Professional Documents
Culture Documents
Poradnik Syrena by KIEROWCA
Poradnik Syrena by KIEROWCA
-------------------------------------------------***-------------------------------------------------
====Można stwierdzić, iż zawarta w niniejszym opracowaniu wiedza jest bezcenna,
gdyż jest oparta przede wszystkim na spostrzeżeniach indywidualnych
użytkowników, uzyskanych niejednokrotnie podczas wieloletniej eksploatacji
pojazdu.
Moja rola ograniczyła się właściwie do zebrania tego wszystkiego w logiczną całość,
w jedno opracowanie traktujące w całości o eksploatacji Syrenki.
Dla ułatwienia podzieliłem linki w Spisie Treści nadając im nazwy rozdziałów z
książki „Naprawa Samochodów Syrena” Z. Glinki, dodając przy tym działy
„WYKAZ ZAMIENNIKÓW”, „USPRAWNIENIA SAMOCHODU”,
„ARTYKUŁY” oraz „ZAKUP SAMOCHODU” ze względu na duże zainteresowanie
tymi materiałami. Pominąłem przy tym typową dla Forum formę z często
powtarzającymi się elementami graficznymi m.in. avatarami userów nadając całemu
opracowaniu ujednoliconą formę, co jest chyba oczywiste. W czasie przeglądania
dostępnego materiału dołożyłem wszelkich starań, ażeby wybrać posty jeżeli nie
poparte moim własnym doświadczeniem to przynajmniej oznaczone punktami
„Pomógł”.
====Zdając sobie sprawę z tego, ze ciągle przybywa nowych, ciekawych materiałów
liczę na to, ze z biegiem czasu Ktoś podejmie się aktualizacji tego opracowania.
Autor
SPIS TREŚCI
I. SILNIK
II. UKŁAD ZASILANIA
III. UKŁAD WYDECHOWY
IV. UKŁAD CHŁODZENIA
V. SPRZĘGŁO
VI. ZESPÓL NAPĘDOWY
VII. PÓŁOSIE, PRZEGUBY, CZOPY I ŁOŻYSKA
VIII. PRZEDNIE ZAWIESZENIE
IX. TYLNE ZAWIESZENIE
X. KOŁA TARCZOWE I OGUMIENIE
XI. UKŁAD KIEROWNICZY
XII. UKŁAD HAMULCOWY
XIII. RAMA I LOKALIZACJA NUMERÓW POJAZDU
XIV. WYPOSAŻENIE ELEKTRYCZNE
XV. NADWOZIE
XVI. SAMOCHÓD SYRENA 105 LUX
XVII. SAMOCHODY SYRENA BOSTO I R-20.
DODATKI
I. WYKAZ ZAMIENNIKÓW
II. ZAKUP SAMOCHODU
III. ARTYKUŁY
IV. TUNING I USPRAWNIENIA SAMOCHODU
I. SILNIK
Olej wlewamy do benzyny, w stosunku =prawie 200 ml na 5 litrów benzyny. Zarówno MIXOL jak i
stary LUX10. Warto nadmienić, że lepszy jest LUX10 bo jest tłuściejszy i dla starych przechodzonych
motorów po prostu zalecam go !
I nie tylko ja (moja skarpeta ma już 30 lat.......).
Oba oleje bełtamy mocno w kanistrze , bo wbrew pozorom słynny MIXOL wcale nie chce sie sam
rozpuścić zwłaszcza w porze zimowej !!!!!
Bełtamy też gdy mieszanka stoi długo bez ruchu w kanistrze. Do zbiornika Syreny polecam wlewać
tylko 5 litrów mieszanki--resztę wozimy w kanistrze w bagażniku (chodzi o cisnienie na pompę---
zaworek zwykle słabo trzyma i gaźnik podaje za dużo==efekt==zużycie paliwa o 1 litr większe niż
powinno być ! na setkę).
Nie stosuję innych olejów....bo te obecne drogie wynalazki do dwusuwów są dobre ale na Marsie, a w
silniku z luzami po prostu dają zatarcia i wybicia mechaniczne (za dobre są, za lekkie).
Tak żeby było praktycznie gdy robimy podłączenie LITROWEJ butelki do gaźnika i Syrena idzie z tej
butelki----------- to na taką litrową butelkę dajemy ze strzykawki aptecznej 4 centymetry oleju.
Kupujemy w aptece strzykawkę "piątkę", zasysamy do niej 4 cm oleju, wpsikujemy do butelki,
bełtamy............próbujemy odpalić..............Jak zwykle nic z tego !
PS. w sytuacji tragicznej na drodze gdy nie ma miarki, kupujemy dżem w typowym słoiku,
wywalamy go do kibla, po czym ten słoik napełniamy troche ponad połowę olejem --
============ i to jest na 5 litrów benzyny .
Uważam, że najlepiej stosować Mixol lub Lux - 10. Oleje te różnią się jednak znacznie od siebie. Mixol
lepiej sprawuje się pod względem utrzymania czystości w silniku i łatwiej miesza się z paliwem, zaś
stosując Lux - 10 zdecydowanie dłużej wytrzyma wał korbowy. Wał wyjęty z silnika auta
eksploatowanego na Luxie - 10 łatwo zauważyć, że jest lepki, zaś po Mixolu suchy. Nie
należy także przechodzić z Luxu na Mixol ani tymbardziej na teraźniejsze oleje
półsyntetyczne, gdyż mają one wysokie właściwości myjąco rozpuszczające. Po
rozpuszczeniu nagromadzonego nagaru można zatrzeć silnik lub w najlepszym przypadku
go rozszczelnić. Na koniec jeszcze jedno: Mineralny olej silnikowy Lux - 10 jest od dawna mało
stosowany, ale silnik najładniej na nim pracuje, jednostka jest bardzo cicha. Może nic nowego nie
napisałem ale się starałem.
Dobre oleje "niedymiące" nowej generacji, w Syrenie się niesprawdzają. Ona świetnie idzie
a po 20--30 tys km silnik jest do roboty !!!! Tymczasem powinien mieć przebiegi min . 70
tys, a i 90 zdarzało mi się oglądać.
To zjawisko pochodzi od luzów w układzie korbowym które są już od nowości. To jest ten sam problem
co z nowymi olejami do skrzyni biegów--są za dobre !!
Szczególnie lecą silniki stare, z jakimś już przebiegiem. Dla nich--tylko LUX-10 (żeby te luzy
się jakoś kasowały na gęstości oleju).
====Nie ciesz się że masz świece czyste----niedługo będziesz płakał.
1.2. GŁOWICA
I to są skutki oddawania głowicy fachowcowi !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Być może ta uszczelka (nowa) jest jakaś
felerna, może to jest od Wartburga albo
prywaciarz był pijany........ona wogóle
jakaś skąpa jest nawet w innych
miejscach.
Moim zdaniem głowica jest ZA BARDZO
splanowana---no ,żeby aż tak !! Aż tak
ubyło obwodu komory spalania że aż
uszczelka nie pokrywa ??? Ja myślę, że
"fachowiec" rypał ile wlezie bo myślał że
to jest Audi albo coś .....
1__ No więc w 1987 roku gdy było minus 40 stopni, Syrena 104 stała na dworzu Z WODĄ w układzie
całą noc. Na skutek zamarznięcia---rozerwało te faję gumową co idzie od głowicy do chłodnicy , i nic
więcej.
Też tak myślałem jak "tomekb?"......bo tak głosi teoria ( że rozwali). Tymczasem okazuje sie ,że
konstrukcja głowicy + faja powoduje iż lód ma gdzie iść, i nie daje ciśnienia na ścianki.
Oczywiscie lepiej takich eksperymentów nie robić, ale wygląda na to ,że bloki Syreny nie pękają bo lód
wyłazi do góry.
2----Jak pisze kol. "atom1" najlepsze jest lustro bo jest gładkie, ale ludziska brali szybę
albo nawet płytę wiórową laminowaną na równiutko. I na taką równą powierzchnię
naklejamy 2 sztuki papieru ściernego --średniego (nie ma ścisłych wskazań) : jedna sztuka
tuż za drugą na długość. I mamy równą powierzchnię papieru ściernego. Głowicę hetamy
na tym, trzymając jedną ręką za gumową faję (ona ma zostać przy głowicy--dla wygody
trzymania) suwając ją do i od siebie. Co około 10 ruchów obracamy głowicę "przód do tyłu"
i znowu chetamy od siebie i do siebie (to odwracanie jest ważne bo od strony człowieka
druga ręka daje nacisk mocniejszy bliżej człowieka).(czyli pracujemy dwiema rękami z tym
że jedna pcha za faję a druga ciśnie do papieru).(czyli raz faja jest pod lewą ręka , a raz
pod prawą).
I co jeszcze ::zalecam co kilka minut oczyścić papier ścierny szczotką drucianą a potem
zwykłą żeby nie wcierać w niego aluminium---zachowuje wtedy ostrość na całą głowicę jak
należy.
Ile to trwa ?? Ano tak ze 2 godziny , aż się cały spód głowicy zrobi jednoolicie
srebrzysty.Zauważcie, że już od początku srebrzyste robią sie 4 rogi , a środek cholera to
po 2 godzinach jeszcze tak sobie !!!! Tak właśnie ma głowica od Syreny == środek daje
du&y nawet przy dobrym dociąganiu i eksploatacji.
PS. moja niewiedza, o jakiej pisze "tomekb" jest czymś , co mnie rozczula !!!!!!!
Zbieram się więc--w ramach rechabilitacji w tematach syrenowskich--do podania instrukcji-----""" Jak
przelecieć dziewuchę na przednich fotelach nierozkładanych modelu 105 Standard (biegi przy
kierownicy)""". W warunkach letnich !!! Bez boryga !!!!!
Tutaj "tomekb" mnie nie pokona----brak na ten temat jakichkolwiek danych w literaturze !!!!
uszczelka nie jest nigdzie przerwana--takie coś nie bywa ! Ona po prostu nie przylegała bo nie była
docisnięta głowicą i widać jakby przedmuchy (inna barwa).
Te ubytki głowicy na samym rancie są dziwne, na szczęście u ciebie nie ma zbliżenia kanału wodnego
do rantu komory spalania----a tak nieraz bywa i wtedy to już żadna uszczelka nie pomaga==głowica
byłaby do wymiany.
Powtarzam---tutaj cała odpowiedź jest w tym gdy położysz głowicę na lustrze na którym masz
naklejony papier ścierny (60---80) taki na płótnie. I jak pojeździsz głowicą w przód i tył tak
z 15 ruchów, potem połóż ją odwrotnie żeby dziura na fajkę podeszła pod drugą rękę--i
znowu z 15 suwów=======i teraz bierzesz głowicę w łapy i oglądasz ślady. Jeżełi nie
będzie śladów tarcia równo wszędzie to znaczy że było dmuchanie.
Jeśli to stwierdzisz--to teraz wecujesz tak ze 2 godziny aż srebrny ślad wecowania będzie
równo wszędzie. Także i na tych pieprzonych rantach.
W trakcie tego tarcia (wecowania ) ) co około 20 ruchów musisz przestać, postawić lustro i szczotką
drucianą wyczesać ten naklejony papier(paprochy) żeby usunąć z niego materiał jaki on zebrał. Bez
tej czynnosci papier sie zaklajstruje tym aluminium w 20 minut i trzeba będzie naklejać drugi--a po co
!!?
Do roboty !
PS. stare podręczniki podają żeby przelecieć gładź cylindrów papierem ściernym w tych miejscach
gdzie pojawiły się rysy.
Tutejsi userowie na takie stwierdzenie dostają zawału---ale młodzi są i nie wiedzą o co biega. Sam to
robiłem--rysę miałem ze 2 mm głeboką i zatarłem jej krawędzie żeby nie przepiłowały mi pierścieni
(krawedź rysy jest ostra). Po 2--3 miesiącach silnik sam dotarł się w tym miejscu i nie widać żadnej
rysy.
PS. ciekawe byłoby popatrzeć na pierścienie przez otwory kolektora wydechowego....ale to wymaga
zdjęcia kolektora, a to jest upierdliwe i kończy się urwaniem śrub kolektora niestety.Ale nie raz się
udaje ))))))))))))))))))))
PS. skąd biora się skrzywienia głowic ? Owszem--bywa przegrzanie, ale to są głowice robione z gówna
i zwykle całe chodzą jak chcą. TU być może ktoś kiedyś za nocno dokręcił środek (jest taka teoria że
srodek dopierdalamy mocno) a nie poluzował najpierw narożników. dowalił środek, uszczelka nie była
nasmarowana i narożniki się zdeformowały.
Należy dokrecać wg. książki Glinki, ale nastepnego dnia zluzować lekko narożniki i dopieprzyć środek
a na koniec dokręcić narożniki.I wsio ma być nasmarowane smarem grafitowym i to mocno !
Planowanie papierem sciernym głowic jest dobre ! Tyle że na lustrze a nie na kolanie.
Robiłem to wiele razy (jeszcze cię nie było na ziemi ). Tej ziemi )))))))))
Idea jest taka :: Nie rozbierać wszystkiego na atomy żeby sie upewnić czy jest dobrze !!!!
Bo skutek jest taki że ludzie naprawiają co dodatkowo zepsują zamiast jeździć Syrenami.
Syrenę naprawia się jak samolot radziecki : --w locie !!!!!!
Śruby trzymające kolektor wydechowy czasami tkwią w płaszczu wodnym . Jest to niedoróbka odlewu
!!! Teraz musisz wkręcić taką śrubę na sylikon,żeby po gwincie nie szła woda ! Po cholerę to ruszałeś !
Oczywiscie ze nie było wody na swiecy !!Niby skąd ? Do tego momentu woda stała spokojnie na
gwincie !
Zakładaj stare uszczelki wydechowego kolektora, tylko posmaruj je smarem grafitowym.
Booooże !!! Szkoda dla was takich fajnych samochodów !!!! Wszystko psujecie !
A zaczynasz od tego ,że musi być żaróweczka na drucie z dwoma krokodylkami, i teraz jeden
krokodylek przyczepiasz do masy-----to najlepiej do zatrzasku maski (maska ma być podniesiona :----
-)))))) więc do zatrzasku na zamku tutaj nad kratką wlotu powietrza )))),,,,,a drugi krokodylek ma
iść do tego zacisku cewki (pierwszy cylinder przykładowo) do którego to zacisku dochodzi kabelek od
kondensatora A NIE KABELEK DOPROWADZAJĄCY NAPIĘCIE 12 volt od stacyjki====paluchem idziesz
od kondensatora do zacisku cewki i znajdujesz go.
No i teraz świece wszystkie wykręcić, przyrząd patykowy wkładamy do otworu świecowego 1 cylindra,
stacyjkę przekręcamy w połozenie "świeci sie lampka czerwona."
UWAGA : prace te w wykonaniu ludzi nie mających wprawy trwają godzinami )))))))))) i to
powoduje że cewki grzeją się, i po 10 minutach mogą sie przepalić bo kluczyk w tym ustawieniu zasila
układ zapłonowy prądem a samochód NIE JEDZIE !!!! A on tego nie lubi !
Więc , macamy co jakiś czas cewki ręką i gdy są za ciepłe--przerywamy pracę na papierosa--niech
ostygną.
No, skoro mamy 10 minut czasu ))) to......oczywiście zdjęliśmy kratkę ==grilla i zdjęliśmy
pokrywkę gumową z aparatu zapłonowego. Aparat ten jest przykręcony mniej wiecej w środkowym
położeniu (nie zawsze, nieraz trzeba go przesuwać w położenie nieśrodkowe żeby zapłon dał się
ustawić--ale to potem).
Bieg ma być na luzie !!!!
Żaróweczka ma byc widoczna==wisieć na widoku.
Ręką obracamy wał silnika za koło pasowe--obserwujemy jak patyk jest wypychany przez tłok do góry
(obracamy se , powiedzmy, w prawo=jak wskazówki zegara), aż wreszcie przestaje być on wypychany
bo doszedł do samej góry. Żaróweczka sie pali. Cofamy koło pasowe w lewo i oceniamy o ile
milimetrów cofnęliśmy na patyku==powinno być z grubsza 4 milimetry ==patyk chowa sie o 4
milimetry.
Gdzieś tak na początku piątego milimetra żaróweczka ma zgasnąć. To jest znak że tu wyskoczy iskra--
-na 4 milimetry przez górnym położeniem tłoka.
Jeśli cholera się pali nadal, to całym aparatem obracamy w prawo==tak jak wskazówki
zegara.Oznacza to,że był za wczesny zapłon.
Aparat zapłonowy (ten twój nowy) jest przykrecony oczywiście, do przodu silnika ale on ma być
przykręcony leciutko, więc stukamy w jakieś oczywiste miejsce jego posługując się np. młotkiem i
wkrętakiem (delikatnie bo to aluminium) i obserwujemy jak sie on pomalutku obraca.
Ogólna zasada-----------gdy zapłon jest ustawiony za wczesny,to należy obracać aparatem
zgodnie z pracą silnika==czyli jak wskazówki w zegarku. Natomiast jeśli żaróweczka
gaśnie już przy drugim milimetrze gdy cofamy tłok---to znaczy że zapłon jest zbyt późny ,a
wtedy aparatem obracamy odwrotnie niż zegarek chodzi czyli odwrotnie niż silnik sie
obraca gdy pracuje {przypominam że klęczysz przed silnikiem a na ręku masz zegarek
)))))))))))))))))))))))))))))))).
Co do dalszych dywagacji--------czytaj posty w podanym linku.............bo za długo by tu pisać.....
Przypominam że cewki sie już bardzo nagrzały, kluczyk wyłącz i idź na przerwę, np. na dłuższy seks,
bo cewki stygną powoli. Słowo "cewka" jak najbardziej mi tu pasuje.......
No tak, więc w zasadzie to najlepiej by było (żeby było precyzyjnie !!!) wsadzić patyk w korek zanim
go się wogóle wyskaluje, i pokręcając np. zgodnie z ruchem wskazówek zegarka znaleźć najwyższy
punkt tłoka. Teraz postawić flamastrem kropeczkę tutaj gdzie jest poziom korka na styku z
patyczkiem, wyjąć patyczek i odmierzyć 4 mm do góry patyczka. Postawić punkcik innym kolorem
Wsadzić z powrotem patyczek i teraz pokręcić lekko w lewo (czyli odwrotnie do wskazówek zegara) aż
się ten punkcik ostatni schowa w korek......
I teraz ma żaróweczka zgasnąć.
Wszystko to o d.....potłuc, no ale teoria tak nakazuje.......
Jednym z błędów jest podpięcie żaróweczki do masy --tu gdzie nie ma masy !!! I nic sie nie pali !!!
Najlepsza masa jest na zatrzasku maski !!!
I drugi błąd----podpinamy drugi krokodylek żaróweczki NIE DO TEGO wyjścia cewki co idzie od niego
przewód do kondensatora------lecz do tego drugiego wyjścia cewki , które jest zasilane STALE prądem
12 v po przekręceniu kluczyka. Pali się stale !!!!!!! Czyli -----silnik uszkodzony ))) . Znałem takiego
co cały dzień siedział i patrzył się na to że żaróweczka nigdy nie gaśnie !!!!!! Byłby rozbierał
silnik........ale go olśniło.......w końcu.
Obywatelu !!!!!
Faktycznie trudno to opisywać. Proponuję , żeby wprowadzic termin ""reguluję trójkątnymi
blaszkami""" oraz , "reguluję całym aparatem".
Nie można regulować "przerywaczem" bo to wprowadza niejasność taką ,że zmieniasz
przerwę ( a zmiana wielkości przerwy daje DUZĄ zmianę wyprzedzenia==gdy przerwa
większa to wcześniejszy zapłon, gdy robimy przerwę mniejszą to zapłon sie opóźnia ).
===============
Co robisz źle ??????
PODSTAWOWA RZECZ :::::: Przerwa na przerywaczu ma być nie 0,35 ale około milimetra !!!
Ty mi nie mów jak pisze w ksiązkach----zrób przerwę dużą jak cholera !!!!
( z powodu małej przerwy iskra jest słaba i jeden z garów ci nie chodzi !!!).
A więc ustalamy::: robisz dużą przerwę na wszystkich przerywaczach.
TERAZ::::: Blaszki regulacyjne każdego z przerywaczy(trójkątne czy też romboidalne) ustaw pośrodku
zakresu ich przesunięcia, tak żebyś miał dla każdego przerywacza te same szanse regulacji. )))))
1)--teraz: Na początek podpinasz żaróweczke do 1 przyrywacza (pierwszy gar), ustawiasz te 4
milimetry wyprzedzenia na patyku albo na zegarze (przesada) ; OLEJ NA RAZIE TO W KRÓRĄ STRONĘ
OBRACASZ WAŁEM, TO MA ZNACZENIE GDY WAŁY SĄ WYBITE A JAK DOBRE TO...........CHRZANIĆ TO
TERAZ. No i doprowadzasz do tego żeby żaróweczka ci gasła przy tych 4 mm REGULUJĄC SPRAWĘ
CAŁYM APARATEM.
-------------------
Teraz dokręcasz aparat jak trzeba i od tej pory już nie ruszasz CAŁEGO APARATU, tylko regulujesz
tymi blaszkami (trójkątnymi a raczej rombowatymi).
----------------------------
No i baw się w ustawianie drugiego a potem trzeciego wyprzedzenia zapłonu (pierwszy już
stoi dobrze).
ALE----------querwa muć-----------rzadko kiedy jest tak, że da radę to ustawić, bo zwykle
BRAKUJE REGULACJI NA TYCH BLASZKACH. ten drugi przerywacz jakoś dało sie ustawić na
to wyprzedzenie 4 mm, ale trzeci się nie daje i ma wyprzedzenie np. 6 mm a regulacja na
blaszcze sie skończyła !!!!!!!!!
Wtedy----------zmieniamy przerwę na tym trzecim przerywaczu:: tu (gdy jest za wczesny)
zmniejszamy przerwę o połowę )))))) I sprawdź teraz zaróweczką ::;zapłon jest idealnie
na 4 mm !!!!!!!!!!!!!!!!!
(jeśli była odwrotna sytuacja , czyli wyprz. zapłonu wyszło nam 2 mm i nie daje się już
uwcześnić do czterech----to powiększamy troche przerwę, no, nie za wiele, bo się nie
będzie zamykał przerywacz )))))) ))))))) ))))))))
====================
Dobra....... Ale jest to metoda partyzancka, choć doskonała !!!!
Jednak poważni chłopcy robią tak ::: gdy ten pierdol@#$ny trzeci przerywacz nie daje się już (na
swojej blaszce) tak wyregulować żebyśmy osiągnęli te 4 mm, to::::
1-----rzucamy kuźwami przez 4 minuty !!!!!1
2-----poprawiamy sytuację CAŁYM APARATEM.
3----rzucamy kuźwami 8 minut, bo rozstroiły się wyprzedzenia na pierwszym i drugim garze ( a już
były takie idealne)............
4---wracamy do pierwszego i korygujemy go blaszką romboidalną, modląc sie żeby starczyło regulacji
!!!
5----jeśli nie starczyło, zmniejszamy lub zwiększamy mu przerwę ( jak było już powiedziane wyzej, że
zmniejszenie przerwy opóźnia zapłon i wice--wersa).
6----robimy to samo z drugim, rzucając innymi przekleństwami, bo już zebrał sie tłumek na ulicy.
--------------------------------------------
Dobra. Niektórzy długo w noc wiosenną PIŁUJĄ nerkowate wycięcia regulacyjne na tych blaszkach ,
aby zwiększyć ich zakres regulacji. Trochę to pomaga......
Na koniec--jeśli za cholerę nie daje sie ustawić, to oznacza że wał jest źle złożony---ale to rzadko
bywa aż tak.
Po około 7 godzinach mamy zapłon jak w nówce ustawiony, i o brzasku schodzimy ze stanowiska przy
świergocie ptaszków.
PS> gdy mamy wprawę, ustawienie to zajmuje około 15 minut !!!!!!!!!!!!!!!!!
Kolega zauważył sprawę, o której jak dotąd było chyba cicho--------mianowicie, że po założeniu
innego aparatu zapłonowego , nie za bardzo on jakby pasuje i musimy go ustawić jako lekko
wyprzedzony lub odwrotnie-------jakby nie było śruby ustalające go na bloku nie są pośrodku ale
troche z boku zakresu.
Też to zauważyłem i nie mam na to wytłumaczenia::::: Chyba są to po prostu niedoróbki
odlewowe==te uszy są dosć dowolnie na nim sytuowane (nie wiemy jak robią te odlewy.).
Fakt--takie zjawisko występuje i nie oznacza że coś jest źle. Zostawić go jak jest .
Ale, obawiam się,że problemy ze strzelaniem w gaźnik będą nadal.......Moim zdaniem, zwykle
strzelanie NIE POCHODZI od zapłonu i jego ustawienia (no chyba że jest zupełnie źle ustawiony).
1)----czy przerywacze były umyte benzyną ekstrakcyjną ???????
2)----czy w trakcie pracy nie widać czasem iskierek POMIĘDZY OBUDOWĄ A PRZERYWACZEM
...?(którymkolwiek).
3) jeśli to powyżej jest OK, to powód musi być inny , tzn. benzynowy (gaźnikowy) lub uszczelkowy.
-------------------------------------------------------
4) czy z rana na zimnych swiecach są drobinki wody
5) czy świeca któraś nie jest mokrawa od takiego jakby błota brązowego(jest to borygo).
6) czy śruby głowicy są dociągnięte ? A weź i sprawdź dobrym kluczem.Bez dynamometru, po
radziecku !
7) czy śruba reg. wolnych obrotów jest wykręcona na 2 obroty?
czy po zdjęciu fajki na pracujacym silniku z cylindra np. nr 3 -- i po zbliżeniu kabla do cycka świecy
wali iskra o długości centymetra o niebieskim kolorze a nie różowa ?(sprawa cewki itp).--powtórz dla
każdego cyl.
9) poziom paliwa w gaźniku niech będzie za duży a nie za mały.
-----------------------------------------------------------------
To są sprawy do obejrzenia sobie, na koniec łeb wsadzamy tutaj gdzie widać cięgno gazu dochodzące
do gaźnika i patrzymy czy w gaźniku jest wogóle śrubka mocująca rozpylacz--taka maleńka na mały
śrubokręt w poziomej cześci gaźnika (może wypadła i ssie powietrze dziurką o średn 4 mm).
-------------------------------------------
kupujemy poloneza ; ; ; ; ; ; ; ; ;
PS PS PS . w czasie pracy silnika(ciepłego) zatykamy palcem dyszę powietrza ssania (ta wielka z tylca
u góry) i patrzymy na ile silnik wariuje.. Jeśłi dużo wariuje to trzeba dotrzeć płytkę zawozu ssania na
lusterku+ papoier scierny,,,,,co nie zawsze pomaga zresztą......(przy tej próbie ssanie jest zamknięte
oczywiscie bo silnik jest ciepły i już je dawno zamkneliśmy).
Koledzy szanowni, proszę nie dezorientować człowieka, że świece M50 są niedobre i prowadzą do
samozapłonu !!!
To są wasze rozważania teoretyczne i guzik mają wspólnego z prawdą ! Owszem, są to swiece zbyt
gorące, ale można na nich jeździć przy średniej temp. powietrza. Gdy jest upał, to po godzinie lub
dwóch moze sie zdarzyć, że się skarpeta za bardzo zagrzeje, ale nie aż do samozapłonu. Jeździłem na
nich często gdy innych nie było, więc nie pitolcie głupot. Wogóle zostawmy świece w spokoju.
Wygląda na to, że poszła jakaś uszczelka, albo pod gaźnikiem albo pod głowicą. I zasysa fałszywe
powietrze. Skoro Syrena stała 20 lat to wszystko jest mozliwe. Dowodem jest to, że po chwilowym
wyłączeniu i włączeniu --chodzi trochę normalnie . BO po wyłączeniu zapłonu WZBOGACA sie
mieszanka (zalewa jakby trochę) jako że silnik nadal sie obraca i zasysa ale nie spala. Po chwili
dajemy zapłon i pali przez moment bogatszą mieszankę---i obroty ma prawidłowe !!!! A potem znowu
ma zbyt ubogą.
A wiec--kupić uszczelki (pod głowice od wartburga bo oryginałów to raczej nie dostanie), i po
wymianie --próba.
Samozapłony potrafią wystąpić gdy zapłon jest ustawiony ZBYT PÓŹNY, a więc to jest kolejna rzecz do
sprawdzenia.
