Professional Documents
Culture Documents
L.A R ME N T R OU T
LUX 03
OPAL
Przeoya Sylwia Chojnacka
Rozdzia 1
Nie byam pewna, co mnie obudzio. Gwidcy wiatr
pierwszej ostrej nieycy w tym roku uspokoi si zeszej
nocy i w moim pokoju byo prawie cicho. Spokojnie.
Przewrciam si na bok i zamrugaam.
Oczy w kolorze lici wpatryway si w moje. Oczy tak
bardzo znajome, ale bez ycia w porwnaniu z tymi, ktre
kochaam.
To by Dawson.
Przycisnam koc do piersi i powoli usiadam. Odgarnam
spltane wosy z twarzy. Moe cigle spaam. Naprawd nie
miaam pojcia, dlaczego Dawson, brat bliniak chopaka, w
ktrym byam nieprzytomnie, gboko i prawdopodobnie
szaleczo zakochana, siedzia na skraju mojego ka.
- Eee, czy... wszystko dobrze? - Odchrzknam, bo sowa
zabrzmiay ochryple, jakbym silia si na seksowny ton.
Czuam, e aonie polegam. Wszystkie te krzyki w klatce,
w ktrej zamkn mnie pan Michaels, psychopatyczny facet
mojej mamy, cigle miay wpyw na mj gos. A min ju
tydzie.
- Przykro mi.
Drgnam nagle i puciam koc, ktry opad niej.
- Dlaczego ci przykro?
Dawson unis gow i odetchn ostronie, a potem
-ruszajc si szybciej, nibym si spodziewaa - musn
palcami blade, rowe lady po kajdankach na moich nadgarstkach.
Nie znosiam tych znamion i modliam si, by jak najszybciej znikny. Kiedy na nie patrzyam, przypominaam
sobie bl, ktry powodowa onyks przycinity do mojego
ciaa. Trudno byo wyjani mamie, dlaczego mam tak
zniszczony gos, nie wspominajc nagego pojawienia si
Dawsona. Jej mina, gdy zobaczya braci razem tu przed
nieyc, bya prawie komiczna, chocia najwyraniej mama
cieszya si, e brat, ktry uciek z domu", powrci.
Musiaam wic zakrywa blizny dugim rkawem. Nie byo z
tym problemu w zimniejsze miesice, ale nie mam pojcia,
jak je ukryj latem.
- Beth miaa takie lady, gdy j zobaczyem - powiedzia
cicho Dawson i odsun rk. - Wydostaa si bez trudu.
Problem w tym, e oni za kadym razem j apali i potem
zawsze miaa te lady, ale zazwyczaj na szyi.
Poczuam narastajce mdoci, wic przeknam. Wok
szyi? To straszne...
- Czy... czy czsto widywae Beth? - Wiedziaam, e
pozwolono im na co najmniej jedno spotkanie podczas pobytu
w orodku DOD.
- Nie wiem. Nie odrniaem nocy od dnia. Na pocztku
odliczaem czas, uywajc w tym celu ludzi, ktrych mi
Rozdzia 2
Patrzyam na martwego mczyzn, ubranego jakby by
gotw na rebeli na Socu. Na pocztku byam lekko
skoowana, wic dopiero teraz zauwayam, e mia na sobie
biay kombinezon, by wtopi si w krajobraz. Tylko ta
czerwona plama na jego gowie psua efekt...
Moje serce zabio dziko.
- Daemon... ?
Zachwia si i wrci do ludzkiej formy. Zapa mnie w talii i
odcign.
- T-to oficer - wykrztusiam i uderzyam go w rami, eby
si oswobodzi. - Jest z...
Nagle w drzwiach pojawi si Dawson. Jego oczy wieciy
tak samo jak u Daemona - dwa jasne wiata, jak wypolerowane diamenty.
- Podkrada si tu przy linii drzew. Daemon poluni ucisk.
- Ty... ty to zrobie?
Wzrok jego brata podryfowa do ciaa. To" - bo nie mogam
myle o nim jak o czowieku - leao nienaturalnie
poskrcane.
Odetchnam ostro.
- Tak, moja.
Daemon zesztywnia przy mnie, a potem, jak zwykle, wtrci
si Matthew.
- Dobra, dosy tego. Ktnie i obwinianie si nikomu nie
pomog.
- Ale czujemy si przez to lepiej - wymamrotaa Ash, zamykajc oczy.
Zamrugaam, by pozby si ez, i usiadam na skraju stou.
Czuam si sfrustrowana, bo chciao mi si paka, a nawet
nie miaam prawa do tych ez. Nie tak jak oni. Palcami mocno
cisnam kolana, a potem odetchnam.
- Teraz musimy si dogadywa - kontynuowa Matthew. Wszyscy, bo za duo ju stracilimy.
Nastao milczenie, a potem:
- Zamierzam znale Beth.
Wszyscy w pokoju znowu spojrzeli na Dawsona. Nic si nie
zmienio w jego wyrazie twarzy. adnych emocji. Nic. Nagle
wszyscy zaczli mwi jednoczenie.
Daemon przekrzycza chaos.
- Nie mam mowy Dawson.
- To niebezpieczne. - Dee wstaa i zczya donie. - Dopadn
ci, a ja tego nie przeyj. Nie kolejny raz.
Mina Dawsona pozostaa pusta, jakby nic, co powiedzieli,
nie miao znaczenia.
- Musz j odzyska. Przepraszam.
Ash wygldaa, jakby kto j uderzy w twarz. Ja pewnie
wygldaam tak samo.
- On oszala - wyszeptaa. - Oszala, na serio.
- Dawson...
Skoczyam na rwne nogi, od razu reagujc na odpowied
Dawsona. Zmusia mnie do tego nieznana sia. Myl, e to
moga by mio, ale te nie podoba mi si ten bl na twarzy
Daemona. Teraz rozumiem, dlaczego mama czasami tak si
martwia, gdy byam za lub smutna.
Podmuch wiatru przetoczy si przez salon, od czego zafaloway zasony i kartki gazet mamy. Poczuam na sobie wzrok
dziewczyn i ich zaskoczenie, ale byam skupiona.
- Dobra, ten kosmiczny testosteron jest ju troch przytaczajcy i ja naprawd nie chc mie jeszcze bardziej zniszczonego domu. - Odetchnam. - Jeli si nie uspokoicie, wykopi was na zewntrz.
Teraz wszyscy popatrzyli na mnie.
- No co? - domagaam si odpowiedzi, z rozpalonymi policzkami.
Na ustach Daemona pojawi si powolny, ostrony umiech.
- Uspokj si, Kotek, bo bd ci musia znale kbek
weny do zabawy.
Zapono we mnie rozdranienie.
- Nie zaczynaj ze mn, ty dupku. Parskn i skupi si na
bracie.
Dawson wyglda na lekko... rozbawionego. A moe zbolaego, jedno z dwch, bo tak naprawd si nie umiecha. A
potem bez sowa wypad z salonu, trzaskajc za sob
drzwiami.
Daemon spojrza na mnie i skinam gow. Westchn
ciko i pody za bratem, bo nie mona teraz byo przewidzie, dokd Dawson pjdzie lub co zrobi.
Rozdzia 3
Ju i tak podpadam mamie, wic postanowiam nie
wspomina o oknie, gdy zadzwonia wieczorem. Miaam
nadziej i modliam si, by drogi byy wystarczajco przejezdne, by kto przyjecha naprawi okno, zanim mama wrci.
Nie znosiam jej okamywa. Ostatnio za czsto to robiam i
wiedziaam, e w kocu bd musiaa jej o wszystkim
powiedzie, tym bardziej o jej tak zwanym chopaku, Willu.
Tylko jak niby ta nasza rozmowa przebiegnie? Hej, mamo,
nasi ssiedzi s kosmitami. Jeden z nich przypadkowo mnie
zmutowa, a Will to psychopata. Jakie pytania?
Taa, mowy nie ma.
Zanim si rozczyam, znowu naciskaa, ebym odwiedzia
lekarza w sprawie mojego zachrypnitego gosu Na razie
wmwiam jej, e to tylko przezibienie, ale jak si
wytumacz za tydzie czy dwa? Boe, naprawd miaam
nadziej, e do tego czasu gos mi si polepszy, chocia
istniaa moliwo, e zostanie taki na stae. Jako
przypomnienie o... wszystkim.
Rozdzia 4
niene pugi ju oczyciy drogi w miasteczku, wic
Matthew w mgnieniu oka cign firm, by naprawia okno.
Odjechali dziesi minut przed przyjazdem mamy, ktra wygldaa, jakby jada, spaa i pomagaa ratowa ludzi w swoim
pielgniarskim fartuchu w groszki.
Obja mnie i niemale przewrcia.
- Kochanie, tak za tob tskniam! Ucisnam j prawie tak
samo mocno.
-Ja te. Czy... - Puciam j i zamrugaam, by pozby si ez.
Odwrciam wzrok i odchrzknam. - Czy ty si w ogle
mya przez ostatni tydzie?
- Nie. - Znowu prbowaa mnie przytuli, ale odskoczyam.
Zamiaam si. Zobaczyam bysk smutku w jej oczach, zanim
skierowaa si do kuchni. - Tylko artuj. W szpitalu s
prysznice, skarbie. Jestem czysta. Przysigam!
Poszam za ni. Od razu skierowaa si do lodwki. Otworzya drzwi i cofna si, a potem spojrzaa ponad ramieniem.
Kosmyki jej blond wosw ucieky z koka.
cigna delikatnie brwi i zmarszczya nos.
- Katy...?
cay dzie. I martwiam si, e DOD tylko czeka, by nas zapa. Jeszcze bardziej martwiam si tym, jakiego asa Will
mia w rkawie. A po rozmowie z Andrew miaam ochot
zakopa si w pocieli.
I zrobiam to na jak godzin. Moje ualanie si nad sob
miao swj limit, bo zazwyczaj sama siebie tym wkurzaam.
Wyjrzaam z ukrycia, a potem otworzyam laptopa i zaczam prac nad recenzjami. Ostatnio przeczytaam cztery
ksiki, bo nas zasypao, a Daemon by zajty Dawsonem. To
nie mj rekord, ale i tak dobrze. Od jakiego czasu zaniedbywaam boga.
Pisanie recenzji i znajdowanie pasujcych do nich obrazkw
zawsze poprawiao mi humor. Najbardziej lubiam te z
kotkami i lamami. I Deanem Winchesterem. Nacisnam
opublikuj post" i si umiechnam.
Jeden skoczony, jeszcze trzy.
Przez reszt dnia pisaam recenzje i przegldaam ulubione
bogi. Jeden z nich mia niesamowity nagwek. Zrobiabym
wszystko, by te taki mie. Nigdy nie byam dobra w
projektowaniu stron internetowych, co wyjania mao
zachwycajce to mojej.
Po szybkim wypadzie do spoywczego z mam i kolacji, ju
miaam zacz polowa na Daemona, kiedy poczuam na
karku ciepe askotki.
Wypadam z kuchni i prawie potrciam zaskoczon mam.
Otworzyam gwatownie drzwi na ocie i rzuciam si dosownie - w jego nieotwarte ramiona.
Nie by przygotowany na mj atak, wic cofn si o krok, a
potem zamia gboko przy czubku mojej gowy i otoczy
Iskierki w oczach Daemona znikny. Zapa mnie za policzki i przycign moje usta do swoich, a potem pocaowa
sodko.
- Kotek, nic mi si nie stanie. Jestem ostatni osob, o ktr
powinna si martwi - powiedzia cicho.
Zamknam oczy, otoczona jego ciepem.
- To chyba najgupsza rzecz, jak kiedykolwiek powiedziae.
- Naprawd? Powiedziaem duo gupich rzeczy.
- Wiem. Wic to co mwi. - Odetchnam. - Nie prbuj si
zachowywa jak jaka dziewczyna z obsesj, ale nasza
sytuacja jest... inna.
Nastaa cisza, a potem jego usta rozcigny si w umiechu.
- Masz racj.
Pieko zamarzo, a winie zaczy lata.
- Co powiedziae?
- e masz racj. Powinienem w ktrym momencie si z tob
skontaktowa. Przepraszam.
A Ziemia jest paska. Nie wiedziaam, co powiedzie.
Daemon uwaa, e w dziewidziesiciu dziewiciu procentach by nieomylny. Wow.
- Odjo ci mow. - Zamia si. - Podoba mi si to. I podoba
mi si te, gdy si tak wciekasz. Chcesz mnie znowu
uderzy?
Zamiaam si. -Jeste...
Drzwi za mn otworzyy si. Mama odchrzkna.
- Moemy zosta...
Posiaam mu mordercze spojrzenie i udao mi si zacign
go na stopie.
- Maamoo! - Pozwijcie mnie za takie jczenie. W kocu si
poddaa.
- Ale drzwi maj by otwarte. To mnie ucieszyo.
- Dziki! - Potem si obrciam na picie i zacignam
Daemona do sypialni, zanim zmieni mam w swoj fank.
Wepchnam go do rodka i pokrciam gow.
-Jeste okropny.
- A ty jeste niedobra. - Cofn si i umiechn szeroko. Mylaem, e drzwi maj by otwarte.
- S. - Wskazaam na drzwi za nim. - S uchylone. Czyli
otwarte.
- Te szczegy - powiedzia i usiad na ku. Potem
wycign do mnie rk. W jego zielonych oczach zabysny
iskierki. - No chod... chod bliej.
Nie ruszyam si.
- Nie przyprowadziam ci tu, eby si podda dzikiemu,
mapiemu podaniu.
- Niech to szlag. - Opuci rk na kolano.
Z trudem powstrzymaam si od miechu, bo to tylko by go
zachcio. Zdecydowaam, e trzeba przej do sedna.
- Musimy pogada. - Podeszam bliej ka i ciszyam
gos. - Will rozmawia z mam.
Zmruy oczy.
- Powiedz mi wszystko.
Rozdzia 5
Zamurowao mnie, gdy w sobot wieczorem wpad do mnie
Daemon i chcia gdzie wyj. Czyli zrobi co normalnego.
Randka. Jakbymy mieli ten luksus. Nie mogam przesta
myle o tym, co powiedzia, gdy bylimy w ku.
Chcia wszystko zrobi waciwie. Z randk. Z kinem.
Dee niaczya Dawsona, wic Daemon zdecydowa si
zostawi ich razem.
Ubraam ciemne dinsy i czerwony golf. Powiciam kilka
minut na makija, a potem w podskokach pokonaam schody.
Jakie p godziny zajo mi oderwanie Daemona od mamy.
Moe nie bd musiaa si martwi o ni i Willa. Moe bd
si musiaa martwi o ni i Daemona.
Ju wewntrz Dolly, jego samochodu, podkrci ogrzewanie
i posa mi umiech.
- Okay. Bdzie kilka zasad na naszej randce. Uniosam brwi.
- Zasady?
- A co z tob, skarbie?
- Spaghetti z sosem misnym - odpowiedziaam, a potem
zamknam menu i podaam jej.
Rhonda znowu spojrzaa na Daemona i myl, e nawet
westchna.
- Zaraz przynios wam paluszki chlebowe. Umiechnam
si do niego, gdy ju zostalimy sami.
- Chyba dostaniemy dodatkowe pulpeciki. Zamia si.
- Hej, do czego si jednak przydaj.
- Przydajesz si do wielu rzeczy. - Gdy tylko te sowa
opuciy moje usta, zarumieniam si. Wow. To moe zosta
odebrane na wiele sposobw.
Co zaskakujce, Daemon nie skomentowa. Zamiast tego
zacz si ze mn droczy na temat ksiki, ktr widzia u
mnie w sypialni. To byo romansido. Na okadce widnia
typowy samiec alfa z szeciopakiem. Zanim pojawiy si
nasze paluszki chlebowe, prawie go przekonaam, e byby
idealnym modelem do takich ksiek.
- Ja nie nosz skrzanych spodni - powiedzia i wzi ks
tych czosnkowo-malanych cudeniek.
Co za szkoda...
- Ale i tak si nadajesz. Wywrci oczami.
- Lubisz mnie tylko dla mojego ciaa. Przyznaj si.
- C, no tak...
Spojrza na mnie spod rzs oczami byszczcymi jak
diamenty.
- Czuj si uprzedmiotowiony.
- e niby jak?
- Flatirons to gra pod Boulder w Kolorado. - Pokroi swj
posiek na mniejsze kawaki. Daemon zawsze jada w taki
delikatny sposb, podczas gdy ja rozwalaam spaghetti po
caym talerzu. - Jest tam peno kwarcytu. Nie jest w
widocznych miejscach i mao kto o tym wie, ale troch go tam
jest.
