ostracyzm,
zamknięcie w odosobnieniu i wygnanie. Dlaczego bliskość
emocjonalna jest tak istotna?
Według neurobiologa Stephena Porgesa (2011) ssaki wykształciły
szczególny mechanizm radzenia sobie: uspokaja je bliskość lub
kontakt z innymi przedstawicielami własnego gatunku. Zamiast
mimowolnie reagować na stres wyłącznie walką, ucieczką lub
zastygnięciem w bezruchu, tak jak czynią to gady, ssaki mogą
uspokoić swoje tętno i zredukować fizyczne koszty stresu poprzez
kojący kontakt z innymi osobnikami należącymi do tego samego
gatunku. U ssaków niektóre szlaki nerwu błędnego wyewoluowały,
aby możliwe było redukowanie poziomu hormonów stresu i
wysokości tętna dzięki takim poprawiającym samopoczucie
zachowaniom, jak bliskość fizyczna, dotyk, kojące dźwięki, a nawet
kontakt wzrokowy. Ten uspokajający efekt pozwala zachować cenną
energię, ustanawia też przynoszące przyjemność więzi
międzyludzkie, które sprzyjają powstawaniu silnych grup.
U wszystkich ssaków, łącznie z ludźmi, dzieje się coś magicznego,
gdy włącza się to pragnienie szukania pocieszenia. Choć wciąż
może im zagrażać niebezpieczeństwo, poszczególne osobniki będą
stosunkowo spokojne tak długo, jak długo będą się czuć związane
ze swoim stadem, grupą lub kręgiem bliskich osób. Życie większości
ssaków jest stresujące, ale dzięki zdolności nawiązywania kontaktów
z innymi przedstawicielami swojego gatunku wystarczy im tylko
jedna przyjazna interakcja, aby uzyskać kojące pocieszenie i
odnowić pokłady energii. Daje to ssakom ogromną przewagę nad
innymi zwierzętami w kwestii radzenia sobie ze stresem w sposób
pozwalający oszczędzać siły, nie są bowiem skazane na walkę,
ucieczkę lub zastygnięcie w bezruchu za każdym razem, gdy
wyczuwają zagrożenie.

Zrozumienie, że bliskość jest czymś normalnym, a nie oznaką


zależności
Niezwykle ważne jest to, aby internalizatorzy zaczęli uważać swoje
instynktowne pragnienie bliskości emocjonalnej za coś pozytywnego,
a nie za skłonność świadczącą o tym, że mają zbyt duże potrzeby
lub są zależni od innych. Instynktowne zwracanie się do innych osób
w poszukiwaniu pocieszenia w stresujących sytuacjach sprawia, że
ludzie są silniejsi i łatwiej się przystosowują. Nawet jeśli obojętny
rodzic zawstydzał ich w sytuacjach, gdy ubiegali się o uwagę,
odczuwane przez nich potrzeby emocjonalne świadczą o tym, że nie
wyzbyli się zdrowej, charakterystycznej dla ssaków skłonności
zwracania się do innych w poszukiwaniu pocieszenia.
Internalizatorzy wiedzą instynktownie, że współzależność od innych
jest źródłem siły – zgodnie z ewolucją, jaką przeszły wszystkie ssaki.
Tylko obawiające się okazywania uczuć, niedojrzałe emocjonalnie
osoby uważają, że pragnienie empatii i zrozumienia jest oznaką
słabości.

Poszukiwanie bliskości emocjonalnej poza rodziną


Z uwagi na właściwą im spostrzegawczość i silną potrzebę
nawiązywania kontaktów międzyludzkich dzieci stosujące
internalizację zwykle z łatwością znajdują potencjalne źródła
bliskości emocjonalnej poza rodziną. Zauważają, gdy ludzie ciepło
na nie reagują i w naturalny sposób dążą do nawiązywania relacji z
takimi osobami spoza rodziny, które zapewniają im większe poczucie
bezpieczeństwa. Wielu moich klientów wspomina ciepło sąsiada,
krewnego lub nauczyciela, którzy radykalnie odmienili ich życie,
dzięki nim bowiem poczuli się docenieni i otoczeni troską. Inni
otrzymali podobne wsparcie ze strony zwierząt domowych lub
przyjaciół z dzieciństwa. Potrzeby emocjonalne internalizatorów
mogą zostać zaspokojone nawet wtedy, gdy doświadczają piękna
przyrody lub sztuki. Również duchowość może zapewnić uczucie
emocjonalnego spełnienia, gdy internalizatorzy doświadczają
„wyższej rzeczywistości”, której obecność nieustannie wyczuwają i
do której się odnoszą.
Także osoby stosujące eksternalizację potrzebują emocjonalnego
pocieszenia, często zmuszają jednak innych ludzi do zaspokojenia
owej potrzeby, czyniąc ich emocjonalnymi zakładnikami swojej
reaktywności. Niejednokrotnie swoim zachowaniem wymuszają
konkretne reakcje innych osób, lecz ponieważ osiągają swój cel
poprzez manipulowanie, poświęcana im przez innych uwaga nie jest
nigdy równie satysfakcjonująca jak swobodna i autentyczna relacja
oparta na wzajemnej bliskości emocjonalnej. Eksternalizatorzy
domagają się też czasem uwagi, obwiniając innych lub wpędzając
ich w poczucie winy. W rezultacie ludzie mogą mieć poczucie, że
muszą pomóc – czy tego chcą, czy nie – co na dłuższą metę
wywołuje niezadowolenie.

Związek między unikaniem zaangażowania i niedojrzałością


emocjonalną
Większość niedojrzałych emocjonalnie ludzi to eksternalizatorzy,
którzy nie wiedzą, jak się uspokoić poprzez prawdziwe
zaangażowanie emocjonalne. Gdy odczuwają niepewność, zamiast
szukać pocieszenia u innych ludzi, często czują się zagrożeni i
stosują zachowania typu walka, ucieczka lub zastygnięcie w
bezruchu. Reagują na niepokojące chwile w relacjach
międzyludzkich za pomocą sztywnych, obronnych zachowań, które
zrażają do nich inne osoby, zamiast zachęcać je do zacieśnienia
więzi. Złość, obwinianie, krytyka i dominacja – wszystko to świadczy
o słabo rozwiniętych umiejętnościach szukania pocieszenia. Osoby
stosujące eksternalizację zwyczajnie nie wiedzą, jak znaleźć
ukojenie.
Eksternalizatorzy wpadający w silną złość mogą sprawiać
wrażenie, jakby bardzo im zależało na emocjonalnym
zaangażowaniu, lecz ich podejście przypomina raczej panikowanie
niż nawiązywanie bliskości. Potrzeba dużo wysiłku, aby ich
uspokoić, a nawet wtedy wciąż sprawiają wrażenie trochę nieufnych
i niezadowolonych, nie są bowiem gotowi całkowicie zaangażować
się w bliską relację. Próba uspokojenia zdenerwowanego
eksternalizatora nie przynosi satysfakcji żadnej ze stron, gdyż
pocieszająca osoba nie ma poczucia, że naprawdę pomogła.

Znaczenie zdolności nawiązywania bliskości emocjonalnej dla


fizycznego przeżycia
Silna skłonność do szukania pocieszenia w bliskości emocjonalnej
przynosi korzyści wykraczające poza samo polepszenie
samopoczucia – może nawet uratować życie. Nawiązywanie bliskich
relacji z innymi ludźmi w celu dodania sobie otuchy i zyskania
wsparcia to jedna z metod pomagających przetrwać skrajne,
zagrażające życiu okoliczności (Gonzales 2003). Jeśli ktoś w
stresujących sytuacjach radzi sobie jedynie walcząc, uciekając lub
zastygając w bezruchu, to wyobraź sobie, jak trudno byłoby mu
przeżyć przez długi czas w warunkach zmuszających do walki o
przetrwanie. Badania nad jednostkami, które doświadczyły skrajnie
niebezpiecznych sytuacji, pokazują, że zawsze szukały one oparcia
w aktualnych relacjach z innymi ludźmi oraz we wspomnieniach o
bliskich osobach, które stanowiły dla nich źródło inspiracji i
wzmacniały ich determinację, aby przeżyć.
Skoro bliskość emocjonalna ma taką siłę, że jest w stanie pomóc
ludziom przeżywającym różne kataklizmy, pomyśl tylko, jak ważną
rolę może odegrać w zwykłych, codziennych próbach radzenia
sobie. Każdy potrzebuje silnego poczucia bliskości z innymi, aby
postrzegać siebie jako w pełni bezpiecznego, i w żadnym razie nie
świadczy to o słabości.

Internalizatorzy przepraszają za to, że potrzebują


pomocy
Gdy osoby stosujące internalizację w końcu zwracają się o pomoc, w
tym także korzystają z terapii, często czują się zawstydzone i sądzą,
że nie zasługują na uwagę. Internalizatorzy, którzy wychowywali się
z niedojrzałymi emocjonalnie rodzicami, są zawsze zaskoczeni, gdy
ktoś poważnie traktuje ich uczucia. Często umniejszają swoje
cierpienie, twierdząc, że dotyczy „błahostek” lub „głupot”. Niektórzy
uważają nawet, że nie powinni zajmować czasu przeznaczonego na
terapię, gdy jest tak wiele innych osób, które potrzebują pomocy
bardziej od nich – sugeruje to, że prawdopodobnie wychowali się w
rodzinie, w której domagający się uwagi eksternalizatorzy byli
jedynymi, których uważano za potrzebujących pomocy.
Jeśli internalizatorzy byli w dzieciństwie zawstydzani za swoją
wrażliwość emocjonalną, w dorosłym życiu wstydzą się często
okazywać jakiekolwiek głębsze emocje. Czasem przepraszają, jeśli
rozpłaczą się w gabinecie terapeuty, tak jakby należało oczekiwać,
że będą mówić o swoim cierpieniu emocjonalnym, nie dając po sobie
w ogóle poznać bólu. Niektórzy przynoszą nawet własne chusteczki,
bo nie chcą zużywać tych należących do terapeuty. Są przekonani,
że ich najgłębsze uczucia są kłopotliwe dla innych.
Internalizatorzy są zawsze zaskoczeni, gdy ktoś okaże autentyczne
zainteresowanie ich uczuciami. Pewna przytłoczona kobieta, która
dopiero rozpoczęła psychoterapię, nagle przerwała swą opowieść i
dziwnie na mnie spojrzała. Następnie powiedziała zaskoczona: „Pani
naprawdę mnie widzi”. Czuła, że rozumiem opisywane przez nią
ukryte cierpienie, którego doświadczała pomimo nadzwyczaj
wysokiego poziomu funkcjonowania w codziennym życiu.
Zareagowała tak, jak gdyby było to ostatnie, czego się spodziewała,
a zważywszy na to, że była internalizatorką, najpewniej właśnie tak
było.
Internalizatorzy stają się niewidzialni i łatwo ich
zaniedbywać
Dzieci będące eksternalizatorami można łatwo wypatrzeć w
systemie rodzinnym: jest to dziecko, które bez powodu wybucha
gniewem, nastolatek nieustannie wpadający w kłopoty, dorosły
potomek, który sprawia problemy. Niezależnie od tego, z jakimi
zmagają się trudnościami, eksternalizatorzy są zawsze głównym
źródłem zaniepokojenia dla rodziców, którzy poświęcają im więcej
energii i troski niż innym dzieciom.
Dzieci stosujące internalizację często sprawiają wrażenie, jakby
potrzebowały mniej uwagi i troski niż eksternalizatorzy, gdyż
polegają na swoich wewnętrznych zasobach. Będąc
internalizatorami, wstydzą się prosić o pomoc i próbują raczej
rozwiązywać problemy na własną rękę. Nie znoszą poczucia, że
sprawiają komuś kłopot. Są w związku z tym dziećmi
niewymagającymi dużej uwagi, które łatwo przeoczyć. Zajętych lub
zaabsorbowanych innymi sprawami rodziców samodzielność ta
może zachęcać do zaniedbywania tego typu dzieci. Rodzice mogą
sądzić, że ich dziecko całkiem dobrze sobie radzi bez dużej dawki
uwagi. Rzeczywiście wydaje się, że samowystarczalni
internalizatorzy radzą sobie nawet wtedy, gdy poświęca się im mniej
uwagi; nie oznacza to jednak, że dadzą sobie radę, jeśli będą
zaniedbywani emocjonalnie.
Ponieważ niedojrzali emocjonalnie rodzice uważają, że ich skłonne
do internalizacji potomstwo potrafi lepiej o siebie zadbać, pozwalają
takim niezależnym dzieciom na większe angażowanie się w różne
aktywności poza domem rodzinnym. Mimo że internalizatorzy są
bardziej samodzielni, to i tak pragną nawiązać bliską relację z
rodzicami i pozyskać ich uwagę. Bycie niewidzialnym w wymiarze
emocjonalnym jest niedopuszczalne w przypadku każdego dziecka,
a zwłaszcza wrażliwego i wyczulonego emocjonalnie internalizatora.

Radzenie sobie przy ograniczonych oznakach uznania


Gdy dorastają, zaniedbywani emocjonalnie internalizatorzy wciąż
czują, że powinni robić wszystko na własną rękę, i często świetnie
im to wychodzi. Jako że tego typu osoby lubią się uczyć i
zapamiętywać różne doświadczenia, potrafią przechowywać
wszystko, co uda im się uzyskać od innych ludzi, a co pomaga im
przetrwać długi czas pomiędzy chwilami, gdy ktoś okazuje im
zainteresowanie i sympatię. Korzystając ze swojej doskonałej
pamięci emocjonalnej, mogą zwrócić się do własnego wnętrza, gdy
inni nie okazują im wiele uwagi. Jeden z moich klientów nazwał to
„przetrwaniem na oparach”, wyjaśniając: „Bliska więź z innymi
ludźmi przypomina śladowe minerały lub witaminy. Nie potrzeba ich
dużo, ale możesz zachorować, jeśli w ogóle ich nie masz”.
Pewien mężczyzna był tak przyzwyczajony do pomagania innym,
że poczuł się zaskoczony, gdy jego siostra podziękowała mu za
wszystko, co dla niej uczynił. Fakt, że ktoś docenił jego starania, był
dla niego tak nieoczekiwany, że życzliwość siostry dosłownie
wprawiła go w osłupienie. Ponieważ internalizatorzy stale biorą na
siebie tak dużą odpowiedzialność za innych, odczuwają głęboką
wdzięczność za choćby najmniejsze oznaki uznania. Jest to w
istocie jedna z wyróżniających cech osób stosujących internalizację:
niemal przesadna wdzięczność za każdy przejaw uznania lub
szczególnej sympatii.

Rozpoznawanie zaniedbania doświadczonego w dzieciństwie


Emocjonalna niedojrzałość rodziców powoduje, że ich dzieci
doświadczają znacznego zaniedbania pod względem emocjonalnym,
które często bywa jednak dla nich zjawiskiem niemożliwym do ujęcia
w słowa i niedostrzegalnym. Odczuwają pustkę, lecz nie potrafią jej
nazwać. Dorastając, cierpią z powodu samotności emocjonalnej, ale
nie wiedzą, co właściwie im doskwiera. Czują się po prostu inaczej
niż osoby, które – jak się wydaje – odczuwają prawdziwy spokój
wewnętrzny. (Jeśli chciałbyś się dowiedzieć, czy doświadczyłeś w
dzieciństwie zaniedbywania emocjonalnego, w pochodzącej z roku
2012 książce Reinventing Your Life autorstwa Jeffreya Younga i
Janet Klosko znajdziesz dodatkowe informacje, które pomogą ci to
ustalić).
Ludzie często zupełnie nie zdają sobie sprawy, że byli
zaniedbywani emocjonalnie, aż do chwili, gdy po raz pierwszy
przeczytają o tym zjawisku. Gdy takie osoby zgłaszają się na
psychoterapię, zwykle wcale nie uważają, że doświadczyły
zaniedbywania. Ale po głębszej analizie często przywołują
wspomnienia świadczące o tym, że w dzieciństwie nie czuli się
otoczeni właściwą opieką – wiążą się one często z poczuciem
samotności i braku ochrony w potencjalnie niebezpiecznych
sytuacjach lub z uczuciem, że rodzice lub opiekunowie nie martwili
się dostatecznie tym, co może im się przydarzyć. Często po prostu
wiedzieli, że muszą zachować czujność, sami na siebie uważać i
samodzielnie o siebie dbać. Pewna kobieta przypomniała sobie, że
gdy miała cztery lata, zostawiono ją samą na plaży na ponad
godzinę, a matka nie próbowała jej nawet w tym czasie szukać – inni
potwierdzili, że taka sytuacja faktycznie się wydarzyła. Inna osoba
przypomniała sobie, że gdy była małym dzieckiem podczas wyprawy
na basen trzymała się z dala od jego krawędzi, ponieważ była
pewna, że matka nie będzie jej pilnować.
Powtórzmy raz jeszcze, że z uwagi na samowystarczalność dzieci
przejawiających skłonność do internalizacji można często odnieść
wrażenie, że nie mają one żadnych potrzeb. Oczekuje się, że nie
będzie z nimi żadnych problemów i że będą sobie ze wszystkim
radzić bez żadnego pilnowania. Bywają określane mianem „starych
dusz”, a rodzice spodziewają się, że będą się zachowywały tak, jak
należy. Tego typu dzieci chętnie spełniają powyższe oczekiwania,
wykazując się nadmierną samodzielnością, co często prowadzi do
tego, że w dorosłym życiu za bardzo starają się zadowolić innych.

_____ Historia Sandry _____


Gdy Sandra miała jedenaście lat, wraz z siedmioletnim bratem
wysłano ją do krewnych mieszkających w innym stanie USA, z
którymi miała spędzić lato. Najwyraźniej w ogóle się tym nie
martwiąc, matka wyprawiła ich autokarem w całonocną, liczącą
ponad 800 kilometrów podróż, podczas której musieli przesiąść
się w środku nocy do innego autokaru. Choć Sandra czuła się
zagubiona i zalękniona, wiedziała, że musi chronić młodszego
brata. Sytuacje, w obliczu których inne dziecko mogłoby popaść
w panikę, wprawiają internalizatorów w stan niezwykłego
skupienia, podczas którego szukają najlepszego rozwiązania.
Sandra ujęła to następująco: „Mój brat czuł się bardzo
przestraszony i bez przerwy płakał. Ja zachowałam stoicki
spokój. Wiedziałam, że to na mnie spoczywa odpowiedzialność,
aby jak najlepiej sobie w tej sytuacji poradzić”.

_____ Historia Bethany _____


Pewnego lata, gdy Bethany miała dziesięć lat, wysłano ją do
Brazylii, gdzie miała się opiekować malutkim synem swojego
nieodpowiedzialnego starszego brata i jego nowej, młodej żony.
Brat i bratowa lubili się bawić; wychodzili z domu i wracali, jak im
pasowało, podczas gdy dziesięcioletnia Bethany zajmowała się
swoim małym bratankiem. Gdy letnie wakacje dobiegły końca,
matka kazała córce zostać w Brazylii i zrezygnować chwilowo z
nauki, aby dalej pomagać rodzinie brata. W końcu coś
najwyraźniej skłoniło matkę do zmiany decyzji i przyjechała, aby
zabrać Bethany do domu. Jej rodzicielka stanowiła klasyczny
przykład zaabsorbowanego sobą, niedojrzałego emocjonalnie
rodzica: nie docierało do niej, że córka – sprawnie radząca sobie
internalizatorka – jest mimo wszystko dzieckiem, którym trzeba
się opiekować.

Nauka ignorowania własnych uczuć


Dzieci, które musiały być twarde i samodzielnie radzić sobie w
różnych sytuacjach, zaczynają z czasem odrzucać własne emocje.
Być może nauczyły się dystansować od bolesnych uczuć, jeśli
wiedziały, że niedojrzały emocjonalnie rodzic i tak nie będzie umiał
im z nimi pomóc.

_____ Historia Leah _____


Leah, która dorastała w zaniedbującej ją emocjonalnie rodzinie,
pewnego dnia podczas terapii przeprosiła mnie za to, „że wciąż
zmaga się z depresją”. Była przekonana, że jej smutek jest dla
mnie irytujący i męczący.
Leah sądziła, że chcę usłyszeć tylko jedno – że czuje się już
całkiem dobrze, tak żebym mogła poprawić sobie samopoczucie,
uważając się za odnoszącą sukcesy terapeutkę. Nie przyszło jej
do głowy, że mogę być zainteresowana tym, jak się naprawdę
czuje. Takie nastawienie było pozostałością z dzieciństwa, gdy jej
chłodna emocjonalnie, krytyczna matka okazywała wyraźną
irytację, ilekroć tylko córka mówiła o swoich uczuciach. W
rezultacie Leah nabrała przekonania, że najlepszym sposobem
na nawiązanie z kimś bliskiej relacji jest bycie „miłą” osobą
pozbawioną jakichkolwiek potrzeb emocjonalnych. Ukrywała więc
swoje uczucia i próbowała odgrywać rolę, która w jej mniemaniu
miała się spodobać innym.
W dzieciństwie Leah starała się być samowystarczalna. Często
zastanawiała się: Jak mogę sprawić, aby innym wystarczało to,
że będę po prostu sobą? Co muszę zrobić, żeby poczuć się
bezpiecznie? Nie przyszło jej do głowy, że dziecko nie powinno
być zmuszane do szukania odpowiedzi na takie pytania. Tylko
dbający o jej uczucia rodzic mógł wzbudzić w niej poczucie, że
wystarczy, jeśli będzie po prostu sobą.

Otrzymywanie tylko powierzchownego wsparcia


Do innego rodzaju zaniedbywania dochodzi wówczas, gdy
niedojrzali emocjonalnie rodzice pocieszają przestraszone dziecko w
tak powierzchowny sposób, że ani trochę mu to nie pomaga. Pewna
kobieta pamięta, że ilekroć w dzieciństwie czegoś się obawiała,
wiedziała, że będzie musiała samodzielnie uporać się z tym
uczuciem. Gdy zapytałam ją, czy przypomina sobie, aby ktoś pomógł
jej kiedykolwiek rozproszyć lęk, odparła: „To dla mnie zupełnie obce
zjawisko. Byłoby miło wiedzieć, że ktoś mnie rozumie, lecz nigdy się
tak nie czułam. Nie pamiętam, aby ktokolwiek pomógł mi kiedyś
uśmierzyć strach. Wygłaszali tylko puste frazesy, jak choćby: „Nie
ma się czego bać”, „Wszystko będzie dobrze” lub „Nie ma powodu
do obaw; wkrótce o tym zapomnisz”.

Internalizatorzy są nazbyt samodzielni


Zaniedbywanie emocjonalne często sprawia, że przedwczesna
samodzielność wydaje się zaletą. Wiele zaniedbywanych w
dzieciństwie osób nie zdaje sobie sprawy, że ich niezależność była
koniecznością, a nie wyborem. Klienci opisywali mi tę postawę na
różne sposoby, na przykład: „Zawsze sam o siebie dbałem”, „Umiesz
liczyć, licz na siebie”, „Nie lubię być od nikogo zależny” czy też
„Trzeba sobie radzić bez czyjejkolwiek pomocy” i „Nie można
okazywać słabości”.
Niestety dzieci, które nauczyły się tak dużej samodzielności, mogą
mieć problem z proszeniem o pomoc w późniejszym okresie życia,
gdy takie wsparcie będzie już dla nich łatwo dostępne. Często
dopiero psychoterapeuci lub inne osoby świadczące pomoc
psychologiczną muszą przekonywać takie osoby, że ich potrzeba
szukania pomocy jest usprawiedliwiona.

Internalizatorzy nie rozpoznają zachowań przemocowych


Ponieważ internalizatorzy doszukują się w samych sobie przyczyn,
dla których sprawy źle się układają, nie zawsze potrafią rozpoznać,
że doświadczają przemocy. Jeśli rodzice nie określą własnego
zachowania jako przemocowe, również dziecko nie będzie go w taki
sposób definiować. Nawet w dorosłym życiu wiele tego typu osób nie
ma pojęcia, że doświadczyły w dzieciństwie przemocy. W rezultacie
mogą nie rozpoznawać przemocowego zachowania występującego
w ich dorosłych relacjach.
Na przykład Vivian wahała się, czy powiedzieć mi o złości swojego
męża, uważając tę sprawę za zbyt błahą, nieznaczącą i niegodną
wzmianki. Następnie z zakłopotaniem wyznała mi, że mąż w złości
niszczy różne przedmioty, a pewnego razu rzucił o podłogę jej
rękodziełem, gdyż chciał, żeby utrzymywała w domu większy
porządek. Okazało się, że Vivian wstydziła mi się o tym wspomnieć,
ponieważ sądziła, iż uznam jego zachowanie za normalne i
stwierdzę, że robi z igły widły.
Inny klient, mężczyzna w średnim wieku, wspominał nonszalancko
o przypadkach doznawanej w dzieciństwie przemocy, nie zdając
sobie sprawy z ich powagi. Wyznał mi na przykład, że pewnego razu
ojciec dusił go tak długo, aż zsikał się w spodnie, a następnie
zamknął go w piwnicy. Relacjonując, jak pewnego razu ojciec rzucił
zestawem stereo, przyznał, że „chyba faktycznie łatwo wpadał w
złość”. Jego postawa podczas przywoływania tych zdarzeń wyraźnie
wskazywała, że uważa takie zachowanie za normalne.
Internalizatorzy wykonują większość pracy
emocjonalnej w relacjach z innymi
Internalizatorzy wkładają dużo pracy emocjonalnej w swoje relacje
rodzinne. Przypomnijmy tylko, że praca ta polega na
wykorzystywaniu empatii, zdolności przewidywania i panowania nad
sobą do budowania relacji z innymi i utrzymywania z nimi dobrych
stosunków. W zdrowych rodzinach to rodzice wykonują większość
pracy emocjonalnej w relacjach ze swoimi dziećmi. Ale gdy rodzice
nie radzą sobie z tym zadaniem, dziecko przejawiające skłonność do
internalizacji często samo stara się wypełnić pozostawioną przez
nich lukę. Może na przykład stać się nazbyt odpowiedzialne i
opiekować się młodszym rodzeństwem, podczas gdy rodzice są
pogrążeni w jakimś kryzysie; może też monitorować uczucia
wszystkich otaczających osób, aby wiedzieć, kto jest zmartwiony, a
kto wymaga uspokojenia.

Udawana, służąca kompensacji wesołość


Zwłaszcza w sytuacji, gdy rodzice dzieci ze skłonnością do
internalizacji są pogrążeni w depresji lub obojętni emocjonalnie,
dzieci te zachowują się często w radosny, beztroski sposób, starając
się wnieść szczęście i ożywienie do ponurej zazwyczaj atmosfery
rodzinnej. Dzięki swemu ożywieniu i poczuciu humoru pomagają
innym poczuć, że sytuacja nie jest aż tak zła. Oto jak pewna kobieta
opisała odgrywanie tego typu roli: „Zawsze byłam »tym radosnym
dzieckiem«. Na przykład w okresie świątecznym to właśnie ja
mówiłam: »Zawieśmy ozdoby!«. Robiłam to, ponieważ cała reszta
rodziny była zupełnie obojętna i pozbawiona entuzjazmu. Teraz
zdaję sobie sprawę, że starałam się w ten sposób nawiązać z nimi
bliskość”. Wykonywała dużą pracę emocjonalną, aby zachęcić
rodzinę do wspólnego okazywania entuzjazmu, nawet jeśli
oznaczało to, że jako jedyna starała się natchnąć ich świątecznym
nastrojem.

Wykonywanie pracy emocjonalnej za rodziców


Niedojrzali emocjonalnie rodzice unikają pracy emocjonalnej, jak
tylko mogą. W rezultacie często ignorują problemy, z jakimi zmagają
się ich dzieci w związku z emocjami, brakiem zainteresowania lub
trudnościami w szkole, zmuszając je, aby próbowały się jakoś z nimi
uporać na własną rękę. Tego typu rodzice są szczególnie mało
pomocni wtedy, gdy ich dzieci potrzebują wsparcia emocjonalnego.
Mogą na przykład okazywać lekceważenie, gdy czują się zranione
lub odrzucone przez rówieśników. Zamiast starać się zrozumieć
problemy towarzyskie swojego dziecka, wygłaszają nieprzydatne lub
niepoważne rady. W ostatecznym rozrachunku takie dzieci uczą się,
że rodzice zwyczajnie nie potrafią wykonać żadnej pracy
emocjonalnej, aby pomóc im zaleczyć zranione uczucia.
Co więcej, z uwagi na wrodzoną im wrażliwość internalizatorzy
mają skłonność do wykonywania pracy emocjonalnej za swoich
rodziców – czasem otaczają ich nawet iście rodzicielską opieką:
wysłuchują ich, dodają im otuchy, a nawet udzielają porad. Dzieci te
są czasem zmuszone występować w roli osoby udzielającej
wsparcia emocjonalnego, zanim jeszcze osiągną wystarczającą
dojrzałość, aby podejmować się takich zadań. Co gorsza, czasem
rodzic obarcza dziecko bolesnymi sprawami emocjonalnymi, a
następnie odrzuca wszelkie podsuwane mu przez nie rady –
dochodzi więc do odwrócenia ról, które może się utrzymywać
również długo po tym, jak dziecko stanie się już dorosłe. Oprócz
tego, iż jest to scenariusz z góry skazany na porażkę, wymaga on
też od dziecka nadmiernej pracy emocjonalnej.

_____ Historia Candace _____


Zarówno w dzieciństwie, jak i w dorosłym życiu Candace
odgrywała rolę powierniczki, wysłuchując narzekań o
nieustannych problemach swojej matki w związkach. Gdy
zapytałam, jak doszło do tego, że przypadła jej tak frustrująca
rola w relacjach z matką, Candace odparła: „Wiem, że jestem od
niej bardziej stabilna emocjonalnie. Przyzwyczaiłam się radzić
sobie z własnymi problemami bez jej pomocy. W naszej relacji to
ona niewątpliwie bardziej potrzebuje wsparcia. Niezbędna jest jej
moja zachęta, aby zaczęła walczyć o swoje interesy. Zawsze
zmagała się z poczuciem, że nie zasługuje na miłość. Brakuje jej
zupełnie poczucia własnej wartości. Próbuję jej tylko pomóc, aby
była szczęśliwa”.

