You are on page 1of 212

obecnie w formie poszukiwań ekonomicznego bezpieczeństwa czy

opieki społecznej.
Oczywiście każde z nas może zauważyć, że w życiu istnieje kon­
flikt pomiędzy przygodą a dyscypliną, złem i cnotą, lub pomiędzy
wolnością a bezpieczeństwem. Są to jednak tylko słowa opisujące kło­
potliwą ambiwalencję, na którą najwyraźniej nigdy nie udaje się znaleźć
odpowiedzi.
Odpowiedź jednak istnieje. Jest takie miejsce, gdzie spotyka się
ograniczenie i wyzwolenie, zaś my potrafimy je odnaleźć w opisanych
przeze mnie rytach inicjacji. Dla jednostek lub grup mogą one otwo­
rzyć możliwość połączenia przeciwstawnych, wewnętrznych sił oraz
osiągnięcia równowagi w życiu.
Ale ryty nie oferują tej możliwości bezwarunkowo lub automa­
tycznie. Odnoszą się one do określonych faz w życiu jednostki lub
grupy i jeśli nie zostaną prawidłowo zrozumiane oraz przełożone na
nowy sposób życia, to właściwa chwila może przeminąć. Zasadniczo
inicjacja jest procesem, który zaczyna się rytem poddania, po nim na­
stępuje czas ograniczeń i dopiero później pojawia się rytuał wyzwole­
nia. W ten sposób każda jednostka może pojednać skonfliktowane
elementy własnej osobowości: może osiągnąć równowagę, która czyni
z niej prawdziwego człowieka oraz osobę w pełni decydującą o swoim
losie.

216
Część III

Proces indywiduacji
Marie-Louise von Franz

Ilustr. 67. Rozeta z katedry Notre Dame w Paryżu.


WZORCE ROZWOJU

a początku tej książki dr C.G. Jung wprowadził Czytelnika

N w koncepcję nieświadomości - w znaczenie jej struktur jednost­


kowych i zbiorowych wraz z jej symbolicznym sposobem wyrazu.
Kiedy dostrzega się ogromne znaczenie tworzonych przez nieświado­
mość symboli (czyli ich uzdrawiający bądź destrukcyjny wpływ), pozo-
staje trudny problem interpretacji.
Dr Jung podkreślił fakt, że wszystko zależy od tego, czy interpre­
tacja „zaskoczy”, oraz od tego, czy jest to dla danej osoby ważne. W ten
sposób wskazał na potencjalne znaczenie, a zarazem na funkcję sym­
boliki snów.

W ramach rozwoju teorii Junga możliwość ta stawia jednak kolej­


ne pytania: Cojest celem całości dynamiki snów w życiujednostki?Jaką rolę
pełnią sny nie tylko w krótkoterminowej ekonomii psychiki człowieka, ale
w całym jego życiu?
Obserwując wielką liczbę ludzi oraz badając ich marzenia senne
(według szacunków Junga około 80 tys.), Jung odkrył, że sny odno­
szą się w różnym stopniu nie tylko do życia śniącego, ale że wszyst­
kie są elementami jednej wielkiej sieci. Ponadto Jung odkrył, że
w całości zdają się one podążać w zgodzie z pewnym uporządkowa
niem bądź wzorem. Jung nazwał ten wzorzec „procesem indywidu
acji”.
Jako że sny każdej nocy tworzą różne sceny i obrazy, ludzie, którzy
nie śledzą ich dość uważnie, prawdopodobnie nie dostrzegają w nici,
żadnych wzorców. Jeśli obserwuje się własne sny na przestrzeni lat
badając ich całą sekwencję, to pewne treści będą jednak widoczne, za
nikną i pojawią się ponownie. Wielu osobom powtarzają się nawet 1
same postaci, krajobrazy czy sytuacje; i jeśli mógłbyś prześledzić ca i,
ich serię, zobaczyłbyś wówczas, że ulegają one powolnej, lecz zauwa
żalnej zmianie. Owe zmiany można przyspieszyć świadomą postaw i
osoby śniącej dzięki odpowiedniej interpretacji marzenia sennego
i jego symbolicznej treści.

218
Ilustr. 68, 69. Meandry. Sny
wydają się dziwne i fragmenta­
ryczne, jednak
z czasem można zauważyć
przewijający się wzorzec,
który ukazuje proces rozwoju
psychicznego.

Tak więc na poziomie snów nasze życie tworzy wijący się wzorzec,
w którym indywidualne wątki lub tendencje pojawiają się, a następnie
zanikają, żeby znów powrócić. I jeśli przez dłuższy czas obserwuje się
owe meandrujące wzory, można dostrzec, że działa w nich pewien ro­
dzaj ukrytej regulacji lub ukierunkowanej tendencji zmierzającej do
powolnego, niedostrzegalnego procesu psychicznego dojrzewania -
procesu indywiduacji.
Powoli wyłania się obszerniejsza oraz dojrzalsza osobowość, która
stopniowo staje się efektywniejsza, a nawet bardziej widoczna dla oto­
czenia. Sam fakt, iż zdarza się nam mówić o „zatrzymaniu w rozwoju”,
pokazuje, że taki proces w ogóle jest możliwy. Ponieważ procesu psy­
chicznego rozwoju nie sposób wywołać świadomym wysiłkiem siły
woli, gdyż zachodzi on nieintencjonalnie i naturalnie, to symbolizowa­
ny jest w snach obrazem drzewa, którego powolny, spontaniczny wzrost
wypełnia określony wzór.

219
Ilustr. 70. Psyche można
A porównać do kuli z jasnym
Ego polem (A) na jej powierzchni,
które reprezentuje świadomość.
Jaźń Ego stanowi centrum tego pola.
Jaźń jest jednocześnie jądrem
oraz całą kulą (B) - jej we­
wnętrzne procesy regulacyjne
B
wytwarzają sny.

Organizujące centrum, z którego pochodzi efekt regulujący, wy-


daje się być czymś w rodzaju „jądra atomu” naszego systemu psychicz­
nego. Można je także nazywać twórcą, organizatorem i źródłem
obrazów ze snu. Jung nazywał to centrum Jaźnią i opisywał jako całość
naszej psyche w celu odróżnienia od ego, które stanowi jedynie nie­
wielki element całości.
Ludzie przez stulecia intuicyjnie uświadamiali sobie istnienie ta­
kiego wewnętrznego centrum. Grecy nazywali to wewnętrznym dai-
monionem człowieka; w Egipcie wyrażała to koncepcja duszy-Ba\
Rzymianie czcili je jako genius przyrodzony każdej jednostce; w rdzen­
nych społecznościach pierwotnych był to duch opiekuńczy ucieleśnio­
ny w postaci zwierzęcia bądź fetyszu.
To wewnętrzne centrum w wyjątkowo nieskalanej i nienaruszonej
formie znalazło wyraz wśród Indian plemienia Naskapi, zamieszkują­
cego lasy półwyspu Labradorskiego. Ci prości ludzie są łowcami żyją-
cymi w oddalonych od siebie grupach rodzinnych. Odległości pomię­
dzy ich siedliskami są na tyle duże, że nie byli w stanie wytworzyć
plemiennych zwyczajów czy wspólnych wierzeń i ceremonii. W swej
długotrwałej samotności myśliwy Naskapi musi polegać wyłącznie na
swym wewnętrznym głosie oraz na wglądach pochodzących z nieświa­
domości. Nie ma tam nauczycieli religii, którzy powiedzieliby mu w co
powinien wierzyć, nie ma rytuałów, świąt czy wspierających zwycza­
jów. Na swym podstawowym poziomie dusza człowieka jest po prostu
„wewnętrznym towarzyszem”, którego nazywa się „mój przyjaciel” lub
Mistapeo, co znaczy „Wielki Człowiek”. Mistapeo zamieszkuje w sercu

220
i jest nieśmiertelny; w chwili śmierci lub niedługo wcześniej opuszcza
człowieka, po czym odradza się w kimś innym.
Ci spośród Naskapi, którzy zwracają uwagę na sny i którzy starają
się odnaleźć ich znaczenie oraz sprawdzają ich prawdziwość, potrafią
nawiązać bliższy związek z Wielkim Człowiekiem. Z kolei Wielki
Człowiek sprzyja takim osobom, zsyłając im więcej lepszych snów.
Tak więc ważnym zadaniem członka plemienia Naskapi jest po­
dążanie za instrukcjami przekazanymi w snach, a także nadawanie im
trwalej formy poprzez tworzenie dzieł sztuki. Kłamstwa i nieszczerość
sprawiają, że Wielki Człowiek oddala się, zaś miłość do sąsiadów oraz
zwierząt przyciąga go i ożywia.
Marzenia senne dają Naskapi pełnię zdolności do odnajdywania
drogi w życiu, nie tylko w świecie wewnętrznym, ale także w otaczają­
cym świecie przyrody. Sny pomagają mu przewidywać pogodę oraz
dostarczają nieocenionego przewodnictwa w trakcie polowania - od
czego zależy jego życie.
Wspominam o tych pierwotnych ludziach, ponieważ są nieskażeni
ideami naszej cywilizacji i wciąż posiadają naturalny wgląd w esencję
tego, co Jung nazywa Jaźnią. Jaźń może być zdefiniowana jako natural­
ny czynnik kierujący, który różni się od świadomej osobowości i który
może zostać poznany jedynie poprzez badanie snów danej osoby. Jed­
nak ten większy, niemal całkowity aspekt naszej psyche pojawia się
początkowo jedynie jako wrodzony potencjał. W ciągu życia może
ujawnić się w niewielkim stopniu albo rozwinąć się niemal w całości.
W jak dużym stopniu się rozwinie, zależy od tego, czy ego zechce po­
słuchać informacji płynących z Jaźni. Tak jak Naskapi zauważyli, że
osoba bardziej wyczulona na podpowiedzi Wielkiego Człowieka
otrzymuje sny lepsze i bardziej pomocne, tak i my możemy dodać, że
wrodzony Wielki Człowiek staje się realniejszy dla osoby bardziej re-
ceptywnej niż dla takiej, która Go lekceważy. Osoba zwracająca uwagę
na sny staje się również wszechstronnie rozwiniętym człowiekiem.
Wydaje się nawet, że natura nie stworzyła ego, by w nieskończo­
ność reagowało na własne arbitralne impulsy, lecz żeby pomóc
w urzeczywistnieniu pełni - całości psyche. To właśnie ego służy roz­

221
jaśnianiu całego systemu, pozwalając na jego uświadomienie, a przez
to na urzeczywistnienie. Jeśli na przykład posiadam talent artystki,
o którym ego nie wie, to w tym zakresie nic się nie wydarzy. Równie
dobrze mogę nie mieć talentu. Zaistnienie talentu w rzeczywistym
świecie możliwe jest dopiero wówczas, gdy zostanie on zauważony
przez ego. Wrodzona, lecz ukryta pełnia psyche nie jest tym samym,
co pełnia w całości urzeczywistniona oraz przeżyta.
Można to sobie zobrazować w następujący sposób: nasiono sosny
(kłującej, górskiej) zawiera w sobie całe przyszłe drzewo w formie
utajonej; ale każde nasiono w swoim czasie spadnie na określone miej­
sce, w którym wystąpią specyficzne czynniki takie jak: jakość gleby
i kamieni, nachylenie terenu oraz ekspozycja na słońce i wiatr. Utajona
w nasieniu pełnia sosny odpowiada na te okoliczności unikaniem ka­
mieni oraz zmierzaniem ku słońcu, co wpływa na kształt rosnącego
drzewa. W ten sposób pojedyncza sosna powoli zaczyna istnieć, speł­
niając swoją całkowitość wyłaniającą się w obszarze rzeczywistości.
Bez żywego drzewa obraz sosny jest wyłącznie możliwością lub abs­
trakcyjną ideą.
Analogicznie celem procesu indywiduacji jest realizacja wyjątko­
wości ludzkiej jednostki. Z jednego punktu widzenia proces ten zacho­
dzi w człowieku (jak również w każdej innej istocie) samoczynnie na
poziomie nieświadomym; jest to proces, w którym człowiek przeżywa
swoją wrodzoną ludzką naturę. Mówiąc jednak dokładniej, proces in­
dywiduacji zachodzi w rzeczywistości wyłącznie wówczas, gdy jed­
nostka uświadamia sobie jego istnienie oraz konsekwentnie tworzy
z nim żywą relację.
Nie wiemy, czy sosna górska posiada świadomość własnego wzrostu
oraz czy kształtujące ją zmienne koleje losu sprawiają jej radość czy
cierpienie. Z pewnością jednak człowiek może świadomie partycypował
we własnym rozwoju. Czuje nawet, że od czasu do czasu potrafi aktywnie
z nim kooperować, gdy podejmuje wolne decyzje. Owa współpraca należy
do procesu indywiduacji w węższym zakresie tego słowa.
Człowiek jednak doświadcza czegoś, co nie mieści się w naszej
metaforze sosny. Proces indywiduacji to coś więcej niż samo pogodzi
nie zalążka pełni z zewnętrznymi zdarzeniami losowymi. W subiek­
tywnym doświadczeniu tego procesu zachodzi wrażenie, że jakaś
nadrzędna siła wtrąca się weń w twórczy sposób. Czasami pojawia się
poczucie, że nieświadomość wiedzie nas szlakiem zgodnym z jakimś
tajnym planem. To tak, jakby coś na mnie patrzyło, coś czego nie wi­
dzę, ale co widzi mnie - może Wielki Człowiek w sercu, który za po­
mocą snów wyraża opinie na mój temat.
Ten kreatywnie aktywny aspekt psychicznego jądra może jednak­
że wejść do gry wyłącznie wówczas, gdy ego pozbędzie się wszelkich
celowych oraz życzeniowych zamierzeń i postara się dotrzeć do głęb­
szych, bardziej podstawowych form istnienia. Ego musi nauczyć się
uważnie słuchać i poddawać temu wewnętrznemu popędowi wzrasta­
nia bez żadnego dalszego planu czy celu. Wielu filozofów egzystencja-
lizmu stara się opisać ten stan, ale dochodzą zaledwie do etapu pozby­
wania się iluzji świadomości - docierają do bram nieświadomego, po
czym ich nie otwierają.
Ludzie żyjący w kulturach bezpieczniej zakorzenionych od naszej
cywilizacji mają mniejszy problem ze zrozumieniem, że konieczne jest
pozbycie się utylitarnej postawy świadomości planującej na rzecz stwo­
rzenia przestrzeni dla wewnętrznego rozwoju osobowości. Spotkałam
kiedyś starszą panią, która w kategoriach zewnętrznego sukcesu nie
osiągnęła w życiu zbyt wiele, była jednak w dobrym związku z trudnym
mężem i w jakiś sposób rozwinęła dojrzałą osobowość. Kiedy poskar­
żyła się, że niczego w życiu nie „dokonała”, opowiedziałam jej historię
związaną z chińskim mędrcem Chuang-Tsy. Natychmiast to zrozu­
miała i poczuła wielką ulgę. Oto ta historia:

Stolarz Shih (Kamień) w drodze do Ch’i napotkał pewne drze­


wo. Był to święty dąb tak wysoki, że wyglądał niczym wzgórze
z koroną gałęzi na szczycie - z niektórych można by porobić
łódki - takie były grube; jego pień w obwodzie mierzył sto ra­
mion, a w rzucanym przez niego cieniu mogło by się schować
stado bawołów.

993
Rozmiar drzewa był wyjątkowy do tego stopnia, że zbierali się
wokół niego ludzie, oddając mu hołd i kontemplując jego świę­
tość. Niedaleko drzewa ludzie zbudowali ziemny ołtarz. Tego
dnia było ich tylu jak na targu, lecz stolarz zignorował to zgro­
madzenie i poszedł dalej. Tymczasem jego uczeń przystanął,
obejrzał drzewo z podziwem, po czym wydłużył krok, aby do­
gonić mistrza.
— Od kiedy wziąłem do ręki siekierę, by cię naśladować - po­
wiedział - nie zdarzyło mi się zobaczyć tak pięknego kawałka
drewna, a ty nawet nie spojrzałeś na nie i kontynuujesz marsz
bez przystanku. Dlaczego?
— To drzewo jest do niczego - odparł mistrz. - Gdybyś zrobił
z niego łódkę, poszłaby na dno, trumna zgniłaby natychmiast,
a drzwi puściłyby żywicę. Gdybyś zrobił z niego stempel, zjad­
łyby go korniki. To nie jest drzewo do stolarki, nie da się go
w żaden sposób użyć, dlatego mogło tak długo się ostać i tak
duże urosnąć.
Najbliższej nocy - chwilę po tym, jak stolarz Shih mocno zasnął
— pojawił mu się we śnie święty dąb i rzeki:
— Co ty sobie wyobrażasz? Pozwalasz sobie porównywać mnie
do drzew użytkowych? Do cedru, sosny czy innych gatunków
owocowych? Kiedy jabłka dojrzeją, jabłoń jest źle traktowana,
zostaje obdarta i połamana: oto w jaki sposób rodząc, rujnuje
sobie życie. Drzewa podobne do niej nie dożywają lat przezna­
czonych im przez Niebo, lecz ściągają na siebie ciosy świata
i umierają przedwcześnie, jak wszystkie inne stworzenia...
Gdybym był do czegokolwiek przydatny, czy osiągnąłbym taką
wielkość? Długo szukałem sposobu, jak stać się bezużytecz­
nym... Dałeś się nabrać i przeszedłeś, nie zatrzymując się obok...
I znów okazało się to dla mnie korzystne... Ja i ty jesteśmy tak
samo stworzeniami: jakim prawem osądzasz inne? Co wiesz na
temat bezużyteczności drzewa, ty identycznie bezużyteczny
i zbędny człowiecze, któremu nieustannie grozi śmierć? Nie­
rzadko samobójcza...

224
Obudziwszy się, stolarz Shih opowiedział swój sen uczniowi.
— Jeżeli tak bardzo zależy mu na tym, aby być do niczego,
dlaczego w takim razie robi za święte i ochrania ołtarz? - zapy­
tał uczeń.
— Nie mów o sprawach, o jakich ci się nawet nie śniło - odpo­
wiedział stolarz. - Mądry dąb w ten sposób się broni. Gdyby nie
był świętym drzewem, które chroni ołtarz, już dawno zostałby
powalony! Jego życie jest inne niż większości drzew, więc na nic
zda się osądzanie go za pomocą zwykłych kryteriów.

Stolarz najwyraźniej zrozumiał swój sen. Zrozumiał, że zwyczajne


spełnienie własnego przeznaczenia jest największym ludzkim osiąg­
nięciem oraz że nasze utylitarne podejście musi ustąpić w obliczu wy­
magań nieświadomej psyche.
Jeśli przełożymy metaforę na język psychologiczny, wówczas
drzewo będzie symbolem procesu indywiduacji, oferując naukę nasze­
mu krótkowzrocznemu ego. Pod drzewem, które spełniało swoje
przeznaczenie, znajdował się - w opowieści Czuang-Tsy - ołtarz ziemi.
Był to zwyczajny surowy kamień, na którym ludzie składali ofiary lo­
kalnemu bogu „władającemu” tą krainą. Symbol ziemnego ołtarza
wskazuje na fakt mówiący o tym, że przeniesienie procesu indywidua­
cji do rzeczywistości wymaga poddania świadomości mocy nieświado­
mego zamiast myślenia kategoriami powinności lub kierowania się
ogólnie poprawnymi ideami, czy też tym, co zazwyczaj się wydarza.
Trzeba po prostu słuchać, żeby dowie­
dzieć się, czego wewnętrzna totalna
Jaźń chce, abyśmy robili tu i teraz.

Ilustr. 71. Ołtarz ziemny chroniony przez


drzewo (malarstwo chińskie z XIX wieku).
Takie okrągłe lub kwadratowe struktury
zazwyczaj symbolizują Jaźń, której ego
musi się poddać, aby urzeczywistnić
proces indywiduacji.

225
Nasza postawa musi być taka, jak wspomniana wcześniej górska
sosna: ona nie przejmuje się tym, ,że jej wzrost zahamowała obecność
kamienia, nie czyni także planów, w jaki sposób omijać przeszkody.
Stara się jedynie wyczuć, czy rosnąć bardziej w lewo, czy w prawo,
bardziej w kierunku stoku czy dalej od niego. Podobnie jak drzewo
powinniśmy i my poddawać się niemal niedostrzegalnemu, a jednak
potężnie dominującemu impulsowi - impulsowi, który pochodzi
z popędu ku wyjątkowej twórczej samorealizacji. I to jest proces,
w którym nieustannie trzeba szukać oraz odnajdywać coś, o czym nikt
jeszcze nie wie. Wskazówki oraz impulsy nadające kierunek nie pocho­
dzą z ego, ale z całości psyche - z Jaźni.
Co więcej: nie ma sensu rzucać ukradkowych spojrzeń na to,
w jaki sposób rozwija się ktoś inny, ponieważ każde z nas posiada
unikatowe zadanie samorealizacji. Chociaż wiele ludzkich problemów
jest podobnych, to nigdy nie są identyczne. Wszystkie sosny są do siebie
podobne (inaczej nie nazywalibyśmy ich sosnami), a jednak żadna
z nich nie jest taka sama jak inne. Z powodu owych podobieństw
i różnic nie podobna obliczyć liczby nieskończonych wariacji procesu
indywiduacji. Faktem jest, że każda osoba ma coś innego do zrobienia,
coś szczególnie wyjątkowego.

Wielu ludzi krytykowało podejście Junga za to, że nie prezentował


systematycznie materiału dotyczącego psychiki. Ale krytycy ci zapo­
mnieli, że sam materiał jest żywym doświadczeniem naładowanym
emocją, w naturalny sposób irracjonalnym, podlegającym ciągłej
zmianie, która nie poddaje się systematyzacji, poza być może także
skrajnie sztucznym tworem.
Współczesna psychologia dotarła tutaj do tych samych granic, z jaki­
mi skonfrontowała się mikrofizyka. Chodzi o to, że w sytuacji, gdy mamy
do czynienia ze statystycznymi średnimi, racjonalny i systematyczny opis
faktów jest prawdopodobny. Kiedy jednak usiłujemy opisać pojedyncze
zdarzenie psychiczne, możemy jedynie przedstawić jego szczery obraz
złożony z możliwie jak największej ilości punktów widzenia.

226
Tak samo naukowcy muszą przyznać, że nie wiedzą, czym jest
światło. Mogą zaledwie twierdzić, że w pewnych eksperymentalnych
warunkach wydaj e się ono składać z cząsteczek, podczas gdy w innych
okolicznościach wydaje się złożone z fal. Jednak nie wiadomo, czym
ono jest „w swej istocie”.
Psychologia nieświadomości oraz każdy opis procesu indywiduacji
napotyka podobne trudności w definiowaniu. Tym niemniej postaram
się teraz przedstawić zarys najbardziej typowych cech.

DOTYKAJĄC NIEŚWIADOMOŚCI

Dla większości ludzi lata młodości cechują się stanem stopniowego


przebudzenia, kiedy jednostka powoli uświadamia sobie świat oraz
samą siebie. Dzieciństwo to okres ogromnej intensywności emocjonal­
nej, zaś najwcześniejsze sny dziecka często manifestują w symbolicznej
formie podstawową strukturę psyche, wskazując, jaki kształt przybie-
rze później przeznaczenie danej osoby.
Na przykład: Jung opowiadał kiedyś grupie studentów o młodej
kobiecie, którą tak bardzo prześladowały lęki, że popełniła samobój­
stwo w wieku 26 lat. Będąc dzieckiem, śniło jej się, że kiedy leżała
w łóżku, do jej pokoju wszedł „Jack Frost” (Królewicz Mróz) i uszczyp­
nął ją w brzuch. Wówczas obudziła się i odkryła, że sama się uszczyp­
nęła. Sen jej nie wystraszył; z trudem go sobie w ogóle przypominała.
Ale fakt, że nie zareagowała emocjonalnie na dziwne spotkanie z de­
monem zimna i zamrożonego życia, nie wróżyło dobrze na przyszłość
i samo w sobie było anormalne. To właśnie zimną, pozbawioną uczuć
ręką odebrała sobie życie.
Z tego pojedynczego snu możliwa jest dedukcja tragicznego losu
śniącej, który już w dzieciństwie był antycypowany przez jej psyche.
Czasem nie jest to sen, ale jakieś bardzo znaczące i niezapomniane
rzeczywiste zdarzenie, które podobnie jak proroctwo przepowiada
przyszłość w symbolicznej formie.

227
Dobrze wiadomo, że dzieci często zapominają o zdarzeniach,
które wywierały silne wrażenie na dorosłych, ale za to utrzymują
żywe wspomnienie o jakimś incydencie lub historii, której nikt inny
nie zauważył. Jeśli przyjrzymy się któremuś z takich dziecięcych
wspomnień, odkryjemy zazwyczaj, że opisuje ono (jeśli interpreto­
wać je symbolicznie) podstawowy problem w strukturze psychiki
dziecka.
Kiedy dziecko dorasta do wieku szkolnego, zaczyna się faza
budowania ego oraz adaptacji do świata zewnętrznego. Ta faza
z reguły przynosi wiele bolesnych wstrząsów. Jednocześnie dziecko
zaczyna odczuwać, że jest bardzo odmienne od innych i to poczucie
wyjątkowości przyczynia się do pewnej dozy smutku towarzyszącej
poczuciu osamotnienia wielu młodocianych. Niedoskonałości świa­
ta poprzez zauważanie zła zarówno w sobie, jak i na zewnątrz za­
czynają być świadomym problemem. Dziecko musi podjąć próbę
poradzenia sobie z naglącymi (ale jeszcze niezrozumiałymi) impul­
sami wewnętrznymi, a także z wymaganiami świata zewnętrzne­
go-
Jeśli budowanie świadomości zostaje zaburzone w swym nor­
malnym rozwoju, dzieci często w obliczu wewnętrznych lub ze­
wnętrznych trudności wycofują się do wewnętrznej „fortecy”;
a kiedy tak się dzieje, to ich sny oraz symboliczne rysunki przedsta­
wiające materiał z nieświadomości często ujawniają motywy koliste,
czworoboczne oraz „jądrowe” (o czym będzie później). Odnosi się
to do wcześniej wspomnianego psychicznego jądra - witalnego
centrum osobowości, z którego pochodzi cały strukturalny rozwój
świadomości. To naturalne, że obraz centrum powinien pojawiać
się najwyraźniej w sytuacji, gdy życie psychiczne jednostki podlega
zagrożeniu. Pod kierunkiem tego centralnego jądra (na ile nam
dzisiaj wiadomo) buduje się cala świadomość ego - ego będącego
najwyraźniej duplikatem bądź strukturalnym odpowiednikiem
pierwotnego centrum.
Wiele dzieci na tym wczesnym etapie żarliwie poszukuje sensu
życia, który mógłby im pomóc w radzeniu sobie z wewnętrznym oraz

228
zewnętrznym chaosem. Jednak są również i takie dzieci, które nadal są
nieświadomie unoszone przez dynamikę dziedzicznych oraz instynk­
townych, archetypowych wzorców. Ci młodzi ludzie nie zajmują się
głębszym sensem życia, ponieważ zyskują natychmiastowy oraz satys­
fakcjonujący sens z doświadczeń związanych z miłością, przyrodą,
sportem i pracą. Nie są oni bynajmniej bardziej powierzchowni; za­
zwyczaj niesie ich nurt życia, w którym mniej jest tarć i zaburzeń niż
w przypadku ich bardziej introspektywnych rówieśników. Jeśli podró­
żuję samochodem lub pociągiem i nie patrzę przez okno, to tylko za­
trzymywanie, ruszanie lub nagle zakręty mówią mi o tym, że w ogóle
się przemieszczam.
Faktyczny proces indywiduacji, czyli świadomego dochodzenia do
porozumienia z własnym wewnętrznym centrum (psychicznym jądrem)
lub Jaźnią, generalnie zaczyna się od zranienia osobowości oraz towarzy­
szącego temu cierpienia. Ten inicjujący wstrząs urasta do rangi „wezwania”,
choć często wcale nie zostaje w ten sposób rozpoznany. Wręcz przeciwnie,
ego czuje się powstrzymywane w swej woli czy pragnieniu i zazwyczaj
projektuje przeszkodę na coś zewnętrznego. Ego oskarża wówczas Boga
lub sytuację ekonomiczną, albo szefa, czy też małżonkę, przenosząc odpo­
wiedzialność za wszystko, co mu przeszkadza.
Możliwe też, że zewnętrznie wszystko funkcjonuje całkiem do­
brze, ale pod spodem osoba cierpi na śmiertelną nudę, która emanuje
pustką i wszystkiemu odbiera znaczenie.
Wiele mitów oraz bajek symbolicznie opisuje ten inicjalny etap
procesu indywiduacji opowieścią o królu, który zestarzał się lub zacho­
rował. Inne znane nam wzorce z baśni mówią o tym, że para królewska
jest bezpłodna lub że potwór wykradł wszystkie kobiety, dzieci, konie
i bogactwo z królestwa; albo że demon zatrzymuje armię króla bądź
jego statek, nie pozwalając mu na dalszą podróż; że ciemność zapadła
nad całym królestwem, studnie wyschły, a powódź, susza czy mróz
nawiedziły państwo. Wygląda to tak, jakby inicjalne spotkanie z Jaźnią
rzucało mroczny cień z wyprzedzeniem lub jakby „wewnętrzny przyja­
ciel” przyszedł najpierw jako łowca, aby złapać w swe sidła bezradne,
znajdujące się w opałach ego.

229
Ilustr. 72. Drzeworyt
z XVII-wiecznego alchemicz­
nego manuskryptu obrazujący
króla, który zachorował -
powszechny symboliczny obraz
pustki i nudy (w świadomości),
który może oznaczać inicjalny
etap procesu indywiduacji.

Studiując mity, odkrywamy, że magia lub talizman, który może


uwolnić od nieszczęścia króla czy jego kraj, zawsze okazuje się czymś
bardzo wyjątkowym. W jednej z bajek do uzdrowienia króla potrzebny
jest „biały kos” lub „ryba przybywająca ze złotym pierścieniem
w skrzelach”. W innej bajce król chce „wody życia” lub „trzech złotych
włosów z głowy diabła”, albo „złotego warkocza kobiety” (a w konse­
kwencji także właścicielki warkocza). Czymkolwiek ta rzecz by nie
była, zawsze jest unikatowa i trudna do znalezienia.
Dokładnie tak samo dzieje się, kiedy pojawia się inicjacyjny kryzys
w życiu jednostki. Szuka się czegoś, czego nie można odnaleźć lub
o czym się nie wie. W takich chwilach wszelkie życzliwe i sensowne
porady są całkowicie bezużyteczne - porady, które nakłaniają do więk­
szej odpowiedzialności, wzięcia urlopu, mniejszej ilości pracy (lub
cięższej pracy), większej (lub mniejszej) liczby kontaktów z innymi
albo zajęcie się jakimś hobby. Nic takiego nie pomaga lub co najwyżej
bardzo rzadko. Istnieje tylko jedna rzecz, która wydaje się działać - jest
to bezpośrednie zwrócenie się w kierunku nadciągającej ciemności bez
uprzedzeń, w totalnej naiwności, z podjęciem próby zrozumienia, jaki
w tym tkwi tajemny cel i czego chce ode mnie.
Ukryty cel nadchodzącej ciemności zazwyczaj jest tak niezwykły,
tak wyjątkowo niespodziewany, że z zasady odkrycie, czym to jest,

230
możliwe bywa jedynie dzięki snom oraz fantazjom wypływającym
z nieświadomości. Jeśli bez ponaglających założeń czy emocjonalnej
niechęci skupi się uwagę na nieświadomości, często pojawia się napływ
pomocnych, symbolicznych obrazów. Ale nie zawsze. Czasami nie­
świadomość proponuje najpierw serię bolesnych wglądów mówiących
o tym, co jest niewłaściwego w danej jednostce oraz jej świadomej po­
stawie. Wówczas taka osoba musi zacząć proces od przełknięcia roz­
licznych gorzkich prawd.

DOŚWIADCZENIE CIENIA

Bez względu na to, czy nieświadomość pojawi się najpierw w for­


mie pomocnej czy negatywnej, po jakimś czasie ujawnia się potrzeba
readaptacji w udoskonalonej formie do czynnika nieświadomego po­
przez zaakceptowanie pozornie krytycznych uwag ze strony nieświa­
domości. Dzięki marzeniom sennym poznajemy takie aspekty naszej
osobowości, którym z różnych powodów wolimy nie przyglądać się
zbyt dokładnie. Takie przeżycie Jung nazwał doświadczeniem cienia.
(Na określenie owych nieświadomych części osobowości używał słowa
cień, ponieważ w snach pojawia się on często w ludzkiej postaci).