Sprawa gaźnika-----jeśli dolna sruba jest wykręcona na 2 obroty (a przepustnica chodzi prawidłowo)
to zostawić w spokoju.
Różnica między środkowym i pozostałymi cylindrami---albo od uszczelki, albo mają ŹLE ustawione
zapłony, albo mają za małe przerwy na przerywaczach (skoro reszta częsci jest nowa = cewki itp).
Czyli---uszczelka pod głowicą, uszczelka pod gaźnikiem ewentualnie uszczelka pod kolektorem
ssącym, ustawienie zapłonu. Przy zmianie uszczelki pod gł. oczyścić nagar na komorach spalania i na
denkach tłoków.
Powiedzmy może tak:::: Jeśli chcę zgasić Syrenę na okres zimowy i odpalić dopiero na wiosnę, to
gaszę ją normalnie a potem ściągam rurkę plastikową idącą od zbiornika --ściągam ją ze zbiornika
tam wysoko , ona jest tam zwykle po prostu wsadzona na ten króciec (rureczkę) metalową. I wtedy
już nie mam ciśnienia w rurce paliwowej i nie przechodzi mi całą zimę paliwo do gaźnika ( przez
nieszczelną pompę ) i nie zasyfia mi karterów mieszanką, która odparowuje i zostaje sam olej w
karterach.
Ale temat w tym poście to raczej ....wielki udział uszczelki pod głowicą bo na wodę reaguje.....Co nie
wyklucza, że syf w karterach też jest !
to jest cholernie ciekawy problem, z grupy tych przy których trzeba łazić z miernikiem i
przekleństwami w tle !
Taka uwaga mała::: --ten kabel biały składający się z 3 kawałków co to idzie do cewek--to jest kabel
prądowy a nie masowy (chyba...), no i nie jest on podłączony szeregowo ale równolegle ( tylko tak
wygląda dziwnie)--czyli każda cewka zasilana jest prądem 12 v niezależnie (szeregowo to by było
zależnie).
Ciekawe jest że kolega miał zanik iskry na wszystkich 3 świecach , A ZARAZEM NA 2
PRZERYWACZACH ISKRZYŁO------WIĘC DLACZEGO NA TYCH (ODPOWIEDNICH) ŚWIECACH NIE BYŁO
ISKRY ??? I to nawet gdy świece były fabrycznie nowe...???????
Teraz --taka rzecz:: Nie pamiętam QRWA dokładnie . ale w Syrenach jest na ścianie przedniej
(podnieść maskę i tu gdzie jest gniazdo do podłączenia lampki przenośnej) jest taka złączka na cztery
kable ( w starszych syrenach 105 ona jest na śrubki a w nowszych pewnie na konektorki). No i tutaj
te połączone kabelki są ZASYFIAŁE okropnie i po prostu prąd niby płynie tędy ale kijowo ! Powoduje to
np. niepalenie się światła STOP i ludzie rozbierają cały samochód bo nie wiadomo co jest --a to syfilis
pod śrubkami /konektorkami/.
Nie pamiętam czy jedno z tych połączeń nie jest czasem od zasilania cewek 12 voltami. Tu trzeba
psiknąć WD40 a potem spróbować odkręcic te śrubki-łączki i oczyscić ten syf . Na rysunku instalacji
elektrycznej Glinki zdaje sie że to jest niezaznaczone jako złączka tylko jest takie rozejście się
kabelków...........
Może pieprze głupoty, ale to jest jedyne miejsce w Syrenie gdzie prąd robi cuda ze znikaniem (drugie
miejsce podobne jest tam gdzie przy regulatorze śrubki są zasyfilityczniałe na fartuchu).
===============================
W starszych 105 przerywacze sa podłączone na pojedyńcze wsuwki chronione kawałkiem rurki
plastikowej-----tu powyżej przerywaczy i kondensatorów--trzeba to nieraz odczyscić, zwłaszcza gdy
pogoda jest po deszczu i samochód daje D..y nagle. W nowszych Syrenach jest to jedna kostka
wielokrotna===fatalny pomysł bo syfy większe są tu niż tam ! To miejsce polecam uwadze panów, ale
głównie ciekawy jestem tej pierwszej sprawy bo ona mnie kilka razy już doprowadzała do zawału.
Panowie---oczywiście że jeśli przerywacze są mokre to trzeba zrobić tak żeby były suche
Czyli umyć je benzyną ekstrakcyjną używając papieru toaletowego moczonego w benzynie i
wkładanego na śrubokręciku pomiędzy styki (odchylamy je innym śrubokrętem).
Ale takie objawy zwykle pochodzą od świec.
Jak się tak jeździ po jednej rundce to świece zaczynają nasiąkać olejem i robią sie przebicia.
Sprawdzamy to tak, że kladzie sie jedną ze świec wykręconą na głowicy, zapłon włączony,a
śrubokrętem otwieramy ręcznie przerywacz (lub go zwieramy) żeby móc obserwować iskrę na swiecy.
Ona ma leżeć elektrodami do nas. !
I widać że iskra skacze ale słaba oraz że pojawia się iskra gdzieś w innym miejscu świecy--głębiej,
bijąc między izolatorem a ścianą świecy. Taka świeca jest go wywalenia.
Nasz nowy kolega , jak widać, nie czyta Glinki, oraz--co ważne--nie czyta MOICH dawniejszych postów
))))))))))))))))))))))) Takie sprawy były już opisywane i były porady co i jak robić.
PS. określenie "czyściłem przerywacze" zwykle oznacza że "spieprzyłem przerywacze" i one już nie
chcą działać Bo ::
1-----najpierw sie je przeciera benzyną czysta jak pisałem.
2----teraz się szlifuje je małym pilniczkiem lub papierem sciernym DŁUGO.
3--teraz się je PONOWNIE przemywa benzyną żeby usunąć resztki zeszlifowanego syfilisu.
4--teraz sie patrzy jaka to sie przerwa zrobiła po tym zabiegu.
5--teraz sie tę przerwę ustawia na dość dużą --większą niż norma mówi.
6----teraz wypadałoby ustawić zapłon bo on sie zrobił bardziej wczesny niż był (większa przerwa
uwcześnia zapłon).
7----------------- a świece sie czyści także z użyciem benzyny ekstrakcyjnej żeby troche choć wyszedł
z nich olej wsiąknięty w środek świecy. Wyskrobuje się syf ze świec wykałaczką z wnętrza na mokro
(ta benzyna) i to tak ze 3 razy każdą świecę.
Nie zawsze to pomaga świecom, ale zwykle tak. Jeśli są one juz bardzo nasiąknięte to zabieg ten
pomaga na 3 dni --po czym znowu nie ma iskry a wtedy swiece do wymiany.
Jest oczywiste, że pomiędzy elektrody świec wprowadzamy papier scierny żeby TAM właśnie było
wyskrobane aż sie ma błyszczeć. Ale głównym problemem jest to wyskrobywanie syfu z wnętrza
swiecy. (na mokro a potem podmuchać i na sucho też).
I po co ja to piszę po raz 250 chyba ?
Silnik składa się na rozum poza tym. Pokrywa spodnia jest zakładana i ustalana kołkami--one tam są
(powinny być) i potem się dopiero dokręca sruby. Powierzchnia styku do bloku tej pokrywy może nie
być smarowana niczym....ale ja smaruję hermetykiem.
Wszelkie teorie o pasowaniu tłoków i pierścieni-------można se darować.
Przy wkładaniu wału z tłokami do bloku niestety pierścienie lubią pękać. Dlatego ludzie robią to tak, że
wał wisi a blok od spodu jest pomalutku podnoszony na 2 podnośnikach śrubowych; wówczas masz
możność wciskania pierścieni w "gilzy" bo spokojnie widzisz jak który się zapiera. Natomiast na 2
osoby==jeden trzyma wał i opuszzca a drugi pomaga pierścieniom---------nie udaje sie i prawie
zawsze pierścień jakiś pęknie====bo wał jest ciężki i trzymający go się kiwa a ręce mu się trzęsą-a
po wódce szczególnie.
To co masz odpisane w sprawie silnika---to niby prawda ale tylko w teorii.
Każde zdjęcie głowicy to będzie problem --bo trzeba nową uszczelkę i trzeba splanować głowicę przed
załozeniem. I potem i tak cieknie !!!!!!!!!!!
Jesłi sie kupiło silnik to miał on swoja historię. Należy spytać sprzedającego. Jeśłi on nie wie--to jest
tak:::::::::
W dawnych czasach ludzie kupowali silniki na zapas. Jeśli u kogoś stoi silnik to jest on ZWYKLE
SPRAWNY. Bo--gdy silnik był niesprawny, to go właściciel zwykle rozbierał i coś wymieniał. Natomiast
sporo bywało przypadków gdy likwidowano Syrenę a zapasowe silniki się sprzedawało na sztuki.
Dlatego ja bym nalał mu troche mixolu, pokręcił rozrusznikiem (lub poobracał ręcznie) i jeśłi to to sie
rusza--wkładaj do ramy !!!!
I teraz dopiero staraj sie odpalić. (odpalanie luzem na zewnątrz samochodu też się robi, ale silnik
wtedy skacze po całym podwórku i trzeba go trzymać, w dodatku hałas itp, więc lepiej na
samochodzie z podłączonym lekko tłumikiem).
Człowiek z doświadczeniem , na podstawie samego dźwięku pracy, powie ci jaki jest stan silnika
(stuki, dzwonienie itp). Mierzysz też ciśnienie--i sprawa jasna.
Jest 70% szansy że jest to dobry używany silnik, a jeśłi ma rdzę w srodku--to nic nie szkodzi, wypali
się !!!!!!
Natomiast wszelkie rozbieranie jest bardzo kochane , ale skutkuje potem wydatkami ==wał, tłoki,
pierścienie itp itp (bo jak rozebrałem to już se wymienie).
I nie jeździsz samochodem ale naprawiasz go 2 lata !!!!!!!!!!!
Jeśłi silnik nie stuka GŁOŚNO lecz lekko, jeśli nie zalewa STALE jednego tego samego cylindra, jeśłi
ciągnie 80 km/godz. to nic nie rozbieraj tylko zasuwaj na nim jeszcze około 20 tys km i dopiero
będziesz myśłał.
PS. odpalenie zastałego starego silnika jest upierdliwe bo on stale zawala swiece. Należy je wykręcać
ze 20 razy i czyścić , tak długo aż będzie zapalał bez problemu i chodził bez zawalania świec. To
potrwa 1---2 dni prób, ale i tak wreszcie wypali syfilis i będzie chodził dobrze.
Zaczynamy od dokładnego wyczyszczenia przerywaczy, (skrobanie pilnikiem i mycie w czystej
benzynie -bez wymontowywania--przy użyciu papieru toaletowego moczonego w benzynie + malutkie
śrubokręty. ). Bez tego "zabiegu" nie opdpalisz go !
Czyszczenie świec natomiast robimy nie tylko na sucho, ale także mokro -przy pomocy czystej
benzyny ekstrakcyjnej, oraz wyskrobujemy ze środka świec syfilis zapałką naostrzoną lub drutem
miękkim.
Aby wogółe ruszył, należy przez otwory od świec nalać po 1 cm benzyny tej ekstrakcyjnej, dopiero
wkręcic świece i odpalać na gaz do dechy i bez ssania ----potem i na ssaniu--eksperymenty).
Ta czysta benzyna pomoże mu sie ożywić !!!!!!
Można też na początek nalać tej czystej benz. do komory gaźnika. Wszystko po to żeby załapał
pierwszy raz .
Trzeba sie przekonać--kol. "anabol" i po prostu zdjąć ten kondensator ( w miarę możliwości nie
niszcząc go).
Tu trzeba dodać,że kondensatory zwykłe (te 3 sztuki) są czasem przez niektórych syreniarzy
dublowane : czyli są te normalne w swoim pojemniczku a do tego dołączają ludzie kolejne 3 koło
cewek. Jest to błąd!!!!!!!!!!!!!
Zrobiłem tak kiedyś bo myślałem ""jak są podwójne to będzie lepsza iskra""" i okazało sie że nie jest
lepsza--nawet jakby gorsza !!!
W kilka lat potem przeczytałem gdzieś, że nie wolno powiększać sumarycznej pojemności w ten
sposób bo iskra będzie słabsza !!!
WNIOSEK : nie należy dawać podwójnego zestawu kondensatorów.
Oczywiście-----kondensator przeciwzakłóceniowy to temat odrębny i ja go zawsze wypier--lam żeby
mi nic nie zakłócał w zapłonie. Dopiero jak skarpeta chodzi dobrze , to można go założyć i wtedy
widać czy jest on obojętny czy też uszkodzony i psuje iskrę ......
Jak ja tak czytam sobie.......jak wy wszyscy "cyzelujecie" każdy szczegół, jak dopieszczacie te
uszczelki, to mnie ogarnia to i owo. Nie jestem do tego przyzwyczajony........pochodzę z czasów, kiedy
to jeździło się Syrenami reperując je młotkiem. NIkt się tak nie przykładał, a Syreny jednak odpalały i
śmigały......
Po prostu chyba panowie przesadzacie........Ja rozumiem, niby zabytek....ale......
Teraz, przez otwory od świec nalewamy po 2 naparstki benzyny ekstrakcyjnej. (to nic że jest już
zalana). Wkręcamy swiece. Ssanie zamknąć. Gaz do podłogi. I kręcimy.
Pojawiają sie pierwsze wybuchy -- rzadkie są więc nie odpuszczamy kluczyka.
Teraz zaczynaja sie częstsze wybuchy : kluczyk odpuszczamy, gaz po 1--2 sek. cofamy do połowy.
Silnik ma sie rozpędzić------i wchodzi już na wielkie obroty.
Teraz--otworzyć ssanie do połowy i podtrzymywać gazem bo skubany lubi zgasnąć.
Jak już odjedzie straż pożarna wezwana przez gapiów (dym jest ta kilku ulicach !!) zgasić silnik i na
nowo czyscić swiece !!!!!!!!!!!!!!!! Cały syfilis jest na nich.
Odpalić normalnie ponownie, jak nie da się to ponowić te hece z ekstrakcyjną.
PS. Są syreny uparte, niepalone przez 10 lat np.
W takich , zanim zrobimy to samo co powyżej, wysysamy strzykawką benzynę z komory gaźnika/po
wyjęciu pływaka/.
I teraz wkładamy na powrót pływak, nalewamy benzyny ekstrakcyjnej sporo - aby pływak po
zatopieniu palcem ,był pokryty benzyną ekstrakcyjną. Zamykamy komorę pływaka.
Oczywiście ----w otwory po świecach też dajemy ekstrakcyjną /kupowanie- około 6 zł za pół litra -
sklepy z farbami i rozpuszczalnikami/. Czyli tak samo jak powyżej opisałem.
Nie ma, mociumpanie , Syreny która by odmówiła odpalenia gdy w komorze jest czysta
ekstrakcyjna. !!!!!!!!!!!!!!!!!
Właśnie na tym cały widz polega, że prywaciarze robili to z rury i pierścienie były do niczego (ale
działały ). Inni robili z "prawidłowego" żeliwa i te były lepsze.
SZANOWNY KOLEGA nie doczytał literatury w spraawie gładzi cylindra !!!!!!!!!!!
Ręczne szlifowanie rys na cylindrze pilnikiem oraz papierem ściernym jest opisane w książkach
motoryzacyjnych !!!!!!
W kwestii naprawy zaworka "iglicowego"--odsyłam do moich opisów na tym forum (dawno).
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
PIERŚCIENIE
Skoro jest to wątek o pierścieniach--to jeszcze jedno::::: Tylko 1 raz na tym forum poruszono kwestię
--""""...Czy można wsadzić pierścień z wyższego nadwymiaru na tłok z niższego, bo akurat nie ma się
właściwego (na tłok 2 szlifu pierścienie 3 szlifu=nadwymiaru z tym ,że się je trochę pilnikiem
zesmerfuje żeby wlazły w cylinder z odpowiednim luzem na zamku""""""". ???
Otóż----literatura wyraźnie mówi...NIE MOŻNA !!!!! Bo taki pierścień źle się rozkłada po średnicy i
następuje zużycie miejscowe cylindra = złe uszczelnienie itp. LOGICZNE.
Też tak myślałem, do czasu :--)))))))))
Jednak można ! Trzeba oczywiście ten "zamek pierścienia" dobrze dorobić pilnikiem żeby pierscień po
nagrzaniu po prostu sie nie "zszedł" i nie wystrzelił.
Co do uszczelnienia---nie widać w silniku żadnych niedomagań, braku mocy itp.
Jeździłem taką Syreną 104 po terenie = warunki ciężkie=,nic złego sie nie działo. !
A więc, jeśli sie ma troche umiejętności, można zaryzykować takie rozwiązanie. Oczywiście z początku
jeździmy ostrożnie. Jest większe prawdopodobieństwo awarii---to prawda--- ale są sytuacje gdy na
takie rozwiązanie musimy isć -- i robimy to bez wielkiego stresu !!
PS. -zdanie forumowiczów w tej sprawie było takie (ok. 2 lata temu) że jednak daje się tak zrobić i
silnik chodzi, przy czym każdy zaznaczał,że jest to odstępstwo od teorii i to duże !.
Wszystko to co na forum pisze ostatnio "tomekb" to szczera prawda, i są to słuszne uwagi techniczne
przeczytane w ksiażkach o naprawie samochodów.
Z tym--------że kolega ten nie bierze pod uwagę jednej rzeczy :::::
1-----każdy może sobie takie książkowe prawdy wyczytać
2----Każdy doświadczony użytkownik Syreny zna te prawdy na wylot ( np. o rozhartowywaniu
pierścieni).
3----Problem w tym, czy takie różne chałupnicze metody naprawy dają w Syrenie dobre
rezultaty.
4-----Otóż---dają dobre rezultaty !!!!!!!!!!! I dlatego pomimo niezgodności z teoriami
ogólnymi, wskazówki takie podawane są tu na forum. Do tego dochodzi fakt, że młodzi
użytkownicy Syren nie mają zwykle forsy, więc metody ratowania tego co już jest ( a nie
kupowania nowej części) mają tu pierszeństwo !!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uzupełniając sprawę pierścieni:::: mało kto już pamięta, że pierścienie kupowane dawniej w sklepie
syrenowskim były robione przez rzemiosło, i trzeba było trafu żeby kupić dobre "fabryczne".
Istniały firmy robiące pierścienie z ---rury kanalizacyjnej !!!!!! Jakość takich pierścieni jest gówniana!!!
One są rozhartowane z natury bo to wogóle nie ta stal co potrzeba. !! A jednak Syreny na tym
chodziły !!!! To samo dotyczy tłoków robionych prywatnie - znane są wypadki ich puchnięcia (patrz
opisy na forum jak to ominąć).
Identycznie----zaworki w komorze pływakowej gaźnika ; czort wie kto to robił i z czego.
A co powiecie na cewki ??? W 70 % przypadków to prywaciarskie wynalazki nie trzymające
parametrów od nowości !!!!!
I DLATEGO stosowanie teorii na temat wymiany części w Syrenie nie ma sensu, bo i tak te nawet
nowe części zwykle bywają fatalnej jakości. Prywatnemu pierścieniowi nic już nie zaszkodzi, ważne
żeby nie był popękany i tyle.
--------------------------------------------------------------------------
Przy tej okazji :: jeśli są rysy na cylindrze ( i to nawet głębokie) to nie warto robić szlifu ale rysę taką
wyrównać ręcznym pilnikiem, potem papierem ściernym i montować silnik.
Przez 1 miesiąc ten cylinder nie ma dobrej kompresji---skutek = zawala świecę codziennie. Trzeba ją
cierpliwie czyścić, osuszać, i jeździć dalej. Po około miesiącu nastepuje dotarcie i o dziwo silnik
odzyskuje życie !!!!!!!
Robiłem to kilka razy i z dobrym skutkiem.
Jest to CAŁKOWICIE niezgodne z teorią " o silnikach" ale w Syrenie się sprawdza.
NO tak, wspaniałe teorie--jakbym czytał ksiażkę o naprawie motocykli sprzed lat.
1---napis N4 to oczywiscie czwarty szlif, czyli największy otwór w cylindrze i do tego pierścienie.
2----"nie wiadomo czy taki odzyskany pierscień nie będzie dobrze uszczelniał" ??. Moim zdaniem
będzie wystarczająco. Nie na takich rzeczach sie jeździło !!!!!! Dopiero jak nie ma wogóle pierścienia
to Syrena idzie około 50 km/godz i ma niejakie trudności pod górę
3----Aby odzyskać taki pierscień zapieczony w rowku trzeba --- nasmarować go smarem grafitowym w
tym miejscu--tj. pierścień stojący w rowku i okolice rowka.
Bierzemy tłok w obcęgi i stajemy przy kuchence gazowej. Płomień na ten pierscień, ale tak z
przerwami a nie na chama, bo tłoki są dość delikatne a poza tym nie trzeba pierscienia aż tak
rozhartowywać. I co chwilę staramy się podważać go bardzo delikatnie od tej szczeliny poczynając. Do
tego trzeba sobie dorobić ze zgiętego gwoździa taką miniłyżkę zaostrzoną. Robić bardzo powoli. W
pewnym momencie pierścień ruszy i po kawałku posuwamy się w obie strony(podkładając czubek tej
dźwigienki pod pierścień jak się da).
Po wszystkim oglądamy pierścień przez lupę---czy nie ma wyraźnych pęknięć na powierzchni.
Cała ta operacja zwykle sie dobrze udaje. Smar ma się lekko gotować i dymić na tym tłoku.Wcieka on
przy tej okazji pod pierścień i ---robi mu dobrze )))))
PS. dla pasjonatów---po całej operacji można ten pierścień zdjąć posługując się trzema żyletkami. A
po co -----bo zwykle rowek pod nim jest zasyfiały. Ale to niekoniecznie.
TRZECI CYLINDER
Panowie------kłopoty z 3-cim cylindrem są znaną sprawą, i często zahaczają o zasady magiczne a nie
materialne--niestety tak jest !!! pisałem o tym wiele razy i mi sie nie chce ale muszem.
Uwaga----problemy te występują pomimo tego ze poszczególne elementy sprawdziliśmy i było dobrze-
------a jest niedobrze !!!!! Uwaga druga----zostawmy na razie wsadzanie świec od 125p.
Pierwsza sprawa::::::::::::::::::: Należy WYJĄĆ przerywacz 3 cylindra z aparatu zapłonowego i na
stole, dobrym pilnikiem z brylantami technicznymi (srebrny taki) wygładzić styczki. Te styki na 3
cylindrze zwykle są dziwnie wypalone--a na innych NIE !
Teraz wsadzamy go spowrotem i ustawiamy mu przerwę DUŻĄ czyli około 1 mm. Teraz ustawiamy
zapłon bo na 3 cyl zrobił się za wczesny !!!!( z powodu tego 1 mm).
Ustawienie zapłonu będzie kłopotliwe bo być może zabraknie zakresu na pozostałych przerywaczach.
Pozostałe przerywacze też dajmy na 0,8----1 mm przerwy, Te przerwy mają być duże !!!!!
Zapomnijcie o instrukcji i Glince !!!
DRUGA SPRAWA:::::::::::::::::::::::::: sprawdzamy czy kabelek wys nap. nie jest nadpalony na swej
izolacji tam gdzie wchodzi do cewki nr 3. Najlepiej go uciąć z 1 cm i wsadzić na nowo, sprawdzając
przy okazji czy gniazdo cewki nie jest zapleśniałe---często jest !. kabelek ma być bez oporu, stary typ
motocyklowy.
Trzecia sprawa::::::::::::::::::::: Dokręcamy MOCNO sruby głowicy. Na 3 cyl często są przebicia
płynu i on to zawala W SPOSÓB NIEDOSTRZEGALNY elektrody swiecy. Zwłaszcza gdy mamy borygo
(świeca zawalona bywa zawalona Borygiem a nie olejem--trudne do zinterpretowania bo wygląda tak
samo prawie). Czwarta sprawa:::::::::::::::::::::::::::::::::::: na końcu wymieniamy uszczelkę pod
głowicą, najpierw planując głowicę. Każdy kto robił to sam wie, że rogi w okolicy 3 cyl (rogi głowicy)
są często wygięte w dół prawie o 1 mm I TAM PO PROSTU NIE PRZYLEGA SZCZELNIE. Ten model tak
ma.
--------------------------------------------
Kwestia ustawienia gaźnika na 2,5 obrotu a nie na 2 obroty śrubki---owszem ,bywa że pomaga ale
rzadko. Nalanie wody zamiast boryga (jak kiedyś pisałem) jest dość dobrą rzeczą bo o dziwo 3 cyl
zaczyna chodzić==dowód na uszczelkę !!
Innych rzeczy se nie przypominam. Stawiam zawsze na przerywacz nr 3, bo coś jest w tym silniku
takiego że cały układ 3 cyl nawala bardziej a ten przerywacz zwłaszcza.
PS. kłopoty tego rodzaju bywają też dlatego że KTÓRYŚ z cylindrów źle przepala co nie jest słyszalne
nawet,,,,,,,i mgła olejowa w nadmiarze snuje się cholera po całym silniku poprzez dławice. no i
zmniejsza "palność" świec a zwłaszcza na 3 cyl (jest on najsłabszy). Dlatego warto WSZYSTKIE
przerywacze dobrze oczyścic i umyć w benz. ekstr.==polepszy się spalanie ogólne i 3 cyl ożyje----tak
to bywa z praktyki.....................Zwykle elementy o kt. piszecie są DOBRE (cewka, kable itp) i sprawa
jest w czystości i rozwartości przerywacza + ustaw, zapłonu.
Przypominam o konieczności czyszczenia świec w benz. ekstrakcyjnej wraz z ich wyskrobywaniem w
SRODKU z nagaru. Tu jest tłusty nagar i stąd mamy problemy, to nie to samo co nagar w czterosuwie.
No, problem robi się ciekawy. Jest to jedna z tych skur &^%$#@kich awarii, przy których kilka dni
zmagań nie daje nieraz efektu.
1-----ciśnienie 6 atmosfer jest DOBRE dla Syreny. Jeździłem Syrenami mającymi 5,5 i paliły świetnie
na wszystkich garach. Proszę się nie sugerować ani książkami ani wypowiedziami wyżej (kol. "atom1",
kolego : bez paniki, nie płosz usera=właściciela pojazdu).
2---- Pytanie brzmi : - czy ten 3 ci cylinder ma naprawdę 6 atm. Piosałem kilka razy o problemach z
pomiarem ciśnienia. Pomiar ten nie jest miarodajny, zwłaszcza gdy olej uszczelnia gładź cylindra --
cylinder niepalący jest zaolejony. Mierzyć na ciepłym silniku, gaz do dechy, akumulator ma być dobry
itp. A i tak ja nie wierzę w te pomiary.
3----Trzeba ustalić co jest z iskrą po tych wymianach cewek,kabli itp. A więc----fajkę zdjąć, odpalamy
na 2 cylindrach ( powinna odpalić, jeden siedzi w kabinie i podtrzymuje gazem żeby nie gasła), a drugi
delikwent bierze w rękę - w rękawiczce gumowej---przewód i zbliża go do świecy. Teraz patrzymy na
kolor walącej iskry. Z odległości 7 mm a nawet 10mm od fiutka swiecy ma walić iskra BŁĘKITNA a nie
czerwona, i ma być ona rytmiczna tj. systematyczna a nie co jakiś czas. Poza tym--ma być słuchać
głośny trzask iskry.
Dla porównania--proszę zrobić to na pierwszym cylindrze, kręcąc rozrusznikiem( bo nie odpali na
jednym cylindrze........). Ta próba jest ważna i trzeba ją robić długo. Kable wys. nap. powinny być
STAREGO TYPU czyli bez żadnego opornika. Jak pisze "tomekb" chodzi o niepotrezbna mnożenie
oporów--i tak jest opornik w fajce 10 kiloomów......to wystarczy.
4----- Na spokojnie sprawdzić wyprzedzenie zapłonu . Bo nie wiadomo jak był ustawiany, ale często ,
gdy ustawiamy począwszy od 1 cylindra, to trzeci nie daje się ustawić !!!!!!
I tu może byc pies pogrzebany. (wynika to z felerności aparatu zapłonowego i niedokładności w
montażu wału ). A więc sprawdź żaróweczką, czy zapłon na 3 cyl. ma naprawdę 4 milimetry
wyprzedzenia. W czasie pracy silnika popatrz na spokojnie czy nie bije iskra WEWNĄTRZ aparatu
zapłonowego ----=== w pobliżu przerywacza, oraz między stykami przerywacza nr 3 (troche może
iskrzyć między stykami ale tylko trochę).
