Professional Documents
Culture Documents
Aleksander
Wielki
Tytu� orygina�u
ALEXANDRE LE GRAND
Wydanie II
Wst�p
CZʌ� PIERWSZA
Rozdzia� I
Stela Aristandra
Rozdzia� II
Kr�lowie Macedonii
Rozdzia� III
�wi�tynia i ksi�ga
Nasze �wi�tynie to kamienne ksi�gi; ale pe�nia ich tre�ci nie jest
przeznaczona dla uszu kap�an�w najni�szych stopni, a tym bardziej dla �wieckich.
W egipskich Tebach, w �wi�tyniach, gdzie si� uczy�em, niekt�re �ciany s�
pokryte napisem w szachownic� - jedna p�yta g�adka, druga zapisana. Napis na p�ycie
rytej �atwo si� czyta i tworzy tekst zrozumia�y. Czytaj�cy s� pewni, i� go poj�li.
Lecz wcale tak nie jest. Chc�c go zrozumie�, trzeba wej�� do nast�pnej sali. Na
odwrocie �ciany ka�da p�yta nie zapisana w poprzedniej posiada napis, kt�ry stanowi
ci�g dalszy i podaje w�a�ciw� tre�� tego, co wyryte na drugiej stronie.
Je�li nie dopuszczono ci�, by� czyta� po obu stronach �cian, nie mo�esz
zna� prawdy. Nale�� do tych, kt�rym zezwolono czyta� wszystkie kamienne p�yty.
Moja ksi�ga jest zapisana jak �wi�tynie w Tebach.
Ksi�ga bowiem jest r�wnie� obrazem �wiata, gdzie ka�da rzecz ma dwojakie
znaczenie: jedno jawne, drugie ukryte. Niekt�rzy odczytaj� zaledwie histori�, ale
nieliczni potrafi� czyta� poprzez mury.
Rozdzia� IV
Filip regentem
�mier� Eurydyki zamkn�a ko�o; owoc powr�ci� do nasienia, w�� zwin�� si�
wok� siebie, aby zn�w rozwin�� swe pier�cienie.
Pod imieniem Amyntasa III ukoronowano dzieci�tko, jedynaka nieszcz�snego
Perdikkasa; lecz Macedo�czycy wnet wyznaczyli na regenta kr�lestwa jego stryja
Filipa, kt�ry ich uwolni� od z�ej kr�lowej. Istotnie natychmiast uznano Filipa za
rzeczywi�cie sprawuj�cego kr�lewsk� w�adz�; oddawano mu najwy�sze honory wraz z
przynale�nymi tytu�ami, on za� zachowywa� si� jak prawdziwy kr�l, kt�rym po o�miu
latach mia� zosta� z prawa i namaszczenia, za powszechn� zgod�.
W�wczas Filip mia� dwadzie�cia trzy lata. By� to pi�kny atleta bardzo
wysokiego wzrostu, o pot�nych ramionach, po przodkach g�ralach odziedziczy� krzep�
i by� zaprawiony w �wiczeniach cielesnych; oczy mia� czarne, bardzo b�yszcz�ce,
zarost ciemny i twardy, nosi� spiczast� brod� i kr�tko przyci�te w�osy.
Niew�tpliwie wywiera� urok na kobiety i m�czyzn, nim w ostatnich latach �ycia wino,
rozpusta i odniesione na wojnach rany nie nada�y mu odra�aj�cego wygl�du. D�wi�czny
�miech, przyst�pno��, jowialno��, prostota, z jak� schodzi� na aren�, by obala�
najsilniejszych zapa�nik�w lub prze�ciga� najszybszych biegaczy, poufa�e rozmowy z
namiestnikami, �o�nierzami, go��mi niezw�ocznie zjednywa�y mu przyjaci�, kt�rych
po�piesznie zdradza�. Niew�tpliwie bowiem by� to najbardziej podst�pny cz�owiek,
jaki depta� ziemi�; dwulicowo�� by�a mu tak wrodzona jak oddech; lubowa� si� w
oszustwie jak w sprawnym �wiczeniu, a niekiedy nawet nie dostrzega�, i� oszukuje,
tak k�amstwo stanowi�o cz�� jego istoty.
Nieumiarkowany w rozkoszach, by� zr�cznym m�wc�, lecz wrzaskliwym po trzech
wychylonych czaszach, i graczem, jakby si� urodzi� z ko�ci� w r�ku, przy tym
nadmiernie ugania� si� za kobietami, a� sta�o si� to przys�owiowe. �adna o zgrabnej
nodze, gi�tkim biodrze, obfitej piersi nie mog�a przej�� w zasi�gu jego wzroku, aby
wnet nie pomkn�� za ni� niby za �own� zwierzyn�, ale niechby przejawi�a cho� krzt�
zalotno�ci, a ju� si� stawa� jej �upem. Owa, kt�r� kiedy� goni� a� do najskrytszej
komnaty, dobrze go zna�a, gdy mu odrzek�a: �Daj mi spok�j, wszystkie kobiety s�
takie same, kiedy lampa zga�nie�. Bo w istocie wszystkie kobiety by�y dla� do
siebie podobne, lecz nigdy nie chcia� uzna� tej w�a�ciwo�ci swej natury, zawsze
oczekiwa� czego� nadzwyczajnego w obiektach swej nami�tno�ci.
Wielbi� wszystko, cokolwiek by�o rodem z Aten, i nie istnia�a dla� wi�ksza
rado��, ni� uchodzi� za Ate�czyka. Usi�owa� na�ladowa� attyckie obyczaje, j�zyk,
mod�; ale nie mog�c d�ugo nad sob� panowa� albo si� przymusza�, nie �udzi� d�ugo i
rych�o okazywa� si� tym, kim by� - prostackim chytrusem.
Najlepsz� cz�� swego wychowania zawdzi�cza� latom sp�dzonym jako zak�adnik
w Tebach, i chc�c uchodzi� za Ate�czyka zachowywa� si� jak prawdziwy Beota * [* W
staro�ytnej Helladzie Beoci uchodzili za tak bardzo nieokrzesanych, a� to si� sta�o
przys�owiowe].
Przede wszystkim zatroszczy� si� o wojsko i zorganizowa�, na wz�r s�ynnej
teba�skiej falangi, falang� macedo�sk�, sk�adaj�c� si� z dziesi�ciu, a nawet
szesnastu szereg�w ustawionych jeden za drugim. Wojownicy z pierwszych trzech
rz�d�w mieli bro� kr�tk�, w czwartym za� nosili w��cznie d�ugo�ci czternastu, a
nawet trzydziestu st�p. Opuszczali je nad ramionami przednich szereg�w, stawiaj�c
przed wrogiem p�ot naje�ony dzidami. Te w�a�nie falangi stanowi�y o zwyci�stwach
Filipa.
W pierwszych tygodniach regencji wy�wiczy� tym sposobem dziewi�ciotysi�czn�
armi�, u�y� jej najpierw przeciw rodakom matki, zabijaj�c ich siedem tysi�cy;
reszt� odepchn�� w g�ry Lynkestis.
Stawi�o si� pi�ciu pretendent�w do tronu ��daj�c korony, r�nili si� mi�dzy
sob� si�� i mieli r�nych poplecznik�w; Filip tylko po to uzna� swego bratanka za
kr�la, by sobie zapewni� w�adz�, przeto zmusi� do ucieczki trzech pretendent�w,
czwartego skaza� na �mier�, wojska ostatniego rozgromi�.
Posiadaj�c w�adz� i wojsko, teraz potrzebowa� z�ota, by op�aci� wojsko i
zachowa� w�adz�. Tedy zagarn�� kopalnie na z�otodajnej g�rze Pangajon, nale��ce do
ate�skiej kolonii; przeprosi� Ate�czyk�w zapewniaj�c ich, �e tak post�pi�, aby
w�a�nie oni mieli mocniejszego sprzymierze�ca, i przej�� na w�asno�� kopalnie; tak
pi�knie je u�ytkowa�, i� macedo�skie z�oto z wizerunkiem Filipa rozpowszechni�o si�
w ca�ej Grecji, nast�pnie w dalszych krajach a� po brzegi wielkiego zachodniego
oceanu.
Mia� zatem wszystko, co kr�l winien posiada�; brak mu by�o jedynie zgody
bog�w, bez kt�rej nied�ugo utrzyma� si� mo�e zgoda lud�w. Te za� burz� si�, pod
zbyt siln� r�k� i szybko zapominaj�c, ch�tnie zarzucaj� swym w�adcom te same czyny,
za kt�re poprzednio ich chwali�y.
Filip wyzwoli� Macedoni� od zbrodni Eurydyki i napa�ci Lynkest�w, jednak�e
pozosta� matkob�jc�.
Aby zmaza� win�, o kt�rej poszeptywano w kramach przy ka�dym nowo
og�oszonym edykcie, doradzi�em Filipowi, by odby� pielgrzymk� do Samotraki, gdzie
ofiary z�o�one bogom Kabir�w oczyszczaj� ka�dego winowajc� z grzechu przelania
krwi, jakakolwiek by by�a natura czy przyczyna zab�jstwa.
Wpierw nim zach�ci�em go do podr�y, cz�sto zbiera�o si� kolegium kap�an�w;
badali�my gwiazdy, medytowali�my nad proroctwami, obliczali�my �czasy�. Go�cili�my
wys�annik�w innych wyroczni. Wiedzieli�my, �e Filip nie powr�ci z Samotraki sam.
Rozdzia� V
Czas Amona
Rozdzia� VI
Olimpias
Rozdzia� VII
Teba�skie zwiastowanie
Rozdzia� VIII
Przykre wesele
Filip tak bardzo si� �pieszy�, i� �lub jego z Olimpias odby� si� w Pelli
ju� w nast�pnym miesi�cu.
W przeddzie� uroczysto�ci Olimpias mia�a sen: piorun wypad� z nieba,
ugodzi� j� w brzuch i olbrzymie p�omienie wystrzeli�y z jej �ona si�gaj�c chmur.
Wrzasn�a. Do komnaty przybieg�y przera�one kobiety. Rankiem ca�y pa�ac m�wi� o jej
wizji. Piorunem w�ada Zeus, i wszyscy zgodnie dostrzegli w tym znaku zapowied�
potomka przeznaczonego do najwy�szego pos�annictwa.
Za�lubiny odby�y si� wedle rytua�u macedo�skiego. Ca�a w bieli Olimpias, z
twarz� os�oni�t� lekkim welonem i czo�em uwie�czonym li��mi, wesz�a na w�z
zaprz�ony w sze�� bia�ych byk�w o d�ugich rogach w kszta�cie liry. Obok niej zaj��
miejsce Filip.
Niewolnicy wyprzedzali w�z nios�c zgaszone pochodnie; orszak wiedli: efeb-
fletnista i dziewica z pr�n� amfor� w d�oniach. Wzd�u� drogi t�umy macha�y
ga��zkami wawrzynu. Wszystkim pilno by�o ujrze� wybrank� regenta, ksi�niczk�, o
kt�rej szeptano przedziwne wie�ci.
Poch�d uda� si� do �wi�tyni Demetry, gdzie kap�anka odczyta�a oblubie�com
formu�� �lubn�; dziecko poda�o nowo�e�com kosz z po�wi�conym chlebem, kt�ry
wsp�lnie prze�amali na znak po��czenia.
Po czym orszak z p�on�cymi ju� teraz pochodniami na czele wr�ci� do pa�acu.
Biesiadnicy, po dw�ch lub trzech leg�szy na �o�ach, ucztowali do p�na. Filip pi�
wi�cej ni� przysta�o i dla uczczenia swej rado�ci rozpija� go�ci.
Olimpias w�wczas dozna�a rozczarowania po raz pierwszy. Nieruchoma pod
wielkimi freskami Zeuksisa patrzy�a na ksi���t macedo�skich, pijus�w, krzykaczy,
gbur�w, jakimi byli w rzeczywisto�ci. Filip, jak zawsze, gdy sobie podpi�,
wypowiada� s�owa, kt�re lepiej by przemilcza�. Za wiele m�wi� o Samotrace, przed
ka�dym chcia� ods�ania� wdzi�ki swej ma��onki i d�sa� si�, gdy odm�wi�a zrzucenia
szat i okazania, �e w�a�nie ona mog�aby poucza� tancerki wynaj�te na uroczysto��.
Antypater by� zas�piony i podane mu wina ledwo kosztowa�.
Wreszcie Filip uni�s� �on� w ramionach; postanowi� uda� si� do �lubnej
komnaty. �piewaj�c odprowadzili ich biesiadnicy. W komnacie krewniaczka umie�ci�a
po�wi�con� pochodni� - symbol boskiej opieki. P�niej podwoje zamkni�to i kto
chcia�, powr�ci� na dalsz� pijatyk�.
Nie wydaje si�, aby owa noc dostarczy�a Filipowi spodziewanej rozkoszy. Ju�
nazajutrz utyskiwa� przede mn�; �ona okaza�a si� dla� ozi�b�a, on za� nie odczu�
wzrusze�, kt�re w Samotrace tak natarczywie sk�ania�y go do ma��e�stwa.
Rozczarowanie swe sk�ada� na karb wina. Ponadto on r�wnie� mia� niepokoj�cy sen.
�ni�, �e piecz�tuje woskow� piecz�ci� �ono swej m�odej �ony, a na piecz�ci
widnia� wizerunek lwa. Prosi� mnie o wyja�nienie tego snu.
- Panie - odpar�em - nie zapiecz�towuje si� pr�nego buk�aka.
- Dobrze to zrozumia�em - rzek� Filip. - Niepotrzebny� mi, je�li takie masz
dawa� odpowiedzi. Chcia�bym wiedzie�, kto nape�ni� buk�ak.
Niebawem j�y go nawiedza� podejrzenia, a za�lepienie ju� min�o.
Namy�la�em si�, rozwa�aj�c odpowied�. Chcia�em, �eby nie by�a k�amliwa, a
jednak �eby pytaj�cy nie m�g� wykry� prawdy.
- Sen tw�j - rzek�em - nie mo�e budzi� w�tpliwo�ci. Oznacza, �e ju�
pierwszej nocy po �lubie �ona twoja by�a zap�odniona i urodzi syna o sercu lwa.
Wyja�nienie wcale nie rozwia�o niepokoju Filipa, zw�aszcza �e si� do��czy�o
wzajemne rozczarowanie obojga ma��onk�w. G�ucha niech�� wkrad�a si� w ich noce.
Olimpias pozbawiona ekstazy misteri�w sta�a si� niedost�pna mi�osnym wzruszeniom. W
przestworzach niebia�skich doznawszy zachwytu, i� b�g j� posiada, z pogard�
patrzy�a na nieokrzesanego �o�nierza, kt�ry chcia� w niej widzie� tylko s�u�k� swej
lubie�no�ci. Wybranka Amona, nosicielka umi�owanej przez si� tajemnicy obra�a�a
si�, �e nie jest traktowana jako kap�anka, Filip za� szorstko jej wypomina�
wspomnienia z Samotraki. Ale wzrusza�a ramionami i w my�li pokpiwa�a z m�a
zdradzonego ju� przed zawarciem ma��e�stwa, a kt�rego po�lubi�a jedynie pos�uszna
wy�szej woli. Co rano Filip opuszcza� komnat� maj�c zatroskan� min� cz�owieka nie
pojmuj�cego wcale, co mu si� to wydarzy�o.
Pewnej za� nocy, gdy spoczywa� obok Olimpias i przysun�� do niej nog�,
zdumia�o go, �e odczuwa lodowate udo.
- Jak mo�esz twierdzi�, �e mam lodowate udo - ironicznie odpar�a Olimpias -
skoro go nawet nie dotkn��e�.
W�wczas Filip odrzuci� prze�cierad�a i wrzasn�� na sam widok tego, co
ujrza�. W �o�u wtulony mi�dzy nich oboje spa� wielki w��. Pobieg� po sztylet. Ale
Olimpias skoczy�a ku m�owi i pochwyci�a go za rami�. Ten w�� do niej nale�y, to
zwierz� �wi�te, kap�ani go jej podarowali. Filip nastawa�, ale ona krzykn�a, �e
musi by� n�dznym tch�rzem, skoro si� l�ka nieszkodliwego zwierz�cia, kt�re ona,
kobieta, chowa oswojone; �e to �wi�tokradztwo podnosi� na nie r�k�. Czy� nie wie,
�e �wi�ty w�� s�u�y za siedzib� Zeusowi-Amonowi, gdy si� bogu spodoba przybra� jego
posta�? Je�li zabije jej w�a, nigdy do siebie nie dopu�ci Filipa, on za� mo�e
oczekiwa� najstraszliwszej kary. W ko�cu podrapa�a mu twarz. Przera�ony tak gniewem
Olimpias, jak i w�asnym odkryciem, uciek� z pokoju z szat� w r�ku; na jego wrzaski
zbieg� si� ca�y dw�r. �Nie do�� - krzycza� - �e za�lubi�em ladacznic�, jeszcze
okaza�a si� czarownic� i ob��kan��; nie b�dzie dzieli� swych nocy z w�em, i poszed�
si� przespa� przy konkubinie, gratuluj�c sobie, �e j� zachowa�.
Nazajutrz postawi� stra�e przy drzwiach Olimpias; odt�d �y�a pod nadzorem,
bo teraz w niczym jej nie dowierza� i s�dzi�, �e pod pozorem rzekomych praktyk
religijnych zdolna jest uprawia� nierz�d. Tylko w dzie� - i to uzbrojony - sk�ada�
kr�tkie, pe�ne podejrze� wizyty. Nim za� wszed�, zwyk� przyk�ada� oko do szpary w
drzwiach i przez d�ug� chwil� podpatrywa�. W taki spos�b ujrza� raz na �o�u w�asn�
�on� nag�, obejmuj�c� w u�cisku ukochanego w�a, kt�ry spe�nia� zamiast niego,
Filipa, ma��e�skie obowi�zki.
Wstrz��ni�ty tym Filip kaza� mnie zawezwa�.
- Mam wra�enie - powiedzia� - �e gram we w�asnym domu rol� Amfitriona. Czy
to wszystko wyp�ywa z fantazji i przewrotno�ci, czy te� co� przede mn� si� ukrywa?
Dlaczego Olimpias za ka�dym razem, kiedy j� widz�, usi�uje ze mnie szydzi�;
zapewnia, �e ma�o j� odchodzi trzymanie pod stra��, poniewa� dziecko, kt�re nosi,
b�dzie silniejsze ni� jakiekolwiek inne od czas�w Heraklesa, �e we wszystkim mnie
ono przewy�szy i w niczym nie b�dzie do mnie podobne? Zm�czy�y mnie te oszustwa,
chc� zna� prawd�.
- Zwr�� si� wi�c bezpo�rednio do bog�w - doradzi�em - �lij po rad� do
wyroczni.
Wys�ano do Delf dworskiego sekretarza Kerona z Megalopolis, by opowiedzia�
kap�anom o wszystkich wydarzeniach i spyta� Pyti� o rad�. Po kilku dniach Keron
powr�ci� przywo��c odpowied� wyroczni podan� w interpretacji kap�an�w: �Filip nade
wszystkich bog�w Zeusa-Amona czci� winien i obawia� si� kary za zaskoczenie boga
z��czonego z w�asn� ma��onk�� * [* Odpowied� delfickich kap�an�w nie powinna dziwi�
ani te� nasuwa� podejrze� o mistyfikacj�. W antycznych religiach symbol w�a wci��
si� powtarza. Wprawdzie w Biblii w�� wyst�puje wy��cznie jako kusiciel, lecz inna
tradycja, judejska, wywodz�ca si� z Talmudu babilo�skiego, a wi�c z roku oko�o 600
p.n.e., i pochodz�ca z kraju, w kt�rym panowa� kult Amona, a �ydzi byli w niewoli,
opisuje, �e w�� kusi� Ew�, sk�oni� j� do cudzo��stwa i mia� z ni� stosunek p�ciowy.
Tradycja owa pojawia si� w Protoewangelii Jakuba; J�zef �powracaj�c ze
swych warsztat�w� (co nasuwa domys�, �e nie by� ubogim cie�l�, jak si� s�dzi)
poczyna lamentowa� widz�c Mari� w sz�stym miesi�cu ci��y. �Z jakim obliczem wa��
si� spojrze� na mego Pana i Boga? Jak�e modli� si� mam za t� dzieweczk�? Oto jako
dziewic� wzi��em j� ze �wi�tyni, a nie czuwa�em nad ni�. Kto w moim domu pope�ni�
to wszetecze�stwo i skala� t� dziewic�? Dlaczego powt�rzy�a si� ze mn� Adamowa
historia? Oto w�� zjawi� si�, znalaz� Ew� i j� uwi�d�, a mnie si� r�wnie� to
przydarzy�o� (wg interpretacji tekst�w Nowego Testamentu w wydaniu krytycznym
Vangeli Apocrifi Ojca Giuseppe Bonaccorsi. Florencja 1948).
Rol� analogiczn� do wypowiedzi wyroczni pe�ni� s�owa anio�a, kt�ry pojawia
si� J�zefowi we �nie i m�wi: �aby si� nie obawia� tej dzieweczki, bo urodzi syna,
kt�ry ocali lud�.].
Odt�d triumf Olimpias nie zna� granic. Z dum� nosi�a swe brzemi�, teraz ju�
widoczne, i nie kr�powa�a si� w obwieszczaniu ka�demu, ktokolwiek si� do niej
zbli�a�, �e maj�ce si� narodzi� dziecko jest dzie�em Zeusa. Powi�kszy�a ilo��
pobo�nych ofiar i d�ugie godziny sp�dza�a w modlitewnej ekstazie, by kszta�towa�
dusz� dziecka.
Usi�owa�em wprowadzi� cokolwiek �adu w jej gorliwo��. Lecz nie mog�em
przeszkodzi�, by przy ka�dej sposobno�ci nie okazywa�a swej pogardy Filipowi i nie
wystawia�a go na po�miewisko. Przyodziana we w�asnych oczach w bosk� nietykalno��,
przypomina�a raczej os� ni� kobiet� i wci�� go k�u�a ��d�em. Wielu z ci�kim sercem
patrzy�o na kruczow�osego atlet� pot�nego wzrostu, w pe�ni si� cielesnych, w pe�ni
si� umys�owych, dobrego prawodawc�, dzielnego wojownika, przedsi�biorczego
architekta, przebieg�ego polityka wydanego na pastw� wzgardliwej szesnastolatki o
zbyt b�yszcz�cych oczach, zbyt delikatnych ramionach, a kt�ra grzeszy�a brakiem
skromno�ci w obliczu losu. Wiedzia�em, �e przygotowuje sobie nieszcz�liwe �ycie.
Z dnia na dzie� Filip pos�pnia�; od owego incydentu do jego trosk do��czy�
si� przes�dny l�k; ze spojrze� domownik�w usi�owa� odgadn�� ich my�li.
Przestrzegano, by w jego obecno�ci przemilcza� pewne s�owa. Cho� nie zg��bia�
wiedzy religijnej, zna� j� dostatecznie, aby wiedzie�, �e dziecko o boskiej naturze
posiada r�wnie� ziemskiego ojca, a boska moc wciela si� w m�skie nasienie. Dr�czy�
go sen o zapiecz�towanym buk�aku.
Doradzi�em mu, aby nie przyk�ada� zbytniej wagi do powiedze� Olimpias;
m�odziutka kobietka lubi opowiada� o sobie niezwyk�e historie. Podsun��em regentowi
Macedonii najlepsz� odpowied� na jego w�tpliwo�ci: nic nie przeczy temu, �e jest
ziemskim ojcem, i zaiste wyr�nienia go przez Zeusa nale�y upatrywa� w tym wyborze.
Wersj� t� rozg�asza�em na r�wni z kap�anami. Bardzo pobo�ni pod wp�ywem wr�b w to
uwierzyli, ale inni - nie. Filip zgodzi� si� i ni� zadowoli�, aby sko�czy� z
w�asnym niepokojem i zachowa� honor wobec dworu i ludu. Zreszt� nie mia� �adnych
dowod�w ani za, ani przeciw. Uspokoi�aby go jednak najdrobniejsza oznaka mi�o�ci ze
strony Olimpias.
Burze wzd�u� wybrze�a i kilkakrotne trz�sienie ziemi zam�ci�y wiosn�;
niekt�re domy si� zawali�y. Filip upatrywa� w tych katastrofach tajemniczej wi�zi
ze swym ma��e�stwem, jakby go one tyczy�y osobi�cie. Ka�da z�a wie�� zda si�
potwierdza�a b��d, jaki pope�ni� po�lubiaj�c zaklinaczk� w�y.
Skorzysta� z pierwszej sposobno�ci, aby si� oddali� od trosk domowych.
S�siedzi Macedonii wichrzyli na granicach, przeto wys�a� na p�noc wojska pod wodz�
Parmeniona, sam za� w oparciu o moje pomy�lne przepowiednie wyruszy� z wypraw� na
Chalkis. W czasie po�ogu Olimpias, u pocz�tku lata, Filip by� nieobecny.