Trzy przykłady „zbiorowej


infekcji” mogącej połączyć
ludzi, tworząc irracjonalny
tłum, w którym łatwo
o aktywizację cienia
(ciemnej strony
osobowości - ego):

Ilustr. 73. Scena


z polskiego filmu Matka
Joanna odAniołów opartego
na motywach historii
francuskich zakonnic
z XVII wieku, które zostały
opętane przez diabła.

231
Ilustr. 74. Rysunek Breughel’a pokazujący schorzenie (zazwyczaj psychosoma­
tyczne) znane jako „taniec świętego Vita”, dość powszechne w średniowieczu.

Ilustr. 75. Płonący krzyż - emblemat Ku Klux Klanu, tajnego stowarzyszenia


wyższości białej rasy. Członkowie KKK często dopuszczali się aktów zbiorowej
przemocy na tle rasowym.

232
Cień nie jest całością nieświadomej osobowości. Reprezentuje
nieznane lub mało znane atrybuty i cechy ego - aspekty, które należą
przede wszystkim do sfery osobistej i które równie dobrze mogłyby być
świadome.
W niektórych aspektach Cień składa się także z czynników zbio­
rowych, które wyrastają ze źródła znajdującego się poza osobistym
życiem jednostki.
Kiedy jednostka czyni wysiłek w celu zobaczenia własnego cienia,
uświadamia sobie (i często jest tym zawstydzona) własne jakości oraz
impulsy, którym zaprzecza, jednocześnie wyraźnie widząc je u innych
ludzi. Są to takie cechy jak: egotyzm,'umysłowe lenistwo i niechluj­
stwo; nieostrożność i tchórzostwo; przesadne umiłowanie pieniędzy
i dóbr - w skrócie wszelkie grzeszki, o których wcześniej można było
mówić samemu sobie, że: To nie ma znaczenia; nikt tego nie zauważy.
A nawetjeśli, to inni też tak robią.
Jeśli czujesz przejmującą wściekłość, która cię opanowuje, gdy
przyjaciel zarzuca ci jakąś wadę, możesz z dużą dozą pewności stwier­
dzić, że w tym aspekcie odkrywasz właśnie część własnego nieuświa­
domionego cienia. Oczywiście poirytowanie w sytuacji, kiedy inni -
wcale „nie lepsi” - krytykują cię z powodu popełnionych błędów, jest
rzeczą całkiem naturalną.
Co jednak możesz stwierdzić, kiedy to twój sen - twój własny
sędzia, część ciebie - coś ci zarzuca? Jest to sytuacja, w któej twoje
własne ego zostaje przyłapane na gorącym uczynku, zaś jej efektem
zazwyczaj bywa kłopotliwa cisza.
Po takim przeżyciu zaczyna się bolesny i długotrwały proces samo-
edukacji. Możemy powiedzieć, że jest to psychologiczny ekwiwalent
prac Herkulesa. Pierwszym nieszczęsnym zadaniem herosa było wy­
czyszczenie w ciągu jednego dnia stajni i obór Augiasza, w których przez
dziesiątki lat setki bydląt wytwarzało łajno - było to zadanie tak wielkich
rozmiarów, że zwykły śmiertelnik poddałby się na samą myśl o nim.

Cień nie składa się wyłącznie z zaniedbań. Ujawnia się także


w formie impulsywnego lub niezamierzonego czynu. Zanim uda się

233
o tym pomyśleć, usta wypowiadają złośliwą uwagę, wylęga się intryga,
zostaje podjęta zła decyzja i dana osoba konfrontuje się z jej skutkami,
które nigdy nie były świadomie chciane, ani nie były jej intencją.
Ponadto cień w o wiele większym stopniu od świadomej osobowości
narażony jest na zbiorowe infekcje. Kiedy na przykład człowiek jest sam,
czuje się stosunkowo dobrze. Jeśli jednak „inni” popełniają brudne i pry­
mitywne występki, wspomniany człowiek zaczyna odczuwać obawę, że
jeśli nie dołączy do swoich kompanów, to zostanie uznany za głupca.
W ten sposób otwiera się na impulsy, które w rzeczywistości zupełnie do
niego nie należą. Dzieje się tak zwłaszcza w kontakcie z osobami tej samej
płci, gdzie ludzie nadeptują zarówno na własny cień, jak i na cień innych.
Choć dostrzegamy cień w osobie płci przeciwnej, to zazwyczaj nas mniej
irytuje i łatwiej wybaczamy wywołane przezeń sytuacje. Dlatego w marze­
niach sennych oraz w mitach cień pojawia się zazwyczaj jako osoba tej samej
płci co śniący. Jako przykład niech nam posłuży następujący sen:
Sniący to mężczyzna w wieku 48 lat, który starał się być bardzo
samodzielny w życiu, wypierając przyjemność i spontaniczność do
stopnia znacznie większego, niż służyło to jego faktycznej naturze:

Mieszkałem w mieście w bardzo dużym ,domu, którego byłem


‘właścicielem. Nie poznałem jeszcze •wszystkich jego części. Tak więc
przeszedłem się po nim i odkryłem, głównie w piwnicy, kilka pokoi,
o których nic nie wiedziałem. Były tam nawet wyjścia prowadzące do
innej piwnicy lub podziemnych ulic.
Poczułem się nieswojo, kiedy zorientowałem się, że kilka z tych wyjść
nie było zamkniętych, a niektóre wcale nie miały zamka. Ponadto w są­
siedztwiepracowało paru robotników, którzy mogli wkraść się do środka...
Kiedy wróciłem na parter, znowu przeszedłem przez podwórko,
gdzie ponownie odkryłem różne wyjścia na ulicę lub do innych domów.
Kiedy spróbowałem lepiej je zbadać, podszedł do mnie mężczyzna
i głośno się śmiejąc, zawołał, że jesteśmy starymi kumplami z podsta­
wówki. Ja także przypomniałem go sobie i podczas gdy opowiadał mi
o swoim życiu, podszedłem wraz z nim w stronę wyjścia i zaczęliśmy
spacerowaćpo ulicach.

234
Kiedy szliśmy ogromną kolistą ulicą, w powietrzu pojawił się
dziwny światłocień. Dotarliśmy do zielonego trawnika, gdzie niespo­
dziewanie minęły nas trzy galopujące konie. Były to piękne, silne zwie­
rzęta; dzikie, ale zadbane i bez jeźdźców (czy uciekły z wojska?).

Labirynt nieznanych przejść, komnat i niezamkniętych wyjść z piw­


nicy przypomina stare egipskie obrazy świata podziemnego, który jest
dobrze znanym symbolem nieświadomości z jej nierozpoznanymi możli­
wościami. Pokazuje także, w jakim stopniu jest się „otwartym” na inne
wpływy oraz jak mogą się włamywać tajemnicze i obce elementy. Można
powiedzieć, że piwnica jest podstawą psychiki śniącego.
Na podwórku dziwnego budynku (który reprezentuje niedostrzegany
obszar osobowości śniącego) niespodziewanie pojawia się stary przyjaciel ze
szkoły. Osoba ta personifikuje kolejny z aspektów samego śniącego - aspekt
będący częścią jego życia w dzieciństwie, który jednak został zapomniany
i utracony. Często zdarza się, że cechy z dzieciństwa danej osoby (na przykład
wesołość, wybuchowość lub - być może - ufność) nagle znikają i nie wiadomo
gdzie i jak odeszły. To właśnie taka utracona cecha charakteru śniącego po­
wraca teraz (z podwórza) i ponownie próbuje się z nim zaprzyjaźnić. Prawdo­
podobnie postać ta oznacza zaniedbaną zdolność cieszenia się życiem oraz
ukrywającą się w cieniu ekstrawertywność.

Ilustr. 76. Obraz Giorgio de Chirico Niespokojna Podróż. Sam tytuł oraz
mroczne przejścia wyrażają naturę pierwszego kontaktu z nieświadomością,
kiedy zaczyna się proces indywiduacji.

235
Ilustr. 77 Nieświadomość często symbolizowana jest korytarzami lub labirynta­
mi. Rysunki przedstawiają trzy labirynty (od lewej): kamienny labirynt z
Finlandii (epoka Brązu); brytyjski labirynt z darni (XIX wiek); oraz labirynt
(z płyt) na posadzce katedry w Chartres (chodzenie wzdłuż jego linii symbolizu­
je podróż do Ziemi Świętej).

Wkrótce jednak dowiemy się, dlaczego śniący czuje się „niewy­


godnie” tuż przed spotkaniem starego i nieszkodliwego przyjaciela.
Kiedy spaceruje z nim po ulicy, uciekają konie. Śniącemu przychodzi
na myśl, że mogły zbiec z wojska (czyli można rzec: ze świadomej dy­
scypliny, która dotychczas cechowała jego życie). Fakt, że konie nie
miały jeźdźców, wskazuje, że instynktowne popędy potrafią wyrwać
się spod świadomej kontroli. W przyjacielu sprzed lat oraz w koniach
pojawiają się na nowo wszystkie pozytywne siły, których śniącemu te­
raz brakuje, a których bardzo potrzebuje.
Jest to często pojawiający się problem w sytuacji, gdy spotka się tę
„drugą stronę”. Cień zazwyczaj zawiera wartości, bez których świado­
mość nie może się obejść, które jednak istnieją w formie trudnej do
zintegrowania w codziennym życiu. Zarówno przejścia, jak i wielkość
domu pokazują, że śniący jeszcze nie zna swoich psychicznych wymia­
rów i nie potrafi ich wypełnić.
W tym śnie cień jest typowy dla introwertyka (człowieka, który
wykazuje tendencję do nadmiernego wycofywania się z zewnętrznego
życia).

W przypadku ekstrawertyka, który ma większą skłonność, by zwra­


cać się ku światu i obiektom zewnętrznym, cień będzie wyglądał zupełnie

236
inaczej. Młody mężczyzna o bardzo żywym temperamencie, który nie­
ustannie angażuje się w przedsięwzięcia zakończone sukcesem, śni o tym,
że powinien dokończyć kreatywne dzieło oraz rozpoczętą nad nim pracę.
Poniższy opis przedstawia jedno z marzeń sennych:

Mężczyzna leży na sofie z kołdrą naciągniętą na twarz. Jest Francu­


zem, desperatem gotowym popełnić każde przestępstwo.
Schodzę po schodach i towarzyszy mi urzędnik. Wiem, że szykuję się
spisek przeciwko mnie, a dokładniej, że Francuz ma mnie zabićjakby przez
przypadek (tak to przynajmniej ma wyglądać z zewnątrz). Faktycznie
wyprzedza mnie, kiedy zbliżamy się do wyjścia, alejestem czujny.
Nagle wysoki postawny mężczyzna (raczej bogaty i wpływowy) słabnie
i obok mnie osuwa siępo ścianie. Szybko wykorzystuję okazję, żeby zabić urzęd­
nika, wbijając mu nóż w serce. Słyszę komentarz: „ Widać tylko trochę wilgoci”.
Teraz jestem bezpieczny, ponieważ Francuz mnie nie zaatakuje, gdyż
nie żyje człowiek, który wydawał mu rozkazy.

Prawdopodobnie urzędnik oraz wysoki postawny mężczyzna


sukcesu są tą samą osobą - mężczyzna zastąpił urzędnika. Desperat
reprezentuje odwrotną stronę śniącego - jego introwersję, która dotar­
ła do granic. Leży na sofie (czyli jest pasywny) i naciąga kołdrę na
twarz, ponieważ chce, by zostawiono go w spokoju. Z kolei urzędnik
oraz odnoszący sukcesy postawny mężczyzna (będący tą samą osobą),
personifikuje zewnętrzne powodzenie śniącego w realizacji zadań
i działań. Nagła choroba postawnego mężczyzny wiąże się z faktem, że
śniący faktycznie kilka razy chorował, kiedy pozwolił na to, aby jego
dynamiczna energia zbyt mocno eksplodowała w zewnętrznym życiu.
Jednak człowiek sukcesu nie ma krwi w żyłach - tylko jakiś rodzaj
wilgoci - co oznacza, że te zewnętrzne oraz pełne ambicji aktywności
śniącego nie zawierają prawdziwego życia ani pasji, lecz są jedynie
bezkrwistym mechanizmem. Wynika z tego, że nie byłoby żadną real­
ną stratą, gdyby postawny mężczyzna został zabity. Pod koniec snu
Francuz uzyskuje zadowolenie; w oczywisty sposób reprezentuje on
pozytywną postać cienia, która zmieniła się w negatywną i niebez­

237
pieczną tylko dlatego, że świadoma postawa śniącego nie wyrażała
zgody na jej istnienie.
Sen pokazuje, że cień może się składać z wielu różnych elementów.
Na przykład z nieuświadomionej ambicji (postawny, odnoszący sukce­
sy mężczyzna) oraz z introwersji (Francuz). Ponadto: śniący zapytany
o skojarzenie związane z Francuzami powiedział: Są dobrzy w roman­
sach. Dlatego obydwie postaci z cienia reprezentują także dobrze znane
popędy: władzę i seks. Popęd władzy pojawia się w podwójnej formie
- urzędnika oraz człowieka sukcesu. Urzędnik lub służba cywilna
personifikuje kolektywną (zbiorową) adaptację, podczas gdy człowiek
sukcesu oznacza ambicję; obydwie postaci służą oczywiście popędowi
mocy/władzy. Kiedy śniącemu udaje się powstrzymać tę niebezpieczną
wewnętrzną silę, Francuz przestaje być już nieprzyjazny. Innymi słowy:
zanika równie niebezpieczny aspekt popędu seksualnego.
Problem cienia odgrywa wielką rolę we wszystkich konfliktach
politycznych. Gdyby śniący mężczyzna nie zwracał uwagi na kwestię
cienia, z łatwością mógłby utożsamić zdesperowanego Francuza
z „niebezpiecznymi komunistami” ze świata zewnętrznego lub urzędni­
ka oraz człowieka sukcesu z „zachłannymi kapitalistami”. W ten sposób
przeoczyłby istnienie wojujących elementów w swoim wnętrzu.
Kiedy ludzie zauważają własne nieświadome tendencje w innych,
nazywa się to „projekcją”. Polityczna agitacja we wszystkich krajach
pełna jest takich projekcji, dokładnie tak samo, jak dzieje się to
w przypadku podwórkowego rozsiewania plotek przez jednostki czy
małe grupy. Wszystkie projekcje zaciemniają obraz naszych bliskich,
zniekształcają obiektywny ogląd, a przez to psują wszelką możliwość
szczerych, ludzkich relacji.

V Ilustr. 78. Hitler podczas przemówienia Człowiek ten przez


ponad 5 lat ganiałpo Europiejak szaleniec w poszukiwaniu czegoś.
co mógłby podpalić. Na nieszczęście wciąż znajduje najemników,
którzy otwierają bramy swego kraju temu międzynarodowemu
podpalaczowi. Załączony w opisie do ilustracji cytat to fragmem
przemówienia Hitlera mówiącego o Churchillu.

238
Jest jeszcze jedna wada wynikająca z projekcji naszego cienia. Jeśli
utożsamimy cień dajmy na tó z komunistami lub kapitalistami, to część
naszej własnej osobowości pozostanie po przeciwnej stronie. W efekcie
wciąż będziemy działać wbrew sobie (chociaż nieintencjonalnie), co
wspiera tę drugą stronę, a przez to mimowolnie będzie pomagać nasze­
mu wrogowi. Jeśli zaś zauważymy projekcję i potrafimy omawiać
problemy bez strachu lub wrogości, z wrażliwością traktując drugą
osobę, to istnieje szansa na wzajemne zrozumienie albo przynajmniej
na rozejm.
Czy cień zostanie naszym przyjacielem, czy wrogiem, w dużej
mierze zależy od nas samych. Sny o niezbadanym domu i francuskim
desperacie pokazują, że cień niekoniecznie musi być naszym przeciw­
nikiem. W rzeczywistości jest z nim dokładnie tak, jak z każdym
człowiekiem, z którym musimy się dogadać, czasem się poddając,
czasem sprzeciwiając, a czasem obdarowując miłością - zależnie od
okoliczności. Cień staje się wrogi jedynie wówczas, gdy jest ignorowany
lub niezrozumiany.

Bywa, choć niezbyt często, że jednostka czuje przymus wyrażania


najgorszego aspektu swojej natury oraz tłumienia lepszej strony.
W takich przypadkach cień pojawia się w snach jako postać pozytyw­
na. Jednak osobie, która wyraża swoje naturalne emocje i uczucia, cień
może się pojawić jako postać zimna i negatywnie intelektualna; perso-
nifikuje wówczas zjadliwe osądy i negatywne myśli, które były po­
wstrzymywane. Zatem niezależnie od przybranej formy, funkcją cienia
jest reprezentowanie przeciwnej strony ego oraz ucieleśnienie cech,
których dana osoba najbardziej nie lubi u innych ludzi.
Byłoby stosunkowo łatwo, gdyby można integrować cień ze świa­
domą osobowością, działając szczerze i dzieląc się myślami. Na nie­
szczęście próby takie nie zawsze działają. W obszarze cienia działa tak
i l na namiętność, że rozum nie jest w stanie jej przezwyciężyć. Przykre
>(oświadczenia związane z otoczeniem bywają czasami pomocne, ale
>-by zatrzymać impulsy i popędy cienia musi to być coś tak mocnego
|nk spadająca z dachu cegłówka.
Czasami w zatrzymaniu pomaga heroiczna decyzja, ale taki nad­
ludzki wysiłek możliwy jest tylko wówczas, gdy jednostkę w wysiłkach
wspiera wewnętrzny Wielki Człowiek (Jaźń). Fakt, że cień posiada
obezwładniającą moc niepowstrzymanego impulsu, nie oznacza, że
popęd powinien być zawsze heroicznie tłumiony.
Czasami cień jest potężny, ponieważ moc Jaźni kieruje się w tą
samą stronę i nie wiadomo, czy za wewnętrznym naciskiem stoi Jaźń,
czy cień. Na nieszczęście nieświadomość stawia nas w sytuacji podob­
nej do znalezienia się w świetle księżyca. Wszystkie treści są rozmaza­
ne, mieszają się z innymi i nigdy dokładnie nie wiemy, co lub gdzie się
znajduje albo gdzie jest początek, a gdzie koniec. (To zjawisko nosi
nazwę „kontaminacji” treści nieświadomych.)

Kiedy Jung nazwał jeden z aspektów nieświadomości cieniem,


odwoływał się do stosunkowo dobrze poznanego czynnika. Ale czasa­
mi wszystko, czego nie zna ego, miesza się z cieniem, włącznie z naj­
bardziej wartościowymi i najszczytniejszymi siłami.
Kto na przykład mógłby z pewnością stwierdzić, że francuski de­
sperat z cytowanego snu będzie nieprzydatnym trampem, czy raczej
najwartościowszym introwertykiem? A uciekające konie z poprzednie­
go snu - czy wolno pozwolić im biegać na wolności, a może lepiej nie?
W sytuacji, kiedy sam sen nie dokonuje wyraźnych rozróżnień, decyzję
będzie musiała podjąć świadoma osobowość.
Jeśli postać z cienia nosi w sobie wartościowe, żywotne siły, po­
winny one zostać zasymilowane i faktycznie doświadczone, a nie
stłumione. To od ego zależy, czy porzuci swą dumę i sztywność oraz
czy doświadczy w życiu czegoś, co początkowo mogłoby wydawać się
mroczne, a co w rzeczywistości okaże się całkiem inne. Może to wy­
magać poświęcenia równie heroicznego jak pokonanie namiętności, ale
w zupełnie odwrotnym sensie.
Pojawiające się w trakcie spotkania z cieniem etyczne dylematy
zostały dobrze opisane w 18. surze Koranu. W księdze tej Mojżesz
spotyka na pustyni Khidr’a („Zielonego” lub „pierwszego anioła Boga”).
Wędrują razem i Khidr wyraża obawę mówiąc, że Mojżesz nie będzie

240
potrafił znieść jego uczynków bez oburzenia. Jeśli Mojżesz nie ścierpł
towarzystwa Khidra i w pełni mu nie zaufa, to ten odejdzie.
I faktycznie Khidr przedziurawia łódkę biednych wieśniaków.
Następnie na oczach Mojżesza zabija przystojnego młodego mężczy­
znę, a na koniec odbudowuje zwalony mur w mieście niewiernych.
Mojżesz nie potrafi powstrzymać swojego oburzenia, więc Khidr musi
go opuścić. Jednak przed odejściem wyjawia mu powody swoich czy­
nów: dziurawiąc łódź, faktycznie ją ratował, ponieważ ku rybakom
zmierzali już piraci, którzy mieli ukraść łódź. Dzięki temu rybacy zy­
skali szansę uratowania łodzi. Przystojny młodzieniec szedł właśnie
popełnić przestępstwo i zabijając go, Khidr ratował od hańby jego po­
bożnych rodziców. Naprawiając mur, dwóch pobożnych młodych
mężczyzn zostało uratowanych z niedoli, ponieważ pod gruzami znaj­
dował się ich skarb.
Mojżesz, który tak bardzo moralnie się oburzał, zobaczył teraz
(chociaż za późno), że jego osąd był zbyt pochopny. Uczynki Khidra
wydawały się z gruntu złe, ale w rzeczywistości takimi nie były.
Patrząc naiwnie na tę historię, można założyć, że Khidr jest anar­
chistycznym, kapryśnym, złym cieniem pobożnego, lecz przestrzega­
jącego prawa Mojżesza. Ale w tym przypadku tak nie jest. Khidr
w znacznie większym stopniu jest personifikacją pewnych tajnych,
twórczych działań Bożej mocy. Nieprzypadkowo dla zilustrowania
tego subtelnego problemu nie cytuję marzenia sennego. Wybrałam
znaną opowieść z Koranu, ponieważ podsumowuje ona doświadczenie
życia, które w marzeniu sennym jednostki rzadko bywa wyrażane
z podobną jaskrawością.
Kiedy w snach zwraca się ku nam ciemna postać i wydaje się cze­
goś chcieć, to nie możemy być pewni, czy personifikuje ona wyłącznie
aspekt naszego cienia, czy Jaźni, czy obydwa te aspekty jednocześnie.
Zgadywanie z wyprzedzeniem, czy nasz ciemny partner symbolizuje
niedociągnięcia, które powinniśmy przezwyciężyć, czy ważny fragment
życia, który powinniśmy zaakceptować - to jeden z najtrudniejszych
problemów, jakie spotykamy na drodze do indywiduacji. Co więcej,
symbole ze snu są często tak subtelne i skomplikowane, że nie można

oa-f
mieć pewności co do ich interpretacji. Wszystko co w takiej sytuacji
można zrobić, to zaakceptować dyskomfort etycznej wątpliwości,
nie podejmując żadnych ostatecznych decyzji lub zobowiązań, i konty­
nuować obserwację snów.
Przypomina to sytuację Kopciuszka, kiedy macocha kazała jej
wybrać mak z miski z popiołem. Chociaż zadanie wydawało się
beznadziejnie trudne, Kopciuszek zaczął cierpliwie oddzielać mak,
gdy wtem niespodziewanie na pomoc przyleciały gołębie (w niektó­
rych wersjach mrówki). Stworzenia te symbolizują pomocne, choć
głęboko nieświadome impulsy, które można poczuć jedynie w ciele
i które wskazują drogę wyjścia. Gdzieś w samej głębi swojego ist­
nienia człowiek dokładnie wie, dokąd powinien pójść i co powinien
zrobić.
Są jednak takie czasy, kiedy klaun zwany „ja” zachowuje się w tak
rozpraszający sposób, że nie da się poczuć obecności wewnętrznego
głosu. Czasami zawodzą wszelkie wysiłki zrozumienia podpowiedzi
nieświadomości i w obliczu takich trudności można jedynie wykazać
się odwagą robienia tego, co wydaje się słuszne, będąc jednocześnie
gotowym do zmiany kierunku, o ile sugestia nieświadomości wskaże
inną drogę. Może się także zdarzyć tak (choć jest to raczej rzadko
spotykane), że lepiej opierać się impulsom nieświadomości, nawet za
cenę dużego dyskomfortu, nie oddalając się jednak zanadto od istoty
człowieczeństwa. (Byłby to na przykład przypadek osób, które aby stać
się w pełni sobą, musiałyby wejść na drogę przestępstwa).
Siła i wewnętrzna jasność, jakiej potrzebuje ego, żeby podej­
mować takie decyzje, potajemnie płynie od Wielkiego Człowieka,
który najwyraźniej nie chce się zanadto odsłaniać. Być może Jaźń
pragnie, żeby ego miało wolny wybór, ale możliwe jest i to, że Jaźni
zależy na ludzkiej świadomości oraz jej decyzjach, co wspierałoby
człowieka w samorealizacji. Kiedy przychodzi do tak trudnych
problemów etycznych, nikt nie jest w stanie trafnie osądzić czynów
innych osób. Jak powiedział pewien stary buddyjski mistrz Zen.
Musimy brać przykład z pasterza, który dogląda swego wołu „z kijem,
by nie pasł się na cudzych łąkach ”.

242
Te nowe odkrycia psychologii głębi wiążą się z procesem zmian
w naszych zbiorowych poglądach etycznych, albowiem zmuszają do
oceny wszelkich ludzkich działań w sposób bardziej jednostkowy
i subtelniejszy. Odkrycie nieświadomości jest jednym z najdonioślej­
szych osiągnięć ostatnich czasów.
Fakt odkrycia nieświadomych obszarów wiąże się jednak ze
szczerym badaniem samego siebie wraz ze zmianą sposobu życia, choć
rzesze ludzi nadal zachowują się tak, jakby nic się nie stało. Potrzeba
dużej odwagi, żeby poważnie traktować nieświadomość i zmagać się
z wyłaniającymi się z niej problemami. Większość ludzi jest zbyt gnuś-
na, żeby głębiej pomyśleć choćby o tych moralnych aspektach własnego
zachowania, których są świadomi; i z pewnością są nazbyt leniwi, aby
rozważać, jak na nich oddziałuje nieświadomość.

ANIMA: WEWNĘTRZNA KOBIETA

Trudne i subtelne problemy etyczne nie wynikają wyłącznie


z pojawienia się cienia. Często ujawnia się kolejna „wewnętrzna
postać”. Jeśli śniącym jest mężczyzna, odkryje on kobiecą personi­
fikację własnej nieświadomości; w przypadku kobiety będzie to
postać męska.
Anima jest personifikacją wszystkich żeńskich psychologicznych
tendencji w psyche mężczyzny takich jak: mgliste uczucia i nastroje,
profetyczne wglądy, podatność na irracjonalność, zdolność do osobowej
miłości, uczucia związane z przyrodą i nie mniej od nich ważny stosu­
nek do nieświadomości. Nie przez przypadek w dawnych czasach to
właśnie kapłanki (jak grecka Sybilla) zajmowały się badaniem boskiej
woli oraz nawiązywaniem kontaktu z bogami.
Szczególnie dobry przykład doświadczania animy jako wewnętrz­
nej postaci w psyche mężczyzny znajdziemy w przypadku uzdrowicieli,
a także szamanów Inuickich oraz innych plemion zamieszkujących
obszar Arktyki. Niektórzy z nich zakładają kobiece ubrania lub rysują
piersi na swoich strojach, aby zamanifestować swoją wewnętrzną część

243
żeńską - część, która umożliwia im kontakt z krainą duchów (czyli
tym, co my nazywamy nieświadomością).

Ilustr. 79. Szaman syberyjski ubrany


w strój kobiecy. Uważa się, że kobiety
mają większe możliwości kontaktu
z duchami.

Jeden z przypadków opowiada o inicjacji młodego człowieka,


którego starszy szaman zakopał w śniegu. Był już skrajnie wyczerpany
i majaczył. Praktycznie będąc już w śpiączce, nagle zobaczył kobietę,
która emanowała światłem. Powiedziała mu wszystko, co chciał wie­
dzieć, a następnie jako duch opiekuńczy pomagała mu w praktykowa­
niu tego trudnego zawodu, umożliwiając kontakt ze światem duchów.
Takie doświadczenie obrazuje animę jako personifikację nieświado­
mości mężczyzny.

Jeśli chodzi o jednostkę, to charakter animy danego mężczyzny


jest z reguły kształtowany przez jego matkę. Jeśli czuje on, że matka
miała na niego negatywny wpływ, anima często będzie się wyrażać
w formie irytacji, obniżonych nastrojów, niepewności, braku poczucia
bezpieczeństwa i drażliwości. Jeśli jednak potrafi on przezwyciężyć
negatywne ataki animy, to mogą one służyć wzmocnieniu męskości.
W duszy takiego mężczyzny postać negatywnej matki-animy będzie

244
nieustannie powtarzać takie stwierdzenia jak: „Jestem niczym”. „Nic
nie ma sensu”. „Inni mają dobrze, ale nie ja...” „Nic mi nie sprawia ra­
dości”. Owe „nastroje animy” są przyczyną specyficznej apatii, strachu
przed zachorowaniem (hipochondria), impotencji czy wypadków. Całe
życie nacechowane jest smutkiem i udręką. Takie mroczne nastroje
mogą nawet skłonić mężczyznę do samobójstwa, kiedy anima stanie
się demonem śmierci. W takiej właśnie roli pojawia się ona w filmie
Jeana Cocteau Orfeusz.
Francuskie określenie na postać animy tofemmefatale. Łagodniej­
szą wersję mrocznej animy personifikuje Królowa Nocy w operze
Mozarta Magiczny Flet. Greckie syreny lub germańska Lorelei również
personifikują ten niebezpieczny aspekt animy, który w tej formie sym­
bolizuje destrukcyjną iluzję. Zachowanie destrukcyjnej animy ilustruje
także ta oto syberyjska baśń:

Pewnego dnia samotny myśliwy zobaczył piękną kobietę, która


wyszła z lasu po drugiej stronie rzeki. Pomachała do niego i zaśpiewa­
ła:

Och, przyjdźże samotny łowco w ciszy zmierzchu.


Podejdź, o podejdź! Tęskno mi do ciebie! Tęskno!
Obejmę cię! Przytulę!
Chodź, chodź! Me gniazdko tuż obok jest. Gniazdko jest niedaleko.
Chodź, chodź samotny łowco, teraz w ciszy zmierzchu.

Myśliwy zrzucił z siebie ubranie i przepłynął przez rzekę. Lecz


ona nagle i niespodziewanie zamieniła się w sowę i odleciała, wyśmie­
wając się z myśliwego. On zaś utonął w zimnej rzece, gdy próbował
wrócić i odnaleźć swoje ubranie.

W baśni tej anima symbolizuje nierealne marzenie o miłości,


szczęściu i macierzyńskim cieple (jej gniazdo). Jest to marzenie, które
odciąga mężczyzn od rzeczywistości. Mężczyzna utonął, ponieważ
popędził za niemożliwą do zrealizowania fantazją.
Ilustr. 80. Animę (żeński pierwiastek
w męskiej psyche) często personifikują
wiedźmy lub kapłanki - kobiety, które
miały związki z „siłami ciemności”
i „światem duchów” (czyli nieświadomo­
ścią). Na ilustracji czarodziejka ze
skrzatami i demonami (grawerunek
z XVII wieku).

Ilustr. 81. Anima


(podobnie jak cień) ma
dwa aspekty: dobroczyn­
ny i destrukcyjny. Na
ilustracji scena z filmu
Jeana Cocteau Orphee
(„Orfeusz”): kobieta
może być postrzegana
jako śmiercionośna
anima, która doprowa­
dziła Orfeusza od zguby.

Ilustr. 82. W słowiańskich mitach cz.ęato


występują rusałki - istoty będące dli-1' •
topielic. Powiada się, że duchy te rzm i ui
na przechodzących mężczyzn,
przez co oni toną.

246
Ilu ii 83. Podobnie szkodliwe są Lorelei z mitów germańskich
IIIII .• XIX wieku) - wodne duchy, których śpiew uwodzi mężczyzn,
prowadząc ich na śmierć.

