Professional Documents
Culture Documents
O Podstawie Moralności
Wstęp
§ 1. O zagadnieniu
głównych zarysach to samo, co i wspomniana Podstawa; tylko że w z uwagą Podstawę, do której się ona odnosi bezpośrednio, i uprzyto-
Podstawie przedmiot jest traktowany w formie zwięzłej i daleko mnił sobie jej treść. [...]
dowodów przyjąć istnienia jakichś p r a w m o r a l n y c h , nie- jeśli się ma zamiar nie tylko nawoływać do uczciwości, lecz także
zależnych od ludzkich postanowień, od urządzeń państwowych, od samemu ją praktykować. Do czasu zaś złożenia odnośnych dowodów
teorii religijnych. Przypuszczając więc z góry istnienie podobnych twierdzić będę, że wprowadzanie do etyki takich pojęć, jak:
praw, Kant popełnia petitio principii. To przesądzanie faktów p r a w o , p r z e p i s , p o w i n n o ś ć , wynika ze źródła, nie mają-
okazuje się tym bardziej zuchwałe, że zaraz na str. VI cego nic wspólnego z filozofią, a mianowicie z Dekalogu Mojżesza.
przedmowy Kant dodaje, iż prawo moralne powinno posiadać W samym wyżej przytoczonym przykładzie prawa moralnego - pier-
charakter „ b e z w z g l ę d n e j k o n i e c z n o ś ć i". Lecz cechą wszym, jaki Kant podaje w tym przedmiocie, jest znak pewien,
takiej konieczności jest to, że skutki jej są nieuniknione. Czy wobec naiwnie zdradzający to pochodzenie, a mianowicie, pisownia wyrazu
tego może być mowa o bezwzględnej konieczności rzekomych praw „du sollst" (powinieneś). Jeśli jednak jakieś pojęcie nie może wykazać
moralnych? Jako przykład takiego prawa Kant podaje żadnego innego źródła, prócz tego, któreśmy wyżej przytoczyli, to nie
przykazanie: „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw ma prawa wciskać się tak bez ceremonii do etyki filozoficznej i nie
bliźniemu swemu" (Du sollt nicht lugeri). Tymczasem wiadomo - i może liczyć na przyjęcie, dopóki nie zostanie poparte dostatecznymi
sam Kant to przyznaje - że podobne przykazania w znacznej dowodami. U Kanta jest ono pierwszym, i to poważnym petitio
wprost zasadą, od której tylko zdarzają się wyjątki. W etyce liznąwszy tym sposobem we wstępie prawo moralne za rzeczywi-
naukowej, aby móc twierdzić, że wola ludzka poza prawem stość daną i niezaprzeczalną, Kant idzie dalej i czyni to samo z
motywacji podlega jeszcze jakimś innym prawom pierwotnym i pokrewnym temu pojęciem obowiązku. Nie poddając go długiemu
niezależnym od wszelkich instytucji ludzkich, trzeba przede badaniu, wprowadza je do etyki w charakterze pojęcia dla niej
22 23
Kantem, że dla zastąpienia tych hipotez dość będzie wspomnieć o
istotnego. Ale ja jestem zmuszony ponowić tu swój protest. Pojęcie to,
b e z w z g l ę d n e j powinności i b e z w a r u n k o w y m obo-
wraz ze wszystkimi pokrewnymi mu pojęciami p r a w a ,
wiązku, to karmić czytelnika słowami, a nawet po prostu częstować
prz ykazania, p o w i n n o ś c i , wzięte w znaczeniu bez-
go c o n t r a d i c t o in a d i e c t o . P o w i n n o ś ć ma sens i
względnym, jest zapożyczone z etyki teologicznej i w etyce filozoficznej
znaczenie jedynie wtedy, gdy jej towarzyszy groźba kary lub
pozostanie obce dopóty, dopóki nie znajdzie dostatecznego
obietnica nagrody. Toteż o Kancie mowy jeszcze nie było, kiedy
usprawiedliwienia bądź w istocie natury ludzkiej, bądź w istocie
Locke już mówił: „Próżne jest przypuszczenie, że można by wolnym
świata przedmiotowego. Dopóki to nie nastąpi, nie mogę przyznać
postępkom człowieka narzucić jakieś prawidło, nie dołączając doń
zarówno jemu, jak i pokrewnym mu pojęciom, innego pochodzenia, jak
żadnej sankcji w postaci kary lub nagrody, które nadałyby kierunek
z Dekalogu. W ogóle, w epoce chrześcijaństwa, etyka filozoficzna
jego woli; stąd też wszędzie, gdzie przypuszczamy prawo, musimy
bezwiednie zapożyczała swą formę od etyki teologicznej; ponieważ
zarazem przypuścić jakąś karę lub nagrodę, związaną z tym pra-
zaś ta ostatnia jest z natury swej n a k a z u j ą c a , więc też i etyka
wem". Wszelka zatem powinność jest niezbędnie uwarunkowana
filozoficzna przyjęła postać zbioru przepisów, teorii obowiązków, w
karą lub nagrodą, czyli - mówiąc językiem Kanta -jest ona z natury
prostocie ducha i nawet nie przypuszczając, że nie ma do tego
swej h i p o t e t y c z n a , nie zaś - jak on twierdzi
dostatecznego prawa, a przeciwnie, w przekonaniu, że to właśnie jest jej
formą istotną i przyrodzoną. Faktem jest niezaprzeczalnym i
uznawanym przez wszystkie ludy, czasy, religie i (z wyjątkiem
materialistów właściwych) przez wszystkich filozofów, stanowi to, że
czyny ludzkie mają wartość metafizyczną, tj. że ich doniosłość
etyczna przechodzi sferę świata zjawiskowego a wkracza w sferę
wieczności; z tego jednak nie wynika, iżby ta wartość musiała być
ujmowana w formę rozkazu i posłuszeństwa, prawa i obowiązku.
Gdy się te pojęcia oddzieli od hipotez teologicznych, które je
zrodziły, tracą one wszelkie znaczenie; wyobrażać zaś sobie, wraz z
- kategoryczna. Znieśmy myślą te warunki, a pojęcie znaczenie czerpią tylko z groźby kary lub obietnicy nagrody. Tym
powinności utraci wszelkie znaczenie; dlatego też, p o w i n n o ś ć sposobem okazuje się, że cnota pozornie tylko pracowała bez
b e z w z g l ę d n a j e s t to c o n t r a d i c t i o in a d i e c t o . Głos widoków zapłaty; tylko że nagroda, której autor domaga się dla niej
nakazujący, czy pochodzi z wewnątrz, czy z zewnątrz, musi apres coup, występuje przyzwoicie zawoalowana pod nazwą
przemawiać tonem groźby lub obietnicy; inaczej nie możemy go sobie n a j w y ż s z e g o d o b r a , które polega na połączeniu cnoty ze
wyobrazić; ale też wobec tego posłuszeństwo -zależnie od okoliczności - szczęściem. Tak więc, w gruncie rzeczy cała ta etyka oparta jest na
może być tylko dowodem rozsądku lub głupoty, zawsze jednak będzie poszukiwaniu szczęścia, na interesie, czyli że po prostu jest ona tym
interesowne, czyli pozbawione wartości moralnej. Niezrozumiały, samym eudajmonizmem, który Kant uznając za heteronomiczny
niedorzeczny charakter tego pojęcia powinności - tak uroczyście wyrzucił ze swego systemu przez główne
b e z w z g l ę d n e j , które legło u samej podstawy systemu Kanta, wejście, a który teraz, pod nazwą najwyższego dobra, wsuwa
objawia się następnie w samym systemie, mianowicie w Krytyce się tam tylnymi drzwiami. Tak mści się na swym twórcy za swoją
praktycznego rozumu; podobnie jak trucizna, potajemnie wprowa- sprzeczność wewnętrzną przypuszczenie bezwzględnej,
dzona do organizmu, nie może w nim pozostać, lecz gwałtownie bezwarunkowej powinności. Z drugiej jednak
wydostaje się na jaw. W samej rzeczy, owa p o w i n n o ś ć tak strony, powinność u w a r u n k o w a n a nie może być podstawą
zupełnie n i e u w a r u n k o w a n a kończy się jednak na tym, że etyki; wszelki czyn bowiem, dokonany ze względu na jakąś
stawia jako swój postulat pewien warunek, a nawet kilka nagrodę lub karę, jest oczywiście czynem samolubnym, czyli
warunków, jak: nagroda, nieśmiertelność istoty, która ma być pozbawionym wartości czysto moralnej. Z tego wszystkiego jasno
nagrodzona, wreszcie rozdawcę nagród. Jest to zresztą nieuniknione z wynika, że jeśli
chwilą, gdy za podstawowe pojęcia etyki bierze się obowiązek i
25
powinność; pojęcia te bowiem są z natury swej względne i całe swe
24
istotnie pragniemy zgłębić doniosłość postępowania ludzkiego, człowieka od jakiejś obcej woli, która mu rozkazuje i zapowiada
doniosłość wieczną, przekraczającą granice świata kary i nagrody; nie da się ono oderwać od tej podstawy. Lecz o
zjawiskowego, to musimy pojąć etykę w sposób bardziej ile taka hipoteza jest na swym miejscu w teologii, o tyle
wzniosły i bardziej przenoszenie jej żywcem do etyki filozoficznej nie może być
niezależny. dozwolone. Wobec tego zaś nie mamy prawa twierdzić z góry, że
Tak więc wszelka p o w i n n o ś ć jest podporządkowana jakie- f o r m a n a k a z u j ą c a oraz dyktowanie praw, przykazań i
muś warunkowi - i to samo stosuje się do o b o w i ą z k u. Pojęcia te obowiązków jest istotną właściwością etyki filozoficznej i rozumie
bowiem są blisko ze sobą spokrewnione i niemal równoznaczne. się sama przez się. Zastępując warunek zewnętrzny, który jest
Jedyna różnica polegałaby może na tym, że p o w i n n o ś ć w koniecznym i przyrodzonym towarzyszem tych pojęć, wyrazem
o g ó l e może wspierać się na samej tylko sile, podczas gdy „bezwzględny" lub „kategoryczny" dopuszczamy się prostego
o b o w i ą z e k każe przypuszczać zobowiązanie, tj. przyjęcie na wybiegu, a wynikiem tego jest, jak już powiedziałem,
siebie obowiązku; taki stosunek istnieje między panem a służącym, c o n t r a d i c t i o in a d i e c t o .
zwierzchnikiem a podwładnym, rządem a poddanymi. Ponieważ nikt Tak więc Kant po kryjomu, cichaczem zapożyczył
nie przyjmie na siebie obowiązku bez zapłaty, przeto wszelki n a k a z u j ą c ą f o r m ę swej etyki od moralności teologicznej;
obowiązek stwarza prawo. Niewolnik nie ma obowiązków, ponieważ przesłanki tej ostatniej, tj. teologia, stanowiły właściwie całą
nie posiada praw; niemniej ulega pewnej powinności, której rację
zasadą jest siła. W następnej części wykażę, do czego się sprowadza
w etyce znaczenie wyrazu o b o w i ą z e k .
Nadawanie etyce formy n a k a z u j ą c e j , pojmowanie jej jako
t e o r i i o b o w i ą z k ó w , wreszcie utożsamianie wartości moral-
nej czynów ludzkich z pełnieniem o b o w i ą z k ó w , zaś niegodziwo-
ści z ich gwałceniem, ma niezaprzeczalnie, wraz z pojęciem powinno-
ści, za jedyne swe źródło etykę teologiczną, a zatem Dekalog. Takie
pojmowanie etyki z natury swej opiera się na hipotezie zależności
bytu tej formy, która z nich jedynie czerpała swą wartość i znaczenie; powinien był postawić jako zasadę lub hipotezę (teologię), za
były zatem od niej nieodłączne, co więcej, zawierały się w niej przesłankę zaś to, co był powinien znaleźć na końcu swej dedukcji,
implicite. Wobec tego nietrudno było Kantowi w końcu swego jako jej wynik (przykazanie). Gdy w ten sposób cały gmach został
wykładu z kolei wyprowadzić z etyki teologię, ową słynną teologię postawiony do góry nogami, nikt, nawet sam Kant nie poznał w nim
moralną. Trzeba mu tylko było wrócić do owych pojęć, które tego, czym on był w samej rzeczy - tj. starej, dobrze znanej etyki
poprzednio uznał był milcząco za pośrednictwem pojęcia teologicznej. W paragrafie szóstym i siódmym zbadamy, w jaki
p o w i n n o ś c i , i które stanowiły ukrytą podstawę jego etyki, sposób Kant wykonał tę zręczną sztukę.
wydobyć je na jaw i postawić explicite, jako postulaty praktycznego Jeszcze przed Kantem filozofowie często podawali etykę w formie
rozumu. W ten sposób, ku wielkiemu zbudowaniu świata, powstała nakazującej, jako teorię obowiązków; tylko że w ten czas opierali
teologia, oparta wyłącznie na moralności, a nawet z niej wyłącznie samą etykę na woli jakiegoś Boga, którego istnienie było już gdzie
powstała. Przyczyna tego była bardzo prosta: [taka] oto, że sama ta indziej dowiedzione, i w ten sposób nie popełniali
moralność zasadza się na ukrytych hipotezach teologicznych. Nie niekonsekwencji. Kto jednak, jak Kant, chciał dać etyce
chciałbym czynić satyrycznych porównań; ale wypadek ten przed- podstawę niezależną od teologii i wznieść ją bez pomocy
stawia wiele podobieństwa z przedstawieniem zręcznego sztukmist- jakiejkolwiek hipotezy metafizycznej, ten nie miał prawa nadawać
rza, który wprowadza nas w podziw, pokazując jakiś przedmiot tam, jej formy nakazującej i opierać jej na owym: „powinieneś" i „to
gdzie go przedtem sam położył. Wyrażona w terminach oderwanych twój obowiązek", znikąd uprzednio nie wyprowadzonym.
metoda Kanta przedstawia się następująco: bierze on za wynik to, co
26 27
§ 5. O obowiązkach względem samego siebie, w szczególności wszelkiej innej miłości. Lecz przykazanie nie mówi dalej: „miłuj
siebie samego, jak bliźniego swego", gdyż każdy czuje, że to zbyt
Kant nie tylko w teorii, ale i w wykonaniu zachował bez małe wymaganie; byłby to chyba jedyny obowiązek, przy którego
zmiany ową tak przez siebie umiłowaną, formę teorii obowiązków; spełnianiu opus supererogationis [praca nadobowiązkowa] byłby na
podobnie bowiem jak i jego poprzednicy, obok obowiązków porządku dziennym. Sam Kant mówi to w swych Pierwiastkach
względem bliźnich stawia także i obowiązki względem samego metafizycznych teorii cnoty „To, czego każdy chce w sposób
siebie. Ponieważ stanowczo odrzucam hipotezę tych ostatnich, przeto konieczny z własnego popędu, nie może być podciągnięte pod pojęcie
mimochodem wyjaśnię tu moje zapatrywanie w tym względzie. obowiązku". A jednak to pojęcie obowiązków, które jakoby mamy
Obowiązki względem samego siebie muszą, podobnie jak wszys- względem samych siebie, jest dotąd jeszcze w poszanowaniu, a nawet
tkie inne, być obowiązkami albo s p r a w i e d l i w o ś c i , albo cieszy się szczególniejszymi względami. I nie należy się temu dziwić.
miłości. Obowiązki s p r a w i e d l i w o ś c i względem samego Niemniej, zabawnie to wygląda, gdy ludzie zaczynają troszczyć się
siebie istnieć nie mogą na mocy samej przez się oczywistej o własną osobę i z całą powagą rozprawiają o obowiązku samozacho-
zasady „volenti non fit injuria" [„względem chcącego nie ma
niesprawiedliwości"]. W samej rzeczy: to, co czynię, jest zawszę
tym, co chcę uczynić; zatem to, co mi się zdarza z mojej własnej
przyczyny, staje się zawsze za moją zgodą, a więc nigdy nie jest
niesprawiedliwością. Co się zaś tyczy o b o w i ą z k ó w m i ł o ś c i
względem samych siebie, to etyka spóźniła się z ich nakazaniem,
rzecz bowiem została dokonana i bez jej wstawiennictwa.
Wykroczyć przeciw obowiązkowi miłowania samego siebie jest
rzeczą niemożebną. Na tej niemożebności opiera się najwyższe
przykazanie etyki Chrystusowej, które głosi „kochaj bliźniego
swego, jak siebie samego". Miłość, jaką każdy ma dla siebie
samego, jest tu uważana z góry za m a x i m u m oraz za warunek
wania; wówczas gdy każdemu doskonale wiadomo, że sam traktować inaczej, jak rzeczy bez znaczenia i nie zasługujących na
strach wystarcza, aby ich zmusić do ucieczki przed odpowiedź. Śmiech bierze na myśl, że podobne refleksje miałyby
niebezpieczeństwem, i że nie trzeba ich wtedy popędzać w imię wytrącić sztylet z rąk Katona, Kleopatry, Coccejusa Nerwy (Tac.,
obowiązku. Ann. VI, 26) lub Arrii żony Poetusa (Plin. Ep. III, 16). Jeśli w
To, co zwykle rozumiemy przez wyraz „obowiązki samej rzeczy istnieją argumenty prawdziwie moralne przeciwko
względem samego siebie", jest to pełne przesądów i oparte na samobójstwu, to należałoby ich szukać w takich głębiach, gdzie nie
najpłytszych w świecie argumentach dowodzenie przeciwko sięga sonda zwykłej moralności; objawiają się one jedynie takiej
s a m o b ó j s t w u . W całej przyrodzie człowiek jedynie - i to go myśli, która staje na punkcie widzenia bez porównania wyższym
właśnie odróżnia od zwierzęcia - jest narażony na cierpienia nie nawet niż ten, na którym znajdujemy się w niniejszym szkicu.*
tylko f i z y c z n e , zamknięte całkowicie w teraźniejszości, Poza tą kwestią, to co się zwykle podaje pod kwalifikację
lecz i na dotkliwsze bez porównania cierpienia m o r a l n e , obowiązków względem samego siebie, są to z jednej strony prawidła
które z istoty swej obejmują przeszłość i wkraczają do przyszłości. roztropności, z drugiej - przepisy higieny; ani jedno, ani drugie
W zamian za to natura dała mu przywilej dowolnego skracania nie należy jednak do etyki właściwej. Wreszcie włącza się do nich
sobie życia, jeszcze zanim dosięgło przez nią postawionego kresu, jeszcze zakaz uciech przeciwko naturze, tj. onanizmu, pederastii i
i w ten właśnie sposób pozwoliła mu żyć, nie jak zwierzęciu, bestialstwa. Co do onanizmu, to jest to przeważnie grzech
dopóki m o ż e , lecz tylko, dopóki c h c e . Czy posiadając ten dzieciństwa i walka z nim wchodzi daleko bardziej w zakres higieny
przywilej, człowiek ma się go zrzekać dla pewnych względów niż moralności; toteż
etycznych? Jest to kwestia bardzo trudna do rozstrzygnięcia, w
' Są to argumenty etyki ascetycznej, które zamieszczam w
każdym zaś razie nie da się ona rozwiązać za pomocą tych płytkich
księdze 4-ej mego głównego dzieła, „Welt als...". tom l, §69.
argumentów, jakimi zwykle ludzie posługują się w tym celu. Nawet
tych, którymi Kant nie pogardził i które przytacza, nie mogę
28 29
widzimy, że książki, mające na celu jego zwalczanie, są pisane W paragrafie wykazaliśmy, że n a k a z u j ą c a forma etyki kryje
przez lekarzy (jak Tissot i inni), nie zaś przez moralistów. p e t i t i o p r i n c i p i i ; otóż z tą formą wiąże się bezpośrednio
Dietetyka i higiena wystarczają w zupełności, aby pogromić ten pewne ulubione wyobrażenie Kanta, wyobrażenie, które można
występek za pomocą nieprzepartych argumentów, i gdyby jeszcze wprawdzie usprawiedliwić, lecz którego przyjąć niepodobna.
z kolei etyka chciała wtrącić się do niego, to zastałaby pracę już Nieraz widzimy, jak lekarz, któremu się raz udało osiągnąć dobre
dokonaną i to tak dobrze, że jej samej niewiele już zostałoby do rezultaty za pomocą pewnego środka, następnie zapisuje go
zrobienia. Bestialstwo jest występkiem zupełnie anormalnym, prawie we wszystkich chorobach, do takiego lekarza
bardzo rzadkim, a zatem istotnie wyjątkowym, prócz tego zaś tak przyrównałbym Kanta. Przez odróżnienie w ludzkim poznawaniu a
oburzającym i tak wstrętnym ludzkiej naturze, iż dzięki tym p r i o r i od a p o s t e r i o r i , dokonał on najpraktyczniejszego i
właśnie cechom odstrasza od siebie skuteczniej niż mogłyby to najbardziej płodnego w rezultaty odkrycia, jakim może poszczycić
uczynić jakiekolwiek dowody rozumowe. Zresztą, ponieważ się metafizyka. Cóż dziwnego, że następnie usiłował wszędzie
poniża naturę ludzką, przeto jest raczej występkiem przeciwko zastosować tę metodę i to rozróżnienie. Wskutek tego i etyka
rodzajowi jako takiemu i i n a b s t r a c t o, nie zaś przeciwko ma składać się
pojedynczemu osobnikowi ludzkiemu. Tym sposobem, wśród
trzech wymienionych występków przeciwko naturze, jedna tylko
pederastia podlega kompetencji etyki i znajdzie właściwe swoje
miejsce przy rozstrząsaniu kwestii sprawiedliwości. Jest ona
wykroczeniem przeciwko tej ostatniej i nawet twierdzenie,
ż e v o l e n t i n o n f i t i n j u r i a, nie może znaleźć tu
zastosowania: niesprawiedliwość bowiem polega tu na tym, że
młodszy i mniej doświadczony z dwóch uczestników został uwiedzio-
ny i zepsuty fizycznie oraz moralnie.
32 33
rdzeniem człowieka, jedynym pierwiastkiem metafizycznym, a wsku- rzeczy podciągnięto tu pod jedną nazwę „a p r i o r i"! Przy tym
tek tego niezniszczalnym, jest j e g o w o l a . Kant przeoczył, że według jego własnej teorii, wyłożonej w
Kant zatem przeniósł do filozofii praktycznej metodę, którą filozofii teoretycznej, właśnie wskutek swego
tak szczęśliwie stosował w filozofii teoretycznej, zapragnął tutaj a p r i o r y c z n e g o charakteru owe pojęcia, niezależne od do-
także oddzielić czyste poznanie a p r i o r i od empirycznego a świadczenia, ograniczają się tylko do z j a w i s k , tj. do takiego
p o s t e r i o r i ; jako rezultat zaś postawił twierdzenie, że po- wyobrażania świata, jakie się dokonuje w naszej głowie, i że
dobnie jak poznajemy a p r i o r i prawa czasu, przestrzeni i przy- przez to samo nie mogą być w żaden sposób stosowane do
czynowości, podobnież, albo przynajmniej w analogiczny sposób, substancji rzeczy, tj. do tego, co istnieje w rzeczywistości i poza
posiadamy przed wszelkim doświadczeniem prawidło moralne, obrębem naszego poznawania. Zgodnie z tym, i w filozofii pra-
które ujawnia się jako kategoryczny imperatyw, jako ktycznej, jeśli owo mniemane prawo moralne powstaje a p r i o r i
bezwzględna powinność. Lecz jakaż ogromna r ó ż n i c a między w naszej głowie, to powinno być ono tylko formą
jednym a drugim! Z jednej strony teoretyczne pojęcia a p r i o r i , z j a w i s k a i w niczym nie dotykać istoty rzeczy. Lecz taki
wyrażające tylko formy, tj. funkcje naszego umysłu; są to wniosek byłby najzupełniej sprzeczny zarówno z rzeczywistością,
formy, za których pośrednictwem ujmujemy i jedynie jesteśmy jak i z poglądem Kanta na tę sprawę; twierdzi on bowiem z
34 35
niewłaściwie jest tłumaczony, lub że pociągnął za sobą szkodliwe
tego rodzaju, aby spełnienie wypływało z o b o w i ą z k u , a
nie z dobrowolnej skłonności lub z nie skutki, wówczas usprawiedliwia się, powołując się na pobudki swego
działania. Otrzymujemy wreszcie definicję zasadniczego pojęcia
n a k a ż ą n e g o, samorodnego popędu". N a k a z u wiec trzeba do
etyki Kaniowskiej - pojęcia obowiązku: jest to
spełnienia dobrego czynu! Co za niewolnicza moralność! I tamże:
konieczność pewnego czynu, w y p ł y w a j ą c a z
„Uczucia litości i serdecznego współczucia są nawet wprost niegodne
poszanowania prawa. Lecz jeśli coś jest k o n i e c z n e , to
ludziom dobrej woli, gdyż mącą jedność ich wyrozumowanych zasad;
urzeczywistnia się i jest nieuniknione. Tymczasem, nie tylko że
dlatego też ludzie tacy pragnęliby pozbyć się tych uczuć i poddać się
nie widzimy, aby ludzie spełniali jakieś czyny w imię czystego
r o z u m o w i , jako jedynemu prawodawcy". Ja zaś twierdzę z całą
obowiązku, ale nawet jak sam Kant to przyznaje „nie możemy
pewnością, że jeśli co kieruje owym dobroczyńcą nielitościwym,
stwierdzić doświadczalnie ani jednego pewnego
obojętnym na ludzkie cierpiernia, którego portret Kant nam podaje, to
p r z y k ł a d u , z którego byłoby widoczne, iż jakiś czyn, zgodny
(w braku innych ubocznych celów) tylko niewolnicza bojaźń jakiegoś
z przepisami obowiązku, wynikł tylko z wyobrażenia
boga. Czy zaś jego fetysz nosi nazwę „kategorycznego imperatywu", czy
Fitzliputzli*, to już w niczym nie zmienia istoty rzeczy. Cóż bowiem,
' Właściwie Huitzilopochtli, bóstwo meksykańskie.
prócz strachu, mogłoby poruszyć podobnie twarde serce?