Rozdzia� IX
Rozdzia� X
Przeb�yski Jutrzenki
Rozdzia� XI
Po�ar w Efezie
Rozdzia� XII
Strza�a Amona
Rozdzia� XIII
Drugi garncarz
Rozdzia� XIV
Klejtos i Arridaeus
Pierwszym towarzyszem Aleksandra by� Klejtos, m�ody dow�dca ze stra�y
pa�acowej, brat piastunki Hellanike. Zwano go �Czarnym�, by� bowiem kruczow�osy i
bardzo �niady.
Cho� ciemna karnacja Filipa przera�a�a ma�ego ksi�cia, wygl�d Klejtosa
Czarnego nie p�oszy� go, wprost przeciwnie, ledwo Aleksander potrafi� stan�� na
n�kach, ju� biega� po salach za Klejtosem, bawi� si� pochw� jego miecza lub czepia�
rzemyk�w u sanda��w. Opuszcza� ramiona piastunki tylko po to, by uj�� Klejtosa za
r�k�, w kt�rej czu� ciep�o tej samej krwi.
M�wi�em Olimpias:
- M�ody Klejtos kocha ci� potajemnie. Nigdy mu nie ulegnij, nawet w
kwietniowe noce, nawet w noce pa�dziernikowe, gdy Afrodyta w tobie nami�tniej si�
uskar�a; lecz okazuj mu przyja��, daj do zrozumienia, �e i ty mog�aby� go kocha�,
gdyby was nie dzieli�y zbyt wysokie mury; wtedy swe przywi�zanie przeniesie na
twego synka i zawsze go b�dzie chroni�. Widzisz, ju� teraz okazuje mu wi�ksz�
czu�o�� ni� Proteasowi, dziecku rodzonej siostry. Gdy g�adzi czo�o Aleksandra,
poniek�d pie�ci w�asne marzenia. Cz�sto powierzaj mu syna. Dziecko w pierwszych
latach nie potrzebuje zbyt uczonego nauczyciela; potrzebny mu cz�owiek o prawym
sercu, w kt�rym bez l�ku b�dzie podziwia� odwag� i polubi na�ladowa� jego gesty.
Pozwalaj Aleksandrowi biega� przy Klejtosie, niech mu on pokazuje kamienie na
drodze, orze�wiaj�ce �r�d�a i uczy rozkoszy tarzania si� po zielonej trawie. Nie
trzeba wybitnego umys�u, by was uczy� s��w: zbo�e, li�cie, ptak, owoc, ale trzeba
cz�owieka, kt�ry by kocha� was, kocha� �ycie i chcia�, by�cie i wy je kochali.
W ci�gu czterech lat, od drugiego do sz�stego roku �ycia, wci�� widywano
Aleksandra przy boku Klejtosa: patrzy� wraz z nim, jak si� opatruje konie w
pa�acowych stajniach lub poleruje bro�, albo te� na wy�adunek woz�w z �upem
przys�anym przez Filipa.
- Tw�j ojciec to wielki w�dz - mawia� dziecku Klejtos.
Ale chwilami m�ody dow�dca niecierpliwi� si� i wstydzi�, �e w pe�ni si�
tkwi w spokojnej stolicy, gdy wojska walcz� daleko.
- Klejtosie - m�wi�em - zaufaj wieszczbiarzowi. I tobie przypadnie nale�na
cz�� walk i zwyci�stw, najs�awniejsi dzi� b�d� ci kiedy� zazdro�cili. Lecz chwa��,
kt�ra rozs�awi twoje imi�, nie przy Filipie zdob�dziesz, ale przy tym malcu
raczkuj�cym u twoich n�g. Nie usi�uj wyprzedzi� samego siebie.
Wtedy Klejtos bra� na r�ce Aleksandra, sadza� go na �agodnego konia, ka��c
mu st�pa obje�d�a� bie�ni�, albo zabiera� go na wie�, by pokaza� szaraka
pomykaj�cego polem, albo wydobywa� piskl�ta z gniazda; kiedy ich widywa�em
powracaj�cych o zmierzchu, dziecko wyczerpane zdrowym zm�czeniem, �pi�ce w
ramionach dow�dcy, �ciska�o mi si� serce, bo dostrzega�em krocz�cy za nim Los;
widzia�em, �e kiedy� to dziecko stanie si� sprawc� �mierci m�odzie�ca, do kt�rego
przyciska sw� z�ocist� g��wk�.
Cz�sto i ja sp�dza�em chwilk� przy Aleksandrze i pokazywa�em mu r�ne
czarodziejskie sztuczki, jakie wykonuj� ku zdumieniu t�um�w w dnie targowe
niekt�rzy kuglarze w Egipcie, Judei lub Babilonii; nie sprawiaj� nam one trudno�ci
i stanowi� godziw� rozrywk� naszego stanu kap�a�skiego. Dokonywa�em, �e przedmioty
znika�y sprzed jego oczu, to bra�em jeden chleb, a pokazywa�em mu dwadzie�cia.
Ci��em sznur na drobne kawa�ki i zwraca�em mu nietkni�ty. Zmienia�em barw� wody w
dzbanie. Nadawa�em kamykom zapach r�y. Przek�uwa�em sobie ig�� policzek. Mag zawsze
po trosze jest magikiem. Tym sposobem budzi�em w my�lach Aleksandra �aknienie
cud�w.
Niebawem j��em zabiera� go do �wi�tyni i uczy� imion bog�w. Uczy�em
wymawiania ich imion wzorem kap�an�w, nadaj�c �wi�tym zg�oskom intonacj�, dzi�ki
kt�rej uruchamia si� ich pot�ga. Bo s�owo to moc. Kaza�em Aleksandrowi przygl�da�
si� sk�adaniu ofiar i wtajemnicza�em go w badanie ich wn�trzno�ci. Nim zdo�a�
czyta� ksi�gi, ju� umia� z grubsza rozpozna� na w�trobie ofiarnego zwierz�cia
wr�ebne znaki.
Koniec dnia malec zawsze sp�dza� przy Olimpias. Lubi� przybiec do m�odej
matki, tak pi�knej; siedzia�a na sto�ku o n�kach z ko�ci s�oniowej i prz�d�a we�n�
patrz�c zawsze w przestrze�. Gdy si� zjawia�, odk�ada�a k�dziel i bra�a go w
ramiona. Cho� ma�o okazywa�a zainteresowania c�rk� Kleopatr� - najcz�ciej
pozostawiaj�c j� pod opiek� s�u�ek - Olimpias troszczy�a si� o najdrobniejsze
post�pki syna; sp�dza�a d�ugie chwile wpatruj�c si� w niego jakby w pow�ci�gliwym,
ba�wochwalczym uwielbieniu. W�wczas jej oczy skrzy�y si� metalicznym, b��kitnawym
po�yskiem. Prowadzi�a dziecko przed o�tarz w g��bi pokoju, gdzie w noc i dzie�
p�on�y lampki oliwne i pachnid�a. Przysiad�szy na pi�tach, z rozpuszczonymi
w�osami, w rytualnej pozie, wyci�ga�a r�ce odwr�ciwszy d�onie i niskim g�osem
skandowa�a zakl�cia, a ich wibruj�ca melodia przypomina�a dziecku s�owa zas�yszane
w �wi�tyni.
- Co robisz, mamo? - pyta�.
- Wzywam twego ojca i b�agam go o b�ogos�awie�stwo dla ciebie.
- Gdzie jest m�j ojciec?
- Tutaj - wskazuj�c o�tarz odpowiada�a Olimpias - jak i wsz�dzie w �wiecie,
w s�o�cu i gwiazdach.
Aleksander nie rozumia�, jakim sposobem ojciec - o kt�rym s�ysza� wiele
opowie�ci - m�g� przebywa� zamkni�ty w ciasnej skrzynce na marmurowym stole, a
jednocze�nie by� zwyci�skim wodzem z opask� na oku, kt�ry pojawia� si� od czasu do
czasu i wzbudza� w nim l�k. Ale wkr�tce uzna�, �e ka�dy cz�owiek mo�e mie� dw�ch
ojc�w: jednego na ziemi, a drugiego w niebiosach.
Tymczasem Filip z uszczerbkiem dla ate�skich kolonii rozszerzy� panowanie
Macedonii wzd�u� Morza Egejskiego i po raz pierwszy mia� wkroczy� do samej Grecji.
Wielka Rada amfiktionii delfickiej, skupiaj�ca najsilniejsze narody
�rodkowej Grecji we wsp�lnocie maj�cej na celu obron� ich interes�w i swob�d - we
wsp�lnocie zreszt� cz�stokro� sk��conej - znalaz�a si� w stanie wojny z Fokid� i
Tesali�. Armia teba�ska, najlepsza, jak� posiada� zwi�zek, ponios�a kl�sk�. Wobec
gro��cego niebezpiecze�stwa Wielka Rada po raz pierwszy wezwa�a na pomoc Macedoni�
* [* Trudno sobie wyobrazi�, jak� rol� odgrywa�a rada amfiktionii (etymologiczna
nazwa oznacza: rada wok� zamieszka�ych), nie por�wnuj�c jej z naszymi wsp�czesnymi
organizacjami mi�dzynarodowymi: Rad� Bezpiecze�stwa przy ONZ, Rad� Europejsk�,
Paktem Atlantyckim, rozmaitymi wsp�lnotami. R�wnie� trudno okre�li� jej zasadnicze
za�o�enia, dzia�alno�� by�a skomplikowana, a skuteczno�� r�wnie w�tpliwa.
Rada sk�ada�a si� z przedstawicieli oko�o dwunastu pa�stw �rodkowej Grecji;
obradowa�a ona w Delfach dwukrotnie w ci�gu roku, aby zbada� spory mi�dzy
cz�onkowskimi pa�stwami, pokojowo rozstrzygn�� konflikty, os�dza� r�ne sprawy, a
zw�aszcza naruszenie praw obywatelskich i �wi�tynnych. Mog�a zastosowa� sankcje,
kt�rym skazane pa�stwo poddawa�o si� nader niech�tnie, i powo�a� pod bro�
koalicyjne wojska przeciw wrogowi z zewn�trz, wzgl�dnie przeciw pa�stwom
cz�onkowskim wy�amuj�cym si� spod wyroku - w�a�nie by� to casus Fokidy i Tesalii, w
kt�rym interweniowa� Filip, a �r�d�em sporu by�a zwierzchno�� terytorialna.
Wypowiedziana przez Rad� wojna zwa�a si� wojn� �wi�t�. Ale d�ugotrwa�e
obrady, powolno�� w wykonaniu decyzji, zw�oka w mobilizacji wojska, trudno�ci z
ustanowieniem jednolitego dow�dztwa grozi�y bezsilno�ci�, o ile nie kl�sk�,
instytucji, kt�rej nie brakowa�o sk�din�d cennych zalet. Beocja, ze stolic� w
Tebach, pa�stwo militarnie najsilniejsze, by�a leaderem i wsp�zawodniczy�a z
Tesali�, posiadaj�c� najwi�ksze terytorium, lecz b�d�c� na ni�szym stopniu
rozwoju.].
Filip dostrzeg� sposobno�� uznania jego w�asnych zdobyczy w Tracji przez
szlachetne ludy greckie, a zarazem wkroczenia jako zbawca do ich zwi�zku. Macedonia
ju� nie b�dzie uchodzi� za ziemi� wp�barbarzy�sk�, lecz bratni kraj ziem
helle�skich. Widzia� si� ju� wybawicielem i s�dzi� wkraczaj�cym w palmowym wie�cu
do Wielkiej Rady, do �wi�tyni delfickiej.
Zebra� swe wojska, pomaszerowa� na po�udnie i tak spiesznie natar� na ludy
Tesalii, �e poni�s� kl�sk� i musia� si� cofn�� a� do granic Macedonii. Za�amanym
�o�nierzom i gorzko zawiedzionym sojusznikom Filip o�wiadczy�, �e wykona� jedynie
manewr strategiczny i - podobnie do barana, kt�ry wy�amuje bramy twierdzy - cofn��
si� jedynie po to, aby uderzy� z tym wi�ksz� si��. O dziwo, nie tylko to
powiedzia�, ale i wykona�.
Rozkaza� �o�nierzom niby �wi�tym wojownikom uwie�czy� si� laurem, natchn��
ich pobo�nym zapa�em - bo by� dobrym m�wc� - sam za�, jednooki i brodaty, id�c na
czele jako obro�ca lud�w i wolno�ci, zawr�ci� na wroga i zdruzgota� go nad Zatok�
Pagaz�w. Onomarchos, naczelny w�dz Fokijczyk�w, skoczy� w morze, maj�c nadziej�, �e
wp�aw dotrze do neutralnego statku �egluj�cego po pe�nym morzu; lecz �ucznicy
przeszyli Onomarchosa strza�ami i przywiedli go na brzeg. Filip rozkaza� go
ukrzy�owa� jako �wi�tokradc� i tego� dnia skaza� na szubienic� lub utopienie trzy
tysi�ce je�c�w.
Wnet si� okaza�o, jakie korzy�ci chcia� uzyska� z wyprawy. Wyra�ne si�
sta�o, ile kosztuje jego pomoc. Wyp�dziwszy tyrana Tesalii, sam zaj�� jego miejsce,
zagarn�� ca�y kraj i przy��czy� ca�e wybrze�e a� po Eube�; tym sposobem zaw�adn��
p�nocn� Grecj� od morza a� do Epiru, ojczyzny swej �ony.
Got�w by� i�� nawet dalej pod pozorem, �e udaje si� po nale�ne mu godno�ci
w Radzie delfickiej, a zamierza� zbrojnie przej�� przez Termopile. W�wczas
Ate�czycy, z trwog� patrz�c na zwyci�stwa tego wybawcy, wys�ali wojska, aby broni�y
s�awnego w�wozu.
Antypater, potwierdzaj�c sw�j przydomek m�drego i nie sk�pi�c wysi�k�w,
nawo�ywa� do rozs�dku Filipa; �w wreszcie zda� sobie spraw� z rzeczywisto�ci i
zadowoli� si� zachowaniem dotychczasowych zdobyczy.
Dowiedzia� si�, �e w Atenach pewien cz�owiek wyp�yn�� jako jego przeciwnik;
by� nim m�wca Demostenes, przyw�dca licznego stronnictwa; mia� on wielki wp�yw na
t�umy i wykorzystuj�c sw�j talent s�ynnego obro�cy przekonywa� wsp�obywateli o
niebezpiecze�stwie, jakie stanowi dla nich ekspansja Macedonii. Demostenes wci��
lamentowa� nad utraconymi koloniami ate�skimi: g�r� Pangajon, Potydaj�, Meton�... i
��da� energicznej obrony zagro�onych kolonii. Filip raczej wola� si� powstrzyma� od
zebrania laur�w delfickich, ni� narazi� si� na wybuch nowej wojny �wi�tej, lecz tym
razem skierowanej przeciw niemu. Rozgo�ci� si� w Larysie, stolicy Tesalii, by
utworzy� zarz�d zdobytych terytori�w. A tam wedle swego zwyczaju zn�w si� zakocha�.
Pi�kna Filemora os�adza�a mu tesalskie noce. Filip tak si� w niej
rozkocha�, z tak� dum� j� pokazywa�, tak ch�tnie ulega� jej zachciankom, i�
zapewniano, �e go zaczarowa�a. Wprowadzi� j� na dw�r jako oficjaln� konkubin� i
przywi�z� brzemienn� do Pelii. Kiedy Tesalk� przedstawiono Olimpias, ta
przyjrzawszy si� rywalce o�wiadczy�a, �e taka uroda sama w sobie jest czarem i mo�e
si� oby� bez jakiejkolwiek magii. �yczliwo�� ta jednak by�a udana.
- Zaczekajmy - rzek�a domownikom Olimpias - a� si� Filip ni� znudzi, jak
tylu innymi i jak mn�, niechaj tylko odjedzie.
Nie trzeba by�o d�ugo czeka�. Filip sp�dzi� kilka tygodni w Pelli na biciu
z�otej monety, wytyczaniu dr�g i pijatykach w pa�acu, po czym wyjecha� do Tracji,
pozostawiaj�c pi�kn� Filemor� blisk� rozwi�zania.
Wyda�a na �wiat syna imieniem Arridaeus. Gwiazdy w chwili jego urodzenia
zapowiada�y rywalizacj� z gwiazdami Aleksandra, lecz by�o to wsp�zawodnictwo
pozbawione prawdziwej si�y, os�abione znakiem wczesnego nieszcz�cia.
Olimpias rzek�a mi:
- Zg�ad� go.
Przekona�em j�, �e zab�jstwo to czyn w tym wypadku zb�dny i bardziej
niebezpieczny ni� korzystny, skoro mo�na post�pi� w inny spos�b. Po co obci��a� si�
zbrodni�, a zw�aszcza zbrodni� chybion�?
- Gwiazdy tego dziecka - dorzuci�em - zda si� wyznaczaj� mu �ycie mniej
wi�cej r�wnie d�ugie jak twego syna. Darujmy mu �ycie, lecz tak smutne, �e w ka�dej
chwili b�dzie jak kret obok or�a, a jego cie� niech tym mocniej uwydatnia blask
Aleksandra.
Podobnie jak przepisy, by wzmocni� zdrowie i bystro��, istniej� tak�e inne,
by os�abi� rozum i �ywotno��, a �atwiej uczyni� kogo� gamoniem, ni� ukszta�towa�
ksi�cia. Powolnie dzia�aj�ce trucizny podawano dziecku konkubiny. Ju� w kolebce
mg�a g�upoty, z kt�rej nigdy nie mia� si� otrz�sn��, spowi�a jego umys� i przy�mi�a
rysy. Takim go zasta� Filip, gdy w roku nast�pnym powr�ci�, zdobywszy trzydzie�ci
dwie nowe kolonie greckie i posun�wszy granice pa�stwa a� po Hellespont, niemal do
granic wielkiego kr�lestwa Pers�w. Je�li kiedykolwiek rozwa�a�, by uczyni�
Arridaeusa wsp�zawodnikiem Aleksandra, my�l ta na d�ugo zosta�a mu odj�ta.
Rozdzia� XV
Wr�g, kt�ry w nas go�ci...
M�dro�� bog�w zosta�a przekazana ludziom ustami Hermesa, a takie oto s�owa
Hermesa czytamy:
�Z�o niewiedzy zalewa ziemi�; znieprawia dusz� uwi�zion� w ciele.
Winiene� podrze� kawa�ek po kawa�ku przyodziewek, kt�ry ci� obleka, tkanin�
niewiedzy, podpor� chytro�ci, �a�cuch znieprawienia, unicestwi� mroczne wi�zienie,
�yj�c� �mier�, czuj�cego trupa, grobowiec, kt�ry wsz�dzie za sob� nosisz, z�odzieja
zamieszka�ego w twym domu, towarzysza, kt�ry ci� nienawidzi z powodu rzeczy, kt�re
kocha, a z powodu rzeczy, kt�rych nienawidzi, zazdro�ci tobie. Oto wr�g, w kt�rego
si� oblek�e� na kszta�t odzienia�.
Trzeba po siedem tygodni medytowa� nad ka�dym z dziesi�ciu okre�le�
oznaczaj�cych wroga, kt�rym jeste�my dla nas samych; po czym dopiero wtedy mo�emy
si� podj�� nauczania innych.
Rozdzia� XVI
Ludy zawsze b�d� si� dziwi� patrz�c, jak szybko powstaje pa�stwo i jak
powoli zmierza do upadku. Pa�stwa bowiem podobne s� wielu ludziom, kt�rzy
wyrastaj�c z d�ugiego okresu ch�opi�ctwa, po kilku miesi�cach zdobywaj� stanowiska
i a� do ko�ca s�dziwego wieku wykorzystuj� sw� chwilow� s�aw� lub pot�g� zdobytych
bogactw.
Po o�miu latach rz�d�w Filip potroi� terytorium Macedonii i uczyni� ze�
jedno z pierwszych pa�stw. Od o�miu lat lud widzia� w nim prawdziwego kr�la.
Rozg�os zwyci�stw opromienia� go chwa�� i ka�dy jego powr�t do Pelli witano
burzliw� rado�ci�.
Ale twarz pokryta bliznami, przebywanie w obozach, noce sp�dzone przy winie
i na rozpu�cie zmieni�y jego wygl�d. Uwie�czony czarn� opask� przecinaj�c� czo�o, w
trzydziestym trzecim roku �ycia ju� si� stawa� oci�a�y i oty�y. Podst�pnie wkrada�
si� we� rozk�ad. Nadal by� si�aczem, lecz gdy po raz pierwszy zapa�nik powali� go
na obie �opatki, powsta� bardziej zdumiony ni� nierad i patrz�c na odcisk cia�a na
piaszczystej arenie po prostu wyrzek�:
- Na Heraklesa! Jak ma�o miejsca zajmuj� na ziemi, a chcia�bym w ca�o�ci j�
posiada�.
My�l ta trawi�a go przez kilka dni.
Bez miary rzuca� z�otem, kt�re nic go nie kosztowa�o, bo je krad�.
Rozrzutno�� jego sta�a si� legendarna; lecz tak sypane z�oto zdobywa poplecznik�w
lub czyni niewolnikami, natomiast nie stwarza prawdziwych przyjaci� i raczej
wznieca zawi��.
Je�li Filip mia� zachowa� w�adz� nienaruszon�, aby j� kiedy� przekaza�
prawowitemu nast�pcy, nale�a�o go uzna� za kr�la wedle �wi�tego prawa.
Przesz�a kometa; oto w�a�nie by�a sposobno��. Zgoda ludu popar�a
o�wiadczenia kap�an�w, i� �w znak nakazuje przekaza� koron� Filipowi.
Bratanek jego Amyntas III by� jeszcze dzieckiem i nie odznacza� si� mocnym
charakterem; odes�ano go do cichej rezydencji, a Filip oficjalnie zosta� monarch�
Macedonii, Tesalii oraz innych krain.
Jednocze�nie na poz�r, je�li nie rzeczywi�cie, zbli�y� si� do Olimpias,
przynajmniej za� okazywa� jej wi�ksze wzgl�dy, odk�d zosta�a kr�low�. Zmieni� si�
r�wnie� jego stosunek do Aleksandra, domniemanego dziedzica tronu.
Gdy Aleksander uko�czy� lat sze��, Filip postanowi� da� mu nauczyciela i
wyznaczy� na to stanowisko Lizymacha, kt�ry musia� ucieka� z dworu w Epirze z
powodu mi�osnego skandalu.
Wyb�r mo�e budzi� zastrze�enia, bo i osoba nauczyciela niezbyt odpowiednia
do kszta�cenia m�odego ksi�cia; Filip jednak�e miewa� odruchy sk�aniaj�ce go do
zatrudniania ludzi, kt�rzy go bawili. Czy� nie obdarzy� wysokim, dworskim
stanowiskiem by�ego niewolnika, niejakiego Agatoklesa, kt�ry dwuznacznymi �arcikami
pobudza� go do niefrasobliwego �miechu? Czy� nie op�aca� ate�skich skryb�w, by dla�
spisywali kr���ce w ich mie�cie dowcipy?
Lizymach by� che�pliwym g�upcem, pysza�kowatym samochwa��, podawa� si� za
ofiar� mi�o�ci i recytowa�, jakby sta� na teatralnej estradzie. Spro�na uciecha
nape�nia�a Filipa na my�l, �e zaloty zmusi�y rozpustnika do ucieczki z kraju, by
umkn�� przed pomst� zdradzonego m�a. Na szcz�cie �w Lizymach, cho� ma�o co umia�,
na pami�� zna� Homera i nie daj�c si� prosi� recytowa� strofy. Nie by� mu obcy
�aden szczeg� Iliady czy Odysei; wyspecjalizowa� si� w genealogii bog�w i kr�l�w,
opowiada� o bohaterach, jakby nale�eli do jego najbli�szej rodziny. Przeto rzec
mo�na, �e pierwszym nauczycielem Aleksandra by� nie Lizymach, lecz Homer.
Poezja to w�a�ciwa dla umys�u droga od poznawania przyrody do zg��biania
wiedzy. �wiczy pami��, przyzwyczaja ucho do harmonii d�wi�k�w i uczy zasadniczych
symboli.
Lizymach zwyk� a� do przesady wynajdywa� w ka�dym, kogo spotka�,
podobie�stwo do bohater�w Homera. R�wnie� tym sposobem okazywa� dworsk� uprzejmo��.
Poniewa� rodzina Olimpias pochodzi�a od Achillesa, zapewnia�, i� nale�y widzie� w
Aleksandrze ponowne wcielenie zwyci�zcy spod Troi. Przeto wszyscy s�yszeli, jak
m�wi� do ucznia:
- M�ody Achillesie, poka� �wiczenia boskiej Tetydzie, twojej matce, i twemu
ojcu, niezwyci�onemu Peleusowi. P�niej p�jdziemy na przechadzk� i przekroczymy
Skamander.
Filip rad by� s�ysze�, �e zw� go Peleusem, i za ka�dym razem u�miecha� si�
od ucha do ucha.