5== Taka uwaga (pisałem kiedyś o tym)::: cylinder nr 3 jest felerny z natury i są z nim zawsze
kłopoty. Ogólnie lubi on mieć WIĘCEJ mieszanki, zwłaszcza gdy jest chłodny, niż jego dwaj koledzy .
Przed kontrolnym odpaleniem WLEJ PRZEZ OTWÓR OD SWIECY 2 NAPARSTKI CZYSTEJ BENZYNY
EKSTRAKCYJNEJ. Teraz powinien odpalić (spróbuj robić to na ssaniu i na gazie jednocześnie, potem
bez ssania- na samym gazie max). Gdy odpali to zaraz go zaleje , i wtedy wykręć świecę, osusz ją, i
ponownie benzyna ekstrakcyjna--i tak wiele razy. Niech sie skubany przepali, on tak ma, to są rzeczy
niezbadane :--))))
6---Ogólnie, sprawa mieszanki, daj w gaźniku więcej paliwa (wyższy poziom w komorze pływakowej,
śruba regulacji obrotów małych na 2,5 obrotu odkręcona--niech se pochla ).
7----zmieniona uszczelka pod głowicą--owszem, ale czy głowica splanowana ?? bo jak nie---to dupa
blada. !
8----WSZYSTKIE ODPALANIA PROWADZIMY NA WODZIE--------JEŚLI JEST BORYGO TO
ZLAĆ JE I NALAĆ WODY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
9----- obserwować elektrody świecy nr 3. Czy rano są na nich kropelki pary wodnej ? Czy w czasie
prób odpalania na Borygu (gdy ono jest ) są na elektrodzie dziwne brązowawe mokrości o dziwnym
zapachu "niebenzynowym".
10----odkręcić korek spustowy od kartera na dole , jeśli sie da i nie urwie ........, bo tam bywają syfy.
Gdy sie nie da---pozostaje opisane już odpalanie na ekstrakcyjnej benzynie, które pozwala na
przepalenie syfów ( uwaga----ekstrakcyjną benzynę można nalać do komory pływakowej z której
wcześniej odessaliśmy normalną mieszankę strzykawką, i odpalamy gazując przez chwilę , aż zassie
pompa normalną mieszankę--patrz jakie kłęby dymu będą :--)))))))))))))))
---------------------------------------------------------------------------------
Ja nie wiem na jakim poziomie doswiadczenia jest twórca tego wątku, i dlatego piszę łopatologicznie.
Co do uszkodzeń silnika---może był dławica wału, może być uszkodzony pierścień stabilizacyjny na
tyle wału itp.........ale skoro kiedyś nie chodził 1 cyl a teraz 3 ci..........to są to straszne syfilisy w
karterach raczej, albo przebicie koło uszczelki bo głowica jest krzywa.
Też nie jestem za rozbieraniem silnika zbyt szybko. Można przez otwór od swiecy wpuścić żaróweczkę
od latarki na drucie, widać dobrze gładź cylindra wtedy i można wnioskować czy był jakiś wypadek z
pierścieniami (rysy ). Można po zdjęciu kolektora wydechowego uciskać śrubokrętem pierścienie i
zobaczyć czy nie są zapieczone lub wogóle luźne----------to takie próby dla uspokojenia
sumienia......A rozbieranie na końcu.
Uszczelkę pod głowicą należy wymieniać PO SPLANOWANIU głowicy. Robimy to sami na szkle tak jak
wiele razy opisywałem.
Przy okazji--zobaczyć czy nie ma wżerów w samej głowicy tutaj gdzie komory spalania w kierunku
płaszcza wodnego.
W SPRAWIE PLATYNEK-------to jest typowa rzecz że silnik kiepsko pali na 3 cylindrze; tak
to w Syrenach jest .
Należy wyjąć wszystkie 3 przerywacze na stół (to oznacza że aparat cały wyjmujemy bo robota ta na
czworakach przy samochodzie nie da sie zrobić.)
Przy okazji patrzymy czy łożyska aparatu się nie kiwają !! (EL8).
Każdy przerywacz wyjmujemy i szlifujemy żeby prawie nie bylo nierówności/osobno kowadełko i
osobno młoteczek/.. To można na kółku ręcznym z kamieniem szlifierskim, albo jakąś osełką. Co do
pilników, to one zwykle są na nic ! Dobre są tylko pilniczki z diamentami szlifierskimi--te srebrzyste,
oraz niezłe są pilniki kanadyjskie do łańcuchów pilarek--niestety sa okrągłe. Inne pilniki nic nie dają--
dlatego mówię o kółkach szlifierskich--te zawsze zbiorą nierówności na platynkach (obracać je
powoli).Dopiero po takim doszlifowaniu gładzi platynek montujemy je spowrotem. Przerwa--0,8 mm.
Gdy ustawimy zapłon, to odpalamy i obserwujemy jak iskrzą platynki.
O ile dobre są kondensatory--to iskrzenie wskazuje na OPÓR przepływu na obwodzie wys. napięcia.
Lekkie iskrzenie może zostać ale LEKKIE !! Ono pochodzi z BOCZNEGO kiwania się młoteczka---a to
wynika z luzów na osi bo była niesmarowana nigdy ! Mając na stole te elementy mogliśmy zobaczyć
jakie są luzy.Gdy bardzo duże to raczej do wymiany młoteczek, ostatecznie możemy dać podwójną
podkładkę pod zapinkę młoteczka na osi--to go usztywnia ale nie na długo.........
Co do tego oporu, to sprawdzamy najpierw fajkę--klasyczna fajka ma opornik 10 K-Om.
Warto to zmierzyć omomierzem, bo bywa o wiele większy i stąd iskra słaba a na platynkach
idą iskry.
Teraz sprawdzamy przewód wys nap. ==gdy jest klasyczny -czyli nieoporowy = pełna żyła
z wielu drucików---to bywa on lekko przypalony koło wejścia w fajkę oraz nieraz przy
wejściu w swoja cewkę.Te pół centymetra odcinamy nożem i osadzamy go ponownie.
Przewody oporowe są ,moim zdaniem KOMPLETNIE do niczego dla Syreny. W dodatku są one obecnie
prod. chińskiej i dzieją sie z nimi CUDA NIESŁYCHANE. Wywalić i dać normalną żyłę.
Gdy podejrzewamy 3 cylinder, to w trakcie pracy silnika zdejmujemy fajke, szybko wykręcamy z niej
przewód i zbliżamy koniec przewodu wys.nap. do świecy==silnik oczywiście dostaje kopa bo rusza 3
cyl. Teraz oddalamy przewód od świecy i patrzymy na kolor "pioruna". Ma być niebieski a nie
czerwony. Bić powinien jeszcze z odl . 1 cm.
I to robimy dla każdego cylindra dla porównania.
Gdy ma się doswiadczenie to próba z piorunem od razu pokazuje że iskra jest za słaba (np. na 3 cyl ) i
to jest powodem jego kiepskiego palenia --A NIE RYSA NA GŁADZI.
Pozostaje więc cewka.
Ten cały opis to czynności które robimy gdy kiepsko pali 3 cyl. Po nich zwykle już pali
dobrze--takie generalne wygładzanie platynek + przerwa 0,8 zwykle wiele daje.
Gdy iskra okazuje sie równa i dobra na wszystkich garach a problem trwa pomino wymiany cewki-----
------------------to już sprawa planowania,uszczelka pod gł., i te rzeczy.
Ale zanim co------ja miałem na drucikach przylutowaną żaróweczke od latarki 4,5 volt.....i w
stanie zapalonym wkładałem ją przez otwór od świecy; widać doskonale gładź cylindra gdy
się zerka w ten otwór od świecy....niestety druciki od żaróweczki przeszkadzają.
Ale bez zrywania głowicy widać co jest w środku.........
PS. Jeśli w samochodzie jest kondensator przeciwzakłóceniowy do radia--------WYWALIC
NATYCHMIAST na czas tych eksperymentów.
Miałem przypadek że nikt nie wiedział dlaczego syrena nie pali na 3 garach ale na 2-óch. A powodem
było to scierwo, i powinienem dostać nagrodę Nobla za tę naprawę. Ale to było w czasach gdy wy
byliście jeszcze plemnikami........................................
ŁOŻYSKA SILNIKA
NIe . Muszę sie napić waleriany. No mówię - zawał pewny !!!!
PS2--- jest ogólne zalecenie dla dwusuwów : jeśli jedzie sie w daleką trasę , to co 30 minut trzeba
puścić gaz na około 2 minuty (bieg na luz) i niech sobie perkocze na jałowym biegu CO ZAPEWNIA
LEPSZE PRZESMAROWANIE ŁOŻYSK .
Mixol w okresie zimowym potrafi opaść na dno kanistra, a użytkownik sądzi że on sam sie miesza. I
wlewa paliwo SUCHE i zaciera silnik.
Miałem kolka takich przypadków w dwusuwach. Wygląda na to, ze zima MIXOL dostaje wariacji.
Lux jest bardziej tłusty i wymaga mieszania, ale raz zmieszany już dobrze trzyma sie
roztworu.
Syreny są stare, silniki są z luzami, Lux wiec zapewnia większą trwałość tym rzęchom.
Dymi gdy zimny---ale to nie szkodzi !!!!! Osadza nagary, ale po 80 tys km ja tych nagarów w silniku
nie widziałem poza denkami tłoków a i to niewiele.
Przebiegi Syren są mniejsze niż Wartburga. Moim zdaniem już po 70 tys km słychać duże
luzy na wale (są ludzie którzy mówią że i 100 tys przejedzie, ale ja nie widziałem tego).
Tak to wyglada:::stary konstrukcyjnie silnik wymaga starych olejów (nawet sowieckiego
AK).
Opisana WSK-Kobuz faktycznie chodzi na Mixolu doskonale (mam taki motor 175 w wersji
eksport z iskrownikiem szwedzkim).Ale to inna trochę generacja silników......:-)))))
Gdy łożyska szumią............
ABSOLUTNIE NIC NIE WYMIENIAĆ.
Po pierwsze---wcale nie wiadomo że to są łożyska. Podobnie szumia pierścienie przy małej ilości oleju
albo po prostu "tak sobie".
Moim zdaniem, ( a zrobiłem kilka silników) Syrenowski silnik szumi i stuka w kilka miesięcy po
dotarciu. Taki on już jest. Nawet gdy dobrze docierany.
Na szumiącym i stukającym można przejechać 80 tys km, i objaw ten wcale się nie pogłębia.
Ani się waż wymieniać cokolwiek.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ZATARCIE
Zaraz, czegoś nie rozumiem,pewnie mam sklerozę.
Dlaczego w tym wątku ( temat----zatarcie) mówi się o niepaleniu jednego cylindra, potem wymiana
swiecy itd....
Co ma piernik do Syreny ?????
Jeśli ktoś jeździł długo na źle palącym 3-cim cylindrze ( a to bywa często) to nic się nie stało. Nawet--
--nasmarował on ten cylinder doskonale i nie ma mowy o jego uszkodzeniu. Proszę zauważyć, że gdy
jeden gar nie pali to temperatura wody spada (nie tylko z powodu braku wybuchu). Olej wraz z
benzyną idzie w wydech, żaden procent oleju się nie spala i smarowanie jest super.
Jeśli myślicie, że niespalona benzyna wymywa olej i cylinder się zaciera---to BŁĄD ogromny !!!!!!
Co tu gadać--jeździłem tak wiele lat, świec brakowało, drogi terenowe, trzeci garnek ledwie pierdział a
czasem wcale---i żadnego zatarcia nie było bo być nie mogło.
TŁOKI
Koledze idzie o to (chyba),że tłoki nominalne mają swoje wymiary selekcyjne i można je
podpasowywać do posiadanego bloku z dokładnością do tysięcznych (nie chce mi się sprawdzać u
Glinki ale coś tak jest ))))))))).
Więc teoretycznie przez długie noce możnaby dopasowywać to do tego.....
W latach gdy was nie było na świecie, widziałem nawiedzonego syreniarza, który stał przy ladzie
sklepu w Pruszkowie (pod Warszawą) i przyniósł swój blok nominalny, a cały personel latał i przynosił
mu kolejne egzemplarze selekcyjne=nominałki, i on je przepuszczał przez swoje cylindry
--O, ten jakoś inaczej szeleści i wolniej przelatuje niż tamten, nie sądzi pan ?
A cały personel miał pianę na ustach..........
Czyli---olać to ! W praktyce nie przebieramy i wkładamy co jest. Te tysięczne i tak sie zetrą w kilka
dni. Byłby to niesłychany przypadek gdyby blok był ""najchudszy" a tłoki akurat maxymalnie
najgrubsze---i by nie chciały wleźć............rzecz prawie niemożliwa w praktyce.
1---oczywiście że dorobienie tulejek za 270 zł to idiotyzm. Można dać np. 50 zł za wszystkie i już.
2-----co do materiału.........pewnie, że dobrze by było żeby to był materiał ekstra, ale,,,,,,,,,te
sklepowe nigdy nie były ekstra, tylko z byle czego, i jakoś to chodziło.......
( Tu uwaga dla czytających :::: Panowie, tutejsi userzy piszą rzeczy słuszne ale nie z natury lecz
wyczytane w książkach !! Praktyka natomiast znacznie odbiegała od realu teoretycznego. Tutejsze
uwagi w stylu ""wał ci będzie napierd, jakby nic nie było robione"" i podobne , to są takie wizje
teoretyczne i nieprawdziwe. ).
3------wkładanie żyletek nic nie da, absolutnie nie rób tego. Szukaj tokarza na prowincji i niech on
dotoczy ze swojego materiału.Ma być tanio.
4----pozostawienie starych tulejek........to zależy, czasem można tak zrobić. Wsadź paluchem
sworznie do tych tulejek na olej, jeśli wejdą pod silnym naciskiem palucha ( a nie wsuną się od
podmuchu wiaterku) TO MOGĄ ZOSTAĆ !!!!!!!! Nie słuchaj tutejszych znawców !! Przecież nie wiemy
jaki przebieg miał silnik przed zatarciem !!!! Jeśłi mały to one są jeszcze dobre !!!
5-----przy montarzu tłoków PAMIĘTAJ :: strzałka na denku tłoka ma iśc w stronę WYDECHU. Żebyś
nie założył tłoków odwrotnie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
6-----no i takie przypomnienie :::: sworzeń tłoka ma wejść w swoją tulejkę DOSĆ LEKKO (jak
pisałem) natomiast w otwory tłokowe to on ma wejść bardzo ciasno !!!! Czasem nie daje się tego
zrobić i trzeba tłok NAGRZAĆ żeby wlazło !!!!
7-----Jeszcze jedno (bo tu już ktoś --chyba motonita--namieszał ). Chodzi o zrobienie rowków w
tulejkach. Otóż jest tak ,że po wsadzeniu tulejek nowych w główkę korbowodu ( a wsadź je do lodówki
to wejdą łatwo) musimy WYWIERCIĆ w nich otworki na przestrzał-tak jak to wynika z otworków
będacych już w główce. Robimy to wiertarką po chamsku po czym wygładzamy od środka zadry.
NIEKTÓRZY SYRENIARZE NA TYM POPRZESTAJĄ I NIEPRAWDĄ JEST ŻE POWODUJE TO JAKIEŚ
ZATARCIA TULEJEK, BO TO ZA MAŁO JEST !!!! Fabryczne wały też tylko tak miały i otworki te
wystarczały do smarowania tulejki ze sworzniem. !!!
NATOMIAST podręcznik GLINKI zaleca żeby dodatkowo zrobić roweczki odchodzące od tych otworków,
To jest niegłupie---pisałem o tym kiedyś-----robiłem to ale zawsze trzeba pamiętac ,że osłabia to
powierzchnię tulejki trochę ! Robić więc je trzeba okrągłym pilnikiem ułamanym na końcu (średn . ok.
4 mm) delikatnie i nie głęboko. Rysunek jest u Glinki na stronie 39. Po robocie wygładzić papierem
sciernym na patyku. ((jak widzimy takie akcje rozkalibrowują wnętrze tulejki dość znacznie i tym
nardziej sworzeń wchodzi lekko....). Te roweczki nie dochodzic mają do krawędzi tulejki--to ważne !
One są w zasadzie przegłebieniami w pobliżu otworków......
Na koniec........zmontowałem kiedyś wał w którym sworznie wlazły swobodnie w tulejki.......Po prostu
wymiar sworzni i wymiar wewnętrzny tulejek nowych był prawie z luzami.........sporymi....po prostu
wsunąłem je na olej a one wypadały same jak sie przechyliły........ )))) Silnik ten chodził
bezproblemowo 80 tys km !!!!! i nic sie nie wystukało !!!!!!!!!!!!!! Więc bez paniki obywatele !!!
Natomiast wydaje sie bardziej istotne MOCNE spasowanie tłoka ze sworzniem bo tłok się w czasie
pracy mocno nagrzewa i robi se luzy w tym miejscy już po kilku minutach pracy !!! I te luzy są ważne
--żeby na zimno były małe !!
1. Nowy silnik ( po zrobieniu) jest niedotarty i jako taki ma złe warunki spalania. Trzeba przyjąć od 3
do 5 tys km na dotarcie. W tym okresie świece będą paskudne.
2.1. GAŻNIK
Przychodzisz do Syrenki
Odpalasz--niech pochodzi minutkę
Gasisz, podnosisz maskę(rób teraz
wszystko dość szybko).
Odkręcasz 2 śrubki komory
pływakowej trzymając ją
przyciśniętą paluchem przy tym
odkręcaniu.
Wyjmujesz śrubki i od razu
podnosisz pokrywę , trzymając ją
troche z boku gaźnika.
Drugą ręką naciskasz na jezyczek
pływaka żeby go zatopić aż się
oprze o dno.
Benzyna powinna pokryć pływak
na około 2 milimetry.
I to jest dobry poziom paliwa.
Jeśłi nie pokrywa
pływaka=======języczek
rozprostować troszeńkę.
Jeśli za bardzo pokrywa========języczek przygiąc na tej falbance.
UWAGA. Nawet minimalne przygięcie języczka daje ogromne zmiany poziomu i często po
takiej regulacji robi się o połowę za niski poziom.
Kwestia wprawy.......
UWAGA2:--jeśli samochód chodzi i jakoś odpala--nie dotykaj sie do gaźnika. Zrobisz to za
rok albo półtora
1)jeśli uszczelki w gaźniku nie zostały porwane przy demontażu, to należy je posmarować smarem
grafitowym żeby odzyskały troche miekkości i zakładać na nowo te same. Zwłaszcza ta kwadratowa,
przy czym jej przyleganie należy "optycznie" skontrolować, bo także i to miejsce może sie zwichrować
w taki sposób że (jeśli ktoś dowalał te 4 srubki super mocno) to następuyje wygięcie "czterech uszu" i
powierzchnie gaźnika niezbyt dobrze przylegają----rzadko ale bywa..
2) nie dajemy żadnej uszczelki przy tym kolanku gdzie gaźnik zakręca poniżej filtra powietrza. Tam
ma być troche nieszczelne !! Żeby mogło kapać sobie na te blachę co to jest poniżej gaźnika. Bo jak
nie----a zaworek w nocy słabo trzyma, to na rano będzie litr paliwa w karterze !!! A tak to se wykapie
przy tym kolanku, pod samochodem będzie kałuża--i dobrze ! Piszę o tym, bo bywały komplety
uszczelek do gaźnika prywaciarskie, gdzie była ta uszcelka w komplecie . BZDURA !. Jej ma nie być .
3) Jestem zwolenniikiem tego, żeby uszczelki były miękkie i
dość grube . Jest to niezgodne z teorią, ale to jest Syrena i
lepiej żeby te krzywizny i nieprzylegania się po prostu
uszczelniły. Zwłaszcza dotyczy to uszczelki pomiędzy
gaźnikiem a kolektoren ssącym. I wtedy NIE DOKRECAMY
GAŹNIKA MOCNO, po kilku dniach trochę o ćwierć obrotu
dokręcamy bo uszczelka siadła nieco (jest miękka i
posmarowana smarem) i już tak ma być. Unikniemy wtedy
rewelacyjnych postów na forum ""....gdzieś ssie mi
dodatkowe powietrze ,nie mogę ustawić obrotów"".
4) Z praktyki wiem, że teoria o "ustawieniu obrotów po
montażu gaźnika" nie nadaje sie do niczego !!!!! A opisu,
który jest w tym watku wogóle nie rozumiem----jak to ?
Mamy wkręcić WOGÓLE tę śrubę na dole z początku ????? I
najpierw ustawić tą śruba na przepustnicy ? Toż to absurd---
----wyłączamy wogóle układ biegu jałowego na początku --
PO CO ??????????
W dodatku, to manipulowanie potem obiema srubami
regulacyjnymi nic nie daje (teoria mówi że daje oszczędność
paliwa-----guzik !!----silnik gaśnie, nie włazi na obroty, do
kitu jest ta teoria).
Po prostu, przed zamontowaniem gaźnika , tę śrubę na dole ze spreżynką, odkręcamy na 2 obroty
(najpierw zakrecamy do lekkiego oporu a potem odkręcamy). Natomiast co do tej drugiej , która jest
od uchylenia przepustnicy, to ----trzymając gaźnik w ręku----tak ją ustawiamy żeby przepustnica była
uchylona około 3 milimetry--szparę widać małą i tyle !!! Przecież mamy gaźnik w ręku !!!!!!
No i go zakładamy i odpalamy. Powinna chodzić dobrze, czasem troche za szybko. Nie ruszamy tej na
dole i zmniejszamy obroty tą górna śrubą --od przepustnicy.
W zasadzie to wystarczy,.. Niektóre gaźniki tolerują wkręcenie tej śruby na dole o pół obrotu i silnik
jeszcze jakoś idzie---daje to oszczędność paliwa ale odbiera moc !! Robimy to wszystko na silniku
nawet niezbyt nagrzanym, bez przesady, .....gdy sie nagrzeje to myślicie że coś sie zmieni ???? Teoria
mówi inaczej, wiem......Na gorąco zwykle lekko przyspiesza i idzie równiej,,,,,można więc potem
troche jeszcze przymknać przepustnicę (srala-lala, a potem w zimie ruszamy, pierwsze swiatła, a ta
cholera gaśnie bo była ustawiana na gorącym !!).
Obroty na biegu jałowym mają być takie ,żeby SILNIK SIĘ KIWAŁ i dostawał lekkiej czkawki. Ludzie
zwykle ustawiają za szybko !!! Tu ma być słychać poszcególne gary !!! I ma się chwiać na
poduszkach. Gdy sie chwiać przestaje to jest za szybko !.
5) poziom paliwa (powtarzam to 100 razy
na forum) ustawiamy zatapiając palcem
pływak przy odchylonej pokrywie komory
pływakowej (należy ja odsunąć na bok bo
kapie --silnik stoi oczywiście a nie
pracuje). Po dociśnięciu pływaka do dna ,
ma być on pokryty paliwem na 2 milimetry
(na oko ).Można i więcej, tzn, 3---4
milimetry, a do tego śrubę na dole
odkręcamy na 2,5 obrotu====skarpeta
dostaje mocy i osiąga te 135 km/godz
ciągnąc przyczepę turystyczną ))))))))
Ale zużywa wtedy sto na sto paliwa !!
Języczek pływaka przyginamy
NIEDOSTRZEGALNIE polegając tylko na sile palców a nie na wzroku----bo jak nie,
to zwykle przygina sie go za bardzo i------O DZIWO------komora robi sie sucha i
nie ma wogóle paliwa w niej !!
Tak bardzo wygięcie języczka wpływa na położenie pływaka. JEST TO BARDZO CZĘSTY BŁĄD I
ZUPEŁNIE NIESPODZIEWANA SPRAWA GDY SIE NIE MA DOSWIADCZENIA Z JĘZYCZKIEM.
Wogóle, technika używania języka jest, jak nam wiadomo, niezwykle istotna przy wielu innych
urządzeniach
=================================
PS2. Pieprzyć obraz łopatek wentylatora !!!!! Na biegu jałowym poszczególne suwy powinny wypadać.
Wyrażnie silnik ma iść nierówno popierdując !!!! I trochę sie kiwać na boki.
Zdaje sie że wy wszyscy macie za wysokie obroty na jałowym ! Oj ludzie ludzie (chcecie zatrzeć silnik
?).
Ja tu jednak dostanę zawału, no na pewno dostanę zawału jak tu siedzę.
Wolne obroty ustawiamy GŁÓWNIE śruba regulacyjną "ze szpicem" czyli idzie więcej lub mniej
mieszanki przez dziurę. Korygujemy to dostępem powietrza uchylając przepustnicę (tą śrubą od góry
na srubokręt)--co oznacza ,że dodajemy głównie powietrza (powiększamy szparę=podciśnienie
spada= zubażamy mieszankę =silnik dodaje gazu ale główny rozpylacz jeszcze nie działa ).
1----zimne tłoki o mniejszej średnicy nie mają nic wspólnego z koniecznoscią stosowania ssania
(jakbyś miał doskonałe tłoki niekurczliwe to ssanie także trzebaby stosowac)./ chodzi o parowanie
paliwa/.
2--Jeśli występuje dziura w obrotach gdy ruszamy spod świateł---to dowód na złe ustawienie
gaźnika==jest ZA UBOGA MIESZANKA.
3----teoria mówiąca o tym, że dwusuwy lubią wysokie obroty - dotyczy wyłącznie obszaru obrotów w
czasie jazdy, gdy pracuje rozpylacz główny.
Obroty biegu jałowego do tej teorii nic nie mają.
4----Na biegu jałowym silnik ,który pracuje nierówno (tzn. opuszcza niektóre wybuchy) smaruje się
lepiej niż silnik idący równo--to chyba jasne !!!!!!
Jednak potrzebna jest książka łącząca informacje z Glinki z informacjami z książek Rychtera.........i co
ja na to poradzę ????
Oto co poradze ::::
Sruba dolna regulacyjna wolnych obrotów ma być wykrecona na 2 obroty.
Poziom paliwa po zanurzeniu palcem pływaka ma go pokrywac na 2 milimetry co najmniej.
Teraz ustawiamy śrubę górną śrubokretem---silnik ma przepuszczać niektóre wybuchy i się kołysać.
Wszystko to robimy na ciepłym silniku.
I takie ustawienie daje zużycie paliwa około 9 litrów ale silnik nigdy się nie zatrze i łożyska wału długo
wytrzymają (dawajcie olej LUX-10 bo te inne wynalazki są do kitu).
PS.Silnik dwusuwa pozostawiony na biegu jałowym przez kilka godzin ABSOLUTNIE SIĘ NIE ZATRZE --
wprost przeciwnie--osiąga on tylko około 60 stopni temp wody i doskonale się DOCIERA. Właśnie w
ten sposób dociera się silnik Syreny po złożeniu (potem dopiero jazda z niewielkimi prędkosciami i bez
przeciążeń).
Gdy jest już dotarty--to tak samo--nic mu nie grozi--wprost przeciwnie, wychładza się on do tych 60
stopni. Pamiętacie jak czekało się w zimie na paliwo w stacji CPN ????? Perkotały te Syreny po 5
godzin na jałowym bo człek zamarzał.....
Lesiu--bez przesady----naciskasz na języczek, on zatapia pływak----i patrzysz czy pływak jest pokryty
paliwem. Absolutnie nie podnosisz jezyczka żeby mierzyć super precyzyjnie !
Idzie o to , żeby pływak był pokryty paliwem , no tak wyraźnie. Może to być 1,5 lub nawet 3 mm. Cały
pływak pokryty.
Po prostu zauważono, że w Syrenie--jeśli pływak od góry nie jest pokryty paliwem po jego zatopieniu,
to silnik chodzi do dupy. Natomiast jeśli jest bardzo mocno pokryty i dużo--to chodzi dobrze ale za
dużo pali.
Wiec mówimy że około 1---2 milimetry, ale to są milimetry literackie a nie suwmiarkowe.
Zawsze w nowym gaźniku i po czyszczeniu go, sprawdzamy czy dysza paliwa biegu jałowego (klucz
nie jest przytkana ! Zwykle jest !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Drucik, dmuchanie.
Potem dolną śrubę (ze sprężynką) odkręcamy na około 2 obroty (od 1,5 do 2,5 ).
