Professional Documents
Culture Documents
Claude Lévi-Strauss - Antropologia strukturalna-KR (2000)
Claude Lévi-Strauss - Antropologia strukturalna-KR (2000)
©PLON 1958
© Copyright for the Polish translation
by Krzysztof Pomian, Warszawa 2000
© Copyright for the Polish edition
by Wydawnictwo KR, Warszawa 2000
ISBN 83-86989-67-X
6& 295224
Niech wolno będzie niestałemu uczniowi złożyć tą
książką, ukazującą się w 1958 r., w stulecie urodzin
Emila Durkheima—hołd pamięci założyciela ,,L’Annee
Sociologique”, zadziwiającej zbrojowni, z której
współczesna etnologia otrzymała część swego oręża,
a którą pozostawiliśmy w milczeniu i opuszczeniu nie
przez niewdzięczność, lecz z powodu smutnego
przekonania, że przedsięwzięcie to jest dziś ponad
nasze siły.
' Jean Pouillon, L ’oeuvre de Claude Levi-Strauss, „Les Temps Modemes”, rocznik
XII, nr 126, lipiec 1956, s. 158.
8 Przedmowa
sprawy, mówię nie to, co chcę, lecz to, co mogę wysłowić, korzystając
z posiadanych narzędzi językowych. Stąd poczucie obcości, jakiego doznaję
wobec moich własnych tekstów, gdy usiłuję przełożyć je na francuski.
Ponieważ jest wysoce prawdopodobne, że niezadowolenie to ogarnie również
czytelnika, trzeba było pokazać jego źródło.
Starałem się zaradzić tej trudności, tłumacząc bardzo dowolnie, streszczając
niektóre partie i rozwijając inne. Również artykuły francuskie zostały nieco
przerobione. Wreszcie, tu i ówdzie dodałem nowe przypisy, aby odpowiedzieć
na zarzuty, sprostować błędy lub uwzględnić nowe fakty.
’ Stało się to prawdą w ostatnich latach XIX w. Ale nie należy zapominać, że
ewolucjonizm socjologiczny jest historycznie wcześniejszy od biologicznego.
4 L.A. White, Energy andthe Ewlution ofCulture, „American Anthropologist’’, n.s.,
t. XLV, 1943; History, Evolutionism and Functionalism..., „Southwestern Joumal of
Anthropology”, t. 1, 1945; Evolutionary Stages, Progress and the Evaluation of
Cultures, tamże, t. III, 1947.
12 Wprowadzenie: historia i etnologia
nie możemy wiedzieć, czy obecność nazw zwierzęcych lub roślinnych, bądź
jakichś praktyk czy wierzeń odnoszących się do gatunków zwierzęcych lub
roślinnych, tłumaczy się jako pozostałość wcześniejszego systemu totemicznego
czy też wymaga przywołania innych racji, np. właściwej umysłowi ludzkiemu
logiczno-estetycznej skłonności do grupowania składających się na jego świat
zbiorów: fizycznego, biologicznego i społecznego; klasyczne studium Durkheima
i Maussa pokazało, jak rozpowszechniona jest ta skłonność7.
Interpretacje ewolucjonistyczna i dyfuzjonistyczna mają pod tym względem
wiele wspólnego. Obie były zresztą sformułowane i zastosowane przez Tylora
i obie różnią się od metody historycznej. Historyk bada zawsze indywidua; mogą
nimi być osoby, zdarzenia lub grupy zjawisk zindywidualizowane przez ich
pozycję w czasie i przestrzeni. Dyfuzjonista zaś — choć może łamać gatunki
komparatysty, aby podejmować próby odtworzenia indywiduów za pomocą
fragmentów, zapożyczonych z różnych kategorii — zdoła tylko zbudować
pseudoindywiduum, ponieważ współrzędne czasowe i przestrzenne są tu
następstwem sposobu, w jaki elementy zostały wybrane i połączone ze sobą, nie
zaś czymś, co nadaje przedmiotowi jedność rzeczywistą. „Cykle” czy „kompleksy
kulturowe” dyfuzjonisty są, jak „stadia” ewolucjonisty, owocem abstrakcji, której
zawsze brakuje potwierdzenia przez świadków. Ich historia pozostaje
koniekturalna i czysto myślowa. Zastrzeżenie to stosuje się nawet do bardziej
skromnych i ścisłych badań, takich jak studia Lowiego, Spiera i Kroebera nad
dystrybucją pewnych cech kulturowych w ograniczonych regionach Ameryki
Północnej8. Stosuje się ono do nich nie tylko dlatego, że z faktu, iż proponowany
układ jest możliwy, nie można wnosić, że taki był rzeczywisty przebieg zdarzeń;
zawsze ma się przecież prawo do tworzenia hipotez, a zresztą, w pewnych
przypadkach, ośrodki wprowadzające innowację oraz drogi jej dyfuzji określone
są z bardzo wysokim stopniem prawdopodobieństwa. Badania takie rozczarowują
raczej dlatego, że nie mówią nam one nic o uświadamianych i nieuświadamianych
procesach, znajdujących wyraz w konkretnych doświadczeniach indywidualnych
lub zbiorowych, dzięki którym ludzie nie posiadający pewnej instytucji doszli do
uzyskania jej bądź przez wynalazek, bądź przez przekształcenie instytucji
dotychczasowej, bądź dzięki temu, że otrzymali ją z zewnątrz. Tymczasem
właśnie takie badanie wydaje się nam jednym z zasadniczych celów zarówno
etnografa, jak i historyka.
*
* *
Nikt bardziej niż Boas nie przyczynił się do wydobycia na jaw tych
sprzeczności. Toteż pobieżna analiza istoty jego stanowiska pozwoli ustalić,
w jakiej mierze on sam ich uniknął, i wyjaśnić, czy nie są one nierozłącznie
zespolone z warunkami, w jakich dokonuje się praca etnografa.
Określając swój stosunek do historii, Boas zaczyna od aktu pokory: „W
zakresie historii ludów pierwotnych wszystko, co etnografowie wypracowali,
sprowadza się do rekonstrukcji i niczym innym być nie może”910 . Zaś tym,
11
którzy zarzucali mu, że nie badał historii takiego czy innego aspektu
cywilizacji, której poświęcił przecież większą część swego życia, udziela tej
bohaterskiej odpowiedzi: „Niestety, nie dysponujemy żadnym faktem, który
rzucałby jakiekolwiek światło na te procesy rozwojowe”"1. Z chwilą gdy te
ograniczenia zostały już uznane, można jednak określić metodę, zakres
stosowalności której będzie zapewne zawężony przez wyjątkowo niesprzyjające
warunki, w jakich pracuje etnolog, ale od której można oczekiwać pewnych
rezultatów. Szczegółowe zbadanie obyczajów oraz ich miejsca w globalnej
kulturze praktykującego je plemienia, połączone z ustaleniem ich rozmieszczenia
geograficznego wśród plemion sąsiadujących, pozwala, z jednej strony,
określić historyczne przyczyny, które doprowadziły do ich uformowania się,
z drugiej zaś — procesy psychiczne, które uczyniły je możliwymi".
Badania pozostają prawomocne wtedy tylko, gdy zamykają się w małym
regionie, o wyraźnie wytyczonych granicach; porównania nie mogą być rozciągane
poza obszar wybrany jako przedmiot badań. Występowanie analogicznych
obyczajów i instytucji nie może być bowiem uznane za dowód kontaktu, jeśli brak
łańcucha faktów tego samego typu, który by pozwalał połączyć fakty skrajne przez
całą serię pośrednich12. Zapewne, nigdy nie osiągamy pewności chronologicznej;
możnajednak orzekać z bardzo wysokim prawdopodobieństwem o zjawiskach czy
grupach zjawisk, których zakresjest ograniczony w czasie i przestrzeni. Tak można
było odtworzyć ewolucję tajnych stowarzyszeń Kwakiutlów w okresie półwiecza;
dało się sformułować pewne hipotezy na temat dawnych stosunków między
kulturami północnej Syberii a kulturami północnego zachodu Ameryki; ustalono
drogi, jakimi wędrował taki lub inny wątek mityczny Ameryki Północnej.
16 Tamże.
17 R. Benedict, Franz Boasas an Ethnologist, w: FranzBoas: 1858-1942; „Memoirs
of the American Anthropological Association”, nr 61, 1943, s. 27.
18 Nie mamy tu na myśli prac archeologicznych Boasa należących do archeologii,
a nie do etnologii, ani jego badań nad rozpowszechnianiem się pewnych tematów
mitologicznych, które są badaniami historycznymi opartymi na materiałach
etnograficznych. Podobnie, formułując hipotezy o pierwotnym zaludnieniu Ameryki,
dr Paul Rivet wykorzystuje dane archeologii, językoznawstwa i etnografii dla badań,
które mają charakter historyczny. Przedsięwzięcia takie winny być rozpatrywane
z punktu widzenia historii. Można powiedzieć to samo o niektórych pracach Rivcrsa.
Wprowadzenie: historia i etnologia 17
II
*
* *
26 Tamże, s. 627.
27 Tamże. Wydaje się zresztą, że zdaniem Malinowskiego nie pojawia się żadna
różnica, gdy przechodzi się od tego, co ogólne, do tego, co szczegółowe. „Kultura taka,
jaką spotykamy u Masajów, jest narzędziem przeznaczonym do zaspokajania
elementarnych potrzeb organizmu”. Co się tyczy Eskimosów: „Mają oni wobec
zagadnień seksualnych tę samą postawę co Masajowie. Mają też podobny w przybliżeniu
typ organizacji społecznej”. Culture as a Determinant oj'Behavior, wyd. cyt., s. 136 i 140.
2S B. Malinowski, przedmowa do: łan Hogbin, Lawand Order in Polynesia, London
1934, s. 4X49.
29 B. Malinowski, art. Culture, wyd. cyt., s. 630.
22 Wprowadzenie: historia i etnologia
* *
34 F. Boas, The Social Organization and the Secret Societies ofthe Kwakiutl Indians,
Washington 1895; M. Griaule, Masąues Dogons, Paris 1938 i Mythe de l 'organisation
dtt monde chez les Dogons „Psyche”, t. II, 1947.
35 B. Malinowski, wyd. cyt., s. 71, 72.
36 B. Malinowski, Sex and Repression in Savage Society, London-New York 1927
s. 204.
’’ M. Mead, Sex and Temperament in Three Primitive Societies, New York 1935, s. 279.
M R.F. Fortunę, Arapesh warfare, „American Anthropologist”, n.s., t. XLI, 1939.
” M. Mead wyd., Competition and Cooperation among Primitive Peoples
London New York 1937, s. 461.
24 Wprowadzenie: historia i etnologia
III
Micheleta czy Taine’a. Wszystko, czego jest w stanie dokonać historyk czy
etnograf, wszystko, czego można od nich wymagać — to aby poszerzyli
doświadczenie cząstkowe do wymiarów doświadczenia ogólnego lub bardziej
ogólnego, które stałoby się, właśnie dzięki temu, dostępne jako do
świadczenie dla ludzi z innego kraju czy innego czasu. Historyk
i etnograf osiągają to, gdy spełniają te same warunki; są nimi wprawa,
przestrzeganie rygorów, sympatia, obiektywność.
Jak postępują? Tu właśnie zaczyna się trudność. Często przeciwstawiano
bowiem — nawet w Sorbonie — historię i etnografię pod pozorem, że
pierwsza opiera się na badaniu i krytyce dokumentów pochodzących od wielu
obserwatorów, poddających się przeto konfrontacji i wzajemnej kontroli,
podczas gdy druga miałaby się sprowadzać do obserwacji dokonywanej przez
jednostkę.
Na krytykę tę można odpowiedzieć, że najlepszym sposobem, zdolnym
umożliwić etnografii przezwyciężenie tej przeszkody, jest zwiększenie ilości
etnografów. Na pewno nie osiągnie się tego, zniechęcając do uprawiania
etnografii przez wysuwanie gołosłownych zastrzeżeń. Zresztą argument ten
został uchylony przez sam rozwój etnografii; nieliczne są dziś ludy, które by
nie były studiowane przez wielu badaczy i których obserwacja, prowadzona
z różnych punktów widzenia, nie rozciągałaby się na wiele dziesiątków lat,
a niekiedy nawet — na wiele stuleci. Co więcej, historyk, gdy wgłębia się
w swe źródła, nie robi nic innego, jak tylko korzysta ze świadectw
etnografów-amatorów, zazwyczaj równie oddalonych od opisywanej przez
nich kultury, co współczesny badacz od Polinezyjczyków czy Pigmejów. Czy
historyk dawnej Europy byłby uboższy w wiedzę, gdyby Herodot, Diodor,
Plutarch, Sakso Gramatyk i Nestor byli zawodowymi etnografami, zdającymi
sobie sprawę z problemów, świadomymi trudności, jakie napotykają badania,
wyuczonymi obiektywnej obserwacji? Miast lękać się etnografów, historyk
dbający o przyszłość swej dyscypliny powinien domagać się od nich
największego wysiłku.
Ale paralelizm metodologiczny, który usiłuje się ustanowić między
etnografią i historią, by przeciwstawić je sobie, jest tworem złudzeń.
Etnografem jest ten, kto gromadzi fakty i kto przedstawia je (jeśli jest dobrym
etnografem) zgodnie z tymi wymogami, które spełniać musi również historyk.
Jest obowiązkiem historyka, by korzystał z tych prac, gdy pozwalają mu na to
obserwacje, obejmujące dostateczny okres czasu; jest to również rola
etnologa, gdy umożliwiają mu to obserwacje tego samego typu, odnoszące się
do wystarczającej liczby różnych regionów. W każdym przypadku etnograf
opracowuje dokumenty, które mogą służyć historykowi. Jeśli zaś takie
dokumenty już istnieją, a etnograf włącza ich zawartość do swego dzieła, to
czy historyk nie powinien mu zazdrościć —o ile, rzecz jasna, etnograf dobrze
26 Wprowadzenie: historia i etnologia
*
* ♦
ich rezultatem, jeśli prawdą jest, iż jego głównym źródłem był wzrost
świadomości etnograficznej, spowodowany w myśli zachodniej przez odkrycie
Nowego Świata. Zresztą nawet dziś wtórne uzasadnienia, gdy tylko się je
formułuje, usiłują przybrać ten sam nieuświadamiany wyraz. Interpretacje,
które wydawały się najbardziej śmiałe: priorytet prawa macierzyńskiego,
animizm czy — w nowszych czasach — psychoanaliza, są przyswajane przez
myślenie zbiorowe ze zdumiewającą szybkością, która świadczy, że mamy
tu do czynienia z cechą nieodłączną od pewnych sposobów myślenia
i działania; interpretacje te są przyswajane, by automatycznie rozstrzygnąć
problemy, których naturą zdaje się być to, iż wymykają się one zarówno woli,
jak refleksji.
Pozostaje zasługą Boasa, że z godną podziwu przenikliwością określił
nieświadomą naturę zjawisk kulturowych; pisząc strony, w których przyrównał
je z tego punktu widzenia do języka, antycypował późniejszy rozwój myślenia
lingwistycznego oraz przyszłość etnologii, której zapowiedzi zaczynamy
dopiero dostrzegać. Po wykazaniu, że struktura języka do czasu pojawienia się
naukowej gramatyki pozostawała nieznana mówiącemu i że nawet później
kształtuje ona nadal mowę poza świadomością podmiotu, narzucając myśli
ramy językowe, które uważane są za kategorie ważne przedmiotowo — Boas
pisał: „Zasadnicza różnica między zjawiskami językowymi a innymi zjawiskami
kulturowymi polega na tym, że pierwsze nigdy nie stają się przedmiotem
jasnej świadomości, podczas gdy drugie — choć płyną z tego samego
nieuświadamianego źródła—wznoszą się często do poziomu myśli świadomej,
dając przeto początek wtórnym rozumowaniom i reinterpretacjom”43. Ta
różnica stopnia nie przeczy jednak ich głębokiej tożsamości i nie pomniejsza
wzorcowej wartości metody lingwistycznej dla badań z zakresu etnologii.
Przeciwnie, „wielką przewagą językoznawstwa pod tym względem jest to, że
kategorie języka pozostają nieuświadomione; z tego względu można śledzić
proces ich kształtowania się, nie napotykając tak częstych w etnologii
wtórnych interpretacji, które przeszkadzają i wprowadzają w błąd, nadto zaś
mogą beznadziejnie zaciemniać historię rozwoju idei”44.
Tylko wyniki współczesnej fonologii pozwalają właściwie ocenić ogromną
doniosłość tych tez, sformułowanych osiem lat przed ogłoszeniem Kursu
językoznawstwa ogólnego Ferdynanda de Saussure’a, który miał przygotować
jej wystąpienie. Ale etnologia wciąż jeszcze nie zaczęła ich stosować. Boas,
który wykorzystał je w pełni, aby stworzyć językoznawstwo amerykańskie,
i któremu pozwoliły one obalić nie kwestionowane w owych czasach poglądy
*
* *
* *
Analiza Strukturalna
W Językoznawstwie i w Antropologii1
' Ogłoszony pod tym tytułem w: „Word, Joumal of the Linguistic Circle of New
York”, t. I, sierpień 1945, nr 2, s. 1-21.
- Związki psychologii i socjologii w sferze faktów i w sferze badań, przeł. J. Szacki,
w: Socjologia i antropologia, Warszawa 1973, s. 441.
' O. Schrader, Prehistorie Antiąuities of the Aryan PeOples, przekł. F.B. Jevonsa,
Londyn 1890, rozdz. XII, cz. 4.
4 O. Schrader, wyd. cyt.; H.J. Rosę, On the Alleged Evidence for Mother-Right in
Early Greece, „Folklorc”, 22, 1911. Por. również na ten temat nowsze prace
G. Thomsona, który przyjmuje hipotezę pozostałości matrylineamych.
36 Język i pokrewieństwo
5 A.M. Hocart, Chieftainship and the Sisters' Son in the Pacific, „American
Anthropologist”, n.s., t. XVII, 1915; The Uterine Nephew, „Man”, 23, 1923, nr 4; The
Cousin in Tedic Ritual, „Indian Antiąuary”, t. LIV, 1925 i in.
6 P.K. Benedict, Tibetan and Chinese Kinship Terma, „Harvard Joumal of Asiatic
Studies”, 6, 1942; Studies in Thai Kinship Terminology, „Joumal of the American
Oriental Society”, 63, 1943.
Analiza strukturalna w językoznawstwie i w antropologii 37
Otwierają się wtedy nowe perspektywy. Nie chodzi już dłużej o przypadkową
współpracę, w toku której językoznawca i socjolog, pracujący niezależnie od
siebie, przekazują sobie niekiedy to, co zdaniem każdego z nich może
zainteresować drugiego. Przy badaniu zagadnień pokrewieństwa (a zapewne
również przy badaniu innych problemów) socjolog znajduje się w sytuacji
formalnie podobnej do tej, w jakiej znajduje się językoznawca-fonolog.
Terminy pokrewieństwa są, jak fonemy, elementami znaczenia; jak fonemy,
zyskują one to znaczenie tylko wtedy, gdy są scalone w systemy; „systemy
pokrewieństwa” jak „systemy fonologiczne” są wypracowywane przez umysł
na poziomie myślenia nieuświadomionego; wreszcie, przejawianie się
w oddalonych od siebie regionach i w różniących się istotnie społeczeństwach
form pokrewieństwa, reguł zawierania małżeństw, podobnych postaw
narzucanych pewnym typom krewnych itp. — wszystko to nakazuje
przypuszczać, że zarówno w jednym, jak w drugim przypadku postrzegane
zjawiska wynikają z działania ogólnych, ale ukrytych praw. Problem można
tedy sformułować w sposób następujący: w innym porządku rze
czywistości zjawiska pokrewieństwa są zjawiskami tego samego
typu co zjawiska językowe. Czy wykorzystując metodę analogiczną pod
względem formy (jeśli nie treści) do tej, którą stosuje fonologia,
socjolog może spowodować w swej nauce taki postęp, jaki dokonał się
w naukach o języku?
Kierunek ten okaże się jeszcze bardziej atrakcyjny, gdy poczynimy
dodatkową uwagę: badanie systemów pokrewieństwa jest dziś prowadzone
z tej samej perspektywy i przeżywa, jak się zdaje, te same trudności co
językoznawstwo w przededniu rewolucji fonologicznej. Między starym
językoznawstwem, które poszukiwało swej zasady tłumaczącej przede wszystkim
w historii, a pewnymi próbami Riversa zachodzi uderzające podobieństwo;
w obu przypadkach samo lub prawie samo badanie diachroniczne miało zdać
sprawę ze zjawisk synchronicznych. Porównując fonologię z dawnym
językoznawstwem, Trubieckoj określa pierwszą z nich jako „strukturalizm
i uniwersalizm systemowy”, co przeciwstawia „indywidualizmowi” i „atomiz-
mowi” wcześniejszych szkół. Toteż gdy rozpatruje on badania diachroniczne,
ujmuje je w zupełnie zmienionej perspektywie: „Ewolucja systemu
fonologicznego jest w każdej danej chwili określona przez dążenie do
celu... Ewolucja ta ma zatem pewien sens, pewną wewnętrzną logikę, którą
fonologia historyczna powinna doprowadzić do oczywistości”12. Otóż
krytykowana przez Trubieckiego i Jakobsona interpretacja „indywidualistyczna”
11 W.H.R. Rivers, The History of Melanesian Society, London 1914, passim; Social
Organization. wyd. W.J. Perry, London 1924, rozdz. IV.
14 W tym samym kierunku zmierza S. Tax, Some Problems of Social Organization,
w: Social Anthropology ofNorth American Tribes, wyd. F. Eggan, Chicago 1937.
15 R. Jakobson, Observations sur le classementphonologiąue des consonnes, wyd. cyt.
16 K. Davis i W.L. Warner,StructuralAnalysisofKinship, „American Anthropologist”,
n.s., t. XXXVII, 1935.
40 Język i pokrewieństwo
17 Tak np. w wyniku analizy tych autorów termin „mąż” okazuje się zastąpiony przez
formułkę:
C2a /2d /"SU11 */Ego (wyd. cyt.)
Wspomnijmy przy tej okazji o dwóch nowszych rozprawach, które używają o wiele
bardziej wyrafinowanego aparatu logicznego i są bardzo interesujące zarówno z uwagi
na metodę, jak i na rezultaty. Por. F.G. Lounsbury, A Semantic Analysis of the Pawnee
Kinship Usage, „Language”, t. XXXII, nr 1, 1956, oraz W.H. Goodenough, The
Componential Analysis of Kinship, tamże.
18 Jak się okaźe przy lekturze rozdz. V, używałbym dziś bardziej zniuansowanej formuły.
19 A.L. Kroeber, Classificatory Systems of Relationships, „Joumal of the Royal
Anthropological Institute”, t. XXXIX, 1909.
Analiza strukturalna w językoznawstwie i vr antropologii 41
25 S. Hartland, Matrilineal Kinship and the Question ofits Priority „Memoirs of the
Amer. Anthrop. Assoc.”, 4, 1917.
26 W.H.R. Rivers, The Marriage ofCousins in India, „Joumal of the Royal Asiatic
Society”, lipiec 1907.
27 Dz. cyt., s. 624.
28 R.H. Lowie, The Matrilineal Complex, „University of Califomia Public. in
American Archaeology and Ethnology”, 16, nr 2, 1919.
44 Język i pokrewieństwo
11 Tak np. Mundugomor z Nowej Gwinei, gdzie stosunek między wujem a siostrzeńcem
jest stale familiarny, podczas gdy fdiacja jest alternatywnie patrylineama i matrylineama.
Por. Margaret Mcad, Sex and Temperament in Three Primitive Societies, New York
1935, s. 176-185.
32 B. Malinowski, Zycie seksualne dzikich w północno-zachodniej Melanezji,
Warszawa 1957.
46 Język i pokrewieństwo
między ojcem a synem występuje wrogość, podczas gdy wuj wspomaga u nich
swego siostrzeńca i ofiarowuje mu konia, gdy ten się żeni3’. Jak dotąd
pozostajemy w granicach schematu Radcliffe-Browna. Ale rozpatrzmy inne
wchodzące w grę stosunki rodzinne. Malinowski pokazał, że na Trobriandach
mąż i żona żyją w atmosferze czułej intymności, a ich stosunki nacechowane
są wzajemnością. Stosunki między bratem a siostrą są natomiast obłożone
niezmiernie surowym tabu. Jaka jest z kolei sytuacja na Kaukazie? Tutaj
stosunek między bratem a siostrą jest tak czuły, że u Pschavów jedyna córka
„adoptuje” sobie „brata”, który będzie odgrywał względem niej zwyczajową
rolę brata — cnotliwego towarzysza łoża34. Ale stosunki między małżonkami
są biegunowo przeciwstawne: Czerkies nie śmie ukazać się publicznie ze swą
żoną i odwiedza ją z zachowaniem tajemnicy. Wedle Malinowskiego na
Trobriandach największą obelgą jest powiedzenie mężczyźnie, że jest
podobny do swej siostry; Kaukaz dostarcza odpowiednika tego zakazu, gdyż
nie wolno tam pytać mężczyzny o zdrowie jego żony.
Gdy rozpatruje się społeczeństwa typu „czerkieskiego” bądź typu
„trobriandzkiego”, nie wystarcza, jak widać, zbadanie korelacji postaw
ojciec/syn i wuj/siostrzeniec. Korelacja ta jest tylko aspektem
globalnego systemu, w którym występują cztery organicznie zespolone
stosunki: b rat/s i o st ra, mąż/żona, ojciec/syn, wuj/siost
rzeniec. Dwie grupy, które posłużyły nam za przykład, dostarczają
zastosowań pewnego prawa, które można sformułować następująco: w obu
grupach stosunek między wujem a siostrzeńcem ma się tak do stosunku
między bratem a siostrą, jak stosunek między ojcem a synem — do stosunku
między mężem a żoną. Wystarczy zatem znać tylko jedną parę stosunków, by
zawsze można było wydedukować pozostałe.
Rozpatrzmy teraz inne przypadki. Na Tonga w Polinezji filiacja jest
patrylineama jak u Czerkiesów; stosunki między mężem a żoną wydają się
jawne i harmonijne, spory małżeńskie są rzadkie, a żona, choć ma często status
wyższy od męża, „nie żywi najmniejszej myśli o wyłamaniu się spod jego
władzy... we wszystkich kwestiach domowych podporządkowuje się chętnie
jego decyzjom”. Podobnie, największa swoboda panuje między wujem
a siostrzeńcem; siostrzeniec jest wobec wuja /a/iw, tzn. ponad prawem, i może
pozwalać sobie na wszelkie poufałości. Tym swobodnym stosunkom
przeciwstawiają się stosunki między synem a ojcem. Ojciec jest tapir, synowi
nie wolno dotknąć jego głowy lub włosów, otrzeć się o niego, gdy je, spać
w jego łóżku lub na jego poduszce, dzielić z nim pokarm lub napój, bawić się33
" E.W. Gifford, Tonga Society, „B.P. Bishop Museum Bulletin”, nr 61, Honolulu
1929, s. 16—22.
-1'’ F.E. Williams, Natiyes oj Lakę Kutubu, Papua, „Oceania”, t. XI, 1940—1941 i XII,
1941-1942, s. 265-280 tomu XI; Group Sentiment and Primitire Justice, „American
Anthropologist”, t. XLIII, nr 4, cz. 1, 1941.
” Douglas L. Oliver, A Solomon Island Society. Kinship and Leadership among the
Siuai of Bougainyille, Cambridge, Mass. 1955, passim.
48 Język i pokrewieństwo
I-------- 1
A = O A
I---------- 1 A
A = O A
Czerkiesi — patrylin.
A
I-------- 1
Trobriandczycy — matrylin. A = O A
+ A
I----------- 1
Tonga — patrylin.
Rys. 1.
■’* Reo F. Fortunę, The Sorcerers ofDobu, New York 1932, s. 8, 10, 45, 62 64 i in.
Analiza strukturalna w językoznawstwie i w antropologii 49
*
* *
*
* *
Język i Społeczeństwo1
*
* *
Językoznawstwo i Antropologia'
chcą oni odnaleźć dzięki nam to konkretne ujęcie problemów, od którego ich
metoda oddala się coraz bardziej?
Antropologowie przyjmują te poczynania w sposób szczególny. Nasza
pozycja wobec językoznawców jest bowiem delikatna. Przez wiele lat
pracowaliśmy obok siebie, a teraz nagle wydaje się nam, że językoznawcy
wyłączają się z tej współpracy; widzimy, jak przechodzą na drugą stronę
granicy, która dzieli nauki ścisłe i przyrodnicze od nauk humanistycznych
i społecznych, a która przez długi czas uchodziła za nieprzekraczalną.