Je�li Aleksander upad� i skaleczy� sobie kolano, Lizymach wnet wykrzykiwa�:
- Achillesie, nie p�acz!
I Aleksander po�yka� �zy. Przeto zbroja Achillesa wci�� tkwi�a mu przed
oczami i niecierpliwie czeka�, a� na tyle wyro�nie, aby na� pasowa�a.
Lizymach, dziel�c role, o sobie te� nie zapomnia�. Przybiera� imi�
Fojniksa, ilekro� o sobie opowiada�, bo Fojniks Homera, wyp�dzony z Epiru za
niefortunn� przygod� mi�osn� z kochank� kr�la, szuka� opieki w Tesalii u Peleusa,
kr�la Myrmidon�w, kt�ry mu powierzy� wychowanie syna. W taki oto spos�b
tera�niejszo�� odtwarza�a bosk� epopej�.
Manie s� zara�liwe; przez kilka miesi�cy dw�r w Pelli bra� udzia� w
zabawie. Nadawano sobie imi� Nestora, Laertesa albo Diomedesa; wrog�w Macedonii
zwano wy��cznie Priamem, Hektorem lub Parysem; si�acza - Ajaksem, ma��onka, kt�ry
postrada� honor - Menelaosem, sprytnego doradc� - nowym Odysem. Wiedzia�em, �e to o
mnie chodzi, gdy s�ysza�em za sob� okrzyk: �Hej�e, Kalchasie!�
Owe zabawy trwa�y przez ca�y czas, kt�ry po koronacji Filip sp�dzi� w
Pelli. Niebawem opu�ci� swe gyneceum, liczniejsze teraz o dwie nowe konkubiny, i
wyjecha� na P�wysep Chalcydycki, spostrzeg� si� bowiem, �e jeszcze mu si� nie
podda�a ostatnia ate�ska kolonia - pot�ne miasto Olint.
Ledwie przekroczy� bramy Pelli, Olimpias ukr�ci�a wp�ywy Lizymacha i
wybra�a synowi innego nauczyciela. Mianowa�a wychowawc� swego kuzyna Leonidasa,
ubogiego krewniaka, kt�rego ongi� w swej �wicie przywioz�a z Epiru.
Ludzie s� sk�onni szczyci� si� nieszcz�liwym losem. Leonidas wielce
respektowa� swe ub�stwo i ka�demu doradza� oszcz�dno��, wstrzemi�liwo�� w jadle,
skromno�� w stroju, jakby one by�y objawem najwy�szej ludzkiej warto�ci, nie za�
przymusem niedoli. Taki wychowawca by� bardzo po�yteczny dla Aleksandra; najgorsza
bowiem rzecz dla spadkobiercy mo�nego cz�owieka to korzysta� z przywilej�w bogactwa
nie podj�wszy �adnego wysi�ku, by je usprawiedliwi�.
Pod w�adz� Leonidasa Aleksander musia� wcze�nie wstawa�, co dzie� spotyka�
si� ze mn� przy sk�adaniu ofiar o wschodzie s�o�ca, zadowala� si� jad�em po�ywnym,
lecz niezbyt smakowitym, przyodziewa� w grube p��tno, odbywa� w szybkim tempie
d�ugie marsze, odpoczywa� kr�tko, lecz o sta�ej porze, nie poddaj�c si� zm�czeniu
�wiczy� w konnej je�dzie, a jeszcze przed snem medytowa� na moralne tematy. Przy
takim regulaminie nogi mu zj�drnia�y, ramiona si� wzmocni�y, pier� rozszerzy�a.
Leonidas przeszukiwa� skrzynie - gdzie ch�opak chowa� okrycia i odzie� -
aby si� upewni�, czy Olimpias nie dorzuci�a czego� zb�dnego. Wyborne potrawy
przygotowywane w pa�acowych kuchniach Aleksander zna� wy��cznie z zapachu; nieufny
nauczyciel polowa� na s�odycze, kt�re zacna piastunka Hellanike lub jaki�
rozczulony pacho�ek mogliby wsun�� w r�k� ucznia.
P�niej Aleksander mawia�:
- Leonidas dostarczy� mi najlepszych, jacy istniej�, kucharzy, aby mi
przygotowywali posi�ki, a mianowicie: przechadzk� o �wicie zamiast porannego
�niadania, wieczorem za� lekkie �niadanie zamiast obiadu.
Gdy kiedy� w �wi�tyni Aleksander pali� kadzid�o rzucaj�c je gar�ciami,
Leonidas ostro go zgani� za zb�dne marnotrawstwo.
- Nie ma ofiary zbyt drogiej ani zbyt obfitej dla bog�w - odpar�
Aleksander, w kt�rym si� budzi� duch przekory.
- B�dziesz pali� tyle kadzid�a, ile ci si� spodoba - napomnia� nauczyciel -
gdy zdob�dziesz kraje, sk�d ono pochodzi. Wolno kr�lowi Filipowi, je�li zechce,
rozrzuca� z�oto; zdoby� z�otodajn� g�r� Pangajon.
Jednak�e taki cz�owiek, osch�y, surowy, nieznu�ony, potrzebny by�
ch�opakowi, kt�ry przechodzi� od marze� do wybuch�w gniewu, m�g� d�ugie godziny
sp�dza� z g�ow� pochylon� na lewe rami�, zapatrzony w niebo, i nagle, gdy jego
zachcianki spotyka�y si� z oporem, z w�ciek�o�ci� tupa�, potrz�sa� z�ocistymi
w�osami i tarza� po ziemi ok�adaj�c si� ku�akami. Leonidas pami�ta� o wr�bie dw�ch
or��w siedz�cych na pa�acowym dachu i jakie� tajemnice by�y mu r�wnie� objawione. U
jego boku Aleksander nabra� przekonania, �e nic nie b�dzie do� nale�a�o, o ile tego
sam nie zdob�dzie, i �e nawet majestat kr�lewski co dzie� si� zdobywa.
Je�li p�niej podczas swych wypraw Aleksander na poz�r nigdy nie cierpia� z
powodu pragnienia, g�odu czy d�ugich marsz�w, je�li potrafi� w�ada� innymi,
poniewa� wpierw sob� zaw�adn��, zawdzi�cza� to nie tylko wyj�tkowej sile, jak� by�
obdarzony od urodzenia, ale tak�e naukom Leonidasa.
Matka wychowa�a go w mistycznym zwi�zku ze �wiatem bog�w, Homer - w
bohaterskich porywach, ja wtajemniczy�em go w wiedz� kap�a�sk�, Leonidas wdro�y� go
do wytrwa�o�ci, jak� winni posiada� zdobywcy; przeto Aleksander z miesi�ca na
miesi�c wzbudza� coraz wi�kszy podziw w�r�d wszystkich, co �ledzili jego rozw�j.
Wieczorem pada� ze zm�czenia; w tej w�a�nie porze Leonidas podsuwa� mu
sentencj� daj�c godzin� czasu na medytacj�.
- Znu�enie cia�a - powiedzia� - nie powinno wp�ywa� na sprawno�� my�li.
Leonidas podarowa� Aleksandrowi srebrn� kul� i mis�, aby nie zapada� w sen.
Dzieciak musia� lec na �o�u z r�k� zwieszon� nad mis� i trzyma� w d�oni kul�. Je�li
zasypia�, r�ka si� otwiera�a, a kula padaj�c zrywa�a go ze snu.
By�a to jedyna zabawka, jak� kiedykolwiek Leonidas podarowa� swemu
uczniowi; upadek srebrnej kuli wyznacza� rytm dni Aleksandra a� do dziesi�tego roku
�ycia.
Rozdzia� XVII
Wyraz i s�owo
Chcesz wiedzie�, synu, czym si� r�ni wyraz od s�owa. Tedy pos�uchaj.
Cz�owiek ambitny, bystrego umys�u, a uwa�aj�cy si� za przyw�dc�
wsp�obywateli, w ci�gu d�ugich dni przygotowuje wielk� mow� maj�c� jego zdaniem
przekona� t�um, pobudzi� miasto do powzi�cia postanowienia i zmieni� bieg wypadk�w.
Wa�y on swe argumenty, szuka w historii przyk�ad�w, wyg�adza zdania, �wiczy si� w
ich recytacji, staje na agorze i d�ugo przemawia do wsp�obywateli, zarzuca im
oboj�tno�� b�d� za�lepienie, krytykuje, co si� sta�o, wskazuje, co nale�y
przedsi�wzi��, i wzywa miasto do natychmiastowego dzia�ania. Zgromadzenie s�ucha,
jedni go chwal�, inni gani�, wszyscy dyskutuj� i nikt nic nie postanawia... Oto,
synu, czym jest wyraz.
Cz�owiek wykszta�cony w �wi�tej wiedzy siada na dziedzi�cu �wi�tyni i nie
zwracaj�c uwagi na przechodz�cy t�um, zamkn�wszy oczy, trzykrotnie wypowiada imi�
Amona tak, jak winno by� wypowiedziane, aby d�wi�k wprawi� w ruch niewidzialne
fale. Wtedy zst�puje na� natchnienie, obraz przysz�o�ci kszta�tuje si� w my�li,
ca�a jego istota promieniuje tw�rcz� si�� i mo�e p�j�� do prze�o�onego miasta, aby
mu powiedzie�: �Oto, co winno si� wydarzy�; rozka� uczyni� to, unikaj tamtego.
Szukaj tego sojuszu, kt�ry dzisiaj wydaje ci si� ja�owy, bo pot�ny stanie si� lud,
kt�ry ci go ofiarowuje, w tym roku nie wydawaj �adnej bitwy...� Oto, synu, czym
jest s�owo.
Nadchodzi za� czas, gdy ludzie zna� b�d� tylko wyraz, w pe�ni mu zawierz� i
wci�� b�d� si� dziwili, �e tak ma�o jest skuteczny. A poniewa� utrac� zdolno��
pos�ugiwania si� s�owem, nawet nie b�d� wiedzieli, co ono oznacza, i b�d� wzrusza�
ramionami, gdy kto� im przypomni, �e na pocz�tku by�o s�owo. Nast�pi, synu, czas
czarny i nieszcz�sny, a cz�owiek b�dzie w�wczas b��ka� si� w�r�d d�wi�k�w w�asnej
mowy jako dzieci�tko zagubione w le�nej g�stwinie.
Rozdzia� XVIII
Demostenes
Filip prawie trzy lata oblega� Olint. Miasto by�o obronne, obwarowane
pot�nymi wa�ami i drog� morsk� zaopatrywa�o si� w �ywno��. Bogaci sojusznicy
przysy�ali mu posi�ki. Strza�y Filipa �ama�y si� o kamienie i tarcze. Bezczynna
macedo�ska jazda depta�a pole, gdzie trawa by�a wyskubana po korzenie. Cho�
Olintianie nie mogli si� uwolni� z macedo�skich kleszczy, Filip nie zdo�a� wkroczy�
do miasta.
W tym za� czasie w Atenach pewien m�wca wi�d� zaci�t� walk� przeciw
Filipowi i usi�owa� wci�gn�� miasto w wojn� w obronie kolonii. Owym s�awnym ju�
m�wc� by� Demostenes.
Profesj� sw� pocz�� uprawia� w bardzo m�odych latach, wyst�puj�c we w�asnym
procesie o dziedzictwo; w ko�cu proces wygra�, lecz maj�tno�ci nie odzyska�. Aby
zarobi� na �ycie, zosta� logografem, innymi s�owy, pisywa� przem�wienia obro�cze
ludziom b�d� nie obeznanym z prawem, b�d� zbyt ma�o wykszta�conym, by potrafili
sami podj�� si� obrony * [*W Atenach nie istnia�a pomoc adwokata; w procesach, a
zw�aszcza w procesach cywilnych, pozwani sami musieli si� broni�. Wi�kszo��, nie
czuj�c si� na si�ach, przekazywa�a spraw� logografom (pisarzom przem�wie�) takim,
jak Demostenes, a ci przygotowywali mow� obro�cz�. Wielcy logografowie byli r�wnie
s�awni i poszukiwani jak nasi wielcy, wsp�cze�ni adwokaci i pobierali znaczne
honoraria.]. Pocz�tkowo zarabia� na do�� szpetnych sprawach, wyspecjalizowa� si�
bowiem w procesach o znies�awienie, w kt�rych jego spryt i brak skrupu��w w doborze
argument�w cz�sto doprowadza�y do skazania ofiary i triumfu winowajcy. Okaza� si�
r�wnie� zr�cznym doradc� w sposobach przekupywania opinii i s�dzi�w. By� bardzo
bystry, uczy� si� u najlepszych nauczycieli i retor�w, a s�uchaj�c wyk�ad�w Platona
zdoby� do�� og�ady, aby nada� cechy b�yskotliwo�ci w�asnym przem�wieniom.
Rozg�os jego �ci�ga� do� klientel� spo�r�d ludzi, kt�rzy w Atenach
wzbogacili si� na handlu z nadmorskimi koloniami. Jednocze�nie wpl�ta� si� w wiele
politycznych proces�w, a to wszystko wynios�o go na aren� polityczn�, od lat
dzieci�cych stanowi�c� jego marzenie.
By� to cz�owiek w najwy�szym stopniu dotkni�ty chorob� pychy, co sk�ania�o
go do udowadniania swych racji wbrew oczywistej prawdzie, a nawet wbrew w�asnej
naturze.
Poniewa� by� j�ka��, pa�a� ��dz� zdobycia s�awy m�wcy, �wicz�c g�os w
piwnicy. Poniewa� j�zyk potyka� mu si� o niekt�re g�oski, zbiera� nad morzem
kamyki, wypycha� nimi usta, by zw�aszcza w wietrzne dni przekrzykiwa� ryk burzy.
Poniewa� mia� kr�tki oddech, recytowa� Ajschylosa wspinaj�c si� na wzg�rza.
Poniewa� m�wi�c wykrzywia� ca�� posta� i podrzuca� rami� nerwowym ruchem, zawiesi�
u stropu swej pracowni ci�arek z br�zu i pod nim stawa� wyg�aszaj�c przem�wienie;
uderzenie mia�o przywraca� mu samokontrol�.
Poniewa� nie grzeszy� urod�, chcia� si� okaza� uwodzicielskim, niemal jak
kobieta troszczy� si� o swe stroje i wygl�d. Jednak�e gdy mia� opracowa� mow�, a
natchnienie zst�powa�o na� powoli i z trudem, goli� po�ow� g�owy, skazuj�c si� tym
samym na zamkni�cie, aby nie pokazywa� oszpeconej twarzy. Przyjaciele m�wili, �e
prace jego zalatuj� oliw� do lampy o�wietlaj�cej nocne czuwanie.
Nie uda�o mu si� przezwyci�y� jedynej cechy, a mianowicie sk�onno�ci do
kobiet; posiada� j� w nadmiarze, cho� bez wzajemno�ci. W g�owie mu si� kr�ci�o od
arcydrobnego sukcesu, cho�by u arcypospolitej niewiasty. Przeto jego sekretarz
powiada�:
- Jak mo�na powierzy� Demostenesowi powa�niejsz� spraw�? Cokolwiek
przemedytuje w ci�gu ca�ego roku, kobieta postawi pod znakiem zapytania po jednej
nocy.
Niew�tpliwie w tej dziedzinie nale�a�oby szuka� przyczyn jego dziwacznego
zachowania si� i zaci�tych ambicji.
Wszystkie o nim plotki wzbudza�y ciekawo��; a poniewa� mia� jadowity j�zyk,
a pi�knie wystylizowane mowy podoba�y si� ludziom wykszta�conym, t�ok panowa�
podczas jego wyst�pie�. By� g��boko przekonany, �e interesy klient�w lub w�asne
��cz� si� z interesami miasta. Op�acany przez ate�skie kolonie, aby doprowadza� do
przeg�osowania korzystnych dla nich praw, mianowa� si� ich obro�c� przed Macedoni�.
Kpi� z honoru Aten, ze �wi�tych praw Grek�w. Nic go nie obchodzi�o, �e kolonie te
powsta�y niedawno, �e kolonowie si�� zdobyli te osady, miejscow� ludno�� sprzedali
w niewol�, a Filip pojawia� si� cz�sto jako wybawca.
Filip op�aca� w Atenach innych m�wc�w, przeto w oczach Demostenesa by�
wrogiem, kt�rego nale�y unicestwi�. Niech�e nadejdzie wie�� o upadku jakiego�
miasta w Tracji lub w Chaldikike, wnet Demostenes wdrapuje si� na m�wnic� i zaczyna
ponuro si� szczyci�, �e przewidzia� t� kl�sk�, zapowiada jeszcze gorsze w bliskiej
przysz�o�ci, wylicza pope�nione b��dy, pi�tnuje swych rodak�w i wzywa do
bezzw�ocznego dzia�ania:
- Jak to si� dzieje - wo�a - �e nasze posi�ki zawsze przybywaj� za p�no do
Metony, Pagazji, Potydei? Dlatego, �e w sprawach wojny, w militarnych
przygotowaniach panuje bez�ad, brak kontroli, improwizacja. Nadchodzi do nas wie��,
wyznaczamy obywateli do zaopatrzenia statk�w, je�li si� uchylaj�, badamy, czy
odmowa ich jest uzasadniona, rozprawiamy o funduszach na wydatki. Po czym
postanawiamy zaokr�towa� rezydent�w-obcokrajowc�w i wyzwole�c�w, p�niej zamiast
nich obywateli, a nast�pnie zn�w poprzednich. A gdy si� tak wahamy, cel wyprawy
zostaje zagarni�ty, bo czas dzia�ania zaprzepa�cili�my na przygotowania, lecz
wypadki tocz� si� bez wzgl�du na nasz� zw�ok� czy wahania, a posi�ki, kt�re w tym
czasie uwa�ali�my za dostateczne, okazuj� si� w potrzebie niezdolne do niczego.
Czy nie wstyd wam, Ate�czycy, oszukiwa� siebie, odk�ada� na jutro wszelkie
trudno�ci, dzia�a� wci�� z op�nieniem!
Kiedy wysy�acie tylko jednego stratega z ja�owym dekretem i ustnymi
obietnicami, nie dzieje si� nic z tego, co si� sta� powinno; w�wczas kpi� z nas
wrogowie, a sprzymierze�cy umieraj� ze strachu na widok naszych statk�w.
Godzicie si�, by wami kierowa� Filip, z w�asnej inicjatywy nie podejmujecie
�adnych wojennych krok�w; nic nie przewidujecie, zanim rzecz si� nie dokona albo
jest ju� w trakcie dokonywania si�. Czy wolno wam by�o tak dzia�a� do tej pory?
Mo�e. W ka�dym razie nadesz�a ostateczna chwila, gdy ju� to nie jest mo�liwe * [*
Wyj�tki z Pierwszej Filipiki.].
I Demostenes wylicza niezb�dne statki, obrachowuje koszt wyprawy, wytycza
tras� i staje si� - wci�� s�ownie - finansist�, �eglarzem i strategiem. Uprzedza
wsp�obywateli o gro�bie ci���cej nad Olintem, kiedy Filip ju� rozpocz�� obl�enie.
Pogl�dy Ate�czyk�w s� podzielone; przyjmuj� pos��w z Olintu, uchwalaj�
pomoc, lecz nie ruszaj� na wypraw�. Docieraj� bowiem do nich inne g�osy, kt�re
wypowiadaj� przeciwstawne pogl�dy, a w�r�d nich g�os starego Izokratesa, s�awnego
m�wcy, obecnie licz�cego ju� dziewi��dziesi�t lat. Nie przemawia on ju� na
zgromadzeniach, ale w pismach rozpowszechnia swe my�li. Zdaniem Izokratesa jedynym
wrogiem jest nadal kr�lestwo perskie, a jedyne ocalenie Grecji upatruje w
po��czeniu jej pa�stw. W ci�gu ca�ego �ycia Izokrates szuka� miasta, ksi�cia, ludu,
kt�ry by nareszcie zdo�a� po��czy� w jeden wielki zwi�zek rozproszone republiki,
wci�� ze sob� sk��cone w sprawach drugorz�dnej wagi i swym podzia�em skazuj�ce si�
na wsp�lny upadek. Nareszcie w Filipie widzi wymarzonego przez si� cz�owieka,
kt�rego pot�ga zmusi pa�stwa greckie do niezb�dnych wyrzecze�. Dla niego Filip nie
jest ani barbarzy�c�, ani obcym, ale czystej krwi Grekiem, skoro pochodzi od
Heraklesa. Izokrates zwraca si� do kr�la Macedonii, kre�li mu plan dzia�ania,
zaleca prawa, jakie winien og�osi�, reformy, jakie winien przeprowadzi�, wskazuje
go ludom helle�skim jako nowego Agamemnona i zbawc� ich cywilizacji.
Demostenes mia� czas kilkakrotnie ogoli� sobie po�ow� g�owy. M�g� do woli
miota� na wietrze obelgi na Filipa, oskar�a� go o wiaro�omstwo, przywary i
krzywoprzysi�stwo. Po trzech latach Filip zaj�� Olint, nawet nie dostrzeg�szy
Ate�czyk�w.
Zdoby� zreszt� miasto nie broni�, lecz z�otem, przekupiwszy dostatecznie
wielu Olintian, aby otwarli przed nim bramy. Wyr�wna� sobie straty sprzedaj�c w
niewol� wi�ksz� cz�� obywateli. Po czym na czele swych wojsk uda� si� do Dionu na
p�noc od Olimpu, aby uczci� doroczne �wi�to Zeusa.
Wtedy Ate�czycy ogarni�ci przera�eniem spiesznie zaofiarowali mu zawarcie
traktatu pokoju i przyja�ni. Cz�sto si� zdarza, �e ci, co przewidywali kl�sk�,
bywaj� mianowani, aby uk�ada� si� o z�agodzenie jej skutk�w. Demostenes wchodzi� w
sk�ad poselstwa.
Przeto w drugim roku sto �smej Olimpiady * [*W 346 r. p.n.e. Aleksander
mia� dziesi�� lat. Izokrates opublikowa� swe przem�wienie Do Filipa. W poprzednim
roku zmar� Platon.] ujrzeli�my w Pelli sze�ciu przedstawicieli Aten, w�r�d nich
Ktesifona, Aischinesa i Filokratesa. Filip zgotowa� im wspania�e przyj�cie, wydawa�
uczty, igrzyska, kt�rym towarzyszy�y recytacje i ta�ce, aby udowodni� Ate�czykom,
�e nie jest - jak wie�� g�osi�a - ciemnym, nieokrzesanym barbarzy�c�. Istotnie
oczarowa� uprzejmo�ci� wys�annik�w, a niekt�rzy wr�cz o�wiadczyli, �e Filip jest
najwytworniejszym w �wiecie cz�owiekiem. Jedynie Demostenes by� nadal zas�piony;
oczy mu zapad�y, rysy si� zaostrzy�y, cera po��k�a nad kr�tk� brod�, usta si�
wykrzywi�y, a na czole brwi zbieg�y tworz�c g��bokie bruzdy; okazywa� butn�
pogard�, jakby �wiadczone mu wzgl�dy stanowi�y obelg�.
W czasie podr�y pos��w przygotowywa� swe przem�wienie, dopasowywa� skargi
do ��da�; zapewnia�, �e w rokowaniach zamknie usta Filipowi, zmusi go do przeprosin
i odszkodowa�. Tak by� pewien swego, �e nak�oni� towarzyszy, aby zabierali g�os
wedle wieku, pocz�wszy od najstarszego, co mu dawa�o przywilej przemawiania jako
ostatni, bo jeszcze nie uko�czy� czterdziestu lat.
Kiedy za� przysz�a na� kolej wyg�oszenia tak oczekiwanej mowy, s�owa
uwi�z�y mu w gardle. W obecno�ci kr�la, kt�rego z dala tak cz�sto l�y� i kt�remu
cz�sto ur�ga�, g�os jego sta� si� mozolnym, niedos�yszalnym be�kotem i prawie
natychmiast zamilk�. Rzek�by�, �e posz�y na marne wszystkie wysi�ki, by zosta�
oratorem; pr�no prze�uwa� kamyk, przekrzykiwa� fale, wspina� si� na wzg�rza. W
upokarzaj�cy spos�b strach zn�w uczyni� go j�ka��.
Filip spokojnie siedz�c patrzy� na� ironicznie swym jedynym okiem z udan�
�yczliwo�ci�; a im wyra�niej czyta�e� ironi� na obliczu kr�la, tym bardziej pl�ta�
si� j�zyk Demostenesowi. Trzyma� w r�ku tabliczki z notatkami, lecz nie potrafi�
ich uporz�dkowa�. Wypad�y mu z r�k. Wyczerpany, okryty wstydem, zdo�a� tylko
wyj�ka�, �e nie jest w stanie m�wi�. Filip zach�caj�cym tonem doradzi� mu, aby
odpocz�� i przemawia� od pocz�tku.
- Wszystko, co o tobie mi m�wiono, s�awny Demostenesie - rzek� - wyra�nie
dowodzi, �e jeste� ponad tego rodzaju s�abo��.