247
Innym sposobem, w jaki objawia się negatywna anima w osobo­
wości mężczyzny, to zjadliwe, trujące, płaczliwe uwagi, które wszystko
dyskredytują. Tego rodzaju komentarze zawsze wypaczają prawdę,
siejąc destrukcję w subtelny sposób.
Na całym świecie funkcjonują legendy, w których pojawia się
„toksyczna panna” (jak ją nazywają w krajach Orientu). Jest to prze­
piękne stworzenie, w którego ciele ukryta jest broń lub trucizna. Zabi­
ja ona kochanka podczas pierwszej wspólnej nocy. Anima w tym
przebraniu jest równie zimna i bezceremonialna jak niektóre z tajem­
niczych aspektów samej przyrody. W Europie do dziś znajduje to wyraz
w wierze w czarownice.

Z drugiej strony, jeśli mężczyzna miał pozytywne doświadczenia


z matką, to również wpływa na jego animę w typowy, aczkolwiek od­
mienny sposób. Efektem może być albo zniewieścienie, albo naznacze­
nie przez kobiety, przez co nie będzie umiał sobie radzić z życiowymi
trudnościami.
Tego typu anima potrafi doprowadzić mężczyzn do zniewieścienia
lub sprawić, że będą drażliwi jak stare panny, albo przewrażliwieni niczym
księżniczka, której przeszkadzało ziarnko grochu pod 30 poduszkami.
Jeszcze subtelniejsza manifestacja negatywnej animy w formie
księżniczki pojawia się w niektórych bajkach. Księżniczka każę swoim
zalotnikom odpowiedzieć na serię zagadek albo bawi się z nimi
w chowanego. Giną, jeśli nie potrafią odpowiedzieć lub jej odnaleźć,
zaś ona wygrywa. W tej odsłonie anima angażuje mężczyzn w de­
strukcyjną rozgrywkę intelektualną. Możemy zauważyć efekt działania
tego aspektu animy we wszystkich pseudointelektualnych dialogach,
które powstrzymują mężczyzn od bezpośredniego kontaktu z życiem
i konkretnymi decyzjami. Mężczyzna zastanawia się nad istnieniem do
tego stopnia, że nie jest w stanie faktycznie żyć, tracąc dostęp do spon­
taniczności oraz żywych emocji.
Najczęstsza z manifestacji animy to forma fantazji erotycznej.
Mężczyźni mogą zanurzać się w fantazjach, oglądając filmy oraz wy­
stępy striptizerek lub snując marzenia o pornograficznych treściach.

248
Jest to szorstka, prymitywna forma animy, która staje się kompulsywna
jedynie wówczas, gdy mężczyzna w niedostatecznym stopniu kultywu­
je swoje związki uczuciowe i kiedy jego uczuciowa postawa wobec życia
jest infantylna.

Wszystkie wymienione aspekty animy posiadają taką samą ten­


dencję, którą obserwowaliśmy w przypadku cienia: mogą być projekcją,
objawiając się mężczyźnie w formie cech konkretnej kobiety. To właś­
nie obecność animy sprawia, że mężczyzna nagle się zakochuje i kiedy
po raz pierwszy widzi jakąś kobietę, od razu wie, że to jest właśnie
„ona”. W takiej sytuacji mężczyzna czuje, jakby od zawsze świetnie
znał tę kobietę; w swym zakochaniu jest tak bezbronny, że dla ze­
wnętrznych obserwatorów wygląda to na kompletne szaleństwo.
Kobiety posiadające „tajemniczy” charakter w szczególny sposób
przyciągają projekcje animy, gdyż mężczyźni mogą praktycznie
wszystko przypisać stworzeniu, które jest tak fascynująco nieokreślone,
co jedynie sprzyja snuciu fantazji na jej temat. Projekcja animy w tak
nagłej i namiętnej formie jak romans może w poważnym stopniu zabu­
rzyć małżeństwo mężczyzny i doprowadzić do „trójkąta” z towarzyszą­
cymi temu trudnościami.
Skuteczne rozwiązanie takiego dramatu może zaistnieć w sytuacji,
kiedy anima zostanie rozpoznana jako wewnętrzna siła. Ukryty cel
nieświadomości w takiej sytuacji polega na zmuszeniu mężczyzny do
tego, żeby rozwinął się i sam wydoroślał, integrując nieświadomą część
osobowości oraz wniósł ją do realnego życia.

Wystarczająco dużo powiedziałam już o negatywnej stronie ani­


my. Istnieje równie dużo aspektów pozytywnych. Na przykład: anima
jest odpowiedzialna za to, że mężczyzna potrafi znaleźć właściwą
małżonkę. Kolejna funkcja jest nie mniej ważna: zawsze, kiedy logicz­
ne rozumowanie mężczyzny nie jest w stanie zbadać faktów schowa­
nych w nieświadomości, anima pomaga w ich odgrzebywaniu.
Jeszcze ważniejsza jest rola, jaką anima odgrywa w dostrojeniu
umysłu mężczyzny do właściwych wartości wewnętrznych, przez co

249
otwiera drogę do głębszych warstw. To tak, jakby wewnętrzne „radio”
zostało nastrojone na określoną długość fali, odsiewając niestosowne
treści oraz pozwalając lepiej usłyszeć głos Wielkiego Człowieka. Po­
przez dostrojenie wewnętrznego „radia”, anima przyjmuje rolę pośred­
niczki lub przewodniczki po świecie wewnętrznym, a także ułatwia
kontakt z Jaźnią. W taki właśnie sposób pojawiła się w opisywanej już
inicjacji szamana; taka jest rola Beatrycze w Raju (Paradiso) Dantego
oraz bogini Izydy, która pojawia się w śnie Apulejusza, autora Złotego
Osła, aby inicjować go do wyższej, bardziej duchowej formy życia.

Ilustr. 84. Tradycyjny


obraz demonicznej
animy w formie
brzydkiej wiedźmy
grafika Hansa Balduu
Grien’a pt. ZaczaroW"-'".
stajenny.

250
I lustr. 85. W przypadku mężczyzny nacisk kładziony na intelektualizowanie
może być skutkiem działania negatywnej animy, często reprezentowanej
a legendach i mitach przez żeńską postać zadającą pytania, na które mężczyzna
musi odpowiedzieć lub zginąć.
Na ilustracji XIX-wieczny obraz francuskiego malarza (Ingres, 1808 rok)
pokazujący Edypa odpowiadającego na zagadki Sfinksa.

OM
Marzenie senne 45-letniego psychoterapeuty może nam pomóc
w wyjaśnieniu w jaki sposób anima potrafi zostać wewnętrzną prze­
wodniczką. Kiedy wieczorem mężczyzna kładł się spać (w czasie, gdy
śnił ten sen), myślał o tym, że ciężko jest żyć samemu bez wsparcia ze
strony kościoła. Odkrył, że zazdrości ludziom, których chronią macie­
rzyńskie objęcia organizacji. (Dorastał jako protestant, ale od dawna
nie należał do żadnego kościoła). Oto sen:

Znajduję się w bocznej nawie starego kościołapełnego ludzi. Razem


z moją matką i żoną siedzę na końcu nawy na czymś, co wygląda jak
dodatkowo dostawione siedzenia.
Jako ksiądz mam celebrować mszę, w rękach trzymam wielką Księ­
gę do nabożeństwa, a może książkę z modlitwami lub antologię wierszy.
Nie znam tej książki i nie potrafię odnaleźć właściwego tekstu. Jestem
bardzo podekscytowany, ponieważjuż niedługo mam zacząć, a dodatko­
wo moja matka i żona przeszkadzają, plotkując o nieważnych drobia­
zgach. Organy przestały grać i wszyscy na mnie czekają, więc wstaję
i decyduję się poprosić klęczącą za mną zakonnicę, żeby mi podała swoją
książkę do nabożeństwa oraz pokazała właściwe miejsce czytania. Bar­
dzo chętnie spełnia moją prośbę. Następnie ta sama zakonnica wformie
zakrystiana prowadzi mnie do ołtarza, który znajduje się za mną trochę
z lewej strony, i zbliżamy się do niegojak gdyby z bocznej nawy. Książka
do nabożeństwa jestjak karta z obrazami, coś w rodzaju planszy długiej
na metr i szerokiej na 30 cm. Tekstjest ilustrowany starożytnymi obra­
zami w kolumnach znajdującymi sięjedna obok drugiej.
Zanim zacznę, zakonnica ma przeczytaćfragment liturgii. Ciągle
nie mogę znaleźć właściwego miejsca w tekście. Zakonnica mówi, że to
jest numer 15, ale cyfry są niewyraźne i nie mogę odnaleźć 15. W końcu
jednak z determinacją odwracam się do wiernych. Odnajduję nr 15 (jest
to ostatni tekst na tablicy), wciąż nie wiedząc, czy będę w stanie go od­
szyfrować. Tym niemniejpostanawiam spróbować. Budzę się.

Powyższy sen jest symboliczną odpowiedzią nieświadomości na


rozważania, jakie śniący prowadził przed zaśnięciem. Podsumowując,

252
nieświadomość mówi: Sam musisz zostać księdzem w swoim wewnętrz­
nym kościele - świątyni własnej duszy. Sen pokazuje, że śniący posiada
pomocne wsparcie organizacji - jest członkiem kościoła, ale nie ze­
wnętrznego, tylko takiego, który istnieje we wnętrzu jego duszy.
Ludzie (jego wewnętrzne cechy i aspekty) chcą, żeby objął rolę
księdza i sam celebrował mszę. W istocie nie chodzi tutaj o prawdziwą
mszę, ponieważ katechizm ze snu bardzo się różni od prawdziwej
książki do nabożeństwa. Wydaje się, że idea mszy jest wykorzystana
jako symbol i dlatego oznacza akt ofiary, w którym obecna jest Boskość,
dzięki czemu człowiek może się z nią komunikować.
Symbolicznego rozwiązania snu nie należy uogólniać, ponieważ
odnosi się do konkretnego śniącego. Jest to rozwiązanie typowe dla
protestanta, ponieważ mężczyzna zakorzeniony w Kościele katolickim
zazwyczaj doświadcza animy w formie obrazu samego Kościoła,
a przynależne mu święte obrazy są symbolami nieświadomości.
Nasz śniący nie miał podobnie eklezjastycznego doświadczenia
i dlatego musiał podążać wewnętrzną drogą. Ponadto sen powiedział
mu, co powinien robić:

Twoje przywiązanie do matki oraz ekstrawersja (reprezento­


wana przez żonę, która jest ekstrawertywna) rozpraszają cię i osła­
biają poczucie bezpieczeństwa, a rozmowy o niczym odciągają od
celebrowania wewnętrznej mszy. Jeślijednak podążysz za zakonni­
cą (introwertywną animą), to pod jej kierunkiem ruszycie razem:
ksiądz i jego pomocnica. Zakonnica jest w posiadaniu dziwnej księgi
do nabożeństwa, która składa się z 16 (cztery-razy-cztery) staro­
dawnych obrazów. Twoja msza polega na kontemplacji psychicznych
obrazów, które odkrywa dla ciebie religijna anima.

Innymi słowy: jeśli śniący przezwycięży wewnętrzną niepewność


wywołaną kompleksem matki, to odkryje, że jego życiowe zadanie
posiada naturę i cechy religijnej posługi, a jeśli pomedytuje nad symbo­
licznym znaczeniem obrazów swojej duszy, to one doprowadzą go do
pełni.

253
254
Ilustr. 87. Klasycznym
ucieleśnieniem tego etapu jest
Helena Trojańska (z Parysem).

Ilustr. 88. Trzeci etap


animy personifikuje Maryja
Dziewica (np. na obrazie van
Eyck'a). Czerwony kolor
sukni symbolizuje uczucie
(lub eros), ale na tym etapie
eros został uduchowiony.

255
Ilustr. 89. Grecka bogini mądrości Atena.

Ilustr. 90. Samo popiersie oraz


Mona Lisa ilustruje czwarty etap.

256
W cytowanym śnie anima pojawia się w swej pozytywnej roli
pośredniczki pomiędzy ego a Jaźnią. Konfiguracja obrazów cztery-
razy-cztery wskazuje na fakt, że celebrowanie tej wewnętrznej mszy
wykonywane jest w służbie osiągnięcia pełni. Jak to pokazał Jung,
jądro psyche (Jaźń) wyraża się w swego rodzaju czworakiej struktu­
rze. Liczba cztery wiąże się także z animą, ponieważ-jak zauważył
Jung - istnieją cztery stadia jej rozwoju. Pierwszy etap najlepiej
symbolizuje postać Ewy, która reprezentuje relacje czysto instynk­
towne i biologiczne. Drugi etap można zaobserwować w Helenie
z Fausta - personifikuje ona poziom romantyczny i estetyczny, acz­
kolwiek nadal nacechowany elementami seksualnymi. Trzecie sta­
dium reprezentuje na przykład Maryja Dziewica - postać, która
wzniosła miłość (eros) na wyżyny duchowego oddania. Czwarty
etap symbolizuje Sapientia - mądrość przekraczająca nawet to, co
najświętsze i najczystsze. Innym symbolem jest Oblubienica z Pieś­
ni nad pieśniami Salomona. (Ten etap w rozwoju współczesnego
mężczyzny rzadko bywa osiągany. Mona Liza jest najbliższa animie
odpowiadającej mądrości.)
Na tym etapie jedynie wskazuję na fakt, że koncepcja czwórcy
często pojawia się w określonych typach materiału symbolicznego.
Zasadnicze aspekty tej reguły zostaną omówione później.

Ale co takiego w praktyce oznacza rola animyjako przewodniczki


po świecie wewnętrznym? Ta pozytywna funkcja pojawia się w sytua­
cji, gdy mężczyzna poważnie traktuje uczucia wysyłane przez animę
i kiedy utrwala je w jakiś sposób - na przykład przez pisanie, malar­
stwo, rzeźbę, tworzenie muzyki czy taniec. Kiedy cierpliwie i powoli
nad tym pracuje, to z głębi wypływa inny źródłowy materiał nieświa­
domości i łączy się z wcześniejszymi odkryciami. Z chwilą, gdy fanta­
zja zostaje utrwalona w jakiejś określonej formie, musi zostać przeba­
dana zarówno intelektualnie, jak i etycznie wraz z ewaluacją na
poziomie uczuć. Istotne jest, aby brać to za absolutną rzeczywistość;
nie można pozwolić sobie na dopuszczenie wątpliwości podszeptują­
cych, iż jest „to jedynie fantazja”. Jeśli przez jakiś czas praktykuje się to

257
z głębokim zaangażowaniem, proces indywiduacji staje się jednolitą
rzeczywistością i może rozwinąć się w swej prawdziwej formie.
Wiele przykładów z literatury pokazuje animę jako przewodnicz­
kę lub pośredniczkę na drodze do wewnętrznego świata, między inny­
mi: Hypnerotomachia Francesco Colonna, She Rider’a Haggard’a lub
„odwieczna kobiecość” w Fauście Goethego. W średniowiecznym tek­
ście postać animy objaśnia swą własną naturę w następujących sposób:-

Jestem kwiatem na polu i lilią w dolinach. Jestem matką szczerej miłości


i strachu oraz wiedzą i świętą nadzieją... Jestem pośredniczką między
żywiołami, co sprawia, że dochodzą one do zgody; ochładzam to, co
ciepłe i na odwrót. Nawilżam to, co suche i na odwrót... Jestem prawem
wyrażanym przez księdza i słowem proroka, oraz doradczynią mędrca,
a nie ma nikogo, kto by mógł wyrwać się z mojej ręki.

W średniowieczu nastąpił zauważalny podział na zagadnienia


religijne, poetyckie oraz inne kulturowe; pełen fantazji świat nieświa­
domości został przebadany o wiele dokładniej niż kiedykolwiek wcześ­
niej. W tamtych czasach rycerski kult dam dworu oznaczał próbę
odróżnienia wewnętrznej, żeńskiej części natury mężczyzny od ze­
wnętrznej kobiety, a także był relacją w stosunku do świata wewnętrz­
nego.
Dama, której przyrzekał służyć rycerz i dla której dokonywał he­
roicznych wyczynów, była oczywiście personifikacją animy. W wersji
legendy o świętym Graalu (Wolframa von Eschenbacha) imię kobiety
niosącej kielich ma szczególne znaczenie: Conduir-d’amour (przewod­
niczka w sprawach miłosnych). Uczyła ona bohatera zarówno rozpo­
znawania uczuć, jak i stosunku do kobiet. Jednak później ten indywi­
dualny i osobisty wysiłek w rozwijaniu relacji z animą został porzucony,
gdy jego subtelny aspekt zlał się z postacią Dziewicy, która następnie
stała się obiektem bezgranicznego oddania i modlitw. Kiedy anima
w postaci Maryi Dziewicy zaczęła być postrzegana wyłącznie pozy­
tywnie, wszystkie jej negatywne aspekty znalazły wyraz w formie
przekonania o istnieniu czarownic.

258
Ilustr. 91. Związek
pomiędzy motywem
czwórcy i animą widać
na obrazie szwajcar­
skiego artysty Peter'a
Birkhauser'a. Czworo-
oczna anima jawi się
niczym obezwładniają­
ca, przerażająca wizja.
Czworo oczu ma
symbolicznie podobne
znaczenie do 16.
obrazów z cytowanego
snu. Nawiązują one do
faktu, że anima zawiera
możliwość osiągnięcia
pełni.

W Chinach postacią równoległą do Maryi jest bogini Guanyin.


Bardzo popularną chińską postacią animy jest „Pani Księżyca”, która
na swoich ulubieńców zsyła dar poezji lub muzyki, a czasem może na­
wet obdarzyć nieśmiertelnością. Ten sam archetyp jest reprezentowany
w Indiach przez Siakti, Parvati, Rati i wiele innych; wśród muzułma­
nów jest to głównie Fatima, córka Mahometa.
Czczenie animy jako oficjalnie rozpoznanej postaci niesie z sobą
niebezpieczeństwo utratyjej cech indywidualnych. Jednak z drugiej strony,
jeśli jest uważana wyłącznie za postać osobową, pojawia się zagrożenie, że
przy, projekcji na świat zewnętrzny będzie ją można znaleźć wyłącznie
w świecie zewnętrznym. Ta druga sytuacja może wytworzyć niekończący
się problem, ponieważ mężczyzna staje się albo ofiarą własnych fantazji
erotycznych, albo będzie kompulsywnie zależny od jednej realnej kobiety.
Tylko bolesna (choć w istocie prosta) decyzja o poważnym trakto­
waniu fantazji i uczuć może na tym etapie zapobiec całkowitej stagna­
cji wewnętrznego procesu indywiduacji, ponieważ wyłącznie w ten
sposób mężczyzna potrafi odkryć, co oznacza ta postać jako jego we­
wnętrzna rzeczywistość. Tak więc anima znowu staje się tym, czym
była pierwotnie - „wewnętrzną kobietą”, która przekazuje najważniej­
sze wiadomości od Jaźni.

259
ANIMUS: WEWNĘTRZNY MĘŻCZYZNA

Męska personifikacja nieświadomości w kobiecie - animus - ukazuje


zarówno dobre, jak i złe aspekty, podobnie jak czyni to anima
w mężczyźnie. Jednak animus nie pokazuje się tak często w formie
fantazji erotycznej lub w nastroju, jest bardziej skłonny przyjąć formę
ukrytego „świętego” przekonania. Kiedy takie przekonanie głoszone jest
donośnym i nalegającym męskim głosem lub gdy narzuca się je innym
z wykorzystaniem brutalnie emocjonalnych scen, to łatwo rozpoznać
w kobiecie stojącą za tym męskość. Jednak nawet w przypadku niewiasty,
której aparycja jest wyjątkowo kobieca, animus potrafi być twardą
i bezlitosną mocą. Można nagle odkryć, że w kobiecie spotykamy się
z czymś, co jest zawzięte, zimne i zupełnie nieprzystępne.
Jednym z ulubionych tematów, jakie animus powtarza bez końca, to
ruminacja, w której kobieta powtarza takie kwestie jak: Jedyną rzeczą,
jaką pragnę na świecie to miłość, a on mnie nie kocha lub: W takiej sytuacji
są tylko dwie możliwości - i obydwie są równie złe. (Animus nigdy nie
wierzy w wyjątki). Tylko sporadycznie można sprzeciwić się opinii
animusa, ponieważ na ogólnym poziomie jest ona zazwyczaj prawdziwa;
jednak rzadko kiedy pasuje do indywidualnej sytuacji. Prawdopodobnie
jest to opinia, która wydaje się rozsądna, ale nie w tym, konkretnym
kontekście.
Tak jak charakter animy mężczyzny kształtowany jest przez matkę,
tak na animusa zasadniczo wpływa postać ojca kobiety. Obdarowuje on
animusa swojej córki szczególnym kolorytem niekwestionowanych, „nie­
podważalnie prawdziwych” przekonań - przekonań, w których nigdy nie
mieści się osobista rzeczywistość danej kobiety taka, jaką faktycznie jest.
To dlatego animus bywa czasami - podobnie jak anima - demonem
śmierci. Na przykład w romskiej bajce samotna kobieta przyjmuje przy­
stojnego nieznajomego pomimo faktu, że miała sen ostrzegający ją
przed królem śmierci. Po pewnym okresie bliższej znajomości, kobieta
nalega, by wyznał, kim jest naprawdę. Początkowo mężczyzna odmawia,
mówiąc, że jeśli powie, to ona umrze. Jednak kobieta dalej nalega i nagle
on oświadcza, że jest śmiercią. Kobieta natychmiast umiera ze strachu.

260
Ilustr. 92. Heathcliff, złowrogi bohater powieści Wichrowe wzgórza (1847 rok)
brytyjskiej pisarki Emily Bronte, jest po części negatywną, demoniczną postacią
animusa - prawdopodobnie manifestacją animusa Emily Bronte. W powyższym
montażu Heathcliff (grany przez Laureance’a Oliviera w filmie z 1939 roku)
konfrontuje się z Emily (portret autorstwa jej brata). W tle współczesny widok
Wichrowych wzgórz.

Z punktu widzenia mitologii piękny nieznajomy jest prawdopo­


dobnie pogańskim obrazem-ojcem lub obrazem-bogiem, który pojawia
się tutaj jako pan śmierci (co stanowi podobieństwo do porwania Per­
sefony przez Hadesa). Ale psychologicznie reprezentuje on szczególną
formę animusa, która odwodzi kobiety od głębszych ludzkich relacji,
a już szczególnie od kontaktów z rzeczywistymi mężczyznami. Perso-
nifikuje on kokon sennych wrażeń przepełniony pragnieniem i osądami
na temat tego, „jak sprawy powinny wyglądać”, co odcina kobietę od
realiów życia.
Negatywny animus nie pojawia się wyłącznie w postaci demona
śmierci. W mitach oraz baśniach gra rolę rabusia i mordercy. Jednym
z przykładów jest Sinobrody, który w sekretnej komnacie potajemnie
zabija wszystkie żony. W takiej formie animus personifikuje wszystkie
na wpół świadome, chłodne, destruktywne refleksje nawiedzające ko­
bietę w chwilach słabości, szczególnie wówczas, gdy nie udaje się jej
zrealizować uczuciowego zaangażowania. To wtedy właśnie zaczyna
myśleć o rodzinnym majątku i podobnych sprawach - jest to rodzaj
plątaniny kalkulujących myśli, pełnych zjadliwości oraz intryg, co do­
prowadza ją do stanu, w którym jest gotowa nawet życzyć innym
śmierci. (Jeśli któreś z nas umrze, to przeprowadzę się na Riwierę — po­
wiedziała kobieta do męża, gdy zobaczyła piękne śródziemnomorskie
wybrzeże - myśl, która została uznana za stosunkowo nieszkodliwą
tylko z tego powodu, że to ona ją wypowiedziała!).
Pielęgnując w sobie tajne, destruktywne tendencje, żona może
doprowadzić męża oraz ojca własnych dzieci do choroby, przyczynić
się do wypadku, a nawet śmierci. Albo może postanowić, że po­
wstrzyma dzieci przed małżeństwem - jest to głęboko ukryta forma
zła, która rzadko kiedy wyłania się na powierzchnię świadomości
matki. (Pewna naiwna starsza kobieta powiedziała mi kiedyś, poka­
zując zdjęcie swojego syna, który utonął w wieku 27 lat: Wolę, że tak
się stało; to lepsze, niż miałabym go oddać innej kobiecie).
Niezrozumiała pasywność oraz paraliż wszystkich uczuć lub
głęboki brak poczucia bezpieczeństwa, który prowadzi niemal do
poczucia nicości, mogą być czasami skutkiem nieświadomej opinii
animusa. W głębinach kobiecego istnienia animus szepcze: „Jesteś
beznadziejna.” „Po co w ogóle próbować?” „Nie ma sensu nic robić.”
„Życie nigdy nie zmieni się na lepsze.”
Na nieszczęście za każdym razem, gdy jedna z tych personifi­
kacji nieświadomości bierze w posiadanie nasz umysł, wydaje się,
jak gdybyśmy same miały takie myśli i uczucia. Ego identyfikuje się
z nimi do tego stopnia, że nie jest w stanie ich oddzielić i zobaczyć,
czym są faktycznie. Jesteśmy wówczas rzeczywiście „opętane” przez
postać z nieświadomości. Dopiero z chwilą, gdy mija opętanie,
z przerażeniem zauważamy, co zostało powiedziane i zrobione
w całkowitej sprzeczności z rzeczywistymi myślami i uczuciami.
Osoba zdaje sobie sprawę z tego, że stała się łupem obcego czynnika
psychicznego.

262
Animus podobnie jak anima nie składa się wyłącznie z cech nega­
tywnych takich jak: brutalność, bezwzględność, pustosłowie, milcze­
nie, sprzeciwianie się, idee kojarzone ze złem. Animus posiada również
pozytywną oraz wartościową stronę - dzięki twórczej aktywności po­
trafi budować most do Jaźni. Poniższy sen 45-letniej kobiety może
pomóc w zilustrowaniu tego aspektu:

Dwie zamaskowane postaci wspinają się po balkonie i wchodzą do


mojego domu. Mają na sobie czarne płaszcze z kapturami i wygląda na
to, że będą dręczyć mnie i moją siostrę. Siostra chowa się pod łóżkiem,
lecz oni wyciągająją korzystając z miotły i torturują. Potem przychodzi
kolej na mnie. Szeftej dwójki dociska mnie do ściany, wykonując przed
moją twarzą jakieś magiczne gesty. W tym samym czasie jego pomocnik
rysuje coś na ścianie, a ja widząc to, mówię (w możliwie przyjacielski
sposób): „0! Świetny rysunek!”. Twarz mojego dręczyciela niespodzie­
wanie się zmienia, by okazać się szlachetną głową artysty, który z dumą
powiada: „Tak, to prawda”, po czym zaczyna czyścić swoje okulary.

Sadystyczny aspekt tych dwóch postaci był dobrze znany śniącej,


ponieważ w rzeczywistości często cierpiała z powodu silnych napadów
lęku, podczas których dręczyła ją myśl, że kochani przez nią ludzie
znajdowali się w wielkim niebezpieczeństwie, a nawet, że zmarli. Ale
fakt, że postać animusa w tym śnie zostaje zdublowana, sugeruje, że
włamywacze personifikują psychiczny czynnik o dualnym oddziały­
waniu, który może być czymś całkiem odmiennym od dręczących
myśli. Uciekająca przed mężczyznami siostra śniącej zostaje złapana
i poddana torturom. W rzeczywistości siostra zmarła w stosunkowo
młodym wieku. Była artystycznie uzdolniona, ale w niewielkim stop­
niu wykorzystywała swój talent. Następnie sen odsłania fakt, że zama­
skowani włamywacze są w rzeczywistości przebranymi artystami,
a gdy śniąca odkrywa ich talenty (czyli jej własne uzdolnienia), rabusie
porzucają złowrogie zamiary. ,
Jakie jest głębsze znaczenie tego snu? Za spazmami strachu kryje
się faktycznie prawdziwe i śmiertelne niebezpieczeństwo; ale znajduje

263
się tam również otwarta dla śniącej kreatywna możliwość. Śniąca po­
dobnie jak jej siostra była utalentowaną malarką, ale wątpiła w to, że
malarstwo mogłoby coś więcej dla niej znaczyć. Teraz sen w najszczer­
szej formie powiada, że powinna korzystać ze swojego talentu. Jeśli
posłucha tego głosu, to destrukcyjny, dręczący ją animus zostanie
przetransformowany w kreatywną i pełną sensu aktywność.
Uosobienie czterech etapów rozwoju animusa:

Ilustr. 93. Pierwszy to mężczyzna - ciało; Tarzan, fikcyjny bohater z dżungli


(grany przez Johnny Weismuller'a).

Ilustr. 94 i 95. Drugi to „romantyczny” XIX-wieczny brytyjski poeta Shelley lub


„człowiek czynu” - Ernest Hemingway, amerykański bohater wojenny, myśliwy,
pisarz i tak dalej.

264
Ilustr. 96. Trzeci to „człowiek słowa” Lloyd George, wielki polityczny mówca.

Ilustr. 97. Czwarty to mądry przewodnik ku


duchowej prawdzie - często projektowany na
Gandhiego.

Jak pokazuje sen, animus często pojawia się w formie grupy męż­
czyzn. Nieświadomość symbolizuje w ten sposób fakt, że animus jest ele­
mentem w większym stopniu kolektywnym niż osobistym. To właśnie
z powodu tej kolektywnej umysłowości kobiety nawykowo odnoszą się
(kiedy przemawia przez nie animus) do „kogoś” lub „do nich”, „do onych”
lub „do każdego”, i w tych okolicznościach ich wypowiedzi często zawie­
rają takie słowa jak: „zawsze”, „powinien”, „należy”.
Bardzo dużo mitów i baśni opowiada o księciu, którego zamienio­
no czarami w dzikie zwierzę lub potwora ocalonego później przez

265
miłość dziewczyny - jest to proces symbolizujący sposób, dzięki
któremu animus podlega uświadomieniu. (W poprzednim rozdziale
dr Henderson pisał już o znaczeniu tego motywu w Pięknej i Bestii).
Bardzo często bohaterce nie wolno zadawać pytań dotyczących jej ta­
jemniczego, nieznanego kochanka i męża; lub spotyka się z nim wy­
łącznie w ciemności i nigdy nie może na niego popatrzeć. Jak z tego
wynika, jedynie poprzez ślepą ufność oraz miłość będzie w stanie
ocalić swojego Oblubieńca. Ale to się nigdy nie udaje. Kobieta zawsze
łamie obietnice, by w końcu odnaleźć kochanka dopiero po długich
i żmudnych poszukiwaniach oraz po wielkich cierpieniach.
Przekładając to na życie codzienne, można powiedzieć, że świa­
doma uwaga, jaką kobieta musi obdarzyć problem swojego animusa,
zabiera dużo czasu i jest związana z wielkim cierpieniem. Jeśli jednak
uświadomi sobie, kim i czym jest jej animus oraz co on jej robi i jeśli
zmierzy się z tymi faktami zamiast pozwalać sobie na opętanie, jej
animus może przekształcić się w nieocenionego wewnętrznego towa­
rzysza, który obdarzy ją takimi męskimi cechami jak: inicjatywa, od­
waga, obiektywizm oraz duchowa mądrość.

Animus tak samo jak anima przedstawia cztery etapy rozwoju. Naj­
pierw pokazuje się jako personifikacja zwyczajnej fizycznej siły, na przykład
jako atletyczny sportowiec lub kulturysta. W kolejnym stadium posiada
już inicjatywę oraz zdolność do zaplanowanego działania. W trzeciej fazie
animus staje się słowem, często objawiając się w formie profesora czy ka­
znodziei. W końcu, w czwartej odsłonie jest wcieleniem sensu. Na tym
najwyższym poziomie staje się (podobnie jak anima) pośrednikiem do­
świadczenia religijnego, przez co życie nabiera nowego znaczenia. Daje
kobiecie duchową stałość, niewidzialne, wewnętrzne wsparcie, które kom­
pensuje jej zewnętrzną miękkość. W swej najbardziej rozwiniętej formie
animus czasami łączy umysł kobiety z duchową ewolucją jej ery i przez to
może sprawić, że w odczuwaniu nowych, twórczych idei jest ona nawet
bardziej receptywna od mężczyzny.
To właśnie z tego powodu w dawnych czasach, w tradycjach wielu
narodów kobiety były wizjonerkami i wyroczniami. Kreatywna śmiałość

266
kobiecego animusa wyraża czasami myśli oraz idee, które stymulują męż­
czyzn do nowych przedsięwzięć.

