You are on page 1of 87

Wstęp

-------------------------------------------------***-------------------------------------------------
====Można stwierdzić, iż zawarta w niniejszym opracowaniu wiedza jest bezcenna,
gdyż jest oparta przede wszystkim na spostrzeżeniach indywidualnych
użytkowników, uzyskanych niejednokrotnie podczas wieloletniej eksploatacji
pojazdu.
Moja rola ograniczyła się właściwie do zebrania tego wszystkiego w logiczną całość,
w jedno opracowanie traktujące w całości o eksploatacji Syrenki.
Dla ułatwienia podzieliłem linki w Spisie Treści nadając im nazwy rozdziałów z
książki „Naprawa Samochodów Syrena” Z. Glinki, dodając przy tym działy
„WYKAZ ZAMIENNIKÓW”, „USPRAWNIENIA SAMOCHODU”,
„ARTYKUŁY” oraz „ZAKUP SAMOCHODU” ze względu na duże zainteresowanie
tymi materiałami. Pominąłem przy tym typową dla Forum formę z często
powtarzającymi się elementami graficznymi m.in. avatarami userów nadając całemu
opracowaniu ujednoliconą formę, co jest chyba oczywiste. W czasie przeglądania
dostępnego materiału dołożyłem wszelkich starań, ażeby wybrać posty jeżeli nie
poparte moim własnym doświadczeniem to przynajmniej oznaczone punktami
„Pomógł”.
====Zdając sobie sprawę z tego, ze ciągle przybywa nowych, ciekawych materiałów
liczę na to, ze z biegiem czasu Ktoś podejmie się aktualizacji tego opracowania.

Składam serdeczne podziękowania:


- Userom i Adminowi Forum www.syrena.nekla.pl/forum
- Autorom strony: www.syrenaklub.com oraz www.autko.foxnet.pl oraz
wszystkim zamieszczającym artykuły pomocne w przygotowaniu tego
opracowania na wymienionych stronach
- Autorowi strony www.syrenka.frankiego.prv.pl
- Autorowi strony www.syrena.terramail.pl
- A także wszystkim innym, których mogłem tutaj przez nieuwagę pominąć, a
bez których powstanie tej publikacji byłoby niemożliwe.

Autor
SPIS TREŚCI

I. SILNIK
II. UKŁAD ZASILANIA
III. UKŁAD WYDECHOWY
IV. UKŁAD CHŁODZENIA
V. SPRZĘGŁO
VI. ZESPÓL NAPĘDOWY
VII. PÓŁOSIE, PRZEGUBY, CZOPY I ŁOŻYSKA
VIII. PRZEDNIE ZAWIESZENIE
IX. TYLNE ZAWIESZENIE
X. KOŁA TARCZOWE I OGUMIENIE
XI. UKŁAD KIEROWNICZY
XII. UKŁAD HAMULCOWY
XIII. RAMA I LOKALIZACJA NUMERÓW POJAZDU
XIV. WYPOSAŻENIE ELEKTRYCZNE
XV. NADWOZIE
XVI. SAMOCHÓD SYRENA 105 LUX
XVII. SAMOCHODY SYRENA BOSTO I R-20.

DODATKI

I. WYKAZ ZAMIENNIKÓW
II. ZAKUP SAMOCHODU
III. ARTYKUŁY
IV. TUNING I USPRAWNIENIA SAMOCHODU

I. SILNIK

1.1. SPORZĄDZANIE MIESZANKI 2T

Jest pewien problem z olejem:


1l benzyny = 33,33 ml oleju
2l benzyny = 66,6 ml oleju
3l benzyny = 100 ml oleju
4l benzyny = 133,3 ml oleju
5l benzyny = 166,6ml oleju
6l benzyny = 200 ml oleju
7l benzyny = 233,3 ml oleju
8l benzyny = 266,6 ml oleju
9 benzyny = 300,0 ml oleju
10l benzyny = 333,3 ml oleju
11l benzyny = 366,6 ml oleju
12l benzyny = 400,0 ml oleju
13l benzyny = 433,3 ml oleju
14l benzyny = 466,6 ml oleju
15l benzyny = 500,0 ml oleju
16l benzyny = 533,3 ml oleju
17l benzyny = 566,6 ml oleju
18l benzyny = 600,0 ml oleju
19l benzyny = 633,3 ml oleju
20l benzyny = 666,6 ml oleju
21l benzyny = 700,0 ml oleju
22l benzyny = 733,3 ml oleju
23l benzyny = 766,6 ml oleju
24l benzyny = 800,0 ml oleju
25l benzyny = 833,3 ml oleju
26l benzyny = 866,6 ml oleju
27l benzyny = 900,0 ml oleju
28l benzyny = 933,3 ml oleju
29l benzyny = 966,6 ml oleju
30l benzyny = 1 litr

Olej wlewamy do benzyny, w stosunku =prawie 200 ml na 5 litrów benzyny. Zarówno MIXOL jak i
stary LUX10. Warto nadmienić, że lepszy jest LUX10 bo jest tłuściejszy i dla starych przechodzonych
motorów po prostu zalecam go !
I nie tylko ja (moja skarpeta ma już 30 lat.......).
Oba oleje bełtamy mocno w kanistrze , bo wbrew pozorom słynny MIXOL wcale nie chce sie sam
rozpuścić zwłaszcza w porze zimowej !!!!!
Bełtamy też gdy mieszanka stoi długo bez ruchu w kanistrze. Do zbiornika Syreny polecam wlewać
tylko 5 litrów mieszanki--resztę wozimy w kanistrze w bagażniku (chodzi o cisnienie na pompę---
zaworek zwykle słabo trzyma i gaźnik podaje za dużo==efekt==zużycie paliwa o 1 litr większe niż
powinno być ! na setkę).
Nie stosuję innych olejów....bo te obecne drogie wynalazki do dwusuwów są dobre ale na Marsie, a w
silniku z luzami po prostu dają zatarcia i wybicia mechaniczne (za dobre są, za lekkie).
Tak żeby było praktycznie gdy robimy podłączenie LITROWEJ butelki do gaźnika i Syrena idzie z tej
butelki----------- to na taką litrową butelkę dajemy ze strzykawki aptecznej 4 centymetry oleju.
Kupujemy w aptece strzykawkę "piątkę", zasysamy do niej 4 cm oleju, wpsikujemy do butelki,
bełtamy............próbujemy odpalić..............Jak zwykle nic z tego !
PS. w sytuacji tragicznej na drodze gdy nie ma miarki, kupujemy dżem w typowym słoiku,
wywalamy go do kibla, po czym ten słoik napełniamy troche ponad połowę olejem --
============ i to jest na 5 litrów benzyny .
Uważam, że najlepiej stosować Mixol lub Lux - 10. Oleje te różnią się jednak znacznie od siebie. Mixol
lepiej sprawuje się pod względem utrzymania czystości w silniku i łatwiej miesza się z paliwem, zaś
stosując Lux - 10 zdecydowanie dłużej wytrzyma wał korbowy. Wał wyjęty z silnika auta
eksploatowanego na Luxie - 10 łatwo zauważyć, że jest lepki, zaś po Mixolu suchy. Nie
należy także przechodzić z Luxu na Mixol ani tymbardziej na teraźniejsze oleje
półsyntetyczne, gdyż mają one wysokie właściwości myjąco rozpuszczające. Po
rozpuszczeniu nagromadzonego nagaru można zatrzeć silnik lub w najlepszym przypadku
go rozszczelnić. Na koniec jeszcze jedno: Mineralny olej silnikowy Lux - 10 jest od dawna mało
stosowany, ale silnik najładniej na nim pracuje, jednostka jest bardzo cicha. Może nic nowego nie
napisałem ale się starałem.

Dobre oleje "niedymiące" nowej generacji, w Syrenie się niesprawdzają. Ona świetnie idzie
a po 20--30 tys km silnik jest do roboty !!!! Tymczasem powinien mieć przebiegi min . 70
tys, a i 90 zdarzało mi się oglądać.
To zjawisko pochodzi od luzów w układzie korbowym które są już od nowości. To jest ten sam problem
co z nowymi olejami do skrzyni biegów--są za dobre !!
Szczególnie lecą silniki stare, z jakimś już przebiegiem. Dla nich--tylko LUX-10 (żeby te luzy
się jakoś kasowały na gęstości oleju).
====Nie ciesz się że masz świece czyste----niedługo będziesz płakał.

1.2. GŁOWICA
I to są skutki oddawania głowicy fachowcowi !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Być może ta uszczelka (nowa) jest jakaś
felerna, może to jest od Wartburga albo
prywaciarz był pijany........ona wogóle
jakaś skąpa jest nawet w innych
miejscach.
Moim zdaniem głowica jest ZA BARDZO
splanowana---no ,żeby aż tak !! Aż tak
ubyło obwodu komory spalania że aż
uszczelka nie pokrywa ??? Ja myślę, że
"fachowiec" rypał ile wlezie bo myślał że
to jest Audi albo coś .....

Wiele razy pisałem ,że TRZEBA SAMEMU


PLANOWAĆ NA SZKLE Z PAPIEREM
ŚCIERNYM. Wtedy czuwamy nad tym, czy
już całość powierzchni jest "biała" i w tym
momencie kończymy planowanie. Często
wyglada to tak, że bardzo białe sa ROGI
(bo one zwykle się przyginają do bloku) a reszta powierzchni taka trochę tylko liźnięta na
białawo(białe to znaczy czyste aluminium).I w tym momencie przestajemy chetać !!!!!
No a tutaj fachowiec poszedł na całosć i mamy skutki.
Oczywiście--jeśli tłoki będą teraz waliły w głowicę--to trzeba Z TEGO TYLKO POWODU podebrać
materiał aby tłok miał swobodę ruchu do góry. Natomiast co do samego uszczcelnienia (przed
przeciekaniem boryga) to zależy ono tylko od tego czy nie ma wżerów w strone komory spalania
idących od płaszcza wodnego. Jeśłi nie ma to bedzie szczelne.
PS. swoją drogą spróbuj jak leży inna uszczelka. W zasadzie można JEDEN RAZ użyć ponownie tej
starej po uprzednim nasmarowaniu smarem grafitowym.

1__ No więc w 1987 roku gdy było minus 40 stopni, Syrena 104 stała na dworzu Z WODĄ w układzie
całą noc. Na skutek zamarznięcia---rozerwało te faję gumową co idzie od głowicy do chłodnicy , i nic
więcej.
Też tak myślałem jak "tomekb?"......bo tak głosi teoria ( że rozwali). Tymczasem okazuje sie ,że
konstrukcja głowicy + faja powoduje iż lód ma gdzie iść, i nie daje ciśnienia na ścianki.
Oczywiscie lepiej takich eksperymentów nie robić, ale wygląda na to ,że bloki Syreny nie pękają bo lód
wyłazi do góry.

2----Jak pisze kol. "atom1" najlepsze jest lustro bo jest gładkie, ale ludziska brali szybę
albo nawet płytę wiórową laminowaną na równiutko. I na taką równą powierzchnię
naklejamy 2 sztuki papieru ściernego --średniego (nie ma ścisłych wskazań) : jedna sztuka
tuż za drugą na długość. I mamy równą powierzchnię papieru ściernego. Głowicę hetamy
na tym, trzymając jedną ręką za gumową faję (ona ma zostać przy głowicy--dla wygody
trzymania) suwając ją do i od siebie. Co około 10 ruchów obracamy głowicę "przód do tyłu"
i znowu chetamy od siebie i do siebie (to odwracanie jest ważne bo od strony człowieka
druga ręka daje nacisk mocniejszy bliżej człowieka).(czyli pracujemy dwiema rękami z tym
że jedna pcha za faję a druga ciśnie do papieru).(czyli raz faja jest pod lewą ręka , a raz
pod prawą).
I co jeszcze ::zalecam co kilka minut oczyścić papier ścierny szczotką drucianą a potem
zwykłą żeby nie wcierać w niego aluminium---zachowuje wtedy ostrość na całą głowicę jak
należy.
Ile to trwa ?? Ano tak ze 2 godziny , aż się cały spód głowicy zrobi jednoolicie
srebrzysty.Zauważcie, że już od początku srebrzyste robią sie 4 rogi , a środek cholera to
po 2 godzinach jeszcze tak sobie !!!! Tak właśnie ma głowica od Syreny == środek daje
du&y nawet przy dobrym dociąganiu i eksploatacji.

PS. moja niewiedza, o jakiej pisze "tomekb" jest czymś , co mnie rozczula !!!!!!!
Zbieram się więc--w ramach rechabilitacji w tematach syrenowskich--do podania instrukcji-----""" Jak
przelecieć dziewuchę na przednich fotelach nierozkładanych modelu 105 Standard (biegi przy
kierownicy)""". W warunkach letnich !!! Bez boryga !!!!!
Tutaj "tomekb" mnie nie pokona----brak na ten temat jakichkolwiek danych w literaturze !!!!

Nie , ja jednak nie wyrobię, ponosi mnie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Jedyne słuszne co napisał PAPIEJU , to to , zeby nie ruszać dopóki działa.
A teraz tak ::::::
Słynne twierdzenie że po 48 godzinach z wodą na łożyskach to juz mogiła i należy je
wymienić ---TO BUJDA i niestety Rychter dał sie na to złapać.
Wynika to z szybkosci postępu korozji badanej w laboratoriach.
Łożyska są zwykle tłuste i nic nie korodują !!!!
Ja i po 2 tygodniach z wodą odpalałem i jeżdżę przez 25 lat !!!
Szum jaki słyszysz nie pochodzi prawdopodobnie z łożysk, a jeśli tak--olej to.

uszczelka nie jest nigdzie przerwana--takie coś nie bywa ! Ona po prostu nie przylegała bo nie była
docisnięta głowicą i widać jakby przedmuchy (inna barwa).
Te ubytki głowicy na samym rancie są dziwne, na szczęście u ciebie nie ma zbliżenia kanału wodnego
do rantu komory spalania----a tak nieraz bywa i wtedy to już żadna uszczelka nie pomaga==głowica
byłaby do wymiany.
Powtarzam---tutaj cała odpowiedź jest w tym gdy położysz głowicę na lustrze na którym masz
naklejony papier ścierny (60---80) taki na płótnie. I jak pojeździsz głowicą w przód i tył tak
z 15 ruchów, potem połóż ją odwrotnie żeby dziura na fajkę podeszła pod drugą rękę--i
znowu z 15 suwów=======i teraz bierzesz głowicę w łapy i oglądasz ślady. Jeżełi nie
będzie śladów tarcia równo wszędzie to znaczy że było dmuchanie.
Jeśli to stwierdzisz--to teraz wecujesz tak ze 2 godziny aż srebrny ślad wecowania będzie
równo wszędzie. Także i na tych pieprzonych rantach.
W trakcie tego tarcia (wecowania ) ) co około 20 ruchów musisz przestać, postawić lustro i szczotką
drucianą wyczesać ten naklejony papier(paprochy) żeby usunąć z niego materiał jaki on zebrał. Bez
tej czynnosci papier sie zaklajstruje tym aluminium w 20 minut i trzeba będzie naklejać drugi--a po co
!!?
Do roboty !
PS. stare podręczniki podają żeby przelecieć gładź cylindrów papierem ściernym w tych miejscach
gdzie pojawiły się rysy.
Tutejsi userowie na takie stwierdzenie dostają zawału---ale młodzi są i nie wiedzą o co biega. Sam to
robiłem--rysę miałem ze 2 mm głeboką i zatarłem jej krawędzie żeby nie przepiłowały mi pierścieni
(krawedź rysy jest ostra). Po 2--3 miesiącach silnik sam dotarł się w tym miejscu i nie widać żadnej
rysy.
PS. ciekawe byłoby popatrzeć na pierścienie przez otwory kolektora wydechowego....ale to wymaga
zdjęcia kolektora, a to jest upierdliwe i kończy się urwaniem śrub kolektora niestety.Ale nie raz się
udaje ))))))))))))))))))))
PS. skąd biora się skrzywienia głowic ? Owszem--bywa przegrzanie, ale to są głowice robione z gówna
i zwykle całe chodzą jak chcą. TU być może ktoś kiedyś za nocno dokręcił środek (jest taka teoria że
srodek dopierdalamy mocno) a nie poluzował najpierw narożników. dowalił środek, uszczelka nie była
nasmarowana i narożniki się zdeformowały.
Należy dokrecać wg. książki Glinki, ale nastepnego dnia zluzować lekko narożniki i dopieprzyć środek
a na koniec dokręcić narożniki.I wsio ma być nasmarowane smarem grafitowym i to mocno !

Młody---nie denerwuj mnie !!!!!!!

Trzeba odpalać i się zobaczy jak był zrobiony. Będzie słychać .


A przyleganie powierzchni przerywacza---------KUŹWA---------widać że piszesz z książki !!
1-----ten temat nic nie ma do problemu "rozbierać czy nie kupiony silnik""
2--- jakbyś sam poszlifował styki 1000 razy (jak ja ) to byś wiedział, że bywa iz w Syrenie styka sie
1/5 powierzchni czasem......a pojazd odpala od pierwszego klucza i idzie !!!
Tak jest i już. Pieprzyć powierzchnię ! Dziwne to ale prawdziwe.

Planowanie papierem sciernym głowic jest dobre ! Tyle że na lustrze a nie na kolanie.
Robiłem to wiele razy (jeszcze cię nie było na ziemi ). Tej ziemi )))))))))

Idea jest taka :: Nie rozbierać wszystkiego na atomy żeby sie upewnić czy jest dobrze !!!!
Bo skutek jest taki że ludzie naprawiają co dodatkowo zepsują zamiast jeździć Syrenami.
Syrenę naprawia się jak samolot radziecki : --w locie !!!!!!

Śruby trzymające kolektor wydechowy czasami tkwią w płaszczu wodnym . Jest to niedoróbka odlewu
!!! Teraz musisz wkręcić taką śrubę na sylikon,żeby po gwincie nie szła woda ! Po cholerę to ruszałeś !
Oczywiscie ze nie było wody na swiecy !!Niby skąd ? Do tego momentu woda stała spokojnie na
gwincie !
Zakładaj stare uszczelki wydechowego kolektora, tylko posmaruj je smarem grafitowym.
Booooże !!! Szkoda dla was takich fajnych samochodów !!!! Wszystko psujecie !

1.3. USTAWIANIE ZAPŁONU, ŚWIECE, KONDENSATORY.


Absolutnie nie musi być to
suwmiarka. Prosciej i tak
samo dokładnie jest wziąć
korek ,który dobrze sie
wciska ciasno do otworu od
swiecy, a w tym korku ma
być dziura na wylot wzdłuż
korka (powiedzmy że
robimy ją wiertarką na
małych obrotach wiertłem 5
mm). Teraz bierzemy prosty
patyk, mniej więcej ze 30
cm długi i o takiej grubości
żeby w tym otworze się
ładnie przesuwał. Patyk ten
skalujemy robiąc na nim
kreski co 4 milimetry. I już .
Ustrojstwo to wsadzamy do
otworu od świecy i bawimy
się patrząc jak go tłok
popycha w góre i w dół-----
ale żeby cholera nie wpadł
do środka=====warto mu
dać jakiś opór od góry bo on
koniecznie chce wpadać !!! Dokładność będzie wystarczająca, chrzanić suwmiarki.
Co do opisu jak to robić-------musisz poszukać na tym forum technika-----niedawno było o tym.
O --tu było trochę.... http://syrena.nekla.pl/fo...?t=8044&start=0

A zaczynasz od tego ,że musi być żaróweczka na drucie z dwoma krokodylkami, i teraz jeden
krokodylek przyczepiasz do masy-----to najlepiej do zatrzasku maski (maska ma być podniesiona :----
-)))))) więc do zatrzasku na zamku tutaj nad kratką wlotu powietrza )))),,,,,a drugi krokodylek ma
iść do tego zacisku cewki (pierwszy cylinder przykładowo) do którego to zacisku dochodzi kabelek od
kondensatora A NIE KABELEK DOPROWADZAJĄCY NAPIĘCIE 12 volt od stacyjki====paluchem idziesz
od kondensatora do zacisku cewki i znajdujesz go.
No i teraz świece wszystkie wykręcić, przyrząd patykowy wkładamy do otworu świecowego 1 cylindra,
stacyjkę przekręcamy w połozenie "świeci sie lampka czerwona."
UWAGA : prace te w wykonaniu ludzi nie mających wprawy trwają godzinami )))))))))) i to
powoduje że cewki grzeją się, i po 10 minutach mogą sie przepalić bo kluczyk w tym ustawieniu zasila
układ zapłonowy prądem a samochód NIE JEDZIE !!!! A on tego nie lubi !
Więc , macamy co jakiś czas cewki ręką i gdy są za ciepłe--przerywamy pracę na papierosa--niech
ostygną.
No, skoro mamy 10 minut czasu ))) to......oczywiście zdjęliśmy kratkę ==grilla i zdjęliśmy
pokrywkę gumową z aparatu zapłonowego. Aparat ten jest przykręcony mniej wiecej w środkowym
położeniu (nie zawsze, nieraz trzeba go przesuwać w położenie nieśrodkowe żeby zapłon dał się
ustawić--ale to potem).
Bieg ma być na luzie !!!!
Żaróweczka ma byc widoczna==wisieć na widoku.
Ręką obracamy wał silnika za koło pasowe--obserwujemy jak patyk jest wypychany przez tłok do góry
(obracamy se , powiedzmy, w prawo=jak wskazówki zegara), aż wreszcie przestaje być on wypychany
bo doszedł do samej góry. Żaróweczka sie pali. Cofamy koło pasowe w lewo i oceniamy o ile
milimetrów cofnęliśmy na patyku==powinno być z grubsza 4 milimetry ==patyk chowa sie o 4
milimetry.
Gdzieś tak na początku piątego milimetra żaróweczka ma zgasnąć. To jest znak że tu wyskoczy iskra--
-na 4 milimetry przez górnym położeniem tłoka.
Jeśli cholera się pali nadal, to całym aparatem obracamy w prawo==tak jak wskazówki
zegara.Oznacza to,że był za wczesny zapłon.
Aparat zapłonowy (ten twój nowy) jest przykrecony oczywiście, do przodu silnika ale on ma być
przykręcony leciutko, więc stukamy w jakieś oczywiste miejsce jego posługując się np. młotkiem i
wkrętakiem (delikatnie bo to aluminium) i obserwujemy jak sie on pomalutku obraca.
Ogólna zasada-----------gdy zapłon jest ustawiony za wczesny,to należy obracać aparatem
zgodnie z pracą silnika==czyli jak wskazówki w zegarku. Natomiast jeśli żaróweczka
gaśnie już przy drugim milimetrze gdy cofamy tłok---to znaczy że zapłon jest zbyt późny ,a
wtedy aparatem obracamy odwrotnie niż zegarek chodzi czyli odwrotnie niż silnik sie
obraca gdy pracuje {przypominam że klęczysz przed silnikiem a na ręku masz zegarek
)))))))))))))))))))))))))))))))).
Co do dalszych dywagacji--------czytaj posty w podanym linku.............bo za długo by tu pisać.....
Przypominam że cewki sie już bardzo nagrzały, kluczyk wyłącz i idź na przerwę, np. na dłuższy seks,
bo cewki stygną powoli. Słowo "cewka" jak najbardziej mi tu pasuje.......

Rany Boskie, jak ja muszę uważać co piszę !!!!!!!


A już miałem nie pisywać na forum....bo prawdę mówiąc od dawna nie robię nic przy Syrenie i
zapomina się........
PS-----w kwestii kondensatorów, to gdy są złe---to żadne ustawianie zapłonu nic nie da i samochód
nie odpali. Nie ma to związku z wyprzedzeniem ale po prostu iskra jest zbyt słaba i gaśnie ona w
cylindrze ( jednocześnie na przerywaczu jest mocna strzelająca iskra).
Ale--ta uwaga dotyczy kondensatorów ORYGINALNYCH syrenowskich. Są one prawie niezniszczalne (w
zasadzie), natomiast późniejsze fiatowskie były beznadziejnie słabe i nawalały w dziwny sposób----co
do nich to nie ma żadnych prawidłowości, a więc może być tak, że troche jest iskra a trochę nie ma.
Były też kondensatory prywaciarskie--zwykle fatalne !!!
Pisałem wielokrotnie, że styczki przerywacza (już lekko zużytego) można podszlifować--najlepiej po
rozmontowaniu na atomy całego aparatu (robimy to w domu przy stole a nie na samochodzie, bo na
samochodzie to niedokładnie się szlifuje jako że pilnik nie ma ruchu).
Szlifujemy je pilnikami "z brylancikami technicznymi" to są takie srebrzyste pilniczki. Ostatecznie
paskami pap. ściernego naklejonego na stary pilnik.
Dobrze jest też mieć kółko szlifierskie , takie kręcone na korbkę (pomalutku chodzi) i ono doskonale
szlifuje dupki przerywaczy.
Moje przerywacze mają około 25 lat i były szlifowane kilka razy---już je ledwie widać a silnik pali od
razu.
Była poruszana kwestia podkładek , które wchodzą na ośkę młoteczka. Można je dowolnie przekładać
miejscami, można dodawać i ujmować---jest to wazne, bo:::
1-----często młoteczek nie trafia dobrze w kowadełko i podkładki "centrują" to trafianie.
2-----gdy dodamy dodatkową podkładeczkę z góry i zapniemy "na ścisk" to młoteczek znacznie mniej
się kiwa na boki nawet GDY JEST Z LUZAMI OSIOWYMI i wtedy iskra jest pewniejsza ,no i na stykach
mniej iskrzy bo nie ma bocznych drgań (to na wypadek gdy nie mamy nowego młoteczka na
wymianę).
--------------------------------
I ostatnie:::: często fabrycznie młoteczek nie za bardzo pasuje do kowadełka---nie trafiają skubane
na siebie i rozmijają sie nawet o 40 % powierzchni. W praktyce niewiele to szkodzi !!!!!!! ( w teorii
dyskwalifikuje komplet).
Pamiętajmy o smarowaniu (lub oliwieniu) ośki młoteczka, tak kropelkę raz w roku ......Na poduszkę
filcową dajemy raczej SMAR lub bardzo gęsty olej (bo rzadki potrafi pryskać).
Raz na 20 lat )))))))) wymieniamy łożyska EL-8 w aparacie zapłonowym.
PANOWIE ::::: na starych rozklekotanych aparatach Syrena odpala doskonale !!! Byleby styczki były
czyste, oszlifowane i przetarte benzyną po szlifowaniu.
Jeśli nie odpala---powodem może być co innego, nawet ta uszczelka pod głowicą lekko juz przepalona.
Błędne ustawienie zapłonu może spowodować że silnik ruszy do tyłu !!!! U mnie tak było gdy bardzo
późny zapłon (nie rozumiem tego ale to fakt). Byłbym rozwalił samochód za mną na stacji benzynowej
!!!!!!!! Wrzuciłem --po chwili szoku---wsteczny i odjechałem do przodu !!!
Tylko Syrena tak ma !!!!! Cudowny pojazd !!!!!!!

No tak, więc w zasadzie to najlepiej by było (żeby było precyzyjnie !!!) wsadzić patyk w korek zanim
go się wogóle wyskaluje, i pokręcając np. zgodnie z ruchem wskazówek zegarka znaleźć najwyższy
punkt tłoka. Teraz postawić flamastrem kropeczkę tutaj gdzie jest poziom korka na styku z
patyczkiem, wyjąć patyczek i odmierzyć 4 mm do góry patyczka. Postawić punkcik innym kolorem
Wsadzić z powrotem patyczek i teraz pokręcić lekko w lewo (czyli odwrotnie do wskazówek zegara) aż
się ten punkcik ostatni schowa w korek......
I teraz ma żaróweczka zgasnąć.
Wszystko to o d.....potłuc, no ale teoria tak nakazuje.......
Jednym z błędów jest podpięcie żaróweczki do masy --tu gdzie nie ma masy !!! I nic sie nie pali !!!
Najlepsza masa jest na zatrzasku maski !!!
I drugi błąd----podpinamy drugi krokodylek żaróweczki NIE DO TEGO wyjścia cewki co idzie od niego
przewód do kondensatora------lecz do tego drugiego wyjścia cewki , które jest zasilane STALE prądem
12 v po przekręceniu kluczyka. Pali się stale !!!!!!! Czyli -----silnik uszkodzony ))) . Znałem takiego
co cały dzień siedział i patrzył się na to że żaróweczka nigdy nie gaśnie !!!!!! Byłby rozbierał
silnik........ale go olśniło.......w końcu.
Obywatelu !!!!!
Faktycznie trudno to opisywać. Proponuję , żeby wprowadzic termin ""reguluję trójkątnymi
blaszkami""" oraz , "reguluję całym aparatem".
Nie można regulować "przerywaczem" bo to wprowadza niejasność taką ,że zmieniasz
przerwę ( a zmiana wielkości przerwy daje DUZĄ zmianę wyprzedzenia==gdy przerwa
większa to wcześniejszy zapłon, gdy robimy przerwę mniejszą to zapłon sie opóźnia ).
===============
Co robisz źle ??????
PODSTAWOWA RZECZ :::::: Przerwa na przerywaczu ma być nie 0,35 ale około milimetra !!!
Ty mi nie mów jak pisze w ksiązkach----zrób przerwę dużą jak cholera !!!!
( z powodu małej przerwy iskra jest słaba i jeden z garów ci nie chodzi !!!).
A więc ustalamy::: robisz dużą przerwę na wszystkich przerywaczach.
TERAZ::::: Blaszki regulacyjne każdego z przerywaczy(trójkątne czy też romboidalne) ustaw pośrodku
zakresu ich przesunięcia, tak żebyś miał dla każdego przerywacza te same szanse regulacji. )))))
1)--teraz: Na początek podpinasz żaróweczke do 1 przyrywacza (pierwszy gar), ustawiasz te 4
milimetry wyprzedzenia na patyku albo na zegarze (przesada) ; OLEJ NA RAZIE TO W KRÓRĄ STRONĘ
OBRACASZ WAŁEM, TO MA ZNACZENIE GDY WAŁY SĄ WYBITE A JAK DOBRE TO...........CHRZANIĆ TO
TERAZ. No i doprowadzasz do tego żeby żaróweczka ci gasła przy tych 4 mm REGULUJĄC SPRAWĘ
CAŁYM APARATEM.
-------------------
Teraz dokręcasz aparat jak trzeba i od tej pory już nie ruszasz CAŁEGO APARATU, tylko regulujesz
tymi blaszkami (trójkątnymi a raczej rombowatymi).
----------------------------
No i baw się w ustawianie drugiego a potem trzeciego wyprzedzenia zapłonu (pierwszy już
stoi dobrze).
ALE----------querwa muć-----------rzadko kiedy jest tak, że da radę to ustawić, bo zwykle
BRAKUJE REGULACJI NA TYCH BLASZKACH. ten drugi przerywacz jakoś dało sie ustawić na
to wyprzedzenie 4 mm, ale trzeci się nie daje i ma wyprzedzenie np. 6 mm a regulacja na
blaszcze sie skończyła !!!!!!!!!
Wtedy----------zmieniamy przerwę na tym trzecim przerywaczu:: tu (gdy jest za wczesny)
zmniejszamy przerwę o połowę )))))) I sprawdź teraz zaróweczką ::;zapłon jest idealnie
na 4 mm !!!!!!!!!!!!!!!!!
(jeśli była odwrotna sytuacja , czyli wyprz. zapłonu wyszło nam 2 mm i nie daje się już
uwcześnić do czterech----to powiększamy troche przerwę, no, nie za wiele, bo się nie
będzie zamykał przerywacz )))))) ))))))) ))))))))
====================
Dobra....... Ale jest to metoda partyzancka, choć doskonała !!!!
Jednak poważni chłopcy robią tak ::: gdy ten pierdol@#$ny trzeci przerywacz nie daje się już (na
swojej blaszce) tak wyregulować żebyśmy osiągnęli te 4 mm, to::::
1-----rzucamy kuźwami przez 4 minuty !!!!!1
2-----poprawiamy sytuację CAŁYM APARATEM.
3----rzucamy kuźwami 8 minut, bo rozstroiły się wyprzedzenia na pierwszym i drugim garze ( a już
były takie idealne)............
4---wracamy do pierwszego i korygujemy go blaszką romboidalną, modląc sie żeby starczyło regulacji
!!!
5----jeśli nie starczyło, zmniejszamy lub zwiększamy mu przerwę ( jak było już powiedziane wyzej, że
zmniejszenie przerwy opóźnia zapłon i wice--wersa).
6----robimy to samo z drugim, rzucając innymi przekleństwami, bo już zebrał sie tłumek na ulicy.
--------------------------------------------
Dobra. Niektórzy długo w noc wiosenną PIŁUJĄ nerkowate wycięcia regulacyjne na tych blaszkach ,
aby zwiększyć ich zakres regulacji. Trochę to pomaga......
Na koniec--jeśli za cholerę nie daje sie ustawić, to oznacza że wał jest źle złożony---ale to rzadko
bywa aż tak.
Po około 7 godzinach mamy zapłon jak w nówce ustawiony, i o brzasku schodzimy ze stanowiska przy
świergocie ptaszków.
PS> gdy mamy wprawę, ustawienie to zajmuje około 15 minut !!!!!!!!!!!!!!!!!
Kolega zauważył sprawę, o której jak dotąd było chyba cicho--------mianowicie, że po założeniu
innego aparatu zapłonowego , nie za bardzo on jakby pasuje i musimy go ustawić jako lekko
wyprzedzony lub odwrotnie-------jakby nie było śruby ustalające go na bloku nie są pośrodku ale
troche z boku zakresu.
Też to zauważyłem i nie mam na to wytłumaczenia::::: Chyba są to po prostu niedoróbki
odlewowe==te uszy są dosć dowolnie na nim sytuowane (nie wiemy jak robią te odlewy.).
Fakt--takie zjawisko występuje i nie oznacza że coś jest źle. Zostawić go jak jest .
Ale, obawiam się,że problemy ze strzelaniem w gaźnik będą nadal.......Moim zdaniem, zwykle
strzelanie NIE POCHODZI od zapłonu i jego ustawienia (no chyba że jest zupełnie źle ustawiony).
1)----czy przerywacze były umyte benzyną ekstrakcyjną ???????
2)----czy w trakcie pracy nie widać czasem iskierek POMIĘDZY OBUDOWĄ A PRZERYWACZEM
...?(którymkolwiek).
3) jeśli to powyżej jest OK, to powód musi być inny , tzn. benzynowy (gaźnikowy) lub uszczelkowy.
-------------------------------------------------------
4) czy z rana na zimnych swiecach są drobinki wody
5) czy świeca któraś nie jest mokrawa od takiego jakby błota brązowego(jest to borygo).
6) czy śruby głowicy są dociągnięte ? A weź i sprawdź dobrym kluczem.Bez dynamometru, po
radziecku !
7) czy śruba reg. wolnych obrotów jest wykręcona na 2 obroty?
czy po zdjęciu fajki na pracujacym silniku z cylindra np. nr 3 -- i po zbliżeniu kabla do cycka świecy
wali iskra o długości centymetra o niebieskim kolorze a nie różowa ?(sprawa cewki itp).--powtórz dla
każdego cyl.
9) poziom paliwa w gaźniku niech będzie za duży a nie za mały.
-----------------------------------------------------------------
To są sprawy do obejrzenia sobie, na koniec łeb wsadzamy tutaj gdzie widać cięgno gazu dochodzące
do gaźnika i patrzymy czy w gaźniku jest wogóle śrubka mocująca rozpylacz--taka maleńka na mały
śrubokręt w poziomej cześci gaźnika (może wypadła i ssie powietrze dziurką o średn 4 mm).
-------------------------------------------
kupujemy poloneza ; ; ; ; ; ; ; ; ;
PS PS PS . w czasie pracy silnika(ciepłego) zatykamy palcem dyszę powietrza ssania (ta wielka z tylca
u góry) i patrzymy na ile silnik wariuje.. Jeśłi dużo wariuje to trzeba dotrzeć płytkę zawozu ssania na
lusterku+ papoier scierny,,,,,co nie zawsze pomaga zresztą......(przy tej próbie ssanie jest zamknięte
oczywiscie bo silnik jest ciepły i już je dawno zamkneliśmy).

Tak jest !!!!!


Bo czasami ustawienie zapłonu nie wychodzi.
Teraz (poniżej) piszę dlaczego, ale piszę dla kumatych. Zielone niech nie czytają !!
------------------------------------
Ustawiamy cylinder 1 , potem 2 , a ten nr 3 to już za cholerą nie daje się ustawić.
Więc-----zgodnie z logiką----odkręcamy tj. luzujemy śruby całego aparatu zapłonowego, i cały aparat
nieco przekręcamy / w tę stronę żeby jednak ustawić jakoś ten 3-ci cylinder/.
Oczywiscie po tym zabiegu PONOWNIE musimy ustawić pierwszy i drugi. Robimy to.......
Ksieżyc wschodzi, potem zachodzi....., robimy,......powtarzamy czynności.....QUERWA MUĆ......to nie
ma końca. NIE DA SIE USTAWIĆ WSZYSTKICH CYLINDRÓW NA TE 4 MM przed zwrotem .
Co należy zrobić :::::::
1-----------wykręcić "blaszki" trójkątne , czyli te trzy podstawy do których jest mocowany każdy z
przerywaczy. I teraz pilnikiem powiększyć (przedłużyć) te półksiężycowate ich otwory na śruby
regulacyjne. Uzyskujemy jakieś 1,5 milimetra dodatkowej regulacji zapłonu.
2---------Jeśli nadal nie za bardzo się ustawia, to po prostu ostateczne doregulowanie (zwykle 3--
ciego cylindra) robimy ZMIENIAJĄC JEGO PRZERWĘ NA PRZERYWACZU.
I tu jest pewna niespodzianka ::::: wielkość przerwy BARDZO wpływa na wyprzedzenie zapłonu !!
Powiększenie przerwy to ponad 2 milimetry różnicy.(2 mm wyprzedzenia zapłonu).Powiększenie
przerwy uwcześnia zapłon, a jej zmniejszenie---opóźnia go.
Z doświadczenia wiem, że wielkosć przerwy w zasadzie nie ma wpływu na......na cokolwiek, oprócz
samego wyprzedzenia. Swobodnie można zrobić przerwę 1,3 milimetra dzięki czemu zapłon bardzo się
wyprzedza. Można tez ją zmniejszyć do 0,3......i zapłon bardzo się opóźni ( ale tutaj niestety iskra
będzie nieco słabsza).
========
Opisane tu "chwyty" są tajemnicą cudotwórców "ustawiaczy".
Jeśli nawet te zabiegi nic nie dadzą...........to znaczy że wał jest źle złożony.
------------------------------------------------------------------------------------------
Ustawiani na oko lub na słuch........ w zasadzie nie istnieje w Syrenie. Można patrzeć na znaki na kole,
a w otworze od świecy trzymać długopis .
Jeśli nie patrzymy na znaki, to zamiast żaróweczki , wkładamy między styki przerywacza karteczkę
papieru--jeśli daje się już wyciągnać to znaczy że sie styki otwarły
Stare metody...........przy pewnej wprawie dobre.......

Koledzy szanowni, proszę nie dezorientować człowieka, że świece M50 są niedobre i prowadzą do
samozapłonu !!!
To są wasze rozważania teoretyczne i guzik mają wspólnego z prawdą ! Owszem, są to swiece zbyt
gorące, ale można na nich jeździć przy średniej temp. powietrza. Gdy jest upał, to po godzinie lub
dwóch moze sie zdarzyć, że się skarpeta za bardzo zagrzeje, ale nie aż do samozapłonu. Jeździłem na
nich często gdy innych nie było, więc nie pitolcie głupot. Wogóle zostawmy świece w spokoju.
Wygląda na to, że poszła jakaś uszczelka, albo pod gaźnikiem albo pod głowicą. I zasysa fałszywe
powietrze. Skoro Syrena stała 20 lat to wszystko jest mozliwe. Dowodem jest to, że po chwilowym
wyłączeniu i włączeniu --chodzi trochę normalnie . BO po wyłączeniu zapłonu WZBOGACA sie
mieszanka (zalewa jakby trochę) jako że silnik nadal sie obraca i zasysa ale nie spala. Po chwili
dajemy zapłon i pali przez moment bogatszą mieszankę---i obroty ma prawidłowe !!!! A potem znowu
ma zbyt ubogą.
A wiec--kupić uszczelki (pod głowice od wartburga bo oryginałów to raczej nie dostanie), i po
wymianie --próba.
Samozapłony potrafią wystąpić gdy zapłon jest ustawiony ZBYT PÓŹNY, a więc to jest kolejna rzecz do
sprawdzenia.
Sprawa gaźnika-----jeśli dolna sruba jest wykręcona na 2 obroty (a przepustnica chodzi prawidłowo)
to zostawić w spokoju.
Różnica między środkowym i pozostałymi cylindrami---albo od uszczelki, albo mają ŹLE ustawione
zapłony, albo mają za małe przerwy na przerywaczach (skoro reszta częsci jest nowa = cewki itp).
Czyli---uszczelka pod głowicą, uszczelka pod gaźnikiem ewentualnie uszczelka pod kolektorem
ssącym, ustawienie zapłonu. Przy zmianie uszczelki pod gł. oczyścić nagar na komorach spalania i na
denkach tłoków.
Powiedzmy może tak:::: Jeśli chcę zgasić Syrenę na okres zimowy i odpalić dopiero na wiosnę, to
gaszę ją normalnie a potem ściągam rurkę plastikową idącą od zbiornika --ściągam ją ze zbiornika
tam wysoko , ona jest tam zwykle po prostu wsadzona na ten króciec (rureczkę) metalową. I wtedy
już nie mam ciśnienia w rurce paliwowej i nie przechodzi mi całą zimę paliwo do gaźnika ( przez
nieszczelną pompę ) i nie zasyfia mi karterów mieszanką, która odparowuje i zostaje sam olej w
karterach.
Ale temat w tym poście to raczej ....wielki udział uszczelki pod głowicą bo na wodę reaguje.....Co nie
wyklucza, że syf w karterach też jest !
to jest cholernie ciekawy problem, z grupy tych przy których trzeba łazić z miernikiem i
przekleństwami w tle !
Taka uwaga mała::: --ten kabel biały składający się z 3 kawałków co to idzie do cewek--to jest kabel
prądowy a nie masowy (chyba...), no i nie jest on podłączony szeregowo ale równolegle ( tylko tak
wygląda dziwnie)--czyli każda cewka zasilana jest prądem 12 v niezależnie (szeregowo to by było
zależnie).
Ciekawe jest że kolega miał zanik iskry na wszystkich 3 świecach , A ZARAZEM NA 2
PRZERYWACZACH ISKRZYŁO------WIĘC DLACZEGO NA TYCH (ODPOWIEDNICH) ŚWIECACH NIE BYŁO
ISKRY ??? I to nawet gdy świece były fabrycznie nowe...???????
Teraz --taka rzecz:: Nie pamiętam QRWA dokładnie . ale w Syrenach jest na ścianie przedniej
(podnieść maskę i tu gdzie jest gniazdo do podłączenia lampki przenośnej) jest taka złączka na cztery
kable ( w starszych syrenach 105 ona jest na śrubki a w nowszych pewnie na konektorki). No i tutaj
te połączone kabelki są ZASYFIAŁE okropnie i po prostu prąd niby płynie tędy ale kijowo ! Powoduje to
np. niepalenie się światła STOP i ludzie rozbierają cały samochód bo nie wiadomo co jest --a to syfilis
pod śrubkami /konektorkami/.
Nie pamiętam czy jedno z tych połączeń nie jest czasem od zasilania cewek 12 voltami. Tu trzeba
psiknąć WD40 a potem spróbować odkręcic te śrubki-łączki i oczyscić ten syf . Na rysunku instalacji
elektrycznej Glinki zdaje sie że to jest niezaznaczone jako złączka tylko jest takie rozejście się
kabelków...........
Może pieprze głupoty, ale to jest jedyne miejsce w Syrenie gdzie prąd robi cuda ze znikaniem (drugie
miejsce podobne jest tam gdzie przy regulatorze śrubki są zasyfilityczniałe na fartuchu).
===============================
W starszych 105 przerywacze sa podłączone na pojedyńcze wsuwki chronione kawałkiem rurki
plastikowej-----tu powyżej przerywaczy i kondensatorów--trzeba to nieraz odczyscić, zwłaszcza gdy
pogoda jest po deszczu i samochód daje D..y nagle. W nowszych Syrenach jest to jedna kostka
wielokrotna===fatalny pomysł bo syfy większe są tu niż tam ! To miejsce polecam uwadze panów, ale
głównie ciekawy jestem tej pierwszej sprawy bo ona mnie kilka razy już doprowadzała do zawału.

taka będzie odpowiedź świąteczna......


1-----nie ma dobrej metody sprawdzenia kondensatorów. Dawne ksiązki polecały, aby wziąć go w
rękę, podejść do kontaktu 220 volt,na rękach lepiej mieć rękawiczki gumowe, no i przy pomocy np.
dwóch kabelków (jak nic pasują do tego kabelki od woltomierza made in china)---podłączyć go na
chwileczkę do prądu (czyli drucik kondensatora idzie do jednej dziurki kontaktu a do drugiej idzie
drucik połączony z cylindrem kondensatora =jego obudową). Potem(po około 1 sek) od razu zetknąć
drucik kondensatora z jego obudową---MA PRZESKOCZYĆ ISKRA !!! Jeśli jest iskierka--to jest dobry.
Ponieważ ta metoda powodowała liczne porażenia prądem a nieraz przepalenia korków w całej
dzielnicy--dano se spokój. Ale jest w zasadzie dobra.
2----oczywiście made in china może być--jako omomierz---ale badamy prądzikiem z bateryjki a to jest
kilka wolt, więc wynik jest dupowaty.........
3----cewki psują się w zal. od tego czy są prywaciarskie czy fabryczne. Te ostatnie co 15 lat, a ja
mam 2 sztuki przez 30 lat !!!!!!!! prywaciarskie---nieraz co 3 dni !!!!!! Dlaczego cewka się psuje ??? A
bo robią sie zwarcia międzyzwojowe i w końcu spada napięcie wtórne poniżej np. 12 tys wolt i iskra
jest słaba. Także wyciekanie oleju z cewek sprzyja zwarciom (olej jest w nich zamknięty szczelnie ale
lubi se wykapać).
Cewki można sprawdzić omomierzem made in china. Powinno być..........nie pamiętam ile omów !!!!
Ważne żeby sprawdzić 3 cewki i jeśli mają tylesamo omów--to są dobre. jeśli jedna ma mniej
wyraźnie--to jest zła ))))))))) (metoda Jang-czang).
4--niestety----cewki lubią mieć przebicia w trakcie pracy dopiero a na postoju--nie !! miałem cewkę
która robiła siupy dopiero za Garwolinem !!!!Metoda ( czang-srang)--w bardzo ciemnym miejscu bez
latarni silnik pyrka a ty otwierasz maskę i patrzysz na cewki i przewody. Te uszkodzone cewki świecą
się jak neony leciutko(tu gdzie ebonit) ale to widać od razu. dotyczy to też przewodów wys nap.
===========================
Twoje problemy nie mają nic wspólnego z cewkami itp. Po prostu niespalony olej zebrał sie w karterze
i teraz nie możesz odpalić samochoda. Pisane było 100 000 razy ::: wina prawdopodobnie jest z
powodu lekko nieszczelnego zaworka iglicowego==za dużo podaje a w nocy se pokapuje do garów
gdy śpisz.(inna wina to źle pracujacy jakiś cylinder czego nie słychać zwykle. niedopala on i olej zbiera
się w karterze , a w nocy podcieka do pozostałych karterów pod tłokami---ty rano odpalasz i świece
dostają mieszankę chińską ==olej 50% i troche powietrza )).
Co robić:----oczyścić świece i wymyć je w benzynie ekstrakcyjnej wydrapujac syf zapałką zaostrzoną
na mokro z tą benzyną, trzymając do góry elektrodami a w środku jest ta benzyna właśnie jak w
kieliszku .......Wylać i znowu, dwa razy tak. Oskrobać elektrody pap. ściernym . Wszystkie świece tak.
Teraz nalać po naparstku CZYSTEJ EKSTRAKCYJNEJ benzyny do każdego cylindra i wkęcić świece.
Odpalić przy GAZIE DO DECHY BEZ SSANIA. W trakcie odpalania, gdy pojawią się pierwsze wybuchy--
kręcić dalej równo a gaz odpuścić do połowy. Dopiero jak ruszy wyraźnie--odpuścić rozrusznik (jest to
długie kręcenie, tak około 10--12 sek równo a bywa i dłużej).
TERAZ DZWONIMY DO STRAŻY POŻARNEJ ŻEBY NIE PRZYJEŻDŻALI, BO TEN DYM TO NIE Z POŻARU
JEST .

Boszszszszszszsz, po co ja się tu męczę ...........


Święty Benedykcie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ABSOLUTNIE te kondensatory nie mogą leżeć swobodnie !!!!!!!
A już myślałem że mnie nic nie zaskoczy !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Muszą być rozparte sprężystą blaszką (ma ona wielkosc denka od pudełka zapałek) i to mocno dość
spręzynującą. Jeśłi nie-------DUPA Z PALENIA , silnik nie pali, przerywa, samochód nie chodzi prawie
wcale !!!!!!!!!!!!!!!
ALE---ALE to nie ma nic wspólnego z objawem przy ustawieniu zapłonu --że się żaróweczka pali ciągle
!
1----może ty masz tę cewkę odwrotnie podłączonę ==cyferki na ebonicie cewki------i jak podpinasz
kabelek żarówki to kierujesz się oznakowaniem cyferkowym a nie działasz logicznie !!!!?????
2---jeśłi zaróweczka się pali ciągle to znaczy że prąd nie jest w stanie popłynąć na cewkę i przez jej
uzwojenie pierwotne........Na przykład styk nie działa bo ma nadpaloną "górkę" na platynkach
/czyściłes-wiem, ale to trzeba chetać nieraz mocno, nawet na kółku szlifierskim obracanym ręcnie./.
Może być spalone uzwojenie pierwotne cewki--wymień cewkę na inną --np. z drugiego cylindra i
zobacz.
Może być urwany w środku kabelek idący do cewki tuż przy niej (tam jest konektorek-srana
dupa,,,,,,,,,a w starszych modelach oczko--też niepewne miejsce). Weź człowieku płaską bateryjkę i
żaróweczkę 3,5 wolta i badaj jak prąd chodzi.
PS. oczywiście wiemy, że żaróweczki palą się tylko wtedy gdy OTWORZY się platynka a to jest dość
krótki moment bo ona zaraz się spowrotem zamyka. MOże ona sie u ciebie wcale nie zamyka
??????????????? Zmniejsz przerwę na tym styku ! Sprężynka styku może już dawać du%$ a ośka
może być wytarta i wogółe styk się nie zamyka prawidłowo. Tylko markuje !!!!
A weź ty śrubokręt radziecki i dociśnij śrubokrętem styk gdy jest zamknięty. Powinna zgasnąć
żaróweczka przy ustawianiu zapłonu.
PS :::::panowie, tak wogółe, jeśli ustawiamy zapłon lub jeśłi nie chodzi dobrze jakis cylinder---to
najpierw sprawdzamy czy w naszym samochodzie jest KONDENSATOR PRZECIWZAKŁÓCENIOWY
(może być przykręcony do prądnicy albo ktoś go przeniósł na górę w pobliże cewek) I WYPIEPRZAMY
GO DO ŚMIECI .