Zgodnie z powyższymi poglądami, według tego, co czytamy u
Kanta, wartość moralną nadaje czynowi nie i n t e n c j a, z jaką został
spełniony, lecz zasada, w imię której postąpiono. Ja zaś przeciwnie
utrzymuję - i zdanie to poddaję pod rozwagę - że tylko intencja
rozstrzyga o wartości moralnej danego czynu, wskutek czego jeden i ten
sam postępek zależnie od intencji osobnika działającego może być
uważany za godny pochwały lub potępienia. Dlatego też ile razy między
ludźmi powstaje spór co do znaczenia moralnego pewnego czynu, każdy
stara się przede wszystkim zbadać intencję i sądzi go jedynie według tej
ostatniej; podobnie jak z drugiej strony, gdy ktoś widzi, że czyn jego
obowiązku". W jakimże więc znaczeniu mamy przypisywać podob- nazywa się tylko posłuszeństwem. Jednakże wyraz „poszanowanie"
nym czynom charakter k o n i e c z n o ś c i ? Ponieważ każdego nie bez powodu został tak niewłaściwie postawiony na miejsce
autora należy komentować w sposób dlań najkorzystniejszy, zatem wyrazu „posłuszeństwo"; działało tu oczywiście nie co innego, jak
powiemy, że myślą Kanta było w tym razie, iż czyn zgodny z tylko chęć ukrycia faktu, że zarówno forma nakazująca etyki,
obowiązkiem jest konieczny p r z e d m i o t o w o , chociaż jest jak i pojęcie obowiązku pochodzą od moralności
przypadkowy p o d m i o t o w o . Ale łatwiej to powiedzieć niż t e o l o g i c z n e j . PoHobnie widzieliśmy już poprzednio, że wyraże-
zrozumieć: gdzież jest bowiem p r z e d m i o t tej konieczności nie „konieczność-czynu", które tak niezręcznie i w tak naciągany
p r z e d m i o t o w e j , której skutków najczęściej, a może nawet sposób zastępuje wyraz „powinieneś", zostało wybrane jedynie
nigdy nie spotykamy w przedmiotowej rzeczywistości? Pomimo dlatego, iż wyraz „powinieneś" jest formułką Dekalogu. Definicja
najlepszych chęci w komentowaniu Kanta, nie mogę powstrzymać się powyższa: „Obowiązek jest to konieczność pewnego czynu, wy-
od powiedzenia, że wyrażenie „konieczność czynu" w definicji pływająca z poszanowania prawa", w mowie prostej i nie ukrywają-
obowiązku jest niczym innym, jak tylko sztucznie ukrytym i bardzo cej swej treści brzmieć będzie jak następuje: „ O b o w i ą z e k
naciąganym omówieniem wyrazu „powinieneś". Uwydatni się to jest to czyn, który p o w i n i e n być spełniony przez posłuszeństwo
jeszcze silniej, gdy zwrócimy uwagę, że w tej samej definicji Kant względem pewnego prawa". Taka jest zakulisowa postać teorii.
używa wyrazu „poszanowanie" tam, gdzie ma na myśli „po- A teraz prawo samo, ów kamień węgielny etyki kaniowskiej? Jaka
słuszeństwo". Tak np. czytamy: „ P o s z a n o w a n i e oznacza jest j e g o t reść? I g d z i e j e s t o n o z a p i s a n e ? Oto
tylko podporządkowanie mojej woli pewnemu prawu, bezpośrednie najważniejsze pytanie. Zwracam przy tym uwagę, że mamy
kierowanie się prawem oraz świadomość tego nazywa się przed sobą właściwie dwa pytania: jedno dotyczy z a s a d y ,
p o s z a n o w a n i e m". W jakim języku? To, o czym tu mowa, drugie
57
36
- p o d s t a w y e t y k i , zatem dwóch rzeczy zupełnie odmiennych, tylko rzeczy samej, lecz zarazem i przyczyny rzeczy. Można się
chociaż najczęściej mieszano je ze sobą, nierzadko nawet umyślnie. o tym łatwo przekonać na przykładzie wielu znanych zasad
Za s a d a , czyli pierwsze t w i e r d z e n i e etyki, jest to najkrótsza i moralnych. Co do mnie, nie mam zamiaru uciekać się do podobnych
najbardziej zwięzła formuła postępowania, które ona przepisuje, lub, kuglarstw; będę postępował uczciwie, nie starając się podawać
jeśli nie posiada formy nakazującej - postępowania, któremu z a s a d y etyki za jej p o d s t a w ę, lecz przeciwnie, ściśle
przypisuje istotną wartość moralną. Jest to więc ogólna formuła rozgraniczając jedną od drugiej; dlatego też od razu sprowadzę owo
cnoty, zawarta w j e d n y m zdaniu, czyli „czym jest"* cnoty. Zaś „czym jest"*, tj. z a s a d ę , p i e r w s z e t w i e r d z e n i e etyki, co
podstawa etyki jest to „dlaczego jest"* cnoty, u z a s a d n i e n i e do którego właściwie wszyscy moraliści zgadzają się na jedno, mimo
owego nakazu, zalecenia lub pochwały, wyprowadzone bądź z natury że je ubierają w rozmaite formy - do jego najprostszego, według
człowieka, bądź ze stosunków świata zewnętrznego, bądź z jakich mnie, i najczystszego wyrazu: Neminem laede, imo omnes, ąuantum
innych danych. W etyce, tak samo jak i w każdej innej nauce, potes, iuva [Nie krzywdź nikogo, wspieraj raczej każdego
nusimy wyraźnie rozróżniać „czym jest"* od „dlaczego jest"*. według możności swojej]. Oto jest, w gruncie rzeczy,
Tymczasem większość moralistów rozmyślnie zaciera tę różnicę, twierdzenie, które wszyscy moraliści starają się uzasadnić -
prawdopodobnie dlatego, że o ile łatwo jest wyłożyć „czym jest"*, wspólny wynik ich tak różnorodnych dedukcji. Jest to owo „czym
o tyle znowu trudno jest wyjaśnić „dlaczego jest"*. Zapewne jest"*, którego „dlaczego
skłania ich także do tego nadzieja, że potrafią bogactwem,
nagromadzonym z j e d n e j strony, osłonić ubóstwo innych
stron teorii i łącząc je w jednym twierdzeniu stworzyć szczęśliwe
stadło między nędzą* i bogactwem*. Uskutecznia się to najczęściej w
ten sposób, że zamiast wypowiedzieć owo wszystkim dobrze znane
„czym jest"* w całej jego prostocie, wprowadza sieje do jakiejś
sztucznej formuły, z której następnie nie można otrzymać go
inaczej, jak tylko w charakterze wniosku z danych przesłanek;
tym sposobem czytelnik ma wrażenie, jak gdyby dowiadywał się nie
jest"* ciągle jest jeszcze poszukiwaniem, wniosek, którego doprowadza doń pośrednio, a przez to nabiera pozoru, jak gdyby
przesłanki uzasadniające poznać należy; jest to więc dopiero d a t u wraz z prawidłem podawała i jego uzasadnienie, jego „dlaczego
m, którego ąuaesitum stanowi zagadnienie wszelkiej etyki, jak jest"*. W rzeczywistości nic podobnego nie zachodzi, gdyż z tego, że
również i pracy niniejszej. Rozwiązanie tego zagadnienia da nam ja nie życzę sobie, aby mi się coś stało, nie wynika bynajmniej, iż bym
właściwą podstawę etyki, która na kształt kamienia nie miał czynić tego innym. To samo da się zastosować do
filozoficznego jest przedmiotem poszukiwań już od lat tysięcy. Że wszystkich pewników moralnych, do wszystkich najwyższych
zaś formuła powyższa jest istotnie wyrazem owego datum, „czym zasad etyki, jakie dotychczas były podawane.
jest"*, owej zasady, jest to widoczne choćby z tego, że w Jeśli teraz wrócimy do naszego poprzedniego pytania, a mianowi-
stosunku do każdej innej zasady moralnej przedstawia nam się cie: jaka jest treść p r a w a , na którego spełnianiu, według Kanta,
ona jako wniosek w stosunku do przesłanek, czyli jako to, czego polega obowiązek? I na czym się ono opiera? - to ujrzymy, że i
osiągnięcie było właśnie celem poszukiwań. Tak że wszelką inną Kant także w nader sztuczny sposób związał ściśle z a s a d ę
zasadę moralną należy uważać za omówienie, za etyki z jej p o d s t a w ą . Przypominam w tym miejscu rozważane
niebezpośrednie, przenośne wyrażenie tego właśnie prostego twier- już poprzednio twierdzenie Kanta, że zasada etyki powinna być
dzenia. Taką jest np. nawet owa powszechnie znana zasada, czysto formalną, że powinna być sądem syntetycznym a p r i o r i, a
uważana za najprostszą: „Quod tibi fieri non vis, alteri ne wskutek tego nie może mieć żadnej treści materialnej, ani też
feceris"*, jest ona niepełna, gdyż wyraża same tylko obowiązki opierać się na czymkolwiek doświadczalnym, tj. na czymś
sprawiedliwości bez obowiązków cnoty; brakowi temu wszakże przedmiotowym w świecie zewnętrznym lub podmiotowym w
można łatwo zaradzić, powtarzając ją drugi raz z opuszczeniem świecie świadomości, jak np.
wyrazów non i ne-i wtedy będzie ona wyrażała nie co innego, jak: * „Nie czyń innym, czego byś nie chciał, aby tobie
„Neminem laede, imo omnes, ąuantum potes, iuva" - tylko że czyniono". - Hugo Grotius przypisuje ją cesarzowi Sewerusowi.
38 39
imperatywu musi być zbadana zupełnie apriorycznie, nie mamy bowiem
uczucie, skłonność, popęd. Kant czuł dobrze trudność tego zadania,
możności sprawdzenia jego istnienia doświadczalnie". Natomiast
mówi on: „Położenie filozofii jest tu istotnie krytyczne, punkt na
już pierwszy jego uczeń, Reinhold, popełnia wspomniany błąd, gdy w
którym się znajduje, powinien być pewny, a jednak ani w niebie, ani
swych Przyczynkach do przeglądu filozof ii z początku XIX-go
na ziemi z niczym się nie łączy i na niczym się nie opiera". Z tym
stulecia zeszyt 2-gi, str. 21 mówi: „Kant uznaje prawo moralne za
większym natężeniem czekamy rozwiązania zagadnienia, które sam
fakt bezpośrednio pewny, za pierwotny fakt świadomości
Kant sobie postawił, chciwie czekając chwili, kiedy z niczego stanie
moralnej". Lecz gdyby Kant istotnie chciał udowodnić
się coś, tj. kiedy z pojęć apriorycznych, pozbawionych wszelkiej treści
empirycznie istnienie kategorycznego imperatywu, to nie
empirycznej i konkretnej, wywiążą się prawa konkretnego ludzkiego
omieszkałby pokazać go właśnie w tej postaci. Tymczasem nigdzie
postępowania, symbol tego zjawiska moglibyśmy odnaleźć w procesie
nie znajdujemy nic podobnego. O ile mi wiadomo, imperatyw
chemicznym, gdy z trzech gazów niewidzialnych (azotu, wodoru i
kategoryczny występuje po raz pierwszy w Krytyce czystego rozumu,
chloru), zatem w pozornie próżnej przestrzeni, powstaje na naszych
gdzie pojawia się bez żadnego uprzedniego oznajmienia,
oczach salmiak, ciało stałe. - Lecz ja postaram się przedstawić ów
zupełnie ex n u n c, związany z poprzedzającym zdaniem
proces, za pomocą którego Kant rozstrzyga to trudne zadanie, w
za pomocą nie mającego w danym razie żadnej racji bytu
sposób jaśniejszy, niż on sam chciał, czy mógł tego dokonać. Jest to tym
spójnika
potrzebniejsze, że mało kto rozumie go dokładnie w tym punkcie.
Wszyscy niemal kantyści są mylnego przekonania, że dla Kanta
40
„kategoryczny imperatyw" przedstawia się jako fakt
świadomości; ale w takim razie „imperatyw" byłby uzasadniony
antropologicznie, przez doświadczenie, choćby
tylko wewnętrzne, a zatem oparty na podstawie empirycznej. Jest to
wprost przeciwne poglądowi Kanta, który też nieraz zwalczał takie
pojmowanie rzeczy. Tak np. mówi on: „niepodobna dowieść za
pomocą doświadczenia, czy podobny kategoryczny imperatyw ist-
nieje rzeczywiście"; a zaraz dalej: „możliwość istnienia kategorycznego
„zatem". Formalnie zaś występuje dopiero w Podstawie metafizyki ktokolwiek z tych, co pisali takie niezliczone dzieła o filozofii Kanta,
obyczajów, którą tu specjalnie uwzględniamy, otrzymany na drodze zauważył przeróbkę, którą Kant w drugim wydaniu zeszpecił Kryty-
czysto apriorycznej, jako wniosek wyprowadzony z pojęć. Tymczasem w kę czystego rozumu, czyniąc ją dziełem niespójnym i pełnym sprzecz-
5-ym zeszycie wspomnianego już, a tak dla filozofii krytycznej ności? Fakt ten został dopiero teraz wyprowadzony na jaw i jak
ważnego wydawnictwa Reinholda znajdujemy pod nagłówkiem się zdaje, zupełnie ściśle poddany analizie w przedmowie do
„Formuła concordiae krytycyzmu" twierdzenie treści następującej: drugiego tomu ogólnego wydania dzieł Kanta przez Rosenkranz'a.
"Odróżniamy samowiedzę moralną, jako f a k t pierwotny, poza który Zwróćmy uwagę, że nieustanne wykładanie w pismach i z
wiedza nasza nie sięga, od d o ś w i a d c z e n i a, z którym jest ona katedry zostawia wielu uczonym zbyt mało czasu do nabycia
związana w świadomości ludzkiej; pod owym zaś wyrazem „samowie- gruntownej wiedzy. Przysłowie docendo disco [Ucząc innych,
dza moralna" rozumiemy b e z p o ś r e d n i ą świadomość sam się uczę] nie jest bezwarunkowo prawdziwe; przeciwnie,
obowiązku, tj. k o n i e c z n o ś c i , aby za pobudkę i prawidło często można by je sparodiować, zastępując przez: semper
naszych swobodnych czynności przyjąć zgodność woli z prawem, docendo nihil disco [Ucząc ciągle innych, sam się niczego nie
zgodność niezależną od naszej chęci lub niechęci". Naturalnie, wtedy uczę], zaś siostrzeniec Rameau Diderot'a nie bez słuszności mówi:
mielibyśmy istotnie „poważną zasadę", i to taką, która „rzeczywiście „A czy sądzisz pan, że owi mistrze znają
coś zawiera" (Schiller). Lecz mówmy poważnie: na jakąż bezczelną
41
petitio principii wyrosło tu prawo moralne Kanta! Gdyby prawdą
było to, co mówi Reinhold, to etyka miałaby podstawę nieporównanej
trwałości i nie trzeba by już było konkursów, zachęcających ludzi do jej
poszukiwania. Dziwnym by tylko było, że odkrycie tego faktu
świadomości nastąpiło tak późno, mimo że przez całe tysiące lat
dokładano wszelkich starań, aby odnaleźć podstawę etyki. Niżej
wykażę, w jaki sposób sam Kant przyczynił się do tej omyłki.
Niemniej, dziwić by się należało, że wśród kantystów nikt nie
podniósł głosu przeciwko tak zasadniczemu błędowi: ale też, czy
nauki, które wykładają? Bajki, panie kochany, bajki! Gdyby znali prawowitości jest to, że się stosuje do wszystkich, czyli
te rzeczy w stopniu dostatecznym, aby je móc wykładać, to by ich p o w s z e c h n o ś ć . Ta ostatnia więc będzie materiałem prawa.
nie wykładali. - I czemuż to? - Ponieważ całe życie przeszłoby Zawartość prawa sprowadza się do samej p o w s z e c h n o ś c i
im na ich zgłębianiu". - Podobnie mówi Lichtenberg: „Nieraz już prawa, skąd wynika formuła: „Postępuj tylko według takiej zasady,
miałem sposobność zauważyć, że wcale nie fachowcy najlepiej co do której mógłbyś zarazem pragnąć, aby była powszechnym
znają swój przedmiot". Lecz wracając do etyki Kanta, większość prawem dla wszystkich". Oto więc jest właściwie owa dotychczas
tych, co się nią interesują, dba głównie o wyniki; jeżeli wynik błędnie przez wszystkich interpretowana m e t o d a , za pomocą
jest zgodny z ich uczuciami moralnymi, natenczas przyjmują od której Kant ustanawia z a s a d ę m o r a l n ą , a zatem i sama
razu, że i wnioskowanie było poprawne; jeśli zaś okaże się ono p o d s t a w a jego etyki. - Składam hołd szczerego podziwu dla
zbyt trudne do sprawdzenia, wtedy nie zagłębiając się w nie subtelności, jaką Kant wykazał w tym razie, lecz w badaniu swoim
zbytecznie, pozostawią tę sprawę do rozstrzygnięcia „fachowcom". będę i nadal trzymał się tylko kryterium prawdy. Zauważę tu tylko,
Tak więc, metoda, za pomocą której Kant ustanawia swoje zamawiając sobie w następstwie możność powrotu do tej kwestii, że
prawo moralne, nie polega ani na empirycznym uznaniu go za fakt rozum, o ile dokonuje powyższego rozumowania i dlatego, że go
43
W trudach i znoju życia nikt nawet nie zwróci na nie uwagi, a wobec
myśl człowieka do zastanawiania się nad tym, czy istnieje prawo,
prądów namiętności znaczą one tyleż, co działanie szprycki wobec
które by miało ograniczać jego wolę i któremu on miałby ją
pożaru. Wyżej już wspomniałem, że Kant za największą zaletę swego
poddawać - a tym mniej nie widzimy nic takiego, co by mu kazało
prawa poczytał to właśnie, że opierało się ono tylko na oderwanych,
poszukiwać tego prawa i rozmyślać nad nim; byłby to jednak
czystych pojęciach a priori, a zatem na c z y s t y m r o z u m i e ,
pierwszy warunek do wprowadzenia go na krętą drogę wyżej
przez co jakoby stawało się obowiązującym nie tylko dla ludzi, lecz
przytoczonych refleksji. Wniosek nasz pozostanie słusznym bez
w ogóle dla wszystkich istot rozumnych. Wobec tego tym bardziej
względu na to, czy będziemy brali ów p r o c e s myślowy w
musimy żałować, że owe oderwane, czyste pojęcia a priori, nie mające
znaczeniu jasnej, wyraźnej refleksji, czy też sprowadzimy go do
ani realnej treści, ani jakiejkolwiek empirycznej podstawy, nie są
poziomu jakiegoś niejasno uświadomionego rozważania. Żadna
w stanie wywierać wpływu choćby t y l k o na l u d z i - o innych
bowiem zmiana w jego komentowaniu nie będzie mogła zniszczyć tej
istotach rozumnych nie mam w tym względzie nic do powiedzenia.
zasadniczej prawdy, że z niczego nie powstaje nic, oraz, że każdy
Oto więc drugi błąd kaniowskiej podstawy moralności: brak treści
skutek musi mieć swoją przyczynę. Bodziec moralny, podobnie jak i
realnej. Dotychczas nikt tego nie zauważył; prawdopodobnie dlate-
każdy czynnik, który wpływa na naszą wolę, musi bezwarunkowo być
siłą, objawiającą się samą z siebie, zatem działającą pozytywnie, czyli
44
r e a l n ą ; a ponieważ dla człowieka rzeczywistym jest to, co jest
przedmiotem doświadczenia, lub co by mogło przypuszczalnie stać
się nim w pewnych okolicznościach, przeto i bodziec moralny musi
być także przedmiotem doświadczenia, tj. zjawiać się bez
wezwania, nie czekając, aż go zaczniemy poszukiwać, i narzucać nam
swoją akcję z dostateczną siłą, aby jego zwycięstwo nad przeciw-
stawiającymi się mu czynnikami, nad olbrzymią potęgą samolub-
stwa, byłoby choćby tylko możliwe. Moralność bowiem ma do
czynienia tylko z r z e c z y w i s t y m postępowaniem człowieka.
Jakież znaczenie mogą mieć dla niej te domki z kart, stawiane apriorfi
go, że wśród tych wszystkich, którzy wysławiali i propagowali ową Kant sam prawdopodobnie w cichości ducha zdawał sobie
p o d s t a w ę etyki kaniowskiej, mało kto rozumiał ją gruntownie. sprawę z niedostateczności takiej podstawy etyki, złożonej jedynie
Brak realności jednocześnie uniemożliwia oddziaływanie. Podstawa ta z kilku pojęć oderwanych i pozbawionych treści. Już bowiem
unosi się w przestrzeni jak pajęczyna, utkana z najsubtelniejszych, w Krytyce praktycznego rozumu, gdzie Kant, mając ustaloną sławę,
najbardziej pozbawionych treści pojęć, sama zaś na niczym się nie zaniedbuje się pod względem ścisłości i metody w rozumowaniu, jego
opiera, a przeto też nie może nic ani udźwignąć, ani poruszyć. A podstawa etyki zmienia stopniowo charakter, zapomina niemal, że
tymczasem Kant włożył na nią ciężar nieskończonej wagi - hipotezę jest tylko tkanką oderwanych kombinacji intelektualnych i
w o l n o ś c i wol i . Mimo wielokrotnie wygłaszanego przekonania, zdradza ochotę do nabycia bardziej konkretnej treści. Tak np.
że w ludzkich postępkach dowolność wcale nie może mieć miejsca, czytamy: „prawo moralne jest, że tak powiem, f a k t e m
że teoretycznie niepodobna nawet przypuścić jej możliwości (Krytyka c z y s t e g o r o z u m u". Co mamy rozumieć przez to dziwne
praktycznego rozumu), że gdybyśmy dokładnie znali charakter danego wyrażenie? Wszędzie gdzie indziej u Kanta to, co jest faktem,
człowieka oraz wszystkie działające nań pobudki, to moglibyśmy przeciwstawia się temu, co jest poznawalne za pomocą czystego
wyrachować jego postępowanie równie ściśle i dokładnie, jak rozumu. - Podobnież jest
wyliczamy zaćmienie księżyca. Kant tylko na wiarę owej unoszącej
45
się w powietrzu podstawy moralności, przyjmuje, jakkolwiek tylko i d
e a l i t e r i jako postulat, w o l n o ś ć w o l i w owej słynnej
konkluzji: M o ż e s z , g d y ż p o w i n i e n e ś . Lecz co pomoże
stawianie postulatów, jeśli dokładnie wiemy, że coś n i e j e s t i
b y ć n i e m o ż e ? Raczej należałoby odrzucić wtedy to twierdzenie,
na którym opiera się postulat, odrzucić je, jako przypuszczenie
niemożliwe do przyjęcia, zgodnie z prawidłem, które głosi, że a non
posse ad non esse valet conseąuentia [z niemożności można
wnioskować o nieistnieniu] i tym sposobem, sprowadzając rzecz do
absurdu, obalić zarazem podstawę kategorycznego imperatywu.
mowa o „rozumie, b e z p o ś r e d n i o determinującym wolę" itd. bezpośrednio poznawany przez świadomość, nie da się już
Należy zaś pamiętać, że w swej Podstawie Kant niejednokrotnie sprowadzić do niczego innego". - Lecz w takim razie uzasadnienie
i wyraźnie odrzuca wszelkie uzasadnianie antropologiczne kategorycznego imperatywu byłoby antropologiczne, opierałoby
etyki, wszelkie sprowadzanie kategorycznego imperatywu do się na doświadczeniu, co staje w zupełnej sprzeczności z
jakiegobądź faktu świadomości, ponieważ byłoby to wyjaśnieniami, które Kant powtarza wielokrotnie i z naciskiem. -
[wnioskowanie] e m p i r y c z n e . - Tymczasem naśladowcy Mimo to ibid. na str. 108 czytamy, co następuje: „Zarówno w
Kanta, rozzuchwaleni wyrażeniami, których on użył tylko praktycznej filozofii krytycyzmu, jak i we wszelkiej filozofii
nawiasowo, zaszli bez porównania dalej na tej drodze. Fichte transcendentalnej, oczyszczonej czyli wyższej, samorząd
(Systematyczny wykład teorii obyczajów) wprost ostrzega przed wewnętrzny jest tym, co samo sobie służy za podstawę, co nie
„dalszym objaśnianiem świadomości tego, że mamy obowiązki, może być oparte na żadnej innej dalszej podstawie i co żadnej
oraz przed wyprowadzaniem jej z jakichkolwiek różnych od niej innej nie potrzebuje; jest on faktem pierwotnym, który sam przez
zasad, gdyż to przynosiłoby ujmę godności i bezwzględnemu się jest pewny i prawdziwy, prawdą pierwotną, prius
charakterowi prawa". Ładna wymówka! - A następnie mówi on, że wszystkiego*, zasadą absolutną". -Toteż kto przypuszcza, że źródło
„zasada moralności jest myślą, która się opiera na intelektualnej tego samorządu znajduje się poza nim, kto nie w nim samym szuka
intuicji czystej działalności intelektu i jest bezpośrednim pojęciem jego uzasadnienia i pragnie go znaleźć, o tym szkoła Kaniowska
czystego intelektu o samym sobie". - W jakie to kwiatki stylowe
46
blagier przystraja swoją bezradność! - Kto chce się przekonać, do
jakiego stopnia doszło u kantystów zapomnienie, a nawet
nieznajomość metody, za pomocą której Kant uzasadnił i
wyprowadził swoje prawo moralne, niech przeczyta godny uwagi
artykuł w Przyczynkach do przeglądu filozofii z początku XIX-go
stulecia Reinhold'a, zeszyt 2-gi, 1801 r. Autor artykułu na str.
105 i 106 twierdzi, że „samorząd moralny (który stanowi jedno z
kategorycznym imperatywem) jest faktem świadomości i, jako
musi nabrać przekonania, albo, że jest pozbawiony poczucia moral- wieszczające wprawdzie nie to, co się stanie, ale to, co się stać
nego,* albo że je zatracił przez operowanie fałszywymi pojęciami. p o w i n n o . Niestety, gdy tylko raz udało się przyjąć, albo
Szkoła zaś Fichte-Schellingowska uzna go za człowieka o duszy raczej uzyskać podstępem i przemocą, ową b e z p o ś r e d n i o ś ć
tępej i nieokrzesanej, która czyni [go] niezdolnym do filozofii i p r a k t y c z n e g o r o z u m u , pospieszono zaraz przenieść ją i
cechuje bezbożny tłum i leniwe bydło ludzkie, czyli, jak Schelling na r o z u m teoretyczny, a to tym skwapliwiej, iż s a m Kant
wyraża się łagodniej - „profanum vulgus i ignarum pecus". - utrzymywał często, że oba stanowią jeden i ten sam rozum (np. w
Każdy czuje, co musi być warta nauka, którą adepci podtrzymują Przedmowie). Z chwilą bowiem, gdy w dziedzinie p r a k t y k i
podobnie zuchwałymi argumentami. A jednak owa iście dziecinna uznano istnienie rozumu „ex tripode" ogłaszającego swe wyroki,
łatwowierność, z jaką kantyści przyjęli kategoryczny imperatyw, natenczas krok jeden tylko wystarcza, aby przyznać ten sam
uważając go za sprawę zupełnie dowiedzioną, nie da się przywilej rozumowi teoretycznemu, który jest
wytłumaczyć inaczej, jak przypuszczeniem, że podobne rodzonym bratem tamtego, a nawet właściwie jest z nim
argumenty wzbudzały u nich szacunek. W samej rzeczy, współsubstancjalny, i obdarzyć go władzą równie bezpośrednią.
krytykowanie dzieła teoretycznego z łatwością mogło dać powód do Korzyści, stąd wypływające,
posądzeń o przewrotność moralną; toteż każdy, choć w swej * „Rzecz prosta! - Gdy już nie mogą dać żadnej rozumnej
własnej świadomości nie bardzo odczuwał istnienie odpowiedzi, wnet godzą w sumienie przeciwnika". (Schiller)
kategorycznego imperatywu, wolał nie zdradzać się z tym
faktem przed innymi, w przekonaniu, że może u tamtych był on 47
wa, aby je ustalić w świadomości i móc posługiwać się nimi. będzie to kasjer, którego się tu nikt nie spodziewał, a mianowicie -
Kant jednak, tworząc swą teorię praktycznego rozumu wraz z jego E g o i z m. Zaraz to jasno udowodnię.
imperatywem, znajdował się pod wpływem tej właśnie starej do- Przypuśćmy więc, że owo prawidło, co do którego
60 61
sigillum veri [Prostota jest cechą prawdy]). Lecz Kant drogą trzeba było dłużej jeszcze nad tym się zatrzymywać. - Podobnie jak
swych dziwacznych definicji dochodzi do zdania, że: „Człowiek, i te dwa określenia sprzeciwiają się logice, podobnie prawdziwą
w ogóle wszelka istota rozumna, i s t n i e j e j a k o c e l s a m w moralność obraża zdanie, że istoty bezrozumne (a więc zwierzęta) są
s o b i e". Tutaj muszę zaznaczyć, że wyrażenie „istnieć jako cel sam w rzeczami, i wskutek tego mogą być traktowane jako środki, które nie
sobie" jest nonsensem i zawiera contradictio in adiecto. Być celem są zarazem c e l a m i. W zgodzie z tym zdaniem w Metafizycznych
znaczy to, być przedmiotem jakiegoś pragnienia. Tylko w tym podstawach teorii cnoty, §16, Kant powiada wyraźnie: „Człowiek nie
stosunku pojęcie c e l u posiada znaczenie, traci je zaś z chwilą, gdy ze ma obowiązków względem żadnych innych istot prócz ludzi",
stosunku tego wychodzi. Otóż, ten względny charakter celu wyklucza następnie zaś w §17-ym czytamy: „Okrutne obchodzenie się ze
bezwarunkowo wszelkie „samo w sobie". „Cel sam w sobie" znaczy zwierzętami sprzeciwia się obowiązkowi, jaki człowiek ma względem
tyleż, co „przyjaciel sam w sobie", - „wróg sam w sobie", „wuj sam samego siebie; przytępia ono w człowieku współczucie dla cierpienia,
w sobie", „wschód lub też pomoc sama w sobie", „wysoko lub nisko a przez to osłabia wrodzoną skłonność, oddającą w moralności
samo w sobie" itp. W gruncie rzeczy jednak „cel sam w sobie" wielkie usługi w stosunku do i n n y c h ł u d ź i". A zatem, litość
pochodzi z tego samego źródła, co i „bezwzględna powinność"; w nad zwierzętami ma mieć jedynie wagę ćwiczenia, przez które
podstawie tak jednego jak drugiego, jako ich warunek, potajemnie, a przygotowujemy się do wykonywania aktów współczucia, jakby
nawet nieświadomie, leży jedna i ta sama myśl - myśl teologiczna.- na jakichś preperatach. Ja, wraz z całą
Takież samo znaczenie ma i „bezwzględna wartość", którą ma
posiadać ów rzekomy, lecz nie dający się pomyśleć „cel s a m w
s o b i e". „Wartość" tę muszę bezlitośnie napiętnować, jako
contradictio in adiecto. Wszelka wartość jest wielkością wynikającą z
porównania, a nawet z konieczności wchodzi w stosunek podwójny.
