You are on page 1of 9

fIJ. G 0·~~ /L$?

fOfM(W &Wd:~ 1\

~. 5 ~ l/ SlV7<Qkfo ~~ v
, Ażeby osmielić moją lampę lękliwą,
Bezmiar nocy zapala wszystkie swoje gwiazdy.
Rabindranath Tagore/"

Do życia powolnego przywodzi nas przeżywana .


obecność bliskich nam przedmiotów. Wśród nich
~t'ł I ogarnia nas marzenie, które ma przeszłość, a jednak,
I

i ilekroć się zjawi, odnajduje swoją świeżość. Przed-


mioty przechowywane w "składziku", w ciasnym
muzeum rzeczy, które lubiliśmy niegdyś, są talizma-
nami marzenia. Wspominamy je - j już dzięki sa-
mym ich nazwom oddalamy się, marząc o sprawach
pradawnych. Ogromną więc klęskę ponosi marze-
, I
nie, kiedy nazwy, stare nazwy zmieniają przedmiot,
przywiązują się do rzeczy zgoła innej, aniżeli ta sta-
ra dobra rzecz ze starego "składziku". Wargi tych, co
żyli w zeszłym stuleciu, nie są wargami dzisiejszymi,
'wymawiającymi słowo "lampa". Mnie, marzyciela
słów, słowo "żarówka" śmieszy po prostu. Nigdy nie
stanie się aż tak bliska, żeby otrzymać zaimek dzier-
zawczv'". Komu dziś przejdzie przez gardło: "moja
żarówka elektryczna", jak ongi mawiano: "moja lam-
pa"? Długo można by dumać nad tym zmierzchem
zaimków dzierżawczych, owych zaimków, które wy-
rażały tak mocno naszą zażyłość z przedmiotami!

111

. I
. ~ .
Żarówka nie da nam nigdy owych marzeń, jakie
ll powodzenia. Knot zapalany dziś wieczorem to nie
dawała lampa żyjąca, która oliwę przerabiała na świa- knot wcz rajszy. Gdy nie dbaliśmy o niego, obrastał
tło. Wkroczyliśmy w erę światła administrowanego. sadzą. Gdy szkła nie nasadziliśmy prosto, lampa
Naszą jedyną rolą jest przekręcać kontakt. Jesteśmy zaczynała kopcić. Odnosimy zawsze korzyść, ata-o
już tylko podmiotem mechanicznym mechaniczne- czając bliskie nam przedmioty uważną przyjaźnią,
go gestu. Został nam odjęty akt, dzięki któremu nie na którą zasługują.
bez uzasadnionej dumy stanowiliśmy podmiot cza-
sownika "zapalać". II
Jeden z rozdziałów swojej pięknej książki Vers une
cosmologie Eugene Minkowski zatytułował Zapa- W przyjaźni, jaką poeci żywią dla świata rzeczy,
lam lampe'", Lecz tu lampa jest żarówką. Wystarczy swoich rzeczy, zdołamy wykryć owe związki chwil
dotknąć palcami kontaktu, żeby przestrzeń ciemną nadających walor ludzki aktom efemerycznym.
zastąpiła natychmiast przestrzeń widna. Podobny W Un Oubli moins profond, książce poświęconej
gest mechaniczny powoduje transformację odwrot- wspomnieniom z dzieciństwa, Henri Bosco przy-
ną. Lekki trzask mówi tym samym głosem swoje wraca lampie dawną jej godność. Pisze o lampie,
tak i swoje ni e. Fenomenolog zyskuje dzięki temu wiernej towarzyszce naszej samotnej istności: "Do-
sposób, aby umieszczać nas na przemian w dwóch strzeżemy szybko, nie bez wzruszenia, ż e o n a j e s t
światach, to znaczy w dwóch świadomościach. Z po- kimś. Za dnia sądziliśmy, że jest tylko czymś, uży-
mocą kontaktu elektrycznego można grać bez koń- tecznością. Ale kiedy dzień przygasa i kiedy błądzi-
ca W tak i nie. Lecz aprobując mechanizm, feno- cie po pustym domu, zatopionym w półmroku, co
menolog utracił gęstość fenomenologiczną swojego pozwala wam już tylko krążyć po omacku, pod ścia-
aktu. Między światem ciemności a światem światła I !, nami, wtedy lampa, której poszukujecie i znaleźć nie
istnieje tylko moment odrealniony, moment berg- możecie, a potem natraficie na nią w zapomnianym
sonowski, moment zintelektualizowany. Moment miejscu, owa lampa, dotknięta już i uchwycona,
był bardziej dramatyczny, kiedy lampa była bardziej krzepi was, nim ją zapalicie, ofiarowując wam koją-
ludzka. Zapalając starą lampę, mogliśmy zawsze oba- cą obecność. Uspakaja was, myśli o was [... ]"79.
wiać się jakiegoś niezręcznego ruchu, jakiegoś nie- Stronica ta nie znajdzie większego zrozumienia

