You are on page 1of 150

Marice Druon

Aleksander
Wielki
Tytu� orygina�u
ALEXANDRE LE GRAND

Krak�w 1976, 1992

Wydanie II

Wst�p

Natchn�y mnie dzie�a Plutarcha. Pierwsza para �ywot�w r�wnoleg�ych, czyli


Tezeusza i Romulusa, to biografie bastard�w.
�Zdaje mi si� - wywodzi Plutarch - �e Tezeusz i Romulus maj� wiele
podobie�stwa: obaj bowiem zostali sp�odzeni po kryjomu, a nie w zwi�zku ma��e�skim;
sz�a o nich fama, �e obaj zrodzili si� z nasienia bog�w... obaj mieli trze�wy umys�
i si�� cielesn�, a z obu naj�wietniejszych miast �wiata jeden za�o�y� Rzym, drugi
za� zespoli� w jedno miasto oddzielne siedziby mieszka�c�w Aten. Tak jeden, jak i
drugi porywali kobiety; ani jeden, ani drugi nie unikn�� nieszcz�cia spor�w z
otoczeniem i splamienia si� krwi� najbli�szych krewnych, a nadto tak jeden, jak i
drugi pod koniec �ycia �ci�gn�li na si� z�o�� i nienawi�� swych rodak�w�.
Opis �w zawiera zasadnicze rysy biograficzne s�awnych syn�w nieprawego
�o�a; te same cechy charakteru albo analogiczne wydarzenia mo�emy odnale�� w �yciu
niemal wszystkich s�awnych bastard�w opisywanych przez histori�, a zw�aszcza
staro�ytn�.
Stwierdzenie synowskiej wi�zi ze �wiatem nadzmys�owym, prorocze zdolno�ci,
mesjanistyczne powo�anie, wyj�tkowa odporno�� cia�a, bystry umys�, bunt przeciw
rodzinnemu �rodowisku, spory z krewnymi, zmienno�� nastroj�w, gniew prowadz�cy do
zab�jstw, ucieczki, ��dza podboj�w i w�adania tak ziemi�, jak i kobietami,
zak�adanie miast, pa�stw lub tworzenie doktryn, sk�onno�� do tyranii politycznej
lub duchowej, kt�ra szybko stawa�a si� wr�cz nie do zniesienia, tragiczna �mier�,
cz�sto przedwczesna lub w osamotnieniu i rozpaczy, oto cechy bardziej czy mniej
zaakcentowane, zale�nie od indywidualno�ci lub epoki, a pojawiaj�ce si� nieustannie
w tych fascynuj�cych �yciorysach.
Cz�sto wysuwano hipotez�, �e Moj�esz by� nie�lubnym dzieckiem; w koncepcji
tej tkwi wi�cej ni� sam domys�. Moj�esz by� Egipcjaninem i - najprawdopodobniej - z
rodu faraon�w, a zatem z krwi uwa�anej za bosk�. Imi� jego, Mose, oznaczaj�ce w
j�zyku egipskim: �czyje� dziecko�, na pewno musia�o by� pierwotnie z��czone,
podobnie jak w Thot-mose, z imieniem b�stwa. Z�o�enie na falach, ocalenie,
nast�pnie adopcja czy te� pseudoadopcja przez kap�ank�, c�rk� faraona, skrywaj�
nielegalne narodziny. Biblijna opowie��, zbyt zwi�z�a i niejasna, ujawnia
zaskakuj�ce podobie�stwo z tekstem sprzed oko�o tysi�ca pi�ciuset lat, tycz�cym
kr�la Sargona, za�o�yciela dynastii babilo�skiej: �Jam jest Sargon pot�ny, kr�l
Akkadu. Matk� moj� by�a dziewica kap�anka, nie zna�em mego ojca... Matka pocz�a
mnie w mie�cie Azupirani nad brzegiem Eufratu. W ukryciu wyda�a mnie na �wiat,
umie�ci�a w koszyku z sitowia i zasmo�owawszy szpary pu�ci�a z nurtem, kt�ry mnie
nie zatopi�. Nurt zani�s� mnie do Akki, czerpacza wody. Akki, czerpacz wody, w
dobroci swej ocali� mnie z w�d. Akki, czerpacz wody, wychowa� mnie jak w�asnego
syna...�
W owych czasach z�o�enie na falach, pozostawienie na wzg�rzu to najcz�stsze
sposoby, by usun�� owoc grzesznych mi�ostek kap�anki albo te�, by powierzy� opiece
boskiej, innymi s�owy ��ywio��w�, �ycie, kt�re wedle proroctw czy wr�b zagra�a�o
w�adzy kr�lewskiej. Fakt taki m�g� wi�za� si� z Moj�eszem. Matka jego by�a
zr�czniejsza albo mia�a skuteczniejsz� pomoc ni� matka Sargona. Upozorowa�a
opuszczenie i rzekome odnalezienie w�r�d trzcin. Wedle Biblii dziecko w ten spos�b
odnalezione zosta�o powierzone mamce ze szczepu hebrajskiego, innymi s�owy, ukryte
w dzielnicy ubogich. Po czym kr�lewna sprawuj�ca urz�d kap�anki mog�a zabra� do
siebie dziecko, �wychowa� jak w�asnego syna� i pom�c mu w karierze.
Je�li rzucimy okiem na staro�ytny Egipt, je�li wyobrazimy sobie �wi�ty
majestat otaczaj�cy rodzin� kr�lewsk� i sztywny ceremonia�, kt�ry p�ta� �ycie
ca�ego pa�acu, ka�da inna hipoteza wydaje si� nie do pomy�lenia.
Moj�esz, po wtajemniczeniu w �wi�tyniach oraz osi�gni�ciu najwy�szych
szczebli religijnej i wojskowej hierarchii, sprz�g� si� z herezj� lub co najmniej
schizm�, por�ni� si� z kr�lewskimi krewniakami, pope�ni� zab�jstwo, uszed� na
pustyni� - a tam Najwy�szy objawi� mu, czego ode� oczekuje - poci�gn�� za sob�
uci�niony lud, kt�ry go �ywi� w niemowl�ctwie, a potem ustanowi� najsurowsz�,
najbardziej despotyczn� z teokracji.
Aleksander Wielki, niby meteor zab�ysn�wszy nad planet�, zadecydowa� o
hellenizacji ca�ego �wiata staro�ytnego od Indusu po Atlantyk; on r�wnie� by�
bastardem boskiego rodu; w dzieci�stwie szepta�a mu o tym matka, zarazem ksi�niczka
i kap�anka, w czasach m�odzie�czych przeciwnicy rzucali mu ten fakt prosto w twarz,
a on sam z pych� go g�osi�, gdy wyrocznia na libijskiej pustyni potwierdzi�a jego
boskie pochodzenie. Proroczo zapowiedzianym zadaniem jego �ycia by�o: wyzwoli�
Egipt i wskrzesi� kult Amona.
Narodziny Jezusa Chrystusa otacza podobna tajemnica. Cho� Pismo �wi�te
pow�ci�gliwe o tym m�wi, jednak do�� wyra�nie: �A narodzenie Jezusa Chrystusa takie
by�o: Albowiem gdy Maryja, matka jego, po�lubiona by�a J�zefowi, pierwej ni�eli si�
zeszli, znaleziona jest brzemienna z Ducha �wi�tego. Ale J�zef, m�� jej, b�d�c
sprawiedliwym i nie chc�c jej os�awi�, chcia� j� potajemnie opu�ci�...� (�wi�ty
Mateusz)* [*Przek�ad wed�ug Biblii �wi�tej... Filadelfia 1943.].
W zadziwiaj�cy spos�b opis Plutarcha daje si� zastosowa� do Jezusa. Zosta�
sp�odzony �poza prawnie zawartym ma��e�stwem� i od pierwszej chwili na mocy
o�wiadczenia matki uznano jego boskie pochodzenie, jak Romulusa, jak Aleksandra.
Zreszt� nie narodzi� si� w �rodowisku nieznanym i ubogim, jak si� pospolicie my�li.
Rodzina matki nale�a�a do wysokiej kasty kap�a�skiej, ojciec Marii by� bogatym
w�a�cicielem ziemskim, a wuj czy kuzyn sprawowa� jeden z najwy�szych urz�d�w
religijnych. Maria za� nale�a�a do grona dziewic po�wi�conych �wi�tyni. W dwunastym
roku �ycia Jezus zbija z tropu doktor�w sw� nies�ychan� przedwczesn� dojrza�o�ci� w
t�umaczeniu Pisma. �ycie, kt�re wiedzie, g�osz�c s�owo Bo�e, a tak�e jego posty,
czuwanie i w�dr�wki �wiadcz� o nadludzkiej wytrzyma�o�ci. Sk�onno�� do gwa�townego
gniewu ujawnia si� wobec kupc�w w �wi�tyni i w z�orzeczeniu Jerozolimie. B�d�c
rewolucjonist� wyst�puje jako reformator prawa moj�eszowego i sieje zam�t w
synagogach. Wcale nie objawia tkliwo�ci krewniakom, a nawet jakby go dra�ni�y
wszelkie wi�zy rodzinne: �Kt�ra� jest matk� moj� i kt�rzy s� bracia moi?� (�wi�ty
Mateusz). �Je�li kto idzie do mnie, a nie ma w nienawi�ci ojca swego i matki, i
�ony, i dzieci, i braci, i si�str...� (�wi�ty �ukasz). �Bom przyszed�, abym
rozerwanie uczyni� mi�dzy synem a ojcem jego i mi�dzy c�rk� a matk� jej� (�wi�ty
Mateusz) ) * [*Przek�ad wed�ug Biblii �wi�tej... Filadelfia 1943.].
Za�o�y� pa�stwo, olbrzymie pa�stwo bez mur�w, a setki milion�w jego
mieszka�c�w rozsianych po ca�ym �wiecie s�ucha tego samego prawa. Cho� nie porywa�
kobiet, duchowy jego urok dzia�a� ponad wszystkie inne na kobiece dusze.
Bohaterskim czynom Tezeusza lub Aleksandra, uwa�anym za dow�d ich nadludzkiego
pochodzenia, talentom czarodzieja, jakie posiada� Moj�esz, odpowiadaj� cudowne
uleczenia i uzdrawiaj�ca moc Nazarejczyka. Wreszcie nienawi�� wsp�obywateli wysy�a
go na krzy�.
Przeto ka�da z pi�ciu �r�dziemnomorskich cywilizacji, kt�re nas zrodzi�y, a
dzie�a i historia stanowi� fundament naszej kultury, prawa za� dot�d panuj� w
naszych instytucjach albo dogmaty s� czczone, ka�da z owych pi�ciu cywilizacji:
hebrajska, ate�ska, rzymska, aleksandryjska, chrze�cija�ska, mia�a swego
za�o�yciela, znanego duchowego wodza, lecz narodziny owych za�o�ycieli, wszystkich
pi�ciu, zawieraj� tajemnic� otoczon� mistycznym ob�okiem.
Ostatnim w czasie z boskich syn�w jest Jezus Chrystus. Po nim
chrze�cija�ska koncepcja kosmosu oddziela porz�dek boski od ludzkiego. B�g
ostatecznie wycofuje si� w g��b nieba. Cho� wszechobecny, jest jakby widzem i
s�dzi�; staj�c si� jedynym, a zarazem abstrakcyjnym bogiem, zatraci� wielorakie
uczestnictwo w ludzkim �yciu przypisywane mu w epoce przedchrze�cija�skiej.
Niekt�re jego bezpo�rednie interwencje objawiaj� si� jedynie w zjawiskach
sprzecznych z naturalnym porz�dkiem rzeczy: niewyt�umaczalnych uzdrowieniach,
ranach pojawiaj�cych si� w r�wnie niewyt�umaczalny spos�b, wizjach, jednym s�owem -
w cudach; lecz nigdy nie dopuszcza si� my�li, �e owoc nieprawego zwi�zku ��czy si�
z dzia�aniem b�stwa, czyli z przeznaczeniem.
�redniowieczny ko�ci� nie ufa bastardom; z wyj�tkiem rzadko udzielanej
dyspensy wzbrania im dost�pu do kap�a�stwa, tym sposobem potwierdzaj�c osobliwy i
poni�aj�cy stan prawny narzucony przez �wieckie prawodawstwo. Dzieci naturalne,
nie�lubne, z cudzo�o�nego zwi�zku otacza niepokoj�ca ha�ba i podejrzliwa ciekawo��.
Synowie grzechu budz� przera�enie, a jednocze�nie stanowi� pokus�. Nieomal mo�na by
powr�ci� wobec nich do poj�cia przedchrze�cija�skiego, lecz w odwrotnym sensie:
ch�tnie by si� ich uwa�a�o za dzie�o szatana. Tajemnica ich pochodzenia pobudza
wyobra�ni� i s�czy si� z ucha do ucha z utajonym upodobaniem; nieprawy stan stroi
ich w podejrzane dostoje�stwo; ludowe odczucie wynajduje im czy te� przyjmuje,
wskazuj�c na nich, okre�lenie: �dzieci mi�o�ci�. Mi�o��, mglisty b�g, zap�adniaj�ca
pot�ga, wci�� po��dana i gro�na, w kt�rej ��cz� si� i stapiaj� kr�lewskie
nami�tno�ci Zeusa, wyuzdanie Posejdona, brutalno�� Marsa i o�lepiaj�cy promie�
Amon-Re lub Adonai, kt�rego w�a�ciwego imienia nie wolno wypowiada�.
Dlaczego od zamierzch�ych czas�w, od pocz�tku istnienia zorganizowanych
spo�ecze�stw, jakiekolwiek by�y za�o�enia moralne czy religijne owych spo�ecze�stw,
istnia�y dwa stany prawne, jeden dla dzieci prawych, drugi dla dzieci nieprawych?
Znamienna jest terminologia prawnicza. Dziecko naturalne, aby zosta�
uznanym za prawe, musi by� uznane, a nie przygarni�te, przyj�te, przybrane,
wybrane, nie wystarcza potwierdzi� jego pochodzenia, lecz w�a�nie je uzna�; a�
dot�d nie by�o identyczne z innymi dzie�mi.
Nic wi�c dziwnego, �e ludzie mog�cy spodziewa� si� wy��cznie mi�osierdzia,
w ustalonym �adzie spo�ecznym doznawali pokusy, pragn�li nowego �adu, �atwo
buntowali si� przeciw miejscowemu prawu; ch�tnie ��czyli si� z ka�dym, kto na
skutek temperamentu lub zrz�dzenia losu pozostawa� poza prawem, i uchodzili,
podobnie jak Romulus, wiod�c za sob� �otr�w, z�odziei, niewolnik�w i
wydziedziczonych, aby gdzie indziej za�o�y� nowe miasto, �ywili wrogie uczucia do
matki, poniewa� urodzi�a ich w ha�bie, i t� uraz� ogarniali ca�y niewie�ci rodzaj;
pragn�li uwodzi� kr�lowe i poni�a� je do stanu ladacznic; s�dziowie, w�adcy,
urz�dnicy, rz�dcy i kap�ani byli im sol� w oku; wreszcie obywali si� bez
wstawiennictwa kap�an�w, pytaj�c bezpo�rednio boga, czy powierzy� im, czy te� nie,
wa�ne pos�annictwo, a w wypadku, gdy odpowied� wydawa�a im si� negatywna, wr�cz mu
zaprzeczali.
W tym bowiem tkwi ostateczne zagadnienie, nie rozstrzygni�te w ci�gu
tysi�cleci. Czy s� wy��cznie i po prostu owocem przygodnej nami�tno�ci, czy te�
istnia� dla nich przymus narodzin? Na to pytanie odpowiada tylko rozg�os ich
czyn�w.
Staro�ytno��, zdaje si�, liczy�a na te czyny.
Z ludzi nieprawego pochodzenia wywodzi�y si� poka�ne zast�py wojownik�w,
zdobywc�w i kondotier�w; bunt, nieprawowierno��, wyzywaj�cy spos�b bycia,
nieprzejednanie zawsze w jaki� spos�b cechowa�y dzie�a tych nieprawych. Skuteczniej
dokonywali przewrot�w, karczowali i wskazywali drogi, ni� rz�dzili zdobycz�, i
przedk�adali trud nad plony, czyn bohaterski nad u�ytkowanie. W pewnych epokach
byli oczekiwani i niezb�dni. A m�drcy w g��bi �wi�ty� kierowali wzrok ku losom tych
bastard�w, niekiedy nawet przed ich urodzeniem.

Ze wszystkich s�awnych, boskich bastard�w �wiata staro�ytnego Aleksander


Macedo�ski jest dla nas postaci� najbardziej urzekaj�c� a uchwytn�. Nale�y do
historii, a nie legendy. Wyabstrahowane dogmaty nie przes�oni�y mu oblicza. Mimo
pewnych cieni tajemnicy jego osza�amiaj�ce �ycie rozpo�ciera si� przed nami bardzo
wyra�nie. Z pozoru ob��dne marsze wytyczy�y now� drog� cywilizacji. Tkwi�ca w nim
moc zdawa�a si� posiada� inne wymiary, ni� zazwyczaj przypisujemy ludzkim si�om.
Nie bez powodu w ca�ym �wiecie od dwudziestu trzech wiek�w zachowa�a si� o
nim pami�� zadziwiaj�co �ywa. Piasek jeszcze nie przysypa� �ladu jego krok�w; z
dwudziestu czterech za�o�onych przeze� miast wiele istnieje nadal i wci�� nosi jego
imi�; granice jego podboj�w a� do dzi� stanowi� granice pa�stw.
Prze�o�eni wyroczni mieszcz�cych si� wok� ca�ego Morza �r�dziemnego uwa�ali
Aleksandra Wielkiego od pocz�cia przez ca�e trzydzie�ci trzy lata jego �ycia za
wcielenie Zeusa-Amona. Ate�czycy, a w �lad za nimi wi�kszo�� greckich pa�stw i
nawet Rzymianie, uznali go oficjalnie za trzynastego boga Olimpu i wznosili mu
pos�gi w swoich �wi�tyniach; Egipcjanie koronowali go na faraona, Babilo�czycy - na
kr�la. �ydzi widzieli w nim zapowiedzianego proroctwem Daniela jednego z ksi���t
�wiata, poprzednika Mesjasza. Rysy jego twarzy natchn�y niekt�re indyjskie ludy, by
obdarzy� nimi Budd�, kt�ry przed wkroczeniem zdobywcy nie posiada� wizerunku.
Pierwotne chrze�cija�skie Ko�cio�y uzna�y go za �wi�tego. Islam zaliczy� go w
poczet swych bohater�w raz pod imieniem Iskandera, raz Dhulkarneina, dwurogiego
m�a, poniewa� Arabowie pami�tali o jego wizerunkach zdobnych w atrybuty Amona,
boga-barana. W takiej postaci figuruje w Koranie. �redniowieczni w�adcy Rosji
podawali si� za jego potomk�w. Wci�� budzi� ciekawo�� mag�w, okultyst�w i
wr�biarzy, a tradycja podaje, �e pod koniec XV wieku doktor Faust wywo�a� jego
ducha w obecno�ci cesarza Maksymiliana.
Gdyby Aleksander �y� o trzydzie�ci czy trzydzie�ci pi�� wiek�w wcze�niej,
przed wynalezieniem pisma, mo�e ujrzano by w okruchach legendy jedynie mit
s�oneczny lub symbol wiosny!
Wsp�cze�ni Aleksandrowi sami sobie ustawicznie zadawali pytanie: �Jestli to
cz�owiek? Jestli to b�g?� Tyle�, zdaje si�, by�o odpowiedzi twierdz�cych, ile
zaprzecze�.
Dla nas, oddzielonych wielu warstwami czasu i wskutek tkwi�cej jak
reumatyzm w naszej kulturze nieufno�ci do wszelkiej metafizyki, zagadnienie nieco
inaczej si� przedstawia: �C� w owych epokach oznacza�o by� bogiem w�r�d ludzi? Kim
by� w istocie b�g-cz�owiek?�
Wielu towarzyszy Aleksandra, podleg�ych mu dow�dc�w, wykonawc�w zlece�,
powiernik�w dni i nocy podj�o si� po zgonie bohatera opisania jego los�w i czyn�w.
Nie mniej ni� dwadzie�cia osiem relacji zredagowali �wiadkowie jego �ycia, prawie
tyle�, ile powsta�o ewangelii.
Zagin�y wszystkie teksty pr�cz jednego: morskiej opowie�ci Nearcha. Lecz
zanim uleg�y zniszczeniu tak ca�kowitemu, i� wydaje si� ono nie by� dzie�em jedynie
przypadku, pozostawa�y jeszcze do wgl�du pi�ciu staro�ytnych pisarzy: Diodora z
Sycylii, PompejuszaTrogusa, Kwintusa-Kurcjusza, Plutarcha z Cheronei i Arriana z
Nikomedii; dzie�a ich stanowi� wsp�lne �r�d�o dla wszystkich prac naukowych i
powie�ci po�wi�conych Aleksandrowi.
Dotar�y do nas i przeto s� nam znane: wygl�d, usposobienie, czyny, rodzaj
umys�u, wypowiedzi, os�dy nie tylko Aleksandra, lecz nawet jego towarzyszy.
Jednak�e jeden z g��wnych �wiadk�w nie ujawni� swych wspomnie�, a w�a�nie
on najwi�cej wiedzia�. Tak historycy, jak pisarze i dramaturdzy na og� nie
dostrzegaj� tej postaci czy te� j� pomijaj�, a przecie by�a ona obecna przy
narodzinach Aleksandra, po cz�ci kierowa�a jego wychowaniem, towarzyszy�a mu w
wyprawach, t�umaczy�a sny, wr�y�a przed bitw�, wkracza�a z nim do �wi�tyni, a
wreszcie sta�a przy nim w chwili �mierci. Od �witu do zmierzchu �ledzi�a ca��
orbit� tej planety i zdaje si�, �e cz�sto korygowa�a jej bieg.
T� osobisto�ci� by� Aristander z Telmissos, urz�dowy wieszczbiarz kr�l�w
Macedonii. Przetrwa�o wiele z jego przepowiedni, kt�re wyra�nie nam m�wi� o
wybitnej roli, jak� odegra�.
Usi�owa�em odtworzy� �pami�tnik� Aleksandrowego wieszczbiarza, przedk�adam
czytelnikowi dzieje Aleksandra opowiedziane, na�wietlone przez jego w�asnego
wieszczbiarza.
Wiem dobrze, jakie ryzyko b��d�w podobne poczynania mog� zawiera�, jakie
pole otwieraj� do spor�w, jak zawsze w tej dziedzinie. Lecz wydaje mi si�
niemo�liwe zrozumienie �ycia Aleksandra bez pobie�nej cho�by znajomo�ci
staro�ytnych misteri�w i bez niejakiego wgl�du w ich skuteczn� magi�.
Przestrzega�em jedynie tej regu�y: nie mija� si� nigdy z prawd�
historyczn�, natomiast �mia�o wysuwa� hipotezy.
Je�li za� kto� si� zdziwi, �e po tylu ju� opublikowanych �yciorysach
Aleksandra pojawia si� nowa biografia, odpowiadam jak przed siedemnastu wiekami
Arrian z Nikomedii i w tej�e sprawie:
�Mo�e nas zadziwi�, i� nowy historyk po tylu innych opisuje te dzieje, gdy
por�wna dzie�a tamtych z jego w�asnym�.
Moi nast�pcy b�d� mogli powiedzie� to samo, temat jest niewyczerpany.

CZʌ� PIERWSZA

Rozdzia� I

Stela Aristandra

Jam jest Aristander z Telmissos, a oto moja stela.


By�em doskona�y w�r�d doskona�ych, m�drcem w�r�d m�drc�w, uczonym w�r�d
uczonych. �wiat�o we mnie zst�pi�o; bogowie mnie wyznaczyli, abym posiad� wiedz�;
od wczesnych lat uznano mnie za godnego wykonywania dzie� wyj�tkowych.
Czasy moje nie wyda�y �wiatlejszego wieszczbiarza; rozg�os m�j za�mi� s�aw�
przodk�w i mo�na mnie tylko por�wna� z Tejrezjaszem z Teb, kt�ry �y� w wiekach
staro�ytnych.
Uczy�em si� w �wi�tyni mego kraju na wybrze�ach Licji i w bardzo m�odym
wieku odby�em podr� do Egiptu, gdzie si� pobiera i uzupe�nia wszelak� wiedz�.
Podobnie jak Tales i Pitagoras uda�em si� do �wi�tych przybytk�w nad Nilem, aby
uczy� si� medycyny, geometrii, astronomii i boskich praw rz�dz�cych ka�d� rzecz� i
ca�ym �yciem w wiecznym wszech�wiecie. Lecz wiedzy, kt�r� zg��biali w zamiarze
nauczania Tales i Pitagoras, a po nich boski Plato, ja si� uczy�em, aby dzia�a�.
By�em m�odzie�cem bez skazy; dost�pi�em oczyszczenia wod�; nigdy nie
spo�ywa�em wzbronionego jad�a. Jawne mi by�y tajemnice Hermesa.
Jako wielki kap�an, kt�ry widzi boga i wkracza do sanktuarium �wi�tyni,
nios�c swego mistrza, post�puj�c za swym mistrzem, wraz z innymi prorokami
uczestnicz�c w �wi�tych obrz�dach, jak r�wnie� prorok boga Amona odczytywa�em wr�by
i wyznacza�em czyny za panowania trzech kr�l�w Macedonii; owi kr�lowie cz�sto mnie
sadowili na tronie r�wnie wysokim jak ich w�asny.
Podobnie do najm�drszego Asklepiosa przy wielce wspania�ym Zozerze, jak
Amenhotep przy Amenofisie, zosta�em umieszczony przy Aleksandrze, kr�lu i faraonie,
aby si� przeze� wype�ni�y boskie zamierzenia. By�em jego r�k� i g�ow�, aby cia�em
si� sta�y jego zamiar i my�l. Przeto imienia Aristandra nie od��cz� od Aleksandra.
Mam dusz� spokojn�, bom sprawiedliwy by� w mych dzie�ach. W�asn� d�oni�
u�o�y�em epitafium na mej steli i ju� nie powr�c� w nowym wcieleniu.

Rozdzia� II

Kr�lowie Macedonii

Powierzono mi obowi�zki pierwszego wy�wi�conego doradcy i urz�dowego


wieszczbiarza w tym mniej wi�cej czasie, gdy Filip Macedo�ski kaza� zamordowa� sw�
matk�, kr�low� Eurydyk�. By�em jeszcze bardzo m�ody, ledwo przekroczy�em dwudziesty
rok �ycia, a �w, kt�remu mia�em s�u�y� rad�, jakkolwiek r�wnie� m�ody, by� ode mnie
starszy; lecz, gdy si� jest najdoskonalszym, nie ma potrzeby starze� si� na
ni�szych stanowiskach, nim si� dost�pi najwy�szych urz�d�w. Ka�demu cz�owiekowi,
skoro tylko stanie si� dojrza�y, mo�na powierzy� obowi�zki, do kt�rych przeznaczy�a
go w�asna natura.
Gdy umar� ostatni wieszczbiarz macedo�skiego dworu, zebra�o si� kolegium
kr�lewskiej �wi�tyni w Afitis, dok�d mnie wys�ali moi egipscy prze�o�eni, i
wyznaczyli mnie, najm�odszego, abym sprawowa� urz�d najznamienitszy po kr�lu.
Wieszczbiarz winien by� pouczony o przesz�o�ci, aby rozr�nia� znaki
przysz�o�ci.
Wieszczbiarz kr�lestwa winien zna� jego dzieje i pod jakimi gwiazdami si�
narodzi�o, bo narody �yj� i umieraj� jak ludzie.
Dusze narod�w �yj� w swych kr�lach. Oto historia kr�l�w Macedonii.
Na pocz�tku by� Zeus, ojciec i pradziad wszystkich ziemskich kr�l�w. Zeus
w�r�d swych syn�w mia� Heraklesa, a Herakles w�r�d syn�w mia� Hyllosa, jego synem
by� Kleodemos, tego za� synem by� Arystomachos, maj�cy za syna bohatera Argos
Temenosa, z niego zasi� pochodz� trzej bracia nazwani: Gajanos, Aeropos i
Perdikkas.
Trzej bracia, przebiegaj�c kraje za s�aw�, osiedli w g�rnej Macedonii u
w�adcy miasta, kt�ry powierzy� najstarszemu piecz� nad ko�mi, drugiemu nad wo�ami,
a najm�odszy Perdikkas pilnowa� k�z i wieprzy.
Perdikkas wyr�nia� si� urod�. Pan rych�o dostrzeg�, �e z trzech chleb�w,
codziennie wypiekanych dla pasterzy przez jego �on�, chleb wysy�any pi�knemu
Perdikkasowi jest najwi�kszy i naj�liczniej wyz�ocony. Podejrzewa� �on� o zdrad�, i
mimo �e z �mia�o�ci� wrodzon� niewiernym ma��onkom odpar�a, �e tak si� dzieje na
skutek czar�w, gdy� chleb Perdikkasa podwaja obj�to�� pod palcami, ledwo zaczyna
miesi� ciasto, pan postanowi� wygna� trzech braci. Owi za��dali zap�aty za prac�;
pan odpar� wskazuj�c na promie� �wiat�a zst�puj�cy ze �rodka stropu przez otw�r dla
uj�cia dymu: �Oto p�aca, na jak� zas�ugujecie. We�cie to s�o�ce jako zap�at�.
S�dzi�, �e ich wykpi�, lecz Perdikkas mia� bystry rozum, ku os�upieniu
braci odpar�, �e si� zgadza, i kred� zakre�li� granice �wietlistego kr�gu.
Nast�pnie wst�pi� w ko�o, trzykrotnie wskaza� na sw� obna�on� w s�o�cu pier�, a
poniewa� ko�o znajdowa�o si� w �rodku domu, o�wiadczy�, �e odt�d jest w�a�cicielem
wszystkich d�br swego by�ego prze�o�onego.
Pan porwa� si�, by trzech braci zabi�, lecz zdo�ali umkn��. Nagle wezbrana
burz� rzeka - bo Zeus zawsze chroni swe potomstwo - u�atwi�a im ucieczk�. Perdikkas
osiad� w pobli�u, sprzymierzy� si� z s�siaduj�cymi szczepami, a poniewa� odznacza�
si� talentem wodza, powierzano mu w�adz� nad coraz wi�kszymi obszarami; gdy ju�
dostatecznie wzr�s� w pot�g�, zagarn�� posiad�o�� swego by�ego pana i w ko�cu kaza�
si� ukoronowa� na kr�la.
Perdikkas I sp�odzi� Argajosa, ten sp�odzi� Filipa I, ten sp�odzi� Aeroposa
I, ten sp�odzi� Alketasa, ten sp�odzi� Amyntasa I, kt�rego synem by� Aleksander I *
[*Podan� genealogi� macedo�skich kr�l�w opracowa�, na podstawie dzie� Herodota i
Tukidydesa, Artur Weigall, jeden z najlepszych wsp�czesnych historyk�w Aleksandra i
najlepszy znawca rodowodu tego zdobywcy. Przy interpretacji �r�de� staro�ytnych, a
zw�aszcza przy opisie panowania Filipa Macedo�skiego, dzie�a Weigalla cz�sto
s�u�y�y mi za podstaw�. Opisuj�c m�odo�� Aleksandra korzysta�em g��wnie z tekst�w
Plutarcha, a przy opisie wypraw azjatyckich - z dzie� Kurcjusza Rufusa.].
Wszyscy ci kr�lowie przez ca�y okres swego panowania najpierw walczyli z
s�siadami w Macedonii, a gdy j� ca�kowicie zagarn�li we w�adanie, z jej s�siadami:
Iliri�, Epirem, Lynkestis i Tracj�.
Macedonia to kraj lodowaty zim�, skwarny latem, a na wiosn� przesi�kni�ty
wod�. Rodzi silnych ludzi.
W toczeniu si� �wiata wzrastanie ka�dego ludu odpowiada dalekosi�nym
zamierzeniom. Los przeznaczy� male�kie kr�lestwo Macedonii do pokonania w
przysz�o�ci ogromnego imperium Pers�w i Med�w; lecz olbrzym nigdy nie dostrzega w
nowo narodzonym dzieci�ciu przeciwnika, kt�ry go powali.
Pierwszy rzuci� Wschodowi wyzwanie Aleksander syn Amyntasa, kiedy to kaza�
zabi� pijanych siedmiu pos��w wys�anych przez Wielkiego Kr�la do Macedo�czyk�w z
��daniem pos�uchu i haraczu. Wtedy Grecy, nieustannie zagro�eni przez Pers�w, j�li
kierowa� wzrok na ma�y lud zwany barbarzy�skim, zamieszka�y po drugiej stronie
�nie�nego Olimpu.
Mord pos��w nast�pi� z rozkazu Aleksandra, pierwszego tego imienia, gdy by�
dopiero nast�pc� tronu. Zostawszy kr�lem dowi�d� on wielkiej politycznej
roztropno�ci, pocz�tkowo udawa�, �e si� waha mi�dzy Persami a Grekami, a nawet w
czasie bitwy pod Maratonem, po�aru Aten i morskiej walki pod Salamin� zawar� sojusz
z Dariuszem i Kserksesem; ale w przeddzie� bitwy pod Platejami nagle opu�ci� Pers�w
na rzecz Ate�czyk�w; dlatego po zwyci�stwie otrzyma� przydomek Filhellenosa -
�przyjaciela Grek�w�.
Synem Aleksandra Filhellenosa by� kr�l Perdikkas II, on to mia� zaszczyt
cz�sto go�ci� s�awnego Hipokratesa, ponad wszystkich bieg�ego w sztuce leczenia i
r�wnie� potomka Heraklesa. W pa�acu macedo�skich kr�l�w Hipokrates spisa� cz��
swych nauk rozpoczynaj�cych si� s�ynnymi s�owami:
��ycie jest kr�tkie, sztuka d�ugotrwa�a, sposobno�� szybko si� wymyka,
eksperymenty s� niebezpieczne, rokowania trudne�.
Nast�pc� Perdikkasa Drugiego by� Archelaos; nie by� on prawym synem, lecz
bastardem zrodzonym w nie po�wi�conym zwi�zku. Archelaos zabiwszy prawych
dziedzic�w, swych przyrodnich braci, zosta� kr�lem; okaza� si� on jeszcze
�wietniejszym w�adc� ni� jego poprzednicy. Poniecha� dawnej stolicy �jgaj i wybra�
na now� siedzib� kr�l�w miasto Pell�. Le�a�o ono nad jeziorem po��czonym z morzem
rzek� Lydias; przeto kupieckie statki mog�y dowozi� towary zarzucaj�c kotwic� pod
wa�ami miasta.
Archelaos wyposa�y� Macedoni� w drogi, prawa, �wi�tynie, siln� armi�.
Rozpowszechnia� w�r�d ludu sztuk� i nauk�; za jego panowania Macedonia j�a traci�
pi�tno barbarzy�stwa. Wys�a� kap�an�w na nauk� do Egiptu. Przyjmowa� na swym dworze
poet�w i ofiarowa� go�cin� Eurypidesowi, gdy �w musia� uchodzi� z Aten oskar�ony o
bezbo�no��. W�a�nie w Pelli zmar� Eurypides, przypadkowo po�arty przez pa�acowe
psy.
Pragn�c ozdobi� now� siedzib� Archelaos zawezwa� najs�awniejszego malarza
swoich czas�w imieniem Zeuksis. Ten by� tak p�odny w swe dzie�a, i� w ko�cu musia�
rozdawa� obrazy, bo nikt nie by� do�� bogaty, by za nie p�aci�. �w Zeuksis by�
nies�ychanie zarozumia�y, na swych szatach mia� wyhaftowane wysokimi z�otymi
literami w�asne imi�. Istotnie tak celowa� w sztuce, �e nie tylko ludzie si�
mylili, ale i zwierz�ta, a ptaki przylatywa�y dzioba� winne grona, wymalowane
przeze� na murze.
Podobnie jak cz�sto zdarza si� bastardom, kt�rzy po wymordowaniu krewniak�w
narzucaj� sw� w�adz�, tak i Archelaos zgin�� zamordowany. Nadmiar si�y cz�sto
przeradza si� w anarchi�; przez dziesi�� lat po �mierci Archelaosa zam�t panowa� w
Macedonii.
Po owych dziesi�ciu latach Amyntas Drugi, kuzyn Archelaosa, ale z prawego
�o�a, pochwyci� w�adz� w swe r�ce, lecz nie szcz�ci�o mu si� w rz�dach; nie tylko
musia� walczy� z s�siadami, kt�rzy chwilowo str�cili go z tronu, ale i we w�asnym
domu winien by� znosi� nienawi�� swej �ony Eurydyki; zgin�� z jej r�ki.
Ow� Eurydyk�, lynkestyjsk� ksi�niczk�, matk� s�awnego kr�la Filipa,
widywa�em w mych m�odych latach, gdy przyby�em do Macedonii; Eurydyka zas�uguje,
aby j� napi�tnowa� za okrucie�stwo, zaci�t� ambicj� i potworne zbrodnie. Rzadko
sza� mordowania tak ca�kowicie wciela si� w niewie�cie kszta�ty. Zab�jstwo by�o jej
zwyk�� broni� i rozkosz�.
Eurydyka mia�a z m�em czworo dzieci: c�rk� i trzech syn�w. C�rk� bardzo
m�odo wydano za Ptolemeusza z Aloros. Eurydyka wnet zapa�a�a szalon� nami�tno�ci�
do Ptolemeusza i zosta�a kochank� swego zi�cia. W�wczas na rodzin� j�y spada�
kl�ski.
Pierwsz� ofiar� ciosu pad� zdradzony m��, sam kr�l Amyntas. Poniewa�
jeszcze nie wiedziano, do jakich przest�pstw zdolna jest Eurydyka, wpierw si�
wahano, czy obwinie j� o zbrodni�. Lecz wkr�tce Eurydyka kaza�a otru� w�asn� c�rk�,
by pozby� si� rywalki w �o�u swego zi�cia. Tym sposobem zadowoli�a sw� nami�tno��,
lecz nie zaspokoi�a ambicji ani w�asnej, ani kochanka.
Najstarszy z syn�w zosta� koronowany na kr�la jako Aleksander Drugi. Chc�c
odebra� mu w�adz�, Eurydyka i Ptolemeusz w taki spos�b go zamordowali, i� do
zbrodni dodali �wi�tokradztwo. Podczas rytualnego ta�ca, w kt�rym uczestniczy�
m�ody kr�l przystrojony w kap�a�skie insygnia, Ptolemeusz pozoruj�c wraz z
�o�nierzami rzekom� bitw�, rzuci� si� na m�odego monarch� i przeszy� go mieczem.
Wym�g� wiar� w wypadek.
Wtedy Perdikkas, drugi syn Eurydyki, zosta� kr�lem, lecz tylko z imienia,
bo regencj� sprawowa� Ptolemeusz z Aloros, trzeci za� syn, Filip, zosta� wygnany do
ojczyzny matki, Lynkestis, a nast�pnie przekazany Tebom jako zak�adnik i r�kojmia
sojuszu.
Po kilku latach, wci�� zagro�ony utrat� �ycia i w istocie pozbawiony
w�adzy, Perdikkas III zdo�a� zabi� z�owrogiego Ptolemeusza. Filip wnet powr�ci� z
Teb, by wspom�c brata, Eurydyka musia�a ratowa� si� ucieczk�, rodzimy szczep da�
jej schronienie, jednak nie z�o�y�a broni. Mia�a dusz� wodza i zamy�li�a powie��
wojownik�w do walki. Zebra�a wojska, najecha�a Pell� i pom�ci�a zab�jstwo kochanka
ka��c w bitwie zg�adzi� Perdikkasa.
R�d macedo�ski nie ma czego zazdro�ci� ni Atrydom, ni Labdakidom.
Lynkestyjska Eurydyka przewy�szy�a w zbrodniach Klitajmestr�, a syn, kt�ry wy�y�,
winien by� przewy�szy� Edypa.
�w ostatni syn Filip a� za dobrze wiedzia�, jaki los go czeka; uprzedzi�
zakusy i kaza� zamordowa� sw� matk�. Ogniwa si� zahaczy�y, ko�o zamkn�o,
matkob�jstwo zr�wnowa�y�o dzieciob�jstwo.
W tym�e czasie pot�ga Macedonii wci�� ros�a, niemal na przek�r ksi���tom.
Zawsze budzi podziw widok ludu, gdy dociera on do pierwszego szeregu narod�w, cho�
w�adcy jego wzajem si� unicestwiaj�, tragedie za� okrwawiaj� pa�acow� posadzk�.
Lecz nies�uszne jest owo zadziwienie; dzia�a w narodzie rosn�ca si�a. Silny jest
zawsze agresywny; ta sama moc, co wynosi kr�lestwo na szczyty jego przeznaczenia,
pcha przyw�dc�w do wzajemnej rywalizacji. Przeto gdy wsp�zawodnictwo, oskar�enia,
procesy, banicje czy mordy wstrz�saj� pocz�tkami m�odego narodu, nigdy nie s�d�cie,
�e brak mu tchu, �e przedwcze�nie wyczerpa� swe si�y; prze�ywa on gor�czk� wzrostu.
Tego� roku, gdy Filip obejmowa� w�adz�, na tron egipski wst�powa� nowy
faraon Nektanebo wyniesiony przez bunt, kt�ry obali� jego ojca Teosa; w Persepolis
za� bastard Artakserkses III, kazawszy zamordowa� braci, nast�powa� po
Artakserksesie II * [*Chc�c pokr�tce umiejscowi� w czasie chwil� obj�cia w�adzy
przez Filipa Macedo�skiego (359 p.n.e.) wystarczy przypomnie�, �e: Sokrates zmar�
przed czterdziestu laty, za� przed o�miu Dionizjusz Starszy, tyran Syrakuz; Platon
mia� jeszcze �y� pi�� lat i przebywa� w�wczas na dworze Dionizjusza M�odszego na
Sycylii; Galowie przed trzydziestu laty zaj�li Rzym, kt�ry teraz walczy� z ludami
�rodkowej Italii, plebejusze obj�li konsulat; Marsylczyk Pyteas za trzydzie�ci lat
odkryje wybrze�a Morza P�nocnego; w Egipcie panuje w�a�ciwie ostatnia dynastia
egipska; przed oko�o stu dwudziestu laty zmarli Budda i Konfucjusz.].
Pot�ne rozd�wi�ki zam�ca�y niebiosa. W tym w�a�nie czasie wezwano mnie, bym
wyja�nia� znaki i zasi�ga� rad bog�w w sprawach Macedonii.

Rozdzia� III

�wi�tynia i ksi�ga

Nasze �wi�tynie to kamienne ksi�gi; ale pe�nia ich tre�ci nie jest
przeznaczona dla uszu kap�an�w najni�szych stopni, a tym bardziej dla �wieckich.
W egipskich Tebach, w �wi�tyniach, gdzie si� uczy�em, niekt�re �ciany s�
pokryte napisem w szachownic� - jedna p�yta g�adka, druga zapisana. Napis na p�ycie
rytej �atwo si� czyta i tworzy tekst zrozumia�y. Czytaj�cy s� pewni, i� go poj�li.
Lecz wcale tak nie jest. Chc�c go zrozumie�, trzeba wej�� do nast�pnej sali. Na
odwrocie �ciany ka�da p�yta nie zapisana w poprzedniej posiada napis, kt�ry stanowi
ci�g dalszy i podaje w�a�ciw� tre�� tego, co wyryte na drugiej stronie.
Je�li nie dopuszczono ci�, by� czyta� po obu stronach �cian, nie mo�esz
zna� prawdy. Nale�� do tych, kt�rym zezwolono czyta� wszystkie kamienne p�yty.
Moja ksi�ga jest zapisana jak �wi�tynie w Tebach.
Ksi�ga bowiem jest r�wnie� obrazem �wiata, gdzie ka�da rzecz ma dwojakie
znaczenie: jedno jawne, drugie ukryte. Niekt�rzy odczytaj� zaledwie histori�, ale
nieliczni potrafi� czyta� poprzez mury.

Rozdzia� IV

Filip regentem

�mier� Eurydyki zamkn�a ko�o; owoc powr�ci� do nasienia, w�� zwin�� si�
wok� siebie, aby zn�w rozwin�� swe pier�cienie.
Pod imieniem Amyntasa III ukoronowano dzieci�tko, jedynaka nieszcz�snego
Perdikkasa; lecz Macedo�czycy wnet wyznaczyli na regenta kr�lestwa jego stryja
Filipa, kt�ry ich uwolni� od z�ej kr�lowej. Istotnie natychmiast uznano Filipa za
rzeczywi�cie sprawuj�cego kr�lewsk� w�adz�; oddawano mu najwy�sze honory wraz z
przynale�nymi tytu�ami, on za� zachowywa� si� jak prawdziwy kr�l, kt�rym po o�miu
latach mia� zosta� z prawa i namaszczenia, za powszechn� zgod�.
W�wczas Filip mia� dwadzie�cia trzy lata. By� to pi�kny atleta bardzo
wysokiego wzrostu, o pot�nych ramionach, po przodkach g�ralach odziedziczy� krzep�
i by� zaprawiony w �wiczeniach cielesnych; oczy mia� czarne, bardzo b�yszcz�ce,
zarost ciemny i twardy, nosi� spiczast� brod� i kr�tko przyci�te w�osy.
Niew�tpliwie wywiera� urok na kobiety i m�czyzn, nim w ostatnich latach �ycia wino,
rozpusta i odniesione na wojnach rany nie nada�y mu odra�aj�cego wygl�du. D�wi�czny
�miech, przyst�pno��, jowialno��, prostota, z jak� schodzi� na aren�, by obala�
najsilniejszych zapa�nik�w lub prze�ciga� najszybszych biegaczy, poufa�e rozmowy z
namiestnikami, �o�nierzami, go��mi niezw�ocznie zjednywa�y mu przyjaci�, kt�rych
po�piesznie zdradza�. Niew�tpliwie bowiem by� to najbardziej podst�pny cz�owiek,
jaki depta� ziemi�; dwulicowo�� by�a mu tak wrodzona jak oddech; lubowa� si� w
oszustwie jak w sprawnym �wiczeniu, a niekiedy nawet nie dostrzega�, i� oszukuje,
tak k�amstwo stanowi�o cz�� jego istoty.
Nieumiarkowany w rozkoszach, by� zr�cznym m�wc�, lecz wrzaskliwym po trzech
wychylonych czaszach, i graczem, jakby si� urodzi� z ko�ci� w r�ku, przy tym
nadmiernie ugania� si� za kobietami, a� sta�o si� to przys�owiowe. �adna o zgrabnej
nodze, gi�tkim biodrze, obfitej piersi nie mog�a przej�� w zasi�gu jego wzroku, aby
wnet nie pomkn�� za ni� niby za �own� zwierzyn�, ale niechby przejawi�a cho� krzt�
zalotno�ci, a ju� si� stawa� jej �upem. Owa, kt�r� kiedy� goni� a� do najskrytszej
komnaty, dobrze go zna�a, gdy mu odrzek�a: �Daj mi spok�j, wszystkie kobiety s�
takie same, kiedy lampa zga�nie�. Bo w istocie wszystkie kobiety by�y dla� do
siebie podobne, lecz nigdy nie chcia� uzna� tej w�a�ciwo�ci swej natury, zawsze
oczekiwa� czego� nadzwyczajnego w obiektach swej nami�tno�ci.
Wielbi� wszystko, cokolwiek by�o rodem z Aten, i nie istnia�a dla� wi�ksza
rado��, ni� uchodzi� za Ate�czyka. Usi�owa� na�ladowa� attyckie obyczaje, j�zyk,
mod�; ale nie mog�c d�ugo nad sob� panowa� albo si� przymusza�, nie �udzi� d�ugo i
rych�o okazywa� si� tym, kim by� - prostackim chytrusem.
Najlepsz� cz�� swego wychowania zawdzi�cza� latom sp�dzonym jako zak�adnik
w Tebach, i chc�c uchodzi� za Ate�czyka zachowywa� si� jak prawdziwy Beota * [* W
staro�ytnej Helladzie Beoci uchodzili za tak bardzo nieokrzesanych, a� to si� sta�o
przys�owiowe].
Przede wszystkim zatroszczy� si� o wojsko i zorganizowa�, na wz�r s�ynnej
teba�skiej falangi, falang� macedo�sk�, sk�adaj�c� si� z dziesi�ciu, a nawet
szesnastu szereg�w ustawionych jeden za drugim. Wojownicy z pierwszych trzech
rz�d�w mieli bro� kr�tk�, w czwartym za� nosili w��cznie d�ugo�ci czternastu, a
nawet trzydziestu st�p. Opuszczali je nad ramionami przednich szereg�w, stawiaj�c
przed wrogiem p�ot naje�ony dzidami. Te w�a�nie falangi stanowi�y o zwyci�stwach
Filipa.
W pierwszych tygodniach regencji wy�wiczy� tym sposobem dziewi�ciotysi�czn�
armi�, u�y� jej najpierw przeciw rodakom matki, zabijaj�c ich siedem tysi�cy;
reszt� odepchn�� w g�ry Lynkestis.
Stawi�o si� pi�ciu pretendent�w do tronu ��daj�c korony, r�nili si� mi�dzy
sob� si�� i mieli r�nych poplecznik�w; Filip tylko po to uzna� swego bratanka za
kr�la, by sobie zapewni� w�adz�, przeto zmusi� do ucieczki trzech pretendent�w,
czwartego skaza� na �mier�, wojska ostatniego rozgromi�.
Posiadaj�c w�adz� i wojsko, teraz potrzebowa� z�ota, by op�aci� wojsko i
zachowa� w�adz�. Tedy zagarn�� kopalnie na z�otodajnej g�rze Pangajon, nale��ce do
ate�skiej kolonii; przeprosi� Ate�czyk�w zapewniaj�c ich, �e tak post�pi�, aby
w�a�nie oni mieli mocniejszego sprzymierze�ca, i przej�� na w�asno�� kopalnie; tak
pi�knie je u�ytkowa�, i� macedo�skie z�oto z wizerunkiem Filipa rozpowszechni�o si�
w ca�ej Grecji, nast�pnie w dalszych krajach a� po brzegi wielkiego zachodniego
oceanu.
Mia� zatem wszystko, co kr�l winien posiada�; brak mu by�o jedynie zgody
bog�w, bez kt�rej nied�ugo utrzyma� si� mo�e zgoda lud�w. Te za� burz� si�, pod
zbyt siln� r�k� i szybko zapominaj�c, ch�tnie zarzucaj� swym w�adcom te same czyny,
za kt�re poprzednio ich chwali�y.
Filip wyzwoli� Macedoni� od zbrodni Eurydyki i napa�ci Lynkest�w, jednak�e
pozosta� matkob�jc�.
Aby zmaza� win�, o kt�rej poszeptywano w kramach przy ka�dym nowo
og�oszonym edykcie, doradzi�em Filipowi, by odby� pielgrzymk� do Samotraki, gdzie
ofiary z�o�one bogom Kabir�w oczyszczaj� ka�dego winowajc� z grzechu przelania
krwi, jakakolwiek by by�a natura czy przyczyna zab�jstwa.
Wpierw nim zach�ci�em go do podr�y, cz�sto zbiera�o si� kolegium kap�an�w;
badali�my gwiazdy, medytowali�my nad proroctwami, obliczali�my �czasy�. Go�cili�my
wys�annik�w innych wyroczni. Wiedzieli�my, �e Filip nie powr�ci z Samotraki sam.

Rozdzia� V

Czas Amona

Nale�y wiedzie�, i� istniej� lata niebia�skie, podobnie jak istniej� lata


ziemskie.
Wielki rok kosmiczny obejmuje oko�o dwudziestu pi�ciu tysi�cy naszych
ziemskich lat i dzieli si� na dwana�cie miesi�cy, licz�cych oko�o dwa tysi�ce sto
lat ka�dy. Oblicza si� te miesi�ce wedle przesuwania si� punkt�w r�wnonocy po pasie
zwierzy�ca niebieskiego. Miesi�ce kosmiczne nast�puj� po sobie w porz�dku odwrotnym
ni� ziemskie. Przeto w miesi�cach ziemskiego roku Panna nast�puje po Lwie, a
Kozioro�ec po Strzelcu, za� w roku kosmicznym Strzelec nast�puje po Kozioro�cu, a
Lew po Pannie.
Nale�y wiedzie�, �e ka�dy miesi�c wielkiego roku kosmicznego zwie si� er�
lub �czasem�, a �czasem� rz�dzi jeden ze znak�w Zodiaku.
Ziemski rok ko�czy si� w Rybach i odradza w Baranie; rok kosmiczny wygasa w
Baranie i rozpoczyna si� w Rybach. Przej�cie od ery Barana do Ryb zaznacza na
niebie uk�ad gwiazd zwany konfiguracj� �ko�ca czas�w�; nie �wiadczy on, �e �wiat
ulegnie unicestwieniu, ale �e up�yn�o dwana�cie �czas�w�. Jednak temu przej�ciu
towarzysz� wielkie wstrz�sy.
Nale�y wiedzie�, �e sprawy, o kt�rych tu opowiadam, toczy�y si� w ostatniej
cz�ci dwunastej ery, to jest �czasu� Barana, �e nast�pi�a ona przed siedemnastu
wiekami, po �czasie� Byka, i pozosta�o tylko oko�o trzystu pi��dziesi�ciu lat przed
przysz�ym wielkim rokiem kosmicznym.
Nale�y wiedzie�, �e istot� znaku Barana zw� Amonem, rysuj�c j� na
wizerunkach jako Amona. Ale nie nale�y g�osi�, �e Amon i Amon-Re oznaczaj� to samo.
Re bowiem to bosko�� w�adaj�ca wielkim rokiem, ujawniaj�ca si� w s�o�cu; za� Amon-
Re to po��czenie obu zasad, szczeg�lne cechy przejawiaj�ce si� w �czasie� Barana.
Nale�y tak�e wiedzie�, �e Zeus-Amon stanowi w Grecji odpowiednik Amona-Re w
Egipcie, jak zreszt� Amona-Najos i zbrojnego w piorun Min-Amona i Bel-Marduka w
Babilonii; s� to oblicza tego samego boga �czasu�, lecz czczone w r�nych krajach *
[* Kult Amona - b�stwa o g�owie barana - nagle pojawia si� w Egipcie oko�o roku
dwutysi�cznego przed nasz� er�, to jest u progu astrologicznego �czasu� Barana.
W�wczas faraonowie zmieniaj� tytu�y, odrzucaj� imi� Mentuhotep (Mentu albo
Montu - byk) przybieraj�c imi� Amenemhat albo Amenemmes, p�niej za� Amenhotep.
Rdze� Montu ju� nigdy si� nie pojawia w imieniu, natomiast bardzo cz�sto spotyka
si� rdze�: Amon. Zamiana ta nast�puje w okresie �redniego Kr�lestwa, pomi�dzy XI a
XII dynasti�.
R�wnie� zachowana chronologia dynastii babilo�skich zaczyna si� - jak mo�na
stwierdzi� - oko�o roku 2000 p.n.e., podobnie chronologia kr�l�w Asyrii.
Poj�cie ery astrologicznej stanowi w staro�ytno�ci nieod��czn� cz��
gwiezdnej teologii. Rz�dzi ono kultami, inspiruje proroctwa, kszta�tuje wiedz�
ezoteryczn� i pojmowanie historii.
Apokalipsy egipskie przewidzia�y koniec ery Barana, nie tylko �ydowscy
prorocy przewidzieli przyj�cie Mesjasza [zapowied� ery Ryb], pierwsi chrze�cijanie
w dow�d uznania nowej ery wzi�li jako symbol �Ryby�, zanim przyj�li symbol krzy�a.
Zmianom ery - jak si� zdaje - towarzysz� zaburzenia atmosferyczne i w
skorupie ziemskiej. Trz�sienie ziemi w czasie m�ki Chrystusa nie by�o odosobnionym
wypadkiem. Apokryfy ewangeliczne podaj�, �e w czasie pobytu Jezusa w Egipcie
zawali�o si� wiele �wi�ty�.]. Kap�ani we wszystkich sanktuariach Amona-Re i Zeusa-
Amona stale si� ze sob� porozumiewali; a w tym okresie na skutek proroctw cz�ciej
ni� kiedykolwiek.
Bo egipscy m�drcy wiedzieli o wszystkim, cokolwiek si� wydarzy�o w wiekach
staro�ytnych i co ma si� wydarzy� w przysz�ych wiekach. Od pocz�tku swego istnienia
Egipt wiedzia�, jaki b�dzie jego koniec; Hermes Potrzykro� Wielki tymi s�owy
objawi� go boskiemu Asklepiosowi:
�... nadejdzie czas, gdy b�dzie si� wydawa�o, �e pr�no czczono bog�w; oka�� si�
nieskuteczne i zawiod� �wi�te mod�y, i pozbawione b�d� owocu... Obcokrajowcy zalej�
ten kraj. Tedy �wi�t� ziemi�, ojczyzn� sanktuari�w i �wi�ty�, pokryj� groby i
zmarli. O, Egipcie, Egipcie, pozostan� tylko ba�nie o twej wierze i obrz�dach, a
twoje dzieci p�niej nawet i w to nie uwierz�; nic nie przetrwa pr�cz s��w wyrytych
na kamieniach, kt�re opowiadaj� o twych pobo�nych czynach�. * [* Wyci�g z Traktat�w
Hermetycznych (apokalipsa Asklepiosa), kt�rych pierwsze greckie redakcje pochodz�
sprzed oko�o dw�ch wiek�w p.n.e., oparte s� na ksi�gach egipskich co najmniej o dwa
tysi�ce lat wcze�niejszych.
Termin �hermetyczny�, oznaczaj�cy w naszym j�zyku �tajemniczy, niejasny,
zamkni�ty�, pierwotnie oznacza� nauk� objawion� przez boga Thota, zwanego r�wnie�
Hermesem (od Hor-mes - narodziny cz�owieka).
Stwierdza si� wielkie podobie�stwo tekst�w Hermesa Trismegista do
niekt�rych fragment�w dzie� Platona, a zw�aszcza Timajona. Platon przez kilka lat
studiowa� w Egipcie, podobnie jak Pitagoras, kt�ry tam przebywa� przez przesz�o
dwadzie�cia lat, a jeszcze wcze�niej Tales z Miletu. Dzie�a ich, b�d�ce podstaw�
ca�ej my�li zachodniej, by�y przesi�kni�te egipsk� wiedz� inicjacyjn�.]
Ju� kilkakrotnie Persowie naje�d�ali Egipt, w rumowiska obracali sanktuaria
Amona i prze�ladowali kap�an�w. Z pomoc� greckich wojsk wyp�dzono Pers�w. Lecz by�o
zapowiedziane, i� powr�c�, a nowy faraon Nektanebo Drugi nie zako�czy �ycia na
tronie swych ojc�w, wiedzieli�my, a i on sam wiedzia�, bo zosta�o przepowiedziane,
�e b�dzie ostatnim faraonem z egipskiego rodu.
Jednak kult Amona jeszcze nie zaga�nie, poniewa� �czas� jego nie przemin��.
Wiedzieli�my o przyj�ciu nowego wcielenia boskiego, kt�re po raz ostatni wskrzesi
Amona, nim on zniknie poza Rybami.
Naj�wi�tsza z �wi�tych, wyrocznia nad wyroczniami znajduje si� w oazie Siwa
w Libii. Lecz istnieje sanktuarium Zeusa-Amona w Afitis, inne za� w epirockiej
Dodonie w�r�d d�bowego lasu. Oczy nasze przyci�ga� los ksi���t Epiru i Macedonii.
W oparciu o proroctwa dokonano oblicze�; Wskrzesiciel - wcielony promie�
mia� by� pocz�ty jesieni� w ostatnim roku sto pi�tej greckiej olimpiady.
Wszystkie proroctwa nie wype�niaj� si� same przez si� i nie zapowiadaj�
tylko zdarze�, kt�re nieodzownie winny nadej��. Cz�sto prorocy maj� uprzedzi�
wtajemniczonych, co nale�y zrobi�, aby si� spe�ni�y rzeczy, kt�re maj� si� zi�ci�.

Rozdzia� VI

Olimpias

W pocz�tkach jesieni ostatniego roku sto pi�tej olimpiady Filip Macedo�ski


odby� pielgrzymk� do Samotraki. Ja mu towarzyszy�em.
W �wicie Filipa jecha� r�wnie� naj�wietniejszy jego w�dz Antypas zwany
Antypatrem; Filip obdarza� go pe�nym zaufaniem, i s�usznie, bo nikt i nigdy z takim
samozaparciem nie by� mu oddany.
Wierny a� do obrzydzenia, tak si� troszczy� o swego ksi�cia, b�d�c ode�
starszy o dwadzie�cia lat, �e odwa�a� si� nawet gani� go publicznie i uzyska�
przydomek Antypatra M�drego. Przedwcze�nie wy�ysia� od ci�g�ego noszenia he�mu.
Kiedy na� patrzy�em, widzia�em, �e prze�yje Filipa, �e b�dzie posiada� najwy�szy
wp�yw na losy Macedonii, za� nieprzychylny los za�mi schy�ek jego dni. Nie by� zbyt
bystry ani wykszta�cony; lecz rozumu starczy�o mu akurat na to, aby rz�dzi� w
zast�pstwie i mie� �lepy pos�uch w�r�d �o�nierzy. Nie lubi� mnie, nigdy mnie nie
lubi�, bo nic nie pojmowa� z boskiej wiedzy. Filip w g��bi ducha troch� si� go
obawia�, bo Antypater by� dla� wcieleniem sumienia, kt�re w�adca sam przecie
powinien posiada�. Kiedy Filip zatopiony w grze widzia� wchodz�cego do namiotu
Antypatra, czym pr�dzej chowa� ko�ci i kubek pod ��ko. Wyra�a� mu wielkie uznanie
m�wi�c: �Spa�em spokojnie, bo Antypater czuwa��.
Z Pelli nad morze jechali�my konno, po czym wsiedli�my na statek p�yn�cy do
archipelagu.
Rankiem na wprost dzioba statku wy�oni�a si� z fal wyspa Samotraka,
sto�kowata, wysoka, skalista, spowita w mg�y. Gdy przybili�my do brzegu, w porcie
Paleopolis by�o t�oczno i rojno od t�umu, bo obchody misteri�w mia�y si� rozpocz��
nazajutrz i zewsz�d �ci�ga�y pielgrzym�w. Filipa powitano z honorami nale�nymi
ksi�ciu krwi, oprowadzono go po �wi�tyniach i pokazano dzielnic� kap�an�w i heter
�wi�tynnych.
- Wyznaczyli�my ci towarzyszk� misteri�w, o ile tw�j wieszczbiarz
przystanie na nasz wyb�r; pochodzi ona z kr�lewskiego rodu, zowie si� Olimpias i ma
szesna�cie lat - rzek� do Filipa arcykap�an. - Ojcem jej by� Neoptolemos, zmar�y
kr�l Epiru, a bratem jest Aleksander Molos, obecny kr�l s�siaduj�cego z wami
pa�stwa. W �y�ach jej p�ynie krew Achillesa, od dziecka kszta�cono j� w �wi�tyni w
Dodonie, a od kilku miesi�cy przebywa w naszych murach. W ci�gu dziewi�ciu dni
po�wi�ci si� wy��cznie tobie i nie b�dzie musia�a jak inne hetery obdarza� sob�
r�nych pielgrzym�w.
P�niej w jednej ze �wi�ty� uczestniczy�em w d�ugiej, zbiorowej medytacji.
Zgromadzili si� tu nie tylko prze�o�eni kultu Kabir�w, lecz tak�e kap�ani z innych
�wi�ty�, w�r�d nich dwaj przybyli z Dodony i jeden mag z Efezu w Lidii, a tak�e
Egipcjanin, wys�annik naczelnego proroka Amona. Zasiedli�my na ziemi w kr�g tworz�c
przepisowe ko�o i weszli�my w stan medytacji.
- Jest kap�ank� Zeusa-Amona, wielbicielk� boga, a ziemsk� jego ma��onk� *
[*Tytu�y arcykap�anki w �wi�tyniach Amona.
Urz�d ten w Egipcie cz�sto powierzano ksi�niczkom z rodu faraon�w, podobnie
jak wielokrotnie w �redniowieczu c�rki z panuj�cych dom�w przeznaczano na opatki
wielkich klasztor�w.
R�nica polega na tym, �e w staro�ytno�ci kap�anki, zale�nie od �wi�tyni i
zwi�zanego z ni� kultu, �lubowa�y b�d� czysto�� (westalki), b�d� uprawia�y �wi�t�
prostytucj�. Tylko zadziwia nas fakt, �e c�rka kr�la Epiru przebywa�a w otoczeniu
wy�wi�conych prostytutek, gdzie uzyskiwa�a wtajemniczenie. W ka�dym razie teksty
m�wi� jednoznacznie o rodzaju funkcji, jak� pe�ni�a Olimpias, i o zapale, z jakim
si� jej oddawa�a.] - wyrzek� jeden z kabirskich kap�an�w. - Przekazali�my jej w�a,
kt�ry swym bezruchem symbolizuje pocz�tek i koniec, a wij�c si� odtwarza podw�jny
ruch wszech�wiata.
- Czy to ona? - zapyta� mnie arcykap�an.
Zamkn��em oczy, by pozna�.
- Tak, to ona - odrzek�em. - Czy zna sw�j los?
- Zosta�a o nim pouczona. Rzecz jej wy�o�ono i zna inwokacje.
Z��czywszy d�onie na kolanach ponownie weszli�my w stan medytacji.
- Czy widzisz j� przy nim? - pad�o jeszcze pytanie.
- Widz� j� od dawna.
Wtedy przem�wi� Egipcjanin.
- P�nocne kr�lestwo b�dzie niby jajo, kt�re wy�ywi Wskrzesiciela. Lecz nie
b�dzie jego ojcem �w, kt�rego ojcem zwa� b�d�. Bo promie� Amona nie mo�e zst�pi� w
ksi�cia P�nocy, poniewa� ten ksi��� sam nie jest synem Amona.
- Promie� Amona mo�e zst�pi� w jego kap�an�w - rzek� po chwili mag z Efezu.
- Mo�e, je�li nie przeznaczono faraonowi sp�odzi� nast�pcy i je�li Amon
wyda rozkaz niebia�skiemu garncarzowi - odpar� Egipcjanin.
Po czym si� rozstali�my.
Nazajutrz wieczorem, gdy zapad�y ciemno�ci, kap�ani, hetery i pielgrzymi
zgromadzili si� na wielkim �wi�tynnym placu, gdzie stoj� pos�gi czterech b�stw
kabirskich: Aksiery i Aksiokersy, Aksiokersosa i Kadmosa o podniesionych fallusach,
dwie zasady �e�skie i dwie m�skie, zwane tak�e Demetr�, matk� �ycia, i Persefon�,
wskrzeszeniem �ycia po przej�ciu przez p�omie� otch�ani, Hadesem, upadkiem
cz�owieka, i Hermesem, odrodzeniem cz�owieka.
Misteria to wielkie widowiska, kt�re przypominaj� teatr, tym si� jednak od
niego r�ni�, �e odbywaj� si� bez widz�w, lub raczej ci, co maj� si� za widz�w,
nie�wiadomie staj� si� aktorami; ten bowiem teatr odtwarza samo �ycie; symboliczny
rytua� i magia gest�w wiernie odpowiadaj� cyklom �ycia, my za� moc� obrazu
zostajemy rozgrzeszeni z niesprawiedliwych czyn�w, kt�re�my pope�nili, ze
zbrodniczych poryw�w, kt�rym ulegli�my, i przywracamy w sobie boski �ad.
Teatr w naszych miastach, gdzie t�umy zasiadaj� na stopniach, to tylko
�wiecka forma misteri�w. Teatr uwalnia nas wy��cznie od po��da�, podczas gdy
misteria wyzwalaj� nas z jarzma w�asnych czyn�w.
Misteryjne gesty maj� dla wtajemniczonych swe g��bokie znaczenie, kt�rego
nie wolno ujawni� profanom, lecz to nie szkodzi, bo magiczne symbole same przez si�
dzia�aj� i wp�ywaj� na obecnych poza ich �wiadomo�ci� i zrozumieniem.
Misteria Kabir�w rozpocz�y widowiska zab�jstwa i �mierci. Nast�pnie
arcykap�an Kojes, obdarzony moc� rozgrzeszania, przechodzi� obok ka�dego uczestnika
i oczyszcza� go z winy przerwania boskiego cyklu �ycia. D�ugo trzyma� d�onie na
czole i ramionach Filipa; potem przystan�� przed Antypatrem, kt�ry, jak ka�dy
�o�nierz zabijaj�c i ka��c zabija�, s�dzi�, �e wolny jest od grzechu. Kojes sta�
nieruchomo. Nagle ujrzeli�my, �e roztropny Antypater wpada w sza�, jak to niekiedy
zdarza si� podczas obrz�du, rzuca si� do przodu, nag� d�oni� wali w ziemi�, pastwi
si� nad niewidzialnym trupem, z pian� na ustach szamoce si� na ziemi, jakby sam
umiera� �mierci� nieznanego wroga. Powsta� dopiero, gdy Kojes na�o�y� na niego
d�onie, lecz dygota� a� do chwili wej�cia heter.
Zbli�y�y si� przy d�wi�kach flet�w, potrz�saj�c sistrami i krotalami,
uderzaj�c w cymba�y i b�benki; u wej�cia do �wi�tyni rozsun�y si� zas�ony i w
olbrzymiej masce wychyli�a si� g�owa kap�ana, kt�ry uosabia� Adama, pierwszego
cz�owieka, pocz�tek rodzaju ludzkiego.
Wiedzia�em, �e w �lad za nim pojawi si� boska nosicielka w�a. Zamkn��em
oczy, aby zobaczy� j� po raz ostatni tak�, jak� kilkakrotnie widywa�em w mych
widzeniach, i os�dzi�, gdy unios� powieki, czym si� nie pomyli�. Wygna�em my�li;
dopu�ci�em, by pod moim czo�em utworzy� si� czarny kr�g, szarawy na brzegach, do
kt�rego �rodka my wieszczbiarze wzywamy dalekie twarze i postacie. Po czym ponownie
otwar�em oczy.
Olimpias sta�a tu, przede mn�, rzeczywista i bardziej podobna do mej wizji,
ni� si� spodziewa�em, smuk�a i szczup�a, jedynie w kr�tkiej prze�roczystej szarfie
opasuj�cej biodra. Mimo �e wszystkie pochodnie by�y opuszczone ku ziemi, wydawa�a
si� obramowana �wiat�em. Nagie jej cia�o oplata� w�� Amona, jego �uskowata g�owa
spoczywa�a na jej ramieniu niby olbrzymi �ywy klejnot. Olimpias mia�a �nie�ne
cia�o, twarz w�sk� i doskonale zakre�lone brwi, lecz przede wszystkim widzia�em jej
oczy, szeroko rozwarte, o metalicznym po�ysku, oczy te kilkakrotnie pojawia�y si� w
�rodku mego czarnego ko�a, skrz�ce niby mika, patrz�c z uporczywym wyrazem
przeznaczenia. Olimpias by�a ma�a, lecz wiotkie jej cz�onki o�ywia�a wyj�tkowa
si�a, skoro mog�a unosi� ci�ar wielkiego w�a. Zbli�y�a si� do mnie, a� niemal
musn�a g�ow� wielkiego p�aza; zauwa�y�em na niej trzy znamiona: na czole, ramieniu
i piersi, trzy punkty, kt�re si� namaszcza przy koronacji faraon�w. W blasku
pochodni w�osy jej po�yskiwa�y miedzi�.
Podszed�em do pos�pnego Filipa; sta� przed tym zjawiskiem oszo�omiony;
szepn��em:
- To ta jest tobie przeznaczona.
Ju� si� odwr�ci�a.
Druga cz�� misteri�w odtwarza narodziny �ycia; tym sposobem cichnie zam�t,
jaki zbrodnia wprowadzi�a w boski porz�dek. Misteria przeto ucz�, �e nowe �ycie
winno zast�pi� ka�de �ycie przerwane, �e grzech pozbawienia �ycia winien by�
odkupiony jego tworzeniem, �e jedynie mi�o�� zmazuje zbrodni� i �ycie bez ustanku
zahacza o �mier�.
Olimpias podesz�a do kap�ana uosabiaj�cego Adama, kt�ry sta� w �rodku
dziedzi�ca; przed nim ta�czy�a wraz z w�em, a spos�b, w jaki zbli�a�a wargi do
rozdwojonego j�zyka p�aza, owija�a grube zielonawe pier�cienie wok� swej szyi,
gard�a i delikatnego �ona, wsuwa�a cielsko w�a mi�dzy uda, rozwija�a go, aby si�
zn�w nim owin��, m�g� wzbudzi� tylko trwo�ny podziw. Pozosta�e hetery potrz�sa�y
muzycznymi instrumentami i pouczone przez kap�an�w �piewa�y w rytmie, kt�ry
odtwarza tworzenie �ycia; wszyscy za� pielgrzymi nie�wiadomie oddychali w tym
rytmie.
Pochodnie bez ustanku opuszcza�y si� i wznosi�y; kolejno cie� i blask
przemyka�y po ciele Olimpias, kt�ra teraz ju� le��c odtwarza�a ruchy mi�o�ci tak
nami�tnie i z tak� godn� podziwu doskona�o�ci�, �e obecni nie mogli powstrzyma�
okrzyk�w. Adam kr��y� wok� niej, opisuj�c wpierw szerokie ko�a, potem coraz w�sze;
gdy za� niemal wirowa� tu� przy niej, porwa� j� w ramiona i uni�s� za �wi�tynne
zas�ony. Za nimi w�� poczo�ga� si� po kamieniach.
Po chwili pojawi�a si� Olimpias bez Adama i bez w�a. Misteria si�
zako�czy�y, zwykli pielgrzymi odeszli do dzielnicy heter.
Podprowadzi�em Olimpias do Filipa; sp�dzi� z ni� noc, lecz nie zezwoli�a,
aby j� posiad�, bo nosicielka boskiego w�a przez ca�y czas misteri�w mo�e nale�e�
tylko do boga. Jednak�e wtajemniczy�a Filipa - zazwyczaj nieokrzesanego i
spiesznego w rozkoszy - w dotychczas nie znane mu pieszczoty. Kap�ani nauczyli
Olimpias sztuki rozkoszy, stanowi�cej jedno z doj�� do odczucia b�stwa.
Noc po nocy, przez ca�y czas trwania misteri�w, kt�re wprowadzaj�
pielgrzym�w w �wi�t� ekstaz� i wiod� poza czas, uwalniaj�c ich od nie przeczuwanej
m�ki, Olimpias uchyla�a przed Filipem tajne furty mi�dzy cia�em a dusz�. Jak
przewidywali�my, zakocha� si� w niej bez pami�ci.
W nadmiarze ostro�no�ci rzucali�my na Filipa zakl�cia zmuszaj�ce do
z��czenia. By� to zb�dny trud; sama Olimpias moc� rozkoszy, jak� go obdarza�a, a
tak�e pobo�n� odmow� swego cia�a zaczarowa�a regenta Macedonii.
Filip rozstawa� si� z ni� jedynie po to, aby jej oczekiwa�. Wzrok jego ju�
si� nie zatrzymywa� na �adnej dziewczynie; od �witu do zmierzchu w oczach tkwi�o mu
wspomnienie ostatniej nocy; niecierpliwo��, z jak� udawa� si� na misteria, d�ugie
westchnienie zarazem ukojenia i nadziei, wyrywaj�ce mu si� z piersi na widok bladej
i wiotkiej Olimpias, owini�tej w mieni�ce si� sploty w�a, dostatecznie �wiadczy�y o
jego wobec niej uleg�o�ci.
Co wiecz�r zmienia� si� kap�an przystrojony w atrybuty Adama. Pewnego razu,
w chwili gdy kap�an unosi� w swych ramionach Olimpias poza zas�on�, sta�em tu� przy
wej�ciu do �wi�tyni. Na dziedzi�cu brzmia�y rytmy sister i krotali, lecz z wn�trza
�wi�tyni dotar� do mnie pog�os inwokacji Olimpias, odbity o marmurowe �ciany:
- Duchowy blasku Amona, zst�p w sw� s�u�ebnic�, zaszczy� twoj� ma��onk�.
Obdarz j� synem tobie po�wi�conym, obdarz j� synem, kt�ry b�dzie twoim ramieniem na
ziemi. Niech w�ada lud�mi, niech rz�dzi ludami. Duchowy blasku Amona, duchowy
blasku Zeusa, zst�p w twoj� s�u�ebnic�. Niech syn tw�j b�dzie pot�ny, niech syn
tw�j b�dzie szlachetny, niech syn tw�j b�dzie kr�lem, niech zamieszka w nim twoja
pot�ga, niech b�dzie obro�c� twej czci, w�adc� kr�lestw, podobny bogom.
P�niej wypowiada�a ju� tylko imi� Amona, nieustannie je powtarzaj�c w
�wi�tych tonacjach, a� zako�czy�a d�ug�, pe�n� szcz�cia skarg�.
Dziewi�ta noc zako�czy�a misteria. Olimpias pos�uszna naszym zaleceniom
zgodzi�a si� odda� Filipowi; �w rankiem o�wiadczy�, �e pojmie j� za �lubn� �on�.
Na t� wie�� m�dry Antypater j�� krzycze�, �e Filip oszala�, �e go
zaczarowano, wykorzystuj�c jego sk�onno�� do rozpusty.
- Zabierz j� jako konkubin�, je�li tak bardzo ci si� podoba - wo�a�. - A
jak ci� znam, r�cz�, �e d�ugo podoba� ci si� nie b�dzie.
Filip odpar�, �e to sta� si� nie mo�e, poniewa� Olimpias jest zarazem
ksi�niczk� i kap�ank�; je�li pragnie j� zmusi� do opuszczenia �wi�tyni, winien j�
po�lubi�.
- Zostaw j� wi�c kap�anom, dla kt�rych jest stworzona - m�wi� Antypater. -
Czy chcesz wprowadzi� pod sw�j dach zaklinaczk� w�y, czarownic�? Co ci� obchodzi,
�e jest ksi�niczk�? Ty, najwy�szy dostojnik Macedonii, chcesz za�lubi� dziewczyn�,
kt�ra zawodowo uprawia�a nierz�d na stopniach �wi�tyni i oddawa�a si� przed tob�
innym, i na pewno potem tak�e b�dzie si� innym jeszcze oddawa�a? Czy� o�lep�?
Pi�knie b�dziesz wygl�da�, kiedy kt�ry� z obecnych tu podr�nych zawita na dw�r w
Pelli i przypomni sobie, �e widzia� twoj� �on� z nagim brzuchem i rozchylonymi
udami tarzaj�c� si� po ziemi w�r�d setek prostytutek, jej si�str, i tylu� krzykaczy
spod znaku Priapa!
W�wczas przej�ty oburzeniem Filip zarzuci� Antypatrowi �wi�tokradztwo i
blu�nierstwo. Cokolwiek tu si� dzieje, jest czyste i �wi�te i nic nie ma wsp�lnego
ze zwyk�� rozpust�. Czy on, Antypater, zapomnia�, jak si� sam zachowa� podczas
misteri�w? ��cz�c polityk� z mi�o�ci� Filip o�wiadczy�, �e nie m�g�by zawrze�
korzystniejszego zwi�zku. Epir, ojczyzna Olimpias, s�siaduje z Macedoni�. Przeto
zapewni sobie sojusz z Aleksandrem Molosem. Za��da�, abym si� poradzi� gwiazd i
wyroczni; potwierdzi�y one to, co ju� wpierw wiedzia�em.
Olimpias by�a przej�ta zachwytem na wie��, �e si� ma spodziewa�
zapowiedzianego jej syna Amona. Nie czu�a do Filipa ani mi�o�ci, ani odrazy. Jaki�
m�czyzna m�g�by j� wzrusza�, skoro �y�a w mistycznym zwi�zku z bogiem? Jednak�e jak
ka�d� szesnastolatk� ol�niewa� j� przedziwny los, kt�ry wiod�c j� przez las Dodony
i �wi�tyni� Kabir�w mia� j� uczyni� pierwsz� ksi�niczk� Macedonii.
Natychmiast wys�ano pos�a do Epiru.

Rozdzia� VII

Teba�skie zwiastowanie

W Egipcie ucze� wielkiej teba�skiej �wi�tyni zostaje dopuszczony do sali,


gdzie na �cianach wyobra�one zosta�o wszystko, co dotyczy narodzin faraona. Oto, co
w tej komnacie ucze� mo�e odczyta� i poj��.
Najpierw kap�ani Amona obliczaj� czas i dzie�, gdy promie� Amona w spos�b
doskona�y wcieli si� w panuj�cego kr�la, aby owego dnia kr�l sp�odzi� swego
nast�pc�. Ju� w g��bi niebios b�g-garncarz Chnum kszta�tuje zarazem przysz�ego
faraona i jego sobowt�ra zwanego Ka. Gdy dzie� �w nadejdzie, zwiastuj�cy kap�an
odwiedza �on� kr�la i m�wi: �Nadszed� czas, by� pocz�a syna�. Syn �w nie zawsze
winien by� pierworodny.
Podczas obcowania obecny w kr�lu Amon ��czy si� z kr�low�. Ow�adni�ta jego
moc� g�o�nym wo�aniem wymienia ona godno�ci, cechy, zalety, jakie winien posiada�
syn.
Podczas ca�ej ci��y Ka maj�cego si� narodzi� dziecka zasiada na kolanach
Amona, kt�ry ustala bieg jego losu; wszyscy za� bogowie i geniusze kr�lestw,
powierzonych w przysz�o�ci jego rz�dom, czuwaj� nad �onem chroni�cym jego ziemski
kszta�t.
Gdy w ko�cu ci��y kr�lewskie dzieci�, syn kr�la, przychodzi na �wiat, Ka
opuszcza kolana Amona, aby si� z��czy� z ziemskim cia�em.
Wtedy polewa si� dziecko �r�dlan� wod� sp�ywaj�c� na� z dw�ch amfor* [* Z
obrazu pocz�cia i narodzin Amenofisa III na murach Luksoru wnioskujemy, �e
zwiastowanie, a tak�e sakrament chrztu nie by�y wy��cznym przywilejem Nowego
Testamentu.
By�y one stale praktykowane przy okazji nast�pstwa po kr�lu lub kap�anie.
W Ewangelii m�wi� nam o zwiastowaniu Marii, a tak�e Zachariaszowi i
El�biecie przed narodzinami Jana Chrzciciela (zob. Ew. �w. �ukasza).
Stary Testament przytacza r�wnie� wiele przyk�ad�w.
Mityczne narodziny cytowane w Biblii nasuwaj� podobie�stwo do narodzin
faraon�w. Wtajemniczone kobiety wyg�aszaj� b�agaln�, ezoteryczn� formu�� pragn�c
uzyska� dziecko, w kt�re zst�pi� boskie si�y; dzieci te ju� w �onie matki by�y
po�wi�cone s�u�bie bo�ej. Zwano je �Nazarejczykami�.
Matka Samuela tak oto blaga Przedwiecznego:
�Je�li� wejrzysz na mnie, a nie zapomnisz s�u�ebnicy Twojej i dasz
s�u�ebnicy Twej dzieci� p�ci m�skiej, tedy dam je Panu po wszystkie dni �ywota jego
i brzytwa nie postoi na g�owie jego�.
Jeremiasz za�, by potwierdzi� swe �wi�te pos�annictwo, powiada:
�S�owo Pa�skie do mnie przem�wi�o: Pierwej, ni�lim ci� utworzy� w �ywocie
matki twojej, zna�em ci�; pierwej, ni�li� wyszed� z jej �ywota, po�wi�ci�em ci�, za
proroka narodom da�em ci�.
Mi�dzy stwierdzeniem pojawiaj�cej si� tutaj preegzystencji duszy a symbolem
sobowt�ra przysz�ego dziecka zasiadaj�cego na kolanach Amona istnieje w istocie
tylko r�nica stylu.
Maria, matka Chrystusa, r�wnie� by�a dzieckiem mistycznie uproszonym i
po�wi�conym Panu w �onie matki. Ojciec jej Joachim (wed�ug Protoewangelii Jakuba,
potwierdzonej przez Pseudo-Mateusza) by� cz�owiekiem bardzo bogatym i sk�ada�
dwakro� wy�sze ofiary, ni� by� powinien, lecz wypominano mu, �e nie ma potomstwa;
�ona jego Anna, ju� czterdziestoletnia, wci�� by�a bezp�odna. Oboje si� modlili do
Boga. Gdy Anio� stan�� przed Ann� m�wi�c, �e pro�ba jej zostanie wys�uchana i �e
urodzi dziecko, odrzek�a:
�Je�li� urodz� czy to dzieci� p�ci m�skiej, czy �e�skiej, po�wi�c� je memu
Panu i Bogu i b�dzie mu ono po�wi�cone przez wszystkie dni �ywota jego�.
Maria wedle tych samych tekst�w wychowywa�a si� w �wi�tyni a� do czasu swej
dojrza�o�ci. Rodzina jej nale�a�a do kasty, kt�r� nazwaliby�my dzisiaj
�arystokracj� sutannow��.
Te same �r�d�a podaj�, �e w czasie religijnej uroczysto�ci kap�ani wybrali
jej m�a �...arcykap�an rzek� J�zefowi: wybrany zosta�e�, aby w piecz� sw� przyj��
dziewic� Pa�sk��, a J�zef si� wymawia�: �Mam syn�w i stary jestem, ona za� jest
dzieweczk�; nie chcia�bym sta� si� po�miewiskiem syn�w Izraela�.
Indyjska tradycja r�wnie� zna zjawisko zwiastowania. Nie nale�y zapomina�,
i� ptak w �wietlistej aureoli pojawi� si� niepokalanej matce odkupiciela Kriszny.
Dziewica Dvarki urodzi�a syna po o�miu miesi�cach. Spotykamy zreszt� na drodze
Aleksandra do Indii wyznawc�w sekty Dvarki.].
Tym sposobem kszta�tuje si� �w, co ma panowa� i sta� si� najdoskonalszym
obrazem Cz�owieka swych czas�w.
Jedynie kap�ani i prorok Amona posiadaj� moc przekazywania promienia Amona,
je�li istniej� przeszkody, by faraon to uczyni�.

Rozdzia� VIII

Przykre wesele

Filip tak bardzo si� �pieszy�, i� �lub jego z Olimpias odby� si� w Pelli
ju� w nast�pnym miesi�cu.
W przeddzie� uroczysto�ci Olimpias mia�a sen: piorun wypad� z nieba,
ugodzi� j� w brzuch i olbrzymie p�omienie wystrzeli�y z jej �ona si�gaj�c chmur.
Wrzasn�a. Do komnaty przybieg�y przera�one kobiety. Rankiem ca�y pa�ac m�wi� o jej
wizji. Piorunem w�ada Zeus, i wszyscy zgodnie dostrzegli w tym znaku zapowied�
potomka przeznaczonego do najwy�szego pos�annictwa.
Za�lubiny odby�y si� wedle rytua�u macedo�skiego. Ca�a w bieli Olimpias, z
twarz� os�oni�t� lekkim welonem i czo�em uwie�czonym li��mi, wesz�a na w�z
zaprz�ony w sze�� bia�ych byk�w o d�ugich rogach w kszta�cie liry. Obok niej zaj��
miejsce Filip.
Niewolnicy wyprzedzali w�z nios�c zgaszone pochodnie; orszak wiedli: efeb-
fletnista i dziewica z pr�n� amfor� w d�oniach. Wzd�u� drogi t�umy macha�y
ga��zkami wawrzynu. Wszystkim pilno by�o ujrze� wybrank� regenta, ksi�niczk�, o
kt�rej szeptano przedziwne wie�ci.
Poch�d uda� si� do �wi�tyni Demetry, gdzie kap�anka odczyta�a oblubie�com
formu�� �lubn�; dziecko poda�o nowo�e�com kosz z po�wi�conym chlebem, kt�ry
wsp�lnie prze�amali na znak po��czenia.
Po czym orszak z p�on�cymi ju� teraz pochodniami na czele wr�ci� do pa�acu.
Biesiadnicy, po dw�ch lub trzech leg�szy na �o�ach, ucztowali do p�na. Filip pi�
wi�cej ni� przysta�o i dla uczczenia swej rado�ci rozpija� go�ci.
Olimpias w�wczas dozna�a rozczarowania po raz pierwszy. Nieruchoma pod
wielkimi freskami Zeuksisa patrzy�a na ksi���t macedo�skich, pijus�w, krzykaczy,
gbur�w, jakimi byli w rzeczywisto�ci. Filip, jak zawsze, gdy sobie podpi�,
wypowiada� s�owa, kt�re lepiej by przemilcza�. Za wiele m�wi� o Samotrace, przed
ka�dym chcia� ods�ania� wdzi�ki swej ma��onki i d�sa� si�, gdy odm�wi�a zrzucenia
szat i okazania, �e w�a�nie ona mog�aby poucza� tancerki wynaj�te na uroczysto��.
Antypater by� zas�piony i podane mu wina ledwo kosztowa�.
Wreszcie Filip uni�s� �on� w ramionach; postanowi� uda� si� do �lubnej
komnaty. �piewaj�c odprowadzili ich biesiadnicy. W komnacie krewniaczka umie�ci�a
po�wi�con� pochodni� - symbol boskiej opieki. P�niej podwoje zamkni�to i kto
chcia�, powr�ci� na dalsz� pijatyk�.
Nie wydaje si�, aby owa noc dostarczy�a Filipowi spodziewanej rozkoszy. Ju�
nazajutrz utyskiwa� przede mn�; �ona okaza�a si� dla� ozi�b�a, on za� nie odczu�
wzrusze�, kt�re w Samotrace tak natarczywie sk�ania�y go do ma��e�stwa.
Rozczarowanie swe sk�ada� na karb wina. Ponadto on r�wnie� mia� niepokoj�cy sen.
�ni�, �e piecz�tuje woskow� piecz�ci� �ono swej m�odej �ony, a na piecz�ci
widnia� wizerunek lwa. Prosi� mnie o wyja�nienie tego snu.
- Panie - odpar�em - nie zapiecz�towuje si� pr�nego buk�aka.
- Dobrze to zrozumia�em - rzek� Filip. - Niepotrzebny� mi, je�li takie masz
dawa� odpowiedzi. Chcia�bym wiedzie�, kto nape�ni� buk�ak.
Niebawem j�y go nawiedza� podejrzenia, a za�lepienie ju� min�o.
Namy�la�em si�, rozwa�aj�c odpowied�. Chcia�em, �eby nie by�a k�amliwa, a
jednak �eby pytaj�cy nie m�g� wykry� prawdy.
- Sen tw�j - rzek�em - nie mo�e budzi� w�tpliwo�ci. Oznacza, �e ju�
pierwszej nocy po �lubie �ona twoja by�a zap�odniona i urodzi syna o sercu lwa.
Wyja�nienie wcale nie rozwia�o niepokoju Filipa, zw�aszcza �e si� do��czy�o
wzajemne rozczarowanie obojga ma��onk�w. G�ucha niech�� wkrad�a si� w ich noce.
Olimpias pozbawiona ekstazy misteri�w sta�a si� niedost�pna mi�osnym wzruszeniom. W
przestworzach niebia�skich doznawszy zachwytu, i� b�g j� posiada, z pogard�
patrzy�a na nieokrzesanego �o�nierza, kt�ry chcia� w niej widzie� tylko s�u�k� swej
lubie�no�ci. Wybranka Amona, nosicielka umi�owanej przez si� tajemnicy obra�a�a
si�, �e nie jest traktowana jako kap�anka, Filip za� szorstko jej wypomina�
wspomnienia z Samotraki. Ale wzrusza�a ramionami i w my�li pokpiwa�a z m�a
zdradzonego ju� przed zawarciem ma��e�stwa, a kt�rego po�lubi�a jedynie pos�uszna
wy�szej woli. Co rano Filip opuszcza� komnat� maj�c zatroskan� min� cz�owieka nie
pojmuj�cego wcale, co mu si� to wydarzy�o.
Pewnej za� nocy, gdy spoczywa� obok Olimpias i przysun�� do niej nog�,
zdumia�o go, �e odczuwa lodowate udo.
- Jak mo�esz twierdzi�, �e mam lodowate udo - ironicznie odpar�a Olimpias -
skoro go nawet nie dotkn��e�.
W�wczas Filip odrzuci� prze�cierad�a i wrzasn�� na sam widok tego, co
ujrza�. W �o�u wtulony mi�dzy nich oboje spa� wielki w��. Pobieg� po sztylet. Ale
Olimpias skoczy�a ku m�owi i pochwyci�a go za rami�. Ten w�� do niej nale�y, to
zwierz� �wi�te, kap�ani go jej podarowali. Filip nastawa�, ale ona krzykn�a, �e
musi by� n�dznym tch�rzem, skoro si� l�ka nieszkodliwego zwierz�cia, kt�re ona,
kobieta, chowa oswojone; �e to �wi�tokradztwo podnosi� na nie r�k�. Czy� nie wie,
�e �wi�ty w�� s�u�y za siedzib� Zeusowi-Amonowi, gdy si� bogu spodoba przybra� jego
posta�? Je�li zabije jej w�a, nigdy do siebie nie dopu�ci Filipa, on za� mo�e
oczekiwa� najstraszliwszej kary. W ko�cu podrapa�a mu twarz. Przera�ony tak gniewem
Olimpias, jak i w�asnym odkryciem, uciek� z pokoju z szat� w r�ku; na jego wrzaski
zbieg� si� ca�y dw�r. �Nie do�� - krzycza� - �e za�lubi�em ladacznic�, jeszcze
okaza�a si� czarownic� i ob��kan��; nie b�dzie dzieli� swych nocy z w�em, i poszed�
si� przespa� przy konkubinie, gratuluj�c sobie, �e j� zachowa�.
Nazajutrz postawi� stra�e przy drzwiach Olimpias; odt�d �y�a pod nadzorem,
bo teraz w niczym jej nie dowierza� i s�dzi�, �e pod pozorem rzekomych praktyk
religijnych zdolna jest uprawia� nierz�d. Tylko w dzie� - i to uzbrojony - sk�ada�
kr�tkie, pe�ne podejrze� wizyty. Nim za� wszed�, zwyk� przyk�ada� oko do szpary w
drzwiach i przez d�ug� chwil� podpatrywa�. W taki spos�b ujrza� raz na �o�u w�asn�
�on� nag�, obejmuj�c� w u�cisku ukochanego w�a, kt�ry spe�nia� zamiast niego,
Filipa, ma��e�skie obowi�zki.
Wstrz��ni�ty tym Filip kaza� mnie zawezwa�.
- Mam wra�enie - powiedzia� - �e gram we w�asnym domu rol� Amfitriona. Czy
to wszystko wyp�ywa z fantazji i przewrotno�ci, czy te� co� przede mn� si� ukrywa?
Dlaczego Olimpias za ka�dym razem, kiedy j� widz�, usi�uje ze mnie szydzi�;
zapewnia, �e ma�o j� odchodzi trzymanie pod stra��, poniewa� dziecko, kt�re nosi,
b�dzie silniejsze ni� jakiekolwiek inne od czas�w Heraklesa, �e we wszystkim mnie
ono przewy�szy i w niczym nie b�dzie do mnie podobne? Zm�czy�y mnie te oszustwa,
chc� zna� prawd�.
- Zwr�� si� wi�c bezpo�rednio do bog�w - doradzi�em - �lij po rad� do
wyroczni.
Wys�ano do Delf dworskiego sekretarza Kerona z Megalopolis, by opowiedzia�
kap�anom o wszystkich wydarzeniach i spyta� Pyti� o rad�. Po kilku dniach Keron
powr�ci� przywo��c odpowied� wyroczni podan� w interpretacji kap�an�w: �Filip nade
wszystkich bog�w Zeusa-Amona czci� winien i obawia� si� kary za zaskoczenie boga
z��czonego z w�asn� ma��onk�� * [* Odpowied� delfickich kap�an�w nie powinna dziwi�
ani te� nasuwa� podejrze� o mistyfikacj�. W antycznych religiach symbol w�a wci��
si� powtarza. Wprawdzie w Biblii w�� wyst�puje wy��cznie jako kusiciel, lecz inna
tradycja, judejska, wywodz�ca si� z Talmudu babilo�skiego, a wi�c z roku oko�o 600
p.n.e., i pochodz�ca z kraju, w kt�rym panowa� kult Amona, a �ydzi byli w niewoli,
opisuje, �e w�� kusi� Ew�, sk�oni� j� do cudzo��stwa i mia� z ni� stosunek p�ciowy.
Tradycja owa pojawia si� w Protoewangelii Jakuba; J�zef �powracaj�c ze
swych warsztat�w� (co nasuwa domys�, �e nie by� ubogim cie�l�, jak si� s�dzi)
poczyna lamentowa� widz�c Mari� w sz�stym miesi�cu ci��y. �Z jakim obliczem wa��
si� spojrze� na mego Pana i Boga? Jak�e modli� si� mam za t� dzieweczk�? Oto jako
dziewic� wzi��em j� ze �wi�tyni, a nie czuwa�em nad ni�. Kto w moim domu pope�ni�
to wszetecze�stwo i skala� t� dziewic�? Dlaczego powt�rzy�a si� ze mn� Adamowa
historia? Oto w�� zjawi� si�, znalaz� Ew� i j� uwi�d�, a mnie si� r�wnie� to
przydarzy�o� (wg interpretacji tekst�w Nowego Testamentu w wydaniu krytycznym
Vangeli Apocrifi Ojca Giuseppe Bonaccorsi. Florencja 1948).
Rol� analogiczn� do wypowiedzi wyroczni pe�ni� s�owa anio�a, kt�ry pojawia
si� J�zefowi we �nie i m�wi: �aby si� nie obawia� tej dzieweczki, bo urodzi syna,
kt�ry ocali lud�.].
Odt�d triumf Olimpias nie zna� granic. Z dum� nosi�a swe brzemi�, teraz ju�
widoczne, i nie kr�powa�a si� w obwieszczaniu ka�demu, ktokolwiek si� do niej
zbli�a�, �e maj�ce si� narodzi� dziecko jest dzie�em Zeusa. Powi�kszy�a ilo��
pobo�nych ofiar i d�ugie godziny sp�dza�a w modlitewnej ekstazie, by kszta�towa�
dusz� dziecka.
Usi�owa�em wprowadzi� cokolwiek �adu w jej gorliwo��. Lecz nie mog�em
przeszkodzi�, by przy ka�dej sposobno�ci nie okazywa�a swej pogardy Filipowi i nie
wystawia�a go na po�miewisko. Przyodziana we w�asnych oczach w bosk� nietykalno��,
przypomina�a raczej os� ni� kobiet� i wci�� go k�u�a ��d�em. Wielu z ci�kim sercem
patrzy�o na kruczow�osego atlet� pot�nego wzrostu, w pe�ni si� cielesnych, w pe�ni
si� umys�owych, dobrego prawodawc�, dzielnego wojownika, przedsi�biorczego
architekta, przebieg�ego polityka wydanego na pastw� wzgardliwej szesnastolatki o
zbyt b�yszcz�cych oczach, zbyt delikatnych ramionach, a kt�ra grzeszy�a brakiem
skromno�ci w obliczu losu. Wiedzia�em, �e przygotowuje sobie nieszcz�liwe �ycie.
Z dnia na dzie� Filip pos�pnia�; od owego incydentu do jego trosk do��czy�
si� przes�dny l�k; ze spojrze� domownik�w usi�owa� odgadn�� ich my�li.
Przestrzegano, by w jego obecno�ci przemilcza� pewne s�owa. Cho� nie zg��bia�
wiedzy religijnej, zna� j� dostatecznie, aby wiedzie�, �e dziecko o boskiej naturze
posiada r�wnie� ziemskiego ojca, a boska moc wciela si� w m�skie nasienie. Dr�czy�
go sen o zapiecz�towanym buk�aku.
Doradzi�em mu, aby nie przyk�ada� zbytniej wagi do powiedze� Olimpias;
m�odziutka kobietka lubi opowiada� o sobie niezwyk�e historie. Podsun��em regentowi
Macedonii najlepsz� odpowied� na jego w�tpliwo�ci: nic nie przeczy temu, �e jest
ziemskim ojcem, i zaiste wyr�nienia go przez Zeusa nale�y upatrywa� w tym wyborze.
Wersj� t� rozg�asza�em na r�wni z kap�anami. Bardzo pobo�ni pod wp�ywem wr�b w to
uwierzyli, ale inni - nie. Filip zgodzi� si� i ni� zadowoli�, aby sko�czy� z
w�asnym niepokojem i zachowa� honor wobec dworu i ludu. Zreszt� nie mia� �adnych
dowod�w ani za, ani przeciw. Uspokoi�aby go jednak najdrobniejsza oznaka mi�o�ci ze
strony Olimpias.
Burze wzd�u� wybrze�a i kilkakrotne trz�sienie ziemi zam�ci�y wiosn�;
niekt�re domy si� zawali�y. Filip upatrywa� w tych katastrofach tajemniczej wi�zi
ze swym ma��e�stwem, jakby go one tyczy�y osobi�cie. Ka�da z�a wie�� zda si�
potwierdza�a b��d, jaki pope�ni� po�lubiaj�c zaklinaczk� w�y.
Skorzysta� z pierwszej sposobno�ci, aby si� oddali� od trosk domowych.
S�siedzi Macedonii wichrzyli na granicach, przeto wys�a� na p�noc wojska pod wodz�
Parmeniona, sam za� w oparciu o moje pomy�lne przepowiednie wyruszy� z wypraw� na
Chalkis. W czasie po�ogu Olimpias, u pocz�tku lata, Filip by� nieobecny.
Rozdzia� IX

�w znaczony pi�tnem barana...