Panowie---oczywiście że jeśli przerywacze są mokre to trzeba zrobić tak żeby były suche
Czyli umyć je benzyną ekstrakcyjną używając papieru toaletowego moczonego w benzynie i
wkładanego na śrubokręciku pomiędzy styki (odchylamy je innym śrubokrętem).
Ale takie objawy zwykle pochodzą od świec.
Jak się tak jeździ po jednej rundce to świece zaczynają nasiąkać olejem i robią sie przebicia.
Sprawdzamy to tak, że kladzie sie jedną ze świec wykręconą na głowicy, zapłon włączony,a
śrubokrętem otwieramy ręcznie przerywacz (lub go zwieramy) żeby móc obserwować iskrę na swiecy.
Ona ma leżeć elektrodami do nas. !
I widać że iskra skacze ale słaba oraz że pojawia się iskra gdzieś w innym miejscu świecy--głębiej,
bijąc między izolatorem a ścianą świecy. Taka świeca jest go wywalenia.
Nasz nowy kolega , jak widać, nie czyta Glinki, oraz--co ważne--nie czyta MOICH dawniejszych postów
))))))))))))))))))))))) Takie sprawy były już opisywane i były porady co i jak robić.
PS. określenie "czyściłem przerywacze" zwykle oznacza że "spieprzyłem przerywacze" i one już nie
chcą działać Bo ::
1-----najpierw sie je przeciera benzyną czysta jak pisałem.
2----teraz się szlifuje je małym pilniczkiem lub papierem sciernym DŁUGO.
3--teraz się je PONOWNIE przemywa benzyną żeby usunąć resztki zeszlifowanego syfilisu.
4--teraz sie patrzy jaka to sie przerwa zrobiła po tym zabiegu.
5--teraz sie tę przerwę ustawia na dość dużą --większą niż norma mówi.
6----teraz wypadałoby ustawić zapłon bo on sie zrobił bardziej wczesny niż był (większa przerwa
uwcześnia zapłon).
7----------------- a świece sie czyści także z użyciem benzyny ekstrakcyjnej żeby troche choć wyszedł
z nich olej wsiąknięty w środek świecy. Wyskrobuje się syf ze świec wykałaczką z wnętrza na mokro
(ta benzyna) i to tak ze 3 razy każdą świecę.
Nie zawsze to pomaga świecom, ale zwykle tak. Jeśli są one juz bardzo nasiąknięte to zabieg ten
pomaga na 3 dni --po czym znowu nie ma iskry a wtedy swiece do wymiany.
Jest oczywiste, że pomiędzy elektrody świec wprowadzamy papier scierny żeby TAM właśnie było
wyskrobane aż sie ma błyszczeć. Ale głównym problemem jest to wyskrobywanie syfu z wnętrza
swiecy. (na mokro a potem podmuchać i na sucho też).
I po co ja to piszę po raz 250 chyba ?

1.4. REMONT SILNIKA/ TYPOWE NIEDOMAGANIA


Nie jest za trudny ale za obszerny.
Nie można robić aż tylu skanów z Glinki --wszelkie dane o silniku sporo zajmują.
Nie idzie o """plany""" bo tego nie ma, ale w tej ksiażce są rysunki techniczne--jednak niewiele one ci
dadzą przy składaniu.
Raczej-----czytaj na forum==było 1000 postów o tym.
Takie uwagi :
1-----na denku każdego tłoka jest wybita strzałka i ona ma być skierowana do wydechu przy montażu
tłoka.
2----na ostatnim łożysku powinien być rowek na taki pierścień ustalający (pierścień ten musisz
przełożyć ze starego łożyska, warsztaty nieraz zapominają o tym gdy robią wał--skurwy--ny ).
3-----nieobowiązkowo------można ponawiercać założone do nowego wału tulejki (te co w nich siedzi
sworzeń tłoka)--tzn. one powinny być już ponawiercane przez łebek korbowodu, żeby olej w to
wchodził --sprawdź czy są. Oraz-----zaleca sie aby od otworu nawierconego zrobić pilnikiem głębokie
rysy w lewo i prawo żeby olej zmarował całą długość sworznia---bo jak nie to smaruje on tylko pobliże
nawierconego otworu.

Silnik składa się na rozum poza tym. Pokrywa spodnia jest zakładana i ustalana kołkami--one tam są
(powinny być) i potem się dopiero dokręca sruby. Powierzchnia styku do bloku tej pokrywy może nie
być smarowana niczym....ale ja smaruję hermetykiem.
Wszelkie teorie o pasowaniu tłoków i pierścieni-------można se darować.
Przy wkładaniu wału z tłokami do bloku niestety pierścienie lubią pękać. Dlatego ludzie robią to tak, że
wał wisi a blok od spodu jest pomalutku podnoszony na 2 podnośnikach śrubowych; wówczas masz
możność wciskania pierścieni w "gilzy" bo spokojnie widzisz jak który się zapiera. Natomiast na 2
osoby==jeden trzyma wał i opuszzca a drugi pomaga pierścieniom---------nie udaje sie i prawie
zawsze pierścień jakiś pęknie====bo wał jest ciężki i trzymający go się kiwa a ręce mu się trzęsą-a
po wódce szczególnie.
To co masz odpisane w sprawie silnika---to niby prawda ale tylko w teorii.
Każde zdjęcie głowicy to będzie problem --bo trzeba nową uszczelkę i trzeba splanować głowicę przed
załozeniem. I potem i tak cieknie !!!!!!!!!!!
Jesłi sie kupiło silnik to miał on swoja historię. Należy spytać sprzedającego. Jeśłi on nie wie--to jest
tak:::::::::
W dawnych czasach ludzie kupowali silniki na zapas. Jeśli u kogoś stoi silnik to jest on ZWYKLE
SPRAWNY. Bo--gdy silnik był niesprawny, to go właściciel zwykle rozbierał i coś wymieniał. Natomiast
sporo bywało przypadków gdy likwidowano Syrenę a zapasowe silniki się sprzedawało na sztuki.

Dlatego ja bym nalał mu troche mixolu, pokręcił rozrusznikiem (lub poobracał ręcznie) i jeśłi to to sie
rusza--wkładaj do ramy !!!!
I teraz dopiero staraj sie odpalić. (odpalanie luzem na zewnątrz samochodu też się robi, ale silnik
wtedy skacze po całym podwórku i trzeba go trzymać, w dodatku hałas itp, więc lepiej na
samochodzie z podłączonym lekko tłumikiem).

Człowiek z doświadczeniem , na podstawie samego dźwięku pracy, powie ci jaki jest stan silnika
(stuki, dzwonienie itp). Mierzysz też ciśnienie--i sprawa jasna.
Jest 70% szansy że jest to dobry używany silnik, a jeśłi ma rdzę w srodku--to nic nie szkodzi, wypali
się !!!!!!
Natomiast wszelkie rozbieranie jest bardzo kochane , ale skutkuje potem wydatkami ==wał, tłoki,
pierścienie itp itp (bo jak rozebrałem to już se wymienie).
I nie jeździsz samochodem ale naprawiasz go 2 lata !!!!!!!!!!!
Jeśłi silnik nie stuka GŁOŚNO lecz lekko, jeśli nie zalewa STALE jednego tego samego cylindra, jeśłi
ciągnie 80 km/godz. to nic nie rozbieraj tylko zasuwaj na nim jeszcze około 20 tys km i dopiero
będziesz myśłał.

PS. odpalenie zastałego starego silnika jest upierdliwe bo on stale zawala swiece. Należy je wykręcać
ze 20 razy i czyścić , tak długo aż będzie zapalał bez problemu i chodził bez zawalania świec. To
potrwa 1---2 dni prób, ale i tak wreszcie wypali syfilis i będzie chodził dobrze.
Zaczynamy od dokładnego wyczyszczenia przerywaczy, (skrobanie pilnikiem i mycie w czystej
benzynie -bez wymontowywania--przy użyciu papieru toaletowego moczonego w benzynie + malutkie
śrubokręty. ). Bez tego "zabiegu" nie opdpalisz go !

Czyszczenie świec natomiast robimy nie tylko na sucho, ale także mokro -przy pomocy czystej
benzyny ekstrakcyjnej, oraz wyskrobujemy ze środka świec syfilis zapałką naostrzoną lub drutem
miękkim.
Aby wogółe ruszył, należy przez otwory od świec nalać po 1 cm benzyny tej ekstrakcyjnej, dopiero
wkręcic świece i odpalać na gaz do dechy i bez ssania ----potem i na ssaniu--eksperymenty).
Ta czysta benzyna pomoże mu sie ożywić !!!!!!
Można też na początek nalać tej czystej benz. do komory gaźnika. Wszystko po to żeby załapał
pierwszy raz .
Trzeba sie przekonać--kol. "anabol" i po prostu zdjąć ten kondensator ( w miarę możliwości nie
niszcząc go).
Tu trzeba dodać,że kondensatory zwykłe (te 3 sztuki) są czasem przez niektórych syreniarzy
dublowane : czyli są te normalne w swoim pojemniczku a do tego dołączają ludzie kolejne 3 koło
cewek. Jest to błąd!!!!!!!!!!!!!
Zrobiłem tak kiedyś bo myślałem ""jak są podwójne to będzie lepsza iskra""" i okazało sie że nie jest
lepsza--nawet jakby gorsza !!!
W kilka lat potem przeczytałem gdzieś, że nie wolno powiększać sumarycznej pojemności w ten
sposób bo iskra będzie słabsza !!!
WNIOSEK : nie należy dawać podwójnego zestawu kondensatorów.
Oczywiście-----kondensator przeciwzakłóceniowy to temat odrębny i ja go zawsze wypier--lam żeby
mi nic nie zakłócał w zapłonie. Dopiero jak skarpeta chodzi dobrze , to można go założyć i wtedy
widać czy jest on obojętny czy też uszkodzony i psuje iskrę ......
Jak ja tak czytam sobie.......jak wy wszyscy "cyzelujecie" każdy szczegół, jak dopieszczacie te
uszczelki, to mnie ogarnia to i owo. Nie jestem do tego przyzwyczajony........pochodzę z czasów, kiedy
to jeździło się Syrenami reperując je młotkiem. NIkt się tak nie przykładał, a Syreny jednak odpalały i
śmigały......
Po prostu chyba panowie przesadzacie........Ja rozumiem, niby zabytek....ale......

ZALANY SILNIK/ ODPALANIE SAMOSTARTOWE


Świece mają być wymyte w srodku benz. ekstrakcyjną , wyskrobane zapałką i wąziutkim ostrzem
scyzoryka-mini, między elektrody papier ścierny i czyścić je.

Teraz, przez otwory od świec nalewamy po 2 naparstki benzyny ekstrakcyjnej. (to nic że jest już
zalana). Wkręcamy swiece. Ssanie zamknąć. Gaz do podłogi. I kręcimy.
Pojawiają sie pierwsze wybuchy -- rzadkie są więc nie odpuszczamy kluczyka.
Teraz zaczynaja sie częstsze wybuchy : kluczyk odpuszczamy, gaz po 1--2 sek. cofamy do połowy.
Silnik ma sie rozpędzić------i wchodzi już na wielkie obroty.
Teraz--otworzyć ssanie do połowy i podtrzymywać gazem bo skubany lubi zgasnąć.
Jak już odjedzie straż pożarna wezwana przez gapiów (dym jest ta kilku ulicach !!) zgasić silnik i na
nowo czyscić swiece !!!!!!!!!!!!!!!! Cały syfilis jest na nich.
Odpalić normalnie ponownie, jak nie da się to ponowić te hece z ekstrakcyjną.
PS. Są syreny uparte, niepalone przez 10 lat np.
W takich , zanim zrobimy to samo co powyżej, wysysamy strzykawką benzynę z komory gaźnika/po
wyjęciu pływaka/.
I teraz wkładamy na powrót pływak, nalewamy benzyny ekstrakcyjnej sporo - aby pływak po
zatopieniu palcem ,był pokryty benzyną ekstrakcyjną. Zamykamy komorę pływaka.
Oczywiście ----w otwory po świecach też dajemy ekstrakcyjną /kupowanie- około 6 zł za pół litra -
sklepy z farbami i rozpuszczalnikami/. Czyli tak samo jak powyżej opisałem.
Nie ma, mociumpanie , Syreny która by odmówiła odpalenia gdy w komorze jest czysta
ekstrakcyjna. !!!!!!!!!!!!!!!!!

No----ciekawy przypadek się trafił ;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;


To jest przypadek dla ekstra fachowca niestety, to trzeba wyczuć na słuch !!!!
Nie znoszę takich przypadków !!!!!!!
Dobrze że kolega jest "kumaty" trochę, bo jakby trafiło na szczyla-----to amen !
Panowie-----musimy założyć że silnik nie ma feleru, bo jeśłi go ma to wszelkie porady są na nic !!
(pisałem kiedyś o pęknietym pierścieniu dławicy na wale--scierwo doprowadziło mnie do szału !!!!). A
więc tak trzeba założyć, pomimo że był wyciek w strone rozrusznika......
Taaaaaaaaaaa..k (kto to widział zeby olej był na(w) rozruszniku , kuźwa, cud ! ).==może to poszło ze
skrzyni ?????
Teraz kilka filozoficznych uwag, bo tylko to pozostało.....
1-------proszę przeanalizować co to za paliwo. Jeśli stała nieużywana około 1 roku/i więcej/ to należy
w zasadzie wyjąć zbiornik i wymyć go. Tam jest oleju z litr !!! Skład mieszanki ulega odchyleniom
i to tak że silnik dostaje wariacji.
PANOWIE-----W ZASADZIE JEST TO WYPADEK ZALEWANIA SILNIKA JEDNAK----PROSZĘ MIEĆ TO NA
UWADZE.
2----i dalej-----jaką lejecie mieszankę? Na 5 litrów ma być 0,17 litra oleju. A zbiornik ma być kuźwa
wymyty i to sie wlewa. (starej benzyny być nie może w nim).
3----jesłi naprawdę paliwo jest dobre, to KONIECZNIE sprawdzic co dzieje sie z trzecim zaworkiem
pompy (przelewowy)-ten kulkowy na sprężynce (jestem za pompami ze szklanką bo w nich to dobrze
widać, a te fiatowskie w tym temacie są ciężkie do diagnozy). Jesłi zaworek ten stoi sztywno to gaźnik
jest przelewany i stąd nadmiar paliwa.
4--wracamy do doświadczeń.
Odłącz pompę od gaźnika.
wyczyść świece na glanc.
Otwórz komore pływakowa i wyjmij pływak. Teraz wyśśij strzykawką całe paliwo z komory. Włóż
pływak.
Teraz nalej strzykawką benzynę ekstrakcyjną (butelkowana) tyle ile trzeba czyli pływak po zatopieniu
palcem ma być pokryty tą benzyną na 2 mm. Zamykamy gaźnik i odpalamy.
Powinno odpalić jak mercedes w fabryce.(benzyna jest bez oleju oczywiście). Pochodzi i zgaśnie .
Możesz to powtórzyć max 3 razy.
Zorientujesz się jak naprawdę chodzi silnik na ekstra paliwie. jak odpala itp.
5------zalewanie moze być nie tylko z powodu paliwa ale i iskry. Gdy silnik juz jakimś cudem pracuje
na na normalnym paliwie, zdejmujesz fajki po kolei i patrzysz z jakiej odległości bije iskra na cycek
świecy (ręką trzymasz kabel wys.nap. w rękawiczce).

Oddalasz i przyblizasz. Iskra ma być niebieska, nawet przy odl. 1 cm od cycka.


To jest sprawdzanie czy platynki są czyste oraz czy cewki są wydajne.
Zarazem to daje orientację czy kondensatory są dobre.
6----gdy silnik jakoś tam idzie z fajkami już, zdjąć pokrywkę gumową przerywaczy i patrzeć na ile
błyskają iskrami. Trochę mają prawo ale TROCHĘ tylko.Jeśłi walą iskrami to nic dziwnego że swiece
zalewa.
===================================
Przypominam, że syrena ma takie coś, że świece wydaja sie suche A TYMCZASEM SILNIK JEST
KOMPLETNIE ZALANY !!!!!!!
Sądzę że wiele razy macie ten przypadek ale nie wiecie o tym.
Dlatego , gdy na ssaniu nie odpala, prosze wyczyścić świece, i nalać teraz w otwór od każdej swiecy
tak z 1 cm czystej benzyny, Świece zakrecić i odpalić na pełnym gazie wcisnięte bez ssania.Krecić
długo , powinny się odezwać POJEDYŃCZE wybuchy -nie przestawać kręcić aż wybuchy będą częstsze,
teraz odpuścic rozrusznik i regulować pedałem gazu (dać pół gazu -dbać żeby nie zgasła) i dodać pół
ssania. Jesłi w końcu odpali tzn. złapie rytm a z rury pójdzie kupa dymu--to wasz silnik jest zalewany
na 100% i sprawa jest paliwowa (skład, nadmiar, itp).
To tyle na razie.
Te próby powinien robić ktoś kto na słuch wyczuje sprawę, może macie jakiegoś weterana
w pobliżu........................................
uszczelniacze to się robi gdy coś wyraźnie kapie. A jak nie kapie --to nie wpierda$aj sie w
temat bo pożałujesz.

NO już miałem tu nie pisać, bo mam dość wszystkiego........Ale


CO WY PIEPRZYCIE OBYWATELE !!!!!!!! No i następny klient będzie rozbierał samochód bez
powodu........
Człowiek zatankował DO PEŁNA !!!!!!!!! Czy wam to nic nie mówi ?
Stara zasada::::::tankuj tylko 5 litrów do samochodu a reszta niech będzie w kanistrze. Będziesz se
dolewał przez lejek.
W Syrenach zbiornik jest wyżej od gaźnika i ciśnienie benzyny -gdy jest 30 litrów- przepycha się przez
ZAWOREK GAŹNIKA.
Niestety--zaworki są stare i słabo trzymają. Przez pompę też się przeciska pomalutku w nocy.......po
prostu nie ma cudów i zaworki w pompie trochę puszczają.
NIE MUSI BYĆ ZARAZ DZIURA W MEMBRANIE POMPY--nawet daję 90% że jej nie ma !!
Co robić ::::::
1--zlać paliwo do kanistra odsysając rurką ze zbiornika (obowiązkowo napić sie trochę).
2-- niech zostanie około 5 litrów w zbiorniku.
3---silnik jest w trupa zalany teraz. Wykręcić świece i dokładnie je wyskrobać i oczyścic papierem
ściernym między elektrodami.
4---nalać w otwory świec po centymetrze benzyny ekstrakcyjnej (z butelki w sklepie kupionej= czysta
benzyna) UWAGA--ja wiem że silnik i tak jest zalany--nie szkodzi!!!
5----wsiadamy i gaz do dechy--teraz zakrecamy rozrusznikiem==odpalamy.(bez ssania).
6----być może wcale nie złapie--więc po kilku zakreceniach znowu wyjąć swiece i je
przeczyscic=osuszyć (Uwaga--wcale nie widac że są mokre!!).
7---gaz do dechy ale można i próbować gaz na 70% a nie do dechy.......
8---zwykle zaczyna łapać POJEDYŃCZYMI WYBUCHAMI--wtedy NIE PRZESTAWAĆ KRĘCIĆ
rozrusznikiem--jak przestaniesz to zgaśnie. Przestajemy krecić gdy naprawdę już wybuchy ida częściej
9----odpuścić gaz do 50---40% (jeśłi nie- to zgaśnie !!!!) niech sie teraz rozpędza silnik==chmura
dymu.
10--po paru sekundach lekko na gazie czuwamy żeby nie zgasła. Cała ulica jest w dymie--trudno !
=============================================
Panowie--ja bardzo proszę ,żeby porad udzielali ludzie którzy naprawdę coś wiedzą, a nie tacy co to
usłyszeli od wujka poradę.
PS-----sprawa pęknięcia membrany to temat osobny . Byłby to niesłychany zbieg okoliczności......
Po tym całym zabiegu j/w, należy nieco podgiąć języczek pywaka.....ale ponieważ kolega dopiero
zaczyna---to niech lepiej tego nie robi...........niech poczyta forum wstecz przez 3 tygodnie i potem
będzie już coś dalej psuł.......

Właśnie na tym cały widz polega, że prywaciarze robili to z rury i pierścienie były do niczego (ale
działały ). Inni robili z "prawidłowego" żeliwa i te były lepsze.
SZANOWNY KOLEGA nie doczytał literatury w spraawie gładzi cylindra !!!!!!!!!!!
Ręczne szlifowanie rys na cylindrze pilnikiem oraz papierem ściernym jest opisane w książkach
motoryzacyjnych !!!!!!
W kwestii naprawy zaworka "iglicowego"--odsyłam do moich opisów na tym forum (dawno).
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
PIERŚCIENIE
Skoro jest to wątek o pierścieniach--to jeszcze jedno::::: Tylko 1 raz na tym forum poruszono kwestię
--""""...Czy można wsadzić pierścień z wyższego nadwymiaru na tłok z niższego, bo akurat nie ma się
właściwego (na tłok 2 szlifu pierścienie 3 szlifu=nadwymiaru z tym ,że się je trochę pilnikiem
zesmerfuje żeby wlazły w cylinder z odpowiednim luzem na zamku""""""". ???
Otóż----literatura wyraźnie mówi...NIE MOŻNA !!!!! Bo taki pierścień źle się rozkłada po średnicy i
następuje zużycie miejscowe cylindra = złe uszczelnienie itp. LOGICZNE.
Też tak myślałem, do czasu :--)))))))))
Jednak można ! Trzeba oczywiście ten "zamek pierścienia" dobrze dorobić pilnikiem żeby pierscień po
nagrzaniu po prostu sie nie "zszedł" i nie wystrzelił.
Co do uszczelnienia---nie widać w silniku żadnych niedomagań, braku mocy itp.
Jeździłem taką Syreną 104 po terenie = warunki ciężkie=,nic złego sie nie działo. !
A więc, jeśli sie ma troche umiejętności, można zaryzykować takie rozwiązanie. Oczywiście z początku
jeździmy ostrożnie. Jest większe prawdopodobieństwo awarii---to prawda--- ale są sytuacje gdy na
takie rozwiązanie musimy isć -- i robimy to bez wielkiego stresu !!
PS. -zdanie forumowiczów w tej sprawie było takie (ok. 2 lata temu) że jednak daje się tak zrobić i
silnik chodzi, przy czym każdy zaznaczał,że jest to odstępstwo od teorii i to duże !.
Wszystko to co na forum pisze ostatnio "tomekb" to szczera prawda, i są to słuszne uwagi techniczne
przeczytane w ksiażkach o naprawie samochodów.
Z tym--------że kolega ten nie bierze pod uwagę jednej rzeczy :::::
1-----każdy może sobie takie książkowe prawdy wyczytać
2----Każdy doświadczony użytkownik Syreny zna te prawdy na wylot ( np. o rozhartowywaniu
pierścieni).
3----Problem w tym, czy takie różne chałupnicze metody naprawy dają w Syrenie dobre
rezultaty.
4-----Otóż---dają dobre rezultaty !!!!!!!!!!! I dlatego pomimo niezgodności z teoriami
ogólnymi, wskazówki takie podawane są tu na forum. Do tego dochodzi fakt, że młodzi
użytkownicy Syren nie mają zwykle forsy, więc metody ratowania tego co już jest ( a nie
kupowania nowej części) mają tu pierszeństwo !!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uzupełniając sprawę pierścieni:::: mało kto już pamięta, że pierścienie kupowane dawniej w sklepie
syrenowskim były robione przez rzemiosło, i trzeba było trafu żeby kupić dobre "fabryczne".
Istniały firmy robiące pierścienie z ---rury kanalizacyjnej !!!!!! Jakość takich pierścieni jest gówniana!!!
One są rozhartowane z natury bo to wogóle nie ta stal co potrzeba. !! A jednak Syreny na tym
chodziły !!!! To samo dotyczy tłoków robionych prywatnie - znane są wypadki ich puchnięcia (patrz
opisy na forum jak to ominąć).
Identycznie----zaworki w komorze pływakowej gaźnika ; czort wie kto to robił i z czego.
A co powiecie na cewki ??? W 70 % przypadków to prywaciarskie wynalazki nie trzymające
parametrów od nowości !!!!!
I DLATEGO stosowanie teorii na temat wymiany części w Syrenie nie ma sensu, bo i tak te nawet
nowe części zwykle bywają fatalnej jakości. Prywatnemu pierścieniowi nic już nie zaszkodzi, ważne
żeby nie był popękany i tyle.
--------------------------------------------------------------------------
Przy tej okazji :: jeśli są rysy na cylindrze ( i to nawet głębokie) to nie warto robić szlifu ale rysę taką
wyrównać ręcznym pilnikiem, potem papierem ściernym i montować silnik.
Przez 1 miesiąc ten cylinder nie ma dobrej kompresji---skutek = zawala świecę codziennie. Trzeba ją
cierpliwie czyścić, osuszać, i jeździć dalej. Po około miesiącu nastepuje dotarcie i o dziwo silnik
odzyskuje życie !!!!!!!
Robiłem to kilka razy i z dobrym skutkiem.
Jest to CAŁKOWICIE niezgodne z teorią " o silnikach" ale w Syrenie się sprawdza.
NO tak, wspaniałe teorie--jakbym czytał ksiażkę o naprawie motocykli sprzed lat.
1---napis N4 to oczywiscie czwarty szlif, czyli największy otwór w cylindrze i do tego pierścienie.
2----"nie wiadomo czy taki odzyskany pierscień nie będzie dobrze uszczelniał" ??. Moim zdaniem
będzie wystarczająco. Nie na takich rzeczach sie jeździło !!!!!! Dopiero jak nie ma wogóle pierścienia
to Syrena idzie około 50 km/godz i ma niejakie trudności pod górę
3----Aby odzyskać taki pierscień zapieczony w rowku trzeba --- nasmarować go smarem grafitowym w
tym miejscu--tj. pierścień stojący w rowku i okolice rowka.
Bierzemy tłok w obcęgi i stajemy przy kuchence gazowej. Płomień na ten pierscień, ale tak z
przerwami a nie na chama, bo tłoki są dość delikatne a poza tym nie trzeba pierscienia aż tak
rozhartowywać. I co chwilę staramy się podważać go bardzo delikatnie od tej szczeliny poczynając. Do
tego trzeba sobie dorobić ze zgiętego gwoździa taką miniłyżkę zaostrzoną. Robić bardzo powoli. W
pewnym momencie pierścień ruszy i po kawałku posuwamy się w obie strony(podkładając czubek tej
dźwigienki pod pierścień jak się da).
Po wszystkim oglądamy pierścień przez lupę---czy nie ma wyraźnych pęknięć na powierzchni.
Cała ta operacja zwykle sie dobrze udaje. Smar ma się lekko gotować i dymić na tym tłoku.Wcieka on
przy tej okazji pod pierścień i ---robi mu dobrze )))))
PS. dla pasjonatów---po całej operacji można ten pierścień zdjąć posługując się trzema żyletkami. A
po co -----bo zwykle rowek pod nim jest zasyfiały. Ale to niekoniecznie.

TRZECI CYLINDER
Panowie------kłopoty z 3-cim cylindrem są znaną sprawą, i często zahaczają o zasady magiczne a nie
materialne--niestety tak jest !!! pisałem o tym wiele razy i mi sie nie chce ale muszem.
Uwaga----problemy te występują pomimo tego ze poszczególne elementy sprawdziliśmy i było dobrze-
------a jest niedobrze !!!!! Uwaga druga----zostawmy na razie wsadzanie świec od 125p.
Pierwsza sprawa::::::::::::::::::: Należy WYJĄĆ przerywacz 3 cylindra z aparatu zapłonowego i na
stole, dobrym pilnikiem z brylantami technicznymi (srebrny taki) wygładzić styczki. Te styki na 3
cylindrze zwykle są dziwnie wypalone--a na innych NIE !
Teraz wsadzamy go spowrotem i ustawiamy mu przerwę DUŻĄ czyli około 1 mm. Teraz ustawiamy
zapłon bo na 3 cyl zrobił się za wczesny !!!!( z powodu tego 1 mm).
Ustawienie zapłonu będzie kłopotliwe bo być może zabraknie zakresu na pozostałych przerywaczach.
Pozostałe przerywacze też dajmy na 0,8----1 mm przerwy, Te przerwy mają być duże !!!!!
Zapomnijcie o instrukcji i Glince !!!
DRUGA SPRAWA:::::::::::::::::::::::::: sprawdzamy czy kabelek wys nap. nie jest nadpalony na swej
izolacji tam gdzie wchodzi do cewki nr 3. Najlepiej go uciąć z 1 cm i wsadzić na nowo, sprawdzając
przy okazji czy gniazdo cewki nie jest zapleśniałe---często jest !. kabelek ma być bez oporu, stary typ
motocyklowy.
Trzecia sprawa::::::::::::::::::::: Dokręcamy MOCNO sruby głowicy. Na 3 cyl często są przebicia
płynu i on to zawala W SPOSÓB NIEDOSTRZEGALNY elektrody swiecy. Zwłaszcza gdy mamy borygo
(świeca zawalona bywa zawalona Borygiem a nie olejem--trudne do zinterpretowania bo wygląda tak
samo prawie). Czwarta sprawa:::::::::::::::::::::::::::::::::::: na końcu wymieniamy uszczelkę pod
głowicą, najpierw planując głowicę. Każdy kto robił to sam wie, że rogi w okolicy 3 cyl (rogi głowicy)
są często wygięte w dół prawie o 1 mm I TAM PO PROSTU NIE PRZYLEGA SZCZELNIE. Ten model tak
ma.
--------------------------------------------
Kwestia ustawienia gaźnika na 2,5 obrotu a nie na 2 obroty śrubki---owszem ,bywa że pomaga ale
rzadko. Nalanie wody zamiast boryga (jak kiedyś pisałem) jest dość dobrą rzeczą bo o dziwo 3 cyl
zaczyna chodzić==dowód na uszczelkę !!
Innych rzeczy se nie przypominam. Stawiam zawsze na przerywacz nr 3, bo coś jest w tym silniku
takiego że cały układ 3 cyl nawala bardziej a ten przerywacz zwłaszcza.
PS. kłopoty tego rodzaju bywają też dlatego że KTÓRYŚ z cylindrów źle przepala co nie jest słyszalne
nawet,,,,,,,i mgła olejowa w nadmiarze snuje się cholera po całym silniku poprzez dławice. no i
zmniejsza "palność" świec a zwłaszcza na 3 cyl (jest on najsłabszy). Dlatego warto WSZYSTKIE
przerywacze dobrze oczyścic i umyć w benz. ekstr.==polepszy się spalanie ogólne i 3 cyl ożyje----tak
to bywa z praktyki.....................Zwykle elementy o kt. piszecie są DOBRE (cewka, kable itp) i sprawa
jest w czystości i rozwartości przerywacza + ustaw, zapłonu.
Przypominam o konieczności czyszczenia świec w benz. ekstrakcyjnej wraz z ich wyskrobywaniem w
SRODKU z nagaru. Tu jest tłusty nagar i stąd mamy problemy, to nie to samo co nagar w czterosuwie.
No, problem robi się ciekawy. Jest to jedna z tych skur &^%$#@kich awarii, przy których kilka dni
zmagań nie daje nieraz efektu.
1-----ciśnienie 6 atmosfer jest DOBRE dla Syreny. Jeździłem Syrenami mającymi 5,5 i paliły świetnie
na wszystkich garach. Proszę się nie sugerować ani książkami ani wypowiedziami wyżej (kol. "atom1",
kolego : bez paniki, nie płosz usera=właściciela pojazdu).
2---- Pytanie brzmi : - czy ten 3 ci cylinder ma naprawdę 6 atm. Piosałem kilka razy o problemach z
pomiarem ciśnienia. Pomiar ten nie jest miarodajny, zwłaszcza gdy olej uszczelnia gładź cylindra --
cylinder niepalący jest zaolejony. Mierzyć na ciepłym silniku, gaz do dechy, akumulator ma być dobry
itp. A i tak ja nie wierzę w te pomiary.

3----Trzeba ustalić co jest z iskrą po tych wymianach cewek,kabli itp. A więc----fajkę zdjąć, odpalamy
na 2 cylindrach ( powinna odpalić, jeden siedzi w kabinie i podtrzymuje gazem żeby nie gasła), a drugi
delikwent bierze w rękę - w rękawiczce gumowej---przewód i zbliża go do świecy. Teraz patrzymy na
kolor walącej iskry. Z odległości 7 mm a nawet 10mm od fiutka swiecy ma walić iskra BŁĘKITNA a nie
czerwona, i ma być ona rytmiczna tj. systematyczna a nie co jakiś czas. Poza tym--ma być słuchać
głośny trzask iskry.
Dla porównania--proszę zrobić to na pierwszym cylindrze, kręcąc rozrusznikiem( bo nie odpali na
jednym cylindrze........). Ta próba jest ważna i trzeba ją robić długo. Kable wys. nap. powinny być
STAREGO TYPU czyli bez żadnego opornika. Jak pisze "tomekb" chodzi o niepotrezbna mnożenie
oporów--i tak jest opornik w fajce 10 kiloomów......to wystarczy.
4----- Na spokojnie sprawdzić wyprzedzenie zapłonu . Bo nie wiadomo jak był ustawiany, ale często ,
gdy ustawiamy począwszy od 1 cylindra, to trzeci nie daje się ustawić !!!!!!
I tu może byc pies pogrzebany. (wynika to z felerności aparatu zapłonowego i niedokładności w
montażu wału ). A więc sprawdź żaróweczką, czy zapłon na 3 cyl. ma naprawdę 4 milimetry
wyprzedzenia. W czasie pracy silnika popatrz na spokojnie czy nie bije iskra WEWNĄTRZ aparatu
zapłonowego ----=== w pobliżu przerywacza, oraz między stykami przerywacza nr 3 (troche może
iskrzyć między stykami ale tylko trochę).
5== Taka uwaga (pisałem kiedyś o tym)::: cylinder nr 3 jest felerny z natury i są z nim zawsze
kłopoty. Ogólnie lubi on mieć WIĘCEJ mieszanki, zwłaszcza gdy jest chłodny, niż jego dwaj koledzy .
Przed kontrolnym odpaleniem WLEJ PRZEZ OTWÓR OD SWIECY 2 NAPARSTKI CZYSTEJ BENZYNY
EKSTRAKCYJNEJ. Teraz powinien odpalić (spróbuj robić to na ssaniu i na gazie jednocześnie, potem
bez ssania- na samym gazie max). Gdy odpali to zaraz go zaleje , i wtedy wykręć świecę, osusz ją, i
ponownie benzyna ekstrakcyjna--i tak wiele razy. Niech sie skubany przepali, on tak ma, to są rzeczy
niezbadane :--))))
6---Ogólnie, sprawa mieszanki, daj w gaźniku więcej paliwa (wyższy poziom w komorze pływakowej,
śruba regulacji obrotów małych na 2,5 obrotu odkręcona--niech se pochla ).
7----zmieniona uszczelka pod głowicą--owszem, ale czy głowica splanowana ?? bo jak nie---to dupa
blada. !
8----WSZYSTKIE ODPALANIA PROWADZIMY NA WODZIE--------JEŚLI JEST BORYGO TO
ZLAĆ JE I NALAĆ WODY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
9----- obserwować elektrody świecy nr 3. Czy rano są na nich kropelki pary wodnej ? Czy w czasie
prób odpalania na Borygu (gdy ono jest ) są na elektrodzie dziwne brązowawe mokrości o dziwnym
zapachu "niebenzynowym".
10----odkręcić korek spustowy od kartera na dole , jeśli sie da i nie urwie ........, bo tam bywają syfy.
Gdy sie nie da---pozostaje opisane już odpalanie na ekstrakcyjnej benzynie, które pozwala na
przepalenie syfów ( uwaga----ekstrakcyjną benzynę można nalać do komory pływakowej z której
wcześniej odessaliśmy normalną mieszankę strzykawką, i odpalamy gazując przez chwilę , aż zassie
pompa normalną mieszankę--patrz jakie kłęby dymu będą :--)))))))))))))))
---------------------------------------------------------------------------------
Ja nie wiem na jakim poziomie doswiadczenia jest twórca tego wątku, i dlatego piszę łopatologicznie.
Co do uszkodzeń silnika---może był dławica wału, może być uszkodzony pierścień stabilizacyjny na
tyle wału itp.........ale skoro kiedyś nie chodził 1 cyl a teraz 3 ci..........to są to straszne syfilisy w
karterach raczej, albo przebicie koło uszczelki bo głowica jest krzywa.
Też nie jestem za rozbieraniem silnika zbyt szybko. Można przez otwór od swiecy wpuścić żaróweczkę
od latarki na drucie, widać dobrze gładź cylindra wtedy i można wnioskować czy był jakiś wypadek z
pierścieniami (rysy ). Można po zdjęciu kolektora wydechowego uciskać śrubokrętem pierścienie i
zobaczyć czy nie są zapieczone lub wogóle luźne----------to takie próby dla uspokojenia
sumienia......A rozbieranie na końcu.

Uszczelkę pod głowicą należy wymieniać PO SPLANOWANIU głowicy. Robimy to sami na szkle tak jak
wiele razy opisywałem.
Przy okazji--zobaczyć czy nie ma wżerów w samej głowicy tutaj gdzie komory spalania w kierunku
płaszcza wodnego.
W SPRAWIE PLATYNEK-------to jest typowa rzecz że silnik kiepsko pali na 3 cylindrze; tak
to w Syrenach jest .
Należy wyjąć wszystkie 3 przerywacze na stół (to oznacza że aparat cały wyjmujemy bo robota ta na
czworakach przy samochodzie nie da sie zrobić.)
Przy okazji patrzymy czy łożyska aparatu się nie kiwają !! (EL8).
Każdy przerywacz wyjmujemy i szlifujemy żeby prawie nie bylo nierówności/osobno kowadełko i
osobno młoteczek/.. To można na kółku ręcznym z kamieniem szlifierskim, albo jakąś osełką. Co do
pilników, to one zwykle są na nic ! Dobre są tylko pilniczki z diamentami szlifierskimi--te srebrzyste,
oraz niezłe są pilniki kanadyjskie do łańcuchów pilarek--niestety sa okrągłe. Inne pilniki nic nie dają--
dlatego mówię o kółkach szlifierskich--te zawsze zbiorą nierówności na platynkach (obracać je
powoli).Dopiero po takim doszlifowaniu gładzi platynek montujemy je spowrotem. Przerwa--0,8 mm.
Gdy ustawimy zapłon, to odpalamy i obserwujemy jak iskrzą platynki.
O ile dobre są kondensatory--to iskrzenie wskazuje na OPÓR przepływu na obwodzie wys. napięcia.
Lekkie iskrzenie może zostać ale LEKKIE !! Ono pochodzi z BOCZNEGO kiwania się młoteczka---a to
wynika z luzów na osi bo była niesmarowana nigdy ! Mając na stole te elementy mogliśmy zobaczyć
jakie są luzy.Gdy bardzo duże to raczej do wymiany młoteczek, ostatecznie możemy dać podwójną
podkładkę pod zapinkę młoteczka na osi--to go usztywnia ale nie na długo.........
Co do tego oporu, to sprawdzamy najpierw fajkę--klasyczna fajka ma opornik 10 K-Om.
Warto to zmierzyć omomierzem, bo bywa o wiele większy i stąd iskra słaba a na platynkach
idą iskry.
Teraz sprawdzamy przewód wys nap. ==gdy jest klasyczny -czyli nieoporowy = pełna żyła
z wielu drucików---to bywa on lekko przypalony koło wejścia w fajkę oraz nieraz przy
wejściu w swoja cewkę.Te pół centymetra odcinamy nożem i osadzamy go ponownie.
Przewody oporowe są ,moim zdaniem KOMPLETNIE do niczego dla Syreny. W dodatku są one obecnie
prod. chińskiej i dzieją sie z nimi CUDA NIESŁYCHANE. Wywalić i dać normalną żyłę.
Gdy podejrzewamy 3 cylinder, to w trakcie pracy silnika zdejmujemy fajke, szybko wykręcamy z niej
przewód i zbliżamy koniec przewodu wys.nap. do świecy==silnik oczywiście dostaje kopa bo rusza 3
cyl. Teraz oddalamy przewód od świecy i patrzymy na kolor "pioruna". Ma być niebieski a nie
czerwony. Bić powinien jeszcze z odl . 1 cm.
I to robimy dla każdego cylindra dla porównania.
Gdy ma się doswiadczenie to próba z piorunem od razu pokazuje że iskra jest za słaba (np. na 3 cyl ) i
to jest powodem jego kiepskiego palenia --A NIE RYSA NA GŁADZI.
Pozostaje więc cewka.
Ten cały opis to czynności które robimy gdy kiepsko pali 3 cyl. Po nich zwykle już pali
dobrze--takie generalne wygładzanie platynek + przerwa 0,8 zwykle wiele daje.
Gdy iskra okazuje sie równa i dobra na wszystkich garach a problem trwa pomino wymiany cewki-----
------------------to już sprawa planowania,uszczelka pod gł., i te rzeczy.
Ale zanim co------ja miałem na drucikach przylutowaną żaróweczke od latarki 4,5 volt.....i w
stanie zapalonym wkładałem ją przez otwór od świecy; widać doskonale gładź cylindra gdy
się zerka w ten otwór od świecy....niestety druciki od żaróweczki przeszkadzają.
Ale bez zrywania głowicy widać co jest w środku.........
PS. Jeśli w samochodzie jest kondensator przeciwzakłóceniowy do radia--------WYWALIC
NATYCHMIAST na czas tych eksperymentów.
Miałem przypadek że nikt nie wiedział dlaczego syrena nie pali na 3 garach ale na 2-óch. A powodem
było to scierwo, i powinienem dostać nagrodę Nobla za tę naprawę. Ale to było w czasach gdy wy
byliście jeszcze plemnikami........................................

ŁOŻYSKA SILNIKA
NIe . Muszę sie napić waleriany. No mówię - zawał pewny !!!!
PS2--- jest ogólne zalecenie dla dwusuwów : jeśli jedzie sie w daleką trasę , to co 30 minut trzeba
puścić gaz na około 2 minuty (bieg na luz) i niech sobie perkocze na jałowym biegu CO ZAPEWNIA
LEPSZE PRZESMAROWANIE ŁOŻYSK .
Mixol w okresie zimowym potrafi opaść na dno kanistra, a użytkownik sądzi że on sam sie miesza. I
wlewa paliwo SUCHE i zaciera silnik.
Miałem kolka takich przypadków w dwusuwach. Wygląda na to, ze zima MIXOL dostaje wariacji.
Lux jest bardziej tłusty i wymaga mieszania, ale raz zmieszany już dobrze trzyma sie
roztworu.
Syreny są stare, silniki są z luzami, Lux wiec zapewnia większą trwałość tym rzęchom.
Dymi gdy zimny---ale to nie szkodzi !!!!! Osadza nagary, ale po 80 tys km ja tych nagarów w silniku
nie widziałem poza denkami tłoków a i to niewiele.
Przebiegi Syren są mniejsze niż Wartburga. Moim zdaniem już po 70 tys km słychać duże
luzy na wale (są ludzie którzy mówią że i 100 tys przejedzie, ale ja nie widziałem tego).
Tak to wyglada:::stary konstrukcyjnie silnik wymaga starych olejów (nawet sowieckiego
AK).
Opisana WSK-Kobuz faktycznie chodzi na Mixolu doskonale (mam taki motor 175 w wersji
eksport z iskrownikiem szwedzkim).Ale to inna trochę generacja silników......:-)))))
Gdy łożyska szumią............
ABSOLUTNIE NIC NIE WYMIENIAĆ.
Po pierwsze---wcale nie wiadomo że to są łożyska. Podobnie szumia pierścienie przy małej ilości oleju
albo po prostu "tak sobie".
Moim zdaniem, ( a zrobiłem kilka silników) Syrenowski silnik szumi i stuka w kilka miesięcy po
dotarciu. Taki on już jest. Nawet gdy dobrze docierany.
Na szumiącym i stukającym można przejechać 80 tys km, i objaw ten wcale się nie pogłębia.
Ani się waż wymieniać cokolwiek.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Co do tzw. pierścieni dławic----to wszyscy mówią, że można je zastapić zwykłymi pierścieniami


silnikowymi (z tłoka) bo akurat średnica pasuje.
Te przy aparacie łatwo się wymienia bez rozbierania całego silnika--tylko wyjmujesz aparat i koło
pasowe pod nim (3 śruby).
ALE-----JUZ O TYM PISAŁEM GDZIEŚ----takie cieknięcie jest dowodem na dziurę w membranie pompy
paliwa (malutka dziurka) a nie jest to wynik pęknięcia owych pierścieni przy aparacie.
Silnik syreny stroi przegłębiony do przodu i wacha sącząca sie z tej dziurki ( w membranie) ścieka na
przód w okolice aparatu. I spod niego cieknie.
To jest niebezpieczne, bo gdy silnik pracuje, to kropelki są rozpylane przez pasek klinowy i mgławica
andromedy idzie na okolice rozrusznika, no a wtedy --przy kolejnym odpalaniu "huk eksplozji słychać
w całej okolicy--czyżby porachunki mafii "????????
Przeciek przez pompę bywa słabozauważalny--nie mów że jesteś pewny że w membranie nie ma
dziurki o średnicy pół mm (i to w dodatku na dwóch warstwach przesuniętych względem siebie--tego
nie widać pod słońce ).
PS.Rozbieranie silnika przy pomocy siekiery jest możliwe (ludzie czasem to robią, ale popatrz sobie na
rysunki u glinki--potrzebne są podkładki wytoczone przez tokarza na wymiar).
Nie polecam takiej roboty siekierowej--skutki zwykle do dupy. Wał należy oddać do warsztatu jesli już
trzeba.
Kasiora !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ależ panowie, tutaj na tym forum od lat są strachy na lachy co do tematu --papier/cylinder.
Nic się nie szczypać --dawaj jakiś papier i zasuwaj, potem przemyj naftą lub czymś innym, a jak
zostanie troche to samo sie dotrze w 1 dzień.
Dawne książki motocyklowe tak pisały a ja wiele razy jechałem papierem po gładzi, zacierałem rysy i
wżery a silnik potem chodził latami.Proszę absolutnie nie sugerować się tysięcznymi milimetra które
są podawane w instrukcjach pasowania.
Papier w łapę i zasuwać.

ZATARCIE
Zaraz, czegoś nie rozumiem,pewnie mam sklerozę.
Dlaczego w tym wątku ( temat----zatarcie) mówi się o niepaleniu jednego cylindra, potem wymiana
swiecy itd....
Co ma piernik do Syreny ?????
Jeśli ktoś jeździł długo na źle palącym 3-cim cylindrze ( a to bywa często) to nic się nie stało. Nawet--
--nasmarował on ten cylinder doskonale i nie ma mowy o jego uszkodzeniu. Proszę zauważyć, że gdy
jeden gar nie pali to temperatura wody spada (nie tylko z powodu braku wybuchu). Olej wraz z
benzyną idzie w wydech, żaden procent oleju się nie spala i smarowanie jest super.
Jeśli myślicie, że niespalona benzyna wymywa olej i cylinder się zaciera---to BŁĄD ogromny !!!!!!
Co tu gadać--jeździłem tak wiele lat, świec brakowało, drogi terenowe, trzeci garnek ledwie pierdział a
czasem wcale---i żadnego zatarcia nie było bo być nie mogło.

TŁOKI
Koledze idzie o to (chyba),że tłoki nominalne mają swoje wymiary selekcyjne i można je
podpasowywać do posiadanego bloku z dokładnością do tysięcznych (nie chce mi się sprawdzać u
Glinki ale coś tak jest ))))))))).
Więc teoretycznie przez długie noce możnaby dopasowywać to do tego.....
W latach gdy was nie było na świecie, widziałem nawiedzonego syreniarza, który stał przy ladzie
sklepu w Pruszkowie (pod Warszawą) i przyniósł swój blok nominalny, a cały personel latał i przynosił
mu kolejne egzemplarze selekcyjne=nominałki, i on je przepuszczał przez swoje cylindry
--O, ten jakoś inaczej szeleści i wolniej przelatuje niż tamten, nie sądzi pan ?
A cały personel miał pianę na ustach..........
Czyli---olać to ! W praktyce nie przebieramy i wkładamy co jest. Te tysięczne i tak sie zetrą w kilka
dni. Byłby to niesłychany przypadek gdyby blok był ""najchudszy" a tłoki akurat maxymalnie
najgrubsze---i by nie chciały wleźć............rzecz prawie niemożliwa w praktyce.
1---oczywiście że dorobienie tulejek za 270 zł to idiotyzm. Można dać np. 50 zł za wszystkie i już.
2-----co do materiału.........pewnie, że dobrze by było żeby to był materiał ekstra, ale,,,,,,,,,te
sklepowe nigdy nie były ekstra, tylko z byle czego, i jakoś to chodziło.......
( Tu uwaga dla czytających :::: Panowie, tutejsi userzy piszą rzeczy słuszne ale nie z natury lecz
wyczytane w książkach !! Praktyka natomiast znacznie odbiegała od realu teoretycznego. Tutejsze
uwagi w stylu ""wał ci będzie napierd, jakby nic nie było robione"" i podobne , to są takie wizje
teoretyczne i nieprawdziwe. ).
3------wkładanie żyletek nic nie da, absolutnie nie rób tego. Szukaj tokarza na prowincji i niech on
dotoczy ze swojego materiału.Ma być tanio.
4----pozostawienie starych tulejek........to zależy, czasem można tak zrobić. Wsadź paluchem
sworznie do tych tulejek na olej, jeśli wejdą pod silnym naciskiem palucha ( a nie wsuną się od
podmuchu wiaterku) TO MOGĄ ZOSTAĆ !!!!!!!! Nie słuchaj tutejszych znawców !! Przecież nie wiemy
jaki przebieg miał silnik przed zatarciem !!!! Jeśłi mały to one są jeszcze dobre !!!
5-----przy montarzu tłoków PAMIĘTAJ :: strzałka na denku tłoka ma iśc w stronę WYDECHU. Żebyś
nie założył tłoków odwrotnie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
6-----no i takie przypomnienie :::: sworzeń tłoka ma wejść w swoją tulejkę DOSĆ LEKKO (jak
pisałem) natomiast w otwory tłokowe to on ma wejść bardzo ciasno !!!! Czasem nie daje się tego
zrobić i trzeba tłok NAGRZAĆ żeby wlazło !!!!
7-----Jeszcze jedno (bo tu już ktoś --chyba motonita--namieszał ). Chodzi o zrobienie rowków w
tulejkach. Otóż jest tak ,że po wsadzeniu tulejek nowych w główkę korbowodu ( a wsadź je do lodówki
to wejdą łatwo) musimy WYWIERCIĆ w nich otworki na przestrzał-tak jak to wynika z otworków
będacych już w główce. Robimy to wiertarką po chamsku po czym wygładzamy od środka zadry.
NIEKTÓRZY SYRENIARZE NA TYM POPRZESTAJĄ I NIEPRAWDĄ JEST ŻE POWODUJE TO JAKIEŚ
ZATARCIA TULEJEK, BO TO ZA MAŁO JEST !!!! Fabryczne wały też tylko tak miały i otworki te
wystarczały do smarowania tulejki ze sworzniem. !!!
NATOMIAST podręcznik GLINKI zaleca żeby dodatkowo zrobić roweczki odchodzące od tych otworków,
To jest niegłupie---pisałem o tym kiedyś-----robiłem to ale zawsze trzeba pamiętac ,że osłabia to
powierzchnię tulejki trochę ! Robić więc je trzeba okrągłym pilnikiem ułamanym na końcu (średn . ok.
4 mm) delikatnie i nie głęboko. Rysunek jest u Glinki na stronie 39. Po robocie wygładzić papierem
sciernym na patyku. ((jak widzimy takie akcje rozkalibrowują wnętrze tulejki dość znacznie i tym
nardziej sworzeń wchodzi lekko....). Te roweczki nie dochodzic mają do krawędzi tulejki--to ważne !
One są w zasadzie przegłebieniami w pobliżu otworków......
Na koniec........zmontowałem kiedyś wał w którym sworznie wlazły swobodnie w tulejki.......Po prostu
wymiar sworzni i wymiar wewnętrzny tulejek nowych był prawie z luzami.........sporymi....po prostu
wsunąłem je na olej a one wypadały same jak sie przechyliły........ )))) Silnik ten chodził
bezproblemowo 80 tys km !!!!! i nic sie nie wystukało !!!!!!!!!!!!!! Więc bez paniki obywatele !!!
Natomiast wydaje sie bardziej istotne MOCNE spasowanie tłoka ze sworzniem bo tłok się w czasie
pracy mocno nagrzewa i robi se luzy w tym miejscy już po kilku minutach pracy !!! I te luzy są ważne
--żeby na zimno były małe !!

1. Nowy silnik ( po zrobieniu) jest niedotarty i jako taki ma złe warunki spalania. Trzeba przyjąć od 3
do 5 tys km na dotarcie. W tym okresie świece będą paskudne.