Po pierwsze jest w z g l ę d n a , gdyż przedstawia wartość dla kogoś: po
drugie, jest p o r ó w n a w c z a , gdyż istnieje w porównaniu z czymś
innym, co jest miarą oceny. Poza tymi dwoma stosunkami pojęcie
wartości traci wszelkie znaczenie. Jest to rzecz zbyt jasna, aby
niezislamizowaną (tj. niezjudaizowaną) Azją, uważam nefas, Kant dochodzi do drugiego sformułowania głównej
podobne twierdzenie za wstrętne i oburzające. Jednocześnie zasady swej etyki: „Postępuj tak, abyś, zarówno w twej własnej
raz jeszcze się okazuje, jak dalece cała ta moralność osobie, jak i w osobie innych, traktował ludzkość zawsze jako cel,
filozoficzna, która jak to wyżej wyłożyłem, jest tylko a nigdy tylko jako środek". Jest to nic innego, jak tylko w wielce
zamaskowaną moralnością teologiczną, zależy od moralności sztuczny i zawiły sposób wyrażona zasada: „miej na względzie nie
biblijnej. Ponieważ moralność chrześcijańska (o czym później) tylko siebie samego, lecz także i innych", która znów ze swej
zwierząt nie uwzględnia, więc też etyka filozoficzna ogłasza je strony jest tylko innym omówieniem prawa: „Quod tibi fieri non
natychmiast za będące poza prawem, za zwyczajne „rzeczy", vis, alteri ne feceris"; nie zapominajmy jednak, że to ostatnie
za proste środki służące do określonych celów, a więc do zawiera dopiero przesłanki do wniosku, będącego ostatecznym i
wiwisekcji, polowania par force, do walki byków, wyścigów, istotnym celem wszelkiej moralności i wszelkiego moralizowania, a
bicia na śmierć koni zaprzężonych do wozu naładowanego mianowicie: „Neminem laede, imo omnes, ąuantum potes, juva" - w
kamieniami i nie dającego się poruszyć z miejsca itp. Hańba tym zaś twierdzeniu, jak wszędzie zresztą, prawda wydaje się tym
takiej etyce parjów, czandalów, mlekhów, etyce, która zapoznaje piękniejsza, im bardziej jest naga. - Cała racja bytu owej drugiej
wieczną istotę, blaskiem pełnym niezgłębionego wyrazu formuły moralności polega na tym, że zawiera ona także rzekome
jaśniejącą we wszystkim co żyje, istnieje, i błyszczącą we obowiązki względem samego siebie, które Kant umyślnie i
wszystkich oczach, które oglądają światło dzienne. Lecz owa niezręcznie do niej włączył. O tych obowiązkach wyraziłem już
moralność uznaje tylko własny godny gatunek, a cecha tego wyżej swoje zdanie.
gatunku, r o z u m , jest dla niej wyłącznym warunkiem, pod Prócz tego można by nadmienić przeciwko owej formule
jakim dana istota może się stać przedmiotem poszanowania jeszcze i to, że przestępca skazany na śmierć słusznie i
moralnego. sprawiedliwie jest
Po takiej drodze nierówności pełnej [wątpliwości], per f as et
62 63
traktowany tylko jako środek, a niejako cel; jest to w istocie jedyny i innych; okazuje się to w najrozmaitszych rzeczach. Tak np. prosząc
środek dla zachowania prawu siły postrachu, która jest jego celem. kogoś o radę lub wskazówkę, niezwłocznie tracimy ufność w jego
A teraz, jeśli ta druga fąrmuła Kanta w niczym się nie przyczynia do zdanie, gdy spostrzeżemy, że on sam jest choćby tylko trochę, choćby
oparcia etyki na pewnej podstawie i jeśli nie może być uważana za w dalszy sposób zainteresowany w tej samej sprawie. Wtedy bowiem
pełny, bezpośredni wyraz jej przepisów, za jej najwyższą zasadę, to zaraz zaczynamy przypuszczać, że zechce użyć nas za ś r o d e k do
niemniej posiada jedną ważną zasługę: zawiera mianowicie subtelny własnego celu i że udzieli nam rady zgodnej nie ze swym
aperfu psychologiczno-moralny, ujawniający nam jedną z najbar- p o g l ą d e m , lecz ze s w o i m i w i d o k a m i , i to nawet wtedy,
dziej charakterystycznych cech e g o i z m u ; cecha ta zasługuje na gdyby jego pogląd był zupełnie wyrobiony, a interes mało znaczący.
bliższe rozpatrzenie. Wszyscy posiadamy wielki zasób egoizmu, lecz Wszyscy bowiem dobrze wiemy, że j e d e n c a l s z e ś c i e n n y
staramy się go ukryć jako naszą p a r t i e h o n t e u s e i nawet pragnienia waży więcej niż cal sześcienny sądu o
specjalnie w tym celu wynaleźliśmy g r z e c z n o ś ć . Mimo to rzeczach. Z drugiej strony, wobec naszego pytania: „co mamy
jednak, egoizm przegląda przez wszystkie nałożone nań osłony, czynić" tamtemu przyjdzie przede wszystkim do głowy to, co
a najczęstszym i instynktownym jego objawem jest to, że w każdym, powinniśmy uczynić, aby to było w zgodzie z jego celami;
z kim mamy do czynienia, widzimy przede wszystkim tylko ewentual- wtedy, nawet nie
ny ś r o d e k do osiągnięcia jednego z naszych licznych c e l ó w .
64
Z każdą nową znajomością, pierwszą naszą myślą jest pytanie, czy
dany osobnik będzie mógł być nam w czymś użyteczny. Jeśli n i e
m o ż e, to z chwilą, gdyśmy się o tym przekonali, dla większości z nas
on s a m staje się n i c z y m . Poszukiwanie w ludziach środka,
narzędzia do urzeczywistnienia naszych zamiarów, jest tym natural-
nym popędem, który daje się wyczytać w każdym niemal spojrzeniu;
czy zaś samo narzędzie przy tej sposobności mniej lub więcej n i e
u c i e r p i - to jest to myśl. która zjawia się u nas znacznie później,
a nawet często - wcale. O takiż sam sposób myślenia posądzamy
pomyślawszy o n a s z y c h celach, mechanicznie i niezwłocznie, charakterystyczną cechę, po której można odróżnić egoizm od jego
zanim jeszcze pytanie zdążyło się przedostać przed forum jego przeciwieństwa; jest to najcenniejszy punkt jego teorii i tym
rzeczywistego sądu, da nam odpowiedź, podyktowaną bezpośrednio chętniej zwracam nań uwagę, że w ogóle, niestety, niewiele
przez własną wolę i w ten sposób, często zupełnie bezwiednie, usiłuje będę mógł zachować z jego podstawy etyki.
pokierować nami odpowiednio do swych celów - i sądzi, że mówi Trzecią i ostatnią formą, w jakiej Kant podaje nam swą zasadę
z przekonania, podczas gdy w gruncie rzeczy przemawiają przezeń moralną, jest a u t o n o m i a (samorząd) woli: „Wola każdej
jego własne widoki; często ludzie dochodzą nawet do tego, że istoty rozumnej stanowi prawo powszechne dla wszystkich istot
popełniają w takich razach kłamstwo, wcale sobie z tego sprawy nie rozumnych". Oczywiście, wypływa to z pierwszej formuły. Z
zdając. Tak dalece wpływ woli przeważa nad świadomością. Nawet niniejszej jednak wynikałoby, że cechą charakterystyczną
świadectwo naszego własnego umysłu nie daje miary, czy mówimy kategorycznego imperatywu jest to, iż wola, którą determinuje
z przekonania, czy też dla naszych celów; poznać to można dopiero, obowiązek, w y r z e k a się wszelkiego interesu.
rozważając nasz interes. Weźmy inny wypadek: ktoś w trwodze Według Kanta, wszystkie dawniejsze p i e r w s z e z a s a d y
śmiertelnej ucieka przed goniącym go nieprzyjacielem, spotyka moralne dlatego okazują się źle wybrane, ponieważ „każda z nich,
wędrownego kramarza i prosi o wskazanie jakiejś bocznej ścieżki; nie w formie przymusu
byłoby w tym nic dziwnego, gdyby kramarz odrzekł mu na to: „czy
65
nie potrzebuje pan nic z mego towaru?" Zapewne, nie można
powiedzieć, żeby się tak zawsze dziać miało; niejeden człowiek bierze
żywy, bezpośredni udział w doli i niedoli bliźniego, czyli - w języku
Kanta - patrzy nań jako na cel, a nie jako na środek. Skłonność ta
objawia się zresztą w różnych stopniach, i stąd pochodzą te wielkie
różnice w charakterach ludzkich. Poznanie tego, co w ostatniej
instancji rozstrzyga o owej różnicy, jest właśnie poznaniem praw-
dziwej podstawy etyki, którą zajmę się następnym rozdziale.
Tak więc, w drugiej swej formule Kant podał nam bardzo
czy zachęty, kładła w podstawie czynów jakiś i n t e r e s , hipotezy, wystarczało sprowadzić pojęcia do ich właściwego
b ą d ź w ł a s n y b ą d ź c u d z y " - (nawet i c u d z y , proszę znaczenia, zaciemnionego przez używanie wyrazu „interes".
to dobrze zauważyć). „Tymczasem wola, jako prawodawca Niemniej Kant święci triumf swojej autonomii woli, stawiając
powszechny, przemawia w imię obowiązku i przypisuje czyny, nam przed oczy utopię moralną, którą nazywa „państwem
n i e w y n i k a j ą c e z ż a d n e g o i n t e r e s u". A teraz celów". Ludność tego państwa składa się z samych istot
proszę rozważyć, co to właściwie oznacza: ni mniej, ni więcej, rozumnych in abstracto. Wszystkie razem i każda z osobna
tylko c h ę ć b e z p o b u d k i , skutek bez przyczyny. Interes i ustawicznie chcą, nie chcąc niczego tj. nie będąc kierowanymi
pobudka są pojęciami jednoznacznymi, czyż interes nie jest przez żaden interes. Chcą one tylko jednej rzeczy, a
właśnie tym „quod mea interest" na czym mi zależy? A czyż do mianowicie, żeby wszystkie wole kierowały się jedną zasadą,
tego właśnie nie sprowadza się wszystko, cokolwiek pobudza, zasadą autonomii. Difficlle esł, satiram non scribere [Trudno
wprowadza w ruch moją wolę? Czymże więc jest interes, jeśli się powstrzymać od pisania satyr].
nie działaniem pewnej pobudki na moją wolę? Tam więc, gdzie Lecz poza tym małym, niewinnym państwem celów, które
pobudka działa na wolę, tam wola ma i n t e r e s ; lecz tam, możemy zostawić w spokoju dzięki jego kompletnej
gdzie żadna pobudka w ruch jej nie wprawia, tam wola nie nieszkodliwości, pojęcie autonomii woli prowadzi Kanta
może nic zdziałać, podobnie jak kamień nie może poruszyć się jeszcze do czegoś innego, czego skutki są o wiele poważniejsze,
z miejsca, jeśli go coś nie popchnie lub nie pociągnie. Przed mianowicie do pojęcia ludzkiej
wykształconym czytelnikiem nie ma chyba potrzeby dłużej się
66
nad tym rozwodzić. Lecz stąd wypływa, że, ponieważ każdy
czyn musi wynikać z jakiejś pobudki, przeto każdy z
konieczności każe przypuszczać jakiś interes. Kant jednak
ustanawia inny, zupełnie nowy rodzaj czynów - czynów
dokonywanych bez żadnego interesu, a zatem bez żadnej
pobudki. I to mają być czyny, natchnione sprawiedliwością i
miłością bliźniego! Dla obalenia całej tej monstrualnej
godności. Ta godność opiera się tylko na autonomii człowieka, (według Diogene-sa Laertiosa, Lib. VII, c. 106), że: „Wartość
a polega na tym, że człowiek sam ustanawia prawo, któremu danego przedmiotu jest to cena, którą ustanawia dlań człowiek
jest posłuszny, a zatem znajduje się względem niego w takim kompetentny; tak np. gdy się wymienia pszenicę na owies z
samym stosunku, w jakim obywatele państwa konstytucyjnego dodatkiem muła"*. To też wartość nieporównana,
znajdują się względem swego prawodawstwa. Mogłoby to bezwarunkowa, bezwzględna, jaką ma być godność ludzka, jest
sobie zresztą zostać jako ozdoba Kaniowskiego systemu etyki. - podobnie jak wiele rzeczy w filozofii - zdaniem werbalnym z
Lecz owo wyrażenie „godność człowieka", raz użyte przez którego należy wyciągnąć jakąś myśl, tak samo nie dającą się
Kanta, stało się następnie szablonem dl i wszystkich pomyśleć, jak np. największa liczba lub najobszerniejsza
imponującym wyrażeniem „godność człowieka" starali się „Lecz właśnie tam, gdzie nie ma pojęć, tam w porę zjawia
mówiącej podstawy etyki. Rachowali oni nie bez słuszności, że Tak też było i z „godnością człowieka". Słowo to zjawiło się w
czytelnikowi miło będzie ujrzeć się przyodzianym w taką godność i samą porę, aby dostarczyć szerokiej podstawy etyce, utkanej ze
Rzekomy rozum praktyczny wraz ze swym kategorycznym bowiem nie podlegają już wątpliwościom, jakim mogą
imperatywem znajduje się w bliskim pokrewieństwie z s u m i e - podlegać myśli; czyny, w przeciwieństwie do myśli, są
n i e m - z tą ważną różnicą, że kategoryczny imperatyw, jako p e w n y m i (gewiss), i nie dają się odmienić; są nie tylko
rozkazodawca, przemawia z konieczności p r z e d spełnieniem czy- pomyślane, lecz i wiadome (gewusst). Toż samo oznacza i łaciński
nu, podczas gdy głos sumienia daje się słyszeć właściwie p o wyraz c o n s c i e n t i a , jest to owo Horacjańskie conscire
czynie spełnionym. Przed dokonaniem czynu sumienie może co sibi, pallescere culpa [Stać w obliczu swego sumienia, blednąc
najwyżej przemawiać w sposób p o ś r e d n i , za pomocą refleksji, wobec swej zbrodni]*. Jest to świadomość tego, cośmy uczynili.
która przywołuje na pamięć wspomnienia wydarzeń dawniejszych, Po drugie: sumienie czerpie ustawicznie swoją treść z
gdzie czyny podobne ściągnęły na siebie naganę sumienia. Tym doświadczenia, czego kategoryczny imperatyw, będąc czysto
się nawet, według mnie, tłumaczy etymologia niemieckiego wyrazu apriorycznym, czynić nie może. Niemniej, mamy prawo
„sumienie" (Gewisseri), bowiem pewnymi (gewiss) mogą być tylko przypuszczać, że kantowska
czyny dokonane. Każdy, nawet najlepszy człowiek miewa chwile,
70
kiedy pod wpływem jakiejś okoliczności zewnętrznej, jakiegoś pod-
niecenia lub wewnętrznego rozstroju, powstają w nim nieczyste,
niskie i złe myśli i pożądania; nie jest on jednak moralnie za nie
odpowiedzialny i nie mogą one obciążać jego sumienia. Wskazują
bowiem tylko, do czego jest zdolny nie tyle on, co c z ł o w i e k
w o g ó l e. U niego tym myślom i pożądaniom przeciwstawiają
się inne pobudki, a choć nie występują niezwłocznie i równocześnie
z tamtymi, to jednak nie pozwalają im w czyn się zamienić, tak
że ostatecznie złe pobudki stają się podobne do mniejszości
przegłosowanej na zgromadzeniu, które rozstrzyga. Tylko c z y n y
teoria sumienia rzuci światło i na tamto nowo wprowadzone ale po prostu tak głupi, żeby się odważył postąpić wbrew sumieniu.
przezeń pojęcie. Główny wykład tej teorii znajduje się w jego Takie specjalnego rodzaju nadprzyrodzone urządzenie w naszej
Metafizycznych podstawach teorii cnoty §13. Przystępując do krytyki świadomości, taki zamaskowany święty trybunał w tajemniczych
tej teorii, będę przypuszczał, że czytelnik ma p r z e d o c z y m a mrokach naszego wnętrza, powinien przenikać by każdego przeraże-
te kilka stronic. niem i bogobojną trwogą, a zakazy i groźby tej straszliwej, nad-
Sposób, w jaki Kant przedstawia sumienie, czyni wrażenie przyrodzonej mocy, która objawia się tak wyraźnie i tak blisko,
imponujące i przenika szacunkiem i trwogą; czytelnik nie śmie powinny powstrzymać go od chwytania krótkotrwałych, przelotnych
wystąpić z krytyką, tym bardziej, że zawsze może się obawiać, iż jego korzyści. - Tymczasem w rzeczywistości dzieje się wprost przeciwnie:
zarzuty teoretyczne będą utożsamione z praktycznym odstępstwem wpływ sumienia był powszechnie uważany za tak słaby, że wszystkie
od zasad moralnych, oraz że -jeśli zaprzeczy słuszności teorii Kanta, ludy uznały za konieczne wesprzeć go religią, a nawet wprost zastąpić
to może z łatwością ściągnąć na siebie podejrzenie, że sam jest sumienie przez tę ostatnią. Zresztą, gdyby sumienie posiadało
pozbawiony sumienia. Mnie to jednak nie powstrzyma; chodzi tu istotnie podobne właściwości, to Towarzystwu Królewskiemu nie
bowiem o teorię, a nie o praktykę, o poddanie ścisłej krytyce przyszłoby nigdy na myśl ogłaszać konkurs na niniejsze pytanie.
ostatecznych podstaw etyki, nie zaś o nauczanie moralności.
71
Przede wszystkim, Kant posługuje się ustawicznie wyrażeniami
łacińskimi, prawnymi, które przecież, jak sądzę, w bardzo małym
stopniu nadają się do wyrażania najtajniejszych poruszeń serca
ludzkiego. Nie mniej Kant zatrzymuje aż do końca i tę terminologię
i prawniczy sposób wykładu, skąd zdaje się wynikać, jakoby tak
jedna, jak drugi były istotnymi i właściwymi samej treści. Kant
ukazuje nam w naszym wnętrzu cały trybunał z wytaczaniem sprawy,
sędzią, oskarżycielem, obrońcą i wyrokiem. Gdyby ów proces
wewnętrzny w istocie odbywał się tak, jak go Kant przedstawia, to
dziwić by się należało, że może znaleźć się ktoś, nie mówię już tak zły,
Bliższe zbadanie sposobu, w jaki Kant przedstawia sumienie, nieubłagany wyrok: „Głupstwo popełniłeś!" a ciężar tych słów
pozwala nam odnaleźć przyczynę tego imponującego wrażenia; przytłacza mnie aż do ziemi.
oto Kant w opisie aktu sądu moralnego, jaki człowiek wykonuje O większości pozostałych opisów Kanta da się powiedzieć
nad samym sobą, przypisał temu aktowi, jako właściwą i istotną, to sarno, co o jego ulubionej formie procedury sądowej. Tak
taką formę, która wcale istotną dlań nie jest; forma ta może być np. to, co Kant zaraz na początku paragrafu mówi o sumieniu i
zastosowana tak samo dobrze do tego aktu, jak i do każdego co uważa za jego specyficzną cechę, stosuje się tak samo
innego rozmyślania nie mającego nic wspólnego z właściwymi dobrze do skrupułów zupełnie innego rodzaju; może np. być
względami moralności, rozmyślania nad tym, cośmy uczynili i jak dosłownie zastosowane do ukrytych refleksji kapitalisty, który
mogliśmy postąpić inaczej. Nie dosyć, że podobną formę wie, że jego wydatki przewyższają procenty, że kapitał jest
oskarżenia, obrony i wyroku, może przybierać sumienie, o naruszony i że topnieje powoli: „myśl ta idzie za nim jak cień,
którym wiemy, że jest błędne, sumienie sztucznie wytworzone - wówczas gdy on sądzi, że się już od niej uwolnił; rozrywki i
jak np. kiedy Hindus wyrzuca sobie, że przyczynił się do przyjemności mogą wprawdzie dać mu chwilowo sen lub za-
zabicia krowy, lub kiedy Żyd sobie przypomina, że w szabas pomnienie, lecz to nie przeszkadza, że gdy się z nich obudzi
wypalił w domu fajkę. Przybiera taką formę często nawet i takie
badanie samego siebie, które nie ma żadnego etycznego punktu
wyjścia, a nawet jest raczej niemoralne niż moralne. Jeśli np.
dobrodusznie a nierozważnie poręczę za przyjaciela, a
następnie uprzytomnię sobie, jak ciężką wziąłem na siebie
odpowiedzialność i jak wielkie mogą wyniknąć stąd dla mnie
kłopoty, przepowiadane przez starą mądrość życiową, wówczas
w moim wnętrzu występuje oskarżyciel, przeciw niemu staje
obrońca, usiłujący usprawiedliwić owo nieszczęsne poręczenie
naciskiem okoliczności, zobowiązań, brakiem ryzyka, a nawet
pochwałą własnej dobroci, w końcu zaś zjawia się sędzia i wydaje
lub otrzeźwieje, rozlega się nad jego uchem straszny głos" etc. już samo wychowanie przyswoiło mu te pojęcia, a nawet
etc. Przedstawiwszy w ten sposób ową formę procedury sądowej, wprost uczyniło z nich jego drugą naturę. Gra więc była bardzo
jako istotną dla samej sprawy i wskutek tego zachowując ją aż łatwa. Kant jednak lepiej by uczynił, gdyby z niej zrezygnował",
do końca, Kant posługuje się nią dla zbudowania następnego zastanowiwszy się nad tym, że należało nie tylko głosić uczciwość,
subtelnego sofizmatu. „Wyobrażać sobie mówi on: sprawę w taki lecz ją także i w y k o n y w a ć . - Odrzucam bezwarunkowo całe
sposób, jakby sędzia oraz ten, którego sumienie oskarża, stanowili przytoczone wyżej twierdzenie i wszystkie wypływające zeń
jedną i tę samą osobę, byłoby to wyobrażać sobie trybunał w wnioski; nie dość na tym, ogłaszam je za wykręt. N i e p r a w d ą
sposób bardzo niedorzeczny, wówczas bowiem oskarżyciel j e s t , jakoby oskarżyciel zawsze musiał przegrywać, gdy
mógłby stale być pewnym przegranej" - i objaśnia to bliżej za sędzia i oskarżony stanowią jedną osobę, przynajmniej nie
pomocą uwagi bardzo sztucznej i niejasnej. Stąd zaś wyprowadza wtedy, gdy wytacza się sprawę przed trybunał w e w n ę t r z n y ;
wniosek, że aby się nie znaleźć w sprzeczności z samymi sobą, czyż to np. oskarżyciel przegrał w poprzednim moim
jesteśmy zmuszeni wyobrazić sobie owego wewnętrznego sędziego przykładzie o poręczeniu? Albo też czy trzeba było, dla
(z sądowego dramatu sumienia), jako k o g o ś o d r ę b n e g o od uniknięcia sprzeczności, i w tym wypadku przyjąć twierdzenie
n a s s a m y c h , jako znawcę naszego serca, jako wszech- Kanta i wyobrazić sobie koniecznie, że to ktoś przedmiotowo
wiedzącego, obdarzonego mocą rozkazywania wszystkim i, wzią- rzeczywisty, odrębny od nas wydał ów piorunujący wyrok:
wszy pod uwagę jego charakter władzy wykonawczej, jako wszech- „Głupstwo zrobiłeś". Byłżeby to Merkury we własnej osobie?
mocnego. W ten sposób po gładkiej drodze, prowadzi czytelnika albo też wcielenie owej Mojry* o której mówi Homer? W ten
od sumienia do bojaźni bożej, jako do koniecznego następstwa, sposób weszlibyśmy znów na drogę bojaźni bożej, tym razem już
potajemnie ufając, że czytelnik pójdzie za nim tym chętniej, iż pogańskiej.
72 73
Prawda, że Kant, podając ów krótki, lecz co do najważniejszych pewnego szczególnego rodzaju, niezadowolenie, które ma to do
punktów wystarczający zarys swej teologii moralnej, strzeże się siebie, że dotyczy nie skutku, lecz samego postępku, oraz, że
nadawać jej jakąkolwiek wartość przedmiotową i przedstawia ją nie wynika z pobudek egoistycznych, jak to się dzieje wtedy
jako formę tylko subiektywnie konieczną; wszystko to jednak nie np., gdy żałujemy jakiegoś kroku nierozważnego; tu przeciwnie,
uwalnia jego teorii od zarzutu dowolności, gdyż ta konieczność, żałujemy właśnie tego, że postąpiliśmy zbyt egoistycznie, że za
choćby nawet tylko subiektywna, opiera się u niego na bardzo mieliśmy na względzie własne dobro, a za mało - dobro
przypuszczeniach, pozbawionych wszelkiej podstawy. bliźniego, albo nawet, że bez widoków własnej korzyści - po-
Pewną jest więc rzeczą, że cała ta forma prawno-dramatyczna, stawiliśmy sobie za cel jego krzywdę, zło dla miłości złego. Możemy
w której Kant wyobraża sumienie i którą tak ściśle zachowuje być wtedy niezadowoleni z siebie, możemy smucić się, n i e z
od początku do końca, jak gdyby ona stanowiła jedno z samą powodu cierpienia, którego sami d o z n a l i ś m y , lecz z powodu
istotą rzeczy, że forma ta, powtarzamy, dla sumienia nie jest tego, które s p r a w i l i ś m y i n n y m , tak się przedstawia nagi
bynajmniej ani istotna, ani charakterystyczna. Jest ona daleko fakt i istnieniu takiego faktu nikt nie zaprzeczy. W jaki sposób
ogólniejsza; rozważanie wszelkiej sprawy praktycznej może z ła- fakt ten wiąże się z jedyną prawdziwą podstawą moralności - to
twością przybrać taką formę; wynika zaś ona głównie z zachodzącego
przy tej sposobności starcia sprzecznych pobudek, których względną 74
się ten fakt pierwotny upiększyć i nadać mu większe znaczenie, „liberum arbit-rium indifferentiae". Kant, przyjmując niezbite
a to w tym celu, aby zyskać w nim szeroki fundament dla swojej zresztą dowody swych poprzedników, uznał całkowitą
etyki i teologii moralnej. konieczność aktów woli za rzecz rozstrzygniętą i nie podlegającą
żadnej wątpliwości; dowodzą tego te ustępy, gdzie mówi o wolności
tylko z t e o r e t y c z n e g o punktu widzenia. Niemniej prawdą
§ 10. Nauka Kanta o charakterze numenalnym i
jest, że postępkom naszym towarzyszy stale z naszej strony
empirycznym
poczucie samowładzy oraz tego, że m y s a m i jesteśmy ich
Teoria wolności
jedynym, pierwotnym źródłem; dzięki temu poczuciu uznajemy je
W interesie prawdy musiałem zadawać etyce Kaniowskiej za własne dzieło; każdy z nieomylną pewnością uważa się za
ciosy, które nie ograniczają się, jak u moich poprzedników, do jej istotnego sprawcę swoich czynów i czuje się za nie moralnie
powierzchni, lecz podważają ją w jej najgłębszych podstawach. o d p o w i e d z i a l n y moralnie. Lecz
Teraz, gdy się z nią już rozstaję, sprawiedliwość sama, jak sądzę,
75
wymaga, bym podniósł wielką i świetną zasługę Kanta w dziedzinie
etyki. Zasługę tę stanowi nauka o współzależnym istnieniu
wolności i konieczności; Kant podaje ją po raz pierwszy w
Krytyce czystego rozumu, wyraźniejsze zaś jej sformułowanie
znajduje się w Krytyce praktycznego rozumu.