112 113

, Li
u fenomenologów, którzy definiują byt przedmio- Słowo "stworzenie" decyduje o wszystkim. Marzy-
tów poprzez ich ;,utensylność" {Stworzyli ten bar- ciel wie, że to stworzenie stwarza światło. Jest stwo-
baryzm, aby odciąć się raz n~ zawsze od urzeczeń, rzeniem stwarzającym. Wystarczy przypisać mu ja-
jakimi darzą nas przedmioty.' U tensylność jest dla kąś zaletę, wspomnieć, że jest dobrą lampą, a już
nich wiedzą tak wyraźną, iż nie potrzebuje marzeń ożywa. Zyje we wspomnieniach spokoju, który pa-
płynących ze wspomnień. Ale wspomnienia pogłę- nował ongi. Marzyciel wspomina dobrą lampę, któ-
/
/ : ,. v.~.....• ':'. • . .
biają nasz przyjazny związek z przedmiotami dobry- ra zapalała się tak łatwo. Czasownik zwrotny "zapa-
mi, przedmiotami wiernymi. Co wieczór, o ozna- lać się" wzmacnia walor podmiotu stworzenia, któ-
czonej godzinie, lampa spełnia dla nas "dobry uczy- re daje światło; Słowa z ich delikatną giętkością
nek". Te inwersje uczuciowe między dobrym przed- wspomagają na-s w dobrym marzeniu. Nadajcie
miotem a dobrym marzycielem może łatwo skryty- przedmiotom właściwości, nadajcie z głębi serca od-
kować psycholog skrystalizowany umysłowo w wie- powiednią wirtualność bytom działającym, a świat
ku dojrzałym. Uzna je po prostu za residuum z cza- rozbłyśnie. Dobra lampa, dobry knot, dobra oliwa-
sów dzieciństwa. Ale pod piórem poety zaczyna i pojawia się światło, którym raduje się serce ludz-
znowu wibrować sens poetycki. Pisarz wie, że bę- kie. Kto lubi piękny płomień, lubi dobrą oliwę.
dą go czytać ludzie uwrażliwieni na pierwotną rze- Obiera kierunek wszelkich marzeń kosmogonicz-
I czywistość poetycką. Bosco pisze dalej, na tej samej nych, w których każdy przedmiot świata stanowi za-
l stronicy: ródź świata. Dla Novalisa oliwa jest czystą materią
f
,,[ ...] Zapalając lampę przypatrzcie jej się dobrze, światła, piękna żółta oliwa to światło skondensowa-
l apotem powiedzcie mi, czy tO nie ona zapala się sa- ·ne, światłoskondensowane, które pragnie sięroz-
ma sekretnie przed naszym roztargnionym okiem? przestrzenić. Lekkim płomykiem człowiek wyzwa-
Może zdziwię was, zapewniając, że bardziej ona ofia- la siły światła uwięzione w materii.
rowuje nam swój płomień, aniżeli przyjmuje ogień, Zapewne nasze marzenia nie sięgają aż tak daleko.
który jej dajemy. Ogień przychodzi z zewnątrz. I ów Ale marzono tak niegdyś. Marzono o lampie, która
ogień to jedynie sposobność, dogodny pretekst, daje życie świetliste ciemnej materii. Czy marzycie-
z którego korzysta lampa, aby wyłonić światło. Lam- la słów nie poruszy fakt, iż etymologicznie nafta [fe
pa jest. Odczuwam ją jako stworzenie". petrole] jest oliwą spetryfikowaną? Lampa wydoby-