Wykonywanie nadmiernej pracy w dorosłych relacjach


Wiele dzieci przejawiających skłonność do internalizacji
optymistycznie wierzy, że gdy dorosną, zdołają same, w pojedynkę,
tylko dzięki własnym staraniom i sile swojej miłości, nawiązać z
drugą osobą dobrą relację. Rozmyślając nad swoim nieudanym
małżeństwem, pewna kobieta ujęła to następująco: „Myślałam, że ja
jedna wystarczę za nas dwoje”. Internalizatorzy są przyzwyczajeni,
że gdy próbują ułożyć sobie z kimś dobre stosunki, to oni wykazują
się większą empatią i robią więcej, niż do nich należy, mogą więc
przez długi czas nie zauważać, że się zamęczają, podczas gdy
druga osoba w ogóle nie stara się zmienić.
Internalizatorzy czasem biorą sprawy w swoje ręce w kwestiach
emocjonalnych, odgrywając obie strony w interakcjach z innymi
ludźmi. Zachowują się tak, jak gdyby relacja ta opierała się na
zasadzie wzajemności, choć wcale tak nie jest. Na przykład dziękują
komuś za cierpliwość, podczas gdy w istocie to oni narazili się na
niedogodność, lub wielokrotnie wyciągają rękę do osób
egocentrycznych, okazując im życzliwość, której druga strona nigdy
nie odwzajemnia. Tak bardzo weszło im w krew okazywanie
wrażliwości, której brakowało członkom ich rodziny, że
automatycznie przybierają taką samą postawę w każdej innej relacji.
Rekompensują cechujący inne osoby brak zaangażowania,
uważając je za milsze i bardziej zważające na innych, niż w
rzeczywistości są.
Pewien mężczyzna opowiedział mi o optymistycznych marzeniach,
jakie snuł na temat swojej dziewczyny, stwierdzając: „Myślałem, że w
jakiś sposób stanę się tak wspaniały, że zacznie żywić do mnie
uczucia, których sama z siebie by nie odczuwała. Byłem przekonany,
że mógłbym ją uszczęśliwić i sprawić, że też będzie mnie kochać”.
Mężczyzna ten sądził, że uda mu się zmienić uczucia swojej
dziewczyny.
Pewna klientka wyznała mi, jak wiele nadprogramowej pracy
emocjonalnej wykonywała w relacjach ze wszystkimi osobami, z
którymi się przyjaźniła: „Mój problem polega na tym, że zawsze
próbuję być miła i uczynna. Gdy zastanawiam się nad własnymi
pragnieniami i potrzebami, martwię się, że inni stwierdzą, że o nich
nie dbam lub posądzą mnie o podłość. Czuję, że muszę się
nieustannie o nich troszczyć, w przeciwnym razie będę złą osobą”.
Inna kobieta dopiero po rozwodzie zdała sobie sprawę, jak wiele
pracy emocjonalnej wykonywała w swoim związku: „Gdy mój mąż
złościł się z powodu błahostek, zamiast powiedzieć mu: «To przecież
śmieszne», próbowałam go uspokoić i wychodziłam naprzeciw jego
oczekiwaniom. Zupełnie nie radził sobie z emocjami. Jak mogłam
tego nie zauważyć przez dziesięć lat? Nie widziałam, jak dużo
wysiłku mnie to kosztuje. Powtarzałam sobie raczej: Oboje staramy
się, aby to małżeństwo było udane. Martwiłam się, że nie jestem
wystarczająco dobrą żoną i myślałam, co mogłabym zmienić – co
mogłabym zrobić ze swojej strony, żeby poprawić sytuację. Uznałam,
że wszyscy zmagają się z problemami i że tak po prostu jest w
małżeństwie”.
Dlaczego internalizatorzy tak często angażują się w jednostronne
związki, w których wykonują większą część pracy emocjonalnej?
Jeden z powodów jest taki, że roszczeniowi eksternalizatorzy często
dążą do nawiązania relacji z serdecznymi, gotowymi wiele od siebie
dać internalizatorami. Na początku dbają o to, aby internalizator
poczuł się wyjątkowo, tak by zagwarantować dalsze trwanie
związku, lecz gdy są już pewni zaangażowania drugiej strony,
przestają wykonywać pracę emocjonalną, niezbędną, aby w relacji
obowiązywała zasada wzajemności. Internalizatorzy są zaskoczeni
tą zmianą nastawienia i często obarczają się winą za taki rozwój
wydarzeń.

Przyciąganie osób potrzebujących wsparcia


Internalizatorzy już w młodym wieku wydają się często tak
samodzielni, że niedojrzałe emocjonalnie osoby nie mogą się
oprzeć, aby nie skorzystać z ich wsparcia. Internalizatorzy są tak
spostrzegawczy i wrażliwi, że w stresujących sytuacjach ufają im
często nawet nieznajome osoby. Moja klientka Martine opisała to
następująco: „Jestem osobą, do której wszyscy się zwracają, gdy
potrzebują wsparcia lub powiernika – jestem źródłem spokoju i
mądrości. Ludzie rzadko spotykają się z taką postawą jak moja,
dlatego tłumnie się przy mnie gromadzą, jak gdybym była
zwałowiskiem na ich problemy. Staram się być tylko dobrą
przyjaciółką i osobą wspierającą, lecz zachęca to innych do
nadmiernego obciążania mnie swoimi sprawami. Często przydarzają
mi się takie sytuacje”.
Nie zdając sobie nawet z tego sprawy, osoby takie jak Martine
roztaczają wokół siebie aurę życzliwości i mądrości, która łatwo
przyciąga osoby potrzebujące wsparcia. Na szczęście Martine w
końcu sobie uświadomiła, że dla własnego dobra musi nieco
oszczędniej szafować swoją wrodzoną empatią i altruizmem. Odkąd
przestała poświęcać wszystkim bez wyjątku swój czas i uwagę,
miała więcej energii, którą mogła spożytkować na własne sprawy.
Inna klientka w toku terapii w końcu zdała sobie sprawę, jak
rozległą skalę przybrało jej odruchowe dbanie o innych – troszczyła
się nawet o nieznane sobie osoby. Uświadomiła sobie, że wchodzi w
interakcję ze skorymi do rozmowy nieznajomymi w windzie oraz z
samotnymi przechodniami, którzy starają się wciągnąć ją w
rozmowę, na którą nie ma ochoty. Czy mam zawieszony na szyi jakiś
znak? – zastanawiała się. Czuła się zobligowana udzielać każdemu
serdecznej odpowiedzi, wykonując pracę emocjonalną nawet dla
osób widzianych po raz pierwszy. Prawda jest zaś taka, że jeśli
roszczeniowym nieznajomym da się ku temu choćby najmniejszą
okazję, pochłoną całą uwagę wrażliwej osoby – w samolocie, w
windzie czy też podczas oczekiwania w kolejce.

Przekonanie, że zaniedbywanie własnych potrzeb sprawi, że inni


będą ich kochać
Wielu internalizatorów podświadomie uważa, że zaniedbywanie
własnych potrzeb świadczy o byciu dobrym człowiekiem. Gdy
zaabsorbowani sobą rodzice roszczą sobie nadmierne prawo do
energii i uwagi swoich dzieci, uczą je tym samym, że
samopoświęcenie jest najszczytniejszym z ideałów – a skłonne do
internalizacji dzieci potraktują zapewne tę lekcję bardzo poważnie.
Nie zdają sobie sprawy, że ich skłonność do samopoświęcenia
osiągnęła niezdrowy poziom ze względu na egocentryzm ich
rodziców. Czasem tego typu rodzice wykorzystują zasady religijne,
aby krzewić ideę samopoświęcenia, wzbudzając w swoich dzieciach
poczucie winy, że mają jakiekolwiek potrzeby własne. W ten sposób
koncepcje religijne, które w założeniu powinny wspierać rozwój
duchowy, służą raczej zapewnieniu, że idealistycznie nastawione
dzieci skupią się na dbaniu o innych.
Dzieci nie wiedzą same z siebie, jak chronić własne pokłady
energii. Trzeba je nauczyć, jak dobrze o siebie dbać – jest to
możliwe wtedy, gdy dorośli zwracają uwagę na ich potrzeby i
wzmacniają w nich świadomość, że potrzebują odpoczynku,
współczucia i szacunku. Wrażliwi rodzice uczą na przykład swoje
dzieci dostrzegać i rozpoznawać własne zmęczenie, zamiast
wzbudzać w nich niepokój i przekonanie, że są leniwe – tylko
dlatego, że potrzebują odpoczynku.
Niestety, niedojrzali emocjonalnie rodzice są tak skupieni na sobie,
że nie zauważają, gdy ich dzieci zaczynają się czuć przytłoczone lub
zbyt mocno się starają. Bardziej prawdopodobne jest to, że zaczną
wykorzystywać wrażliwe i troskliwe usposobienie dziecka, zamiast
chronić je przed nadmiernym eksploatowaniem tych cech. A jeśli
rodzice nie nauczą swoich dzieci, jak dobrze o siebie dbać, w
dorosłym życiu nie będą wiedziały, jak zachować zdrową równowagę
emocjonalną pomiędzy swoimi potrzebami i oczekiwaniami innych
osób.
Uwaga ta odnosi się w szczególności do internalizatorów.
Ponieważ są niezwykle wyczuleni na cudze uczucia, potrafią się tak
mocno skupiać na problemach innych osób, że tracą z oczu własne
potrzeby i nie zauważają, jak bardzo szkodliwa i wyczerpująca
emocjonalnie jest taka postawa. W dodatku w głębi ducha są
przekonani, że dzięki większemu samopoświęceniu i bardziej
wytężonej pracy emocjonalnej naprawią w końcu swoje
niesatysfakcjonujące relacje. Dlatego też z im większymi mierzą się
trudnościami, tym mocniej się starają.
Jeśli wydaje ci się to nielogiczne, pamiętaj, że u podstaw tego typu
kojących fantazji leżą pomysły dziecka na to, jak można by poprawić
sytuację. W dzieciństwie internalizatorzy przyjmują często pozorną
tożsamość ratownika, czując, że mają obowiązek pomagać innym,
nawet jeśli wiąże się to z zaniedbywaniem siebie. Ich kojąca fantazja
zawsze obejmuje przekonanie: To na mnie spoczywa obowiązek
rozwiązania problemu. Nie wiedzą jednak, że podjęli się zadania,
którego wykonanie jeszcze nikomu się nie powiodło: zmiany ludzi,
którzy sami wcale nie próbują się zmienić.
Internalizatorom trudno jest zrezygnować z walki o bycie
kochanym, lecz czasem zdają sobie w końcu sprawę, że nie uda im
się w pojedynkę zmienić sposobu, w jaki odnosi się do nich inna
osoba. W końcu zaczynają żywić do niej urazę i wycofują się
emocjonalnie. Gdy internalizator rzeczywiście rezygnuje w końcu ze
starań, często zupełnie zaskakuje to drugą osobę, bo przecież tak
długo wciąż wyciągał rękę i starał się nawiązać bliską relację.

Podsumowanie
Internalizatorzy są niezwykle spostrzegawczy i wrażliwi na uczucia
innych. Ponieważ odczuwają silną potrzebę nawiązywania bliskości,
dorastanie z niedojrzałym emocjonalnie rodzicem jest dla nich
szczególnie bolesne. Choć doświadczają silnych emocji, nie chcą
zaprzątać nimi uwagi innych ludzi, w związku z czym niedojrzałym
emocjonalnie rodzicom łatwo jest ich zaniedbywać. Wykształcają
nadmiernie skupioną na innych ludziach pozorną tożsamość, snują
też kojącą fantazję, iż uda im się zmienić uczucia i zachowanie
innych osób w stosunku do nich samych. Radzą sobie nawet przy
bardzo małym wsparciu ze strony innych i wykonują zbyt dużą pracę
emocjonalną w relacjach międzyludzkich, w wyniku czego zaczynają
czasem żywić urazę i czują się wyczerpani.
W następnym rozdziale przeanalizujemy, co się dzieje, gdy
prawdziwe „ja” internalizatorów w końcu budzi się ze snu i
dostrzegają, że zbyt dużo dotychczas od siebie dawali.
7

Rozpadanie się na kawałki i


przebudzenie

W tym rozdziale opiszemy, jakie uczucia towarzyszą osobom


uświadamiającym sobie, że zbyt długo odgrywały niepasującą do
nich rolę. Proces budzenia się ze snu często rozpoczyna się od
poczucia porażki lub utraty kontroli. Wszystkie bolesne objawy, takie
jak depresja, lęk, chroniczne napięcie lub bezsenność, mogą
sygnalizować, że dawne strategie służące maskowaniu
rzeczywistości stały się nie do zniesienia. Tego typu objawy
psychologiczne i fizyczne ostrzegają nas, że musimy zacząć na
nowo żyć w zgodzie z tym, kim jesteśmy i co naprawdę czujemy.

Czym jest prawdziwe „ja”?


Koncepcję prawdziwego „ja” sformułowano w pradawnych czasach,
gdy narodził się pogląd, że ludzie mają duszę. Istoty ludzkie zawsze
odczuwały obecność autentycznego, wewnętrznego „ja”, które
wszystko widzi i wszystkiego doświadcza, lecz zachowuje pewien
dystans wobec naszych działań w świecie zewnętrznym. Właśnie
owo „ja” stanowi źródło naszej niepowtarzalnej indywidualności i nie
poddaje się wywieranym przez rodzinę naciskom, z których powodu
wykształca się nasza pozorna tożsamość. Wewnętrzne „ja” bywa
określane wieloma różnymi określeniami – „prawdziwym ja”,
„rzeczywistym ja” lub „źródłowym ja” (Fosha 2000) – wszystkie te
nazwy opisują jednak zasadniczo to samo: świadomość wyrażającą
najgłębszą prawdę o tym, kim w rzeczywistości jesteśmy.
Możesz wyobrazić sobie prawdziwe „ja” jako nadzwyczaj
precyzyjny system zwrotnych reakcji neurologicznych, dostarczający
sobie samodzielnie informacji, popychający każdą jednostkę ku
optymalnemu dla niej poziomowi funkcjonowania i energii. Doznania
fizyczne towarzyszące doświadczaniu prawdziwego „ja” sugerują,
że – czymkolwiek ono jest – opiera się na biologicznych
uwarunkowaniach naszego organizmu. Jest źródłem wszystkich
naszych instynktownych uczuć i intuicji, włącznie z
natychmiastowym, trafnym wrażeniem na temat innych ludzi.
Wahania poziomu energii naszego prawdziwego „ja” mogą pełnić
funkcję przewodnika podpowiadającego nam, kiedy obieramy drogę
życiową zgodną z naszą prawdziwą naturą (Gibson 2000).
Gdy żyjemy w zgodzie z naszym prawdziwym „ja”, wszystko
wyraźnie dostrzegamy i znajdujemy się w stanie nadzwyczajnego
uskrzydlenia (flow). Koncentrujemy się raczej na rozwiązaniach niż
na problemach. Gdy zwracamy uwagę na nasze autentyczne
potrzeby i pragnienia, różne zamierzenia wydają się o wiele
łatwiejsze do zrealizowania. W naszym życiu pojawiają się nagle
nowe możliwości oraz ludzie pomagający nam w sposób, o jakim
nigdy nam się nie śniło; zaczynamy mieć w istocie „więcej
szczęścia”.

Czego pragnie prawdziwe „ja”?


Twoje prawdziwe „ja” ma takie same potrzeby jak rozwijające się,
zdrowe dziecko: pragnie, aby zapewnić mu możliwość wzrastania,
bycia dostrzeganym przez innych oraz wyrażania własnej
osobowości. Przede wszystkim twoje prawdziwe „ja” wciąż popycha
cię do rozwoju, tak jakby twoja samorealizacja (self-actualization)
była najważniejszą sprawą na świecie. W tym celu prosi cię, abyś
zaakceptował jego przewodnictwo i uzasadnione pragnienia. W
ogóle nie jest zainteresowane rozpaczliwymi pomysłami, jakie
przychodziły ci do głowy w dzieciństwie, gdy snułeś kojące fantazje
lub usiłowałeś wykształcić pozorną tożsamość. Pragnie tylko
nawiązywać autentyczne relacje z innymi ludźmi i jawnie dążyć do
własnych celów.
Dzieci będą postępować zgodnie ze swoim prawdziwym „ja”, jeśli
tylko dorośli odgrywający ważne role w ich życiu wesprą takie
nastawienie. Gdy są jednak krytykowane lub zawstydzane,
zaczynają się krępować swoich prawdziwych pragnień. Takie dzieci
sądzą, że odkryły sposób na zdobycie miłości swoich rodziców –
wystarczy odgrywać oczekiwane przez nich role. Tłumią głos
swojego prawdziwego „ja”, podążając za przewodnictwem
pozornych tożsamości i fantazji. W toku tego procesu tracą kontakt
zarówno z własnym wnętrzem, jak i ze swoim otoczeniem
zewnętrznym.

Ćwiczenie: Odkrywanie swojego prawdziwego „ja”


Niezależnie od tego, czy jesteś internalizatorem, czy
eksternalizatorem, jeśli nie uświadamiasz sobie swoich najgłębszych
potrzeb, twoje prawdziwe „ja” będzie próbowało ci je uprzytomnić za
pomocą różnych objawów emocjonalnych, tak abyś w końcu o siebie
zadbał. Twoje prawdziwe „ja” chce, abyś zaznał spokoju, jakiego
doznajemy wówczas, gdy żyjemy w zgodzie z rzeczywistością.
Sztuka polega na tym, aby dojrzeć w tych bolesnych objawach
ostrzeżenie zdolne uratować nam życie, bo właśnie tym w istocie
one są.
Poniższe ćwiczenie pomoże ci lepiej sobie uświadomić twoje
prawdziwe „ja”. Będą ci potrzebne kartka i długopis. Zegnij kartkę w
pół wzdłuż dłuższego boku, tak abyś każdorazowo widział tylko
połowę strony, a następnie opatrz jedną połówkę nagłówkiem: „Moje
prawdziwe ja”, a drugą: „Moja pozorna tożsamość”.
Najpierw zegnij kartkę tak, abyś widział tylko połowę opatrzoną
nagłówkiem „Moje prawdziwe ja”. Następnie wróć myślami do osoby,
jaką byłeś w dzieciństwie. Poddaj ją dokładnej i szczerej analizie.
Jaki byłeś, zanim zacząłeś się starać być kimś innym? Co sprawiało
ci przyjemność, zanim nauczyłeś się oceniać i krytykować samego
siebie? Co wprawiało cię w dobre samopoczucie? Gdybyś mógł być
tym, kim naprawdę jesteś (i pieniądze nie grałyby tu roli), jak
wyglądałoby obecnie twoje życie?
Radzę ci sięgnąć wstecz do osoby, jaką byłeś w okolicach trzeciej
lub czwartej klasy szkoły podstawowej. Co cię interesowało? Kim
były twoje ulubione osoby i za co darzyłeś je sympatią? Jeśli miałeś
czas wolny, co lubiłeś wtedy robić? Jak lubiłeś się bawić? Jak
wyobrażałeś sobie idealny dzień? Co naprawdę podnosiło u ciebie
poziom energii? Zapisz swoje przemyślenia w dowolnej kolejności,
tak jak ci przychodzą do głowy, pod nagłówkiem „Moje prawdziwe
ja”.
Gdy skończysz już wypełniać tę część, obróć kartkę na połówkę
opatrzoną nagłówkiem „Moje pozorne ja”. Zastanów się, kim
musiałbyś się stać, aby czuć się podziwianym i kochanym. Czy
zajmujesz się obecnie sprawami, które w rzeczywistości cię nie
interesują? Do jakich działań się zmuszasz, gdyż sądzisz, że tego
typu postępowanie czyni cię dobrą osobą? Czy jesteś
zaangażowany w relacje z osobami, które uszczuplają twoje zapasy
energii i sprawiają, że czujesz się wyczerpany? Na jakie sprawy
poświęcasz czas, choć są dla ciebie nudne? Jak opisałbyś rolę
społeczną, którą starasz się odgrywać? Jak chciałbyś, żeby
postrzegali cię inni? Które cechy swojej osobowości starasz się
ukryć? Czy masz cechy, w których przypadku jesteś zadowolony, że
nikt o nich nie wie?
Gdy już skończysz, odłóż kartkę na bok na co najmniej jeden dzień.
Następnie rozłóż ją, wygładź pośrodku i porównaj obie strony. Czy
twoje życie jest pod wieloma względami zgodne z twoim
prawdziwym „ja”, czy też dominującą rolę odgrywa w nim twoja
pozorna tożsamość?

Rozpadanie się na kawałki po to, aby przejrzeć na


oczy
Ludzie przeżywają załamanie psychiczne, gdy cierpienie wynikające
z życia zdominowanego przez pozorną tożsamość i kojące fantazje
zaczyna przeważać nad wszelkimi potencjalnymi korzyściami
wynikającymi z takiego stanu rzeczy. Rozwój psychologiczny ujawnia
najczęściej pewne niepokojące prawdy na temat naszego
dotychczasowego życia. Psychoterapia i tym podobne programy
pomagają nam uświadomić sobie prawdy, które sami już
przeczuwaliśmy. Gdy przeżywasz załamanie, warto się zastanowić,
co tak naprawdę ulega rozpadowi. Zwykle sądzimy, że jest to nasze
własne „ja”. W rzeczywistości załamaniu ulegają jednak wtedy
zwykle nasze próby zaprzeczania własnej prawdzie emocjonalnej.
Cierpienie emocjonalne sygnalizuje, że coraz trudniej jest nam
pozostawać nieświadomymi naszych emocji. Oznacza to, że
niewiele dzieli nas od odkrycia naszego prawdziwego „ja” kryjącego
się pod wszystkimi snutymi przez nas opowieściami.
Celem twojego prawdziwego „ja” jest to, abyś ujrzał, co się
naprawdę dzieje. Próbuje wyrwać cię ze snu, gdyż chce, abyś
przestał wierzyć w to, że twoi niedojrzali emocjonalnie rodzice
wiedzieli, co jest dla ciebie najlepsze, oraz w to, że egzystencja
oparta na pozornej tożsamości jest lepsza niż życie w zgodzie z tym,
kim naprawdę jesteś. Wie, że pozwolenie na to, aby twoim życiem
rządziła jakaś fantazja, nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Psycholog rozwojowy Jean Piaget (1960) odkrył, że aby ludzie
mogli się nauczyć czegoś nowego, ich stare wzorce umysłowe
muszą się rozpaść i zreorganizować ponownie wokół nowo nabytej
wiedzy. Ten proces wewnętrznego rozpadania się i
przystosowywania odgrywa zasadniczą rolę w nieprzerwanym
rozwoju intelektualnym. Polski psychiatra Kazimierz Dąbrowski
(1972) zaproponował podobną teorię, według której cierpienie
emocjonalne niekoniecznie bywa oznaką choroby, lecz może
również świadczyć o dokonującym się rozwoju. Uważał, że źródłem
bolesnych objawów natury psychicznej jest dopiero co wykształcone
pragnienie rozwoju, ukuł też pojęcie „dezintegracji pozytywnej” na
określenie chwil, gdy ludzie rozpadają się wewnętrznie na kawałki,
aby przejść wewnętrzną reorganizację i stać się jednostkami bardziej
złożonymi emocjonalnie.
Dąbrowski zauważył, że niektórzy ludzie w wyniku takich kryzysów
emocjonalnych wykształcają bardziej złożoną osobowość, podczas
gdy inni szybko wracają do poprzedniego stanu. Odkrył, że w
przypadku osób niemających wiedzy o mechanizmach
psychologicznych zachodzi małe prawdopodobieństwo, iż w
konsekwencji przeżytego wstrząsu emocjonalnego zajdzie w nich
znacząca przemiana. Inni ludzie postrzegali jednak najwyraźniej
pełne cierpienia okresy jako okazję do nauczenia się czegoś nowego
o samym sobie i mierzyli się z trudnymi emocjami z ciekawością i
pragnieniem zdobycia dzięki nim nowej wiedzy. Dąbrowski uważał,
że właśnie te ostatnie osoby wykazują potencjał rozwojowy, który
popycha je do stawania się bardziej kompetentnymi i
autonomicznymi jednostkami.
Dąbrowski był przekonany, że osoby będące w stanie tolerować
negatywne emocje mają zwykle najwyższy potencjał rozwojowy i
uważał takie uczucia za siłę napędową odpowiadającą w dużej
mierze za ludzki rozwój psychiczny, jako że dyskomfort powodowany
przez te uczucia motywuje często ambitne jednostki do
poszukiwania nowych rozwiązań. Zamiast zamykać się w sobie lub
przybierać pozycję obronną w obliczu trudnych doświadczeń, osoby
wykazujące potencjał rozwojowy próbują lepiej zrozumieć siebie i
otaczającą je rzeczywistość. Są skłonne oddawać się w tym celu
autorefleksji, nawet jeśli wymaga to bolesnego podawania w
wątpliwość różnych aspektów własnej osoby. Choć niepewność
nieodłącznie związana z takim procesem autoanalizy może
generować skutki uboczne w postaci lęku, poczucia winy lub
depresji, zmierzenie się ze wspomnianymi tu głębokimi pytaniami w
ostatecznym rozrachunku przynosi pozytywny rezultat – silniejszą,
bardziej adaptacyjną osobowość.

_____ Historia Aileen _____


Moja klientka Aileen znalazła wsparcie i potwierdzenie własnych
intuicji w teorii Dąbrowskiego. Była przenikliwą kobietą i w ciągu
lat odniosła wiele korzyści z psychoterapii. Ponieważ uwielbiała
się uczyć, chciała zrozumieć siebie oraz innych ludzi, lecz jej
rodzina uważała, że podobne zainteresowanie kwestiami
psychologicznymi świadczy o nieprzystosowaniu.
Gdy po zaangażowaniu się w bardzo destrukcyjny romans
Aileen zapisała się na terapię, jej rodzina uznała takie
zachowanie za absurdalne i przylepiła jej łatkę „tej chorej”.
Zamiast dostrzec, że cierpienie emocjonalne służy Aileen jako
narzędzie umożliwiające rozwój i samozrozumienie, zastanawiali
się, po co marnuje tak dużo czasu i pieniędzy na roztrząsanie
przeszłości.
Aileen wiedziała, że decyzja o podjęciu terapii była słuszna, lecz
martwiła się, że może faktycznie jest „tą chorą” osobą w rodzinie.
W głębi duszy czuła, że wcale tak nie jest, a w przekonaniu tym
utwierdzała ją świadomość, że jej rodzice są niedojrzali,
impulsywni i unikają bliskości emocjonalnej. Mimo to wciąż
wydawało się jej dziwne, że jako jedyna w swojej rodzinie
odczuwa potrzebę szukania pomocy.
Gdy Aileen zapoznała się z opracowaną przez Dąbrowskiego
teorią dezintegracji pozytywnej, pomogło jej to postrzegać swoje
cierpienie jako bóle wzrostowe. Wiedząc o istnieniu takiej teorii
rozwojowej, czuła się dumna z tego, że jest jedyną w rodzinie
osobą skłonną analizować swoje cierpienie, aby dowiedzieć się,
jak wieść zdrowsze życie.

Uświadomienie sobie, że nasza pozorna


tożsamośćjuż do nas nie pasuje
Często ludzie trzymają się wykształconej w dzieciństwie pozornej
tożsamości jeszcze przez długi czas po osiągnięciu dorosłości, gdyż
sądzą, że zagwarantuje im to poczucie bezpieczeństwa i że tylko w
ten sposób zapewnią sobie akceptację. Lecz gdy prawdziwe „ja”
poczuje się już zmęczone odgrywaniem ról, osoby te często
doświadczają przebudzenia w postaci nieoczekiwanych objawów
emocjonalnych.

_____ Historia Virginii _____


W przypadku Virginii taka pobudka nastąpiła wówczas, gdy
zaczęła doświadczać napadów paniki w chwilach, kiedy czuła się
krytykowana przez swojego despotycznego starszego brata,
Briana. Virginia wciąż przejmowała się tym, co myślą o niej inni,
do tego stopnia, że spotkania towarzyskie stały się dla niej
wyczerpującym trójbojem – próbowała odczytać nastrój innych
osób, starała się nikogo nie urazić i jednocześnie wyobrażała
sobie mające nastąpić nieuchronnie odrzucenie. W pracy
obsesyjnie myślała o tym, jak postrzegają ją inni ludzie, przez co
czuła się nieszczęśliwa. Zgłosiła się na terapię, aby uporać się z
atakami paniki (co się jej udało), lecz przy okazji zdała sobie też
sprawę, jak bardzo czuła się nieakceptowana w dzieciństwie.
Podczas terapii Virginia uświadomiła sobie, że Brian
zachowywał się w taki sam pełen dezaprobaty sposób, jak ich
nieżyjący już ojciec, który zawsze sprawiał, że Virginia czuła się
nieudolna i niekochana. Zrozumiała, że lęk, jaki odczuwała w
sytuacjach społecznych, stanowi odzwierciedlenie odgrywanej
przez nią w dzieciństwie roli, kiedy to podejmowała powtarzające
się i zawsze zakończone niepowodzeniem próby zdobycia miłości
swojego krytycznego, pogardliwego ojca. Podświadomie snuła
kojącą fantazję, że pewnego dnia w końcu zacznie zachowywać
się dostatecznie „poprawnie”, aby zdobyć jego aprobatę. Zaczęła
nieświadomie odgrywać rolę przestraszonego, cechującego się
poczuciem niższości dziecka w odniesieniu do mądrej i potężnej
postaci ojca, którego obecnie zastąpił Brian.
Napady lęku Virginii świadczyły o tym, że zaczyna podawać w
wątpliwość sięgające czasów dzieciństwa przekonanie, iż osoby
występujące w roli autorytetów mają zawsze rację. Wyznała mi:
„Jeśli ktoś okazywał niezadowolenie względem mojej osoby – a
zwłaszcza jeśli był to mężczyzna – czułam się przerażona i
automatycznie zakładałam, że to on ma rację, a nie ja”. Teraz
umiała jednak lepiej ocenić charakter relacji łączącej ją z
Brianem: „Stawiałam go na piedestale, jak gdyby był jakimś
bogiem. On w ogóle o mnie nie dba, a jednak pozwalam mu
decydować o moim dobrym lub złym samopoczuciu. Zawsze
bardzo się przejmowałam jego opinią, ale teraz stałam się nieco
bardziej samowystarczalna. Czuję się tak, jak gdybym dopiero
uczyła się być odrębną jednostką”.
Bez wybudzającego ją ze snu alarmu w postaci napadów paniki
Virginia być może dalej podporządkowywałaby się po prostu
życzeniom innych osób, żyjąc w oparach lęku podważającego jej
własną wartość. Jej napady paniki zapoczątkowały jednak nową
świadomość, dzięki której nie musiała już dłużej akceptować
narracji o męskiej nieomylności, jaką jej wpajano, gdy była
dzieckiem – narracji, która podważała jej poczucie własnej
wartości w czasie, gdy była już dorosłą kobietą. Jej pozorna
tożsamość, stawiająca ją w pozycji słabej i zdezorientowanej
małej dziewczynki, rozpadła się, gdy zdała sobie sprawę, że
może zdecydować, czy chce nadal utrzymywać kontakty z
Brianem. W końcu uświadomiła sobie, jakie naprawdę żywi
uczucia wobec ojca i brata, którzy wspólnymi siłami uczynili ją
najmniej ważnym członkiem rodziny. Zły urok został przełamany.

Ć
Ćwiczenie: Uwolnienie się od autodestrukcyjnej roli
Poświęć teraz chwilę na stworzenie krótkiego opisu osobowości
jakiejś obecnej w twoim życiu osoby, w której towarzystwie czujesz
się podenerwowany lub mały. Następnie zastanów się, jak
zachowujesz się w otoczeniu tej osoby i opisz krótko pozorną
tożsamość, którą odgrywasz w relacjach z tą jednostką. Postaraj się
wskazać kojącą fantazję skłaniającą cię do podejmowania prób
zdobycia akceptacji tej osoby niezależnie od ceny, jaką przyjdzie ci
za to zapłacić. Ile czasu spędziłeś, marząc o tym, aby wspomniana
osoba zachowywała się w stosunku do ciebie w inny sposób? Czy
sądzisz, że być może odgrywasz umniejszającą twoje znaczenie
rolę, która nie przynosi ci już korzyści? Czy jesteś gotów zacząć
inaczej postrzegać samego siebie i odnosić się do tej osoby tak, jak
traktowałbyś każdego innego człowieka?