Wewnętrzny mężczyzna w kobiecej psyche może prowadzić do


małżeńskich kłopotów podobnych do tych wspomnianych w podroz­
dziale o animie. Sprawy stają się szczególnie skomplikowane przez
fakt, że opętanie jednego z partnerów przez animusa (lub animę) może
automatycznie wywrzeć tak irytujący efekt na drugiej osobie, że on
(lub ona) również ulega „opętaniu”. Animus i anima zawsze zmierzają
do ściągnięcia rozmowy w dół, do bardzo niskiego poziomu i do wy­
tworzenia nieprzyjemnej, wybuchowej i emocjonalnej atmosfery.

Ilustr. 98. Indyjska miniatura


pokazującą dziewczynę wpatrującą
się w portret ukochanego.
Kobieta zakochująca się w obrazie
(lub w gwieździe filmowej) to czysta
projekcja animusa rzutowana
na mężczyznę.

9R7
Ilustr. 99. Aktor Rudolf
Valentino (tutaj w filmie
z 1922 roku) stał się za życia
osią projekcji animusa dla
tysięcy kobiet, co trwało
nawet po jego śmierci.

Ilustr. 100. Na pogrzeb


Valentino (1926 rok)
kobiety z całego świata
przesyłały niezliczone
wiązanki kwiatów.

Jak już wcześniej wspomniałam, pozytywna strona animusa


może być personifikowana przez ducha przedsiębiorczości, odwagi,
ufności, a w swej najwyższej formie - duchowej głębi.
Poprzez animusa kobieta może doświadczyć ukrytego procesu
wpływającego na jej kulturową oraz osobistą, obiektywną sytuację.
Może odnaleźć własny sposób na wzmocnienie duchowego podej­
ścia do życia. Kobieta musi znaleźć odwagę oraz wewnętrzną per­
spektywę w odniesieniu do „świętości” jej własnych przekonań.
Tylko wówczas będzie mogła zaakceptować sugestie nieświadomo­
ści, szczególnie gdy będą stały w sprzeczności z opiniami animusa.
Jedynie wówczas dotrą do niej manifestacje Jaźni i będzie w stanie
świadomie zrozumieć ich sens.
JAŹŃ: SYMBOLE PEŁNI

Jeśli jednostka zmagała się na tyle poważnie i odpowiednio długo


z problemem animy (lub animusa), że już częściowo się z nim nie iden­
tyfikuje, nieświadomość ponownie zmienia swój dominujący charakter
i ukazuje się w nowej symbolicznej formie reprezentującej Jaźń - naj­
głębsze jądro psyche. W snach kobiety centrum to personifikuje z re­
guły nadzwyczajna postać kobieca - kapłanka, czarodziejka, matka
ziemia lub bogini przyrody albo miłości. W przypadku mężczyzny
Jaźń manifestuje się jako męski element inicjacyjny lub opiekun (indyj­
ski guru), stary mędrzec, duch natury i tak dalej.
Dwie baśnie ilustrują rolę takiej postaci. Pierwsza pochodzi
z Austrii:

Król rozkazał żołnierzom, by trzymali nocną wartę przy ciele


czarnej księżniczki, na którą rzucono czar. Księżniczka zawsze o pół­
nocy wstawała i zabijała straż. W końcu żołnierz, na którego właśnie
przypadła kolej, uciekł w rozpaczy do lasu. Tam spotkał „starego gita­
rzystę, który był Panem Bogiem”. Wiekowy muzykant powiedział, żeby
się schował w kościele i pouczył, co ma robić, aby czarna księżniczka go
nie dopadła. Dzięki boskiej pomocy żołnierzowi udało się przeżyć
i zbawić księżniczkę oraz ją poślubić.

Oczywiście „stary gitarzysta, który był Panem Bogiem” w psycho­


logicznym rozumieniu jest symboliczną personifikacją Jaźni. Dzięki tej
pomocy ego unika destrukcji i potrafi przezwyciężyć, a nawet zbawić
bardzo niebezpieczny aspekt animy.
Jak już powiedziałam, w psychice kobiety Jaźń przybierze żeńską
postać, co ilustruje druga opowieść - bajka Inuitów:

Samotna dziewczyna po miłosnym zawodzie spotyka czarownika


podróżującego miedzianą łodzią. To Duch Księżyca, który dał ludziom
wszystkie zwierzęta i który również obdarza powodzeniem w łowach.
Czarownik porywa dziewczynę do nieba.

269
Pewnego razu, kiedy Duch Księżyca wyjechał, dziewczyna odwiedza
chatkę znajdującą się w pobliżu domu czarownika. Spotyka tam malutką
kobietę odzianą w „błonę jelitową foki (brodatej)”. Kobieta ostrzega
dziewczynę przed Duchem Księżyca, mówiąc, że ten zamierzają zabić.
( Wygląda na to, iżjest to zabójca kobietpodobny do Sinobrodego). Kobieta
sporządza długą linę, dzięki której dziewczyna może zejść na ziemię
podczas nowiu, gdyż w tym czasie potrafi osłabić Ducha Księżyca.
Kiedy dziewczyna schodzi na dół iprzybywa na ziemię, nie otwiera
oczu tak szybko, jak kazałajej mała kobieta. Z tego powodu zamienia się
wpajęczycę ijuż nigdy nie będzie człowiekiem.

Jak zauważyliśmy, boski muzykant z pierwszej bajki reprezentuje


„starego mędrca” - typową personifikację Jaźni. Jest on podobny do
czarnoksiężnika Medina ze średniowiecznej legendy, lub do greckiego
boga Hermesa. Mała kobieta w jej dziwnym ubraniu z jelit to analo­
giczna postać symbolizująca Jaźń w formie, w jakiej ukazuje się ona
w żeńskiej psyche. Stary muzykant ratuje bohatera przed destruktywną
animą. A mała kobieta chroni dziewczynę przed inuickim „Sinobro­
dym” (który jest jej animusem w formie Ducha Księżyca). W drugim
przypadku sprawy przybrały jednak zły obrót - co jeszcze omówię
później.
Jaźń nie zawsze przybiera formę starego mędrca lub mądrej sta­
ruszki. Te paradoksalne personifikacje są próbami wyrażenia czegoś,
co nie do końca zawiera się w czasie - czegoś, co równocześnie jest
stare i młode. Sen mężczyzny w średnim wieku pokazuje Jaźń ujawnia­
jącą się pod postacią młodego człowieka:

Przejeżdżający ulicą młodzieniec wjechał na koniu do naszego


ogrodu. (W śnie nie było krzaków ani płotu -jak to ma miejsce w rze­
czywistości, zaś ogród był otwarty). Nie mam pewności, czy jeździec
zrobił to celowo, czy też koń poniósł wbrewjego woli.
Stałem na ścieżce prowadzącej do mojejpracowni i z wielką przy
jemnością obserwowałem jego przyjazd. Obraz młodzieńca na pięknym
koniu zrobił na mnie głębokie wrażenie.

270
Koń był niewielkim, dzikim, potężnym zwierzęciem, symbolem
energii (przypominał dzika) o szczeciniastej srebrnoszarej sierści. Chło­
piec przejechał pomiędzy mną a pracownią i domem, zeskoczył z konia
i ostrożnie go odprowadził, uważając by nie stratować grządki z pięk­
nymi czerwonymi i pomarańczowymi tulipanami. Kwiatowa rabata
została całkiem niedawno wykonana i obsiana przez moją żonę (wyda­
rzenie ze snu).

Młodzieniec oznacza Jaźń, a wraz z nią odnowienie życia, krea­


tywną Elan vital i nową duchową orientację, dzięki której wszystko
staje się pełne życia oraz inicjatywy.
Jeśli mężczyzna posłucha wskazówek własnej nieświadomości, to
otrzyma dar, dzięki któremu nużące i bezbarwne życie zamieni się
nagle w bogatą, niekończącą się przygodę pełną twórczych możliwości.
W psychologii kobiety taka sama młoda personalizacja Jaźni może
pojawić się jako niezwykle naturalna, utalentowana dziewczyna.
W tym przypadku śniącą jest kobieta w końcówce czwartej dekady życia:

Stałam przed kościołem i myłam wodą chodnik. Późniejpobiegłam


ulicą dokładnie w tej samej chwili, kiedy z liceum wyszli uczniowie.
Doszłam do rzeki ze stojącą wodą, nad rzeką przerzucono kładkę albo
pień drzewa. Kiedy spróbowałam przejść na drugą stronę, złośliwy
uczeń zaczął skakaćpo kładce tak mocno, że pękła, aja prawie wpadłam
do wody. „Idiota" — krzyknęłam.
Po drugiej stronie rzeki bawiły się trzy dziewczynki ijedna z nich
wyciągnęła rękę, aby mi pomóc. Pomyślałam, że taka mała rączka nie
jest wystarczająco silna, żeby mnie wesprzeć, ale kiedyją chwyciłam, bez
najmniejszego wysiłku udało sięjej wyciągnąć mnie na brzeg po drugiej
stronie.

Śniąca jest osobą religijną, ale według jej snu nie powinna już
dużej pozostawać w Kościele (protestanckim); w istocie straciła moż­
liwość wejścia do niego, chociaż stara się zachować do niego dostęp
> posób możliwie jak najczystszy. Sen twierdzi, że musi teraz prze-

271
Ilustr. 101. W snach mężczyzn personifikacja Jaźni często przyjmuje formę
„Starego Mędrca”. Namalowany przez dr. Junga obraz przedstawia personifika­
cję, która pojawiła się w jednym z jego snów, uskrzydlony starszy mężczyzna-
jak opowiadał Jung - reprezentował „wyższy wgląd”.

kroczyć stojące wody rzeki, a to wskazuje na fakt, że przepływ życia


uległ spowolnieniu z powodu nierozwiązanego problemu z religią.
(Przekroczenie rzeki często symbolizuje obraz gruntownej zmiany
postawy). W interpretacji śniącej uczeń jest personifikacją wcześniej­
szej myśli - a dokładniej sugestią, że mogłaby zaspokoić swoje duchowe
aspiracje, zapisując się do szkoły. Najwyraźniej sen nie podziela tej

272
opinii. Kiedy ośmiela się przekroczyć rzekę, pomaga jej niewielka, lecz
nadnaturalnie mocna personifikacja Jaźni (dziewczynka).
Postać człowieka niezależnie od tego czy stara, czy młoda jest
tylko jednym z wielu sposobów, w jaki Jaźń może przejawiać się
w snach lub w wizjach. Zróżnicowany wiek, jaki przybiera Jaźń, poka­
zuje nie tylko, że towarzyszy nam ona przez całe życie, ale także, że
Jaźń istnieje i przekracza doświadczenie przepływu życia, które kreuje
nasze poczucie czasu.
Z jednej strony Jaźń zupełnie nie mieści się w naszym świado­
mym doświadczeniu czasu (w naszym wymiarze czasoprzestrzeni),
a równocześnie jest zawsze obecna. Co więcej, często pojawia się
w formie, która wskazuje na szczególną wszechobecność; to znaczy
manifestuje się jako gigantyczna, symboliczna postać człowieka,
który obejmuje i zawiera w sobie cały kosmos. Kiedy taki obraz
pojawia się w snach jednostki, możemy mieć nadzieję na twórcze
rozwiązanie jej konfliktu, ponieważ z tą chwilą uaktywnia się jej
życiowe centrum (czyli całość skondensowana do jedności) w celu
pokonania trudności.
Nic zatem dziwnego, że w wielu mitach i religiach pojawia się
postać Człowieka Kosmicznego. Jaźń występuje jako Adam, jako
perski Gajomart lub hinduski Purusza. Postać ta może być nawet
opisana jako podstawowa zasada całego świata. Na przykład staro­
żytni Chińczycy uważali, że zanim cokolwiek zostało stworzone,
istniał kolosalny boski człowiek Pangu, który dał kształt niebu
i ziemi. Kiedy płakał, jego łzy zamieniły się w Żółtą Rzekę
i w rzekę Jangcy; kiedy oddychał, pojawiał się wiatr; kiedy mówił,
słychać było grzmot; a gdy się rozglądał, błyskały pioruny. Kiedy
był w dobrym nastroju, panowała ładna pogoda; a jeśli smutny, to
niebo było zachmurzone. Gdy umarł, rozpad! się na części, a z jego
ciała powstało pięć chińskich świętych gór. Jego głowa stała się
górą T’ai - na wschodzie, tułów został górą Sung w centrum kraju,
jego prawa ręka to góra Heng na północy, a Góra Heng na południu
to ręka lewa. Stopy to góra Hua na zachodzie. Zaś oczy zamieniły
się w słońce i księżyc.

273
Ilustr. 102. Przed­
stawia Lewiatana,
dzieło XVII-wieczne-
go angielskiego
filozofa Tomasza
Hobbes'a (grafika
Abraham Bosse).
Na gigantyczną postać
Lewiatana składają się
wszyscy ludzie
wspólnoty - idealnego
społeczeństwa
Hobbes'a, w którym
lud sam wybiera swoją
władzę (lub suwerena),
stąd korona, miecz
i berło Lewiatana.

Ilustr. 103. Kosmiczny człowiek - gigan­


tyczna, wszechobejmująca postać, która
zawiera w sobie cały wszechświat- jest
powszechną reprezentacją Jaźni w mitach
i snach.
Na ilustracji postać starożytnego
chińskiego Pangu, pokrytego liśćmi,
by zwrócić uwagę na fakt, że Człowiek
Kosmiczny (lub Pierwszy Człowiek)
istniał na podobieństwo roślin
- rósł w przyrodzie.

274
Jak już zauważyliśmy, symboliczne struktury, które wydają się
odnosić do procesu indywiduącji, mają tendencje do opierania się na
motywie liczby 4, takim jak cztery funkcje świadomości lub cztery
etapy animy czy animusa. Widać to również w kosmicznym kształcie
Pangu.
Jeśli chodzi o materiał psychologiczny, to inne kombinacje liczb
pojawiają się jedynie w specyficznych okolicznościach. Naturalną,
a zarazem nieskrępowaną manifestację centrum cechuje czwórnia,
czyli na przykład podział na cztery części lub inna struktura pocho­
dząca z numerycznych serii: 4, 8, 16 i tak dalej. Liczba 16 odgrywa
szczególnie ważną rolę, ponieważ składa się z czterech czwórek.
W naszej Zachodniej cywilizacji idee podobne do Człowieka
Kosmicznego wiążą się z pierwszym człowiekiem Adamem. Istnieje
żydowska legenda mówiąca o tym, że kiedy Bóg tworzył Adama, to
najpierw zebrał czerwony, czarny, biały i żółty pył z czterech krańców
świata, a przez to Adam sięgał od końca do końca świata. Kiedy się schylał,
jego głowa znajdowała się na wschodzie, a stopy na zachodzie. Według
innego żydowskiego przekazu cała ludzkość od samego początku
mieściła się w Adamie, co oznaczało duszę każdej osoby, która kiedy­
kolwiek się urodzi. Dusza Adama była zatem jak knot lampy składający
się z niezliczonych nitek. W tym przykładzie symbol otwarcie wyraża
ideę totalnej jedności wszelkiej ludzkiej egzystencji przekraczającej byt
jednostkowy.
W starożytnej Persji ten sam pradawny Pierwszy Człowiek zwany
Gajomart opisywany był jako wielka postać emitująca światło. Kiedy
umarł, z jego ciała wyskoczyły wszystkie istniejące metale, a z jego
duszy wydostało się złoto. Kiedy jego nasienie padło na ziemię, po­
wstała pierwsza para ludzi w postaci rabarbaru.
Zdumiewające, że chińskiego Pangu również opisywano jako
pokrytego liśćmi w formie rośliny. Być może dlatego, że pierwszego
człowieka uważano za rosnącego samego z siebie - za jednostkę, która
po prostu istniała bez udziału animalnego impulsu czy własnej woli.
Pośród ludzi, którzy wciąż żyją nad brzegami Tygrysu, Adam także
i teraz czczony jest jako ukryta „super dusza” lub jako „duch opiekuń­

275
czy” całej ludzkiej rasy. Ludzie ci powiadają, że Adam pochodzi od
daktylowca - co jest kolejnym powtórzeniem motywu roślinnego.

Na Wschodzie oraz w niektórych kręgach gnostyckich na Zacho­


dzie ludzie dość szybko zauważyli, że Kosmiczny Człowiek był
w większym stopniu wewnętrznym obrazem psychicznym niż kon­
kretną rzeczywistością zewnętrzną. Na przykład: zgodnie z tradycją
hinduską jest on czymś, co żyje wewnątrz każdej jednostki, będąc je­
dyną częścią nieśmiertelną. Ten wewnętrzny Wielki Człowiek zbawia
jednostkę, wyprowadzając ją z kręgu narodzin i cierpienia prowadząc
ją z powrotem do pierwotnego odwiecznego bytu. Ale może uczynić to
tylko wtedy, gdy człowiek rozpozna go i obudzi się ze snu, pozwalając
się poprowadzić.
W symbolicznych mitach starych Indii postać ta znana jest jako
Purusza - imię, które oznacza po prostu „człowieka” lub „osobę”. Pu-
rusza przebywa w sercu każdej osoby, a jednocześnie wypełnia cały
kosmos.
Podług świadectwa wielu mitów Człowiek Kosmiczny jest nie
tylko początkiem, ale także ostatecznym celem wszelkiego życia i ca­
łego stworzenia. Naturą każdego ziarnajest mąka, naturą każdego skarbu
jest złoto, każde pokolenie oznacza człowieka - mówił średniowieczny
uczony Mistrz Eckhart. I jest to niewątpliwie prawda, jeśli spojrzeć na
to z psychologicznego punktu widzenia. Całość wewnętrznej, psy­
chicznej rzeczywistości każdej osoby jest ostatecznie zwrócona
w stronę archetypowego symbolu Jaźni.
Praktycznie rzecz biorąc, oznacza to, że istnienie człowieka nigdy
nie zostanie zadowalająco wyjaśnione w kategoriach poszczególnych
instynktów czy mechanizmów takich jak: głód, władza, seks, walka
o przetrwanie, przedłużenie gatunku i tak dalej. Głównym celem
człowieka nie jest jedzenie, picie itp,, ale bycie człowiekiem. Ponad
i poza tymi popędami nasza psychiczna rzeczywistość służy temu, by
zamanifestować żywą tajemnicę, która może zostać wyrażona jedynie
poprzez symbol, i aby ją wyrazić, nieświadomość często wybiera potęż­
ny obraz Człowieka Kosmicznego.

276
W naszej zachodniej cywilizacji Człowiek Kosmiczny w wielkiej
mierze utożsamiany był z Chrystusem, a na wschodzie z Kryszną lub
z Buddą. W Starym Testamencie ta sama symboliczna postać staje się
„synem człowieczym”, a w późniejszym mistycyzmie żydowskim na­
zywana jest Adamem Kadmonem, Niektóre ruchy religijne późnego
antyku nazywały go po prostu Anthroposem (greckie słowo oznacza­
jące człowieka). Podobnie jak wszystkie symbole tak i ten obraz wska­
zuje na nierozpoznawalną tajemnicę - na ostatecznie niepoznawalny
sens ludzkiej egzystencji.
Jak już zauważyliśmy, niektóre tradycje zakładają, że Człowiek
Kosmiczny jest celem stworzenia, jednak osiągnięcie tego nie powinno
być rozumiane jako ewentualne zdarzenie zewnętrzne. Na przykład
z punktu widzenia hinduizmu nie jest tak, że pewnego dnia zewnętrz­
ny świat rozpuści się w pierwotnym Wielkim Człowieku, ale że ekstra-
wertywna orientacja ego zwrócona w stronę świata zewnętrznego za­
niknie, by zrobić dla Niego miejsce. Dzieje się to w chwili, kiedy ego
zlewa się z Jaźnią. Dyskursywny przepływ wyobrażeń (przechodzący
od jednej myśli do następnej) oraz pragnienia ego (biegnące od jednego
obiektu do kolejnego) uspokajają się wraz ze spotkaniem Wielkiego
Człowieka. W istocie nie wolno zapominać, że zewnętrzna rzeczywi­
stość istnieje dla nas wyłącznie o tyle, o ile postrzegamy ją świadomie
oraz że nie jesteśmy w stanie udowodnić jej „samoistnego” bytu.

Liczne przykłady pochodzące z różnych cywilizacji i z różnych


okresów pokazują uniwersalność symbolu Wielkiego Człowieka. Jego
obraz obecny jest w umysłach ludzi jako odmiana celu lub jako ekspre­
sja podstawowej tajemnicy naszego życia. Ponieważ symbol ten repre­
zentuje coś, co jest pełnią i całkowitością, często bywa postrzegany
jako istota dwupłciowa. W tej formie symbol godzi jedną z najważniej­
szych par psychologicznych przeciwieństw - męskość i kobiecość. Unia
ta często pojawia się także w snach jako para boska, królewska lub
odróżniająca się w inny sposób.
Poniższy sen 47-letniego mężczyzny w dramatyczny sposób poka­
zuje omawiany aspekt Jaźni:

277
Stoję na podwyższeniu i poniżej siebie widzę wielką, piękną
niedźwiedzicę z szorstkim, ale zadbanymfutrem. Stoi na tylnych łapach
i na kamiennej płycie poleruje płaski, owalny, czarny kamień, który
nabiera coraz większego blasku. Nieco dalej lwica z młodym robi to
samo, ale polerowane przez nią kamienie są większe i okrąglejsze. Po
chwili niedźwiedzica zamienia się w grubą, nagą kobietę o czarnych
włosach i ciemnych błyszczących oczach. Zaczynam się zachowywać
w stosunku do niej w sposób erotycznie prowokujący, a ona nagle wyko­
nuje szybki ruch, aby mnie złapać. Przestraszyłem się i uciekam na
rusztowanie (budynku), gdzie byłemjuż wcześniej. Później znajduję się
wśród wielu kobiet, połowa z nich przypomina kobiety z pierwotnych
plemion - mają gęste czarne włosy (jakbyprzekształciły się ze zwierząt),
a druga połowa to nasze kobiety tej samej narodowości co śniący - blon­
dynki lub szatynki. Kobiety pierwotne wysokim tonem śpiewały nie­
zwykle sentymentalną, melancholicznąpieśń. Następnie bardzo elegan­
ckim powozem nadjechał młody mężczyzna. Na głowie miał złotą
koronę wysadzaną lśniącymi rubinami —przedstawiał sobą piękny wi­
dok. Obok niego siedziała młoda kobieta, prawdopodobniejego żona, ale
bez korony. Wydaje się, że to lwica z młodym przemienili się w tę parę.
Należeli do grupy ludzi z epok plemiennych. Teraz wszystkie kobiety
(pierwotne i pozostałe) intonują uroczystą pieśń, zaś królewska karoca
powoli przemieszcza się w kierunku horyzontu.

Wewnętrzne jądro psyche śniącego początkowo pokazuje się jako


ulotna wizja królewskiej pary, która wyłania się z głębin zwierzęcej
natury i pierwotnych (prymitywnych) pokładów nieświadomości.
Niedźwiedzica z początku snu jest odmianą bogini-matki. (Na przy­
kład w starożytnej Grecji Artemida była czczona w formie niedźwie­
dzicy). Polerowany przez niedźwiedzicę, ciemny, owalny kamień
prawdopodobnie symbolizuje najgłębszą istotę śniącego, jego prawdzi­
wą osobowość. Gładzenie i polerowanie kamieni jest dobrze znaną,
niezmiernie starą aktywnością człowieka. W wielu miejscach Europy
znajdowano „święte” kamienie zawinięte w korę i ukryte w jaskiniach.

070
Prawdopodobnie były tam przechowywane przez ludzi epoki kamien­
nej jako depozyty boskich mocy. Współcześnie członkowie niektórych
australijskich plemion aborygeńskich nadal wierzą, że ich zmarli
przodkowie kontynuują życie w kamieniach jako szlachetne i boskie
moce, a jeśli je się pogładzi, to ich moc rośnie (niczym ładowanie elek­
trycznością) z korzyścią dla żywych i umarłych.
Mężczyzna, którego marzenie senne omawiamy, powstrzymywał
się od zawarcia związku małżeńskiego z kobietą. Jego strach przed
złapaniem przez ten aspekt życia kazał mu we śnie uciekać przed ko-
bietą-niedźwiedzicą na platformę obserwatora, skąd bez zaangażowa­
nia mógł pasywnie prowadzić obserwację. Poprzez motyw niedźwie­
dzicy pocierającej kamień nieświadomość stara się pokazać, że powinien
wejść w kontakt z tą stroną życia - to właśnie dzięki tarciom związa­
nym z pożyciem małżeńskim jego wewnętrzna istota może nabrać
kształtu i blasku.
Kiedy kamień zostaje wypolerowany, zaczyna lśnić jak lustro i niedź­
wiedzica może się w nim przejrzeć; co oznacza, że wyłącznie zaakcepto­
wanie przyziemnych kontaktów oraz cierpienia może przekształcić ludzką
duszę w lustro, w którym mogą się przejawić boskie moce. Ale śniący
uciekł na górę - tzn. w pewien rodzaj refleksji, dzięki którym ucieka przed
wyzwaniami życia. Sen pokazuje mu, że uciekając przed codziennymi
wyzwaniami, jedna część jego duszy (jego anima) pozostanie niezróżnico-
wana - ten fakt symbolizuje grupa nieokreślonych kobiet, które dzielą się
na część prymitywniejszą i bardziej cywilizowaną.

Ilustr. 104. Lustro w snach symbolizuje


moc „odzwierciedlania” nieświadomości,
indywidualną obiektywność, przedstawia­
jąc widok, jakiego śniący nigdy wcześniej
nie oglądał. Taki ogląd (który często
wstrząsa i porusza świadomym umysłem)
możliwy jest jedynie dzięki nieświadomo­
ści - jak w przypadku greckiego mitu
o Gorgonie Meduzie, której spojrzenie
zamieniało mężczyzn w kamień.
Meduza odbijająca się na tarczy (Caravaggio
ok. 1597 rok, Uffizi Gallery, Florencja).

279
Pojawiająca się później lwica wraz z synem personifikuje tajemni­
czy impuls wiodący do indywiduacji, na co wskazuje jej praca związana
z zaokrąglaniem kamieni. (Okrągły kamień jest symbolem Jaźni).
Lwica i królewska para to symbole pełni. W symbolice średniowiecza
„kamień filozoficzny” (najznamienitszy symbol pełni człowieka) jest
reprezentowany przez parę lwów lub jako mężczyzna i kobieta podró­
żujący na lwach. Symbolicznie wskazuje to na fakt, że impuls wiodący
ku indywiduacji często pojawia się w zawoalowanej formie - ukryty
w przemożnej namiętności, którą można odczuwać w stosunku do in­
nej osoby. (W istocie namiętność, która wykracza poza naturalną
miarę miłości, ostatecznie wskazuje na tajemnicę stawania się całością,
i właśnie dlatego osoba, która namiętnie się zakochuje, czuje, że scale­
nie się z drugą osobą jest jedynym wartościowym celem w życiu).
Dopóki obraz całości przedstawiony w tym śnie wyraża się
w formie pary lwów, dopóty będzie się zawierać w nieprzepartej na­
miętności. Jednak z chwilą, gdy lwica zamienia się w króla i królową,
pęd ku indywiduacji osiąga poziom świadomej realizacji i może zostać
zrozumiany przez ego jako prawdziwy cel życia.
Przed transformacją lwów w ludzi, jedynie kobiety pierwotne
śpiewały i to w bardzo sentymentalny sposób. Można powiedzieć, że
uczucia śniącego pozostawały na pierwotnym i sentymentalnym po­
ziomie. Żeby jednak uczcić uczłowieczenie lwów, zarówno pierwotne,
jak i cywilizowane kobiety śpiewają hymn pochwalny. Ich wspólna
forma wyrażania uczuć pokazuje, że wewnętrzne rozdzielenie na po­
ziomie zwierzęcym zmieniło się i zostało zastąpione wewnętrzną har­
monią.
Jeszcze jedna personifikacja Jaźni pojawia się w opisie tzw. „ak­
tywnego wyobrażania” pewnej kobiety. (Aktywna wyobraźnia lub ak­
tywne wyobrażanie jest metodą medytacji imaginacyjnej, w której ce­
lowo wchodzi się w kontakt z nieświadomością, nawiązując świadomy
kontakt ze zjawiskami psychicznymi. Aktywna wyobraźnia jest jed­
nym z najważniejszych odkryć Junga. Choć w pewnym sensie jest to
technika porównywalna do wschodnich praktyk medytacji, takich jak
buddyzm Zen czy tantryczna joga lub do zachodnich jak jezuickie

280
Exercitia, to istnieje fundamentalna różnica polegająca na tym, że
medytujący pozostaje w stanie całkowitego opróżnienia z jakiegokol­
wiek celu czy programu. Tak więc medytacja staje się samodzielnym
eksperymentem niezależnej jednostki, co jest odwrotnością do ukie­
runkowanych wysiłków zmierzających do zapanowania nad nieświa­
domością. Nie jest to jednak przestrzeń do wkraczania w szczegółową
analizę aktywnej wyobraźni — jeden z jej opisów Czytelnik może zna­
leźć w pracy Junga pt. „Funkcja transcendentna”).
W trakcie medytacji Jaźń ukazała się kobiecie w postaci jelenia,
który w następujący sposób odezwał się do ego:

Jestem twoim dzieckiem i twoją matką. Nazywają mnie „zwierzę­


ciem łączącym’’, ponieważ wchodząc we wnętrza, łączę ze sobą ludzi,
zwierzęta, a nawet kamienie. Jestem twoim losem lub „obiektywnym
ja”. Moje pojawienie się wybawia cię od chaotycznego, bezsensownego
życia. Płonący w moim wnętrzu ogień pali się w całejprzyrodzie. Kiedy
człowiek utraci ten ogień, staje się egocentryczny, samotny, zdezoriento­
wany i słaby.

Jaźń jest często reprezentowana przez zwierzę, które symbolizuje


naszą instynktowną naturę oraz jej związek z otoczeniem. (To dlatego
w baśniach i mitach występuje tak dużo pomocnych zwierząt). Owa
relacja Jaźni z całą otaczającą przyrodą, a nawet z kosmosem prawdo­
podobnie wynika z tego, że „nuklearny atom” naszej psyche jest w jakiś
sposób splątany z całym światem tak zewnętrznym, jak i wewnętrz­
nym. Wszelkie wyższe manifestacje życia są na swój sposób dostrojone
do otaczającego kontinuum czasoprzestrzennego. Na przykład zwie­
rzęta żywią się określoną karmą, korzystają ze specyficznych materia­
łów do budowy schronień i potrafią oznaczać swoje terytoria. Ich in­
stynktowne wzorce są precyzyjnie dostrojone oraz zaadaptowane do
wszystkich wymienionych obszarów. Również rytmy czasu odgrywają
tutaj własną rolę: wystarczy pomyśleć o tym, że zwierzęta żywiące się
trawą wydają na świat młode dokładnie o tej porze roku, kiedy trawy
są najbujniejsze i najpożywniejsze. Mając to na uwadze, znany zoolog

281
stwierdził, że: „ Wewnętrzność" każdego zwierzęcia sięga daleko w otacza­
jący świat, obejmując psychikę, czas i przestrzeń.
W sposób całkowicie przekraczający ludzkie pojęcie, nasza nie­
świadomość jest analogicznie dostrojona do otoczenia - do naszej
grupy, ogólnie do społeczeństwa, a poza tym do kontinuum czasoprze­
strzeni całej przyrody. Wielki Człowiek Indian Naskapi nie jest wy­
łącznie objawieniem prawd wewnętrznych - udziela także wskazówek
dotyczących miejsca oraz czasu polowania. Myśliwy z plemienia Na­
skapi na podstawie snu tworzy słowa i melodie pieśni, którymi wabi
zwierzęta.
Ale specyficzna pomoc płynąca z nieświadomości nie ogranicza
się wyłącznie do człowieka pierwotnego. Jung odkrył, że marzenia
senne potrafią udzielać potrzebnych wskazówek także współczesnemu
człowiekowi: w odnajdywaniu właściwej drogi, radzeniu sobie z prob­
lemami życia psychicznego oraz w świecie zewnętrznym. Takie przed­
mioty jak drzewo rosnące przed oknem, rower czy samochód lub ka­
mień podniesiony na spacerze mogą dzięki snom urosnąć do rangi
symbolu i nabrać ważnego znaczenia. Jeśli przestaniemy tkwić w bez­
namiętnym, bezosobowym, pozbawionym znaczenia świecie przypad­
ku, a zamiast tego zwrócimy uwagę na nasze sny, możemy wynurzyć
się w naszym własnym świecie pełnym sensownych, potajemnie upo­
rządkowanych zdarzeń.
Jednak zasadniczo nasze sny nie są szczególnie zainteresowane
adaptacją do świata zewnętrznego. W naszej cywilizacji większość
snów zajmuje się rozwojem (za pośrednictwem ego) „właściwej” we­
wnętrznej postawy w stosunku do Jaźni, ponieważ relacja ta jest
o wiele bardziej zaburzona współczesnym sposobem myślenia i zacho­
wania, niż ma to miejsce w przypadku kultur plemiennych. Ludzie
cywilizacji przedpiśmiennych generalnie żyją kierując się głosem pły­
nącym z wewnętrznego centrum, podczas gdy my, z naszą wykorze­
nioną świadomością jesteśmy tak splątani z zewnętrznymi, całkowicie
obcymi kwestiami, że z wielkim trudem przebijają się do nas informa­
cje płynące z Jaźni. Nasz świadomy umysł bezustannie tworzy iluzję
wyraźnie ukształtowanego „realnego”, zewnętrznego świata, co sku­

282
tecznie blokuje inne spostrzeżenia. A jednak dzięki naszej nieświado­
mej naturze jesteśmy w niewytłumaczalny sposób związani ze środo­
wiskiem psychicznym i fizycznym.