Językoznawcy, jak gdyby chcieli nam zrobić złośliwy kawał, zaczynają
pracować w ten ścisły sposób, który z konieczności uważaliśmy dotąd za
przywilej nauk o przyrodzie. Budzi to w nas uczucie melancholii i, co tu
ukrywać, dużo zazdrości. Chcielibyśmy dowiedzieć się od językoznawców,
jaka jest tajemnica ich osiągnięć. Czy i my również nie moglibyśmy
zastosować do złożonego obszaru naszych badań: do pokrewieństwa, organizacji
społecznej, religii, folkloru, sztuki—tych ścisłych metod, których skuteczności
codziennie dowodzi językoznawstwo?
Pozwolę sobie otworzyć w tym miejscu nawias. Moją rolą na tym
posiedzeniu końcowym jest wyrażenie punktu widzenia antropologów.
Chciałbym więc powiedzieć językoznawcom, jak wiele nauczyłem się od nich
nie tylko podczas naszych posiedzeń plenarnych, lecz zwłaszcza dzięki
uczestnictwu w seminariach językoznawczych, które odbywały się obok;
mogłem tam uświadomić sobie stopień precyzji, drobiazgowości i ścisłości
osiągnięty przez językoznawców w toku badań, należących nadal do nauki
o człowieku w tej samej mierze co antropologia.
To nie wszystko. Od trzech czy czterech lat jesteśmy nie tylko świadkami
rozkwitu językoznawstwa teoretycznego, lecz widzimy nadto, jak języko
znawstwo podejmuje techniczną współpracę z inżynierami tej nowej nauki,
zwanej teorią komunikacji. Nie zadowalacie się już stosowaniem do waszych
problemów metody teoretycznie o wiele pewniejszej i bardziej ścisłej niż
nasza; udajecie się do inżyniera i prosicie go o zbudowanie urządzenia
doświadczalnego, zdolnego potwierdzić lub obalić wasze hipotezy. W ciągu
jednego czy dwóch wieków nauki humanistyczne i społeczne z konieczności
uważały świat nauk ścisłych i przyrodniczych za raj, do którego nigdy nie będą
miały wstępu. Ale oto językoznawstwo zdołało otworzyć jakieś małe drzwi
łączące te dwa światy. Jeśli się nie mylę, to motywy, które sprowadziły tu
antropologów, pozostają, jak widać, w ciekawej sprzeczności z tymi, którymi
kierowali się językoznawcy. Zbliżają się oni do nas z nadzieją, że ich badania
staną się bardziej konkretne; antropologowie natomiast zwracają się do
językoznawców dlatego, że jawią się im oni jako przewodnicy, zdolni
wyprowadzić ich z zamętu, na który zdaje się ich skazywać zbyt bliskie
obcowanie z konkretnymi empirycznymi zjawiskami. Konferencja ta wydawała
68 Język i pokrewieństwo
Rys. 3.
liczbę grup, system ten działa wyłącznie między grupami o liczbie parzystej:
2, 4, 6, 8; uczestnicy wymiany są zawsze przyporządkowani sobie parami.
Organizację społeczną z kolei charakteryzują formy klanowe, proste albo
złożone. Niemniej jednak złożoność ta nie ma nigdy charakteru organicznego,
jak w wielkiej rodzinie. Wynika ona raczej w sposób mechaniczny z podziału
klanu na lineaże; inaczej mówiąc, liczba elementów może się zwiększać, ale
sama struktura pozostaje prosta.
Systemy pokrewieństwa posiadają często wiele terminów. Tak np.
w systemie chińskim terminy liczą się na setki, a można nadal bez ograniczeń
tworzyć nowe, kombinując terminy elementarne. Nawet najbardziej odległy
stopień pokrewieństwa może zatem być opisany z tą samą precyzją co jego
stopień najbliższy. W tym sensie mamy do czynienia z systemami zupełnie
obiektywnymi. Jak dawno temu zauważył Kroeber, niepodobna pomyśleć
sobie dwóch systemów pokrewieństwa różniących się od siebie bardziej niż
europejski i chiński.
Wszystko to prowadzi nas do następujących wniosków. Na obszarze
indoeuropejskim struktura społeczna (reguły zawierania małżeństw) jest
prosta, ale mające figurować w tej strukturze elementy (organizacja społeczna)
są liczne i złożone. Na obszarze chińsko-tybetańskim sytuacja jest odwrotna.
Struktura jest złożona, ponieważ zestawia bądź scala dwa typy reguł
zawierania małżeństw, a organizacja społeczna typu klanowego bądź
równoważnego pozostaje prosta. Ponadto opozycja między strukturą
a elementami przejawia się na poziomie terminologii (tzn. na poziomie
już językowym) przez cechy antytetyczne, dotyczące zarówno budowy
(subiektywna bądź obiektywna), jak i samych terminów (liczne
bądź nieliczne).
Czy opisując w ten sposób strukturę społeczną, nie możemy przynajmniej
zapoczątkować dialogu z językoznawcami? Na jednym z poprzednich
posiedzeń Roman Jakobson opisywał podstawowe cechy języków indo-
europejskich. Mówił, że dostrzega w nich rozdżwięk między formą a substancją,
liczne wyjątki od reguł, dużą swobodę w dobieraniu środków dla wyrażania tej
samej idei... Czy wszystkie te cechy nie przypominają tych, które uwzględniliśmy
przy opisie struktury społecznej?
Aby właściwie określić stosunki między językiem a kulturą, trzeba, jak
sądzę, wyłączyć na wstępie dwie hipotezy. Tę, wedle której nie może być
żadnego związku między oboma porządkami, oraz hipotezę przeciwną,
zakładającą pełne skorelowanie wszystkich poziomów. W pierwszym przypadku
mielibyśmy do czynienia z obrazem umysłu ludzkiego jako rozkawałkowanego,
podzielonego na przedziały, między którymi niemożliwa jest jakakolwiek
komunikacja; byłaby to sytuacja dziwna i pozbawiona związku z tym, co
stwierdzamy w innych dziedzinach życia psychicznego. Ale gdyby
76 Język i pokrewieństwo
Pp. Haudricourt i Granai popełniają ten sam błąd, gdy piszą: „Przedmiot
językoznawstwa stanowią języki (w potocznym sensie słowa: język francuski,
język angielski). W socjologii przedmiotami porównywalnymi byłyby te,
które określa się jako społeczeństwa lub struktury globalne (naród, lud, plemię
itp). Jest bowiem rzeczą nieodzowną, by przedmiot, którego naturę pragnie się
badać, był maksymalnie niezależny od innych przedmiotów”13. Zaiste w tym
przypadku jesteśmy zgubieni, a krytyka może triumfować bez trudu. W dwóch
studiach, które stanowią rozdziały III i IV tego tomu, proponuję zupełnie co
innego. Przedmiotem porównawczej analizy strukturalnej nie jest język
francuski lub język angielski; jest nim pewna liczba struktur, które językoznawca
może osiągnąć, wychodząc od tych empirycznie danych przedmiotów; jest to
np. struktura fonologiczna, gramatyczna lub leksykalna języka francuskiego,
bądź struktura mowy, która nie jest absolutnie nieokreślona. Nie porównuję
z tymi strukturami społeczeństwa francuskiego, jak sądzi p. Gurvitch, który
wyobraża sobie, że społeczeństwo jako takie ma jakąś strukturę; porównuję
z nimi pewną liczbę struktur, których szukam tam, gdzie można je znaleźć, nie
zaś gdzie indziej: w systemach pokrewieństwa, w ideologii politycznej,
w mitologii, w obrzędach, w sztuce, w „kodzie” zasad grzecznościowych oraz
— dlaczego by nie? — w zwyczajach kulinarnych. Poszukuję własności
wspólnych tym strukturom, które są cząstkowymi — ale uprzywilejowanymi
dla badania naukowego — wyrazami całości, określonej jako społeczeństwo
francuskie, angielskie lub inne. Nawet tu nie chodzi bowiem o zastąpienie
jakiejś oryginalnej treści przez inną, o sprowadzenie jednej do drugiej, lecz
o ustalenie, czy własności formalne są względem siebie homologiczne i jak
homologiczne; jeśli zaś są sprzeczne — to na czym polegają te sprzeczności;
wreszcie, jakie są ich dialektyczne stosunki dające się wyrazić w postaci
transformacji. Nie twierdzę bynajmniej, że porównania takie będą płodne
zawsze, lecz tylko że okażą się takie niekiedy; w tych przypadkach będą one
miały wielką doniosłość dla określenia miejsca danego społeczeństwa
względem innych, należących do tego samego typu, oraz dla zrozumienia
praw, które rządzą jego ewolucją w czasie.
Przytoczę tu przykład różny od tych, które można znaleźć we wspomnianych
artykułach. Sądzę, że kuchnia dowolnego społeczeństwa poddaje się, jak
język, rozłożeniu na składniki konstytutywne, które można w tym przypadku
określić jako „gustemy”; są one zorganizowane w pewne struktury opozycji
i korelacji. Można wtedy odróżnić kuchnię angielską od francuskiej dzięki
trzem opozycjom: endogenne/egzogenne (tzn. surowce narodowe
bądź egzotyczne), centralne/peryferyjne (podstawa posiłku i dodatki),
nacechowane/nienacechowane (tzn. przyprawione bądź mdłe).
(dając zresztą jako opozycję pomme de l 'air, tak częste w języku kucharzy
i zastępujące obiegowy w staroffancuszczyźnie termin pomme yulgaire dla
owocu drzewa, ponieważ obecnie ziemniak posiada większy współczynnik
powszechności). Rozwiązanie jest następstwem wyboru wśród uprzednio
istniejących możliwości.
Arbitralny w zakresie pojęć, język miałby być taki również w zakresie
słów. „Nie ma żadnego... rozumowo uchwytnego związku między wymową
słowa a oznaczonym przez nie pojęciem. Np. jaki związek może zachodzić
między faktem, że zwieramy wargi na początku i pod koniec słowa pomme,
a powszechnie znanym zaokrąglonym owocem?”19.
Przywołana tu zasada, wprowadzona przez de Saussure’a, nie podlega
dyskusji, jeśli pozostajemy tylko na poziomie opisu językowego; odegrała ona
poważną rolę w językoznawstwie, pozwalając fonetyce na wyzwolenie się od
naturalistycznych interpretacji metafizycznych. Niemniej jednak jest ona
tylko jednym z aspektów myślenia lingwistycznego; z chwilą gdy usiłuje się
rozpatrywać zjawiska z ogólniejszego punktu widzenia, zakres stosowania tej
zasady okazuje się ograniczony, a jej ścisłość — mniejsza, niż się zdawało.
Aby uprościć moją myśl, powiem, że znak językowy jest arbitralny
a priori, lecz przestaje nim być a posteriori. W naturze pewnych przetworów
sfermentowanego mleka nie ma a priori niczego, co narzucałoby formę
dźwiękową fromage, a raczej from-, gdyż końcówka jest wspólna wielu
różnym słowom. Wystarczy porównać francuskie froment o zupełnie innej
treści semantycznej oraz angielskie cheese, które znaczy to samo co fromage,
ale różni się odeń fonetycznie. Do tego punktu znak językowy wydaje się
arbitralny.
Nie jest jednak bynajmniej pewne, iż te wybory fonetyczne, arbitralne
względem designatum, nie oddziaływają następnie niepostrzeżenie nie tylko
może na ogólny sens słów, co na ich pozycję w otoczeniu semantycznym. To
określenie a posteriori zachodzi na dwóch poziomach: na poziomie
semantycznym i na poziomie słownictwa.
Często opisywano i badano zjawiska synestezji na poziomie fonetycznym.
Praktycznie wszystkie dzieci oraz wielu dorosłych, chociaż większość nie
przyznaje się do tego, łączą spontanicznie dźwięki: fonemy lub brzmienia
instrumentów muzycznych — z barwami czy kształtami. Asocjacje te
występują również na poziomie słownika w pewnych dziedzinach silnie
ustrukturowanych: przykładem mogą być terminy kalendarza. Chociaż barwy
łączone z fonemami nie zawsze są takie same, wydaje się, że jednostki,
stosując zmienne terminy, budują system relacji, który w sposób analogiczny
i na innej płaszczyźnie odpowiada strukturalnym własnościom fonologicznym
rozpatrywanego języka. Tak np. osobnik, dla którego językiem ojczystym jest
węgierski, widzi samogłoski w sposób następujący: i, i — białe; e — żółte;
e—nieco ciemniejsze; a—beżowe; a—ciemnobeżowe; o—ciemnoniebieskie;
ó — czarne; u, u — koloru świeżej krwi. Jakobson pisze w związku z tym
spostrzeżeniem: „Rosnący chromatyzm barw odpowiada przejściu od
najwyższych samogłosek do najniższych, a kontrast między barwami ciemnymi
i jasnymi koresponduje z opozycją samogłosek przednich i tylnych, z wyjątkiem
u, u, gdzie percepcja zdaje się nienormalna. Dwoistość zaokrąglonych
samogłosek przednich jest jasno wskazana: ó, ó—tło bardzo ciemnoniebieskie,
z rozsianymi jasnymi plamami, o rozmytych brzegach; ii, ii—tło intensywnie
czerwone z różowymi plamami”20.
Nie chodzi tu zatem o osobliwości tłumaczące się przez osobiste dzieje
i gust każdej jednostki. Jak powiadają cytowani teraz autorzy, badanie tych
zjawisk może nie tylko „odsłonić bardzo ważne z punktu widzenia
psychologicznego i teoretycznego aspekty językoznawstwa”21, lecz nadto
prowadzi ono bezpośrednio do rozpatrywania „przyrodniczych podstaw”
systemu fonetycznego, tzn. do struktury mózgu. Podejmując ten problem
w następnym numerze tego samego pisma, David I. Mason wnioskuje ze swej
analizy: „W mózgu ludzkim istnieje prawdopodobnie mapa barw częściowo
przynajmniej podobna z punktu widzenia topologicznego do mapy częstości
dźwiękowych, która również musi się tam znajdować. Jeśli nadto istnieje, jak
przypuszcza Martin Joos, mózgowa mapa form jamy ustnej, ...to, jak się
zdaje, musi ona być niejako odwrotnością zarówno mapy częstości, jak
mapy barw”22.
Jeśli zatem, zgodnie z zasadą de Saussure’a, uznajemy, że nic nie
predestynuje a priori pewnych grup dźwiękowych do oznaczania pewnych
przedmiotów, to i tak wydaje się, że te grupy dźwięków, skoro raz zostały
przyjęte, nadają szczególne odcienie związanym z nimi treściom semantycznym.
Zauważono, że samogłoski o wysokiej częstości (od i do e) były przeważnie
wybierane przez poetów angielskich, by sugerować barwy blade lub mało
rozświetlone, podczas gdy samogłoski o niskiej częstości (od u do a) odnoszą
się do barw bogatych lub ciemnych23*25 . Mallarme skarżył się, że francuskie
słowa jour i nuit mają wartość fonetyczną, która stanowi odwrotność ich
sensu. Z chwilą gdy francuski i angielski przypisują różnorodne wartości
fonetyczne nazwie tego samego pokarmu, pozycja semantyczna tej nazwy nie
jest już taka sama. Dla mnie, który w pewnych okresach mego życia mówiłem
wyłącznie po angielsku, choć nie jestem dwujęzyczny, fromage i cheese
znaczą to samo, ale mają różne odcienie: fromage kojarzy się z pewną
ciężkością, z materią mazistą i spoistą o gęstym zapachu. Jest to słowo
szczególnie przydatne do oznaczania tego, co mleczarze określają jako pates
grasses, natomiast cheese — lekki, świeży, kwaskowaty i zanikający przy
gryzieniu (por. formę otworu ustnego) skłania mnie natychmiast do myślenia
o białym serze. „Ser archetypalny” nie jest więc dla mnie taki sam zależnie od
tego, czy myślę po francusku, czy po angielsku.
Gdy rozpatrujemy słownik a posteriori, tzn. jako już ukonstytuowany,
słowa tracą wiele z ich dowolności, gdyż znaczenie nadawane im przez nas nie
jest już tylko funkcją mowy. Zależy ono od sposobu, w jaki każdy język
rozczłonkowuje universum znaczenia, do którego należy słowo; jest też
funkcją obecności lub niewystępowania innych słów, wyrażających znaczenia
zbliżone. Tak np. time i temps nie mogą mieć tego samego znaczenia
w angielszczyźnie i francuszczyżnie z prostego powodu, że angielski posiada
również brakujące nam słowo weather. Odwrotnie, chair i armchair znajdują
się retrospektywnie w otoczeniu semantycznym węższym niż chaise ifauteuil.
Słowa są również zabarwiane przez ich homofony, niezależnie od różnic
znaczeniowych. Gdyby poproszono większą ilość osób o przedstawienie
swobodnych skojarzeń pobudzanych przez serię: quintette, sextuor, septuor
— byłbym bardzo zdziwiony, gdyby odnosiły się tylko do liczb instrumentów
i gdyby znaczenie ąuintette nie było do pewnego stopnia pod wpływem quinte
(de toux); znaczenie sextuor — pod wpływem sexe^, podczas gdy septuor
narzuca poczucie trwania z powodu chwiejnej modulacji pierwszej sylaby,
którą druga rozwiązuje z opóźnieniem, jak gdyby przez majestatyczny akord.
W swym dziele literackim Michel Leiris zapoczątkował badania nad tym
nieuświadomionym strukturowaniem słownika, które nie zostało jeszcze ujęte
przez teorię naukową. Byłoby błędem, gdyby widziało się w tym poetycką
zabawę, a nie spostrzeżenie, jak przez teleskop, zjawisk bardzo odległych od
jasnej świadomości i racjonalnej myśli, mających jednak kapitalne znaczenie
dla lepszego zrozumienia natury faktów językowych25.
Znak językowy jest więc arbitralny tylko tymczasowo. Skoro znak raz
został stworzony, jego przeznaczenie uściśla się zależnie od naturalnej
struktury mózgu z jednej strony, z drugiej zaś—przez ustosunkowanie się do24 25
zbioru innych znaków, tzn. do universum mowy, które z natury swej dąży do
stania się systemem.
Również przepisy ruchu arbitralnie nadały wartości semantyczne światłu
czerwonemu i zielonemu. Można było dokonać odwrotnego wyboru. Jednakże
oddźwięki uczuciowe i symboliczne czerwieni i zieleni nie byłyby w następstwie
tego po prostu odwrócone. W obecnym systemie czerwień kojarzy się
z niebezpieczeństwem, gwałtem i krwią, a zieleń — z nadzieją, spokojem
i powolnym przebiegiem procesu naturalnego, takiego jak rozwój roślin. Cóż
jednak stałoby się, gdyby czerwień była znakiem wolnej drogi, a zieleń
— zakazu ruchu? Zapewne czerwień byłaby postrzegana jako symbol
ludzkiego ciepła i porozumienia, a zieleń — jako symbol oziębłości
i jadowitości. Czerwień nie zajęłaby więc po prostu i zwyczajnie miejsca
zieleni. Chociaż wybór znaku może być arbitralny, znak ten zachowuje jednak
własną wartość, niezależną treść, która łączy się z funkcją znaczeniową
i moduluje ją. Kiedy opozycja czerwień/zieleń ulega odwróceniu, jej
treść semantyczna okazuje się uchwytnie przesunięta, ponieważ czerwień
pozostaje czerwienią, a zieleń — zielenią nie tylko jako bodźce zmysłowe,
wyposażone we właściwe im wartości, lecz również dlatego, że są one
składnikami tradycyjnej symboliki; z chwilą gdy ta symbolika istnieje
historycznie, nie można już nią manipulować w sposób zupełnie dowolny.
Gdy przechodzimy od języka do innych faktów społecznych, dziwi nas, że
p. Haudricourt ulega pokusie empirystycznego i natural i stycznego rozumienia
stosunków między środowiskiem geograficznym a społeczeństwem, chociaż
sam zrobił tak wiele, by wykazać sztuczność łączącego je związku. Wykazałem,
że język nie jest tak arbitralny, jak twierdzą nasi autorzy; ale stosunek między
naturą a społeczeństwem jest arbitralny o wiele bardziej, niż przyznaje to ich
artykuł. Czyż muszę przypominać, że myślenie mityczne i cała obrzędowość
polega na zreorganizowaniu doświadczenia zmysłowego w łonie pewnego
systemu semantycznego? Czy muszę powtarzać, że powody, dla których
pewne społeczeństwa postanawiają użytkować lub odrzucać niektóre produkty
przyrody, bądź powody, dla których przetwarzają je w pewien sposób, gdy
z nich korzystają, zależą nie tylko od własności samych tych produktów, lecz
nadto od przypisywanej im wartości symbolicznej? Rezygnując z gromadzenia
tu przykładów figurujących we wszystkich podręcznikach, powołam się na
jeden autorytet nie podejrzewany o idealizm — na Marksa. W Przyczynku do
krytyki ekonomii politycznej zastanawia się on nad racjami, które skłoniły
ludzi do wybrania kruszców szlachetnych jako mierników wartości. Wymienia
liczne względy związane z „naturalnymi własnościami” złota i srebra:
jednorodność, tożsamość jakościową, podzielność na dowolne ułamki, które
zawsze można zjednoczyć przez stopienie ich, wysoki ciężar właściwy,
rzadkość, przenośność, niezmienność — po czym pisze: „Z drugiej strony
90 Język i pokrewieństwo
Słowo „pierwotny” zdobyło sobie, jak się zdaje, trwałe miejsce w słowniku
współczesnej etnologii, pomimo wszystkich jego niedoskonałości i wbrew
uzasadnionej krytyce. Badamy zatem społeczeństwa „pierwotne”. Co jednak
przez to rozumiemy? Ujmowany z grubsza zwrot ten jest dość jasny. Wiemy,
że mianem „pierwotnych” określa się zbiorczo ludy, które nie poznały pisma
i z tego względu nie mogą być badane metodami czysto historycznymi, które
dopiero w naszych czasach zetknęły się z cywilizacją mechaniczną i którym
— z powodu ich struktury społecznej i pojmowania świata — obce są zatem
pojęcia uważane za podstawowe przez ekonomię i filozofię polityczną, gdy
rozpatrują one nasze własne społeczeństwa. Ale gdzie biegnie linia podziału?
Starożytny Meksyk spełnia drugie kryterium, ale bardzo niezadowalająco
spełnia pierwsze. Starożytny Egipt czy starożytne Chiny są badane przez
etnologię nie dlatego, że ich pismo jest nieznane, lecz z tej racji, że zasób
źródeł nie pozwala na uznanie innych metod za zbyteczne; oba te społeczeństwa
nie są zewnętrzne względem obszaru cywilizacji mechanicznej; poprzedzały
ją tylko w czasie. I odwrotnie, fakt, że folklorysta pracuje w teraźniejszości
i w obrębie cywilizacji mechanicznej, nie może izolować go od etnologa. Od
dziesięciu lat obserwujemy w Stanach Zjednoczonych sensacyjną ewolucję,
która objawia przede wszystkim, jak się zdaje, duchowy kryzys współczesnego
społeczeństwa amerykańskiego (zaczyna ono wątpić samo w siebie i jest
w stanie ująć się tylko przez tę cechę obcości, jaką z każdym dniem coraz
bardziej zyskuje we własnych oczach). Kryzys ten otwiera przed etnologiem
drzwi fabryk, ogólnopaństwowych i lokalnych sił publicznych, niekiedy
nawet sztabów, dowodząc przeto milcząco, że różnica między etnologią
a innymi naukami o człowieku dotyczy raczej metody niż przedmiotu.
Chcemy tu jednak zajmować się wyłącznie przedmiotem. Jest bowiem faktem
uderzającym, że tracąc poczucie właściwego jej przedmiotu, etnologia
*
* *
*
* *
dwóm pozostałym formom, odsyła do faktu, że mogą one realizować się między
dowolną liczbą partnerów. Różnica między małżeństwem matrylateralnym
a małżeństwem patrylateralnym bierze się wtedy stąd, że pierwsze stanowi
najbardziej zupełną i najbogatszą formę wymiany matrymonialnej, gdyż
partnerzy są określeni raz na zawsze w strukturze globalnej i nieograniczenie
otwartej. Natomiast małżeństwo patrylateralne, stanowiące „graniczną” formę
wzajemności, łączy tylko grupy w pary par i pociąga za sobą w każdym pokoleniu
całkowite odwrócenie wszystkich cykli. Z tego bierze się fakt, że małżeństwo
matrylateralne towarzyszy zazwyczaj terminologii, którą określiliśmy jako
„konsekuty wną”: wzajemna sytuacja lineaży względem siebie nie ulega żadnym
zmianom, co sprawia, że jednostki zajmujące kolejno określone miejsca usiłuje się
łączyć pod jedną nazwą z pominięciem różnic pokoleniowych. Małżeństwo
patrylateralne wymaga na odmianę terminologii „alternatywnej”; przez
ustanowienie opozycji pokoleń następujących bezpośrednio po sobie
i utożsamienie pokoleń przedzielonych przez jedno terminologia ta wyraża fakt,
że syn zawiera małżeństwo w kierunku przeciwstawnym temu, w jakim zawierał
małżeństwo jego ojciec (ale w tym samym co siostra jego ojca), i w tym samym co
ojciec jego ojca (ale przeciwstawnym temu co siostra ojca jego ojca). Sytuacja
córek jest symetryczna i odwrotna. Płynie z tego druga konsekwencja: przy
małżeństwie matrylateralnym występują dwa różne terminy na określenie dwóch
typów powinowatych: „mężowie sióstr” i „bracia żon”, którzy nigdy nie są
utożsamiani. Przy małżeństwie patrylateralnym dychotomia ta przenosi się
w obręb samego lineażu, aby odróżniać krewnych pierwszego stopnia z bocznej
linii zależnie od ich płci; brat i siostra, których losy matrymonialne są zawsze
przeciwstawne, są zróżnicowani przez zjawisko dobrze opisane przez F.E.
Williamsa w Melanezji pod nazwą „sex affiliation”; każde z rodzeństwa
otrzymuje ułamek statusu przodka, którego los matrymonialny jest przez nie
kontynuowany. Tak więc, zależnie od przypadków, syn dziedziczy część statusu
matki, a córka część statusu ojca albo odwrotnie.
Gdy stosuje się te określenia do Szerente, natychmiast ukazują się
anomalie. Ani terminologia pokrewieństwa, ani reguły zawierania małżeństw
nie pokrywają się z wymogami systemu dualistycznego, czyli systemu
wymiany ograniczonej. Co więcej, przeciwstawiają się one sobie, gdyż każda
forma łączy się z jedną z dwóch podstawowych odmian wymiany uogólnionej.
Słownictwo pokrewieństwa dostarcza wielu przykładów nazw konsekutywnych:
syn siostry ojca - syn siostry;
syn brata żony = brat żony;
mąż siostry ojca = mąż siostry = mąż córki.
Odróżnia się także dwa typy kuzynów przeciwległych; niemniej jednak
małżeństwo jest dozwolone tylko z kuzynką patrylateralną, a zabronione
112 Organizacja społeczna
Rys. 4.
114 Organizacja społeczna
a zwłaszcza:
syn brata matki matki i syn syna brata matki matki matki są nazywani: syn.
Rys. 5.
1 Ogłoszone pod tym tytułem w: Bijdragen tot de taal-, land- en Volkenkunde, Deel
112, 2e Aflevering, 1956, s. 99—128 (księga ku czci prof. J.P.B. Josselin de Jonga).
120 Organizacja społeczna
2 Paul Radin, The Winnebago Tribe, „37,h Annual Report, Bureau of American
Ethnology (1915-1916)”, Washington 1923.
Czy istnieją organizacje dualistyczne? 121
nononooD
0 DO □ / °°oo
O
odo n oo o d <►*4^ a
□
□
Boisko taneczne o
□
a Spichrz na yam o
a
wodza <--- c
O CJ
C3 ■ Cmentarzysko
CJ O
Q Chata wod^
C3 V
V
<?>
mówi Malinowski, świecka część wioski. Ale opozycja występuje nie tylko
między centrum a peryferiami, między świętym a świeckim.