114 115
~

I
.,0
!
wa swoj światło Z głębin ziemi. Im starsza jest prze-
rabiana przez lampę substancja, tym niezawodniej
lampa, jako przedmiot marzeń, osiąga swój status
. .
tworzenia stwarzającego.
Lecz owe marzenia o kosmogoniach światła nie są
nam już współczesne. Opisujemy je tu tylko dlate-
go, żeby zasygnalizować oniryzm nieznany, oniryzm
utracony, oniryzm, który najwyżej stał się tematem
historii, wiedzą o dawnej wiedzy.
Chcemy więc poprowadzić nasze marzenia droga-
mi inspiracji wielkiego marzyciela. Podążając za
Henrim Bosco, możemy odkryć głębię snów dzie-
ciństwa zachowanego w marzeniach. Bosco wpro-
wadza nas w labirynt, gdzie krzyżują się wspomnie-
nia i sny. Dzieciństwo uwięzione w snach jest nie do
zgłębienia. Relacja zawsze je trochę deformuje. Ale
czasem deformujemy je również, marząc ponad nor-
mę - względnie poniżej normy. Kiedy Bosco próbu-
je przekazać sentymenty wiążące go z lampą, jest
uczulony przez falowania wspomnień i snów. Dwo-
jaka ontologia jest nam zatem konieczna, abyśmy się
dowiedzieli, czym jest równocześnie byt lampy i byt
marzyciela dochowującego wierności światłom pier-
wotnym. Sięgamy tutaj do korzeni odczuć poetyc-
kich dotyczących przedmiotu brzemiennego wspo-
. . .
mmeruarru.
Bosco pisze: "Uczucie, jakie przynosi mi owo

117
dzieciństwo, które parafrazuję nie naj zręczniej, to, tej lampki. Świ.eciła mi licho, będąc tylko tuzinkową
jak sądzę, wieloraka samotność'r'". lampeczką, a że nie doczyszczono jej, skwierczała
i groziła zgaśnięciem. A jednak była tu, żyła. Nawet
w momentach, kiedy przygasał jej mizerny płomień,
III
zachowywała jasność nabożnie spokojną. Była to
Nie zdziwimy się, że skoro lampa tak długo towa- istota łagodna i przyjazna, która przekazywała mi
rzyszyła dziecku - wystąpi potem w całym dziele pogrążonemu w strapieniu, skromne fale swojego
Henriego Bosco jako prawdziwa osobistość pełnią- życia lampy. Bo rezerwuar kulisty zasilała z ledwo-
ca skuteczną rolę w relacji życia. W licznych powie- ścią odrobina oliwy. Oliwy gęstej, którą wsysał knot,
ściach Bosco lampy rodzinne, lampy intymne, sym- a płomień przemieniał w światło. Ale dokąd zdąża-
bolizują ludzkie cechy domostwa, trwałość rodziny. ło to światło? [...] "81.
Stara służąca bywa często strażniczką lampy przod- Tak, dokąd zdąża blask spojrzenia, kiedy śmierć
ków. Stara służąca, troszcząc się o swojego młode- kładzie zimne palce na oczach konającego?
go pana, czci przedmioty zespolone z życiem domo-
wym; dawna piastunka przedłuża dlań spokój lat
IV
dziecinnych. Na każdą uroczystą okazję życia do-
mowego umie znaleźć odpowiednią lampę. Tak więc N awet w godzinach życia nie-dramatycznych czas
stara Sidonie, świadoma godności hierarchicznej . lampy jest czasem poważnym, nad którego powol-
oświetleń, W dzień wielkiego oczekiwania zapala nym przemijaniem medytować nie warto. Poeta, ma-
wszystkie świece srebrnego kandelabru. rzyciel płomienia, zdołał zamknąć ów czas powolny
W ciężkich chwilach wiejska lampa uwydatnia w zdaniu wyrażającym istotę lampy: ,,2 tą lampą
swoją prostotą przyrodzony dramat życia i śmier- uważną harmonizuje wieczór?".
ci. Wśród żałobnego czuwania, kiedy zapewne zmarł Na początku i na końcu frazę tę Fargue opatrzył
dobry sługa, bohater liryczny, a zarazem główna po- trzema kropkami. Tym samym poeta nakazuje nam
stać powieści Bosco zatytułowanej Malicroix, znaj- wymawiać szeptem preludium akordu nikłych świa-
duje wsparcie moralne w lampie: "Bo potrzebując teł i pierwszych wieczornych cieni.
wsparcia, nie wiem, dlaczego szukałem go w ogniu Powolne wibracje nasilają się w światłocieniu ma-