Jedena�cie i p� tysi�ca lat min�o, odk�d ostatni �yj�cy na ziemi bogowie


objawili ludziom tajemne prawa wszech�wiata i obdarzyli ich wiedz� o Zodiaku, aby
umieli czyta� w losach. * [* Gdy w pierwszej po�owie V wieku p.n.e. Herodot uda�
si� na studia do Egiptu, kap�ani zapewniali go, �e od jedenastu tysi�cy trzystu
czterdziestu lat �aden b�g nie zst�pi� na ziemi�.
Precyzja tej wypowiedzi sk�ania do wyobra�ania sobie z�otego wieku
ludzko�ci i epoki olbrzym�w, zw�aszcza je�li j� po��czymy z odwieczn� tradycj�.
Wydaje si�, �e staro�ytne religie �ywi�y poj�cie, tak dobre jak ka�de inne, �e
ludzko�� podlega prawom wielkiego roku kosmicznego, kt�ry liczy dwadzie�cia cztery
czy dwadzie�cia pi�� tysi�cy lat, posiada pory martwoty i pory rozkwitu; najwy�szy
szczyt osi�ga mi�dzy er� Wagi a Panny, a zima nast�puje przy przej�ciu od Barana do
Ryb. Mi�dzy tymi dwoma kra�cami szczytu i os�abienia - w ci�gu po�owy cyklu - przez
oko�o dwana�cie tysi�cy lat ludzko�� winna prze�ywa� powolny schy�ek swego
triumfalnego pochodu, aby w drugiej po�owie cyklu wznosi� si� ku szczytowi swoich
mo�liwo�ci.
Przyjmuj�c t� tez� mo�na sobie wyobrazi� rozw�j cywilizacji nie wed�ug
uproszczonej i wiecznie odrzucanej koncepcji rozwoju po linii prostej, lecz jako
ruch podw�jny: ewolucji i inwolucji. Zezwala to r�wnie� na wyobra�enie sobie
og�lnego losu ludzko�ci w postaci spirali pochylonej, lecz skierowanej wzwy�,
przeto po up�ywie dwudziestu czterech tysi�cy lat punkt szczytowy znajduje si�
wy�ej ni� w poprzednim okresie.
W ka�dym razie wydaje si� nie ulega� w�tpliwo�ci istnienie wielkiej
�wiatowej, obejmuj�cej ca�� nasz� planet� cywilizacji przedhistorycznej,
posiadaj�cej wielki zakres wiedzy i w�adania materi�. W istocie zbyt wiele
pozosta�o �lad�w rozsianych po ca�ej ziemi; ta sama technika i ta sama symbolika
u�ywana w tych samych celach. Znamy tylko resztki �lad�w owej wielkiej cywilizacji,
tak dalece nie potrafimy odcyfrowa� systemu jej my�lenia, �e jeste�my sk�onni
zaprzecza� jej istnieniu; owa cywilizacja znajdowa�a si� u szczytu swego rozwoju
prawdopodobnie przed dwunastu lub czternastu tysi�cami lat i w tym czasie
nale�a�oby umiejscowi� �r�d�o tak zwanej przez wszystkie religie tradycji
objawionej.
Okre�lenie �noc czas�w� nie jest czcz� metafor�; mo�e to my w�a�nie
jeste�my pogr��eni w ciemno�ciach.
W�r�d wszystkich �lad�w przedhistorycznej cywilizacji najbardziej
wstrz�saj�ca jest znajomo�� Zodiaku, istniej�ca we wszystkich antycznych
kosmogoniach, bardziej wstrz�saj�ca ni� mowa piramid, umieszczanie obelisk�w w ju�
wybudowanych �wi�tyniach, �cienne malowid�a w grotach pozbawionych �r�d�a �wiat�a.
W istocie ustawienie na niebie Zodiaku nakazuje przypuszcza�, �e albo w ci�gu
dwudziestu czterech tysi�cy lat obserwowano niebo na podstawie jakiej� genialnej
hipotezy, albo te� na podstawie tej�e hipotezy dokonano niesko�czenie wielu
wylicze�, co �wiadczy�oby o cudownym rozwoju my�li matematycznej. Nie dotar�y do
nas ani obserwacyjna aparatura, ani klucz do owych wylicze�.
Wiadomo tylko, �e znaki Zodiaku stopniowo si� przesuwaj� w stosunku do
nosz�cych te same nazwy gwiazdozbior�w, �e owo przesuwanie si� wed�ug wstecznego
ruchu punkt�w r�wnonocy stanowi podstaw� do obliczania epok, o czym wy�ej
m�wili�my. Pokrywanie si� znak�w i gwiazdozbior�w trwa oko�o dw�ch tysi�cy lat na
dwadzie�cia cztery tysi�ce, kiedy to zodiakalny Baran opisawszy ko�o na niebie
powraca do gwiazdozbioru Barana.
Resztki najstarszej symboliki zwi�zanej z epok�, znalezione w fundamentach
niekt�rych egipskich �wi�ty�, poprzedzaj� er� Byka i tycz� czasu Bli�ni�t mi�dzy
6000 a 4000 lat p.n.e. Jest to najdalszy punkt, do kt�rego mo�emy si�gn��,
�wiadcz�cy o u�ywaniu systemu zodiakalnego.].
Zodiak to wielka obr�cz doskonale wykre�lona na niebie, po nim podobne
biegaczom na torach stadionu poruszaj� si� S�o�ce, Ksi�yc i planety zwane w�adcami.
Poniewa� za� we wszech�wiecie wszystko, od najwi�kszego do najmniejszego, podlega
tym samym prawom, liczbom i ruchom, mo�na odgadn�� losy narod�w i ludzi, je�li si�
umie odczyta� zwi�zki mi�dzy gwiazdami.
Zodiakalny pier�cie� dzieli si� na dwana�cie cz�ci zwanych znakami, po nim
kr��� w�adcy, on za� obraca si� wok� Ziemi. Ka�dy cz�owiek w swej istocie odtwarza
zwi�zki mi�dzy gwiazdami w chwili swego urodzenia i przez ca�e �ycie los jego
odzwierciedla ruch owych gwiazd po dwunastu znakach pier�cienia. Poniewa� ka�da
natura jest dwoista, jedno�� rodzi si� z koniunkcji lub opozycji dw�ch si�, na
ka�dej pozostawiaj� pi�tno dwa znaki: �w, w kt�rym podczas narodzin znajduje si�
S�o�ce, kr�l gwiazd, oraz znak wschodz�cy na horyzoncie w miejscu i chwili, gdy
dziecko wydaje pierwszy okrzyk. Przeto nie znamy losu, je�li znamy tylko jeden
znak.
Znaki wi��� si� z czterema �ywio�ami: ognia, ziemi, powietrza i wody, a
ka�dy z nich pojawia si� w pier�cieniu trzykrotnie. Baran jest pierwszym ognistym
znakiem. Oznacza triumf S�o�ca nad noc�, wynurzenie si� tw�rczych si� przyrody i
zwyci�stwo �ycia. Poniewa� wszystkie narody na ziemi otrzyma�y to samo objawienie,
wsz�dzie znak �w pod r�n� nazw� pojawia si� w tej samej postaci: rogatego barana,
jagni�cia lub runa.
Cz�owiek spod znaku Barana ma u nasady czo�a dwie znaczne wypuk�o�ci, jakie
widuje si� na �bach baran�w w naszych owczarniach. Brwi tworz� wyra�ne �uki cz�sto
zro�ni�te, jakby symbolizuj�c hieroglif znaku. Oczy ma z lekka rozstawione. Dumnie
nosi g�ow�, lecz j� lekko pochyla, bo zawsze jest got�w do ataku. Rzuca si� do
walki ze spuszczon� g�ow�, p�dzi na czele, by zabija�. Przed niczym si� nie cofnie
d���c do zaspokojenia swych pragnie� lub spe�nienia pos�annictwa, kt�re sobie
obra�; nic go nie powstrzyma w poczynaniach mog�cych graniczy� z szale�stwem. Gro��
mu ciosy i rany w g�ow�. Cz�sto w kr�tkim czasie d���c do wymarzonego celu spala
si� w �yciu, wyczerpany ubytkiem si� zbyt szybko strawionych. �mier� w gor�czce
pisana mu w losie, poniewa� p�omie�, kt�rym podpala �wiat, z kolei po�era i jego.
Baran winien by� wycisn�� swe pi�tno na wskrzesicielu kultu Amona, ale
potrzebny by� r�wnie� inny znak, znak pot�gi i panowania nad �wiatem. Piecz�� sw�
wycisn�� na nim Lew.

Rozdzia� X

Przeb�yski Jutrzenki

W komnacie, do kt�rej wniesiono wazy i miednice, kap�anka Demetry kaza�a


pali� kadzid�o, zam�wione muzyczki dmucha�y w trzcinowe flety, �piewaczki
melodyjnie recytowa�y, by przyczyni� si� do u�pienia po�ogowych b�l�w, a pod
kierunkiem lekarza Filipa z Akarnanii matrony przygotowywa�y si� do spe�nienia
swego obowi�zku. Strwo�one spojrzenie podkr��onych si�cami oczu Olimpias,
powi�kszonych �wi�t� ekstaz� i l�kiem przed b�lem, nieustannie przesuwa�o si� po
otaczaj�cych j� twarzach. Czekali�my od zmierzchu i ju� z�o�y�em ofiary w obecno�ci
r�dki.
Olimpias pierwsza us�ysza�a trzask piorunu na niebie. Unios�a twarz ku
stropowi i wyszepta�a: �Zeus... Zeus...� Znak �w wstrz�sn�� obecnymi, potwierdza�
bowiem sen, kt�ry j� nawiedzi� w przeddzie� �lubu.
Gdy nadszed� czas, by matrony podnios�y Olimpias i podtrzymywa�y j� pod
pachy, �eby rodzi�a w kucki, wszed�em na dach pa�acu, gdzie ju� czekali wybrani
przeze mnie: kap�an, kt�ry wypatruje godziny, i kap�an-astrolog. B�yski piorun�w
przecina�y niebo; poprzez rozwarte chmury z trudem chwilami dostrzegali�my gwiazdy.
D�� wiatr omiataj�c nas ciep�ym podmuchem letniej nocy. Skierowali�my wzrok na
wsch�d.
Zdyszany s�uga wpad� na taras, oznajmi�, �e narodzone dziecko jest ch�opcem
i wyda�o pierwszy okrzyk. B�yskawice nadal rozdziera�y ob�oki * [*Dzia�o si� to w
nocy z 22 na 23 lipca 356 r. p.n.e.
Cho� wersja zwi�zana z burz� i dwoma or�ami tradycyjnie si� powtarza, wok�
dok�adnej daty narodzin Aleksandra tocz� si� spory. Wszyscy staro�ytni autorzy
zgodnie twierdz�, �e wypad�y one w pocz�tkach miesi�ca Hekatombaion zwanego po
macedo�sku Loiis. Amyot t�umacz�c Plutarcha pisze: �6 czerwca�. Lecz nowo�ytni
autorzy spieraj� si� nadal o sprecyzowanie daty w odniesieniu do naszego
kalendarza.
Istotnie sprawa jest nader zawi�a. Ka�dy kraj w Grecji mia� sw�j w�asny
kalendarz, kt�ry r�wnie� ulega� zmianom, podobnie w�asn� rachub� czasu posiada�
Egipt, a tak�e Babilo�czycy i �ydzi. Greckie kalendarze opiera�y si� dla wygody na
miesi�cach ksi�ycowych, a te nie pokrywa�y si� z rokiem s�onecznym; dopasowywano je
dodaj�c w niekt�rych okresach jeden miesi�c co dwa lub trzy lata albo trzy miesi�ce
co osiem lat. Korekta nie by�a dok�adna, radzono wi�c sobie odejmuj�c miesi�c co
sto sze��dziesi�t lat. W ko�cu postanowiono w��cza� dodatkowych siedem miesi�cy co
dziewi�tna�cie lat, lecz wci�� istnia�a niedok�adno�� w granicach kilku dni.
Zobaczymy, �e r�wnie� Aleksander po zaj�ciu Tyru zarz�dzi� wprowadzenie jednej z
takich poprawek.
�ydzi dodawali miesi�c co jaki� czas, a wreszcie przyj�li babilo�sk�
rachub� czasu opieraj�c� si� na w��czaniu siedmiu miesi�cy co dziewi�tna�cie lat.
W Egipcie, gdzie astronomia by�a najdok�adniejsza, ludowy kalendarz w
stosunku do kalendarza uczonych op�nia� si� tylko o jeden miesi�c na sto
dwadzie�cia lat.
Za panowania Filipa rok macedo�ski rozpoczyna� si� jesieni� w r�nych datach
mi�dzy 19 wrze�nia a 16 pa�dziernika, rok ate�ski rozpoczyna� si� w miesi�cu
Hekatombaion, czyli mi�dzy 25 czerwca a 23 lipca. Ale w nast�pnym wieku pocz�tek
tego miesi�ca przypada� mi�dzy 6 czerwca a 5 lipca. Kiedy w Koryncie by� dzie�
dziesi�ty danego miesi�ca, w Atenach wypada� - pi�ty. W okresie Zwi�zku Korynckiego
Filip dokona� zmiany kalendarzy greckich na wz�r ate�skiego, lecz obowi�zywa�
pocz�tek roku wed�ug kalendarza macedo�skiego.
Wreszcie rachuba czasu na podstawie igrzysk olimpijskich zosta�a oficjalnie
przyj�ta dopiero w po�owie III wieku p.n.e. Nie powinna wi�c dziwi� r�norodna
interpretacja daty urodzin Aleksandra. Jedynie rok 356 - jest pewny.
Artur Weigall oraz inni historycy umiejscawiaj� dat� urodzin jesieni� w
pocz�tkach pa�dziernika, bior�c za podstaw� wy�cigi olimpijskie rozpoczynaj�ce si�
w tym roku 27 wrze�nia, a na kt�rych ko� (lub w�z) Filipa mia� zwyci�y� w dniu
urodzin dziecka. Istotnie rok 356 by� rokiem Olimpiady; lecz igrzyska wcale nie
wypada�y w Hekatombaionie. Nale�y wi�c za�o�y�, �e albo odbywa�y si� w Olimpii
jakie� wy�cigi poza igrzyskami co cztery lata, albo te� zawody rozgrywa�y si� gdzie
indziej (np. na igrzyskach istmijskich, kt�re prawdopodobnie odby�y si� w tym�e
roku), albo te� - i to jest najbardziej prawdopodobne - staro�ytni historycy
przybli�yli do siebie dwa fakty odleg�e o kilka tygodni.
Glotz opieraj�c si� na obrachunku miesi�ca Hekatombaion opowiada si� za
tradycj�, kt�ra ustala dat� na koniec lipca. Owa tradycja daje najpowa�niejsz�
r�kojmi� dok�adno�ci. Pr�cz tego �wietnie odpowiada podr�y Filipa na Samotrak�.
Je�li Aleksander urodzi� si� pod koniec lipca, pocz�cie musia�o nast�pi� w ko�cu
ubieg�ego pa�dziernika. Ot� w �wi�tyniach takich jak na Samotrace istnia�y
stowarzyszenia �wi�tynnych prostytutek (w Eris na Sycylii, w Koryncie, Fenicji) i
odbywa�y si� tam wielkie uroczysto�ci zwi�zane z kultem Afrodyty oko�o 23 kwietnia
i 25 pa�dziernika.
Wielu astrolog�w poszukiwa�o daty urodzin Aleksandra, aby obliczy� jego
horoskop. Opracowany w Londynie w 1662 r. przez Gadbury�ego przyjmuje jako podstaw�
pocz�tek lipca. Lecz wnioski najpowa�niejsze wyci�ga niemiecki astrolog, kt�ry po
d�ugich obrachunkach, korekcie horoskop�w godzinowych i kwartalnych ustala dat�
urodzin Aleksandra na noc z 22 na 23 lipca, pomi�dzy godzin� 22 a p�noc�; s�o�ce
wchodzi�o w�wczas w znak Lwa, a znakiem ascendentu na wschodzie by� Baran.
A oto opis mieszanego typu Barana-Lwa podany przez Andr� Barbaulta, jednego
z najlepszych wsp�czesnych teoretyk�w astrologii:
�Ognisty temperament wszechw�adnie panuje, pot�nie promieniuj�c
waleczno�ci�, odwag�, hojno�ci�. Wola jest przemo�na i wszechw�adna. Przejawia si�
ona w niezale�no�ci charakteru, wrodzonym zmy�le wodzostwa, zw�aszcza gdy jest
przepojona poczuciem pe�nienia wysokiego pos�annictwa. Rozp�omieniaj� j� szlachetne
my�li, urzeczywistnianie powszechnego dobra, ol�niewaj�ce czyny, sprawy czci i
honoru. Dorzu�cie nami�tn� potrzeb� rozwijania ca�ej swej si�y w poczuciu godno�ci
i porywaj�cego entuzjazmu�.
Nikt w historii - zdaje si� - nie by� bardziej podobny ni� Aleksander do
owego wizerunku, nikt w wi�kszej chwale nie nosi� na sobie gwiezdnego znamienia.].
Nie mog�em powstrzyma� okrzyku zwyci�stwa, kt�ry si� zla� z grzmotem; bo
my, wieszczbiarze, jeste�my podobni do innych ludzi, w naszych tajnych pracach
doznajemy tych samych w�tpliwo�ci, co inni ludzie w swych jawnych poczynaniach.
Nape�nia nas �wi�te uniesienie, gdy si�y, kt�re�my pobudzili, zaczynaj� dzia�a�.
By�a dok�adnie p�noc; S�o�ce dokonuj�c obiegu po drugiej stronie �wiata
wkracza�o w tej�e chwili w roczny znak Lwa, a Baran wschodzi� na horyzoncie. Amon
wyciska� pi�tno na swym synu.
Gdy ko�czyli�my nasze obserwacje, j�� pada� ulewny deszcz; zeszli�my
przemoczeni do nitki. Kiedy wszed�em na wewn�trzny dziedziniec, kuzyn Olimpias,
do�� ubogi, lecz surowych obyczaj�w, zatrzyma� mnie i palcem wskaza� dwa czarne
kszta�ty usadowione na pa�acowym dachu.
- Wieszczu, czy� widzia� te ptaki, co si� tu schroni�y?
- Widzia�em - odrzek�em. - To dwa or�y. Zwiastuj�, �e nowo narodzone
dzieci� b�dzie w�ada�o dwoma pa�stwami.
Natychmiast wys�ano go�ca do Filipa, oblegaj�cego w�wczas Potydaj�. Goniec
stawi� si� tego� dnia, gdy Filip zaj�� miasto, kt�re umacnia�o jego panowanie nad
Morzem Trackim. Jednocze�nie inny goniec przyby� z Ilirii i zawiadomi� Filipa, �e
w�dz Parmenion wygra� wielk� bitw�; nieco p�niej nast�pny goniec mia� mu oznajmi�,
�e jeden z jego woz�w na wy�cigach konnych zdoby� nagrod�.
Filip rozradowany zwyci�stwami pomy�lnie przyj�� wiadomo�� o narodzinach.
Min�o pe�nych dziewi�� miesi�cy od podr�y na Samotrak�, a to zezwoli�o mu zdusi�
w�tpliwo�ci albo je t�umaczy� w spos�b dla siebie najbardziej pochlebny. Wszyscy
twierdzili, �e syn urodzony w takiej glorii na pewno b�dzie wielkim wodzem. Pragn��
okaza� si� zadowolonym rodzicem, nawet je�li musi dzieli� z Zeusem zaszczyt
ojcostwa.
Zapyta� o imi� dziecka.
- Za twoim przyzwoleniem, panie - odpar� pos�aniec - zosta� nazwany
Aleksandros, jak najstarszy z twych zmar�ych braci i kr�l Epiru, brat twej
ma��onki.
- Ca�a wi�c rodzina b�dzie zadowolona... Ka� przynie�� wina na libacj� ku
czci mego syna... i jego ojca - rzek� Filip �yskaj�c okiem ku s�o�cu, aby pokaza�,
�e bierze rzecz z dobrej strony.
Po czym my�la� tylko, jak si� umocni� w nowej warowni i kontynuowa�
podboje.
Imi� Aleksandros oznacza r�wnocze�nie: Cz�owiek-Opiekun i Cz�owiek-
Podopieczny.

Rozdzia� XI

Po�ar w Efezie

Niebawem po narodzinach Aleksandra przebywa�em w Afitis, w �wi�tyni, gdzie


wraz z kap�anami Amona odczytywa�em z gwiazd przysz�o��, kiedy jaki� cz�owiek
zako�ata� do drzwi przybytku. Nigdy go nie widzieli�my; by� przyodziany w d�ug�
szat� Azjat�w i wygl�da� na bogatego podr�nika.
Powiedzia� nam, �e pochodzi z Miletu w Karii, po drugiej stronie morza,
lecz przybywa z Efezu, dok�d pojecha� w interesach, jest bowiem kupcem. Powiedzia�
nam, �e mieszka�c�w owej krainy dotkn�� bolesny cios, bo sz�stej nocy bie��cego
miesi�ca sp�on�a i rozpad�a si� w gruzy wielka �wi�tynia Artemidy, o�rodek kultu
tej bogini.
- Polecili mi efescy magowie, poniewa� jecha�em w wasze strony, abym
przekaza� wam t� wiadomo��. Powiedzieli mi, abym wam powt�rzy� s�owo w s�owo: �Tej
nocy gdzie� na �wiecie zap�on�a pochodnia, kt�ra podpali ca�y Wsch�d�. Wie�� t�
powierzyli innym pos�a�com do r�nych kraj�w.
Po czym mieszkaniec Miletu pok�oni� si�, a my patrzyli�my, jak odchodzi
drog� wij�c� si� mi�dzy d�bami wok� �wi�tyni�* [*Trudno nie por�wna� proroctwa
rozpowszechnianego przez wys�a�c�w mag�w z Efezu z odwiedzinami kr�l�w-mag�w w
Judei w czasie narodzin Chrystusa. Panuje tendencja, by te odwiedziny traktowa�
jako legend� lub wymys� maj�cy na celu potwierdzi� proroctwa o przyj�ciu Mesjasza,
a jednakowo� ich analogia za tym przemawia.
Przede wszystkim chrze�cija�skie Pisma m�wi� o magach, nie za� kr�lach-
magach; niew�tpliwie ludowa fantazja obdarzy�a ich koron�. Nie�li kadzid�o i mirr�
- sk�adniki o charakterze wyra�nie liturgicznym.
Nast�pnie pierwotna pisemna tradycja (a za ni� i pierwsze artystyczne
malowid�a) podaje, �e magowie przybyli, gdy Jezus ko�czy� dwa lata, a nie w dzie�
jego urodzin, co jest o wiele bardziej przekonywaj�ce i udziela czasu tym w�drownym
kap�anom na odbycie podr�y. Jeden z nich mia� przyby� z Persji, drugi - z kra�c�w
Indii, trzeci za� - z wybrze�y arabskich, miejsc geograficznie niedok�adnie
okre�lonych, lecz nale��cych do staro�ytnego imperium perskiego. Mogli oni w r�nym
czasie w�drowa� przez Jude� albo te� spotka� si� w zwi�zku ze s�u�b� kap�a�sk� i
przerw� w podr�y. Zgodne ich o�wiadczenia z pewno�ci� musia�y zaniepokoi� Heroda,
tak jak proroctwa zaniepokoi�y faraona w czasie narodzin Moj�esza; nic nie
zaprzecza przypuszczeniu, �e magowie przyszli uzna� dziecko, podobnie jak
tybeta�scy kap�ani id� uzna� nowego dalajlam�.
Wreszcie s�owa Pisma �Widzieli�my gwiazd� jego wstaj�c� na wschodzie...�
m�wi� o zwi�zku oczywistym z nauk� astrologii; podobnie jak w wypadku Aleksandra,
chodzi tu o wyj�tkowe narodziny dostrze�one z dala, na podstawie oblicze�
astronomicznych.].

Rozdzia� XII

Strza�a Amona

Bogowie nieustannie zadaj� ludziom zagadki, cz�owiek ucieka Si� do


wieszczbiarzy, aby mu je rozwi�zali, ale bogowie lubi� i wieszczbiarzy zwodzi�.
Gdy si� uda�em do Olimpias, by jej opowiedzie� o proroctwie efeskich mag�w,
przywiod�a mnie do kolebki z dzieckiem i zapyta�a:
- Wieszczu, jak�e wyja�nisz ten znak?
Pocz�tkowo nie wiedzia�em, o co jej chodzi. Zobaczy�em dziecko o jasnej
cerze, okr�g�ej g��wce pokrytej puchem z�ocistym, Z rudawym odcieniem, podbr�dku
ju� zarysowanym i dw�ch malutkich wypuk�o�ciach w okolicy brwi. Podziwia�em, �e
taki W�a�nie kszta�t wybra� sobie przysz�y w�adca �wiata. Bo co innego Czyta� w
gwiazdach cudowne przeznaczenie jakiej� istoty, a zupe�nie co innego ogl�da� j� w
pierwszych dniach jej �ycia, w male�kim Cia�ku podobnym do wszystkich ludzkich
dzieci. Tajemnic� by� dla mnie nie tyle bieg planet, ile ta krucha oddychaj�ca
drobina, jeszcze pozbawiona my�li.
Niemowl� otwar�o oczy i spojrza�o na mnie. Wtedy zobaczy�em, �e oczy ma
niejednakowej barwy; lewe by�o jasne i niebieskie, a prawe ciemne i br�zowe.
- Nie wiem - odrzek�em Olimpias - co to oznacza. Nie pouczy�y mnie o tym
ani ksi�gi, ani �wi�tynie. Mog� ci tylko powiedzie�, �e dziecko to na pewno b�dzie
s�awniejsze ni� wieszczbiarze, skoro od urodzenia zadaje im pytania, na kt�re nie
potrafi� Odpowiedzie�. I przez ca�e swe �ycie, na kogokolwiek spojrzy, oczy jego
zadadz� mu pytanie, i b�dzie w�adc� tych, na kt�rych popatrzy, bo gdy si� b�d�
dziwili i usi�owali rozwi�za� zagadk�, poniek�d ow�adnie ich wol�.
W�wczas Filip by� daleko. Przez p�tora roku przebywa� poza Pell�, nadal
wojowa� i zdobywa�; sprawia�o mu to prawdziw� rozkosz. Nie �pieszy� pozna� syna
urodzonego przez m�od� ma��onk�. Zreszt� nie by�o to pierwsze jego ojcostwo.
Kobieta z P�nocy imieniem Audata - kt�ra przez pewien czas umila�a mu noce jeszcze
w�wczas, gdy walczy� w g�rach Lynkestis ze stronnictwem swej matki - urodzi�a mu
c�rk�, trzyletni� ju� teraz Cynn�; kaza� j� wychowywa� w gyneceum i nigdy si� o ni�
nie zatroszczy�. Inn� sw� kochank�, Arsinoe, spiesznie wyda� za m�� za jednego ze
swych dow�dc�w, niejakiego Lagosa, kt�ry szybko awansowa� raczej dzi�ki temu
ma��e�stwu ni� osobistym zaletom. Pierwszy syn Lagosa i Arsinoe, imieniem
Ptolemeusz, powszechnie uchodzi� za syna Filipa.
Gdy �w znu�y� si� jak�� kobiet�, jednocze�nie przestawa� si� interesowa�
pocz�tym dzieckiem, a poniewa� szybko przechodzi� od mi�ostki do mi�ostki, dziecko
si� jeszcze nie urodzi�o, a on ju� o nim nie pami�ta�.
Olimpias nie kocha�a Filipa, ale j� dra�ni�o, gdy si� dowiadywa�a, �e
spotka� na swej drodze jak�� now� kochank�; nie pragn�a powrotu Filipa, jednak j�
obra�a�o, �e b�d�c o kilka dni konnej jazdy od Pelli nie przyjecha�, by j�
odwiedzi�; post�powa�a tak, i� m�g� pow�tpiewa� w swe ojcostwo, lecz teraz
zarzuca�a Filipowi, �e si� okaza� nieczu�ym ojcem. Cho� od niedawna by�a zam�na,
ju� odczuwa�a urazy i rozgoryczenia w�a�ciwe starym, por�nionym stad�om. Wiedzia�a,
�e przebywa pod zbyt surowym nadzorem, by my�le� o nowych mi�ostkach, zreszt� ma�o
j� one obchodzi�y. W osiemnastym roku �ycia wype�ni�a swe zadanie, dla kt�rego los
j� stworzy�. Czegokolwiek si� odt�d podejmie, wszystko si� dla niej obr�ci w
nieszcz�cie; nieszcz�cie istnienia, gdy si� cz�owiek sta� niepotrzebnym dla losu.
Osamotniona w�r�d kobiet, wi�ksz� cz�� czasu sp�dza�a przed o�tarzykiem Zeusa-
Amona, kt�ry kaza�a wstawi� do swej komnaty, pali�a przed nim kadzid�o, nuci�a
hymny, ta�czy�a dawne ta�ce przed tym niewidzialnym kochankiem, kt�ry ju� nigdy nie
mia� jej odwiedzi�, albo przed swym dzieckiem, synem boga, usadowionym na kobiercu.
Patrzy� na ni� oczyma o dw�ch r�nych barwach i nic nie pojmowa�.
Piastunk� Aleksandra by�a Hellanike, c�rka szlachetnego rodu, siostra
jednego z dow�dc�w stra�y pa�acowej. Aleksander okazywa� jej wielk� czu�o��, a ona
kocha�a go na r�wni z w�asnymi dzie�mi, o ile nie wi�cej.
Ca�y koniec tego roku i przez ca�y rok nast�pny Filip wojowa� najpierw na
p�nocy ze szczepami w Peonii, p�niej na wschodzie, by zada� ostateczn� kl�sk� ludom
Ilirii, w ko�cu przeszed� ca�e swe pa�stwo ze wschodu na zach�d, zst�pi� ku
wybrze�om Morza Egejskiego, aby zaj�� koloni� ate�sk� Metone, wraz z miastem Pydn�
tworz�c� niezale�n� enklaw� w po�udniowej Macedonii. Ku zdumieniu Filipa miasto si�
nie podda�o. Zamkn�o bramy zmuszaj�c go do obl�enia. Dzia�o si� to w �rodku zimy;
Filip rozdra�niony obozowa� w ch�odzie i b�ocie. Wezwa� mnie do wojska. Gdy
przyby�em, szala� ze z�o�ci na wieszczbiarza, kt�rego zabra� by� ze sob�; m�wi�, �e
jest g�upcem tyle� zdolnym do wr�enia z w�troby ofiarnych zwierz�t, ile wioskowy
rze�nik.
- Chc� zaj�� to miasto - krzycza�. - Oddam za to, co mam najcenniejszego.
Tak przemawiaj� ludzie nie�wiadomi tego, co m�wi�. Z�o�ywszy ofiary,
zbada�em wn�trzno�ci zwierz�t, pilnie przestudiowa�em przepowiednie i odrzek�em
Filipowi:
- Je�li ci tak bardzo zale�y, zajmiesz to miasto. Nie szukaj tego, co masz
po�wi�ci�; bogowie zatroszcz� si� o to sami. Zawsze co� si� traci, by uzyska� to,
czego si� po��da. Jutro mo�esz przypu�ci� atak.
Filip tak pragn�� zako�czy� obl�enie, �e nazajutrz, gdy tylko �o�nierze
stan�li na wa�ach, kaza� odrzuci� ustawione za nimi drabiny, zmuszaj�c ich do
zwyci�stwa, je�li nie chcieli stoczy� si� w przepa��.
Rozgor�czkowany, sam wiod�c do ataku, zapomnia� si� os�oni�. Strza�a
wypuszczona przez Meto�czyka - kt�rego p�niej odnaleziono, a zwa� si� on Aster -
dosi�g�a go w twarz, zerwa�a powiek�, rozora�a policzek i uczyni�a jednookim. Filip
zdoby� miasto, ale zdoby� je oszpecony.
Oczekiwano, �e przez zemst� ka�e wyr�n�� ca�� ludno��. Jednak potrafi� si�
opanowa� i pomy�le� o nast�pstwach, jakie taka decyzja mog�aby wywo�a� ze strony
Aten. Zmusi� si� wi�c do darowania �ycia ate�skim kolonom z Metony i zezwolenia im
na ucieczk�, gdy w �lad za nimi pali� miasto. Tym razem zawr�ci� do Pelli.
W drodze powrotnej, gdy rana jeszcze krwawi�a i bola�a, rozwa�a� odpowied�
wyroczni delfickiej i rozmy�la� o przyobiecanej mu karze za przy�apanie w�a w
towarzystwie �ony.
- To w�a�nie oko przywar�o do zamka - zwierza� si� domownikom.
Wielu za� nie w�tpi�o, �e palec Zeusa-Amona pokierowa� strza�� Meto�czyka.
O dziwo, gdy Filip spotka� Olimpias, nie okaza� jej urazy. Przeciwnie, rana
jakby go zbli�y�a do �ony. Gdy stan�� przed ni� z przewi�zan� twarz�, gdy zdj��
opask�, aby pokaza� martwe oko z poszarpan� powiek�, zapewni� j�, i� �a�uje dawnych
k��tni i surowo�ci, jak� jej okazywa�. Pogratulowa� jej urody i przejawia� czu�o��.
Mo�e nawet nie tyle mi�o�� go wiod�a, ile ostro�no�� czy te� obawa, �e si� nie
spodoba innym kobietom; okaleczony zwyci�zca prosi� o pok�j.
Olimpias za� poczu�a jakby odruch ca�kiem nowej tkliwo�ci do tego ksi�cia,
kt�ry wraca� do niej poni�ony, pe�en skruchy, a jego zraniona twarz by�a oznak� jej
w�asnego triumfu. Je�li kiedykolwiek go kocha�a, to w�a�nie w ci�gu tych tygodni.
Filip zachowywa� si� wobec ma�ego Aleksandra jak m�czyzna rad, �e znalaz�
syna w domu. Zdawa�o si� go nawet krzepi�, �e widzi go r�owym i pulchnym, podobnym
do wszystkich na �wiecie malc�w, gdyby nie osobliwe oczy.
- Ej�e, ch�opcze - mawia� - masz jedno oko jasne, drugie ciemne; a ja,
widzisz, mia�em dwoje oczu tego samego koloru, a teraz mam tylko jedno.
Malec ucieka� z wrzaskiem przed tym m�czyzn� w pancerzu, czarnobrodym, z
przewi�zanym czo�em, patrz�cym na� swym jedynym okiem. Filip si� martwi� i z uporem
w�a�ciwym ludziom, kt�rzy wzbudzaj� l�k w dzieciach, a chc� zdoby� ich mi�o��,
goni� Aleksandra a� do ramion piastunki i na si�� go pie�ci�.
- Wyra�nie widz� - mawia� do� Filip - �e mnie nie kochasz. Jednak musisz
si� przyzwyczai� do mnie.
W owym czasie Olimpias oddala�a w�a noc� ze swej komnaty, by spa� gdzie
indziej. Po d�ugim osamotnieniu ta kobieta, zbyt wcze�nie wtajemniczona we
wszystkie mi�osne praktyki, rozkoszowa�a si� zwyk�ym ludzkim szcz�ciem czuj�c przy
sobie cia�o m�czyzny. Wkr�tce zn�w zasz�a w ci���; tym razem ojcostwo Filipa nie
mog�o budzi� w�tpliwo�ci.
Istoty nie stworzone, aby wsp�lnie �y� w harmonii, kr�tko si� �udz�, �e
odnalaz�y do siebie drog�. Ledwie ma��onkowie zaspokoili swe po��danie, wa��
ponownie zago�ci�a w ksi���cym domu. Gniew ogarnia� oboje na sam widok, jakimi s� w
rzeczywisto�ci. Prostackie obyczaje Filipa, coraz bardziej nieokrzesane wskutek
obozowego �ycia, razi�y Olimpias, okrwawione oko j�o szybko wzbudza� w niej
obrzydzenie. Przesadna pewno�� Olimpias, �e nale�y do �wiata bog�w, rych�o si�
sta�a dla Filipa niezno�na. Zamiast w�a w �o�u ma��onk�w zagnie�dzi�a si� zazdro��.
Pa�ac rozbrzmiewa� odg�osem ich k��tni. Filip wymawia� �onie, �e ongi� uprawia�a
nierz�d; pr�no mu odpowiada�a, �e wiedzia� o tym przed �lubem, �e nic go nie
zmusza�o do ma��e�stwa, a zreszt� by go nie zawar�, gdyby sam nie by� sk�onny do
ma�o pobo�nych lubie�no�ci. Jednak�e dosy� by�a sprytna, by nie podawa� w
w�tpliwo�� prawego pochodzenia syna i odwa�nie stawi� czo�o tak podejrzeniom, jak
blu�nierstwom.
Przed nadej�ciem lata regent Filip zn�w pojecha� na wojn�; c�rka jego
Kleopatra urodzi�a si� jesieni�.

Rozdzia� XIII

Drugi garncarz

Powiedzia�em, �e Chnum, b�g-garncarz, wspomagany przez bogini� Izyd�


kszta�tuje w niebie Ka boskiego dziecka, sk�ada je na kolanach Amona, podczas gdy
cia�o dziecka rozwija si� na ziemi.
Lecz gdy Ka po��czy si� z cia�em i dziecko przyjdzie na �wiat, jest ono
jeszcze bezsilne i bezradne, potrzebuje wi�c nast�pnego garncarza, by jak glin�
ugniata� bieg jego dni i nada� im kszta�t. Los bowiem cz�owieka podobny jest do Ka,
kt�re go wyprzedza, a z kt�rym ��czy si� on na ka�dym kroku. Ka�dy dzie� tym
sposobem to jakby nowe narodziny.
Ukszta�towanie losu cz�owieka polega nie tylko na przygotowaniu go do
przysz�ych zada�; oznacza r�wnie� przygotowanie ludzi, kt�ry b�d� mu s�u�yli;
nale�y dobra� przyjaci�, sojusznik�w, towarzyszy, a tak�e oddali� tych, kt�rzy
mogliby przynie�� mu nieszcz�cie.
Dzie�o takie wymaga poznania ludzi nie tylko z horoskop�w, ale tak�e z ich
twarzy i serc.
Przy pomocy Olimpias, jak Chnum wspomagany przez Izyd�, pe�ni�em przy
Aleksandrze obowi�zki drugiego garncarza.

Rozdzia� XIV

Klejtos i Arridaeus
Pierwszym towarzyszem Aleksandra by� Klejtos, m�ody dow�dca ze stra�y
pa�acowej, brat piastunki Hellanike. Zwano go �Czarnym�, by� bowiem kruczow�osy i
bardzo �niady.
Cho� ciemna karnacja Filipa przera�a�a ma�ego ksi�cia, wygl�d Klejtosa
Czarnego nie p�oszy� go, wprost przeciwnie, ledwo Aleksander potrafi� stan�� na
n�kach, ju� biega� po salach za Klejtosem, bawi� si� pochw� jego miecza lub czepia�
rzemyk�w u sanda��w. Opuszcza� ramiona piastunki tylko po to, by uj�� Klejtosa za
r�k�, w kt�rej czu� ciep�o tej samej krwi.
M�wi�em Olimpias:
- M�ody Klejtos kocha ci� potajemnie. Nigdy mu nie ulegnij, nawet w
kwietniowe noce, nawet w noce pa�dziernikowe, gdy Afrodyta w tobie nami�tniej si�
uskar�a; lecz okazuj mu przyja��, daj do zrozumienia, �e i ty mog�aby� go kocha�,
gdyby was nie dzieli�y zbyt wysokie mury; wtedy swe przywi�zanie przeniesie na
twego synka i zawsze go b�dzie chroni�. Widzisz, ju� teraz okazuje mu wi�ksz�
czu�o�� ni� Proteasowi, dziecku rodzonej siostry. Gdy g�adzi czo�o Aleksandra,
poniek�d pie�ci w�asne marzenia. Cz�sto powierzaj mu syna. Dziecko w pierwszych
latach nie potrzebuje zbyt uczonego nauczyciela; potrzebny mu cz�owiek o prawym
sercu, w kt�rym bez l�ku b�dzie podziwia� odwag� i polubi na�ladowa� jego gesty.
Pozwalaj Aleksandrowi biega� przy Klejtosie, niech mu on pokazuje kamienie na
drodze, orze�wiaj�ce �r�d�a i uczy rozkoszy tarzania si� po zielonej trawie. Nie
trzeba wybitnego umys�u, by was uczy� s��w: zbo�e, li�cie, ptak, owoc, ale trzeba
cz�owieka, kt�ry by kocha� was, kocha� �ycie i chcia�, by�cie i wy je kochali.
W ci�gu czterech lat, od drugiego do sz�stego roku �ycia, wci�� widywano
Aleksandra przy boku Klejtosa: patrzy� wraz z nim, jak si� opatruje konie w
pa�acowych stajniach lub poleruje bro�, albo te� na wy�adunek woz�w z �upem
przys�anym przez Filipa.
- Tw�j ojciec to wielki w�dz - mawia� dziecku Klejtos.
Ale chwilami m�ody dow�dca niecierpliwi� si� i wstydzi�, �e w pe�ni si�
tkwi w spokojnej stolicy, gdy wojska walcz� daleko.
- Klejtosie - m�wi�em - zaufaj wieszczbiarzowi. I tobie przypadnie nale�na
cz�� walk i zwyci�stw, najs�awniejsi dzi� b�d� ci kiedy� zazdro�cili. Lecz chwa��,
kt�ra rozs�awi twoje imi�, nie przy Filipie zdob�dziesz, ale przy tym malcu
raczkuj�cym u twoich n�g. Nie usi�uj wyprzedzi� samego siebie.
Wtedy Klejtos bra� na r�ce Aleksandra, sadza� go na �agodnego konia, ka��c
mu st�pa obje�d�a� bie�ni�, albo zabiera� go na wie�, by pokaza� szaraka
pomykaj�cego polem, albo wydobywa� piskl�ta z gniazda; kiedy ich widywa�em
powracaj�cych o zmierzchu, dziecko wyczerpane zdrowym zm�czeniem, �pi�ce w
ramionach dow�dcy, �ciska�o mi si� serce, bo dostrzega�em krocz�cy za nim Los;
widzia�em, �e kiedy� to dziecko stanie si� sprawc� �mierci m�odzie�ca, do kt�rego
przyciska sw� z�ocist� g��wk�.
Cz�sto i ja sp�dza�em chwilk� przy Aleksandrze i pokazywa�em mu r�ne
czarodziejskie sztuczki, jakie wykonuj� ku zdumieniu t�um�w w dnie targowe
niekt�rzy kuglarze w Egipcie, Judei lub Babilonii; nie sprawiaj� nam one trudno�ci
i stanowi� godziw� rozrywk� naszego stanu kap�a�skiego. Dokonywa�em, �e przedmioty
znika�y sprzed jego oczu, to bra�em jeden chleb, a pokazywa�em mu dwadzie�cia.
Ci��em sznur na drobne kawa�ki i zwraca�em mu nietkni�ty. Zmienia�em barw� wody w
dzbanie. Nadawa�em kamykom zapach r�y. Przek�uwa�em sobie ig�� policzek. Mag zawsze
po trosze jest magikiem. Tym sposobem budzi�em w my�lach Aleksandra �aknienie
cud�w.
Niebawem j��em zabiera� go do �wi�tyni i uczy� imion bog�w. Uczy�em
wymawiania ich imion wzorem kap�an�w, nadaj�c �wi�tym zg�oskom intonacj�, dzi�ki
kt�rej uruchamia si� ich pot�ga. Bo s�owo to moc. Kaza�em Aleksandrowi przygl�da�
si� sk�adaniu ofiar i wtajemnicza�em go w badanie ich wn�trzno�ci. Nim zdo�a�
czyta� ksi�gi, ju� umia� z grubsza rozpozna� na w�trobie ofiarnego zwierz�cia
wr�ebne znaki.
Koniec dnia malec zawsze sp�dza� przy Olimpias. Lubi� przybiec do m�odej
matki, tak pi�knej; siedzia�a na sto�ku o n�kach z ko�ci s�oniowej i prz�d�a we�n�
patrz�c zawsze w przestrze�. Gdy si� zjawia�, odk�ada�a k�dziel i bra�a go w
ramiona. Cho� ma�o okazywa�a zainteresowania c�rk� Kleopatr� - najcz�ciej
pozostawiaj�c j� pod opiek� s�u�ek - Olimpias troszczy�a si� o najdrobniejsze
post�pki syna; sp�dza�a d�ugie chwile wpatruj�c si� w niego jakby w pow�ci�gliwym,
ba�wochwalczym uwielbieniu. W�wczas jej oczy skrzy�y si� metalicznym, b��kitnawym
po�yskiem. Prowadzi�a dziecko przed o�tarz w g��bi pokoju, gdzie w noc i dzie�
p�on�y lampki oliwne i pachnid�a. Przysiad�szy na pi�tach, z rozpuszczonymi
w�osami, w rytualnej pozie, wyci�ga�a r�ce odwr�ciwszy d�onie i niskim g�osem
skandowa�a zakl�cia, a ich wibruj�ca melodia przypomina�a dziecku s�owa zas�yszane
w �wi�tyni.
- Co robisz, mamo? - pyta�.
- Wzywam twego ojca i b�agam go o b�ogos�awie�stwo dla ciebie.
- Gdzie jest m�j ojciec?
- Tutaj - wskazuj�c o�tarz odpowiada�a Olimpias - jak i wsz�dzie w �wiecie,
w s�o�cu i gwiazdach.
Aleksander nie rozumia�, jakim sposobem ojciec - o kt�rym s�ysza� wiele
opowie�ci - m�g� przebywa� zamkni�ty w ciasnej skrzynce na marmurowym stole, a
jednocze�nie by� zwyci�skim wodzem z opask� na oku, kt�ry pojawia� si� od czasu do
czasu i wzbudza� w nim l�k. Ale wkr�tce uzna�, �e ka�dy cz�owiek mo�e mie� dw�ch
ojc�w: jednego na ziemi, a drugiego w niebiosach.
Tymczasem Filip z uszczerbkiem dla ate�skich kolonii rozszerzy� panowanie
Macedonii wzd�u� Morza Egejskiego i po raz pierwszy mia� wkroczy� do samej Grecji.
Wielka Rada amfiktionii delfickiej, skupiaj�ca najsilniejsze narody
�rodkowej Grecji we wsp�lnocie maj�cej na celu obron� ich interes�w i swob�d - we
wsp�lnocie zreszt� cz�stokro� sk��conej - znalaz�a si� w stanie wojny z Fokid� i
Tesali�. Armia teba�ska, najlepsza, jak� posiada� zwi�zek, ponios�a kl�sk�. Wobec
gro��cego niebezpiecze�stwa Wielka Rada po raz pierwszy wezwa�a na pomoc Macedoni�
* [* Trudno sobie wyobrazi�, jak� rol� odgrywa�a rada amfiktionii (etymologiczna
nazwa oznacza: rada wok� zamieszka�ych), nie por�wnuj�c jej z naszymi wsp�czesnymi
organizacjami mi�dzynarodowymi: Rad� Bezpiecze�stwa przy ONZ, Rad� Europejsk�,
Paktem Atlantyckim, rozmaitymi wsp�lnotami. R�wnie� trudno okre�li� jej zasadnicze
za�o�enia, dzia�alno�� by�a skomplikowana, a skuteczno�� r�wnie w�tpliwa.
Rada sk�ada�a si� z przedstawicieli oko�o dwunastu pa�stw �rodkowej Grecji;
obradowa�a ona w Delfach dwukrotnie w ci�gu roku, aby zbada� spory mi�dzy
cz�onkowskimi pa�stwami, pokojowo rozstrzygn�� konflikty, os�dza� r�ne sprawy, a
zw�aszcza naruszenie praw obywatelskich i �wi�tynnych. Mog�a zastosowa� sankcje,
kt�rym skazane pa�stwo poddawa�o si� nader niech�tnie, i powo�a� pod bro�
koalicyjne wojska przeciw wrogowi z zewn�trz, wzgl�dnie przeciw pa�stwom
cz�onkowskim wy�amuj�cym si� spod wyroku - w�a�nie by� to casus Fokidy i Tesalii, w
kt�rym interweniowa� Filip, a �r�d�em sporu by�a zwierzchno�� terytorialna.
Wypowiedziana przez Rad� wojna zwa�a si� wojn� �wi�t�. Ale d�ugotrwa�e
obrady, powolno�� w wykonaniu decyzji, zw�oka w mobilizacji wojska, trudno�ci z
ustanowieniem jednolitego dow�dztwa grozi�y bezsilno�ci�, o ile nie kl�sk�,
instytucji, kt�rej nie brakowa�o sk�din�d cennych zalet. Beocja, ze stolic� w
Tebach, pa�stwo militarnie najsilniejsze, by�a leaderem i wsp�zawodniczy�a z
Tesali�, posiadaj�c� najwi�ksze terytorium, lecz b�d�c� na ni�szym stopniu
rozwoju.].
Filip dostrzeg� sposobno�� uznania jego w�asnych zdobyczy w Tracji przez
szlachetne ludy greckie, a zarazem wkroczenia jako zbawca do ich zwi�zku. Macedonia
ju� nie b�dzie uchodzi� za ziemi� wp�barbarzy�sk�, lecz bratni kraj ziem
helle�skich. Widzia� si� ju� wybawicielem i s�dzi� wkraczaj�cym w palmowym wie�cu
do Wielkiej Rady, do �wi�tyni delfickiej.
Zebra� swe wojska, pomaszerowa� na po�udnie i tak spiesznie natar� na ludy
Tesalii, �e poni�s� kl�sk� i musia� si� cofn�� a� do granic Macedonii. Za�amanym
�o�nierzom i gorzko zawiedzionym sojusznikom Filip o�wiadczy�, �e wykona� jedynie
manewr strategiczny i - podobnie do barana, kt�ry wy�amuje bramy twierdzy - cofn��
si� jedynie po to, aby uderzy� z tym wi�ksz� si��. O dziwo, nie tylko to
powiedzia�, ale i wykona�.
Rozkaza� �o�nierzom niby �wi�tym wojownikom uwie�czy� si� laurem, natchn��
ich pobo�nym zapa�em - bo by� dobrym m�wc� - sam za�, jednooki i brodaty, id�c na
czele jako obro�ca lud�w i wolno�ci, zawr�ci� na wroga i zdruzgota� go nad Zatok�
Pagaz�w. Onomarchos, naczelny w�dz Fokijczyk�w, skoczy� w morze, maj�c nadziej�, �e
wp�aw dotrze do neutralnego statku �egluj�cego po pe�nym morzu; lecz �ucznicy
przeszyli Onomarchosa strza�ami i przywiedli go na brzeg. Filip rozkaza� go
ukrzy�owa� jako �wi�tokradc� i tego� dnia skaza� na szubienic� lub utopienie trzy
tysi�ce je�c�w.
Wnet si� okaza�o, jakie korzy�ci chcia� uzyska� z wyprawy. Wyra�ne si�
sta�o, ile kosztuje jego pomoc. Wyp�dziwszy tyrana Tesalii, sam zaj�� jego miejsce,
zagarn�� ca�y kraj i przy��czy� ca�e wybrze�e a� po Eube�; tym sposobem zaw�adn��
p�nocn� Grecj� od morza a� do Epiru, ojczyzny swej �ony.
Got�w by� i�� nawet dalej pod pozorem, �e udaje si� po nale�ne mu godno�ci
w Radzie delfickiej, a zamierza� zbrojnie przej�� przez Termopile. W�wczas
Ate�czycy, z trwog� patrz�c na zwyci�stwa tego wybawcy, wys�ali wojska, aby broni�y
s�awnego w�wozu.
Antypater, potwierdzaj�c sw�j przydomek m�drego i nie sk�pi�c wysi�k�w,
nawo�ywa� do rozs�dku Filipa; �w wreszcie zda� sobie spraw� z rzeczywisto�ci i
zadowoli� si� zachowaniem dotychczasowych zdobyczy.
Dowiedzia� si�, �e w Atenach pewien cz�owiek wyp�yn�� jako jego przeciwnik;
by� nim m�wca Demostenes, przyw�dca licznego stronnictwa; mia� on wielki wp�yw na
t�umy i wykorzystuj�c sw�j talent s�ynnego obro�cy przekonywa� wsp�obywateli o
niebezpiecze�stwie, jakie stanowi dla nich ekspansja Macedonii. Demostenes wci��
lamentowa� nad utraconymi koloniami ate�skimi: g�r� Pangajon, Potydaj�, Meton�... i
��da� energicznej obrony zagro�onych kolonii. Filip raczej wola� si� powstrzyma� od
zebrania laur�w delfickich, ni� narazi� si� na wybuch nowej wojny �wi�tej, lecz tym
razem skierowanej przeciw niemu. Rozgo�ci� si� w Larysie, stolicy Tesalii, by
utworzy� zarz�d zdobytych terytori�w. A tam wedle swego zwyczaju zn�w si� zakocha�.
Pi�kna Filemora os�adza�a mu tesalskie noce. Filip tak si� w niej
rozkocha�, z tak� dum� j� pokazywa�, tak ch�tnie ulega� jej zachciankom, i�
zapewniano, �e go zaczarowa�a. Wprowadzi� j� na dw�r jako oficjaln� konkubin� i
przywi�z� brzemienn� do Pelii. Kiedy Tesalk� przedstawiono Olimpias, ta
przyjrzawszy si� rywalce o�wiadczy�a, �e taka uroda sama w sobie jest czarem i mo�e
si� oby� bez jakiejkolwiek magii. �yczliwo�� ta jednak by�a udana.
- Zaczekajmy - rzek�a domownikom Olimpias - a� si� Filip ni� znudzi, jak
tylu innymi i jak mn�, niechaj tylko odjedzie.
Nie trzeba by�o d�ugo czeka�. Filip sp�dzi� kilka tygodni w Pelli na biciu
z�otej monety, wytyczaniu dr�g i pijatykach w pa�acu, po czym wyjecha� do Tracji,
pozostawiaj�c pi�kn� Filemor� blisk� rozwi�zania.
Wyda�a na �wiat syna imieniem Arridaeus. Gwiazdy w chwili jego urodzenia
zapowiada�y rywalizacj� z gwiazdami Aleksandra, lecz by�o to wsp�zawodnictwo
pozbawione prawdziwej si�y, os�abione znakiem wczesnego nieszcz�cia.
Olimpias rzek�a mi:
- Zg�ad� go.
Przekona�em j�, �e zab�jstwo to czyn w tym wypadku zb�dny i bardziej
niebezpieczny ni� korzystny, skoro mo�na post�pi� w inny spos�b. Po co obci��a� si�
zbrodni�, a zw�aszcza zbrodni� chybion�?
- Gwiazdy tego dziecka - dorzuci�em - zda si� wyznaczaj� mu �ycie mniej
wi�cej r�wnie d�ugie jak twego syna. Darujmy mu �ycie, lecz tak smutne, �e w ka�dej
chwili b�dzie jak kret obok or�a, a jego cie� niech tym mocniej uwydatnia blask
Aleksandra.
Podobnie jak przepisy, by wzmocni� zdrowie i bystro��, istniej� tak�e inne,
by os�abi� rozum i �ywotno��, a �atwiej uczyni� kogo� gamoniem, ni� ukszta�towa�
ksi�cia. Powolnie dzia�aj�ce trucizny podawano dziecku konkubiny. Ju� w kolebce
mg�a g�upoty, z kt�rej nigdy nie mia� si� otrz�sn��, spowi�a jego umys� i przy�mi�a
rysy. Takim go zasta� Filip, gdy w roku nast�pnym powr�ci�, zdobywszy trzydzie�ci
dwie nowe kolonie greckie i posun�wszy granice pa�stwa a� po Hellespont, niemal do
granic wielkiego kr�lestwa Pers�w. Je�li kiedykolwiek rozwa�a�, by uczyni�
Arridaeusa wsp�zawodnikiem Aleksandra, my�l ta na d�ugo zosta�a mu odj�ta.

Rozdzia� XV
Wr�g, kt�ry w nas go�ci...

M�dro�� bog�w zosta�a przekazana ludziom ustami Hermesa, a takie oto s�owa
Hermesa czytamy:
�Z�o niewiedzy zalewa ziemi�; znieprawia dusz� uwi�zion� w ciele.
Winiene� podrze� kawa�ek po kawa�ku przyodziewek, kt�ry ci� obleka, tkanin�
niewiedzy, podpor� chytro�ci, �a�cuch znieprawienia, unicestwi� mroczne wi�zienie,
�yj�c� �mier�, czuj�cego trupa, grobowiec, kt�ry wsz�dzie za sob� nosisz, z�odzieja
zamieszka�ego w twym domu, towarzysza, kt�ry ci� nienawidzi z powodu rzeczy, kt�re
kocha, a z powodu rzeczy, kt�rych nienawidzi, zazdro�ci tobie. Oto wr�g, w kt�rego
si� oblek�e� na kszta�t odzienia�.
Trzeba po siedem tygodni medytowa� nad ka�dym z dziesi�ciu okre�le�
oznaczaj�cych wroga, kt�rym jeste�my dla nas samych; po czym dopiero wtedy mo�emy
si� podj�� nauczania innych.

Rozdzia� XVI

Achilles i srebrna kula

Ludy zawsze b�d� si� dziwi� patrz�c, jak szybko powstaje pa�stwo i jak
powoli zmierza do upadku. Pa�stwa bowiem podobne s� wielu ludziom, kt�rzy
wyrastaj�c z d�ugiego okresu ch�opi�ctwa, po kilku miesi�cach zdobywaj� stanowiska
i a� do ko�ca s�dziwego wieku wykorzystuj� sw� chwilow� s�aw� lub pot�g� zdobytych
bogactw.
Po o�miu latach rz�d�w Filip potroi� terytorium Macedonii i uczyni� ze�
jedno z pierwszych pa�stw. Od o�miu lat lud widzia� w nim prawdziwego kr�la.
Rozg�os zwyci�stw opromienia� go chwa�� i ka�dy jego powr�t do Pelli witano
burzliw� rado�ci�.
Ale twarz pokryta bliznami, przebywanie w obozach, noce sp�dzone przy winie
i na rozpu�cie zmieni�y jego wygl�d. Uwie�czony czarn� opask� przecinaj�c� czo�o, w
trzydziestym trzecim roku �ycia ju� si� stawa� oci�a�y i oty�y. Podst�pnie wkrada�
si� we� rozk�ad. Nadal by� si�aczem, lecz gdy po raz pierwszy zapa�nik powali� go
na obie �opatki, powsta� bardziej zdumiony ni� nierad i patrz�c na odcisk cia�a na
piaszczystej arenie po prostu wyrzek�:
- Na Heraklesa! Jak ma�o miejsca zajmuj� na ziemi, a chcia�bym w ca�o�ci j�
posiada�.
My�l ta trawi�a go przez kilka dni.
Bez miary rzuca� z�otem, kt�re nic go nie kosztowa�o, bo je krad�.
Rozrzutno�� jego sta�a si� legendarna; lecz tak sypane z�oto zdobywa poplecznik�w
lub czyni niewolnikami, natomiast nie stwarza prawdziwych przyjaci� i raczej
wznieca zawi��.
Je�li Filip mia� zachowa� w�adz� nienaruszon�, aby j� kiedy� przekaza�
prawowitemu nast�pcy, nale�a�o go uzna� za kr�la wedle �wi�tego prawa.
Przesz�a kometa; oto w�a�nie by�a sposobno��. Zgoda ludu popar�a
o�wiadczenia kap�an�w, i� �w znak nakazuje przekaza� koron� Filipowi.
Bratanek jego Amyntas III by� jeszcze dzieckiem i nie odznacza� si� mocnym
charakterem; odes�ano go do cichej rezydencji, a Filip oficjalnie zosta� monarch�
Macedonii, Tesalii oraz innych krain.
Jednocze�nie na poz�r, je�li nie rzeczywi�cie, zbli�y� si� do Olimpias,
przynajmniej za� okazywa� jej wi�ksze wzgl�dy, odk�d zosta�a kr�low�. Zmieni� si�
r�wnie� jego stosunek do Aleksandra, domniemanego dziedzica tronu.
Gdy Aleksander uko�czy� lat sze��, Filip postanowi� da� mu nauczyciela i
wyznaczy� na to stanowisko Lizymacha, kt�ry musia� ucieka� z dworu w Epirze z
powodu mi�osnego skandalu.
Wyb�r mo�e budzi� zastrze�enia, bo i osoba nauczyciela niezbyt odpowiednia
do kszta�cenia m�odego ksi�cia; Filip jednak�e miewa� odruchy sk�aniaj�ce go do
zatrudniania ludzi, kt�rzy go bawili. Czy� nie obdarzy� wysokim, dworskim
stanowiskiem by�ego niewolnika, niejakiego Agatoklesa, kt�ry dwuznacznymi �arcikami
pobudza� go do niefrasobliwego �miechu? Czy� nie op�aca� ate�skich skryb�w, by dla�
spisywali kr���ce w ich mie�cie dowcipy?
Lizymach by� che�pliwym g�upcem, pysza�kowatym samochwa��, podawa� si� za
ofiar� mi�o�ci i recytowa�, jakby sta� na teatralnej estradzie. Spro�na uciecha
nape�nia�a Filipa na my�l, �e zaloty zmusi�y rozpustnika do ucieczki z kraju, by
umkn�� przed pomst� zdradzonego m�a. Na szcz�cie �w Lizymach, cho� ma�o co umia�,
na pami�� zna� Homera i nie daj�c si� prosi� recytowa� strofy. Nie by� mu obcy
�aden szczeg� Iliady czy Odysei; wyspecjalizowa� si� w genealogii bog�w i kr�l�w,
opowiada� o bohaterach, jakby nale�eli do jego najbli�szej rodziny. Przeto rzec
mo�na, �e pierwszym nauczycielem Aleksandra by� nie Lizymach, lecz Homer.
Poezja to w�a�ciwa dla umys�u droga od poznawania przyrody do zg��biania
wiedzy. �wiczy pami��, przyzwyczaja ucho do harmonii d�wi�k�w i uczy zasadniczych
symboli.
Lizymach zwyk� a� do przesady wynajdywa� w ka�dym, kogo spotka�,
podobie�stwo do bohater�w Homera. R�wnie� tym sposobem okazywa� dworsk� uprzejmo��.
Poniewa� rodzina Olimpias pochodzi�a od Achillesa, zapewnia�, i� nale�y widzie� w
Aleksandrze ponowne wcielenie zwyci�zcy spod Troi. Przeto wszyscy s�yszeli, jak
m�wi� do ucznia:
- M�ody Achillesie, poka� �wiczenia boskiej Tetydzie, twojej matce, i twemu
ojcu, niezwyci�onemu Peleusowi. P�niej p�jdziemy na przechadzk� i przekroczymy
Skamander.
Filip rad by� s�ysze�, �e zw� go Peleusem, i za ka�dym razem u�miecha� si�
od ucha do ucha.
Je�li Aleksander upad� i skaleczy� sobie kolano, Lizymach wnet wykrzykiwa�:
- Achillesie, nie p�acz!
I Aleksander po�yka� �zy. Przeto zbroja Achillesa wci�� tkwi�a mu przed
oczami i niecierpliwie czeka�, a� na tyle wyro�nie, aby na� pasowa�a.
Lizymach, dziel�c role, o sobie te� nie zapomnia�. Przybiera� imi�
Fojniksa, ilekro� o sobie opowiada�, bo Fojniks Homera, wyp�dzony z Epiru za
niefortunn� przygod� mi�osn� z kochank� kr�la, szuka� opieki w Tesalii u Peleusa,
kr�la Myrmidon�w, kt�ry mu powierzy� wychowanie syna. W taki oto spos�b
tera�niejszo�� odtwarza�a bosk� epopej�.
Manie s� zara�liwe; przez kilka miesi�cy dw�r w Pelli bra� udzia� w
zabawie. Nadawano sobie imi� Nestora, Laertesa albo Diomedesa; wrog�w Macedonii
zwano wy��cznie Priamem, Hektorem lub Parysem; si�acza - Ajaksem, ma��onka, kt�ry
postrada� honor - Menelaosem, sprytnego doradc� - nowym Odysem. Wiedzia�em, �e to o
mnie chodzi, gdy s�ysza�em za sob� okrzyk: �Hej�e, Kalchasie!�
Owe zabawy trwa�y przez ca�y czas, kt�ry po koronacji Filip sp�dzi� w
Pelli. Niebawem opu�ci� swe gyneceum, liczniejsze teraz o dwie nowe konkubiny, i
wyjecha� na P�wysep Chalcydycki, spostrzeg� si� bowiem, �e jeszcze mu si� nie
podda�a ostatnia ate�ska kolonia - pot�ne miasto Olint.
Ledwie przekroczy� bramy Pelli, Olimpias ukr�ci�a wp�ywy Lizymacha i
wybra�a synowi innego nauczyciela. Mianowa�a wychowawc� swego kuzyna Leonidasa,
ubogiego krewniaka, kt�rego ongi� w swej �wicie przywioz�a z Epiru.
Ludzie s� sk�onni szczyci� si� nieszcz�liwym losem. Leonidas wielce
respektowa� swe ub�stwo i ka�demu doradza� oszcz�dno��, wstrzemi�liwo�� w jadle,
skromno�� w stroju, jakby one by�y objawem najwy�szej ludzkiej warto�ci, nie za�
przymusem niedoli. Taki wychowawca by� bardzo po�yteczny dla Aleksandra; najgorsza
bowiem rzecz dla spadkobiercy mo�nego cz�owieka to korzysta� z przywilej�w bogactwa
nie podj�wszy �adnego wysi�ku, by je usprawiedliwi�.
Pod w�adz� Leonidasa Aleksander musia� wcze�nie wstawa�, co dzie� spotyka�
si� ze mn� przy sk�adaniu ofiar o wschodzie s�o�ca, zadowala� si� jad�em po�ywnym,
lecz niezbyt smakowitym, przyodziewa� w grube p��tno, odbywa� w szybkim tempie
d�ugie marsze, odpoczywa� kr�tko, lecz o sta�ej porze, nie poddaj�c si� zm�czeniu
�wiczy� w konnej je�dzie, a jeszcze przed snem medytowa� na moralne tematy. Przy
takim regulaminie nogi mu zj�drnia�y, ramiona si� wzmocni�y, pier� rozszerzy�a.
Leonidas przeszukiwa� skrzynie - gdzie ch�opak chowa� okrycia i odzie� -
aby si� upewni�, czy Olimpias nie dorzuci�a czego� zb�dnego. Wyborne potrawy
przygotowywane w pa�acowych kuchniach Aleksander zna� wy��cznie z zapachu; nieufny
nauczyciel polowa� na s�odycze, kt�re zacna piastunka Hellanike lub jaki�
rozczulony pacho�ek mogliby wsun�� w r�k� ucznia.
P�niej Aleksander mawia�:
- Leonidas dostarczy� mi najlepszych, jacy istniej�, kucharzy, aby mi
przygotowywali posi�ki, a mianowicie: przechadzk� o �wicie zamiast porannego
�niadania, wieczorem za� lekkie �niadanie zamiast obiadu.
Gdy kiedy� w �wi�tyni Aleksander pali� kadzid�o rzucaj�c je gar�ciami,
Leonidas ostro go zgani� za zb�dne marnotrawstwo.
- Nie ma ofiary zbyt drogiej ani zbyt obfitej dla bog�w - odpar�
Aleksander, w kt�rym si� budzi� duch przekory.
- B�dziesz pali� tyle kadzid�a, ile ci si� spodoba - napomnia� nauczyciel -
gdy zdob�dziesz kraje, sk�d ono pochodzi. Wolno kr�lowi Filipowi, je�li zechce,
rozrzuca� z�oto; zdoby� z�otodajn� g�r� Pangajon.
Jednak�e taki cz�owiek, osch�y, surowy, nieznu�ony, potrzebny by�
ch�opakowi, kt�ry przechodzi� od marze� do wybuch�w gniewu, m�g� d�ugie godziny
sp�dza� z g�ow� pochylon� na lewe rami�, zapatrzony w niebo, i nagle, gdy jego
zachcianki spotyka�y si� z oporem, z w�ciek�o�ci� tupa�, potrz�sa� z�ocistymi
w�osami i tarza� po ziemi ok�adaj�c si� ku�akami. Leonidas pami�ta� o wr�bie dw�ch
or��w siedz�cych na pa�acowym dachu i jakie� tajemnice by�y mu r�wnie� objawione. U
jego boku Aleksander nabra� przekonania, �e nic nie b�dzie do� nale�a�o, o ile tego
sam nie zdob�dzie, i �e nawet majestat kr�lewski co dzie� si� zdobywa.
Je�li p�niej podczas swych wypraw Aleksander na poz�r nigdy nie cierpia� z
powodu pragnienia, g�odu czy d�ugich marsz�w, je�li potrafi� w�ada� innymi,
poniewa� wpierw sob� zaw�adn��, zawdzi�cza� to nie tylko wyj�tkowej sile, jak� by�
obdarzony od urodzenia, ale tak�e naukom Leonidasa.
Matka wychowa�a go w mistycznym zwi�zku ze �wiatem bog�w, Homer - w
bohaterskich porywach, ja wtajemniczy�em go w wiedz� kap�a�sk�, Leonidas wdro�y� go
do wytrwa�o�ci, jak� winni posiada� zdobywcy; przeto Aleksander z miesi�ca na
miesi�c wzbudza� coraz wi�kszy podziw w�r�d wszystkich, co �ledzili jego rozw�j.
Wieczorem pada� ze zm�czenia; w tej w�a�nie porze Leonidas podsuwa� mu
sentencj� daj�c godzin� czasu na medytacj�.
- Znu�enie cia�a - powiedzia� - nie powinno wp�ywa� na sprawno�� my�li.
Leonidas podarowa� Aleksandrowi srebrn� kul� i mis�, aby nie zapada� w sen.
Dzieciak musia� lec na �o�u z r�k� zwieszon� nad mis� i trzyma� w d�oni kul�. Je�li
zasypia�, r�ka si� otwiera�a, a kula padaj�c zrywa�a go ze snu.
By�a to jedyna zabawka, jak� kiedykolwiek Leonidas podarowa� swemu
uczniowi; upadek srebrnej kuli wyznacza� rytm dni Aleksandra a� do dziesi�tego roku
�ycia.

Rozdzia� XVII

Wyraz i s�owo

Chcesz wiedzie�, synu, czym si� r�ni wyraz od s�owa. Tedy pos�uchaj.
Cz�owiek ambitny, bystrego umys�u, a uwa�aj�cy si� za przyw�dc�
wsp�obywateli, w ci�gu d�ugich dni przygotowuje wielk� mow� maj�c� jego zdaniem
przekona� t�um, pobudzi� miasto do powzi�cia postanowienia i zmieni� bieg wypadk�w.
Wa�y on swe argumenty, szuka w historii przyk�ad�w, wyg�adza zdania, �wiczy si� w
ich recytacji, staje na agorze i d�ugo przemawia do wsp�obywateli, zarzuca im
oboj�tno�� b�d� za�lepienie, krytykuje, co si� sta�o, wskazuje, co nale�y
przedsi�wzi��, i wzywa miasto do natychmiastowego dzia�ania. Zgromadzenie s�ucha,
jedni go chwal�, inni gani�, wszyscy dyskutuj� i nikt nic nie postanawia... Oto,
synu, czym jest wyraz.
Cz�owiek wykszta�cony w �wi�tej wiedzy siada na dziedzi�cu �wi�tyni i nie
zwracaj�c uwagi na przechodz�cy t�um, zamkn�wszy oczy, trzykrotnie wypowiada imi�
Amona tak, jak winno by� wypowiedziane, aby d�wi�k wprawi� w ruch niewidzialne
fale. Wtedy zst�puje na� natchnienie, obraz przysz�o�ci kszta�tuje si� w my�li,
ca�a jego istota promieniuje tw�rcz� si�� i mo�e p�j�� do prze�o�onego miasta, aby
mu powiedzie�: �Oto, co winno si� wydarzy�; rozka� uczyni� to, unikaj tamtego.
Szukaj tego sojuszu, kt�ry dzisiaj wydaje ci si� ja�owy, bo pot�ny stanie si� lud,
kt�ry ci go ofiarowuje, w tym roku nie wydawaj �adnej bitwy...� Oto, synu, czym
jest s�owo.
Nadchodzi za� czas, gdy ludzie zna� b�d� tylko wyraz, w pe�ni mu zawierz� i
wci�� b�d� si� dziwili, �e tak ma�o jest skuteczny. A poniewa� utrac� zdolno��
pos�ugiwania si� s�owem, nawet nie b�d� wiedzieli, co ono oznacza, i b�d� wzrusza�
ramionami, gdy kto� im przypomni, �e na pocz�tku by�o s�owo. Nast�pi, synu, czas
czarny i nieszcz�sny, a cz�owiek b�dzie w�wczas b��ka� si� w�r�d d�wi�k�w w�asnej
mowy jako dzieci�tko zagubione w le�nej g�stwinie.

Rozdzia� XVIII

Demostenes

Filip prawie trzy lata oblega� Olint. Miasto by�o obronne, obwarowane
pot�nymi wa�ami i drog� morsk� zaopatrywa�o si� w �ywno��. Bogaci sojusznicy
przysy�ali mu posi�ki. Strza�y Filipa �ama�y si� o kamienie i tarcze. Bezczynna
macedo�ska jazda depta�a pole, gdzie trawa by�a wyskubana po korzenie. Cho�
Olintianie nie mogli si� uwolni� z macedo�skich kleszczy, Filip nie zdo�a� wkroczy�
do miasta.
W tym za� czasie w Atenach pewien m�wca wi�d� zaci�t� walk� przeciw
Filipowi i usi�owa� wci�gn�� miasto w wojn� w obronie kolonii. Owym s�awnym ju�
m�wc� by� Demostenes.
Profesj� sw� pocz�� uprawia� w bardzo m�odych latach, wyst�puj�c we w�asnym
procesie o dziedzictwo; w ko�cu proces wygra�, lecz maj�tno�ci nie odzyska�. Aby
zarobi� na �ycie, zosta� logografem, innymi s�owy, pisywa� przem�wienia obro�cze
ludziom b�d� nie obeznanym z prawem, b�d� zbyt ma�o wykszta�conym, by potrafili
sami podj�� si� obrony * [*W Atenach nie istnia�a pomoc adwokata; w procesach, a
zw�aszcza w procesach cywilnych, pozwani sami musieli si� broni�. Wi�kszo��, nie
czuj�c si� na si�ach, przekazywa�a spraw� logografom (pisarzom przem�wie�) takim,
jak Demostenes, a ci przygotowywali mow� obro�cz�. Wielcy logografowie byli r�wnie
s�awni i poszukiwani jak nasi wielcy, wsp�cze�ni adwokaci i pobierali znaczne
honoraria.]. Pocz�tkowo zarabia� na do�� szpetnych sprawach, wyspecjalizowa� si�
bowiem w procesach o znies�awienie, w kt�rych jego spryt i brak skrupu��w w doborze
argument�w cz�sto doprowadza�y do skazania ofiary i triumfu winowajcy. Okaza� si�
r�wnie� zr�cznym doradc� w sposobach przekupywania opinii i s�dzi�w. By� bardzo
bystry, uczy� si� u najlepszych nauczycieli i retor�w, a s�uchaj�c wyk�ad�w Platona
zdoby� do�� og�ady, aby nada� cechy b�yskotliwo�ci w�asnym przem�wieniom.
Rozg�os jego �ci�ga� do� klientel� spo�r�d ludzi, kt�rzy w Atenach
wzbogacili si� na handlu z nadmorskimi koloniami. Jednocze�nie wpl�ta� si� w wiele
politycznych proces�w, a to wszystko wynios�o go na aren� polityczn�, od lat
dzieci�cych stanowi�c� jego marzenie.
By� to cz�owiek w najwy�szym stopniu dotkni�ty chorob� pychy, co sk�ania�o
go do udowadniania swych racji wbrew oczywistej prawdzie, a nawet wbrew w�asnej
naturze.
Poniewa� by� j�ka��, pa�a� ��dz� zdobycia s�awy m�wcy, �wicz�c g�os w
piwnicy. Poniewa� j�zyk potyka� mu si� o niekt�re g�oski, zbiera� nad morzem
kamyki, wypycha� nimi usta, by zw�aszcza w wietrzne dni przekrzykiwa� ryk burzy.
Poniewa� mia� kr�tki oddech, recytowa� Ajschylosa wspinaj�c si� na wzg�rza.
Poniewa� m�wi�c wykrzywia� ca�� posta� i podrzuca� rami� nerwowym ruchem, zawiesi�
u stropu swej pracowni ci�arek z br�zu i pod nim stawa� wyg�aszaj�c przem�wienie;
uderzenie mia�o przywraca� mu samokontrol�.
Poniewa� nie grzeszy� urod�, chcia� si� okaza� uwodzicielskim, niemal jak
kobieta troszczy� si� o swe stroje i wygl�d. Jednak�e gdy mia� opracowa� mow�, a
natchnienie zst�powa�o na� powoli i z trudem, goli� po�ow� g�owy, skazuj�c si� tym
samym na zamkni�cie, aby nie pokazywa� oszpeconej twarzy. Przyjaciele m�wili, �e
prace jego zalatuj� oliw� do lampy o�wietlaj�cej nocne czuwanie.
Nie uda�o mu si� przezwyci�y� jedynej cechy, a mianowicie sk�onno�ci do
kobiet; posiada� j� w nadmiarze, cho� bez wzajemno�ci. W g�owie mu si� kr�ci�o od
arcydrobnego sukcesu, cho�by u arcypospolitej niewiasty. Przeto jego sekretarz
powiada�:
- Jak mo�na powierzy� Demostenesowi powa�niejsz� spraw�? Cokolwiek
przemedytuje w ci�gu ca�ego roku, kobieta postawi pod znakiem zapytania po jednej
nocy.
Niew�tpliwie w tej dziedzinie nale�a�oby szuka� przyczyn jego dziwacznego
zachowania si� i zaci�tych ambicji.
Wszystkie o nim plotki wzbudza�y ciekawo��; a poniewa� mia� jadowity j�zyk,
a pi�knie wystylizowane mowy podoba�y si� ludziom wykszta�conym, t�ok panowa�
podczas jego wyst�pie�. By� g��boko przekonany, �e interesy klient�w lub w�asne
��cz� si� z interesami miasta. Op�acany przez ate�skie kolonie, aby doprowadza� do
przeg�osowania korzystnych dla nich praw, mianowa� si� ich obro�c� przed Macedoni�.
Kpi� z honoru Aten, ze �wi�tych praw Grek�w. Nic go nie obchodzi�o, �e kolonie te
powsta�y niedawno, �e kolonowie si�� zdobyli te osady, miejscow� ludno�� sprzedali
w niewol�, a Filip pojawia� si� cz�sto jako wybawca.
Filip op�aca� w Atenach innych m�wc�w, przeto w oczach Demostenesa by�
wrogiem, kt�rego nale�y unicestwi�. Niech�e nadejdzie wie�� o upadku jakiego�
miasta w Tracji lub w Chaldikike, wnet Demostenes wdrapuje si� na m�wnic� i zaczyna
ponuro si� szczyci�, �e przewidzia� t� kl�sk�, zapowiada jeszcze gorsze w bliskiej
przysz�o�ci, wylicza pope�nione b��dy, pi�tnuje swych rodak�w i wzywa do
bezzw�ocznego dzia�ania:
- Jak to si� dzieje - wo�a - �e nasze posi�ki zawsze przybywaj� za p�no do
Metony, Pagazji, Potydei? Dlatego, �e w sprawach wojny, w militarnych
przygotowaniach panuje bez�ad, brak kontroli, improwizacja. Nadchodzi do nas wie��,
wyznaczamy obywateli do zaopatrzenia statk�w, je�li si� uchylaj�, badamy, czy
odmowa ich jest uzasadniona, rozprawiamy o funduszach na wydatki. Po czym
postanawiamy zaokr�towa� rezydent�w-obcokrajowc�w i wyzwole�c�w, p�niej zamiast
nich obywateli, a nast�pnie zn�w poprzednich. A gdy si� tak wahamy, cel wyprawy
zostaje zagarni�ty, bo czas dzia�ania zaprzepa�cili�my na przygotowania, lecz
wypadki tocz� si� bez wzgl�du na nasz� zw�ok� czy wahania, a posi�ki, kt�re w tym
czasie uwa�ali�my za dostateczne, okazuj� si� w potrzebie niezdolne do niczego.
Czy nie wstyd wam, Ate�czycy, oszukiwa� siebie, odk�ada� na jutro wszelkie
trudno�ci, dzia�a� wci�� z op�nieniem!
Kiedy wysy�acie tylko jednego stratega z ja�owym dekretem i ustnymi
obietnicami, nie dzieje si� nic z tego, co si� sta� powinno; w�wczas kpi� z nas
wrogowie, a sprzymierze�cy umieraj� ze strachu na widok naszych statk�w.
Godzicie si�, by wami kierowa� Filip, z w�asnej inicjatywy nie podejmujecie
�adnych wojennych krok�w; nic nie przewidujecie, zanim rzecz si� nie dokona albo
jest ju� w trakcie dokonywania si�. Czy wolno wam by�o tak dzia�a� do tej pory?
Mo�e. W ka�dym razie nadesz�a ostateczna chwila, gdy ju� to nie jest mo�liwe * [*
Wyj�tki z Pierwszej Filipiki.].
I Demostenes wylicza niezb�dne statki, obrachowuje koszt wyprawy, wytycza
tras� i staje si� - wci�� s�ownie - finansist�, �eglarzem i strategiem. Uprzedza
wsp�obywateli o gro�bie ci���cej nad Olintem, kiedy Filip ju� rozpocz�� obl�enie.
Pogl�dy Ate�czyk�w s� podzielone; przyjmuj� pos��w z Olintu, uchwalaj�
pomoc, lecz nie ruszaj� na wypraw�. Docieraj� bowiem do nich inne g�osy, kt�re
wypowiadaj� przeciwstawne pogl�dy, a w�r�d nich g�os starego Izokratesa, s�awnego
m�wcy, obecnie licz�cego ju� dziewi��dziesi�t lat. Nie przemawia on ju� na
zgromadzeniach, ale w pismach rozpowszechnia swe my�li. Zdaniem Izokratesa jedynym
wrogiem jest nadal kr�lestwo perskie, a jedyne ocalenie Grecji upatruje w
po��czeniu jej pa�stw. W ci�gu ca�ego �ycia Izokrates szuka� miasta, ksi�cia, ludu,
kt�ry by nareszcie zdo�a� po��czy� w jeden wielki zwi�zek rozproszone republiki,
wci�� ze sob� sk��cone w sprawach drugorz�dnej wagi i swym podzia�em skazuj�ce si�
na wsp�lny upadek. Nareszcie w Filipie widzi wymarzonego przez si� cz�owieka,
kt�rego pot�ga zmusi pa�stwa greckie do niezb�dnych wyrzecze�. Dla niego Filip nie
jest ani barbarzy�c�, ani obcym, ale czystej krwi Grekiem, skoro pochodzi od
Heraklesa. Izokrates zwraca si� do kr�la Macedonii, kre�li mu plan dzia�ania,
zaleca prawa, jakie winien og�osi�, reformy, jakie winien przeprowadzi�, wskazuje
go ludom helle�skim jako nowego Agamemnona i zbawc� ich cywilizacji.
Demostenes mia� czas kilkakrotnie ogoli� sobie po�ow� g�owy. M�g� do woli
miota� na wietrze obelgi na Filipa, oskar�a� go o wiaro�omstwo, przywary i
krzywoprzysi�stwo. Po trzech latach Filip zaj�� Olint, nawet nie dostrzeg�szy
Ate�czyk�w.
Zdoby� zreszt� miasto nie broni�, lecz z�otem, przekupiwszy dostatecznie
wielu Olintian, aby otwarli przed nim bramy. Wyr�wna� sobie straty sprzedaj�c w
niewol� wi�ksz� cz�� obywateli. Po czym na czele swych wojsk uda� si� do Dionu na
p�noc od Olimpu, aby uczci� doroczne �wi�to Zeusa.
Wtedy Ate�czycy ogarni�ci przera�eniem spiesznie zaofiarowali mu zawarcie
traktatu pokoju i przyja�ni. Cz�sto si� zdarza, �e ci, co przewidywali kl�sk�,
bywaj� mianowani, aby uk�ada� si� o z�agodzenie jej skutk�w. Demostenes wchodzi� w
sk�ad poselstwa.
Przeto w drugim roku sto �smej Olimpiady * [*W 346 r. p.n.e. Aleksander
mia� dziesi�� lat. Izokrates opublikowa� swe przem�wienie Do Filipa. W poprzednim
roku zmar� Platon.] ujrzeli�my w Pelli sze�ciu przedstawicieli Aten, w�r�d nich
Ktesifona, Aischinesa i Filokratesa. Filip zgotowa� im wspania�e przyj�cie, wydawa�
uczty, igrzyska, kt�rym towarzyszy�y recytacje i ta�ce, aby udowodni� Ate�czykom,
�e nie jest - jak wie�� g�osi�a - ciemnym, nieokrzesanym barbarzy�c�. Istotnie
oczarowa� uprzejmo�ci� wys�annik�w, a niekt�rzy wr�cz o�wiadczyli, �e Filip jest
najwytworniejszym w �wiecie cz�owiekiem. Jedynie Demostenes by� nadal zas�piony;
oczy mu zapad�y, rysy si� zaostrzy�y, cera po��k�a nad kr�tk� brod�, usta si�
wykrzywi�y, a na czole brwi zbieg�y tworz�c g��bokie bruzdy; okazywa� butn�
pogard�, jakby �wiadczone mu wzgl�dy stanowi�y obelg�.
W czasie podr�y pos��w przygotowywa� swe przem�wienie, dopasowywa� skargi
do ��da�; zapewnia�, �e w rokowaniach zamknie usta Filipowi, zmusi go do przeprosin
i odszkodowa�. Tak by� pewien swego, �e nak�oni� towarzyszy, aby zabierali g�os
wedle wieku, pocz�wszy od najstarszego, co mu dawa�o przywilej przemawiania jako
ostatni, bo jeszcze nie uko�czy� czterdziestu lat.
Kiedy za� przysz�a na� kolej wyg�oszenia tak oczekiwanej mowy, s�owa
uwi�z�y mu w gardle. W obecno�ci kr�la, kt�rego z dala tak cz�sto l�y� i kt�remu
cz�sto ur�ga�, g�os jego sta� si� mozolnym, niedos�yszalnym be�kotem i prawie
natychmiast zamilk�. Rzek�by�, �e posz�y na marne wszystkie wysi�ki, by zosta�
oratorem; pr�no prze�uwa� kamyk, przekrzykiwa� fale, wspina� si� na wzg�rza. W
upokarzaj�cy spos�b strach zn�w uczyni� go j�ka��.
Filip spokojnie siedz�c patrzy� na� ironicznie swym jedynym okiem z udan�
�yczliwo�ci�; a im wyra�niej czyta�e� ironi� na obliczu kr�la, tym bardziej pl�ta�
si� j�zyk Demostenesowi. Trzyma� w r�ku tabliczki z notatkami, lecz nie potrafi�
ich uporz�dkowa�. Wypad�y mu z r�k. Wyczerpany, okryty wstydem, zdo�a� tylko
wyj�ka�, �e nie jest w stanie m�wi�. Filip zach�caj�cym tonem doradzi� mu, aby
odpocz�� i przemawia� od pocz�tku.
- Wszystko, co o tobie mi m�wiono, s�awny Demostenesie - rzek� - wyra�nie
dowodzi, �e jeste� ponad tego rodzaju s�abo��.
Ale nale�a�o przerwa� pos�uchanie, bo Demostenes nie zdo�a� si� opanowa�.
Odszed� pieni�c si� z w�ciek�o�ci i upokorzenia; dopiero poza obr�bem
pa�acu odzyska� mow� i j�cza� w�r�d rodak�w, �e nie pojmuje, co mu si� wydarzy�o,
zapewniaj�c, �e zawi�zano mu j�zyk jak�� sztuczk� czarodziejsk�.
Po czym na uczcie zachowa� si� nader grubia�sko. �o�a rozstawiono w sali
ozdobionej przez Zeuksisa. Zasiada�a tu Olimpias w stroju kr�lowej, a tak�e
konkubiny: Audata z Lynkestis, pi�kna Tesalka Filemora, c�rka trackiego ksi�cia
Meda, Nikesis z Ferai, r�wnie� Tesalka, Fila, Macedonka szlachetnego rodu, oraz
dwie jej siostry Dardas i Makatas, kt�re Filip tak�e zaszczyci� swymi wzgl�dami.
Popis takiego szcz�cia w mi�o�ci ustokrotni� w Demostenesie uraz�. Upi� si�
i mimo wysi�k�w swych towarzyszy zel�y� gospodarza i biesiadnik�w arcygrubia�sko.
Gdy trzeba by�o, Filip potrafi� okaza� cierpliwo��, zachowa� si� wytwornie i
pob�a�liwie; natomiast Ate�czyk dowi�d�, �e jest barbarzy�c�. Dopiero si� uspokoi�,
gdy mu wepchni�to w ramiona tancerk�.
- Ten cz�owiek - rzek�em Filipowi - by� twoim przeciwnikiem, cho� ci� nie
zna�; ale teraz znienawidzi� ci� po ostatni dzie� swego �ycia.
Nazajutrz Filip przed�o�y� warunki ugody i zadziwi� pos��w akceptuj�c ich
wszystkie propozycje. Zaofiarowa� im nie tylko pok�j: �zreszt� - rzek� - nigdy nie
zamierza�em z wami wojowa�; zaproponowa� im sojusz zaczepno-odporny i zapewni�, �e
uwa�a za wielkie dobrodziejstwo bog�w, i� zostaje przyjacielem i sprzymierze�cem
Aten.
Pos�owie odjechali, aby przed�o�y� wsp�obywatelom warunki ugody. Kiedy
zgromadzenie je rozwa�a�o, Filip mia� czas ponownie wyruszy� na wypraw�, zaj��
kilka miast i wr�ci� do Pelli, gdy ci� sami pos�owie przybyli na ratyfikacj�
traktatu. W obronie paktu wyst�powali Filokrates i Ajschines, natomiast Demostenes
widzia� w nim osobist� kl�sk�, kt�r� musia� parafowa�. Znienawidzi� wszystko,
cokolwiek tr�ci�o Macedoni�. Ledwo ujrza� Aleksandra, ju� nabra� do� wstr�tu, w
wyj�tkowych za� zdolno�ciach dziesi�ciolatka widzia� jedynie parodi� wiedzy.
Poniewa� Aleksander recytowa� przed pos�ami strofy Homera i wraz z towarzyszami
odegra� scen� z jakiej� komedii, Demostenes wr�ciwszy do Aten o�wiadczy�, �e Filip
wychowuje syna na histriona. Opowiada� r�wnie�, �e m�ody ksi��� sp�dza ca�y czas
sw�j na badaniu wn�trzno�ci ofiarnych zwierz�t, �e nabija mu si� g�ow� czczymi
wiadomo�ciami, on za� ju� si� uwa�a za arcykap�ana, b�d�c w rzeczywisto�ci tylko
pysza�kowatym g�upcem.
�lepy Demostenesie! Aleksander na pewno pozna� g��biej ni� ty boskie prawa!
Po zawarciu przymierza z Atenami Filip uczu�, �e ma wolne pole, i ponownie
wszed� z wojskiem do Fokidy, posun�� si� a� do Termopil, przekupi� strzeg�ce w�wozu
stra�e, kt�rym nawet w g�owie nie posta�o walczy�; po czym w triumfalnym, a zarazem
pokojowym marszu dotar� do Delf, aby zasi��� w Wielkiej Radzie amfiktionii,
zwi�zkowe pa�stwa za� jednog�o�nie przekaza�y mu przewodnictwo.
Pierwszym w Grecji pa�stwem sta�a si� Macedonia.

Rozdzia� XIX

O przekazywaniu w�adzy

Egipscy kap�ani ucz�, �e b�g Thot, syn Hermesa, gdy otrzyma� od swego ojca
objawienie, wynalaz� liczby i arytmetyk�, geometri�, astronomi�, a tak�e tryk-traka
oraz gr� w ko�ci, wreszcie znaki pisma.
Uda� si� do Teb do kr�la Tamuza panuj�cego w obu egipskich krainach i
przed�o�y� mu swe wynalazki. Kr�l go wypyta�, do czego ka�dy z nich s�u�y, i
zale�nie od otrzymanych wyja�nie� to je gani�, to chwali�. Poczyni� wiele uwag i
zachowa�a si� dostojna wymiana s��w mi�dzy Thotem a Tamuzem.
Gdy rzecz dosz�a do znak�w pisma, Thot wyrzek�:
�Oto, kr�lu, umiej�tno��, kt�ra zapewni Egipcjanom wi�cej wiedzy i
wspomnie�, znalaz� si� bowiem lek na b��dy pami�ci i brak wiedzy�.
Na co kr�l odpowiedzia�:
�O Thocie, niezr�wnany odkrywco sztuk, inny jest �w, kto potrafi wydoby� na
�wiat�o dnia pos�ugiwanie si� sztuk�, inny za� �w, kto potrafi oceni�, czy
przyniesie ona szkod� czy po�ytek ludziom powo�anym, aby z niej korzystali! Oto
teraz tobie jako ojcu znak�w pisma spodoba�o si� obdarzy� twe dzieci� w�adz�
przeciwstawn� do tej, jak� ona posiada. Ten wynalazek bowiem, uwalniaj�c ludzi od
�wiczenia pami�ci, spowoduje niepami�� w duszach tych, kt�rzy nab�d� tej
umiej�tno�ci, ufni bowiem w pismo, b�d� usi�owali za pomoc� obcych znak�w wywo�ywa�
wspomnienia, a nie szuka� ich we w�asnym wn�trzu i dzi�ki sobie samym. Przeto
wynalaz�e� nie lek na b��dy pami�ci, ale raczej spos�b, w jaki nale�y sobie
przypomina�. Dostarczasz twym uczniom nie prawdziwej, ale z�udnej wiedzy, gdy za�
dzi�ki tobie bez poucze� zdo�aj� si� zaopatrzy� w obfite wiadomo�ci, b�d� si�
uwa�ali za uczonych w wielu dziedzinach, kiedy w wi�kszo�ci takowymi wcale nie
b�d�; pr�cz tego stan� si� niezno�ni w stosunkach z lud�mi, bo zamiast by�
m�drcami, w istocie b�d� wy��cznie m�drkami� * [* Platon, Fajdros.].
Tak m�wi� Tamuz, wieszczbiarz Amona.
Ludzie �atwo zapominaj�, �e znaki pisma nie mog� zast�pi� �ywego g�osu ani
ksi�ga nie zast�pi nauczyciela. Nauczyciel przekazuj�c wiedz� staje si� ojcem, a
jego ucze� synem. Ksi�ga bez nauczyciela zaiste tworzy duchowe sieroctwo.

Rozdzia� XX
Arystoteles za konia

Aleksander ko�czy� trzyna�cie lat. Wkracza� w wiek, gdy dziecko


niecierpliwi si� pragn�c ju� by� doros�ym. W wielu dziedzinach posiada� wiadomo�ci
rozleglejsze ni� wi�kszo�� ludzi dojrza�ych i dumny ze �wie�o nabytej wiedzy
ch�tnie wyst�powa� jako wyk�adowca. Z ka�dym dyskutowa�, dokucza� g�upcom, dra�ni�
uczonych i pragn��, aby go miano za takiego, jakim b�dzie w przysz�o�ci.
Mimo �e przemilczano w jego obecno�ci, i� w prostej linii pochodzi od
Zeusa, pami�ta�, �e w dzieci�stwie o tym s�ysza�, i tym bardziej akcentowa� sw�
wynios�� postaw�. Przede wszystkim dra�ni� samego kr�la Filipa, kt�ry w tym okresie
nie �y� w zgodzie ze swym nast�pc�, ofukiwa� go przy ka�dej sposobno�ci i mia� za
czcz� pr�no�� ow� przedwczesn� samo�wiadomo�� Aleksandra. Nie spodoba�o si�
Filipowi, gdy si� dowiedzia�, �e na wie�� o ka�dym z jego zwyci�stw Aleksander
zamiast okazywa� rado��, poczyna tupa� z krzykiem.
- Ojciec wszystko zdob�dzie i nie b�d� mia� nic do roboty!
Kiedy� o wiosennym poranku, gdy kr�l przebywa� w Pelli, pewien tesalski
kupiec imieniem Filonikos przyszed�, by mu pokaza� wielkiego konia czarnej ma�ci,
rzadko spotykanej si�y i pi�kno�ci; zwano go Bucefa�em, bo na �bie mia� bia�� plam�
w kszta�cie g�owy byka. Kupiec opowiada� o wierzchowcu tysi�czne cuda, rumak mia�
wspania�y rodow�d i by� jeszcze bardzo m�ody. Filonikos ��da� za� trzyna�cie
talent�w. * [*Trudno ustali� r�wnowarto�� staro�ytnego pieni�dza w stosunku do
wsp�czesnego. Obni�y�a si� bowiem nie tylko w ci�gu wiek�w jego si�a nabywcza, ale
r�wnie� zmieni�a si� od staro�ytno�ci istotna warto�� towar�w; niekt�re z nich
bardzo drogie w staro�ytno�ci, dzi� sta�y si� dla wszystkich �atwo dost�pne, i na
odwr�t - niekt�re wzros�y w cenie, zale�nie od poda�y, trudno�ci w ich wytwarzaniu,
koszt�w transportu i popytu. Np. nie mo�e s�u�y� jako czynnik por�wnawczy koszt
budowy, gdy� bardzo si� r�ni cena si�y roboczej. Czynnik por�wnawczy wi�c zawodzi,
a obliczenia s� myl�ce. Bior�c pod uwag� powy�sze zastrze�enia mo�na z grubsza
szacowa�, �e jeden talent wynosi� 5000 frank�w w z�ocie. Cena trzynastu talent�w za
Bucefa�a - czyli 130 000 do 150 000 frank�w w naszym wsp�czesnym pieni�dzu (1968),
b�d� 13 do 15 milion�w w dawnych frankach - dowodzi, �e wierzchowiec wysokiej klasy
wart by� tyle, ile obecnie ko� wy�cigowy.]
Tak cenny ko� wzbudzi� ogromn� ciekawo��; zbieg�o si� wielu dow�dc�w, by
oceni� jego zalety, a Filip mnie zawezwa�, bo zamierza� go naby� pod w�asne siod�o
i chcia� zasi�gn�� mej rady, czy ko� mu przyniesie szcz�cie.
Zeszli�my na r�wnin�, kt�ra s�u�y�a za uje�d�alni�. By� tu i Aleksander.
Poci�gn�� mnie za szat�, wzrok mu l�ni� po��daniem.
- Jaki pi�kny ten ko� - szepn��. - Bardzo bym chcia� mie� go na w�asno��.
Bardzo bym chcia�, �eby ojciec go kupi� i pozwoli� mi na nim je�dzi�! Czy widzia�e�
t� g�ow� byka na jego �bie? Co to oznacza?
Spojrza�em na wierzgaj�cego konia i odpowiedzia�em Aleksandrowi:
- Przypomnij sobie, czego ci� nauczy�em o niebia�skim kole i w jakim
porz�dku id� po sobie znaki, i jak wzajem sobie rozkazuj�.
Filip chc�c si� przekona� o sprawno�ci wierzchowca kaza� go dosi���
koniuszym, lecz �aden nie zdo�a� utrzyma� si� na grzbiecie, a niekt�rzy nawet go
dosi���, ko� okaza� si� tak narowisty, dziki i porywczy; pysk przy w�dzidle okrywa�
si� pian�, stawa� d�ba z rozwian� grzyw�, bij�c w powietrzu kopytami; wspaniale
wygl�da� w blaskach s�o�ca, lecz nie znosi� ani ci�aru, ani r�ki jakiegokolwiek
je�d�ca.
- Co za wspania�y ko�; zra�aj� go do siebie, bo nie s� do�� przemy�lni ani
odwa�ni, �eby go okie�zna�! - rzek� nagle Aleksander.
Kr�l wzruszy� ramionami nie racz�c odpowiedzie�. Gdy zawiedli koniuszowie,
rozkaza�, by z kolei wypr�bowali rumaka dow�dcy s�yn�cy jako najlepsi je�d�cy, ale
im r�wnie� si� nie uda�o.
Aleksander ponowi�:
- Bogowie, co za �a�o��! Taki pi�kny ko� i nie m�c go dosi��� z braku
zr�czno�ci i odwagi.
Jednak�e dow�dcy podjudzali si� do wsp�zawodnictwa. Ka�dy z nich �pieszy�
do zwyci�stwa, gdy nie uda�o si� przyjacio�om, lecz po chwili wraca� zdyszany,
w�ciek�y, okryty kurzem.
Filip ju� czyni� wym�wki kupcowi Filonikosowi, �e narazi� go na strat�
czasu.
- Mo�esz go sobie zabra�! Pi�kny jest, to prawda, ale najpi�kniejszy ko�
nic niewart, skoro nie mo�na go dosi���.
- Szkoda, wielka szkoda. Brak zr�czno�ci, brak odwagi - powtarza�
Aleksander.
Filip rozdra�niony uwagami ofukn�� ch�opca.
- Przesta� wreszcie nam dokucza� twoj� pr�no�ci� - zawo�a�. - Krytykujesz
starszych od siebie i bardziej do�wiadczonych, jakby� sam potrafi� lepiej je�dzi�
konno.
- Ale� na pewno - odpar� Aleksander. - Jestem pewien, �e uda mi si� dosi���
tego konia zr�czniej ni� oni.
- Chcesz wi�c spr�bowa�? Dalej�e, ch�opcze, zmierz swoje si�y. Ale je�li
nie uda ci si� lepiej ni� innym, ile jeste� got�w zap�aci� za sw� zuchwa�o��?
Pozwalam ci wyznaczy� stawk�.
- Zgoda - rzek� Aleksander. - Zap�ac� cen� konia.
Obecni j�li si� na�miewa� z trzynastolatka.
- Widz�, �e na d�ugo si� zad�u�y�e� - powiedzia� Filip.
- Ale je�li wygram - odpar� Aleksander - czy ko� b�dzie m�j?
- Na pewno, b�dziesz go m�g� sobie zabra� i na nim je�dzi�.
Wtedy Aleksander podszed� do konia, chwyci� uzd�, j�� go g�aska� i �agodnie
obr�ci� �bem ku s�o�cu. W pewnej chwili zauwa�y� bowiem, �e ko� szaleje, gdy s�o�ce
�wieci na� z ty�u; przera�a� go cie� w�asny i je�d�ca. Wszyscy za� dow�dcy, aby
blask nie razi� ich w oczy, ustawiali go przed przera�aj�cym widmem.
Tymczasem Aleksander przemawia� do konia, kt�ry potrz�saj�c �bem jakby mu
odpowiada� chrapi�c jeszcze z gniewu, rozdra�niony, �e tylu ci�kich je�d�c�w czu�
na grzbiecie. Po czym ch�opak z wolna skr�ci� uzd�, gdy za� Bucefa� zdawa� si�
znosi� jego r�k�, powoli zrzuci� p�aszcz i jedn� r�k� trzymaj�c uzd�, a z drug� na
k��bie lekkim skokiem dosiad� konia. �w zadr�a�, stan�� d�ba, w�ciekle wierzgn��,
lecz Aleksander by� lekki i mia� mocne kolana, zdo�a� si� wi�c utrzyma�. Zapanowa�a
cisza. Nagle Aleksander popu�ci� uzd�, �cisn�� nogami Bucefa�a i pu�ci� go w cwa�
przez pole, by wygasi� w nim p�omie� buntu.
Filip wykrzykn��:
- Czemu� mu pozwoli�em, on si� zabije!
Wszyscy zamarli z przera�enia. Czarny rumak p�dzi�, p�dzi� szalonym cwa�em
unosz�c uczepionego na grzbiecie dzieciaka. W istocie, nikt nigdy nie widzia�
szybszego konia, lecz i r�wnie niebezpiecznego. Wreszcie dostrzegli�my, �e zwalnia
biegu, lecz Aleksander jeszcze go pop�dzi� �cisn�wszy pi�tami, dopiero gdy odczu�,
�e wysi�ek uspokoi� wierzchowca, kilkakrotnie okr��y� pole i st�pa przywi�d� go
przed Filipa. Zeskoczy�; twarz, cho� zlana potem, ja�nia�a dum�; widzowie krzyczeli
z podziwu.
Filip ponad wszelkie inne cechy ceni� fizyczn� si��; odt�d przesta� w�tpi�,
�e Aleksander jest jego synem. Wzruszony a� do �ez w swym jedynym oku, otwar�
ramiona, przygarn�� ch�opaka, uca�owa� w czo�o i rzek�:
- Synu m�j, gdzie indziej b�dziesz musia� szuka� godnego ciebie kr�lestwa,
bo nie wystarczy ci Macedonia, za ma�a jest dla ciebie. Tymczasem bierz Bucefa�a;
uczciwie go zarobi�e�.
Od owego dnia zmieni� si� jego stosunek do Aleksandra. Z nag�� trosk�,
w�a�ciw� ludziom, kt�rzy p�no w sobie wykrywaj� zainteresowanie dzieckiem, zadba� o
nale�yte wykszta�cenie syna, o to, czy nauczyciele spe�niaj� swe obowi�zki, jak�
jeszcze winien naby� wiedz�, aby chwalebnie sprawowa� w�adz� kr�lewsk�. Poniewa�
Aleksander potrafi� okie�zna� najlepszego konia, Filip postanowi� da� mu
najlepszego nauczyciela; rozpacza�, �e Platon niedawno zmar�, bo ch�tnie wyda�by
nast�pnych trzyna�cie talent�w w z�ocie, aby go sprowadzi�.
Ale wie�� g�osi�a, �e Platon pozostawi� godnego siebie nast�pc�,
naj�wietniejszego ze swych uczni�w, a ten na szcz�cie dobrze zna� Macedoni�,
sp�dzi� bowiem w niej sw� m�odo��.
Arystoteles pochodzi� ze Stagiry, greckiej kolonii, w czasie ostatnich
podboj�w zmiecionej przez Filipa z powierzchni ziemi; nale�a� do rodu wywodz�cego
si� od Asklepiosa, po kt�rym sztuka lekarska przechodzi�a z ojca na syna. Ojciec
Arystotelesa, Nikomach, przez d�ugi czas przebywa� w Pelli jako lekarz kr�la
Amyntasa III, ojca Filipa.
Filip i Arystoteles, prawie r�wie�nicy, towarzysze dzieci�stwa, nie
widzieli si� od dwudziestu lat.
Podczas gdy Filip, zak�adnik Teba�czyk�w, uczy� si� u nich sztuki wojennej,
Arystoteles wyjecha� do Aten, gdzie w gajach Akademosa ucz�szcza� na wyk�ady
Platona. Niebawem wyr�ni� si� w�r�d uczni�w, na wz�r swego mistrza napisa� Dialogi
i sam podj�� si� wyk�ad�w. Wyzwoleniec Hermejas, kt�ry po uko�czeniu nauk zosta�
w�adc� miasta Aternaus w Mizji, wezwa� go na sw�j dw�r jako pierwszego doradc�;
lecz Hermejas na rozkaz kr�la Persji zosta� skazany na �mier�; pozostawi� po sobie
siostr�, kt�r� Arystoteles po�lubi�.
Przeto filozof by� teraz pozbawiony i opiekuna, i pracy, ale w trzydziestym
�smym roku �ycia zosta� uznany za duchowego spadkobierc� Platona i by� �onaty z
siostr� kr�la. Filip zaofiarowa� mu przyja��, siedzib�, bogactwa i zaszczyty w
zamian za przygotowanie Aleksandra do sprawowania w�adzy kr�lewskiej. �Jestem
szcz�liwy - napisa� do niego - �e Aleksander urodzi� si� w twoich czasach i mo�e
zosta� twym uczniem�.
Powr�ci� wi�c do Pelli �w m�� wszechwiedz�cy, bardziej dufny w majestat
swego umys�u ni� kr�lowie we w�adz� w swych pa�stwach. Rozmawia� z lud�mi patrz�c
im ponad g�owy i mia� lekk� wad� wymowy przy �wiszcz�cych g�oskach. Gardzi� ka�d�
my�l� poza w�asn�. Nawet Platon pod koniec �ycia uskar�a� si� na� z u�miechem.
Arystoteles - mawia� traktuje mnie z lekcewa�eniem jak �rebak klacz.
Arystoteles, mimo �e by� przekonany, i� przewy�sza swego mistrza, jednak we
wszystkim usi�owa� go na�ladowa�. Zreszt� losy ich by�y poniek�d podobne. Platon w
osiemnastym roku �ycia j�� ucz�szcza� na wyk�ady Sokratesa, Arystoteles w tym�e
wieku pozna� Platona. Obu poszukiwali pot�ni w�adcy. Platona Starszy i M�odszy
Dionizjos z Syrakuz, Arystotelesa - Hermejas, p�niej za� Filip. Obu prze�ladowa�y
podobne przeciwno�ci losu. Platon cierpia� z powodu m�ciwo�ci Dionizjosa Starszego
i ledwo unikn�� niewoli; Arystoteles po �mierci Hermejasa musia� uchodzi� z
Atarny...
Arystoteles uwa�a�, �e panuj�cy nad lud�mi nie mog� zap�aci� do�� wysokiej
ceny za nauk� panowania nad sob�. Pierwszym darem Filipa by� rozkaz odbudowy
Stagiry, kt�rej przypad� zaszczyt ujrzenia narodzin filozofa. Mieszka�cy uzyskali
zezwolenie powrotu do miasta, poniewa� w�r�d nich znalaz�o si� kilku krewniak�w
Arystotelesa; nawet Stagirczycy sprzedani w niewol� zostali wykupieni i powr�cili
do swej dawnej ojczyzny.
Mo�na by w�tpi�, czy Arystoteles i Filip mieli jakiekolwiek wsp�lne
zami�owania, tak dalece r�ni� si� olbrzymi, brodaty, opas�y kr�l od szczup�ego,
w�t�ego filozofa, kt�ry nienawidzi� cielesnych �wicze�. ��czy�o ich jednak wsp�lne
upodobanie: st�, Arystoteles bowiem by� zar�wno smakoszem, jak wybrednym w stroju;
kuchni� mia� wyborn�, lubi� wino, a pod koniec posi�ku nieznu�enie wys�uchiwa�
arcyspro�nych piosenek. Umys� mu wypoczywa�.
Wyja�ni� kr�lowi, �e podobnie jak Platon musi wyk�ada� na �wie�ym
powietrzu, �e nie mo�e naucza� maj�c tylko jednego ucznia, potrzebna mu szko�a.
Filip, kt�ry zn�w wyrusza� na wojn�, zaprosi� go do Miezy w pobli�u Stagiry i
postanowi�, �e m�odzie�cy z najszlachetniejszych rod�w w kr�lestwie b�d� wraz z
Aleksandrem s�ucha� nauk filozofa.
W gaju ongi� po�wi�conym nimfom, tak zwanym nimfejonie, wzniesiono pi�kne
budowle dla mistrza, jego ma��onki, uczni�w oraz s�ug; jakby ksi���cy dw�r, gdzie
kr�lowa� filozof. Wyr�bano szerokie aleje, a w �rodku gaju r�wnie� wybudowano
okr�g�y portyk, gdzie mia� zasiada� Arystoteles i nadal rozprawia�, gdyby si�
znu�y� przechadzk�; wok� nauczyciela znajdowa�y si� miejsca dla uczni�w. �w zwyczaj
dyskusji podczas przechadzki zachowa� Arystoteles w szkole, kt�r� p�niej za�o�y� w
Atenach, w gimnazjonie - Likejon; dlatego te� szko�a jego w ko�cu otrzyma�a nazw�
szko�y perypatetyk�w, czyli tych, co si� przechadzaj�.
W nimfejonie towarzyszami Aleksandra byli: kuzyn jego z Lynkestis, mleczny
brat Proteas, syn szlachetnej piastunki Hellanike, Hektor i Nikanor, najm�odsi
synowie wodza Parmeniona, Ptolemeusz syn Lagosa, chocia� uchodzi� za rodzonego syna
Filipa, oraz inni m�odzi arystokraci, mi�dzy nimi Leonnatos, w przysz�o�ci
przyboczny Aleksandra, Harpalos, p�niej obdarzony przeze� najwy�szymi godno�ciami,
Marsjasz z Pelli, �w, co nast�pnie opisa� dzieje ich wychowania, i wreszcie pi�kny
Hefajstion, kt�ry tak wielk� rol� odegra� w �yciu zdobywcy. Ilu� przysz�ych kr�l�w
i wielkich wodz�w w�r�d tych m�odzie�c�w! Jaka� nawet nie przeczuwana przez nich
przygoda tu si� rozpocz�a!
Aleksander posiada� wyj�tkowe zdolno�ci, wdro�ony za� do praktyk
kap�a�skich szybko pojmowa� wszelak� wiedz�. Arystotelesowi wystarczy�y trzy lata,
by m�odego ksi�cia nauczy� wszystkiego, co powinien by� zna� z geometrii,
geografii, astronomii, etyki, prawa, fizyki, medycyny, historii i filozofii, aby w
dniu, gdy obejmie tron, by� kr�lem nie tylko z imienia, lecz m�g� si� mierzy� z
ka�dym swym poddanym, niezale�nie jaki zaw�d uprawia�by jego rozm�wca. Zreszt�
Arystoteles wzorowa� si� na naukach Platona, gdy �w mawia�: �ubli�a kr�lom, gdy nie
s� zdolni nad��a� za lekarzem, filozofem, geometr�, prawnikiem w ich
specjalno�ciach i nie mog� s�u�y� im sw� rad�!�
Ow� �sztuk� kr�lewsk�� z�o�on� z dostatecznego poznania wszelkich innych
sztuk Aleksander posiad� w ci�gu trzech lat pobytu w Miezie, i to z �atwo�ci�, jaka
�wiadczy�a o wy�szo�ci jego natury.
Arystoteles dostosowywa� system nauczania do temperamentu i zdolno�ci
ka�dego ucznia. Jednemu udziela� poucze� w dyskusji, drugiemu innym sposobem.
Wszystkich pragn�� obdarzy� wiedz� praktyczn�, wci�� potrzebn� w �yciu. Cz�sto
pos�ugiwa� si� urywkami z epos�w Homera jako ilustracj� do wyk�ad�w lub tematem do
rozmy�la�. Aleksander dzi�ki Lizymachowi niemal na pami�� zna� Iliad�, przeto bez
trudu pojmowa� rozwa�ania nauczyciela. Jedynie w dziedzinie metafizyki i wiedzy
spekulatywnej Arystoteles poni�s� pora�k� wychowuj�c swego kr�lewskiego ucznia.
Umys� Aleksandra niezbyt si� nadawa� do subtelnych w�tpliwo�ci lub do czysto
abstrakcyjnych dyskusji.
Cz�� poucze� Arystotelesa opiera�a si� na przyja�ni i na potrzebie, jak�
�ywi ka�dy cz�owiek, aby w innym cz�owieku odnale�� uzupe�niaj�ce go uczucia. W tej
dziedzinie na�ladowa� Platona, kt�ry gardzi� towarzystwem kobiet, a nawet
zbli�eniem do nich. Arystoteles, cho� �onaty, cho� mia� dzieci, w zwi�zku
ma��e�skim nie dozna� wystarczaj�cego rozkwitu uczu�. Lubi� przebywa� w�r�d
m�odzie�c�w. Sk�ania� ka�dego z uczni�w, aby do niezb�dnego dialogu, kt�ry ka�dy z
nich musia� wci�� prowadzi�, wybra� sobie towarzysza b�d�cego jakby jego sobowt�rem
i zwierciadlanym odbiciem.
Umys� bowiem nie potrafi si� wypowiedzie�, w pe�ni siebie przekaza�, je�li
cia�o b�d�ce jego siedzib� nie uczestniczy w tym oddaniu. To, czym bogowie
obdarzyli cz�owieka, posiada dwoisty aspekt: jeden - jawny, drugi - ukryty. Przeto
i mi�o�� ma dwa aspekty: jeden z nich, oczywisty i prostacki, sk�ania cz�owieka do
prokreacji; ukryty aspekt wy�szej natury doprowadza go do stan�w po��czenia si� i
poznania niedost�pnych inn� drog�.
W�r�d towarzyszy z nimfejonu Aleksander wybra� sobie jako obiekt swej
m�odzie�czej mi�o�ci Hefajstiona, ch�opca o czarnych, pod�u�nych oczach, ciemnych
wij�cych si� lokach, profilu, kt�ry od czo�a a� po podbr�dek zdawa� si� wpisany w
doskona�y owal.
Mi�o�� nie mo�e si� oby� bez wzajemnego podziwu. Hefajstion by� wy�szy od
Aleksandra i bezb��dnie zbudowany. Natomiast jego umys� nie wykracza� ponad
przeci�tn� miar� i Aleksander przewy�sza� go bystro�ci�.
Najpierw obaj m�odzie�cy, odczuwaj�c wzajemn� ku sobie sk�onno��, nazwali
si� niby dla zabawy Achillem i Patroklem, p�niej tkliwo��, jak� w nich budzi�a sama
ich obecno��, u�cisk d�oni, obj�cie si� wp� lub za ramiona, rozkosz, jak� odczuwali
razem biegn�c r�wnym krokiem, oraz rozwa�ania na ten sam temat dowiod�y im, �e s�
dla siebie stworzeni, i wzbudzi�y w nich pragnienie, aby si� nigdy nie roz��cza�.
Zwierzali si� sobie z marze�, wymieniali tajemne przysi�gi. O dziwo, spe�nili swe
marzenia, dotrzymali przysi�g. Zawsze pi�kny Hefajstion sta� przy Aleksandrze niby
ja�niej�cy cie�.
Mo�na Arystotelesa os�dza� w r�noraki spos�b, oburza� si� jego arogancj�,
wynios�o�ci�, z jak� m�wi� o ka�dej rzeczy i wszelakiej wiedzy, jakby sam j�
stworzy�, gani� nieustann� trosk� o w�asn� osob�, co sk�oni�o go pewnego dnia do
zapytania uczni�w, jak by wobec niego post�pili, gdyby ju� obj�li swe dziedzictwo.
Na to jeden z nich odpowiedzia�:
- Tak bym, mistrzu, post�powa�, aby ka�dy ci �wiadczy� szacunek i cze��.
Inny za� rzek�:
- Wzi��bym ci� za pierwszego doradc�.
Aleksander milcza�, p�niej przynaglany odpar�:
- Jak mo�esz, mistrzu, zadawa� mi podobne pytanie i sk�d mog� wiedzie�, co
kryje przed nami przysz�o��? Zaczekaj, a� zostan� kr�lem, a wtedy zobaczysz, jak
ci� b�d� traktowa�.
Pr�cz tych wad, kt�re poni�a�y wy��cznie Arystotelesa, by� on wymarzonym
nauczycielem dla Aleksandra; a zas�uga jego podw�jnie jest cenna; po pierwsze
doszed� w swych dzie�ach do szczyt�w wiedzy, a po drugie wychowa� ksi�cia, kt�ry
id�c nieznu�onym krokiem rozsiewa� ow� wiedz� w ca�ym �wiecie.
W szesnastym roku �ycia Aleksander by� wspania�ym m�odzie�cem �redniego
wzrostu, ale o szerokiej piersi i pi�knie zarysowanych mi�niach, karnacj� mia�
jasn�, prawie mleczn�, jedynie na podbr�dku i podbrzuszu lekko zar�owion�. G�ow� o
p�omiennych w�osach nieco sk�ania� na rami�, jak zwyk� zawsze to czyni� i co mu
pozosta�o na zawsze; oczy r�nej barwy, jedno br�zowe, drugie b��kitne, wci�� pilnie
bada�y niebo. Otacza� go s�odki, nie daj�cy si� okre�li� zapach, kt�ry por�wnywano
do tchnienia r�nych kwiat�w; b�g winien pi�knie pachn��. Kap�ani na og� posiadaj�
magiczn� sztuk� nadawania tkaninie lub jakiemu� przedmiotowi zapachu r�y, mirry,
ja�minu, trudniejsza sztuka magiczna to przepoi� nim �ywe cia�o.
Chocia� Aleksander �wiczy� sztuk� wymowy, nigdy w niej nie dor�wna�
Filipowi; natomiast g�os jego odznacza� si� inn� zalet�: g��bok� wibracj�; a gniew
lub nadzieja mog�y go natchn�� do godnych podziwu przem�wie�. Chodzi� zazwyczaj
bardzo szybko; krok �w zawdzi�cza� Leonidasowi, a p�niej wy�wiczy� w nim swe
zast�py. Wiadomo, jak potrafi� okie�zna� konia. Celowa� w rzucie oszczepem i
w�adaniu wszelak� broni�.
W szesnastym roku �ycia posiada� krzep� Spartanina, kultur� Ate�czyka,
wiedz� egipskiego kap�ana i ambicje barbarzy�cy. Gdy przechodzi�, wzbudza�
powszechny podziw i trudno by�o uwierzy�, �e nie jest synem boga.
Pewnego dnia przyby� do Miezy goniec znad Hellespontu: kr�l Filip wzywa�
Aleksandra do przybycia pod Perynt - miasto, kt�re oblega�. M�odzieniec uda� si� do
Pelli, by zabra� �wit�, po�egna� matk� i wraz ze mn� z�o�y� ofiar� bogom. Po czym
wyruszy� na wojn� w stron� wschodz�cego s�o�ca.

