Professional Documents
Culture Documents
Którą?
MEFISTOFELES
FAUST FAUST
FAUST
FAUST
O nieba, cóż za piękne dziecko . wneJ· sztuki,
Drogi magist rze pe . .
Nie spotkałem . takiej jako żyw;, h my swoJe wiemy,
Taka układna I cnotliwa O prawac to_ z całej mocy:
Powtar zam wi~c ~u- . w nocy
A przy tym i zadziorna ~ieco· Jeśli tej młódki dzisiaj
Czerwień ust i róż policzków:
~~
MEFISTOF ELES
FAUST
MEFISTOF ELES
FAUST
MEFISTOF ELES
FAUST
FAUST
MEFISTOFELES
Bynajmniej.
Sąsiadka się nią wtedy zajmie,
A ty zaś będziesz w samotności
Nadzieje na przyszłe miał radości,
Jej atmosferą sycąc się do woli.
FAUST
MEFISTOFELES
Powoli!
FAUST
O upominek postaraj się dla niej.
Odchodzi.
MEFISTOFELES
. k?. A toś .chytra
U pom1ne . sztuka!
Miejsce jest mi meJedno znane,
Gdzie skarby zostały zakopan/e ,
Co nieco wypada mi poszukac.
Odchodzi.
,86 )\Dramary
WIEC ZÓR Faust_\l 387
FAUST
Le_cz gdy j~ż śmierć poczuł bliską,
Mam to u czynić? Miast a policzył w kraju,
Następcy powierzy! wszystko,
MEFISTOFELES Złotego kielich a nie dając.
Wahasz się, czy co?
Chciałbyś zachować skarb dla siebie? Zasiadł douczty wystawnej,
Więc radzę waszej lubieżności Z nim zaś rycerz e szereg iem,
Zapomnieć o pięknej sposobności, W ojców sali pradaw nej
Nie trudzić w takiej mnie potrze bie. W zamku nad morsk im brzegi em.
Nie jest e ś, mam nadzieję, skąpcem,
I on, który pijał tak wiele,
Ja przecież staram się ogrom nie.
Ostatnią spił życia iskrę
Wst awia szl,atulkę do s„ąfy.
I cisnął ów święty kielich
Lecz teraz prędko, W gniew nych wód kłębmvisko.
Aby to słodkie, świeże dziecko
Posłuszne było twojej woli, Patrzył jak się napełnił,
A ty po prostu stoisz Jak tonie w morsk im odmęci e,
Jakbyś miał wejść do' sali Wzrok zgasł i los się dopełnił,
I wygłosić wykład Ni kropli nie wypił więcej.
O fizyce i metafizyce na przykład Otwiera s„afe, aby schować suknie i spostrzega szl,atulkę .
Chodź!
·
Kto przyniósł tę szkatułkę piękną ,
Odcho<k,ą . na pewno.
Zamknęłam szafę dziś
Jaka śliczna! Co też w środku skrywa?
MAŁGORZATA „ lampą w dłoni Zostawił ktoś pewnie jako zastaw
, .
Duszno tu J. akos, nieprzyjemnie. I mama pieniądze pożyczyła.
Jest nawet kluczyk na wstążeczce!
Otwiera okno. Myś lę, że zajrzę choć troszeczkę .
A przecież chłodno . O Boże, czy to aby prawd a?
To dziwne . Jest na dworze
. Jak żxję, takich cudów nie widziałam!
Ach . b zaniepokojenie...
'ze Y mama Te klejno ty i dama by przywdziała
Dreszcz mnie p pr~ykszł a prędzej!
T nem a , . I to przy największym święcie. .
chórzliwe ze mn · . ' cos niedob rze , Z łańcuszkiem też bym ładna była pewme
,
ie Jest stworzenie!
Czyje to wszystko może być?
Zaczyna śpiewa( rów ąc się.