118 119
-
,
! '

1,
II

,I, rzeń, wibracje kojące: "Lampa wyciąga ręce, które "Lampa przyjazna o powłóczystych / spojrzeniach
,

i przynoszą spokój't'", "Lampa rozpościera skrzydła pok jn g gnia"88.


w pokoju'?", Wydaje się, że lampa, nie spiesząc się, Z nad (ciem wieczoru zapalamy lampę, a wtedy
oświetla stopniowo cały pokój. Skrzydła i ręce świa- po ta lamp przeżywa coś więcej niż moment mecha-
tła zaczną powolnym ruchem muskać ściany. niczny: "Pokój jest zdziwiony / Tym szczęściem
I Leon-Paul Fargue słyszy, jak lampa szepcze pod trwałym+".
muszlą abażuru. Przypływ i odpływ światła, oba nad Poprzez lampę pokój marzyciela nasiąka szczę- ,
wyraz lekkie, podnoszą i uspokajają rozlaną jasność: ściern światła.
"Lampa nuci melodyjnie i lekko, taką piosenkę sły- Zgromadzilibyśmy łatwo wielką ilość obrazów wy-
szymy w muszlach'l'". rażających w błyskawicznym skrócie walor ludzki
Ocravio Paz także słyszy szept lampy: lamp. Obrazy te, jeśli są dobre, mają przywilej pro-
"Światło lampy oliwnej, światło, które rozprawia, stoty. Wydaje się, iż ewokacja lampy znajdzie rezo-
moralizuje, dyskutuje samo z sobą. Powiada mi, że nans w duszy czytelnika, który lubi wspominać. Au-
nikt nie przyjdzie [...] "86; reola poetycka otacza płomień lampy w światłocie-
Wydaje się, że milczenie się wzmaga, kiedy lam- niu dumań, które przywracają przeszłość do życia.
pa mówi cicho: "Cisza jak makiem zasiał, więc lam- Miast jednak rozwadniać nasz dowód waloru psy-
pa brzęczała" :- powiada poeta belgijski, Roger Bru- chologicznego lampy pomnażaniem przykładów,
cher87. zrelacjonujemy jednąz najpiękniejszych próz Heń-
Czas, który trwa płynąc, i czas, który trwa płonąc, riego Bosco, gdzie lampa stanowi pierwiastkową ta-
zharmonizowały tu swoje obrazy. Lampa Fargue'a sta- jemnicę tajemniczej powieści psychologicznej. Po-
nowi wielki obraz czasu spokojnego i leniwego. Czas wieść ta nosi tytuł Hyacinthe. Dziewczynka, którą
zapalony w lampie temperuje gwałtowność płomie- poznaliśmy w dwóch wcześniejszych powieściach
nia. Żeby mówić o ogniu lampy, należy oddychać Bosco - Le jardin d'Hyacinthe i LJAne culotte - wy-
spokojnie. stępuje tu jako młoda kobieta. Przenoszeni kolej-
Ileż lamp Georges'a Rodenbacha zdołałoby nam na- no z jednej powieści do drugiej, bohaterowie Bosco
.. .. .
kazać tę samą spokojność! Wystarczy jeden wers z Le są tym samym towarzyszami omrycznymI Jego zy-
Mirair du ciel natal, byśmy wyciągnęli tę wielką naukę: cia twórcy. Aby wypowiedzieć naszą myśl do koń-

