Professional Documents
Culture Documents
pch24 Co Tydzien Numer 43
pch24 Co Tydzien Numer 43
8 LUTEGO 2019
CO TYDZI E Ń
MIĘSO.
CO IM TO
PRZESZKADZA?
# EKOLOGIZM 43
N
iegdyś rezygnacja z jedzenia mięsa była formą moty-
wowanego wiarą postu. Chrześcijanie przez wieki prak-
tykowali tę formę umartwiania ciała. W pewnych okresach
CO T YDZI E Ń
liturgicznych przybierała ona nawet wyjątkową surowość.
Znanym do dziś rodzajem tej pobożności jest obowiązująca
redaktor wydania
w piątki wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. Ma ona Michał Wałach
na celu zwrócić naszą uwagę na tajemnicę męki i śmierci redaguje zespół PCh24.pl
Pana Jezusa. Mimo takiej formy pokutnej pobożności chrze- skład i opracowanie graficzne
ścijanie – poza wyjątkowymi okresami – spożywali i nadal Konrad Kuś, Grzegorz Sztok,
Szymon Pipień
spożywają mięso.
na okładce wykorzystano zdjęcie
Dzisiaj, podobnie jak i przed wiekami, są na świecie osoby istockphoto.com
niejedzące mięsa. Ich motywacje często jednak różnią się od pobudek kierujących po-
bożnymi katolikami odmawiającymi sobie z miłości do Zbawiciela pysznych potraw.
Współcześnie wielu ludzi decyduje się na bezmięsną dietę z pobudek ideologicznych. TEN E-BOOK
Coraz częściej słyszymy o „prawach zwierząt”, a rozmaite gatunki odnajdują obroń-
ców. Niestety czasami można mieć nawet wrażenie, że jest ich więcej niż obrońców NIE
życia ludzkiego, co odzwierciedla trwający proces humanizacji zwierząt i dehuma- ZOSTAŁ
nizacji ludzi. Ekolodzy chcą nas przekonać, że jedzenie mięsa to zbrodnia, a część
SFINANSOWANY
z „zielonych” aktywistów w swoim radykalizmie sięga po terroryzm.
ZE ŚRODKÓW
Jak wobec wegańskiej ideologii powinien zachować się człowiek wierzący? Z jednej
strony nie trzeba jeść mięsa, aby być dobrym katolikiem. Z drugiej jednak można
UNII EUROPEJSKIEJ,
nie jeść mięsa z bardzo mrocznych pobudek. O panteistycznych, a więc pogańskich FUNDUSZY
motywacjach obrońców zwierząt pisze Marcin Jendrzejczak w tekście pt. „Hodowcy, NORWESKICH
rzeźnicy, fani schabowego, UWAGA! Idą po was ekologiści!”. Artykuł Bogdana Dobo- ANI ŻADNYCH
sza opisuje sytuację we Francji, gdzie „zieloni” napadają na sklepy z mięsem. Z kolei
PIENIĘDZY
Andrzej Solak w tekście „Polowanie na myśliwych” przygląda się kwestii łowiectwa.
W magazynie „PCh24 Co Tydzień” odnajdą Państwo także artykuł poświęcony we- PUBLICZNYCH.
getarianizmowi Szymona Hołowni. Zachęcam do lektury! POWSTAŁ TYLKO
Redaktor wydania DZIĘKI WSPARCIU
Michał Wałach PRZYJACIÓŁ
I DARCZYŃCÓW
PORTALU PCH24.PL
Spis treści
TEMAT NUMERU
DZIEJE SIĘ!
# EKOLOGIZM
NR 43
2 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
FOT.MAREK LAPIS/FORUM
Hodowcy, rzeźnicy, fani schabowego,
UWAGA! Idą po was ekologiści!
MARCIN JENDRZEJCZAK
Mięso to kluczowy składnik ludzkiej diety. Dziś jednak stało się obiektem nienawiści
z wielu stron. Ruchy ekologistów wszelkiej maści traktują spożywanie go jako zło nie-
mal absolutne. W walce o swoją absurdalną utopię nie przebierają w środkach.
Niejedzący mięsa istnieli od dawna. Nazywało się ich wegetarianami, a jeszcze do niedaw-
na – jaroszami. Współcześnie jednak wegetarianizm jest często czymś więcej niż tylko nie-
szkodliwym upodobaniem czy też – jak twierdzą niektórzy – dziwactwem. Niekiedy wiąże
się bowiem z prawdziwą furor teutonicus, dzikim gniewem wymierzonym przeciw myśliwym,
firmom mięsnym czy rzeźnikom.
Rzeźnik tradycyjnie kojarzył się z mroczną i brutalną postacią. Współcześnie jednak to on
stał się obiektem ataków. Pod koniec marca 2018 roku pewien wegański aktywista pochwalił
wręcz dokonany przez islamistów mord, którego ofiarą padł rzeźnik.
O mężczyźnie zamordowanym w supermarkecie w Trebes powiedział, że „należało mu się”,
a jego zamach uznał za wymierzenie sprawiedliwości. Ponadto w kwietniu 2018 roku 7 skle-
pów mięsnych w znajdującym się pod Paryżem departamencie Hauts-de Seine pomalowano
czerwoną farbą (o czym w lipcu 2018 pisał na naszych łamach Bogdan Dobosz).
KFC jako zło absolutne
W ostatnich latach głównym obiektem nienawiści obrońców zwierząt stało się KFC. W kam-
panię przeciwko niemu zaangażowała się organizacja PETA a wraz z nią gwiazdy takie jak Sir
Paul McCartney, „czcigodny” Al Sharpton i inni. Jej zwolennicy na stronie kentuckyfriedcru-
elty.com w przerażających słowach opisywali to, co KFC robi z kurczakami. I zachęcali do we-
ganizmu. Firma została nawet określona mianem największej na świecie „fabryki cierpienia”.
Czyż na podobną litościwość możemy liczyć w przypadku ochrony życia poczętego?
NR 43
3 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
POLONIA CHRISTIANA
NR 43
5 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
FOT.MACIEJ BIEDRZYCKI/FORUM
Czy katolik może jeść mięso?
Szymon Hołownia wie swoje
TOMASZ FIGURA
Uchodzący za celebrytę Szymon Hołownia ogłosił jakiś czas temu, że jest wegetariani-
nem. Zrobił to przy okazji wydania swojej najnowszej książki „Boskie zwierzęta”, która
ma nas przekonać do tak niezwykle oryginalnych postulatów, jak choćby ten, że zje-
dzenie steka to bestialstwo, a pies w budzie to… akt przemocy.
Hołownia uchodzi nie tyle za celebrytę, ile „katocelebrytę”, który chętnie przyznaje się do
wiary usiłując zarazem pogodzić z nią świat showbiznesu. Jest więc tym „fajniejszym ka-
tolikiem”, co to nie epatuje tematami grzechu czy walki duchowej, ale pogłaska po główce,
skrytykuje ojca Rydzyka i okaże się całkiem miłym, a przy tym niespecjalnie wymagającym
człowiekiem. Ot, twór medialny na użytek wielkomiejski, gdzie wymaganie określonych po-
staw etycznych nie jest specjalnie w modzie.