Uświadomienie sobie swoich prawdziwych uczuć


Czasem zrezygnowanie z kojącej fantazji, która umożliwia nam
snucie wizji o tym, że w końcu uda nam się zdobyć miłość, wiąże się
z koniecznością zmierzenia się z niemile widzianymi uczuciami, jakie
żywimy wobec bliskich nam osób. Często czujemy się winni i
zawstydzeni, że doznajemy uczuć, które uznajemy za
nieakceptowalne. Jesteśmy przekonani, że jeśli chcemy być dobrą
osobą, musimy koniecznie pozbyć się tych uczuć. Jeśli jednak zbyt
długo wypieramy nasze prawdziwe uczucia, wypływają one czasem
na powierzchnię w sposób, który zmusza nas do zatrzymania się i
podjęcia próby dotarcia do sedna problemu.

_____ Historia Tilde _____


Tilde miała tak wiele powodów, aby odczuwać wdzięczność, że
nie mogła się wyzbyć poczucia winy. Wychowywała ją samotna
matka, która pracowała jako sprzątaczka, aby zarobić na ich
utrzymanie. Matka Tilde, Kajsa, przeprowadziła się do Stanów
Zjednoczonych ze Szwecji, aby zapewnić córce lepsze życie.
Oszczędzała każdy zarobiony grosz, aby zagwarantować córce
dobre wykształcenie. Tilde w pełni wykorzystała daną jej szansę i
po pewnym czasie dzięki otrzymanemu stypendium naukowemu
ukończyła studia magisterskie w zakresie grafiki. Niedługo przed
zakończeniem nauki zapisała się do mnie na wizytę, gdyż
przeżyła epizod poważnej depresji. Wciąż była w stanie
pracować, lecz każdego ranka musiała się zmuszać do podjęcia
jakiejkolwiek aktywności. Natychmiast po wstaniu z łóżka
pragnęła z powrotem zaszyć się pod kołdrę.
Ustaliłyśmy, że zaczęła się zmagać z depresją mniej więcej
wtedy, gdy musiała wykonywać telefony do matki, która stawała
się tym bardziej marudna i zgorzkniała, im bardziej zbliżał się
termin ukończenia studiów przez Tilde. Kajsa zawsze była dość
emocjonalną osobą i nigdy nie pozwoliła Tilde zapomnieć, że
wychowywała ją samodzielnie po tym, jak jej ojciec je porzucił, a
następnie przeniosły się do Stanów Zjednoczonych. Podczas
każdej rozmowy Kajsa narzekała na swoje przypadłości fizyczne
oraz na ludzi, którzy ostatnio czymś wobec niej zawinili. Tilde
okazywała jej współczucie i czuła, że zawdzięcza wszystko
matce, lecz obciążenie w postaci konieczności bezsilnego
wysłuchiwania pełnych złości wynurzeń Kajsy o jej
nieszczęśliwym życiu było dla niej bardzo wyczerpujące. Żadna z
podejmowanych przez nią prób pocieszenia matki nigdy nie
okazała się skuteczna.
Zapytałam Tilde, jak się czuje, gdy matka odtrąca jej
współczucie i dalej skupia się na narzekaniu. Z początku Tilde
powtarzała tylko, jak bardzo czuje się winna, gdyż nie potrafi
poprawić matce samopoczucia, i jaką jest złą córką, bo cieszy się
życiem, podczas gdy Kajsa cierpi. Gdy jednak nalegałam i
dopytywałam, jakie odczucia cielesne jej towarzyszą, gdy słyszy
głos matki, Tilde w końcu pozwoliła sobie to poczuć. Wyglądała
na zszokowaną, gdy zidentyfikowała to uczucie: „Nie lubię jej” –
wyszeptała.
Taka była właśnie jej prawda emocjonalna ścierająca się z
sięgającą czasów dzieciństwa kojącą fantazją o tym, że w końcu
obdarzy Kajsę wystarczającą miłością, aby wynagrodzić jej pełne
rozczarowań życie. Wyolbrzymione poczucie winy i wdzięczności
Tilde powstrzymywały ją przed doświadczeniem prawdziwych
uczuć w stosunku do matki. Niepodlegająca dyskusji historia
rodzinna głosiła, że Kajsa poświęciła wszystko dla córki,
zasługuje zatem z jej strony na całkowitą uwagę i oddanie. Gdy
Tilde zaczęła mieć matce za złe jej nieustanne narzekanie,
odczuwane przez nią poczucie winy sprawiło, że
nieuświadomiona złość przemieniła się w depresję.
Depresja Tilde ustąpiła, gdy tylko zaakceptowała swoje
prawdziwe uczucia wobec Kajsy. Kiedy pozwoliła sobie na
przyznanie, że nie lubi swojej matki, choć odczuwa wobec niej
wdzięczność, udało jej się w końcu wyzwolić z nieznośnej
sytuacji. Zdała sobie sprawę, że może dalej utrzymywać kontakt z
matką, lecz nie musi już dłużej udawać, że żywi do niej
„właściwe” uczucia.

Ćwiczenie: Sprawdź, czy żywisz jakieś skrywane uczucia


Ćwiczenie to możesz wykonać zawsze wtedy, gdy odczuwasz
szczególny niepokój lub czujesz się nad wyraz przygnębiony. Zadaj
sobie wówczas pytanie, czy jest możliwość, że żywisz jakieś ukryte
uczucia. Przeanalizuj chwile, gdy czujesz się najgorzej i zastanów
się, czy wiążą się one z myślami o jakiejś konkretnej osobie. (W
moim doświadczeniu dwa uczucia, do których ludziom jest się
najtrudniej przyznać, to obawa przed kimś lub nielubienie kogoś).
Gdy będziesz próbował ująć w słowa wyparte uczucia na temat
owej osoby, pomocne może okazać się mówienie o tym w sposób, w
jaki uczyniłby to trzecio- lub czwartoklasista – za pomocą prostych,
jasnych zdań. Najlepiej jest wykonać to ćwiczenie w miejscu
zapewniającym prywatność, tak żebyś nie musiał się przejmować
reakcjami innych ludzi. Następnie daj sobie przyzwolenie, aby
wypowiedzieć na głos (lub wyszeptać) twoją własną, szczerą
prawdę. Możesz spróbować użyć zwrotu: „Nie lubię, gdy ta osoba
____________”, opisując w tym miejscu jej zachowanie. Gdy
odkryjesz swoje prawdziwe emocje, poczujesz, jak schodzi z ciebie
napięcie, doznasz też w swoim ciele uczucia ulgi. Nie pozwól, aby
hamowało cię poczucie winy. Mówisz to tylko do siebie, aby odkryć
coś nowego na własny temat. Nikt cię nie słyszy i czynność ta jest
całkowicie bezpieczna.
Niektórzy sądzą, że aby naprawdę rozwiązać konflikt, konieczna
jest konfrontacja z drugą osobą, ja uważam jednak, że takie
podejście jest często przeciwskuteczne i wywołuje nazbyt duży
niepokój. Zbyt wczesne wyjawienie uczuć może sprawić, że w chwili,
gdy dopiero zaczynasz się otwierać na swoje prawdziwe uczucia,
ogarnie cię niepotrzebny lęk, nie wspominając o ryzyku gwałtownej
reakcji drugiej strony. Jeśli zechcesz, możesz zawsze porozmawiać
z tą osobą później, lecz najpierw musisz odzyskać zdolność
wyjawiania samemu sobie swoich prawdziwych uczuć. Dla jasności
podkreślę, że pomocny jest nie tyle fakt powiedzenia o swoich
uczuciach drugiej osobie, ile twoja własna wiedza o tym, co
naprawdę czujesz. Samo przyznanie się do własnych prawdziwych
uczuć i wypowiedzenie ich na głos bywa bardzo pomocne w
procesie odzyskiwania spokoju emocjonalnego.

Uświadomienie sobie własnej złości


Ponieważ poprzez złość wyrażamy naszą indywidualność,
niedojrzali emocjonalnie rodzice najczęściej karzą swoje dzieci
właśnie za okazywanie tej emocji. Ale złość może być też pomocna,
daje bowiem energię do zmiany swojego zachowania i pozwala
postrzegać samego siebie jako kogoś zasługującego na to, aby
stanąć w jego obronie. Często bywa dobrą oznaką, gdy nazbyt
odpowiedzialne, lękliwe lub pogrążone w depresji osoby zaczynają
sobie uświadamiać odczuwaną przez siebie złość. Sugeruje to, że
ich prawdziwe „ja” wysuwa się na pierwszy plan i że zaczynają dbać
o samych siebie.

_____ Historia Jade _____


Jade miała sobie zwykle za złe, że tak często odczuwa złość, tym
bardziej że gniew ten był często skierowany do jej rodziców.
Przez lata uważała, że rozwiązaniem tej sytuacji będzie
udawanie, iż wcale nie żywi takich uczuć. W skrytości ducha Jade
martwiła się, że jest malkontentką złoszczącą się bez żadnego
słusznego powodu.
Ale gniew Jade zdawał się mieć źródło w postawie jej
lekceważących i niezaangażowanych emocjonalnie rodziców,
którzy ignorowali jej uczucia. Gdy Jade zaczęła w końcu
postrzegać swoją złość w kontekście zaniedbywania swoich
potrzeb emocjonalnych, spojrzała na to odmiennie: „Teraz myślę,
że byłoby ze mną coś nie tak, gdybym nie odczuwała gniewu!
Mam wiele powodów do złości, a uczucie to wypływa prosto z
mojego źródłowego »ja«. Uczucie gniewu jest niezwykle
upodmiotawiające. Nie chcę już dłużej żyć w kłamstwie. Próby
nawiązania relacji z rodzicami budziły we mnie uczucie
samotności i rozczarowania. Przebywając w ich towarzystwie,
czuję się samotna”.
Po zaakceptowaniu własnej złości Jade po raz pierwszy
wyraźnie dostrzegła, jaką kojącą fantazję snuła przez cały ten
czas. Sądziła, że uda się jej uzdrowić rodzinę, jeśli tylko będzie
nadzwyczaj mocno kochającą osobą. Ujęła to następująco:
„Próbowałam doszukiwać się dobra we wszystkich. Myślałam, że
wszyscy się nawzajem kochają. Byłam naiwna. Sądziłam, że
wystarczy być miłą dla innych, a któregoś dnia wszystko w końcu
dobrze się ułoży. Myślałam, że moi rodzice naprawdę mnie
pokochają, a brat i siostra okażą zainteresowanie ważnymi dla
mnie sprawami. Ale teraz się nauczyłam, że muszę robić to, co
będzie najlepsze dla mnie samej oraz że muszę sobie zaufać.
Własne towarzystwo naprawdę sprawia mi przyjemność. Nie
chcę już dłużej marnować swojego czasu. Mam nadzieję, że
znajdę osoby, którym będę mogła zaufać. Nie będę się już starała
nawiązać bliskich relacji z wycofanymi, nieokazującymi mi
wsparcia osobami. Będę miła i uprzejma, ale nie będę się starała
zbliżyć do niektórych osób tylko po to, aby doznać
rozczarowania”.

Uświadomienie sobie, że musimy lepiej dbać o


samych siebie
Internalizatorzy są znani z tego, że o siebie nie dbają. Ponieważ są
przekonani, że to na nich spoczywa obowiązek poprawy sytuacji lub
rozwiązania problemów, w rezultacie często zaniedbują własne
zdrowie, zwłaszcza potrzebę odpoczynku. Poświęcając całą energię
na zajmowanie się wszystkimi sprawami, za które są w swoim
przekonaniu odpowiedzialni, wielokrotnie ignorują nawet wyraźne
sygnały fizjologiczne wysyłane przez ich organizm, włącznie z bólem
i przemęczeniem.
_____ Historia Leny _____
Lena wciąż żyła pod dużą presją pomimo usilnych starań, aby
uprościć sobie życie. Wciąż czuła, że na nic nie starcza jej czasu.
Miała wrażenie, jakby jakiś głos w jej głowie nieustannie
powtarzał, że musi dawać z siebie więcej, że nigdy wystarczająco
się nie stara. Nawet przyjemne czynności, takie jak gra na
pianinie, stały się maratonami nieustannego zmuszania się do
przezwyciężenia własnego lenistwa i dania z siebie wszystkiego.
Nigdy nie pozwalała sobie choćby na chwilę wytchnienia, aż
czuła się kompletnie wyczerpana.
Poza tym, że nie szczędziła wysiłków w pełnoetatowej pracy, jej
życie było podporządkowane czynnościom, których w jej
mniemaniu inni nieustannie od niej oczekiwali, nawet zwierzęta
domowe i dokarmiane przez nią ptaszki z przydomowego
ogródka. Na widok zwiędłej rośliny dręczyło ją poczucie winy, że
wcześniej jej nie podlała.
Gdy Lena zapisała się na zajęcia sportowe, które miały jej
pomóc się zrelaksować, zamęczała się, próbując dotrzymać
kroku innym uczestnikom oraz idealnie wykonywać wszystkie
ćwiczenia. Podczas zajęć powtarzała sobie: „Powinnam być w
stanie to zrobić. To dziecinnie proste”. Gdy obudziła się
następnego dnia, nie mogła sprawnie myśleć ani funkcjonować,
ale o tym, że przesadziła z ćwiczeniami, przekonała się dopiero
podczas próby wejścia po schodach, gdy okazało się, że jest tak
obolała, iż ledwo może unieść nogi.
Lena miała od dawna nawyk – wspierany przez jej wymagającą
matkę – ignorowania wysyłanych przez jej organizm sygnałów
świadczących o zmęczeniu. W dzieciństwie jeśli nie wykonywała
swoich zadań wystarczająco szybko lub nie pracowała
dostatecznie ciężko, matka ostro ganiła ją za lenistwo. W
rezultacie nigdy nie pracowała we własnym tempie i nie
przywiązywała wagi do ograniczeń własnego organizmu.
Lenie wpojono przekonanie, że za dobrego człowieka może
uchodzić tylko ten, kto stara się ze wszystkich sił coś osiągnąć,
nawet jeśli czuje się w związku z tym wiecznie wytrącony z
równowagi i nigdy nie ma poczucia, że zrobił już wszystko, co do
niego należało. Usiłując zdobyć aprobatę i miłość matki,
wykształciła w sobie przekonanie, że okaże się coś warta tylko
wtedy, gdy będzie się z całych sił starać. Od czasów dzieciństwa
snuła kojącą fantazję, że pewnego dnia postara się tak mocno, iż
matka przemieni się z wiecznie niezadowolonego, wymagającego
tyrana w doceniającego rodzica i zauważy, jak ciężko
napracowała się jej córka, żeby ją zadowolić.
Również otoczenie zachęcało Lenę do podejmowania wysiłków
w prawie każdej sferze życia – za sprawą dominujących w
przekazie maksym kulturowych, takich jak: „Staraj się ze
wszystkich sił”, „Nigdy się nie poddawaj” lub „Zawsze dawaj z
siebie wszystko”. Dla osoby nadmiernie zmotywowanej, takiej jak
Lena, tego typu komunikaty są wręcz zabójcze. Nieustanne
dawanie z siebie wszystkiego jest nazbyt wyczerpujące.
Rozsądniej jest wiedzieć, kiedy należy starać się ze wszystkich
sił, a kiedy można sobie nieco odpuścić. Na szczęście gdy Lena
uświadomiła sobie, jaki wpływ wywiera na nią jej kojąca fantazja,
udało się jej przeorganizować swój system wartości i zaczęła
brać pod uwagę również własne potrzeby.

Przejrzenie na oczy w wyniku rozpadu związku


Problemy w związku stanowią często mocny impuls, aby w końcu
przejrzeć na oczy. Ze względu na to, że mamy skłonność do
odgrywania bolesnych, wpojonych nam w dzieciństwie wzorców
również w ramach najważniejszych relacji nawiązywanych w
dorosłym życiu, nic dziwnego, że tak wiele osób zapisuje się na
terapię z powodu problemów w związkach. A ponieważ relacje z
partnerami wywołują tak duże wzburzenie emocjonalne, często
sprzyjają odnowieniu się nieprzepracowanych problemów
wynikających z niezaspokojenia naszych potrzeb emocjonalnych.
Problemy związane z rodzicami niejednokrotnie projektujemy na
naszych partnerów, a następnie zaczynamy odczuwać wobec nich
jeszcze większy gniew, gdyż – abstrahując od bieżących trudności –
na nieświadomym poziomie przypominają nam dodatkowo o naszej
przeszłości.

_____ Historia Mike’a _____


Mike niedawno stoczył się na samo dno, gdy zmniejszono mu
zakres godzin w pracy i rozwiódł się z żoną – w wyniku tych
wydarzeń został prawie bez grosza przy duszy. Jego życie kręciło
się wcześniej tylko wokół odgrywania roli człowieka sukcesu
przed innymi ludźmi, a zwłaszcza przed żoną i matką. Teraz
uczęszczał na terapię i usilnie próbował zidentyfikować wartości
bardziej zgodne z jego prawdziwym „ja”. W toku tego procesu
zaczął doceniać samego siebie za to, kim jest, wraz ze swoimi
niepowtarzalnymi zaletami i talentami.
Poddając refleksji własną przeszłość, Mike stwierdził: „Nie
podejmowałem decyzji, opierając się na własnych uczuciach;
moje wybory były uzależnione od tego, czego oczekiwali ode
mnie inni ludzie. Postępowałem w ten sposób przez trzydzieści
pięć lat, włącznie z trwaniem w małżeństwie pozbawionym
miłości, i nic z tego nie mam. Być może chciałem, żeby przytrafiły
mi się moje niedawne problemy. Może liczyłem na to, że
wszystko po prostu się rozpadnie. Zostałem powalony na łopatki,
zmiażdżony i upokorzony, niebawem zwolnią mnie z pracy, ale,
mówię pani, jestem szczęśliwy”.
Pomimo doznanych przez niego strat finansowych i
rozczarowań Mike mógł w końcu porzucić kojącą fantazję
głoszącą, że byłby kochany, gdyby tylko dbał o wszystkich
innych, nawet kosztem samego siebie. Ogromne długi, jakie
musiał zaciągnąć w trakcie swojego rozwodu, były doskonałą
metaforą obrazującą, ile go kosztowało odgrywanie przez tak
wiele lat roli kogoś, kim w rzeczywistości wcale nie był.
Zdawszy sobie sprawę, jak rozpaczliwie pragnął być
akceptowany przez innych, Mike stwierdził: „Nie sądziłem, że
jestem tak samo dobry jak inni ludzie”. Następnie spojrzał na
mnie, uśmiechnął się i zapytał: „Jak można by więc zdefiniować
człowieka sukcesu?”. Odpowiadając na własne pytanie,
powiedział: „Trzeba chyba przede wszystkim odłożyć na bok
»sukces«, a następnie zobaczyć, kim jesteś jako człowiek”.

Uświadomienie sobie, że idealizowaliśmy innych


Jedną z najtrudniejszych fantazji do odrzucenia jest przekonanie, że
nasi rodzice są od nas mądrzejsi i wiedzą więcej od nas.
Dostrzeganie słabości własnych rodziców bywa dla dzieci krępujące,
a czasem wręcz przerażające. Nawet w dorosłym życiu możemy
mieć silne opory przed dostrzeganiem prawdziwego, niedojrzałego
oblicza naszych rodziców. Dalsza nieświadomość w kwestii ich
ograniczeń zapewnia nam czasem lepsze samopoczucie niż
decyzja, aby przyjrzeć się im obiektywnie. Możliwe, że
podświadomie odczuwamy też potrzebę chronienia naszych
rodziców przed zranieniem.

_____ Historia Patsy _____


Moja klientka, Patsy, wyraźnie przewyższała dojrzałością
emocjonalną zarówno swojego impulsywnego męża, jak i skłonną
do narzekań matkę, która z nimi mieszkała. Jednakże Patsy
zaoponowała, gdy zauważyłam, że wydaje mi się, iż jest
najdojrzalszą osobą w całej rodzinie. „Och, nie lubię tak o sobie
myśleć!”. Wyznała, że taka myśl może świadczyć o braku
lojalności oraz że pod żadnym względem nie uważa się za
wyjątkową ani lepszą od innych.
Pokora bywa wprawdzie miłą cechą, w tym przypadku nie
przynosiła jednak Patsy żadnych korzyści, gdyż była
wykorzystywana do ignorowania niepodważalnej rzeczywistości.
Idealizowanie matki i męża nie było pod żadnym względem
pomocne, tak samo jak nie pomagało jej zaprzeczanie własnym
zaletom. Gdy Patsy zaakceptowała już, że cechuje się większą
dojrzałością niż jej mąż i matka, mogła postrzegać ich
zachowanie w bardziej obiektywny sposób. Nie przypisywała im
już pozytywnych cech, których wcale nie mieli, nauczyła się też
stawiać granice w relacjach z nimi. Przestała również marnować
energię na udawanie, że jest gorsza niż w rzeczywistości, tylko
po to, aby oni mogli udawać lepszych, niż faktycznie są.

Uświadomienie sobie własnych zalet


Ważne jest, aby ludzie świadomie doceniali swoje mocne strony.
Niestety dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców zwykle nie uczą
się wystarczająco doceniać swoich pozytywnych cech, gdyż
egocentryczni rodzice nie potrafią im unaocznić ich własnych zalet
(lub czynią to w bardzo ograniczonym zakresie). W rezultacie dzieci
te często wstydzą się myśleć o sobie przez pryzmat swoich
najlepszych cech. Są przyzwyczajone do stawiania innych w
centrum uwagi i martwią się, że przewróci im się w głowie, jeśli
zaczną się zastanawiać nad własnymi zaletami.
Znajomość swoich mocnych stron oraz umiejętność
wyartykułowania tej wiedzy są jednak niezwykle istotne. Myśl o tym,
co wnosisz do świata, pozwala ci się dowartościować i poprawić
sobie samopoczucie. Uświadomienie sobie własnych zalet dodaje ci
energii i wzmacnia pozytywne nastawienie. Choć skromność i
pokora pomagają zachować odpowiedni dystans, nie powinny
blokować ci możliwości poznania swoich najlepszych cech.

Uświadomienie sobie nowego zbioru wartości


Terapeuta rodzinny i pracownik socjalny Michael White (2007)
zapoczątkował nurt psychoterapii, zwany terapią narracyjną
(narrative therapy). Jego podejście opiera się na założeniu, że
niezwykle ważne jest uświadomienie sobie znaczeń i intencji
charakterystycznych dla narracji, która kształtuje nasze życie.
Poznając historię życiową klienta, terapeuta stara się ujawnić
wartości prowadzące często do zaniedbywania samego siebie,
według których żyje dana osoba, a następnie zachęca ją do
zrewidowania swoich przewodnich zasad życiowych oraz do bardziej
świadomego wybierania nowych wartości.

_____ Historia Aarona _____


Aaron był silnym, małomównym człowiekiem, który zawsze
przestrzegał w życiu pewnych zasad, do których zaliczał się
zakaz ubiegania się o uznanie. Dorastając, uwielbiał teatr i
aktorstwo, lecz nigdy nie zabiegał czynnie o to, aby przyznano
mu jakąś rolę, nie poprosił też nigdy reżysera teatralnego o
przydzielenie mu większego angażu. Sądził, że uprawiając tego
typu autoreklamę, sprawiałby wrażenie rozpuszczonego i
roszczeniowego, oraz że zabieganie o własne interesy jest
oznaką słabości.
W dorosłym życiu Aaron zaczął jednak dostrzegać, że zasada
niezabiegania o własne interesy często sprawia, że inni ludzie są
lepiej ustawieni od niego. Co więcej, inni często wykorzystywali
jego zdolności, nie odwdzięczając mu się za podjęte starania.
Uświadomił sobie, że nigdy nie urzeczywistni się jego kojąca
fantazja podtrzymująca w nim nadzieję, że osoby występujące w
roli autorytetów same z siebie dostrzegą jego potencjał.
Postanowił zacząć więc żyć zgodnie z nowym zbiorem wartości i
zawalczyć o osiągnięcie tego, na czym mu zależy. Odtąd
aktywnie wypatrywał szans i dał sobie prawo do walki o własne
interesy. Rozważając zmianę pracy, przyznał: „Dawniej miałbym
wątpliwości, czy warto podejmować dla samego siebie taki
wysiłek, ale teraz już się nie waham”. W końcu uznał, że jest
godzien tego, aby o siebie walczyć i w siebie inwestować.

Przejrzenie na oczy dzięki wyzwoleniu się od


problemów z czasów dzieciństwa
Przepracowanie zranienia emocjonalnego sięgającego czasów
dzieciństwa to najlepszy sposób na uświadomienie sobie
odgrywanych przez nas wzorców, dzięki czemu przestajemy
powielać dawne scenariusze. Przez „przepracowanie” mam na myśli
umysłowy i emocjonalny proces uporania się z bolesnymi faktami.
Wyobraź to sobie jako proces dzielenia na mniejsze kawałki czegoś
pierwotnie zbyt dużego do przełknięcia: przeżuwasz to do chwili, aż
stanie się możliwą do przetrawienia częścią twojej historii.
Wyniki badań sugerują, że to, jakie dokładnie doświadczenia
przypadły nam w udziale, ma mniejsze znaczenie niż fakt, czy owe
wydarzenia zostały przez nas przepracowane. W trakcie badań nad
cechami charakterystycznymi dla rodziców wychowujących dzieci
bezpiecznie przywiązane badacze odkryli, że rodzice, którzy
stwarzali swoim dzieciom warunki umożliwiające tego typu
przywiązanie, często chętnie przywoływali własne dzieciństwo i
dzielili się historiami z tego okresu (Main, Kaplan i Cassidy 1985).
Choć niektórzy z nich doświadczyli w dzieciństwie bardzo trudnych
sytuacji, ich relacje z własnymi dziećmi były bezpieczne, gdyż
poświęcili czas, aby przemyśleć i zintegrować własne przeżycia z
wczesnego okresu życia. Co więcej, podchodzili ze spokojem
zarówno do negatywnych, jak i pozytywnych aspektów swojej
przeszłości.
Nietrudno się domyślić, dlaczego dzieci wychowywane przez takich
rodziców zachowują się w sposób świadczący o bezpiecznym
przywiązaniu. Ich rodzice nie uciekali przed rzeczywistością.
Ponieważ zmierzyli się z własną przeszłością, byli w pełni otwarci na
to, aby nawiązać więź ze swoimi dziećmi i umożliwić im
wykształcenie bezpiecznego przywiązania.

Podsumowanie
Prawdziwe „ja” znajdzie sposób na wyrażenie własnej prawdziwej
natury nawet wtedy, gdy będziemy się starali odgrywać jakąś rolę lub
urzeczywistniać kojącą fantazję. Gdy ktoś zbyt długo ignoruje swoje
prawdziwe „ja”, mogą wystąpić u niego dotkliwe objawy natury
psychicznej. Uświadomienie sobie potrzeb naszego prawdziwego
„ja” może początkowo wzbudzić w nas uczucie, jakbyśmy rozpadali
się na kawałki. Panika, złość i depresja to tylko kilka objawów
mogących świadczyć o tym, że uświadomiliśmy sobie nasze
potrzeby emocjonalne oraz zdaliśmy sobie sprawę z konieczności
lepszego dbania o siebie i życia według zdrowszych wartości. Gdy
ludzie przepracowują swoje problemy z dzieciństwa i uświadamiają
sobie własne mocne strony, zyskują pewność siebie, która inspiruje
ich do życia zgodnie ze swoim prawdziwym „ja”.
W następnym rozdziale omówimy, jak możesz wykorzystać tego
rodzaju nowe, obiektywne spojrzenie i samoświadomość, aby
wchodzić w innego typu interakcje z niedojrzałymi emocjonalnie
członkami rodziny.
8

Jak nie dać się wciągnąć w gry


niedojrzałego emocjonalnie rodzica

Trudno jest nam przyznać, że nasi rodzice nie są doskonali. W


dzieciństwie jesteśmy przekonani, że potrafią oni dokonać absolutnie
wszystkiego. Choć okres dojrzewania oraz niezależność, jaką niesie
z sobą dorosłość, mogą osłabić nasze przeświadczenie o
wszechmocy naszych rodziców, nie wykorzeniają go jednak
całkowicie. Dlatego też, nawet jeśli nie mamy kochających rodziców,
stosujemy myślenie życzeniowe i sądzimy, że mogliby tacy być,
gdyby tylko zechcieli.
Również pewne kulturowe założenia powstrzymują nas przed
wyraźnym dostrzeganiem cech naszych rodziców. Większości z nas
wpojono następujące przekonania:

Wszyscy rodzice kochają swoje dzieci.


Rodzice to jedyne osoby, którym możesz zaufać.
Rodzic zawsze przyjdzie ci z pomocą.
Rodzicom możesz powiedzieć wszystko.
Rodzice będą cię kochać niezależnie od okoliczności.
Zawsze możesz wrócić do domu rodzinnego.
Rodzice zawsze chcą dla ciebie tego, co najlepsze.
Rodzice wiedzą więcej od ciebie.
Cokolwiek robiliby twoi rodzice, czynią to dla twojego dobra.

Jeśli miałeś jednak niedojrzałych emocjonalnie rodziców, wiele z


powyższych stwierdzeń może być niezgodnych z prawdą.
W tym rozdziale pomogę ci sięgnąć pod powierzchnię twoich
nadziei żywionych w dzieciństwie i uwarunkowanych kulturowo
założeń, abyś ujrzał swoich rodziców w sposób bardziej przystający
do rzeczywistości. Nauczysz się, jak odnosić się do nich z nowym
nastawieniem, dzięki któremu nie będziesz oczekiwał od nich tego,
czego nie mogą ci dać. Dowiesz się, jak chronić swoje emocje i
swoją indywidualną osobowość dzięki bardziej neutralnemu
podejściu do rodziców – podejściu, które będą mogli tolerować pod
względem emocjonalnym. Najpierw przyjrzyjmy się jednak często
występującej fantazji, która powstrzymuje nas przed odnoszeniem
się do rodziców w realistyczny sposób.

Fantazjowanie o tym, że rodzic się zmieni


Dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców często fantazjują o tym,
że ich rodzice się zmienią i w końcu zaczną dawać wyraz swojej
miłości do syna lub córki, okazując im troskę. Niestety
zaabsorbowani sobą odrzucają oni wszystkie zaproszenia i zachęty,
aby odgrywać rolę wyznaczoną im w ramach kojącej opowieści ich
dziecka. Skupieni na własnej kojącej fantazji, oczekują, że dzieci
wynagrodzą im ich własne rany doznane w dzieciństwie.
Pragnąc zaznać uzdrawiającej miłości rodzicielskiej, wiele osób
krąży wokół swoich rodziców niczym wygłodzone ptaki, usiłując
wyżebrać od nich choćby odrobinę pozytywnej reakcji. W dorosłym
życiu takie dzieci często uczą się różnych zdrowych strategii
komunikacji i mają nadzieję, że dzięki tym umiejętnościom poprawią
swoją relację z rodzicami. Liczą na to, że przyswoiły sobie w końcu
odpowiednie techniki, dzięki którym wciągną rodziców w
satysfakcjonujące dla nich interakcje.