Wspomniałam już o fakcie, że Jaźń ze szczególną częstotliwoś­


cią symbolizowana jest formą kamienia szlachetnego i nie tylko.
Przykładem był kamień polerowany przez niedźwiedzicę i lwy.
W licznych snach nuklearne centrum - Jaźń, pojawia się także
w formie kryształu. Matematycznie precyzyjne uporządkowanie
kryształu wywołuje w nas intuicyjne poczucie mówiące o tym, że
nawet w tak zwanej „martwej” materii działa zasada duchowego
ładu. Tak więc kryształ raz po raz oznacza zjednoczenie skrajnych
przeciwieństw - materii i ducha.
Być może kryształy i kamienie są szczególnie trafnie dobranym
symbolem Jaźni ze względu na ich „uporządkowaną” swoistą naturę.
Ludzie często nie potrafią powstrzymać się od zbierania kamieni
o nieco odmiennym kolorze lub kształcie i zatrzymują je, nie wie­
dząc dlaczego. To tak, jakby kamienie zawierały w sobie żywą, fa­
scynującą tajemnicę. Człowiek od niepamiętnych czasów kolekcjo­
nował kamienie i najwyraźniej zakładał, że niektóre z nich
przechowywały siły życiowe wraz z ich wszystkimi zagadkami. Na
przykład starożytni Germanie wierzyli, że duchy zmarłych wciąż
przebywają w kamieniach nagrobnych. Zwyczaj kładzenia kamieni
na grobach mógł częściowo wypływać z symbolicznej idei mówiącej
o tym, że po zmarłej osobie pozostaje coś wiecznego - coś, co naj­
trafniej może reprezentować kamień. Zycie człowieka różni się od
kamienia tak bardzo, jak tylko jest to możliwe, a jednak najgłębsze
jego centrum w dziwny i szczególny sposób jest mu pokrewne (być
może dlatego, że kamień symbolizuje czystą egzystencję, która jest
najdalsza od emocji, uczuć, fantazji i dyskursywnego myślenia
świadomości ego). W tym sensie kamień symbolizuje to, co jest
najprostszym i najgłębszym doświadczeniem - doświadczeniem
czegoś wiecznego - które człowiek może przeżywać w chwilach,
kiedy czuje nieśmiertelność i niezmienność.

283
Ilustr. 105. Jaźń często reprezento­
wana jest w formie pomocnego
zwierzęcia (symbol instynktownej
podstawy psyche). Ilustracja
przedstawia magicznego lisa z bajki
Złoty Ptak braci Grimm.

Ilustr. 106. Hinduski


Bóg - Małpa Hanu-
man. W jego sercu
mieści się dwóch
bogów.

284
Praktycznie we wszystkich cywilizacjach spotykamy się z impul­
sem do budowania kamiennych pomników upamiętniających słynnych
ludzi lub stawiania kamiennych obelisków w miejscach ważnych wyda­
rzeń, co prawdopodobnie również wynika z symbolicznego znaczenia
kamienia. Kamień, który Jakub umieścił w miejscu, gdzie śnił swój
słynny sen lub kamienie kładzione przez zwykłych ludzi na grobach
lokalnych świętych czy bohaterów wskazują na pierwotne źródło,
z którego płyną impulsy wyrażające niemożliwe do przekazania do­
świadczenia związane z symboliką kamienia. Nie dziwi zatem, że
w wielu kultach religijnych kamień oznacza Boga lub wyznacza miejsce
kultu. Najświętszym sanktuarium świata islamskiego jest Kaba - czar­
ny kamień w Mekce, dokąd każdy muzułmanin pragnie odbyć piel­
grzymkę.
Zgodnie z chrześcijańską symboliką eklezjastyczną ’właśnie ten
kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła (Łukasz,
20:17). Alternatywnie bywa nazywany „duchową skałą”, a ta skała
- to był Chrystus (1 Kor. 10:4), z której wypływa woda życia. Śre­
dniowieczni alchemicy poszukujący tajemnicy materii przed rewo­
lucją naukową, mieli nadzieję na odnalezienie w nim Boga lub
przynajmniej na odkrycie boskiej aktywności, wierząc, że tajemnica
znajduje się w słynnym „kamieniu filozoficznym”. Jednak niektórzy
z alchemików wyrażali przeczucie, że ich poszukiwania związane
z kamieniem były symbolem czegoś, co można odnaleźć tylko
w psychice człowieka. Dawny arabski alchemik Morienus powie­
dział: Ta rzecz (kamień filozoficzny) wywodzi się z „ciebie” - „ty”jesteś
tym minerałem, można go odnaleźć w tobie; lub mówiąc dokładniej, oni
(alchemicy) wydobywają go z ciebie. Jeśli to rozpoznasz, miłość i akcep­
tacja ze strony kamienia będzie w tobie rosła. Wiedz o tym, że to praw­
da poza wątpliwością.

285
Ilustr. 107. Kamień od zawsze wykorzystywany był do wykonywania pomni­
ków, jak np. rzeźba głów prezydentów na skale Mount Rushmore (Góra
Rushmore) na zachodzie stanu Południowa Dakota (USA).

Ilustr. 108. Kamień (także


„kamień węgielny”) stanowił
początek i centrum miasta,
zaś miasto (jak pokazuje
średniowieczna mapa)
postrzegano za centrum
świata.

286
Kamień alchemików (lapis) symbolizuje coś, czego nigdy nie moż­
na stracić ani rozpuścić. Jest to coś odwiecznego - coś, co alchemicy
porównywali do mistycznego doświadczenia Boga we wnętrzu własnej
duszy. Zazwyczaj potrzeba do tego przedłużonego cierpienia, w któ­
rym spalają się wszystkie zbędne elementy psychiczne przykrywające
kamień. Jednak pewne głębokie wewnętrzne doświadczenie Jaźni jest
przeżyciem, które przynajmniej raz w życiu zdarza się większości ludzi.
Z psychologicznego punktu widzenia, na prawdziwie religijną postawę
składa się wysiłek zmierzający do odkrycia wyjątkowego doświadcze­
nia, z którym jesteśmy coraz bardziej dostrojeni (jest to istotne, ponie­
waż kamień jest czymś trwałym), dzięki czemu Jaźń staje się wewnętrz­
nym partnerem, ku któremu bezustannie zwraca się uwaga.
Fakt, że najwyższy i najczęstszy symbol Jaźni to obiekt materii
nieożywionej, wskazuje na kolejny obszar badań i spekulacji, jakim jest
wciąż niepoznana relacja pomiędzy tym, co zwiemy „nieświadomą
psyche”, a tym, co nazywamy „materią” - jest to tajemnica, którą stara
się pojąć medycyna psychosomatyczna. Badając to wciąż niezdefinio­
wane i niewyjaśnione połączenie (może się okazać, że „psyche” i „ma­
teria” są w istocie tym samym zjawiskiem obserwowanym z jednej
strony od „wewnątrz”, a z drugiej „od zewnątrz”), dr Jung stworzył
koncepcję synchroniczności. Termin ten oznacza „znaczącą koincyden­
cję” wewnętrznych i zewnętrznych zdarzeń, które same ze sobą nie są
przyczynowo powiązane. Nacisk położony jest na słowo „znaczącą”.
Jeśli na moich oczach rozbije się samolot, a ja w tym czasie
wydmuchuję nos, to taka koincydencja zdarzeń nie ma znaczenia.
Jest to po prostu jedno z nieprzewidzianych zdarzeń, jakie zachodzą
nieustannie. Jeśli jednak zamówię niebieską sukienkę, a sklep przez
pomyłkę dostarczy sukienkę czarną w dniu, w którym umiera jeden
z moich krewnych, będzie to koincydencja znacząca. Te dwa zda­
rzenia nie mają związku przyczynowego, ale mają symboliczny
związek, jaki nasze społeczeństwo wiąźe z czarnym kolorem.
Za każdym razem, gdy dr Jung obserwował w życiu jednostki
taką znaczącą koincydencję (o czym mówiły sny tej osoby), w jej
nieświadomości uaktywniał się archetyp. Ilustruje to przykład

287
czarnej sukienki: w takim przypadku osoba, która ją otrzymuje,
może mieć również sen o śmierci. Wygląda to tak, jakby działający
w tle archetyp manifestował się równocześnie w zdarzeniach we­
wnętrznych i zewnętrznych. Wspólnym mianownikiem jest symbo­
licznie wyrażony przekaz - w tym przypadku wiadomość o śmierci.
Z chwilą, kiedy udaje się nam zauważać, że pewne rodzaje zdarzeń
„lubią” czasami „grupować się”, zaczynamy rozumieć podejście Chiń­
czyków, których teorie filozoficzne, medyczne, a nawet budownictwo
oparte są na „wiedzy” o znaczących koincydencjach. Klasyczne chińskie
teksty nie dopytują o przyczynowość - co jest spowodowane czym, ale
raczej co z czym „lubi się” wydarzać. Można zauważyć, że bardzo po­
dobny motyw leży u podstaw astrologii, i że w analogiczny sposób
liczne cywilizacje zależały od porad wyroczni oraz zwracania uwagi na
znaki czy wróżby. Są to próby wyjaśnienia koincydencji innych niż
związki zależne w prostej linii od przyczyny i skutku.

Tworząc koncepcję synchroniczności, dr Jung nakreślił sposób,


w jaki możemy zagłębić się w interrelację psyche i materii. Dokładnie
w stronę takiej relacji wydaje się zwracać symbol kamienia. Jest to
jednakże nadal kwestia całkowicie otwarta i niedostatecznie zbadana,
z którą muszą radzić sobie przyszłe pokolenia psychologów i fizy­
ków.
Może się wydawać, że rozważania o synchroniczności odciągnęły
mnie od głównego wątku, ale czuję, że potrzebne jest przynajmniej
krótkie wprowadzenie w tym temacie, ponieważ jest to jungowska hi­
poteza brzemienna w przyszłe możliwości badawcze oraz stosowanie.
Ponadto: zdarzenia synchroniczne niemal niezmiennie towarzyszą
krytycznym fazom procesu indywiduacji. Jednak zbyt często przecho­
dzą niedostrzeżone, ponieważ jednostka nie dowiedziała się, jak zwra­
cać uwagę na takie koincydencje i jak odnajdywać ich znaczenie w re­
lacji do symboliki jej marzeń sennych.

288
STOSUNEK DO JAŹNI

W dzisiejszych czasach coraz więcej ludzi, zwłaszcza mieszkań­


ców wielkich miast, cierpi z powodu przerażającej pustki i nudy, jakby
czekali na coś, co nigdy nie nadchodzi. Filmy, telewizja, oglądanie
sportu i polityczne napięcia mogą na chwilę zająć ich uwagę, ale bez­
ustannie wyczerpani i rozczarowani muszą wracać do pustkowia
własnego życia.
Jedyna przygoda, która wciąż przedstawia wartość dla współczes­
nego człowieka, spoczywa w wewnętrznej sferze nieświadomej psyche.
Nie bardzo o tym wiedząc, właśnie ta idea kieruje ludzi ku ćwiczeniu
jogi czy stosowaniu innych wschodnich praktyk. Nie stoi jednak za
tym prawdziwie nowa przygoda, ponieważ bez docierania do własnego
wewnętrznego, życiowego centrum doświadcza się tego, co znają już
Hindusi lub Chińczycy. Jakkolwiek wschodnie metody faktycznie po­
magają w koncentracji umysłu i zwróceniu go do wnętrza (i jest to
procedura w pewnym sensie podobna do introwersji w praktyce anali­
zy), to jednak występuje tutaj istotna różnica. Jung samodzielnie i bez
niczyjego wsparcia rozwinął sposób dochodzenia do wewnętrznego
centrum oraz nawiązywania kontaktu z żywą tajemnicą nieświadomo­
ści. To jest całkowicie inna jakość niż podążanie przetartym szlakiem.
Wysiłek polegający na obdarzaniu żywej realności Jaźni stalą
ilością codziennej uwagi, jest jak próbowanie równoczesnego życia na
dwóch poziomach lub w dwóch różnych światach. Człowiek - jak
wcześniej - zajmuje się codziennymi sprawami, ale jednocześnie pozo-
staje uważny na wskazówki oraz znaki pochodzące zarówno ze snów,
jak i z wydarzeń zewnętrznych, z których korzysta Jaźń, aby symboli­
zować swe intencje - kierunek, w którym zmierza nurt życia.
Starożytne chińskie teksty opisujące ten rodzaj doświadczenia
często korzystają z porównania do kota czatującego przy dziurce,
z której wychodzą myszy. Jeden z tekstów mówi, że nie powinno się
dopuszczać przeszkadzających myśli, ale uwaga nie może być ani za­
nadto skupiona, ani zbyt ospała. Uzyskuje się wówczas najwłaściwszy
poziom percepcji.

289
Jeśli ćwiczy się stosownie do tych zasad... 2; czasem pojawią się
efekty, i kiedy przyczyna dojrzeje do zaowocowania, niczym dojrzały
melon, który samoistnie opada, wszystko, co da się dotknąć lub z czym
zostanie nawiązany kontakt, może wywołać najwyższe oświecenie
jednostki. Jest to chwila, kiedy praktykujący będzie jak pijący wodę,
który nie wie, czyjest ona chłodna czy ciepła. Uwalnia się od wszelkich
wątpliwości i doświadcza wielkiej szczęśliwości podobnej do tej, jaka
płynie ze spotkania z własnym ojcem na rozstajach dróg.

Tak więc płynąc w nurcie codziennego życia, odkrywa się ekscy­


tującą wewnętrzną przygodę - a ponieważ jest ona wyjątkowa dla
każdej osoby, nie można jej ani skopiować, ani ukraść.
Istnieją dwa powody, dla których człowiek traci kontakt z regulu­
jącym ośrodkiem własnej duszy. Jeden z nich polega na tym, że kon­
kretny instynktowny popęd lub naładowany emocjami obraz może go
zawieźć w jednostronność, która pozbawia równowagi. Zdarza się to
także zwierzętom - na przykład podniecony jeleń całkowicie zapomi­
na o głodzie i bezpieczeństwie. Taka jednostronność oraz wynikająca
z niej utrata równowagi budzi wielkie obawy wśród ludów pierwotnych,
którzy ten stan nazywają „utratą duszy”. Kolejne zagrożenie prowadzą­
ce do utraty równowagi, to nadmierne pogrążanie się w fantazjach,
które zazwyczaj bezwiednie krążą wokół określonych kompleksów.
W rzeczywistości fantazjowanie pojawia się właśnie po to, żeby połą­
czyć człowieka z kompleksami. Jednocześnie fantazje zaburzają kon­
centrację oraz kontinuum świadomości.
Druga przeszkoda wynika z nadmiernej konsolidacji świadomości
- ego i jest dokładnym przeciwieństwem pierwszej. Chociaż zdyscy­
plinowana świadomość jest niezbędna przy wykonywaniu zadań zwią­
zanych z cywilizacją (wiemy, co się wydarzy, kiedy pogrążony w ma­
rzeniach zawiadowca stacji zapomni o obowiązkach), to jednak ma ona
poważną wadę polegającą na tendencji do blokowania percepcji impul­
sów oraz wiadomości płynących z centrum. To dlatego tak wiele snów
współczesnych ludzi krąży wokół tematu odzyskiwania tej wrażliwości,

290
usiłując skorygować świadomą postawę wobec centrum nieświadomo­
ści, czyli Jaźnu

Ilustr. 109. Zimowy krajobraz pędzla niemieckiego artysty Caspara Friedricha.


Malowane krajobrazy wyrażają zazwyczaj niedefiniowalne „nastroje” - podobnie
jest z symbolicznymi obrazami w snach.

Wśród mitologicznych obrazów Jaźni można znaleźć znaczące


podkreślanie czterech stron świata. Na wielu rysunkach Wielki Czło­
wiek przedstawiany jest w środku okręgu podzielonego na cztery części,
iby określić strukturę tego porządku będącego reprezentacją „jądra
atomu” ludzkiej psyche - której esencja nie jest nam znana, Jung korzy-
t il z hinduskiego słowa mandala (magiczny krąg). W tym kontekście
■>>rcsujące jest, że łowca z plemienia Naskapi obrazowo przedstawiał
"I kiego Człowieka niejako kształt ludzki, ale jako obraz mandali.
Naskapi doświadczają wewnętrznego centrum bezpośrednio
naiwnie - bez pomocy religijnych rytuałów lub doktryn. Inne spo-
' iiości korzystają z motywu mandali, żeby odzyskać utraconą, we-
wnę lizną równowagę. Na przykład: Indianie Nawaho przy pomocy
, > linków z piasku w formie mandali starają się przywrócić chorej

291
osobie harmonię w kontakcie z sobą oraz z kosmosem — i poprzez i>
odzyskują jej zdrowie.
Podobne obrazy wykorzystuje się na Wschodzie do konsolidai p
wnętrza jednostki lub do łatwiejszego zanurzenia się w głębokiej mi
dytacji. Kontemplacja mandali ma przynieść wewnętrzny pokój - po
czucie, że życie odnalazło swoje znaczenie oraz porządek. Mandalu
przekazuje to uczucie również wówczas, gdy spontanicznie pojawia się
w snach współczesnego człowieka nieznajdującego się pod wpływem
wschodnich religii i nieznającego ich. Być może w takich przypadkach
pozytywny efekt jest nawet większy, ponieważ wiedza i tradycja czasa­
mi zamazuje, a nawet blokuje spontaniczne doświadczenie.

Ilustr. 110. Malar­


stwo na piasku
Indian Nawaho
(mandala) jest
rytuałem uzdrawia­
nia, podczas którego
pacjent siedzi na
mandali usypanej
z kolorowego piasku.

Ilustr. 111. Plan rysunku z piasku, pacjent musi okrążyć


mandalę, zanim wejdzie do wewnątrz.

292
I',/ vldad spontanicznie tworzonej mandali pojawia się w następu-
|| » nic 62-letniej kobiety. Mandala ukazała się tutaj jako preludium
,k> i ■■ -. i j fazy życia, w której kobieta była bardzo twórcza:

Wprzyćmionym świetle obserwuję krajobraz. W tle widzę wzno-


i r.i/cy się, a następnie już uformowany łańcuch wzgórz. Wzdłuż linii
•• górzporusza się czworokątny dysk, który świecijak złoto. Napierw-
< ■ ym planie widzę ciemną, zaoraną ziemię z kiełkującymi zbożami.
Niespodziewanie zauważam okrągły stół z szarą kamienną płytą na
•.■orze i w tej samej chwili czworokątny dysk ląduje na stole. Opuścił
wzgórze i przemieścił się, ale nie wiem, jak to zrobił ani dlaczego.

Pejzaże w marzeniach sennych (a także w sztuce) często symboli-


ją niemożliwy do wyrażenia nastrój. W tym śnie przyćmione światło
I i jjobrazu wskazuje na to, że przymglona została ostrość codziennej
wiadomości. Teraz może odsłonić swoje światło „wewnętrzna natura”,
i dlatego czworokątny dysk zaczyna być widoczny na horyzoncie. Do-
lychczas symbol Jaźni - dysk, był głównie intuicyjną ideą na psychicz­
nym horyzoncie śniącej, ale obecnie sen przesunął jego pozycję i stał
się centrum krajobrazu jej własnej duszy. Zasadzone dawno temu ziar­
no zaczyna kiełkować - śniąca od bardzo dawna zwracała baczną
uwagę na swoje sny i teraz ta praca zaczyna przynosić owoce. (Przypo­
minam o wspominanym wcześniej związku pomiędzy symbolem
Wielkiego Człowieka a światem roślin). Złoty dysk przesuwa się nagle
na „prawą” stronę - stronę, gdzie rzeczy są uświadamiane.
Z psychologicznego punktu widzenia, pośród wielorakich okre­
śleń, „prawy” często oznacza stronę świadomości, adaptacji („prawo”,
„uprawniona”), podczas gdy „lewo” stanowi sferę nieoswojonych oraz
nieświadomych reakcji, a czasem nawet coś „złowrogiego”.
W końcu złoty dysk zwalnia i zatrzymuje się - co znaczące - na
okrągłym kamiennym stole. Znalazł swoje stałe miejsce.

Jakpokaże w dalszej części książki Aniela Jaffe, okrągłość (motyw


mandali) ogólnie symbolizuje naturalną pełnię, podczas gdy forma

293
czworoboczna reprezentuje realizację tego faktu w świadomości.
W marzeniu sennym „kwadratowy dysk” spotyka się z „okrągłym
stołem”, zatem doświadczenie centrum znajduje się już w zasięgu ręki.
Okrągły stół, nawiasem mówiąc, jest dobrze znanym symbolem pełni
i odgrywa ważną rolę w mitologii. Na przykład okrągły stół króla Ar­
tura, którego obraz jest odmianą stołu Ostatniej Wieczerzy.
W istocie, kiedy człowiek autentycznie kieruje się ku wnętrzu
i stara się poznać samego siebie nie poprzez niekończące się refleksje
krążące wokół własnych subiektywnych myśli, ale dzięki podążaniu
za przejawami obiektywnej natury występującymi w formie 'snów
i fantazji - prędzej czy później wyłoni się Jaźń. Wówczas ego odnaj­
dzie wewnętrzną moc, która zawiera w sobie niezliczone możliwości
odnowy.
Pojawia się tu jednak wielka przeszkoda, o której dotychczas
wspominałam jedynie pośrednio. Polega ona na tym, że każda perso­
nifikacja nieświadomości - cień, anima, animus i Jaźń - posiadają za­
równo jasny, jak i ciemny aspekt.
Widzieliśmy wcześniej, że cień może być nikczemny lub zły, gdy
funkcjonuje jako instynktowny popęd, który trzeba przezwyciężyć.
Może być także cennym impulsem rozwojowym, za którym powinno
się podążać. Tak samo anima i animus posiadają dwojaki aspekt: mogą
przyczynić się do do życiodajnego rozwoju osobowości oraz twórczości
lub powodować petryfikację i faktyczną śmierć. I nawet Jaźń - wszech-
obejmujący symbol nieświadomości, działa ambiwalentnie, na przykład
w bajce eskimoskiej (str. 270), kiedy „mała kobieta” ratuje bohaterkę
przed Duchem Księżyca, w rzeczywistości zamieniają w pajęczycę.
Ciemna strona Jaźni jest najniebezpieczniejsza, ponieważ posiada
największą moc w obrębie psyche. Może „pchnąć” ludzi do zachowań
megalomańskich czy innych złudnych fantazji, które przechwytują
i „opętują” ludzi. Osoba w takim stanie przy wciąż rosnącym entuzja­
zmie uważa, że pojęła i rozwiązała wielkie kosmiczne zagadki, przez
co traci wszelki kontakt z ludzkim wymiarem rzeczywistości. Miaro­
dajną oznaką tej przypadłości jest utrata poczucia humoru oraz zanik
kontaktów społecznych.

294
I il więc pojawienie się Jaźni może nieść wielkie niebezpieczeń-
■ •■ Hi wiadomego ego człowieka. Jej podwójny aspekt pięknie ilu-
ii <■ i. u -, liska baśń Tajemnica Łaźni Badgerd-.

Wielki i szlachetny książę Hatim Tai otrzymał od swego króla


ki:, luz zbadania tajemniczej Łaźni Badgerd (Pałac Nieistnienia).

Kiedy po licznych i niebezpiecznych przygodach bohater dotarł na


miejsce, dowiedział się, że nikt stamtądjeszcze nie wrócił. Książęjednak
uparł się, by iść dalej.
Przy wejściu powitał go trzymający lustro golibroda, który wpro­
wadził go do łaźni. Kiedy tylko książę wszedł do wody, rozległ się po­
tężny grzmot, zrobiło się całkowicie ciemno, a golibroda zniknął, zaś
woda z wolna zaczęła podnosić swójpoziom.
Hatim przez cały czas desperacko pływał aż do chwili, gdy woda
nie zaczęła sięgać kopuły będącej dachem łaźni. Pomyślał, żejestjuż po
nim. Zaczął się modlić i uczepił się kamienia wieńczącego kopułę. Wów­
czas ponownie zagrzmiało i wszystko się zmieniło - Hatim znalazł się
sam na pustyni.
Po długiej, pełnej cierpienia wędrówce dotarł do pięknego ogro­
du, gdzie w samym środku stał krąg kamiennych postaci. W centrum
kręgu Z rzeźb zobaczył papugę w klatce, a ponad sobą usłyszał głos,
który mówił: „Ach bohaterze, pewnie nie ujdziesz żywy z tej łaźni.
Dawno temu Gajomart (Pierwszy Człowiek) znalazł olbrzymi
diament, który świecił jaśniej od słońca i księżyca. Postanowił go
ukryć tam, gdzie nikt go nie odnajdzie, i dlatego zbudował tę ma­
giczną łaźnię (żeby nikt go nie znalazł). Papuga, którą tutaj wi­
dzisz, jest częścią tych czarów. Ujej nóg, na złotym łańcuchu leży
złoty łuk i strzała. Skorzystaj z luku, aby zastrzelićpapugę. Możesz
próbować trzy razy. Jeśli, trafisz, klątwa zostanie zdjęta; jeśli nie,
zamienisz się w kamień jak inni śmiałkowie”.
Hatim strzelił po raz pierwszy i nie trafił. Jego nogi zamieniły się
w kamień. Spudłował także, strzelając drugi raz, po czym skamieniał
aż do piersi. Z.a trzecim razem po prostu zamknął oczy i z okrzykiem:
„Bógjest wielki” — strzelił na oślep.

295
Tym razem trafił. Nagle zagrzmiało i zakurzyło się. Kiedy opadł
pył, na miejscu papugi znajdował się ogromny diament, a wszystkie po­
sągi zamieniły się w ludzi, którzy dziękowali mu za wybawienie.

Czytelnik rozpozna w tej opowieści symbole Jaźni: są to Pierwszy


Człowiek (Gajomart), okrągły budynek w kształcie mandali, centralny
kamień oraz diament. Jednak diament otacza niebezpieczeństwo. De­
moniczna papuga oznacza złego ducha naśladownictwa, który sprawia,
że człowiek nie trafia do celu i psychologicznie kamienieje.
Jak już wcześniej wskazywałam, proces indywiduacji wyklucza
papuziowe naśladownictwo. Raz za razem ludzie na całym świecie
próbują kopiować „zewnętrzne” zachowania rytualne swoich wielkich
pierwotnych nauczycieli - Chrystusa czy Buddy lub jakiegoś innego
mistrza - i z tego powodu podlegają „petryfikacji”. Podążanie śladem
wielkiego duchowego nauczyciela nie oznacza, że trzeba kopiować lub
odgrywać wzorzec procesu indywiduacji jakim podążał mistrz. Chodzi
o to, że powinniśmy próbować przeżyć nasze życie z taką samą szcze­
rością i oddaniem, jak działo się to w jego przypadku.
Szybko znikający golibroda z lustrem symbolizuje dar refleksji,
który Hatim traci w chwili, kiedy jest mu najbardziej potrzebny. Pod­
noszące się wody reprezentują ryzyko utonięcia w nieświadomości
i zagubienie we własnych emocjach. Żeby zrozumieć symboliczne
wskazówki nieświadomości, trzeba pozostać w emocjonalnym kontak­
cie z samym sobą i nie opuszczać siebie, lub nie wychodzić „poza siebie”.
Kluczową sprawą jest, aby ego kontynuowało normalny sposób funk­
cjonowania. Mogę otworzyć się na odbiór ważnych treści oraz procesów
nieświadomości tylko wówczas, gdy pozostanę zwyczajnym, czyli
świadomym własnych braków człowiekiem. Ale jakżeż człowiek może
wytrzymać napięcie wynikające z poczucia jedności z całym wszech­
światem, wiedząc, że jednocześnie jest tylko marnym, ziemskim
stworzeniem? Jeśli z jednej strony gardzę sobą uznając, że co najwyżej
dorastam do statystycznej średniej, zaś moje życie nie ma znaczenia
i nie jest warte dalszego ciągu? Z drugiej jednak strony, jeśli czuję się
częścią czegoś znacznie większego, to co ma mnie dalej trzymać na tej

296
•'*’ I i /cezywiście niezmiernie ciężko jest utrzymać owe wewnętrz-
I >i / > . iw icństwa w zjednoczeniu, bez popadania w jedną z dwóch
njności.

I lustr. 112. Uczucie nudy i apatii, na które często cierpią mieszkańcy współcze-
tiych miast, tylko częściowo jest kompensowane filmami przygodowymi czy
U 'Zrywkami zabijającymi czas. Jung podkreślał, że jedyną prawdziwą przygodą
icdnostki jest eksploracja własnej nieświadomości. Ostatecznym celem takich
i poszukiwań jest uformowanie harmonijnej oraz zrównoważonej relacji z Jaźnią.

Ilustr. 113. Obrazy okrągłej mandali pokazują to znakomite zrównoważenie -


ucieleśnia to np. struktura nowoczesnej katedry w Brasilii.

297
Ilustr. 114 i 115. Obrazy ilustrują sen o złotym czworoboku (namalowane przez
śniącą ten sen). Motyw mandali pokazuje się jako czworokąt, a nie okrąg.
Formy czworoboczne symbolizują zazwyczaj świadomą realizację wewnętrznej
pełni. Pełnia reprezentowana jest najczęściej formami okrągłymi
takimi jak okrągły stół, który również pojawia się w śnie.

Ilustr. 116. Pokutująca Magdalenapatrzy w lustro (obraz Georges de la Tour z XVII


wieku). Tutaj, podobnie jak w baśni o Łaźni Badgerd, lustro symbolizuje bardzo
potrzebną umiejętność prawdziwego spojrzenia do wewnątrz - „refleksji”.