Wegetarianizm i walka o prawa zwierząt stały się najwyraźniej nowym elementem wizerun-
kowych rozgrywek Szymona Hołowni. Jego wielki „oburz” na ubojnie, złe traktowanie zwie-
rząt i w ogóle ich generalną poniewierkę, uczynił z tego – inteligentnego skądinąd publicy-
sty – infantylnego gadułę, plotącego cokolwiek mu ślina na język przyniesie. Życiu zwierząt
zdążył nawet nadać eschatologiczny wymiar, opowiadając synkretyczne dyrdymały o jakiejś
tęczy i tym podobnych głupotach, które zwierzątka mają zobaczyć – czy też przekroczyć – po
swojej śmierci. Przyjąwszy jego punkt widzenia, należałoby od razu założyć, że każdy, kto
w niedzielę wsunął kotleta lub na śniadanie połknął kanapkę z szynką, miał na talerzu… ka-
wałek męczennika. Absurd? No pewnie.
Dzik i cyklista
Szymon Hołownia z pewnością jest szczęśliwym człowiekiem, skoro ma czas i ochotę zajmo-
wać się pośmiertnym losem zwierząt. Obficie cytuje przy tym formułki ze świętych Kościoła,
chełpiąc się, że odkrywa coś nowego, gdy tymczasem jedynie powtarza to, co Kościół głosił od
dawna: że zwierzęta są stworzeniem Bożym.
NR 43
6 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
Nie chodzi o to, żeby bagatelizować alarm, jaki Hołownia podnosi w kwestii znęcania się nad
zwierzętami. Jeżeli w jakiejś ubojni czy gospodarstwie domowym zwierzęta są dręczone, to
rzecz jasna sadyści zasługują na karę. Musimy jednak dostrzec różnicę między wypowiada-
niem tej „oczywistej oczywistości” (osobiście nigdy nie słyszałem, by ktokolwiek publicznie
chwalił dręczenie zwierząt i cieszył się przy tym poparciem opinii publicznej), a pisaniem
książek i udzielaniem wywiadów na temat tego, jak to biedne i nieszczęśliwe stworzonka
przerabiane są na parówki.
Trudno przy tym nie zauważyć, że Hołownia nigdy nie był tak zacięty i waleczny w innych,
bardziej istotnych sprawach. Czy ktoś przypomina sobie, by prowadził on równie intensywne
działania medialne chociażby w obronie nienarodzonych dzieci, których bestialskie zabija-
nie jest, przez wiele osób z celebryckiego środowiska Hołowni, nazywane „prawem kobiet”?
Żeby była jasność: nikt tutaj nie twierdzi, iż Hołownia pochwala aborcję. Nie sposób jednak
zapomnieć, iż wiele uwagi poświęca on walce o prawa zwierząt, pomijając przy tym kwestię
pogardy, z jaką współczesny świat traktuje kilku czy kilkunastotygodniowego małego czło-
wieka.
Pewnie, ktoś zaraz powie, nie sposób zajmować się wszystkimi tematami. A i owszem – padnie
odpowiedź – ale jednak łatwiej ogłosić się wegetarianinem i cieszyć się poklaskiem celebryc-
kiego środowiska, które uwielbia podobne deklaracje, niż przypomnieć o pladze rozwodów
wśród ludzi znanych z tego, że są znani czy o prawach nienarodzonych do życia, zwłaszcza
w okresie, gdy prolajferzy biją się z „konserwatywną” władzą o zakaz aborcji. Łatwiej jest,
przyznają Państwo, w środowisku w jakim obraca się Hołownia, przepraszać dzika za polski
rząd, niż temu rządowi wypowiedzieć wojnę o życie nienarodzonych dzieci. Wielkomiejski
„wegetarianin i cyklista” z radością oklaskuje już zapewne Hołownię za jego odważne poglą-
dy i podejmowanie trudnych tematów walki o życie dzika. Tylko pogratulować, nieprawdaż?
Namieszać w głowie
Inna sprawa, że Hołownia ma także innego odbiorcę – tego, który wiarę traktuje serio. I ta-
kiemu, niestety, jego heroiczna obrona zwierzątek solidnie namiesza w głowie. Publicysta
nie ukrywa bowiem, że po śmierci spotkamy w niebie nasze pieski, chomiczki i inne krówki.
Hołownia usiłuje udowodnić swoim odbiorcom, iż człowiek nie jest istotą wyższą, wyrastają-
cą ponad naturę, lecz stanowi jej element, dokładnie taki sam, jak piesek, pszczółka czy inne
stworzenie. Zaznacza jednocześnie, że miłość człowieka do zwierząt wyśmiewają głównie
nieczuli na takie sprawy „prawicowi publicyści”. Kimkolwiek są ci, których Hołownia lokuje
po stronie swoich przeciwników, warto nadmienić, iż wcale nie trzeba być żadnym „prawico-
wym publicystą”, by dostrzec iż tezy Hołowni wpisują się w nurt animal studies – pseudonauki
i ideologii, postulującej de facto konieczność emancypowania zwierząt spod władzy człowieka.
Ci, którym bliska jest owa ideologia, właśnie w katolikach – podobnie jak Szymon Hołownia
w „prawicowych publicystach” – dostrzegają nierzadko „kłopotliwy element” zakłócający
pożądany przez nich, wykoślawiony model relacji człowiek-zwierzę.
A przecież wystarczy sięgnąć do klasyki, czyli św. Tomasza z Akwinu, by przekonać się, iż ka-
tolik – co do „prawicowych publicystów” niżej podpisany nie wypowiada się – nie powinien
w żaden sposób gardzić zwierzętami, ani znęcać się nad nimi. To grzech, wszak są one, ponad
wszelką wątpliwość, stworzeniami Bożymi. Jednak, i tu niezawodne okazują się Tomaszowe
uporządkowanie i zamiłowanie do gradacji wszystkiego i wszystkich, są to – podobnie jaka
NR 43
7 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
cała natura – istoty niższe niż człowiek, a w związku z tym poddane jego władzy. W swoim
wywodzie Doktor Anielski dzieli duszę na rozumną, instynktowną i wegetatywną. Jak można
się domyślić, tę pierwszą posiada człowiek i tylko ona może zostać zbawiona. Instynktowna,
którą posiadają zwierzęta, umiera wraz z nimi, podobnie wegetatywna. Jako istota wyższa,
człowiek może zatem wykorzystać zwierzę do swoich celów, o ile nie są to cele grzeszne, jak
chociażby sadystyczna satysfakcja.
Wszyscy, którzy z pasją zaczytują się w mądrościach Hołowni na temat zwierząt, powinni
zatem nieco ochłonąć. Ów „katocelebryta” nie odkrywa niczego nowego – Kościół na temat
zwierząt od dawna ma określone stanowisko. I jest to po prostu zdroworozsądkowe spojrze-
nie, zakładające właściwy porządek natury. Z tego punktu widzenia, prawdę mówiąc, to mało wróc do
spisu treści
istotne co je, a czego nie je Szymon Hołownia. Nie dajmy sobie jednak wmówić, że rozważa-
nie kwestii jedzenia mięsa stanowi, z katolickiego punktu widzenia, jakąś ważną zagwozdkę
moralną. Prawdę mówiąc, są to sprawy kompletnie nieistotne. Dlatego sztućce w dłoń i do
mięsa! Współczesny świat stawia nam bowiem znacznie poważniejsze wyzwania moralne niż skomentuj na
PCh.24.pl
kawałek steka.