_____ Historia Annie _____


Matka Annie, Betty, kobieta o silnych przekonaniach religijnych,
zawsze była niewrażliwa emocjonalnie, a sposób, w jaki
traktowała Annie, gdy ta była dzieckiem, ocierał się czasem o
przemoc fizyczną i emocjonalną. Annie długo znosiła takie
traktowanie, lecz jej cierpliwość się wyczerpała, gdy w trakcie
ceremonii odbywającej się w jej miejscu pracy, podczas której
wręczono jej nagrodę, Betty skierowała pod jej adresem
obraźliwy komentarz przy jej współpracownikach. Mocno zraniło
to uczucia Annie, która została zawstydzona w obecności swoich
znajomych. Zniewaga była tak rażąca, że Annie była pewna, iż
tym razem matka nie będzie mogła zaprzeczyć – jak to zwykle
miała w zwyczaju – że zarówno okoliczności wygłoszenia owego
komentarza, jak i jego treść były głęboko niestosowne. Lecz Betty
w ogóle nie poczuwała się do winy, chłodno zaprzeczając, jakoby
jej słowa były pod jakimkolwiek względem raniące.
Przez następne kilka dni Annie wciąż próbowała wytłumaczyć
matce, jak bardzo ta ją zraniła. W końcu napisała do niej list, w
którym opisała swoje uczucia i poprosiła ją o spotkanie, aby
mogły sobie wyjaśnić sytuację. Annie bardzo gruntowanie
przemyślała treść listu i niezwykle klarownie wyłożyła w nim
swoje emocje, mając nadzieję, że w końcu dotrze do matki, iż
przez wszystkie te lata nieustannie postępowała w sposób
pozbawiony wrażliwości, i że zacznie żałować swojego
zachowania. Ale Betty w ogóle nie zareagowała na otrzymany
list. Zawisły jak gdyby w próżni, a Annie miała wrażenie, że matkę
w ogóle to nie obchodzi.
– Mam ochotę jej wykrzyczeć: „Jestem twoją córką” – płakała
Annie. – Mordercy odbierają ludziom życie, a matki i tak ich
kochają. Jesteśmy rodziną, ona jest moją mamą. Jak może tak
po prostu się tego wyrzec?
Nie była to jej pierwsza próba dotarcia do Betty pod względem
emocjonalnym. Gdy Annie rozpoczęła terapię, próbowała jasno
wyrażać swoje uczucia i rozwiązywać problemy w zdrowy
sposób, ilekroć rodzice byli wobec niej złośliwi lub niegrzeczni.
Choć Betty rutynowo odrzucała próby komunikacji z jej strony,
zawsze dotąd utrzymywała kontakt z córką, aby móc widywać jej
trzech małych synków. Ale tym razem tak się nie stało.
– Nie mogę przeboleć, że nie doczekałam się z jej strony żadnej
reakcji, choćby złości – wyznała Annie. – Chciałabym dostać
jakąkolwiek odpowiedź, tak żebym wiedziała, że traktuje to
poważnie, nawet jeśli wzbudziłam w niej jedynie gniew.
Poza tym, że czuła się zraniona, Annie była też
zdezorientowana. Choć Betty całkowicie ignorowała jej inicjatywy,
Annie wiedziała, że matka jest osobą towarzyską i wobec innych
potrafi być życzliwa i szczodra. Rozumiała, że tamte relacje są
bardziej powierzchowne, lecz wiedza ta nie stanowiła dla niej
pociechy w wymiarze emocjonalnym.
– Można by oczekiwać, że mama będzie odczuwać jakieś
instynktowne pragnienie, aby poprawić nasze relacje – że
przyzna w taki czy inny sposób, że mamy problem, albo poprosi
tatę o pośrednictwo. – Na jej twarzy wyraźnie malowały się żal i
niezrozumienie.
Annie rozpaczała, gdyż nie mogła liczyć na wsparcie
emocjonalne ze strony matki, i potrzebowała czasu, aby
przepracować związane z tym uczucia. Ale miała też
świadomość, że ponawiane przez nią apele o nawiązanie
bliskości tylko pogarszają sprawę, i trzeba było się zająć również
tym problemem. Annie czuła się zdezorientowana. Stosowała
wszystkie znane jej metody, aby naprawić relację z matką:
komunikowała się w jasny sposób, formułowała pełne szacunku
prośby i dbała o szczerość w wymiarze emocjonalnym.
Zastanawiała się, jak uda im się rozwiązać jakikolwiek problem,
jeśli nie będą o nim rozmawiać.
– Annie – powiedziałam – wszystkie metody, za pomocą których
próbujesz się zbliżyć do mamy, są właściwe. Chciałabyś
nawiązać z nią bliskość emocjonalną, co jest jak najbardziej
zrozumiałe, ale wydaje mi się, że ona po prostu nie jest do tego
zdolna. Ty sądzisz, że próbujesz tylko nawiązać z nią relację, lecz
ona prawdopodobnie postrzega twoje zachowanie jako poważne
zagrożenie, które może zaburzyć jej równowagę życiową. W
końcu żyje w taki sposób już od wielu lat. Nie potrafi sobie
poradzić z twoją otwartością i szczerością. Wyobraź sobie, że
twoja mama boi się węży. A ty raz za razem rzucasz jej prosto na
kolana dużego, grubego, wijącego się węża. To jest dla niej nie
do zniesienia, jakkolwiek ważny byłby dla ciebie ów wąż.
Do bliskości emocjonalnej niezbędny jest taki poziom
dojrzałości emocjonalnej, jakiego jej matka po prostu nie miała.
Milczenie Betty sprawiało jednak, że Annie czuła się postawiona
w roli emocjonalnego zakładnika – nie może spocząć, dopóki
matka nie będzie z niej zadowolona.
Powiedziałam Annie, że jeśli chce mieć szansę na to, żeby
Betty zmieniła swoje nastawienie, musi przestać wypominać jej
złe zachowanie i powtarzać, jak bardzo ją ono rani. Musi ułożyć
sobie życie w sposób, który nie będzie uwzględniał obecności
matki. Tylko takie rozwiązanie jest skuteczne w przypadku
rodziców, których przeraża bliskość emocjonalna. Wyjaśniłam, że
nawiązanie relacji z matką jest możliwe, lecz nie będzie to taka
relacja, o jakiej marzyła. Najlepszą dostępną dla niej opcją jest
rezygnacja z dążenia do bliskości emocjonalnej, a zamiast tego
świadome zarządzanie ich wzajemnymi interakcjami.
Annie była otwarta na moje sugestie, lecz wciąż czuła się
zdezorientowana. Z czasów swojego dzieciństwa zapamiętała
pełne udręki odwiedziny Betty u jej własnej, równie odtrącającej
matki. Betty czuła się tak bardzo niekochana przez własną matkę,
że po tych wizytach zaczynała szlochać, i tylko Annie była przy
niej, aby ją pocieszyć.
– Jak może teraz postępować tak samo z własną córką? –
pytała Annie. – Można by oczekiwać, że skoro tak bardzo
cierpiała, to za nic na świecie nie będzie chciała skazać własnego
dziecka na taką samą udrękę.
Był to trafny argument, lecz Betty przekazywała po prostu
kolejnemu pokoleniu swoje urazy, co często się zdarza, gdy
ludzie wypierają doznane w dzieciństwie cierpienie.
Annie była tak mocno skupiona na zdobyciu aprobaty matki, że
przestała oceniać charakter łączącej je relacji. Nigdy nie zadała
sobie pytania, czy Betty jest osobą, której towarzystwo sprawia jej
przyjemność.

Budowanie nowej relacji


W dalszej części tego rozdziału omówimy, jak można sobie radzić z
niedojrzałym emocjonalnie rodzicem oraz z innymi ludźmi,
modyfikując własne oczekiwania i zastępując reaktywność postawą
obserwatora. Oto trzy podstawowe strategie, dzięki którym
wyzwolisz się z uwikłania w niedojrzałość emocjonalną twojego
rodzica: zdystansowana obserwacja, ocena stopnia dojrzałości
drugiej osoby oraz wyzbycie się starej, pozornej tożsamości.

Zdystansowana obserwacja
Pierwszy krok przybliżający cię do wolności emocjonalnej polega na
odpowiedzi na pytanie, czy któreś z twoich rodziców było niedojrzałe
emocjonalnie. Zważywszy na to, że wciąż czytasz tę książkę,
uznałeś zapewne, że co najmniej jedno z twoich rodziców zalicza się
do tej grupy – oznacza to, że zapewne nigdy nie upodobni się do
stworzonej przez ciebie w dzieciństwie wizji kochającego rodzica.
Jedynym możliwym do osiągnięcia celem jest wówczas
postępowanie zgodne z twoim prawdziwym „ja”, a nie z pozorną
tożsamością, która w zamierzeniu miała zadowolić twojego rodzica.
Nie przekonasz matki lub ojca, aby się zmienili, ale możesz
uratować samego siebie.
Zrozumienie działania tego mechanizmu zawdzięczam terapeucie
rodzinnemu Murrayowi Bowenowi (1978) i jego teorii systemów
rodzinnych, opisującej, jak niedojrzali emocjonalnie rodzice
wzmacniają raczej uwikłanie emocjonalne niż indywidualną
tożsamość. Tytułem przypomnienia dodam, że o uwikłaniu mówimy
wtedy, gdy rodzice nie szanują granic swoich dzieci, projektują na
nie własne nieprzepracowane problemy i nadmiernie angażują się w
ich sprawy. W rodzinach, w których prym wiodą niedojrzałe
emocjonalnie osoby, przywiązuje się dużą wagę do wzmacniania
uwikłania oraz do odgrywania ról, gdyż zapewniają one, że
członkowie danej rodziny będą się „blisko” siebie trzymać.
Oczywiście w tego typu rodzinach brakuje autentycznej komunikacji i
bliskości emocjonalnej, nie uznaje się też istnienia prawdziwego „ja”
poszczególnych jej członków. Co więcej, jeśli w cechującej się
uwikłaniem rodzinie pojawia się problem związany z którąś z osób,
omawia się go z innymi członkami rodziny, a nie z bezpośrednio
zainteresowaną jednostką. Bowen nazywał to zjawisko „trójkątem”
(triangling) i przyrównywał uwikłanie do kleju spajającego
wspomniane tu rodziny.
Bowen badał też, jak można by naprawić tego typu układ,
przynajmniej w przypadku niektórych członków rodziny. Odkrył, że
obserwacja i zdystansowanie emocjonalne zapewniają przestrzeń
pozwalającą wyjść poza własny system rodzinny. Utrzymując
postawę neutralnego obserwatora, nie pozwalamy się już ranić
innym osobom, nie dajemy się też wciągać w ich manipulacje
emocjonalne.
Przybieranie postawy obserwatora
Podczas interakcji z niedojrzałymi emocjonalnie osobami łatwiej
będzie ci zachować równowagę, jeśli zamiast poddawać się
reaktywności emocjonalnej, będziesz postępował spokojnie i
refleksyjnie. Na początek postaraj się uspokoić i wprowadzić w
zdystansowany nastrój zorientowany na obserwację. Jest wiele
metod pozwalających osiągnąć taki stan. Na przykład możesz powoli
liczyć oddechy, napinać i rozluźniać wybrane grupy mięśni w
określonej kolejności lub wyobrażać sobie uspokajające obrazy.
Twoim następnym zadaniem jest zachowanie dystansu
emocjonalnego i obserwowanie zachowania innych – tak jak robi to
naukowiec. Wyobraź sobie, że przeprowadzasz antropologiczne
badania terenowe. Jakich słów użyłbyś do opisania mimiki twarzy
obserwowanych osób? Jaki komunikat wysyła ich język ciała? Czy
ich głos brzmi spokojnie, czy wydaje się napięty? Czy sprawiają
wrażenie nieelastycznych, czy też otwartych na innych? Jak reagują,
gdy próbujesz wejść z nimi w interakcję? Jakie uczucia
odnotowujesz u siebie? Czy rozpoznajesz jakieś zachowania
świadczące o niedojrzałości emocjonalnej, które omówiliśmy w
rozdziałach 2 i 3?
Jeśli w trakcie obserwowania rodzica lub innej bliskiej ci osoby
poczujesz, że ogarnia cię wzburzenie emocjonalne, to
zaniepokojenie może świadczyć o tym, że doszło do uruchomienia
twojej kojącej fantazji. Znowu zacząłeś wierzyć, że nie będziesz
szczęśliwy, dopóki nie znajdziesz w ich oczach potwierdzenia swojej
wartości. Jeśli zaczynasz znów fantazjować, że uda ci się skłonić
drugą osobę do zmiany, to poczujesz się słaby, podatny na
zranienie, pełen obaw i niezaspokojonych potrzeb. To nad wyraz
nieprzyjemne uczucie słabości jest sygnałem świadczącym o tym, że
musisz porzucić nastawienie oparte na reakcjach emocjonalnych i
przybrać na nowo postawę obserwatora.
Jeśli odkryjesz, że zaczynasz się poddawać reaktywności,
powtarzaj sobie po cichu: „Zdystansuj się, zdystansuj się, zdystansuj
się”. Skup się na tym, aby świadomie opisywać drugą osobę za
pomocą słów – po cichu, do samego siebie. Podczas tego typu
stresujących interakcji skupienie się na narracji myślowej pomoże ci
zachować równowagę i nie stracić gruntu pod nogami. Ilekroć
szukasz odpowiednich słów na precyzyjne opisanie jakiegoś
zjawiska, pomaga to przekierować energię twojego mózgu z dala od
obszarów odpowiadających za reaktywność emocjonalną. Odnosi
się to również do kontrolowania własnych reakcji emocjonalnych.
Opowiadając sobie po cichu o własnych reakcjach emocjonalnych,
staniesz się nieco bardziej obiektywny i łatwiej będzie ci się
uspokoić.
Jeśli druga osoba wciąż wzbudza w tobie emocje, znajdź
wymówkę, która pozwoli ci się nieco od niej zdystansować. Wymyśl
pretekst, aby wyjść z pomieszczenia – idź do toalety, pobaw się z
domowym zwierzakiem, wybierz się na spacer lub wyjdź załatwić
jakąś sprawę. Wyjrzyj przez okno, popatrz na przydomowe rośliny.
Jeśli interakcja odbywa się w formie rozmowy telefonicznej, znajdź
wymówkę, aby zakończyć konwersację i powiedz, że chętnie
porozmawiasz innym razem. Każdy pretekst jest dobry, aby dać
sobie chwilę na powrót do bardziej zdystansowanego, nastawionego
na obserwację stanu umysłu.
Jak widzisz, obserwacja nie jest jednoznaczna z przyjęciem biernej
postawy; to bardzo aktywny proces. Jest to również najlepsza
metoda pozwalająca się uwolnić od uwikłania emocjonalnego. Gdy
nabierzesz wprawy w przybieraniu pozycji obserwatora, staniesz się
silniejszy i bardziej pewny swoich umiejętności dostrzegania tego, co
naprawdę się dzieje – zwłaszcza teraz, gdy lepiej rozumiesz
zjawisko niedojrzałości emocjonalnej. Nie musisz być już dłużej
zdenerwowanym, bezradnym dzieckiem rozpaczającym z powodu
zagrywek rodzica. Twój jasno analizujący sytuację umysł i postawa
obserwatora pozwolą ci pozostać silnym niezależnie od tego, jak
będzie się zachowywać druga osoba.

Grzeczne kontakty a bliska więź


Postawa obserwatora pozwoli ci utrzymywać z rodzicami lub innymi
bliskimi osobami grzeczne kontakty (relatedness), bez wikłania się
jednak w ich emocjonalne zagrywki i oczekiwania w odniesieniu do
tego, jak powinieneś się zachowywać. Grzeczne kontakty to coś
innego niż bliska więź (relationship). W ramach grzecznych
kontaktów dochodzi do komunikacji, jej celem nie jest jednak
nawiązanie relacji satysfakcjonującej pod względem emocjonalnym.
Utrzymujesz z takimi osobami kontakty, w razie potrzeby wchodzisz
z nimi w interakcje i angażujesz się na takim poziomie, jaki jest dla
ciebie możliwy do zniesienia bez konieczności przekraczania granic
wyznaczonych dla własnego dobra.
W przeciwieństwie do tego bliska więź opiera się na otwartości i
wzajemności emocjonalnej. Jeśli będziesz próbował nawiązać tego
typu więź z niedojrzałymi emocjonalnie jednostkami, to poczujesz się
sfrustrowany i zdeprecjonowany. Gdy tylko zaczniesz szukać u
takich osób zrozumienia w wymiarze emocjonalnym, zaburzy to
twoją równowagę wewnętrzną. Lepiej dążyć po prostu do
utrzymywania z takimi osobami grzecznych kontaktów i starać się
nawiązywać bliską więź tylko z tymi ludźmi, którzy mogą ci
zaoferować w zamian coś od siebie.

Podejście oparte na ocenie poziomu dojrzałości


Gdy nauczysz się raczej przybierać pozycję obserwatora, niż dążyć
do nawiązania relacji, w dalszej kolejności możesz się skupić na
ocenie poziomu dojrzałości innych osób. Dzięki takiemu podejściu
uwolnisz się emocjonalnie od bolesnych relacji, będziesz bowiem
brał pod uwagę poziom dojrzałości emocjonalnej, jaką cechuje się
dana jednostka. Ocena prawdopodobnego poziomu dojrzałości
osoby, z którą masz do czynienia w ramach dowolnej interakcji, to
jeden z najlepszych sposobów dbania o siebie. Gdy ustalisz już
poziom dojrzałości danej osoby, jej reakcje staną się bardziej
zrozumiałe i przewidywalne.
Jeśli stwierdzisz, że dana osoba przejawia cechy świadczące o
niedojrzałości emocjonalnej, które opisaliśmy w rozdziałach 2 i 3, to
możesz się do niej odnosić na trzy sposoby, dzięki którym unikniesz
stanu zdenerwowania:
1. Wyrażanie uczuć i odpuszczanie.
2. Skupianie się na rezultacie, a nie na samej relacji.
3. Zarządzanie interakcjami zamiast angażowania się w nie.

Wyrażanie uczuć i odpuszczanie


Powiedz drugiej osobie to, co masz jej do zakomunikowania, w
najspokojniejszy i najbardziej neutralny sposób, na jaki cię stać; nie
próbuj kontrolować rezultatu waszej rozmowy. Wyraź jednoznacznie
swoje uczucia lub oczekiwania; ciesz się z tego aktu autoekspresji,
odpuść jednak jakąkolwiek potrzebę, aby druga strona cię usłyszała
lub się zmieniła. Nie zmusisz innych, aby okazywali ci empatię i cię
rozumieli. Chodzi tu o samozadowolenie odczuwane w związku z
uskutecznieniem czegoś, co określam mianem jasnej, osobistej
komunikacji. Nie masz pewności, czy inni odpowiedzą zgodnie z
twoimi oczekiwaniami, nie ma to jednak żadnego znaczenia. Ważne,
że wyraziłeś swoje prawdziwe myśli i uczucia spokojnie i klarownie.
Jest to możliwy do osiągnięcia cel oraz zachowanie, nad którym
masz kontrolę.

Skupianie się na rezultacie, a nie na samej relacji


Zadaj sobie pytanie, co naprawdę chcesz uzyskać od drugiej osoby
w wyniku tej interakcji. Bądź szczery. Jeśli jest to twój rodzic, czy
chciałbyś, żeby cię wysłuchał? Aby cię zrozumiał? Żałował swojego
zachowania? Przeprosił cię? Wynagrodził ci doznane krzywdy?
Jeśli twój cel obejmuje empatię lub zmianę nastawienia twojego
rodzica, zatrzymaj się i wyznacz sobie inny cel – konkretny i możliwy
do osiągnięcia. Pamiętaj – nie możesz oczekiwać, że niedojrzała,
obawiająca się emocji osoba nagle zmieni swoje usposobienie.
Możesz jednak wyznaczyć konkretny cel, do którego będziesz dążył
w ramach waszych interakcji.
Ustal, jaki konkretnie rezultat chcesz osiągnąć w ramach każdej
interakcji – taki właśnie będzie odtąd twój cel. Oto kilka przykładów:
„Powiem matce o moich uczuciach, choć się tego obawiam”;
„Powiem rodzicom, że nie przyjadę do domu na Boże Narodzenie”;
„Poproszę ojca, żeby miło się odzywał do moich dzieci”. Możesz też
chcieć wyrazić po prostu swoje uczucia. Jest to cel możliwy do
osiągnięcia, gdyż możesz poprosić innych, żeby cię wysłuchali,
nawet jeśli nie zmusisz ich, żeby cię zrozumieli. Twój cel może być
tak prosty, jak na przykład dojście do porozumienia w kwestii tego,
gdzie rodzina spędzi Święto Dziękczynienia. Najważniejsze, aby
zawsze rozpoczynać interakcję ze świadomością, jaki chcemy
uzyskać rezultat.
Powtórzę bardzo wyraźnie: skoncentruj się na rezultacie, nie na
samej relacji. Gdy tylko zaczynasz się skupiać na relacji i próbujesz
ją poprawić lub zmienić na poziomie emocjonalnym, jakość interakcji
z niedojrzałą emocjonalnie osobą ulega pogorszeniu. Następuje u
niej regres emocjonalny i próbuje cię kontrolować, tak abyś przestał
budzić w niej zaniepokojenie. Jeśli skupisz się natomiast na
konkretnym pytaniu lub rezultacie, będziesz miał większą szansę
nawiązać kontakt z dorosłą stroną jej osobowości.
Oczywiście, jeśli masz do czynienia z kimś empatycznym, warto
poruszać w ramach waszych interakcji kwestie emocjonalne. Z
dojrzałymi emocjonalnie jednostkami można prowadzić szczere
rozmowy na temat swoich uczuć, a one odwzajemnią się
zwierzeniami o własnych uczuciach i przemyśleniach. Jeśli tylko obie
strony cechują się wystarczającą dojrzałością emocjonalną, tego
typu jasna, osobista komunikacja pozwoli wam się lepiej nawzajem
poznać i poczuć, że druga osoba troszczy się o ciebie pod
względem emocjonalnym.

Zarządzanie relacją zamiast angażowania się w nią


Zamiast angażować się emocjonalnie w relację z niedojrzałą osobą,
postaw sobie za cel zarządzanie waszymi interakcjami, włącznie z
czasem ich trwania i poruszanymi podczas nich tematami. Być może
będziesz musiał wielokrotnie przekierowywać konwersację na
pożądane przez ciebie tory. Delikatnie omijaj próby zmiany tematu
lub sprowokowania cię do emocjonalnych reakcji. Zachowuj się
uprzejmie, lecz bądź gotów powtarzać swoje pytania tyle razy, ile
będzie trzeba do uzyskania jasnej odpowiedzi. Jednostki niedojrzałe
emocjonalnie nie dysponują dobrą strategią, aby dawać odpór
wytrwałej postawie drugiej osoby. Ich uniki i próby odwracania uwagi
w końcu stracą skuteczność, jeśli będziesz wciąż ponawiał to samo
pytanie. Pamiętaj też o potrzebie kontrolowania własnych emocji –
obserwuj je i opowiadaj sobie o nich, tak aby uniknąć popadnięcia w
reaktywność.

Częste wątpliwości w kwestii podejścia opartego na ocenie poziomu


dojrzałości
Osoby, które słyszą o tym podejściu po raz pierwszy, zgłaszają
często pod jego adresem różne wątpliwości, zwłaszcza jeśli chodzi o
stosowanie go w odniesieniu do własnych rodziców. Poniżej
przytaczam kilka najczęstszych uwag wraz z moimi odpowiedziami.
Wątpliwość: Wydaje mi się, że jest to chłodny i
niesatysfakcjonujący sposób kształtowania relacji z rodzicami. Nie
chcę poświęcać każdej spędzonej z nimi sekundy na analizach i
myśleniu.
Odpowiedź: Jeśli wszystko dobrze się układa i towarzystwo twoich
rodziców sprawia ci przyjemność, nie ma potrzeby stosowania tego
podejścia. Lecz jeśli ponoszą cię emocje i odczuwasz gniew lub
rozczarowanie, najlepiej będzie zmienić nastawienie i przejść do
obiektywnej obserwacji oraz zarządzania waszymi interakcjami. Nie
świadczy to wcale o twoim chłodnym nastawieniu; skupiasz się na
tym, co pomoże ci zachować równowagę emocjonalną.
Wątpliwość: Czuję się winny i mam wrażenie, że knuję za plecami
rodziców, gdy dystansuję się od nich mentalnie. Chcę grać z nimi w
otwarte karty i zachowywać się przy nich naturalnie.
Odpowiedź: Świadoma obserwacja nie świadczy o knuciu lub
nieuczciwości; oznacza, że nie chcesz dać się wciągnąć w wir
reakcji, które nie przynoszą nikomu korzyści. Jako osoba dorosła
chcesz myśleć jak indywidualna jednostka, również podczas
interakcji z innymi. Samoświadomość nie jest tożsama z
nielojalnością.
Wątpliwość: Łatwo jest radzić, żeby nie dawać się ponosić
emocjom w kontaktach z rodzicami, ale nie wie pani, jak intensywnie
potrafią się zachowywać moi rodzice i jak bardzo potrafią
manipulować! Czuję się przytłoczony gwałtownością ich reakcji.
Odpowiedź: Wszyscy czujemy się czasem przytłoczeni emocjami
innej osoby. Zjawisko to jest określane mianem „zarażania
emocjonalnego”. Poczujesz się jednak bezpieczniej, jeśli postawisz
sobie za cel obserwowanie tego, co się dzieje, zamiast dawać się
wciągać w czyjeś rozgrywki. Nawet chwilowe skupienie się na
obserwacji pomoże zmniejszyć odczuwaną przez ciebie presję, aby
osobiście przeżywać cierpienie innych osób. To ich cierpienie, a nie
twoje. Możesz wczuwać się w nie do pewnego stopnia, ale nie
musisz stawać się równie nieszczęśliwy jak oni.
Wątpliwość: Moi rodzice są dla mnie bardzo dobrzy. Zapłacili za
moje wykształcenie i pożyczyli mi pieniądze. Miałbym poczucie, że
nie okazuję im należnego szacunku, gdybym uważał ich za
niedojrzałych emocjonalnie. Czuję, że nie powinienem myśleć o nich
w taki sposób.
Odpowiedź: Nie można rozpatrywać naszych myśli w kategoriach
słuszne/niesłuszne. Nie postępujesz w pozbawiony szacunku
sposób, gdy stwierdzasz prawdę na temat ograniczeń
emocjonalnych swoich rodziców. Aby być dojrzałym emocjonalnie
dorosłym, musisz mieć możliwość swobodnego obserwowania i
oceniania innych w prywatnej przestrzeni własnego umysłu.
Posiadanie własnych opinii nie świadczy o nielojalności.
Możesz szanować swoich rodziców za wszystko, co dla ciebie
zrobili, lecz nie musisz udawać, że są pozbawieni ludzkich słabości.
Jak podkreślaliśmy w rozdziale 2, dbanie o fizyczne i finansowe
potrzeby dziecka nie jest równoznaczne ze spełnianiem jego potrzeb
emocjonalnych. Na przykład jeśli potrzebowałeś, żeby ktoś cię
wysłuchał – aby zapewnił ci niezwykle istotną bliskość
emocjonalną – pieniądze i dobra edukacja odwracały być może
twoją uwagę od tej potrzeby, lecz nie mogły jej zaspokoić.
Wątpliwość: Jak do diabła mam zachować spokój i postawę
obserwatora, gdy rodzice wpędzają mnie w poczucie winy?
Odpowiedź: Staraj się odzyskać równowagę poprzez skupianie się
na swoim oddechu, kiedy wdychasz i wydychasz powietrze.
Poczucie winy to nie stan zagrożenia. Obserwuj, co się dzieje, i
opowiadaj sobie o tym po cichu, używając precyzyjnych zwrotów.
Opisywanie sobie w myślach rozgrywających się właśnie wydarzeń
pomaga przekierować aktywność mózgu z ośrodków związanych z
emocjami do obszarów odpowiedzialnych za bardziej obiektywne,
logiczne myślenie. Możesz też liczyć w myślach. Przez ile sekund
mówił tym razem twój rodzic? Spójrz na zegar i zdecyduj, jak długo
jesteś jeszcze skłonny go słuchać. Gdy wyznaczony czas dobiegnie
końca, przerwij grzecznie i powiedz, że musisz wkrótce wyjść (lub
zakończyć rozmowę telefoniczną). Poinformuj, że masz coś do
zrobienia, a następnie wycofaj się z konwersacji. Możesz też
powtarzać sobie życzliwym tonem: Nie ma powodu, abym czuł się
winny. Próbują obarczyć mnie swoimi uczuciami. Nie zrobiłem nic
niewłaściwego. Mam prawo do własnej opinii. Pamiętaj, że rodzic
próbuje odwrócić twoją uwagę i że musisz poradzić sobie z nim
dokładnie tak samo jak z rozzłoszczonym małym dzieckiem:
nieprzyjemna sytuacja szybciej się skończy, jeśli tylko zachowasz
spokój i zamiast rzucać się w wir walki, skoncentrujesz się raczej na
pożądanym przez ciebie rezultacie.
Wątpliwość: Mogę się uczyć opisywanych tu umiejętności i ćwiczyć
ich stosowanie, gdy siedzę spokojnie w samotności, lecz cała ta
wiedza ulatnia się w mgnieniu oka, gdy tylko rodzice zaczynają mnie
krytykować. Czuję się tak podenerwowany jak piłkarz podchodzący
do wykonania rzutu karnego podczas finału Mistrzostw Świata. Jak
uda mi się kiedykolwiek zachować wystarczający spokój, aby
obserwować ich zachowanie z dystansu lub zarządzać naszymi
interakcjami?
Odpowiedź: Piłkarz szykujący się do wykonania rzutu karnego
podczas finału Mistrzostw Świata rzeczywiście jest zdenerwowany,
możesz być jednak pewien, że stara się z całych sił zachować
spokój. Psychologowie sportowi zajmują się głównie
podpowiadaniem, jak można się uspokoić w stresujących
sytuacjach. Twoim zadaniem jest ćwiczyć redukowanie poziomu
stresu poprzez skupianie się na upragnionym rezultacie. To nie finał
Mistrzostw Świata. Nie ma żadnej presji, bo nie próbujesz już
niczego ugrać. Negatywne uczucia, które serwują ci twoi rodzice, nie
są ci do niczego potrzebne. Nie chodzi o zwycięstwo ani porażkę,
lecz o uwolnienie się od przymusu reagowania na uskuteczniane
przez twoich rodziców zarażanie emocjonalne.
Wątpliwość: Tak bardzo się martwię o moich rodziców. Są zawsze
nieszczęśliwi z takiego czy innego powodu. Chciałbym po prostu
sprawić, żeby się lepiej poczuli.
Odpowiedź: To niemożliwe. Czy zauważyłeś, że cokolwiek byś
zrobił, twoi rodzice nie pozostają zbyt długo szczęśliwi? To, że
narzekają, nie oznacza wcale, że naprawdę chcą się lepiej poczuć –
to tylko twoja interpretacja. Możesz być dla nich miły, lecz nie musisz
im współczuć. Duże dawki cierpienia i narzekania mogą być im
niezbędne z perspektywy ich kojącej opowieści i pozornej
tożsamości. Nie masz obowiązku porzucać własnej ścieżki i podążać
za nimi, aby popychać ich do działania. Jeśli to uczynisz, staną się
prawdopodobnie jeszcze bardziej nieprzyjemni i trudni w obejściu.
_____ Dokończenie historii Annie _____
Gdy Betty miesiącami uparcie zbywała córkę milczeniem, Annie
postanowiła wypróbować podejście oparte na ocenie poziomu
dojrzałości. Zaprosiła rodziców na wspólne oglądanie meczu
piłkarskiego jednego z jej synów – sądziła, że właśnie przez tyle
mniej więcej czasu uda się jej zachować obiektywność i trzymać
na wodzy własne emocje. Wyznaczony przez nią cel był taki, aby
podczas wizyty obeszło się bez jakiejkolwiek dramaturgii –
chciała tylko odnowić kontakt z rodzicami. Zamiast starać się
namówić Betty do nawiązania serdecznego kontaktu, Annie
zachowała neutralną, skupioną na obserwacji postawę, wdając
się w uprzejme interakcje, lecz nie oczekując od matki żadnych
ciepłych gestów. Rodzice jak zwykle przyszli spóźnieni. Córka
miło ich powitała, mówiąc: „Cześć, cieszę się, że jesteście”.
Annie lekko uścisnęła Betty na powitanie i zaproponowała coś
do jedzenia. Matka sprawiała wrażenie niezadowolonej i
podminowanej, znów stawiając się w centrum uwagi – lecz, jak
zrelacjonowała Annie: „W ogóle tego nie skomentowałam i
starałam się nie zaogniać sytuacji”. Annie udało się odpuścić
próby ustanowienia bliskości emocjonalnej z Betty, gdyż
rozumiała już, że emocje matki dotyczą prawdopodobnie tylko i
wyłącznie jej samej i nie sygnalizują wcale chęci wejścia w
interakcję z Annie. Rzeczywiście, podczas meczu Betty
praktycznie nie zamieniła słowa z córką. Gdy opuszczały boisko,
po matce widać było pewne poruszenie, lecz wciąż nie odzywała
się do Annie, która przygotowała się na to psychicznie i zamiast
czuć się tym poirytowana, obserwowała tylko, jak Betty unika
szczerej komunikacji i zachowuje się tak, jak gdyby to ona była
pokrzywdzoną stroną.
Oto jak Annie podsumowała po fakcie swoje interakcje z matką:
„W końcu zaczęłam sobie uświadamiać, że moja matka jest
właśnie tego rodzaju człowiekiem – taką ma po prostu
osobowość. Nie ma to nic wspólnego ze mną. Cieszę się, iż nie
dałam sobie wmówić, że to ona została skrzywdzona. Jestem
dumna, że potrafię oddzielić jej zachowanie od mojego poczucia
własnej wartości”.
W dzień urodzin matki Annie zadzwoniła do niej i zostawiła kilka
wiadomości głosowych, ale nie zaprosiła Betty do siebie w
odwiedziny. Odczuwała satysfakcję na myśl o tym, że zrobiła
tylko tyle, na ile było ją stać pod względem emocjonalnym. Nie
przejęła się tym, że matka do niej nie oddzwoniła. Gdy kilka dni
później w końcu dodzwoniła się do Betty, ta odpowiadała na jej
pytania półsłówkami, wypowiadanymi lodowatym, pełnym
rezerwy tonem. Annie przyznała otwarcie: „Jestem zaskoczona,
że się ze mną nie skontaktowałaś. Czy odsłuchałaś moje
wiadomości?”. Gdy Betty chłodno potwierdziła ich otrzymanie, nie
dziękując i nie okazując choćby odrobiny serdeczności, Annie
postanowiła zakończyć rozmowę następującymi słowami: „Cóż,
mamo, trzeba się będzie kiedyś spotkać. Zadzwoń do mnie,
dobrze? Ustalimy dogodny termin”.
Po tej rozmowie Annie poczuła się bardziej wolna pod
względem emocjonalnym. Nie przejmowała się już obsesyjnie
odrzuceniem, jakiego doświadczała ze strony matki. Nauczyła się
odnosić do Betty jak do każdej innej dorosłej osoby, zamiast dalej
odgrywać starą, pozorną tożsamość małej dziewczynki, która ma
serce na dłoni i wciąż żywi nadzieję, że pewnego dnia uda się jej
wreszcie sprawić, iż pełna dezaprobaty matka okaże jej miłość.
Podczas naszej następnej sesji wyznała: „Nie mam już
poczucia, że coś źle zrobiłam. To smutne, że historia tak ważnej
dla mnie relacji, z którą od zawsze się zmagałam, nie będzie
miała pomyślnego zakończenia. Ale wiem już, że brak reakcji ze
strony matki nie ma nic wspólnego z oceną mojej osoby; jest tylko
kolejną wskazówką potwierdzającą, że bliska relacja ze mną jest
dla niej nie do zniesienia. Nawet jeśli moja serdeczność budzi w
niej aż taką odrazę, nie potrafię się wyzbyć tej cechy. Nie chcę
zrezygnować z mojej serdeczności”.