298
11*011 < ZNY aspekt jaźni

< >giomny wzrost populacji szczególnie widoczny w wielkich mia-


«U< l< nieuchronnie wpływa na nas przygnębiająco. Myślimy: No cóż,
i, 1/1 ■■ żyłko istotą tego czy innego rodzaju, żyjącąpod takim, a takim adre-
H h jak tysiące innych ludzi. Jeśli niektórzy z nich zostaną zabici, czy to
,« ' dudek zmienia? I takjest zbyt wielu ludzi na świecie. I kiedy czytamy
l r .ecie o śmierci niezliczonych nieznanych osób, które osobiście nie
i.; dla nas znaczenia, to jeszcze bardziej wzrasta poczucie, że nasze
ił- nic nie znaczy. To właśnie w takiej chwili uwaga skierowana na

tn< .wiadomość przynosi największą pomoc, ponieważ sny pokazują,


w jaki sposób każdy szczegół życia przeplata się z najistotniejszymi
> żarzeniami.
Choć teoretycznie doskonale zdajemy sobie sprawę, że wszystko
Jeży od jednostki, to dzięki snom staje się to namacalnym faktem,
• /.ego każdy może osobiście doświadczyć. Czasami odnosimy niepo­
hamowane wrażenie, że Wielki Człowiek czegoś od nas chce oraz że
wyznaczył nam wyjątkowe zadania. Nasza reakcja na to doświadcze­
nie, jak również poważne traktowanie własnej duszy mogą pomagać
w dostępie do siły potrzebnej, by płynąć pod prąd kolektywnych prze­
konań.
Oczywiście nie zawsze jest to przyjemne zadanie. Na przykład:
zamierzasz się wybrać w najbliższą niedzielę z przyjaciółmi na wy­
cieczkę, ale później zabrania ci tego sen, który domaga się, żebyś za­
miast tego zajął się twórczym działaniem. Jeśli słuchasz swojej nie­
świadomości i jesteś jej posłuszny, musisz oczekiwać ciągłych zaburzeń
swoich świadomych planów. Twoja wola będzie się krzyżować z innymi
intencjami - intencjami, którym musisz się podporządkować, a przy­
najmniej poważnie brać je pod uwagę. Dlatego właśnie zobowiązanie
związane z procesem indywiduacji jest w pewnej mierze częściej od­
czuwane jako brzemię niż bezpośrednio doświadczane błogosławień­
stwo.
Święty Krzysztof, patron wszystkich podróżników, jest trafnym
symbolem tego doświadczenia:

299
Ilustr. 114 i 115. Obrazy ilustrują sen o złotym czworoboku (namalowane przez
śniącą ten sen). Motyw mandali pokazuje się jako czworokąt, a nie okrąg.
Formy czworoboczne symbolizują zazwyczaj świadomą realizację wewnętrznej
pełni. Pełnia reprezentowana jest najczęściej formami okrągłymi
takimi jak okrągły stół, który również pojawia się w śnie.

Ilustr. 116. Pokutująca Magdalena-patrzy w lustro (obraz Georges de la Tour z XVII


wieku). Tutaj, podobnie jak w baśni o Łaźni Badgerd, lustro symbolizuje bardzo
potrzebną umiejętność prawdziwego spojrzenia do wewnątrz - „refleksji”.

298
/NY ASPEKT JAŹNI

1 Igrnmny wzrost populacji szczególnie widoczny w wielkich mia-


H<hli uh ochronnie wpływa na nas przygnębiająco. Myślimy: No cóż,
' istotą tego czy innego rodzaju, żyjącąpod takim, a takim adre-
..fai tysiące innych ludzi. Jeśli niektórzy z nich zostaną zabici, czy to
tek zmienia? I takjest zbyt wielu ludzi na świecie. I kiedy czytamy
' > ' ■ ■ ie o śmierci niezliczonych nieznanych osób, które osobiście nie
h ' dla nas znaczenia, to jeszcze bardziej wzrasta poczucie, że nasze
) i< nic nie znaczy. To właśnie w takiej chwili uwaga skierowana na
iii .wiadomość przynosi największą pomoc, ponieważ sny pokazują,
w i ii i sposób każdy szczegół życia przeplata się z najistotniejszymi
Li r żeniami.
Choć teoretycznie doskonale zdajemy sobie sprawę, że wszystko
• deży od jednostki, to dzięki snom staje się to namacalnym faktem,
> go każdy może osobiście doświadczyć. Czasami odnosimy niepo-
li itnowane wrażenie, że Wielki Człowiek czegoś od nas chce oraz że
wyznaczył nam wyjątkowe zadania. Nasza reakcja na to doświadcze­
nie, jak również poważne traktowanie własnej duszy mogą pomagać
w dostępie do siły potrzebnej, by płynąć pod prąd kolektywnych prze­
konań.
Oczywiście nie zawsze jest to przyjemne zadanie. Na przykład:
zamierzasz się wybrać w najbliższą niedzielę z przyjaciółmi na wy­
cieczkę, ale później zabrania ci tego sen, który domaga się, żebyś za­
miast tego zajął się twórczym działaniem. Jeśli słuchasz swojej nie­
świadomości i jesteś jej posłuszny, musisz oczekiwać ciągłych zaburzeń
swoich świadomych planów. Twoja wola będzie się krzyżować z innymi
intencjami - intencjami, którym musisz się podporządkować, a przy­
najmniej poważnie brać je pod uwagę. Dlatego właśnie zobowiązanie
związane z procesem indywiduacji jest w pewnej mierze częściej od­
czuwane jako brzemię niż bezpośrednio doświadczane błogosławień­
stwo.
Święty Krzysztof, patron wszystkich podróżników, jest trafnym
symbolem tego doświadczenia:

299
Legendapowiada, że odczuwał arogancką dumę ze swojej ogromnej
fizycznej siły i chciał służyćjedynie najpotężniejszym. Najpierw służył
królowi, lecz wkrótce zauważył, że król boi się diabła. Opuścił więc
króla i został pomocnikiem diabła. Pewnego dnia odkrył, że diabeł boi
się krucyfiksu, postanowił zatem służyć Chrystusowi, o ile go znajdzie.
Podążając za radą kapłana, czekał na Chrystusa, przeprawiając
wędrowców przez rzekę. Przez wiele lat pomógł rzeszom ludzi przejść
na drugą stronę. Alepewnego razu w ciemną, burzową noc o przeniesie­
nie na drugi brzegpoprosiło go dziecko. Z największą łatwością Święty
Krzysztofpodniósł dziecko na ramiona, jednak idąc, z każdym krokiem
zwalniał, ponieważ ładunek stawał się coraz cięższy. Kiedy doszedł do
środka nurtu, wydawało mu się, jak gdyby dźwigał cały wszechświat.
Zrozumiał wtedy, że niósł na ramionach Chrystusa, który odpuścił mu
wszystkie grzechy i podarował życie wieczne.

To cudowne dziecko jest


symbolem Jaźni, która dosłow­
nie „dociska” zwykłego czło­
wieka, choć przecież jest jedyną
rzeczą, która potrafi go zbawić.
Na wielu dziełach sztuki mały
Jezus pokazywany jest jako kula
ziemska lub pojawia się razem
z nią. Ten motyw wyraźnie
oznacza Jaźń, ponieważ zarów­
no dziecko, jak i kula są uniwer­
salnymi symbolami całkowito­
ści (pełni).

Ilustr. 117. Św. Krzysztof i Jezus


w wizji Hieronima Boscha
(ok. 1500 r.)

300
I ik widać, kiedy ktoś stara się słuchać głosu nieświadomości,
; i roć nie będzie mógł robić wyłącznie tego, co mu się podo-
(•< \l< równie często nie będzie także robić tego, co inni chcą od
||ł| y od niej. Na przykład: wielokrotnie zdarza się, że musimy
<..I.I/k iić się od swojej grupy - rodziny, partnera czy innych związ-

k"- aby odnaleźć siebie. To dlatego z pewnością usłyszymy, że


/ tjmowanie się nieświadomością sprawia, iż ludzie stają się aspo-
li . ... i egocentryczni. Z zasady nie jest to prawdą, ponieważ wy-
• ępuje tutaj mało jeszcze znany czynnik związany z tą postawą -
k■ >lt ktywny (albo moglibyśmy nawet powiedzieć - społeczny) aspekt
I.«/ n i.
Z praktycznego punktu widzenia czynnik ten ujawnia się
w laki sposób, że osoba podążająca przez dłuższy czas za swoimi
nami odkrywa, iż często przejmuje się związkami z innymi ludźmi.
Sny mogą ostrzegać ją przed zbytnim zaufaniem określonej osobie
.i tbo może śnić o pożądanym i miłym spotkaniu z kimś, kogo nigdy
wcześniej świadomie nie dostrzegała.
Jeśli sen wybrał obraz jakiejś osoby w wyżej wspomniany spo­
sób, możliwe są dwie interpretacje. Po pierwsze: postać może być
projekcją, co znaczy, że obraz tej osoby jest symbolem wewnętrzne­
go aspektu osoby śniącej. Na przykład można śnić marzenie senne
o nieuczciwym sąsiedzie, ale sąsiad występujący w śnie przedstawia
obraz nieuczciwości śniącego. Odkrycie, w jakich konkretnie ob­
szarach śniący jest nieuczciwy, stanowi zadanie interpretacji snu.
(Jest to interpretacja na poziomie subiektywnym).
Ale czasami zdarza się, że sny całkiem szczerze mówią coś
o innych. W ten sposób nieświadomość gra rolę, która daleka jest
od pełnego zrozumienia. Podobnie jak wszystkie wyższe formy ży­
cia człowiek w znaczącym stopniu zestrojony jest z otaczającymi go
żywymi istotami. Instynktownie, czyli zupełnie niezależnie od
swych świadomych myśli na temat innych osób, zauważa ich cier­
pienia i problemy, pozytywne oraz negatywne cechy czy wartości.

301
Ilustr. 118. Osiągnięcie psychologicznej dojrzałości jest zadaniem indywidual­
nym - i staje się dzisiaj coraz trudniejsze, gdyż indywidualność człowieka jest
zagrożona przez powszechny konformizm. Pokaz szwajcarskich sportowców
dostarcza obrazu zbiorowego poddawania dyscyplinie.

Ilustr. 119. Meister


von Mefikirch:
Christophorus
- XVI-wieczny
obraz przedstawiają­
cy św. Krzysztofa
niosącego Chrystusa
w postaci boskiego
dziecka (które jest
otoczone kulą świata
- mandalą oraz
symbolem Jaźni).
Ciężar ten symboli­
zuje „wagę” zadania,
jakim jest indywidu-
acja. Rola św.
Krzysztofa jako
patrona podróżują­
cych odzwierciedla
jego związek
z ludzką potrzebą
podróżowania
ścieżką do psychicz­
nej pełni.

302
Nasze sny pozwalają zauważać wrażenia podprogowe pokazując,
p one na nas wpływ. Kiedy ktoś mi się śni w przyjemny sposób,
HU '' 1 bez interpretacji snu będę bezwiednie patrzeć na tę osobę
- ", kszą ciekawością. Z uwagi na projekcję obraz ze snu może mnie
. ■ i kiwać lub dostarczyć informacji obiektywnych. Aby dowiedzieć
", która z interpretacji jest poprawna, potrzeba szczerej i uważnej
lawy oraz głębokiego namysłu. Ostatecznie to Jaźń - podobnie jak
■a przypadku wszystkich procesów wewnętrznych - zarządza i regulu-

l< związkami człowieka przynajmniej do czasu, kiedy świadome ego


hic podejmie trudu uchwycenia złudnych projekcji i nie zajmie się nimi
v> wnątrz siebie zamiast na zewnątrz. To dzięki temu osoby o aspira-
,ach oraz zainteresowaniach duchowych (lub podobnych) zbliżają się
do siebie, aby stworzyć grupę, która funkcjonuje w sposób alternatyw­
ny do wszelkich zwyczajnych, a zarazem społecznych oraz organiza ­

cyjnych standardów. Taka grupa nie znajduje się w konflikcie z innymi


-jest po prostu odmienna i niezależna. Świadomie realizowany proces
indywiduacji zmienia zatem charakter relacji. Dotychczasowe znane
więzy, jak pokrewieństwo lub wspólne zainteresowania, zostają zastą­
pione przez inny rodzaj związku - relację tworzoną przez Jaźń.
Wszystkie działania i zobowiązania, które należą wyłącznie do
zewnętrznego świata, zdecydowanie szkodzą sekretnym aktywnościom
nieświadomości. Nieświadome więzi sprawiają, że bliscy sobie ludzie
schodzą się razem. To jeden z powodów, dla których próby wpływania
na ludzi za pomocą reklam czy politycznej propagandy są destrukcyjne
nawet wówczas, gdy płyną z idealistycznych inspiracji.

Taka sytuacja stwarza ważne pytanie: Czy w ogóle można wpływać


na nieświadomą część ludzkiej psyche'? Praktyczne doświadczenie oraz
właściwa obserwacja pokazują, że nie można wpływać na treść marzeń
sennych. Co prawda istnieją ludzie, którzy twierdzą, że potrafią nimi
kierować. Jeśli jednak przejrzysz materiał z ich snów, odkryjesz, że
robią to samo, co ja z moim nieposłusznym psem - rozkazuję mu wy­
konywać tylko te czynności, które w mojej opinii on i tak chce realizo­
wać. Dzięki temu zachowuję złudzenie sprawowania nad nim władzy.

303
Jedynie długi proces interpretacji snów, a jednocześnie konfrontacji
z tym, co mają do powiedzenia, może stopniowo przekształcać nie­
świadomość. W procesie tym muszą zmieniać się także świadome za­
chowania.
Jeśli człowiek chce wpłynąć na opinię publiczną, nadużywając do
tego symboli, to w naturalny sposób zrobią one wrażenie na tłumach,
o ile są prawdziwymi symbolami. Jednak nie sposób ocenić z wyprze­
dzeniem, czy nieświadomość zbiorowości znajdzie się pod emocjonal­
nym wpływem symboli, gdyż jest to czynnik całkowicie irracjonalny.
Na przykład: żaden producent muzyczny nie potrafi z góry stwierdzić,
czy dana piosenka zostanie przebojem, czy nie, nawet jeśli jest podobna
do popularnych obrazów oraz melodii. Żadne z celowych prób wpły­
nięcia na nieświadomość nie dały do tej pory widocznych rezultatów
i wydaje się, że nieświadomość zbiorowa zachowuje swoją autonomię
w taki sam sposób jak nieświadomość indywidualna.
Czasami, aby wyrazić swój cel, nieświadomość korzysta z motywu
pochodzącego ze świata zewnętrznego, co może sprawiać wrażenie, że
świat na nią wpływa. Na przykład: analizowałam wiele snów współ­
czesnych ludzi, którzy mieli coś wspólnego z Berlinem. W owych snach
Berlin symbolizuje słabe miejsce w psychice - miejsce związane z nie­
bezpieczeństwem, i dlatego Jaźń jest skłonna się tam pokazywać. Jest
to punkt, w którym śniącego rozdziera konflikt i gdzie może on dzięki
temu zjednoczyć wewnętrzne przeciwieństwa. Spotkałam się także
z nadzwyczajną ilością snów będących reakcją na film Hiroszima moja
miłość. Większość z nich wyrażała ideę, zgodnie z którą kochankowie
z filmu albo się łączą (co symbolizuje zjednoczenie wewnętrznych
przeciwieństw), albo następuje eksplozja atomowa (symbol całkowitej
dysocjacji równoważnej szaleństwu).
Wygląda na to, że ludzie manipulujący opinią publiczną osiągają
chwilowy sukces jedynie wówczas, kiedy do swoich działań dodają
nacisk komercyjny lub akty przemocy. Jednak w rzeczywistości działa­
nia takie powodują wyłącznie wyparcie autentycznych, nieświadomych'
reakcji. Z kolei zbiorowe wyparcie prowadzi do identycznego skutku,
co wyparcie indywidualne, czyli do neurotycznej dysocjacji i psycholo-

304
1 flu i 1,1, dyspozycji. Na dłuższą metę wszelkie podobne próby wy-
iHtłilu n ikcji płynących z nieświadomości muszą zakończyć się po-
p<>! ńcważ są absolutnie sprzeczne z naszymi instynktami.

I ’ ■ lęki badaniom społecznych zachowań naczelnych wiemy, że


f, p i upy (od około 10 do 50 osobników) tworzą najlepsze warunki
ii,, is zarówno pojedynczego zwierzęcia, jak i całej grupy. Wydaje
•lę, ' pod tym względem człowiek nie jest wyjątkiem. Jego cielesny
■ l i r > tan, zdrowie duchowe i psychiczne, a także (wykraczając poza
i-, iwo zwierząt) aktywność kulturalna wydaje się najlepiej rozkwi-
, ■■ właśnie w takich warunkach.
Nasza obecna wiedza na temat procesu indywiduacji pozwala
H wicrdzić, że najwyraźniej Jaźń posiada tendencję do tworzenia takich
u,,,łych grup, jednocześnie kreując wyraźnie zdefiniowane więzi po­
między poszczególnymi jednostkami oraz uczucia pokrewieństwa ze
w /.ystkimi. I tylko w sytuacji, gdy te związki tworzone są przez Jaźń,
i nożna mieć pewność, że zawiść, zazdrość, kłótnie oraz cała gama ne­
gatywnych projekcji nie doprowadzą do rozpadu grupy. Tak więc bez­
warunkowe oddanie się własnemu procesowi indywiduacji przynosi
ińwnież możliwie najlepszą adaptację społeczną.
Nie oznacza to oczywiście, że zanikną sprzeczne opinie oraz konflik­
ty, albo różnice dotyczące „właściwego” sposobu, w obliczu których trzeba
regularnie wycofywać się i wsłuchiwać w wewnętrzny głos, aby odnaleźć
indywidualny punkt widzenia sugerowany przez Jaźń.
Fanatyczna aktywność polityczna (co nie dotyczy wykonywania
podstawowych obowiązków) wydaje się być nie do pogodzenia z indy-
widuacją.
Mężczyzna, który całkowicie poświęcił się wyzwalaniu swojego
kraju spod obcej okupacji, miał taki oto sen:

Wraz z kilkoma rodakami szedłem po schodach na strych muze­


um, gdzie znajdowała się pomalowana na czarno sala wyglądająca
jak kabina na statku. Wytwornie wyglądająca dama w średnim
wieku otwiera drzwi; nazywa się X i jest córką X. [X był słynnym

305
bohaterem narodowym pochodzącym z kraju śniącego. Xprzed kilku
stuleciami walczył o niepodległość. Można go porównać do Joanny
d’Arc lub Wilhelma Telia. W rzeczywistości X nie miał dzieci].
W holu widzimy portrety dwóch arystokratek ubranych w kwiecistą
garderobę. Kiedy panna X opowiada nam o tych obrazach, one nie­
spodziewanie ożywają; najpierw zaczynają poruszać się oczy,
a później wydaje się, jakby oddech poruszał klatką piersiową. Ludzie
są zaskoczeni iprzechodzą do sali wykładowej, gdzie panna X będzie
opowiadać o tym zjawisku. Wyjaśnia, że portrety ożyły dzięki jej
intuicji oraz uczuciom; ale niektórzy ludzie są oburzeni i twierdzą,
że panna X oszalała; kilka osób nawet opuszcza salę.

Ważną cechą tego snu jest fakt, że postać animy - panna X, jest
czystym wytworem samego snu. Tym niemniej nosi ona nazwisko
słynnego narodowego bohatera-wyzwoliciela (tak jakby była na przy­
kład Wilhelminą Tell, córką Wilhelma Telia). Przez implikacje zawar­
te w nazwisku nieświadomość wskazuje na fakt, że obecnie śniący nie
powinien próbować wyzwalać swojego kraju od zewnątrz. Sen mówi,
że wyzwolenie osiąga się dzięki animie (duszy śniącego), która je reali­
zuje, tchnąc życie w obrazy z nieświadomości.
Szczególnie znaczący jest fakt, że sala na strychu muzeum, która
częściowo wygląda jak kabina statku została pomalowana na czarno.
Czarny kolor wskazuje na ciemność, noc, zwrócenie się do wnętrza,
a skoro sala jest kabiną, to muzeum w pewien sposób jest także stat­
kiem. Jest to sugestia mówiąca o tym, że w czasach, kiedy lądy zbioro­
wej świadomości zostały zatopione przez nieświadomość i barbarzyń­
stwo, to pełen żywych obrazów muzeum-statek może zamienić się
w zbawienną arkę, która przewiezie tych, co do niej weszli, na inny
duchowy brzeg.
Wiszące w muzeach portrety są zazwyczaj martwymi reliktami
przeszłości i także obrazy nieświadomości często postrzega się identycznie
do czasu odkrycia, że one żyją i są pełne znaczenia. Obrazy ożywają, kiedy

306
•HIihh (która pojawia się tutaj w swej prawowitej roli duchowej przewod-
tlk /ki' medytuje nad nimi z intuicją oraz uczuciem.
< 'i.orzeni ludzie z marzenia sennego reprezentują tę stronę
ego, na którą wpływa opinia kolektywna - coś wewnętrznego,
• •• powątpiewa i odmawia wniesienia życia do obrazów psychiki.
|*» i kottifikują oni opór przed nieświadomością, który może wyrażać
tlę na przykład takimi słowy: A co będzie, jeśli oni zaczną zrzucać na
« bomby atomowe? W takiej sytuacji psychologiczne wglądy nie za
11’ir/r pomogą!
Owa część związana z oporem nie potrafi uwolnić się od myślenia
•autystycznego oraz od ekstrawertywnych, racjonalnych przesądów.
I I*tak sen wskazuje na to, że w naszych czasach prawdziwe wyzwole-
■ it może rozpocząć się wyłącznie od transformacji psychologicznej. Po
■ ktoś miałby wyzwalać swój kraj, jeśli potem nie miałby żadnego
■ ażnego celu w życiu - żadnego celu, dla którego warto być wolnym?
|< śli człowiek nie znajduje już żadnego sensu dla swego życia, to nie ma
/ adnej różnicy, czy zmarnieje pod rządami komunistów, czy kapitali­
stów.
To, czy będzie wolny, stanie się ważne wyłącznie wówczas, gdy
wykorzysta swoją wolność do tworzenia czegoś znaczącego. To dlatego
znalezienie wewnętrznego sensu życia jest dla jednostki ważniejsze od
czegokolwiek innego i także dlatego proces indywiduacji musi zyskać
priorytet.
Próby wpływania na opinię publiczną za pomocą gazet, radia, te­
lewizji i reklam bazują na dwóch czynnikach: Z jednej strony polegają
na technikach pomiarowych, które odkrywają trendy „opinii” lub
„chęci” - czyli zależą od postaw kolektywnych. Z drugiej strony wyra­
żają przesądy, projekcje oraz nieświadome kompleksy (głównie kom­
pleks mocy/władzy) tych, którzy manipulują opinią publiczną. Ale
statystyki nie oceniają trafnie jednostki. Chociaż średnia wielkość ka­
mienia w kopcu może wynosić 5 cm, to w tej liczbie odnajdziemy jedy­
nie kilka, które będą miały dokładnie średnią wielkość.

307
Ilustr. 120. Jak to widzieliśmy na
przykładzie snu cytowanego na
stronie: 306, postać pozytywnej
animy często towarzyszy oraz
wskazuje kierunek mężczyznom.
Psałterz z X wieku:
muza inspiruje Dawida.

Ilustr. 121.
Przedstawia boginie
ratujące marynarzy
z tonącego statku
(XVI wiek).

Ilustr. 122.
To widokówka
z Monte Carlo
z postacią „Lady
Luck” hazardzistów,
która także jest
pomocną animą.

Ilustr. 123. Wolność


wiodąca francuskich
rewolucjonistów (na
obrazie Delacroix)
pokazuje funkcję animy
towarzyszącej indywiduacji
wyzwalającej nieświadome
i . że ten drugi czynnik nie potrafi wykreować niczego pozytyw-
iwg> wiadome jest od początku. Jeśli jednak pojedyncza osoba po-
•v |ęi a się indywiduacji, to często w zaraźliwie pozytywny sposób od-
l<ijc na otaczających ją ludzi. To tak, jakby do kolejnych osób
■TT.i i ku kiwały iskry. I dzieje się to zazwyczaj wówczas, kiedy nie stoi
ty m intencja wpływania na innych - często bez korzystania ze słów.
I<> właśnie na tę wewnętrzną ścieżkę panna X stara się wprowadzić
łtu.p ego.

Niemal wszystkie religie świata zawierają w sobie obraz, który


•ymbolizuje proces indywiduacji, a przynajmniej pewne jego etapy.
W krajach chrześcijańskich Jaźń, jak już wcześniej mówiłam, projek-
" wanajest na drugiego Adama, czyli Chrystusa. Na Wschodzie odpo-
■cdnimi postaciami są Kriszna i Budda.
Jeśli chodzi o osoby praktykujące religię (czyli takie, które nadal
w ierzą w jej treść i nauczanie), to na psychologiczną regulację ich życia
wpływają symbole religijne, nawet sny wiernych często krążą wokół
i ych symboli.
Kiedy papież Pius XII ogłosił wniebowzięcie Matki Boskiej,
pewna katoliczka śniła, że została kapłanką w swoim kościele. Jej nie­
świadomość zdawała się poszerzać dogmat w następujący sposób:
Skoro Maria jest teraz niemal boginią, to powinna mieć kapłankę. Inna
katoliczka, która doświadczała oporu związanego z drobniejszymi ze­
wnętrznymi aspektami swojej wiary, śniła, że kościół w jej mieście
został zburzony i odbudowany, ale tabernakulum z hostią i rzeźbą
Maryi Dziewicy zostało przeniesione ze starego do nowego kościoła.
Sen pokazywał, że niektóre ze stworzonych przez człowieka aspektów
jej religii potrzebują odnowy, ale jej zasadnicze symbole - Bóg, który
stał się człowiekiem i Wielka Matka - Maryja Dziewica - przetrwają
zmiany.
Taki rodzaj snów pokazuje, że nieświadomość jest żywo zaintere­
sowana świadomymi wyobrażeniami religijnymi jednostki. To rodzi
pytanie: Czy możliwe jest wykrycie ogólnego trendu we wszystkich religij­
nych snach współczesnych ludzi?

309
W obrazach nieświadomości odnajdywanych we współczesna i
kulturze chrześcijańskiej, u protestantów i katolików, doktor Jung
często obserwował istnienie nieświadomej tendencji, która dopełni ■
formułę Trójcy i jest jej czwartym elementem wykazującym cechy ko
biece, mroczne, a nawet złowrogie. W istocie ten czwarty element za
wsze istniał w obszarze religijnych wyobrażeń, ale był oddzielony od
obrazu Boga i stawał się jego przeciwieństwem, przyjmując formę
materii (lub władcy materii, czyli diabła). Obecnie nieświadomość
wydaje się chcieć połączenia tych skrajności, gdyż światło stało się zbyt
jasne, a ciemność nadmiernie mroczna. Naturalnie to obraz Boga jako
centralny symbol religii jest najbardziej eksponowany na nieświadome
tendencje dążące do transformacji.

Ilustr. 124. Maria mieszcząca w sobie Boga


i Chrystusa - wyraźne pokazanie faktu,
że Matka Boska może być uważana
za obraz archetypu Wielkiej Matki.
Rzeźba z XV wieku.
Iliulr. 125. Maria ze Świętą
I >■ >)< i Dogmat kościoła katolic-
hlłg" <> Wniebowstąpieniu Maryi
w formie domina rerum (Matka
linia Królowa Świata) głosi, że
w .tąpila Ona do Nieba duszą
I. i.ilcm po to - można powiedzieć
-- żeby z Trójcy stworzyć czwórcę
odpowiadającą podstawowemu
archetypowi całkowitości.

Tybetański opat powiedział kiedyś doktorowi Jungowi, że w Tybecie


najefektowniejsze mandale tworzy się z wyobraźni lub przy pomocy kiero­
wanej fantazji w sytuacji, kiedy psychologiczna równowaga grupy uległa
zaburzeniu, albo kiedy pewna myśl nie może zostać zinterpretowana, po­
nieważ nie ma jej jeszcze w świętych pismach.
Jeśli weźmiemy to pod uwagę, wyłonią się dwa równie ważne podsta­
wowe aspekty symboliki mandali. Mandala służy celom konserwatywnym,
a dokładnie zachowaniu istniejącego dotychczas porządku. Ale służy
także twórczym celom nadawania ekspresji i formy czemuś, co jeszcze nie
istnieje - czemuś nowemu oraz unikatowemu. Ten drugi aspekt być może
jest nawet ważniejszy od pierwszego, ale nie stoi z nim w sprzeczności,
ponieważ w większości przypadków to, co odbudowuje stary porządek,
równocześnie zawiera w sobie jakiś element nowej kreacji. W nowym po­
rządku stary wzorzec powraca na wyższym poziomie. Jest to proces spiral­

311
nego wznoszenia się, który rośnie wzwyż, równocześnie powracając usta
wicznie do tego samego punktu.
Obraz prostej kobiety wychowywanej w środowisku protestan­
ckim pokazuje mandalę w formie w spirali. Kobieta otrzymała w swoim
marzeniu sennym rozkaz namalowania Boga. Później (także we śnie)
zobaczyła to w książce. Jako przedstawienie Boga ujrzała jedynie uno­
szącą się pelerynę. Tkanina, z której była uszyta, tworzyła piękną
ekspozycję światłocieni. W imponujący sposób kontrastowała z nieru­
chomością spirali na tle niebieskiej głębi nieba. Zafascynowana pelery­
ną i spiralą śniąca nie przyjrzała się dokładniej drugiej postaci na ska­
łach. Kiedy się obudziła i zastanawiała, kim były te boskie postacie,
nieoczekiwanie zdała sobie sprawę, że był to „sam Bóg”. Stanowiło to
dla niej wstrząsające przeżycie, które na dłuższy czas przepełniło ją
bojaźnią.
W sztuce chrześcijańskiej Duch Święty obrazowany jest zazwyczaj
w formie ognistego koła lub gołąbka, ale tutaj ukazał się jako spirala. Jest
to nowa myśl („nie ma jej jeszcze w świętych pismach”), która spontanicz­
nie wyłoniła się z nieświadomości. Oczywiście Duch Święty będący mocą,
która rozwija nasze religijne rozumienie, nie jest nową ideą, ale jego sym­
boliczna reprezentacja w formie spirali to już nowość.
Ta sama kobieta namalowała później drugi obraz również inspiro­
wany snem, pokazujący śniącą razem z jej pozytywnym animusem, jak
stoją nad Jeruzalem w chwili, gdy skrzydło szatana zniża się, aby za­
ciemnić miasto. Szatańskie skrzydło jednoznacznie przypomniało jej
o powiewającej pelerynie Boga z pierwszego obrazu, ale w poprzednim
śnie widz znajduje się wysoko i widzi przed sobą przerażającą szczelinę
pomiędzy skałami. Ruch boskiej peleryny to próby dosięgnięcia Chry­
stusa - postaci po prawej stronie, co nie do końca się udaje. Na drugim
obrazie ta sama rzecz jest widziana od dołu - z ludzkiego punktu wi­
dzenia. Patrząc z góry, to, co się porusza i rozszerza, jest częścią Boga
- wznosząca się spirala to symbol możliwego dalszego rozwoju. Ale ta
sama unosząca się w powietrzu rzecz widziana z perspektywy podstaw
ludzkiej rzeczywistości jest ciemnym, niesamowitym skrzydłem dia­
bła.

312
IU. 126 i 127 przedstawiają obrazy
hm m mych na str. 312.

Ilustr. 126. Spirala (forma


mandalQ obrazuje Ducha
Świętego.

Ilustr. 127. Przedstawia


Szatana z drugiego snu. Dla
większości ludzi żaden z tych
motywów nie byłby znanym
symbolem religijnym.
Każdy wyłonił się spontanicz­
nie z nieświadomości.

Obydwa obrazy odnoszą się do rzeczywistości śniącej, czym nie


będziemy się tutaj zajmowali, jest jednak oczywiste, że zawierają one
<ównież znaczenie zbiorowe, które wykracza poza osobiste. Mogą one
prorokować zstąpienie na chrześcijaństwo boskiej ciemności - ciem­
ności, która wskazuje jednak na możliwość dalszej ewolucji. Ponieważ
oś spirali nie porusza się w górę, lecz w stronę tła obrazu, dalsza ewolu­
cja nie będzie wiodła ani w górę - ku wyższej duchowości, ani w dół -
w sferę materii, lecz do innego wymiaru, który prawdopodobnie stanowi
tło tych boskich postaci. A to oznacza, że do nieświadomości.
Kiedy z nieświadomości jednostki wyłaniają się religijne symbole
częściowo różniące się od dotychczas nam znanych, często pojawia się

313
strach, że wypaczą one lub pomniejszą wartość oficjalnie uznanych
symboli religijnych. Strach ten przyczynia się nawet do tego, że wici,
osób odrzuca psychologię analityczną oraz całość nieświadomości.