POLONIA CHRISTIANA
NR 43
8 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
Od wielu tygodni Francja jest widownią nowej fali ataków skierowanych przeciw… skle-
pom mięsnym. Stoją za nimi radykalni przedstawiciele ruchu wegan. Francuska Konfe-
deracja Rzeźników zwróciła się nawet do ministra spraw wewnętrznych o ochronę.
Incydenty różnego typu mnożą się. Głównie chodzi o akty wandalizmu, niszczenie witryn
sklepowych, malowanie obraźliwych napisów. Bywają jednak i symptomy groźniejsze. Pod
koniec marca, wegański działacz na rzecz tzw. praw zwierząt skomentował śmierć rzeźnika
zabitego w czasie ataku terrorystów islamskich w supermarkecie w Trèbes, słowami, że mu
„się to należało”: „czy zabójstwo mordercy przez terrorystę szokuje? Nie mam dla niego żad-
nego współczucia, to sprawiedliwość”. O sprawie zrobiło się głośno, a autor tych słów został
nawet skazany przez sąd na 7 miesięcy więzienia w zawieszeniu. Jego przypadek pokazuje
jednak, jak daleko ideologia wegańska zaczyna rozpalać nienawiść społeczną i staje się przy-
czyną otwarcia nowego frontu przemocy we francuskim społeczeństwie.
Stosowanie przemocy przybiera jednak i konkretne formy. W kwietniu siedem sklepów mię-
snych, ale także sklep rybny w podparyskim departamencie Hauts-deSeine pomalowano
czerwoną farbą. Głośno było też o ataku na sklep mięsny „L’Esquermoise” w centrum Lille,
który miał miejsce w maju. „Strażnicy praw zwierząt”, którzy na forach społecznościowych
przyznają się do weganizmu, spryskali farbą wystawę, którą dodatkowo częściowo stłuczono.
Szef stowarzyszenia rzeźników północnej Francji Laurent Rigaud, oświadczył, że wypisywa-
nie haseł przeciw konsumpcji mięsa zdarzało się już w roku ubiegłym, ale wtedy jeszcze nie
wybijano wystaw. Kamery przemysłowe zarejestrowały trójkę napastników, ale jak dotąd po-
licja nikogo nie zatrzymała. Cech rzeźniczy zwrócił się w sprawie ochrony sklepów mięsnych
do prefekta. Przyszły jednak kolejne ataki. 26 czerwca zaatakowano sklep mięsny w w Angers
(Maine-et-Loire). Na fasadzie wymalowano hasło: „mięso = morderstwo”.
NR 43
9 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
Tym razem Konferedacja Rzeźników i Producentów Garmażerii (CFBCT) zwróciła się już bez-
pośrednio z prośbą o ochronę i ukrócenie działań rewolucyjnych wegan do szefa MSW Ge-
rarda Collomba. Szef syndykatu Jean-François Guihard napisał, że ma nadzieję, że rząd jak
najszybciej powstrzyma szerzącą się „przemoc fizyczną, werbalną i moralną” skierowaną
przeciw sprzedawcom mięsa i jego wyrobów. Związek CFBCT skupia 18 000 rzeźników i pro-
ducentów wyrobów mięsnych z całej Francji. W liście zwrócono także uwagę na zachowanie
mediów, które często sympatyzują i bagatelizują ataki na ich sklepy. Szef MSW wyznaczył na
spotkanie z cechem rzeźników swojego przedstawiciela, który przyjmie związkowców 3 lipca.
Oficjalne stowarzyszenia wegan odcinają się od tak radykalnych działań i ataków na sklepy.
„To nie są nasze sposoby działania. Jesteśmy zasmuceni i przeciwni wszelkim aktom prze-
mocy” – mówi Brigitte Gothière, współzałożycielka stowarzyszenia wegańskiego L214 (nu-
mer paragrafu kodeksu rolnego mówiący o ochronie zwierząt). Twierdzi, że weganie opowia-
dają się za działaniami pacyfistycznymi i są nastawieni na akcje mające zmieniać mentalność
ludzi. Dodaje, że „niszczenie witryn nie posunie do przodu spraw zwierząt”. Sympatia więk-
szości mediów rzeczywiście wydaje się tu stać po stronie wegan. Niektóre tytuły pozwalają
sobie na spekulacje o tym, że rzeźnicy wyolbrzymiają zagrożenie, bowiem rozwój weganizmu
przyczynia się do spadku ich obrotów.
Liczbę wegan ocenia się we Francji na około 200 tys. osób. Niektóre dane twierdzą, że wege-
tarianie stanowią około 3 proc. społeczeństwa, a weganie od 1 do 2 proc. Średnia konsumpcja
mięsa na głowę statystycznego Francuza wynosiła w 1998 roku 93,6 kg, a w roku 2017 – 84,3
kg. Różnica ta może jednak być spowodowana np. wzrostem cen mięsa czy pauperyzacją spo-
łeczeństwa. Można tu dodać, że na początku XX wieku Francuz jadł około 40 kg mięsa na rok
i bynajmniej o weganizmie mu się jeszcze nie śniło.
Prawdą jest natomiast fakt, że ruch wegański zyskuje zwolenników. Ma to związek z mod-
nym dziś zainteresowaniem dietetyką, powiązaniem takiego trybu życia z ekologią czy tro-
ską o dobrostan zwierząt. Ideologizacja ruchu oparta jest na kilku fałszywych przesłankach,
od zjawiska antropomorfizacji zwierząt, po zanegowanie istnienia hierarchii gatunków. We-
ganizm staje się ideologią, która ma prowadzić, zgodnie z jej neomarksistowskim tłem, do
„prawdziwej zmiany społeczeństwa”.
Pojawiła się także definicja, że „jest to ruch sprawiedliwości społecznej, który ostatecznie ma
na celu uwolnienie zwierząt z ludzkiego jarzma” (Valéry Giroux i Renan Larue w pracy „Que
sais-je?”), za którą podąża postulat przyznawania zwierzętom pozytywnych praw. Sprawa
bywa łączona z tematem „walki z globalnym ociepleniem” i ruchem „antyfuterkowym”.
Radykałowie tego ruchu dodają, że „weganizm to nie pomysł na życie, ale moralność i filo-
zofia, które mają wartość uniwersalną. Z tego względu nie podlegają one żadnym negocja-
wróc do
cjom i kompromisom”. Przewidują triumf swojego ruchu w „perspektywie 20-40 lat przez spisu treści
rewolucję”, ponieważ chodzi przecież o „ocalenie planety”. Na razie można się uśmiechnąć,
a sami weganie przyznają, że „społeczeństwo nie jest jeszcze do tego gotowe”. Co prawda
zalatuje to kolejnym ideologicznym widmem pałętającym się za Marksem po Europie, ale jak
skomentuj na
widać lewicowym naprawiaczom świata paliwa w XXI wieku raczej nie zabraknie. PCh.24.pl
NR 43
10 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
FOT.ANDRZEJ SIDOR/FORUM
Polowanie na myśliwych
ANDRZEJ SOLAK
Przez wieki polowania były traktowane jako męska rozrywka, substytut walki z wro-
giem, pozwalający wykazać się odwagą i sprawnością w posługiwaniu orężem również
w czasach pokoju.