CZʌ� DRUGA

Rozdzia� I

Proroctwo o faraonach

Kiedy u Arystotelesa w nimfejonie nauka Aleksandra dobiega�a ko�ca, kiedy


Filip Macedo�ski usi�owa� zagarn�� ostatnie greckie kolonie nad Hellespontem, kr�l
Pers�w Artakserkses III Ochos rzuci� swe wojska na Egipt, zaj�� delt� Nilu, zmusi�
do kapitulacji �wi�te miasto Memfis i pope�ni� niezliczone �wi�tokradztwa w
�wi�tyniach Amona. Faraon Nektanebo Drugi, potomek trzystu pi��dziesi�ciu kr�l�w,
uszed� bosk� rzek� i dotar� w g��b Etiopii, gdzie �lad po nim na zawsze zagin��.
Niebawem po jego ucieczce pierwszy prorok Amona wyg�osi� nast�puj�c�
przepowiedni�:
�Faraon odszed�, ale powr�ci do ziemi egipskiej nie w postaci starca, lecz
w rozkwicie m�odo�ci, i wyp�dzi z naszej ziemi perskiego naje�d�c�.
Proroctwo zosta�o wyrzeczone i znano je w �wi�tyniach. P�nocne s�o�ce mia�o
wychyli� si� zza chmur.

Rozdzia� II
Od Peryntu do regencji

Po przybyciu do Peryntu Aleksander stwierdzi�, �e Filip bardzo si� zmieni�


i postarza�. W ci�gu ostatnich wypraw by� on dwukrotnie ranny; jeden cios strzaska�
mu obojczyk, drugi z�ama� rami� po tej�e stronie; straciwszy wpierw jedno oko,
teraz dotkliwiej okalecza�, bardzo nieudolnie w�ada� lew� d�oni�.
Pi� coraz wi�cej i stawa� si� oci�a�y. Coraz cz�ciej si� niecierpliwi�,
wpada� w gniew, bo od wielu miesi�cy sta� w miejscu przed pot�nie obwarowan�
twierdz�; zdo�a� zdoby� tylko zewn�trzne mury, lecz nie potrafi� odci�� dost�pu do
morza; Persowie zaopatrywali mieszka�c�w w �ywno��. Grecy dostarczali wojska.
Filip pos�pnym okiem przyjrza� si� m�odzie�cowi, nie wyja�ni�, dlaczego
wezwa� go do obozu, da� mu namiot obok w�asnego, lecz nie powierzy� �adnego
dow�dztwa.
- Pozostaniesz przy mnie - rzek�.
Aleksander j�� wie�� obozowe �ycie w�r�d grubia�skich i rozwi�z�ych
dow�dc�w, przyzwyczajonych wzorem wielu zwyci�zc�w p�dzi� niczym nie skr�powany
�ywot; bezczynne noce szybko zmienia�y si� w orgie. Nie tylko branki i prostytutki
zaspokaja�y ich lubie�no��, ale r�wnie� podw�adni dow�dcy, �o�nierze; mi�ostki
bowiem mi�dzy m�czyznami cieszy�y si� wielkim powa�aniem w tym wojsku wy�wiczonym
na spos�b teba�ski, za bohaterski wz�r s�u�y� im �wi�ty Hufiec teba�ski, w kt�rym
wojownicy �yli ze sob� parami, jak kochanek z kochank� czy m�� z �on�, i wzajem
sobie przysi�gali, �e jeden nie prze�yje drugiego.
Cz�� z otaczaj�cych Filipa wojownik�w, bez uszczerbku zreszt� dla ich
waleczno�ci, ostentacyjnie na�ladowa�a Teba�czyk�w; skropieni pachnid�ami,
przyodziani w cenne tkaniny ozdabiali klejnotami pier� i w�ochate ramiona,
piel�gnowali brody jak kobiety w�osy i ch�tnie publicznie si� obejmowali.
Dla cz�owieka nie obeznanego z owymi obyczajami ob�z nastr�cza� widok
zaskakuj�cy i b�aze�ski. Obra�a� on wielce Aleksandra wychowanego w atmosferze
podnios�ych nauk Arystotelesa, zna� on bowiem mi�o�� jedynie w postaci czystej
tkliwo�ci ��cz�cej go z Hefajstionem. Pijackie sceny widywane co wiecz�r nie tylko
go nie zach�ca�y do brania w nich udzia�u, lecz budzi�y w nim wstr�t i odraz�.
Odrzuca� zaloty obna�onych kurtyzan i agresywnych dow�dc�w, czeka�, a� wino
dostatecznie zam�ci im g�owy, �eby chy�kiem wymkn�� si� do swego namiotu i czyta�
tam Homera marz�c o Achillu, Patroklu i Bryzeidzie. Filip widz�c odchodz�cego w
milczeniu m�odego cenzora wzrusza� ramionami m�wi�c:
- Bogowie, jaki� mruk z tego ch�opaka. C� poczn� w moim wojsku z drugim
Antypatrem!
Pod murami Peryntu cz�sto zdarza�y si� potyczki, raz obl�eni pokusili si� o
wypad, to zn�w Macedo�czycy pragn�li wypr�bowa� op�r wroga. Wkr�tce po przybyciu
Aleksander stoczy� sw� pierwsz� walk�. By�a to ledwie ostrzejsza potyczka, lecz dla
m�odzie�ca nabra�a wagi wielkiej bitwy. Bra� w niej udzia� przy boku ojca i pragn��
dowie�� weteranom swej si�y i zapa�u. Skoro wodzowie pokpiwali z niego, poniewa�
nie uczestniczy� w ich rozpasanych zabawach, on poka�e, �e w walce z �atwo�ci� im
dor�wna.
Na polu poprzecinanym zburzonymi fortyfikacjami nie mo�na by�o u�y�
konnicy; walczono pieszo, na miecze i topory. Aleksander run�� na wroga; silny,
zwinny, odwa�ny, z pasj� uderza�, rani�, zabija�, budz�c powszechny podziw. Zdawa�
si� mie� dziesi�� ramion; kiedy go zapytano, co odczuwa, odrzek�:
- Nie wiem, przesta�em my�le�!
Wieczorem po owej potyczce Filip okaza� Aleksandrowi tak�� tkliw� czu�o��
jak w�wczas, gdy okie�zna� Bucefa�a.
- Ma�o pijesz - rzek� - jednak�e jeste� godny by� moim synem.
Chc�c mu sprawi� przyjemno�� Aleksander wychyli� wielk� czar� wina.
W Peryncie Aleksander poj��, �e kr�l prowadz�c wojn�, na dwie godziny walki
sto innych po�wi�ca na trosk� o wy�ywienie, zwiad, na przyjmowanie pos��w, rz�dy,
korespondencj� z obcymi pa�stwami. Poj��, i� w namiocie ustawionym na go�ej ziemi
mo�e rz�dzi� kr�lestwem, byle posiada� sprawn� ��czno�� i nawet z dala wzbudza�
szacunek dla swej si�y. Filip za� w tym celowa�. Wiedzia�, co robi� dzie� po dniu
jego zarz�dcy we wszystkich prowincjach, wysy�a� im osobiste rozkazy, o ile
napotykali trudno�ci. Regularnie otrzymywa� wiadomo�ci o tym, co si� dzieje w
Atenach, gdzie Demostenes bez ustanku judzi� swych rodak�w do wojny z Macedoni�, a
nawet im doradza� zawarcie sojuszu z Persj�, odwiecznym ich wrogiem.
Demostenes wo�a�: �Ate�czycy, nie wierzcie, �e poddani Filipa raduj� si�
tym, co go cieszy. Przeciwnie, powiedzcie sobie: on wzdycha do s�awy, oni pragn�
tylko pokoju. Je�li on nie mo�e osi�gn�� swego celu nie nara�aj�c si� na
niebezpiecze�stwa, oni chc� tylko pozby� si� przymusowej roz��ki ze swymi dzie�mi,
rodzicami, �onami�. Demostenes twierdzi�: �Nie tylko sprzymierze�c�w Filipa
przepe�nia podejrzliwo�� i niezadowolenie, lecz w jego w�asnym kr�lestwie brak
jedno�ci i zgody�. Gdy Demostenes to g�osi�, wcale nie mija� si� z prawd�, a Filip
o tym wiedzia�.
Przykre wie�ci dociera�y z Macedonii. Od dziewi�tnastu lat Filip rz�dzi�,
za� dziewi�tna�cie lat nieustannych wojen, nawet owocnych, nu�y i zwyci�zc�w. Filip
rozumia�, �e powinien zaprzesta� by� dla w�asnych poddanych dalekim cieniem, wci��
��daj�cym �wie�ych �o�nierzy, z kt�rych wielu ju� nigdy nie wraca�o. Rozumia�, �e
powinien wr�ci� do Pelli na kilka miesi�cy, uj�� lud w gar��, uciszy�
niezadowolonych lub ich ukara�. Lecz nie m�g� si� zdoby� na opuszczenie Peryntu, a
po Peryncie Bizancjum, poniewa� decyzja powrotu stanowi�aby dla niego pierwsz�
pora�k�. Potrzebowa� wi�c kogo�, kto by w jego imieniu i zamiast niego przez jaki�
czas sprawowa� w�adz� w Pelli. A kt� m�g�by to czyni� lepiej i z wi�kszym
majestatem ni� nast�pca tronu, je�li by� do tego zdolny? Aleksander szybko poj��,
po co Filip go sprowadzi�. W czasie pobytu w obozie Filip wci�� go przy sobie
zatrzymywa�, gdy wykonywa� r�norodne prace zwi�zane z rz�dami w kr�lestwie -
pragn�� go wypr�bowa� i wci�� pyta�:
- Co by� zrobi� w podobnym wypadku? Jak my�lisz, jak nale�a�oby post�pi�?
Za ka�dym razem Aleksander zdumiewa� go zdrowym rozs�dkiem i dojrza�o�ci�
umys�u. Filip os�dzi�, �e zb�dna jest dalsza zw�oka i ju� mo�e si� pos�u�y�
zdolno�ciami syna. Po kilku tygodniach z pe�nomocnictwem regenta odes�a� go do
Macedonii.
Aleksander, poprzedzony rozg�osem swej waleczno�ci, triumfalnie wjecha� do
Pelli i bardzo powa�nie pe�ni� obowi�zki regenta. Rozgo�ci� si� w pa�acu i wsz�dzie
wyst�powa� wraz z matk�, kt�ra nigdy tak nie kr�lowa�a, jak w ci�gu tych miesi�cy.
Filip cz�sto i publicznie szydzi� z Olimpias; teraz ona bra�a odwet przy boku syna.
Klejtos Czarny, kt�ry ongi� prowadzi� za r�czk� ma�ego Aleksandra i
kierowa� jego pierwszymi zabawami, teraz zosta� mianowany dow�dc� osobistej stra�y
m�odego regenta; Arystoteles i ja pe�nili�my funkcje doradc�w.
Lud zawsze pok�ada nadzieje w nowym m�u stanu, a Macedo�czycy mieli
wszelkie powody, aby pokocha� szesnastoletniego ksi�cia. Pami�tali o
przepowiedniach zwi�zanych z jego narodzinami. Cho� nikt nie m�g� przenikn��
tajemnicy, jednak�e wszyscy wiedzieli, �e tajemnica istnieje. Rozprawiano o tym
pocz�wszy od najbogatszego domu a� do najpodlejszej ober�y. Dalekie wspomnienia
wy�ania�y si� z pami�ci, podsycone nowym bod�cem. Ka�dy g�osi� sw� opini� opart� na
s�owach s�siada. Kto zna� pa�acow� s�u�b�, ten wiedzia�, �e wszystkie
wsp�zawodnicz�ce ze sob� na�o�nice wyst�puj� przeciw Olimpias i zaprzeczaj�
ojcostwu Filipa. Zale�nie od tego, czy mi�owano, czy te� nie mi�owano Filipa,
powiadano, �e Aleksander przypomina go we wszystkim albo nie jest do� podobny w
niczym.
Dwie sposobno�ci by�y dane m�odemu ksi�ciu, by potwierdzi� sw� powag� w
okresie regencji.
Najpierw przyby�o perskie poselstwo, aby prowadzi� z Filipem rokowania w
sprawie kolonii nad Hellespontem. Pos��w przyj�� Aleksander.
Persja, pot�ga perska, stanowi�a jego obsesj�. Jako kap�an Zeusa-Amona
wiedzia�, �e Persowie wsz�dzie obalaj� kult Amona. W nienawi�ci do Pers�w wychowa�
go Arystoteles, �w bowiem nie przebaczy� Wielkiemu Kr�lowi �mierci Hermejasa. Poza
tym Aleksander czyta� pisma Izokratesa. Je�li Filip nie zdo�a wykona� zadania, do
kt�rego zach�ca� go Izokrates, nie zjednoczy pa�stw helle�skich i nie zniszczy
azjatyckiego imperium, w�wczas on, Aleksander, spe�ni ten obowi�zek i okryje si�
chwa��.
Wobec perskich pos��w okaza� si� znakomitym dyplomat�; wspaniale ich
przyjmowa�, wydawa� uczty oraz igrzyska, otacza� ich szacunkiem, a zw�aszcza nie
sk�pi� im wzgl�d�w, kt�rym nie oprze si� �aden cz�owiek, polegaj�cych bowiem na
uwadze, jak� si� przywi�zuje do jego s��w. M�wi� nie tyle tonem rokowa�, ile
przyja�ni; okazywa� nami�tn� ciekawo�� i podziw wobec wszystkiego, o czym m�wili;
bardzo sumiennie wypytywa� o organizacj� perskiego imperium, jego obszar, stan
dr�g, trakty wiod�ce od miasta do miasta, si�y militarne, zasoby skarbca, nawet o
sam� osob� Artakserksesa i jego wojskowe talenty. Przeto dowiaduj�c si� o
przeciwniku wszystkiego, co mu podsuwa�a ambicja, sprawia� na pos�ach wra�enie, i�
przemawia jako sojusznik; i tak ich urzek� inteligencj�, m�dro�ci�, sposobem bycia,
i� o�wiadczali ka�demu, ktokolwiek chcia� ich wys�uchiwa�, �e syn Filipa ju�
przerasta swego ojca.
Tymczasem Filip, do cna wyczerpany obl�eniem Peryntu, ruszy� na Bizancjum,
ale i tu zawiod�o go szcz�cie. Gdy spodziewaj�c si�, �e nocnym zaskoczeniem
zdob�dzie twierdz�, rozkaza� przypu�ci� atak, wszystkie w mie�cie psy zacz�y wy� i
obudzi�y mieszka�c�w, kt�rzy pobiegli na wa�y. Bizancjum okaza�o si� r�wnie trudne
do zdobycia jak Perynt.
Teraz armia j�a szemra�, skarbiec �wieci� pustk�, a �o�nierze chcieli
wraca�. Filip pragn�� �atwego odwetu, powrotu w aueroli zwyci�zcy, przeto zawr�ci�
na p�noc ku brzegom Euksynu i pokona� nad uj�ciem Isteru starego, licz�cego ju�
dziewi��dziesi�t lat kr�la Scyt�w.
W tym�e czasie zbuntowali si� Majdowie, szczep zamieszka�y na p�noco-wsch�d
od Macedonii, w krainie, przez kt�r� prowadzi�a powrotna droga Filipa * [*Majdowie
zamieszkiwali cz�� wsp�czesnej Bu�garii na po�udnie od dzisiejszej Sofii. Filip
powraca� z wybrze�y Morza Czarnego i znad uj�cia Dunaju.] Aleksander, cho� pozna�
sztuk� wojowania dopiero w jednym starciu, a gdyby nie by� synem kr�la, nie
otrzyma�by w swoim wieku dow�dztwa nawet nad jedn� falang�, oto ten�e Aleksander
zwo�a� wojska, swoj� pierwsz� armi�, i wyruszy� z Pelli marszem ju� maj�cym pozory
triumfu. Poszed� na p�noc. Towarzyszy�em mu w tej wyprawie, by�a ona kr�tka i
�atwa.
Plemiona Majd�w by�y waleczne, lecz s�abo zorganizowane. Oczekiwa�y
przybycia zast�p�w Filipa, kt�re - jak wie�� g�osi�a - by�y zm�czone i bliskie
buntu; tymczasem ujrza�y nadci�gaj�cego z innej strony m�odego ksi�cia, ju�
ub�stwianego przez �o�nierzy, kt�ry szybkim marszem wi�d� wypocz�te wojska.
- Baran bodzie �bem - powiedzia�em Aleksandrowi. - W bitwie id� zawsze na
czele.
Rada niemal zb�dna, tak dalece Aleksander by� sk�onny post�powa� w ten
w�a�nie spos�b. Przy�pieszy� marsz i uderzy� wprost na miasto, gdzie przebywa� w�dz
zbuntowanych plemion. Majdowie zwykli walczy� raczej w otwartym polu ni� w
obl�eniu; gdy Aleksander otoczy� miasto, zdoby� je niemal natychmiast, wyp�dzi� ze�
ludno�� i w tym�e dniu, gdy je zaj��, postanowi� zmieni� w koloni� macedo�sk� i
nazwa� Alcksandropolis, na�laduj�c Filipa, kt�ry nada� swe imi� miastu opodal g�r
Rodope.
Wie�� o zwyci�stwie nape�ni�a rado�ci� kr�low� Olimpias i wszystkich
Macedo�czyk�w, lecz zadowolenie Filipa przy�mi� cie� niepokoju. Gdy on powraca� z
d�ugiej wyprawy, niezbyt pomy�lnej, w kt�rej po raz pierwszy zosta�y poddane
krytyce jego strategiczne zdolno�ci, gdy on musia� odst�pi� od obl�enia, jego
nast�pca tymczasem okry� si� nieoczekiwan� s�aw�. Laur ozdobi� inne czo�o.
Filip rozkaza� Aleksandrowi bezzw�ocznie do��czy� si� na p�nocy do w�asnych
wojsk. Nie chcia� zezwoli�, aby m�ody zwyci�zca sam �wi�ci� triumf. Tedy wracali,
jad�c strzemi� w strzemi�, jednooki olbrzym, nieco przygarbiony, i m�ody ksi��� o
apoli�skiej urodzie, na karym Bucefale.
Pewnego dnia w g�rskim w�wozie wpadli w zasadzk� zastawion� przez szczepy.
Odosobnili si� podczas walki. W��cznia, dobrze wycelowana, przeszy�a zarazem brzuch
konia Filipa i udo je�d�ca. Ko� pad� przygniataj�c rannego kr�la. Aleksander
zeskoczy� z Bucefa�a, os�oni� ojca tarcz� i walczy� sam z dwunastu napastnikami, a�
nadesz�a odsiecz. Gdyby nie Aleksander, owego dnia zgin��by Filip Macedo�ski.
Ch�tnie to przyzna� i wobec wszystkich gor�co podzi�kowa� Aleksandrowi.
Ale do d�ugu wdzi�czno�ci domiesza�a si� szczypta goryczy. Gdy wojska
wesz�y do Pelli, Aleksander jecha� konno, Filip za� w lektyce.
Po ostatniej ranie kr�l okula�. Ju� si� przyzwyczai� do jednego oka, a
tak�e z�amanego obojczyka i bezw�adnej r�ki, lecz odczuwa� �al do losu za skr�con�
nog�. Tak cz�sto si� uskar�a�, �e kiedy� Aleksander chc�c go pocieszy� powiedzia�:
- Jak mo�esz uskar�a� si� na wypadek, skoro ka�dy krok przypomina ci tw�
waleczno��?
Filip zamilk�, pokiwa� g�ow� m�odzie�cowi; nie by� pewny, czy go obdarzy�
�yciem, lecz teraz zawdzi�cza� mu swoje w�asne; za��da� wina, aby zapomnie�, �e
czas jego m�odo�ci ju� dla� przemin��.

Rozdzia� III

O skromno�ci

Nikt nie powinien uchodzi� za innego, ni� jest w istocie.


Je�li, synu,- od wczesnego dzieci�stwa m�wiono ci o twym donios�ym
pos�annictwie lub je�li w g��bi siebie jeste� przekonany o tej donios�o�ci, odrzu�
precz wszelk� skromno��. Ona bowiem u innych ludzi stanowi cnot� i dow�d, �e
przyk�adaj� do siebie w�a�ciw� miar�, u ciebie za� by�aby b��dem.
Je�li masz rz�dzi�, przewodzi� lub panowa�, nie ulegaj k�amliwej pokorze, w
rzeczywisto�ci nie odczuwasz jej wobec ludzi. Zachowaj w my�lach pokor� wobec
bog�w.
Jak�e� ludzie, kt�rymi jeste� powo�any przewodzi�, uwierz� w twoj�
wy�szo��, skoro ty sam zdajesz si� w ni� w�tpi�? Nie dawaj n�dznej ja�mu�ny udaj�c,
�e ich przewy�szasz.
Jako prorok, dostojnik lub kr�l wymagaj nale�nych ci ho�d�w. Kochaj s�aw� i
niech ci� wie�cz� laurem. Cudzy pok�on wyjawia twoj� chwa��.
Mo�esz tak�e nie dba� o pospolite mi�ostki, samotno�� jest twoim losem.
Czy� ci potrzebna, aby si� umocni�, cena, jak� przywi�zuje do ciebie jedna kobieta,
skoro jeste� cenny dla ca�ych lud�w?

Rozdzia� IV

Kaliksena

W siedemnastym roku �ycia Aleksander okaza�, �e potrafi dowodzi� wojskiem i


rz�dzi� pa�stwem, ale jeszcze trwa� w dziewictwie.
M�odzie�cza cnota zawsze razi rozpustnych, starzej�cych si� m�czyzn; z
ka�dym dniem utrwala�a si� rozbie�no�� mi�dzy Aleksandrem a Filipem, a� pocz�a
budzi� w kr�lu dawne w�tpliwo�ci. Okazywana przez ksi�cia oboj�tno�� wobec
mi�osnych igraszek, a nawet brak zaciekawienia mi�ostkami, by�y tak niepoj�te dla
Filipa kt�ry wcze�nie pocz�� wie�� rozwi�z�e �ycie - i� wzbudzi�y w nim niepok�j o
m�sko�� Aleksandra i przysz�o�� dynastii.
Olimpias r�wnie� niepokoi�a si� czysto�ci� syna. Podobnie jak wi�kszo��
matek obra�a�a j� niewierno�� m�a, lecz pragn�aby, �eby jej syn uwodzi� wszystkie
kobiety �wiata. Skoro urodzi�a m�odego boga-zdobywc�, oczekiwa�a, aby i na tej
drodze dowi�d� swych zalet. W Pelli nie brakowa�o dziewic, wd�w i m�atek, kt�re by
ch�tnie odda�y si� Aleksandrowi, lecz on przechodzi� obok nie dostrzegaj�c
zalotnych minek, nie odwzajemniaj�c spojrze�. Dawni towarzysze z nimfejonu, Hektor,
Nikanor, Marsjasz, Ptolemeusz, ju� wsp�zawodnicz�cy w mi�osnych zapasach, pokusili
si� kiedy�, aby niespodziewanie pchn�� go do �o�a zam�nej kobiety, lecz on si�
opar� i zlekcewa�y� bardzo rozczarowan� m�atk�, gotow� do cudzo��stwa.
Pragn�c wtajemniczy� Aleksandra w sztuk� mi�o�ci, Olimpias wybra�a
Ka�iksen�, pi�kn� dwudziestopi�cioletni� Tesalk�, wychowank� kap�anek Afrodyty;
Kaliksena opu�ci�a stan kap�a�ski i nale�a�a do grona najznamienitszych w stolicy
heter. Mia�a wspania�e z�by, kt�re ch�tnie ods�ania�a w u�miechu, dumny podbr�dek,
cia�o pe�ne i gor�ce. Wzorem s�ynnych ate�skich heter dom sw�j ozdabia�a cennymi
darami i najwybitniejsi m�czy�ni lubili u niej go�ci�. Chybion� mia� podr�
znakomity cudzoziemiec opuszczaj�cy Pell�, je�li nie pocz�stowa�a go wieczerz�.
Kaliksena nie oddawa�a si� byle komu, miewa�a w tym samym czasie po kilku
kochank�w, lecz nigdy jedynego; wszyscy za� zachowywali dla niej przyja��. Go�cie
s�awili czar jej g�osu i powab rozmowy z ni�, ci, co ujrzeli Kaliksen� bez os�ony,
por�wnywali j� do najpi�kniejszych rze�b, a ci, kt�rych raczy�a wzi�� w ramiona,
zapami�tali j� na zawsze.
Przeto Olimpias zaprosi�a Kaliksen� do pa�acu i zwierzy�a si� ze swych
zamys��w. Kurtyzana odpowiedzia�a na nie skwapliwie, a nawet z wdzi�czno�ci�.
Olimpias, ksi�niczka Epiru, kt�r� �wi�tynna prostytucja zawiod�a do tronu, by�a dla
wszystkich heter niedo�cignionym wzorem i poniek�d sublimacj� ich zawodu. Uczyniona
propozycja wzbudzi�a w pi�knej Tesalce poczucie, �e sp�ywa na ni� kr�lewski
majestat.
W om�wiony wiecz�r Olimpias osobi�cie zawiod�a heter� do komnat m�odzie�ca.
Aleksander, wobec ostrych wym�wek matki, wyrazi� zgod�.
Kaliksena zna�a r�nych m�czyzn, a nawet trwaj�cych w dziewictwie, dr��cych,
ol�nionych, samochwa��w, atakuj�cych w rozkoszy niby w bitwie, wstydliwych, kt�rzy
nie znosz� �wiat�a, a tak�e tych, co si� tul� jak w odnalezionych ramionach matki.
Lecz nigdy nie spotka�a podobnego m�odzie�ca: wynios�y, oboj�tny, chodzi� tam i z
powrotem, m�wi� do siebie urywanymi zdaniami, jakby ona by�a niegodna wys�ucha�
wniosk�w. Zaofiarowa�a si� zdj�� ze� szaty; zezwoli� to uczyni�. Sama si� obna�y�a;
patrza� na ni� niby na martwy przedmiot. Przyci�gn�a go na skraj �o�a, wzi�a za
r�k�, lecz on jej nie u�cisn��; d�o� t� przytuli�a do swej piersi. Aleksander
rozmy�la�, usi�owa� zastosowa� pouczenia filozof�w, aby zrozumie�, co si� dzieje w
tym ciele tak r�nym od m�skiego, medytowa� nad dwoisto�ci� natury, dwoma zasadami
we wszech�wiecie: m�sk� i �e�sk�. Mi�kkie i wilgotne kobiece cia�o budzi�o w nim
lekk� odraz�.
Noc up�ywa�a: Kaliksena chcia�a doprowadzi� Aleksandra do celu ich
spotkania; wodz�c r�k� chwali�a kszta�t jego mi�ni; odpowiada� jej opisuj�c
wojskowe �wiczenia, pokazywa� w jaki spos�b rzut oszczepem rozwija sko�ne mi�nie
brzucha. Tak wielka oboj�tno�� pocz�a j� obra�a�; wchodzi� w gr� jej honor
kurtyzany. Sta�a si� w�adcza i chc�c go przynagli�, u�y�a ca�ego kunsztu mi�osnego,
by wzbudzi� po��danie w tym m�odym, gadatliwym bogu; uda�o si� jej ale z trudem;
akt mi�osny trwa� kr�tko, nie zadowoli� �adnego z obojga. Aleksander pozosta�
oboj�tny obserwuj�c zarazem sw� partnerk� i w�asn� osob�.
Kaliksena otrzyma�a od Olimpias kr�lewski podarunek, lecz zanim Aleksander
ponownie zbli�y� si� do kobiety, up�yn�o dobrych kilka lat.

Rozdzia� V

Kraje i kr�lowie

Gwiazdy rz�dz� ka�dym miejscem na ziemi podobnie jak ka�dym cz�owiekiem.


Dlatego ka�dy cz�owiek, od najubo�szego do najmo�niejszego, posiada miejsce dla�
szcz�liwe, inne za� gro��ce mu nieszcz�ciem. Niekt�re okolice b�d� dla� zawsze
zgubne, inne zawsze korzystne; natomiast nie zale�y wy��cznie od jego woli omijanie
pierwszych, by dzia�a� jedynie dla drugich.
Oto co naucza Asklepios o imieniu kr�la:
�Przeto kr�lem jest nazwan, poniewa� lekk� stop� opiera si� na w�adzy
najwy�szej i panem jest s�owa, kt�re pok�j czyni. Dlatego cz�sto samo imi� kr�la
posiada moc zmuszania wrog�w do odwrotu�.

Rozdzia� VI

Wojna Demostenesa

Kiedy Filip w swym pa�acu, otoczony troskliwymi lekarzami, goi� ostatni�


ran�, rozmy�la� o swej pora�ce nad Hellespontem i czyni� sobie wym�wki, �e nie
poszed� dalej za radami Izokratesa, �e si� nara�a� na Wschodzie stawiaj�c czo�o
Persom, zanim pod sw� w�adz� nie zjednoczy� Grecji.
Nast�pnej wiosny Rada amfiktionii za��da�a, aby u�y� swej w�adzy wobec
s�siaduj�cej z Delfami Amfissy, kt�ra zagarn�a ziemie od wiek�w po�wi�cone wyroczni
Apollina.
Filip wezwany do odzyskania d�br �wi�tynnych zebra� wszystkie swe wojska,
poszed� przez Tesali�, przekroczy� Termopile i za�o�y� ob�z w Elatei na granicy
Beocji, o sze�� dni marszu od Aten.
Natychmiast Demostenes pojawia si� na agorze. Tym razem odnosz� triumf jego
argumenty, tylekro� powtarzane. Wedle jego s��w Filip zerwa� rzekomy pok�j, kt�rym
si� wykpi� Ate�czykom, i zbli�a si� jedynie z zamiarem wydarcia wolno�ci wszystkim
Grekom.
M�wca Demades, kt�ry nie czyni�c z tego tajemnicy otrzymywa� od Filipa
poka�ne zasi�ki na poparcie stronnictwa przychylnego Macedonii, znajduje si� w
mniejszo�ci i popada niemal w stan oskar�enia. Demostenes widzi, �e nadchodzi czas
jego chwa�y. W porywie nag�ego entuzjazmu zgromadzenie uchwala wojn�, kt�rej on
��da� od o�miu lat.
Ale Demostenes nie ogranicza swej dzia�alno�ci tylko do w�asnego miasta;
jedzie do Teb, wymy�la, �e na Ateny szykuje atak goszcz�ce w Tebach poselstwo
macedo�skie, kt�re prowadzi rokowania o stworzenie w przysz�o�ci zwi�zku. Przemawia
na teba�skiej agorze, schlebia Beotom, rozwija ca�y sw�j kunszt, aby ich oczarowa�,
przera�a niebezpiecze�stwem, jakie im grozi, je�li zachowaj� neutralno��; w ci�gu
kilku dni rozbija odwieczny sojusz Teb z Macedoni�. Teba�czycy sposobili si� wpierw
do polubownej roli po�rednik�w, teraz wdaj� si� w wojn� z ich sta�ym
sprzymierze�cem. Demostenes dzia�a. Przemawia, podburza, zabiega, wysy�a wsz�dzie
pos��w, nadaje swej wojnie miano �wi�tej. Eubea, Akarnania, Korf, Leukadia, Achaja,
Korynt, Megara, cz�� Poloponezu i dalekie Bizancjum ��cz� si� z Attyk� i Beocj�,
pot�piaj� interwencj� Macedonii. Jedynie Sparta i Arkadia trzymaj� si� na uboczu od
koalicji.
Filip zdumiony zasi�giem reakcji, l�kaj�c si�, �e wrogowie wci�gn� go
dalej, ni�by tego pragn��, ka�e atakowa� Amfiss� - pow�d ca�ego wzburzenia. Lecz
teba�skie i ate�skie wojska zadaj� kl�sk� dziesi�ciotysi�cznej armii wys�anej na to
miasteczko. Tym sposobem, o dziwo, Ateny i Teby w imi� obrony greckich lud�w
przychodz� z odsiecz� miastu pot�pionemu przez Rad� amfiktionii - sw�j najwy�szy
trybuna�.
A� do lata Filip stoi w miejscu. Jak zawsze, gdy armia nie wie�czy
zwyci�stwem jego poczyna�, ucieka si� do podst�pu. Pisze przyjacielski list do
Antypatra, zwierza mu si�, donosi, �e bunt w Tracji zmusza go do niezw�ocznego
odej�cia na p�noc wraz z wi�ksz� cz�ci� wojska; wysy�a go�ca z tym listem, ka��c mu
wpa�� w r�ce wrog�w.
Te wie�ci nape�niaj� przeciwnik�w rado�ci�; obro�cy Amfissy, od wielu
miesi�cy stoj�cy w pogotowiu, natychmiast odk�adaj� bro�, wielu odje�d�a na
wypoczynek. Filip za�, kt�ry wedle ich mniemania ju� odjecha�, noc� przekracza
g�ry, atakuje miasto i bez trudu zwyci�a uszczuplon� i �pi�c� za�og�. W�wczas Delfy
obwo�uj� go swym zbawc�, a wyrocznia przepowiada nieszcz�cia i kl�ski temu, kto
chwyci za bro� przeciw kr�lowi Macedonii.
Filip wszystkim ofiarowuje pok�j, wysy�a herold�w do wszystkich
sprzymierzonych miast; Teby s� gotowe do uk�ad�w, ale nie Demostenes. Nie zmusz� go
do ust�pienia ani heroldowie, ani wyrocznie. Dzisiaj jest pierwszym z Ate�czyk�w;
je�li pokona Filipa, b�dzie pierwszym z Grek�w. Wojska sojusznicze s� ju� teraz
zgromadzone. Cz�owiek wi�kszej miary ni� Demostenes m�g�by si� wyrzec wyprawy; on
nic nie dostrzega - ani rzezi, ani kir�w, ani ruin, widzi tylko w�asny pos�g w
wawrzynach zwyci�zcy. Wszystkie nadzieje Demostenesa, a jednocze�nie si�y ca�ej
Grecji zostan� wystawione na pr�b� w jednej, jedynej bitwie.
Na r�wninie pod Cherone�, nad brzegami rzeki Kefizos, wieczorem pod koniec
sierpnia ca�a sojusznicza armia stan�a w szeregach przecinaj�c trakt do Teb. Na
lewo dziesi�� tysi�cy ate�skich hoplit�w oraz sze�ciuset konnych; w �rodku zast�py
ma�ych pa�stewek wzmocnione pi�ciu tysi�cami zaci�nych; na prawo teba�skie falangi
w liczbie dwunastu tysi�cy, ze s�ynnym �wi�tym Hufcem na czele. Nast�pnego ranka
frontem do nich trzydziestotysi�czna macedo�ska armia rozwin�a szyk bojowy, m�ody
Aleksander dowodzi� konnic� walcz�c� z Teba�czykami.
Pierwsi zaatakowali Atericzycy, przeszli rzek� wrzeszcz�c �Na Macedoni�!� i
ugi�a si� Macedonia.
Tymczasem na drugim skrzydle Teba�czycy, s�ynni jako naj�wietniejsi w ca�ej
Grecji wojownicy, cofn�li si� pod straszliwym natarciem. Aleksander na czele swych
przyjaci� z nimfejonu: Hefajstiona, Hektora, Nikanora, Marsjasza, Ptolemeusza i
wszystkich m�odych macedo�skich arystokrat�w, kt�rzy w owym dniu zdobyli pi�kne
miano �Hetajr�w� * [*Hetajrowie - z gr. hetajroi (towarzysze).], run�� wprost na
�wi�ty Hufiec, z w�ciek�o�ci� wyr�bywa� drog� w�r�d wojownik�w-kochank�w, kt�rych
najwy�szym prawem by�o nigdy si� nie roz��cza� i razem umiera�. �o�nierze Hufca
dotrzymali przysi�gi; ko� Aleksandra wspina� si� po wzg�rzu trup�w.
Przy�o�ywszy d�o� do czo�a nad swym jedynym okiem i dostrzeg�szy odwr�t
Teb, Filip, aby ujarzmi� Grecj�, nakaza� wojskom wykona� ten sam manewr, kt�ry
ongi� pom�g� Aleksandrowi okie�zna� Bucefa�a; kaza� zawr�ci� wojskom, a� w�a�ciwie
zamienili si� stanowiskiem z wrogiem; przeciwnik stan�� czo�em na po�udnie, blask
razi� go w oczy. Wtedy Filip w gwa�townym kontrataku rzuci� swe oddzia�y na
Ate�czyk�w o�lepionych s�o�cem, zm�czonych bez�adnym po�cigiem.
Za�ama�a si� sojusznicza armia; pierwsze prys�y szeregi wojsk
sprzymierzonych, wkr�tce w �lad za nimi poszli zaci�ni; Ate�czycy, przyparci do
stoku g�ry, w wi�kszo�ci musieli si� podda�; pozostali szukali ocalenia w spiesznej
ucieczce. W�r�d zbieg�w p�dzi� Demostenes, nagle poczu�, �e kto� go chwyta za
odzie�, podni�s� r�ce i wrzasn�� b�agaj�c o lito��. Wedle s��w �wiadk�w otaczali go
wy��cznie rodacy, a zaczepi� si� tylko o krzak. Zostawi� na kolcach kawa� tuniki i
pomkn�� co si� w nogach.
Ostatni ust�pili Teba�czycy, Aleksander na czele jazdy goni� ich po
r�wninie, kosi� jak �an zbo�a. �wi�ty Hufiec obr�ci� si� wniwecz, unicestwi� go
Aleksander.
Gdy s�o�ce zasz�o, Macedonia zosta�a w�adczyni� Grecji, lecz Aleksander
zab�ysn�� jako zwyci�zca spod Cheronei; ju� m�wiono w macedo�skich szeregach:
�Filip jest naszym wodzem, ale prawdziwym kr�lem Aleksander�.
W r�ny spos�b Filip potraktowa� zwyci�onych. Poniewa� Teba�czycy z�amali
stare przymierze, odm�wi� im nawet prawa do pochowania zmar�ych. Poniewa� Ate�czycy
zawsze z nim wsp�zawodniczyli, zaprosi� na uczt� wodz�w pojmanych w niewol�. Cho�
Parmenion doradza� mu ju� nazajutrz wyruszy�, aby Ateny obr�ci� w perzyn�, Filip
odm�wi�.
- Po c� - rzek� - mia�bym zniszczy� serce mej chwa�y?
Uczta pod Cherone� zas�yn�a ponad wszystkie uczty, jakie wyda� najwi�kszy w
historii pijus. Wobec ate�skich wodz�w Filip zachowa� si� niemal godnie, chc�c si�
okaza� wytwornym. Ale ledwo odeszli, pocz�� czci� swe zwyci�stwo upijaj�c si� w
najstraszliwszy spos�b. Nie zadawa� sobie trudu, by wino trafia�o w usta. �cieka�o
mu po brodzie i miesza�o si� na piersi z kurzem po bitwie. Zerwawszy opask� z
krwawego oka wyg�asza� arcyohydne spro�no�ci, dzi�kowa� wodzom ca�uj�c ich w usta
albo przemoc� wlewa� w nich wino, jakby nape�nia� buk�aki.
Aleksander od dawna odszed� od sto�u i wr�ci� do swego namiotu. G�uchy na
wrzaski biesiadnik�w, ow�adni�ty snem po bitwie, spa� na ksi�dze Homera.
Tymczasem dwaj biesiadnicy zach�cali Filipa do pija�stwa, dwaj osobnicy
�wiadomi, �e szybciej zdobywa si� �aski mo�nych podzielaj�c ich narowy, ni�
wykonuj�c ich wielkie zamys�y.
Pierwszy, Attalos, �wie�o mianowany w�dz, osi�gn�� sw�j awans dzi�ki temu,
�e by� r�wnie t�gim opojem jak Filip i m�g� mu dotrzymywa� towarzystwa do �witu,
gdy inni padali pijani na um�r.
Drugi, Pauzaniasz, nale�a� do kr�lewskiej stra�y - by� m�odym �o�nierzem,
niemal ch�opi�ciem; Filip, odk�d okula�, zwyk� wspiera� si� na jego ramieniu. Lubi�
odczuwa� przy sobie to m�ode cia�o; podczas ostatniej wyprawy m�okos niekiedy
zast�powa� hetery kr�lowi pozbawionemu swych na�o�nic.
Pauzaniasz by� osobliwym m�odzie�cem o ciemnych, pa�aj�cych oczach,
ruchliwej twarzy; wci�� niespokojny, dotkni�ty by� najgorsz� chorob�, jaka mo�e
trawi� cz�owieka, ��dz� osi�gni�cia s�awy bez �adnych po temu zdolno�ci. Zazdrosny
o ka�dego, got�w do najgorszych pod�o�ci, aby mo�ni dopu�cili go do swego
towarzystwa, nienawidzi� nawet tych, kt�rym s�u�alczo si� wys�ugiwa�, i opada� z
si� pozostaj�c a� do ko�ca orgii, chcia� bowiem zaspokaja� ka�d� zachciank� kr�la.
Tu� przed �witem, gdy na wschodzie szare pasmo obrze�y�o horyzont, nasz�a
Filipa ch�tka przej�� si� po swym polu chwa�y. Z Attalosem i Pauzaniaszem, na czele
kilku pacho�k�w nios�cych pochodnie, kr�l Macedonii, zwyci�zca Grecji, �piewaj�c,
wrzeszcz�c, kulej�c, ta�cz�c, zataczaj�c si� radowa� si� l�eniem martwych
Ate�czyk�w. Rzuca� ci�kim sanda�em w bezw�adne zw�oki, brodzi� w b�ocie z krwi i
ziemi; wzdyma�y si� brzuchy zabitych koni, md�y od�r wydalin i rozpoczynaj�cego si�
rozk�adu zatruwa� powietrze.
- Gdzie ten Demostenes? - krzycza� Filip. - Chc� go zobaczy�, zanim kruki
rozdziobi� jego �cierwo!
Pr�no Attalos powtarza�, �e Demostenes wzi�� nogi za pas, Filip z uporem
pijaka szuka� go nadal, podnosi� za brody umar�ych i przysuwa� do p�omienia
pochodni. Okrwawione oblicza, uci�te r�ce, wywr�cone w oczodo�ach bia�ka, przek�ute
piersi; widok tej trupiarni wzbudza� w nim tylko uciech� i �miech. Wreszcie stan��
na trupie i sikaj�c j�� recytowa� dekret, kt�ry Ate�czycy przeg�osowali za namow�
Demostenesa. Nagle w cieniu nocy zabrzmia� d�wi�czny g�os:
- Kr�lu - wyrzek� - los przeznaczy� ci rol� Agamemnona, czy nie wstyd ci
gra� rol� b�azna?
Filip zamilk�. G�os rozleg� si� z grupy ate�skich je�c�w umieszczonych
opodal.
- Kto m�wi? Kim jeste�, cz�owieku? Zbli�y� pochodnie! - krzykn�� Filip.
- Jestem Demadesem - odpar� Ate�czyk.
Ongi� �eglarz, by� on obro�c� Filipa na ate�skiej agorze, przyw�dc�
macedo�skiego stronnictwa, m�wc� znienawidzonym przez Demostenesa; Demades do�o�y�
sporo wysi�k�w, aby unikn�� tej wojny, lecz musia� lojalnie walczy� w szeregach
ojczystego miasta.
Wstyd nieco otrze�wi� Filipa; wr�ci� do namiotu krokiem, jego zdaniem,
majestatycznym, jednym zamachem ramienia omi�t� st� i rozkaza� przyprowadzi�
Demadesa.
Gdy jeniec przed nim stan��, powiedzia�:
- Dowiod� ci, Demadesie, �e jestem kr�lem. Zwracam ci wolno��, a wraz z
tob� wszystkim Ate�czykom; mo�ecie wraca� do swych dom�w i opowiedzcie
Demostenesowi, jak z wami post�pi�em. Ale Teba�czyk�w... ich zatrzymam w niewoli, i
to na zawsze.
By�em przy tym, ko�czy�em obserwacje ostatnich spadaj�cych gwiazd.
Patrzy�em na Filipa, gdy oci�a�y i chwiejny, z trudem m�wi� podtrzymywany przez
Pauzaniasza i Attalosa; widzia�em go jakby wspartego na ramionach �mierci.
P�niej pad� na �o�e i spa� a� do po�udnia.

Rozdzia� VII

Dialog

- Wieszczu, czy moja s�awa dor�wna s�awie Achilla?


- Przewy�szy s�aw� Achillesa, je�li dokonasz wyboru mi�dzy �yciem kr�tkim i
pe�nym chwa�y a �yciem d�ugim i pozbawionym s�awy.
- Wyboru dokona�em.
- Taki jest r�wnie� wyb�r bog�w. Warto��, kt�r� zwiemy wolno�ci�, to
gotowo�� dana nam przez bog�w, aby z czyn�w nam przed�o�onych wybra� te, kt�rych
winni�my dokona�.

Rozdzia� VIII

Ateny

Demades przeto wr�ci� do Aten i ujrza� swych rodak�w przera�onych,


usi�uj�cych spiesznie obwarowa� miasto. Wie�ci, kt�re im przyni�s�, nape�ni�y ich
ogromn� ulg�. Macedo�skie za�ogi zajm� ca�� Beocj�; ale Ate�czykom Filip narzuca
tylko uk�ad sojuszniczy. �w za� uk�ad przed�o�y im przeuroczy pose�, ksi���
nast�pca tronu, sam Aleksander wraz z dwoma wodzami, m�drym Antypatrem i obrotnym
Alkimachem.
Filip zadowoli� si� odebraniem Atenom wschodnich kolonii; w innych sprawach
pozostawi� im pozornie ca�kowit� niezale�no�� polityczn�; nawet nie na�o�y� na nich
�adnej kontrybucji; nie wymaga� haraczu. Ateny zachowaj� przoduj�ce miejsce w�r�d
greckich lud�w.
Taka �askawo�� by�a niespodziank� dla miasta oczekuj�cego najazdu, po�ar�w,
zmiecenia z powierzchni ziemi. Filipa cechowa�a wyj�tkowa przebieg�o��, niezmiernie
rzadka u zdobywc�w, a polegaj�ca na ol�nieniu pokonanego wroga nieoczekiwan�
hojno�ci�. Ludy rzadko potrafi� si� jej oprze� i poddaj� si� w�adzy zwyci�zcy z
r�wnym zapa�em, z jakim go zwalcza�y.
M�odego Aleksandra witano raczej jako wybawc� ni� triumfuj�cego
przeciwnika.
Jednak�e zwolennicy Demostenesa, bardzo uszczupleni, z uporem dopatrywali
si� w tak �agodnych warunkach pokojowych jedynie powodu do niepokoju. L�kali si�
niekt�rych zarz�dze� do��czonych do traktatu, a kt�re godzi�y w ca�� Grecj�. Filip
bowiem wyzyska� koalicj� stworzon� przez Demostenesa; powsta� wielki zwi�zek
wszystkich greckich pa�stw pod wodz� Macedonii. Rada amfiktionii delfickiej zachowa
nadal stanowisko najwy�szego trybuna�u rozjemczego, natomiast inna Rada, o szerszym
zasi�gu w�adzy, pod przewodnictwem Filipa obraduj�ca w Koryncie mi�dzy Attyk� a
Peloponezem, b�dzie rzeczywistym organem kieruj�cym koalicj�. Zwi�zek maj�cy pozory
sojuszu obronnego mia� pom�c Filipowi do przygotowania wielkiej wyprawy na perskie
imperium.
Przypuszcza�by�, �e Izokrates ucieszy si� widz�c, i� nareszcie spe�nia si�
to, co zachwala� przez ca�e �ycie; przeciwnie, stary retor, zrozpaczony bitw� pod
Cherone�, zawi�d�szy si� na Filipie, �e krok za krokiem nie wype�nia� nakre�lonego
przeze� planu, skaza� si� na �mier� g�odow� w dziewi��dziesi�tym �smym roku �ycia.
Podczas trwaj�cych rokowa� Aleksander prze�y� w Atenach jedyne w swym �yciu
chwile wypoczynku, jedyn� pokojow� podr�, jakby wakacje rozja�nione s�aw�. �w
ksi��� ju� legendarnej odwagi, pi�kny jak Alkibiades, a kt�ry potrafi� z pami�ci
cytowa� Homera, Ajschylosa, Eurypidesa, szybko zdoby� popularno�� w Atenach. Ciekaw
by� wszystkiego i got�w do entuzjazmu; w owym rozleg�ym mie�cie licz�cym dwie�cie
pi��dziesi�t tysi�cy mieszka�c�w wychowanemu przez Arystotelesa w duchu dzie�
wielkich Ate�czyk�w ka�dy krok przywo�ywa� na pami�� jego studia, jak pielgrzym
w�drowa� od domu Sokratesa do akademii Platona; trwa� w zachwycie przed murem
Temistoklesa, �wi�tyni� Nike, schodami Propylej�w, przed stu laty wzniesionym
Partenonem.
Kilkudniowy pobyt w obcym mie�cie wystarczy cz�owiekowi wy�szej miary, aby
si� przepoi� jego duchow� tre�ci�. Wkr�tce Aleksander poczu� si� w Atenach
Ate�czykiem.
Wraz z pi�knym Hefajstionem nieznu�enie przebiega� miasto, na rynkach
w��cza� si� w t�um attyckich ch�op�w sprzedaj�cych kwiczo�y, zaj�ce, warzywa i
owoce, w ci�b� rybak�w z Pireusu i Faleronu krzykliwie zachwalaj�cych tu�czyki z
Euksynu, w�gorze morskie, barweny i dorady, a tak�e w�drownych masarzy kupcz�cych
dymi�cym mi�siwem z ro�na, makler�w, handlarzy waz, tabliczek, kwiaciarek,
ptasznik�w, p�atnerzy, piekarzy, sprzedawc�w pachnide�. T�um na jego widok
rozst�powa� si� z szacunkiem, naj�mielsi za� w owym mie�cie ludzi wolnych - gdzie
ka�dy mia� si� za ksi�cia, z tytu�u, �e by� obywatelem - wo�ali z przyjazn�
poufa�o�ci�: �Witaj, m�ody kr�lu!�
Ze szczytu Akropolu, mierz�c wzrokiem widniej�ce w dali Pantelikon i
Likabet, wdycha� z�otawe powietrze ko�cz�cego si� lata i zezwala� sobie marzy� o
przysz�ej s�awie.
Tymczasem Filip w triumfalnym pochodzie obje�d�a� pozosta�e greckie
pa�stwa. Okaza� si� przezorny, dziel�c tym sposobem swe obowi�zki. Zamiast
osobi�cie pokaza� si� Ate�czykom, wola� wys�a� do nich swego uroczego nast�pc�,
pi�kniejszego od siebie sobowt�ra. Gdy Ate�czycy w porywie entuzjazmu po tak
pi�knie zako�czonej kl�sce postanowili nada� Filipowi obywatelstwo Aten i wznie��
mu pos�g na agorze, ju� w�wczas czcili Aleksandra.
Gdy Filip okazywa� sw� pot�g� s�abym ludom, gotowym si� pok�oni� przed tak
wielkim zdobywc�, wola� nie mie� przy boku zbyt pi�knego m�odzie�ca, przy kt�rym
wydawa� si� bardziej oci�a�y, u�omny i nieokrzesany, ni� by� w istocie.
Jedyne miasto wzbroni�o mu wst�pu: Sparta. By�a kr�lowa wojny zaci�a si� w
butnej neutralno�ci. Zda si�, �e Spartanie z dawnych cn�t zachowali tylko
lakoniczn� mow�. Na ��danie Filipa, aby otwarli bramy, odparli kr�tko:
- Je�li sobie wyobra�asz, �e zwyci�stwo uczyni�o ci� wi�kszym, zmierz
w�asny cie�.
Filip za�, cho� zwyci�y� ca�� Grecj�, przeszed� obok zezwalaj�c Spartanom
chyli� si� do upadku.

Rozdzia� IX

O nieprawo�ci

Z poucze� Hermesa zapisanych w �wi�tych ksi�gach godne zapami�tania s� te


oto s�owa:
�Cokolwiek istnieje na ziemi, opatrzno�� chroni�ca prawd� zachowa�a w
nieprawo�ci, wci�� w ni� spowija i zawsze w niej zachowa. Bez rozk�adu nie mog�
istnie� narodziny, rozk�ad jest nieodzowny, aby si� rodzi�y nowe istoty. Zaprawd�,
cokolwiek si� rodzi, nieuchronnie ulega zepsuciu, aby nie by�o przerwy w ci�g�o�ci
pokole�. Uznaj to za pierwsz�, jawn� przyczyn� powstawania istot.
Tote� istoty zrodzone z nieprawo�ci s� tylko k�amstwem. Nic bowiem, co nie
tworzy jedno�ci ze sob�, nie jest prawd�. Cz�owiek jest pozornym obrazem ludzko�ci,
dziecko - dziecka, m�odzieniec - m�odzie�ca, dojrza�y - dojrza�ego, starzec -
starca. Gdy rzecz si� zmienia, k�am sobie zadaje. Jednak�e nale�y sobie u�wiadomi�,
�e nawet k�amliwe przemiany tu na dole s� zale�ne od tego, co istnieje tam na
g�rze, a z�uda sama w sobie jest dzie�em prawdy�.
Owe s�owa powiadaj� pogr��onemu w medytacji, �e zepsucie, kt�re zwiemy
z�em, jest r�wnie niezb�dne do �ycia jak to, co zwiemy dobrem; gdyby istoty nie
ulega�y rozk�adowi, nie mog�yby umiera� i nie mog�oby powsta� �ycie b�d�ce ci�g�ym
ruchem.
Nie nale�y si� wi�c dziwi�, �e cz�owiek mi�uje to, co znieprawia jego
istnienie: pijak - wino, gwa�townik - gniew, rozpustnik - rozpust�. Bogowie
zezwolili na rozw�j naszych narow�w, aby nam pomog�y umrze�. Cz�owiek l�ka si�
�mierci, gdy o niej rozmy�la; ale jej nie widz�c mi�uje swoj� �mier� w ka�dym z
czyn�w wiod�cych go do w�asnego i nieodzownego zniszczenia.

Rozdzia� X

Siostrzenica Attalosa

Ka�da wojna nastr�cza�a Filipowi Macedo�skiemu sposobno�ci do nowej


mi�ostki. Zda si�, dop�ty jego wyprawy nie by�y zako�czone, dop�ki do jego �o�a nie
wesz�a nowa kobieta. Konkubiny niby trofea zdobi�y jego pa�ac.
Zwyci�stwo nad greck� koalicj� oznacza�o dope�nienie jego wyrok�w; na
niebie �wiadczy� o tym powr�t tych samych gwiazd, kt�re w czasie zab�jstwa matki
oznacza�y �wit jego pot�gi.
Mi�ostki za� tak�e podlegaj� cyklicznemu prawu. Filip odczuwa� w duszy te
same sk�onno�ci, co przed dwudziestu laty w czasie podr�y do Samotraki; zn�w si�
one pojawi�y, by go przygotowa� do ostatniej mi�o�ci.
Attalos, w�dz, kt�ry pocz�wszy od uczty poprzez orgie zdobywa� przyja��
kr�la, mia� osiemnastoletni� siostrzenic� imieniem Kleopatra. By�a ciemnow�osa,
rozpuszczone w�osy si�ga�y jej poni�ej kolan; pod�u�ne oczy pa�a�y ciemnym �arem.
Ledwie Filip pocz�� okazywa� ku niej sk�onno��, ambitny Attalos poj�� wszystkie
korzy�ci, jakie m�g�by wyci�gn�� z tego zwi�zku. Poniewa� Kleopatra by�a tak� sam�
intrygantk� jak wuj, s�ucha�a jego rad. M�odo�� mask� niewinno�ci os�ania�a
przewrotno��.
Na zaloty kr�la odpowiada�a oznakami rzekomo wielce wznios�ej mi�o�ci; na
przemian bywa�a niespokojna, ol�niona, zmieszana i smutna; patrzy�a na tego sylena
kulawego, o jednym oku, jakby w nim widzia�a wdzi�ki Adonisa po��czone z talentem
Orfeusza; s�ucha�a jego o sobie opowiada� i wyolbrzymia�a przechwa�ki, kt�re
wy�piewywa� na swoj� cze��; schlebia�a mu okazuj�c zazdro�� o wszystkie by�e
kochanki, ale si� nie oddawa�a, tym sposobem dowodz�c, �e si� od nich r�ni.
Filip, przyzwyczajony do �atwiejszych zdobyczy, z zapa�em po�kn�� przyn�t�
odmowy. Wkr�tce nabra� przekonania, �e spotka� wyj�tkow� kobiet� i nie mo�e by� bez
niej szcz�liwy. Po��danie przesz�o w trosk�, nast�pnie w obsesj�.
Co ranek Filip bieg� do domu Attalosa, gdzie Kleopatra kaza�a mu czeka�, a�
sko�czy si� stroi�. Je�li szed� przez miasto, ka�dy klejnot dostrze�ony w kramie
z�otnika wydawa� mu si� wyrze�biony dla Kleopatry. Upolowane dziki przynoszono
Kleopatrze, kt�ra nie lubi�a dziczyzny, ale udawa�a, �e jest na ni� �asa.
Wieczory kr�l sp�dza� w towarzystwie dziewcz�cia, ale nigdy nie pozostawali
sam na sam. Krewniacy, s�u�ki, domownicy widywali w�adc� Grecji u kolan
osiemnastolatki, ale u kolan, kt�re si� nie rozchyla�y. Bo mimo coraz wi�kszych
zaszczyt�w, jakimi Filip obdarza� Attalosa, mimo dar�w, kt�rymi obsypywa� jego
siostrzenic�, trwa�a ona w uporze. Udawa�a, �e bez b�ogos�awie�stwa kap�an�w
pobo�no�� nie zezwala jej wej�� do �o�nicy Filipa.
Gdy spostrzeg�a, �e on a� dr�y z nami�tno�ci, j�a atakowa� Olimpias.
Zapewnia�a bowiem, �e kr�lowa stanowi jedyn� zawad� do osi�gni�cia przez nich
szcz�cia. Czy� tak wszechw�adny kr�l jak Filip nie mo�e wyp�dzi� kobiety, kt�rej
ju� od dawna nie kocha i nigdy nie kocha�? Czy Filip wie, co lud m�wi o pochodzeniu
Aleksandra? Jak mo�e zezwala� na zwodzenie go bajk�, kt�ra go o�miesza?
Filip a� nadto by� skory do s�uchania podobnych wypowiedzi; zachowanie jego
bardzo niepokoi�o dw�r, Antypater za� jak zwykle szorstko mu powiedzia�:
- Czy� nie wstyd ci, kr�lu, wobec dworu i ludu by� igraszk� dziewczyny-
r�wnolatki twojej w�asnej c�rki?
Wnet Attalos otrzyma� stanowiska, kt�rych a� dot�d Antypater z nikim nie
dzieli�.
Wreszcie Filip, ca�kowicie ju� za�lepiony, zawezwa� mnie i obsypuj�c darami
i chwal�c poprosi�, �ebym zapyta� gwiazd i wyroczni, czy jego ma��e�stwo z
Kleopatr� przyniesie mu szcz�cie.
Zeusie-Amonie, wzbud� pokor� w twym s�udze, m�g�by bowiem �ywi� z�udzenie,
�e wszystko sam uczyni�, podczas gdy wy��cznie przekazywa� tw� wol� tak wyra�nie
objawion�!
W obraz nieba Kleopatry ma��e�stwo, wdowie�stwo i �mier� wpisa�y si� przed
dwudziestym rokiem �ycia. Za� w ofiarnych zwierz�tach w�troba byka by�a chora i
paskudnie poc�tkowana, w�troba maciory - czarna i pr��kowana w z�owieszcze pasma,
w�troba barana - g�adka i zdrowa. Czas Filipa mija�; zbli�a� si� czas Aleksandra.
Przynios�em kr�lowi odpowied�, jakiej si� spodziewa�; doradzi�em mu
ma��e�stwo zapewniaj�c, �e b�dzie op�ywa� w rado�ci a� do ko�ca swego �ycia. Wnet
Filip urz�dowo og�osi�, �e si� wyrzeka Olimpias i po�lubia Kleopatr�.
Nast�pne dni w pa�acu by�y straszne. Powsta�y dwa klany; wielu dworak�w
waha�o si�, nie chcieli bowiem od razu zaprze� si� dawnej przyja�ni, a r�wnocze�nie
op�nia� wej�cia w �aski przysz�ej kr�lowej. Wszystkie na�o�nice poczu�y si�
zagro�one i k�ad�c kres dawnemu wsp�zawodnictwu stan�y po stronie Olimpias. Filip
na oczy jej nie chcia� widzie�. Nie m�g� jednak unikn�� stawienia czo�a
Aleksandrowi, kt�ry czyni� mu wyrzuty z powodu obel�ywego zniewa�enia matki, a
r�wnie� i jego osobi�cie. By� to pierwszy jawny objaw antagonizmu mi�dzy nimi.
Filip ledwie raczy� s�ucha� m�odego ksi�cia; straci� bowiem ca�kowicie zdrowy
rozs�dek. Zapomnia�, �e Aleksander ocali� mu �ycie na naddunajskich r�wninach, �e
zawdzi�cza� mu zwyci�stwo pod Cherone� i wskrzeszenie swego majestatu.
Gdy Aleksander zapragn�� wyra�nego potwierdzenia swego prawa do
dziedziczenia tronu wobec dzieci, kt�re Filip m�g�by mie� ze sw� now� ma��onk�,
kr�l odpowiedzia� mu pogardliwie:
- Daj�c tobie wsp�zawodnik�w, dostarczam ci pi�knej sposobno�ci, �eby�
dowi�d� swych zalet.
Tym sposobem poda� w w�tpliwo�� prawa ksi�cia do tronu. Ale poza tym Filip
za��da� od Aleksandra uczestnictwa w uroczysto�ciach weselnych, daj�c mu do
zrozumienia, �e je�li odm�wi, w�asnowolnie wyrzeknie si� dziedzictwa.
Do�o�y�em wielu wysi�k�w, by u�agodzi� i Aleksandra, i Olimpias, przekona�
ich, aby si� nie uciekali ani do �elaza, ani trucizny, aby si� tak�e nie pos�u�yli
woskiem i szpilami, ani odwo�ywali do czarnych mag�w, mniej ode mnie uczonych i
mniej umiej�tnych w dzia�aniu. Wszystko bowiem zawiedzie, o cokolwiek si� pokusz�
przeciw Filipowi, i obr�ci im na niekorzy��.
- Ten rok - powiedzia�em Aleksandrowi - jest dla ciebie niepomy�lny, jedyny
w twoim losie, na kt�ry pada cie� Saturna. Widniej� w nim przeciwno�ci losu i
wygnanie. Prze�yj go cierpliwie, bo w udr�kach, kt�re ci przyniesie, k�uj� si�
twoje przysz�e triumfy. Oczekuj ko�ca przysz�ego lata.
Odby�o si� uroczyste wesele Filipa z Kleopatr�. Ostatni przyby� na uczt�
Aleksander. Skierowa�y si� na� wszystkie spojrzenia. Bardzo troskliwie zadba� o
sw�j wygl�d i pojawi� si� w ca�ej krasie m�odego boga. Wraz ze mn� i Hefajstionem
prawie jedyny nie nosi� brody, wbrew zwyczajowi powszechnie przyj�temu przez
Macedo�czyk�w i wi�kszo�� Grek�w.
Owo dok�adne golenie si� w wieku, gdy m�odzie�cy zazwyczaj che�pi� si�
zarostem na brodzie, wywo�ywa�o u�miech u Filipa i starych wodz�w, przekonanych, �e
Aleksander chce si� wyr�nia� i zabawia� w arcykap�ana. Nie wiedzieli, �e Egipcjanie
usuwaj� z twarzy i cia�a ka�dy w�osek jako nieczysto��, a broda, kt�r� podczas
uroczysto�ci nosi faraon, jest przyprawiona. Ja za�, s�uga Amona, nigdy nie
dopu�ci�em, by mi broda ros�a; r�wnie� doradzi�em Aleksandrowi, aby mnie w tym
na�ladowa�. Hefajstion pierwszy poszed� w �lad za przyjacielem. W przysz�o�ci mia�o
przyj�� ten zwyczaj otoczenie Aleksandra i prawie ca�a jego armia.
W tym dniu Aleksander ol�niewa� wyj�tkowym urokiem, bo do urody do��czy�
si� hamowany gniew; na jego widok po twarzy oblubienicy przemkn�� wyraz �alu.
Spoczywa�a na �rodkowym �o�u przy Filipie, kt�ry przez ca�� uczt� odsuwa� r�k� od
p�misk�w tylko po to, by bada� kszta�ty swej najbardziej opornej zdobyczy. Obecnie,
gdy �lub uwie�czy� triumf Kleopatry, ju� mniej si� troska�a o sw� cnotliwo�� i
lubowa�a si� w okazywaniu, �e to ona jest prawdziw� w�adczyni� kr�lestwa, skoro
ca�kowicie ujarzmi�a kr�la.
Na �o�u na prawo Attalos ja�nia� �wie�o zdobyt� chwa�� op�ywaj�cego w �aski
wuja. Na lewo spoczywali Aleksander, Antypater i Parmenion. Awans Attalosa bardzo
zbli�y� Aleksandra do starych wodz�w; w obszernej, zdobnej we freski sali starzy
weterani mieli ponure miny.
A m�ody Pauzaniasz, w ci�gu cheronejskiej wyprawy us�u�ny towarzysz
wieczor�w Filipa, teraz odes�any do stra�y przy drzwiach, tak wyra�nie okazywa�
sw�j zaw�d, jakby kr�l si� w�a�nie jego wyrzek�.
W miar� trwania uczty coraz g�o�niej rozbrzmiewa�y g�osy, napi�cie coraz
bardziej wzrasta�o w sali. Zbyt wiele tu si� nagromadzi�o zawi�ci, wsp�zawodnictwa,
intryg, l�ku o nie�ask� i przemilczanych krytyk. Wybuch nie omieszka� nast�pi�.
Filip ju� mia� dobrze w czubie, w ciasnym u�cisku trzyma� siostrzenic� Attalosa,
kt�rego wci�� podjudza� do wyrzeczenia decyduj�cych s��w. Poniewa� ka�dy z
biesiadnik�w kolejno wstawa�, by wznie�� toast na cze�� oblubie�c�w, Attalos
powsta� i trac�c wszelk� pow�ci�gliwo�� zawo�a�:
- Prosz� bog�w, Filipie, �eby pob�ogos�awili tw�j zwi�zek i wreszcie
obdarzyli ci� prawym nast�pc� tronu.
Aleksander skoczy�:
- Psie, wi�c masz mnie za bastarda! - zakrzykn��.
Zanim kto� go zdo�a� powstrzyma�, rzuci� ci�k� czar� w g�ow� Attalosa. �w
uchyli� si� od ciosu, lecz wino chlusn�o mu w twarz. Odpowiedzia� tym�e ruchem.
Wszyscy powstali; zawrza�o. Rzucono si� roz��cza� przeciwnik�w biegn�cych ju� ku
sobie. Run�y sto�y; potoczy�y si� po ziemi dzbany i konwie. Wszyscy go�cie
krzyczeli, nareszcie wolni od zbyt d�ugiego przymusu; jedni stan�li za Aleksandrem,
inni za Attalosem; nowe b�jki ju� mia�y wybuchn��, gdy nagle wsta� Filip, powi�d�
po walcz�cych swym jedynym okiem, czerwonym od pija�stwa i w�ciek�o�ci; chwyci� za
miecz, run�� ku Aleksandrowi, wrzasn��, �e go zabije.
W �mierciono�nym ge�cie Filipa wy�adowa�y si� wszystkie podejrzenia
nagromadzone od Samotraki, wszystkie zawody w pierwszym ma��e�stwie, zazdro��, jak�
w nim budzi�y triumfy Aleksandra. Ale nie zawiod�y go daleko, potkn�� si� kulaw�
nog� i potoczy� po flizach zachlapanych winem. Og�uszony upadkiem, niezdolny sam
powsta�, tkwi� tam gramol�c si� i powarkuj�c. Wtedy w wielkiej ciszy, jaka nasta�a,
Aleksander zwr�ci� si� do tego powalonego opoja i krzykn��:
- Patrzcie, Macedo�czycy, patrzcie uwa�nie! Oto cz�owiek, kt�ry chce was
poprowadzi� z Europy do Azji, a sam nawet nie potrafi przej�� od sto�u do sto�u!
Wyszed� z sali, wnet uda� si� do matki i wraz z ni�, eskortowany przez
kilku wiernych mu towarzyszy, w mrokach nocy pomkn�� do Epiru.

Rozdzia� XI

O duszach kr�l�w

Gdy Horus zapyta� sw� matk�, bogini� Izyd�, o pochodzenie dusz ludzkich,
oto co mu odpowiedzia�a bogini Izyda:
�We wszech�wiecie istniej� cztery sfery; ka�da z nich podlega niez�omnej
w�adzy. Owe sfery to: niebiosa, eter, powietrze i ziemia.
Niebiosa zamieszkuj� bogowie, a z nimi jak ka�d� istot� rz�dzi niepoj�ty
stw�rca wszech�wiata, usta za� nie s� godne wypowiedzie� jego imienia. Stw�rca jest
kr�lem bog�w.
Eter zamieszkuj� gwiazdy, rz�dzi nimi najwi�ksza i najja�niejsza - s�o�ce.
S�o�ce jest kr�lem gwiazd.
Powietrze to sfera, gdzie kr��� dusze; rz�dzi nimi ksi�yc. Ksi�yc jest
kr�lem dusz.
Na ziemi �yj� ludzie, rz�dzi nimi �w, kt�ry na okre�lony czas narodzi� si�
kr�lem; albowiem bogowie, synu, p�odz� ludzi godnych by� ich potomkami na ziemi. W
zasadzie kr�l jest najni�szym z bog�w, lecz pierwszym w�r�d ludzi. W swej istocie
bardzo si� oddali� od boskiej natury, lecz w por�wnaniu z lud�mi posiada cech�
wyj�tkow�, kt�ra upodabnia go do bog�w. Dusza we� zes�ana pochodzi ze sfery wy�szej
ni� ta, z kt�rej zst�puj� dusze innych ludzi�.
Od zamierzch�ych czas�w wtajemniczano ka�dego kr�la Egiptu w ow� wiedz�.
Gdy Aleksander zapyta� sw� matk�, odpowiedzia�a mu podobnie jak bogini Izyda.

Rozdzia� XII

Z�y rok

Olimpias zn�w ujrza�a Epir - kraj lat dzieci�cych, masywny pa�ac ojc�w,
sanktuarium Zeusa-Amona w Dodonie, gdzie kap�ani w szumie d�b�w na wietrze s�ysz�
g�os wyroczni.
Min�o dwadzie�cia lat, odk�d opu�ci�a �w las, aby p�j�� na spotkanie swego
przeznaczenia. Up�yn�� najszcz�liwszy okres jej �ycia. Miesi�ce sp�dzone na
Samotrace tkwi�y w jej pami�ci jako najpi�kniejsze ze wszystkich, kt�re prze�y�a,
od dwudziestu lat �ywi�a si� ich wspomnieniem i �alem po nich. Dlaczego nie
pozosta�a nadal kap�ank� Kabir�w! Rozczarowana na m�a, upokorzona, opuszczona ju� w
pierwszych dniach ma��e�stwa, odczuwa�a rado�� tylko zatapiaj�c si� w mistycznej
ekstazie lub patrz�c, jak ro�nie jej syn o boskim znamieniu. I oto wraca�a tam,
sk�d odjecha�a; kiedy ju� min�a jej m�odo��, wraca�a odtr�cona, wyzuta z praw
ma��onki i kr�lowej; nawet jej syn by� zbiegiem, bardzo dalekim od panowania nad
�wiatem, kt�re mu przyrzekli magowie.
Czy Amon opu�ci� sw� s�u�ebnic�? Czy wieszczbiarze si� pomylili, czy te�
si� ni� pos�u�yli dla swych oszuka�czych cel�w? J�a w�tpi� we wszystko, w pouczenia
kap�an�w, a nawet w samych bog�w, skoro si� okazali tak nieprzyja�ni; w
listopadowym wichrze gn�cym ga��zie d�b�w Olimpias s�ysza�a jedynie echo swego
nieszcz�cia.
Jednak nie oddawa�a si� bezczynno�ci i przygn�bieniu. W sercu jej
zagnie�dzi�a si� ch�� zemsty, rozmy�la�a nad knuciem intryg, zab�jstwem, nawet
wojn�.
Aleksander tak�e prze�ywa� ci�kie dni. Oskar�enie o nieprawe pochodzenie,
jawnie mu rzucone, budzi�o w jego my�lach setki pyta�. Odt�d b�d� mu wci��
zaprzecza� praw; wspomina� nauki Leonidasa, kt�ry mu powtarza�, �e winien si�
przygotowa� do posiadania wy��cznie tego, co sam zdob�dzie; musi dowie��, �e jest
najsilniejszy i najlepszy. Rozpytywa� Olimpias; patrza� na ni� inaczej i
podejrzliwie. Nigdy przed nim nie ukrywa�a, �e ma on boga za ojca, i wychowywa�a go
jako syna Zeusa-Amona. Ale kto by� jego ziemskim ojcem? M�ody ksi��� teraz wymaga�
innych odpowiedzi ni� w latach dzieci�cych. Olimpias za� z trudem mog�a mu udzieli�
wyja�nie�, poniewa� nawet dla niej zdarzenia i prze�ycia na Samotrace by�y cz�ciowo
przy�mione, poniewa� przysi�g�a jako kap�anka dochowa� tajemnicy misteri�w,
wreszcie poniewa� wstydzi�a si� opisywa� synowi swe dawne �ycie.
Dwuznaczne odpowiedzi Olimpias nie da�y synowi nic pr�cz w�tpliwo�ci. Ale
poniewa� m�g� by� synem Filipa, w�asny interes nakazywa� mu to przypuszczenie
uwa�a� za oficjalny pewnik.
Matka i syn usi�owali nam�wi� kr�la Epiru, brata Olimpias, do pomszczenia
rodowego honoru; lecz Aleksander Epirocki by� w�adc� spokojnym, rozwa�nym, �ywi�
odraz� do wojennych rozgrywek i nie mia� ch�ci wci�ga� swej nielicznej armii w
walk� z pot�nym, macedo�skim szwagrem. Zadowoli� si� wys�aniem pos�a do Filipa, aby
protestowa� przeciw ci�kiej obeldze i zamanifestowa� jego stanowisko, lecz sam nie
ruszy� si� z miasta.
W�wczas Aleksander, zniech�cony do wuja poczciwiny, uda� si� do Lynkestis,
gdzie sk��cony z Filipem w�dz szczepu Pleurias odmawia� p�acenia daniny.
Aleksandrowi towarzyszy�o tylko kilku r�wie�nik�w, kt�rzy postanowili dzieli� z nim
wygnanie, a on nigdy nie zapomnia� o ich wierno�ci; w�r�d nich znajdowali si�:
Nearchos, Harpalos i Ptolemeusz, kt�ry jak brat szed� r�ka w r�k� z m�odym
ksi�ciem, chocia� to raczej on, nie Aleksander, by� rzeczywistym synem Filipa.
W Lynkestis Aleksander dozna� cieplejszego przyj�cia. G�rale zachowali
ogromn� uraz� do Filipa, nigdy mu nie przebaczyli zab�jstwa Eurydyki ani siedmiu
tysi�cy poleg�ych - ofiar z czas�w jego wojennej wyprawy. Ka�da rodzina zachowa�a
pami�� o jednym albo i kilku z poder�ni�tym gard�em.
Filip zwietrzy� ponownie gro��ce mu niebezpiecze�stwo w tych okolicach; na
czele kilku lekkozbrojnych zast�p�w ruszy� wraz z Attalosem. S�dzi�, �e wystarczy
mu si� pokaza�, aby zaprowadzi� �ad w tym kraju. Lecz wpad� w zasadzk� i o ma�o nie
poleg�. Zawdzi�cza� ocalenie li tylko po�wi�ceniu jednego ze swych m�odych
stra�nik�w, kt�ry os�oni� go jak tarcz� w�asnym cia�em i pad� z piersi� przeszyt�
kilku w��czniami.
Gdy Attalos pochyli� si� nad nim prosz�c, aby wyrazi� swe ostatnie
�yczenie, �w m�ody bohater, zanim wyzion�� ducha, za��da� jako jedynej nagrody
przyrzeczenia pomsty na Pauzaniaszu, kt�ry publicznie go zniewa�y� obel�ywymi
s�owy.
Filip, bardzo przej�ty owym zaj�ciem - acz dot�d wykazywa� tyle odwagi i
stanowczo�ci - wola� wycofa� si� niby przed ostrze�eniem losu. Wylicza� swe rany:
oko, obojczyk, rami�, noga; pozosta�a mu jedynie mo�no�� utraty �ycia; brakowa�o
tylko jednej chwili, uratowa�a go wyj�tkowa ofiarno��. Przedwcze�nie postarza�y
wskutek kalectwa, pija�stwa i mi�ostek, nie mia� ju� serca do gonitwy po g�rach w
po�cigu za garstk� buntownik�w czy rozgniewanym synem. Po co nara�a� �ycie w
g�upich poczynaniach, do kt�rych nikt go nie zach�ca� pr�cz Attalosa, skoro mia� w
swej w�adzy ca�� Grecj�, a do zdobycia Azj� Mniejsz�?
Udaj�c, �e odwo�uj� go powa�ne troski o t� dalek� wypraw�, powr�ci� do
Pelli. Tu oczekiwa� go od dawna mu znany koryntianin Demaratos z wiadomo�ciami od
Wielkiej Rady. Poniewa� Filip che�pi� si� przywr�ceniem harmonii w�r�d greckich
miast, �w m�drzec mu odrzek�:
- Czy masz prawo m�wi� o harmonii w Grecji, skoro w twym w�asnym domu
panuj� wa�nie i niesnaski?
S�d ten wypowiedziany przez do�wiadczonego m�a, kt�ry zawsze Filipa
popiera� i wiernie mu s�u�y�, wywar� na kr�lu wielkie wra�enie. Wys�ucha�, co �w
chcia� mu powiedzie�, przyj�� nagan�, potwierdzi�, �e z�y przyk�ad daje ludom, w
ko�cu powierzy� Demaratosowi misj� pojednania go z Aleksandrem. Po kilku tygodniach
Aleksander i jego matka, postawiwszy swe warunki, wr�cili do stolicy.
Olimpias, jako matka ksi�cia nast�pcy tronu, zachowa�a stanowisko kr�lowej.
Sprawa ta nie oby�a si� bez skarg i opor�w ze strony Attalosa i jego siostrzenicy.
Lecz Filip ju� nie p�on�� ch�ci� ulegania woli swej nowej ma��onki. Z wiekiem coraz
bardziej go nu�y�y mi�ostki, podobnie jak nu�y�y go wojny. Kleopatra by�a w ci��y,
a Filip zn�w przemawia� jako w�adca.
W Pelli ponownie utworzy�y si� dwie kliki: nowej i dawnej kr�lowej.
Pauzaniasz, faworyt, kt�ry popad� w nie�ask�, oczywi�cie w�lizn�� si� do drugiej
koterii i sta� si� zausznikiem Olimpias. Rozpowszechnia� arcyzjadliwe s�uchy o
Filipie, Kleopatrze, Attalosie. Szpiegowa�, pods�uchiwa�, powtarza�, wymy�la�.
Dostarczanie strawy nienawi�ci mo�nym stanowi�o dla� jedyny spos�b, by �y� w ich
otoczeniu.
Pojednanie Filipa z Aleksandrem by�o tylko pozorne. Aleksander cierpia� z
powodu bezczynno�ci, zdawa�o mu si�, �e z�y rok nigdy si� nie zako�czy. Trzymany na
uboczu od wyprawy na Wsch�d rozwa�a�, czy b�dzie dopuszczony do wzi�cia w niej
udzia�u. Mia� dziewi�tna�cie lat, a chwilami s�dzi�, �e jego �ycie dobiega ko�ca.
Odrodzi�y si� niesnaski z powodu zwi�zk�w ma��e�skich, kt�rymi Filip
postanowi� z��czy� cz�onk�w swej rodziny. Najpierw wyda� Cynn� - sw� najstarsz�
c�rk� z nieprawego �o�a, pocz�t� z Audat� z Lynkestis - za Amyntasa, swego
siostrze�ca zdetronizowanego przed czternastu laty, o kt�rym ju� nikt nie pami�ta�.
Nag�e pojawienie si� tego spokojnego m�odzie�ca bez ambicji i wybitnych zalet, lecz
mog�cego kiedy� prawnie ��da� odebranej mu korony, zda�o si� now� k�od� u n�g
Aleksandra.
Wkr�tce po tym ma��e�stwie Filip wbi� sobie do g�owy pomys� zapewnienia
stanowiska Arridaeusowi, bastardowi po Tesalce, zidiocia�emu na skutek magii.
Wys�a� poselstwo do Piksodara, kt�ry panowa� we wspania�ym mie�cie Halikarnasie, a
podlega� kr�lowi Persji. Poselstwu przewodniczy� Arystokrytos, jemu to powierzy�
misj� starania si� o r�k� najstarszej c�rki satrapy dla Arridaeusa. Filip zamy�li�
pos�u�y� si� w swych planach podboju Azji Mniejszej pot�nym sojusznikiem z wrogiego
obozu. Satrapia Karyjska, podobnie do kr�lestwa Egiptu, przechodzi�a w dziedzictwie
po linii �e�skiej, przeto ksi��� ma��onek pierworodnej Piksodara rz�dzi�by w
nast�pstwie Kari�. Tym samym Filip wyznacza� Arridaeusa na dziedzica zdobytych w
przysz�o�ci pa�stw.
Aleksander postanowi� utr�ci� ten zamys�. Wys�a� do satrapy w�asne
poselstwo w osobie s�ynnego aktora imieniem Tessalos. Czy Piksodaros pragn��by
zi�cia z Macedonii? W tym wypadku on sam, Aleksander, proponuje siebie i nie w�tpi,
�e satrapa spojrzy na� �askawszym okiem ni� na bastarda, kt�rego matka pochodzi z
gminu, on sam za� jest niedorozwini�ty. Zaniepokoi� Piksodara wizerunek Arridaeusa,
og�upia�ego j�ka�y o zapadni�tych ustach, odmalowany przez �wietnego mima
Tessalosa; rokowania utkn�y. Ale Tessalos i Arystokrytos spotkali si� w
Halikarnasie. Gdy Filip dowiedzia� si� o post�powaniu syna, wpad� w gwa�towny gniew
tyle� prawdziwy, ile udany.
- Czy nie wstyd ci - rzek� do Aleksandra - wbrew mojej woli szuka� sojuszu
z barbarzy�c�? Ciebie przecie� pragn� uwa�a� za prawowitego po mnie nast�pc�! Za
pilnie s�uchasz z�ych rad twojej matki, kt�ra usi�uje mi szkodzi�, i bezm�zgich
niedorostk�w, jakimi si� otaczasz.
Zabawi� si� w zniewa�onego ojca, kt�rego uczu� nie doceniono. Ma��e�stwo
przewidziane dla Arridaeusa niegodne jest Aleksandra; ci, co u�yczyli mu swej
pomocy, zostan� ukarani. Filip za��da� od Koryntian, aby w drodze powrotnej
pochwycili Tessalosa i wydali go ze zwi�zanymi r�kami i nogami. Skorzysta� ze
sposobno�ci, by wygna� z Macedonii niebezpiecznych w jego mniemaniu przyjaci�
Aleksandra: Harpalosa, Nearcha, Erygijosa i Ptolemeusza. S�dzi�, �e utnie g�ow�
koterii Olimpias i po�o�y kres intrygom knutym przez gadatliwe kobiety i
niecierpliwych m�okos�w.
Jednocze�nie, chc�c zr�wnowa�y� szale, postanowi� ofiarowa� kr�lowi Epiru,
bratu Olimpias, r�k� ich c�rki Kleopatry, m�odszej siostry Aleksandra. Czy� m�g�
okaza� wi�ksz� przychylno�� rodzinie Olimpias ni� swataj�c siostrzenic� z wujem i
staj�c si� te�ciem w�asnego szwagra?
Dopiero� klika Attalosa i nowej kr�lowej, drugiej Kleopatry, oburzy�a si�
t� osobliw� �ask�! Ale ich oskar�enia j�y nu�y� Filipa. Chc�c po�o�y� kres ��daniom
Attalosa mianowa� go wsp�dow�dc� Parmeniona i wys�a� do armii obozuj�cej nad
Hellespontem.
Przed odjazdem Attalos przypomnia� sobie o przyrzeczeniu danym m�odzie�cowi
z osobistej stra�y Filipa, kt�remu �w przed kilku tygodniami ocali� �ycie w
g�rskiej zasadzce. Attalos mia� do�� powa�nych osobistych racji, by pragn�� pomsty
na Pauzaniaszu. Nie traktowa� powa�nie by�ego faworyta, jednak�e pragn�� mu
odp�aci� za intrygi, obelgi, donosy, przechwa�ki; jako kar� wybra� upokorzenie.
Uda�, �e chce pozyska� przyja�� Pauzaniasza, i zaprosi� go na wieczerz�; �w
pobieg� do niego, ju� pewny, �e jest wybitnym m�em, z kt�rym rywale pragn�
pertraktowa�. Attalos hojnie cz�stowa� go winem, a gdy spostrzeg�, �e go�� ma
dostatecznie w czubie, zawezwa� swych pacho�k�w-koniuch�w, kt�rzy si� rzucili na
m�odzie�ca, obna�yli go i mimo krzyk�w u�o�ywszy p�asko na brzuchu przywi�zali do
�o�a; po czym ka�dy z nich kolejno wype�ni� rozkaz pana w arcybezwstydny spos�b, i
to na oczach zaproszonych wsp�biesiadnik�w, kt�rzy wt�rowali tym wyczynom �miechem
i wrzaskiem. Nast�pnie odwi�zano Pauzaniasza i z odzieniem w r�ku wyrzucono na
dw�r.
Posiniaczony, zalany �zami Pauzaniasz po�pieszy� ze skarg� do kr�la i ��da�
odszkodowania za wyrz�dzon� mu haniebn� sromot�. Tarza� si� u st�p kr�la, j�cza�,
krzycza� jakby w ataku ob��du. Czy Filip mo�e znie��, aby to cia�o, kt�re niegdy�
pie�ci�, by�o wydane na pastw� wyuzdanych koniuch�w i przez nich skalane? Czy ta
obelga i w kr�la nie godzi? Pauzaniasz ��da� ukarania Attalosa.
Ale Filip raczej mia� ochot� �mia� si� z zaj�cia; s�dzi�, �e dostatecznie
pocieszy m�okosa daj�c mu drobny, srebrny upominek i przyrzekaj�c awans w stra�y.
Ca�� sw� nienawi�� Pauzaniasz skupi� odt�d na Filipie.

Rozdzia� XIII

Pouczenie

Ksi���, nigdy nie zabijaj sam, je�li zamiast twojej inna r�ka mo�e ugodzi�.