2. Przy rygorystycznym ustawieniu poziomu paliwa w komorze pływakowej, mamy zwykle


samozapłony,niestety. Jest on zbyt niski--to mówię z praktyki. Pytanie--czy wogóle ktoś mierzy ten
poziom specjalnym przyrządem--chyba nie, i to może być główna przyczyną zjawiska.
Dlatego praktyka nakazuje aby po zatopieniu pływaka palcem--był on pokryty około 2 mm warstwą
benzyny. Wtedy Syrena idzie dobrze. Ale wtedy też poziom "teoretyczny" jest większy niż zalecenia
fabryczne (gdyby tak dokładnie zmierzyć). Ale dzięki temu nie ma samozapłonu.....no i świece są
czarne!!!! =====Tak, czarne swiece to objaw zbyt bogatej mieszanki ( lub zbyt dużej ilości oleju albo
obecności oleju typu LUX).
Staram się was wszystkich zachęcić do tego, żeby jeździć dwusuwem na zbyt bogatej mieszance--
wtedy jest jakaś pewność że się dobrze smaruje........
Kasowanie luzów poprzez nadmiar oleju ( a raczej poprzez gęsty olej LUX ) to sprawa z
praktyki:: powiedzą ci o tym wszyscy starzy syreniarze, pamiętajcie też o tym, że tulejki
sworznia tłokowego kiepsko się w Syrenie smarują i one bardzo lubią wiecej oleju ( Glinka
stara sie nas zachęcić nawet do ręcznego wykonania na nich rowków przy pomocy np.
pilnika, żeby więcej oleju tam wchodziło.....ciekawe czy ktoś z was to robił--pewnie nie !! ).
Nie można porównywć Jawki do Syreny. Syrena ma wogóle jakiś feler ze smarowaniem--np. pierwsze
łożysko wału bardzo prędko siada i zaleca się je wymienić bez ruszania pozostałych ( czyli bez robienia
całego wału). Również warunki spalania w 3 cylindrze są inne niz w pozostałych (większy nagar)- nie
bardzo wiadomo dlaczego. Ogólnie--silnik ten chociaż uchodzi za dobry, to jednak ma swoje minusy i
dlatego trzeba go -- na wszelki wypadek--dobrze smarować.
Tak sobie siadłem i tak sobie pomyslałem ,że w sumie to Taeda ma rację. Chce mieć lepsze
smarowanie - ustawia wyższy poziom paliwa w gaźniku, przecież silnik lepiej smarowany pojeździ
dłużej.

II. UKŁAD ZASILANIA

2.1. GAŻNIK

Przychodzisz do Syrenki
Odpalasz--niech pochodzi minutkę
Gasisz, podnosisz maskę(rób teraz
wszystko dość szybko).
Odkręcasz 2 śrubki komory
pływakowej trzymając ją
przyciśniętą paluchem przy tym
odkręcaniu.
Wyjmujesz śrubki i od razu
podnosisz pokrywę , trzymając ją
troche z boku gaźnika.
Drugą ręką naciskasz na jezyczek
pływaka żeby go zatopić aż się
oprze o dno.
Benzyna powinna pokryć pływak
na około 2 milimetry.
I to jest dobry poziom paliwa.
Jeśłi nie pokrywa
pływaka=======języczek
rozprostować troszeńkę.
Jeśli za bardzo pokrywa========języczek przygiąc na tej falbance.
UWAGA. Nawet minimalne przygięcie języczka daje ogromne zmiany poziomu i często po
takiej regulacji robi się o połowę za niski poziom.
Kwestia wprawy.......
UWAGA2:--jeśli samochód chodzi i jakoś odpala--nie dotykaj sie do gaźnika. Zrobisz to za
rok albo półtora

1)jeśli uszczelki w gaźniku nie zostały porwane przy demontażu, to należy je posmarować smarem
grafitowym żeby odzyskały troche miekkości i zakładać na nowo te same. Zwłaszcza ta kwadratowa,
przy czym jej przyleganie należy "optycznie" skontrolować, bo także i to miejsce może sie zwichrować
w taki sposób że (jeśli ktoś dowalał te 4 srubki super mocno) to następuyje wygięcie "czterech uszu" i
powierzchnie gaźnika niezbyt dobrze przylegają----rzadko ale bywa..
2) nie dajemy żadnej uszczelki przy tym kolanku gdzie gaźnik zakręca poniżej filtra powietrza. Tam
ma być troche nieszczelne !! Żeby mogło kapać sobie na te blachę co to jest poniżej gaźnika. Bo jak
nie----a zaworek w nocy słabo trzyma, to na rano będzie litr paliwa w karterze !!! A tak to se wykapie
przy tym kolanku, pod samochodem będzie kałuża--i dobrze ! Piszę o tym, bo bywały komplety
uszczelek do gaźnika prywaciarskie, gdzie była ta uszcelka w komplecie . BZDURA !. Jej ma nie być .
3) Jestem zwolenniikiem tego, żeby uszczelki były miękkie i
dość grube . Jest to niezgodne z teorią, ale to jest Syrena i
lepiej żeby te krzywizny i nieprzylegania się po prostu
uszczelniły. Zwłaszcza dotyczy to uszczelki pomiędzy
gaźnikiem a kolektoren ssącym. I wtedy NIE DOKRECAMY
GAŹNIKA MOCNO, po kilku dniach trochę o ćwierć obrotu
dokręcamy bo uszczelka siadła nieco (jest miękka i
posmarowana smarem) i już tak ma być. Unikniemy wtedy
rewelacyjnych postów na forum ""....gdzieś ssie mi
dodatkowe powietrze ,nie mogę ustawić obrotów"".
4) Z praktyki wiem, że teoria o "ustawieniu obrotów po
montażu gaźnika" nie nadaje sie do niczego !!!!! A opisu,
który jest w tym watku wogóle nie rozumiem----jak to ?
Mamy wkręcić WOGÓLE tę śrubę na dole z początku ????? I
najpierw ustawić tą śruba na przepustnicy ? Toż to absurd---
----wyłączamy wogóle układ biegu jałowego na początku --
PO CO ??????????
W dodatku, to manipulowanie potem obiema srubami
regulacyjnymi nic nie daje (teoria mówi że daje oszczędność
paliwa-----guzik !!----silnik gaśnie, nie włazi na obroty, do
kitu jest ta teoria).
Po prostu, przed zamontowaniem gaźnika , tę śrubę na dole ze spreżynką, odkręcamy na 2 obroty
(najpierw zakrecamy do lekkiego oporu a potem odkręcamy). Natomiast co do tej drugiej , która jest
od uchylenia przepustnicy, to ----trzymając gaźnik w ręku----tak ją ustawiamy żeby przepustnica była
uchylona około 3 milimetry--szparę widać małą i tyle !!! Przecież mamy gaźnik w ręku !!!!!!
No i go zakładamy i odpalamy. Powinna chodzić dobrze, czasem troche za szybko. Nie ruszamy tej na
dole i zmniejszamy obroty tą górna śrubą --od przepustnicy.
W zasadzie to wystarczy,.. Niektóre gaźniki tolerują wkręcenie tej śruby na dole o pół obrotu i silnik
jeszcze jakoś idzie---daje to oszczędność paliwa ale odbiera moc !! Robimy to wszystko na silniku
nawet niezbyt nagrzanym, bez przesady, .....gdy sie nagrzeje to myślicie że coś sie zmieni ???? Teoria
mówi inaczej, wiem......Na gorąco zwykle lekko przyspiesza i idzie równiej,,,,,można więc potem
troche jeszcze przymknać przepustnicę (srala-lala, a potem w zimie ruszamy, pierwsze swiatła, a ta
cholera gaśnie bo była ustawiana na gorącym !!).
Obroty na biegu jałowym mają być takie ,żeby SILNIK SIĘ KIWAŁ i dostawał lekkiej czkawki. Ludzie
zwykle ustawiają za szybko !!! Tu ma być słychać poszcególne gary !!! I ma się chwiać na
poduszkach. Gdy sie chwiać przestaje to jest za szybko !.
5) poziom paliwa (powtarzam to 100 razy
na forum) ustawiamy zatapiając palcem
pływak przy odchylonej pokrywie komory
pływakowej (należy ja odsunąć na bok bo
kapie --silnik stoi oczywiście a nie
pracuje). Po dociśnięciu pływaka do dna ,
ma być on pokryty paliwem na 2 milimetry
(na oko ).Można i więcej, tzn, 3---4
milimetry, a do tego śrubę na dole
odkręcamy na 2,5 obrotu====skarpeta
dostaje mocy i osiąga te 135 km/godz
ciągnąc przyczepę turystyczną ))))))))
Ale zużywa wtedy sto na sto paliwa !!
Języczek pływaka przyginamy
NIEDOSTRZEGALNIE polegając tylko na sile palców a nie na wzroku----bo jak nie,
to zwykle przygina sie go za bardzo i------O DZIWO------komora robi sie sucha i
nie ma wogóle paliwa w niej !!

Tak bardzo wygięcie języczka wpływa na położenie pływaka. JEST TO BARDZO CZĘSTY BŁĄD I
ZUPEŁNIE NIESPODZIEWANA SPRAWA GDY SIE NIE MA DOSWIADCZENIA Z JĘZYCZKIEM.
Wogóle, technika używania języka jest, jak nam wiadomo, niezwykle istotna przy wielu innych
urządzeniach

EEEEEEEEE taaam---sranie w banie i dupa !!!!!!!!!!!!!!!!!


co to za problemy kuźwa jakieś jak z kosmosu. mam grype i się zdenerwowałem !
Wypierdolić jakieś tam pływowskazy i dupołazy --co to jest cholera w Syrenie nie ma prawa żadne
takie być !!!!!
Jakie tam 19 milimetrów cholera jasna--pieprzyć milimetry---co to jest żeby ssanie nie reagowało --
cudów nie ma.
Pisałem żeby zakręcić silnikiem ---stop-----zdjąc pokrywę pływakowej komory i PALUCHEM ZATOPIĆ
PŁYWAK---do dna go zatopić, i teraz on ma być pokryty warstwą benzyny około 2 milimetry --no
około--na oko---falka paliwa ma na nim być kuźwa. J jeśli nie jest tyle paliwa to odgiąć języczek żeby
było (powtarzać próby z zapompowaniem czyli odpalić na 2-----3 sekundy i stop i zdejmujemy
pokrywe i tak dalej aż trafisz na właściwe odgięcie języczka.

=================================

Wszystko to jest zawracanie D.........


LIczenie dziurek w serze......To ma jeździć !!!!
Śrubka na dole gaźnika ze spreżynką NIGDY SIE SAMA NIE ODKRĘCA~!!!!!!!!!!!!!!!!!
jest to technicznie niemożliwe !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! (chyba że sprężynka pękła ))))
Jeśli ją wkręciłeś ( do oporu) i silnik zaczął mieć problemy---to z BRAKU paliwa a nie z nadmiaru.
Jest to śrubka dawkująca EMULSJĘ czyli benzynę plus powietrze,,,,,,natomiast NIE JEST to śrubka
dawkująca powietrze (jak w niektórych wersjach gaźników Trabanta).
Reszta--na rozum .
Jej odkręcenie ma być około 2 obroty(od pozycji całkiem zakręcona) i tak ma zostać.

PS2. Pieprzyć obraz łopatek wentylatora !!!!! Na biegu jałowym poszczególne suwy powinny wypadać.
Wyrażnie silnik ma iść nierówno popierdując !!!! I trochę sie kiwać na boki.
Zdaje sie że wy wszyscy macie za wysokie obroty na jałowym ! Oj ludzie ludzie (chcecie zatrzeć silnik
?).
Ja tu jednak dostanę zawału, no na pewno dostanę zawału jak tu siedzę.
Wolne obroty ustawiamy GŁÓWNIE śruba regulacyjną "ze szpicem" czyli idzie więcej lub mniej
mieszanki przez dziurę. Korygujemy to dostępem powietrza uchylając przepustnicę (tą śrubą od góry
na srubokręt)--co oznacza ,że dodajemy głównie powietrza (powiększamy szparę=podciśnienie
spada= zubażamy mieszankę =silnik dodaje gazu ale główny rozpylacz jeszcze nie działa ).
1----zimne tłoki o mniejszej średnicy nie mają nic wspólnego z koniecznoscią stosowania ssania
(jakbyś miał doskonałe tłoki niekurczliwe to ssanie także trzebaby stosowac)./ chodzi o parowanie
paliwa/.
2--Jeśli występuje dziura w obrotach gdy ruszamy spod świateł---to dowód na złe ustawienie
gaźnika==jest ZA UBOGA MIESZANKA.
3----teoria mówiąca o tym, że dwusuwy lubią wysokie obroty - dotyczy wyłącznie obszaru obrotów w
czasie jazdy, gdy pracuje rozpylacz główny.
Obroty biegu jałowego do tej teorii nic nie mają.
4----Na biegu jałowym silnik ,który pracuje nierówno (tzn. opuszcza niektóre wybuchy) smaruje się
lepiej niż silnik idący równo--to chyba jasne !!!!!!
Jednak potrzebna jest książka łącząca informacje z Glinki z informacjami z książek Rychtera.........i co
ja na to poradzę ????
Oto co poradze ::::
Sruba dolna regulacyjna wolnych obrotów ma być wykrecona na 2 obroty.
Poziom paliwa po zanurzeniu palcem pływaka ma go pokrywac na 2 milimetry co najmniej.
Teraz ustawiamy śrubę górną śrubokretem---silnik ma przepuszczać niektóre wybuchy i się kołysać.
Wszystko to robimy na ciepłym silniku.
I takie ustawienie daje zużycie paliwa około 9 litrów ale silnik nigdy się nie zatrze i łożyska wału długo
wytrzymają (dawajcie olej LUX-10 bo te inne wynalazki są do kitu).
PS.Silnik dwusuwa pozostawiony na biegu jałowym przez kilka godzin ABSOLUTNIE SIĘ NIE ZATRZE --
wprost przeciwnie--osiąga on tylko około 60 stopni temp wody i doskonale się DOCIERA. Właśnie w
ten sposób dociera się silnik Syreny po złożeniu (potem dopiero jazda z niewielkimi prędkosciami i bez
przeciążeń).
Gdy jest już dotarty--to tak samo--nic mu nie grozi--wprost przeciwnie, wychładza się on do tych 60
stopni. Pamiętacie jak czekało się w zimie na paliwo w stacji CPN ????? Perkotały te Syreny po 5
godzin na jałowym bo człek zamarzał.....

Lesiu--bez przesady----naciskasz na języczek, on zatapia pływak----i patrzysz czy pływak jest pokryty
paliwem. Absolutnie nie podnosisz jezyczka żeby mierzyć super precyzyjnie !
Idzie o to , żeby pływak był pokryty paliwem , no tak wyraźnie. Może to być 1,5 lub nawet 3 mm. Cały
pływak pokryty.
Po prostu zauważono, że w Syrenie--jeśli pływak od góry nie jest pokryty paliwem po jego zatopieniu,
to silnik chodzi do dupy. Natomiast jeśli jest bardzo mocno pokryty i dużo--to chodzi dobrze ale za
dużo pali.
Wiec mówimy że około 1---2 milimetry, ale to są milimetry literackie a nie suwmiarkowe.

Zawsze w nowym gaźniku i po czyszczeniu go, sprawdzamy czy dysza paliwa biegu jałowego (klucz
nie jest przytkana ! Zwykle jest !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Drucik, dmuchanie.
Potem dolną śrubę (ze sprężynką) odkręcamy na około 2 obroty (od 1,5 do 2,5 ).
Teraz odpalamy i staramy się wkręcić lub wykręcić trochę śrubę uchylenia przepustnicy --u góry ze
sprężynką---- tak aby silnik nie gasł na biegu jałowym.
I już mna być dobrze.
Jeśli jest źle to do huty i kupić inny pojazd.
Benzyna NIE MA PRAWA wyciekać poprzez ssanie !!!!!!!
Źle działa iglica i poziom paliwa jest za wysoki.
Po zatopieniu pływaka palcem, paliwo ma go pokryć leciutko--to jest właściwy poziom.
Ponieważ ( jak rozumiem) ustawiałeś poziom i jest "dobrze" to być może...
1-----iglica po prostu nie trzyma
2---- ukształtowanie języczka jest takie, że blokuje się on w prowadnikach pływaka ( języczek za
mocno wygięty na końcu) i pływak "źle pływa".......cały ten układ pływająye zapiera się o ścianke
komory pływakowej. Języczek ma być w zasadzie prosty z lekkim przegięciem na końcówce
wchodzącej w te uszka pływakowe. Założę się, że twój jest mocno wygięty !!!!
---------------
Ustawienie otworów na zaworze obrotowym trudno tu opisać, ale to się nie da spieprzyć !
Weź to na rozum !!!!!
Poza tym-----proste rozumowanie----jeśli paliwo tamtędy sie wydostaje, to Sodoma z Gomorą w
kwestii poziomu paliwa ,,natomiast ustawienie tych wycięć olewaj póki co, bo to teraz nieważne.
Iglica--nawet niedobra---nie ma prawa AŻ TAK nie trzymać paliwa !!!!!
Sprawdź, czy jest uszczelka POD IGLICĄ--taka aluminiowa zwykle. Czasami ona jest nieszczelna i
paliwo omija iglicę !!
Iglicę, wraz z jej gniazdem ( mosiężna jest zwykle, jesli inna to niedobra) wykrecić, nałożyć tam pasty
szlifierskiej do zaworów ////albo pasty do szlifowania klamek w domu///
i docierać ręcznie przez pokręcanie.
W sytuacji tragicznej można rozebrać tę iglicę poprzez
wybicie na gorąco i potem obrobić papierem ściernym lub
pilniczkiem gdy sama iglica wiruje na wiertarce (zaostrzyć
ją). Natomiast gniazdo iglicy lekko poprawiamy wiertłem
zaostrzonym na bardzo ostro. ALE TE PARTYZANCKIE
METODY DARUJ SOBIE NA RAZIE .../..
Masz coŚ poje@#$%^ z poziomem paliwa.
PS.----nieraz powodem bywa pompa paliwowa dająca za
duże ciśnienie ---brak dobrej pracy zaworka kulkowego w
pompie---ale to byłby to wypadek jeden na milion.
Ale tu chodzi o pływak z plastyku a nie o ten z mosiądzu.
Nózki ma ten plastikowy.

Wywaliłem plastikowy a dałem z mosiądzu już dawno.Bo


chciałem aby języczek miał swoje prowadzenie. Nóżki w
plaskikowym do niczego nie służą chyba---to jest końcówka
technologiczna i mogą być dowolnie w dół lub w górę ( nie da sie skapować czy wogóle języczek do
nich sięga.....).
Natomiast prowadzące "uszka" w mosiężnym bywają zbyt zagięte do środka i języczek sie
klinuje.Wówczas należy je delikatnie odwinąć trochę. Ale to nie zawsze występuje...
Czyli--ja uważam, że plastikowy jest kiepski i należy go zmienić na mosieżny (mosiężny oczywiście
uszkami do góry............:-).
Nie dysza powietrza, ale dysza paliwa biegu jałowego--sprawdzić drutem (czyli niefachowo ale
skutecznie)--to ta dyszka odkręcana kluczem 8 u góry, Uwaga--dyszka ta nie może być wkręcana zbyt
mocno bo zatyka się sama o dno kanału gdy są syfy. Lekko kluczem.
A w rurce emulsyjnej jest sprężynka oraz wogóle to co ją dociska ?
A nie wyleciała srubka trzymająca rozpylacz główny (łeb wsadzamy za gaźnik i na jego części
poziomej taka malutka niewystająca śrubka na śrubokręcik.)
Ale pewnie było kilka gaźników.........
Ja już teoretyzuję sobie,,,,bo jak nie
widzi sie pojazdu to------D
Ale niewykluczone jest, że świece dają
słabą iskrę (zapłon dobry ale iskra
słaba)-----zrobić trzeba próbę na "
strzelanie pioruna z odległosci 1 cm
"'==musi byc niebieska.
NALAĆ WODY A NIE BORYGA i
zobaczyć czy sie nie zmieni ===ja tu
już myślę o uszczelce pod gł.

Powiem tak;;:: zwykle jest to jakis


OGROMNY błąd
właściciela=mechanika. Nawet bardzo
zużyte silniki w zasadzie w syrenach
idą jakoś tam zadowalająco.
Oprócz wskazań z butelką WC -Piker , oraz oprócz próby takiej :; --Trzyma jeden
podniesioną pokrywe gaźnika a silnik chodzi, i drugi dodaje gazu a pierwszy patrzy jak
kapie paliwo z zaworka na języczek pływaka..........--------to kUŹwA nie ma pomysłu !!
Ważny jest wygląd świec z rana po nocy..........ewent. podciekanie spod uszczelki głowicowej na nich
sie odbija..........Ale to trza fachowca. Bo--jeśli podcieka borygo, to silnik muli i może jak nalejesz
wody to sie zmieni.............
Uszczelka między gaźnikiem a kolektorem ssania ,wg. teorii ma być cienka.
Według mnie---odwrotnie=====ma być gruba z grubego materiału nasmarowanego smarem
grafitowym---===powód :::: tam nigdy nie ma szczelnosci, olać szlifowanie gładzi przylgni---dawać
uszczelkę miękką i tłustą, ale dokręcać ja delikatnie zeby nie wyginać uszu. To sie sprawdza !!!!!!!!!
analogicznie pod pompę==grubo i tłusto.
Koledzy mówią odwrotnie---niech se mówią !!!!!
Acha----ja nie uznaje porzedmuchiwania gaźnika-----tam trzeba wsadzać druty po prostu i patrzeć czy
wylazł w innym miejscu np. tam gdzie jest ta regulacja "od spodu ze spreżynką".
Pisałem kiedyś wam, jak ziarenko piasku kwarc--przezroczysty--siedział w dyszy ? Dmuchanie omijało
ziarenko i szło !!! po 2 dniach przeszedłem na badania drutowe-----wiecie jakie bluzgania sie unosiły
nad moją dzielnicą ????

2.2. POMPA PALIWA

Panowie---skoro podawane jest paliwo nie ze


zbiornika ale z jakiejś banki gumowym przewodem
to odpadają smoki i inne rurki takie tam. Pozostaje
wada pompy (zaworek kulkowy--czy ty go kuźwa
wogóle widziałeś na oczy ??????????????) ALBO
jednak walnięta membrana tejże .
Ale nawet wtedy-----jak znam syrenę------silnik
idzie jakoś !!!!!
ja sam jeździłem skarpetą tydzień i to szosowo, a
ta zaraza jakoś mi muliła, troche dymiła, jechałem
około 70/godz na długich dystansach---cholera nie
chciało mi się nic a nic grzebać. W końcu sie
zmobilizowałem: Zdjąłem pompę szklankową---
cholera-----membrana ma dziurę na 2 palce
!!!!!!!!!!!!!!!!! Wogóle paliwo nie szło do gaźnika
tylko bezpośrednio benzyna wciekała w karter 1 cylindra a tylko troszkę bulgotu szło w komorę
gaźnika. Wtryskowe zasilanie kuźwa 1 cylindra było !!!!!!!! Paliwem a nie mieszanką !!!!!!! Jakim
cudem ta skarpeta szła to nie wiem !!!!!!!!!!!
Więc widzicie----a ten mi tu pieprzy że ma bąbelki w pompie !!!!
--------------------------------------------------------------------------------
Natomiast gdy miałem wasze Quźwa doświadczenie to się mało co nie popłakałem ! Co odpale--jadę
30 metrów i stop . Jakieś bąbelki w pompie (rurce) widać -----no koniec !!!
Na szczęście przypomniałem se że regulowałem języczek pływaka wczoraj . Komora była sucha !!!! Za
każdym razem!!! Jak u naszego ancymonka tutaj.
Tak se wyregulowałem gaźnik cholera !!!!! Języczek ma być--panowie--prawie prosty jak świca tylko
lekko jest zagięty na samym końcu tu gdzie włazi z uszka pływaka(ma on sie w uszkach lekko suwać
bo nieraz zacina sie w uszkach !!!!!).
Powiedziałem PROSTY ma być !!!!! Nie podgięty w łuk !
I dopiero gdy taki jest, badamy poziom paliwa jak opisałem wcześniej !

PS. Pompa paliwa przy wycieku z przodu--powtarzam---to rzadki i diekawy przypadek uszkodzenia.
Pamiętajmy, że zbiornik jest wyżej niż gaźnik i bywa, że syrena jedzie pomimo pęknięcia zaworka
tłoczącego pompy ))
To jest samochód !!!!!!!!!!!!!!
Dopiero dziura w membranie unieruchamia pojazd.........teżnie zawsze jeśli niewielka (membrany od
żuka- Nysy stary typ pasują tylko trzeba odciąć tego fiuta przy nich z metalu ).

Cholera JAsna !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


100 razy lepsza jest membrana ze szklaną "szklanką" i ABSOLUTNIE nie wolno jej
wymieniać na to gówno typu fiatowskiego.
Membrana żukowska pasuje, ale trzeba w niej uciąć ten cycek wystający --"popychacz" , który jest
potrzebny tylko w czterosuwie ( patrz opis sprawdzania pompy powyżej - punkt 5).
Ja proponuję,ROZKRĘCIĆ membranę żukowską, uzyskać w ten sposób samą gumę odklejając
delikatnie talerzyki metalowe, natomiast wszelkie metalowe elementy przełożyć ze starej
syrenowskiej---trzeba je odnitować a potem zanitować ( lub skręcić na jakąś małą śrubkę). Powód
????? elementy żukowskie mogą uszkodzić zaworki bijąc w nie, oraz nie maja one tego metalowego
pagórka na którym stabilizuje sie sprężyna wewnętrzna pompy.I może sie ona omsknąć przy
montażu. Troche jest pieprzenia ale warto.

Ktoś napisał, że ""w tej pompie są kłopoty z zaworkami" --guzik prawda bo zawprki są takie same w
obu modelach pomp, z tym że w fiatowskiej są niewyjmowalne (zagniecione....ale da sie wyjąć). No i-
-o ile pamiętam----inna jest konstrukcja zaworka kulkowego.
Właśnie ja bym podejrzewał kulkowy. Benzyna sie miele w szklance a dalej nie idzie bo kulkowy jest
stale otwarty.
Niestety-----te kulkowe mają spręzynki jak włos, i nieraz jak paproch wpadnie to już nie działa. W
dodatku spręzynki te lubią pękać i tego nie widać bo ona dalej działa ale nieraz robi takie
niespodzianki gdy zwoje się jakoś na chwilę wczepią w siebie.
Nieraz po prostu kulka jest już zużyta i ustawia się nie tak jak trzeba. itp itp........
Ja walczyłem z tym włosem w wersji fiatowskiej, natomiast w szklankowej to nigdy sie nie psuło
(uważam, że jest lepsza konstrukcja). Ale zaworek ten dla szklankowej był w sklepach jako cześć
wymienna kiedyś, z więc temat był na rzeczy.
Zaworek kulkowy normalnie zapobiega nadmiernemu tłoczeniu do komory gaźnika i się otwiera gdy
komora jest pełna.Pompa przestaje wtedy działać.
Bywa, że sie zatnie i wogółe nie otwiera---odwrotny przypadek --- i wtedy wali benzyna na full i
przeciska się przez iglicę, Syrena dymi albo nie zapala bo zalewa na amen.
Właściciel rozbiera pół samochodu wraz z silnikiem bo nie wie co jest .
JEDNAK--------jednak przypadki z tym zaworkiem są bardzo rzadkie tak wogóle i zwykle to sprawa po
prostu jakichś syfów. Zaworek ten w szklankowej daje sie wykręcić, i trzeba go przedmuchać oraz
sprawdzić czy sprężyna nie jest walnięta (ciężko sprawdzić).

PS. pisałem kiedyś o rozbijaniu zaworków przez talerzyk membrany, a ten żukowski jest jakiś nieco
wyższy.Tymczasem pompy syrenowskie miewają za płytkie gniazda zaworkowe i stąd moze nastąpić
to rozbijanie.Dlatego--konieczność przełożenia elementów metalowych.
PS2---pompy szklane są rozbieralne a fiatowskie w zasadzie nie ( zaprasowane zaworki). Pompy
szklane mają lepszy zaworek kulkowy--rzadziej nawala.
Pompa ze szklanką posiada zaworki płytkowe takie same jak pompa nowszego typu (powinny być u
prywaciarzy w sklepikach) ale zaworki cię nie interesują (trzeci przelewowy jest inny ale on w zasadzie
się nie psuje).
Membrana---oto jest twój temat ))))))
Taka sama membrana była w pompach do starego Zuka-Nysy (przeba było oderżnąć tylko popychacz)
oraz podobna jest w Moskwiczu- stary typ. Wogóle jest to membrana typu "warszawowskiego"--
bardzo popularna kiedyś.
Rozmiar przepony (dwie warstwy) jest identyczny, a ten element metalowy to możesz sobie przełożyć
ze starej własnej syrenowskiej i go zanitować lub na srubkę.
Można też dociąć z gumy te membranę--ale skąd teraz brać gumę olejoodporną ??? Poza tym,
oryginalne membrany nie są z gumy, ale to jakieś płótno gumowane jest.
Szukaj najpierw na prowincji w sklepach "Żuk-Nysa".

III.UKŁAD WYDECHOWY

Zatkane stare tłumiki ABSOLUTNIE NIE SĄ PRZYCZYNĄ NADMIERNEGO GRZANIA.....Żebyście wy


widzieli na jakich ja tłumikach jeździłem ............!
Panowie : Zróbmy doświadczenie. Jest ono absolutnie bezpieczne dla samochodu.
1-----sprawdzacie jeszcze raz czy przewody gumowe od pompy są założone prawidłowo.(a nie na
odwrót)..
2--robicie mieszankę 5 litrów paliwa === benzyna 5 litrów + olej LUX10 w ilości 200 ml (to jest jedna
piąta litra oleju).
3--rozmieszać w kanistrze to to i nalać do baku względnie pustego.

I zobaczycie czy wasze problemy się nie skonczą. ACHA !---- i proszę odkręcić śrubę dolną gaźnika na
2.5 obrotu.Ewentualne zakłócenia biegu jałowego wyregulujecie sobie uchyleniem przepustnicy.
I zameldować mi tu co wyszło.
Acha .......I jeszce :: proszę ten zaworek o średnicy 20 groszy co to jest w korku chłodnicy, podnieść
paznokciem i wsadzić pod niego pętelkę z cienkiego drutu, który zakręcamy sam ze sobą tak aby nie
zleciał do chłodnicy.......Wykonać !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
PS. wszysrtkie te czynności możecie przecież ""odwrócić""" gdy nie będzie efektów oczekiwanych, nic
się waszym pojazdom nie stanie.........
Uważam że w tej próbie którą opisałem powyżej powinien być olej LUX a nie Mixol.
Jak próbować to na całego......
Panowie-----założenie dodatkowego wentylatora nie chroni przed ""rżnięciem się na wióry gładzi
silnika"" bo cóż z tego że chłodnica ma poniżej 100 stopni ? Istotne jest ile ma silnik !!!!!!! A to dwie
różne sprawy. Woda w głowicy może mieć 80 stopni bo sie dobrze schładza przy podwójnym dmuchu
na chłodnicę, ale pytanie brzmi--ile stopni ma blok na tym odcinku gdzie trą go tłoki !?!?!?!?
Panowie......tłumik tylni od 125p nie za bardzo pasuje jako środkowy do Syreny.
Wymaga wspawania szerszego wejścia, oraz wydłużenia wyjścia !!
Ja to właśnie robię i się morduję !!
Czy ja czegoś nie wiem ??
Natomiast co do gitary, to widziałem dorabianą wersję kanciastą ( oryginał jest z blach giętych).
W kwestii wycia i rezonansu, to niektóre wersje gitary miały azbest w środku a inne nie.
Gitary istniały też w wersji nieco mniejszej (prywaciarskie ostatnich lat PRLu) i były gorsze i
głośniejsze od fabrycznych (zwłaszcza z azbestem).
Postanowiłem dorobić sam gitarę w wersji kanciastej z blachy 2 mm spawarką elektryczną
(szaleństwo).Kłopot sprawiają dziury na wejscie i wyjście.Musi być zachowany ich kąt, bo jak nie to
ociera cała gitara o belkę (przegrode) poprzeczną.Natomiast rurę wyjściową i wejściowa można
wykorzystać starą.Bo rdza atakowała zwykle samo serducho przy spawach.

IV. UKŁAD CHŁODZENIA

wcale sie nie grzeje tylko zegar pokazuje głupoty.


Syrena--jak sie grzeje--to sie gotuje .
Kłęby pary wywalają spod maski, syczy, i przez przednią szybę nic nie widać, bo para jak z
lokomotywy.
Gdy już ci zegar tak pokazuje to wyjdź,podnieś klapę, odkręć kurek chłodnicy ostrożnie przez szmatę,
i wsadź palucha wskazującego do wody. Jeśli wytrzyma 1 sekundę bez oparzenia to ma około 80
stopni.
PS---wielokrotnie pisałem, żeby wsadzić zapleciony drucik na stałe pod zaworek korka
chłodnicy......żeby nie było ciśnienia w chłodnicy wogóle.(mowa o tym małym kółeczku z gumowa
podkładką co go widać jak odwrócisz korek do góry dnem). To sporo pomaga we wszystkim.
Akurat temat drucika jest poboczny w stosunku do całosci wątku ( grzeje się), ale skoro wyszedł jako
taki........:
Jeździłem kilka lat bez żadnych drucików. I co 2 lata zaczynała mi cieknąć chłodnica. BYłem wtedy
początkujacym syreniarzem, ale "wychowywał" mnie kolega mechanik robiący tylko Syreny.
Drucik to jest jego wynalazek. Przed założeniem go należy sobie popatrzeć na korek od chłodnicy i go
"przeanalizować". To robi dobrze na umysł.
Po założeniu drucika--koniec kłopotów z chłodnicą. Bo nie ma ciśnienia w niej. Teorię oczywiście
znam---ale od tamtej pory jeżdżę z drucikiem.
Natomiast faktem jest, że jakoś te obecne porady pochodzące od "znawców" są do niczego i dają
fatalne efekty. Ludzie nie wiedzą a gadają !! Ja sam porad niczyich nie słucham. Czytam stare ksiażki-
-faktycznie są lepsze od nowych. Tu się zgadzamy.Do wszelkich porad odnoszę sie z rezerwą ( co i
wam radzę pomimo wszystko).
PS. Ale nadal uważam, że spokojnie należy jeździć na miękkich amortyzatorach---z powodu FATALNIE
TWARDEGO RESOROWANIA Syreny. PO prostu jest większy komfort jazdy ( do 80 km/godz).

Nie mogę , no.........!


Gieroy, ty nadal nie kumasz że może być źle skalibrowany zegar, I W DODATKU MOŻE BYĆ CZUJNIK
ZE STAREGO ŻUKA !!!!!!
To sie robi tak:
Masz na zegarze 100 stopni.
Wysiadasz i otwierasz maskę.
Otwierasz korek chłodnicy (przedtym musi być wykonany mój patent z drucikiem , żeby nie było
ciśnienia w chłodnicy).
Wkładasz palec wskazujący w płyn.
Mówisz szybko testowe " o kuźwa " i wyjmujesz palec.
Jeśli palec nie został oparzony jak górnik po metanie------to znaczy że jest około 80 stopni.
PS. czujnik oraz zegar skalujemy sami wsadzając czujnik do garnka i gotując wodę---patrzymy stale
na zegar podłączony stale i powtarzamy "słowo testowe" dla podtrzymania nastroju i z nudów , bo to
trwa długo.
PS2. miałem i ja kiedyś taki problem. Wskazanie 100 st.C na zegarze doprowadzało mnie do kuźwicy
psychicznej. Wyjąłem zegar w końcu, przeskalowałem go na wytrzymałość radziecką....I od lat
pokazuje mi 80 stopni i obaj jesteśmy zadowoleni. Żadne tam zacieranie wału.
PS3. Obywatelu--a ile wskazuje zegar z rana zimową porą jak zaczynasz dopiero odpalanie ? Bo te
fabryczne (skalowane w fabryce) to pokazywały niezmiennie 30 stopni gdy był mróz w nocy minus 10
!!!!!!! Jak sie przeskaluje żeby pokazywał hen na zeeeero ....to wtedy są cyrki w przeciwległą stroną
skali ......Do skalowania służą 2 śrubki i ich wzajemne ustawienie zajmuje........kilka dni
)))))))))))))))))))))))))))))
PS4. jeśłi naprawdę jest 100 stopni a ty otwierasz maskę, to słychać taki dziwny szum wrzącej wody
jak w czajniku, lekko ale słyszalne to jest .
Kurde mol, panowie, sie jeździło bez żadnych czynnych zegarów w stanie wojennym, i nikt się nie
zastanawiał ile ma stopni. Jak sie zagotowało to było 100 stopni ! (woda). Jak sie zagotowało borygo
(czyli woda + olejek rycynowy + denaturat) to wywalało przez korek i butelkę prosto na tłumik--------
-kłęby pary i smród denaturatu======słowo testowe padało gęsto, nie powiem, ale się otwierało
maskę i chodziła tak z 5 minut na jałowym biegu.....a potem dalej jazda. ! Nie ma w was fantazji.
A ja zmienię temat !!!!! A co !!?!?!?!
Wskaźnik paliwa jest rzeczą rozbieralną ( rozgina się na chama) i można wejsć w jego wnętrze do
oporu.
Primo to należy dokręcić ośkę strzałki aby się nie kiwała po całej skali ( to ona się kiwa a nie pływak w
zbiorniku tańczy ).
Jeśli wcześniej sprawdzaliśmy pływak i jego suwak i jest dobrze, to na cały dzionek możemy się
zanurzyć w remont wskaźnika. Ma on dwie ceweczki jak piczy włos i one są przesuwalne na śrubkach.
przesuwamy je tak i siak aż wreszcie jest git.
Książka Glinki nie zawiera tego opisu !!!! Jest on w książkach n/t elektryki w samochodzie.
PS--napisy po polsku ci się podobają ??? W moim Moskwiczu jest zegar i napis "masło".
Siedziałem z minutę i się na to gapiłem )))))))))))))))
Franki pisze prawidłowo,,,,,ale zdaje sie, że mamy tu przypadek gdy zegar pokazuje 100 stopni a
naprawdę jest 85 stopni.
Kurde......odkręcic korek w czasie pracy i patrzeć na wodę w chłodnicy (przez szmatę to robić).
A co do innych głosów .........Panowie !!!!! Fabryka zrobiła dla NOWYCH SAMOCHODÓW.
A stara chłodnica od tego nadciśnienia pęka po prostu .
Wasze wywody teoretyczne są słuszne ale chyba nie sądzicie, ze ja tego nie wiem jaka jest teoria.
Natomiast mówię wam jak się robi w Syrenie, bo pamiętam czasy, gdy Syrena była na każdej
ulicy.......( co za czasy, pełno Syren na ulicach i to jeżdzących, razem z Wartburgami 311, jaki zapach
Mixolu ........:-))))))))))
No i wielu już kombinowało wówczas. Ten zaworek trzeba unieść na stałe przy pomocy drucika
wsadzonego pod jego kapelusik i już.
Zapłon zbyt późny faktycznie daje rozgrzanie aż do gotowania czasem.....
Ale tutaj człowiek ma zegar go kitu i tyle. Jeśli sie zablokuje ten zaworek tak jak mówię, to przy
zagotowaniu chłodnicy para wylatuje bez przeszkód i to widać po prostu. Widać że się gotuje i kuniec.
I jest dowód że sie przegrzewa.

Oczywiscie, ze to nie kamień !!!!!!


Do Syreny ze starą chłocnicą wchodzi 8 l. Do nowszej-typu Lux==6,5--7 l.
Zostawcie ten kamień do cholery i termostat--skoro był wymieniany.
1------Syrena sie przegrzewa gdy sie gotuje i para zasłania ci widok !!!!
Natomiast wskazania zegara są mylące z wielu powodów. Jesli położysz rekę na chłodnicy na sekundę
i sie nie oparzysz--to jest to 85 stopni.
Uwaga----sprawdzić przewód elektryczny i jego mocowanie przy czujniku wkręconym w głowicę.
Wszelkie braki kontaktu to 100 stopni na zegarze.( także bezpiecznik odsyfić).
2----Radzę podłożyć druciki pod gumowy zaworek w korku chłodnicy--ma być ciśnienie atmosferyczne
i już--żadnych nadcisnień !!!!! Robisz pentelkę z drucika wsadzonego pod ten mały talerzyk w korku
od dupy strony.
3-----Błąd frajerów ::::Oba węże idące do pompy wody założone odwrotnie !!!!!Sprawdź.
4--żadnego płukania antykamieniowego, bo będzie ci ciekła chłodnica !!
5----Czy trójnik na nagrzewnicę i zawór są dobrze złożone ????
PS-----A wogóle to się gotuje czy nie ??????????????????????????????? Bo czasem to wskaźnik ( ten
na tablicy) daje DU*Y i stąd cała gra pozorów. Tam są takie bimetale do regulacji ale to ciężka
sprawa.

TERMOSTAT
A myślałem ,że mnie nic nie zaskoczy .......
TO WY NAPRAWIACIE TE TERMOSTATY ?????????
Panowie !! Olewać to !!
Cała rzecz w tym żeby stary termostat stanął na zawsze w pozycji "otwarte". I tak sie jeździ . W
czasach Syrenkowskich WSZYSCT tak robili pomimo tego że termostaty były w sklepie . Ja sam mam
stary termostat stojący na zawsze w pozycji otwarte.
Ile tracicie -----pół litra paliwa na tydzień ?
Natomiast z nowymi termostatami Syrena w okresie upałów potrafiła sie przegrzewać. Dlatego ludzie
zostawiali stare.
Do wyjątków należało żeby stary termostat stanął w pozycji zamknięte i się tak zaklinował.
Wtedy gwoździem robiono mu dobrze i był otwarty na zawsze.
Nie róbcie "cyzelowania".
Termostat w Syrenie to (w pewnym sensie) pomyłka konstrukcyjna.
Dajcie se spokój.

V. SPRZĘGŁO

Rany Boskie---człowieku !!!!!!!!!!


PO prostu masz SKLEJONE SPRZĘGŁO.!!!!!
Wstyd , panowie, że nie daliście młodemu właściwego "rozpoznania ".
Syrena nie odpalana i nie jeżdżona pół roku --często tak ma !!!!
Biegi przy kierownicy są doskonałe-----mam 2 Syreny (taką i taką) i o niebo lepiej jeździ się tą wersją
przy kierownicy.
Co robić ?????
Ano, jakoś wrzucić jednak jedynkę bez sprzęgła (trzeba odpalać i gasić--w końcu po którymś
zgaszeniu jedynka wejdzie..lub dwójka ).
I teraz odpalamy z pychu i jedziemy na tej jedynce lub dwójce. Rozpędzamy się i dajemy po
hamulcach na ostrym kole (gdy go nie ma to na gazie i hamulec jednocześnie).Bieg jest cały czas
wrzucony.
PO prostu --szarpiemy sprzęgło aż sie odklei. Po pewnym czasie (ok 10 minut) sprzęgło sie samo
zagrzeje i sie odklei.
No to coś jakby zmartwienie........jeśli wolne koło jest wyciągnięte i założone za swój taki zaczep w
pobliżu kierownicy===to znaczy że jest w pozycji "wolne koło" i nie da się odpalić jej na biegu z
pychu !!!!!!
Czy ty aby fachowo je chcesz spuścić ?? Najpierw do siebie mocno, potem w prawo żeby ominąć
zaczep i dopiero opuścić w dół.
Gdy nie idzie...........postukać lekko w dźwignię ,która jest na skrzyni biegów ==tam dochodzi drugi
koniec tej linki, więc wiadomo gdzie to jest.
PS. Przejechałem około 160 tys km. Niewiele, ale to po terenie na niskich biegach. Licząc w godzinach
jazdy........aż strach liczyć.......
PS.Jeśli chcesz ją tylko odpalić....to po co ci biegi ??? Masz ją na luzie przecież jak pisałeś (dźwignia
chodzi do siebie i od siebie=luz).
PS2. bywają wypadki zardzewienia linki wolnego koła........i nie chodzi...
PS3. Ta dźwignia wolnego koła to wogóle bardzo ciężko czasem reaguje ) Złap na 2 ręce :--
---)))))))))).
PS4. daj se spokój może ??????? Jest zima.......
Ja sprawdzić sprzęgło czy nie sklejone ? A------dlaczego nie piszesz czy silnik wogóle
chodzi (czy daje sie odpalić ) ?????? BO to ważne.......
1------silnik stoi, wrzucasz te swoją 4--kę (bo ona ci wchodzi podobno ).
2-----naciskasz pedał sprzegła do podłogi
3----prosisz kolegę : Kaziu, popchnij mnie teraz.
4----Kazio i jego szwagier do pomocy pchają samochód do przodu z tobą w kabinie a ty
stale trzymasz sprzegło wciśnięte.
5----jesli samochod daje sie popchnąć swobodnie to znaczy że sprzęgło jest dobre. Jeśli nie
daje się lub idzie ciężko a silnik zaczyna się obracać razem z kolami---to znaczy ze sprzęglo
jest sklejone.
================================
To bylo gdy Syrena nie odpala.
A jeśli syrena odpala---to :::::::::::::
1-- Dźwignię biegow ustawiasz na luz
2----odpalasz silnik i on chodzi sobie.
3----wciskasz sprzegło i usilujesz wrzucić bieg, na przyklad 1
4----Słychać taki zgrzyt jakby sputnik spadał z nieba !!! Nie wchodzi bieg.
5----próbujesz wrzucić inny bieg-----to samo (silnik nadal pracuje !!).
WNIOSEK--sklejone sprzeglo.
====================================
Owszem, koledzy maja racje ,że jesli nic, nawet ta 4--ka ,ci nie chce teraz wejść, to można popchnąć
samochod troche żeby tryby inaczej się ustawiły---to pomaga i bieg powinien wejść (ale to oczywiscie
gdy silnik stoi ). Ale może też i nie wejść..........:-)
Wypróbuj to co napisałem powyżej.

No ---koledzy w końcu odpisali konkretnie... Z małym poślizgiem co prawda.


Mam takie uwagi końcowe:::::: Pytanie twórcy wątku pochodziło stąd, że w obecnych pojazdach
łatwiej jest wyjąć skrzynię a silnik zostawić. Robi się to zarówno w pojazdach z ustawieniem
poprzecznym zespołu silnik+skrzynia, jak i w retro gdzie jest silnik przed skrzynią a napęd idzie
wałem na tył samochodu. Jeśłi ktoś nie miał przedtym do roboty Syrenki a robił Moskwicze, 125,
Trampolinki itp itp---no to zadaje takie pytanie.
Gdy już wyjmiemy silnik , i odkręcimy od niego docisk, i teraz wsadzimy nową tarczę sprzęgła----to
pozostaje kwestia ustawienia łapek (jak juz mamy wsio zmontowane).
Pisałem o tym kiedyś --powtarzam tutaj-----z doswiadczenia wynika, że parametry ustawienia łapek
opisane u Glinki nie są dobre !!!!!!! One powodują że łapki leżą zbyt płasko.
Łapki należy ustawić tak, żeby wyraźnie tworzyły lekko wzniesiony "daszek". Muszą tworzyć taki
daszek a nie mogą być ustawione prawie na płask !!!. Chodzi mi o dane z rysunku na stronie 68
ksiażki Glinki "Naprawa Samochodów Syrena". Dane te zastosowane bardzo dokładnie w
praktyce,powodują że łapki są zbyt leżące. Należy więc wykazać trochę fantazji i zrobić nieco po
swojemu. Na końcu wystarczy przyłożyć kawałek szkła (lusterko np.) do tego daszka łapek żeby
zobaczyć czy one stoją równo (każda wzniesiona o ten sam kąt). Żeby sie to szkło nie kolebało !
PS.. No i bywa problem taki,że docisk nieraz sie zaciera !!! W trakcie pracy !!! Są takie dociski !!!
Dlatego , gdy mamy go jeszcze w rękach, należy zmusić go do pracy i popatrzeć czy lekko chodzi na
swoich sprężynach.. Radzę lekko przesmarować miejsca które sie trą---to widać gdy patrzymy jak on
sie ugina i wraca. Zwykły smar ŁT4. I dopiero po tym, ustawić łapki na amen i zaklepać je.

VI. ZESPÓŁ NAPĘDOWY

jak pisałem kiedyś, w instrukcji 105 jest błąd co do tego zagadnienia, dlatego trzeba samemu. Skoro
wiesz gdzie jest wsteczny , to w tym samym miejscu jest bieg 2 , z tym że jest on niżej o
pięterko.(powiedzmy że do siebie to pięterko pierwsze, natomiast cholernie mocno do
siebie to pięterko dla biegu wstecznego). A więc gdy wsiadamy to : do siebie
lekko(pięterko1) i teraz w dół==jedynka. Na tym samym pięterku ale mocno w górę to
dwójka (można przejść do niej od razu z jedynki podtrzymując dźwignię od spodu
paluchami żeby nie spadła na luz i pchając w górę). A potem sprowadzamy bieg na luz i
teraz wajcha od siebie i w dół --to bieg 3. I na tym samym dolnym pięterku ale w górę to 4
.Nie ma prawa ruszać płynnie z każdego biegu----znaczy to że one ci nie wchodzą i nadal
jest bieg 1.
PS.pardon. przeedytowałem--był błąd, czwórka jest w górę .....Tak to jest gdy się pisze z pamięci o
czymś co robiło się mechanicznie latami.........nawiasem mówiąc, z żoną używaną od dawna też
wpada się w analfabetyzm bp to już tylko rutyna......
Po wrzuceniu biegu 4 dżwignie drży bo chce opaść własnym cięzarem w dół . Aby wyeliminować to
drżenie ,można pod maską zahaczyć ramię zmiany biegów jakąkolwiek sprężynką nie za mocną (drugi
koniec gdziekolwiek), która eliminuje drżnie.....Gdzieś pisze o tym Glinka w jednej z małych
książek....

Teoria książkowa to jedno a praktyka --co innego.


Przy szybkości podróżnej 100 km/g często zdarzały się w Syrenach awarie skrzyni biegów.
I to z fatalnymi skutkami (zablokowanie, dachowanie). Utrwalił się pogląd, że ta skrzynia
nie lubi dużych obrotów, i chyba tak jest.
Prędkość powyżej 80 km/godz powoduje drgania w układzie jezdnym : zgoda, gdy samochód jest w
idealnym stanie to może i nie-------ale pokażcie mi taką Syrenę !! Żeby nie wiem co robić, są to stare
pojazdy z przekoszonymi ramami (tylna oś, uszy wahaczy z przodu, wgniecenia ramy w okolicy
wahaczy, resory przednie siedzą krzywo w wynalazku o nazwie korytko). Nie ma co
kombinować.............
Maxymalne szybkości na poszcz. biegach w książce to zupełna teoria. W praktyce na biegu IV ten
silnik idzie bez przeciążenia przy szybkości 55 km/g. Słychać to po pracy silnika.
Dlatego 60---70 km/g to prędkość prawidłowa i jednocześnie bezpieczna. Na trasach
przelotowych (długie odcinki) z konieczności jedziemy szybciej, ale proszę zauważyć że
jest SŁYSZALNA różnica w pracy silnika pomiędzy 75 km/g a szybkością 85 km/godz.
Powstaje taki wysoki gwizd-----silnik ma po prostu duże obroty przy 85 km/g zupełnie
jakby to był kres jego możliwości (już identycznie słychać go przy wyższych , np.110, nic
się w tym dźwięku już nie zmienia prawie).
Owszem, gdyby były to silniki wykonane precyzyjnie z dobrych materiałów, to możnaby dyskutować.
Ale to są bolszewickie niedoróbki, i dlatego na teorię trzeba nałożyć ograniczenia praktyczne. Nie ma
mowy o "zarypaniu" tego silnika gdy jeździ się na małych prędkościach----wcale nie występuje
wzmożony luz na łożyskach wału i korbowodów (jak o tym ostrzegają w książkach). Swobodnie osiąga
się przebiegi 80 .000 km, przy czym na gładzi nie ma progu !!!! Przy jeździe bardziej forsownej---próg
jest !!
Cała ta dyskusja wykracza poza temat tego wątku )))))))))))))))))))))))))))))
PS. przechodzenie z biegu 3 na bieg 4 robimy przy +- 35 km/godz i potem spokojnie rozpędzamy sie
do tych 60--70 km//g. Tak jeździli ludzie gdy Syreny były pospolite. A dlaczego ??????? Bo ten silnik
okropnie hałasuje gdy na 3 wchodzi wyżej !!! Tłumiki są do d,,,, !!! I dlatego, z powodu tego
"wyścigowego wycia" dośc szybko przechodzono na bieg 4- ty. Wcale nie powodowało to skutków
negatywnych w łożyskach silnika.
Tyle z praktyki. ))))))))))))))
Przy dużych predkościach -ponad 100--skrzynia nagle staje WOGÓLE, samochód zwykle
wylatuje z trasy do rowu. Totalne zniszczenie skrzyni.
Przy małych--w skrzyni wyskakują biegi (niektóre). A co to oznacza ???? Chyba zęby się ześlizgują a
zatrzask nie trzyma.
Czasem skrzynia po prostu hałasuje-----oznacza to wytarcie podkładek dystansowych i luzy na
trybach.
Łożyska.........trochę też, oglądałem po 70 tys km-----dwa łożyska miały trochę luzów już.
Ogólnie-----jesli nie przekraczamy 70 km/gpdz, to skrzynia jest wieczna........
Skrzynie Syreny WYBITNIE nie znoszą prędkości. Każde jechanie ponad 90 km/g to gwóźdź do
trumny.