Dotyczy ona również innych sfer: w spichrzach obwodu wewnętrznego
przechowywane jest pożywienie surowe i nie wolno tam gotować: „Główna
różnica między tymi dwoma pierścieniami tkwi w... tabu na gotowanie” (wyd.
cyt., s. 71) z tego względu, że „gotowanie jest wrogie yamom”; tylko obok
domów rodzinnych, położonych na obwodzie zewnętrznym, pożywienie może
być gotowane i spożywane. Spichrze są lepiej zbudowane i bardziej
ozdobne niż domy mieszkalne. Tylko kawalerowie mogą zamieszkiwać
w kole wewnętrznym, podczas gdy pary małżeńskie muszą lokować się
na peryferiach; uwaga ta, zauważmy nawiasem, przypomina od razu pewien
niejasny punkt zanotowany przez Radina w związku z Winnebago: „Młoda
para musiała zwyczajowo budować swój dom w pewnej odległości od
wioski”3. Jest to sprawa tym bardziej niepokojąca, że w Omarakana tylko
wódz może zamieszkiwać koło wewnętrzne, a informatorzy Winnebago,
zwolennicy struktury współśrodkowej, opisują wioskę sprowadzoną praktycznie •
*
* *
♦
* *
utt
oesh
*
* *
10 P.A. Colbacchini i P.C. Albisetti, Os Bororos orientais, Sao Paulo 1942, s. 35.
11 James A. Ford, The Puzzle ofPoverty Point, „Natural History”, t. LXIV, nr 9, New
York, listopad 1955, s. 466-472.
12 Bororo wierzą w cykl transmigracji, który kończy się w postaci ptaka.
Czy istnieją organizacje dualistyczne? 129
A więc łącznie 4 + i 4 -.
Po tych ustaleniach zauważmy, że struktura wioski Bororo okazuje dwie
godne uwagi anomalie. Pierwsza dotyczy rozmieszczenia w, ś, n w dwóch
POŁUDNIE
1 2 3 4
w, ś, n w, ś, n w, ś, n w, ś, n
WSCHÓD ZACHÓD
w, ś, n w, ś, n w, ś, n
8 7 6
PÓŁNOC
z góry i z dołuj
Z tego zastanawiającego rozmieszczenia wynika, jak się zdaje,
że tubylcy nie postrzegają swojej wioski, mimo jej formy kołowej,
jako jednego przedmiotu, dzielącego się na dwie połowy, lecz jako
dwa różne przedmioty połączone ze sobą.
Przejdźmy teraz do drugiej anomalii. W każdej połowie: 1 do 4 i 5 do
8 —-dwa klany zajmują pozycję uprzywilejowaną, ponieważ reprezentują one
w planie społecznym dwóch wielkich ubóstwionych bohaterów kulturowych
Bororo: Bakororo i Itubore, strażników Zachodu i Wschodu. W schemacie
przedstawionym powyżej klany 1 i 7 personifikują Bakororo, a klany
4 i 6 — Itubore. 1 i 4, umieszczone odpowiednio na zachodzie i na wschodzie,
nie stanowią problemu, ale dlaczego 7, a nie 8 i dlaczego 6, a nie 5? Pierwsza
nasuwająca się odpowiedź to ta, że klany powołane do tych funkcji muszą
przylegać do jednej z osi wschód-zachód i północ-południe; 1 i 4 przylegają
do osi wschód-zachód u obujej końców i po tej samej stronie,
podczas gdy 6 i 7 przylegają do osi północ-południe zjednego końca, ale
po dwóch stronach. Ponieważ (na mocy definicji) 1 i 7 są zachodnie,
a 4 i 6 wschodnie, nie było innego sposobu, by spełnić warunek przylegania.
Pozwolimy sobie jednak zauważyć — z całą ostrożnością niezbędną przy
tak teoretycznym traktowaniu problemu empirycznego — że jedna hipoteza
Czy istnieją organizacje dualistyczne? 131
WSCHÓD ZACHÓD
* ♦
♦ *
15 J.M. van der Kroef, wyd. cyt., s. 856, cytujący Swellengrebel, Kerk en Tempel op
Bali, Haga 1948.
Czy istnieją organizacje dualistyczne? 133
kamakra atukmakra
wschód zachód
słońce księżyc
dzień noc
pora sucha pora deszczów
ogień drewno opałowe
ziemia woda
czerwień czerń
Rys. 11. Plan wioski Timbira (wg C. Nimuendaju, wyd. cyt., rys. 1)
19 Paris 1949.
136 Organizacja społeczna
*
* ♦
Pozostał nam tylko ostatni etap dowodu. Z chwilą gdy decydujemy się
uważać za systemy trójdzielne te formy organizacji dualistycznej, które
zazwyczaj opisuje się jako binarne, ich anomalie znikają i pojawia się
możliwość sprowadzenia ich wszystkich do jednego schematu formalnego.
Z wielu przykładów rozważanych w tym rozdziale zatrzymamy się tylko na
trzech; nasze informacje o regułach zawierania małżeństw u Timbira
i o sposobie, w jaki włączają się one w szczególnie trudną strukturę społeczną,
są bowiem zbyt fragmentaryczne i wieloznaczne, by można je było
sformalizować. Przypadki Winnebago i Bororo są jaśniejsze; przyłączymy do
nich jeden model indonezyjski. Trzeba wszakże dodać, że indonezyjskie
struktury społeczne były nader często raczej odtwarzane niż obserwowane, ze
względu na stan rozkładu, w jakim znajdowały się, gdy badanie stało się
WINNEBAGO
INDONEZJA
BORORO
Często stwierdzałem, że rola tego drugiego podziału jest niejasna23.1 tak jest
istotnie, gdyż jeśli nasza analiza jest dokładna, to wynika z niej wniosek
zdumiewający na pierwszy rzut oka: oś północ-południe nie pełni żadnej
funkcji z wyjątkiem tej, że pozwala społeczeństwu Bororo istnieć. Rozpatrzmy
wykres: trzy małe koła przedstawiają grupy endogamiczne, podspołeczeństwa,
które trwają obok siebie, choć między ich członkami nie zachodzi nigdy żaden
stosunek pokrewieństwa. Trójdział nie odpowiada żadnej zasadzie jednoczącej,
gdyż wyraża niemożliwość zawierania małżeństw, a więc również negatywną
wartość systemu. Jedyny dostępny element jednoczący jest więc dostarczany
przez oś północ-południe i to z zastrzeżeniem: jeśli bowiem posiada ona
znaczenie terytorialne, to pozostaje ono dwuznaczne; odnosi się do wioski, ale
rezultatem jest jej rozbicie na dwa odrębne regiony.
Hipoteza ta wymaga na pewno sprawdzenia w terenie. Ale nie jest to
pierwszy przypadek, gdy badania stawiają nas wobec form instytucjonalnych,
które można określić jako instytucje typu zeroweg o24. Instytucje te nie
mają żadnej przysługującej im własności, z wyjątkiem jednej: mają one
stworzyć warunki niezbędne dla istnienia systemu społecznego, do którego
należą i któremu ich obecność — sama przez się pozbawiona znaczenia
—pozwala ustanowić siebie jako całość. Socjologia napotykałaby tedy istotny
problem wspólny z językoznawstwem, ale którego nie uświadomiła sobie na
swoim własnym terenie. Problem ten polega na istnieniu instytucji pozbawionych
znaczenia innego niż to, którym jest nadawanie znaczenia społeczeństwu,
posiadającemu te instytucje.
Nie zatrzymując się dłużej przy tym temacie, wykraczającym poza ramy
tego studium, wróćmy do naszych trzech systemów, których własności mogą
być streszczone w formie opozycji binarnych.
Mamy do czynienia z klasami albo z klanami; te elementy występują
w grupach (grupy klanów, grupy klas) albo w odosobnieniu (klasy); reguły
zawierania małżeństw są wyrażane w sposób pozytywny albo negatywny; płci
są odróżniane (przy małżeństwie asymetrycznym) albo nie odróżniane (przy
małżeństwie symetrycznym, gdzie brat i siostra mają ten sam los matrymonialny);
wreszcie, miejsce zamieszkania jest, zależnie od systemu, faktem znaczącym
albo nieznaczącym. W ten sposób powstaje tabela (s. 144), gdzie znak + jest
przypisany pierwszemu członowi opozycji, a znak — drugiemu.
Opozycja nr 3 (związek) jest ambiwalentna w Indonezji z powodu
asymetrycznego charakteru małżeństwa: dla dwóch dowolnych klas reguła
25 W istocie Ri vers, którego geniusz jest dziś zapoznany, odwoływał się równocześnie
do dwóch typów interpretacji; od czasów Riversa nikt nie powiedział czegoś, co nie
byłoby już zapowiedziane przez tego wielkiego teoretyka. To, co jest tu sugerowane,
pozostaje niemniej jednak wierne w tej mierze, w jakiej współcześni Riversa i jego
następcy przypisali mu ojcostwo tych interpretacji historycznych i geograficznych,
podczas gdy psychologiczny i logiczny aspekt jego doktryny był przyswojony po cichu
przez Maussa, Radcliffe-Browna i Malinowskiego, a następnie został przez nich
rozwinięty ze znanym rozmachem.
MAGIA I RELIGIA
Rozdział IX
1 Ogłoszony pod tym tytułem w „Les Temps Modemes” rocznik 4, nr41,1949, s. 3 24.
2 W.B. Cannon, „ Yoodoo" Death, „American Anthropologist”, n.s., t. XLIV, 1942.
3 Pewien australijski tubylec, ofiara takiego zaklęcia, został w kwietniu 1956 r.
przewieziony w stanie agonii do szpitala w Darwin. Umieszczony w sztucznym płucu
i karmiony przez sondę odzyskał stopniowo zdrowie, przekonany, iż „magia białego
człowieka jest silniejsza”. Por. Arthur Morley w „London Sunday Times” 22IV 1956, s. 11.
150 Magia i religia
♦ *
*
* *
6 M.C. Stevenson, The Zuni Indians, 23rd Annual Report of the Bureau of American
Ethnology, Smithsonian Institution, Washington 1905.
154 Magia i religia
*
* *
dowiedziano się na zewnątrz. Tak oto pewnego dnia został wezwany przez
rodzinę chorego, któremu przyśnił się jako zbawca. Ta pierwsza kuracja
(wspomina w innym miejscu, że ani za nią, ani za następne nie pobrał opłaty,
gdyż nie ukończył jeszcze czterech lat obowiązkowych ćwiczeń) zakończyła
się olśniewającym sukcesem. Ale choć od tej chwili był on znany jako „wielki
szaman”, Quesalid nie stracił swego zmysłu krytycznego; tłumaczy swe
powodzenie przez racje psychologiczne, „ponieważ chory mocno wierzył
w sen, który miał na mój temat”. „Wątpiącym i myślącym”, jak sam się
wyraża, uczyniła go bardziej złożona przygoda, która zetknęła go z wieloma
odmianami „fałszywej nadnaturalności” i doprowadziła do wniosku, że jedne
z nich były mniej fałszywe od drugich; mniej fałszywe były oczywiście te,
w które zaangażowany był jego interes osobisty oraz system, jaki zaczął
niepostrzeżenie powstawać w jego umyśle.
Podczas odwiedzin w sąsiednim plemieniu Koskimo Quesalid asystował
przy kuracji prowadzonej przez jego słynnych obcych kolegów. Ku swemu
wielkiemu zdumieniu stwierdził, że stosują oni inną technikę. Zamiast
wypluwać chorobę w postaci zakrwawionego robaka, sporządzonego z pierza
ukrytego w ustach, szamani Koskimo zadowalali się tym, że wypluwali w ręce
nieco śliny i ośmielali się twierdzić, iż to jest „choroba”. Co warta jest taka
metoda? Jakiej teorii odpowiada? Aby ustalić, Jaka jest moc tych szamanów,
czy jest prawdziwa, czy też udają oni tylko szamanów”, jak jego rodacy
— Quesalid prosi o pozwolenie wypróbowania swojej metody i otrzymuje je,
ponieważ poprzednia kuracja okazała się nieskuteczna. Chora oświadczyła, że
jest wyleczona.
I oto, po raz pierwszy, nasz bohater przeżywa rozterkę. Choć nie miał
dotąd złudzeń co do swej techniki, poznał inną, jeszcze bardziej fałszywą,
jeszcze bardziej oszukańczą i jeszcze bardziej nieuczciwą. Albowiem on daje
coś przynajmniej swej klienteli; pokazuje chorobę w postaci widzialnej
i dotykalnej, podczas gdy jego obcy koledzy niczego nie pokazują, a tylko
twierdzą, że pochwycili zło. Ponadto jego metoda ma wyniki, a tamta jest
jałowa. Nasz bohater boryka się tedy z problemem, który ma swoje
odpowiedniki w rozwoju nauki nowożytnej: dwa systemy, o których wiadomo,
że są jednakowo nieadekwatne, okazują wszakże, gdy się je porównuje,
wartość różnicującą i to zarówno z punktu widzenia logicznego, jak
doświadczalnego. Jaki system odniesienia pozwala je osądzić? Czy system
faktów, ze względu na który nie różnią się one od siebie, czy też ich własny,
z perspektywy którego są one nierównowartościowe teoretycznie i praktycznie?
W tym czasie szamani Koskimo „okryci hańbą” przez niesławę, w jaką
popadli u swych rodaków, ogarniają ich takie wątpliwości: ich kolega pokazał
w postaci przedmiotu materialnego chorobę, której przypisywali zawsze
naturę duchową i której nie mogli zatem pokazywać. Wysyłają więc doń
158 Magia i religia
*
* *
8 D. Demetracopoulou Lee, Some Indian Texts Dealing with the Supernatural, „The
Review of Religion”, maj 1941.
Czarownik i jego magia 161
*
* *
10 Trafna krytyka Michcla Leiris zmusiła mnie do uściślenia mojej myśli na temat
dokonanego tu w sposób nazbyt prostacki zbliżenia czarownika i psychopaty. Por.
Wprowadzenie do twórczości Marcela Maussa, w: M. Mauss, Socjologia i antropologia,
dz. cyt., s. XXI-XXVII.
Czarownik i jego magia 163
zasadza się na tym właśnie, że pozwala on na strącenie czy zespolenie się tych
mglistych stanów, przykrych z uwagi na ich nieciągłość; zjawisko to udostępnia
się świadomości w szczególnym doświadczeniu, które nie może być uchwycone
od zewnątrz. Dzięki temu, że ich zaburzenia dopełniają się, czarownik i chory
tworzą parę, która unaocznia grupie w konkretny i żywy sposób antagonizm
właściwy wszelkiej myśli, ale normalnie wyrażany w sposób mglisty i nieścisły:
chory jest biernością, wyobcowaniem z samego siebie, takjak to, co nie daje się
wysłowić, jest chorobą myśli; czarownik jest aktywnością, wykraczaniem poza
siebie, takjak uczuciowość, która żywi symbole. Kuracja ustanawia stosunek
między tymi przeciwstawnymi biegunami, zapewnia przejście od jednego do
drugiego i ukazuje w całościowym doświadczeniu spójność świata psychicznego,
który stanowi z kolei projekcję świata społecznego.
Dostrzegamy tedy konieczność poszerzenia pojęcia odreagowywania przez
zbadanie jego znaczenia w terapiach psychologicznych innych niż psychoanaliza,
której ogromną zasługą jest to, że odkryła ponownie to pojęcie i podkreśliła jego
istotną doniosłość.®toś mógłby temu zaprzeczyć, powiadając, że psychoanaliza
zna tylko jedno odreagowywanie—odreagowywanie chorego—nie zaś trzy. Nie
jest to wcale pewne.śPrawdą jest, że w toku kuracji szamani stycznej czarownik
mówi i odreagowuje d 1 a chorego, który milczy, podczas gdy w psychoanalizie
to chory mówi i odreagowuje przeciw słuchającemu go lekarzowi? Ale
odreagowanie lekarza, choć nie towarzyszy odreagowaniu chorego, jest niemniej
jednak nieodzowne, gdyż trzeba być przeanalizowanym, by zostać psychoanality-
kiem.ęRola zastrzeżona dla grupy przez obie techniki jest trudniejsza do
określenia, gdyż magia ponownie dostosowuje grupę, za pośrednictwem chorego,
do z góry określonych problemów, podczas gdy psychoanaliza przystosowuje
chorego do grupy za pośrednictwem wprowadzanych rozwiązań. Ale niepokojąca
ewolucja, która zmienia od kilku lat system psychoanalityczny z zespołu hipotez
poddających się eksperymentalnej weryfikacji w określonych i ograniczonych
przypadkach w swego rodzaju mglistą mitologię, przesycającą świadomość
grupy, może szybko przywrócić paralelizm (to obiektywne zjawisko przejawia się
u psychologa jako subiektywne dążenie do rozciągania na myśl normalną systemu
interpretacji wypracowanych dla myśli patologicznej oraz do stosowania wobec
faktów psychologii zbiorowej metody odpowiedniej tylko dla badania myśli
indywidualnej). Wtedy — a w niektórych krajach może już teraz — wartość
systemu przestanie być ugruntowana na rzeczywistych kuracjach, z których
korzystać będą poszczególne jednostki; jej podstawą stanie się poczucie
bezpieczeństwa dostarczane grupie przez mit ugruntowujący kurację, oraz
spopularyzowany system, zgodnie z którym na tej podstawie przebudowany
zostanie świat grupy.
Już teraz porównanie psychoanalizy z dawnymi terapiami psychologicznymi
może pobudzić ją do użytecznych rozważań nad jej metodą i zasadami.
164 Magia i religia
Skuteczność Symboliczna'
1 Artykuł ten, dedykowany Rajmundowi de Saussure, był ogłoszony pod tym samym
tytułem w „Revue de 1’Histoire des Religions”, t. CXXXV, nr 1, 1949, s. 5-27.
2 Nils M. Holmer i Henry Wassen, Mu-Igala or the Way of Mnu, a medicine song
Jrom the Cunas of Panama, Góteborg 1947.
168 Magia i religia
Streszczona przez nas pobieżnie pieśń wydaje się oparta na wzorcu nader
pospolitym: chora cierpi, gdyż straciła swój dublet duchowy, a bardziej ściśle
— jeden ze szczególnych dubletów, których zespół składa się na jej siłę
życiową (powrócimy do tego punktu); szaman, wspomagany przez swoje
duchy opiekuńcze, przedsiębierze podróż do świata nadprzyrodzonego, aby
wyrwać ów dublet złemu duchowi, który go porwał, i przez przywrócenie go
właścicielce zapewnić jej wyleczenie. Wyjątkowa doniosłość naszego tekstu
nie bierze się z formalnego obramowania, lecz z odkrycia — wynikającego
zapewne z lektury, pozostającego jednak bezspornym osiągnięciem pp.
Wassena i Holmera — że Mu-Igala, tzn. „droga Muu” oraz siedziba Muu, nie
są dla myśli tubylczej mityczną siedzibą i drogą, ale reprezentują literalnie
pochwę i macicę kobiety brzemiennej, które szaman i nuchu badają i w których
największej głębinie staczają swą zwycięską walkę.
Interpretacja ta opiera się przede wszystkim na analizie pojęciapurba. Purba
jest zasadą duchową różną od określonej wyżej niga. Niga nie może być odebrana
swemu posiadaczowi, a wyposażone są w nią tylko istoty ludzkie i zwierzęta.
Roślina czy kamień mają purba, ale nie mają niga-, podobnie jest z trupem,
a u dziecka niga rozwija się dopiero z wiekiem. Wydaje się zatem, że można by
bez zbytniej niedokładności oddać niga przez „siłę żywotną”, a purba przez
„dublet” lub „duszę”, przy czym należy pamiętać, że słowa te nie zakładają
rozróżnienia między tym, co ma duszę, a tym, co jej nie ma — gdyż dla Cuna
każdy przedmiot ma duszę — lecz odpowiadają raczej platońskiemu pojęciu
„idei” czy „archetypu”, którego każdy byt czy przedmiot jest realizacją zmysłową.
Otóż chora z naszej pieśni straciła coś więcej niż swąpuróa; tekst tubylczy
przypisuje jej gorączkę, „ciepły strój choroby” (1 i passim), oraz utratę lub
osłabienie wzroku „zbłąkanego... uśpionego na ścieżce Muu Puklip” (97); przede
wszystkim zaś oświadcza ona zapytującemu ją szamanowi: „Muu Puklip przyszła
do mnie i chce zachować na zawsze mój nigapurbalele” (98). Holmer proponuje,
by tłumaczyć niga przez „siła fizyczna”, apurba (lele) przez „dusza” lub „istota”;
stąd „dusza jej życia”5. Posunęlibyśmy się może zbyt daleko sugerując, że niga,
atrybut istoty ożywionej, wynika z istnienia w niej niejednego, lecz wielu purba
zespolonych funkcjonalnie. A przecież każda część ciała ma właściwy sobie
purba, a niga wydaje się odpowiednikiem pojęcia organizmu na płaszczyźnie
duchowej. Podobnie jak życie jest następstwem zgody narządów, tak „siła
żywotna” nie byłaby niczym innym, jak harmonijną współpracą wszystkich
purba, z których każdy rządzi funkcjonowaniem jednego szczególnego narządu.
Szaman odnajduje nie tylko nigapurbalele', po tym odkryciu następuje
natychmiast, umieszczone na tej samej płaszczyźnie, odkrycie innych purba,
które rządzą sercem, kośćmi, rękami, włosami, paznokciami, stopami (401-408
i 435—442). Można by się dziwić, że na liście tej nie pojawia się purba
kierujący narządami rozrodczymi, które są przecież najbardziej dotknięte. Jak
to podkreślili wydawcy naszego tekstu, jest tak dlatego, że purba macicy jest
uważany nie za ofiarę, lecz za sprawcę zaburzenia patologicznego. Muu i jej
córki, muugan, są to, jak wskazał już Nordenskjóld, siły, które rządzą
rozwojem płodu i nadają mu jego kurngin, czyli zdolności6. Otóż tekst nie
powołuje się wcale na te pozytywne atrybucje. Muu jawi się w nim jako
sprawczyni zaburzenia, szczególna „dusza”, która pochwyciła oraz sparaliżowała
inne szczególne „dusze” i zniszczyła przeto współpracę, gwarantującą
całościowość „głównego ciała” (cuerpo jefe po hiszpańsku, 430, 435)
i dostarczającą mu jego niga. Ale zarazem Muu musi pozostać na swoim
miejscu; ekspedycja wyzwalająca różnepurba grozi bowiem spowodowaniem
ucieczki Muu przez drogę, która chwilowo pozostaje otwarta. Stąd środki
zapobiegawcze szczegółowo przedstawione w ostatniej części pieśni. Szaman
przywołuje Panów zwierząt drapieżnych, aby strzegli drogi, ślady są zatarte,
zastawia się sieci ze złota i srebra, a nelegan przez cztery dni czuwają,
uderzając w swe laski (505—535). Muu nie jest więc siłą całkowicie złą; jest
siłą wykolejoną. Trudny poród tłumaczy się jako zawłaszczenie przez „duszę”
pozostałych części ciała. Po wyzwoleniu ich „dusza” macicy może i powinna
podjąć ponownie współpracę. Już teraz warto podkreślić precyzję, z jaką
ideologia tubylcza ujmuje tu uczuciową zawartość zaburzenia fizjologicznego
w tej postaci, która może jawić się w sposób niewysłowiony świadomości
osoby chorej.
Szaman i jego pomocnicy, aby dotrzeć do Muu, muszą trzymać się pewnej
drogi, „drogi Muu”, którą liczne aluzje tekstu pozwalają określić w ten sam
sposób. Kiedy szaman, skulony pod hamakiem chorej, skończył rzeźbić
nuchu, ustawiają się one „przy wejściu na drogę” (72,83), a szaman zwraca się
do nich tymi słowy:
7 E. Nordenskjóld, wyd. cyt., s. 607-608; Holmer i Wassen, wyd. cyt., s. 38, przyp.
35-39.
* Tłumaczenie ti ipya przez „wir” nie wydaje się ścisłe. Dla niektórych tubylców
południowoamerykańskich, jak zresztą dla języków iberyjskich (por. portugalskie olho
d'agua), „oko wody” — to źródło.
172 Magia i religia
o kuracje psychologiczne. Ale ten termin pozostanie pusty, dopóki nie określi
się sposobu, w jaki określone przedstawienia psychologiczne są wykorzystywane
do zwalczania równie dobrze określonych zaburzeń fizjologicznych. Otóż
analizowany przez nas tekst dostarcza wyjątkowego wkładu do rozwiązania
tego problemu. Stanowi on terapię czysto psychologiczną, ponieważ szaman
nie dotyka ciała chorej ani nie podaje jej leków; ale zarazem dotyczy on
bezpośrednio i jawnie stanu patologicznego i jego siedziby. Powiedzielibyśmy
chętnie, że pieśń stanowi psychologiczną manipulację chorego
narządu i że właśnie od tej manipulacji oczekuje się wyzdrowienia.
*
* *
położna krąży;
położna stawia jedną nogę przed drugą;
położna dotyka swoją nogą ziemi;
położna wysuwa drugą nogę do przodu;
położna otwiera drzwi swej chaty; drzwi jej chaty trzeszczą;
położna wychodzi... (7—14).
Ten bardzo szczegółowy opis wyjścia powtarza się po przybyciu do
szamana, po powrocie do chorej, przy wyruszeniu szamana i po jego
przybyciu; niekiedy ten sam opis powtarzany jest dwukrotnie tymi samymi
słowy (37—39 i 45-47 powtarza 33—35). Kuracja zaczyna się więc od
historycznego opisu poprzedzających ją zdarzeń, a pewne ich aspekty, które
mogłyby uchodzić za drugoplanowe („wejścia” i „wyjścia”), są przedstawione
z wielkim bogactwem szczegółów, jak gdyby były sfilmowane w zwolnionym
tempie. Technika ta odnajduje się w całym tekście, ale nigdzie nie jest
stosowana tak systematycznie jak na początku, przy opisie zdarzeń o znaczeniu
retrospektywnym.
Wszystko dzieje się zatem tak, jak gdyby szaman usiłował skłonić chorą,
której zainteresowanie rzeczywistością jest zmniejszone, a wrażliwość jest
nazbyt wyostrzona na skutek cierpień, do przeżycia w sposób bardzo dokładny
i bardzo intensywny pewnej sytuacji wyjściowej i do zmysłowego dostrzeżenia
jej najdrobniejszych szczegółów. Sytuacja ta wprowadza bowiem serię
zdarzeń, których domniemaną widownią stanie się ciało chorej i jej narządy
wewnętrzne. Dokona się zatem przejście od rzeczywistości najbardziej
pospolitej do mitu, od świata fizycznego do świata fizjologicznego, od świata
zewnętrznego do świata wewnętrznego. Przebiegające wewnątrz ciała zdarzenia
mityczne powinny zachować tę samą żywotność, ten sam charakter przeżytego
doświadczenia, którego warunki szaman narzuca, korzystając ze stanu
patologicznego i techniki dostosowanej do wytwarzania obsesji.
Dziesięć dalszych stron wypełnia dokonująca się w zmiennym rytmie,
coraz szybsza oscylacja między tematami mitycznymi a tematami fizjologicz
nymi, jak gdyby chodziło o obalenie przegrody oddzielającej je od siebie
w umyśle chorej i o uniemożliwienie zróżnicowania właściwych im cech. Po
obrazach kobiety leżącej w hamaku lub w tubylczej pozycji porodowej,
z rozsuniętymi kolanami i zwróconej ku wschodowi, jęczącej, krwawiącej,
o sromie rozszerzonym i poruszającym się (84—92, 123—124, 134—135, 152,
158, 173, 177—178, 202—204) — następują imienne wezwania do duchów: do
ducha napojów alkoholowych, wiatrów, wód, lasów, a nawet — cenne
świadectwo plastyczności mitu — do ducha „srebrzystego statku białego
człowieka” (187). Tematy splatają się; nuchu, jak chora, krwawią, ociekają
krwią, a bóle chorej nabierają wymiarów kosmicznych: Jej biała tkanka
wewnętrzna rozciąga się aż do wnętrza ziemi... aż do wnętrza ziemi, jej
174 Magia i religia
upławy tworzą kałużę, zupełnie jak z krwi, zupełnie czerwoną” (89,92). Wraz
z tym każdy duch, gdy się zjawia, jest przedmiotem uważnego opisu;
magiczne wyposażenie, jakie otrzymuje on od szamana, jest szczegółowo
wyliczane: perły czarne, perły barwy ognia, perły ciemne, perły okrągłe, kości
jaguara, kości zaokrąglone, kości gardła i wiele innych kości, kolie ze srebra,
kości pancernika, kości ptaka kerkettoli, kości dzięcioła, kości do sporządzania
fletów, srebrne perły (104—118): później ogólna mobilizacja jest przeprowadzona
na nowo, jak gdyby te gwarancje były jeszcze nie wystarczające; wszystkie
znane i nieznane siły chorej muszą zatem być skupione do inwazji (119-229).
W królestwie mitu pamięta się jednak o realiach do tego stopnia, że wejście
do pochwy, choć tylko mityczne, jest ukazywane chorej w terminach
konkretnych i znanych. Zresztą „muu” dwukrotnie oznacza bezpośrednio
macicę, a nie zasadę duchową, która rządzi jej aktywnością („muu chorej”
204,453)'°. Tutaj są to nelegan, które, by wkroczyć na drogę Muu, przyjmują
postać i udają ruch penisa w stanie erekcji:
I niżej:
Nelegan idą kołysząc się ku górze hamaka, idą ku górze, jak nusupane (239)10
11.