Ale nale�a�o przerwa� pos�uchanie, bo Demostenes nie zdo�a� si� opanowa�.
Odszed� pieni�c si� z w�ciek�o�ci i upokorzenia; dopiero poza obr�bem
pa�acu odzyska� mow� i j�cza� w�r�d rodak�w, �e nie pojmuje, co mu si� wydarzy�o,
zapewniaj�c, �e zawi�zano mu j�zyk jak�� sztuczk� czarodziejsk�.
Po czym na uczcie zachowa� si� nader grubia�sko. �o�a rozstawiono w sali
ozdobionej przez Zeuksisa. Zasiada�a tu Olimpias w stroju kr�lowej, a tak�e
konkubiny: Audata z Lynkestis, pi�kna Tesalka Filemora, c�rka trackiego ksi�cia
Meda, Nikesis z Ferai, r�wnie� Tesalka, Fila, Macedonka szlachetnego rodu, oraz
dwie jej siostry Dardas i Makatas, kt�re Filip tak�e zaszczyci� swymi wzgl�dami.
Popis takiego szcz�cia w mi�o�ci ustokrotni� w Demostenesie uraz�. Upi� si�
i mimo wysi�k�w swych towarzyszy zel�y� gospodarza i biesiadnik�w arcygrubia�sko.
Gdy trzeba by�o, Filip potrafi� okaza� cierpliwo��, zachowa� si� wytwornie i
pob�a�liwie; natomiast Ate�czyk dowi�d�, �e jest barbarzy�c�. Dopiero si� uspokoi�,
gdy mu wepchni�to w ramiona tancerk�.
- Ten cz�owiek - rzek�em Filipowi - by� twoim przeciwnikiem, cho� ci� nie
zna�; ale teraz znienawidzi� ci� po ostatni dzie� swego �ycia.
Nazajutrz Filip przed�o�y� warunki ugody i zadziwi� pos��w akceptuj�c ich
wszystkie propozycje. Zaofiarowa� im nie tylko pok�j: �zreszt� - rzek� - nigdy nie
zamierza�em z wami wojowa�; zaproponowa� im sojusz zaczepno-odporny i zapewni�, �e
uwa�a za wielkie dobrodziejstwo bog�w, i� zostaje przyjacielem i sprzymierze�cem
Aten.
Pos�owie odjechali, aby przed�o�y� wsp�obywatelom warunki ugody. Kiedy
zgromadzenie je rozwa�a�o, Filip mia� czas ponownie wyruszy� na wypraw�, zaj��
kilka miast i wr�ci� do Pelli, gdy ci� sami pos�owie przybyli na ratyfikacj�
traktatu. W obronie paktu wyst�powali Filokrates i Ajschines, natomiast Demostenes
widzia� w nim osobist� kl�sk�, kt�r� musia� parafowa�. Znienawidzi� wszystko,
cokolwiek tr�ci�o Macedoni�. Ledwo ujrza� Aleksandra, ju� nabra� do� wstr�tu, w
wyj�tkowych za� zdolno�ciach dziesi�ciolatka widzia� jedynie parodi� wiedzy.
Poniewa� Aleksander recytowa� przed pos�ami strofy Homera i wraz z towarzyszami
odegra� scen� z jakiej� komedii, Demostenes wr�ciwszy do Aten o�wiadczy�, �e Filip
wychowuje syna na histriona. Opowiada� r�wnie�, �e m�ody ksi��� sp�dza ca�y czas
sw�j na badaniu wn�trzno�ci ofiarnych zwierz�t, �e nabija mu si� g�ow� czczymi
wiadomo�ciami, on za� ju� si� uwa�a za arcykap�ana, b�d�c w rzeczywisto�ci tylko
pysza�kowatym g�upcem.
�lepy Demostenesie! Aleksander na pewno pozna� g��biej ni� ty boskie prawa!
Po zawarciu przymierza z Atenami Filip uczu�, �e ma wolne pole, i ponownie
wszed� z wojskiem do Fokidy, posun�� si� a� do Termopil, przekupi� strzeg�ce w�wozu
stra�e, kt�rym nawet w g�owie nie posta�o walczy�; po czym w triumfalnym, a zarazem
pokojowym marszu dotar� do Delf, aby zasi��� w Wielkiej Radzie amfiktionii,
zwi�zkowe pa�stwa za� jednog�o�nie przekaza�y mu przewodnictwo.
Pierwszym w Grecji pa�stwem sta�a si� Macedonia.
Rozdzia� XIX
O przekazywaniu w�adzy
Egipscy kap�ani ucz�, �e b�g Thot, syn Hermesa, gdy otrzyma� od swego ojca
objawienie, wynalaz� liczby i arytmetyk�, geometri�, astronomi�, a tak�e tryk-traka
oraz gr� w ko�ci, wreszcie znaki pisma.
Uda� si� do Teb do kr�la Tamuza panuj�cego w obu egipskich krainach i
przed�o�y� mu swe wynalazki. Kr�l go wypyta�, do czego ka�dy z nich s�u�y, i
zale�nie od otrzymanych wyja�nie� to je gani�, to chwali�. Poczyni� wiele uwag i
zachowa�a si� dostojna wymiana s��w mi�dzy Thotem a Tamuzem.
Gdy rzecz dosz�a do znak�w pisma, Thot wyrzek�:
�Oto, kr�lu, umiej�tno��, kt�ra zapewni Egipcjanom wi�cej wiedzy i
wspomnie�, znalaz� si� bowiem lek na b��dy pami�ci i brak wiedzy�.
Na co kr�l odpowiedzia�:
�O Thocie, niezr�wnany odkrywco sztuk, inny jest �w, kto potrafi wydoby� na
�wiat�o dnia pos�ugiwanie si� sztuk�, inny za� �w, kto potrafi oceni�, czy
przyniesie ona szkod� czy po�ytek ludziom powo�anym, aby z niej korzystali! Oto
teraz tobie jako ojcu znak�w pisma spodoba�o si� obdarzy� twe dzieci� w�adz�
przeciwstawn� do tej, jak� ona posiada. Ten wynalazek bowiem, uwalniaj�c ludzi od
�wiczenia pami�ci, spowoduje niepami�� w duszach tych, kt�rzy nab�d� tej
umiej�tno�ci, ufni bowiem w pismo, b�d� usi�owali za pomoc� obcych znak�w wywo�ywa�
wspomnienia, a nie szuka� ich we w�asnym wn�trzu i dzi�ki sobie samym. Przeto
wynalaz�e� nie lek na b��dy pami�ci, ale raczej spos�b, w jaki nale�y sobie
przypomina�. Dostarczasz twym uczniom nie prawdziwej, ale z�udnej wiedzy, gdy za�
dzi�ki tobie bez poucze� zdo�aj� si� zaopatrzy� w obfite wiadomo�ci, b�d� si�
uwa�ali za uczonych w wielu dziedzinach, kiedy w wi�kszo�ci takowymi wcale nie
b�d�; pr�cz tego stan� si� niezno�ni w stosunkach z lud�mi, bo zamiast by�
m�drcami, w istocie b�d� wy��cznie m�drkami� * [* Platon, Fajdros.].
Tak m�wi� Tamuz, wieszczbiarz Amona.
Ludzie �atwo zapominaj�, �e znaki pisma nie mog� zast�pi� �ywego g�osu ani
ksi�ga nie zast�pi nauczyciela. Nauczyciel przekazuj�c wiedz� staje si� ojcem, a
jego ucze� synem. Ksi�ga bez nauczyciela zaiste tworzy duchowe sieroctwo.
Rozdzia� XX
Arystoteles za konia
CZʌ� DRUGA
Rozdzia� I
Proroctwo o faraonach
Rozdzia� II
Od Peryntu do regencji
Rozdzia� III
O skromno�ci
Rozdzia� IV
Kaliksena
Rozdzia� V
Kraje i kr�lowie
Rozdzia� VI
Wojna Demostenesa
Rozdzia� VII
Dialog
Rozdzia� VIII
Ateny
Rozdzia� IX
O nieprawo�ci
Rozdzia� X
Siostrzenica Attalosa
Rozdzia� XI
O duszach kr�l�w
Gdy Horus zapyta� sw� matk�, bogini� Izyd�, o pochodzenie dusz ludzkich,
oto co mu odpowiedzia�a bogini Izyda:
�We wszech�wiecie istniej� cztery sfery; ka�da z nich podlega niez�omnej
w�adzy. Owe sfery to: niebiosa, eter, powietrze i ziemia.
Niebiosa zamieszkuj� bogowie, a z nimi jak ka�d� istot� rz�dzi niepoj�ty
stw�rca wszech�wiata, usta za� nie s� godne wypowiedzie� jego imienia. Stw�rca jest
kr�lem bog�w.
Eter zamieszkuj� gwiazdy, rz�dzi nimi najwi�ksza i najja�niejsza - s�o�ce.
S�o�ce jest kr�lem gwiazd.
Powietrze to sfera, gdzie kr��� dusze; rz�dzi nimi ksi�yc. Ksi�yc jest
kr�lem dusz.
Na ziemi �yj� ludzie, rz�dzi nimi �w, kt�ry na okre�lony czas narodzi� si�
kr�lem; albowiem bogowie, synu, p�odz� ludzi godnych by� ich potomkami na ziemi. W
zasadzie kr�l jest najni�szym z bog�w, lecz pierwszym w�r�d ludzi. W swej istocie
bardzo si� oddali� od boskiej natury, lecz w por�wnaniu z lud�mi posiada cech�
wyj�tkow�, kt�ra upodabnia go do bog�w. Dusza we� zes�ana pochodzi ze sfery wy�szej
ni� ta, z kt�rej zst�puj� dusze innych ludzi�.
Od zamierzch�ych czas�w wtajemniczano ka�dego kr�la Egiptu w ow� wiedz�.
Gdy Aleksander zapyta� sw� matk�, odpowiedzia�a mu podobnie jak bogini Izyda.
Rozdzia� XII
Z�y rok
Olimpias zn�w ujrza�a Epir - kraj lat dzieci�cych, masywny pa�ac ojc�w,
sanktuarium Zeusa-Amona w Dodonie, gdzie kap�ani w szumie d�b�w na wietrze s�ysz�
g�os wyroczni.
Min�o dwadzie�cia lat, odk�d opu�ci�a �w las, aby p�j�� na spotkanie swego
przeznaczenia. Up�yn�� najszcz�liwszy okres jej �ycia. Miesi�ce sp�dzone na
Samotrace tkwi�y w jej pami�ci jako najpi�kniejsze ze wszystkich, kt�re prze�y�a,
od dwudziestu lat �ywi�a si� ich wspomnieniem i �alem po nich. Dlaczego nie
pozosta�a nadal kap�ank� Kabir�w! Rozczarowana na m�a, upokorzona, opuszczona ju� w
pierwszych dniach ma��e�stwa, odczuwa�a rado�� tylko zatapiaj�c si� w mistycznej
ekstazie lub patrz�c, jak ro�nie jej syn o boskim znamieniu. I oto wraca�a tam,
sk�d odjecha�a; kiedy ju� min�a jej m�odo��, wraca�a odtr�cona, wyzuta z praw
ma��onki i kr�lowej; nawet jej syn by� zbiegiem, bardzo dalekim od panowania nad
�wiatem, kt�re mu przyrzekli magowie.
Czy Amon opu�ci� sw� s�u�ebnic�? Czy wieszczbiarze si� pomylili, czy te�
si� ni� pos�u�yli dla swych oszuka�czych cel�w? J�a w�tpi� we wszystko, w pouczenia
kap�an�w, a nawet w samych bog�w, skoro si� okazali tak nieprzyja�ni; w
listopadowym wichrze gn�cym ga��zie d�b�w Olimpias s�ysza�a jedynie echo swego
nieszcz�cia.
Jednak nie oddawa�a si� bezczynno�ci i przygn�bieniu. W sercu jej
zagnie�dzi�a si� ch�� zemsty, rozmy�la�a nad knuciem intryg, zab�jstwem, nawet
wojn�.
Aleksander tak�e prze�ywa� ci�kie dni. Oskar�enie o nieprawe pochodzenie,
jawnie mu rzucone, budzi�o w jego my�lach setki pyta�. Odt�d b�d� mu wci��
zaprzecza� praw; wspomina� nauki Leonidasa, kt�ry mu powtarza�, �e winien si�
przygotowa� do posiadania wy��cznie tego, co sam zdob�dzie; musi dowie��, �e jest
najsilniejszy i najlepszy. Rozpytywa� Olimpias; patrza� na ni� inaczej i
podejrzliwie. Nigdy przed nim nie ukrywa�a, �e ma on boga za ojca, i wychowywa�a go
jako syna Zeusa-Amona. Ale kto by� jego ziemskim ojcem? M�ody ksi��� teraz wymaga�
innych odpowiedzi ni� w latach dzieci�cych. Olimpias za� z trudem mog�a mu udzieli�
wyja�nie�, poniewa� nawet dla niej zdarzenia i prze�ycia na Samotrace by�y cz�ciowo
przy�mione, poniewa� przysi�g�a jako kap�anka dochowa� tajemnicy misteri�w,
wreszcie poniewa� wstydzi�a si� opisywa� synowi swe dawne �ycie.
Dwuznaczne odpowiedzi Olimpias nie da�y synowi nic pr�cz w�tpliwo�ci. Ale
poniewa� m�g� by� synem Filipa, w�asny interes nakazywa� mu to przypuszczenie
uwa�a� za oficjalny pewnik.
Matka i syn usi�owali nam�wi� kr�la Epiru, brata Olimpias, do pomszczenia
rodowego honoru; lecz Aleksander Epirocki by� w�adc� spokojnym, rozwa�nym, �ywi�
odraz� do wojennych rozgrywek i nie mia� ch�ci wci�ga� swej nielicznej armii w
walk� z pot�nym, macedo�skim szwagrem. Zadowoli� si� wys�aniem pos�a do Filipa, aby
protestowa� przeciw ci�kiej obeldze i zamanifestowa� jego stanowisko, lecz sam nie
ruszy� si� z miasta.
W�wczas Aleksander, zniech�cony do wuja poczciwiny, uda� si� do Lynkestis,
gdzie sk��cony z Filipem w�dz szczepu Pleurias odmawia� p�acenia daniny.
Aleksandrowi towarzyszy�o tylko kilku r�wie�nik�w, kt�rzy postanowili dzieli� z nim
wygnanie, a on nigdy nie zapomnia� o ich wierno�ci; w�r�d nich znajdowali si�:
Nearchos, Harpalos i Ptolemeusz, kt�ry jak brat szed� r�ka w r�k� z m�odym
ksi�ciem, chocia� to raczej on, nie Aleksander, by� rzeczywistym synem Filipa.
W Lynkestis Aleksander dozna� cieplejszego przyj�cia. G�rale zachowali
ogromn� uraz� do Filipa, nigdy mu nie przebaczyli zab�jstwa Eurydyki ani siedmiu
tysi�cy poleg�ych - ofiar z czas�w jego wojennej wyprawy. Ka�da rodzina zachowa�a
pami�� o jednym albo i kilku z poder�ni�tym gard�em.
Filip zwietrzy� ponownie gro��ce mu niebezpiecze�stwo w tych okolicach; na
czele kilku lekkozbrojnych zast�p�w ruszy� wraz z Attalosem. S�dzi�, �e wystarczy
mu si� pokaza�, aby zaprowadzi� �ad w tym kraju. Lecz wpad� w zasadzk� i o ma�o nie
poleg�. Zawdzi�cza� ocalenie li tylko po�wi�ceniu jednego ze swych m�odych
stra�nik�w, kt�ry os�oni� go jak tarcz� w�asnym cia�em i pad� z piersi� przeszyt�
kilku w��czniami.
Gdy Attalos pochyli� si� nad nim prosz�c, aby wyrazi� swe ostatnie
�yczenie, �w m�ody bohater, zanim wyzion�� ducha, za��da� jako jedynej nagrody
przyrzeczenia pomsty na Pauzaniaszu, kt�ry publicznie go zniewa�y� obel�ywymi
s�owy.
Filip, bardzo przej�ty owym zaj�ciem - acz dot�d wykazywa� tyle odwagi i
stanowczo�ci - wola� wycofa� si� niby przed ostrze�eniem losu. Wylicza� swe rany:
oko, obojczyk, rami�, noga; pozosta�a mu jedynie mo�no�� utraty �ycia; brakowa�o
tylko jednej chwili, uratowa�a go wyj�tkowa ofiarno��. Przedwcze�nie postarza�y
wskutek kalectwa, pija�stwa i mi�ostek, nie mia� ju� serca do gonitwy po g�rach w
po�cigu za garstk� buntownik�w czy rozgniewanym synem. Po co nara�a� �ycie w
g�upich poczynaniach, do kt�rych nikt go nie zach�ca� pr�cz Attalosa, skoro mia� w
swej w�adzy ca�� Grecj�, a do zdobycia Azj� Mniejsz�?
Udaj�c, �e odwo�uj� go powa�ne troski o t� dalek� wypraw�, powr�ci� do
Pelli. Tu oczekiwa� go od dawna mu znany koryntianin Demaratos z wiadomo�ciami od
Wielkiej Rady. Poniewa� Filip che�pi� si� przywr�ceniem harmonii w�r�d greckich
miast, �w m�drzec mu odrzek�:
- Czy masz prawo m�wi� o harmonii w Grecji, skoro w twym w�asnym domu
panuj� wa�nie i niesnaski?
S�d ten wypowiedziany przez do�wiadczonego m�a, kt�ry zawsze Filipa
popiera� i wiernie mu s�u�y�, wywar� na kr�lu wielkie wra�enie. Wys�ucha�, co �w
chcia� mu powiedzie�, przyj�� nagan�, potwierdzi�, �e z�y przyk�ad daje ludom, w
ko�cu powierzy� Demaratosowi misj� pojednania go z Aleksandrem. Po kilku tygodniach
Aleksander i jego matka, postawiwszy swe warunki, wr�cili do stolicy.
Olimpias, jako matka ksi�cia nast�pcy tronu, zachowa�a stanowisko kr�lowej.
Sprawa ta nie oby�a si� bez skarg i opor�w ze strony Attalosa i jego siostrzenicy.
Lecz Filip ju� nie p�on�� ch�ci� ulegania woli swej nowej ma��onki. Z wiekiem coraz
bardziej go nu�y�y mi�ostki, podobnie jak nu�y�y go wojny. Kleopatra by�a w ci��y,
a Filip zn�w przemawia� jako w�adca.
W Pelli ponownie utworzy�y si� dwie kliki: nowej i dawnej kr�lowej.
Pauzaniasz, faworyt, kt�ry popad� w nie�ask�, oczywi�cie w�lizn�� si� do drugiej
koterii i sta� si� zausznikiem Olimpias. Rozpowszechnia� arcyzjadliwe s�uchy o
Filipie, Kleopatrze, Attalosie. Szpiegowa�, pods�uchiwa�, powtarza�, wymy�la�.
Dostarczanie strawy nienawi�ci mo�nym stanowi�o dla� jedyny spos�b, by �y� w ich
otoczeniu.
Pojednanie Filipa z Aleksandrem by�o tylko pozorne. Aleksander cierpia� z
powodu bezczynno�ci, zdawa�o mu si�, �e z�y rok nigdy si� nie zako�czy. Trzymany na
uboczu od wyprawy na Wsch�d rozwa�a�, czy b�dzie dopuszczony do wzi�cia w niej
udzia�u. Mia� dziewi�tna�cie lat, a chwilami s�dzi�, �e jego �ycie dobiega ko�ca.
Odrodzi�y si� niesnaski z powodu zwi�zk�w ma��e�skich, kt�rymi Filip
postanowi� z��czy� cz�onk�w swej rodziny. Najpierw wyda� Cynn� - sw� najstarsz�
c�rk� z nieprawego �o�a, pocz�t� z Audat� z Lynkestis - za Amyntasa, swego
siostrze�ca zdetronizowanego przed czternastu laty, o kt�rym ju� nikt nie pami�ta�.
Nag�e pojawienie si� tego spokojnego m�odzie�ca bez ambicji i wybitnych zalet, lecz
mog�cego kiedy� prawnie ��da� odebranej mu korony, zda�o si� now� k�od� u n�g
Aleksandra.
Wkr�tce po tym ma��e�stwie Filip wbi� sobie do g�owy pomys� zapewnienia
stanowiska Arridaeusowi, bastardowi po Tesalce, zidiocia�emu na skutek magii.
Wys�a� poselstwo do Piksodara, kt�ry panowa� we wspania�ym mie�cie Halikarnasie, a
podlega� kr�lowi Persji. Poselstwu przewodniczy� Arystokrytos, jemu to powierzy�
misj� starania si� o r�k� najstarszej c�rki satrapy dla Arridaeusa. Filip zamy�li�
pos�u�y� si� w swych planach podboju Azji Mniejszej pot�nym sojusznikiem z wrogiego
obozu. Satrapia Karyjska, podobnie do kr�lestwa Egiptu, przechodzi�a w dziedzictwie
po linii �e�skiej, przeto ksi��� ma��onek pierworodnej Piksodara rz�dzi�by w
nast�pstwie Kari�. Tym samym Filip wyznacza� Arridaeusa na dziedzica zdobytych w
przysz�o�ci pa�stw.
Aleksander postanowi� utr�ci� ten zamys�. Wys�a� do satrapy w�asne
poselstwo w osobie s�ynnego aktora imieniem Tessalos. Czy Piksodaros pragn��by
zi�cia z Macedonii? W tym wypadku on sam, Aleksander, proponuje siebie i nie w�tpi,
�e satrapa spojrzy na� �askawszym okiem ni� na bastarda, kt�rego matka pochodzi z
gminu, on sam za� jest niedorozwini�ty. Zaniepokoi� Piksodara wizerunek Arridaeusa,
og�upia�ego j�ka�y o zapadni�tych ustach, odmalowany przez �wietnego mima
Tessalosa; rokowania utkn�y. Ale Tessalos i Arystokrytos spotkali si� w
Halikarnasie. Gdy Filip dowiedzia� si� o post�powaniu syna, wpad� w gwa�towny gniew
tyle� prawdziwy, ile udany.
- Czy nie wstyd ci - rzek� do Aleksandra - wbrew mojej woli szuka� sojuszu
z barbarzy�c�? Ciebie przecie� pragn� uwa�a� za prawowitego po mnie nast�pc�! Za
pilnie s�uchasz z�ych rad twojej matki, kt�ra usi�uje mi szkodzi�, i bezm�zgich
niedorostk�w, jakimi si� otaczasz.
Zabawi� si� w zniewa�onego ojca, kt�rego uczu� nie doceniono. Ma��e�stwo
przewidziane dla Arridaeusa niegodne jest Aleksandra; ci, co u�yczyli mu swej
pomocy, zostan� ukarani. Filip za��da� od Koryntian, aby w drodze powrotnej
pochwycili Tessalosa i wydali go ze zwi�zanymi r�kami i nogami. Skorzysta� ze
sposobno�ci, by wygna� z Macedonii niebezpiecznych w jego mniemaniu przyjaci�
Aleksandra: Harpalosa, Nearcha, Erygijosa i Ptolemeusza. S�dzi�, �e utnie g�ow�
koterii Olimpias i po�o�y kres intrygom knutym przez gadatliwe kobiety i
niecierpliwych m�okos�w.
Jednocze�nie, chc�c zr�wnowa�y� szale, postanowi� ofiarowa� kr�lowi Epiru,
bratu Olimpias, r�k� ich c�rki Kleopatry, m�odszej siostry Aleksandra. Czy� m�g�
okaza� wi�ksz� przychylno�� rodzinie Olimpias ni� swataj�c siostrzenic� z wujem i
staj�c si� te�ciem w�asnego szwagra?
Dopiero� klika Attalosa i nowej kr�lowej, drugiej Kleopatry, oburzy�a si�
t� osobliw� �ask�! Ale ich oskar�enia j�y nu�y� Filipa. Chc�c po�o�y� kres ��daniom
Attalosa mianowa� go wsp�dow�dc� Parmeniona i wys�a� do armii obozuj�cej nad
Hellespontem.
Przed odjazdem Attalos przypomnia� sobie o przyrzeczeniu danym m�odzie�cowi
z osobistej stra�y Filipa, kt�remu �w przed kilku tygodniami ocali� �ycie w
g�rskiej zasadzce. Attalos mia� do�� powa�nych osobistych racji, by pragn�� pomsty
na Pauzaniaszu. Nie traktowa� powa�nie by�ego faworyta, jednak�e pragn�� mu
odp�aci� za intrygi, obelgi, donosy, przechwa�ki; jako kar� wybra� upokorzenie.