' noc<.tfnie ro„bieraj
\ , li,- ••. <ł. T i.•-ł~ ,t,.,- - • """"°f1fl~(·
1
\ m1,•r\ , ld >J lfJ \ • "l''"l \ f •• ,. ~ , ""I
~t<ut.w, a.. d.•.dy.,. l'rs 1,1 :,1<_ p,J„la l, l11, , rn4ł ~ui,..._ ..,ui,;1 ..A.u;._. .._.,
1,.r1<J 1"UłJ t.w-.Ł ti r ~•rm d1 ahlr m ,, I\ "'"
J, ll h-, lu ,t~ ,c,,._a,. ._
, lr. l)Uól.LU:;iu,..., •• • .I '0 ~
tAl.
j.:Oih-. lu ,, I n.&rAhi~ ••""" •
'! ;;J _,..,.., U l; <., u~ .. g1u..., 1r
L.~ 1 , ,bu~.... .1 ,1, Lrh ... \,11-.
t "4 ,iłff~ I< l ;il ~ I C I I I
l 1. m 1r. thiufo.., ~ ~ .... "-'~ue.
Wł ł'~fł I t.11.-'l
t,,., \>· Y<'<4,
4 • ~ -- IIUM,
.t&u!tl,
o
Faust ,J't. 393
MAŁGORZATA
FAUST
Pani Marto!
Zmartwienie mil ej mnie zasmu~a,
Kl ej notów nowych więc poszukaj. MARTA
T e piern·sze nie b~ł,· za bogate.
Małgosiu , co się stało?
MEFISTOFELES MAŁGORZATA
Cóż , dla waszmości wszystko łatwe . Nogi ugięły się pode mną !
Szkatułkę znalazłem jeszcze je dną ,
FACST Całą z hebanu , tak wspaniałą,
W środku zaś rzeczy najcudniejsze,
Zrób, tak jak m ówię ci dokładnie ,
O wiele bogatsze, niż w tej pierwszej.
Naj pi erw s i ę j ej sąsiadką zajmiesz,
Masz diabłem być, a nie niezdarą, MARTA
Nowe klejnoty zdobądź zaraz.
Mama nie musi o tym wiedz ieć,
Bo znowu pójdzie do spowiedzi.
~-U:FISTOFELES
Plac7;.e. MAŁGORZAT.-\
. '?
Może nie żyje' N" . Lecz kt o móg-ł obie szka culki zos1aw1c._
A h . b . . ie z mosę tej męki!
c , ze y wiadomość mi eć o śmierci. Wszystko to jakieś nieczys ce są sprawy .
Pukanie.
Wchodzi Małgor z ata .
FaustJŁ, 395
MAŁGORZATA MARTA
•
Pewme mama.1 Co robić! O Boże! Z czym waść przychodzisz, czekam niecierpliwie.
MEFISTOFELES MARTA
Pozwalam sobie złożyć tę wizytę, Nie żyje! Wiern e serce! Cóż za bieda!
o "-rybaczenie prosząc należyte. Mój mąż nie żyje! Ach, umiera m!
Kłania sir l. Sl.,acunkiem Ma lg or l.,a cie.
MAŁGORZATA
I chciałbym z panią Schwe rdtlein mówić .
Pani Marto , niech pani nie traci ducha.
MARTA
MEFISTOFELES
To ja jestem . Czym mogę panu służyć?
Histor ii smutn ej proszę wszak posłuchać.
MEFISTOFELES cicho do Marty
MAŁGORZATA
~?wa pańs_kie,
na_ Boga, brzmią
zbyt miło. W Padwi e spoczęły jego kości
ie do mnie nalezą klejnoty i złoto. U świętego Antonie~o,
MEflSTOFELES MAŁGORZATA
MEFlSTOFELES
·enka również
. '
., , . ;>
prz)~ISc moz e.
L c: u
/"LA.LGORZATA FAUS T
spłonę! s ię mus imy drog ę .
Chyba ze wstydu przed nim cała Mądra myśl. W daleką udać
:rvlEFISTOFELES
mogę .
ULIC A Święty mężu, jeśli cię zwać tak
Czy też się nigdy nie zdarzyło
panu
Faus t. Mefi stofe les.
enia?