Rozdzia� XIV

Na odleg�o�� piersi

Aleksander w�a�nie ko�czy� dwadzie�cia lat. Min�� miesi�c, a nowa ma��onka


Filipa zleg�a i powi�a syna. Obdarzono go imieniem Karanosa, dalekiego praszczura
kr�l�w Macedonii, s�ynnego z licznych bohaterskich czyn�w. W taki spos�b Filip
okaza�, jak wielk� wag� przywi�zuje do owych narodzin; nie ukrywa� rado�ci, a z
wielu oznak mo�na by�o s�dzi�, �e przewiduje obdarzy� ledwo urodzone dzieci�
miejscem uprzywilejowanym w nast�pstwie tronu.
Dobiega�a ko�ca roczna zw�oka, kt�r� zaleci�em Aleksandrowi. Ba�em si�, �e
niecierpliwo�� i narodziny male�kiego rywala sk�oni� go do pope�nienia jakiego�
szale�stwa. Rzek�em mu:
- Dzieli ci� od tronu tylko odleg�o�� piersi. Los kroczy naprz�d. Pozw�l
dzia�a� bogom.
Wkr�tce mia� nast�pi� uroczysty �lub kr�la Epiru z siostr� Aleksandra.
W tym�e czasie Pauzaniasz przebiega� miasto, a jako �e rozesz�a si� wie�� o
jego przygodzie, m�wi� o niej ka�demu, kogo spotka�. Setki razy powtarza� opowie��
o swej sromocie i bra� ludzi na �wiadk�w niewdzi�czno�ci Filipa. Czy taka zdrada o
pomst� nie wo�a, czy d�ugo jeszcze Macedonia ma znosi� kr�la tak pod�ego,
znieprawionego i tak na postronku kobiety?
Olimpias wys�uchiwa�a go �yczliwie. Odtr�cona kr�lowa okazywa�a mu
wsp�czucie i podsyca�a uraz�. Dawa�a do zrozumienia, �e nie posk�pi wdzi�czno�ci
temu, kto przez szcz�liwy zbieg okoliczno�ci uwolni j� od niewiernego ma��onka. Nie
by�o mowy o morderstwie w �cis�ym tego s�owa znaczeniu, lecz aluzje stanowi�y
dostateczn� zach�t�.
Marzenia o s�usznej zem�cie upaja�y ambitnego Pauzaniasza, ��czy� on w�asn�
ha�b� z wszelk� uraz� w kr�lestwie. Wybra� si� do Aleksandra, by wybada� uczucia
ksi�cia, b�aga� go o rad� pytaj�c, na kim si� pom�ci�, w jaki spos�b zmy� obraz�.
Aleksander zadowoli� si� cytatem ze strofy Eurypidesa:
- I sprawca za�lubin, i ma��onka, i ma��onek * [*�Wiersz z tragedii
Eurypidesa Medea.]
Tymi s�owy wskazywa� ka�demu, kto chcia�by poj��, nie tylko na Filipa i
Kleopatr�, lecz tak�e na Attalosa, kt�ry uknu� ich zwi�zek, podobnie jak Kreon
wyda� sw� c�rk� za Jazona zmuszaj�c go, by si� wyrzek� Medei.
Chc�c urosn�� w oczach w�asnych i cudzych, Pauzaniasz poradziwszy si�
ksi���t pragn�� zasi�gn�� rady m�drc�w. Tedy zapyta� filozofa Hemokrata - kt�ry
mia� sw� szko�� w Pelli i nie ukrywa� nieprzyjaznych uczu� do Filipa - jaki
najpewniejszy spos�b ma wybra� cz�owiek, aby przekaza� swe imi� potomno�ci.
Hemokrates zmierzy� wzrokiem m�okosa, os�dzi�, co jest wart, i w odpowiedzi na
w�asn� skryt� my�l wyrzek�:
- Ten, o kim m�wisz, nic lepszego nie mo�e uczyni�, ni� zabi� cz�owieka,
kt�ry dokona� arcys�awnych czyn�w; przeto za ka�dym razem, gdy si� wspomni ofiar�,
b�dzie wypowiedziane i jego imi�.
Po czym nie nastr�cza�y si� �adne trudno�ci, aby przekona� Pauzaniasza, �e
bogowie tak�e ��daj� czynu, nad kt�rym i on rozmy�la�.
Chyba Filip by� g�uchy nie zwracaj�c uwagi na osobliwe zachowanie si�
m�odego dow�dcy swej stra�y; pog�oski o zamachu dotar�y a� do Aten i nic nie sta�o
na przeszkodzie, by wtr�ci� Pauzaniasza do wi�zienia; lecz Filip pogardza� tak
marnym przeciwnikiem. Na podobie�stwo zwyci�skich kr�l�w, kiedy nadchodzi ich
koniec, okazywa� zdumiewaj�c� beztrosk� wobec kr���cych m�tnych pogr�ek. Lekcewa��
oni przestrogi, nie chc�, by mniemano, i� w�tpi� w sw� szcz�liw� gwiazd� i dr�� o
�ycie tak cz�sto ongi� nara�ane; kiedy nadchodzi ich kres, pcha ich nie�wiadoma,
�lepa moc, aby po raz ostatni zmierzyli si� z losem, i ka�e im jakby z w�asnej woli
d��y� do grobu* [* Istnieje zadziwiaj�ce podobie�stwo mi�dzy �mierci� Filipa
Macedo�skiego a Henryka IV, kr�la Francji. W obu wypadkach zab�jca od dawna g�osi�
swe zamiary, a jego poczynania cechowa� ob��d; wielu wsp�uczestnik�w dodawa�o mu
odwagi lub przygl�da�o si� w milczeniu; dw�r by� ostrze�ony; obce miasta wiedzia�y
o zbrodni, nim zosta�a pope�niona. Kr�l lekcewa�y� przepowiednie i ostrze�enia,
kt�re mu przekazywano; pod wp�ywem pogardy po��czonej z zuchwalstwem odrzuca�
trosk� o bezpiecze�stwo i przezwyci�a� w�asne przeczucia. Zaw�adn�a nim jakby obca
wola, aby go wie�� ku zgubie, za� jego morderca, niemal jak i on nie�wiadomy, nawet
si� zadomowi� na pa�acowym dziedzi�cu. W obu wypadkach zamach zbiega si� ze
wspania�ymi uroczysto�ciami w przeddzie� wielkiej wojskowej wyprawy.].
Filip postanowi� �lub swej c�rki ze swym szwagrem z Epiru przekszta�ci� we
wspania�e igrzyska - przygrywk� do wyprawy na Azj�; dowiod�yby one w ca�ej
okaza�o�ci jego, pot�gi. Postanowi� wyprawi� wesele w Ajgai, dawnej stolicy, gdzie
macedo�scy kr�lowie maj� sw� nekropoli�.
Warowne miasto w dzikiej okolicy g�ruje nad dolin� rzeki Aksios, dok�d
sp�ywaj� obfite, kr�te potoki i nieustannie szemrz�c przelewaj� si� po g�rskich
stokach. Ajgaja na przeci�g kilku dni odzyska�a zamierzch�� �wietno��. Spoza Olimpu
przybyli pos�owie z ca�ej Grecji nios�c dary dla oblubie�c�w i samego Filipa.
Wys�annicy republik i kolonii ��czyli si� z t�umem kap�an�w, poet�w, aktor�w i
zapa�nik�w przyby�ych ze wszystkich krain.
Filip wybieraj�c Ajgaj� dowi�d� swego sprytu; nowa kr�lowa, �wie�o po
po�ogu, jeszcze nie mog�a opu�ci� Pelli, a wuj jej Attalos przebywa� nad
Hellespontem. Przeto Filip stwarza� pozory ca�kowitego pojednania si� ze sw�
epirock� rodzin�. Wraz z nim przybywa�a Olimpias, a tak�e Aleksander.
Pierwszego dnia uroczysto�ci przebiega�y w ustalonym porz�dku; gdy ju�
po�wi�cono zwi�zek ma��e�ski, ka�dy z pos��w sk�ada� przyniesione dary. Pos�owie
ate�scy, przedstawiciele miasta najznamienitszego w federacji, szli w ostatnim
szeregu, a ich herold wr�czaj�c Filipowi ofiarowany mu przez swych rodak�w z�oty
wieniec przeczyta� �wie�o przeg�osowan� uchwa��:
�My, Ate�czycy, jako wyraz szacunku i powa�ania �ywionych do Filipa, syna
Amyntasa, kr�la Macedonii i hegemona * [*Hegemon by� urz�dowym tytu�em Filipa w
Zwi�zku Korynckim. Hegemon, s�owo pochodne od czasownika heghestai - przewodzi�,
prowadzi� - ma podobn� tre�� co duce lub F�hrer.]. Hellen�w, og�aszamy, �e je�liby
ktokolwiek spiskowa� przeciw jego �yciu, b�dzie uznany za krzywoprzysi�zc� i
zdrajc� Grecji. Gdyby zbrodniarz szuka� schronienia w Atenach, przyrzekamy wyda� go
s�dom w Macedonii, aby zosta� ukarany wedle praw tego kraju�.
Zas�pi� si� Filip s�uchaj�c uchwa�y. Zaprawd� zbytek troski okazywali mu
Ate�czycy! Czy tak jawnie m�wiono w ich mie�cie o jego �mierci, �e zamierzaj� si�
uniewinni� z udzia�u w spisku ci, kt�rzy zapewne po kryjomu go podsycali? W�tpliwe,
czy Demostenes ze szczerym sercem g�osowa� za uchwa��.
Jak nakazywa� zwyczaj przy wielkich uroczysto�ciach, zasi�gni�to rady
wyroczni delfickiej. Wys�annicy Delf publicznie og�osili odpowied� Pytii ubran� w
s�owa przez kap�an�w Apollina:
�Girlandy wie�cz� byka, koniec mu bliski, za� ofiarnik got�w�.
S�owa te dopuszcza�y pomy�ln� zapowied�: kr�l Pers�w poniesie wielk�
kl�sk�, ofiarnikiem b�dzie Filip, a wyprawa na Azj� Mniejsz� zako�czy si�
zwyci�stwem. Takim sposobem wyja�niono proroctwo, przynajmniej urz�dowo, z
pozornymi oznakami wielkiego zadowolenia. Jednak�e ktokolwiek wiedzia�, jakim Filip
jest koster�, zmys�owcem, uparcie chciwym ziemi i posiadania, dla tego nosi� on
znami� Byka, odpowied� Pytii za� mog�a zawiera� ca�kiem inn� tre��. Dostrze�ono, �e
Filip kilkakrotnie przesun�� r�k� po czole, jakby si� poczu� zatroskany i zm�czony.
W czasie uczty, kt�ra niebawem nast�pi�a, poprosi� o recytacj� poematu
swego go�cia Neoptolemosa, s�awnego ate�skiego aktora. Neoptolemos chc�c schlebi�
kr�lowi w jego wojennych zamys�ach wybra� urywek tragedii m�wi�cy o bliskiej
�mierci zdobywcy rz�dz�cego wielkimi kr�lestwami. I zn�w dostrze�ono, �e Filip
przesuwa d�oni� po opasce: po czym skierowa� wzrok ku drzwiom, jakby chc�c si�
upewni�, czy stra�e czuwaj�. Pauzaniasz z kr�tkim mieczem u pasa sta� za kr�lem, na
uboczu.
Ma�o zmieniona przez czas pi�kna twarz Olimpias ani nie drgn�a. Aleksander
r�wnie� trwa� niewzruszony.
Wieczorem Filip zwierza� si� dworzanom ze swego zm�czenia. Czy w jego wieku
sta� go na wielk� wypraw�, jak� zamierza� przedsi�wzi��? Nagle j�� m�wi� o
wypoczynku, mi�ym �yciu w pokojowym pa�stwie w�r�d szcz�liwych poddanych i zgodnej
rodziny. Czy�by �lub c�rki wzbudzi� w nim, jak w ka�dym ojcu, ten sm�tek? Niepok�j
dr�czy� go ca�� noc.
Nazajutrz rano, zanim poszed� do amfiteatru, gdzie mia�y si� odby�
igrzyska, wyda� rozkazy zwi�zane z w�asnym bezpiecze�stwem. Chcia� i�� sam, z dala
od rodziny i dworu, jedynie pod os�on� swej stra�y. �o�nierze mieli by� rozstawieni
wzd�u� drogi, aby nie dopu�ci� do� t�umu.
Lud ju� ca�kowicie zape�ni� stopnie, gdy przyby� kr�lewski orszak. Najpierw
ze sklepionego przej�cia wiod�cego do amfiteatru wy�onili si� kr�l Epiru wraz z
oblubienic�, przywita�y ich radosne okrzyki. P�niej w�r�d grzmotu wiwat�w pojawili
si�: strojna w z�oto Olimpias i Aleksander w zielonej tunice, na kt�rej tle miedzi�
p�on�y jego w�osy. Przechodz�c pod mrocznym sklepieniem oboje zauwa�yli
Pauzaniasza; w pancerzu dow�dcy przewodzi� stra�nikom rozstawionym co pi�� krok�w
wzd�u� mur�w. Pauzaniasz wydawa� si� spokojny i jedynie baczny na swe s�u�bowe
obowi�zki. Nast�pnie min�y do�� d�ugie chwile. Na stopniach amfiteatru wszystkie
g�owy wychyli�y si� w t� sam� stron�. �o�nierze wyprostowali si� szcz�kaj�c broni�.
Muzycy czekali na znak prze�o�onego. Kr�l Macedonii, hegemon Hellen�w, wszed� do
tunelu wiod�cego do amfiteatru.
Tego ranka w amfiteatrze nie by�em. Blisko na godzin� przed rozpocz�ciem
igrzysk wst�pi�em do �wi�tyni na akropolu. Za��da�em od kap�ana-ofiarnika, aby
przygotowa� mi kurcz� oraz dostarczy� min� * [*Mina stanowi r�wnowa�nik dawnego
francuskiego funta, wa�y�a 432 gramy.] dziewiczego wosku, po czym zamkn��em si� w
komnacie s�u��cej do medytacji, jakbym mia� odprawia� wr�by.
Na kamiennym stole rozp�aszczy�em dziewiczy wosk w taki spos�b, aby po
rozci�gni�ciu utworzy� tr�jk�t podstaw� zwr�cony ku mnie, wierzcho�kiem do
amfiteatru.
Wyj��em wn�trzno�ci z rozp�atanego kurcz�cia, u�o�y�em je na dziewiczym
wosku, skupi�em nad podstaw� tr�jk�ta. Wypowiedzia�em �wi�te zakl�cia, powtarza�em
je przepisow� ilo�� razy. a� poczu�em, jakbym wychodz�c z siebie opuszcza� m�
w�asn� ziemsk� pow�ok� i by� zdolny przenie�� me si�y w inne miejsce, inn� istot�.
Trwa�em tak d�ugie minuty wpatrzony w jelita kurcz�cia, a� wreszcie w
mieni�cych si� zwojach zobaczy�em to. co si� spodziewa�em zobaczy�. Ujrza�em jakby
wej�cie do tunelu i Filipa zbli�aj�cego si� ku wej�ciu, a w mroku Pauzaniasza.
Obrazy by�y malutkie, ale wyra�ne.
J��em z obu stron naciska� d�o�mi jelita, posuwa� je ku wierzcho�kowi
woskowego tr�jk�ta.
Jednocze�nie g�osem wspomagaj�c m� wol� wiod�em ruchami obu m�czyzn, w
kt�rych przela�em w�asn� istot�, i �ledzi�em ich wizerunki na po�yskuj�cej per�owo
powierzchni.
Gdy wepchn��em jelita w wierzcho�ek tr�jk�ta, �cisn��em je ze wszystkich
si�; rozjarzy�o si� �wiat�o, w kt�rym ujrza�em b�ysk broni, po czym - mrok; jelita
p�k�y okrywaj�c mi d�onie ��ci� i ka�em.
Odczu�em nag�� niemoc, jakby �ycie mnie odbieg�o, jakbym sta� si� zarazem
morderc� oszala�ym z trwogi i ofiar� w agonii.
Rozwar�em d�onie, aby na kamiennym stole utworzy� nowy tr�jk�t, tym razem o
podstawie skierowanej ku g�rze, �eby moc, kt�ra wyrwa�a si� z cia�a, przesz�a w
inne cia�o, aby wyzwolon� pot�g� wch�on�� �w, kt�ry mia� si� ni� odt�d pos�ugiwa�.
Wytar�em r�ce, wyszed�em na �wi�tynny dziedziniec, obr�ci�em si� w stron�
amfiteatru. Z ogromnej wrzawy, kt�ra stamt�d dochodzi�a, poj��em, i� Macedonia
zmieni�a kr�la.
Widzowie w oddalonych rz�dach poj�li pierwsze okrzyki jako wiwaty i ze
stopni rozbrzmia�a g�o�na owacja �ycz�c d�ugiego �ycia cz�owiekowi, kt�ry przed
chwil� skona�. Po czym uciech� zast�pi� wrzask przera�enia.
Filip nie wyszed� z tunelu. Pod sklepieniem le�a�o cia�o kr�la, broda w
kurzu, nad sercem tunika zabarwiona szkar�atem, porowate kamienie wch�ania�y jego
krew. Gdy pada�, zsun�a si� opaska, ods�aniaj�c dawn� ran�, kt�r� mu zada� Amon.
Kilku ze stra�y rzuci�o si� w po�cig za morderc�. Wyprzedzi� ich Pauzaniasz
p�dz�c ku wej�ciu. Czeka� na� ko� uzd� przywi�zany do zewn�trznego muru; zd��y� na�
wskoczy�, lecz wpad� na konar drzewa, kt�rego nie zauwa�y�, cios ugodzi� go w
pier�; stoczy� si� na ziemi�.
Ten, kto ma umrze�, a kogo o�lepia cudza si�a, wszystko mo�e przewidzie� ku
w�asnemu ocaleniu; nie zauwa�y ga��zi w poprzek swej drogi. Zanim Pauzaniasz,
oszo�omiony upadkiem, zd��y� powsta�, ju� �cigaj�cy do� doskoczyli; przeszy�o go
dziesi�� mieczy.
Aleksander nie zwleka� ani chwili, by dowie��, �e jest kr�lem. Natychmiast
zawezwa� wodz�w i doradc�w, lecz nie po to, by zasi�ga� ich rady albo ��da�
obwo�ania go monarch�, ale �eby im wyda� rozkazy jako w�adca, jakby to by�a rzecz
sama przez si� zrozumia�a; bez s�owa wszyscy okazali mu pos�uch.
Zw�oki Filipa przeniesiono do pa�acu, a trup mordercy zawis� na krzy�u
po�rodku agory; mia� tam pozosta� a� do pogrzebu.
Tego� dnia Olimpias otoczona liczn� �wit� wyjecha�a do Pelli. Dotar�a tam
po d�ugiej konnej podr�y, gdy ju� noc zapada�a,.i posz�a wprost do komnaty nowej
kr�lowej. Kleopatra jeszcze os�abiona po�ogiem spoczywa�a na �o�u; krucze w�osy
by�y rozsypane na po�cieli.
Olimpias odwi�za�a sw� szarf�, poda�a j� rywalce i rzek�a:
- Mo�esz si� powiesi�, nasz ma��onek zgin��. Je�li brak ci odwagi, zawezw�
me stra�e.
Zostawi�a Kleopatr� samotn� za drzwiami; zastawi�y je w��cznie.
Po kilku chwilach, gdy �aden szmer stamt�d nie dochodzi�, otwarto podwoje.
Siostrzenica Attalosa zako�czy�a swe �ycie, a cia�o jej zwisa�o z muru.
W�wczas Olimpias rozkaza�a, by jej przyniesiono ma�ego Karanosa; wzi�a na
r�ce kilkudniowe niemowl�, kt�re zamierzano uczyni� rywalem jej syna; otoczona
s�u�ebnicami uda�a si� do �wi�tyni Amona, na ofiarnym o�tarzu kaza�a podsyci� ogie�
i rzuci�a w p�omienie dzieci�tko jako przeb�agaln� ofiar�.
Z�oty wieniec, przys�any przez Ate�czyk�w Filipowi, odnaleziono nazajutrz
rano w Ajgai na g�owie rozpi�tego na krzy�u mordercy.
P�niej nast�pi� uroczysty pogrzeb; kap�ani pragn�c u�agodzi� bog�w polecili
spali� zw�oki Filipa i Pauzaniasza na tym samym stosie. W nekropolii kr�l�w spocz�y
ich zmieszane popio�y.

Rozdzia� XV
Syn Amona

Chwa�a bogom, albowiem zsy�aj� na swe s�ugi natchnienie do w�a�ciwego czynu


we w�a�ciwej chwili.
Skoro tylko Aleksander zosta� kr�lem, pouczy�em go o tajemnicy jego
narodzin i celu jego istnienia. Objawi�em mu istot� misteri�w samotrackich i
okoliczno�ci jego pocz�cia.
Opowiedzia�em o zwi�zanych z nim proroctwach oraz w jaki spos�b wsp�radzili
kap�ani Amona, aby si� one wype�ni�y. Powiedzia�em mu, jak we� zst�pi� boski
promie� oraz jak wybrano Filipa, aby zosta� jego ojcem-�ywicielem. Matka w d�ugiej
z nim rozmowie potwierdzi�a moje s�owa * [*Staro�ytni historycy umieszczaj� dat�
poufnej rozmowy Olimpias z synem, omawiaj�cej jego narodziny, na kr�tko przed
wyruszeniem wyprawy na Azj�. Nie ulega w�tpliwo�ci, �e w�a�nie w tym czasie zosta�y
mu udzielone wyja�nienia, kt�re spowodowa�y w nast�pstwie, �e Aleksander uwa�a�
siebie za istot� bosk� i zaprzecza� ojcostwu Filipa. Odwiedziny wyroczni w Pustyni
Libijskiej (szczeg�y poznamy w tek�cie) mia�y za zadanie jedynie je potwierdzi�.
Wybranie Egiptu jako pierwszego celu podboj�w, jak i zachowanie si� Aleksandra w
tym kraju wyra�nie �wiadcz�, �e ju� przed opuszczeniem Macedonii doskonale by�
poinformowany o swej godno�ci �syna Amona�, innymi s�owy - wyznaczonego na
faraona.].
Powiedzia�em r�wnie� Aleksandrowi, �e nie powinien d�ugo przebywa� w
Grecji, poniewa� odt�d krok jego winien by� jako piorun, w Egipcie za� oczekuje go
korona wskrzesiciela - syna Amona.
Powiedzia�em mu, �e dop�ki nie osi�gnie celu swego �ycia, dop�ty w swej
publicznej dzia�alno�ci winien nadal czci� pami�� Filipa jako rodzonego ojca, aby
nie podawa� w w�tpliwo�� Macedo�czykom i Grekom prawowito�ci swej w�adzy. W tej
dziedzinie niech b�dzie podobny wielu innym ludziom, kt�rzy przejmuj� dziedzictwo
po ojcu, nigdy przez takowego nie sp�odzeni. Ale winien tak�e wiedzie� i nigdy nie
zapomnie�, �e prawo swe do tronu dzier�y wprost z woli bog�w.
Gdy jutrzenka rozproszy�a cienie nocy, kt�ra s�ysza�a nasze s�owa,
uchyli�em przed Aleksandrem wszystkie zas�ony opr�cz jednej.
Aleksander poprosi� mnie, abym zosta� jego wieszczbiarzem i wi�d� go ku
ziemiom Amona.

Rozdzia� XVI

Krok piorunu

Grecja uwolniona spod jarzma Filipa mniema�a, �e r�ka Aleksandra b�dzie dla
niej l�ejsza. Ledwie min�� tydzie�, a ju� w Tesalii pojawi�y si� oznaki buntu;
jednocze�nie jedna z kolonii na po�udnie od Epiru wygna�a macedo�sk� za�og�;
Arkadia i Etolia wypowiedzia�y traktaty stanowi�ce o ich podleg�o�ci; wrza�a
Fokida, Teby gotowa�y si� do powstania.
W Atenach strojny w �wi�teczne szaty i uwie�czony kwiatami Demostenes
przypisywa� sobie zaszczyt posiadania ostrzegawczych sn�w i ��da� przyznania
laurowego wie�ca ku czci Pauzaniasza. Na to m�wca z przeciwnego obozu, niejaki
Fokion, odpowiedzia� mu, �e armii macedo�skiej zabrak�o na razie tylko jednego
�o�nierza.
Ale Demostenes nie ogranicza� si� tylko do s�ownych triumf�w; wszed� w
porozumienie z Attalosem, dow�dc� po�owy wojsk Filipa nad Hellespontem, i judzi� go
do buntu. Tak zach�cony Attalos wys�a� poselstwo do Pelli, lecz nie po to, by si�
podporz�dkowa� w�adzy Aleksandra, lecz uzna� za monarch� jego kuzyna, by�ego kr�la
Amyntasa III, ongi� z�o�onego z tronu przez Filipa. W odpowiedzi Aleksander wys�a�
nad Hellespont jednego ze swych dow�dc�w, Hekatosa, z rozkazem zg�adzenia Attalosa;
co nast�pi�o ju� w godzin� po przybyciu wys�annika. Tak wype�ni�a si� przepowiednia
zapisana w strofach Eurypidesa: po ma��onku i ma��once zgin�� sprawca za�lubin.
Korespondencja Demostenesa z Attalosem wpad�a w r�ce Aleksandra, a tre��
jej zezwoli�a mu niezw�ocznie skaza� na �mier� swego kuzyna Amyntasa. Jednocze�nie
powiesi�a si� z rozpaczy Tesalka Filemora, na�o�nica Filipa, matka Arridaeusa; sam
za� Arridaeus dlatego tylko unikn�� �mierci, i� nikt nie przywi�zywa� najmniejszego
znaczenia ani najmniejszej wagi do istnienia tego urodzonego p�g��wka.
Odt�d nikt nie m�g�by wsp�zawodniczy� w dochodzeniu praw do tronu, nie
b�d�c uprzedzony, jaki los go oczekuje. A gdyby starzy wodzowie kiedy� zapragn�li
stawa� d�ba, wiedzieliby, jaka spotka ich kara.
Po zastraszeniu ludzi nale�a�o teraz ujarzmi� ludy.
Aleksander zbiera trzydziestotysi�czn� armi� i wyrusza, aby pokaza� si�
Grekom w postaci nowego hegemona zes�anego im przez bog�w. Gdy dow�dcy pytaj� go,
jak� drog� ma i�� armia, Aleksander odpowiada: �Achillesow��. Prowadzi swe wojsko
mi�dzy Olimpem a morzem, wkracza do Tesalii, przed wojskiem wysy�a kopaczy, kt�rzy
rozszerzaj� kozie �cie�ki na g�rze Ossa, pod��a za nimi wzd�u� wybrze�a Magnezji i
wkracza do kraju narodzin Achillesa.
Tesalczycy widz� si� okr��eni i odci�ci od reszty Grecji; gdy spodziewaj�c
si� srogiej kary przybywaj�, aby si� podda�, ze zdumieniem dowiaduj� si� z ust
Aleksandra, �e ku czci Achillesa odt�d uwalnia si� ich od daniny. Zdobywszy w ten
spos�b wdzi�czno�� Tesalczyk�w, Aleksander przekracza Termopile i przybywa do Delf
akurat podczas trwania Rady amfiktionii. Osobi�cie zjawia si� w czasie narady i
ka�e siebie uzna� za dziedzica i nast�pc� Filipa, ongi� piastuj�cego godno��
najwy�szego opiekuna amfiktionii.
Wszyscy my�l�, �e on w Delfach, a on ju� pod Tebami. Przera�one Ateny
wysy�aj� poselstwo, a wraz z nim Demostenesa, lecz �w po drodze ucieka w panice i
opuszcza reszt� wys�annik�w, kt�rzy - o dziwo - s�ysz� wy��cznie s�owa pokoju.
Aleksander nic nie narzuca Ate�czykom pr�cz potwierdzenia ugody, kt�r� zawar� w
imieniu swego ojca przed dwoma laty. W szale ulgi ate�ski lud, kt�ry przed kilku
tygodniami uchwali� ofiarowa� z�oty wieniec Filipowi, a drugi taki� wieniec ku
pami�ci jego mordercy, teraz ten�e lud ofiarowuje oba wie�ce Aleksandrowi.
�w pod��a do Koryntu, gdzie zwo�uje rad� sojusznicz�; raz jeszcze ka�e
potwierdzi� swe przywileje dziedzica i nast�pcy Filipa. Pa�stwa pozostan�
niezale�ne, lecz dostarcz� uprzednio przewidziane wojskowe kontyngenty na wypraw�
do Azji.
W tym�e Koryncie Aleksander gwoli zabawy zapragn�� zobaczy� Diogenesa,
starego szale�ca, kt�ry si� rozs�awi� dowcipnym l�eniem ludzi.
S�uga bogatej rodziny z Koryntu, kt�r� bawi�o, �e przed ich progiem siaduje
na �awce �w b�azen, sp�dza� bezczynnie czas che�pi�c si� swym ub�stwem,
odstr�czaj�cym wygl�dem, bij�cym ode� smrodem, a w ksi�ycowe noce mia� si� za
brytana strzeg�cego m�dro�ci.
Oczekiwano, co te� powie Aleksandrowi. Zaprawd� nie na wiele si� zdoby�.
- Ods�o� mi s�o�ce! - burkn�� stary gbur, gdy m�ody kr�l poprosi� go, aby
wyrazi� swe �yczenie.
Szczytu m�dro�ci upatrywano w owym grubia�stwie i doszukiwano si� r�wnie�
na wszelkie sposoby, co mia�a oznacza� odpowied� Aleksandra.
- Gdybym nie by� kr�lem, chcia�bym by� Diogenesem.
A s�owa te po prostu oznacza�y, �e gdyby nie by� pierwszym w�r�d ludzi u
szczytu s�awy i pot�gi, wola�by zosta� ostatnim cz�owiekiem, �y� w skrajnej
samotno�ci i ub�stwie, nikogo nie k�opota� i nie mie� nic do stracenia.
Powracaj�c przez Delfy Aleksander pragn�� zasi�gn�� rady Pytii. Stara
kap�anka, sprawuj�ca w�wczas t� funkcj�, odpoczywa�a. Pytie bowiem nie prorokuj�
bezustannie; nim zasi�d� na swym tr�jnogu, musz� w ci�gu kilku dni po�ci�,
przygotowywa� si�, wdycha� dymy przepisanych kadzide� i pi� okre�lone napoje. Lecz
Aleksandrowi by�o spieszno, kaza� wskaza� sobie siedzib� Pytii, pchn�� drzwi niby
m�ody, triumfuj�cy b�g, przem�wi� do ucha staruszce, urzek� j�, przekona�, obj��
wp�, powi�d� ku �wi�tyni.
- Synu - rzek�a do� z u�miechem - nie mo�na si� tobie oprze�.
Aleksander stan��.
- Nie trzeba i�� do �wi�tyni - zawo�a�. - Wracaj do siebie, matko.
Wyrzek�a�, com chcia� us�ysze�; wypowiedzia�a� swoje proroctwo.
Jesie� min�a na tych podr�ach. Wr�ciwszy do Pelli Aleksander zn�w si� zaj��
przygotowywaniem wyprawy na Azj�, przede wszystkim za� musia� zaradzi� pustce w
skarbcu, bo wskutek rozrzutno�ci Filipa pozosta�o w nim tylko sze��dziesi�t
talent�w w z�ocie - pi�ciokrotna cena Bucefa�a - na pokrycie pi�ciuset talent�w
d�ug�w * [*Wedle uprzednio podanych wylicze� Filip pozostawi� w macedo�skim skarbcu
sum� r�wn� 600 000 frank�w (600 milionom dawnych frank�w) na op�acenie armii i
administracji kr�lestwa, skarbiec za� by� zad�u�ony na sum� dziesi�ciokrotnie
wi�ksz�. Trudno sobie wyobrazi� bardziej katastrofaln� sytuacj�.]. Taki to spadek
odziedziczy� Aleksander. D�ugi szybko sp�aci, a ponadto uzyska po�yczk� w wysoko�ci
o�miuset talent�w, nieodzownych, by wyruszy� na wojn�.
Ale do Aleksandra dotar�a wie�� o rozruchach w�r�d p�nocnych szczep�w.
Pozostawia Antypatrowi rz�dy w stolicy, bierze ze sob� dwadzie�cia tysi�cy
�o�nierzy, pod koniec zimy maszeruje przez jeszcze o�nie�one g�ry, daje nauczk�
barbarzy�com zamieszka�ym na granicy jego pa�stwa. Z pierwszego szczepu zabija
pi�ciuset m�czyzn, z g�rskich osiedli zgromadza kobiety i dzieci, wysy�a je na
targi niewolnik�w nad Hellespontem; reszt� �upu rozdaje wojsku, aby zakosztowa�o
smaku zwyci�stw pod jego wodz�.
Cz�� macedo�skich statk�w sta�a zgromadzona na Wschodzie; Aleksander wysy�a
rozkaz, by podnios�y �agle i pop�yn�y w g�r� Isteru, dok�d sam zmierza; za t� rzek�
rozci�gaj� si� nie znane nam kraje. Po kilku zwyci�skich bojach toruje mu drog�
s�awa; pewnego dnia gromadzi tratwy i barki, staje na drugim brzegu Isteru; bawi tu
kr�tko, tyle ile trzeba, by uczci� olbrzymi� ofiar� Zeusa i przyj�� ho�d Scyt�w,
barbarzy�skich, nieustraszonych plemion, kt�re nie znaj� naszych bog�w i �ywi�
jedynie l�k, by niebo nie spad�o im na g�ow� - wedle ich s��w - je�li z�ami�
przysi�g�. W taki to spos�b Aleksander zakre�la p�nocn� granic� ziem podleg�ych
kultowi Amona * [*W po�udniowej Europie Aleksander by� pierwszym w�adc�, kt�ry
kiedykolwiek przekroczy� Dunaj. Rzeka ta nawet w epoce legendarnych p�bog�w
stanowi�a granic� staro�ytnych kult�w �r�dziemnomorskich.].
W ko�cu maja dociera wie��: kr�l Ilirii maszeruje na Macedoni�. W Pelli
Antypater posiada do�� wojska, aby odeprze� napa��, lecz Aleksander chce zwyci�a�
sam. W ci�gu kilku dni przebywa z armi� osiemset stadi�w * [*Oko�o 160 kilometr�w.
Stadion wynosi 6 pletr�w, czyli 600 st�p, i jest miar� zmienn�; zale�nie od kraju
liczy od 162 do 198 metr�w. Dla uproszczenia rachunku przyj�li�my t� ostatni�
miar�, czyli kilometr liczy� oko�o 5 stadi�w.]. i z p�nocy spada na miasto Pellion.
gdzie si� obwarowa� kr�l Ilirii.
Tymczasem inna armia, z�o�ona z g�rali, przybywa na odsiecz Ilirii,
zachodzi ty�y wojskom Aleksandra; �w zostaje �ci�ni�ty mi�dzy armi� na r�wninie a
warowni�, odci�ty od swych tylnych stra�y. W�wczas przed frontem os�upia�ych Ilir�w
ka�e swym zast�pom maszerowa� na prawo, na lewo, rozwija szyk bojowy, wstrzymuje
ich, zn�w ka�e maszerowa�, trzykrotnie udaje atak; zbici z tropu wrogowie pomykaj�
z jednego kra�ca r�wniny na drugi oczekuj�c ciosu, kt�ry nie spada. Kiedy wreszcie
Aleksander dostrzega, �e brak im tchu, rzuca swe falangi i zadaje kl�sk�
rozprz�onym hordom. Na noc wycofuje si� z w�wozu, a nazajutrz zn�w wraca pod
Pellion. Pr�no kr�l Ilir�w z�o�y� swym bogom w ofierze trzech m�odzie�c�w, trzy
dziewcz�tka i trzy czarne barany; �o�nierze uciekaj� z Pellionu; sami podpalaj�
miasto.
W walce Aleksander po raz pierwszy zosta� ranny w g�ow�. Dosi�gn�� go
kamie� z procy i cios maczug�, obie rany lekkie. Kiedy dobija rozpierzch�ych
g�rali, wie�� o jego ranie rozchodzi si� po ca�ej Grecji i rosn�c z miasta do
miasta wkr�tce si� zmienia w wiadomo�� o jego zgonie.
W Atenach Demostenes zn�w triumfuje; przedstawia na agorze cz�owieka, kt�ry
przysi�ga, �e widzia� Aleksandra martwego, i tak zawzi�cie peroruje, a� Demades
p�niej powie:
- Zupe�nie jakby Demostenes przyci�gn�� trupa Aleksandra tu� przed nasze
oczy.
Zn�w si� buntuje Beocja, zach�cona tak pewn� wiadomo�ci�. Po trzynastu
dniach u�miercony przez Demostenesa pojawia si� pod Tebami.
Kr�tki dialog nast�puje mi�dzy zbuntowanymi Teba�czykami a m�odym
bohaterem, kt�rego nic nie powstrzyma - ni �niegi, ni g�ry, ni rzeki, ni
przestrze�, ni wojska, ni mury, ani nawet rany. Aleksander ofiarowuje miastu pok�j
pod warunkiem, �e ono wyda dw�ch wodz�w kieruj�cych buntem: Fojnikosa i Protytesa.
Teba�czycy wzorem butnych Spartan odpowiadaj�, �e wydadz� obu przyw�dc�w
Aleksandrowi, je�li �w im wyda dw�ch swoich wodz�w, Antypatra i Filotasa,
pierworodnego Parmeniona.
- Kr�lu - rzek�em Aleksandrowi - zawsze dwukrotnie ofiarowuj pok�j, bo
trzeba przeciwnikowi pozostawi� czas, by ukorzy� sw� pych�. Lecz je�li za drugim
razem nie pos�ucha ciebie, karz bezlito�nie.
Aleksander ponowi� propozycj�; przyrzek� Teba�czykom, kt�rzy si� stawi� w
jego obozie, �e nie grozi im �adna kara i b�d� si� cieszy� wolno�ci� przys�uguj�c�
wszystkim Grekom. Teba�czycy odpowiedzieli og�oszeniem uchwa�y:
�Wszyscy Grecy, kt�rzy si� do nas przy��cz�, aby wsp�lnie walczy� z
Aleksandrem, b�d� �yczliwie powitani w naszych murach�.
Za poduszczeniem Demostenesa og�aszaj�, �e s� jawnymi sprzymierze�cami
Pers�w.
Przypadkowa utarczka otworzy�a �o�nierzom Aleksandra jedn� z siedmiu bram
miasta, walka na ulicach trwa�a do zmierzchu i przeistoczy�a si� w straszliw� rze�.
Sze�� tysi�cy Teba�czyk�w zabitych, trzydzie�ci tysi�cy je�c�w, z tych osiem
tysi�cy zostanie sprzedanych w niewol�. Kobiety i chorzy zamordowani w �wi�tyniach,
dok�d si� schronili; oto tak sczez� teba�ski lud.
Nie wystarczy�o unicestwienie ludu; miasto musia�o znikn�� z powierzchni
ziemi. Pr�cz �wi�tyni i domu poety Pindara wszystkie domy zburzono po ostatni
kamie�. Kap�ani i fletni�ci kroczyli w procesji, podczas gdy �o�nierze burzyli
mury. Staro�ytny gr�d za�o�ony przez Kadmosa, brata Europy, wieczne miasto Edypa i
Kreona, Eteokla i Polineika, Megareosa i Antygony, krwawe miasto nienawi�ci i
zbrodni, p�odne w tragedie i bohater�w, tak cz�sto opiewane przez poet�w,
zamieszkane przez najlepiej uzbrojony lud Grecji, gdzie Filip nauczy� si� sztuki
wojowania, pozosta�o ju� tylko kamienn� pustyni�, nad kt�r� kr��y�y ptaki
milczenia.
Ca�a Grecja ugi�a karku. Roz�upany na dwoje Olimp nie wprawi�by w takie
os�upienie.
Wsz�dzie miasta �pieszy�y powo�a� do w�adzy ludzi przychylnych Macedonii;
wczoraj ich mia�y za zdrajc�w, a dzi� czci�y w nadziei, �e uzyskaj� �askawo��
m�odego kr�la. Zewsz�d �pieszyli pos�owie z pismami pe�nymi pochwa� i s��w
przyja�ni.
List nades�any przez Ate�czyk�w Aleksander zmi��, rzuci� na ziemi� i
przydepta� na oczach wys�annik�w. Je�li Ateny nie �ycz� sobie losu Teb, winne mu
wyda� przyw�dc�w stronnictwa wrogiego Macedonii, a przede wszystkim Demostenesa.
Ateny wys�a�y Demadesa, je�ca spod Cheronei, kt�ry na polu bitwy potrafi�
zawstydzi� pijanego Filipa, Fokiona, kt�ry po �mierci Filipa odpowiedzia�, �e
Macedonii zabrak�o tylko jednego �o�nierza; tacy ludzie mieli b�aga� Aleksandra o
�ask� dla dr��cego ze strachu Demostenesa.
- Kr�lu, dwukrotnie zaofiaruj pok�j...
I Aleksander przyrzek� Ate�czykom, �e pozostawi ich w spokoju, je�li usun�
Demostenesa z �ycia politycznego i jednocze�nie wytocz� �ledztwo w sprawie sum,
kt�re pobra� od Pers�w. Ha�ba Demostenesa by�a jedynym haraczem, jakiego Aleksander
za��da� od Aten.
Od Dunaju po Peloponez, od Ilirii po Hellespont ca�y grecki lud podda� si�
ca�kowicie temu kr�lowi licz�cemu dwadzie�cia jeden lat �ycia. L�k, jaki w nim
zasia�, przetrwa a� do ko�ca jego panowania.

Rozdzia� XVII

M�� ze z�otym no�em

Pewnego ranka przywo�a� mnie Aleksander i opowiedzia� mi sen, kt�ry zam�ci�


mu noc.
- Widzia�em id�cego mi na spotkanie m�a w wysokiej czapie na kszta�t
sto�ka, przyodziany by� jakby w opo�cz� z bia�ego lnu zdobn� w z�oty haft, w r�ku
za� dzier�y� n� o z�otym ostrzu z wyrytymi na nim znakami w nieznanej mowie.
Cz�owiek �w rzek� mi, abym bez l�ku przekroczy� Hellespont, bo on b�dzie na czele
mej armii i pomo�e mi zdoby� kr�lestwo Pers�w.
Na chwil� zamkn��em oczy, po czym odpowiedzia�em Aleksandrowi:
- Pos�uchaj, synu. Kiedy� owego m�a spotkasz na swej drodze.

Rozdzia� XVIII

�wi�to muz

Aleksander sp�dzi� jesie� i zim� mi�dzy Pell� a obozem w Amfipolis, gdzie


gromadzi� greckie wojska na wojn� z Azj�. Postanowi� ruszy� w drog� w miesi�cu
Barana.
Wielu starych Macedo�czyk�w zaklina�o Aleksandra, aby od�o�y� wypraw�, a�
si� o�eni i sp�odzi syna. Wzrusza� ramionami. Co go obchodzi przysz�o��
macedo�skiej dynastii, skoro on zst�pi� z kr�lestwa bog�w! Ziemia, na kt�rej
dorasta�, by�a ojczyzn� przybran�. Pocz�ty przez boga, niepodobny by� do innych
kr�l�w, nie czu� �adnych zobowi�za� wobec cielesnych przodk�w i potomk�w. Wpojono
we�, co winien wype�ni�, a owo pos�annictwo jest wy�szego rz�du ni� ci�g�o�� rodu
lub dziedziczenie w�adzy. Synowie bog�w to samotnicy na ludzkim padole.
Ziemskiej rodzinie, kt�ra go wy�ywi�a, s�ugom z lat dzieci�cych,
nauczycielom, kt�rzy ukszta�towali jego umys�, rozda� sw� ziemi�, przychody,
klejnoty, podzieli� mi�dzy nich ca�� swoj� w�asno��. Nie pragn�� zatrzyma� nic z
dziedzictwa po Filipie, pr�cz godno�ci kr�la; wszystko inne zosta�o mu wypo�yczone,
przeto je zwraca�. W�dz imieniem Perdikkas, zdumiony t� szalon� rozrzutno�ci�
zawo�a�:
- Kr�lu, c� zatrzymasz dla siebie?
Aleksander odpowiedzia� mu z u�miechem:
- Nadziej�.
Nim odjecha�, wszystkiego si� wyzby�, jak winni czyni� b�d� kr�lowie, b�d�
prorocy, gdy id� wype�nia� duchowe pos�annictwo.
W Pelli Aleksander pozostawi� Olimpias jej atrybuty kr�lowej, lecz regencj�
powierzy� Antypatrowi M�dremu. Dwana�cie tysi�cy wojownik�w, oto wszystko, co da�
regentowi, by utrzyma� �ad w ca�ej Grecji, dwana�cie tysi�cy wojownik�w i l�k, jaki
wzbudza�a m�oda o nim legenda.
Nie tylko �agiew wojny mia� zanie�� do kr�lestwa Pers�w, ale r�wnie� kult
bog�w i greck� sztuk�. Dlatego, na kr�tko przed odjazdem, w Dionie u st�p Olimpu,
mie�cie po�wi�conym Zeusowi, kaza� uczci� muzy trwaj�cymi dziewi�� dni wspania�ymi
uroczysto�ciami; jeden dzie� dla ka�dej z muz.
Pierwszy dzie� by� po�wi�cony Kaliope, muzie poezji epickiej, w imi�
epopei, jak� prze�yj� macedo�skie i greckie wojska.
Drugi dzie� nale�a� do Klio, muzy historii, bo otwiera� si� nowy rozdzia�
dziej�w.
Trzeci by� dniem Euterpe, muzy poezji lirycznej, kt�ra sprawia, �e cz�owiek
staje si� wra�liwy na pi�kno �wiata.
Czwarty dzie� czci� Melpomen�, a wraz z ni� tragedi� obecn� i nieuniknion�
w ka�dym s�awnym losie.
Pi�ty dzie� przypad� w udziale Terpsychorze, najwy�szej opiekunce ta�ca,
kt�ry odzwierciedla boski ruch i rytm.
Sz�sty dzie� chwali� poezj� mi�osn� i jej muz� Erato, bo nie podoba si�
bogom cz�owiek, skoro uchyla si� od mi�o�ci.
W si�dmym dniu ofiar� z�o�ono Polihymnii w podzi�ce za opiek� nad �wi�t�
pie�ni�, cz�owiek bowiem we w�asnym g�osie s�yszy g�os bog�w.
�smy dzie� s�awi� Urani�, muz� astronomii, rozdawczyni� wiedzy jedynej,
kt�ra pomaga zharmonizowa� nasze czyny z obrotami we wszech�wiecie.
Wreszcie w dziewi�tym dniu odegrano komedi�, kt�rej pani� jest Talia, aby
przypomnie�, �e wszyscy jeste�my niedoskonali, a posta� nasza jest li tylko
z�udzeniem, i nale�y by� zdolnym zawsze podrwiwa� z w�asnej niedoskona�o�ci i
z�udze�.
Przeto uczczono i uwielbiono dziewi�� si�str, c�rek Zeusa i Mnemozyny,
tako� c�ry nieba i ziemi. Najs�awniejsi w Grecji aktorzy, �piewacy, muzycy i poeci
brali udzia� w tych widowiskach * [* Opisane uroczysto�ci przypominaj� nasze
wsp�czesne festiwale muzyczne, teatralne i ta�ca. Widowiska urz�dzone w Dionie
wedle wskazanego przez nas porz�dku wyr�nia�y si� okaza�o�ci� i przepychem; nie
wydaje si� jednak�e, aby Aleksander je zapocz�tkowa�, ju� Filip organizowa� tego
rodzaju �festiwale�, odbywa�y si� one w ca�ej Helladzie, niekt�re - regularnie, co
rok albo co dwa lata, i nie zawsze w stolicy, ale cz�sto w staro�ytnym grodku lub w
�mie�cie sztuki�. Jak za naszych czas�w sprowadzano na nie s�ynnych artyst�w, a dla
przyby�ych widz�w stanowi�y one okazj� do podr�y lub wypoczynku.]. Otaczali
Aleksandra jego towarzysze z nimfejonu, obecnie dwudziestoletni dow�dcy o g�adkich,
wygolonych policzkach; mieli oni niebawem podbi� ca�y �wiat. Po swej prawicy
Aleksander usadowi� Olimpias, tak jeszcze pi�kn� w trzydziestym si�dmym roku �ycia,
z oczyma promieniej�cymi dum�, obsypan� kr�lewskimi klejnotami; po lewicy za�
zasiada� regent Antypater.
Ostatniej nocy w wielkim, z bia�ego p��tna namiocie, wzniesionym pod
kwietniowymi gwiazdami, Aleksander wyda� uczt� dla prze�o�onych miast, pos��w,
wodz�w; trzystu biesiadnik�w zaj�o miejsca na przesz�o stu �o�ach.
Po czym wr�cili�my do Pelli. A pewnego ranka, gdy w �wi�tyni Aleksander ju�
z�o�y� ofiary Zeusowi, ruszy�a armia, kt�ra mia�a podbi� �wiat.
Na pa�acowym dachu otoczona s�u�kami Olimpias zamy�lona i ze �ci�ni�tym
sercem patrzy�a na odjazd. Zobaczy�a, jak wsiada na swego wielkiego, czarnej ma�ci
konia urodzony przez ni� z�otow�osy bohater. Ujrza�a regenta Antypatra, ca�uj�cego
d�o� m�odego kr�la. Nast�pnie Aleksander uni�s� rami� i zagra�y tr�bki.
Zast�pc� Aleksandra w armii zosta� stary w�dz Parmenion, dzi� ju�
sze��dziesi�ciotrzyletni. Jego pierworodny Filotas dowodzi� ci�kozbrojn� piechot�
macedo�sk� w he�mach, �elaznych nagolennicach, d�wigaj�c� miecze i d�ugie w��cznie.
M�odszy syn Parmeniona, Nikanor, wi�d� lekk� piechot� w wielkich, filcowych
kapeluszach, zbrojn� w kr�tkie w��cznie; Klejtos Czarny otrzyma� dow�dztwo nad
szlachetnymi Hetajrami, konn� gwardi�; na czele tesalskich oddzia��w sta� Kalas,
w�dz sprzymierzonych wojsk greckich zwa� si� Antygonos, Poch�d zamykali krete�scy
�ucznicy, za nimi tracka jazda w he�mach z ko�skim ogonem na czubie i pancerzach
obrze�onych sk�rzan� fr�dzl�.
Pod rozkazami mistrza Diadesa znajdowa�a si� artyleria obl�nicza i polowa,
materia�y do budowy ruchomych wie�, beluard, lekkich katapult wyrzucaj�cych strza�y
z br�zu, ci�kich katapult miotaj�cych kamienne pociski, a tak�e oddzia�y kopaczy i
budowniczych.
Na prze�o�onego osobistego sekretariatu oraz ��czno�ci z kr�lestwem i
sojusznikami Aleksander powo�a� Eumenesa z Kardii, m�a wielkiej wiedzy i energii, a
na jego pomocnika Diodora z Erytrei, Epimeletos kierowa� zaopatrzeniem wojska,
Leonnatos za� zosta� przybocznym kr�la. Jako historiografa zabra� Aleksander
Kallistenesa z Olintu, siostrze�ca Arystotelesa, a tak�e towarzyszy� mu pierwszy
jego nauczyciel, Lizymach, fanatyk poezji Homera.
Hefajstion mia� pozostawa� przy boku kr�la, by dzieli� z nim trudy i
wspiera� go w boju. Ptolemeusz, Nearch, Herpalos, Krateros, Perdikkas, Meleager
stanowili wy�sze dow�dztwo, a przysz�o�� w r�noraki spos�b mia�a rozs�awi� ich
imiona.
Jad�c na podb�j Azji Mniejszej i Egiptu Aleksander wi�z� na miesi�c
�ywno�ci i �o�du.
Na czele wojska kroczyli muzycy i tancerze, za nimi kap�ani.
Ja, Aristander z Telmissos, prorok Amona i wieszczbiarz Macedonii, jecha�em
za nimi na bia�ym rumaku tu� przed kr�lem. Z trzydziestu pi�ciu tysi�cy ludzi,
kt�rych krok za nami wstrz�sa� drog�, ja jedyny wiedzia�em, �e Aleksander nie
powr�ci ju� nigdy.

CZʌ� TRZECIA

Rozdzia� I

Kr�lestwo Pers�w

Kto zamierza pokona� lud, winien zna� jego dzieje; kto zamierza rzuci�
wyzwanie kr�lowi, winien pozna� jego r�d; kto zamierza zdoby� kraj, winien zna�
jego bog�w. Historia stanowi cz�� �wi�tej wiedzy.
Urodzi�em si� na wybrze�u Azji Mniejszej nad zatok� Glaukos. Moje rodzinne
miasto podlega�o satrapie Pers�w. Po drugiej stronie morza, w kt�re wpatrywa�em si�
jako dzieci�, znajduje si� uj�cie Nilu. Ponad zatok� Glaukos i ponad Nilem w tych
samych godzinach przesuwaj� si� te same gwiazdy.
Uczono mnie dziej�w Persji:
Persowie ucz� si�, �e objawienie zes�a� im Hom, wys�annik niebios; Hom za�
to Hermas albo Hormes, albo Horus-si-Isis, albo te� Hor-Amon; bo jakkolwiek wydaje
si�, �e objawienia zsy�a sto g�os�w, wszystkie te g�osy wychodz� z tych samych ust.
Hom przekaza� prawd� kr�lowi, ojcu D�emszida, ojciec przekaza� j� synowi.
Kiedy za� D�emszid zosta� kr�lem, os�dzi�, poniewa� prawda zosta�a mu objawiona, �e
on sam jest wcieleniem prawdy, �e on stworzy� straw�, sen, rado��, �e na jego
rozkaz ro�nie trawa, �e on star� �mier� z powierzchni ziemi. Zapragn��, aby go
czczono jako stw�rc� wszechrzeczy, �r�d�o Jedyne, i kaza� nadawa� sobie imiona,
kt�re s�u��, by wzywa� Niepoj�tego. Naonczas perska ziemia przesta�a rodzi�,
wysch�y studnie, wymar�y stada, ludno�� gin�a w krwawych walkach i zako�czy� si�
z�oty wiek.
D�ugie stulecia musieli czeka� Persowie, a� si� pojawi Zoroaster, kt�ry na
podobie�stwo Imhotepa-Asklepiosa podj�� s�owa Hermasa i naucza�, �e jedynie wiedza
o tym, co istnieje na g�rze, i magiczna moc d�wi�k�w mog� odwr�ci� z�o od �wiata i
cz�owieka. Naucza� te�, �e wieczna walka trwa mi�dzy Ormuzdem i jego siedmioma
archanio�ami �wiat�a a Arymanem i jego siedmioma demonami ciemno�ci; ze wszystkich
stworze� jedynie cz�owiek posiada wolno�� wyboru mi�dzy Ormuzdem a Arymanem,
przyczynienia si� do triumfu dobra albo triumfu z�a.
Dzi�ki m�dro�ci Zoroastra odrodzili si� Persowie oraz stali si� mocni i
pot�ni pod w�adaniem kr�l�w: Cyrusa, Kambyzesa, Dariusza, Artakserksesa; ale grzech
D�emszida ci��y� nad nimi nadal; przes�oni� im rozum, przeszkadza� pozna�, i�
bogowie innych lud�w to ich bogowie, kszta�tem oraz imieniem dostosowani do r�nych
krain.
Gdy Aleksander wyrusza� z Macedonii, najwi�kszym na �wiecie pa�stwem by�o
imperium perskie. Rozci�ga�o si� od Euksynu po Indus i od rzeki Jaksartes po
pustyni� nad Nilem * [*Pa�stwo perskie obejmowa�o: wsp�czesn� Turcj�, Syri�, Liban,
Izrael, Jordani�, Egipt, cz�� Libii i Cyrenajki, Irak, Iran, Armeni�, Azerbejd�an,
Gruzj�, Turkmeni�, Uzbekistan, cz�� Kirgizji, Afganistan i Pakistan. Pa�stwo
perskie dzieli�o si� na wiele satrapii pod w�adz� dziedzicznych wicekr�l�w, kt�rzy
rz�dzili jak prawdziwi monarchowie pod og�lnym zwierzchnictwem Wielkiego Kr�la.].
Nie w�ada� ju� nim Artakserkses III Bastard, �w kr�l, kt�ry wst�pi� na tron
w tym�e roku, gdy w Macedonii Filip obejmowa� w�adz�. Artakserkses, kt�ry najecha�
Egipt, wyp�dzi� faraona Nektanebo, kaza� zabi� byka Apisa, aby zje�� ze� piecze�,
zrabowa� anna�y i urz�dzi� o�l� stajni� w �wi�tyni boga Ptaha, nie prze�y� swych
niecnych czyn�w. Otru� go chiliarcha * [*Funkcje chiliarchy odpowiadaj� czynno�ciom
wielkiego wezyra lub premiera.], eunuch imieniem Bagoas, kt�remu przekaza� ca�� sw�
w�adz�. Eunuch trucizn� pozby� si� wszystkich syn�w kr�la pr�cz jednego Arsesa i
osadzi� go na tronie.
Ale Arses panowa� ledwie dwa lata, bo i jego z kolei zg�adzi� eunuch
Bagoas. Nast�pc� po Arsesie wybra� Bagoas ksi�cia z m�odszej ga��zi rodu, Kodomana,
s�dz�c, �e on b�dzie bardziej pos�uszny, i w�o�y� mu na g�ow� tiar� darz�c imieniem
Dariusza III. Pierwszym czynem Dariusza Kodomana by�o podanie Bagoasowi - w czasie
uroczysto�ci koronacyjnych - czary, do kt�rej domiesza� trucizny.
Ten�e rok, kt�ry ogl�da� wst�pienie na tron Dariusza, ujrza� te� obj�cie
w�adzy przez Aleksandra. Odt�d losami Persji i Macedonii mia�y rz�dzi� te same
gwiazdy.
Ani Artakserkses Bastard, ani Arses, ani Dariusz nie byli koronowani na
faraon�w; nie uznawali si� za syn�w egipskich bog�w i na ziemi prawdy prawd�
ciemi�yli.
Wojska Dariusza by�y r�wnie wielkie jak obszar jego pa�stwa. Mia� sto
tysi�cy wojownik�w z Azji Mniejszej, czterdzie�ci tysi�cy z Armenii, Cylicji, Syrii
i Egiptu, tyle� greckich zaci�nych, a powiadano, �e Indie mog� mu dostarczy� a�
milion �o�nierza.

Rozdzia� II

Bitwa Achillesa

Po dwudziestu dniach stan�li�my nad Hellespontem.


Podczas gdy Parmenion kierowa� przepraw� wi�kszo�ci wojska przez cie�nin�,
Aleksander wzi�wszy ze sob� tylko oddzia� Hetajr�w wsiad� na statek akurat w tym
samym miejscu naprzeciw przyl�dka Sigejon, sk�d ongi� greck� flot� powi�d�
Agamemnon * [*Ludy �ywi� uparte marzenia. Posta� Agamemnona by�a tym dla Grecji,
czym Karol Wielki dla Europy; przy ka�dym usi�owaniu zjednoczenia Hellen�w
powo�ywano si� na pami�� Agamemnona, tak samo jak wspomnienie o Karolu Wielkim
towarzyszy�o wszystkim wysi�kom zjednoczenia Europy.]. Homer opiewa� ka�dy zak�tek
tej ziemi, ka�d� dolin�, ka�dy pag�rek; Aleksander wci�� si� odwraca� do swego
pierwszego nauczyciela Lizymacha i przez ca�� drog� na przemian recytowali strofy
Iliady.
Aleksander przywdzia� zbroj� wykut� z metalu tak jasnego, �e l�ni�a niby
srebro, bia�y pi�ropusz wie�czy� jego he�m. Na pok�adzie kr�lewskiego okr�tu
zasiad� przy sterniku, d�o� po�o�y� na sterze. Po�rodku cie�niny musia�em z�o�y�
ofiar� z byka, aby u�agodzi� boga m�rz Posejdona i uczci� nimf� Tetyd�, matk�
Achillesa, a wi�c bosk� prababk� Aleksandra. M�ody kr�l wzi�� szczeroz�ot� czar�,
nape�ni� j� winem i rzuci� w fale.
Gdy si� zbli�yli�my do brzegu, Aleksander wszed� na dzi�b statku, a kiedy
kil j�� zgrzyta� o piasek, rzuci� oszczepem w nabrze�ny piach na znak, �e prawem
zdobywcy bierze ten kraj w posiadanie; pierwszy skoczy� na ziemi� azjatyck�; mia�
dwadzie�cia jeden lat i dziewi�� miesi�cy.
Wzniesiono trzy o�tarze, gdzie ofiar� uczci�em Zeusa-Amona, Heraklesa,
przodka kr�l�w macedo�skich, Aten�, opiekunk� Grek�w. P�niej wst�powali�my w
procesji po zboczu staro�ytnego Ilionu i poszli�my do �wi�tyni, kt�ra� przechowa�a
zbroj� Achilla. Mieszka�cy nowo�ytnego miasta ogl�dali nas z szacunkiem, ale i
zdziwieniem. Aleksander odczepi� od �wi�tynnego muru zardzewia�� tarcz� - jak wie��
g�osi�a, nale��c� do Achillesa - i na jej miejscu zawiesi� w�asn�, inkrustowan�
z�otem. P�niej zeszli�my na r�wnin� Skamandra, aby uczci� groby bohater�w. Wedle
staro�ytnego rytua�u Aleksander, Lizymach, Hefajstion i dow�dcy Hetajr�w obna�yli
si�, nama�cili cia�a oliw�, wylali wino na gr�b Achillesa, z�o�yli kwiaty i z
w��czni� w d�oni ze �piewem obiegli gr�b.
- Szcz�liwy Achilles - nagle zawo�a� Aleksander - za �ycia mia� przyjaciela
tak wiernego jak Patrokles, a po �mierci pie�niarza takiego jak Homer.
Wnet pi�kny Hefajstion obieg� gr�b Patrokla; tego� wieczoru Kallistenes z
Olintu, siostrzeniec Arystotelesa, j�� utrwala� na swych tabliczkach czyny i s�owa
Aleksandra.
Nazajutrz w Abydos do��czyli�my do wi�kszo�ci wojska; Aleksander zrobi�
przegl�d armii, nim j� skierowa� na po�udnie.
Dariusz Kodoman ze swej dalekiej stolicy Suzy nie raczy� si� rusza�, mimo
�e zna� ju� od dawna przygotowania do wyprawy tego pysza�kowatego m�odzie�ca; lecz
chc�c wniwecz obr�ci� nadzieje m�odego kr�la Macedonii, kaza� zebra� stutysi�czn�
armi� pod wodz� Spitridatesa, satrapy Lidii, i Rodyjczyka Memnona,
naj�wietniejszego dow�dcy owego czasu.
Memnon doradza�: wypala� ziemi� przed naje�d�c�, niszczy� zbiory, zatka�
studnie, uprowadzi� stada i wycofa� si� dostatecznie daleko w g��b kraju; niech
zast�py Aleksandra wymr� z pragnienia, g�odu i wyczerpania. Ale satrapa i mo�ni
pos�owie odm�wili pos�uchu tym radom, kosztowa�oby ich to za wiele; s�abe liczebnie
macedo�skie oddzia�y nie zdawa�y si� uzasadnia� a� takiej ofiary. Woleli zast�pi�
mu drog� do Frygii i oczekiwa� przeciwnika nad brodem pierwszej rzeki Granikos.
W drodze Aleksander spotka� pos�a Dariusza, wys�annik przekaza� mu list i
szkatu�� z darami. Na dary z�o�y�y si�: bicz, pi�ka i kilka z�otych monet. Z�ote
monety - wyja�nia� w swym pi�mie Dariusz - pos�u�� Aleksandrowi na drobne wydatki;
wiadomo bowiem, �e dno przeziera w jego skarbcu, pi�ka, bo niech raczej ni� si�
bawi, ni� zabawia w �o�nierza; w ko�cu bicz oznacza, �e jak dzieciak zas�uguje na
ch�ost�. Wielki Kr�l radzi� Aleksandrowi, aby co rychlej wraca� i skry� si� na
�onie matki, je�li nie chce sko�czy� na krzy�u; obiecywa� mu wybaczenie, je�li
odp�ynie i nie b�dzie mu si� d�u�ej naprzykrza�.
Po pi�ciu dniach, po po�udniu, Aleksander stan�� nad brzegiem Graniku.
Na drugim brzegu zgromadzi�a si� perska armia; mrowie zbrojnych, koni i
namiot�w. Zawiadomiono Aleksandra, �e w�r�d skrz�cej si� konnicy przeciwnika
znajduj� si�: syn, zi�� i szwagier Dariusza. M�ody kr�l wnet rozkazuje przywie��
Bucefa�a, ustawi� si� w bojowym szyku. Parmenion a� skoczy� z przera�enia. �w
dzielny w�dz, maj�cy za sob� czterdzie�ci lat wojowania, chcia�, aby wojsko
odpocz�o, chcia� zbada� teren, wys�a� zwiad, przygotowa� plan bitwy.
- Kr�lu - rzek� do Aleksandra - w ci�gu ostatnich dni nasi �o�nierze
przeszli pi��set stadi�w, jest nas po jednym na trzech wrog�w, i mimo �e rzeczka
wydaje si� p�ytka, w ka�dym razie ten nurt trzeba przeby�. Nie mo�na atakowa� przed
jutrzejszym rankiem.
- Jutro b�dzie mi s�o�ce �wieci�o w oczy, a teraz o�lepia ono Pers�w -
odpar� Aleksander. - Wr�by z dzisiejszego ranka s� nam pomy�lne.
Skoczy� na ko�, przecwa�owa� wzd�u� rzeki przed frontem armii, aby si�
pokaza� swoim przeciwnikom i aby wr�g pozna� bia�y pi�ropusz na jego he�mie. Sam
zobaczy� naprzeciw swego prawego skrzyd�a persk� arystokracj� na koniach; w�a�nie
na tej stronie zgromadzi� Hetajr�w, sw� wyborow� konnic�, i stan�� na jej czele.
Zabrzmia�y tr�by. Parmenion, zmuszony wyda� rozkaz swym obu synom, aby ruszyli
hoplici i lekkozbrojna piechota, sk�onny by� teraz podzieli� mniemanie Dariusza, a
mianowicie �e Aleksander zas�uguje na ch�ost�.
Lecz Aleksander, jak Grecy pod Troj� wrzeszcz�c: �Enyalios! Enyalios!�* [*
[Enyalios - jeden z przydomk�w boga wojny Aresa. Przydomek Enyalios spotykamy
kilkakrotnie w Iliadzie, lecz nigdy w Odysei]., rzuci� si� do rzeki, woda strug�
trysn�a wok� Hetajr�w, padli pierwsi, nim dotarli do brzegu; lecz Aleksander ju�
staje na ziemi; szeregi Pers�w rozst�puj� si� przed tym szale�cem, kt�ry wszystko
obala.
W boju konie macedo�skie znaj� tylko cwa�; straszliwe zderzenie piersi
rumak�w wstrz�sa powietrzem. Aleksander otwiera sobie drog� ku wrogim ksi���tom,
krewniakom Wielkiego Kr�la, widzi ich spiczaste he�my, skrz�ce w s�o�cu pancerze
usiane cennymi kamieniami. Nagle, w najg�stszym t�oku, p�ka mu w d�oni oszczep,
chwyta inny, podany mu przez s�siada, korynckiego je�d�ca, i rzuca si� na
Dariuszowego zi�cia, Mitrydatesa, kt�ry nadje�d�a z uniesion� zakrzywion� szabl�.
Aleksander zabija Mitrydata ciosem oszczepu prosto w twarz.
Ale i sam jest ranny. Nie zd��y� w por� uchyli� si� przed ciosem brata
Mitrydata, a ten mu kruszy pi�kny he�m. Czy Aleksander cho� odczu� cios? Dobywa
miecza, wbija go w pancerz wroga. W tej�e chwili naje�d�a go Spitridates, w�dz
perskiej armii, satrapa Lidii. Nie dojrza� go Aleksander i krzywa szabla Spitridata
zal�ni�a nad jego g�ow�; lecz tu� jest Klejtos Czarny, chroni�c kr�la, kt�rego
wykarmi�a jego siostra, a on sam nosi� w ramionach, Klejtos spina konia i ucina
mieczem d�o� satrapy.
Aleksander nie wiedzia�, kiedy utkwi� w jego zbroi oszczep; wyrywa go,
krwawi, nie zwa�a na nic.
W tym�e czasie oddzia�y piechoty Filotasa i Nikanora zaj�y brzeg, w��cznie
naje�one nad brzegiem tarcz odepchn�y wrogie szeregi. Persowie widz� odwr�t swej
konnicy, padaj�cych ksi���t, ust�puj� pola, mieszaj� si�, wpadaj� w panik�,
pierzchaj� w pop�ochu. Tylko greccy najemnicy, op�aceni przez Dariusza, w strachu,
�e nikt ich nie oszcz�dzi, przez chwil� stawiaj� op�r, lecz i oni si� za�amuj�.
Bucefa� si� zm�czy�, lecz nie Aleksander. Zmienia konia; pada pod nim nowy
rumak; dosiada trzeciego i p�dzi dobija� greckich najemnik�w. R�bie uciekaj�cych
Pers�w. Obala, tratuje, mia�d�y. Pole bitwy zmienia si� w krwaw� jatk�. Aleksander,
okryty piaskiem, potem i krwi�, przebiega w triumfie zas�an� trupami r�wnin� nad
Granikiem.
Za pogard� okazan� m�odemu bogowi z p�nocy daleki Dariusz w ci�gu kilku
godzin zap�aci� utrat� syna, zi�cia, szwagra; zgin�� satrapa Spitridates, Arsites,
jeden z najlepszych perskich dow�dc�w, pope�ni� samob�jstwo, a sam Memnon
Rodyjczyk, zrozpaczony, z reszt� wojska ucieka na wsch�d.
Aleksander ka�e zdj�� z trup�w trzysta najpi�kniejszych zbroi i wys�a� w
darze Atenom.
Rany jego s� powierzchowne, wnet po ich opatrzeniu, niezdolny usiedzie� na
miejscu, odwiedza po kolei rannych, omawia z lekarzami zabiegi, jakie nale�y
stosowa�. Sekretarze Eumenes z Kardii i Diodor z Erytrei z trudem nad��aj� z
zapisaniem wszystkich rozkaz�w, jakie wydaje, aby ol�ni� ca�y �wiat swoim
zwyci�stwem: pojmanych greckich wojownik�w Dariusza sprzeda� w niewol�; pad�o w
walce dwudziestu pi�ciu Hetajr�w, wi�c pos�gi ich zam�wi� u rze�biarza Lizypa i
ustawi� w Dionie u st�p Olimpu, tam gdzie uczczono muzy; nast�pne miasto nazwane
jego imieniem za�o�y� w okolicach Ilionu, niech Aleksandria Troas utrwali pami��
nowego Achillesa. Olimpias, swej matce, Aleksander chce wys�a� najpi�kniejsze
kobierce, z�ote czary i szaty z purpury znalezione w perskich taborach. Aleksander
jest spragniony, podczas zachodu s�o�ca nad Troj� kilku czar wina nie starcza, aby
ugasi� jego pragnienie.
Tego wieczoru Aleksander poj��, dlaczego Filip tak du�o popija� po bitwie.

Rozdzia� III

W�z Gordiosa

W sercu frygijskich g�r le�y miasto Gordion, tak nazwane od imienia


Gordiosa, kt�ry w zamierzch�ych czasach z prostego ch�opa przedzierzgn�� si� w
s�awnego kr�la tej krainy i by� ojcem kr�la Midasa.
Gdy Gordios ora� pole, na p�ugu spocz�� orze�; pragn�c wyja�ni� ow� wr�b�
Gordios pojecha� do miasta wozem zaprz�onym w par� wo��w, dyszel za� by�
przywi�zany do jarzma w�z�em z jarz�binowego �yka tak przemy�lnie, wielokrotnie,
tak dok�adnie przeplecionym, �e nie mo�na go by�o rozplata�, a nawet dostrzec
ko�c�w.
Ongi� wyrocznia przepowiedzia�a Frygijczykom, �e dopiero wtedy ustan�
obl�enia i walki wykrwawiaj�ce lud, kiedy pojawi si� cz�owiek na wozie, a oni
wybior� go na kr�la. Frygijczycy rozpoznali w Gordiosie wys�annika Zeusa, oracz
za�, kt�ry tak zr�cznie wi�za� �yko, dowi�d�, �e r�wnie zr�cznie potrafi rozwik�a�
k�opoty publiczne. Uczyni� Frygi� kwitn�cym pa�stwem.
W�z jego zachowa� si� w �wi�tyni wewn�trz warowni, a to z powodu innego
proroctwa, istnia�a przepowiednia: kto zdo�a od��czy� dyszel od jarzma, ten
zostanie panem Azji.
Gordyjscy kap�ani znali tajemnic� w�z�a, a gdy ta�my z �yka poczyna�y si�
rozlu�nia�, od czasu do czasu je umacniali. Jak daleko si�ga pami��, od wiek�w nikt
si� nie pokusi� o rozwi�zanie w�z�a.

Rozdzia� IV

Triumfalna droga

Po zwyci�stwie nad rzek� Granikos ludy j�y si� k�oni� przed Aleksandrem
niby trawa �ciel�ca si� pod stop� olbrzyma.
Wita�y go jako wybawc� przybrze�ne greckie kolonie gn�bione haraczem
op�acanym Persom. W g��bi kraju ludno�� widzia�a w nim rosn�cy majestat Grecji.
Chocia� m�drcy nadal je�dzili do Egiptu, aby czerpa� wiedz� u jej �r�de�, to we
wszystkim, co wi�za�o si� ze sztuk� w miastach, rozkosz� umys�u, ozdob� pa�ac�w,
zbytkiem i handlem, wzrok kierowa� si� ku Helladzie.
Ksi���ta znad Euksynu ju� swatali swe siostry i c�rki z greckimi wodzami,
poszukiwali do swych harem�w kurtyzan z Peloponezu, stroili je w klejnoty kupowane
w Grecji, chronili kupc�w z Koryntu i Megary, bili na monetach rysunki ate�skich
rze�biarzy; w ca�ej tej cz�ci �wiata mo�na by�o p�aci� monetami ze z�ota z g�ry
Pangajon, na kt�rych widnia� wizerunek Filipa, a wkr�tce wy��cznie b�d� kr��y�
srebrne tetradrachmy z podobizn� Aleksandra* [*Wobec trudno�ci finansowych, z
jakimi spotyka� si� Aleksander obejmuj�c w�adz�, przeprowadzi� on reform� monetarn�
r�wnie wa�n� i efektown� jak reforma Filipa Pi�knego [we Francji]. Ujednolici�
warto�� greckiego pieni�dza bior�c za podstaw� warto�� srebra, w kt�re Grecja
obfitowa�a; zast�pi� nim z�oto, kt�rego ogromne zapasy posiada�a Persja i wobec
tego mog�a je wykorzysta�, by za�ama� rynek handlowy konkurenta. Monet� Aleksandra
o warto�ci czterech drachm, czyli tetradrachm�, bito we wszystkich cz�ciach jego
pa�stwa za jego �ycia i d�ugi czas po jego �mierci; by�a ona powszechnie u�ywanym
�rodkiem p�atniczym. Tetradrachma stanowi�a pi�tnast� cz�� talentu, a warto�� jej
wynosi�a sze�� francuskich frank�w (czyli sze��set dawnych frank�w fr.).].
Bankierzy z Frygii, Lidii, Pamfilii je�dzili na wyk�ady Platona, a dzi�
wysy�aj� syn�w, aby s�uchali nauk Arystotelesa. Zach�cani przez tych filozof�w
zak�adaj� w swych stolicach akademie i licea; ka�dy budowa� now� siedzib� wy��cznie
wedle projekt�w greckich architekt�w, szczodrze op�acano attyckich malarzy i
rze�biarzy, a dzie�a ich zape�nia�y miasta, dla niejednego tyrana dwadzie�cia
talent�w w z�ocie za list Izokratesa nie stanowi�o zbyt wysokiej ceny. M�wcy,
poeci, aktorzy nie mogli nastarczy� zaproszeniom i je�dzili na wyst�py od miasta do
miasta. Ka�dy bogacz zamawia� sobie sarkofag rze�biony w marmurze z Pentelikonu,
aby nawet po �mierci okaza� si� Grekiem.
Cho� w oczach niekt�rych Ate�czyk�w Macedonia by�a nadal krajem prostak�w,
Aleksander Macedo�ski, hegemon Grecji, uosabia� dla Wschodu wielbion� kultur�.
Dziewi�� muz kroczy�o drog� otwart� jego mieczem, a on sam jawi� si� niby wcielenie
Hellady.
Pozostawiwszy Parmenionowi dalsze obejmowanie w�adzy nad zachodni� Frygi�,
zdobywca wyruszy� na Lidi�, gdzie dawna stolica Krezusa, Sardes, bez walki
otworzy�a przed nim bramy. Aleksander zabawi� tu kr�tko, tylko tyle czasu, ile
nale�a�o, aby po�o�y� pierwszy kamie� pod sanktuarium na wzg�rzu, gdzie w dzie�
jego przybycia rozszala�a si� burza.
Na miejsce satrapy Spitridatesa, kt�rego Klejtos zabi� nad Granikiem,
mianowa� rz�dc� jednego ze swych dow�dc�w, Asandra, krewniaka Parmeniona. Po czym
po paru dniach dotar� do Efezu, gdzie g��wna �wi�tynia sp�on�a w dniu jego
narodzin.
Pragn�c upami�tni� proroctwa zwi�zane z owym po�arem, Aleksander ustanowi�,
�e podatki dotychczas p�acone przez Efezjan kr�lowi Persji maj� odt�d wp�ywa� do
�wi�tynnego skarbca. Naonczas dwaj s�awni arty�ci pracowali nad odbudow� tego
przybytku, architekt Dinokrates i malarz Apelles. Aleksander wielce podziwia� ich
dzie�a; przyobieca� sobie, �e wezwie Dinokratesa, skoro tylko postanowi budowa�
nowe miasto, i zgodzi� si� trzykrotnie pozowa� malarzowi, kt�ry wykona� jego
wizerunek na Bucefale i z piorunem Zeusowym w d�oni. Pocz�tkowo portret niezbyt
zadowoli� Aleksandra; uwa�a� zw�aszcza, �e ko� nie jest podobny, i zamierza�
�wietnego mistrza uczy� jego sztuki, lecz Apelles by� ura�liwy.
- Kr�lu - odpar� - lepiej by� nie m�wi� o tych rzeczach, bo do �miechu
pobudzasz moich uczni�w. Tw�j ko� lepiej ni� ty zna si� na malarstwie.
Aleksander �askawie wys�uchiwa� kpin, o ile nie szydzi� ze� jaki� kr�l;
uwa�a� je za objaw szczero�ci. Niebawem zaprzyja�ni� si� z Apellesem i zarz�dzi�,
�e odt�d �aden inny malarz nie wykona jego portretu, a jedynie Lizyp b�dzie mia�
prawo utrwala� jego rysy w marmurze lub br�zie.
Nast�pnie miasto Milet - przy uj�ciu Meandra - drogo mia�o zap�aci� za
og�oszenie neutralno�ci. Milezyjczycy zapowiedzieli, �e port ich b�dzie otwarty
zar�wno dla floty Aleksandra, jak i kr�la Persji, floty z�o�onej z czterystu
statk�w zgromadzonych w pobli�u.
Parmenion ju� si� do��czywszy do Aleksandra radzi� wyda� bitw� na morzu;
Aleksander zarzuca� mu, �e �le sobie t�umaczy przepowiedni� o orle, kt�ry znad
morza spad� na wybrze�e; odm�wi� powierzenia swego losu falom i wybra� atak od
strony l�du. Zdobyto miasto w zaci�tym boju; zgin�li w nim Proteas, mleczny brat
Aleksandra, oraz drugi syn piastunki Hellanike, czyli dwaj siostrze�cy Klejtosa
Czarnego, lecz obro�cy Miletu tanim kosztem wywin�li si� od zguby, bo zap�acili
tylko trzystu greckimi najemnikami Dariusza, kt�rych Aleksander po wzi�ciu do
niewoli wcieli� do swych szereg�w. Po czym rozpu�ci� na pewien czas flot�. Nikanor
za� chwilowo sprawuj�cy nad ni� dow�dztwo zn�w stan�� na czele lekkozbrojnej
piechoty.
O pi�� stadi�w na po�udnie Memnon pokonany nad Granikiem zamkn�� si� z
resztk� swej armii w Halikarnasie; stary rodyjski w�dz, pragn�c da� Dariuszowi
r�kojmi� swej wierno�ci, odes�a� do� jako zak�adnik�w swe dzieci i �on� Barsin�;
Dariusz za� przekaza� mu w zarz�d ca�� Azj� Mniejsz�.
Aleksander ruszy� potem na Halikarnas, owo miasto, dok�d przed trzema laty,
w czasie sporu z Filipem, wys�a� by� w poselstwie aktora Tessalosa, aby prosi� dla�
o r�k� ksi�niczki przeznaczonej dla jego przyrodniego brata Arridaeusa.
W arcybogatej stolicy Karii, ojczy�nie Herodota, wznosi� si� uko�czony
ledwo przed dziesi�ciu laty s�ynny grobowiec, wybudowany przez kr�low� Artemiz�,
aby upami�tni� jej ma��onka i brata, kr�la Mauzolosa. Trzydzie�ci sze�� kolumn
d�wiga�o kolosaln� piramid�, gigantyczn� t� budowl� poczytywano za jeden z sze�ciu
cud�w �wiata, si�dmy bowiem w owym czasie jeszcze nie istnia�.
M�odsza siostra Artemizy, stara, zdetronizowana kr�lowa Ada, odsuni�ta od
w�adzy przez satrap�w Piksodara i Orontobatesa, przyby�a do Aleksandra z propozycj�
sojuszu, oczarowana nim nazwa�a go swym synem i tak si� litowa�a nad jego skromnym
jad�em, �e j�a mu obficie dostarcza� potrawy korzenne, s�odzone, wyszukane,
sporz�dzone w jej w�asnych kuchniach. W ko�cu postanowi�a go adoptowa�, przekaza�
dziedzictwo i wyda�a mu Alindy, jedyny gr�d, jaki zachowa�a.
Cho� Aleksander mia� kr�low�, kt�rej m�g�by zwr�ci� tron w Halikarnasie,
samo miasto zda si� wcale nie by�o sk�onne, aby si� podda�. Broni�y je mocne mury,
otacza�y g��bokie fosy, kt�re nale�a�o zasypa�, za� wie�e i katapulty mistrza
Diadesa wyrz�dzi�y znikome szkody; ataki by�y bezowocne, grozi�o, �e obl�enie
potrwa d�ugo, gdyby nie przypadek: dwaj pijani �o�nierze macedo�scy k��c�c si�, kto
z nich jest wi�kszym bohaterem, pobili si� pod wa�ami. �o�nierze Memnona wypadli,
by ich schwyta� w niewol�; towarzysze opoj�w przybiegli na pomoc; z obu stron
po�pieszono z odsiecz�; nast�pi�a ostra utarczka i niebawem Macedo�czycy przemoc�
wtargn�li do miasta. Memnon widz�c, �e nie zdo�a utrzyma� miasta, rozkaza� je
podpali� i �o�nierze szli przez �ar w d�awi�cym dymie.
Ostatecznie Memnon schroni� si� w porcie na wybrze�u i stamt�d wymkn�� si�
do Mityleny na wyspie Lesbos, tam postanowi� zebra� wojska i podj�� wojn� na morzu.
W Halikarnasie dzie�o zniszczenia rozpocz�te przez ogie� Aleksander kaza� doko�czy�
motyk� i odda� kr�lowej Adzie miasto, w kt�rym pozosta�y tylko �wi�tynie i
grobowiec Mauzolosa.
Dzie� tych dokona� Aleksander w dwudziestym drugim roku �ycia.
Po zdobyciu Karii podda�y si� bez oporu Licja, Pizydia, Pamfilia. Kilka
potyczek przedniej stra�y, kilka atak�w na s�abe wa�y jedynie przerywa�o ten
triumfalny poch�d.
Dzie� po dniu niezliczone miasta poddawa�y si� Aleksandrowi lub jego
dow�dcom. W�adcy perscy uciekali albo �pieszyli, by z nim pertraktowa�; ludno��
wychodzi�a na spotkanie zwyci�zcy, niekiedy za� wzorem Faselidy ofiarowywa�a mu
z�oty wieniec.
W takich okoliczno�ciach pewnego wieczoru wjecha�em do Telmissos, mego
rodzinnego miasta, kt�rego nie widzia�em blisko trzydzie�ci lat. Telmissos zawsze
na wschodzie s�yn�o z wieszczbiarzy powszechnie uwa�anych za nieomylnych; w
niekt�rych rodzinach dar prorokowania jest dziedziczny, a nawet posiadaj� go
kobiety i dzieci. W�a�nie dziewczyn� z Telmissos, z rodu prorok�w, poj�� za �on�
frygijski kr�l Gordios i mia� z ni� syna Midasa.
Moi krewniacy, towarzysze lat m�odo�ci, padli mi do n�g i prosili o
przepowiednie, rada miasta Telmissos uchwali�a postawi� mi pos�g u wej�cia do
�wi�tyni jako najs�awniejszemu z jego syn�w.
Nadesz�a zima. Poprzez �nie�ne zawieruchy omiataj�ce wysokie p�askowy�e
sz�a armia, aby si� zgromadzi� w sercu Frygii, Gordionie. Od wyjazdu na wiosn� z
Pelli wojska przesz�y trzyna�cie tysi�cy stadi�w.
Nazajutrz po przybyciu do Gordionu Aleksander wszed� na akropol, aby z�o�y�
ofiary i zobaczy� s�ynny w�z zachowany w �wi�tyni Zeusa. Zna� proroctwo. Chwil�
ogl�da� w�ze� z �yka i zobaczywszy, �e nie poradzi cierpliwo�ci�, doby� miecza i za
jednym zamachem przeci��, od��czaj�c jarzmo od dyszla, po czym zawo�a�:
- Patrzcie, rozwi�zany!
Nast�pnej nocy wybuch�a straszliwa burza, przez dwie godziny niebo jarzy�o
si� od piorun�w. Wkr�tce Aleksander otrzyma� dwie wa�ne wiadomo�ci: Memnon
Rodyjczyk zmar� na Lesbos, Antypater odni�s� na morzu wielkie zwyci�stwo nad persk�
flot�.
Aleksander wys�a� Ptolemeusza, Kojnosa i Meleagra po nowozaci�ne oddzia�y z
Macedonii i Hellady; a gdy na wiosn� wys�ali te posi�ki, zwin�� ob�z w Gordionie i
podj�� zwyci�ski marsz, najpierw na wsch�d przez Ancyr�, p�niej na po�udnie przez
Kapadocj� i wysokie g�ry Taurus.
Na prze��czy zwanej Bram� Cylicji, a znanej ju� Ksenofontowi, wojska stan�y
przed w�skim w�wozem, gdzie ledwo czterech ludzi mog�o i�� rz�dem. Parmenion, jak
zawsze przezorny, doradza� obej�� g�r�. Aleksander pozostawi� go z wi�ksz� cz�ci�
wojska przed wej�ciem do g�rskiej gardzieli, sam za� z garstk� �o�nierzy ciemn�
noc� przeszed� prze��cz, rozgromi� perskie stra�e - kt�rym starczy�oby stoczy�
kilka g�az�w, aby go zmia�d�y� - i otworzy� drog� swej armii.
By� tam w�a�nie, gdy nadesz�a wie��, �e satrapa Tarsu, Arsames, zamierza
spali� miasto, nim je opu�ci. Aleksander za� szuka� miejsca na odpoczynek dla
wojska, a Tarsos, staro�ytne miasto za�o�one przez Sardanapala, by�o bogate i
�wietnie nadawa�o si� na d�u�szy post�j; wraz ze sw� jazd� pu�ci� si� po zboczach,
�eby uprzedzi� po�ar, i od �witu do zmierzchu przeby� czterysta stadi�w dziel�cych
go od Tarsu. Na t�tent konnicy Persowie uciekli w pop�ochu nie zd��ywszy nawet u�y�
swych pochodni.
Kto zbieg� z g�ry, temu powietrze na wybrze�u wydaje si� duszne. Aleksander
zm�czony ca�odziennym cwa�em przystan�� na brzegu rzeki Kydnos, obna�y� si� i
wyk�pa�. Woda sp�ywaj�ca z g�r by�a lodowata. Po dw�ch dniach ogarn�a Aleksandra
silna gor�czka i wszyscy s�dzili, �e umrze; przera�enie zapanowa�o w obozie * [*W
czasie wypraw krzy�owych ta sama rzeka spowodowa�a zgon cesarza Fryderyka
Barbarossy, kt�ry zmar� po k�pieli w lodowatej wodzie.].
Cz�sto stawa�em przy wezg�owiu Aleksandra. Piel�gnowa�o go kilku lekarzy
obeznanych ze sztuk� magii nieod��czn� od wiedzy medycznej. W�r�d tych lekarzy
ulubie�cem Aleksandra by� Filip z Akarnanii, przyj�� go na �wiat, leczy� jego
dzieci�ce dolegliwo�ci i jecha� w jego �wicie.
Tymczasem Aleksander otrzyma� od Parmeniona tajne pismo z rad�, aby si�
pilnie wystrzega� tego Filipa i przepisanych przeze� lek�w, kr��y bowiem pog�oska,
�e lekarz zosta� srebrem przekupiony przez Pers�w i nale�y do spisku. Aleksander
zachowa� ten list mi�dzy tomem Homera a tarcz� Achillesa. Kiedy Filip z Akarnanii
przyszed� do niego z lekarstwem, kt�re osobi�cie przyrz�dzi�, i obiecywa� znaczne
po jego za�yciu polepszenie, Aleksander poda� list lekarzowi, jednocze�nie bior�c
czar�; gdy �w przeczyta� pismo, Aleksander zbli�y� nap�j do ust i pij�c patrzy�
lekarzowi prosto w oczy. Nazajutrz gor�czka opad�a i wszyscy zobaczyli, �e kr�l
jest uratowany.
W�wczas obsypano pochwa�ami Filipa z Akarnanii, a i mnie ich nie
szcz�dzono, przepowiedzia�em bowiem, �e gor�czka, acz zaznaczona w gwiazdach
Aleksandra, w tym roku nie grozi mu �mierci�.
Jednak�e kr�l potrzebowa� d�ugiego czasu, aby ca�kowicie powr�ci� do
zdrowia, i przez ca�e lato przebywa� w Tarsos. Wojska mia�y czas, by rozmy�la� nad
tre�ci� napisu na grobowcu Sardanapala w Anchialos ko�o Tarsu:
�Sardanapal, syn Anakindarakasa, pewnego dnia za�o�y� Anchialos i Tarsos.
Przechodniu, jedz, pij i za�ywaj mi�o�ci, reszta to czcza pr�no��.
Dopiero pod koniec wrze�nia Aleksander zn�w ruszy� na wypraw� id�c kr�tkimi
etapami wzd�u� wybrze�a. Ju� oko�o tygodnia by� w drodze, przekroczy� Pyramos i
dotar� do Soloi na granicy Fenicji, kiedy nadlecia� konny ��cznik. Aleksander
powita� go zwrotem, jakim cz�sto zwyk� przemawia� do wys�annik�w:
- Hej�e, zuchu, co za wie�� cudown� mi niesiesz? Czy Homer powsta� z grobu?
Goniec go powiadomi�, �e Dariusz Kodoman z wojskiem, kt�re oblicza si� na
sto sze��dziesi�t tysi�cy ludzi, zachodzi mu ty�y od p�nocy.
Wedle doniesie� szpieg�w widziano t� kolosaln� wojenn� procesj�, z�o�on� ze
wszystkich lud�w wielkiego imperium: Arme�czyk�w, Med�w, Chaldejczyk�w, Ira�czyk�w,
mieszka�c�w Kaukazu, Scyt�w, wojownik�w z Baktrii i greckich najemnik�w,
rozci�gni�t� na dziesi�tki stadi�w, sun�c� powoli w surowym rytualnym ordynku przez
pustyni� i g�ry Asyrii.
Najpierw na barkach niewolnik�w posuwa�y si� srebrne o�tarze z p�on�cymi
zniczami; za nimi post�powali magowie �piewaj�cy hymny i tylu� ich m�odych
pomocnik�w, ile rok liczy dni; p�niej toczy� si� rydwan s�o�ca zaprz�ony w bia�e
konie, a za nim kroczy� wielki, jak z ba�ni biegun zwany rumakiem s�o�ca, w biel
przyodziani stajenni trzymali w d�oniach z�ote r�zgi. Nast�pnie pojawi�o si�
dziesi�� bojowych woz�w inkrustowanych z�otem i srebrem, p�niej trzon konnicy
wybranej z dwunastu narod�w, nast�pnie dziesi�� tysi�cy wojownik�w, zwanych
�Nie�miertelnymi�, w z�otych naszyjnikach i szatach ze z�otog�owiu o r�kawach
obsypanych drogimi kamieniami; w odleg�o�ci trzydziestu krok�w sz�o pi�tna�cie
tysi�cy kr�lewskich kuzyn�w, za nimi kopijnicy sprawuj�cy piecz� nad garderob�
kr�la, a na ko�cu, na rydwanie ozdobionym pos�gami bog�w i z�otych or��w jecha� sam
Wielki Kr�l na tronie. Na g�owie mia� b��kitn� tiar� opasan� warkoczem splecionym z
purpury i bieli; na purpurowej w srebrzyste pasy tunice nosi� wierzchni� szat�
usian� drogocennymi kamieniami, na kt�rej dwa wyhaftowane jastrz�bie zdawa�y si�
spada� z ob�ok�w; u z�otego pasa zwisa�a krzywa szabla w pochwie sporz�dzonej z
jednego szlachetnego kamienia. Otacza�o kr�la dwustu �krewniak�w� i dziesi��
tysi�cy w��cznik�w tworz�cych stra�, poprzedzali oni trzydzie�ci tysi�cy piechur�w.
Za nimi sz�o czterysta koni do osobistego u�ytku w�adcy.
Dalej jecha�y pojazdy matki Dariusza i jego �ony Statejry, s�u�ebne i ma�e
dzieci na w�zkach; p�niej trzysta sze��dziesi�t pi�� na�o�nic w kr�lewskich
powozach. Trzysta wielb��d�w i sze��set mu��w wioz�o wojenny skarbiec pod stra��
�ucznik�w. Ksi�niczki, r�ni panowie, na�o�nice wielkich dostojnik�w, eunuchowie,
ciury obozowe, s�udzy, niezliczeni wojownicy zamykali poch�d, ponaglani przez
oddzia�y tylnej stra�y, maj�cej rozkaz pop�dza� maruder�w i zabija� zbieg�w.
Ledwie Aleksander wys�ucha� opisu wojsk nieprzyjaciela, a ju� nadbiegli
nast�pni go�cy z wie�ci�, �e Persowie rozgromili tyln� stra� pozostawion� w Issos
mi�dzy g�rami a morzem.
I zn�w wybuch� sp�r mi�dzy Aleksandrem a Parmenionem. W�dz chcia� i�� dalej
na po�udnie, rozbi� ob�z na wielkiej r�wninie, przygotowa� teren i oczekiwa� bitwy.
- Ale� w�a�nie chcesz wykona� zamys� Dariusza - zawo�a� Aleksander - bo
Persowie tym sposobem wykorzystaj� swoj� przewag� liczebn� i mog� nas ogarn�� i
schwyta� jak w sie�. Odwrotnie, to my im wyjdziemy naprzeciw i spadniemy na
Dariusza, kiedy jego olbrzymia armia, obci��ona kobietami i taborem, b�dzie
�ci�ni�ta na w�skim terenie.
Zgromadzi�y si� zast�py, Aleksander do nich przem�wi�. Natchn�a go blisko��
rozstrzygaj�cej bitwy. Wyja�ni� przewag�, jak� posiadaj� w starciu mimo s�abszej
liczebno�ci oni, do�wiadczeni wojownicy, nad Azjatami odzianymi jak kobiety, oni,
ludzie wolni, nad niewolnikami, Hellenowie walcz�cy przeciw barbarzy�com. Potrafi�
obdarzy� pochwa�� ka�d� falang�, ka�dego dow�dc�. Chwali� Parmeniona za wierno�� i
rozum, Filotasa za odwag� nad Granikiem, Perdikkasa, bo pierwszy wdar� si� do
Halikarnasu, dzi�kowa� Klejtosowi za ocalenie mu �ycia w starciu ze Spitrydatem.
Hefajstion, Nikanor, Krateros, Meleager, Nearch, Diades, Ptolemeusz - wszyscy w
przemowie zostali uwie�czeni laurem. Po czym Aleksander poleci� wyda� obfity
posi�ek, przygotowa� si� na koniec popo�udnia. Zawr�ci� na p�noc, noc� przeszed�
prze��cz, gdzie nikt go si� nie spodziewa�, nazajutrz, jak pragn��, stan��
naprzeciw Dariusza mi�dzy g�r� a morzem na w�skiej r�wninie Issos.

Rozdzia� V

Imiona kr�l�w

Niedowiarkowie, w�tpicie w magiczn� moc znak�w i d�wi�k�w, a pomy�lcie, z


jakiej przyczyny kr�lowie z pokolenia na pokolenie przybieraj� te same imiona,
kiedy przekazuj� trony? A wy, dlaczego nadajecie waszym dzieciom imiona s�awnych
m��w albo przodk�w, kt�rych pami�� czcicie, czy� nie dlatego, �e wi��ecie z owymi
imionami nadziej� przekazania dobroczynnych mocy?

Rozdzia� VI
Ob�z Dariusza

Aleksander pi� z czary wzi�tej z �up�w, a cena jej starczy�aby na zakup


pa�acu. Rozgo�ciwszy si� w namiocie Dariusza, roz�o�ony na �o�u Dariusza spogl�da�
od czasu do czasu na wielk� plam� krwi, czerwieniej�c� na opatrunku na�o�onym na
udo, i nie m�g� sobie przypomnie�, sk�d si� u niego wzi�a ta rana.
R�wnie� i tym razem prze�y� ca�� bitw� jakby w transie. Wojna zawsze
wyzwala�a jego ducha lub raczej wprowadza�a w stan �wi�tego uniesienia jak Pyti�,
gdy prorokuje, pie�niarza, kiedy uk�ada podnios�y hymn, albo jak Pitagorasa, gdy
si� my�l� zatapia� w swej tr�jcy. Tajemniczy wsp�d�wi�k nie�wiadomy a bezpo�redni
sprz�ga� jego czyny z tajemniczymi mocami wszech�wiata. Teraz, gdy si� sko�czy�
trud zwyci�stwa, chcia�, aby mu opowiedziano o przebiegu bitwy, kt�r� s�abo
pami�ta�.
W po�udnie, gdy Macedo�czycy ju� zbiegli po zboczu g�ry, stan�li naprzeciw
wrogiej armii Pers�w, obwarowanej za drewnianym ostroko�em. W oddali sta� na swym
rydwanie Dariusz, daleki, a jednak rozpoznawalny; w pancerzu inkrustowanym
szlachetnymi kamieniami, p�on�cym w s�o�cu tysi�cem ogni, Dariusz Kodoman g�rowa�
nad wojskiem. Aleksander rozkaza� hoplitom rozwin�� szyk bojowy; stan�� w szesnastu
rz�dach; na lewe skrzyd�o wzd�u� morza wys�a� tesalsk� jazd� pod wodz� Parmeniona,
ka��c mu za wszelk� cen� utrzyma� wybrze�e. Nagle og�uszaj�cy wrzask ze stu tysi�cy
piersi zagrzmia� nad w�sk� r�wnin�, odbi� si� echem w s�siednich dolinach.
Trzydzie�ci tysi�cy Macedo�czyk�w odpowiedzia�o gromkim, wojennym okrzykiem. Od tej
chwili Aleksander ju� nic nie pami�ta�.
Le��c obok niego opowiada� pi�kny Hefajstion.
- By�e� w�r�d nas, Hetajr�w, na prawym skrzydle; ledwie� zobaczy� Dariusza,
ju�e� si� nie posiada� z niecierpliwo�ci i rwa� do ataku; kopyta naszych koni
wzbija�y tumany piasku.
- S�o�ce sta�o nad nami - rzek� Aleksander - o�lepia�o Pers�w.
Hefajstion podj��:
- Wydawa�e� si� szcz�liwy. Pierwszy przeby�e� uj�cie rzeczki dziel�cej nas
od Pers�w; spi��e� Bucefa�a, skoczy�e� przez ostrok�, my przy twoim boku, a ty ju�
by�e� w ogniu bitwy. Ci��e� na prawo, na lewo, je�d�cy spadali z koni; nikt si�
tobie nie opar�, a my, id�c tu� za tob�, z trudem nad��ali�my, tak g��boko si�
wdar�e� we wrogie szeregi.
- Czy widzia�e�, Hefajstionie, jak wielki jest Dariusz?
Wszyscy widzieli�my m�a, kt�ry kaza� si� zwa� kr�lem kr�l�w, olbrzyma o
twarzy jakby z br�zu pokrytego �niad� patyn� i o d�ugiej, kruczej i kr�tej brodzie,
nieruchomego niby b�stwo w�r�d pos�g�w na rydwanie.
- Ale Persowie dzielnie si� bronili - ci�gn�� Hefajstion. - Im wi�cej ich
zabijano, tym wi�cej powraca�o. Zmieniali si�, aby broni� dost�pu do rydwanu kr�la.
A ty wci�� r�ba�e� bez ustanku jak drwal w lesie, gdzie drzewa odrastaj� po ka�dym
uderzeniu topora. Zabi�e� kilku perskich ksi���t, w�r�d nich satrap� Egiptu. Jak to
si� sta�o, �e ciebie nie zabili? Masz naprawd� w �y�ach krew bog�w.
- Chcia�em zabi� Dariusza - rzek� Aleksander. - Dlaczego mi si� wymkn��?
Pami�� jego zachowa�a to jedyne wspomnienie z przebiegu bitwy, przy�mi�o
ono reszt� prze�y�; bezustannie do niego powraca�. Zn�w widzia� dziwn� sylwetk� p�
cz�owieka, p� boga w he�mie na kszta�t tiary. Przez chwil� spojrzenia ich si�
skrzy�owa�y. Aleksander wyczyta� jakby majestatyczny smutek w pod�u�nych, czarnych
oczach wroga; ani �ladu okrucie�stwa w tym spojrzeniu, lecz wyraz - Aleksander nie
umia� go sobie wyt�umaczy� - jakby ostatecznego znu�enia. Roziskrzony, w tiarze,
olbrzym przyci�ga� go niby magnes. Aleksander oczywi�cie chcia�by go zabi�, lecz
przede wszystkim pragn��, aby mu Dariusz wyjawi�, cho�by jeszcze jednym
spojrzeniem, przyczyn� tego wyrazu rozpaczy, a tak�e dlaczego nie odczuwa�, jak on,
tej w�ciek�ej pasji walki. Nieruchoma posta� kr�la Pers�w, zda si�, kry�a jak��
tajemnic�.
- L�kali�my si� o twoje �ycie, kiedy perski �o�nierz rani� ci� w udo -
m�wi� Hefajstion - krew pocz�a si� toczy�, ale ty, ty r�ba�e� nadal, jakby� nic nie
czu�. Jak Achilles nie ulegasz ranom.
Aleksander u�miechn�� si�, lubi� by� por�wnywany z bohaterami, upaja�y go
pochwa�y.
To prawda, nie czu� rany; walczy� nadal w g�szczu zbrojnych. Ju� si�
zbli�a� do wielkiego, srebrzystego wozu, ju� przyprz�one konie stawa�y d�ba, gdy
nagle Dariusz znik�. Aleksander sta� przed pustym wozem. Nic przed pocz�tkiem bitwy
nie zapowiada�o takiego odruchu, kr�l Pers�w skoczy� na jednego z koni trzymanych w
odwodzie przez stajennych, jak za dotkni�ciem r�d�ki czarodziejskiej ukry� si� w
burzliwym przyp�ywie w�asnych oddzia��w. Jego nag�e znikni�cie niemal nasuwa�o
w�tpliwo�ci, czy rzeczywi�cie a� dot�d sta� na rydwanie.
Czy jakie� przepowiednie mag�w, czy jakie� proroctwa, czy jakie�
bezpo�rednie utajone przeczucie pchn�o do powzi�cia takiego postanowienia Wielkiego
Kr�la, s�yn�cego si�� we wszystkich jego pa�stwach, wojownika znanego z odwagi w
ca�ym jego kr�lestwie. Czy� nawet jego oczy nie m�wi�y, �e si� nie l�ka �mierci?
Pop�och, kt�ry ogarn�� perskie wojsko, os�oni� jego w�asn� ucieczk�. Ze
wszystkich stron rozlega�y si� okrzyki: �Kr�l uciek�, kr�l uciek��. Parmenion,
powa�nie zagro�ony, ujrza�, �e piechota przeciwnika nagle ust�puje, po czym
bez�adnie si� cofa. Aleksander poj��, �e wygra� bitw�, kiedy spostrzeg� w�asne
wojsko w po�cigu za olbrzymim oszala�ym stadem, kt�re porzucaj�c bro� i tabory z
wrzaskiem zmyka�o. Ujrza� �Nie�miertelnych� zmieszanych z piechurami, a kuzyn�w
kr�la ze stajennymi i niewolnikami.
A� do nocy Aleksander uparcie goni� Dariusza, szuka� go w g�rach, gdzie
trupy tarasowa�y dost�p do ka�dego w�wozu. Wielki Kr�l umkn�� niepoj�t� drog�.
Aleksander wr�ci� do obozu, gdzie si� rozgrywa�y straszliwe sceny.
Je�li chce si� zaprawi� psy do �ow�w, nale�y im pozostawi� paprochy, mniej
wi�cej to samo dzieje si� z �o�nierzami. Ale tego wieczoru to, co si� widzia�o,
przewy�szy�o w gwa�towno�ci i okropie�stwie najokrutniejsze wspomnienia
jakiegokolwiek wojownika.
Wprawdzie cz�� ksi���cych rodzin, wi�ksza cz�� tabor�w i skarbiec wojenny
pozosta�y w Damaszku, lecz znaczna liczba �on dostojnik�w, na�o�nic, s�u��cych,
eunuch�w, pacho�k�w dosz�a za wojskiem a� do Issos i wpad�a w r�ce zwyci�zc�w.
Srodzy Macedo�czycy, g�rale z Ilirii, Tesalii i Tracji, Achajowie, nawet Ate�czycy
rzucali si� na �ywy �up, wyci�gali go z woz�w, wydzierali z namiot�w. W nocnych
ciemno�ciach rozlega� si� skowyt kobiet, biega�y obdarte z odzie�y i klejnot�w i
pr�no usi�owa�y wymkn�� si� �o�nierzom, na ka�d� wali�o si� po dziesi�ciu
pancernych. Gwa�cili na trupach ociekaj�cych �wie�� krwi�; wojownicy, kt�rzy do��
szybko nie rzucili si�, by schwyta� kobiet�, m�cili si� bezczeszcz�c m�odych
pacho�k�w i s�ugi kap�an�w albo zast�puj�c lubie�no�� mordem zarzynali rannych,
je�c�w, dzieci.
Wojsko uszanowa�o tylko namioty Wielkiego Kr�la i kobiet z jego rodziny. Te
namioty i ca�a ich zawarto�� prawem wojny nale�a�y do Aleksandra.
Wstrz�saj�cy kontrast istnia� mi�dzy obozem wydanym na pastw� rozpasanych
instynkt�w zwyci�zc�w a obszern� z cennej tkaniny budowl�, dok�d wkroczy�
Aleksander, wszystko tu pozosta�o nie tkni�te, odk�d Dariusz wyszed�, aby wst�pi�
na sw�j rydwan. Perscy s�udzy zapalili pochodnie. Padli na twarz, dotykaj�c czo�em
kobierc�w, przed nowym panem, kt�rego im zes�a� los wojny; podali Aleksandrowi
posi�ek przygotowany dla Dariusza.
Podczas gdy wszyscy omawiali przebieg bitwy, a Parmenion troszczy� si� o
jutrzejsze rozkazy, Aleksander rozgl�da� si� wok� siebie, patrzy� na przepyszne
kobierce, inkrustowane sprz�ty, szczeroz�ot� zastaw�, w kt�rej mu podano posi�ek,
ba�niowy zbytek widoczny w najmniejszych drobiazgach. Przed bitw� zapewnia�
�o�nierzy, �e �atwo im b�dzie zwyci�y� Pers�w, obci��onych bogactwami; ale teraz,
gdy si� rozgo�ci� w�r�d tych skarb�w, nie m�g� powstrzyma� zachwytu i czu� si�
niemal zmia�d�ony.
- Oto, co si� zowie by� kr�lem - powiedzia� w zamy�leniu. - Chcia�bym, �eby
dzi� wieczorem zmartwychwsta� Attalos i mnie tutaj zobaczy�.
W�r�d przepychu perskiego majestatu my�la� o cz�owieku, kt�ry ongi
potraktowa� go jako bastarda.
Obudzi�y go z zamy�lenia lamenty w s�siednim namiocie, zamieszkanym przez
matk� Dariusza. Pos�a� dow�dc� po wiadomo�ci. To krzycza�y perskie kr�lowe oraz ich
s�u�ebnice. Jedna z kobiet zobaczy�a przeje�d�aj�cy, po�amany w�z Dariusza, a na
nim pozostawion� przez Wielkiego Kr�la bro� i p�aszcz z purpury, kt�ry niesiono
Aleksandrowi. My�la�y, �e Dariusz zosta� zabity, i op�akiwa�y jego zgon.
Wzruszony t� rozpacz� Aleksander, cho� ca�y dzie� zabija�, a chrapliwe j�ki
rannych jeszcze nape�nia�y dolin�, wnet pos�a� swego pierwszego przybocznego
Leonnatosa, �eby pokrzepi� kr�lewskie branki. Kiedy Leonnatos stan�� u wej�cia do
ich namiotu, nie zjawi� si� �aden s�uga, aby go poprowadzi�, wszed� przeto sam i
zobaczy� wiele kobiet w odzie�y porwanej na znak �a�oby, sypi�cych sobie popi� na
g�owy.
Syzygambis kr�lowa-matka i Statejra �ona Dariusza obj�wszy si� sta�y w
k�cie; kiedy zobaczy�y zbli�aj�cego si� zbrojnego dow�dc�, pomy�la�y, �e wybi�a ich
ostatnia godzina. Wszystkie kobiety j�y wy� w g�os, a kr�lowa-matka mimo swego
wieku i godno�ci pad�a do st�p wys�annika Aleksandra i szlochaj�c b�aga�a, �eby jej
zezwolono pochowa� syna wedle perskiego ceremonia�u, potem kr�l Grek�w mo�e
rozporz�dza� jej w�asnym �yciem i wszystkich jej krewnych. M�wi�a po persku, trzeba
by�o poszuka� t�umacza; znaleziono eunucha, kt�ry zdo�a� przet�umaczy� jej s�owa, a
nast�pnie potrzebny by� d�ugi czas, nim jej wyja�niono, �e syn jej nie zgin��, �e
Aleksander wcale nie zamierza skaza� na �mier� ani jej, ani te� �adnej krewnej
ksi�niczki. Leonnatos pom�g� wsta� starej kr�lowej, na co si� zgodzi�a, bo
posiada�a wrodzony majestat.
Nazajutrz rano Aleksander odwiedzi� rannych, szed� z trudem, wskutek
rannego uda. Towarzysz�cy mu Parmenion s�dzi�, �e go pochwali m�wi�c:
- Kr�lu, kulejesz dzi� jak tw�j s�awny ojciec Filip.
Lecz Aleksandra chyba urazi�a ta uwaga, bo odwr�ci� si� ode� nierad. P�niej
wezwa� Hefajstiona i poszli do branek.
S�dz�c z opowiada� o Aleksandrze, kr�lowe wyobrazi�y sobie, �e jest on
m�czyzn� bardzo wysokiego wzrostu; przeto Syzygambis pok�oni�a si� przed
Hefajstionem, poniewa� by� wy�szy. Bardzo si� zmiesza�a, kiedy eunuch zwr�ci� jej
uwag� na pomy�k�, a i Hefajstion okaza� si� stropiony, lecz Aleksander kilku s�owy
potrafi� wybawi� ich z k�opotu.
- Nie omyli�a� si�, kr�lowo - rzek� - bo on r�wnie� jest Aleksandrem.
Syzygambis by�a tak� kr�low�, jak� lubi� malowa� poeci. O szlachetnej
postawie, dumnym, szczerym spojrzeniu, o twarzy, kt�r� lata obdarzy�y majestatem,
ponadto ca�a jej posta� tchn�a godno�ci�. Wiek czyni�c powolnymi jej ruchy wzbudza�
szacunek, syn jej uciek�, wojska ojczystego kraju rozgromiono, tysi�ce trup�w
jeszcze za�ciela�o r�wnin�, ona za� sama w niewoli, a jednak�e gdy min�o wczorajsze
przera�enie, mimo ca�ej ruiny kr�lestwa, zachowa�a w swej rozpaczy wzruszaj�c�
godno��. Aleksander pragn�� okaza� r�wnie wielki majestat jak zwyci�eni.
- Nigdy nic z�ego nie �yczy�em twemu synowi - rzek� kr�lowej-matce -
uczciwie z nim walcz�; wiem, �e jest dzielnym wodzem, s�ynnym odwag�. Los wojny
odda� ci� w moje r�ce, ale chc� ci� traktowa� jak w�asn� matk� i rozka��, aby
obchodzono si� z tob�, jakby� ni� by�a rzeczywi�cie. Mo�esz przeto pochowa� twych
zmar�ych wedle przynale�nego im ceremonia�u i odda� cze��, jak nakazuje ojczysty
ich obyczaj.
- Dzi�kuj� ci, Aleksandrze, za twoj� �askawo�� - powiedzia�a Syzygambis -
zas�ugujesz, aby�my, ja, a tak�e moje c�rki, wznosi�y za ciebie mod�y jak za
Dariusza. Zechciej mnie zwa� twoj� matk�, a ja ci� zwa� b�d� moim synem; wielko��
twego ducha czyni ci� godnym, aby� nim zosta�.
Tedy przedstawi�a mu sze�cioletniego ch�opczyka.
- Oto syn twego wroga - dorzuci�a - chc� wierzy�, �e b�dziesz dla niego
ojcem, jak jeste� dla mnie synem.
Aleksander pochyli� si�, podni�s� ch�opca, kt�ry wcale si� nie d�sa� i
obj�� go za szyj�.
- Pragn��bym, aby ojciec by� ze mn� w takiej przyja�ni jak jego syn - rzek�
z u�miechem Aleksander - a sko�czy�yby si� wszystkie nasze zmartwienia.
Nast�pnie kazano podej�� obu c�rkom Dariusza, trzynastoi dziesi�cioletniej.
Kr�lowa Statejra, ma��onka Dariusza, by�a obecna przy rozmowie, ale
os�oni�ta welonem kry�a si� na uboczu w cieniu namiotu, aby si� nie wydawa�o, �e
si� ofiarowuje zwyci�zcy. Aleksander nie za��da� obejrzenia jej z bliska, mimo �e
s�yn�a z niezwyk�ej pi�kno�ci. S�dzi�a, �e b�dzie zmuszona dzieli� pos�anie
Aleksandra i �e podobny los spotka starsz� jej c�rk�, r�wnie� o imieniu Statejra,
kt�ra ju� doros�a do ma��e�stwa i rozkwita�a m�odocian� urod�. Aleksander bardzo
zadziwi� swe branki, a tak�e w�asnych dow�dc�w, bo nie wykorzysta� praw zwyci�zcy,
lecz kaza� je otacza� baczn� opiek�. Zbyt wielk� budzi�o w nim odraz� zachowanie
si� w�asnych �o�nierzy - wyja�ni� - nieuchronne nast�pstwo zwyci�stw, �eby sam mia�
pope�nia� czyny, kt�re gani� u innych.
By� to jeden ze sposob�w, aby si� wyr�ni� z og�u m�czyzn, a mianowicie: nie
ulega� p�ochym ��dzom, nie zezwoli�, aby kiedykolwiek kobieta obj�a nad nim
panowanie. W owych czasach cz�sto twierdzi�, �e wymogi cia�a oraz potrzeba snu to
dra�ni�ce znaki, w kt�rych widzi cechy swej �miertelnej natury; przezwyci�a� je
uwa�a� za sw�j punkt honoru. Czy� nie zauwa�ono, �e w czasie uczty wyrzek� si�
wspania�ej tancerki, kt�rej powab na� dzia�a�, bo wyzna� mu jeden z Hetajr�w, �e
si� w niej nami�tnie zakocha�? A w innym wypadku post�pi� jeszcze bardziej
zdumiewaj�co. Poprosi� Apellesa o namalowanie portretu nagiej kobiety imieniem
Pankasta, kt�ra przez pewien czas by�a jego kochank�; lecz niebawem spostrzeg�, �e
malarz pracuj�c przy obrazie zakocha� si� w modelce. Zamiast odczu� z�o�� i
zazdro�� Aleksander odda� Pankast� Ape�lesowi �ycz�c mu wszelkiego z ni� szcz�cia.
Mimo to uleg� urokowi mi�o�ci wcze�niej, ni� si� spodziewa�.
Jako wz�r cytowano jego zachowanie si� wobec perskich ksi�niczek i zdoby�o
dla� ono wiele szacunku; w nast�pstwie s�ysza�em o�wiadczenia wielu os�b, �e gdyby
zachowa� tak� wstrzemi�liwo�� do ko�ca �ycia, gdyby poskramia� w sobie pych� i
gniew, nie by� tak skory do u�miercania, niekiedy w�asnor�cznie, niekt�rych ze
swych najlepszych przyjaci�, by�by najgodniejszy ca�kowitego uwielbienia.
Ale na to musia�by posiada� nie�miertelno��, nie nosi� w sobie, jak
wszystkie przemijaj�ce istoty, nawet je�li wywodz� si� od bog�w, zarodk�w w�asnego
zniszczenia.
Ku pami�ci swego zwyci�stwa nad kr�lem Pers�w za�o�y� trzecie miasto:
Aleksandri� pod Issos.