„Równie myśliwi wielcy jak sławni rycerze,
Czyli wroga ścigali, czyli dzikie źwierzę”
- pisał wieszcz. Nasza poezja i literatura piękna pełne są opisów łowów. Pokolenia czytel-
ników z zapartym tchem śledziły chwackie czyny Zbyszka z Bogdańca, który sprawnie roz-
prawił się z niedźwiedziem, zaś spotkania z turem omal nie przypłacił życiem. Strzeleckie
przewagi Stasia Tarkowskiego nie raz ocaliły jego karawanę zagubioną w dżunglach Czarne-
go Lądu. W najsłynniejszym polskim eposie narodowym Ksiądz Robak daje popis łowieckich
umiejętności, ratując z niedźwiedzich pazurów ostatniego z Horeszków:
„Gdym drżał, gdym się do cyngla dotknąć nie ośmielił,
On mi z rąk flintę wyrwał, wycelił, wystrzelił:
Między dwie głowy strzelić! sto kroków! nie chybić!
I w sam środek paszczęki! tak mu zęby wybić!
Tymczasem dzisiaj Internet pełen jest obraźliwych określeń myśliwych i wezwań sformu-
łowanych z agresją typową dla wojujących tolerastów. „Bestialscy mordercy zwierząt”, „maka-
bryczne hobby”, „morderczy proceder”, „zwierzęcy holokaust”, „nie podaję ręki myśliwemu” – to
tylko niektóre z nich. Tylko czekać, aż rozgrzani eko-aktywiści zdemaskują wspomnianych
tu literackich chwatów, jako tępych osiłków zbrodniczo eksterminujących zagrożone gatunki
„braci mniejszych”.
NR 43
11 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
Prawo do życia
Wśród znanych mi przeciwników łowiectwa jedynie znikoma mniejszość jest wegetariana-
mi.
Pozostali uroczyście potępiają odstrzał saren czy dzików, ale nie rozciągają już owych miło-
siernych uczuć na zarzynane wieprzki i drób. W efekcie animalsi potrafią głośno perorować
o prawie zwierząt do życia, równocześnie sięgając do półmiska z wędliną z supermarketu.
Tymczasem zakaz zabijania „wszystkich istot żywych”, potraktowany na serio, musi prowadzić
do pytań o sposób traktowania przez człowieka również much, pluskiew, szczurów, a choć-
by i wirusów chorobotwórczych. Póki co, jeszcze nie słychać protestów wobec domniemanej
zbrodniczości akcji deratyzacyjnych i dezynsekcyjnych, ale licho nie śpi. Wszak sens istnie-
nia grup „radykalnych” opiera się na stałym przesuwaniu granicy i licytowaniu się radyka-
lizmem na tle konkurencji.
„Zieloni” aktywiści z lubością biją w chrześcijan, za stosowanie się do Bożego nakazu: „Bądź-
cie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali
nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po zie-
mi” (Rdz. 1,28). Niejeden samozwańczy „ekspert” przeciwstawia krwiożerczych katolików
pełnym tolerancji i miłości wyznawcom religii Wschodu, co to nawet komara nie ukatrupią,
tylko odganiają uprzykrzonego natręta, pilnie bacząc, by nie zrobić mu krzywdy. Zadziwiają-
ce, że „eksperci” nie ogłosili postępkiem wątpliwym moralnie także odpędzenia bzyczącego
krwiopijcy. Toż przecie taki brak altruizmu skazuje nieszczęsnego owada na pewną śmierć
głodową.
Prawdziwi obrońcy
Polska jest prekursorem planowej ochrony zwierzostanu.
Około 1020 roku książę Bolesław Chrobry wziął pod opiekę bobry. Ograniczenia polowań na
zagrożone gatunki podejmowali m.in. Władysław Jagiełło, Zygmunt II August, Stefan Batory
i Zygmunt III Waza. Przy tym, co warto podkreślić, nasi władcy byli przeważnie zapalonymi
myśliwymi.
Tu dotykamy istoty problemu. Właściwie zorganizowana gospodarka łowiecka ma pozytywny
wpływ na stan populacji fauny. Dlaczego? Zwierzakom nie pomoże okazjonalna akcja wy-
gadanych aktywistów, którzy pomachają flagą i pokrzyczą coś do kamery, a potem pójdą na
piwo w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, wielbić swoje medialne męstwo. Nie, opieka
nad zwierzyną (dokarmianie, przeciwdziałanie chorobom, odstrzał szkodników, walka z kłu-
sownictwem itd.) to harówka przez okrągły rok, i właśnie tym również zajmują się myśliwi.
Łowcom zależy, aby mieli na co polować, więc są zmotywowani do tej pracy.
Historia zna przykłady barbarzyńskich eksterminacji zwierząt (bizon, kwagga, gołąb wę-
drowny…). Jednak owe bezmyślne rzezie nie miały nic wspólnego z prawidłowo zorganizo-
wanym łowiectwem, opartym na wiedzy naukowej i regulacjach prawnych. Dziś dzikiej faunie
zagraża postępująca urbanizacja, likwidująca olbrzymie połacie lasów i innych mateczników;
takoż rozwój rolnictwa i przemysłu, stale zwiększający się ruch kołowy (w tym sieć nowych
dróg i autostrad przecinających dotychczasowe terytoria). Ogromna część społeczeństwa jest
uczestnikiem bądź beneficjentem takich działań; wygodnie jest jej szukać kozłów ofiarnych
w osobach myśliwych.
NR 43
12 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
Wśród wyjątkowo absurdalnych zarzutów stawianych polskim nemrodom jest i ten, o rze-
komym „wymordowaniu” populacji zajęcy, których liczba spadła zastraszająco w ostatnich
latach. Oskarżyciele nie mają pojęcia o destrukcyjnej roli, jaką odegrało tu choćby zwiększe-
nie wykorzystania środków chemicznych w rolnictwie czy mechanizacja prac polowych. Nie
potrafią skojarzyć zajęczej zagłady z obserwowanym wzrostem pogłowia lisów (co z kolei
wyniknęło z systematycznego wykładania szczepionek przeciw wściekliźnie, jak i… zreduko-
wania odstrzału tych drapieżników).
Słonie Kenyatty
Zapewne każdy z nas słyszał „głębokie” przemyślenia w rodzaju: „Kto strzela do zwierząt, ten
łatwo będzie strzelał do ludzi! To właśnie tacy osobnicy tworzyli załogi obozów koncentracyjnych!”
Od razu stają przed oczami wrażliwi miłośnicy zwierząt, jak Adolf Hitler czy Bolesław Bierut,
z czułością dokarmiający małe sarenki w obecności kamer…
W 1977 roku w świetle kamer zapragnął stanąć przywódca Kenii, prezydent Jomo Kenyatta.
Aby przypodobać się „obrońcom środowiska”, wprowadził zakaz polowań. Animalsi z całego
świata piali z zachwytu. Przewidywania specjalistów były ponure. Eustachy książę Sapieha,
ciężko pracujący na emigrancki chleb jako zawodowy myśliwy w Afryce, wspominał: „Wie-
dzieliśmy, że ta decyzja miała mało wspólnego z ochroną zwierzyny i była czysto polityczna; (...) orze-
kliśmy, że to koniec zwierzyny w ciągu pięciu lat.”
Do tamtego momentu dzika fauna była dla Kenii źródłem znacznych dochodów. Z całego
świata przyjeżdżali łowcy, płacący dewizami za porcję mocnych wrażeń i trofeów. Dlatego
w interesie państwa było utrzymanie licznego zwierzostanu. Wielkość odstrzału corocznie
określali naukowcy, zaś polowania odbywały się pod okiem zawodowych „hunterów”, przy
ścisłym przestrzeganiu sezonu ochronnego. Uzyskane dochody szły na rozwój parków na-
rodowych i rezerwatów, na stałą opiekę nad zwierzyną, również na wypłatę rekompensat
dla miejscowej ludności, której dzikie monstra dewastowały pola uprawne i porywały żywy
inwentarz.
