You are on page 1of 5

Lalka - Bolesław Prus

TOM 1

Rozdział 1

Miejsce akcji: Winiarnia u Hopfera

Pan Deklewski (fabrykat powozów, który majątek i stanowisko zawdzięczał  wytrwałej


pracy w jednym fachu) i radca Węgrowicz ( od dwudziestu lat jest członkiem/przywódcą
tego samego Towarzystwa Dobroczynności) przewidują ruinę Wokulskiego z racji iż nie
pilnuje się jednego fachu i nie umie uszanować darów łaskawej fortuny.

Przyczyny klęsk mających paść na S. Wokulskiego i jego sklep galanteryjny:

- niespokojny charakter,

- Awanturnicze życie

- Zostawia dotychczasowe ,,dobre’’ życie i wyjeżdża na wojnę turecką robić majątek

Do rozmowy wtrąca się ajent handlowy (Pan Szprot) nie rozumiejąc obraźliwego
stosunku Węgrowicza do Wokulskiego (określa go wariatem). Radca znał Wokulskiego od
wielu lat, przedstawia jego historię ajentowi. Mówi o tym, że pracował w winiarni Hopfera
(tak jak Józio), pózniej uczęszczał do Szkoły Przygotowawczej, następni Głównej
(porzuca szkołę), wziął udział w powstaniu styczniowym, ożenił się z wdową Małgorzata
Minclową  i przejmuje sklep po jej śmierci wraz z majątkiem. Nie potra się ustatkować,
nawet gdy posiada tak duży majątek i wyjeżdża robić interes na wojnę turecko-
bułgarskiej. Sklepem zarządzają trzej subiekci, zawiaduje nim czterdziestoletni pracownik
rmy, przyjaciel i zastępca Wokulskiego, pan Ignacy Rzecki.

Rozdział 2

Charakterystyka - Ignacego Rzeckiego

Od wielu lat mieszkał w pokoju przy sklepie. Pokoju nie zmieniał się od wieków, tak jak
jego rutyna. Zostaje porównany do grobu aniżeli do mieszkania, ze względu na panujący
w nim mrok. Wypłowiałe zielone ranki, stół, szafa, łóżko z cienkim materacem, stare
okno z kratami to obraz jaki bohater widział każdego dnia po przebudzeniu. Rzecki
wstawał o 6, mył się od stóp do głów, wypuszczał swojego starego pudla Ir na dwór,
ubierał się, parzył herbatę, czesał się i o wpół do siódmej był gotowy (widać duży chaos,
czesał się nie patrząc w lustro, wychodził na dwór patrzeć  pogodę, parzył herbatę  itp.)
Udawał się do sklepu, sprawdzał  listę zadań na dziś i robił przegląd towarów. Około
pierwszej wychodził z Klejnem na obiad, a następnie Lisiecki i Marczewski tak, że o
trzeciej wszyscy byli na miejscu. O ósmej zamykał sklep, oddany pracy sprawdzał listę
czy wykonał, aby wszystkie zadania, robił  rozliczenie i kładł się spać. Do
najprzyjemniejszych dni należała niedziela kiedy to planował  wystawy okienne ( Prawe
okno - galanterię zabytkowe, lewe okno - krawaty, kalosze, rękawiczki i perfumy;
środkowe okno - zabawki). Często Ignacy nakręcał  zabawki i je obserwował. Rzecki był
samotnikiem, rzadko wychodził na spacery. Większość wolnego czasu spędzał w swoim
pokoju, rozmawiając sam ze sobą, prowadził również pamiętnik. Chciałbym przed
śmiercią, po powrocie Wokulskiego wyjechać gdzieś na całe lato.

Klejn, Lisiecki, Marczewski - pracownicy sklepu

fi
fi
fi
Lisiecki i Rzecki - spór o siwiznę i łysinę,

Marczewski i Rzecki - ironiczna rozmowa na temat wychodzenia wcześniej z pracy nawet


w bardzo ważnych sprawach.