Rozdzia� VII

Bryzeida

Pewnego wieczoru po bitwie pod Issos Aleksander zdaj�c si� na przypadek


otworzy� ksi�g� boskiego Homera. D�o� jego zatrzyma�a si� na urywku, w kt�rym
Bryzeida, pi�know�osa branka podobna z�ocistej Afrodycie, wypowiada te oto s�owa:
�W dniu, gdy chy�y Achilles zabi� mego ma��onka i spl�drowa� gr�d boskiego
Mynesa, nie pozwoli�e� mi wylewa� potok�w �ez, lecz przyrzek�e� mi, �e niebawem
boski Achilles pojmie mnie za praw� ma��onk�, uwi�zie na swych statkach do Ftyi w
kraju Myrmidon�w�.
Powiedzia�em Aleksandrowi, i� nale�y w tym widzie� wr�b�, kt�ra niebawem
si� spe�ni. Poniewa� my�li Aleksandra by�y naonczas ca�kowicie poch�oni�te
Dariuszem, pomy�la�, i� �artuj� wskazuj�c mu ma��onk� wroga.
Statejra mimo swej urody nie budzi�a w nim po��dania, a poniewa� Dariusz
jeszcze nie umar�, niezbyt zaufa� mej wr�bie.

Rozdzia� VIII

C�rka Artabazosa

Aleksander dowiedziawszy si�, �e Dariusz pozostawi� sw�j wojenny skarbiec w


Damaszku, spiesznie tam wys�a� przez dolin� Orontu Parmeniona z wojskiem; sam za�
ruszy� w poch�d, po drodze obejmuj�c w posiadanie wybrze�e.
Satrapa zarz�dzaj�cy Damaszkiem na wie�� o zbli�aniu si� macedo�skiego
wodza kaza� za�adowa� skarbiec na juczne zwierz�ta, zgromadzi� satrap�w i perskich
dostojnik�w oraz kobiety powierzone jego opiece; sam za� wyszed� z miasta, wola�
bowiem uda�, �e zosta� zaskoczony w murach. Om�wi� warunki swego poddania si� - co
inni mogli nazwa� zdrad� - i niby przez nieuwag� skierowa� olbrzymie tabory ku
naszym wojskom.
Przera�enie ogarn�o perskie tabory na widok �o�nierzy Parmeniona id�cych w
bojowym szyku; rozbiegli si� dow�dcy, stra�e, niewolnicy i tragarze pozostawiaj�c
konwojowane przez si� bogactwa; wo�nice wyskoczyli z woz�w, a rozszala�e konie
rozsiewa�y po drodze �adunki. Z�ote monety toczy�y si� jak ziarno z rozprutych
wor�w; szaty z purpury zrzucone z tylu ramion wala�y si� po polach; cenne wazy
wydobywano z kolein, a z zaro�li pasy wysadzane kosztownymi kamieniami.
Szybko schwytano zapl�tane w ci�kie szaty kobiety, kt�re wrzeszcz�c,
ci�gn�y za r�czki swoje dzieci; kilkaset, o s�awnych w Persji imionach, pojmano w
niewol�, aby je wys�a� do obozu Aleksandra. Zagarni�te srebro tak w surowcu, jak i
w monetach wynosi�o prawie siedemset tysi�cy talent�w * [*Oznacza to siedemset
miliard�w dawnych frank�w [francuskich], podczas gdy Aleksander wyruszy� z
Macedonii z po�yczk� w wysoko�ci o�miuset milion�w.]. Zdobyto siedem tysi�cy
jucznych zwierz�t i wielk� ilo�� woz�w. Parmenion tego� dnia wysy�aj�c Aleksandrowi
spis �up�w dopisa�: �Zasta�em trzysta dwadzie�cia dziewi�� nadwornych muzykantek i
tancerek, czterdziestu sze�ciu splataczy wie�c�w, dwustu siedemdziesi�ciu pi�ciu
kucharzy do szykowania potraw i dwudziestu dziewi�ciu do wypieku, trzynastu
mleczarzy, siedemnastu podczaszych do mieszania napoj�w i siedemdziesi�ciu do
grzania wina, czterdziestu perfumiarzy do sporz�dzania balsam�w�.
Parmenion pojma� r�wnie� pos��w ze Sparty, Beocji, a przede wszystkim z
Aten, wpad�y mu w r�ce naj�wie�sze archiwa perskie z korespondencj�, kt�r� z
Dariuszem wiod�o nadal a� do bitwy pod Issos wiele greckich pa�stw lub stronnictw.
Dwulicowo�� tu ujawniona obejmowa�a tak wiele os�b, �e Aleksander poniecha�
jakiejkolwiek kary i uwolni� pos��w.
Kiedy przedstawiono Aleksandrowi branki z Damaszku, a w�r�d nich
siostrzenice Dariusza, a tak�e wdow� po Artakserksesie Bastardzie i jego c�rki,
zaskoczy�o m�odego kr�la, gdy us�ysza� jedn� z kobiet przemawiaj�c� do niego po
grecku, a nawet w greckim dialekcie, jakim m�wi� Macedo�czycy.
- Nigdy sobie nie wyobra�a�am, kr�lu - rzek�a - �e po pi�tnastu latach zn�w
przed tob� stan�, i to jako twoja branka. Los dziwnymi i okr�nymi st�pa drogami.
Nazywam si� Barsina. Jestem c�rk� Artabazosa: kiedy� si� rodzi�, ojciec m�j chroni�
si� u twego ojca, ja za� sp�dzi�am w twoim kraju osiem lat mego dzieci�stwa. Jestem
tak�e wdow� po Memnonie Rodyjczyku.
Aleksander odnalaz� w pami�ci dalekie wspomnienie o Artabazosie,
zbuntowanym perskim ksi�ciu, kt�remu ongi� nie uda�o si� obali� Artakserksesa
Ochosa, za� Filip go�ci� go przez kilka lat w Pelli. Aleksander tak dobrze Barsiny
sobie nie przypomina�. Ona natomiast doskonale pami�ta�a Olimpias, piastunk�
Hellanike i wiele os�b z macedo�skiego dworu, wzruszy�a Aleksandra wspominaj�c
przesz�o��. Zaprosi� j� na wieczerz�, a p�niej z wieczoru na wiecz�r coraz bardziej
lubowa� si� w jej towarzystwie.
Barsina mia�a dwadzie�cia osiem lat, czyli by�a o pi�� lat starsza od
Aleksandra. Ojciec jej, Artabazos, powr�ci� do �ask po �mierci Artakserksesa, a
teraz by� jednym z najwy�szych dostojnik�w w perskim pa�stwie; zarz�dza� wschodnimi
prowincjami. Ona za� by�a ju� dwukrotnie zam�na i dwukrotnie owdowia�a. Ostatni jej
m��, s�ynny w�dz Memnon zmar�y na Lesbos, pozostawi� j� na dworze Dariusza jako
r�kojmi� wierno�ci; w taki spos�b wpad�a w r�ce �o�nierzy Parmeniona.
Aleksander zachowa� wielki szacunek dla pami�ci Memnona za waleczno��
wielkiego przeciwnika i prawo�� jego serca. Barsina wyjawi�a Aleksandrowi, �e i
Memnon �ywi� dla niego nie mniejszy podziw. Opowiedzia�a mu, i� pewnego dnia grecki
najemnik chc�c wkra�� si� w �aski u�y� obel�ywych s��w m�wi�c o Aleksandrze; Memnon
uderzy� �o�nierza drzewcem w��czni i powiedzia�: �P�ac� ci, �eby� z nim walczy�, a
nie, by� go l�y��.
Barsina mia�a g�os uroczy; okaza�a si� wykszta�cona, zna�a zar�wno kultur�
persk�, jak i greck�; matka jej by�a Greczynk�, ona za� odznacza�a si� ow� trwa��
urod�, b�d�c� wynikiem skrzy�owania ras. Posiada�a wielk� wiedz� - owoc rozlicznych
podr�y - tkliwo�� serca, jakiej si� nabywa w zmartwieniach na wygnaniu i przez
wczesne oswojenie si� z nieszcz�ciem. Umia�a s�ucha�, potrafi�a marzy�, bez s�owa
znosi� przeciwno�ci losu, ale i z zachwytem wita� nawroty szcz�cia. Powodowana
obowi�zkiem kocha�a starego Memnona i szczerze go �a�owa�a. Lecz jej pi�kne,
z�otawe oczy szybko si� zamgli�y pod spojrzeniem p� mrocznym, p� niebia�skim
m�odego zdobywcy. Dobrze zna�a wr�by, przepowiednie zwi�zane z Aleksandrem i by�a
gotowa uzna� w nim p�boga. Gdy g�owa zwyci�zcy zaci��y�a na jej piersi, uczu�a si�
u szczytu szcz�cia. Obj�a go ramionami kobiety dojrza�ej o ciele j�drnym i
nami�tnym i po raz pierwszy Aleksander uleg� czarowi niewie�ciej mi�o�ci.
Na wybrze�ach Fenicji zima by�a �agodna. Wojsko zdawa�o si� cieszy� widz�c
wodza zakochanym. Lizymach nie omieszka� widzie� w Barsinie Bryzeidy nowego
Achillesa. Czy� nie zosta�a brank� na tych�e wybrze�ach Azji Mniejszej, gdzie
Achilles pojma� w niewol� Bryzeid� uprzednio zwyci�ywszy jej ma��onka?
Aleksander uzna�, �e nies�usznie w�tpi� w moj� przepowiedni� i bra� j� za
�art.
Nawet sam Parmenion, zwa�ywszy, �e Barsina pochodzi z kr�lewskiego rodu,
zach�ca� Aleksandra, by j� poj�� za �on�, nie uwa�a� bowiem, �e znajdzie lepsz�
towarzyszk� �ycia. Proszono mnie o wr�by tycz�ce tego zwi�zku, okaza�y si�
pomy�lne. Aleksander przeto po�lubi� Barsin�, jednak nie uczyni� jej kr�low�, bo
tylko on sam by� godny nosi� koron�. Barsina daleka by�a od jakichkolwiek ��da�, z
wdzi�czno�ci� przyjmowa�a to, czym j� obdarzano.
Hefajstion nie okaza� rozczarowania ani urazy widz�c, �e Aleksander poj��
�on�, je�li ona posiada�a noc, on zachowa� dzie�; nadal pozosta� powiernikiem
najbli�szym, najtkliwszym przyjacielem, jakby sobowt�rem Aleksandra; m�ody kr�l
pragn�c dowie�� swemu Patroklowi, �e on jest skarbnic� wszystkich jego my�li, kiedy
wysy�a� poufny list, zawsze kaza� go przeczyta� Hefajstionowi; po czym przyk�ada�
do ust przyjaciela pier�cie� z wyryt� swoj� piecz�ci�, zanim j� wycisn�� na wosku.
W taki oto spos�b wsp�lnie si� zaznajomili z pe�nym pychy pismem Dariusza,
w kt�rym ten, nawet nie tytu�uj�c go kr�lem, ofiarowywa� tyle srebra, ile tylko
zdo�a pomie�ci� Macedonia, za powr�t matki, �ony i dzieci, oraz przepowiada�, �e
przypadkowy pomy�lny zwrot fortuny Aleksandra d�ugo nie potrwa, i doradza� mu
rozs�dnie wr�ci� do kr�lestwa swoich przodk�w.
W obecno�ci Hefajstiona Aleksander podyktowa� sw� s�ynn� odpowied�
rozpoczynaj�c� si� s�owami: �Aleksander Kr�l Dariuszowi�, przypomina� w niej
wrogowi wszystkie czyny wojenne, napa�ci, wyprawy, �upie�e i zbrodnie, kt�rymi
zawinili wobec Grecji kr�lowie Persji pocz�wszy �od owego dawnego Dariusza, kt�rego
imi� on nosi.� Aleksander o�wiadcza�, �e nie po to wkroczy� do Azji, aby rozpali�
wojn�, lecz j� wygasi�. �Bogowie - dorzuci� - popieraj�c s�uszn� spraw� okazali
przychylno�� moim wojskom, na kt�rych czele zmusi�em do pos�usze�stwa wobec mnie
znaczn� cz�� Azji, tobie w otwartej bitwie zada�em kl�sk� i mimo �e niczym nie
powinienem ci� obdarza�, o co mnie prosisz, poniewa� nie wojowa�e� ze mn� uczciwie,
je�li jednak przyb�dziesz do mnie jako b�agalnik, por�czam mym s�owem, �e oddam ci
tw� matk�, �on� i dzieci bez okupu, bo pragn� ci dowie��, �e umiem zwyci�a� i
zobowi�zywa� do wdzi�czno�ci zwyci�onych. Ale je�li raz jeszcze do mnie napiszesz,
pami�taj, �e piszesz nie tylko do kr�la, lecz do twojego kr�la�.

Rozdzia� IX

Syriusz

Syriusz to najdalsza z gwiazd, ale w naszych oczach ja�nieje najpodobniej


do S�o�ca, za kt�rym idzie jako wierny pies. Przeto Syriusz zwa� jest Psi� Gwiazd�.
Co roku na d�ugie tygodnie blask Psiej Gwiazdy tonie w blasku S�o�ca; obie
gwiazdy razem wschodz� i zachodz�, i w czasie tych tygodni zasada Syriusza stapia
si� z zasad� Re.
Po czym blask Syriusza od��cza si� od S�o�ca, egipscy kap�ani bacznie
obserwuj� ow� chwil�, gdy na wschodzie Syriusz staje si� widzialny; obserwuj� go
przede wszystkim dlatego, �e z przej�ciem owej gwiazdy ��cz� si� wylewy Nilu, a
tak�e dlatego, �e heliakalny wsch�d Syriusza s�u�y za podstaw� ustalenia
rzeczywistego roku.
Zanim Aleksander wkroczy� do Egiptu, zmieni� grecki kalendarz, aby czas
cz�owieczy by� zgodny z czasem Syriusza.

Rozdzia� X
Prace Heraklesa

W tym czasie dobrowolnie podda�o si� Aleksandrowi Byblos, wielkie miasto,


gdzie kult bog�w pokrewny jest obrz�dom egipskim. Nast�pnie podda� si� Sydon,
kolejno drugie naj�wietniejsze z fenickich miast; s�yn�ce na wszystkich morzach
mnogo�ci� swych statk�w i odwag� �eglarzy.
Kr�l Sydonu uciek�. Trosk� o mianowanie nowego w�adcy Aleksander powierzy�
Hefajstionowi. Za� Hefajstion rozgo�ci� si� w domu dw�ch m�odzie�c�w, dw�ch braci,
zaliczanych w mie�cie do najbogatszych i najwytworniejszych; maj�c ich za
roztropnych i dobrze obeznanych z krajowymi sprawami, a nadto za Grek�w z umys�u i
obyczaj�w, Hefajstion zaofiarowa� koron� temu z nich, kt�ry zechce j� przyj��; lecz
obaj m�odzie�cy odm�wili, bo prawa ich - o�wiadczyli - wzbraniaj� tronu ka�demu,
kto nie pochodzi z kr�lewskiego rodu. Podziwiaj�c ow� odmow� i mniemaj�c - jako im
odrzek� - i� wi�cej kryje si� wielko�ci ducha w odrzuceniu korony ni� w jej
posiadaniu, Hefajstion na nich zda� wyb�r kr�la. Obaj doradzili, aby powierzy�
w�adz� niejakiemu Abdalonymowi z kr�lewskiego rodu, lecz tak skromnemu, tak
dalekiemu od intryg, a nawet wszelakiej ambicji, i� by� zmuszony wynajmowa� si� do
pracy ogrodniczej, aby zapewni� sobie straw�.
Gdy wybrali si� do� obaj m�odzie�cy nios�c insygnia kr�lewskie i witaj�c go
jako kr�la, okopywa� on drzewa pomara�czowe w ogrodzie na przedmie�ciu Sydonu;
Abdalonym pocz�tkowo my�la�, i� zastawiaj� na� z�o�liw� pu�apk�, i d�ugo musieli go
przekonywa�, aby si� zgodzi� porzuci� prac�, rze�wy cie� ogrodu i wo� drzew
pomara�czowych. Nowy kr�l by� wyj�tkowo brudny; przede wszystkim nale�a�o go
wyk�pa�, aby oczy�ci� z wiekowego brudu, kt�rym zar�s�. Nast�pnie przymuszono go
wdzia� tunik� purpurow� w z�ote pasy i raczej zawleczono, ni� doprowadzono przed
oblicze Aleksandra. �w wielce go wychwala� za tak cierpliwe znoszenie biedy.
- Oby bogowie raczyli zezwoli�, abym z tak�� pogod� d�wiga� brzemi�
kr�lowania, kt�rym mnie obarczasz - odrzek� Abdalonym - a� do dzi� moje r�ce
starcza�y mi na wszystkie moje potrzeby, a poniewa� nic nie mia�em, niczego mi nie
brakowa�o.
Aleksander o wiele bardziej podziwia� t� odpowied� ni� grubia�skie
b�azenady Diogenesa. Kaza� wydzieli� nowemu monarsze cz�� Dariuszowego skarbca i
sprz�t�w.
Podda�o si� Byblos, Sydon otwar� bramy. Teraz przed Aleksandrem wy�oni� si�
Tyr, w�adca m�rz, miasto o dw�ch portach, za�o�yciel Kartaginy, Masalii i wielu
innych kwitn�cych kolonii. Jego okr�ty na�adowane kadzid�em, korzeniami, oliw�,
tkanin�, drogimi kamieniami, niewolnikami wioz�y wzd�u� wybrze�a prawdziw� fortun�.
Zbudowany by� na wyspie, wprawdzie oddalonej od l�du o cztery stadia, lecz o
stromych zboczach, kt�re wie�czy�a �wi�tynia Melkarta - Baala, w istocie
identycznego z Heraklesem.
Kiedy Aleksander obozowa� na wybrze�u, na przedmie�ciu zwanym Starym Tyrem,
miejska starszyzna wysiad�szy z ukwieconych barek przyby�a, aby przekaza� mu z�oty
wieniec jako znak przymierza; ale gdy Aleksander wyrazi� �yczenie udania si� do ich
�wi�tyni, aby uczci� Heraklesa, Tyryjczycy oschle odm�wili, twierdz�c, i� zwyk�
zabiera� zbyt wiele wojska do sk�adania ofiar bogom.
- Jednak�e, aby ci si� przypodoba� - dorzucili - zar�czamy, �e podobnie jak
twoich, nie dopu�cimy do naszych port�w r�wnie� statk�w perskich.
Wypowied� ta a� nadto przypomina�a replik� mieszka�c�w Miletu. Aleksander
wpad� w gwa�towny gniew, podepta� ofiarowany mu przed chwil� wieniec, ale
Tyryjczycy spokojnie mu wskazali odnog� morza chroni�c� miasto i opasuj�ce je wa�y,
a tak�e przypomnieli, �e oblegali miasto: kr�l Niniwy i Chaldei Salmanassar przez
pi�� lat, a sam Nabuchodonozor przez lat trzyna�cie i nie zdo�ali nim zaw�adn��.
Obl�enie Tyru przez Aleksandra Macedo�skiego trwa�o miesi�cy sze��.
Nigdy nie musia�em tyle wr�y�, ile podczas tych miesi�cy, nigdy tylekro�
nie odwo�ywano si� do mego stanu kap�a�skiego, bo i przedsi�wzi�cie by�o niepewne,
a cud�w bez liku. Przede wszystkim po swym wybuchu gniewu na Tyryjczyk�w Aleksander
mia� sen. D�ugo le�a� nie mog�c zasn��; ale ledwo zadrzema�, przy�ni�, �e Herakles
bierze go za r�k� i wiedzie do miasta. Natychmiast kaza� mnie obudzi� i spyta�, co
te� �w sen oznacza. Wyja�ni�em mu, i� na pewno zdob�dzie miasto, lecz po dokonaniu
czyn�w godnych Heraklesa.
Wtedy to w�a�nie powzi�� zamiar zasypania morza, aby zdoby� Tyr.
Ju� nazajutrz �o�nierze musieli si� przedzierzgn�� w drwali, kamieniarzy,
murarzy, aby pod kierunkiem Diadesa usypa� olbrzymi� grobl�, wiod�c� od brzegu a�
do wyspy. Z g�r liba�skich sprowadzono cedry, wbijano w dno pot�ne z nich pale. Na
wybrze�u zmieciono z powierzchni ziemi Stary Tyr, a wszystkie kamienie znikn�y w
morzu, by pos�u�y� za fundament. Na razie grobla ros�a do�� szybko, lecz niebawem
na swych statkach j�li si� zbli�a� Tyryjczycy i zasypywali �o�nierzy chmar� strza�.
Aleksander, chc�c zabezpieczy� pracuj�cych przed obstrza�em wroga, kaza� wznie�� na
budowanej grobli drewniane wie�e z katapultami oraz zawiesi� mi�dzy nimi olbrzymie
os�ony ze zszytych ze sob� sk�r wo��w. Wtedy Tyryjczycy zmienili taktyk� i
kierowali na wie�e p�on�ce barki, wio�larze za� w ostatniej chwili wyskakiwali z
tych p�on�cych ognisk i wp�aw wracali na wysp�.
Pewnej zimowej nocy burza zniszczy�a ju� na wp� uko�czon� budowl� i trzeba
by�o wszystko rozpoczyna� od nowa. Postanowiono, �e nowa droga b�dzie dwakro�
szersza, aby po obu jej stronach wznie�� ochronne mury.
Tymczasem �o�nierz spo�ywaj�cy sw�j posi�ek, gdy rozkroi� chleb, zobaczy�
sp�ywaj�ce ze� krople krwi. Wnet ludzie przerwali prac�, a i sam Aleksander si�
przel�k�, gdy go powiadomiono o tym cudzie. Spiesznie mnie przywo�ano. Wypyta�em
�o�nierza, obejrza�em miejsce i przes�ucha�em �wiadk�w, bo w przera�eniu chleb ju�
wrzucono do morza.
Zdarza�o mi si� widywa� pos�gi okrywaj�ce si� potem, a inne brocz�ce krwi�*
[*Podobny cud zdarzy� si� mianowicie podczas uroczystego �wi�ta muz w Dionie, gdzie
z nag�a j�� si� poci� pos�g Orfeusza. Zapytany w�wczas wieszczbiarz Aristander
zawo�a�: �Odwagi, Aleksandrze. Twoje bohaterskie czyny wywo�uj� pot na czole
poet�w!�], to s� w magii znane sprawki, ale �eby chleb krwawi� - nigdy. Cz�sto
sobie zadawa�em pytanie, kto w wojsku potrafi�by dokona� takiego czarodziejskiego
figla, czy te� g�upawy �o�nierz przestraszy� si� krwi jakiego� stworzonka
uwi�zionego w nie dopieczonym chlebie i zarazi� strachem swych towarzyszy.
W ko�cu odpowiedzia�em, �e jakakolwiek by by�a przyczyna, cud ten nale�y
uwa�a� za pomy�ln� wr�b�; w istocie, gdyby krew kapa�a na chleb, wr�ba by�aby
z�owieszcza dla oblegaj�cych, ale poniewa� krew wyp�ywa�a z mi��szu, zapowiada�a
ruin� i �mier� obl�onych.
Aleksander nie szcz�dzi� siebie pragn�c przy�pieszy� obl�enie; cz�sto
widywano go d�wigaj�cego kosze z piaskiem a� na koniec grobli; kilkakrotnie uda�
si� w g�ry, by przynagli� drwali �cinaj�cych cedry i ochroni� ludzi przed napa�ci�
koczowniczych szczep�w zaludniaj�cych okolice. W jednym z takich wypad�w bardzo
narazi� w�asne �ycie z winy swego nauczyciela Lizymacha.
Tam gdzie Achilles, winien przebywa� Fojniks; przeto Lizymach pragn�c
wiernie na�ladowa� sw�j Homerowy idea� nalega�, aby uczestniczy� we wszystkich
wyprawach. Ale ju� si� postarza�, ci�ko dysza�, nogi odmawia�y mu pos�usze�stwa i
wi�cej sprawia� k�opotu, ni� udziela� pomocy. Pewnego wieczoru, gdy szli g�rami,
Lizymach wl�k� si� drog�, a� wreszcie pozosta� w tyle. Nie widz�c go zaniepokojony
Aleksander wr�ci� w�asnym �ladem; poniewa� noc ju� nadesz�a, a zapada ona raptownie
w owej porze roku, nikt nie zwr�ci� uwagi na jego nieobecno��. Ludzie na przodzie
s�dzili, �e pozosta� w tyle, a ludzie na ty�ach, �e jest na przodzie. Aleksander
odnalaz� starego nauczyciela le��cego na skraju �cie�ki; dreszcz nim wstrz�sa�,
obur�cz trzyma� si� za pier� i j�cza�, i� czuje si� bliski zgonu. Kr�l go podni�s�,
chcia� go podprowadzi�, lecz �w nie mog�c usta� na nogach, prosi� go, �eby si�
pr�no nie nara�a� i pozwoli� mu umrze�.
Zapewne umar�by w t� lodowat� noc, gdyby Aleksander nie dostrzeg� p�on�cego
w pobli�u ogniska. Zbli�y� si� do� pe�zaj�c; przy ogniu grza�o si� dw�ch wojownik�w
z koczowniczych szczep�w n�kaj�cych jego oddzia�y; Aleksander doby� sztyletu, wpad�
na ludzi, zabi� ich i skrad� g�ownie, kt�re zani�s� i po�o�y� obok Lizymacha. Na
odg�os krzyk�w s�siaduj�cy koczownicy wybiegli z namiot�w i znale�li trupy, jednak
w obawie, �e napotkaj� silny oddzia�, nie �mieli i�� dalej i nie dowiedzieli si�
nigdy, �e kr�l Macedonii znajduje si� o kilka krok�w, rozdmuchuj�c g�ownie, by
uratowa� �ycie wielbiciela Homera. O �wicie �o�nierze Aleksandra przeszukuj�c g�ry
znale�li go �pi�cego, przytula� Lizymacha owin�wszy go we w�asny p�aszcz.
Jednak�e nie starczy�o wszystkich cedr�w z Libanu i wszystkich kamieni ze
Starego Tyru, aby zmusi� Tyryjczyk�w do uleg�o�ci. Wzmacniali w�asne fortyfikacje i
oczekiwali posi�k�w z Kartaginy. Bez licznej floty, by okr��y� przykopy, nie by�o
co marzy� o daniu im rady.
Aleksander wyjecha� do Sydonu, aby zgromadzi� morsk� armi�, ongi�
rozpuszczon� po zdobyciu Miletu, a kt�rej mu teraz okrutnie brakowa�o. Za� w
sydo�skim porcie znalaz� dziesi�� tr�jrz�dowc�w w�a�nie przyby�ych z Rodos, dok�d
dosz�a wie�� o jego zwyci�stwie nad Dariuszem. Prawie jednocze�nie stawi�o si�
ponadto dziesi�� statk�w z Faselidy, trzy z Sycylii oraz jeden z Macedonii. By�o to
wi�cej, ni� si� Aleksander spodziewa�, ale wci�� zbyt ma�o, ni� potrzebowa�. Jak z
dwudziestu czterema statkami pokusi� si� o napa�� na w�adc� m�rz? Ju� by� got�w
uruchomi� warsztaty do budowy, gdy raptem pojawi�o si� osiemdziesi�t wojennych
statk�w nale��cych do r�nych fenickich kolonii; przed kilku miesi�cami zawezwa� je
Dariusz, a teraz powi�kszy�y one flot� Aleksandra.
Ale w Sydonie los u�miechn�� si� do m�odego kr�la. Jakby cudem, bo akurat
po dw�ch dniach, w blaskach jutrzenki ukaza�o si� na morzu sto dwadzie�cia
cypryjskich statk�w pod wodz� Pnytagorasa z Salaminy, kt�ry zdezerterowa� z
perskiego stronnictwa. Dzia�o si� to w dwudziest� czwart� rocznic� urodzin
Aleksandra.
Z dwustu dwudziestu statkami - tak zgromadzonymi w ci�gu jednego tygodnia -
Aleksander ju� m�g� zaatakowa� Tyr. Poza tym otrzyma� z Grecji od Antypatra
zaci�nych przywiedzionych przez Kleandra: cztery tysi�ce �wie�ych wojownik�w.
Jednocze�nie dla Tyryjczyk�w los okaza� si� nie�askawy; Kartagi�czycy odm�wili
pomocy macierzystemu miastu, usprawiedliwiaj�c si� w�asn� wojn� z Syrakuzami.
Wr�ciwszy z Sydonu Aleksander zasta� grobl� ju� daleko wysuni�t� w morze;
brakowa�o tylko kilku �okci do wa��w; lecz na jej kra�cach co chwila rozgrywa�y si�
straszliwe i okrutne sceny. �o�nierze Diadesa pracowali tu pod obstrza�em
obl�onych, kt�rych wyobra�nia by�a p�odna w r�ne okrucie�stwa: rzucali p�on�ce
pociski, kawa�y rozpalonego do czerwono�ci �elaza, na katapultach ko�ysa�y si�
olbrzymie szufle z piaskiem uprzednio rozgrzanym w wielkich piecach; pal�cy piasek
dusi� robotnik�w, wnika� w ich odzie�, przeto zdzierali z siebie zbroje, tuniki;
nadzy i ob��kani biegali na wsze strony lub rzucali si� do wody, Tyryjczycy za�
godzili w nich strza�ami.
Opuszczone na d�ugich �erdziach rybackie sieci, �elazne chwytaki, harpuny
unosi�y ludzi z grobli; nie min�� ani dzie�, ani godzina, �eby Macedo�czycy nie
zobaczyli kt�rego� ze swych towarzyszy porwanego w powietrze, szamoc�cego si� z
wrzaskiem, nim zosta� pozbawiony m�sko�ci i zar�ni�ty na wa�ach Tyru przemienionych
w trupiarni�.
Wreszcie grobla dosi�g�a wyspy i Diades m�g� posun�� beluardy z drzewa i
br�zu, ale nawet zaprz�gni�te w dwie setki ludzi os�oni�tych dachem z pancerzy
beluardy nic nie mog�y zdzia�a�, bo w czasie gdy Macedo�czycy sypali grobl�,
Tyryjczycy pogrubili mury.
Aleksander zmieni� taktyk�; kaza� wznie�� wie�e na swych najci�szych
statkach, powi�zanych parami, aby za�adowa� na nie beluardy, po czym zrobi� wyrw� w
murze od strony morza za kr�lewskim pa�acem.
Co chwila pytano mnie o rad�, przy ka�dym ruchu floty, przy wyborze ka�dego
statku, a zw�aszcza o dat� ko�cowego ataku. Poniewa� wszyscy byli zm�czeni,
zdarza�o si�, �e pow�tpiewano w moje odpowiedzi; przerywano mi obrachunki, kazano
przy�pieszy� sk�adanie ofiar. Pewnego dnia, na zebraniu dow�dc�w, rozdra�niony
poprosi�em, �eby raczyli zaufa� mojej wiedzy, skoro twierdz�, �e miasto zostanie
zdobyte przed ko�cem miesi�ca. Na to dow�dcy wybuchn�li �miechem, poniewa� by� to
ostatni dzie� miesi�ca i nie by�o �adnej mo�liwo�ci w ci�gu kilku ostatnich godzin
przypu�ci� atak.
W�wczas musia�em wyja�ni� sens mej przepowiedni i udowodni�, �e nie by�a
tak niem�dra, jak si� im wydawa�o. Istotnie ponaglany pytaniami odpowiedzia�em
wedle kalendarza egipskiego obliczonego na podstawie powrot�w Syriusza, a na tym
w�a�nie kalendarzu opiera si� obrachunek przysz�ych wydarze�; tym razem pomin��em
zwyk�� poprawk�, aby dostosowa� moj� odpowied� do kalendarza greckiego, kt�ry si�
r�ni od roku prawid�owego o siedem dni.
Cz�sto omawia�em z Aleksandrem t� kwesti�, skorzysta� on ze sposobno�ci,
aby dopasowa� grecki kalendarz, a jednocze�nie okaza� szacunek, jakim mnie otacza�,
zarz�dzi�, by bie��cy miesi�c przed�u�y� o tydzie�, a obecny dzie� ma by�
dwudziestym trzecim dniem miesi�ca, a nie trzydziestym.
Pod koniec tego dorzuconego tygodnia zgodnie z moj� przepowiedni� mo�na
by�o przypu�ci� generalny atak. Aleksander pierwszy rzuci� si� w otwarty wy�om w
murze za pa�acem. Walczy� na wa�ach, ci�� mieczem, mia�d�y� tarcz�; Hetajrowie i on
wkr�tce broczyli krwi� w�asnych ofiar. Pod wiecz�r Aleksander zdoby� miasto, kt�re
stawia�o op�r Nabuchodonozorowi przez ca�e trzyna�cie lat.
Pi�� tysi�cy je�c�w wojennych pojmanych tego dnia �ci�to, zaduszono lub
utopiono; trzy tysi�ce skazano na ukrzy�owanie, trzydzie�ci tysi�cy - posz�o w
niewol�. Beluardy, kt�re zwyci�stwu otworzy�y drog�, z�o�ono w ofierze Melkartowi-
Heraklesowi, ustawiaj�c je w tej�e �wi�tyni, do kt�rej Tyryjczycy ongi� �mieli
wzbroni� wst�pu Aleksandrowi. Podczas wspania�ej uroczysto�ci ku czci tego boga, na
wybrze�u naprzeciw miasta, spalono tyle kadzid�a, a� chmury unosz�ce si� z o�tarzy
na chwil� przes�oni�y s�o�ce. Po drugiej stronie grobli wznosi�y si� r�wnie� dymy,
ale po�aru trawi�cego Tyr.
Ca�a armia maszerowa�a wybrze�em, a flota r�wnolegle p�yn�a morzem przed
nie ko�cz�cym si� szeregiem trzech tysi�cy krzy�y, na kt�rych skaza�cy charczeli w
agonii.
Tyr zosta� zburzony; ocala�y tylko �wi�tynie i fortyfikacje. Ale pot�na
grobla usypana na rozkaz Aleksandra, ta grobla przetrwa�a. Pr�dy i fale nanosi�y
piasek, osadza�y go na kamieniach i cedrach z Libanu; niebawem po obu stronach
ziemia wypar�a wod�; zmieni� si� zarys wybrze�a i skrawek l�du, kt�ry od
zamierzch�ych czas�w by� wysp�, sta� si� przyl�dkiem.
W tym oto czasie Barsina powi�a syna, nazwano go Heraklesem.

Rozdzia� XI

Pokusa

Upadek Tyru wstrz�sn�� ca�ym �wiatem, po czym Aleksander otrzyma� od kr�la


Pers�w now� propozycj� zawarcia pokoju. Tym razem Dariusz tytu�owa� Aleksandra
kr�lem, a list, kt�ry do� napisa�, zawiera� nast�puj�ce s�owa:
�Pr�cz dziesi�ciu tysi�cy talent�w w z�ocie, kt�re jestem got�w zap�aci�
jako okup za m� rodzin�, ofiarowuj� ci za �on� moj� najstarsz� c�rk� Statejr�,
daj�c jej w posagu kraj od Hellespontu po rzek� Halys, sobie za� zachowam tylko
ziemie na wschodzie * [*Terytoria zaofiarowane przez Dariusza obejmowa�y oko�o
po�owy wsp�czesnej nam zachodniej Turcji; granica ich bieg�a od uj�cia rzeki
Kizilirmak do Morza Czarnego a� po Morze �r�dziemne, przechodz�c nieco na wsch�d od
Ankary do �a�cucha g�r Taurus. Ziemie te by�y bardzo bogate, obejmowa�y bowiem
wszystkie greckie kolonie oraz satrapie: Frygi�, Bityni�, Paflagoni�, Mizj�, Kari�,
Lidi�, Pizydi�, Licj� i Cylicj�, a jednak�e stanowi�y ledwie jedn� dwudziest� cz��
pa�stwa Pers�w.].
Je�liby� czyni� trudno�ci w przyj�ciu tej propozycji, wspomnij, �e Los
nigdy nie stoi w miejscu, im wy�ej ludzi wynosi, tym bardziej nara�a ich na zawi��.
Nale�y si� obawia�, aby� wzorem ptak�w, kt�re wrodzona lekko�� unosi w ob�oki, nie
wzbi� si� na skrzyd�ach szalonej pychy �acno porywaj�cej m�odych �mia�k�w. W twoim
wieku to rzecz arcytrudna d�wiga� a� tak wielkie powodzenie.
Mimo strat, jakie ponios�em, pozosta�o mi jeszcze do�� wiele szcz�tk�w po
mojej kl�sce, nie b�d� wci�� tkwi� uwi�ziony mi�dzy ska�ami, wtedy b�dziemy musieli
spotka� si� na otwartym polu, gdzie w obliczu mych wojsk, kt�rym rozka�� stan�� w
szeregach, b�dzie ci wstyd pojawi� si� z garstk� twych �o�nierzy. Zanim mnie
dosi�gniesz, b�dziesz musia� przekroczy� Eufrat, Tygrys, Arakses, Hydaspes,
stanowi�ce jak tyle� obronnych mur�w fortyfikacje mego pa�stwa. Gdy przejdziesz
Medi�, Karmani�, Baktri�, b�dziesz jeszcze musia� wkroczy� w s�siaduj�ce z oceanem
Indie, mi�dzy ludy, kt�rych nazwy ledwie s� znane; zd��ysz posiwie� jedynie
przechodz�c przez te krainy, nawet je�li nie spotkasz oporu, aby tam posuwa� si�
naprz�d. Zreszt� nie po�pieszaj na spotkanie ze mn�, poniewa� zawsze ono wypadnie
dla ciebie zbyt wcze�nie�.
Gdy rada dow�dc�w omawia�a te propozycje, zabra� g�os i d�ugo przemawia�
Parmenion, przedstawiaj�c niebezpiecze�stwo wyprawy i doradza� zawarcie pokoju.
- Pomy�l, Aleksandrze - powiedzia� - przed pi�ciu laty zadowoli�by� si�
c�rk� satrapy Halikarnasu i skromn� nadziej� odziedziczenia Karii; dzisiaj Dariusz
ofiarowuje ci w�asn� c�rk� i ca�� Azj� Mniejsz�. Ja bym si� zgodzi�, gdybym by�
Aleksandrem.
- I ja bym tak uczyni�, gdybym by� Parmenionem - odrzek� z pogard�
Aleksander.
Przyklasn�li mu wszyscy m�odzi wodzowie, on za� poleci� Eumenesowi z Kadrii
tak� Dariuszowi wygotowa� odpowied�:
�Zaprawd� okazujesz zbyt wiele wzgl�d�w ofiarowuj�c mi to, co do ciebie ju�
nie nale�y, i pragn�c dzieli� si� tym, co ju� ca�kowicie utraci�e�. Ziemie, kt�re
mi ofiarowujesz, s� owocem mych zwyci�stw; zwyci�zca ustanawia prawa, zwyci�ony
jest im powolny. Je�li ty, jedyny, nie pojmujesz, kt�ry z nas dwu jest w�adc�,
mo�emy to rozstrzygn�� w bitwie. Nie potrzebujesz mi wyznacza� ilo�ci pieni�dzy, bo
sam wezm� od ciebie tyle, ile mi b�dzie trzeba. Twoja c�rka za� jest w moich
r�kach, mog� j� po�lubi�, kiedy zechc� i bez twojego przyzwolenia. Wiedz przeto,
�em nie przekroczy� Hellespontu ze skromnymi roszczeniami i �e nie poczyni�em tak
wielkich przygotowa�, aby si� ograniczy� do tak znikomych zdobyczy. Gdziekolwiek
by� uciek�, p�jd� trop w trop za tob�, niewiele mnie przera�aj� twoje rzeki, skoro
przekroczy�em morza. Na podobie�stwo ziemi, kt�ra nie mo�e mie� dw�ch s�o�c, Azja
nie mo�e posiada� dw�ch kr�l�w�.
Pocz�wszy od wymiany tych list�w Aleksander, kt�rego celem a� dot�d i
zgodnie z wol� bog�w by� Egipt, j�� marzy� o panowaniu nad Azj�. Powtarza� jak
s�owa pie�ni nazwy rzek i dalekich kraj�w: Eufrat, Tygrys, Arakses, Hydaspes,
Karmania, Baktria, Indie... W�wczas poj��em, �e tak si� zbli�y� do szczytu swego
przeznaczenia, i� list Dariusza ws�czy� we� pokus� si�gni�cia po rzeczy niemo�liwe
do ziszczenia. Tak oto bogowie kryj� w naszych triumfach przyn�t� wiod�c� nas do
nieuchronnego upadku.
- Kr�lu - rzek�em Aleksandrowi - przed jakimkolwiek innym poczynaniem
pami�taj o dokonaniu na ziemi Amona dzie�a, jakiego po tobie si� oczekuje.

Rozdzia� XII

Bramy Egiptu

Na drodze do Egiptu ostatnia stawi�a op�r Gaza, stolica Filistyn�w, miasto


kadzid�a, mirry i wonno�ci. W�ada� ni� Batis Bebemhes, czarny eunuch, s�dzi� on, �e
ma do�� wojska w koszarach, a zapas�w w spichrzach, aby wytrzyma� obl�enie. Miasto
niby orle gniazdo wznosi�o si� na urwistych ska�ach, dok�d nie da�oby si�
podprowadzi� machin Diadesa. Aleksander postanowi� wybudowa� d�ugi, wznosz�cy si�
ku szczytowi pomost zako�czony szerokim gankiem opasuj�cym mury. Budowa wymaga�a
kilku tygodni; lecz skoro Aleksander zmieni� lini� wybrze�a, m�g� r�wnie� zmieni�
zarys g�ry.
Pewnego ranka, gdy o wschodzie s�o�ca Aleksander sk�ada� na o�tarzu ofiary,
wielki s�p z owej krainy upu�ci� grudk� ziemi przyczepion� do unoszonego przeze�
�upu, bry�ka upad�a na rami� kr�la, po czym ptak uwi�z� w smo�owanych powrozach od
lekkiej wie�y wznoszonej na wprost mur�w.
Wr�ba by�a wyra�na i najmniej uczony z moich pomocnik�w m�g�by j� wyja�ni�.
Powiedzia�em Aleksandrowi, �e na pewno zdob�dzie twierdz�, lecz powa�nie zagra�a mu
rana, i doradza�em, aby tego dnia zachowa� wszelkie �rodki ostro�no�ci. Jednak�e
zapragn�� zlustrowa� post�py rob�t. Strza�a z ustawionej w mie�cie katapulty
przebi�a mu tarcz�, zbroj� i do�� g��boko zrani�a rami�, wskutek czego straci�
sporo krwi. Poniewa� gani�em go za zlekcewa�enie moich ostrze�e�, odpowiedzia� mi
ze �miechem:
- Przepowiedzia�e� mi ran� i zwyci�stwo; poniewa� jedno mnie ju� spotka�o,
mog� oczekiwa� tylko drugiego.
Jednak�e nadto by� os�abiony i jeszcze nie ca�kiem zdr�w, kiedy oblegani
pokusili si� o wypad, aby spali� obl�nicze machiny. Chc�c skorzysta� z otwarcia
bram Aleksander wnet rozkaza� przypu�ci� generalny atak. Lekarz Filip z Akarnanii
znaj�c jego stan pozwoli� mu kierowa� atakiem pod warunkiem, �e nie we�mie w nim
udzia�u osobi�cie.
Aleksander w pobli�u �ledzi� posuwanie si� swych oddzia��w, gdy jeden z
nieprzyjacielskich dow�dc�w, rodem z arabskiego szczepu, podbieg� do niego z
uniesionymi r�kami na znak, �e chce si� podda� kr�lowi. Dow�dc� dopuszczono; ukl�k�
u st�p Aleksandra, po czym nagle si� na� rzuci� ze sztyletem w d�oni; Aleksander
b�yskawicznie unikn�� ciosu i mieczem na odlew uci�� nadgarstek arabskiemu dow�dcy.
Lecz wnet zapomnia� o wskaz�wkach lekarza i run�� w b�j. Rana si� otwar�a.
Wyczerpany up�ywem krwi pad� na kolana; trzeba go by�o podnie��, zanie�� na w�z i
spiesznie zmieni� opatrunki; jakby nie�wiadomy le�a� tam a� do chwili, gdy go
zawiadomiono, �e Gaza zdobyta. W dow�d zwyci�stwa przyprowadzono do� Batisa
Bebemhesa, r�wnie� rannego i brocz�cego krwi�.
Czarny eunuch zawzi�cie walczy� do ostatka i nawet w obliczu zwyci�zcy nie
chcia� si� ukorzy� i wypowiedzie� jednego s�owa. Aleksander w�ciek�y, �e tak d�ugo
mu si� opiera�, zawrzasn��:
- Je�li nie wyci�gn� z ciebie s�owa, wydob�d� chocia� j�ki.
Kaza� przeci�gn�� rzemie� przez pi�ty Batisa i przywi�za� go do wozu.
Uj�wszy lejce, podobny do Achilla w��cz�cego Hektora wok� Troi, pu�ci� konie w cwa�
i okr��y� Gaz� pozostawiaj�c na kamieniach strz�py wroga.
Gaza by�a w tej cz�ci �wiata najwi�ksz� sk�adnic� kadzid�a. Aleksander
poleci� za�adowa� statek do pe�na i wys�a� w darze swemu by�emu nauczycielowi,
surowemu Leonidasowi, do kt�rego tak napisa�:
�Ju� nie b�dziesz m�g� mnie gani� za marnotrawstwo kadzid�a, bo zdoby�em
kraj, sk�d ono pochodzi i mog� nim teraz do woli szafowa�. Ty za� tak�e nie sk�p go
bogom�.
Otwar�y si� przed nim bramy Egiptu.

Rozdzia� XIII

Proroctwo w Jerozolimie

Kiedy Aleksander by� poch�oni�ty obl�eniem Tyru i wielce potrzebowa�


wsp�dzia�ania jak najwi�kszej ilo�ci wojska, wtedy zwr�ci� si� jednocze�nie do
Samarii i Jerozolimy z ��daniem takiej�e pomocy, jakiej dot�d udziela�y swemu
w�adcy Dariuszowi.
Samarytanie przys�ali mu osiem tysi�cy ludzi posi�ku i Aleksander ich
zapewni�, �e nie po�a�uj�, i� przed�o�yli jego przyja�� nad kr�la Pers�w.
Natomiast �ydzi z Jerozolimy odpowiedzieli, �e ich w�adca, wielki ofiarnik
Jaddua, z�o�y� przysi�g� Dariuszowi, i� nigdy nie podniesie na� miecza, przeto
nawet nie mog� my�le� o jej z�amaniu za �ycia Jaddui.
Aleksander w okrutnym gniewie kaza� zawiadomi� wielkiego ofiarnika, i�
natychmiast po zdobyciu Tyru ruszy wraz z wojskiem na Jerozolim�. Gdy po Tyrze
pad�a Gaza, dotrzyma� obietnicy - wzi�� ze sob� silny oddzia� i poszed� na
Jerozolim�, kt�ra by�a oddalona o pi�� dni marszu. Gdy jerozolimscy �ydzi
dowiedzieli si� o jego zbli�aniu, byli przekonani, �e nadszed� ich koniec, pop�och
ogarn�� ulice, domy, �wi�tynie. Wielki ofiarnik za� ca�� noc sp�dziwszy na
medytacji poleci� im nazajutrz wys�a� miasto kwieciem, otworzy� na �cie�aj bramy i
w niczym nie l�ka� si� Aleksandra, bo �w ksi��� ich ochroni. Rozkaza� kap�anom
przywdzia� liturgiczne szaty, ludowi odzia� si� w biel; sam za� w�o�y� tiar�,
narzuci� lazurowy, z�otem haftowany ornat, wzi�� szczeroz�oty n� z wyrytymi na�
imionami ich boga i na czele t�um�w wyszed� naprzeciw Aleksandra.
Gdy Aleksander zobaczy� t�umn� procesj� i wiod�cego j� kap�ana okaza�
g��bokie wzruszenie, przywo�a� mnie i powiedzia� wskazuj�c wielkiego �ydowskiego
ofiarnika:
- To on, to cz�owiek ze z�otym no�em, jego widzia�em w moim �nie w Dionie.
Aleksander od��czy� si� od nas, poszed� na spotkanie wielkiego ofiarnika i
przed nim ukl�k�. Otaczaj�cy kr�la Hetajrowie pos�dzili go o utrat� rozumu, a
pierwszy Parmenion przynagli� go do powstania pytaj�c, dlaczego on, skoro zmusza
wszystkich do pok�on�w, sam pada przed �ydowskim kap�anem, kt�remu grozi� kar�
wedle wojennego prawa.
- Padam nie przed kap�anem - odpar� Aleksander - ale przed jego bogiem,
kt�rego jest prorokiem; bo zanim opu�cili�my Macedoni�, m�� �w ju� ukaza� mi si� we
�nie przyodziany tak, jak widzisz, a g�os jego mi oznajmi�, �e zwyci�� kr�la
Pers�w, poniewa� jego b�g stanie na czele mego wojska. Aristander mi
przepowiedzia�, �e spotkam tego m�a na mej drodze do Egiptu; cud si� spe�ni�.
Przeto odt�d nie mog� w�tpi�, �e zwyci�� Dariusza, zniszcz� pa�stwo Pers�w i
wszystko mi si� spe�ni wedle moich pragnie�.
Po czym u�cisn�� arcykap�ana oraz pozosta�ych ofiarnik�w w�r�d radosnej
wrzawy t�umu, �ycz�cego kr�lowi Grek�w wszelakiej pomy�lno�ci. Gdy na zlecenie
Jaddui przet�umaczono mu s�owa Aleksandra, odpowiedzia�, �e nic dziwnego, i� kr�l
widzia� go we �nie.
- Bo nasi prorocy - rzek� - znali ci� przed twym urodzeniem i zapowiedzieli
twoje przyj�cie.
W orszaku kap�an�w Aleksander wkroczy� do Jerozolimy, wst�pi� do �ydowskiej
�wi�tyni i z�o�y� ofiary wedle poucze� wielkiego ofiarnika. Nast�pnie rozwini�to
zwoje �wi�tych ksi�g i przet�umaczono Aleksandrowi zwi�zan� z nim przepowiedni� w
widzeniu proroka Daniela. A oto s�owa owej przepowiedni * [*Staro�ytny historyk
J�zef Flawiusz opisuje dosy� szczeg�owo marsz Aleksandra na Jerozolim�, jego
spotkanie z wielkim ofiarnikiem Juddu�, a tak�e rozmow� Aleksandra z Parmenionem i
wzajemne u�ciski. ��w najwy�szy kap�an - pisze J�zef - okaza� mu nast�pnie Ksi�g�
Daniela, w kt�rej by�o napisane, �e pewien grecki ksi��� zniszczy pa�stwo Pers�w,
po czym �w kap�an o�wiadczy�, i� wcale nie w�tpi, �e to proroctwo w�a�nie o nim
m�wi�.
Ostatnio wsp�czesne naukowe autorytety w dziedzinie studi�w biblijnych
przypisuj� Ksi�dze Daniela dat� powstania w przybli�eniu o dwa wieki p�niejsz� od
okresu rz�d�w Aleksandra. Jednak�e prorok nie rodzi si� z czystej fantazji i mamy
prawo s�dzi�, �e jeden czy kilku redaktor�w tej ksi�gi opiera�o si� na tradycji
pisemnej zawieraj�cej przepowiednie tycz�ce Aleksandra.]:
�A przy sko�czeniu tego czasu b�dzie si� z nim potyka� kr�l z po�udnia, ale
kr�l p�nocny jako burza na� przyjdzie z wozami i z jezdnymi, i z wiel� okr�t�w, a
wtargnie w ziemi�, i jako pow�d� przejdzie. Potem przyci�gnie do ziemi ozdobnej i
wiele krain upadnie; wszak�e ci ujd� r�k jego, Edomczycy i Moabczycy i pierwociny
syn�w Anionowych. A gdy r�k� sw� �ci�gnie na krainy, ani ziemia egipska tego uj��
nie b�dzie mog�a. Bo opanuje skarby z�ota i srebra, i wszystkie rzeczy drogie
egipskie, a Libijczycy i Murzynowie za nim p�jd�. Wtem wie�ci od wschodu s�o�ca i
p�nocy przestrasz� go; przeto� wyci�gnie z pop�dliwo�ci� wielk�, aby wygubi� i
zamordowa� wielu. I rozbije namioty pa�acu swego mi�dzy morzami na g�rze ozdobnej
�wi�tobliwo�ci; a gdy przyjdzie do ko�ca swego, nie b�dzie mia� nikogo ku pomocy� *
[*Przek�ad wed�ug Biblii �wi�tej... z greckiego i hebrajskiego. Filadelfia 1943.].
Przeczytane proroctwo nape�ni�o Aleksandra wielk� rado�ci� i nazajutrz
kaza� zgromadzi� ludno��, aby si� dowiedzie�, jakich �ask od niego oczekuj�.
W�wczas Jaddua wy�o�y� Aleksandrowi, �e je�li chcia� uszanowa� przysi�g�
z�o�on� Dariuszowi, czyni� to nie z mi�o�ci do tego monarchy, ale z wierno�ci bogu
�yd�w, kt�rego przykazania wzbraniaj� krzywoprzysi�stwa. Ale opowiedzia� te�
Aleksandrowi, ile �ydzi wycierpieli pod panowaniem Med�w i Pers�w, historia za�
tego ludu nie tyle by�a d�uga, ile d�ugo obfitowa�a w cierpienia. Wieki przynosi�y
im tylko prze�ladowania, niewol�, rozproszenie, bezczeszczenie obrz�d�w i ruin�
�wi�ty�. Przeto �w, kto ich wyzwala spod perskiego jarzma, pojawia si� jako
wys�annik ich boga. Jedynie pragn�, aby wolno im by�o �y� wedle prawa przodk�w i co
si�dmy rok nie p�aci� haraczu op�acanego w pozosta�ych latach. Jaddua prosi� tak�e
Aleksandra - skoro podbije on zgodnie z proroctwem Babiloni� i Medi� - aby pozwoli�
�ydom osiedlonym w tych krajach �y� wedle �wi�tych przykaza�, a tak�e, aby zezwoli�
�ydom, kt�rzy si� zaci�gn� do jego wojska, sk�ada� nadal ofiary zgodnie z ich
religi�.
Aleksander zgodzi� si� na wszystkie pro�by: w�wczas wielu �yd�w widz�c w
nim wybawc� prosi�o o przyj�cie do jego wojska.

Rozdzia� XIV

Faraon

Armia l�dowa i armia morska sun�y r�wnolegle. HefajstionT przyjaciel kr�la,


dowodzi� armi� morsk� p�yn�c� wzd�u� wybrze�a, po czym statki wp�yn�y na Nil. Kr�l
Aleksander szed� po piaskach na czele swych oddzia��w. Perskie za�ogi pierzcha�y
niby ptaki przed my�liwym, a kt�ra do�� szybko nie uciek�a, t� rozgromiono. Egipski
satrapa Mazakos * [*Nast�pca Sabakesa, zabity pod Issos.] wyda� bez oporu twierdz�
Peluzjon strzeg�c� bram �wi�tej krainy i przekaza� ze skarbca osiemset talent�w w
z�ocie.
Lud Egiptu pouczony przez kap�an�w, �e wreszcie zako�czy� si� czas niewoli
i pogardy bog�w, t�umnie wyl�ga� na spotkanie wybawcy, kt�rego poch�d przeistoczy�
si� w d�ug� procesj� pe�n� rado�ci i uwielbienia. Wojsko otrzyma�o zakaz rabunku.
Armia morska i armia l�dowa spotka�y si� w Heliopolis, mie�cie po�wi�conym
s�o�cu, w pobli�u wielkich piramid. Kr�l Aleksander za�o�y� swe kwatery w �wi�tym
mie�cie Memfis.
Ja, Aristander z Telmissos, d�ugo rozwa�a�em z kap�anami, aby stwierdzi�,
czy wype�ni�y si� proroctwa. Kap�ani z Memfis nadali mi imi�: ��w, kt�ry wi�d�
odnalezionego syna Amona�.
Pierwszym publicznym aktem religijnym Aleksandra by�o z�o�enie ofiary
bykowi Apisowi, kap�ani og�osili przed ludem, �e po up�ywie dziesi�ciu lat bez
monarchy nareszcie powr�ci� zapowiedziany faraon. W wyznaczonym dniu, w�r�d
zgromadzonych olbrzymich t�um�w, Aleksander zosta� namaszczony i og�oszono go
faraonem.
Kap�ani z Memfis, pierwszy prorok Amona, umy�lnie przyby�y z Teb,
wielbicielka boga, ziemska ma��onka Amona i prze�o�eni g��wnych �wi�tych przybytk�w
powiedli Aleksandra do �wi�tyni boga Ptaha, najwy�szego zwierzchnika ludzkiej
dzia�alno�ci. Owa �wi�tynia zwie si� �domem sobowt�ra Ptaha� - �Hait-Ga-Ptah�, sk�d
si� wywodzi nazwa Egiptu.
Namaszczenie odby�o si� w domu sobowt�ra Ptaha jedynie w obecno�ci
wtajemniczonych. Arcykap�an Ptaha, wielki prze�o�ony nad rzemios�em, z pomoc�
licznych kap�an�w oraz s�ug �wi�tynnych rozdzia� Aleksandra. Po czym ten otrzyma�
oczyszczenie wod�; arcykap�an Ptaha na�o�y� na� d�onie i namaszczono Aleksandra w
te miejsca, gdzie kr��� pr�dy �ycia, rozumu, si�y i woli.
Obleczono Aleksandra w kr�lewskie szaty i powiedziono przed tron Ptaha,
gdzie zasiad�. Na szyj� i ramiona w�o�ono naszyjniki i bransolety. G�ow� okryto
najpierw czap� Horusa, nast�pnie Amona-Re z tarcz� s�oneczn� ponad rogami barana,
po czym bia�� koron� kr�lestwa Po�udnia i czerwon� koron� kr�lestwa P�nocy, a
wreszcie kr�lewsk� tiar� sporz�dzon� z dw�ch po��czonych koron z kobr� w godle.
W d�onie Aleksandra w�o�ono ber�o zako�czone g�ow� barana oraz krzy� �ycia.
Podczas palenia przed nim kadzid�a po raz pierwszy zosta�y wypowiedziane imiona
nowego faraona - te, kt�re b�d� wyryte na murach �wi�ty� i wszystkich budowlach,
jakie rozka�e wznie�� lub odnowi� w czasie swego panowania:
�Kr�l-jastrz�b, ksi��� zwyci�stwa, kr�l-trzcina i kr�l-osa, umi�owany przez
Amona, wybraniec boga-s�o�ca, Alexandros, w�adca obu krain i w�adca wst�powania na
szczyty, obdarzony wiecznym �yciem, jako b�g-s�o�ce, na ca�� wieczno��.
�wi�tynia rozbrzmia�a hymnami.
Nast�pnie Aleksander pad� przed pos�giem poprzedniego faraona, Nektanebo
Drugiego, i przy�o�y� swe usta do ust pos�gu, aby zaczerpn�� oddechu jak z ust ojca
* [*�w gest, z pewno�ci� liturgiczny, pos�u�y� do utwierdzenia pog�oski podanej
przez Kallistenesa, a kr���cej w�wczas w Egipcie, wedle kt�rej Aleksander mia� by�
rzeczywi�cie synem ostatniego faraona. Ba�nie ludowe zapewniaj�, �e Nektanebo II
uda� si� do Macedonii w roku poprzedzaj�cym narodziny Aleksandra i u�ywaj�c
magicznych sposob�w wkrad� si� do komnaty Olimpias, aby z ni� sp�odzi� swego
nast�pc�. Cho� historia stanowczo odrzuca t� legend�, niemniej ba�� ta t�umaczy,
dlaczego tak witano w Egipcie Aleksandra oraz jak� wag� przypisywano jego
przybyciu.].
Zaj�wszy miejsce na procesjonalnym tronie faraon�w, unoszony przez dwunastu
nosicieli, nowy faraon opu�ci� �wi�tyni�, aby t�umy mog�y uwielbi� �ywego boga i
boskiego or�downika. Wtajemniczeni, wdro�eni w ogl�d zjawisk zwykle niewidzialnych,
dostrzegli wok� jego czo�a aureol�, szeroki z�ocisty nimb o promieniach
otaczaj�cych g�ow� a� po ramiona.
Poch�d sun�� wedle obowi�zuj�cego ceremonia�u: najpierw szli �piewacy, ich
za� prze�o�ony zna� obie ksi�gi Hermesa zawieraj�ce �wi�te hymny i biografie
kr�l�w; nast�pnie wieszczbiarze pod przewodnictwem wieszczbiarza Ptaha, �w za�
umia� na pami�� cztery ksi�gi o obrotach gwiazd, a ni�s� on zegar i palm�
astronom�w; pisarzy wi�d� hierogramata - czyli znaj�cy znaki pisma - trzymaj�cy w
d�oniach ksi�g�, palet�, inkaust i trzcin� do pisania; za nimi stolista * [*
Stolista (z gr. stolistes) - kap�an sprawuj�cy piecz� nad szatami boga.] z
po�wi�conym �okciem - miar� architekt�w i waz� do libacji, bo stolista zna
wszystkie tajemnice zwi�zane ze sk�adaniem ofiar, otwarciem uroczysto�ci oraz
ceremonia�em procesji; dwunastu urz�dnik�w nios�o przed kr�lem s�dziowskie ber�o,
miecz, �uk, lask�, bicz oraz inne atrybuty monarszej w�adzy, spoczywaj�ce na z�otem
haftowanych poduszkach; dwunastu wachlarzyst�w ch�odzi�o powietrze wok� faraona
powiewaj�c d�ugimi wachlarzami ze strusich pi�r. Ni�si kap�ani ko�ysali
kadzielnicami wzd�u� drogi obrze�onej dwoma p�otami �o�nierzy. W bia�ych
kap�a�skich tiarach i z piersi� zdobn� w symboliczne cenne kamienie post�powali za
kr�lem: prze�o�ony kap�an�w Ptaha i pierwszy prorok Amona, obaj maj�cy dost�p do
dziesi�ciu ksi�g �wi�tej wiedzy, a za nimi kroczyli dostojnicy kr�lewskiego dworu,
kolegia kap�a�skie, na ostatku za� grupy rzemie�lnik�w z god�ami swego zawodu *
[*Ceremonia� i symbol koronacji faraon�w dotrwa�y a� do dzi� i nadal nie wychodz� z
u�ycia.
Tron papie�a - sedia gestatoria, na kt�rym nios� Ojca �wi�tego podczas
uroczystych procesji, jest dok�adnie wzorowany na procesjonalnym tronie faraon�w,
zreszt� zwanym sed.
Wielkie wachlarze ze strusich pi�r poruszane przed najwy�szym
zwierzchnikiem Ko�cio�a, i to w kraju, gdzie ani zbytni upa�, ani nadmiar owad�w
nie zmusza do ich u�ywania, przypominaj� wachlarz w�adc�w Egiptu.
Kszta�t papieskiej tiary odtwarza jedno z kap�a�skich okry� g�owy faraon�w.
Warto podkre�li�, �e a� do pocz�tk�w XIV wieku tiar� papiesk� zdobiono tylko
podw�jn� koron�; dopiero Jan XXII, papie� bieg�y w magii i we wtajemniczeniach,
doda� symbol trzeciego kr�lestwa.
Napier�ne ozdoby ksi���t Ko�cio�a r�wnie� stanowi� pozosta�o�� egipskiej
staro�ytno�ci.
Namaszczenie kr�l�w Francji w wielu szczeg�ach przypomina koronacyjny
ceremonia� faraon�w. Nawet w sakrze obecnej kr�lowej Anglii - znanej ca�emu �wiatu
za po�rednictwem telewizji lub filmu - mo�na zauwa�y� wiele liturgicznych element�w
wyst�puj�cych podczas koronacji Tutenchamona czy Ramzesa II.].
Noc� na jeziorach za �wi�tyni� odbywa�y si� widowiska; zachwycone oczy
ogl�da�y wielkie, iluminowane barki wioz�ce �wi�tynne tancerki i muzykant�w.
Nazajutrz po koronacji faraon Aleksander, w�adca obu krain, zatwierdzi� w
swych prawach pierwszego proroka Amona, prze�o�onego podw�jnego domu z�ota i
srebra, prze�o�onego podw�jnego spichrza, prze�o�onego nad wykonywan� prac� oraz
ca�ym rzemios�em w Tebach. Przekaza� mu z�ote pier�cienie oraz bursztynow� lask�;
wys�annik kr�la wyjecha�, aby rozg�osi� w ca�ym Egipcie, i� przybytek Amona zosta�
bogu zwr�cony wraz z ca�ym jego dobytkiem i wszystkimi lud�mi.
Takie� samo zado��uczynienie otrzymali: prze�o�ony kap�an�w Ptaha,
arcykap�an Ozyrysa oraz arcykap�ani wszystkich obrz�dk�w. W tym�e czasie Aleksander
wyda� edykt wzbraniaj�cy komukolwiek odbiera� gwa�tem jak�kolwiek rzecz ofiarowan�
bogom, torturowa� poborc�w �wi�tynnych podatk�w, pobiera� op�aty od ziem
po�wi�conych bogom. Rozkaza� architektom niezw�ocznie przyst�pi� do odbudowy
teba�skich �wi�ty� - spl�drowanych przez perskiego naje�d�c� - aby przybytki Amona
zosta�y odnowione w dawnej ich �wietno�ci.

Rozdzia� XV
Aleksandria

Aleksander niebawem opu�ci� Memfis i wzi�wszy ze sob� tylko cz�� wojska


wyruszy� w pokojowy poch�d; zachodni� odnog� Nilu pop�yn�� w d� rzeki a� do
morskiego wybrze�a. Tutaj bowiem postanowi� za�o�y� miasto, aby wzorem swych
poprzednik�w, wielkich faraon�w, u�wietni� wiekopomnym dzie�em swe w�adztwo nad
Egiptem.
Mia�a to by� w miejsce Tyru nowa kr�lowa m�rz, kt�ra za�mi�aby swym
bogactwem oraz dzia�alno�ci� zarazem Rodos i Pireus, Kartagin� i Syrakuzy.
Za wysp� Faros, skutecznie chroni�c� brzeg przed falami, le�a�a skromna
rybacka wioska, Rakotis. Aleksander na Bucefale, uni�s�szy si� w siodle rzuci� na
t� ziemi� sw�j bia�y p�aszcz.
Plan miasta mia� opracowa� Dejnokrates, architekt, kt�ry odnowi� Efez,
narysowa� on kontur miasta bior�c za wz�r kr�j p�aszcza Aleksandra - kr�tkiej,
zaokr�glonej peleryny macedo�skich je�d�c�w. Aleksander osobi�cie d�ugo ogl�da�
szkic przysz�ego miasta przeci�tego olbrzymi� alej�, szeroko�ci stu st�p Drog�
Kanopijsk�, obrze�on� portykami o licznych kolumnach. Starannie zosta�y wybrane
miejsca pod �wi�tynie, pa�ac i ogrody, teatry, a nawet pod sk�ady towarowe. W
planie by�y dwa porty: handlowy i kr�lewski, na wyspie Faros w tym samym stylu co
�wi�tynie wystrzeli w niebo kolosalna czworok�tna wie�a z bia�ego marmuru
zwie�czona drug� wie�� o�mioboczn�, na kt�rej szczycie mi�dzy kolumnami b�dzie
p�on�� w ka�d� noc wielki ogie�, aby naprowadza� okr�ty.
Po wr�bach, w dwudziestym pi�tym dniu pi�tego miesi�ca egipskiego roku w
pierwszym dekanacie Barana odby�a si� liturgiczna uroczysto�� za�o�enia miasta.
Zabrak�o kredy zwykle do tego celu u�ywanej, przeto bia�� m�k� wyznaczono na ziemi
zarys mur�w i g��wnych ulic. Wedle u�wi�conego w Egipcie zwyczaju towarzyszy� nam
�lepiec. Przystawali�my na miejscach przeznaczonych pod �wi�tynie, aby ofiar�
godnie uczci� bog�w Egiptu, rozwini�to zw�j papirusu na miejscu przeznaczonym pod
przysz�� bibliotek�, kt�ra zawrze ca�� ludzk� wiedz�, a tam, gdzie mia� stan��
teatr, aktorzy odegrali dramat.
Gdy wszyscy brali udzia� w owych uroczysto�ciach, znad rzeki i s�siedniego
jeziora nadlecia�y chmar� ptaki, rzuci�y si� na rozsypan� m�k� i j� wydzioba�y.
Ka�dy z obecnych rozwa�a�, co oznacza owa wr�ba, niekt�rzy za� uwa�ali j� za
z�owieszcz�. Zaprzeczy�em: nie mo�na by�oby oczekiwa� pomy�lniejszego znaku: miasto
rozkwitnie nad inne, poniewa� same ptaki zarys miasta przenios�y do nieba.
Aleksander ju� widzia� inne cuda �wiata; Zeusa Olimpijskiego d�uta
Ate�czyka, resztki �wi�tyni w Efezie, grobowiec Mauzolosa, wielkie piramidy; w
granicach jego pa�stwa wznosi� si� kolos rodyjski, a niebawem wkroczy do wisz�cych
ogrod�w Babilonu; ale nigdy nie b�dzie mu dane ogl�da� si�dmego cudu, kt�rym sam
obdarzy� �wiat: latarni morskiej w Aleksandrii * [*[Historycy podaj�, �e kolos
rodyjski zosta� wzniesiony ok. roku 281 p.n.e.].].

Rozdzia� XVI

Wyrocznia na pustyni

Pustynna droga wiedzie z Libii, jak okiem si�gn��, rozci�gaj� si� piaski.
Po za�o�eniu egipskiej Aleksandrii kr�l wzi�wszy ze sob� tylko oddzia� Hetajr�w
szed� wybrze�em na zach�d. Po dziesi�ciu dniach marszu spotka� pos��w z Cyreny,
kt�rzy przybyli podda� mu ca�y kraj a� po granice Kartaginy.
P�niej zawr�cili�my na po�udnie i przez dalsze dziesi�� dni szli�my w g��b
pustyni. Tam zagrozi�a nam utrata �ycia, poniewa� zerwa�a si� gwa�towna, piaskowa
burza, zaciemni�a niebo i odwiod�a nas od traktu, kt�ry biegnie przy studniach.
Przez d�ugie godziny, kt�re si� wydawa�y ci�gn�� w niesko�czono��, prze�uwali�my
piasek wnikaj�cy w gard�o; wyczerpani z pragnienia musieli�my przedziera� si� przez
nieziemsk� wichur�, kiedy nie pozna�by�, czy to noc, czy dzie�. Wreszcie wicher
usta�, pustynne piaski opad�y i poj�li�my, �e�my stracili drog�. Wtedy dostrzeg�em
na niebie dwa kruki zab��kane jak i my podczas burzy. Doradzi�em, aby i�� �ladem
ich lotu. P�niej uciekaj�c przed nami �mign�y dwa w�e. Rzek�em, aby i�� �ladem
w��w, kt�re tu zes�a� Zeus-Amon, aby nas wywiod�y z pustyni.
Gdy dotarli�my na szczyt wydmy, ujrzeli�my rozci�gaj�cy si� u naszych st�p
prawdziwy ogr�d bog�w. Zeszli�my do oazy o stu tysi�cach palm, kroczyli�my mi�dzy
dwustu dwudziestu o�miu �r�d�ami, niekt�re z nich s� b��kitne i maj� smak soli,
inne s� ��te koloru siarki, a jeszcze inne czerwone, bo zabarwione �elazem.
Gdy w ksi�gach czytamy, �e prorocy odeszli na pustyni�, oznacza to, �e si�
udali do Siwy; gdy si� powiada, �e zosta�o im zes�ane objawienie, to w�a�nie w
Siwie go dost�pili. Ta misa pe�na kwiat�w, tchn�ca s�odycz� i �wie�o�ci�, z nag�a
ujrzana po ja�owi�nie rozpaczliwie pustych piask�w jest jawnym �wiadectwem
obecno�ci bog�w i nak�ania dusz� do uznania przejaw�w woli najwy�szej.
Przed Aleksandrem faraonowie rzadko odwiedzali Siw�; otrzymywali stamt�d
przepowiednie, lecz nie wybierali si� tam osobi�cie. Ale �aden faraon nie doszed�
do egipskiego tronu tak, jak Aleksander, kt�ry na nim zasiad� jedynie z mocy
proroctwa.
Natychmiast udali�my si� do �wi�tyni, do siedziby sobowt�ra Amona, tak
dobrze ukrytej w�r�d oliwnych ogrod�w, tak chronionej przez palmy, otoczonej tak
obfit� zieleni�, �e ledwo promie� s�o�ca tam przenika. Kap�ani �wi�tyni przyodziani
w biel, z ogolonymi g�owami ju� nas oczekiwali na dziedzi�cu.
Arcykap�an, pierwszy prorok Siwy, podszed� do Aleksandra, nazwa� go �swym
synem� i powita� trzykrotnym pok�onem w imieniu ojca kr�la, boga Amona. Gdy
Aleksander zdziwi� si�, �e w g��bi pustyni spotka� cz�owieka tak p�ynnie m�wi�cego
po grecku, arcykap�an mu odrzek�:
- Bywa�em w twych ojczystych �wi�tyniach oraz wielu innych; znam Dodon�,
Afitis, a tak�e Samotrak�.
Nast�pnie arcykap�an powita� mnie przypominaj�c, �e ju� spotykali�my si� i
w innych miejscach.
Po czym kap�ani rozst�pili si� i z g��bi �wi�tyni wy�oni� si� sobowt�r
samego Amona unoszony w swej barce. Dwie nagie dziewice graj�c na flecie tanecznym
krokiem wiod�y orszak. ��d� spoczywa�a na tronie podobnym do procesjonalnego tronu
faraon�w, a dziewcz�ta z przybytku Amona d�wiga�y nosze. Z noszy zwisa�o mn�stwo
czarek obr�conych dnem do g�ry, kt�re w czasie pochodu d�wi�cza�y niby dzwoneczki.
Sobowt�r boga posiada cia�o nagiego m�czyzny, lecz z brzucha, gdzie zwykle
wida� p�pek, sterczy fallus tworz�c k�t prosty z osi� cia�a. Fallus boga jest
pozbawiony j�der i mierzy oko�o jednej sz�stej wysoko�ci ca�ego pos�gu. Sobowt�r
Amona ma g�ow� barana o z�otych rogach, czo�o i pier� okrywaj� szmaragdy; dwa
drogocenne kamienie tworz� oczy.
Barka unosz�ca ten pos�g roziskrzony b�yskami zieleni i z�ota porusza si�
wedle rytmu, jaki jej nadaj� nosicielki odurzone muzyk�, napojami i kadzid�em. Z
wstrz��ni�� boga kap�ani wyczytuj� prorocze odpowiedzi * [*Wiele egipskich
sanktuari�w posiada�o tak zwan� �wyroczni� na barce�; pos�g s�u�y� za magiczn�
siedzib� boga; przeto w okre�lone dnie obnoszono bark� i na przer�ne pytania -
tycz�ce spraw administracyjnych, handlowych, mi�osnych, proces�w, fa�szywych zezna�
�wiadk�w itp. - udzielano odpowiedzi na podstawie interpretacji pozycji i ruch�w
unoszonego pos�gu. Ale wyrocznia najs�ynniejsza, wielka wyrocznia znajdowa�a si� w
Siwie; kilku staro�ytnych autor�w obszernie pisze o pytaniach zadanych jej przez
Aleksandra.
Opis sobowt�ra Amona mo�emy odtworzy� na podstawie �wiadectw staro�ytnych
autor�w. Zaznaczamy, �e w kairskim muzeum znajduje si� sala, gdzie kilka p�ek
zape�niaj� pos��ki boga w czapach Amona. Osobliw� cech� tych pos��k�w stanowi
wzniesiony fallus wystaj�cy z p�pka, bez j�der i tworz�cy k�t prosty z osi� cia�a.
Wizerunki tego samego b�stwa znajdujemy wyrze�bione na �cianach sal wtajemnicze� w
�wi�tyni Amona w Luksorze.
Przypuszczalnie nale�y widzie� w tych wizerunkach upostaciowanie tw�rczego
prapierwiastka rodzaju ludzkiego. Jest to b�g �ojciec swej matki� zwany Kamutef
albo Amon-Re-Kamutef.
Uczeni dalecy s� od wyja�nienia, co oznacza owa osobliwa, symboliczna
posta�. Ale niew�tpliwie tkwi w niej klucz do najtajniejszych koncepcji religijnej
wiedzy Egiptu.].
Arcykap�an zach�ci� Aleksandra, aby zada� wybrane przez siebie pytanie.
M�ody faraon na pocz�tek zapyta�:
- Czy Amon mnie obdarzy panowaniem nad �wiatem?
S�u�ebnice Amona cisn�y si� pod noszami ci�kiej barki, a niekiedy potyka�y
si� w �wi�tym upojeniu; czarki uderza�y o siebie.
G�owa boga w d�ugim sk�onie pochyli�a si� naprz�d ku wschodowi, za�
arcykap�an, kt�ry g��boko i rytmicznie oddycha�, wpatrzony w te ruchy wyrzek�:
- Bezsprzecznie, m�j synu, Amon ci� uczyni w�adc� swego pa�stwa.
Tedy Aleksander zada� pr�bne pytanie, kt�re mu wpierw podsun��em; zapyta�,
czy mordercy jego ojca ponie�li kar�. Arcykap�an obserwowa� bez�adne i porywcze w
gniewie ruchy boga; po czym odpowiedzia�, a s�owa jego wywar�y wielkie wra�enie na
s�uchaczach.
- Oburzy�e� sobowt�ra Amona wyra�aj�c si� w niew�a�ciwy spos�b; bo �aden
�miertelny nie mo�e zabi� twego ojca. Je�li zamierza�e� m�wi� o Filipie, po kt�rym
odziedziczy�e� kr�lestwo, wszystko si� dope�ni�o zgodnie ze sprawiedliwo�ci� i
najwy�sz� wol�.
Nast�pnie zaprosi� Aleksandra do wkroczenia wraz z nim do �wi�tyni, aby
wyja�ni� kr�lowi znaki wyryte w siedzibie boga i ujawni� to, czego nie wolno
wypowiada� jawnie.
W tym czasie Hetajrowie zapytywali wyrocznie o w�asne losy. G�osy ich
dr�a�y niepewnie, bo tych surowych wojownik�w ogarn�� l�k wobec przejaw�w z
za�wiat�w. Pierwszy przem�wi� Hefajstion pragn�c si� dowiedzie�, czy wszyscy maj�
uwa�a� Aleksandra za istot� bosk� i oddawa� mu honory nale�ne nie�miertelnym. Jeden
z obecnych prorok�w odpowiedzia�, �e by�aby to najwi�ksza przyjemno�� dla Amona.
Pytanie powt�rzyli inni przyjaciele Aleksandra; za ka�dym razem wyrocznia udziela�a
tej samej odpowiedzi uzupe�niaj�c, �e tym sposobem przys�u�� si� w�asnemu szcz�ciu.
S�owo �szcz�cie� rozbudzi�o we wszystkich ambicj� i pytania sta�y si�
�mielsze i bardziej zdecydowane. Wi�kszo�ci Hetajr�w wyrocznia przepowiedzia�a
s�aw� i doj�cie do w�adzy. Szczeg�lnie wyra�na okaza�a si� wobec Ptolemeusza.
Hektorowi, najm�odszemu synowi Parmeniona, zapowiedzia�a, �e granica jego
pomy�lnego losu le�y na Nilu, i Hektor wnet wywnioskowa�, �e otrzyma w zarz�d
zachodni� cz�� Egiptu.
Po czym Aleksander wyszed� ze �wi�tyni, g�ow� pochyli� na rami�, wzrok
utkwi� w niebie, w r�ku trzyma� dwa rogi barana przekazane mu przez pierwszego
proroka Amona.
Tej nocy, gdy dow�dcy s�uchali pie�ni �wi�tynnych �piewaczek, on wraz ze
mn� pogr��y� si� w medytacji przy s�onecznym �r�dle; owo �r�d�o toczy rankiem wod�
lodowat�, letni� w po�udnie i parz�c� wieczorem. D�ugo poprzez palmy wpatrywa� si�
w gwiazdy wi�ksze i ja�niejsze ni� na greckim niebie.
Nazajutrz podyktowa� Diodorowi z Erytrei list do matki, w kt�rym jej
opisywa� swe odwiedziny u wyroczni, a zako�czy� tymi s�owy:
�Na sekretne pytania udzielono mi odpowiedzi, lecz nie chc� ich powierza�
przypadkowemu pos�a�cowi. Przeka�� ci je osobi�cie, gdy wr�c� do Macedonii�.
Albowiem jeszcze wierzy�, �e tam powr�ci. Prorocy nigdy nie ujawniaj� ko�ca
�ycia tym, kt�rym owo objawienie mog�oby przeszkodzi� w wype�nieniu ich losu.
Odpowied� wyroczni na pustyni pozosta�a dla Olimpias wieczn� tajemnic�.

Rozdzia� XVII

Wie�ci nadchodz� ze wschodu...

Natychmiast po swej podr�y do przybytku Amona w Libii Aleksander j�� nosi�


przy uszach Amonowe rogi przyczepione do misternej z�otej siatki ujmuj�cej jego
p�omieniste w�osy, a tak�e zarz�dzi�, aby bito monety z jego nowym wizerunkiem jako
Dwurogiego.
R�wnie� kiedy powr�ci� z Siwy, przesta� - tak w publicznych przem�wieniach,
jak i w pismach - oficjalnie uznawa� Filipa za swego ojca; w li�cie do Ate�czyk�w
wypowiada�:
��w, kt�ry w przesz�o�ci zwany by� moim ojcem, kr�l Macedonii...�
Aleksander zabawi� w Egipcie d�u�ej ni� w jakimkolwiek innym kraju, bo
pozosta� tu przesz�o osiem miesi�cy. Z Memfis, gdzie zakwaterowa� sw�j dw�r, pocz��
organizowa� ca�y kraj; przywr�ci� kap�anom dawn� ich pot�g�, w ka�dej prowincji
mianowa� dow�dc�w wojskowych i rz�dc�w cywilnych. Rozkaza� zbudowa� most na Nilu i
doprowadzi� do pierwotnego stanu kana�y. Powr�ci� do Aleksandrii, �eby zlustrowa�
post�py budowy. Wys�a� wojskow� wypraw� do Sudanu. Tam sprawdzi�o si� proroctwo
�yd�w; po Libijczykach poddali mu si� Etiopowie. Uczonym, kt�rych wys�a� z
wojskiem, poleci� zbada� przyczyny wylew�w Nilu, od zamierzch�ych czas�w okrytych
tajemnic�. Dostarczone wiadomo�ci o porach deszczowych w g��bi Afryki by�y tak
zadowalaj�ce, �e m�g� napisa� do Arystotelesa: zagadka zosta�a rozwi�zana.
Jednocze�nie poleci� Aleksander chwyta�, ile si� da, okaz�w spotkanej
fauny, aby je wys�a� do Arystotelesa opracowuj�cego w�wczas ksi�g� o zoologii. Cho�
tym sposobem Aleksander nadal wspomaga� swego by�ego nauczyciela, cho� okrywa� go
dobrodziejstwami, jednak nie szcz�dzi� mu wym�wek. �Nies�usznie post�pi�e� - pisa�
Aleksander - przekazuj�c twe ustne nauki ksi�gom, bo czym teraz g�rujemy nad
innymi, skoro te dziedziny, w kt�rych jeste�my szczeg�lnie kszta�ceni, staj� si�
ka�demu dost�pne? Zapewniam ci�, �e z mej strony wola�bym raczej przewy�sza� innych
znajomo�ci� rzeczy wznios�ych ni� zakresem mej w�adzy i mego panowania�.
Aleksander bowiem przej�� si� naukami �wi�ty� egipskich. Poj��, �e
tajemnica, jak� Egipcjanie otaczaj� wiedz�, nie ma na celu ukrywania jej przed
lud�mi ani dopuszczenia kilku uprzywilejowanych na skutek wykszta�cenia do
nadmiernego g�rowania nad nie�wiadomymi; trudno�ci w dost�pie do wznios�ych nauk
maj� li tylko cel wyselekcjonowania umys��w godnych tej wiedzy, ponadto
zapobiegaj�c, aby ludzie nie pos�ugiwali si� ni� samolubnie i na cudz� szkod�.
Znacz�co o tym m�wi� przestrogi Hermesa:
�Unikaj rozm�w z t�umem. Nie dlatego, by� mia� zazdro�nie ukrywa� sw�
wiedz�, ale raczej dlatego, aby� si� nie narazi� na �miech posp�lstwa. Mi�dzy
lud�mi odmiennymi przyja�� istnie� nie mo�e; te oto nauki s� przeznaczone wy��cznie
dla bardzo ma�ego grona s�uchaczy. Pr�cz tego posiadaj� one szczeg�ln� w�a�ciwo��:
pobudzaj� z�ych do niecnych uczynk�w. Przeto nale�y wystrzega� si� t�umu, bo nie
pojmuje on doskona�o�ci tej nauki�.
Ale Macedo�czycy i na og� wszyscy Grecy w zast�pach Aleksandra nie
rozumieli przemiany, jaka nast�pi�a w osobowo�ci ich wodza. Zaskoczy�o ich w r�wnej
mierze tak namaszczenie na faraona, jak i edykty religijne. Niekt�rzy byli
zgorszeni, inni drwili. �w, kt�rego znali jako druzgoc�cego wszystkie przeszkody na
swej drodze, w cwale na czele swych konnych zast�p�w, nagle j�� wydawa� li tylko
zarz�dzenia pokojowe i tak si� zachowywa�, jakby przesta� by� kr�lem �o�nierzy, aby
zosta� kr�lem kap�an�w. Po bytno�ci w Siwie Filotas, pierworodny Parmeniona,
napisa� ironicznie do Aleksandra gratuluj�c mu, �e wszed� pomi�dzy bogi. �Ale
wsp�czuj� - doda� - tym, kt�rym obecnie si� zdarzy�o znale�� pod panowaniem kr�la
wyniesionego ponad ludzko��. I wielu weteran�w gani�o Aleksandra za wyparcie si�
Filipa i szczycenie, �e jest bastardem.
Pragn�c zadowoli� nawyki armii, kt�rej tyle zawdzi�cza�, i okaza�
�o�nierzom, �e pami�ta o swym greckim pochodzeniu, Aleksander zorganizowa�
wspania�e uroczysto�ci, igrzyska i �wietne zawody poetyckie, na kt�re zaprosi�
najs�awniejszych greckich artyst�w. W taki spos�b egipski lud pozna� sztuk�
Hellady.
Podczas tych �wi�t na wodnych igrzyskach utopi� si� w Nilu Hektor, m�odszy
brat Filotasa. Tedy Hetajrowie, kt�rzy byli w Siwie, przypomnieli sobie dan�
Hektorowi odpowied� wyroczni: �Granic� twego pomy�lnego losu b�dzie Nil�. Odt�d
ka�dy z nich pocz�� przywi�zywa� wi�ksz� wag� do przepowiedni w Siwie i usi�owa�
g��biej przenikn�� jej tre��.
Aleksander poleci� pogrzeba� z przepychem syna swego pierwszego wodza, a to
stworzy�o sposobno�� do nowych uroczysto�ci i odmalowa�o Hetajrom obraz honor�w,
jakie zostan� im oddane, je�li zgin� w s�u�bie swego kr�la.
Ale niebawem nadesz�y wie�ci, r�wnie� zapowiedziane jerozolimskim
proroctwem, a kt�re mia�y zatrwo�y� Aleksandra.
Daleko na wschodzie Dariusz zn�w gromadzi� wojska. Wiadomo�ci ze wszystkich
stron pa�stwa Pers�w wskazywa�y na pob�r wojska i przemarsze zast�p�w. Satrapowie
obwarowywali swe prowincje, a drogi ca�ej Azji rozbrzmiewa�y krokiem zbrojnych,
podobnym do pomruku nadchodz�cego przyboju.
W po�owie wiosny Aleksander �egnany mod�ami ca�ego Egiptu b�agaj�cego o
zwyci�stwo dla faraona, opu�ci� Memfis i zn�w ruszy� wzd�u� wybrze�a.