Obywatelu : Hipol 15 istniał kiedyś ==był to jak widać Hipol-15 BEZ LITERY. I był przeznaczony do
syren lub Żuków. Natomiast inne oleje o nazwie Hipol z literą /F lub MF/ po tym słowie, był dla
nowocześniejszych samochodów (Fiat, Polonez, 126 p.......... itp).
Idzie o to, że HIPOL 15 był bardzo gęsty a więc przeznaczano go do skrzyń biegów wolnoobrotowych,
mających zresztą duże luzy fabryczne.
Gdy do skrzyni takiej (Syrena) wlało się olej przeznaczony dla Fiata-----to skrzynia potrafiła rozlecieć
się po pół roku !!!! No bo olej ten był dla niej za rzadki.
Natomiast Hipol 15 był tak gęsty, że przez lejek nie chciał iść w miesiącach chłodniejszych !!

Gdy jego produkcję wstrzymano, były problemy, bo--jak wyżej.Nieważne czy były na rynku oleje GL4
czy GL5 -----tak czy tak były one rzadkie i szczynowate.
Ja sam rozwaliłem skrzynię na jakimś polskim oleju 80W/90 który był przeznaczony do maszyn bardzo
obciążonych (wg. opisu) ale lał się jak woda, a miał cechę 80W/90 GL4.

Po licznych próbach, leję teraz (i jest to bezpieczne) olej ELF 80W/90 GL4. Niestety jest on
o wiele rzadszy od opisanego Hipol-15, natomiast "nadrabia" bardzo dobrą jakością i
smarnością. Skrzynia na nim jakoś nawet nie hałasuje, bo on po rozgrzaniu nie robi sie jak
woda !!!!
Polskich olejów nie używam--wystarczył mi tamten cud , który rozwalił mi skrzynię.
Inni userowie używają, ale.........panowie................a ileż wy kilometrów robicie rocznie ?
No więc idealne byłoby nalać na przykład ELF 90W/110 (a są podobno nawet 130 ). Ale ja
ich nie widzę w sklepach. Byłby to olej tak gęsty jak dawny Hipol-15.

PS. na tym Hipolu-15 przy mrozach jak obecne, wrzucało sie jedynkę i jechało kilkaset metrów żeby
weszła dwójka--tak skubany trzymał !!!!!!!! I to był dobry olej !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

WYMIANA OLEJU
Odkrecasz odpowietrzacz u góry skrzyni a potem włazisz pod samochód i odkręcasz korek na dole. Ale
on jest z otworem kwadratowym i dorobienie takiego "klucza" to jest pewien problem. Więc sobie
dorób najpierw. Do niego wajcha musi byc spora bo siły mają być duże (dawno nikt nie odkrecał).
Kolego--w kwestii wyjaśnienia , bo zmieniła się epoka : Olej w skrzyni wymieniano co roku (obecne
samochody ==raz na 5 lat albo i dłużej). Olej "15" chyba nie istnieje juz w stacjach a oznaczony
dodatkowo literami jest za rzadki (olej syrenkowski był bez liter czyli Hipol15 ). Należy lać jak
najgęstrzy olej-----w październiku on nie idzie przez lejek---nalewamy z góry przez ten odpowietrznik-
-tak jest gęsty (mówię o dawnym oryginalnym).
Obecnie wszystkie oleje są niestety rzadsze, ja leję Elf GL4 80/90 i sie sprawdza ==raz na 3
lata.Lejemy 2 litry.
PS . odpowietrznuik górny odkręcamy kuczem płaskim 19/22.

Zasrani własciciele Syrenek--odpowiedzcie jak należy !!


DWA LITRY !!!!!!!!!!!!!!! taka jest pojemność skrzyni na olej.
Qrwa--ten nie pamięta, tamten chrzani głupoty=---co z wami ???
Macie Syrenę tylko na obrazku ?????
W zasadzie nigdy nie korzystamy z tego bocznego korka. Spuszcza sie CAŁY olej do bańki, zakręca, a
następnie od góry wlewa sie 2 litry. I tyle ma być. Żadne tam dolewki po latach, lecz pełna wymiana 2
litrów.
Naszego HIPOLU GL5 absolutnie nie polecam. Jest za rzadki i kiepski wogóle.
Używam od paru lat ELF GL4.
Zresztą--temat ten był już naukowo na tym forum rozwijany.Jakieś 4 miesiące temu.
tylko z powodu wkurzenia ( czytaj wkurwienia) wielkiego, jeszcze mam chęć to wyjaśnić.
Kolego ::::::Czy ty nalewałeś kiedyś HIPOL 15 do Syreny ???
Na pewno NIE !!!!!!!
Ten olej zalecano bo był gęsty i "kasował " luzy skrzyni.Był tak gesty, że ledwie szedł przez lejek, a w
temp.+10 to już nie szedł i trzeba było go wpompować siłą.
Natomiast NOWOCZESNY olek Hipol GL5 80/90 SAE jest tak rzadki, że leje sie jak szczyny.
Fabryka mówi to i owo---ale teraz puknij sie w głowę. Dlatego ;;;;;;;ALBO---albo nalewajmy ten
rzadki i dodawajmy smar, albo lejmy wspomniany DOBRY olej ELF który jest co prawda rzadki ale
dobrze smaruje chociaż.
Do Syreny nie wolna lać polskiego DZISIEJSZEGO Hipolu.
To nie ta skrzynia. W innych samochodach są nowoczesne skrzynie o INNYCH luzach.
Tak to wygląda. Tylko ludzie "stamtąd" czyli z PRLu mogą zrozumieć o co chodzi.Bo
nalewali stary hipol i wiedzą o jaką gęstość tu idzie.
PS. Fabryka wie co mówi ????? Od kiedy wierzymy tym polskim @#$%^%$#@.

Zaraz Padnę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


No padnę do licha --co mi tam !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
1-------ten temat wałkowałem już niedawno--nie pamiętam z kim. Szukać w archiwum.
2------w Syrenach skrzynia biegów NIE HAŁASUJE !!!!!!!!!!! Jeśli hałasuje to:::::Wyciekł ci olej i nie
ma go 2 litry !!!! Albo:::::olej jest za rzadki !!!!
Skąd ty masz Hipol 15 ????????? Przecież go nie robią już z 15 lat !!!
Obydwaj panowie--zadanie ::::::::::::::::::::::::::
Włożyć gacie . Isć do Syreny NATYCHMIAST. Wypuścić olej NATYCHMIAST. Nalać oleju 2
litry ELF GL4 przekładniowy.
Nie pieprzyć teoretycznie o hałasowaniu na poszczeg. biegach !!!!! Skrzynia jest niezgłębiona.
Swoją drogą----zarżnąć skrzynię bez oleju to jest wyczyn !!! Bo hałasuje ona tak----że rany boskie !
Znam taki sam przypadek co prawda, ale moje zdumienie zawsze nie ma granic. Przy 1,2--1,4 litra już
hałas jest okropny !!!!!
Kto powiedział, że nie da się biegów wrzucać przy gęstym oleju ???? Owszem--dwójka nie wchodzi
około 20 sekund przy mrozie minus 15 st. A poten już jest rozbełtany i wchodzi.
Są oleje do Żuka--koledzy o tym pisali jakieś 2 mies .temu ==GL5 Hipol 80/95 zdaje się.
Ja do polskich olejów nie mam zaufania, ale można i ten spróbować.
Lepsze to niż na sucho.....
PS. Przypomonam, że HIPOL - 15 stosowany do Syren oryginalnie, nie przeciekał przez lejek !!!
CHolera--stało się i klęło a on kapał po kropli !!! I Syreny chodziły zimą na nim. Więc co to za filozofie
tu idą ????? NIe ma za gęstych !

WOLNE KOŁO

Odpowiadam--choć inni już coś podobnego powiedzieli.....


Chociaż daaawno temu używano okreslenia "wolny bieg" na okoliczność "wrzucenia biegu na luz" ,
czyli wrzuć na luz to to samo co wrzuć na wolny bieg.(dźwignia biegów na luzie).
Natomiast wolne koło to jest takie coś, że jak sie jedzie z górki rowerem i nie potrzeba
pedałować bo on sam zasuwa, to jednak możesz trzymać nogi na pedałach i one się nie
kręcą!!!
Takie rozwiązanie w Syrenie możesz "włączyć" --i wtedy właśnie tak będzie, ale możesz też
wyłączyć-----i wtedy "pedały sie kręcą z górki"=czyli jest ostre koło.
I to ostatnie rozwiązanie jest najlepsze z pewnych względów; aby zrobić ostre koło należy
dźwigienkę przesunąc w dół (jest to dźwigienka położona nisko na prawo od kolumny
kierownicy, trzeba sie troche pochylić do przodu i wymacać ją).
Pytanie-----czy jest to poważna i jasna odpowiedź=--------bo nie wiem.........
Słowo "pedały" zastąp słowem "motor" i staje sie jasne, że wolne koło(włączone) chroni
motor przed niepotrzebnym obracaniem się gdy jedziemy rozpędem z górki albo wogóle
rozpędem ( bo wtedy on sie słabiej smaruje a to mu szkodzi).
Ponieważ jednak urządzenie to w Syrenie jest felerne z natury---zalecamy ostre koło zawsze i już.
Przy długich zjazdach w terenie górskim należy po prostu wrzucic bieg na luz, i motor sobie pyrka
swobodnie na małych obrotach podczas gdy ty popierdalasz 100 na godzinę zjeżdżając z Kasprowego
Wierchu.

Uszkodzenia tego koła w Syrenie następują,


gdy--przykładowo:::
1--jadę z górki na wolnym kole, wrzucony
bieg 4,gaz na zero==samochód się turla
swobodnie około 60 km/godz.
2---no to już trza dodać gazu bo zjechałem
z górki
3--wciskam gaz , a silnik błyskawicznie
wchodzi na obroty (za ostro wcisnąłem
trochę) i następuje silne uderzenie w bieg
4. Bieg wyskakuje.....albo ścinają się zęby
wielowpustu na wolnym kole !!
Teraz wogóle samochód nie jedzie !!!
Trzeba wbić młotkiem (siekierą ) dźwignię
wolnego koła ku przodowi pojazdu i w tej
pozycji przywiązać aby się nie cofnęła. Daje
to zaklinowanie resztek wielowpustu i ostre
koło na zawsze.......
PS. =jest to odpowiedź również na zagadnienie"biegi wyskakują na wolnym kole".Jest ono uszkodzone
i ma okresowe poślizgi , no i następują mikrouderzenia w dany bieg ==bieg wyskakuje. Paskudna
sprawa, włączyć na stałe ostre koło !!!! (tutaj to już może nie z powodu wielowpustu lecz tych
wałeczków...ale cholera wie).

Niestety 90% wolnych kół w syrenach jest "rozsypanych". To dlatego ,że (patrz poprzednie posty)
zbyt nagle dodawano gazu przy lince zaciągnietej na zaczep (działa wolne koło) i następowało
uderzenie obrotów silnika w słabe ząbki koła. Ząbki sie ścinały
I tu problem, bo po takiej awarii samochód WOGÓLE nie jechał i tylko w skrzyni chrobotało.
Co zrobić wtedy ?
1-odczepić tę linkę i nigdy nie używać.
2- młotkiem wbić dźwignię wolnego koła w pozycję "ostre" czyli ku przodowi pojazdu.
3- nigdy nie używać wolnego koła więcej--ma ono złą konstrukcję w Syrenie, jest za słabe.

USZCZELKI SKRZYNI
Temat uszczelek skrzyni to jest rzecz paskudna.
Już daaaawno zabrakło oryginalnych, a były one nie z papieru ale z cienkiej tektury nasycanej czymś
tam.
I o to nasycenie chodzi !!!! Samo hermetykowanie może nie pomóc. To musi być taka cienka tektura
jakby woskowana czymś (wosk naturalny ?????). I ma być dosyć twarda.
Nie można dawać samego silikonu, bo to wpływa na "odchyłki" a poza tym, ten silikon jest G.... warty
(zobaczcie co się dzieje gdy zdejmujemy np. węże wodne wsadzane na silikon czerwony--on wogóle
nie trzyma i rozłazi się w rękach).
Trzeba poszukać takiej woskowanej tektury i wyciąć sobie uszczelki. I dopiero na hermetyk.
( PS.próbowałem kiedyś nasycać cienką tekturę szkłem wodnym......ale nie jestem pewny czy to było
dobre....).
PS2--w sklepach pszczelarskich jest wosk na wagę sprzedawany---moż go rozpuścić w denaturacie i
nasycać....?

VII. PÓŁOSIE, PRZEGUBY, CZOPY I ŁOŻYSKA

Podnosimy samochód np. od strony kierowcy.


Teraz lekko zaciskamy rękę na kondonie i obracamy koło
(nie koło tylko piastę+bęben hamulcowy, bo koło trzeba
zdjąć najpierw.......można se na nim usiąść ).
Obracamy aż wymacamy poprzez gumę kondona, że
homokinetyk zajął pozycję pionową.
Teraz patrzymy na skrzynię, i ta część krzyżaka najbliższa
skrzyni ( ten igrek widełkowy od strony skrzyni) --ta część
ma leżeć poziomo.
Jeśli nie jest tak, to odpinamy kulowy przegub, wyjmujemy
śruby ( szt 2) z ucha resora, wyjmujemy śrubę mocującą
amortyzator do wahacza.
No i możemy odchylić zwrotnicę w dół (trzyma się na
dolnym sworzniu zwrotnicy)--ostrożnie żeby nie urwać gumowego przewodu hamulcowego.
Półośka wypada nam z krzyżaka--i dobrze.
No i teraz ustawiamy krzyżak poziomo, homokinetyk pionowo, i staramy się wsadzić półośkę w
krzyżak ( w jego wielowpust).
Oczywiscie--gówno z tego wychodzi.
Za 48 razem, pomagając se zębami i kolanami, o godzinie 4 nad ranem.....kończymy robotę.
UWAGA,::: Dla osób wprawionych jest to 40 minut roboty.
Daj wam Boże zdrowie..........
PS. Biegi mają być na luzie !!!!!!!

Coś ty zrobił ?? Łożyska smarem stałym ??? No oczywiście a niby co miałeś robić ??????
Co do tego kondona na przegubie, to gdy montujemy 1 raz, to nakładamy smaru gęstego zeby nie
wylatywał przy zakładaniu kondona---oblepiamy nim przegub dokładnie. Po kilku miesiącach daje sie
"zastrzyk w kondona" strzykawką 20 cm z oleju mixol grubą igłą-najgrubsza z apteki lub szpitala
(około1---1,5 mm grubosci).Po zastrzyku od razu sie przejechać żeby rozmieszało.
Niestety prywaciarskie kondony są słabo odporne na smary..........
Wniosek--------------Staramy sie wogóle nie zdejmować potem kondona,,,,,jak się da,,,,bo
jego zakładanie to kurwica i sodomia.
Dziurka po zastrzku mu nic nie szkodzi--guma jest plastyczna.

Ale zdajecie sobie chyba sprawę, że w ciągu kilkudziesięciu lat istnienia Syrenek, nie było w sklepach
smaru molibdenowego i nie do takiego smaru przewidziano tę konstrukcję (w praktyce).
Robiło sie więc tak::::
Gdy kondon gumowy masz jeszcze niezałożony, nakładasz na przegub smar łożyskowy ŁT4 oraz
drugie tyle smaru STP (jest to mydło.....).
Zakładasz kondon. Teraz lub za kilka dni, bierzesz strzykawkę 10 cm albo i 20 cm, a do tego
najgrubszą igę jaka istnieje (końską....ma ona około 1,5 mm otworek).
Nabieraz taką strzykawką full Mixolu i leżąc pod samochodem walisz z góry igłą w kondona.
Po wcisnięciu Mixolu, trzeba odpalić i sie przejechać (bo kondon nie lubi rozpuszczalnika
mixolowego który po wstrzyknięciu jest skoncentrowany na dole --więc jazdą to
mieszamy).
Zabieg zastrzykowy robimy raz w roku przed zimą, bo jak nie to potrafi piszczeć ten przegub.......
Nie należy wstrzykiwać nafty !!!! Kondon bardzo tego nie lubi !! Powyższa metoda daje świetne
rezultaty i całe dziesięciolecia tak się robiło. Ostatnio używałem do współczesnego samochodu smaru
molibdenowego i powiem wam że nie ma on takiego poślizgu jak opisana tu mieszanina.

No, jeśli byś to nagrzał okropnie, to może zaszkodzić----ale w zasadzie jest tak, ŻE GRZEJEMY TAKIE
RZECZY POMIMO ISTNIENIA USZCZELNIACZY----I ZASADA TA DOTYCZY WSZYSTKICH TAKICH
MIEJSC A NIE TYLKO PIAST.
Poza tym-----jeśli ten uszczelniacz ma już 100 lat, to musisz go wymienić . Tak jak pisaliśmy
wcześniej--nie będzie z tym problemu. Idź w Warszawie do sklepu na ul. Terespolskiej (blisko
Grochowskiej) i tam masz różne takie uszczelniacze.
Co do pożyczenia ściągacza, to raczej nikt tego ci nie pożyczy, bo śruba o której wspomina
"superdawid" potrafi się uszkodzić przy szczególnie cieżkich piastach, więc sie ludzie boją pożyczać.
Dodam tutaj, że ściągacz do dorobienia robimy z takiego elementu koła samochodu ciężarowego (o ile
wiem to od Stara czy Jelcza....to jest element chyba piasty takiej ciężarówki) więc jest to dorobienie
dość proste bo wytacza sie tylko otwory na szpile oraz ten gwint centralny do śruby ściagającej, a sam
korpus już jest (ten cały kapelusz). Na razie nagrzej gazem (opalarka za słaba) załóż sciągacz zębowy
i młotkuj zarówno w śrubę ściągacza jak i w samą piastę. Pamiętaj o WD40.

w twojej opowiastce o tragedii na drodze, jest chyba opisany wypadek gdy przegub pęknie wewnątrz
kondona.
Otóż w takiej sytuacji należy::;
1--- Rzucić kur**
2-----patrz punkt 1
3----wyciągamy łyżkę do opon(porządny syreniarz ją ma w komplecie)
4----wtykamy ją w krzyzak po uszkodzonej stronie
5----jakąś szmatą lub sznurkiem ją mocujemy żeby się nie wymskła.
6----odpalamy i jedziemy na jednym kole napędzanym bardzo powoli bo szkoda dyfera
pracujacego w tej sytuacji na 200% normy jak Stachanow.
7---idziemy spać, jutro na spokojnie wymiana homokinetyka.
POLAK POTRAFI.
Wymiana homokinetyka---uzupełnienie Glinki.
Piszę dla tych wszystkich , którzy twierdzą,że wymieniają to w 15 minut w czasie burzy, i
jeszcze zdążą przelecieć córkę dróżnika.
Sworznie przetykające homokinetyk były dwóch rodzajów:::
fabryczne - zapinane na pierścienie Segera, oraz
rzemieślnicze--na zawleczki z podkładkami.
Rzemiosło produkowało te na zawleczki i one były lepsze, bo na drodze trudno było zapiąć//rozpiąć te
Segery bez szczypiec specjalnych , a poza tym--łamały się te segery w czasie awarii przegubu.
Tylko że prywaciarskie MUSIAŁY być dłuższe o jakieś 2 milimetry (miejsce na przewiercenie i
podkładkę).
No i był problem, bo one w 50% przypadków nie dawały sie przesadzić od strony czopa (czop łączony
z przegubem).
Jest , co prawda, wycięcie (a nawet dwa) dla przetykania sworznia, zrobione tam gdzie taśma mocuje
gumowego kondona, ale te 2 wycięcia okazują się na płytkie i sworzeń za cholerę nie wchodzi.
Dlaczego ?????
Zależy to od tego, czy czop wraz z łożyskami jest wbity głęboko (prawidłowo) czy też trochę płycej.
Gdy płycej--to sworzeń wejdzie.
Co więc robić na drodze ? Ano, przetkać kawałkiem gwoździa i jechać do domu gdy posiadamy te
sworznie z zawleczkami i jeden z nich nie wchodzi.
A w domu są 2 drogi.
1---dopieprzyć w nakrętkę czopa (przez podkład czegoś bo szkoda gwintu). Czop się cofnie o 2
milimetry i po problemie.
2---pilnikiem pogłębić wspomniane wycięcie (dwa wycięcia) ułatwiające wprowadzenie sworznia w
miejscu : czop===homokinetyk. Oczywiście opiłki lecą do smaru.
Wspomniane kłpopoty pochodzą także od tego, że samo wykonanie "tarczy koła" wraz z obsadą łożysk
czopa, nie jest idealne i są odchylenia o te 2 milimetry odległości. Do tego dochodzi mocne wbicie
czopa z łożyskami, oraz-----posiadanie sworzni z zawleczkami.
Podsumowując------te 15 minut roboty nie zawsze wychodzi.
Córka dróznika może czekać i dwie godziny......:-))))))

Zdumiewające !!!!!!!!!!!!!!!!!! Już dawno chciałem o tym powiedzieć, ale teraz to zrobie.!
Jeżdżę skarpetą od 24 lat .
I NIGDY ---NIGDY MÓWIĘ------nie rozwalił mi się przegub. Ja nie wiem, może macie wsiowe nogi na
gazie......no nie wiem, ale pomyślcie !!!
Jeżdżę przeciętnie, bez picu. Przejechałem około 170 tys km (niewiele jak na ten okres).A przecież i
było po śniegu, i po piachu przed milicją spierdalanie....oj bywało w rurę !
1----przegub należy smarować oraz robić mu zastrzyki z mixolu w kondona.
2----Montując przegub homokinetyczny macajmy ręką (w momencie wprowadzania wieloklinu półośki
w przegub krzyżakowy) żeby homokinetyk stał PIONOWO a widełki krzyzakowego od strony skrzyni
POZIOMO. To znaczy--one muszą stać do siebie prostopadle i dopiero wtedy wsadzamy półośkę w ten
wpust wieloklinowy krzyżaka.
3----Jest ważne aby przegub KRZYŻAKOWY był dobrze przesmarowany, bo jak nie----to on rozpieprzy
wam homokinetyka poprzez naprężenia.
UWAGA !!!! Smarujemy krzyżaki wbrew zalaceniom teorii SMAREM STAŁYM a nie olejem !!!!!!!
Bo olej po pół roku wysycha i igiełki się rozlatują .
Konkretnie--to smarowanie się robi rozkładając całkowicie krzyżaka i wkładajac ręcznie towot (nieco
rozrzedzony olejem) na każde igiełki.
No więc nie wiem.
Faktem jest ,że homokinetyk jest dosć cienki i słaby z wyglądu. Ale jakoś wystarcza......

VIII. PRZEDNIE ZAWIESZENIE


Wyjde na świnie, ale kiedyś pożyczyłem i mi zepsuli---od tego czasu koniec z tym!!!
Ale nie o to chodzi.
1)--z mojego doświadczenia wynika, że każdy
syreniarz powinien to mieć u siebie, bo nie chodzi
o jednorazowe użycie ; ciągle sie używa .........

2) dorobienie tego przyrządu jest dość proste, ale


::::::::
Ale tokarze robią gwint na śrubie sciągającej
bardzo drobny --a więc o cienkim włosie--bo takie
są zasady budowy ściągaczy ===czyli napięcie
ma wzrastać stopniowo przy pokręcaniu a to
pokręcanie ma być wygodne ...a nie po ćwierć
ruchu.....
Niestety, Syrena ma w tym miejscu taką budowę,
że na tym stożku TRZYMA JAK CHOLERA tę piastę
i nie daje sie ściągnać nawet sciągaczem. A
ludziska--bez pojęcia (młode i głupie) zakładają
rurę na śrubę ściągacza i ----------ścinają ten gwint bo on jest za delikatny na Syrenę.
A więc::::: ZAWSZE grzejemy piastę i to mocno, poprzednio podając WD40 oraz smar grafitowy tutaj
gdzie jest klin widoczny z zewnątrz. Tak jest zwłaszcza w starych , dawno nie ruszanych
samochodach.Nawet na ciepło nie idzie !!!!!! Miałem tak, że po demontarzu wszystkiego co sie dało
(szczęki , cylinderek itp) grzałem to to acetylenem i wkładałem do ropy ..........w misce............i to
wszystko sie zapalało..........więc gaśnica, i od nowa. Taki zabieg dotyczy też uruchomienia górnego
sworznia zwrotnicy (kupiłeś złoma i on ma przez 20 lat nie ruszane te miejsca).
Jak widać, samo """pożyczenie na chwilę""" ściągacza może nic nie dać, albo raczej----da ::rozwalenie
komuś ściągacza.
Dlatego niech się kolega nie oburza, że nikt mu raczej nie pożyczy.......Chhyba że znajdzie się jakiś
""kochany frajer"".
Więc--wskazówka praktyczna===zadbajmy o to ,żeby tokarz zrobił gwint jak w ruskim czołgu, może
jakoś sie wtedy uda.
PS. dosć często bywaja sytuacje odwrotne.........piasta jest
wybita i sama spada........Wtedy niestety tylko wymiana, bo
metody takie jak:::: klej distal zmieszany z piaskiem na
czopie i na to zwrotnica.....działają przez 30 km i sytuacja
wraca do pkt. wyjścia.
Otóz wcale nie !.
Luzy na górnym sworzniu kasować należy dość mocno--tak
aby koło chodziło ciężko .

Faktem jest że po 2 tygodniach poczujesz ,że koło chodzi


lekko !!!!! I tak ma być.
Ciekawostką jest smarowanie górnych sworzni.Należy
wykręcić kalamitkę, i w strzykawce uciąć połowę plaskikowego cycka na któru normalnie nasadzaja
igłę. Zostaje tylko ta grubsza część cycka.Następnie strzykawkę np. 2 cm, napełniamy mixolem
zmieszanym z ŁT4. Potem WKRĘCAMY strzykawkę na chama w otwór po kalamitce i mocno na tłok--
fruu !
Ale ręką należy dla bezpieczństwa dopychać strzykawkę do otworu,zeby nie wystrzeliła.
Nie ma lepszej metody smarowania. Robić to należy w stanie z luzami, po czym dopiero je
kasujemy.Na koniec kalamitkę wkręcić.
PS. Fakt--luzy i tak będą, ta konstrukcja jest do du..y.W dodatku kontra pęka i jest wogóle za
chuda.Ale to pogadamy kiedy indziej.......
PS2. tragedią są luzy na tulejach gumowanych (silentblokach) a te na sworzniach zwrotnicy to
pryszcz.
To była mowa o sworzniach górnych ( klucz 41) ich wymiana całkowita to::
1-----grzanie acetylenem
2-----zanurzanie w misce z ropą---ropa sie zapala od gorąca, gaśnicą gasimy i od nowa.Tak kilka razy
i puszcza.

Górny sworzeń zwrotnicy.


Smarowanie kalamitkami tak sie konczy. Robimy to inaczej::::::
Wykręcasz kalamitkę w piz%u.
Kupujesz strzykawkę 2 cm w aptece i ucinasz jej cycek na tyle zeby została tylko jego nasadowa
grubsza krótka część. Napełniasz strzykawkę olejem Mixol + niewielka ilośc smaru rozrobionego w
benzynie (taka mikstura lejąca sie).
Wkręcasz strzykawke w gwint po kalamitce.
Wciskasz szuwax--on wchodzi swobodnie bo jest rzadkki. Jeśłi nie idzie- poluzuj kontrę i pokręć
tulejką żeby zrobił sie luz aż sie kiwa. Teraz wciśniesz bezproblemowo.
Co może isć źle::::::::::::
Bywa że nie chce isć. Wtedy raczej demontaż górnego sworznia, szyszczenie ze starego smaru i
smarowane ręczne każdej części z osobna. Stosować zarówno smar STP jak i smar ŁT4 razem.

Kalamitkę wkręcamy na zakończenie akcji jako zatyczkę. Do niczego innego kalamitki sie nie nadają.

-----------------------------------------------------------------------------
Co do dolnych sworzni zwrotnicy FABRYCZNYCH, to jak
mówiłem, są one trzymane tą kalamitką (smarowniczką )
na dole. Gdy ją wykręcimy i usuniemy podkładki--wszystko
idzie łatwo.
Ale teraz-----co z luzami.::?
Chałupniczo można wyjęty sworzeń ( ten łeb z gwintem)
nagrzać nag palnikiem gazowym mocno, potem położyć na
żelazo i WALIĆ MŁOTKIEM PO GWINCIE. On jest hartowany
i skutków nie widać ale one są::::
1------po nagrzaniu już ten element nie wraca idealnie do
stanu poprzedniego.
2------gwint po tym waleniu staje sie troche grubszy i
pokancerowany.
Wszystko to zapewnia NOWE układanie się tego elementu w swojej tulei dolnej---gwinty chodząpo
sobie teraz ciężko i bez luzu.
Ale to prowizorka i po 1 roku luz jest na nowo. Jednak--na bezrybiu i fiut ryba.
Stosowałem to osobiście-----może być .... !

A więc.......biedny człowieku....koledzy ci powiedzieli co trzeba zrobić gdy właśnie NA DOLE jest luz na
gwintach "dolnego sworznia zwrotnicy"
( ja dodam do tego, że przed waleniem młotkiem po gwincie wykręconego sworznia, dobrze jest go
rozgrzać na kuchence gazowej - czyli nieco rozhartować).
ALE PRAWDOPODOBNIE--chodzi ci o to, że luz jest na połączeniu, czyli na śrubie przechodzącej przez
tuleję gumowaną ( tzw. silentblok).
I tutaj jest kłopot. Silentblok należy wymienić wybijając ten stary i wbijając nowy. Ale to jest część
deficytowa i od innych pojazdów nie pasuje o ile wiem.
Módl się, żeby śruba przechodząca przez silentblok wogóle sie wykreciłą...,tam są nakrętki 22 i 19 i po
ich odkreceniu nie mozna jej wybić,cholera.
Luzy pochodzą stąd, że guma w tym silentbloku odskoczyła od metalowej tulei w której siedzi ta
śruba. Albo stad, że owa tuleja wytłukła swoją średnicę i srubę na tyle, że owa śruba się w niej kiwa (
w tym wypadku można owinąć śrubę blachą pozyskaną z puszki od konserw).
Zalecenie ogólne ::::::::::::::::::::
Wogóle nie da sie usunąć luzów w Syrenie. Wobec tego należy dać panu w łapę 250 złotych i niech nie
maca głupot tylko przybija stempel.
SERIO. To jedyne wyjście.

Zmiłuj się...........jakieś tam milimetry --kuźwa------kto to mierzy-------!!!!


Nakrętka dolnego sworznia ma być dokręcona do konca--milimetry miej w d***e.
Co do jakiejś osłony od kurzu..........owszem, dawało się nieraz jak sie miało dobry humor....były takie
jakby oringi z wyglądu podobne do Zimmeringów ale bez spręzynek w srodku---HGW jak to nazwać.
Nawet nie wiem czy one były fabryczne czy też to wynalazki późniejsze. Kupowałem je w sklepach
do....Stara !!!!!!!!!
Załóż cokolwiek gumowego jeśli musisz, ale nie ma to znaczenia.
Nie poprawiajmy Glinki--on na rysunkach podaje wszelkie gumki jako takie kreskowane coś
i jak tego wyraźnie nie ma --to nie ma !
Ja się staram cię uchronić przed szaleństwem nadmiaru skrupulatności.
Te teorie o konieczności pomiaru wysokości dolnego sworznia,pochodzą od mechaników
samochodowych , którzy obsługują takie marki jak ford, toyota, Rolls i inne drobiazgi.
Otóż oni są przekonani, że odchyłka o jakiś 1---3 milimetry spowoduje że pojazd będzie żle
trzymał się drogi.
Szczególnie--gdy zastosujemy jeden sworzeń prywaciarski na łożyskach a drugi, np. fabryczny. Będzie
róznica między nimi o kilka mm, a to spowoduje ściąganie, darcie opon itp./ znam te rozmowy z
nimi/.
Otóż----teoretycznie być może.
Praktycznie----absolutnie NIE !
Syrena ma w d***e te róznice. Osobiście jeździłem na różnych sworzniach (lewy inny niż prawy), oraz
na obu fabrycznych , przy czym nie mierzyłem żadnych milimetrów.
Samochód idzie tak samo !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
To wynika z konstrukcji Syreny--nie można przypisywać cech Forda naszemu pojazdowi.
Wszystko jakoś tam wyrównuje resor przedni i "przyjdzie kit=będzie git".
Ja tu ostrzegam przed słuchaniem mechaników. To już jest inne pokolenie, nawet ci z epoki Gierka już
są nie ze świata Syren !
Daj se siana i bierz się za sprawy istotne a nie za pierdoły.

Co do dolnego sworznia, to mały ==-MAŁY luz po wkręceniu na sucho może istnieć i zwykle
istnieje.
Rzecz jest do wymiany gdy on ma (gdy sie kiwa ) tak ze 3 mm w lewo i prawo.
I tego się trzymaj.
Absolutnie w teorii to jego nie powinno być, ale to sprawa kompletu i jakości wykonania.
-------------------------------------------------------------
Jeśli z górnego sworznia tak ci się wykręca jak piszesz, to jest to ABSOLUTNY dowód na zużycie
gwintów i powinno isć do wymiany. To że one ładnie wyglądają absolutnie nic nie ozmacza. W
praktyce wystarczy nieraz wymienić GÓRNĄ tulejkę i już komplet zaczyna sie słuchać. Ona niestety
ciężko nieraz sie wykręca----trzeba grzać i to mocno ogniem.
Jestem zwolennikiem wymieniania tylko niektórych tulejek bo te części są trudno dostępne jako
komplety.
W sytuacji braku części wogóle=========rozgrzewamy gwint górnego sworznia MOCNO,
i kładziemy go na kowadle i WALIMY młotem z boku w gwint.
Pomaga na jakieś 2--3 lata jazdy.
Od razu wszystkie tulejki zaczynają pasować ))))))))))
Ta porada dotyczy także dolnego sworznia i jest nieraz jedyną metodą na jego naprawę gdy nie mamy
części.
Jasne ,że to jest partyzantka---ale działa jako tako. (te elementy są twarde i walenie młotem
optycznie nie zmienia nic, ale okazuje sie że jednak nieco gwint sie zmienia).
--------------------------------
W kwestii tych tulejek zaślepionych to nie mam pewności bo słabo widać, ale sprawa jest prosta
====== zaślepiona ma być tylko ta tulejka z przeciwnakrętką - to znaczy ona nie jest na przestrzał.;
górna tulejka jest przelotowe. Często ta z przeciwnakrętką miała wyrwane to zaślepienie (zamknięcie)
bo słabo była przychetane--może u ciebie na samochodzie tak jest i ta stara z samochodu nie ma
zaślepienia .........
Główny problem to zbyt cienka przeciwnakrętka--ona ma chyba 1 zwój tylko. I ona albo zaczyna
przeskakiwać albo pęka lekko po prostu. Typową sprawą była jej SPAWANIE gdy pękła--pamietaj o
tym na przyszłość.
Na tulei górnej ma leżeć ten oring--zimmering=HGW jak go nazwać żeby piasek nie właził---pytałeś o
to w kontekście dolnego sworznia........u góry powinno być to, kup cokolwiek i połóż tam.

o wymianie całej zwrotnicy to MOWY NIE MA .


Nieraz wystarczy wymiana górnej tulejki a reszta zostaje stara.
Jeśli to nie wystarczy to wymienić obie tulejki oraz sworzeń=widełki .
A czy ty wogóle dajesz rade skasować luzy na tym sworzniu ?
Do tego potrzebny jest klucz 41 płaski I TO ZESZLIFOWANY Z GRUBOŚCI.
W zasadzie---dwa takie klucze jesłi sie nie ma doświadczenia.
Masz takie klucze ? (samemu sie je zeszzlifowuje na cienkie).???
Bo jak nie masz to szkoda gadać--nie skasujesz luzów---nawet sie nie zorientujesz czy kontra nie
przepuszcza ci idąc po gwincie.
Wszelkie partyzanckie metody bez choćby 1 klucza odpowiednio zeszlifowanego guzik dają
a walenie młotkiem i śrubokretem żeby docisnąć kontrę===dupa blada.
PS.--czy ty wogóle probowałeś zlikwidować luz ? To jest głowna sprawa, a to że coś sie
odkręca łatwo--to mało istotne jest .

właśnie dlatego było pytanie o dwa klucze 41 zeszlifowane na bardzo cienko.


Tylko nimi można prawidłowo docisnąć przeciwnakretkę a zarazem trzymać dolną tulejkę żeby już
stała nieruchomo w trakcie tego dociskania kontry.
Oczywiście można i bez tego jak się ma wprawę, ale wtedy jest jak podałeś====za mocno się kasuje
luz po docisnięciu.
Ogólnie, górny sworzeń ma chodzic ciężko====wkladamy w niego pręt (np. koniec klucza
do kół) i staramy się go ruszać w zakresie skrętu (dalej to on ma prawo wogóle stać).
Jeśli opór jest taki że mówisz sobie " o ty stara k****" to znaczy że ma dobrze luz
skasowany.
Po kilku jazdach ten luz się sam złagodzi a po pół roku wogóle go nie odczujesz i zacznie sie
lekko telepać )))))
A czym ty nasmarowałeś ten gwint---tam najlepiej dawać grubo smar STP oraz smar łożyskowy ==to
na część A,,a tamto na B----walisz grubo aż wyłazi. I daj ten oring jakiś.
Za jakiś czas można cały układ przesmarować olejem Mixol , wtłaczając go strzykawką po wykręceniu
kalamitki (strzykawka z obciętym końcem--dobrze sie wkręca po gwincie od kalamitki, która robi tylko
za zatyczkę).

Zaraz padnę !!!!!!!!!!!!!!!


Panie !!!! To jest bandaż elastyczny !!!!
Dajemy w niego zastrzyki z oleju raz na rok, żeby to wszystko nie schło.
Czy ty kiedyś składałeś SAM tymi ręcami resor po przekuciu ??
Żeby go nasmarować, to trzeba rozebrać na pióra i przekładki a potem smarujemy. No a potem
składamy go , i trzeba wkręcić "szpickop"--czyli te śrubę centralną z mimośrodem (mowa o przednim).
Resor mocno przekuty trzeba złapać w 2 imadła, skręcić je aby szpickop sięgnął drugiej strony, i dać
nakrętkę.
DWA IMADŁA !!! Tam są takie siły !
Pot się leje po człowieku ! A ty mi mówisz ,że bandaż mu przeszkadza ???
Muszę sie napić !
PS. Prawdą jest, że Glinka zaleca pokrowce, i daje ich opis oraz wymiary w swojej małej
książeczce.
Ale ja zalecam co innego----bandaże elastyczne szt .2.

Wszystkie te śruby są do wybijania---nie ma w Syrenie rozwiązania poprzez wykręcanie


śrub.(zawieszenia).
Ja sie dziwię ,że dopiero teraz jest taki wątek !!!!!!! Ten temat zawsze był ogromnym problemem. I to
do tego stopnia ,że ja przez 20 lat CO ROKU wykręcałem te śruby, mycie, smarowanie smarem
grafitowym a nawet kiedyś STP
, i zakładałem spowrotem na rok. Żeby nie mieć takich problemów, bo zdejmowanie zwrotnicy a w
zasadzie jej odpinanie, jest w Syrenie konieczne kilka razy w roku --do wielu spraw remontowych.
Metody gdy już jest problem:::::::
1------polewanie , psikanie nic nie da. Zdejmujemy całą zwrotnicę wraz z wahaczem, polewamy naftą,
grzejemy ogniem tego skubanego silentbloka co do śruby przyrdzewiał, chłodzimy go gdy się całość
zapala żywym ogniem (nafta) np. gaśnicą, i....znowu od początku to samo kilka razy !!!!! Wreszcie
puszcza.
2------Najczęściej bierzemy po prostu bukwel do metalu w rękę i odcinamy śrubę z obu końców--około
1,5 godz roboty. Wyjmujemy zwrotnicę i teraz żeby wybić to co siedzi w srodku = reszta śruby--------
---wybijanie , ale ostrożnie BO SKUBANA POTRAFI SIĘ ROZKLEPYWAC A NIE WYCHODZIĆ --tak
ścierwo trzyma. Wówczas--wariant z ogniem. Wybijamy wybijakiem i młotem o wadze do 6 kilo (jesłi
mowa o dolnym silentbloku to można wybić go całego razem z resztką śruby).
Czy robisz to w takiej kolejności:
1. wkręcacz górną nakrętkę na max
2. wkręcasz dolną nakrętkę na dobrą głębokość tzn. żeby zostało jakieś 4 mm
3. wkręcasz sworzeń i jak zaczyna on wchodzić w dolną to ustawiasz ją (obracasz trochę) tak żeby ten
sworzeń mógł wejść do końca
4. jak sworzeń wejdzie na prawidłową głębokość to ustawiasz luz dolną nakrętką i kontrujesz.
Jeżeli wkręcasz najpierw górną, potem sworzeń a na końcu dolną to masz tak jak na pierwszym foto -
dolna nie wkręca się.

=======Naszym nowicjuszom należy wyjaśnić, że luzy w przednich kołach ( mówię o luzach


wpływających na jazdę, na telepanie kierownicą, na zbieżność) nigdy nie pochodzą z łożysk.
Zwykle są to luzy pochodzące z wybitych silentbloków na wahaczu oraz na uchu resora--górny
sworzeń zwrotnicy (ale i na dolnym sworzniu też).
Te tuleje gumowane /silentbloki/ to zaraza i przyczyna naszych kłopotów z przodem
Syreny.
Drugi powód luzów to zużycie górnego sworznia zwrotnicy ( mówimy o fabrycznej jego
wersji). Ma on gwint podwójny , o zróżnicowanym skoku aby można było luzy kasować. A L
E........potrzebne są dwa klucze o rozmiarze 41. I to raczej cienkie klucze płaskie. Trzeba je
sobie dorobić samemu i wtedy te luzy jako tako dają się skasować. Niestety
przeciwnakrętka do stabilizowania nowego ustawienia luzów jest felerna fabrycznie---ma
za mało gwintu i jest za cienka. Zwykle pęka przy mocniejszym docisku.( można ją
zespawać).
Dopiero na trzecim miejscu należy się zająć luzami łożysk, ale jak mówiłem, są one
niewielkie---najmniejsze z tych trzech typów luzów.
Na podniesionym kole kiwamy delikatnie kołem trzymając ręce góra--dół.
I jeszcze jedno----wybijanie łożyska tylnego wraz z czopem robimy często siekierą lub młotem NA
SAMOCHODZIE , waląc w czop przy zluzowanej nakrętce POPRZEZ COŚ MIĘKKIEGO, MIEDŹ LUB
OŁÓW.
Ale bywa że od tego ŁAMIE SIĘ PIÓRO RESORA PRZEDNIEGO--TO ZAWINIĘTE.
Wobec tego najbezpieczniej jest zdjąć najpierw całą zwrotnicę i robić to poza pojazdem.
Na betonie stawiamy kawałek rury o średnicy takiej jak kondon przegubu,, na tę rurę
kładziemy zwrotnicę PAMIETAJĄC ABY DO RURY WSADZIĆ STARĄ GAZETĘ bo jak czop
wyleci razem z łożyskiem to bez gazety ułamie sobie kulkę (jabłuszko) o beton......
No i walimy w czop po odkreceniu nakretki poprzez płaskownik miedziany lub ołowiany (
nakretkę koronkową można pozostawic odkreconą....ale bywa że jej gwint się
uszkodzi...jest delikatny).
Łożysko pierwsze pozostaje w zwrotnicy zaparte o pierścień segera, ale bywa że wyłamuje
ten pierścień i wyłazi razem.
Mówiłem---sodoma i gomora.
Jeśli ono zostanie w środku ( prawidłowo) to należy je wybić do przodu , najpierw odkręcić oczywiście
uszczelniacz-`-Simmering. to wybijanie robimy innym kawałkiem rurki o srednicy takiej jak
zewnętrzna średnica tego łożyska.
Tę czynność dobrze jest robić kładąc zwrotnicę na starej obręczy koła jakiejś innej marki (nie syreny z
uwagi na średnicę otworu).
Jak widać:::rurki, rurki, młoty i siekiery.
Po cholerę wam te syrenki..........?

Jeśli gwint " dolnego sworznia zwrotnicy" jest już wogóle do niczego to kupujemy nowy .
Nowy może być fabryczny ( taki sam) lub prywaciarski ( zupełnie inny--łożyska ).
Można też kupić samą tulejkę--tę od dołu, oraz samą tuleję gumowaną ( silentblok). Wówczas sam
sworzeń pozostaje ale jest nowa tulejka gwintowana ( i na niej dobry gwint co często wystarcza--tu
mówimy o wersji fgabrycznej tego sworznia), no i nowy silentblok wciskamy na miejsce starej
gumowej tulei.
Stary silentblok usuwa sie trudno--zwykle trzeba go meslem piłować i wyciagać po kawałku ( istnieją
wypychacze do tego ale zwykle nie mamy ich).
Jaki "przegub do wymiany" ?????
PS. uwaga ogólna:::dolny sworzeń miewa luzy dosć duże, ale można go zostawić w spokoju i jeździć
jak jest z luzami. Gorszy jest górny sworzeń ---to on daje szarpanie kołem kierownicy. Więc nie
panikuj i nie wymieniaj wszystkiego. Zrób młotkowanie jak pisałem, potem owiń to i owo paskiem
blachy wyciętej z puszki od konserw i jazda. Sam tak robiłem i było dobrze.

IX. TYLNE ZAWIESZENIE


A jak ci się zdaje ????????
Po prostu od strony ślizgacza resoru, tenże resor się prostuje. Wszystkie stare Syreny tak mają.
Często i pióro bywa tu walnięte, ale pewnie u ciebie po prostu siada resor na slizgaczu.
Co robić ???? NIC. ! Wyjmiesz go na wiosnę i będziesz przekuwał resor.
Ale ja na takim przechylonym jeździłem 5 lat...już dalej nie siada
Warto odkryć ślizgacz i go poprawić i nasmarować (tam już padły wkładki ślizgowe i upier.....się ta
dolna slizgowa na śrubkach (idiotyczna konstrukcja).Powinny być też dane kawałki gumy pod boczne
ślizgowe płytki.
PS. Takie siedzenie tyłu "na bok" bywa też RZADKO, gdy pęknie BUDA w okolicy mocowania zbiornika
(powyżej nadkoli tylnych na spawie. Ale to w wozach bardzo pordzewiałych........
Uczulam na te pierd..... śruby szt .4 mocujące resor tylni, drobnozwojowe.
Po prostu lubią pęknąc i się urwać. Można je zastąpić zwykłymi. Już dziś popsikaj na ich gwinty WD40
a potem daj troche rzadkiego smaru. Na wiosnę pójdą lekko.
Resor po przekuciu, to tak::::
MIędzy pióra smar S-1
Po złożeniu, z boków piór -grafitowy smar.
Teraz bandaż elastyczny szeroki--owijasz resor.
Teraz mocujesz resor, a w bandaż walisz ze 4 zastrzyki z oleju LUX.
Masochiści owijają teraz całość nieporzemakalną ceratą......
Uwaga:: Tam gdzie są te 4 pier..śruby to nie dajemy bandaża bo tam żelaz musi dociskać żelaz.......:-
))))))))))
przód zwykle stoi krzywo, gdy poduszka wlazła w podłogę.

o jakim drążku mówisz?????? Mowa o tych ,które trzymają tylną oś ?????


Jesli tak, to po urwaniu gwintu, należy odciąć resztę gwintu od drążka, nawiercić wiertarką dołek ,
przegwintować go ( taką średnicą jak ten urwany gwint ale skok włosa gwintu już normalny a nie
drobnozwojowy), i kupić w sklepie za kilka zł gwintowany pręt, wkręcić go w to miejsce i teraz
zaspawać,żeby mocno siedział.
I masz nowy drążek gotowy . Tak się robiło zawsze , ja to robiłem kilka razy.Gumy bierzesz te stare
(nowe sa w sklepach od żuka chyba) nakrętki są w sklepie. Te drążki reakcyjne to błąd konstrukcyjny
!!!! Drobny gwint rdzewieje i stoi !!!
PO robocie trzeba całą tę nową rzecz posmarować smarem i część gwintowaną owinąć torebką foliową
żeby nie rdzewiała.
Ustawiamy na oko i patrzymy czy nie rżnie opony.......:-)))))
Gieroy dobrze mówi--można i tak.

A wogóle to są w sprzedaży GWINTOWANE PRĘTY w sklepach budowlanych o dowolnych długościach (


także w sklepach metal--nakrętki--linki stalowe itp).
Obywatelu Superdawid----- JEŚLI JA MÓWIĘ ŻE NA OKO to tak ma być....!!!!! Co wy mi tu
towarzyszu Glinkę cytujecie ?? A??? Glinkę to ja uczyłem obsługi Syreny !!!!! Jak porobicie
przy swojej te 25 lat zimową porą i w upały ,podnosząc ją na fiucie bo nie wziąłeś
podnośnika----to pogadamy!!!

X. KOŁA TARCZOWE I OGUMIENIE

Są dętki 15" 155/165 lub 175/185


Ja kupiłem w dużej hurtowni oponiarskiej po 20 zł 15"x155/165 i ładnie pasowała.
Każdy wulkanizator powinien zamówić.
Są też w internecie.
Z Lublina absolutnie nie, za szeroka i będzie pofałdowana.
ja w agromie kupiłem od siewnika, pasuje 15 cali 165/175 czy 185 wiem ze troszkę szersza od starej.
UWAGA NA DĘTKI KABAT DO SARNY.
Wczoraj się mocno zdziwiłem w zakładzie wymiany opon, jak się okazało że w dętce Kabat wentyl
jest o połowę cieńszy niż otwór w feldze Sarny!
Gość mówi że są czy też były 2 rodzaje grubości wentyla.
Dobrze że miałem jeszcze inną, inaczej byłby duży problem.
Dopiero teraz zauważyłem że drobnym druczkiem jest tak średnica wentyla - 11 albo 16mm
SŁONECZKA
::Po pierwsze najczęściej spotykam się ze stwierdzeniem, że słoneczka były elementem
"prywaciarskim" nigdy nie montowanym przez fabrykę.

::Po drugie, że kołpaki występowały tylko w modelu 105 z biegami przy kierownicy a w -1-0-5-L były
tylko plastikowe stożki na piasty.

Oba te stwierdzenia są błędne!!!!!!!! Jak zwykle w takich sytuacjach swoją wiedzę opieram
na LITERATURZE specjalistycznej z epoki a nie ==="bo sąsiad miał stopiątkę i u niego były
takie kołpaki" czy "widziałem na zlocie taką a taką Syrenę od pierwszego właściciela i
RACZEJ nic nie było grzebane..." Takie argumenty można między bajki włożyć.

===Pod spodem zamieszczam skany:


=Katalogu Części '77

=Instrukcji Fabrycznej '78


==Z których jednoznacznie wynika, że słoneczka były jak najbardziej wyrobem
autoryzowanym przez FSM przeznaczonym do stosowania w modelu -1-0-5-LUX!!!!!!
Były to "ozdobne tarcze kół monotwane pod dotychaczasowe kołpaki".

Około '79 roku systematycznie zaczęto wycofywać z Syreny felgi ze sprężystymi mocowaniami dekli
==chociaż występowały one w Żukach i Nyskach aż do początku lat 90!!!!!!!
Czarne stożki na piasty miały więc nie tylko 105L ale większość Syren z ostatnich trzech lat produkcji.
Podobnie było zresztą z Dużymi Fiatami poczynając od 1983 roku.