Wyzbycie się starej, pozornej tożsamości


Pierwszym krokiem na drodze do osiągnięcia wolności emocjonalnej
jest właśnie umiejętność zdystansowania się i obserwowania nie
tylko rodziców, ale również własnej pozornej tożsamości. Gdy
uświadomisz sobie, że utknąłeś w pułapce pozornej tożsamości i że
próbujesz tylko urzeczywistnić swoją kojącą fantazję, być może
zdecydujesz, że nadszedł czas na zmianę.

_____ Historia Rochelle _____


Matka Rochelle była niezwykle wymagającą kobietą i oczekiwała,
że córka będzie na jej każde zawołanie. Rochelle ujęła to
następująco: „Czułam, że będę szczęśliwa tylko wtedy, gdy moja
matka się zmieni i uzna mnie za wartościową osobę”. Lecz gdy
Rochelle postanowiła, że zamiast instynktownie czuć się zraniona
niedojrzałością emocjonalną matki, zacznie po prostu
obserwować jej postępowanie, doświadczyła głębokiej zmiany:
„Po raz pierwszy zobaczyłam, jak naprawdę się zachowuje. Nie
czułam złości ani rozczarowania, tak jak to bywało wcześniej, gdy
uważałam, że muszę ją przekonać, aby zwróciła na mnie uwagę”.
Ponieważ Rochelle starała się uwzględniać własne potrzeby oraz
swoje prawdziwe uczucia wobec matki, nie miała już poczucia, że
musi odgrywać jakąkolwiek rolę ani wypełniać kojącą fantazję
matki, poświęcając jej ogromną uwagę. „Nie odczuwam już
przymusu, aby natychmiast reagować i być dla niej »dobrą
córką«. Nie muszę aż tak się przejmować jej problemami”. Teraz
Rochelle dzwoni do matki wtedy, kiedy ma na to ochotę, i daje
sobie prawo do tego, aby sprzeciwiać się jej żądaniom. Odkąd
nie czuje się już zobligowana przybierać pozornej tożsamości
posłusznej córki, łatwiej jest jej podchodzić do swojej relacji z
matką z większym spokojem.

Panowanie nad własnymi myślami i uczuciami


Ostatecznym celem każdej interakcji z rodzicem lub inną niedojrzałą
emocjonalnie osobą jest zachowanie kontroli nad własnym umysłem
i uczuciami. Aby tego dokonać, musisz nieustannie przyjmować
postawę obserwatora oraz zwracać uwagę na to, jak się czujesz i jak
się zachowuje druga osoba. Taka perspektywa pozwoli ci utrzymać
twój indywidualny punkt widzenia i uodporni cię na zagrażające ci z
jej strony zarażanie emocjonalne.
Podczas kontaktów z rodzicami skupianie się na konkretnym,
pożądanym przez ciebie rezultacie waszej każdorazowej interakcji
pomoże ci zachować obiektywne, zorientowane na obserwację
nastawienie, niezależnie od tego, jak będzie się zachowywać druga
strona. Taka postawa sprawi, że aktywność twojego mózgu skupi się
na obszarach odpowiedzialnych za myślenie, nie zostaniesz więc
wciągnięty w wir własnych emocji, nie będziesz też skazany na
reakcję typu „walka lub ucieczka”. Dzięki temu skupianie się na celu,
który wyznaczyłeś sobie dla waszej najbliższej interakcji, pomoże ci
się trzymać bliżej twojego prawdziwego „ja”, podczas gdy wokół
ciebie będą się kłębić stare kojące fantazje i oczekiwania co do
odgrywanych przez ciebie ról.

Zachowanie ostrożności w przypadku niespodziewanej otwartości


rodziców
Według Murraya Bowena (1978) gdy z czasem coraz bardziej
uwidacznia się indywidualna osobowość syna lub córki, niedojrzały
emocjonalnie rodzic odruchowo zaczyna postępować w sposób
mający zmusić dziecko, aby powróciło do modelu uwikłania. Jeśli
dziecko nie złapie się na tego typu przynętę, możliwe, że rodzic
zacznie w końcu budować z nim bardziej autentyczną relację.
Zalecam ostrożność, jeśli rodzice zareagują nietypową dla nich
otwartością, gdy przyjmiesz postawę obserwatora oraz podejście
zorientowane na osiągnięcie konkretnego celu. Jeśli zaczną cię
traktować z większym szacunkiem lub jeśli nieco się otworzą,
zachodzi niebezpieczeństwo, że zaczniesz na nowo snuć swoją
starą, kojącą fantazję (W końcu dadzą mi to, czego potrzebuję).
Uważaj! Twoje wewnętrzne dziecko zawsze będzie miało nadzieję,
że rodzice w końcu się zmienią i obdarzą cię tym, o czym zawsze
marzyłeś. Twoim zadaniem jest jednak zachowanie dorosłego
punktu widzenia i dalsze odnoszenie się do nich z perspektywy
odrębnej i niezależnej dorosłej jednostki. Na tym etapie chciałbyś
nawiązać z nimi dorosłą relację, a nie odtwarzać mechanizmy
rozgrywające się na poziomie rodzic–dziecko, prawda?
Jeśli pozwolisz sobie na powrót do owych starych, dziecięcych
nadziei, rodzice prawdopodobnie natychmiast przestaną ci
okazywać otwartość, gdyż relacja z tobą nie będzie im się już
wydawać bezpieczna. Pamiętaj, że twoi rodzice zapewne obawiają
się emocji i nie potrafią sobie poradzić z prawdziwą bliskością. Jeśli
zaczniesz odnosić się do nich z większą otwartością, wycofają się i
będą próbowali wyprowadzić cię z równowagi, aby móc na nowo
sprawować nad tobą kontrolę. Jest to jedyny znany im sposób, aby
chronić się przed groźbą zranienia, jaką niesie z sobą nadmierna
bliskość.
W ostatecznym rozrachunku mechanizmy leżące u podstaw waszej
relacji nie ulegną zmianie. Dostępność emocjonalna twoich rodziców
będzie odwrotnie proporcjonalna do tego, jak bardzo będziesz ich
potrzebował. Tylko wtedy, gdy podejmowane przez ciebie działania
będą wypływać z twojego dorosłego, obiektywnego nastawienia,
rodzice będą uznawać relację z tobą za bezpieczną. To przykre, ale
fakty są takie, że są po prostu zbyt przerażeni, aby poradzić sobie z
potrzebami emocjonalnymi twojego wewnętrznego dziecka.
Podczas waszych interakcji skoncentruj się po prostu na
obserwowaniu bieżących wydarzeń, a następnie zaufaj intuicji
wypływającej z twojej autentycznej natury. Twoje prawdziwe „ja” zna
wszystkie osoby uczestniczące w danej interakcji, wie też, jaki jest
rzeczywisty obraz sytuacji, prawdopodobnie zareaguje więc
dokładnie tak, jak będzie trzeba. Prawdziwe „ja” będzie mogło
jednak tego dokonać, pod warunkiem że zachowasz obiektywną,
czujną postawę wypływającą z twojej własnej, indywidualnej
osobowości.

Podsumowanie
Nasza zależność od rodziców we wczesnym okresie życia sprawia,
że potrzebujemy ich miłości i uwagi. Musimy jednak odrzucić
pochodzące z dzieciństwa role, jeśli nie chcemy odgrywać ich wciąż
na nowo w naszych dorosłych relacjach. Podejście oparte na ocenie
poziomu dojrzałości pozwoli ci skuteczniej sobie radzić z
niedojrzałym emocjonalnie rodzicem oraz z każdą inną trudną w
obejściu, egocentryczną osobą. Odniesiesz lepsze rezultaty, jeśli
spróbujesz utrzymywać z rodzicem neutralne, grzeczne kontakty,
zamiast próbować nawiązać z nim bliską więź. Przede wszystkim
musisz ocenić poziom dojrzałości twojego rodzica i przybrać
podczas waszych interakcji postawę obserwatora, skupiając się
raczej na analizowaniu sytuacji niż na emocjonalnych reakcjach.
Następnie zastosuj trzy kroki związane z podejściem opartym na
ocenie poziomu dojrzałości: wyrażaj własne uczucia, a potem
odpuść; skupiaj się na pożądanym rezultacie zamiast na samej
relacji; staraj się raczej zarządzać waszą interakcją, niż angażować
się w nią na poziomie emocjonalnym.
W następnym rozdziale omówimy drogę prowadzącą do
wyzwolenia się od starych wzorców kształtujących relację na linii
rodzic–dziecko. Kontynuując lekturę, przekonasz się, jak dobrze się
będziesz czuł, gdy w końcu odrzucisz stare wzorce odnoszenia się
do innych, które dotychczas rządziły twoim życiem.
9

Jak to jest wieść życie wolne od ról i


fantazji

W tym rozdziale zobaczymy, jakiego smaku nabiera nasze życie, gdy


przestajemy odgrywać różne role tylko po to, aby nawiązać relację z
niedojrzałym emocjonalnie rodzicem. Przekonasz się, że gdy tylko
odzyskasz wolność emocjonalną i zaczniesz żyć zgodnie ze swoim
prawdziwym „ja”, nowe myśli i działania pomogą ci przezwyciężyć
samotność emocjonalną wynikającą z odgrywania ról. Odkryjesz, że
choć uwolnienie się od dawnych wzorców bywa trudne, warto
niewątpliwie podjąć taki wysiłek.

Wzorce rodzinne, które powstrzymują nas przed


wprowadzeniem zmian
Zanim przystąpimy do odkrywania i wzmacniania twojego
prawdziwego „ja”, omówimy niektóre mechanizmy występujące w
środowisku rodzinnym, z powodu których ludzie pozostają uwięzieni
w swoich starych rolach.

Odwodzenie od wykształcania własnej indywidualności


Jeśli byłeś wychowywany przez niedojrzałego emocjonalnie rodzica,
spędziłeś wczesne lata życia, chodząc na paluszkach i starając się
nie podsycać lęków żywionych przez taką obawiającą się emocji
osobę. Naznaczone uwikłaniem rodziny tworzone przez takich
rodziców stanowią w zamierzeniu twierdzę mającą chronić ich przed
tlącym się w nich lękiem przed indywidualnością. Wykształcająca się
indywidualność dziecka jest postrzegana przez niepewnych siebie i
niedojrzałych emocjonalnie rodziców jako zagrożenie, ponieważ
wzmaga w nich obawy przed potencjalnym odrzuceniem lub
porzuceniem. Ktoś potrafiący samodzielnie myśleć może zacząć ich
krytykować lub postanowić odejść. Takie osoby czują się o wiele
bezpieczniej, gdy mogą traktować członków rodziny raczej jak
przewidywalne postacie rodem ze świata fantazji niż jako realne
jednostki.
Dla rodziców obawiających się zarówno prawdziwych emocji, jak i
porzucenia, obserwowane u potomstwa przejawy autentyczności
stanowią przerażający dowód na rozwijającą się indywidualność
dziecka. Tacy rodzice czują się zagrożeni, gdy ich dzieci wyrażają
prawdziwe emocje, gdyż interakcje z nimi stają się wówczas
nieprzewidywalne i jest to w ich mniemaniu niebezpieczne dla
łączących ich więzi rodzinnych. W rezultacie wychowywane w takich
domach dzieci próbują unikać sytuacji wzbudzających u ich rodziców
lęk, często wypierają więc wszelkie autentyczne myśli, uczucia i
pragnienia, które mogłyby naruszyć poczucie bezpieczeństwa
rodzica.

Negowanie indywidualnych potrzeb i preferencji


Rodzice, którzy z uwagi na dręczące ich lęki muszą mieć wszystko
pod ścisłą kontrolą, często wpajają swoim dzieciom nie tylko to, co
powinny robić, ale również to, co powinny czuć i myśleć. Dzieci
będące internalizatorami często biorą sobie te zalecenia do serca i
zaczynają wierzyć, że ich niepowtarzalne doświadczenia
wewnętrzne są pozbawione wartości. Tacy rodzice uczą dziecko
wstydzić się każdej cechy osobowości, z powodu której odróżnia się
ono od rodziców. W konsekwencji dzieci te zaczynają nieraz
postrzegać swoje niepowtarzalne cechy charakteru – nawet swoje
mocne strony – jako dziwaczne i niegodne miłości.
Wychowywane w takich rodzinach dzieci ze skłonnością do
internalizacji często są uczone wstydzić się następujących
normalnych zachowań:

Entuzjazmu.
Spontaniczności.
Smutku i żalu w obliczu doznanej krzywdy, straty lub zmiany.
Nieskrępowanego okazywania czułości.
Wyrażania prawdziwych uczuć i myśli.
Wyrażania złości, gdy czują się skrzywdzone lub
znieważone.

Jednocześnie wpaja im się też, że następujące zjawiska i uczucia


są akceptowalne, czy wręcz pożądane:

Posłuszeństwo i szacunek wobec osób występujących w roli


autorytetów.
Choroba somatyczna lub uraz, dające rodzicowi więcej
władzy i kontroli.
Niepewność i powątpiewanie w siebie.
Podzielanie preferencji rodzica.
Poczucie winy i wstyd z powodu własnej niedoskonałości lub
odmienności.
Wysłuchiwanie innych, a zwłaszcza skarg i narzekań rodzica
na jego cierpienie.
Akceptowanie stereotypowych ról dotyczących płci: zwykle w
przypadku dziewcząt będzie to nakaz zadowalania innych, a
w przypadku chłopców – przejawiania twardego charakteru.

Jeśli byłeś dzieckiem ze skłonnością do internalizacji


wychowywanym przez niedojrzałego emocjonalnie rodzica, wpojono
ci wiele autodestrukcyjnych przekonań w kwestii tego, jak należy
sobie radzić w życiu. Oto niektóre z najważniejszych:

Kieruj się w życiu przede wszystkim tym, czego oczekują od


ciebie inni ludzie.
Nie stawaj we własnej obronie.
Nie proś o pomoc.
Nie zabiegaj o własne interesy.

Skłonne do internalizacji dzieci niedojrzałych emocjonalnie


rodziców uczą się, że „bycie dobrym” jest równoznaczne z
przejawianiem możliwie największej skromności, tak aby rodzice
mogli się skupić na zaspokajaniu swoich własnych potrzeb.
Internalizatorzy zaczynają wierzyć, że ich potrzeby i uczucia są w
najlepszym razie nieważne, a w najgorszym wstydliwe. Zwykle
przeświadczenie to dość szybko ulega jednak zmianie, gdy tylko
sobie uświadomią, że jest ono przejawem wypaczonego sposobu
myślenia.
Na przykład Carolyn snuła kojącą fantazję, że jeśli tylko
podporządkuje się matce i pozwoli jej odgrywać główną rolę w
swoim życiu, matka w końcu ją doceni. Ale w toku terapii doszła do
następującego wniosku: „Rola odgrywana przeze mnie w systemie
rodzinnym była fikcją. Uświadomiłam sobie, że nie chcę grać
drugoplanowej postaci w opowieści innej osoby – mogę przecież
zwyczajnie zejść z kart jej książki. Nie chcę już dłużej występować w
jej historii”.

Posłuszeństwo wobec uwewnętrznionego głosu rodzicielskiego


Zastanawiasz się być może, jak rodzicom udaje się tak wyszkolić
dziecko, aby postępowało wbrew swoim naturalnym instynktom i
afirmującym życie impulsom. Dokonuje się to w ramach procesu,
który nazywam internalizacją głosu rodzicielskiego. W dzieciństwie
przesiąkamy opiniami i przekonaniami naszych rodziców, które
przybierają postać wewnętrznego głosu – dobiegającego do nas bez
przerwy komentarza, który zdaje się pochodzić z naszego wnętrza.
Głos ten często mówi nam takie rzeczy, jak: „Powinieneś...”, „Lepiej,
żebyś...” lub „Musisz...”; równie często wygłasza też nieżyczliwe
komentarze na temat naszej wartości, inteligencji lub moralności.
Choć ów komentarz brzmi jak twój własny głos, w rzeczywistości
stanowi echo głosu osób, które opiekowały się tobą w pierwszych
latach twojego życia. Jeśli chciałbyś się więcej dowiedzieć na ten
temat, książka Conquer Your Critical Inner Voice (Firestone,
Firestone i Catlett 2002) pomoże ci prześledzić pochodzenie twoich
wewnętrznych głosów oraz uwolnić się od ich negatywnego wpływu.
Każdy z nas internalizuje głos swoich rodziców; tak właśnie
przebiega proces socjalizacji. Niektóre osoby słyszą wspierający,
przyjazny, nastawiony na rozwiązywanie problemów wewnętrzny
komentarz, wielu z nas towarzyszą jednak tylko gniewne, krytyczne
lub pogardliwe głosy. Nieprzerwana obecność tego typu
negatywnych komunikatów może wyrządzić więcej szkód niż
zachowanie samych rodziców. Naucz się więc uciszać te głosy, gdy
wprawiają cię w złe samopoczucie, oraz oddzielać swoje poczucie
własnej wartości od ich krytycznych ocen. Musisz postrzegać ów
głos jako coś pochodzącego z zewnątrz i niebędącego częścią
twojego prawdziwego „ja”, tak abyś przestał go uważać za naturalny
aspekt twojego sposobu myślenia. Możesz tego dokonać, stosując
na przykład opisane w rozdziale 8 podejście oparte na ocenie
poziomu dojrzałości, albo przybierając wobec tych dobiegających z
twojego wnętrza negatywnych głosów taką samą postawę, jaką
zająłbyś w odniesieniu do niedojrzałego emocjonalnie rodzica.
Gdy nauczysz się już spoglądać bardziej obiektywnym wzrokiem
na twojego niedojrzałego emocjonalnie rodzica, możesz również
poddać ponownej ocenie rozbrzmiewające w twoim wnętrzu głosy i
zacząć się uwalniać od ich niepożądanego wpływu. Skup się na
obserwowaniu sposobu, w jaki przemawiają do ciebie owe
wewnętrzne głosy – tak samo, jak nauczyłeś się to robić w
odniesieniu do twojego rodzica. Podchodź z rezerwą do słyszanych
przez ciebie treści i podejmij opartą na racjonalnych przesłankach
decyzję, czy chcesz w dalszym ciągu słuchać wspomnianego tu
wewnętrznego krytyka.

Danie sobie prawa do niedoskonałości i do bycia


tylko człowiekiem
Uwewnętrznione głosy rodzicielskie mają prawdopodobnie swą
siedzibę w lewej półkuli mózgu, w której dominują język i logika. Gdy
pozwalamy, aby właśnie ta półkula przejęła nad nami kontrolę,
zaczynamy przedkładać perfekcjonizm i skuteczność ponad uczucia,
a osądzanie ponad współczucie (McGilchrist 2009). Bez równowagi
zapewnianej przez prawą półkulę mózgu, która odpowiada za
bardziej osobiste i intuicyjne aspekty naszego życia, lewa strona
mózgu będzie cię poddawać bezdusznej ocenie, używając w tym
celu sztywnych definicji dobra i zła. W zależności od twoich ostatnich
dokonań zakomunikuje ci moralistycznym tonem, że jesteś dobry lub
zły, doskonały lub na wskroś nieudolny. Taka osądzająca logika
świadczy o braku elastyczności umysłowej, ściśle związanym z
niedojrzałością emocjonalną.

_____ Historia Jasona _____


Jason, mający na swoim koncie sukcesy zawodowe profesor
uczący w college’u, który parał się też amatorsko sztuką, od lat
cierpiał na depresję. Wychowywał go arogancki, krytyczny ojciec i
zaabsorbowana sobą matka – żadne z nich nie miało dla niego
ani krzty cierpliwości.
Jason zinternalizował niezwykle negatywny, perfekcjonistyczny
wewnętrzny głos rodzicielski, który nieustannie go oceniał.
Czymkolwiek by się zajmował, ów wewnętrzny głos opatrywał to
zawsze jakimś negatywnym komentarzem. Za każdym razem,
gdy nie udało mu się sprostać standardom doskonałości
narzucanym przez ów wewnętrzny głos, natychmiast reagował na
to samokrytyką i nienawiścią do samego siebie. Nigdy nie był też
pewien, czy naprawdę chce coś zrobić, czy też tylko tak sądzi,
gdyż ów wewnętrzny głos podpowiada mu, że tak właśnie
powinien postąpić.
Na szczęście w toku terapii Jason uświadomił sobie związek
pomiędzy owym wewnętrznym głosem i jego rodzicami wiecznie
okazującymi mu dezaprobatę. Podobnie jak czynili to jego
rodzice, również ów negatywny głos krytykował wszystkie jego
wybory, nieustannie osłabiając jego poczucie pewności siebie.
Zamiast wierzyć tym komentarzom i uznawać je za głos
rozsądku, tak jak to czynił przez wiele lat, Jason w końcu
rozpoznał w nich bezcielesny przejaw głosu swoich rodziców i
przejrzał ich destrukcyjne zamiary.
Nauczywszy się rozpoznawać prawdziwe znaczenie owego
głosu, Jason zdał sobie sprawę, że wcale nie musi mu wierzyć,
gdy ten mu wmawia, że jest zły, samolubny i leniwy. Zamiast
starać się być doskonały tylko dlatego, że tak mu przykazał
wewnętrzny głos, zaczął zadawać sobie pytania, aby lepiej
zrozumieć własne pragnienia. Gdy odczuwał lęk przed
zrobieniem czegoś, zamiast zmuszać się do działania, Jason
zatrzymywał się i pytał samego siebie: Czy wziąłem pod uwagę
moje potrzeby? Czy najważniejszą rolę odgrywa tu moje własne
dobro? Jakie są proporcje pomiędzy moimi własnymi potrzebami
a tym, co nakazuje mi uczynić mój wewnętrzny głos?
Jason przez całe swoje dorosłe życie podchodził do różnych
czynności z nastawieniem: Niech to szlag, muszę to zrobić. Teraz
widział zaś, że są dostępne alternatywy, i pytał samego siebie:
Czy naprawdę muszę się w tej chwili tym zajmować? A jeśli
rzeczywiście jest to konieczne, jak i kiedy wygospodaruję czas na
rzeczy, które miałbym ochotę zrobić? Nauczył się pytać w
pierwszej kolejności, co chciałby zrobić, a następnie podejmować
najlepsze dla siebie decyzje, udaremniając tym samym plany
swojego krytycznego głosu wewnętrznego. Poświęcając chwilę
na świadome zastanowienie się, czego naprawdę chcę, Jason
uwolnił się w końcu od tyranii swojego wewnętrznego krytyka.

Danie sobie prawa do własnych, autentycznych myśli


i uczuć
Jeśli twoje dziecięce myśli i uczucia wzbudzały u twoich rodziców
uczucie dyskomfortu, szybko nauczyłeś się je wypierać. Znajomość
własnych prawdziwych emocji i myśli wydawała ci się zapewne
niebezpieczna, skoro mogły cię one oddalić od osób, od których
byłeś zależny. Nauczyłeś się, że o tym, czy jesteś dobry lub zły,
decyduje nie tylko twoje zachowanie, ale również treści znajdujące
się w twoim umyśle. W rezultacie mogłeś uwierzyć w absurdalną
koncepcję, że pewne myśli i uczucia czynią cię złą osobą, a być
może wciąż jeszcze żywisz takie przekonanie.
Musisz mieć jednak wgląd we wszystkie swoje przeżycia
wewnętrzne, bez odczuwania z ich powodu winy czy wstydu. Co
więcej, doznasz przypływu energii, gdy pozwolisz swoim myślom i
uczuciom pojawiać się i znikać w naturalny sposób, bez
zamartwiania się, w jakim stawiają cię świetle. Dana myśl lub
uczucie oznaczają jedynie to, że doświadczasz właśnie takich, a nie
innych myśli i uczuć. Gdy pozwolisz swoim myślom i uczuciom
napływać i odpływać w swobodny, nienarażony na potępienie
sposób, doznasz głębokiej ulgi.
Prawda jest taka, że zasadniczo nie mamy kontroli nad tym, co
myślimy ani co czujemy. Nie planujesz, że coś sobie pomyślisz lub
że coś poczujesz; po prostu tak się dzieje. Zobrazuj to sobie
następująco: twoje myśli i uczucia są organiczną częścią natury,
która wyraża samą siebie za twoim pośrednictwem. Natura nie
będzie nieszczera w kwestii twoich uczuć i nie ty decydujesz o tym,
jakie wywołuje w tobie myśli. Zaakceptowanie twoich prawdziwych
myśli i uczuć nie czyni z ciebie złej osoby. Czyni cię osobą żyjącą w
harmonii z samym sobą, kimś na tyle dojrzałym, aby znać swój
własny umysł.

Danie sobie prawa do zawieszenia kontaktów


Idealnie byłoby, gdybyś mógł swobodnie wyrażać swoją prawdziwą
osobowość, chroniąc się jednocześnie przed zranieniem podczas
kolejnych interakcji z rodzicami. Mimo to czasem możesz uznać, że
niezbędne będzie tymczasowe zawieszenie kontaktów w celu
ochrony własnego zdrowia emocjonalnego. Choć może to wzbudzić
w tobie ogromne poczucie winy i samozwątpienie, czasem bywają
dobre powody usprawiedliwiające konieczność zachowania
dystansu. Twój rodzic może cię na przykład krzywdzić emocjonalnie
lub nie szanować twoich granic – odnosić się do ciebie w natarczywy
sposób naruszający twoje prawo do własnej tożsamości. Możesz
pragnąć zrobić sobie przerwę od konieczności zmagania się z
postępującym w taki sposób rodzicem.
Niektórzy rodzice wykazują tak małą chęć do refleksji, że pomimo
wielokrotnych wyjaśnień po prostu nie przyjmują do wiadomości, że
ich zachowanie jest niestosowne. Co więcej, niektórzy przejawiający
sadystyczne skłonności rodzice naprawdę mają złe intencje wobec
swoich dzieci, tak że zadawanie im bólu i wzbudzanie w nich
frustracji po prostu sprawia im radość. Dzieci takich rodziców mogą
zdecydować, że zawieszenie kontaktów będzie najlepszym
rozwiązaniem. Sam fakt, że ktoś jest twoim biologicznym rodzicem,
nie oznacza wcale, że musisz utrzymywać z nim więź emocjonalną
lub towarzyską.
Na szczęście nie musisz pozostawać w bieżącym kontakcie z
rodzicami, aby wyzwolić się spod ich wpływów – w przeciwnym razie
osoby, które mieszkają daleko od rodziców lub których rodzice już
nie żyją, nie byłyby w stanie zdystansować się od nich emocjonalnie.
Proces prowadzący do wyzwolenia się od niezdrowych ról i relacji
musi się rozpocząć w naszym wnętrzu, a nie od naszych interakcji i
konfrontacji z innymi ludźmi.