Fałszywego złożyć oświadcz
Czyś o Bog u, świecie, o
prawach i ruch ach,
FAUST
duch a
Na tem at serc a ludzkiego i
gładko?
zdziałałeś? Wszystko Żadnej defin icji nie wymieniał? j p1ers1.
pójd zie . . ..,
I jak? Co
Z podn iesio nym czołem , z pełne
śmiało,
MEFISTOFELES Lecz jeśli w duszę zajrzysz
Wiedziałeś o tym równ
ie mało ,
Brawo, aż tak się zapaliłeś? ci.
. Co tera z o Schw erdtl eina śmier
W~: t ~os~akujesz Gosi miłej
Dz1~ WJ.eczo_r ją ujrzysz u Mar
ty, sąsiadki.
To Jest kobieta, jakich mało FAUS T
Do wszelkich intryg i kabał;. Jesteś i będzi esz kłamcą i sofiScą .
FAUST
MEFI STOF ELES
To świetnie! stko.
T o co powie. d zi' ałem , to J.·eszcze .nie wszy
sen? ,
MEFISTOFELES Nie dalej jak jutro, całkiem_
Gosię zwodzić będziesz
kokiecen~,
Lecz i my musim dl . . . s ięgał jej miłość z dusz
y całeJ.
y a niej się potrudzić.
Przy
FAUST
FAUS T
Warta prz ł .
ys uga Jest przysługi . z ca ł ego serca!
402 jŁ_Dra mary FawlJl 403
MEFISTOFELES FAUST
Świ e tnie i wspaniale. . ,, Je_~n~ ~łowo, spojrzenie twe , więcej mi daje radości,
Przysięgniesz miłość.' wiecz~ą w1er~osc, N1z SW1ata całego uczoności. Caluje j q w rrkr .
O przemożnym powiesz cos popędzie
I wszystko to z serca płynąć będzie? MAŁGORZATA
MEFISTOFELES
MEFISTOFELES
Ach, rzemiosło takie, taki obowiązek ;
Mam jednak rację. Z żalem miejsce zmieniać trzeba ciągle ,
Choć chętnie zostałoby się dłużej .
FAUST
MARTA
Słuchaj! Zapamiętaj bratku!
I proszę, bym powtarzać nie musiał ci więcej; Gdy czas szybko płynie, może to i dobrze,
Kto chce racje mieć i ma obrotny język, Obijać się po całym świecie ,
Będzie ją miał na ostatku. Lecz prryjdzie gorszy okres przecie,
A teraz c~odźmy, próżną gadaninę porzuć, Wtedy samemu stać nad grobem
Masz raqę, bo muszę to po prostu zrobić. Nie jest prryjemnie, że tak powiem.
MEFISTOFELES
Czuję przecież pa · h .
Zniża si . . ' n me c ce mme zasmucić, MAŁGORZATA
Kto wieie I~z~~e _zawstydza mnie bardziej. Co z oczu to z serca, czyż nie tak?
, . rozuJe,
z grzecznosc1 często przecież musi
słuchać Pan prawi uprzejmości wi~le '.
Zbyt dobrze wiem . rzeczy mało ważnej. Lecz przecież pańscy pi_-~ytoele
Nie znajdzie rad : ~e tak ?byty człowiek O wiele mądrzejsi są niz Ja,
osc1 w meJ rozmowie.
4 04 \l Dramat)'
FAUST
MAŁGORZATA
F,~,Jl. 405 \I
Najm ilsza, to, co mądr?ścią się nazyw
a,
ć!
FAUST Ale i smutk ów wiele, proszę wierzy
Kołyska małej stała w nocy
Panie nka często bywa sama ? ła,
Obok mego łóżka, jak tylko się zbudzi
Otwierałam oczy,
tuliłam ,
MAŁGORZATA Musiałam brać do siebie, karmiłam,
ić,
, A gdy nie chciało się maleńst'.vo uspoko
Tak, niewielkie gospo darstw o mamy Wted y ją w ramio nach nosiłam _po
pokoJu.
Ale to też wyma ga dbani a. A rano trzeb a było wstać i zrobić
prarue ,
Nie mamy dziewczyny do pomo cy, Zapalić pod kuchnią, kupić
pożywienie
Muszę prać, myć, gotować od rana do nocy. I tak od rana do nocy w ciągłym znoJu.