Rozdzia� XVIII

Zwyci�stwo barana

Po miesi�cznym marszu przybyli�my pod Tyr, od niedawna ws�awiony swym


starciem z powierzchni ziemi.
Na po�wi�conym tr�jrz�dowcu przyby�o poselstwo z Aten i tutaj przekaza�o
Aleksandrowi z�oty wieniec, a tak�e list od Demostenesa, kt�ry pragn�� uzyska�
przebaczenie. Post�j ten obfitowa� w wojskowe defilady, uroczysto�ci religijne,
zawody muzyczne i poetyckie, gdzie uczestnicy otrzymali szczodre dary.
Ale �o�nierzom by�o spieszno do spotkania z wojskami Dariusza; pami�tali o
bajecznych �upach zdobytych pod Issos i w Damaszku, a od dawna roztrwonionych na
zabawy. W Egipcie by� im wzbroniony wszelki rabunek i jakkolwiek �o�d by� hojnie
wyp�acany, to jednak nie m�g� zast�pi� ani uciechy grabie�y, ani budzenia
przestrachu, ani rozpasanego panoszenia si�, nie pozwala� im w pe�ni zadowoli�
po��dania zbytku i wschodnich kobiet, w czym zasmakowali podczas wojny.
Tam, gdzie s�o�ce wschodzi, by�y im przyobiecane nowe bogactwa i nowe
kochanki; wyruszyli wrzeszcz�c z uciechy, niby psy go�cze wypuszczone w trop za
zwierzyn�.
Droga przez syryjsk� pustyni� w s�onecznym skwarze, trzy tysi�ce stadi�w w
pe�ni lata, ziemia sp�kana jak stara sk�ra rych�o przygasi�y ten zapa�; przed
oczami powietrze kipia�o.
Za wojskiem jecha�y w pojazdach perskie kr�lowe przykute do losu swego
zdobywcy. Pi�kna Barsina r�wnie� towarzyszy�a wyprawie, a tak�e na�o�nice wielu
wodz�w, niekiedy pojmane ksi�niczki, a niekiedy by�e hetery, jak Atenka Tais,
kochanka Ptolemeusza. Ju� bowiem zakorzeni�y si� w tym wojsku nawyki satrap�w.
Pragnienie, gor�czka, op�tanie wci�� uciekaj�cym widnokr�giem przygn�bia�o
ludzi; lekarze ju� nie liczyli tych, kt�rzy padali nagle pora�eni w czo�o lub kark
strza�ami s�o�ca lub w ob��dzie poczynali wy� i chwiejnym krokiem ucieka� przez
pustyni�.
Aleksander nie znu�ony szed� pieszo na czele piechoty krokiem szybkim,
wdro�onym mu przez Leonidasa.
Tak doszli�my do Eufratu, pierwszej rzeki, kt�r� w swym dawnym li�cie
Dariusz chcia� zastraszy� Aleksandra. Dwa tysi�ce zaci�nych wnet uciek�o, skoro
zoczy�o kurz wzbijany przez macedo�sk� konnic�. Traccy budowniczowie most�w pod
kierunkiem Diadesa przerzucili pontonowy most, przez kt�ry bez zbytnich przeszk�d
przeszli �o�nierze, konie, wozy, wojenne machiny, tabory, branki kr�lewskie,
kochanki wodz�w, kupcy, rzemie�lnicy i prostytutki. Przystan�li�my na kilka tygodni
na brzegu rzeki, nareszcie w cieniu drzew.
Na brzegu Eufratu Aleksander obchodzi� dwudziest� pi�t� rocznic� swoich
urodzin.
Niebawem nadesz�a wie��, �e Dariusz przebywa na p�nocnym wschodzie w
pobli�u Asyrii. Ale Asyria jest olbrzymia. Czterdzie�ci pi�� tysi�cy ludzi chwyci�o
za bro� i przez kraj Kurd�w ruszy�o na poszukiwanie dwustu tysi�cy.
Po przej�ciu dw�ch tysi�cy stadi�w doszli do drugiej Dariuszowej rzeki -
Tygrysu. Nazwa ta po persku oznacza �strza��, taki rzeka ma chy�y i kr�ty nurt.
Br�d, przed kt�rym przystan�li�my, by� bardzo g��boki, a woda gwa�townie si�
kot�owa�a. Najodwa�niejsi dr�eli przed zanurzeniem w t� kipiel, dow�dcy zapewniali,
�e armia pieszo nie przejdzie. Poradzono si� Diadesa; �w o�wiadczy�, �e przerzuci�
most to rzecz niemo�liwa; gdyby nawet budowniczowie potrafili pracowa� w tych
w�ciek�ych wirach, pr�d wnet uniesie ca�y ich trud.
Wtedy Aleksander podzieli� konnic�, umie�ci� j� powy�ej brodu, aby otoczy�
wojska; sam nie chcia� dosi��� Bucefa�a, na brzegu zrzuci� szaty i trzymaj�c bro� i
odzie� nad g�ow� pierwszy wszed� do wody wskazuj�c oddzia�om tras� brodu, kt�r�
pom�g� mu wybra� jego zmys� odkrywcy, jakby tamt�dy przechodzi� sto razy. P�ywa�
nie umia�.
Walcz�c z pr�dem, spychany przez fale, kt�re chwilami zalewa�y mu w�osy,
wrzeszcza�, aby ratowa� tylko bro�, �e wynagrodzi utrat� dobytku i odzie�y.
Piechota ponaglana przez dow�dc�w zanurzy�a si� krzycz�c w g�os z przera�enia.
Ludzie �lizgali si� na kamieniach, t�oczyli si�, padali na siebie staraj�c si�
przytrzyma� i jeszcze wi�cej wyrz�dzali sobie szkody, ni� szkodzi�a im kipiel; na
rzece widnia�y p�yn�ce tuniki, a niekt�rzy si� potopili chc�c odzyska� resztki
swego dobytku. Wp�ywe ze strachu kobiety przeprawiono b�d� na r�kach, b�d� na
w�zkach do po�owy zanurzonych w wodzie. Gdyby Mazajos, Dariuszowy satrapa
zarz�dzaj�cy t� krain�, wybra� ten dzie� na atak, Tygrys po�o�y�by kres �yciu
Aleksandra.
Wreszcie stan�li�my na drugim brzegu, gdzie rozbili�my ob�z. Ale kraj by�
spustoszony, bo Mazajos wprowadzaj�c w czyn rady Memnona kaza� pali� wszystkie
osady na drodze Aleksandra. P�niej, podczas jednej z nast�pnych nocy na ksi�yc w
pe�ni nagle pad� cie�. Wkr�tce znik� zupe�nie i g�sty mrok leg� nad obozem. Panika
ogarn�a zagubion� na dalekich ziemiach armi�, kt�ra czy� po to przesz�a przez
skwarn� pustyni� i o ma�o nie utopi�a si� w rw�cej rzece, aby pogr��y� si� w
okrutnych ciemno�ciach? Wnet strach przerodzi� si� w bunt. Po raz pierwszy wojsko
odm�wi�o pos�uchu Aleksandrowi; rozproszy�y si� falangi, ludzie rozbiegli na o�lep
uciekaj�c z obozu. Niekt�rzy s�dzili, i� s�ysz� cwa� perskiej konnicy; wielu
krzycza�o, �e zaci�gni�to ich na koniec �wiata wbrew oczywistej woli bog�w; �e
wrogie si� dla nich sta�y i rzeki, i ziemia, �e nawet niebo okazuje swoj� surowo��,
�e to ob��d prowadzi� tylu ludzi na �mier� z powodu ambicji jednego cz�owieka,
kt�ry gardzi w�asn� ojczyzn�, zapiera si� rodzonego ojca i w swej szalonej pysze
chce uchodzi� za boga.
Wobec rosn�cego buntu Aleksander spiesznie zawezwa� mnie, a tak�e egipskich
wieszczbiarzy przywiedzionych przeze� z Memfis; szybko si� naradzili�my; p�niej
dow�dcy zdo�ali zebra� �o�nierzy, aby mnie wys�uchali, bo wygl�da�o, �e ja jedyny
zdo�am uspokoi� przera�onych.
- �o�nierze - rzek�em - nie l�kajcie si�; tej nocy za�mi� si� ksi�yc, bo
przek�tny cie� rzuci�a na� ziemia, ale przyrzekam wam, �e zn�w ujrzycie jego blask.
Ufajcie waszym kap�anom umiej�cym wyczyta� losy z gwiazd, nie dr�yjcie z powodu
nag�ych ciemno�ci, ale raczej radujcie si�, bo s�o�ce to gwiazda Grek�w, kt�ra ich
chroni, natomiast ksi�yc to gwiazda Pers�w. Nie bywa�o, aby za�mienie ksi�yca nie
grozi�o Persji jak�� wielk� katastrof�. Wiadoma to rzecz Egipcjanom, kt�rzy w
przesz�o�ci mieli kilka przyk�ad�w; wy za�, Grecy, przywo�ajcie wspomnienia waszych
ojc�w; ksi�yc skry� si� w czasie wielkiej bitwy pod Salamin�, gdy Kserkses zosta�
rozgromiony * [*Aristander wzmiankowa� o za�mieniu ksi�yca 2 pa�dziernika 480 r.
p.n.e., opisanym przez Herodota. Bitwa pod Salamin� zosta�a stoczona w owym
miesi�cu.
�o�nierze Aleksandra ogl�dali za�mienie Ksi�yca 20 wrze�nia 331 r. p.n.e.,
dziesi�� dni przed kl�sk� Dariusza.]. Przeto nowe zwyci�stwo rodzi si� dla was w
tym mroku, a tej nocy winni dr�e� Persowie.
Po czym rozkaza�em niezw�ocznie z�o�y� ofiary b�stwom s�o�ca, ksi�yca i
ziemi; zn�w porz�dek nasta� w armii.
- �adnego z moich wodz�w nie ceni� wy�ej ni� ciebie - rzek� mi tej nocy
Aleksander.
I skorzysta� z uspokojenia si� �o�nierzy, aby ju� o �wicie wyprawi� wojsko
w poch�d.
Po czterech dniach zwiadowcy donie�li, �e Dariusz przebywa bli�ej, ni�
pierwotnie s�dzono, a oddzia� jego konnicy zmierza ku armii. Wnet Aleksander wys�a�
zast�p Hetajr�w, kt�rzy spotkali perskich je�d�c�w, pokonali ich i zmusili do
ucieczki. Ariston, macedo�ski dow�dca, na�laduj�c Aleksandra wyzwa� na pojedynek
dow�dc� Pers�w, walcz�c na koniu jednym ciosem miecza �ci�� mu g�ow� i zbroczon�
krwi� przyni�s� kr�lowi.
W owej potyczce na tyle pobrano je�ca, �e mo�na by�o si� wywiedzie�, gdzie
przebywa Dariusz, �e g��wn� baz� za�o�y� w Arbelach, a jego kolosalna armia obozuje
o pi��set stadi�w od owego miasta nad rzek� Mados, na wielkiej r�wninie pod
Gaugamel�, co oznacza �post�j wielb��d�w�.
Aleksander powi�d� swe oddzia�y i przystan�� w odleg�o�ci dw�ch godzin
marszu od wroga. Tu pozosta� cztery dni, aby za�o�y� w�asny ob�z, umocni� go
ostroko�em, czuwa� nad dop�ywem tabor�w. W tych w�a�nie dniach zmar�a ma��onka
Dariusza, kr�lowa-branka Statejra, wyczerpana jazd� za swym zdobywc�, trawiona
gor�czk� i niepokojem o los bliskiej bitwy. Grecy upatrywali w tym zgonie jakby
pierwszy objaw niepowodze� czekaj�cych kr�la Pers�w, zapowiedzianych za�mieniem
ksi�yca. Lecz Aleksander okaza� prawdziwy smutek i przy boku kr�lowej Syzygambis -
mimo �e najwi�kszym jego pragnieniem by�o zabi� jej syna - szczerze op�akiwa�
�mier� kobiety, kt�rej ma��onka gotowa� si� unicestwi�. Rozkaza� pogrzeba� z
wielkimi honorami Statejr�, a sam wedle perskiego obyczaju po�ci� ca�y dzie� na
znak �a�oby, jakby nale�a� do rodziny.
Nast�pnej nocy po pogrzebie wymkn�� si� z obozu Tyreos, eunuch Statejry, i
dotar� do nieprzyjacielskich linii, aby zanie�� wiadomo�� swojemu kr�lowi. Wedle
opowie�ci, kt�re p�niej do nas dosz�y, Dariusz pocz�� j�cze� z b�lu i bi� si�
pi�ciami po g�owie. �Czy� nie do�� - lamentowa� - �e kr�lowa znosi�a ha�b� niewoli,
jeszcze teraz skona�a w n�dzy i bez oddania nale�nej jej czci przy pogrzebie�.
Poniewa� Tyreos zapewnia�, �e Statejra nie by�a pozbawiona �adnych przywilej�w
przynale�nych jej dawnemu stanowisku �pr�cz �wiat�a jego obecno�ci�, �e zosta�a
pochowana z godnymi honorami i sam Aleksander wylewa� obfite �zy, Dariusza ogarn�a
pe�na podejrze� zazdro��.
- Aleksander - rzek� - m�g� tak wyr�nia� �on� swego wroga li tylko z
powod�w, kt�re mnie bezczeszcz�.
I chcia� wymusi� na eunuchu zeznanie, �e Aleksander zrobi� ze Statejry sw�
kochank�. Lecz Tyreos pad� na kolana i wielokrotnie przysi�gaj�c b�aga� go, aby si�
uspokoi�, oraz zapewnia�, �e Aleksander jest godny podziwu, poniewa� tyle� okazywa�
szacunku perskim kobietom, ile m�stwa wobec Pers�w. Wtedy Dariusz okry� g�ow� po��
p�aszcza i wzi�wszy na �wiadk�w otaczaj�cych go satrap�w, wodz�w i s�ug j�� wo�a�:
- Ormu�dzie, Ormu�dzie b�agam ciebie i siedmiu ksi���t �wiat�a, aby�cie mi
przywr�cili moje panowanie, lecz je�li wasz wyrok ju� zapad�, sprawcie tedy, aby
Azj� nie w�ada� �aden kr�l, jeno ten nieprzyjaciel tak sprawiedliwy i zwyci�zca tak
wspania�omy�lny.
Nast�pnej nocy Aleksander doprowadzi� swe zast�py o trzydzie�ci stadi�w i o
�wicie ujrza� ze szczytu wzg�rza czerniej�ce mrowie perskich wojsk. Spodziewano
si�, �e Aleksander swoim zwyczajem natychmiast rozka�e atakowa�. Ale ten, nareszcie
przezorny, rozkaza� falangom obozowa� w szyku, w jakim si� ustawi� podczas bitwy.
Ca�y dzie� po�wi�ci� na rozpoznanie terenu i zebranie wiadomo�ci o si�ach
nieprzyjaciela. Zwiadowcy i szpiedzy donie�li mu, �e Dariusz zamierza ustawi� w
szeregu dwie�cie bojowych woz�w o ko�ach uzbrojonych w d�ugie, obracaj�ce si� kosy,
�e opr�ni� swe stadniny, by ponownie zaopatrzy� si� w liczn� konnic�, �e kuzyn jego
Bessos, satrapa Baktrii, przywi�d� mu mn�stwo wojownik�w z Indii, �e znajduj� si�
tu wszystkie si�y Scyt�w, Med�w, Part�w, Mezopotamijczyk�w, Babilo�czyk�w, Arab�w i
w ko�cu dostrze�ono pi�tna�cie s�oni zaprawionych do walki. Persowie ��obili
naje�one kolcami pa�ci, aby os�oni� skrzyd�a armii, a gdzie indziej niwelowali
teren przed frontem wojska, aby u�atwi� szar�� konnicy.
Wobec takiej armii, posiadaj�cej druzgoc�c� przewag� liczebn� i tym razem
niezb�dn� przestrze� do rozwini�cia bojowego szyku, Parmenion uwa�a�, �e nale�y
atakowa� noc�, aby wykorzysta� moment zaskoczenia, pos�uguj�c si� zdyscyplinowanymi
falangami macedo�skich �o�nierzy wdro�onych do manewrowania w ciemno�ciach po
prostu na g�os rozkazu.
- Nie chc� kra�� zwyci�stwa - odpar� Aleksander. - S�o�ce jest gwiazd�
Grek�w.
Przem�wi� do starszyzny zapowiadaj�c walk� na nast�pny ranek; rozkaza�
wyda� wojsku posi�ek i wypocz��, po czym wr�ci� do namiotu, ale nie m�g� usn��.
Po obfitym posi�ku macedo�ski ob�z pogr��y� si� w ciszy. �w spok�j
zaniepokoi� Pers�w, kt�rzy rozumuj�c podobnie do Parmeniona wyczekiwali nocnego
ataku i ca�� noc stali pod broni�. Na r�wninie widnia�y niezliczone ognie, a z
obozu dochodzi�a wrzawa podobna do szumu morza. Dariusz konno lustrowa� szeregi i
dodawa� odwagi.
Oko�o p�nocy Aleksander mnie przywo�a�. Zobaczy�em, �e jest podniecony i
zatrwo�ony jak nigdy. Ledwo zdo�a�em go uspokoi�. Pojmowa�, �e jutrzejsze s�o�ce
za�wieci nad jego najsro�sz� walk�, t� walk�, w kt�rej stawk� b�d� wszystkie
dotychczasowe zdobycze. Rozwa�a�, czy nie powinien by� zgodzi� si� na rokowania z
Dariuszem. Zapewnia�em go, �e nie mo�e przegra� tej bitwy; nadal by� niespokojny.
Zapragn��, by�my wsp�lnie z�o�yli ofiary. Przy �wietle pochodni zbadali�my
wn�trzno�ci ptak�w i w�trob� z�o�onego w ofierze jagni�cia. Wskaza�em mu wszystkie
pomy�lne znaki, kt�re i sam m�g� rozpozna�. P�niej w misie z czyst� wod� wywo�a�em
przed nim wizerunek Dariusza i zobaczy�, �e twarz ta zasnuwa si� mg�� i czernieje.
W ko�cu Aleksander uspokoi� si� i zasn��.
O �wicie, gdy ca�y ob�z ju� sta� pod broni�, Parmenion musia� potrz�sn��
Aleksandrem, aby go obudzi� z g��bokiego snu. Otworzy� oczy u�miechni�ty, opanowany
i radosny jak w �wi�teczny poranek. Wkr�tce si� zjawi� w kr�tkiej tunice z bia�ego
lnu, z mieczem z Cypru na pendencie z Rodos i w he�mie z bia�ym pi�ropuszem;
przyboczny Peukestas ni�s� za nim tarcz� Achillesa. Pragn�� okaza� szacunek, jakim
mnie otacza, i zaskarbi� �ask� bog�w, zaprosi�, abym razem z nim dokona� przegl�du
zast�p�w. Opasa�em g�ow� kap�a�skim wie�cem. Aleksander na karym Bucefale i ja na
bia�ym rumaku przejechali�my przed czo�em armii witani gromkimi okrzykami. Wydawa�o
mi si�, �e ten piasek, po kt�rym st�pa� jego ko�, znam od dwudziestu pi�ciu lat.
Nagle przed greck� piechot� Aleksander podni�s� prawic� i zawo�a�:
- Bogowie, oka�cie dzisiaj, �em jest synem Zeusa-Amona obdarzaj�c Hellad�
zwyci�stwem.
Nakaza� wszystkim dow�dcom, aby w czasie marszu ich oddzia�y zachowa�y
cisz�, �eby wyra�niej s�ysze� jego rozkazy. Szeroka wst�ga kurzu wskazywa�a nam
czo�o perskiej armii. Jak nad Granikiem, jak pod Issos Aleksander wraz z Hetajrami
stan�� na prawym skrzydle; lecz perska armia zajmowa�a o tyle szersz� przestrze�,
i� skrzyd�o zast�p�w Aleksandra ledwo si�ga�o �rodka nieprzyjacielskiego wojska,
gdzie sta� sam Dariusz. Aleksander musia� oczekiwa� nieuchronnego okr��enia z tego
boku. Pragn�c temu zaradzi� umie�ci� za sob� peo�sk� konnic�, krete�skich �ucznik�w
oraz inne wojskowe jednostki, aby m�c je kolejno wprowadza� do walki zale�nie od
przebiegu bitwy. Podobne rozkazy wyda� lewemu skrzyd�u, kt�rym dowodzili Krateros i
Parmenion. Przeto armia grecka ju� po rozwini�ciu szyku nie tworzy�a frontu wzd�u�
linii prostej, lecz raczej klin skierowany w g��b nieprzyjacielskich szereg�w.
Manewr odby� si� w g��bokiej ciszy, kt�r� przecina�y tylko rozkazy
Aleksandra. W miar� zbli�ania si� do Pers�w os�aniaj�ce oddzia�y jeden po drugim
wyst�powa�y po prawej stronie kr�la id�cego wprost na Dariusza i jego s�onie.
Bitw� rozpocz�a kilkakrotnie powt�rzona szar�a Baktr�w; zgodnie z
przewidywaniem Bessosa uderza�a na flank�, jednak ataki odparto. Dopiero wtedy
Dariusz rzuci� w b�j zbrojne wozy, kt�re ze straszliwym turkotem run�y na nasz�
piechot�; lecz Macedo�czycy wy�wiczeni w szybkich obrotach rozst�pili si�, by
przepu�ci� wozy, a jednocze�nie j�li wrzeszcze� i wali� w��czniami w tarcze, �eby
sp�oszy� konie; oszala�e konie stawa�y d�ba; �ama�y dyszle, wo�nice padali na
ziemi�, toczyli si� pod w�asne zaprz�gi, gdzie siek�y ich kosy; po czym
Macedo�czycy stan�li naprzeciw siebie w podw�jnym szeregu i zamkn�li ludzi i konie
mi�dzy pot�nymi kratami naje�onych w��czni. Szybko dwie�cie bojowych woz�w, w
kt�rych Dariusz pok�ada� nadziej� zwyci�stwa, zmieni�o si� w kupy drewna i
pokr�conego metalu ociekaj�cego krwi� ze zwisaj�cymi strz�pami cia� ludzkich i
zwierz�cych.
Chc�c powetowa� kl�sk� kr�l Dariusz uruchomi� rezerwow� jazd�; lecz �w
manewr utworzy� w jego szeregach wy�om, w kt�ry natychmiast wdar� si� Aleksander
wraz z oddzia�ami konnicy Klejtosa Czarnego. I zn�w dwaj kr�lowie stan�li oko w
oko. Zn�w Aleksander zobaczy� przed sob� okrytego klejnotami olbrzyma z utrefion�
brod�, stoj�cego na srebrnym rydwanie. Za Dariuszem podobna do szarego wa�u
pi�tnastka bojowych s�oni w �a�cuchach rycza�a machaj�c tr�bami. Ale nic nie mog�o
przestraszy� Aleksandra, nawet te pot�ne bestie, kt�re w przera�liwym ryku
otwiera�y r�owe paszcze. Patrza� tylko na potomka wielkiego Cyrusa, na �ywe b�stwo
- wcielenie ziem azjatyckich. Wszyscy stoj�cy mi�dzy nimi byli z g�ry skazani na
�mier�. Roz�upuj�c czaszki, przeszywaj�c piersi, sun�c mi�dzy dwoma szeregami
�miertelnego charkotu Aleksander szed� zafascynowany, ci�gni�ty niby przez magnes
owym spojrzeniem, w jakim nie zobaczy�by� ani nienawi�ci, ani l�ku, przyci�gany
przez owego olbrzyma, kt�ry g�rowa� nad polem bitwy i nie walczy�. Dariusz sta� nie
dalej ni� o rzut oszczepem. Rzek�by�, i� w nieruchomego uderzysz...
- Nagle zobaczy�em, �e si� u�miecha - opowiada� p�niej Aleksander -
zobaczy�em, �e po jego twarzy przemyka dziwny, smutny u�miech.
I nagle, jak pod Issos, b�stwo w tiarze znik�o z rydwanu. Dariusz skoczy�
by� na konia i rozp�yn�� si� w o�lepiaj�cej kurzawie bitwy. I zn�w jak pod Issos,
Aleksander przysi�ga�, �e Dariusz mu nie umknie, �e nie zdo�aj� go uratowa� jego
stra�e ani dziesi�� tysi�cy �Nie�miertelnych�, ani s�onie; lecz w tej chwili
nadlecia� goniec Parmeniona. Satrapa Mazajos na czele indyjskiej jazdy przedar� si�
przez �rodek greckiej piechoty i wtargn�� do obozu, gdzie ju� szalej� rze� i po�ar.
Je�li Aleksander nie nadbiegnie z pomoc�, ca�emu skrzyd�u Parmeniona i Kratera
grozi zag�ada. Przeto obie armie by�y w takiej samej sytuacji: obie na po�y
zwyci�skie, obie na po�y pokonane. Panowa� nies�ychany tumult, na wszystkich
twarzach widnia�y maski z potu, kurzu i krwi. Aleksander rycz�c z w�ciek�o�ci
poci�gn�� za sob� Hetajr�w na pomoc Parmenionowi. W tej w�ciek�ej szar�y zosta�
ranny Hefajstion. Lecz tam, gdzie szed� Aleksander, sz�o tak�e zwyci�stwo. Persowie
rozsypali si� w pop�ochu.
A� do zmierzchu �mier� kosi�a na polu bitwy pod Gaugamel�, krew ca�ej Azji
tocz�c si� z garde� wsi�ka�a w piaski.
Wnet po ocaleniu swej piechoty Aleksander z garstk� Hetajr�w znowu pu�ci�
si� w pogo� za Dariuszem.
P�dzi�, dop�ki by�o jasno; przystan��, by konie odpocz�y, zn�w ruszy� o
p�nocy i przejechawszy cwa�em pi��set stadi�w przyby� rano przed perski ob�z w
Arbelach. Znalaz� tu zn�w skarby, zn�w s�ugi, zn�w kobiety; ale Dariusz,
eskortowany przez Bessosa i je�d�c�w z Baktrii, umkn�� inn� drog� ku Ekbatanie, na
Wsch�d.

Rozdzia� XIX

Babilon

Babilon to ziemia Amona. Dynastia staro�ytnych kr�l�w panuje od pocz�tku


ery Barana. Jej b�g opieku�czy Bel-Marduk to inna posta� Amona. Persowie gn�bili
Babiloni�, zniewa�ali jej �wi�tynie. Dariusz Pierwszy cz�ciowo zniszczy� miasto;
Kserkses skrad� szczeroz�oty pos�g Bela-Marduka i rozwali� jego �wi�tynie.
Tote� gdy Aleksander przeszed�szy ca�� Asyri� z p�nocy na po�udnie zn�w
przekroczy� Tygrys, Babilon powita� go nie jako zdobywc�, lecz wybawc�. Szczodrze
obdzieliwszy �o�nierzy �upem zagarni�tym w obozie w Arbelach wzbroni� im rabunku.
Satrapa Mazajos, ten sam, kt�ry wystawi� Parmeniona na niebezpiecze�stwo pod
Gaugamel�, podda� si� Aleksandrowi i wyda� miasto bez walki. Kap�ani, magowie,
wieszczbiarze, muzykanci Bela i wszyscy mieszka�cy potrz�saj�c girlandami szli
procesj� na spotkanie Aleksandra, kr�la i faraona.
Wkroczyli�my do Babilonu ulicami zas�anymi kwieciem; powietrze by�o
nasycone zapachem kadzid�a, rozbrzmiewa�y radosne hymny. Armia przedefilowa�a po
wa�ach z r�owej ceg�y tak szerokich, �e dwa czworokonne wozy mog�y jecha�
r�wnolegle. Aleksander kaza� sobie pokaza� wszystkie cuda miasta, kt�rym teraz
zaw�adn��. Przebieg� wisz�ce ogrody, o kt�rych opowiadali podr�ni na drugim ko�cu
�wiata, olbrzymie, oparte na kolumnach tarasy zasadzone niezwyk�ymi drzewami, jakie
dawny kr�l sprowadzi� gwoli mi�o�ci swej kochanki.
Aleksander kaza� si� zawie�� na most nad Eufratem, jeden z najwi�kszych na
�wiecie, a potem do zbudowanego nad rzek� pa�acu Nabuchodonozora. Ci�kie podwoje z
hebanu, cedru i cyprysu, ob�o�one z�otem i srebrem, inkrustowane ko�ci� s�oniow�
otwiera�y si� przed nim ukazuj�c odrzwia z lapis-lazuli. W ko�cu uda� si� do
zrujnowanej �wi�tyni Bela, do gigantycznej wie�y, kt�r� jeszcze nie tkni�t�
ogl�dali �ydzi w czasach swej niewoli; jej imponuj�ce ruiny dor�wnywa�y rozmiarami
najwy�szym piramidom. I Aleksander wsun�� d�o� w r�k� Bela.
Babilon by� dla �o�nierzy, po sze�ciu miesi�cach ci�kich do�wiadcze�,
miejscem obfituj�cym w rozkosze. W licznych karczmach ucztowali �o�nierze
zaopatrzeni w z�oto. Miasto nie sk�pi�o rozrywek wodzom, wy�szym dow�dcom,
budowniczym, uczonym i s�awnym artystom otaczaj�cym Aleksandra.
Bogaci Babilo�czycy byli go�cinni, nie �a�owali jad�a ani napoju, a uczty
ich s�yn�y nie tylko cennym winem tocz�cym si� obficie. W istocie kobiety pojawia�y
si� na tych ucztach najpierw wspaniale odziane, ale ju� po chwili zrzuca�y zas�ony
i wierzchnie szaty, w miar� podawania potraw odrzuca�y kolejno reszt� odzie�y i
ca�kiem nagie zasiada�y przy s�odyczach. Wcale to nie by�y dziewki publiczne ani
nawet hetery, czy te� wynaj�te tancerki, lecz najbardziej czcigodne ma��onki,
najbogatsze dziedziczki, kt�re ich ojcowie lub m�owie ofiarowali takim sposobem
wsp�biesiadnikom w dow�d najwy�szej uprzejmo�ci.
Aleksander zosta� ukoronowany w Babilonie jak poprzednio w Memfis i wedle
takiego� ceremonia�u stwierdzaj�cego jego �wi�te prawa. Zachowa� Mazajosa jako
wicekr�la i nakaza� odbudow� �wi�tyni.
Na cze�� swego zwyci�stwa obdarzy� wolno�ci� wszystkie miasta w Grecji i
po�udniowej Italii, ongi� uczestnicz�ce w wojnach przeciw Persom. Niebawem jednak
opanowa� go zamys� nowych wypraw.
- Kr�lu - rzek�em, kiedy mi si� zwierzy� - wype�ni�e� pos�annictwo, dla
kt�rego ci� stworzy� Amon. Jeste� hegemonem Grecji, faraonem Egiptu, kr�lem
Babilonu. Dokona�e� obiegu po obwodzie tr�jk�ta.
- Ale� Dariusz jest w Ekbatanie i usi�uje odrodzi� sw� armi� odwo�uj�c si�
do wschodnich satrapii. Tako� inne miasta le�� przede mn� i mog� je zdoby� bez
trudu.
- Te kraje nie s� po�wi�cone Amonowi. Tu jest kres ziem Amonowych.
Zaczekaj, a� Dariusz wyda ci bitw� lub zaofiaruje pok�j. Nie wiesz, jakie s� wobec
niego zamiary bog�w.
- Ju� nie okazuje, �e chce pokoju, kt�ry mi ongi� ofiarowywa�. A dop�ki
Dariusz �yje albo dop�ki nie przeka�e mi swej korony, nie b�d� si� czu� prawdziwym
kr�lem.
Za��da� od egipskich wieszczbiarzy, od mag�w z Babilonu, aby zapytali
gwiazd i odprawili wr�by. Wszystkie odpowiedzi zgodnie mu zapowiedzia�y nowe
triumfy. Pos�u�y� si� tym, by mnie pogn�bi�, i czyni� wym�wki, i� chc� po�o�y� kres
jego pomy�lnym losom. Nie mog�em zaprzeczy�, bo wynika�o z moich w�asnych wr�b, i�
czeka go obfity plon zwyci�stw. W jaki spos�b go przekona�, �e tak pi�knie
zapowiadaj�ce si� jutro powiedzie go li tylko do trud�w, tu�aczki i nieszcz�cia?
Cho� niepok�j towarzyszy� mu na drodze nie budz�cej najmniejszych
w�tpliwo�ci, teraz zaw�adn�a nim nadmierna pewno�� siebie. W tej dziedzinie
przypomina� tylu porwanych ambicj� �mia�k�w, kt�rzy czerpi� ufno�� ze spe�nionych
nadziei, kiedy w�a�nie owo spe�nienie winno by ich nak�ania� do roztropno�ci.
Ol�nieni w�asnymi czynami, przez pozorne sukcesy zd��aj� ku nie przeczuwanej
kl�sce.
Ka�dy �miertelny, cho�by syn bog�w, musi doj�� do wyznaczonego im kresu,
zd��a ku niemu z w�asnej woli.
Po miesi�cu sp�dzonym na babilo�skich rozkoszach wojska Aleksandra zn�w
ruszy�y w poch�d.

Cz�� czwarta

Rozdzia� I

Perskie trony

Czasy, kt�re nadejd�, nie zatr� �ladu krok�w Aleksandra po zaj�ciu


Babilonu, czyn�w jego zar�wno wielkich, jak i znikomych, najdrobniejszych wydarze�
losu.
Eumenes z Kardii, kt�ry wspomaga� go w rz�dach i piastowa� urz�d
chiliarchy, Diodor z Erytrei, jego pomocnik Kallistenes, siostrzeniec Arystotelesa,
wybrany przez Aleksandra na dziejopisa, Dikajarch z Messeny, drugi siostrzeniec
Arystotelesa oraz pisarz Marsjasz z Pelli, towarzysz Aleksandra od czas�w
nimfejonu, Nearch, przyjaciel z lat m�odzie�czych, rz�dca satrapii i g��wny w�dz
jego floty, Onezikritos, sternik kr�lewskich statk�w Ptolemeusz, kt�ry w
przysz�o�ci mia� odziedziczy� tron egipski - wszyscy oni pisali wspomnienia
zwi�zane ze swym kr�lem; podobnie czynili Aristobulos z Kasandrii, Hieronim z
Kardii, Chares z Mityleny, Klearch, Anaksimenes, dow�dcy pod jego rozkazem, a tak�e
Efippos z Olintu, Aristos z Cypru, Polikleitos z Larysy, Hegesjasz z Magnezji,
Timajos z Tauromenium, Filarchos z Naukratis, Hermippos ze Smyrny, Durys z Samos,
Karystios z Pergamonu, Satyros z Aleksandrii, Agatarchid, Asklepiades, Androstenes,
Medios i Hegesander. M�owie ci znali Aleksandra z bliska, s�u�yli mu, stanowili
jego otoczenie, opisali jego �ycie, jedni - by go chwali�, inni - by gani�,
zale�nie od tego, jak byli traktowani; wszyscy jednak usi�owali podkre�li� wag�
w�asnej osoby, a po jego �mierci wyci�gn�� korzy�ci z pozosta�ej po nim chwa�y.
Pocz�wszy od Babilonu moja rola straci�a na wadze. O rady ju� mnie tak
cz�sto nie proszono. Nie spotyka�y si� one z szacunkiem jak ongi�. Potrafi�em
zdusi� w sobie odruchy pr�no�ci, bo wiedzia�em, �e moje zadanie zbli�a si� ku
ko�cowi.
Podobnie jak z Memfis przywi�d� Aleksander kap�an�w egipskich, tak z
Babilonu zabra� z sob� mag�w chaldejskich; w ten�e spos�b post�powa� nadal, bior�c
z ka�dego kraju wieszczbiarzy, by powi�kszy� sw� �wit� mag�w. Tak post�puj�c mia�
s�uszno�� w tym znaczeniu, �e potrzebowa� porady ludzi obeznanych z magi� w�a�ciw�
krainie, w kt�r� wtargn��; natomiast b��dzi� w tym znaczeniu, �e same te krainy
sta�y si� dla� zgubne.
Przygl�da�em si� przeto, jak los si� jego wype�nia; niekiedy ostrzega�em
�wiadomy, �e moje ostrze�enia do� nie dotr�; a najcz�ciej zezwala�em, aby los si�
dope�ni�.
W boskiej duszy, jaka zst�pi�a w Aleksandra, by�y zawarte zarodki jego
zguby.
Baran uderza na wodza nieprzyjaci� i nie spocznie, pok�d go nie obali;
Aleksander przywr�ci� kult Amona, lecz kr�l Pers�w mu si� wymkn��; zako�czy�a si�
walka mi�dzy bogami, trwa�a walka mi�dzy lud�mi.
Rzek�by�, �e od chwili zdobycia Babilonu �Aleksander uwa�a� raczej swe
czyny za norm� sprawiedliwo�ci, ni� sprawiedliwo�� za norm� swych czyn�w�. Pojawi�o
si� rozprz�enie si�, jakby pocz�tki rozkojarzenia przeziera�y przez jego decyzje.
Na og� post�powa�, jakby by� nie�miertelnym, i zwyci�stwa sta�y si� dla� pobudk� do
dalszych szale�stw; nie widzia� granic swych mo�liwo�ci, wkracza� w przysz�o�� z
pasj� zaw�adni�cia imperium, kt�rego kresu nawet sobie ju� nie wyobra�a�. Po czym
nag�a apatia przypomina�a mu niekiedy, �e jest istot� przemijaj�c�. Pogr��a� si� w
rozpaczy.
�wiadomo�� pochodzenia z nieprawego �o�a, kt�ra w pe�ni go zadowala�a, gdy
nosi� tiar� faraona, powraca�a, by go niepokoi� i dr�czy�, gdy noc� pod nieznanym
niebem Azji czu� si� tylko cz�owiekiem. Syn Amona dokona� swego dzie�a, teraz
ludzki bastard szed� dalej swoj� drog� z rozpieraj�c� serce, umys�, cia�o nadludzk�
energi�, kt�r� czu� potrzeb� z siebie wyrzuci�.
Nast�pnym jego etapem by�a Suza, druga z kolei stolica Dariusza. Aleksander
postanowi� pozostawi� tu star� kr�low� Syzygambis, kt�rej przywr�ci� jej kr�lewskie
przywileje. Matk� Dariusza traktowa� jak sw� rodzon� matk� i czyni� to z
ostentacj�, kt�ra wielu zadziwia�a. Macedo�ski obyczaj wzbrania� synowi siada� w
obecno�ci matki bez jej zezwolenia; Aleksander zawsze tak post�powa� wobec starej
w�adczyni. Rzek�by�, i� �a�uje, �e nie jest jej synem.
Syzygambis, pragn�c go zrozumie�, pocz�a si� uczy� j�zyka greckiego.
Pewnego dnia, w dow�d czci podarowa� jej tkanin� sporz�dzon� przez Olimpias, a
nawet do��czy� w upominku k�dziel i surow� we�n�, aby wzorem ksi�niczek
macedo�skich ksi�niczki perskie mog�y prz��� w wolnych chwilach. Ujrzawszy �w dar
Syzygambis wzdrygn�a si� z odrazy, a w oczach jej stan�y �zy.
- Czy Aleksander - rzek�a - jest k�amc� czy oszustem? Przychodzi do mnie,
aby zapewni� o swej przyja�ni, nazywa matk� i oto traktuje mnie jak niewolnic�,
zmuszaj�c do prz�dzenia we�ny i chce mnie przyodziewa� w tkanin�, kt�ra s�u�y
wy��cznie kobietom z ludu. Kt� by �mia� tak mnie l�y� w czasach, gdy by�am kr�low�
tego kraju?
Aleksander wnet do niej po�pieszy� z tysi�cem przeprosze�; ale jednocze�nie
ujrza� dystans, jaki dzieli kr�low� Macedonii od monarchini Pers�w, a tak�e jego
w�asn� osob� od tiary Dariusza.
W olbrzymim suza�skim pa�acu Aleksander nie czu� si� swobodnie. Niezliczeni
s�udzy uparcie zachowywali wobec niego perski ceremonia�, kt�rego nie zna�, i co
chwila dawali mu odczu�, �e widz� w nim parweniusza.
Ile� to razy, gdy poleca� zmieni� sprz�ty w kt�rej� komnacie, przy�piesza�
ceremonia� posi�ku, czy te� gdy sam wykonywa� jaki� zwyk�y domowy gest,
podchwytywa� na twarzy eunucha wyraz pogardy. Pacho�kowie potrafi� cz�sto upokorzy�
dotkliwiej ni� kr�lowie.
Przepych pa�acu wydawa� si� r�wnie wrogi Aleksandrowi, jak i jego nowi
s�udzy. Widzia�o mu si�, �e w olbrzymich komnatach, w ci�gn�cych si� bez ko�ca
korytarzach spotyka wzgardliwe cienie Kserksesa i Kambyzesa. Tego, co zdoby�, nie
posiada� by� naprawd�, bo nic nie by�o wedle jego miary. Szydzi�y ze� nawet sprz�ty
sporz�dzone dla olbrzym�w z perskiej dynastii. Gdy chcia� usi��� na tronie
Dariusza, �wiadom by�, �e si� o�miesza, bo nogi zwisa�y mu w pr�ni. Gorliwy
dworzanin podsun�� mu kiedy� niski st�, by opar� na nim stopy; lecz wnet rozp�aka�
si� obecny przy tym eunuch; Aleksander zapyta�, co nim tak wstrz�sn�o.
- Bo przy tym stole m�j pan zwyk� spo�ywa� posi�ki - odpar� eunuch - a
teraz ty wycierasz o� stopy.
Wtedy Aleksander rozkaza� usun�� sprz�t; ale kto� zauwa�y�, �e - przeciwnie
- szcz�liwa to wr�ba depta� w�asno�� wroga. Aleksander postanowi� u�ywa� sto�u jako
sto�ka.
Nasta� czas, by zorganizowa� zdobyte obszary, obj�� w zarz�d pa�stwo tak
rozleg�e i tak szybko utworzone, a tak�e zatroszczy� si� o nowiny z Grecji.
Sparta postanowi�a podnie�� miecz na Macedoni�; Demostenes uzyskawszy
przebaczenie zn�w j�� podburza� Ateny. Nawet w Pelli trwa�a ci�g�a walka mi�dzy
Olimpias a regentem Antypatrem; oboje wzajem oskar�ali si� o zdrad�.
Gdy Antypater przys�a� Aleksandrowi w posi�ku pi�tna�cie tysi�cy zaci�nych,
�w pos�a� mu znaczn� sum� pieni�dzy na wypraw� przeciw Sparcie; jednocze�nie
doradza� regentowi, by pilnie baczy� na w�asne bezpiecze�stwo. Po czym, gardz�c
dalsz� trosk� o Hellad�, ruszy� ku Persepolis, trzeciej stolicy Dariusza. W Suzie
przy Syzygambis pozostawi� sw� �on� Barsin� z synkiem Heraklesem.
Ruszy� w drog� zim�, powodowany jedynie ��dz� podboj�w. Forsowa� g�ry
dziel�ce Suzjan� od Persji w najzimniejszej porze roku to przedsi�wzi�cie zgo�a
zuchwa�e. Prze��cze le�� na wysoko�ci przesz�o sze�ciu tysi�cy st�p; wojska, kt�re
ubieg�ego lata przesz�y pustyni� podczas najgorszych upa��w, musia�y przej�� g�ry w
czasie najsurowszych mroz�w. Nieliczna spotykana ludno�� patrzy�a nie tyle z
przera�eniem, ile w os�upieniu na �o�nierzy w zbrojach, z nagimi �ydkami,
zmierzaj�cych ku �niegom. Pod wodz� przygodnych przewodnik�w armia zapada�a si� w
�nie�ne doliny, wdziera�a w milcz�cy chaos lodowc�w, sz�a po opustosza�ych g�rskich
grzbietach, gdzie �o�nierze rozwa�ali, czy nie padn� przeszyci wskro� ch�odem.
Aleksander podzieli� wojsko na dwie cz�ci: jedna pod wodz� Parmeniona
posz�a drog� po�udniow�, d�u�sz�, lecz dogodniejsz�, kt�r� mo�na by�o wyprawi�
tabory, sam za� wybra� tras� najkr�tsz� i najbardziej uci��liw�.
W g�rskich gardzielach zwanych Bramami Perskimi, maj�c przy sobie tylko
oddzia� przybocznej stra�y, natkn�� si� na w�w�z zatarasowany murem, broniony przez
pi�� tysi�cy perskich �o�nierzy. Gdy mu si� nie uda�o prze�ama� atakiem zapory,
pozostawi� tam wi�kszo�� swego oddzia�u pod wodz� Kratera, a sam na czele szczup�ej
eskorty obszed� g�r�, by zaj�� Persom ty�y. Noc�, wydaj�c straszliwe okrzyki spad�
na nich ze skalistych szczyt�w. Persowie, st�oczeni i oszo�omieni podw�jnym
atakiem, uciekli lub zostali zmasakrowani. Po oswobodzeniu przej�cia Aleksander tak
szybko pomkn�� ku Persepolis, i� dow�dcy Wielkiego Kr�la nie zd��yli nawet
upozorowa� obrony ani wywie�� skarbca.
Persepolis, serce Dariuszowego pa�stwa, by�o miastem rdzennie perskim,
gdzie Aleksander nie m�g� udawa� wybawcy. Przeto pozwoli� wojsku do woli rabowa� i
da� mu ca�kowicie woln� r�k�. Nast�pi�a straszliwa rze�; krwawa orgia przewy�szy�a
w gwa�towno�ci i okropie�stwie wszystko, cokolwiek dot�d widziano. �o�nierze
otrzymali rozkaz oszcz�dzenia tylko dw�ch budowli: kr�lewskiego pa�acu, kt�ry dla
siebie zastrzeg� Aleksander, i pa�acu chiliarchy dla Parmeniona.
Tyle nabrano monet z�otych i srebrnych, tyle klejnot�w, tyle zastaw, �e
Aleksander opisuj�c Macedonii swe zwyci�stwo m�g� zaznaczy�, �e dwadzie�cia tysi�cy
mu��w i pi�� tysi�cy wielb��d�w nie zdo�a�oby ud�wign�� �up�w.
Uratowa�o si� niewielu mieszka�c�w. Sp�dzonym je�com tysi�cami natychmiast
podrzynano gard�a. Na ulicach, podw�rzach, po dachach nast�pi� po�cig za kobietami;
�o�nierze jak drapie�ne bestie walczyli mi�dzy sob� o t� zdobycz, a gwa�t
poprzedza� �mier�. Mn�stwo kobiet pope�ni�o samob�jstwo, bo przera�one wola�y
rzuci� si� ze szczyt�w dom�w; przez chwil� powiewa�y przed oczami ich zas�ony, nim
rozleg� si� stuk czo�a mia�d�onego o bruk.
Owe okrucie�stwa, kt�re Aleksander ongi� tolerowa� jako z�o nieuniknione,
dzi� go ju� nie oburza�y i niemal do nich zach�ca�. Upatrywa� w nich je�li nie
przejaw chwa�y, to chocia� si�y; nie zdo�awszy pojma� Dariusza lubowa� si� w
deptaniu wszystkiego, co stanowi�o bogactwo i pot�g� przeciwnika.
Umazany po kostki we krwi, wszed� Aleksander do pa�acu po warstwie trup�w.
W pewnej chwili natkn�� si� na le��cy w poprzek wielki pos�g Kserksesa, kt�ry
�o�nierze w�a�nie obalili; przystan�� nad pos�giem i przem�wi� do� jak do �ywej
istoty:
- Czy mam ci�, Kserksesie, tak pozostawi� le��cego tu na ziemi, aby ci�
ukara� za wojn�, kt�r� prowadzi�e� z Grecj�, czy te� kaza� ci� podnie�� ze wzgl�du
na szacunek dla twej wielko�ci?
Po czym przeszed� obok nic nie postanowiwszy i zasiad� na perskim tronie
pod z�otym baldachimem.
Parmenion, kt�ry uwa�a� grabie� za s�uszn� nagrod� dla �o�nierzy, lecz
pot�pia� zb�dne niszczycielstwo, za��da� ode� rozkazu ukr�cenia �upie�y.
- Wszystko zburzy�, zmie��, zetrze� z powierzchni ziemi - odpar� Aleksander
z wy�yn swego tronu, zbyt dla� wysokiego. - Ode mnie rozpoczyna si� historia
Persji.
Post�j w Persepolis by� szczytem arcyszalonego marnotrawstwa. Aleksander
rozrzuca� z�oto pe�nymi gar�ciami; ofiarowywa� wodzom najwspanialsze upominki, a
niekiedy obdarowywa� nieznajomych, na kt�rych przez chwil� pad� jego wzrok.
Spotkawszy raz zwyk�ego hoplit� z Macedonii, uginaj�cego si� pod ci�arem wora ze
z�otem przeznaczonym do kr�lewskiego skarbca, powiedzia�:
- Masz nagrod� za sw�j trud; zabierz sobie to z�oto, ja ci je daj�.
Przeto w wojsku, od najwy�szego wodza po prostego ciur�, rozpowszechnia�
si� nawyk przepychu wraz z ca�ym ob��dem, jaki mo�e zrodzi� w ludziach
nieograniczone bogactwo. Ka�dy widzia� si� drugim Aleksandrem. Jo�ski w�dz zamawia�
sobie trzewiki o podeszwach nabijanych czystym srebrem; przyboczny Leonnatos
sprowadzi� z dalekiego Egiptu osobliwie mia�ki piasek, na kt�rym si� gimnastykowa�;
Filotas, pierworodny Parmeniona, ��da�, by na polowaniach rozci�gano mu sieci,
d�ugie na dwana�cie tysi�cy krok�w, jakby chcia� w nie schwyta� wszystkie pod
niebem ptaki. Nikt nie u�ywa� do k�pieli zwyk�ej oliwy, ka�dy si� zlewa� cennym i
wonnym olejkiem, jaki zwykle naparstkiem si� odmierza przy namaszczaniu kr�l�w lub
pos�g�w bog�w.
Lecz w Persepolis grunt ju� pali� si� pod stopami Aleksandra. Powi�d�
nieliczne oddzia�y na kr�tk� wypraw�, podczas kt�rej zn�w trzeba by�o brn�� przez
�niegi, zn�w ciosa� stopnie w lodzie, p�niej wyr�bywa� drog� toporem przez le�ne
g�szcze; pozwoli�a mu ona pozna� wybrze�e g��bokiej zatoki okalaj�cej persk�
ziemi�, lecz uspokoi�a nie na d�ugo.
Ju� my�la� o czwartej stolicy Dariusza, o le��cej na p�nocy Ekbatanie,
dok�d si� schroni� perski monarcha. Ucieszy�a si� armia na wie�� o wymarszu, bo
przyrzeczono �o�nierzom, �e zaraz po zwyci�eniu Dariusza powr�c� do Grecji, by tam
weso�o marnotrawi� swoje skarby i korzysta� z w�asnej legendy.
W przeddzie� odjazdu z Persepolis Aleksander w najwi�kszej pa�acowej sali
wyda� wspania�� uczt�, zaprosi� na ni� wszystkich dow�dc�w i przyjaci�, a tak�e ich
konkubiny i na�o�nice. Z Suzy, Babilonu, Tyru, a nawet z Memfis, drogami obecnie
bacznie strze�onymi, o licznych postojach dla go�c�w, przyby�y wszystkie
towarzyszki sta�e czy przygodne, a wraz z nimi wszystkie hetery, kt�re spotkali ci
w�drowcy w swym triumfalnym pochodzie, a za nimi przyby�o kilka ma��onek porwanych
m�om, kilka str�conych z tronu ksi�niczek, kilka pocieszonych wd�w. By�a to uczta
raczej kurtyzan ni� wodz�w. Zjawi� si� na niej Filotas ze sw� macedo�sk� kochank�,
Antygon�, i Ptolemeusz z Tais, by�� ate�sk� prostytutk�, kt�ra go ju� nie
opuszcza�a.
Rych�o nast�pi�a orgia. Aleksander coraz bardziej lekce sobie wa�y�
wstrzemi�liwo��, kt�r� ongi� si� pyszni�, i zasmakowa� w trunkach, co tak bardzo
pot�pia� u Filipa. Owego wieczoru, uwie�czony kwiatami, by� nie mniej pijany ni�
wsp�biesiadnicy, gdy naraz, z rozplecionymi w�osami i obna�on� piersi� powsta�a
Atenka Tais i rozochocona winem, z czar� w r�ku, j�a przemawia�:
- Ach! godniem pomszczona - wo�a�a - sowicie jestem wynagrodzona za trudy,
jakie wycierpia�am id�c po azjatyckich drogach za twoim wojskiem, Aleksandrze,
poniewa� dost�pi�am �aski ucztowania, picia i oddawania si� mi�o�ci w tym pa�acu i
zniewa�am dzisiaj pysznych kr�l�w Persji. Ale jeszcze bardziej by�abym rada, gdybym
pod�o�y�a ucieszny ogie� pod t� siedzib� Kserksesa, kt�ry spali� moje rodzinne
Ateny; chcia�abym sama pod�o�y� ogie� i przed oczami takiego kr�la jak ty,
Aleksandrze, rozpali� po�ar, aby w czasach, kt�re nadejd�, mo�na by�o rzec, �e
kobiety w obozie Aleksandra dro�ej kaza�y zap�aci� Persom za m�ki, jakie zadali
Grecji, ni� kiedykolwiek uczynili to twoi wodzowie na l�dzie i na morzu.
Przem�wienie by�o nieco chaotyczne, ale tre�� - dobitna. Patriotyczna pasja
to uczucie pospolite u kurtyzan i kobiet lekkich obyczaj�w, zw�aszcza pod koniec
biesiady. Wszystkie obecne niewiasty hucznie przyklasn�y owej Tais stoj�cej niby
Erynia z rozwichrzonym w�osem i piersi� wstrz�san� gniewem.
- Kr�lu - krzycza�y, obracaj�c si� do Aleksandra - pozw�l nam pom�ci�
Grecj�, pozw�l podpali� pa�ac Pers�w.
Aleksander powsta� i ze �miechem im odpowiedzia�, �e da im to
zado��uczynienie.
- Poda� mi pochodnie! - zawo�a�.
Wtedy wszyscy rzucili si� do pochodni. Kobiety walczy�y o p�omie� lub
wyrywa�y obecnym na uczcie muzykantom flety, cymba�y i b�bny. Pijani wodzowie,
p�obna�one kurtyzany z wrzaskiem i �piewem potrz�saj�c pochodniami, bij�c w mied�
pod��ali za m�odym kr�lem w wie�cu kwiat�w, nagle przeistoczonym w podpalacza. Tais
pierwszej przypad� osobliwy zaszczyt pod�o�enia ognia pod obicia; p�niej
przechodz�c z sali do sali wszyscy skwapliwie siali zniszczenie. P�omienie zaj�y
cenne boazerie, cedrowe belki i wkr�tce trysn�y przez okna, roz�wietlaj�c noc
olbrzymi� �un�. Nadbiegli wartownicy, by gasi� po�ar, ale zobaczywszy, �e jest on
dzie�em samego kr�la, jego wodz�w oraz ich pi�knych na�o�nic, wzi�li udzia� w
zabawie, odstawili wiadra z wod� i poszli podpala� niezliczone budynki tworz�ce
pa�acowy zesp�. Sza� ogarn�� ca�e miasto. Persepolis, ju� wypatroszone grabie��,
skona�o w potwornym ognisku.
Gdy nazajutrz, oko�o po�udnia, Aleksander przebudzi� si� w namiocie
rozbitym dla� w ogrodach, spojrza� na miasto i go nie pozna�. Zawali�y si� dachy, a
tak�e mury wzniesione z lekkiego budulca. Sta�y tylko w nie ko�cz�cym si� szeregu
wysokie, kamie�ne odrzwia patrz�ce w nico��. Gryz�cy sw�d dymu przesyca� powietrze.
Aleksander nic nie pami�ta�. Trzeba mu by�o opowiedzie� o tym, co w nocy
si� dzia�o.
- Czy�em ja to uczyni�? - zapyta�.
I pozosta� w nim jedynie po�piech: wyruszy� w poch�d i dopa�� Dariusza.

Rozdzia� II

Nienawi��

Nienawi�� wspiera dusz� i syci my�l na podobie�stwo mi�o�ci. Ka�da walka


wzmacnia t� wi�. O ile kto� dostatecznie nienawidzi jak �w, kt�ry straci� �on� lub
kochank�.

Rozdzia� III

W pogoni za Dariuszem
Ekbatana jest r�wnie odleg�a od Persepolis, jak Persepolis od Babilonu.
Tras� t� Aleksander pokona� w ci�gu jednego miesi�ca. By�o to pod koniec wiosny.
Lecz gdy przyby� do czwartej stolicy Dariusza, ju� go tam nie zasta�. Kr�l Pers�w
nie zdo�awszy zgromadzi� armii dostatecznie licznej, by wyda� regularn� bitw�,
wycofa� si� ku odleg�ym ziemiom swego kuzyna Bessosa, satrapy Baktrii. Osobliw�
analogi� los�w, podczas gdy Aleksander mia� w swej w�adzy matk� Dariusza i darzy�
j� synowskimi wzgl�dami, Dariuszowi towarzyszy� w odwrocie jeden z ostatnich
wiernych mu ksi���t - Artabazos, ojciec Barsiny, te�� Aleksandra.
W Ekbatanie, uleg�ej i bezu�ytecznej, Aleksander zabawi� kilka dni, jakby
zbity z tropu. Tam oto dosz�a go wie�� o zwyci�stwie w Grecji Antypatra, kt�ry
rozgromi� Spartan. Lecz my�l Aleksandra b��dzi�a gdzie indziej, nie do�wiadczy�
�adnej rado�ci.
- Wojna myszy - rzek� tylko.
Dariusz stanowi� jego jedyn� trosk�. Wojsko by�o znu�one, a rozczarowanie
�o�nierzy by�o nie mniejsze ni� ich wodza. Wyznaczono im Ekbatan� jako cel
ostateczny; wielka bitwa jak pod Issos czy Gaugamel� wzbudzi�aby mniejszy niepok�j
ni� nieznane drogi, na kt�re - wedle swych przewidywa� - zostan� zn�w rzuceni.
Aleksander postanowi� zwolni� Tesalczyk�w, najdotkliwiej odczuwaj�cych
nostalgi� za ojczyzn�, a tak�e wi�kszo�� greckiej konnicy. Poleci� im wyp�aci�,
pr�cz nale�nego �o�du, dwa tysi�ce talent�w, aby odjechali do Hellady, korzystali z
tych bogactw i opowiadali o swych walecznych czynach. Innym oddzia�om przyobieca�,
�e i one z kolei odjad�.
Ale sam dok�d mia� ruszy�? Wydawa� si� waha�. Cz�sto m�wi� o powrocie do
Macedonii, jak m�wi wzbogacony cz�owiek o powrocie do rodzinnej lepianki. Ca�a ta
Grecja by�a dla� teraz za ma�a, zas�u�y�a si� w jego oczach tym jedynie, i�
wy�ywi�a w dzieci�stwie p�boga i dostarczy�a mu �o�nierza do odnoszenia zwyci�stw.
Ujrze� j�, stanowi�o jeden z tych sn�w, jaki wystarczy prze�ni�, kt�ry si� pie�ci w
my�lach i nigdy nie urzeczywistnia.
Persepolis by�o spalone, Suzy Aleksander nie lubi�. Ale posiada� Babilon i
Memfis, stolic� Amona, a przede wszystkim Aleksandri� egipsk�, sw� imienniczk�, ju�
si� zaludniaj�c�, a w niej kr�lewski pa�ac ju� prawie na uko�czeniu.
- Tam pojad�... gdy schwytam Dariusza - mawia� - bo dop�ki nie straci
korony, dop�ty moje dzie�o nie jest zako�czone.
Umie�ci� skarbiec w warownej Ekbatanie, piecz� nad nim powierzy� swemu
przyjacielowi Harpalowi i odda� mu w zarz�d medyjsk� satrapi�, dwakro� bardziej
rozleg�� ni� Grecja i Macedonia razem wzi�te. Podzieli� wojska na trzy cz�ci; jedn�
pozostawi� w Ekbatanie. Parmenion mia� wie�� wi�ksz� cz�� armii spokojn� drog� na
wsch�d. Aleksander z lotn� kolumn� poszed� przodem. Jego niepewno�� trwa�a nie
d�u�ej ni� tydzie�.
W Medii w ci�gu letnich miesi�cy panuje skwar nie do zniesienia. Tylko noc�
mo�na jecha� przez kraj na p� bezludny, kt�ry s�o�ce przeistacza w palenisko.
Zbiegowie i maruderzy z perskich oddzia��w poddawali si� bez oporu,
wyczerpani, z b��dnym wzrokiem, podobni do zgonionej zwierzyny. Armia Dariusza
strz�pi�a si� niby zniszczona tkanina i pozostawia�a swe skrawki w g�rach, na
�cie�kach, opustosza�ych p�askowy�ach. Lecz wszyscy je�cy twierdzili, �e sam
Dariusz zbyt si� posun��, aby go dogoni�, a kolumna Aleksandra r�wnie� traci�a
dech, dysza�a w ci�gu tych nocnych marszy i dusznych dni.
Pi�ciodniowy post�j nast�pi� w Ragai. Aleksander waha� si�, czy
niezw�ocznie ma wtargn�� w w�wozy Bram Kaspijskich, gdy dosz�a do� osza�amiaj�ca
wie��: Dariusz ju� nie jest kr�lem.
Znaczna grupa perskich dow�dc�w nagle przyby�ych, by si� podda�,
opowiedzia�a szczeg�y dramatu, kt�ry si� rozegra� ledwo o dwadzie�cia tysi�cy
krok�w przed Aleksandrem.
Dariusz widz�c, �e ranek po ranku maleje jego przewaga nad �cigaj�cymi, a
nawet �wiadom, �e Aleksander idzie na czele tylko szczup�ej kolumny, postanowi�
zebra� wszystkie si�y, jakie mia� w pobli�u, i w miar� mo�no�ci jak najszybciej
wyda� bitw�. Lecz chiliarcha Nabarzanes przeciwstawi� si� i w obecno�ci zebranych
perskich wodz�w wy�o�y� sw�j plan - owoc spisku knowanego od kilku dni.
Zdaniem chiliarchy niezw�oczna bitwa zako�czy si� wy��cznie kl�sk�. Jedyna
nadzieja ratunku spoczywa w ucieczce do Baktrii, gdzie Bessos, kuzyn Dariusza,
zachowa� nietkni�t� w�adz�, a tak�e swoje osobiste sojusze ze scytyjskimi i
hinduskimi ludami. Poniewa� za� Dariusz wskutek niezliczonych niepowodze� postrada�
zaufanie wojska, tiar� nale�y przekaza� Bessosowi - a� do kl�ski nieprzyjaciela.
Wobec tej zdrady, tak otwarcie wyra�onej, Dariusz wydoby� sw�j bu�at z
pochwy wysadzanej cennymi kamieniami, aby zabi� chiliarch�, kt�ry zawdzi�cza� swe
ocalenie jedynie szybkiej ucieczce. Chiliarcha zebrawszy natychmiast w�asne
oddzia�y wycofa� si� z obozu, a wsp�winowajca Bessos uczyni� to samo; w �lad za
nimi posz�a wi�kszo�� pozosta�ych perskich satrap�w.
Przy Dariuszu pozosta� tylko Artabazos, ostatni z wiernych perskich wodz�w.
Usi�owa� on u�mierzy� gniew Wielkiego Kr�la i zaleca� mu ostro�no��. Artabazos
przebiega� ob�z od satrapy do satrapy i zawiadamia�, i� Dariusz jest got�w
wszystkim udzieli� przebaczenia. Bessos i chiliarcha Nabarzanes wr�cili do namiotu
Dariusza, padli przed nim na twarz i zapewnili o swym przywi�zaniu. Ale ju�
nazajutrz wykorzystali marsz do otoczenia Dariusza w�asnymi zast�pami, za� na
postoju nast�pnym - poniewa� Artabazos zamierza� stra� przy kr�lu zast�pi� w�asnymi
�o�nierzami - spiskowcy wtargn�li noc� do namiotu Dariusza, schwytali go i
skr�powali sznurami. P�niej wrzucili kr�la na ch�opski w�zek i uwie�li. Bessos
pragn�c co rychlej si� ukoronowa�, zamy�la� zawrze� z Aleksandrem traktat, w kt�rym
�w, w zamian za wydanie Dariusza, uzna�by jego zwierzchno�� nad wschodnimi
prowincjami.
Artabazos, odt�d niepotrzebny Dariuszowi, w obawie o w�asne �ycie wycofa�
si� na p�noc, podczas gdy inni perscy dostojnicy odmawiaj�c uznania Bessosa
wr�cili, aby si� podda� Aleksandrowi.
�w, gdy zebra� te wiadomo�ci, kaza� natychmiast osiod�a� Bucefa�a i
zgromadzi� tysi�c najbardziej rze�kich je�d�c�w. Tym razem gdy wyje�d�a� z Ragai,
nikt nie m�g�by rzec, co istotnie go pcha�o i czy wola pojmania Dariusza nie
zmieni�a si� w ch�� jego ocalenia. Oburzy�a go zdrada satrap�w; odczu� j� jako
osobist� obraz�; sta� si� niby wsp�odpowiedzialny za swego wroga, jak za w�asne
dobro, kt�re mu ukradziono.
Aleksander p�dzi� cwa�em ca�� noc, a rano zatrzyma� si� na post�j w g�rach
a� do wieczora, odjecha�, ledwo cokolwiek si� od�wie�y�o, i o nast�pnym brzasku
dotar� do wioski, gdzie nast�pi� by� �w bunt satrap�w. Ca�y dzie� przespa� i
dosiad� konia wnet, gdy s�o�ce si� obni�y�o. Nazajutrz w po�udnie, przystan�wszy
tylko jeden raz w ci�gu osiemnastu godzin, przyby� wyczerpany do gr�dka, gdzie w
przeddzie� obozowali konni Bessosa. Ch�opi mu rzekli, i� widzieli, jak przeje�d�a�
olbrzym o d�ugiej, kruczej brodzie, o p�przytomnej i zrozpaczonej twarzy,
potrz�sany na w�zku, wo�nice za� bez przerwy ch�ostali konie.
Zbiegowie r�wnie� jechali w nocnych godzinach, mi�dzy zmierzchem a
brzaskiem, przeto po�cig m�g� trwa� w tym tempie w blasku gwiazd a� na kraniec
�wiata. Aleksander zdoby� si� na najwy�szy wysi�ek i postanowi� jecha� nadal w
dzie�, mimo upa�u. Z tysi�ca zebranych ludzi zachowa� tylko pi�ciuset na koniach,
kt�re jeszcze mog�y i�� pod roz�arzonym niebem, przez wrogi kraj ca�kiem mu nie
znany i obcy, drogami m�tnie wskazanymi; jecha� przez pustynne obszary od po�udnia
do p�nocy i od p�nocy do ranka, nie zwracaj�c uwagi ani na Hetajr�w spadaj�cych za
nim z wierzchowc�w, ani na konie, kt�re nagle pada�y tryskaj�c z chrap �yw� krwi�.
Gdy czwarta jutrzenka rozb�ys�a nad tym szale�czym pochodem, pozosta�o nie
wi�cej ni� sze��dziesi�ciu Macedo�czyk�w; jedynie si�� nawyku trzymali si� w
siod�ach. Wtedy spotkali tyln� stra� Bessosa. Wystarczy�aby garstka ludzi, aby ich
pokona�; r�ce i nogi dr�a�y im ze zm�czenia, wzrok si� m�ci� i czuli, �e im serce
p�ka.
Lecz kilka tysi�cy Baktr�w by�o r�wnie wyczerpanych; przywidzia�o im si�,
�e to nie sze��dziesi�ciu konnych, lecz ca�a armia Aleksandra; z wrzaskiem szukali
schronienia na g�rskich zboczach, nie my�l�c nawet, by si�gn�� po bro�.
Na drodze Macedo�czycy potkn�li si� o zw�oki dw�ch zabitych niewolnik�w w
strojach s�ug kr�l�w Persji. Wkr�tce Aleksander us�ysza� okrzyki z s�siedniej
dolinki; przyzywa�o go kilku jego towarzyszy. Przystan�� tu wiejski w�zek bez
wo�nicy, zaprz�ony w dwa oszala�e konie; a w w�zku le�a� Dariusz, martwy.
Z piersi� przeszyt� ciosami oszczepu kr�l Babilonu, Suzy, Persepolis i
Ekbatany, by�y pan Egiptu, Fenicji, Hellespontu i ziem azjatyckich, w�adca po�owy
�wiata, syn Ormuzda i siedmiu ksi���t �wiat�a odda� ducha. W g��bi cichej dolinki
cia�o olbrzyma le�a�o sk�pane w ka�u�y krwi. W r�kach Aleksandra Bessos pozostawi�
tylko trupa.
- Chcia� z tob� rozmawia�, kr�lu, wym�wi� twoje imi� - rzek� macedo�ski
dow�dca, kt�ry przyby� pierwszy - odda� ostatnie tchnienie, gdy ju� s�yszeli�my
t�tent twego konia.
Aleksander pochyli� si� zataczaj�c, by po raz ostatni pr�no zapyta� te
olbrzymie, czarne oczy, kt�rych spojrzenie ci�gn�o go od wybrze�y Morza
�r�dziemnego poprzez Azj�, a teraz by�o nieruchome i otwarte na milcz�ce �wiaty.
�zy sp�yn�y z oczu Aleksandra zmywaj�c grub� warstw� kurzu okrywaj�c� mu twarz.
Wzi�� w ramiona cia�o Dariusza, przycisn�� je, uca�owa� w czo�o, przem�wi� do�,
jakby ten m�g� go jeszcze us�ysze�.
- Przysi�gam ci, przysi�gam, �e tego nie chcia�em - powtarza�.
Po czym zsun�� z d�ugiej martwej r�ki ci�ki pier�cie�, kt�ry s�u�y�
Dariuszowi za piecz��.
Z g��bi w�woz�w przybywali jeden po drugim je�d�cy, konie ich potyka�y si�
o kamienie. Aleksander zarz�dzi� post�j na miejscu, spocz�� na ziemi w cieniu
Dariuszowego w�zka. Spa� tam okr�g�e dziesi�� godzin.
Gdy si� obudzi�, przypomnia� sobie, �e ten dzie� to dwudziesta sz�sta
rocznica jego urodzin.

Rozdzia� IV

Zgon Parmeniona

Podczas gdy zw�oki Dariusza, ju� zabalsamowane, jecha�y pod eskort�


wspania�ej procesji do Suzy, aby tam zosta� przekazane kr�lowej Syzygambis i
z�o�one w nekropolii kr�l�w, Aleksander po przej�ciu Hekatompyl�w skierowa� si�
dalej na p�noco-wsch�d i za�o�y� swe kwatery w Zadrakarcie w Hyrkanii, niedaleko od
Morza Kaspijskiego.
W tym obozie sp�dzi� pocz�tek jesieni. Tam pocz�� nosi� diadem perskich
kr�l�w, czerwon� przepask� w bia�e pr��ki, i przywdziewa� wschodnie szaty. Do
piecz�towania list�w przeznaczonych dla azjatyckich prowincji Aleksander u�ywa�
teraz pier�cienia z piecz�ci�, kt�ry zdj�� z palca zmar�ego Dariusza, ��da� od
poddanych swego by�ego wroga, by padali przed nim czo�em dotykaj�c kobierc�w, jak
czynili to ongi� przed Dariuszem. Grecy byli wolni od tego rytua�u, kt�ry ich
dra�ni� i �mieszy�, nawet wykonywany przez innych.
R�wnie� w Zadrakarcie do��czy� si� do Aleksandra jego te�� Artabazos,
w�a�ciwie mu nie znany. Powita� z wielkimi honorami starego, perskiego ksi�cia oraz
jego syn�w, gor�co chwali� za wierno�� Dariuszowi i dopu�ci� do rodzinnej
za�y�o�ci. Artabazos i jego krewniacy bardzo si� przyczynili do zakorzenienia na
dworze Aleksandra wschodnich obyczaj�w i nawyk�w, kt�re tak razi�y weteran�w.
Pragn�c si� odpr�y� Aleksander lubi� wraz z Filotasem polowa� na dzikie
zwierz�ta. Czy� nie widziano, �e w ubieg�ym roku w babilo�skiej pustyni sam stawi�
czo�o lwu i zachowa� jego sk�r� niby trofeum Heraklesa? Albo te� szed� sia�
przera�enie w�r�d jakiego� szczepu na wybrze�u Morza Kaspijskiego, zdobywa� atakiem
warowne gr�dki i ucina� kilka g��w, aby nauczy� ludno�� nowego imienia jej pana.
Wojska za� czeka�y na powr�t do Grecji. Sz�y od czterech i p� roku, i to
jakimi� drogami! Wielokrotnie im o�wiadczano, �e upadek Dariusza oznacza kres ich
trud�w. Dariusz oto zmar�; Aleksander w pe�ni post�powa� jako jego nast�pca, przeto
cel wyprawy zosta� osi�gni�ty. W�r�d czeredy kupc�w, makler�w, handlarzy koni,
muzykant�w, miejscowych �piewaczek, niewolnic, prostytutek, w�r�d kt�rych zdarza�o
si� spotka� perskie ksi�niczki, cioteczne prawnuczki dawnych monarch�w. W�r�d tej
cudacznej ci�by sprzedajnej lub s�u�alczej, kt�ra towarzyszy�a armii i szerzy�a
rozpust�, �o�nierze za�ywali odpoczynku poprzedzaj�cego zwolnienie z wojska i
dziwili si�, �e tak d�ugo czekaj� na rozkaz odjazdu.
Parmenion podziela� nastroje wojska.
- Kr�lu - powiedzia� Aleksandrowi - walcz� blisko pi��dziesi�t lat; Filip
zawdzi�cza� mi pierwsze swe zwyci�stwo i liczba stoczonych przeze mnie bitew
przekracza setk�; wiem, co mo�na, a czego nie mo�na ��da� od ludzi. Czas, aby� si�
zatrzyma�, zwalnia� falang� po falandze i odsy�a� je do domu.
- To nie ludzie s� znu�eni, ale ty, Parmenionie - odpar� Aleksander. -
Zapewne, niczego nie mo�na wymaga� od �o�nierzy, skoro wodzowie pierwsi chc�
wraca�. W istocie, ju� d�ugo s�u�ysz w wojsku; wierz�, �e potrzebujesz wypoczynku.
Przeto Parmenion zosta� wys�any do Ekbatany, aby tam kierowa� wojskiem
rezerwowym, podczas gdy dow�dztwo po nim obj�� Krateros. W istocie Parmenion by�
znu�ony. Mia� prawie siedemdziesi�t trzy lata i mimo krzepy wzbudzaj�cej powszechny
podziw w ci�gu nie ko�cz�cych si� marsz�w, wzdycha� do odpoczynku na stare lata.
S�awny strateg musia� uzna�, �e Aleksander od pocz�tku podboj�w nigdy nie szed� za
jego rad�, a jednak�e zawsze zwyci�a�. Poza tym w czasie wyprawy Parmenion straci�
dw�ch syn�w. Hektor utopi� si� w Nilu, a Nikanor ostatnio chorowa� i zmar�. Jedyny,
kt�ry mu pozosta�, Filotas, wielce upojony w�asnym powodzeniem, mia� odt�d dowodzi�
Hetajrami zamiast Klejtosa Czarnego, przeznaczonego na inne stanowisko. Parmenion
nie�ask� przyj�� jako wyzwolenie.
Stary w�dz w�a�nie niedawno wyjecha� do Ekbatany, kiedy pewnego dnia, z
powodu zwolnienia kilku greckich je�d�c�w, Macedo�czycy os�dzili, �e zosta� wydany
rozkaz og�lnego odjazdu. Wnet �o�nierze zwin�li namioty, z�o�yli baga�e i wydaj�c
g�o�ne okrzyki rado�ci za�adowali wozy. Aleksander zwabiony wrzaw� zobaczy� to
widowisko i os�upia�. Niezw�ocznie wezwa� dow�dc�w, kaza� im zgromadzi� oddzia�y i
przem�wi� do tysi�cy ludzi ustawionych w szeregu.
Przypomnia� im, niczego nie szcz�dz�c, pochody, walki, ich znu�enie oraz
ich zwyci�stwa.
- Ale czy tyle zrobili�my i tyle znie�li�my - wo�a� - na rzecz zdrajcy,
kt�ry zabi� swego kr�la, aby obj�� po nim tron? Bo ostrze�ono mnie, �e uzurpator
Bessos chce odt�d panowa� nad Persami pod imieniem Artakserksesa Czwartego. Czy�
si� tak trudzili�my tylko dla tego �otra, kt�ry, ledwo si� odwr�cili�my, ju�
zagarn�� dziedzictwo po Dariuszu? Czy zamiast sko�czy� z Bessosem w kr�tkiej
wyprawie, mamy wraca� raczej jako zwyci�eni ni� zwyci�zcy, trac�c wszystko, co�my
zdobyli, i przywo��c tylko ha�b�, �e�my nie uko�czyli dzie�a, kt�rego �wiat si� po
nas spodziewa�? Odje�d�ajcie, skoro wasza wola odjecha�, nikogo nie zatrzymuj�, nie
przeszkodz� nikomu, nikogo nie ukarz�! Jed�cie wi�c, je�li ju� nie sta� was na
odwag�; c� szkodzi, je�li podczas waszego odwrotu barbarzy�cy �wiadomi, �e
poniechali�cie zwyci�stw, napadn� na was, natr� jak na s�abe kobiety! Ale bog�w
bior� za �wiadk�w, �e kiedy mog�em ca�� ziemi� podda� Macedo�czykom, moi
Macedo�czycy mnie opu�cili, mnie, moich przyjaci� i kilku �o�nierzy, kt�rzy
zapragn�li dzieli� m�j los.
�zy rozpaczy l�ni�y w jego oczach, a urok, kt�ry wywiera� na ludzi, by�
wci�� pot�ny. Macedo�czycy zgotowali mu owacj� krzycz�c; aby wi�d� ich, dok�d chce.
Wnet armia wraz z wcielonymi perskimi oddzia�ami wyszykowa�a si� do
odmarszu na wsch�d, a z ni� �wita kupc�w i dziewek publicznych. Wojownik�w nie by�o
wi�cej ni� dwadzie�cia trzy tysi�ce. Kiedy Aleksander zobaczy� olbrzymie tabory
uwo�one przez oddzia�y mniej liczne ni� te, z kt�rymi opu�ci� Macedoni�, rozkaza�
dow�dcom pozostawi� na miejscu sprz�ty, kobierce, odzie�, ca�e domy, jakie za sob�
wlekli. Sam da� przyk�ad podpalaj�c w�asny str�j wschodniego monarchy. Po czym z
obna�on� g�ow�, z�ocistymi w�osami wij�cymi si� na karku, w kr�tkiej chlamidzie i
sanda�ach z rzemieniami, poszed� pieszo taki sam, jak ongi� wyrusza� z Pelli.
Klejtos Czarny, Hefajstion, Krateros, Filotas, Eumenes - kanclerz, Leonnatos -
przyboczny oraz ja, jego wieszczbiarz, jak ongi� szli�my przy nim. Peukestas ni�s�
tarcz� Achilla.
Chwilowy zapa� ponownie pchn�� naprz�d �o�nierzy; ale w wielu zagnie�dzi�a
si� w�tpliwo�� w potrzeb� tej nowej wyprawy. Dow�dcy szeptali wzd�u� jednostajnej
drogi, czy po�cig za Bessosem nie b�dzie podobny do pogoni za Dariuszem?
Marsz trwa� a trwa�. Od pa�dziernika do grudnia przeszli�my kraj Part�w,
Ari� i Drangian�. Ka�dy dzie� liczy� dwadzie�cia tysi�cy krok�w. Dobrowolnie lub
pod przymusem poddawali si� Aleksandrowi miejscowi w�adcy, zatwierdza� ich na
stanowiskach lub skazywa� na �mier�, zale�nie czy dochowali wierno�ci Dariuszowi,
czy go zdradzili. Post�powa� jak m�ciciel by�ego wroga. Takim sposobem nakaza�
egzekucj� Barsaentesa, satrapy Drangiany, kt�ry wspomaga� bunt Bessosa.
Kolumny je�c�w odje�d�a�y na �r�dziemnomorskie targi niewolnik�w. Szczepy,
kt�re nie �pieszy�y z pok�onem, by�y wyrzynane. Jeden z nich uparcie stawia� op�r,
szuka� schronienia w g�rskim lesie. Poniewa� wiatr d�� w ich stron�, Aleksander
kaza� las podpali�; trzy tysi�ce m�czyzn, kobiet i dzieci zgin�o, maj�c do wyboru
p�omie� lub przepa��. Fetor palonego cia�a d�ugo unosi� si� w tych okolicach
zmieszany ze sw�dem zw�glonych drzew.
Aleksander wkroczy� w �w wiek, gdy dla zdobywc�w zbyt nawyk�ych do
zwyci�stw ludzkie �ycie ju� nie posiada ni wagi, ni ceny. Stawa� si� pos�pny,
cz�sto i nagle wpada� w gniew.
Po drodze za�o�y� Aleksandri� Arian�, pi�te z miast o jego imieniu, ale nie
zw��czy� nawet, by ujrze�, jak rosn� mury. Pozostawi� tu tylko jednego z dow�dc�w z
czterdziestu Hetajrami, aby rz�dzili tym obszarem trzykro� bardziej rozleg�ym ni�
Grecja * [*Pi�ta Aleksandria to wsp�czesne miasto Herat. A zatem Aleksander przeby�
w ci�gu jesieni szlak od wybrze�y ira�skich nad Morzem Kaspijskim do wsp�czesnego
Afganistanu, kt�ry w ca�o�ci przeszed� kieruj�c si� na po�udnie, nast�pnie na
p�noco-wsch�d.].
Kobiety nad��a�y z trudem; coraz mniej ich towarzyszy�o wojsku; wielu
dow�dc�w wr�ci�o do teba�skich obyczaj�w. W taki spos�b ujawni� si� spisek uknuty
przeciw Aleksandrowi przez ludzi z jego stra�y.
M�ody �o�nierz, jeden ze �wie�ych rekrut�w imieniem Nikomachos, by�
kochankiem Dymnosa, dow�dcy oddzia�u Hetajr�w. �w Dymnos w dow�d mi�o�ci i pod
przysi�g� dochowania tajemnicy zwierzy� si� m�odzie�cowi, i� kilku Hetajr�w, a
w�r�d nich i on, pragn�c wr�ci� do Grecji, postanowi�o zg�adzi� Aleksandra �elazem
lub trucizn�, zamys� sw�j mieli wykona� za trzy dni. Znu�eni byli marszem, s�dzili,
�e ich pokrzywdzono przy rozdawaniu nagr�d; zab�jstwo Dariusza pos�u�y�o im za
przyk�ad.
M�ody Nikomachos przera�ony �piesznie z�ama� tajemnic�, kt�r� zaprzysi�g�,
i pobieg� uprzedzi� swego starszego brata Kelibana, �o�nierza z s�siedniej falangi.
Kelibanos uwa�a� za sw�j obowi�zek ostrzec nowego wodza Hetajr�w, Filotasa; lecz �w
zdawa� si� lekce sobie wa�y� spraw�. Obaj bracia tym razem wsp�lnie i z naciskiem
ponownie ostrzegli Filotasa. Filotas okaza� t� sam� oboj�tno�� i nic nie rzek�
kr�lowi. Zbli�a� si� termin wyznaczony przez spiskowc�w, Kelibanowi uda�o si�
uprzedzi� samego Aleksandra.
Aleksander raczej os�upia�, ni� si� wzruszy� czy rozgniewa�, gdy si�
dowiedzia� o zamierzonym zamachu na jego �ycie. Natychmiast kaza� aresztowa�
Dymnosa. �w, gdy tylko dostrzeg� stra�, wnet przebi� si� sztyletem; czyn ten
stanowi� jawne wyznanie. Nast�pnie przywleczono m�odego �o�nierza Nikomacha przed
oblicze Aleksandra. Ten chwyci� go za gard�o s�dz�c, �e i on jest wsp�winowajc�;
Nikomachos w dow�d swej uczciwo�ci ujawni� parokrotne zabiegi poczynione u Filotasa
w dniach poprzednich.
Wtedy prze�o�ony Hetajr�w musia� wyt�umaczy� si� przed kr�lem.
Usprawiedliwia� swe milczenie podaj�c jako pow�d, i� nie przywi�zywa� wagi do
denuncjacji, poniewa� Dymnos by� do�� miernym dow�dc�, znanym z oskar�e� i wyskok�w
humoru. Dopiero samob�jstwo Dymnosa przekona�o go, i� rzecz by�a powa�niejsza, ni�
pierwotnie my�la�.
Aleksander niczym nie ujawni� uczu�, jakie w nim wzbudzi�a dziwna postawa
Filotasa. Uda�, �e z nim rozmawia bardzo szczerze; zatrzyma� go nawet na posi�ek,
jak cz�sto zwyk� czyni�, i nie szcz�dzi� objaw�w przyja�ni. Po czym w �rodku nocy
rozkaza� Hefajstionowi, Kraterowi oraz innym pojma� Filotasa; zastali go �pi�cego w
namiocie i na�o�yli mu p�ta.
O �wicie Filotas, pierworodny Parmeniona, jeden z wodz�w Aleksandra,
skr�powany i z zas�oni�t� twarz�, zosta� doprowadzony przed wszystkich
Macedo�czyk�w i Grek�w razem zgromadzonych. Aleksander zabrawszy g�os wybuchn��
d�ugim oskar�eniem, zarzuty datowa�y si� od czasu wyprawy na Egipt i nikt nie
m�g�by sobie wyobrazi�, �e si� tak nagromadzi�y i zaci��y�y na jego pami�ci.
Zw�aszcza przypomnia� list, w kt�rym po bytno�ci w Siwie Filotas szydzi� z
odpowiedzi wyroczni, a tym samym okaza� brak lojalno�ci. Przedstawi� przechwycony
list, w kt�rym stary Parmenion pisa� do syna: �Przede wszystkim troszcz si� o
siebie, potem o swoich, w ten spos�b dojdziemy do naszego celu�.
Aleksander og�osi� zwierzenia Antygony, kochanki Filotasa, w kt�rej �w tak
si� zakocha�, i� kaza� jej i�� za armi� od czterech lat i sta�o si� wiadome, �e od
czterech lat, dzie� po dniu szpiegowa�a swego kochanka na rzecz kr�la.
To ujawnienie porazi�o Filotasa; wali�y si� na� wszelakie nieszcz�cia;
zachwia� si� mi�dzy stra�nikami i przez kilka chwil �w wojownik trwa� w omdleniu.
Ile� to razy o�wiadcza� Antygonie, �e chwa�a wszystkich bohaterskich czyn�w
w czasie wojny przypada�a jego ojcu i jemu? Ile� to razy krytykowa� decyzje
Aleksandra i twierdzi�, �e bez Parmeniona i Filotasa nie cieszy�by si� d�ugo
tytu�em kr�la?
Filotas z natury by� pr�ny. Objawy przelotnego rozdra�nienia i che�pliwo�ci
ca�kiem bez znaczenia mi�dzy kochankami i w ciszy �o�a, wypowiedziane przed t�umem
w bia�y dzie� sta�y si� my�lami zbrodniczymi. W�asny szwagier Filotasa, Kojnos, tak
si� oburzy�, �e chwyci� kamie�, aby pierwszy kamienowa� krewniaka; lecz Aleksander
go powstrzyma�. Wi�kszo�� �o�nierzy zdawa�a si� bowiem waha�.
Wszystkim wydawa�o si� oczywiste, �e Filotas powa�nie zawini� zaniedbawszy
prze�ledzenia spisku, kt�ry mu ujawniono. Ale w�tpili, aby w�dz tak m�ny, kt�ry
tyle razy nara�a� �ycie za Aleksandra, chcia� umy�lnym milczeniem zach�ca� do
przest�pstwa, a tym bardziej w nim uczestniczy�. Jednocze�nie dowiedzieli si� z nie
mniejszym zdziwieniem, �e Aleksander kaza� potajemnie szpiegowa� dow�dc�w, nawet
swych najbli�szych, a to nie omieszka�o wielu z nich zaniepokoi�.
Wtedy Filotas przem�wi� w swej obronie. Jakie przeciw niemu maj� dowody?
Czy jego imi� wymieniono w�r�d organizator�w spisku? Czy kiedykolwiek publicznie
ujawni� sw� krytyk� kr�la i czy sam Aleksander nie prosi� go, aby zawsze wypowiada�
si� szczerze?
Ca�y dzie� �o�nierze zawzi�cie rozprawiali, jedni o�wiadczali si� za win�,
inni za niewinno�ci�. Jak cz�sto w podobnych procesach, prawda by�a po�rodku.
W nocy Aleksander rozkaza� podda� Filotasa torturom. Zastosowano ch�ost�,
p�niej przypalanie roz�arzon� g�owni�. Zwyci�ony b�lem Filotas wykrzykn�� do
Kratera kieruj�cego oprawcami krz�taj�cymi si� przy jego towarzyszu broni:
- Co chcesz, �ebym ci powiedzia�?
Przyzna� si� wtedy, �e jest wsp�winowajc�, �e wsp�winowajc� jest jego
ojciec Parmenion, �e kilku dow�dc�w stra�y podziela�o jego zamys� i �e znienawidzi�
Aleksandra, odk�d �w twierdzi�, �e jest synem Amona. Nast�pnego ranka okrwawionego,
niezdolnego usta� na nogach Filotasa przywleczono przed armi�, aby powt�rzy� swe
zeznania i palcem wskaza� dow�dc�w, kt�rych ujawni�. Rzutem kamieni i oszczep�w
zabili go wczorajsi przyjaciele i w�a�ni �o�nierze.
Niezw�ocznie wys�a� Aleksander jednego z dow�dc�w, Polydamasa, do Ekbatany,
dok�d �w przyby� po jedenastu dniach jazdy na grzbiecie wielb��da; skierowa� si�
wprost do pa�acu. Parmenion przechadza� si� po ogrodzie. Polydamas poda� mu list
Aleksandra; gdy Parmenion j�� czyta�, przeszy� mu pier� mieczem. W dow�d
wype�nionej misji Polydamas odes�a� Aleksandrowi uci�t� g�ow� Parmeniona.
Cho� wyrok na Filotasa armia uzna�a za sprawiedliwy, zab�jstwo przez
zaskoczenie starego wodza, kt�rego los spl�t� si� z chwa�� Macedonii, �o�nierze �le
przyj�li, zw�aszcza weterani. Nikt poza pochwa�� nie �mia� g�o�no wypowiada� swego
zdania o boskim pochodzeniu Aleksandra, o jego dawnych czynach i nowych
postanowieniach. Skwapliwiej padano przed nim na twarz, ale ju� w niczyim
spojrzeniu pr�cz kilku nielicznych zaufanych, jak Hefajstion czy Klejtos, nie
dojrza�by� ufno�ci.

Rozdzia� V

Uk�ad gwiazd

- Kr�lu, ju� nie mog� czyta� los�w na niebie. Gwiazdy zmieni�y swe miejsca,
�wiat�o ich ju� ciebie nie dotyczy.
Lecz Aleksander wzruszy� ramionami, gdy go o tym uprzedzi�em, i za��da� od
innych wieszczbiarzy, aby mu dostarczyli odpowiedzi, jakich sobie �yczy�.
Rozdzia� VI

Aleksandria na kra�cu �wiata

�Zd��ysz posiwie�, nim przejedziesz moje pa�stwa�.


Nieraz Aleksander rozpami�tywa� te s�owa Dariuszowego pisma, kiedy po
�mierci przeciwnika upiera� si� �ciga� samozwariczego Bessosa, d���c najpierw na
po�udnie, p�niej na wsch�d, przechodz�c z Drangiany do Arachozji, z Arachozji do
Parapamisos, kraj�w znanych nam jedynie z legendarnych nazw, zanim tam dotarli�my.
Bessos-Artakserkses wci�� umyka�, przekracza� rzeki, doliny, p�askowy�e.
Za� armii Aleksandra widzia�o si�, �e b��dzi we �nie bez kresu w�r�d g�r wysokich
na dziewi�� tysi�cy st�p, w �rodku zimy.
Hefajstion, Klejtos i Krateros, kt�rzy teraz podzielili mi�dzy siebie
najwy�sze dow�dztwo, z trudem utrzymywali w pochodzie te wyczerpane, przemarzni�te
oddzia�y, nie�wiadome, dok�d si� je prowadzi. Bo Aleksander chc�c zyska� na czasie,
gardzi� okr��aniem g�rskich masyw�w i ��da� przemarszu przez najwy�sze prze��cze.
Na tych dachach �wiata �o�nierze padali na go�y l�d i pogr��ali si� w wieczny sen.
Albo z odmro�onymi r�koma i nogami wlekli si� wci�� dalej i dalej w rozpaczliwym
poszukiwaniu dymu, kt�ry by im wskaza� jak�� chat�, gdzie by mogli si� schroni�, bo
woleli raczej wyda� siebie na pastw� zbuntowanych szczep�w, ni� zaufa� okrutnej
przyrodzie. Byle co brali, by si� broni� przed ch�odem, okrywali si� kobiec�
odzie�� albo runem baran�w wykradzionych nielicznym ch�opom. Sk�ra r�k cz�sto
pozostawa�a przymarzni�ta na grotach oszczep�w lub �elaznych zbrojach. Wielu pada�o
z pora�onym wzrokiem. Aleksander straci� w tym upiornym pochodzie wi�cej ludzi ni�
w najbardziej morderczych bitwach.
�o�nierze, kt�rzy w Ekbatanie marzyli o powrocie do Grecji, dzi� m�wili o
Ekbatanie jako o utraconej ojczy�nie i ziemi szcz�liwo�ci. Jakie odt�d znaczenie
mia�yby moje wr�by! Je�li by�yby z�e, Aleksander ju� by i tak ich nie s�ucha�.
Zbli�a�em si� wtedy do pi��dziesi�tki i jakkolwiek mia�em wystarczaj�ce
si�y uzyskane dzi�ki mojemu wtajemniczeniu, a zw�aszcza magiczny spos�b
utrzymywania w�asnego ciep�a, niekiedy podejrzewa�em mych egipskich prze�o�onych,
�e pob��dzili w przepowiedniach dotycz�cych mego losu. Cz�sto my�la�em, �e zemr�
w�r�d �niegu indyjskiego Kaukazu i ca�ymi dniami moj� jedyn� trosk� by�o i�� dalej
i prze�y�.
Gdy zbyt surowa aura lub kra�cowe wyczerpanie wojska zmusza�y Aleksandra do
postoju, sp�dza� czas na zak�adaniu miast, jakby chcia� przysz�ym wiekom przekaza�
�lady swej szale�czej wyprawy. Przeto tej zimy, gdy tylu ludzi mar�o, on rzuci�
posiew pod dwie nowe Aleksandrie i pozostawi� budowniczych, by je wznosili * [*Oba
te miasta to Aleksandria Arachozyjska (Alexandria Arachosia), obecnie Kandahar w
Afganistanie, i Aleksandria Kaukaska, czyli Nikaja na p�noc od Kabulu.].
Wreszcie na wiosn� zeszli�my na baktryjsk� r�wnin�; lecz nie nadszed�
jeszcze kres cierpie� armii, bo Bessos kaza� spustoszy� kraj i wojska po okrutnych
ch�odach musia�y znosi� g��d. Nie znalaz�by� ni wina, ni zbo�a, ni oliwy, ni stad,
ni ebroku; ziarnko pszenicy sprzedawano za cen� ziarnka kadzid�a. Na nic by�o ca�e
z�oto nagromadzone przez �o�nierzy, kt�rzy zdobyli tyle skarb�w.
Bessos-Artakserkses ju� nie przebywa� w swej stolicy, Baktrze; uszed� na
p�noc za rzek� Oksos. Kt�ry� z nich upora si� z przeciwnikiem, �cigaj�cy czy
�cigany? Czy Aleksander zmusi do biegu Bessosa niby �owne zwierz�, czy Bessos
schwyta Aleksandra w sid�a przestrzeni?
Nie wstrzyma�y Aleksandra najwy�sze g�ry; nie zwolni�a pogoni rzeka
najszersza ani najburzliwsza. Bessos uchodz�c kaza� spali� lub zatopi� wszystkie
barki przy brzegach Oksosu. Aleksander przeprawi� si� na tratwach z pni okrytych
sk�rami wo��w. Omal nie zatopi� przera�onej armii. A kiedy stan�� na przeciwleg�ym
brzegu, zaskoczy�a go wie��, �e Bessosa-Artakserksesa spotka� los podobny do
Dariuszowego. Pierwszy z jego wodz�w, Spitamenes, wspomagany przez kilku dow�dc�w
rzuci� si� na uzurpatora i zdar� ze� tiar�; przynajmniej Bessos zachowa� �ycie,
bowiem Spitamenes, uciekaj�c, zostawi� go w r�ku przednich macedo�skich stra�y.
Nagi, z g�ow� uj�t� w drewnian� obr�cz, ch�ostany po grzbiecie przez
stra�e, zosta� Bessos zawleczony przed oblicze Aleksandra, kt�ry wnet kaza� uci��
mu nos i uszy, czyli zastosowa� kar� persk�. W ten spos�b kara� go nie dlatego, �e
si� mu opiera�, lecz �e zdradzi� on Dariusza. Potem wys�a� tak okaleczonego Bessosa
do Ekbatany, rozkazuj�c powoli go wie�� i pokazywa� ludno�ci, a wreszcie przekaza�
Dariuszowemu bratu, kt�ry mia� dopilnowa� egzekucji.
W Ekbatanie przywi�zano samozwa�ca za r�ce i nogi do dw�ch drzewek, kt�rych
wierzcho�ki przygi�to sznurami, po czym sznury przeci�to, a drzewka nagle si�
prostuj�c rozdar�y cia�o.
Po uj�ciu Bessosa wojska raz jeszcze mniema�y, �e nast�pi koniec ich
ci�kich do�wiadcze�. Owa wyprawa wedle obietnic Aleksandra poczynionych w
Zadrakarcie mia�a by� szybka i ostateczna, a trwa�a przesz�o rok. Przeto gdy
obozuj�c nad Oksosem oznajmi�, �e poci�gnie dalej na p�noc, aby zaj�� Sogdian�,
weterani byli bliscy buntu. Chcieli wraca� wprost do Ekbatany, a z Ekbatany
najkr�tsz� drog� do Hellady.
Akurat wtedy przyby�y do Aleksandrii liczne posi�ki �ci�gni�te z r�nych
prowincji jego pa�stwa; skorzysta� wi�c, aby rozpu�ci� najbardziej sterane
jednostki bojowe; te�cia swego Artabaza mianowa� kr�lem Baktrii, a sam ze znacznie
odm�odzon� armi� ruszy� znad Oksosu do Marakandy a� nad rzek� Jaksartes *
[*Marakanda to staro�ytna nazwa Samarkandy. Jaksartes albo Araks to Syr-daria (zob.
map�). Aleksander wi�c opu�ci� Afganistan i wkroczy� do Turkiestanu.].
Ca�e pa�stwo Dariusza nale�a�o do niego, pragn�� - jak mawia� - pozna� jego
granice. Dwa tysi�ce pi��set stadi�w dosz�o do dziesi�tk�w tysi�cy, kt�re�my ju�
przeszli. J��em pojmowa�, jak� cen� nale�y p�aci� id�c za cz�owiekiem, w kt�rego
wcieli�y si� niebia�skie si�y. Ju� prawie przed trzema laty wype�ni� swe
pos�annictwo odnowiciela kultu Amona, lecz nie spos�b by�o zatrzyma� tego p�boga,
jak nie mo�na powstrzyma� huraganu. A� w g�owie si� m�ci, gdy pisz� o tych
wydarzeniach, a wyobra�cie sobie, co to by�o je prze�y�!
Podczas wyprawy na Sogdian� Aleksander zburzy� kilka miast, i to z r�nych
przyczyn: jedno, poniewa� stawi�o mu op�r; inne, poniewa� mieszka�o tam kilku
potomk�w Grek�w z Azji Mniejszej, kt�rzy przed stu pi��dziesi�ciu laty zdradzili
Grecj� na rzecz Pers�w, Aleksander za� zapragn�� ukara� prawnuk�w za winy praojc�w.
W czasie tego ostatniego starcia dosi�g�a go strza�a i naruszy�a ko�� w nodze.
Przez kilka tygodni trzeba go by�o nie�� w lektyce. Przy tej sposobno�ci wydarzy�a
si� rzecz do�� osobliwa, �wiadcz�ca wyra�nie o nastrojach wojska. W�r�d tych samych
�o�nierzy, gro��cych mu tak cz�sto buntem, Aleksander liczy� tylu rozmi�owanych w
jego s�awie i osobie, i� falangi j�y bi� si� mi�dzy sob� o zaszczyt, aby go nie��.
Nale�a�o wyznaczy� kolejno��, aby ka�da falanga otrzyma�a �w przywilej. Stosunek
Aleksandra do armii przypomina� stosunek kochanka do kochanki, wci�� si�
sprzeczali, wci�� godzili, to porwani gniewem, to nieziemsk� rado�ci�. I tak mia�o
trwa� a� do ko�ca.
Po dotarciu nad brzeg Jaksartesu, stanowi�cego granic� Wielkiego Pa�stwa,
Aleksander za�o�y� nowe miasto; nazwa� je Aleksandri� na Kra�cu �wiata, miasto
wzniesiono w ca�o�ci, obwarowania, �wi�tynie i domy, w ci�gu dni siedemnastu.
Wszystkich �o�nierzy, wszystkich je�c�w, wszystkich niewolnik�w zaprz�ono do pracy,
aby wybudowane miasto ofiarowa� w darze Aleksandrowi w dwudziest� si�dm� rocznic�
jego urodzin.
Lecz kiedy ta armia murarzy k�ad�a ostatnie dach�wki, zbuntowa�a si� na
naszych ty�ach sogdia�ska satrapia. Spitamenes, perski w�dz, kt�ry obali� by�
Bessosa, obieg� za�og� w Marakandzie, r�wnocze�nie podj�� walk� i przechwyci�
w�adz�.
Aleksander zosta� odci�ty od swych baz, ju� nie mog�a dotrze� do� �ywno��,
sygnalizacj� optyczn� przerwano, go�cy ju� nie przybywali. Bez posi�k�w ani
wiadomo�ci, zagubiony na kra�cu znanych ziem, nigdy nie by� w tak niepewnej
sytuacji. Natychmiast odwr�ci� kierunek marszu, jeszcze kulej�c po zadanej mu ranie
zdoby�, rozgromi�, zniszczy� siedem miast, siej�c �mier� w�r�d kobiet w d�ugich
bufiastych szarawarach i m�czyzn w spiczastych czapach, kt�rzy umykali przed jego
konnic�. Krew gasi�a bunt, przynajmniej w okolicach s�siaduj�cych z obozem. Ale
podczas jednego z atak�w ugodzi� Aleksandra, tym razem w g�ow�, ci�ki kamie�
wyrzucony z procy. Straci� przytomno�� i w ci�gu kilku dni wzrok mia� zm�cony.
Miasto, sk�d pad� strza� z procy, znik�o z powierzchni ziemi.
Aleksander s�dzi�, �e do oswobodzenia za�ogi w Marakandzie starczy pos�a�
p�tora tysi�ca pieszych i o�miuset je�d�c�w pod dow�dztwem Medemenesa, jednego z
najdzielniejszych Hetajr�w. Sam za� os�abiony po dw�ch ranach, z trudem trzymaj�c
si� na nogach, ponadto cierpi�c na powa�ne dolegliwo�ci jelitowe, kt�rych si�
nabawi� wskutek upa�u i z�ej wody, o�wiadczy�, �e si� przeprawi przez Jaksartes.
Gdy le��c w ��ku, wychud�y, w gor�czce, powiadomi� mnie o tym szale�stwie,
usi�owa�em go przekona�, aby si� tego wyrzek�.
- Doszed�e� do granic pa�stwa Dariusza, do kt�rych tak bardzo pragn��e�
dotrze� - powiadam. - Uwa�aj, by� ich nie przekroczy�.
- A w�a�nie - odpar� - chc� i�� jeszcze dalej i podporz�dkowa� sobie ziemie
na ko�cu �wiata. M�czy mnie, gdy widz� na drugim brzegu rzeki tych Scyt�w, kt�rzy
kpili ze mnie przez ca�y czas, kiedy si� budowa�o miasto * [*Scytami nazywano w
staro�ytno�ci wszelkie plemiona zamieszka�e na nieznanych p�nocnych ziemiach - czy
to na p�noc od Ba�kan�w lub Kaukazu, czy te� na p�noc od Pamiru. Aleksandria na
Kra�cu �wiata (grecka Alexandria Eschate, �aci�ska - Alexandria Ultima) to
p�niejsze miasto Chod�ent [od 1936 r. Leninabad]. Scytowie przebywaj�cy na drugim
brzegu Syr-darii, kt�rzy do takiej w�ciek�o�ci doprowadzali Aleksandra swym
wrzaskiem, szyderstwem, �miechem i niezrozumia�ymi dla Grek�w wyzwiskami, nale�eli
albo do szczep�w kirgiskich, albo - co jest bardziej prawdopodobne - do uzbeckich z
okolic Taszkentu.].
- Koniec �wiata - dorzuci�em - le�y dalej, ni� sobie wyobra�asz.
Odczyta�em wr�ebne znaki: by�y z�owieszcze. Ostrzeg�em Aleksandra, a tak�e
zwierzy�em si� z mej troski kilku wodzom. Jednak�e on upiera� si� przy szykowaniu
wyprawy i w nowiutkim mie�cie poleci� urz�dzi� igrzyska i wy�cigi oraz z�o�y�
solenne ofiary. Lecz b�d�c chory nie m�g� osobi�cie bra� udzia�u w uroczysto�ciach.
Zebra� wok� �o�a dow�dc�w i wp�przymkn�wszy powieki, ci�ko dysz�c, z trudem m�wi�c
zwr�ci� si� do nich w nast�puj�cych s�owach:
- Moi towarzysze! Spotka� mnie najgorszy zbieg okoliczno�ci,
najpomy�lniejszy zarazem dla moich wrog�w. Ale wojna ma swoje �elazne prawa. Nie
zawsze ma si� korzystn� sytuacj�. Sogdianie i cz�� Baktr�w zbuntowali si� na
naszych ty�ach; po drugiej stronie rzeki Scytowie l�� nas, odk�d tu przybyli�my.
Baktrowie musz� si� nauczy� na przyk�adzie Scyt�w, co potrafimy zrobi�. Je�li teraz
si� wycofamy, ci nieokrzesani barbarzy�cy, obozuj�cy na drugim brzegu rzeki, b�d�
nami gardzi� i wci�� nam grozi�; ale je�li ich zaatakujemy i rozgromimy, na co si�
nawet Persowie nie zdobyli, wtedy wzbudzimy powszechny l�k i szacunek. To, co
powiedzia�em, jest nieodwo�alne. My�licie, �em os�ab�, poniewa� jeszcze nie
d�wign��em si� po mych ranach; ale je�li zechcecie p�j�� za mn�, ju�em zdr�w. A
je�eli �mier� mi s�dzona w tej wyprawie, nie widz� s�awniejszej sposobno�ci, by
zgin��.
Wodzowie skamienieli. Nawet Krateros, nawet Hefajstion milczeli; Erigyjos,
jeden z najm�drszych Hetajr�w, wzi�� na odwag� i rzek�:
- Wiesz, �e bogowie nie pochwalaj� przedsi�wzi�cia i grozi ci powa�ne
niebezpiecze�stwo, je�li przejdziesz rzek�; Aristander tego przed nami nie ukrywa�.

Wtedy Aleksander odzyskuj�c w gniewie si�y, obr�ci� si� ku mnie i


zaprawiaj�c obelgami wym�wki oskar�y� mnie o powierzanie innym tajemnic, kt�re
powinienem by� zachowa� jedynie dla niego. Wedle jego s��w, sia�em w wojsku
pop�och, nak�ania�em do buntu, a t�umaczy� wr�by na m�j spos�b strach mi tylko
kaza�.
- Aleksandrze - odrzek�em nie twierdzi�em, �e b�dziesz zwyci�ony.
Oznajmi�em tylko, �e poczynania s� niebezpieczne i uci��liwe, a owoce mog� by�
wy��cznie gorzkie. Nie tyle moja sztuka, ile moje oddanie wzbudza we mnie trosk�;
widz�, �e twoje zdrowie jeszcze si� nie wzmocni�o, i boj� si�, �e masz wi�cej
odwagi ni� si�y.
- Bogowie nie ograniczyli mojej s�awy do podboju Azji - odpar�. - Czy� ty,
czy jam jest synem Amona?
- Istotnie, b�d�c bogiem mo�esz zmieni� przepowiednie.
Zn�w ubi�em ofiarne zwierz�ta i donios�em mu, �e wr�by, zgodnie z jego
wol�, s� znakomite.
Prawd� m�wi�c obawia�em si�, aby nie uprzedzi� czasu wyznaczonego na sw�j
zgon, a po jego �mierci, �eby nie zanik�y ani ufno��, jak� natchn�� swe falangi,
ani l�k, jaki wzbudzi� w�r�d wrog�w. Gdyby umar�, nie mieliby�my �adnej mo�liwo�ci
uj�� z �yciem z tych kra�c�w �wiata. Mia�em w�tpliwo��, czy my wszyscy -
prorokowie, wieszczbiarze, astrolodzy, od Samotraki po Siwe, nie pomylili�my si� w
naszych obrachunkach i widzeniach u�yczaj�c mu �ycia poza dwudziesty �smy rok, w
kt�ry w�a�nie wkroczy�...
Aleksander rozkaza� ustawi� katapulty wzd�u� rzeki i zgromadzi� wszystkie
mo�liwe do znalezienia �odzie, a tak�e dwana�cie tysi�cy tratw, kt�re kaza�
pozbija�.
Lekarze ju� zrzekali si� odpowiedzialno�ci w wypadku, gdyby opu�ci� �o�e, i
o�wiadczyli, �e wiedza ich jest bezsilna. Powierzyli mi Aleksandra, abym zastosowa�
ostatnie sposoby magii. W tych dniach Aleksander nie by� mi �yczliwy, wci��
podejrzewa�, �e chc� go zdradzi�. Nabawi�em si� gor�czki, aby obni�y� jego w�asn�;
moje d�onie d�ugo na� na�o�one ukoi�y b�l wn�trzno�ci, przywr�ci�em mu jasno��
wzroku.
Mimo mych wysi�k�w noc sp�dzi� niespokojn�, wstawa� niemal co godzina, aby
unie�� zas�on� namiotu i liczy� na drugim brzegu nieprzyjacielskie ogniska.
Rano rozpocz�� si� ostrza� z katapult, kt�ry zasypuj�c przeciwnika gradem
kamieni i chmar� strza� mia� os�oni� przepraw� wojska. Na przygodnych �odziach, na
tratwach, zwi�zanych pniach lub po prostu na ogromnych p�kach siana �o�nierze, na
kl�czkach, trzymaj�c tarcze nad g�owami, by si� uchroni� przed ulew� strza�,
zdo�ali si� przeprawi� przez fale Jaksartesu. T� przepraw� nale�y zaliczy� raczej
do cud�w ni� bohaterskich czyn�w.
Gdy pierwsze oddzia�y zahaczy�y o przeciwleg�y brzeg, wnet rozgorza�a
krwawa bitwa, w kt�rej Aleksander, mimo wszystkich ostrze�e�, osobi�cie chcia�
dowodzi�. Natychmiast zn�w gor�czka go chwyci�a. Wykrzykiwa� zdania bez zwi�zku,
chwia� si� w siodle, nie wiedzia�, gdzie uderza. Przyboczni musieli si�� go
uprowadzi�, podczas gdy bredzi� i szamota� si� w ich ramionach. Mo�na rzec, �e bez
niego wygrano bitw�.
Wr�g straci� przesz�o tysi�c �o�nierza; ale Macedo�czycy tak�e liczyli
przesz�o tysi�c zabitych i rannych. Jazda Klejtosa jednym p�dem posun�a si� w g��b
o osiemdziesi�t stadi�w i uprowadzi�a w �upie osiemset koni. U schy�ku dnia, kiedy
Aleksander odzyska� przytomno��, Hetajrowie mu donie�li, �e przekroczyli tak zwane
�s�upy Dionizosa�, czyli olbrzymie, pionowo stoj�ce kamienie, ustawione szeregiem
w�r�d gigantycznych drzew.
Wkr�tce potem przybyli pos�owie kr�la Scyt�w; by�o ich dwudziestu, mieli
sko�ne oczy, nosili czapy z futra i haftowane szaty. Za��dawszy rozmowy z kr�lem,
konno przejechali ob�z; gdy ich prowadzono przed oblicze Aleksandra, a �w poprosi�,
aby usiedli, d�ug� chwil� trwali bez s�owa, wpatruj�c si� we� bacznie, jakby
chcieli os�dzi�, czy jego wygl�d odpowiada s�awie.
Wreszcie najstarszy rozpocz�� przem�wienie, kt�re mia� wyg�osi�; wcale nie
czyta�, a s�owa zdawa�y si� wydobywa� wprost z pami�ci czy te� z wyczucia chwili.
Cz�sto czyni� przerwy, aby t�umacz mia� czas prze�o�y� Aleksandrowi te oto s�owa:
�Je�li bogowie obdarzyli ci� cia�em odpowiednim do twych d��e�, ca�y
wszech�wiat b�dzie dla ciebie za ma�y; jedn� d�oni� dotkn��by� Wschodu, a drug�
Zachodu i nierad z tego, chcia�by� i�� w �lad za s�o�cem i dowiedzie� si�, gdzie
s�o�ce zapada.
Takim, jakim jeste�, nie ustaniesz, a b�dziesz wci�� �akn�� tego, co jest
dla ciebie nieosi�galne. Gdy ujarzmisz ca�y rodzaj ludzki, wydasz wojn� rzekom,
lasom i dzikim zwierz�tom.
Ale czy�by� nie wiedzia�, �e wielkie drzewa d�ugo rosn�, a wystarczy jedna
godzina, aby je wyrwa�? To szale�stwo pragn�� zrywa� z nich owoce nie oszacowuj�c
wysoko�ci. Bacz, by� w ch�ci wej�cia a� na wierzcho�ek nie spad� wraz z ga��mi, w
kt�rych uwi�niesz.
Lew s�u�y niekiedy za pokarm malutkim ptaszkom, a nawet �elazo trawi rdza.
Wreszcie nie istnieje nic tak mocnego, aby rzecz najs�absza nie mog�a tego
zniszczy�.
Jakie my z tob� mamy zatargi? Nigdy nie postawili�my stopy w twoim kraju.
Czy� tym, kt�rzy zamieszkuj� nasze ziemie, nie wolno wiedzie�, kim jeste� i sk�d
przychodzisz?
Nie chcemy ani nikogo s�ucha�, ani nikomu rozkazywa�; a�eby� wiedzia�,
jakimi jeste�my lud�mi, dowiedz si�, �e otrzymali�my z nieba cenne dary: jarzmo dla
wo�u, lemiesz u p�uga, strza��, oszczep i czar�. To wszystko nam s�u�y, tak dla
naszych przyjaci�, jak i przeciw naszym wrogom.
Zbo�e - wynik pracy naszych wo��w - dajemy naszym przyjacio�om; wsp�lnie z
nimi ofiarowujemy bogom wino w czarze. A naszych wrog�w zwalczamy z dala strza��, z
bliska - oszczepem.
Ty si� che�pisz, �e przyby�e�, by wyt�pi� z�odziei; ty sam jeste�
najwi�kszym na �wiecie z�odziejem. Ograbi�e� i z�upi�e� ludy, kt�re� zwyci�y�, i
jeszcze przychodzisz zabra� nam nasze stada. Twoje r�ce pr�no s� pe�ne, wci��
szukaj� nowych zdobyczy.
Co poczniesz z nawa�em bogactw, kt�re tylko wzmagaj� twoje �aknienie? Ty�
pierwszy zazna� niedosytu w obfito�ci. Zwyci�stwo dla ciebie to zal��ek nowej
wojny.
Jakkolwiek jeste� walecznym ksi���ciem, wcale nie jest mi�o mie� obcego
jako w�adc�. Posuwaj si� nadal z�� drog�, na jak� wkroczy�e�, a zobaczysz
rozleg�o�� naszych r�wnin.
Pr�no p�jdziesz w �lad za Scytami, r�cz�, �e ich nie dosi�gniesz. Nasze
ub�stwo zawsze b�dzie bardziej chy�e ni� twoje wojska obci��one �upami tylu lud�w,
a kiedy pomy�lisz, �e jeste�my daleko, zobaczysz nas zn�w na swym tropie, bo r�wnie
szybko jak uchodzimy przed wrogiem, my go �cigamy.
Wierz mi, szcz�cie jest �liskie, mocno je trzymaj, by ci si� nie wymkn�o;
b�dziesz mia� k�opoty, by je zatrzyma�; je�li zechce ci� opu�ci�, przynajmniej na��
na� w�dzid�o, aby ci� nie unios�o.
Wreszcie je�li� bogiem, jak twoi powiadaj�, winiene� czyni� dobro
�miertelnym, a nie porywa� im w�asno��. Ale je�li jeste� cz�owiekiem, wci��
rozmy�laj, kim jeste�, bo to szale�stwo my�le� jedynie o rzeczach, kt�re nam ka�� o
nas samych zapomina�.
Je�li pozostawisz nas w spokoju - b�dziemy dla ciebie dobrymi przyjaci�mi,
poniewa� mi�dzy lud�mi sobie r�wnymi istnieje najtrwalsza przyja��; nie wyobra�aj
sobie, �e przez ciebie zwyci�eni mog� ci� mi�owa�; nie istnieje przyja�� mi�dzy
panem a niewolnikiem, a w �onie pokoju zawsze tkwi zar�d� wojny.
Wiedz tak�e, �e do zawarcia sojuszu zb�dne s� dla nas jakiekolwiek
przysi�gi, uroczysto�ci i wnoszenie zastrze�e�, podpisy pod umow� lub wzywanie
bog�w na �wiadk�w; kto si� nie wstydzi z�ama� s�owa danego cz�owiekowi, ten nie ma
skrupu��w w oszukiwaniu bog�w; dla nas uczciwo�� to ca�a nasza religia.
Przeto rozwa�, co wolisz: mie� nas za przyjaci� czy wrog�w� * [*Przemow�
scytyjskiego pos�a, kt�rej zasadnicz� tre�� odtwarzamy, podaje Kurcjusz Rufus. Zbyt
si� ona r�ni duchem i stylem od przem�wie� greckich, aby mog�a by� dorobiona.
Cechuje j� oryginalny spos�b my�lenia, poetycka metafora, zr�wnowa�ona m�dro��, od
tysi�cy lat w�a�ciwe Azjatom. Kurcjusz Rufus podkre�la zreszt� zdziwienie, jakie
owa przemowa wzbudzi�a w�r�d Grek�w. Podaje on, �e scytyjscy pos�owie przybyli
przed przekroczeniem Jaksartesu; Arrian natomiast pisze, �e stawili si� po
przeprawie, co jest bardziej prawdopodobne, a raczej Arrian m�wi o dw�ch
poselstwach, jednym przed, a drugim po przeprawie przez rzek�. Aluzja do
�wyt�pienia z�odziei� dotyczy pretekstu, jakim si� pos�u�y� Aleksander, aby
zaatakowa� te plemiona.].
Przemowa zaskoczy�a Aleksandra. Grek na pewno po�owy by nie wypowiedzia�, a
spotka�aby go �mier�. Lecz Aleksander zezwoli� pos�owi w futrzanej czapie do woli
m�wi�. Wykry�, �e Scytowie nie s� tak nieokrzesanymi barbarzy�cami, za jakich ich
uwa�a�, zda si� nie�le wiedzieli, kim jest, poprzedzi�a go jego s�awa; dowiedzia�
si� r�wnocze�nie, �e ich kraj jest bardziej rozleg�y, ni� sobie wyobra�a�, i nie
styka si� z Zewn�trznym Oceanem otaczaj�cym ziemi�.
Na razie jakby zadowoli�o zdobywc�, i� pchn�� swe wojska dalej, ni� doszed�
Dionizos. Stan jego zdrowia, a tak�e pa�stwa nareszcie go natchn�y do powzi�cia
rozs�dnego postanowienia; zgodzi� si� na dobros�siedzki pok�j nieco brutalnie mu
zaofiarowany; od�o�y� na p�niej powr�t w te okolice, aby dotrze� do p�nocnego
kra�ca ziemi.
Dobrze uczyni�, bo ledwie przeprawi� si� z powrotem przez Jaksartes, dosz�y
do� wie�ci ju� zapowiedziane moj� wr�b�. Dwa tysi�ce ludzi wys�ane na pomoc
Marakandzie leg�o wyci�tych w pie� w g�rach, a sam Medemnes zabity. Opu�ciwszy tedy
Aleksandri� na Kra�cu �wiata, zlecaj�c Kraterowi doprowadzenie piechoty, Aleksander
na czele swej konnicy w ci�gu jednego dnia przebywa� po pi��set stadi�w, po drodze
natkn�� si� na stosy trup�w �o�nierzy Medemnesa, rozkaza� ich pogrzeba� i wreszcie
dotar� pod Marakand�, aby uratowa� za�og� i zmusi� do ucieczki Spitamenesa.
Nigdy w historii bunt nie zosta� surowiej ukarany ni� w Sogdianie i
Baktrii. Od wrze�nia do nast�pnego lata Aleksander, podzieliwszy wojsko na kilka
oddzia��w, wykorzystuj�c nowozaci�nych, by ich przyzwyczai� do widoku krwi, p�dzi�
od jednej do drugiej grupy, przeprawia� si� tam i z powrotem przez Oksos i kaza�
zabija� wszystkich spotkanych mieszka�c�w. Tego roku zgin�o przesz�o sto tysi�cy
m�czyzn, kobiet i dzieci. Znu�eni mordem �o�nierze zabijali ju� ze wstr�tem. Na tej
ziemi rozpaczy Aleksander za�o�y� �sm� Aleksandri� * [*Aleksandria Margiana,
obecnie Marwa.], aby uczci� dwudziest� �sm� rocznic� swych urodzin. Postanowi�
wznie�� sze�� warowni, aby chroni�y drog� do Ekbatany, i odbudowa� obronne mury
Baktry. Do tej prowincji dwakro� bardziej rozleg�ej ni� Macedonia, a z jego rozkazu
wyludnionej, wezwa� osadnik�w z kilku s�siednich krain, aby utworzy� nowy lud,
kt�ry by rozpowszechnia� greck� kultur�. M�wi�c o tej ziemi twierdzi�, �e b�dzie
ona bogata i kwitn�ca, poniewa� pewnego dnia, kiedy maszt jego namiotu wbijano nad
Oksosem, nagle wytrys�o �r�d�o oliwy ziemnej, a oliwa to dar bog�w.