Uda�, �e chce pozyska� przyja�� Pauzaniasza, i zaprosi� go na wieczerz�; �w
pobieg� do niego, ju� pewny, �e jest wybitnym m�em, z kt�rym rywale pragn�
pertraktowa�. Attalos hojnie cz�stowa� go winem, a gdy spostrzeg�, �e go�� ma
dostatecznie w czubie, zawezwa� swych pacho�k�w-koniuch�w, kt�rzy si� rzucili na
m�odzie�ca, obna�yli go i mimo krzyk�w u�o�ywszy p�asko na brzuchu przywi�zali do
�o�a; po czym ka�dy z nich kolejno wype�ni� rozkaz pana w arcybezwstydny spos�b, i
to na oczach zaproszonych wsp�biesiadnik�w, kt�rzy wt�rowali tym wyczynom �miechem
i wrzaskiem. Nast�pnie odwi�zano Pauzaniasza i z odzieniem w r�ku wyrzucono na
dw�r.
Posiniaczony, zalany �zami Pauzaniasz po�pieszy� ze skarg� do kr�la i ��da�
odszkodowania za wyrz�dzon� mu haniebn� sromot�. Tarza� si� u st�p kr�la, j�cza�,
krzycza� jakby w ataku ob��du. Czy Filip mo�e znie��, aby to cia�o, kt�re niegdy�
pie�ci�, by�o wydane na pastw� wyuzdanych koniuch�w i przez nich skalane? Czy ta
obelga i w kr�la nie godzi? Pauzaniasz ��da� ukarania Attalosa.
Ale Filip raczej mia� ochot� �mia� si� z zaj�cia; s�dzi�, �e dostatecznie
pocieszy m�okosa daj�c mu drobny, srebrny upominek i przyrzekaj�c awans w stra�y.
Ca�� sw� nienawi�� Pauzaniasz skupi� odt�d na Filipie.
Rozdzia� XIII
Pouczenie
Ksi���, nigdy nie zabijaj sam, je�li zamiast twojej inna r�ka mo�e ugodzi�.
Rozdzia� XIV
Na odleg�o�� piersi
Rozdzia� XV
Syn Amona
Rozdzia� XVI
Krok piorunu
Grecja uwolniona spod jarzma Filipa mniema�a, �e r�ka Aleksandra b�dzie dla
niej l�ejsza. Ledwie min�� tydzie�, a ju� w Tesalii pojawi�y si� oznaki buntu;
jednocze�nie jedna z kolonii na po�udnie od Epiru wygna�a macedo�sk� za�og�;
Arkadia i Etolia wypowiedzia�y traktaty stanowi�ce o ich podleg�o�ci; wrza�a
Fokida, Teby gotowa�y si� do powstania.
W Atenach strojny w �wi�teczne szaty i uwie�czony kwiatami Demostenes
przypisywa� sobie zaszczyt posiadania ostrzegawczych sn�w i ��da� przyznania
laurowego wie�ca ku czci Pauzaniasza. Na to m�wca z przeciwnego obozu, niejaki
Fokion, odpowiedzia� mu, �e armii macedo�skiej zabrak�o na razie tylko jednego
�o�nierza.
Ale Demostenes nie ogranicza� si� tylko do s�ownych triumf�w; wszed� w
porozumienie z Attalosem, dow�dc� po�owy wojsk Filipa nad Hellespontem, i judzi� go
do buntu. Tak zach�cony Attalos wys�a� poselstwo do Pelli, lecz nie po to, by si�
podporz�dkowa� w�adzy Aleksandra, lecz uzna� za monarch� jego kuzyna, by�ego kr�la
Amyntasa III, ongi� z�o�onego z tronu przez Filipa. W odpowiedzi Aleksander wys�a�
nad Hellespont jednego ze swych dow�dc�w, Hekatosa, z rozkazem zg�adzenia Attalosa;
co nast�pi�o ju� w godzin� po przybyciu wys�annika. Tak wype�ni�a si� przepowiednia
zapisana w strofach Eurypidesa: po ma��onku i ma��once zgin�� sprawca za�lubin.
Korespondencja Demostenesa z Attalosem wpad�a w r�ce Aleksandra, a tre��
jej zezwoli�a mu niezw�ocznie skaza� na �mier� swego kuzyna Amyntasa. Jednocze�nie
powiesi�a si� z rozpaczy Tesalka Filemora, na�o�nica Filipa, matka Arridaeusa; sam
za� Arridaeus dlatego tylko unikn�� �mierci, i� nikt nie przywi�zywa� najmniejszego
znaczenia ani najmniejszej wagi do istnienia tego urodzonego p�g��wka.
Odt�d nikt nie m�g�by wsp�zawodniczy� w dochodzeniu praw do tronu, nie
b�d�c uprzedzony, jaki los go oczekuje. A gdyby starzy wodzowie kiedy� zapragn�li
stawa� d�ba, wiedzieliby, jaka spotka ich kara.
Po zastraszeniu ludzi nale�a�o teraz ujarzmi� ludy.
Aleksander zbiera trzydziestotysi�czn� armi� i wyrusza, aby pokaza� si�
Grekom w postaci nowego hegemona zes�anego im przez bog�w. Gdy dow�dcy pytaj� go,
jak� drog� ma i�� armia, Aleksander odpowiada: �Achillesow��. Prowadzi swe wojsko
mi�dzy Olimpem a morzem, wkracza do Tesalii, przed wojskiem wysy�a kopaczy, kt�rzy
rozszerzaj� kozie �cie�ki na g�rze Ossa, pod��a za nimi wzd�u� wybrze�a Magnezji i
wkracza do kraju narodzin Achillesa.
Tesalczycy widz� si� okr��eni i odci�ci od reszty Grecji; gdy spodziewaj�c
si� srogiej kary przybywaj�, aby si� podda�, ze zdumieniem dowiaduj� si� z ust
Aleksandra, �e ku czci Achillesa odt�d uwalnia si� ich od daniny. Zdobywszy w ten
spos�b wdzi�czno�� Tesalczyk�w, Aleksander przekracza Termopile i przybywa do Delf
akurat podczas trwania Rady amfiktionii. Osobi�cie zjawia si� w czasie narady i
ka�e siebie uzna� za dziedzica i nast�pc� Filipa, ongi� piastuj�cego godno��
najwy�szego opiekuna amfiktionii.
Wszyscy my�l�, �e on w Delfach, a on ju� pod Tebami. Przera�one Ateny
wysy�aj� poselstwo, a wraz z nim Demostenesa, lecz �w po drodze ucieka w panice i
opuszcza reszt� wys�annik�w, kt�rzy - o dziwo - s�ysz� wy��cznie s�owa pokoju.
Aleksander nic nie narzuca Ate�czykom pr�cz potwierdzenia ugody, kt�r� zawar� w
imieniu swego ojca przed dwoma laty. W szale ulgi ate�ski lud, kt�ry przed kilku
tygodniami uchwali� ofiarowa� z�oty wieniec Filipowi, a drugi taki� wieniec ku
pami�ci jego mordercy, teraz ten�e lud ofiarowuje oba wie�ce Aleksandrowi.
�w pod��a do Koryntu, gdzie zwo�uje rad� sojusznicz�; raz jeszcze ka�e
potwierdzi� swe przywileje dziedzica i nast�pcy Filipa. Pa�stwa pozostan�
niezale�ne, lecz dostarcz� uprzednio przewidziane wojskowe kontyngenty na wypraw�
do Azji.
W tym�e Koryncie Aleksander gwoli zabawy zapragn�� zobaczy� Diogenesa,
starego szale�ca, kt�ry si� rozs�awi� dowcipnym l�eniem ludzi.
S�uga bogatej rodziny z Koryntu, kt�r� bawi�o, �e przed ich progiem siaduje
na �awce �w b�azen, sp�dza� bezczynnie czas che�pi�c si� swym ub�stwem,
odstr�czaj�cym wygl�dem, bij�cym ode� smrodem, a w ksi�ycowe noce mia� si� za
brytana strzeg�cego m�dro�ci.
Oczekiwano, co te� powie Aleksandrowi. Zaprawd� nie na wiele si� zdoby�.
- Ods�o� mi s�o�ce! - burkn�� stary gbur, gdy m�ody kr�l poprosi� go, aby
wyrazi� swe �yczenie.
Szczytu m�dro�ci upatrywano w owym grubia�stwie i doszukiwano si� r�wnie�
na wszelkie sposoby, co mia�a oznacza� odpowied� Aleksandra.
- Gdybym nie by� kr�lem, chcia�bym by� Diogenesem.
A s�owa te po prostu oznacza�y, �e gdyby nie by� pierwszym w�r�d ludzi u
szczytu s�awy i pot�gi, wola�by zosta� ostatnim cz�owiekiem, �y� w skrajnej
samotno�ci i ub�stwie, nikogo nie k�opota� i nie mie� nic do stracenia.
Powracaj�c przez Delfy Aleksander pragn�� zasi�gn�� rady Pytii. Stara
kap�anka, sprawuj�ca w�wczas t� funkcj�, odpoczywa�a. Pytie bowiem nie prorokuj�
bezustannie; nim zasi�d� na swym tr�jnogu, musz� w ci�gu kilku dni po�ci�,
przygotowywa� si�, wdycha� dymy przepisanych kadzide� i pi� okre�lone napoje. Lecz
Aleksandrowi by�o spieszno, kaza� wskaza� sobie siedzib� Pytii, pchn�� drzwi niby
m�ody, triumfuj�cy b�g, przem�wi� do ucha staruszce, urzek� j�, przekona�, obj��
wp�, powi�d� ku �wi�tyni.
- Synu - rzek�a do� z u�miechem - nie mo�na si� tobie oprze�.
Aleksander stan��.
- Nie trzeba i�� do �wi�tyni - zawo�a�. - Wracaj do siebie, matko.
Wyrzek�a�, com chcia� us�ysze�; wypowiedzia�a� swoje proroctwo.
Jesie� min�a na tych podr�ach. Wr�ciwszy do Pelli Aleksander zn�w si� zaj��
przygotowywaniem wyprawy na Azj�, przede wszystkim za� musia� zaradzi� pustce w
skarbcu, bo wskutek rozrzutno�ci Filipa pozosta�o w nim tylko sze��dziesi�t
talent�w w z�ocie - pi�ciokrotna cena Bucefa�a - na pokrycie pi�ciuset talent�w
d�ug�w * [*Wedle uprzednio podanych wylicze� Filip pozostawi� w macedo�skim skarbcu
sum� r�wn� 600 000 frank�w (600 milionom dawnych frank�w) na op�acenie armii i
administracji kr�lestwa, skarbiec za� by� zad�u�ony na sum� dziesi�ciokrotnie
wi�ksz�. Trudno sobie wyobrazi� bardziej katastrofaln� sytuacj�.]. Taki to spadek
odziedziczy� Aleksander. D�ugi szybko sp�aci, a ponadto uzyska po�yczk� w wysoko�ci
o�miuset talent�w, nieodzownych, by wyruszy� na wojn�.
Ale do Aleksandra dotar�a wie�� o rozruchach w�r�d p�nocnych szczep�w.
Pozostawia Antypatrowi rz�dy w stolicy, bierze ze sob� dwadzie�cia tysi�cy
�o�nierzy, pod koniec zimy maszeruje przez jeszcze o�nie�one g�ry, daje nauczk�
barbarzy�com zamieszka�ym na granicy jego pa�stwa. Z pierwszego szczepu zabija
pi�ciuset m�czyzn, z g�rskich osiedli zgromadza kobiety i dzieci, wysy�a je na
targi niewolnik�w nad Hellespontem; reszt� �upu rozdaje wojsku, aby zakosztowa�o
smaku zwyci�stw pod jego wodz�.
Cz�� macedo�skich statk�w sta�a zgromadzona na Wschodzie; Aleksander wysy�a
rozkaz, by podnios�y �agle i pop�yn�y w g�r� Isteru, dok�d sam zmierza; za t� rzek�
rozci�gaj� si� nie znane nam kraje. Po kilku zwyci�skich bojach toruje mu drog�
s�awa; pewnego dnia gromadzi tratwy i barki, staje na drugim brzegu Isteru; bawi tu
kr�tko, tyle ile trzeba, by uczci� olbrzymi� ofiar� Zeusa i przyj�� ho�d Scyt�w,
barbarzy�skich, nieustraszonych plemion, kt�re nie znaj� naszych bog�w i �ywi�
jedynie l�k, by niebo nie spad�o im na g�ow� - wedle ich s��w - je�li z�ami�
przysi�g�. W taki to spos�b Aleksander zakre�la p�nocn� granic� ziem podleg�ych
kultowi Amona * [*W po�udniowej Europie Aleksander by� pierwszym w�adc�, kt�ry
kiedykolwiek przekroczy� Dunaj. Rzeka ta nawet w epoce legendarnych p�bog�w
stanowi�a granic� staro�ytnych kult�w �r�dziemnomorskich.].
W ko�cu maja dociera wie��: kr�l Ilirii maszeruje na Macedoni�. W Pelli
Antypater posiada do�� wojska, aby odeprze� napa��, lecz Aleksander chce zwyci�a�
sam. W ci�gu kilku dni przebywa z armi� osiemset stadi�w * [*Oko�o 160 kilometr�w.
Stadion wynosi 6 pletr�w, czyli 600 st�p, i jest miar� zmienn�; zale�nie od kraju
liczy od 162 do 198 metr�w. Dla uproszczenia rachunku przyj�li�my t� ostatni�
miar�, czyli kilometr liczy� oko�o 5 stadi�w.]. i z p�nocy spada na miasto Pellion.
gdzie si� obwarowa� kr�l Ilirii.
Tymczasem inna armia, z�o�ona z g�rali, przybywa na odsiecz Ilirii,
zachodzi ty�y wojskom Aleksandra; �w zostaje �ci�ni�ty mi�dzy armi� na r�wninie a
warowni�, odci�ty od swych tylnych stra�y. W�wczas przed frontem os�upia�ych Ilir�w
ka�e swym zast�pom maszerowa� na prawo, na lewo, rozwija szyk bojowy, wstrzymuje
ich, zn�w ka�e maszerowa�, trzykrotnie udaje atak; zbici z tropu wrogowie pomykaj�
z jednego kra�ca r�wniny na drugi oczekuj�c ciosu, kt�ry nie spada. Kiedy wreszcie
Aleksander dostrzega, �e brak im tchu, rzuca swe falangi i zadaje kl�sk�
rozprz�onym hordom. Na noc wycofuje si� z w�wozu, a nazajutrz zn�w wraca pod
Pellion. Pr�no kr�l Ilir�w z�o�y� swym bogom w ofierze trzech m�odzie�c�w, trzy
dziewcz�tka i trzy czarne barany; �o�nierze uciekaj� z Pellionu; sami podpalaj�
miasto.
W walce Aleksander po raz pierwszy zosta� ranny w g�ow�. Dosi�gn�� go
kamie� z procy i cios maczug�, obie rany lekkie. Kiedy dobija rozpierzch�ych
g�rali, wie�� o jego ranie rozchodzi si� po ca�ej Grecji i rosn�c z miasta do
miasta wkr�tce si� zmienia w wiadomo�� o jego zgonie.
W Atenach Demostenes zn�w triumfuje; przedstawia na agorze cz�owieka, kt�ry
przysi�ga, �e widzia� Aleksandra martwego, i tak zawzi�cie peroruje, a� Demades
p�niej powie:
- Zupe�nie jakby Demostenes przyci�gn�� trupa Aleksandra tu� przed nasze
oczy.
Zn�w si� buntuje Beocja, zach�cona tak pewn� wiadomo�ci�. Po trzynastu
dniach u�miercony przez Demostenesa pojawia si� pod Tebami.
Kr�tki dialog nast�puje mi�dzy zbuntowanymi Teba�czykami a m�odym
bohaterem, kt�rego nic nie powstrzyma - ni �niegi, ni g�ry, ni rzeki, ni
przestrze�, ni wojska, ni mury, ani nawet rany. Aleksander ofiarowuje miastu pok�j
pod warunkiem, �e ono wyda dw�ch wodz�w kieruj�cych buntem: Fojnikosa i Protytesa.
Teba�czycy wzorem butnych Spartan odpowiadaj�, �e wydadz� obu przyw�dc�w
Aleksandrowi, je�li �w im wyda dw�ch swoich wodz�w, Antypatra i Filotasa,
pierworodnego Parmeniona.
- Kr�lu - rzek�em Aleksandrowi - zawsze dwukrotnie ofiarowuj pok�j, bo
trzeba przeciwnikowi pozostawi� czas, by ukorzy� sw� pych�. Lecz je�li za drugim
razem nie pos�ucha ciebie, karz bezlito�nie.
Aleksander ponowi� propozycj�; przyrzek� Teba�czykom, kt�rzy si� stawi� w
jego obozie, �e nie grozi im �adna kara i b�d� si� cieszy� wolno�ci� przys�uguj�c�
wszystkim Grekom. Teba�czycy odpowiedzieli og�oszeniem uchwa�y:
�Wszyscy Grecy, kt�rzy si� do nas przy��cz�, aby wsp�lnie walczy� z
Aleksandrem, b�d� �yczliwie powitani w naszych murach�.
Za poduszczeniem Demostenesa og�aszaj�, �e s� jawnymi sprzymierze�cami
Pers�w.
Przypadkowa utarczka otworzy�a �o�nierzom Aleksandra jedn� z siedmiu bram
miasta, walka na ulicach trwa�a do zmierzchu i przeistoczy�a si� w straszliw� rze�.
Sze�� tysi�cy Teba�czyk�w zabitych, trzydzie�ci tysi�cy je�c�w, z tych osiem
tysi�cy zostanie sprzedanych w niewol�. Kobiety i chorzy zamordowani w �wi�tyniach,
dok�d si� schronili; oto tak sczez� teba�ski lud.
Nie wystarczy�o unicestwienie ludu; miasto musia�o znikn�� z powierzchni
ziemi. Pr�cz �wi�tyni i domu poety Pindara wszystkie domy zburzono po ostatni
kamie�. Kap�ani i fletni�ci kroczyli w procesji, podczas gdy �o�nierze burzyli
mury. Staro�ytny gr�d za�o�ony przez Kadmosa, brata Europy, wieczne miasto Edypa i
Kreona, Eteokla i Polineika, Megareosa i Antygony, krwawe miasto nienawi�ci i
zbrodni, p�odne w tragedie i bohater�w, tak cz�sto opiewane przez poet�w,
zamieszkane przez najlepiej uzbrojony lud Grecji, gdzie Filip nauczy� si� sztuki
wojowania, pozosta�o ju� tylko kamienn� pustyni�, nad kt�r� kr��y�y ptaki
milczenia.
Ca�a Grecja ugi�a karku. Roz�upany na dwoje Olimp nie wprawi�by w takie
os�upienie.
Wsz�dzie miasta �pieszy�y powo�a� do w�adzy ludzi przychylnych Macedonii;
wczoraj ich mia�y za zdrajc�w, a dzi� czci�y w nadziei, �e uzyskaj� �askawo��
m�odego kr�la. Zewsz�d �pieszyli pos�owie z pismami pe�nymi pochwa� i s��w
przyja�ni.
List nades�any przez Ate�czyk�w Aleksander zmi��, rzuci� na ziemi� i
przydepta� na oczach wys�annik�w. Je�li Ateny nie �ycz� sobie losu Teb, winne mu
wyda� przyw�dc�w stronnictwa wrogiego Macedonii, a przede wszystkim Demostenesa.
Ateny wys�a�y Demadesa, je�ca spod Cheronei, kt�ry na polu bitwy potrafi�
zawstydzi� pijanego Filipa, Fokiona, kt�ry po �mierci Filipa odpowiedzia�, �e
Macedonii zabrak�o tylko jednego �o�nierza; tacy ludzie mieli b�aga� Aleksandra o
�ask� dla dr��cego ze strachu Demostenesa.
- Kr�lu, dwukrotnie zaofiaruj pok�j...
I Aleksander przyrzek� Ate�czykom, �e pozostawi ich w spokoju, je�li usun�
Demostenesa z �ycia politycznego i jednocze�nie wytocz� �ledztwo w sprawie sum,
kt�re pobra� od Pers�w. Ha�ba Demostenesa by�a jedynym haraczem, jakiego Aleksander
za��da� od Aten.
Od Dunaju po Peloponez, od Ilirii po Hellespont ca�y grecki lud podda� si�
ca�kowicie temu kr�lowi licz�cemu dwadzie�cia jeden lat �ycia. L�k, jaki w nim
zasia�, przetrwa a� do ko�ca jego panowania.
Rozdzia� XVII
Rozdzia� XVIII
�wi�to muz
CZʌ� TRZECIA
Rozdzia� I
Kr�lestwo Pers�w
Kto zamierza pokona� lud, winien zna� jego dzieje; kto zamierza rzuci�
wyzwanie kr�lowi, winien pozna� jego r�d; kto zamierza zdoby� kraj, winien zna�
jego bog�w. Historia stanowi cz�� �wi�tej wiedzy.
Urodzi�em si� na wybrze�u Azji Mniejszej nad zatok� Glaukos. Moje rodzinne
miasto podlega�o satrapie Pers�w. Po drugiej stronie morza, w kt�re wpatrywa�em si�
jako dzieci�, znajduje si� uj�cie Nilu. Ponad zatok� Glaukos i ponad Nilem w tych
samych godzinach przesuwaj� si� te same gwiazdy.
Uczono mnie dziej�w Persji:
Persowie ucz� si�, �e objawienie zes�a� im Hom, wys�annik niebios; Hom za�
to Hermas albo Hormes, albo Horus-si-Isis, albo te� Hor-Amon; bo jakkolwiek wydaje
si�, �e objawienia zsy�a sto g�os�w, wszystkie te g�osy wychodz� z tych samych ust.
Hom przekaza� prawd� kr�lowi, ojcu D�emszida, ojciec przekaza� j� synowi.
Kiedy za� D�emszid zosta� kr�lem, os�dzi�, poniewa� prawda zosta�a mu objawiona, �e
on sam jest wcieleniem prawdy, �e on stworzy� straw�, sen, rado��, �e na jego
rozkaz ro�nie trawa, �e on star� �mier� z powierzchni ziemi. Zapragn��, aby go
czczono jako stw�rc� wszechrzeczy, �r�d�o Jedyne, i kaza� nadawa� sobie imiona,
kt�re s�u��, by wzywa� Niepoj�tego. Naonczas perska ziemia przesta�a rodzi�,
wysch�y studnie, wymar�y stada, ludno�� gin�a w krwawych walkach i zako�czy� si�
z�oty wiek.
D�ugie stulecia musieli czeka� Persowie, a� si� pojawi Zoroaster, kt�ry na
podobie�stwo Imhotepa-Asklepiosa podj�� s�owa Hermasa i naucza�, �e jedynie wiedza
o tym, co istnieje na g�rze, i magiczna moc d�wi�k�w mog� odwr�ci� z�o od �wiata i
cz�owieka. Naucza� te�, �e wieczna walka trwa mi�dzy Ormuzdem i jego siedmioma
archanio�ami �wiat�a a Arymanem i jego siedmioma demonami ciemno�ci; ze wszystkich
stworze� jedynie cz�owiek posiada wolno�� wyboru mi�dzy Ormuzdem a Arymanem,
przyczynienia si� do triumfu dobra albo triumfu z�a.
Dzi�ki m�dro�ci Zoroastra odrodzili si� Persowie oraz stali si� mocni i
pot�ni pod w�adaniem kr�l�w: Cyrusa, Kambyzesa, Dariusza, Artakserksesa; ale grzech
D�emszida ci��y� nad nimi nadal; przes�oni� im rozum, przeszkadza� pozna�, i�
bogowie innych lud�w to ich bogowie, kszta�tem oraz imieniem dostosowani do r�nych
krain.
Gdy Aleksander wyrusza� z Macedonii, najwi�kszym na �wiecie pa�stwem by�o
imperium perskie. Rozci�ga�o si� od Euksynu po Indus i od rzeki Jaksartes po
pustyni� nad Nilem * [*Pa�stwo perskie obejmowa�o: wsp�czesn� Turcj�, Syri�, Liban,
Izrael, Jordani�, Egipt, cz�� Libii i Cyrenajki, Irak, Iran, Armeni�, Azerbejd�an,
Gruzj�, Turkmeni�, Uzbekistan, cz�� Kirgizji, Afganistan i Pakistan. Pa�stwo
perskie dzieli�o si� na wiele satrapii pod w�adz� dziedzicznych wicekr�l�w, kt�rzy
rz�dzili jak prawdziwi monarchowie pod og�lnym zwierzchnictwem Wielkiego Kr�la.].
Nie w�ada� ju� nim Artakserkses III Bastard, �w kr�l, kt�ry wst�pi� na tron
w tym�e roku, gdy w Macedonii Filip obejmowa� w�adz�. Artakserkses, kt�ry najecha�
Egipt, wyp�dzi� faraona Nektanebo, kaza� zabi� byka Apisa, aby zje�� ze� piecze�,
zrabowa� anna�y i urz�dzi� o�l� stajni� w �wi�tyni boga Ptaha, nie prze�y� swych
niecnych czyn�w. Otru� go chiliarcha * [*Funkcje chiliarchy odpowiadaj� czynno�ciom
wielkiego wezyra lub premiera.], eunuch imieniem Bagoas, kt�remu przekaza� ca�� sw�
w�adz�. Eunuch trucizn� pozby� si� wszystkich syn�w kr�la pr�cz jednego Arsesa i
osadzi� go na tronie.