120 121
ca, dodajmy: lampa jest, również i ona, w dziele Bo- Czekałem na drodze. Miałem nadzieje, że ktoś
sco towarzyszem onirycznym. opuści żaluzje. Ale nikt nie zrobił tego. Lampa pali-
Znakomite osiągnięcia miałby psycholog, który, ła się jeszcze, kiedy postanowiłem wrócić. Od tego
mimo gmatwaniny snów i koszmarów, zdołałby wy- czasu widywałem co wieczór, jak zapalała się, kie-
łuskać ową istotę "intymną", owego sobowtóra, "po- dy tylko zapadał zmierzch.
dobnego do nas jak brat", Poznalibyśmy wtedy jed- Czasami, bardzo późną nocą, wychodziłem na
ność istoty naszych snów. Stalibyśmy się rzeczywi- drogę. Ciekaw, czy pali się jeszcze.
ście marzycielami samych siebie. Zrozumielibyśmy Była tam. Gaszono ją dopiero o brzasku".
onirycznie drugich, poznawszy jedność bytu ich by- Nie będę cytował dalej, ponieważ dla mnie, marzy-
cia marzycielami. ciela lampy, problem został już postawiony: problem
Ale przyjrzyjmy się bliżej lampie Henriego Bosco lampy drugiego. Fenomenolodzy poznania bliź-
w powieści Hyacinthe. niego nie traktowali o tym problemie. Nie wiedzą,
iż odległa lampa jest znakiem kogoś.
Dla marzyciela lampy istnieją dwa rodzaje lampy
v
drugiego. Lampa drugiego poranna, lampa drugiego
Już od pierwszej stronicy lampa jest Bytem. Za- wieczorna: lampa tego, kto pierwszy wstaje, i lampa
ledwie - wiersz siódmy - narrator zamieszkał na wy- tego, kto kładzie się ostatni. Bosco zintensyfikował
ludnionym płaskowyżu, w pustym domu, w zapusz- problem, przedstawiając lampę, która pali się całą
czonym ogrodzie, który okala mur, interweniuje noc. Jaka jest talampa drugiego, jaki jest ten drugi,
lampa, lampa drugiego, lampa odległa, lampa nie- właściciel osobliwej lampy? Cała powieść odpowia-
oczekiwana. Czytając książkę po raz pierwszy, nie da na te pytania.
odgadujemy jeszcze pod maksymalną prostotą słów I to właśnie w pierwszych wrażeniach winniśmy
utajonego dramatu wielu samotności, o którego za- się zadomowić, aby rozeznać się w fenomenologii
rodzi zwięźle informuje nas autor: samotności. Pierwszą stronicę książki przesyca nad-
"To w tej ścianie, przebitej wąskim oknem, w wie- wrażliwość. Narrator, który na wyludnionym pła-
czór mojego przybycia zapaliła się lampa. Zirytowa- skowyżu szukał samotności, doznaje szoku, ponie-
ło mnie to. waż jakaś lampa pali się o pięćset metrów od jego sie-

122 123
dziby. Lampa drugiego zakłóca wypoczynek przy remu prz zkadza ów nadzór, będzie nadzorował
własnej lampie. Pojawia się zatem rywalizacja dwóch nadzorują o. Marzyciel lampy ukrywa więc swo-
samotności. Narrator chciałby być sam w swoim by- ją lamp ,aby szpiegować lampę drugiego.
ciu samotnym, sam jeden chciałby mieć lampę ozna- Skorzystaliśmy z tekstu Henriego Bosco, aby przed-
czającą samotność. Gdyby samotna lampa z naprze- stawić mało zbadany odcień psychologii lamp. Wpro-
ciwka oświetlała prace domowe, gdyby była tylko wadziliśmy interpretację nieco przesadną, aby uzmy- .
narzędziem, marzyciel lampy medytującej, jakim jest sł,owić, że lampa drugiego może podekscytować naszą
Bosco, nie odczułby tego bynajmniej jako wyzwania niedyskrecję, zakłócić naszą samotność, podrażnić na-
ani jako cierpienia. Ale dwie lampy filozofa w jednej szą dumę czuwania. Wszystkie te odcienie wyjaskra-
wsi to za wiele, to o jedną za wiele. wione nieco budzą w nas myśl, że lampa, jak wszyst-
Cogito marzyciela wytwarza swój własny kosmos, .kie inne wartości, może podlegać prawu ambiwalencji.
kosmos szczególny, kosmos absolutnie osobisty. J e- Ale chociaż powieść rozpoczyna się porażką sa-
śli ktoś mu zakłóci marzenia, kosmos ów także do- motności, lampa drugiego staje się wkrótce, jak każ-
znaje zakłóceń - o ile marzyciel zdobędzie pewność, da dobra lampa, pomocna narratorowi-marzycielo-
iż marzenie drugiego przeciwstawia swój świat je- wi. Marzyciel poczyna dumać o cudzej samotności,
go własnemu światu. by znaleźć pokrzepienie. Oto jak na stronicy 17 do-
Toteż psychologia wrogości wewnętrznych roz- konuje się ten zwrot:
wija się już na wstępie powieści. Owa odległa lampa "Wtedy to tamta lampa nabrała nagle nieoczekiwa-
nie jest zapewne "ograniczona" do samej siebie. To ~ej doniosłości. Nie dlatego, żeby jej blask stał się
lampa, która czeka. Czuwa tak nieprzerwanie, że zywszy w łonie wczesnego zmierzchu90, błyszczała
aż nadzoruje. Płaskowyż, gdzie samotnik szukał sa- bowiem zawsze z nieodmienną słodyczą, ale światło,
motności, jest więc przestrzenią nadzorowaną. które roztaczała, wydawało się przyjaźniejsze. Jak
Lampa czeka i nadzoruje. Nadzoruje, a zatem jest gdyby umysł, który darzyła światłem - a może czy-
nieżyczliwa. Rusztowanie wrogości wyrasta więc jąś pracę lub marzenie - otrzymywał teraz od niej cie-
z duszy marzyciela, którego samotność pogwałco- pło serdeczniejsze, pokochał jej spokojną obecność.
no. Wtedy powieść zmienia oś: skoro odległa lampa W moich oczach utraciła walor sygnału, swoją obiet-
roztacza nadzór nad płaskowyżem, marzyciel, któ- nicę oczekiwania, żeby stać się lampą kontemplacji".