Rzecki jako pracownik sklepu, był bardzo uprzejmy, potra ł dobrze zająć  się każdym z
klientów.

Marczewski imponuje Rzeckiemu, obsługując klienta, który przyszedł po kalosze, zmierzył


mu stopę, stare kalosze kazał wyczyścić i zapakować na pakę, nowe oznaczyć literkami
L. P.

Rozdział 3

Rzecki opisuje swoje dzieciństwo, rodzinny dom (mieszkał na starym mieście wraz z
ciotką). Ojciec jego był za młodu żołnierzem, a na starość woźnym w Komisji Spraw
Wewnętrznych. Nauczył Ignacego czytać, pisać, kleić koperty, a przede wszystkim
musztry. Odwiedzali go często Domański (woźny Komisji Skarbu) i pan Raczek ( miał
stragan z zieleniną, potem ożenił się z ciotką). Wraz z kolegami do końca oddany
Napoleonowi, nigdy nie zwątpił w poprawę sytuacji i że nastanie nowy Napoleon. Po
nastaniu Ludwika Napoleona we Francji umiera (zgodnie z tym co powiedział, umrze
dopiero gdy usłyszy o nowym Napoleonie, żegna się z Ignacym mówiąc, aby wszystko
pamiętał). Ciotka Zuzanna była religijna, prała i łatała urzędnikom bieliznę. Rozmowa
Domańskiego, Raczka i Zuzanny na temat przyszłości Ignacego. Rozmyślają, kim ma
zostać, pytając go zdanie, decyduje że chciałby pracować w sklepie (u Mincla). Podczas
tej rozmowy Zuzanna skarży się na samotność, pan Raczek proponuje małżeństwo.
Rzecki znał sklep Jana Mincla od dzieciństwa. Opisuje go jako dużą piwnicę wypchaną
po brzegi różnymi artykułami, Jan zawsze siedział na fotelu z dużą księgą spisując
dochód. Nad jego głową wisiały dyscypliny ( przyrząd służący do wymierzania kar
cielesnych ) Rzecki doświadcza jego użycia, kiedy to zjadł rodzynka z podłogi. Sklep
był kolonijno-galanteryjno-mydlarski. Za sferę kolonijną odpowiadał Franc Mincel (palił
fajkę, późno wracał najczęściej dostawał dyscypliną), Jan Micel zaś zawiadywał
galanterią (był bity za wykradanie papieru i pisanie listów do panien). August Katz był
przeciwieństwem Franca i Jana, punktualny, najraniej zaczynał pracę, jadł co mu podano,
skromny. Rzecki do zawodu przyuczał się osiem lat. Koło ósmej służąca przynosiła
śniadanie. Ignacy uczestniczył w lekcjach Mincla, polegały one na nauce każdej z szu ad
tzn. Nauka o imbirze itp., musiał rozwiązywać różne rachunki i pisać listy w sprawie
sklepu. Z biegiem czasu Rzecki stał się prawą ręką Mincla, jadał z nim obiady, a na święta
zasiadali do jednego stołu. Mincel prowadził również zasadę robienia oszczędności,
jeśli nie odkładałeś choćby kilku groszy musiałeś pożegnać się z pracą u Mincla.
Nienawidził również Napoleona. W sklepie były dwa stronnictwa Micel i jego matka
stronili za Niemcami, a Katz i młodzi Minclowie za Napoleonem. Po śmierci pryncypała
sklep tra ł w ręce jego bratanków, którzy przez kilka lat prowadzili go wspólnie, następnie
podzielili się w ten sposób, że Franc został na Podwalu, gdzie prowadził sklep
kolonialny, a Jan przeniósł się na Krakowskie Przedmieście, by objąć sklep z
galanterią i mydłem. Jan ożenił się z piękną Małgorzatą Pfeifer, która po jego
śmierci wyszła za mąż za Stanisława Wokulskiego, on w ten sposób odziedziczył
dorobek dwóch pokoleń Minclów.