_____ Historia Aishy _____


Aisha, dwudziestosiedmioletnia reporterka telewizyjna mająca na
koncie sukcesy zawodowe, zmagała się z depresją i niskim
poczuciem własnej wartości. Jej matka, Ella, zawsze nazywała
Aishę „problematycznym dzieckiem”. Choć matka hołubiła
młodszego syna, wobec córki była krytyczna i wymagająca. Aisha
czuła, że nigdy nie uda się jej zadowolić matki, lecz i tak wciąż
próbowała sprawić, aby ta była z niej dumna. Mimo to Ella wciąż
wytykała Aishy wszystkie jej niedociągnięcia, drwiła też z niej w
obecności innych ludzi, nie wyłączając jej chłopaków.
Choć Aisha wielokrotnie rozmawiała z matką na temat tych
zachowań, nigdy nie przynosiło to żadnych rezultatów. Ella
zawsze zgrywała niewinną; nawet łzy i złość córki stanowiły w jej
mniemaniu kolejny dowód na to, że jest złym dzieckiem
niegodziwie traktującym swoją matkę. Aisha stała się tak
wyczulona na obraźliwe komentarze Elli, że gdy jadły razem
kolację, często jeszcze przed końcem posiłku wybuchała
płaczem.
Gdy Aisha postanowiła zerwać kontakty z matką, poziom
doświadczanego przez nią stresu znacznie się obniżył. Gdy nie
była już narażona na krzywdzące ją interakcje z Ellą, czuła się
szczęśliwsza niż kiedykolwiek wcześniej. Martwiła się, czy to, że
nie chce się spotykać z matką, nie czyni jej złym człowiekiem,
lecz nie mogła zaprzeczyć, że od chwili, gdy zerwała z nią
kontakt, czuje się o niebo lepiej i znacznie wzrosło jej poczucie
własnej wartości. Nawet jej chłopak zauważył, że wydaje się o
wiele bardziej zrelaksowana.
Po kilku miesiącach Aisha przyniosła na sesję terapeutyczną
kartkę od matki, aby mi ją przeczytać. Choć Ella próbowała
najwyraźniej odnowić w ten sposób kontakt z córką, dla Aishy
słowa matki stanowiły tylko potwierdzenie, dlaczego musi się
trzymać od niej z daleka. W geście służącym jedynie
samousprawiedliwieniu się Ella opisała wyłącznie własne uczucia
i podkreśliła, że zawsze była wobec Aishy kochającą matką. Nie
okazała córce ani odrobiny empatii i nie wzięła w ogóle
odpowiedzialności za wyrządzone jej krzywdy.
Aisha wielokrotnie wyjaśniała matce, dlaczego takie
zachowanie rani jej uczucia. Nie ukrywała, z jakiego powodu
zerwała z nią kontakty. Mimo to dla Elli motywacja Aishy
pozostawała najwyraźniej tajemnicą. W jej wyidealizowanej
fantazji o byciu kochającą matką nie pozostało zwyczajnie ani
odrobiny miejsca na uczucia córki.

Danie sobie prawa do wyznaczania granic i


decydowania, ile chcemy od siebie dać
Choć zawieszenie kontaktów bywa czasem konieczne, niektórym
osobom udaje się tak skutecznie wyznaczać granice, że ich rodzice
zwyczajnie nie mają sposobności, aby nadal wyrządzać im krzywdę.
Jedną z metod pozwalających tego dokonać jest świadome
decydowanie o tym, jak często będziesz się kontaktował z rodzicami.
Gdy ograniczysz częstotliwość waszych spotkań, będziesz mógł
poświęcić więcej energii na własne potrzeby i dobrze o siebie
zadbać. Twoi rodzice mogą protestować, gdy przestaniesz obdarzać
ich swoim czasem i uwagą tak szczodrze, jak to miałeś wcześniej w
zwyczaju; czekające cię trudne chwile stanowią jednak bezcenną
okazję do przezwyciężenia wszelkich śladów irracjonalnego
poczucia winy za to, że masz własne potrzeby.
Pamiętaj – jeśli jesteś internalizatorem, będziesz miał zapewne
poczucie, że w obliczu każdego problemu właśnie ty powinieneś
podjąć próbę naprawy sytuacji i że jeśli tylko nieco bardziej się
postarasz, wszystko – włącznie z zachowaniem innych osób –
ulegnie poprawie. Świadomość, że wcale tak nie jest, przynosi
wielką ulgę. Najczęściej to właśnie internalizatorzy starają się z
całych sił naprawić sytuację, a eksternalizatorzy bez przerwy to
wykorzystują. Pamiętaj, że o tym, czy jesteś dobrym człowiekiem,
nie decyduje wcale to, ile z siebie dajesz w relacjach z innymi, oraz
że wyznaczanie granic osobom, które wciąż tylko czegoś od ciebie
chcą, wcale nie świadczy o twoim egoizmie. Twoim zadaniem jest
dbanie o samego siebie, niezależnie od oczekiwań i żądań innych.
Zwracanie uwagi na różne subtelne sposoby, w jakie inni ludzie
wysysają z ciebie energię, pomoże ci zauważyć, kiedy zbyt dużo od
siebie dajesz. Nawet podczas mniej istotnych interakcji możesz
decydować o tym, ile jesteś skłonny od siebie dać, tak abyś nie czuł
się wyczerpany próbami zaspokojenia potrzeb innych ludzi.
Zalecam zastosowanie podejścia opartego na ocenie poziomu
dojrzałości podczas obserwowania reakcji twoich rodziców, gdy
poprosisz ich o poszanowanie twoich granic. Zwróć uwagę, czy
próbują wzbudzić w tobie poczucie winy lub wstydu, tak jakby mieli
prawo robić to, na co tylko mają ochotę, nie zważając zupełnie, jak
wpłynie to na twoje samopoczucie.

_____ Historia Brada _____


Brad miał wiele spraw na głowie – wymagającą pracę,
wychowywanie czworga dzieci i małżeństwo przechodzące
kryzys. Choć stresujących sytuacji mu nie brakowało, pozwolił
swojej skorej do wybuchów matce, Ruth, zamieszkać wraz z nim i
jego rodziną, po tym jak wymówiono jej umowę najmu
mieszkania, gdyż wdała się w sprzeczkę z właścicielem. Wkrótce
po przyjęciu matki do domu Brad odkrył, że jego żona od
pewnego czasu ma romans, co niemal doprowadziło do rozpadu
ich małżeństwa. Mniej więcej w tym samym okresie nastoletnią
córkę Brada przyłapano w szkole na paleniu marihuany. Ruth w
ogóle się nie przejmowała panującą w domu napiętą atmosferą.
W istocie pogarszała tylko sytuację, wyrażając swoje opinie,
ilekroć tylko naszła ją ochota. Jeśli czuła się czymś urażona,
trzaskała drzwiami, krzyczała na dzieci i ciskała przekleństwa pod
adresem zwierząt domowych. Brad czuł, że jest na skraju
załamania.
Zdał sobie sprawę, że musi dokonać wyboru pomiędzy swoim
zdrowiem i roszczeniową postawą matki. Wielokrotnie próbował
rozmawiać z Ruth o jej zachowaniu, lecz nie przynosiło to
żadnych rezultatów. Matka wciąż próbowała wszystkim rządzić,
bywała też często niemiła dla dzieci Brada i ich przyjaciół. W
końcu Brad poprosił Ruth, żeby się przeprowadziła do
zlokalizowanego po drugiej stronie miasta mieszkania na
wynajem, którego był właścicielem.
Jego prośba zaszokowała Ruth. W ogóle się tego nie
spodziewała – podobnie jak nie mogła zrozumieć, dlaczego
właściciel wynajmowanego przez nią mieszkania kazał się jej
wyprowadzić. Brad zachował pełną taktu, lecz niewzruszoną
postawę. Jak było do przewidzenia, Ruth zareagowała gniewem i
zaczęła krzyczeć:
– W ogóle mnie nie kochasz!
Brad trzymał się jednak tematu rozmowy:
– Możemy zmienić nasz obecny układ bez urządzania awantury.
Kochamy cię, ale musisz się wyprowadzić. Nie mamy obowiązku
się tobą opiekować. Jesteś w stanie sama o siebie zadbać.
– Czy będę musiała wam płacić czynsz? – spytała matka.
– Tak, i będziemy musieli naliczać większe opłaty, jeśli mają
pokrywać również koszt innych usług.
Podczas naszej następnej sesji Brad opisał wspomnianą wyżej
konfrontację i zrelacjonował, że nie pozwolił, aby krzyki matki
wytrąciły go z równowagi. Powtarzał sobie: Tym razem nie dam
się sprowokować i skupiał się tylko na pożądanym rezultacie
rozmowy, czyli na wyprowadzce Ruth.
Brad w końcu zdał sobie sprawę, ile stresów dokładała mu
matka do jego i tak niełatwej sytuacji życiowej: „Gdy
mieszkaliśmy pod jednym dachem, wciąż podnosiła mi ciśnienie.
Zwykle powtarzałem sobie, że muszę dołożyć starań, żebyśmy
jakoś się dotarli, ale prawda jest taka, że nie chcę próbować się z
nią docierać. Miałbym na to siłę, ale nie chcę tego robić”. Brad
zaczął postrzegać sprawy z innej perspektywy: „Bycie
spokrewnionym nie daje nikomu prawa do traktowania innych
członków rodziny jak śmieci”.

Pozwolenie sobie na obdarzanie się współczuciem


Aby dobrze o siebie zadbać, musisz nauczyć się sobie współczuć
(McCullough et al. 2003). Znajomość własnych uczuć i obdarzanie
samego siebie współczuciem to dwa podstawowe aspekty silnej
indywidualności. Tylko współczując samemu sobie, będziesz
wiedział, kiedy należy postawić granicę i przestać zbyt dużo od
siebie dawać.
Obdarzanie się współczuciem bywa niezwykle uzdrawiające, choć
z początku może się wydawać nieco nienaturalne. Pewna kobieta
opisała to następująco: „Spojrzałam wstecz na tamtą małą
dziewczynkę, którą kiedyś byłam, i zobaczyłam, jak dużo przeszła.
Po raz pierwszy zrobiło mi się siebie żal. Czułam się tak, jakbym
wypuściła z siebie powietrze po odkryciu, że wstrzymywałam oddech
przez bardzo, bardzo długi czas. To dziwne uczucie: smutne,
intensywne, przynoszące ulgę – tak wiele wymieszanych z sobą
emocji. Teraz współczuję sobie bolesnego i męczącego dzieciństwa.
Spoglądanie na samą siebie jak na małą dziewczynkę było niemal
mistycznym doświadczeniem. W końcu mogłam powiedzieć: »Oj,
biedna dziewczynko« – nigdy wcześniej się na to nie zdobyłam”.
Inna kobieta zaczęła sobie współczuć, gdy wpadło jej akurat w ręce
własne zdjęcie szkolne sprzed wielu lat. Uświadomiła sobie, że
zwraca się do dziewczynki ze zdjęcia, mówiąc jej: „Ty dzielna
dziewczynko, uśmiechasz się, pozując do szkolnego zdjęcia, choć
zmagałaś się z tyloma trudnościami”.
Żal i łzy są normalną reakcją, gdy po raz pierwszy zaczynają do
nas docierać bolesne prawdy, z którymi trudno jest się zmierzyć, i
okazujemy sobie współczucie. Jeśli przez wiele lat nikt nie okazywał
ci uwagi, emocją, którą musiałeś najmocniej tłumić, był
prawdopodobnie właśnie smutek. Daniel Siegel (2009), znany
psychiatra i autor licznych publikacji, elokwentnie opisał
uzdrawiającą moc emocji. Uważał, że jeśli będziemy ściśle
obserwować nasze prawdziwe uczucia, podczas gdy będą one
wypływać na powierzchnię, zyskamy szansę na przeżycie
przemiany. Właśnie odczuwanie głębokich emocji stanowi sposób, w
jaki przetwarzamy nowe, ważne informacje. Uświadamiając sobie
nasze emocje – również żal – podejmujemy wewnętrzny wysiłek
niezbędny do rozwoju w wymiarze psychologicznym.
Siegel (2009) twierdzi też, że gdy odczuwamy emocje, nasza
świadomość integruje i wchłania nową wiedzę. Często radzę
klientom, aby postrzegali łzy jako fizyczną oznakę procesu
integracyjnego, który dokonuje się właśnie w ich sercach i umysłach.
Gdy ronisz wypływające z samej głębi twojej istoty łzy świadczące o
tym, że uświadomiłeś sobie jakąś nową prawdę, w ostatecznym
rozrachunku twoje samopoczucie ulegnie poprawie. Tego rodzaju
płacz pomoże ci przemienić się w bardziej zintegrowaną i złożoną
osobę, dzięki niemu poczujesz również większą stabilizację i
zdolność do przegrupowania sił.
Proces odzyskiwania zdolności obdarzania samego siebie
współczuciem następuje falami, a niektóre z nich bywają niezwykle
intensywne. Liczne, kłębiące się w nas emocje, nieprzepracowane,
ale wymagające zintegrowania mogą sprawiać, że czujemy się
przytłoczeni. Dobroczynne bywa zwrócenie się o pomoc do
współczującego przyjaciela lub terapeuty, którzy pocieszą cię,
zapewnią ci wsparcie i pomogą przetrwać te trudne chwile, nie
obawiaj się jednak tego naturalnego procesu. Twoje ciało wie, jak
płakać i rozpaczać. Jeśli pozwolisz swoim uczuciom wypłynąć na
powierzchnię i nie ustaniesz w próbach ich zrozumienia, w rezultacie
staniesz się bardziej zintegrowaną, dojrzałą osobą zdolną obdarzać
większym współczuciem zarówno samego siebie, jak i innych.

Wyzbycie się nadmiernej empatii


Internalizatorzy są tak wrażliwi emocjonalnie, że mogą odczuwać
nadmierną empatię wobec problemów innych ludzi lub wobec
własnych wyobrażeń odnośnie do ich cierpienia. W rezultacie
czasem rozpaczają nad sytuacją drugiej osoby bardziej intensywnie,
niż czyni to ona sama. W przypadku zdrowej dawki empatii możemy
natomiast okazywać innym współczucie, nie zapominając
jednocześnie o stawianiu odpowiednich granic.

_____ Historia Rebeki _____


Starsza już matka Rebeki, Irene, była eksternalizatorką i
nieustannie na coś narzekała. Nic nie było nigdy zrobione tak, jak
trzeba, choć córka starała się z całych sił ją uszczęśliwić.
Wprawdzie Rebeka nie miała problemu z wyznaczaniem granic,
wciąż nie dostrzegała jednak pewnych mechanizmów rządzących
ich wzajemną relacją. Podczas jednej z naszych sesji Rebeka
wyjawiła podstawowy błąd w swoim myśleniu, gdy skomentowała:
– Przecież to nic złego, że chciałabym, aby matka lepiej się
poczuła.
– Owszem, to jest złe! – wykrzyknęłam. Przekonanie to pełniło
centralną funkcję w pełnej samopoświęcenia roli, jaką Rebeka
odgrywała w relacjach z matką. Fakt, iż zależało jej, aby Irene
poczuła się lepiej, był poważnym problemem, podsycał bowiem
emocjonalne uwikłanie Rebeki w relację z mamą. Zapytałam ją,
czy ma jakieś dowody na to, że Irene faktycznie chciałaby się
lepiej poczuć. Nie podejmowała w życiu decyzji, które
zwiększałyby jej szanse na lepsze samopoczucie, nie
dostrzegałam też żadnych oznak świadczących o tym, że
cokolwiek z tego, co robi dla niej Rebeka, przynosi pozytywne
rezultaty. Najwyraźniej Irene wcale nie zależało na poprawie
własnego samopoczucia, w związku z czym fakt, iż Rebeka
uważała to za swoje główne zadanie, z góry skazywał jej starania
na porażkę. Próbowała osiągnąć coś, co było najwyraźniej
niezgodne z celami samej Irene. W istocie przewodnim motywem
egzystencji Irene było niedostawanie tego, czego pragnęła; jakie
prawo miała Rebeka, aby ingerować w ten stan rzeczy?
Pewnego wieczoru, gdy Rebeka miała właśnie wyjść od Irene
po niezwykle frustrującym dniu spędzonym na nieskutecznych
próbach niesienia pomocy matce, ta spojrzała na nią i
powiedziała jej: „Po prostu przychodź do mnie dalej w
odwiedziny”. Rebeka aż zaniemówiła ze zdumienia. Czy
naprawdę matka oczekiwała od niej tylko tyle, po wszystkich
podejmowanych przez nią próbach, aby ją uszczęśliwić?
Postanowiła poważnie potraktować słowa Irene i ograniczyć
swoją empatię oraz próby pomocy, dzięki czemu przestała się
obawiać odwiedzin u matki. W końcu zrozumiała, że Irene nigdy
nie będzie szczęśliwa, lecz nie musi to być problemem dla żadnej
z nich.

Danie sobie prawa do podejmowania działań we


własnym interesie
Dorastanie z niedojrzałymi emocjonalnie rodzicami mogło wzbudzać
w tobie uczucie bezsilności – zarówno w dzieciństwie, jak i w
dorosłym życiu. Ponieważ rodzice nie okazywali zainteresowania
twoimi emocjami, mogłeś nabrać przeświadczenia, że twoje
pragnienia są nieistotne. Towarzyszyło ci być może przekonanie, że
pozostaje ci jedynie czekać, aż ktoś zechce w końcu ofiarować ci to,
czego potrzebujesz.
Ważne jest, aby mieć świadomość, że doświadczane w
dzieciństwie uczucie głębokiej bezsilności może być traumatycznym
przeżyciem, w wyniku którego ludzie reagują następnie na
doświadczaną w dorosłości bezsilność uczuciem zapadania się w
sobie i poczuciem, że „nie mogę nic na to poradzić i nikt mi nie
pomoże”. Na dzieci będące wrażliwymi internalizatorami uczucie to
może wywrzeć tak przemożny wpływ, że czują się później często jak
pozbawione wszelkiej mocy sprawczej ofiary zdane na łaskę
potężnych ludzi, którzy nie chcą zapewnić im tego, czego tak
rozpaczliwie potrzebują.
Nawet jeśli wspomniana skłonność do stawiania się w pozycji
ofiary jest w tobie głęboko zakorzeniona, zawsze możesz odzyskać
wiarę w to, że masz prawo prosić o pomoc i – co jeszcze
ważniejsze – możesz prosić o nią tak często, jak tylko będzie to
potrzebne. Działania podejmowane ze względu na własny interes
stanowią antidotum na traumatyczne uczucie bezsilności. Choć
dorastając pod opieką niedojrzałych emocjonalnie rodziców,
zaznałeś zaledwie niezwykle ograniczonej próbki tego, co mają do
zaoferowania życie i relacje międzyludzkie, mam nadzieję, że
zacząłeś sobie już uświadamiać, jak rozległe są owe możliwości
oraz że jesteś to sobie winien, aby zacząć prosić o to, czego
potrzebujesz.

_____ Historia Carissy _____


Gdy Carissa w końcu sobie uświadomiła, że jej apodyktyczny
ojciec, Bob, nauczył ją czuć się bezsilną i bierną w otoczeniu
osób występujących w roli autorytetów, wybrała się w odwiedziny
do rodziców przygotowana na to, aby ich obserwować, wyrażać
własne uczucia, zarządzać wzajemnymi interakcjami i skupiać się
na osiąganiu wyznaczonych przez siebie celów. Była zdumiona
pozytywnym przebiegiem wizyty. Przy pewnej pomocy ze strony
jej męża, Alejandra, udało się sprawić, że ojciec nie skupił na
sobie całej uwagi za sprawą swoich wywodów o kwestiach
politycznych oraz tyrad na szczególnie drażniące go tematy. Gdy
tylko ojciec zaczynał się emocjonować roztrząsanym właśnie
zagadnieniem, Alejandro nagle zmieniał temat rozmowy. Taki
nieoczekiwany obrót spraw dezorientował Boba i niweczył jego
plany w odniesieniu do przewidywanego przebiegu rozmowy.
Innym razem, gdy rodzina piła drinki na tarasie, usiedli w taki
sposób, że Bob rozsiadł się po jednej stronie, zwrócony przodem
do wszystkich pozostałych osób, które siedziały po drugiej
stronie – doskonały układ, podsycający jego skłonność do
uraczania wykładami zmuszonych do słuchania go odbiorców.
Gdy Carissa zobaczyła, co się kroi, przejęła inicjatywę. Później
wyznała mi: „Dawniej pomyślałabym tylko: «No to mam
przegwizdane. Nie wywinę się z tego». Lecz tym razem
przystąpiłam do działania”. Przesunęła swoje krzesło blisko
krzesła taty, dzięki czemu nie znajdował się już w samym
centrum uwagi. Manewr ten okazał się skuteczny – rozmowy
toczyły się teraz w obrębie całej grupy, udało się więc uniknąć
sytuacji, w której wszyscy byliby skazani na wysłuchiwanie
wywodów ojca. Stosując podejście oparte na ocenie poziomu
dojrzałości, Carissa zarządzała interakcjami tak, aby osiągnąć
pożądany przez siebie rezultat: równe uczestnictwo w rozmowie
wszystkich zgromadzonych.

Prawo do swobodnego wyrażania własnych uczuć


Wyrażanie własnych uczuć w relacjach z niedojrzałymi emocjonalnie
osobami jest ważnym aktem samopotwierdzenia, który pośrednio
wspiera również twoje aspiracje do bycia odrębną, mającą własne
uczucia i myśli jednostką. Pamiętaj, że ważnym elementem
podejścia opartego na ocenie poziomu dojrzałości jest wyrażanie
własnych uczuć, a następnie odpuszczanie.
Ważne jest, abyś odrzucił przekonanie, że gdyby twoi rodzice cię
kochali, potrafiliby cię zrozumieć. Jako niezależna, dorosła osoba
potrafisz funkcjonować bez ich zrozumienia. Być może nigdy nie
nawiążesz z rodzicami takiej relacji, o jakiej marzyłeś, lecz możesz
sprawić, że każda wasza interakcja będzie dla ciebie bardziej
satysfakcjonująca niż dotąd. Możesz zabierać głos w uprzejmy
sposób, kiedy tylko masz na to ochotę, oraz przedstawiać odmienne
opinie bez prób usprawiedliwiania się. Wyrażając w taki sposób
uczucia w swoich interakcjach z rodzicami, zachowasz
autentyczność nawet wówczas, gdy nie okażą ci zrozumienia. Celem
wyrażania swoich uczuć jest życie w zgodzie z własnym „ja”, a nie
zmiana rodziców. Zawsze istnieje też możliwość, że cię kochają,
nawet jeśli w ogóle cię nie rozumieją.

_____ Historia Holly _____


Ojciec Holly, Mel, był fryzjerem i mieszkał w małym miasteczku
na południu Stanów Zjednoczonych. Podczas rozmów
telefonicznych omawiali głównie sprawy związane z jego lokalną
społecznością. Holly, która pracowała na wysokim stanowisku
jako śledczy federalny, zawsze marzyła o tym, aby ojciec docenił
jej osiągnięcia. Ale gdy tylko wspominała o swojej pracy lub o
innych ważnych wydarzeniach w jej życiu, Mel najwyraźniej nie
miał pojęcia, jak powinien się do tego odnieść. Często więc
gwałtownie jej przerywał i zaczynał mówić o sprawach
związanych z własnym życiem. Holly wciąż jednak próbowała mu
opowiadać o sobie, ponieważ chciała z nim nawiązać bardziej
autentyczną więź, lecz zwykle nie był w ogóle zainteresowany
tym, co miała do powiedzenia. Holly za każdym razem to
tolerowała, powtarzając sobie, że powinna szanować ojca.
Gdy przeżywała trudny okres w pracy, zadzwoniła do Mela,
licząc na wsparcie duchowe z jego strony. Ale gdy właśnie mu
opisywała, jak jej ciężko, ojciec nagle zmienił temat i zaczął
opowiadać o pracach remontowych przeprowadzanych w
gmachu sądu okręgowego w jego okolicy. Tym razem Holly była
jednak przygotowana, aby zareagować na tę sytuację w inny niż
zwykle sposób – stosując wyraźną, osobistą komunikację.
–Tato! – wykrzyknęła – chcę pomówić jeszcze trochę o mnie.
Przeżywam naprawdę trudny czas. Lubię słuchać o twoim życiu,
ale czy tym razem mógłbyś po prostu mnie wysłuchać? Muszę o
tym z tobą porozmawiać.
Holly była przyjemnie zaskoczona, gdy się okazało, że ojciec
zgodził się na zmianę dotychczasowego sposobu, w jaki
przebiegały ich interakcje, i po prostu słuchał. Ponieważ Mel był
niedojrzały emocjonalnie, zwyczajnie nie dysponował
odpowiednią wrażliwością i nie wiedział, w jakich sytuacjach nie
wypada zmieniać tematu rozmowy. Przedstawiając swoje
oczekiwania, Holly wyraźnie poinformowała o swoich potrzebach i
w końcu poczuła się wysłuchana przez ojca.

Zmiana sposobu podchodzenia do starych relacji


Podobnie jak Carissa i Holly również ty możesz zacząć wchodzić w
interakcje ze swoimi rodzicami, opierając się na nowych zasadach,
dzięki którym przezwyciężysz stare wzorce odnoszenia się do innych
i skupisz się na pożądanych przez ciebie rezultatach. Koncentrując
się wyłącznie na bieżącej interakcji, możesz testować swoją
umiejętność odsuwania na bok wszelkich nierealistycznych pragnień
dotyczących autentycznej bliskości emocjonalnej lub otrzymywania
wsparcia ze strony rodziców. Nie negujesz swojej przeszłości; po
prostu akceptujesz swoich rodziców takimi, jacy są, nie żywiąc już
względem nich żadnych oczekiwań.
Czasem rodzice w obliczu takiego szczerego i neutralnego
nastawienia zaczynają się odnosić do swoich dzieci w bardziej
autentyczny pod względem emocjonalnym sposób. Może się to
wydać paradoksalne, ale często bardziej się otwierają wtedy, gdy
przestajesz liczyć na ich zmianę. Gdy sprawiasz wrażenie silnego i
czują, że nie potrzebujesz już ich aprobaty, często są w stanie
bardziej się zrelaksować. Jeśli zaniechasz prób zdobycia ich uwagi,
to emocje mogą opaść do tego stopnia, że czasem rodzice będą w
stanie tolerować większą otwartość. Ponieważ nie obawiają się już,
że twoje potrzeby zmuszą ich do bliskości emocjonalnej, której
intensywności nie są zdolni tolerować, mogą wówczas reagować na
ciebie tak, jak zachowywaliby się wobec każdego innego
dorosłego – z większym rozsądkiem i uprzejmością.
Haczyk polega na tym, że będzie to możliwe tylko wtedy, gdy
naprawdę wyzbędziesz się potrzeby nawiązania z nimi głębokiej
relacji – a nawet wówczas nie ma gwarancji, że rzeczywiście tak się
stanie. Jeśli jednak uda ci się żyć w zgodzie z własnym „ja”,
zdystansować się emocjonalnie i wchodzić z nimi w interakcje bez
żadnych uprzednich oczekiwań, zmniejszysz tym samym ryzyko
wyzwolenia u rodziców mechanizmów obronnych mających chronić
ich przed bliskością. Natomiast wyrzekając się swojej kojącej fantazji
o tym, że uda ci się w końcu zmienić swoich rodziców, pozwalasz im
być po prostu tym, kim są. Gdy nie będą już odczuwać presji, aby się
zmienić, być może zaczną cię traktować inaczej – albo i nie. Twoim
zadaniem jest zachować dobre samopoczucie w obu tych
przypadkach.

Wolność, jaką odczuwasz, gdy przestajesz


czegokolwiek chcieć od rodziców
Do najbardziej bolesnych interakcji z niedojrzałymi emocjonalnie
rodzicami dochodzi wówczas, gdy ich dzieci czegoś od nich
potrzebują. Czy będzie to uwaga, miłość, czy komunikacja, wiele
zaniedbywanych dzieci wciąż zabiega o jakiegoś rodzaju pozytywne
gesty emocjonalne od swoich rodziców również na długo po
osiągnięciu dorosłości, nawet jeśli rodzice nigdy nie byli skłonni
obdarzać ich tego typu względami.
Niedojrzali emocjonalnie rodzice bardzo często rozpowszechniają
stereotyp, jakoby tylko oni mogli zapewnić swoim dzieciom
dobrostan i poczucie własnej wartości. Wielu egocentrycznych
rodziców lubi, gdy ich dzieci mają wiele niezaspokojonych potrzeb, a
oni sami stają się postaciami, wokół których skupiają się ich
pragnienia. Obserwując zależność swojego dziecka, czują się
bezpiecznie i mają poczucie kontroli. Jeśli dziecko na to pozwoli,
rodzice zdobywają władzę pozwalającą im całkowicie kontrolować
jego stan emocjonalny.
Sugestia, aby nabrać nieco dystansu i zadać sobie pytanie, czy
naprawdę potrzebujesz swoich rodziców – czy też może to oni
potrzebują, żebyś ich potrzebował – może ci się wydać radykalna.
Ale gdyby nie odgrywane przez ciebie role rodzinne i snute przez
ciebie fantazje, być może w ogóle nie uważałbyś swoich rodziców za
osoby, do których przyszło by ci na myśl zwrócić się z jakąkolwiek
prośbą. Rozważ więc, czy twoja potrzeba nawiązania bliskości z
rodzicami jest prawdziwa, czy też stanowi zaledwie przedłużenie
niezaspokojonych potrzeb z okresu dzieciństwa. Czy naprawdę mają
coś, czego teraz pragniesz?
Powyższe pytanie jest istotne w odniesieniu do twoich relacji z
każdą niedojrzałą emocjonalnie osobą, niezależnie od tego, czy
będzie to małżonek, przyjaciel, czy krewny. Może towarzyszyć ci
przekonanie, że rozpaczliwie potrzebujesz interakcji z jakąś osobą,
nawet jeśli w rzeczywistości relacja, jaką ma ci ona do zaoferowania,
nie sprawia ci przyjemności.

Podsumowanie
W tym rozdziale omówiliśmy, jakie uczucia towarzyszą wyzwalaniu
się od ról i oczekiwań mających na celu zadowolenie niedojrzałych
emocjonalnie rodziców. Choć nauczyłeś się być może odrzucać
samego siebie z powodu nadmiernie krytycznego głosu
wewnętrznego, który oczekuje od ciebie doskonałości, możesz
odzyskać swoje prawdziwe „ja” oraz własne – niezależne od reakcji
innych osób – autentyczne myśli i uczucia. Możesz odzyskać
możliwość swobodnego wyrażania własnych myśli i podejmowania
działań leżących w twoim interesie. Możesz się nauczyć obdarzać
samego siebie współczuciem, a nawet opłakiwać wszystko to, co
utraciłeś w wyniku posiadania niedojrzałych emocjonalnie rodziców.
Teraz już wiesz, że twoim głównym zadaniem jest dbanie o samego
siebie, włącznie z wyznaczaniem granic w kwestii tego, ile będziesz
od siebie dawał, a nawet – jeśli zajdzie taka konieczność –
zawieszenie kontaktów z rodzicami. Nie musisz się już dłużej
zamęczać z powodu nadmiernej empatii wobec innych. Co więcej,
bardzo możliwe, że twoja relacja z rodzicami się poprawi, gdy tylko
wyzbędziesz się pragnienia, aby cię zaakceptowali na poziomie
emocjonalnym. A kiedy odrzucisz już swoją dawną rolę rodzinną,
będziesz mógł nawiązać bardziej szczerą relację z rodzicami, nie
odczuwając przy tym dłużej potrzeby, aby się zmienili.
W następnym, ostatnim już rozdziale tej książki omówimy, jak
możesz wykorzystać podejście oparte na ocenie poziomu dojrzałości
do znalezienia bardziej dojrzałych emocjonalnie przyjaciół i
partnerów. Dam ci też kilka wskazówek odnośnie do tego, jak
wykształcić w sobie nowe nastawienie i otworzyć się na wartości,
które zwiększą twoją szansę na nawiązanie w przyszłości bardziej
satysfakcjonujących relacji opartych na zasadzie wzajemności.
10

Jak rozpoznać osoby dojrzałe


emocjonalnie

W poprzednim rozdziale opisaliśmy, jak możesz odzyskać wolność


emocjonalną poprzez wyrażanie swojego prawdziwego „ja”,
wyznaczanie granic w relacjach z rodzicami i innymi osobami oraz
kierowanie się w swoich działaniach własnym dobrem. W tym
rozdziale dowiesz się natomiast, jak rozpoznać osoby wystarczająco
dojrzałe emocjonalnie, aby angażować się w przynoszące obopólną
satysfakcję relacje. Omówię też nowe nastawienie, z jakim warto
podchodzić do relacji z innymi osobami. Pomoże ci ono wchodzić w
takie interakcje, dzięki którym twoja samotność emocjonalna
przejdzie definitywnie do przeszłości.
Niestety, dorosłe dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców
często sceptycznie podchodzą do tego, czy relacje z innymi
rzeczywiście mogą wzbogacić ich życie. Są raczej skłonne uważać,
że satysfakcjonujące relacje są jedynie mrzonką, czymś zbyt
dobrym, aby mogło być prawdziwe. W istocie jednak w skrytości
ducha obawiają się, że inni ludzie nie będą szczerze zainteresowani
tym, kim naprawdę są. Te negatywne oczekiwania utrwalają tylko ich
samotność emocjonalną, ale można je zmienić, jeśli tylko będziemy
świadomi ich istnienia.