Teraz odpalamy i staramy się wkręcić lub wykręcić trochę śrubę uchylenia przepustnicy --u góry ze
sprężynką---- tak aby silnik nie gasł na biegu jałowym.
I już mna być dobrze.
Jeśli jest źle to do huty i kupić inny pojazd.
Benzyna NIE MA PRAWA wyciekać poprzez ssanie !!!!!!!
Źle działa iglica i poziom paliwa jest za wysoki.
Po zatopieniu pływaka palcem, paliwo ma go pokryć leciutko--to jest właściwy poziom.
Ponieważ ( jak rozumiem) ustawiałeś poziom i jest "dobrze" to być może...
1-----iglica po prostu nie trzyma
2---- ukształtowanie języczka jest takie, że blokuje się on w prowadnikach pływaka ( języczek za
mocno wygięty na końcu) i pływak "źle pływa".......cały ten układ pływająye zapiera się o ścianke
komory pływakowej. Języczek ma być w zasadzie prosty z lekkim przegięciem na końcówce
wchodzącej w te uszka pływakowe. Założę się, że twój jest mocno wygięty !!!!
---------------
Ustawienie otworów na zaworze obrotowym trudno tu opisać, ale to się nie da spieprzyć !
Weź to na rozum !!!!!
Poza tym-----proste rozumowanie----jeśli paliwo tamtędy sie wydostaje, to Sodoma z Gomorą w
kwestii poziomu paliwa ,,natomiast ustawienie tych wycięć olewaj póki co, bo to teraz nieważne.
Iglica--nawet niedobra---nie ma prawa AŻ TAK nie trzymać paliwa !!!!!
Sprawdź, czy jest uszczelka POD IGLICĄ--taka aluminiowa zwykle. Czasami ona jest nieszczelna i
paliwo omija iglicę !!
Iglicę, wraz z jej gniazdem ( mosiężna jest zwykle, jesli inna to niedobra) wykrecić, nałożyć tam pasty
szlifierskiej do zaworów ////albo pasty do szlifowania klamek w domu///
i docierać ręcznie przez pokręcanie.
W sytuacji tragicznej można rozebrać tę iglicę poprzez
wybicie na gorąco i potem obrobić papierem ściernym lub
pilniczkiem gdy sama iglica wiruje na wiertarce (zaostrzyć
ją). Natomiast gniazdo iglicy lekko poprawiamy wiertłem
zaostrzonym na bardzo ostro. ALE TE PARTYZANCKIE
METODY DARUJ SOBIE NA RAZIE .../..
Masz coŚ poje@#$%^ z poziomem paliwa.
PS.----nieraz powodem bywa pompa paliwowa dająca za
duże ciśnienie ---brak dobrej pracy zaworka kulkowego w
pompie---ale to byłby to wypadek jeden na milion.
Ale tu chodzi o pływak z plastyku a nie o ten z mosiądzu.
Nózki ma ten plastikowy.
PS. Pompa paliwa przy wycieku z przodu--powtarzam---to rzadki i diekawy przypadek uszkodzenia.
Pamiętajmy, że zbiornik jest wyżej niż gaźnik i bywa, że syrena jedzie pomimo pęknięcia zaworka
tłoczącego pompy ))
To jest samochód !!!!!!!!!!!!!!
Dopiero dziura w membranie unieruchamia pojazd.........teżnie zawsze jeśli niewielka (membrany od
żuka- Nysy stary typ pasują tylko trzeba odciąć tego fiuta przy nich z metalu ).
Ktoś napisał, że ""w tej pompie są kłopoty z zaworkami" --guzik prawda bo zawprki są takie same w
obu modelach pomp, z tym że w fiatowskiej są niewyjmowalne (zagniecione....ale da sie wyjąć). No i-
-o ile pamiętam----inna jest konstrukcja zaworka kulkowego.
Właśnie ja bym podejrzewał kulkowy. Benzyna sie miele w szklance a dalej nie idzie bo kulkowy jest
stale otwarty.
Niestety-----te kulkowe mają spręzynki jak włos, i nieraz jak paproch wpadnie to już nie działa. W
dodatku spręzynki te lubią pękać i tego nie widać bo ona dalej działa ale nieraz robi takie
niespodzianki gdy zwoje się jakoś na chwilę wczepią w siebie.
Nieraz po prostu kulka jest już zużyta i ustawia się nie tak jak trzeba. itp itp........
Ja walczyłem z tym włosem w wersji fiatowskiej, natomiast w szklankowej to nigdy sie nie psuło
(uważam, że jest lepsza konstrukcja). Ale zaworek ten dla szklankowej był w sklepach jako cześć
wymienna kiedyś, z więc temat był na rzeczy.
Zaworek kulkowy normalnie zapobiega nadmiernemu tłoczeniu do komory gaźnika i się otwiera gdy
komora jest pełna.Pompa przestaje wtedy działać.
Bywa, że sie zatnie i wogółe nie otwiera---odwrotny przypadek --- i wtedy wali benzyna na full i
przeciska się przez iglicę, Syrena dymi albo nie zapala bo zalewa na amen.
Właściciel rozbiera pół samochodu wraz z silnikiem bo nie wie co jest .
JEDNAK--------jednak przypadki z tym zaworkiem są bardzo rzadkie tak wogóle i zwykle to sprawa po
prostu jakichś syfów. Zaworek ten w szklankowej daje sie wykręcić, i trzeba go przedmuchać oraz
sprawdzić czy sprężyna nie jest walnięta (ciężko sprawdzić).
PS. pisałem kiedyś o rozbijaniu zaworków przez talerzyk membrany, a ten żukowski jest jakiś nieco
wyższy.Tymczasem pompy syrenowskie miewają za płytkie gniazda zaworkowe i stąd moze nastąpić
to rozbijanie.Dlatego--konieczność przełożenia elementów metalowych.
PS2---pompy szklane są rozbieralne a fiatowskie w zasadzie nie ( zaprasowane zaworki). Pompy
szklane mają lepszy zaworek kulkowy--rzadziej nawala.
Pompa ze szklanką posiada zaworki płytkowe takie same jak pompa nowszego typu (powinny być u
prywaciarzy w sklepikach) ale zaworki cię nie interesują (trzeci przelewowy jest inny ale on w zasadzie
się nie psuje).
Membrana---oto jest twój temat ))))))
Taka sama membrana była w pompach do starego Zuka-Nysy (przeba było oderżnąć tylko popychacz)
oraz podobna jest w Moskwiczu- stary typ. Wogóle jest to membrana typu "warszawowskiego"--
bardzo popularna kiedyś.
Rozmiar przepony (dwie warstwy) jest identyczny, a ten element metalowy to możesz sobie przełożyć
ze starej własnej syrenowskiej i go zanitować lub na srubkę.
Można też dociąć z gumy te membranę--ale skąd teraz brać gumę olejoodporną ??? Poza tym,
oryginalne membrany nie są z gumy, ale to jakieś płótno gumowane jest.
Szukaj najpierw na prowincji w sklepach "Żuk-Nysa".
III.UKŁAD WYDECHOWY
I zobaczycie czy wasze problemy się nie skonczą. ACHA !---- i proszę odkręcić śrubę dolną gaźnika na
2.5 obrotu.Ewentualne zakłócenia biegu jałowego wyregulujecie sobie uchyleniem przepustnicy.
I zameldować mi tu co wyszło.
Acha .......I jeszce :: proszę ten zaworek o średnicy 20 groszy co to jest w korku chłodnicy, podnieść
paznokciem i wsadzić pod niego pętelkę z cienkiego drutu, który zakręcamy sam ze sobą tak aby nie
zleciał do chłodnicy.......Wykonać !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
PS. wszysrtkie te czynności możecie przecież ""odwrócić""" gdy nie będzie efektów oczekiwanych, nic
się waszym pojazdom nie stanie.........
Uważam że w tej próbie którą opisałem powyżej powinien być olej LUX a nie Mixol.
Jak próbować to na całego......
Panowie-----założenie dodatkowego wentylatora nie chroni przed ""rżnięciem się na wióry gładzi
silnika"" bo cóż z tego że chłodnica ma poniżej 100 stopni ? Istotne jest ile ma silnik !!!!!!! A to dwie
różne sprawy. Woda w głowicy może mieć 80 stopni bo sie dobrze schładza przy podwójnym dmuchu
na chłodnicę, ale pytanie brzmi--ile stopni ma blok na tym odcinku gdzie trą go tłoki !?!?!?!?
Panowie......tłumik tylni od 125p nie za bardzo pasuje jako środkowy do Syreny.
Wymaga wspawania szerszego wejścia, oraz wydłużenia wyjścia !!
Ja to właśnie robię i się morduję !!
Czy ja czegoś nie wiem ??
Natomiast co do gitary, to widziałem dorabianą wersję kanciastą ( oryginał jest z blach giętych).
W kwestii wycia i rezonansu, to niektóre wersje gitary miały azbest w środku a inne nie.
Gitary istniały też w wersji nieco mniejszej (prywaciarskie ostatnich lat PRLu) i były gorsze i
głośniejsze od fabrycznych (zwłaszcza z azbestem).
Postanowiłem dorobić sam gitarę w wersji kanciastej z blachy 2 mm spawarką elektryczną
(szaleństwo).Kłopot sprawiają dziury na wejscie i wyjście.Musi być zachowany ich kąt, bo jak nie to
ociera cała gitara o belkę (przegrode) poprzeczną.Natomiast rurę wyjściową i wejściowa można
wykorzystać starą.Bo rdza atakowała zwykle samo serducho przy spawach.
TERMOSTAT
A myślałem ,że mnie nic nie zaskoczy .......
TO WY NAPRAWIACIE TE TERMOSTATY ?????????
Panowie !! Olewać to !!
Cała rzecz w tym żeby stary termostat stanął na zawsze w pozycji "otwarte". I tak sie jeździ . W
czasach Syrenkowskich WSZYSCT tak robili pomimo tego że termostaty były w sklepie . Ja sam mam
stary termostat stojący na zawsze w pozycji otwarte.
Ile tracicie -----pół litra paliwa na tydzień ?
Natomiast z nowymi termostatami Syrena w okresie upałów potrafiła sie przegrzewać. Dlatego ludzie
zostawiali stare.
Do wyjątków należało żeby stary termostat stanął w pozycji zamknięte i się tak zaklinował.
Wtedy gwoździem robiono mu dobrze i był otwarty na zawsze.
Nie róbcie "cyzelowania".
Termostat w Syrenie to (w pewnym sensie) pomyłka konstrukcyjna.
Dajcie se spokój.
V. SPRZĘGŁO
jak pisałem kiedyś, w instrukcji 105 jest błąd co do tego zagadnienia, dlatego trzeba samemu. Skoro
wiesz gdzie jest wsteczny , to w tym samym miejscu jest bieg 2 , z tym że jest on niżej o
pięterko.(powiedzmy że do siebie to pięterko pierwsze, natomiast cholernie mocno do
siebie to pięterko dla biegu wstecznego). A więc gdy wsiadamy to : do siebie
lekko(pięterko1) i teraz w dół==jedynka. Na tym samym pięterku ale mocno w górę to
dwójka (można przejść do niej od razu z jedynki podtrzymując dźwignię od spodu
paluchami żeby nie spadła na luz i pchając w górę). A potem sprowadzamy bieg na luz i
teraz wajcha od siebie i w dół --to bieg 3. I na tym samym dolnym pięterku ale w górę to 4
.Nie ma prawa ruszać płynnie z każdego biegu----znaczy to że one ci nie wchodzą i nadal
jest bieg 1.
PS.pardon. przeedytowałem--był błąd, czwórka jest w górę .....Tak to jest gdy się pisze z pamięci o
czymś co robiło się mechanicznie latami.........nawiasem mówiąc, z żoną używaną od dawna też
wpada się w analfabetyzm bp to już tylko rutyna......
Po wrzuceniu biegu 4 dżwignie drży bo chce opaść własnym cięzarem w dół . Aby wyeliminować to
drżenie ,można pod maską zahaczyć ramię zmiany biegów jakąkolwiek sprężynką nie za mocną (drugi
koniec gdziekolwiek), która eliminuje drżnie.....Gdzieś pisze o tym Glinka w jednej z małych
książek....
Obywatelu : Hipol 15 istniał kiedyś ==był to jak widać Hipol-15 BEZ LITERY. I był przeznaczony do
syren lub Żuków. Natomiast inne oleje o nazwie Hipol z literą /F lub MF/ po tym słowie, był dla
nowocześniejszych samochodów (Fiat, Polonez, 126 p.......... itp).
Idzie o to, że HIPOL 15 był bardzo gęsty a więc przeznaczano go do skrzyń biegów wolnoobrotowych,
mających zresztą duże luzy fabryczne.
Gdy do skrzyni takiej (Syrena) wlało się olej przeznaczony dla Fiata-----to skrzynia potrafiła rozlecieć
się po pół roku !!!! No bo olej ten był dla niej za rzadki.
Natomiast Hipol 15 był tak gęsty, że przez lejek nie chciał iść w miesiącach chłodniejszych !!
Gdy jego produkcję wstrzymano, były problemy, bo--jak wyżej.Nieważne czy były na rynku oleje GL4
czy GL5 -----tak czy tak były one rzadkie i szczynowate.
Ja sam rozwaliłem skrzynię na jakimś polskim oleju 80W/90 który był przeznaczony do maszyn bardzo
obciążonych (wg. opisu) ale lał się jak woda, a miał cechę 80W/90 GL4.
Po licznych próbach, leję teraz (i jest to bezpieczne) olej ELF 80W/90 GL4. Niestety jest on
o wiele rzadszy od opisanego Hipol-15, natomiast "nadrabia" bardzo dobrą jakością i
smarnością. Skrzynia na nim jakoś nawet nie hałasuje, bo on po rozgrzaniu nie robi sie jak
woda !!!!
Polskich olejów nie używam--wystarczył mi tamten cud , który rozwalił mi skrzynię.
Inni userowie używają, ale.........panowie................a ileż wy kilometrów robicie rocznie ?
No więc idealne byłoby nalać na przykład ELF 90W/110 (a są podobno nawet 130 ). Ale ja
ich nie widzę w sklepach. Byłby to olej tak gęsty jak dawny Hipol-15.
PS. na tym Hipolu-15 przy mrozach jak obecne, wrzucało sie jedynkę i jechało kilkaset metrów żeby
weszła dwójka--tak skubany trzymał !!!!!!!! I to był dobry olej !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
WYMIANA OLEJU
Odkrecasz odpowietrzacz u góry skrzyni a potem włazisz pod samochód i odkręcasz korek na dole. Ale
on jest z otworem kwadratowym i dorobienie takiego "klucza" to jest pewien problem. Więc sobie
dorób najpierw. Do niego wajcha musi byc spora bo siły mają być duże (dawno nikt nie odkrecał).
Kolego--w kwestii wyjaśnienia , bo zmieniła się epoka : Olej w skrzyni wymieniano co roku (obecne
samochody ==raz na 5 lat albo i dłużej). Olej "15" chyba nie istnieje juz w stacjach a oznaczony
dodatkowo literami jest za rzadki (olej syrenkowski był bez liter czyli Hipol15 ). Należy lać jak
najgęstrzy olej-----w październiku on nie idzie przez lejek---nalewamy z góry przez ten odpowietrznik-
-tak jest gęsty (mówię o dawnym oryginalnym).
Obecnie wszystkie oleje są niestety rzadsze, ja leję Elf GL4 80/90 i sie sprawdza ==raz na 3
lata.Lejemy 2 litry.
PS . odpowietrznuik górny odkręcamy kuczem płaskim 19/22.
WOLNE KOŁO
Niestety 90% wolnych kół w syrenach jest "rozsypanych". To dlatego ,że (patrz poprzednie posty)
zbyt nagle dodawano gazu przy lince zaciągnietej na zaczep (działa wolne koło) i następowało
uderzenie obrotów silnika w słabe ząbki koła. Ząbki sie ścinały
I tu problem, bo po takiej awarii samochód WOGÓLE nie jechał i tylko w skrzyni chrobotało.
Co zrobić wtedy ?
1-odczepić tę linkę i nigdy nie używać.
2- młotkiem wbić dźwignię wolnego koła w pozycję "ostre" czyli ku przodowi pojazdu.
3- nigdy nie używać wolnego koła więcej--ma ono złą konstrukcję w Syrenie, jest za słabe.
USZCZELKI SKRZYNI
Temat uszczelek skrzyni to jest rzecz paskudna.
Już daaaawno zabrakło oryginalnych, a były one nie z papieru ale z cienkiej tektury nasycanej czymś
tam.
I o to nasycenie chodzi !!!! Samo hermetykowanie może nie pomóc. To musi być taka cienka tektura
jakby woskowana czymś (wosk naturalny ?????). I ma być dosyć twarda.
Nie można dawać samego silikonu, bo to wpływa na "odchyłki" a poza tym, ten silikon jest G.... warty
(zobaczcie co się dzieje gdy zdejmujemy np. węże wodne wsadzane na silikon czerwony--on wogóle
nie trzyma i rozłazi się w rękach).
Trzeba poszukać takiej woskowanej tektury i wyciąć sobie uszczelki. I dopiero na hermetyk.
( PS.próbowałem kiedyś nasycać cienką tekturę szkłem wodnym......ale nie jestem pewny czy to było
dobre....).
PS2--w sklepach pszczelarskich jest wosk na wagę sprzedawany---moż go rozpuścić w denaturacie i
nasycać....?
Coś ty zrobił ?? Łożyska smarem stałym ??? No oczywiście a niby co miałeś robić ??????
Co do tego kondona na przegubie, to gdy montujemy 1 raz, to nakładamy smaru gęstego zeby nie
wylatywał przy zakładaniu kondona---oblepiamy nim przegub dokładnie. Po kilku miesiącach daje sie
"zastrzyk w kondona" strzykawką 20 cm z oleju mixol grubą igłą-najgrubsza z apteki lub szpitala
(około1---1,5 mm grubosci).Po zastrzyku od razu sie przejechać żeby rozmieszało.
Niestety prywaciarskie kondony są słabo odporne na smary..........
Wniosek--------------Staramy sie wogóle nie zdejmować potem kondona,,,,,jak się da,,,,bo
jego zakładanie to kurwica i sodomia.
Dziurka po zastrzku mu nic nie szkodzi--guma jest plastyczna.
Ale zdajecie sobie chyba sprawę, że w ciągu kilkudziesięciu lat istnienia Syrenek, nie było w sklepach
smaru molibdenowego i nie do takiego smaru przewidziano tę konstrukcję (w praktyce).
Robiło sie więc tak::::
Gdy kondon gumowy masz jeszcze niezałożony, nakładasz na przegub smar łożyskowy ŁT4 oraz
drugie tyle smaru STP (jest to mydło.....).
Zakładasz kondon. Teraz lub za kilka dni, bierzesz strzykawkę 10 cm albo i 20 cm, a do tego
najgrubszą igę jaka istnieje (końską....ma ona około 1,5 mm otworek).
Nabieraz taką strzykawką full Mixolu i leżąc pod samochodem walisz z góry igłą w kondona.
Po wcisnięciu Mixolu, trzeba odpalić i sie przejechać (bo kondon nie lubi rozpuszczalnika
mixolowego który po wstrzyknięciu jest skoncentrowany na dole --więc jazdą to
mieszamy).
Zabieg zastrzykowy robimy raz w roku przed zimą, bo jak nie to potrafi piszczeć ten przegub.......
Nie należy wstrzykiwać nafty !!!! Kondon bardzo tego nie lubi !! Powyższa metoda daje świetne
rezultaty i całe dziesięciolecia tak się robiło. Ostatnio używałem do współczesnego samochodu smaru
molibdenowego i powiem wam że nie ma on takiego poślizgu jak opisana tu mieszanina.
No, jeśli byś to nagrzał okropnie, to może zaszkodzić----ale w zasadzie jest tak, ŻE GRZEJEMY TAKIE
RZECZY POMIMO ISTNIENIA USZCZELNIACZY----I ZASADA TA DOTYCZY WSZYSTKICH TAKICH
MIEJSC A NIE TYLKO PIAST.
Poza tym-----jeśli ten uszczelniacz ma już 100 lat, to musisz go wymienić . Tak jak pisaliśmy
wcześniej--nie będzie z tym problemu. Idź w Warszawie do sklepu na ul. Terespolskiej (blisko
Grochowskiej) i tam masz różne takie uszczelniacze.
Co do pożyczenia ściągacza, to raczej nikt tego ci nie pożyczy, bo śruba o której wspomina
"superdawid" potrafi się uszkodzić przy szczególnie cieżkich piastach, więc sie ludzie boją pożyczać.
Dodam tutaj, że ściągacz do dorobienia robimy z takiego elementu koła samochodu ciężarowego (o ile
wiem to od Stara czy Jelcza....to jest element chyba piasty takiej ciężarówki) więc jest to dorobienie
dość proste bo wytacza sie tylko otwory na szpile oraz ten gwint centralny do śruby ściagającej, a sam
korpus już jest (ten cały kapelusz). Na razie nagrzej gazem (opalarka za słaba) załóż sciągacz zębowy
i młotkuj zarówno w śrubę ściągacza jak i w samą piastę. Pamiętaj o WD40.
w twojej opowiastce o tragedii na drodze, jest chyba opisany wypadek gdy przegub pęknie wewnątrz
kondona.
Otóż w takiej sytuacji należy::;
1--- Rzucić kur**
2-----patrz punkt 1
3----wyciągamy łyżkę do opon(porządny syreniarz ją ma w komplecie)
4----wtykamy ją w krzyzak po uszkodzonej stronie
5----jakąś szmatą lub sznurkiem ją mocujemy żeby się nie wymskła.
6----odpalamy i jedziemy na jednym kole napędzanym bardzo powoli bo szkoda dyfera
pracujacego w tej sytuacji na 200% normy jak Stachanow.
7---idziemy spać, jutro na spokojnie wymiana homokinetyka.
POLAK POTRAFI.
Wymiana homokinetyka---uzupełnienie Glinki.
Piszę dla tych wszystkich , którzy twierdzą,że wymieniają to w 15 minut w czasie burzy, i
jeszcze zdążą przelecieć córkę dróżnika.
Sworznie przetykające homokinetyk były dwóch rodzajów:::
fabryczne - zapinane na pierścienie Segera, oraz
rzemieślnicze--na zawleczki z podkładkami.
Rzemiosło produkowało te na zawleczki i one były lepsze, bo na drodze trudno było zapiąć//rozpiąć te
Segery bez szczypiec specjalnych , a poza tym--łamały się te segery w czasie awarii przegubu.
Tylko że prywaciarskie MUSIAŁY być dłuższe o jakieś 2 milimetry (miejsce na przewiercenie i
podkładkę).
No i był problem, bo one w 50% przypadków nie dawały sie przesadzić od strony czopa (czop łączony
z przegubem).
Jest , co prawda, wycięcie (a nawet dwa) dla przetykania sworznia, zrobione tam gdzie taśma mocuje
gumowego kondona, ale te 2 wycięcia okazują się na płytkie i sworzeń za cholerę nie wchodzi.
Dlaczego ?????
Zależy to od tego, czy czop wraz z łożyskami jest wbity głęboko (prawidłowo) czy też trochę płycej.
Gdy płycej--to sworzeń wejdzie.
Co więc robić na drodze ? Ano, przetkać kawałkiem gwoździa i jechać do domu gdy posiadamy te
sworznie z zawleczkami i jeden z nich nie wchodzi.
A w domu są 2 drogi.
1---dopieprzyć w nakrętkę czopa (przez podkład czegoś bo szkoda gwintu). Czop się cofnie o 2
milimetry i po problemie.
2---pilnikiem pogłębić wspomniane wycięcie (dwa wycięcia) ułatwiające wprowadzenie sworznia w
miejscu : czop===homokinetyk. Oczywiście opiłki lecą do smaru.
Wspomniane kłpopoty pochodzą także od tego, że samo wykonanie "tarczy koła" wraz z obsadą łożysk
czopa, nie jest idealne i są odchylenia o te 2 milimetry odległości. Do tego dochodzi mocne wbicie
czopa z łożyskami, oraz-----posiadanie sworzni z zawleczkami.
Podsumowując------te 15 minut roboty nie zawsze wychodzi.
Córka dróznika może czekać i dwie godziny......:-))))))
Zdumiewające !!!!!!!!!!!!!!!!!! Już dawno chciałem o tym powiedzieć, ale teraz to zrobie.!
Jeżdżę skarpetą od 24 lat .
I NIGDY ---NIGDY MÓWIĘ------nie rozwalił mi się przegub. Ja nie wiem, może macie wsiowe nogi na
gazie......no nie wiem, ale pomyślcie !!!
Jeżdżę przeciętnie, bez picu. Przejechałem około 170 tys km (niewiele jak na ten okres).A przecież i
było po śniegu, i po piachu przed milicją spierdalanie....oj bywało w rurę !
1----przegub należy smarować oraz robić mu zastrzyki z mixolu w kondona.
2----Montując przegub homokinetyczny macajmy ręką (w momencie wprowadzania wieloklinu półośki
w przegub krzyżakowy) żeby homokinetyk stał PIONOWO a widełki krzyzakowego od strony skrzyni
POZIOMO. To znaczy--one muszą stać do siebie prostopadle i dopiero wtedy wsadzamy półośkę w ten
wpust wieloklinowy krzyżaka.
3----Jest ważne aby przegub KRZYŻAKOWY był dobrze przesmarowany, bo jak nie----to on rozpieprzy
wam homokinetyka poprzez naprężenia.
UWAGA !!!! Smarujemy krzyżaki wbrew zalaceniom teorii SMAREM STAŁYM a nie olejem !!!!!!!
Bo olej po pół roku wysycha i igiełki się rozlatują .
Konkretnie--to smarowanie się robi rozkładając całkowicie krzyżaka i wkładajac ręcznie towot (nieco
rozrzedzony olejem) na każde igiełki.
No więc nie wiem.
Faktem jest ,że homokinetyk jest dosć cienki i słaby z wyglądu. Ale jakoś wystarcza......
Kalamitkę wkręcamy na zakończenie akcji jako zatyczkę. Do niczego innego kalamitki sie nie nadają.
-----------------------------------------------------------------------------
Co do dolnych sworzni zwrotnicy FABRYCZNYCH, to jak
mówiłem, są one trzymane tą kalamitką (smarowniczką )
na dole. Gdy ją wykręcimy i usuniemy podkładki--wszystko
idzie łatwo.
Ale teraz-----co z luzami.::?
Chałupniczo można wyjęty sworzeń ( ten łeb z gwintem)
nagrzać nag palnikiem gazowym mocno, potem położyć na
żelazo i WALIĆ MŁOTKIEM PO GWINCIE. On jest hartowany
i skutków nie widać ale one są::::
1------po nagrzaniu już ten element nie wraca idealnie do
stanu poprzedniego.
2------gwint po tym waleniu staje sie troche grubszy i
pokancerowany.
Wszystko to zapewnia NOWE układanie się tego elementu w swojej tulei dolnej---gwinty chodząpo
sobie teraz ciężko i bez luzu.
Ale to prowizorka i po 1 roku luz jest na nowo. Jednak--na bezrybiu i fiut ryba.
Stosowałem to osobiście-----może być .... !
A więc.......biedny człowieku....koledzy ci powiedzieli co trzeba zrobić gdy właśnie NA DOLE jest luz na
gwintach "dolnego sworznia zwrotnicy"
( ja dodam do tego, że przed waleniem młotkiem po gwincie wykręconego sworznia, dobrze jest go
rozgrzać na kuchence gazowej - czyli nieco rozhartować).
ALE PRAWDOPODOBNIE--chodzi ci o to, że luz jest na połączeniu, czyli na śrubie przechodzącej przez
tuleję gumowaną ( tzw. silentblok).
I tutaj jest kłopot. Silentblok należy wymienić wybijając ten stary i wbijając nowy. Ale to jest część
deficytowa i od innych pojazdów nie pasuje o ile wiem.
Módl się, żeby śruba przechodząca przez silentblok wogóle sie wykreciłą...,tam są nakrętki 22 i 19 i po
ich odkreceniu nie mozna jej wybić,cholera.
Luzy pochodzą stąd, że guma w tym silentbloku odskoczyła od metalowej tulei w której siedzi ta
śruba. Albo stad, że owa tuleja wytłukła swoją średnicę i srubę na tyle, że owa śruba się w niej kiwa (
w tym wypadku można owinąć śrubę blachą pozyskaną z puszki od konserw).
