You are on page 1of 2

Doświadczenia medytacyjne

MANFRED SEEGERS
_________

Buddyzm w całej swej okazałości i złożoności dotarł do nas niedawno, dlatego też różnice między zachodnim i
azjatyckim stylem myślenia oraz życia są bardzo zauważalne. Na Zachodzie myślimy głównie w sposób linearny, to
znaczy od pewnego punktu wyjścia do ściśle określonego punktu końcowego. Najczęściej kierujemy naszą uwagę
na konkretny cel. Sposób myślenia na Wschodzie jest raczej cykliczny. Rozmaite cykle, takie jak dzień i noc, życie,
stan pośredni i ponowne narodziny oraz całe koło egzystencji, warunkują ogólną wyobraźnię. Ma to duży wpływ na
medytację. Na Zachodzie chcemy jak najszybciej osiągnąć wytyczony cel, na Wschodzie myśli się raczej
długofalowo. Jeżeli cel nie zostanie osiągnięty w tym życiu, to pewnie w następnym. 
Dlatego na Zachodzie musimy sobie ciągle uświadamiać, że medytacja jest pewnym odprężeniem, a nie
dodatkowym powodem do stresu, którego dość mamy już każdego dnia. W medytacji chodzi o utrzymywanie
naturalnego stanu i otwarcie na wszystkie fantastyczne właściwości naszego umysłu. Gdy umysł jest napięty,
podczas medytacji często doświadczamy problemów. Gdy jednak umysł jest odprężony i otwarty, nigdy nie
doświadczamy trudności czy przeszkadzających uczuć. Mistrz Kalu Rinpocze udzielił następującej wskazówki: „Nie
medytujcie jak mysz w pułapce, lecz jak jastrząb w powietrzu”. 
Mimo wyjątkowej skuteczności metod Diamentowej Drogi musimy być świadomi, że w ciągu jednego dnia lub
krótkiego czasu nie zmienimy nawyków nagromadzonych przez kolejne żywoty. Potrzebujemy zatem dużo
cierpliwości. Musimy znaleźć odpowiednią dla siebie miarę i odpowiednio ze sobą postępować. Wiara w siebie
pozbawiona dumy jest w tym przypadku kluczem do sukcesu. Tu również mamy stosowny przykład. Budda zapytał
muzyka: „W jaki sposób stroisz struny swojej lutni, by wydobyć czysty dźwięk?”. Muzyk odpowiedział: „Struny
muszą mieć odpowiednie napięcie, nie mogą być ani za mocno naciągnięte, ani za luźne”. „W taki sam sposób
powinieneś też medytować”, odrzekł na to Budda. 
Praktykując, powinniśmy w miarę możliwości stosować tę medytację, którą lubimy. Będziemy wtedy cieszyć się
praktyką, co zapobiegnie powstawaniu trudności. Radość z medytacji powoduje spontaniczne pojawienie się
pilności. Gdy jednak pojawią się przeszkody, najczęściej pomaga pomyślenie o nauczycielu albo krótka medytacja
na nauczyciela. Jeżeli mamy trwałe problemy, powinniśmy się z nauczycielem spotkać. Jego błogosławieństwo oraz
moc jego dobrych życzeń pozwolą, by na drodze do oświecenia wszystko rozwijało się w sposób najbardziej dla nas
korzystny. 
Ważne jest zrozumienie różnicy pomiędzy doświadczeniem a urzeczywistnieniem, ponieważ łatwo o pomylenie tych
dwóch pojęć. Z rozwojem stałego spokoju umysłu wiążą się takie zjawiska jak elastyczność ciała i umysłu. Ciało
jest giętkie, a umysł doświadcza głębokiego stanu błogości. Gdy uznamy, że to przyjemne cielesne i umysłowe
doświadczenie jest urzeczywistnieniem, szybko utkwimy w martwym punkcie. Medytowanie ma nam dać głębszy
wgląd. To samo dotyczy uzyskiwania takich mocy jak doświadczanie pozazmysłowe itd. Jeżeli ich uzyskanie staje
się naszym celem, mylimy doświadczenie z urzeczywistnieniem. Stanowi to przeszkodę w uzyskiwaniu takich
