You are on page 1of 3

Imię i nazwisko: Drokrik Zakarzorson

Płeć: Mężczyzna

Wiek: 30 lat

Rasa: Krasnolud

Pochodzenie: Karak Kadrin, Góry Krańca Świata

Wygląd: Charakterystyczne dla krasnoluda są jego blizny na twarzy, które rozpoczynając


się w kącikach warg, tworzą swego rodzaju uśmiech. Bardziej doświadczeni mogą
zauważyć, iż nie były one jednak spowodowane żadną bronią białą, a jak się okazuje
wyjątkowo ostrymi, aczkolwiek nie precyzyjnymi pazurami. Oprócz tego na jego buzi
gości lekki zarost, a z czubka jego głowy spływały bujne pasma czarnych jak smoła
włosów. Najczęściej splata ich garść w niechlujny kok, a resztę pozostawia swobodnie
zwisającą z jego głowy. Nie może sobie jednak nigdy poradzić z jedynym białym
pasemkiem, który zawsze odbijał się od jego czoła i egzystował przed jego twarzą. Co do
jego lica można jedynie dodać, iż jego duże, migdałowe oczy są ciemno brązowego
ubarwienia, natomiast górują nad nimi jedynie grube i krzaczaste brwi.
Na co dzień nosi ciemno szare szaty, które miały pozwolić mu lepiej się ukrywać
i wtapiać w otoczenie. Ze względu na rodzaj swojej pracy jest w dosyć umięśniony,
a także postawny jak na swój niewielki wzrost. Na jego szyi widoczny jest zawieszony
pewien wisiorek, który przy bliższej inspekcji zdaje się przedstawiać wzlatującego
kanarka.