Zalecenie ogólne ::::::::::::::::::::
Wogóle nie da sie usunąć luzów w Syrenie. Wobec tego należy dać panu w łapę 250 złotych i niech nie
maca głupot tylko przybija stempel.
SERIO. To jedyne wyjście.
Co do dolnego sworznia, to mały ==-MAŁY luz po wkręceniu na sucho może istnieć i zwykle
istnieje.
Rzecz jest do wymiany gdy on ma (gdy sie kiwa ) tak ze 3 mm w lewo i prawo.
I tego się trzymaj.
Absolutnie w teorii to jego nie powinno być, ale to sprawa kompletu i jakości wykonania.
-------------------------------------------------------------
Jeśli z górnego sworznia tak ci się wykręca jak piszesz, to jest to ABSOLUTNY dowód na zużycie
gwintów i powinno isć do wymiany. To że one ładnie wyglądają absolutnie nic nie ozmacza. W
praktyce wystarczy nieraz wymienić GÓRNĄ tulejkę i już komplet zaczyna sie słuchać. Ona niestety
ciężko nieraz sie wykręca----trzeba grzać i to mocno ogniem.
Jestem zwolennikiem wymieniania tylko niektórych tulejek bo te części są trudno dostępne jako
komplety.
W sytuacji braku części wogóle=========rozgrzewamy gwint górnego sworznia MOCNO,
i kładziemy go na kowadle i WALIMY młotem z boku w gwint.
Pomaga na jakieś 2--3 lata jazdy.
Od razu wszystkie tulejki zaczynają pasować ))))))))))
Ta porada dotyczy także dolnego sworznia i jest nieraz jedyną metodą na jego naprawę gdy nie mamy
części.
Jasne ,że to jest partyzantka---ale działa jako tako. (te elementy są twarde i walenie młotem
optycznie nie zmienia nic, ale okazuje sie że jednak nieco gwint sie zmienia).
--------------------------------
W kwestii tych tulejek zaślepionych to nie mam pewności bo słabo widać, ale sprawa jest prosta
====== zaślepiona ma być tylko ta tulejka z przeciwnakrętką - to znaczy ona nie jest na przestrzał.;
górna tulejka jest przelotowe. Często ta z przeciwnakrętką miała wyrwane to zaślepienie (zamknięcie)
bo słabo była przychetane--może u ciebie na samochodzie tak jest i ta stara z samochodu nie ma
zaślepienia .........
Główny problem to zbyt cienka przeciwnakrętka--ona ma chyba 1 zwój tylko. I ona albo zaczyna
przeskakiwać albo pęka lekko po prostu. Typową sprawą była jej SPAWANIE gdy pękła--pamietaj o
tym na przyszłość.
Na tulei górnej ma leżeć ten oring--zimmering=HGW jak go nazwać żeby piasek nie właził---pytałeś o
to w kontekście dolnego sworznia........u góry powinno być to, kup cokolwiek i połóż tam.
Jeśli gwint " dolnego sworznia zwrotnicy" jest już wogóle do niczego to kupujemy nowy .
Nowy może być fabryczny ( taki sam) lub prywaciarski ( zupełnie inny--łożyska ).
Można też kupić samą tulejkę--tę od dołu, oraz samą tuleję gumowaną ( silentblok). Wówczas sam
sworzeń pozostaje ale jest nowa tulejka gwintowana ( i na niej dobry gwint co często wystarcza--tu
mówimy o wersji fgabrycznej tego sworznia), no i nowy silentblok wciskamy na miejsce starej
gumowej tulei.
Stary silentblok usuwa sie trudno--zwykle trzeba go meslem piłować i wyciagać po kawałku ( istnieją
wypychacze do tego ale zwykle nie mamy ich).
Jaki "przegub do wymiany" ?????
PS. uwaga ogólna:::dolny sworzeń miewa luzy dosć duże, ale można go zostawić w spokoju i jeździć
jak jest z luzami. Gorszy jest górny sworzeń ---to on daje szarpanie kołem kierownicy. Więc nie
panikuj i nie wymieniaj wszystkiego. Zrób młotkowanie jak pisałem, potem owiń to i owo paskiem
blachy wyciętej z puszki od konserw i jazda. Sam tak robiłem i było dobrze.
::Po drugie, że kołpaki występowały tylko w modelu 105 z biegami przy kierownicy a w -1-0-5-L były
tylko plastikowe stożki na piasty.
Oba te stwierdzenia są błędne!!!!!!!! Jak zwykle w takich sytuacjach swoją wiedzę opieram
na LITERATURZE specjalistycznej z epoki a nie ==="bo sąsiad miał stopiątkę i u niego były
takie kołpaki" czy "widziałem na zlocie taką a taką Syrenę od pierwszego właściciela i
RACZEJ nic nie było grzebane..." Takie argumenty można między bajki włożyć.
Około '79 roku systematycznie zaczęto wycofywać z Syreny felgi ze sprężystymi mocowaniami dekli
==chociaż występowały one w Żukach i Nyskach aż do początku lat 90!!!!!!!
Czarne stożki na piasty miały więc nie tylko 105L ale większość Syren z ostatnich trzech lat produkcji.
Podobnie było zresztą z Dużymi Fiatami poczynając od 1983 roku.
Kurcze---z waszej winy się zarejestrowałem tylko, bo to nowe forum nie chciało przyjmować posta
gościa !!!!!!!!!!!!!!
" anabol"--zlituj się do CHOLERY, najpierw czytasz jakieś książki ogólne, Glinki pewnie nie masz, a
potem wymyślasz problemy, które powodują, że np. jakiś potencjalny czytacz tego forum PADNIE ZE
ZNIECHĘCENIA na samo słowo "SYRENA".
I sobie nie kupi takiego samochodu, no bo skoro są same problemy ..........
Tego nie ma !!!!!!!!!!!!!!!! Nic nie ma !!!!!!!!!!!!!!!!! (jak u Kononowicza mniej więcej).
1) --żadnego kuźwa warsztatu bo ci pourywają śruby na drążkach , a potem nie dokrecą
zamiennych śrub ściskających drążki, ( tam są takie koronkowe nakręki) i ci sie rozepnie
albo coś.....PODSTAWOWA SPRAWA:::::::::drążki musimy regulować sami !!!!! Wara pijaki i
inne chamy od drążków kierowniczych. To ma być z wyczuciem , na smar, delikatnie i z
głową.
2) Niczego nie ustawiamy !!!! ""Szpickop"" na resorze przednim dajemy w położenie środkowe , i ---
------co dalej,, to już trudno !!!!!
[[uwaga::--resor ma leżeć poprzecznie do ramy , a koryto resora jest nieco szersze, więc na oko, po
włożeniu resora, uważamy żeby leżał w tym swoim korycie ładnie a nie tak jakoś na skosik--to jest
niezależne od ustawienia szpickopa, a jeśli już jest zamocowany to lekko luzujemy i walimy go młotem
5 kilowym żeby sie posłuchał.....]]---ta uwaga ma zastosowanie rzadko i można se darować.
3) kąt tzw. "wyprzedzenia" wogóle nie da sie ustawić. I dobrze !!!!(jest to kąt pochylenia zwrotnic--w
zasadzie opisałem to mówiąc o młocie ale to niezupełnie to).
4) Zbieżnosć====pokręcamy na oko drążkami, a w zasadzie jednym (długim) bo ten krótki ma
zostać jak go fabryka ustawiła i niech se stoi na rdzy. A ten długi to na oko, a kolega stoi z przodu i
mówi " no dawaj troche jeszcze" w te strone albo w drugie.
Potem wsiadamy, odpalamy, i jedziemy 60 km/g i słuchamy wystawiając łeb przez opuszczoną szybę.
Czy nie piszczy ?????? Jeśli opony nie piszczą a samochód nie sciąga w jedna stronę-----no to jest
dobrze. Teraz jeszcze wchodzimy w zakręt powoli (tak ze 20 km/g) i słuchamy czy nie ma pisku opon
jakby to było 100 na godzinę w Monte Carolo !!!
Jeśli nie piszczy wyraźnie-----to jest dobrze i tak ma być przez 30 lat. Jeśli piszczy i ściąga--to znowu
kolega+ piwo i na oko regulujemy kombinując ""dlaczego ta ku--a ściąga w lewo ".
5).. Panowie--nie ma możliwości ustawiania na przyrządach, bo ten model ma takie luzy od urodzenia,
że wychwycenie 3 mm rozbieżności jest naprawdę niemożliwe.
6) jeśli po 30 dniach ustawiania nadal jest kiepsko, to::::
a)----------------winna jest tylna oś a nie przód pojazdu
b)---------------- miejsce wspawania ucha wahacza (lewy lub prawy) się nieco odkształciło
bo rama już puchnie od rdzy ( i dlatego przód jest jakby przekoszony trochę) lub są
ogromne luzy na silentblokach wahaczy. I niech se będzie, nikt nie jest doskonały......
Kolega Atom1 ma absolutną racje !!!!! Moje cylinderki mają 35 lat i nigdy ich nie zmieniałem. Pardon-
--a jak wygląda regeneracja , bo nie wiem. Przetaczają je ??? I co, jakaś nowa tuleja do środka czy
tłoczki alu "nadwymiar ?????"
Zmienia się tylko gumki, i bardzo rzadko same tłoczki alu (gdy jest podejrzenie że wsysają gumę pod
siebie). Jest to słynny wymiar 32 --te gumki, i faktycznie są one warszawosko-żukowskie. I tylko te
należy kupić, ostatecznie razem z tłoczkami alu.
Panowie--jedna zasada jest w syrenach. Niczego nie wymieniać tylko myć, czyścić,
docierać, smarować i te same częsci użytkować dalej. Przykład:::::: kranik spustowy z
bloku, zawór nagrzewnicy, cylinderki, przerywacze (wyjątki do wymiany), oryginalne
kondensatory syrenowskie (niezniszczalne), zaworek obrotowy ssania,łożyska tylnych kół,
szczęki hamulcowe tylne, przełącznik świateł, . Oczywiście ta lista przykładowa może wielu
z was wkur*ić, ale moja skarpeta ma po
200 tys. przebiegu większość tych rzeczy
niewymienioną. Sporo zależy od stylu
jazdy--fakt.
W opisywanym tu problemie----------kupić
gumki i zmienić, przed tym wyczyscic sylinderek
w środku NA SAMOCHODZIE , można lekko
przytrzec go pap. ściernym w srodku DROBNYM,
zwilżyc płynem i montować nowe gumki na
starych tłoczkach.
PS .skoro o tym mowa, zwracam uwagę że w
niektórych syrenach jest fabryczna wada i
długość śruby mocującej przewód giętki
hamulcowy do cylinderków przednich JEST ZA
DUŻA----efekt : bez odkrecenia mocowania
cylinderków nie da sie odpiąć przewodu
giętkiego.Niestety mocowanie cylinderków lubi
się urywać-----więc unikajmy wyjmowania cylinderków wogóle, oprócz jednego razu gdy tę srube
trzeba wyjąć, uciąć o jakieś 2---3 milimetry i wkręcić spowrotem.
Moja Syreba wygląda paskudnie--nawet bez zdjęcia ja sie do tego przyznaję )
Już 2 razy była piękna i zardzewiała znowu.
Co do cylinderków itp.Oczywiście że jak sie kupi komplet to zwykle jest najlepiej, ale KASA i kupa
roboty.Jednak sprawa polega głównie na tym, że tłoczki są w sklepach zleżałe i wyschnięte (gumki) i
wobec tego CHYBA po kupnie należałoby je wysmarować przed załozeniem (wazelina tech. albo taki
szuwaks specjalny do tłoczków).
Sowieckie GAZy czy Uazy zawsze były źródłem czesci do Syren (w dawnych czasach) i w sklepach do
sowieckich samochodów było duzo dobrego:::: Świece, pompy paliwa+membrany, przeguby, itp. Są
to wszystko typy ""Warszawa=Pobieda=GAZ" i dlatego pasuje sporo rzeczy do Syren , bo one są typu
"Warszawa=Nyska=Żuk" a to było to samo..........
PS. kupiłem kiedyś w Warszawie w sklepie gumki śred. 25 mm----10 sztuk. Były tak suche że
popękały przy wciąganiu na tłoczek Alu (pojazd=Moskwicz). I to jest dowód na całosć
problemu.........niestety......
Co do cylinderków czy to przód czy tył jest jeszcze jeden zaje... ważny myk... mianowcie powierzchnia
wewnętrzna cylinderka, musi być lustro i to dosłownie, jeśli są wżery to na nic wymiana gumek, o ile
pomoże cokolwiek to na krótko i tylko gumki się wyciochrają... należy cylinderek rozebrać, wymyć
dobrze i wytrzeć w środku, potem obejżeć pod światło z obu stron tylko pod kontem, i na około, jeśli
są jakiekolwiek ślady poza połyskiem to wyczyścić jeszcze raz i oglądać dalej, wżery widać, wtedy
należy dobrać szczotę z papierem ściernym na wiertarkę i jazda, generalnie trzeba zeszlifować
cylinderki tak żeby wżerów nie było widać, aczkolwiek może to być niemożliwe... gumy mają to do
siebie że wchodzą z oporem w cylinderek, poza tym ciśnienie przy naciśnięciu hamulca je dodatkowo
rozpiera, ale jeśli są wżery to tam przecieka, bo ta guma ich nie uszczelni, ma być gładziej jak pupa
niemowlęcia, wtedy nowe gumy i cylinderki jak nowe albo i lepiej...
Jeśli chodzi o tył to poza nowuymi gumami wiele nie da się zrobić poza szlifem, co do przednich, to
"nowe" mogą być nie dość ciasne wtedy jest jeszcze jedna metoda, mając w ręce sam aluminiowy
cylinderek ze zdjętą gumą, nawijamy w rowek gdzie jest umiejscowiona guma nitkę, najlepiej jakąś
syntetyczną, żmudne bo zwoje muszą
równiutko przylegać i jedna warstwa,
ewentualnie w grę może wchodzić taśma
teflonowa, ale tego trzeba będzie więcej, to
wtedy podowuje że również zewnętrna
średnica gumek się nieco zwiększa, a więc ma
lepsze przyleganie do ścianek cylinderka.
Podobne zabiegi można zastosować w pompie
hamulcowej, bo często nowe gumki
(szczególnie tzw. prywaciarskie) jeszcze lepiej
puszczają jak te stare i wytarte. Co do samej
gumy, jeśli ma wzdłużne wytarcia, takie
rowki, widoczne gołym okiem, to do
wyrzucenia, bo choćby na początku było ok to
szybko zacznie cieknąć i robota głupiego...
sam jestem w trakcie regeneracji tylnych,
czekam na przesyłkę z nowymi gumkami, a
póki co to poleruję cylnderki, kupa roboty ogólnie, ale waarto mieć potem długo spokój... co jeszcze
dodam, to najgorzej jak samochód stoi więcej jak jeździ, wtedy wszystko lub rdzewieć i zapiekać się,
więc nawet jak syrena stoi to warto choćby raz na ten miesiąc ją ruszyć, chociaż tylko hamulec parę
razy i przekręcić kierwonicą opór od jednego końca do drugiego i nazad... jeżdżąc na codzień to nawet
cieknące i zapowietrzające się hamulce chodzą całkiem nieźle, ale postoi tydzień i pierwsze wciśnięcie
idzie w podłogę, a potem do tego nie hamuje równo tylko ściąga, do tego na kierownicy trzeba się
uwiesić jak trzeba skręcić, podczas gdy to wszystko naprawdę potrafi działać niemal pod jednym
palcem ale musi pracować...
***Jestem świeżo po wymianie tylnych cyliderków i jak się okazuje jest zamiennik.Jest to
cylinderek firmy „Fenox”. Nie jest to jednak rzecz którą włożymy i od razu pasuje.Jest on
trochę grubszy i żeby nie obcierał o bęben trzeba na tokarce zdjąć nieco z tego wystającego pirścienia
na bębnie,ze starego oryginalnego cylinderka wykręcamy przejściówkę,reszta już jest bajecznie
prosta, rozstaw śrub, szerokość są takie same***
ODPOWIETRZANIE HAMULCÓW
Oj panowie panowie.........Obojętnie od którego koła, teoria w Syrenie się nie sprawdza..Choć macie
ogólnie rację..........
Wlewamy w zbiorniczki ile wlezie bo jak się wypsikuje na ziemię a nie przez rurkę to szybko ubywa a
jakie koszty ??? Ja tam używam DA1 =jak fabryka kazała.
Niestety--odpowietrzanie nieraz trwa i ze 45 minut a pedał jak idzie w podłogę tak idzie.. Nigdy nie
wiedziałem dlaczego tak jest w tym modelu...... Ale nieraz idzie szybko.....
Po odpowietrzeniu, w kilka dni potem znowu trzeba wypuścić powietrze (obojętnie od którego koła
zacząć) bo jednak przez kilka dni znowu jakieś resztki powietrza włażą w cylinderki---taki
model..........No ale to juz robimy samemu ==jedno psiknięcie z każdego cylinderka.
Odpowietrza sie łatwiej we dwóch, ale ja zapieram pompkę do kół --taka długa od "woza
konnego"----jednym końcem o fotel a drugim o pedał hamulca.....(fotel jest przestawialny
w dziurkach więc można se to uregulować0.. jeśłi nie ma pompki---to dobra jest siekiera
Zapieramy, idziemy psiknać, psiknęło i zakreciliśmy odpowietrznik..........wracamy zapompować--
zapieramy o fotel---idziemy psiknąć.......i tak do wieczora
Skutek jest tak samo dobry jak we dwóch.....ale dłuzej idzie.
Ogólnie---Syrena trudno sie odpowietrza i słabo na odpowietrzenie reaguje.
PS.. Wersja pompy o którą kolega pytał, czyli taka wersja gdzie NIe BYŁO zbiorniczków lecz w pompie
był jeden duży pojemnik na płyn =====ta wersja jest dostępna gdy otworzy sie klapkę w podłodze w
pobliżu pedałów. I tam widać duży korek dający sie odkręcać kluczem do świec
Odkręcamy i wlewamy z ręki płyn. To jest wersja dla hamulców jednoobwodowych--modele 104 oraz
105 (i wcześniejsze chyba). Jest to świetna pompa--mało częsci--się nie psuje----ale niestety
hamowanie jest słabsze niż w wersji Lux =dwuobwodowej.
PS2--odpowietrzniki --gdy nie dają się ruszyć---trzeba grzać ogniem a przed tym muszą byc
posmarowane smarem grafitowym(aż sie on gotuje). Nie zapala się nic pomimo że płyn jest palny!!!!
Grzanie łatwo idzie gdy się ma taki mikropalniczek na gaz zapalniczkowy, ale można i kawałek waty
nasączony denaturatem podpalić i trzymać w kombinerkach.. Niestety---nieraz to nie pomaga........Nie
należy dokręcać za mocno odpowietrzników (błąd częsty). One i tak dobrze trzymają szczelność.
Bardzo się dziwię, że są ostatnio zgłaszane problemy co do pomp dwuobwodowych ( o taką chyba
chodzi).
To są pompy dające o wiele mocniejsze hamowanie od 1-obwodowych i w zasadzie nie robią żadnych
problemów !!! Ich naprawa jest dziecinnie prosta--rysunek jest w Glince co do ustawienia
gumek.........Więc wystarczy popatrzeć.
Jeśli pompa ma DOBRZE wymienione gumki (prawidłowo je założyliśmy) to proszę zwrócic uwagę na
taką sprawę::::
Oba typy pomp mają zaworki na wyjściu (na wyjsciach= 2 obwod.) I jeśli te zaworki nie utrzymują
niewielkiego NADCISNIENIA w pompie na stałe-------to żadne wymienianie gumek nic nie pomoże.
Drugim elementem ,oprócz gumek, jest to, że płyn musi DOCHODZIĆ swobodnie przez przewody
dolotowe (2-obwodówki) ----(od zbiorniczka = 1 - obwodówki).
Czasem nie dochodzi bo wejście jest zasłonięte przez---gumkę źle założoną albo przez to, że ZBYTNIO
WYDŁUŻONY JEST POPYCHACZ POMPY i ona stoi na "biegu jałowym" z zasłoniętym otworkiem
wlotowym.
A więc, obywatele, pompę najpierw trzeba dokładnie pooglądać i zrozumieć jak działa.
Z doświadczenia powiem, że wystarczy wymienić ten pierwszy gumiak --żeby nie ciekła, natomiast
pozostałe mogą pozostać stare (chyba że któryś jest zupełnie pęknięty--zwykle w sekcji drugiej to sie
dzieje).
14.1. AKUMULATOR
Absolutnie się nie zgadzam z tym, że duży akumulator szybko padnie przy pradnicy.
I tak---każdy akumulator trzeba co jakiś czas doładować z prostownika.Nawet przy alternatorze.
Wy to tak mówicie " z teorii" a przecież , w czasach gdy nie było akumulatorów, to sie wstawiało do
skarpety różne ( kradzione....) byleby wlazł w swoje koryto--i ładował się.
A czasem drugi stał pod nogami połączony kablami z tym pierwszym.
Absolutnie nie ma żadnych problemów z tymi sprawami o których piszecie.
Standardowo daje sie akumulator 40--45 Amperogodzin pojemności. A to dlatego, że liczy się jaką
wartosć prądu może on oddać jednorazowo przy starcie na zimnym silniku. Jest to ogromny pobór
mocy, i mniejsze akumulatory ( od malucha) zmuszone do oddania 200--350 amperów po prostu po 2
tygodniach są do śmieci !!!!
Ponieważ rozrusznik Syreny jest starego typu i pobiera tylko trochę mniej niż Warszawa, to dajemy
duży stosunkowo akumulator.
Ładowanie akumulatora w czasie jazdy wystarczy prądem 1--1,5 ampera. Oczywiście po miesiącu
należy go wyjąć i pod prostownik. Akumulator musi mieć nosidełko w zw. z tym.
Powtarzam----sam spaliłem kilka alternatorów i je naprawiałem po tym--sodoma i gomora.
A przy prądnicy---nawet mogę odpalić na innym akumulatorze--gaz do dechy---ktoś wyjmuje
akumulator i przez chwilę silnik idzie na prądnicy---wstawiany jest mój stary akumulator--klemy
podpięte---i jadę se !!!!! Przy alternatorze takie rzeczy są niemożliwe.
A idą czasy takie, że nic w Polsce nie będzie---szykujcie sie na takie prowizorki.
Nie zajmuj sie alternatorami --tylko rób to co syreniarskie. Na duperele czas przyjdzie potem.Kup
prostownik do akumulatora i doładowuj co 2 tygodnie i masz spokój.
14.2. PRĄDNICA
Nie mieszajcie mu w głowie-----najprawdopodobniej są to po prostu szczotki, zwłaszcza ta dolna. Obie
wymieniamy, ale najpierw oczyścić trzeba komutator papierem sciernym i przemyć czystą benzyną.
Wymiarty szczotki oryginalnej::::::wysokość 25 mm,,,,,,szerokość 22,5 mm,,,,,,grubość
szczotki= 6,3 mm,,,,,,,,,,,drucik z uchem(z oczkiem) ma 5 cm długości.
Warto całą pądnicę rozebrać i oczyścić pędzelkiem a potem przemyć papierem toaletowym maczanym
w benzynie ekstrakcyjnej.
Inne powody świecenia lampki--owszem bywają, ale kurde-----jeśli sie nie wymieni
szczotek to te inne należy na razie zostawić !!!!!!! Nie rozbieraj pojazdu bez sensu !!!! Nie
psuj !!!!! Nie grzeb się w duperelach !!!! Zmień szczotki !!!!!
Jest jeszcze taka trochę kontrowersyjna metoda (i nie do końca poprawna), ale może trochę rozjaśnić
obraz... Poluzuj prądnicę, zdemontuj pasek klinowy, od regulatora odkręć przewody ze skrajnych
styków (zaciski 18 i 16) - ale interesują Cię tylko te, które idą do prądnicy. Złącz je razem, następnie
dotknij nimi środkowego zacisku regulatora. W takim układzie prądnica będzie działała jak silnik - jeśli
się zacznie kręcić - to odpuść sobie szczotki (przynajmniej póki co) i szukaj przyczyny braku
ładowania gdzie indziej. Jeśli nie zacznie... no to cóż, może się któraś szczotka zawiesiła
(zablokowała), albo są obie do wymiany... Niestety podłączanie prądnicy na pracę silnikową nie jest
korzystne bo przez twornik płynie dość duży prąd i występuje iskrzenie, które może dość szybko
niszczyć komutator - ale z drugiej strony to tylko na chwilę, dla testu - podobnie wykonuje się
procedurę (a raczej jeden ze sposobów) przemagnesowania prądnicy (żeby mieć "- na masie" -
pisałem już o tym w innym wątku). Także nic nie powinno się jej stać...
Bezwzględnie ---i zdecydowanie---------ZACZYNAMY OD SZCZOTEK.
Nie należy wogóle otwierać regulatora gdy się jest początkującym użytkownikiem Syreny,
bo grzebanie sie w stykach prowadzi do ich rozregulowania.
Owszem-------bywa że styki, lub zwykle tylko jeden z nich, są zanieczyszczone w regulatorze i należy
je przeczyścić benzyną oraz BARDZO DROBNYM papierem sciernym, ale jak sie nie ma wprawy to
lepiej to zostawić.
Opisana próba "prądnica jako silnik" jest dobra, ale darujmy sobie ją z wielu powodów.
Po prostu należy zdjąć prądnicę i wymienić szczotki.
ABSOLUTNIE NIE ZACZYNAJ OD REGULATORA BO DOPIERO SOBIE NAROBISZ KŁOPOTÓW.
Co do chłodnicy, to ABSOLUTNIE NIE WYKONUJ ODKAMIENIANIA bo będzie po chłodnicy .!!
TO jest zbędne, Syrena nawet z grubym osadem kamienia wychładza sie dobrze !!!!!
PS. Wyjmowanie pradnicy bywa trudne, bo jest tam dolna tylnia sruba ,która lubi być zardzewiała
(mocująca). Oraz-----z tyłu jest śrubka mocujaca jeden z przewodów elektrycznych NA SRUBOKRĘT ,
która zwykle nie daje się odkrecić. Warto więc używać WD40 albo innej nafty, a nawet próbowac
grzania ogniem (nie spal wozu...) żeby jakoś to odkręcić. Uważać też przy odkrecaniu tych małych
nakrętek mocujących przewody elektryczne do korpusu prądnicy--klucz 8 chyba----i tutaj koniecznie
trzeba przytrzymać te wyjścia drugim kluczem--bo jak nie, to można UKRĘCIĆ to co jest w środku
prądnicy i dochodzi do tych wyjść. Potrzebne są dwa klucze płaskie nr 8 jak widać===to jest
postępowanie podobne jak przy ""nakretka-przeciwnakrętka"".
Jeśli nie mają te szczotki takiej szerokości oraz grubości jak podałem---to nie będą pasować!!! (słabo
już pamiętam ale od 126p są chyba za małe szczotki poprostu).
Syrena ma typ szczotek ::: Warszawa,żyk, Nysa, Wołga, Gaz (chyba też) --czyli takie szczotki
klasyczne, duże, do pradnic (mowa o prądnicy prądu stałego a nie o alternatorze , który też posiada
szczotki ale inne).
Ja nie wiem, ale idź do sklepu z suwmiarką i poproś o największe szczotki jakie są do starych prądnic
(przykładowo od Moskwicza, Wołgi , itp) albo może od traktora jakiegoś (Ursus) o ile ten traktor miał
PRĄDNICE A NIE ALTERNATOR.
I jak dostaniesz większe niż potrzeba to w domu na papierze ściernym docierasz sobie na wymiar---
one są bardzo miękkie, idzie pod papierem jak kurz, tylko pył czarny leci !!!!!
Jeśli ci zależy na pospiechu,( bo może to znalezienie szczotek potrwa) to może masz inną prądnicę do
Syreny---a w niej JEDNA ZE SZCZOTEK zawsze jest o połowę lepsza od drugiej---i wtedy z 4 sztuk
(dwie prądnice) wybierasz dwie najlepsze szczotki. Tu przy zakładaniu uważaj żeby dobrze przylegały
do komutatora (widać to--latarka w łapę i świecić patrząc jak przylega). Jeśłi żle przylegają to
docieramy papierem sciernym położonym na komutator.