_
A mama w tych spraw ach domo wych Wted y nie zawsze wesoł~ j~s~, mój
_pame,
Ma osąd surowy. Lecz za to spokój smakuje I Jedzeme.
A nie ~usim y ograniczać się tak
strasz nie,
N~ _to i owo stać by nas było przeci
eż, Pr<-echodz_q.
MARTA
.
.
, · czy nic P
an nie znalazł?
- MAŁGORZATA
MEFISTOFELES FAUST
Nie powiem, wszędzie byłem grzeczni e przyjmo wany.
Kochani e moje słodkie!
MARTA
MAI~GORZATA
Ja pytam o naprawdę poważne uczucie.
Chwilkę!
MEFISTOFELES Zrywa aster i 7-aczyna obrywać płatki.
MEFISTOFELES MAŁGORZATA
Co?
FAUST
I wybaczasz, że wt d k
Na zbyt wiele sob·e y ta ~atrętny byłem?
MAŁGORZATA
FAUST
MARTA
Tak, moje dziecko, niech to kwietne słowo On ją chyba kocha.
Zastąpi ci wyrocznię bogów.
On kocha cię, rozumiesz, kocha!
MEFISTOFEL ES
Ujmuje jej dłonie.
A ona jego. Tak było jak świat światem.
MAŁGORZATA
Kto tam?
MARTA
FAUST
LAS I JASKINIA
MEFISTOFELES
Dałeś mi ?uchu wz n ios ły, dałeś wszyst kol5_
O co prosiłem . I ni e nadaremno
Pożegnać się czas' Wś ród ognia ku mnie zwróciłeś oblicze .
Za królestwo wspaniałe dałeś mi natur
MARTA Moc, by z niej czerpać radość i uczuci/·
Już późno . mój panie ! J ednak nie tylko chłodne zadziwienie
Zostało mi dan e, ale w głąb j ej łona
FACST Spoglądać mogę jak w pierś prZyj aciel a.
Szeregi żywyc h wywiodłeś przed oczy
Czy odprowadzić mi się dasz?
Moje, sprawiłeś , że poznałem braci
W zaroślach , wodzie i przestworzach.
MAŁGORLĄ.TA
I kiedy burza sroży się wśród lasu,
Matka bY mnie ... Żegnaj! Gdy świerk olbrzymi padając, konary
I pnie sąsiedn i e poś ród trzasku łamie ,
FAt.:ST A wzgórze echem powtarza ów grzmot,
W jaskini bezpiecznej wiedziesz mnie schronienie,
Muszę ¼ięc iść: :'laprawdę ?
Bym na si ę spojrzał, aby mojej duszy
Zegnajcie!
Jawiły się cuda głęboki e, tajemne.
I gdy przed oczy wstaje księżyc czysty,
~LĄ.RTA
Łagodnie świecąc, wtedy płyną ku mnie
Ade! Spośród skał wilgotnych i strumieni
Minionych światów srebrzyste postaci,
MAŁGORZATA Kojąc surową radość post rzegania.
MEFISTO Ft.LES
Nie z brzydło ci aby żrc ie t roc hę :
Nie wiem, jak może cię to baw1c,
o
Faust \\ 413
412 -~ Drama I)·
MEF IST OFE LES
Spróbować m oż n a , ale pot e_1~1
~a no\\"e I rze ba s i ę nasta\\"tC. W ni e biań s ki e rozkosze twe ni e wie rze -
W nocy na trawie mokrej l eżeć, '
Ziemią i niebe m syc i ć s ię radoś ni e,
FAUST Rozdym ać s i ę do sfe ry boskiej,
Nic ni e masz lepszego do rnboty, . ? Wczuwać się w matk i ziemi szpik ,
J ak zeps uć mil\· dzi eń, gadaJąC o tym. Czując w piersi sześć stworzeni a dni ,
Pełen dum y z nie wiadomo czego,
Rozpływając się na całe niebo,
MIFISTOFELES
Całkiem gdzieś zniknął ziemi syn,
Zaraz zos tawię ci ę "" spokoju, A intuicji śmiałej wzloty
Lecz nie mó,'" tego mi na serio, Czy n iąc gest pewien.
AlbO\iiem "" tO\rnrzystwie twoim
Nie"iele straci czł e k na pewno, Zakończyć - że nie powiem - o, tym!