RYS. 10.3. 1966-79

RYS. 10.4. 1979-83

XI. UKŁAD KIEROWNICZY

Kurcze---z waszej winy się zarejestrowałem tylko, bo to nowe forum nie chciało przyjmować posta
gościa !!!!!!!!!!!!!!

Może to tylko u mnie tak się zatkało, nie wiem.(mam


win95 i IE5,5).
A przeciez musiałem coś odpisać tu i tam, bo mnie
trzęsło jak przeczytałem kilka postów.
Moja wiedza zaczyna wietrzeć już, bo w swojej
skarpecie mało co robię teraz. Po prostu-----gdy ją już
2 razy w życiu odpicowałem na glanc, a ta cholera po 4
latach wróciła do stanu zardzewiałego ( dwukrotnie !!)
to powiedziałem se dosyć !!!! Niech ją cholera, ja nie
nadążam za rdzą. Wy tego jeszcze nie wiecie, ale sie
dowiecie jak to po waszym wysiłku wartym 200 tys zł w
roboczogodzinach 3 zł/godz,,,,wasz wyśniony wóz po
roku wykaże powrót rdzy.
W miedzyczasie gwałciłem "Moskwicza 408" i jestem
tym wszystkim znudzony do obrzydzenia.
PS. Skoro o kierownicy mowa----jest u Glinki rysunek ściągacza kierownicy. Ja se dorobiłem taki i
warto !!!!! Bo jak nie, to za pierwszym razem młot,siekiera i te sprawy. Po zerwaniu KONIECZNIE
posmarować wielowpust smarem grafitowym.Bo za 10 minut będziecie zrywać znowu
PS2. prosze zauważyć, że łożyska górne kierownicy lubią się w Syrenie posypać. Można je zastąpić
zwykłymi, bo te są jakieś takie specjalne-dziwne.
wszystko co panowie napisali to prawda.
Jednak ostatnia konkluzja-----to przesada.
Koledzy====to są stare rzęchy, czy to ma 2 mm czy 7 mm luzu to jest nieważne.
Jeśli kierownica (przekładnia) jakoś ci działa i w zakresie jazdy na wprost nie wyczuwasz
problemów z luzami-------to weź lewatywę i nic więcej nie rób. Jaki przegląd przekładni
!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?! Co wy !?!?!?!?! To jest Syrena !!!!!!
Jedna rzecz jest felerna w syrenie w tym miejscu, prawie we wszystkich wozach pęka ten płaskownik
do którego mocowana jest ta przekładnia. I on pęka NIEZAUWAŻALNIE nieraz i wszystko sie kiwa a
nie wiadomo dlaczego !! To pierwsza i ostatnia rzecz do interwencji w syrenie.
A wy chcecie regulować luzy na ślimacznicach itp ? Ja zauważyłem ostatnio nową tendencję
::::::: smarkacze (tak jest) cyzelują syrenę : tu im się nie zgadza 2 milimetry, tu jakieś
lekkie sciąganie w lewo.....L U D Z I E !!!!!!!!!! Puknijcie się !! Tak ma być !!!
( a oto przewidywalne reakcje userów :::: """ ..no ale bezpieczeństwo ruchu, pasy, hamulce
tego ten, luzy są niewątpliwie oczywiście istotne.."""""
L E W A T Y W AAAAAAAAAAAAAA

Taki termin jak "regeneracja układu


kierowniczego" nie jest jednoznaczny i pewnie
powiedział to jakiś mechanik chcący naciągnąć
klienta na kasę.
W praktyce (moim zdaniem) jest to wymiana
przegubów kulowych LUB ICH REGENERACJA
(wstawiamy nowe miseczki oraz nawet nieraz
same sworznie kulowe), a niektórzy wymieniają
całe drążki kierownicze bo sie boją tych starych
wyglądających jak maxymalnie pordzewiałe.
ALE----ale niektórzy mechanicy rozumieją tu
także wymianę górnego i dolnego sworznia
zwrotnicy ( chociaż jest to element przedniego
zawieszenia).
Natomiast luzy jakie powstają w samej
ślimacznicy kasujemy ,jeśli są, w sposób
standardowy (gdy koło ma luz wyczuwalny ręką). Warto też wymienić olej w przekładni wyciągając
stary olej strzykawką z założonym wężykiem :;;;NIE ODKRĘCAĆ POKRYWY W ŻADNYM RAZIE
!!!!.
Tych elementów ślimacznicy sie nie regeneruje ale wymienia całość, lecz w Syrenie jest to naprawdę
niezniszczalne.
Natomiast sypie się czasem łożysko górne kierownicy---niestety bywa ono felerne i kulki sie sypią ale
to słychać przy obracaniu kołem--diagnoza prosta.
Na tym forum był opis (chyba mój) jak regenerować sworznie kulowe poprzez rozciąganie spreżyny
dociskającej miseczkę górną do samej kuli---robimy to sami w imadle a skutek jest bardzo trwały,
zupełnie jakbyś dał nowe kulowe sworznie.....oczywiscie dajemy nowy smar. Dotyczy sworzni
rozbieralnych.
CZyli---------termin wieloznaczny, dla frajerów ))))
Od starego żuka pasowały sworznie kulowe, jeśli nie ma lewych i prawych (gwint) to dajemy oba lewe
albo prawe i ustawiamy NIESTETY zbieżność kół rozpinając kulkowy sworzeń od wąsa i pokrecając za
sam sworzeń i tak ze 20 razy )))))))
Wszelkie naprawy układu kierowniczego robimy wtedy gdy MAMY ROZPINACZ DO SWORZNI bo
walenie siekierą aby rozpiąć źle sie kończy !!!!!!!

" anabol"--zlituj się do CHOLERY, najpierw czytasz jakieś książki ogólne, Glinki pewnie nie masz, a
potem wymyślasz problemy, które powodują, że np. jakiś potencjalny czytacz tego forum PADNIE ZE
ZNIECHĘCENIA na samo słowo "SYRENA".
I sobie nie kupi takiego samochodu, no bo skoro są same problemy ..........
Tego nie ma !!!!!!!!!!!!!!!! Nic nie ma !!!!!!!!!!!!!!!!! (jak u Kononowicza mniej więcej).
1) --żadnego kuźwa warsztatu bo ci pourywają śruby na drążkach , a potem nie dokrecą
zamiennych śrub ściskających drążki, ( tam są takie koronkowe nakręki) i ci sie rozepnie
albo coś.....PODSTAWOWA SPRAWA:::::::::drążki musimy regulować sami !!!!! Wara pijaki i
inne chamy od drążków kierowniczych. To ma być z wyczuciem , na smar, delikatnie i z
głową.
2) Niczego nie ustawiamy !!!! ""Szpickop"" na resorze przednim dajemy w położenie środkowe , i ---
------co dalej,, to już trudno !!!!!
[[uwaga::--resor ma leżeć poprzecznie do ramy , a koryto resora jest nieco szersze, więc na oko, po
włożeniu resora, uważamy żeby leżał w tym swoim korycie ładnie a nie tak jakoś na skosik--to jest
niezależne od ustawienia szpickopa, a jeśli już jest zamocowany to lekko luzujemy i walimy go młotem
5 kilowym żeby sie posłuchał.....]]---ta uwaga ma zastosowanie rzadko i można se darować.
3) kąt tzw. "wyprzedzenia" wogóle nie da sie ustawić. I dobrze !!!!(jest to kąt pochylenia zwrotnic--w
zasadzie opisałem to mówiąc o młocie ale to niezupełnie to).
4) Zbieżnosć====pokręcamy na oko drążkami, a w zasadzie jednym (długim) bo ten krótki ma
zostać jak go fabryka ustawiła i niech se stoi na rdzy. A ten długi to na oko, a kolega stoi z przodu i
mówi " no dawaj troche jeszcze" w te strone albo w drugie.
Potem wsiadamy, odpalamy, i jedziemy 60 km/g i słuchamy wystawiając łeb przez opuszczoną szybę.
Czy nie piszczy ?????? Jeśli opony nie piszczą a samochód nie sciąga w jedna stronę-----no to jest
dobrze. Teraz jeszcze wchodzimy w zakręt powoli (tak ze 20 km/g) i słuchamy czy nie ma pisku opon
jakby to było 100 na godzinę w Monte Carolo !!!
Jeśli nie piszczy wyraźnie-----to jest dobrze i tak ma być przez 30 lat. Jeśli piszczy i ściąga--to znowu
kolega+ piwo i na oko regulujemy kombinując ""dlaczego ta ku--a ściąga w lewo ".
5).. Panowie--nie ma możliwości ustawiania na przyrządach, bo ten model ma takie luzy od urodzenia,
że wychwycenie 3 mm rozbieżności jest naprawdę niemożliwe.
6) jeśli po 30 dniach ustawiania nadal jest kiepsko, to::::
a)----------------winna jest tylna oś a nie przód pojazdu
b)---------------- miejsce wspawania ucha wahacza (lewy lub prawy) się nieco odkształciło
bo rama już puchnie od rdzy ( i dlatego przód jest jakby przekoszony trochę) lub są
ogromne luzy na silentblokach wahaczy. I niech se będzie, nikt nie jest doskonały......

XII. UKŁAD HAMULCOWY


W cylinderkach nic nie strzela. One po prostu ciekną.,
Dopóki nie kupisz nowych tłoczków gumowych do nich, to::
Wyjąć tłoczki i zdjąć gumki.
Wymyć z syfu.
Nasmarować wazeliną techniczną--smarować w palcach trąc mocno gumę, a potem położyć na noc na
kaloryfer.
Na rano--tłoczki gumowe jak nowe ---założyć (można posmarować gładź cylinderka smarem do
tłoczków).
Kurde--moje cylinderki maja 32 lata i są dobre !!!!

Kolega Atom1 ma absolutną racje !!!!! Moje cylinderki mają 35 lat i nigdy ich nie zmieniałem. Pardon-
--a jak wygląda regeneracja , bo nie wiem. Przetaczają je ??? I co, jakaś nowa tuleja do środka czy
tłoczki alu "nadwymiar ?????"
Zmienia się tylko gumki, i bardzo rzadko same tłoczki alu (gdy jest podejrzenie że wsysają gumę pod
siebie). Jest to słynny wymiar 32 --te gumki, i faktycznie są one warszawosko-żukowskie. I tylko te
należy kupić, ostatecznie razem z tłoczkami alu.
Panowie--jedna zasada jest w syrenach. Niczego nie wymieniać tylko myć, czyścić,
docierać, smarować i te same częsci użytkować dalej. Przykład:::::: kranik spustowy z
bloku, zawór nagrzewnicy, cylinderki, przerywacze (wyjątki do wymiany), oryginalne
kondensatory syrenowskie (niezniszczalne), zaworek obrotowy ssania,łożyska tylnych kół,
szczęki hamulcowe tylne, przełącznik świateł, . Oczywiście ta lista przykładowa może wielu
z was wkur*ić, ale moja skarpeta ma po
200 tys. przebiegu większość tych rzeczy
niewymienioną. Sporo zależy od stylu
jazdy--fakt.
W opisywanym tu problemie----------kupić
gumki i zmienić, przed tym wyczyscic sylinderek
w środku NA SAMOCHODZIE , można lekko
przytrzec go pap. ściernym w srodku DROBNYM,
zwilżyc płynem i montować nowe gumki na
starych tłoczkach.
PS .skoro o tym mowa, zwracam uwagę że w
niektórych syrenach jest fabryczna wada i
długość śruby mocującej przewód giętki
hamulcowy do cylinderków przednich JEST ZA
DUŻA----efekt : bez odkrecenia mocowania
cylinderków nie da sie odpiąć przewodu
giętkiego.Niestety mocowanie cylinderków lubi
się urywać-----więc unikajmy wyjmowania cylinderków wogóle, oprócz jednego razu gdy tę srube
trzeba wyjąć, uciąć o jakieś 2---3 milimetry i wkręcić spowrotem.
Moja Syreba wygląda paskudnie--nawet bez zdjęcia ja sie do tego przyznaję )
Już 2 razy była piękna i zardzewiała znowu.
Co do cylinderków itp.Oczywiście że jak sie kupi komplet to zwykle jest najlepiej, ale KASA i kupa
roboty.Jednak sprawa polega głównie na tym, że tłoczki są w sklepach zleżałe i wyschnięte (gumki) i
wobec tego CHYBA po kupnie należałoby je wysmarować przed załozeniem (wazelina tech. albo taki
szuwaks specjalny do tłoczków).
Sowieckie GAZy czy Uazy zawsze były źródłem czesci do Syren (w dawnych czasach) i w sklepach do
sowieckich samochodów było duzo dobrego:::: Świece, pompy paliwa+membrany, przeguby, itp. Są
to wszystko typy ""Warszawa=Pobieda=GAZ" i dlatego pasuje sporo rzeczy do Syren , bo one są typu
"Warszawa=Nyska=Żuk" a to było to samo..........
PS. kupiłem kiedyś w Warszawie w sklepie gumki śred. 25 mm----10 sztuk. Były tak suche że
popękały przy wciąganiu na tłoczek Alu (pojazd=Moskwicz). I to jest dowód na całosć
problemu.........niestety......
Co do cylinderków czy to przód czy tył jest jeszcze jeden zaje... ważny myk... mianowcie powierzchnia
wewnętrzna cylinderka, musi być lustro i to dosłownie, jeśli są wżery to na nic wymiana gumek, o ile
pomoże cokolwiek to na krótko i tylko gumki się wyciochrają... należy cylinderek rozebrać, wymyć
dobrze i wytrzeć w środku, potem obejżeć pod światło z obu stron tylko pod kontem, i na około, jeśli
są jakiekolwiek ślady poza połyskiem to wyczyścić jeszcze raz i oglądać dalej, wżery widać, wtedy
należy dobrać szczotę z papierem ściernym na wiertarkę i jazda, generalnie trzeba zeszlifować
cylinderki tak żeby wżerów nie było widać, aczkolwiek może to być niemożliwe... gumy mają to do
siebie że wchodzą z oporem w cylinderek, poza tym ciśnienie przy naciśnięciu hamulca je dodatkowo
rozpiera, ale jeśli są wżery to tam przecieka, bo ta guma ich nie uszczelni, ma być gładziej jak pupa
niemowlęcia, wtedy nowe gumy i cylinderki jak nowe albo i lepiej...

Jeśli chodzi o tył to poza nowuymi gumami wiele nie da się zrobić poza szlifem, co do przednich, to
"nowe" mogą być nie dość ciasne wtedy jest jeszcze jedna metoda, mając w ręce sam aluminiowy
cylinderek ze zdjętą gumą, nawijamy w rowek gdzie jest umiejscowiona guma nitkę, najlepiej jakąś
syntetyczną, żmudne bo zwoje muszą
równiutko przylegać i jedna warstwa,
ewentualnie w grę może wchodzić taśma
teflonowa, ale tego trzeba będzie więcej, to
wtedy podowuje że również zewnętrna
średnica gumek się nieco zwiększa, a więc ma
lepsze przyleganie do ścianek cylinderka.
Podobne zabiegi można zastosować w pompie
hamulcowej, bo często nowe gumki
(szczególnie tzw. prywaciarskie) jeszcze lepiej
puszczają jak te stare i wytarte. Co do samej
gumy, jeśli ma wzdłużne wytarcia, takie
rowki, widoczne gołym okiem, to do
wyrzucenia, bo choćby na początku było ok to
szybko zacznie cieknąć i robota głupiego...
sam jestem w trakcie regeneracji tylnych,
czekam na przesyłkę z nowymi gumkami, a
póki co to poleruję cylnderki, kupa roboty ogólnie, ale waarto mieć potem długo spokój... co jeszcze
dodam, to najgorzej jak samochód stoi więcej jak jeździ, wtedy wszystko lub rdzewieć i zapiekać się,
więc nawet jak syrena stoi to warto choćby raz na ten miesiąc ją ruszyć, chociaż tylko hamulec parę
razy i przekręcić kierwonicą opór od jednego końca do drugiego i nazad... jeżdżąc na codzień to nawet
cieknące i zapowietrzające się hamulce chodzą całkiem nieźle, ale postoi tydzień i pierwsze wciśnięcie
idzie w podłogę, a potem do tego nie hamuje równo tylko ściąga, do tego na kierownicy trzeba się
uwiesić jak trzeba skręcić, podczas gdy to wszystko naprawdę potrafi działać niemal pod jednym
palcem ale musi pracować...

***Jestem świeżo po wymianie tylnych cyliderków i jak się okazuje jest zamiennik.Jest to
cylinderek firmy „Fenox”. Nie jest to jednak rzecz którą włożymy i od razu pasuje.Jest on
trochę grubszy i żeby nie obcierał o bęben trzeba na tokarce zdjąć nieco z tego wystającego pirścienia
na bębnie,ze starego oryginalnego cylinderka wykręcamy przejściówkę,reszta już jest bajecznie
prosta, rozstaw śrub, szerokość są takie same***

ODPOWIETRZANIE HAMULCÓW
Oj panowie panowie.........Obojętnie od którego koła, teoria w Syrenie się nie sprawdza..Choć macie
ogólnie rację..........
Wlewamy w zbiorniczki ile wlezie bo jak się wypsikuje na ziemię a nie przez rurkę to szybko ubywa a
jakie koszty ??? Ja tam używam DA1 =jak fabryka kazała.
Niestety--odpowietrzanie nieraz trwa i ze 45 minut a pedał jak idzie w podłogę tak idzie.. Nigdy nie
wiedziałem dlaczego tak jest w tym modelu...... Ale nieraz idzie szybko.....
Po odpowietrzeniu, w kilka dni potem znowu trzeba wypuścić powietrze (obojętnie od którego koła
zacząć) bo jednak przez kilka dni znowu jakieś resztki powietrza włażą w cylinderki---taki
model..........No ale to juz robimy samemu ==jedno psiknięcie z każdego cylinderka.
Odpowietrza sie łatwiej we dwóch, ale ja zapieram pompkę do kół --taka długa od "woza
konnego"----jednym końcem o fotel a drugim o pedał hamulca.....(fotel jest przestawialny
w dziurkach więc można se to uregulować0.. jeśłi nie ma pompki---to dobra jest siekiera
Zapieramy, idziemy psiknać, psiknęło i zakreciliśmy odpowietrznik..........wracamy zapompować--
zapieramy o fotel---idziemy psiknąć.......i tak do wieczora
Skutek jest tak samo dobry jak we dwóch.....ale dłuzej idzie.
Ogólnie---Syrena trudno sie odpowietrza i słabo na odpowietrzenie reaguje.
PS.. Wersja pompy o którą kolega pytał, czyli taka wersja gdzie NIe BYŁO zbiorniczków lecz w pompie
był jeden duży pojemnik na płyn =====ta wersja jest dostępna gdy otworzy sie klapkę w podłodze w
pobliżu pedałów. I tam widać duży korek dający sie odkręcać kluczem do świec
Odkręcamy i wlewamy z ręki płyn. To jest wersja dla hamulców jednoobwodowych--modele 104 oraz
105 (i wcześniejsze chyba). Jest to świetna pompa--mało częsci--się nie psuje----ale niestety
hamowanie jest słabsze niż w wersji Lux =dwuobwodowej.
PS2--odpowietrzniki --gdy nie dają się ruszyć---trzeba grzać ogniem a przed tym muszą byc
posmarowane smarem grafitowym(aż sie on gotuje). Nie zapala się nic pomimo że płyn jest palny!!!!
Grzanie łatwo idzie gdy się ma taki mikropalniczek na gaz zapalniczkowy, ale można i kawałek waty
nasączony denaturatem podpalić i trzymać w kombinerkach.. Niestety---nieraz to nie pomaga........Nie
należy dokręcać za mocno odpowietrzników (błąd częsty). One i tak dobrze trzymają szczelność.

Bardzo się dziwię, że są ostatnio zgłaszane problemy co do pomp dwuobwodowych ( o taką chyba
chodzi).
To są pompy dające o wiele mocniejsze hamowanie od 1-obwodowych i w zasadzie nie robią żadnych
problemów !!! Ich naprawa jest dziecinnie prosta--rysunek jest w Glince co do ustawienia
gumek.........Więc wystarczy popatrzeć.
Jeśli pompa ma DOBRZE wymienione gumki (prawidłowo je założyliśmy) to proszę zwrócic uwagę na
taką sprawę::::
Oba typy pomp mają zaworki na wyjściu (na wyjsciach= 2 obwod.) I jeśli te zaworki nie utrzymują
niewielkiego NADCISNIENIA w pompie na stałe-------to żadne wymienianie gumek nic nie pomoże.
Drugim elementem ,oprócz gumek, jest to, że płyn musi DOCHODZIĆ swobodnie przez przewody
dolotowe (2-obwodówki) ----(od zbiorniczka = 1 - obwodówki).
Czasem nie dochodzi bo wejście jest zasłonięte przez---gumkę źle założoną albo przez to, że ZBYTNIO
WYDŁUŻONY JEST POPYCHACZ POMPY i ona stoi na "biegu jałowym" z zasłoniętym otworkiem
wlotowym.
A więc, obywatele, pompę najpierw trzeba dokładnie pooglądać i zrozumieć jak działa.
Z doświadczenia powiem, że wystarczy wymienić ten pierwszy gumiak --żeby nie ciekła, natomiast
pozostałe mogą pozostać stare (chyba że któryś jest zupełnie pęknięty--zwykle w sekcji drugiej to sie
dzieje).

[ Dodano: 2008-04-25, 22:56 ]


Trzeba tu dodać jeszcze jedno : jak koledzy pisali, po prostu trzeba dobrze ustawić szczęki
rozpieraczami (klucz 17) żeby lekko ocierały.
Ale , jeśli ktoś wcześniej WYMIENIŁ SZCZĘKI to znaczy, że dolne ustawienia szczęk były ruszone
(oczywiście...). I po założeniu nowych szczęk trzeba dobrze ustawić te dolne, bo jak nie, to ustawienie
szczęk samymi rozpieraczami (górnymi) może nic nie dać !!!!!!!! To znaczy---trudno dobrze ustawić a
objawy są podobne do opisanych.
Niestety-------dolne mocowania szczęk w Syrenie to rzecz felerna (cieżko ruszyć gwint, potrzebne
nietypowe klucze, krzywki wcale nie stoją w tym miejscu gdzie na łbie okrągłym są rysunki
półksieżyca).
Nie miejsce tu na jakieś instrukcje, ale warto użyć metody kredowania szczęk aby było wiadomo czy
wogóle dociskają sie do bębna całym obwodem. Bo jak nie------kłopoty.

XIII. RAMA I LOKALIZACJA NUMERÓW [ZNAMION] POJAZDU

Rys. 13.1. Punkty mocowania karoserii do ramy.


Rys. 13.2. Tabliczka znamionowa pojazdu. Numer podwozia wybity jest na belce wspornika
resoru przedniego z prawej strony.

XIV. INSTALACJA ELEKTRYCZNA

14.1. AKUMULATOR
Absolutnie się nie zgadzam z tym, że duży akumulator szybko padnie przy pradnicy.
I tak---każdy akumulator trzeba co jakiś czas doładować z prostownika.Nawet przy alternatorze.
Wy to tak mówicie " z teorii" a przecież , w czasach gdy nie było akumulatorów, to sie wstawiało do
skarpety różne ( kradzione....) byleby wlazł w swoje koryto--i ładował się.
A czasem drugi stał pod nogami połączony kablami z tym pierwszym.
Absolutnie nie ma żadnych problemów z tymi sprawami o których piszecie.
Standardowo daje sie akumulator 40--45 Amperogodzin pojemności. A to dlatego, że liczy się jaką
wartosć prądu może on oddać jednorazowo przy starcie na zimnym silniku. Jest to ogromny pobór
mocy, i mniejsze akumulatory ( od malucha) zmuszone do oddania 200--350 amperów po prostu po 2
tygodniach są do śmieci !!!!
Ponieważ rozrusznik Syreny jest starego typu i pobiera tylko trochę mniej niż Warszawa, to dajemy
duży stosunkowo akumulator.
Ładowanie akumulatora w czasie jazdy wystarczy prądem 1--1,5 ampera. Oczywiście po miesiącu
należy go wyjąć i pod prostownik. Akumulator musi mieć nosidełko w zw. z tym.
Powtarzam----sam spaliłem kilka alternatorów i je naprawiałem po tym--sodoma i gomora.
A przy prądnicy---nawet mogę odpalić na innym akumulatorze--gaz do dechy---ktoś wyjmuje
akumulator i przez chwilę silnik idzie na prądnicy---wstawiany jest mój stary akumulator--klemy
podpięte---i jadę se !!!!! Przy alternatorze takie rzeczy są niemożliwe.
A idą czasy takie, że nic w Polsce nie będzie---szykujcie sie na takie prowizorki.
Nie zajmuj sie alternatorami --tylko rób to co syreniarskie. Na duperele czas przyjdzie potem.Kup
prostownik do akumulatora i doładowuj co 2 tygodnie i masz spokój.

JA NIGDY NIE ZAKRĘCAM KLEM KLUCZEM 10.!!!!!!!!


Nasadzam je średnio ściśle i lekko dociskam pokręcając raz w lewo-prawo.To robię z klamą masową.
Natomiast klema minusowa jest luźna na 2 milimetry i jeśli ją po prostu założę to samochód nie
pojedzie.
Ale mam dyżurną blaszkę złożoną na pół (taki pasek ocynkowanej blaszki szer. 1 cm złożony na pół
żeby lekko sprężynował ))))))).
I wkładam tę blaszkę między klemę a stożek akumulatora ))) Wtedy klema wchodzi ciasno i
samochód jedzie ))))))
PS. QUERWA, jak kiedyś zgubiłem blaszkę w drodze to się nakląłem !!!!!!!!!!!!!
NA postoju na noc........wyjmujemy blaszke i kładziemy w znanym sobie miejscu. Złodziej musi wpaść
na to co trzeba, no i musi mieć kawałek blaszki.....
Aby uzyskać luźną klemę ( w starych syrenach są luźne z natury bo zjechane okropnie) musimy ją
poluzować kluczem i rozszerzyć jakimś ostrzem śrubokręta.
Czyli--zepsuć jakby )))))))))))

14.2. PRĄDNICA
Nie mieszajcie mu w głowie-----najprawdopodobniej są to po prostu szczotki, zwłaszcza ta dolna. Obie
wymieniamy, ale najpierw oczyścić trzeba komutator papierem sciernym i przemyć czystą benzyną.
Wymiarty szczotki oryginalnej::::::wysokość 25 mm,,,,,,szerokość 22,5 mm,,,,,,grubość
szczotki= 6,3 mm,,,,,,,,,,,drucik z uchem(z oczkiem) ma 5 cm długości.
Warto całą pądnicę rozebrać i oczyścić pędzelkiem a potem przemyć papierem toaletowym maczanym
w benzynie ekstrakcyjnej.
Inne powody świecenia lampki--owszem bywają, ale kurde-----jeśli sie nie wymieni
szczotek to te inne należy na razie zostawić !!!!!!! Nie rozbieraj pojazdu bez sensu !!!! Nie
psuj !!!!! Nie grzeb się w duperelach !!!! Zmień szczotki !!!!!
Jest jeszcze taka trochę kontrowersyjna metoda (i nie do końca poprawna), ale może trochę rozjaśnić
obraz... Poluzuj prądnicę, zdemontuj pasek klinowy, od regulatora odkręć przewody ze skrajnych
styków (zaciski 18 i 16) - ale interesują Cię tylko te, które idą do prądnicy. Złącz je razem, następnie
dotknij nimi środkowego zacisku regulatora. W takim układzie prądnica będzie działała jak silnik - jeśli
się zacznie kręcić - to odpuść sobie szczotki (przynajmniej póki co) i szukaj przyczyny braku
ładowania gdzie indziej. Jeśli nie zacznie... no to cóż, może się któraś szczotka zawiesiła
(zablokowała), albo są obie do wymiany... Niestety podłączanie prądnicy na pracę silnikową nie jest
korzystne bo przez twornik płynie dość duży prąd i występuje iskrzenie, które może dość szybko
niszczyć komutator - ale z drugiej strony to tylko na chwilę, dla testu - podobnie wykonuje się
procedurę (a raczej jeden ze sposobów) przemagnesowania prądnicy (żeby mieć "- na masie" -
pisałem już o tym w innym wątku). Także nic nie powinno się jej stać...
Bezwzględnie ---i zdecydowanie---------ZACZYNAMY OD SZCZOTEK.
Nie należy wogóle otwierać regulatora gdy się jest początkującym użytkownikiem Syreny,
bo grzebanie sie w stykach prowadzi do ich rozregulowania.
Owszem-------bywa że styki, lub zwykle tylko jeden z nich, są zanieczyszczone w regulatorze i należy
je przeczyścić benzyną oraz BARDZO DROBNYM papierem sciernym, ale jak sie nie ma wprawy to
lepiej to zostawić.
Opisana próba "prądnica jako silnik" jest dobra, ale darujmy sobie ją z wielu powodów.
Po prostu należy zdjąć prądnicę i wymienić szczotki.
ABSOLUTNIE NIE ZACZYNAJ OD REGULATORA BO DOPIERO SOBIE NAROBISZ KŁOPOTÓW.
Co do chłodnicy, to ABSOLUTNIE NIE WYKONUJ ODKAMIENIANIA bo będzie po chłodnicy .!!
TO jest zbędne, Syrena nawet z grubym osadem kamienia wychładza sie dobrze !!!!!
PS. Wyjmowanie pradnicy bywa trudne, bo jest tam dolna tylnia sruba ,która lubi być zardzewiała
(mocująca). Oraz-----z tyłu jest śrubka mocujaca jeden z przewodów elektrycznych NA SRUBOKRĘT ,
która zwykle nie daje się odkrecić. Warto więc używać WD40 albo innej nafty, a nawet próbowac
grzania ogniem (nie spal wozu...) żeby jakoś to odkręcić. Uważać też przy odkrecaniu tych małych
nakrętek mocujących przewody elektryczne do korpusu prądnicy--klucz 8 chyba----i tutaj koniecznie
trzeba przytrzymać te wyjścia drugim kluczem--bo jak nie, to można UKRĘCIĆ to co jest w środku
prądnicy i dochodzi do tych wyjść. Potrzebne są dwa klucze płaskie nr 8 jak widać===to jest
postępowanie podobne jak przy ""nakretka-przeciwnakrętka"".
Jeśli nie mają te szczotki takiej szerokości oraz grubości jak podałem---to nie będą pasować!!! (słabo
już pamiętam ale od 126p są chyba za małe szczotki poprostu).
Syrena ma typ szczotek ::: Warszawa,żyk, Nysa, Wołga, Gaz (chyba też) --czyli takie szczotki
klasyczne, duże, do pradnic (mowa o prądnicy prądu stałego a nie o alternatorze , który też posiada
szczotki ale inne).
Ja nie wiem, ale idź do sklepu z suwmiarką i poproś o największe szczotki jakie są do starych prądnic
(przykładowo od Moskwicza, Wołgi , itp) albo może od traktora jakiegoś (Ursus) o ile ten traktor miał
PRĄDNICE A NIE ALTERNATOR.
I jak dostaniesz większe niż potrzeba to w domu na papierze ściernym docierasz sobie na wymiar---
one są bardzo miękkie, idzie pod papierem jak kurz, tylko pył czarny leci !!!!!
Jeśli ci zależy na pospiechu,( bo może to znalezienie szczotek potrwa) to może masz inną prądnicę do
Syreny---a w niej JEDNA ZE SZCZOTEK zawsze jest o połowę lepsza od drugiej---i wtedy z 4 sztuk
(dwie prądnice) wybierasz dwie najlepsze szczotki. Tu przy zakładaniu uważaj żeby dobrze przylegały
do komutatora (widać to--latarka w łapę i świecić patrząc jak przylega). Jeśłi żle przylegają to
docieramy papierem sciernym położonym na komutator.

Na wolnych (prawidłowych) obrotach kontrolka ładowania ma się świecić trochę,


wahającym sie swiatłem. Natomiast gdy dodamy gazu to ma zgasnąć.
Jeśli syrena nie ma wolnych obrotów----to zostawmy dywagacje o regulatorze !!!!!!!!! Najpierw--niech
ona ma te obroty, a poza tym --niech gaśnie dopiero po dodaniu gazu
(panowie----tu jest inaczej niż w nowoczesnych wozach z alternatorami do których młodzież jest
przyzwyczajona:::: w nich kontrolka gaśnie natychmiast, w Syrenie NIE !!).
1----jeśłi jest coś nie tak to ZWYKLE powodem jest zużyta szczotka DOLNA w prądnicy i tę należy
wymienić....można wymienić obie oczywiście. Niestety wymaga to wyjęcia pradnicy.
1----O WIELE RZADZIEJ powodem jest brudny styk w regulatorze, brudne połączenia przewodów itp.
DLATEGO OSTRZEGAM KOLEGĘ PRZED RUSZANIEM REGULATORA ITP. zostaw go, wyjmuj pradnice i
zobacz szczotkę--przed wymianą szczotek należy przetrzeć komutator paskiem papieru ściernego +
umycie benzyną po tym zabiegu.
NIE ROZBIERAJ SAMOCHODU BEZ POTRZEBY (hasło dnia)
Panowie z tą sprawą trochę przesadzacie i to od dawna na tym forum.
Prądnica w zasadzie wystarcza ( w Maluchu też) a to że światła przygasają na biegu jałowym to w
końcu nie problem. Akumulator powinno sie raz w miesiącu podładować niezależnie od tego jaką
mamy prądnicę w samochodzie--takie były zawsze zalecenia speców elektryków (ale zalecenia te
jakoś przycichły no bo przecież alternatory są 3 razy mocniejsze to po co doładowywac--a należy
jednak !). Pamiętajmy też że żywotność aku wynosi 3 lata , a my w wielu wypadkach jeździmy po 5-7
lat na tym samym !!!
Tak więc, jeśli wszystko jest sprawne to kłopotów nie ma z prądem w Syrenie mającej pradnicę.W
zasadzie powinno sie założyć jakieś światła dzienne --słabsze niż 2 x 50 W, dobre są stare halogeny z
żarówkami 2 x 10 W (wielu Maluchowców tak robi)==podpina sie to do włącznika świateł pozycyjnych
i montowane są na zderzaku.
Konstruktorzy Syreny nie mogli wiedzieć że nastąpi ZIDIOCENIE polegające na
obowiązku palenia świateł 2 x 50W nawet przy pełnym słońcu w dzień.(jesłi nie
widzisz w dzień samochodu z przeciwka to oddaj prawo jazdy).No i faktycznie,
jeśli sie jeździ kilka razy po 2 km w dzień po mieście ze skrzyżowaniami to nie da
rady naładować aku. Są to jednak sytuacje wyjątkowe.
Należy co 2--3 lata czyścić komutator prądnicy. Wszystkie złączki powinny być czyszczone i
smarowane wazeliną (np.przy reglerze). Większość pradnic działa na jednej szczotce (górnej) bo dolna
zużywa sie znacznie szybciej. Wszystko to wpływa na problem jaki opisujecie. Dodatkowo ---masa
idąca na budę jest tak utleniona nieraz że stawia opory przepływu prądu----to stąd bywa słabe palenie
świateł nawet bez silnika........ale też i słabe ładowanie może być.
cytat--""lampka ładowania gaśnie przy gazowaniu"""
Trzeba bardzo dokładnie sprawdzić czy ona naprawdę gaśnie całkiem. Najlepiej jest to stwierdzić po
ciemku : odpalamy silnik, dodajemy troche gazu........lampka powinna zgasnąć całkowicie --a bywa że
troche się żarzy jeśli popatrzymy na nią z bliska, i to żarzenie już nie chce zniknąć !!!!!
Gdy chcemy to zrobić w dzień-----no to otaczamy lampkę dłonią -palce zwinięte w rurkę jakby---i
wtedy lepiej widać. Robimy to przy jechaniu na 4 -tym biegu.
Musi być naprawdę zgaszona .
PS. Sprawa jest dziwna.Nawet na starym akumulatorze zwykle wystarcza prądu na to żeby była iskra,
nieraz wogóle bez akumulatora - tylko na prądnicy---(po wyjęciu akumulatora w trakcie pracy silnika
na lekko wdepniętym gazie) --silnik chodzi bo dostaje z prądnicy prąd !!!! Tymczasem u ciebie
akumulator sie wyczerpuje do zera i silnik gaśnie !!!!!!
Jeśłi prąd gdzieś ucieka (tak bardzo) że nawet sama prądnica nie daje rady zaopatrzyć samochodu w
iskrę-----to takie uciekanie zawsze powoduje NAGRZANIE się miejsca uciekania.
Sprawdź co jest gorące : może gorąca jest prądnica ? wskazywałoby to na uciekanie prądu z
uzwojenia prądnicy na masę (przebicie stojana). Może masz przy prądnicy stary kondensator
przeciwzakłóceniowy----widać go , jest większy od normalnych kondensatorów---trzeba go wywalić
wogóle, bo taki zwykle jest uszkodzony a guzik i tak daje.
Może gorący jest jakiś kabel--pomacaj.
SRAWDŹ czy inny akumulator tak samo pada (albo sprawdź czy twój trzyma prąd po naładowaniu z
prostownika 2---3 dni gdy se stoi.).
Następnie należałoby zdjąć osłonę regulatora prądnicy i oczyścić styki jakie tam są , ALE NIE
REGULOWAĆ ICH BO MOŻNA SPIEPRZYĆ CAŁOSĆ. Tylko czyścimy najdrobniejszym papierkiem
ściernym króciutko oraz przecieramy benzyną ekstrakcyjną po tym papierku.
NO i kolejna czynność-----wyjąć prądnicę, oczyścić komutator, wymienić szczotki. Prądnicę trzeba
zbadać miernikiem typu LAVO (pozwala on mierzyć przebicia przy pomocy prądu 220 volt a nie z
bateryjki). Każdy starszy naprawiacz = sąsiad to zrobi , lub jakikolwiek serwisant RTV (nie musisz
oddawać zaraz do mechanika-elektryka bo kasa !!!!).
Wygląda na to że poprzedni właściciel coś spierdo-ił nietypowo i stąd te problemy.
Nie sądzę ,żeby oba objawy (rozładowanie i czarne świece ) były połączone--ale tu można spekulować
)))
Możesz jeszcze sam zrobić coś takiego::: weź jakiś miernik prądu i po nastawieniu na ""prąd
stały=DC".......zmierz ile volt ma akumulator na samochodzie gdy silnik stoi. A potem odpal silnik -
dodaj gazu i zmierz ile jest teraz. Powinno być około 14 volt gdy silnik chodzi.
(co i tak niemówi wiele . bo ważne jest ile AMPERÓW podaje prądnica a nie ile Voltów. Żaróweczka
potrafi zgasnąć przy ładowaniu ale ładowanie może być tak słabe że wystarcza tylko na żaróweczkę
właśnie. Prawdziwy pomiar powinno się zrobić amperomierzem--takim żeby miał zakres co najmniej
30 A.......).
W tej sprawie potrzebna ci jest pomoc jakiegoś usera z tego forum --ale żeby miał
doświadczenie, a nie żeby była to Ania która ma 12 lat (lub 12 volt )))))))))))))))))))))

Na wolnych obrotach powinna się świecić mrugając oraz lekko przygasać.


Jesli świeci sie mocno i dopiero gaśnie po dodaniu obrotów to są 2 wyjścia:::::::::::
1----nic nie robić (zalecane)
2----wymienić szczotki w prądnicy co wymaga jej wyjęcia (upierdliwe).
W zasadzie, jeśli na 2-gim biegu przy rozpędzaniu samochodu ona gaśnie to daj se spokój i zostaw jak
jest.
Po prostu szczotka (zwykle dolna) jest już mocno zużyta LUB JEJ KORYTKO JEST BRUDNE I CIĘŻKO
SIĘ PRZESUWA. Wobec tego objaw moze sam przejść lub się pogłębić i wtedy dopiero rób
coś.....(wymień szczotkę, szczotka górna zwykle jeszcze może pozostać).
Pamiętajmy, że jesli nie ma szczotki do prądnicy (lub rozrusznika) to kupujemy inną WIĘKSZĄ i
szlifujemy ją na wymiar pilnikiem albo na papierze ściernym, lub na ręcznym kółku szlifierskim (np.
szczotka rozrusznika do Robura ))))))))))))
Dostałeś nową prądnicę, to znaczy "fabrycznie nową" czy po prostu INNĄ niż twoja.
Inna pradnica, jeśli była kiedykolwiek używana, da ci te same objawy co twoja stara !!!!!!!!!!!!!
1--wyjąć szczotki z prądnicy (wyjętej z samochodu).
2---wymienić obie lub tylko dolną.
3---umyć i oczyścić papierem ściernym komutator prądnicy (przemyć ponownie po papierze).
4---założyć i zameldować o efektach.
PS.
prądnice od sasiadów===syf i malaria zwykle.
14.3. REGULATOR
Sprawa jest faktycznie trudna i rzadko występuje aż tak.
1) gdy sie wymienia szczotki, to oczywiście należy przy tej okazji rozebrać całą prądnicę i wymyć
(wytrzeć) ją papierem toaletowym moczonym w benzynie ekstrakcyjnej WEWNĄTRZ. Chodzi o
usunięcie tego pyłu weglowego bo on daje zwarcia.
Przy tej okazji patrzymy czy lutowania trzymają oraz czy podkładki izolacyjne przy masie są czyste
(bo jak zasypane tym pyłem to robią zwarcia.(szczególnie ten fragment gdzie są przykręcane
przewody na zewnątrz prądnicy-----te miejsca obejrzeć WEWNĄTRZ obudowy.
Wszystko badamy omomierzem, ale niestety najlepszy jest do tego celu LAVO (stary lawo) bo on ma
mozliwość badania napięciem 220 wolt. Natomiast badanie "czy nie przebija na masę" przy pomocy
zwykłego współczesnego omomierza , niewiele daje bo badamy przy pomocy prądu z bateryjki a jest
on za słaby i nie wykazuje przebić. Więc można badać żarówą 25 Watt na drucie idącym z kontaktu
220 V i patrzeć czy sie świeci lekko gdy przebicie jest. W Glince są dobre opisy tego w dziale
elektrycznym i dotyczą zarówno pradnicy jak i rozrusznika.
2) co do regulatora to niestety ścierwo jest wrażliwe.........Należy koniecznie spróbować odkręcić
wszystkie dochodzące do niego kable-----zwykle w starych Syrenach za cholerę sie nie daje bo śrubki
stoją na rdzy (grzanie ogniem, lanie WD40 i inne ). A właśnie te miejsca gdzie one dochodzą do
reglera , są tak zaśniedziałe, że aż dziw że prąd tam płynie.
Należy też zajrzeć POD regulator --są tam suwaki regulacyjne--czy nie ma tam lisci , pająków i innych
rzeczy (zwykle są).
---------------------------------------------------------------------------
moim zdaniem winna jest prądnica--to częściej bywa niż regulator. (jednak feler nie jest stały bo jak
piszesz czasem jest dobrze). Co do "sprawdzania wszyskich kabli" to uczulam na złącze kilku kabli ,
które jest przykręcone do blachy OD STRONY KOMORY SILNIKA --tutaj gdzie siedzi kierowca ale od
strony silnika, czyli po podniesieniu maski wyciągasz prawą rękę, pochylasz się do przodu i dotykasz
tego rejonu gdzie zwykle jest gniazdko do podłączenia lampy przenośnej--obok jest taka płytka na 4
sztuki (są 4 śrubki) złączek typu oczkowego. Tam sie schodza różne rzeczy i zwykle prąd nie chce
tamtędy iść bo na tych skręconych połączeniach jest syf kompletny (dawaj WD 40 ). Różne rzeczy
elektryczne z tego powodu w Syrenie nie działają, idą zwarcia tamtędy itp. Rozkręcić==WD40==smar
grafit i skręcić na powrót.(tutaj często jest przyczyna braku stopu !!).
-------------------------------------------------------
Na koniec, niestety----elektryk na okolicznosć zwarć międzyzwojowych w prądnicy..........ale
wątpię.......to są rzeczy wogóle wieczne, a nie tak jak dzisiejsze alternatory co to trzeba je co 2 lata
wymieniać .
-----------------------------------------------------------------------------------------------
PS . uczulam obywateli na pewną sprawę. Niektóre prądnice są źle złożone fabrycznie--polega to na
tym,że podtoczenie na łożysko duże prądnicy jest za krótkie i efekt jest taki, że szczotki prądnicy idą
za blisko uzwojenia wirnika (biegną po komutatorze strasznie blisko lutowań drutów wirnika--proszę
zobaczyć u siebie). No i po wymianie szczotek ten 1 milimetr zapasu może już wynosić 0,5 milimetra i
pył ze szczotek wali prosto na luty wirnika. To miejsce trzeba dobrze myć benzyną, ale bywa że lepiej
mieć inną prądnicę.
Próbowałem przesuwać uzwojenia wirnika wraz z komutatorem PO OSI PRĄDNICY żeby szczotki
wypadły trochę bardziej na srodku komutatora, ---ale cholera nie daje sie przesuwać (jest to kwestia
montażu w fabryce dwóch elementów ::wirnik nabijany na swą os po wielowpustach wyciętych na osi
pradnicy). To fabryczne nabicie na oś bywa też złe i wtedy mamy ten sam objaw ==złe usytuowanie
szczotek na komutatorze.
Dyskutowałem z mechanikami ""z epoki"" i mówią ,że po fabrycznym nabiciu komutatora wraz z
uzwojeniami wirnika na oś -nie da sie tego przesunąć ani trochę poosiowo, choć teoretycznie powinno,
bo wielowpusty maja trochę większa długość niż wymagana.
Obie przyczyny=== za krótkie poddtoczenie pod duze łożysko, oraz niedokładne nabicie wirnika na
jego oś >>>>> powodują złe trafianie szczotek w komutator, czyli szczotki wypadają ZA BLISKO
uzwojeń wirnika i robią tam nieraz zwarcia ocierając sie wręcz o lutowanie drutów wirnika tutaj gdzie
sa one lutowane do działek komutatora.
JA WIEM ŻE TO CIĘZKO SKAPOWAĆ, ale jak sie weźmie wirnik w rękę i popatrzy gdzie jest ślad po
pracy szczotek----to człek sie za głowe łapie : jak to jest że ta pradnica wogóle działa.............!!!
Powyzej opisałem feler fabryczny pt. "omskło sie o milimetr"" i takie pradnice mogą mieć czasem
zwarcia w pracy (zwłaszcza gdy łożyska już sie kiwają trochę).
[ Dodano: 2009-03-24, 11:14 ]
I jeszcze jedno mi się przypomniało...................
Jeśli po nagrzaniu bywa,że robi się lepiej, to być może łożysko Duże prądnicy jest już z luzami i trzeba
ja wymienić (na gorąco frgania komutatora robią sie mniejsze i szczotki lepiej przylegają do niego---a
gdy luz jest większy to one nie nadążają opadać na komutator). Czyli----
1) zdjać pasek klinowy i reką chwycić za kółko pasowe pradnicy i mocno pomerdać--jest luz czy nie ?
2) czy komutator był czyszczony papierem ściernym a potem umyty benzyną ? Zrobić to nawet bez
rozbierania pradnicy (robimy przez otwory po zsunieciu opaski.).
3) czy suwaki szczotek były myte ? Umyć benz.
4) Jeśli przy pradnicy jest jakiś kondensator przeciwzakłóceniowy (tzw. radiowy) wywalić go
natychmiast do kibla.
14.4. CEWKI ZAPŁONOWE
No i sprawa cewki::: wymieniamy cewkę na samym końcu, gdy::::
1----świeca jest nowa
2---- przerywacze pokazowo wyszlifowane i przemyte benzyną ekstr.
3---- końcówki przewodów wysokiego napięcia (od dwóch końców) lekko przycięte na nowo i widać że
są miedziane --czyste ( mówię o przewodach syrenowskich a nie od Fiata z opornikami).
4----Jesteśmy po wizycie w ciemnym lesie gdzie otwieramy maskę w nocy i patrzymy na cewki przy
silniku pracującym. Głowa cewki felernej świeci neonowo !!!! ( ma być ciemniej niż w dupie naokoło
na tej leśnej drodze).
5---- mierzymy omomierzem oporność wszystkich cewek---jeśli gdzieś jest mniejsza wyraźnie--to tu
może być feler ( w tej cewce).
6----mamy sprawdzony kondensator napięciem 220 volt !!!!!!!!
7----należy odłączyc wszelkie inne kondensatory, np. przy prądnicy (przeciwzakłóceniowy wynalazek -
o dupę potłuc).
8---konektorowe wsuwki łączace kondensatory z instalacją są sprawdzone i wyczyszczone.
9----sprawdziliśmy fajkę świecy , podstawiając w jej miejsce inną (fajki mają 10 kiloomów opornik,
zmierzyć to, potrząsnąć bo może latać w fajce i jest do d.....
10----jesteśmy pewni,że gaźnik jest dobry, tzn. po zatopieniu pływaka paliwo pokrywa go na grubość
łebka zapałki. Oraz----że z tyłu gaźnika nie wyleciała mała srubka mocująca rozpylacz główny--to
ścierwo potrafi wylecieć i powietrze może tam wchodzić.
11---przy obrotach biegu jałowego otwieramy maskę i paluchem zatykamy wlot powietrza urządzenia
rozruchowego--silnik nie ma prawa reagować (oczywiście ssanie jest zamknięte, to sprawdzian
szczelności zaworu obrotowego ssania.
12---rano na zimno wykręcamy świecę w tym cylindrze, i patrzymy czy nie ma na niej kropelek
wody(uszczelka puszcza, docisnąć ).
NO DOBRA.....WYMIENIAMY CEWKĘ.
Ja mam 2 cewki z roku 1974 i chodzą. Trzecia niestety kilka razy wymieniana była w 3-cim garze. On
jest felerny z natury.
Istmieje jedno uszkodzenie cewki nietypowe-----zaczyna lekko nawalać po godzinie jazdy (kwestia
temperatury)....test "noc w lesie" powinien to wykazać gdy jest już bardzo goraca...albo i nie.....:-
(((((((((
PS::::::::zatarcie silnika z powodu dziurawej rurki paliwa przebiegającej pod podłogą faktycznie
szykowało się długo, no bo ta rurka stopniowo ssała powietrze coraz bardziej. Poprzedniego dnia
przed zatarciem, przy szybkosci 55 km/godz , silnik nagle przyhamował na 1 sekundę....myślałem że
to świeca !!!!! Nastepnego dnia stanął lekko ciepły, gdy ruszałem spod sklepu na 1 biegu....zjechałem
z krawęznika i STOOOOOP w miejscu.
Mój błąd. !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

14.5. WSKAŹNIK TEMPERATURY WODY


Do rzeczy :: czy gubi prąd czy nie------po prostu zdejmij fajkę np. z cylindra 1 i zobacz jak bije prad z
kabla na masę, jaki jest kolor i zasięg tego pioruna. Z tej obserwacji dowiesz się czy faktycznie iskra
ginie (wątpię, jak pisałem).
Coś tam napisałem na priv.Dokładnie to nie powiem, bo ja bardzo daaawno już tego nie robiłem---bo
mam to już gdzieś-----po prostu słucham silnika i wiem kiedy jest za gorący....
Ostatnio mi pokazuje 100 st. w czasie upałow.....skubany...denerwuje mnie, bo wcale się nie
gotuje.......znowu będę musiał to regulować.....Q-a !! A nie chce mi się.
Panowie !!!!!
U Glinki tego nie ma po prostu, Jest natomiast w innej książce, ogólnej o elektryce.
Nie chce mi sie tego tu wklepywać.
1)-----sam zegar ma 2 bimetale (lewy i prawy) i one nie chcą za bardzo się słuchać. To dlatego kolega
siedział pół dnia przy garnkach. Ja też kiedyś siedziałem cały dzień !.
2)---natomiast czujnik w głowicy też ma OGROMNY wpływ na to. Więc jeśli mamy nieznany samochód
w rękach to należy najpierw wymienić ten w głowicy !!!!!!!! A potem dopiero regulować te dwa
bimetale w zegarze !!! Bo im starszy jest ten w głowicy tym bardziej dużo wskazuje !!!!!
Ogólnie ważne jest czy NAPRAWDĘ jest te 100 stopni----zwykle wcale nie ma . Stare zasady
nakazują macać chłodnicę ręką lub wsadzać palec do wody. Ja to robię nieraz, poza tym gdy
Syrena ma 100 st., to się gotuje jak parowóz !!! Więc kłęby pary zasłaniają widok.
Dlatego też sądzę, że nikt z was nie przegrzewa tu silnika, to są fałszywe wskazania.
PS. o wiele bardziej lubi gotować sie borygo niż woda. Ono gorzej jakby odprowadza ciepło.
Latem, moim zdaniem--tylko woda w Syrenie.Gdy jest upał warto otworzyć maskę-niech się
dźwignie na sprężynach==efekt ==mniej o 15 stopni już po 2 minutach.
Skoro wątek nie na miejscu i treści też nie za bardzo pasują do techniki.......to niech se i ja
poużywam.
Dysleksja, powiadasz kochanieńki ?? Kuźwa, że też za moich czasów nie było dysleksji !??!
No nie było ! Miałem nauczycielkę rosyjskiego, i ci co to mieli dysleksję do pisania cyrylicą to dostawali
linijką po dłoniach !!!
I popatrzcie !! Przechodziło !!! Ani jednemu się te litery nie myliły ! Cud !!
A jak się dostawało dwóję z języka polskiego to rodziciele dawali tak w dupę że człowiek wrzeszczał od
razu po angielsku !! I --kolejny cud !!!
A jak ktoś pisał uparcie lewą ręką, to jak go nauczyciel podnosił za ucho to od razu pióro samo pisało
prawą !!!! Cud do kwadratu.
Ja wiem-----znam sprawę------zdawałem egzaminy z anatomii, fizjologii, filozofii itp. Uchodzę za
człowieka wykształconego i wiem co obecnie leży u podstaw innego podejścia do tego tematu.
Ale maxymalny wpierdol w dupę--jak się okazuje-----daje rezultaty, choć szkoła nie różni się od
Oświecimia !!!!
A tajemnica jest w nieczytaniu literatury. Tak----nudna jest --Chłopi, Nad Niemnem itp .
Ale jak się to wszystko naprawdę przeczyta (a nie skróty) to potem z opatrzenia słów jako
takich, nie robi się aż tylu błędów. No po prostu, jak sie przeleci 50 dziewuch to przy 55-tej
nie robi się błędów ! I to cała tajemnica dysleksji.
A skoro masz przesiąść się ze skutera zimą ( !!!!!!!) na Syrenę zimą.......to się przesiadaj.
No bo , np. dziewuchy nie da sie przelatywać na skuterze !! I to zamyka sprawę.
PS. czy ja wspominałem jak z dziewuchą próbowałem na przednich fotelach a one były
nierozkładane ? Ciężka sprawa..........ale Polak potrafi.