Hobbes pierwszy z kolei, następnie Spinoza, Hume, Kolbach
w swoim Systeme de la naturę, wreszcie zaś Priestley, ten ostatni
najgruntowniej i najobszerniej z nich wszystkich, wyraźnie wykazali
ścisłą i konieczną zależność aktów woli od działających pobudek,
tak że dziś można ją zaliczyć do prawd dowiedzionych; teraz już
chyba tylko umysły nieoświecone i nieokrzesane mogłyby
o d p o w i e d z i a l n o ś ć każe domniemywać możności postąpie- szereg. W ten sposób wytłumaczono racjonalnie, a zatem i filozoficz-
nia inaczej, a zatem - bądź co bądź - wolności woli; w ten nie stwierdzono, ową niezmienność, ową nieugiętą odporność em-
sposób poczucie odpowiedzialności zawiera w sobie pośrednio pirycznego charakteru każdego człowieka, dawno już
poczucie wolności woli. Klucz do rozwiązania tej spostrzeżoną przez wszystkie umysły wyższe (tylko bowiem umysły
sprzeczności, która wynika z samej treści rzeczy, znalazł Kant w nieoświecone mogły być zdania, że charakter ludzki daje się
swym głęboko pomyślanym rozróżnieniu między zjawiskiem a przekształcać za pomocą rozsądnych przedstawień i napomnień
rzeczą samą w sobie, rozróżnieniu które stanowi rdzeń całej jego moralnych); usunęło to rozdźwięk między doświadczeniem a
filozofii i jej najważniejszą zasługę. filozofią; filozofia może już odtąd nie czuć się upokorzona
Osobnik, obdarzony wrodzonym, niezmiennym charakterem, we wobec mądrości ludowej, która dawno już wypowiedziała tę
wszystkich swych zewnętrznych przejawach jest ściśle uwarunkowa- prawdę w hiszpańskim przysłowiu: „Lo que entra con el capillo,
ny przez prawo przyczynowości, które tu, jako działające za sale con la mortaja" - („To co wchodzi z dziecinnym
pośrednictwo umysłu, nosi nazwę m o t y w a c j i , - osobnik jest czepeczkiem, wychodzi dopiero razem z całunem") albo: „Lo
tylko z j a w i s k i e m . R z e c z sama w. s o b i e, która jest que en la leche se mama, en la mortaja se derrama" („Co zostało
przyczyną tego zjawiska, znajduje się poza czasem i przestrzenią i, wyssane z mlekiem, to z powrotem wylewa się z całunu").
jako taka, jest wolna od wszelkiej wielości i następstwa aktów, jest
jedna i niezmienna. Istotę tej rzeczy samej w sobie stanowi
charakter n u m e n a l n y , który jest równomiernie obecny
we wszystkich postępkach osobnika i wyciska na wszystkich swoje
piętno, podobnie jak znak sygnetu odciska się na tysiącach
pieczęci. Charakter numenalny determinuje charakter
e m p i r y c z n y zjawiska, wyrażający się w czasie i następstwie
aktów; wskutek tego, zjawisko we wszystkich przejawach, jakie
w nim wywołują pobudki, musi wykazywać stałość właściwą prawu
natury; stąd też wszystkie czyny muszą się łączyć ze sobą w konieczny
Tę to naukę Kanta o współistnieniu wolności i konieczności rzeczy stanowi c h a r a k t e r e m p i r y c z n y ; ostateczna zaś
uważam za najwyższe ze wszystkich dzieł myśli ludzkiej. Teoria wewnętrzna przyczyna tego charakteru, niedostępna dla doświad-
ta wraz z estetyką transcendentalną są to dwa wielkie diamenty czenia, jest c h a r a k t e r e m n u m e n a l n y m, czyli i s t o t ą
w koronie sławy Kanta, sławy, która nigdy nie przebrzmi. - s a m ą w s o b i e danej rzeczy. Człowiek nie stanowi pod tym
Schelling dał, jak wiadomo, w swej rozprawie o wolności względem wyjątku z całej przyrody; i on również posiada nie-
przeróbkę nauki Kanta, daleko przystępniejszą dla wielu dzięki zmienny charakter, który wszakże jest zupełnie indywidualny i dla
swemu żywemu kolorytowi i jasności wykładu; uznałbym to za każdego inny. Ten niezmienny charakter jest e m p i r y c z n y dla
godne pochwały, gdyby jednocześnie Schelling był o tyle naszego pojmowania, ale właśnie dlatego jest tylko z j a w i s k i e m .
uczciwy, aby dodać, że podaje w niej rezultaty myśli Kanta, nie To zaś, czym jest w samej swej istocie, nosi nazwę c h a r a k t e r u
zaś własnej, jak to dziś jeszcze mniema pewna część filozoficznej n u m e n a l n e g o . Pobudki determinują zewnętrzną stronę czyn-
publiczności. ności ludzkich, ale żadna z tych czynności nie może wypaść
Ta nauka Kanta, i w ogóle istota wolności stanie się dla nas inaczej, jak tylko zgodnie z niezmiennym indywidualnym
jeszcze łatwiejsza do ujęcia, gdy ją połączymy z pewną ogólną charakterem człowieka: jakim kto jest, takimi muszą być jego
prawdą, której najpełniejszym wyrazem jest, według mnie, często czyny. Toteż dla danego osobnika w każdym danym pojedynczym
wypowiadane przez scholastyków zdanie: „operari seąuitur esse", tj., wypadku możliwe jest bezwarunkowo tylko jedno
że każda rzecz na świecie d z i a ł a zgodnie z tym, czym j e s t, zgodnie postąpienie: „operari seąuitur esse". Wolność jest właściwą nie
ze swą naturą; wszelkie przejawy tej rzeczy istnieją już in potentia, charakterowi empirycznemu, lecz numenalnemu. Postępowanie
występują zaś „actu" pod wpływem przyczyn zewnętrznych; w nich danego człowieka jest koniecznie uwarunkowane z zewnątrz przez
to właśnie objawia się sama natura danej rzeczy. Ta natura danej pobudki, z wewnątrz - przez charakter;
76 77
dlatego też wszystko, co człowiek czyni, dzieje się w sposób jest tylko znajomością samego siebie, znajomością, która powstaje
konieczny. Ale w istnieniu jego leży wolność. Mógł b yć , mógł z rozważania naszego postępowania i staje się z czasem coraz
z o s t a ć innym, i w tym, czym j e s t , zawiera się jego wina dokładniejsza. Dlatego też sumienie oskarża właściwie istotę samą,
lub zasługa. Wszystko bowiem, co czyni, wynika - jako prosty chociaż czyni to z okazji postępowania. Ponieważ zaś w o l n o ś ć
wniosek - z tego czym jest. - Teoria Kanta wyprowadza nas z dochodzi do naszej świadomości tylko za pośrednictwem
zasadniczego błędu, który przypisywał konieczność do esse, a o d p o w i e d z i a l n o ś c i , więc też musi znajdować się tam, gdzie
wolność do operari, i doprowadza nas do poznania, że rzeczy znajduje się odpowiedzialność, czyli esse. Operari jest podległe
mają się wprost odwrotnie. Stąd też, choć bezpośrednio i namacalnie konieczności. Lecz i samych siebie, podobnie jak i innych, poznajemy
odpowiedzialność moralna dotyczy tego, co człowiek c z y n i , to tylko empirycznie i nie wiemy nic a priori o swym własnym
jednak, w gruncie rzeczy, odnosi się do tego, czym j e s t ; ponieważ, charakterze. Pierwotnie też mamy o nim bardzo wysokie wyo-
z chwilą gdy jest takim a nie innym, postępowanie jego przy brażenie, gdyż zdanie ąuisąue praesumitur bonus, donec probetur
danych pobudkach nie mogło wypaść inaczej, niż wypadło. Ale contratium [Każdy jest uważany za uczciwego aż do chwili prze-
jakkolwiek ścisłą byłaby konieczność, z jaką przy danym charakterze ciwnego dowodu] stosuje się i do naszego trybunału wewnętrznego.
78 79
z dusz niezależnych duszami żyjących, mają one ten rodzaj postanowił za pomocą mistyfikacji filozoficznej wywołać
wolności, jaki jest właściwy naturze istot, którymi się stały. wrażenie i utrwalić dobrobyt swój i swoich bliskich;
Jedne z nich posiadają wolność bogatą w idee i działającą w przeprowadził zaś swój plan - który ze względu na poziom
różnych kierunkach -jak u ludzi, inne zaś wolność mało aktywną i umysłowy niemieckiej publiczności był zupełnie stosowny i z tego
całkowicie skierowaną w jedną tylko stronę - jak u wszystkich powodu godny uznania - głównie w ten sposób, że starał się we
prawie innych zwierząt. Wolność ta zależy od organizmu istoty wszystkim K a n t a p r z e l i c y t o w a ć , że występował jako
żyjącej, działa ona sama przez się, lecz kieruje wedle pożądań, które jego żyjący superlatyw, oraz, że przez rozszerzanie pewnych
powstają w samym organiz- fragmentów Kantowskiej filozofii dał nam właściwie jej karykaturę;
81
rozstrzyga on znany kazuistyczny przykład, gdzie z dwóch istnień Kanta, mówi rzeczy wprost sprzeczne z wyżej przytoczonymi ustę-
ludzkich jedno tylko może być uratowane. Podobnie odnajdujemy pami, lecz fakt ten, podobnie jak wiele innych sprzeczności znaj-
u niego wszystkie błędy Kanta, podniesione do najwyższej potęgi. dujących się w jego pismach, dowodzi tylko, że nie brał on
Tak np. czytamy: „Iść za popędem sympatii, współczucia ludzkości, nigdy na serio swych poszukiwań prawdy i że nie miał żadnych
nie jest wcale rzeczą moralną; uczynek spełniony tylko w imię stałych przekonań, bo też co prawda były one zupełnie zbyteczne
tych uczuć jest przeciwny moralności"! „Usłużność nie powinna do jego celów. Nie ma nic śmieszniejszego nad wysławianie żelaznej
być nierozważną dobrodusznością, za pobudkę służyć jej powinien konsekwencji tego człowieka, który tylko tonem pedanta rozwodził
wyraźnie postawiony cel urzeczywistniania w miarę możności przy- się nad rzeczami zupełnie banalnymi.
czynowości rozumowej". Lecz gdy Fichte następnie z całą powagą Najlepszy wykład tego s ys t e m u f a t a l i z m u m o r a l n e g o
stawia liberum arbitrium indifferentiae, przytaczając na jego poparcie Fichtego znajdujemy w ostatnim z jego dzieł, zatytułowanym
szereg najwulgarniejszych dowodów - wtedy spomiędzy owych Ogólny zarys teorii nauk. Dziełko to ma tę dobrą stronę, że składa
objawów pedanterii wyziera już jego własne nieuctwo filozoficzne się tylko z 46-ciu stron, a mimo to zawiera in „nucę" całą
- jak tego zresztą należało się spodziewać po człowieku, któremu filozofię Fichtego; dlatego też polecam je wszystkim tym, których
nauczanie nie zostawiło czasu na naukę. Kto jeszcze nie jest
całkowicie przekonany, że pobudka, chociaż działa przez pośre-
dnictwo poznania, jest taką samą przyczyną jak i każda inna, że
jak każda przyczyna, zawiera w sobie konieczność skutku, i że
wskutek tego wszystkie ludzkie postępki noszą charakter ścisłej
konieczności - ten jest jeszcze zupełnie nieprzygotowany do
filozofii i nie posiada nawet elementarnego wykształcenia fi-
lozoficznego. Przekonanie o istnieniu ścisłej konieczności ludzkich
postępków jest linią graniczną, która oddziela umysły filozoficzne
od innych; Fichte doszedłszy do tej granicy, dowiódł wyraźnie,
że należy właśnie do tych innych. Wprawdzie dalej, idąc śladem
czas jest zbyt drogi, aby go chcieli marnować na czytanie większych zaś sposób pokazał światu, jak wygląda kompetencja niemieckiej
utworów tego człowieka, pisanych w stylu Kristiana Wolfa, publiczności filozoficznej; wydało się bowiem w ten sposób, że
nudnie i rozwlekle, a obliczonych nie na pouczenie czytelnika, ta publiczność jest dzieckiem, które pozwala wyłudzić sobie ko-
lecz na zamydlenie mu oczu. W tym to małym dziełku na stronie sztowny klejnot w zamian za norymberską zabawkę. Chwała,
32 czytamy: „Postrzeganie świata zmysłowego zostało nam dane którą przez to osiągnął, żyje po dziś dzień na skutek ludzkiego
tylko na to, aby na tym świecie ,ja" mogło postrzegać samo uporu i dziś jeszcze Fichte bywa wymieniany obok Kanta, jako
siebie, jako nosiciela a b s o l u t n e j p o w i n n o ś ć i". Na stronie jemu podobny (Hercules et simia! [Hercules i małpa!]), a nawet
następnej czytamy nawet, że ta „ p o w i n n o ś ć m u s i a ł a stać często stawiany wyżej od niego.* To też jego przykład znalazł
się dostępna dla postrzegania", a na stronie 36, o konieczności naśladowców w sztuce filozoficznego mistyfikowania publiczności
uznawania p o w i n n o ś c i . - Do tego zatem doprowadziła niemieckiej; ten sam duch ich ożywiał, i to samo powodzenie
zaraz po Kancie, jako „exemplar vitiis imitabile", nakazująca uwieńczyło ich usiłowania. Znamy ich wszyscy i nie miejsce tu
forma etyki Kaniowskiej z jej niedowiedzioną
' Na poparcie powyższych słów przytaczam wyjątek z
p o w i n n o ś c i ą , którą sobie obrała jako wygodny punkt
najnowszej literatury filozoficznej. Pan Feuerbach, heglista (c'est
oparcia.
tout dire), w swojej książce pt. „P.Bayle. Przyczynek do historii
Zresztą nic z tego, co tu powiedziałem, nie umniejsza zasługi
literatury", 1838, s. 80, zamieszcza następujące zdanie: „Lecz
Fichtego, zasługą zaś jego było, że przez swe przesadne superlatywy,
jeszcze bardziej wzniosie od idei Kanta są idee Fichtego,
przez swe dziwactwa, przez niedorzeczność swej Podstawy cało-
wypowiedziane przezeń w jego teorii moralności i rozsiane w
kształtu teorii nauk występującej pod maską głębokich myśli, za-
pozostałych dziełach. Nauka chrześcijańska nie zawiera nic, co
ciemnił filozofię Kanta, owo późne arcydzieło myśli ludzkiej, a nawet
pod względem wzniosłości mogło by być postawione obok idei
wyrugował ją spośród narodu, wśród którego powstała. W ten
Fichtego".
82 83
mówić o nich szczegółowo, chociaż profesorowie filozofii
ciągle jeszcze długo i szeroko wykładają ich teorie i dysputują
nad nimi z całą powagą, jak gdyby w samej rzeczy mieli do Rozdział III
czynienia z filozofami. Fichtemu zatem zawdzięczamy
Podstawa etyki
istnienie spornych akt, które kiedyś zostaną oddane pod sąd
potomności; potomność jest bowiem trybunałem kasacyjnym
dla sądów współczesnych, i prawie po wszystkie czasy była dla
autentycznych zasług tym, czym dla świętych jest sąd ostateczny.
§ 12. Wymagania
90 91
wewnętrznych udręczeń, zupełnie podobnych do wyrzutów su- to, żeby utrzymywać sumienie". - Ludzie religijni - jakiej bądź
mienia. Tak np. niejeden Żyd bigot czyni sobie ciężkie wymówki wiary - pod wyrazem s u m i e n i e rozumieją zbiór dogmatów i
za to, że palił fajkę w sobotę, choć w czwartej księdze Mojżeszowej przepisów ich religii, jak również ocenę samych siebie co do ich
rozdz. 35, 3, napisano: „nie będziesz palił ognia w mieszkaniu wykonywania; w tym też znaczeniu bywają używane wyrażenia:
twym w dzień szabasowy". Niejednego szlachcica lub oficera wyrzuty sumienia, cz ystość sumienia.
dręczą potajemne wyrzuty, jeśli w jakimś wypadku nie zastosował Teologowie, scholastycy i kazuiści wieków średnich brali je w tym
się ściśle do przepisów owego kodeksu głupców, zwanego kodeksem samym znaczeniu. S u m i e n i e m danego osobnika było wszystko
honoru. Tak zaś daleko posuwa się poszanowanie tego kodeksu, to, co wiedział o ustawach i przepisach Kościoła w połączeniu z
że niejeden człowiek tego stanu, postawiony w niemożności do- postanowieniem ich wykonywania. Zgodnie z tym istniało sumienie
trzymania słowa honoru lub nawet tylko uczynienia zadość prze- wątpiące, sądzące, błądzące itp. Jak dalece nieokreślone było
pisom w jakiejś kwestii spornej, woli się zastrzelić niż dźwigać pojęcie sumienia, jak rozmaitą treść mu przypisywano, jaką chwiej-
na sobie brzemię hańby. (Sam byłem świadkiem wydarzeń obu ność okazywali pod tym względem różni pisarze, o tym możemy
tych rodzajów). Tymczasem ten sam człowiek z lekkim sercem się przekonać z dzieła Staudlina pt. Historia teorii sumienia.
złamie słowo, do którego nie dodał pieczątki „honoru". - W ogóle,
wszelka niekonsekwencja lub nierozwaga, wszelkie postąpienie
wbrew zasadom, zamiarom, przekonaniom jakiegokolwiek rodzaju,
a nawet wszelka popełniona niedyskrecja, pomyłka, wszelka nie-
zręczność zostawia nam żądło w sercu i staje się powodem
tajemnego zmartwienia. Niejeden zdziwiłby się bardzo, gdyby
zobaczył, z czego się składa jego sumienie, które jemu wydaje
się zupełnie przyzwoitym: oto mniej więcej 1/5 obawy ludzkiej
opinii, 1/5 bojaźni bożej, 1/5 przesądów, wreszcie 1/5 przyzwy-
czajenia - tak, że w gruncie rzeczy nie jest on wcale lepszy od
owego Anglika, który mawiał po prostu: „nie stać mnie na
Fakty tego rodzaju bynajmniej nie przemawiają za realnością usiłują wpoić swym wychowankom przekonanie, że na tym
sumienia. Owszem, przyczyniają się jeszcze do postawienia świecie panują cnota i prawość - sadząc, że w ten sposób
pytania, czy też rzeczywiście istnieje sumienie wrodzone. W § przyczyniają się do rozwinięcia w nich uczuć moralnych;
10-tym, mówiąc o moralności, podałem w skrócie i moje tymczasem później, i to często kosztem przykrego doświadczenia
pojmowanie sumienia; dalej powrócę doń jeszcze. wychowankowie dowiadują się, że w samej rzeczy dzieje się
Wnioski ze wszystkich tych sceptycznych rozważań nie posiadają zupełnie inaczej; a wówczas odkrycie, że nauczyciele z ich lat
dość mocy, aby na ich zasadzie można było zaprzeczyć istnieniu młodzieńczych pierwsi ich oszukali, może wpłynąć na ich
prawdziwej moralności; w każdym jednak razie przyczyniają się własną moralność daleko ujemniej, niż gdyby ci nauczyciele
do umiarkowania nadziei, pokładanych w moralnych skłonnościach dali im pierwszy przykład szczerości i prawości, mówiąc bez osłonek:
człowieka, które są naturalnymi podstawami etyki. Wiele bowiem „Świat jest pogrążony w złym, ludzie nie są takimi, jakimi być
z tego, co było przypisywane tym skłonnościom, ma swoje źródło, powinni, lecz nie dawajcie się pociągnąć złym przykładom i bądźcie
jak już wykazaliśmy, w pobudkach zupełnie innej kategorii; z lepsi".
drugiej zaś strony, zepsucie moralne jakie napełnia świat, Wszystko to, jak już wyżej powiedziano, utrudnia nam poznanie
dowodzi dostatecznie, że popęd do dobrego nie jest tak dalece rzeczywistego stanu n i e m o r a l n o ś c i rodzaju ludzkiego. Państ-
silny - tym bardziej, że nie działa tam nawet, gdzie pobudki wo, owo arcydzieło świadomego siebie, rozumnego, zsumowanego
przeciwne nie są zbyt potężne, chociaż w tym względzie ważne egoizmu wszystkich, powierzyło obronę praw jednostki potędze,
znaczenie posiadają indywidualne różnice charakterów. Poznać która nieskończenie przewyższa siłę tej ostatniej i tym samym
całą głębię zepsucia moralnego jest tym trudniej, że prawo, zmusza ją do uszanowania praw innych jednostek. Wobec tej
konieczność zachowania honoru, ba, nawet grzeczność hamują potęgi,
i pokrywają jego objawy. Dodajmy do tego, że wychowawcy
92 93
bezgraniczny egoizm prawie wszystkich, złość wielu, oraz okru- prawdziwie moralne i okazały otwarcie swoje działanie; wtedy
cieństwo niektórych, nie mają możności się przejawiać - przymus też najłatwiej byłoby je poznać; jednocześnie zaś wystąpiłaby
wszystkich okiełznał. Bywają wszakże wypadki, kiedy władza pań- w całej pełni nieprawdopodobnie wielka moralna rozmaitość cha-
stwowa nie ma dość siły, kiedy sprawa przekracza jej kompetencję, rakterów i okazałaby się ona nie mniejsza od intelektualnej
lub po prostu, kiedy przestępcy udaje się ją oszukać; wówczas różnicy umysłów.
występują na jaw: nienasycona chciwość, nikczemna żądza pie- Może ktoś zechce odpowiedzieć mi tutaj, że etyka jest
niędzy, głęboko ukryty fałsz, podstępna złość ludzka; ale złudzenie, nauką, która podaje jak ludzie p o w i n n i postępować, i że wobec
jakiemu ulegamy skutkiem zapobiegawczej działalności państwa, tego nic ją nie obchodzi, jak postępują rzeczywiście. Lecz ja
jest tak silne, iż na ten widok podnosimy protest w przekonaniu, zaprzeczam temu twierdzeniu. W części krytycznej tego dzieła
że mamy do czynienia z jakąś niebywałą potwornością. Tymczasem, wykazałem z dostateczną ścisłością, że pojęcie p o w i n n o ś c i ,
gdyby nie przymus państwowy i nie konieczność zachowania nakazująca forma etyki, jest na miejscu jedynie w moralności
czci obywatelskiej, wypadki tego rodzaju byłyby na porządku teologicznej, poza tym zaś traci wszelką treść i znaczenie. Wbrew
dziennym. Trzeba się wczytać w historie kryminalne i w opisy tamtemu twierdzeniu, ja za cel etyki uważam wytłumaczenie,
sytuacji anarchii, aby poznać, czym jest właściwie człowiek pod wyjaśnienie postępowania ludzkiego, tak
względem moralnym. Te tysiące, które w naszych oczach spokojnie
obcują ze sobą, są niczym innym, jak stadem wilków i tygrysów,
którym tylko nałożono kagańce. Lecz wyobraźmy sobie, że władza
państwowa naraz została zniesiona czyli, że wilkom i tygrysom
udało się pozbyć kagańców; wówczas każdy umysł przewidujący
wzdrygnie się na widok, jakiego należałoby oczekiwać - okaże
zaś tym samym, jak niewielkie w gruncie rzeczy nadzieje pokłada
w działaniu religii, sumienia, i w jakichkolwiek naturalnych pod-
stawach moralności. Ale też wówczas do walki z owymi spu-
szczonymi z łańcucha potęgami niemoralności stanęłyby popędy
wielką przedstawiającego rozmaitość pod względem moralnym, tegorycznych imperatywów, do sloganu ludzkiej godności, do
i wykazanie jego ostatecznej przyczyny. Stąd też według mnie czczej gadaniny, fantazjowania i baniek mydlanych, produkowanych
do wykrycia podstawy etyki prowadzi tylko jedna droga, droga przez szkoły filozoficzne, do zasad, którym doświadczenie na
empiryczna, która polega na zbadaniu, czy w ogóle istnieją czyny, każdym kroku kłam zadaje, i o których, poza audytoriami, nikt
którym bylibyśmy zmuszeni przyznać istotną wartość moralną - nic nie słyszał i nie wie. Tymczasem ta podstawa, do jakiej
tj. czyny wypływające z dobrowolnej sprawiedliwości, z czystej dochodzimy drogą przeze mnie wskazaną, opiera się na doświad-
miłości bliźniego i prawdziwej szlachetności. Stwierdziwszy istnienie czeniu, i doświadczenie potwierdza ją każdego dnia i o każdej
takich czynów, będziemy mogli uważać je za zjawisko dane, godzinie.
które należy wyjaśnić, tj. sprowadzić do jego istotnych przyczyn,
czyli odnaleźć ową bądź co bądź odrębnej natury pobudkę, która § 14. Pobudki antymoralne
skłania ludzi do czynów tej kategorii, specyficznie różnej od
Główną i zasadniczą pobudką, działającą w człowieku, jest
wszystkich innych. Ta pobudka oraz wrażliwość na jej działanie
e g o i z m czyli dążenie do zachowania istnienia i dobrobytu.
będą stanowiły ostateczną przyczynę moralności, znajomość zaś
Niemiecki wyraz Selbstsucht (samolubstwo) zawiera jeszcze
tej przyczyny da nam podstawę etyki. Oto jest skromna droga,
błędne współpojęcie choroby. Wyraz zaś Eigennutz (interesowność)
którą ja zakreślam etyce. Nie jest to konstrukcja a priori i nie
oznacza egoizm, który dzięki kierownictwu rozumu staje się
zawiera żadnych absolutnych praw, obowiązujących wszystkie istoty
zdolny do p l a n o w e g o działania; dlatego możemy mówić o
rozumne in abstracto. Toteż, komu wyda się ona nie dość dy-
zwierzętach, że działają pod wpływem egoizmu, lecz nie
styngowana, katedralna i akademicka, ten niech wraca do ka-
możemy nazywać ich
94 95
interesownymi. Z tych względów zachowani dla tego szerszego za środkowy punkt świata i odnosi do siebie wszystko, co się na
pojęcia wyraz „egoizm". Ów e g o i z m jest w ścisły sposób nim dzieje; największe zmiany, zachodzące np. w losie całych
związany z rdzeniem i naturą zarówno zwierzęcia, jak i człowieka, narodów, rozważa przede wszystkim z punktu widzenia swojego
a nawet jest z nią identyczny. Dlatego też, w ogóle wszystkie interesu, i choćby ten interes był nie wiem jak mały i
postępki mają swe źródło w egoizmie, i w egoizmie należy nieznaczący, o nim najpierw pomyśli. Nie ma większego kontrastu
najpierw szukać wyjaśnienia każdego danego postępku; na zna- nad ten, który zachodzi między wielkim i wyłącznym zainte-
jomości działania egoizmu opiera się i wybór rozmaitych środków, resowaniem, z jakim każdy spogląda na siebie samego, a tą
za pomocą których ludzie dają się prowadzić do rozmaitych obojętnością, z jaką zwykle patrzą nań inni; on zresztą odpłaca
celów. Egoizm jest z natury swej bezgraniczny, człowiek chce im tą samą monetą. Komiczny jest nawet widok owych niezliczonych
bezwarunkowo zachować swe istnienie, chce bezwarunkowo uchro- jednostek, z których każda, przynajmniej w praktyce, uważa
nić je od cierpień, do których zalicza się także wszelki brak i siebie za jedyną istotę r e a l n ą , na wszystkie zaś inne patrzy
niedostatek, chce doznać wszystkich przyjemności, które jest w jak na cienie. Wynika to stąd, że każdy dla siebie jest daną
stanie odczuwać, a nawet stara się, o ile możności, rozwinąć w b e z p o ś r e d n i ą , podczas gdy inni są dlań tylko danymi
sobie nowe zdolności używania. Wszystko, co staje na prze-
szkodzie dążeniom jego egoizmu, wywołuje w nim gniew, niechęć
i nienawiść, stara się zniszczyć tę przeszkodę, na którą patrzy
jak na swego wroga. Chciałby, jeśli można, wszystkiego użyć,
posiąść wszystko, a ponieważ nie jest to możliwe - przynajmniej
nad wszystkim panować. „Wszystko dla mnie, nic dla innych"
jest jego ulubioną dewizą. Egoizm nie zna granic, przerasta
świat. Gdyby każdemu poszczególnemu człowiekowi dać do
wyboru albo unicestwienie świata, albo unicestwienie jego samego,
zbytecznie byłoby chyba długo zastanawiać się nad tym, co
wybrałaby zdecydowana większość ludzi. Każdy uważa siebie
p o ś r e d n i m i , ujmowanymi za pomocą wyobrażeń, jakie posiada równoznaczna z końcem świata. Oto są pierwiastki, z których na
w swym umyśle. Bezpośredniość zachowuje tu swe prawa. Mia- gruncie woli do życia wyrasta egoizm, stale leżący, jak
nowicie wskutek właściwego każdej świadomości subiektywizmu, przepaść szeroka, między człowiekiem a człowiekiem. Jeśli się
jednostka jest dla siebie całym światem; wszystko bowiem co zdarzy, że ktoś przez nią przeskoczy, spiesząc bliźniemu z pomocą,
przedmiotowe istnieje tylko pośrednio, jako wyobrażenie subiektu to wypadek taki jest uważany niemal za cudowny i wywołuje
- tak że wszystko stale zależy od jego samowiedzy. Jedynym podziw i pochwały. Wyżej, w § 8-mym, przy wyjaśnianiu zasady
światem, jaki każdy zna rzeczywiście, i o jakim wie, jest ten, moralnej Kanta, miałem sposobność wykazać w jaki sposób
który nosi w sobie jako wyobrażenie - a w skutek tego każdy egoizm występuje w życiu codziennym, i jak zawsze wychodzi
uważa siebie za punkt środkowy tego świata. Dlatego też właściwie niczym szydło z worka, mimo że się go osłania grzecznością
każdy jest dla siebie wszystkim; uważa siebie za posiadacza niby listkiem figowym. Grzeczność jest umówionym, systema-
całej rzeczywistości i wobec tego oczywiście nic nie może być tycznym wypieraniem się egoizmu i powszechnie wiadomą obłudą;
dlań ważniejsze nad niego samego. Tymczasem to ja, które mimo to wszyscy ją pochwalają i jej wymagają; to bowiem
w jego subiektywnym wyglądzie dochodzi do takich olbrzymich co się pod nią ukrywa, jest tak szkaradne, że nie chcemy
rozmiarów, w obiektywnym - kurczy się prawie do zera, a mia- tego wiedzieć, choć wiemy doskonale, co się tam znajduje;
nowicie do jakiejś jednej bilionowej cząsteczki żyjącej ludzkości. zupełnie tak samo jak wymagamy, aby przedmioty wstrętne
Przy tym każdy wie, z całą pewnością, że owo j a ważniejsze były okrywane choćby zasłoną. Egoizm dąży bezwzględnie do
nad wszystko, ów mikrokosmos, w stosunku do którego cały swoich celów wszędzie tam, gdzie mu nie staje na przeszkodzie
makrokosmos jest tylko modyfikacją, akcydensem, owo ja, które albo jakaś siła zewnętrzna, jak np. obawa przed jakąś ziemską
jest jego światem - podlega śmierci; stąd też śmierć jest dlań
96 97
jacielskiej, przeciwstawia się przede wszystkim cnocie
lub nadziemską potęgą, albo też jakaś pobudka prawdziwie
s p r a w i e d l i w o ś c i , która według mnie jest pierwotną i rze-
moralna; wobec tego i wobec nieskończonej liczby jednostek
czywiście kardynalną cnotą.