Następujący teraz epizod nie jest jasny; może się wydawać, że chora nie
została jeszcze wyleczona. Szaman udaje się w góry z mieszkańcami wioski,
aby zebrać zioła lecznicze, po czym powtarza swe natarcie w nowej formie:
tym razem to on, naśladując penis, przenika do „otworu muu” i porusza się
w nim ,jak«u5wpa«e... czyszcząc i osuszając całkowicie miejsce wewnętrzne”
(453—454). A jednak zastosowanie środków gojących sugerowałoby, że poród
już się odbył. Wreszcie, przed opisaniem środków mających zapobiec
ucieczce Muu, które omówiliśmy wyżej, znajdujemy wezwanie do ludu
łuczników. Ponieważ mają oni za zadanie wzbić obłok kurzu, „aby zaciemnić
drogę Muu” (464), i wystawić straże na wszystkich drogach Muu, na
wszystkich przejściach okrężnych i skrótach (468) — również ich interwencja
należy na pewno do zakończenia.
Jest możliwe, że poprzedni epizod odnosi się do jakiejś drugiej techniki
kuracji, połączonej z manipulowaniem narządami i stosowaniem leków; ale
możliwe jest też, że stanowi on równie metaforyczny jak ona sama
odpowiednik pierwszej podróży, bardziej dokładnie rozwiniętej w naszej
wersji. Aby pomóc chorej, podjęte byłyby tedy dwie ofensywy: jedna
podbudowana mitologią psychofizjologiczną, a druga mitologią psychospołeczną,
sugerowaną przez wezwanie mieszkańców wioski, pozostawioną jednak
w stanie szkicowym. Niezależnie od tego trzeba zauważyć, że pieśń kończy się
po porodzie tak, jak zaczęła się przed kuracją; poprzedzające kurację
i następujące po niej zdarzenia są pieczołowicie przypominane. Chodzi
*
* *
Podobieństwo staje się wszakże jeszcze bardziej uderzające, gdy porównuje się
metodę szamana z pewnymi od niedawna stosowanymi terapiami, wywodzącymi
się z psychoanalizy. Już Desoille podkreślił w swych pracach o marzeniu na jawie,
że zaburzenie psychopatologiczne jest uchwytne tylko dlajęzyka symboli. Mówi
on zatem do swoich chorych symbolami, ale nadal są one tylko metaforami
słownymi. W nowszej pracy, której nie znaliśmy, gdy rozpoczynaliśmy to studium,
pani Sechehaye idzie o wiele dalej13; wydaje się nam, że wyniki osiągnięte przez nią
przy leczeniu przypadku schizofrenii, uważanego dotąd za nieuleczalny, w pełni
potwierdzają wypowiedziane poprzednio poglądy o stosunkach między
szamanizmem a psychoanalizą. Pani Sechehaye zauważyła bowiem, że mowa
nawet najbardziej symboliczna, jak tylko być może, zderzała się nadal z barierą
świadomości i że zbyt głęboko ukryte kompleksy są osiągalne tylko dla czynów.
Tak np. aby rozwiązać kompleks odstawienia od piersi, psychoanalityczka
powinna zająć urzeczywistnioną postawę macierzyńską, ale nie przez dosłowne
odtworzenie odpowiedniego zachowania, lecz dokonując niejako kolejnych
czynów nieciągłych, z których każdy symbolizuje jeden podstawowy składnik tej
sytuacji; np. przyłożenie policzka chorej do piersi psychoanalityczki. Symboliczny
ładunek takich czynów sprawia, że są one w stanie stworzyć pewienjęzyk; lekarz
rozmawia tu prawdziwie ze swym pacjentem, korzystając nie ze słów, lecz
*
* *
Struktura Mitów1
*
* *
zasadzie ciągłości. Każdy podmiot może mieć dowolny orzecznik; każdy dający
się pomyśleć stosunek jest możliwy. A przecież te na pozór arbitralne mity
powtarzają się wraz z tymi samymi cechami, a często również z tymi samymi
szczegółami, na bardzo różnych obszarach. Stąd problem: jeśli treść mitu jest
zupełnie przypadkowa, to jak można zrozumieć fakt, że na różnych krańcach
ziemi mity są tak podobne do siebie? Uświadomienie sobie tej podstawowej
antynomii, która należy do natury mitu, stanowi konieczny warunek rozwiązania
jej. Sprzeczność ta przypomina bowiem inną, odkrytą przez pierwszych
filozofów, którzy zainteresowali się językiem; aby językoznawstwo mogło stać
się nauką, potrzebne było pozbycie się tej hipoteki. Dawni filozofowie myśleli
o języku takjak my stale myślimy o mitologii. Stwierdzili, że w każdym języku
pewne grupy dźwięków odpowiadają określonym znaczeniom, i usiłowali
desperacko zrozumieć wewnętrzną konieczność łączącą te znaczenia i te
dźwięki. Przedsięwzięcie było daremne, ponieważ te same dźwięki odnajdują
się w innych językach, ale połączone z odmiennymi znaczeniami. Toteż
sprzeczność znalazła swe rozwiązanie dopiero wtedy, gdy spostrzeżono, że
znaczeniowa funkcja języka nie jest bezpośrednio związana z samymi dźwiękami,
lecz ze sposobem, w jaki te dźwięki okazują się powiązane ze sobą.
Liczne współczesne teorie dotyczące mitologii zasadzają się na podobnym
nieporozumieniu. Wedle Junga określone znaczenia miałyby być związane
z określonymi tematami mitologicznymi, którym nadaje on miano archetypów.
Jest to rozumowanie na sposób filozofów języka, którzy byli przez długi czas
przekonani', że pewne dźwięki są naturalnie spokrewnione z określonymi
znaczeniami; tak np. półsamogłoski „płynne” miałyby za zadanie oddawać
odpowiedni stan materii, a samogłoski otwarte byłyby wybierane dla
tworzenia nazw przedmiotów dużych, ciężkich czy dźwięcznych itd.
Wprowadzona przez de Saussure’a zasada arbitralnego charakteru
znaku językowego musi być niewątpliwie skorygowana4; wszyscy
językoznawcy zgodzą się jednak, że z historycznego punktu widzenia
stanowiła ona konieczny etap refleksji lingwistycznej.
Nie wystarczy wzywać mitologa, by porównywał swą niepewną sytuację
z tą, w jakiej znajdował się językoznawca czasów przednaukowych. Gdybyśmy
przy tym pozostali, groziłoby nam poważne niebezpieczeństwo, że wpadniemy
z jednej trudności w drugą. Zbliżenie mitu i języka niczego nie rozwiązuje; mit
stanowi bowiem nieodłączną część języka; poznajemy go dzięki mowie
jednostkowej, a on sam należy do mowy.
’ Hipoteza ta ma jeszcze obrońców. Tak np. Sir R.A. Paget, The Origin of
Language..., „Joumal ofWorld History”, 1, nr 2, UNESCO 1953.
4 Por. E. Bcnveniste, Naturę du signe linguistiąue, „Acta Linguistica”, I, 1, 1939,
oraz rozdz. V niniejszego tomu.
188 Magia i religia
1 2 . 4 . . 7 8
.2 3 4.6.8
1 . . 4 5 . 7 8
1 2 . . 5 . 7 .
..3 4 5 6.8
Kadmos szuka
swej siostry
Europy porwa
nej przez Zeusa
Kadmos zabija
smoka
Zasiani ludzie
wymordowuj ą
się nawzajem
Labdakos (ojciec
Laiosa) — „kula
wy” (?)
Edyp zabija
swego ojca La- Laios (ojciec
iosa Edypa)—„niezgrab
ny” (?)
Edyp zabija
Sfinksa
Edyp—„nabrzmiała
stopa” (?)
Edyp żeni się z
Jokastą, swoją
matką
Eteokles zabija
swego brata
Polinejkesa
Antygona grze
bie swego brata
Polinejkesa,
gwałcąc zakaz.
Struktura mitów 193
Mamy zatem cztery kolumny pionowe; każda z nich grupuje liczne relacje
należące do tej samej „wiązki”. Gdybyśmy mieli opowiedzieć mit, nie
uwzględnialibyśmy tego podziału na kolumny i czytalibyśmy wiersze od lewej
do prawej i z góry w dół. Ale z chwilą gdy chodzi o zrozumienie mitu, połowa
należąca do porządku diachronicznego (z góry w dół) traci swą wartość
funkcjonalną i „lektura” odbywa się od lewej do prawej, kolumna po
kolumnie, przy czym każda kolumna jest uważana za całość.
Wszystkie relacje zgrupowane w jednej kolumnie odznaczają się, na mocy
założenia, wspólną cechą, którą należy odsłonić. Tak np. wszystkie zdarzenia
zgromadzone w pierwszej kolumnie po lewej stronie dotyczą krewnych, których
zbliżenie zostało, jeśli można tak powiedzieć, przejaskrawione: krewni ci są
traktowani bardziej czule, niżpozwalająna to reguły społeczne. Przyznajmy zatem,
że wspólną cechą pierwszej kolumny są przecenione więzi pokre
wieństwa. Nasuwa się natychmiast, że druga kolumna ukazuje tę samą relację,
ale zaopatrzoną w odwrotny znak: stosunki pokrewieństwa niedocenione
lub odwartościowane. Trzecia kolumna dotyczy potworów i ich
zniszczenia. Czwarta wymaga przede wszystkim pewnych wyjaśnień. Domyślny
sens imion własnych w ojcowskiej linii Edypa był często odnotowywany. Ale
językoznawcy uważają, iż nie jest on ważny, gdyż znaczenie terminu może być
określone tylko przez ponowne umieszczenie go we wszystkich zaświadczonych
kontekstach. Otóż imiona własne, na mocy ich definicji, nie mająkontekstu. Przy
naszej metodzie trudność ta nie jest tak wielka, gdyż mit jest zreorganizowany
w taki sposób, że sam stanowi kontekst. Wartość znaczeniową ma tu nie
ewentualny sens każdego imienia branego osobno, lecz fakt, że wszystkie te trzy
imiona mają cechę wspólną: wszystkie mają bowiem hipotetyczne znaczenie
wskazującenatrudność poruszania się w postawie pionowej.
Zanim postąpimy dalej, zastanówmy się nad stosunkiem między dwiema
kolumnami z prawej strony. Trzecia kolumna dotyczy potworów: naprzód smok,
potwórchtoniczny, którego trzeba zniszczyć, aby ludzie mogli rodzić się z Ziemi;
następnie Sfinks, który, stawiając zagadki dotyczące natury człowieka, usiłuje
pozbawić życia swe ludzkie ofiary. Drugi człon odtwarza więc pierwszy, który
odnosi się do autochtonii człowieka. Ponieważ oba potwory są
ostatecznie zwyciężone przez ludzi, można powiedzieć, że wspólną cechą trzeciej
kolumny jest negacja autochtonii człowieka6.
Rys. 16.
Co stałoby się, gdyby jakaś nowa wersja obaliła uzyskane rezultaty? Jest to
realna trudność, gdy posiada się bardzo nieliczne wersje; staje się ona jednak
szybko teoretyczna w miarę wzrostu ich liczby. Doświadczenie wskaże
przybliżony rząd wielkości liczby wymaganych wersji; nie powinien on być
zbyt wielki. Gdybyśmy znali umeblowanie pokoju i jego układ wyłącznie
dzięki obrazom odbijanym przez dwa lustra, umieszczone na przeciwległych
ścianach, mogłyby wystąpić dwa przypadki. Przy lustrach ściśle równoległych
liczba obrazów byłaby teoretycznie nieskończona. Natomiast gdyby jedno
z tych luster było umieszczone skośnie względem drugiego, liczba obrazów
zmniejszałaby się szybko, zależnie od kąta. Ale nawet w tym ostatnim
przypadku cztery lub pięć obrazów wystarczyłoby, jeśli nie dla uzyskania
całościowej informacji, to przynajmniej dla zapewnienia nas, że żaden ważny
mebel nie został pominięty.
Nie sposób natomiast dostatecznie mocno podkreślić absolutnej konieczności
uwzględnienia wszystkich wariantów, które zostały zebrane. Jeśli komentarze
Freuda o kompleksie Edypa są, jak uważamy, nieodłączną częścią mitu Edypa,
pytanie o to, czy spisany przez Cushinga mit Zuni jest dostatecznie wierny, by
należało go uwzględniać, nie ma sensu. Nie istnieje wersja „prawdziwa”,
której inne byłyby kopiami bądź zniekształconymi odbiciami. Wszystkie
wersje należą do mitu.
Możemy teraz zrozumieć, dlaczego wiele badań z mitologii ogólnej dawało
zniechęcające rezultaty. Przede wszystkim komparatyści chcieli wybierać wersje
uprzywilejowane, miast uwzględniać wszystkie. Ponadto, jak widzieliśmy,
strukturalna analiza j e d n ej odmiany j e d n e gomitu spisanego w j e d n y m
plemieniu (a niekiedy nawet w jednej wiosce) prowadzi do schematu
dwuwymiarowego. Z chwilą gdy korzysta się z wielu wariantów tego samego mitu
zjednej wioski czy jednego plemienia, schemat staje się trójwymiarowy, ajeśli chce
się poszerzać porównanie, liczba wymaganych wymiarów rośnie tak szybko, że nie
można już ujmować ich w trybie czysto intuicyjnym. Nieporozumienia i banały,
które zbyt często są wynikami mitologii ogólnej, biorą się zatem z nieuwzględnia
nia wymaganych wielowymiarowych układów odniesienia; uważa się naiwnie, że
możnaje zastąpić przez systemy dwu- lub trójwymiarowe. Prawdę mówiąc, mało
jest nadziei na to, że mitologia porównawcza będzie mogła się rozwinąć, nie
korzystając z symboliki matematycznej, stosowanej do systemów wielowymiaro
wych, zbyt złożonych dla naszych tradycyjnych metod empirycznych.
W latach 1952—19548 próbowaliśmy sprawdzić wyłożoną skrótowo na
poprzednich stronach teorię, dokonując wyczerpującej analizy wszystkich
znanych wersji mitów Zuni o pochodzeniu i wyłonieniu (Cushing 1883 i 1896,
s Por. „Annuaire de 1'Ecole pratiąue des Hautes Etudes”, Section des Sciences
rcligieuses, 1952 1953, s. 19-21, i 1953 1954, s. 27-29.
198 Magia i religia
ZMIANA ŚMIERĆ
Złożenie w ofie
rze brata i siostry
(by otrzymać
zwycięstwo)
Wykorzystanie
roślin uprawnych
jako pożywienia
Adopcja brata
i siostry (w za
mian za kuku
rydzę)
Okresowy charak
ter czynności rolni
czych
Struktura mitów 199
Stosowanie zwie
rzyny jako pokrar-
mu (polowanie)
Wojna prowa
dzona przez dwóch
Bogów Wojny
Ofiara z brata
i siostry
(by zwyciężyć
Potop)
ŚMIERĆ TRWANIE
Szybkie zbadanie tej tablicy wystarcza, by zrozumieć jej charakter. Jest ona
odmianą logicznego narzędzia, które ma dokonać mediacji między życiem
a śmiercią. Przejście to sprawia trudność myśli Pueblo, gdyż ujmuje ona życie
ludzkie na wzór królestwa roślin (wyłanianie się z ziemi). Ta interpretacja jest jej
wspólna ze starożytną Grecją, toteż wybór mitu Edypa jako pierwszego przykładu
nie był zupełnie arbitralny. W rozpatrywanym tu przypadku amerykańskim życie
roślinne jest kolejno analizowane pod rozmaitymi względami, ułożonymi od
najprostszego do najbardziej złożonego. Rolnictwo zajmuje miejsce najwyższe,
a przecież uprawa roślin ma charakter cykliczny, tzn. polega na następowaniu po
sobie życia i śmierci, co przeczy postulatowi wyjściowemu.
Gdyby ktoś chciał pominąć tę sprzeczność, to wystąpi ona niżej w tablicy:
rolnictwo jest źródłem pożywienia, a zatem życia; otóż polowanie również
dostarcza pożywienia, choć jest podobne do wojny, tzn. do śmierci. Są zatem
różne podejścia do tego problemu. Wersja Cushinga jest ześrodkowana na
opozycji między działaniami dostarczającymi pożywienia, których rezultat
jest bezpośredni (zbieranie dzikich roślin), a tymi, których wyniku można
oczekiwać dopiero po upływie czasu. Inaczej mówiąc, śmierć musi być
włączona do życia, aby rolnictwo było możliwe.
W wersji Parsons przechodzi od myślistwa do rolnictwa, podczas gdy
wersja Stcvenson postępuje w odwrotnym porządku. Wszystkie inne różnice
200 Magia i religia
( Sprzymierze- l Sprzymierzeni
Bogowie 1 ni użYwWy Sami Kyanakwe, cięciwy z Bogowie, 1 wającs
Kyanakwe ) włókien roślinnych Ludzie 1 e“?c,1.7.
| z włókien 1 z włókien
\ roślinnych \ roślinnych
zwyciężający: zwyciężający: zwyciężający:
Samych ludzi, używających ( Sprzymierzo-
cięciw ze ścięgien (zanim Ludzi, J nych- ll*ywa- Samych Kyanakwe używa
zostaną zastąpione przez Bogów ) jących cięciw jących cięciw ze ścięgien
włókna) 1 ze ścięgien
ŻYCIE (=WZROST)
Użytkowanie (mechaniczne) królestwa roślinnego POCHODZENIE
uwzględniające tylko wzrost
Użytkowanie żywnościowe królestwa roślinnego ZBIERACTWO
ograniczone do roślin dziko rosnących
Użytkowanie żywnościowe królestwa roślinnego ROLNICTWO
obejmujące rośliny dziko rosnące i uprawne
Użytkowanie żywnościowe (Ale tu sprzeczność, MYŚLISTWO
królestwa zwierzęcego ponieważ negacja ży-
ograniczone tylko cia = zniszczenie,
do zwierząt skądj
Zniszczenie królestwa zwierzęcego rozciągnięte WOJNA
na ludzi
ŚMIERĆ (=ODWROTNOŚĆ WZROSTU)
’ Inne zastosowanie tej metody można znaleźć w naszym studium Four Winnebago
Myths, w: Culture and History, Essays in Honor of Paul Radin, New York 1960.
Struktura hitów 203
Korelacje tego samego typu mogą wystąpić również na osi poziomej (jest
to prawdą nawet na płaszczyźnie językowej, przykładem mogą być liczne
204 Magia i religia
konotacje rdzenia pose w języku Tewa wedle Parsons: kojot, mgła, skalp itd.).
Kojot (który odżywia się padliną) jest pośrednikiem między roślinożernymi
a mięsożernymi jak mgła — między Niebem a Ziemią, jak skalp między
wojną a rolnictwem (skalp jest „żniwem” wojennym), jak śniedź zbożowa
między roślinami dzikimi a uprawnymi (rozwija się ona na roślinach
uprawnych na sposób roślin dzikich), j a k ubranie między „naturą” i „kulturą”,
jak śmieci między zamieszkaną wioską a buszem, jak popiół (i sadze)
między ogniskiem (na podłodze) a dachem (wyobrażającym sklepienie
niebieskie). Ten łańcuch mediacji, jeśli można się tak wyrazić, dostarcza serii
artykulacji logicznych, które pozwalają rozwiązać różne problemy mitologii
amerykańskiej: dlaczego bóg rosy jest zarazem panem zwierząt? dlaczego bóg
posiadający bogate stroje jest często męskim Kopciuszkiem (Ash-boyY?
dlaczego skalpy tworzą rosę? dlaczego Matka Zwierząt jest związana ze
śniedzią zbożową ? itd.
Ale można również zastanawiać się, czy nie osiągamy w ten sposób
uniwersalnego sposobu organizowania danych doświadczenia zmysłowego.
Porównajmy z dotychczas podanymi przykładami kilka francuskich: nielle, łac.
nebula, rola dostarczycieli szczęścia przypisywana w Europie śmieciom (stare
obuwie), popiołowi i sadzy (obrzęd całowania kominiarza). Porównajmy też
amerykański cykl Ash-boya i indoeuropejski cykl Kopciuszka. Obaj ci
bohaterowie są postaciami fallicznymi (pośrednikami między płciami), są panami
rosy i dzikich zwierząt, posiadaczami wspaniałych strojów oraz mediatorami
socjologicznymi (związek małżeński między panami a poddanymi, bogatymi
a biednymi). Paralelizmu tego niepodobna wbrew temu, co niekiedy twierdzono,
wytłumaczyć przez zapożyczenie, gdyż opowieści dotyczące Ash-boya
i Kopciuszka są symetryczne i odwrotne w najdrobniejszych szczegółach;
natomiast opowieść o Kopciuszku rzeczywiście zapożyczona przez Amerykę
(bajka Zuni o pastuszce indyków) jest równoległa do prototypu. Stąd tabela:
Europa Ameryka
Płeć żeńska męska
Rodzina Podwójna rodzina (ojciec Brak rodziny (sierota)
żeni się po raz drugi)
Wygląd Ładna dziewczyna Odpychający chłopiec
Postawa Nikt jej nie kocha Kocha bez wzajemności
Przemiana Odziana we wspaniały Pozbawiony odrażającego
ubiór dzięki pomocy wyglądu dzięki pomocy
nadprzyrodzonej nadprzyrodzonej
Stąd jego charakter dwuznaczny i chwiejny. Ale trickster nie dostarcza jedynej
możliwej formuły mediacji. Niektóre mity wydają się poświęcone wyłącznie
temu, by wyczerpać wszystkie możliwe sposoby przejścia od dwoistości do
jedności. Gdy porównuje się różne warianty mitu Zuni o wyłonieniu,
wydobywa się zeń podatną na uporządkowanie serię funkcji pośredniczących;
każda z nich wynika z poprzedniej przez opozycję i korelację:
zbawiciel > Dioskurowie > trickster > istota dwupłciowa > rodzeństwo > para
małżeńska > babka i wnuk > grupa czteroczłonowa > triada.
gdzie, jeśli dwa człony a i b oraz dwie funkcje tych członów x i y są dane
równocześnie, zakłada się istnienie stosunku równoważności między dwiema
sytuacjami określonymi odpowiednio przez inwersję członów i relacji, przy
czym muszą być spełnione dwa warunki: 1. Jeden z członów musi być
zastąpiony przez swoje przeciwieństwo (w wyrażeniu powyżej są to a i a-l).
— 2. Wraz z tym musi nastąpić korelatywna inwersja między wartością
funkcji i wartością członu (powyżej: y i a).
Formuła ta zyskuje pełnię swego znaczenia, gdy przypominamy sobie, że
wedle Freuda dwa urazy (nie zaś jeden, jak się często przypuszcza) są
nieodzowne dla zrodzenia się tego indywidualnego mitu, na którym polega
nerwica. Usiłując stosować podaną formułę do tych urazów (co do których
należałoby postulować, że spełniają odpowiednio podane wyżej warunki
1 i 2), można by zapewne nadać genetycznemu prawu mitu postać bardziej
ścisłą i dokładną. Przede wszystkim zaś bylibyśmy w stanie rozwinąć
równolegle socjologiczne i psychologiczne badanie myślenia mitycznego,
a może nawet prowadzić je laboratoryjnie, poddając hipotezy robocze kontroli
doświadczalnej.
Niestety, niesprzyjające warunki, w jakich znajdują się badania naukowe
we Francji, nie pozwalają chwilowo posunąć tej pracy dalej. Teksty mityczne
Struktura mitów 207
Struktura i Dialektyka1
' Ogłoszony pod tym tytułem w: For Roman Jakobson, Essays on the Occasion of
His Sixtieth Birthday. The Hague 1956, s. 289-294.
210 Magia i religia
rozróżnienie jest nieodwracalne; mit wyraża jasno tę ideę przez stałą obecność
pary: czarownik i jego żona — przeciwstawiającej się samemu chłopcu,
zawierającemu jednak w sobie męskość i żeńskość (brzemienny mężczyzna);
4) płodność dziecka (mimo jego dziewictwa), bezpłodność
starca (mimo nieustannego przypominania o jego małżeństwie); 5)
nieodwracalny stosunek zapłodnienia „syna” przez „ojca” jest dany w opozycji
do innego, również nieodwracalnego stosunku: jest nim zemsta „ojca”
spowodowana przez fakt, że „syn” nie udostępnia mu żadnej tajemnicy (nie
posiada jej) w zamian za jego własne; 6) potrójna opozycja między: magią
roślinną (i rzeczową: zioła, dzięki którym starzec zapładnia dziecko,
ale ta magia jest uleczalna) oraz magią pochodzenia zwierzęcego (i
symboliczną: manipulowanie czaszką), dzięki której dziecko zabija
starca bez możliwości zmartwychwstania;?) jedna z dwóch
magii działa przez wprowadzenie, druga — przez wydobycie.
Fakt, że mit jest zbudowany z opozycji, odnajduje się nawet w szczegółach.
Litość dla chłopca ogarnia zwierzęta z dwóch powodów, dokładnie
wymienionych w tekście: łączy on w sobie cechy mężczyzny i kobiety,
a związek ten wyraża się u niego przez opozycję między chudością jego
własnego ciała (pości od wielu dni) a grubością jego brzucha (spowodowaną
przez jego stan). By spowodować poronienie, trawożerne wymiotują
kości, natomiast mięsożerne wydobywają ciało (potrójna
opozycja); wreszcie podczas gdy chłopcu grozi śmierć z powodu wielkiego
brzucha (w nr. 89 płód jest zastąpiony przez glinianą kulę, która ma się
zwiększać aż do chwili, gdy rozsadzi swego nosiciela), czarownik rzeczywiście
umiera z powodu skurczu żołądka.
Wersja podana pod nr. 86 zachowuje, a zarazem podwaja niektóre z tych
opozycji: zabójca spuszcza swą ofiarę na końcu sznura do świata podziemnego
(siedziby magicznych zwierząt, które są ssakami), aby zebrała tam pióra orła
i dzięcioła, tzn. ptaków mieszkających w niebie i szczególnie związanych
odpowiednio z niebiosami i z burzą. Tej inwersji w systemie świata
towarzyszy korelatywne „naprostowanie” opozycji (spotkanej w „prostym”
systemie mitu nr 77) między mięsożernymi a trawożemymi, które, tym razem,
zajmują się, jak „powinny”, odpowiednio kośćmi płodu i jego krwią. Widzimy
tedy wszystko, co sama strukturalna analiza mitu pozwoliłaby uzyskać: reguły
transformacji, które umożliwiają przejście od jednej odmiany mitu do drugiej
za pomocą operacji przypominających działania algebraiczne.
Pragnę tu jednak zwrócić uwagę na inny aspekt problemu. Jakiemu
obrzędowi Pawnee odpowiada mit brzemiennego chłopca? Na pierwszy rzut
oka — żadnemu. Pawnee nie mają stowarzyszeń szamanów -opartych na
klasach wieku, podczas gdy mit podkreśla opozycję pokoleń. Wstęp do tych
stowarzyszeń nie jest związany z próbami czy z opłatą. Wedle świadectwa
212 Magia i religia
4 A.C. Fletcher i J.R. Murie, The Hako: A Pawnee Ceremony, „22nd Annual Report,
Bureau of American Ethnology”, część II, Washington 190IM901 (1904).
214 Magia i religia
owe grupy mogą wybierać się dowolnie. Jednakże postępując w ten sposób
ustanawiają one między sobą relację ojciec/syn, tzn. tę samą, która
określa trwały stosunek między przylegającymi do siebie klasami wieku
w plemionach wioskowych. Jak to kiedyś doskonale wykazał Hocart, stosunek
o j c i e c / s y n, na którym opiera się Hako, może być uznany za permutację
stosunku więzi między krewnymi ze strony ojca a krewnymi ze strony matki5.
Innymi słowy, mit brzemiennego chłopca, występujące u Mandan i Hidatsa
obrzędy dostępu do wyższego stopnia w serii klas wieku oraz obrzęd Hako są
tylomaż grupami permutacji, których prawem jest równoważność opozycji
ojciec/syn i opozycji mężczyzna/kobieta. Gotów jestem utrzy
mywać, iż to równanie opiera się na cechach wyróżniających tzw. system
Crow-Omaha, gdzie relacje między grupami powinowatych są ściśle
formalizowane w terminach stosunku między wschodzącymi a zstępującymi;
brak tu jednak miejsca na rozwijanie tego aspektu problemu.
