You are on page 1of 2

Gwiazda barokowego rocka

Juan de Córdoba był królewskim agentem w Rzymie. Miał towarzyszyć Velázquezowi podczas jego
drugiego pobytu w wiecznym mieście i negocjować z nim zakupy w imieniu Filipa IV. Król cenił
Velázqueza jako artystę ale nie miał zaufania do jego zdolności kupieckich. W 1650 roku, Filip IV
w liście do księcia del Infantado, ambasadora w Rzymie pisał: „Widziałem Wasz list z 6 listopada
zeszłego roku, w którym zdajecie sprawę z tego, nad czym pracuje Velázquez w tym, co mu
poruczono; dobrze, że znając jego flegmatyczne usposobienie staracie się, aby nie zatrzymywał się
długo na tym dworze, ale żeby przyspieszył wykonanie swego zadania (…)”.
Velázquez zatrzymał się w domu Juana de Córdoby przy placu Navona. Początkowo panowie byli
jedynie partnerami biznesowymi, później kolegami aż w końcu ich znajomość przerodziła się w
przyjaźń, która trwała aż do śmierci hiszpańskiego malarza.
Córdoba znał Rzym jak własną kieszeń. Był dla Velázqueza przewodnikiem w obcym mieście.
Hiszpański malarz wiedział więc doskonale kim jest „Papieżyca”. Wiedział też jak do niej dotrzeć.
Olimpia Maidalchini Pamphilj urodziła się w 1591 roku w Viterbo jako córka Sforzy Maidalchini i
Vittorii Gualterio, szlachcianki Viterbo, której dziadek był nuncjuszem papieskim we Francji.
Mając kilkanaście lat sprzeciwiła się swojemu ojcu, który chciał ją posłać do klasztoru. W 1608
wyszła za mąż za Paolo Niniego, jednego z najbogatszych mężczyzn w Viterbo. Nini zmarł jednak
trzy lata po ślubie. Po raz drugi wyszła za mąż za Pamphilio Pamphilj, starszego brata kardynała
Giambattista Pamphilj. Jej drugi mąż Pamphilio zmarł w 1639 roku. Być może to właśnie wówczas
Olimpia postanowiła wziąć w swoje ręce karierę swojego szwagra, 38-letniego prałata Giantbattisty
Pamphilj. Doradzała mu z kim ma się spotkać, urządzała w jego imieniu przyjęcia i przekupywała
odpowiednich ludzi, aby awansował po watykańskiej drabinie na kardynała. To właśnie dzięki
przebiegłości Olimpii, podczas konklawe w 1644 roku, walkę tron papieski wygrał Gianbattista,
zostając tym samym papieżem Innocentym X. Nie wszyscy kardynałowie byli tym zachwyceni.
Kardynał Alessandro Bichi ze złością oświadczył: „Panowie, właśnie wybraliśmy kobietę na
papieża”. W 1645 r. ambasador wenecki tak opisał Olimpię Maidalchini: „Jest damą wielkiej
roztropności; rozumie stanowisko, jakie zajmuje jako szwagierka papieża; cieszy się szacunkiem
Jego świętości; i ma na niego wielki wpływ”. Olimpia owinęła sobie papieża wokół palca.
Skutecznie kontrolowała nominacje na dworze papieskim. Kandydaci na wakujące stanowiska
biskupie zgłaszali się bezpośrednio do niej. Z reguły biskupem zostawał ten kto zaoferował
najwyższą cenę. W 1645 r. otrzymała od szwagra tytuł księżnej San Martino. W ostatnim roku życia
Innocentego X, bacznie strzegła dostępu do swojego szwagra i jak piszą niektórzy historycy,
wynosiła potajemnie papieskie kosztowności. Jej wpływ na papieża był tak wielki, że czasami była
określana w źródłach jako „Papessa” (papieżyca). Podobno była nawet jego kochanką.
Donna Olimpia została również uznana za jedną z najwcześniejszych feministek we Włoszech. Jej
troskę o los kobiet za jej życia potwierdzają współczesne rachunki pieniężne, które podobno
przekazywała młodym dziewczętom, którym groziło zamknięcie w klasztorach przez ich ojców.
Podobno pozwoliła prostytutkom w Rzymie jeździć powozami z jej herbem.
Eleanor Herman, autorka biografii Olimpii Pamphilj, nazwała bohaterkę swojej książki „gwiazdą
barokowego rocka”. Kobiety z całego katolickiego świata przybyły do Rzymu, aby stanąć przed jej
pałacem i wiwatować na jej widok. Nie mogły uwierzyć, że kobieta o dość skromnym pochodzeniu
wzniosła się na takie wyżyny – rządząc państwem kościelnym. W tamtych czasach kobiety nie
piastowały przecież żadnej władzy.
Diego Velázquez namalował Olimpię Maidalchini latem 1650 roku. Zachowała się list napisany
przez Francesco Gualenghi, mieszkańca Modeny mieszkającego w Rzymie, do Francesco I d'Este,
księcia Modeny napisany 13 lipca 1650 roku: „W poniedziałek Sra Donna Olimpia była zajęta
przez cały dzień różnymi damami… właściwie to znaczy, że w poniedziałek po obiedzie pozwoliła
na namalowanie jej portretu bardzo utalentowanemu hiszpańskiemu malarzowi, o którym mówi się,
że jest szambelanem króla Hiszpanii.”
W 1677 roku obraz był wymieniony w inwentarzu obrazów kardynała Camilla Massimiego jako
„Un ritratto di Olimpia Pampilij di mano di Diego Velasco”. Portret zmieniał przez następne lata
właścicieli. W 1724 roku znalazł się w kolekcji kardynała Pompeo Aldrovandiego. I tutaj ślad się
urywa. Nie wiadomo kto był w posiadaniu tego obrazu przez kolejne trzysta lat. Dopiero w 1986
roku, pewien kolekcjoner przywiózł go do Sotheby's Amsterdam, gdzie został sprzedany jako
„anonimowa szkoła holenderska”. Z czasem jednak obraz zwrócił uwagę specjalistów, którzy
zagłębili się w temat i ostatecznie potwierdzili, że jest to portret Olimpii Maidalchini Pamphilj
autorstwa Velázqueza. Latem 2019 roku w Sotheby’s Old Masters Evening Sale w Londynie,
anonimowy kolekcjoner kupił obraz za 2,4 miliony funtów.
Dlaczego portret przepadł na trzysta lat? Niewątpliwie władzom kościoła mogło zależeć na tym, by
pamięć o Olimpii Maidalchini Pamphil nie trwała zbyt długo.

You might also like