You are on page 1of 4

Dekonstrukcja podróży w „Demonie ruchu” Stefana Grabińskiego

Jeżeli topos podróży prowadzi do skojarzeń z opuszczeniem domu, bezpiecznej


przystani, wyznacza jej początek i koniec, w „Demonie ruchu” nie ma konwencjonalnego
powrotu, ani nawet początku – bohater zostaje bez swojej wiedzy jakby „wrzucony” w
podróż. Zdaje się, że znika z map, momentami sam nie wie, gdzie jest. Wchodzi w stan
„ucieczki”, nie rozumiejąc co się stało, budzi się w miejscu znacznie oddalonym od rodzinnej
Warszawy. Niekiedy powrót częściowej świadomości następuje jeszcze w drodze, jednak w
pełni Szygoń uświadamia sobie swoje położenie dopiero po definitywnym opuszczeniu
pociągu, najczęściej również po przespaniu się w jakimś nieznanym miejscu. W trakcie samej
jazdy trwa w transie, nie zdając sobie sprawy z bezcelowości swoich wypraw. Co więcej,
staje się jakby inną wersją siebie. A, biorąc pod uwagę fakt, że podróżuje będąc
nieświadomym, jak można by uznać, że w pełnym tego słowa znaczeniu jest w jakimś
miejscu i czasie?
4. września 1997 roku Derrida pisał do Malabou: „W pewnym sensie, być może nie
ma podróży godnej swego imienia z wyjątkiem tej, w której, we wszelkich sensach tego
słowa, gubimy się, napotykamy takie ryzyko, nawet bez podejmowania lub zakładania go.
[…] Ergo żadnego uprzywilejowania dla któregokolwiek z tych trzech słów: «Gdzie ja
jestem?»”1. Grabiński stara się zafundować swojemu bohaterowi podróż „godną swojego
imienia”. Oprócz zakwestionowania kategorii gdzie, w „Demonie ruchu” dekonstruuje się
również pojęcia ja i jestem.
Rozpoczynając od zakwestionowania istotności miejsca – zarówno jako kierunku, ku
któremu się w danej chwili poruszamy, jak i jako punktu odniesienia, orientacji – tej
przestrzennej oraz tożsamościowej. Szygoń nie wie dlaczego znalazł się w drodze, jak dotarł
do pociągu, co kierowało nim w wyborze stacji czy kierunku, brak mu świadomości celu:

W jakiejś chwili śpiący poruszył się niespokojnie, otworzył oczy i powiódł nimi
po otoczeniu; na moment odbił się na twarzy wyraz zdumienia i wysiłek
orientacji: podróżny jakby nie mógł zrozumieć, gdzie i dlaczego się tu znalazł.2

Jednak, co ciekawe, ten brak zorientowania wcale nie wywołuje paniki. Zdaje się on
być pogodzonym z rozwojem wypadków. Zaraz po przebudzeniu do niezrozumiałych