Zadowolę się zatem pobieżnym zbadaniem ostatnich faz obrzędu (16 do 19
według podziału Fletcher), czyli tych, którym przysługuje charakter najbardziej
uświęcony i które okazują godne uwagi analogie z mitem brzemiennego chłopca.
Grupaojca przybywa do wioski syna; porywa symbolicznie matce dziecko (chłopca
lub dziewczynkę, bez różnicy, a więc dziecko pozbawione płci czy ściślej—o płci
niezaznaczonej; por. wyd. cyt., s. 201) i uświęcaje przez serię namaszczeń, których
celem jest utożsamienie go z Tirawa, najwyższym bóstwem świata niebiańskiego.
Następnie dzieckojest podnoszone wjakimś kocu z nogami wysuniętymi do przodu
i w tym położeniujest poruszane nasposób fallusa, dla symbolicznego spółkowania
ze światem, przedstawionym przez narysowane na ziemi koło, do którego ma ono
spuścić gniazdo wilgi (oriole),jak gdyby zniosłojajko; „postawienie stopy dziecka
w kole oznacza nadanie nowego życia”, komentuje jednoznacznie tubylczy
informator (wyd. cyt., s. 245). Wreszcie koło zostaje starte, a dziecko, obmyte
z namaszczeniem, jest odesłane, by bawiło się ze swymi rówieśnikami.
Jest rzeczą jasną, że wszystkie te działania mogą być rozpatrywane jako
permutacja elementów mitu brzemiennego chłopca. W obu przypadkach
mamy trzech protagonistów:
W serii mitu nieoznaczenie płci syna pozwala mu być pół mężczyzną i pół
kobietą; w serii obrzędu staje się on w pełni mężczyzną (spółkuje) i w pełni
kobietą (rodzi bowiem gniazdo, symbolizujące jajo, do koła, które symbolizuje
gniazdo).
Cała symbolika Hako zakłada, że ojciec zapładnia syna za pośrednictwem
ambiwalentnej funkcji dziecka, tak jak w micie ambiwalentna funkcja pary
czarownik/jego żona zapładnia dziecko, a w obrzędzie plemion wioskowych
ojciec zapładnia syna dzięki ambiwalentnej funkcji jego żony. Ta dwuznaczność
płciowa jednego z protagonistów jest nieustannie podkreślana przez kontekst;
wystarczy porównać pod tym względem worek, z którego wysuwają się nogi
dziecka (Hako); dziecko płci męskiej z wydatnym brzuchem (mit Pawnee);
kobietę trzymającą w ustach wystającą rzepę (mit Blackfoot uzasadniający
obrzęd dostępu do stowarzyszenia kit-foxes przez udostępnianie żony).
W innym studium6 próbowałem wykazać, że genetyczny model mitu (tzn.
taki, który tworzy go, nadając mu zarazem jego strukturę) polega na
zastosowaniu czterech funkcji do t rz e c h symboli; cztery funkcje są tu
określone przez podwójną opozycję stary/młody i męski/żeński,
z czego wynikają funkcje: ojciec, matka, syn, córka. W micie brzemiennego
chłopca ojciec i matka dysponują odpowiadającymi im odrębnymi symbolami,
zaś funkcje syna i córki są połączone w trzecim dostępnym symbolu, którym
jest dziecko. W obrzędzie Mandan-Hidatsa odróżnia się z kolei ojca od syna,
a żona syna służy jako nośnik dwóch funkcji: matki i córki. Bardziej złożona
jest sytuacja Hako, gdzie symbole—jest ich stale trzy — wprowadzają poza
ojcem i synem nową postać: dziecko (chłopca lub dziewczynkę) syna. Dzieje
się tak dlatego, że zastosowanie funkcji do symboli wymaga tu ich myślowego
rozdwojenia; jak widzieliśmy, ojciec jest tu zarazem ojcem i matką, syn
— równocześnie synem i córką, a postać dziecka zapożycza od dwóch innych
symboli jedną z ich półfunkcji: czynnik zapładniający (ojciec) i podmiot
zapładniany (córka). Jest rzeczą godną podkreślenia, iż to bardziej złożone
przyporządkowanie funkcji symbolom cechuje jedyny z trzech systemów,
który odwołuje się do wzajemności; chodzi bowiem zawsze o zawarcie
związku, ale w pierwszym przypadku odmawia się tego, w drugim — pożąda,
a tylko w trzecim negocjuje.
Dialektyczny związek mitu i obrzędu musi odwoływać się do rozważań
strukturalnych, czego nie możemy tu podjąć; zadowolimy się odesłaniem
czytelnika do już cytowanego studium. Spodziewamy się jednak, iż udało się
nam wykazać, że aby zrozumieć strukturę, trzeba nieodzownie porównać mit
i obrzęd nie tylko w obrębie jednego społeczeństwa, lecz nadto z praktykami
i wierzeniami sąsiednich grup. Jeśli pewna grupa mitów Pawnee przedstawia
7 Dla Chin i Nowej Zelandii por. H. Heine Geldem, w „Zeitschrift fur Rassenkunde”,
t. II, Stuttgart 1935.
" Henry Field i Eugene Prostov, Resulls of Soviet Investigation in Siberia,
1940- 1941, „American Anthropologist”, t. XLIV, 1942, s. 396.
222 Sztuka
9 W swojej książce Medieval American Art, New York 1943, dr Pal Kelemen, który
uważa, że podobieństwa między sztukami amerykańskimi a niektórymi sztukami
najdawniejszych cywilizacji półkuli wschodniej nie są niczym innym, jak „złudzeniem
optycznym” (t. 1, s. 377), uzasadnia to mniemanie pisząc: „Sztuka prekolumbijska była
stworzona i rozwinięta przez ludzi o umysłowości całkowicie nam obcej” (tamże,
s. 378). Wątpię, by w całym dorobku szkoły dyfuzjonistycznej dało się znaleźć jedno
twierdzenie równie bezzasadne, powierzchowne i całkowicie pozbawione sensu.
Rozdwojenie przedstawienia u' sztukach Azji i Ameryki 223
tylko czołowe części głowy przylegają do siebie. Dwie połowy dolnej szczęki
nie stykają się ze sobą. Ciało jest przedstawione przez czarny obrys, na
którym cienkimi kreskami oznaczone są włosy. Tsimshian nazywają taki
obraz «zebranie niedźwiedziw, jak gdyby przedstawione były dwa nie
dźwiedzie”".
Proszę porównać tę analizę z dokonaną przez Creela analizą podobnego
zabiegu w sztuce archaicznych Chin: „Jedną z cech szczególnie wyróżniających
sztukę dekoracyjną z epoki Szang jest osobliwa metoda przedstawiania
zwierząt na powierzchniach płaskich lub wypukłych. Jest tak, jak gdyby ktoś
wziął zwierzę i przeciął je wzdłuż, rozpocząwszy od czubka ogona i kontynuując
ten zabieg niezupełnie do czubka nosa; wtedy dwie połowy są rozdzielone,
a rozdwojone zwierzę rozciągnięte zostaje płasko na powierzchni, przy czym
dwie połowy łączy tylko czubek nosa”12. Po czym ten sam autor, który nie zna,
jak się zdaje, pracy Boasa, choć używa niemal tych samych słów, dodaje:
„Badając sztukę z epoki Szang, miałem nieustannie poczucie, że
l! Tamże.
11 Indian Cosmetics, „VW”, nr 1, New York 1942; Smutek tropików. Warszawa 1960.
226 Sztuka
nie jest łatwa z powodu jej pozornej asymetrii; kryje się jednak za nią
symetria rzeczywista, choć złożona; dwie osie przecinają się u nasady nosa
i dzielą twarz na cztery trójkątne sektory: lewa połowa czoła, prawa
połowa czoła, prawe skrzydełko nosa i prawy policzek, lewe skrzydełko
nosa i lewy policzek. Przeciwległe trójkąty mają ozdoby symetryczne. Ale
ozdoby każdego trójkąta są podwójne i w odwróconej postaci powtarzają
się w przeciwległym trójkącie. Tak więc prawa połowa nosa i lewy
policzek wypełnione są naprzód przez trójkąt osnutek, a później przez
dwie podwójne spirale, idące jedna za drugą i zdobione przez świderki; są
one oddzielone od siebie przez skośny pusty pas. Lewa połowa czoła
i prawy policzek są ozdobione przez szeroką prostą spiralę z umieszczonymi
na niej świderkami; na nią nadbudowany jest inny motyw o kształcie ptaka
lub płomienia, który przypomina skośny pas przeciwległej całości. Mamy
więc dwie pary tematów, z których każda powtórzona jest dwukrotnie
w sposób symetryczny. Ale symetria ta zachodzi niekiedy względem jednej
lub drugiej osi, niekiedy zaś względem trójkątów ograniczonych przez
przecięcie tych osi. Formuła ta przypomina, choć w sposób o wiele
bardziej złożony, tę, która występuje na rysunkach kart do gry. Fotografie
IV, V, VI dostarczają innych przykładów i ukazują odmiany jednego,
zasadniczo tożsamego zabiegu.
Ale na fotografii VIII na uwagę zasługuje nie tylko namalowana
ozdoba. Artystka (kobieta licząca około 30 lat) chciała przedstawić
twarz, a nawet włosy. Otóż oczywiste jest, iż dokonała tego przez
rozdwojenie przedstawienia: twarz nie jest naprawdę widziana od
przodu, lecz składa się z dwóch połączonych profili. Tym tłumaczy
się jej niezwykła szerokość i jej zarys w kształcie serca; linia, która
dzieli czoło na dwie połowy, również należy do przedstawienia profili,
które zlewają się ze sobą dopiero na odcinku od nasady nosa do
podbródka. Porównanie rys. 17, 18 i fotografii VIII podkreśla tożsamość
tego zabiegu z tym, jaki stosowany jest przez artystów północno-zachodniego
wybrzeża Ameryki.
Również inne istotne cechy są wspólne obu sztukom: północno-
i południowoamerykańskiej. Podkreśliliśmy już rozczłonkowanie tematu na
składniki, połączone według reguł umownych, nie związanych z naturą.
Rozczłonkowanie to jest równie uderzające w sztuce Kaduweo, choć pojawia
się tam w sposób pośredni. Boas dokładnie opisał rozczłonkowanie ciał
i twarzy w sztuce północnego zachodu: nawet narządy i członki są tam
porozcinane, a następnie odbudowuje się z nich arbitralną jednostkę. Tak np.
na totemicznym maszcie Haida „rysunek musi być... wytłumaczony w ten
sposób, że zwierzę jest dwukrotnie skręcone, ądyż ogon jest skierowany nad
plecami, a głowa naprzód przekręcona jest pod brzuch, a następnie rozcięta
Rozdwojenie przedstawienia w sztukach Azji i Ameryki 227
17 Por. np. tatuaże Tlingit reprodukowane przez J.R. Swantona, „26'h Annual Report
of the Bureau of American Ethnology”, rys. XLVII1 do LVI, oraz F. Boas, wyd. cyt.,
s. 250 251 (malowidła na ciele).
230 Sztuka
24 John R. Swanton, Tlingit Myths and Texts, Bulletin 59, Bureau of American
Ethnology, 1909, tekst nr 89, s. 254—255; E.A. Rout. Maori Symbolism, London 1926,
s. 280.
Rozdwojenie przedstawienia >r sztukach Azji i Ameryki 235
przeznaczona dla ozdób, ponieważ tylko dzięki ozdobom i przez nie otrzymuje
ona swą godność społeczną i swe znaczenie mistyczne. Ozdoba jest pomyślana
dla twarzy, ale sama twarz istnieje tylko dzięki niej. Dwoistość ta jest
ostatecznie dwoistością aktora i jego roli: właśnie pojęcie maski dostarcza
nam poszukiwanego klucza.
Wszystkie rozpatrywane tu kultury są przecież kulturami znającymi
maski; maskarada może wyrażać się przede wszystkim w tatuażu (jak
u Gwaikuru i Maorysów) bądź też akcent może padać na maskę w ścisłym
sensie tego słowa, jak to się dzieje, zresztą w sposób niezrównany, na
Wybrzeżu Północno-Zachodnim. Co do Chin archaicznych to nie brak danych
o roli niegdyś odgrywanej przez maski i przypominającej ich rolę
w społeczeństwie Alaski. Tak np. „Postać Niedźwiedzia” opisana w Czou Li
z jej „czterema oczami z żółtego metalu”25 przypomina wielokrotne maski
Eskimosów i Kwakiutlów.
Maski te, złożone z wielu części prezentujących alternatywnie różne
wyglądy przodka totemicznego, niekiedy spokojnego, niekiedy zagniewanego,
niekiedy w postaci ludzkiej, niekiedy — w zwierzęcej, ilustrują w sposób
uderzający związek między rozdwojeniem przedstawienia a maskaradą. Mają
one dostarczać serii symboli pośredniczących, które zapewniają przejście od
symbolu do znaczenia, od tego, co magiczne, do tego, co normalne, od tego, co
nadprzyrodzone, do tego, co społeczne. Ich funkcją jest więc maskowanie
i demaskowanie zarazem. Ale gdy chodzi o demaskowanie, to właśnie maska
— przez swego rodzaju rozdwojenie na opak — rozwiera się na dwie połowy;
natomiast sam aktor rozdwaja się w split representation, która zmierza, jak
widzieliśmy, zarówno w sensie przenośnym, jak dosłownie, do wystawienia
na pokaz maski kosztem jej nosiciela.
Odnajdujemy zatem wnioski Boasa, ale po osiągnięciu ich podstawy.
Prawdą jest, że rozdwojenie przedstawienia na płaszczyźnie jest szczególnym
przypadkiem jego pojawienia się na powierzchni zakrzywionej, a to z kolei
jest szczególnym przypadkiem jego pojawienia się na powierzchni trój
wymiarowej. Ale nie może to być jakakolwiek powierzchnia trój
wymiarowa; musi to być powierzchnia wyróżniona, w której ozdoba i forma
nie mogą być od siebie odłączone ani fizycznie, ani społecznie, innymi słowy
— ludzka twarz. Wraz z tym inne nader osobliwe analogie między
rozważanymi tu różnymi formami sztuki znajdują takie samo wyjaśnienie.
W tych czterech sztukach znajdujemy niejeden, ale dwa style zdobnictwa.
Jeden z nich zmierza ku wyrażaniu przedstawiającemu, a przynajmniej
symbolicznemu; jego najogólniejszą cechą wspólną jest dominacja tematu.
26 Bernhard Karlgren, New Studies on Chinese Bronzes, The Museum of far Eastern
Antiąuities, Bulletin 9, Stockholm 1937.
27 H.G. Creel, „Monumenta Serica”, t. I, 1935, s. 40.
2S Friihchinesische Bronzen, wyd. cyt., tablica 5.
Rozdwojenie przedstawienia w sztukach Azji i Ameryki 237
maski. Z czysto formalnego punktu widzenia nie wahano się nigdy przed
uważaniem za maski tao t'ieh, archaicznych chińskich brązów. Ze swej
strony Boas interpretował rozdwojone przedstawienie rekina w sztuce
Wybrzeża Północno-Zachodniego jako konsekwencję faktu, że cechy
charakterystyczne, symbolizujące to zwierzę, są lepiej postrzegane od
przodu29 (por. fot. III). My zrobiliśmy jednak coś więcej: w zabiegu
rozdwojenia znaleźliśmy nie tylko graficzne przedstawienie maski, lecz nadto
funkcjonalny wyraz ściśle określonego typu cywilizacji. Nie wszystkie kultury
znające maski praktykują rozdwojenie. Nie znajdujemy go (przynajmniej
w tak doskonałej postaci) ani w sztuce społeczeństw Pueblo z południowego
zachodu Ameryki, ani w sztuce Nowej Gwinei’0. A przecież w obu tych
społeczeństwach maski odgrywają poważną rolę. Również te maski przedstawiają
przodków, a aktor, przywdziewający maskę, jest wcieleniem przodka. Na
czym więc polega różnica? Na tym, że inaczej niż w rozpatrywanych dotąd
cywilizacjach nie ma tu tego łańcucha przywilejów, emblematów i prestiżu,
2,) Wyd. cyt., s. 229. — Wypada jednak rozróżnić dwie formy rozdwojenia: właściwe
rozdwojenie, gdzie twarz, a niekiedy cały osobnik są przedstawiane przez dwa sklejone
profile, oraz takie rozdwojenie, jakie można dostrzec na fot. III: mamy tu jedną twarz
uzupełnioną przez dwa ciała. Nie jest bynajmniej pewne, że te dwie formy płyną z tej
samej zasady; w ustępie, który streściliśmy na początku tego artykułu, Leonhard Adam
rozróżnia je bardzo rozsądnie. Rozdwojenie, którego tak pięknego przykładu dostarcza
fot. III, przypomina bowiem zabieg dobrze znany archeologii europejskiej i orientalnej;
jest to zwierzę o dwóch ciałach, którego historię starał się odtworzyć E. Pottier (Histoire
d'uneBete, w: RecueilE. Pottier, Bibliotheąue des Ecoles d’Athenes et de Romę, fasc.
142). Pottier wywodzi zwierzę o dwóch ciałach z chaldejskiego przedstawienia
zwierzęcia, którego głowa ukazuje się od przodu, a ciało — z profilu. Do tej głowy
byłoby następnie dołączone drugie ciało, również widziane z profilu. Jeśli ta hipoteza
jest słuszna, to należałoby uważać analizowane przez Boasa przedstawienie rekina za
niezależny wynalazek albo za najbardziej wysunięte na wschód świadectwo dyfuzji
tematu azjatyckiego. Ta ostatnia interpretacja znalazłaby nie dające się pominąć
potwierdzenie w powtarzaniu się innego tematu: „wiru zwierząt” (por. Anna Roes,
Tierwirbel, „Ipek”, 1936- 1937) w sztuce stepów oraz w sztuce pewnych regionów
Ameryki (m.in. Moundville). Jest też możliwe, że zwierzę o dwóch ciałach powstało
niezależnie w Azji i w Ameryce z techniki rozdwojenia przestawienia, która nie
dochowała się w zabytkach archeologicznych Bliskiego Wschodu, ale której ślad
zachowały dla nas Chiny; daje się on wciąż jeszcze obserwować w pewnych regionach
Pacyfiku i Ameryki.
Sztuka Melanezji dostarcza niejasnych form rozdwojenia i przemieszczenia. Por.
np. drewniane pojemniki z Wysp Admiralicji reprodukowane przez Gladys A. Reichard
(Melanesian Design: a Siudy ofStyle in Wood and Tortoise Shell Carving, „Columbia
University Contributions to Anthropology”, nr 18, 2 tomy, t. 11, 1933) oraz tę uwagę
tejże autorki: „Złącza są przedstawione u Tami przez motyw oka. Zważywszy na fakt,
że tatuaż jest niezmiernie ważny dla Maorysów i że jest przedstawiany na rzeźbach,
wydaje się więcej niż możliwe, iż spirala, często rysowana na postaciach ludzkich,
może podkreślać złącza” (wyd. cyt., t. II, s. 151).
238 Sztuka
który sprawił, że ten zabieg był znany obu ludom”40. Być może: ale powiązania
magiczne, jak złudzenia optyczne, istnieją tylko w świadomości ludzi, my zaś
żądamy od badania naukowego, by podało nam ich przyczyny.
porównać naszą tymczasowa definicję z tymi, które jawnie lub milcząco zdają
się przyjmować inni autorzy. Dokonamy tego porównania w dziale poświęconym
pokrewieństwa, gdyż jest to najważniejszy kontekst, w jakim pojawia się
pojęcie struktury. Etnologowie zajmowali się bowiem strukturą niemal
wyłącznie w związku z zagadnieniami pokrewieństwa.
a. Obserwacja i eksperymentowanie
Te dwa poziomy będą zawsze rozróżniane. Obserwowanie faktów
i wypracowywanie metod pozwalających na wykorzystanie ich do budowy
modeli nie są nigdy tożsame z eksperymentowaniem na samych modelach. Przez
„eksperymentowanie na modelach” rozumiem całokształt zabiegów pozwalają
cych ustalić, w jaki sposób dany model reaguje na zmiany, bądź porównać między
sobą modele tego samego typu lub różnych typów. Rozróżnienie to jest niezbędne
TTla rozwiania pewnych nieporozumień. Czy nie ma sprzeczności między
obserwacją etnograficzną, zawsze konkretną i zindywidualizowaną, a badaniami
strukturalnymi, którym przypisuje się często charakter abstrakcyjny i formalny,
aby zakwestionować możliwość przejścia od pierwszej do drugich? Sprzeczność
ta znika z chwilą, gdy zrozumiało się, że te cechy antytetyczne należą do dwóch
różnych poziomów czy — bardziej .ściśle — odpowiadają dwóm fazom pracy
badawczej. Na poziomie obserwacji zasadniczą, a można nawet powiedzieć:
jedyną regułą jest, że wszystkie „fakty mają być dokładnie zaobserwowane
-Lopisane, przy czym nie wolno pozwolić na to, by przesądy teoretyczne
zniekształciły ich naturę i ich doniosłość. Reguła ta ma jako konsekwencję inną
regułę: należy badać fakty ze względu na nie same (jakie konkretne procesy
doprowadziły je do istnienia?) oraz w związku z całością (znaczy to, że każda
zmiana dostrzeżona w pewnym punkcie będzie odnoszona do globalnych
okoliczności towarzyszących jej pojawieniu się).
Ta reguła i płynące z niej wnioski zostały jasno sformułowane przez
K. Goldsteina (1951, s. 18—25) w terminach badań psychofizjologicznych;
dają się one również stosować do innych form analizy strukturalnej. Z naszego
punktu widzenia pozwalają one zrozumieć, że nie ma sprzeczności, jest
natomiast ścisła korelacja między właściwą opisowi etnograficznemu troską
o konkretny szczegół a prawomocnością i ogólnością, które przypisujemy
modelowi zbudowanemu na podstawie tego opisu. Można bowiem pomyśleć
sobie wiele modeli różniących się od siebie, ale dogodnych z wielu różnych
względów dla opisu i wytłumaczenia jakiejś grupy zjawisk. Niemniej jednak
najlepszy będzie zawsze model prawdziwy, tzn. najprostszy, a zarazem
spełniający podwójny warunek: nie korzystający z innych faktów niż te, które
są brane pod uwagę, i zdający sprawę z nich wszystkich. Pierwsze zadanie
polega więc na tym, by wiedzieć, jakie są te fakty.
b. Świadomości nieświadomość'
Modele mogą dotyczyć zjawisk uświadamianych lub nieuświadamianych
zależnie od póziomu, na jakim funkcjonują. Boas, którego zasługą jest
wprowadzenie tego rozróżnienia, wykazał, że grupa zjawisk lepiej poddaje się
analizie strukturalnej, jeśli społeczeństwo nie dysponuje uświadomionym
modelem interpretowania bądź usprawiedliwienia ich (1911, s. 67). Ktoś może
być zaskoczony tym, że cytuje się Boasa jako jednego z mistrzów myślenia
strukturalistycznego; niektórzy przypisywali mu raczej przeciwną rolę.
W innej pracy usiłowałem wykazać4, że z punktu widzenia strukturalistycznego
klęski Boasa nie tłumaczy ani niezrozumienie, ani wrogość. W dziejach
struktura!izmu Boas był raczej prekursorem. Usiłował on jednak poddać
badania strukturalne nazbyt ścisłym ograniczeniom. Niektóre z nich mogły
były być przejęte przez jego następców;, inne były jednak tak wymagające
i trudne do spełnienia, że uniemożliwiałyby postęp nauki w każdej dziedzinie.
Dowolny model może dotyczyć zjawisk uświadamianych bądź nieuświa
damianych; nie zmienia to jego natury. Można tylko powiedzieć, że struktura
powierzchownie zanurzona w nieświadomości czyni bardziej prawdopodobnym
istnienie modelu, który, jak ekran, przesłaniają przed świadomością zbiorową.
Albowiem modele uświadamiane, zwane potocznie „normami”, odznaczają
się maksymalnym ubóstwem z racji pełnionej przez nie funkcji, którą jest
utrzymywanie zwyczajów i wierzeń, nie zaś odsłanianie ich mechanizmów.
Analiza strukturalna zderza się tedy z paradoksalną sytuacją dobrze znaną
językoznawcom: im wyraźniejsza jest struktura przejawiająca się na powierzchni,
tym trudniej jest uchwycić głęboką strukturę z powodu uświadamianych
i zniekształconych modeli, które występują jako przeszkody między
obserwatorem a jego przedmiotem.
Etnolog musi więc stale rozróżniać dwie sytuacje. Może budować model
odpowiadający zjawiskom, których charakter systemowy nie został postrzeżony
przez badane społeczeństwo. Jest to sytuacja najprostsza; Boas podkreślił, że
stanowi ona teren najdogodniejszy dla badań etnologicznych.'Jednakże
w innych przypadkach etnolog ma do czynienia nie tylko z surowym
materiałem, lecz nadto z modelami już zbudowanymi przez badaną kulturę
w postaci różnorakich interpretacji. Zauważyłem już, iż modele takie mogą
być bardzo niedoskonałe, ale nie jest tak zawsze. Wiele tzw. kultur
pierwotnych wypracowało modele — np. modele reguł zawierania małżeństw
— lepsze od tych, które sporządzali zawodowi etnologowie’. Są więc dwie
racje, by respektować te modele „domowego wyrobu”. Po pierwsze, mogą one
być dobre, a przynajmniej otwierać drogę dostępu do struktury; każda kultura
znajduje się w ognisku sporu. Jeśli jednak obu dyscyplin nie odróżnia
perspektywa czasowa właściwa historii, to co stanowi o ich odrębności? By
odpowiedzieć na to pytanie, trzeba wrócić do uwag poczynionych w poprzednim
paragrafie oraz odnaleźć miejsca historii i etnologii w obrębie innych nauk
społecznych.
Etnografia i historia różnią się przede wszystkim od etnologii i socjologii
z tego względu, że dwie pierwsze dyscypliny oparte są na gromadzeniu
i porządkowaniu materiałów źródłowych, podczas gdy dwie drugie badają
raczej modele zbudowane na podstawie tych materiałów i za ich pomocą.
Ponadto etnografia i etnologia odpowiadają dwóm kolejnym fazom tego
samego badania, które prowadzi ostatecznie do modeli mechanicznych,
podczas gdy historia (i inne dyscypliny określane jako jej „nauki pomocnicze”)
dochodzi do modeli statystycznych. Stosunki między naszymi czterema
dyscyplinami mogą tedy być sprowadzone do dwóch opozycji: do opozycji
między obserwacją empiryczną a budowaniem modeli (jako charakteryzującym
zabieg wyjściowy) i do opozycji między statystycznym i mechanicznym
charakterem modeli w punkcie dojścia. Przypisując dowolnie znak + pierwszemu,
a znak - drugiemu członowi każdej opozycji, otrzymujemy zatem:
obserwacja empiryczna/
budowanie modeli + +
modele mechaniczne/
modele statystyczne - - + +
Claude Levi-Strauss, „Les Temps Modemes”, lipiec 1956; Rogera Bastide’a, Levi-Strauss
ou l 'etnographe „a la recherche du temps,perdu ”, „Presence Africaine”, kwiecień-maj
1956; G. Balandier, Grandeur et servitude de lethnologue, „Cahiers du Sud”, rocznik
XLI1I, nr 337, 1956.
256 Zagadnienia metody i nauczania
W tym drugim dziale termin „grupa” oznacza nie grupę społeczną, lecz
ogólnie sposób, w jaki zjawiska są połączone ze sobą. Jak wynika z pierwszego
działu tej rozprawy, przedmiotem badań strukturalnych jest badanie stosunków
społecznych za pomocą modeli.
Otóż niepodobieństwem jest pomyślenie stosunków społecznych poza
wspólnym środowiskiem, które służy im jako układ odniesienia. Czas
i przestrzeń są dwoma układami odniesienia, które pozwalają ująć myślowo
stosunki społeczne jako zespół bądź w odosobnieniu. Te wymiary przestrzeni
i czasu nie utożsamiają się z tymi, z których korzystają inne nauki. Stanowią
one przestrzeń „społeczną” i czas „społeczny”, co znaczy, że nie mają
własności innych niż te, które przysługują wypełniającym je zjawiskom
społecznym. Zależnie od ich szczególnej struktury, społeczeństwa ludzkie
ujmowały owe wymiary na bardzo różne sposoby. Etnolog nie musi więc
niepokoić się tym, że może być zmuszony do korzystania z typów, które uważa
za niezwykłe, a nawet do wynajdywania ich wtedy, gdy są mu potrzebne.