- Okay. - Prbowaam je spaghetti mniejszymi ksami. - A
co to ma wsplnego z tym wszystkim?
Spojrza na mnie spod rzs.
- Uniwersytet w Kolorado jest trzy kilometry od Flatirons.
- Och. - Przeuam powoli jedzenie. Nagle straciam apetyt.
-1 to tam... chcesz studiowa?
I znowu wzruszy ramionami.
- Kolorado nie jest takie ze. Myl, e by ci si tam podobao.
Zagapiam si na niego, kompletnie zapominajc o jedzeniu.
Czy on zmierza do tego, o czym ja mylaam? Nie chciaam
niczego pochopnie zakada i za bardzo si baam zapyta.
Nie wiedziaam, czy sugerowa, e podobaoby mi si
odwiedzenie tego miejsca, czy mieszkanie tam... z nim.
Wstydziam si zapyta.
Rce nagle zrobiy mi si zimne. Odoyam widelec. A jeli
Daemon odejdzie? Z jakiego powodu zaoyam, e nie
wyjedzie. Nigdy. Podwiadomie zaakceptowaam, e nie
opucimy tego miasteczka, gwnie dlatego, e nie braam
pod uwag znalezienia innego miejsca chronicego nas przed
Arumianami.
Spuciam wzrok na talerz. Czy to przez Daemona pogodziam si z tym, e tu zostan? Czy to waciwe? Nigdy
nie powiedzia, e ci kocha, wyszepta w mojej gowie
wredny i wkurzajcy gos. Nie powiedzia tego nawet wtedy,
gdy ty to powiedziaa.
I ten gupi gos mia racj.
Ni std, ni zowd mojego nosa dotkn paluszek chlebowy.
Uniosam szybko gow.
Daemon trzyma w palcach paluszek. Jego brwi podjechay
do gry.
- O czym wanie mylaa?
Poczuam ucisk w odku. Zmusiam si do umiechu.
- Myl... e Kolorado brzmi niele. Kamczucha, mwia
jego mina, ale wrci do jedzenia.
Po raz pierwszy midzy nami pojawia si niezrczna cisza.
Z trudem skupiam si na jedzeniu, ale wtedy staa si najdziwniejsza rzecz. Gdy Daemon zacz si ze mn lekko droczy i zeszlimy na lejsze tematy - jak jego obsesja ze
wszystkim, co zwizane z duchami - odkryam, e dobrze si
bawi.
- Wierzysz w duchy? - zapytaam, prbujc uchwyci
ostatni klusk.
Oprni talerz, odchyli si na siedzeniu i napi z kieliszka.
- Sdz, e istniej. Ogarno mnie zdumienie.
- Serio? Hmm. Mylaam, e po prostu ogldasz te wszystkie
programy o duchach dla rozrywki.
- Bo ogldam. Podoba mi si ten, w ktrym facet cigle
wrzeszczy Kole! Stary!". - Umiechn si, gdy ja si
Rozdzia 6
Popatrzyam na Daemona z niedowierzaniem, majc nadziej, e le go zrozumiaam. Ale lad desperacji i lekkiej
furii w jego oczach powiedzia mi, e si nie myliam.
- Przepraszam - powiedzia.
- Rozumiem. - Odrzuciam wosy na plecy. - Co mog
zrobi?
- Musz i - powiedzia i wycign kluczyki z kieszeni.
Potem umieci je w mojej doni. -1 naprawd musz i
szybko. Powinna wrci do domu i tam zosta. - A potem
poda mi swj telefon. - Niech zostanie w samochodzie.
Wrc tak szybko, jak to moliwe.
Mam wrci do domu?
- Daemon, mog ci pomc. Mog i...
- Prosz. - Znowu uj moj twarz w donie - rce mia
ciepe, w przeciwiestwie do mojej zimnej skry. Pocaowa
mnie, co smakowao po czci tsknot, a po czci gniewem.
A potem si odsun. - Wracaj do domu.
A potem znikn, poruszajc si za szybko, by ludzkie oko
mogo za nim zdy. Staam w miejscu przez kilka chwil.
Jestemy razem godzin, moe dwie, a potem wszystko
Widziaam ju wszystko.
Jak zakadaam, ten drugi to Dawson, ktry zdoa si
oswobodzi i odepchn Daemona, ale Daemon otoczy ramionami rodek jego wietlistej formy, unis w powietrze i
przycisn go z rozpdu do drzewa tak mocno, e z gazi
opado jeszcze wicej sopli.
wiato Dawsona zapulsowao, gdy uderzyo w drzewo.
Prbowa pozby si Daemona - a przynajmniej tak to wygldao - ale Daemon by silniejszy.
Zaoyam ramiona na piersi i zadraam.
- To s chyba jakie jaja.
Kosmici nagle zamarli. Bardzo chciaam do nich podej i
ich obu kopn. Sekund pniej ich wiato zamigotao.
Cigle jarzce si spojrzenie Daemona napotkao mj wzrok.
- Chyba ci powiedziaem, eby wrcia do domu i tam
zostaa - powiedzia gosem z nut ostrzeenia.
- Z tego, co mi wiadomo, nie masz prawa mwi mi, co mam
robi. - Zrobiam krok przed siebie, ignorujc jego jeszcze
janiejsze spojrzenie. - Martwiam si. Pomylaam, e
przyjd i pomog.
Skrzywi usta.
-1 jak niby miaaby pomc?
- Myl, e ju to zrobiam. Zatrzymaam dwch walczcych
kretynw.
Patrzy na mnie jeszcze przez chwil, a jego wzrok obiecywa pniejsze kopoty. Moe nawet kar. Nie, skrelam to.
Jego mina nie wygldaa obiecujco.
- Pu mnie, bracie. Daemon spojrza w d.
Rozdzia 7
Tak jak przypuszczaam, szkoa zacza si w poniedziaek.
Nie ma nic gorszego ni powrt po niespodziewanej przerwie
i nauczyciele, ktrzy wszystko prbuj nadrobi. No i jeszcze
Daemon i ja nie pogodzilimy si po naszej wielkiej ktni,
wic by to jeden z najgorszych poniedziakw.
Opadam na siedzenie i wycignam gruby podrcznik do
trygonometrii.
Carissa spojrzaa na mnie znad wciekle pomaraczowych
oprawek okularw. Nowych. Znowu.
- Widz, jak bardzo ci cieszy powrt.
- Huraaa - powiedziaam mao entuzjastycznie. Wspczucie
zabarwio jej min.
- Jak... ma si Dee? Kilka razy prbowaam do niej dzwoni,
ale nie odpowiada na moje telefony.
- Ani na moje - dodaa Lesa, siadajc przed Cariss. Lesa i
Carissa nie miay pojcia, e Adam tak naprawd
nie zgin w wypadku samochodowym. I nie mona im byo
o tym powiedzie.
- Teraz z nikim nie gada. - C, poza Andrew, co byo tak
dziwne, e nawet nie chciaam o tym myle.
Carissa westchna.
- Skoda, e nie byo pogrzebu. Chciaabym na nim by,
wiecie?
Najwyraniej Luksjanie nie mieli pogrzebw. Wymwka
bya taka, e pogrzeb odby si poza miastem i by tylko dla
rodziny.
- Do dupy - powiedziaa, patrzc na Les. - Pomylaam, e
mogybymy i w tym tygodniu po szkole na jaki film.
Moe przestaaby o tym myle.
Skinam gow. Podoba mi si pomys, ale wtpi, eby to
wypalio. A poza tym by jeszcze plan A - wprowadzenie
Dawsona do spoeczestwa. Mimo e pokciam si z
Daemonem, Dawson wpad do mnie wczoraj i powiedzia, e
Matthew si wszystkim zaj. Dopiero za jaki tydzie bdzie
mg si ujawni, ale wszystko szlo w dobrym kierunku.
- Chyba nie bdzie w stanie robi w tym tygodniu nic
takiego - powiedziaam.
- Dlaczego? - Ciekawo rozwietlia ciemne oczy Lesy.
Kochaam t dziewczyn, ale bya z niej skoczona plotkara. I
wanie to mi odpowiadao.
Jeli ludzie bd oczekiwa Dawsona, nie bdzie to dla nich
takim szokiem pniej. A Lesa ju o to zadba.
- Nie uwierzycie w to, ale... Dawson wrci. Carissa zblada
o kilka odcieni, a Lesa wykrzykna
co gupiego, jak: Co, do kurki?". Mwiam cicho, ale ich
reakcje przycigny uwag.
- No, najwyraniej yje. Uciek i w kocu zdecydowa si
wrci do domu.
Rozdzia 8
Znalezienie Daemona nie byo wcale takie trudne. Opiera
si o cian z wizerunkiem szkolnej maskotki i rozmawia z
Billym Crumpem, chopakiem, z ktrym chodzilimy na
trygonometri. W jednej rce mia karton mleka, a w drugiej
kawaek pizzy. Co za obrzydliwe poczenie.
- Musimy pogada - powiedziaam, przerywajc im msk
pogawdk.
Daemon ugryz kawaek pizzy, a Billy spojrza na mnie z
gry. Co musiao by w moim wzroku, bo jego umiech
zblad i unis rce przed siebie, cofajc si powoli.
- Okay, dobra, pogadamy pniej, Daemon. Daemon skin
gow, patrzc na mnie.
- Co jest, Kotek? Przysza przeprosi? Zmruyam oczy.
Przez chwil rozwaaam moliwo
uderzenia w niego z rozpdu na rodku kafeterii.
- Hmm, nie. Nie przyszam przeprosi. To ty mi jeste winny
przeprosiny.
- A to jakim cudem? - Napi si, patrzc na mnie z nadzwyczajnym zaciekawieniem.
- To prawda.
Temat jego brata skoczy si w tym miejscu. Carissa si
odwrcia. Lesa te daa spokj, chocia to nie w jej stylu. Po
lekcji, gdy szam z Daemonem korytarzem, ludzie prawie
osupieli.
Wszyscy patrzyli na Daemona, ludzie szeptali. Niektrzy
prbowali by cicho. Inni mieli to gdzie.
- Widzielicie?
- Znowu jest ich dwch...
- To takie dziwne, e wrci bez Beth...
- Gdzie jest Beth?
- Moe wrci z powodu Adama? Plotki w penym
rozkwicie, jak widz.
Upiam yk cigle ciepej latte i spojrzaam na Daemona.
Mocno zaciska zby.
- Hmm, moe to nie by dobry pomys.
Pooy rk w dole moich plecw i przytrzyma dla mnie
drzwi.
- I skd ta genialna myl? Zignorowaam jego sarkazm.
- Ale gdyby nie wrci, to co by mia ze sob zrobi?
Daemon zosta przy moim boku, gdy szlimy na drugie
pitro zatoczonym korytarzem. Ludzie musieli si obok
niego przeciska. I naprawd nie miaam pojcia, dokd szed.
Mia teraz lekcje na pierwszym pitrze. Pochyli si, mwic
cicho.
- To by jednoczenie zy i dobry pomys. Musi wrci do
wiata. Nie bdzie atwo, ale na pewno warto.
Rozdzia 9
To musia by sen. Niemoliwe. To absolutnie niemoliwe.
To nie Blake wszed do klasy jak gdyby nigdy nic. A Matthew
wcale nie upuci caej sterty papierw. Spojrzaam na
Dawsona i zrozumiaam, e i tak o niczym by nie wiedzia.
On nigdy nie widzia Blake'a.
- Nic ci nie jest, Katy? Wygldasz, jakby zobaczya ducha powiedziaa Lesa.
Spojrzaam na ni szeroko otwartymi oczami, -ja...
Sekund pniej Blake zaj swoje miejsce - to obok mnie.
Caa reszta klasy si rozmya. Byam poraona jego nagym
powrotem.
Pooy na stole ksik i odchyli si na krzele z zaoonymi na piersi ramionami. Posa mi dugie spojrzenie, a
potem mrugn.
Co to, do cholery, miao znaczy?
Lesa nie poczekaa na moj odpowied i obrcia si na
krzele, krcc gow.
- Mam dziwnych przyjaci - wymamrotaa.
-1 wcale nie wiczya? - Przez szpary w krzesach zobaczyam, jak obchodzi biurko. - Nie chc ci skrzywdzi.
Kryam po maej przestrzeni, oddychajc gboko. Nogi
miaam jak z waty, skr such i swdzc.
- Zabie Adama.
- Nie chciaem. Musisz mi uwierzy, e nie chciaem nikogo
skrzywdzi.
Rozdziawiam usta.
- Chciae mnie im wyda! I komu staa si krzywda, Blake.
- Wiem. I nawet nie masz pojcia, jak koszmarnie si przez
to czuj. - Pody za mn do drugiej ciany. - Adam by
miym facetem...
- Nie wa si o nim mwi! - Zatrzymaam si. Rce mi si
trzsy, chocia zaciskaam je w pici. - Nie powiniene by
wraca.
Blake przechyli gow na bok.
- Dlaczego? Bo Daemon mnie zabije? Podeszam do niego.
- Bo ja ci zabij.
Unis brwi w zaciekawieniu.
- Ju miaa jedn szans, Katy. Zabijanie nie ley w twojej
naturze.
- Ale ley w twojej, nie? - Cofnam si, przygldajc si
krzesom. Trzsy si lekko. Moe i Blake mia w tym wicej
dowiadczenia, ale te si mczy. - Wszystko, by chroni
przyjaciela.
Odetchn gboko. -Tak.
Rozdzia 10
Wyszam oszoomiona ze zdemolowanej klasy i udaam si
korytarzem do drzwi, ktre nagle si otworzyy i wszed przez
nie Daemon.
Jego oczy miay niesamowity kolor jasnej zieleni. Podszed
do mnie szybko gigantycznymi krokami i zapa za ramiona.
Za nim stali Matthew i cigle lekko zdezorientowany Dawson.
A Daemon... nigdy nie widziaam u niego takiej furii, a to ju
co mwi.
- Wszdzie ci szukalimy - powiedzia przez zacinite
zby.
Obok pojawi si Matthew.
- Widziaa, dokd poszed Blake?
Czy potrzebowaam wyjanienia? Uwiadomiam sobie, e
przecie nie wiedzieli, e z nim byam. Ile czasu siedziaam w
tej klasie? Miaam wraenie, e godziny, ale mogy to by
tylko minuty. I jeli Blake zamrozi wszystkich poza klas,
inni Luksjanie nie wiedzieliby o tym, bo to by na nich nie
wpyno. Blake nie mia mocy nad kadym.
Przeknam z trudem, wiedzc, e reakcja Daemona bdzie
przesadzona.
I nie oczekuj, e zrobicie to za mnie, ty lub moje rodzestwo. Wiem, e by to zrobia... eby chroni siebie lub nas,
Kat, ale nie chc ci obarcza win. Okay? Skinam gow.
Miaam cinity odek.
- Poradziabym sobie... gdybym musiaa. Uderzenie serca
pniej poczuam na policzku jego
rk. Na sekund odwrciam wzrok od drogi, a on si lekko
umiechn.
- Poniesz jasno, dla mnie, przynajmniej, i nie chciabym,
eby to wiato zostao przymione przez co mrocznego.
Gupie zy zamazay mi drog. Nie mogam pozwoli im
opa, bo pakanie przy nim, gdy prbowaam zachowywa
si jak twardzielka, mi nie pomagao. Umiechnam si do
niego z wahaniem, ale myl, e zrozumia.
Zaparkowaam na moim podjedzie przed reszt zaogi.
Podyam za Daemonem do jego domu. Byam zdenerwowana. Wziam butelk wody, a potem wrciam do
salonu. Zanim wkroczyam na dywan, Daemon chwyci mnie
za rk i posadzi na swoich kolanach.
Otoczy mnie ramionami i zakopa twarz w mojej szyi.
- Wiesz, co musimy zrobi - powiedzia mikko. Odoyam
butelk i objam go ramionami za szyj.
- Zabi Blake'a.
Wyda z siebie zduszony miech.
- Nie, Kotek. Nie zabijemy go. Byam zaskoczona.
-Nie?
Odchyli si i spojrza mi w oczy.
Rozdzia 11
Krciam si po ich domu z nadziej, e Dee wrci i bd
moga z ni pogada, ale wszyscy zaczli ju wychodzi, a
ona i Andrew jeszcze si nie pojawili.