Dekret prezydenta Kenyatty zakończył ten błogostan. Wprowadzenie zakazu polowań podcię-
ło źródła finansowania opieki nad fauną. Nie było z czego opłacić naukowców, ani strażników
zwalczających kłusownictwo. Rolnicy i hodowcy, którym zaprzestano wypłaty odszkodowań,
musieli jakoś przeżyć i utrzymać swe rodziny, więc przy każdej okazji tępili dzikiego zwierza,
widząc w nim tylko szkodnika.
Zaniechanie kontrolowanego odstrzału słoni w parkach narodowych doprowadziło do ich
nadmiernego rozmnożenia. Dorosły słoń spożywa codziennie do 200 kg pokarmu, potrzebuje
też 200 do 300 litrów wody. Wkrótce zabrakło dla nich pożywienia. W ciągu kilku lat wyginęło
82 proc. kenijskich słoni i 95 proc. nosorożców.
Zagłada zwierzostanu w Kenii (i w innych krajach afrykańskich, w których wprowadzono
zakaz polowań) dobitnie pokazała, do czego może doprowadzić fanatyzm radykalnych ekolo-
gów. Znamienne, że w krajach, w których poniewczasie przywrócono dawny system polowań,
ilość zwierza zaczęła szybko rosnąć. Ponownie myśliwi okazali się największymi, najskutecz-
niejszymi obrońcami „braci mniejszych”.
NR 43
13 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
Wilki i barany
Starzy górale mawiali: „Kto lituje się nad wilkiem, temu brak litości dla owieczek”. Praw-
dziwość tego porzekadła sprawdziła się we współczesnej Francji.
Tamtejsze wilki wytępiono przed II wojną światową. W 1992 roku władze nad Sekwaną po-
stanowiły odbudować leśne watahy. Padły znane argumenty o zwiększaniu bioróżnorodności,
o drapieżnikach jako naturalnych selekcjonerach utrzymujących w dobrej kondycji populację
jeleniowatych i dzików (poprzez wyłapywanie słabszych i chorych osobników), itp. Po latach
po galijskich lasach biegało już dobre trzy setki basiorów i wader.
Nie przewidziano jednego. Wilk (w przeciwieństwie do jego „miastowych” entuzjastów, któ-
rzy widzieli wilka tylko w zoo, ewentualnie w ckliwym programie telewizyjnym) nie jest na-
iwniakiem. Po co miałby uganiać się za jeleniami i sarnami, skoro dosłownie pod nosem pasą
mu się stada owiec – bezbronnych, nieruchawych, pozbawionych możliwości ucieczki?
Część drapieżców wyspecjalizowała się w mordowaniu zwierząt hodowlanych. W jednym tyl-
ko 2016 roku francuskie wilki zagryzły aż 10 000 owiec.
Hodowcy błagali o częściowe zredukowanie watah poprzez odstrzał choćby kilkudziesięciu
osobników. Poparli ich myśliwi. W odpowiedzi zgodnym chórem zawyła sfora… obrońców
praw zwierząt. Kiedy zdesperowani hodowcy we Francji (również w Niemczech) zapowie-
dzieli strzelanie do drapieżców wdzierających się na ich prywatne tereny, ściągnęli na siebie
gromy ze strony urzędników Unii Europejskiej, lewicy i ekologów. Włościan pouczono suro-
wo, że „nie żyją na Dzikim Zachodzie” (innymi słowy ubicie szkodnika na prywatnym gruncie
uznano za bezprawie!).
W tej historii rzuca się w oczy schizofreniczna postawa tzw. obrońców praw zwierząt. Prze-
cież francuskie wilki urządziły istną rzeź udomowionych „braci mniejszych”. Niby czemu
trzysta egzystencji wilczych ma stanowić większą wartość niż dziesięć tysięcy owczych?
Trzymając się rewolucyjnej poetyki postępaków, można rzec, że animalsi zaserwowali nam tu
jakiś międzygatunkowy szowinizm, wilczy supremacjonizm, owczą dyskryminację, animal-
sowe naziolstwo!
Druga Syria
Myśliwi gryzą w oczy lewaków, jako że obalają mity związane z bronią palną.
Gdy mowa o dostępie obywateli do broni, natychmiast ujawnia się u nas szeroki front poli-
tyków uznających Polaków za nację krwiożerczą, nieodpowiedzialną, a w najlepszym razie
pogrążoną w jakimś emocjonalnym niedorozwoju. Jak bowiem tłumaczyć te wszystkie argu-
menty: „Dać Polakom broń, to się pozabijają!”, „Więcej legalnej broni oznacza więcej przemocy na
ulicach”, „Społeczeństwo musi najpierw dojrzeć!”(jakim sposobem ludzie mają dojrzeć do posia-
dania broni nie mając z nią kontaktu – tego dokładnie nie wiadomo).
„- Nasz kraj zamieni się w drugą Syrię!” – kraczą oponenci (dekadę temu straszyli nas „drugim
Afganistanem”, wcześniej zaś „drugą Jugosławią”).
Tymczasem w rękach polskich łowców znajduje się ponad 300 tysięcy śrutówek i sztucerów,
w tym wiele tysięcy egzemplarzy z celownikami optycznymi, które z powodzeniem mogłyby
NR 43
14 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
posłużyć za broń parasnajperską. I co? Mimo pokaźnego arsenału w prywatnych rękach, lasy
jakoś nie spływają krwią bratnią, na ulicach nie szaleje wojna domowa, a przedstawiciele
braci łowieckiej nie odstrzeliwują skonfliktowanych z nimi sąsiadów. Mimo iż myśliwi mają
być, w zależności od inwencji afektowanych oskarżycieli, „ludźmi ogarniętymi morderczym sza-
łem” bądź też „zimnymi psychopatami”…
Prawda, że świat nie jest idealny. Niekiedy słychać sarkania na nowobogackich, którzy ety-
kę łowiecką mają za nic. Sporadycznie zdarzają się postrzelenia ludzi, wynikające z czyjejś
(strzelca lub ofiary) nieostrożności, głupoty czy po prostu nieszczęśliwego zbiegu okolicz-
ności. Jednakże przypadki nieuzasadnionego użycia broni bywają także wśród policjantów,
żołnierzy czy pracowników ochrony. W naszym kraju nieporównanie częściej niż od ran po-
strzałowych ludzie giną w wypadkach komunikacyjnych, jakże często z winy nieodpowie-
dzialnych kierowców - a przecież nikt myślący nie obwinia z tego powodu rzeszy uczciwych
użytkowników automobilów, ani nie żąda zakazu posiadania pojazdów mechanicznych.
Czas umierania
Tak naprawdę nagonka na łowiectwo to kolejna odsłona pacyfistycznego kulturkampfu.
wróc do
spisu treści
To przejaw choroby naszych czasów, w których egzaltowani młodziankowie doznają omdleń,
gdy ktoś każe im wziąć do ręki „narzędzie służące do zabijania” i mierzyć do tarczy przedsta-
wiającej sylwetkę człowieka bądź zwierzęcia. Zniewieścienie społeczeństw Zachodu dawno
przekroczyło punkt krytyczny, z którego to faktu ktoś z pewnością nie omieszka skorzystać. skomentuj na
PCh.24.pl
Natura bowiem nie znosi próżni.