Przez cały dzi e ń roboty pełno,
To ci nie " . smak, to uznać jesteś skory.
FAUST
Po nosie poznawać mam humory?
Precz z tobą!
FAUST
MEFISTOFELES
O, słyszę , jak ton znajomy dźwięczy.
Za to , że nudzisz, mam być wdzięczny? To ci nie odpowiada,
Masz prawo obyczajnie mówić precz.
Co przed cnotliwym uchem skryć wy-pada,
MEFISTOFELES
Jest pragnieniem najcnotliwszych serc.
Jak żyłbyś sy1m ziemi nieszczęsny Lecz w sumie, jeśli o mnie chodzi,
Beze mnie i mojej opieki, Możesz sam siebie czasem zwodzić,
Z imaginacji wszak niewczesnej, Długo w ten sposób nie pociągniesz.
Wyleczyłe m cię, sądzę, na wieki. Już teraz jesteś załatwiony,
Gdyby nie ja, to dawno już niestety Potrwa to dłużej - przyjdzie koniec ,
Wywędrowałbyś z tej planety. Szaleństwo, strach dopadną cię .
Czemu tu w tej skalnej głuszy Dość tego. Twa luba siedzi sama,
Zaszyłeś się jak jakiś puszczyk, Nie może sobie miejsca znaleźć,
Co spijać chcesz z mchów i kamieni O tobie myśle ć nie przestaj e.
Jak płaz szukając pożywienia? ' Straszliwie jest w tobie zakochana.
Też mi szczególne to radości . Najpierw uczucia twego powódź
Doktor ci j eszcze siedzi w kościach. Rozlała się jak rzeka wiosną
Do jej serduszka płynąc pro st0,
FAUST A teraz strumyk wysechł znowu?
Zamiast królować tu po puszczy,
Czy wiesz, j a~ie życiodajne siły Lepiej byś zrobił, miły panie_, .
DaJe bł~dz_eme w tej pustyni? I miłość tej nieszczę snej miodki
Gdyby c1 się to zaledwie śniło Nagrodził kilkoma piesz~zota_ m1.
Przepędziłbyś mnie stąd aż m'iło. Czas się jej dłuży niemozebme,
414 J). Drama91 Faust Jl415
· k pł)'ną obłoki
Patrzy w okno, Ja
M EFIST O FELES
• k. ·
.. k. murem w dah wyso ieJ ,
Nad m1eJS ·im . ' ,, · k · · brzmi Piękni e ! T y klniesz, j a ma m swą radość.
„Gdybym była ptaszk1e~1 P1?sen a JeJ Bogu, co s tworzył dziewczyn ę i c hłopca
Przez długie noce, długie d~1 ,_ . Szla~he tny trn zawód ni e był obcy,
Czasem ma si ę lepiej , częściej Jest stroskana,
By się okazJ1 stało zadość.
Czasem ni ej edną łzę wylej e, A te raz szybko, bo tam wi elki lament!
Potem si ę jakby lepiej dzieje, Przecie ż u boku ukochanej
Lecz cały czas jest zakochana. Nie śmierć cię czeka, w rzeczy sam ej .
FAUST FAUST
Bez miłego
Świa t jest grobem,
Ach, bez niego OGRÓD MARTY
Żyć nie mogę . Malgon:. ata, Fau st.
Nie ukoj ę .
Powiedz, jak u ciebie z religią sprawa stoi?
Dobry jesteś i wiele masz serca,
Za nim patrzę Lecz wiara u ciebie nie jest pierwsza.
Przez okienko,
Za nim z izby
FAUST
Biegnę prędko .
Przestań, dziecko drogie . Dobry •,vszak j estem dla ciebi e,
MAŁGORZATA
Gdzież mój spokój,
Serce moj e? Ach, że bym mogła na ciebie s~sób znaleźć!
Już cię nigdy Nawet sakramentów nie szanuJ esz wcale .
Nie ukoję .
ll8 J?.Dramary
Faust _J!.419
FAUST
Nazwij to, jak chcesz,
Szanuję . Szczęściem , sercem, miłością czy Bogiem!