Stojc na ganku, patrzyam, jak Ash i Matthew odjedaj, a
moje serce pkao z alu na trylion kawakw. Nie musiaam
odwraca gowy, by wiedzie, e Daemon stan za mn. Z
ulg powitaam jego ciepo i silne ramiona, ktre otoczyy
mnie od tyu.
Oparam si o jego klatk piersiow i zamknam oczy.
Dotkn podbrdkiem mojej gowy i przez sekund syszaam
tylko wierkanie ptakw w oddali. Czuam bicie jego serca,
silne i rwnomierne.
- Przepraszam - powiedzia, czym mnie zaskoczy.
- Za co?
Odetchn ciko.
- Nie powinienem by si wcieka o t spraw z Dawsonem
w zeszym tygodniu. Dobrze zrobia, mwic, e mu
pomoemy. W przeciwnym razie kto wie, co by teraz zrobi. Przerwa, eby pocaowa mnie w czubek gowy.
Umiechnam si szeroko. Ju mu wybaczyam. - Dzi-
Zamiaam si.
- Waciwie to jest organiczny wirek dla kota.
- Cudnie.
Pojawia si rudowosa kelnerka z szerokim umiechem.
-Jak si masz, Daemonie? Nie widziaam ci od wiekw.
- Dobrze. A ty, Jocelyn?
Oczywicie zasuya sobie na wicej ni przelotne
spojrzenie, skoro znali si z imienia. Nie byam zazdrosna czy
co. Taa, jasne. Jocelyn bya starsza od nas, ale niewiele.
Moga mie mniej ni dwadziecia pi lat i bya naprawd,
naprawd adna z tymi rudymi, gstymi lokami i porcelanow
skr.
Dobra, bya pikna... pikna jak Luksjanka.
Wyprostowaam si szybko.
- Naprawd dobrze - powiedziaa. - Jako sobie radz z
dwjk dzieci. Pracuj tylko na p etatu, bo peno z nimi
roboty. Ty i twoja rodzina powinnicie kiedy wpa,
szczeglnie, e... - Spojrzaa na mnie po raz pierwszy i jej
umiech zblad. - Dawson wrci. Roland chtnie by si z
wami zobaczy.
Kosmitka bez dwch zda, pomylaam.
- Z przyjemnoci. - Daemon spojrza na mnie i umiechn
si przebiegle. - A przy okazji, Jocelyn, to jest moja
dziewczyna, Katy.
To gupie, ale poczuam si bardzo zadowolona. Wycignam rk.
- Cze.
Rozdzia 12
Blake podszed do naszego stolika pewnym krokiem, ale
sporo mu brakowao do zabjczego spojrzenia Daemona lub
jego aroganckiego umiechu. On dopiero wyglda teraz jak
drapienik!
Nagle przestaam by pewna, czy miejsce publiczne to dobre
rozwizanie.
- Bart - powiedzia przecigle Daemon, pukajc palcami w
kanap za moimi plecami. - Kop lat.
- Widz, e cigle jeszcze nie wpade na moje imi. -Blake
usiad na miejscu naprzeciwko nas. Spojrza na stos podartych
serwetek, a potem na mnie. - Hej, Kary.
Daemon si pochyli. Cigle si umiecha, ale jego sowa
byy lodowate.
- Nie bdziesz z ni rozmawia. Wcale.
Nie powstrzymam go, gdy zachowuje si jak samiec alfa, ale
mogam chocia sprbowa, wic uszczypnam go w nog
pod stoem. Daemon mnie zignorowa.
- Ta rozmowa bdzie trudna ju przez to, e musi si odby.
- A czy mnie to obchodzi? - powiedzia Daemon i pooy na
stole drug rk.
Odetchnam powoli.
- Okay. Do rzeczy. Gdzie s Beth i Chris, Blake? Blake
spojrza na mnie.
-Ja...
Nagy przepyw prdu wystrzeli z rki Daemona w stron
Blake'a. Blake drgn z sykiem, mruc oczy, spojrza na
Daemona.
Daemon si umiechn.
Jocelyn wrcia z wielkim talerzem dla Daemona i przyja
zamwienie od Blake'a. Zamwi tylko napj, jak ja. Gdy
znowu zostalimy sami, skupiam si na Blake'u.
- Gdzie oni s?
- Powiem wam, jeli bd mg zaufa, e nie skocz
wkrtce w cemencie na dnie zbiornika wodnego.
Wywrciam oczami, usyszawszy to aosne odniesienie do
mafii.
- To dziaa w obie strony.
- A my nie ufamy tobie - wyrzuci z siebie Daemon. Blake
odetchn przecigle.
- Nie wini was. Nie daem wam powodu do zaufania poza
tym, e nie powiedziaem Daedalusowi o utrzymujcej si
mutacji.
- I zao si, e twj wuj - Vaughn - powstrzyma ci przed
wydaniem mnie, albo mylae, e tylko wykonuje swoj
robot - cignam, prbujc nie przypomina sobie tego
przeraenia na twarzy Blake'a, gdy dowiedzia si o zdradzie
wuja. Nie zasugiwa na moj sympati. -Ale wystawi ci dla
pienidzy.
- Ten kto jest taki jak my, Katy. - Blake pooy okcie na
st i zakrci szklank. - Jest hybryd i uciek Daedalusowi.
Nienawidzi ich i z mi chci by si nimi zabawi. Nie
wyprowadzi nas w pole.
Nie podobao mi si, jak to brzmiao. -Jak kto moe uciec"
Daedalusowi? W umiechu Blake'a zabrako ciepa.
- Po prostu... znikaj.
Och, c, to zabrzmiao pocieszajco. Zaoyam wosy za
uszy.
- Okay, powiedzmy, e si zgodzimy. Jak si z nim
skontaktujemy?
- W nic mi nie uwierzycie, dopki nie zobaczycie na wasne
oczy. -1 si nie myli. - Wiem, jak znale Luca.
Daemon si umiechn.
- Ma na imi Luc? Blake skin gow.
- Nie mona si z nim skontaktowa za pomoc telefonu lub
maila. Ma lekk paranoj, e rzd szpieguje komrki i
komputery. Trzeba si z nim w tej kwestii zgodzi.
- Gdzie w takim razie mona go znale ? - zapyta Daemon.
- W rody wieczorami przesiaduje w klubie kilka kilometrw
od Martinsburga - wyjani Blake. - W t rod te tam
bdzie.
Daemon zamia si, a ja zaczam si zastanawia, co go, u
diaba, tak rozbawio.
- W tej czci Wirginii s tylko kluby ze striptizem.
rzanie, ale jaki inny wybr mielimy? Ju po uszy siedzielimy w gbokim gwnie. Rwnie dobrze moemy poda im
nasze gowy na tacy - utop si lub popy, jak mawia mj
tata.
- Suchajcie - powiedzia Blake, skupiwszy wzrok na
Daemonic - To, co stao si z Adamem... nie chciaem, by tak
wyszo. Przepraszam, ale wy ze wszystkich ludzi powinnicie
zrozumie. Ty by zrobi dla Katy wszystko.
- Prawda. - Daemona przeszy lekki dreszcz. Na moim ciele
podniosy si niewielkie woski od napicia elektrycznego. Wic jeli przez moment pomyl, e chcesz nas wystawi,
nie zawaham si. Nie dostaniesz trzeciej szansy. Jeszcze nie
widziae, do czego naprawd jestem zdolny, kolego.
- Zrozumiano - wymamrota Blake i spuci wzrok.
-Wchodzicie w to?
Pytanie za milion dolarw - czy si zgadzamy, by to zrobi?
Serce Daemona przestao bi, a ja poczuam to samo u siebie.
Podj decyzj. Nie tylko dlatego, by zapewni mi
bezpieczestwo, ale rwnie z powodu brata, dla ktrego
zrobiby wszystko.
Uto lub popy.
Uniosam powieki i spojrzaam Blake'owi w oczy.
- Wchodzimy w to.
***
Spdziam spor cz niedzieli w domu Daemona,
ogldajc z brami Ghost Investigators. Jednoczenie
czekaam na Dee, chocia czuam si, jakbym j przeladowa-
pomoe. e jeli bd w stanie kontrolowa moje umiejtnoci, bd moga walczy - i wam pomc. Nie musielibycie mnie ju duej chroni. Nie byabym waszym
problemem.
Otworzya szeroko oczy.
- Ty nigdy nie bya dla mnie problemem, Katy! Bya moj
najlepsz przyjacik - moj pierwsz, prawdziw
przyjacik. Moe czasem nie wiem, jak powinna dziaa
przyja, ale wiem, e przyjaciele powinni sobie ufa. A ty
powinna bya wiedzie, e nigdy nie uwaaam ci za sab.
-Ja... - Brako mi sw.
- Nigdy nie wierzya w nasz przyja. - W jej oczach
zebraa si wilgo, a ja poczuam si jak najwiksza kretynka
na wiecie. - To mnie dobija. Od samego pocztku we mnie
nie wierzya.
- Wierzyam! - Zaczam si podnosi, ale przestaam.
-Popeniam gupi bd, Dee. Podjam z decyzj. I gdy ju
pojam gupot tej decyzji, byo ju...
- Za pno - wyszeptaam. - Byo za pno, tak?
- Tak. - Wziam oddech, ale ugrzz mi w gardle. -Blake si
okaza tym, kim si okaza, i wszystko stao si z mojej winy.
Wiem o tym.
Dee ruszya do przodu, a kroki miaa wymierzone i powolne.
-Jak dugo wiedziaa o Dawsonie i Beth? Napotkaam jej
spojrzenie. Miaam ochot skama, ale nie mogam.
- Przed przerw witeczn zobaczyam Beth. I potem
Matthew potwierdzi, e jeli Beth yje, to Dawson te musi.
Rozdzia 13
Lesa wpada do mnie po szkole we wtorek, eby pomc mi
si uczy do egzaminu z biologii. Byam kiepska z tego
przedmiotu, bo ostatnio nie mogam si skoncentrowa na
pracy domowej. Oczekiwaam, e Matthew przeoy ten test,
tym bardziej e wiedzia, co si jutro bdzie dziao. Nawet
zasugerowaam mu to w poniedziaek po zajciach, ale nie,
nie, nie da si nic zrobi".
Zaczam si buja na krzele od biurka. Ledwo zajrzaam
do podrcznika. Lesa czytaa swoje notatki, a ja miaam
sucha, ale bardziej byam skupiona na mojej nowej ksice.
Szybko napisaam krtki post z kilkoma cytatami,
umiechajc si przy tym z zadowoleniem. Byam jego
katalizatorem - jego asem w rkawie. Byam pocztkiem, a on
by kocem. Razem bylimy wszystkim". Nacisnam wylij i
szybko zamknam adn, bursztynow okadk.
- Nie skupiasz si - powiedziaa Lesa.
- Wanie, e si skupiam. - Obrciam si na krzele,
prbujc si nie mia. - Mwia co o komrkach i organizmach.
Uniosa brew.
- Wow. Wszystko ogarniasz.
- Oblej ten egzamin. - Odchyliam gow i zamknam oczy
a potem westchnam jak mczennica. - Po prostu nie potrafi
si skoncentrowa. Wolaabym raczej poczyta co ciekawego
- jak to. - Pomachaam ksik, o ktrej wanie pisaam, a
potem machnam na stos innych ksiek. -I jeszcze musz
co jutro zrobi.
- O! Co zrobi? Co z Daemonem, i jeli tak, to prosz,
powiedz mi, e zaczyna si na s" i koczy na eks"
Otworzyam oczy i zmarszczyam brwi. -Jezu, jeste gorsza
ni faceci. Skina gow.
- Przecie ju to wiesz. Rzuciam w ni dugopisem.
Zamiaa si i zamkna zeszyt.
- To co robisz jutro, e jeste tak rozproszona?
Nie mogam jej powiedzie, ale czuam niepokj i musiaam
o tym z kim pogada.
- Daemon i ja idziemy do takiego... klubu czy czego w
Martinsburgu, eby odwiedzi jakiego jego znajomego.
- Brzmi fajnie.
Wzruszyam ramionami. Ju powiedziaam mamie, e id do
kina, a skoro jutro pracuje, nie bd mie godziny policyjnej.
Problemem jest to, e nie mam co na siebie woy, a
wszystkie rzeczy Dee byy zbyt sodkie i urocze.
Zeszam z krzesa i ruszyam do szafy.
- Mam woy co seksownego. Tylko e ja nie mam nic
seksownego.
Zamiaam si.
- Moj wewntrzn zdzir? Skina gow.
- Bya kiedy w klubie lub barze?
- Tak, ale wszystkie byy na play i ludzie byli ubrani jak
latem. A lato dawno si skoczyo.
-No i?
Wywrciam oczami i spojrzaam na ko. Lesa znalaza
dinsow spdniczk, ktr zamwiam zeszego lata przez
Internet, ale okazao si, e jest za krtka. Ledwo zakrywaa
tyek, a ja byam zbyt leniwa, by j zwrci. Nad spdniczk
lea czarny sweterek, ktry zazwyczaj nosiam na koszulce
na ramiczkach. By z dugim rkawem, wic zakryby blizny,
ale praktycznie nic wicej. Na pododze staa para botkw do
kolan na wysokim obcasie, ktre dorwaam zeszej zimy na
wyprzeday.
I to wszystko.
Tak, wszystko.
- Bdzie mi wida dup i cycki. Lesa parskna.
- Cycki bdziesz miaa zakryte.
- Ale cay mj brzuch nie bdzie!
- Masz adny brzuch, pokazuj go. - Podniosa spdniczk i
przytrzymaa j przy swoich biodrach. - Jak z ni skoczysz,
to ja poyczam.
- Jasne. - A potem spochmurniaam. - A na jak okazj j
woysz?
- Do szkoy. - Zamiaa si, gdy zobaczya moj min.
-Wo do niej jakie rajstopy, obiecuj.
No wanie...
- Rajstopy! - Pognaam do komody i pogrzebaam w moich
skarpetkach. Wycignam par czarnych rajstop. - Aha!
Mog je woy. - I moe jeszcze kurtk... i moe mask te.
Zabraa mi rajstopy i rzucia je na drug stron pokoju.
- Nie naoysz rajstop. Mina mi zrzeda. -Nie?
- Nie. - Spojrzaa ponad moim ramieniem, a potem signa
za mnie i wycigna co innego. - Ale to by moga woy.
Szczka mi opada. Z jej palcw zwisaa para podartych
rajstop.
- To bya cz halloweenowego kostiumu.
- Idealne. - Pooya je na ko.
Och, wita Maryjo, Matko Boska... usiadam na pododze
ze skrzyowanymi nogami.
- C, przynajmniej Daemon to zaaprobuje.
- Jasne, e tak. - Opada na ko, a jej umiech zblad. Mog ci o co zapyta? Tak szczerze? - Dobry humor
znikn. Skinam gow. Odetchna gboko. - Serio, jak
Daemon cauje? Bo wyobraam sobie, jak si musisz czu...
-Lesa!
- No co? Dziewczyna moe sobie pomarzy. Zagryzam
warg i zarumieniaam si.
- No dalej, podziel si.
- Cauje... jakby by spragniony a ja bym bya wod.
-Ukryam twarz w doniach. - Nie wierz, e wanie powiedziaam to na glos.
Lesa zachichotaa.
- Brzmi jak w tych twoich romansach.
- Bo tak jest. - Sama zaczam chichota. - Ale, dobry Boe,
to prawda. Trzs si jak galareta, gdy mnie cauje. To
zawstydzajce. Mam ochot powiedzie: Dzikuj, mog
prosi o jeszcze?". To smutne.
Obie wybuchnymy miechem. To dziwne, ale sporo
napicia uleciao z mojego ciaa. Rechotanie przy temacie
chopakw jest takie normalne.
- Kochasz go, nie? - zapytaa po gbokim oddechu.
- Tak. - Wycignam nogi i odetchnam. - Naprawd go
kocham. A co z Chadem?
Zelizgna si z ka i usiada obok niego.
- Lubi go - bardzo. Ale wybieramy si do innych
college'ow. Jestem realistk w tej kwestii.
- Przykro mi.
- Niepotrzebnie. Chad i ja dobrze si ze sob bawimy, bo
serio, jaki w tym cel, jeli nie ma dobrej zabawy? To motto
mojego ycia. - Zamilka i odrzucia z twarzy krcone wosy.
- Chyba musz nauczy tego Dee. Co si z ni, u diaba,
dzieje? Nie gadaa ostatnio ze mn i Cariss.