XV. NADWOZIE
15.1. BŁOTNIKI
Taak, w jakimś poście ,pół roku temu albo rok ....:-), podałem te dane. To znaczy, ja miałem ten
problem daaawno temu gdy wymieniłem błotniki pierwszy raz (z fabrycznych na kupione w sklepie).
Ale--mówimy TYLKO o błotnikach przednich !!! Pozostała linia tych listew ma być po prostu dowiązana
do poziomu jaki powstaje po załozeniu listwy na przedni błotnik.
Istotny jest poziom (wysokość) przyczepienia listwy na błotniku przednim, a ilość dziurek podaję wg.
fabrycznego szablonu, ale to se można zmienić skoro nie mamy często takich zapinek i kombinujemy
ze śrubkami ( w oryginale jest 1 śrubka a reszta to spinki).
Stoisz przy samochodzie przy błotniku prawym (błotnik od strony pasażera). Od środkowego punktu
tego wcięcia "na koło" odmierzasz w górę 9,5 cm--- to jest poziom środeczka dziurek !!!!!! Weź
poziomnicę i narysuj se krechę wzdłuż błotnika.
A teraz--ustawienie dziurek i ich liczba:::::Liczymy do strony gdzie są drzwi::::
Od krawędzi błotnika tam gdzie są drzwi, do środka pierwszej dziurki jest 4,5 cm.
Od tej dziurki do następnej dziurki jest 6,2 cm. (Idziemy w stronę okulara).
Od tej drugiej dziurki do trzeciej dziurki jest 20,2 cm. Do następnej dziurki jest też 20,2 cm. Do
kolejnej jest 20 cm. I do ostatniej jest 25,5 cm-jest ona już blisko reflektora.
Czyli liczba dziurek to......6.
U Glinki na str. 215 jest ten rysunek ale nie ma podanych odległości.(Początek rozdziału "Nadwozie" ).
Jak widzimy, od strony drzwi idą gęściej. Ale gdzie ma być śrubka--nie pamiętam...chyba od strony
reflektora.......
Spinki lub śrubki nie rdzewieją tak jak błotnik ( a praktycznie obrzeże dziurki którą
wywiercamy ). I dlatego te stożki z plasteliny są konieczne.
Na starych Syrenach guzik się trzymają---rdzewieją błotniki w tych miejscach jak
cholera.Spinkę można posmarować smarem, a dziura w błotniku jest niezabezpieczona i
przez nią woda może wejsć do wnętrza błotnika.
Co ja będę tu przekonywał. Po tylu latach syrenkowania mówię jak jest a nie jak w teorii
powinno to wyglądać.
Wku***łem się !
Oj młodzi młodzi--co wy wiecie o Syrenie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Z tyły pomiędzy błotnikami, a budą ma być kedra, ale nawet będzie lepiej, jak ją założysz na
tą białą dającą się malować masę zwaną "gumą na pędzel" (gdy jest w puszce, to pędzlem ją
nakładasz). Natomiast co do przodu, to najprościej, najszybciej i najdokładniej jest zrobić podobnie
jak we fabryce, czyli: uprzednio pomalowane minią tudzież innym podkładem błotniki, fartuchy pas
przedni i maskę składa się w tej kolejności:
-wpierw przykręcasz maskę i regulujesz ją pod podszybie, aby szczelina była jak najrówniejsza
- teraz do budy przychodzą oba fartuchy - miejsce łączenia (tam gdzie są śrubki) ma być na całości
pokryte gumą, lekko skręcone mniej więcej w środkowym położeniu - byle by pasowało
przetłoczeniem
-następnie na posmarowane dokładnie gumą fartuchy (górny pasek z gwintami) nakładasz błotniki i
wkręcasz śruby zostawiając je luźne
- kolej na Twój dylemat - nie daje się tam kedry (fabrycznie też nie było) i to nie ze względów
estetycznych, tylko dlatego, że ten i tak wiotki przód pracowałbyjak zwariowany. Czyniłaby to ta
gumowa kedra. Plan gry jest taki, że mocujesz pokryty gumą pas przedni do pokrytego gumą błotnika
z fartuchem, skręcasz luźno po 3 śruby na stronę, dopychasz (palcem) gumy tam, gdzie trzeba i
zamykasz maskę, patrzysz jak całość pasuje.
- Powinny być takie szpary, że zmieści się klucz mimo zamkniętej maski Bierzesz więc łańcuch i
przykręcasz go dłuższymi śrubami M6 do dwóch błotników (na moment wykręcasz z nich po śrubce)
na wysokości paska klinowego. Ma on luźno zwisać. Teraz wkładasz pomiędzy luźny łańcuch rurę i
kręcisz. <b>Nie przestrasz się!</b> Całość zacznie strzelać, trzaskać, ale tym się nie interesujesz -
jedziesz z tym światem.
- Przytrzymaj sobie jedną ręką rurę (przez grill), a drugą zamknij maskę i sprawdź jak leży. Jeżeli
szpary są duże, to kręć dalej, a jeśli przedobrzyłeś, to wystarczy ponaciskać na błotnik.
- jako pierwsze podociągaj śruby z pasa przedniego (mocno), potem z błotników (z czuciem).
Sprawdż, czy śrubu M10 pasują w otwory rama-błotnik; jeśli nie, to podłóż deskę pod przedni pas i go
podlewaruj, po czym skręć M10-ki, a za nimi śruby z fartuchów przy budzie.
-na koniec popraw sobie maskę w prawo lub w lewo, aby szczeliny były jak najrówniejsze.
Nadmiar gumy zbierz i estetycznie przegładź palcem maczanym w benzynie ekstrakcyjnej; pozostaw
auto do wyschnięcia.
<b>ISTOTNA UWAGA:</b> ze względu na to, że cała operacja składania przodu musi trwać jak
najkrócej (dosłownie pół godziny) musisz zrobić próbę na sucho (bez gumy). Zobaczysz wtedy, czy
wszystkie otwory się pokrywają, a tak pewnie nie będzie, lub czy fartuchy nie wystają poza obrys pasa
przedniego i nie należy ich dociąć i zrobić innych otworów na śrubki. Użyj nowych śrub, a wszystkie
gwinty przeczyść gwintownikiem. Zerwane napraw wsadzając do koszyczka nową nakrętkę - może być
sześciokątna.
P.S.: Łączenie pasa z błotnikiem leci tak: pas-błotnik-fartuch. Fartuch musi być schowany o
pół cm. Łączenie przegładź palcem, by było jak najwęższe - tak, jak w Maluchu.
[ Dodano: 2012-12-16, 19:33 ]
I tak skręcony przód idzie do malowania - demontuje się jedynie maskę, której po montażu należy
pędzelkiem pomalować łby śrub.
2---Podciągi wykonane przez warsztat w Izabelinie k / Wa-wy z naklejkami firmy produkującej (czyli
rzemiosło, ale w dobrym stylu). Mają one około 25 lat więc co stare to dobre.!!!!
Z nich wziąłem wymiary i je tu przedstawiam. Długość = 150,5 cm. Niestety blacha bardzo cienka--
około 1 mm. I zdecydowanie jest to za słabe, mało stabilne, ugina sie w rękach. Taka konstrukcja po
4--6 latach idzie w proch !! Czyli--są fajne ale za cienkie więc cóż z tego że w jednym kawałku każdy z
nich ??
Progi można uformować z płótna i żywicy----trzyma 2---3 lata a potem się jakby odkleja i rozkleja.
Ale podciągi , które stanowią o sztywności podłogi oraz o nośności budy są nie do zastąpienia !
Każda skarpeta po 10 latach (średnio po 10 -ciu ,w zasadzie) wymaga wspawania nowych podciągów.
Podejrzewam, że ludzie mają Syreny ale tylko do zabawy w garażu lub w obejściu, no bo inaczej to
"bili104" nie mógłby sie opędzić od klienteli...........
XVI. SAMOCHÓD SYRENA -1-0-5-L
I. ZAMIENNIKI:
1. Końcówki drążków to Tarpan.
2. Termostat od bólu od Seicento lub wkład od Żuka [Nyski]
3. Okładziny hamulcowe przednich szczęk to Żuk.
4. Filtr powietrza to Skoda 100
5. Piasta tylnego koła to przód Żuka.
6. Mechanizm opuszczania i podnoszenia szyb to Fiat 125p
7. Lampka podświetlania rejestracji(ta starsza)- Fiat 125p
8. Uszczelniacze przednich cylinderków (jak i cylinderki) to Żuk stary typ.
9. Lusterko wsteczne wewnętrzne to Fiat126p
10. Klamki zewnętrzne to Jelcz (można jeszcze kupić chromowane)
11. Uszczelniacze łożysk przednich i tylnych to przód Żuka/Nyski.
12. Opony z VW garbusa. Co prawda 165 ale prawie nie widać a jeździ się dużo lepiej.
13. Uszczelki drzwi można kupić na metry.
14. Rury układu chłodzenia można kupić na metry (oprócz fajki).
15. Uszczelka bagażnika to Fiat 125p
16. Rura od chłodzenia tzw. “harmonijka” pasuje od maski przeciwgazowej. (koszt całości
około 9zł na allegro)
17. Krzyżaki pasują od Żuka.
18. Ciśnieniowy włącznik świateł STOP'u to Żuk.
19. Uszczelniacze krzyżaków do skrzyni biegów można nabyć w każdym sklepie z
simeringami.
20. Przerywacz kierunkowskazów to Maluch.
21. Lampy przednie to Żuk (można kupić jeszcze nowe w sklepie)
22. Tylne lampy w Bosto to Żuk.
23. Reperaturki pompy wody pasują od Poloneza.
24. Membrana pompy paliwa (nowy typ) to fiat 126p.
25. Tylne cylinderki to UAZ
26. Oświetlenie “paki” w Bosto to Fiat 125p
27. Prądnica pasuje od Ursusa
28. Pasek klinowy można dobrać po wielkości (11,9x1042) Pasuje również od: Forda
Granady/Taunusa/Sierry
29. Klamki wewnętrzne drzwi to Fiat 125P, korbki szyb, popielniczka ==126p
30. Czujnik poziomu paliwa podobno Żuk ==informacja nie sprawdzona
31. Pompa hamulcowa (dwusystemowa) od Żuka pasuje do 105
32. Poduszki gumowe pod skrzynię i silnik- Żuk
33. Docisk sprzęgła Wartburg (typ docisku bez kominka)
34. Przełącznik do kierunkowskazów (ten nowszy w 105) - to UAZ
35. Lampy w R20 są takie same jak w 'Ursusie C-330'
36. Regulator prądnicy - Star
37. Linka prędkościomierza pasuje od Żuka tylko jest 5cm dłuższa
38. Cylinderki hamulcowe tył, pasują najprawdopodobniej od wózka widłowego RAK
<informacja nie sprawdzona
39. Przewody elastyczne do hamulców do przodu pasują od Żuka
40. Odpowietrzniki również od Żuka
41. Gumy na amortyzatory przednie pasują od ciężarówki Man, Volvo i Mercedes od
zawieszenia kabiny
42. Tuleja gumowa, w którą wchodzi trzpień wspornika skrzynki biegów jest identyczna, jak
tulejka do resorów Jelcza (chyba tylna)
43. Szczotki prądnicy - Ursus C-330
44. Wkładki zamków drzwiowych - Lublin - wszystkie modele.
45. Mechanizm otwierania klapy silnika-Lublin
46. Korek chłodnicy pasuje od Fiata 125p
47. Rozrusznik- Wartburg
48. Przednie amortyzatory-Polonez <długość amortyzatora zgadza się, wystarczy tylko trochę
brzeszczotem potraktować dolne mocowanie ( skrócić ). Poduszki do amortyzatora można
zastosować od fiata 125p
II. ZAKUP SAMOCHODU
:::::Mając już upatrzony samochód , przystępujemy do oględzin.I tu wiadomo ze nie kupujemy mercedesa a
syrenę.Ale nie chcąc sie wpędzić w wieczny remont i ani odrobiny jazdy radze sprawdzić wszystko co się da Moja
rada jest taka żeby zawsze słuchac z nieufnością właściciela a wszystko co mówi w miarę możliwości sprawdzić (no
chyba że dobry znajomy) a to co moim zdaniem najwazniejsze to skorupa oraz rama. Pamiętajcie każda usterka
nawet najmniejsza jest powodem do obniżenia ceny
Przy okazji tych uważnych oględzin, dwie wskazówki praktyczne dotyczące przebiegu samochodu. Należy porównać
stopień zużycia gumowych nakładek na pedały ze wskazaniami licznika. Niekiedy nakładki te są zupełnie gładkie,
bez śladów profilu, który tam kiedyś był, ale wskazania licznika są niewielkie. Oczywiście licznik został przestawiony.
Dodatkowo utwierdzą nas w tym przekonaniu oględziny foteli. Fotel kierowcy w porównaniu z fotelem prawym, a
także z tylnymi siedzeniami jest używany najczęściej, bo przecież nie zawsze mamy komplet pasażerów. Z tego
względu fotel ten różni się dość znacznie od pozostałych, jeśli idzie o stopień wgniecenia sprężyn i inne trwale
odkształcenia, a także zużycie pokrycia. Różnice te są tym większe, im większy przebieg ma samochód.
Czymś co jasne że się zużywa jest przekładnia kierownicza a tego juz na pewno nie kupicie nowego ze sklepu, a nie
wiem co da sie podebrać i wątpię abyście znaleźli coś podobnego no chyba ze wartburg ale bym radził się upewnić.
Oczywiście poruszając kierownicą na lewo i prawo mamy wyczuwalny luz przekładni głównej. I tu wiadoma rzecz że
można luz skasować ale tylko do pewnego stopnia poza tym jeżeli przekładnia główna sie sypnie to :(( sami sie
zastanówcie kto wam sprzeda swoją ? Przypominam ze luz obwodowy kierownicy w syrenie to max 40mm czyli 2
centymetry w każdą oczywiście w najgorszym wypadku luz wynika z ...pęknięcia podstawy przekładni głównej nic
strasznego da sie pospawać jezeli tylko blacha zdrowa ale ...cena :)
Całkowite luzy sprawdzamy po podniesieniu całego przodu Polecam wjazd na podnośnik kolumnowy taki żeby koła
wisiały. Łapiemy w polowie wysokości koła i ruszamy na boki o tak
Jeżeli stuka to b.niedobrze ale nie tragicznie pod warunkiem ze ktoś ma dwie ręce nie od trzymania w kieszeniach.
Gorzej z częściami ale.. Jeżeli złapiemy za najwyższy i najniższy punkt obwodu koła to sprawdzimy w ten sam
sposób luz zawieszenia Mając skarpetę na podnośniku oczywiście lukamy dokładnie :
-stan ramy
-przewody hamulcowe
-progi i podłoge
-stan pompki hamulcowej i ewentualnych przecieków
-stan bębnów hamulcowych są zacieki czy ich brak czy śruby od regulacji rozstawu szczęk sa zapieczone i
ewentualnie jak bardzo
-skrzynie biegów: wycieki
-stan manszet (osłon przegubów)
-stan układu wydechowego
- Jak juz mamy syrene w górze z odciążonymi kołami, wykorzystajmy tę okazję "rozkręcając" każde z nich do
pewnej prędkości. Rytmiczne stuki wskazują na zużyte łożysko piasty i konieczność wymiany. Koło obracające się z
najprawdopodobniej problem z hamulcami.Oczywiście nie ma prawa "ósemkować" co należy sprawdzić i przy małej
prędkości
SILNIK
Sprawa moim zdaniem dość prosta obserwujemy jak jest odpalany zimny silnik i jak dlugo go trzeba hehłać jak
zachowuje sie potem czy dymi czy nie Również i rura wydechowa stanowi pewne świadectwo stanu silnika. Jej wylot
powinien mieć także ów prawidłowy brunatny osad, czarne natomiast od sadzy wnętrze rury świadczy o zlej
eksploatacji i robimy test sprężania
Ważne może nie tyle ile max wyciągnąl tylko jaka max różnica pomiedzy poszczególnymi cylindrami Chyba
maxymalna różnica 1,0 atm ale tu sie moge mylic stopień sprężania dla syreny to okolo 7 więc ja powiem ze
powyżej 5 nie jest źle.To nie jest 4-suw tutaj nie da się oszukać dolewając "cud specyfika" do oleju
Luknijcie też co ma za świece jeżeli jakieś archaiki 100 lat przed iskrą a facio sie zarzeka ze są OK i że jeżdzi na
nich to kłamie w zywe oczy na 99% przewody już moze miec zapasy ale też wątpię. Oblukajmy również jeżeli się da
wykręconą świecę i porownajmy ze zdjęciami
Jezeli ciśnienie jest słabe to luknijcie do chłodnicy czy nie widać pęcherzyków jak widac to moze oznaczać ze woda
sie przedostaje do silnika wtedy niestety trzeba zgiąć grzbiet i wczołgać sie pod silnik tam są 3 śrubki pod każdym
cylindrem jedna odkręcamy jak poleje sie woda to silnik niedługo do roboty będzie
SKRZYNIA BIEGÓW
Wiadoma sprawa nie brzęczy nie wyskakują biegi skoro jest latwo biegi wrzucać to sprawdzić wszystkie możliwe
kombinacje łącznie z wstecznym, jasne ze w środku mogą być wióry ponczocha lub coś w tym stylu ale .....
Siadając samemu za kierownicą należy po uprzedzeniu o tym właściciela -- zaciągnąć ręczny hamulec, włączyć
jedynkę i lekko dodać gazu puszczając powoli sprzęgło. Jeśli w ten sposób moglibyśmy doprowadzić do "zdławienia
silnika" (ale nie musimy tego dokonywać, idzie o tendencję silnika) to możemy być spokojni o hamulec ręczny i
sprzęgło, są w porządku. (chyba że silnik trup)
OPONY
Ich stan moze świadczyć o tym co i jak "piszczy" w zawieszeniu jezeli widzimy ze sie nierownomiernie zużyły to
propably geometria do roboty luknijmy na odległosci ktore powinny być takie same ze względu na symetryczność
auta
Należy oczywiście oblukać felgi czy ranty nie pokrzywione itd Jak są takie same to najprawdopodobniej kwestia
regulacji albo kupna nowych opon.
Jezeli to kwestia regulacji to spoko metoda prób i błędów można ustawić ale nie polecam oczywiście jak jest zła
geometria to objawy mogą być nastepujące:
-piszczenie gum na zakrętach(o każdej porze roku i przy malusieńkich prędkościach też)
-cięzko kręcąca sie kierownica
-nie powracająca na swoje położenie po wykonaniu skrętu
ELEKTRYKA
Uruchamiamy kolejno wszystkie przełączniki i obserwujemy działanie poszczególnych odbiorników prądu
światła,dmuchawa itp. Oglądamy kable wysokiego napięcia i uruchamiamy silnik. Czy nie przeskakują iskry
elektryczne między kablami a częściami metalowymi.
Fajnie jest czasem poczytać opinie tych co to przejechali Syreną 230 kilometrów z czego połowę naokoło
garażu.............
A wogóle, to twórca wątku zapytał o coś innego :::: Co może się zepsuć gdy on kupi ten samochód i będzie musiał
nim przyjechać !!!!!!! Do domu !!!!! Powiedzmy że to może być i 200 kilometrów takiej jazdy nowonabytym
pojazdem o którym nic nie wiemy.
1) Sprawa podstawowa :: żeby ja odpalić to warto żeby popchali !!!! Z pychu zapalić i dobra.Nie chetać starej
Syreny z rozrusznika bo to szkoda czasu.
Jak zapali--------TO PRAWIE NA PEWNO NIE ZGAŚNIE ---to jest podstawowa cecha Syreny, czyli --aby tylko
odpaliła; jak pójdzie to i dojedzie !!!! Tylko absolutnie nie gasić jej po drodze !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
III. ARTYKUŁY:
*ALE TO JUŻ BYŁO I NIE WRÓCI WRÓCI WIĘCEJ... autor: KIEROWCA
Jestem z małego miasta Kętrzyn w północno- wschodniej Polsce i od najmłodszych lat interesowałem się
samochodami (chyba jak każdy na tej stronie). Już od dziecka jakoś szczególnie interesowały mnie właśnie Syrenki,
gdy miałem 6-7 lat kręciłem się z kumplem przy garażach i podpatrywałem właścicieli naprawiających wtedy
głównie maluchy, duże Fiaty, skarpety i Polonezy. Wtedy w ogóle były lepsze czasy- każdy się ze mną zgodzi, ze
ulice przynajmniej w mniejszych miastach zalewał wyrób krajowy. Pamiętam do dziś, kiedy przed dziennikiem
pokazywali w TV prezentacje Poloneza Caro i z jakim entuzjazmem oczekiwałem pojawienia się pierwszych
egzemplarzy w moim mieście. To właśnie wtedy ludzie dumni z nowego polskiego samochodu umieszczali nawet na
dużych Fiatach i kanciastych Polonezach słynna naklejkę "Caro". Często, gęsto przemknęła po ulicy Warszawa. Ale
przejdźmy do rzeczy- przecież miałem pisać o SYRENAKACH !!!Przypomnijmy sobie, ze w początkach lat 90 Syrena
była jeszcze dość popularnym samochodem- ludzie utrzymywali je normalnie do jazdy. Jednak już za parę lat ta
sytuacja miała się zmienić bezpowrotnie...Wszyscy wiemy co było potem- kontyngenty bezcłowe, upusty przy
zezłomowaniu dotychczasowego samochodu ale przede wszystkim gdy weszła moda na tych pier... laweciarzy i
ludzie woleli kupić za te 5 tysiaków jakiegoś dajmy na to Golfa po wypadku ( takiego składaka z lawety- pfu!!!) a
Syrenkę pod plot! Były to dosłownie czasy kiedy sprawna Syrenę 104/105 można było kupić za przysłowiowe 50zl.
Pamiętam jak np. na początku lat 90 było w moim mieście wiele super utrzymanych Syren, a nawet takie jak dziś
określane jako "perełki" czyli modele 104 w oryginalnym beżowym kolorze, super stan, lakier i blachara. Wiele
skarpet miało całkiem fajne dodatki takie jak radio Safari 5, piesek na tylnej poleczce, lampy przeciwmgłowe,
nowoczesne kołpaki czy naklejki na karoserii np. popularne "kleksy".
Po roku 91-92 kiedy ceny samochodów zaczęły gwałtownie spadać Syreny stawały się często pojazdami dla rożnych
band podwórkowych (czytaj 4-5 kierowców, żadnego mechanika) i starczały im na około rok, dwa jazdy. Pamiętam
dwa przykłady takich grup z mojej ulicy. Pierwsza miała Syrenę 105- pomalowali ja na czarno, dach w szachownice,
na masce nałożyli jakąś czaszkę z rogami a na tylnych błotnikach dorobili klamki od stopiątki, tak, ze skarpeta
wyglądała jak 4 drzwiowa. Wtedy jeszcze chyba nikt nie słyszał o profesjonalnym sprzęcie audio, wiec chłopaki
dawali czadu przez jakieś Unitry. Ta Syrena starczyła chyba na 2 wakacje.Inni mieli swoje dwie Syreny już chyba
miedzy latami 96 a 98. Było to chyba ze czterech typków po dwudziestce, interesowali się metalem, wiec ich
pierwsza niebieska Syrena 104 była oklejona jakimiś skorpionami, gołymi babami i miała na nadwoziu wymalowane
srebrna farba jakieś heavy metalowe znaki. Jednak chyba w 97 roku ktoś metalowcom Syrenkę zakosił lub sami ja
porzucili bo widziałem ja totalnie zdemolowana na parkingu w innej części miasta. Nie miała wszystkich szyb,
naokoło pełno szkła, strzępy tapicerki a kierownice miała wyłamaną w taki sposób, ze przypominała kierownice
batmobilu...Następna inwestycja "metalowców" to 105 w kolorze "skurka cebuli" z elementami ciemno brązowymi.
Samochód był cały czas zaniedbany i brudny, wytrzymał chyba z 1 rok. Był to chyba "model kryzysowy" z początku
lat 80, bo znaczek 105 miała wykonany z czarnego plastiku. Na pocieszenie dodam, ze żadna z tych Syren nie była
na początku w stanie idealnym.
Inny przykład?! Parking przy ulicy Poznańskiej w Kętrzynie- właściwie małe złomowisko. Obok siebie stały tam
niebieska 105 bez drzwi i foteli w środku, jednak z kompletna deska rozdzielcza, kremowa 105 z silnikiem na tylnej
kanapie, niebieska 103-104 (nie pamiętam) bez tylnych i przednich reflektorów, na flakach, a wnętrze wypchane po
dach jakimiś gratami typu kartoniki na jajka:), szara Bosto w podobnym stanie oraz granatowy Fiat combi (no a
raczej zdemolowane, puste nadwozie fiata na kołach)- był to rok chyba 91. Na innym podwórku na Poznańskiej-
biała R20 bez przednich błotników przygnieciona przewróconym trzepakiem. Erdwudziestka stała w jednym miejscu
chyba parę lat, bo pokrzywy rosły przy niej do kolan a wielkie "F" na masce było po prostu zdeformowane od
słońca. Prostopadle do niej przy jakimś chlewiku pomarańczowa 105 i jasnozielona R20 z nadstawka na przyczepce
(tak ze na pierwszy rzut oka wyglądała jak Bosto)- jedna za druga. Niestety nie ma ich już z 6 lat tj. od 98.
Na jednym złomowisku na ulicy Daszyńskiego w Kętrzynie stała żółta Syrena 105 bez reflektorów i lamp, dolna
krawędź maski klepana po jakiejś stłuczce i pomalowana na niebiesko. Dodatkowo miała na tylnym pasie i na desce
rozdzielczej znaczki FSM obok znaczków 105. Za nią stał zielony Zaporożec. Na tym samym złomowisku przez lata
93- 97 przewinęło się także wiele innych Syren, często niestety stały one pocięte w postaci przegrody czołowej z
tablica wskaźników wystającej z odciętej podłogi. Nie wspomnę już ile się zmarnowało tych wszystkich masek,
drzwi, tylnych pokryw, stacyjek, dekli na koła i w ogóle wszystkiego...Na wspomnianym złomowisku wydarzył się
także jeden zajebiście przygnębiający przypadek- mianowicie chyba przez tydzień czy dwa stała tam chyba w 97
roku biała Syrena 105 wyglądająca na normalny, sprawny samochód, nie miała tylko kratki we wlocie powietrze i
drobne obdarcia na nadwoziu, ale to przecież normalne...Po jakimś czasie patrzę, a ten samochód leżał do góry
nogami ze ściętym dachem i odrąbanym do przegrody przodem. Nie mam żadnych pytań. Jeszcze chyba do 2002 na
osiedlu Westerplatte stała jasnoniebieska Syrena 104 z oryginalnym znaczkiem FSO na masce. To nic, ze miała
wyblakły lakier i kierunkowskazy i ogólnie to nie prezentowała się najlepiej, ważne ze była...Mógłbym jeszcze
wyliczyć parę przykładów, bo w sumie w Kętrzynie przez lata 90 było chyba ze 23 porzuconych Syren i to zarówno
od całkowicie ogołoconych nadwozi po egzemplarze które dzisiejsi syreniarze określiliby jako "stan średni". Tylko
właściwie po co? Obecnie naprawdę ładnych Syren w Kętrzynie jest (żeby nie skłamać) chyba dokładnie 5: - jedna z
nich to żółta 105 należąca do starszego człowieka, który wyciąga ją z garażu tylko na wyjazdy na rynek w piątki, na
niedziele i na działkę. Jest w stanie jak spod igły. - szara R20- wyciągana sporadycznie, ładny stan - dosyć
przyzwoicie utrzymana żółta 104 - żółta 105 należąca do właściciela nauki jazdy, jest wystarczająco dopieszczona i
przez przynajmniej kilka następnych lat nic jej nie grozi:) - szara 105 parkuje pod blokiem w okolicy dworca
Dochodząc do konkluzji to po prostu smutne, że cała Europa stawia na rodzime konstrukcje a nawet sprzedaje
licencje a jedyny prawdziwie Polski Samochód skończył w rynsztoku... Historia Syreny jest moim zdaniem historią
utraconej szansy polskiej motoryzacji i świadczy tylko o kulturze motoryzacyjnej naszego społeczeństwa.
Pozdrawiam
====W tym artykule chciałbym poruszyć sprawę sprzedaży samochodów na internetowych serwisach aukcyjnych,
nie ukrywam, ze zainspirował mnie tekst "Pies ogrodnika" ze strony www.syrenaklub.com. Oczywiście, aby nie było
nieporozumień nie twierdze, ze wszyscy sprzedający samochód na aukcjach to oszuści ale musze przyznać, ze cos w
tym jest.
