Professional Documents
Culture Documents
Opowiadania nowojorskie
Przełożyła Barbara Kopeć-Umiastowska
SPIS RZECZY
Przedmowa
Historia pewnego arcydzieła
Niezwykły przypadek
Stałość Crawforda
Epizod międzynarodowy
Plac Waszyngtona
Impresje kuzynki
Niezły narożnik
Krepowa Cornelia
Runda wizyt
Przypisy
PRZEDMOWA
Nowy Jork Henry’ego Jamesa
Henry James właściwie już na samym początku literackiej kariery
wyraźnie określił swoje stanowisko. Nie zamierzał być pisarzem
zaangażowanym ani komentatorem społecznym – zamierzał wnikać pod
podszewkę zjawisk, badać zawiłości i kaprysy uczuć w związkach między
ludźmi, a zwłaszcza między mężczyznami i kobietami. Ale uporczywe
motywy twórczości Jamesa, takie jak chciwość i obłuda, rozczarowanie
i wyrzeczenie, pojawiały się także w prywatnej sferze jego życia; i to za
sprawą jego talentu sfera ta wydaje się dzisiaj bardziej dramatyczna
i rozleglejsza niż wszelka przestrzeń zamieszkana przez władzę lub biznes.
Sam James był postacią skomplikowaną, niejednoznaczną i tajemniczą;
wiele nurtujących go problemów najwyraźniej nie doczekało się
rozstrzygnięcia. Osobowość pisarza, podobnie jak styl jego późnej prozy,
należały do świata, w którym nic nie da się łatwo nazwać, niuans jest bardziej
namacalny od faktu, a migotanie świadomości ciekawsze niż konkretna
wiedza. James, nade wszystko, był powściągliwy. Jako artysta absolutny,
w literaturze eksplorował głównie architekturę i ton; specjalizował się w tym,
co rozważne, przemyślane i poddane kontroli, i bynajmniej nie pragnął
obnażać przed czytelnikiem duszy.
Niemniej, czytając między wierszami utworów Jamesa w poszukiwaniu
wskazówek, można wychwycić momenty, w których autor jest bliski zdjęcia
maski. Niektóre opowiadania, pisane w pośpiechu i dla pieniędzy, być może
zdradzają więcej, niż zamierzał. Częściej niż w powieściach zdarzają się tu
pęknięcia w ciężkiej zbroi, chroniącej seksualność pisarza, na mgnienie oka
ukazujące jego najgłębsze i najmroczniejsze obawy. Takie opowiadania to
między innymi Wychowanek1, Bestia w dżungli2 oraz Autor „Beltraffia”3 –
historie ostrożne i wyważone, które jednak wyraźnie dowodzą, że tematy
zakazanej miłości czy chybionej lojalności nadzwyczaj Jamesa interesowały,
podobnie jak problem oziębłości płciowej.
A zatem możliwe jest wyśledzenie wysiłków Jamesa – niekiedy
nieświadomych i bezwiednych, najczęściej jednak całkiem celowych – aby
ukryć i jednocześnie zgłębić kwestie dlań istotne, lecz kłopotliwe. Na
przykład, idąc tropem zawartych w jego bogatej spuściznie odniesień do
Anglii, Irlandii, brata – Williama – czy powieściopisarki George Eliot, można
odkryć spore obszary wahań i niejednoznaczności, a także dziwnie sprzeczne
tezy, dowodzące, że sprawy te były dla Jamesa bardzo ważne, tak ważne, że
pojawiają się w wielu odsłonach i przebraniach.
Pierwszorzędnym przykładem takiego obszaru, którego granice pozostały
zatarte, a topografia nieokreślona, jest Nowy Jork. Utwory Jamesa o Nowym
Jorku ujawniają przede wszystkim gniew, niepodobny do żadnego innego
Jamesowskiego gniewu, gniew wywołany tym wszystkim, co mu odebrano –
jak postąpiono, w imię komercji i materialnego postępu, z miastem, które
kiedyś znał. Nie jest to wszakże zwykły gniew z powodu destrukcji rzeczy
pięknych i znajomych; to uczucie znacznie dziwniejsze i bardziej
skomplikowane, zasługujące na większą uwagę.
Wspomnienia z pierwszych czternastu lat życia pisarza, A Small Boy and
Others [Mały chłopiec i inni], które sześćdziesięcioośmioletni James
opublikował w roku 1913, rok po śmierci swego brata Williama, odznaczają
się intensywną drobiazgowością. Większość z przywołanych tam widoków
i scen rozgrywa się w Nowym Jorku lat 1848–1855, w okresie między
sprowadzeniem się rodziny Jamesów do miasta a ich wyjazdem do Europy.
Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że autor nie dysponował zapiskami, listami ani
pamiętnikami z tego czasu, zaskakująca jest świeżość i szczegółowość
reminiscencji, liczba zapamiętanych nazwisk – między innymi nauczycieli
i aktorów – wyrazistość, z jaką oddane są miejsca i nastroje, precyzyjne opisy
zapachów, widoków i wydarzeń, w tym licznych przedstawień i spektakli
w nowojorskich teatrach owej epoki. „Nie utraciłem nic z tego, co
widziałem – notował – i chociaż teraz nie bardzo potrafię rozdzielić całość na
poszczególne zdarzenia, rozmaite sytuacje, o dziwo, przychodzą do mnie
całymi chmarami”.