1----wentylator syrenowski wystarcza całkowicie ( aż za bardzo).Inne---dodatkowe--NIE.


2---Gdy silnik stygnie to wskaźnik spada, ale to nie oznacza że jest on dobry !!!!!. Jego bimetale mają
"przegięcie". Poza tym--jest jeszcze bimetal w czujniku głowicy.
Jesli przychodzisz z rana i przekrecasz kluczyk---to wskaźnik powinien pójść daleko w prawo aż sie
schowa !!! Ale i to nie dowodzi że jest dobry--bo punkt 30 stopni i mniej jest regulowany drugim
elementem ( są 2 elementy regulacyjne po rozłozeniu wskaźnika na atomy).
3----kurde---prosta rzecz----wymień wskaźnik na inny jeśli masz.
4----metoda badawcza to gotowanie czujnika w garnku , oraz ma on być podłączony do wyjętej na tę
okazję całej wskaźnikowej tablicy. Robiłem to--metoda jednak z błędem......
5-----koniecznie należy wziąć do łapy zakrętkę chłodnicy, i od dupy strony odchylić okrągły
talerzyk o średnicy 50 groszy. Teraz drutem lub dmuchaniem patrzymy czy jest kontakt z
atmosferą. Dziurkę przepchać jak by co.
I teraz podkładamy drucik pod ten talerzyk ,żeby nie mógł uszczelniać - czyli żeby ten
drucik mu leżał na przylgni. Drucik zakręcamy w paluchach--on ma już tam zostać do 3
wojny !!!
Teraz chłodnica ma kontakt z atmosferą, dobrze sie odpowietrza i ciśnienie jej nigdy nie
rozsadzi.
WSZYSCY SYRENIARZE POWINNI TO ZROBIĆ.
PS. Teraz para może sobie uchodzić bez szkody . I jeśli zobaczysz że leci--to znaczy,że faktycznie jest
przegrzany.

14.6. LAMPY – BRAK MASY


Tak , to są rzeczy paskudne, ale nic nie wymieniaj.
Naipierw trzeba koniecznie tak zrobić, zeby LAMPY MIAŁY MASĘ.
Większosć problemów z lampami to brak masy !!!!! W lampie nie ma masy czyli nie ma plusa !
Zwłaszcza z tyłu--to dlatego się nie świeci tył.
Żaden tam elektryk nie jest potrzebny. Zrób sobie żaróweczkę od lampki choinkowej na przewodzie..
-----------------------------------O-------------------------------------
zakończ te końce krokodylkami. Przewód (dwa przewody jak widać) dosć długie bo szukanie masy
bywa cieżkie:::: masa nie występuje tam gdzie jest rdza, więc czasem szukamy jej i 60 cm dalej niż
tylna lampa.
NOrmalnie biegun "plus" dochodzi poprzez śruby mocujące lub blachowkręty( w reflektorach osobnym
drutem przynitowanym--do dupy on jest i nie przewodzi także). Ale jeśli są pordzewiałe --to nie ma
prądu !
Przygotuj sobie jeszcze jeden przewód z krokodylkami na obu końcach (bez żaróweczki tym razem) i
nim możesz wpuścic chwilowo masę do lampy.
I teraz zapal lampę (włącz pozycyjne).
Sprawdź czy bezpieczniki i ich gniazda są oczyszczone z nalotu ! Często bezpiecznik jest cały ale
zaśniedziały na biało. I jego gniazdo też.
Reflektory główne mają fatalny punkt na fartuchach (po podniesieniu maski po obu stronach masz do
blachy fartuchów przykręcone takie połączenia przewodów.....albo na konektory albo na oczka do
ebonitu).To są miejsca połączenia instalacji z drutami lamp reflektorów (każdy reflektor ma około 30
cm przewodów i można je w tym punkcie właśnie odkręcić (odłączyć) od instalacji. I te miejsca są
brudne, pordzewiałe (zwłaszcza konektory w wersji "Bosto nowsze"). I to tam--jeśli sie przełoży
przewód migacza na to miejsce gdzie przewód od reflektora powinien być--to ci sie zapali migacz
zamiast reflektora.
Masz swój próbnik z lampki choinkowej----macaj co jest co i dojdziesz bez pudła.
k***a---nie jest tam tego dużo !!!!!
Ostatnie miejsce podejrzane---to taki łącznik na ścianie przedniej (podnosisz maskę i poniżj rynienki
ściekowej tam blisko szyby ale pod maską) ---tam jest taki rozdzielnik instalacji......nie pamiętam co
gdzie, ale może być brudne--oczyść po odkręceniu. Tylko nie na chama--polej naftą z olejem lub
WD40.
I jeszcze--syfilis straszny moze być tam gdzie jest przełącznik nożny przy podłodze. Zajrzyj tam....czy
przewody są całe a nie sama rdza.
Wszelkie schematy masz w książce. A tu ją masz wogóle ???????
Jest tam dobry opis połączeń na wypadek gdyby ktoś popieprzył coś w kabinie w okolicy
wskaźników.....
Bez nerw......:-))))))))
PS. Sprawdzić, czy przewody idące do tyłu Bostonki nie sa przerwane o karoserię--tak w bosto bywa.
Jak zrobisz ten próbnik to żaróweczka ma się palic po dotknięciu plusa i minusa akumulatora tymi jej
krokodylkami.

XV. NADWOZIE

15.1. BŁOTNIKI
Taak, w jakimś poście ,pół roku temu albo rok ....:-), podałem te dane. To znaczy, ja miałem ten
problem daaawno temu gdy wymieniłem błotniki pierwszy raz (z fabrycznych na kupione w sklepie).
Ale--mówimy TYLKO o błotnikach przednich !!! Pozostała linia tych listew ma być po prostu dowiązana
do poziomu jaki powstaje po załozeniu listwy na przedni błotnik.
Istotny jest poziom (wysokość) przyczepienia listwy na błotniku przednim, a ilość dziurek podaję wg.
fabrycznego szablonu, ale to se można zmienić skoro nie mamy często takich zapinek i kombinujemy
ze śrubkami ( w oryginale jest 1 śrubka a reszta to spinki).
Stoisz przy samochodzie przy błotniku prawym (błotnik od strony pasażera). Od środkowego punktu
tego wcięcia "na koło" odmierzasz w górę 9,5 cm--- to jest poziom środeczka dziurek !!!!!! Weź
poziomnicę i narysuj se krechę wzdłuż błotnika.
A teraz--ustawienie dziurek i ich liczba:::::Liczymy do strony gdzie są drzwi::::
Od krawędzi błotnika tam gdzie są drzwi, do środka pierwszej dziurki jest 4,5 cm.
Od tej dziurki do następnej dziurki jest 6,2 cm. (Idziemy w stronę okulara).
Od tej drugiej dziurki do trzeciej dziurki jest 20,2 cm. Do następnej dziurki jest też 20,2 cm. Do
kolejnej jest 20 cm. I do ostatniej jest 25,5 cm-jest ona już blisko reflektora.
Czyli liczba dziurek to......6.

U Glinki na str. 215 jest ten rysunek ale nie ma podanych odległości.(Początek rozdziału "Nadwozie" ).
Jak widzimy, od strony drzwi idą gęściej. Ale gdzie ma być śrubka--nie pamiętam...chyba od strony
reflektora.......
Spinki lub śrubki nie rdzewieją tak jak błotnik ( a praktycznie obrzeże dziurki którą
wywiercamy ). I dlatego te stożki z plasteliny są konieczne.
Na starych Syrenach guzik się trzymają---rdzewieją błotniki w tych miejscach jak
cholera.Spinkę można posmarować smarem, a dziura w błotniku jest niezabezpieczona i
przez nią woda może wejsć do wnętrza błotnika.
Co ja będę tu przekonywał. Po tylu latach syrenkowania mówię jak jest a nie jak w teorii
powinno to wyglądać.
Wku***łem się !
Oj młodzi młodzi--co wy wiecie o Syrenie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Z tyły pomiędzy błotnikami, a budą ma być kedra, ale nawet będzie lepiej, jak ją założysz na
tą białą dającą się malować masę zwaną "gumą na pędzel" (gdy jest w puszce, to pędzlem ją
nakładasz). Natomiast co do przodu, to najprościej, najszybciej i najdokładniej jest zrobić podobnie
jak we fabryce, czyli: uprzednio pomalowane minią tudzież innym podkładem błotniki, fartuchy pas
przedni i maskę składa się w tej kolejności:
-wpierw przykręcasz maskę i regulujesz ją pod podszybie, aby szczelina była jak najrówniejsza
- teraz do budy przychodzą oba fartuchy - miejsce łączenia (tam gdzie są śrubki) ma być na całości
pokryte gumą, lekko skręcone mniej więcej w środkowym położeniu - byle by pasowało
przetłoczeniem
-następnie na posmarowane dokładnie gumą fartuchy (górny pasek z gwintami) nakładasz błotniki i
wkręcasz śruby zostawiając je luźne
- kolej na Twój dylemat - nie daje się tam kedry (fabrycznie też nie było) i to nie ze względów
estetycznych, tylko dlatego, że ten i tak wiotki przód pracowałbyjak zwariowany. Czyniłaby to ta
gumowa kedra. Plan gry jest taki, że mocujesz pokryty gumą pas przedni do pokrytego gumą błotnika
z fartuchem, skręcasz luźno po 3 śruby na stronę, dopychasz (palcem) gumy tam, gdzie trzeba i
zamykasz maskę, patrzysz jak całość pasuje.
- Powinny być takie szpary, że zmieści się klucz mimo zamkniętej maski Bierzesz więc łańcuch i
przykręcasz go dłuższymi śrubami M6 do dwóch błotników (na moment wykręcasz z nich po śrubce)
na wysokości paska klinowego. Ma on luźno zwisać. Teraz wkładasz pomiędzy luźny łańcuch rurę i
kręcisz. <b>Nie przestrasz się!</b> Całość zacznie strzelać, trzaskać, ale tym się nie interesujesz -
jedziesz z tym światem.
- Przytrzymaj sobie jedną ręką rurę (przez grill), a drugą zamknij maskę i sprawdź jak leży. Jeżeli
szpary są duże, to kręć dalej, a jeśli przedobrzyłeś, to wystarczy ponaciskać na błotnik.
- jako pierwsze podociągaj śruby z pasa przedniego (mocno), potem z błotników (z czuciem).
Sprawdż, czy śrubu M10 pasują w otwory rama-błotnik; jeśli nie, to podłóż deskę pod przedni pas i go
podlewaruj, po czym skręć M10-ki, a za nimi śruby z fartuchów przy budzie.
-na koniec popraw sobie maskę w prawo lub w lewo, aby szczeliny były jak najrówniejsze.

Nadmiar gumy zbierz i estetycznie przegładź palcem maczanym w benzynie ekstrakcyjnej; pozostaw
auto do wyschnięcia.
<b>ISTOTNA UWAGA:</b> ze względu na to, że cała operacja składania przodu musi trwać jak
najkrócej (dosłownie pół godziny) musisz zrobić próbę na sucho (bez gumy). Zobaczysz wtedy, czy
wszystkie otwory się pokrywają, a tak pewnie nie będzie, lub czy fartuchy nie wystają poza obrys pasa
przedniego i nie należy ich dociąć i zrobić innych otworów na śrubki. Użyj nowych śrub, a wszystkie
gwinty przeczyść gwintownikiem. Zerwane napraw wsadzając do koszyczka nową nakrętkę - może być
sześciokątna.
P.S.: Łączenie pasa z błotnikiem leci tak: pas-błotnik-fartuch. Fartuch musi być schowany o
pół cm. Łączenie przegładź palcem, by było jak najwęższe - tak, jak w Maluchu.
[ Dodano: 2012-12-16, 19:33 ]
I tak skręcony przód idzie do malowania - demontuje się jedynie maskę, której po montażu należy
pędzelkiem pomalować łby śrub.

15.2. SZYBY SAMOCHODU


Dodatkowo można po prostu podgrzać płomieniem (mały palniczek na gaz zapalniczkowy).
Skoro jest ten temat--to cholerną sprawą jest urwanie się (wyskoczenie) tego cyndelka na którym
siedzi zamykadełko. W zasadzie --aby to naprawić---należy wyjąc szybkę z ramek a to się nie udaje
prawie nigdy.
Pisaliśmy (daaawno) , że można próbować zrobić taki wynalazek : ten cyndelek sie nawierca wzdłuż
na wylot, wsadza śrubkę w wywiercony otworek,a od strony szyby wsadza się nakrętkę ale najpierw
nacina się ten koniec w poprzek piłką do metalu tak na 3 mm. I jak się wsadzi na powrót wyrwany
cyndelek to teraz kreci się śrubką a nakrętka wciska sie w niego i ów nacięty koniec sie rozszerza pod
naciskiem nakrętki pchającej się na śrubę.
(ogólnie--to działa jak kołek rozporowy). No i dzięki temu cyndelek już nie wypada i nie zostaje nam w
ręku razem z zamykadełkiem. Jednak to dość precyzyjna zabawa i nie zawsze wychodzi. Oraz trzeba
uwazać żeby śrubka nie była za długa bo wlezie w szybę i ją rozwali .......
Faktycznie-----jest to jeden z błędów konstrukcyjnych Syreny.
W praktyce rozwierca się pojedyczy nit ( a nie te dwa na zdjęciu), czyli ten na którym obraca się
szybka.....nie jest to łatwa praca. Potem w to miejsce daje się małą śrubkę z nakrętką a nie nit.
--------------------------------------------------------------------------
Są tu gorsze problemy:
1----nie daje się wyjąć sama szybka z ramki trójkątnej (kąpiele w mydle itp itp. ,a skutek jest taki że
się rozrywa ramka.
2---urywa się często klameczka szybki trójkątnej wraz z szpindelkiem, który jest rozklepany
fabrycznie od strony szkła szyby===efekt===nie daje się go zaklepać ponownie bo szyba
przeszkadza a wyjąć sie szybka nie daje !!!(z ramki trójkątnej).
Ten temat daje sie obejść sposobem::::: gdy urwie się cały szpindelek wraz z klameczką, zdejmujemy
z niego klameczkę i-----nawiercamy go wzdłuż małym wiertłem na wylot. W ten otwór wkładamy
śrubkę (2---3 mm średn.) łebkiem do szyby....łepek ten trochę szlifujemy. Zanim włożymy śrubkę,
należy naciąć ten koniec gdzie będzie naciskał łebek wzdłuż co daje dwa jakby skrzydełka (będą sie
one rozchylały pod naciskiem łebka--obecnie nie są rozchylone jeszcze). A więc jest nacięte, śrubka
wsadzona.
Wtykamy ten szpindelek z naszymi wynalazkami tam gdzie był, co nie idzie łatwo bo ta cholera
wyskoczyła sama ale wleźć spowrotem to nie za bardzo.........
Jak wlezie, to nakręcamy nakrętkę na tę śrubkę( od strony klameczki) (ona jeszcze leży se obok
roboty).
Patrzymy jak śrubka włazi pomalutku w szpindel a on od tego rozchyla się. Robimy przerwy, bo jak
nie to można zerwać gwint. Po około 2--3 obrotach wystarczy=====szpindelek od strony szyby już
się roszerzył i nie wylezie. Zakładamy klameczkę, ona jest klinowana sztyfcikiem==kawałek małego
gwoździka może być.
------------------------
Ja wiem - to wygląda na partaninę. Ale docenicie to kiedyś, gdy w ręku zostanie wam ta duperelka a
nowej ładnej ramki z szybą nie ma w piwnicy !!!!!!!!
PS----uwaga zeby szyby nie rozwalić
PS2-- co kilka miesięcy trzeba polewać olejem tę klameczkę żeby się obracała---to jest fatalne wogóle
rozwiązanie, pokrywa sie tlenkami aluminiowymi i nie chce obracać a używanie siły daje w efekcie
wylezienie całego szpindla.

Syrena jest zdumiewającym wozem pod względem zaparowywania szyb wewnątrz.


No bo to, co robi się na zewnątrz---jest takie jak w innych pojazdach.
Ale w środku----sodoma i gomora.
Nawiew na przednią szybę daje rezultat po 30 minutach jazdy. Do tego czasu można prowadzić pojazd
tylko na przyrządy
Co robić ????
Tylną szybę naciera się borygiem na szmatce. To samo przednią ale cieniej ( od wewnątrz oczywiście.)
Jest lekkie rozmazanie widoku, ale nic nie paruje.
Oraz----ja mam taki patent na tylniej szybie:::: na półeczce tylniej stoi sobie wentylator nadmuchowy
od jakiejś nagrzewnicy. Prąd do niego podciągnąłem z tyłu od rozdzielnika świateł w bagażniku, tak,
że włącza mi się wraz ze swiatłami pozycyjnymi. Daje to od razu kółeczko na szybie nieparujące i w
ciągu 5 minut cała szyba jest czysta.
Ciekawym ludziom mówię, że to jest odrzutowy dopalacz skierowany do tyłu i stąd mam
lepsze osiągi
Inna rada--jeździć z odkręcona lekko szybą nawet w zimie ..........hm......
PS::::Ktoś tu nie ma nadmuchu na szybę z przodu ???? Jeśli silnik elektryczny chodzi ( słychać to) to
znaczy ,że spadła rura gięta od dmuchawy do szyby--ona lubi spadać.
Albo-----obudowa dmuchawy jest na tyle nieszczelna że połowa obrotów idzie w gwizdek. Obudowę
dmuchawy należy okleić plastrem po rantach. Niestety--jest ona dostępna tylko po wyjęciu dmuchawy
( bezsens konstrukcyjny).
Jeśli silniczek stoi, to prawdopodobnie zapiera sie na śmigle bo zużyło mu się łożysko a wirnik
przesunął się poosiowo. Do roboty jest !!!!
PS2. Wy może jeszcze nie jechaliście przy 25 stopniach mrozu ???? Wtedy, pomimo nadmuchu, w
Syrenie odkłada się BEZ PRZERWY warstwa lodu na przedniej szybie od wewnątrz, i trzeba trzymać w
lewej ręce skrobaczkę i STALE wecować nią szybę. Kierownicę trzymamy prawą ręką. Trochę pomaga
smarowanie szyby borygiem jak pisałem, ale przy -25 to już i borygo daje D......

15.3. REMONT NADWOZIA


co wy tu straszycie człowieka bzdurami !!
Nic nie kosztuje !!!!
Cholera , ja robię te swoje złomy już tyle lat i jak czytam ,że ktoś wydaje tysiące złotych na to g... to
mnie rypie !!!
Nic nie kosztuje , ale nie trzeba piaskować, laserować, atomować i innych.
Szczota druciana, cortanin na rdzę, podkład miniowy(lub podobny)--pędzel w łapę i
zasuwać. Podłoga--gdy sporo do wymiany--to kupujesz blachę 2-mm na płaty i wstawiasz
na śruby !!! W przyszłości możesz to pospawać elektrycznie jak będzie okazja.
Na podłogę--to samo plus bitex. No ile to kosztuje........300 zł ????
A lakier (pod lakier antykorozyjna z aerozolu ale nawet można ręcznie pedzlem
rozrzedzoną) kładziesz po znajomości na wsi gdzie maja kompresor. Sam to robisz !!!
Nauczysz sie w trakcie !!.Do lakieru dodajemy troche benzyny samochodowej---dodaje
połysku !!
NO tak......koledzy , jak w hameryce, warsztaty renomowane, swoich rączek szkoda,
poleżeć kilka dni pod spodem sie nie chce na dupie........
Nawet 1000 złotych bym nie dał za remont skarpety---robić swoimi łapami---to nie
mercedes.
Ty nie słuchaj tych mądrali----mają po 17 lat i uczą sie z gazety wyborczej. Postraszyli cię i
tyle.
PS. Na jedne drzwi psika się lakier z aerozolu akurat za 15 złotych. Jeśli podkład jest lekko
podszlifowany ściernym papierem, to zwykły aerozol trzyma dobrze i wystarczy.
Patrz -jacy to bogaci są tutaj na forum.......tu 2,5 tys, ...tu 20 tys.....jak w monte karolo--
psia mać.
Pewnie ,że lakierowanie aerozolem to taka namiastka.....ale to jest syrena !!! Jak sie dorobisz
to wydasz te 20 tys na poprawki...:-))))) A teraz , żeby tylko jakoś jeździć--rób jak mówię.
Kolego----namawianie userów mających Syrenę od 40 lat żeby czytali Glinkę........jest namawianiem
dziwki żeby poznała konstrukcję latarni......albo i budowę fiu*a.......
Wy sobie nie zdajecie sprawy z tego, że po 4--6 latach ta odnowiona Syrena znów wygląda jak złom
!!!!!!!!
I cała zabawa się powtarza.
To nie jest model do takich nakładów. Jakieś Volvo, albo Merc--to tak. Ale tutaj rama w końcu pęka, a
błotniki wewnątrz warstw blachy zmieniają sie w węgiel sypki.
Mało jeszcze wiecie.
Proszę nie chrzanić głupot-------NOWE błotniki Syreny potrafią po paru latach zacząć korodować i to
w miejscach "na równym" !!!!!! A maska poniżej znaczka leci od razu !!
Dooobra.
Pojawił się temat zakładek na błotniku (przednim) i--że należy ten pasek ściąć poprawiając fabrykę.
Ja robię tak :::::
Najpierw pędzlem i strzykawką+igła nalewam CORTANIN w tę szparę POD ten pasek. Trochę wylatuje
nawet na zewnątrz !!!! Bo to połączenie przy okularach nie jest szczelne.
Potem ( na swieże) robię to samo nalewając czerwoną farbę antykorozyjną.
Następnego dnia wciskam w szparę kit uszczelniający paluchami.
A następnego wciskam szpachlówkę chemoutwardzalną i ona już w zasadzie leży na zewnątrz bo sie
wcisnąć nie da ))))
Na cały błotnik od srodka ogólny bitex.
Tak zrobione błotniki przednie NIE KORODUJĄ PRZEZ 15 LAT W MIEJSCU KOŁO REFLEKTORA.
Ale........robota zegarmistrzowska i upierdliwa.
Odpowiadając na pytanie w kwestii blach :::::
kiepsko jest z progami i podciągami, bo one są prywaciarskie zwykle a więc blachy kiepskie.
Natomiast błotniki---tylne dobrze sie trzymają, ale przednie wymagają szczególnego zabezpieczenia.
W nich nalewamy preparatu antykorozyjnego w szczeliny, potem dajemy farbe typu miniowego (mowa
o tych czerwonych niby-miniowych) potem zaklejamy wszelkie szczeliny kitem i dopiero ""bitex
łopatą". Z zewnątrz szpachla na okulary w szczeliny jakie tam są. No i po tym-----jakieś 10 lat jest
spokój.
Maska puszcza na samym przodzie oraz na bokach --czyli tam gdzie skrapla sie para wodna pod
nakładkami z pasków blachy. ale nowa maska wytrzymuje około 6 lat, potem robota na żywicę i tak w
kółko.
Pozostałe fragmenty==dach, tył itp w zasadzie są trwałe.Podłogę robimy samemu, ale raz zrobiona
dobrze, trzyma i 15 lat. Preparaty---Cortanin, czerwona antykorozyjna, bitex, a ostatnio są nowe
modne wynazlzaki. Niestety, cudów one nie dadzą, bo blacha w środku jest bardzo węglowa i tworzy
warstwy przedzielone czarnym pyłem węgla, który się sypie jeśli zaczniemy szlifować , wiercić itp.-----
-to widać po kilku latach gdy sie godzinami człek tym zajmuje usuwając rdzę... .
Powiem tak---------blachy Trabanta są o 1000 % gorsze !!!!!! Jednak porównując z zachodnimi
wozami (nawet taki Seat) widzimy że to jest blaszana PRLowska tragedia !!
::::Najlepsze jest nalanie do pełna w progi łoju baraniego na gorąco.
Gdy go nie ma-----to rozmieszać smar grafitowy z benzyną i nalać do pełna.
Benzyna wyparuje a smar zostanie.
Ale nie licz na cuda.....za 3 lata do wymiany.....te progi::::
chodzi o to, że to co sie wlewa ma się ściąć szybko. Łój barani jest najlepszy, ale przyznaję, może jest
dostępny na pd. Polski.
Są kierowcy specjalnie go załatwiający dla siebie na takie okazje!!!!
Więc bez smichów !!!!!!!!!!!!!!
Olej przepracowany ma dużo kwasów i jest rzadki--wykapie przez spawy.
Dobry BYŁ stary smar grafitowy, bo to był grafit z łojem od krowy.
Obecnie smar grafitowy to zwykły ŁT4+15 % grafitu.....więc......to już nie to. Ale z braku laku----
stosujemy go bo jest dostępny łatwo.
I jeszcze jedno:::jeśli zrobiłeś otwory w progu to należy je szybko zamknąć--jeśli nie, to woda sie
skrapla na ściankach wewnętrznych ( z wilgoci powietrza).Fluidol wysycha i pęka po 2 latach. Trzeba
zabieg powtarzać.
A łój barani trzyma 100 lat.
Co za palant pisze,że musi być odpływ wody z progów ??!?!?!
Czyś ty chory ????? Co innego z drzwi.
Wszelkie Syrenki z ul. Francuskiej i Paryskiej zostały schowane przed strażą miejską "bo to są
nieestetyczne pojazdy"". A ulice te mają być terenami spacerowymi dla kuzynów Michnika !
Natomiast, po długiej nieobecnosci, przyjechała 104 z 1968 r. i stanęła pod plandeką na parkingu
ogrodzonym pod wiaduklem na ul Paryskiej ; jest w swietnej kondycji Jest to jedyna znana mi Syrena
mająca tył na 2 resorach wzdłużnych. Podobno bardzo to pomaga w prowadzeniu i trzymaniu sie
drogi.((mowa o mieście "warszawa" oczywiście....)

15.4. POKRYCIA TAPICERSKIE


tapicerkę robi sie samemu. Nie musi być oryginałka---wiele osób ma różne własne tapicerskie
wydziełki. Podsufitkę najlepiej ściagnąć z nakiejś złomowei syreny, a jeśli nie, to z innego smochodu i
wszyć sobie na te pręty.
Koszt tapicera ???? Zapomnij !!! Miliony !!!
Tapicerka drzwi, jeśli są już docięte płyty.....to dalej nakleić trochę cienkiej gąbki i płótno
jakieś lub skaj ( ze starych innych wozów pobrać materiał na złomowisku).
Fotele----jesli pas gumowe trzymają lecz są rozciągnięte, to wkłada się na nie kawałek sklejki aby
nacisk dupy sie rozkładał na całość. Niektórzy wkładają małą poduszkę na to ))))).
Tylko samemu robić !!!!!

15.5. PROGI I PODCIĄGI


1--- Podciągi zespawane z 2 kawałków każdy .
Jest to zespawanie odcinkami po 108 cm. Czyli jedna sztuka ma 216 cm zespawana w środku.
Widocznie facet miał taki wymiar giętarki., Grubość blachy jest tu lekko ponad 1 mm i całośc jest dość
sztywna. Jednak zespawanie jest na styk bez zadnej nakładki a to dyskwalifikuje sprawę--musi być
wewnętrzna nakładka blaszana usztywniająca taki spaw.
Z takiej sztuki 216 cm musimy se odciąć wymiar 150,5 cm bo tyle ma w Syrenie 105 jeden podciąg.

2---Podciągi wykonane przez warsztat w Izabelinie k / Wa-wy z naklejkami firmy produkującej (czyli
rzemiosło, ale w dobrym stylu). Mają one około 25 lat więc co stare to dobre.!!!!
Z nich wziąłem wymiary i je tu przedstawiam. Długość = 150,5 cm. Niestety blacha bardzo cienka--
około 1 mm. I zdecydowanie jest to za słabe, mało stabilne, ugina sie w rękach. Taka konstrukcja po
4--6 latach idzie w proch !! Czyli--są fajne ale za cienkie więc cóż z tego że w jednym kawałku każdy z
nich ??
Progi można uformować z płótna i żywicy----trzyma 2---3 lata a potem się jakby odkleja i rozkleja.
Ale podciągi , które stanowią o sztywności podłogi oraz o nośności budy są nie do zastąpienia !
Każda skarpeta po 10 latach (średnio po 10 -ciu ,w zasadzie) wymaga wspawania nowych podciągów.
Podejrzewam, że ludzie mają Syreny ale tylko do zabawy w garażu lub w obejściu, no bo inaczej to
"bili104" nie mógłby sie opędzić od klienteli...........
XVI. SAMOCHÓD SYRENA -1-0-5-L

XVII. SAMOCHODY SYRENA BOSTO I R-20


Jednak ZDECYDOWANIE powodem głównym była słaba
blacha. Ja mam także Bosto. ale już do złomowania.
Nieprawdopodobny szajs gdy idzie o blachy. Ona ma taki
wynalazek podwójnych blach w błotnikach tylnych oraz w
drzwiach tylnych==woda się tam skrapla i po samochodzie.
Dodatkowo to był koniec prod, Syrenek i blachy wogóle były
gorsze. W Syrenie Bosto należy zacząć od generalnego
zabezpieczania blach od srodka---nawet robiąc odwierty od
strony kabiny i natryskiwać coś. Dach kabiny zgniły z
powodu FATALNEGO zamocowania koła zapasowego na
takim uchwycie--wieżyczce. I niby tam zostawiono odpływy
dla wody ale rdza zjadała to miejsce w kilka lat. Nadwozie
jednak ogólnie doskonale rozplanowane i szkoda że jakośc
blach zadecydowała o tym .iż jest to samochód na wymarciu kompletnie. W dodatku 2 tylne resory
były za miękkie do celów ładunkowych--a głównie do tego słuzyła ona niestety. Zrobienie tych resorów
typu Wa-wa było dość kłopotliwe zawsze--kupa roboty. Wogóle ilość roboty przy Bosto jest taka że
ręce opadają.
DODATKI:
I. WYKAZ ZAMIENNIKÓW
II. ZAKUP SAMOCHODU
III.ARTYKUŁY
IV. USPRAWNIENIA
--------------------------------------------------***------------------------------------------------

I. ZAMIENNIKI:
1. Końcówki drążków to Tarpan.
2. Termostat od bólu od Seicento lub wkład od Żuka [Nyski]
3. Okładziny hamulcowe przednich szczęk to Żuk.
4. Filtr powietrza to Skoda 100
5. Piasta tylnego koła to przód Żuka.
6. Mechanizm opuszczania i podnoszenia szyb to Fiat 125p
7. Lampka podświetlania rejestracji(ta starsza)- Fiat 125p
8. Uszczelniacze przednich cylinderków (jak i cylinderki) to Żuk stary typ.
9. Lusterko wsteczne wewnętrzne to Fiat126p
10. Klamki zewnętrzne to Jelcz (można jeszcze kupić chromowane)
11. Uszczelniacze łożysk przednich i tylnych to przód Żuka/Nyski.
12. Opony z VW garbusa. Co prawda 165 ale prawie nie widać a jeździ się dużo lepiej.
13. Uszczelki drzwi można kupić na metry.
14. Rury układu chłodzenia można kupić na metry (oprócz fajki).
15. Uszczelka bagażnika to Fiat 125p
16. Rura od chłodzenia tzw. “harmonijka” pasuje od maski przeciwgazowej. (koszt całości
około 9zł na allegro)
17. Krzyżaki pasują od Żuka.
18. Ciśnieniowy włącznik świateł STOP'u to Żuk.
19. Uszczelniacze krzyżaków do skrzyni biegów można nabyć w każdym sklepie z
simeringami.
20. Przerywacz kierunkowskazów to Maluch.
21. Lampy przednie to Żuk (można kupić jeszcze nowe w sklepie)
22. Tylne lampy w Bosto to Żuk.
23. Reperaturki pompy wody pasują od Poloneza.
24. Membrana pompy paliwa (nowy typ) to fiat 126p.
25. Tylne cylinderki to UAZ
26. Oświetlenie “paki” w Bosto to Fiat 125p
27. Prądnica pasuje od Ursusa
28. Pasek klinowy można dobrać po wielkości (11,9x1042) Pasuje również od: Forda
Granady/Taunusa/Sierry
29. Klamki wewnętrzne drzwi to Fiat 125P, korbki szyb, popielniczka ==126p
30. Czujnik poziomu paliwa podobno Żuk ==informacja nie sprawdzona
31. Pompa hamulcowa (dwusystemowa) od Żuka pasuje do 105
32. Poduszki gumowe pod skrzynię i silnik- Żuk
33. Docisk sprzęgła Wartburg (typ docisku bez kominka)
34. Przełącznik do kierunkowskazów (ten nowszy w 105) - to UAZ
35. Lampy w R20 są takie same jak w 'Ursusie C-330'
36. Regulator prądnicy - Star
37. Linka prędkościomierza pasuje od Żuka tylko jest 5cm dłuższa
38. Cylinderki hamulcowe tył, pasują najprawdopodobniej od wózka widłowego RAK
<informacja nie sprawdzona
39. Przewody elastyczne do hamulców do przodu pasują od Żuka
40. Odpowietrzniki również od Żuka
41. Gumy na amortyzatory przednie pasują od ciężarówki Man, Volvo i Mercedes od
zawieszenia kabiny
42. Tuleja gumowa, w którą wchodzi trzpień wspornika skrzynki biegów jest identyczna, jak
tulejka do resorów Jelcza (chyba tylna)
43. Szczotki prądnicy - Ursus C-330
44. Wkładki zamków drzwiowych - Lublin - wszystkie modele.
45. Mechanizm otwierania klapy silnika-Lublin
46. Korek chłodnicy pasuje od Fiata 125p
47. Rozrusznik- Wartburg
48. Przednie amortyzatory-Polonez <długość amortyzatora zgadza się, wystarczy tylko trochę
brzeszczotem potraktować dolne mocowanie ( skrócić ). Poduszki do amortyzatora można
zastosować od fiata 125p
II. ZAKUP SAMOCHODU
:::::Mając już upatrzony samochód , przystępujemy do oględzin.I tu wiadomo ze nie kupujemy mercedesa a
syrenę.Ale nie chcąc sie wpędzić w wieczny remont i ani odrobiny jazdy radze sprawdzić wszystko co się da Moja
rada jest taka żeby zawsze słuchac z nieufnością właściciela a wszystko co mówi w miarę możliwości sprawdzić (no
chyba że dobry znajomy) a to co moim zdaniem najwazniejsze to skorupa oraz rama. Pamiętajcie każda usterka
nawet najmniejsza jest powodem do obniżenia ceny

Przy okazji tych uważnych oględzin, dwie wskazówki praktyczne dotyczące przebiegu samochodu. Należy porównać
stopień zużycia gumowych nakładek na pedały ze wskazaniami licznika. Niekiedy nakładki te są zupełnie gładkie,
bez śladów profilu, który tam kiedyś był, ale wskazania licznika są niewielkie. Oczywiście licznik został przestawiony.
Dodatkowo utwierdzą nas w tym przekonaniu oględziny foteli. Fotel kierowcy w porównaniu z fotelem prawym, a
także z tylnymi siedzeniami jest używany najczęściej, bo przecież nie zawsze mamy komplet pasażerów. Z tego
względu fotel ten różni się dość znacznie od pozostałych, jeśli idzie o stopień wgniecenia sprężyn i inne trwale
odkształcenia, a także zużycie pokrycia. Różnice te są tym większe, im większy przebieg ma samochód.
Czymś co jasne że się zużywa jest przekładnia kierownicza a tego juz na pewno nie kupicie nowego ze sklepu, a nie
wiem co da sie podebrać i wątpię abyście znaleźli coś podobnego no chyba ze wartburg ale bym radził się upewnić.
Oczywiście poruszając kierownicą na lewo i prawo mamy wyczuwalny luz przekładni głównej. I tu wiadoma rzecz że
można luz skasować ale tylko do pewnego stopnia poza tym jeżeli przekładnia główna sie sypnie to :(( sami sie
zastanówcie kto wam sprzeda swoją ? Przypominam ze luz obwodowy kierownicy w syrenie to max 40mm czyli 2
centymetry w każdą oczywiście w najgorszym wypadku luz wynika z ...pęknięcia podstawy przekładni głównej nic
strasznego da sie pospawać jezeli tylko blacha zdrowa ale ...cena :)
Całkowite luzy sprawdzamy po podniesieniu całego przodu Polecam wjazd na podnośnik kolumnowy taki żeby koła
wisiały. Łapiemy w polowie wysokości koła i ruszamy na boki o tak

Jeżeli stuka to b.niedobrze ale nie tragicznie pod warunkiem ze ktoś ma dwie ręce nie od trzymania w kieszeniach.
Gorzej z częściami ale.. Jeżeli złapiemy za najwyższy i najniższy punkt obwodu koła to sprawdzimy w ten sam
sposób luz zawieszenia Mając skarpetę na podnośniku oczywiście lukamy dokładnie :
-stan ramy
-przewody hamulcowe
-progi i podłoge
-stan pompki hamulcowej i ewentualnych przecieków
-stan bębnów hamulcowych są zacieki czy ich brak czy śruby od regulacji rozstawu szczęk sa zapieczone i
ewentualnie jak bardzo
-skrzynie biegów: wycieki
-stan manszet (osłon przegubów)
-stan układu wydechowego
- Jak juz mamy syrene w górze z odciążonymi kołami, wykorzystajmy tę okazję "rozkręcając" każde z nich do
pewnej prędkości. Rytmiczne stuki wskazują na zużyte łożysko piasty i konieczność wymiany. Koło obracające się z
najprawdopodobniej problem z hamulcami.Oczywiście nie ma prawa "ósemkować" co należy sprawdzić i przy małej
prędkości

SILNIK
Sprawa moim zdaniem dość prosta obserwujemy jak jest odpalany zimny silnik i jak dlugo go trzeba hehłać jak
zachowuje sie potem czy dymi czy nie Również i rura wydechowa stanowi pewne świadectwo stanu silnika. Jej wylot
powinien mieć także ów prawidłowy brunatny osad, czarne natomiast od sadzy wnętrze rury świadczy o zlej
eksploatacji i robimy test sprężania
Ważne może nie tyle ile max wyciągnąl tylko jaka max różnica pomiedzy poszczególnymi cylindrami Chyba
maxymalna różnica 1,0 atm ale tu sie moge mylic stopień sprężania dla syreny to okolo 7 więc ja powiem ze
powyżej 5 nie jest źle.To nie jest 4-suw tutaj nie da się oszukać dolewając "cud specyfika" do oleju
Luknijcie też co ma za świece jeżeli jakieś archaiki 100 lat przed iskrą a facio sie zarzeka ze są OK i że jeżdzi na
nich to kłamie w zywe oczy na 99% przewody już moze miec zapasy ale też wątpię. Oblukajmy również jeżeli się da
wykręconą świecę i porownajmy ze zdjęciami
Jezeli ciśnienie jest słabe to luknijcie do chłodnicy czy nie widać pęcherzyków jak widac to moze oznaczać ze woda
sie przedostaje do silnika wtedy niestety trzeba zgiąć grzbiet i wczołgać sie pod silnik tam są 3 śrubki pod każdym
cylindrem jedna odkręcamy jak poleje sie woda to silnik niedługo do roboty będzie

SKRZYNIA BIEGÓW
Wiadoma sprawa nie brzęczy nie wyskakują biegi skoro jest latwo biegi wrzucać to sprawdzić wszystkie możliwe
kombinacje łącznie z wstecznym, jasne ze w środku mogą być wióry ponczocha lub coś w tym stylu ale .....
Siadając samemu za kierownicą należy po uprzedzeniu o tym właściciela -- zaciągnąć ręczny hamulec, włączyć
jedynkę i lekko dodać gazu puszczając powoli sprzęgło. Jeśli w ten sposób moglibyśmy doprowadzić do "zdławienia
silnika" (ale nie musimy tego dokonywać, idzie o tendencję silnika) to możemy być spokojni o hamulec ręczny i
sprzęgło, są w porządku. (chyba że silnik trup)

OPONY
Ich stan moze świadczyć o tym co i jak "piszczy" w zawieszeniu jezeli widzimy ze sie nierownomiernie zużyły to
propably geometria do roboty luknijmy na odległosci ktore powinny być takie same ze względu na symetryczność
auta
Należy oczywiście oblukać felgi czy ranty nie pokrzywione itd Jak są takie same to najprawdopodobniej kwestia
regulacji albo kupna nowych opon.
Jezeli to kwestia regulacji to spoko metoda prób i błędów można ustawić ale nie polecam oczywiście jak jest zła
geometria to objawy mogą być nastepujące:
-piszczenie gum na zakrętach(o każdej porze roku i przy malusieńkich prędkościach też)
-cięzko kręcąca sie kierownica
-nie powracająca na swoje położenie po wykonaniu skrętu

ELEKTRYKA
Uruchamiamy kolejno wszystkie przełączniki i obserwujemy działanie poszczególnych odbiorników prądu
światła,dmuchawa itp. Oglądamy kable wysokiego napięcia i uruchamiamy silnik. Czy nie przeskakują iskry
elektryczne między kablami a częściami metalowymi.

Nie omówiłem tutaj jeszcze hamulców i amortyzatorów


jak sprawdzić hamulce na drodze to każdy wie :) więc iech poza tym luknie na płyn czy nie jest zbyt zasyfiały i czy
nie jest zbyt czysty ja jest za czysty to też nietopsze bo najpewniej albo było zalane dopiero co i nie wiadomo czy
syf z poprzedniego nie poszedł w głąb albo oznacza to że cieknie z układu i ze jest dolewane. A amortyzatory to
nawet gdyby sryta stała w garażu to i tak bylyby po kilkunastu latach do dupy (chyba ze w szafie a nie na syrenie
czekały) weźmy jeszcze pod uwagę inne pierdoły jak jakości linek (nie uwierze ze z zardzewiała linka ssania ktoś
"śmiga cały czas"), jakość tapicerki i oczywiście blach oraz do tego wszystkiego co wymienilem dochodzi
np:.kontrola opuszczania się drzwi.
Dlaczego blachy i drzwi i tapicerka na końcu ? bo to każdy widzi i każdy patrzy na to co bierze a jeżeli chodzi o
blachy to drobne niedociągnięcia muszą być a mozna w sumie sobie plastiki zapodać :) Uff jeżeli wszystko to
przeczytaliście to naprawdę chcecie kupić syrenę :) zyczę wszystkiego naj naj naj ... w zakupach :)

Fajnie jest czasem poczytać opinie tych co to przejechali Syreną 230 kilometrów z czego połowę naokoło
garażu.............
A wogóle, to twórca wątku zapytał o coś innego :::: Co może się zepsuć gdy on kupi ten samochód i będzie musiał
nim przyjechać !!!!!!! Do domu !!!!! Powiedzmy że to może być i 200 kilometrów takiej jazdy nowonabytym
pojazdem o którym nic nie wiemy.
1) Sprawa podstawowa :: żeby ja odpalić to warto żeby popchali !!!! Z pychu zapalić i dobra.Nie chetać starej
Syreny z rozrusznika bo to szkoda czasu.
Jak zapali--------TO PRAWIE NA PEWNO NIE ZGAŚNIE ---to jest podstawowa cecha Syreny, czyli --aby tylko
odpaliła; jak pójdzie to i dojedzie !!!! Tylko absolutnie nie gasić jej po drodze !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

2) Ale jakby co........w drodze ......ten teges..........to tak


Obowiązkowo koło zapasowe napompowane.
Obowiązkowo 2 świece na wymianę
obowiązkowo lina do holowania
obowiązkowo kanister w mieszanką , oraz PUSTY KANISTER wraz z rurką do odessania starej benzyny.
Obowiązkowo butelka benzyny ekstrakcyjnej do odpalania "samostartowego".
obowiązkowo kawałek przewodu żeby podać prąd na cewki bezpośrednio.
obowiazkowo butelka z Mixolem.
obowiązkowo płyn DA1 hamulcowy w butelce.
obowiązkowo 10 litrów wody w bańce (doooobre stare chłodnice ).
obowiązkowo komplet narzędzi---i klucz do kół oraz klucz do ŚWIEC !!!!
obowiazkowo podnośnik PODSTAWIANY a nie od kompletu .
NIEOBOWIĄZKOWO--kawał grubego pręta stalowego żeby zablować walniety przegub.
pompka ręczna do kół.
sznurek, drut do wiązania wszystkiego.
Żaróweczka na przewodach do diagnozowania : "gdzie do k***y nędzy jest ten prąd.""
psikacz WD40
rękawice robocze.
dywanik do kładzenia się na kilka godzin (gruby) pod pojazd samochodowy.
trójkąt ostrzegawczy a najlepiej dwa !!! ))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
papier toaletowy (serio !!!!! potrzebny jest ).
Wszystkie 4 błotniki są zwykle bardzo pordzewiałe i nie ma co na nie patrzeć bo i tak będą do wymiany. Maska i
tylna klapa............tylna może być stara--one dosć dobrze się trzymają......, a maska.......i tak i tak będzie do
roboty blacharskiej z przodu na dole (lub do wymiany).
Natomiast ****************ważne jest czy są w miare dobre progi i podciągi przy progach (podciągi to takie
belki z blachy -lewy i prawy, podobny do progów ale większy i położony za progami równolegle do nich, mocowane
do podłogi).
*************** Ważne jest czy fartuchy są względnie całe (wyjmowanie ich i kupowanie nowych wraz z
błotnikami przednimi to spory kłopot).
***********ważne jest na ile wygnite są słupki drzwiowe--pewnie są, ale jak bardzo ? Będą one do poprawki
blacharskiej.
****************podłoga , zwłaszcza z przodu, powinna być dobra (czyli kiedyś już robiona bo fabrycznie to
wątpię żeby po tylu latach....) , no i czy gumowe podkładki opierające sie o podłogę wgniotły się już w podłogę czy
jeszcze ładnie trzymają całą budę wraz z podłogą wzniesioną lekko nad ramą (a więc czy palec wejdzie między
podłogę i ramę, czy też podłoga leży całkowicie na ramie). To też pewnie jest już do dupy--ale ciekawe jak bardzo
jest zgniła podłoga bo blacharz bedzie miał co robić. W temacie podłogi--czy poniżej pedałów podłoga na tym
zgięciu z pionu do poziomu trzyma linię , czy też są tu dziury (pewnie są ...) to miejsce jest jakby "nośne" i ważne
jest czy blacharz będzie miał jak odtworzyć linię prostą--wzmocnioną w poprzek całej kabiny.
***************** Na ile dolne zawiasy drzwi są wygniłe i czy wogóle się trzymają--jeśli nie, to czy blacharz
jeszcze odtworzy ich dawne położenie.
""""""""""""""""""Czy silnik się obraca ręką, i czy przedni tłumik jst cały, zwłaszcza nisko nad ziemią gdzie wchodzi w
drugi tłumik.
----------------------------------------------------------------
Oczywiście odpalanie silnika w gre nie wchodzi bo pewnie nie odpali wcale(nie dlatego że jest zły ale świece i aparat
zapłonowy są zasyfiałe) ale można wsadzic akumulator - plus na masę- i sprawdzić czy obraca silnikiem, to
wystarczy. Zapłacic 500---700 złotych a więcej to nie warto. Inne sprawy są do roboty więc se można odpuścić.

zależy czy kupuje sie do jazdy czy do dłuuuuuugiej roboty.


Zależy czy liczysz sie z robieniem wszystkiego==silnika, skrzyni.....czy też chcesz mieć to sprawne od początku !!!!(
a to kwestia ceny ! )
Przykładowo---jeżli głowica jest zdjęta to należy sądzić ze silnik jest raczej do niczego !! Pytanie brzmi---co robił
poprzedni właściciel i co już naprawiano do tej pory i kiedy.
A więc---pokręć silnikiem ciagnac za pasek klinowy--czy wogóle się rusza !!
Powrzucaj biegi==czy wogóle skrzynia chodzi.
Położyc się na ziemi i patrzeć ::czy progi są zrobione czy do roboty (a z nimi i te takie belki nazywające się
"podciągi" tam głębiej jeszcze od progów //////pewnie same dziury !!
Z przodu popatrzeć z ziemi (leżąc lub klęcząc) czy fatuchy przednie(to ta ściana błotnika za kołem od srodka) nie są
czasem z dziurami na spawie ! ==(na samym ich dole jest taki rant o który stuka zwykle drążek kierownicy i rozbija
)) a to miejsce od strony prawej pojazdu jest ważne bo jest tam kanał nawiewu , no i jeśli są dziury to powietrze nie
leci do kabiny ale do nikąd .{ a naprawa fartuchów to duuża blacharka ).
Sprawdzić czy rusza sie kierownica !!! Bo jak nie to zwrotnice trza rozbierać a to robota na chłopa z jajami ! No i czy
słupki drzwiowe są przyspawane do podłogi czy już nie :---)))))
Jak widzisz, ja zakładam że to to nie jeździ wogóle i nie sprawdzamy "jazdy" no bo nie ma głowicy.
Jeśli silnik jest sprawny to wtedy odpalamy i sluchamy, ale to trzeba mieć ucho.