Cay mj humor znik, a ja si spiam. Nie naprawi naszej
przyjani. Prbowaam - naprawd prbowaam - ale szkody
byy chyba nieodwracalne.
Westchnam.
- Dzieje si wok niej sporo rzeczy, gwnie chodzi o
Adama i Dawsona.
Lesa a podskoczya.
Rozdzia 14
Martinsburg to nie miasto, ale te nie mona go nazwa
miasteczkiem, a przynajmniej nie wedug standardw
Gainesville. By pooony na obrzeach jak godzin jazdy
od stolicy stanu, midzy dwoma grami, tu po zjedzie z
midzystanwki - na drodze do wikszych miast: Baltimore i
Hagerstown. Poudniowa cz miejscowoci bya dobrze
rozwinita - miaa centra handlowe, restauracje - mogabym
odda pi moich ksiek, by mie takie w Petersburgu - i
biurowce. Nawet mieli Starbucksa i, niech mnie szlag, akurat
obok niego przejedalimy, ale ju bylimy spnieni.
Caa wyprawa zacza si nieprzyjemnie, co byo z wrb.
Po pierwsze, Blake i Daemon zaczli si kci, nim w ogle
wyjechalimy z Petersburga. Chodzio o najszybsz drog na
wschd stanu. Blake twierdzi, e najpierw trzeba jecha na
poudnie. Daemon twierdzi, e na pnoc. I wynikna z tego
bezsensowna ktnia.
Wygra Daemon, bo prowadzi, a Blake wyldowa na
tylnym siedzeniu. Potem spowolnia nas zaspa przy Deep
Blake si zamia.
- Nie. Trzeba j objecha. Trzymaj si wirowej drogi.
Daemon wymamrota co o tym, e jego Dolly si ubrudzi,
ale dostosowa si do wskazwek Blake'a. Mikkie podoe
wygldao, jak cieka wyjedona przez tysice opon. Bya
tak sabo widoczna, e musiaam si obrci, eby stwierdzi,
czy w ogle skrcilimy.
Im dalej jechalimy, tym sceneria robia si jeszcze bardziej
upiorna. Gste drzewa otoczyy ciek. Za nimi wida byo
zniszczone budynki o zabitych oknach i bez drzwi.
- Nie podoba mi si to - przyznaam. - Chyba ju to widziaam w Teksaskiej masakrze pi mechaniczn.
Daemon parskn. SUV podskoczy na nierwnym terenie, a
potem zobaczyam samochody. Wszdzie. Zaparkowane w
rzdach przy drzewach, na polu. Za nieskoczonymi rzdami
samochodw dostrzegam kwadratowy, nieowietlony
budynek.
- Okay, chyba jednak widziaam to w Hostelu - jedynce i
dwjce.
- Nic ci nie bdzie - powiedzia Blake. - To miejsce nie jest
owietlone, bo ma by dobrze ukryte, a nie dlatego, e
porywaj tu i zabijaj niczego niewiadomych turystw.
Nie mog si z tym zgodzi.
Daemon zaparkowa tak daleko, jak si tylko dao. Najwyraniej ba si bardziej o to, eby Dolly si nie zarysowaa, ni
o to, e zje nas Wielka Stopa.
Spomidzy samochodw wyszed facet. wiato ksiycowe
owietlio jego obro z wiekami i zielonego irokeza.
Moe prdzej zje nas jaki punk.
si na moich biodrach i przysuny mnie bliej siebie. Musielimy wyglda jak jedna z tych par z korytarza.
Muzyka mogaby si urwa ub zmieni, ale my cigle
bylimy do siebie przycinici, zczeni. I moe bd tym
zawstydzona pniej, jutro czy za tydzie, ale nie teraz.
Na ramieniu Daemona pojawia si rka, wic si obrci.
Sekund pniej zapaam jego rami, bo ju chcia uderzy
Blake'a w szczk.
Blake si umiechn i przekrzycza muzyk:
- Uprawiacie seks czy taczycie?
Moje policzki si zaczerwieniy. Okay, moe teraz bd tym
zawstydzona.
Daemon warkn co i Blake odsun si z rkami w grze.
- Sorry! - krzykn. - Jezu. Jest gotowy si z wami zobaczy,
jeli ju przestalicie si poera.
W ktrym momencie Blake w kocu oberwie.
Podylimy z Daemonem za Blakiem przez tum cia a do
korytarza. Moje serce walio dziko, klatka piersiowa opadaa i
unosia si szybko. Ten taniec...
Facet z wymalowanymi oczami ju znikn. Tym razem, gdy
Blake zapuka, drzwi od razu si otworzyy. Podyam za
nim. Miaam nadziej, e moja twarz nie bya czerwona.
Nie byam pewna, czego si spodziewa za drzwiami. Moe
zadymionego, ciemnego pokoju z mczyznami w okularach
przeciwsonecznych, strzelajcymi kostkami palcw, a moe
kolejnego goryla. Jednak nie spodziewaam si tego, co
rzeczywicie zobaczyam.
Rozdzia 15
Czekaam, a dzieciak krzyknie artowaem!" i pobiegnie
do najbliszej piaskownicy, ale sekundy si przecigay, a ja
zaczynaam akceptowa to, e nasz mesjasz informacji jest
ledwie nastolatkiem.
Luc umiechn si, jakby wiedzia, o czym myl.
- Zaskoczona? Nie powinna by. Ju nic ci nie powinno
dziwi.
Wsta, a mnie zaszokowao, e by prawie tak wysoki jak
Daemon.
- Miaem sze lat, gdy postanowiem pobawi si w wycigi
z samochodem. Samochd wygra. Straciem najlepszy rower
na wiecie i duo krwi, ale - szczciarz ze mnie - mj
najlepszy przyjaciel z dziecistwa by kosmit.
-Jak... ci si udao uciec Daedalusowi? - W tak modym
wieku, chciaam doda.
Luc podszed do stou, jego kroki byy pene gracji i
niewymuszone.
- Byem ich pupilkiem. - Umiechn si zowieszczo,
niepokojco. - Nigdy nie ufaj najlepszym. Czy mam racj,
Blake?
Rozdzia 16
Gdy wrcilimy do domu z Martinburga, byo ju pno.
Daemon i ja pooylimy si w ku i od razu zasnlimy.
Bylimy wykoczeni tym wszystkim. Byo mio mie go tutaj,
bo jego obecno koia moje nerwy.
W czwartek byam jak zombi, a Blake na biologii mia tak
radosny humor, e chciao mi si rzyga.
- Powinna by szczliwsza - wyszepta, gdy pospiesznie
robiam notatki. Bez wtpienia oblaam wczorajszy test. - Po
niedzieli to wszystko si skoczy.
To wszystko si skoczy. Mj dugopis zamar. Poczuam,
e minie szyi mi sztywniej.
- Nie bdzie atwo.
- Wanie e bdzie. Potrzeba tylko wiary.
Prawie si zamiaam. Wiary w kogo? W Blake'a? Czy w
dzieciaka rodem z mafii? adnemu z nich nie ufaam.
- Po niedzieli ju ci tu nie bdzie.
- Przez co najmniej dekad.
Po lekcji spakowaam swoje rzeczy, umiechnam si, gdy
Lesa co powiedziaa, a potem poczekaam na Dawsona. Nie
chciaam zostawia go z Blakiem. Nie, gdy
- Co to miao by?
Oddech ugrzz mi w gardle. Odwrciam wzrok, zmieszana
i zawstydzona. Wszystko stao si tak szybko. Byam
wcieka, i to moja wina - zareagowaam instynktownie.
Cz mnie wiedziaa, e ciar jej plecaka pocignie j w
d.
***
Na lunchu nie powiedziaam Daemonowi, co stao si na
schodach z Kimmy. Przekonaam siebie, e nie mog tego
zrobi, skoro Carissa i Lesa byy z nami. To bya tylko
wymwka, ale czuam si zniesmaczona, podobnie jak
sowami Kimmy. Pniej tego dnia, gdy bylimy w domu
Daemona, planujc niedzieln wypraw, powiedziaam sobie,
e jeszcze nie czas.
Tym bardziej e Dee te chciaa i, a Daemon si nie
zgadza.
- Musicie zosta w tyle z Ash i Matthew, gdyby co poszo
nie tak.
Dee zaoya ramiona na piersi.
- Co, mylisz, e sobie nie poradz? e mog si potkn i
zadga Blake'a na mier?
Jej brat posa jej puste spojrzenie.
- C, skoro o tym wspomniaa... Wywrcia oczami.
- A Kary z tob idzie?
Rce mi opady. I si zaczyna. Ciao Daemona stao.
- Nie chc...
- nij dalej.
- Dupek z ciebie - odgryzam si.
W kcikach ust Daemona zagoci umiech.
- A z ciebie jeden wielki kopot.
- Och. - Wybauszyam oczy. - Mocne.
- Powinnimy wykorzysta t cisz. - Ruszy do mnie jak
drapienik do ofiary.
- Naprawd? - Nagle zrobio mi si gorco. Cofaam si, a
dotknam jego ka.
- Naprawd. - Zdj buty. - Powiedziabym, e mamy jakie
trzydzieci minut, zanim wrc.
Zdj swoj koszulk, a ja gono wcignam powietrze.
- Chyba jednak mniej. Umiechn si zowieszczo.
- Prawda. To zamy, e mamy dwadziecia minut, plus
minus pi. - Stan przede mn. - Niewystarczajco na to, co
bym chcia zrobi, ale co si wymyli.
Poczuam ogie w yach i znowu zrobio mi si sabo.
-Tak?
- Mmm-hmm - Pooy rk na moim ramieniu i popchn
mnie, a znalazam si na skraju ka. Uj moj twarz w
donie i uklkn pomidzy moimi nogami, wic mielimy
wzrok na tym samym poziomie.
- Tskniem za tob. Otoczyam jego nadgarstki palcami.
- Widujesz mnie codziennie.
- Niewystarczajco - wymamrota i przycisn usta do
miejsca, gdzie bi mj puls. - I zawsze jestemy z kim.
- Moemy si poprzytula.
Zaczam si mia, ale potem jego palce znalazy gr
rajstop. Pocign je w d, przeklinajc, gdy zapltay si na
moich stopach.
- Potrzebujesz pomocy? - zaoferowaam drcym gosem.
- Radz sobie - wymamrota i zwin je w kulk, a potem
odrzuci.
Sprawy zaszy daleko. Denerwowaam si, ale nie chciaam,
by przesta. Byam zbyt ciekawa i bezgranicznie mu ufaam.
Chwil potem ju nic nie dzielio jego rk lub ust od mojej
skry, a ja przestaam myle. By tylko on i to zwariowane
uczucie, ktre we mnie wywoywa. Potem ju nawet nie
byam sob. Moje ciao byo jak nadmuchany balon, z ktrego
gwatownie uchodzi powietrze. Dryfowaam. Na cianach
widziaam mikk powiat, ktra nie naleaa do Daemona.
Gdy znowu na niego spojrzaam, jego oczy wieciy jak
diamenty. Wyglda na lekko zdumionego, co byo dla mnie
nowe, bo to zazwyczaj on zadziwia mnie.
- wiecisz si troch - powiedzia i podnis si. - Tylko raz
to u ciebie widziaem.
Wiedziaam, o ktr noc mu chodzio, ale nie chciaam teraz
o tym myle. Czuam si teraz szczliwa. Byo mi dobrze wietnie nawet - i naprawd nie byam w stanie mwi. Mj
mzg by papk. Nie miaam pojcia, e TO moe takie by.
Cholera, ja byam nawet zszokowana, e w ogle do tego
doszo. Czuam si, jakbym powinna mu podzikowa czy
co.
Rozdzia 17
Jaki czas pniej prbowaam si przecign. Gdy
przemwiam, gos miaam stumiony, bo moje usta znajdoway si blisko jego klatki piersiowej.
- Nie mog si ruszy. Zamia si i poluni ucisk.
- Tak si wanie powinno przytula.
- Naprawd powinnam niedugo wrci do siebie.
-Ziewnam. Nie chciaam wraca. Byo mi tak dobrze, e nie
czuam palcw u stp. - Mama niedugo wrci.
- A musisz wychodzi ju teraz?
Pokrciam gow. Mielimy jeszcze jak godzin, ale
chciaam zrobi jej kolacj, a to mi zajmie jakie czterdzieci
minut gra. Daemon unis mj podbrdek.
- Co? - zapytaam. Dugo patrzy mi w oczy.
- Chciaem z tob porozmawia, zanim wyjdziesz.
Zaniepokoiam si.
- O czym?
Co za kretynka ze mnie.
Daemon nic nie powiedzia, gdy szlimy rami w rami, ani
gdy nasze drogi si rozeszy. Po kadej lekcji pojawia si
przy mnie chyba znikd. Tak samo byo przed biologi. Szed
ze mn po schodach i skanowa wzrokiem tum.
- Co ty robisz? - zapytaam. Ju mnie zmczya ta cisza.
Wzruszy szerokimi ramionami.
- Pomylaem, e jak dentelmen odprowadz ci do klasy.
-Aha.
Nie odpowiedzia, wic spojrzaam na niego. Mia zmruone
oczy i skrzywione usta, jakby zjad co kwanego. Stanam
na palcach i zdusiam przeklestwo. Blake opiera si o cian
przy drzwiach z zadowolonym z siebie umiechem.
-Jak ja go nie znosz - wymamrota Daemon.
Blake odepchn si od ciany i podszed do nas.
- Dzisiaj pitek, powinnicie si radowa. Daemon poklepa
zeszytem o udo.
- Czemu tak sterczysz?
- Mam tu zajcia. - Skin gow na otwarte drzwi. -Z Katy.
Daemon podszed do Blake'a i popatrzy na niego z gry.
Jego ciao promieniowao ciepem
- Ty zawsze musisz przegina, nie? Blake przekn
nerwowo.
- Nie wiem, o czym mwisz.
Rozdzia 18
Do lunchu humor Daemona mona by okreli jako straszny
albo przeraajco straszny. Poow uczniw przerazi na
mier tylko dlatego, e weszli mu w drog lub oddychali tym
samym powietrzem. I nie potrafiam zrozumie tego jego
zachowania. Powodem nie moga by nasza ktnia.
Gdy wsta, eby wzi ju trzeci porcj mleka, Lesa opara
si o siedzenie i zagwizdaa cicho.
- A temu co?
- Nie wiem - powiedziaam i pchnam kawa misa na
talerzu. - To pewnie jego czas w miesicu.
Chad zdusi miech.
- Na twoim miejscu nie zapdzabym si a tak. Lesa
umiechna si do swojego chopaka.
- Na twoim miejscu bym nie kontynuowaa tej myli, jeli
wiesz, co dla ciebie dobre.
- A co jest dobre? - zapyta Daemon, gdy ju usiad.
- Nic - powiedzielimy we trjk chrem. Daemon
spochmurnia.
Reszta popoudnia mina za szybko, a ja ju czuam w odku niepokj. Jeszcze tylko jeden dzie - sobota - i zmierzy
i Ash po drugiej. Byoby jak za dawnych czasw - gdy jeszcze Daemon i Ash byli razem.
Moe i Blake pocaowa mnie raz, ale nie bylimy w staym,
dugotrwaym zwizku. Boe, a oni prawdopodobnie...
Nawet nie chciaam o tym myle. Dawson wsta i usiad
obok mnie.
- Ethan go wkurzy. Chcia wiedzie, czy zwizek z tob nie
zaburzy jego obowizkw wobec naszego rodzaju. - Dawson
pochyli si, opierajc okcie na kolanach. - C, wyobra
sobie odpowied Daemona.
Nie byam pewna, czy potrafiam.
- Co powiedzia?
Dawson si zamia, a nastpnie zmruy oczy jak Daemon.
- Powiedzmy, e Daemon wyjani, e to, z kim jest, nie ma
nic do jego obowizkw, tylko w innych sowach.
Umiechnam si lekko.
- Uy brzydkich sw?
- Bardzo brzydkich - powiedzia. - Nie spodziewali si tego
po nim. Nikt si nie spodziewa. Moe bardziej po mnie,
gwnie dlatego, e mnie nie obchodzi, co oni myl... znaczy,
Daemona te to nie obchodzi, ale...
- Wiem. On zawsze mia wszystko i wszystkich na gowie,
tak? Nie spodziewali si, e kto taki bdzie sprawia takie
problemy.
Skin gow.
- Nie wiedz, czym jeste, ale wtpi, eby Ethan odpuci.