Rozdzia� VII

Dionizos

Zeus, kr�l bog�w, pokocha� wio�nian� Semele i wnikaj�c w ni� zap�adniaj�cym


deszczem uczyni� j� matk�. Podczas gdy ros�o w niej dziecko boga, Semele
nierozwa�nie zapragn�a ujrze� swego kochanka w pe�nym blasku jego chwa�y; lecz
porazi�y j� p�omienie i letnie b�yskawice otaczaj�ce Zeusa. Umieraj�c uroni�a z
�ona niedojrza�y owoc. Zeus pochyli� si�, podni�s� p��d i zamkn�� w swym udzie pod
z�otymi agrafami, a� nadesz�a jesienna pora dojrza�o�ci owocu. W taki oto spos�b
narodzi� si� Dionizos, czyli Zeus-Nysa, i st�d si� wywodzi francuski ludowy zwyczaj
okre�lania ludzi, kt�rzy wyra�aj� nieco przesadne mniemanie o sobie czy swym
rodzie, i� si� narodzili z Zeusowego uda.
W Indiach czcz� boga Som� dwukrotnie narodzonego; bo kiedy przedwcze�nie
wytrysn�� z ognia, moc� kap�a�skich inwokacji zosta� przeniesiony do nieba i
zamkni�ty w udzie Indry, ducha dnia i eteru.
Nimfy - wodne boginki - czuwa�y nad dzieci�cymi laty Dionizosa i karmi�y go
w grocie na szczycie g�ry Nysa; w pobli�u groty zwisa�y grona dzikiej winoro�li;
Dionizos wycisn�� z nich sok i wynalaz� wino.
�ydzi znaj� wybra�ca swego Boga; w czasie potopu schroni� si� on na
wysokiej g�rze i sporz�dzi� z soku winogron sw�j upajaj�cy nap�j.
Gdy Dionizos osi�gn�� m�odzie�cze lata, j�� si� b��ka� tu i �wdzie po
g��bokich, zadrzewionych jarach, uwie�czony listowiem winoro�li, bujnymi ga��zkami
bluszczu i wawrzynu. Post�powa� za nim orszak nimf, a wrzawa ich pochodu
rozbrzmiewa�a po olbrzymich lasach, p�niej wyruszy� w �wiat i sta� si�
niedo�cignionym zdobywc�, przezwyci�a� wszelkie przeszkody, wszystkie
niebezpiecze�stwa. Dokona� wielu bohaterskich czyn�w natchniony przez Zeusa, swego
ojca, kt�ry wo�a� do�: �Evohee�, co oznacza: �odwagi�. Wymkn�� si� tyre�skim
piratom i przebywa� w Egipcie.
Egipcjanie sk�adaj� ofiary Ozyrysowi, kt�ry ich nauczy� uprawia� winoro�l.
Wsz�dzie gdziekolwiek kroczy� Dionizos, w Karii, Lidii, Kapadocji, Arabii,
a tak�e w Tracji, Tesalii, na Eubei i w Beocji istnieje g�ra Nysa. Dionizos gwa�tem
po�lubi� Ariadn�, opuszczon� na wyspie Naksos, moc� swej mi�o�ci uczyni� j� bogini�
i przeni�s� do niebios. Najecha� Indie na czele m�czyzn i kobiet zbrojnych nie we
w��cznie i strza�y, lecz w tyrsy obci��one winnym gronem.
Wspania�y i nagi jecha� na wozie zaprz�onym w tygrysy, lwy i pantery. Czo�o
swe zdobi� rogami i pi� z byczego rogu. Przyjacio�om sk�ada� w darze s�odkie wino;
na widok nieprzyjaci� wpada� w dzik� pasj� i zadawa� im straszliwe kary, bo jego
si�a by�a nie do pokonania i krok za krokiem ca�y �wiat uleg� jego w�adzy.
W czasie �wi�t dionizyjskich, tu� po winobraniu, uczestnicy nios� na czele
pochodu amfor� z m�odym winem oraz winne grono, nast�pnie kroczy kozio�, p�niej
dziewica z koszykiem fig w d�oni i niewolnik nios�cy podobizn� wzniesionego
fallusa. Noc� kobiety biegaj� po g�rach; wie�cz� si� li��mi, potrz�saj�
pochodniami, owini�tymi we wst�gi tyrsami uderzaj� w ska�y i wysokim g�osem
�piewaj� przy wt�rze flet�w i cymba��w. M�czy�ni po uczcie, gdy tr�bki g�osz�
libacj�, �cigaj� kobiety po zboczach i dolinach; a nadchodz�cy dzie� zastaje
bachantki zamilk�e i bij�ce czo�em przed zn�w ja�niej�cym s�o�cem.
�Szcz�liwy - pisze poeta - szcz�liwy �miertelny, wtajemniczony w boskie
misteria, kt�ry u�wi�ca swe �ycie oddaj�c si� na g�rze zbo�nemu uniesieniu i
oczyszcza sw� dusz�! Szcz�liwy, kto uroczy�cie obchodzi czcigodne orgie i z tyrs� w
d�oni, a g�ow� uwie�czon� bluszczem po�wi�ca siebie s�u�bie Dionizosa� *
[*Eurypides - Bachantki.
W micie dionizyjskim i w obrz�dach z nim zwi�zanych znajduj� sw�j wyraz:
inicjacyjna symbolika wsp�lna wszystkim antycznym ludom od Indii po Grecj�, a tak�e
wspomnienie o pradawnym zdobywcy z zamierzch�ej przesz�o�ci, podobnym do
Aleksandra. Owego zdobywc� uwa�ano za wcielenie Zeusa, Zeus (czyli Dios) Nysa.
�Bosk� m� posta� przemieni�em w �mierteln�� - m�wi Dionizos Eurypidesa.
�r�d�o tradycji dionizyjskiej wyra�nie pochodzi z ery Byka, zapo�ycza z
niej symbole i je odtwarza.
�By� bogiem o rogach byka� - pisze Eurypides o Dionizosie.
Rozliczne s� wizerunki Dionizosa; raz jest to efeb o niewie�cich
kszta�tach, to zn�w opas�y pijus, czy te� monstrum o byczym kopycie albo byk
wychylaj�cy si� z konstelacji Plejad, to zn�w wojownik na triumfalnym rydwanie.
Lokalne obrz�dy, narodowe cechy, legendarne wspomnienia z r�nych krain,
wyobra�nia poet�w w ci�gu d�ugich wiek�w staro�ytno�ci wci�� wzbogaca�y mit
dionizyjski, ale r�wnie� wprowadza�y spore zamieszanie.].

Rozdzia� VIII

�mier� Klejtosa

L�duj�c przed Troj� Aleksander czu�, �e zamieszka�y w nim moce Achilla. Pod
Tyrem wyczu� w sobie si�y Heraklesa. Odk�d przekroczy� Jaksartes, by� przekonany,
�e jest ponownym wcieleniem Dionizosa, najpot�niejszego z Zeusowych syn�w. W taki
oto spos�b, we w�asnych oczach kolejno wst�powa� po szczeblach bosko�ci. A skoro
Dionizos zas�yn�� zdobyciem Indii, gdzie czcz� go pod innym imieniem, Aleksander
postanowi� skierowa� swe kroki w t� stron�.
Lecz przedtem musia� zaprowadzi� �ad w rozleg�ych prowincjach, kt�rych
podb�j kosztowa� go tyle trud�w. S�dziwy i znu�ony Artabazos poprosi� o zwolnienie
go z jego funkcji. Podczas pobytu w Marakandzie w�r�d zgromadzonych wojsk
Aleksander postanowi� powierzy� w zarz�d - ��cznie Sogdian� i Baktri� - wiernemu
Klejtosowi, mianuj�c go wicekr�lem tych obu satrapii. Owym wyr�nieniem zamierza�
wynagrodzi� brata swej piastunki, przyjaciela swych dzieci�cych zabaw, wodza swej
osobistej stra�y, m�nego towarzysza bitew; pragn�� tym sposobem ustrzec go przed,
niebezpiecze�stwem, jakiego si� dla� obawia�.
W istocie zaniepokoi� Aleksandra sen, w kt�rym zobaczy� Klejtosa Czarnego
siedz�cego po�r�d trzech syn�w Parmeniona, wszystkich trzech zmar�ych. Nast�pna
z�owieszcza zapowied�: pewnego ranka przeszkodzi�o Klejtosowi w sk�adaniu przeze�
ofiar wezwanie Aleksandra, a trzy barany ju� skropione po�wi�conym winem odwr�ci�y
si� od o�tarza i posz�y w �lad za nim.
Aleksander ba� si�, �e gdyby Klejtos pozosta� na czele Hetajr�w, zgin��by w
pierwszej utarczce. A ja r�wnie� zaleca�em Aleksandrowi, aby si� rozsta� z
Klejtosem, my�l�c, �e odwr�c� od niego los, kt�ry mi si� objawi� przed laty. Moj�
rad� tylko mu dopomog�em. �mier� czeka�a na Klejtosa wieczorem w Marakandzie, a
nasze fortele jedynie przys�u�y�y si� wype�nieniu nieuchronnego fatum.
W przeddzie� odjazdu Aleksander wyda� w pa�acu wielk� uczt�, jak zwyk� to
czyni� przed ka�dym wyruszeniem w drog�. By� to dzie� �wi�ta Dioskur�w, Kastora i
Polluksa, ��cz�cy si� tak�e z obchodem ku czci Dionizosa. Lecz Aleksander wskutek
osobliwej skromno�ci, bardziej pysznej ni� jakakolwiek pycha, kaza� uczci� tylko
Dioskur�w i nie zanosi� �adnych mod��w do Dionizosa, poniewa� - m�wi� - by�oby to
jakby oddawanie czci jego osobie.
Na tej uczcie Aleksander traktowa� Klejtosa jako honorowego go�cia, aby
uczci� jego godno�� wicekr�la i publicznie okaza� mu wdzi�czno��. Ale Klejtos by�
pos�pny. Wcale mu si� nie u�miecha�o nagle opuszcza� �ycie pe�ne przyg�d i
zwyci�stw, aby zarz�dza� prowincjami, nawet niebezpiecznymi. Nie �mia� odtr�ci�
rz�d�w, kt�rymi go obdarzano, lecz cierpia� nad tym, �e Aleksander wybra� roz��k�.
Nie wiedzia� o zasadniczych i tajnych powodach owego postanowienia; a w wyniesieniu
na stanowisko, kt�re wszystkim wydawa�o si� ol�niewaj�ce, upatrywa� wy��cznie
nie�ask�. Odczuwa� zazdro�� starego s�ugi wobec tych, co odt�d b�d� czuwali nad
jego wychowankiem i w�adc�.
Czy uwa�ano go za zbyt starego? Mia� ledwo pi��dziesi�t lat i m�g� dowie��,
�e �atwiej sprosta zm�czeniu ni� wielu ode� m�odszych. Podczas posi�ku wiele pi�.
�wie�o przybyli i wcieleni do stra�y przybocznej kr�la m�odzi Macedo�czycy
ze szlachetnych rod�w byli obecni na uczcie. Dumni z dopuszczenia do najbli�szych
kr�lowi, prze�cigali si� w pochwa�ach zdobywcy, prosili go, aby im opowiada� o
swych czynach, i korzystali z ka�dej sposobno�ci, aby mu schlebia�. Ich zachowanie
dra�ni�o Klejtosa.
Gdy pad�o imi� kr�la Filipa i wspomniano o jego zwyci�stwach, Aleksander za
wiele podpiwszy zawo�a� z drwin�:
- Jedyne prawdziwe jego zwyci�stwo, to pod Cherone�, w�a�nie ja odnios�em.
Inne bitwy cz�ciej wygrywa� podst�pem ni� odwag�, a zwyci�a� tylko s�abszych od
siebie wrog�w.
M�odzi pochlebcy spiesznie to potwierdzili i podkre�lili chwalb�,
por�wnuj�c Filipa z Tyndarem, kr�lem do�� zabawnym, zw�aszcza znanym z mi�o�ci jego
�ony Ledy z Zeusem, kt�rych owocem byli Kastor i Polluks, w�a�nie czczeni tego
dnia.
Pijany i ura�ony Klejtos ofukn�� nowozaci�nych.
- Filip by� prawdziwym m�czyzn� i wielkim cz�owiekiem, a jednocze�nie
wielkim kr�lem - rzek� do�� g�o�no, aby wszyscy zgromadzeni mogli go us�ysze�. - Wy
m�okosi, wy�cie go nie znali, ale jego zwyci�stwa s� tyle� warte co Aleksandra.
Gdyby Filip nie podbi� Grecji, nie by�oby nas tu dzisiaj i nikt by nie zna� imienia
Aleksandra. �o�nierze Filipa podbili Grecj�. Bez Parmeniona, beze mnie i wielu
innych Aleksander nigdy nie wyszed�by poza Halikarnas, a nawet nie przekroczy�by
Hellespontu.
Po czym, w ferworze przemowy wyrecytowa� s�ynn� strof� Eurypidesa:

�o�nierz krwi� w�asn� zwyci�stwo zdobywa,


Lecz zwyczaj przewrotny ka�e na trofeach
Imi� zwyci�skiego wypisywa� kr�la.
Z wy�yn majestatu gardzi swoim ludem,
On, co ludu pozbawion, by�by tylko niczym.� * [*[Strofa z Andromachy
Eurypidesa].]

Aleksander hamuj�c gniew prosi� go, by zamilk�.


- Zamilkn�, kiedy zechc� - krzycza� Klejtos - mam takie samo prawo m�wi�
jak ci, kt�rzy ciebie otaczaj�. Niech wtedy m�wi�, kiedy zdzia�aj� tyle� co ja; a
ty sam m�g�by� dopu�ci� mnie do s�owa, bo gdybym nie uci�� wzniesionej nad tw�
g�ow� r�ki Spitrydata, nie siedzia�by� tutaj, aby si� zapiera� twego ojca i g�osi�,
�e jeste� synem Zeusa.
- Tym razem do�� powiedzia�e�, Klejtosie - zawo�a� Aleksander. - Twoja
przemowa tr�ci zdrad� i zas�ugujesz na kar�.
- Kar�? - hukn�� Klejtos. - Czy nie s�dzisz, �e jestem dostatecznie ukarany
widz�c, �e zachowujesz si� jak Pers, przebierasz si� w niewie�cie szaty i czekasz,
a� Macedo�czycy padn� plackiem przed tob�?
Kilku dow�dc�w usi�owa�o odci�gn�� Klejtosa, wyra�nie widz�c, �e postrada�
rozum. Ale nic nie powstrzyma cz�owieka zd��aj�cego ku swej zgubie, gdy nadszed�
ju� jego czas.
- Dlaczego zapraszasz nas na biesiad� - ci�gn�� Klejtos - skoro nie mo�esz
znie��, aby ludzie wolni m�wili, co my�l�?
Aleksander chwyci� z tacy jab�ko i cisn�� nim w Klejtosa, trafiaj�c go w
twarz.
- Dalej�e, dalej, synu Amona! - wrzeszcza� nadal Klejtos. - Wierz wi�c we
wszystko, co si� m�wi, aby ci� mo�na by�o upodobni� do �ba barana. Nie wiem, czyim
jeste� synem, lecz nie zaka�esz mi my�le�, �e� jest synem kobiety i zwyk�ego
�miertelnika. Wykarmi�a ci� swoim mlekiem kobieta, moja siostra. Mo�e� o tym
zapomnia�. Nie by�o w tobie �ladu boga, kiedy ledwo trzyma�e� si� na nogach i ja
ci� nosi�em w ramionach. Trzeba, �eby ci to wreszcie kto� powiedzia�, a dzi�
wys�ucha�e� wi�cej prawdy, ni� us�ysza�e� od wszystkich na ziemi wyroczni.
Klejtos przekroczy� dozwolon� miar�. Aleksander us�yszawszy wi�cej, ni�
m�g� znie��, wyrwa� oszczep z r�k stra�nika. Hefajstion, Ptolemeusz, Perdikkas,
Leonnatos, a nawet stary Lizymach chwycili kr�la wp�, b�agaj�c go, aby si� uspokoi�
i zwa�y�, �e Klejtos si� upi�; zdo�ali go zmusi�, by wypu�ci� oszczep. Wtedy
Aleksander zaczerwieniony hukn��, �e dow�dcy post�puj� z nim jak ongi� Bessos z
Dariuszem; rozkaza� tr�baczowi og�osi� alarm, a gdy �o�nierz si� waha�, Aleksander
oswobodziwszy si� powali� go ciosem pi�ci. Po czym rozkaza� opr�ni� sal� i
podj�wszy oszczep rzuci� si� w po�cig za Klejtosem, kt�rego wleczono przez
korytarze.
- Gdzie jest ten zdrajca? - krzycza� Aleksander. Klejtos wyrwawszy si� z
r�k przyjaci� rozsun�� zas�ony i biegiem wr�ci�, by stawi� czo�o Aleksandrowi.
- Tu jest Klejtos, tum jest! - wo�a�.
To by�y jego ostatnie s�owa.
- Id� wi�c do Filipa, Parmeniona i Attalosa - rzek� Aleksander godz�c we�
broni� * [* Znamienny jest fakt, �e w czasie pijackiej b�jki powr�ci�o na my�l
Aleksandrowi imi� Attalosa. �wiadczy to wyra�nie, �e Klejtos zatr�ci� o pochodzenie
Aleksandra. A w�ciek�o��, jaka ogarnia�a kr�la, gdy kto� podawa� w w�tpliwo��, i�
jest synem Amona, dobitniej ni� wybuja�a pycha �wiadczy o trwa�ej obsesji, aby
uszlachetni� swe nieprawe pochodzenie.].
Za�wista�o drzewce i Klejtos pad� z przeszyt� piersi�.
Za jednym zamachem opad�y z Aleksandra pijacki sza� i w�ciek�o��, ust�puj�c
miejsca �miertelnej rozpaczy. Pochyli� si� nad Klejtosem; �w le�a� ju� martwy.
W�wczas wyrwa� oszczep z serca przyjaciela, opar� drzewce o �cian� i zamierzy� si�
we w�asn� pier� ostrzem zbroczonym krwi�. Trzeba go by�o rozbroi�.
- Nie, nie! - krzycza�. - Nie zas�uguj�, aby �y� po tak haniebnym czynie.
Pad� na ziemi�, bi� czo�em o posadzk�, dar� paznokciami twarz i j�cza� w
szlochu:
- Klejtos, Klejtos, Klejtos...
Trzy dni z rz�du ani jad�, ani pi�, ani spa�, ani si� my�. Kaza� przenie��
trupa Klejtosa do swej komnaty i z nim si� zamkn��. Ca�ymi godzinami powtarza�:
- Twoja siostra mnie karmi�a, twoje r�ce mnie podtrzymywa�y, twoi dwaj
siostrze�cy polegli za mnie w Milecie, a ty� ocali� mi �ycie. Nie zechce ju� nikt
przy mnie pozosta�. Jestem tylko potworem. Jestem tylko potworem, dzik� besti�!
Przy�o�ywszy twarz do posadzki wali� w ni� pi�ciami, nie odpowiada� na
�adne pytanie. Ka�dy go chcia� przywie�� do przytomno�ci. Kallistenes mia� do�
d�ug� przemow� w duchu moralnych zasad Arystotelesa. Filozof Anaksarchos, w�wczas u
niego goszcz�cy, potraktowa� go bardziej szorstko dowodz�c, �e je�li chce siebie
wynosi� ponad ludzkie prawa, musi posiada� odwag� swych czyn�w i przesta� ze swych
�al�w urz�dza� widowisko tak poni�aj�ce. Aleksander wcale nie s�ucha�. Dopiero ja
musia�em przyj�� i przypomnie� mu przepowiedni� i ujawni� moje niegdysiejsze
widzenie. Od dzieci�cych lat wiedzia�em, �e Aleksander b�dzie sprawc� �mierci
Klejtosa.
- By�o to - rzek�em kr�lowi - przeznaczenie zawarte w prz�dziwie Park, nim
ty si� urodzi�e� i zanim sam Klejtos przyszed� na �wiat.
W�wczas Aleksander zgodzi� si� powsta� i poniecha� �a�oby; ale ju� nigdy
nie by� taki sam jak dawniej.
- �adne nieszcz�cie, jakie mo�e mnie spotka� - mawia� - nie b�dzie do��
wielkie, abym odpokutowa� za t� zbrodni�.
Ta za� pokuta dziwnym zrz�dzeniem losu doprowadzi�a go do nast�pnych
zbrodni; osobliwa logika cz�owieka skruszonego zmusza�a odt�d Aleksandra, aby nie
kara� �adnej obrazy mniej okrutnie, ni� ukara� Klejtosa. Tak na sw�j spos�b czci�
pami�� ofiary.
Tam, w dalekiej Pelli, Olimpias wykorzystywa�a sw�j wolny czas, aby knu�
intrygi przeciw Antypatrowi. Ukrywa�a w swym pa�acu m�odzie�c�w, kt�rych chcia�a
ustrzec przed s�u�b� w wojsku, lecz by�a oczarowana podbojami syna i wci�� si�
zachwyca�a, �e urodzi�a boga.

Rozdzia� IX

P�bogowie

Cierpienie p�bog�w tkwi nie tyle w znu�eniu w�asn� dzia�alno�ci�, ile w


niemo�no�ci pogodzenia przeciwstawnych d��e� i los�w wynikaj�cych z ich dwoistej
natury. Si�� i geniuszem podobni s� bogom, ale po cz�owieku dziedzicz� zw�tpienie.

Rozdzia� X

Roksana

Od czasu zab�jstwa Klejtosa zagadnienie, czy Aleksander posiada bosk�


natur�, czy te� nie, by�o przedmiotem nieustannych dyskusji, zar�wno w�r�d wodz�w,
jak i �o�nierzy. Bezustanne szcz�cie, nies�ychana rozleg�o�� podboj�w, niespo�yta
si�a, zadziwiaj�co szybkie gojenie si� ran, a zw�aszcza zwyci�stwa, zawsze
wie�cz�ce najbardziej szale�cze poczynania, s�usznie sk�ania�y wielu z nich do
uznania w nim istoty nadludzkiej. Natomiast inni rozwa�aj�c, �e posiada krew
czerwon� jak ka�dy �miertelny, �e kamie� mo�e go powali�, z�a strawa skr�ca� kiszki
i nadmiar wina upoi�, twierdzili, �e jest cz�owiekiem i niczym wi�cej.
Umys� mniej kompromisowy ni� jego m�g�by poprzesta� na tym, i� stanowi
temat rozpraw i znale�� w nich wystarczaj�ce potwierdzenie swej wy�szej natury,
lecz sam Aleksander w skryto�ci ducha doznawa� dwoistych uczu� dotycz�cych w�asnej
osoby i wci�� go n�ka�y te same w�tpliwo�ci, kt�re r�ni�y jego otoczenie. Aby
okaza� sw� bosk� moc tym, kt�rzy pow�tpiewaj�c wpajali we� zw�tpienie, cz�sto
przyspiesza� ich zgon.
Usun�� wielu wodz�w, poniewa� zezwolili sobie na u�miech, gdy arystokraci z
Medii lub Baktrii padali na twarz przed paradnym �o�em, na kt�rym spoczywa�
przyodziany w z�otog��w z Amonowymi rogami na uszach. Zreszt� nieustannie nap�ywali
na jego dw�r Egipcjanie, Fenicjanie, Persowie, wskutek tradycji bardziej od Grek�w
sk�onni do uznania w kr�lu boskiej istoty. Pewnego dnia zdarzy�o si�, �e Aleksander
schwyci� za w�osy jednego z najstarszych dow�dc�w i t�uk�c jego czo�em o ziemi�
zmusi� do oddania mu nale�nej czci. Ka�da uczta, ka�da uroczysto��, ka�de przyj�cie
pos��w by�o powodem nowych zgrzyt�w. M�odzi Macedo�czycy ze szlachetnych rod�w,
niekt�rzy �ywi�c prawdziwe uwielbienie, inni wskutek dworactwa, przyj�li zwyczaj
przykl�kania. Aleksander dzi�kowa� im poca�unkiem.
Kallistenes, siostrzeniec Arystotelesa i dziejopis Aleksandra, uwa�a�, �e
jest cz�owiekiem zbyt dojrza�ym i zbyt dostojnym, aby si� poddawa� takiemu
ceremonia�owi.
- �wietnie, mog� �y� ubo�szy o jeden poca�unek - o�wiadczy�.
�y� kr�tko.
Kiedy odrzek� Aleksandrowi, �e od niego, Kallistenesa, i od tego, co on
napisze, ostatecznie zale�y, czy ludy w przysz�ych wiekach uwierz�, czy nie uwierz�
w jego bosko��, Aleksander go znienawidzi�. M�ody przyboczny, wych�ostany raz za
uchybienie wobec kr�lewskiego rytua�u, oraz inni niezadowoleni uknuli spisek pod
wp�ywem postawy i s��w Kallistenesa. Pisarz w nim nie uczestniczy�, lecz po jego
ujawnieniu okaza�o si�, �e by� przez spiskowc�w uwa�any za ich przyw�dc�.
Kallistenes wtr�cony do wi�zienia zmar� po kilku miesi�cach. Stosunki mi�dzy
Aleksandrem a Arystotelesem, ju� od dawna nie najlepsze, ostatecznie si� popsu�y;
sam Arystoteles w Atenach przez chwil� dr�a� o w�asne �ycie.
Maj�c na wzgl�dzie wypraw� na Indie, kt�rej przygotowanie poch�ania�o uwag�
Aleksandra przez ca�y kwarta�, wcieli� on do wojska trzy tysi�ce Baktr�w, a tak�e
inne oddzia�y zwerbowane w r�nych cz�ciach imperium. Tym sposobem zaopatrzy� si� w
�wie�e wojska i zapewni� sobie zak�adnik�w, kt�rzy stanowili r�kojmi� pos�uchu w
dalekich prowincjach.
Mija�oby si� z prawd�, gdyby nie zaznaczy�, �e niez�y porz�dek panowa� w
pa�stwie Aleksandra; niema�y by� to cud, �e te rozleg�e kraje tak po�piesznie si�
podda�y zdobywcy, kt�ry szybko je przeszed� i nieustannie si� od nich oddala�.
Nale�y podkre�li�, �e Aleksander zawsze przyk�ada� wag�, by drogi w jego pa�stwie
by�y przejezdne, przeprawy strze�one, postoje sta�e, aby liczni go�cy kr��yli i
blisko siebie rezydowa�y za�ogi. Cho� w bitwie jedynym jego manewrem by� atak, a
jedyn� strategi� - ryzykanctwo, w czasie pokoju odznacza� si� rzutk� m�dro�ci�
wielkiego kr�la. Roztropno�� cechowa�a go w okresie pokoju.
Przeto kupcy, budowniczowie, poeci, aktorzy, m�drcy i kap�ani bez ustanku
kr��yli po drogach dalekich, lecz bezpiecznych, wsz�dzie nawi�zuj�c stosunki
handlowe i rozpowszechniaj�c sztuk�; w czasie panowania Aleksandra ludzie nauczyli
si� lepiej siebie poznawa�. Ludy, raz przeze� ujarzmione, ju� si� nie buntowa�y.
Walki wynika�y jedynie z jego obecno�ci.
Dwie kobiety wielce si� przyczyni�y do uspokojenia Baktrii: zbrodniarka i
mi�o�nica.
Perski w�dz Spitamenes, kt�ry ostatnio obali� Bessosa, oblega� Marakand� i
zada� tak ci�kie straty armii Aleksandra, zaci�� si�, aby prowadzi� dalej wojn�.
�lubna ma��onka owego Spitamenesa, kobieta jeszcze m�oda, o charakterze pos�pnym a
gwa�townym, znu�y�a si� ci�g�� w�dr�wk� w�r�d wojennego rozgardiaszu. Zbrzyd�o jej
tak�e, i� m�� j� zaniedbuje dla zbyt wielu na�o�nic. Zapragn�a zmieni� pana i
uwie�� Aleksandra ofiarowuj�c mu dar, jakiego arcygor�co m�g� po��da�. B�aganiem,
�zami i szelmowsko udaj�c tkliwo�� dopi�a, �e pewnej nocy ma��onek zapa�a� do niej
��dz�, co ju� od dawna si� nie zdarza�o; a tej nocy, ukrywszy sztylet pod sukni�,
uci�a mu g�ow�.
Przyby�a do obozu Aleksandra jeszcze okrwawiona, a niewolnik ni�s� za ni�
g�ow� Spitamenesa owini�t� w p�aszcz. Aleksander przyj�� dar, lecz kobiet� kaza�
wyp�dzi�, tak� wzbudzi� w nim odraz� spos�b zemsty, kt�rym si� nazbyt che�pi�a.
�mier� Spitamenesa spowodowa�a poddanie si� wszystkich ksi���t Baktrii
pr�cz jednego Oksyartesa; by� on do�� pot�ny i bogaty, aby samodzielnie nadal
stawia� op�r. Aleksander wyprawi� si� na� zim� i ca�a armia, kt�r� wi�d�, omal nie
zgin�a w czasie �nie�nej zawieruchy. Wielu ludzi zab��kanych w bia�ej zamieci
straci�o drog� w�r�d g�r i zagin�o z ch�odu lub po�ama�o ko�ci na dnie w�woz�w.
Przy wielkim ognisku rozpalonym w�r�d drzew Aleksander siedzia� na polowym tronie,
kt�ry teraz wsz�dzie za nim noszono, i czeka�, a� minie huragan. Nagle dostrzeg�
�o�nierza z Macedonii wyczerpanego, z wp�odmro�onymi ko�czynami, pe�zn�cego z
j�kiem ku ognisku. Podni�s� �o�nierza, posadzi� na w�asnym tronie, j�� go
rozciera�, by ogrza�. Gdy �o�nierz oprzytomniawszy ujrza�, na czym siedzi, wrzasn��
i zerwa� si� dr��c nie tyle z ch�odu, ile z przera�enia. Aleksander go uspokoi�
gratuluj�c, �e jest Macedo�czykiem, a nie Persem.
- Bo Pers istotnie, zasiad�szy przez pomy�k� na tym kr�lewskim tronie,
by�by niechybnie skazany na �mier�; ale poniewa� ty jeste� Macedo�czykiem,
zapami�tasz, �e �w tron przywr�ci� ci �ycie.
Gdy burza min�a, Aleksander pod��y� ku twierdzy osadzonej na g�rze, a by�o
wiadomo, �e Oksyartes pozostawi� tam sw� �on� i c�rki. Twierdza s�yn�a jako
niezdobyta. Gdy Aleksander wys�a� herold�w z ��daniem, aby warownia si� podda�a,
jej dow�dca ze �miechem wskaza� na przepa�cie u st�p wa��w; wys�annikom za�
poleci�, aby donie�li swemu panu, �e wtedy zdob�dzie gr�d, kiedy sprawi, by
�o�nierzom wyros�y orle skrzyd�a.
Aleksander zwo�awszy swych ludzi przyrzek� dwana�cie talent�w w nagrod�
temu, kto pierwszy dotrze na szczyt. Zg�osi�o si� do wspinaczki trzystu ochotnik�w.
Trzydziestu z nich zgin�o w czasie podej�cia, ale twierdza zosta�a zdobyta, �ona
Oksyartesa dosta�a si� do niewoli, a wraz z ni� jego c�rki. Jedna z nich, Roksana,
odznacza�a si� wyj�tkow� pi�kno�ci� postaci i rys�w, mia�a pod�u�ne, czarne oczy,
bardziej l�ni�ce ni� jedwab, prosty nos �agodnie opadaj�cy ku wardze i smuk��
szyj�, wdzi�ku r�k m�g�by jej pozazdro�ci� najpi�kniejszy pos�g. Ci, co j� ujrzeli
zst�puj�c� z g�rskiej warowni, spokojn� i szlachetn�, uznali Roksan� za
najurodziwsz� kobiet�, jak� spotkali w ca�ym perskim pa�stwie.
Od trzech lat Aleksander nie widzia� Barsiny, zamieszka�ej w Suzie, gdzie
wychowywa�a ich syna Heraklesa; nie my�la� wzywa� jej do siebie. Aleksander nadal
rzadko odczuwa� mi�osne po��danie i zaspokaja� je przygodnie.
Roksana pod marzycielskim wygl�dem kry�a twardy charakter i kr�lewskie
ambicje. By� ukochan� w�adcy �wiata, wybrank� jego serca, czy nie �ywi�y obecnie
tej skrytej nadziei wszystkie ksi�niczki Wschodu, nadziei tym bardziej p�onnej, �e
by�o wiadomo, i� Aleksander ma�o ulega kobietom? Roksana odnios�a zwyci�stwo nad
zwyci�zc� tylu kr�l�w. I ksi�niczka, zdobyta w twierdzy s�yn�cej jako niedost�pna,
zaw�adn�a tym sercem, dot�d nie zdobytym.
Kiedy Oksyartes wreszcie zgodzi� si� podda�, zadziwi�y go wzgl�dy, jakimi
go otoczono, jeszcze bardziej by� zaskoczony, gdy si� dowiedzia�, �e Aleksander
pragnie go mie� za te�cia. �lub si� odby�, jednak�e Aleksander, podobnie jak
Barsinie, nie przyzna� Roksanie godno�ci prawdziwej kr�lowej.
Ale mi�o�� Roksany dostarczy�a mu tego, czego nie zdo�a�y dla� uzyska� jego
armie; Oksyartes wyst�pi� jako po�rednik, aby pokona� na granicach pa�stwa ostatnie
opory. Ludy Baktrii, wzruszone ma��e�stwem ich pi�knej ksi�niczki, przy��czy�y si�
do swego zdobywcy i wreszcie Aleksandrowy pok�j zapanowa� w tej cz�ci �wiata.
Kr�l m�g� tedy ruszy� w drog� ku Indiom, by�o to w po�owie wiosny.

Rozdzia� XI

Wojna s�oni

Kiedy Aleksander w�drowa� - to bez oporu, to walcz�c - przyby�o do� kilku


indyjskich ksi���t, a w�r�d nich Ambhi, w�adca Taksile, cz�sto zwany Taksilem od
nazwy swego kr�lestwa rozci�gaj�cego si� od Indusu po Hydaspes. Kr�l �w
zas�yszawszy o wielu bohaterskich czynach Aleksandra, szuka� w nim wsparcia w
wojnie, kt�r� zamierza� wyda� Porosowi, swemu pot�nemu s�siadowi spoza Hydaspu.
Dzia�o si� to oko�o dwudziestej dziewi�tej rocznicy narodzin Aleksandra.
Lecz ziemie Taksila by�y wtedy jeszcze odleg�e; aby do nich dotrze�,
nale�a�o przej�� mi�dzy szczepami, kt�re cho� przepu�ci�y indyjskich ksi���t,
wzbrania�y wst�pu wojskom Aleksandra. Zmuszenie ich do uleg�o�ci wymaga�o
dziewi�ciomiesi�cznych trud�w. Aleksander podzieli� armi� na dwie cz�ci, jedn� pod
wodz� Hefajstiona, a drug� pod swym osobistym dow�dztwem. Podczas kampanii cz�sto
widywano Aleksandra w pogi�tym he�mie, z mieczem lub w��czni� zbroczon� krwi�; sta�
si� ponownie takim, jakim by� w czasie swych pierwszych bitew; wyra�nie dowi�d�, �e
nie straci� ani si�y, ani zr�czno�ci, ani zapa�u do pojedynczej walki wr�cz. Straty
w �o�nierzach by�y ogromne, �upie�e cz�ste, rzezie bezlitosne. Niejeden z wodz�w
odni�s� rany, a w�r�d nich Ptolemeusz, kt�ry si� odznaczy� wielkim m�stwem. G�rskie
plemiona mog�y wytrzyma� w skalnych kryj�wkach d�ugie obl�enie, bo wystarcza�a im
do �ycia sk�pa strawa, a wody nigdy nie brakowa�o, poniewa� czerpa�y j� topi�c
�nieg.
Zw�aszcza Massaga, miasto pod panowaniem kr�lowej Kleofis, na d�ugo
powstrzyma�o poch�d naszego wojska. Gdy wreszcie miasto pad�o, spodziewano si�, i�
poniesie ono przyk�adn� kar�. Ale kiedy brank�, kr�low� Kleofis, przywiedziono do
Aleksandra, �w si� zdziwi�, �e m�odziutka i bardzo pi�kna kobieta kierowa�a obron�
swego ludu z takim uporem i wojskowym talentem. Kleofis potrafi�a dostatecznie
zainteresowa� zwyci�zc�, aby sp�dzi� z ni� ca�� noc. Odezwa�o mu si� w pami�ci, �e
jest m�czyzn�, a kobiet� ujarzmia si� w inny spos�b ni� mieczem. Ona przypomnia�a
sobie, �e jest kobiet�, a nawet branka nie jest pozbawiona broni. Rankiem Kleofis
uwioz�a obietnic�, �e zachowa swoje kr�lestwo, uwioz�a tak�e przysz�ego kr�la, bo
po dziewi�ciu miesi�cach powi�a syna i nazwa�a go Aleksandrem.
Podczas tej�e kampanii zosta�y zdobyte: warownia Aornos, s�ynna z oporu,
jaki w czasach staro�ytnych stawi�a indyjskiemu bogu Krisznie, oraz g�ra Meros,
gdzie rosn� winoro�l i bluszcz, za� nazwa ta oznacza �udo�. W nieznanych krajach,
przez kt�re szli�my, Grecy usi�owali odnale�� bog�w podobnych do ich w�asnych. W
czci oddawanej Krisznie upatrywali kult Heraklesa, przeto Aleksander m�g� si�
che�pi�, �e zwyci�y� tam, gdzie Heraklesowi si� nie powiod�o; g�ra Meros, bujn�
ro�linno�ci� bardzo przypominaj�ca ogrody po�wi�cone Dionizosowi, radowa�a ich swym
widokiem jako miejsce, gdzie Zeus zamkn�� syna w udzie. Przez dziesi�� dni
Aleksander oraz jego towarzysze, uwie�czeni bluszczem i winoro�l�, ta�cz�c,
�piewaj�c, pij�c wpadali w �wi�t� ekstaz�, g�osili si� prorokami i wci�gaj�c
kobiety w �wi�t� orgi� obchodzili najbardziej szale�cze bachanalia, jakie
kiedykolwiek widziano.
Nast�pnej wiosny, a wi�c po roku marszu od wyjazdu z Baktrii i po
czterdziestu tysi�cach stadi�w przebytych od czasu �mierci Dariusza, dotarli�my nad
Indus. T� rzek� tak szerok�, �e oko z trudem dostrzega przeciwleg�y brzeg,
przeszli�my po mo�cie zbudowanym ze statk�w pod kierunkiem Hefajstiona. Na drugim
brzegu, gdzie odprawiono uroczyste nabo�e�stwo, Taksiles oczekiwa� Aleksandra i
przyni�s� mu w darze dwie�cie srebrnych talent�w oraz przywi�d� trzy tysi�ce wo��w,
dwie�cie tysi�cy baran�w i trzydzie�ci bojowych s�oni.
W�wczas wkroczyli�my w bajeczne kraje, gdzie kora jest tak mi�kka, i� mo�na
na niej pisa� jak na wosku, rzeki nios� z�oty piasek, wn�trza g�r rodz� cenne
kamienie, a per�y l�gn� si� w �onie m�rz okalaj�cych wybrze�e. Stoj� tu liczne
�wi�tynie o spiczastych dachach, bardzo wysokie, na wz�r piramid, lecz zdobne w
tysi�ce kamiennych pos�g�w i malowane w bardzo jaskrawe i r�norodne barwy. Tamtejsi
kap�ani, a tak�e �wi�tynne tancerki przywodz� na my�l egipskie obrz�dy. Kraje te
zamieszkuj� m�drcy, magowie i lekarze, kt�rych wiedza w pe�ni dor�wnuje naszej.
Sporo z owymi m�drcami przeprowadzi�em rozm�w i poj��em, �e wiedz� sw� czerpi� z
tego samego �r�d�a boskiego objawienia.
Mieszka�cy tych krain przywdziewaj� d�ugie po kostki szaty, lekkie sanda�y,
a g�owy okrywaj� im zawoje. Ci, kt�rych r�d czy bogactwo wynios�y ponad posp�lstwo,
nosz� kolczyki z cennymi kamieniami i z�ote bransolety. Jedni maj� twarze wygolone,
inni brod� wok� podbr�dka, a jeszcze inni zapuszczaj� ca�kowicie zarost i nigdy nie
strzyg� w�os�w. Splendor kr�l�w o wiele przewy�sza nawet przepych dworu perskich
monarch�w. Tedy jak daleko by�my poszli, �wiat zawsze ma czym nas ol�niewa�.
Gdy indyjski kr�l raczy pokaza� si� publicznie, dworzanie ko�ysz� nad nim
srebrnymi kadzielnicami i syc� wonno�ci� drog�, kt�r� si� posuwa; spoczywa on w
z�otej lektyce ozdobionej per�ami zwisaj�cymi ze wszystkich stron, a sam
przyodziany jest w lnian� szat� zdobn� w z�oto i purpur�; za nim post�puj�
stra�nicy, cz�� z nich niesie ga��zie pe�ne ptak�w, kt�re nauczyli przer�nego
�wiergotu.
Splendoru pa�acowi przydaj� kolumny z�ocone lub owini�te winoro�l� ze
z�ota; ka�dy ma wolny wst�p do siedziby kr�la; a podczas gdy go czesz�, odziewaj�,
skrapiaj� wonno�ciami, on udziela audiencji pos�om albo s�dzi poddanych. �ci�gaj�
ze� sanda�y, a stopy namaszczaj� cennym olejkiem. Gdy wyje�d�a niezbyt daleko,
dosiada konia, ale na d�ugie podr�e u�ywa pojazdu zaprz�onego w s�onie. Te
kolosalne zwierz�ta s� ca�kowicie okryte z�otem albo z�otymi czaprakami. Na ko�cu
jedzie za nim w lektykach d�ugi orszak na�o�nic; owa �wita jest oddzielona od
pochodu kr�lowej, kt�ry nie ust�puje jej ani w splendorze, ani wspania�o�ci
pojazd�w. Kobiety szykuj� posi�ki kr�lowi i one mu nalewaj� wino; gdy jest senny,
konkubiny zanosz� go do jego komnaty wznosz�c mod�y do bog�w i �piewaj�c hymny *
[*Elementy tego opisu, oparte na opowie�ciach towarzyszy Aleksandra, a zaczerpni�te
z dzie� Kurcjusza Rufusa, do�� dok�adnie odtwarzaj� wyobra�enia, jakie staro�ytni
mieli o Indiach.].
W taki oto spos�b powita� nas kr�l Ambhi w kr�lestwie Taksile, gdzie
�o�nierze sp�dzali czas na wytchnieniu, podczas gdy trwa�y przygotowania do wojny z
Porosem. Najpierw zza Hydaspu wys�ani zostali do� pos�owie z wezwaniem do p�acenia
daniny i powitania Aleksandra na granicy kr�lestwa. Poro� odpowiedzia�, i� na pewno
zado��uczyni jednemu z tych ��da� i wyjedzie na spotkanie Aleksandra, lecz na czele
stu tysi�cy piechur�w, czterech tysi�cy konnych, czterystu woz�w i trzystu s�oni.
Od Gaugameli i kl�ski Dariusza armia nigdy nie zmierzy�a si� z
przeciwnikiem tak pot�nym i tak licznym. Najwi�kszy niepok�j wzbudza�y w
�o�nierzach bojowe s�onie. W istocie, pi�tna�cie s�oni ongi� odebranych Dariuszowi,
a pocz�wszy od Asyrii w ma�ej odleg�o�ci post�puj�cych za armi�, pojmano bez walki
i nigdzie si� nimi nie pos�u�ono; trzydzie�ci innych podarowanych przez Taksila,
mimo �e sz�y w sojuszniczych szeregach, wzbudza�o wi�cej l�ku ni� zaufania. Konie
szala�y widz�c te potwory. Tote� stawianie czo�a trzystu s�oniom w szeregu niezbyt
si� u�miecha�o piechurom.
Aleksander kaza� specjalnie prze�wiczy� cz�� swych �o�nierzy, kt�rych
zaopatrzy� w topory i kosy; dla pozosta�ych zam�wi� zbroje ze wszystkich stron
naje�one d�ugimi kolcami ze stali, a zaopatrzy� tych �o�nierzy w d�ugie i ci�kie
dzidy, aby godzili nimi zwierz� w oczy, w okolice piersi, a gdyby zdo�ali je
zawr�ci� - w najwra�liwsze cz�ci brzucha. Tych wojownik�w, zwanych katafraktami,
przydzieli� do r�nych falang * [*Wiadomo�ci zaczerpni�te ze staro�ytnych tekst�w
przez by�ego pu�kownika artylerii, kawalera P. Armandi, a umieszczone w jego
dziele: Histoire militaire des �l�phants [S�onie w historii wojskowo�ci].].
Na wschodnim brzegu Hydaspu obozowa�a olbrzymia armia Porosa. Kaza� on
zniwelowa� r�wnin�, aby u�atwi� obroty swym wozom i s�oniom. W ci�gu kilku dni
Aleksander n�ka� wroga r�nymi manewrami, to szed� w g�r�, to w d� rzeki; pozorowa�
rzekom� przepraw�. Przy ka�dym ruchu Macedo�czyk�w ca�a armia Porosa wykonywa�a
ruch analogiczny, zmienia�a pozycje wzd�u� rzeki w tempie nadanym przez trzysta
s�oni.
Nast�pnie Aleksander wykona� manewr, kt�ry by si� wyda� Parmenionowi wr�cz
szale�czy. Pozostawiwszy Kraterowi wiekszo�� oddzia��w w bojowym ordynku oraz
jednego z dow�dc�w przebranego w kr�lewsk� zbroj� i w he�mie z bia�ym pi�ropuszem,
sam, tylko z dwunastu tysi�cami ludzi na pi��dziesi�t b�d�cych pod jego rozkazami,
uda� si� o dwadzie�cia stadi�w na pomoc w poszukiwaniu brodu. Marsz ten odby� noc�;
ale gdy doszed� nad brzeg Hydaspu, rozszala�a si� straszliwa burza, podczas kt�rej
kilku ludzi porazi� piorun. Poniewa� panika j�a ogarnia� Grek�w, Aleksander
zawo�a�:
- Ate�czycy, Ate�czycy, wy, kt�rzy stoicie tam na agorze, czy� mo�ecie
sobie wyobrazi�, na jakie wystawiam si� niebezpiecze�stwa, aby zas�u�y� na wasze
pochwa�y?!
Potoki sp�ywa�y z nieba; mia�o tak trwa� przez trzy miesi�ce, lecz my
jeszcze nie wiedzieli�my, �e w tych krajach ca�y kwarta� lej� deszcze. Wody Hydaspu
nagle wezbra�y. Wojsko przemoczone i dr��ce wsiad�o na tratwy i byle jakie cz�na, a
gdy w �wietle b�yskawic l�dowa�o na brzegu, spostrzeg�o, �e to, co bra�o za
przeciwleg�y brzeg, jest tylko wysp�. Przeto dwana�cie tysi�cy ludzi zosta�o
odci�tych od reszty i otoczonych rycz�c� rzek�. Przypadek wskaza� br�d na drugim
kra�cu wyspy, przez kt�ry mimo do�� silnego pr�du ludzie wraz z ko�mi zdo�ali si�
przeprawi�. Lecz dzie� za�wita�; deszcz na chwil� usta� i zwiadowcy indyjscy
zatr�bili na alarm.
Najpierw zaatakowa� Aleksandra syn Porosa z dwoma tysi�cami je�d�c�w i stu
dwudziestoma wozami, id�cy na spotkanie ich sojusznika, kr�la Kaszmiru, kt�rego
przybycia oczekiwa�. Indyjska konnica zosta�a rozgromiona, a wozy przechwycono.
P�niej nast�pi� atak na Porosa.
Gdy �w zauwa�y� zbli�aj�cego si� przeciwnika, ustawi� na r�wninie w szeregu
s�onie, za nimi piechot�, jazd� i wozami os�aniaj�c flanki. Aleksander powt�rzy�
bojowy manewr, kt�ry tylekro� mu si� udawa�, i umie�ci� piechot� przed s�oniami,
po�ow� jazdy pod wodz� Kojnosa, szwagra zmar�ego Filotasa, pos�a� do ataku z lewa,
a sam ruszy� od ty�u z prawa na straszliwe s�onie. Bitwa rozgorza�a na przemoczonej
ziemi, kt�r� piach rozsypany przez �o�nierzy Porosa zmieni� w b�oto. Macedo�ska
konnica zyska�a przewag� nad wozami, kt�re si� �lizga�y i grz�z�y. Kojnos okry� si�
chwa�� kieruj�c atakiem na lewym skrzydle. Aleksander jak zawsze w �rodku walki
zaci�cie torowa� sobie drog� do Porosa, olbrzyma jeszcze wy�szego ni� Dariusz, a
kt�ry - niby wielobarwny b�g ze szczytu g�ry - kierowa� bitw� z wie�y umieszczonej
na najwi�kszym s�oniu.
Lecz indyjskie zast�py by�y tak g�ste, a konie zbli�aj�c si� do s�oni tak
szybko si� p�oszy�y, �e macedo�ska jazda mimo ponawianych atak�w nie zdo�a�a
otworzy� sobie przej�cia. Tym razem piechota zadecydowa�a o zwyci�stwie.
Wkroczyli do bitwy �o�nierze w zbrojach z �elaznymi kolcami oraz uzbrojeni
w kosy i topory; pora�one s�onie wpada�y w sza� i rycza�y straszliwie; niekt�re z
uci�tej tr�by polewa�y walcz�cych strugami krwi; �ucznicy godzili w je�d�c�w i
siedz�cych na grzbietach �o�nierzy. Wkr�tce trzysta bestii oszala�ych z b�lu i
trwogi, ju� nie s�uchaj�c nikogo i usi�uj�c uciec poprzez w�asne wojska, tratowa�o
indyjskie oddzia�y zmieniaj�c je w ohydn� miazg�. Pod ogromnymi nogami g�owy p�ka�y
jak owoce. Poro� zosta� zwyci�ony raczej przez s�onie ni� przez Grek�w.
Tymczasem Krateros wysadzi� na brzeg Fenicjan, Pers�w, Med�w i Baktr�w
stanowi�cych g��wny trzon armii. Indyjscy �o�nierze pierzchn�li w ca�kowitym
pop�ochu. Poro� powa�nie ranny, otoczony kilku �ucznikami walczy� do ko�ca i pr�no
usi�owa� zgromadzi� swe zast�py. S�o� jego wycofa� si� ostatni po o�miu godzinach
walki.
Aleksander ju� zamierza� rzuci� si� za nim w po�cig, gdy raptem ugi�o si�
pod nim siod�o i spad� na ziemi�, Bucefa� run�� i ju� nie powsta�; Bucefa� zgin��
nagle wyczerpany, niby ra�ony piorunem. Z twarz� mokr� od �ez Aleksander sta� przy
bezw�adnych zw�okach karego konia. By�a to jego pierwsza zdobycz, cudowny towarzysz
przyg�d; nauczy� go nie l�ka� si� cieni, a on od m�odo�ci przez siedemna�cie lat
ni�s� go od bitwy do bitwy i od zwyci�stwa do zwyci�stwa. Ach, jak�e daleko
pozosta�a r�wnina Pelli, g�os tesalskiego kupca i drwiny Filipa! Jak wart by�
trzynastu talent�w �w ko�, kt�ry kocha� wojn�.
Aleksander wys�a� Taksila, aby ��da� poddania si� Porosa. Gdy �w zobaczy�
nadchodz�cego wroga, kt�ry wzywa� go do uk�ad�w, podni�s� ostatni� sw� dzid� i
natar� na niego na s�oniu; jedynie chy�o�ci wierzchowca Taksiles zawdzi�cza� swe
ocalenie. Wys�ano nast�pnych ksi���t. Poro� brocz�c krwi�, wyczerpany pragnieniem,
zgodzi� si� przystan�� i kaza� si� zsadzi� na ziemi�. Niebawem przyby� Aleksander i
za po�rednictwem t�umacza zapyta� go, jak pragnie by� traktowany.
- Po kr�lewsku - odpar� Poro�.
Aleksander nalega� pragn�c si� dowiedzie�, co on przez te s�owa rozumie.
- Wszystkie sprawy - rzek� Poro� - s� zawarte w tych s�owach: �po
kr�lewsku�.
Aleksandra zdj�� podziw dla tego nie znaj�cego l�ku m�a o bajecznym
wzro�cie, kt�ry mia� takie poczucie w�asnej godno�ci. Zdawa�o mu si�, �e odnajduje
u Porosa pewne cechy Dariusza, owego wroga, kt�rego �mierci nie przesta� �a�owa�.
Porosa i Taksila, odwiecznych przeciwnik�w, zmusi� do zgody i nic nie narzuci�
zwyci�onemu pr�cz przywr�cenia do dawnego stanu armii, by j� przy��czy� do w�asnej.
W�wczas w�adcy trzydziestu siedmiu ksi�stw zg�osili mu sw� uleg�o��.
Aleksander za�o�y� w tych okolicach dwa miasta, jedno nazwa� Bucefal�,
drugie Nikaj�, aby upami�tni� swego konia i swe zwyci�stwo. Kaza� te� zbudowa� now�
rzeczn� flot� do sp�ywu Hydaspem oraz Indusem. Prawie przez dziewi�� tygodni szed�
w potokach deszczu jeszcze dalej na wsch�d, przeprawi� si� przez nast�pne dwie
rzeki, Akesines i Hydraotes, obieg� i po krwawym szturmie zdoby� Sangal�, a
nast�pnie dotar� do rzeki Hyfazis. i dowiedzia� si�, �e ziemia tu si� nie ko�czy.
Powiedziano mu, �e na p�nocy wznosz� si� g�ry dwakro� wy�sze, pi��kro� rozleglejsze
ni� Kaukaz, �e na wschodzie p�ynie rzeka Ganges, szersza ni� wszystkie, kt�re dot�d
przekracza�, �e Ocean Zewn�trzny znajduje si� daleko na po�udniu, a wreszcie, �e
ziemie le��ce poza Hyfazem nale�� do kr�la o imieniu Ksandramas. �w Ksandramas, syn
balwierza, uwi�d�szy ma��onk� prawego w�adcy, zabi� go i przyw�aszczy� sobie tron;
posiada on armi� z�o�on� z dwustu pi��dziesi�ciu tysi�cy ludzi i kilku tysi�cy
s�oni; pa�stwo jego jest dziesi�ciokrotnie wi�ksze ni� kr�lestwa Taksila i Porosa.
W�wczas Aleksander postanowi� zaatakowa� Ksandramasa; lecz tym razem wojsko
odm�wi�o pos�uchu i ca�y ob�z rozbrzmiewa� protestem. Aleksander zbli�a� si� do
trzydziestej rocznicy swych urodzin.

Rozdzia� XII

Przemowa na brzegu rzeki

Od siedemdziesi�ciu dni pada� deszcz.


Aleksander zgromadzi� wszystkich wodz�w w swym namiocie, przy wej�ciu. A
kiedy wszyscy przed nim stan�li, on, siedz�c na tronie, zwr�ci� si� do nich z
nast�puj�cym przem�wieniem:
- Doskonale mi wiadomo, �e Indowie rozsiewaj� r�norakie k�amstwa, aby sia�
l�k w moim wojsku, ale wy ju� znacie tego rodzaju podst�py. Persowie tak�e nam
m�wili, �e posiadaj� niezliczone armie, rzeki nie do przebycia, prowincje, kt�rych
kra�ca nie dostrzec, a jednak rozbili�my ich armie, przebyli�my ich rzeki i
przekroczyli�my granice ich pa�stwa. Czy s�dzicie, �e Indowie maj� tyle s�oni, ile
k�z biega po Macedonii? Wiedzcie, �e te zwierz�ta spotyka si� rzadko, pojma� je
trudno, a jeszcze trudniej oswoi�. Co wi�c was przera�a: ogrom zwierz�t czy ilo��
ludzi? Widzieli�cie, �e wystarcza zrani� kilka s�oni, aby reszt� zmusi� do
ucieczki; co wi�c was obchodzi, czy jest ich trzysta, czy trzy tysi�ce? Natomiast
co do ludzi, to czy po raz pierwszy stawicie czo�o mrowiu, czy�cie si� nie
przyzwyczaili do widoku, �e ma�a ilo�� pokonuje nawet najwi�ksz�? Gdy�my
przekroczyli Hellespont, mog�o was przerazi�, �e jest nas tylko garstka; ale teraz,
gdy s� z nami Scytowie, Baktrowie, Sogdianowie, Indowie Taksila i Porosa - czy
teraz macie dygota�?
Grzmot przewali� si� pod d�d�ystym niebem. Wszyscy dow�dcy mieli spuszczone
g�owy.
- Nie jeste�my u progu naszych trud�w - ci�gn�� dalej Aleksander - raczej
zbli�amy si� do ich ko�ca; bo niebawem dojdziemy do oceanu i kraju, gdzie wschodzi
s�o�ce; je�li wi�c nie przeszkodzi wam tch�rzostwo, w triumfie wr�cimy do naszego
kraju, rozszerzywszy nasze pa�stwo po kra�ce ziemi. Czy mamy wskutek naszego
niedo��stwa straci� plon gotowy do zbioru? Nagroda przewy�sza niebezpiecze�stwo.
Mamy do czynienia z ludami zarazem bogatymi i tch�rzliwymi, wiod� was raczej na
grabie� ni� wojn�. Sta� was na odwag�, aby si�gn�� po wszystko. Prosz� was,
zaklinam na wasz� s�aw�, na moj�, na uczucie, jakie do siebie �ywimy, ja do was i
wy do mnie, zaklinam was w przeddzie� ow�adni�cia przez was �wiatem, nie
opuszczajcie waszego towarzysza broni! Ju� nie m�wi� �waszego kr�la�, bo a� dot�d
korzysta�em z mej w�adzy, ale dzisiaj wam nie rozkazuj�, ja was prosz�. I zwa�cie,
kto do was zanosi t� pro�b�, do was, co os�aniali�cie mnie wasz� tarcz�,
bronili�cie waszym mieczem! Nie kruszcie tej chwa�y spoczywaj�cej w mych d�oniach,
kt�ra postawi mnie na r�wni z Heraklesem i Dionizosem. Ust�pcie moim pro�bom i
prze�amcie to ponure milczenie. Gdzie s� te okrzyki, zwyk�e �wiadectwo waszej
uciechy, gdzie weso�e twarze moich Macedo�czyk�w? �o�nierze, ju� was nie poznaj�!
Lecz nie podnios�o si� ani jedno czo�o, ani jedne usta si� nie otwar�y.
�aden z najstarszych Hetajr�w, Krateros, Perdikkas, Ptolemeusz, Eumenes, Leonnatos,
Kojnos, Meleager, Nearch - �aden z nich nie drgn��. Spoza nich, poprzez szum ulewy
i pomruki burzy, dochodzi�a wrzawa obozu. Wtedy Aleksander zawo�a�:
- C� wam uczyni�em, �e nie raczycie nawet na mnie spojrze�? Czy nikt nie ma
odwagi mi odpowiedzie�? O c� was prosz�? Jedynie o to, aby�cie pomy�leli o w�asnej
s�awie i o waszym honorze! Gdzie s� ci, kt�rych ongi� widzia�em walcz�cych o
przywilej niesienia waszego rannego kr�la? Jestem opuszczony, jestem sprzedany,
wydano mnie moim wrogom. Zostawcie mnie wi�c na �asce dzikich zwierz�t i
rozszala�ych rzek! Wydajcie mnie na pastw� ludom, kt�rych sama nazwa was przera�a!
Znajd� jeszcze takich, co p�jd� za mn�, kiedy wy mnie opu�cicie. Moi wczorajsi
wrogowie b�d� mi wierniejsi ani�eli wy; zrobi� z nich moich �o�nierzy. A je�li
�mier� mi pisana, wol� j� ni� kr�lowanie we wstydzie i zale�no�ci od was.
Przy�bice, he�my trwa�y pochylone, nieruchome. Wtedy Aleksander schwyci�
obur�cz czo�o i ujrzano najpot�niejszego w �wiecie ksi�cia we �zach przed wodzami.
W ko�cu Kojnos, szwagier Filotasa, bohater bitwy z Porosem, post�pi� krok
naprz�d, zdj�� he�m i powiedzia�:
- Musisz nas zrozumie�, Aleksandrze. Nie jeste�my tch�rzami; my�my si� nie
zmienili, jeste�my gotowi nadal walczy� za ciebie i nara�a� si� na tysi�ce
niebezpiecze�stw. Sam wiesz, ilu Macedo�czyk�w i Grek�w wyruszy�o wraz z tob� i
jaka garstka nas pozosta�a. Jedni osiedli, i to nie zawsze z w�asnej woli, jako
kolonowie w miastach, kt�re� za�o�y�, inni zgin�li w bitwach, jeszcze inni zostali
odes�ani do domu z powodu ran; ci pozostali jako za�oga od jednego po drugi kraniec
Azji; wi�kszo�� wymar�a na skutek chor�b, tak �e z wielu pozosta�a tylko garstka, a
ta nieliczna ma wyczerpane i cia�a, i dusze.
Wszyscy Hetajrowie potwierdzili skinieniem g�owy i wszyscy byli wzruszeni,
bo Kojnos, wychud�y i trawiony uporczyw� gor�czk�, nale�a� w�a�nie do tych
wyn�dznia�ych chorych, o kt�rych m�wi�. Przemawia� dalej jako cz�owiek, kt�ry
czuje, �e ju� nie ma czego si� spodziewa� ni l�ka�.
- Wielko�� twoich czyn�w nie tylko zwyci�y�a twych wrog�w, ale i samych
�o�nierzy. Szukasz nowych Indii nie znanych Indom. Chcesz wywabi� z kryj�wek ludzi
mieszkaj�cych w�r�d w�y i dzikich zwierz�t; chcesz, aby twe zwyci�stwa ogl�da�y
ziemie, kt�rych s�o�ce nawet nie o�wieca. Mo�e taki zamys� tobie dogadza, ale nasza
moc ju� wygas�a. Sp�jrz na wyn�dznia�e twarze twoich �o�nierzy, na cia�a pokryte
bliznami. St�pi�y si� nasze dzidy, wyszczerbi�a nasza bro�; jeste�my odziani po
persku, bo nie mo�emy dowie�� naszej macedo�skiej odzie�y. Kt�ry z nas ma jeszcze
zbroj�? Czyj ko�, je�li go jeszcze zachowa�, ma nie starte kopyta? Poszukaj tych,
co maj� jeszcze niewolnik�w! Wszystko zdobyli�my, a jednak brak nam wszystkiego. To
nie przepych i rozpusta doprowadzi�y nas do tej n�dzy, ale wojna, kt�ra strawi�a
owoce naszych zwyci�stw. Pohamuj, je�li mo�esz, ��dz� pustej gonitwy po �wiecie, bo
my doszli�my ju� tam, dok�d los m�g� nas zawie��. My ci� teraz b�agamy: wr�� do
twej matki i ziemi twoich przodk�w. Potem, je�li zapragniesz, b�dziesz m�g� zn�w
wyruszy�, nasi synowie b�d� ci towarzyszyli, ale my, my ju� tylko wzdychamy do
wypoczynku. I wol�, �eby te s�owa wysz�y z moich ust, ani�eli je wypowiedzieli
�o�nierze.
Podnios�y si� he�my i wszyscy dow�dcy jednym ruchem wyci�gn�wszy d�onie
zakrzykn�li kr�lowi, �e Kojnos wyrazi� ich wsp�lne uczucia.
Teraz z kolei Aleksander pochyli� czo�o i zacisn�� wargi. Jednym gestem
odprawi� Hetajr�w i wzbroni� komukolwiek wst�pu do swego namiotu. Trzy dni tkwi�
tam w zamkni�ciu, przygn�biony i samotny. Nawet Roksanie zabroni� uchyla� zas�ony
namiotu. Hefajstion przebywa� daleko na ziemiach Porosa. A deszcz pada� nadal.
Trzeciego dnia Aleksander zawezwa� egipskich kap�an�w, chaldejskich mag�w,
babilo�skich wieszczbiarzy i m�drc�w indyjskich towarzysz�cych jego armii. Poleci�
im zapyta� b�stw, czy ma przej�� rzek�. Wr�by by�y identyczne, bogowie wszystkich
kraj�w odpowiedzieli: nie. Aleksander w ko�cu i mnie zapyta�, jakby u mnie szuka�
ostatniej pomocy.
- Kr�lu - rzek�em - odpowiedzi udzieli�em ci ju� w Babilonie.
I syn Amona poj��, �e ojciec go opu�ci�, poniewa� post�pi� wbrew jego woli.

Rozdzia� XIII

Strza�a Mall�w

Na wybrze�u Hyfazu Aleksander, pragn�c oznaczy� granice swego marszu na


wsch�d, poleci� wznie�� dwana�cie kolosalnych, kamiennych o�tarzy ku czci dwunastu
bog�w Olimpu. Z�o�ono wspania�e ofiary, a potem nast�pi�y igrzyska, wy�cigi i
uroczysto�ci, aby postanowieniu powrotu nada� poz�r triumfu. Wojsko nie musia�o
zadawa� sobie trudu, aby okaza� ogromn� uciech�; by� to naprawd� odmarsz
zwyci�zc�w.
Aleksander rozkaza� tak�e sporz�dzi� �o�a dwukrotnie d�u�sze ni� zwykle i
��oby tak wysokie, �e �aden ko� nie m�g�by si�gn�� po obrok; a postawi� tam te �o�a
i ��oby po to, aby ci, co je znajd�, uwierzyli, i� armia olbrzym�w gigantycznego
wzrostu obozowa�a na tych brzegach. Po czym wr�cili�my nad Hydaspes.
Deszcz usta�. Przyby�y posi�ki i tabory wys�ane przez Harpala: siedem
tysi�cy ludzi, sze�� tysi�cy koni, dwadzie�cia pi�� tysi�cy pe�nych zbroi i leki
dla chorych. Ale te leki przysz�y za p�no, nie uratowa�y Kojnosa, kt�ry wkr�tce
zmar�. Pogrzeb mia� wspania�y.
Flota zbudowana na rozkaz Aleksandra by�a ju� gotowa; sk�ada�a si� z
osiemdziesi�ciu wojennych okr�t�w i dziewi�ciuset lekkich cz�en. Nearch otrzyma�
nominacj� na wodza tej floty. Aleksander wsiad� na statek oraz zaokr�towa� osiem
tysi�cy �o�nierzy, tyle� koni i wi�kszo�� taboru. Krateros otrzyma� dow�dztwo nad
kolumn�, kt�ra mia�a si� posuwa� wzd�u� wschodniego brzegu Hydaspu, podczas gdy
Hefajstion wzd�u� przeciwleg�ego brzegu mia� wie�� pozosta�e wojska i s�onie.
Taksilowi i Porosowi Aleksander powierzy� rz�dy w jego imieniu nad wszystkimi
kr�lestwami w p�nocnych Indiach.
Sp�yw rzek� rozpocz�� si� jak przyjemna przeja�d�ka, Aleksander �atwo
przekona� dow�dc�w, i� powr�t drog�, kt�r� przybyli, zbyt by przypomina� odwr�t
zwyci�onych. Zapewnia� ich, �e zawierzaj�c rzecznym pr�dom �atwo dop�yn� do
bliskiego po�udniowego oceanu, je�li nawet dotr� do oceanu, bo owa roj�ca si� od
krokodyli rzeka mo�e r�wnie dobrze wpada� do Nilu i bez trudu ich zanie�� do Memfis
i egipskiej Aleksandrii. Na tym odcinku drogi Aleksander przede wszystkim otacza�
si� uczonymi, kt�rzy uczestniczyli w wyprawie, wraz z nimi studiowa� przybrze�n�
ro�linno�� oraz zwierz�ta zamieszka�e w okolicy.
Wszystko zacz�o si� psu� przy burzliwym zlewisku Hydaspu z Akesinem, gdzie
statki schwytane w wiry i pr�dy wymkn�y si� spod kontroli za��g; wzajem si�
obija�y, okr�ca�y wok� siebie, wirowa�a ca�a flota, jakby ogarni�ta sza�em. Zaton�o
kilka cz�en, a wraz z nimi i ludzie, a sam Aleksander, kt�ry nadal nie umia�
p�ywa�, o ma�o nie rzuci� si� do wody.
Pokonawszy przeszkody przyrody trzeba by�o pokonywa� przeszkody stawiane
przez ludzi. Mieszka�cy okolic znad Akesinu, zwani Mallami, wcale nie chcieli si�
podda�. Aleksander wysadzi� wojska na l�d ��daj�c od nich, aby si� zdoby�y - jak im
wyja�ni� - na ostatni wysi�ek.
Dwie drogi wiod�y do stolicy Mall�w: jedna d�uga, kr�ta i �atwa; druga sz�a
przez czterysta stadi�w bezwodnej pustyni. W�a�nie t� drog� wybra� Aleksander.
Przeby� j� wraz z jazd� w jeden dzie� i jedn� noc, po czym run�� na miasto, kt�rego
mieszka�cy nigdy nie widzieli �adnej napastniczej armii nadchodz�cej z pustyni.
Rze� ludzi zaskoczonych i bezbronnych, jaka nast�pi�a z rozkazu Aleksandra,
wystarczy�a, by zapewni� bezpieczn� drog�. Lecz zn�w ogarni�ty nawykiem gwa�tu i
��dz� podboju zawzi�cie �ciga� zbieg�w. Gdy si� do� przy��czy�a piechota, ruszy� na
�wi�te miasto. Pi�� tysi�cy zamieszka�ych tu kap�an�w, zamiast nara�a� si� na
wojenn� zniewag� i profanacj� u�wi�conego miejsca, wola�o pod�o�y� ogie� pod
budowle i dobrowolnie sp�on�� w �wi�tyniach.
Kiedy Aleksander zaw�adn�� t� kup� popio��w, zapragn�� jeszcze zdoby�
twierdz�, o kt�rej mu powiedziano, �e si� znajduje w pobli�u. �o�nierze za nim
poszli, ale niech�tnie; do rozpaczy doprowadza�a go ich z�a wola.
Pod murami warowni, przekonany, i� �o�nierze zbyt powoli przynosz� drabiny,
sam chwyci� pierwsz�, jaka znalaz�a si� pod r�k�, i ruszy� do ataku, mo�na by rzec
samotnie. Poszed� tylko za nim przyboczny Leonnatos, wierny Peukestas, kt�ry nadal
nosi� tarcz� Achillesa, oraz zwyk�y hoplita imieniem Abreas. Przystawi� drabin� do
wa�u, wspi�� si� i wkr�tce czterech ludzi stan�o samoczwart na okalaj�cej twierdz�
trasie rontu do walki z ca�� za�og�.
Chmara strza� otoczy�a he�m z bia�ym pi�ropuszem Aleksandra. Macedo�czycy
widz�c, na jakie nara�a si� niebezpiecze�stwo, odzyskali zapa�, spiesznie
przystawili nast�pne drabiny, ale wtedy tak t�umnie si� na nie rzucili, �e si�
za�ama�y pod ich ci�arem. Z podn�a muru dow�dcy wo�ali, aby Aleksander zeskoczy�, a
oni schwytaj� go w ramiona; lecz on w odpowiedzi rzucaj�c im obelgi os�ania� si�
tarcz� przed strza�ami i zrobi� rzecz nigdy nie s�yszan� w historii bitew. Ze
szczytu wa�u zeskoczy� do miasta.
Mia� szcz�cie, �e spad� na nogi, got�w si� bi� z nadbiegaj�cymi hurmem
wrogami. Peukestas, Leonnatos i Abreas zeskoczyli obok i wszyscy czterej oparci o
mur i rosn�ce tu stare drzewa rozpocz�li walk� mieczem, podczas gdy ze wszech stron
sypa� si� grad strza� i oszczep�w. Abreas pad� pierwszy, trafiony strza�� w czo�o;
prawie natychmiast maczuga spad�a na he�m Aleksandra; pod jej ciosem obni�y� tarcz�
i wtedy strza�a dosi�g�a go w �rodek piersi; Peukestas usi�owa� os�oni� go tarcz�
Achillesa, lecz wkr�tce sam pad� na zemdlonego Aleksandra, przeszyty kilku
strza�ami; w ko�cu upad� Leonnatos, trafiony w szyj�. Jednej chwili brakowa�o, aby
Macedo�czycy, kt�rzy teraz kup� przeskakiwali wa�, nie przybyli za p�no.
Oswobodzili Aleksandra le��cego bez �ycia, a wszystkich, kto �yw by� w
warowni, wyci�li w pie�.
Przeniesiono Aleksandra ze strza�� jeszcze utkwion� w piersi. Trzeba by�o
odpi�owa� drzewce od strza�y, aby zdj�� mu zbroj�, lecz grot by� naje�ony kolcami;
nale�a�o wok� wyci�� cia�o. Krateros, kt�ry dokona� operacji, za��da�, aby
przytrzymano r�ce i nogi Aleksandra, lecz �w zabroni�.
- Nie ma potrzeby - rzek� - trzyma� nieruchomo tego, kto sam potrafi
trzyma� si� w ryzach.
Jednak pod no�em trzykrotnie traci� przytomno��; a nast�pnie w ci�gu kilku
dni by� bliski �mierci. Wielka panika ogarn�a �o�nierzy, kt�rzy rozwa�ali, kto by
teraz m�g� ich wyprowadzi� z tego okropnego kraju. W ci�gu tych dni skupiali si�
wok� mnie lekarze oraz magowie i potrzebna by�a ca�a nasza po��czona sztuka, aby
zachowa� �ycie w tym ciele.
Pocz�wszy od Babilonu ka�da choroba czy rana Aleksandra by�a coraz ci�sza,
ta ostatnia i bez pomocy magii dla ka�dego cz�owieka o innej ni� on naturze by�aby
�miertelna.
Zaniesiono Aleksandra a� nad rzek�, p�niej na statek, z�o�ono na �o�u
ustawionym na pomo�cie, aby mog�y go zobaczy� wszystkie oddzia�y tak na �odziach,
jak i obozuj�ce na brzegu. Ale poniewa� si� nie rusza�, wojska by�y przekonane, �e
pokazuj� jego zw�oki, i rozleg� si� olbrzymi lament. W�wczas on uni�s� r�k�, aby
dowie��, i� �yje; wnet z obu brzeg�w, a i z samej rzeki zamiast �kania wzni�s� si�
radosny wrzask.
Owacja jakby go wskrzesi�a; zapragn�� wr�ci� do namiotu konno. Po zej�ciu
na l�d kaza�, aby usadowiono go w siodle, mimo nies�ychanego b�lu i
niebezpiecze�stwa, jakim mu grozi� ka�dy ruch. Sza� ogarn�� �o�nierzy, t�oczyli
si�, by u�cisn�� mu kolana, ca�owali p�aszcz nie pojmuj�c, i� tak go gniot�c
nara�aj� na �mier�; wielu weteran�w p�aka�o, inni rzucali przed nim kwiaty. Okrzyki
mi�o�ci rozlega�y si� ze wszech stron, podczas gdy on zsiad� z konia, wszed� do
namiotu i bez niczyjej pomocy dotar� a� do �o�a.
To zwyci�stwo nad �mierci� by�o ostatnim z jego prawdziwych triumf�w.

Rozdzia� XIV

Indus i ocean

Przez ca�y koniec zimy Aleksander wraca� do zdrowia. Poddali si� mu bez
oporu Mallowie, kt�rych na trwa�e porazi�a b�yskawiczna wyprawa. Na wiosn� zn�w
podj�� sp�yw rzek�. Gdy przyby� Oksyartes, ojciec Roksany, Aleksander zawczasu
mianowa� go wicekr�lem wszystkich ziem Ind�w, kt�re zamierza� przeby�.
U zlewiska Akesinu z Indusem za�o�y� nast�pn� z kolei Aleksandri�; potem
nadal obejmowa� we w�adanie olbrzymi ten kraj; prowincje przyjmowa� pod sw� w�adz�
albo j� narzuca�, tu wieszaj�c na nadbrze�nych drzewach kr�la wraz z ca��
starszyzn�, tam przyjmuj�c w darze surowe �elazo, szylkret i �ywe tygrysy; w
pocz�tkach lata dotar� Aleksander do miasta Patala, sk�d zbieg� monarcha wraz z
ca�� ludno�ci�.
Szli�my przez miasto nietkni�te i wymar�e; przera�aj�ca cisza towarzyszy�a
st�paniu armii. Ca�a wok� wie� r�wnie� by�a opustosza�a - �wiat ro�lin i zwierz�t,
sk�d ludzie znikn�li doszcz�tnie. Aleksander tak si� zachwyci� tym miastem w�r�d
ogrod�w, i� wys�a� pos��w, aby sk�onili mieszka�c�w do powrotu bez obawy; kaza�
odnowi� warownie i wybudowa� most na rzece.
W�a�nie tu dowiedzia� si� Aleksander, �e Indus nie wpada do Nilu, natomiast
morze jest blisko. Uda� si� tam na wojennych okr�tach i przyby�, gdy zbli�a�a si�
trzydziesta pierwsza rocznica jego urodzin. Przy uj�ciu Indusu dziel�cego si� na
kilka odn�g, podobnie egipskiej rzece, kaza� zarzuci� kotwice i wpatrywa� si� w
ocean, do kt�rego z trudem dotar�, a stanowi�cy dla� kres �wiata.
Lecz morza w tych stronach r�ni� si� od naszych; podczas gdy Aleksander
patrzy� na horyzont, morze nagle si� wzd�o, wezbra�o i we w�ciek�ych ba�wanach
posun�o ku wybrze�u; wstrz�sn�o statkami, zderzy�o je, zerwa�o liny i cumy.
�o�nierze, kt�rzy spiesznie byli wyl�dowali, szybko z powrotem wsiedli na statki,
zdj�ci l�kiem przed tym nag�ym gniewem Posejdona. Wielu krzycza�o, �e poch�onie ich
morze karz�ce szalon� pych� kr�la; nawet Aleksander pomy�la�, �e nadesz�a jego
ostatnia godzina.
Tymczasem wkr�tce cofn�o si� hucz�ce morze; marynarze ujrzeli fale
odp�ywaj�ce r�wnie szybko, jak nadbieg�y, i przera�enie zapanowa�o ogromne. Okr�ty
pod kilem pozbawione wody wywraca�y si� na piach. �o�nierze spodziewali si�, �e
zobacz� �uskowate potwory, kt�re si� wy�oni� z fal i rzuc� na nich, podobne do
owego, jaki spowodowa� �mier� syna Tezeusza.
Po�piesznie wys�ano mnie po rad� do indyjskich kap�an�w, a po rozmowie z
nimi mog�em z ca�� pewno�ci� zapowiedzie�: okr�ty nie s� stracone, poniewa� morze
wr�ci po dwunastu godzinach i wyniesie je na wod�. Ten ocean jest pos�uszny
ksi�ycowi.
Aleksander zamkn�� si� wraz ze mn�, aby z�o�y� ofiar� swemu ojcu Amonowi;
p�niej, gdy nazajutrz nast�pi� przyp�yw, na oczach przera�onych za��g wsiad� na
kr�lewski okr�t i rozkaza� dr��cym �eglarzom, aby go zawie�li na pe�ne morze a�
tam, sk�d l�d nie b�dzie widoczny. Tu z�o�yli�my w ofierze Posejdonowi kilka byk�w,
wylali�my wino, aby uczci� morskie b�stwa, i rzucili�my na fale z�ote czary. Potem
Aleksander wr�ci� na brzeg dowi�d�szy tym sposobem Grekom, i� Ocean Zewn�trzny jest
�eglowny i mo�na si� odwa�y� po nim p�yn��. Postanowi� w tej okolicy wybudowa�
port, aby zapewni� morski handel z Indiami * [* �atwo poj�� przera�enie �o�nierzy
Aleksandra. A� do tego czasu znali oni jedynie morza wewn�trzne, kt�rych poziom
jest w�a�ciwie niezmienny, i nagle ujrzeli oceaniczny przyp�yw i odp�yw. Pr�cz tego
z oceanami, a raczej Oceanem Zewn�trznym - bo tym jedynym mianem okre�lano w
staro�ytno�ci wody okalaj�ce l�d sta�y - zwi�zane by�y przera�aj�ce legendy; mia�
si� on roi� od olbrzymich morskich p�az�w, hydr i smok�w.
Port za�o�ony przez Aleksandra przy uj�ciu zachodniej odnogi delty Indusu
znajdowa� si� w pobli�u dzisiejszej stolicy Pakistanu - Karaczi.
Znamienny zreszt� fakt, �e granica tego niedawno utworzonego pa�stwa zbiega
si� prawie dok�adnie z kra�cowym szlakiem wschodnich podboj�w Aleksandra.].
Rok ju� min��, odk�d przyrzek� �o�nierzom, �e odprowadzi ich do Grecji; w
czasie tropikalnego lata wojsko j�o szemra�, bo wci�� kaza� maszerowa� na po�udnie,
lecz nigdy na zach�d. Rozkaz odjazdu przywr�ci� �ad. Najliczniejsza i najbardziej
obci��ona kolumna ��cznie ze s�oniami i materia�em obl�niczym mia�a pod rozkazami
Kratera wraca� przez Arachozj� i Drangian�, kraje znane, zbadane i uleg�e. Flota
nadal pod wodz� Nearcha mia�a p�yn�� wzd�u� wybrze�a, a� odnajdzie uj�cia rzek,
kt�rymi powr�ci do Hellespontu. Sam za� Aleksander z oko�o dwudziestu tysi�cami
�o�nierzy p�jdzie drog� r�wnoleg�� do szlaku floty przez pustynn� Gedrozj�, sk�d od
czasu do czasu b�dzie wysy�a� oddzia�y, by na wybrze�u umieszcza�y �ywno��
niezb�dn� dla zaprowiantowania statk�w.
Wiod�a go skryta my�l, z - kt�rej zwierzy� si� tylko bardzo szczup�emu
gronu zaufanych. Na wschodzie szed� tak daleko, jak m�g�, podbi� kr�lestwa za
Indusem i odsun�� w g��b Azji granice imperium Dariusza Wielkiego. Wojsko
przeszkodzi�o mu w marszu w tym kierunku, po�owicznie wyprowadzi� je w pole, przez
miesi�cy dwana�cie wiod�c na po�udnie, aby doj�� do oceanu. Teraz raz jeszcze
zamierza� zmyli� swych �o�nierzy, podst�pnie nadu�y� ich zaufania i odej��
oczywi�cie na zach�d, ale po to, �eby dotrze� do wybrze�y Afryki, okr��y� ca�y
kontynent, kt�rego zarys�w nie zna�, podbi� ludy i wr�ci� na Morze �r�dziemne
mi�dzy s�upami Heraklesa.
Wkroczy� wi�c ze swymi dwudziestu tysi�cami ludzi na pustyni�, gdzie
kr�lowa Semiramida i wielki Cyrus postradali ongi� swe armie. Owo wspomnienie nie
potrafi�o przerazi� Aleksandra, lecz raczej go kusi�o. Dopi�� swego tam, gdzie si�
nie uda�o boskiej kr�lowej Asyrii i najs�awniejszemu monarsze Persji, wydawa�o mu
si� jedynym w�a�ciwym czynem, aby zatrze� upokorzenie powrotu. Ale czy� musia� dla
w�asnej s�awy zezwoli� �onom dow�dc�w, ich dzieciom, s�u�ebnicom, prostytutkom,
kupcom, aby si� do��czyli do kolumny �o�nierzy, kt�rych wi�d� swym wci�� szybkim
krokiem ku �mierci na bezwodnej pustyni?

Rozdzia� XV

Piachy �mierci

Gedrozyjska pustynia jest najbardziej ja�owa ze wszystkich, jakie istniej�


na �wiecie. Najbli�sze studnie dziel� dwa dni marszu, je�li w og�le si� je
odnajdzie, a znalaz�szy stwierdzi, �e wysch�y. Jesienny skwar dotkliwie daje si� we
znaki.
Wody j�o brakowa� oko�o dziesi�tego dnia, �ywno�� wyczerpa�a si� oko�o
dwudziestego; marsz trwa� dni sze��dziesi�t. G��d, pragnienie, m�r napastowa�y
zataczaj�ce si� mrowie, kt�re noc� sun�o po ziemi jeszcze rozpalonej dziennym
�arem. Spo�yto juczne zwierz�ta, a w�zki pozostawiono na pustyni; skarby Ind�w
zalega�y piach. A nale�a�o odk�ada� �ywno�� nawet z tej odrobiny, jak� si�
posiada�o, aby wys�a� oddzia�y z ziarnem i suszonym mi�sem na wybrze�e, gdzie pr�no
oczekiwane statki Nearcha wci�� si� nie pojawia�y.
Kolumna rozci�ga�a si�, zamyka� j� d�ugi ogon konaj�cych, kobiety, dzieci,
m�czy�ni j�li pada� z pop�kanymi wargami i przewr�conymi oczyma. R�ce rozpaczliwie
si� wyci�ga�y, lecz nie pochyla�a si� ku nim �adna d�o�; ka�dy dla siebie szcz�dzi�
si�y. J�ki, b�agania gas�y w ciszy pustyni. W dzie� kr��y�y nad nimi s�py; noc�
towarzysz�ce nam szakale zwo�ywa�y si� do padliny.
Pewnego ranka, gdy rozbili�my namioty w �o�ysku wysch�ego potoku, w g�rach
rozszala�a si� burza i woda, cudem zes�ana woda, tak upragniona, j�a si� toczy� z
takim naporem, �e zaskoczy�a kolumn� we �nie, zatopi�a wiele kobiet, schwytanych
niby w wi�cierze w obalone namioty, i unios�a resztki taboru ��cznie z osobistymi
rzeczami Aleksandra. W dniach nast�pnych wielu ludzi, kt�rzy rzucili si�, aby pi�,
umar�o w straszliwych b�lach wn�trzno�ci.
Owe g�ry, sk�d w z�owrogiej chwili sp�yn�a woda, zatarasowa�y nam
przej�cie; trzeba je by�o od p�nocy okr��a� i wyrzec si� posy�ania �ywno�ci na
wybrze�e. Nieco p�niej przewodnicy oznajmili, �e zab��dzili. W�wczas sam Aleksander
z pi�tk� �o�nierzy pojecha� na chybi� trafi�, odnalaz� zarazem szlak i �r�d�o.
Ludzi nie by�o sta�, ani by mu dzi�kowa�, ani go przeklina�; spad�a na nich kara
przekraczaj�ca ich si�y. Znale�li si� szale�cy, kt�rzy otwierali sobie �y�y i pili
w�asn� krew.
Gdy na sze��dziesi�ty dzie� dotarli�my do Pury, kolumna zmniejszy�a si� o
po�ow�. Dziesi�� tysi�cy trup�w zalega�o cztery tysi�ce przebytych stadi�w i mo�na
by�o odnale�� drog� armii id�c wy��cznie �ladem szkielet�w * [*Przeci�tna strata w
ludziach w stosunku do przestrzeni przebytej podczas marszu przez pustyni�
Belud�ystanu i po�udniowego Iranu przekracza jednego zmar�ego na ka�de sto
metr�w.]. Lecz Aleksander przewy�szy� i Cyrusa Wielkiego, i Semiramid�.
Pura by�a obficie zaopatrzona w �ywno��, wino i kobiety. Cho� nigdy nie
widzia�a swego zwyci�zcy, wiedzia�a, �e jest pod panowaniem Aleksandra, jak
wszystkie prowincje dawnego imperium Pers�w. Miejska starszyzna po�pieszy�a, by
godnie przyj�� w�adc� �wiata, kt�ry uczyni� im zaszczyt i do nich zawita�.
Wyczerpani bohaterowie my�leli, �e przybyli na Pola Elizejskie.
Aleksander kaza� wynie�� na wszystkie skrzy�owania ulic gliniane dzbany z
winem i rozpali� ogniska, aby armia mog�a a� do przesytu si� napa��.
W czasie kr�tkiego tam postoju rozkaza� zgromadzi� tyle w�zk�w, ile tylko
mo�na by�o znale��, i za�adowa� na nie prowiant. Po czym kolumna wyruszy�a w drog�.
Ale rozdano tyle jad�a i wina, a ludzie tak si� sycili, aby zapomnie� o swych
cierpieniach, uczci� swe ocalenie i przep�dzi� wstyd, i� tak ciesz� si� �yciem,
podczas gdy ich kochanki, dzieci i tylu najdro�szych przyjaci� zgin�o, i� �o�nierze
i dow�dcy byli pijani na um�r ju� w chwili odjazdu. Nadal pili w ci�gu drogi, a
nawet sam Aleksander ich do tego zach�ca�.
�wi�te opowie�ci zwi�zane z Dionizosem opisuj� jego powr�t z Indii jako
triumfaln� uroczysto��. Przeto Aleksander nakaza� sporz�dzi� z dw�ch po��czonych
w�zk�w wiejski w�z triumfalny. Tam roz�o�ony, os�oni�ty przed s�o�cem baldachimem z
listowia, uwie�czony winoro�l�, biesiadowa� w towarzystwie swych najlepszych
przyjaci�. Czary kr��y�y z r�k do r�k, na �piew odpowiada� przy�piew. Na�ladowali
go jad�cy za nim wodzowie, otoczeni nielicznymi kobietami, kt�re wy�y�y, a teraz
popada�y w sza�, i� wyrwa�y si� z upiornej pustyni.
Wszystkie prostytutki z Pury, dla kt�rych przemarsz armii stanowi�
niebywa�� gratk�, do��czy�y si� do wojska, ta�czy�y wok� w�zk�w przy wt�rze flet�w
i b�benk�w, a marsz wojskowy zgo�a przeistacza�y w szalon� procesj�. �o�nierze
pozbywszy si� broni z�o�onej w stosy na furgonach, biegali do w�zk�w ze straw�,
gdzie bez przerwy toczy�o si� wino, podstawiali kubki, gonili dziewki i do��czali
si� do ich pl�s�w.
Te w�drowne bachanalia trwa�y dni siedem. Na ka�dym postoju ob�z zamienia�
si� w obozowisko pijus�w, a wystarczy�oby pojawienie si� kilkuset konnych, aby
doszcz�tnie rozgromi� resztki armii, kt�ra podbi�a p� �wiata.
Przy wkraczaniu do Karmanii, czyli na poziomie cie�niny ��cz�cej Ocean
Indyjski z Morzem Perskim, spotkali Aleksandra: Krateros z wi�ksz� cz�ci� armii,
p�niej oddzia�y pozostawione przed pi�ciu laty w Ekbatanie, a w ko�cu flota
Nearcha, o kt�rej tak d�ugo nie by�o wie�ci, a kt�ra p�yn�c wzd�u� wybrze�a odkry�a
dziwne kraje. Za�oga bez ustanku opowiada�a o poznanych ludach, olbrzymich rybach
dostrze�onych za okr�tami, nieznanych ptakach lataj�cych nad wybrze�em. W taki oto
spos�b powracaj�c do Persji, Aleksander widzia� ca�� sw� pot�g� ju� zgromadzon� w
ca�o�ci.
Poci�gn�� a� do Persepolis, do olbrzymich ruin jeszcze czarnych od po�aru
roznieconego przez Atenk� Tais. Pozostawi� tu swego przybocznego Peukestesa,
mianuj�c go kr�lem w podzi�ce, �e tak d�ugo nosi� tarcz� Achillesa. Wreszcie
przyby� do Suzy, gdzie spotka� kr�low� Syzygambis, kt�ra go powita�a z macierzy�sk�
czu�o�ci�, a Barsina, jego pierwsza �ona, przedstawi�a mu pi�knego o�miolatka, ich
syna Heraklesa. Barsina i Roksana zawar�y znajomo��; Barsina okaza�a Roksanie
wymuszon� przyja��; Roksana od pierwszej chwili znienawidzi�a Barsin�.
W Suzie Aleksander nie bez okrucie�stwa uj�� w gar�� rz�dy w swym pa�stwie.
Wezwa� wszystkich wicekr�l�w i rz�dc�w do przedstawienia mu rachunk�w i dok�adnie
wypytywa�, w jaki spos�b w czasie jego nieobecno�ci sprawowali w�adz�. Dw�ch wodz�w
i kilku dow�dc�w ponios�o �mier� za grabie� �wi�tyni w Ekbatanie. Gdy syn
Abulitesa, wicekr�l Suzjany, stan�� przed nim oskar�ony o kradzie� i
przeniewierstwo, Aleksander tak bardzo si� uni�s�, i� jednocze�nie obarczy� siebie
i wyrokiem, i egzekucj�; przed trybuna�em zabi� ksi�cia uderzeniem dzidy;
natychmiast skaza� te� samego Abulitesa na stratowanie kopytami koni ze swej �wity.
Harpalos - jeden z najdawniejszych przyjaci� Aleksandra, towarzysz z
nimfejonu - kt�remu powierzy� kontrol� nad wszystkimi satrapiami w Azji Mniejszej,
a jednocze�nie piecz� nad skarbcem w Ekbatanie, arcypot�ny Harpalos uciek� w sam�
por�.
Z dala od Aleksandra zapomnia�, i� �w m�g�by pewnego dnia powr�ci�. Upojony
w�adz� wynosz�c� go ponad kr�l�w, zachowywa� si� jak posiadacz z�ota, kt�rym tylko
zarz�dza�, zbyt nag�e szcz�cie pchn�o go w najgorsz� rozwi�z�o��. Nie by�o w
Ekbatanie arystokratycznej rodziny, kt�ra by si� nie uskar�a�a, i� skala�o j� jego
bezece�stwo. Grecka kurtyzana Potymia, zwerbowana przez ate�sk� rajfurk�,
wspomaga�a go w potwornej rozpu�cie, w kt�rej jej zachciankom musieli ulega�
ch�opcy, dziewice i zam�ne kobiety. Owej kurtyzanie, bez ustanku obsypywanej
kr�lewskimi darami, Harpalos kaza� wznosi� o�tarze, gdzie czczono j� pod imieniem
Afrodyty-Potymii; gdy za� umar�a, wycie�czona orgiami, kaza� wybudowa� dla niej dwa
grobowce, jeden w Azji, drugi w Grecji, ka�dy za trzydzie�ci talent�w. Ale
Harpalos, rych�o pocieszony, wezwa� inn� prostytutk�, niejak� Glyker�, a parodia
kultu zn�w zosta�a ustanowiona, by uczci� ow� Glyker�, kt�rej Harpalos wzni�s�
pos�g obok Aleksandrowego.
Kradzie�e, nadu�ycia w�adzy i �wi�tokradztwa starcza�y, by skaza� Harpala
na niechybn� �mier�. Ledwo si� dowiedzia�, �e Aleksander wr�ci�, zwo�a� wszystkich
swoich rz�dc�w i odjecha� z sze�ciu tysi�cami ludzi, by si� schroni� w Atenach. Tam
sprzymierzy� si� z Demostenesem - kt�ry tylko czyha� na podobn� sposobno�� - i
rozrzucaj�c gar�ciami uwi�zione z�oto usi�owa� podburzy� Ateny i greckich
sojusznik�w przeciwko ich zdobywcy. Ale kiedy Aleksander zagrozi�, �e wy�le przeciw
miastu Nearcha wraz z flot� i Antypatra z macedo�skimi falangami, Ate�czycy si�
przel�kli. Demades raz jeszcze wzi�� g�r� nad Demostenesem. Harpalos wygnany z Aten
j�� b��ka� si� po wyspach; nieco p�niej zgin�� na Krecie, zamordowany.
Aleksander za� w tym samym czasie, kiedy zdawa� si� troszczy� o swe
kr�lestwa jako monarcha bezwzgl�dny, lecz trze�wy, j�� sam zdradza� objawy sta�ego
ob��du. R�wnie� i on sk�ania� si� do uprawiania publicznie rozpusty i ulega�
kaprysowi wszechw�adzy.
�w kr�l maj�cy dwie �ony i przyjaciela od serca gwa�townie si� zakocha� w
perskim eunuchu Bagoasie, niejednokrotnie widywano, �e z nim ta�czy� i podczas uczt
ca�owa� * [*Zachodzi pewna analogia pomi�dzy zachowaniem si� Aleksandra w owym
czasie, a Nerona pod koniec �ycia, kiedy to rzymski imperator na domiar z�ego
zakocha� si� w niewolniku. A jednak obaj wst�puj�c na tron byli pocz�tkowo
�wietnymi w�adcami, zw�aszcza Neron dawa� dowody ludzkich uczu� i takiego
poszanowania �ycia cz�owieka, jakich Aleksander nigdy nie mia�.]. Pocz�� si� stroi�
jak b�stwo. Ju� nie tylko przywdziewa� szaty kr�l�w Persji; lubi� pokazywa� si�
wsparty na maczudze - jak Herakles, okryty sk�r� lwa, kt�rego zabi� w Babilonii;
nazajutrz przebiera� si� za kobiet� stroj�c w atrybuty bogini Artemidy: �uk,
ko�czan, p�ksi�yc na w�osach i w kr�tk� tunik� ods�aniaj�c� mu pier�; p�niej
powraca� do swego ulubionego wcielenia - do Dionizosa i urz�dza� pijackie zawody,
ofiarowuj�c z�oty talent temu, kto wychyli najwi�cej czar wina; kilku dow�dc�w
zmar�o po tego rodzaju wyst�pach.
R�wnie� z Suzy, po kl�sce spisku Harpala, wys�a� poselstwa do greckich
miast z ��daniem uznania w nim syna Zeusa-Amona i prawdziwego boga. Grody w
wi�kszo�ci po�piesznie go us�ucha�y.
- Niechaj tam Aleksander b�dzie bogiem, skoro mu na tym zale�y! - odrzekli
nawet Spartanie, kt�rzy zachowali bolesne wspomnienie kl�ski zadanej im przez
Antypatra.
Megalopolis wznios�o Aleksandrowi-bogu prawdziwe sanktuarium. W Atenach
Demostenes drwi�c z roszcze� zdobywcy zaproponowa� przehandlowa� ten przywilej;
Ateny zgodz� si� uzna� Aleksandra za istot� bosk� pod warunkiem, �e on zmusi miasta
- jak zamierza� - do przyj�cia z powrotem niekt�rych politycznych wygna�c�w.
Sko�czy�o si� na tym, �e sam Demostenes zosta� wygnany za to, i� da� si� przekupi�
z�otem Harpala, za� Atericzycy umie�cili w swych �wi�tyniach Aleksandra jako
trzynastego kr�la Olimpu.
Jedynie Macedonia zosta�a zwolniona z ustanowienia kultu swego kr�la. Przez
chwil� Aleksander zamy�la� umie�ci� matk� mi�dzy boginiami; ale si� tego wyrzek�
jakby przez zemst�, bo Olimpias przyczynia�a mu zbyt wiele k�opot�w.
Gdy zmar� Aleksander Epirocki, brat Olimpias, �ona jego a siostra
Aleksandra, Kleopatra - kt�rej �lub stanowi� sposobno�� do zab�jstwa Filipa - obj�a
po m�u rz�dy w Epirze. Ale Olimpias, kt�rej ci��y�a bezczynno��, i cierpia�a, i�
posiada zbyt ma�y udzia� w s�awie syna, wbi�a sobie do g�owy wykorzystanie swych
dziedzicznych praw siostry, uwa�aj�c je za bardziej uzasadnione ni� prawa ma��onki.
Wsp�zawodnicz�c wi�c z w�asn� c�rk� o tron, kt�ry teraz wydawa� si� malutki, dopi�a
swego i kaza�a si� uzna� za kr�low� Epiru, Kleopatr� za� wys�a�a na swe miejsce do
Pelli.
W ojczystym Epirze Olimpias czu�a si� bezpieczniejsza w knowaniu intryg
przeciw Antypatrowi. Czas wci�� utrwala� nienawi�� mi�dzy starym regentem a
starzej�c� si� kr�low�, a odg�os ich spor�w rozbrzmiewa� w ca�ej Grecji.
Aleksander traci� cierpliwo�� wobec matki, nie ogl�danej ju� od jedenastu
lat, a kt�rej k��tnie wystawia�y na niebezpiecze�stwo pok�j w Macedonii, ponadto
zbli�aj�c si� do pi��dziesi�tki Olimpias wyra�nie odzyskiwa�a zami�owanie do
mi�osnych praktyk. Pewnego dnia, gdy odpiecz�towywa� list, w kt�rym jak zwykle
obrzuca�a go skargami i ��daniami, nie zdo�a� powstrzyma� okrzyku:
- Zaprawd�, za droga to op�ata za dziewi�ciomiesi�czne mieszkanie!