III. ARTYKUŁY:
*ALE TO JUŻ BYŁO I NIE WRÓCI WRÓCI WIĘCEJ... autor: KIEROWCA
Jestem z małego miasta Kętrzyn w północno- wschodniej Polsce i od najmłodszych lat interesowałem się
samochodami (chyba jak każdy na tej stronie). Już od dziecka jakoś szczególnie interesowały mnie właśnie Syrenki,
gdy miałem 6-7 lat kręciłem się z kumplem przy garażach i podpatrywałem właścicieli naprawiających wtedy
głównie maluchy, duże Fiaty, skarpety i Polonezy. Wtedy w ogóle były lepsze czasy- każdy się ze mną zgodzi, ze
ulice przynajmniej w mniejszych miastach zalewał wyrób krajowy. Pamiętam do dziś, kiedy przed dziennikiem
pokazywali w TV prezentacje Poloneza Caro i z jakim entuzjazmem oczekiwałem pojawienia się pierwszych
egzemplarzy w moim mieście. To właśnie wtedy ludzie dumni z nowego polskiego samochodu umieszczali nawet na
dużych Fiatach i kanciastych Polonezach słynna naklejkę "Caro". Często, gęsto przemknęła po ulicy Warszawa. Ale
przejdźmy do rzeczy- przecież miałem pisać o SYRENAKACH !!!Przypomnijmy sobie, ze w początkach lat 90 Syrena
była jeszcze dość popularnym samochodem- ludzie utrzymywali je normalnie do jazdy. Jednak już za parę lat ta
sytuacja miała się zmienić bezpowrotnie...Wszyscy wiemy co było potem- kontyngenty bezcłowe, upusty przy
zezłomowaniu dotychczasowego samochodu ale przede wszystkim gdy weszła moda na tych pier... laweciarzy i
ludzie woleli kupić za te 5 tysiaków jakiegoś dajmy na to Golfa po wypadku ( takiego składaka z lawety- pfu!!!) a
Syrenkę pod plot! Były to dosłownie czasy kiedy sprawna Syrenę 104/105 można było kupić za przysłowiowe 50zl.
Pamiętam jak np. na początku lat 90 było w moim mieście wiele super utrzymanych Syren, a nawet takie jak dziś
określane jako "perełki" czyli modele 104 w oryginalnym beżowym kolorze, super stan, lakier i blachara. Wiele
skarpet miało całkiem fajne dodatki takie jak radio Safari 5, piesek na tylnej poleczce, lampy przeciwmgłowe,
nowoczesne kołpaki czy naklejki na karoserii np. popularne "kleksy".

Po roku 91-92 kiedy ceny samochodów zaczęły gwałtownie spadać Syreny stawały się często pojazdami dla rożnych
band podwórkowych (czytaj 4-5 kierowców, żadnego mechanika) i starczały im na około rok, dwa jazdy. Pamiętam
dwa przykłady takich grup z mojej ulicy. Pierwsza miała Syrenę 105- pomalowali ja na czarno, dach w szachownice,
na masce nałożyli jakąś czaszkę z rogami a na tylnych błotnikach dorobili klamki od stopiątki, tak, ze skarpeta
wyglądała jak 4 drzwiowa. Wtedy jeszcze chyba nikt nie słyszał o profesjonalnym sprzęcie audio, wiec chłopaki
dawali czadu przez jakieś Unitry. Ta Syrena starczyła chyba na 2 wakacje.Inni mieli swoje dwie Syreny już chyba
miedzy latami 96 a 98. Było to chyba ze czterech typków po dwudziestce, interesowali się metalem, wiec ich
pierwsza niebieska Syrena 104 była oklejona jakimiś skorpionami, gołymi babami i miała na nadwoziu wymalowane
srebrna farba jakieś heavy metalowe znaki. Jednak chyba w 97 roku ktoś metalowcom Syrenkę zakosił lub sami ja
porzucili bo widziałem ja totalnie zdemolowana na parkingu w innej części miasta. Nie miała wszystkich szyb,
naokoło pełno szkła, strzępy tapicerki a kierownice miała wyłamaną w taki sposób, ze przypominała kierownice
batmobilu...Następna inwestycja "metalowców" to 105 w kolorze "skurka cebuli" z elementami ciemno brązowymi.
Samochód był cały czas zaniedbany i brudny, wytrzymał chyba z 1 rok. Był to chyba "model kryzysowy" z początku
lat 80, bo znaczek 105 miała wykonany z czarnego plastiku. Na pocieszenie dodam, ze żadna z tych Syren nie była
na początku w stanie idealnym.
Inny przykład?! Parking przy ulicy Poznańskiej w Kętrzynie- właściwie małe złomowisko. Obok siebie stały tam
niebieska 105 bez drzwi i foteli w środku, jednak z kompletna deska rozdzielcza, kremowa 105 z silnikiem na tylnej
kanapie, niebieska 103-104 (nie pamiętam) bez tylnych i przednich reflektorów, na flakach, a wnętrze wypchane po
dach jakimiś gratami typu kartoniki na jajka:), szara Bosto w podobnym stanie oraz granatowy Fiat combi (no a
raczej zdemolowane, puste nadwozie fiata na kołach)- był to rok chyba 91. Na innym podwórku na Poznańskiej-
biała R20 bez przednich błotników przygnieciona przewróconym trzepakiem. Erdwudziestka stała w jednym miejscu
chyba parę lat, bo pokrzywy rosły przy niej do kolan a wielkie "F" na masce było po prostu zdeformowane od
słońca. Prostopadle do niej przy jakimś chlewiku pomarańczowa 105 i jasnozielona R20 z nadstawka na przyczepce
(tak ze na pierwszy rzut oka wyglądała jak Bosto)- jedna za druga. Niestety nie ma ich już z 6 lat tj. od 98.

Na jednym złomowisku na ulicy Daszyńskiego w Kętrzynie stała żółta Syrena 105 bez reflektorów i lamp, dolna
krawędź maski klepana po jakiejś stłuczce i pomalowana na niebiesko. Dodatkowo miała na tylnym pasie i na desce
rozdzielczej znaczki FSM obok znaczków 105. Za nią stał zielony Zaporożec. Na tym samym złomowisku przez lata
93- 97 przewinęło się także wiele innych Syren, często niestety stały one pocięte w postaci przegrody czołowej z
tablica wskaźników wystającej z odciętej podłogi. Nie wspomnę już ile się zmarnowało tych wszystkich masek,
drzwi, tylnych pokryw, stacyjek, dekli na koła i w ogóle wszystkiego...Na wspomnianym złomowisku wydarzył się
także jeden zajebiście przygnębiający przypadek- mianowicie chyba przez tydzień czy dwa stała tam chyba w 97
roku biała Syrena 105 wyglądająca na normalny, sprawny samochód, nie miała tylko kratki we wlocie powietrze i
drobne obdarcia na nadwoziu, ale to przecież normalne...Po jakimś czasie patrzę, a ten samochód leżał do góry
nogami ze ściętym dachem i odrąbanym do przegrody przodem. Nie mam żadnych pytań. Jeszcze chyba do 2002 na
osiedlu Westerplatte stała jasnoniebieska Syrena 104 z oryginalnym znaczkiem FSO na masce. To nic, ze miała
wyblakły lakier i kierunkowskazy i ogólnie to nie prezentowała się najlepiej, ważne ze była...Mógłbym jeszcze
wyliczyć parę przykładów, bo w sumie w Kętrzynie przez lata 90 było chyba ze 23 porzuconych Syren i to zarówno
od całkowicie ogołoconych nadwozi po egzemplarze które dzisiejsi syreniarze określiliby jako "stan średni". Tylko
właściwie po co? Obecnie naprawdę ładnych Syren w Kętrzynie jest (żeby nie skłamać) chyba dokładnie 5: - jedna z
nich to żółta 105 należąca do starszego człowieka, który wyciąga ją z garażu tylko na wyjazdy na rynek w piątki, na
niedziele i na działkę. Jest w stanie jak spod igły. - szara R20- wyciągana sporadycznie, ładny stan - dosyć
przyzwoicie utrzymana żółta 104 - żółta 105 należąca do właściciela nauki jazdy, jest wystarczająco dopieszczona i
przez przynajmniej kilka następnych lat nic jej nie grozi:) - szara 105 parkuje pod blokiem w okolicy dworca

Dochodząc do konkluzji to po prostu smutne, że cała Europa stawia na rodzime konstrukcje a nawet sprzedaje
licencje a jedyny prawdziwie Polski Samochód skończył w rynsztoku... Historia Syreny jest moim zdaniem historią
utraconej szansy polskiej motoryzacji i świadczy tylko o kulturze motoryzacyjnej naszego społeczeństwa.

Pozdrawiam

*O WCISKANIU KITU NA AUKCJACH INTERNETOWYCH ====autor: KIEROWCA [STYCZEŃ 2005]

====W tym artykule chciałbym poruszyć sprawę sprzedaży samochodów na internetowych serwisach aukcyjnych,
nie ukrywam, ze zainspirował mnie tekst "Pies ogrodnika" ze strony www.syrenaklub.com. Oczywiście, aby nie było
nieporozumień nie twierdze, ze wszyscy sprzedający samochód na aukcjach to oszuści ale musze przyznać, ze cos w
tym jest.

Po prostu krew człowieka zalewa po paru wizytach na jednym z osławionych portali aukcyjnych. Oczywiście
rozumiem, ze ktoś sprzedaje np. Syrenkę 105L rocznik 82, jest pierwszym albo drugim właścicielem, samochód ma
dodatkowo np. alarm, radio, dorzuca dużo fajnych części i chce za autko powiedzmy 4600- tutaj nie ma dwóch
zdań, ze tyle się dla właściciela należy. Samochód jest jak "spod igły" i osobiście wolałbym taka Syrenkę niż np.
Golfa za taką samą cenę, bo wiem ze jeszcze wiele pojeździ. Ale naprawdę nie rozumiem, ze ktoś ma w ogóle
czelność puszczać za 500zl samochód warty 50! Są tacy, którzy za byle złom cenią nie wiadomo ile zapominając
jakby, ze cena auta zależy w głębokiej mierze od jego rzeczywistego stanu a nie od „widzi mi sie” sprzedającego.
Nie będę już tutaj wyliczał bajek sprzedających typu "przerejestrowujesz i jedziesz", "lekko skorodowane nadwozie"
czy "lekko uszkodzony silnik".

Do artykułu załączam stosowne fotki części oczywiście z aukcji internetowych, przez grzeczność nie podaje pseudo
tego sprzedawcy. Wymienione w moim artykule części kosztują na byle szrocie dokładnie po 5zl w przypadku
lusterka i kierunkowskazów- sam sprawdzałem. Co do dekli to pracownicy szrotu powiedzieli mi, że jeśli mi potrzeba
to mogę sobie poszukać na placu przy stercie opon. Sprzedający na aukcji wycenili te części kolejno: 60zl za dekle,
30 i 50zl za brudne i zniszczone lusterka oraz 60zl za kierunkowskazy, jak widzimy z laminatem gratis, jakby ktoś
potrzebował:)
Oczywiście to nie jedyny przypadek, zaręczam, ze właściwie codziennie, gdy wejdziemy na portal aukcyjny i
wpiszemy "Syrena" to trafia się podobne "kwiatki". A już sam siebie przeszedł klient co chyba pół roku temu
wystawił brudny i zniszczony używany przegub i trzy końcówki układu kierowniczego w podobnym stanie za...80zl
KUP TERAZ!!! Z drugiej strony to zdarzają się też takie mile niespodzianki, ze ktoś chce sprzedać Syrenkę będącą w
rodzinie od prawie 30 lat, ma nawet fotki z dzieciństwa przy Syrenie, części, instrukcje obsługi i chce tylko 1500...

*TABLICE ROZDZIELCZE CO I JAK ===AUTOR: KIEROWCA


:::Wpadamy do wnętrza naszej Skarpeciny...
====A więc do rzeczy --wielu userów na Forum [głównie tych młodszych] zadaje z pozoru oczywiste
pytania. Zaciera się już zupełnie np. różnica pomiędzy 105 a 105L. Wielokrotnie spotykam posty w
stylu ==Syrena z '82 roku i ma biegi przy kierownicy??? To NA PEWNO jakaś przeróbka.
W sumie to nie ma co się dziwić tym młodym bo jeżeli ktoś urodził się w dajmy na to 93 czy 95 roku
to Syreny będzie pamiętał co najwyżej z lat wczesnego dzieciństwa i fotek na necie. To wina głównie
naszych czasów a nie tych ludzi.

Ponieważ zaliczam się do ostatniego pokolenia któremu było dane oglądać Syreny śmigające "na
żywo" po ulicach a później ich zagładę u progu nowego tysiąclecia postanowiłem podjąć się
opracowania swego rodzaju charakterystki poznawczej [jeśli to jest prawidłowe słownictwo]. Moją
inspiracją było przeglądanie forów angielsko-języcznych gdzie określane jest to jako "Spotter's Guide"
poprzez kolejne generacje modelu.

::::Chociaż postaram się trochę zahaczyć o historię to z wiadomych względów zdecydowałem się
pominąć modele 100-103. Odpowiedzią jest prosty fakt, że tych wozów już w momencie mojego
urodzenia były sladowe ilości a więc nie mieszczą się w zakres mojej wiedzy praktycznej. Kiedy
miałem 5-6 lat mój ojciec uczył mnie odróżnić 104 od 105 czy starego Fiata od MR-a ale NIGDY nie
spotkaliśmy w ruchu np. stodwójki S. Myślę, że to samo dotyczy zdecydowanej większości
Forumowiczów. Są to pojazdy znane dla nas głównie ze starych książek i czarno-białych
zdjęć a Forum nie słóży przecież bitwie na cytaty z książki Zielińskiego tylko wymianie
doświadczeń praktycznych.

===Niewątpliwie jeżeli mówimy o zmianach konstrukcyjnych wdrażanych w poszczególnych modelach


Syreny powinniśmy zacząć od wnętrza gdyż tam występujął najbardziej znaczące różnice.

***ZALICZAMY DO NICH:

---szerokość foteli;

---umiejscowienie lampki kontrolnej kierunkowskazów i sufitowej;

---położenie dźwigni zmiany biegów i hamulca ręcznego;

---kształt przełącznika świateł głównych i oświetlenia wskaźników oraz ich nakrętek;

---kształt nakrętki stacyjki.

:::Na wstępie warto wspomnieć, że w kwietniu 74 wprowadzono do Syreny złącza konektorowe w


większości elementów instalacji elektrycznej.

Złącza śróbowe ===stary typ do kwietnia '74


Złącza konektorowe ===nowy typ '74-83

Miało to najprawdopodobniej związek z postępującym procesem "fiatyzacji" polskich samochodów.


[Tak na marginesie to np. mechanizm opuszczania szyby w Syrenie został totalnie %^%$%$& na
gorsze linką na kółeczkach od Fiata!!!!!!!! Mogli zostawić zębatkowy jak w -1-0-4-].

Na pierwszy rzut oka taki egzemplarz różni się od poprzedników lusterkiem wewnętrznym od Malucha,
dżwigienką oświetlenia wskaźników o przekroju spłaszczonym i plastikową nakrętką stacyjki. Znaczek
105 był oczywiście od około 73 roku już w czcionce stosowanej w samochodzie 125p.

===I dla porównania przełącznik starego typu MR-73 [okrągły];


===Stacyjka NOWY typ 1974-83;

Mniej więcej w tym samym czasie kontrolka kierunkowskazów została przeniesiona na prawą stronę
prędkościomierza z dziurki pomiędzy zegarami paliwa i wody.

Blacha zestawu wskaźników stary typ '58-73


W pierwszych modelach Syren, najprawdopodobniej 100-102 ta blacha była pokrywana srebrnym
lakierem tzw. "młotkowym" jak na rysunku u Glinki.
:::ALE to temat na oddzielną dyskusję

===Nakrętka stacyjki metalowa występowała od listopada 73 i pochodziła z PF-125p. Wcześniejsze


miały gładkie ścianki z dziurką do odkręcania specjalnym kluczem. Dotyczy to zarówno 104 jak i
pierwszych 105 spod znaku W-S-M.
1957-73

Listopad '73 - kwiecień '74


Kwiecień '74- czerwiec '83

Model WSM [1972] był wyjątkowy i posiadał m.in.

---brak szczelin na łączeniu deski rozdzielczej ze słupkami;


---znaczek WSM przypominający znaczek Nissana;
---znaczek -1-0-5- napisany taką samą czcionką jak -1-0-4-;
---pas tylny starego typu ale z oświetleniem tablicy rejestracyjnej w zderzaku;
---lakier w odcieniu siwo-niebieskim.

===Także w 74 roku wszedł do produkcji model 1-0-5-L odróżniający się od modelu 105:

---rozkładanymi oparciami foteli;


---hamulcem ręcznym z Fiata;
---chromowanymi listwami szyb;
---dźwignią zmiany biegów w podłodze;
---lusterkiem wstecznym zewnętrznym [zwiększającym bezpieczeństwo jazdy;-];
---"ozdobnymi tarczami kół montowanymi pod dotychczasowe kołpaki" jednak do dzisiaj jest to
kwestią sporną i jeszcze do tego wrócę.

JEDYNYM modelem Syreny z dźwignią zmiany biegów fabrycznie umieszczoną w podłodze był model
1-0-5-L ale nie był on następcą stopiątki a jedynie produkowaną równolegle wersją
luksusową!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Hamulec ręczny umieszczony w podłodze występował natomiast także
w modelu 105-B.

EDIT: 13.03.2013==================
:::SCHEMATY ZMIANY BIEGÓW ==po lewej modele 104-105-105B i "R-20". [Po prawej -1-
0-5-L z dźwignią zmiany biegów usytuowaną w podłodze]:::

===Od 1976 roku wszystkie samochody Syrena zostały przystosowane do montażu radia.
Stąd obecność czarnej plastikowej zaślepki na tablicy rozdzielczej.
OCZYWIŚCIE ====i to ważne :::::::::::::::W radiu należy ściągnąć gałki, odkręcić śrubki
mocujące przedni panel, i dopiero włożyć radio od wnetrza deski!!!!!! Tak więc pasują
prawie wszystkie stare radia, które miały dwa pokrętła włącznie z popularnymi kiedyś
tanimi kasetowcami. Montaż nowoczesnego radia pod otwór "ISO" aczkolwiek możliwe
wiąże się z koniecznością powiększania otworu w tablicy rozdzielczej.

==Plastikowe stożki na piasty pojawiły się w większości Syren około 79 roku a już na
pewno po stanie wojennym w 81. Felgi pozbawione dodatkowych mocowań kapsli były po
prostu bardziej ekonomiczne czyli tańsze w produkcji. Poza tym u progu lat '80 plastik zaczął
wypierać chrom i zgodne to było z ogólnie obowiązującym trendem w motoryzacji światowej. Małe
plastikowe kołpaczki wprowadzono w 83 roku także do Polonezów i Fiatów.

W ostatnich latach produkcji [tutaj żadne oficjalne źródła nie precyzujął kiedy] pojawiły się w
Syrenach także plastikowe znaczki, korbki szyb i popielniczki od Malucha. Nie ulega jednak
wątpliwości, że były montowane fabrycznie.

Łącznie [wg. posiadanych przeze mnie danych zamieszczonych w "Autotechnice


Motoryzacyjnej" z kwietnia '87]:

----W FSO wykonano 177 234 samochody marki "Syrena";

----w Bielsku-Białej 344 077 sztuk z tego około 284 000 wozów nie będących modelem
"Bosto"

===To chyba wszystko [na razie]. W miarę dalszego rozwoju tematu będę wrzucał nowe opisy i
zdjęcia poglądowe bo "zeszyty KAP" podobnie jak 90% dzisiejszej literatury to zupełna tragedia i
nadaje się tylko do kibla!!!!!!!!!!!! Młody pasjonat nie znajdzie w nich nic ponad to, co każdy 13-sto
latek może wyszperać na necie ===bez obrazy jakiejkolwiek grupy wiekowej.

EDIT: ===Skoro już jesteśmy przy "fiatyzacji" to wypadałoby wspomnieć jeszcze o jednym z
największych idiotyzmów konstrukcyjnych Syreny ===tj. o pozostawieniu klameczek szybki trójkątnej
typu warszawowskiego. To rozwiązanie felerne z założenia i z pewnością był to fakt powszechnie
znany jeśli nie w chwili wprowadzenia stopiątki to "liftingu '77". Jak wiemy ta klameczka siedzi na
szpindelku rozklepanym od strony szyby!!!!! Całość bardzo szybko pokrywa się tlenkami aluminiowymi

i nie daje się otworzyć. Przyłożenie siły powoduje wyjście całej śróbki/szpindelka.
====Co szkodziło zrobić takie klameczki jak w starym Maluchu i innych wozach z rodziny Fiata
===w Ładzie, Zastawie itd. ----solidne, chromowane, z przyciskiem????????
::::EDIT: 6.06.2013::::

Jak widać na powyższej fotce klameczka wprowadzona po '77 roku w Maluchu ma gruby metalowy
szpindel/ośkę mocowaną NIERUCHOMO do ramki trójkącika co raz na zawsze pozwoliło wyeliminować
w.w. niedogodności.

::::EDIT: 2.08.2013::::

===Plastikowe emblematy na deskę rozdzielczą posiadają mnóstwo niedoróbek ===w tym załamania
lini świetlnej w miejscach z których wychodzą bolce. W celu lepszego zobrazowania problemu wklejam
kilka fotek mojego znaczka 105L na tle [niestety połamanego] emblematu metalowego gładkiego jak
lusterko. Dokładnie takie same wady odlewnicze występujął w Syrenie "WO-MYSZA" na str. 88
Auto Świata Classic, zresztą trochę takich znaczków przewinęło się przez moje ręce ===także wątpię
żebym miał jakiś samodział.

:::I jeszcze na koniec porównanie z metalowym znaczkiem "cywilnej" stopiątki standard:

Emblematy plastikowe zaczęły się pojawiać w Syrenach około roku 77 w zestawie z popielniczką i
czarnymi korbkami szyb od Malucha. Występowały zarówno w wykonaniu czarnym jak i
metalizowanym.

Pozdrawiam
*SYRENA VS. TRABANT
Witam!

===Ten temat oczywiście już był kiedyś na Forum jednak od tego momentu minęło z grubsza 6 lat i
przybyło trochę nowych userów. A więc to co w temacie. Interesuje mnie Wasza opinia nt. Syreny i
Trabanta.

::::Od siebie powiem tylko, że sprawdziły się moje przypuszczenia sprzed kilku lat tj. że Trabant nie
wytrzymał próby czasu i w zestawieniu z Syreną jest samochodem gorszym. Naturalnie nie każdy
musi się z moim czysto subiektywnym zdaniem zgodzić.

Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że zarówno Trabanty jak i Syreny znikły już z ulic jako od
ręki dostępne dupowozy do jazdy na codzień i znajdują się albo w rękach pasjonatów albo tzw.
"dziadków". Porównujemy tutaj oczywisćie pojazdy jak najbardziej tej samej klasy tj. dwudrzwiowy
sedan, napęd silnikiem dwusuwowym, nie trzeba być zresztą Alfą i Omegą, żeby stwierdzić, że
Trabant wygląda jak kanciasta Syrena i vice versa.

::::W momencie debiutu pod koniec lat 50 były to samochody ze sobą porównywalne, tym bardziej,
że pierwsze Syreny 100-103 miały także silnik dwucylindrowy z zawieszonym podobnie jak w
Trabancie zbiornikiem grawitacyjnym. Znany nam ze stoczwórek i stopiątek trzycylindrowiec to już
efekt modernizacjii z '66 roku. Kanciasty Trabant natomiast ukazał się w produkcji w 64 roku i
przetrwał do czasu ukazania się modelu Polo.

Teraz wypadałoby ażebym obronił postawionej na początku tego arta tezy ===po pierwej primo
Trabanty osiągają znacznie niższe ceny od Syren na Aledrogo/Tablicy. A zgodnie z prawem zmiany
elastyczności podaży kiedy jest niedobór jakiegoś dobra natomiast dużo chętnych do jego zakupu,
cena rośnie. Syrena jest wozem poszukiwanym, dlatego
handlarze windują ceny. Szczęśliwym posiadaczem
dwusuwowego Trabanta na chodzie wciąż można stać się
za 1000 zł i jest to samochód co najwyżej 4-5 lat młodszy
od Syreny.

Tylko na dzień dzisiejszy 11.XII.2012 ====[przed nami


jeszcze 10 dni życia, a później nikt nie będzie potrzebował
ŻADNYCH samochodów] na Alegro znajduje się 44 wozów
marki "Trabant", na pierwszy rzut oka większość na
chodzie. Wśród nich znajduje się m.in ten egzemplarz LWP
wyceniony na jedyne 1900.

Trabant za 1900
Średnia cena Trabanta wystawionego na sprzedaż pewnie coś około 1700...

Wozów marki "Syrena" ===32 z tego ponad połowa to zdekompletowane strucle bez papierów.
Rozbieżność cen znaczna bowiem zdarzajął się też
egzemplarze za ponad 20.000 jednak śmiało można
przyjąć, że NIE kupimy kompletnej a już na pewno
jeżdżącej Syreny za poniżej 2.500. Wiem zdarzajął się
okazje, ale ile jest też takich jak na załączonym
obrazku???
Syrena za 1999 ===
Mitem okazała się "odporność Trabanta na korozję"
ponieważ z tworzywa wykonane są tylko elementy
poszycia zewnętrznego. Reszta ====tj. cały szkielet
karoserii i podwozie z blach jakieś 1000 razy cieńszych
niż w Syrenie. wielkim mankamentem wspomnianego
wyżej pojazdu jest niewątpliwie brak ramy nośnej.
Mocno skorodowana karoseria poddawana jest naprężeniom i się odkształca. Ciężko wymienić miejsca
najbardziej atakowane przez korozję ponieważ rudy nalot nie dyskryminuje nawet słupków
dachowych...
===Podsumowując to Trabant może okazać się dobrą inwestycją dla kogoś kogo stać na to żeby
pojeździć kilka lat i oddać samochód na złom/ew. przeznaczyć na części. W przeciwnym razie pozorne
oszczędności przy zakupie Trabanta wyjdą kiedyś bokiem. Za te kilka stówek więcej Syrena
odwdzięczy się nam lepszym prowadzeniem [większe koła], trochę jednak mocniejszymi blachami,
cieplejszym ogrzewaniem, solidną ramową konstrukcją. Z mojej strony wybór jest oczywisty.

Pozdrawiam wszystkich Forumowiczów


*CENY SYREN

Syreny oczywiście już nie ma

Ciekawostka :::::::::::Syrena na początku lat 80 kosztowała 124.000 czyli ponad 16 średnich


krajowych. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie wynosiło wg. danych GUS ==7.689
http://www.stat.gov.pl/gus/5840_1630_PLK_HTML.htm
Najniższe wynagrodzenie miesięczne ====od 1 stycznia 1980 r. ===2.000 [Monitor Polski z 1979 r.
Nr 29, poz.148]
http://www.mpips.gov.pl/prawo-pracy/wynagrodzenia/

----------------------------------------------***----------------------------------------------
Biorąc pod uwagę dzisiejsze średnie wynagrodzenie ---3.521 złociszy [wg. danych z 2012 roku]
znajdziemy się w przedziale cenowym 56.336 PLN tj. wozów klasy Renault Clio "Dynamique"
==898ccm/Opla Corsy "Enjoy" 1398ccm ==="Auto Świat, nr. 10, 4 marca 2013"

No, ale jestem zaje...sty

Pozdrawiam
_________________
::::Dzisiaj chciałbym się podjąć nieco dokładniejszych wyliczeń jak kształtowały się ceny Syren w
okresie PRL-u ======oczywiście jak poprzednio popartych danymi GUS ===
http://www.stat.gov.pl/gus/5840_1630_PLK_HTML.htm

Zapraszam do lektury:

*Na pierwszy ogień idzie artykuł z "Motoru" opisujący Syrenę 100 ==[roczniki 57-60].
NOWA Syrena kosztowała: ----72.000 w wykonaniu "fabrycznym". Średnia krajowa kształtowała się
na poziomie od 1279 za 57 rok do 1500 za rok 60. Do dalszych obliczeń przyjmiemy więc
umownie kwotę 1500 co daje nam w przybliżeniu 48 średnich miesięcznych wynagrodzeń.
W ten sposób przy średniej krajowej z 2012 roku ==3521,67 otrzymalibyśmy sumę
168.000 PLN!!!!!

----69.000 z karoserią klepaną ręcznie [!]


*Poniżej zamieszczam [trochę nieczytelny] skan faktury zakupu 102 znaleziony na necie:
----Nasz kochany pojazd w czerwcu 62 roku kosztował w dalszym ciągu 72.000 przy zarobkach 1680.
W przybliżeniu 1700 a więc ===42 średnie krajowe. Na dzisiejsze pieniądze ===147.000 PLN.

W 64 roku sytuacja niewiele się zmieniła ===za NOWY model "103" płacono 68-72.000,
średnia krajowa wzrosła natomiast do 1 816.
Ciekawie kształtowały się natomiast ceny giełdowe [wycinek prasowy z lat 60]:

----za egzemplarz trzyletni w średnim stanie płacono już około 36.000 czyli na 2012 rok 70.000;-)))
----Modele z I-szej serii na kołach 16' ==20.000 czyli 38.500

Pozdrawiam
*TRABANT 1.1. ===KU PRZESTRODZE I POKRZEPIENIU SERC;-) ===AUTOR: TAEDA
Niniejszy artykuł ==[z przymróżeniem oka] dedykowany jest wszystkim, którzy myślą, że
Syrena jest kłopotliwym w eksploatacji samochodem. Otóż Panowie ==są gorsze!!!

Jadę sobie i czuje że śmierdzą spaliny albo co.......dojechałem


niedługo, otwieram maskę a tam jest tak:::::
Cała komora silnikowa mokra od oleju, na bagnecie zero oleju !!
Zapryskany i gaźnik i pasek od alternatora i blachy ale najbardziej
gaźnik od strony głowicy. Odpaliłem--chodzi ale już nie pryska---
NIE WIEM SKĄD OLEJ WYWALAŁO.
Po odkręceniu korka wlewu oleju--------widać dużo białej galarety
!! Pytam--czy taka galareta to jest woda w paliwie ? (borygo mam
niebieskie takie).........dawne książki tak mówiły ale czy borygo +
olej = galatera ????
Wywalenie oleju chyba przez czujnik olejowy w głowicy.........są
dwa takie czujniki, ale wszystko mokre , musze jutro kupić
jakiegoś oleju i zrobić próbę--skąd wali ??
A dlaczego mam wątpliwości::::: bo u schyłku jesieni dolałem
oleju Classik--polskie gowno po 13 zł za litr, a nie wiem co
poprzedni właściciel nalewał przedtym !!Stąd---może teraz przy
mrozach dwa oleje się zglejowały i dały galarete ???? A bo ja wiem ??
Jeśli ktos miał takie doświadczenie.......właśnie z Trabim=Polo, to proszę o info. Uszczelka ? Reakcja 2
olejów w mrozy ? To nie Syrena, tu nie jest tak prosto..... ((( Wygląda na to ze galareta wywołała
nadciśnienie w kanałach olejowych.......A tu zimno.......nie da robić na dworzu.......
PS. czy uszczelka nowa jest taka sama jak do Wartburga-golfa ?
Kolega "papieju" napisał :" zatyka ją i wali olejem po komorze". .......Ale, ja rozumiem, że jeśli w
układzie NIC NIE PĘKNIE to nie ma jak walić olejem bo nie ma nigdzie dziury ! Skoro wali---
to coś puściło, jakieś miejsce (koledzy pisali że przez bagnet--u mnie bagnet jest
czyściutki). A więc trzeba znaleźć dziurę---tu być może miernik ciśnienia oleju---i kupić
nowy ten element i wymienić. Bo jak nie, to znowu mi wywali.
Akurat cholera mamy 12 stopni mrozu......nic tylko robić przy samochodzie.....
Cholera jasna, odpalałem Syrenę przy 35 stopniach mrozu, nic nie wywalało i szła !
PS. zastanawiam sie czy w filtrze oleju też nie ma tej galarety---może stąd idzie nadciśnienie po
układzie...............dawne filtry miały bezpiecznik na tę okazję= taka kulka na sprężynie........tutaj
pewnie nic takiego nie ma i robi się z 15 atmosfer.......

PS2----niedawno było jechane 2 x po 20 km w odstępie 2 godzin więc wygrzanie silnika było jakie
takie a jednak galareta jest........zasrany olej pewnie jest winien.
Dzięki. Panowie mnie ratujecie wspaniale !
Na razie jest zimno jak cholera, a zdrowie już nie to żeby cokolwiek zrobić--sztywne gumy itp. Wlałem
zwykły selektol --brakowało 1,5 litra !!!!!!!!! Przejechałem się delikatnie i rozgrzałem dobrze silnik.
NIC SIĘ NIE DZIAŁO!!!!! NIGDZIE ŻADNEGO WYCIEKU !
Będę patrzył--może się gdzieś pojawi jeszcze. Fakt----niewiele robię przy tym pojeździe, bo on jest
blacharsko na złom i nie warto. Poza tym--okropna tandeta moim zdaniem, i nie mam serca do tego.
Syreny nie mogę przewierzyć bo nie ma opłat na nią, i trzymam daleko od domu. Cholerne czasy, gdy
stoi pod blokiem to od razu mam straż miejską i kłopoty bo brak OC i przeglądu.
Cała ta sprawa jest dla mnie sporym zaskoczeniem ; faktycznie jest to jakaś indywidualna cecha tego
silnika. Znajomi leją najtańsze oleje i nic im się nie dzieje (Seaty,Fiaty)!!!
Pobadam sprawę, pojeżdżę i poobserwuję, może coś wylezie, może uszczelka pod głowicą
faktycznie.......Cholera jasna nie ma to jak Syrena. Ten srajtygiel FATALNIE trzyma się drogi,
te kółeczka zasrane malutkie i mała waga pojazdu== poślizgi jak diabli.
Ponarzekałem se.
Nadal dziwią mnie te głosy chwalące Trabanta-Polo. A są tu takie i to liczne.
Obecnie, po zimie, okazało się że całkowicie rozleciały się progi i podciągi. Ja wiem, po tylu latach
maja prawo, ale zdaje się ze juz 1 raz były w nim robione. No i ----w Trabancie jest
NIEPRAWDOPODOBNIE cienka blacha !!! Ja nie wiem czy to ktoś mierzył, ale chyba 2 x cieńsza niż w
Syrenie. I rdzewieje ona w takim tempie, że naprawde zdumienie ogarnia. Progi i podciągi są jak z
bibuły, rozłamują się pod naciskiem palca. Szyba przednia przy dachu całkowicie odrdzewiała od
karoserii--zdumiewające. Słupek drzwiowy przy dachu od str. kierowcy oderwał sie całkiem od tegoż
dachu i samochód się opuszcza.......Drzwi w srodku są tak pordzewiałe że ich prawie nie ma ! Silnik
natomiast jest doskonały--zrywny, dynamiczny itp. Ale chla ! Gaźnik jest zbyt skomplikowany
NIEPOTRZEBNIE;--rozgryzłem go i tym bardziej twierdzę ,że niepotrzebna automatyka go
niszczy! Mam okazję porównywać Trampka z Seatem-Marbella--te same roczniki w
zasadzie. W Seacie prawie nie ma rdzy a nigdy nic nie było wymieniane; gaźnik Seata nie
ma automatyki, jest prosty, a pojemność ok.900 i zasuwa niegorzej niż Trabant a spala
mniej ! Zawieszenie tylne w Seacie na resorach =tradycyjne ale mocne, a w Trampku--
sodomia i zagrożenie życia--jak pisałem wyżej.
Co szkodziło tym DDRowcom zrobić takie zawieszenie ? Zwykłe. Co szkodziło dać gaźnik
bez automatyki (membranki, bimetale, wszędzie podciśnieniowe samoregulacje,ssanie
automat--to w Trabim ). Cholerne tłumiki Trabanta sypią się wyjątkowo. Ja to opisuję dla
tych , co to chcieliby kupć Trabanta teraz dla szpanu. Panowie ! Dajcie spokój !
Trabanta kupiłem ślicznego i pachnącego wyłożonego kocykami. Miał stale przeglądy i był
serwisowany, a adnotacje o tym są w instrukcji na tylnej stronie. Własciciel był pierdołą inteligenckąi
jeździł ze wszystkim do warsztatu. Ostatnie lata jeżdziła kobieta. Tyle forsy wsadzonej w warsztat --to
ja nie widywałem nigdy. I po takim delikatnym traktowaniu--złom kompletny !
PS----zawsze mówiłem ,że warsztatowe serwisy to gówno i pic. Jak się samemu nie zrobi to
kicha. No ale co nieco zrobili--ja to czytam w tych notatkach. I pomimo to samochód się sam
rozsypuje kompletnie.
Dopisuję tutaj kolejny post ""ku przestrodze"" , a brzmi ona : panowie, nie kupujcie tego
samochodu nigdy, on powinien być urzędowo wycofany z ruchu. Przykre ale prawdziwe.
Otóż, jadę se a sprzęgło coraz niżej !! Se myślę :-linka się rozwala, nie dojade cholera.....
Dojechałem na 1 biegu bez zmiany biegów.......No !
Do roboty:: linkę wyjąć. Nie ma dojścia przy silniku nawet na pół dłoni. Wreszcie odkręciłem napinadło
, a w kabinie trzeba odczepić drugi koniec linki --od pedału. Odwrotnie niż w Syrenie, koniec linki jest
w kabinie przy pedale a nie pod podłogą.
Kurde-żeby odpiąć linkę (ona ma haczyk jak duży haczyk na ryby , który wchodzi w oczko dospawane
do pedału) trzeba zdjąć pedał !!! Na szczęście ma on swoją krótką ośkę i ona trzyma się w otworach
przeszpilona zawleczkami. Zdjąłem leżąc na podłodze przed fotelem bo fotel wyjąć się nie daje == nie
mogłem potem wyleźć tak mnie zakleszczyło ; latarka w zębach i przekleństwa liczne były.
Mam linkę wyjętą, jest cała i dobra !! Więc co ? czyżby padło słoneczko sprzęgła ??? Ale widzę ,że
linka ma taki patent ::zapiera sie o karoserię taką swoją podkładką gumową grubości 4 mm. Guma
jest już miękka (bo siły na pedale są spore !!!) i po prostu wcisnęła się pod blachę ściany przedniej
komory silnikowej. Tym samym powstał luz 4 mm na pancerzu bo guma jakby wypadła z długości !!
JAKI IDIOTA ROBI OPÓR SPRZĘGŁA Z GUMY ????????
Dobra. Mam nowa linkę z nową gumą ))) . Zakładam. Niestety ! Haczyk tei linki nie wchodzi w
oczko na pedale. Za gruby jest a oczko za małe. Dobra--ścieniam oczko, pilniki +koło szlifierskie.
Wlazł i jest dobrze. Montuję całość. Teraz napinam linkę------leżąc na ziemi pod samochodem z
przodu bo z góry nie ma podejścia !!! Nie ma miejsca na klucz i jego obrót. Napinadło jest plastikowe
- kwadratowe. Łapię je od spodu terkotką 22 i idzie pół obrotu na 2 minuty.
CZY ŻADEN GERMAŃSKI DEBIL NIE WIDZIAŁ CO ROBI GDY TO PROJEKTOWAŁ ?
Ale zrobione ! Idę do kabiny i RĘKĄ naciskam na pedał żeby zobaczyć ile ma luzu......robi się ciemno
już.......
Po naciśnięciu ręką na pedał sprzęgła------TRZASK. Co , kuźwa, linka pękła ????
NIeeeeeeeeeeeeeeee. Złamało się ucho z płaskownika dospawane do pedału FABRYCZNIE.
Klnę i biję w tym rekordy syrenkowskie nawet.
DLACZEGO DEBILE NIE ROBIĄ PEDAŁU ODLEWANO-KUTEGO ALE DOSPAWUJĄ UCHO Z
DZIURKĄ O GRUBOŚCI 2 MM PŁASKOWNIK ????? Toż to jest sprzęgło, idą siły !!!!
Wyjmuję pedał--ledwie żyję, ręce we krwi !!!!
Oglądam--pękło nie na spawie ale po środku. W zasadzie należy kupić pedał........Ale się zawziąłem !
Ide do spawarki !! Nakładam drugie 2 mm, spawam, nawiercam, nadlewam, cuda robię bo
spawarka.....też prod. DDR, suka klei mi elektrody !!!
Ptaszęta wiosenne o świtaniu zaczynają swoje piosenki o wiośnie. Ja zaczynam kalibrować otwór w
uchu i jeszcze bardziej ścieniam haczyk na końcu linki żeby nie stawiał żadnych oporów jak go
wetknę.
Idę montować ; po godzinie--zamontowane (zaczynam mieć wprawę, cholera...). Sprzęgło działa.
Niestety zaparłem sie o rurę wydechowa od kolektora i widzę ze jest pęknięcie rury.
NO to-----żywica, płótno, sreberko, szpachla termo-do tłumików, znowu żywica. Jak Stachanow-nie
wypuszczę braku.
Ranek mamy piękny tego roku, kuźwa muć !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zwijam narzędzia, idę spać w dzień, dobra pora jak każda inna, co nie ? Bo muszę jechać za
parę godzin. Ale mam SAMOCHÓD KUŹWA SPRAWNY NIEMIECKI więc z ufnościa patrzę w
przyszłość.
Chroń mnie Panie przed tymi wynalazkami bo w nim można zginąć !!!!!!! WŁAŚNIE ODRYWA
SIE DACH PLASTIKOWY OD RESZTY. Ciekawe jak długo jeszcze wytrzyma, z przodu już odlazł od
szyby !!!!!
Następne meldunki przekażę jak wytrzymam to nerwowo.............
Z tego co wiem, nie istnieją książki do napraw Trabanta1.1.Owszem -jest jedna--autor
Feliks Rawski------ale ona nadaje się do kibla---------to szczyt wszystkiego żeby taką
ksiażkę wydawać. Innych nie ma, chyba że po niemiecku.
Wspomniana zaślepka gumowa była na miejscu ale luźno==leżała se o 5 mm od łożyska i na jezdnie
nie wylatywała. Pomacałem tam i nie widze żadnego kołnierza o jaki mogłaby sie zahaczyć przy
zakładaniu...-----nie umiem czy co ?????
JA------JA, który ożywiłem Moskwicza 408 z niebytu........nie daje se rady z tym gównem.
JA-----który złożyłem "Podkowę -Villiers" z kawałków i pojechała po 40 latach stania.........No nie daję
se rady.
To jak sie te łożyska wymienia.........????? Trzeba wyciągać teleskop ????
Czasy się zmieniają i do jazdy miejskiej musi być inny samochód(inny niż Syrena).
W tym ruchu w Warszawie nie da rady jeździć skarpetą. W dodatku gapią się na mnie tak, że boję sie
zostawić Syrenę i odejść bo zaraz mam zbiegowisko. W końcu szczyle wezmą i ukradną bo to taka
rzadkość.
Dlatego na miasto jadę Trabantem : -lekki , szybki. zwrotny, przyspieszenie nieograniczone.
Ale======== ale to gówno nie samochód !!!!!
Poza miasto oczywiście Syrena. Jestem zaskoczony słabością wykonania Trabanta, te elementy
stalowe (wahacz) ,,toż to żart jakiś.
3 dni odkręcałem dwa koła w Trabancie !! Nakrętki przyrdzewiały do gwintów bo dawno nie
zdejmowane koła ...... W Syrenie po 10 latach można swobodnie odkrecić !!!!
Tak to jest...........
Syrena ma 40 koni i dużą średnicę kół (czasem dawało się od Żuka)......Jest takie miejsce pod
Warszawą koło trasy na Mińsk (ul. Bronisława Czecha) . Las po obu stronach, ścieżki z szosy idą w
niego, a gliny często łapali, bo to mięso ze wsi, kartofle się woziło.....
To jak oni coś tam błyskają, to my fru---w las, a tam droga zaraz idzie pod górę i to tak---że niebo
widać tylko==taki ma stopień pochylenia. I tylko trzeba było na dwójkę i gaz do dechy . Kurde--cudu
ten samochód dokonywał, śnieg i piach pod spodem --trzęsło sie wszystko bo cały czas na buksowaniu
a ta adelajda idzie--kurde mol--jak Boening w niebo.......Czasem dodatkowo ssanie się dawało żeby
jeszcze te parę koni dołożyło. A te psy w swych fiatach to od razu na samym dole --kuniec drogi !!!! A
człek tylko się modli żeby jeszcze te pare metrów do szczytu górki----I jeeest !!!!
Teraz tylko z góry, po takich serpentynach wśród lasu, że już jesteśmy bezpieczni bo oni tej górki nie
wyminą w pół godziny...!!!!! I wpadamy w zabudowania Międzylesia, parę uników i na podwórko,
biegiem do szopy--skarpetę zamykać !! No i za chwilę siedzimy całą leśną ekipą przy stole, ciepełko,
kultura...a w kufrze zdobycze żywnościowe, i flaszki kartkowe...
A te psy musiały prosić o pomoc żeby sie wycofać.........Mówię wam, żaden maluch tego nie zrobi ......
Drzewo całe ciągnałem po śniegu Syreną 104 !!!! Taką sosnę ze 100 lat !!!
Więc kapelusze z głów, panowie. Już takiego pojazdu nie będzie......

Przygody ciąg dalszy ze srajtyglem.Sprzęgło już zrobiłem--warsztatowo.


A teraz szumi łożysko z tyłu w kole. Zaglądam---a tam od środka łożyska te (dwa płaskie łożyska
siedzące w wahaczu) od stronu pojazdu, powinny być jakoś osłonięte . Tymczasem fabrycznie jest tam
zwykła zaślepka gumowa i oczywiście ona spadła : Efekt>>>>>cały kurz leci w kulki łożysk tylnich.
Chodzą w piachu po prostu.
Wiele konstrukcji widziałem, ale takiego gówna to nigdy. Piach i rdza .
I teraz---wyjmowanie. Mam ściągacz do piasty nawet , własnej konstrukcji.
Ale pytam:::
1-czop z łożyskami wybijamy do tyłu, tak ?
2- robimy to na samochodzie ?
3-ale tam z tyłu jest ucho amortyzatora ==nie ma gdzie wyleźć !! Czy ono musi być zdjęte i amor.
także ??( toć to ucho jest przykręcone do mięsa wahacza za czasów Honeckera--nie puści ścierwo ,
urwę śruby !! ).
Proszę o światłe wskazówki---łożyska już mam kupione.
PS. Myślicie że śruba na czopie po prostu dała sie odkręcic ?? Jak w Syrence ???
HAAAAAA ha haaaa. !
Grzałem lutlampą pół godziny, rura na klucz oczkowy, młotem waliłem a kolega trzymał hamulec nogą
i oprócz tego bęben opuszczony był na 2 cegły !!!!! Gdyby nie moja kochana lutlampa z czasów
Wiesława, to nigdy bym nie odkrecił . Dym, smar grafitowy sie gotuje, szczęki chyba przypaliłem.
Panowie !!!! Syrena jest doskonałym pojazdm w porównaniu z tym gównem z NRDowa !! W
nim to jest temat za tematem co 5 minut !!! Tyle, że komfort jazdy i silnik--to jego plusy
zwłaszcza w ruchu miejskim.
No tak, ja jednak dostanę tu co najmniej zawału.
Trabant jeździ, śruba trzyma.......daję mu 55 km/g i ma tak być do zwiesny..........Gaźnik oczywiście
do roboty----na szczęście "wartborgini"" na forum trabantowskim dał pełny opis roboty gaźnika (już
go opanowałem i mam nawet kilka swoich uwag ))).
Ale --tu powyżej "papieju" napisał::: czy nie brakuje "ci" klimy, poduszek .......
CZŁOWIEKU -------za cholerę mi nie brakuje, a i innym też chyba. To są dupowate
wynalazki, pic na wodę, jewrejskie naciaganie na kasę ! Ile ja przejeździłem latem w upale
bez klimy.........nie mam radia w samochodzie nawet, ja sobie nie wyobrażam słuchania
czegoś innego niż silnika !! Jeździłm z ludźmi jako pasażer--oni mają radio na ful cały czas,
karetki pogotowia nie słychać a co dopiero silnika !!! KLima-------2 razy w roku może i tak
ale można i bez tego.....
Nie mówię żeby jeździć Syreną na duże dystanse, ale np, Wartburg 1,3 albo Fiat 125 to
całkowicie wystarcza pod względem komfortu. Za wygodni sie zrobiliśmy !!!! Wciskają nam
te wygody, niedługo podcieracz dupy na tranzystorach będzie z szybkością regulowaną w
wyposażeniu standardowym...........
Muszę się wyżalić. KUŹWA do jasnej ...!!!!!!!!!! Zanim kupiłem ten wynalazek ( od sąsiadki mojej) to
strzelił tylni wahacz (kombi to jest) i ja go pomagałem zrobić (jak se obejrzałem jak to jest
zbudowane to przerażenie !!!!! ). Mechanik jej założył w końcu jakiś używany --cienkie jak z papieru
ucho ........rety jak to wogóle trzyma !!!!! Gdy już był mój, to po przeciwnej stronie --piski w
łożyskach. Więc ja tu na forum się popytałem i---zrobiłem sam. Ale przy okazji obleciałem spawarką
ucho bo już widać było że się kończy. Fajnie obspawałem taką taśmą z blachy 2-ki. Myślę se------co
jak co ale tu juz nie strzeli.
KUŹWA--------dziś wracam do domu, spokojnie, po około 20 km jestem blisko domu i na
zakręcie (na 2 biegu !!!!) lekko mnie "śliznęło" tyłem w pryzmę--tył od strony kierowcy.
I ---TRZASK---koło leży, dupa------pękł wahacz !!!! Ten mój obspawany i z nowymi łożyskami.
Panowie------to jest taka konstrukcja, że śmierć w oczach !!!! Kto widział --ten wie !! To musi sie
urywać --wahacz jest z blachy 0,5 chyba !!!
I co teraz ? Mróz-----ja się nie położę bo nery już nie te. Garażu ogrzewanego nie mam . Nigdzie nie
dojadę. Jak robiłem te łożyska to go wyjmowałem -----nic nie idzie normalnie, nic nie pasuje, co za
konstrukcja -jasna cholera--to można se robić latem !!!! A i to z trudem !.
Rety--ja --który robiłem naprawdę cuda ze skarpetą--ja tu się czuje bezradny jak dziecko. Ten wóz
się rozpada !!!! Co by było gdybym dziś miał ten feler przy szybkości 70 /godz ? Wywaliłoby
mnie !!!
Ostrzegam tutejszych bywalców---ta konstrukcja powinna być wycofana z dróg. Żaden inny
pojazd nie ma tak źle wymyślonych wahaczy !!!! Nie kupujcie tego gówna nigdy.
PS--a teraz chyba pożyczę od znajomka Seata-Marbella--stareńkie to jest ale nic się nie urywa,
silniczek 900, idzie zawsze bez problemów, mało pali........no bo co ja zrobię ? Syrena nie opłacona, a
w stolicy ścigają okropnie !!!!!!!
Po co ja go kupowałem ? Po 5 tys km. miałem już 4 awarie i to takie że ręce opadają!!! A skąd ja
wezmę DOBRY wahacz lewy tylni ? Bo starego to nie chcę. Mam dość.

Wiesz co Taeda? Sam siebie przeszedłeś...