Wydaje się, że Nowy Jork, który pisarz oglądał między piątym
a dwunastym rokiem życia, pozostał w jego pamięci znieruchomiały,
zastygły, doskonały. Nie przyglądał się zachodzącym w mieście zmianom,
nie uczestniczył w jego rozwoju. Ukształtowany przez ten kawałek świata,
nigdy nie potrafił już znaleźć miejsca, które mógłby nazwać tak
fundamentalnie swoim; aż do roku 1897, kiedy podpisał umowę dzierżawy
Lamb House w angielskim mieście Rye, nie posiadał żadnego domu na
własność. Zabrano mu Nowy Jork, lecz w zamian nie dano nic oprócz pokoi
hotelowych i tymczasowych mieszkań – ten fakt być może tłumaczy niemal
obsesyjny entuzjazm, z jakim dążył do objęcia Lamb House, oraz ulgę, gdy
mu się powiodło. W rzeczy samej, na rok przed kupnem tej posiadłości
napisał powieść The Spoils of Poynton, dramatyczną historię zdobycia
i utraty ukochanego przez bohatera domostwa; a zaraz po podpisaniu aktu
notarialnego stworzył W kleszczach lęku4, powieść o samotnym człowieku,
usiłującym zamieszkać w domu, który jest już zajęty.
Nowy Jork po 1855 roku był dla niego stracony nie tylko dlatego – co
uświadomił sobie po wielu latach – że jego ojciec postanowił zabrać stamtąd
rodzinę, lecz także z powodu przemian metropolii, nieodwracalnych
i przytłaczających. W mieście jego marzeń powstawał nowy świat –
w mieście, gdzie ukochał przede wszystkim okolice domu pod numerem 58
przy Fourteenth West Street, który ujrzał pierwszy raz, „towarzysząc ojcu
podczas popołudniowej wizyty w jednej z tamtejszych lekko już
spatynowanych rezydencji po stronie południowej, w pobliżu Szóstej Alei.
To był «nasz» dom, niedawno kupiony... miejsce, które na bardzo długo
miało stać się dla mnie jakby kotwicowiskiem duszy”.
Nowy Jork Henry’ego Jamesa, kraj lat dziecinnych, „niewielki, ciepły,
zamglony, jednorodny Nowy Jork połowy stulecia”, rozciągał się między
Piątą i Szóstą Aleją, od placu Waszyngtona – gdzie mieszkała jego babka po
kądzieli – na wschód aż do Union Square, wówczas jeszcze otoczonego
wysokim ogrodzeniem. W pobliżu zamieszkiwali członkowie rozległej
rodziny Jamesów, między innymi Helen, kuzynka matki pisarza.
„Dostrzegałem w niej moc i prostotę wcześniejszego, spokojniejszego świata;
Nowego Jorku lepszych manier, lepszych obyczajów i bardziej szczerych
przekonań” – wspominał James, odnotowując: „Jej dobroć w pewien sposób
świadczy o poziomie całej społeczności, wyjątkowym skupisku cnót
osobistych”. Jego wspomnienia stały się zatem elegią nie tylko dla
utraconego dzieciństwa, lecz także dla zbioru wartości, który uległ erozji
z chwilą, gdy niewielkie miasteczko, po którym mógł swobodnie krążyć,
przeobraziło się w wielką metropolię. „Jakże charakter – wzdychał, widząc
zachodzące w mieście zmiany – zatraca się w ilości”.
W miarę jak James dorastał, pozwalano mu zapuszczać się coraz dalej.
Pamiętał anasz dom przy Fourteenth Street [...] a za nim topole, prosiaki,
kury oraz dwie lub trzy „chatki irlandzkie”, graniczące z bardzo pięknym
holenderskim domem, ostatnim w szeregu, niemal wśród ogrodów
i zagajników – miejsce, gdzie oddech przestrzeni wciąż był wyczuwalny
dzięki rozmiarom posesji i luźnej zabudowie; niemal zupełny brak tych
walorów sprawia, że obecny wygląd Nowego Jorku cechuje powszechna
klęska „stylu”.
Razem z bratem wędrowali po Broadwayu „niczym doskonali mali
światowcy; zapewne puszczano nas, byśmy rozprostowali kości
i przewietrzyli płuca, co nie miało wpływu na swobodę naszych przyjść
i wyjść wcześniej lub później... Broadway musiał wówczas przypominać
ścieżkę w rajskim ogrodzie”.
W owym mieście, połączeniu zapamiętanego raju i klęski stylu, James
osadził akcję ośmiu opowiadań i jednej powieści; również znaczna część jego
książki American Scene [Scena amerykańska], o kilka lat poprzedzającej
autobiografię, poświęcona jest Nowemu Jorkowi. W utworach
beletrystycznych nie zamierzał jednakże kreślić historii miasta ani uczuć,
jakie budził w nim jego rozwój; wszelkie wzmianki o stosunku autora do
metropolii poczynione są jakby mimochodem. Na pierwszym planie znajdują
się postacie bardziej rzeczywiste, o potrzebach pilniejszych niż wapno
i cegły.