Kiedy patrzę na taki opór z punktu widzenia psychologii, to muszę


stwierdzić, że jeśli chodzi o religię, ludzi można podzielić na trzy kate­
gorie:
Pierwsza to ci, którzy wciąż szczerze wierzą w religijne doktryny,
czymkolwiek by one nie były. Dla takich osób symbole i doktryny są na
tyle satysfakcjonujące, że celnie trafiają do tego, co czują w głębi siebie,
dzięki czemu nie ma tu szansy na pojawienie się poważniejszych wąt­
pliwości. Dzieje się tak wówczas, kiedy świadome poglądy oraz nie­
świadome tło funkcjonują we względnej harmonii. Tego typu ludzie
potrafią patrzeć na nowe psychologiczne odkrycia oraz fakty bez prze­
sądów i nie muszą się obawiać, że mogłoby to przyczynić się do utraty
wiary. Nawet jeśli ich marzenia senne miałyby przynieść jakieś rela­
tywnie nietypowe szczegóły, to mogą one zostać włączone do ogólnego
światopoglądu.
Drugi typ składa się z osób, które całkowicie utraciły wiarę i za­
stąpiły ją czysto świadomymi, racjonalnymi opiniami. Dla takich osób
psychologia głębi oznacza po prostu wprowadzenie w nieodkryte jesz­
cze obszary psyche i nie powinno im sprawić kłopotu wyruszenie na
nową wyprawę oraz badanie snów w celu sprawdzenia ich wiarygodno­
ści.
Jest jeszcze trzecia grupa osób, która częściowo (prawdopodobnie
jest to głowa) nie wierzy już w dotychczas wyznawaną religię, podczas
gdy inna część nadal jest wierząca. Przykładem jest tutaj francuski fi­
lozof Voltaire. Racjonalnymi argumentami (ecrasez 1’infdme) zaciekle
atakował Kościół katolicki, ale wedle niektórych przekazów, leżąc już
na łożu śmierci, błagał o ostatnie namaszczenie. Bez względu na to,
czy jest to prawda, czy nie - jego głowa z pewnością nie była religijna,
podczas gdy uczucia i emocje najwyraźniej wciąż pozostawały prawo­
wierne. Takie osoby przypominają mi człowieka, który utknął w auto­
matycznych drzwiach autobusu - nie może ani wyjść na zewnątrz, ani

314
Mk I" środka. Oczywiście sny takich osób prawdopodobnie mo-
|I0'V lin pomóc wydostać się z tego dylematu, ale tego typu ludzie
» mają kłopot ze zwróceniem się w stronę nieświadomości, ponie-
wU i o nie wiedzą, o czym myślą i czego chcą. Poważne traktowanie
u h >« hulomości jest w ostateczności kwestią odwagi oraz prawości.
i (implikowana sytuacja osób, które znalazły się na ziemi ni-
■ n |<-j pomiędzy tymi dwoma stanami umysłu, wynika częściowo
» tego, że oficjalne doktryny religijne należą w istocie do świado-
h i zbiorowej (nazywanej przez Freuda superego), która kiedyś,
I iwno temu, wyłoniła się z nieświadomości kolektywnej. Jest to
pogląd kwestionowany przez wielu teologów i historyków religii.
Wolą oni zakładać, że dawno temu miał miejsce pewien rodzaj
Hjawienia”. Przez wiele lat poszukiwałam konkretnego dowodu
■ H i jungowskiej hipotezy związanej z tym zagadnieniem. Niestety
•■nalezienie go było trudne, ponieważ rytuały w większości są tak
i are, że nie sposób dotrzeć do ich źródeł. Jednak poniższy przykład
wydaje się proponować najważniejszą wskazówkę:

Black Elk, niedawno zmarły szaman z narodu Dakota (Siuks)


plemienia Oglala, pisał w swojej autobiografii „Black Elk Speaks”, że
w wieku 9 lat ciężko zachorował i będąc nieprzytomny, doznałpotężnej
wizji. Zobaczył grupę koni nadciągających z czterech stron świata,
a następnie ujrzał siedzących w chmurze Sześciu Dziadków - duchów
przodków swego plemienia, „ dziadków całego świata”.
Podarowali mu oni uzdrawiające symbole, które pomagają leczyć
ludzi ipokazali nowe sposoby życia. Kiedy Black Elk miał 16 lat, zaczął
cierpieć na bardzo mocną fobię, wpadając w przerażanie, gdy tylko
zbliżała się burza. Słyszałjak „ludzie-grzmoty” nawołują go do pośpie­
chu. Przypominał mu się wówczas dudniący hałas, jaki robiły konie
zbliżające się do niego w trakcie wizji. Pewien stary szaman wyjaśnił,
że dręczy gofobia, ponieważ zatrzymuje on swoją wizję tylko dla siebie,
i że musi opowiedzieć o niej swoim współplemieńcom. Zrobił to, po czym
razem z ludźmi ze swojego plemienia odegrali wizję, tworząc rytuał
z wykorzystaniem prawdziwych koni.

315
Po zakończeniu rytuału nie tylko Black Elk poczuł się lepiej, ale
także wielu innych członków plemienia. Niektórzy wręcz wyzdrowieli
z ciężkich chorób. Black Elk opowiadał: „ Wyglądało na to, że po tańcu
nawet konie czuły się zdrowsze i szczęśliwsze”.

Rytuał nie był powtarzany, ponieważ wkrótce plemię zostało


wyniszczone. Mamy jednak inny przypadek, w którym rytuał prze­
trwał. Kilka Inuickich plemion (Ińupiat) żyjących w okolicy Colville
River na Alasce wyjaśnia pochodzenie festiwalu orła w następujący
sposób:

Młody myśliwy zastrzelił niezwykłego orła i był tak zachwycony


pięknem nieżywego ptaka, że postanowił go wypchać i zatrzymaćjako
fetysz, oddając mu cześć i składając ofiary.
Pewnego dnia, kiedy myśliwy przebywał na polowaniu, niespo­
dziewanie pojawili się przed nim dwaj ludzie-zwierzęta i zaprowa­
dzili go do krainy orłów. Usłyszał tam głuche dudnienie bębnów a po­
słańcy wyjaśnili, że to bicie serca matki zabitego orła. Następnie przed
myśliwym pojawił się duch orła w formie ubranej na czarno kobiety.
Poprosiła, żeby ku czci zmarłego syna zorganizowaćfestiwal orła wśród
swoich ludzi. Następnie lud orłów pokazał mu jak to robić, po czym
wyczerpany odkrył, że znowu znajduje się w miejscu, w którym spotkał
posłańców.
Po powrocie do domu nauczył ludzi, w jaki sposób przeprowadzić
wielkie święto orła — co czynią nieprzerwanie od tamtego czasu.

Dzięki takim przykładom widzimy, w jaki sposób rytuał lub reli­


gijny zwyczaj może wypływać bezpośrednio z nieświadomego obja­
wienia będącego doświadczeniem jednostki. To z takich początków
ludzie żyjący w określonych grupach kulturowych rozwijają różne reli­
gijne aktywności, które mają ogromny wpływ na całość życia społecz­
ności. W trakcie długiego procesu ewolucji pierwotny materiał jest
kształtowany oraz przekształcany słowami i działaniami, zostaje
upiększony oraz nabywa coraz konkretniejszej formy. Ów proces kry-

316
•.I'h I. p posiada jednak wielką wadę. Coraz więcej ludzi nie ma żadnej
.....In t<-j wiedzy dotyczącej pierwotnego doświadczenia i może polegać
tedy nic na tym, co im opowie starszyzna oraz nauczyciele. Nie wiedzą
kii, żc takie zdarzenia są rzeczywiste i brak im wiedzy na temat tego,
• ' uje człowiek w trakcie opisywanego doświadczenia.
Współczesne tradycje religijne po wielu zmianach i wiekowych
nulci całościach często opierają się twórczym zmianom płynącym
t nu świadomości. Zdarza się, że teolodzy wręcz bronią takich „praw­
dziwych” symboli religijnych oraz symbolicznych doktryn przed
ujawnieniem ich religijnej funkcji w nieświadomej psyche, zapomina-
i • . że wartości, o które walczą, zawdzięczają swoje istnienie właśnie
wi j funkcji. Bez ludzkiej psyche, zdolnej odbierać boskie inspiracje
■ wyrażać je potem w słowach lub poprzez dzieła sztuki, w realiach
u iszego ludzkiego życia nigdy nie powstałby żaden religijny symbol.
Wystarczy tylko pomyśleć o prorokach i ewangelistach).
Jeśli ktoś sprzeciwia się istnieniu religijnej rzeczywistości, nieza-
I, żnej od psyche, to takiej osobie mogę jedynie odpowiedzieć pytaniem:
Kto tak powiada, jeśli nie ludzka psyche?
Niezależnie od tego, co twierdzimy, nigdy nie zdołamy uciec od
istnienia psyche, ponieważ mieścimy się w niej i ona jest jedynym
sposobem pozwalającym rozumieć rzeczywistość.
Tak więc odkrycie nieświadomości na zawsze zamknęło pewne
wrota. Definitywnie rozwiało iluzoryczną myśl tak cenioną przez
niektórych, jakoby człowiek potrafił poznać istotę duchowej rzeczywi­
stości. Również we współczesnej fizyce zatrzaśnięto drzwi heisenber-
gowską „zasadą nieoznaczoności”, która zlikwidowała ułudę możliwo­
ści całkowitego poznania rzeczywistości fizycznej. Odkrycie
nieświadomości kompensuje jednak utratę tych hołubionych złudzeń
dzięki otwarciu przed nami ogromnego i niezbadanego, a zarazem
nowego pola realizacji, gdzie obiektywne badanie naukowe w osobliwie
pionierski sposób łączy się z indywidualną, etyczną przygodą.
Jednak - jak już mówiłam - praktycznie wykluczone jest przeło­
żenie całości doświadczeń na nowe obszary. Są one w większości nie­
powtarzalne i możliwa jest tylko częściowa ich werbalizacja. Także

317
i tutaj rozwiewa się złudzenie, że prawdopodobne jest pełne zrozumie­
nie innej osoby i trafne doradzenie, co jest dla niej dobre. W tym no­
wym obszarze doświadczeń można wszelako odnaleźć kompensację
dzięki odkryciu społecznego funkcjonowania Jaźni, która w ukryciu
łączy oddzielone od siebie jednostki w jedną całość.
Intelektualne pogaduszki zastępowane są znaczącymi wydarze­
niami pochodzącymi z realiów psyche. Stąd dla osoby, która na poważ­
nie ma wejść w przedstawiony tutaj proces indywiduacji, oznacza to
zupełnie odmienną oraz nową orientację życia. Dla naukowców stano­
wi to także awangardowe i zmienione podejście do faktów.
Nie można przewidzieć, jak będzie to funkcjonować na polu ludz­
kiej wiedzy i w życiu społecznym. Tym niemniej jestem przekonana, że
jungowskie odkrycie procesu indywiduacji jest faktem, który przyszłe
pokolenia będą musiały wziąć pod uwagę, jeśli chcą uniknąć dryfowa­
nia w obszary stagnacji, a nawet regresji.

318
Część IV

Symbolika w sztukach wizualnych


Aniela Jaffe

Ilustr. 128. Rzędy kamiennych menhirów-Carnac, Bretania. Nieociosanc


kamienie ustawione w rzędach, datowane na 2000 rok p.n.e., zdaniem history­
ków służyły do odprawiania świętych rytuałów oraz religijnych procesji.

Ilustr. 129. Surowe kamienie na piasku w ogrodzie buddyjskiej świątyni Zen


(świątynia Ryoanji w Kioto, Japonia). Pozornie przypadkowe ułożenie kamieni
jest w rzeczywistości wyrazem wysoce wyrafinowanej duchowości.
obecnie w formie poszukiwań ekonomicznego bezpieczeństwa czy
opieki społecznej.
Oczywiście każde z nas może zauważyć, że w życiu istnieje kon­
flikt pomiędzy przygodą a dyscypliną, złem i cnotą, lub pomiędzy
wolnością a bezpieczeństwem. Są to jednak tylko słowa opisujące kło­
potliwą ambiwalencję, na którą najwyraźniej nigdy nie udaje się znaleźć
odpowiedzi.
Odpowiedź jednak istnieje. Jest takie miejsce, gdzie spotyka się
ograniczenie i wyzwolenie, zaś my potrafimy je odnaleźć w opisanych
przeze mnie rytach inicjacji. Dla jednostek lub grup mogą one otwo­
rzyć możliwość połączenia przeciwstawnych, wewnętrznych sił oraz
osiągnięcia równowagi w życiu.
Ale ryty nie oferują tej możliwości bezwarunkowo lub automa­
tycznie. Odnoszą się one do określonych faz w życiu jednostki lub
grupy i jeśli nie zostaną prawidłowo zrozumiane oraz przełożone na
nowy sposób życia, to właściwa chwila może przeminąć. Zasadniczo
inicjacja jest procesem, który zaczyna się rytem poddania, po nim na­
stępuje czas ograniczeń i dopiero później pojawia się rytuał wyzwole­
nia. W ten sposób każda jednostka może pojednać skonfliktowane
elementy własnej osobowości: może osiągnąć równowagę, która czyni
z niej prawdziwego człowieka oraz osobę w pełni decydującą o swoim
losie.

216
Część III

Proces indywiduacji
Marie-Louise von Franz

Ilustr. 67. Rozeta z katedry Notre Dame w Paryżu.


WZORCE ROZWOJU

a początku tej książki dr C.G. Jung wprowadził Czytelnika

N w koncepcję nieświadomości - w znaczenie jej struktur jednost­


kowych i zbiorowych wraz z jej symbolicznym sposobem wyrazu.
Kiedy dostrzega się ogromne znaczenie tworzonych przez nieświado­
mość symboli (czyli ich uzdrawiający bądź destrukcyjny wpływ), pozo-
staje trudny problem interpretacji.
Dr Jung podkreślił fakt, że wszystko zależy od tego, czy interpre­
tacja „zaskoczy”, oraz od tego, czy jest to dla danej osoby ważne. W ten
sposób wskazał na potencjalne znaczenie, a zarazem na funkcję sym­
boliki snów.

W ramach rozwoju teorii Junga możliwość ta stawia jednak kolej­


ne pytania: Cojest celem całości dynamiki snów w życiujednostki?Jaką rolę
pełnią sny nie tylko w krótkoterminowej ekonomii psychiki człowieka, ale
w całym jego życiu?
Obserwując wielką liczbę ludzi oraz badając ich marzenia senne
(według szacunków Junga około 80 tys.), Jung odkrył, że sny odno­
szą się w różnym stopniu nie tylko do życia śniącego, ale że wszyst­
kie są elementami jednej wielkiej sieci. Ponadto Jung odkrył, że
w całości zdają się one podążać w zgodzie z pewnym uporządkowa
niem bądź wzorem. Jung nazwał ten wzorzec „procesem indywidu
acji”.
Jako że sny każdej nocy tworzą różne sceny i obrazy, ludzie, którzy
nie śledzą ich dość uważnie, prawdopodobnie nie dostrzegają w nici,
żadnych wzorców. Jeśli obserwuje się własne sny na przestrzeni lat
badając ich całą sekwencję, to pewne treści będą jednak widoczne, za
nikną i pojawią się ponownie. Wielu osobom powtarzają się nawet 1
same postaci, krajobrazy czy sytuacje; i jeśli mógłbyś prześledzić ca i,
ich serię, zobaczyłbyś wówczas, że ulegają one powolnej, lecz zauwa
żalnej zmianie. Owe zmiany można przyspieszyć świadomą postaw i
osoby śniącej dzięki odpowiedniej interpretacji marzenia sennego
i jego symbolicznej treści.

218
Ilustr. 68, 69. Meandry. Sny
wydają się dziwne i fragmenta­
ryczne, jednak
z czasem można zauważyć
przewijający się wzorzec,
który ukazuje proces rozwoju
psychicznego.

Tak więc na poziomie snów nasze życie tworzy wijący się wzorzec,
w którym indywidualne wątki lub tendencje pojawiają się, a następnie
zanikają, żeby znów powrócić. I jeśli przez dłuższy czas obserwuje się
owe meandrujące wzory, można dostrzec, że działa w nich pewien ro­
dzaj ukrytej regulacji lub ukierunkowanej tendencji zmierzającej do
powolnego, niedostrzegalnego procesu psychicznego dojrzewania -
procesu indywiduacji.
Powoli wyłania się obszerniejsza oraz dojrzalsza osobowość, która
stopniowo staje się efektywniejsza, a nawet bardziej widoczna dla oto­
czenia. Sam fakt, iż zdarza się nam mówić o „zatrzymaniu w rozwoju”,
pokazuje, że taki proces w ogóle jest możliwy. Ponieważ procesu psy­
chicznego rozwoju nie sposób wywołać świadomym wysiłkiem siły
woli, gdyż zachodzi on nieintencjonalnie i naturalnie, to symbolizowa­
ny jest w snach obrazem drzewa, którego powolny, spontaniczny wzrost
wypełnia określony wzór.

219
Ilustr. 70. Psyche można
A porównać do kuli z jasnym
Ego polem (A) na jej powierzchni,
które reprezentuje świadomość.
Jaźń Ego stanowi centrum tego pola.
Jaźń jest jednocześnie jądrem
oraz całą kulą (B) - jej we­
wnętrzne procesy regulacyjne
B
wytwarzają sny.

Organizujące centrum, z którego pochodzi efekt regulujący, wy-


daje się być czymś w rodzaju „jądra atomu” naszego systemu psychicz­
nego. Można je także nazywać twórcą, organizatorem i źródłem
obrazów ze snu. Jung nazywał to centrum Jaźnią i opisywał jako całość
naszej psyche w celu odróżnienia od ego, które stanowi jedynie nie­
wielki element całości.
Ludzie przez stulecia intuicyjnie uświadamiali sobie istnienie ta­
kiego wewnętrznego centrum. Grecy nazywali to wewnętrznym dai-
monionem człowieka; w Egipcie wyrażała to koncepcja duszy-Ba\
Rzymianie czcili je jako genius przyrodzony każdej jednostce; w rdzen­
nych społecznościach pierwotnych był to duch opiekuńczy ucieleśnio­
ny w postaci zwierzęcia bądź fetyszu.
To wewnętrzne centrum w wyjątkowo nieskalanej i nienaruszonej
formie znalazło wyraz wśród Indian plemienia Naskapi, zamieszkują­
cego lasy półwyspu Labradorskiego. Ci prości ludzie są łowcami żyją-
cymi w oddalonych od siebie grupach rodzinnych. Odległości pomię­
dzy ich siedliskami są na tyle duże, że nie byli w stanie wytworzyć
plemiennych zwyczajów czy wspólnych wierzeń i ceremonii. W swej
długotrwałej samotności myśliwy Naskapi musi polegać wyłącznie na
swym wewnętrznym głosie oraz na wglądach pochodzących z nieświa­
domości. Nie ma tam nauczycieli religii, którzy powiedzieliby mu w co
powinien wierzyć, nie ma rytuałów, świąt czy wspierających zwycza­
jów. Na swym podstawowym poziomie dusza człowieka jest po prostu
„wewnętrznym towarzyszem”, którego nazywa się „mój przyjaciel” lub
Mistapeo, co znaczy „Wielki Człowiek”. Mistapeo zamieszkuje w sercu

220
i jest nieśmiertelny; w chwili śmierci lub niedługo wcześniej opuszcza
człowieka, po czym odradza się w kimś innym.
Ci spośród Naskapi, którzy zwracają uwagę na sny i którzy starają
się odnaleźć ich znaczenie oraz sprawdzają ich prawdziwość, potrafią
nawiązać bliższy związek z Wielkim Człowiekiem. Z kolei Wielki
Człowiek sprzyja takim osobom, zsyłając im więcej lepszych snów.
Tak więc ważnym zadaniem członka plemienia Naskapi jest po­
dążanie za instrukcjami przekazanymi w snach, a także nadawanie im
trwalej formy poprzez tworzenie dzieł sztuki. Kłamstwa i nieszczerość
sprawiają, że Wielki Człowiek oddala się, zaś miłość do sąsiadów oraz
zwierząt przyciąga go i ożywia.
Marzenia senne dają Naskapi pełnię zdolności do odnajdywania
drogi w życiu, nie tylko w świecie wewnętrznym, ale także w otaczają­
cym świecie przyrody. Sny pomagają mu przewidywać pogodę oraz
dostarczają nieocenionego przewodnictwa w trakcie polowania - od
czego zależy jego życie.
Wspominam o tych pierwotnych ludziach, ponieważ są nieskażeni
ideami naszej cywilizacji i wciąż posiadają naturalny wgląd w esencję
tego, co Jung nazywa Jaźnią. Jaźń może być zdefiniowana jako natural­
ny czynnik kierujący, który różni się od świadomej osobowości i który
może zostać poznany jedynie poprzez badanie snów danej osoby. Jed­
nak ten większy, niemal całkowity aspekt naszej psyche pojawia się
początkowo jedynie jako wrodzony potencjał. W ciągu życia może
ujawnić się w niewielkim stopniu albo rozwinąć się niemal w całości.
W jak dużym stopniu się rozwinie, zależy od tego, czy ego zechce po­
słuchać informacji płynących z Jaźni. Tak jak Naskapi zauważyli, że
osoba bardziej wyczulona na podpowiedzi Wielkiego Człowieka
otrzymuje sny lepsze i bardziej pomocne, tak i my możemy dodać, że
wrodzony Wielki Człowiek staje się realniejszy dla osoby bardziej re-
ceptywnej niż dla takiej, która Go lekceważy. Osoba zwracająca uwagę
na sny staje się również wszechstronnie rozwiniętym człowiekiem.
Wydaje się nawet, że natura nie stworzyła ego, by w nieskończo­
ność reagowało na własne arbitralne impulsy, lecz żeby pomóc
w urzeczywistnieniu pełni - całości psyche. To właśnie ego służy roz­

221
jaśnianiu całego systemu, pozwalając na jego uświadomienie, a przez
to na urzeczywistnienie. Jeśli na przykład posiadam talent artystki,
o którym ego nie wie, to w tym zakresie nic się nie wydarzy. Równie
dobrze mogę nie mieć talentu. Zaistnienie talentu w rzeczywistym
świecie możliwe jest dopiero wówczas, gdy zostanie on zauważony
przez ego. Wrodzona, lecz ukryta pełnia psyche nie jest tym samym,
co pełnia w całości urzeczywistniona oraz przeżyta.
Można to sobie zobrazować w następujący sposób: nasiono sosny
(kłującej, górskiej) zawiera w sobie całe przyszłe drzewo w formie
utajonej; ale każde nasiono w swoim czasie spadnie na określone miej­
sce, w którym wystąpią specyficzne czynniki takie jak: jakość gleby
i kamieni, nachylenie terenu oraz ekspozycja na słońce i wiatr. Utajona
w nasieniu pełnia sosny odpowiada na te okoliczności unikaniem ka­
mieni oraz zmierzaniem ku słońcu, co wpływa na kształt rosnącego
drzewa. W ten sposób pojedyncza sosna powoli zaczyna istnieć, speł­
niając swoją całkowitość wyłaniającą się w obszarze rzeczywistości.
Bez żywego drzewa obraz sosny jest wyłącznie możliwością lub abs­
trakcyjną ideą.
Analogicznie celem procesu indywiduacji jest realizacja wyjątko­
wości ludzkiej jednostki. Z jednego punktu widzenia proces ten zacho­
dzi w człowieku (jak również w każdej innej istocie) samoczynnie na
poziomie nieświadomym; jest to proces, w którym człowiek przeżywa
swoją wrodzoną ludzką naturę. Mówiąc jednak dokładniej, proces in­
dywiduacji zachodzi w rzeczywistości wyłącznie wówczas, gdy jed­
nostka uświadamia sobie jego istnienie oraz konsekwentnie tworzy
z nim żywą relację.
Nie wiemy, czy sosna górska posiada świadomość własnego wzrostu
oraz czy kształtujące ją zmienne koleje losu sprawiają jej radość czy
cierpienie. Z pewnością jednak człowiek może świadomie partycypował
we własnym rozwoju. Czuje nawet, że od czasu do czasu potrafi aktywnie
z nim kooperować, gdy podejmuje wolne decyzje. Owa współpraca należy
do procesu indywiduacji w węższym zakresie tego słowa.
Człowiek jednak doświadcza czegoś, co nie mieści się w naszej
metaforze sosny. Proces indywiduacji to coś więcej niż samo pogodzi
nie zalążka pełni z zewnętrznymi zdarzeniami losowymi. W subiek­
tywnym doświadczeniu tego procesu zachodzi wrażenie, że jakaś
nadrzędna siła wtrąca się weń w twórczy sposób. Czasami pojawia się
poczucie, że nieświadomość wiedzie nas szlakiem zgodnym z jakimś
tajnym planem. To tak, jakby coś na mnie patrzyło, coś czego nie wi­
dzę, ale co widzi mnie - może Wielki Człowiek w sercu, który za po­
mocą snów wyraża opinie na mój temat.
Ten kreatywnie aktywny aspekt psychicznego jądra może jednak­
że wejść do gry wyłącznie wówczas, gdy ego pozbędzie się wszelkich
celowych oraz życzeniowych zamierzeń i postara się dotrzeć do głęb­
szych, bardziej podstawowych form istnienia. Ego musi nauczyć się
uważnie słuchać i poddawać temu wewnętrznemu popędowi wzrasta­
nia bez żadnego dalszego planu czy celu. Wielu filozofów egzystencja-
lizmu stara się opisać ten stan, ale dochodzą zaledwie do etapu pozby­
wania się iluzji świadomości - docierają do bram nieświadomego, po
czym ich nie otwierają.
Ludzie żyjący w kulturach bezpieczniej zakorzenionych od naszej
cywilizacji mają mniejszy problem ze zrozumieniem, że konieczne jest
pozbycie się utylitarnej postawy świadomości planującej na rzecz stwo­
rzenia przestrzeni dla wewnętrznego rozwoju osobowości. Spotkałam
kiedyś starszą panią, która w kategoriach zewnętrznego sukcesu nie
osiągnęła w życiu zbyt wiele, była jednak w dobrym związku z trudnym
mężem i w jakiś sposób rozwinęła dojrzałą osobowość. Kiedy poskar­
żyła się, że niczego w życiu nie „dokonała”, opowiedziałam jej historię
związaną z chińskim mędrcem Chuang-Tsy. Natychmiast to zrozu­
miała i poczuła wielką ulgę. Oto ta historia:

Stolarz Shih (Kamień) w drodze do Ch’i napotkał pewne drze­


wo. Był to święty dąb tak wysoki, że wyglądał niczym wzgórze
z koroną gałęzi na szczycie - z niektórych można by porobić
łódki - takie były grube; jego pień w obwodzie mierzył sto ra­
mion, a w rzucanym przez niego cieniu mogło by się schować
stado bawołów.

993
Rozmiar drzewa był wyjątkowy do tego stopnia, że zbierali się
wokół niego ludzie, oddając mu hołd i kontemplując jego świę­
tość. Niedaleko drzewa ludzie zbudowali ziemny ołtarz. Tego
dnia było ich tylu jak na targu, lecz stolarz zignorował to zgro­
madzenie i poszedł dalej. Tymczasem jego uczeń przystanął,
obejrzał drzewo z podziwem, po czym wydłużył krok, aby do­
gonić mistrza.
— Od kiedy wziąłem do ręki siekierę, by cię naśladować - po­
wiedział - nie zdarzyło mi się zobaczyć tak pięknego kawałka
drewna, a ty nawet nie spojrzałeś na nie i kontynuujesz marsz
bez przystanku. Dlaczego?
— To drzewo jest do niczego - odparł mistrz. - Gdybyś zrobił
z niego łódkę, poszłaby na dno, trumna zgniłaby natychmiast,
a drzwi puściłyby żywicę. Gdybyś zrobił z niego stempel, zjad­
łyby go korniki. To nie jest drzewo do stolarki, nie da się go
w żaden sposób użyć, dlatego mogło tak długo się ostać i tak
duże urosnąć.
Najbliższej nocy - chwilę po tym, jak stolarz Shih mocno zasnął
— pojawił mu się we śnie święty dąb i rzeki:
— Co ty sobie wyobrażasz? Pozwalasz sobie porównywać mnie
do drzew użytkowych? Do cedru, sosny czy innych gatunków
owocowych? Kiedy jabłka dojrzeją, jabłoń jest źle traktowana,
zostaje obdarta i połamana: oto w jaki sposób rodząc, rujnuje
sobie życie. Drzewa podobne do niej nie dożywają lat przezna­
czonych im przez Niebo, lecz ściągają na siebie ciosy świata
i umierają przedwcześnie, jak wszystkie inne stworzenia...
Gdybym był do czegokolwiek przydatny, czy osiągnąłbym taką
wielkość? Długo szukałem sposobu, jak stać się bezużytecz­
nym... Dałeś się nabrać i przeszedłeś, nie zatrzymując się obok...
I znów okazało się to dla mnie korzystne... Ja i ty jesteśmy tak
samo stworzeniami: jakim prawem osądzasz inne? Co wiesz na
temat bezużyteczności drzewa, ty identycznie bezużyteczny
i zbędny człowiecze, któremu nieustannie grozi śmierć? Nie­
rzadko samobójcza...

224
Obudziwszy się, stolarz Shih opowiedział swój sen uczniowi.
— Jeżeli tak bardzo zależy mu na tym, aby być do niczego,
dlaczego w takim razie robi za święte i ochrania ołtarz? - zapy­
tał uczeń.
— Nie mów o sprawach, o jakich ci się nawet nie śniło - odpo­
wiedział stolarz. - Mądry dąb w ten sposób się broni. Gdyby nie
był świętym drzewem, które chroni ołtarz, już dawno zostałby
powalony! Jego życie jest inne niż większości drzew, więc na nic
zda się osądzanie go za pomocą zwykłych kryteriów.

Stolarz najwyraźniej zrozumiał swój sen. Zrozumiał, że zwyczajne


spełnienie własnego przeznaczenia jest największym ludzkim osiąg­
nięciem oraz że nasze utylitarne podejście musi ustąpić w obliczu wy­
magań nieświadomej psyche.
Jeśli przełożymy metaforę na język psychologiczny, wówczas
drzewo będzie symbolem procesu indywiduacji, oferując naukę nasze­
mu krótkowzrocznemu ego. Pod drzewem, które spełniało swoje
przeznaczenie, znajdował się - w opowieści Czuang-Tsy - ołtarz ziemi.
Był to zwyczajny surowy kamień, na którym ludzie składali ofiary lo­
kalnemu bogu „władającemu” tą krainą. Symbol ziemnego ołtarza
wskazuje na fakt mówiący o tym, że przeniesienie procesu indywidua­
cji do rzeczywistości wymaga poddania świadomości mocy nieświado­
mego zamiast myślenia kategoriami powinności lub kierowania się
ogólnie poprawnymi ideami, czy też tym, co zazwyczaj się wydarza.
Trzeba po prostu słuchać, żeby dowie­
dzieć się, czego wewnętrzna totalna
Jaźń chce, abyśmy robili tu i teraz.

Ilustr. 71. Ołtarz ziemny chroniony przez


drzewo (malarstwo chińskie z XIX wieku).
Takie okrągłe lub kwadratowe struktury
zazwyczaj symbolizują Jaźń, której ego
musi się poddać, aby urzeczywistnić
proces indywiduacji.

225
Nasza postawa musi być taka, jak wspomniana wcześniej górska
sosna: ona nie przejmuje się tym, ,że jej wzrost zahamowała obecność
kamienia, nie czyni także planów, w jaki sposób omijać przeszkody.
Stara się jedynie wyczuć, czy rosnąć bardziej w lewo, czy w prawo,
bardziej w kierunku stoku czy dalej od niego. Podobnie jak drzewo
powinniśmy i my poddawać się niemal niedostrzegalnemu, a jednak
potężnie dominującemu impulsowi - impulsowi, który pochodzi
z popędu ku wyjątkowej twórczej samorealizacji. I to jest proces,
w którym nieustannie trzeba szukać oraz odnajdywać coś, o czym nikt
jeszcze nie wie. Wskazówki oraz impulsy nadające kierunek nie pocho­
dzą z ego, ale z całości psyche - z Jaźni.
Co więcej: nie ma sensu rzucać ukradkowych spojrzeń na to,
w jaki sposób rozwija się ktoś inny, ponieważ każde z nas posiada
unikatowe zadanie samorealizacji. Chociaż wiele ludzkich problemów
jest podobnych, to nigdy nie są identyczne. Wszystkie sosny są do siebie
podobne (inaczej nie nazywalibyśmy ich sosnami), a jednak żadna
z nich nie jest taka sama jak inne. Z powodu owych podobieństw
i różnic nie podobna obliczyć liczby nieskończonych wariacji procesu
indywiduacji. Faktem jest, że każda osoba ma coś innego do zrobienia,
coś szczególnie wyjątkowego.