egoistycznych „bellum omnium contra omnes" byłoby na porządku
Dalej, cnocie m i ł o ś c i b l i ź n i e g o przeciwstawia się
dziennym ku ogólnemu nieszczęściu. Toteż rozum tworzy wkrótce
często n i e ż y c z l i w o ś ć lub n i e n a w i ś ć . Zbadajmy
ustrój państwowy, który sam będąc wynikiem wzajemnej obawy
źródło i hierarchię tych ostatnich. N i e ż y c z l i w o ś ć w
przed wzajemną przemocą, zapobiega ujemnym skutkom po-
niższych swoich stopniach jest rzeczą bardzo częstą, niemal
wszechnego egoizmu przynajmniej o tyle, o ile można mu zapobiec
zwyczajną, i łatwo przechodzi w wyższe. Goethe ma słuszność,
na drodze n e g a t y w n e j . Lecz tam, gdzie te dwie potęgi
gdy mówi, że na tym świecie obojętność i niechęć są jak u siebie
nie są w stanie czynnie mu przeciwdziałać, tam egoizm występuje
w domu (Powinowactwa z wyboru, cz.I rozdz.3). Szczęściem dla
natychmiast w całej swej okazałości - a widok to wcale nie
nas, rozsądek i grzeczność osłaniają je swoim płaszczem, nie
piękny. Chcąc zwięźle wyrazić siłę tej antymoralnej potęgi i jednym
pozwalając nam dostrzec jak dalece powszechna jest ta wzajemna
pociągnięciem pióra nakreślić całą wielkość egoizmu, długo szu-
nieżyczliwość i jak ustawicznie rozgrywa się „bellum omnium
kałem hiperboli dość emfatycznej, aby mogła sprostać zadaniu, i
contra omnes" - choćby w myślach,
wreszcie znalazłem następującą: niejeden człowiek byłby w stanie
zabić bliźniego w tym celu, aby jego tłuszczem wysmarować
98
sobie buty. Lecz potem ogarnęła mnie niepewność, czy też to
rzeczywiście tylko hiperbola. - Egoizm zatem jest pierwszą i
najważniejszą, choć nie jedyną potęgą, którą pobudka
moralna ma do zwalczenia. Stąd już widzimy, że aby móc
przystąpić do walki z takim przeciwnikiem, pobudka ta musi być
czymś bardziej realnym niż próżne mędrkowanie lub aprio-
rystyczna bańka mydlana. - Na wojnie pierwszą rzeczą jest
zasięgnięcie wiadomości o sile i pozycji nieprzyjaciela. W walce,
o jakiej mowa, e g o i z m , jako główna potęga strony nieprzy-
jeśli nie można inaczej. Gdzieniegdzie zdarza się jej wyptynąć est). Jednakże stopnie zazdrości bywają bardzo rozmaite. Naj-
na powierzchnię, jak np. w wypadkach tak częstej, a tak nic i jadowitsza i najbardziej nieubłagana jest zazdrość wtedy, gdy
nikogo nie oszczędzającej obmowy; ale najsilniej wojna ta objawia odnosi się do czyichś przymiotów osobistych; wówczas bowiem
się w wybuchach gniewu, które w większości rozmiarami swymi zazdroszczący nie może mieć żadnej nadziei dorównania temu,
po wielokroć przewyższają rozmiary powodów i nigdy nie mogłyby komu zazdrości; jest wtedy zarazem najnikczemniejsza, gdyż opa-
być tak silne, gdyby nie to, że jak proch w fuzji, długi czas były nowany przez nią człowiek nienawidzi tego, co powinien czcić
ściskane, tłumione w postaci żywionej wewnętrznie i długo i kochać. Ale tak to już zwykle bywa: „Najbardziej, zdaje się,
przeżuwanej nienawiści. - Nieżyczliwość w większości wypadków zazdrościmy tym, którzy siłą własnych skrzydeł porzucają
powstaje z nieuniknionych i na każdym kroku występujących wspólną nam wszystkim klatkę" skarżył się już Petrarca.
starć różnych egoizmów. Prócz tego bywa czasem wywołana obie- Obszerniejsze uwagi nad zazdrością znajdzie czytelnik w drugim
ktywnie, widokiem rozmaitych występków, błędów, słabości, tomie Parergów, § 114. - Pod pewnym względem pokrewna
głupstw, wad i wszelkiego rodzaju niedoskonałości, które każdy zazdrości jest r a d o ś ć z cudzego nieszczęścia.
z nas w mniejszym lub większym stopniu posiada i popełnia, Odczuwać zazdrość jest to jeszcze rzecz szczerze ludzka - lecz
choćby tylko przypadkiem. Niechęć ta dochodzi czasem do takich radość z cudzego nieszczęścia jest
rozmiarów, że niejednemu z nas, szczególnie w chwilach hipo-
99
chondrii, świat może się wydawać z estetycznego punktu widzenia
gabinetem karykatur, z intelektualnego - domem obłąkanych, zaś
z moralnego -jaskinią oszustów i zbrodniarzy. Jeśli usposobienie
takie trwa czas dłuższy, to przeradza się w mizantropię. - Wreszcie
głównym źródłem nieżyczliwości jest z a z d r o ś ć - albo raczej
sama zazdrość jest już nieżyczliwością, wywołaną przez cudze
szczęście, majątek, wyższość lub przywileje. Nikt nie jest od niej
wolny, i już Herodot (111,80) wypowiedział zdanie, że „zazdrość
jest człowiekowi wrodzona"* - (invidia ab origine homini insita
już czymś szatańskim. Rys czystej, prawdziwej radości tego rodzaju w zakres systematycznego wykładu etyki. Etyka systematyczna
jest najbardziej niemylną oznaką zupełnie złego serca - i głębokiej wyprowadziłaby z e g o i z m u obżarstwo i pijaństwo, rozpustę,
nikczemności. Należy raz na zawsze unikać tego, kto go objawił: sobkostwo, skąpstwo, chciwość, niesprawiedliwość, brak serca,
Hic niger est, hunc tu, Romane caveto" [Ten, oto jest czarnym, dumę, pychę itp.; -z n i e ż y c z l i w o ś c i zaś niechęć, zazdrość,
tego właśnie, Rzymianinie, strzeż się]. - Zazdrość i radość z cudzego złośliwość, radość z cudzego nieszczęścia, szpiegującą ciekawość,
nieszczęścia, wzięte same w sobie, są wadami teoretycznymi: w pra- oszczerstwo, zuchwalstwo, swawolę, nienawiść, gniew, zdradę,
ktyce objawiają się jako złośliwość i okrucieństwo. Egoizm może złość, mściwość, okrucieństwo itp. - Pierwszy z tych dwóch
prowadzić do zbrodni i do przestępstw wszelkiego rodzaju; lecz pierwiastków jest bardziej zwierzęcy, drugi - raczej szatański.
krzywdy i cierpienia, jakie wyrządza innym, są dlań środkiem Przewaga jednego lub drugiego, albo też przewaga popędu mo-
jedynie, nie zaś celem, a zatem towarzyszą mu tylko przypadkowo. ralnego, o którym dalej powiem, służyć może jako główna wytyczna
Dla złości i okrucieństwa - przeciwnie: ból i cierpienie innych w moralnej klasyfikacji charakterów. Nie ma człowieka, którego
jest dla nich celem, osiągnięcie zaś tego celu - rozkoszą. Dlatego charakter nie zawierałby wszystkich trzech, choć w nieznacznej
też złość i okrucieństwo stanowią wyższy stopień zła moralnego. domieszce.
Zasadą najwyższego egoizmu jest: „Neminem juva, imo omnes,
100
si forte conducit (a zatem zawsze tylko warunkowo!) laede" [Nie
pomagaj nikomu, przeciwnie, krzywdź wszystkich, jeśli w tym
znajdziesz swój interes]. Lecz złość wyznaje zasadę: „Omnes, qu-
antum potes, laede" [Wszystkich, o ile możesz, krzywdź]. - Podobnie
jak radość z cudzego nieszczęścia jest okrucieństwem w stanie
teorii, podobnież okrucieństwo jest tą radością w czyn zamienioną, i
przy nadarzającej się sposobności pierwsza zawsze przechodzi w
drugie.
Wyprowadzenie z tych dwóch zasadniczych potęg złego po-
szczególnych występków, które z nich wypływają, wchodzi już
zamierzony skutek; wówczas osiągnięto by wprawdzie w ten
Skończyłem ów straszny przegląd potęg antymoralnych,
sposób legalność postępowania, nawet przechodzącą granice, do
podobny do tego, którego w „Pandemonium" Miltona
których sięga prawo i policja - lecz każdy czuje, że nie będzie to
dokonuje książę ciemności. Plan mój wymagał, abym
bynajmniej to, co właściwie rozumiemy pod moralnością
najpierw wziął pod rozwagę ciemne strony ludzkiej natury;
uczuć i zamiarów. Czyny, wywołane przez pobudki t e g o
wskutek tego droga moja odbiega od ścieżek, wydeptanych
r o d z a j u miałyby przecież najoczywiściej źródło w egoizmie.
przez innych moralistów, a staje się podobną do drogi Dantego,
Jakże mógłbym mówić o swej bezinteresowności, gdyby do jednych
prowadzącej najpierw do piekła.
czynów mnie pociągała nagroda, a od innych odstraszała kara?
Zadaniem naszym jest odnaleźć taką pobudkę, która byłaby
Kto silnie wierzy w nagrodę na tamtym świecie, ten patrzy
w stanie skłonić człowieka do postępowania wbrew owym popędom
na nią jak na weksel, zupełnie pewny, choć długoterminowy.
samolubnym i złym, tkwiącym tak głęboko w naturze, lub - gdyby
Obietnica, którą szafują żebracy, że na tamtym świecie datek
fakty postępowania wbrew tym popędom były nam dane w do-
wróci się stokrotnie, mogłaby niejednego skąpca skłonić do
świadczeniu - odnaleźć taką pobudkę, która by je nam wytłumaczyła
szczodrej jałmużny, udzieliłby jej chętnie w przekonaniu, że
w sposób prosty a dostateczny; podany wyżej przegląd potęg
antymoralnych daje miarę trudności tego zadania. Jest ono tak 101
dalece trudne, że aby je rozstrzygnąć dla ludzkości w ogóle,
musiano wszędzie uciekać się do pomocy maszynerii nie z tego
świata. Powoływano się na bogów, którzy nakazywali postępowanie
pewnego rodzaju i sankcjonowali swój nakaz za pomocą kar i
nagród, udzielanych rzekomo na tym świecie, lub na innym, do
którego mieliśmy dostawać się po śmierci. Przypuśćmy, że
wiara w taką naukę zakorzeniła się powszechnie, co byłoby
zupełnie możliwe, gdyby ją wpajano od najwcześniejszego dzie-
ciństwa; przypuśćmy dalej - co już jest daleko trudniejsze i znajduje
daleko mniej potwierdzenia w doświadczeniu - że wywołała
czyni korzystny wkład pieniężny, dzięki któremu na tamtym $75. Kryterium wartości moralnej czynów
świecie zmartwychwstanie znowu jako bogacz. - Być może, że
Teraz należałoby najpierw rozstrzygnąć empiryczne pytanie, czy
wielkie masy ludności poprzestają na pobudkach tego rodzaju;
rzeczywiście zdarzają się w doświadczeniu czyny dobrowolnej spra-
toteż religie, które są metafizyką ludu, nasuwają mu właśnie
wiedliwości oraz bezinteresownej miłości bliźniego, sięgającej niekie-
takie pobudki. Trzeba tu jednak zauważyć, że bardzo często
dy szczytów szlachetności i wspaniałomyślności. Niestety, zagad-
mylnie oceniamy pobudki zarówno naszego własnego, jak i cudzego
nienie to nie daje się rozwiązać w sposób czysto empiryczny.
postępowania; niejeden człowiek przypisuje z całą pewnością
Doświadczenie podaje nam zawsze tylko sam f a k t, co do pobudek,
swoje najszlachetniejsze postępki pobudkom powyższej kategorii,
możemy się ich jedynie domyślać; wobec tego zawsze może
gdy tymczasem w rzeczywistości spełnia je z pobudek daleko
pozostawać wątpliwość, czy na dany czyn dobry lub sprawiedliwy
czystszych i donioślejszych, choć jednocześnie daleko trudniejszych
nie wpłynęła jakaś pobudka natury egoistycznej. Nie użyję tutaj
do wykazania - i często czyni coś pod wpływem bezpośredniej
niedozwolonego wykrętu i nie odwołam się w tej sprawie do
miłości bliźniego, nie umiejąc sam sobie wytłumaczyć swego
sumienia
postępowania inaczej, jak tylko rozkazem swego Boga. Tymczasem
filozofia, tak w tym razie, jak i we wszystkich innych, szuka
dla swego problematu wyjaśnienia prawdziwego, ostatecznego,
opartego na danych natury ludzkiej, niezależnego od jakichkolwiek
mitycznych komentarzy, religijnych dogmatów i transcedentalnych
hipostaz, i chce znaleźć to wyjaśnienie w faktach
doświadczenia zewnętrznego lub wewnętrznego. Nasze
zadanie jest zadaniem filozoficznym; dlatego też pominiemy
milczeniem wszelkie rozwiązania, podawane przez religie; jeśli
tu o nich wspomniałem, to tylko w tym celu, aby wykazać
wielką trudność naszego zagadnienia.
czytelnika. Sądzę jednak, że niewielu znalazłoby się takich, którzy sobie, że Arnold von Winkelried krył jakieś samolubne zamiary
by wątpili, lub którzy by we własnym doświadczeniu nie zaczerpnęli w chwili, kiedy z okrzykiem: „Żegnajcie, mili związkowi, pamiętajcie
przekonania, że często ludzie spełniają jakiś czyn sprawiedliwy o mojej żonie i dziecku!" objął tyle dzid nieprzyjacielskich, ile
tylko i jedynie dlatego, żeby się nie przyczynić do czyjejś krzywdy; ich mógł uchwycić; -ja nie czuję się zdolny do takiego zapatrywania.
a nawet, że są tacy, którym w r o d z o n a jest zasada oddawania - W §13-tym miałem już sposobność zwrócić uwagę czytelnika
każdemu, co mu się słusznie należy; ludzie tego rodzaju nikogo na wypadki dobrowolnej sprawiedliwości, którym niepodobna za-
umyślnie nie krzywdzą; nie szukają w sposób bezwzględny tylko przeczyć, nie narażając się na zarzut umyślnego szykanowania
własnej korzyści, lecz uwzględniają przy tym i prawa innych; lub uporu. - Gdyby ktoś jednak mimo to uporczywie przeczył
gdy wchodząc z kimś w jakąś umowę, czuwają nie tylko nad istnieniu podobnych faktów, to chcąc być konsekwentnym, musiałby
tym, aby ów ktoś s p e ł n i ł wszystko, do czego się zobowiązał, się zgodzić, że etyka jest nauką bez realnego przedmiotu, podobną
lecz także i nad tym, aby o t r z y m a ł wszystko, co mu się z tego względu do astrologii lub alchemii; wobec czego dalsza
należy, szczerze bowiem nie życzą sobie, aby ktoś, kto z nimi dyskusja nad jej podstawami byłaby tylko próżną stratą czasu.
ma do czynienia, doznał z tego powodu jakiejś krzywdy. Są to Toteż nie miałbym mu już nic do powiedzenia, i w dalszym
ludzie istotnie u c z c i w i , nieliczni a e q u i (sprawiedliwi) między ciągu zwracam się tylko do tych, którzy wierzą w rzeczywistość
niewielu, jednakże są. Podobnież sądzę i przyzna to każdy, że A zatem właściwą wartość moralną przyznajemy czynom tylko
niejeden pomaga i daje, i działa, i wyrzeka się, nie żywiąc w tej kategorii. Ich cechę istotną, charakterystyczną stanowi to, że z
duszy żadnego innego zamiaru, jak tylko ten, żeby wspomóc liczby ich motywów wykluczone są pobudki, właściwe wszystkim
kogoś, kto się znajduje w potrzebie. Niechaj kto chce wierzy innym
102 103
czynom ludzkim, a więc wszelkie pobudki s a m o l u b n e w naj- Stwierdziwszy istnienie czynów, posiadających istotną wartość
szerszym znaczeniu tego wyrazu. Stąd, wykrycie jakiejkolwiek moralną, i uznawszy je za dane faktyczne, będziemy je teraz
pobudki samolubnej, jeśli była wyłączną przy działaniu, znosi rozważali jako zjawisko wymagające objaśnienia; naszym zadaniem
zupełnie wartość moralną postępku, jeśli zaś była uboczną - zmniej- będzie zbadać, c o skłania człowieka do czynów tego rodzaju;
sza ją. Z tego wynika, że s p r a w d z i a n e m w a r t o ś c i jeśli badanie to będzie uwieńczone powodzeniem, to odsłoni nam
m o r a l n e j d a n e g o c z y n u jest nieobecność motywacji ego- istotną naturę pobudki moralnej, ponieważ zaś ta pobudka
istycznej. Można by wprawdzie zauważyć, że czyny, wypływające stanowi podstawę etyki, przeto i zagadnienie nasze będzie roz-
104 105
6. Każdy postępek, którego ostateczną pobudką jest dobro innego, który jest biernym uczestnikiem danego czynu. W
lub zło samego działającego osobnika, jest e g o i s t y c z n y . pierwszym wypadku czyn jest bezwarunkowo
7. Wszystko, co mówiliśmy tu o spełnianiu postępków, e g o i s t y c z n y , ponieważ wynika z pobudek samolubnych.
stosuje się tak samo do niespemiania takich postępków, przy Stosuje się to nie tylko do takich przypadków, gdy
których zjawiają się także powody za i przeciw. przedsiębierzemy pewne postępki z widokiem bezpośredniego
8. Zgodnie z tym, co powiedziano w powyższych punktach, zysku lub korzyści, lecz i do takich, gdy oczekujemy od nich
e g o i z m oraz w a r t o ś ć m o r a l n a jakiegoś czynu bez- owoców d l a s i e b i e w bardzo odległej przyszłości, na tym lub
warunkowo wykluczają się nawzajem. Jeśli motywem danego tamtym świecie; a także i do takich, kiedy mamy na względzie swój
czynu był jakiś cel egoistyczny, to czyn ten nie może posiadać honor i reputację, szacunek lub sympatię widzów itp., albo też,
wartości moralnej; jeśli ma posiadać wartość moralną, to jego kiedy spełniamy coś dla podtrzymania i zachowania zasady, od
motywem nie może być ani pośrednio ani bezpośrednio, ani z której powszechnego stosowania możemy ewentualnie oczekiwać
daleka, ani z bliska żaden cel egoistyczny. korzyści d l a s i e b i e , jak np. zasady sprawiedliwości, powszech-
9. W §5-ym z liczby obowiązków wykluczyliśmy nej wzajemnej pomocy itd., lub kiedy chcemy uczynić zadość
mniemane obowiązki względem siebie samego. Zgodnie z tym, dany jakiemuś absolutnemu przykazaniu, pochodzącemu rzekomo od
czyn posiada znaczenie moralne tylko o tyle, o ile dotyczy innych, siły
tylko w tym razie może posiadać wartość moralną lub być godnym
potępienia, może być czynem sprawiedliwości i miłości bliźniego
lub przeciwnie.
***
bowiem działa nie co innego, jak tylko o b a w a przed złymi i nie stawia sobie przy tym żadnych innych celów, jak tylko to, aby
skutkami nieposłuszeństwa, choćbyśmy nawet ów inny nie doznał krzywdy, a nawet żeby doznał pomocy, poparcia
wyobrażali sobie te skutki w sposób zupełnie ogólny i nieokreślony; lub ulgi. T y l k o t e n j e d e n c e l może nadawać spełnieniu lub
stosuje się to również i do takich wypadków, kiedy przez zaniechaniu jakiegoś czynu cechę wartości moralnej; czyli że wartość
spełnienie lub zaniechanie pewnego czynu chcemy potwierdzić moralna postępku zasadza się wyłącznie na tym, aby postępek był
przed samymi sobą wysokie mniemanie o sobie, o naszej spełniony t y l k o dla dobra i pożytku i n n y c h . Jeżeli zaś n i e
wartości czy godności, mniemanie, którego w przeciwnym razie t o jest wyłącznym celem danego czynu, to wobec tego, że k a ż d y
musielibyśmy się zrzec, co obrażałoby naszą dumę, a wreszcie i do c z y n i k a ż d e powstrzymanie się od czynu wypływa z
takich, kiedy w myśl zasady Wolfa mamy na widoku pracę nad pobudek przyjemności lub cierpienia, celem tym może być tylko
swoim własnym udoskonaleniem. Słowem, jakiekolwiek motywy przyjemność lub cierpienie samego osobnika
przypisalibyśmy podobnemu postępkowi, zawsze w ostatecznym d z i a ł a j ą c e g o ; wtedy jednak postępek staje się egoistyczny,
lub p r z y k r o ś ć samego osobnika działającego, czyli że Lecz do tego, abym coś uczynił t y l k o ze w z g l ę d u na
w a r t o ś c i m o r a l n e j . Nie stosuje się zaś to tylko do jednego k o g o ś stało się dla mnie p o b u d k ą b e z p o ś r e d n i ą , taką
wypadku; a mianowicie, kiedy ostatecznym motywem samą, jaką jest dla mnie moje własne zło lub dobro. Ten warunek
spełnienia lub zaniechania jakiegoś czynu jest po prostu i pozwala nam nadać naszemu zagadnieniu sformułowanie węższe,
przy danym działaniu tylko stroną bierną, czyli, kiedy strona czynna
106 107
jakim sposobem przyjemność lub cierpienie k o g o ś innego wet wcale nie tak rzadkim; jest to codzienne pospolite zjawisko
może wpływać na moją wolę tak samo bezpośrednio, jak moje w s p ó ł c z u c i a , czyli zupełnie bezpośredniego, niezależnego
własne zło lub dobro, a zatem stać się moim bezpośrednim motywem; od jakichkolwiek względów ubocznych, u d z i a ł u najpierw
niekiedy nawet do tego stopnia bezpośrednim, że staję się zdolny w c i e r p i e n i a c h jakiejś innej istoty, a następnie w staraniach
motywowi temu podporządkować moje własne zło lub dobro, koło przyniesienia ulgi w tych cierpieniach lub wokół ich usu-
owo jedyne poza tym źródło pobudek mego postępowania. nięcia; jest to równoznaczne ze staraniem o d o b r o tej istoty;
- Oczywiście, tylko w ten sposób, że ów ktoś inny stanie się wszelkie bowiem zadowolenie, wszelkie poczucie dobrobytu,
ostatecznym c e l e m mojej woli zupełnie tak samo, jak wszelkie szczęście polega w gruncie rzeczy tylko na braku
zwykle ja sam jestem tym celem; że będę zupełnie bezpośrednio cierpień. To współczucie jest jedyną rzeczywistą podstawą
pragnął jego dobra, a nie chciał jego krzywdy, tak samo bez- dobrowolnej sprawiedliwości i prawdziwej
pośrednio, jak tego pragnę lub nie chcę dla siebie samego. Ale miłości b l i ź n i e g o . Wszelki czyn tylko o tyle posiada
to stanie się możliwe tylko wtedy, jeśli j e g o krzywdę będę odczuwał wartość moralną, o ile wynika ze współczucia; czyn zaś. który
tak, jak odczuwam własną, jeśli będę jej współczuł dlatego, że wynika z jakichkolwiek innych pobudek, nie posiada żadnej
jest krzywdą, a wskutek tego, jeśli będę pragnął jego dobra, tak
jak pragnę własnego. To wszakże wymaga, abym się z nim w
pewien sposób u t o ż s a m i ł , tj., aby przynajmniej do pewnego
stopnia zniesiona została istniejąca między mną a innymi
r ó ż n i c a , na której właśnie zasadza się mój egoizm. Ponieważ
jednak nie mogę w e j ś ć w s k ó r ę tego kogoś, przeto mogę
utożsamić się z nim za pośrednictwem poznania, czyli wyobrażenia,
jakie o nim posiadam w swym umyśle - utożsamić o tyle, aby
czyny moje świadczyły o zniesieniu tej odrębności. Proces, który
tu analizuję, nie jest bynajmniej czymś urojonym, wziętym z wy-
obraźni; przeciwnie, jest on czymś zupełnie rzeczywistym, a na-
wartości moralnej. Z chwilą, gdy we mnie budzi się współczucie, same w sobie - m e t a f i z y c z n y m . Metafizyczne zaś wyjaśnienie
dobro lub krzywda innej istoty staje się dla mnie czymś pierwiastkowego zjawiska etycznego leży już poza granicami pyta-
bezpośrednim i bliskim, zupełnie w ten sam sposób, choć nie nia, postawionego przez Towarzystwo Królewskie, a mającego za
zawsze w tym samym stopniu, co i moje własne; a wówczas, przedmiot podstawę etyki. Wyjaśnienie to może być co najwyżej
różnica między mną a ową istotą przestaje być absolutna. dołączone w charakterze dodatku, danego i przyjętego stosownie do
Bez wątpienia, proces ten jest dziwny, a nawet tajemniczy. uznania. - A teraz, zanim przystąpię do wyprowadzenia głównych
Zaprawdę, jest on wielką tajemnicą etyki, jest zjawiskiem pierwiast- cnót z wyżej postawionej zasadniczej pobudki, dodam jeszcze dwie
kowym, linią graniczną, poza którą przejść może już tylko spekulacja, uwagi, które posiadają ważne znaczenie.
metafizyczna. Widzimy, jak w tym procesie znika owa przegroda, na 1. Dla ułatwienia uprościłem powyższą dedukcję
którą wskazuje „światło przyrodzone" (tak teolodzy nazywają współczucia, jedynego źródła czynów posiadających wartość
rozum), a która dzieli jadną istotę od drugiej; widzimy, jak „nie-ja" moralną, w ten sposób, że umyślnie nie uwzględniłem pobudki
przeistacza się w pewnej mierze w „ja". Zresztą, pozostawmy teraz na z ł o ś c i , która, będąc równie bezinteresowną jak i współczucie -
stronie metafizyczne wyjaśnienie tego zjawiska i zobaczmy najpierw, stawia sobie za cel ostateczny c u d z e c i e r p i e n i e . Ale teraz
czy rzeczywiście wszystkie fakty dobrowolnej sprawiedliwości i pra- możemy włączyć ją na powrót i uzupełniając wyżej podane
wdziwej miłości bliźniego mają za podstawę ów proces. Gdy rozumowanie, streścić je w sposób następujący:
wykażemy, że ostateczna podstawa moralności spoczywa w samej Istnieją w ogóle tylko t r z y z a s a d n i c z e p o b u d k i
naturze ludzkiej, zagadnienie nasze będzie tym samym rozwiązane; ludzkich czynów, i wszelkie motywy mogą działać tylko dzięki
sama bowiem podstawa nie może już być zagadnieniem temu, że zaliczają się do którejś z tych trzech kategorii. Są to:
e t y c z n y m , lecz, podobnie jak wszystkie rzeczy rozpatrywane
108 109
a. Egoizm, który pragnie własnego dobra (jest bezgraniczny). których zalicza się także wszelki brak, niedostatek, potrzeba, a nawet
b. Złość, która pożąda cudzego cierpienia (dochodzi do ostat- wszelkie pragnienie, są czymś poz yt ywnym, czymś
nich granic okrucieństwa). bezpośrednio odczuwanym. Tymczasem natura
c. Współczucie, które chce cudzego dobra (dochodzi do zadowolenia, przyjemności, szczęścia polega tylko na tym, że jakiś
szczytów szlachetności i wspaniałomyślności). brak został zapełniony, jakiś ból usunięty. Zatem zadowolenie,
Każdy czyn ludzki da się sprowadzić do jednej z tych trzech szczęście etc. działają n e g a t y w n i e . Stąd też potrzeba,
pobudek, chociaż mogą działać i dwie złączone razem. Ponieważ pragnienie stanowią warunek wszelkiej przyjemności. Już Platon
doszliśmy do przekonania, że postępki, które posiadają wartość uznał te zasady i wyłączył z nich tylko zapachy oraz rozkosze
moralną, istnieją faktycznie, przeto musimy przyjąć, że wynikają duchowe. (De Rep.,IX) Podobnie twierdzi Yoltaire: „Tylko
one z jednej z tych zasadniczych pobudek. Lecz - zgodnie z prawdziwe potrzeby dają początek prawdziwym przyjemnościom";
przesłanką 8-mą, nie mogą one wypływać ani z p i e r w s z e j A zatem rzeczą pozytywną, występującą bezpośrednio jest ból;
pobudki, ani tym bardziej z d r u g i e j ; czyny powstałe ze zadowolenie i przyjemności są tylko rzeczą negatywną, polegającą
z ł o ś c i są z punktu widzenia moralnego godne potępienia, zaś e na usunięciu bólu. I to właśnie jest przyczyną, że tylko cierpienie,
g o i z m daje początek czynom po części obojętnym moralnie. A brak, niebezpieczeństwo, bezsilność innych ludzi,
zatem muszą one wynikać z t r z e c i e j pobudki; dowody
przytoczone niżej stwierdzą to a posteriori.