Nie znajduję słów!
MAŁGORZATA Uczucie jest wszystkim ,
Ale bez większej potrzeby, Słowo jest dźwiękiem próżnym i zasłoną,
. . .
. bywasz, nie chodzisz do spowiedzi. Co niebios żar okrywa mgłą!
Na mszy me
Czy wierzysz w Boga?
MAŁGORZATA
MAŁGORZATA
FAUST
Gdy cię słucham, dorzecznie to brzmi dosyć,
Zrozum mnie, liczko moje śliczne!
Lecz w istocie sprawa źle się ma,
Któż nazwać go może
Bo ci po prostu chrześcijaństwa brak.
I wyznać po prostu:
Wierzę!
Komu starczy uczucia, FAUST
FAUST
MAŁGORZATA
Wybacz mi Boże, jeśli krzywdzę go! Ach, żebym tylko spała sama,
Drzwi otwarte bym ci zostawiła ,
FAUST Lecz bardzo czujnie sypia mama
świecie.
I gdyby tak się obudziła,
I takich frantów nie brak na tym
Chyba na miejscu bym umarła .
~l"ŁGORL".TA
FAUST
Ja od niego z dala trzymałabym się lepiej. Aniołku,to sprawa bardzo łatwa.
Jak tylko w progu stanie Tu mam flaszeczkę , trzy krople tylko wlej ,
Drv.iąco spogląda na mnie,
Rozmiesza j z jej napojem ,
Jakby mu coś wciąż dokuczało, Natura ześle jej głęboki sen.
W niczym jak widać nie bierze udziału,
<;)n ma to na czole wypisane,
MAŁGORZATA
Ze nikogo kochać nie jest w stanie.
Gdy jestem z tobą, u twego boku, Czego nie zrobię na życzenie twoje !
Odcz~wam miłość, swobodę i spokój Mam nadzieję, że się jej nic nie stanie złego !
ELA
MEFISTOFELES
No cóż, dokładnie usłyszałem, Czy nic o Basi nie słyszałaś?
Pan doktor brał lekcje katechezy,
Na dobre W)'.jdzie mu, jak wierzę. MAŁGOSIA
FAUST Ach!
z brudu i ognia narodzony duchu!
ELA
MEFISTOFELES Ma na co zasłużyła.
Na fizjonomii też zn . Po co się gacha uczepiła?
W mojej obecn , . a s_1ę, ~rzeba przyznać, Za te spacery, prowadzenie
Ukryty osc1 czuje się nieswojo Na zabawę do wsi i na tańce ,
. sens w maseczce .d . . . '
Ze geniuszem jestem w1 z1 moJeJ, Musiała być pierwsza wszędzie i zawsze ,
A może się nawet do:ri"~ p~w~o odgadła, A on pasztecikiem i winem ugaszczał,
A więc dziś w n ? ysla I diabła. Do głowy uderzyła piękność własna.
ocy.
Tak o godności swojej zapomniała ,
FAUST Że prezenty od niego przyjmowała
I za te pieszczotki, całowanki
Co cię to obchodzi? Musiała się pożegnać z wiankiem.
MEFISTOFELES MAŁGOSIA
Doniczki w okieneczku
MAŁGOSIA wracając do domu Zrosiły moje łzy,
Faust . Mefistofeles.
MEFllSTOFELES
FAUST Nie powinie neś się tym tak przej_mować,
~opatrz, jak tam w zak .. Za darmo coś niecoś zakosz towac.
Swiatło wiecznej lam k(stu ~knie T eraz, gdy niebo gwiazdami się błyszczy,
Przygasa eh r . p płonie, Prawdziwą sztuką ucie szę _ twe us~y~ ,
. ' y i się na stron
W ciemności I z aśpiewam j ej moralną Jed~~ p1esn,
k . . ę,
Tak w mojej d~ąc się zasłonie, By j ą tym bardziej zbałamuc1c .
zy coraz mroczniej .
Śpiewa pr<J' dźwiękach cyt1y.
- WALENlYN
Faust j\ 429
WALEN1YN LUD
MEFISTOFELES
MARTA
Dlaczego nie? A mordercy, cz). zd· 0 lali zbiec?