Ale Arses panowa� ledwie dwa lata, bo i jego z kolei zg�adzi� eunuch
Bagoas. Nast�pc� po Arsesie wybra� Bagoas ksi�cia z m�odszej ga��zi rodu, Kodomana,
s�dz�c, �e on b�dzie bardziej pos�uszny, i w�o�y� mu na g�ow� tiar� darz�c imieniem
Dariusza III. Pierwszym czynem Dariusza Kodomana by�o podanie Bagoasowi - w czasie
uroczysto�ci koronacyjnych - czary, do kt�rej domiesza� trucizny.
Ten�e rok, kt�ry ogl�da� wst�pienie na tron Dariusza, ujrza� te� obj�cie
w�adzy przez Aleksandra. Odt�d losami Persji i Macedonii mia�y rz�dzi� te same
gwiazdy.
Ani Artakserkses Bastard, ani Arses, ani Dariusz nie byli koronowani na
faraon�w; nie uznawali si� za syn�w egipskich bog�w i na ziemi prawdy prawd�
ciemi�yli.
Wojska Dariusza by�y r�wnie wielkie jak obszar jego pa�stwa. Mia� sto
tysi�cy wojownik�w z Azji Mniejszej, czterdzie�ci tysi�cy z Armenii, Cylicji, Syrii
i Egiptu, tyle� greckich zaci�nych, a powiadano, �e Indie mog� mu dostarczy� a�
milion �o�nierza.
Rozdzia� II
Bitwa Achillesa
Rozdzia� III
W�z Gordiosa
Rozdzia� IV
Triumfalna droga
Po zwyci�stwie nad rzek� Granikos ludy j�y si� k�oni� przed Aleksandrem
niby trawa �ciel�ca si� pod stop� olbrzyma.
Wita�y go jako wybawc� przybrze�ne greckie kolonie gn�bione haraczem
op�acanym Persom. W g��bi kraju ludno�� widzia�a w nim rosn�cy majestat Grecji.
Chocia� m�drcy nadal je�dzili do Egiptu, aby czerpa� wiedz� u jej �r�de�, to we
wszystkim, co wi�za�o si� ze sztuk� w miastach, rozkosz� umys�u, ozdob� pa�ac�w,
zbytkiem i handlem, wzrok kierowa� si� ku Helladzie.
Ksi���ta znad Euksynu ju� swatali swe siostry i c�rki z greckimi wodzami,
poszukiwali do swych harem�w kurtyzan z Peloponezu, stroili je w klejnoty kupowane
w Grecji, chronili kupc�w z Koryntu i Megary, bili na monetach rysunki ate�skich
rze�biarzy; w ca�ej tej cz�ci �wiata mo�na by�o p�aci� monetami ze z�ota z g�ry
Pangajon, na kt�rych widnia� wizerunek Filipa, a wkr�tce wy��cznie b�d� kr��y�
srebrne tetradrachmy z podobizn� Aleksandra* [*Wobec trudno�ci finansowych, z
jakimi spotyka� si� Aleksander obejmuj�c w�adz�, przeprowadzi� on reform� monetarn�
r�wnie wa�n� i efektown� jak reforma Filipa Pi�knego [we Francji]. Ujednolici�
warto�� greckiego pieni�dza bior�c za podstaw� warto�� srebra, w kt�re Grecja
obfitowa�a; zast�pi� nim z�oto, kt�rego ogromne zapasy posiada�a Persja i wobec
tego mog�a je wykorzysta�, by za�ama� rynek handlowy konkurenta. Monet� Aleksandra
o warto�ci czterech drachm, czyli tetradrachm�, bito we wszystkich cz�ciach jego
pa�stwa za jego �ycia i d�ugi czas po jego �mierci; by�a ona powszechnie u�ywanym
�rodkiem p�atniczym. Tetradrachma stanowi�a pi�tnast� cz�� talentu, a warto�� jej
wynosi�a sze�� francuskich frank�w (czyli sze��set dawnych frank�w fr.).].
Bankierzy z Frygii, Lidii, Pamfilii je�dzili na wyk�ady Platona, a dzi�
wysy�aj� syn�w, aby s�uchali nauk Arystotelesa. Zach�cani przez tych filozof�w
zak�adaj� w swych stolicach akademie i licea; ka�dy budowa� now� siedzib� wy��cznie
wedle projekt�w greckich architekt�w, szczodrze op�acano attyckich malarzy i
rze�biarzy, a dzie�a ich zape�nia�y miasta, dla niejednego tyrana dwadzie�cia
talent�w w z�ocie za list Izokratesa nie stanowi�o zbyt wysokiej ceny. M�wcy,
poeci, aktorzy nie mogli nastarczy� zaproszeniom i je�dzili na wyst�py od miasta do
miasta. Ka�dy bogacz zamawia� sobie sarkofag rze�biony w marmurze z Pentelikonu,
aby nawet po �mierci okaza� si� Grekiem.
Cho� w oczach niekt�rych Ate�czyk�w Macedonia by�a nadal krajem prostak�w,
Aleksander Macedo�ski, hegemon Grecji, uosabia� dla Wschodu wielbion� kultur�.
Dziewi�� muz kroczy�o drog� otwart� jego mieczem, a on sam jawi� si� niby wcielenie
Hellady.
Pozostawiwszy Parmenionowi dalsze obejmowanie w�adzy nad zachodni� Frygi�,
zdobywca wyruszy� na Lidi�, gdzie dawna stolica Krezusa, Sardes, bez walki
otworzy�a przed nim bramy. Aleksander zabawi� tu kr�tko, tylko tyle czasu, ile
nale�a�o, aby po�o�y� pierwszy kamie� pod sanktuarium na wzg�rzu, gdzie w dzie�
jego przybycia rozszala�a si� burza.
Na miejsce satrapy Spitridatesa, kt�rego Klejtos zabi� nad Granikiem,
mianowa� rz�dc� jednego ze swych dow�dc�w, Asandra, krewniaka Parmeniona. Po czym
po paru dniach dotar� do Efezu, gdzie g��wna �wi�tynia sp�on�a w dniu jego
narodzin.
Pragn�c upami�tni� proroctwa zwi�zane z owym po�arem, Aleksander ustanowi�,
�e podatki dotychczas p�acone przez Efezjan kr�lowi Persji maj� odt�d wp�ywa� do
�wi�tynnego skarbca. Naonczas dwaj s�awni arty�ci pracowali nad odbudow� tego
przybytku, architekt Dinokrates i malarz Apelles. Aleksander wielce podziwia� ich
dzie�a; przyobieca� sobie, �e wezwie Dinokratesa, skoro tylko postanowi budowa�
nowe miasto, i zgodzi� si� trzykrotnie pozowa� malarzowi, kt�ry wykona� jego
wizerunek na Bucefale i z piorunem Zeusowym w d�oni. Pocz�tkowo portret niezbyt
zadowoli� Aleksandra; uwa�a� zw�aszcza, �e ko� nie jest podobny, i zamierza�
�wietnego mistrza uczy� jego sztuki, lecz Apelles by� ura�liwy.
- Kr�lu - odpar� - lepiej by� nie m�wi� o tych rzeczach, bo do �miechu
pobudzasz moich uczni�w. Tw�j ko� lepiej ni� ty zna si� na malarstwie.
Aleksander �askawie wys�uchiwa� kpin, o ile nie szydzi� ze� jaki� kr�l;
uwa�a� je za objaw szczero�ci. Niebawem zaprzyja�ni� si� z Apellesem i zarz�dzi�,
�e odt�d �aden inny malarz nie wykona jego portretu, a jedynie Lizyp b�dzie mia�
prawo utrwala� jego rysy w marmurze lub br�zie.
Nast�pnie miasto Milet - przy uj�ciu Meandra - drogo mia�o zap�aci� za
og�oszenie neutralno�ci. Milezyjczycy zapowiedzieli, �e port ich b�dzie otwarty
zar�wno dla floty Aleksandra, jak i kr�la Persji, floty z�o�onej z czterystu
statk�w zgromadzonych w pobli�u.
Parmenion ju� si� do��czywszy do Aleksandra radzi� wyda� bitw� na morzu;
Aleksander zarzuca� mu, �e �le sobie t�umaczy przepowiedni� o orle, kt�ry znad
morza spad� na wybrze�e; odm�wi� powierzenia swego losu falom i wybra� atak od
strony l�du. Zdobyto miasto w zaci�tym boju; zgin�li w nim Proteas, mleczny brat
Aleksandra, oraz drugi syn piastunki Hellanike, czyli dwaj siostrze�cy Klejtosa
Czarnego, lecz obro�cy Miletu tanim kosztem wywin�li si� od zguby, bo zap�acili
tylko trzystu greckimi najemnikami Dariusza, kt�rych Aleksander po wzi�ciu do
niewoli wcieli� do swych szereg�w. Po czym rozpu�ci� na pewien czas flot�. Nikanor
za� chwilowo sprawuj�cy nad ni� dow�dztwo zn�w stan�� na czele lekkozbrojnej
piechoty.
O pi�� stadi�w na po�udnie Memnon pokonany nad Granikiem zamkn�� si� z
resztk� swej armii w Halikarnasie; stary rodyjski w�dz, pragn�c da� Dariuszowi
r�kojmi� swej wierno�ci, odes�a� do� jako zak�adnik�w swe dzieci i �on� Barsin�;
Dariusz za� przekaza� mu w zarz�d ca�� Azj� Mniejsz�.
Aleksander ruszy� potem na Halikarnas, owo miasto, dok�d przed trzema laty,
w czasie sporu z Filipem, wys�a� by� w poselstwie aktora Tessalosa, aby prosi� dla�
o r�k� ksi�niczki przeznaczonej dla jego przyrodniego brata Arridaeusa.
W arcybogatej stolicy Karii, ojczy�nie Herodota, wznosi� si� uko�czony
ledwo przed dziesi�ciu laty s�ynny grobowiec, wybudowany przez kr�low� Artemiz�,
aby upami�tni� jej ma��onka i brata, kr�la Mauzolosa. Trzydzie�ci sze�� kolumn
d�wiga�o kolosaln� piramid�, gigantyczn� t� budowl� poczytywano za jeden z sze�ciu
cud�w �wiata, si�dmy bowiem w owym czasie jeszcze nie istnia�.
M�odsza siostra Artemizy, stara, zdetronizowana kr�lowa Ada, odsuni�ta od
w�adzy przez satrap�w Piksodara i Orontobatesa, przyby�a do Aleksandra z propozycj�
sojuszu, oczarowana nim nazwa�a go swym synem i tak si� litowa�a nad jego skromnym
jad�em, �e j�a mu obficie dostarcza� potrawy korzenne, s�odzone, wyszukane,
sporz�dzone w jej w�asnych kuchniach. W ko�cu postanowi�a go adoptowa�, przekaza�
dziedzictwo i wyda�a mu Alindy, jedyny gr�d, jaki zachowa�a.
Cho� Aleksander mia� kr�low�, kt�rej m�g�by zwr�ci� tron w Halikarnasie,
samo miasto zda si� wcale nie by�o sk�onne, aby si� podda�. Broni�y je mocne mury,
otacza�y g��bokie fosy, kt�re nale�a�o zasypa�, za� wie�e i katapulty mistrza
Diadesa wyrz�dzi�y znikome szkody; ataki by�y bezowocne, grozi�o, �e obl�enie
potrwa d�ugo, gdyby nie przypadek: dwaj pijani �o�nierze macedo�scy k��c�c si�, kto
z nich jest wi�kszym bohaterem, pobili si� pod wa�ami. �o�nierze Memnona wypadli,
by ich schwyta� w niewol�; towarzysze opoj�w przybiegli na pomoc; z obu stron
po�pieszono z odsiecz�; nast�pi�a ostra utarczka i niebawem Macedo�czycy przemoc�
wtargn�li do miasta. Memnon widz�c, �e nie zdo�a utrzyma� miasta, rozkaza� je
podpali� i �o�nierze szli przez �ar w d�awi�cym dymie.
Ostatecznie Memnon schroni� si� w porcie na wybrze�u i stamt�d wymkn�� si�
do Mityleny na wyspie Lesbos, tam postanowi� zebra� wojska i podj�� wojn� na morzu.
W Halikarnasie dzie�o zniszczenia rozpocz�te przez ogie� Aleksander kaza� doko�czy�
motyk� i odda� kr�lowej Adzie miasto, w kt�rym pozosta�y tylko �wi�tynie i
grobowiec Mauzolosa.
Dzie� tych dokona� Aleksander w dwudziestym drugim roku �ycia.
Po zdobyciu Karii podda�y si� bez oporu Licja, Pizydia, Pamfilia. Kilka
potyczek przedniej stra�y, kilka atak�w na s�abe wa�y jedynie przerywa�o ten
triumfalny poch�d.
Dzie� po dniu niezliczone miasta poddawa�y si� Aleksandrowi lub jego
dow�dcom. W�adcy perscy uciekali albo �pieszyli, by z nim pertraktowa�; ludno��
wychodzi�a na spotkanie zwyci�zcy, niekiedy za� wzorem Faselidy ofiarowywa�a mu
z�oty wieniec.
W takich okoliczno�ciach pewnego wieczoru wjecha�em do Telmissos, mego
rodzinnego miasta, kt�rego nie widzia�em blisko trzydzie�ci lat. Telmissos zawsze
na wschodzie s�yn�o z wieszczbiarzy powszechnie uwa�anych za nieomylnych; w
niekt�rych rodzinach dar prorokowania jest dziedziczny, a nawet posiadaj� go
kobiety i dzieci. W�a�nie dziewczyn� z Telmissos, z rodu prorok�w, poj�� za �on�
frygijski kr�l Gordios i mia� z ni� syna Midasa.
Moi krewniacy, towarzysze lat m�odo�ci, padli mi do n�g i prosili o
przepowiednie, rada miasta Telmissos uchwali�a postawi� mi pos�g u wej�cia do
�wi�tyni jako najs�awniejszemu z jego syn�w.
Nadesz�a zima. Poprzez �nie�ne zawieruchy omiataj�ce wysokie p�askowy�e
sz�a armia, aby si� zgromadzi� w sercu Frygii, Gordionie. Od wyjazdu na wiosn� z
Pelli wojska przesz�y trzyna�cie tysi�cy stadi�w.
Nazajutrz po przybyciu do Gordionu Aleksander wszed� na akropol, aby z�o�y�
ofiary i zobaczy� s�ynny w�z zachowany w �wi�tyni Zeusa. Zna� proroctwo. Chwil�
ogl�da� w�ze� z �yka i zobaczywszy, �e nie poradzi cierpliwo�ci�, doby� miecza i za
jednym zamachem przeci��, od��czaj�c jarzmo od dyszla, po czym zawo�a�:
- Patrzcie, rozwi�zany!
Nast�pnej nocy wybuch�a straszliwa burza, przez dwie godziny niebo jarzy�o
si� od piorun�w. Wkr�tce Aleksander otrzyma� dwie wa�ne wiadomo�ci: Memnon
Rodyjczyk zmar� na Lesbos, Antypater odni�s� na morzu wielkie zwyci�stwo nad persk�
flot�.
Aleksander wys�a� Ptolemeusza, Kojnosa i Meleagra po nowozaci�ne oddzia�y z
Macedonii i Hellady; a gdy na wiosn� wys�ali te posi�ki, zwin�� ob�z w Gordionie i
podj�� zwyci�ski marsz, najpierw na wsch�d przez Ancyr�, p�niej na po�udnie przez
Kapadocj� i wysokie g�ry Taurus.
Na prze��czy zwanej Bram� Cylicji, a znanej ju� Ksenofontowi, wojska stan�y
przed w�skim w�wozem, gdzie ledwo czterech ludzi mog�o i�� rz�dem. Parmenion, jak
zawsze przezorny, doradza� obej�� g�r�. Aleksander pozostawi� go z wi�ksz� cz�ci�
wojska przed wej�ciem do g�rskiej gardzieli, sam za� z garstk� �o�nierzy ciemn�
noc� przeszed� prze��cz, rozgromi� perskie stra�e - kt�rym starczy�oby stoczy�
kilka g�az�w, aby go zmia�d�y� - i otworzy� drog� swej armii.
By� tam w�a�nie, gdy nadesz�a wie��, �e satrapa Tarsu, Arsames, zamierza
spali� miasto, nim je opu�ci. Aleksander za� szuka� miejsca na odpoczynek dla
wojska, a Tarsos, staro�ytne miasto za�o�one przez Sardanapala, by�o bogate i
�wietnie nadawa�o si� na d�u�szy post�j; wraz ze sw� jazd� pu�ci� si� po zboczach,
�eby uprzedzi� po�ar, i od �witu do zmierzchu przeby� czterysta stadi�w dziel�cych
go od Tarsu. Na t�tent konnicy Persowie uciekli w pop�ochu nie zd��ywszy nawet u�y�
swych pochodni.
Kto zbieg� z g�ry, temu powietrze na wybrze�u wydaje si� duszne. Aleksander
zm�czony ca�odziennym cwa�em przystan�� na brzegu rzeki Kydnos, obna�y� si� i
wyk�pa�. Woda sp�ywaj�ca z g�r by�a lodowata. Po dw�ch dniach ogarn�a Aleksandra
silna gor�czka i wszyscy s�dzili, �e umrze; przera�enie zapanowa�o w obozie * [*W
czasie wypraw krzy�owych ta sama rzeka spowodowa�a zgon cesarza Fryderyka
Barbarossy, kt�ry zmar� po k�pieli w lodowatej wodzie.].
Cz�sto stawa�em przy wezg�owiu Aleksandra. Piel�gnowa�o go kilku lekarzy
obeznanych ze sztuk� magii nieod��czn� od wiedzy medycznej. W�r�d tych lekarzy
ulubie�cem Aleksandra by� Filip z Akarnanii, przyj�� go na �wiat, leczy� jego
dzieci�ce dolegliwo�ci i jecha� w jego �wicie.
Tymczasem Aleksander otrzyma� od Parmeniona tajne pismo z rad�, aby si�
pilnie wystrzega� tego Filipa i przepisanych przeze� lek�w, kr��y bowiem pog�oska,
�e lekarz zosta� srebrem przekupiony przez Pers�w i nale�y do spisku. Aleksander
zachowa� ten list mi�dzy tomem Homera a tarcz� Achillesa. Kiedy Filip z Akarnanii
przyszed� do niego z lekarstwem, kt�re osobi�cie przyrz�dzi�, i obiecywa� znaczne
po jego za�yciu polepszenie, Aleksander poda� list lekarzowi, jednocze�nie bior�c
czar�; gdy �w przeczyta� pismo, Aleksander zbli�y� nap�j do ust i pij�c patrzy�
lekarzowi prosto w oczy. Nazajutrz gor�czka opad�a i wszyscy zobaczyli, �e kr�l
jest uratowany.
W�wczas obsypano pochwa�ami Filipa z Akarnanii, a i mnie ich nie
szcz�dzono, przepowiedzia�em bowiem, �e gor�czka, acz zaznaczona w gwiazdach
Aleksandra, w tym roku nie grozi mu �mierci�.
Jednak�e kr�l potrzebowa� d�ugiego czasu, aby ca�kowicie powr�ci� do
zdrowia, i przez ca�e lato przebywa� w Tarsos. Wojska mia�y czas, by rozmy�la� nad
tre�ci� napisu na grobowcu Sardanapala w Anchialos ko�o Tarsu:
�Sardanapal, syn Anakindarakasa, pewnego dnia za�o�y� Anchialos i Tarsos.
Przechodniu, jedz, pij i za�ywaj mi�o�ci, reszta to czcza pr�no��.
Dopiero pod koniec wrze�nia Aleksander zn�w ruszy� na wypraw� id�c kr�tkimi
etapami wzd�u� wybrze�a. Ju� oko�o tygodnia by� w drodze, przekroczy� Pyramos i
dotar� do Soloi na granicy Fenicji, kiedy nadlecia� konny ��cznik. Aleksander
powita� go zwrotem, jakim cz�sto zwyk� przemawia� do wys�annik�w:
- Hej�e, zuchu, co za wie�� cudown� mi niesiesz? Czy Homer powsta� z grobu?
Goniec go powiadomi�, �e Dariusz Kodoman z wojskiem, kt�re oblicza si� na
sto sze��dziesi�t tysi�cy ludzi, zachodzi mu ty�y od p�nocy.
Wedle doniesie� szpieg�w widziano t� kolosaln� wojenn� procesj�, z�o�on� ze
wszystkich lud�w wielkiego imperium: Arme�czyk�w, Med�w, Chaldejczyk�w, Ira�czyk�w,
mieszka�c�w Kaukazu, Scyt�w, wojownik�w z Baktrii i greckich najemnik�w,
rozci�gni�t� na dziesi�tki stadi�w, sun�c� powoli w surowym rytualnym ordynku przez
pustyni� i g�ry Asyrii.
Najpierw na barkach niewolnik�w posuwa�y si� srebrne o�tarze z p�on�cymi
zniczami; za nimi post�powali magowie �piewaj�cy hymny i tylu� ich m�odych
pomocnik�w, ile rok liczy dni; p�niej toczy� si� rydwan s�o�ca zaprz�ony w bia�e
konie, a za nim kroczy� wielki, jak z ba�ni biegun zwany rumakiem s�o�ca, w biel
przyodziani stajenni trzymali w d�oniach z�ote r�zgi. Nast�pnie pojawi�o si�
dziesi�� bojowych woz�w inkrustowanych z�otem i srebrem, p�niej trzon konnicy
wybranej z dwunastu narod�w, nast�pnie dziesi�� tysi�cy wojownik�w, zwanych
�Nie�miertelnymi�, w z�otych naszyjnikach i szatach ze z�otog�owiu o r�kawach
obsypanych drogimi kamieniami; w odleg�o�ci trzydziestu krok�w sz�o pi�tna�cie
tysi�cy kr�lewskich kuzyn�w, za nimi kopijnicy sprawuj�cy piecz� nad garderob�
kr�la, a na ko�cu, na rydwanie ozdobionym pos�gami bog�w i z�otych or��w jecha� sam
Wielki Kr�l na tronie. Na g�owie mia� b��kitn� tiar� opasan� warkoczem splecionym z
purpury i bieli; na purpurowej w srebrzyste pasy tunice nosi� wierzchni� szat�
usian� drogocennymi kamieniami, na kt�rej dwa wyhaftowane jastrz�bie zdawa�y si�
spada� z ob�ok�w; u z�otego pasa zwisa�a krzywa szabla w pochwie sporz�dzonej z
jednego szlachetnego kamienia. Otacza�o kr�la dwustu �krewniak�w� i dziesi��
tysi�cy w��cznik�w tworz�cych stra�, poprzedzali oni trzydzie�ci tysi�cy piechur�w.
Za nimi sz�o czterysta koni do osobistego u�ytku w�adcy.
Dalej jecha�y pojazdy matki Dariusza i jego �ony Statejry, s�u�ebne i ma�e
dzieci na w�zkach; p�niej trzysta sze��dziesi�t pi�� na�o�nic w kr�lewskich
powozach. Trzysta wielb��d�w i sze��set mu��w wioz�o wojenny skarbiec pod stra��
�ucznik�w. Ksi�niczki, r�ni panowie, na�o�nice wielkich dostojnik�w, eunuchowie,
ciury obozowe, s�udzy, niezliczeni wojownicy zamykali poch�d, ponaglani przez
oddzia�y tylnej stra�y, maj�cej rozkaz pop�dza� maruder�w i zabija� zbieg�w.
Ledwie Aleksander wys�ucha� opisu wojsk nieprzyjaciela, a ju� nadbiegli
nast�pni go�cy z wie�ci�, �e Persowie rozgromili tyln� stra� pozostawion� w Issos
mi�dzy g�rami a morzem.
I zn�w wybuch� sp�r mi�dzy Aleksandrem a Parmenionem. W�dz chcia� i�� dalej
na po�udnie, rozbi� ob�z na wielkiej r�wninie, przygotowa� teren i oczekiwa� bitwy.
- Ale� w�a�nie chcesz wykona� zamys� Dariusza - zawo�a� Aleksander - bo
Persowie tym sposobem wykorzystaj� swoj� przewag� liczebn� i mog� nas ogarn�� i
schwyta� jak w sie�. Odwrotnie, to my im wyjdziemy naprzeciw i spadniemy na
Dariusza, kiedy jego olbrzymia armia, obci��ona kobietami i taborem, b�dzie
�ci�ni�ta na w�skim terenie.