Powab starych wzorców


Pamiętaj o słowach Johna Bowlby’ego (1979), który twierdził, że
wszyscy ludzie podzielają podstawowe, instynktowne przekonanie,
że to, co znajome, jest zarazem bezpieczne. Dlatego jeśli byłeś
wychowywany przez niedojrzałych emocjonalnie rodziców, znany ci
charakter osób egocentrycznych i wykorzystujących innych do
własnych celów może podświadomie wydawać ci się pociągający.
Wiele moich klientek, które związały się z partnerami stosującymi
przemoc, pamięta wyraźnie, że gdy były w szkole średniej, „mili”
chłopcy nie wydawali się im atrakcyjni. W istocie zwykle uważały
uprzejmych mężczyzn za nudnych, co niestety oznaczało, że jeśli
dany chłopak nie zachowywał się w wystarczająco egoistyczny lub
apodyktyczny sposób, to nie wzbudzał w nich zainteresowania.
Egocentryczni mężczyźni prawdopodobnie wywoływali u tych
kobiet niepewność, która wydawała im się ekscytująca. Ale czy była
to prawdziwa ekscytacja, czy też zaledwie dreszcz dziecięcego lęku
w reakcji na zachowanie egocentrycznej, chcącej je wykorzystać
osoby? Jedno z założeń terapii schematów (schema therapy)
stworzonej przez Jeffreya Younga (Young i Klosko 2012) głosi, że
osoby uznawane przez nas za najbardziej charyzmatyczne
podświadomie popychają nas do powrotu do starych, negatywnych
wzorców rodzinnych. Young ostrzega, że odczuwanie takiej
natychmiastowej chemii może zwiastować zagrożenie, gdyż
sygnalizuje, że na głębszym poziomie dochodzi do reaktywacji
autodestrukcyjnych ról z naszego dzieciństwa.
Niniejszy rozdział pomoże ci przezwyciężyć te mechanizmy. Istotne
będzie wykorzystanie twoich świeżo nabytych umiejętności
obserwacji w celu znalezienia osób, z którymi będziesz mógł
nawiązać bliskie, satysfakcjonujące pod względem emocjonalnym
kontakty, zamiast powielać stare wzorce pogłębiające samotność
emocjonalną.

Rozpoznawanie osób dojrzałych emocjonalnie


W następnych akapitach znajdziesz zbiór wskazówek, które pomogą
ci rozpoznać bardziej dojrzałe emocjonalnie osoby. Dzięki temu
zamiast nieświadomie odgrywać stare, znajome wzorce, będziesz
mógł świadomie nawiązywać bliskie relacje z osobami
przejawiającymi pozytywne, omówione poniżej cechy. Niezależnie
od tego, czy szukasz partnera do związku, nowego przyjaciela, czy
ubiegasz się o pracę, możesz wykorzystać opisane w tym rozdziale
cechy świadczące o dojrzałości emocjonalnej do rozpoznawania
osób, z którymi możliwe będzie prawdopodobnie nawiązanie
długoterminowych relacji, czy to zainicjowanych twarzą w twarz, czy
też drogą internetową. Nikt nie jest idealny, ale osoby dobrze
rokujące na partnerów do tego typu relacji powinny przejawiać
wystarczająco dużo spośród poniższych cech, aby kontakty z nimi
były dla ciebie raczej wzbogacającym niż wyczerpującym
doświadczeniem.

Cechują się realistycznym nastawieniem i są solidni


Cechy takie jak realistyczne nastawienie i rzetelność mogą się
wydawać monotonne, ale tego rodzaju solidność jest nie do
przecenienia. Pomyśl o tym pierwszym zestawie cech jak o
fizycznym szkielecie domu; kolor, na jaki pomalujesz ściany, nie
będzie miał znaczenia, jeśli sama konstrukcja domu sprawi, że
będzie się w nim niewygodnie mieszkać. Dobre relacje powinny
przypominać dobrze zaprojektowany dom, w którym tak wygodnie
się mieszka, że nie zwracamy uwagi na jego strukturę ani na
niezbędny do jego budowy proces planowania.

Starają się zmieniać rzeczywistość, zamiast ją negować


Choć osoby dojrzałe emocjonalnie starają się zmieniać to, co im się
nie podoba, nie negują zastanej rzeczywistości. Dostrzegają
problemy i starają się je rozwiązywać, zamiast reagować w
przesadny sposób i przejawiać fiksację na punkcie tego, jak sprawy
powinny się mieć. Jeśli zmiany są niemożliwe, znajdują sposób, aby
grać możliwie jak najlepiej kartami, jakie rozdał im los.

Potrafią jednocześnie myśleć i czuć


Zdolność myślenia nawet w stanie zdenerwowania sprawia, że z
osobami dojrzałymi emocjonalnie można rozsądnie dyskutować.
Ponieważ potrafią myśleć i czuć w tym samym czasie, łatwo jest
dojść z nimi do porozumienia. Nie przestają dostrzegać innych
perspektyw tylko dlatego, że sprawy nie układają się po ich myśli.
Gdy zajmują się jakimś problemem, nie tracą też z oczu związanych
z nim aspektów emocjonalnych.

Ich wewnętrzna spójność sprawia, że są przewidywalni


Ponieważ osoby dojrzałe emocjonalnie mają zintegrowane poczucie
własnego „ja”, zwykle nie zaskakują cię nieoczekiwanymi,
niespójnymi zachowaniami. Możesz liczyć na to, że niezależnie od
sytuacji będą postępować zasadniczo w taki sam sposób. Mają silne
poczucie własnego „ja”, a ich wewnętrzna spójność czyni je
wiarygodnymi i godnymi zaufania.

Nie biorą wszystkiego do siebie


Osoby dojrzałe emocjonalnie przejawiają tak realistyczne
nastawienie, że nie czują się urażone byle drobnostką i potrafią się
śmiać z samych siebie i ze swoich słabostek. Nie są
perfekcjonistami i postrzegają siebie oraz innych jako
niedoskonałych ludzi, którzy robią po prostu tyle, ile mogą.
Zbytnie branie wszystkiego do siebie może być oznaką albo
narcyzmu, albo niskiego poczucia własnej wartości. Obie te cechy
prowadzą do problemów w relacjach międzyludzkich, gdyż
popychają przejawiające je osoby do nieustannych prób
potwierdzania własnej wartości w oczach innych ludzi. Co więcej,
osoby, które zbytnio biorą różne rzeczy do siebie, często czują się
oceniane oraz doszukują się zniewag i krytyki tam, gdzie ich wcale
nie ma. Tego rodzaju postawa obronna wysysa energię z relacji
niczym czarna dziura.
W przeciwieństwie do nich osoby dojrzałe emocjonalnie rozumieją,
że większości z nas zdarza się czasem palnąć coś głupiego. Jeśli
powiesz, że źle się wyraziłeś, nie będą się upierać przy dogłębnej
analizie mającej wydobyć na jaw twoje ewentualne podświadome
negatywne nastawienie wobec ich osoby. Potrafią uznać gafę
towarzyską za niedopatrzenie, a nie za przejaw odrzucenia. Mają na
tyle realistyczne podejście, że nie czują się niekochane tylko
dlatego, że zdarzyło ci się popełnić błąd.

Szanują innych i budują relacje oparte na


wzajemności
Osoby dojrzałe emocjonalnie traktują innych ludzi jak jednostki
godne szacunku i sprawiedliwego traktowania. Wszystkie
wymienione niżej cechy świadczą o ich zorientowaniu na współpracę
i będzie to widoczne w sposobie, w jaki będą cię traktować.
Będziesz miał poczucie, że im na tobie zależy i że nie myślą tylko o
tym, co będzie najkorzystniejsze z ich własnego punktu widzenia.
Możesz zobrazować sobie te cechy jako elementy infrastruktury
domowej, takie jak ogrzewanie lub instalacja wodno-kanalizacyjna,
które są niezwykle istotne, gdyż to dzięki nim dom nadaje się do
zamieszkania.

Szanują twoje granice


Osoby dojrzałe emocjonalnie są z natury uprzejme, gdyż przejawiają
naturalną skłonność do szanowania granic. Zależy im na nawiązaniu
więzi i bliskości, a nie na wtrącaniu się w sprawy innych. Inaczej jest
w przypadku jednostek niedojrzałych emocjonalnie, które często
uważają, że jeśli zbliżą się do danej osoby, to mogą sobie pozwolić
w stosunku do niej dosłownie na wszystko. Zdają się uważać, że w
bliskich relacjach dobre maniery przestają być istotne.
Osoby dojrzałe emocjonalnie szanują twoją indywidualność. Nigdy
nie zakładają, że jeśli je kochasz, będziesz pragnął dokładnie tych
samych rzeczy, co one. Przeciwnie – podczas każdej waszej
interakcji mają na względzie twoje uczucia i szanują twoje granice.
Można odnieść wrażenie, że taka postawa wymaga wytężonej pracy,
ale wcale tak nie jest; osoby dojrzałe emocjonalnie odruchowo
wyczuwają nastroje innych ludzi. Prawdziwa empatia sprawia, że
myślenie o innych staje się drugą naturą.
Ważnym zachowaniem świadczącym o uprzejmości i
poszanowaniu granic w relacjach z innymi jest niemówienie
partnerowi lub przyjaciołom, co powinni czuć lub myśleć. Kolejnym
takim gestem jest pamiętanie o tym, że to do nich samych należy
ostateczna interpretacja w kwestii kierujących nimi motywacji.
Tymczasem osoby niedojrzałe, którym zależy na kontrolowaniu
innych lub na nawiązaniu z nimi relacji opartej na uwikłaniu, w celu
osiągnięcia własnych korzyści mogą poddawać cię „psychoanalizie” i
wmawiać ci, co naprawdę miałeś na myśli lub jak powinieneś
zmienić swój sposób myślenia. Takie zachowanie świadczy o tym, że
nie szanują twoich granic. Jednostki dojrzałe emocjonalnie mogą ci
powiedzieć, co sądzą o jakimś twoim zachowaniu, ale nie będą
udawać, że znają cię lepiej niż ty sam.
Jeśli w dzieciństwie byłeś zaniedbywany przez niedojrzałych
emocjonalnie rodziców, możliwe, że czasem pozwalasz innym
poddawać cię analizie i udzielać ci rad, choć wcale o to nie prosiłeś.
Jest to częste zjawisko wśród osób, którym niezwykle zależy na
otrzymywaniu komentarzy na własny temat, które świadczą w ich
mniemaniu o tym, że ktoś o nich myśli. Ale tego typu „rady” nie są
wcale oznaką troskliwej uwagi; kryje się za nimi raczej chęć
sprawowania kontroli.

_____ Historia Tyrone’a _____


Dziewczyna Tyrone’a, Sylvie, często próbowała go kontrolować.
Nie czuł się z tym komfortowo, a w ostatnim czasie sytuacja
wciąż się pogarszała. Na przykład gdy Tyron chciał nieco
rozluźnić ich relacje, Sylvie uznała, że prośba ta stanowi
przejaw – jak to określiła – jego „lęku przed zaangażowaniem
się”. Powiedziała mu, że nie widzi w niej osoby, którą jest
obecnie, ale że postrzega ją raczej przez pryzmat jej dawnego
zachowania.
Gdy Tyrone czuł się coraz bardziej nieszczęśliwy w związku z
Sylvie, ta naciskała na niego, aby zachowywał się bardziej
radośnie. Powtarzała mu, żeby się więcej uśmiechał, bo jej tego
brakuje. Ale Tyronowi też czegoś brakowało: partnerki liczącej się
z nim w takim stopniu, aby zaakceptować jego uczucia i rozważyć
możliwość, że również jej zachowanie przyczynia się do ich
problemów.

Dają w zamian coś od siebie


Sprawiedliwe traktowanie i wzajemność to najważniejsze elementy
dobrych relacji. Dojrzałe emocjonalnie osoby nie lubią
wykorzystywać innych ludzi, nie lubią też uczucia, że same są
wykorzystywane. Chcą pomagać i są gotowe szczodrze poświęcać
na to swój czas, ale same również oczekują, że w razie potrzeby
zostaną obdarzone uwagą i pomocą. Są gotowe dawać więcej, niż
otrzymują w zamian przez jakiś czas, ale nie pozwolą, aby taka
nierównowaga utrzymywała się bez końca.
Jeśli wychowywałeś się z niedojrzałymi emocjonalnie rodzicami,
sam możesz zmagać się z problemami dotyczącymi wzajemności,
nauczywszy się dawać albo za dużo, albo zbyt mało. Egocentryczne
wymagania twoich rodziców mogły wypaczyć twoje naturalne
poczucie sprawiedliwości. Jeśli byłeś internalizatorem, nauczyłeś
się, że aby być kochanym lub pożądanym, musisz dawać od siebie
więcej, niż otrzymujesz w zamian; w przeciwnym razie stracisz w
oczach innych jakąkolwiek wartość. Jeśli byłeś natomiast
eksternalizatorem, możesz żywić fałszywe przekonanie, że w istocie
inni wcale cię nie kochają, chyba że to udowodnią, zawsze stawiając
cię na pierwszym miejscu i raz za razem stając na głowie, aby
spełnić twoje oczekiwania.

_____ Historia Dana _____


Dan pierwotnie zgłosił się na terapię, gdy rozpadło się jego
małżeństwo z zaabsorbowaną sobą kobietą, która
wykorzystywała jego szczodrą naturę, nie dając mu wiele w
zamian. W toku terapii zdał sobie sprawę, że zbyt wiele poświęcił
i naruszył zasadę sprawiedliwości w takim samym stopniu, jak
jego żona, która zbyt dużo od niego brała. Gdy Dan zaczął lepiej
o siebie dbać i ograniczył swoją nadmierną szczodrość,
zauważył, że zaczęły go bardziej interesować kobiety wykazujące
większą zdolność budowania relacji opartych na zasadzie
wzajemności.
Na początku nie mógł się jednak przyzwyczaić do tego nowego
sposobu odnoszenia się do innych. Na przykład Dan był
zaskoczony, gdy po tym, jak zaprosił swoją dziewczynę na drogą
kolację, ta zaoferowała, że kupi mu bilet na nadchodzący koncert.
– Dzięki tobie spędziłam wspaniały wieczór – powiedziała mu. –
Teraz ja chcę zrobić coś miłego dla ciebie.
Dan był zdumiony jej chęcią odwzajemniania się i szczodrością,
potrafił też trafnie rozpoznać, że takie zachowanie świadczy o jej
dojrzałości emocjonalnej.

Są elastyczni i potrafią iść na kompromis


Osoby dojrzałe emocjonalnie są zwykle elastyczne i próbują
postępować sprawiedliwie i obiektywnie. Ważną cechą, na którą
warto zwrócić uwagę, jest sposób reagowania danej osoby w
sytuacji, gdy musisz zmienić swoje plany. Czy potrafi odróżnić
osobiste odrzucenie od konieczności odwołania spotkania z powodu
nieoczekiwanej zmiany planów? Czy potrafi wyrazić swoje
rozczarowanie bez jednoczesnego czynienia ci wyrzutów? Zdarza
się czasem, że nie możesz uniknąć sytuacji, w której kogoś
zawiedziesz, ale dojrzałe emocjonalnie jednostki nie będą zarzucać
ci złych intencji – zwłaszcza jeśli wykażesz się empatią i
zasugerujesz alternatywną opcję lub jakiegoś rodzaju kompromis,
aby załagodzić ich rozczarowanie.
Większość ludzi dojrzałych emocjonalnie akceptuje fakt, że zmiany
i zawiedzione nadzieje są po prostu częścią życia. Gdy czują się
rozczarowani, akceptują związane z tym uczucia i szukają innych
zadowalających ich opcji. Są chętni do współpracy i otwarci na
pomysły innych.
Idąc na kompromis z dojrzałą emocjonalnie jednostką, nie będziesz
miał poczucia, że z czegoś rezygnujesz; oboje będziecie się czuć
usatysfakcjonowani. Ponieważ skłonne do współpracy, dojrzałe
osoby nie pragną wygrać za wszelką cenę, nie będziesz się czuł
wykorzystywany. Kompromis nie jest wcale równoznaczny z
obustronnym poświęceniem; oznacza próbę wyważenia pragnień
obu stron. Dobry kompromis sprawia, że wszystkie zawierające go
osoby czują, że ich potrzeby zostały zaspokojone w wystarczającym
stopniu. W przeciwieństwie do tego osoby niedojrzałe emocjonalnie
często wymuszają na innych ustępstwa, które wcale nie są w ich
najlepszym interesie, często nalegają też na rozwiązanie, które
wcale nie wydaje się sprawiedliwe.
Osoby, które żyją w nieszczęśliwych związkach, często mówią coś
w rodzaju: „Związek wymaga w końcu kompromisów, czyż nie?”. Ale
po ich mimice łatwo odgadnąć, że wcale nie mówią o kompromisie;
mówią o uczuciu bycia przymuszanym do robienia czegoś, czego
chce druga osoba. W przypadku prawdziwego kompromisu
towarzyszą nam inne uczucia – że nasze potrzeby zostały wzięte
pod uwagę, nawet jeśli nie otrzymaliśmy wszystkiego, czego
chcieliśmy.
Choć może być trudno w to uwierzyć, zawieranie kompromisu
bywa przyjemne, a nie bolesne, jeśli tylko siadasz do negocjacji z
dojrzałymi emocjonalnie osobami. Są one tak uważne i wrażliwe na
twoje uczucia, że próby dojścia z nimi do porozumienia okazują się
w istocie przyjemne. Zależy im na twoim dobrym samopoczuciu i nie
chcą, żebyś w następstwie waszych interakcji czuł się
nieusatysfakcjonowany. Ponieważ cechują się empatią, nie spoczną,
dopóki i ty nie będziesz zadowolony z rezultatu. Chcą, żebyś
również i ty był ukontentowany! Bycie traktowanym z taką uwagą
sprawia, że próby dojścia do kompromisu będą satysfakcjonującym
doświadczeniem.

Są stabilni emocjonalnie
Im szybciej w danej relacji pojawiają się wybuchy złości, tym gorzej
rokuje to na przyszłość. Większość ludzi najbardziej pilnuje się ze
swoim zachowaniem właśnie w pierwszym okresie relacji, wystrzegaj
się więc osób, które już na wczesnym etapie przejawiają oznaki
drażliwości. Może to świadczyć zarówno o kruchości emocjonalnej,
jak i o roszczeniowości, nie wspominając już o braku szacunku.
Ludzie, którzy szybko wpadają w złość i oczekują, że wszyscy
powinni się dostosowywać do ich życzeń, nie stanowią miłego
towarzystwa. Jeśli odkryjesz, że odruchowo starasz się załagodzić
czyjś gniew, bądź ostrożny.
Ludzie doświadczają gniewu i uzewnętrzniają złość na bardzo
wiele różnych sposobów. Bardziej dojrzałe osoby uważają
przedłużający się stan gniewu za nieprzyjemny, szybko próbują więc
znaleźć sposób, aby uporać się z leżącą u jego źródeł sytuacją.
Natomiast mniej dojrzałe jednostki często podsycają w sobie gniew i
zachowują się tak, jak gdyby wszyscy mieli obowiązek się do nich
dostosować. Podczas interakcji z osobami tego drugiego typu miej
świadomość, że ich roszczeniowość oznacza, iż pewnego dnia
również ty sam możesz paść ofiarą ich gniewu.
Szczególnie szkodliwe są osoby, które wyrażają gniew, przestając
okazywać swoje uczucia. Takie zachowanie w ogóle nie przybliża do
rozwiązania problemu, sprawia tylko, że druga strona czuje się
ukarana. Tymczasem dojrzałe emocjonalnie jednostki zapewne
postarają się wytłumaczyć ci, na czym polega problem, i poproszą
cię, abyś rozważył zmianę zachowania. Nie dąsają się ani nie stroją
fochów, nie zmuszają cię też, abyś chodził wokół nich na
paluszkach. W ostatecznym rozrachunku nie będą cię karać
milczeniem i są gotowe zrobić pierwszy krok w celu zakończenia
konfliktu.
Wiadomo, że wszyscy ludzie – niezależnie od ich poziomu
dojrzałości emocjonalnej – potrzebują zwykle nieco czasu, aby się
uspokoić, i dopiero wtedy są w stanie porozmawiać na temat
przyczyn swojej złości. Zmuszanie do rozmowy o problemie, gdy
obie strony są wciąż jeszcze rozgniewane, nie jest dobrym
pomysłem. Chwila przerwy przynosi często lepsze rezultaty –
pomaga unikać mówienia w ogniu dyskusji rzeczy, których będziemy
potem żałować. Czasem ludziom trzeba dać też najpierw nieco
przestrzeni, aby mogli się samodzielnie uporać ze swoimi uczuciami.

Są otwarci na sugestie innych


Osoby dojrzałe emocjonalnie mają mocno ugruntowane poczucie
własnego „ja”. Nie czują się zagrożone, gdy inni ludzie mają
odmienną opinię na jakiś temat, nie boją się też, że inni będą mieli o
nich złe zdanie, jeśli wykażą się niewiedzą na jakiś temat. Dlatego
też, gdy dzielisz się z nimi swoimi przemyśleniami, słuchają cię i
zastanawiają się nad tym, co masz im do powiedzenia. Mogą się z
tobą nie zgadzać, ale ich wrodzona ciekawość sprawia, że będą się
starali zrozumieć twój punkt widzenia. John Gottman (2014), który
prowadził znane badania nad związkami i trwałością małżeństw,
nazwał tę cechę gotowością do przyjmowania sugestii od innych i
zalicza ją do siedmiu zasad umożliwiających stworzenie trwałego,
szczęśliwego związku.
Mężczyźni są szczególnie skłonni do odrzucania sugestii partnerki,
ponieważ w toku socjalizacji uczy się ich, aby byli pewni siebie i
stawiali opór nadmiernym wpływom zewnętrznym. Gdy ów trening
kulturowy przybiera nadmierne rozmiary, przeszkadza często w
budowie harmonijnej wzajemności w związkach. Postawa ta nie
ogranicza się jednak wyłącznie do jednej z płci; wiele kobiet również
nie chce przyjmować od nikogo żadnych sugestii; potrafią być równie
mało elastyczne jak mężczyźni. Niezależnie od płci, niechęć do
brania pod uwagę innych punktów widzenia sugeruje niedojrzałość
emocjonalną i oznacza, że czeka cię w danej relacji wyboista droga.

Są prawdomówni
Prawdomówność jest podstawą zaufania i świadczy o integralności
danej jednostki. Mówiąc prawdę, okazujemy też szacunek dla
przeżyć drugiej osoby. Ludzie dojrzali emocjonalnie rozumieją,
dlaczego jesteś zły, jeśli kłamią lub próbują cię zwodzić.
Wszyscy mamy czasem problem z mówieniem absolutnej prawdy, i
to z wielu powodów. Na przykład gdy jesteśmy zmuszeni do
kontaktów z rozgniewaną lub krytyczną osobą, uciekamy się do
kłamstw, aby chronić samych siebie. Można jednak liczyć na to, że
dojrzała emocjonalnie osoba będzie szczera i otwarta w sytuacjach,
w których uczciwość jest naprawdę ważna.

Przepraszają i starają się wynagrodzić wyrządzone krzywdy


Osoby dojrzałe emocjonalnie biorą odpowiedzialność za własne
zachowanie i w razie potrzeby są gotowe za nie przeprosić. Tego
rodzaju podstawowy szacunek i wzajemność odbudowują naruszone
zaufanie i pozwalają zaleczyć zranione uczucia, dzięki czemu
możliwe jest zachowanie dobrych relacji.
Choć niedojrzałe emocjonalnie jednostki również oferują czasem
przeprosiny, są to często tylko puste deklaracje służące ułagodzeniu
innych; nie kryją się za nimi prawdziwe intencje dokonania zmian
(Cloud i Townsend 1995). U podstaw takich przeprosin nie leżą
prawdziwe uczucia; zwykle sprawiają one wrażenie raczej próby
wykręcenia się od odpowiedzialności niż starań na rzecz naprawy
relacji. Jednocześnie osoby szczerze żałujące swojego zachowania
nie ograniczają się tylko do przeprosin; komunikują też wyraźnie,
jakie zmiany zamierzają wprowadzić w swoim zachowaniu.
Gdy powiesz komuś, że cię zranił lub rozczarował, obserwuj jego
reakcję. Czy tylko się broni, czy podejmuje również próbę zmiany?
Czy przeprasza tylko po to, aby cię udobruchać, czy też stara się
zrozumieć twoje uczucia i widać, że są one dla niego ważne?

_____ Historia Crystal _____


Crystal znalazła w poczcie elektronicznej dowody na to, że jej
mąż, Marcos, wdał się w romans. Marcos błagał o przebaczenie,
ale konsekwencje jej odkrycia doprowadziły nieomal do rozpadu
ich małżeństwa. Po tymczasowej separacji Crystal zdecydowała,
że jest gotowa podjąć próbę naprawy ich związku, ale postawiła
pewne warunki – między innymi taki, żeby kontynuowali rozmowy
na temat tego, co zaszło. Odczuwała potrzebę, aby lepiej
zrozumieć to, co się stało, i musiała w tym celu poznać więcej
szczegółów. Marcos nie potrafił tego pojąć i oświadczył jej:
„Przecież cię przeprosiłem. Czego więcej możesz chcieć?
Dlaczego wciąż do tego wracasz? Czego jeszcze ode mnie
oczekujesz?”.
Odpowiedź była prosta. Crystal chciała, żeby Marcos dokonał
autorefleksji, żeby wyjaśnił, dlaczego wdał się w romans, i żeby
miał świadomość, jak bardzo poczuła się w związku z tym
zdradzona. Potrzebowała też, żeby Marcos jej wysłuchał, zamiast
starać się ją zniechęcać do zadawania pytań. Osoby, które
doświadczyły jakiejś formy zdrady, często obsesyjnie pragną
poznać wszystkie związane z tym wydarzeniem fakty. Jest to być
może przejaw chorobliwej ciekawości, ale uzyskanie odpowiedzi
na nurtujące je pytania może im pomóc przepracować doznane
cierpienie. Nie wystarczą same przeprosiny; Marcos musiał być
gotów odpowiedzieć na pytania Crystal, gdy próbowała
zrozumieć, co dokładnie się stało.

Są wrażliwi na uczucia innych i żywo reagują na ich zachowanie


Gdy wszystkie wymienione wyżej podstawowe cechy są już obecne,
warto też szukać ludzi mających właściwości sprawiające, że
kontakty z nimi przebiegają w serdecznej, wesołej atmosferze.
Potraktuj następujące cechy jako istotny warunek pozwalający
nawiązywać prawdziwie satysfakcjonujące relacje – podobnie jak
ważną rolę odgrywają w domu kolor ścian i meble, gdyż to dzięki nim
nasze miejsce zamieszkania przemienia się w prawdziwe ognisko
domowe.

Ich empatia sprawia, że czujesz się bezpiecznie


Właśnie empatia jest tym elementem, dzięki któremu ludzie czują się
bezpiecznie w relacjach z innymi. Obok samoświadomości jest ona
najważniejszą składową inteligencji emocjonalnej (Goleman 1997),
skłania bowiem ludzi do zachowań prospołecznych i do dbania o
sprawiedliwość w kontaktach z innymi. W przeciwieństwie do tego
osoby pozbawione empatii nie są wrażliwe na twoje uczucia, nie
potrafią wczuć się w twoją sytuację i nie przejawiają nią
zainteresowania. Warto mieć tego świadomość, gdyż osoba
niewrażliwa na twoje uczucia nie zapewni ci poczucia
bezpieczeństwa w wymiarze emocjonalnym, gdy wystąpi między
wami jakakolwiek różnica zdań.

_____ Historia Ellen _____


Chłopak Ellen przejawiał bardzo nikłą zdolność okazywania
empatii. Gdy próbowała mu opowiedzieć, jak minął jej dzień,
słuchał jej tylko przez chwilę, po czym traktował jej relację jako
pretekst, aby zacząć mówić o tym, co przydarzyło się jemu. W
końcu Ellen zdobyła się na odwagę i poprosiła, żeby nieco
uważniej jej słuchał i postarał się okazywać więcej empatii. Jej
chłopak odczytał jednak ów komunikat jako formę oskarżania go
o bycie złą osobą. Wykrzyczał jej w odpowiedzi, że ona też nie
jest doskonała. Nie był w stanie spełnić jej potrzeb
emocjonalnych, gdyż nie potrafił potraktować jej prośby inaczej
niż jako krytykę, przed którą musiał się bronić.

Sprawiają, że czujesz się dostrzegany i zrozumiany


Jaką przyjemnością jest rozmowa z kimś, kto jest zainteresowany
twoimi przeżyciami! Zamiast czuć się nieswojo z powodu żywionych
przez ciebie uczuć, czujesz się zrozumiany, gdyż druga osoba zdaje
się utożsamiać z tym, o czym mówisz, na poziomie emocjonalnym.
Gdy dojrzałe emocjonalnie jednostki uznają cię za ciekawą osobę,
okazują ci zainteresowanie. Słuchanie, jak o sobie opowiadasz, i
lepsze poznawanie cię sprawiają im przyjemność. Pamiętają też o
rzeczach, które im powiedziałeś, i będą zapewne o nich wspominać
w kolejnych rozmowach. Cenią twoją indywidualność i są
zaintrygowane sposobami, w jakie się od nich różnisz. Świadczy to o
tym, że naprawdę chcą cię dobrze poznać i nie oczekują, że
będziesz je naśladował.
Osoby dojrzałe emocjonalnie postrzegają cię w pozytywny sposób i
przechowują w umyśle listę twoich najlepszych cech. Często
wspominają o twoich mocnych stronach, a czasem wydaje się, że
znają cię lepiej, niż ty znasz samego siebie. W atmosferze takiego
zainteresowania i akceptacji będziesz czuł, że możesz bez żadnych
obaw odkrywać przed nimi swoją prawdziwą tożsamość; być może
zaczniesz im się zwierzać ze spraw, o których wcale nie zamierzałeś
mówić, lub podzielisz się z nimi osobistym doświadczeniem, o
którym zwykle nikomu nie opowiadasz. Zauważysz też, że im
bardziej się otwierasz przed takimi osobami, one również tym
chętniej opowiadają ci o własnych doświadczeniach. Tak właśnie
rozwija się i rozkwita prawdziwa bliskość. Gdy już ci zaufają,
angażują się w otwartą, bliską komunikację i zapraszają cię do
swojego świata wewnętrznego. Jeśli w przeszłości byłeś
zaniedbywany emocjonalnie, może to być dla ciebie nowe i
porywające doświadczenie.
Odkryjesz też, że dojrzałe emocjonalnie jednostki nie wycofują się
w chwili, gdy czujesz się przygnębiony. Nie obawiają się twoich
emocji i nie mówią ci, że powinieneś się czuć jakoś inaczej.
Akceptują twoje uczucia i lubią się dowiadywać o rzeczach, które
masz im do powiedzenia. A uwierz, że będziesz chciał im opowiadać
o różnych sprawach. Znalezienie kogoś, kto naprawdę słucha, to
wspaniałe przeżycie pozwalające poczuć się docenionym.