2. Bezpośrednie współczucie, jakie mamy dla innych,
ogranicza się do ich c i e r p i e ń i nie bywa w nas wywoływane, a
przynajmniej nie wprost, przez ich d o b r o b y t ; dobrobyt
cudzy sam przez się nie wzrusza nas. To samo mówi i J.J.
Rousseau w Emilu „W naturze ludzkiej nie leży stawiać się w
położeniu ludzi szczęśliwszych od nas, lecz tylko takich, którzy
są bardziej godni pożałowania".
Przyczyna tego zjawiska leży w tym, że ból, cierpienie, do
same przez się i bezpośrednio wzbudzają nasze współczucie. Czło- nasze współczucie dla nich polega na utożsamieniu się z nimi?
wiek szczęśliwy, zadowolony, j a k o t a k i , pozostawia nas obojęt- Nawet wprost przeciwnie: widok człowieka szczęśliwego i
nymi, dlatego, że jego stan jest negatywny, polega na zadowolonego, j a k o t a k i e g o może bardzo łatwo pobudzić nas
nieobecności bólu, braku, potrzeby. Możemy wprawdzie cieszyć do zazdrości, której zarodki kryją się w każdym człowieku, a która
się ze szczęścia, dobrobytu, zdrowia i przyjemności innych wyżej znalazła swe miejsce wśród potęg antymoralnych.
ludzi, lecz to uczucie radości jest objawem wtórnym i zjawia Współczucie więc polega na tym, że cierpienia innych działają
się tylko dzięki temu, że poprzednio smucilibyśmy się z powodu na nas bezpośrednio, że stają się bezpośrednią pobudką naszego
ich cierpień i niedostatku; bierzemy także udział w czyimś postępowania. Zgodnie z takim pojmowaniem rzeczy muszę tu
szczęściu i zadowoleniu, dlatego, że ten ktoś jest naszym ojcem, jeszcze zauważyć często powtarzany błąd Cassiny (Saggio
dzieckiem, przyjacielem, krewnym, sługą, poddanym itp. Ale w analitico sulla composione, 1788, tłum. na niemiecki przez
takim razie, owo współdziałanie nasze nie jest wywołane widokiem Pockels'a 1790), który sądził, że źródłem współczucia jest
szczęścia i zadowolenia j a k o t a k i c h , lecz właśnie względami chwilowe złudzenie wyobraźni polegające rzekomo na tym, iż
pokrewieństwa, przyjaźni etc., a więc nie jest tak bezpośrednie jak stawiamy się sami na miejsce cierpiącego i że zdaje nam się, jak
to, które w nas wzbudza czyjś brak lub nieszczęście. Jest to zresztą byśmy j e g o cierpienia odczuwali na w ł a s n e j o s o b i e . Tak
bardzo proste: wszakże i w n a s s a m y c h na pobudzenie wcale nie jest: przeciwnie, w każdej chwili jasno zdajemy sobie
naszej działalności wpływają właściwie tylko cierpienia, do sprawę z tego faktu, że cierpi o n, a nie m y, i cierpienie, które
których zaliczać należy wszelki brak, potrzebę, pragnienie, a nas zasmuca, czujemy właśnie w j e g o osobie, a nie we
nawet nudę, stan zaś błogiego zadowolenia usposabia nas do w ł a s n e j . Cierpimy razem z nim, a więc w nim; odczuwamy
bezczynności i do leniwego spokoju: dlaczego więc miałoby jego ból, jako j e g o własny i nie mamy wcale złudzenia,
być inaczej w stosunku do innych, zwłaszcza, gdy zważymy, że
110 111
jakoby ten ból był naszym bólem; przeciwnie nawet, im szczęśliw- złości, powstrzymuje mnie tylko od wyrządzenia krzywdy,
szym jest nasz własny stan i im silniejsza sprzeczność zachodzi między czyli od sprowadzenia takiego stanu rzeczy, który nie istniał
jego a naszym położeniem, tym dostępniejsi stajemy się dla poprzednio; słowem, od tego, abym sam stał się przyczyną
uczucia litości. Wyjaśnienie tego ważnego zjawiska nie jest łatwe i cudzych cierpień; na stopniu wyższym, działając pozytywnie,
nie da się osiągnąć tylko za pomocą psychologii, jak to pobudza mnie do czynnej pomocy. Rozdział między tak
przypuszczał Cassina. Jedna tylko metafizyka może nam go zwanymi obowiązkami sprawiedliwości, a obowiązkami cnoty,
dostarczyć. - W ostatnim rozdziale postaram się dać owo czyli właściwie między sprawiedliwością a miłością bliźniego,
wyjaśnienie metafizyczne. który u Kanta jest tak sztuczny, tutaj wynika w sposób
Teraz zaś przechodzę do następnego punktu i wyprowadzę zupełnie prosty i sam przez się, potwierdzając tym samym
ze wskazanego wyżej źródła czyny, posiadające prawdziwą słuszność tej zasady. Jest to naturalna, ścisła, nie dająca się
wartość moralną. Jako powszechną zasadę takich czynów, a zapoznać granica między negatywnym a pozytywnym, między
zatem jako najwyższą zasadę etyki, podałem już w poprzednim nieszkodzeniem a pomocą. Dotychczasowe nazwy obowiązków
rozdziale zasadę: N e m i n e m laede, i m o omnes, ą u a n t u m sprawiedliwości i obowiązków cnoty, które to ostatnie nazywano
potes, i u v a. Zasada ta zawiera dwa prawidła; podobnie jeszcze obowiązkami miłości,
odpowiadające jej postępki dzielą się na dwie klasy.
112 113
„ n e m i n e m l a e d e", czyli zasada s p r a w i e d l i w o ś c i ; jest to ma duszę szlachetną, poznanie to wystarczy raz na zawsze do
jedyne źródło tej cnoty, źródło czysto moralne, wolne od jakiej wyprowadzenia zeń zasady n e m i n e m l a e d e; refleksja nasza
bądź przymieszki; sprawiedliwość nie może wypływać z innego przemienia tę zasadę w stałe postanowienie, aby szanować prawa
źródła, gdyż inaczej musiałaby wspierać się na egoizmie. Jeśli każdej jednostki, nie dopuszczać się do żadnego bezprawia, za-
dusza moja jest dostępna współczuciu w tym stopniu, to to chować sumienie wolne od zarzutu, że się jest przyczyną cudzej
współczucie nie pozwoli mi nigdy posługiwać się cudzym krzywdy - a więc nie sprowadzać na innych przemocą lub podstępem
cierpieniem dla osiągania mych własnych celów, bez względu na tych cierpień i ciężarów życia, jakie nam przypadły w udziale,
to, czy to cierpienie byłoby skutkiem natychmiastowym czy póź- lecz nieść je samemu, aby innym ich nie przysparzać. Chociaż
niejszym, bezpośrednim czy też pośrednim, które zjawia się jako bowiem z a s a d y i w ogóle poznanie abstrakcyjne nie są ani
dalsze ogniwo łańcucha następstw. Znaczy to, że nie będę czynił źródłem, ani pierwszą podstawą moralności, to jednak dla życia
zamachów ani na własność, ani na osobę bliźniego, że nie będę moralnego są bezwarunkowo niezbędne; odgrywają one w nim
mu zadawał cierpień, ani cielesnych ani moralnych; czyli, że nie rolę rezerwuaru do przechowania uczuć płynących ze źródła mo-
tylko powstrzymam się od jakichkolwiek gwałtów fizycznych, ale ralności, które nie jest stale czynne; gdy nadchodzi chwila za-
nie wyrządzę mu żadnej krzywdy moralnej ani przez obrazę,
ani przez groźby, potwarz lub przykrości. To samo współczucie
nie pozwoli mi zaspokoić mych żądz kosztem szczęścia całego
życia kobiety, ani uwodzić cudzej żony, ani przyczyniać się do
moralnego i fizycznego zepsucia młodzieńców przez nakłanianie
ich do pederastii. Przy tym nie trzeba wcale, żeby w każdym
pojedynczym wypadku współczucie było rzeczywiście pobudzone;
wtedy bowiem często zjawiałoby się za późno; kto raz doszedł
do poznania krzywdy, którą każdy czyn niesprawiedliwy wyrządza
innym, krzywdy, którą w skrzywdzonym potęguje jeszcze poczucie
doznanej niesprawiedliwości czyli cudzej przemocy, temu, jeśli
stosowania tych uczuć, wypływają one ze zbiornika za pomocą przemawia bezpośrednio do współczucia, współczuciu zaś
kanałów odprowadzających. W dziedzinie moralnej zachodzi to kobiety są stanowczo daleko bardziej dostępne niż mężczyźni. Z
samo, co i w dziedzinie fizjologicznej, gdzie np. pęcherzyk żółciowy tym wszakże zastrzeżeniem, że tylko rzeczy namacalne,
jest potrzebny jako rezerwuar dla produktów wątroby, i teraźniejsze, bezpośrednio realne posiadają w ich oczach rzeczywiste
podobnie w wielu innych wypadkach. Bez stałych z a s a d istnienie; wszelkie zaś rzeczy dalekie, nieobecne, przeszłe, przyszłe,
stawalibyśmy się ofiarą popędów antymoralnych we wszystkich słowem, wszystko co może być poznane tylko za pomocą pojęć,
tych wypadkach, kiedy pod działaniem wrażeń zewnętrznych, te są już dla nich trudne do ujęcia. Tak więc jedno kompensuje się
popędy zamieniają się na afekty. Stałe trzymanie się zasad wbrew drugim: sprawiedliwość jest cnotą bardziej męską, miłość
przeciwdziałającym im pobudkom jest p a n o w a n i e m n a d bliźniego - bardziej kobiecą. Myśl, że kobiety mogłyby zasiadać
s o b ą . Stąd to właśnie kobiety, które wskutek właściwej słabości na krześle sędziowskim, wzbudza śmiech, ale siostry
rozumu, są daleko mniej zdolne od mężczyzn do pojmowania miłosierdzia stoją częstokroć daleko wyżej od braci mi-
z a s a d , do trzymania się ich i obierania ich za wytyczną dla łosiernych. - Z w i e r z ę t a , jako całkowicie pozbawione władzy
swego postępowania, w ogóle stoją też niżej od mężczyzn pod abstrahowania czyli poznawania za pomocą rozumu, są zupełnie
względem cnoty sprawiedliwości, czyli są i mniej sumienne i niezdolne do tworzenia jakich bądź postanowień, nie mówiąc
mniej uczciwe, niesprawiedliwość i fałsz są najpospolitszymi ich już o zasadach; nie posiadają też władzy p a n o w a n i a n a d s
wadami, a kłamstwo - właściwym [ich] żywiołem. W zamian za o b ą i są zupełnie nieodporne wobec wrażeń i afektów. Dlatego
to przewyższają mężczyzn pod względem cnoty m i ł o ś c i też właśnie nie mają świadomej moralności, chociaż gatunki, a w wy-
b l i ź n i e g o , a to dlatego, że pobudką do wykonania jakiegoś ższych rodzajach nawet i osobniki, okazują wielkie różnice pod
aktu tej cnoty bywa w większości coś n a m a c a l n e g o , coś, co względem dobroci lub złości charakteru. Zgodnie z tym, co wyżej
114 115
powiedzieliśmy, w pojedynczych postępkach człowieka sprawie- Uwagi te wykażą, mam nadzieję z dostateczną jasnością, że
dliwego współczucie działa nie wprost, ale za pośrednictwem sprawiedliwość - jakkolwiek nieprawdopodobne mogłoby się to
zasad, i nie tylko tn actu, ile raczej in potentia. Podobnie jak w wydawać na pierwszy rzut oka - jako rzeczywista, dobrowolna
statyce większa s z y b k o ś ć , którą otrzymujemy, przedłużając cnota, początek swój ma we współczuciu. Komu zaś zdawałoby się,
jeden z drążków u wagi, a dzięki której mniejsza masa równoważy że współczucie stanowi grunt zbyt ubogi, aby na nim mogła wyrosnąć
większą, w stanie spokoju działa tylko p o t e n t i a , a jednak owa cnota wielka i w całym znaczeniu tego wyrazu kardynalna,
zupełnie tak samo, jak i a c t u. - Z tym wszystkim, współczucie główna, ten niech przypomni sobie z tego, co wyżej było powiedziane,
zawsze gotowe jest do wystąpienia czynnego; dlatego też, jeśli jak rzadko spotykamy między ludźmi sprawiedliwość prawdziwą,
kiedy, w pojedynczych wypadkach, zasada sprawiedliwości dobrowolną, bezinteresowną, nieobłudną; zaprawdę, uczynki, nace-
chwiać się poczyna, żadne pobudki (egoistyczne odsuwamy na chowane taką sprawiedliwością, należą do uderzających wyjątków,
bok) nie wpływają tak silnie na wzmocnienie sprawiedliwych a ich stosunek do podrabianego naśladownictwa, do uczynków
postanowień, jak właśnie te, które wypływają z samego sprawiedliwości, tak głośno wysławianej, a wypływającej jedynie ze
współczucia. Jest to prawdziwe nie tylko względem faktów względów praktycznych, jest, tak pod względem jakości jak i ilości,
gwałtu popełnionego na czyjeś osobie, lecz także i tam, gdzie mniej więcej takie samo, jak stosunek złota do miedzi. Sprawied-
chodzi o pogwałcenie zasady słuszności. Tak np. jeśli ktoś ma
ochotę zachować dla siebie jakiś znaleziony przedmiot
wartościowy, to - wykluczamy wszelkie pobudki praktyczne i
religijne, jakie przemawiałyby za zwrotem - nic nie skieruje go
tak łatwo na drogę sprawiedliwości, jak wyobrażenie troski,
przykrości i lamentu osoby, która ów przedmiot zgubiła. W
poczuciu tej to prawdy często, wzywając publicznie znalazcę
do zwrotu zgubionych pieniędzy, ogłaszający dołącza
zapewnienie, że poszkodowany jest człowiekiem ubogim, potrze-
bującym itp.
liwość tego drugiego typu nazwałbym „sprawiedliwość filozoficznej nauki prawa, Hugo Grotius, podaje w przedmiocie
ludowa"*, a pierwszego „sprawiedliwość niebieska tego pojęcia na wstępie swego dzieła „De jurę bellit et pacis":
[niebiańska]*"; opuściła bowiem [ona], według Hezjoda, lus hic nihil alind, ąuam quod iustum est significat, idąue
ziemię w okresie żelaznym, aby zamieszkać wśród bogów negante magis sensu, ąuam aiente, ut ius sit, ąuod iniustum non
nieśmiertelnych. Dla tej rośliny tak rzadkiej, tak egzotycznej na est [Wyraz prawo znaczy tutaj po prostu - to co jest
ziemi, grunt współczucia jest zupełnie dostateczny. sprawiedliwe - i ma raczej negatywne niż pozytywne znaczenie,
N i e s p r a w i e d l i w o ś ć czyli b e z p r a w i e polega na tak że prawem jest właściwie to co nie jest niesprawiedliwe].
skrzywdzeniu jakiejś istoty. S.tąd pojęcie b e z p r a w i a jest Nawet trywialna definicja „oddawać każdemu co do niego
pojęciem p o z y t y w n y m i poprzedza pojęcie p r a w a , które należy", dowodzi, wbrew swym pozorom, negatywnego
jest n e g a t y w n e , służące do oznaczenia tylko takich charakteru sprawiedliwości. Jeśli coś do kogo należy, to nie ma
postępków, które można wykonywać, nie krzywdząc nikogo, tj. nie potrzeby oddawać mu tego; właściwy zatem sens definicji[brzmi]:
popełniając b e z p r a w i a . Stąd łatwo wywnioskować, że do „nikomu nie zabierać tego, co do niego należy." - Negatywny
tej ostatniej kategorii postępków należą także i takie, których charakter wymagań sprawiedliwości sprawia, że można ją wpro-
celem jest jedynie obrona przed krzywdą, jaką ktoś mi chce wadzić drogą przymusu: zasada n e m i n e m l a e d e może być
wyrządzić. Żaden wzgląd współczucia dla bliźniego nie może na stosowana przez wszystkich jednocześnie. Instytucją, stwa-
mnie wymóc, abym pozwolił mu się skrzywdzić, tj, zniósł z jego rzającą ten przymus, jest p a ń s t w o , którego jedynym celem
strony pogwałcenie mego prawa. N e g a t y w n o ś ć pojęcia jest obrona jednych jednostek przed drugimi, oraz zabezpieczenie
prawa w przeciwstawieniu d o p o z y t y w n o ś c i pojęcia całości od napaści wrogów zewnętrznych. Niektórzy niemieccy
bezprawia wynika także z objaśnienia, jakie ojciec pseudo-filozofowie naszej sprzedajnej epoki chcieliby zeń uczynić
116 117
jakąś instytucję wychowawczo-umoralniająco-budującą; chęci przed gwałtem, są niezależne od jakiegokolwiek prawodawstwa
te kryją jezuicki zamiar zniesienia wolności osobistej i pozytywnego i odeń wcześniejsze; jest to rzecz oczywista; stąd zaś
zatamowania indywidualnego rozwoju jednostki w tym celu, wynika, że istnieje prawo czysto etyczne czyli przyrodzone i czysta, tj.
aby ją zamienić na kółeczko jakiejś chińskiej maszyny niezależna od jakichkolwiek ustaw pozytywnych nauka prawa.
państwowej i religijnej. Taka sama droga niegdyś Zasady tej nauki mają wprawdzie podkład empiryczny, ponieważ
doprowadziła do inkwizycji, palenia na stosie i wojen powstają z pojęcia krzywdy, lecz wzięte same w sobie, opierają się
religijnych; słowa Fryderyka Wielkiego, który rzekł: „W moim na czystym rozumie, który a priori daje nam zasadę: c a u s a
kraju każdy będzie miał prawo starać się o swe zbawienie w taki c a u s a e e s t c a u s a e f f e c t u s [przyczyna przyczyny jest
sposób, jaki sam uzna za odpowiedni", dowodziły, że nie chciał na przyczyną skutku], w danym wypadku zasada ta znaczy, że nie ja
nią wstąpić. Tymczasem dziś jeszcze widzimy, jak wszędzie jestem przyczyną tego, co muszę czynić, aby obronić się przed
(za wyjątkiem, zresztą raczej pozornym niż rzeczywistym, krzywdą, którą ktoś mi wyrządza, ale sam sprawca krzywdy, oraz że
Stanów Ameryki Północnej) państwo bierze na siebie zadanie mogę opierać się wszelkim z jego strony zamachom na moje prawa,
zaspokojenia metafizycznych potrzeb swoich członków. Rządy, nie stając się sam względem niego winny niesprawiedliwości. Jest to
jak się zdaje, przyjęły za swą zasadę następujące zdanie jak gdyby prawo odbijania się fal, przeniesione do świata moralnego.
Quintusa Curtiusa: Nulla res efficacius multitudinem regit, quam Z połączenia empirycznego pojęcia gwałtu z powyższym prawidłem,
superstitio: alioąuin impotens, saeva, mutablis; ubi vana religiom
capta est, melius vatibus, ąuam ducibus suis paret [Nic nie jest
skuteczniejsze przy kierowaniu pospólstwem, jak przesąd. Bez
przesądów pospólstwo staje się porywcze, okrutne i zmienne,
uwiedzione zaś kłamstwami jakiej bądź religii, staje się
posłuszniejsze swoim kapłanom, niż nim było względem swoich
wodzów].
Pojęcia b e z p r a w i a i p r a w a , jako równoznaczne z poję-
ciem gwałtu, które to ostatnie pojęcie zawiera w sobie jeszcze i obronę
dostarczonym nam przez czysty rozum, powstają zasadnicze pojęcia jakiegoś działania i rozważa te same postępki, jako takie, których
bezprawia i prawa, które każdy ujmuje a priori; stosuje zaś [je] nikt nie jest obowiązany znosić, ponieważ nikomu nie powinna
w praktyce, skoro tylko doświadczenie da mu do tego powód. dziać się krzywda. Przeciwko tym postępkom państwo wznosi
Empirykowi, który temu by zaprzeczał, można dać za przykład tamę w postaci prawa pozytywnego. Celem działalności państwa
(wobec tego, że w jego oczach znaczenie mają tylko dane do- jest, aby nikt nie c i e r p i a ł bezprawia, celem moralnej nauki
świadczenia) dzikich, którzy bardzo dobrze, a często bardzo do- prawa - aby nikt go nie popełniał.*
kładnie i subtelnie odróżniają prawo od bezprawia. Szczególnie Pod względem j a k o ś c i o w y m bezprawie jest zawsze jed-
jest to widoczne przy zamianach handlowych i w ogóle przy nakowe we wszystkich niesprawiedliwych uczynkach; jest to miano-
wszelkich umowach, w jakie wchodzą z załogami okrętów eu- wicie zawsze czyjaś krzywda, skrzywdzenie kogoś na jego
ropejskich, wreszcie podczas odwiedzin na tych okrętach. Są zu- osobie [ciele] lub honorze, pogwałcenie jego swobody lub prawa
chwali i pewni siebie tam, gdzie czują, że słuszność mają za własności. Lecz z ilościowego punktu widzenia
sobą, a bojaźliwi, gdy słuszność jest nie po ich stronie. W kwestiach niesprawiedliwe uczynki mogą się bardzo różnić między sobą.
spornych chętnie przystają na prawne rozstrzygnięcie nieporozu- Moraliści nie dość ściśle zbadali owe różnice co do r o z m i a r ó w
mienia; natomiast niesprawiedliwość popycha ich do wojny. b e z p r a w i a , ale w życiu praktycznym różnica ta jest wszędzie
N a u k a p r a w a jest częścią etyki, wykazującą jakich czynów uznawana, a odpowiadają jej rozmiary nagany, z jaką spotyka
nie powinniśmy popełniać, jeśli nie chcemy dopuszczać się bez- się dany uczynek. Podobnie i w kwestii stopnia słuszności,
prawia. Etyka zatem zajmuje się w tym razie stroną c z y n n ą . sprawiedliwości, wartości postępków.
Ten sam rozdział etyki wchodzi jednocześnie w przedmiot pra-
' Obszerniejsze wyjaśnienie doktryny prawa znajduje się w
wodawstwa, [gdzie] odwracając kwestię, uwzględnia stronę b i e r n ą
„Die Welt als ...", tom I, § 62.