Rozdział 4
fi
fi
fl
Czas akcji marzec, pada śnieg i deszcz, pogoda nie sprzyja. Rzecki rozmyśla o powrocie
Stanisława i możliwości wyjazdu na urlop, ma dobry humor, gra na gitarze.
Niespodziewanie w progu drzwi staje mężczyzna, którego twarzy Ignacy nie rozpoznaje.

Ignacy przygotowuje jedzenie, Panowie zasiadają do stołu rozmawiają na temat wojny


( Austria chce zabrać  Bośnię i Hercegowinę), aż nareszcie rozmawiają o pomnożeniu
majątku na wojnie bułgarsko-tureckiej (wziął 30 tyś rubli ,a przywiózł  250 tyś rubli).
Wokulski podaje powód wyjazdu, mianowicie miał dosyć opinii ludzi odnoszących się do
tego, że cały jego majątek powinien zawdzięczać  Minclom i swojej żonie, pragnął
zgromadzić  własny dorobek. Rozmawiają również o sklepie, który się rozwija (należy
zatrudnić  subiekta). Stanisław pyta o stałego klienta Łęckiego - Ignacy mówi, że to
skończony bankrut, teraz bierze wszystko na rachunek, Wokulski wypytuje o pannę łęcką
- Rzecki mówi, że jest wolna, bo kto by chciał kobietę bez posagu. Stanisław wspomina o
samotności, o pustce. Podczas przeprawy łodzią z Cyganem, obserwuje otaczającą go
przyrodę, dostrzega gwiazdy, które są jedynym łącznikiem z krajem. Czuł wewnętrzne
rozdarcie. Gdy nie pracował, nie wysyłał listów, nie kontaktował się z ajentami czuł
ogromny ból, rozpacz, Ignacy dostrzega jakąś misje związana z zarobkiem tylu pieniędzy.
Panowie przechodzą  do sklepu, Stanisława interesuje wyłącznie księga dochodów i
kredytów, a z zwłaszcza Łęcki i panna Izabela Łęcka.

Rozdział 5

Opis mieszkania Łęckiego: Mieszkał z córką Izabelą i kuzynką panną Florentyną w


wynajmowanym lokalu, wraz z nim mieszkała służba ( kamerdyner Mikołaj jego żony (była
kucharką) i panny służącej Anusi). Mieszkanie było duże, przestronne, interesujące
prostym, ale nowoczesnym wystrojem. Znajdowało się na alei ujazdowskiej.

Pan Łęcki: Wiek około 60 lat, wąsy, pełnej tuszy, bardzo bogaty za młodu, Wiktor
Emanuel chciał mu nadać tytuł hrabiego. Od paru lat nie bywał na dworach, bo stracił
większość swojego majątku. Pan Tomasz postradał nie tylko swój majątek, ale nawet
posag panny Izabeli. Większość osób odwróciła się od niego. Chciano go
zrobić prezesem w Resursie Kupieckiej. Rozeszła się kolejna pogłoska, że Łęcki posiada
majątek i że zerwał z towarzystwem w części przez dziwactwo, w części dla poznania
rzeczywistych przyjaciół i wybrania męża. Znowu wokół panny zebrali się zalotnicy, do
momentu wysnucia nowej pogłoski, mianowicie, że Łęcki licytuje kamienice.

Panna Izabela: byłą niepospolicie piękną kobietą o blond włosach i średnim wzroście. Dla
panny Izabeli nie istniały pory roku, pory dnia (chodziła spać o różnych porach, a jadła po
północy) Izabela jest przyzwyczajona do życia w luksusie, dni upływają jej na lekturze,
spacer, wizytach w teatrze (podczas jednej z nich zauważył ją Wokulski). Panna Izabela
wierzyła w dwa światy ten czarodziejski (idealny, w którym większość czasu stanowiły
przyjemności), ale zdawała sobie sprawę, że istnieje ten świat zwyczajny w którym są
ludzie nieszczęśliwi, gdy tak owych spotykała to choć  na chwile chciała poprawić  im
humor (dając kosztowności; bransoletka, czy pieniądze). Podczas jednej z podróży do
fabryki, Izabela jak to określiła znalazła ilustracje do Nie-Boskiej komedii. Teraz dopiero
zrozumiałą jak gorąco kocha tę swoją duchową ojczyznę. Jej stosunek do mężczyzn był
wrogi (odtrąciła każdego, kto chciał zdobyć  jej rękę). Wreszcie akceptuje małżeństwo
takie jakie jest, ale jest już za późno Tomasz traci majątek, a zostają tylko dwaj starzy
kawalerowie do których Panna Izabela czuje odrazę. Izabela został całkiem sama,
cechował ją chłód emocjonalny i wizja idealnego kochanka. Postanawia
sprzedać pamiątki (serwis), aby wspomóc ojca.