Lubią pocieszać i być pocieszani


Dojrzałe emocjonalnie, wrażliwe na uczucia innych osoby potrafią
instynktownie i bez trudności angażować się w wymiarze
emocjonalnym. Lubią nawiązywać bliskie relacje i z łatwością
przychodzi im ofiarowanie i przyjmowanie pocieszenia w
stresujących sytuacjach. Potrafią okazywać współczucie i wiedzą,
jak istotne bywają oznaki przyjaznego wsparcia.

Zastanawiają się nad swoim zachowaniem i próbują się zmienić


Osoby dojrzałe emocjonalnie potrafią przyjrzeć się własnemu
zachowaniu i dokonać nad nim refleksji. Choć nie zawsze posługują
się w tym celu terminami psychologicznymi, to dobrze rozumieją, jak
ludzie oddziałują na siebie nawzajem na poziomie emocjonalnym.
Potraktują cię poważnie, jeśli im powiesz, że jakieś ich zachowanie
jest dla ciebie niekomfortowe. Są otwarte na tego typu komentarze,
gdyż czerpią przyjemność z pogłębionej bliskości emocjonalnej, jaką
niesie z sobą otwarta komunikacja. Świadczy to o tym, że są
zainteresowane spostrzeżeniami innych ludzi oraz chcą pogłębiać
wiedzę na własny temat i stawać się coraz lepszymi osobami.
Ważną rolę odgrywa też gotowość do podjęcia niezbędnych
działań w wyniku dokonanej autorefleksji. Nie wystarczy wygłosić
stosownej formułki bądź przeprosić. Jeśli zakomunikujesz im
otwarcie o tym, co ci przeszkadza, będą pamiętać, że taki problem
istnieje, i podejmą dalsze kroki, rzeczywiście próbując zmodyfikować
swoje zachowanie.

_____ Historia Jill _____


Jill czuła się ignorowana przez męża i latami próbowała skłonić
go do refleksji nad swoim zachowaniem, ale każda próba
wzbudzenia w nim empatii skutkowała kontratakiem: utrzymywał,
że cokolwiek by zrobił, Jill i tak nigdy nie byłaby zadowolona.
Widząc jego niechęć do autorefleksji, Jill z czasem zaniechała
prób nawiązania z nim otwartej komunikacji. Nie powinno więc
dziwić, że ostatecznie zostawiła męża dla innego mężczyzny –
dla kogoś, kto interesował się jej myślami i uczuciami. Gdy
zwracała swojemu nowemu partnerowi na coś uwagę,
zastanawiał się nad swoim zachowaniem, a następnie starał się
postępować w inny sposób.

Potrafią się śmiać i żartować


Humor to wspaniały sposób reagowania na różne sytuacje, jak
również mocno adaptacyjny mechanizm radzenia sobie (Vaillant
2000). Osoby dojrzałe emocjonalnie cechują się poczuciem humoru i
potrafią rozładować stresującą sytuację za pomocą żartu. Śmiech
jest formą egalitarnej rozrywki, odzwierciedla zdolność oddania
kontroli i podążania za inicjatywą innej osoby.
Osoby niedojrzałe emocjonalnie często nie potrafią żartować w
sposób wzmacniający więź z innymi. Narzucają się raczej z żartami
nawet wtedy, gdy innym wcale nie jest do śmiechu. Często radość
sprawiają im też żarty kierowane pod adresem innych osób, które
traktują jako okazję do podniesienia swojego poczucia własnej
wartości. Na przykład przyjemności mogą im przysparzać żarty
polegające na okłamywaniu innych ludzi lub sprawianiu, że będą
wyglądać na głupich i nieudolnych. Tego typu cecha jest dobrą
wskazówką pozwalającą przewidzieć, jak będą z czasem traktować
również ciebie.
Humor balansujący na krawędzi stosowności, jak choćby sarkazm,
najlepiej jest serwować jako przyprawę, a nie główne danie.
Stosowany w umiarze, dodaje szczypty przyjemnego napięcia, jego
nadmiar świadczy jednak o cynizmie, który w zbyt dużych dawkach
staje się ciężkostrawny. Nadmierny cynizm i sarkazm świadczą o
zamkniętej na innych osobowości oraz o lęku przed bliskością i
próbach chronienia się w wymiarze emocjonalnym poprzez
skupianie się na tym, co negatywne.

Ich towarzystwo sprawia nam przyjemność


Posiadanie cech powodujących, że nasze towarzystwo sprawia
innym przyjemność, jest nieco trudną do zdefiniowania
charakterystyką, ale to właśnie ona decyduje w dużej mierze o tym,
czy dana relacja jest dla nas satysfakcjonująca. Analizując wyżej
opisane cechy, zauważysz, że osoby dojrzałe emocjonalnie na ogół
wytwarzają wokół siebie pozytywną atmosferę sprawiającą, że
przyjemnie jest przebywać w ich otoczeniu. Oczywiście nie zawsze
są szczęśliwi, ale najczęściej czują się zadowoleni i cieszą się
życiem. Pewna kobieta, która w końcu po serii
niesatysfakcjonujących związków znalazła swojego partnera
życiowego, wiedziała, że to właśnie ten jedyny, bo spędzanie czasu
w jego towarzystwie zawsze sprawiało jej przyjemność, nawet jeśli
wychodzili tylko razem na zakupy do sklepu spożywczego.
Na czym się skupiać, gdy poznajemy nowe osoby
przez internet
Wskazówki przedstawione w niniejszym rozdziale odnoszą się
również do poznawania ludzi za pośrednictwem portali randkowych i
społecznościowych. Kontakty internetowe stanowią w istocie
doskonałą okazję, aby ćwiczyć rozpoznawanie dojrzałości
emocjonalnej u innych ludzi, gdy czytasz i obserwujesz, co ujawniają
na własny temat na swoich profilach oraz za pośrednictwem
wiadomości elektronicznych.
Choć niektórzy posługują się słowem pisanym lepiej od innych,
każda napisana osobiście treść ujawnia pewne informacje na temat
tego, jaki dana osoba przejawia sposób myślenia, jakie ceni sobie
wartości i co jest dla niej najważniejsze w życiu, nie wspominając o
takich sprawach jak poczucie humoru czy wrażliwość na uczucia
innych. Co więcej, czytając to, co napisali do ciebie inni, będziesz
miał czas zwrócić uwagę, jakie uczucia wzbudzają w tobie ich
wiadomości. Również pierwsze rozmowy telefoniczne dadzą ci
przestrzeń do obserwowania i zwracania uwagi na to, co mówi druga
osoba, pozwalając ci jednak zarazem zachować tylko dla siebie
własną mimikę i reakcje niewerbalne.
W takich sytuacjach zadaj sobie pytanie, jakie uczucia wzbudzają
w tobie ich wyczucie czasu i tempo rozwijania znajomości. Czy
szanują twoje granice i decyzje odnośnie do tego, w jak szybkim
tempie chcesz zacieśniać waszą znajomość? Czy czujesz, że
wywierają na ciebie presję w kwestii jak najszybszego zacieśniania
znajomości, czy też odpowiadają dopiero po długim czasie, który
wzbudza w tobie dyskomfort? Czy masz wrażenie, że żywią w
związku z tobą zbyt duże nadzieje, jeszcze zanim mieli okazję cię
dobrze poznać? Czy też są nieco nieprzystępni i to ty musisz się
wysilać, aby podtrzymywać kontakt? Czy stosują zasadę
wzajemności? Czy odnoszą się do tego, co napisałeś w swoich
poprzednich wiadomościach, czy też natychmiast przechodzą do
omawiania tematów, które sami uważają za interesujące? Czy
podtrzymują rozmowę, zadając pytania, aby cię lepiej poznać lub
odkryć twoją opinię na jakiś konkretny temat? Czy z łatwością
przychodzi wam robienie wspólnych planów, czy też trudno jest wam
znaleźć wspólny język?
Po zapoznaniu się z czyimś profilem lub po odczytaniu od niego
maila bądź wiadomości, poświęć chwilę na zapisanie swoich odczuć.
Tego typu refleksja pomoże ci się nauczyć skupiać uwagę na swoich
instynktownych reakcjach, co w takiej sytuacji będzie o tyle
łatwiejsze, że nie będziesz odczuwać presji społecznej występującej
w przypadku interakcji twarzą w twarz. Opisz, jakie towarzyszyły ci
uczucia po odczytaniu wiadomości od tej osoby. Czy będziesz się
czuł komfortowo, po prostu będąc sobą, czy też będziesz miał
poczucie, że musisz uważać na to, co i w jaki sposób mówisz?
Obserwowanie własnych reakcji jest zasadniczą metodą
umożliwiającą rozpoznawanie dojrzałych emocjonalnie osób, a
komunikacja przez internet stanowi dla ciebie doskonałą okazję do
rozwijania własnych umiejętności w tym zakresie.

Ćwiczenie: Ocena dojrzałości emocjonalnej innych osób


Wszystkie opisane wyżej cechy osobowości zostały streszczone w
poniższym kwestionariuszu, który pomoże ci ustalić, czy dana osoba
będzie umiała nawiązać z tobą taką relację, jakiej pragniesz. Jeśli
chciałbyś wypełnić niniejszy kwestionariusz w odniesieniu do kilku
osób, skorzystaj z możliwej do pobrania angielskiej wersji tego
ćwiczenia dostępnej na stronie internetowej New Harbinger
Publications.
Cechują się realistycznym nastawieniem i są solidni
Starają się zmieniać rzeczywistość, zamiast ją negować.
Potrafią czuć i myśleć w tym samym czasie.
Ich wewnętrzna spójność sprawia, że są przewidywalni.
Nie biorą wszystkiego do siebie.
Szanują innych i budują relacje oparte na wzajemności
Szanują twoje granice.
Dają w zamian coś od siebie.
Są elastyczni i potrafią iść na kompromis.
Mają stabilny temperament.
Są otwarci na sugestie innych.
Są prawdomówni.
Przepraszają i starają się wynagrodzić wyrządzone krzywdy.
Są wrażliwi na uczucia innych i żywo reagują na ich zachowanie
Ich empatia powoduje, że czujesz się bezpiecznie.
Sprawiają, że czujesz się dostrzegany/-a i rozumiany/-a.
Lubią pocieszać i być pocieszani.
Zastanawiają się nad swoim zachowaniem i próbują się zmienić.
Potrafią się śmiać i żartować.
Ich towarzystwo sprawia innym przyjemność.
Im więcej wyżej opisanych cech ma dana osoba, tym większe
prawdopodobieństwo, że uda wam się nawiązać satysfakcjonującą,
autentyczną relację.

Wykształcanie nowych nawyków, dzięki którym


poprawisz swoje relacje z innymi
Teraz, gdy potrafisz już rozpoznawać dojrzałe emocjonalnie
jednostki, pozostał nam do omówienia ostatni element układanki:
twoje zachowanie w relacjach z innymi. W tych ostatnich ustępach
omówimy krótko pewne nowe sposoby zachowywania się w trakcie
interakcji z ludźmi, dzięki którym twoje relacje z innymi staną się
bardziej autentyczne i naznaczone większą wzajemnością.
Wprowadzając w życie niżej opisane zachowania, pomożesz
rozkwitnąć swoim relacjom. W końcu poprawa własnej zdolności
zachowywania się w dojrzały emocjonalnie sposób w kontaktach z
innymi stanowi ważny krok przybliżający cię do nawiązywania
upragnionych przez ciebie relacji.

Ćwiczenie: Odkrywanie nowych sposobów odnoszenia się do


innych
Stworzymy teraz profil dojrzałości emocjonalnej, który może ci
posłużyć za wzór, do którego będziesz się starał zbliżyć.
Przedstawione poniżej opisy pokazują, jak dojrzała emocjonalnie
osoba zachowuje się w trakcie interakcji z innymi ludźmi. Zapoznaj
się z opisami nowych zachowań, przekonań i wartości, a następnie
wybierz kilka z nich i postaraj się je wprowadzić w życie. Za każdym
razem wybieraj po prostu jedno lub dwa takie zachowania i bądź dla
siebie wyrozumiały, gdy będziesz starał się je stosować. Niektóre
mogą być trudniejsze do przyswojenia od innych.
Umiejętność proszenia o pomoc

Będę prosić o pomoc, ilekroć zajdzie taka potrzeba.


Będę sobie powtarzać, że gdybym czegoś
potrzebował/potrzebowała, większość osób z przyjemnością
mi pomoże, jeśli tylko będą miały taką możliwość.
Będę stosować wyraźną, otwartą komunikację, aby prosić o
to, czego chcę, wyjaśniając zarazem moje uczucia oraz
powody stojące za moją prośbą.
Będę wierzyć, że większość osób mnie wysłucha, jeśli je o to
poproszę.

Bycie sobą niezależnie od tego, czy inni będą mnie akceptować

Gdy wyrażę moją opinię wyraźnie i uprzejmie, bez złośliwych


intencji, nie będę próbował/próbowała kontrolować, jak
zareagują na to inne osoby.
Nie będę wydatkować więcej energii, niż mam jej w
rzeczywistości.
Zamiast próbować zadowolić innych, będę im sygnalizować,
jak się naprawdę czuję.
Nie będę się zgłaszać do wykonania jakiegoś zadania, jeśli
sądzę, że będę później z tego powodu niezadowolony/-a.
Jeśli ktoś powie coś, co uznam za obraźliwe, przedstawię
inny, alternatywny pogląd. Nie będę próbować zmienić
nastawienia drugiej strony; po prostu nie pozwolę, aby jej
stwierdzenie pozostało bez żadnego komentarza.

Podtrzymywanie i docenianie więzi emocjonalnych


Skupię się na podtrzymywaniu kontaktów z wyjątkowymi
ludźmi, na których mi zależy, na oddzwanianiu do nich i na
odpisywaniu na przesłane przez nich drogą elektroniczną
wiadomości.
Będę myśleć o sobie jako o silnej jednostce, która zasługuje
na otrzymywanie pomocy od swoich przyjaciół i sama
ofiaruje w zamian podobne wsparcie.
Nawet jeśli ludzie nie mówią „właściwych” rzeczy, postaram
się wyczuć, czy próbują mi pomóc. Jeśli ich starania
sprawiają, że czuję się zaopiekowany/-a pod względem
emocjonalnym, wyrażę im za nie wdzięczność.
Gdy odczuwam wobec kogoś irytację, zastanowię się, co
mógłbym/mogłabym powiedzieć, aby poprawić nasze relacje.
Poczekam, aż moje emocje opadną, i zapytam, czy jest
gotów wysłuchać, co mam mu do powiedzenia na temat
moich uczuć.

Stawianie sobie rozsądnych oczekiwań

Będę pamiętać, że nie zawsze trzeba być doskonałym. Po


prostu zrobię to, co mam do zrobienia, zamiast zamartwiać
się obsesyjnie, czy wszystko zostało perfekcyjnie wykonane.
Gdy poczuję się zmęczony/-a, odpocznę lub zacznę robić
coś innego. Mój poziom energii fizycznej zasygnalizuje mi,
czy zbyt ciężko pracowałem/-am. Nie będę czekał/czekała,
aż wypadek lub choroba zmuszą mnie do zrobienia sobie
przerwy.
Gdy popełnię błąd, zrzucę to na karb bycia tylko
człowiekiem. Nawet jeśli mam wrażenie, że wziąłem/wzięłam
pod uwagę wszystkie możliwości, rezultaty czasem nie będą
zgodne z moimi oczekiwaniami.
Będę pamiętać, że każdy jest odpowiedzialny za własne
uczucia i za wyraźne wyrażanie swoich potrzeb. Abstrahując
od zwykłej uprzejmości, nie mam obowiązku zgadywać,
czego mogą chcieć inni.
Wyraźna komunikacja i czynne działanie na rzecz osiągnięcia
pożądanych przeze mnie rezultatów

Nie będę oczekiwać, że inni będą wiedzieli, czego akurat


potrzebuję, jeśli ich o tym nie poinformuję. To, że im na mnie
zależy, nie oznacza, że będą automatycznie odgadywać
moje uczucia.
Jeśli bliska osoba mnie zdenerwuje, wykorzystam
doświadczane przeze mnie przykre uczucia do
zidentyfikowania moich ukrytych potrzeb. Następnie
zastosuję wyraźną, otwartą komunikację, aby podpowiedzieć
jej, jak mogłaby zaspokoić tę potrzebę.
Gdy ktoś zrani moje uczucia, postaram się w pierwszej
kolejności zrozumieć moją reakcję. Czy coś rozbudziło we
mnie uczucia pochodzące z dawnych czasów, czy też dana
osoba rzeczywiście zachowała się niestosownie? Jeśli ktoś
postąpił w sposób pozbawiony wrażliwości, to poproszę go o
wysłuchanie moich wyjaśnień.
Będę okazywał/okazywała zainteresowanie innym osobom, a
jeśli one nie odwzajemnią się tym samym, poproszę je, aby
zwracały baczniejszą uwagę na moje potrzeby, a następnie
odpuszczę.
Będę prosić o coś tyle razy, ile będzie trzeba, aby uzyskać
wyraźną odpowiedź.
Gdy dalsza interakcja z daną osobą okaże się dla mnie zbyt
męcząca, zapytam uprzejmie, czy możemy dokończyć
rozmowę innym razem. Grzecznie wyjaśnię, że w tej chwili
zwyczajnie nie mam na to siły.

Czy przeczuwasz, o ile więcej energii i lekkości odczuwałbyś


każdego dnia, gdyby większość powyższych stwierdzeń pasowała
do twojej osoby? Wykazywałbyś się inicjatywą i wyrażałbyś własne
potrzeby w relacjach z innymi osobami, traktując samego siebie z
życzliwością i oczekując, że zostaniesz wysłuchany przez innych.
Uwolniłbyś się od samotności emocjonalnej. Nawet jeśli nie wpojono
ci tego typu wartości i sposobów wchodzenia w interakcje, gdy byłeś
dzieckiem, możesz nauczyć się ich teraz. Posiadanie niedojrzałych
emocjonalnie rodziców mogło osłabić twoją samoakceptację, twoją
zdolność wyrażania własnej indywidualności i twoje nadzieje na
nawiązanie autentycznej bliskości, ale teraz, gdy jesteś dorosły, nic
nie stoi już na przeszkodzie, abyś mógł tego wszystkiego
doświadczyć.

Podsumowanie
W tym rozdziale omówiliśmy cechy, którymi często charakteryzują
się dojrzałe emocjonalnie osoby, tak aby łatwiej było ci je rozpoznać.
Opisaliśmy też pokrótce nowe sposoby odnoszenia się do innych,
dzięki którym nawiążesz bardziej satysfakcjonujące i zapewniające
większe wsparcie relacje z innymi. Teraz, gdy już wiesz, na czym
naprawdę polega dojrzałość emocjonalna, nie będziesz odczuwać
pokusy, aby zadowolić się relacją z pierwszą osobą, która poświęci
ci nieco uwagi lub zaoferuje ci absolutne minimum, jakiego można
oczekiwać po relacji z drugim człowiekiem. Będziesz szukał tego,
czego pragniesz, i będziesz się czuł komfortowo, obserwując innych
tak długo, aż uda ci się to znaleźć. Gdy zastanowisz się nad swoimi
zaletami w sferze emocjonalnej oraz nad swoją zdolnością
nawiązywania bliskości, odkryjesz, że klucz do szczęśliwszych
relacji przez cały ten czas znajdował się w twoim wnętrzu.
Epilog

Zrozumienie swojej przeszłości i wyruszenie w drogę wiodącą ku


nowemu życiu może być słodko-gorzkim przeżyciem. Rzucenie
światła na to, czego doświadczyłeś i jak to wpłynęło na twoje wybory,
może wzbudzić w tobie uczucie smutku na myśl o tym, co utraciłeś
lub czego nigdy nie było dane ci doświadczyć.
Właśnie na tym polega istota światła. Oświetla wszystko, a nie
tylko to, co chcielibyśmy zobaczyć. Gdy postanowisz odkryć prawdę
o samym sobie i swoich relacjach rodzinnych, ujawnione informacje
mogą wzbudzić w tobie uczucie zaskoczenia, szczególnie wtedy,
gdy się przekonasz, że tego typu wzorce zachowania były
przekazywane z pokolenia na pokolenie. Możesz się nieraz
zastanawiać, czy cała ta wiedza faktycznie przyniesie ci jakiekolwiek
korzyści. Możesz nawet odnieść wrażenie, że być może lepiej byłoby
wcale o tym wszystkim nie wiedzieć.
W ostatecznym rozrachunku decyzja w tej kwestii zależy od tego,
co jest dla ciebie najważniejsze. Czy poszukiwanie prawdy i wiedzy
o samym sobie odgrywa w twoim życiu ważną i znaczącą rolę?
Jesteś jedyną osobą, która może odpowiedzieć na to pytanie. Ale
na podstawie własnego doświadczenia – oraz doświadczeń
ogromnej liczby innych osób – mogę stwierdzić, że pogłębiona
wiedza niesie z sobą wiele korzyści, z których większość jest
związana z możliwością nawiązania pełniejszej, głębszej więzi ze
światem oraz z samym sobą. Przepracowanie trudnej przeszłości
nadaje różnym aspektom teraźniejszości bardziej rzeczywisty i
wartościowy wymiar. A gdy po raz pierwszy w pełni zrozumiesz
samego siebie oraz członków swojej rodziny, z dużym
prawdopodobieństwem zaczniesz doceniać życie bardziej niż
kiedykolwiek wcześniej. Gdy przepracujesz już uczucie
zdezorientowania i frustracji związane z zachowaniem niedojrzałych
emocjonalnie osób, życie wyda ci się lżejsze i łatwiejsze. Mam
nadzieję, że niniejsza książka umożliwiła ci nie tylko lepsze
zrozumienie samego siebie i swoich bliskich, ale także pozwoliła ci
zaznać nieco ulgi i wolności, ucząc cię wieść życie oparte w
większym stopniu na twoich autentycznych myślach i uczuciach, a
nie na dawnych wzorcach rodzinnych.
Gdy obserwuję klientów, którzy po raz pierwszy odkrywają swoje
prawdziwe uczucia i potrafią w końcu rozpoznać niedojrzałość
emocjonalną innych osób, ich wyraz twarzy odzwierciedla uczucie
zdumienia, zachwytu i spokoju. Nie przesadziłabym, określając ów
stan mianem oświecenia. Żaden z nich nie powróciłby dobrowolnie
do stanu niewiedzy. Z każdą kolejną cząstką prawdy, jaką
napotykają w swoim wnętrzu, mają poczucie odzyskiwania samych
siebie. Pomimo ewentualnego poczucia żalu, opanowuje ich
niedające się pomylić z niczym innym uczucie harmonii wewnętrznej
(wholeness), mają też wrażenie, jakby ich życie właśnie
rozpoczynało się na nowo.
Bo w istocie tak właśnie jest. Ludzie, którzy podejmują wysiłek
wiodący do odkrycia prawdy o samych sobie oraz do własnego
rozwoju emocjonalnego, otrzymują szansę na drugie życie – które
było niewyobrażalne tak długo, jak długo pozostawali uwięzieni w
starych rolach rodzinnych oraz w fantazjach będących przejawem
myślenia życzeniowego. Naprawdę otrzymujesz szansę rozpoczęcia
wszystkiego od nowa, gdy otwierasz się na prawdziwą wiedzę o tym,
kim jesteś i jakie mechanizmy rządzą twoim życiem. Pewna osoba
ujęła to następująco: „Teraz wiem dokładnie, kim jestem. Inni mogą
nie chcieć zmodyfikować swojego zachowania, ale ja mogę zmienić
swoje”.
Nie ma powodu, dla którego począwszy od tej chwili nie mógłbyś
zacząć wieść szczęśliwego życia. W istocie sądzę, że danie sobie
szansy na szczęśliwe życie teraz, gdy jesteś świadomą, dorosłą
jednostką, może być nawet bardziej satysfakcjonujące, niż gdybyś
wiódł takie życie od samego początku. Przyznasz, że bycie w pełni
świadomym i obecnym przy dokonujących się w dorosłym życiu
narodzinach twojego nowego „ja” to niewiarygodne doświadczenie.
Ilu osobom dane jest przeżyć sytuację, gdy doświadczają na jawie i
z pełną świadomością swoich narodzin jako osoby, którą od zawsze
mieli się stać? Ile osób otrzymuje szansę, aby wieść dwa życia w
ramach jednego?
Powiedz mi więc, czy warto było nieco wycierpieć, aby mieć
szansę żyć dwa razy w ciągu jednego życia? Czy jesteś zadowolony,
że wybrałeś drogę świadomości?
Tak?
Ja też.
Bibliografia

Ainsworth M. 1967. Infancy in Uganda: Infant Care and the Growth of Love.
Baltimore, MD: Johns Hopkins Press.
Ainsworth M., Bell S., Stayton D. 1971. Individual Differences in Strange--Situation
Behaviour of One-Year-Olds. W: The Origins of Human Social Relations, red.
H.R. Schaffer. New York: Academic Press.
Ainsworth M., Bell S., Stayton D. 1974. Infant-Mother Attachment and Social
Development: ‘Socialization’ as a Product of Reciprocal Responsiveness to
Signals. W: The Integration of a Child into a Social World, red. M. Richards. New
York: Cambridge University Press.
Bowen M. 1978. Family Therapy in Clinical Practice. New York: Rowman and
Littlefield.
Bowlby J. 1979. The Making and Breaking of Affectional Bonds. New York:
Routledge.
Cloud H., Townsend J. 1995. Safe People: How to Find Relationships That Are
Good for You and Avoid Those That Aren’t. Grand Rapids, MI: Zondervan
Publishing.
Conradt E., Measelle J., Ablow J. 2013. Poverty, Problem Behavior, and Promise:
Differential Susceptibility among Infants Reared in Poverty. „Psychological
Science” 24(3): 235–242.
Dalai Lama, Ekman P. 2008. Emotional Awareness: Overcoming the Obstacles to
Psychological Balance and Compassion. New York: Henry Holt.
Dąbrowski K. 1972. Psychoneurosis Is Not an Illness. London: Gryf.
Erikson E., Dzieciństwo i społeczeństwo, przeł. P. Hejmej, Poznań: Rebis, 2000.
Ezriel H. 1952. Notes on Psychoanalytic Group Therapy: II. Interpretation and
Research. „Psychiatry” 15(2): 119–126.
Firestone R., Firestone L., Catlett J. 2002. Conquer Your Critical Inner Voice.
Oakland, CA: New Harbinger.
Fonagy P., Target M. 2008. Attachment, Trauma, and Psychoanalysis: Where
Psychoanalysis Meets Neuroscience. W: Mind to Mind: Infant Research,
Neuroscience, and Psychoanalysis, red. E. Jurist, A. Slade, S. Bergner. New
York: Other Press.
Fosha D. 2000. The Transforming Power of Affect: A Model for Accelerated
Change. New York: Basic Books.
Fraad H. 2008. Toiling in the Field of Emotion. „Journal of Psychohistory”, 35(3):
270– 286.
Gibson L. 2000. Who You Were Meant to Be: A Guide to Finding or Recovering
Your Life’s Purpose. Far Hills, NJ: New Horizon Press.
Goleman D., Inteligencja emocjonalna, przeł. A. Jankowski, Poznań: Media
Rodzina of Poznań, 1997.
Gonzales L. 2003. Deep Survival: Who Lives, Who Dies, and Why. New York:
W.W. Norton.
Gottman J., Silver N., Siedem zasad udanego małżeństwa, przeł. D. Olejnik,
Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2014.
Grossmann K.E., Grossmann K., Schwan A. 1986. Capturing the Wider View of
Attachment: A Re-Analysis of Ainsworth’s Strange Situation” W: Measuring
Emotions in Infants and Children, vol. 2, red. C. Izard, P. Read. New York:
Cambridge University Press.
Hatfield E., Rapson R.L., Le Y.L. 2009. Emotional Contagion and Empathy. W: The
Social Neuroscience of Empathy, red. J. Decety, W. Ickes. Boston: MIT Press.
Klosko J., Young J., Program zmiany sposobu życia: uwalnianie się z pułapek
psychologicznych, przeł. A. Jagielska, Warszawa: Wydawnictwo Zielone
Drzewo: Instytut Psychologii Zdrowia PTP, 2012.
Kohut H. 1985. Self-Psychology and the Humanities. New York: W.W. Norton.
Libby E.W. 2010. The Favorite Child: How a Favorite Impacts Every Family
Member for Life. Amherst, NY: Prometheus Books.
Main M., Kaplan N., Cassidy J. 1985. Security in Infancy, Childhood, and
Adulthood: A Move to the Level of Representation. W: Growing Points of
Attachment Theory and Research, red. I. Bretherton, E. Waters. Monographs of
the Society for Research in Child Development 50: 66–104.
McCullough L., Kuhn N., Andrews S., Kaplan A., Wolf J., Hurley C. 2003. Treating
Affect Phobia: A Manual for Short-Term Dynamic Psychotherapy. New York:
Guilford.
McGilchrist I. 2009. The Master and His Emissary: The Divided Brain and the
Making of the Western World. New Haven, CT: Yale University Press.
Piaget J. 1960. The Psychology of Intelligence. Totown, NJ: Littlefield, Adams.
Porges S. 2011. The Polyvagal Theory: Neurophysiological Foundations of
Emotions, Attachment, Communication, and Self-Regulation. New York:
W.W. Norton.
Siebert A. 1996. The Survivor Personality. New York: Penguin Putnam.
Siegel D. 2009. Emotion as Integration. W: The Healing Power of Emotion:
Affective Neuroscience, Development, and Clinical Practice, red. D. Fosha,
D. Siegel, and M. Solomon. New York: W.W. Norton.
Spock B. Dziecko: pielęgnowanie i wychowanie, przeł. E. Piotrowska,
A. Piotrowski, Warszawa: Wydawnictwo Lekarskie PZWL, 1994.
Tronick E., Adamson L.B., Brazelton T.B. 1975. „Infant Emotions in Normal and
Perturbed Interactions”. Odczyt wygłoszony podczas odbywającego się co dwa
lata spotkania Society for Research in Child Development, Denver, CO,
kwiecień.
Vaillant G. 2000. Adaptive Mental Mechanisms: Their Role in a Positive
Psychology. „American Psychologist” 55(1): 89–98.
White M. 2007. Maps of Narrative Practice. New York: W.W. Norton.
Winnicott D., Zabawa w rzeczywistość, przeł. A. Czownicka, Gdańsk:
Wydawnictwo Imago, 2011.
Redaktor inicjujący

Barbara Sikora

Anna Świerczyńska

Redakcja

Renata Włodek

Korekta

Aneta Dzidek

Skład i łamanie

Hanna Wiechecka

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego


Redakcja: ul. Michałowskiego 9/2, 31-126 Kraków

tel. 12-663-23-80, tel./fax 12-663-23-83

You might also like