POLONIA CHRISTIANA
NR 43
15 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
GRZEGORZ KUCHARCZYK
Legendarne dzieje początków III Rzeczypospolitej mówią o tym, jak to „Polacy z różnych
stron sporu politycznego potrafili porozumieć się przy Okrągłym Stole”. Tak wykuwał się
„kompromis Okrągłego Stołu”, który legł u podstaw „procesu demokratycznego w Pol-
sce” (A. Michnik) a „polski Okrągły Stół stał się inspiracją dla wielu zwaśnionych grup na
świecie” (A. Kwaśniewski). Autorzy tych klechd i baśni, jak przystało na gatunek literac-
ki, który reprezentują, piszą o „cudzie Okrągłego Stołu” (A. Michnik), rzewnie wspomi-
nając czasy, gdy jako „wierni giermkowie Okrągłego Stołu” w charakterze asystentów
takich herosów jak „Bronisław Lwie Serce” (dla niewtajemniczonych: Bronisław Gere-
mek) wykuwali wspólnie „kompromis”. Wyrażają zarazem przekonanie, że „bez [Okrą-
głego ] Stołu komunizm skończyłby się w Polsce później i gorzej” (P. Pacewicz).
Tyle świat dziejów bajecznych. Przejdźmy jednak do realnej historii początków „polskiej
transformacji”, której spektakularnym (choć nie jedynym) przejawem były rozpoczęte 6 lu-
tego 1989 roku przy świetle kamer rządowej telewizji rozmowy przy dużym okrągłym stole
ustawionym w Pałacu Namiestnikowskim w Warszawie. Zasiadła przy nim część opozycji
solidarnościowej reprezentowana przez Lecha Wałęsę i skupieni wokół niego „doradcy” wy-
wodzący się z grona dawnych partyjnych rewizjonistów (komuniści rozczarowani komuni-
zmem) ze stroną rządową reprezentowaną przez szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka.
W ostatnich latach nasza wiedza o okolicznościach towarzyszących początkowi rozmów
znacznie się poszerzyła. Udostępniona przez wdowę po szefie komunistycznej bezpieki teczka
pracy TW „Bolka” pozwala przypuszczać, że za okrągłym stołem zasiadł oficer prowadzący
(realnie patrząc) ze swoim osobowym źródłem informacji, które regularnie wygrywało w to-
tolotka. Już sam ten fakt pewnej służbowej podległości istniejącej między dwoma głównymi
kontrahentami negocjacji rzuca całkiem nowe światło na genealogię „okrągłowostołowego
cudu” i pracujących nad jego sprokurowaniem rozmaitych „giermków”.
NR 43
16 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
Z kolei ujawnione parę lat temu dokumenty informujące o poufnych kontaktach między Jac-
kiem Kuroniem, funkcjonującym w propagandzie PRL na użytek maluczkich jako „ekstrema,
z którą nigdy nie zasiądziemy do rozmów”, a funkcjonariuszami komunistycznej bezpieki
(słynnym Lesiakiem właścicielem niemniej znanej szafy) bezpośrednio przed Okrągłym Sto-
łem, są dodatkowym dowodem wielkiej inscenizacji, która rozpoczęła się 6 lutego 1989 roku.
Inscenizowany był sprzeciw władz PRL wobec „ekstremistów w rodzaju Kuronia i Michnika”,
inscenizowana była sytuacja zasiadania przy stole dwóch skonfliktowanych stron (w rzeczy-
wistości bardzo dobrze i całkiem intymnie znały się od lat), inscenizowane było wreszcie
miejsce. Jak wiadomo wszystkie najważniejsze ustalenia zapadały w czasie „konsultacji”
w Magdalence, a może jeszcze w innych miejscach, których do tej pory jeszcze nie znamy.
Autorzy podań o „cudzie Okrągłego Stołu” piszą o tym wydarzeniu w kategoriach zdarzenia
sprawczego, którego uczestnicy tak sami z siebie, kierując się nagle wzbudzoną w sobie in-
tencją miłości nieprzyjaciół, zainicjowali proces „demokratyzacji” nie tylko w Polsce, ale we
wszystkich krajach Układu Warszawskiego. W rzeczywistości po raz kolejny gen. Jaruzelski
wystąpił na początku 1989 roku jako podwykonawca zarządzeń dochodzących z centrali czer-
wonego imperium. W grudniu 1981 roku odebrał zlecenie siłowego rozprawienia się z „So-
lidarnością” i je posłusznie wykonał. Na przełomie 1988 i 1989 roku mądrość etapu była już
inna. Teraz głoszący pierestrojkę i głasnost tow. Gorbaczow wymagał przyspieszenia nad Wi-
sła „normalizacji” i „demokratyzacji”. I tym razem zadanie to zostało posłusznie wykonane.
W samej Moskwie – o czym warto pamiętać – myśl o „reformowaniu” i „demokratyzowa-
niu” socjalizmu od czasów Ł. Berii zawsze rodziła się w kręgach sowieckiego aparatu bez-
pieczeństwa. Pierwszą pierestrojkę stłumiło w zarodku obalenie Berii w 1953 roku. Jego wizję
„demokratyzacji” ustroju sowieckiego podjął po latach Jurij Andropow. W 1956 roku nadzo-
rujący akcję tłumienia powstania węgierskiego, a w latach osiemdziesiątych główny promotor
w sowieckim aparacie władzy „reformy” realnego socjalizmu – najpierw jako szef KGB, a po-
tem jako epizodyczny następca Breżniewa na stanowisku szefa sowieckiej partii, a tym sa-
mym całego ZSRS. Człowiekiem Andropowa był Gorbaczow, który pokonywał kolejne szczeble
w hierarchii partyjnej dzięki protekcji szefa KGB. Jeśli więc gdzieś szukać realnych, a nie
bajecznych korzeni Okrągłego Stołu, to właśnie tam – w gronie wysokich oficerów sowieckiej
bezpieki i ich politycznych protegowanych w centrum politycznym imperium.
„Reformatorzy” z KGB postępowali zgodnie z regułami anglosaskiej maksymy o czynieniu
cnoty z konieczności (make a virtue out of necessity). W latach osiemdziesiątych nie było dla
nich tajemnicą – a w końcu należeli w Sowietach do grupy ludzi najlepiej poinformowanych
–że imperium grozi implozja. Trzeba było więc jakiejś nowej wersji NEP-u (dopuszczenie
przez Lenina w latach dwudziestych drobnych elementów normalnej wymiany gospodarczej),
by skutecznie uciec do przodu. Na użytek pożytecznych idiotów na Zachodzie wszystko zaś
należało sprzedać jako nagłe nawrócenie się na „ideały zachodniego świata demokracji i pra-
wa człowieka”.