- Mog go wygna? - Gdy skin gow, ja swoj pokrciam. Wygnany Luksjanin nie moe przebywa wrd lub
z pobliu spoecznoci Luksjan, a to oznacza, e nie bdzie go
ochrania beta-kwarc. Nikt mu nie pomoe, jeli zaatakuj
Arumianie. - Kim jest Ethan? Wiem, e starszym, ale co z
tego?
Dawson unis brew.
- Starsi w naszej spoecznoci s jak burmistrzowie i
prezydenci. Ethan to taki nasz prezydent.
Uniosam brwi.
- Brzmi jak kto wany.
- Wszyscy, ktrzy yj w kolonii, musz go sucha. A ci,
ktrzy tego nie robi, s wyrzutkami. - Odchyli si i zamkn
oczy. - Nawet ci, ktrzy pracuj z ludmi poza koloni, boj
si wkurzy Starszych. Nikt nie moe tak po prostu opuci
nas bez pozwolenia DOD, ale, cholera, jak Starsi bd chcieli
nas wyrzuci, to znajd sposb.
- Zrobiliby co takiego z tob z powodu Beth? Jego twarz si
napia.
- Mogliby, ale nie byo wystarczajco duo czasu. Zawsze
brak nam czasu.
Poczuam bl w piersi. Pooyam mu rk na ramieniu.
- Odzyskamy Beth. Umiechn si lekko.
- Wiem. Tej niedzieli... Wszystko okae si w niedziele.
cisno mnie w odku, a mj puls przyspieszy. -Jak tam
byo?
- Ty te nie, Dawsonie.
Popatrzy na mnie, a potem odwrci wzrok.
- Najpierw odebrali mi Beth, potem przestali dawa jedzenie,
potem wod, a gdy to nie zadziaao, zaczli by bardziej
pomysowi. - Odetchn przecigle. - Chyba robili to samo z
Beth, ale nie mam pewnoci. Wiem tylko o tym, co robili jej
na moich oczach.
Poczuam ucisk w odku. Miaam ju ze przeczucia.
- Krzywdzili j, ebym ja mg j uleczy, a oni potem
badali ten proces. Za kadym razem czuem najgorszy strach.
Co, jeli by nie zadziaao? Jeli bym zawid Beth? Chyba
bym... - Wykona gest sugerujcy poderniecie garda.
On ju nigdy nie bdzie taki sam. Poczuam napywajce zy.
Chciao mi si paka z jego powodu, z powodu Beth, ale
gwnie dlatego, e ju nigdy nie bd tacy jak przedtem.
Rozdzia 19
Po tym wyznaniu Dawson zamkn si w sobie. Rozmawia
o wszystkim - pogodzie, futbolu, smerfach - ale nie mwi mi
o Beth, Daedalusie lub tym, co z nim robili. Tak naprawd
byam mu za to wdziczna, bo nie wiedziaam, czy znios
wicej informacji. Moe to samolubne, ale taka prawda.
Ale gorsze od tego byo, e gdy przestalimy rozmawia o
powanych rzeczach, moje myli wracay do Daemona i tego,
co robi. Zbliaa si pnoc, jego cigle nie byo, a ja ju nie
mogam tu wysiedzie.
Waciwie to nigdzie nie mogam wysiedzie.
yczyam Dawsonowi dobrej nocy i szybko wrciam do
siebie. Od razu sprawdziam komrk. Miaam now
wiadomo. Moje serce zabio mocniej.
Sorry za dzi. Pogadamy jutro.
Dostaam to godzin temu. Co oznaczao, e cigle by z
Ash... z Andrew, Dee i Ash.
Spojrzaam na zegarek, jakby czas mgby si jako zmieni.
Serce walio mi w piersi jak po sprincie. Spojrzaam na
telefon i zwalczyam ochot, by rzuci nim o cia-
Rozdzia 20
Dee siedziaa na schodach i wygldaa jak wcieka wrka,
ktra ma zamiar rozpta pieko. Wosy miaa mocno
cignite do tyu, a oczy wieciy arem. Na jej ustach
uformowa si lekki grymas. Palce miaa zgite w szpony na
swoich kolanach.
- Idzie - powiedziaa, wygldajc za okno przy drzwiach.
Spojrzaam na Daemona. Ja jego twarzy rozpostar si
zowieszczy umiech. Wcale nie martwi si morderczymi
zapdami siostry. Moe ta blisko Blake'a wcale nie bya
taka dobra.
Dee zeskoczya ze stopnia i rzucia si do drzwi, zanim
Blake zapuka. Nikt jej nie powstrzyma ani nawet si nie
ruszy.
Zaskoczony Blake opuci rk.
- Hmm, hej...
Dee odchylia swoje szczupe rami i uderzya Blake a w
szczk. Od uderzenia cofn si o dobry metr. Otworzyam
usta ze zdziwienia. Andrew si zamia.
Odwrciam szybko wzrok. Dokuczao mi to, e najwyraniej byam najsabszym ogniwem. Dee lub Ash byyby
pewnie lepszym wyborem, ale ja wiedziaam, e i tak temu
podoam.
- O ni nie musisz si martwi - warkn Daemon. Matthew
stan midzy Blakiem a Daemonem.
- Okay. Wiemy, e mamy t drog do pokonania, ale co
dalej?
Daemon zaoy ramiona na piersi, mruc oczy. -Jeli co
pjdzie nie tak, na kocu tej drogi bdziesz mia jeszcze
szans, by zwia.
- Nic nie pjdzie le - powiedziaa Ash, patrzc na Daemona.
- Poczekamy tam na ciebie.
- Oczywicie - odpowiedzia Daemon, umiechajc si
pocieszajco. - Nic nam nie bdzie, Ash.
Uszczypnam si w udo. On je) nie chce. On jej nie chce.
On jej nie chce. To pomogo.
- Ufam ci - Ash powiedziaa i spojrzaa mu w oczy z
uwielbieniem, jakby Daemon by witym.
Uszczypnam si w udo jeszcze mocniej. Uderz j. Uderz
j. Uderz j. To nie pomogo. Blake odchrzkn.
- W kadym razie Luc powiedzia, e jest tam stara farma na
kocu drogi. Tam bdziemy mogli zaparkowa samochody.
- Brzmi niele. - Dawson odsun si i pooy rce na
biodrach. Kosmyk wosw opad mu na czoo. - Gdy ju tam
bdziemy, mamy pitnacie minut, tak?
Daemon skin gow.
- Chwytam.
- No dobra - powiedzia Matthew do wszystkich. - Jutro
spotykamy si tutaj o szstej trzydzieci. Wymylia sobie
wymwk, Katy?
Skinam gow.
- Mama myli, e nocuj u Lesy. A i tak pracuje w tym
czasie.
- Ona cigle pracuje - powiedziaa Ash, ogldajc swoje
paznokcie. - Czy ona w ogle bywa w domu?
Nie byam pewna, czy to przytyk czy nie, wic trzymaam
nerwy na wodzy.
- Paci za hipotek, jedzenie, rachunki i moje wydatki. Sama.
Ma duo pracy.
- Moe ty powinna znale prac - zasugerowaa, podnoszc wzrok. - Moe co po szkole, co zajmie ci jakie
dwadziecia godzin z ycia?
Zaoyam ramiona na piersi. -1 dlaczego to sugerujesz,
raczysz powiedzie? Umiechna si przebiegle, patrzc na
miejsce obok mnie. -Ja tylko uwaam, e mogaby pomc
matce wiza koniec z kocem.
- Jestem pewna, e to dlatego. - Rozluniam si, gdy
Daemon otoczy mnie rk w pasie.
Ash zauwaya ten gest i wykrzywia usta w grymasie.
Dobrze jej tak.
- Tylko o jedn rzecz musimy si martwi - powiedzia
Blake. Szczerze wtpi, bymy mieli si martwi wycznie o
jedn rzecz. - Oni maj tam drzwi awaryjne, ktre zamykaj
si, gdy rozlegnie si alarm. Drzwi te maj zabezpieczenie,
- Pomoesz nam?
Otworzya usta, a potem je zamkna, krcc gow. Nastpnie bez sowa obrcia si i posza na gr. Poddaam si.
- Wrci - odezwa si Daemon, ciskajc mnie delikatnie. Wiem, e tak.
Ja w to wtpiam, ale pokiwaam gow. Dee nie wrci. Nie
wiem, dlaczego si w ogle tym przejmowaam.
Dawson usiad po mojej drugiej stronie. Na jego twarzy
wida byo zmieszanie.
- Nie wiem, co si z ni stao, gdy mnie nie byo. Nie
rozumiem.
Zacisnam usta. Ja si staam.
- My wszyscy si zmienilimy, bracie. - Daemon przycign
mnie do siebie, a si o niego oparam. - Ale... niedugo
wszystko wrci do normalnoci.
Dawson obserwowa mnie ze zmarszczonymi brwiami. W
jego oczach czai si smutek, przytumiajcy ich ywy kolor.
Zastanawiaam si, co myla, gdy widzia nas razem. Czy
przypomina sobie Beth i siebie siedzcych na tej samej kanapie? Potem zamruga i umiechn si lekko.
- Co powiecie na maraton Ghost Investigators?
- Nie musisz dwa razy prosi. - Daemon unis rami i do
jego rki przylecia pilot. - Mam nagrane jakie sze godzin
programu. Potrzebujemy popcornu.
-1 lodw. - Dawson wsta. -1 pjd po czekoladki.
Zegar na cianie wskazywa sidm trzydzieci. To bdzie
duga noc. Gdy uoyam si wygodnie przy Daemonic,
stwierdziam, e i tak nie mam nic do roboty.
Rozdzia 21
Serce podeszo mi do garda. Gdy udao mi si podnie
gow, spodziewaam si zobaczy napierajcych na nas
oficerw DOD.
Ale nie zobaczyam nikogo.
- O czym ty gadasz? - zapytaam przyciszonym gosem. Nie widz...
- Cicho.
Oburzyam si, ale milczaam. Po kilku chwilach byam
jednak przekonana, e to tylko jego tani chwyt.
- Jeli ze mnie nie zejdziesz, to ci powanie uszkodz...
A potem zobaczyam, o czym mwi. Mczyzna w czarnym
garniturze szed w kierunku mojego domu. Kogo mi
przypomina. Chwil potem przypomniaam sobie, gdzie go
widziaam.
Pojawi si kiedy z Nancy Husher, gdy ja i Daemon
wracalimy z pola, gdzie walczylimy z Baruckiem.
Oficer Lane.
Dostrzegaam jego SUV-a zaparkowanego na mojej ulicy.
Rozdzia 22
Moim ciaem wstrzsay niekontrolowane spazmy blu. W
oddali syszaam spanikowane gosy. Prbowaam zrozumie,
co mwi. Nic nie miao sensu poza rozdzierajc agoni
onyksu.
Chwyciy mnie silne ramiona i cierpienie signo szczytu.
Otworzyam usta i ucieko z nich zachrypnite sapnicie. Kto
mnie podnis. Twarz miaam przycinit do czego
solidnego i ciepego. Rozpoznaam wiey zapach.
A potem polecielimy.
Musielimy lecie, bo poruszalimy si tak szybko, e wiatr
wy i hucza w moich uszach. Oczy miaam otwarte, ale
ogarniaa mnie ciemno. Dalej miaam wraenie, e moj
skr rozrywaj na strzpy mae ostrza.
Poczuam, e zwalniamy. Chyba usyszaam nieopanowany
pacz Dee i kto powiedzia co o rzece. Znowu pofrunlimy.
Nie wiedziaam, gdzie by Dawson i czy te go wydostali.
Wiedziaam tylko, e bl pulsowa w moim ciele, a serce
bilo szaleczo.
- Nie wiem. Mieli tam co, jaki spray bez zapachu, ktrym
zostali spryskani, gdy weszli.
- Bolao jak cholera. - Dawson usiad, pocierajc ramiona. Tylko jedna rzecz daje taki efekt. Onyks.
Oczywicie on te musia wiedzie, co to byo. Zadraam.
Kto wie, ile razy tego na nim uyto.
- Nigdy nie widziaem czego takiego - kontynuowa,
wstajc powoli z pomoc Dee i Ash. - Zosta rozpylony. To
szalestwo. Myl, e troch si tego nawdychaem.
- Wszystko z tob dobrze, Katy? - zapyta Matthew.
Skinam gow. Bolaa mnie troch skra, ale najgorsze
ju mino.
- Skd wiedziae, eby zabra nas nad rzek? Daemon
odgarn z czoa mokre wosy.
- Zgadem, e to onyks, gdy nie zobaczyem adnych ran, i
domyliem si, e pokry wasz skr i ubrania. Przypomniaem sobie, e mijalimy rzek. Wydawaa si najlepszym
miejscem.
- Dobrze pomylane - powiedzia Matthew. - Cholera...
- Nawet nie przeszlimy przez pierwsze drzwi. - Zamia si
gorzko Andrew. - Co, u diaba, sobie mylelimy? Uzbroili to
miejsce przeciwko kosmitom i najwyraniej te przeciw
hybrydom.
Daemon odsun ode mnie rce i podszed do miejsca, gdzie
staa reszta. Zatrzyma si za Blakiem.
- Bye ju wczeniej w Mount Weather, zgadza si? Blake
wsta powoli. Policzki mia blade w wietle
ksiyca.
- Tak, ale nic...
Rozdzia 23
W poniedziaek Daemon i ja pojechalimy razem do szkoy.
W samochodzie cigle pachniao bagnistym, wilgotnym
powietrzem - bolesne przypomnienie, gdzie nasza misja si
skoczya. W rzece. Po drodze Daemon powiedzia, e
odwid brata od napadnicia na Mount Weather, ale ja
wiedziaam, e szybko musimy opracowa nastpny plan wydostania Beth i Chrisa. Dawson nie bdzie czeka wiecznie i ja
to rozumiaam. Gdyby to Daemon by zamknity, myl, e
nikt nie byby w stanie mnie powstrzyma.
Gdy tylko wyszlimy z samochodu, zobaczylimy Blake'a
opierajcego si o swoj ciarwk kilka miejsc dalej.
Odepchn si od niej i podszed, gdy nas zobaczy.
Daemon jkn.
- Nie jego chc widzie od razu po przyjedzie do szkoy.
- Zgadzam si - powiedziaam i zapaam Daemona za rk. Tylko pamitaj, e tu s ludzie.
- Zero zabawy.
Blake szed do nas powoli. Na chwil utkwi spojrzenie w
naszych zczonych doniach, a potem szybko skupi wzrok na
nas.
- Musimy pogada.
Nie przestawalimy i - a raczej to Daemon nie przestawa.
- Gadanie z tob to ostatnia rzecz, na jak mam ochot.
- Rozumiem. - Blake dogoni nas. - Ale serio nie wiedziaem
o tym onyksie przy drzwiach. Nie miaem pojcia.
- Wierz ci - powiedzia Daemon. Blake si potkn.
- Ale mnie uderzye.
- To dlatego, e mia na to ochot - odpowiedziaam za
Daemona, czym zarobiam sobie od niego umiech. - Suchaj,
nie ufam ci, ale moe rzeczywicie o nim nie wiedziae. To
nie zmienia jednak faktu, e nie bdziemy w stanie si tam
dosta.
- Rozmawiaam wczoraj z Lukiem. On te nie wiedzia o
ochronie. - Blake schowa donie do kieszeni i zatrzyma si
przed nami. Mia szczcie, e Daemon od razu nie powali go
na opatki. - Jest chtny zrobi to znowu - wyczy kamery i
tak dalej.
Daemon odetchn przecigle.
- I jaki poytek z tego bdziemy mieli? Nie przejdziemy
nawet przez pierwsze drzwi.
- Ani przez nastpne, jeli te s takie - dodaam i zadraam.
Nie byam w stanie wyobrazi sobie przechodzenia przez co
takiego trzy lub cztery razy. Jasne, byam do dugo w tamtej
klatce, ale rozpylony onyks pokrywa wszystko. To co
znacznie gorszego.
Szczka mi opada.
- e co?
- Nawet nie wiem, dlaczego to zrobiem. Moe tak na
wszelki wypadek? - Zamia si. - Wyobra sobie ich twarze,
gdy wrcili i zobaczyli, e to wszystko znikno.
Odebrao mi mow.
Dotkn palcem mojego nosa. Trzasnam Daemona w rk.
- Odbio ci? Mogli ci zapa!
- Ale nie zapali.
Uderzyam go ponownie, tym razem mocniej. -Jeste
szalony.