1
Krzysztof Hoffmann, Zawsze ku, nie od–do. Eksperyment, podróż i dekonstrukcja w „Biegunach” Olgi
Tokarczuk, Czas Kultury, Archiwum 10.10.2019
2
Stefan Grabiński, Demon ruchu, wolnelektury.pl, ss. 22
okoliczności powraca w stan półsnu, a na jego twarzy widać uśmiech „pobłażliwej
rezygnacji”3, podnosi się gestem „nakazującym zaniechanie” 4, w końcu na ustach pojawia się
znak „zniechęcenia”5 i „lekceważącej pogardy”6. W drodze bohater nie myśli o dotarciu do
jakiegokolwiek konkretnego miejsca, oddala się wizja domu. Takie pragnienie znalezienia
drogi powrotnej Catherine Malabou nazywa „Odysejowym paradygmatem podróży” 7,
w ramach którego podróż zamyka się pomiędzy dwoma stałymi pojęciami, punktem
wyruszenia i powrotu. Odyseusz musiał powrócić do domu, potwierdzić swoją tożsamość,
odsłaniając się przed rodakami. Podobnie każda podróż, aby zyskała miano wypełnionej
i kompletnej, musi łączyć się z powrotem, zatrzymaniem. Malabou nazywa ten stan
„powrotem do siebie”8. W tym sensie Grabiński nie domyka przed czytelnikiem podróży
Szygonia. Dodaje również, że jego poprzednie powroty wiązały się ze znużeniem,
zniechęceniem do codziennego życia. Po swoich „ucieczkach” mężczyzna zamykał się na
kilka dni sam ze sobą, może starając się znowu ustatecznić swoją tożsamość, uśpić na chwilę
Demona ruchu.
W trakcie podróży ten demon zdaje się przejmować kontrolę. Główny bohater staje się
inną osobą, pozbawioną przywiązania ze światem zewnętrznym, przestaje mieć znaczenie
punkt odniesienia. Podróż wydaje się pochłaniać go w całości. Niby jest, ale jego bycie nie
jest już określone czynnikami zewnętrznymi, jakimś ułożeniem czy rozpoznaniem w układzie
statycznej rzeczywistości; nie wiadomo kim dokładnie jest w podróży, jak zdefiniować to ja
podróżnego, pozbawionego punktu wyjścia i celu. Kiedy demon się budzi, wyrzuca go poza
porządek spójnego i ułożonego życia. Wydaje się, że aby móc nazywać się w pełni
podróżnym, trzeba wręcz stać się innym od tej codziennej wersji, oddalić się od siebie
samego. Chcąc stać się częścią ruchu, odrzucić należy jedną, zdefiniowaną tożsamość –
zamiast niej przybrać trzeba figurę wiecznego podróżnika, którego celem staje się podróż
sama w sobie, a nie wybrane miejsce na mapie. Jest to jakby rozproszenie podmiotowości.
Wyraźnie widać ten proces na przykładzie postaci przemieniającego się
naczelnika-konduktora. Jego osobowość ma efemeryczny charakter, pełna jest inności i tą
innością emanuje. W opowiadaniu nazwany jest „transformistą”9, z łatwością i w mgnieniu
oka przemienia swoją fizjonomię, dziwiąc tymi zmianami Szygonia. Różnorodność wcieleń
3
Tamże, s.22
4
Tamże, ss.22
5
Tamże, ss.22
6
Tamże, ss.22
7
Magdalena Hoły-Łuczaj, Recenzje książek i noty - Catherine Malabou, Ontologia przypadłości. Esej o
plastyczności destrukcyjnej, Argument, Vol. 7 (1/2017)
8
Tamże.
9
Stefan Grabiński, Demon ruchu, wolnelektury.pl, ss. 25
zrywa z obrazem homogenicznej tożsamości. Postać naczelnika-konduktora jest przykładem
ciągłych przemian następujących w drodze, ale też szerzej – w szeroko pojętej rzeczywistości;
co więcej wiążę się ona nierozerwalnie z pociągiem, czyli środkiem do odbywania podróży.
Tożsamość naczelnika-konduktora zlewa się z całym pociągiem, ergo – podróżą.
Poza zakwestionowaniem pojęć zamykających postacie oraz świat przedstawiony
w określonych ramach i dekonstrukcją toposu podróży, Grabiński wyraźnie zwraca też uwagę
czytelnika na samą koncepcję ruchu. Przebudzenie w pociągu nie daje odpowiedzi na pytanie
„gdzie ja jestem?” – ale ta odpowiedź nie pojawia się właśnie przez wzgląd na samą naturę
ruchu, którego przecież nie można zamknąć i określić jednym prostym gdzie, przyszpilić do
konkretnego miejsca, uczynić stałym. Tadeusz Szygoń bardzo dobrze to rozumie. Dla niego
i ruch pociągowy nie jest wystarczający – ciągle za wolny, wiecznie ograniczony jakimś
zamkniętym systemem. Rozmawiając z naczelnikiem-konduktorem stawia kolei wyraźne
zarzuty: „Jesteście przykuci do Ziemi”10. Bohater zdaje się dzielić z ruchem ciągłe pragnienie
pędu, przekraczania granic, pokonywania miejsc. Do pełnego zrealizowania tego pragnienia
prędkości nie wystarcza kolej, która w jego słowach jest tylko złudzeniem prawdziwego
ruchu, ludzką ułudą, a może i konstruktem więzienia dla naturalnie nieposkromionego pędu.
Jego frustracja niemożnością totalnego rozszerzenia horyzontów podróży i oddania ruchowi
całkowitej kontroli w końcu prowadzi do zbrodni. Równie ważny zdaje się sam akt, jak i jego
odbiorca. W końcu zamordowany zostaje zmieniający formy naczelnik-konduktor,
przedstawiciel kolei, czyli systemu kontrolującego ruch i podróż.
Na koniec, poświęcając jeszcze chwilę postaci zamordowanego, warto może dodać
słowa Derridy: „jeśli podróżuje się po to, aby się z czymś zetknąć, nie ma już żadnego
spotkania, nic się nie wydarza”11. W podróży zaplanowanej inność nie znajdzie dla siebie
miejsca. Natomiast Grabiński wrzuca swojego bohatera w niekontrolowane doświadczenia
podróżowania, przez co zdaje się wręcz zapraszać wszystko, co nieprzewidywalne i dziwne.
Taka konstrukcja potęguje też efekt grozy – przez brak planu oraz odpowiedzi na pytania
gdzie i dokąd, czytelnik nie dostaje żadnych przesłanek do wyobrażania sobie możliwych
wydarzeń. Oczywiście do wymiaru przestrzennego należy tutaj dodać również wymiar
czasowy. Czas wyruszenia w podróż jest dla bohatera opowiadania zupełnie
nieprzewidywalny i poza kontrolą. W związku z tym również czas spotkania z innym wypada
poza linearny czas istnienia i funkcjonowania bohatera. Dzieje się jakby poza strumieniem
jego życia. W efekcie, zza nieznanego horyzontu, w nieznanym miejscu i czasie, wyskoczyć
10
Stefan Grabiński, Demon ruchu, wolnelektury.pl, ss. 26
11
Krzysztof Hoffmann, Zawsze ku, nie od–do. Eksperyment, podróż i dekonstrukcja w „Biegunach” Olgi
Tokarczuk, Czas Kultury, Archiwum 10.10.2019
może dosłownie wszystko. Tak pojawia się naczelnik-konduktor, zderzony z nową
tożsamością Szygonia, ukształtowaną przez podróż i może pozwalającą się określić terminem
„Demon ruchu”.

Źródła:

Anna Burzyńska, Michał Paweł Markowski, Teorie Literatury XX wieku, Wydawnictwo


Znak, Kraków 2006

Krzysztof Hoffmann, Zawsze ku, nie od–do. Eksperyment, podróż i dekonstrukcja w


„Biegunach” Olgi Tokarczuk, Czas Kultury, Archiwum 10.10.2019,
https://czaskultury.pl/czytanki/zawsze-ku-nie-od-do-eksperyment-podroz-i-dekonstrukcja-w-
biegunach-olgi-tokarczuk/

Magdalena Hoły-Łuczaj, Recenzje książek i noty - Catherine Malabou, Ontologia


przypadłości. Esej o plastyczności destrukcyjnej, Argument, Vol. 7 (1/2017), ss. 191–197,
e-ISSN 2084–1043, p-ISSN 2083–6635

Stefan Grabiński, Demon ruchu, wolnelektury.pl, ss. 21-27

You might also like