Po prostu krew człowieka zalewa po paru wizytach na jednym z osławionych portali aukcyjnych. Oczywiście
rozumiem, ze ktoś sprzedaje np. Syrenkę 105L rocznik 82, jest pierwszym albo drugim właścicielem, samochód ma
dodatkowo np. alarm, radio, dorzuca dużo fajnych części i chce za autko powiedzmy 4600- tutaj nie ma dwóch
zdań, ze tyle się dla właściciela należy. Samochód jest jak "spod igły" i osobiście wolałbym taka Syrenkę niż np.
Golfa za taką samą cenę, bo wiem ze jeszcze wiele pojeździ. Ale naprawdę nie rozumiem, ze ktoś ma w ogóle
czelność puszczać za 500zl samochód warty 50! Są tacy, którzy za byle złom cenią nie wiadomo ile zapominając
jakby, ze cena auta zależy w głębokiej mierze od jego rzeczywistego stanu a nie od „widzi mi sie” sprzedającego.
Nie będę już tutaj wyliczał bajek sprzedających typu "przerejestrowujesz i jedziesz", "lekko skorodowane nadwozie"
czy "lekko uszkodzony silnik".
Do artykułu załączam stosowne fotki części oczywiście z aukcji internetowych, przez grzeczność nie podaje pseudo
tego sprzedawcy. Wymienione w moim artykule części kosztują na byle szrocie dokładnie po 5zl w przypadku
lusterka i kierunkowskazów- sam sprawdzałem. Co do dekli to pracownicy szrotu powiedzieli mi, że jeśli mi potrzeba
to mogę sobie poszukać na placu przy stercie opon. Sprzedający na aukcji wycenili te części kolejno: 60zl za dekle,
30 i 50zl za brudne i zniszczone lusterka oraz 60zl za kierunkowskazy, jak widzimy z laminatem gratis, jakby ktoś
potrzebował:)
Oczywiście to nie jedyny przypadek, zaręczam, ze właściwie codziennie, gdy wejdziemy na portal aukcyjny i
wpiszemy "Syrena" to trafia się podobne "kwiatki". A już sam siebie przeszedł klient co chyba pół roku temu
wystawił brudny i zniszczony używany przegub i trzy końcówki układu kierowniczego w podobnym stanie za...80zl
KUP TERAZ!!! Z drugiej strony to zdarzają się też takie mile niespodzianki, ze ktoś chce sprzedać Syrenkę będącą w
rodzinie od prawie 30 lat, ma nawet fotki z dzieciństwa przy Syrenie, części, instrukcje obsługi i chce tylko 1500...
Ponieważ zaliczam się do ostatniego pokolenia któremu było dane oglądać Syreny śmigające "na
żywo" po ulicach a później ich zagładę u progu nowego tysiąclecia postanowiłem podjąć się
opracowania swego rodzaju charakterystki poznawczej [jeśli to jest prawidłowe słownictwo]. Moją
inspiracją było przeglądanie forów angielsko-języcznych gdzie określane jest to jako "Spotter's Guide"
poprzez kolejne generacje modelu.
::::Chociaż postaram się trochę zahaczyć o historię to z wiadomych względów zdecydowałem się
pominąć modele 100-103. Odpowiedzią jest prosty fakt, że tych wozów już w momencie mojego
urodzenia były sladowe ilości a więc nie mieszczą się w zakres mojej wiedzy praktycznej. Kiedy
miałem 5-6 lat mój ojciec uczył mnie odróżnić 104 od 105 czy starego Fiata od MR-a ale NIGDY nie
spotkaliśmy w ruchu np. stodwójki S. Myślę, że to samo dotyczy zdecydowanej większości
Forumowiczów. Są to pojazdy znane dla nas głównie ze starych książek i czarno-białych
zdjęć a Forum nie słóży przecież bitwie na cytaty z książki Zielińskiego tylko wymianie
doświadczeń praktycznych.
***ZALICZAMY DO NICH:
---szerokość foteli;
Na pierwszy rzut oka taki egzemplarz różni się od poprzedników lusterkiem wewnętrznym od Malucha,
dżwigienką oświetlenia wskaźników o przekroju spłaszczonym i plastikową nakrętką stacyjki. Znaczek
105 był oczywiście od około 73 roku już w czcionce stosowanej w samochodzie 125p.
Mniej więcej w tym samym czasie kontrolka kierunkowskazów została przeniesiona na prawą stronę
prędkościomierza z dziurki pomiędzy zegarami paliwa i wody.
===Także w 74 roku wszedł do produkcji model 1-0-5-L odróżniający się od modelu 105:
JEDYNYM modelem Syreny z dźwignią zmiany biegów fabrycznie umieszczoną w podłodze był model
1-0-5-L ale nie był on następcą stopiątki a jedynie produkowaną równolegle wersją
luksusową!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Hamulec ręczny umieszczony w podłodze występował natomiast także
w modelu 105-B.
EDIT: 13.03.2013==================
:::SCHEMATY ZMIANY BIEGÓW ==po lewej modele 104-105-105B i "R-20". [Po prawej -1-
0-5-L z dźwignią zmiany biegów usytuowaną w podłodze]:::
===Od 1976 roku wszystkie samochody Syrena zostały przystosowane do montażu radia.
Stąd obecność czarnej plastikowej zaślepki na tablicy rozdzielczej.
OCZYWIŚCIE ====i to ważne :::::::::::::::W radiu należy ściągnąć gałki, odkręcić śrubki
mocujące przedni panel, i dopiero włożyć radio od wnetrza deski!!!!!! Tak więc pasują
prawie wszystkie stare radia, które miały dwa pokrętła włącznie z popularnymi kiedyś
tanimi kasetowcami. Montaż nowoczesnego radia pod otwór "ISO" aczkolwiek możliwe
wiąże się z koniecznością powiększania otworu w tablicy rozdzielczej.
==Plastikowe stożki na piasty pojawiły się w większości Syren około 79 roku a już na
pewno po stanie wojennym w 81. Felgi pozbawione dodatkowych mocowań kapsli były po
prostu bardziej ekonomiczne czyli tańsze w produkcji. Poza tym u progu lat '80 plastik zaczął
wypierać chrom i zgodne to było z ogólnie obowiązującym trendem w motoryzacji światowej. Małe
plastikowe kołpaczki wprowadzono w 83 roku także do Polonezów i Fiatów.
W ostatnich latach produkcji [tutaj żadne oficjalne źródła nie precyzujął kiedy] pojawiły się w
Syrenach także plastikowe znaczki, korbki szyb i popielniczki od Malucha. Nie ulega jednak
wątpliwości, że były montowane fabrycznie.
----w Bielsku-Białej 344 077 sztuk z tego około 284 000 wozów nie będących modelem
"Bosto"
===To chyba wszystko [na razie]. W miarę dalszego rozwoju tematu będę wrzucał nowe opisy i
zdjęcia poglądowe bo "zeszyty KAP" podobnie jak 90% dzisiejszej literatury to zupełna tragedia i
nadaje się tylko do kibla!!!!!!!!!!!! Młody pasjonat nie znajdzie w nich nic ponad to, co każdy 13-sto
latek może wyszperać na necie ===bez obrazy jakiejkolwiek grupy wiekowej.
EDIT: ===Skoro już jesteśmy przy "fiatyzacji" to wypadałoby wspomnieć jeszcze o jednym z
największych idiotyzmów konstrukcyjnych Syreny ===tj. o pozostawieniu klameczek szybki trójkątnej
typu warszawowskiego. To rozwiązanie felerne z założenia i z pewnością był to fakt powszechnie
znany jeśli nie w chwili wprowadzenia stopiątki to "liftingu '77". Jak wiemy ta klameczka siedzi na
szpindelku rozklepanym od strony szyby!!!!! Całość bardzo szybko pokrywa się tlenkami aluminiowymi
i nie daje się otworzyć. Przyłożenie siły powoduje wyjście całej śróbki/szpindelka.
====Co szkodziło zrobić takie klameczki jak w starym Maluchu i innych wozach z rodziny Fiata
===w Ładzie, Zastawie itd. ----solidne, chromowane, z przyciskiem????????
::::EDIT: 6.06.2013::::
Jak widać na powyższej fotce klameczka wprowadzona po '77 roku w Maluchu ma gruby metalowy
szpindel/ośkę mocowaną NIERUCHOMO do ramki trójkącika co raz na zawsze pozwoliło wyeliminować
w.w. niedogodności.
::::EDIT: 2.08.2013::::
===Plastikowe emblematy na deskę rozdzielczą posiadają mnóstwo niedoróbek ===w tym załamania
lini świetlnej w miejscach z których wychodzą bolce. W celu lepszego zobrazowania problemu wklejam
kilka fotek mojego znaczka 105L na tle [niestety połamanego] emblematu metalowego gładkiego jak
lusterko. Dokładnie takie same wady odlewnicze występujął w Syrenie "WO-MYSZA" na str. 88
Auto Świata Classic, zresztą trochę takich znaczków przewinęło się przez moje ręce ===także wątpię
żebym miał jakiś samodział.
Emblematy plastikowe zaczęły się pojawiać w Syrenach około roku 77 w zestawie z popielniczką i
czarnymi korbkami szyb od Malucha. Występowały zarówno w wykonaniu czarnym jak i
metalizowanym.
Pozdrawiam
*SYRENA VS. TRABANT
Witam!
===Ten temat oczywiście już był kiedyś na Forum jednak od tego momentu minęło z grubsza 6 lat i
przybyło trochę nowych userów. A więc to co w temacie. Interesuje mnie Wasza opinia nt. Syreny i
Trabanta.
::::Od siebie powiem tylko, że sprawdziły się moje przypuszczenia sprzed kilku lat tj. że Trabant nie
wytrzymał próby czasu i w zestawieniu z Syreną jest samochodem gorszym. Naturalnie nie każdy
musi się z moim czysto subiektywnym zdaniem zgodzić.
Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że zarówno Trabanty jak i Syreny znikły już z ulic jako od
ręki dostępne dupowozy do jazdy na codzień i znajdują się albo w rękach pasjonatów albo tzw.
"dziadków". Porównujemy tutaj oczywisćie pojazdy jak najbardziej tej samej klasy tj. dwudrzwiowy
sedan, napęd silnikiem dwusuwowym, nie trzeba być zresztą Alfą i Omegą, żeby stwierdzić, że
Trabant wygląda jak kanciasta Syrena i vice versa.
::::W momencie debiutu pod koniec lat 50 były to samochody ze sobą porównywalne, tym bardziej,
że pierwsze Syreny 100-103 miały także silnik dwucylindrowy z zawieszonym podobnie jak w
Trabancie zbiornikiem grawitacyjnym. Znany nam ze stoczwórek i stopiątek trzycylindrowiec to już
efekt modernizacjii z '66 roku. Kanciasty Trabant natomiast ukazał się w produkcji w 64 roku i
przetrwał do czasu ukazania się modelu Polo.
Teraz wypadałoby ażebym obronił postawionej na początku tego arta tezy ===po pierwej primo
Trabanty osiągają znacznie niższe ceny od Syren na Aledrogo/Tablicy. A zgodnie z prawem zmiany
elastyczności podaży kiedy jest niedobór jakiegoś dobra natomiast dużo chętnych do jego zakupu,
cena rośnie. Syrena jest wozem poszukiwanym, dlatego
handlarze windują ceny. Szczęśliwym posiadaczem
dwusuwowego Trabanta na chodzie wciąż można stać się
za 1000 zł i jest to samochód co najwyżej 4-5 lat młodszy
od Syreny.
Trabant za 1900
Średnia cena Trabanta wystawionego na sprzedaż pewnie coś około 1700...
Wozów marki "Syrena" ===32 z tego ponad połowa to zdekompletowane strucle bez papierów.
Rozbieżność cen znaczna bowiem zdarzajął się też
egzemplarze za ponad 20.000 jednak śmiało można
przyjąć, że NIE kupimy kompletnej a już na pewno
jeżdżącej Syreny za poniżej 2.500. Wiem zdarzajął się
okazje, ale ile jest też takich jak na załączonym
obrazku???
Syrena za 1999 ===
Mitem okazała się "odporność Trabanta na korozję"
ponieważ z tworzywa wykonane są tylko elementy
poszycia zewnętrznego. Reszta ====tj. cały szkielet
karoserii i podwozie z blach jakieś 1000 razy cieńszych
niż w Syrenie. wielkim mankamentem wspomnianego
wyżej pojazdu jest niewątpliwie brak ramy nośnej.
Mocno skorodowana karoseria poddawana jest naprężeniom i się odkształca. Ciężko wymienić miejsca
najbardziej atakowane przez korozję ponieważ rudy nalot nie dyskryminuje nawet słupków
dachowych...
===Podsumowując to Trabant może okazać się dobrą inwestycją dla kogoś kogo stać na to żeby
pojeździć kilka lat i oddać samochód na złom/ew. przeznaczyć na części. W przeciwnym razie pozorne
oszczędności przy zakupie Trabanta wyjdą kiedyś bokiem. Za te kilka stówek więcej Syrena
odwdzięczy się nam lepszym prowadzeniem [większe koła], trochę jednak mocniejszymi blachami,
cieplejszym ogrzewaniem, solidną ramową konstrukcją. Z mojej strony wybór jest oczywisty.
----------------------------------------------***----------------------------------------------
Biorąc pod uwagę dzisiejsze średnie wynagrodzenie ---3.521 złociszy [wg. danych z 2012 roku]
znajdziemy się w przedziale cenowym 56.336 PLN tj. wozów klasy Renault Clio "Dynamique"
==898ccm/Opla Corsy "Enjoy" 1398ccm ==="Auto Świat, nr. 10, 4 marca 2013"
Pozdrawiam
_________________
::::Dzisiaj chciałbym się podjąć nieco dokładniejszych wyliczeń jak kształtowały się ceny Syren w
okresie PRL-u ======oczywiście jak poprzednio popartych danymi GUS ===
http://www.stat.gov.pl/gus/5840_1630_PLK_HTML.htm
Zapraszam do lektury:
*Na pierwszy ogień idzie artykuł z "Motoru" opisujący Syrenę 100 ==[roczniki 57-60].
NOWA Syrena kosztowała: ----72.000 w wykonaniu "fabrycznym". Średnia krajowa kształtowała się
na poziomie od 1279 za 57 rok do 1500 za rok 60. Do dalszych obliczeń przyjmiemy więc
umownie kwotę 1500 co daje nam w przybliżeniu 48 średnich miesięcznych wynagrodzeń.
W ten sposób przy średniej krajowej z 2012 roku ==3521,67 otrzymalibyśmy sumę
168.000 PLN!!!!!
W 64 roku sytuacja niewiele się zmieniła ===za NOWY model "103" płacono 68-72.000,
średnia krajowa wzrosła natomiast do 1 816.
Ciekawie kształtowały się natomiast ceny giełdowe [wycinek prasowy z lat 60]:
----za egzemplarz trzyletni w średnim stanie płacono już około 36.000 czyli na 2012 rok 70.000;-)))
----Modele z I-szej serii na kołach 16' ==20.000 czyli 38.500
Pozdrawiam
*TRABANT 1.1. ===KU PRZESTRODZE I POKRZEPIENIU SERC;-) ===AUTOR: TAEDA
Niniejszy artykuł ==[z przymróżeniem oka] dedykowany jest wszystkim, którzy myślą, że
Syrena jest kłopotliwym w eksploatacji samochodem. Otóż Panowie ==są gorsze!!!
PS2----niedawno było jechane 2 x po 20 km w odstępie 2 godzin więc wygrzanie silnika było jakie
takie a jednak galareta jest........zasrany olej pewnie jest winien.
Dzięki. Panowie mnie ratujecie wspaniale !
Na razie jest zimno jak cholera, a zdrowie już nie to żeby cokolwiek zrobić--sztywne gumy itp. Wlałem
zwykły selektol --brakowało 1,5 litra !!!!!!!!! Przejechałem się delikatnie i rozgrzałem dobrze silnik.
NIC SIĘ NIE DZIAŁO!!!!! NIGDZIE ŻADNEGO WYCIEKU !
Będę patrzył--może się gdzieś pojawi jeszcze. Fakt----niewiele robię przy tym pojeździe, bo on jest
blacharsko na złom i nie warto. Poza tym--okropna tandeta moim zdaniem, i nie mam serca do tego.
Syreny nie mogę przewierzyć bo nie ma opłat na nią, i trzymam daleko od domu. Cholerne czasy, gdy
stoi pod blokiem to od razu mam straż miejską i kłopoty bo brak OC i przeglądu.
Cała ta sprawa jest dla mnie sporym zaskoczeniem ; faktycznie jest to jakaś indywidualna cecha tego
silnika. Znajomi leją najtańsze oleje i nic im się nie dzieje (Seaty,Fiaty)!!!
Pobadam sprawę, pojeżdżę i poobserwuję, może coś wylezie, może uszczelka pod głowicą
faktycznie.......Cholera jasna nie ma to jak Syrena. Ten srajtygiel FATALNIE trzyma się drogi,
te kółeczka zasrane malutkie i mała waga pojazdu== poślizgi jak diabli.
Ponarzekałem se.
Nadal dziwią mnie te głosy chwalące Trabanta-Polo. A są tu takie i to liczne.
Obecnie, po zimie, okazało się że całkowicie rozleciały się progi i podciągi. Ja wiem, po tylu latach
maja prawo, ale zdaje się ze juz 1 raz były w nim robione. No i ----w Trabancie jest
NIEPRAWDOPODOBNIE cienka blacha !!! Ja nie wiem czy to ktoś mierzył, ale chyba 2 x cieńsza niż w
Syrenie. I rdzewieje ona w takim tempie, że naprawde zdumienie ogarnia. Progi i podciągi są jak z
bibuły, rozłamują się pod naciskiem palca. Szyba przednia przy dachu całkowicie odrdzewiała od
karoserii--zdumiewające. Słupek drzwiowy przy dachu od str. kierowcy oderwał sie całkiem od tegoż
dachu i samochód się opuszcza.......Drzwi w srodku są tak pordzewiałe że ich prawie nie ma ! Silnik
natomiast jest doskonały--zrywny, dynamiczny itp. Ale chla ! Gaźnik jest zbyt skomplikowany
NIEPOTRZEBNIE;--rozgryzłem go i tym bardziej twierdzę ,że niepotrzebna automatyka go
niszczy! Mam okazję porównywać Trampka z Seatem-Marbella--te same roczniki w
zasadzie. W Seacie prawie nie ma rdzy a nigdy nic nie było wymieniane; gaźnik Seata nie
ma automatyki, jest prosty, a pojemność ok.900 i zasuwa niegorzej niż Trabant a spala
mniej ! Zawieszenie tylne w Seacie na resorach =tradycyjne ale mocne, a w Trampku--
sodomia i zagrożenie życia--jak pisałem wyżej.
Co szkodziło tym DDRowcom zrobić takie zawieszenie ? Zwykłe. Co szkodziło dać gaźnik
bez automatyki (membranki, bimetale, wszędzie podciśnieniowe samoregulacje,ssanie
automat--to w Trabim ). Cholerne tłumiki Trabanta sypią się wyjątkowo. Ja to opisuję dla
tych , co to chcieliby kupć Trabanta teraz dla szpanu. Panowie ! Dajcie spokój !
Trabanta kupiłem ślicznego i pachnącego wyłożonego kocykami. Miał stale przeglądy i był
serwisowany, a adnotacje o tym są w instrukcji na tylnej stronie. Własciciel był pierdołą inteligenckąi
jeździł ze wszystkim do warsztatu. Ostatnie lata jeżdziła kobieta. Tyle forsy wsadzonej w warsztat --to
ja nie widywałem nigdy. I po takim delikatnym traktowaniu--złom kompletny !
PS----zawsze mówiłem ,że warsztatowe serwisy to gówno i pic. Jak się samemu nie zrobi to
kicha. No ale co nieco zrobili--ja to czytam w tych notatkach. I pomimo to samochód się sam
rozsypuje kompletnie.
Dopisuję tutaj kolejny post ""ku przestrodze"" , a brzmi ona : panowie, nie kupujcie tego
samochodu nigdy, on powinien być urzędowo wycofany z ruchu. Przykre ale prawdziwe.
Otóż, jadę se a sprzęgło coraz niżej !! Se myślę :-linka się rozwala, nie dojade cholera.....
Dojechałem na 1 biegu bez zmiany biegów.......No !
Do roboty:: linkę wyjąć. Nie ma dojścia przy silniku nawet na pół dłoni. Wreszcie odkręciłem napinadło
, a w kabinie trzeba odczepić drugi koniec linki --od pedału. Odwrotnie niż w Syrenie, koniec linki jest
w kabinie przy pedale a nie pod podłogą.
Kurde-żeby odpiąć linkę (ona ma haczyk jak duży haczyk na ryby , który wchodzi w oczko dospawane
do pedału) trzeba zdjąć pedał !!! Na szczęście ma on swoją krótką ośkę i ona trzyma się w otworach
przeszpilona zawleczkami. Zdjąłem leżąc na podłodze przed fotelem bo fotel wyjąć się nie daje == nie
mogłem potem wyleźć tak mnie zakleszczyło ; latarka w zębach i przekleństwa liczne były.
Mam linkę wyjętą, jest cała i dobra !! Więc co ? czyżby padło słoneczko sprzęgła ??? Ale widzę ,że
linka ma taki patent ::zapiera sie o karoserię taką swoją podkładką gumową grubości 4 mm. Guma
jest już miękka (bo siły na pedale są spore !!!) i po prostu wcisnęła się pod blachę ściany przedniej
komory silnikowej. Tym samym powstał luz 4 mm na pancerzu bo guma jakby wypadła z długości !!
JAKI IDIOTA ROBI OPÓR SPRZĘGŁA Z GUMY ????????
Dobra. Mam nowa linkę z nową gumą ))) . Zakładam. Niestety ! Haczyk tei linki nie wchodzi w
oczko na pedale. Za gruby jest a oczko za małe. Dobra--ścieniam oczko, pilniki +koło szlifierskie.
Wlazł i jest dobrze. Montuję całość. Teraz napinam linkę------leżąc na ziemi pod samochodem z
przodu bo z góry nie ma podejścia !!! Nie ma miejsca na klucz i jego obrót. Napinadło jest plastikowe
- kwadratowe. Łapię je od spodu terkotką 22 i idzie pół obrotu na 2 minuty.
CZY ŻADEN GERMAŃSKI DEBIL NIE WIDZIAŁ CO ROBI GDY TO PROJEKTOWAŁ ?
Ale zrobione ! Idę do kabiny i RĘKĄ naciskam na pedał żeby zobaczyć ile ma luzu......robi się ciemno
już.......
Po naciśnięciu ręką na pedał sprzęgła------TRZASK. Co , kuźwa, linka pękła ????
NIeeeeeeeeeeeeeeee. Złamało się ucho z płaskownika dospawane do pedału FABRYCZNIE.
Klnę i biję w tym rekordy syrenkowskie nawet.
DLACZEGO DEBILE NIE ROBIĄ PEDAŁU ODLEWANO-KUTEGO ALE DOSPAWUJĄ UCHO Z
DZIURKĄ O GRUBOŚCI 2 MM PŁASKOWNIK ????? Toż to jest sprzęgło, idą siły !!!!
Wyjmuję pedał--ledwie żyję, ręce we krwi !!!!
Oglądam--pękło nie na spawie ale po środku. W zasadzie należy kupić pedał........Ale się zawziąłem !
Ide do spawarki !! Nakładam drugie 2 mm, spawam, nawiercam, nadlewam, cuda robię bo
spawarka.....też prod. DDR, suka klei mi elektrody !!!
Ptaszęta wiosenne o świtaniu zaczynają swoje piosenki o wiośnie. Ja zaczynam kalibrować otwór w
uchu i jeszcze bardziej ścieniam haczyk na końcu linki żeby nie stawiał żadnych oporów jak go
wetknę.
Idę montować ; po godzinie--zamontowane (zaczynam mieć wprawę, cholera...). Sprzęgło działa.
Niestety zaparłem sie o rurę wydechowa od kolektora i widzę ze jest pęknięcie rury.
NO to-----żywica, płótno, sreberko, szpachla termo-do tłumików, znowu żywica. Jak Stachanow-nie
wypuszczę braku.
Ranek mamy piękny tego roku, kuźwa muć !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zwijam narzędzia, idę spać w dzień, dobra pora jak każda inna, co nie ? Bo muszę jechać za
parę godzin. Ale mam SAMOCHÓD KUŹWA SPRAWNY NIEMIECKI więc z ufnościa patrzę w
przyszłość.
Chroń mnie Panie przed tymi wynalazkami bo w nim można zginąć !!!!!!! WŁAŚNIE ODRYWA
SIE DACH PLASTIKOWY OD RESZTY. Ciekawe jak długo jeszcze wytrzyma, z przodu już odlazł od
szyby !!!!!
Następne meldunki przekażę jak wytrzymam to nerwowo.............
Z tego co wiem, nie istnieją książki do napraw Trabanta1.1.Owszem -jest jedna--autor
Feliks Rawski------ale ona nadaje się do kibla---------to szczyt wszystkiego żeby taką
ksiażkę wydawać. Innych nie ma, chyba że po niemiecku.
Wspomniana zaślepka gumowa była na miejscu ale luźno==leżała se o 5 mm od łożyska i na jezdnie
nie wylatywała. Pomacałem tam i nie widze żadnego kołnierza o jaki mogłaby sie zahaczyć przy
zakładaniu...-----nie umiem czy co ?????
JA------JA, który ożywiłem Moskwicza 408 z niebytu........nie daje se rady z tym gównem.
JA-----który złożyłem "Podkowę -Villiers" z kawałków i pojechała po 40 latach stania.........No nie daję
se rady.
To jak sie te łożyska wymienia.........????? Trzeba wyciągać teleskop ????
Czasy się zmieniają i do jazdy miejskiej musi być inny samochód(inny niż Syrena).
W tym ruchu w Warszawie nie da rady jeździć skarpetą. W dodatku gapią się na mnie tak, że boję sie
zostawić Syrenę i odejść bo zaraz mam zbiegowisko. W końcu szczyle wezmą i ukradną bo to taka
rzadkość.
Dlatego na miasto jadę Trabantem : -lekki , szybki. zwrotny, przyspieszenie nieograniczone.
Ale======== ale to gówno nie samochód !!!!!
Poza miasto oczywiście Syrena. Jestem zaskoczony słabością wykonania Trabanta, te elementy
stalowe (wahacz) ,,toż to żart jakiś.
3 dni odkręcałem dwa koła w Trabancie !! Nakrętki przyrdzewiały do gwintów bo dawno nie
zdejmowane koła ...... W Syrenie po 10 latach można swobodnie odkrecić !!!!
Tak to jest...........
Syrena ma 40 koni i dużą średnicę kół (czasem dawało się od Żuka)......Jest takie miejsce pod
Warszawą koło trasy na Mińsk (ul. Bronisława Czecha) . Las po obu stronach, ścieżki z szosy idą w
niego, a gliny często łapali, bo to mięso ze wsi, kartofle się woziło.....
To jak oni coś tam błyskają, to my fru---w las, a tam droga zaraz idzie pod górę i to tak---że niebo
widać tylko==taki ma stopień pochylenia. I tylko trzeba było na dwójkę i gaz do dechy . Kurde--cudu
ten samochód dokonywał, śnieg i piach pod spodem --trzęsło sie wszystko bo cały czas na buksowaniu
a ta adelajda idzie--kurde mol--jak Boening w niebo.......Czasem dodatkowo ssanie się dawało żeby
jeszcze te parę koni dołożyło. A te psy w swych fiatach to od razu na samym dole --kuniec drogi !!!! A
człek tylko się modli żeby jeszcze te pare metrów do szczytu górki----I jeeest !!!!
Teraz tylko z góry, po takich serpentynach wśród lasu, że już jesteśmy bezpieczni bo oni tej górki nie
wyminą w pół godziny...!!!!! I wpadamy w zabudowania Międzylesia, parę uników i na podwórko,
biegiem do szopy--skarpetę zamykać !! No i za chwilę siedzimy całą leśną ekipą przy stole, ciepełko,
kultura...a w kufrze zdobycze żywnościowe, i flaszki kartkowe...
A te psy musiały prosić o pomoc żeby sie wycofać.........Mówię wam, żaden maluch tego nie zrobi ......