Historia:
Zakarzor należał do jednego z wielu rodów krasnoludów, którzy pałali się głównie
górnictwem. Dzięki tej taktyce, jego rodzina od wielu pokoleń doskonaliła swoje
rzemiosło i mogła zarobić na tym małą fortunę. Gdy jednak na świat przyszedł jego
pierworodny syn Drokrik, który miał kontynuować dzieło swoich przodków, od samego
początku dawał we znaki, iż nie ma najmniejszego zamiaru tego robić. Zamiast tego,
od najmłodszych lat marzyło mu się zostać szanowanym przez wszystkie krasnoludy
Mistrzem Run. Interesowały go bowiem sekrety, jakie skrywają za sobą ów runy,
a także możliwość wykorzystania ich potencjału w różnego rodzaju celach.
Zakarzor doczekał się jeszcze dwoje dzieci - niezwykle upartego Idurd’a,
oraz ślicznej Sutho. Idurd miał w przyszłości przejąć obowiązki ich ojca, jako naczelnika
jednej z kopalni, dlatego większość swojego czasu poświęcał na naukę, a także na
poznanie warunków pracy górników. Sutho i Drokrik natomiast często razem ze sobą
spędzali czas i razem wpadali w niemałe tarapaty. Pewnego razu oddalili się od swojej
twierdzy, aby pospacerować w okolicznym lasku. Kilka dni wcześniej, wioska przyległa
do tego samego gaju, padła ofiarą napadu zwierzoludzi. Mimo, że napastnicy zostali już
pokonani, kilku niedobitków się ostało i pouciekało w pobliskie zagajniki. Pech chciał,
aby krasnoludzkie rodzeństwo zrządzeniem losu trafiło na jednego z nich. Okaleczonej
bestii nie można było lekceważyć, ponieważ mimo doznanych ran, dalej stanowiła wielkie
niebezpieczeństwo dla jeszcze nastoletnich Drokrik’a i Sutho. Prędko więc postanowili
uciekać, jednak potwór był od nich szybszy. Głodujący od kilku dni, był nawet gotowy
ich zjeść na surowo. Jednak należał on do osobników bawiących się swoją ofiarą przed
zakończeniem jej żywota. Nim ktokolwiek ich znalazł i oswobodził z opresji, było już za
późno. Pokaleczone ciało krasnoludzicy leżało pozbawione środkowej części tułowia na
środku polany, a krew z niego spływająca zabarwiła wszystkie kwiaty na
ciemno-bordowy kolor. Drokrik miał znacznie więcej szczęścia, ponieważ pomimo
licznych siniaków i kilku połamanych kości, jedyne co mu się stało, to otrzymanie blizn
na twarzy, które przedłużały kąciki jego warg. Można jednak powiedzieć, że mentalnie to
był dzień, w którym umarli oboje. Przez traumę po widoku rozrywanej na jego oczach
siostry, nigdy nie był tym samym krasnoludem co wcześniej. Dalej miał te same marzenia,
dalej żył w tym samym środowisku, dalej oddychał i brnął przez życie, ale spoglądając w
jego oczy można zauważyć nieustanną pustkę, jakby tak naprawdę go tam nie było.
Nastawienie jego najbliższej rodziny nie pomagało. Idurd obwiniał brata za śmierć
Sutho, natomiast ojciec odizolował się od Drokrik’a. Jedynym oparciem była dla niego
matka, jednak to nie zmieniało jego sytuacji.
Lata mijały, a krasnolud stawiał kolejne kroki w celu zostania Mistrzem Run.
Dołączył do KZR - Krasnoludzkiego Związku Runicznego, gdzie zapewniono mu
odpowiednie szkolenie, aby mógł zostać jednym z wielu gońców. Jego praca polegała na
transporcie wiadomości pomiędzy szybami kopalnianymi, konkretnymi jednostkami
administracyjnymi, czy też nawet pomiędzy krasnoludzkimi twierdzami. Niekiedy
transportowane pisma były runicznie kodowane w taki sposób, aby jedynie prawidłowy
odbiorca mógł otrzymać dane informacje. On jednak jako młody adept otrzymywał
najczęściej proste zlecenia, których wykonanie nie trwało długo.
Przełożeni Drokrik’a postanowili pewnego dnia powierzyć mu trudniejszą misję,
polegającą na odebraniu od kilku posterunków badawczych raportów z tamtego
tygodnia. Krasnoludy tam pracujące zajmowały się wyszukiwaniem nadciągających do
twierdzy zagrożeń, warunków atmosferycznych, a także stabilności górskich terenów. W
ten sposób społeczność Karak Kadrin mogła odpowiednio reagować na dane zagrożenia,
jak i skutecznie rozplanowywać efektywną eksploatację dostępnych rejonów. Jedyny
problem był taki, że posterunki były bardzo od siebie oddalone, więc zebranie od nich
wszystkich sprawozdań zajmowało cały dzień, jeżeli dany goniec odpowiednio się
postarał. Nie chcąc zawieść swoich pobratymców, Drokrik czym prędzej zabrał się za
wykonanie zadania.
Misja wychodziła mu całkiem nieźle. Pod koniec dnia, wracając z już ostatniego
posterunku, krasnolud zauważył na swojej drodze, jak w oddali coś się poruszało.
Postanowił to zbadać, a jego oczom ukazał się czołgający się krasnolud, który podobnie
jak on należał do KZR, jednak nie był podległy oddziałowi w Karak Kadrin. Chciał jak
najszybciej udzielić pomocy rannemu, jednak ten jedynie zdążył wykrztusić “” trzymając
w dłoni tajemniczy list, nim jego ciało upadło na ziemię martwe. Drokrik wiedział co to
znaczy. Zabrał biedaczynę ze sobą do swojej twierdzy, gdzie opowiedział o całej sytuacji
swoim przełożonym. Oni, aby utrzymać całą sprawę w jak największej dyskrecji,
następnego dnia wysłali krasnoluda, aby dokończył dzieło nieboszczyka. Razem z nim
miało również wyruszyć kilku innych gońców, którzy mieli odwrócić niechcianą uwagę
od Zakarzorson’a. Przed opuszczeniem twierdzy, Drokrik zabrał ze sobą kilka
najpotrzebniejszych rzeczy, w tym wisiorek uprzednio należący do jego siostry.
Przedstawiał on wzlatującego kanarka, który był symbolem ich rodu. Z tym talizmanem,
nie bał się wyruszyć w drogę w nieznane.

You might also like