ostatecznych właściwości jak nieustraszoność, radość i współczucie. Gampopa wyraźnie pokazuje tę różnicę w
związku z praktyką Wielkiej Pieczęci. Tłumaczy on, że doświadczenia podczas medytacji są pewnym stanem
umysłu, nie są jednak rozpoznaniem natury umysłu. Doświadczenie radości, siły i braku koncepcji nie jest jeszcze
stabilne. Doświadczenia te wyraźnie się pojawiają, lecz równie szybko znikają. Gdy jednak medytujemy bez
przywiązania do nich, zasłony w umyśle rozpuszczają się i doznajemy urzeczywistnienia. Urzeczywistnienie takie to
nieustanny strumień przejrzystego światła umysłu bez podziału na myśli i to, o czym się myśli, na medytującego i
medytację. Taki stan to równoczesne urzeczywistnienie i spełnienie. 
W swoim tekście „Ocean Prawdziwego Znaczenia” IX Karmapa tłumaczy różnicę pomiędzy doświadczeniem i
urzeczywistnieniem na wszystkich czterech poziomach Wielkiej Pieczęci. Następujący fragment podaję we własnym
tłumaczeniu z tybetańskiego:
„Jak wyjaśniają pierwsi mistrzowie Kagyu, niestety łatwo pomylić doświadczenie z urzeczywistnieniem. Po
pierwsze, chodzi o doświadczenia związane z jednoupunktowieniem. Czystość i przejrzystość świadomości są jego
esencją. Jeżeli pojawiają się wahania, mamy wtedy do czynienia z doświadczeniem. Gdy wahania stają się
mniejsze, jest to pewien postęp. Ogólnie jednak poziom jednoupunktowienia jest jeszcze doświadczeniem a nie
urzeczywistnieniem. 
Jeżeli na poziomie prostoty zaczynamy rozumieć, czym jest niezrodzona natura i chcąc oswoić z nią nasz umysł,
pomyślimy ‘o tym mówił nauczyciel’, to jest to doświadczenie. Jeżeli natomiast świadomość sama rozpozna, że jest
pozbawiona własnej natury, jest to urzeczywistnienie. 
Jeżeli na poziomie jednego smaku myślimy, że ‘nasze ciało, nasz umysł i zjawiska zewnętrzne pozbawione są
prawdziwej natury’, wtedy mamy do czynienia z doświadczeniem. Bezpośrednie rozpoznanie, że wszystkie zjawiska
zewnętrzne posiadają tę samą naturę, mimo iż wydają się jedynie odbiciem w lustrze, jest urzeczywistnieniem. 
Jeżeli na poziomie niemedytacji myślimy, że ‘nie ma obiektu medytacji ani medytacji’, jest to doświadczenie. Gdy
jednak świadomość rozpozna, że ona sama pozbawiona jest podmiotu medytacji jak i medytacji, jest to
urzeczywistnienie. W ten sposób wyjaśnia się, jak istotne jest to, by nie mylić owych dwóch pojęć, jakimi są
doświadczenie i urzeczywistnienie”.

Jeśli odnieść powyższe objaśnienia do naszej sytuacji, najwyższym celem nie powinny być dla nas rozmaite
fantastyczne doświadczenia czy doznania. Jeżeli medytujemy z takiego właśnie powodu, mamy złe nastawienie. Z
prawidłową praktyką mamy do czynienia wtedy, gdy wyrażamy życzenia, by za pomocą medytacji rozpoznać
naturę umysłu. Oznacza to, że chcemy osiągnąć oświecenie po to, by pomagać innym w osiąganiu trwałego
szczęścia. 
Powinniśmy się starać zdobyć większą wiedzę o umyśle i praktykować tak dobrze, jak potrafimy. Gdy po jakimś
czasie stwierdzimy, że przeszkadzające emocje i wrażenia znikają, duma maleje, mniej uwagi poświęcamy sobie, a
w zamian stajemy się bardziej otwarci na innych oraz rośnie nasze zaufanie do nauczyciela, oznacza to, że
jesteśmy na dobrej drodze. Możemy wtedy przyjąć, że nasza praktyka dharmy jest skuteczna. 

You might also like