Nieprzypadkowo także nad Wisłą ludzie bezpieki należeli do tych, którzy wewnątrz peere-
lowskiego aparatu władzy przygotowywali grunt pod tak pojętą „transformację”. O Kiszcza-
ku była już mowa. Warto w tym kontekście wspomnieć również gen. Władysława Pożogę,
pierwszego zastępcę Kiszczaka w MSW i szefa wywiadu oraz kontrwywiadu MSW, a jedno-
cześnie jednego z trzech (obok S. Cioska i J. Urbana) autorów raportów wysyłanych w połowie
lat osiemdziesiątych do Jaruzelskiego. Wskazywano w nich na pilną konieczność odejścia od
NR 43
17 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
gospodarczych nonsensów tzw. realnego socjalizmu, co oznaczać będzie pewne „koszty spo-
łeczne”. Te zaś – jak przekonywano – można tylko ponieść mając ochronę w postaci dopusz-
czenia do władzy części „odpowiedzialnej” (tj. znajdującej się w zasobach archiwalnych MSW
albo ideowo i środowiskowo pokrewnej) opozycji. Tak – w sensie analitycznym i koncepcyj-
nym – rodził się system władzy Polski doby „transformacji”. Wszystko, co było potem, było
inscenizacją, sprzedawaną następnie jako „cud” i „wielki kompromis”.
Istota porozumień podpisanych przy Okrągłym Stole polegała na transferze realnej władzy
politycznej z Biura Politycznego KC PZPR do reaktywowanego w tym celu Urzędu Prezydenta
(A. Dudek). W domyśle urząd ten był zastrzeżony dla W. Jaruzelskiego jako gwaranta bezko-
lizyjnej „tranformacji”. Drugie i jeszcze ważniejsze zabezpieczenie interesów peerelowskie-
go aparatu władzy polegało na procesie – dziejącym się już wcześniej – tzw. uwłaszczenia
nomenklatury. Okrągły Stół niejako milcząco zatwierdził ten proces tworzenia „politycznego
kapitalizmu” w Polsce po 1989 roku, który stanowi sam rdzeń nowego systemu władzy.
Dopuszczono doń wybranych, bo „kapitalizm polityczny” był (i jest) tylko dla nielicznych.
Tylko nieliczni zostali na przykład dopuszczeni do rynku medialnego („Gazeta Wyborcza”
to jedna z konsekwencji Okrągłego Stołu), czy do naprawdę lukratywnych sektorów gospo-
darczych (m. in. handel paliwami, sektor bankowy), gdzie niepodzielnie rządzili (czas prze-
szły?) ludzie z wojskowej i cywilnej bezpieki. Tylko nieliczni mieli – w pierwotnym zamyśle
– tworzyć polską scenę polityczną epoki „transformacji”. Któż dzisiaj pamięta o pomysłach
snutych na łamach GW stworzenia pod koniec 1989 roku na bazie komitetów obywatelskich
jednej, solidarnościowej monopartii na czele z reprezentantami „kompromisu” i ich „gier-
mkami”.
W tym sensie Okrągły Stół nie tylko był próbą nałożenia na polską rzeczywistość polityczną
kłamliwego matriksu „zgody wszystkich odpowiedzialnych sił w Polsce”, gdy w tym samym wróc do
spisu treści
czasie trwała w najlepsze kradzież majątku narodowego (kapitalizm polityczny). Był i ciągle
pozostaje instrumentem nakładania na Polaków niewidzialnej bariery rozwojowej (szklanego
sufitu), bo rozwój – gospodarczy, intelektualny, kulturowy – ma być tylko dla nielicznych
i zawsze tych samych. Im szybciej pozbędziemy się tej logiki, której symbolem jest Okrągły skomentuj na
PCh.24.pl
Stół, tym lepiej dla nas wszystkich.
NR 43
18 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
Dzięki Okrągłemu Stołowi komuniści zachowali na długie lata swój stan posiadania i,
co będę cały czas powtarzał, uniknęli jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoje zbrod-
nie. Wielu z nich przeszło swoistą „transformację” z kacyków partyjnych w biznesme-
nów bądź w „autorytety moralne” i to oni do dzisiaj pouczają nas, co mamy robić i jak
mamy myśleć – mówi w rozmowie z Tomaszem D. Kolankiem ksiądz Tadeusz Isako-
wicz-Zaleski.
Jak zapamiętał Ksiądz „wiosnę Solidarności”, jak nazywany jest dzisiaj okres kilku miesięcy po-
przedzających zwołanie obrad Okrągłego Stołu?
Na przełomie 1988 i 1989 roku, kiedy następowały zmiany w Polsce wiązano z tym ogromne
nadzieje. W kwietniu i maju 1988 roku jako kapelan uczestniczyłem w strajku w Nowej Hucie,
który został rozbity przez ZOMO. Takich protestów było jednak wiele. To dzięki nim „Soli-
darność” odżyła.
Podczas „wiosny Solidarności” wyraźnie widać było, że władza ustępuje i schodzi do de-
fensywy. Właśnie dlatego oczekiwania Polaków, zarówno świeckich jak i duchownych, były
przeogromne. Wprawdzie prawie nikt nie wierzył, że komuniści całkowicie ustąpią, ponieważ
w polskiej pamięci nadal mocno pulsowały wspomnienia związane z tragedią stanu wojenne-
go, ale wierzono, że uda się wyrwać z „czerwonych łap” choć trochę wolności. Chodzi przede
wszystkim o przywrócenie do legalnej działalności NSZZ „Solidarność”.
Pojawiły się jednak poważne wątpliwości. Już na samym początku obrad Okrągłego Stołu
zaczęły docierać informacje, że „nasi”, czyli osoby związane z „Solidarnością”, które biorą
udział w rozmowach w Magdalence, są podzieleni w sprawie przyszłości Polski.
NR 43
19 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
Ani on, ani Jaruzelski, ani Gierek, który zmarł przecież 12 lat po Okrągłym Stole, ani Kania,
ani Kociołek, ani Urban, ani nikt inny nie zostali nigdy w III RP pociągnięci do odpowiedzial-
ności za swoje zbrodnie.
Kto w czasie Okrągłego Stołu reprezentował Kościół katolicki?
Polski Episkopat oddelegował na obrady Okrągłego Stołu jako obserwatorów bp. Tadeusza
Gocłowskiego – późniejszego arcybiskupa gdańskiego i ks. Alojzego Orszulika, który wtedy
był kierownikiem Biura Prasowego Konferencji Episkopatu Polski, a później został mianowa-
ny biskupem łowickim. Swojego obserwatora w osobie bp. Janusza Narzyńskiego miał rów-
nież Kościół ewangelicko-augsburski.
Kościół uważał, że trzeba rozmawiać. Nie można tego uważać za żadne kunktatorstwo, wręcz
przeciwnie! Polscy hierarchowie wierzyli, że każdą szansę na zmianę należy wykorzystać
i dlatego podjęto wówczas próby takiej zmiany. Właśnie dlatego najbardziej istotne nie było
to, z jakimi postulatami Kościół zasiadł do Okrągłego Stołu, tylko to, że polscy hierarcho-
wie popierali i wspierali najważniejsze postulaty opozycji, czyli przywrócenie „Solidarności”,
przeprowadzenie wyborów i rozbicie komunistów.
Przypominam również, że Kościół poparł również kandydaturę Tadeusza Mazowieckiego na
pierwszego, niekomunistycznego premiera Polski. To, że później, mówiąc najdelikatniej, nie
okazał się on politykiem naszych marzeń, to już co innego.
Postawa Tadeusza Mazowieckiego to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Dzisiaj możemy chy-
ba powiedzieć, że Okrągły Stół zmienił wszystko, dzięki czemu wszystko pozostało po staremu…
Zgadzam się z Panem, a najlepszym dowodem na to jest wybór towarzysza Jaruzelskiego na
pierwszego prezydenta III RP oraz zapewnienie komunistycznym dygnitarzom „miękkiego
lądowania”.