- Ale kochasz moje szalestwo. - Pochyli si i pocaowa
mnie w kcik ust. - No chod, bo si spnimy. Koza jest
ostatni rzecz, jakiej potrzebujemy.
Parsknam.
-Jasne, jakby to miaby by nasz najwikszy problem.
***
Carissy cige nie byo w szkole. Grypa musiaa j porzdnie
rozoy. Lesa wydawaa si troch zazdrosna.
- Musz schudn jakie pi kilo do mojej docelowej wagi powiedziaa, zanim zacza si trygonometria. -Czemu ja na
co nie mog zachorowa? Jezu!
Zachichotaam, a potem zaczymy plotkowa. Na jaki
czas o wszystkim zapomniaam. To byo mie i podane
uczucie, nawet mimo szkolnego otoczenia. Poranek szybko
min i gdy Blake pojawi si na biologii, nie pozwoliam mu
popsu mojego humoru.
-Kat...
- Nie. Nie przerywaj mi. Nie chc patrze, jak cierpisz, i
samo mylenie o tym, przez co bdziesz przechodzi,
przyprawia mnie o mdoci.
- Poradz sobie. Spojrzaam mu w oczy.
- Wiem, e tak, ale to nie zmienia faktu, e bd czu si
okropnie podczas ogldania tego, ale nie prosz ci, by tego
nie robi.
Odepchn si od blatu i odwrci, a nastpnie przeczesa
doni wosy. Napicie w kuchni byo wyczuwalne.
Odoyam wszystko na bok i zeskoczyam na podog.
- Nie chc si z tob kci, Daemon, ale nie moesz
twierdzi, e to okay, bym patrzya, jak przez to przechodzisz,
a odwrotnie to ju nie.
Podeszam do niego i objam go w pasie. Zesztywnia.
- Wiem, e masz dobre intencje, ale nie mog si wycofa
tylko dlatego, e to nieprzyjemne. I dobrze wiesz, e ty te si
nie wycofasz. Tylko tak jest sprawiedliwie.
- Nienawidz twojej logiki. - Ucisn moje donie, a ja
przytuliam si do jego plecw z umiechem. -1 naprawd mi
si nie bdzie to podoba.
cisnam go jak ulubionego pluszowego misia. Wiedziaam,
e to bdzie dla niego trudne. Obrci si w moich ramionach
i pochyli gow, a ja pomylaam: Wow, tak to robi doroli.
Moe nie zawsze si ze sob zgadzaj, moe si czasem
kc, ale w kocu dochodz do porozumienia, bo si kochaj.
Jak mama i tata.
Rozdzia 24
Promie energii uderzy w moj ksik do historii i wypali
w niej dziur na wylot. Wszystko zgaso, zanim mnie
dosigno, ale ksika ju mi powiedziaa, co musiaam
wiedzie.
Carissa nie bya przyjacielsko nastawiona.
Niewielki pokaz rda nie by tylko ostrzeeniem.
Upuciam ksik i przechyliam si na lewo, zanim mnie
dosiga. Sok pomaraczowy wyla si z mojej szklanki i
zmoczy palce. Dlaczego ja j cigle trzymaam? Mj mzg
nie potrafi poapa si w tych wydarzeniach.
Wystrzelia ku mnie, wic zrobiam jedyn rzecz, ktra
przysza mi w tym momencie na myl. Rzuciam jej szklank
w twarz. Szko pko, a ona zachwiaa si i uniosa rce do
oczu. Klejca ciecz i szko spyway z jej policzkw wraz z
maymi strukami krwi.
Zao si, e zapieko jak diabli.
- Carissa - powiedziaam, cofajc si. - Nie mam pojcia, jak
do tego doszo, ale jestem twoj przyjacik... mog pomc!
Tylko si uspokj. Okay?
Rozdzia 25
Poczuam na szyi ciepe mrowienie, a potem ujrzaam w
drzwiach Daemona. Szczka mu opada i unis brwi ze
zdziwienia.
- Nawet na dwie sekundy ci nie mog zostawi, Kotek.
Odwrciam si od baaganu i rzuciam mu si w ramiona.
Zaczam bekota o wszystkim zbyt szybko. Kilka razy
musia mnie spowolni i prosi o powtrzenie, ale w kocu
opowiedziaam mu, co si wydarzyo.
Zabra mnie na dl i posadzi na kanapie. Przesun palcami
po mojej dolnej wardze i zmruy oczy w skupieniu.
Poczuam uzdrawiajce ciepo na ustach i policzkach.
- Nie rozumiem, co si stao - powiedziaam, obserwujc
jego ruchy. - W zeszym tygodniu zachowywaa si
normalnie. Daemon, sam j widziae. Jak mogo nam to
umkn?
Zacisn szczk.
- Myl, e lepiej zapyta, dlaczego przysza do ciebie?
Poczuam w odku jeszcze wikszy ucisk, ktry przesun
si wyej i uniemoliwi mi oddychanie.
nia jego zielone oczy. - Modl si, eby to nie byo to. Jeli
tak, to po prostu...
- Odraajce - powiedziaam szorstko. Rce mi si trzsy,
wic musiaam je woy midzy kolana. - Nie byo jej tu. Nie
zobaczyam nawet przebysku jej osobowoci. Bya jak
zombi, wiesz? To po prostu chore. Tak si koczy
niestabilno?
Daemon odsun rce i ciepo zaczo zanika, a razem z nim
bariera, ktra utrzymywaa najgorsze myli w ryzach.
- Boe, ona... umara. Czy to znaczy...? - Przeknam z
trudem, ale gula w gardle nie chciaa znikn.
Daemon zacieni wok mnie ramiona.
- Jeli to by Luksjanin std, to bym o tym sysza, ale nie
wiemy, czy mutacja si utrzymaa. Blake powiedzia, e
czasami mutacje s niestabilne, a to, co mwia, wanie na
to wskazywao. Wi wystpuje, tylko gdy mutacja jest
stabilna, tak mi si wydaje.
- Musimy pogada z Blakiem - powiedziaam i od razu
wstrzsn mn dreszcz. Zamrugaam, ale widok rozmaza mi
si jeszcze bardziej. Odetchnam gboko, a potem wydusiam: - O... o Boe, Daemon... to bya Carissa. To bya
Carissa i to nie powinno si zdarzy.
Wstrzsno moim ciaem i zrozumiaam, e zaczam
paka... Spazmy odbieray mi oddech. Ledwo zauwayam,
e Daemon przytuli mnie najmocniej jak si dao.
Nie jestem pewna, jak dugo pakaam. Kada cz mnie
bolaa w sposb, ktrego Daemon nie potrafiby naprawi.
Carissa bya ze wszystkich nas najbardziej niewinna, a
przynajmniej ja w to wierzyam. Moe dlatego
Rozdzia 26
We wtorek udaam, e jestem chora i zostaam na kanapie,
na ktrej wegetowaam. Nie byam w stanie myle o szkole.
Nie chciaam si widzie z Les. Wiedziaam, e jej najlepsza
przyjacika umara. Nie chciaam udawa, e nic nie wiem.
Po prostu jeszcze nie mogam tego zrobi.
Co jaki czas do mojego mzgu wkrada si obraz twarzy
Carissy. Byy dwie wersje: przed t straszn noc i po. Gdy
widziaam jej mieszne okulary, czuam ucisk w piersiach, a
gdy widziaam jej puste oczy, znowu chciao mi si paka.
I pakaam.
Mama nie naciskaa. Po pierwsze, rzadko opuszczaam
szko. Po drugie, wygldaam okropnie. Nawet nie musiaam
udawa choroby. Mama spdzia wiksz cz poranka na
tuleniu mnie, a ja byam wdziczna, bo potrzebowaam mamy
bardziej, ni bya w stanie sobie wyobrazi.
Pniej posza na gr, eby si wyspa. Potem pojawi si
Daemon. Wszed i zamkn za sob drzwi. Mia na gowie
czarn bejsbolwk, ktra zakrywaa jego oczy.
- Co ty tu robisz? - Bya dopiero pierwsza po poudniu.
Wzi mnie za rk i pocign do salonu.
ktr klcza. Rozmawia wanie cicho z Matthew. Cieszyam si, e nie byo tu reszty grupy.
- Czy ludzie, ktrych do ciebie przyprowadzali, wiedzieli,
dlaczego tam byli?
- Niektrzy tak, jakby si ju wczeniej na to pisali. Inni byli
nieprzytomni. Nie mieli pojcia. Myl, e to byli bezdomni.
To chore. Nie byam ju w stanie sta prosto, wic ruszyam
do brzegu jeziora. Woda ju nie bya zamarznita, nie bya te
wzburzona. Zupene przeciwiestwo tego, jak si teraz czuam
w rodku.
Dawson pody za mn.
- Carissa bya dobr osob. Nie zasuya na to. Czy w ogle
wiadomo, dlaczego j wybrali?
Pokrciam gow. Mylaam o tym przez spor cz dnia.
Nawet jeli Carissa wiedziaa o Luksjanach i przez jednego
zostaa uleczona, to Daedalus musia by w to zamieszany.
Byam tego pewna. Ale dlaczego i jak, byo tajemnic. Tak
samo jak kamie, ktry miaa na nadgarstku.
- Widziae, eby kiedykolwiek hybrydy miay nosiy cos
podobnego? Chodzi mi o czarny kamie, ktry wyglda,
jakby mia w sobie ogie?
Zmarszczy brwi.
- Poza Beth adna z moich hybryd nie przeya. Nie mieli
czego takiego. Innych nigdy nie widziaem.
Straszne. To po prostu straszne. Przeknam z trudem.
Delikatny wiatr zmci jezioro, a fala uderzya o brzeg obok
mnie.
Rozdzia 27
Lesa waciwie napada na mnie, gdy tylko nastpnego dnia
przekroczyam prg szkoy. Nawet nie zdyam doj do
swojej szafki. Zapaa moj rk i odcigna mnie na bok.
Gdy j zobaczyam, wiedziaam, e czua, e stao si co
zego. Twarz miaa blad, oczy podkrone, a jej dolna warga
draa. Nigdy nie wiedziaam jej w takim stanie.
- Co si stao? - zapytaam, silc si na spokojny ton. Wbia
mi palce w rami.
- Carissa zagina.
Poczuam, e krew odpywa z mojej twarzy.
- e co? - wydusiam.
W jej oczach zabysny zy. Skina gow.
- Miaa gryp, nie? I najwyraniej si jej pogorszyo. Miaa
wysok temperatur. Rodzice zabrali j do szpitala. Myleli,
e ma moe zapalenie opon mzgowych czy co.
Wypucia drcy oddech.
- Nie wiedziaam, dopki jej rodzice dzisiaj do mnie nie
zadzwonili. Pytali, czy j widziaam. Powiedziaam Nie,
czemu? I tak bya zbyt chora, by odebra telefon i tak
- Chyba pjd do domu - powiedziaa, mrugajc szybko. Nie... po prostu nie mog tu teraz by.
- Jeli chcesz, pjd z tob - zasugerowaam. Nie chciaam
jej zostawia, jeli kogo potrzebowaa.
Lesa pokrcia gow.
Uciskaam j szybko, a potem patrzyam, jak ucieka z klasy.
Daemon nic nie powiedzia. Pocaowa mnie tylko w skro.
Wiedzia, e nie byo ju nic do powiedzenia.
- Mylisz, e mamy czas, eby przed naszym wyjazdem
doczy do grupy poszukiwawczej? - zapytaam.
Oboje wiedzielimy, e to bezcelowe, ale Carissa zasugiwaa chocia na ten rodzaj szacunku. A moe byo to niewaciwe, gdy wiedziao si, co si z ni stao? Ju nie
wiedziaam.
Daemon te nie wiedzia, ale si zgodzi.
- Oczywicie.
Chciaam ju wyj ze szkoy, tym bardziej e wszyscy
mwili o Carissie i jej odnalezieniu. Ludzie mieli wielkie nadzieje. Wydawao si niemoliwe, by zagina jak Simon.
Przez cay dzie miaam poczucie winy i czuam zo. Siedziaam w klasie bez celu, podczas gdy byo tyle
waniejszych rzeczy. Ci ludzie nie mieli pojcia, co si wok
nich dziao. yli w bogiej bace niewiadomoci i nawet te
zniknicia nie mogy jej przebi. One tylko tworzyy
niewielkie dziurki w powierzchni baki. Tylko czekaam, a
to wszystko pknie.
Podczas lunchu po raz pierwszy wszyscy siedzielimy razem. Nawet Blake do nas doczy. Mj brak apetytu nie mia
nic wsplnego z podejrzanym jedzeniem na talerzu.
- Idziecie na poszukiwania? - zapyta Andrew.
Skinam gow.
- Ale po tym i tak robimy swoje. Blake spochmurnia.
- Myl, e powinnicie z tym poczeka.
- Dlaczego? - zapytaam, zanim Daemon trzasnby go tak,
e odpadaby mu gowa.
- Musimy pracowa nad wzmocnieniem odpornoci, a wy
sobie robicie randk. - Ash, siedzca naprzeciwko niego,
pokiwaa gow. - To nie jest teraz wane.
Daemon rzuci Blake'owi spojrzenie.
- Zamknij si.
Blake pochyli si nad stoem. Policzki mia zaczerwienione.
-Jeli ma nam si uda, kady dzie jest wany. Minie w
szczce Daemona napiy si. -Jeden dzie niczego nie
zmieni. Wy moecie wiczy lub nie. Mam to gdzie.
Blake ju chcia zaprotestowa, ale wtrci si Dawson.
- Pozwl im i. Potrzebuj tego. Nic nam nie bdzie.
Podniosam widelec, byam czerwona na twarzy. Kady
myla, e chcielimy std uciec i mie troch czasu dla
siebie, a ja nie chciaam wyprowadza ich z bdu. Nie
chciaam te litoci. Tylko e dzisiejsza noc nie bdzie
randk. To, co Daemon i ja zamierzamy zrobi, bdzie tak
niebezpieczne, jak igranie z onyksem.
Daemon obrci si i zapa mnie za rk pod stoem, jakby
wyczu moje ciemne myli. cisn j, a mi z jakiego
powodu zachciao si paka. Zamieniaam si w miczaka, a
to wszystko jego wina.
Rozdzia 28
Poszukiwania wyglday tak samo jak w telewizji. Ludzie
szli kilometrami przez pola za policjantami i ich psami. Dla
niewtajemniczonych wszystko byo wskazwk - rozrzucony
stos lici, podarty kawaek ubrania, ledwo widoczne odciski
stp.
To smutne.
Gwnie dlatego, e ludzie mieli tyle nadziei, e Carissa si
znajdzie - nic jej nie bdzie i wszystko wrci do normy. Nie
bdzie ostatni zaginion osob, bo jej sytuacja jest inna.
Przecie sama wysza ze szpitala.
Jednak mi jako ciko byo w to uwierzy.
Will by kretem w szpitalu i nie musz by detektywem, by
wiedzie, e nie on jeden. Gdybym miaa zgadywa,
powiedziaabym, e Carissa miaa pomoc przy wyjciu z tego
szpitala.
Daemon i ja wyjechalimy po pitej i udalimy si do
naszych domw. Weszam do rodka, eby przebra si na
nasz randk". Nie zamierzaam stroi si jak ostatnim
razem. Wybraam obcise dinsy, szpilki i obcisy sweter,
ktry poparaby Lesa.
-Tak.
Posaam mu spojrzenie.
- Ten wykidajo by cakiem spory. Jego usta zadray.
- O, Kotek, widzisz, prbuj nie mwi zych rzeczy. Jego
umiech si poszerzy.
- Powiedziabym, e rozmiar nie ma znaczenia, ale ma. Ja
wiem najlepiej. - Mrugn do mnie, a ja jknam,
zdegustowana. Zamia si. - Przepraszam. Ten goryl nie
bdzie problemem. Myl, e mu si podobam.
- --e co?
Nie mia problemu z ostrymi zakrtami.
- Myl, e mu si podobam, na serio.
- Masz rozbuchane ego, wiesz o tym?
- Sama zobaczysz. Ja wyczuwam takie rzeczy.
Z tego, co sobie przypominaam, ten goryl wyglda, jakby
chcia Daemona zabi. Pokrciam gow i oparam si o
siedzenie. Zaczam skuba paznokie. Koszmarny nawyk,
ale byam kbkiem nerww.
Przed nami pojawia si opuszczona stacja paliw. SUV
zacz podskakiwa na nierwnej drodze. Musiaam si
chwyci klamki. Potem ujrzaam klub. Tym razem Daemon
te zaparkowa Dolly, najdalej jak si dao.