Zgromadzi�y si� zast�py, Aleksander do nich przem�wi�. Natchn�a go blisko��
rozstrzygaj�cej bitwy. Wyja�ni� przewag�, jak� posiadaj� w starciu mimo s�abszej
liczebno�ci oni, do�wiadczeni wojownicy, nad Azjatami odzianymi jak kobiety, oni,
ludzie wolni, nad niewolnikami, Hellenowie walcz�cy przeciw barbarzy�com. Potrafi�
obdarzy� pochwa�� ka�d� falang�, ka�dego dow�dc�. Chwali� Parmeniona za wierno�� i
rozum, Filotasa za odwag� nad Granikiem, Perdikkasa, bo pierwszy wdar� si� do
Halikarnasu, dzi�kowa� Klejtosowi za ocalenie mu �ycia w starciu ze Spitrydatem.
Hefajstion, Nikanor, Krateros, Meleager, Nearch, Diades, Ptolemeusz - wszyscy w
przemowie zostali uwie�czeni laurem. Po czym Aleksander poleci� wyda� obfity
posi�ek, przygotowa� si� na koniec popo�udnia. Zawr�ci� na p�noc, noc� przeszed�
prze��cz, gdzie nikt go si� nie spodziewa�, nazajutrz, jak pragn��, stan��
naprzeciw Dariusza mi�dzy g�r� a morzem na w�skiej r�wninie Issos.
Rozdzia� V
Imiona kr�l�w
Rozdzia� VI
Ob�z Dariusza
Rozdzia� VII
Bryzeida
Rozdzia� VIII
C�rka Artabazosa
Rozdzia� IX
Syriusz
Rozdzia� X
Prace Heraklesa
Rozdzia� XI
Pokusa
Rozdzia� XII
Bramy Egiptu
Rozdzia� XIII
Proroctwo w Jerozolimie
Rozdzia� XIV
Faraon
Rozdzia� XV
Aleksandria
Rozdzia� XVI
Wyrocznia na pustyni
Pustynna droga wiedzie z Libii, jak okiem si�gn��, rozci�gaj� si� piaski.
Po za�o�eniu egipskiej Aleksandrii kr�l wzi�wszy ze sob� tylko oddzia� Hetajr�w
szed� wybrze�em na zach�d. Po dziesi�ciu dniach marszu spotka� pos��w z Cyreny,
kt�rzy przybyli podda� mu ca�y kraj a� po granice Kartaginy.
P�niej zawr�cili�my na po�udnie i przez dalsze dziesi�� dni szli�my w g��b
pustyni. Tam zagrozi�a nam utrata �ycia, poniewa� zerwa�a si� gwa�towna, piaskowa
burza, zaciemni�a niebo i odwiod�a nas od traktu, kt�ry biegnie przy studniach.
Przez d�ugie godziny, kt�re si� wydawa�y ci�gn�� w niesko�czono��, prze�uwali�my
piasek wnikaj�cy w gard�o; wyczerpani z pragnienia musieli�my przedziera� si� przez
nieziemsk� wichur�, kiedy nie pozna�by�, czy to noc, czy dzie�. Wreszcie wicher
usta�, pustynne piaski opad�y i poj�li�my, �e�my stracili drog�. Wtedy dostrzeg�em
na niebie dwa kruki zab��kane jak i my podczas burzy. Doradzi�em, aby i�� �ladem
ich lotu. P�niej uciekaj�c przed nami �mign�y dwa w�e. Rzek�em, aby i�� �ladem
w��w, kt�re tu zes�a� Zeus-Amon, aby nas wywiod�y z pustyni.
Gdy dotarli�my na szczyt wydmy, ujrzeli�my rozci�gaj�cy si� u naszych st�p
prawdziwy ogr�d bog�w. Zeszli�my do oazy o stu tysi�cach palm, kroczyli�my mi�dzy
dwustu dwudziestu o�miu �r�d�ami, niekt�re z nich s� b��kitne i maj� smak soli,
inne s� ��te koloru siarki, a jeszcze inne czerwone, bo zabarwione �elazem.
Gdy w ksi�gach czytamy, �e prorocy odeszli na pustyni�, oznacza to, �e si�
udali do Siwy; gdy si� powiada, �e zosta�o im zes�ane objawienie, to w�a�nie w
Siwie go dost�pili. Ta misa pe�na kwiat�w, tchn�ca s�odycz� i �wie�o�ci�, z nag�a
ujrzana po ja�owi�nie rozpaczliwie pustych piask�w jest jawnym �wiadectwem
obecno�ci bog�w i nak�ania dusz� do uznania przejaw�w woli najwy�szej.
Przed Aleksandrem faraonowie rzadko odwiedzali Siw�; otrzymywali stamt�d
przepowiednie, lecz nie wybierali si� tam osobi�cie. Ale �aden faraon nie doszed�
do egipskiego tronu tak, jak Aleksander, kt�ry na nim zasiad� jedynie z mocy
proroctwa.
Natychmiast udali�my si� do �wi�tyni, do siedziby sobowt�ra Amona, tak
dobrze ukrytej w�r�d oliwnych ogrod�w, tak chronionej przez palmy, otoczonej tak
obfit� zieleni�, �e ledwo promie� s�o�ca tam przenika. Kap�ani �wi�tyni przyodziani
w biel, z ogolonymi g�owami ju� nas oczekiwali na dziedzi�cu.
Arcykap�an, pierwszy prorok Siwy, podszed� do Aleksandra, nazwa� go �swym
synem� i powita� trzykrotnym pok�onem w imieniu ojca kr�la, boga Amona. Gdy
Aleksander zdziwi� si�, �e w g��bi pustyni spotka� cz�owieka tak p�ynnie m�wi�cego
po grecku, arcykap�an mu odrzek�:
- Bywa�em w twych ojczystych �wi�tyniach oraz wielu innych; znam Dodon�,
Afitis, a tak�e Samotrak�.
Nast�pnie arcykap�an powita� mnie przypominaj�c, �e ju� spotykali�my si� i
w innych miejscach.
Po czym kap�ani rozst�pili si� i z g��bi �wi�tyni wy�oni� si� sobowt�r
samego Amona unoszony w swej barce. Dwie nagie dziewice graj�c na flecie tanecznym
krokiem wiod�y orszak. ��d� spoczywa�a na tronie podobnym do procesjonalnego tronu
faraon�w, a dziewcz�ta z przybytku Amona d�wiga�y nosze. Z noszy zwisa�o mn�stwo
czarek obr�conych dnem do g�ry, kt�re w czasie pochodu d�wi�cza�y niby dzwoneczki.
Sobowt�r boga posiada cia�o nagiego m�czyzny, lecz z brzucha, gdzie zwykle
wida� p�pek, sterczy fallus tworz�c k�t prosty z osi� cia�a. Fallus boga jest
pozbawiony j�der i mierzy oko�o jednej sz�stej wysoko�ci ca�ego pos�gu. Sobowt�r
Amona ma g�ow� barana o z�otych rogach, czo�o i pier� okrywaj� szmaragdy; dwa
drogocenne kamienie tworz� oczy.
Barka unosz�ca ten pos�g roziskrzony b�yskami zieleni i z�ota porusza si�
wedle rytmu, jaki jej nadaj� nosicielki odurzone muzyk�, napojami i kadzid�em. Z
wstrz��ni�� boga kap�ani wyczytuj� prorocze odpowiedzi * [*Wiele egipskich
sanktuari�w posiada�o tak zwan� �wyroczni� na barce�; pos�g s�u�y� za magiczn�
siedzib� boga; przeto w okre�lone dnie obnoszono bark� i na przer�ne pytania -
tycz�ce spraw administracyjnych, handlowych, mi�osnych, proces�w, fa�szywych zezna�
�wiadk�w itp. - udzielano odpowiedzi na podstawie interpretacji pozycji i ruch�w
unoszonego pos�gu. Ale wyrocznia najs�ynniejsza, wielka wyrocznia znajdowa�a si� w
Siwie; kilku staro�ytnych autor�w obszernie pisze o pytaniach zadanych jej przez
Aleksandra.
Opis sobowt�ra Amona mo�emy odtworzy� na podstawie �wiadectw staro�ytnych
autor�w. Zaznaczamy, �e w kairskim muzeum znajduje si� sala, gdzie kilka p�ek
zape�niaj� pos��ki boga w czapach Amona. Osobliw� cech� tych pos��k�w stanowi
wzniesiony fallus wystaj�cy z p�pka, bez j�der i tworz�cy k�t prosty z osi� cia�a.
Wizerunki tego samego b�stwa znajdujemy wyrze�bione na �cianach sal wtajemnicze� w
�wi�tyni Amona w Luksorze.
Przypuszczalnie nale�y widzie� w tych wizerunkach upostaciowanie tw�rczego
prapierwiastka rodzaju ludzkiego. Jest to b�g �ojciec swej matki� zwany Kamutef
albo Amon-Re-Kamutef.
Uczeni dalecy s� od wyja�nienia, co oznacza owa osobliwa, symboliczna
posta�. Ale niew�tpliwie tkwi w niej klucz do najtajniejszych koncepcji religijnej
wiedzy Egiptu.].
Arcykap�an zach�ci� Aleksandra, aby zada� wybrane przez siebie pytanie.
M�ody faraon na pocz�tek zapyta�:
- Czy Amon mnie obdarzy panowaniem nad �wiatem?
S�u�ebnice Amona cisn�y si� pod noszami ci�kiej barki, a niekiedy potyka�y
si� w �wi�tym upojeniu; czarki uderza�y o siebie.
G�owa boga w d�ugim sk�onie pochyli�a si� naprz�d ku wschodowi, za�
arcykap�an, kt�ry g��boko i rytmicznie oddycha�, wpatrzony w te ruchy wyrzek�:
- Bezsprzecznie, m�j synu, Amon ci� uczyni w�adc� swego pa�stwa.
Tedy Aleksander zada� pr�bne pytanie, kt�re mu wpierw podsun��em; zapyta�,
czy mordercy jego ojca ponie�li kar�. Arcykap�an obserwowa� bez�adne i porywcze w
gniewie ruchy boga; po czym odpowiedzia�, a s�owa jego wywar�y wielkie wra�enie na
s�uchaczach.
- Oburzy�e� sobowt�ra Amona wyra�aj�c si� w niew�a�ciwy spos�b; bo �aden
�miertelny nie mo�e zabi� twego ojca. Je�li zamierza�e� m�wi� o Filipie, po kt�rym
odziedziczy�e� kr�lestwo, wszystko si� dope�ni�o zgodnie ze sprawiedliwo�ci� i
najwy�sz� wol�.
Nast�pnie zaprosi� Aleksandra do wkroczenia wraz z nim do �wi�tyni, aby
wyja�ni� kr�lowi znaki wyryte w siedzibie boga i ujawni� to, czego nie wolno
wypowiada� jawnie.
W tym czasie Hetajrowie zapytywali wyrocznie o w�asne losy. G�osy ich
dr�a�y niepewnie, bo tych surowych wojownik�w ogarn�� l�k wobec przejaw�w z
za�wiat�w. Pierwszy przem�wi� Hefajstion pragn�c si� dowiedzie�, czy wszyscy maj�
uwa�a� Aleksandra za istot� bosk� i oddawa� mu honory nale�ne nie�miertelnym. Jeden
z obecnych prorok�w odpowiedzia�, �e by�aby to najwi�ksza przyjemno�� dla Amona.
Pytanie powt�rzyli inni przyjaciele Aleksandra; za ka�dym razem wyrocznia udziela�a
tej samej odpowiedzi uzupe�niaj�c, �e tym sposobem przys�u�� si� w�asnemu szcz�ciu.
S�owo �szcz�cie� rozbudzi�o we wszystkich ambicj� i pytania sta�y si�
�mielsze i bardziej zdecydowane. Wi�kszo�ci Hetajr�w wyrocznia przepowiedzia�a
s�aw� i doj�cie do w�adzy. Szczeg�lnie wyra�na okaza�a si� wobec Ptolemeusza.
Hektorowi, najm�odszemu synowi Parmeniona, zapowiedzia�a, �e granica jego
pomy�lnego losu le�y na Nilu, i Hektor wnet wywnioskowa�, �e otrzyma w zarz�d
zachodni� cz�� Egiptu.
Po czym Aleksander wyszed� ze �wi�tyni, g�ow� pochyli� na rami�, wzrok
utkwi� w niebie, w r�ku trzyma� dwa rogi barana przekazane mu przez pierwszego
proroka Amona.
Tej nocy, gdy dow�dcy s�uchali pie�ni �wi�tynnych �piewaczek, on wraz ze
mn� pogr��y� si� w medytacji przy s�onecznym �r�dle; owo �r�d�o toczy rankiem wod�
lodowat�, letni� w po�udnie i parz�c� wieczorem. D�ugo poprzez palmy wpatrywa� si�
w gwiazdy wi�ksze i ja�niejsze ni� na greckim niebie.
Nazajutrz podyktowa� Diodorowi z Erytrei list do matki, w kt�rym jej
opisywa� swe odwiedziny u wyroczni, a zako�czy� tymi s�owy:
�Na sekretne pytania udzielono mi odpowiedzi, lecz nie chc� ich powierza�
przypadkowemu pos�a�cowi. Przeka�� ci je osobi�cie, gdy wr�c� do Macedonii�.
Albowiem jeszcze wierzy�, �e tam powr�ci. Prorocy nigdy nie ujawniaj� ko�ca
�ycia tym, kt�rym owo objawienie mog�oby przeszkodzi� w wype�nieniu ich losu.
Odpowied� wyroczni na pustyni pozosta�a dla Olimpias wieczn� tajemnic�.
Rozdzia� XVII
Rozdzia� XVIII
Zwyci�stwo barana
Rozdzia� XIX
Babilon
Cz�� czwarta
Rozdzia� I
Perskie trony
Rozdzia� II
Nienawi��
Rozdzia� III
W pogoni za Dariuszem
Ekbatana jest r�wnie odleg�a od Persepolis, jak Persepolis od Babilonu.
Tras� t� Aleksander pokona� w ci�gu jednego miesi�ca. By�o to pod koniec wiosny.
Lecz gdy przyby� do czwartej stolicy Dariusza, ju� go tam nie zasta�. Kr�l Pers�w
nie zdo�awszy zgromadzi� armii dostatecznie licznej, by wyda� regularn� bitw�,
wycofa� si� ku odleg�ym ziemiom swego kuzyna Bessosa, satrapy Baktrii. Osobliw�
analogi� los�w, podczas gdy Aleksander mia� w swej w�adzy matk� Dariusza i darzy�
j� synowskimi wzgl�dami, Dariuszowi towarzyszy� w odwrocie jeden z ostatnich
wiernych mu ksi���t - Artabazos, ojciec Barsiny, te�� Aleksandra.
W Ekbatanie, uleg�ej i bezu�ytecznej, Aleksander zabawi� kilka dni, jakby
zbity z tropu. Tam oto dosz�a go wie�� o zwyci�stwie w Grecji Antypatra, kt�ry
rozgromi� Spartan. Lecz my�l Aleksandra b��dzi�a gdzie indziej, nie do�wiadczy�
�adnej rado�ci.
- Wojna myszy - rzek� tylko.
Dariusz stanowi� jego jedyn� trosk�. Wojsko by�o znu�one, a rozczarowanie
�o�nierzy by�o nie mniejsze ni� ich wodza. Wyznaczono im Ekbatan� jako cel
ostateczny; wielka bitwa jak pod Issos czy Gaugamel� wzbudzi�aby mniejszy niepok�j
ni� nieznane drogi, na kt�re - wedle swych przewidywa� - zostan� zn�w rzuceni.
Aleksander postanowi� zwolni� Tesalczyk�w, najdotkliwiej odczuwaj�cych
nostalgi� za ojczyzn�, a tak�e wi�kszo�� greckiej konnicy. Poleci� im wyp�aci�,
pr�cz nale�nego �o�du, dwa tysi�ce talent�w, aby odjechali do Hellady, korzystali z
tych bogactw i opowiadali o swych walecznych czynach. Innym oddzia�om przyobieca�,
�e i one z kolei odjad�.
Ale sam dok�d mia� ruszy�? Wydawa� si� waha�. Cz�sto m�wi� o powrocie do
Macedonii, jak m�wi wzbogacony cz�owiek o powrocie do rodzinnej lepianki. Ca�a ta
Grecja by�a dla� teraz za ma�a, zas�u�y�a si� w jego oczach tym jedynie, i�
wy�ywi�a w dzieci�stwie p�boga i dostarczy�a mu �o�nierza do odnoszenia zwyci�stw.
Ujrze� j�, stanowi�o jeden z tych sn�w, jaki wystarczy prze�ni�, kt�ry si� pie�ci w
my�lach i nigdy nie urzeczywistnia.
Persepolis by�o spalone, Suzy Aleksander nie lubi�. Ale posiada� Babilon i
Memfis, stolic� Amona, a przede wszystkim Aleksandri� egipsk�, sw� imienniczk�, ju�
si� zaludniaj�c�, a w niej kr�lewski pa�ac ju� prawie na uko�czeniu.
- Tam pojad�... gdy schwytam Dariusza - mawia� - bo dop�ki nie straci
korony, dop�ty moje dzie�o nie jest zako�czone.
Umie�ci� skarbiec w warownej Ekbatanie, piecz� nad nim powierzy� swemu
przyjacielowi Harpalowi i odda� mu w zarz�d medyjsk� satrapi�, dwakro� bardziej
rozleg�� ni� Grecja i Macedonia razem wzi�te. Podzieli� wojska na trzy cz�ci; jedn�
pozostawi� w Ekbatanie. Parmenion mia� wie�� wi�ksz� cz�� armii spokojn� drog� na
wsch�d. Aleksander z lotn� kolumn� poszed� przodem. Jego niepewno�� trwa�a nie
d�u�ej ni� tydzie�.
W Medii w ci�gu letnich miesi�cy panuje skwar nie do zniesienia. Tylko noc�
mo�na jecha� przez kraj na p� bezludny, kt�ry s�o�ce przeistacza w palenisko.
Zbiegowie i maruderzy z perskich oddzia��w poddawali si� bez oporu,
wyczerpani, z b��dnym wzrokiem, podobni do zgonionej zwierzyny. Armia Dariusza
strz�pi�a si� niby zniszczona tkanina i pozostawia�a swe skrawki w g�rach, na
�cie�kach, opustosza�ych p�askowy�ach. Lecz wszyscy je�cy twierdzili, �e sam
Dariusz zbyt si� posun��, aby go dogoni�, a kolumna Aleksandra r�wnie� traci�a
dech, dysza�a w ci�gu tych nocnych marszy i dusznych dni.
Pi�ciodniowy post�j nast�pi� w Ragai. Aleksander waha� si�, czy
niezw�ocznie ma wtargn�� w w�wozy Bram Kaspijskich, gdy dosz�a do� osza�amiaj�ca
wie��: Dariusz ju� nie jest kr�lem.
Znaczna grupa perskich dow�dc�w nagle przyby�ych, by si� podda�,
opowiedzia�a szczeg�y dramatu, kt�ry si� rozegra� ledwo o dwadzie�cia tysi�cy
krok�w przed Aleksandrem.
Dariusz widz�c, �e ranek po ranku maleje jego przewaga nad �cigaj�cymi, a
nawet �wiadom, �e Aleksander idzie na czele tylko szczup�ej kolumny, postanowi�
zebra� wszystkie si�y, jakie mia� w pobli�u, i w miar� mo�no�ci jak najszybciej
wyda� bitw�. Lecz chiliarcha Nabarzanes przeciwstawi� si� i w obecno�ci zebranych
perskich wodz�w wy�o�y� sw�j plan - owoc spisku knowanego od kilku dni.
Zdaniem chiliarchy niezw�oczna bitwa zako�czy si� wy��cznie kl�sk�. Jedyna
nadzieja ratunku spoczywa w ucieczce do Baktrii, gdzie Bessos, kuzyn Dariusza,
zachowa� nietkni�t� w�adz�, a tak�e swoje osobiste sojusze ze scytyjskimi i
hinduskimi ludami. Poniewa� za� Dariusz wskutek niezliczonych niepowodze� postrada�
zaufanie wojska, tiar� nale�y przekaza� Bessosowi - a� do kl�ski nieprzyjaciela.
Wobec tej zdrady, tak otwarcie wyra�onej, Dariusz wydoby� sw�j bu�at z
pochwy wysadzanej cennymi kamieniami, aby zabi� chiliarch�, kt�ry zawdzi�cza� swe
ocalenie jedynie szybkiej ucieczce. Chiliarcha zebrawszy natychmiast w�asne
oddzia�y wycofa� si� z obozu, a wsp�winowajca Bessos uczyni� to samo; w �lad za
nimi posz�a wi�kszo�� pozosta�ych perskich satrap�w.
Przy Dariuszu pozosta� tylko Artabazos, ostatni z wiernych perskich wodz�w.
Usi�owa� on u�mierzy� gniew Wielkiego Kr�la i zaleca� mu ostro�no��. Artabazos
przebiega� ob�z od satrapy do satrapy i zawiadamia�, i� Dariusz jest got�w
wszystkim udzieli� przebaczenia. Bessos i chiliarcha Nabarzanes wr�cili do namiotu
Dariusza, padli przed nim na twarz i zapewnili o swym przywi�zaniu. Ale ju�
nazajutrz wykorzystali marsz do otoczenia Dariusza w�asnymi zast�pami, za� na
postoju nast�pnym - poniewa� Artabazos zamierza� stra� przy kr�lu zast�pi� w�asnymi
�o�nierzami - spiskowcy wtargn�li noc� do namiotu Dariusza, schwytali go i
skr�powali sznurami. P�niej wrzucili kr�la na ch�opski w�zek i uwie�li. Bessos
pragn�c co rychlej si� ukoronowa�, zamy�la� zawrze� z Aleksandrem traktat, w kt�rym
�w, w zamian za wydanie Dariusza, uzna�by jego zwierzchno�� nad wschodnimi
prowincjami.
Artabazos, odt�d niepotrzebny Dariuszowi, w obawie o w�asne �ycie wycofa�
si� na p�noc, podczas gdy inni perscy dostojnicy odmawiaj�c uznania Bessosa
wr�cili, aby si� podda� Aleksandrowi.
�w, gdy zebra� te wiadomo�ci, kaza� natychmiast osiod�a� Bucefa�a i
zgromadzi� tysi�c najbardziej rze�kich je�d�c�w. Tym razem gdy wyje�d�a� z Ragai,
nikt nie m�g�by rzec, co istotnie go pcha�o i czy wola pojmania Dariusza nie
zmieni�a si� w ch�� jego ocalenia. Oburzy�a go zdrada satrap�w; odczu� j� jako
osobist� obraz�; sta� si� niby wsp�odpowiedzialny za swego wroga, jak za w�asne
dobro, kt�re mu ukradziono.
Aleksander p�dzi� cwa�em ca�� noc, a rano zatrzyma� si� na post�j w g�rach
a� do wieczora, odjecha�, ledwo cokolwiek si� od�wie�y�o, i o nast�pnym brzasku
dotar� do wioski, gdzie nast�pi� by� �w bunt satrap�w. Ca�y dzie� przespa� i
dosiad� konia wnet, gdy s�o�ce si� obni�y�o. Nazajutrz w po�udnie, przystan�wszy
tylko jeden raz w ci�gu osiemnastu godzin, przyby� wyczerpany do gr�dka, gdzie w
przeddzie� obozowali konni Bessosa. Ch�opi mu rzekli, i� widzieli, jak przeje�d�a�
olbrzym o d�ugiej, kruczej brodzie, o p�przytomnej i zrozpaczonej twarzy,
potrz�sany na w�zku, wo�nice za� bez przerwy ch�ostali konie.
Zbiegowie r�wnie� jechali w nocnych godzinach, mi�dzy zmierzchem a
brzaskiem, przeto po�cig m�g� trwa� w tym tempie w blasku gwiazd a� na kraniec
�wiata. Aleksander zdoby� si� na najwy�szy wysi�ek i postanowi� jecha� nadal w
dzie�, mimo upa�u. Z tysi�ca zebranych ludzi zachowa� tylko pi�ciuset na koniach,
kt�re jeszcze mog�y i�� pod roz�arzonym niebem, przez wrogi kraj ca�kiem mu nie
znany i obcy, drogami m�tnie wskazanymi; jecha� przez pustynne obszary od po�udnia
do p�nocy i od p�nocy do ranka, nie zwracaj�c uwagi ani na Hetajr�w spadaj�cych za
nim z wierzchowc�w, ani na konie, kt�re nagle pada�y tryskaj�c z chrap �yw� krwi�.
Gdy czwarta jutrzenka rozb�ys�a nad tym szale�czym pochodem, pozosta�o nie
wi�cej ni� sze��dziesi�ciu Macedo�czyk�w; jedynie si�� nawyku trzymali si� w
siod�ach. Wtedy spotkali tyln� stra� Bessosa. Wystarczy�aby garstka ludzi, aby ich
pokona�; r�ce i nogi dr�a�y im ze zm�czenia, wzrok si� m�ci� i czuli, �e im serce
p�ka.
Lecz kilka tysi�cy Baktr�w by�o r�wnie wyczerpanych; przywidzia�o im si�,
�e to nie sze��dziesi�ciu konnych, lecz ca�a armia Aleksandra; z wrzaskiem szukali
schronienia na g�rskich zboczach, nie my�l�c nawet, by si�gn�� po bro�.