Dzięki Okrągłemu Stołowi komuniści zachowali na długie lata swój stan posiadania i, co będę
cały czas powtarzał, uniknęli jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoje zbrodnie. Wielu z nich
przeszło swoistą „transformację” z kacyków partyjnych w biznesmenów bądź w „autorytety
moralne” i to oni do dzisiaj pouczają nas, co mamy robić i jak mamy myśleć. W związku z tym
wszystkim muszę z bólem przyznać, że Okrągły Stół był pomieszaniem plusów z minusami.
Jak na Okrągły Stół patrzono z Watykanu? Jak do tej inicjatywy podchodził św. Jan Paweł II?
Papież aprobował Okrągły Stół w tym sensie, że nie chciał on, aby w jego ojczyźnie doszło
do rozlewu krwi, do czego kilkukrotnie nawiązywał także ówczesny prymas Józef Glemp.
Obaj pamiętali bowiem tragedię Powstania Warszawskiego i hektolitry krwi, jakie rozlały się
w Polsce po 1945 roku, kiedy instalowano w naszym kraju komunizm. Właśnie dlatego – aby
nie polało się więcej polskiej krwi – obaj z nadzieją patrzyli na Okrągły Stół.
Pamiętajmy jednak, że ani Jan Paweł II, ani Józef Glemp nie ingerowali w ustalenia Okrągłego
Stołu. Patrzyli na to wszystko z zupełnie innego pułapu. Z kolei wielu księży biskupów było
krytycznych wobec fraternizacji, do jakiej wtedy doszło pomiędzy ekipami Wałęsy i Kiszczaka.
Dlaczego Kościół przez ostatnich 30 lat nie podjął sprawy lustracji?
Odpowiedź jest prosta: ponieważ wielu duchownych miało i nadal ma dużo na sumieniu. Kie-
dy w 2005 roku otrzymałem swoje akta i podjąłem pracę nad książką „Księża wobec bezpieki”
NR 43
21 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
to jedną z osób, z którą rozmawiałem był nieżyjący już abp. Tadeusz Gocłowski, który miał
bardzo „chwiejne podejście” do lustracji. Z własnej inicjatywy postanowił on ze mną poroz-
mawiać. Zaprosił mnie do Gdańska i w obecności śp. Irmy Dąbrowskiej-Antkowiak, działaczki
środowiska ziemiańskiego, powiedział, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, że w 1990
roku Kościół mógł uzyskać wszystkie akta Tajnych Współpracowników.
Sprawa trafiła pod głosowanie – czy podjąć się lustracji czy nie. Jak wiemy zdecydowano się
tego nie podejmować, co argumentowano w sposób po prostu śmieszny. Po pierwsze uwa-
żano, że „nie ma co do tego wracać, bo akta i tak w większości zostały zniszczone”, co było
i jest perfidną nieprawdą. Po drugie argumentowano, że ludzie nie interesują się historią i nie
ma co wracać do tego, co było. Co ciekawe – zdecydowały wtedy głosy kilku biskupów, którzy
mieli uzasadnione powody, żeby nie dopuścić do lustracji.
wróc do
spisu treści
Ten grzech zaniechania miał swoje konsekwencje 15 lat później, kiedy zaczęto ujawniać
pierwsze teczki, co rozpoczęło trwający do dzisiaj kryzys w polskim Kościele. Polska i Kościół
Katolicki w Polsce potrzebują lustracji. Należy ujawnić wszystkie akta i haki, i przerwać tę
spiralę szantażowania i oskarżania. Musimy nazwać zło złem, a dobro dobrem, czyli po pro- skomentuj na
PCh.24.pl
stu żyć w Prawdzie.
POLONIA CHRISTIANA
NR 43
22 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
FOT.MICHAL DYJUK/FORUM
Od „Kleru” do Biedronia.
Antykatolicka nagonka trwa
MARCIN JENDRZEJCZAK
NR 43
23 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
Spory zgryz będzie miała również TVP, która będzie musiała sobie odpowiedzieć na pytanie,
czy chce „ocieplać” wizerunek Biedronia, aby jego ugrupowanie mogło uszczuplić elektorat
PO.
Ponura historia antyklerykalizmu
Zbijanie kapitału politycznego na wrogości do Kościoła to pomysł co najmniej tak stary, jak
rewolucja. To ona wprowadziła wszak we Francji pogański kult „Najwyższej Istoty”, a jego
przeciwników uznała za wrogów państwowości. Boleśnie przekonali się o tym wandejscy
chłopi. „Nie ma już Wandei, obywatele republikanie. Wraz ze swymi kobietami i dziećmi zgi-
nęła ona pod naszą wolną szablą. Grzebię ją w bagnach i lasach Savenay. Zgodnie z rozka-
zami, któreście mi dali, miażdżyłem dzieci kopytami koni, masakrowałem kobiety. Tępiłem
wszystkich […] My nie bierzemy jeńców, trzeba by im było dawać chleb wolności, litość to
zaś nierewolucyjna sprawa” – raportował Paryżowi republikański generał François Joseph
Westermann [cytat za polskieradio.pl].
Kolejna „wielka” rewolucja, bolszewicka, doprowadziła do kolejnej hekatomby. Jej zwo-
lennicy dokonali bowiem prawdziwej masakry, której ofiarami padli katolicy, prawosławni
i chrześcijanie innych wyznań. Jednak siany przez skrajną lewicę terror to przecież nie tylko
problem wschodu. W latach 30. monarchię obalono także w Hiszpanii, a na jej gruzach za-
prowadzono ład progresywno-wolnomularski. Doszło do niszczenia katolickich miejsc kultu
oraz mordów kapłanów, co doprowadziło do krwawej wojny domowej i zwycięstwa narodo-
wo-konserwatywnych sił pod przywództwem generała Francisco Franco. Do prześladowań
doszło również w Meksyku.
Nienawiść do wiary rozpowszechniła się również w mrocznych latach II wojny światowej, za
sprawą wroga chrześcijaństwa, Adolfa Hitlera. Po pokonaniu Niemców jego mroczne dzieło
NR 43
24 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
Łatwe czasy już były.
POLONIA CHRISTIANA
NR 43
25 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
Dzieje się!
Skomentuj na PCh24.pl
Skomentuj na PCh24.pl
Skomentuj na PCh24.pl
Skomentuj na PCh24.pl
Asia Bibi jest już w Kanadzie. Po długiej rozłące spotkała się z rodziną na wolności
Asia Bibi opuściła Pakistan i spotkała się ze swoją rodziną. Ze względów bezpieczeństwa
nie ujawniono miejsca ich pobytu, ani tego, jak i kiedy kobieta wyjechała ze swej ojczyzny.
Wszystko wskazuje za tym, że są w Kanadzie. Tamtejszy Kościół zapewnił, że obejmie całą
rodzinę wszelką konieczną pomocą.
Skomentuj na PCh24.pl
NR 43
26 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019
TEMAT NUMERU POLECAMY RÓWNIEŻ DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO
POLECANE VIDEO
ZACHÓD BURZY KOŚCIOŁY
Burzenie kościołów to już na Zachodzie norma. A w Polsce?
wróc do
spisu treści
CODZIENNIE WIĘCEJ NA
NR 43
27 | PCH24 CO TYDZIEŃ 8 LUTEGO 2019