Ju wiedziaam, e teraz mam si pozby marynarki.
Przewiesiam j przez torebk, ktr pooyam na pododze.
Opucilimy samochd i doszlimy do koca parkingu. Wtedy
pochyliam si i zmierzwiam wosy.
- To mi przypomina teledysk zespou Whitesnake.
Daemon umiechn si tym swoim seksownym, obuzerskim umiechem, na widok ktrego kada dziewczyna w
szkole potykaa si o wasne nogi, a ja... ja si chciaam teraz
wczoga pod samochd.
Zanim zdyam umrze ze wstydu, odezwaa si komrka
goryla. Wycign j i przyoy do ucha.
- Co jest?
Wykorzystaam ten moment i szturchnam okciem
Daemona.
- No co? - powiedzia. - Zaczynao dziaa. Wykidajo si
zamia.
- W sumie nic. Tylko gadam z tym kretynem i adn lask.
- e co prosz? - powiedzia Daemon, zaskoczony. Zdusiam
miech.
Goryl umiechn si szeroko, a potem westchn.
- No, s do ciebie. - Milczenie. - Jasne. Rozczy si.
- Luc si z wami zobaczy. Wejdcie i idcie prosto do niego.
adnego taczenia, albo to bdzie wasz ostatni raz.
A to niezrczne. Opuciam gow i przeszam obok goryla.
Przy drzwiach zatrzyma Daemona. Spojrzaam ponad
ramieniem.
Wykidajo mrugn do Daemona i wrczy mu co, co
wygldao na wizytwk.
- Normalnie nie jeste w moim typie, ale mog zrobi
wyjtek.
Szczka mi opada.
- Aha - wymamrota Luc. - Tak spontanicznie wybucha. Wyraz mojej twarzy musia mu wystarczy za odpowied, bo
tylko westchn ze smutkiem. - Szlag. Przepraszam za to. To
bdzie dla was pokrcona lekcja historii - syszelicie o tych
wszystkich niewyjanionych przypadkach wybuchw w
dziejach?
Daemon si skrzywi.
- A si boj zapyta.
- To zabawne, e nie wie si o wielu przypadkach, ale cigle
maj miejsce na wiecie. - Rozpostar ramiona dla podkrelenia. - Hybrydy - to moja teoria, ale logiczna, jak si zastanowi - dokonuj autodestrukcji w orodkach, ale niektre
te poza nimi. Dlatego dla ludzi to takie rzadkie zjawisko.
To wszystko byo niepokojce, chocia wane, ale nie po to
tu bylimy.
- Moja przyjacika miaa na sobie bransoletk...
- Od Tiffany ego? - zapyta i umiechn si drwico.
- Nie. - Umiechnam si sztucznie. - Tak jak ty.
Na twarzy Luca pojawio si zaskoczenie. Dzieciak wsta na
rwne nogi.
- Niedobrze.
Moj skr pokry chd, a Daemon zapyta Luca:
- Dlaczego niedobrze?
Przez chwil zastanawia si chyba, czy nam o tym powiedzie.
- A co mi tam. Jestecie mi co winni, mam nadziej, e to
pamitacie. A to? - Wskaza na kamie. - To czarny opal, tak
rzadki, e tylko kilka kopal na Ziemi wydobywa te
malestwa. I to tylko jeden rodzaj.
Rozdzia 29
Przez kilka nastpnych tygodni w wieczornych wiadomociach pojawiay si wywiady z lokalnymi wadzami i
paczliwe proby rodzicw Carissy. Pokazywano czuwania ze
wiecami i reporterw, ktrych przycigna ciekawo. Jak
to si dzieje, e w tym miecie ginie tyle nastolatkw?
Niektrzy nawet spekulowali, e w sennym miasteczku w
zachodniej Wirginii grasuje seryjny morderca.
Ciko byo przebywa w szkole, gdy wszyscy rozmawiali o
Carissie, Simonie i nawet Adamie i Beth. I to nie byo trudne
tylko dla mnie, ale dla wszystkich znajcych prawd.
Ci ludzie nie zniknli.
Adam i Carissa nie yli, Simon prawdopodobnie te. Beth
bya przetrzymywana w orodku rzdowym.
Wszyscy byli pogreni z smutku i mieli kiepski humor. I
ciko byo si nam z tego otrzsn. Oczywicie pojawiy si
te podejrzenia, gdy tylko trawa si zazielenia, bo tylko jeden
si pojawi po znikniciu, i by to Dawson. To pojawienie
byo nadziej dla innych.
Rozdzia 30
Pierwsz rzecz, jak zrobiam nastpnego dnia, byo
zaproszenie Lesy. Byam szczliwa, gdy si zgodzia. Byo
mi przez to lepiej z moj decyzj. Skoro najlepsza przyjacika Carissy to popieraa, to ja te mogam.
I tak jak ja, nie bya przekonana do zakupw z Ash, ale w jej
oczach widziaam podniecenie spowodowane zakupami przebysk jej dawnej osobowoci.
- Zao si, e kupi co miesznie ciasnego i krtkiego, a
my w swoich sukienkach bdziemy si czu jak w workach na
ziemniaki. - Westchna aonie. - Nie. Cofam to. Pewnie
idzie do tego sklepu tylko po to, by paradowa nago przed
lustrem.
Zamiaam si.
- Bez wtpienia, ale ciesz si, e Dee nas zaprosia.
- Ja te - powiedziaa powanie. - Tskni za ni, szczeglnie
po... no tak, tskni za ni.
Umiechnam si niepewnie. Gdy tylko do rozmowy
wkrada si wtek Carissy, nigdy nie wiedziaam, jak sobie z
tym poradzi. Dzisiaj na szczcie przeszkodzi nam
Rozdzia 31
Popatrzylimy na siebie z niedowierzaniem i oboje
jednoczenie postanowilimy to sprawdzi. Zabralimy
nieduy kamie i poszlimy na d. Nasze serca zaczy bi
szybciej.
Podaam mu kamie.
- Sprbuj czego... jak na przykad to co zwizane z
odbiciem wiata.
Daemon, ktry by napalony na ten kamie, odkd tylko
sysza, do czego suy, nie odmwi. Chwyci go i koncentrujc si, zacisn usta.
Na pocztku nic si nie stao, ale potem blada powiata
otoczya jego ciao. Podobnie robia Dee, gdy bya
podekscytowana, i wtedy jej ciao zaczynao zanika. Tylko
e teraz powiata obja cae ciao Daemona i znikn
cakowicie.
- Daemon? - W pobliu kanapy usyszaam lekki miech.
Zmruyam oczy. - W ogle ci nie widz.
-W ogle?
Pokrciam gow. To dziwne. By tu, ale go nie widziaam.
Zrobiam krok w ty i skupiam wzrok na kanapie.
- Czujesz zmczenie?
- Nie. - A zazwyczaj taki wyczyn szybko mnie mczy, wic
opal rzeczywicie zadziaa. Wpadam na pewien pomys.
Pozwoliam mocy si rozpyn i poszukaam na ziemi
niewielkiej gazi.
Gdy j znalazam, podeszam do brzegu jeziora, ciskajc
opal w doni.
- Nigdy nie potrafiam podgrzewa i podpala przedmiotw.
Ostatnim razem, jak sprbowaam, poparzyam sobie palce.
- I mylisz, e teraz jest na to dobry czas? Celna uwaga.
- Ale ty mnie moesz uleczy. Daemon zmarszczy brwi.
- Nigdy nie syszaem o bardziej pokrconej logice ni twoja.
Umiechnam si szeroko i skupiam na gazi. Ponownie
uwolniam rdo i przelaam je na smuk ga. Sekund
pniej spopielia si i rozpada.
- Ups - powiedziaam.
- To nie by ogie, ale cakiem blisko.
Nigdy nie zrobiam czego podobnego. Opal musia
podkrci moje umiejtnoci, bo wanie z moj gazi stao
si to, co z Pompejami.
- Daj mi go - powiedzia Daemon. - Chc zobaczy, czy ma
jaki wpyw na onyks.
Oddaam kamie Daemonowi, wytaram palce z popiou, a
potem podeszlimy do dziury w ziemi z onyksem. Odkry j i
wzi kawaek onyksu.
-Tak.
- Z domowym sosem? - zapytaam i zeszam kilka stopni.
Daemon zamia si ochryple.
- Najlepszy sos w okolicy.
- Idealnie. Chc to.
Obieca, e przywiezie mi porcj jak dla wygodniaego
czowieka, a potem si rozczy. Poszam do salonu i
odoyam telefon na stolik. Wziam ksik, jedn z tych,
ktre dostaam niedawno do recenzji, a nastpnie
pomaszerowaam si do kuchni po co do picia.
Przeczytaam opis ksiki, przez co o mao nie wpadam na
cian. Zamiaam si, przeszam przez wejcie i uniosam
wzrok.
Przy kuchennym stole siedzia Will.
Rozdzia 32
Ksika wylizgna mi si z rk i spada na podog.
Dwik uderzenia poczuam w rodku i wok mnie. Zassaam powietrze, ktre utkno mi w pucach. Serce bio mi
jak oszalae.
Chyba miaam zwidy. Jego tu nie mogo by. I nie mg
wyglda tak, jak wyglda. To by Will... ale jednoczenie
nie on. Co byo z nim nie tak.
Will siedzia zgarbiony przy stole, plecami do lodwki.
Ostatni raz, gdy go widziaam, jego ciemne brzowe wosy
byy gste i falowane, na skroniach przyprszone siwizn, a
teraz pod rzadkimi wosami widziaam placki ysiny.
Will by przystojnym mczyzn, ale ten, ktry siedzia przy
stole, postarza si niewyobraalnie. Jego skra bya
byszczca, a twarz wychudzona - nie byo nigdzie grama
tuszczu. Przypomina mi szkielet na Halloween. Jaka
wysypka pokrywaa jego czoo. Wygldaa jak rozgniecione
maliny. Jego usta byy niesamowicie cienkie, a ramiona i rce
kociste.
Tylko oczy byy takie, jak zapamitaam. Jasnoniebieskie,
pene siy i determinacji, skupione na mnie. Co je
Spojrza mi w oczy.
- Masz mi zamiar to teraz wypomina?
- Nie. - Naprawd nie miaam takiego zamiaru. le mi z tym.
- To po prostu smutne, bardzo smutne.
Zesztywnia.
- Nie chc twojej litoci.
Dobra. Skrzyowaam ramiona na piersi.
- Wic czego chcesz?
- Chc zemsty. Uniosam brwi wysoko.
- Za co? Sam si w to wpakowae.
- Wszystko zrobiem dobrze! - Uderzy pici w st. To
mnie zaskoczyo - najwyraniej by silniejszy, ni wskazywa
na to jego wygld. - On... wcale mnie nie zmutowa. Jedynie...
upewni si, e zdobdzie to, czego chce. I mia sporo czasu,
by myle, e mu si upieko.
- Leczenie i mutacja to nie nauka cisa.
- Masz racj. DOD wykorzysta wiele organizacji, by
odkryy, jak z powodzeniem stworzy hybryd. - Wcale nie
byam zdziwiona. - Daemon jest najsilniejszy. Nie istnia
powd, dla ktrego mutacja miaaby si nie utrzyma.
- Nie mona przewidzie przyszoci.
- Nie udawaj, e nie wiesz, o co chodzi - wyrzuci z siebie w
gniewie. - Ten maolat doskonale wiedzia, co robi.
Widziaem to w jego oczach. Tylko wtedy jeszcze nie wiedziaem, co to oznacza.
Odwrciam wzrok na chwil, a potem znowu na niego
spojrzaam.
- eby mutacja si udaa, a potem utrzymaa, trzeba naprawd bardzo jej pragn. Inaczej nic z tego... a przynajmniej
do takich wnioskw doszlimy.
- To tylko bezpodstawne brednie.
- Naprawd? - Obrzuciam go spojrzeniem. Pewnie, byam
dla niego wredna, ale on zamkn mnie w klatce, torturowa, a
oprcz tego spa z moj mam, eby dosta to, czego chce.
Wspczuam mu, ale dosta to, na co zasuy. - Nie wydaje
mi si.
- Pyskata jeste, Katy. Ostatnim razem, gdy ci widziaem,
wydzieraa si w niebogosy. - Umiechn si, krcc sabo
gow.
I tyle, jeli chodzi o moje wspczucie.
- Czego chcesz, Will?
-Ju mwiem. - Wsta niezdarnie. - Chc zemsty. Uniosam
brew.
- Ciekawe, jak to osigniesz.
Opar si o st jedn rk, eby utrzyma rwnowag.
- To jest twoja wina. I wina Daemona. Zawarlimy umow, a
ja dotrzymaem sowa.
- Dawsona nie byo we wskazanym przez ciebie miejscu.
- Nie. Kazaem go wypuci z biurowca. - Chcia
umiechn si z wyszoci, ale ta prba skoczya si wycznie grymasem. - Musiaem da sobie wicej czasu na
ucieczk. Wiedziaem, e Daemon za mn pody.
- Nie. Nie zrobiby tego, bo naprawd nie wiedzia, czy to
zadziaa, czy nie. Jeli tak... - urwaam.
- Zostalibymy poczeni i wtedy nic nie mgby zrobi? podpowiedzia. - Wanie na to liczyem.
Rozdzia 33
Nie przypominam sobie, kiedy upadam, ale teraz wzrok
miaam utkwiony w suficie. Musiaam lee. Prbowaam
przyciska donie do rany postrzaowej, bo tak robili ludzie w
telewizji, ale nie czuam rk, wic nie miaam pewnoci, czy
miaam je na brzuchu czy po bokach.
Na twarzy czuam wilgo.
Ju za kilka minut umr, moe nawet szybciej, i zawiod
Daemona i mam. Daemon umrze, a mama... och, Boe,
mama wrci do domu i zastanie taki obrazek. Nie przeyje
tego. Ju tyle wycierpiaa po tacie.
Moim ciaem wstrzsn dreszcz, a puca zaczy walczy o
oddech. Nie chciaam umrze na zimnej, twardej pododze.
Wcale nie chciaam umrze. Zamrugaam, a gdy otworzyam
oczy, sufit zacz wirowa.
Waciwie to nic mnie nie bolao. W ksikach pisali
prawd. Jest taki moment, gdy bl jest zbyt potny i wtedy
si go nie zauwaa.
Drzwi wejciowe si otworzyy. Usyszaam znajomy gos.
- Katy? Gdzie jeste? Co si stao z Daemonem...
tak samo. To wszystko zostao zawarte w zwykym pocaunku, ktry dziki temu by wyjtkowy.
Odsunam si i odetchnam gboko. Nasze oczy si
spotkay. W jego byszczao bogactwo emocji. Dotkn
mojego policzka jedn rk i przemwi w swoim piknym
jzyku. Brzmiao to jak sowa poezji - trzy krtkie, pikne
sowa.
- Co powiedziae? - zapytaam.
Umiechn si tajemniczo i znowu mnie pocaowa.
Puciam koc, ktry tak mocno ciskaam, i zamknam oczy.
Poczuam, e Daemon przestaje na moment oddycha.
Popchn mnie do tyu, a ja otoczyam go ramionami.
Caowalimy si chyba przez wieczno i cigle mi byo
mao. Mogabym tak jeszcze duej, bo dziki mielimy wiat,
w ktrym nic oprcz nas nie istniao. Zatracilimy si w sobie.
Caowalimy si do utraty tchu, a przerywalimy tylko po to,
by si poznawa. Bylimy rozgrzani, przylgnlimy szczelnie
do siebie. Moje ciao wygio si ku niemu, a gdy jknam,
on zamar.
Unis gow, ale nic nie powiedzia. Patrzy na mnie dugo.
Poczuam ucisk w sercu. Wycignam rk i przyoyam
drc do do jego policzka.
Pochyli gow przy moim policzku i przemwi zachrypnitym, gardowym gosem:
- Powiedz mi, kiedy przesta.
Nie zamierzaam. Nie teraz. Nie po tym wszystkim. Ju nie
miaam wymwek, wic tylko go pocaowaam, a on
zrozumia.