Rozdzia� XVI

Stos Kalanosa

Istnieje w Indiach sekta m�drc�w, kt�rzy chodz� ca�kiem nago, a cia�o ich,
dzi�ki tajemnym praktykom, wdro�one jest do wszelakich post�w i arcywielkiej
wytrzyma�o�ci; tak samo duch ich wdro�ony jest do ca�kowitego oderwania si� od
�wiata * [*Byli to wyznawcy Dvarki, niepokalanej matki Kriszny.].
Podczas sp�ywu Indusem Aleksander pos�a� wys�annika do prze�o�onego owej
sekty, aby mu powiedzia�, i� syn Zeusa-Amona pragnie z nim przeprowadzi� rozmow�.
Nagi m�drzec kaza� mu odpowiedzie�, �e on nie pragnie tej rozmowy; rzek� tak�e, �e
Aleksander, podobnie jak i on, nie jest synem Zeusa-Amona, albo te� synami boga s�
oni obaj, a w takim wypadku nie maj� sobie wzajemnie nic do powiedzenia. Uzasadni�
sw� odmow� o�wiadczaj�c, �e zdobywca niczym nie mo�e obdarzy� tego, kto wzni�s� si�
ponad ziemskie po��dania, a tak�e nic mu nie mo�e odj��, albowiem nawet �mier� w
jego oczach jest wyswobodzeniem z niewygodnej siedziby.
Poniewa� Aleksandrowi zale�a�o na werbowaniu kap�an�w z ka�dej religii,
inny m�drzec indyjski, z mniej surowej sekty, zgodzi� si� do��czy� do kap�a�skiego
kolegium kr�la. Kap�an �w mia� na imi� Sfines, ale zwano go Ka�anosem, poniewa�
wszystkich wita� tym s�owem. Mia� siedemdziesi�t trzy lata i szed� za armi� od
Indusu a� do Suzy; rzadko zabiera� g�os, nigdy si� nie uskar�a�, a na swe otoczenie
patrzy� z pogodn� oboj�tno�ci�.
Po przybyciu do Suzy po raz pierwszy w �yciu dozna� okrutnych bole�ci
�o��dkowych. Lekarze nie byli w stanie ukoi� b�l�w; zaofiarowa�em mu swoje us�ugi,
lecz on spokojnie mi odpowiedzia�, �e skoro jego w�asna znajomo�� magii nie mo�e mu
przynie�� ulgi, tym bardziej moja b�dzie bezskuteczna. Poszed� do Aleksandra, aby
mu wyja�ni�, �e nie chce powoli gin�� i pragnie umrze�, zanim cierpienia narusz� mu
charakter i zmieni� zwyk�y bieg my�li. Gdy Aleksander b�aga� go, by nic nie czyni�,
Kalanos odpar�, i� w jego przekonaniu by�oby wielk� nikczemno�ci� zezwoli� chorobie
na zam�cenie spokoju jego duszy, zgon za� niczym go nie przygn�bia; lecz - dorzuci�
- gdyby Aleksander chcia� obdarzy� go ostatni� �ask�, niech rozka�e wznie�� dla
niego pi�kny stos i sprowadzi�, o ile to mo�liwe, s�onie - zwierz�ta z jego
ojczystego kraju. Aleksander widz�c go tak stanowczym, nie m�g� sprzeciwi� si� jego
woli.
Stos wznios�y stra�e Ptolemeusza, a o wyznaczonej godzinie falangi
przywdziawszy zbroje ustawi�y si� wok�. Przemaszerowa�y jazda i piechota, a tak�e
s�onie, zanim stan�y w czworoboku. Przyniesiono amfory z kadzid�em, z�ote czary i
kr�lewskie szaty, aby je rzuci� na stos.
Sam Kalanos przyby� w lektyce, nie mia� bowiem ju� si�y, aby jecha� konno;
lecz uwie�czy� si� kwiatami i cichutko �piewa� hymny w ojczystym j�zyku. U st�p
stosu z ka�dym si� po�egna� prosz�c, aby uczczono jego pami�� rado�nie �wi�tuj�c �w
dzie�. Jednemu da� w upominku swego konia, innemu czary, z kt�rych jada�, a tak�e
rozda� odzie�, ca�kiem si� obna�ywszy. Na ostatku po�egna� si� z Aleksandrem i
patrz�c mu na czo�o wyrzek�:
- W roku przysz�ym spotkamy si� w Babilonie.
Po czym skropi� si� po�wi�con� wod�, uci�� kosmyk w�os�w i wspina� si�
powoli chudy i nagi, zn�w rozpoczynaj�c �piewa�. Gdy stan�� na szczycie stosu,
ukl�k� i zwr�ci� twarz ku s�o�cu. Zbli�ono pochodnie, zad�wi�cza�y tr�by, armia
wznios�a okrzyk bojowy, zarycza�y s�onie; a niebawem p�omienie ogarn�y nieruchomego
m�drca, kt�rego ostatnie s�owa by�y prorocze.

Rozdzia� XVII

Za�lubiny Wschodu

Aleksander - b�g Grek�w moc� w�asnego dekretu, b�g Egipcjan, Babilo�czyk�w


i Pers�w, kt�rzy w nim widzieli inkarnacj� boskiego promienia wcielaj�cego si� w
kr�la - zapragn�� mocniej zespoli� swe imperium z w�asn� osob� i stworzy� monarsz�
rodzin� na obraz swych pa�stw.
Postanowi� po��czy� sw� krew z krwi� kr�l�w Persji i jednocze�nie po�lubi�
dwie �ony. Jedna z nich Statejra, pierworodna Dariusza, mia�a teraz dwadzie�cia dwa
lata, a druga Parysatyda, najm�odsze dzieci� Artakserksesa - Ochosa, niespe�na
dwadzie�cia. Tym sposobem Aleksander zamierza� pogodzi� we w�asnym �o�u dwa
wsp�zawodnicz�ce ze sob� odga��zienia dynastii.
Barsina, obecnie ju� trzydziestopi�cioletnia, na skutek burzliwego �ycia od
dzieci�stwa nawyk�a tak do zwrot�w losu, jak i wymog�w w�adzy, bez oporu przyj�a to
postanowienie. Syn jej by� na razie jedynym prawym spadkobierc� Aleksandra i zawsze
mu b�dzie przys�ugiwa� przywilej pierwor�dztwa, my�la�a przeto, �e dzi�ki temu
zachowa godne stanowisko. Natomiast bezdzietna Roksana widzia�a w tym nowym i
podw�jnym ma��e�stwie osobist� nie�ask� i rozchwianie si� w�asnych marze�. Nie
ulega�o w�tpliwo�ci, �e Statejra zostanie pierwsz� ma��onk�. Zbyt przebieg�a, by
ujawnia� czczy op�r, Roksana okazywa�a zgod� i mi�osn� uleg�o�� wobec politycznych
zamiar�w ma��onka; w g��bi serca skry�a cierpliw� ��dz� odwetu.
Ale w�asne kr�lewskie zwi�zki zda�y si� Aleksandrowi niewystarczaj�ce, by
na zawsze utrwali� jedno�� imperium. Chcia�, aby si� jawi�y nie tylko jako symbol,
lecz i wz�r. Wyrazi� �yczenie, aby Hetajrowie i �o�nierze poszli w �lad za nim i
poj�li za �ony Persjanki. �yczenie to by�o rozkazem, nad kt�rego wykonaniem bacznie
czuwa�.
Hefajstion, kt�rego traktowa� jako swego sobowt�ra, mia� po�lubi� m�odsz�
siostr� Statejry, Drypetis. Dla Kratera, swego pierwszego stratega, sprawuj�cego
obecnie funkcje ongi� nale��ce do Parmeniona, Aleksander wybra� Amastrin�,
bratanic� Dariusza.
Ptolemeuszowi i Eumenesowi z Kardii przeznaczy� siostry Barsiny -
Artakamad� i Artonid�. Siostrzenic� Memnona Rodejczyka, by�ego m�a Barsiny,
obdarzy� Nearcha, podczas gdy c�rk� Spitamenesa, by�ego satrapy Sogdiany,
przeznaczy� Seleukosowi, instruktorowi nowej perskiej armii. Wreszcie Perdikkas,
jeden z najwierniejszych Hetajr�w, otrzyma� w �lubnym darze c�rk� Atropatesa,
wicekr�la Medii.
Podobne ma��e�stwa poleci� zawrze� dziewi��dziesi�ciu dwu innym wodzom. I
sk�oni� dziesi�� tysi�cy ni�szych dow�dc�w oraz �o�nierzy do za�lubin z dziesi�ciu
tysi�cami m�odych perskich dziewcz�t. Upodobania osobiste nie wchodzi�y tu w
rachub�, a mi�o�� ma�� odgrywa�a rol� w tych zwi�zkach. Chodzi�o o dope�nienie
nigdy dot�d nie ogl�danego politycznego aktu. o wesele dw�ch kontynent�w, za�lubiny
Zachodu ze Wschodem, o stworzenie nowej rasy, w kt�rej by krew Macedonii i Grecji
po��czy�a si� z krwi� ca�ej Azji. W ten spos�b zmniejszy si�, zako�czy w potomstwie
- gwarantuj�c tym pomieszaniem ras spoisto�� kr�lestwa - pradawny antagonizm mi�dzy
ludami Hellady i Medii. Taki akt bardziej ni� pos�gi, o�tarze i morderstwa ujawnia�
w Aleksandrze boga.
Wszystkie ma��e�stwa zosta�y zawarte r�wnocze�nie, tego samego dnia w
czasie �wi�t Afrodyty, w po�owie wiosny. Nigdy dzieje nie ogl�da�y podobnego
wesela.
W suza�skich ogrodach wzniesiono olbrzymi namiot, pa�ac z p��tna d�ugi na
cztery stadia. Baldachim u wej�cia, sporz�dzony ze z�otog�owiu, unosi�o
pi��dziesi�t kolumn ze srebra zwyk�ego i z�oconego. Tkaniny i kobierce w g��bi,
zdobne w obrazy z �ycia bog�w, tworzy�y i zamyka�y sto �lubnych komnat. W
biesiadnej sali sta�o sto �� o srebrnych nogach, a po�rodku lo�e wy�sze, o nogach
z�otych, dla kr�la. Wok� rozstawiono sto�y dla dziewi�ciu tysi�cy biesiadnik�w.
Wszystkie w armii tr�by og�osi�y pocz�tek uroczysto�ci, a m�czy�ni weszli,
by zaj�� swe miejsca. Nast�pna fanfara powita�a wkroczenie kr�la, kt�ry pierwszy
ula� wina na cze�� bog�w, wszyscy nowo�e�cy za jego przyk�adem uj�li z�ote czary
ofiarowane ka�demu z nich w darze.
W�wczas tr�by oznajmi�y przybycie narzeczonych; zawoalowane wesz�y d�ug�
procesj� i do��czy�y si� do wyznaczonych im ma��onk�w. Statejra i Parysatyda
strojne we wspania�e szaty ksi�niczek kr�lewskiej krwi spocz�y na �o�u o z�otych
nogach, po obu stronach Aleksandra, kt�ry je obdarzy� �lubnym poca�unkiem.
Uczta trwa�a do p�na w noc; wodzowie z nowo za�lubionymi ma��onkami odeszli
do komnatek przygotowanych w g��bi namiotu; inne pary rozpierzch�y si� po obozie i
mie�cie. Rano nast�pi� dalszy ci�g �wi�t, a trwa�y one ca�ych pi�� dni.
Przy tej sposobno�ci Aleksander okaza� si� nies�ychanie hojny wobec swego
wojska. Nie tylko wyposa�y� ka�d� persk� dziewczyn� po��czon� z jednym z jego
�o�nierzy, nie tylko rozda� z�ote wie�ce, najskromniejszy o warto�ci jednego
talenta, ka�demu, kto w czasie walk odznaczy� si� m�stwem, ale jeszcze postanowi�
sp�aci� wszystkie d�ugi zaci�gni�te w czasie wypraw przez dow�dc�w i �o�nierzy.
Przed wielkie sto�y obci��one monetami w srebrze i z�ocie zwo�ano dostawc�w i
kupc�w, aby przedstawili dowody swych wierzytelno�ci; imienia d�u�nika nawet nie
wnoszono do rejestr�w. Ponadto zwr�cono wszystkie nale�no�ci �o�nierzom, kt�rzy
udzielili po�yczek swoim kolegom, a tak�e dow�dcom, kt�rzy ze swego �o�du lub �up�w
wyp�acili zaliczki swym ludziom. Na to wielkie oczyszczenie rozrachunk�w posz�o
dwadzie�cia tysi�cy talent�w.
Rzecz zadziwiaj�ca, armia okaza�a ma�o wdzi�czno�ci za t� ca�� szczodro��.
Przyjmowa�a z�oto bez podzi�kowania, zaszczyty bez entuzjazmu, nie cieszy�y jej
prawdziwie uroczysto�ci. Zw�aszcza starzy macedo�scy weterani, tak wierni w
trudnych sytuacjach, stawali si� niesubordynowani, kiedy Aleksander obsypywa� ich
dobrodziejstwami. Wszystko, co im dawano, uwa�ali za powinna im nale�no�� i nic nie
mog�o ich zadowoli�. Zarzucali kr�lowi, �e ceremonia� perskiego przepychu oddali�
go od nich, �e zwyci�one ludy traktuje si� zbyt �askawie. Chcieliby wci�� czu� si�
zdobywcami i traktowa� jako niewolnik�w podbite ludy.
Pierwsze zamieszki, jeszcze nieznaczne, nast�pi�y, gdy Seleukos przedstawi�
w Suzie now� cz�� perskiej armii, kt�r� sam wy�wiczy�; trzydzie�ci tysi�cy
nowozaci�nych wykonywa�o zwroty po macedo�sku, okaza�o na �wiczeniach tyle�
wytrwa�o�ci, ile spr�ysto�ci. I weteran�w ogarn�a zazdro��, do�wiadczali
upokorzenia stwierdzaj�c, �e zwyci�one przez nich ludy mog� dostarczy� wojska tak
wy�wiczonego, kt�re promieniowa�o m�odo�ci� i by�o przeznaczone, aby ich kiedy�
zast�pi�.
Po czym Aleksander za�o�y� na wybrze�u Zatoki Perskiej now� Aleksandri�,
dwudzieste czwarte z kolei stworzone przeze� miasto. A po kilku tygodniach wyruszy�
w g�r� Tygrysu, ka��c po drodze odbudowywa� warownie.
Zabra� swych z�orzecz�cych Grek�w, rozgniewanych Macedo�czyk�w, kt�rzy
skar�yli si� na zbyt d�ugie marsze i uchylali od nakazanych im prac budowlanych.
- Niech wi�c kr�l bierze swoich Pers�w, skoro ich tak kocha - wyrzekali
�o�nierze.
A wielu wodz�w podziela�o uczucia wojska, poniewa� widzieli w otoczeniu
Aleksandra coraz wi�cej azjatyckich dostojnik�w piastuj�cych godno�ci i naczelne
stanowiska.
Armia zgromadzi�a si� w Opis, gdzie krzy�uj� si� cztery wielkie trakty Azji
Mniejszej - do Suzy, Ekbatany, Babilonu i Tyru. Tam Aleksander oznajmi�, �e zwalnia
ze s�u�by dziesi�� tysi�cy weteran�w, tych, kt�rym w�osy pobiela�y, wiek zgi��
grzbiet, a rany utrudnia�y marsze, tych, kt�rzy szemrali pocz�wszy od Indusu.
Wtedy wybuch� otwarty bunt. Ci sami �o�nierze, dziwnie niekonsekwentni,
kt�rzy tylekro� ��dali powrotu do Grecji, teraz si� buntowali, gdy zaofiarowano im
wolno��; odrzucali zwolnienie partiami; chcieli, �eby odes�ano albo wszystkich
razem, albo nikogo. Aleksander - m�wili - chce si� ich pozby� teraz, gdy ju� nie s�
mu potrzebni, aby ich zast�pi� Persami, bo odt�d - jak wszystko wskazuje - bardziej
mi�uje Pers�w ni� swych towarzyszy broni. Przeto zwyci�eni ci�gn� wi�cej zysk�w ze
swych kl�sk ni� oni, zwyci�zcy, ze swych trudnych zwyci�stw. Ponadto krzyczeli, �e
Aleksander jednocze�nie zapar� si� tak ich, jak i w�asnego kraju; sprzeciwiali si�
odjazdowi, je�li z nimi nie powr�ci, albo grozili, �e si� rozpierzchn� i pozostawi�
go samego z Persami.
W istocie sami nie wiedzieli, czego chc�. Czas spoczynku, kt�ry nadszed�
dla dziesi�ciu tysi�cy z nich i mia� nast�powa� kolejno dla jednych po drugich,
wydawa� im si� nie do zniesienia. Nie zgadzali si� na staro��, na wypoczynek, na
sko�czenie z przygodami, a gniew ich, kt�ry wybucha� z byle powodu, mia� jako
istotn� przyczyn� zwyk�y tok ludzkiego losu; ale obracali go przeciw kr�lowi, kt�ry
przesz�o dziesi�� lat wi�d� ich ku owemu przeznaczeniu. Tumult by� wielki i
weterani j�li potrz�sa� broni�.
S�ysz�c wrzaw� rozlegaj�c� si� z macedo�skiego obozu, uprzedzony o tym, co
si� tam dzieje, Aleksander rozkaza� zgromadzi� na pa�acowym dziedzi�cu dow�dc�w i
przedstawicieli �o�nierzy. Stan�� przed wyj�c� zgraj�, w�r�d kt�rej pozna� wielu ze
swej przybocznej stra�y, a tak�e i najdzielniejszych wojownik�w. Chcia� przemawia�,
ale po raz pierwszy g�os jego uton�� we wrzawie. Twarz mu zbiela�a z gniewu.
Zgromadzeni wok� niego Hefajstion, Eumenes, Perdikkas, Ptolemeusz, Krateros b�agali
go, aby zachowa� ostro�no��, bo t�um naprawd� got�w go ukamienowa�. Ale on zszed�
po schodach, zbli�y� si� do buntownik�w, podczas gdy przera�ona osobista stra�
gromadzi�a si�, by go os�ania�. W�r�d wrzask�w i wygra�aj�cych gest�w podszed�
wprost do przyw�dc�w, schwyci� ich za w�osy i w�ciekle t�uk� g�ow� o g�ow�, a� ma�o
im czaszki nie pop�ka�y. W ten spos�b dwunastk� rzuci� w r�ce stra�nik�w.
- Na �mier�! - hukn�� Aleksander.
Rozkaza� ich zabi� natychmiast, na dachu pa�acu. Reszta wichrzycieli
odruchowo cofn�a si� przera�ona i zapad�a cisza. Wtedy Aleksander wr�ci� na schody.
- Teraz mnie wys�uchacie! - krzykn��.
G�osem nabrzmia�ym gniewem przypomnia� im, co mu zawdzi�czaj�, a najpierw,
w jakim stanie znalaz� ich Filip.
- Byli�cie w wi�kszo�ci n�dznymi prostakami; odziani w bydl�ce sk�ry
pa�li�cie po kilka owiec i aby je broni�, walczyli�cie bez wielkiego powodzenia z
g�rskimi szczepami. Filip was przywi�d� do miast i miasteczek; zast�pi� wasze
bydl�ce sk�ry zbroj� wojownik�w; nada� wam prawa i nauczy� obyczaj�w cywilizowanych
lud�w. Zbyt wielka b�ogo�� z pewno�ci� was zgubi�a; ju� nie pami�tacie o waszym
dawnym �yciu. Nie dlatego wysy�am was wi�cej, ni� zatrzymuj�, �e zacz�li�cie wy�
jak szale�cy; z�o przychodzi z g�ry i co� jest, co was znieprawia w mojej s�u�bie.
Mo�e blask z�ota i srebra razi was w oczy; musicie odnale�� drewnian� misk�,
wiklinow� tarcz� i pod�y, zardzewia�y miecz z zarania waszego �ycia. Bo Filip was
uczyni� panami barbarzy�c�w, kt�rzy was otaczali; zdoby� dla was kopalnie z�ota na
Pangajonie; obdarzy� was handlem, otworzy� morze przed waszymi statkami; rozci�gn��
wasze panowanie na Tracj�, Tesali�, Teby, Ateny, Peloponez i ca�� Grecj�. Ale to
wszystko, jakkolwiek wielkie samo w sobie, jest niczym w por�wnaniu z tym, co�cie
uzyskali dzi�ki mnie. Cz�sto poszeptujecie, �e �a�ujecie Filipa; zapomnieli�cie, �e
kiedy umiera�, ju� nie mia�by za co was �ywi�. Co znalaz�em w skarbcu pr�cz kilku
z�otych czar? Sze��dziesi�t talent�w obok pi�ciuset talent�w d�ugu. I jeszcze
musia�em dopo�yczy� osiemset i z tym zdoby�em dla was �wiat.
Znana by�a jego pi�kna wymowa przed bitw�; lecz nigdy nie s�yszano, aby
przemawia� dono�niejszym g�osem, pot�niejszym s�owem ni� w owej chwili, gdy za
przeciwnik�w mia� w�asnych �o�nierzy.
Powiod�em was przez Hellespont, gdy Persowie dzier�yli w�adztwo na morzach.
Nad Granikiem rozgromi�em satrap�w Dariusza; skupi�em pod wasz� w�adz� wszystkie
prowincje Azji Mniejszej; szturmem zdoby�em wiele miast, a inne mi si� podda�y;
rozda�em wam znajduj�ce si� tam bogactwa. Dobra Egiptu i Cyreny, kt�re zdoby�em bez
bitwy, wpad�y wam do r�k. Syria, Palestyna, Mezopotamia stanowi� wasz� w�asno��; do
was nale�y Babilon, Baktra i Suza, wasze s� bogactwa Lidyjczyk�w, przepych Pers�w,
skarby Ind�w; wasz jest Ocean Zewn�trzny! Jeste�cie dow�dcami, jeste�cie wodzami,
jeste�cie wicekr�lami! A co ja zachowa�em dla siebie, za cen� tych wszystkich
trud�w, pr�cz tej szaty z purpury i tego oto diademu? Nic nie wzi��em na w�asno��,
nikt nie mo�e wskaza� skarb�w, kt�re by do mnie nale�a�y, pr�cz tych, co zachowuj�
dla was wszystkich, a stanowi�cych nasze wsp�lne dobro. Na co mi zreszt� zda�oby
si� gromadzi� bogactwa? Jem t� sam� straw� co i wy; st� moich podkomendnych cz�sto
jest obficiej zastawiony ni� m�j. Sypiam w namiocie, jak i wy i nie u�yczam sobie
d�u�szego wypoczynku. Cz�sto mi si� zdarza trwa� noc� bez snu, aby czuwa� nad
waszymi sprawami i waszym ocaleniem, podczas gdy wy spokojnie �picie. Czy cho�
jeden jest spo�r�d was, kto mo�e sobie wyobrazi�, �e przecierpia� wi�ksze m�ki, ni�
ja dla niego wycierpia�em? Dalej�e! Niech kt�ry b�d� z was, kto by� ranny, obna�y
si� i poka�e swoje blizny; ja pokazuj� w�asne!
Obur�cz rozdar� przy szyi tunik� z purpury i wystawi� pier� poznaczon�
przez oszczep pod Issos, pocisk pod Gaz�, strza�� Mall�w.
- Ani jedno miejsce na moim ciele, przynajmniej z przodu, nie jest wolne od
rany! Miecz, dzida, pocisk z katapulty, kamie� z procy, groty strza� i maczuga; nie
ma broni, kt�rej cios�w bym nie dozna� z mi�o�ci dla waszego istnienia, dla waszej
chwa�y i zdobycia wam bogactwa! Mimo to wiod� was zawsze jako zwyci�zc�w przez l�dy
i morza, przez rzeki, g�ry i r�wniny. �wi�towa�em wasze �luby na r�wni z w�asnymi;
wasze dzieci b�d� spokrewnione z moimi. Sp�aci�em wszystkie wasze d�ugi nie
usi�uj�c wnika�, jak wy�cie je mogli zaci�gn��, skoro otrzymywali�cie tak wysoki
�o�d i uwie�li�cie tyle �up�w. Wi�kszo�� z was otrzyma�a zaszczytny wieniec.
Uroczy�cie chowano ka�dego, kto poleg� w bitwie. Spi�owe pos�gi wielu zmar�ych
wzniesiono w ich rodzinnym kraju; rodzice ich s� wolni od wszelakich pos�ug i
wszelakich podatk�w. Nikt pod moimi rozkazami nie zazna� ha�by �mierci w ucieczce.
A teraz zamierza�em odes�a� do dom�w wszystkich niezdatnych do s�u�by, okrywaj�c
ich tylu dobrodziejstwami, �e wzbudziliby zazdro�� s�siad�w. Ale poniewa� wszyscy
pragniecie odjecha�, id�cie precz wszyscy! Nie po to, aby wam przeszkodzi�,
przemawiam do was po raz ostatni. Mo�ecie i��, gdzie chcecie, ma�o mnie to
obchodzi. Wracajcie do siebie i o�wiadczcie waszym krewniakom, waszym przyjacio�om,
jak si� obeszli�cie z Aleksandrem, zwyci�zc� Pers�w, Med�w, Baktr�w i Scyt�w, kt�ry
przekroczy� Kaukaz i Bramy Kaspijskie, przeprawi� si� przez Oksos, Jaksartes i
Indus, kt�ry jedynie Dionizos przed nim przeszed�, a tak�e przekroczy� Hydaspes,
Akesines, Hydraotes i jeszcze przeby�by Hyfasis, gdyby�cie wy nie cofn�li si� w
strachu, a ponadto posun�� si� dwoma uj�ciami Indusu a� do Oceanu Zewn�trznego,
wkroczy� w g��b pustyni Gedrozji, sk�d �adna armia si� nie wydosta�a, i przez
Karmani� przywi�d� was do Persji. Id�cie precz i opowiedzcie, jak po powrocie do
Suzjany opu�cili�cie waszego kr�la, oddaj�c go pod opiek� zwyci�onych
obcokrajowc�w. Jak� s�aw� uzyskacie u ludzi i jak� zas�ug� u bog�w? Odje�d�ajcie.
Nie chc� was ju� widzie�, �adnego z was.
Ci�ba os�upia�a, zamilk�a i dr��ca ujrza�a go powracaj�cego w rozdartej
szacie do pa�acu. Trzy dni tkwi� w nim zamkni�ty, nie dopuszczaj�c do siebie nikogo
pr�cz Hefajstiona, ale nawet i jemu nie odpowiada�. Rozpacz nasta�a w obozie, gdzie
ka�dy si� b��ka� zbity z tropu, nie wiedz�c, jakie powzi�� postanowienie. Weterani
nie wyobra�ali sobie, �e ich pogr�ki wywq�aj� taki skutek. Rozsta� si� z w�asnym
kr�lem, i to w taki spos�b, wydawa�o si� im niemo�ebne.
Nagle trzeciego dnia Aleksander wezwa� wszystkich perskich dow�dc�w i
dostojnik�w, aby ich mianowa� na r�ne urz�dy i stanowiska. Wielu z tych pan�w
otrzyma�o tytu�y �krewniak�w kr�la�, na wz�r �kuzyn�w kr�la� ongi� otaczaj�cych
Dariusza. Aleksander postanowi� utworzy� falangi, kt�re mia�y si� zwa�: �perska
wierna piechota�, �perska wierna konnica�, �perska falanga o srebrnej tarczy�,
�perska konnica z orszaku kr�la�, maj�ce zast�pi� przyboczn� stra� macedo�sk�.
Kiedy rozesz�a si� ta nowina, wszyscy Macedo�czycy zebrali si� przed
pa�acem, rzucali bro� u progu b�agaj�c kr�la, aby si� pojawi�, przyrzekali wyda� mu
przyw�dc�w buntu, krzyczeli, �e sk�adaj� w�asne �ycie w jego r�ce, �e mo�e ich
wie��, dok�d chce, lecz oni nie odst�pi� od drzwi ani w dzie�, ani w nocy, p�ki im
nie przebaczy. Stali tu kilka godzin, a� wreszcie pojawi� si� Aleksander i
Macedo�czycy z p�aczem rzucili mu si� do st�p. Da� znak, �e chce przemawia�, lecz
nie m�g�; sam by� tak wzruszony, �e g�os mu uwi�z� w gardle. Stoj�cy w pierwszym
szeregu jeden z najstarszych w�r�d Hetajr�w dow�dc�w, Kallines, zawo�a�:
- Smuci nas najbardziej, Aleksandrze, �e zwiesz Pers�w twoimi �krewniakami�
i darzysz ich powitalnym poca�unkiem, a my nie mamy prawa do tego zaszczytu.
Aleksander mu przerwa�:
- Ale� wy wszyscy, bez wyj�tku, jeste�cie moimi krewniakami, stanowicie
moj� rodzin�. Odt�d nie b�d� was inaczej nazywa�.
Kallines wnet rzuci� mu si� w ramiona, aby otrzyma� poca�unek kr�la - pow�d
tylu zamieszek. A wszyscy obecni chcieli uzyska� go r�wnie�, pchali si� do
Aleksandra w straszliwym t�oku, �ciskali go a� niemal dusz�c, przyciskali usta do
jego policzk�w, ust, r�k, szat, dop�ki ka�dy go nie dotkn��; po czym podj�li bro� i
wydaj�c radosne okrzyki utworzyli wok� niego szale�cze ko�o.
Po kilku dniach - zgodnie z postanowieniem - dziesi�� tysi�cy zwolnionych
weteran�w odjecha�o do dom�w, ale z p�aczem i obsypuj�c kr�la b�ogos�awie�stwami.
Przewodzi� im Krateros, kt�ry zosta� mianowany regentem Macedonii na miejsce
Antypatra. Olimpias dopi�a celu uzyskuj�c dymisj� starego regenta.
Siedemdziesi�cioletni Antypater mia� wyruszy� w drog�. Natychmiast po zast�pieniu
go przez Kratera musia� przywie�� do Suzy �wie�y kontyngent rekruta; mia� tak�e
z�o�y� sprawozdanie z jedenastu lat swych rz�d�w.

Rozdzia� XVIII

�mier� Patrokla

Potem Aleksander wyjecha� do Ekbatany, aby sp�dzi� lato w zwyk�ej siedzibie


perskich monarch�w na czas upalnej pory roku. Trzydziest� drug� rocznic� swych
urodzin obchodzi� w kr�lewskim pa�acu o dachu pokrytym srebrem i salach wyk�adanych
z�otem. Tam naprawi� szkody spowodowane rz�dami Harpala, przede wszystkim za� zaj��
si� przygotowaniem do wielkiej afryka�skiej wyprawy, o kt�rej rozmy�la� od wielu
miesi�cy. Rozkaza� zbudowa� flot� z�o�on� z tysi�ca okr�t�w. Zawrza�a praca w
portach nad Morzem Egejskim, Fenicldm, Perskim. Przyst�piono do budowy nadbrze�nej
drogi, kt�ra mia�a biec z egipskiej Aleksandrii do Cyreny, z Cyreny za� ku
Kartaginie. Podczas gdy sam Aleksander b�dzie okr��a� Afryk�, cz�� armii p�jdzie t�
drog�, a cz�� nowo wybudowanej floty pop�ynie, by zmusi� do uleg�o�ci Kartagin�,
otworzy� drog� kr�lowi do triumfalnego powrotu i oczekiwa� go przy s�upach
Heraklesa.
Jakkolwiek wiekopomne s� dzie�a dokonane przez geniuszy, pami�tajmy, �e s�
niczym wobec tych, jakie sobie wymarzyli. Wsp�lna to cecha zdobywc�w, poet�w,
uczonych i budowniczych; �ycie ich w oczach og�u zdaje si� nies�ychanie intensywne,
ale tak dla nich, jak i z racji tkwi�cej w nich energii ich prace zawsze okazuj�
si� nie zako�czone, a zamierzony cel odleg�y.
Nasta� dla Aleksandra czas snucia kolosalnych projekt�w we wszystkich
dziedzinach. Po�era�a go gor�czka dzia�ania, po�piech za� w urzeczywistnianiu tych
marze� a� nadto �wiadczy� o niepokoju, i� dysponuje czasem, niestety, ograniczonym.
Pos�a� wypraw�, aby zbada�a p�nocne wybrze�e Morza Hyrka�skiego, inaczej
zwanego Kaspijskim. Przypomnia� sobie, co Macedonia i on sam zawdzi�czaj� kr�lowi
Filipowi, i postanowi� wznie�� mu w Pelli piramid� wy�sz� ni� egipskie. Poleci�
wybudowa� sze�� olbrzymich �wi�ty�: dwie ku czci Zeusa-Amona w Dionie i Dodonie,
dwie po�wi�cone Atenie, w podzi�ce za zdobycie Troady i Cyreny, dwie Apollinowi za
proroctwa w Delfach i Delos.
Trzy tysi�ce architekt�w, budowniczych, uczonych, malarzy, rze�biarzy,
poet�w, filozof�w i muzyk�w go�ci�o w�wczas na ekbata�skim dworze. Dejnokrates,
budowniczy egipskiej Aleksandrii, przed�o�y� plan ca�kowitego wyrze�bienia
skalistego cypla g�ry Atos, przekszta�caj�c go w pos�g Aleksandra. Pos�g ten mia�
do po�owy cia�a wy�ania� si� z Morza Egejskiego, z lewej d�oni sp�ywa�aby rzeka, a
r�ka prawa, otwarta, unosi�aby miasto wybudowane dla dziesi�ciu tysi�cy
mieszka�c�w. Zupe�nie powa�nie omawiano ten pomys�, kiedy jesieni�, podczas �wi�t
dionizyjskich umar� Hefajstion.
Hefajstion nie pojawia� si� na uroczysto�ciach, gor�czkowa� uraczywszy si�
suto na uczcie. Aleksander zmuszony do przebywania na stadionie, aby patronowa�
igrzyskom, niezbyt si� tym niepokoi�; lekarz Glaukos, r�wnie� zasiadaj�cy na
stopniach, zapewni� go, �e chory ju� wraca do zdrowia. W istocie Hefajstion czu�
si� lepiej, bo odzyskawszy apetyt skorzysta� z nieobecno�ci lekarza, by naruszy�
jego zalecenia. Zjad� ca�� pulard� i wypi� wielki puchar wina. Po godzinie kona�. A
gdy Aleksander za p�no uprzedzony przyby� do jego wezg�owia, Hefajstion ju� nie
�y�.
B�l Aleksandra przekroczy� ludzkie granice. Ca�e trzy dni tkwi� zamkni�ty w
pogrzebowej komnacie le��c obok trupa, nie jad�, nie spa�, bez ustanku j�cza�; a
gdy trzeba by�o zabra� ju� rozk�adaj�ce si� cia�o, wo�ania kr�la sta�y si�
przera�aj�ce, zaiste podobne do wrzask�w ob��ka�ca.
Aleksander op�akiwa� Hefajstiona jak �aden na �wiecie cz�owiek nie
op�akiwa� swego przyjaciela, �adna mi�o�nica swego kochanka, �aden brat brata. Z
twarz� zaro�ni�t�, umazan� �zami, w poszarpanej odzie�y, obci�wszy sobie no�em
w�osy, Aleksander osobi�cie wi�d� za wodze konie uwo��ce zw�oki Hefajstiona;
poniewa� za� konie mia�y, wedle zwyczaju, ostrzy�one grzywy i ogony, rozkaza�, aby
zgolono grzywy wszystkim w armii koniom i wszystkim mu�om. Zabroni�, by muzyka
rozbrzmiewa�a w mie�cie, kaza� zdj�� blanki z mur�w, wygasi� ognie w �wi�tyniach,
jak po �mierci kr�la; a lekarza Glaukosa skaza� na ukrzy�owanie.
Dwa grobowce zamierza� wznie�� Hefajstionowi: jeden w Babilonie, aby z�o�y�
tam cia�o, drugi w egipskiej Aleksandrii, aby chroni� jego Ka. Bo Aleksander
r�wnie� wys�a� pos�a do wyroczni w Siwie z zapytaniem, czy nale�y oddawa�
Hefajstionowi cze�� bosk� i czy ma on by� wyniesiony do panteonu bog�w.
�a�oba trwa�a trzy miesi�ce. Aleksander jeszcze si� nie otrz�sn�� z
dr�cz�cej go rozpaczy, kiedy na pocz�tku zimy poci�gn�� do Babilonu. W drodze
zawiadomiono go, �e jaki� szczep odmawia p�acenia podatk�w. Ca�y szczep kaza�
wyr�n��, kr�tko wyja�niaj�c, �e to ofiara z�o�ona cieniom Hefajstiona.
Zbli�aj�c si� do Babilonu dowiedzia� si�, �e oczekuj� go tam poselstwa od
wielu lud�w jeszcze przeze� nie podbitych, kt�re uprzedzone o jego wielkiej
wyprawie na zach�d, po�pieszy�y przed�o�y� mu propozycje pokojowe. Etiopowie,
czarne ludy z wn�trza Afryki, Kartagi�czycy, Iberowie, Etruskowie, Sycylijczycy,
Rzymianie, a nawet Galowie, wszystkie na ziemi rasy wyprawi�y poselstwa, aby pozna�
zamierzenia zdobywcy, pozyska� jego �yczliwo�� i okaza� mu nagle przyja��, kt�ra
si� objawia�a wraz z l�kiem. Samo echo jego plan�w nie dawa�o im �y� w spokoju.
Ludy nigdy nie nad��aj� za swym przeznaczeniem, tak jak ich nie�wiadomo�� czy
domys�y wtr�caj� je w ruin�, kiedy si� rozpoczyna wzlot poskromiciela, tak samo
za�lepia ich obawa rodz�c w nich przezorno��, gdy �w poskromiciel jest u schy�ku
�ycia i mog� si� l�ka� wy��cznie jego dawnego cienia.
Aleksander triumfalnie wjecha� do miasta i z przepychem przyj�� pos��w
dalekich lud�w. Tego dnia m�g� si� czu� wszechw�adnym panem �wiata.
W czasie ca�ej wiosny nadal przygotowywa� sw� okr�n� podr� afryka�sk�,
reorganizowa� wojsko, zbroi� nowozaci�nych, gromadzi� now� flot� i osobi�cie
lustrowa� warsztaty w perskich portach.
W tym samym czasie przyst�piono do budowy grobowca Hefajstiona,
zaplanowanego tak, aby przewy�szy� s�aw� i wspania�o�ci� gr�b Mauzo�osa. Grobowiec
mia� posiada� pi�� pi�ter, pierwsze spoczywa�oby na olbrzymich pilastrach, drugie
na dwustu czterdziestu dziobach okr�t�w wyrze�bionych w kamieniu i okrytych z�otymi
p�ytami; trzecie zdobi�yby z�ote lwy, czwarte - centaury, pi�te - na przemian byki
i pancerze; a na samym szczycie mia�y sta� puste wewn�trz pos�gi syren, w kt�rych
mogliby przebywa� �piewacy hymn�w.
�mier� Hefajstiona u�atwi�a Roksanie ponowne zdobycie w�adzy nad
Aleksandrem. Tak dobrze potrafi�a udawa� b�l, jakby straci�a najdro�szego
krewniaka, tak pilnie usi�owa�a dzieli� mi�osn� rozpacz swego ma��onka, ��czy� z
jego �zami w�asne �zy, wys�uchiwa� jego zwierze� o minionym czasie, a nawet g�osi�
bosko�� zmar�ego, �e sta�a si� kr�lowi bliska. Rozmawiaj�c z nim o Hefajstionie
przyw�aszczy�a sobie te godziny, kt�re kr�l niegdy� jemu po�wi�ca�. Za�mi�a w
�askach Aleksandra nie tylko Barsin�, ale tak�e Statejr� i Parysatyd�, �wie�o
za�lubione perskie ma��onki. A po kilku tygodniach uzyska�a t� nad nimi przewag�,
�e zasz�a w ci���.
W tym czasie przyby� z Grecji Kassander, pierworodny Antypatra. Ojciec
jego, wiod�cy nowe kontyngenty wojska, wys�a� syna, aby go broni� przed wniesionym
przeciw niemu oskar�eniem. Antypater w istocie wiedzia�, �e kilku wys�anych przez
Olimpias macedo�skich arystokrat�w, i to o nie najmniejszym znaczeniu, ju� przyby�o
do Babilonu, aby ich zgubi�, jego oraz syn�w.
Przy pierwszym posi�ku, na kt�rym Kassander by� obecny, jeszcze nie�wiadom
zwyczaj�w na dworze Aleksandra, nie m�g� powstrzyma� u�miechu widz�c padaj�cych
plackiem perskich dostojnik�w. Aleksander powsta� ze swego paradnego �o�a, schwyci�
za w�osy Kassandra, starszego ode� o pi�tna�cie lat, i kilkakrotnie uderzy� jego
g�ow� o �cian�.
Nazajutrz, gdy Kassander chcia� przem�wi� w obronie swego ojca, Aleksander
przerwa� mu wyja�nienia.
- Czy ludzie - rzek� - przybyli tu, aby was oskar�y�, zadaliby sobie trud
tak d�ugiej podr�y, gdyby nie doznali byli �adnej krzywdy?
- Przybywaj�c tu - odpar� Kassander - w�a�nie oddalili si� od tych, kt�rzy
mogliby dowie��, �e ich donosy to tylko oszczerstwa.
- Sofizmaty Arystotelesa! - zawo�a� Aleksander. - Bo mo�na tak�e
powiedzie�, �e oskar�a si� w�asny po�piech, aby si� oczy�ci� z winy. O�wiadczam
wam, �e tw�j ojciec i ty poniesiecie kar�, je�li wam si� udowodni jak��
najdrobniejsz� niesprawiedliwo��.
Wyraz twarzy Aleksandra, gdy to wypowiada�, by� jeszcze gro�niejszy ni�
jego s�owa. Kassander by� pewien, �e wyrok na� ju� zapad�. Nie �mia� ucieka�, bo
sam by siebie skaza� przybieraj�c pozory winnego. Przyby� do mnie prosz�c, abym
dokona� wr�b. Nie widzieli�my si� od wymarszu z Macedonii; m�wi� z wahaniem.
Pokrzepi�em go.
- Nic si� nie l�kaj - powiedzia�em - bogowie wkr�tce ci� ocal�.
M�odszy brat Kassandra, Jollas, by� podczaszym Aleksandra i zwykle podawa�
mu napoje. Wyra�nie poleci�em Kassandrowi, aby jego brat nie wa�y� si� na �aden
zbrodniczy zamach, kt�ry mog�oby mu u�atwi� jego stanowisko, bo to nie zda�oby si�
na nic. Kassander obruszy� si�, jakby podobny zamiar nawet nie posta� mu w g�owie.
Lecz ja czyta�em jego my�li, a to jeszcze wzmog�o w nim trwog�. Tym sposobem
powstrzyma�em go od dzia�ania i niew�tpliwie uratowa�em.
Ale strach, jakiego w tych dniach si� nabawi�, by� tak wielki, �e po
latach, gdy zdobywca od dawna ju� nie �y�, napada�o go dr�enie, ledwo zoczy� pos�g
Aleksandra.

Rozdzia� XIX

Ostatnie proroctwa

Kiedy przed kilku miesi�cami Aleksander w drodze powrotnej z Ekbatany


przyby� pod bramy Babilonu, kap�ani Bela-Marduka, kt�rzy wyszli mu na spotkanie,
doradzali, aby nie wje�d�a� do miasta, twierdz�c, �e tu go oczekuje wielkie
nieszcz�cie. Aleksander wietrz�c podst�p zmierzaj�cy do ukrycia przed nim jakiego�
sprzeniewierzenia albo marnotrawstwa z�ota, pozostawionego na odbudow� �wi�tyni,
zadrwi� z nich odpowiadaj�c wierszem Eurypidesa:
- Najlepszy to prorok, co szcz�cie przepowiada.
Jednak�e chaldejscy magowie nalegali:
- Przynajmniej nie wje�d�aj do miasta patrz�c na zach�d. Okr�� miasto, aby
wkroczy�, oczy skierowawszy na wsch�d.
Oznacza�o to nadto wyra�nie, �e winien si� wyrzec wyprawy do Afryki i �e
jedynie przesz�o�� do niego nale�y. Lecz dla tego, kto przesta� pojmowa�, nic ju�
nie jest jasne.
Aleksander waha� si� chwil�. Gdyby mia� us�ucha� mag�w, musia�by przeprawi�
si� przez Eufrat w g�rze rzeki i do�� d�ug� drog� obej�� bagna. Spieszno mu by�o,
wola� pos�ucha� sofisty Anaksarcha, kt�ry mu radzi� gardzi� podobnymi przes�dami.
Babilo�scy magowie w istocie pragn�li uchroni� miasto przed nieszcz�ciem,
jakie nie omieszka�oby na nie spa��, gdyby Aleksander tu umar�.
�w jednak�e wszystkie swe si�y po�wi�ca� zamierzonym podbojom, kt�rych
nigdy nie dokona, zamiast troszczy� si� o przysz�o�� podbitych kraj�w. Zapowiedzi
za� mno�y�y si� i wszystkie potwierdza�y proroctwo Kalanosa z ubieg�ego roku oraz
ostrze�enia kap�an�w Bela.
Kassander nie by� jedynym dostojnikiem, kt�ry z trwog� radzi� si� wyroczni.
Kap�a�skiego rodu Pitagoras z Amfipolis, brat greckiego stratega wezwanego przed
kr�lewski trybuna�, dwukrotnie bada� wn�trzno�ci ofiarnych zwierz�t, raz przed
�mierci� Hefajstiona, a drugi raz po niej. Z pierwszych bada� wysnu� wniosek o
�mierci Hefajstiona, co nast�pi�o po kilku dniach, a drugi raz o bliskim zgonie
samego Aleksandra. W obu wypadkach brakowa�o u ofiarnych zwierz�t g�rnej cz�ci
w�troby. Aleksandra uprzedzi� o tym osobi�cie �w pozwany strateg, kt�ry chcia�
dowie�� swej lojalno�ci i przywi�zania. Aleksander go wys�ucha�, podzi�kowa� i
odprawi� okazuj�c mu �yczliwo��.
Ale w�wczas Aleksander pocz�� l�ka� si� Babilonu, mo�liwie najcz�ciej
wyje�d�a� i przy�piesza� przygotowania do wielkiej wyprawy.
Pewnego dnia, gdy wraca� z lustracji kana�u Pallakopulos, biegn�cego przez
arabskie ziemie, �eglowa� po jeziorze poro�ni�tym wysok� trzcin�; raptem podmuch
wiatru zerwa� mu z g�owy s�omkowe okrycie i rozwi�za� wst�g� kr�lewsk� splecion� z
purpury i z�ota. Fenicki �eglarz wnet rzuci� si� do wody, wy�owi� wst�g� i nie
maj�c nic z�ego na my�li w�o�y� j� sobie na g�ow�, �eby mie� swobodne r�ce przy
p�ywaniu. Perscy s�udzy Aleksandra dostrzegli w tym �wi�tokradczym ge�cie
z�owieszcz� wr�b� i zaklinali swego pana, aby �eglarza skaza� na �mier�. Aleksander
uwa�aj�c, �e cz�owiek dzia�a� tak z gorliwo�ci, zadowoli� si� skazaniem go na
ch�ost�.
Ale innym razem, wkr�tce potem, w czasie przegl�du w upalny dzie� defilady
nowozaci�nych oddzia��w, chc�c si� przez chwil� wyk�pa� w pobliskim basenie, z�o�y�
na swoim tronie p�aszcz z purpury i diadem. Gdy powr�ci�, zobaczy� siedz�cego na
tronie ob��ka�ca, kt�ry si� ubra� w kr�lewskie insygnia. Perscy eunuchowie bili si�
w piersi i rozdzierali w�asne szaty. Cz�owiek ten, ca�kiem pozbawiony rozumu,
wymkn�� si� stra�y, kt�ra go zatrzyma�a za jakie� poprzednie przest�pstwa.
Aleksander go przepyta�. On za� o�wiadczy�, �e zwie si� Dionizos i dzia�a na rozkaz
boga, kt�ry mu kaza� przywdzia� ten p�aszcz, w�o�y� na g�ow� koron�, zasi��� na
tronie i milcze�. Ob��kaniec zosta� ukrzy�owany.
Tyle znak�w nie omieszka�o zam�ci� spokoju Aleksandra. N�kany my�l� o
podobie�stwie swego losu z Achillesowym - kt�ry z takim zapa�em przyj�� - dobrze
wiedzia�, �e umrze m�odo. Jego Patrokles ju� zmar�, przeto nie m�g� si� spodziewa�,
i� go prze�yje d�ugo.
Jednak Aleksander nie wierzy� w sw�j tak bliski zgon i post�powa�, jakby
mia� jeszcze przed sob� kilka lat �ycia. Umrze� m�odo dla �adnego cz�owieka nie
oznacza umrze� jutro. Z�udna wiara w przysz�o�� trwa a� po ostatni� chwil� przed
nieuchronnym zgonem.

Rozdzia� XX

S�o�ce zachodzi w Babilonie

Siedem tygodni dzieli�o Aleksandra od trzydziestej trzeciej rocznicy jego


urodzin. Zako�czono ju� przygotowania do wyprawy afryka�skiej, termin odjazdu
zosta� wyznaczony. Ca�e miasto rozbrzmiewa�o wojenn� wrzaw�. Odprawiano wspania�e
obrz�dy pogrzebowe, aby u�wi�ci� wyniesienie Hefajstiona mi�dzy bog�w, zapytane
bowiem wyrocznie orzek�y, i� wolno go uwielbi�. Przy tej sposobno�ci dziesi��
tysi�cy wo��w i baran�w, zabitych w ofierze, rozdano wojsku na sute biesiady.
Pi�tnastego dnia miesi�ca dajzjos, zwanego r�wnie� skiroforionem,
Aleksander wyda� wspania�� uczt� na cze�� Nearcha, g��wnodowodz�cego floty, kt�ra
zgromadzona na Eufracie czeka�a na rozkaz rozwini�cia �agli. Uczta zako�czy�a si�
p�no w noc, a nast�pnie Medios, w�dz tesalskiej przybocznej jazdy i ksi��� Larissy,
zaprosi� kr�la do siebie na dalsz� biesiad�. Aleksander zaproszenie przyj�� i
raczy� si� winem a� do �witu. Towarzystwo by�o tak weso�e i przyjemne, �e
przyrzeczono sobie spotka� si� nast�pnej nocy. Aleksander wr�ci� do pa�acu, za�y�
k�pieli i ca�y dzie� spa� ci�kim snem.
Wieczorem, zgodnie z obietnic�, wr�ci� do Mediosa i pod koniec uczty pi� za
zdrowie ka�dego z biesiadnik�w wychylaj�c raz po raz wielki puchar wina. Przy
dwudziestym poczu� ostry b�l, niby cios dzid� przeszywaj�cy go mi�dzy �opatkami,
przez kilka minut sta� bez tchu, po czym j�� dygota�. W gor�czce za��da� k�pieli,
kaza� si� zanie�� w lektyce na porann� ofiar� przy wschodzie s�o�ca, co rzadko
zaniedbywa�, nawet je�li by� pijany; nast�pnie wr�ci� do biesiadnej sali, jeszcze
jad� i pi�, usn�� na miejscu i przespa� dzie� ca�y. Gor�czka i b�le g�owy zda�y mu
si� zwyk�ym nast�pstwem nadu�ycia sto�u. O zachodzie s�o�ca poleci� zanie�� si� nad
Eufrat, przeprawi� si� cz�nem i sp�dzi� ca�� noc w pawilonie, w s�ynnych wisz�cych
ogrodach.
Na czwarty dzie� wygl�da� lepiej; wyk�pa� si�, z�o�y� sw� codzienn� ofiar�,
pogra� w ko�ci z Mediosem i wyznaczy� na dzie� nast�pny odpraw� wszystkich wodz�w,
aby im wyda� przedwyjazdowe rozkazy. Zjad� sut� wieczerz�, lecz gor�czka
natychmiast si� wzmog�a i noc mia� ci�k�. Jednak�e nast�pnego dnia zawiadomi�
Nearcha, �e flota w wyznaczonym terminie odbije od brzegu, licz�c od dzi� trzeciego
ranka.
Ale na sz�sty dzie� choroby, gdy Nearch przyby� z�o�y� mu raport i
zawiadomi�, �e okr�ty stoj� gotowe do odjazdu, za�ogi na pok�adach, a �ywno�� w
�adowniach, Aleksander uskar�a� si�, �e cierpi dotkliwiej. Bez ustanku wstrz�sa�y
nim dreszcze, k�piel, kt�r� wzi��, jeszcze je wzmog�a. Jednak przekonany, �e w nocy
wyzdrowieje, utrzyma� w mocy rozkaz odjazdu. Nawet rozmawia� z Nearchem o jego
morskiej podr�y z Indusu i powiedzia� mu, i� cieszy go bliska nadzieja podobnych
przyg�d. Postanowi� wyda� rozkaz odroczenia podr�y w ranek przewidziany na odjazd
dopiero w ostatniej chwili, kiedy mia� wej�� na pok�ad. Nie m�g� utrzyma� si� na
nogach. Ju� m�wi� z trudem, niejasnymi zdaniami, i podkomendni, do kt�rych si�
zwraca�, byli przera�eni widz�c, i� majaczy. Upa� nasila� b�le, wzmaga� gor�czk�;
ponownie kaza� si� zanie�� do ogrod�w w pobli�u p�ywackiego basenu. Powietrze by�o
tu przesycone zapachem wszystkich letnich kwiat�w.
Tam oto rozmawia� z Roksan� ��daj�c od niej pomocy w zdumiewaj�cym
przedsi�wzi�ciu. Pewny, �e wkr�tce umrze, chcia�, aby po kryjomu wynios�a go nad
rzek� i rzuci�a do wody; w ten spos�b nagle zniknie bez �ladu i �o�nierze uwierz�,
i� porwali go bogowie. Roksana odm�wi�a w obawie, �e oskar�aj� o zab�jstwo, a
ponadto mia�a nadziej�, �e on sporz�dzi testament na korzy�� dziecka, kt�rego si�
spodziewa�a.
- Wyra�nie widz� - rzek� Aleksander - i� mi si� zazdro�ci chwa�y bog�w.
I musia� przysta�, i� umrze jako cz�owiek.
Dziewi�tego dnia po raz ostatni by� obecny na ofierze o wschodzie s�o�ca;
p�niej wr�ci� do pa�acu i poprosi� wodz�w, aby przy nim zostali na wszelki wypadek,
gdyby mia� im wyda� polecenia; ale ledwo ju� m�wi�.
Piel�gnuj�cy go lekarze wyznali, �e nie s� w stanie za�egna� choroby;
kap�a�ska magia wydawa�a si� jedynym ratunkiem. Odpowiedzia�em, �e nie ma co
pr�bowa�, gdy� pewien gruczo� �yciowy p�k� we wn�trzno�ciach Aleksandra. Doda�em,
i� od narodzin Aleksandra wiedzia�em o gro��cym mu �mierci� uk�adzie gwiazd, jaki
si� utworzy w trzydziestym trzecim roku jego �ycia, i gdyby�my nawet zdo�ali wbrew
proroctwom i wbrew woli bog�w przed�u�y� to istnienie poza wyznaczony kres,
nast�pi�yby wydarzenia znacznie gorsze od �mierci. Lepiej, aby Aleksandra strawi�a
gor�czka s�dzona ludziom spod znaku Barana, ni� aby popad� w ob��d - druga gro�ba
losu - i zniszczy� ca�e swe dzie�o odnowiciela kultu Amona.
W ci�gu dw�ch dni trwa�em nieruchomo u jego wezg�owia, nie aby wr�ci� mu
�ycie, lecz pom�c umrze�; kierowa�em jego majaczeniem i usi�owa�em z�agodzi�
�wiadomo�� b�lu. Twarz mia� czerwon� i wychud��, z�ote w�osy �ciemnia�y zlepione
potem; wok� ciemnych i rozszerzonych �renic widnia�a w�ska otoczka, jedna barwy
miodu, druga barwy ziemi.
Nigdy nie mia�em dziecka i mie� go nie b�d�; lecz �aden ojciec, kt�ry
widzia� umieraj�cego syna, nie m�g�by odczu� dotkliwszego ni� ja b�lu.
Na dwunasty dzie� rozesz�a si� w wojsku pog�oska, �e kr�l umar�. Wszyscy
macedo�scy Hetajrowie s�dz�c, �e ukrywa si� przed nimi prawd�, pobiegli do pa�acu i
obiegli drzwi. B�agali, aby im zezwolono zbli�y� si� do Aleksandra. Trzeba im by�o
ust�pi� i dopuszcza� jednego po drugim; sun�li przez komnat� milcz�cym szeregiem.
Aleksander, ju� niezdolny wypowiedzie� s�owa, m�g� ich tylko po�egna� s�abym ruchem
g�owy i prawej r�ki. Wojownicy znad Graniku, z Bram Kaspijskich i znad Indusu
wychodzili we �zach.
Tej nocy sze�ciu przyjaci� Aleksandra, a w�r�d nich Peukestas, nosiciel
�wi�tej tarczy, uda�o si� w mie�cie do �wi�tyni Serapisa, s�ynnej z cudownych
uzdrowie�. Chcieli tam zanie�� Aleksandra. Lecz kap�ani odrzekli, aby nic nie
czynili i lepiej dla Aleksandra, aby pozosta� tam, gdzie przebywa.
Nazajutrz ka�dy ju� by� przekonany, i� Aleksander nie prze�yje dnia.
Chwilami tylko odzyskiwa� przytomno��. W jednej z tych chwil, przypomniawszy sobie,
�e wojsko i ca�e rozleg�e jego pa�stwo oczekuje na rozkazy, kt�re zwyk� wysy�a� co
wiecz�r, wyci�gn�� praw� r�k� do Perdikkasa, aby ten zdj�� pier�cie�, kt�rym kr�l
piecz�towa� swe depesze i zarz�dzenia.
By� to ten sam Perdikkas, kt�ry przed jedenastu laty, nim wyruszyli�my z
Macedonii, zapyta� go, co zachowuje dla siebie, za� Aleksander odpowiedzia�:
�Nadziej�.
Wszyscy poj�li, i� kr�l czuje zbli�aj�c� si� �mier�, i pomy�leli, �e chce
wyjawi� sw� ostatni� wol�. Kt�ry� z obecnych wodz�w zapyta�, gdzie pragnie by�
pochowany. Obecni s�dzili, �e odczytali na jego ustach s�owo: �Amon�. Pad�o
ostatnie, najwa�niejsze pytanie - to, kt�re wszystkich dr�czy�o. Komu przekazuje
sw�j tron i swe kr�lestwa? Wargi Aleksandra zn�w si� poruszy�y. Wymkn�o si�
niewyra�ne tchnienie; jedni us�yszeli: �Heraklesowi�, co oznacza�o syna Barsiny, a
inni: �Najdzielniejszemu�, co otwiera�o wszystkim pole do wsp�zawodnictwa o w�adz�.
W chwili, gdy s�o�ce znikn�o za horyzontem, w trzynastym dniu choroby,
Aleksander, ostatni syn Zeusa-Amona, trzynasty b�g Olimpu, zmar� w trzynastym roku
swego panowania i na trzy tygodnie, zanim uko�czy� trzydziesty trzeci rok �ycia *
[*13 czerwca 323 r. p.n.e. Staro�ytni pisarze pozostawili nam przebieg choroby
Aleksandra dzie� po dniu i niemal godzina po godzinie; czerpali oni swe wiadomo�ci
z dokument�w pozostawionych przez naocznych �wiadk�w, zw�aszcza z kronik panowania
prowadzonych przez Diodora z Erytrei i pami�tnik�w Nearcha. Mi�dzy obecnymi przy
�mierci od razu wyst�pi�a r�nica zda� co do ostatniego s�owa Aleksandra, kt�re
mog�o oznacza� kratisto (najdzielniejszy) lub �Herakles�, ale te� mog�o to by�
jakiekolwiek inne s�owo o podobnym brzmieniu, mo�e nawet nie zwi�zane z zadanym
pytaniem, kr�l bowiem mia� ju� przy�mion� �wiadomo��. Jaka by�a przyczyna �mierci?
Chyba nale�y ca�kowicie odrzuci� oskar�enie o otrucie wniesione przeciw podczaszemu
Jollasowi i jego bratu Kassandrowi przez nienawidz�c� ich obu Olimpias. Choroba
trwa�a zbyt d�ugo, aby mog�a by� dzie�em trucizny; u�ywane w staro�ytno�ci zab�jcze
�rodki dzia�a�y bardzo szybko, a nawet piorunuj�co. Cz�� autor�w podaje, �e
Aleksander zmar� na malari�, ale i to nam si� wydaje w�tpliwe. Gwa�towny, wskro�
przeszywaj�cy b�l w plecach, kt�ry zapocz�tkowa� chorob�, raczej mo�e oznacza�
ci�kie obra�enia w g�rnych okolicach brzucha: przebicie wrzodu lub ostre zapalenie
trzustki.
[Autor podaje, �e Aleksander zmar� na trzy tygodnie przed uko�czeniem 33
roku �ycia, co oznacza�oby, �e dzie� narodzin wypada 4 lub 5 lipca].].

Natychmiast w ca�ym pa�acu rozbrzmia�y krzyki i lamenty, pop�yn�y


wzbieraj�c przez miasto i ob�z. Rozpacz wype�ni�a noc, jakby s�o�ce ju� nigdy
wzej�� nie mia�o.
Nale�a�o obsadzi� najwy�sze dow�dztwo, bo �o�nierze ��dali og�oszenia
imienia tego, kto im odt�d b�dzie przewodzi�. Heroldowie ze stra�y natychmiast
zwo�ali do pa�acu wodz�w i dow�dc�w; ca�a armia tam po�pieszy�a. Dow�dca ze spisem
w r�ku wykrzykiwa� ze szczytu schod�w, �e wej�� mog� tylko ci, kt�rych wezwie, lecz
teraz, gdy zabrak�o w�adcy, drwiono z takich zakaz�w.
Arcyosobliwe zgromadzenie zebra�o si� na obszernym dziedzi�cu; weterani i
nowozaci�ni, perscy arystokraci, kupcy z wszelakich warstw i r�nych ras t�oczyli
si� bliscy uduszenia. Wodzowie wprost nie mogli przecisn�� si� przez t� ci�b�, aby
dotrze� do wielkiego sto�u, za kt�rym zasiadali g��wni dow�dcy Aleksandra, ci,
kt�rzy byli filarami jego pot�gi, tworzyli rodzaj trybuna�u. Obrady trwa�y siedem
dni bez przerwy. Ktokolwiek na chwil� odszed�, by si� po�piesznie po�ywi�, tego
inny wnet zast�powa�. A w ci�gu tych siedmiu dni cia�o Aleksandra spoczywa�o w
pogrzebowej komnacie, zamkni�tej i strze�onej. W tym czasie na dziedzi�cu zmieniali
si� m�wcy, intrygi snuto w salach i na korytarzach, a ka�dy w celu zabezpieczenia
w�adzy przedk�ada� takie rozwi�zanie, jakie mu dogadza�o.
Perdikkas, poniewa� otrzyma� pier�cie� kr�lewski z r�ki Aleksandra,
przewodniczy� zebraniu. Po�o�y� pier�cie� na stole; on sam uwa�a�, a tak�e i wielu
ludzi, �e kr�l ostatnim swym gestem powierzy� mu w�adz� regenta. Poda� wniosek, aby
odroczy� ostateczn� decyzj� a� do bliskiego po�ogu Roksany i je�li nowo narodzone
dziecko oka�e si� synem, og�osi� je kr�lem. Seleukos gor�co popar� Perdikkasa.
Natomiast Nearch wyg�osi� przeciwstawny pogl�d; wedle niego syn Barsiny,
Herakles, zaraz powinien by� koronowany; zaofiarowa� si� na jego opiekuna.
Meleager, prze�o�ony macedo�skiej piechoty, nies�ychanie gwa�townie zaprotestowa�
przeciw uznaniu za nast�pc� syna kt�rejkolwiek z perskich ma��onek. Dla jego
�o�nierzy i dla niego osobi�cie kr�lem mo�e by� tylko Macedo�czyk. Eumenes z Kardii
usi�owa� pogodzi� przeciwnik�w; Ptolemeusz podsuwa�, aby nie wyznacza� kr�la, lecz
by w�adz� sprawowa�o kolegium z�o�one z g��wnych wodz�w.
W�wczas jaki� cz�owiek, nikomu nie znany, zabra� g�os na tym zebraniu
w�adc�w �wiata; powiedzia�, �e istnieje kr�l najbardziej odpowiedni, zwie si� on
Arridaeus i jest nie�lubnym synem Filipa i Tesalki. Wi�kszo�� zebranych
zaprotestowa�a. Arridaeus jest umys�owo niedorozwini�ty, nie potrafi przyzwoicie
si� zachowa� i wypowiedzie� sk�adnie dw�ch s��w. Ongi� Aleksander usuwaj�c swych
ewentualnych rywali do tronu pozostawi� go przy �yciu wy��cznie ze wzgl�du na t�
g�upot�, kt�ra czyni�a go nieszkodliwym. Lecz Arridaeus - jak nam w�wczas
powiedziano - by� ju� w Babilonie. Jakie tajemne zamys�y przywiod�y tutaj akurat w
t� por� owego ksi�cia bez rozeznania ani woli? Meleager wnet po wyst�pieniu
nieznajomego, kt�ry zdawa� si� dzia�a� za jego podszeptem, gor�co popar� wyb�r
Arridaeusa. Rozdra�niony tym Perdikkas ostentacyjnie wzi�� ze sto�u pier�cie�
kr�lewski, jakby zamierza� go zabezpieczy�. Meleager w odruchu gniewu opu�ci�
zebranie, po czym zgromadzi� swe falangi i poci�gn�� je na grabie� Babilonu.
Wybuch� jawny bunt i nie istnia�a �adna w�adza zdolna go opanowa�. Ka�dy
szed� za wodzem przez siebie wybranym. R�ne oddzia�y j�y walczy� ze sob�. Konnica
wierna Perdikkasowi oraz Seleukosowi opu�ci�a miasto i wzbrania�a do� dost�pu
gro��c, �e wyda na pastw� g�odu tak wojsko, jak i ludno��. Wybierano kr�l�w,
kt�rych panowanie trwa�o ledwo godzin�. Ugoda zawarta rano - wieczorem ju� by�a
niewa�na. Imperium Aleksandra, podczas gdy trup kr�la wci�� spoczywa� na �o�u,
zdawa�o si� bliskie samounicestwienia w walkach, kt�re przeciwstawia�y sobie tych,
co je zbudowali.
Eumenes nie szcz�dzi� wysi�k�w, by doprowadzi� do zgody. Sk�oni� konnych do
przyj�cia kandydata piechur�w, kt�ry zosta� og�oszony kr�lem jako Filip-Arridaeus,
ale przy zachowaniu jednak�e ewentualnych praw dziecka Roksany, kt�re wsp�lnie z
Arridaeusem ju� od urodzenia mia�o nosi� tytu� kr�la. Przeto si�� rzeczy zosta�a
przyj�ta zasada regencji, poniewa� z obu kr�l�w, na kt�rych strony si� zgodzi�y,
jeden mia� si� dopiero urodzi�, a drugi na zawsze pozosta� g�upcem.
Perdikkas dopi�� swego, i� uznano go za regenta, lecz pod warunkiem, �e
b�dzie dzieli� sw� w�adz� z Leonnatosem. Poza tym w Macedonii mia� by� ustanowiony
rodzaj kr�lewskiego namiestnictwa o niejasno okre�lonych prawach w stosunku do
regencji, w�adz� mieli tam wsp�lnie sprawowa� Krateros i Antypater.
Nikt nie s�dzi�, �e owe uchwa�y b�d� trwa�e, ale te� nikt nie posiada�
dostatecznej powagi, by przej�� na swe barki w�adz� po Aleksandrze. Absolutni
w�adcy nie zezwalaj�, aby w ich otoczeniu wyrasta� jakikolwiek autorytet, przeto po
ich �mierci nie ma nikogo, kto by ich m�g� zast�pi�; to r�wnie� stanowi o krucho�ci
dokonanych przez nich dzie�.
W ko�cu, po up�ywie tygodnia pomy�lano, aby sprawi� kr�lowi pogrzeb. Gdy
weszli�my do komnaty, gdzie spoczywa� jakby w zapomnieniu, ujrzeli�my cia�o
nietkni�te, mimo letniego upa�u, kt�ry w Mezopotamii zwykle rozk�ada zw�oki w ci�gu
niewielu godzin. Cia�o i rysy by�y tak doskonale zachowane, �e wezwani chaldejscy
balsami�ci wahali si� chwil� przed przy�o�eniem do� r�ki, odmawiali wiary, �e
umar�. Doskonale pi�kny spa� snem bog�w. Tymczasowy grobowiec wzniesiono w
Babilonie.
Mi�dzy kobietami rozgorza�a walka nie mniej zawzi�ta ni� mi�dzy m�czyznami;
by�a ona nawet okrutniejsza. Natychmiast po �mierci Aleksandra, Roksana b�d�ca w
si�dmym miesi�cu ci��y, nie przebaczywszy za�lubin w Suzie, kaza�a zg�adzi�
Statejr�, a tak�e jej siostr� Drypetis, wdow� po Hefajstionie. Zw�oki obu c�rek
Dariusza wrzucono do studni.
Stara perska kr�lowa-matka Syzygambis gorzej znios�a �mier� Aleksandra ni�
zgon w�asnego syna. Kiedy si� o niej dowiedzia�a, odesz�a do swej komnaty i tam po
pi�ciu dniach umar�a z g�odu i rozpaczy.
Podczas nast�pnych tygodni, miesi�cy, lat zasz�y znaczne zmiany na gorsze w
�onie rady babilo�skiej; zmiany te poci�gn�y za sob� nowe wa�nie, nowe walki, nowe
zab�jstwa. Najpierw Leonnatos utraci� wsp�udzia� w regencji, Meleager zast�pi� go
przy Perdikkasie. Lecz kiedy Perdikkas uzyska� dostateczn� w�adz� w azjatyckich
prowincjach, po�piesznie kaza� zg�adzi� Meleagra, nigdy mu nie przebaczywszy jego
buntu. Za� Filip-Arridaeus sw� niedo��n� r�k� podpisa� wyrok �mierci na cz�owieka,
kt�remu zawdzi�cza� sw� fikcyjn� koron�.
W tym�e czasie satrapie zosta�y rozdane mi�dzy r�nych wodz�w. Jedynie
wschodnie prowincje zachowa�y swych wicekr�l�w, mianowanych przez Aleksandra. Lecz
Leonnatos otrzyma� Frygi� nad Hellespontem, a fanatyk Homera, pierwszy nauczyciel
Aleksandra Lizymach - Tracj�. M�dry Eumenes wybra� Kapadocj�; poniewa� w cz�ci
jeszcze si� nie podda�a, przeto nikt nie my�la� wie�� o ni� spor�w. Gdziekolwiek
szed� Eumenes, tam kaza� wznosi� baldachim, pod kt�rym spoczywa�y Aleksandrowa
korona, ber�o i p�aszcz z purpury; a co rano, po z�o�eniu ofiary, przychodzi�
odbiera� rozkazy od cienia swego kr�la.
Inni kazali sobie przyzna� albo po prostu przyw�aszczyli Medi�, Syri�,
Licj� i Pamfili�. Ptolemeusz, nieprawy syn Filipa, Ptolemeusz, kochanek Tais,
zdo�a� przyw�aszczy� sobie jeden z najlepszych dzia��w, zagarn�� bowiem pod sw�
w�adz� Egipt i Libi�.
Wieszczbiarze cz�sto przysparzaj� bogactw kr�lom, ale kr�l nigdy nie
pomy�li, aby obdarzy� satrapi� wieszczbiarza. Powierzono mi tylko piecz� nad
grobowcem Aleksandra; moje zadanie zosta�o zako�czone i niczego ju� nie pragn��em.
W ci�gu tych dw�ch lat budowano triumfalny rydwan, kt�ry mia� przewie��
�mierteln� pow�ok� Aleksandra do jego ostatecznego grobowca. Bo nawet toczono spory
o miejsce tego grobowca. Gdy w czasie agonii kr�la pad�o pytanie, z ust Aleksandra
wymkn�o si� imi� Amona; wedle niekt�rych oznacza�o ono oaz� w Siwie, wedle innych
r�ne �wi�tynie Amona. jak komu dogadza�o. Ka�demu zbyt zale�a�o, aby sta� si�
depozytariuszem boskiej mumii. W ko�cu do Macedonii ruszy� wspania�y pogrzebowy
kondukt. Lecz po drodze, gdy szli�my przez Syri�, wypad� z Egiptu Ptolemeusz wraz
ze swym wojskiem, porwa� olbrzymi z�ocony w�z oraz cenn� relikwi�. Nieobce mi by�y
zamiary przewiezienia cia�a Aleksandra do Egiptu, wybranej ziemi Amona.
To porwanie by�o przyczyn� wojny, kt�r� sobie wydali Ptolemeusz i
Perdikkas; gdy �w dotar� do Memfis, zgin�� w swym namiocie zamordowany przez
w�asnych podkomendnych.
Ka�dy wicekr�l rz�dzi� w swej satrapii jak niezale�ny monarcha i wszczyna�
walki z s�siadami. Zbuntowali si� kolonowie w Baktrii i wybrali sobie w�asnego
ksi�cia. Leonnatos uda� si� z Frygii do Grecji, aby tam ukr�ci� bunty podsycane
przez Ateny, i zosta� zabity w tesalskich bagnach. Krateros, zamiast rz�dzi� w
Pelli, po�pieszy� do Arabii, by pokona� Eumenesa, i jednocze�nie straci� tam sw�
armi� i w�asne �ycie. W�wczas stary Antypater na czele silnej armii pojawi� si�
osobi�cie w Azji Mniejszej, kaza� sobie przyzna� ca�� w�adz� regenta i przyst�pi�
do ponownego podzia�u prowincji. Seleukos otrzyma� Babiloni� i wkr�tce wszcz��
wojn� z Eumenesem.
W niesko�czono�� ci�gnie si� szereg walk i zab�jstw, kt�re okrwawi�y
rozdarte imperium Aleksandra. Nigdy �adne na �wiecie dziedzictwo tak nie rozpali�o
ludzkich ambicji.
Roksana wyda�a na �wiat syna. W Macedonii Olimpias wzi�a go pod sw� opiek�
i kaza�a uzna� dziecko kr�lem pod imieniem Aleksandra IV. Olimpias i Roksana tym
sposobem zawar�szy sojusz porozumia�y si�, aby zamordowa� s�abego na umy�le
Arridaeusa oraz jego �on�.
Po czym Olimpias oskar�y�a Antypatra i obu jego syn�w o zab�jstwo
Aleksandra. Mn�stwo os�b zosta�o w��czonych w denuncjacje kr�lowej-matki. Zdaniem
jej Arystoteles dostarczy� trucizny; Kassander przewi�z� j� w kopycie mu�a a� do
Babilonu; Jollas, brat Kassandra, obarczy� si� wlaniem jej do napoju. Nawet sam
Medios, u kt�rego w go�cinie Aleksander uczu� pierwszy atak b�lu, nale�a� do
spisku... Wy��cznie ci, kt�rym zale�a�o na rozpowszechnianiu tej bajki, udawali, �e
w ni� wierz�.
Jedyny Antypater, albo prawie on jedyny z wodz�w Aleksandra, umar�
naturaln� �mierci�; mia� w�wczas siedemdziesi�t cztery lata. Syn jego Kassander
nadal walczy� o Macedoni� zar�wno przeciwko Olimpias, jak i przeciw ca�ej
zbuntowanej Grecji. Ale ju� zabrak�o Demostenesa, aby podsyca� bunty; m�wca tylko o
rok prze�y� Aleksandra.
Kassander wsz�dzie zdobywa� przewag�. Olimpias obl�ona w Pydnie, dok�d si�
schroni�a wraz ze swymi ostatnimi zwolennikami, zgodzi�a si� podda� w zamian za
przyrzeczenie zachowania �ycia; spiesznie j� os�dzono i wyrok wykonano. Tak
zako�czy�a �ycie ksi�niczka Epiru, �wi�tynna tancerka, matka zdobywcy.
Po niej zostali zamordowani: Roksana wraz ze swym synem, nast�pnie
Herakles, syn Barsiny, i Kleopatra, siostra Aleksandra.

O tych sprawach dowiedzia�em si� w egipskiej Aleksandrii, gdzie w


kr�lewskim grobowcu spocz�� sarkofag ze �miertelnymi szcz�tkami zdobywcy. Przed
grobowcem stan�a �wi�tynia.
Ptolemeusz zosta� koronowany na faraona. �w los widnia� w jego gwiazdach.
On jedyny reprezentowa� ci�g�o�� w�adzy.
Ja, Aristander z Telmissos, otrzyma�em urz�d arcykap�ana w �wi�tyni
Aleksandra-boga.
Co dzie�, o wschodzie s�o�ca, id� z�o�y� ofiar� i padam na twarz przed Ka
tego, kt�rego zna�em, zanim zosta� pocz�ty, kierowa�em nim, gdy pojawi� si� na
ziemi, i losy jego wiod�em. W�asn� r�k� napisa�em inskrypcj� na jego steli.

Rozdzia� XXI

Stela Aleksandra

Jam jest Aleksander Wielki, syn Amona, kr�l Macedonii, hegemon Grek�w,
faraon ziemi egipskiej, monarcha Babilonii, Persji i Medii, w�adca ziem Azji oraz
Indii a� po krain� Pi�ciu Rzek.
Zapowiedziane by�y moje narodziny. Pojawi�em si� w ostatnim znaku, aby
wskrzesi� kult Amona Przenajwy�szego, a� dope�ni� si� czasy.
Poeci opiewali m� urod�. Moja si�a i odwaga by�y niezr�wnane; szcz�cia,
kt�re mi sprzyja�o w poczynaniach, z niczyim nie mo�na por�wna�. K�oni�y si� przede
mn� ludy trzech l�d�w. �ycie i �mier� nie mia�y w mych d�oniach zwyk�ej wagi.
Nikt szybciej ode mnie nie stworzy� bardziej rozleg�ego pa�stwa, nie
stoczy� wi�cej bitew, nie za�o�y� wi�cej miast, nikt liczniejszych lud�w nie
obdarzy� swym prawem.
Zwyci�onym tylko przez siebie. Po��czy�em si� w wiecznym wszech�wiecie z
bogami Achillem, Heraklesem i Dionizosem. Kadzid�o p�on�o na mych o�tarzach;
nieprzebrane jest mn�stwo moich czcicieli. Przyk�ad m�j b�dzie przy�wieca� wiekom,
lecz nikt go nie zdo�a przewy�szy�.
Gdy kresu dobiegnie panowanie Amona i mrok zst�pi na �wi�tynie Egiptu,
nieodgadnion� tajemnic� pozostan� m�j rodow�d i moja istota.

Tablica chronologiczna
okresu panowania kr�l�w Macedonii
Filipa II i Aleksandra III

359 p.n.e, �mier� kr�la Macedonii Perdikkasa III.


Na tron wst�puje jego syn Amyntas IV.
Filip obejmuje w�adz� oraz regencj� i ka�e zamordowa� sw� matk�,
Eurydyk�.
Wyprawa na Lynkestis.
Persja: zab�jstwo Artakserksesa II; na tron wst�puje Artakserkses III Ochos
(bastard).
Egipt: upadek faraona Irmaatenre D�eher (Te�s).
Na tron wst�puje jego syn Cheperkare Nechtnebef (Nektanebo II).
358 Filip tworzy macedo�sk� armi�.
Zdobycie z�otodajnej g�ry Pangajon.
357 Filip odbywa pokutnicz� podr� na Samotrak�. �lub Filipa z Olimpias, siostr�
Aleksandra, kr�la Epiru.
356 Narodziny Aleksandra Wielkiego (22 lipiec).
355 Poddanie si� Peonii (Bu�garia) oraz Ilirii (Jugos�awia i Albania).
Obl�enie Metony (nad Zatok� Salonick�).
354 Narodziny Kleopatry, siostry Aleksandra.
353 Wyprawa na kolonie greckie na wybrze�u Tracji. Filip po raz pierwszy pojawia
si� w Grecji.
352 Zwyci�stwo nad koalicj� tesalijsk� ko�o Zatoki Pagaz�w (port i miasto
Wolos).
Zaj�cie Magnezji.
Ate�czycy wzbraniaj� Filipowi przej�cia Termopil�w.
Tesalia poddaje si� Filipowi.
351 Narodziny Arridaeusa (nieprawego syna Filipa i Filemory z Larissy). Druga
wyprawa na Tracj� i zdobycie trzydziestu dw�ch greckich osad.
Demostenos wyg�asza I Filipik�.
350 Filip str�ca z tronu swego bratanka Amyntasa i ka�e si� koronowa� na kr�la
Macedonii.
Lizymach i Leonidas nauczycielami Aleksandra.
349 Wyprawa na P�wysep Chalcydycki. Napa�� na Olint.
Demostenes wyg�asza I mow� Olintyjsk�.
348 Obl�enie Olintu.
347 Zdobycie Olintu.
�mier� Platona.
346 Demostenes w poselstwie do Pelli.
Druga wyprawa Filipa na Grecj�.
Filip zasiada w Radzie Amfiktionii Delfickiej.
345 Druga wyprawa Filipa na Iliri�. Dalszy podb�j Tracji a� po Hellespont
(Turcja
europejska).
344 Filip przeprowadza zmiany organizacyjne w Tesalii.
343 Arystoteles nauczycielem Aleksandra.
Wyprawa Artakserksesa III Ochosa na Egipt.
Upadek i ucieczka faraona Nektanebo II.
342 Wyprawa Filipa nad Ister (Dunaj).
341 Ponowna wyprawa nad Hellespont.
340 Aleksander bierze udzia� w obl�eniu Peryntu (nad morzem Marmara).
Filip mianuje go regentem.
339 Po nieudanej wyprawie Filipa na Perynt spe�za na niczym wyprawa na Bizancjum.
Wyprawa na wybrze�a Euksynu (Morze Czarne).
Pierwsza wyprawa Aleksandra przeciw Majdom (dolina rzeki Struma pod
Sofi�).
Koalicja Demostenesa.
338 Filip i Aleksander pokonuj� pod Cherone� greck� koalicj�.
�mier� Izokratesa.
Aleksander pos�em w Atenach.
337 Organizacja Zwi�zku Korynckiego.
Drugie ma��e�stwo Filipa z Kleopatr�, siostrzenic� Attalosa.
Aleksander i Olimpias uchodz� do Epiru.
Persja: �mier� Artakserksesa III Ochosa, na tron wst�puje Arses.
336 Powr�t Aleksandra do Macedonii.
�lub Kleopatry, c�rki Filipa, z jej wujem Aleksandrem Epirockim.
Zab�jstwo Filipa; na tron wst�puje Aleksander (koniec lipca).
Rze� pretendent�w do tronu.
Persja: zab�jstwo Arsesa, na tron wst�puje Dariusz III Kodoman.
335 Aleksander wyrusza z wypraw� na Ba�kany i przekracza Ister (Dunaj).
Aleksander ukr�ca bunt w Grecji. Zniszczenie Teb. Poddanie si� Aten oraz wszystkich
helle�skich miast.
334 Wymarsz na wypraw� azjatyck� (wiosna).
Przej�cie Hellespontu i podb�j Troady. Zwyci�stwo nad Granikiem (pocz�tek czerwca).
Zdobycie Efezu, Miletu i Halikarnasu. Podb�j wybrze�a i krain wewn�trz Azji
Mniejszej.
Aleksander przecina w�ze� gordyjski.
333 Zwyci�stwo nad Dariuszem pod Issos (12 listopada).
Zaj�cie Damaszku. �lub Aleksandra z Barsin�.
Podb�j Syrii i Fenicji.
332 Obl�enie Tyru (stycze�-lipiec).
Obl�enie Gazy (wrzesie� i pa�dziernik) oraz odwiedziny Jerozolimy.
Wkroczenie do Egiptu; w Memfis koronacja Aleksandra na faraona.
Za�o�enie egipskiej Aleksandrii.
Poddaje si� Cyrena; Aleksander odwiedza wyroczni� w Siwie.
331 Wymarsz z Egiptu (wiosn�). Przej�cie Pustyni Syryjskiej, Eufratu i
Tygrysu.
Zwyci�stwo pod Gaugamel� (1 pa�dziernika).
Grecja: Antypater zwyci�a pod Megalopolis kr�la Sparty Agisa.
Aleksander zajmuje Babilon i Suz�.
330 Po�ar Persepolis. Zaj�cie Ekbatany.
Satrapa Bessos zabija Dariusza (lipiec). Zdobycie wschodnich satrapii: Hyrkanii (na
p�d. od Morza Kaspijskiego), kraju Part�w (we wschodnim Iranie), Arii, Drangiany,
Arachozji (w Afganistanie). Poddanie si� Gedrozji (w Belud�ystanie).
Egzekucja Filotasa i Parmeniona.
329 Przej�cie g�r Parapamisos (Hindukusz).
Podb�j Baktrii (p�nocnego Afganistanu).
Przej�cie Oksosu (Amu-darii). Podb�j Sogdiany (w Turkiestanie) i zaj�cie Marakandy
(Samarkandy). Egzekucja Bessosa.
Przej�cie Jaksartesu (Syr-daria).
328-327 Ukr�cenie bunt�w w Sogdianie i Baktrii.
Zab�jstwo Klejtosa.
�lub Aleksandra z Roksan�.
Spisek m�okos�w i �mier� Kallistenesa.
Wymarsz na wypraw� indyjsk� (wiosn� 327).
Przej�cie g�r Hindukusz.
Sojusz z Taksilem.
326 Przej�cie Indusu (wiosn�).
Przej�cie Hydaspu (D�ihlamu) i zwyci�stwo nad Porosem (w lipcu).
Przej�cie Akesinu (Czenabu) i Hydraotu (Rawi).
Przybycie nad Hyfasis (Bias). Bunt armii.
Powr�t i sp�yw Hydaspem.
Zaj�cie stolicy Mall�w (Multan).
Sp�yw Akesinem oraz Indusem.
325 Przej�cie gedrozyjskiej pustyni (Mekranu).
Podr� morska Nearcha wzd�u� wybrze�a Oceanu Indyjskiego.
324 Powr�t do Persepolis i Suzy.
�luby w Suzie; Aleksander, podlegli mu wodzowie i dziesi�� tysi�cy greckich
�o�nierzy po�lubiaj� Persjanki.
Bunt w Opis.
�mier� Hefajstiona w Ekbatanie (pa�dziernik).
323 Powr�t do Babilonu.
Przygotowania do wielkiej wyprawy na Afryk�.
�mier� Aleksandra (13 czerwca).

Tajemnica grobu Aleksandra Wielkiego

Posta� Aleksandra Wielkiego zajmowa�a od wiek�w, i to ju� od czas�w


staro�ytnych, i zajmowa� b�dzie w dalszym ci�gu umys�y badaczy, pisarzy, poet�w.
Dla ka�dego z wielkich zdobywc�w po Aleksandrze Wielkim zawsze by� on niedo�cig�ym
wzorem. Fascynacja jego osobowo�ci� jest tym bardziej zrozumia�a, �e do dzi�
jeszcze, mimo wnikliwych studi�w wybitnych specjalist�w, wiele spraw z jego �ycia,
dotycz�cych przede wszystkim podejmowanych przez niego decyzji, jest nie
wyja�nionych. Aleksander Wielki Maurice�a Druona, autora powie�ci historycznych i
romans�w mitologicznych, nale�y do najbardziej znanych opowie�ci o Wielkim
Macedo�czyku. Wydana po raz pierwszy w roku 1958, do roku 1969 doczeka�a si�
sze�ciu wyda� francuskich, dw�ch szwajcarskich w j�zyku francuskim, oraz t�umacze�
na j�zyki: angielski, niemiecki, hiszpa�ski, portugalski, grecki, fi�ski,
holenderski i w�gierski.
O ile si� nie myl�, ostatni� biografi� Aleksandra Wielkiego w j�zyku
polskim jest doskona�a ksi��eczka J�zefa Modrzejewskiego, wydana przez �Ksi��k� i
Wiedz� w roku 1958, w serii �wiatowida. Obecnie czytelnik dostaje obszerny tom,
kt�ry nie jest tylko wiern� relacj� wypraw wojennych Aleksandra Wielkiego, ale
ciekaw� i oryginaln� pr�b� interpretacji postaci wielkiego wodza jako �syna Amona�.
Chodzi o to, �e autor, zreszt� nie on pierwszy, punkt ci�ko�ci swoich rozwa�a�
skierowa� na te w�a�nie aspekty z �ycia Aleksandra Wielkiego, kt�re maj� charakter
do�� tajemniczy.
A zaczyna si� to od samych narodzin Aleksandra. Ju� jego wsp�cze�ni
podawali w w�tpliwo�� ojcostwo Filipa Macedo�skiego. Tych nie wyja�nionych fakt�w z
�ycia Aleksandra jest znacznie wi�cej. Autor usi�uje znale�� na nie wyt�umaczenie w
tradycji astrologicznej. Musz� przyzna�, �e czyni on to bardzo pomys�owo, zgrabnie,
a zgromadzony w przypisach na ko�cu ksi��ki materia� naukowy mo�e wywo�a� u
czytelnika wra�enie, �e w�a�nie by�o tak, a nie inaczej, �e wszystkie niejasno�ci
czy w�tpliwo�ci zosta�y ju� ostatecznie wyja�nione, �e nawet misteria na wyspie
Samotrace ods�oni�y ju� przed nami swoje tajemnice.
W koncepcji Maurice�a Druona - o �yciu i dzia�aniu Aleksandra Wielkiego
decydowali raczej kap�ani boga Amona w Egipcie ni� on sam lub warunki spo�eczno-
polityczne, istniej�ce w �wczesnym ��wiecie�. Licentia poetica nie tylko
rozgrzesza, ale nawet upowa�nia pisarza - nigdy za� badacza - do dokonania wyboru z
obfitego materia�u fakt�w historycznych pewnych element�w, kt�re s�u�� mu dla
udokumentowania tw�rczej wizji danej postaci historycznej. W ten spos�b bohater
powie�ci nabiera cech atrakcyjnych i zrozumia�ych dla wsp�czesnych autorowi
czytelnik�w, akcja powie�ci i t�o dziejowe staj� si� bardziej plastyczne. Je�li
wi�c, jak w tym wypadku, nie ma kompletnego zafa�szowania istotnych i sprawdzonych
historycznie fakt�w, to pewna jednostronno�� uj�cia mo�e posiada� nawet charakter
bardzo pozytywny. Tym bardziej je�li chodzi o zwr�cenie przez autora uwagi na
dotychczas nie do�� silnie podkre�lane lub czasem pomijane wydarzenia z �ycia i
dzia�alno�ci wielkiej postaci historycznej. Dlatego te� uwa�am ksi��k� Druona za
niezwykle interesuj�c� i sugestywn� opowie��, kt�r� si� czyta jednym tchem. A je�li
dzi�ki podanym z talentem faktom czytelnik zainteresuje si� nimi i zapragnie
dowiedzie� si�, co by�o potem, znale�� odpowied� na pytanie, do czego to wszystko
doprowadzi�o - to t� odpowied� znajdzie w doskona�ej ksi��ce naukowej, ale bardzo
przyst�pnie napisanej, naszej polskiej autorki, profesor Anny �widerek, pt. Hellada
kr�l�w, PIW, 1967.
Trudno wymaga� od autora, kt�ry nie jest egiptologiem, aby ustrzeg� si� od
b��d�w. Tak na przyk�ad: greckiego imienia Hermes nie mo�na t�umaczy� z egipskiego
Hor-mes jako �narodziny cz�owieka�, a co najwy�ej jako �zrodzony przez Horusa�.
S�ynna scena pocz�cia i narodzin Amenofisa III jest przedstawiona na reliefach
jednej z kaplic �wi�tyni w Luksorze, a nie w Karnaku. Takich drobnych nieporozumie�
mo�na znale�� wi�cej, ale nie umniejszaj� one bynajmniej warto�ci ksi��ki.
A ksi��ka ta ukazuje si� bardzo na czasie. Je�li dawniej o postaci
Aleksandra Wielkiego dowiadywali�my si� z bada� obcych autor�w, to dzi� posiadamy
do tego okresu dziej�w i do postaci wielkiego bohatera zupe�nie inny, bardziej
bezpo�redni stosunek. Sta�o si� to dzi�ki naszym wykopaliskom archeologicznym w
mie�cie za�o�onym przez Aleksandra Wielkiego, na wybrze�u morskim, niedaleko uj�cia
Nilu, na miejscu ma�ej wioski egipskiej - Rakotis.
Dotychczas w stolicy Ptolemeusz�w egipskich, a dzisiejszej drugiej stolicy
nowo�ytnego Egiptu, �adna z zagranicznych misji archeologicznych nie mia�a prawa
prowadzi� samodzielnych wykopalisk. Archeolodzy europejscy, je�li kopali, to tylko
w ramach licencji Muzeum Grecko-Rzymskiego w Aleksandrii. A prowadzenie wykopalisk
w Aleksandrii nie jest rzecz� �atw�. Los tej aglomeracji miejskiej zosta�
przypiecz�towany w latach czterdziestych ubieg�ego wieku, kiedy Mohammed Ali wyda�
decyzj� o budowie nowego miasta na ruinach staro�ytnej stolicy. Dwumilionowa dzi�
Aleksandria pokry�a ca�y obszar staro�ytnej zabudowy tego jednego z najwi�kszych
miast staro�ytno�ci; kopi�c fundamenty pod nowe budynki natrafia si� tu na ruiny
staro�ytnych budowali i grobowc�w. Tylko w bardzo nielicznych wypadkach uda�o si�
zapobiec zniszczeniu zabytk�w. Ale Aleksandria pomimo tych trudno�ci stanowi�a w
czasach nowo�ytnych i stanowi do chwili obecnej przedmiot zainteresowania nie tylko
archeolog�w i mi�o�nik�w tej nauki, ale i prasy �wiatowej �akn�cej sensacji. Miasto
to bowiem kryje w sobie wielk� tajemnic� - gr�b Aleksandra Wielkiego.
Na ten temat napisano ju� wiele naukowych i pseudonaukowych rozpraw. �adna
z nich nie przyczyni�a si� do rozwi�zania zagadki po�o�enia grobu tego znakomitego
wodza. Amatorskie poszukiwania czynione na terenie miasta nie tylko nie przynios�y
�adnego rezultatu, lecz przyczyni�y si� do skompromitowania nawet naukowych
poczyna� zmierzaj�cych do odnalezienia miejsca spoczynku wielkiego zdobywcy, �syna
Amona� i za�o�yciela miasta. Ka�dy archeolog bawi�cy cho�by okresowo w Aleksandrii
jest przez miejscowych poszukiwaczy �lad�w staro�ytno�ci uwa�any za potencjalnego
odkrywc� tej tajemnicy. Najmniejszy nawet sonda� archeologiczny wykonywany przez
miejscow� s�u�b� staro�ytno�ci uwa�any jest za poszukiwanie grobu Aleksandra
Wielkiego. I my, rozpoczynaj�c badania naukowe w Aleksandrii w 1958 roku, jeszcze
przed za�o�eniem Polskiej Stacji Archeologii �r�dziemnomorskiej w Kairze, nie
oparli�my si� panuj�cej tam sugestywnej atmosferze i dokonali�my kilku sonda�y,
kt�re nie przynios�y naturalnie oczekiwanych wynik�w. Skoncentrowali�my wi�c
w�wczas poszukiwania nad badaniami teoretycznymi, kt�re jakkolwiek nie doprowadzi�y
na razie do odkrycia grobowca Wielkiego Macedo�czyka - to jednak przyczyni�y si� do
ustalenia z du�ym prawdopodobie�stwem wygl�du tej budowli sepulkralnej * [*M. L.
Bernhard, Topographie d�Alexandrie: Le tombeau d�Alexandre et le mausol�e
d�Auguste, Revue Arch�ologique, XLVII (1955), s. 129-156; tak�e Quellques remarques
sur Alexandrie, Revue Archeologique, 1972, nr 2 - M�langes Devambez, s. 317-320.].
Jedna z wersji, uporczywie wyst�puj�ca w licznych publikacjach, a tak�e w
ustnej tradycji, sugerowa�a, �e grobowiec Aleksandra Wielkiego znajdowa� si� pod
wzniesionym za czas�w ekspedycji Bonapartego sztucznym wzg�rzem, zwanym Kom el-
Dikka, a na kt�rego szczycie zbudowano cytadel� * [*M. L. Bernhard, Le �tombeau
d�AIexandre� des Arabes, Etudes et Travaux, VII (1973), s. 127-136.]. Z biegiem
czasu burzliwy rozw�j nowoczesnego miasta spowodowa�, �e wzg�rze to znalaz�o si� w
samym centrum nowej zabudowy miejskiej. W roku 1960 w�adze egipskie postanowi�y
zniwelowa� je wraz z cytadel�, a powsta�y na tym miejscu plac przeznaczy� pod
budow� wielkich gmach�w u�yteczno�ci publicznej, mi�dzy innymi teatru, muzeum i
budynku administracyjnego. Otrzyma�em w�wczas od rz�du egipskiego propozycj�
dokonania sonda�y weryfikacyjnych na tym placu, zanim zostanie on oddany pod
zabudow�, kt�rej plany by�y ju� zreszt� wcze�niej dok�adnie opracowane.
Niezw�ocznie przyst�pili�my do pracy i ju� po kilku tygodniach odkryli�my ruiny
monumentalnych �a�ni rzymskich, kt�re nadawa�y si� do konserwacji.
W rok p�niej, opodal, na tym samym placu, dokonali�my jeszcze wa�niejszego
odkrycia o bardziej spektakularnym znaczeniu * [*K. Micha�owski, Etudes et travaux
(1966), s. 6-22.]. Chodzi o marmurowy teatr, r�wnie� z czas�w rzymskich, kt�ry
stanowi dzi� najlepsz� nasz� wizyt�wk� przy wje�dzie do Egiptu. Dla Aleksandrii,
miasta w�a�ciwie pozbawionego (poza nekropolami) jakichkolwiek ruin z okresu
staro�ytnego, nasze odkrycia posiadaj� szczeg�lne znaczenie i stanowi� wielk�
atrakcj� turystyczn�. Ale grobu Aleksandra na Kom el-Dikka nie by�o, a je�li nawet
tam si� znajdowa�, to dzi� jest ju� nie do odkopania. Poziom w�d zask�rnych
podni�s� si� od czas�w staro�ytnych znacznie, zreszt� podnios�o si� r�wnie�
zwierciad�o wody na wybrze�u Aleksandrii, skutkiem czego staro�ytne urz�dzenia
portowe znajduj� si� dzi� pod wod�. Na terenie Kom el-Dikka, jak stwierdzili�my,
warstwy zabudowy ptolemejskiej s� cz�ciowo zachowane w podmok�ym gruncie. Istnieje
wi�c bardzo ma�e prawdopodobie�stwo, aby gr�b Aleksandra Wielkiego m�g� by�
kiedykolwiek odkopany na terenie Aleksandrii, ale zw�oki Aleksandra pochowane by�y
nie tylko w tym mie�cie...
Maurice Druon w jednym z ostatnich rozdzia��w bardzo plastycznie opisuje
dramatyczne wypadki, kt�re towarzyszy�y pogrzebowi Aleksandra Wielkiego. Wiadom�
jest rzecz�, �e jego spadkobiercy nie mogli si� pogodzi�, je�li chodzi�o o wyb�r
miejsca wiecznego spoczynku Aleksandra. Wiadomo jest nam r�wnie�, �e spraw�
rozstrzygn�� mieczem Ptolemeusz, obj�wszy po �mierci Aleksandra w�adz� nad Egiptem.
Egipt mia� otrzyma� zaszczyt przechowywania na swoim terenie ziemskich szcz�tk�w
greckiego �syna Amona�. �e grobowiec Aleksandra Wielkiego zosta� wzniesiony w
Aleksandrii, o tym r�wnie� wiemy dobrze z przekaz�w staro�ytnych. Nast�pi�o to nie
dlatego, �e miasto to za�o�y� i nada� mu swoje imi� sam Wielki Macedo�czyk. W
czasie swoich podboj�w w Azji za�o�y� on wiele miast swego imienia, nie wy��czaj�c
nawet Indii i dzisiejszego Pakistanu, gdy� wsp�czesne Karaczi, pierwsza stolica
obecnego Pakistanu, nazwane zosta�o po jego za�o�eniu portem Aleksandra.
Aleksandria egipska dlatego mia�a poszczyci� si� grobem swego za�o�yciela, gdy�
le�a�o to w interesie dynastycznych perspektyw Ptolemeusza, obieraj�cego to miasto
za now� stolic� swego pa�stwa.
Czy jednak Aleksandria by�a pierwszym miejscem poch�wku zw�ok Aleksandra na
ziemi egipskiej? Chyba nie. Miasto nie by�o od razu gotowe na przyj�cie tak cennych
��wi�to�ci�. O jakim� prowizorycznym poch�wku w stolicy pa�stwa, kt�re mia�o
kontynuowa� tradycje kultu faraon�w, nie mog�o by� mowy. W�adcy Egiptu, jak
wiadomo, za �ycia budowali lub kuli w ska�ach swoje grobowce, a�eby spocz�� w nich
zaraz po �mierci. Niekt�re �r�d�a wskazuj� na to, �e pierwszym miejscem poch�wku
Aleksandra Wielkiego w Egipcie by�o Memfis - najstarsza stolica po��czonych
kr�lestw Dolnego i G�rnego Egiptu - rezydencja faraon�w Starego Pa�stwa.
Dotychczasowe badania wykopaliskowe na wielkiej nekropoli memfickiej,
zwanej dzi� Sakkara, pomija�y ca�kowicie ten problem, jakkolwiek rozleg�e to
cmentarzysko by�o eksplorowane od przesz�o stu lat przez wybitnych egiptologow i
szereg misji wykopaliskowych, mog�cych poszczyci� si� odkryciami o wielkiej wadze
dla dziej�w i kultury staro�ytnego Egiptu. Nikt jednak nie poszukiwa� w Sakkara
grobu Aleksandra Wielkiego ani �aden z uczonych dotychczas nie zwr�ci� uwagi na
fakt, �e jedno ze znalezisk w Sakkara mo�e stanowi� bardzo cenn� wskaz�wk�
dotycz�c� pierwszego grobowca Aleksandra Wielkiego w Egipcie. Chodzi tu o zesp�
s�ynnego Serapeum, odkopanego przez Mariette�a w latach 1850-1853. Odkrywca zmar�
przed publikacj� swoich bada�. Dopiero w roku 1882 jego nast�pca Gaston Maspero
opublikowa� rezultaty wykopalisk w Serapeum * [*G. Maspero, Le S�rapeum de Memphis
par Auguste Mariette-Pacha, Cairo 1882.]. Jest to zesp� zabytk�w znajduj�cych si�
przy tzw. dromos, tj. szerokiej drodze wy�o�onej p�ytami, prowadz�cej do
podziemnego grobowca byk�w Apis�w. Po obu stronach tej alei Mariette odkopa� ruiny
�wi�ty�, kaplic i pomnik�w, w�r�d kt�rych na szczeg�ln� uwag� zas�ugiwa�a grupa
marmurowych rze�b w stylu greckim, ustawionych na podmurowaniu p�kolistym, tzw.
exedrze. Tym zabytkom po�wi�cili wiele uwagi bardzo wybitni badacze kultury
klasycznej. Ostatnia publikacja na ten temat, pi�ra najwybitniejszego �wczesnego
archeologa francuskiego Charles�a Picarda, ukaza�a si� w roku 1955 * [*J. Ph.
Lauer, Ch. Picard, Les statues ptol�maiques du Sarapeion de Memphis, Pary� 1955.].
Uszkodzone pomniki nastr�cza�y badaczom wiele trudno�ci w interpretacji
tego zespo�u. Wydaje si�, �e dopiero przed dwoma laty jednemu z moich uczni�w
powiod�o si� w pracy doktorskiej prawid�owo wyja�ni� tre�� ikonograficzn�
hellenistycznych rze�b zdobi�cych exedr� - tak bardzo grecki element dekoracyjny,
k��c�cy si� nieomal z zespo�em s�siaduj�cych z nim pomnik�w i architektury w par
excellence staroegipskim stylu * [*M. Pietrzykowski, Rze�by greckie z Serapeum
memfickiego, Warszawa, Wyd. UW.].
Enigmatyczna dotychczas grupa rze�b staje si� zupe�nie czytelna i
zrozumia�a, je�li po��czymy j� z miejscem pierwszego poch�wku Wielkiego
Macedo�czyka w Egipcie. Rozpoznanie terenu, kt�re przeprowadzili�my niedawno z
autorem wspomnianej hipotezy - Micha�em Pietrzykowskim, w Sakkara przy dromosie w
Serapeum, pozwala na u�ci�lenie miejsca, gdzie mog�y spoczywa� zw�oki Aleksandra
Wielkiego przez kilkadziesi�t lat, zanim Ptolemeusz II zdecydowa� si� przewie�� je
do wyko�czonego w�wczas grobowca w Aleksandrii.
Jakkolwiek grobowce kr�lewskie i zespo�y sepulkralne tej rangi co Serapeum
zastrze�one s� do eksploatacji Egipskiego Urz�du Archeologii, to jednak uzyskali�my
ju� licencj� na dokonanie sonda�y weryfikacyjnych w miejscu, w kt�rym spodziewamy
si� odkry� szcz�tki budowli stanowi�cej pierwszy grobowiec Aleksandra Wielkiego w
Egipcie.
Kazimierz Michalowski
??

??

??

??

You might also like