124 125
Ki dy pła kowyz pokryje się grubą warstwą śnie- . szu trzydzieści stronic Bosco, czy zdołalibyśmy
) LI I i dy zima zahamuje całe życie, samotność sta- wskazać obiektywnie zawarte tu piękności, delikat-
j się izolacją. Marzyciel zazna zgryzoty. Czy uciek- ne i głębokie na przemian? Wiele razy przeczytałem
nie z "dzikiej równiny omotanej wichurą"? Marząc) Hyacinthe. Nie była to nigdy ta sama lektura.; Był-
znajdzie pomoc w odległej lampie. bym bardzo złym profesorem literatury. Czytając,
Na zaśnieżonej równinie "widziałem lampę: to ona marzę za wiele. I za wiele wspominam. Przy każdej
zatrzymywała mnie tutaj. Spoglądałem na nią teraz lekturze natrafiam na przypadki marzenia osobiste-
z utajoną tkliwością. Zapalano ją dla mnie: to była go, przypadki wspomnień. Jedno słowo, jeden gest
moja lampa. Wyobraziłem sobie w końcu, że podob- przerywa mi lekturę. U Bosco narrator opuszcza ża-
ny do mnie jest ten człowiek) który czuwał po no- luzje, żeby ukryć swoje światło - a ja przypominam
cach wśród jej ciepłego światła. A niekiedy, unoszo- sobie wieczory, kiedy wykonywałem ruch podobny
ny poza granice tego podobieństwa, wyobrażałem w domu, gdzie mieszkałem niegdyś. Stolarz wiejski
sobie samego siebie, skupionego w jakiejś medyta- powycinał w deskach okiennic serca, żeby słońce po-
cji, która jednak pozostawała dla mnie nieprzenik- ranne budziło wszystkich domowników. Wieczora-
niona"". mi, aż do późnej nocy, przez owe otwory w okien-
Odruchy ufności marzyciela wobec odległej lam- nicach lampa, nasza lampa, rzucała ś'wietliste serca
py nie osiągały swojego celu. Słowo "nieprzeniknio- na uśpione pola.
ny" wskazuje na ciąg stłumionych pytań. Nie uspo-
kajało się falowanie ufności i tajemnicy. Ażeby uzy~
skać spokój, trzeba było niezależnie od misteriów
psychologicznych stać się rzeczywiście czuwającym
przy lampie. Cała medytacja napina się ku temu pra-
gnieniu: "Za lampą mieszkała ta dusza; ta dusza, któ-
rą chciałbym być".
Daliśmy tylko słabe pojęcie o bogactwie warian-
tów, jakie ożywiają w tej powieści marzenie o lam-
pie drugiego. Ale komentując nawet wiersz po wier-

126

You might also like