Zauważyliśmy już, że continuum czasowe jawi się jako odwracalne bądź
jako ukierunkowane zależnie od poziomu posiadającego największą wartość
strategiczną z punktu widzenia prowadzonych badań. Mogą wystąpić również
inne ewentualności: czas niezależny od obserwatora i nieograniczony; czas
będący funkcją własnego (biologicznego) czasu obserwatora i ograniczony;
czas rozkładany na części bądź nie, przy czym części mogą być względem
siebie homologiczne albo nie itd. Evans-Pritchard wykazał, że powierzchownie
postrzeganą przez obserwatora jakościową odrębność jego własnego czasu od
czasów, które należą do innych kategorii: historii, legendy i mitu — można
sprowadzić do tego rodzaju własności formalnych (1939, 1940). Ta analiza, do
Pojęcie struktury w etnologii 259
13 1951.
14 1940-1941 i 1949.
15 Pewien specjalista od spraw teatru opowiadał mi niedawno, że Louis Jouvct dziwił
się, iż każda sala przyjmuje co wieczór niemal całą publiczność, jaką może pomieścić;
tak np. sala o 500 miejscach ma ok. 500 widzów, a sala o 2000 miejsc w przybliżeniu tę
liczbę, przy czym nigdy nie odsyłano wielu ludzi z małej, wielka zaś rzadko była
w trzech czwartych pusta. Ta przedustanowiona harmonia byłaby zaiste niewytłumaczalna,
gdyby w każdej sali wszystkie miejsca były równowartościowe. Ponieważ jednak
gorsze miejsca okazują się szybko odpychające, amatorzy wolą przybyć raczej w innym
dniu lub iść do innej sali, jeśli zostały tylko złe miejsca. Byłoby rzeczą ciekawą
zbadanie, czy zjawisko to jest tego samego typu co rank-size law. Ogólnie, badanie
zjawisk teatralnych z punktu widzenia ilościowego: stosunek liczby sal i ich rozmiarów
do rozmiarów miast lub do krzywej wpływów itd. — stanowiłoby dogodny, a dotąd
pomijany sposób wyjaśnienia—prawie jak w laboratorium—zarówno synchronicznie,
jak diachronicznie, pewnych fundamentalnych problemów morfologii społecznej.
Pojęcie struktury w etnologii 263
ls Próbowaliśmy zrobić to gdzie indziej. Por. Rasa a historia, wyd. cyt., Warszawa 1961.
268 Zagadnienia metody i nauczania
21 Por. w tym zbiorze rozdz. III i IV, gdzie ten problem rozpatrywany jest bardziej
szczegółowo.
22 Zmarł w 1955 r.
Pojęcie struktury w etnologii 271
25 Zmarł w 1957 r.
276 Zagadnienia metody i nauczania
Por. na ten temat C. Levi-Strauss, The Family, w: Man, Culture andSociety, wyd.
H.L. Shapiro, Oxford University Press, 1956, rozdz. XII (nie przedrukowane w niniejszym
zbiorze).
278* Zagadnienia metody i nauczania
1 Niepublikowane (1956).
2 Próbowałem jednak kiedyś i nie bez sympatii. Por. C. Levi-Strauss, French
Sociology, w: Twentieth Century Sociology, wyd. G. Gurvitch i W.E. Moore, New York
1945, rozdz. XVII. Przekł. franc. La Sociologie au XX siecle, Paris 1947, 2 tomy.
' G. Gurvitch, Le Concept de Structure sociale, „Cahiers Intemationaux de
Sociologie”, t. XIX, n.s., 1955. P. Gurvitch przedrukowuje podobno to studium w wyd.
II La Focation actuelle de la Sociologie. Obecny rozdział, napisanyw 1956 r., opiera się
na tekście pierwotnym.
4 Ruth Benedict, Wzory kultury. Warszawa 1966, s. 119-120 i 125. Ostatnio p.
Gurvitch zrobił kolejne „odkrycie”, które zapragnął natychmiast przekazać czytelnikom
„Cahiers” jako posłowie do swego studium Le Concept de structure sociale. Jest nim to,
że Spencer ma być „zapomnianym źródłem pojęć «struktura społecznaw, «funkcja
społecznaw i «instytucja»” („Cahiers lntemationaux de Sociologie”, t. XXIII, 1957,
s. 111—112). Nic wiemy jednak, kto, z wyjątkiem samego p. Gurvitcha, zapomniał
o Spencerze i należącym doń autorstwie tych pojęć. Nie dotyczy to w każdym razie
współczesnych użytkowników pojęcia struktury, którzy nigdy nie pominęli tego
punktu. Por. D. Bidney, Theoretical Anthropology, New York 1953, rozdz. II i IV; dla
Anglii E.E. Evans-Pritchard, Social Anthropology, Glencoe 1951, s. 17, a zwłaszcza
wstęp A.R. Radcliffe-Browna do jego zbioru Structure and Function in Primitive
Society, Glencoe 1952, gdzie po wielokrotnym powołaniu się na Spencera autor pisze:
„Teoria może być wyłożona przy pomocy trzech podstawowych pojęć powiązanych ze
286 Zagadnienia metody i nauczania
stale na mój temat: „Nie tylko przyswaja je on sobie, lecz by tak rzec,
sublimuje je i dokonuje ich apologii, włączając je do własnej teorii struktur.. ,”16
Twierdzenie, iż wspomniane studium jest próbą syntezy, świadczy, że albo
się go nie czytało, albo nie zrozumiało. Czytelnik łatwo ustali, że staram się
tam jak najtroskliwiej oddzielić moje poglądy od zapatrywań Radcliffe-Browna
i Murdocka17. Toteż nie czuję się wcale dotknięty przez krytykę, jaką
p. Gurvitch kieruje pod moim adresem, zwłaszcza w związku z metodą
statystyczną, której nigdy nie stosowałem i na której niebezpieczeństwa
zwracałem wyraźnie uwagę, szczególnie w związku z uważanym niekiedy
przez Murdocka za dopuszczalny sposobem stosowania jej.
Ponadto nie pretendując do ojcostwa antropologii strukturalnej, przypomnę, iż
pojmowanie struktur społecznych zostało rozwinięte już w mojej książce
o pokrewieństwie, ukończonej w początkach 1947 r., tzn. przed pracami Fortesa,
Murdocka i innych lub w tym samym czasie co te prace; nie przeszkadza to p.
Gurvitchowi uważać mnie tylko za ich komentatora i apologetę. Mnie zaś wydaje
się raczej uderzające, że wielu etnologów zwróciło się niezależnie od siebie ku
pojęciu struktury podczas owych wojennych lat, gdy okoliczności skazały nas na
pewną izolację. Zbieżność ta pokazuje, jak dalece pojęcie to było nieodzowne dla
rozwinięcia pewnych problemów, wobec których utknęli nasi poprzednicy.
Pozwala ona przypuszczać, że wspólne poczynania są prawomocne, bez względu
na różnice, które skądinąd dzielą nas od siebie.
Na czym polegają te odchylenia i nadużycia, których skutki, zdaniem p.
Gurvitcha, zgromadziłem?
Ich źródłem pierwotnym miałby być sztuczny związek, jaki chciałem
ustanowić „między stosowaniem pomiarów... a problemem struktury
społecznej”18, inaczej mówiąc, moja skłonność do „wiązania pojęcia struktury
społecznej z mierzalnością matematyczną”19. Czy p. Gurvitch czyta źle, czy
zbyt dobrze, skoro zawsze znajduje w tekstach to, co jest mu potrzebne, by im
zaprzeczyć? Daleki od wypowiadania się w ten sposób, wielokrotnie mówiłem
przecież coś wręcz przeciwnego. Proszę odwołać się do zatytułowanego
Struktura i pomiar działu cytowanej już rozprawy. „Mówi się niekiedy, że
pojęcie struktury pozwala wprowadzić pomiary do etnologii... Niemniej
jednak nie zachodzi żaden konieczny związek między pojęciem pomiaru
a pojęciem struktury...; problemy, które nie posiadają rozwiązań liczbowych,
mogą być wszakże ujęte w sposób ścisły”20. A w innym artykule, do którego
16 Tamże, s. 19.
17 S. 256—257, 270 i nast., 282 niniejszej książki.
18 Wyd. cyt., s. 14.
19 Tamże, s. 17, powtórzone tymi samymi słowy na s. 19.
20 S. 252—253 niniejszego tomu.
Posłowie do rozdziału XV 291
25 listopada 1955 r.
Panie Redaktorze Naczelny!
Po raz drugi w ciągu kilku miesięcy p. Maxime Rodinson ogłasza w „Da Nouvelle
Critique” artykuł, który jest mi w znacznej mierze poświęcony. Ponieważ autorowi
bardziej zależy, jak się zdaje, na wykopaniu między nami przepaści niż na podkreśleniu
poglądów, które nas zbliżają, rozczaruję go zapewne, gdy stwierdzę, że jego artykuły
wydały mi się dobrze napisane i dobrze zbudowane i że, na ogół, zgadzam się z nim.
Wyrażę najwyżej jeden żal: skoro już poświęcił mi tyle uwagi, byłoby bardziej płodne,
gdyby zastanowił się nad tym, w jaki sposób ja usiłuję włączyć do nurtu marksistowskiego
osiągnięcia etnologii z ostatnich pięćdziesięciu lat. P. Rodinson zdaje się skłaniać do
odrzucenia ich za jednym zamachem. Czy nie należałoby raczej odróżnić właściwych
wyników naukowych od politycznego i ideologicznego użytku czynionego z nich
294 Zagadnienia metody i nauczania
Rozdział ten był już ukończony, gdy ukazał się często niesłuszny, ale pełen
werwy i talentu pamflet p. Jean-Franęois Revela42. Ponieważ rozdział VIII jest
mi częściowo poświęcony, przeto odpowiem zwięźle.
P. Revel atakuje mnie, ale nie bez zakłopotania. Gdyby bowiem uznał
mnie za tego, kim jestem, czyli za etnologa, który pracował w terenie i który,
po wyłożeniu wyników swych obserwacji, postanowił dotrzeć do zasad swojej
nauki, wychodząc właśnie od tych obserwacji oraz od danych zgromadzonych
przez kolegów — musiałby zrezygnować z dyskutowania ze mną. Toteż
zaczyna od przeobrażenia mnie w socjologa, po czym sugeruje, że ze względu
na moje wykształcenie filozoficzne moja socjologia jest zamaskowaną
filozofią. Odtąd jesteśmy kolegami i p. Revel może wesoło deptać moje
grządki, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, iż poczyna sobie z etnologią
dokładnie tak samo, jak nieustannie krytykowana przezeń za to filozofia
z innymi naukami pozytywnymi.
Aleja nie jestem socjologiem i nasze społeczeństwo interesuje mnie tylko
ubocznie. Usiłuję bowiem zrozumieć przede wszystkim tzw. społeczeństwa
pierwotne, którymi zajmują się etnologowie. Gdy, ku wielkiemu niezadowoleniu
p. Revela, interpretuję wymianę wina w restauracjach południa Francji
w terminach świadczeń społecznych, moim pierwotnym celem nie jest
wytłumaczenie współczesnych zwyczajów przez odwołanie się do instytucji
archaicznych, lecz dopomożenie czytelnikowi, członkowi jakiegoś współ
czesnego społeczeństwa, w odnalezieniu wśród własnych doświadczeń oraz
na podstawie zwyczajów, będących istotnie przeżytkami lub zalążkami, takich
instytucji, które inaczej pozostałyby dlań niezrozumiałe. Pytanie nie polega
więc na tym, czy wymiana wina jest przeżytkiem potlaczu. Dotyczy ono tego,
czy dzięki wprowadzonemu porównaniu można określić lepiej uczucia,
zamiary i postawy tubylców, włączonych do cyklu świadczeń. Etnograf, który
żył z tubylcami i stykał się z podobnymi uroczystościami jako widz lub
uczestnik, może mieć jakieś zdanie na ten temat, a p. Revel — nie.
Zresztą w poglądach p. Revela występuje ciekawa sprzeczność: nie zgadza
się on z tym, by kategorie społeczeństw pierwotnych mogły być stosowane do
' Ogłoszony pod tym tytułem w: /.<?.« Sciences sociales dans 1’enseignement
superieur, wyd. UNESCO, Paris 1954. Przedrukowany tu za zgodą UNESCO i lekko
zmieniony.
304 Zagadnienia metody i nauczania
nauk społecznych, stosunek ten ginie; ledwie zgubiony, odnajduje się jednak
na innej płaszczyźnie.
Wszystko dzieje się tak, jak gdyby antropologia społeczna i kulturowa nie
pojawia się bynajmniej na scenie rozwoju naukowego jako autonomiczne
ciało, domagające się swego miejsca pośród innych dyscyplin, lecz kształtowała
się niejako na sposób mgławicy, zawłaszczając stopniowo materiał uprzednio
rozproszony lub podzielony inaczej i powodując przeto ogólne przegrupowanie
tematów badawczych między wszystkimi naukami humanistycznymi
i społecznymi.
Jest bowiem rzeczą ważną, by od początku przyswoić sobie tę prawdę:
antropologia nie różni się od innych nauk humanistycznych i społecznych
jakimś jej tylko właściwym tematem badań. Historia chciała, by zaczęła ona
od zajmowania się społeczeństwami określonymi jako „dzikie” lub „pierwotne”;
powodów tego będziemy poszukiwać dalej. Zainteresowanie to jest jednak
coraz bardziej podzielane przez inne dyscypliny, zwłaszcza przez demografię,
psychologię społeczną, nauki polityczne i prawo. Skądinąd jesteśmy świadkami
tego ciekawego zjawiska, że antropologia rozwija się w tym samym czasie,
w którym owe społeczeństwa dążą do zaniku, a przynajmniej do zatracenia
swych cech wyróżniających. Znaczy to, że antropologia nie jest absolutnie
związana z kamiennymi toporami, totemizmem i poligamią. Dowiodła tego
zresztą w ciągu ostatnich lat, gdy antropologowie zwrócili się ku tzw.
społeczeństwom „cywilizowanym”. Czym więc jest antropologia? Ograniczymy
się chwilowo do powiedzenia, że wywodzi się ona z pewnego poglądu na świat
lub z pewnego oryginalnego sposobu stawiania problemów; zostały one
odkryte przy okazji badania zjawisk społecznych, niekoniecznie prostszych
(jak to się często przypuszcza) niż te, których widownią jest społeczeństwo
obserwatora, odsłaniających natomiast — z powodu wielkich różnic, jakie
okazują przy porównaniu z tymi ostatnimi — pewne ogólne własności
życia społecznego stanowiące przedmiot badań antropologa.
Do stwierdzenia tego można było dojść wieloma różnymi drogami.
Niekiedy wynika ono z badań etnograficznych, kiedy indziej z analizy języka,
ewentualnie—z próby interpretowania rezultatów wykopalisk archeologicznych.
Antropologia jest nauką tak młodą, że nauczanie jej musi odbijać lokalne
i historyczne okoliczności, które towarzyszyły jej początkom w każdym
poszczególnym przypadku. Tak np. jakiś uniwersytet łączy na jednym
wydziale językoznawstwo i antropologię kulturową, ponieważ badania
językoznawcze nabrały tam bardzo wcześnie charakteru antropologicznego,
podczas gdy gdzie indziej podobne racje skłaniają do odmiennego zgrupowania
dyscyplin.
W tych warunkach autorzy niniejszego tomu mogli byli zasadnie zastanawiać
się, czy można, a nawet czy należy narzucać fałszywie systematyczny
Miejsce antropologii wśród nauk społecznych... 305
Rozproszone katedry
Odmiana ta jest bardzo rozpowszechniona, nie wydaje się jednak, by
kiedykolwiek została wprowadzona z rozmysłem. Kraj czy uniwersytet, który
postanawia zorganizować nauczanie antropologii, zaczyna na ogół od utworzenia
katedry i poprzestaje na tym, jeśli dalszy rozwój studiów cierpi z powodu
306 Zagadnienia metody i nauczania
Wydziały
Teoretycznie formuła wydziału mogłaby wydawać się idealna. Właśnie ku niej,
jak widzieliśmy, zmierzają uniwersytety amerykańskie; również w innych krajach,
gdzie badania antropologiczne są w pełnym rozwoju, jak w Wielkiej Brytanii,
w Austrii i w Indiach, powstają lub mnożą się wydziały antropologii. Wydział
antropologii odpowiada bowiem dwóm koniecznościom organizacji studiów.
Z jednej strony oferuje dobrze sproblematyzowane wykłady odpowiadające
poszczególnym dziedzinom lub aspektom badań; z drugiej — przygotowuje
stopniowo do dyplomów, od najbardziej elementarnych sprawdzianów aż do
doktoratu. Jednakże trzeba również podkreślić trudności. W krajach o tradycyjnej
i sztywnej strukturze akademickiej, gdzie odróżnia się ostro „nauki przyrodnicze”
od „humanistyki”, stworzenie wydziału antropologii wymaga wyboru między
dwoma typami wydziałów, co prowadzi do tworzenia dwóch różnych wydziałów:
jednego dla antropologii społecznej i kulturowej, drugiego zaś—dla antropologii
fizycznej. Zapewne obie te gałęzie są jak najbardziej zainteresowane
w specjalizacji; niemniej jednak antropolog, niezależnie od kierunku jego
zainteresowań, nie może być pozbawiony podstawowej wiedzy w zakresie
antropologii fizycznej, antropologia fizyczna zaśjestzgubionajeśliniepozostaje
nieustannie świadoma socjologicznego pochodzenia determinizmów, których
efekty somatyczne bada; wrócimy do tego dalej.
Jako przykład nienormalnej sytuacji, wynikającej dla studiów an
tropologicznych ze sztywnego podziału na wydziały przyrodnicze i humanis
tyczne, można przytoczyć Francję; Uniwersytet Paryski daje trzy świadectwa
z zakresu antropologii: świadectwo z etnologii (specjalizacja humanistyczna),
które zyskuje się na wydziale humanistycznym; to samo świadectwo ze
specjalizacją przyrodniczą, które wymaga studiów na obu wydziałach;
wreszcie świadectwo z antropologii (fizycznej), które otrzymuje się wyłącznie
na wydziale przyrodniczym. Oczywiście liczba studentów nie jest tak wielka,
a ich specjalizacja — tak pogłębiona (uzyskanie świadectwa wymaga tylko
jednego roku studiów), by usprawiedliwić podobną złożoność.
Zresztą niedogodności formuły wydziału odczuwane są nawet w krajach
najbardziej do niej przywiązanych. W samej Anglii Uniwersytet Oxfordzki
opowiedział się za instytutem (tworząc Institute of Social Anthropology),
w Ameryce zaś wahania stają się coraz częstsze, gdyż formuła wydziału
prowadzi często do zbyt pośpiesznej specjalizacji, której następstwem jest
niedorozwój kultury ogólnej. Bardzo znamienny pod tym względem jest
przykład Uniwersytetu w Chicago; aby zaradzić wymienionym niedostatkom,
wydział antropologii włączono najpierw do Division of the Social Sciences,
ale ledwie zrealizowano tę formę, gdy zaczęto odczuwać potrzebę analogicznego
kontaktu z naukami humanistycznymi. Tym tłumaczy się popularność trzeciej
formuły, stawiającej na szkoły lub instytuty.
308 Zagadnienia metody i nauczania
Psychologia Językoznawstwo
Geografia ANTROPOLOGIA
Archeologia
Socjologia
Antropologia i folklorystyka
Obiektywność
Pierwszą ambicją antropologa jest osiągnąć obiektywność, wpoić
upodobanie do niej i nauczyć jej metod. To pojęcie obiektywności musi być
Miejsce antropologii wśród nauk społecznych... 319
jakim jest język, nie odrywać jego podstaw przedmiotowych, tzn. aspektu
dźwiękowego, od jego funkcji znaczeniowej, od właściwej mu sen
sowności9.
Całościowość
Drugą ambicją antropologii jest całościowość. Widzi ona w życiu
społecznym system, którego wszystkie aspekty są organicznie ze sobą
zespolone. Antropologia chętnie przyznaje, że dla pogłębienia wiedzy
o pewnym typie zjawisk jest rzeczą nieodzowną kawałkowanie całości, jak to
czynią psycholog społeczny, prawnik, ekonomista, specjalista w zakresie nauk
politycznych. Nadto interesuje się ona tak bardzo metodą modeli (którą sama
stosuje w pewnych dziedzinach, np. przy badaniu pokrewieństwa), że uznąje
prawomocność tych modeli szczegółowych.
Ale gdy antropolog usiłuje budować modele, pragnie on zawsze odkryć
formę wspólną wielu przejawom życia społecznego. Tendencja ta
odnajduje się zarówno we wprowadzonym przez Marcela Maussa pojęciu
całościowego faktu społecznego, jak w pojęciupattern, które
odgrywa, jak wiadomo, wielką rolę w antropologii anglosaskiej ostatnich lat.
Znaczenie
Trzecia osobliwość dociekań antropologicznych jest trudniejsza do określenia
i zapewne jeszcze ważniejsza od dwóch poprzednich. Przyzwyczajono się tak
bardzo do wyróżniania społeczeństw, którymi zajmuje się etnolog, przez
cechy prywatywne, że nie zauważa się, iż jego dla nich predylekcja bierze się
z racji pozytywnych. Mówi się często (a głoszą to również nazwy katedr), że
domeną antropologii są społeczeństwa niecywilizowane, pozbawione
pisma, poprzedzające lub nie znające cywilizacji mechanicznej.
Wszystkie te określenia przesłaniają jednak pewną rzeczywistość pozytywną;
społeczeństwa te, w stopniu większym niż inne, oparte są na stosunkach
osobowych, na konkretnych relacjach między jednostkami. Teza ta wymagałaby
długich uzasadnień; pomijając szczegóły, wystarczy, gdy podkreślimy, że
szczupła liczebność tzw. społeczeństw pierwotnych (by zastosować jeszcze
jedno kryterium negatywne) pozwala na ogół na takie stosunki i że nawet gdy
społeczeństwa tego typu są zbyt rozległe czy rozproszone, stosunki między
jednostkami bardzo oddalonymi od siebie budowane są zgodnie z wzorem
9 Tekst ten był już napisany, gdy napotkaliśmy bardzo podobne poglądy pióra
współczesnego filozofa. Krytykując przestarzałą socjologię, Jean-Paul Sartrc dodaje:
„zarzuty te nie stosują się wcale do socjologii ludów pierwotnych. Bada się tam bowiem
prawdziwe zespoły znaczące”. „Les Temps Modemes”, t. VIII, nr 84-85, paździer
nik-listopad 1952, s. 729, przyp. 1.
Miejsce antropologii wśród nauk społecznych... 321
Kryterium autentyczności
Kształcenie badaczy
Problem staje się bardziej złożony, gdy chodzi o przyszłych antropologów
zawodowych, tzn. o badaczy15. Czy nie ma błędnego koła w żądaniu od nich,
by prowadzili badania, zanim uzyskają uprawniające ich do tego tytuły
uniwersyteckie? Tu właśnie możemy z pożytkiem wrócić do rozważań
poczynionych poprzednio, by pokusić się o wyjaśnienie nader szczególnej
sytuacji, w jakiej znajduje się antropologia.
Przedstawiliśmy wyżej jako jej cechę szczególną i jej największą zasługę
fakt, że usiłuje ona we wszystkich formach życia społecznego wyodrębnić to,
co określiliśmy jako poziomy autentyczności, tzn. bądź społeczeństwa
całościowe (spotykane najczęściej wśród tzw. społeczeństw pierwotnych),
bądź sposoby działania społecznego (dające się wyodrębnić nawet w obrębie
społeczeństw nowoczesnych czy „cywilizowanych”), które we wszystkich
przypadkach odznaczają się szczególną gęstością psychologiczną i gdzie
stosunki międzyosobowe oraz system stosunków społecznych integrują się, by
stworzyć całość. Z tych cech wyróżniających płynie natychmiast jeden
wniosek: takie formy życia społecznego nie mogą być poznane tylko
z zewnątrz. Badacz może je uchwycić wtedy tylko, gdy zdoła odtworzyć we
własnym zakresie charakteryzującą je syntezę, tzn. gdy nie zadowoli się
rozłożeniem ich na elementy, ale przyswoi je sobie jak tworzące całość
w postaci doświadczenia osobistego — jego doświadczenia.
Widzimy zatem, że antropolog potrzebuje doświadczenia terenowego
z istotnych powodów, związanych z samą naturą jego dyscypliny i cechami
wyróżniającymi jej przedmiot. Doświadczenie to nie jest dla antropologa ani
celem jego zawodu, ani zwieńczeniem własnego kształcenia, ani szkoleniem
technicznym. Stanowi ono węzłowy składnik jego edukacji;.przedtem może
on mieć nieciągłe wiadomości, które nigdy nie ulegną scaleniu; dopiero po
tym wiadomości te „złożą” się w organiczną całość i zyskają sens brakujący im
uprzednio. Sytuacja ta ukazuje wiele analogii z tą, jaka występuje
w psychoanalizie; jest dziś zasadą uznaną powszechnie, że praktykowanie
zawodu psychoanalityka wymaga szczególnego i nie dającego się zastąpić
doświadczenia, które jest doświadczeniem samej analizy. Z tego powodu
Zajęcia praktyczne
Myślimy o zajęciach praktycznych pod kierunkiem profesorów, nauczających
na ostatnich latach studiów, lub pod kierunkiem asystentów. Rozwiązanie to
Miejsce antropologii wśród nauk społecznych... 329
Staże na zewnątrz
Można zatem przewidzieć bardziej długotrwałe staże w instytutach czy
organizacjach, nie mające wprawdzie charakteru specyficznie antropologicznego,
funkcjonujące jednak na poziomie tych stosunków międzyosobowych i tych
sytuacji globalnych, które uznaliśmy za szczególnie interesujące dla antropologii;
przykładowo można wymienić administrację terenową, służby społeczne,
ośrodki kształcenia zawodowego itp. Rozwiązanie to miałoby w porównaniu
z poprzednim tę wielką zaletę, że nie odwoływałoby się do doświadczeń
symulowanych. Ma ono natomiast tę niedogodność, że umieszcza studentów
pod kierownictwem zwierzchników pozbawionych przygotowania antropologicz
nego, tzn. niezdolnych do odsłonięcia teoretycznej doniosłości tych codziennych
doświadczeń. Chodzi tu więc raczej o rozwiązanie przyszłościowe, które
zyska pełną wartość wtedy dopiero, gdy kształcenie antropologiczne zostanie
uznane ogólnie, co sprawi, że wielu antropologów będzie pracować w instytucjach
czy służbach tego typu.
Muzea antropologiczne
Na początku tego studium wspomnieliśmy już o roli muzeum an
tropologicznego jako przedłużenia terenu. W rzeczy samej kontakt z przed
miotami, pokora wpajana muzeografowi przez wszystkie drobne czynności
tkwiące u podstaw jego pracy: rozpakowywanie, czyszczenie, utrzymywanie;
osrte wyczucie konkretu rozwijające się dzięki pracy nad klasyfikacją,
identyfikacją i analizą poszczególnych okazów; komunikacja ze środowiskiem
tubylczym, ustanawiana pośrednio dzięki narzędziom: trzeba umieć posługiwać
się nimi, by je poznać, nadto zaś mają one czasem fakturę, formę, a nawet
zapach, którego zmysłowe doznawanie, powtarzane tysiąckrotnie, tworzy
bezwiedne przyzwyczajenie się do odległych rodzajów życia i działalności;
wreszcie szacunek dla różnorodności przejawów geniuszu ludzkiego, który
330 Zagadnienia metody i nauczania
nie może nie wyniknąć z tylu nieustających bodźców dla smaku, inteligencji
i wiedzy, wywieranych na muzeografa przez najbardziej nieznaczne na pozór
przedmioty—wszystko to składa się na doświadczenie tak bogate i intensywne,
że niedocenianie go byłoby błędem.
Rozważania te tłumaczą, dlaczego Instytut Etnologii Uniwersytetu
Paryskiego przywiązuje tyle wagi do gościnności, jaką okazuje mu Muzeum
Człowieka; wyjaśnia to też powody, dla których sprawozdanie amerykańskie
zaleca jako normalną tę sytuację, która upowszechnia się coraz bardziej
w Stanach Zjednoczonych: każdy wydział antropologii powinien mieć
w obrębie uniwersytetu muzeum średnich rozmiarów. W tym kierunku można,
jak się zdaje, zrobić jeszcze więcej i lepiej.
Przez długi czas muzea antropologii ujmowane były, na podobieństwo
analogicznych instytucji, jako zespoły galerii, gdzie przechowywane są
przedmioty: rzeczy, dokumenty martwe i niejako skamieniałe w witrynach,
całkowicie oderwane od społeczeństw, które je wytworzyły. Jedyny związek
między owymi rzeczami a ich producentami stanowiły misje wysyłane od
czasu do czasu, by gromadzić kolekcje — niemych świadków rodzajów życia
obcych zwiedzającemu i dlań nieosiągalnych.