Rozdział 6
Czas akcji: początek kwietnia

Panna Izabela, siedzi w swoim gabinecie czytając powieść Zoli, następnie zaczyna
haftować pas do kościelnego dzwonka. Dziewczynie jest wstyd, tęskni za pamiątkami
które lada dzień zostaną  sprzedane u Jubilera. Wchodzi Florentyna z listem od hrabiny
Koralowej. Panna Koralowa proponuje 3 tysiące rubli w kredycie za zestawy, tak aby nie
tra ły w niepożądane ręce (wcześniej padła opozycja 5 tyś rubli), pisze również, że będąc
u Wokulskiego poprosiła o datek dla sierot (przekazał 1 tyś rubli). Rozmowa Izabeli na
temat majątku z Florentyną: Florentyna mówi, że nie ma czym się przejmować niebawem
wpłynie 5 tyś rubli za pamiątki (wystarczy na utrzymanie domu przez kwartał), wkrótce
zostanie zlicytowana kamienica, a po ciotce Hortensji dopnie spadek (100 tyś rubli).
Kwestionuje również, czy aby napewno ojciec nie ma majątku (Florentyna twierdzi, iż go
posiada chce zaniepokoić rodzine a potem się śmiać), ale Izabela zdaje sobie sprawę z
faktycznego stanu majątku, mówiąc, że wie iż Florentyna pożycza pieniądze od Mikołaja.
Florentyna mówi również że ciotka krzeszowska nie wykupiła weksli ojca. Pannę dręczą
różne pytania; skąd ojciec ma pieniądze ? Jeśli ich nie ma to od kogo je pożycza (jak się
okazuje wygrywa w karty z Wokulskim że względu na jego uprzejmość) ? Oboje dywagują
na temat tego czy aby ich serwis nie będzie na stole jakiegoś bankiera. Tomasz mówi o
Wokulskim jako wspólniku z którym stworzy towarzystwo do handlu że Wschodem.
Panna Izabela mówi, że Stanisław to gbur. Po obiedzie panna łęcka otrzymała drugi list
od ciotki hrabina przepraszała za propozycję w sprawie sreber oraz doniosła, że Wokulski
zobowiązał się o arować kolejną sumę pieniędzy na odrestaurowanie i wystrój grobu w
kościele. Jutro jadą kupić strój wiosenny.Po lekturze w Łęckiej zrodziła się pogarda i
zniecierpliwienie dla poczynań tego człowieka. Poszła się położyć, ponieważ nie mogła
już wysłuchiwać samych pochwał na temat Wokulskiego.