Na drodze Macedo�czycy potkn�li si� o zw�oki dw�ch zabitych niewolnik�w w
strojach s�ug kr�l�w Persji. Wkr�tce Aleksander us�ysza� okrzyki z s�siedniej
dolinki; przyzywa�o go kilku jego towarzyszy. Przystan�� tu wiejski w�zek bez
wo�nicy, zaprz�ony w dwa oszala�e konie; a w w�zku le�a� Dariusz, martwy.
Z piersi� przeszyt� ciosami oszczepu kr�l Babilonu, Suzy, Persepolis i
Ekbatany, by�y pan Egiptu, Fenicji, Hellespontu i ziem azjatyckich, w�adca po�owy
�wiata, syn Ormuzda i siedmiu ksi���t �wiat�a odda� ducha. W g��bi cichej dolinki
cia�o olbrzyma le�a�o sk�pane w ka�u�y krwi. W r�kach Aleksandra Bessos pozostawi�
tylko trupa.
- Chcia� z tob� rozmawia�, kr�lu, wym�wi� twoje imi� - rzek� macedo�ski
dow�dca, kt�ry przyby� pierwszy - odda� ostatnie tchnienie, gdy ju� s�yszeli�my
t�tent twego konia.
Aleksander pochyli� si� zataczaj�c, by po raz ostatni pr�no zapyta� te
olbrzymie, czarne oczy, kt�rych spojrzenie ci�gn�o go od wybrze�y Morza
�r�dziemnego poprzez Azj�, a teraz by�o nieruchome i otwarte na milcz�ce �wiaty.
�zy sp�yn�y z oczu Aleksandra zmywaj�c grub� warstw� kurzu okrywaj�c� mu twarz.
Wzi�� w ramiona cia�o Dariusza, przycisn�� je, uca�owa� w czo�o, przem�wi� do�,
jakby ten m�g� go jeszcze us�ysze�.
- Przysi�gam ci, przysi�gam, �e tego nie chcia�em - powtarza�.
Po czym zsun�� z d�ugiej martwej r�ki ci�ki pier�cie�, kt�ry s�u�y�
Dariuszowi za piecz��.
Z g��bi w�woz�w przybywali jeden po drugim je�d�cy, konie ich potyka�y si�
o kamienie. Aleksander zarz�dzi� post�j na miejscu, spocz�� na ziemi w cieniu
Dariuszowego w�zka. Spa� tam okr�g�e dziesi�� godzin.
Gdy si� obudzi�, przypomnia� sobie, �e ten dzie� to dwudziesta sz�sta
rocznica jego urodzin.
Rozdzia� IV
Zgon Parmeniona
Rozdzia� V
Uk�ad gwiazd
- Kr�lu, ju� nie mog� czyta� los�w na niebie. Gwiazdy zmieni�y swe miejsca,
�wiat�o ich ju� ciebie nie dotyczy.
Lecz Aleksander wzruszy� ramionami, gdy go o tym uprzedzi�em, i za��da� od
innych wieszczbiarzy, aby mu dostarczyli odpowiedzi, jakich sobie �yczy�.
Rozdzia� VI
Rozdzia� VII
Dionizos
Rozdzia� VIII
�mier� Klejtosa
L�duj�c przed Troj� Aleksander czu�, �e zamieszka�y w nim moce Achilla. Pod
Tyrem wyczu� w sobie si�y Heraklesa. Odk�d przekroczy� Jaksartes, by� przekonany,
�e jest ponownym wcieleniem Dionizosa, najpot�niejszego z Zeusowych syn�w. W taki
oto spos�b, we w�asnych oczach kolejno wst�powa� po szczeblach bosko�ci. A skoro
Dionizos zas�yn�� zdobyciem Indii, gdzie czcz� go pod innym imieniem, Aleksander
postanowi� skierowa� swe kroki w t� stron�.
Lecz przedtem musia� zaprowadzi� �ad w rozleg�ych prowincjach, kt�rych
podb�j kosztowa� go tyle trud�w. S�dziwy i znu�ony Artabazos poprosi� o zwolnienie
go z jego funkcji. Podczas pobytu w Marakandzie w�r�d zgromadzonych wojsk
Aleksander postanowi� powierzy� w zarz�d - ��cznie Sogdian� i Baktri� - wiernemu
Klejtosowi, mianuj�c go wicekr�lem tych obu satrapii. Owym wyr�nieniem zamierza�
wynagrodzi� brata swej piastunki, przyjaciela swych dzieci�cych zabaw, wodza swej
osobistej stra�y, m�nego towarzysza bitew; pragn�� tym sposobem ustrzec go przed,
niebezpiecze�stwem, jakiego si� dla� obawia�.
W istocie zaniepokoi� Aleksandra sen, w kt�rym zobaczy� Klejtosa Czarnego
siedz�cego po�r�d trzech syn�w Parmeniona, wszystkich trzech zmar�ych. Nast�pna
z�owieszcza zapowied�: pewnego ranka przeszkodzi�o Klejtosowi w sk�adaniu przeze�
ofiar wezwanie Aleksandra, a trzy barany ju� skropione po�wi�conym winem odwr�ci�y
si� od o�tarza i posz�y w �lad za nim.
Aleksander ba� si�, �e gdyby Klejtos pozosta� na czele Hetajr�w, zgin��by w
pierwszej utarczce. A ja r�wnie� zaleca�em Aleksandrowi, aby si� rozsta� z
Klejtosem, my�l�c, �e odwr�c� od niego los, kt�ry mi si� objawi� przed laty. Moj�
rad� tylko mu dopomog�em. �mier� czeka�a na Klejtosa wieczorem w Marakandzie, a
nasze fortele jedynie przys�u�y�y si� wype�nieniu nieuchronnego fatum.
W przeddzie� odjazdu Aleksander wyda� w pa�acu wielk� uczt�, jak zwyk� to
czyni� przed ka�dym wyruszeniem w drog�. By� to dzie� �wi�ta Dioskur�w, Kastora i
Polluksa, ��cz�cy si� tak�e z obchodem ku czci Dionizosa. Lecz Aleksander wskutek
osobliwej skromno�ci, bardziej pysznej ni� jakakolwiek pycha, kaza� uczci� tylko
Dioskur�w i nie zanosi� �adnych mod��w do Dionizosa, poniewa� - m�wi� - by�oby to
jakby oddawanie czci jego osobie.
Na tej uczcie Aleksander traktowa� Klejtosa jako honorowego go�cia, aby
uczci� jego godno�� wicekr�la i publicznie okaza� mu wdzi�czno��. Ale Klejtos by�
pos�pny. Wcale mu si� nie u�miecha�o nagle opuszcza� �ycie pe�ne przyg�d i
zwyci�stw, aby zarz�dza� prowincjami, nawet niebezpiecznymi. Nie �mia� odtr�ci�
rz�d�w, kt�rymi go obdarzano, lecz cierpia� nad tym, �e Aleksander wybra� roz��k�.
Nie wiedzia� o zasadniczych i tajnych powodach owego postanowienia; a w wyniesieniu
na stanowisko, kt�re wszystkim wydawa�o si� ol�niewaj�ce, upatrywa� wy��cznie
nie�ask�. Odczuwa� zazdro�� starego s�ugi wobec tych, co odt�d b�d� czuwali nad
jego wychowankiem i w�adc�.
Czy uwa�ano go za zbyt starego? Mia� ledwo pi��dziesi�t lat i m�g� dowie��,
�e �atwiej sprosta zm�czeniu ni� wielu ode� m�odszych. Podczas posi�ku wiele pi�.
�wie�o przybyli i wcieleni do stra�y przybocznej kr�la m�odzi Macedo�czycy
ze szlachetnych rod�w byli obecni na uczcie. Dumni z dopuszczenia do najbli�szych
kr�lowi, prze�cigali si� w pochwa�ach zdobywcy, prosili go, aby im opowiada� o
swych czynach, i korzystali z ka�dej sposobno�ci, aby mu schlebia�. Ich zachowanie
dra�ni�o Klejtosa.
Gdy pad�o imi� kr�la Filipa i wspomniano o jego zwyci�stwach, Aleksander za
wiele podpiwszy zawo�a� z drwin�:
- Jedyne prawdziwe jego zwyci�stwo, to pod Cherone�, w�a�nie ja odnios�em.
Inne bitwy cz�ciej wygrywa� podst�pem ni� odwag�, a zwyci�a� tylko s�abszych od
siebie wrog�w.
M�odzi pochlebcy spiesznie to potwierdzili i podkre�lili chwalb�,
por�wnuj�c Filipa z Tyndarem, kr�lem do�� zabawnym, zw�aszcza znanym z mi�o�ci jego
�ony Ledy z Zeusem, kt�rych owocem byli Kastor i Polluks, w�a�nie czczeni tego
dnia.
Pijany i ura�ony Klejtos ofukn�� nowozaci�nych.
- Filip by� prawdziwym m�czyzn� i wielkim cz�owiekiem, a jednocze�nie
wielkim kr�lem - rzek� do�� g�o�no, aby wszyscy zgromadzeni mogli go us�ysze�. - Wy
m�okosi, wy�cie go nie znali, ale jego zwyci�stwa s� tyle� warte co Aleksandra.
Gdyby Filip nie podbi� Grecji, nie by�oby nas tu dzisiaj i nikt by nie zna� imienia
Aleksandra. �o�nierze Filipa podbili Grecj�. Bez Parmeniona, beze mnie i wielu
innych Aleksander nigdy nie wyszed�by poza Halikarnas, a nawet nie przekroczy�by
Hellespontu.
Po czym, w ferworze przemowy wyrecytowa� s�ynn� strof� Eurypidesa:
Rozdzia� IX
P�bogowie
Rozdzia� X
Roksana
Rozdzia� XI
Wojna s�oni
Rozdzia� XII
Rozdzia� XIII
Strza�a Mall�w
Rozdzia� XIV
Indus i ocean
Przez ca�y koniec zimy Aleksander wraca� do zdrowia. Poddali si� mu bez
oporu Mallowie, kt�rych na trwa�e porazi�a b�yskawiczna wyprawa. Na wiosn� zn�w
podj�� sp�yw rzek�. Gdy przyby� Oksyartes, ojciec Roksany, Aleksander zawczasu
mianowa� go wicekr�lem wszystkich ziem Ind�w, kt�re zamierza� przeby�.
U zlewiska Akesinu z Indusem za�o�y� nast�pn� z kolei Aleksandri�; potem
nadal obejmowa� we w�adanie olbrzymi ten kraj; prowincje przyjmowa� pod sw� w�adz�
albo j� narzuca�, tu wieszaj�c na nadbrze�nych drzewach kr�la wraz z ca��
starszyzn�, tam przyjmuj�c w darze surowe �elazo, szylkret i �ywe tygrysy; w
pocz�tkach lata dotar� Aleksander do miasta Patala, sk�d zbieg� monarcha wraz z
ca�� ludno�ci�.
Szli�my przez miasto nietkni�te i wymar�e; przera�aj�ca cisza towarzyszy�a
st�paniu armii. Ca�a wok� wie� r�wnie� by�a opustosza�a - �wiat ro�lin i zwierz�t,
sk�d ludzie znikn�li doszcz�tnie. Aleksander tak si� zachwyci� tym miastem w�r�d
ogrod�w, i� wys�a� pos��w, aby sk�onili mieszka�c�w do powrotu bez obawy; kaza�
odnowi� warownie i wybudowa� most na rzece.
W�a�nie tu dowiedzia� si� Aleksander, �e Indus nie wpada do Nilu, natomiast
morze jest blisko. Uda� si� tam na wojennych okr�tach i przyby�, gdy zbli�a�a si�
trzydziesta pierwsza rocznica jego urodzin. Przy uj�ciu Indusu dziel�cego si� na
kilka odn�g, podobnie egipskiej rzece, kaza� zarzuci� kotwice i wpatrywa� si� w
ocean, do kt�rego z trudem dotar�, a stanowi�cy dla� kres �wiata.
Lecz morza w tych stronach r�ni� si� od naszych; podczas gdy Aleksander
patrzy� na horyzont, morze nagle si� wzd�o, wezbra�o i we w�ciek�ych ba�wanach
posun�o ku wybrze�u; wstrz�sn�o statkami, zderzy�o je, zerwa�o liny i cumy.
�o�nierze, kt�rzy spiesznie byli wyl�dowali, szybko z powrotem wsiedli na statki,
zdj�ci l�kiem przed tym nag�ym gniewem Posejdona. Wielu krzycza�o, �e poch�onie ich
morze karz�ce szalon� pych� kr�la; nawet Aleksander pomy�la�, �e nadesz�a jego
ostatnia godzina.
Tymczasem wkr�tce cofn�o si� hucz�ce morze; marynarze ujrzeli fale
odp�ywaj�ce r�wnie szybko, jak nadbieg�y, i przera�enie zapanowa�o ogromne. Okr�ty
pod kilem pozbawione wody wywraca�y si� na piach. �o�nierze spodziewali si�, �e
zobacz� �uskowate potwory, kt�re si� wy�oni� z fal i rzuc� na nich, podobne do
owego, jaki spowodowa� �mier� syna Tezeusza.
Po�piesznie wys�ano mnie po rad� do indyjskich kap�an�w, a po rozmowie z
nimi mog�em z ca�� pewno�ci� zapowiedzie�: okr�ty nie s� stracone, poniewa� morze
wr�ci po dwunastu godzinach i wyniesie je na wod�. Ten ocean jest pos�uszny
ksi�ycowi.
Aleksander zamkn�� si� wraz ze mn�, aby z�o�y� ofiar� swemu ojcu Amonowi;
p�niej, gdy nazajutrz nast�pi� przyp�yw, na oczach przera�onych za��g wsiad� na
kr�lewski okr�t i rozkaza� dr��cym �eglarzom, aby go zawie�li na pe�ne morze a�
tam, sk�d l�d nie b�dzie widoczny. Tu z�o�yli�my w ofierze Posejdonowi kilka byk�w,
wylali�my wino, aby uczci� morskie b�stwa, i rzucili�my na fale z�ote czary. Potem
Aleksander wr�ci� na brzeg dowi�d�szy tym sposobem Grekom, i� Ocean Zewn�trzny jest
�eglowny i mo�na si� odwa�y� po nim p�yn��. Postanowi� w tej okolicy wybudowa�
port, aby zapewni� morski handel z Indiami * [* �atwo poj�� przera�enie �o�nierzy
Aleksandra. A� do tego czasu znali oni jedynie morza wewn�trzne, kt�rych poziom
jest w�a�ciwie niezmienny, i nagle ujrzeli oceaniczny przyp�yw i odp�yw. Pr�cz tego
z oceanami, a raczej Oceanem Zewn�trznym - bo tym jedynym mianem okre�lano w
staro�ytno�ci wody okalaj�ce l�d sta�y - zwi�zane by�y przera�aj�ce legendy; mia�
si� on roi� od olbrzymich morskich p�az�w, hydr i smok�w.
Port za�o�ony przez Aleksandra przy uj�ciu zachodniej odnogi delty Indusu
znajdowa� si� w pobli�u dzisiejszej stolicy Pakistanu - Karaczi.
Znamienny zreszt� fakt, �e granica tego niedawno utworzonego pa�stwa zbiega
si� prawie dok�adnie z kra�cowym szlakiem wschodnich podboj�w Aleksandra.].
Rok ju� min��, odk�d przyrzek� �o�nierzom, �e odprowadzi ich do Grecji; w
czasie tropikalnego lata wojsko j�o szemra�, bo wci�� kaza� maszerowa� na po�udnie,
lecz nigdy na zach�d. Rozkaz odjazdu przywr�ci� �ad. Najliczniejsza i najbardziej
obci��ona kolumna ��cznie ze s�oniami i materia�em obl�niczym mia�a pod rozkazami
Kratera wraca� przez Arachozj� i Drangian�, kraje znane, zbadane i uleg�e. Flota
nadal pod wodz� Nearcha mia�a p�yn�� wzd�u� wybrze�a, a� odnajdzie uj�cia rzek,
kt�rymi powr�ci do Hellespontu. Sam za� Aleksander z oko�o dwudziestu tysi�cami
�o�nierzy p�jdzie drog� r�wnoleg�� do szlaku floty przez pustynn� Gedrozj�, sk�d od
czasu do czasu b�dzie wysy�a� oddzia�y, by na wybrze�u umieszcza�y �ywno��
niezb�dn� dla zaprowiantowania statk�w.
Wiod�a go skryta my�l, z - kt�rej zwierzy� si� tylko bardzo szczup�emu
gronu zaufanych. Na wschodzie szed� tak daleko, jak m�g�, podbi� kr�lestwa za
Indusem i odsun�� w g��b Azji granice imperium Dariusza Wielkiego. Wojsko
przeszkodzi�o mu w marszu w tym kierunku, po�owicznie wyprowadzi� je w pole, przez
miesi�cy dwana�cie wiod�c na po�udnie, aby doj�� do oceanu. Teraz raz jeszcze
zamierza� zmyli� swych �o�nierzy, podst�pnie nadu�y� ich zaufania i odej��
oczywi�cie na zach�d, ale po to, �eby dotrze� do wybrze�y Afryki, okr��y� ca�y
kontynent, kt�rego zarys�w nie zna�, podbi� ludy i wr�ci� na Morze �r�dziemne
mi�dzy s�upami Heraklesa.
Wkroczy� wi�c ze swymi dwudziestu tysi�cami ludzi na pustyni�, gdzie
kr�lowa Semiramida i wielki Cyrus postradali ongi� swe armie. Owo wspomnienie nie
potrafi�o przerazi� Aleksandra, lecz raczej go kusi�o. Dopi�� swego tam, gdzie si�
nie uda�o boskiej kr�lowej Asyrii i najs�awniejszemu monarsze Persji, wydawa�o mu
si� jedynym w�a�ciwym czynem, aby zatrze� upokorzenie powrotu. Ale czy� musia� dla
w�asnej s�awy zezwoli� �onom dow�dc�w, ich dzieciom, s�u�ebnicom, prostytutkom,
kupcom, aby si� do��czyli do kolumny �o�nierzy, kt�rych wi�d� swym wci�� szybkim
krokiem ku �mierci na bezwodnej pustyni?
Rozdzia� XV
Piachy �mierci
Rozdzia� XVI
Stos Kalanosa
Istnieje w Indiach sekta m�drc�w, kt�rzy chodz� ca�kiem nago, a cia�o ich,
dzi�ki tajemnym praktykom, wdro�one jest do wszelakich post�w i arcywielkiej
wytrzyma�o�ci; tak samo duch ich wdro�ony jest do ca�kowitego oderwania si� od
�wiata * [*Byli to wyznawcy Dvarki, niepokalanej matki Kriszny.].
Podczas sp�ywu Indusem Aleksander pos�a� wys�annika do prze�o�onego owej
sekty, aby mu powiedzia�, i� syn Zeusa-Amona pragnie z nim przeprowadzi� rozmow�.
Nagi m�drzec kaza� mu odpowiedzie�, �e on nie pragnie tej rozmowy; rzek� tak�e, �e
Aleksander, podobnie jak i on, nie jest synem Zeusa-Amona, albo te� synami boga s�
oni obaj, a w takim wypadku nie maj� sobie wzajemnie nic do powiedzenia. Uzasadni�
sw� odmow� o�wiadczaj�c, �e zdobywca niczym nie mo�e obdarzy� tego, kto wzni�s� si�
ponad ziemskie po��dania, a tak�e nic mu nie mo�e odj��, albowiem nawet �mier� w
jego oczach jest wyswobodzeniem z niewygodnej siedziby.
Poniewa� Aleksandrowi zale�a�o na werbowaniu kap�an�w z ka�dej religii,
inny m�drzec indyjski, z mniej surowej sekty, zgodzi� si� do��czy� do kap�a�skiego
kolegium kr�la. Kap�an �w mia� na imi� Sfines, ale zwano go Ka�anosem, poniewa�
wszystkich wita� tym s�owem. Mia� siedemdziesi�t trzy lata i szed� za armi� od
Indusu a� do Suzy; rzadko zabiera� g�os, nigdy si� nie uskar�a�, a na swe otoczenie
patrzy� z pogodn� oboj�tno�ci�.
Po przybyciu do Suzy po raz pierwszy w �yciu dozna� okrutnych bole�ci
�o��dkowych. Lekarze nie byli w stanie ukoi� b�l�w; zaofiarowa�em mu swoje us�ugi,
lecz on spokojnie mi odpowiedzia�, �e skoro jego w�asna znajomo�� magii nie mo�e mu
przynie�� ulgi, tym bardziej moja b�dzie bezskuteczna. Poszed� do Aleksandra, aby
mu wyja�ni�, �e nie chce powoli gin�� i pragnie umrze�, zanim cierpienia narusz� mu
charakter i zmieni� zwyk�y bieg my�li. Gdy Aleksander b�aga� go, by nic nie czyni�,
Kalanos odpar�, i� w jego przekonaniu by�oby wielk� nikczemno�ci� zezwoli� chorobie
na zam�cenie spokoju jego duszy, zgon za� niczym go nie przygn�bia; lecz - dorzuci�
- gdyby Aleksander chcia� obdarzy� go ostatni� �ask�, niech rozka�e wznie�� dla
niego pi�kny stos i sprowadzi�, o ile to mo�liwe, s�onie - zwierz�ta z jego
ojczystego kraju. Aleksander widz�c go tak stanowczym, nie m�g� sprzeciwi� si� jego
woli.
Stos wznios�y stra�e Ptolemeusza, a o wyznaczonej godzinie falangi
przywdziawszy zbroje ustawi�y si� wok�. Przemaszerowa�y jazda i piechota, a tak�e
s�onie, zanim stan�y w czworoboku. Przyniesiono amfory z kadzid�em, z�ote czary i
kr�lewskie szaty, aby je rzuci� na stos.
Sam Kalanos przyby� w lektyce, nie mia� bowiem ju� si�y, aby jecha� konno;
lecz uwie�czy� si� kwiatami i cichutko �piewa� hymny w ojczystym j�zyku. U st�p
stosu z ka�dym si� po�egna� prosz�c, aby uczczono jego pami�� rado�nie �wi�tuj�c �w
dzie�. Jednemu da� w upominku swego konia, innemu czary, z kt�rych jada�, a tak�e
rozda� odzie�, ca�kiem si� obna�ywszy. Na ostatku po�egna� si� z Aleksandrem i
patrz�c mu na czo�o wyrzek�:
- W roku przysz�ym spotkamy si� w Babilonie.
Po czym skropi� si� po�wi�con� wod�, uci�� kosmyk w�os�w i wspina� si�
powoli chudy i nagi, zn�w rozpoczynaj�c �piewa�. Gdy stan�� na szczycie stosu,
ukl�k� i zwr�ci� twarz ku s�o�cu. Zbli�ono pochodnie, zad�wi�cza�y tr�by, armia
wznios�a okrzyk bojowy, zarycza�y s�onie; a niebawem p�omienie ogarn�y nieruchomego
m�drca, kt�rego ostatnie s�owa by�y prorocze.
Rozdzia� XVII
Za�lubiny Wschodu
Rozdzia� XVIII
�mier� Patrokla
Rozdzia� XIX
Ostatnie proroctwa
Rozdzia� XX
Rozdzia� XXI
Stela Aleksandra
Jam jest Aleksander Wielki, syn Amona, kr�l Macedonii, hegemon Grek�w,
faraon ziemi egipskiej, monarcha Babilonii, Persji i Medii, w�adca ziem Azji oraz
Indii a� po krain� Pi�ciu Rzek.
Zapowiedziane by�y moje narodziny. Pojawi�em si� w ostatnim znaku, aby
wskrzesi� kult Amona Przenajwy�szego, a� dope�ni� si� czasy.
Poeci opiewali m� urod�. Moja si�a i odwaga by�y niezr�wnane; szcz�cia,
kt�re mi sprzyja�o w poczynaniach, z niczyim nie mo�na por�wna�. K�oni�y si� przede
mn� ludy trzech l�d�w. �ycie i �mier� nie mia�y w mych d�oniach zwyk�ej wagi.
Nikt szybciej ode mnie nie stworzy� bardziej rozleg�ego pa�stwa, nie
stoczy� wi�cej bitew, nie za�o�y� wi�cej miast, nikt liczniejszych lud�w nie
obdarzy� swym prawem.
Zwyci�onym tylko przez siebie. Po��czy�em si� w wiecznym wszech�wiecie z
bogami Achillem, Heraklesem i Dionizosem. Kadzid�o p�on�o na mych o�tarzach;
nieprzebrane jest mn�stwo moich czcicieli. Przyk�ad m�j b�dzie przy�wieca� wiekom,
lecz nikt go nie zdo�a przewy�szy�.
Gdy kresu dobiegnie panowanie Amona i mrok zst�pi na �wi�tynie Egiptu,
nieodgadnion� tajemnic� pozostan� m�j rodow�d i moja istota.
Tablica chronologiczna
okresu panowania kr�l�w Macedonii
Filipa II i Aleksandra III
??
??
??