Otóż ewolucja antropologii jako nauki oraz przeobrażenia współczesnego
świata skłaniają z dwóch powodów do zmiany tej koncepcji. Jak to
wykazaliśmy wyżej, antropologia uświadamia sobie stopniowo swój prawdziwy
przedmiot — pewne osobliwości społecznego istnienia człowieka dające się
łatwiej rozpoznać i wyodrębnić w społeczeństwach bardzo różnych od tego, do
którego należy obserwator, ale występujące również w jego własnym.
W miarę jak pogłębia się zrozumienie przez antropologię jej przedmiotu oraz
w miarę doskonalenia się jej metod zaczyna ona stopniowo uważać się za
going back home, jak powiedzieliby Anglosasi. Choć przejawia się ona
w bardzo różnych i z trudem dających się uchwycić formach, tendencja ta
występuje nie tylko w antropologii amerykańskiej. Badaniem wspólnot
prowadzonym przy pomocy UNESCO we Francji i w Indiach kierowało
Muzeum Człowieka w Paryżu oraz Muzeum Antropologiczne w Kalkucie.
Muzeum Sztuk i Tradycji Ludowych posiada laboratorium etnografii francuskiej,
a Muzeum Człowieka mieści laboratorium etnografii społecznej, zajmujące
się, mimo swej nazwy i swej siedziby, nie socjologią melanezyjską czy
afrykańską, ale regionem paryskim. Otóż we wszystkich tych przypadkach nie
chodzi wyłącznie o gromadzenie przedmiotów, lecz przede wszystkim
o zrozumienie ludzi; mniej ważne jest też przechowywanie zasuszonych
szczątków, niczym w zielniku, idzie natomiast o opis i analizę form istnienia,
w których obserwator uczestniczy w sposób jak najbardziej bezpośredni.
Podobna tendencja przejawia się w antropologii fizycznej, która nie
zadowala się już, jak w przeszłości, gromadzeniem pomiarów i szczątków
Miejsce antropologii wśród nauk społecznych... 331
Adam L.:
1931 Das Problem der asiatisch-altamerikanischen Kulturbeziehungen mit
besonderer Beriicksichtigung der Kunst, „Wiener Beitrage zur Kunst
und Kulturgeschichte Asiens”, t. V.
1936 Northwest American Indian Art and Its Earlv Chinese Parallels,
„Man”, t. XXXVI, nr 3.
1939 Compte-rendu de C. Hentze, Friihchinesische Bronzen und Kultdars-
tellungen, „Man”, t. XXXIX, nr 60.
Albisetti C.:
1948 Estudos complementares sóbre os Bororos orientais, Contribuęóes
missionarias, publicaęóes da Sociedade Brasileira de Antropologia
e Etnologia (Rio de Janeiro), nr 2-3.
Arcy Wentworth Thompson D’:
1952 On Growth and Form, Cambridge, Mass., nowe wyd., 2 tomy.
Auger P.:
1952 L'Homme microscopique, Paris.
Balandier G.:
1956 Grandeur et servitude de Fethnologie, „Cahiers du Sud”, rocznik
XL1II, nr 337.
Baldus H.:
1944-1946 Os Tapirape, „Revista do Arquivo Municipal”, Sao Paulo.
Bastide R.:
1956 Levi-Strauss ou 1'ethnographe ,',a la recherche du temps perdu”,
„Presence Africaine”, kwiecień—maj.
Bateson G.:
1936 Naven, Cambridge.
Benedict P.K.:
1942 Tibetan and Chinese Kinship Terms, „Harvard Joumal of Asiatic
Studies”, 6.
1943 Studies in Thai Kinship Terminology, „Joumal of the American
Oriental Society”, 63.
Benedict R.:
1934 a) Patterns of Culture, Cambridge, Mass. [wyd. poi.: Wzory kultury,
przcl. Jerzy Prokopiuk, Warszawa 1966],
336 Bibliografia
Brand C.S.:
1948 On Joking Relationships, „American Anthropologist”, n.s., t. L.
Brice Parain:
1956 Les Sorciers, „Le Monde Nouveau”, maj.
Brunschvicg L.:
1927 Le Progres de la Conscience dans la Philosophie occidentale, 2 tomy,
Paris.
Bunzel R.L.:
1930 Introduction to Zuni Ceremonialism, Bureau of American Ethnology,
47th Annual Report, Washington.
Cannon W.B.:
1942 „ Yoodoo" Death, „American Anthropologist”, n.s., t. XL1V.
Colbacchini A.:
1925 / Bororos Orientali, Turin.
1942 (Colbacchini A.A., Albisetti C.) Os Bororos orientais, Sao Paulo.
Cook W.A.:
1908 The Bororo Indians of Matto Grosso, Smithsonian Miscellaneous
Collection, t. L, Washington.
Cooper J.M.:
1940 The South American Marginal Cultures, Proceedings of the 8th Amer.
Scientific Congress, Washington.
Creel H.G.:
1935 On the Origin of the Manufacture and Decoration of Bronze in the
Shang Period, „Monumenta Serica”, t. I, fasę. I.
1936 Notes on Shang Bronzes in the Burlington House Exhibition, „Revue
des Arts Asiatiąues”, 10.
Cushing F.H.:
1883 Zuni Fetiches, Bureau of American Ethnology, 2nd Anual Report,
Washington (1880-1881).
1896 Outlines of Zuni Creation Myths, Bureau of American Ethnology,
13th Annual Report.
1920 Zuni Breadstuffs, Indian Notes and Monographs, Museum of the
American Indian, Heyes Foundation, 8.
Dahlberg G.:
1948 Mathematical Methods for Population Genetics, London—New
York.
Davis K.:
1935 (Davis K., Warner W.L) Structural Analysis of Kinship, „American
Anthropologist”, n.s., t. XXXVII.
1941 Intermarriage in Caste Societies, „American Anthropologist”, n.s., t.
XLIII.
1947 The Development ofthe City in Society; Ist Conference on Long Term
Social Trends, „Social Science Research Council”.
338 Bibliografia
Delcourt M.:
1944 Oedipe ou la Legende du Conquerant, Liege.
Dobrizhoffer M.:
1822 An Account of the Abipones, przekł. z łac., 3 tomy, London.
Dorsey G.A.:
1906 The Pawnee: Mythology, cz. I, Washington.
Dumezil G.:
1948 Loki, Paris.
1949 L‘Heritage indo-europeen a Romę, Paris.
Durkheim E.:
1901—1902 (E. Durkheim, M. Mauss) De quelques Formes primitives de
classification, „L’Annee Sociologiąue”, 6.
1912 Les Formes elementaires de la Vie religieuse, Paris.
Eggan F.:
1937 a) Historical Changes in the Choctaw Kinship System, „American
Anthropologist”, n.s., t. XXXIX.
1937 b) wyd., Social Anthropology ofNorth American Tribes, Chicago.
1950 Social Organization of the Western Pueblos, Chicago.
Elwin V.:
1947 The Muria and Their Ghotul, Oxford.
Engels F.:
1954 L'Origine de la familie, de la propriete privee et de l’Etat, przekł.
franc. Stern, Paris, Editions Sociales [wyd. poi.: Pochodzenie rodziny,
własności prywatnej i państwa, w: Dzieła wybrane, Warszawa 1949,
t. II, s. 177 i nast.].
Evans-Pritchard E.E.:
1939 Nuer Time Reckoning, „Africa”, 12.
1940 a) The Nuer, Oxford.
1940 b) (M. Fortes, E. Evans-Pritchard) African Political Systems,
Oxford.
1951 Social Anthropology, Glencoe, 111.
Famsworth W.O.:
1913 Uncle and Nephew in the Old French Chanson de Geste, New
York.
Febvre L.:
1946 Le Probleme de Flncroyance au XVF siecle, 2 wyd., Paris.
Field H.:
1942 (Field H., Prostov E.) Results of Soviet Investigation in Siberia,
„American Anthropologist”, n.s., t. XL1V.
Firth R.:
1936 We, The Tikopia, London—New York.
1946 Malay Fishermen, London.
1951 Elements of Social Organization, London.
Bibliografia 339
Fletcher A.C.:
1904 The Hako: A Pawnee Ceremony, Bureau of American Ethnology,
22nd Annual Report, Washington (1900-1901).
Ford C.S.:
1951 (Ford C.S., Beach F.A.) Patterns of Sexual Behavior, New York.
Ford J.A.:
1955 The Puzzle of Poverty Point, „Natural History”, t. LXIV, nr 9.
Forde D.:
1941 Marriage and the Family among the Yako, „Monographs in Social
Anthropology”, nr 5, London.
1950 a) Double-Descent among the Yako, w 1950 b).
1950 b) (Radcliffe-Brown A.R., Forde D.) wyd. African Systems ofKinship
and Marriage, Oxford.
Fortes M.:
1940 zob. Evans-Pritchard E.E., 1940 b).
1949 wyd., Social Structure, Studies presented to A.R. Radcliffe-Brown,
Oxford.
Fortunę R.F.:
1932 The Sorcerers of Dobu,~New York.
1939 Arapesh Warfare, „American Anthropologist”, n.s., t. XLI.
Frić V.:
1906 (Frić V., Radin P.) Contributions to the Study of the Bororo Indians,
„Joumal of the Royal Anthropological Institute”, t. XXXVI.
Gautier L.:
1890 La Chevalerie, Paris.
Geise N.J.C.:
1952 Badujs en Moslims, Leiden.
Gifford E.W.:
1916 Miwok Moieties, Univ. of Califomia Public. in American Archaeol.
and Ethnol., t. 12, nr 4.
1929 Tonga Society, B.P. Bishop Museum Buli., 61.
Goldstein K.:
1951 La Structure de 1'organisme, Paris {Der Aufbau des Organismus,
przekł. franc.).
Gough E.K.:
1955 Female lnitiation Rites on the Malabar Coast, „Joumal of the Royal
Anthropological Institute”, t. LXXXV.
Granai G.:
— Zob. Haudricourt.
Griaule M.:
1938 MasyuesDogons, Travaux et Memoires de 1’Institut d’Ethnologie, 33.
1947 Mvthe de 1’organisation du monde chez les Dogons, „Psyche”,
t. II.
340 Bibliografia
Gummere F.B.:
1901 The Sister 's Son, w:An English Miscellany Presented to Dr Furnivall,
London.
Gurvitch G.:
1955 a) Determinismes sociaux et Liberie humaine, P.U.F., Paris.
1955 b) Le Concept de structure sociale, „Cahiers Intemationaux de
Sociologie”, t. XIX, n.s., rocznik 2.
Halle M.:
— Por. Jakobson.
Halpem A.M.:
1942 Yuma Kinship Terms, „American Anthropologist”, n.s., t. XLIV.
Hartland S.:
1917 Matrilineal Kinship and the Question of Its Priority, Memoirs of the
Amer. Anthropol. Assoc., t. IV.
Haudricourt A.G.:
1955 (Haudricourt A.G., Granai G.) Linguistique et Sociologie, „Cahiers
Intemationaux de Sociologie”, t. XIX, podwójny zeszyt, n.s., rocznik II.
Hauser H.:
1903 L’Enseignement des sciences sociales, Paris.
Henry J.:
1940 Recenzja z: Nimuendaju, The Apinaye, „American Anthropologist”,
n.s., t. XLII.
Hentze C.:
1936 Objets rituels, Croyances et Dieux de la Chine antique et de
l’Amerique, Antwerp.
1937 Friihchinesische Bronzen, Antwerp.
Herskovits M.J.:
1940 The Economic Life of Primitive People, New York.
Hocart A.M.:
1915 Chieftainship and the Sisters’s Son in the Pacific, „American
Anthropologist”, n.s., t. XVII.
1923 The Uterine Nephew, „Man”, t. XXIII, nr 4.
1925 The Cousin in Vedic Ritual, „Indian Antiquary”, t. LIV.
1938 Les Castes, Paris.
1952 a) The Northern States of Fiji, Occasional Publ., nr 11, Royal
Anthropological Institute, London.
1952 b) The Life-Giving Myth, London.
1954 Social Origins, London.
Holm S.:
1951 Studies towards a Theory of Sociological Transformations, „Studia
Norvegica”, nr 7, Oslo.
Holmer N.M.:
1947 (Holmer N.M., Wassen H.) Mu-Igala or the Way ofMuu, a Medicine
Song from the Cuna of Panama, Góteborg.
Bibliografia 341
Homans G.C.:
1955 (Homans G.C., Schneider D.M.) Marriage, Authority and Finał
Causes. A Study ofUnilateral Cross-Cousin Marriage, Glencoe, Illinois.
Howard G.C.:
1904 A History of Matrimonial Institutions, 3 tomy, Chicago.
Hunter-Wilson M.:
1951 Witch Beliefs and Social Structure, „American Joumal of
Sociology”, 56, 4.
Jakobson R.:
1929 Remarques sur l’evolution phonologique du russe, „Travaux du
Cercie Linguistique de Prague”, t. II.
1931 Prinzipien der historischen Phonologie, „Travaux du Cercie linguistique
de Prague”, t. IV.
1938 Observations sur le classement phonologique des consonnes,
Proceedings of the Third Intern. Congress of Phonetic Sciences, Gand.
1941 Kindersprache, Aphasie und Allgemeine Lautgesetze, Uppsala.
1948 The Phonetic and Grammatical Aspects of Language in Their
Interrelations, Actes du 6e Congres International des Linguistes, Paris.
1949 Zob. Reichard G.A.
1956 (Jakobson R., Halle M.) Fundamentals ofLanguage, ’S-Gravenhage
[wyd. poi.: Podstawy języka, przeł. Leon Zawadowski, Wrocław-
—Warszawa—Kraków 1964].
Josselin de Jong J.P.B. de:
1952 Levi-Strauss ’s Theory on Kinship and Marriage, Mededelingen van
het Rijksmuseum voor Volkenkunde, Leiden, nr 10.
Josselin de Jong P.E. de:
1951 Minangkabau and Negri-Sembilan Socio-Political Structure in
Indonesia, Leiden.
Karlgren B.:
1937 New Studies on Chinese Bronzes, The Museum of Far Eastem
Antiquities, Buli. 9, Stockholm.
1941 Huai and Han, The Museum of Far Eastem Antiquities, Buli. 13,
Stockholm.
Kelemen P.:
1943 Medieval American Art, 2 tomy, New York.
Kovalevski M.:
1893 La Familie matriarcale au Caucase, „L’Anthropologie”, t. IV.
Kris E.:
1947 The Naturę of Psychoanalytic Propositions and Their Validation, w:
Freedom and Experience, Essays presented to H.M. Kallen, Comell
University Press.
Kroeber A.L.:
1909 Classificatory Systems of Relationship, „Joumal of the Royal
Anthropological Institute”, t. XXXIX.
342 Bibliografia
Levi-Strauss C.:
1936 Contrihution a l 'etude de l 'organisation sociale des Indiens Bororo,
„Joumal de la Societe des Americanistes”, n.s., 28.
1942 Indian Cosmetics, „NNN”, nr I, New York.
1943 The Artofthe Northwest Coast, „Gazette des Beaux-Arts”, New York.
1944 a) Reciprocity andHierarchy, „American Anthropologist”, n.s., t. XLVI.
1944 b) The Social and PsychologicalAspects ofChięftainship in a Primitive
Trihe: The Nambikuara, Transactions of the New York Academy of
Sciences, 2, 7, nr I.
1945 a) On Dual Organization in South America, „America Indigena”, 4,
nr I, Mexico.
1945 b) L 'Analyse structurale en linguistique et en anthropologie, „Word”,
t. I, nr 2.
1947 a) French Sociology, w: Twentieth Century Sociology, wyd. G.
Gurvitch and W.E. Moore, New York, 1945. Przekł. franc.: La
Sociologie au XXe siecle, 2 tomy, P.U.F., Paris 1947.
1947 b) Sur certaines similarites morphologiąues entre les langues Chibcha
et Nambikwara, „ Actes du 28e Congres Intemational des Americanistes”,
Paris.
1948 La Vie familiale et sociale des Indiens Nambikwara, Sociee des
Americanistes, Paris.
1949 a) Histoire et ethnologie, „Revue de Metaphysique et de Morale”, 54,
nr 3-4 (por. rozdz. I tej książki).
1949 b) Les Structures elementaires de la parente, P.U.F., Paris.
1950 Introduction a l ’oeuvre de Marcel Mauss, w: Mauss M., Sociologie et
Anthropologie, wyd. cyt. [wyd. poi.: Wprowadzenie do twórczości
Marcela Maussa, przeł. Krzysztof Pomian, w: Marcel Mauss,
Socjologia i antropologia, przel. Marcin Król, Krzysztof Pomian,
Jerzy Szacki, Warszawa 1973, s. X1-LVIJ.
1951 Language and the Analysis ofSocial Laws, „American Anthropologist”,
n.s., t. LIII, nr 2 (por. rozdz. III tej książki).
1952 a) Les Structures sociales dans le Bresil central et oriental, w:
Proceedings of the 29th Congress of Americanists, New York (por.
rozdz. VII tej książki).
1952 b) Race et histoire, UNESCO, Paris [wyd. poi.: Rasa a nauka, w:
L.C. Dunn, O. Klineberg, C. Levi-Strauss, Rasa a nauka, przeł.
Izydora Dembska, Warszawa 1961],
1955 a) Tristes Tropiąues, Plon, Paris [wyd. poi.: Smutek tropików, przeł.
Aniela Steinsberg, Warszawa 1960].
1955 b) Les Mathematiąues de 1’Homme, w: „Bulletin Intemational des
Sciences Sociales”, t. 6, nr 4 (przedrukowany w „Esprit”, rocznik
XXIV, nr 10, 1956).
1956 The Family, w: Man, Culture and Society, wyd. H.L. Shapiro, Oxford
University Press.
344 Bibliografia
Nimuendaju C.:
1927 (Nimuendaju C., Lowie R.H.) The Dual Organization of the
Ramkokamekran (Canella) of Southern Brazil, „American Anth
ropologist”, n.s., t. XXIX.
1939 The Apinaye, The Catholic University of America, Anthropological
•Series, nr 8, Washington.
1942 The Serente, Public. of the F.W. Hodge Anniversary Publ. Fund., t.
IV, Los Angeles.
1946 The Eastem Timbira, Univ. of Califomia Public. in American
Archael. and Ethnol., t. XLI, Berkeley.
Nordenskjóld E.:
1938 An Historical and Ethnological Survey of the Cuna Indians, wyd.
H. Wassen, Comparative Ethnographical Studies, 10, Góteborg.
Oliver D.L.:
1955 A Solomon IslandSociety: Kinship andLeadership among the Siuai of
Bougainville, Cambridge, Mass.
Opler M.E.:
1937 Apache Data Concerning the Relation of Kinship Terminology to
Social Classification, „American Anthropologist”, n.s., t. XXXIX.
1947 Rule and Practice in the Behavior Pattem between Jicarilla Apache
Affinal Relatives, „American Anthropologist”, n.s., t. XLIX.
Paget R.A. sir:
1953 The Origin of Language..., „Joumal of World History”, I, 2,
UNESCO, Paris.
Parsons E.C.:
1923 The Origin Myth of Zuni, „Journal of American Folklore”,
t. XXXVI.
Pottier E.:
Histoire d'une Bete, w: Recueil E. Pottier, Bibliotheque des Ecoles
d’Athenes et de Romę, fasc. 142.
Pouillon J.:
1956 L’oeuvre de Claude Levi-Strauss, „Les Temps Modemes”, rocznik
XII, nr 126, lipiec.
Queiroz M.I. Pereira de:
1953 A noęao de arcaismo em etnologia e a organizaęao social dos
Xerente, „Revista de Anthropologia”, t. I, nr 2, Sao Paulo.
Radcliffe-Brown A.R.:
1924 The Mother’s Brother in South Africa, „South African Joumal of
Science”, 21.
1926 Father, Mother and Child, „Man”, t. XXVI, nr 103.
1931 The Social Organization of Australian Tribes, „Oceania”, I.
1935 Kinship Terminology in Califomia, „American Anthropologist”, n.s.,
t. XXXVI.
1940 a) On Joking Relationships, „Africa”, 13.
348 Bibliografia
Rosę H.J.:
1911 On theAlleged Evidencefor Mother-Right in Early Greece, „Folklore”, 22.
Rout E.A.:
1926 Maori Symbolism, London.
Rubel M.:
1948 Zob. Marx K., Pages choisies, etc.
1957 Karl Marx, Essai de biographie intellectuelle, Paris.
Sapir E.:
1949 Selected writings of— in Language, Culture and Personality, wyd.
D. Mandelbaum, University of Califomia, Berkeley.
Sartre J.P.:
1952 Les communistes et lapaix (II), „Les Temps Modemes”, rocznik VIII,
nr 84-85.
Saussure F. de:
1916 Cours de linguistique generale, Paris.
Schneider D.M.:
1955 Zob. Homans.
Schrader O.:
1890 Prehistorie Antiquities oftheAryan People, przekł. F.B. Jevons, London.
Sechehaye M.A.:
1947 La Realisation symbolique, dodatek nr 12, „Revue Suisse de
Psychologie et de Psychologie Appliquee”, Bem.
Seligman C.G.:
1910 The Melanesians of British New Guinea, London.
Shannon C.:
1950 (Shannon C., Weaver W.) The Mathematical Theory ofCommunication,
Urbana.
Simiand E.:
1903 Methode historique et Science sociale, „Revue de Synthese”.
Soustelle J.:
1940 La Pensee cosmologique des anciens Mexicains, Paris.
Speck F.G.:
1915 Family Hunting Territories and Social Life of Tarious Algonkian
Bands ofthe Ottawa Valley, Canada Department of Mines, Geological
Survey, Mem. 70.
Spier L.:
1921 The Sun-Dance of the Plains Indians, American Museum of Natural
History, „Anthropological Papers”, t. XVI.
Spoehr A.:
1924 Kinship System of the Seminole, Field Museum of Natural History,
Anthropological Series, t. XXXIII, nr 2.
1947 Changing Kinship Systems, tamże, t. XXXIII, nr 4.
1950 Observations on the Study of Kinship, „American Anthropologist”,
n. s., t. LII, nr I.
350 Bibliografia
Stanner W.E.R.:
1936-1937 Murinbata Kinship and Totemism, „Oceania”, t. VII.
Steinen K. von den:
1897 Unter den Naturvdlkern Zentral-Brasiliens, 2 wyd., Berlin (przekł.
portugalski Sao Paulo, 1940).
Stevenson M.C.:
1905 The Zuni Indians, Bureau of American Ethnology, 23rd Annual
Report, Washington.
Steward J.H.:
1938 Basin-PlateauAboriginalSociopolitical Groups, Bureau of American
Ethnology, Smithsonian Institution, Buli. 120.
Stewart J.Q.:
1947 Empirical Mathematical Rules Concerning the Distribution
and Equilibrium of Population, „The Geographical Review”,
t. XXXVII, nr 3.
Sutter J.:
1951 (Sutter J., Tabah L.) Les Notions d 'Isolat et de Population minimum,
„Population”, 6, 3, Paris.
Swanton J.R.:
1908 Social Condition, Beliefs and Linguistic Relationship of the Tlingit
Indians, Bureau of American Ethnology, 26th Annual Report,
Washington.
1909 Tlingit Myths and Texts, Bureau of American Ethnology,
Buli. 59.
Tabah L.:
1951 Zob. Sutter J.
Teissier G.:
1936 La Description mathematiąue des faits biologiąues, „Revue de
Metaphysique et de Morale”, styczeń.
Thompson L.:
1950 Culture in Crisis, a Study of the Hopi Indians, New York.
Thomson D.F.:
1935 The Joking Relationship and Organized Obscenity in North Queensland,
„American Anthropologist”, n.s., t. XXXVII.
Troubetzkoy N.:
1933 La Phonologie actuelle, w: Psychologie du langage, Paris.
1949 Principes de phonologie, przekł. franc., Paris.
Tylor E.B.:
1865 Researches into the Early History ofMankind and the Development of
Civilisation, London.
1871 Primitive Culture, 2 tomy, London.
Voth H.R.:
1903 The Oraibi Summer Snake Ceremony, Field Columbian Museum,
publ. nr 83, Anthropological Series, t. III, nr 4, Chicago.
Bibliografia 351
Wagley C.:
1940 The Effects ofDepopulation upon Social Organization as Illustrated
by the Tapirape Indians, Transactions of the New York Academy of
Sciences, 3, nr I.
1948 (Wagley C., Galvao E.) The Tapirape, w: Handbook ofSouth-American
Indians, wyd. Steward, t. III, Bureau of American Ethnology, Buli, nr
143, Washington.
Warner W.L.:
1930 1931 Morphology and Functions of the Australian Mumgin Type of
Kinship System, „American Anthropologist”, n.s., t. XXXII
i XXXIII/
1937 a) The Family and Principles of Kinship Structure in Australia,
„American Sociological Review”, t. II.
1937 b) A Black Civilisation, New York.
Wassen H.:
1947 Por. Holmer N.M.
Waterbury F.:
1942 Early Chinese Symbols and Literaturę: Eestiges and Speculations,
New York.
White L.A.:
1943 Energy and Evolution of Culture, „American Anthropologist”, n.s.,
t. XLV.
1945 History, Evolutionism and Functionalism..., „Southwestem Joumal
of Anthropology”, t. I.
1947 Evolutionary Stages, Progress and the Evaluation of Culture,
„Southwestem Joumal of Anthropology”, t. III.
1949 The Science of Culture, New York.
Whorf B.L.:
1952 Collected Papers on Metalinguistics, Washington D. C., Dept. of
State, Foreign Service Institute.
1956 Language, Thought, and Reality, wyd. John B. Carroll, New York
[wyd. poi.: Język, myśl i rzeczywistość, przeł. Teresa Hołówka, Warszawa 1982],
Wiener N.:
1948 Cybernetics, or Control and Communication in the Animal and the
Machinę, Paris, Cambridge, New York [wyd. poi.: Cybernetyka
a społeczeństwo, przeł. O. Wojtasiewicz, Warszawa 1961].
1950 The Humań Use of Humań Beings, Boston.
Williams F.E.:
1932 Sex Afflliation and Its Implications, „Journal of the Royal
Anthropological Institute”, t. 62.
1940—1941 i 1941-1942 Natives of Lakę Kutubu, Papua, „Oceania”, t. XI
i t. XII. '
1941 Group Sentiment and Primitive Justice, „American Anthropologist”,
n.s., t. XLIII.
352 Bibliografia
Wittfogel K.A.:
1943 (Wittfogel K.A., Goldfrank E.S.) Some Aspects ofPueblo Mythology
and Society, „Joumal of American Folklore”, t. LVI.
Yacovleff:
1932 LadeidadprimitivadelosNasca, „Revistadel Museo Nacional”, II, 2.
Yetts W.P.:
1929 The George Eumorphopoulos Collection Catalogue, 3 t.
1939 The Cull Chinese Bronzes, London.
1942 An-Yang: A Retrospect, China Society Occasional Papers, n.s., nr 2,
London.
Yngve V.H.:
1955 a) Syntax and the Problem of Multiple Meaning, w: Machinę
Translation ofLanguages, wyd. W.N. Locke i A.D. Booth, New York.
1955 b) Sentence for Sentence Translation, „Mechanical Translation”,
Cambridge, Mass., t. II, przyp. 2.
b.d. The Translation ofLanguage by Machinę, Information Theory (Third
London Symposium).
Zipf G.K.:
1949 Humań Behavior and the Principle ofLeast Effort, Cambridge, Mass.
SŁOWNIK POJĘĆ ANTROPOLOGII
STRUKTURALNEJ LEVI-STRAUSSA
opracował
Krzysztof Pomian
Słownik ten musi być poprzedzony przez kilka uwag wstępnych. Przede
wszystkim jest to nie słownik terminów, ale słownik pojęć. Chodziło więc nie
o to, by wyjaśnić, w jakim znaczeniu Levi-Strauss używa takiego lub innego
słowa, lecz o to, by ustalić, jak rozumie on takie czy inne zjawisko.