Rozdzia 34
Kiedy opuciam dom Daemona wczenie rano w niedziel,
zosta ze mn w moim domu a do powrotu mamy, a
nastpnie zrobi kosmiczn sztuczk i wypad z prdkoci
wiata. Mama nie miaa szansy go zobaczy. Gdy lea przy
mnie, bo najwyraniej nie chcia mnie zostawi samej po tym,
co stao si z Willem, nigdy w yciu nie czuam si
bezpieczniejsza. Seks nie mia z tym nic wsplnego. Chocia
gdy wyszlimy po poudniu po lunch dla nas i mamy, kade
spojrzenie i dotyk znaczyy co wicej, byo w nich uczucie.
Nie wygldaam inaczej. Po czci oczekiwaam, e bd
mie wypisane na czole, co zrobilimy. Baam si, e mama
jakim cudem si domyli i bdziemy musiay znowu odby t
upokarzajc rozmow o pszczkach i ptaszkach. Jednak nic
nie wspomniaa.
ycie toczyo si dalej. Wszystko bez zmian... chocia nie do
koca. W tygodniu mielimy z Daemonem bardzo mao czasu
dla siebie. Nikt nie mwi o Willu. Wszyscy pytali tylko, czy
dobrze si czuj. Nawet Andrew si o to zapyta i wygldao
na to, e szczerze. Wydawao si, e
Dee miaa troch racji, ale tylko tyle bylimy w stanie zrobi.
Dawson si do niej umiechn. Widok jego umiechu nadal
mnie zaskakiwa.
- Nic nam nie bdzie, Dee. Przysigam.
- A co do laserw... Ty si nimi zajmiesz - powiedzia
Andrew, krzywic si.
- Bez wtpienia - powiedzia Blake. - Powinno pj atwo.
Drzwi awaryjne s uaktywniane, tylko gdy alarm si wczy, a
jeli pjdzie gadko, to nic si nie stanie.
- No wanie, jeli pjdzie gadko - wymamrotaa Dee. Do
diaba, rzeczywicie to jeli" miao znaczenie, ale
nie ma ju odwrotu. Wystarczyo, e spojrzaam na
Dawsona, i ju wiedziaam, dlaczego wszyscy znowu ryzykujemy wasne ycie. Gdyby Daemona zamknito w Mount
Weather, bez wtpienia zaryzykowaabym wszystko, by go
uwolni.
Dawson zosta bez swojej drugiej powki. adne z nas nie
oczekiwao, e on po prostu o niej zapomni.
Po kolejnej mczcej sesji z onyksem dalimy sobie spokj i
wrcilimy wyczerpani do domw. Matthew i Thompsonowie
odjechali, Blake rwnie. Dee wesza do rodka i wkrtce
Dawson te gdzie znikn.
Daemon wzi mnie za rk i usiad na trzecim stopniu, a ja
zajam miejsce midzy jego nogami, opierajc si o jego
klatk piersiow.
- Dobrze si czujesz?
- Tak - powiedziaam. To pytanie zadawa mi po kadym
treningu. Kochaam go za to. - A ty?
Rozdzia 34
Po poudniu, przed balem Dee staa u mnie w sypialni i
skrcaa mi wosy lokwk. Nasza rozmowa na pocztku bya
lekko niezrczna, ale w trakcie ukadania wosw to si
zmienio. Rozmawiaymy zupenie na luzie, gdy ju upinaa
moje wosy w artystyczny kok.
Zaczam sama nakada makija, podczas gdy ona usiada
na brzegu ka z rkami na kolanach. Dee wybraa klasyczne
upicie - kucyk, ktry zosta owinity kosmykiem jej wosw.
To upicie eksponowao regularne rysy jej twarzy.
Maym palcem potaram powiek, eby rozetrze brzow
kredk.
- Cieszysz si na dzisiejszy wieczr?
Wzruszya ramionami.
- Ja tylko chc to ju mie za sob. To nasz ostatni rok.
Wypada i. To pewnie te bdzie nasz ostatni rok razem i
chc tego dowiadczy. Adam by chcia, ebym si dobrze
bawia.
Odoyam kredk do kosmetyczki i poszukaam w niej tuszu
do rzs.
zatrzymujc spojrzenie w pewnych miejscach. Mam nadziej, e mama tego przedstawienia nie zauwaya. Jego
palce zesztywniay wok krawatu, a ja si zarumieniam,
czujc intensywno jego wzroku i aprobat.
Daemon uwielbia kolor czerwony.
Najwyraniej moje policzki postanowiy dopasowa si
odcieniem do sukienki.
Podszed do mnie pewnym krokiem, zatrzyma si tu przede
mn, pochyli gow i wyszepta:
- Wygldasz piknie. Poczuam motylki w brzuchu.
- Dzikuj. Sam nie wygldasz le.
Mama biegaa przy nas jak szalony koliber i robia zdjcia,
zachwycona. Gdy tylko patrzya na Daemona, robia malane
oczy. Totalnie go uwielbiaa.
Zrobia duo zdj, gdy zakada mi bukiecik na nadgarstek,
ktry skada si z ry w penym rozkwicie, otoczonej
zielonymi listkami i drobnymi, fioletowymi kwiatkami. By
pikny. Ustawilimy si do zdj, a caa akcja wygldaa
naturalnie, nie tak, jak to byo z Simonem. Podczas robienia
kolejnych zdj mylaam przez chwil o Simonie. Potem
Daemon przechwyci aparat, eby zrobi zdjcia mi i mamie.
Czy on yje? Blake przysiga, e gdy widzia Simona po raz
ostatni, chopak y, kiedy zabiera go DOD. Cokolwiek stao
si z Simonem, stao si dlatego, e widzia, jak trac kontrol
nad rdem. Znowu mogam doprowadzi do jego mierci. A
musia by martwy, bo na co by im potrzebny ywy? To
tylko czowiek...
Pomylaam o Carissie.
Daemon pooy rk w dole moich plecw.
- Gdzie ucieka mylami? Zamrugaam i wrciam do
teraniejszoci.
- Nigdzie.
- Mam nadziej.
Mama podesza i mnie przytulia.
- Kochanie, wygldasz tak piknie... Wygldacie piknie
razem.
Daemon umiechn si do mnie ponad ramieniem.
- Nie wierz, e to ju. Bal maturalny - powiedziaa,
pocigajc nosem. Odsuna si i spojrzaa na Daemona.
-Mam wraenie, jakby wczoraj biegaa po mieszkaniu, cigajc z siebie pampersy...
- Mamo - warknam, w kocu wtrciwszy si do rozmowy.
Jej historyjki o maej Katy byy ju wystarczajco nieciekawe.
To byo upokarzajce, niewane, komu to mwia, chocia
przy Daemonie moje upokorzenie byo tysic razy gorsze.
Oczy Daemona rozbysny zainteresowaniem.
- A ma pani zdjcia? Prosz, niech pani powie, e ma
zdjcia.
Na jej twarzy pojawi si szeroki umiech.
- Waciwie to mam! - Obrcia si i wycigna z pki
album peen upokarzajcych zdj. - Uoyam je chronologicznie...
- Och, ktra godzina? - Chwyciam Daemona za rk i
pocignam. Nie opiera si. - Naprawd powinnimy ju i.
- O Boe...
Odchyli gow i zamia si, ujmujc moj do.
- Chod, moja pani, karoca czeka.
Zamiaam si i weszam do Dolly. W samochodzie
zaczlimy si kci o stacj radiow. W poowie drogi
Daemon zacz mi si uwaniej przyglda.
- Naprawd wygldasz piknie, Kotek. Umiechnam si i
przesunam palcami po bukieciku.
- Dzikuj. Zamilk na chwil.
- Na poprzednim balu te wygldaa piknie. Spojrzaam na
niego, zaskoczona, zapominajc o bukieciku.
- Naprawd?
-Jasne, e tak. I mogem znie, e bya z kim innym.
-Widzc moj min, zamia si, a potem ponownie skupi na
drodze. - Gdy widziaem ci z Simonem, miaem ochot zbi
go do nieprzytomnoci, a potem ci porwa.
Zamiaam si. Czasami zapominaam, e w czasie tych
burzliwych pierwszych miesicy naszej znajomoci istniao
prawdopodobiestwo, e Daemon mg mnie lubi.
- Wtedy zdecydowanie mi si podobao, jak wygldasz.
Zagryzam warg, majc nadziej, e nie rozmazaam
byszczyku.
- Zawsze uwaaam, e jeste... - Pikny nie by dobrym
okreleniem mczyzny. - Bardzo przystojny.
- Chyba masz na myli, e ze mnie tak niesamowicie gorce
ciacho, e nie moesz oderwa ode mnie wzroku.
- Co ci gryzie.
Gdy mylaam o jutrze i tym, co moe przynie przyszo,
niepokoio mnie wiele rzeczy.
- Nie chc, by co ci si stao. - Mj gos si zaama. -Nie
chc, by komukolwiek co si stao.
- Cii. - Pocaowa mnie mikko. - Nic si nikomu nie stanie.
Zacisnam donie na jego koszuli, jakby od tego zaleao
moje ycie. Trzymanie go w ten sposb powstrzymywao
moje najgorsze myli przed wypyniciem na powierzchni.
Baam si, e ja wyjd z Mount Weather, a Daemon nie.
- Co si stanie, jeli jutro si nam uda?
- Chyba gdy" ju si nam uda? - Jego noga musna moj i
znalaza si pomidzy udami. - W poniedziaek pjdziemy do
szkoy. Nuda, wiem. Potem mam nadziej, e zdamy
egzaminy. Ukoczymy szko. A potem bdziemy mie cae
lato...
Gdy poczuam jego ciar, mj umys od razu wypeni si
brudnymi mylami, ale i tak cigle czuam obezwadniajc
panik.
- Daedalus bdzie szuka Beth i Chrisa.
- Ale ich nie znajd. - Musn ustami moj skro, a nastpnie
uk brwiowy. - Nie znajd si nawet w pobliu nich.
Poczuam ucisk w odku.
- Daemon...
- Bdzie dobrze. Nie martw si. Chciaam mu wierzy.
Rozdzia 36
Podobnie jak poprzednim razem, gdy udalimy si do Mount
Weather, ca niedziel spdziam z mam. Poszymy na
pne niadanie i opowiedziaam jej o balu w najdrobniejszych szczegach. Gdy mwiam o niespodziance
Daemona nad jeziorem, dostrzegam zy w jej oczach. Szlag,
mi te zachciao si paka, gdy jej o tym mwiam.
Daemon i ja zostalimy tam, dopki nie znikny wszystkie
gwiazdy a ciemne niebo zaczo przybiera janiejszy odcie
granatu. Byo idealnie, a gdy mylaam o tych wszystkich
rzeczach, ktre robilimy potem, cigle robio mi si gorco.
- Zakochaa si - powiedziaa mama, przesuwajc widelcem
jedzenie po talerzu. - I to nie jest pytanie. Widz to w twoich
oczach.
Moje policzki zrobiy si wciekle czerwone.
- Tak, to prawda. Umiechna si.
- Tak szybko dorosa, skarbie.
Nie zawsze czuj si dorosa, szczeglnie dzisiejszego ranka,
gdy nie mogam znale mojego drugiego buta i ochot
wysadzi dom w powietrze.
Wzruszyam ramionami.
- Bez powodu. A odpowiadajc na twoje pytanie, zdecydowanie powinnimy jutro si urwa i co obejrze.
Daemon poruszy si tak szybko, e nie zauwayam, gdy
znalazam si na plecach, a on nade mn.
- Mwiem ci, e krc mnie niegrzeczne dziewczynki?
-wymamrota. Jego ciao rozmyo si delikatnie na brzegach, a
kosmyk wosw opad na te pikne, diamentowe oczy.
Nie mogam zapa oddechu. -1 to wszystko przez wagary?
Pochyli si, a gdy nasze ciaa si spotkay, poleciay iskry.
- To wszystko przez ciebie.
- Zawsze? - wyszeptaam. Musn wargami moje usta.
- Zawsze.
***
Daemon wyszed wkrtce potem, eby spotka si z
Matthew i Dawsonem. Chcieli przejrze jeszcze raz wszystkie
plany, a Matthew, przyrodnik z zamiowania, chcia si
ponownie przyjrze onyksowi z bliska.
Zostaam w domu i trzymaam si blisko mamy, gdy
szykowaa si do pracy. Nawet wyszam na dwr i patrzyam,
jak wsiada do swojego samochodu.
Gdy ju zostaam sama, mj wzrok pad na grzdk przed
domem. Przydaoby si nad ni troch popracowa i wyrwa
chwasty.
Podeszam do krzaka z rami i zaczam zrywa martwe
patki. Raz syszaam, e dziki temu re zakwitaj
Gdy drzwi si otworzyy, ruszylimy przed siebie i wypenilimy stalow wind. Najwyraniej klatka schodowa bya
dostpna po wpisaniu hasa. Ciekawe, jak tu ludzie sobie
radz w razie katastrof.
Rozejrzaam si po windzie. W mrugajcej nad nami lampce
dostrzegam czarno-czerwone fragmenty. Oczekiwaam, e
znowu nas spryskaj onyksem, ale nic takiego si nie stao.
Rka Daemona musna moj, wic na niego spojrzaam.
Mrugn do mnie.
Pokrciam gow i przestpiam z nogi na nog, zniecierpliwiona. Wydawao mi si, e to najwolniejsza winda na
wicie. Byam szybsza w rozwizywaniu zada w trygonometrii.
Daemon cisn mnie za rk, jakby potrafi wyczu moj
nerwowo.
Stanam na palcach i pocaowaam Daemona bez
skrpowania.
- To na szczcie - powiedziaam, gdy odsunam si, nie
mogc zapa oddechu.
Jego szmaragdowe oczy rozbysny bogactwem obietnic, od
czego dostaam dreszczy. Gdy dotrzemy ju do domu,
zdecydowanie bdziemy musieli jak najszybciej znale si
sam na sam.
Na pewno wszyscy wrcimy do domu. Nikt nie zostanie.
Drzwi windy w kocu si otworzy i ukazaa si nam maa
poczekalnia. Biae ciany Biay sufit. Biaa podoga.
nicie i Arumianin mnie puci. Wstaam niezdarnie, zaciskajc z blu zby, i ruszyam do Daemona. Odwrci si i
ju po mnie szed, ale wtedy wanie wstrzsno budynkiem
z hukiem, ktry cigle narasta. Nic poza tym nie moglimy
usysze. Wszyscy si zatrzymalimy. wiato zalao tunel i
korytarz, a automatyczne zamki wskoczyy na swoje miejsce.
- Nie - powiedzia Matthew, patrzc szybko w kierunku
miejsca, z ktrego przyszlimy. - Nie!
Daemon spojrza za mnie. Odwrciam si i zobaczyam
blask w tunelu, ktry po chwili sta si cian poyskujcego
niebieskiego wiata. Par metrw po pierwszej cianie
utworzya si nastpna i nastpna, i nastpna...
Niebieskie wiato przecio Arumianina za mn. Nastpi
trzask podobny do wybuchu iskier.
- O mj Boe - wyszeptaam. Arumianin znikn. Tak po
prostu.
Nie podchodcie do niebieskiego wiata. To lasery.
Rozerw was" - powiedzia kiedy Blake.
Daemon ruszy do mnie z wycignitymi rkami, ale byo
ju za pno. Zanim mnie sign, a by ju mniej ni par
metrw ode mnie, pojawia si midzy nami ciana
niebieskiego wiata, ktra buchna gorcem w moj twarz.
Daemon krzykn zaskoczony, a ja odskoczyam w ty.
Nie mogam w to uwierzy. To niemoliwe. Daemon by po
drugiej stronie wiata, bliej wyjcia, a ja... ja byam po zej
stronie.
Podzikowania
Dzikuj wspanialej zaodze z wydawnictwa Entangled Teen
- Lez Pelletier, Stacy Abrams, Stacey O ' Neale i Rebecce
Mancini. Dzikuj mojemu agentowi, Kevano-wi Lyonowi jeste najlepszy, jak zawsze. Gdyby nie moja rodzina i
przyjaciele, byabym teraz pewnie jak pustelnik zajty
wycznie ksikami, wic dzikuj, e mnie znosilicie, gdy
miaam pisarsk wen. Specjalne podzikowania dla Pepe
Totha i Sztelli Tziotziosz za bycie cudownymi modelami na
okadkach ksiek. Dzikuj rwnie, e przyczylicie si
do trasy promujcej seri.
Nic by mi si nie udao, gdyby nie Wy, czytelnicy. Kocham
Was, ludzie. Chciaabym mc przytuli kadego z Was z
osobna, ale jestem do bani, jeli chodzi o przytulanie, wic
mogoby by niezrcznie. Uwierzcie mi, to podzikowanie
jest lepsze ni ucisk.