Drzewo całe ciągnałem po śniegu Syreną 104 !!!! Taką sosnę ze 100 lat !!!
Więc kapelusze z głów, panowie. Już takiego pojazdu nie będzie......
Q U E R W A !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wymiana łożysk w lewym wahaczu trwała 3 dni !!!!
Oto opis problemów.Pierwszy stop !!! :: poprzedni właściciel wymienił spręzyny amortyzatorów na
mocniejsze ---efekt---nie da ruszyć teleskopu bo pcha sie w dół z siłą 1 tony na sekundę. Na szczęście
miałem ściągacz do spreżyn i ścisnąłem sukę !!!!
Niestety--napór był nadal====śruba przestrzelająca teleskop nie dawała sie wyjąć----w końcu
poszła, ale słoneczko sie schowało==koniec roboty.
Od rana------nie daje sie odkręcić ucho amortyzatora bo:::: teleskop stoi jak Hu* i ledwie się kiwa,
nie ma podejścia do owych śrub szt. 2 żeby odkręcic ucho. Zapada decyzja=====wyciągamy cały
wahacz (robię z kolegą, szkoła samochodowa u niego a u mnie.......jeszcze lepiej + dziesięciolecia
robót tego rodzaju).
Wyciągamy ???? Jak pójdzie !! Śruby stoją, szukamy klucza który nie miałby fazki, bo te
śruby główne mają niziutki łepek (zemsta Honekera , jebanhego gestapowca bolszewika).
W końcu ::klucz + rura..........poszło !!!!!! Wahacz w ręku.
QUERWA----wahacz jest pęknięty tutaj gdzie są gumy=wkłady elastyczne.
Co robić !!! SPAWAMY. Ale jak ???? Wahacz jest z blaszki 2,5 mm--słaby jak w motorynce !!!
KLNĘ, ludzie sie oglądają. Kurwy latają do 2 piętra , sąsiedzi zamykają okna. Zimno jak cholera.
Idę do piwnicy, robię pasek blachy grub. 2 mm o długości około 30 cm i otaczam ucho wahacza.
Spawanko z problemami, spawarka do dupy===też z NRDowa !!!! dobrze że mam spawarke i diaksa-
-bez tego ni cholery.
PO spawanku, czyszczenie, opukiwanie rdzy, malowanko, noc czarna za oknem.
Rano idę montować wahacz. NIE DAJE SIĘ założyć ten pier???? teleskop. KIlka godzin zmiana napięć
sprężyn, bo pięknie wchodzi w ucho ale śruba nie daje się przestrzelić i zakręcić. A propos ::::::: do
ucha jest fabrycznie przyspawana nakrętka robiąca za gwint. PIERWSZY RAZ WIDZĘ TAKI
WYNALAZEK Z FABRYKI======SKANDAL.
Wreszcie młot, regulacja 2 podnośnikami----śruba załapała i wkręciła się. Czuję jak dostaję zawału.
Nowe łożyska już od wczoraj kameralnie w piwnicy wsadziłem, robiąc cuda z zamrażalnikiem w
lodówce--weszły ręką wraz z czopem.
No to teraz założyć szczęki i zaraz koniec.
QRWA po tysiąckroć !!!!!! Jak te szczęki sie zakładają ???????? 3 godziny nie mogę ich założyć bo
Honeker nie zrobił dojścia do samoregulacji po wsadzeniu szczęk na miejsce!!
{{{{ Co kilka minut nachodzą mnie refleksje, że takie rzeczy w Syrenie to ja robię jedną ręką w 5
minut------jasna cholera CO TO JEST ZA SAMOCHÓD ????? Robiłem Moskwicza dokładnie----
bezproblemowo, a szczęki też ma pływające, ale tutaj ??KTO TO WYMYSLIŁ ??}}}
Słoneczko pomału zachodzi, kurwy latają do 5 piętra, zimno tak ze mam dość , sikam co 5
minut.
Rano z kolegą(wczoraj nie mógł) rozgryzamy szczęki. PO 2 godzinach--wlazły suki na miejsce (kto do
kurwy nędzy wymyślił tę sprężynę szczęk ??????? W SYrenie jest to proste).
Pomino sprowadzenia samoregulacji CUDEM do minimum----piastobęben nie włazi !!!! JAk to możliwe
???????????? Pomiędzy nim a łożyskiem dajemy 1 podkładkę bo tak jest narysowane w książce , wlazł
w końcu ciężko. Założony, śruba dokręcona centralnie. NIESTETY--przestał sie obracać !!!!!Wlazł za
głęboko !!!!! Trzeba było dać 2 podkładki między niego a łożysko zewnętrzne, natomiast pod śrubę
centralną--nic. Nie problem--zdejmiemy go i się zrobi .
QURWA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Przy pomocy sciągacza---NIE SCHODZI !!! zassał się ze szczękami i
trzyma. Nie można na chama bo połamie szczęki {{w Syrenie odpuszczamy półksiężyce regulujące
szczęki i szczęki ładnie schodzą się do siebie--tutaj ?? KTO TO ZBUDOWAŁ }}}}} . Odpalam lutlampę,
młot w bęben, rękami we dwóch.W końcu------------------czop od tyłu wyłazi z łożysk !!!!! Bo był
wciśnięty na smar==prawidłowo. Ale ta konstrukcja nie zabezpiecza go w żaden sposób i ma wyjście
do tyłu !!! KTO TO WYMYSLIŁ ????? Na szczęscie przednie łożysko jest stopowane Segerem ale tylne--
-niczym !!!!! Wbijam go po prostu spowrotem młotem + gazrurka.Piastobęben schodzi w końcu nie
wiadomo jak.....................Dajemy drugą podkładkę co powoduje że piastobęben wejdzie płycej o 2
milimetry. Wkładamy go--jest dobrze.
Robię odpowietrzanie, bo przewód ham. był odpinany (na gorąco bo oczywiście nie puszczał za
cholerę). Coś nie jest tak.......odpowietrzyło się a ta QRWA nie hamuje --koło nie reaguje na nacisk
pedału. Szczęki stoją !!!!!!! Dostaję zawału drugi raz.
W końcu kolega szarpie za ręczny a ja pompuję . NO.........szczęki ruszyły. Słoneczko zachodzi--dosć
na dzisiaj.
PANOWIE. TA konstrukcja nie nadaje sie do niczego. Robiłem różne wozy---tylko Citroen
mnie kilka razy wkurzył, inne nie. Ale Trabant przechodzi wszystko co widziałem. Ja nie
wiem, może ja nie umiem naprawiać samochodów, może trzeba przejść na cipki ????
Boję sie tego samochodu !!!! A silnik nie trzyma obrotów i ja sie boję robić gaźnika. JA !!!!!!!!!!!! JA ,
który jako jedyny rozpoznałem feler w Audi80 wewnątrz gaźnika gdzie poddali sie wszyscy gaźnikowcy
w Warszawie.
Piję walerianę, siedzę owinięty kołdrą. MOją Syrenę ciągle kopią jacyś zboczeńcy, ale
muszę ją robić bo inne wozy są nienaprawialne--jak widać, a ten to już wogóle jest pełnym
sabotażem germańskiej rasy wobec narodów okolicznych..
To co sie teraz wyprawia to po prostu SKANDAL Za pare lat dojdzie do czegos takiego jak jest np. w
USA- ludzie beda traktowali samochody wylacznie uzytkowo (nie zobaczycie juz pluszowych kosteczek
na lusterku, czy dodatkowych lampek na tablicy rozdzielczej) O, nie wszyscy beda lecieli do warsztatu
wymienic byle zarowke czy uszczelke pompy paliwa
Tez mnie wkurza jak koledzy ze szkoly mowią na Syrenke TRABANT.To zenujące.POzdrawiam
Kierowca ma rację !
Zjawisko tego analfabetyzmu technicznego sięga głebiej. Np--nikt już nie uczy się fotografii
(wywoływanie czarno białych zdjęć), nie ma ruchu krótkofalarskiego, pływania łodziami(kajakami).
Prawie nikt nie umie nic naprawić sam.!
Ludzie mają być niewolnikami pracy zawodowej i całe 24 godziny tyrać--na to mają mieć
głowę.Żadnego samodoskonalenia sie !
Czy jest to spisek ?
Oczywiscie--TAK. Chodzi o sposób tresury człowieka.
Natomiast nie ma to nic wspólnego z kwestią nowoczesności ! Samochody obecne są ultra-
skomplikowane tylko dlatego, żeby obywatel SAM nie mógł ich naprawiać. Staje sie uzależniony od
warsztatów. Potem sie je zamknie gdy bedzie niegrzeczny ! I położy uszy po sobie !
Elektronika w samochodach jest zbędna tak naprawdę. Nowoczesne jest to co proste i
łatwe w obsłudze i naprawie. A obecne pojazdy to szczyt komplikacji- niepotrzebnej.
Tak to już będzie---aż do 3 wojny światowej.
Hmm widzę tutaj zażartą dyskusję, wręcz bałem się wypowiadać żeby i mnie się nie dostało za kilka
słów nadmiaru... Ale do rzeczy... owszem też widzę, że analfabetyzm techniczny jest w stadium
zaawansowanym, między innymi pogłębiany jest właśnie przez coraz to większą komplikację
konstrukcji, ale to nie wszystko... Ponieważ są ludzie, którzy mają swoją pasję (jak przykładowo
mechanika, elektronika) i interesują ich te rzczy związane z ich zamiłowaniem, a jeśli zainteresowanie
jest dość silne to zawsze znajdą czas na swoją pasję. Choć widzę, że wiele ludzi naprawdę nie potrafi
zrobić najprostszych rzeczy przy samochodzie, to jednak chyba nie jest tak źle... Nie przechwalając
się, ale ja sam gdybym chciał tylko jeździć to z pewnością kupiłbym stosowny samochód, tani i
ekonomiczny, ale że mechanika i elektronika pociągały mnie odkąd pamiętam, to właśnie w oko
wpadła mi Syrena, samochód prosty konstrukcyjnie i choć wcześniej miałem do czynienia tylko z
mechaniką przy rowerze, to jakoś daje sobie radę i twierdzę, że przy dostatecznej dozie samozaparcia
nie ma rzeczy niemożliwych. Nawet ingerowanie w samochód dzisiejszych czasów i to dość dogłębnie
jest do zrealizowania, jednak wymaga z pewnością więcej uwagi, a i pewnie pieniędzy... ALE!!! Nie
żebym ja poszedł na łątwiznę... w końcu od czegoś trzeba zacząć taką przygodę... rower owszem jest
dobry na początek, ale po przesiadce na Syrenę już widać jak wiele za mało to jest... Mam też kolegę,
którego wartburga remontujemy, niestety dość długo to trwa z braku odpowiedniej ilości gotówki no i
też czasu, ale robota powoli idzie, a remont jest od podstaw. Samochód rozebraliśmy do ostatniej
śrubki i po załataniu i zakonserwowaniu oraz wymianach czego trzeba, powoli składamy. Z kolei inny
kolega, właściciel Fiata 125p, choć twierdzi że chciałby umieć coś sobie zrobić przy
samochodzie, to na tym się kończą jego chęci, no a to stanowczo mało... lub też inny
kolega, dla którego samochód ma byc tani, mało palić i ma tylko jeździć i hamować to
chyba typowo konsumenckie podejście, tylko że dzisiaj tak na prawdę to ciężko o samochód
który spełniałby te wymogi taniości, bo o ile spalanie owszem, właśnie dzięki elektronice
potrafi schodzić do takich ilości, że staje się wręcz niewiarygodne, to jednak nieszczęsny
serwis, o którym już byłą mowa. Nie da się pogodzić wszystkiego. Dla tego moim zdaniem
samochód powinien byc na możliwości właściciela lub nie dorównywać im nawet w małym stopniu. W
końcu nic tak nie satysfakcjonuje jak własne patenty które działają, a ich wprowadzenie nie wymaga
lat badań i milionów złotych. Coś już się zdążyłem dowiedzieć o tym przez te póltora roku posiadania
Syrenki. To jest wdzięczny samochód jak się umie dbać. I niech mi tutaj nikt nie wyjeżdża, że półtorej
roku to jest nic... bo wiem że dla chętnego nawet z niewielką ilością czasu to jest wystarczająco aby
wczuć się w swoją pasję... gdyby mój wybór padł na malucha, DFa czy cokolwiek innego również
dążyłbym do tego by samochód był posłuszny mnie, a nie odwrotnie. A nawiązując jeszcze do
nowych samochodów... airbagi, kontrole trakcji... rzeczy jeszcze przed kilku laty rodem z
kosmosu... gdyby jednak niektórzy przykładali większą uwagę do prowadzenia
samochodów to i wypadków byłoby znacznie mniej, ale niestety głupota postępowania
niektórych woła o pomstę. A swoją drogą takie rzeczy już powszechne jak wspomagania
czego się tylko da... jechał ktoś kiedyś takim samochodem gdy zgasł nagle silnik, obojętnie
z jakiej przyczyny... i jakie były wrażenia z kręcenia kierownicą i hamowania... niezbyt
ciekawie się wtedy robi prawda? więc pytanie czy to jest takie bezpieczne... bo o ile w
starszych samochodach może i było ciężej, ale z drugiej strony ja przyzwyczaiłem się do
tego jak jest w Syrenie i przynajmniej się nie obawiam, że jak mi braknie paliwa to się
mogę rozpierniczyć bo nie ukręcę kierownicy albo nie wdepnę na tyle hamulca żeby
wyhamować... także są plusy i minusy po obu stronach i każdy wybiera to co sam woli. Mnie
odpowiada Syrena, bo to nie tylko łatwość napraw, ale również sentyment, a to jest chyba przede
wszystkim to co ciągnie człowieka do tego czy innego samochodu... A taki zabytek jest o tyle
wyjątkowy, że żeby nim jeździć to trzeba albo umieć samemu zrobić każdy lub niemal każdy remont
albo też mieć furę kasy i wtedy nic nie jest problemem o nic nie trzeba się martwić... tyle tylko, że nie
doświadcza się wtedy swoistej satysfakcji wyjeżdżając takim zabytkiem na drogę, bo co z tego że
ludzie się oglądają za nim, gdy na zapytanie o najprostszą rzecz właściciel odpowiada adresem
warsztatu... podczas gdy remontując samemu, samemu poprawiając fabrykę można się "pochwalić"
znajomym czy ludziom z kręgu zainteresowanych, tym czy siamtym osiągnięciem, ale WŁASNYCH RĄK
i to jest to za co lubimy te samochody... a analfabetym... to zarówno komplikacje konstrukcji jak i
brak czasu oraz chęci... czyli po prostu czysta kondumpcja no ale każdy robi swoje i myśli, że więcej
nie trzeba...
Pozdrowienia i mam nadzieję, że nikt nie poczuje się dotknięty czymkolwiek, gdyż się starałem aby
tak nie było... w końcu forum nie służy do kłótki, ale wyrażania opini i dawania porad...
Ja jestem z Kierowcą, taeda'em i Frankim, ale nie twierdzę, że Syrena jest lepsza niż Corsa czy Golf,
wręcz przeciwnie. Dużo racji ma Franki pisząc że gdyby ludzi myśleli za kierownicą to wypadków
byłoby dużo mniej. Wszystkie te ABSy, ASRy, ESP itp dają złudzenie bezpieczeństwa i wiary w
możliwości samochodu. Obecnie piszę pracę dyplomową nt. elektroniki w samochodzie i robi mi się
smutno, ponieważ jak na dłoni widać powolne ale konsekwentne i nieubłagalne wyeliminowanie
znaczenia kierowcy i jego wpływu na zachowanie samochodu. Nie wiem czy wiecie ale np. w
nowoczesnych samochodach z potencjometrycznym pedałem gazu gdy wciskacie ten gaz to
niekoniecznie silnik dostaje więcej paliwa i jedzie szybciej. O wszystkim decyduje sterownik silnika
ECU, ECM czy jeszcze inaczej zwany.
Automatyczna skrzynia biegów - wymysł dla kobiet i kierowców MZK (z całym szacunkiem). Jeździłem
w wakacje skuterkiem Piaggio z takim bezstopniowym automatem, po 10 minutach mi się znudziło i
jedyne na co miałem ochotę to na zajechanie tego gówna (co zresztą się prawie udało). Nie mam
szacunku dla takich wynalazków i nie będę miał, cenie sobie wolność wyboru i wolność
osobistą. Dla mnie jeśli jadę prosto w drzewo i wciskam gaz to samochód ma przyspieszać,
silnik ma ryczeć, paliwo ma się lać (a nie że silnik chodzi na nadmiarze powietrza bo Euro4
się kłania itp) i jak wciskam mu więcej to MA K@!#WA iść więcej bo JA mu tak każę, taką
mam wolę. W dzisijeszych czasach gówniany układzik sterownik silnika, kawałek krzemu,
kupa tranzystorków, ma większy wpływ na samochód niż ja, człowiek. Jest to dla mnie
bardzo smutne i zarazem denerwujące.
Kolejny irytujący mnie szczegół - wchodze w zakręt Skodą z TDI z VW i wciskam jednocześnie lekko
hamulec (nie puszczając gazu) żeby dociążyć przód i mieć lepszą przyczepność. Co robi samochód -
gwałtownie zwalnia, znacznie bardziej niż wynika to z mojego symblicznego hamowania -
dlaczego? Ano dlatego że ten @!#$ kawałek krzemu stwierdza że jeśli hamuję to chcę
zwolnić, czyli zmniejszyć prędkość, czyli on odcina na sekundę, dwie dopływ paliwa w celu
zaoszczędzenia i zmniejszenia emisji szkodliwych związków. No qrwa mać, zaś samochód
robi nie to co chcę. Jedyne wyjście - kupić wyścigówkę, lub kilkugaźnikowego Chevroleta z silnikiem
z rodziny Hemi który się nie pier...li ze szkodliwymi spalinami czy zbyt dużym zużyciem paliwa.
Napisałeś Cinek że sam majstrujesz przy samochodzie. Zapewniam Cię że nie majstrowałbyś gdybyś
miał powiedzmy nowego Passata TDI wartego ponad 100tys zł. Nie jest on taki skomplikowany pod
względem elektronicznym, przy odrobinie pomocy naukowych można coś pokombinować ze
sterownikiem, posprawdzać gdy coś się zepsuje. W książkach Autodaty i innych są gotowe algorytmy i
wskazówki jak sprawdzać poszczgólne obwody, jakie napięcie wyjściowe ma dawać sprawny
nastwewnik itp. Ale co jeśli zrobisz małe spięcie? To już będzie duży wydatek i raczej nie odważysz się
na takie modyfikacje jakie robisz w swojej kilkuletniej Corsie czy co tam masz bo chyba jednak nie
napisałeś czym jeździsz.
Co do Wartburgów to u mnie w mieście jest tak samo - 1 Wartburg jeżdżący i 1 Syrenka.
Miasto 14 tys ludzi. I ja mogę na tej podstawie powiedzieć że Syrena jest tak samo dobra
jak Wartburg i będę miał tak samo rację jak Ty mówiąc że lepszy jest jednak Wartburg. A
wiesz może ile Wartburgów było w Polsce a ile Syren? I ile kosztował Wartburg i kto mógł
sobie na niego pozwolić? Nie sądzisz że jeśli ktoś zapłacił kupę forsy za Warczyburga to
szanował go bardziej niż Syrenę? Nie możesz napisać że jest lepszy bo więcej ich jeździ niż
Syren, bo ja powiem że Maluch jest najlepszy bo najwięcej jeździ Maluchów na naszych
drogach. ===[Artykuł z 2005!!!]
Podsumowując - rozumiem ludzi którzy są entuzjastami elektroniki w samochodzie. Każdy lubi co
innego - Kowal lubi ogórki, ja tam wolę jego córki Jeden hoduje gołębie, inny zbiera znaczki, ktoś
jeszcze całe dnie przed kompem spędza (ja też ale z konieczności) jeszcze ktoś inny non stop siedzi w
knajpie i ja ich wszystkich rozmumiem bo każdy jest inny i to jest piękne.
Ja natomiast lubię jak urządzenia działają tak jak JA chcę, a niestety elektronika w tym
najczęściej przeszkadza. Wyobrażam sobie co będzie w razie wojny elektronicznej - zwykłe
spięcie i 80% samochodów na ziemi stoi w miejscu a w Syrenie co najwyżej wymieniamy
kondensatorek i cewkę i jedzie dalej (ten akapit to w kategoriach żartu raczej).
Pozdrawiam!
P.S Przepraszam za niektóre niecenzuralne słowa, ale naprawdę się wqrwiam gdy samochód nie robi
tego co ja chce, tak samo komputer i inne ustrojstwa mechaniczne. Na szczęście nie potrafią się one
jeszcze obronić przed wyłączeniem ich od prądu i przed siekierą. Ale jeśli poczytacie trochę o mocy
obliczeniowej komputerów i o tym w jakim tempie ona rośnie to zobaczycie że Matrix wcale nie jest
bajką o żelaznym wilku. Ale to już inny temat.
Dobranoc wszystkim!
Tak sobie poczytałem i pomyślałem, że wrzucę "kwiatki" z zarzyjaźnionego sklepu żukowego. Cytaty
są prawdziwe...
Klient, kupując miedziany przewód hamulcowy, ale o innej końcówce, niż potrzebował: "Yyy, no
dobra, ale to niech pan da, to tu przetne i dospawam".
I inny, pytanie o uszczelke pod głowicę - "A moze mi pan pół sprzedać, bo to tam tylko z jednej strony
przepuszcza, druga jest dobra?"
Ależ ależ... sam jest za usprawnieniami, z resztą w dzisiejszych czasach cenowych, jazda staje się
coraz droższa, więc i tak ulepszając silnik i obniżając spalanie pozostajemy na podobnym koszcie
jednego kilometra... no ale jednak miło się pochwalić, że założyłem sobie niedawno moduły do
zapłonu, silniczek pracuje całkiem ładnie, regulacja gaźnika to: Przepustnica wg książki Pana glinki lub
prawie (może delikatnie więcej uchylona), śruba dawki 2,25 obrotu wykręcona, poziom paliwa
standard 19mm. Odstęp na świecach 1,5 mm zapłon ustawiony na 4,4 mm. Dynamika silnika
faktycznie zauważalnie się poprawiła, wtępny test spalania wykazał 8,5 litra na setkę, było to na trasie
kilku km, można przyjąć że jazdy mieszanej, z resztą ja za spokojnie nie jeżdżę, ale obliczyłem ile
powinienem przejechać na pozostałym paliwie i jeżdżąc potem po mieście i to nie tylko sam, ale w
trzy osoby, wynik się potwierdził - przejechałem wyliczony dystans bez 1km ponieważ dolałem
wcześniej paliwa z powodów czysto czasowych, nie czekając na wykończenie całego paliwa, więc
niestety nie mogę na razie podać dokładniejszych danych. Ale myślę, że jeśli tylko będę w stanie, to
zrobię dokładniejsze testy spalania, połączone z testem dynamiki i przyspieszeń, wyniki z pewnością
znajdą się na mojej stronie. Tylko w ten sposób temat nieco zchodzi ze swojego kursu A moich
poglądów nic nie zmieni, Ci którzy najwięcej narzekają na Syreny, po prostu gówno wiedzą o
jej technice, tak jest najczęciej...
1 ) wyłączamy zapłon, odłączamy wszystkie urządzenia typowo elektroniczne (takie, którym zmiana
biegunowości zaszkodzi - np. radio, przerywacz elektroniczny)
2 ) luzujemy mocowanie prądnicy i demontujemy pasek klinowy
3 ) zamieniamy klemy na akumulatorze (lub raczej na przewodach) - tak, żeby był "- na masie"
4 ) odkręcamy 2 przewody ze skrajnych zacisków regulatora (zaciski nr 16 i 18 - zaciski twornika i
wzbudzenia) - te, które idą do prądnicy (z tego co pamiętam będzie to gruby czarny i cieńszy, żółty
przewód)
5 ) łączymy je razem, np. skręcając jakąś śrubką z nakrętką
6 ) stykamy teraz na chwilę te 2 połączone przewody do środkowego zacisku regulatora (zacisk nr.
19) - prądnica powinna się zacząć kręcić jak zwykły silnik elektryczny
7) podłączamy przewody do regulatora tak jak były na początku
8 ) zakładamy i naciągamy pasek klinowy
9 ) odpalamy silnik i sprawdzamy czy nie świeci się przypadkiem kontrolka ładowania
10 ) GOTOWE - biegunowość zmieniona !
Proces jest odwracalny - aby powrócić do oryginału - trzeba postąpić w analogiczny sposób (tylko
klemy podłączyć odwrotnie).
Po zmianie biegunowości silniczek wycieraczek będzie się kręcił w nieprawidłową stronę i będziemy
mieć mizerny nawiew. Naprawiamy to w ten sposób :
1 ) odkręcamy czołową część obudowy nagrzewnicy i wyjmujemy ją z auta (nie jest to konieczne,
można spróbować od razu od kroku 2, ale się nieźle nagimnastykujemy, żeby zdemontować połówkę
obudowy wirnika wraz z silnikiem w aucie - ciężko jest dojść do śrub, ale jest wykonalne)
2 ) rozkręcamy połówki obudowy wirnika (6 śrubeczek) - będziemy mieć wtedy w ręce jedną połowę
obudowy wraz z przykręconym do niej silnikiem i założonym na jego oś wirnikiem)
3 ) zdejmujemy wirnik z osi silnika
4 ) wykręcamy 2 długie śruby mocujące silnik do połówki obudowy wirnika oraz jednocześnie
ściągające dwie połowy obudowy silnika ze sobą - trzeba uważać, żeby ich nie rozłączyć, bo później
będzie zabawa ze szczotkami - więc ostrożnie !!
5 ) obracamy względem siebie o 180 stopni połówki silnika
6 ) składamy wszystko w kolejności odwrotnej
Pozostaje jeszcze sprawa urządzeń lubiących "+ na masie" - np. radia. Trzeba wymienić na takie,
które akceptują "- na masie"
Jeśli włożysz alternator z regulatorem wbudowanym to nie potrzebny jest już dodatkowy
regulator,więc oryginalny musiż wymontować.Oczywiście instalację musisz również nie znacznie
przerobić.Połączenia musisz prześledzić na schemacie elektrycznym.O ile pamietam w takim
alternatorze samoregulowalnym jeden przewód(gruby) podłączasz do akumulatora,a drugi (cienki)
chyba do kontrolki ładowania .Proponuję Ci jednak,abys sprawdził to sam.Ogólnie samo połączenie
jest bardzo proste.Zaadoptuj przewody od oryginalnego regulatora prądnicy i nie wiele bądziesz
musiał przerabiać oryginalne wiązki.
P.S Moim zdaniem alternator z Poloneza jest jak najbardziej odpowidni do Syreny.Nie drogi i w razie
awarii,częsci łatwo znajdziesz.
Mysle ze nie ma sensu spierac sie co jest lepsze
Alternator jest wydajniejszy i mniej zawodny a pradnica oryginalniejsza i kropka.
Wszystko zalezy od eksploatacji auta. Jesli ktos jezdzi czesto to watrto zalozyc i nie martwic sie o
ladowanie, nie biegac z prostownikiem, nie regulowac regulatora, nie niszczyc akumulatora i nie
martwic sie czy zima zapali. Natomiast jesli ktos stawia na zabytkowy aspekt Syreny to takich aut z
zalozenie sie nie aksploatuje duzo i mozna sie pogodzic z tymi niedogodnosciami a co poniektorzy
(bez obrazy) ortodoxi moga czerpac z nich nawet przyjemnosc
Tak czy inaczej powrot do pradnicy jest jescze latwiejszy niz zalozenie alternatora (czesto trzeba
dorobic jakis wspornik) wiec nie ma problemu ze sprobowaniem.
Co i jak ?
Po tej operacji będziesz miał "minus na masie", trzeba zatem wykonać dodatkowe czynności...
Poczytaj o tym tutaj : http://syrena.nekla.pl/forum/viewtopic.php?t=8515. Ufff, powodzenia !
Podejrzewam, że praktycznie każdy.
Kwesta tylko stopnia skomplikowania mocowania, które trzeba dorobić.
Wydaje mi się, że najlepsze są już te nowsze z wbudowanym regulatorem, bo podłączasz wtedy dwa
góra trzy kabelki i instalację masz z głowy.
Ja mam alternator od renówki 19-stki, gdzieś na form był już temat i są zdjęcia.