Ograniczenie się do podania zwięzłej, jednozdaniowej definicji chybiałoby
w tym przypadku celu; jedynym sposobem wyjaśnienia tego, jak Levi-Strauss
rozumie jakieś zjawisko, jest bowiem przedstawienie odnoszącej się do tego
zjawiska części jego teorii. Jednakże i to nie wystarcza; trzeba również
pokazać, jakie miejsce analiza tego zjawiska zajmuje w całości rozważań,
z jakimi innymi partiami teorii pozostaje w związku i na czym ten związek
polega. Wreszcie niezbędne było pokazanie, że mamy tu do czynienia właśnie
z teorią, tzn. z wyprowadzaniem wniosków z przesłanek, nie zaś z wypowiada
niem ich jako prawd objawionych. Tymi względami tłumaczy się fakt, że hasła
są dość rozbudowane; wypada tedy uprzedzić, że mimo wysiłków nie udało się
uniknąć bardzo wielu uproszczeń. Referowane tu dzieło zawdzięcza swój urok
i swą wielkość połączeniu wysoce abstrakcyjnych rozumowań z pietyzmem
w podejściu do szczegółów; my natomiast musieliśmy nie tylko upraszczać
i skracać rozumowania, lecz nadto całkowicie pominąć to wszystko, co je
wypełnia i stanowi o ich ścisłej więzi z konkretem. Pocieszamy się wszakże
myślą, iż czytelnik Antropologii strukturalnej zauważy bez trudu mistrzostwo
jej autora w posługiwaniu się materiałem i jego nieustępliwe dążenie do
zachowania mu wierności.
Przedstawienie zwartej teorii, o budowie niemal matematycznej, w formie
słownika miało na celu ułatwienie czytelnikom Antropologii strukturalnej
wyjaśnienia sobie tych kwestii, które Levi-Strauss rozpatruje w niej skrótowo,
odsyłając do swego fundamentalnego dzieła Les Structures elementaires de la
parente' . Rozbicie na poszczególne hasła pozwala bowiem zapoznać się
z tymi fragmentami teorii, które wydają się szczególnie trudne lub szczególnie
interesujące, a zarazem nie zmusza do czytania całości; jednakże, aby nie
utrudniać nadmiernie lektury osobom pragnącym przeczytać całość, odstąpiono
od układu alfabetycznego, szeregując hasła w sposób, który odpowiada
w zasadzie ich logicznej kolejności. Przedstawieniu zawartości Les Structures
elementaires de la parente podporządkowany też został wybór haseł, które
2
1 Por. C. Levi-Strauss, Les Structures elementaires de la parente, Paris-La Haye1
1967. Dzieło to cytowane jest tu stale wedle tego wydania.
356 Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa
Natura r kultura
umysłu ludzkiego nie należały: wymóg Normy jako Normy, zasada wzajemności
i uznanie syntetyzującego charakteru Daru (-> Zasada wzajemności). W rzeczy
samej, gdyby człowiek był w stanie zadowalać się bezładem pozostawionym
przez naturę w dziedzinie stosunków seksualnych, gdyby nadto był w stanie
nie odpowiadać przeciwświadczeniem na świadczenie i nie nawiązywać
stosunków partnerstwa przez wymianę darów, tzn. obywać się również bez
wymiany kobiet i bez stosunków powinowactwa — to zakaz kazirodztwa nie
byłby do niczego potrzebny, ale wtedy nie istniałaby kultura. Tak więc, zakaz
kazirodztwa odsyła do wymiany i do przejawiających się w niej podstawowych
struktur umysłu ludzkiego.
Ustanowienie między dwiema lub wieloma grupami mężczyzn stosunków
powinowactwa dokonuje się dzięki temu, że każda z nich oddaje innej kobiety,
do których ma prawo z tytułu naturalnych więzi pokrewieństwa (—> Małżeństwo
jako forma wymiany). Zaistnienie tych stosunków wyraża się w tym, że odtąd
każda ze spowinowaconych grup ma względem drugiej jakieś prawa lub
obowiązki, zależnie od tego, czy występuje wobec tej drugiej grupy jako
oddająca kobiety, jako biorąca je czy w obu tych rolach zarazem (—>
Małżeństwo kuzynóv przeciwległych). Właśnie te wzajemne prawa i obowiązki
ctw-inwi-; -ywjstą treść stosunków powinowactwa.
Można jednak zapytać: jaki związek zachodzi między kobietami a tymi
systemami praw i obowiązków, jakimi są stosunki powinowactwa? Żaden taki
związek nie jest dany przez naturę; pozostawia ona przecież całkowitą
dowolność kojarzenia się par, nadto zaś owe systemy praw i obowiązków są
w różnych społeczeństwach różne, podczas gdy wyposażenie biologiczne
kobiet jest wszędzie jednakowe. Między kobietami a systemami praw
i obowiązków niepodobna więc zakładać więzi przyczynowo-skutkowej ani
żadnej innej więzi takiej jak te, które spotykamy w naturze. A jednak zachodzi
tu pewien związek, choć łączy on z systemami praw i obowiązków nie kobiety
po prostu, ale kobiety jako przedmioty wymieniane między grupami mężczyzn.
Wchodząc do procesu wymiany, pośrednicząc między grupami mężczyzn,
kobiety pełnią funkcję materialnych nośników pewnego stosunku czy zespołu
stosunków. Innymi słowy, przekazanie kobiety przez jedną grupę dntgiej
znaczy, że odtąd nawiązane zostały między nimi określone stosunki. Krótko
naówiąc, jako przedmioty wymieniane kobiety są znakami, a tym, co przez nie
znaczone, są stosunki powinowactwa, czyli systemy praw i obowiązków
łączących grupy, które uprawiają między sobą wymianę.
Kobiety mogą jednak być znakami tylko dlatego, że spełnione są pewne
warunki. Przede wszystkim posiadanie kobiety jest mężczyźnie niezbędne dla
zaspokojenia popędu płciowego oraz dla zapewnienia sobie środków utrzymania.
Kobieta jest więc zawsze wartością seksualną i ekonomiczną i dopiero dzięki
temu może funkcjonować jako znak; również dobra materialne, w szczególności
358 Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa
2 Tamże, s. 569.
360 Stownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa
Zasada wzajemności
J Tamże, s. 520.
Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa 361
ile miał przedtem; scenka ta jawi się jako doniosła z innej perspektywy: oto
dwaj nie znający się ludzie nawiązali między sobą więź; akt wymiany
przekształcił obce sobie jednostki w partnerów.
Zachowania tego rodzaju są w naszym społeczeństwie niezinstytu-
cjonalizowane lub marginalne; niekiedy, jak w przypadku nieznajomych
wymieniających wino, są one spontanicznym działaniem nastawionym na
przezwyciężenie sytuacji zagrożenia, która występuje zawsze wtedy, gdy
człowiek okazuje się zmuszony do nawiązania kontaktu z kimś obcym. Jakoż
sytuacja ta stanowi niezmiernie osłabioną, ale rozpoznawalną replikę sytuacji
bardziej podstawowej: tej, w jakiej znajdują się jednostki czy grupy pierwotne,
gdy po raz pierwszy wchodzą w stosunki z nie znanymi im jednostkami czy
grupami; napięcie, jakie przy tym powstaje, rozładowuje się albo przez walkę,
albo przez wymianę darów.
„Wymiana jako zjawisko całościowe jest przede wszystkim wymianą
całościową, obejmującą pożywienie, przedmioty wytwarzane oraz kategorię
najbardziej cennych dóbr, którą stanowią kobiety. Zapewne, jesteśmy bardzo
odlegli od nieznajomych z restauracji; ktoś mógłby się żachnąć na myśl, iż
niechęć chłopa z południa (scil. Francji) do wypicia własnej karafki wina ma
stanowić model, zgodnie z którym zbudowany jest zakaz kazirodztwa.
Niewątpliwie, drugie z tych zjawisk nie pochodzi od pierwszego. Utrzymujemy
jednak, że oba należą do tego samego typu, że są składnikami tego samego
kompleksu kulturowego albo, dokładniej: fundamentalnego kompleksu kultury”6.
Można bez trudu wykazać, iż kobiety włączone są do wzajemnych
świadczeń wymienianych przez grupy i plemiona. Przede wszystkim zawarcie
związku małżeńskiego uchodzi powszechnie za okazję szczególnie sprzyjającą
dla zapoczątkowania cyklu wymiany lub kontynuowania go; również w naszym
społeczeństwie ofiarowuje się podarki nowożeńcom. Jest tak dlatego, że samo
małżeństwo traktuje się jako akt wymiany; również u nas jeszcze niezbyt
dawno prosiło się rodziców, by zechcieli dać swoją córkę za żonę. Toteż
„fałszywe byłoby stwierdzenie, że wymienia się czy daje podarki w tym
samym czasie, w którym wymienia się czy daje kobiety. Albowiem sama
kobieta nie jest niczym innym jak jednym z podarków —jest najważniejszym
podarkiem wśród tych, które można otrzymać wyłącznie w postaci wzajemnych
darów”7. Małżeństwo ma charakter całościowy: seksualny i ekonomiczny,
prawny i społeczny; w nim i w związku z nim splatają się wszystkie formy
wymiany, dzięki czemu stanowi ono najwyższą postać sojuszu między
dwiema grupami —jest zwieńczeniem „nieprzerwanego procesu wzajemnego
obdarowywania się, które przeprowadza od wrogości do przymierza, od
6 Tamże, s. 71.
’ Tamże, s. 76.
Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa 363
’ Tamże, s. 79.
9 Tamże, s. 87-88.
10 Tamże, s. 88.
" Tamże, s. 98.
12 Tamże.
364 Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa
13 Tamże, s. 110.
14 Tamże, s. 139.
Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa 365
Zakaz kazirodztwa
15 Tamże, s. 157.
16 Tamże, s. 160—161.
366 Słownik pojęć antropologii stru^Kiralnęj Levi-Straussa
17 Tamże, s. 11.
18 Tamże, s. 11—12.
19 Tamże, s. 15.
2,1 Tamże, s. 16.
Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa 367
21 Tamże, s. 21.
22 Tamże, s. 27.
368 Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa
23 Tamże, s. 28-29.
24 Tamże, s. 36.
Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa 369
25 Tamże, s. 45.
26 Tamże, s. 49.
370 Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa
27 Tamże, s. 52.
28'Tamże, s. 60.
Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa 371
29 Tamże, s. 552.
372 Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa
Poligamia i monogamia
30 Tamże, s. 562.
31 Tamże, s. 135.
32 Tamże, s. 44.
Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa 373
33 Tamże.
34 C. Levi-Strauss, Smutek tropików, Warszawa 1960, s. 335.
” Tamże, s. 337.
36 .Tamże, s. 336.
37 Les Structures elementaires de la parente, s. 51—52.
374 Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa
w Tamże, s. 135.
” Tamże, s. 136.
376 Slownikpojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa
Endogamia i egzogamia,
40 Tamże, s. 548—549.
Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa 377
41 Tamże, s. 53.
42 Tamże, s. 55.
41 Tamże, s. 56.
378 Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa
44 Tamże, s. 549.
45 Tamże, s. 550.
46 Tamże, s. 551.
380 Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa
albo określa relację, która musi zachodzić (bądź nie zachodzić), aby
małżeństwo było dozwolone (—> Zasada wzajemności). Tak np. z wyznaczeniem
zbioru mamy do czynienia w przypadku organizacji dualistycznej o połowach
egzogamicznych (-> Organizacja dualistyczna), a z określeniem relacji, która
musi nie zachodzić, aby małżeństwo było dozwolone—w przypadku prostego
zakazu kazirodztwa (-> Zakaz kazirodztwa; Endogamia i egzogamia). Otóż
w przypadku małżeństwa kuzynów przeciwległych te dwa sposoby działania
zasady wzajemności dają dokładnie ten sam skutek: zbiór kobiet, z którymi
dany mężczyzna może zawrzeć małżeństwo, jest tożsamy ze zbiorem kobiet
pozostających doń w stosunku kuzynostwa przeciwległego.
Małżeństwo kuzynów przeciwległych różni się od zakazu kazirodztwa ze
względu na to, iż w tym drugim przypadku stosuje się system relacji
negatywnych, podczas gdy w pierwszym — system relacji pozytywnych;
zakaz mówi, z kim nie można się żenić, a małżeństwo kuzynów przeciwległych
wskazuje, jakie związki są preferowane. Równocześnie małżeństwo kuzynów
przeciwległych różni się od organizacji dualistycznej, ponieważ wprowadza
ona automatyczny zabieg dzielenia jednostek na dwie kategorie (filiację
unilineamą), ono natomiast korzysta z procedury rozróżniania stosowanej do
każdego kandydata z osobna. Wreszcie, małżeństwo kuzynów przeciwległych
jest jedynym rodzajem związku preferencyjnego, który może funkcjonować
w sposób normalny i wyłączny. Każdy mężczyzna jest bowiem w stanie
znaleźć kuzynkę przeciwległą, by się ożenić, a każda kobieta — kuzyna
przeciwległego, by wyjść za mąż, wszędzie tam, gdzie terminologia
pokrewieństwa dzieli wszystkie jednostki należące do jednego pokolenia
i różnych płci na dwie, w przybliżeniu równoliczne kategorie: kuzynów
przeciwległych (rzeczywistych lub klasyfikacyjnych) oraz braci i siostry (tzn.
zarówno prawdziwe rodzeństwo, jak kuzynów równoległych)”47.
Doniosłość małżeństwa kuzynów przeciwległych biefze się jednak nie
tylko z tego, że usytuowane jest ono niejako na skrzyżowaniu różnych
instytucji matrymonialnych, i nie tylko z tego, iż pozwala odsłonić związek
między organizacją dualistyczną a zakazem kazirodztwa. „Znaczenie małżeństwa
kuzynów przeciwległych polega zwłaszcza na tym, iż ustanawiany przez nie
podział na współmałżonków nakazanych i współmałżonków zakazanych
przecina kategorię krewnych, którzy, z punktu widzenia bliskości biologicznej,
nie różnią się niczym od siebie. Fakt ten był często przytaczany, by wykazać,
iż zakazy matrymonialne nie mają żadnej podstawy biologicznej; wydaje się
jednak, że jego doniosłość nie została nigdy jasno dostrzeżona.
Właśnie dlatego, że abstrahuje ono od czynnika biologicznego, małżeństwo
kuzynów przeciwległych winno pozwolić nie tylko na udowodnienie czysto
47 Tamże, s. 139.
Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa 381
48 Tamże, s. 142.
49 Tamże, s. 149-150.
382 Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa
50 Tamże, s. 151.
Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa 383
grupy A, z synem brata jej matki; jeśli matka przeszła z grupy B do grupy A, to
jej brat pozostał w grupie B, a zatem, skoro dziedziczenie jest patrylineame,
jego syn również należy do grupy B, toteż teraz nic nie stoi na przeszkodzie
zawarciu małżeństwa. Analogicznie dzieje się w przypadku syna siostry ojca;
jeśli ojciec należy do grupy A, to jego siostra wyszła za mąż za mężczyznę
należącego do grupy B, a więc jej syn również należy do grupy B, może tedy
ożenić się z kobietą, która należy do grupy A. Otóż, na mocy definicji, dla
dowolnego osobnika kuzynami przeciwległymi są: dzieci brata jego matki
oraz dzieci siostry jego ojca. Dążenie do spełnienia wymogów zasady
wzajemności prowadzi więc do odróżnienia kuzynów przeciwległych od
kuzynów równoległych, przyrównywanych do braci i sióstr, i do uznania za
dopuszczalne małżeństwa kuzynów przeciwległych, które, jak się okazuje,
spełnia wymogi zasady wzajemności w sposób najprostszy, gdyż pozwala
grupie A zwrócić w pokoleniu dzieci dług zaciągnięty u grupy B przez
pokolenie rodziców, lub, co na jedno wychodzi, pozwala grupie B odzyskać
w pokoleniu dzieci należność, którą grupa A była jej winna z tytułu
jednostronnego świadczenia poczynionego na jej rzecz przez pokolenie rodziców.
Tak oto wykazaliśmy, że małżeństwo kuzynów przeciwległych jest
najprostszą formą wymiany matrymonialnej, spełniającej wymogi zasady
wzajemności, a zarazem uzyskaliśmy wreszcie odpowiedź na pytanie:
„Dlaczego stopnie pokrewieństwa, równoważne z punktu widzenia biologicz
nego, uważane są jednak za najzupełniej niepodobne z punktu widzenia
społecznego?”. Z tego punktu widzenia są one istotnie niepodobne do siebie,
ponieważ syn siostry matki, która przeszła przez zamążpójście z grupy B do
grupy A, oraz syn brata męża tej matki należą do grupy A, co zobowiązuje ich
do spłacenia grupie B długu zaciągniętego przez ich ojców; natomiast syn
brata matki, która przeszła przez zamążpójście z grupy B do grupy A, oraz syn
siostry jej męża należą do grupy B, przy czym mają prawo do odbioru
należności, którą są im winni ich rówieśnicy z grupy A. Aby zasada
wzajemności była spełniona, pierwsi muszą więc zrezygnować ze swych sióstr
oraz kuzynek równoległych i oddać je drugim; w ten sposób jedni spłacą swój
dług, a drudzy odbiorą swoją należność. Różnica między kuzynami równoległymi
a kuzynami przeciwległymi, którzy są sobie biologicznie równoważni, polega
więc na tym, że pierwsi mają obowiązki, a drudzy — prawa, przy czym
zarówno te prawa, jak obowiązki związane są wyłącznie z miejscami
zajmowanymi przez nich odpowiednio w siatce stosunków wymiany, która
łączy grupę A z grupą B.
Jak z tego widać, w rozróżnieniu linii pobocznych zależnie od tego, czy
łączą się one z linią główną przez osobę tej samej płci (brata ojca lub siostrę
matki) czy przez osobę płci odmiennej (siostrę ojca lub brata matki), oraz
w ujmowaniu tej różnicy jako składnika systemu opozycji — znajduje wyraz
Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa 385
Organizacja dualistyczna
53 Tamże, s. 84.
54 Tamże, s. 85.
Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa 387
55 Tamże, s. 119.
388 Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa
BX
56 Tamże, s. 170.
Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa 389
a więc jej mąż musi być BY; w obu przypadkach dzieci są AY. Syn mężczyzny
AX i kobiety BY, który jest BX, może więc zawrzeć małżeństwo z córką brata
matki lub córką siostry ojca, które są AY, przy czym występuje preferencja dla
małżeństwa z kuzynką bilateralną, tzn. córką brata matki, która jest zarazem
córką siostry ojca.
Bardziej skomplikowany jest przypadek australijskiego systemu Aranda,
gdzie mamy podział na osiem podsekcji. Regułę zawierania małżeństw
i dziedziczenia, kierowanie się którą zapewnia związek między tymi podsekcjami,
Formułę czyta się, jak następuje: jeśli mężczyzna Al żeni się z kobietą BI,
to dziecko jest D2; jeśli mężczyzna BI żeni się z kobietą Al, to dziecko jest Cl
itd. Można wykazać, że stosowanie takiej reguły równoważne jest objęciu
zakazem kazirodztwa nie tylko krewnych objętych przezeń w systemie
Kariera, lecz ponadto kuzynów przeciwległych; występuje tu natomiast
preferencja dla małżeństw między kuzynami wywodzącymi się z kuzynów
przeciwległych.
Pojęcie wymiany ograniczonej pozwala, jak widać, zarówno na wyjaśnienie
małżeństwa kuzynów przeciwległych, jak i takiej sytuacji, gdy małżeństwo
między kuzynami przeciwległymi jest zakazane. Nie pozwala ono wszakże na
zrozumienie takiej reglamentacji systemu zawierania małżeństw, które
wprowadza rozróżnienie do zbioru kuzynów przeciwległych, zakazuje bowiem
małżeństwa z córką siostry ojca, preferując zarazem małżeństwo z córką brata
matki. Aby wyjaśnić taki system, a jest on nader rozpowszechniony, trzeba
wprowadzić pojęcie wymiany uogólnionej.
Z wymianą uogólnioną mamy do czynienia wtedy, gdy grupa jest
podzielona na dowolną liczbę sekcji, a wymiana matrymonialna dokonuje się
zgodnie z formułą: jeśli mężczyzna A żeni się z kobietą B, to mężczyzna
B żeni się z kobietą C, a mężczyzna C — z kobietą A.
Rozpatrzmy teraz grupę podzieloną na cztery sekcje: A, B, C, D — gdzie
mężczyzna A musi żenić się z kobietą B, mężczyzna B — z kobietą C,
mężczyzna C — z kobietą D, a mężczyzna D — z kobietą A, przy czym
dziecko A=B (tzn. małżeństwa mężczyzny A z kobietą B) jest C, dziecko B=C
jest D, dziecko C=D jest A, a dziecko D=A jest B. W tym przypadku, jeśli
390 Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa
57 Tamże, s. 305.
58 Tamże, s. IX.
Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa 391
Tamże.
392 Słownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa
“ Tamże, s. 193.
394 Stownik pojęć antropologii strukturalnej Levi-Straussa
ojca; małżeństwo z córką brata matki; małżeństwo z córką siostry ojca. Te trzy
struktury są pochodne względem dwóch form wymiany, które zależą z kolei od
tego, czy dane społeczeństwo ma ustrój harmonijny czy dysharmonijny.
Indeks Nazw Geograficznych
Afryka 32, 47, 62, 107, 287, 331 Bali 126, 132
Afryka Południowa 44, 52, 230 Belgia 83
Alaska 15, 171, 229, 235-236 Bliski Wschód 331
Amazonka 96-97, 99 Boliwia 97, 100, 128
Amboine 126 Bonampak 244
Ameryka 17, 62, 94, 119, 204, 222, Bordeaux 263
260, 300, 317 Brazylia 96, 99, 101, 109-118, 151,
— Ameryka Łacińska 317 225, 229, 260, 292
— Ameryka Południowa 103, 106,
128, 138, 144, 167, 237 Chaco 98
— Ameryka Północna 13-14, 62, Chiny 62, 73-75, 97, 219-221, 225,
121,126,128,132,202,210,219, 233, 235-237
244, 264, 287 Cunani 99
— Ameryka Prekolumbijska 219,222 Cuzco 121
— Ameryka Środkowa 97, 167 — Cuzco Niskie 97
— Ameryka tropikalna 96,101,103— — Cuzco Wysokie 97
-104, 171
— Ameryka Zachodnia 220, 223, Daleki Wschód 32
226,230 Darwin 149
Amur 219, 22
Andy 106, 241 Egipt 93
Antyle 99 Europa 43, 204, 264
Anyang 224, 236
Araguaia 96 Fidżi 52, 280
Argos 196 Fort Ruper 158
Arkansas 128 Francja 104,206,292,299,307,310-
Assam 30, 73 -311, 318, 322, 324, 330
Ateny 196
Australia 11, 42, 95, 106, 149, 171, Grecja 199
220, 271,287, 321 Gujana 106
Austria 307
Azja 17, 36, 331 Hawaje 274
398 Indeks nazw geograficznych
Abstrakcja 264, 272, 275, 323 — społeczna, kulturowa 10, 37, 59,
Aerodynamika 248 63, 262, 267-269, 283-284, 290,
Afekt, afekty 42 303-334
Analiza — stosowana 56, 331-334
— etnologiczna 238 — studia antropologiczne 303, 323—
— fonologiczna 38-39 -328
— formalna mitologii 216 — teoretyczna 331—334
— gramatyczna 291 — zawód antropologa 328
— historyczna 36, 40 Antropomorfizm 298
— kultury 17 Antyewolucjonizm 256
— leksykalna 291 Antynomia 64, 296
— matematyczna 55—56 Aprioryzm 23
— metalingwistyczna 80 Arbitralność
— naukowa 268 — arbitralny charakter języka, zob.
— psychologiczna 40 charakter
— statystyczna 56 — arbitralny charakter znaku języko
— strukturalna 78,81,189-190,222, wego, zob. charakter
249-251,285, 288 Archaizm 103
— systemów pokrewieństwa 302 Archeologia 16, 99, 128, 190, 244,
— tekstu tubylczego 151—183 261, 303-304, 314
— terminów pokrewieństwa 40 Archetyp 88, 169, 187, 236
Analogia 64, 134, 180, 221 Architektura 232
Anomalia 129-131, 144-145, 288 Astrofizyka 55, 284
Antropologia Astronomia 145, 302
— a językoznawstwo 65—76 Ateizm 297
— badania antropologiczne, zob. Atomizm 38-39, 43, 51
badania Atrybut
— fizyczna 303, 309, 325, 330 — metafizyczny 125
— muzea antropologiczne 328-331 — moralny 125
— porównawcza 325 Autentyczność 322—323, 327
— powołanie antropologii 318-321 Autochtonia człowieka 193-195
— przedmiot antropologii 248 Awunkulat 43-53
408 Indeks pojęć
— rzymska 24 Słownictwo 40
— relacje (stosunki) rodzinne, zob. Słownik 88, 182-183
relacje Socjodemografia 261—262
— starożytna 36 Socjologia
— struktura rodziny, zob. struktura — a antropologia 314
— trobriandzka 22 — amerykańska szkoła socjologi
— żydowska 24 czna 10
Rolnictwo — badania socjologiczne, zob. ba
— możliwość zaistnienia rolnictwa dania
199-201 — durkheimowska szkoła socjologi
— okres rolnictwa 301 czna 257-258, 317
— tradycyjny charakter rolnictwa 100 — francuska szkoła socjologiczna 9—
— zajęcie stałe 105 -10, 19
Rozbieżność 105 — ludów pierwotnych 53
Różnica 21, 26-27, 42, 83, 105, 120, — metoda socjologiczna 9-10
136,258,264-265,295,301, 319 — miasta 262, 317
Rybołówstwo 22, 101 — planowa 94
Rysunek 234 — porównawcza 22, 35—38, 143
Rzeźba 22, 229, 234 — prawo socjologii, zob. prawo
— strukturalizm w socjologii 285—
Samobójstwo 254 -286
Schizofrenia 180 — religii 186, 257
School of Oriental and African Studies — tradycyjna 50-51
(dawniej School of Oriental Stu — wsi 317
dies, Wielka Brytania) 306 — zawodów 317
Seksualność Socjometria 259
— promiskuityzm seksualny 114 Sorbona 25
— życie seksualne Melanezyjczyków Split representation 235
23 Społeczeństwo, społeczeństwa, spo
— życie seksualne mieszkańców łeczność
Nowej Gwinei 23 — afrykańskie 259
Semantem 189 — archaiczne 94-95, 104
Semantyka 86-87 — australijskie 94—95
— system semantyczny, zob. system — azjatyckie 298
Sens, zob. znaczenie — badanie społeczeństwa, zob. ba
Sfinks 193-195 danie
Składnia 56, 70 — Bororo 126-132, 137-142
Skojarzenie swobodne 88 — całościowe 327
Skorupiaki 58 — cechy społeczeństwa 131
Słowo 60, 85 — czerkieskie 45-46
— wymiana słów, zob. wymiana — ewolucja społeczna, zob. ewolucja
Indeks pojęć 423
Rys. 1................................................................................................................. 48
Rys.2.................................................................................................................. 52
Rys.3.................................................................................................................. 71
Rys.4................................................................................................................ 113
Rys.5................................................................................................................ 116
Rys.6. Plan wioski Winnebago wedle informatorów z górnej
połowy (wg P. Radin, The Winnebago Tribe, dz. cyt.,
rys. 33) ................................................................................. 120
Rys. 7. Plan wioski Winnebago wedle informatorów z dolnej
połowy (wg P. Radin, The Winnebago Tribe, dz. cyt.,
rys. 34) ................................................................................. 121
Rys. 8. Plan wioski Omarakana (wg B. Malinowski Życie seksualne
dzikich, dz. cyt., rys. 1)......................................................... 122
Rys. 9. Plan wioski Bororo (wg C. Albisetti, dz. cyt., rys. 1) . . 127
Rys. 10. Przejście od struktury współśrodkowej do struktury
średnicowej .............................................................................. 131
Rys. 11. Plan wioski Timbira (wg C. Nimuendaju, dz. cyt.,
rys. 1)......................................................................................... 134
Rys. 12. Przedstawienie na prostej struktury średnicowej (po
lewej) i struktury współśrodkowej (po prawej stronie) . 136
Rys. 13. Schemat struktury społecznej Winnebago.......................... 139
Rys. 14. Schemat struktury społecznej typu indonezyjskiego . . 140
Rys. 15. Schemat struktury społecznej Bororo................................... 142
Rys. 16............................................................................................................. 196
Rys. 17. Haida. Malowidło przedstawiające niedźwiedzia (wg
F. Boas, Primitive Art, dz. cyt.)........................................ 221
Rys. 18. Tsimshian: Malowidło na fasadzie domu przedstawiające
niedźwiedzia. Haida: Kapelusz z drzewa malowanego
z motywem przedstawiającym rybę (callionyme) (wg
F. Boas, Primitive Art, dz. cyt.) ........................................ 223
Rys. 19. Brąz odkryty w pobliżu Anyang, Chiny (wg W.P.
Yetts, An-Yang: A Retrospect, dz. cyt.)............................. 224
430 Spis ilustracji w tekście
Przedmowa........................................................................................................ 7
JĘZYK I POKREWIEŃSTWO
ORGANIZACJA SPOŁECZNA
MAGIA I RELIGIA
SZTUKA
Bibliografia.................................................................................................... 335