Zapomniałeś dodać, że jak Ci się zużyją oponyi wystają z nich druty, to doklejasz bieżnik
butaprenem i jeździsz dalej

Panowie------żyjemy.........jakby.....Położyłem sie w śnieg, samo zdrowie, i popatrzyłem se za widna


::::
To nie wahacz ale śruba która go mocuje do nadwozia.
Ścięło śrubę--zdumiewające !!!!!!! 3/4 siedzi w gwincie podłogi a 1/4 jest z łebkiem=mam ją w ręku.
No fajnie, ale JAK SIĘ W TYM MODELU WYJMUJE SIEDZISKO TYLNEJ KANAPY ??????? PROSZĘ O
WSKAZÓWKI. Musze je wyjąć / odsunąć , bo pod nim jest gniazdo tej śruby i ona tam wystaje ;
spróbuję ją wykrecic wykrętakiem po nawierceniu. Musze mieć dostęp.
Oparcie nie przeszkadza ale siedzisko - tak ! kiwa się ale cos je blokuje. Gdzie jest ta blokada--czytam
instr. i nic nie chwytam.
Jak ruszyć siedzisko tylnej kanapy ?????????????????????????
no--posuwam się do przodu.......:-)
Instrukcja fabryczna do kitu, ale wywnioskowałem z niej że siedzisko kanapy trzeba szarpnąć i jakiś
zatrzask puści.......Guzik dawało szarpanie więc wsadziłem lagę od wyrywania gwoździ i całym
cięzarem nacisnąłem zapierając ją o podłogę w miejscu gdzie styka się z oparciem to siedzisko. I
PUŚCIŁO .....Tam jest szpindel w podłodze z kulką na końcu i to włazi w siedzisko, które ma dziurę ze
sprężystym pierścieniem z PLASTIKU !!!!
Oczywiście----żadnego spręzynowania nie ma od 100 lat i trzeba na chama.
Natomiast oparcie tylnej kanapy faktycznie trzeba odkręcać przynajmniej z 1 strony. Piszę to dla
innych userów --może im sie przyda........
Nawet śrubę kupiłem w sklepie --jest to długości 6,8 cm śruba "dwunastka" o skoku gwintu 1,5 mm.
Powinna mieć twardość 10,5 ale taką kupić trudno......kupiłem z cechą 8.
Przy szybkosci 60 /g może się znowu nie urwie. Wykręcenie starej śruby robi się od strony kabiny
(dużo jej wystaje w takim gnieździe zagłębionym) nakręcając 2 zwoje nakretki o INNYM skoku , która
się klinuje na amen. Wtedy nadal kręcimy kluczem 19 ==akurat od kół krzyżowy klucz jest dobry--i
yłamana śruba wychodzi w stronę jezdni.........teraz trzeba ją tam złapać kombinerkami a drugi
pomagier odkręca tę nakrętkę co się zaklinowała i służyła jako pomoc wykręcania. Dalej
kombinerkami już te kilka zwojów idzie , tyle że robimy to leżąc plecami na śniegu...........jak
Siergiej Iwanow z dywizji syberyjskiej w czasie naprawy Gaz-5............W zasadzie od bidy
można to wszystko zrobić bez ruszania poduch tylnej kanapy....akurat jest podejście po położeniu
oparcia tylnego.......słabe ale jest.
przednia część płyty podłogowej w miejscu, gdzie są przykręcone sanki silnika. Generalnie,
wygląda idiotycznie od dołu, ale mądre rozwiązanie, bo sanki sie czasem gną przy
mocowaniu wahacza jak sie w coś prz...ie i można zmienić bez spawania.
Jaskółka słynie również z tego, że często zdarza się jej odlecieć do ciepłych krajów.
No to moja chyba właśnie odlatuje, bo leżąc pod spodem widzę pęknięcie na 40 cm w poprzek
pojazdu.......tam na podłodze z przodu....To jest to ? Taka jakby brubsza płyta odpękuje se w
poprzek.
PS--widzę że muszę ograniczyć szybkość max do 50 /g. BO to strzach.......a na zwiesnę, mam okazję
wziąć za kilka stów Seat-Marbella i chyba tak zrobię, bo ten wynalazek z NRD przerasta moją
wytrzymałość (Seat jest jeszcze na gaźniku chwała Bogu).
W takim razie możesz pomału zacząć się żegnać z trabantem. Takie pęknięcie nie wróży mu długiegio
żywota. Wymienić jaskółkę się niby da, ale mało kto potrafi. No i za darmo nie zrobi. Z trabantami
(myślę że z syrenami też) jest tak, że te zadbane są bezproblemowe. Te przerdzewiałe na wylot, z
dużymi przebiegami wymagają remontu, a nie codziennej beztroskiej eksploatacji.
taeda napisał/a:
ja sobie nie wyobrażam słuchania czegoś innego niż silnika
Pod wpływem taedy wpadłem na genialny pomysł racjonalizatorski!!!
Założyć pod maską mikrofony, przepuścić to przez wzmacniacz jakieś 200-300W i kilka dobrych
głośników w szoferce. Teraz dopiero będzie słychać silnik
Taeda - mówisz, że słuchasz silnika - ciekawe czy by ci się nie znudziło i czy by cię łeb nie bolał - po
zrobieniu za dzień np 600 km cały czas słuchając silnika.

uwielbiam jego historie ... to prawda trabant to grat.. nie ma co ukrywac


Kupić nowy samochód ? Inny jakiś ? Nieeee, ja sie zaczynam świetnie bawić.
Właśnie opuszczałem szybę i nagle trzask--szyba spadła mi w dół i ustawiła się o 90 stopni odwrotnie
!! Zaczynam obserwować ten pojazd z rosnącą ciekawością !!
Jestem w trakcie naprawiania korytka przy pomocy żywicy i blachy. Sama idea mechanizmu
podnoszenia szyby jest tak obłędna tutaj--że aż się napiłem kropelek na serce.
Nic to. ! Tylna lampa prawa gaśnie mi w czasie jazdy !!! Oczywiście robiłem ją, łapałem masę ,
poprawiałem styki .......całe doświadczenie z kilkudziesięciu lat było ze mną razem-----Nic z tego! Nie
daje sie suka naprawić. !
To wszystko jest fascynujące, ostatnio wysiadłem żeby ją stuknąć pieścią = wtedy się zapala na jakieś
20 minut......Ale samochód stał akurat na skrzyżowaniu na czerwonym świetle i było z górki.........a ja
nie mam ręcznego i.......uciekł mi skubany trabant ale dogoniłem i wskoczyłem do srodka. Skręciłem
nogę.......
Dlaczego nie mam ręcznego ? A bo odpięła mi
sie dźwignia od linki i żeby to naprawić to chyba
trzeba wymontować dźwignię z
podłogi.......śruby stoją na amen.......
Żadnych fotek-----to może go urazić i
wytnie mi taki numer jak pod
Smoleńskiem........wiecie.........to jest
normalny Trabant 1.1 Kombi w normalnym
kolorze mydelniczkowym. Nic szczególnego.
Wygodne to jest (kombi) silnik i skrzynia=
brzytew, ale materiały fatalne a pomysły
szczegółów po prostu chore.
Mówicie że to samo było z 600-tką ? One jeszcze
miały blachę grubę..chociaż to...... .
PS .ciężko mi pisać, właśnie wróciłem z naprawy korytka żywicą i łapy mi się posklejały. Założenie
korytka na dół szyby zajęło mi 1,5 godziny--niesamowity patent tam jest . W Syrenie 3 sekundy to
zajmuje.
no dzięki--już coś wiem........Te dwie srubki.....jeśli sie odkręcą........chyba nie ruszane od Honekera
czasów....

[ Dodano: 2008-10-25, 21:50 ]


No to relacja ku przestrodze dla innych ::::JAK BYŁO>>>>>>.

Q U E R W A !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wymiana łożysk w lewym wahaczu trwała 3 dni !!!!
Oto opis problemów.Pierwszy stop !!! :: poprzedni właściciel wymienił spręzyny amortyzatorów na
mocniejsze ---efekt---nie da ruszyć teleskopu bo pcha sie w dół z siłą 1 tony na sekundę. Na szczęście
miałem ściągacz do spreżyn i ścisnąłem sukę !!!!
Niestety--napór był nadal====śruba przestrzelająca teleskop nie dawała sie wyjąć----w końcu
poszła, ale słoneczko sie schowało==koniec roboty.
Od rana------nie daje sie odkręcić ucho amortyzatora bo:::: teleskop stoi jak Hu* i ledwie się kiwa,
nie ma podejścia do owych śrub szt. 2 żeby odkręcic ucho. Zapada decyzja=====wyciągamy cały
wahacz (robię z kolegą, szkoła samochodowa u niego a u mnie.......jeszcze lepiej + dziesięciolecia
robót tego rodzaju).
Wyciągamy ???? Jak pójdzie !! Śruby stoją, szukamy klucza który nie miałby fazki, bo te
śruby główne mają niziutki łepek (zemsta Honekera , jebanhego gestapowca bolszewika).
W końcu ::klucz + rura..........poszło !!!!!! Wahacz w ręku.
QUERWA----wahacz jest pęknięty tutaj gdzie są gumy=wkłady elastyczne.
Co robić !!! SPAWAMY. Ale jak ???? Wahacz jest z blaszki 2,5 mm--słaby jak w motorynce !!!
KLNĘ, ludzie sie oglądają. Kurwy latają do 2 piętra , sąsiedzi zamykają okna. Zimno jak cholera.
Idę do piwnicy, robię pasek blachy grub. 2 mm o długości około 30 cm i otaczam ucho wahacza.
Spawanko z problemami, spawarka do dupy===też z NRDowa !!!! dobrze że mam spawarke i diaksa-
-bez tego ni cholery.
PO spawanku, czyszczenie, opukiwanie rdzy, malowanko, noc czarna za oknem.
Rano idę montować wahacz. NIE DAJE SIĘ założyć ten pier???? teleskop. KIlka godzin zmiana napięć
sprężyn, bo pięknie wchodzi w ucho ale śruba nie daje się przestrzelić i zakręcić. A propos ::::::: do
ucha jest fabrycznie przyspawana nakrętka robiąca za gwint. PIERWSZY RAZ WIDZĘ TAKI
WYNALAZEK Z FABRYKI======SKANDAL.
Wreszcie młot, regulacja 2 podnośnikami----śruba załapała i wkręciła się. Czuję jak dostaję zawału.
Nowe łożyska już od wczoraj kameralnie w piwnicy wsadziłem, robiąc cuda z zamrażalnikiem w
lodówce--weszły ręką wraz z czopem.
No to teraz założyć szczęki i zaraz koniec.
QRWA po tysiąckroć !!!!!! Jak te szczęki sie zakładają ???????? 3 godziny nie mogę ich założyć bo
Honeker nie zrobił dojścia do samoregulacji po wsadzeniu szczęk na miejsce!!
{{{{ Co kilka minut nachodzą mnie refleksje, że takie rzeczy w Syrenie to ja robię jedną ręką w 5
minut------jasna cholera CO TO JEST ZA SAMOCHÓD ????? Robiłem Moskwicza dokładnie----
bezproblemowo, a szczęki też ma pływające, ale tutaj ??KTO TO WYMYSLIŁ ??}}}
Słoneczko pomału zachodzi, kurwy latają do 5 piętra, zimno tak ze mam dość , sikam co 5
minut.
Rano z kolegą(wczoraj nie mógł) rozgryzamy szczęki. PO 2 godzinach--wlazły suki na miejsce (kto do
kurwy nędzy wymyślił tę sprężynę szczęk ??????? W SYrenie jest to proste).
Pomino sprowadzenia samoregulacji CUDEM do minimum----piastobęben nie włazi !!!! JAk to możliwe
???????????? Pomiędzy nim a łożyskiem dajemy 1 podkładkę bo tak jest narysowane w książce , wlazł
w końcu ciężko. Założony, śruba dokręcona centralnie. NIESTETY--przestał sie obracać !!!!!Wlazł za
głęboko !!!!! Trzeba było dać 2 podkładki między niego a łożysko zewnętrzne, natomiast pod śrubę
centralną--nic. Nie problem--zdejmiemy go i się zrobi .
QURWA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Przy pomocy sciągacza---NIE SCHODZI !!! zassał się ze szczękami i
trzyma. Nie można na chama bo połamie szczęki {{w Syrenie odpuszczamy półksiężyce regulujące
szczęki i szczęki ładnie schodzą się do siebie--tutaj ?? KTO TO ZBUDOWAŁ }}}}} . Odpalam lutlampę,
młot w bęben, rękami we dwóch.W końcu------------------czop od tyłu wyłazi z łożysk !!!!! Bo był
wciśnięty na smar==prawidłowo. Ale ta konstrukcja nie zabezpiecza go w żaden sposób i ma wyjście
do tyłu !!! KTO TO WYMYSLIŁ ????? Na szczęscie przednie łożysko jest stopowane Segerem ale tylne--
-niczym !!!!! Wbijam go po prostu spowrotem młotem + gazrurka.Piastobęben schodzi w końcu nie
wiadomo jak.....................Dajemy drugą podkładkę co powoduje że piastobęben wejdzie płycej o 2
milimetry. Wkładamy go--jest dobrze.
Robię odpowietrzanie, bo przewód ham. był odpinany (na gorąco bo oczywiście nie puszczał za
cholerę). Coś nie jest tak.......odpowietrzyło się a ta QRWA nie hamuje --koło nie reaguje na nacisk
pedału. Szczęki stoją !!!!!!! Dostaję zawału drugi raz.
W końcu kolega szarpie za ręczny a ja pompuję . NO.........szczęki ruszyły. Słoneczko zachodzi--dosć
na dzisiaj.
PANOWIE. TA konstrukcja nie nadaje sie do niczego. Robiłem różne wozy---tylko Citroen
mnie kilka razy wkurzył, inne nie. Ale Trabant przechodzi wszystko co widziałem. Ja nie
wiem, może ja nie umiem naprawiać samochodów, może trzeba przejść na cipki ????
Boję sie tego samochodu !!!! A silnik nie trzyma obrotów i ja sie boję robić gaźnika. JA !!!!!!!!!!!! JA ,
który jako jedyny rozpoznałem feler w Audi80 wewnątrz gaźnika gdzie poddali sie wszyscy gaźnikowcy
w Warszawie.
Piję walerianę, siedzę owinięty kołdrą. MOją Syrenę ciągle kopią jacyś zboczeńcy, ale
muszę ją robić bo inne wozy są nienaprawialne--jak widać, a ten to już wogóle jest pełnym
sabotażem germańskiej rasy wobec narodów okolicznych..

*ANALFABETYZM TECHNICZNY ===AUTOR: KIEROWCA


Nie ukrywam, ze do napisania tego posta sklonila mnie ostatecznie wypowiedz pewnego uzytkownika
tego forum, bowiem juz od jakiegos czasu widac poglebiajacy sie ANALFABETYZM TCHNICZNY, co
gorsza czesto zaczyna sie to juz w moim pokoleniu 20l-latkow
Ale o czym chcialem: O ile jeszcze wiekszosc ludzi z mojego pokolenia wie podstawowe rzeczy takie
jak np. to, ze Syrena ma przedni naped, Skoda silnik z tylu, czy to, ze ZAZ to wcale nie Skoda a
Trabant to nie Syrena
To juz np. dla rocznika 89 nie jest to takie oczywiste. Prawie kazdy mial albo jakis kolega mial
Komarka, WSK125. Kazdy wiedzial, ze Trabant, Syrena czy Wartbi to DWUSUWY i ze leje sie takie
paliwo jak do rometa. No i oczywiscie nie bylo pytan typu cholera, gdzie jest ten bagnecik od oleju
Auto Swiat publikowal chyba jeszcze w 99 dzial ZROB TO SAM.
Wlasciwie kazdy wlasciciel malucha, Syreny, Poloneza czy duzego Fiata umial "na wyczucie" bez
ksiazki wyregulowac gaznik, czy odpowietrzyc hamulce. Starsi sasiedzi robia to wrecz pod blokiem

To co sie teraz wyprawia to po prostu SKANDAL Za pare lat dojdzie do czegos takiego jak jest np. w
USA- ludzie beda traktowali samochody wylacznie uzytkowo (nie zobaczycie juz pluszowych kosteczek
na lusterku, czy dodatkowych lampek na tablicy rozdzielczej) O, nie wszyscy beda lecieli do warsztatu
wymienic byle zarowke czy uszczelke pompy paliwa

Smutne, ale prawdziwe


POZDRAWIAM

Tez mnie wkurza jak koledzy ze szkoly mowią na Syrenke TRABANT.To zenujące.POzdrawiam

Kierowca ma rację !
Zjawisko tego analfabetyzmu technicznego sięga głebiej. Np--nikt już nie uczy się fotografii
(wywoływanie czarno białych zdjęć), nie ma ruchu krótkofalarskiego, pływania łodziami(kajakami).
Prawie nikt nie umie nic naprawić sam.!
Ludzie mają być niewolnikami pracy zawodowej i całe 24 godziny tyrać--na to mają mieć
głowę.Żadnego samodoskonalenia sie !
Czy jest to spisek ?
Oczywiscie--TAK. Chodzi o sposób tresury człowieka.
Natomiast nie ma to nic wspólnego z kwestią nowoczesności ! Samochody obecne są ultra-
skomplikowane tylko dlatego, żeby obywatel SAM nie mógł ich naprawiać. Staje sie uzależniony od
warsztatów. Potem sie je zamknie gdy bedzie niegrzeczny ! I położy uszy po sobie !
Elektronika w samochodach jest zbędna tak naprawdę. Nowoczesne jest to co proste i
łatwe w obsłudze i naprawie. A obecne pojazdy to szczyt komplikacji- niepotrzebnej.
Tak to już będzie---aż do 3 wojny światowej.

Hmm widzę tutaj zażartą dyskusję, wręcz bałem się wypowiadać żeby i mnie się nie dostało za kilka
słów nadmiaru... Ale do rzeczy... owszem też widzę, że analfabetyzm techniczny jest w stadium
zaawansowanym, między innymi pogłębiany jest właśnie przez coraz to większą komplikację
konstrukcji, ale to nie wszystko... Ponieważ są ludzie, którzy mają swoją pasję (jak przykładowo
mechanika, elektronika) i interesują ich te rzczy związane z ich zamiłowaniem, a jeśli zainteresowanie
jest dość silne to zawsze znajdą czas na swoją pasję. Choć widzę, że wiele ludzi naprawdę nie potrafi
zrobić najprostszych rzeczy przy samochodzie, to jednak chyba nie jest tak źle... Nie przechwalając
się, ale ja sam gdybym chciał tylko jeździć to z pewnością kupiłbym stosowny samochód, tani i
ekonomiczny, ale że mechanika i elektronika pociągały mnie odkąd pamiętam, to właśnie w oko
wpadła mi Syrena, samochód prosty konstrukcyjnie i choć wcześniej miałem do czynienia tylko z
mechaniką przy rowerze, to jakoś daje sobie radę i twierdzę, że przy dostatecznej dozie samozaparcia
nie ma rzeczy niemożliwych. Nawet ingerowanie w samochód dzisiejszych czasów i to dość dogłębnie
jest do zrealizowania, jednak wymaga z pewnością więcej uwagi, a i pewnie pieniędzy... ALE!!! Nie
żebym ja poszedł na łątwiznę... w końcu od czegoś trzeba zacząć taką przygodę... rower owszem jest
dobry na początek, ale po przesiadce na Syrenę już widać jak wiele za mało to jest... Mam też kolegę,
którego wartburga remontujemy, niestety dość długo to trwa z braku odpowiedniej ilości gotówki no i
też czasu, ale robota powoli idzie, a remont jest od podstaw. Samochód rozebraliśmy do ostatniej
śrubki i po załataniu i zakonserwowaniu oraz wymianach czego trzeba, powoli składamy. Z kolei inny
kolega, właściciel Fiata 125p, choć twierdzi że chciałby umieć coś sobie zrobić przy
samochodzie, to na tym się kończą jego chęci, no a to stanowczo mało... lub też inny
kolega, dla którego samochód ma byc tani, mało palić i ma tylko jeździć i hamować to
chyba typowo konsumenckie podejście, tylko że dzisiaj tak na prawdę to ciężko o samochód
który spełniałby te wymogi taniości, bo o ile spalanie owszem, właśnie dzięki elektronice
potrafi schodzić do takich ilości, że staje się wręcz niewiarygodne, to jednak nieszczęsny
serwis, o którym już byłą mowa. Nie da się pogodzić wszystkiego. Dla tego moim zdaniem
samochód powinien byc na możliwości właściciela lub nie dorównywać im nawet w małym stopniu. W
końcu nic tak nie satysfakcjonuje jak własne patenty które działają, a ich wprowadzenie nie wymaga
lat badań i milionów złotych. Coś już się zdążyłem dowiedzieć o tym przez te póltora roku posiadania
Syrenki. To jest wdzięczny samochód jak się umie dbać. I niech mi tutaj nikt nie wyjeżdża, że półtorej
roku to jest nic... bo wiem że dla chętnego nawet z niewielką ilością czasu to jest wystarczająco aby
wczuć się w swoją pasję... gdyby mój wybór padł na malucha, DFa czy cokolwiek innego również
dążyłbym do tego by samochód był posłuszny mnie, a nie odwrotnie. A nawiązując jeszcze do
nowych samochodów... airbagi, kontrole trakcji... rzeczy jeszcze przed kilku laty rodem z
kosmosu... gdyby jednak niektórzy przykładali większą uwagę do prowadzenia
samochodów to i wypadków byłoby znacznie mniej, ale niestety głupota postępowania
niektórych woła o pomstę. A swoją drogą takie rzeczy już powszechne jak wspomagania
czego się tylko da... jechał ktoś kiedyś takim samochodem gdy zgasł nagle silnik, obojętnie
z jakiej przyczyny... i jakie były wrażenia z kręcenia kierownicą i hamowania... niezbyt
ciekawie się wtedy robi prawda? więc pytanie czy to jest takie bezpieczne... bo o ile w
starszych samochodach może i było ciężej, ale z drugiej strony ja przyzwyczaiłem się do
tego jak jest w Syrenie i przynajmniej się nie obawiam, że jak mi braknie paliwa to się
mogę rozpierniczyć bo nie ukręcę kierownicy albo nie wdepnę na tyle hamulca żeby
wyhamować... także są plusy i minusy po obu stronach i każdy wybiera to co sam woli. Mnie
odpowiada Syrena, bo to nie tylko łatwość napraw, ale również sentyment, a to jest chyba przede
wszystkim to co ciągnie człowieka do tego czy innego samochodu... A taki zabytek jest o tyle
wyjątkowy, że żeby nim jeździć to trzeba albo umieć samemu zrobić każdy lub niemal każdy remont
albo też mieć furę kasy i wtedy nic nie jest problemem o nic nie trzeba się martwić... tyle tylko, że nie
doświadcza się wtedy swoistej satysfakcji wyjeżdżając takim zabytkiem na drogę, bo co z tego że
ludzie się oglądają za nim, gdy na zapytanie o najprostszą rzecz właściciel odpowiada adresem
warsztatu... podczas gdy remontując samemu, samemu poprawiając fabrykę można się "pochwalić"
znajomym czy ludziom z kręgu zainteresowanych, tym czy siamtym osiągnięciem, ale WŁASNYCH RĄK
i to jest to za co lubimy te samochody... a analfabetym... to zarówno komplikacje konstrukcji jak i
brak czasu oraz chęci... czyli po prostu czysta kondumpcja no ale każdy robi swoje i myśli, że więcej
nie trzeba...
Pozdrowienia i mam nadzieję, że nikt nie poczuje się dotknięty czymkolwiek, gdyż się starałem aby
tak nie było... w końcu forum nie służy do kłótki, ale wyrażania opini i dawania porad...

Ja jestem z Kierowcą, taeda'em i Frankim, ale nie twierdzę, że Syrena jest lepsza niż Corsa czy Golf,
wręcz przeciwnie. Dużo racji ma Franki pisząc że gdyby ludzi myśleli za kierownicą to wypadków
byłoby dużo mniej. Wszystkie te ABSy, ASRy, ESP itp dają złudzenie bezpieczeństwa i wiary w
możliwości samochodu. Obecnie piszę pracę dyplomową nt. elektroniki w samochodzie i robi mi się
smutno, ponieważ jak na dłoni widać powolne ale konsekwentne i nieubłagalne wyeliminowanie
znaczenia kierowcy i jego wpływu na zachowanie samochodu. Nie wiem czy wiecie ale np. w
nowoczesnych samochodach z potencjometrycznym pedałem gazu gdy wciskacie ten gaz to
niekoniecznie silnik dostaje więcej paliwa i jedzie szybciej. O wszystkim decyduje sterownik silnika
ECU, ECM czy jeszcze inaczej zwany.
Automatyczna skrzynia biegów - wymysł dla kobiet i kierowców MZK (z całym szacunkiem). Jeździłem
w wakacje skuterkiem Piaggio z takim bezstopniowym automatem, po 10 minutach mi się znudziło i
jedyne na co miałem ochotę to na zajechanie tego gówna (co zresztą się prawie udało). Nie mam
szacunku dla takich wynalazków i nie będę miał, cenie sobie wolność wyboru i wolność
osobistą. Dla mnie jeśli jadę prosto w drzewo i wciskam gaz to samochód ma przyspieszać,
silnik ma ryczeć, paliwo ma się lać (a nie że silnik chodzi na nadmiarze powietrza bo Euro4
się kłania itp) i jak wciskam mu więcej to MA K@!#WA iść więcej bo JA mu tak każę, taką
mam wolę. W dzisijeszych czasach gówniany układzik sterownik silnika, kawałek krzemu,
kupa tranzystorków, ma większy wpływ na samochód niż ja, człowiek. Jest to dla mnie
bardzo smutne i zarazem denerwujące.

Kolejny irytujący mnie szczegół - wchodze w zakręt Skodą z TDI z VW i wciskam jednocześnie lekko
hamulec (nie puszczając gazu) żeby dociążyć przód i mieć lepszą przyczepność. Co robi samochód -
gwałtownie zwalnia, znacznie bardziej niż wynika to z mojego symblicznego hamowania -
dlaczego? Ano dlatego że ten @!#$ kawałek krzemu stwierdza że jeśli hamuję to chcę
zwolnić, czyli zmniejszyć prędkość, czyli on odcina na sekundę, dwie dopływ paliwa w celu
zaoszczędzenia i zmniejszenia emisji szkodliwych związków. No qrwa mać, zaś samochód
robi nie to co chcę. Jedyne wyjście - kupić wyścigówkę, lub kilkugaźnikowego Chevroleta z silnikiem
z rodziny Hemi który się nie pier...li ze szkodliwymi spalinami czy zbyt dużym zużyciem paliwa.

Napisałeś Cinek że sam majstrujesz przy samochodzie. Zapewniam Cię że nie majstrowałbyś gdybyś
miał powiedzmy nowego Passata TDI wartego ponad 100tys zł. Nie jest on taki skomplikowany pod
względem elektronicznym, przy odrobinie pomocy naukowych można coś pokombinować ze
sterownikiem, posprawdzać gdy coś się zepsuje. W książkach Autodaty i innych są gotowe algorytmy i
wskazówki jak sprawdzać poszczgólne obwody, jakie napięcie wyjściowe ma dawać sprawny
nastwewnik itp. Ale co jeśli zrobisz małe spięcie? To już będzie duży wydatek i raczej nie odważysz się
na takie modyfikacje jakie robisz w swojej kilkuletniej Corsie czy co tam masz bo chyba jednak nie
napisałeś czym jeździsz.
Co do Wartburgów to u mnie w mieście jest tak samo - 1 Wartburg jeżdżący i 1 Syrenka.
Miasto 14 tys ludzi. I ja mogę na tej podstawie powiedzieć że Syrena jest tak samo dobra
jak Wartburg i będę miał tak samo rację jak Ty mówiąc że lepszy jest jednak Wartburg. A
wiesz może ile Wartburgów było w Polsce a ile Syren? I ile kosztował Wartburg i kto mógł
sobie na niego pozwolić? Nie sądzisz że jeśli ktoś zapłacił kupę forsy za Warczyburga to
szanował go bardziej niż Syrenę? Nie możesz napisać że jest lepszy bo więcej ich jeździ niż
Syren, bo ja powiem że Maluch jest najlepszy bo najwięcej jeździ Maluchów na naszych
drogach. ===[Artykuł z 2005!!!]
Podsumowując - rozumiem ludzi którzy są entuzjastami elektroniki w samochodzie. Każdy lubi co
innego - Kowal lubi ogórki, ja tam wolę jego córki Jeden hoduje gołębie, inny zbiera znaczki, ktoś
jeszcze całe dnie przed kompem spędza (ja też ale z konieczności) jeszcze ktoś inny non stop siedzi w
knajpie i ja ich wszystkich rozmumiem bo każdy jest inny i to jest piękne.
Ja natomiast lubię jak urządzenia działają tak jak JA chcę, a niestety elektronika w tym
najczęściej przeszkadza. Wyobrażam sobie co będzie w razie wojny elektronicznej - zwykłe
spięcie i 80% samochodów na ziemi stoi w miejscu a w Syrenie co najwyżej wymieniamy
kondensatorek i cewkę i jedzie dalej (ten akapit to w kategoriach żartu raczej).
Pozdrawiam!

P.S Przepraszam za niektóre niecenzuralne słowa, ale naprawdę się wqrwiam gdy samochód nie robi
tego co ja chce, tak samo komputer i inne ustrojstwa mechaniczne. Na szczęście nie potrafią się one
jeszcze obronić przed wyłączeniem ich od prądu i przed siekierą. Ale jeśli poczytacie trochę o mocy
obliczeniowej komputerów i o tym w jakim tempie ona rośnie to zobaczycie że Matrix wcale nie jest
bajką o żelaznym wilku. Ale to już inny temat.
Dobranoc wszystkim!

Silnik P-70 był chłodzony wodą i pochodził z DKW przedwojennrgo.


Zupełnie coś INNEGO niż Trabant.
Trabant ma doskonały silnik---najlepszy z 2-suwów "podrasowanych".
Ma on przepustnice obrotowe na wale---powoduje to lepsze płukanie cylindrów, jest to cecha silników
sportowych.Osiąga stałą prędkość 120 km/godz podróżną....a ma tylko 2 cylindry . Zrywność
Trabanta jest 3 razy wieksza niz Syreny.
Natomiast faktem jest ,że jakość "reszty pojazdu" marki Trabant jest niespodziewanie
niska !!!!!!!!
Ostatnio mam do czynienia z wersją "POLO? i za głowę sie trzymam jakie to jest słabe
blacharsko i koncepcyjnie.
Aż dziw ,że zrobili to niemcy.

Tak sobie poczytałem i pomyślałem, że wrzucę "kwiatki" z zarzyjaźnionego sklepu żukowego. Cytaty
są prawdziwe...
Klient, kupując miedziany przewód hamulcowy, ale o innej końcówce, niż potrzebował: "Yyy, no
dobra, ale to niech pan da, to tu przetne i dospawam".
I inny, pytanie o uszczelke pod głowicę - "A moze mi pan pół sprzedać, bo to tam tylko z jednej strony
przepuszcza, druga jest dobra?"
Ależ ależ... sam jest za usprawnieniami, z resztą w dzisiejszych czasach cenowych, jazda staje się
coraz droższa, więc i tak ulepszając silnik i obniżając spalanie pozostajemy na podobnym koszcie
jednego kilometra... no ale jednak miło się pochwalić, że założyłem sobie niedawno moduły do
zapłonu, silniczek pracuje całkiem ładnie, regulacja gaźnika to: Przepustnica wg książki Pana glinki lub
prawie (może delikatnie więcej uchylona), śruba dawki 2,25 obrotu wykręcona, poziom paliwa
standard 19mm. Odstęp na świecach 1,5 mm zapłon ustawiony na 4,4 mm. Dynamika silnika
faktycznie zauważalnie się poprawiła, wtępny test spalania wykazał 8,5 litra na setkę, było to na trasie
kilku km, można przyjąć że jazdy mieszanej, z resztą ja za spokojnie nie jeżdżę, ale obliczyłem ile
powinienem przejechać na pozostałym paliwie i jeżdżąc potem po mieście i to nie tylko sam, ale w
trzy osoby, wynik się potwierdził - przejechałem wyliczony dystans bez 1km ponieważ dolałem
wcześniej paliwa z powodów czysto czasowych, nie czekając na wykończenie całego paliwa, więc
niestety nie mogę na razie podać dokładniejszych danych. Ale myślę, że jeśli tylko będę w stanie, to
zrobię dokładniejsze testy spalania, połączone z testem dynamiki i przyspieszeń, wyniki z pewnością
znajdą się na mojej stronie. Tylko w ten sposób temat nieco zchodzi ze swojego kursu A moich
poglądów nic nie zmieni, Ci którzy najwięcej narzekają na Syreny, po prostu gówno wiedzą o
jej technice, tak jest najczęciej...

IV. USPRAWNIENIA POJAZDU


4.1. DODATKOWE KOŁO PASOWE AWARYJNEGO ODPALANIA SILNIKA

No niestety muszę odpowiedzieć, bo lekko chrzanicie.


Przez wiele lat było w sprzedaży kółko na sznurek (cieńsze niż pasowe) i montowano je na tym
pasowym które jest na wałku pompy--tu mówimy o pompie wody mocowanej do głowicy.Kółko to było
o 20% większe niż pasowe, i nie mogło być jeszcze wieksze boby tarło o maskę po jej
zamknięciu......Produkowało to rzemiosło z mocnej masy plastycznej.
( w tym samym czasie robiono podobne do malucha).
Jak odpalać ! Instrukcja ))):::::::
1--Kółko to ma być przykręcone na stałe i mocno dociśnięte ząbkowaną podkładką NA kółku
pasowym.
2--Teraz musimy napiąć bardzo mocno pasek klinowy (uchyleniem prądnicy) BARDZO MOCNO -
mówię.
3--Nawijamy sznurek - tak ze 3 obroty.Sznurek musi mieć rączkę.
4--Wyciagamy ssanie gdy zimny silnik (lub dokrecamy troche śrube uchylenia przepustnicy aby dodać
lekko gazu--gdy ciepły).
5--Chwytamy za rączkę sznurka (stoimy przy błotniku od strony kierowcy)i teraz BIODREM CZYLI
BOKIEM DUPY zapieramy się o błotnik.
6--Pociągamy mocno...jak juz przeleci pierwszy obrót to potem idzie lżej.
7--Rozganiamy gapiów.
PS. Na drugim końcu sznurka musi być supeł....on jest zaczepiany o wyciecie w obwodzie kółka./
wyślizguje sie sam gdy silnik ruszy/.
PS2. Jak najszybciej dojedźmy do cywilizacji, zgaśmy silnik i zluzujmy pasek klinowy--bo jak nie to
walnie łożysko (górne lub prądnicowe).
WNIOSKI
To jest dobre urządzenie i często ratuje życie gdy nie ma kto pchać. Silnik zawsze zapala bo
rozrusznik nie pobiera prądu i jest go full dla cewek.

4.2. ZMIANA BIEGUNOWOŚCI PRĄDNICY I REGULATORA


Zmiana biegunowości prądnicy - najbezpieczniej dla prądnicy i regulatora jest zrobić to w ten sposób :

1 ) wyłączamy zapłon, odłączamy wszystkie urządzenia typowo elektroniczne (takie, którym zmiana
biegunowości zaszkodzi - np. radio, przerywacz elektroniczny)
2 ) luzujemy mocowanie prądnicy i demontujemy pasek klinowy
3 ) zamieniamy klemy na akumulatorze (lub raczej na przewodach) - tak, żeby był "- na masie"
4 ) odkręcamy 2 przewody ze skrajnych zacisków regulatora (zaciski nr 16 i 18 - zaciski twornika i
wzbudzenia) - te, które idą do prądnicy (z tego co pamiętam będzie to gruby czarny i cieńszy, żółty
przewód)
5 ) łączymy je razem, np. skręcając jakąś śrubką z nakrętką
6 ) stykamy teraz na chwilę te 2 połączone przewody do środkowego zacisku regulatora (zacisk nr.
19) - prądnica powinna się zacząć kręcić jak zwykły silnik elektryczny
7) podłączamy przewody do regulatora tak jak były na początku
8 ) zakładamy i naciągamy pasek klinowy
9 ) odpalamy silnik i sprawdzamy czy nie świeci się przypadkiem kontrolka ładowania
10 ) GOTOWE - biegunowość zmieniona !

Proces jest odwracalny - aby powrócić do oryginału - trzeba postąpić w analogiczny sposób (tylko
klemy podłączyć odwrotnie).

Po zmianie biegunowości silniczek wycieraczek będzie się kręcił w nieprawidłową stronę i będziemy
mieć mizerny nawiew. Naprawiamy to w ten sposób :

1 ) odkręcamy czołową część obudowy nagrzewnicy i wyjmujemy ją z auta (nie jest to konieczne,
można spróbować od razu od kroku 2, ale się nieźle nagimnastykujemy, żeby zdemontować połówkę
obudowy wirnika wraz z silnikiem w aucie - ciężko jest dojść do śrub, ale jest wykonalne)
2 ) rozkręcamy połówki obudowy wirnika (6 śrubeczek) - będziemy mieć wtedy w ręce jedną połowę
obudowy wraz z przykręconym do niej silnikiem i założonym na jego oś wirnikiem)
3 ) zdejmujemy wirnik z osi silnika
4 ) wykręcamy 2 długie śruby mocujące silnik do połówki obudowy wirnika oraz jednocześnie
ściągające dwie połowy obudowy silnika ze sobą - trzeba uważać, żeby ich nie rozłączyć, bo później
będzie zabawa ze szczotkami - więc ostrożnie !!
5 ) obracamy względem siebie o 180 stopni połówki silnika
6 ) składamy wszystko w kolejności odwrotnej

Kolejna sprawa - wycieraczki. Trzeba przełożyć ramiona wycieraczek na wiloklinie :

1 ) odkręcamy dwie nakrętki ramion wycieraczek


2 ) demontujemy wycieraczki z auta
3 ) włączamy na chwilę wycieraki (właściwie sam mechanizm, bo ich już w aucie nie mamy)
4 ) zakładamy wycieraczki z powrotem w takiej "pozycji startowej" jak nam pasuje

Pozostaje jeszcze sprawa urządzeń lubiących "+ na masie" - np. radia. Trzeba wymienić na takie,
które akceptują "- na masie"

4.3. ALTERNATOR W SYRENIE

Jeśli włożysz alternator z regulatorem wbudowanym to nie potrzebny jest już dodatkowy
regulator,więc oryginalny musiż wymontować.Oczywiście instalację musisz również nie znacznie
przerobić.Połączenia musisz prześledzić na schemacie elektrycznym.O ile pamietam w takim
alternatorze samoregulowalnym jeden przewód(gruby) podłączasz do akumulatora,a drugi (cienki)
chyba do kontrolki ładowania .Proponuję Ci jednak,abys sprawdził to sam.Ogólnie samo połączenie
jest bardzo proste.Zaadoptuj przewody od oryginalnego regulatora prądnicy i nie wiele bądziesz
musiał przerabiać oryginalne wiązki.
P.S Moim zdaniem alternator z Poloneza jest jak najbardziej odpowidni do Syreny.Nie drogi i w razie
awarii,częsci łatwo znajdziesz.
Mysle ze nie ma sensu spierac sie co jest lepsze
Alternator jest wydajniejszy i mniej zawodny a pradnica oryginalniejsza i kropka.
Wszystko zalezy od eksploatacji auta. Jesli ktos jezdzi czesto to watrto zalozyc i nie martwic sie o
ladowanie, nie biegac z prostownikiem, nie regulowac regulatora, nie niszczyc akumulatora i nie
martwic sie czy zima zapali. Natomiast jesli ktos stawia na zabytkowy aspekt Syreny to takich aut z
zalozenie sie nie aksploatuje duzo i mozna sie pogodzic z tymi niedogodnosciami a co poniektorzy
(bez obrazy) ortodoxi moga czerpac z nich nawet przyjemnosc
Tak czy inaczej powrot do pradnicy jest jescze latwiejszy niz zalozenie alternatora (czesto trzeba
dorobic jakis wspornik) wiec nie ma problemu ze sprobowaniem.

[ Dodano: 2007-08-02, 13:16 ]


PS:
Roznic jest kilka:
-Parametry, alternator jest znacznie wydajniejszy (dlatego ludzie zmieniaja) i jest przystosowany do
minusa na masie jak we wspolczesnych autach (dlatego trzeba zmienic bieguny w kilku silniczkach ale
latwiej podlaczc np. radio)
-wymiary alternator jest krotszy od pradnicy i ma wieksza srednice dlatego czesto trzeba przerabiac
mocowanie, a czsem dobrac inne kolo pasowe (dlatego najlepiej przyjrzec sie kilku i wybrac
najbardziej pasujacy)
-uklad pracy alternator tworzy prad przemieny ktory jest prosowany diodami (wbudowanymi)
natomiast pradnica daje prad staly dzieki komutatorowi i szczotkom (co wymaga konserwacji)
-Reulator mapiecia oryginalnie prodnica dziala z zawodnym regulatorem przekaznikowym
wymagajacym regulacji, alternatory prektycznie zawsze maja uklad tranzystorowy i moze on byc
wbudowany w alternator (w nowszych rozwiazaniach zawsze)
Witaj, tak jak kolega kombi napisał - lepiej dorwij alternator z wbudowanym regulatorem - wtedy nie
będzie potrzebny żaden zewnętrzny w postaci dodatkowej "puszki"... Ja mam "na ten przykład"
alternator od jakiegoś Opla (ascony?)... Zwykle takie alternatory maja 2 złącza (wyprowadzenia,
zaciski- jak zwał, tak zwał), bądź nawet 3 - jeśli alternator jest od jakiegoś diesla. "Zakręcany" +
(plus) - ładowanie akku, kontrolka ładowania - na szybkozłączkę (choć to nie jest regułą). Od diesli
czasem mają wyjście na obrotomierz (z odpowiednim przelicznikiem zależnym od przekładni).
Obudowa ("masa") - wiadomo - MINUS.

Co i jak ?

Pomijając kwestie mechaniczne - dopasowania mocowań i samego montażu : Musisz przejść na


"minus na masie" (swoją drogą - lubię to określenie ) - coś o tym poczytasz pod linkiem, który
podam niżej. Regulator prądnicy całkowicie usuwasz (nie będzie już potrzebny - jest zbędny). Zacisk
"plusowy" alternatora podłączasz do przewodów koloru czerwonego, które wcześniej przykręcone były
do zacisku 19 regulatora prądnicy (zacisk środkowy). Zacisk (złącze) kontrolki ładowania alternatora
podłączasz do przewodu koloru czarnego - ten cienki, który oryginalnie przykręcany był do zacisku 16
regulatora prądnicy. Resztę przewodów które wcześniej łączyły prądnicę z regulatorem usuwasz.

Po tej operacji będziesz miał "minus na masie", trzeba zatem wykonać dodatkowe czynności...
Poczytaj o tym tutaj : http://syrena.nekla.pl/forum/viewtopic.php?t=8515. Ufff, powodzenia !
Podejrzewam, że praktycznie każdy.
Kwesta tylko stopnia skomplikowania mocowania, które trzeba dorobić.
Wydaje mi się, że najlepsze są już te nowsze z wbudowanym regulatorem, bo podłączasz wtedy dwa
góra trzy kabelki i instalację masz z głowy.
Ja mam alternator od renówki 19-stki, gdzieś na form był już temat i są zdjęcia.

4.4. SKUTECZNE OGRZEWANIE


Mimo, że lato sie zbliża to chciałem siępodzielić podobno bardzo skutecznym sposobem na
ogrzewanie wnętrza. Wygląda to tak: trzeba mieć kawałek takiej rury jak do przewietrzanie - może
być np. z układu CO - taka biała aluminiowa, którąmożna dostać w sklepach sanitarnych. Drógi
element to jakieświadro plastikowe, w którym z tyłu robi siędziurę, tak by można było umieścić tą rurę
(rura wchodzi z tyłu wiadra). Taki układ montujemy z tyłu chłodnicy, tak, by ciepłe powietrze było
wdmuchiwane do wiadra i przedostawało się do tej rury, którą umieścimy w otworze do przewietrzania
wnętrza... Chyba dobrze i obrazowo to przedstawiłem
Ja jeszcze tego nie sprawdziłem, ale kolega mówił, żę w -10 po godzinie jazdy deska rozdzielcza tak
sie nagrzewała, żę trudno było ją dotknąć Jak dokończę swoją syrenę to to sprawdzę. Wydaje mi
sięto bardzo fajnym rozwiązaniem, bowiem nie narusza siękonstrukcji i wszystko wydaje siębyć..
dobre
Czekam na opinie, co o tym sądzicie
4.5. DODATKOWY NAWIEW
Witam!
Jak wiemy w Syrenie oraz w podstawowych wersjach Malucha nie ma kratek nadmuchu na tablicy
rozdzielczej a jest jedynie nadmuch na szybe i nogi. Latem stwarza to dyskomfort poniewaz
uniemozliwia wlasciwie bezprzeciagawe przewietrzanie nadwozia Dobrym sposobem na to jest
zamontowanie dodatkowego wentylatora. Okej, wiem, ze w sklepach mozna kupic wiatraczki
samochodowe, ale sa one odpowienie raczej dla Zuka anizeli autka malolitrazowego, poza tym
wymagaja dziurawienia tablicy rozdzielczej
Mam na to inny sposob podpatrzony na osiedlu u wlasciciela Malucha (z technikum elektrycznego
)
A wiec kupujemy wiatraczek komputerowy o srednicy ok. 9cm (taki co montuje sie na tylnej sciance
komputera) o mocy ok. 4W i montujemy go na okres upalow wpinajac do lampki oswietlenia wnetrza
nad lusterkiem.
Wiatraczki takie maja najczesciej kabelek czerwony PLUS, czarny MINUS, 12V, 0,20A- w samochodzie
jak wiemy jest 8A wiec bedzie sie krecil jak szalony (ale wbrew pozorom nic mu sie nie stanie )
W wentylatorku nalezy obciac kostke podlaczenia do plytki komputera, przedluzyc nieco kabelki i
zamontowac na oslonie przeciwslonecznej nad oczami kierowcy. Mozna skierowac wtedy strumien
powietrza prosto na twarz
Wbrew pozorom opisane rozwiazanie spisuje sie calkiem niezle
Pozdrawiam

4.6. DODATKOWY WENTYLATOR CHŁODNICY


Koledzy, wiatrak od hondy concerto 1.6i pasuje jak ulał za chłodnicą, elegancko zapiera się jakoś tam
o ramę od spodu i od strony zaworu nagrzewnicy, lekki problem stanowi mocowanie z drugiej strony
bo jest parę cm krótszy na szerokości niż chłodnica w Syrenie, ale na wysokość układa sie idealnie.
Mankamentem jest tutaj raczej sterowanie nim, ponieważ włączony na stełe na pełnych obrotach, nie
dość że robi hałas, jak to wiatrak, to silnik generalnie nigdy nie osiągnie normalnej temperatury pracy,
no chyba że nie wiem jaki upał i naprawdę długa jazda z dobrym obciążeniem. U mnie pracował jakiś
czas przez stabilizator 5V i w sumie rozwiązanie idealne przy przeciętnych warunkach. Natomiast
wiatrak elektryczny daje pewne pole manewru, mianowicie, można łatwo sterować jego wydajnością w
zależności od wielu czynników, nie tylko obroty silnika jak to jest oryginalnie. Najistotniejszym
wskazaniem jest oczywiście temperatura silnika, teraz kapkę elektroniki, sterujemy silnikiem wiatraka
metodą PWM przy czym układ sterujący dobiera wypełnienie sygnału w zależności od wskazań
czujnika temperatury... oczywiście układ wymaga kalibracji, ale za to jakie mamy z tego korzyści: jest
zimno, silnik po nocy - odpalamy, wiatrak nawet nie drgnie, więc generalnie nie ma chłodzenia
chłodnicy - wniosek - silnik szybciej się rozgrzewa niż przy stale wiejącym śmigle na ośce pompy, a
szczególnie przy wyższych obrotach, szybciej mamy względne ogrzewanie, silnik osiąga powiedzmy 50
stopni i startuje wiatrak na niskich obrotach, taki start moim zdaniem pozwoli zachować bezpieczną
granicę dla bezwładności cieplnej elementów całego układu, teraz w miarę wzrostu temperatury
wiatrak płynnie zwiększa obroty i zapewnia chłodzenie. Powiedzmy że włączmy ogrzewanie, w ciągu
paru sekund zimny płyn z nagrzewnicy schładza czujnik i cały silnik, obroty wiatraka spadają lub
wyłącza się całkowicie co pozwala na szybsze zagrzanie całego płynu który nagle stracił temperaturę.
W monecie gdy jest upał i silnik zaczyna się nagrzewać mocniej, pod wpływem sygnalu czujnika
wiatrak zwiększa obroty i zapewnia lepsze chłodzenie, a to wszystko jest niezależne od brotów silnika.
OK zaraz ktoś napisze że opisałęm zasadę działania zwykłego termostatu... różnica polega na tym że
elektronika zareaguje natychmiast, a termostat meachniczny ma pewną bezwładność zależną od
użytego materiału, konstrukcji no i samego stanu urządzenia... bo może jest zakamieniony,
skorodowany wewnątrz i ma ograniczony zakers działania lub stale uchylony w jednej pozycji
powoduje że silnik nie zdąży się nagrzać jak zimno a w upał momentalnie gotuje wodę... cały układ
jest naprawdę prosty i myślę że każdy kto miał styczność z odrobiną elektroniki poradzi sobie, układ
sterowania PWM może być najprostszym rozwiązaniem na NE555 (schematy: google) dalej czujnik
temperatury to zwykły termistor w układzie mostkowym z dobraną parą do tanej temperatury (zwykły
resysrot lub lepiej regulowany aby wykalibrować układ). To jest moja koncepcja, choć w prawdzie
jeszcze tego nie skonstruowałem i nie przetestowałem, jestem przekonany że to jest najlepsze
możliwe rozwiązanie i takow emam też w planach, choć najprawdopodobniej pójdę dalej i rozwiążę to
na mikroprocesorze i czujniku(ach) cyfrowym(ych) co tylko zwiększy możliwości kalibracji układu, a
nawet pozwoli na wprowadzanie zmian w trakcie jazdy i tworzenie map zależności, ale to jeszcze
daleka droga Myślę że gdyby wydech był aż tak przytkany to byłaby wyraźnie słaba, ale w Syrenie
nie ma katalizatorów ani żadnych szmerów bajerów, ten wydech szybciej raczej przerdzewieje i
rozsypie się w rękach przy próbie zdjęcia niż się przytka, jak się grzeje to przede wszystkim kierunek
podłączenia pompy czy jest prawidłowy, następnie czy pompa w ogóle pompuje, bo może wirnik w
niej jest tak lichy że ledwo co wode obraca i nie ma po prostu przepływu, z rozbiórką pompmy...
masakra, jeśli będziesz to robił to lepiej się upewnij że masz tak przynajmniej ze 2 w zapasie, bo
odkręcenie tej dużej nakrętki w całości graniczy z cudem, a jeśli ci się to już uda, to składaj potem na
taśmę teflonową na gwincie, ja pompę remontowałem i tak zrobiłem że śmiga elegancko i ani deka z
niej nie cieknie, ale to wymaga trochę zabawy, cierpliwości i podejścia, sam też sobie dorabiałem smar
grafitowy przez spiłowywanie kawałków grafitu do gotowego już niby grafitowego, z tego co pamiętam
spiłowywałem też kawałki starego rozsypanego uszczelniacza, tego takiego spieku co się ślizga na
wirnik i uszczelnia, okazało się trafione i w zasadzie od tego czasu spokój, a wcześniej pompę chyba
ze dwa albo trzy razy dłubałem i ciągle coś nie tak było... Generalnie wąż z chłodniby ma być
podłączony do króća pompy tego tak bardziej na środku, on pobiera wodę, a ten wysunięty bardziej
na bok to wyjściowy i ma być w kierunku dołu bloku, jeśli masz zamienione to będzie się grzało i
dodatkowo pompa może ucierpieć od temperatury bo będzie zasysać gorącą wodę z bloku ponadto
wydaje mi się że przepływ może być miniejszy bo naturalny kierunek jak by to określić... grawitacyjny
jest odwrotny.

4.7. POKROWIEC NA SAMOCHÓD


Bezapelacyjnie--- SYRENY POD PLANDEKĄ ŻYJĄ DŁUŻEJ.
Żadne tam kondensacje wilgoci i inne takie !!!!!

Kupuje sie plandekę "rolniczą" za około 40 złotych i


się troche podwija rogi bo jest prostokątna. Wymiar
5x4 jest trochę za mały, ale ostatecznie....
Dobrze jest dać bagażnik na dach żeby był odstęp,
ale można i bez tego.
Natomiast fatalną rzeczą jest trzymanie na trawie ---trawa
paruje wilgocią.
Powinna stać na powierzchni typu chodnik, asfalt itp. beton.
Ja kupiłem pokrowiec nylonowy i jestem zadowolony.
Jakieś gadanie o wilgoci to jakieś mity oparte na
właścicielach worków brezentowych a nie nowych pokrowców.
Pokrowiec jest mokry tylko podczas deszczu (ale nie
przecieka), a potem szybko podsycha nawet bez
Słońca.
Ma mocno parującą powierzchnie i jest leciutki więc
cały czas delikatnie wiatr go powiewa.
Jeśli temp. są koło zera i najpierw pada a potem jest
mróz to trzeba się liczyć, że przymarznie, więc jak
ktoś zimą jeździ to może być problem. (ja go nie
mam póki co)
W moim musiałem ulepszyć mocowanie bo było tylko
na gumkach i bez żądnych wiązań potrafiło go
zdmuchnąć, a wiało raz porządnie.
Garaż jest na pewno lepszy ale jak go nie ma to jest
to jakieś rozwiązanie.

4.8. BAGAŻNIK DACHOWY


Jeśli się parkuje na osiedlu to musi (bo z tego co gadałem z właścicielem Syreny parkującym ją pod
blokiem to po Syrenie bardzo łatwo się po pijaku przebiega wgniatając maske i dach a z bagażnikiem
pryznajmniej zęby dupek zostawi).

You might also like