118 119
Dla lepszego wyjaśnienia wezmę parę przykładów: tak np., kto niej wstrętem, jak względem czegoś wołającego o pomstę do
kradnie bochenek chleba, aby uniknąć śmierci głodowej, ten popełnia nieba, jakiejś niesłychanej zbrodni, jakiegoś świętokradztwa,
bezprawie - lecz jakże drobne jest ono w porównaniu z nie- wobec którego sami bogowie zakrywają swe oblicza. Ta
sprawiedliwością bogacza, który, w jakikolwiek by to było sposób, niesprawiedliwość podwójna zdarza się w takich wypadkach,
pozbawia biednego jego własności. Bogacz, który wypłaca na- kiedy ktoś wyraźnie zobowiązał się bronić, ochraniać kogoś
jemnikowi jego należność, postępuje rzetelnie - lecz jakże mało innego, a zatem, kiedy już samo niedopełnienie zobowiązania
znaczy jego rzetelność w porównaniu z sumiennością biedaka, byłoby połączone z krzywdą tego, na czyją korzyść było
który bogaczowi odnosi znalezioną sakiewkę złota. Stosunek wza- zrobione, czyli stanowiłoby fakt bezprawia; - on zaś nie tylko,
jemny tych tak znacznych różnic w rozmiarach sprawiedliwości że swego zobowiązania nie dopełnia, ale jeszcze krzywdzi
lub niesprawiedliwości nie jest absolutny i prosty, jak np. stosunek tego, kogo miał bronić. Do takich należą wypadki, kiedy najęty
podziałów [na] linii mierniczej, lecz bezpośredni i względny, jak przewodnik zabija, zaufany stróż okrada, kiedy opiekun
stosunek podstawy do stycznej. Postawiłbym formułę następującą: pozbawia majątku swych pupilów, adwokat sprzeniewierza się,
wielkość niesprawiedliwości mego postępku równa się wielkości sędzia daje się przekupić, ktoś proszony o radę umyślnie źle
krzywdy, jaką wyrządzam komuś innemu, podzielonej przez wiel- radzi pytającemu itp. Wszystko to razem wzięte
kość korzyści, jaką sam przez to osiągam; - zaś wielkość spra-
120
wiedliwości mego czynu jest równą wielkości korzyści, jaką przy-
niosłoby mi skrzywdzenie kogoś, podzielonej przez szkodę, jaką
ów ktoś poniósłby w tym razie. - Ale prócz tego istnieje jeszcze
n i e s p r a w i e d l i w o ś ć p o d w ó j n a , specyficznie różna od
wszelkiej niesprawiedliwości prostej, bez względu na rozmiary
tej ostatniej; poznać ją można po tym, że oburzenie
bezstronnych świadków, które jest zawsze proporcjonalne do roz-
miarów niesprawiedliwości, najwyższego swego stopnia dosięga
tylko wobec niesprawiedliwości podwójnej i objawia się względem
wchodzi [w zakres] pojęcia z d r a d y , która jest przedmiotem z o b o w i ą z a ł się do niego. Stąd też wszelkie obowiązki wy-
wstrętu dla całego świata; to też, zgodnie z tym powszechnym pływają z uprzedniego z o b o w i ą z a n i a . Zobowiązanie w prze-
zapatrywaniem, Dante umieszcza zdrajców w najniższych kręgach ważnej większości wypadków, jest to wyraźna umowa, jak np.
piekła, tam gdzie przebywa sam Szatan (Piekło, XI). między panującym a ludem, rządem a urzędnikami, panem a sługą,
Ponieważ wspomnieliśmy o z o b o w i ą z a n i u , przeto należa- adwokatem a klientem, lekarzem a chorym, i w ogóle między
łoby ustalić pojęcie o b o w i ą z k u , które tak często bywa wspomi- każdym, kto się podejmuje dostarczenia pewnych usług, a jego
nane zarówno w życiu, jak i w etyce, lecz którego granice ulegają mocodawcą w najobszerniejszym znaczeniu tego wyrazu. Dlatego
zwykle zbytniemu rozszerzaniu. Stwierdziliśmy, że bezprawie polega też z każdego obowiązku wypływa jakieś prawo; nikt bowiem nie
na wyrządzeniu komuś krzywdy bądź fizycznej, bądź moralnej oraz może się zobowiązać bez dostatecznego motywu, tj. w danym
na pogwałceniu jego praw swobody i własności. Stąd zdaje się wypadku bez mającej wyniknąć stąd dla niego korzyści. Znam
wynikać, że bezprawie musi koniecznie przybierać postać jakiegoś tylko j e d e n rodzaj zobowiązania, który ludzie przyjmują na
pozytywnego zamachu, jakiegoś czynu. Bywają jednak uczynki, siebie nie za pośrednictwem umowy, lecz bezpośrednio, samym
których samo tylko z a n i e d b a n i e jest już bezprawiem. Uczynki czynem, a to dlatego, że w chwili przyjęcia zobowiązania istoty, do
podobne noszą nazwę o b o w i ą z k ó w . Taka jest prawdziwie której się ono
filozoficzna definicja pojęcia obowiązku, wszelka zaś odrębność
121
tego pojęcia, a nawet pojęcie samo [sam jegof sens], zatraci się
[znika] z chwilą, gdy chcemy, jak w dotychczasowej etyce, nazywać
obowiązkiem wszelki uczynek godny uznania, zapominając, że
obowiązek znaczy to samo, co p o w i n n o ś ć . Zatem
o b o w i ą z e k , (•), le devoir, duty - j e s t to t a k i u c z y n e k ,
p r z e z którego samo zaniedbanie wyr z ądz am y
k o m u ś k r z yw d ę , c z y l i p o p e ł n i a m y b e z p r a w i e .
Oczywiście stosuje się to tylko do takich wypadków, kiedy ktoś
dobrowolnie podjął się spełnienia pewnego czynu, czyli właśnie
odnosiło, nie było jeszcze na świecie: jest to zobowiązanie rodziców rządzonej szkody. Lecz odszkodowanie, jako usiłowanie naprawy
względem dzieci. Kto daje dziecku życie, ten bierze tym samym na złych skutków niesprawiedliwego czynu, jest czymś tylko negatyw-
siebie obowiązek utrzymania go aż do czasu, kiedy dziecko będzie nym, powstałym stąd, że właściwie sam czyn powinien był pozostać
w stanie samo się utrzymywać; a jeśli ta chwila nie ma n i g d y niespełniony. - Zauważmy jeszcze przy tej sposobności, że słuszność
nadejść, jak to np. bywa w razach kiedy dziecko jest niewidome, gdy (aeąuitas) jest często wrogiem sprawiedliwości i wyrządza jej dużą
jest kaleką, kretynem, to i obowiązek nie kończy się n i g d y . szkodę; dlatego też nie należy dawać jej zbyt wiele miejsca. Niemiec
Samo bowiem niedanie pomocy i opieki, czyli zaniedbanie jest zwolennikiem słuszności, Anglik trzyma się zasady sprawiedliwo-
nawet mogłoby przyprawić je o utratę życia. Moralny obowiązek Prawo motywacji jest równie ścisłe, jak prawo fizycznej przy-
dzieci względem rodziców nie jest tak bezpośredni ani tak czynowości, czyli, jego cechą charakterystyczną jest nieodparta
bezwarunkowy. Wynika on stąd, że ponieważ każdy obowiązek konieczność. Zgodnie z tym istnieją dwa sposoby, dwie drogi do
stwarza pewne prawo, przeto i rodzice muszą posiadać jakieś popełniania bezprawia: droga przemocy i droga podstępu.
prawo w stosunku swym do dzieci; prawo to daje początek Używając przemocy, mogę kogoś zabić, ograbić lub zmusić do
obowiązkowi posłuszeństwa dzieci wobec rodziców, lecz posłuszeństwa; zupełnie tego samego mogę dokonać i za pomocą
obowiązek ten znika wraz z prawem, z którego powstał. Miejsce podstępu, pod-
722 125
rzadko kiedy bywają życzliwe. Jeśli bowiem mam prawo kłamstwem; tym gorzej dla niego, jeśli to kłamstwo wprowadzi go
przeciwstawiać fizyczny opór fizycznej przemocy i w w błąd, którego następstwa mogą być dlań szkodliwe.
przewidywaniu czyichś złych zamiarów przygotowywać się do Kłamstwo w takim wypadku jest jedynym środkiem na
obrony na ryzyko tego, kto by chciał mnie skrzywdzić; to tak samo ciekawość natrętną a podejrzaną; jesteśmy wtedy w wypadku
dobrze mam prawo używać wszelkich sposobów, aby utrzymać w koniecznej samoobrony. Nie pytaj, to ci nie odpowiem nieprawdy
tajemnicy to, z czego inni mogliby skorzystać na moją szkodę; - powinno być zasadą postępowania w tym względzie. Anglicy, u
mam zaś wszelkie podstawy do przedsiębrania takich ostrożności, których zarzut kłamstwa jest najcięższą obrazą i którzy też z tego
ponieważ i tu bardzo łatwo mogę przypuszczać czyjąś złą wolę powodu rzeczywiście kłamią mniej niż inne narodowości,
względem mnie. Dlatego to mówi Ariosto: „Chociaż udawanie jest uważają wszelkie wypytywanie o cudze sprawy za rzecz nieprzy-
najczęściej nagany godne i świadczy o złych zamiarach, to jednak zwoitą, określaną u nich nazwą „to ask ąuestions". - Człowiek
przynosiło oczywisty pożytek, chroniąc od szkody, hańby lub rozumny, choćby jak najbardziej prawy, trzyma się zawsze tego
śmierci. Wszak nie z samymi bowiem tylko przyjaciółmi prawidła. Jeśli np. wraca z jakiejś oddalonej miejscowości,
rozmawiamy w tym życiu śmiertelnym, pełnym zazdrości, i raczej skąd wiezie pieniądze, a po drodze przyłączy się do niego jakiś
chmurnym niż pogodnym". (Orlando szalony, IV) nieznajomy i zwyczajem podróżnych zacznie wypytywać,
Tak więc mogę, nie dopuszczając się bezprawia, przeciwstawić najpierw d o k ą d jedzie, potem s k ą d, a wreszcie w jakim c e l u
podstęp przypuszczalnym zamiarom wyrządzenia mi krzywdy; nie tam jechał; wówczas,
mam obowiązku zdawać rachunku ze swoich spraw osobistych
124
każdemu, kto chce je przeniknąć, nie mając do tego żadnego prawa,
ani też słowami: „o tym nie chcę mówić", dobrowolnie wskazywać
mu, gdzie leży tajemnica, której odkrycie mogłoby być dla
mnie niebezpieczne, dla niego korzystne, a w każdym razie
dawałoby mu nade mną przewagę. Scire volunt secreta domus,
atąue inde timeri [Pragną poznać tajemnice domu, aby się ich
obawiano]. Przeciwnie, mam wtedy zupełne prawo zbyć go
aby uniknąć możliwości ograbienia, odpowie na to badanie kłamst- kłamstwa w s p a n i a ł o m y ś l n e , np. jak w „Don Carlosie"
wem. Młodzieniec, spotkany przypadkiem w domu człowieka, o kłamstwo markiza Pozy, lub w „Jerozolimie wyzwolonej" i w ogóle
którego córkę się stara, i zapytany o powód tej niespodziewanej we wszystkich wypadkach, kiedy ktoś bierze na siebie cudzą
bytności, jeśli tylko nie jest w ciemię bity, bez namysłu da odpowiedź winę. Wreszcie sam Jezus Chrystus kiedyś umyślnie powiedział
wymijającą lub niezgodną z prawdą. I wiele jest jeszcze podobnych nieprawdę (Jan, VII, 3-10).* Campanella w swoich „Poesie
wypadków, w których człowiek rozsądny bez skrupułów dopuszcza filosofische", mówi
się kłamstwa. Tylko takie zapatrywanie może usunąć ową jaskrawą
sprzeczność, jaka dziś zachodzi między moralnością głośno wy- ' „Rzekli tedy do Niego bracia Jego: odejdź stąd, a idź do
znawaną, a tą, którą codziennie praktykują nawet najuczciwsi i Żydowskiej ziemi, aby i uczniowie twoi widzieli dzieła twe, które
najlepsi. Lecz używanie kłamstwa musi być ściśle ograniczone do czynisz. Albowiem żaden nic w skrytości nie czyni, a sam chce
wypadków koniecznej samoobrony; inaczej teoria nasza otworzyła- być na jawie. Jeśli te rzeczy czynisz, oznajmij sam siebie światu.
by drogę do najwstrętniejszych nadużyć; kłamstwo bowiem samo Bo i bracia jego weń nie wierzyli. Rzekł im tedy Jezus: Czas mój
przez się jest narzędziem nader niebezpiecznym. Podobnie jednak, jeszcze nie przyszedł: ale czas wasz zawżdy jest w pogotowiu. Nie
jak nawet w czasie pokoju prawo dozwala osobom prywatnym może was mieć świat w nienawiści, ale mnie ma w nienawiści, że
posiadać broń i używać jej w razie koniecznej potrzeby, podobnie ja świadectwo daję o nim, iż sprawy jego są złe. Idźcie wy na ten
i etyka pozwala w takich wypadkach na użycie kłamstwa - ale też dzień święty, ja nie pójdę na ten dzień święty, bo czas mój jeszcze
tylko w takich wypadkach. Poza tym, tj. za wyłączeniem wypadków się nie wypełnił. To powiedziawszy został sam w Galilei. A gdy
koniecznej samoobrony przeciwko podstępowi lub przemocy, każde poszli bracia jego, tedy i on poszedł na dzień święty, nie jawnie,
kłamstwo jest bezprawiem; dlatego też sprawiedliwość wymaga od ale jakoby potajemnie".
Tak więc sprawiedliwość jest najpierwszą i najbardziej zasadniczą Moim zadaniem jest dać teraz filozoficzną dedukcję tej cnoty z
cnotę główną. Za taką też uważali ją i filozofowie czasów starożyt- postawionej [przedstawionej] zasady.
nych, którzy jednak nieodpowiednio dobrali do niej jeszcze trzy inne, Miłość bliźniego stanowi drugi stopień procesu w s p ó ł -
uznane przez nich za współrzędne. Za to miłości bliźniego c a r i t c z u c i a , którego istnienia dowiedliśmy wyżej za pomocą
a s, (•), nie uznawali jeszcze za cnotę. Nawet Platon, który pod faktów, choć źródło jego pozostało nie zbadane. Na tym
względem pojęć etycznych wzniósł się najwyżej z nich wszystkich, stopniu cudze cierpienie staje się samo przez się, jako takie,
dochodzi zaledwie do pojęcia dobrowolnej, bezinteresownej bezpośrednią pobudką mego postępowania. Stopień ten różni się
bliźniego istniała w każdej epoce. Ale dopiero chrystianizm uznał ją wynikających zeń uczynków: współczucie, podniesione do tej
teoretycznie i formalnie za cnotę, i to największą ze wszystkich, oraz potęgi, nie tylko że powstrzymuje mnie od szkodzenia innym, ale
postawił wymaganie, aby ją stosowano nawet względem nieprzyja- jeszcze skłania mnie do udzielania im czynnej pomocy. Im żywszy i
ciół. Na tym polega wielka zasługa chrystianizmu dla Europy. W Azji głębszy jest ten udział w cierpieniach bliźniego, im większa i
bowiem już na tysiące lat wcześniej, miłość bliźniego była przed- bardziej nagląca jest potrzeba, w jakiej tenże się znajduje, do tym
miotem nauczania, treścią przepisów, jak niemniej i praktyki; Veda, większej ofiary na jego korzyść może mnie pobudzić ów czysto
Dharma-Sastra, Itihaza, Purana, tak samo jak i nauka Buddy, etyczny motyw; ofiara zaś ta może polegać na poświęceniu dla
Sakya-Muni głoszą ją z niezmordowaną wytrwałością. - Ściśle rzeczy kogoś sił fizycznych lub umysłowych, majątku,
dopiero sprawa tego kogoś, jego niedostatek, nędza, jego dwadzieścia milionów funtów sterlingów, aby wykupić na
cierpienia mogą się stać bezpośrednio moimi; przestaję go wolność czarnych niewolników w koloniach angielskich. Kto
widzieć takim, jakim mi go pokazuje empiryczne postrzeganie, by sądził, że ten piękny czyn w wielkim stylu nie wypłynął
przestaję patrzeć nań jako na istotę obcą, obojętną i całkiem wprost z pobudek współczucia, i chciał go przypisywać wpływom
odrębną ode mnie - i wtedy, pomimo, że czuję nie jego nerwami, chrystianizmu, ten niech przypomni sobie, że w całym Nowym
niemniej cierpię w n i m i razem z nim. Tylko w takim razie Testamencie nie ma ani jednego słowa przeciwko niewolnictwu,
jego potrzeba, j e g o ból mogą oddziałać na moje które jednak było wówczas zjawiskiem powszechnym, oraz że
postępowanie, stać się pobudką do pewnych czynów, poza tym jeszcze w 1860 roku w Ameryce Północnej, podczas rozpraw
tylko moje własne cierpienia mogą oddziaływać na mnie w taki nad zniesieniem niewolnictwa, jeden z uczestników Kongresu
sposób. P r o c e s t e n , powtarzam, jest pełen tajemnic: jest on powołał się na to, że Abraham i Jakub także mieli niewolników.
bowiem czymś, z czego rozum nie może bezpośrednio zdać Wykład tego, jakimi w każdym poszczególnym wypadku
sprawy, oraz czego przyczyny nie dają się wykryć za pomocą będą praktyczne wyniki owego tajemniczego procesu, należy do
doświadczenia. A jednak jest on zjawiskiem powszednim. zadań samej etyki w jej rozdziałach i paragrafach o
130 131
zdarzyć się może. - Przypuśćmy, że mamy przed sobą dwóch że przy pomocy swej ukochanej, stworzyłby wkrótce nowe narzędzie
młodzieńców, Kajusa i Tytusa; obaj są szalenie zakochani, każdy do realizowania prawa moralnego). - Mógłby także powiedzieć
w innej, i każdemu stoi na drodze rywal, który dzięki okolicznościom jak Wollastone; „Rozważyłem, że ów postępek byłby wyrazem
zewnętrznym ma więcej od nich szans powodzenia. Każdy z nich błędnego sądu". - Albo jak Hutcheson: „Zmysł moralny, którego
postanawia wyprawić swego rywala na tamten świat, obaj zaś działanie jest równie niezbadane, jak i działanie innych zmysłów,
są zupełnie zabezpieczeni nie tylko przed wykryciem zbrodni, skłonił mnie do zaniechania tego czynu". - Albo jak Adam Smith:
lecz nawet przed najlżejszym posądzeniem. Gdy jednak zbliża „Przewidziałem, że czyn mój nie wzbudziłby w widzach sympatii
się chwila spełnienia zbrodniczego czynu, tak jeden, jak drugi, dla mnie". - Albo jak Krystian Wolf: „Zrozumiałem, że ten
po krótkiej walce wewnętrznej odstępuje od swego zamiaru. Teraz czyn stałby w sprzeczności z moim własnym doskonaleniem się,
niech każdy z nich zda nam sprawę z powodów, które go skłoniły a zarazem nie przyczyniłby się do niczyjego innego udoskonalenia".
się do cofnięcia się przed morderstwem. - Pozostawiam czytelnikowi - Lub wreszcie jak Spinoza: Homini nihil utiluis homine, ergo
wolny wybór między motywami, jakie nam poda Kajus. Mogły kominem interimere nolui [Nic użyteczniejszego dla człowieka jak
go powstrzymać względy religijne, jak np. wola boska, możliwość człowiek, ergo nie chciałbym zabić człowieka.] - Słowem, niech
kary, sąd przyszły itp. Albo też może on nam powiedzieć: „U-
132
przytomniłem sobie, że zasada mego postąpienia [uczynku] w danym
wypadku nie mogłaby się stać powszechnym prawem, obowią-
zującym dla wszelkich istot rozumnych; rywal mój bowiem byłby
dla mnie w tym wypadku tylko środkiem, nie zaś jednocześnie i
celem". Mógłby także powiedzieć wraz z Fichtem: „Każda istota
ludzka jest narzędziem do urzeczywistnienia prawa moralnego;
wobec tego, o ile nie jestem obojętny na samo urzeczywistnienie
prawa moralnego, nie mogę zabijać kogoś, kto się do tego urze-
czywistnienia przyczynia" (Teoria obyczajów). (Co prawda, od
tego skrupułu Kajus mógłby uwolnić się zwycięskim argumentem,
Kajus mówi sobie, co chce. - Lecz Tytus, którego odpowiedź zdejmuje nas przerażenie, a z piersi wyrywa się okrzyk: „Jak można
rezerwuję dla siebie, jako wyrażającą mój własny pogląd, powie dopuścić się czegoś podobnego!" - Co oznacza takie pytanie?
nam: „Gdy już nadeszła chwila przygotowań do morderstwa, Czy nie znaczy przypadkiem: jak można tak dalece nie bać się
wtedy musiałem z konieczności na chwilę oderwać myśl od mej kary w życiu przyszłym? - Trudno to przypuścić. Albo: jak
namiętności, a skierować ją na mego rywala. Wtedy też dopiero można postępować według zasady tak dalece nieodpowiedniej do
uprzytomniłem sobie jasno, co właściwie ma się z nim stać. Ale przyjęcia za ogólne prawo dla wszystkich istot rozumnych? - Z
też równocześnie zdjęła mnie taka litość i współczucie dla niego, pewnością, nie. - Lub też: jak można tak mało dbać o własne i
, tak zacząłem go żałować, że już nie byłem w stanie cudze doskonalenie się? - Bynajmniej. - Pytanie to z pewnością
przezwyciężyć się i przystąpić do wykonania zamiaru. Nie mogłem nie znaczy nic innego, jak tylko: jak można być tak
tego uczynić!" - A teraz pytam każdego uczciwego i niemiłosiernym! - Znaczy więc, że najwyższy stopień braku
nieuprzedzonego czytelnika: „Który z tych dwóch ludzi jest współczucia jest właśnie tym, co wyciska na danym postępku piętno
lepszy? - Któremu chętniej powierzyłby własne życie? - Czyje największej zbrodniczości i niegodziwości moralnej. A zatem
pobudki były czystsze? - A zatem: gdzie leży podstawa moralności? współczucie jest istotną i właściwą pobudką czynów moralnych.
2. Nic tak głęboko nie oburza naszego poczucia moralnego,
133
jak okrucieństwo. Każdą inną zbrodnię bylibyśmy zdolni prze-
baczyć, tylko nie tę, która płynie z okrucieństwa. Przyczyna tego
faktu leży w tym, że okrucieństwo jest przeciwieństwem współczucia.
Niedawno np. dzienniki doniosły o matce, która zabiła swego
pięcioletniego synka, zalewając mu gardło wrzącym olejem, a mło-
dsze dziecko żywcem zakopała w ziemi; albo np. z Algieru do-
niesiono, że w przypadkowej kłótni i bójce między jakimś Hiszpanem
a Algierczykiem, ten ostatni, jako silniejszy, wyrwał swemu prze-
ciwnikowi całą dolną szczękę i zabrał jako trofeum, pozostawiając
tamtego przy życiu. - Na wiadomość o podobnych faktach
3. W ogóle ta podstawa etyki, a zarazem ta pobudka moralnego Greków miała tendencję moralną bardzo nieznaczną, sprowadzającą
postępowania, którą tu podałem, jest jedyną zasadą, która, jak się to się niemal jedynie do uświęcenia przysięgi; nie uczono u nich żadnego
daje dowodnie wykazać, wywiera rzeczywisty i daleko sięgający dogmatu i nie głoszono publicznie żadnej moralności; mimo to nie
wpływ na sprawy ludzkie. Nikt zaś chyba nie powie tego samego widzimy bynajmniej, aby Grecy byli pod względem moralnym gorsi
o którejkolwiek z zasad moralnych, zalecanych nam przez filozofów; od ludzi, żyjących w wiekach chrześcijańskich. Etyka chrystianizmu
te ostatnie bowiem składają się z sądów oderwanych, w części nawet należy do typu daleko wyższego, niż etyka wszystkich innych religii,
wykrętnych, bez żadnej innej podstawy, jak tylko pewne sztuczne jakie kiedykolwiek występowały w Europie; kto jednak chciałby na
kombinacje pojęć, tak, że stosowanie ich do rzeczywistego po- tej zasadzie sądzić, że moralność europejska podniosła się w tym
stępowania nie byłoby nawet pozbawione stron komicznych. Tak np. samym stopniu i że wyróżnia się doskonałością między współczes-
dobry uczynek, spełniony jedynie gwoli Kaniowskiej zasadzie moral- nymi, tego w krótkim czasie można przekonać, że jest w błędzie.
nej, byłby w gruncie rzeczy dziełem pedantyzmu filozoficznego; Można by mu dowieść nie tylko tego, że wśród mahometan,
chociaż mogłoby się zdarzyć, że sprawca tego czynu uległby złudze- gwebrów, Hindusów i buddystów napotykamy przynajmniej tyleż
niu i przypisał działaniu kategorycznego imperatywu, oraz na niczym uczciwości, wierności, tolerancji, łagodności, dobroczynności, szła-
nie opartego uczucia obowiązku postępek, wynikły być może z pobu-
134
dek daleko szlachetniejszych. To, co tu mówimy o zasadach
f i l o z o f i c z n y c h , obrachowanych na czystą teorię, da się za-
stosować i do zasad r e l i g i j n y c h , które mają na widoku cele
wyłącznie praktyczne; one także rzadko kiedy wykazują jakiś wpływ
stanowczy. Dowodzi nam tego najpierw fakt, że chociaż na świecie
jest bardzo wiele rozmaitych religii, to jednak stopień moralności
albo raczej niemoralności, jakie panują w rozmaitych miejscach, nie
wykazuje różnic, które odpowiadałyby różnicom wyznań, ale jest
mniej więcej wszędzie jeden i ten sam. Tylko nie należy prostoty
i subtelności brać za jedno z niemoralnością i moralnością. Religia
Lecz czyn jest twardym kamieniem probierczym dla naszych
chetności i zaparcia się siebie, co i wśród ludów chrześcijańskich;
przekonań; gdy nadchodzi chwila, że trzeba dowieść swej wiary
ale jeszcze można by przechylić szalę porównania na niekorzyść
ciężkim zaparciem się siebie, wielką ofiarą, wtedy dopiero okazuje
chrystianizmu, wskazując na długą listę nieludzkich okrucieństw,
się, jak dalece wiara ta jest słaba. Gdy człowiek zaczyna
które towarzyszyły jego panowaniu: na niezliczone wojny religijne,
poważnie obmyślać jakieś przestępstwo, znaczy to, że już
na nie dające się usprawiedliwić żadnymi względami moralnymi
przekroczył granicę prawdziwej, czystej moralności. Pierwszą rzeczą,
wojny krzyżowe, na wypędzenie z rodzinnych siedlisk większej
jaka go potem może powstrzymać, jest wzgląd na sprawiedliwość
części pierwotnych mieszkańców Ameryki oraz zaludnienie tej
sądową i policję. Jeśli nadzieja uniknięcia kary skłoni go do przejścia
części świata niewolnikami murzyńskimi*, przywleczonymi z
ponad tym względem, to jeszcze myśl o honorze może wznieść drugą
Afryki bezprawnie, bez najmniejszego nawet pozoru prawa,
zaporę między nim a przestępstwem. Jeśli i tę przekroczy, to
odrywanymi od rodziny, od ojczyzny, od właściwej im części
pozostaje bardzo mało szans, aby jakikolwiek dogmat religijny
świata i skazywani na wieczyste ciężkie roboty; można by wskazać
zdołał powstrzymać go od czynu, od którego nie powstrzymały go
na niezmordowane prześladowania kacerzy i wołające o pomstę do
nieba trybunały inkwizycyjne, na noc św. Bartłomieja, na wyrok * Według Biwtona „The African salvetrade" 1839, liczba
śmierci wydany przez Albę na 1800 Holendrów itp. W ogóle, ich wzrastała w tym czasie corocznie blisko o 150 tyś. nowych
gdy porównamy doskonałą moralność, głoszoną przez religię niewolników, przy których chwytaniu i przewożeniu traciło
chrześcijańską, a mniej więcej także i przez każdą inną - z życie jeszcze przeszło 200 tyś. innych.
postępowaniem jej wyznawców; gdy wyobrazimy sobie, w co
by się obróciło to postępowanie, gdyby ramię ziemskiej 735
niebezpieczeństwo bliskie i pewne, ten nie przestraszy się także myśli 4. Nieograniczone współczucie dla wszystkich istot żyjących jest
o niebezpieczeństwie dalekim, opartej zresztą tylko na wierze. najtrwalszą i najpewniejszą rękojmią moralnego postępowania i oby-
Prócz tego czynom wynikającym jedynie z przekonań religijnych, wa się bez kazuistyki. Kto jest przejęty tym współczuciem, ten
można zarzucić brak bezinteresowności; w samej rzeczy, jako nikomu nie wyrządzi krzywdy, niczyich praw nie pogwałci, nikomu
czyny spełniane ze względu na przyszłą karę lub nagrodę, nie mają nie sprawi cierpienia; przeciwnie, będzie dla każdego pobłażliwy,
one wartości czysto moralnej. W jednym z listów słynnego księcia każdemu przebaczy, każdemu w miarę sił pomoże, a wszystkie jego
weimarskiego Karola Augusta znajdujemy ten pogląd jasno czyny będą nacechowane sprawiedliwością i miłością bliźniego.
