You are on page 1of 2

Kiedy miałem dwanaście lat moi rodzice pojechali na wycieczkę do

Zakopanego i zostawili mnie u ciotki. Miało ich nie być przez trzy
tygodnie i musiałem radzić sobie z nudą. Nie miała gier, internetu,
nawet telewizora nie miała! I co ja mam niby robić przez ten cały czas,
kiedy oni dobrze się bawią w górach?

Pamiętam, jak długo ciągnęły się te tygodnie. Każdy dzień zdawał się
trwać latami. Wtedy, podczas trzeciego tygodnia, ciocia powiedziała, że
rodzice nie wrócą przez kolejne trzy. Wydawała się być zdenerwowana,
kiedy to mówiła, więc uznałem, że powodem jest konieczność znoszenia
mnie przez tyle czasu.

Kolejne tygodnie nie były takie złe. Poznałem kolegę mieszkającego na


końcu ulicy, przy której stał dom mojej cioci. Miał konsolę na której
graliśmy całe dnie. Zaczynało mi się tu podobać. Pod koniec pobytu u
ciotki nie mogłem się już doczekać spotkania z rodzicami. Półtora miesiąca
bez nich było okropne i tęskniłem za domem.

Ciocia wyszła na zewnątrz, a ja za nią, z bagażami. Pamiętam bardzo


dobrze, jak zdenerwowana była, kiedy mówiła mi, że rodzice postanowili
tym razem pojechać w inne miejsce na kolejne trzy tygodnie. Pomyślałem,
że mnie porzucili i zacząłem popadać w depresję.

Następne tygodnie były podobne do poprzednich. Zapomniałem już, jak


wygląda mój dom i prawie nie pamiętałem twarzy rodziców. Chciałem
jechać do domu.

W noc poprzedzającą domniemany powrót moich rodziców obudziło mnie


klepnięcie w ramię. Spojrzałem i zobaczyłem moich rodziców stojących
nad łóżkiem i uśmiechających się do mnie. Byłem taki szczęśliwy, że ich
widzę, że wyskoczyłem z łóżka, aby ich oboje uściskać.

- Nie możemy zostać na długo, mały. Musimy iść gdzie indziej –


powiedział mi tata

Poszliśmy do ich samochodu i pojeździliśmy po okolicy przez jakiś czas.


Nie rozmawialiśmy wiele, ale byłem bardzo szczęśliwy, że mogę z nimi
być nawet tylko przez moment. Kiedy wreszcie wróciliśmy pod dom
ciotki, bardzo niechętnie pozwoliłem im odjechać. Pobiegłem do mojego
pokoju i wróciłem z aparatem fotograficznym, który dał mi tata, zanim
wyjechali po raz pierwszy i zapytałem ich, czy możemy zrobić sobie
wspólne zdjęcie, bo nie chcę zapomnieć ich twarzy. Umieściłem aparat na
masce samochodu i ustawiłem samowyzwalacz, a następnie uściskałem
rodziców w oczekiwaniu na błysk flesza. Na sam koniec tata napisał coś na
odwrocie zdjęcia i oddał mi je, po czym wsiedli do samochodu i odjechali.

Rano obudziłem ciocię i powiedziałem jej, że mama i tata odwiedzili mnie


w nocy. Spojrzała na mnie z takim smutkiem na twarzy, że zacząłem się
martwić.

- Musiało ci się to śnić - powiedziała wyraźnie starając się powstrzymać


łzy.

- Dlaczego? - zapytałem.

Wahała się przez chwilę, zanim odpowiedziała. Teraz łzy spływały po jej
policzkach.

- Twoi rodzice zginęli w wypadku samochodowym w drodze do


Zakopanego.

Śmiałem się, gdy to powiedziała. Nie ma mowy, żeby to był sen.


Przypomniałem sobie o zdjęciu, które wczoraj zrobiliśmy i pobiegłem po
nie do pokoju. Wziąłem je nawet nie spoglądając i czym prędzej wróciłem
pokazać je cioci.

- Zobacz, mam dowód, że tu byli - podałem jej zdjęcie.

Kiedy spojrzała na zdjęcie krzyknęła i upuściła je. Jej twarz zrobiła się
biała jak śnieg, a usta zakryła dłonią. Nie wiedziałem, o co chodzi, więc
podniosłem zdjęcia i na nie spojrzałem.

Na zdjęciu byłem ja, stałem przed tomem cioci i przytulałem się to


zmasakrowanych ciał moich rodziców. Nie mogłem uwierzyć w to, co
widzę. Upuściłem zdjęcie na podłogę, odebrało mi mowę, a ręce opadły
bezsilnie. Zdjęcie upadło tak, że mogłem odczytać napis na jego odwrocie:

„Przykro nam mały”

You might also like