Z rozmowy z ojcem dowiedziała się także, iż to właśnie Stanisław wykupił ich srebra oraz
jego weksle. Tomasz wygadał się jeszcze, iż wygrywa w karty z kupcem, co wzbudziło w
pannie pewność, że Wokulski specjalnie daje się ogrywać. Doszła do wniosku, że
mężczyzna ją osacza i że próbuje wkraść się, poprzez planowane z nią małżeństwo, do
sfery arystokracji. Słuchanie o jego dobroci bardzo ją oburzało, posądzała go o złe
zamiary. Odda pieniądze z serwisu ojcu, aby przegrał je z Wokulskim wynagradzając mu
to co dla nich robi. Izabela łączy fakty, kto przekazał pieniądze itp. Ma obawy, że jest to
aferzysta, który jedynie chce rozgłosić swoje nazwisko kosztem jej ojca, może jest
oszustem. Panna Izabela zmienia zdanie, każe pisać Florentynie list do pani Meliton, iż nie
chce już sprzedawać serwisu obcemu, ale jest za późno kupił je Wokulski. Izabela
wyczuwa spisek. Analizując wszystkie sytuacje (wykupienie weksli, o ary na
dobroczynność, na grób, wykupienie serwisu i srebra, kontakt z ciotką i ojcem) dochodzi
do wniosku, że chce się do niej zbliżyć biorąc pod uwagę to, że widziała go na każdym
przedstawieniu, w teatrze, koncercie na którym by go nie spotkała. Łęcka czuje się
osaczona przez Wokulskiego, mówi że jeśli chce ją kupić to będzie droga (ironia).

Rozdział 7

W wielką środę o 11 rano panna Izabela z Florentyną pojechały powozem do sklepu


Stanisław. Izabela miała dziwną ochotę zapłacić pieniędzmi, które otrzymała w ramach
zapłaty za serwis właśnie samemu Wokulskiemu. Udając się na miejsce zobaczyła nowo
budujący się sklep (pomyślała, że ten jest dla niej). Izabelę obsługuje Marczewski
pomagając w doborze rękawiczek. Dochodzi do rozmowy Izabeli i Wokulskiego, kobieta
pyta go o serwis i srebra (czy on je kupił?, co zamierza z nimi zrobić?). Uświadomił sobie,
fi
fi
fi
że po rocznej tęsknocie, o której jego ukochana nie miała pojęcia oraz po zdarzeniu,
którego był przed momentem uczestnikiem, nie czuł już do niej chyba nic ponad
obojętność. Marczewski w obecności Stanisława będzie mówił o zalotach do Izabeli, o
tym, że mu się podoba. Wokulski jest sfrustrowany.

Rozdział 8

Wokulski zamyślony wybiera się na spacer ulicą Karową, dociera na bulwary; panuje tam
bieda, widzi obrazy z dzieciństwa. Wspomina pierwsze spotkanie z Łęcką w teatrze, nie
potra ł określić tego uczucia. Dla niej postanowił zostać bogaczem i w konsekwencji
tego, wyruszył zdobyć fortunę na wojnie z Bułgarią, mimo sceptycznych uwag znajomego
doktora Szumana (u którego leczył się z melancholii). Spotkał wysockiego, pracownika
przy rozładowywaniu towaru w warszawie, oferuje mu pomoc z racji na jego ciężką
sytuacje zatrudnia go do pracy przy powozach. Wraca do sklepu spotyka baronową
Krzeszowską, s nalizowanie transakcji przerywa pojawienie się barona krzeszowskiego, ,
męża podirytowanej kobiety. Mężczyzna po zakupie wielu towarów nakazał odesłanie ich
do domu. Przez całą tę scenę małżeństwo nie zamieniło ze sobą ani słowa. Po wyjściu
barona, Krzeszowska oznajmiła Wokulskiemu, iż był to jej mąż, z którym właśnie się
rozwodzi. Z kolei, gdy ona wyszła, wrócił baron z zapytaniem, o co „ta dama” pytała i co
mówiła. Nie uzyskał jednak od Wokulskiego odpowiedzi.

Mraczewski skomentował wyjście barona informacją o trwającej przeszło rok wojnie


małżeństwa, której powodem jest kamienica Łęckiego (kłócili się, kto ma ją kupić), w
której mieszkała baronowa. Wokulski nie mogąc wysłuchiwać ciągłych plotek subiekta,
jego uwag o socjalistach i Żydach - zwolnił subiekta z pracy. Na drugi dzień, w Wielki
Czwartek, do Wokulskiego przyszło małżeństwo Krzeszowskich (oddzielnie) z prośbą o
ponowne przyjęcie Mraczewskiego. Mimo wstawiennictwa Rzeckiego, Wokulski był
nieugięty i na wolne miejsce przyjął pana Ziębę.

fi
fi

You might also like