sformułowany w następujących wyrazach: „Baron Weyhers Spróbujmy zaś sformułować sąd w rodzaju następujących: „Czło-
wyraził nawet zdanie, że człowiek, który postępuje dobrze tylko wiek ten jest cnotliwy, ale nie zna litości", albo też: „Jest to człowiek
dzięki religii, nie zaś dzięki wrodzonym skłonnościom, musi być niesprawiedliwy i złośliwy, ale mimo to bardzo miłosierny", a sprze-
złym człowiekiem. In vino veritas" (Listy do J.H. Mercka, List czność ujawnia się bez zwłoki. - Różne są gusta, ale co do mnie, nie
239) - A teraz proszę rozważyć działanie wskazanej przeze mnie znam piękniejszej modlitwy nad tę, która kończyła widowiska
pobudki. Kto ośmieli się zakwestionować, choćby na chwilę fakt, starożytnych Hindusów (podobnie jak dawniej wszystkie widowiska
136 757
bezinteresownego, przedmiotowego współczucia dla cudzego stanu przyjaciół. Kto z nas nie doświadczył na samym sobie czegoś
i losu, jakie wynikają z miłości bliźniego, są zachowywane wyłącznie podobnego, choćby w słabszym stopniu? Nieraz, gdy zaskoczy nas
dla ludzi cierpiących. Człowiek szczęśliwy, jako taki, nie budzi jakieś nieszczęście, widzimy ze zdziwieniem, jak ci, którzy
naszego współczucia i pozostaje obcy naszemu sercu: habeat sibi dotychczas okazywali nam większy chłód, a nawet niechęć,
sua [Niech zachowa dla siebie swoje dobro]. Więcej nawet, jeśli teraz zbliżają się do nas z nieudawanym współczuciem. Bo
los jego jest o wiele szczęśliwszy od losu innych ludzi, to łatwo nieszczęście jest warunkiem współczucia, a współczucie - źródłem
wzbudza zazdrość, która w razie jego upadku ze szczytu miłości bliźniego. - Wiadomo także, że nic tak łatwo nie uśmierza
szczęścia, łatwo może zmienić się w złośliwą radość. Ale najczęściej naszego gniewu, nawet wtedy, gdy jest to gniew słuszny, jak
przemiana ta nie miewa miejsca i bieg rzeczy nie odbiega od słowa: „to nieszczęśliwy człowiek!" wyrzeczone o tym, który
Sofoklesowego: oto śmieją się moi wrogowie* [rident inimici]. jest jego przedmiotem. Albowiem, czym jest woda dla ognia,
Z chwilą, gdy szczęśliwy upada, w sercach jego otoczenia odbywa tym jest współczucie dla gniewu. Dlatego też każdemu, kto
się wielki przewrót, bardzo pouczający dla rezultatów naszego chciałby nie żałować swych postępków, a pała gniewem
badania. Najpierw tedy okazuje się, jakiego rodzaju uczucia żywili przeciwko komuś i chciałby mu wyrządzić jakąś wielką krzywdę,
dlań ci, którzy w szczęściu mienili się jego przyjaciółmi: diffugiunt radzę, aby wyobraził sobie,
cadis cum faece siccatis amid [Kiedy beczki osuszone aż do
dna, rozpraszają się przyjaciele]. Ale z drugiej strony, rzecz której
bardziej się jeszcze obawiał niż samego nieszczęścia, i której
myśl była mu nieznośna - uciecha tych, którzy mu jego szczęścia
zazdrościli, szyderski śmiech złośliwej radości - rzecz ta w
większości' wcale się nie objawia: zazdrość uspakaja się i zanika
wraz z tym, co ją powodowało, a współczucie, które zajmuje jej
miejsce, rodzi miłość bliźniego. Zdarzało się nieraz, że
zazdrośnicy i nieprzyjaciele jakiegoś szczęśliwca z chwilą jego
upadku przemieniali się w spieszących z pociechą i pomocą
że już ją wyrządził, że widzi, jak jego ofiara zmaga się teraz ze języku owej moralności, jakobyśmy względem zwierząt nie mieli
swym cierpieniem duchowym czy cielesnym, albo z niedostatkiem i żadnych obowiązków, pogląd ten jest oburzającym dowodem
nędzą, i aby powiedział sobie: „oto moje dzieło". Jeśli coś jest barbarzyństwa Zachodu, barbarzyństwa, którego źródło leży w
w stanie przytłumić jego gniew, to właśnie ten widok. Współ- [myśli] żydostwie. W filozofii pogląd ten wypływa z przyjętej
czucie bowiem jest prawdziwym antidotum dla gniewu, za pomocą przez nią, wbrew wszelkiej oczywistości, zasady zupełnej
zaś wywołanego nieszczęścia budzimy jeszcze w czas - litość, odrębności między człowiekiem a zwierzętami. Najjaskrawiej i
która - gdyśmy już pomszczeni - występuje o swoje prawa najbardziej stanowczo wypowiedział tę zasadę Kartezjusz, u
(Volf., Semiramis). W ogóle, nigdy niechęć nasza ku komuś którego jest ona koniecznym wynikiem jego filozoficznych
nie ustępuje tak łatwo, jak wtedy, gdy spojrzymy nań jako na błędów. Gdy kartezjańsko-leib-nitzowsko-wolfowska filozofia
kogoś takiego, kto potrzebuje naszego współczucia. Widzimy zbudowała z oderwanych pojęć gmach psychologii racjonalnej i
także, że rodzice zwykle okazują najwięcej przywiązania dzieciom' stworzyła pojęcie nieśmiertelnej a n i m a rationalis,
chorowitym, dlatego właśnie, że takie dzieci budzą największe wtedy naturalne pretensje świata zwierzęcego wystąpiły z całą
7. Pobudka moralna wskazana przeze mnie dowodzi swej patentowi na nieśmiertelność dla rodzaju ludzkiego, i natura, jak
prawdziwości tym jeszcze, że bierze w obronę i zwierzęta, o które we wszystkich podobnych wypadkach, złożyła swój cichy
inne europejskie systemy moralności tak niewypowiedzianie mało protest. Filozofowie, którym ich intelektualne sumienie nie
się troszczą. Pogląd, jakoby zwierzęta stały poza obrębem dawało spokoju, musieli wobec tego starać się oprzeć
prawa, jakoby nasze postępowanie względem nich nie psychologię racjonalną na empirycznej [bazie] i oddzielić
podlegało żadnemu sądowi moralnemu, czyli, wyrażając się w człowieka od zwierzęcia taką olbrzymią otchłanią, taką niezmierzoną
138 139
odległością, aby wbrew wszelkiej oczywistości, móc maską różnorodności słów ukryć całkowitą tożsamość rzeczy.
przedstawić te dwa światy, jako zasadniczo różne. Już Języki starożytne nie znają tej dwulicowej mowy, i nie krępując
Boileau wyśmiewa się z tych usiłowań: się bynajmniej, nazywają tę samą rzecz tym samym słowem: dowodzi
to, że ów nędzny wybieg jest niewątpliwie dziełem
Czy zwierzęta mają uniwersytety?
europejskiego kleru, który w ciemnocie swej sądził, że
czy widzimy, aby kwitły na nich cztery fakultety?
niepodobna posunąć się za daleko w bluźnierczym negowaniu
Doszło do tego, że zwierzęta miały nie odróżniać siebie od wiecznej istoty, która żyje, we wszystkich zwierzętach; przez tę
świata zewnętrznego, nie posiadać świadomości samych siebie, negację kler uzasadnił owo złe obchodzenie się ze zwierzętami i
swojego ,ja"! Dla obalenia podobnie niedorzecznych twierdzeń praktykowane względem nich okrucieństwo, z którym
wystarczy wskazać na bezgraniczny egoizm właściwy spotykamy się w Europie, a na które Azjata może spoglądać ze
wszystkim zwierzętom, nie wyłączając najmniejszych i najniżej słusznym wstrętem. W języku angielskim nie ma tego
stojących; jest on dostateczną ilustracją faktu, do jakiego stopnia niegodnego wybiegu; bez wątpienia dlatego, że Saksonowie w
zwierzęta posiadają świadomość swego ,Ja" w chwili zawojowania Anglii nie byli jeszcze chrześcijanami. Za to
przeciwstawieniu do świata, czyli do „nie-ja". Gdyby tak jakiś fakt analogiczny z poprzednim znajdujemy w tej
zwierzęta ma w pogardzie, należałoby przypomnieć, że podobnie jak on niem o połowie Piotra, a podaniem o wtajemniczonym w mądrość
był wykarmiony przez s w o j ą matkę, tak jego pies był wykarmiony egipską Pitagorasie: Zbawiciel swym cudownym błogosławieństwem
przez swoją. Wyżej wskazałem, że nawet Kant wpadł w błędy swoich sprawia, że sieci napełniają się rybami niemal aż do zatopienia łodzi;
współziomków i swej epoki. Moralność chrześcijańska zwierząt Pitagoras, przeciwnie, odkupuje od rybaków cały ich połów, póki
nie uwzględnia; jest to brak, do którego lepiej się przyznać, niż go jeszcze sieci leżą w wodzie, aby złowionym rybom przywrócić wolność
utrwalić, a który dziwi tym więcej, że co do pozostałych punktów (Apulejusz, „De magia"). - Współczucie dla zwierząt znajduje się
moralność ta okazuj" jak największą zgodność z bramanizmem i w nader ścisłym związku z dobrocią charakteru; można z całą pewnością
buddyzmem, z tą tylko różnicą, że posiada mniej siły w wyrażaniu utrzymywać, że kto jest okrutny dla zwierząt, ten nie może być dobrym
swych zasad i nie doprowadza ich do ostatecznych konsekwencji. Nie człowiekiem. Fakty zresztą wskazują, że to współczucie pochodzi z
ulega wątpliwości, że moralność chrześcijańska, podobnie jak i idea tego samego źródła, co i cnota praktykowana względem ludzi. Tak np.
Boga, który się stał człowiekiem (Avatar) narodziła się w Indiach, a osoby wrażliwe na myśl, że w przystępie gniewu, złego humoru
stamtąd przez Egipt przedostała do Judei; chrystianizm byłby albo po pijanemu obiły bez powodu swego konia, psa lub małpę,
więc tylko odblaskiem hinduskiego pra-światła, odbitym od ruin odczuwają taką samą skruchę, takie samo niezadowolenie z samych
egipskich, odblaskiem, który na nieszczęście padł na grunt żydowski. siebie, jakie się
145
dla strasznego egoizmu, który przenika wszystkie istoty i często 9. To ostatnie spostrzeżenie wskazuje pełną zgodność z na-
przechodzi w złośliwość - jak właśnie wkładając w serce ludzkie stępującą okolicznością. Dając etyce za podstawę współczucie,
ową cudowną zdolność, dzięki której współodczuwamy z innymi znalazłem się bez poprzedników między [wśród] filozofami tworzący-
ich cierpienia, a której głos, stosownie do okoliczności, głośno mi szkoły; w zestawieniu z ich poglądami moja teoria może się nawet
i wyraźnie woła na tego: „Oszczędź!", na tamtego „Pomóż!" wydać paradoksalna, wobec tego, że wielu spomiędzy nich, jak
Od wynikającej stąd wzajemnej pomocy można np. stoicy (Seneka., De ciem., II, 5) Spinoza (Eth., IV), Kant
bezwarunkowo oczekiwać daleko więcej dla powszechnego (Krytyka praktycznego rozumu), po prostu odrzucają i potępiają
dobra, niż od ogólnych i abstrakcyjnych przykazań o samo współczucie. W zamian za to moja podstawa etyki ma za
obowiązkach, jakie wynikają z intelektualnych rozważań i z sobą powagę największego z moralistów nowoczesnych:
kombinowania pojęć; działanie tych ostatnich byłoby tym największym z nich bowiem jest niewątpliwie JJ.Rousseau, ów
mniej skuteczne, że dla ludzi niewykształconych i głęboki znawca serca ludzkiego, który swą mądrość czerpał nie z
nierozwiniętych umysłowo sądy ogólne i prawdy oderwane są ksiąg, lecz z życia, a swą naukę przeznaczał nie dla katedry, lecz
zupełnie niedostępne i tylko rzeczy konkretne mają dla nich dla ludzkości; ów wróg przesądów, wychowanek natury, jedyny
znaczenie; cała zaś ludzkość za wyjątkiem bardzo maleńkiej który otrzymał od niej dar moralizowania, nie stając się nudnym,
cząstki, była zawsze umysłowo nierozwinięta i musi nią pozostać, a to dlatego, że zawsze
ponieważ ogromna ilość pracy fizycznej, niezbędnej dla
utrzymania całości, nie pozwala na rozwój duchowy.
Przeciwnie zaś - dla obudzenia współczucia, na które tu
wskazuję jako na jed yne źródło po st ępk ó w
niesamolubnych, a z a t e m j a k o na p r a w d z i w ą
p o d s t a w ę m o r a l n o ś c i , nie trzeba pojęć abstrakcyjnych;
wystarcza tutaj intuicja, prosta i czysta znajomość pewnego faktu
konkretnego, który przemawia do naszego współczucia bez
rozbudowanego pośrednictwa myśli.
odgadywał prawdę i wzruszał serce. Dotychczas byłem bardzo jeśli nie w s p ó ł c z u c i e m w zastosowaniu do słabych,
oszczędny w cytaty, ale z Rousseau'a pozwolę sobie przytoczyć występnych lub do rodzaju ludzkiego w ogóle? Życzliwość, a nawet
parę ustępów na potwierdzenie mego poglądu. przyjaźń sama, dobrze rzeczy rozważywszy, nie są niczym innym,
W swym dziele „Discours sur 1'origine de 1'inegalite" jak tylko współczuciem, ześrodkcwanym na jednym po-
[Rozprawa o pochodzeniu nierówności] mówi on: „Jest jeszcze szczególnym przedmiocie; czym że jest bowiem pragnienie, żeby ktoś
inna zasada, której Hobbes nie zauważył; zasada ta, dana nie cierpiał, jak nie pragnieniem, aby był szczęśliwy? Współczucie
człowiekowi dla łagodzenia w pewnych okolicznościach będzie tym silniejsze, im ściślej o s o b n i k - w i d z u t o ż s a m i
dzikości jego egoizmu, miarkuje zapał z jakim każdy pożąda s i ę z o s o b n i k i e m c i e r p i ą c y m.[...] Jest więc rzeczą
swego dobra, przez w r o d z o n y w s t r ę t do w i d o k u pewną, że współczucie jest to uczucie naturalne, które miarkuje w
c i e r p i e ń s w o i c h b l i ź n i c h . Sądzę, że nie wpadam w każdym osobniku jego samolubstwo i w ten sposób przyczynia
żadną sprzeczność, przyznając człowiekowi tę j e d y n ą c n o t ę się do wzajemnego zachowania całego gatunku. W stanie natury
n a t u r a l n ą , której istnienie byłby zmuszony uznać największy współczucie zastępuje prawa, moralność i cnoty, a posiada
potwarca ludzkości. Mówię tu o w s p ó ł c z u c i u [...]. jeszcze tę przewagę, że nikt nie próbuje opierać się jego
Mandeville odczuł [rozumiał] to dobrze, że ludzie, przy całej słodkiej mowie; współczucie nie pozwoli dzikiemu, będącemu w
swojej moralności, byliby potworami, gdyby natura nie pełni sił, odbierać z trudem zdobytego posiłku słabemu dziecku
obdarzyła ich w s p ó ł c z u c i e m , które przychodzi rozumowi lub niedołężnemu starcowi, o ile może mieć nadzieję, że zdobędzie
z pomocą, ale nie spostrzegł, że z t e go jedynego go dla siebie w inny sposób; współczucie, w miejsce owej wzniosłej
prz ymiotu w ynikają wszys t k i e cnoty zasady sprawiedliwości wyrozumowanej „czyń drugiemu, co
s p o ł e c z n e , których on chce ludziom odmówić. W samej chciałbyś, aby tobie
rzeczy, czym że jest wspaniałomyślność, miłosierdzie, ludzkość,
146 147
czyniono", wpaja ludziom zasadę inną, zasadę dobroci czyć żadnych powag [autorytetów] ze strony szkół
naturalnej, nie tak doskonałą, ale może daleko pożyteczniejszą filozoficznych, więc przytoczę jeszcze fakt następujący: Chińczycy
od poprzedzającej: „staraj się o własne dobro z możliwie uznają pięć cnót kardynalnych, między którymi współczucie (Sin)
najmniejszą krzywdą bliźniego". Słowem, w t y m to w ł a ś n i e zajmuje pierwsze miejsce. Cztery pozostałe są to: sprawiedliwość,
uczuciu wrodzonym, raczej niż w subteln yc h uprzejmość, mądrość i prawość. To samo znajdujemy u
argumentach, należałoby upatrywać źródła Hindusów: na tablicach pamiątkowych, rytych na cześć zmarłych
w s t r ę t u , j a k i k a ż d y c z ł o w i e k , nawet niezależnie od władców, współczucie dla zwierząt i ludzi zajmuje pierwsze miejsce
zasad, w jpkich był chowany, o d c z u w a d o c z y n i e n i a ź l e między przypisywanymi im cnotami. W Atenach współczucie
i n n y m [innym zła]". Porównajmy z tym to, co Rousseau miało swój ołtarz na forum: „W Atenach na placu publicznym
mówi w Emilu, gdzie między innymi, w Księdze IV czytamy: wznosi się ołtarz Współczucia; Ateń-czycy, uważając, że
„W samej rzeczy, w jaki sposób może w nas powstać pomiędzy wszystkimi bóstwami ono przynosi ludziom największą
współczucie, jeśli nie dzięki temu, że przenosimy się poza granice pomoc w tym tak pełnym zmian życiu, ustanowili kult jego, jedyni
siebie samych i u t o ż s a m i a m y s i ę z o s o b n i k i e m spomiędzy wszystkich Greków"*. O tym ołtarzu wspomina
c i e r p i ą c y m ? -iż p o r z u c a m y, że tak powiem, s w o j ą również Lucjan w „Tymonie" §99. - Sentencja Focjona,
w ł a s n ą istotę, aby prz ybrać istotę osobnika zachowana nam przez Stobaeosa, mówi o współczuciu, jako o naj-
c i e r p i ą c e g o ? Cierpimy tylko o tyle, o ile mniemamy, że on
cierpi. Należy postawić młodzieńcowi przed oczy takie przedmioty,
na które mogłaby działać ekspansywna siła jego serca, przedmioty,
które rozszerzałyby jego serce, które przenosiłyby jego uczucia
na inne istoty, które sprawiałyby, że wszędzie
odnajd yw ałb y siebie poza granicami siebie
s a m e g o ; usuwać zaś starannie takie, które zacieśniałyby i
skupiały to serce wokół idei jego Ja".
Ponieważ, jak już mówiłem - nie mogę na swe poparcie przyto-
świętszym z uczuć ludzkich: Nie trzeba odbierać ani świątyni ołtarza Ostatnie pytanie, na które trzeba jeszcze odpowiedzieć dla
ani naturze ludzkiej współczucia*. - W „Sapientia Indorum", która uzupełnienia wyłożonej podstawy etyki, jest następujące: Skąd
jest greckim przekładem Pancza Tantra, czytamy: Gdyż, wynikają owe wielkie różnice, jakie spostrzegamy w
mówią, pierwszą między cnotami jest współczucie*. - Widzimy moralnym postępowaniu ludzi? Jeśli współczucie jest główną
zatem, że wszystkie czasy i wszystkie kraje wiedziały, gdzie pobudką prawdziwej tj. bezinteresownej sprawiedliwości i miłości
należy szukać źródła moralności; nie wiedziała tylko Europa. bliźniego, to skąd pochodzi [wynika], że jedni ludzie dają mu się
Przyczyna zaś tego leży w f o e t o r i u d a i c u s , który tu powodować, inni zaś nie dają? - Może etyka przez wykrycie
wszystko przenika. Wobec tego naturalnie Europejczycy muszą pobudki moralnej mogłaby skłonić i tych ostatnich do
się uciekać do przykazań, do prawa obyczajowego do powodowania się współczuciem. Może mogłaby przemienić
imperatywu, słowem, do jakiegoś nakazu, i nie chcą od niego człowieka nieczułego w pełnego współczucia, a poprzez to w
odstąpić, i nie chcą dać się przekonać, że podstawą tego wszystkiego sprawiedliwego i miłującego bliźnich? Stanowczo nie: różnice
jest egoizm. U niektórych tylko jednostek objawiła się ta charakterów są wrodzone i niezniszczalne. Złemu człowiekowi złość
przeczuwana prawda, do tych należy Rousseau, którego już jest równie wrodzona, jak żmii wydrążone zęby i pęcherzyk z jadem,
wyżej cytowałem, a także i Lessing, który w jednym ze swych i podobnie jak żmija nie może się pozbyć swego jadu, tak zły
listów z 1756 r. pisze: „Człowiek najmiłosierniejszy jest zarazem człowiek nie może się pozbyć swej złości. Velle non discitur [Nie
najlepszy i najbardziej skłonny do wszelkich cnót społecznych, do można nauczyć się chcieć], powiedział wychowawca Nerona. Platon
wszelkich rodzajów wspaniałomyślności". w „Menonie" poddaje ścisłemu badaniu kwestię, czy można kogoś
nauczyć cnoty, czy też nie i przytacza ustęp z Teognisa: sed
154 155
jedynie je wspomagać. Każdy jest tym, czym jest, „z bożej podlegające przekształceniom, lecz to, co w nich jest trwałe,
laski", i u r e d i v i n o (*) istniejące raz na zawsze. A gdy przypadkiem zmieniamy o nich
zdanie, to nie mówimy, że oni się zmienili, ale że my
„Koniec końców jesteś tylko tym - czym jesteś.
pomyliliśmy się co do nich. I podobnie, przedmiotem naszego
Załóż perukę z milionem loków, stąpaj na obcasach
zadowolenia lub niezadowolenia z samych siebie jest to, czym
wysokich
j e s t e ś m y i czym nieodwołalnie musimy pozostać; rozciąga
pozostaniesz zawsze tylko tym - czym jesteś" („Faust").
się to nawet na nasze właściwości umysłowe, ba, nawet na rysy
Ale od dawna już słyszę pytanie czytelnika: gdzież więc naszej twarzy. Jakże wobec tego wina i zasługa nie miałyby
jest wina i zasługa? - Po odpowiedź odsyłam go do paragrafu leżeć w tym, czym j e s t e ś m y ? - Coraz to dokładniejsza
10-go. Tam już zamieściłem to, co właściwie tutaj należałoby znajomość samych siebie, protokół czynów,
powiedzieć, ponieważ kwestia ta stoi w ścisłym związku z nauką uzupełniający się z dniem każdym, oto czym jest nasze
Kanta o współistnieniu wolności i konieczności. Proszę zatem o s u m i e n i e . Bezpośrednim przedmiotem roztrzą-sań sumienia
ponowne przeczytanie tutaj tego, co tam było powiedziane. są nasze czyny, przed innymi zaś te, w których albo kierując się
Zgodnie z tym, o ile zachodzą dane pobudki, o p e r a r i staje samolubstwem lub nawet złością, nie usłuchaliśmy
W poprzednich rozdziałach wykazałem fakt istnienia pobudki pytanie, dlaczego rzeczywistość, istniejąca
wspierając się powagą Wolfa i Kanta. teraz patrząc nań, doznaję wrażenia, jak gdybym dokonał
Jednak pomiędzy wszystkimi zagadnieniami, jakie duch ludzki jakiejś sztuki nadzwyczaj trudnej, na podobieństwo np. tej, gdy
usiłuje rozstrzygnąć, problemat metafizyki jest do tego stopnia ktoś wykonuje w powietrzu to, co się zwykle czyni na stałej
najtrudniejszy, że wielu myślicieli uznało go za całkowicie podstawie. Z chwilą jednak, gdy chodzi o metafizyczne
nierozwiązalny. Ja w danym razie mam do czynienia jeszcze z wytłumaczenie podstawy etyki, trudność operowania bez przesłanek
jedną trudnością dodatkową, którą powoduje tutaj forma staje się tak wielka, że widzę z niej tylko jedno wyjście: a
oderwanej monografii; mianowicie, nie mogę wziąć za punkt mianowicie, dać tylko zarys ogólny, zaznaczyć raczej niż
wyjścia żadnego określonego systemu metafizycznego, który wdawać się w objaśnienia, wskazać drogę, która tu prowadzi do
uznawałbym za swój; gdyż musiałbym albo go wyłożyć, co celu, nie idąc po niej aż do końca, i w ogóle powiedzieć tylko
zabrałoby zbyt wiele miejsca, albo też przyjąć go jako dany i bardzo małą cząstkę tego, co miałbym do powiedzenia w
pewny, co byłoby zbyt ryzykowne. Z tego zaś znów wynika, że innych warunkach. Na usprawiedliwienie takiego postępowania
i tu tak samo jak w poprzednich rozdziałach, nie mogę się powołuję się, obok powodów wyżej wymienionych, jeszcze i na
posługiwać metodą syntetyczną, lecz tylko analityczną, tj. że to, że właściwe zadanie rozwiązałem już w poprzednich paragrafach,
zamiast iść od przyczyn do skutków, muszę ze skutków a zatem to, co tutaj daję, jest to tylko o p u s super
wnioskować o przyczynie. Jestem zatem zmuszony wyrzec się erogationis, dodatek dany dobrowolnie, i który też
wszelkich przypuszczeń i wychodzić z takiego tylko stanowiska, dowolnie można przyjąć lub odrzucić.
Taki jest pogląd, za którego prawdziwością przemawia i na nim się opierają. Radość
jakie posiadamy o tej filozofii. To, że w nauce tej zawierała się kilkoma marginalnymi uwagami dodanymi przez
prawie cała filozofia szkoły Eleatów, jest to rzecz powszechnie mahometańskich przepisywaczy, które to uwagi następnie
wiadoma. W czasach późniejszych natchnęła ona neo-platoników; ci przedostały się do tekstu. Autentyczności tej jednak dowiódł
ostatni uczyli, że propter omnium unitatem cunctas animas unam znawca sanskrytu F.H.H. Windischmann (syn) w swym dziele
esse*. [Dzięki jedności wszystkich rzeczy dusze wszystkie tworzą „Sancara. Sive de theologumenis Yedanticorum", 1833, jak
tylko jedną]. W IX-ym stuleciu niespodziewanie pojawia się ona w również Bochinger w książce p.t. „De la vie contemplative chez
Europie za pośrednictwem Erygenesa, który przejął się nią i les Indous", 1831. - Porównując nowsze tłumaczenia
usiłował ją przybrać w formy i wyrażenia religii chrześcijańskiej. pojedynczych Upanishad, dokonane przez Rammohun Roya,
Wśród mahometan odnajdujemy ją w postaci natchnionej mistyki Poleya, a nawet Colebrooke'a, jak również najnowsze przez
Sufisów. Na zachodzie Giordano Bruno musiał odpokutować Roera z dosłownym przekładem łacińskim perskiego
haniebną i męczeńską śmiercią to, że nie mógł oprzeć się pragnieniu tłumaczenia męczennika tej nauki, sułtana Darashakoh'a,
wypowiedzenia owej prawdy. A jednak i sami chrześcijańscy dokonanym przez Anquetil'a, nawet nie znający sanskrytu
mistycy, jacy gdziekolwiek i kiedykolwiek istnieli, wbrew woli czytelnik może się dokładnie przekonać, że Anąuetil opierał się
swej i zamiarom, stale zwracali się do niej. Imię Spinozy utożsamiło na ścisłym i doskonałym rozumieniu języka, podczas, gdy tamci
się z nią. Wreszcie za naszych czasów, gdy Kant dokonał zburzenia w większości szli po omacku i pomagali sobie odgadywaniem. -
starego dogmatyzmu, a świat przerażony stanął nad jego Bliższe szczegóły w tej kwestii znajdzie czytelnik w drugim
dymiącymi zgliszczami, świadomość tej prawdy zbudziła się znowu tomie „Parergów", roz. 16, § 184.
166 167
tego samego władcę, władcę który pozostaje nieśmiertelny gdy wszystko umiera - ten widzi
prawdę. Widząc wszechobecność władcy nie skala się żadną winą, która by z niego
pochodziła, dzięki temu idzie drogą prowadzącą na wyżyny".
Na tych wskazówkach co do metafizyki moralności zmuszony jestem poprzestać, choć jeden
ważny krok pozostał w niej jeszcze do zrobienia. Aby go jednak uczynić, należało i w samej
e t y c e postąpić o krok dalej; zaś nie mogłem uczynić, ponieważ w Europie za najwyższy cel
etyki uważa się teorię sprawiedliwości i cnoty, wszystko zaś, co wychodzi poza jej granice, jest
jest albo nieznane, albo też nieuznawane. Temu więc przymusowemu zaniechaniu dalszego
kroku należy przypisać, jeśli podane tu zarysy metafizyki moralności nie pozwalają dojrzeć,
choćby tylko z daleka szczytów metafizycznego gmachu ani właściwego związku między
poszczególnymi częściami d e l i a D i v i n a C o m m e d i a . Ale to nie leżało w granicach ani
mojego zadania, ani planu. Wszystko bowiem nie daje się wypowiedzieć od jednego razu, a przy
tym nie należy odpowiadać, na więcej niż na pytanie.
Kto pracuje nad rozszerzeniem granic ludzkiego poznania ten zawsze się spotka z oporem
czasu, działającym jak ciężar, który trzeba ciągnąć, a który przygniata do ziemi, urągając
wysiłkom. Niech jednak pocieszy się pewnością, że jeśli przeciwko sobie ma przesądy, to w
zamian prawda jest po jego stronie; prawda zaś, gdy tylko współdziałać z nią zacznie czas jej
sprzymierzeniec, może być zawsze pewna zwycięstwa. A więc jeśli nie dziś, to jutro.
Spis treści
Rozdział I Wstęp . .
Rozdział II
Krytyka podstawy etyki podanej przez Kanta
Rozdział III
Podstawa etyki . . . . . . . . . . . . . . . . .
Rozdział IV