Wielu ludzi krytykowało podejście Junga za to, że nie prezentował


systematycznie materiału dotyczącego psychiki. Ale krytycy ci zapo­
mnieli, że sam materiał jest żywym doświadczeniem naładowanym
emocją, w naturalny sposób irracjonalnym, podlegającym ciągłej
zmianie, która nie poddaje się systematyzacji, poza być może także
skrajnie sztucznym tworem.
Współczesna psychologia dotarła tutaj do tych samych granic, z jaki­
mi skonfrontowała się mikrofizyka. Chodzi o to, że w sytuacji, gdy mamy
do czynienia ze statystycznymi średnimi, racjonalny i systematyczny opis
faktów jest prawdopodobny. Kiedy jednak usiłujemy opisać pojedyncze
zdarzenie psychiczne, możemy jedynie przedstawić jego szczery obraz
złożony z możliwie jak największej ilości punktów widzenia.

226
Tak samo naukowcy muszą przyznać, że nie wiedzą, czym jest
światło. Mogą zaledwie twierdzić, że w pewnych eksperymentalnych
warunkach wydaj e się ono składać z cząsteczek, podczas gdy w innych
okolicznościach wydaje się złożone z fal. Jednak nie wiadomo, czym
ono jest „w swej istocie”.
Psychologia nieświadomości oraz każdy opis procesu indywiduacji
napotyka podobne trudności w definiowaniu. Tym niemniej postaram
się teraz przedstawić zarys najbardziej typowych cech.

DOTYKAJĄC NIEŚWIADOMOŚCI

Dla większości ludzi lata młodości cechują się stanem stopniowego


przebudzenia, kiedy jednostka powoli uświadamia sobie świat oraz
samą siebie. Dzieciństwo to okres ogromnej intensywności emocjonal­
nej, zaś najwcześniejsze sny dziecka często manifestują w symbolicznej
formie podstawową strukturę psyche, wskazując, jaki kształt przybie-
rze później przeznaczenie danej osoby.
Na przykład: Jung opowiadał kiedyś grupie studentów o młodej
kobiecie, którą tak bardzo prześladowały lęki, że popełniła samobój­
stwo w wieku 26 lat. Będąc dzieckiem, śniło jej się, że kiedy leżała
w łóżku, do jej pokoju wszedł „Jack Frost” (Królewicz Mróz) i uszczyp­
nął ją w brzuch. Wówczas obudziła się i odkryła, że sama się uszczyp­
nęła. Sen jej nie wystraszył; z trudem go sobie w ogóle przypominała.
Ale fakt, że nie zareagowała emocjonalnie na dziwne spotkanie z de­
monem zimna i zamrożonego życia, nie wróżyło dobrze na przyszłość
i samo w sobie było anormalne. To właśnie zimną, pozbawioną uczuć
ręką odebrała sobie życie.
Z tego pojedynczego snu możliwa jest dedukcja tragicznego losu
śniącej, który już w dzieciństwie był antycypowany przez jej psyche.
Czasem nie jest to sen, ale jakieś bardzo znaczące i niezapomniane
rzeczywiste zdarzenie, które podobnie jak proroctwo przepowiada
przyszłość w symbolicznej formie.

227
Dobrze wiadomo, że dzieci często zapominają o zdarzeniach,
które wywierały silne wrażenie na dorosłych, ale za to utrzymują
żywe wspomnienie o jakimś incydencie lub historii, której nikt inny
nie zauważył. Jeśli przyjrzymy się któremuś z takich dziecięcych
wspomnień, odkryjemy zazwyczaj, że opisuje ono (jeśli interpreto­
wać je symbolicznie) podstawowy problem w strukturze psychiki
dziecka.
Kiedy dziecko dorasta do wieku szkolnego, zaczyna się faza
budowania ego oraz adaptacji do świata zewnętrznego. Ta faza
z reguły przynosi wiele bolesnych wstrząsów. Jednocześnie dziecko
zaczyna odczuwać, że jest bardzo odmienne od innych i to poczucie
wyjątkowości przyczynia się do pewnej dozy smutku towarzyszącej
poczuciu osamotnienia wielu młodocianych. Niedoskonałości świa­
ta poprzez zauważanie zła zarówno w sobie, jak i na zewnątrz za­
czynają być świadomym problemem. Dziecko musi podjąć próbę
poradzenia sobie z naglącymi (ale jeszcze niezrozumiałymi) impul­
sami wewnętrznymi, a także z wymaganiami świata zewnętrzne­
go-
Jeśli budowanie świadomości zostaje zaburzone w swym nor­
malnym rozwoju, dzieci często w obliczu wewnętrznych lub ze­
wnętrznych trudności wycofują się do wewnętrznej „fortecy”;
a kiedy tak się dzieje, to ich sny oraz symboliczne rysunki przedsta­
wiające materiał z nieświadomości często ujawniają motywy koliste,
czworoboczne oraz „jądrowe” (o czym będzie później). Odnosi się
to do wcześniej wspomnianego psychicznego jądra - witalnego
centrum osobowości, z którego pochodzi cały strukturalny rozwój
świadomości. To naturalne, że obraz centrum powinien pojawiać
się najwyraźniej w sytuacji, gdy życie psychiczne jednostki podlega
zagrożeniu. Pod kierunkiem tego centralnego jądra (na ile nam
dzisiaj wiadomo) buduje się cala świadomość ego - ego będącego
najwyraźniej duplikatem bądź strukturalnym odpowiednikiem
pierwotnego centrum.
Wiele dzieci na tym wczesnym etapie żarliwie poszukuje sensu
życia, który mógłby im pomóc w radzeniu sobie z wewnętrznym oraz

228
zewnętrznym chaosem. Jednak są również i takie dzieci, które nadal są
nieświadomie unoszone przez dynamikę dziedzicznych oraz instynk­
townych, archetypowych wzorców. Ci młodzi ludzie nie zajmują się
głębszym sensem życia, ponieważ zyskują natychmiastowy oraz satys­
fakcjonujący sens z doświadczeń związanych z miłością, przyrodą,
sportem i pracą. Nie są oni bynajmniej bardziej powierzchowni; za­
zwyczaj niesie ich nurt życia, w którym mniej jest tarć i zaburzeń niż
w przypadku ich bardziej introspektywnych rówieśników. Jeśli podró­
żuję samochodem lub pociągiem i nie patrzę przez okno, to tylko za­
trzymywanie, ruszanie lub nagle zakręty mówią mi o tym, że w ogóle
się przemieszczam.
Faktyczny proces indywiduacji, czyli świadomego dochodzenia do
porozumienia z własnym wewnętrznym centrum (psychicznym jądrem)
lub Jaźnią, generalnie zaczyna się od zranienia osobowości oraz towarzy­
szącego temu cierpienia. Ten inicjujący wstrząs urasta do rangi „wezwania”,
choć często wcale nie zostaje w ten sposób rozpoznany. Wręcz przeciwnie,
ego czuje się powstrzymywane w swej woli czy pragnieniu i zazwyczaj
projektuje przeszkodę na coś zewnętrznego. Ego oskarża wówczas Boga
lub sytuację ekonomiczną, albo szefa, czy też małżonkę, przenosząc odpo­
wiedzialność za wszystko, co mu przeszkadza.
Możliwe też, że zewnętrznie wszystko funkcjonuje całkiem do­
brze, ale pod spodem osoba cierpi na śmiertelną nudę, która emanuje
pustką i wszystkiemu odbiera znaczenie.
Wiele mitów oraz bajek symbolicznie opisuje ten inicjalny etap
procesu indywiduacji opowieścią o królu, który zestarzał się lub zacho­
rował. Inne znane nam wzorce z baśni mówią o tym, że para królewska
jest bezpłodna lub że potwór wykradł wszystkie kobiety, dzieci, konie
i bogactwo z królestwa; albo że demon zatrzymuje armię króla bądź
jego statek, nie pozwalając mu na dalszą podróż; że ciemność zapadła
nad całym królestwem, studnie wyschły, a powódź, susza czy mróz
nawiedziły państwo. Wygląda to tak, jakby inicjalne spotkanie z Jaźnią
rzucało mroczny cień z wyprzedzeniem lub jakby „wewnętrzny przyja­
ciel” przyszedł najpierw jako łowca, aby złapać w swe sidła bezradne,
znajdujące się w opałach ego.

229
Ilustr. 72. Drzeworyt
z XVII-wiecznego alchemicz­
nego manuskryptu obrazujący
króla, który zachorował -
powszechny symboliczny obraz
pustki i nudy (w świadomości),
który może oznaczać inicjalny
etap procesu indywiduacji.

Studiując mity, odkrywamy, że magia lub talizman, który może


uwolnić od nieszczęścia króla czy jego kraj, zawsze okazuje się czymś
bardzo wyjątkowym. W jednej z bajek do uzdrowienia króla potrzebny
jest „biały kos” lub „ryba przybywająca ze złotym pierścieniem
w skrzelach”. W innej bajce król chce „wody życia” lub „trzech złotych
włosów z głowy diabła”, albo „złotego warkocza kobiety” (a w konse­
kwencji także właścicielki warkocza). Czymkolwiek ta rzecz by nie
była, zawsze jest unikatowa i trudna do znalezienia.
Dokładnie tak samo dzieje się, kiedy pojawia się inicjacyjny kryzys
w życiu jednostki. Szuka się czegoś, czego nie można odnaleźć lub
o czym się nie wie. W takich chwilach wszelkie życzliwe i sensowne
porady są całkowicie bezużyteczne - porady, które nakłaniają do więk­
szej odpowiedzialności, wzięcia urlopu, mniejszej ilości pracy (lub
cięższej pracy), większej (lub mniejszej) liczby kontaktów z innymi
albo zajęcie się jakimś hobby. Nic takiego nie pomaga lub co najwyżej
bardzo rzadko. Istnieje tylko jedna rzecz, która wydaje się działać - jest
to bezpośrednie zwrócenie się w kierunku nadciągającej ciemności bez
uprzedzeń, w totalnej naiwności, z podjęciem próby zrozumienia, jaki
w tym tkwi tajemny cel i czego chce ode mnie.
Ukryty cel nadchodzącej ciemności zazwyczaj jest tak niezwykły,
tak wyjątkowo niespodziewany, że z zasady odkrycie, czym to jest,

230
możliwe bywa jedynie dzięki snom oraz fantazjom wypływającym
z nieświadomości. Jeśli bez ponaglających założeń czy emocjonalnej
niechęci skupi się uwagę na nieświadomości, często pojawia się napływ
pomocnych, symbolicznych obrazów. Ale nie zawsze. Czasami nie­
świadomość proponuje najpierw serię bolesnych wglądów mówiących
o tym, co jest niewłaściwego w danej jednostce oraz jej świadomej po­
stawie. Wówczas taka osoba musi zacząć proces od przełknięcia roz­
licznych gorzkich prawd.

DOŚWIADCZENIE CIENIA

Bez względu na to, czy nieświadomość pojawi się najpierw w for­


mie pomocnej czy negatywnej, po jakimś czasie ujawnia się potrzeba
readaptacji w udoskonalonej formie do czynnika nieświadomego po­
przez zaakceptowanie pozornie krytycznych uwag ze strony nieświa­
domości. Dzięki marzeniom sennym poznajemy takie aspekty naszej
osobowości, którym z różnych powodów wolimy nie przyglądać się
zbyt dokładnie. Takie przeżycie Jung nazwał doświadczeniem cienia.
(Na określenie owych nieświadomych części osobowości używał słowa
cień, ponieważ w snach pojawia się on często w ludzkiej postaci).

Trzy przykłady „zbiorowej


infekcji” mogącej połączyć
ludzi, tworząc irracjonalny
tłum, w którym łatwo
o aktywizację cienia
(ciemnej strony
osobowości - ego):

Ilustr. 73. Scena


z polskiego filmu Matka
Joanna odAniołów opartego
na motywach historii
francuskich zakonnic
z XVII wieku, które zostały
opętane przez diabła.

231
Ilustr. 74. Rysunek Breughel’a pokazujący schorzenie (zazwyczaj psychosoma­
tyczne) znane jako „taniec świętego Vita”, dość powszechne w średniowieczu.

Ilustr. 75. Płonący krzyż - emblemat Ku Klux Klanu, tajnego stowarzyszenia


wyższości białej rasy. Członkowie KKK często dopuszczali się aktów zbiorowej
przemocy na tle rasowym.

232
Cień nie jest całością nieświadomej osobowości. Reprezentuje
nieznane lub mało znane atrybuty i cechy ego - aspekty, które należą
przede wszystkim do sfery osobistej i które równie dobrze mogłyby być
świadome.
W niektórych aspektach Cień składa się także z czynników zbio­
rowych, które wyrastają ze źródła znajdującego się poza osobistym
życiem jednostki.
Kiedy jednostka czyni wysiłek w celu zobaczenia własnego cienia,
uświadamia sobie (i często jest tym zawstydzona) własne jakości oraz
impulsy, którym zaprzecza, jednocześnie wyraźnie widząc je u innych
ludzi. Są to takie cechy jak: egotyzm,'umysłowe lenistwo i niechluj­
stwo; nieostrożność i tchórzostwo; przesadne umiłowanie pieniędzy
i dóbr - w skrócie wszelkie grzeszki, o których wcześniej można było
mówić samemu sobie, że: To nie ma znaczenia; nikt tego nie zauważy.
A nawetjeśli, to inni też tak robią.
Jeśli czujesz przejmującą wściekłość, która cię opanowuje, gdy
przyjaciel zarzuca ci jakąś wadę, możesz z dużą dozą pewności stwier­
dzić, że w tym aspekcie odkrywasz właśnie część własnego nieuświa­
domionego cienia. Oczywiście poirytowanie w sytuacji, kiedy inni -
wcale „nie lepsi” - krytykują cię z powodu popełnionych błędów, jest
rzeczą całkiem naturalną.
Co jednak możesz stwierdzić, kiedy to twój sen - twój własny
sędzia, część ciebie - coś ci zarzuca? Jest to sytuacja, w któej twoje
własne ego zostaje przyłapane na gorącym uczynku, zaś jej efektem
zazwyczaj bywa kłopotliwa cisza.
Po takim przeżyciu zaczyna się bolesny i długotrwały proces samo-
edukacji. Możemy powiedzieć, że jest to psychologiczny ekwiwalent
prac Herkulesa. Pierwszym nieszczęsnym zadaniem herosa było wy­
czyszczenie w ciągu jednego dnia stajni i obór Augiasza, w których przez
dziesiątki lat setki bydląt wytwarzało łajno - było to zadanie tak wielkich
rozmiarów, że zwykły śmiertelnik poddałby się na samą myśl o nim.

Cień nie składa się wyłącznie z zaniedbań. Ujawnia się także


w formie impulsywnego lub niezamierzonego czynu. Zanim uda się

233
o tym pomyśleć, usta wypowiadają złośliwą uwagę, wylęga się intryga,
zostaje podjęta zła decyzja i dana osoba konfrontuje się z jej skutkami,
które nigdy nie były świadomie chciane, ani nie były jej intencją.
Ponadto cień w o wiele większym stopniu od świadomej osobowości
narażony jest na zbiorowe infekcje. Kiedy na przykład człowiek jest sam,
czuje się stosunkowo dobrze. Jeśli jednak „inni” popełniają brudne i pry­
mitywne występki, wspomniany człowiek zaczyna odczuwać obawę, że
jeśli nie dołączy do swoich kompanów, to zostanie uznany za głupca.
W ten sposób otwiera się na impulsy, które w rzeczywistości zupełnie do
niego nie należą. Dzieje się tak zwłaszcza w kontakcie z osobami tej samej
płci, gdzie ludzie nadeptują zarówno na własny cień, jak i na cień innych.
Choć dostrzegamy cień w osobie płci przeciwnej, to zazwyczaj nas mniej
irytuje i łatwiej wybaczamy wywołane przezeń sytuacje. Dlatego w marze­
niach sennych oraz w mitach cień pojawia się zazwyczaj jako osoba tej samej
płci co śniący. Jako przykład niech nam posłuży następujący sen:
Sniący to mężczyzna w wieku 48 lat, który starał się być bardzo
samodzielny w życiu, wypierając przyjemność i spontaniczność do
stopnia znacznie większego, niż służyło to jego faktycznej naturze:

Mieszkałem w mieście w bardzo dużym ,domu, którego byłem


‘właścicielem. Nie poznałem jeszcze •wszystkich jego części. Tak więc
przeszedłem się po nim i odkryłem, głównie w piwnicy, kilka pokoi,
o których nic nie wiedziałem. Były tam nawet wyjścia prowadzące do
innej piwnicy lub podziemnych ulic.
Poczułem się nieswojo, kiedy zorientowałem się, że kilka z tych wyjść
nie było zamkniętych, a niektóre wcale nie miały zamka. Ponadto w są­
siedztwiepracowało paru robotników, którzy mogli wkraść się do środka...
Kiedy wróciłem na parter, znowu przeszedłem przez podwórko,
gdzie ponownie odkryłem różne wyjścia na ulicę lub do innych domów.
Kiedy spróbowałem lepiej je zbadać, podszedł do mnie mężczyzna
i głośno się śmiejąc, zawołał, że jesteśmy starymi kumplami z podsta­
wówki. Ja także przypomniałem go sobie i podczas gdy opowiadał mi
o swoim życiu, podszedłem wraz z nim w stronę wyjścia i zaczęliśmy
spacerowaćpo ulicach.

234
Kiedy szliśmy ogromną kolistą ulicą, w powietrzu pojawił się
dziwny światłocień. Dotarliśmy do zielonego trawnika, gdzie niespo­
dziewanie minęły nas trzy galopujące konie. Były to piękne, silne zwie­
rzęta; dzikie, ale zadbane i bez jeźdźców (czy uciekły z wojska?).

Labirynt nieznanych przejść, komnat i niezamkniętych wyjść z piw­


nicy przypomina stare egipskie obrazy świata podziemnego, który jest
dobrze znanym symbolem nieświadomości z jej nierozpoznanymi możli­
wościami. Pokazuje także, w jakim stopniu jest się „otwartym” na inne
wpływy oraz jak mogą się włamywać tajemnicze i obce elementy. Można
powiedzieć, że piwnica jest podstawą psychiki śniącego.
Na podwórku dziwnego budynku (który reprezentuje niedostrzegany
obszar osobowości śniącego) niespodziewanie pojawia się stary przyjaciel ze
szkoły. Osoba ta personifikuje kolejny z aspektów samego śniącego - aspekt
będący częścią jego życia w dzieciństwie, który jednak został zapomniany
i utracony. Często zdarza się, że cechy z dzieciństwa danej osoby (na przykład
wesołość, wybuchowość lub - być może - ufność) nagle znikają i nie wiadomo
gdzie i jak odeszły. To właśnie taka utracona cecha charakteru śniącego po­
wraca teraz (z podwórza) i ponownie próbuje się z nim zaprzyjaźnić. Prawdo­
podobnie postać ta oznacza zaniedbaną zdolność cieszenia się życiem oraz
ukrywającą się w cieniu ekstrawertywność.

Ilustr. 76. Obraz Giorgio de Chirico Niespokojna Podróż. Sam tytuł oraz
mroczne przejścia wyrażają naturę pierwszego kontaktu z nieświadomością,
kiedy zaczyna się proces indywiduacji.

235
Ilustr. 77 Nieświadomość często symbolizowana jest korytarzami lub labirynta­
mi. Rysunki przedstawiają trzy labirynty (od lewej): kamienny labirynt z
Finlandii (epoka Brązu); brytyjski labirynt z darni (XIX wiek); oraz labirynt
(z płyt) na posadzce katedry w Chartres (chodzenie wzdłuż jego linii symbolizu­
je podróż do Ziemi Świętej).

Wkrótce jednak dowiemy się, dlaczego śniący czuje się „niewy­


godnie” tuż przed spotkaniem starego i nieszkodliwego przyjaciela.
Kiedy spaceruje z nim po ulicy, uciekają konie. Śniącemu przychodzi
na myśl, że mogły zbiec z wojska (czyli można rzec: ze świadomej dy­
scypliny, która dotychczas cechowała jego życie). Fakt, że konie nie
miały jeźdźców, wskazuje, że instynktowne popędy potrafią wyrwać
się spod świadomej kontroli. W przyjacielu sprzed lat oraz w koniach
pojawiają się na nowo wszystkie pozytywne siły, których śniącemu te­
raz brakuje, a których bardzo potrzebuje.
Jest to często pojawiający się problem w sytuacji, gdy spotka się tę
„drugą stronę”. Cień zazwyczaj zawiera wartości, bez których świado­
mość nie może się obejść, które jednak istnieją w formie trudnej do
zintegrowania w codziennym życiu. Zarówno przejścia, jak i wielkość
domu pokazują, że śniący jeszcze nie zna swoich psychicznych wymia­
rów i nie potrafi ich wypełnić.
W tym śnie cień jest typowy dla introwertyka (człowieka, który
wykazuje tendencję do nadmiernego wycofywania się z zewnętrznego
życia).

W przypadku ekstrawertyka, który ma większą skłonność, by zwra­


cać się ku światu i obiektom zewnętrznym, cień będzie wyglądał zupełnie

236
inaczej. Młody mężczyzna o bardzo żywym temperamencie, który nie­
ustannie angażuje się w przedsięwzięcia zakończone sukcesem, śni o tym,
że powinien dokończyć kreatywne dzieło oraz rozpoczętą nad nim pracę.
Poniższy opis przedstawia jedno z marzeń sennych:

Mężczyzna leży na sofie z kołdrą naciągniętą na twarz. Jest Francu­


zem, desperatem gotowym popełnić każde przestępstwo.
Schodzę po schodach i towarzyszy mi urzędnik. Wiem, że szykuję się
spisek przeciwko mnie, a dokładniej, że Francuz ma mnie zabićjakby przez
przypadek (tak to przynajmniej ma wyglądać z zewnątrz). Faktycznie
wyprzedza mnie, kiedy zbliżamy się do wyjścia, alejestem czujny.
Nagle wysoki postawny mężczyzna (raczej bogaty i wpływowy) słabnie
i obok mnie osuwa siępo ścianie. Szybko wykorzystuję okazję, żeby zabić urzęd­
nika, wbijając mu nóż w serce. Słyszę komentarz: „ Widać tylko trochę wilgoci”.
Teraz jestem bezpieczny, ponieważ Francuz mnie nie zaatakuje, gdyż
nie żyje człowiek, który wydawał mu rozkazy.

Prawdopodobnie urzędnik oraz wysoki postawny mężczyzna


sukcesu są tą samą osobą - mężczyzna zastąpił urzędnika. Desperat
reprezentuje odwrotną stronę śniącego - jego introwersję, która dotar­
ła do granic. Leży na sofie (czyli jest pasywny) i naciąga kołdrę na
twarz, ponieważ chce, by zostawiono go w spokoju. Z kolei urzędnik
oraz odnoszący sukcesy postawny mężczyzna (będący tą samą osobą),
personifikuje zewnętrzne powodzenie śniącego w realizacji zadań
i działań. Nagła choroba postawnego mężczyzny wiąże się z faktem, że
śniący faktycznie kilka razy chorował, kiedy pozwolił na to, aby jego
dynamiczna energia zbyt mocno eksplodowała w zewnętrznym życiu.
Jednak człowiek sukcesu nie ma krwi w żyłach - tylko jakiś rodzaj
wilgoci - co oznacza, że te zewnętrzne oraz pełne ambicji aktywności
śniącego nie zawierają prawdziwego życia ani pasji, lecz są jedynie
bezkrwistym mechanizmem. Wynika z tego, że nie byłoby żadną real­
ną stratą, gdyby postawny mężczyzna został zabity. Pod koniec snu
Francuz uzyskuje zadowolenie; w oczywisty sposób reprezentuje on
pozytywną postać cienia, która zmieniła się w negatywną i niebez­

237
pieczną tylko dlatego, że świadoma postawa śniącego nie wyrażała
zgody na jej istnienie.
Sen pokazuje, że cień może się składać z wielu różnych elementów.
Na przykład z nieuświadomionej ambicji (postawny, odnoszący sukce­
sy mężczyzna) oraz z introwersji (Francuz). Ponadto: śniący zapytany
o skojarzenie związane z Francuzami powiedział: Są dobrzy w roman­
sach. Dlatego obydwie postaci z cienia reprezentują także dobrze znane
popędy: władzę i seks. Popęd władzy pojawia się w podwójnej formie
- urzędnika oraz człowieka sukcesu. Urzędnik lub służba cywilna
personifikuje kolektywną (zbiorową) adaptację, podczas gdy człowiek
sukcesu oznacza ambicję; obydwie postaci służą oczywiście popędowi
mocy/władzy. Kiedy śniącemu udaje się powstrzymać tę niebezpieczną
wewnętrzną silę, Francuz przestaje być już nieprzyjazny. Innymi słowy:
zanika równie niebezpieczny aspekt popędu seksualnego.
Problem cienia odgrywa wielką rolę we wszystkich konfliktach
politycznych. Gdyby śniący mężczyzna nie zwracał uwagi na kwestię
cienia, z łatwością mógłby utożsamić zdesperowanego Francuza
z „niebezpiecznymi komunistami” ze świata zewnętrznego lub urzędni­
ka oraz człowieka sukcesu z „zachłannymi kapitalistami”. W ten sposób
przeoczyłby istnienie wojujących elementów w swoim wnętrzu.
Kiedy ludzie zauważają własne nieświadome tendencje w innych,
nazywa się to „projekcją”. Polityczna agitacja we wszystkich krajach
pełna jest takich projekcji, dokładnie tak samo, jak dzieje się to
w przypadku podwórkowego rozsiewania plotek przez jednostki czy
małe grupy. Wszystkie projekcje zaciemniają obraz naszych bliskich,
zniekształcają obiektywny ogląd, a przez to psują wszelką możliwość
szczerych, ludzkich relacji.

V Ilustr. 78. Hitler podczas przemówienia Człowiek ten przez


ponad 5 lat ganiałpo Europiejak szaleniec w poszukiwaniu czegoś.
co mógłby podpalić. Na nieszczęście wciąż znajduje najemników,
którzy otwierają bramy swego kraju temu międzynarodowemu
podpalaczowi. Załączony w opisie do ilustracji cytat to fragmem
przemówienia Hitlera mówiącego o Churchillu.

238
Jest jeszcze jedna wada wynikająca z projekcji naszego cienia. Jeśli
utożsamimy cień dajmy na tó z komunistami lub kapitalistami, to część
naszej własnej osobowości pozostanie po przeciwnej stronie. W efekcie
wciąż będziemy działać wbrew sobie (chociaż nieintencjonalnie), co
wspiera tę drugą stronę, a przez to mimowolnie będzie pomagać nasze­
mu wrogowi. Jeśli zaś zauważymy projekcję i potrafimy omawiać
problemy bez strachu lub wrogości, z wrażliwością traktując drugą
osobę, to istnieje szansa na wzajemne zrozumienie albo przynajmniej
na rozejm.
Czy cień zostanie naszym przyjacielem, czy wrogiem, w dużej
mierze zależy od nas samych. Sny o niezbadanym domu i francuskim
desperacie pokazują, że cień niekoniecznie musi być naszym przeciw­
nikiem. W rzeczywistości jest z nim dokładnie tak, jak z każdym
człowiekiem, z którym musimy się dogadać, czasem się poddając,
czasem sprzeciwiając, a czasem obdarowując miłością - zależnie od
okoliczności. Cień staje się wrogi jedynie wówczas, gdy jest ignorowany
lub niezrozumiany.

Bywa, choć niezbyt często, że jednostka czuje przymus wyrażania


najgorszego aspektu swojej natury oraz tłumienia lepszej strony.
W takich przypadkach cień pojawia się w snach jako postać pozytyw­
na. Jednak osobie, która wyraża swoje naturalne emocje i uczucia, cień
może się pojawić jako postać zimna i negatywnie intelektualna; perso-
nifikuje wówczas zjadliwe osądy i negatywne myśli, które były po­
wstrzymywane. Zatem niezależnie od przybranej formy, funkcją cienia
jest reprezentowanie przeciwnej strony ego oraz ucieleśnienie cech,
których dana osoba najbardziej nie lubi u innych ludzi.
Byłoby stosunkowo łatwo, gdyby można integrować cień ze świa­
domą osobowością, działając szczerze i dzieląc się myślami. Na nie­
szczęście próby takie nie zawsze działają. W obszarze cienia działa tak
i l na namiętność, że rozum nie jest w stanie jej przezwyciężyć. Przykre
>(oświadczenia związane z otoczeniem bywają czasami pomocne, ale
>-by zatrzymać impulsy i popędy cienia musi to być coś tak mocnego
|nk spadająca z dachu cegłówka.
Czasami w zatrzymaniu pomaga heroiczna decyzja, ale taki nad­
ludzki wysiłek możliwy jest tylko wówczas, gdy jednostkę w wysiłkach
wspiera wewnętrzny Wielki Człowiek (Jaźń). Fakt, że cień posiada
obezwładniającą moc niepowstrzymanego impulsu, nie oznacza, że
popęd powinien być zawsze heroicznie tłumiony.
Czasami cień jest potężny, ponieważ moc Jaźni kieruje się w tą
samą stronę i nie wiadomo, czy za wewnętrznym naciskiem stoi Jaźń,
czy cień. Na nieszczęście nieświadomość stawia nas w sytuacji podob­
nej do znalezienia się w świetle księżyca. Wszystkie treści są rozmaza­
ne, mieszają się z innymi i nigdy dokładnie nie wiemy, co lub gdzie się
znajduje albo gdzie jest początek, a gdzie koniec. (To zjawisko nosi
nazwę „kontaminacji” treści nieświadomych.)

Kiedy Jung nazwał jeden z aspektów nieświadomości cieniem,


odwoływał się do stosunkowo dobrze poznanego czynnika. Ale czasa­
mi wszystko, czego nie zna ego, miesza się z cieniem, włącznie z naj­
bardziej wartościowymi i najszczytniejszymi siłami.
Kto na przykład mógłby z pewnością stwierdzić, że francuski de­
sperat z cytowanego snu będzie nieprzydatnym trampem, czy raczej
najwartościowszym introwertykiem? A uciekające konie z poprzednie­
go snu - czy wolno pozwolić im biegać na wolności, a może lepiej nie?
W sytuacji, kiedy sam sen nie dokonuje wyraźnych rozróżnień, decyzję
będzie musiała podjąć świadoma osobowość.
Jeśli postać z cienia nosi w sobie wartościowe, żywotne siły, po­
winny one zostać zasymilowane i faktycznie doświadczone, a nie
stłumione. To od ego zależy, czy porzuci swą dumę i sztywność oraz
czy doświadczy w życiu czegoś, co początkowo mogłoby wydawać się
mroczne, a co w rzeczywistości okaże się całkiem inne. Może to wy­
magać poświęcenia równie heroicznego jak pokonanie namiętności, ale
w zupełnie odwrotnym sensie.
Pojawiające się w trakcie spotkania z cieniem etyczne dylematy
zostały dobrze opisane w 18. surze Koranu. W księdze tej Mojżesz
spotyka na pustyni Khidr’a („Zielonego” lub „pierwszego anioła Boga”).
Wędrują razem i Khidr wyraża obawę mówiąc, że Mojżesz nie będzie

240
potrafił znieść jego uczynków bez oburzenia. Jeśli Mojżesz nie ścierpł
towarzystwa Khidra i w pełni mu nie zaufa, to ten odejdzie.
I faktycznie Khidr przedziurawia łódkę biednych wieśniaków.
Następnie na oczach Mojżesza zabija przystojnego młodego mężczy­
znę, a na koniec odbudowuje zwalony mur w mieście niewiernych.
Mojżesz nie potrafi powstrzymać swojego oburzenia, więc Khidr musi
go opuścić. Jednak przed odejściem wyjawia mu powody swoich czy­
nów: dziurawiąc łódź, faktycznie ją ratował, ponieważ ku rybakom
zmierzali już piraci, którzy mieli ukraść łódź. Dzięki temu rybacy zy­
skali szansę uratowania łodzi. Przystojny młodzieniec szedł właśnie
popełnić przestępstwo i zabijając go, Khidr ratował od hańby jego po­
bożnych rodziców. Naprawiając mur, dwóch pobożnych młodych
mężczyzn zostało uratowanych z niedoli, ponieważ pod gruzami znaj­
dował się ich skarb.
Mojżesz, który tak bardzo moralnie się oburzał, zobaczył teraz
(chociaż za późno), że jego osąd był zbyt pochopny. Uczynki Khidra
wydawały się z gruntu złe, ale w rzeczywistości takimi nie były.
Patrząc naiwnie na tę historię, można założyć, że Khidr jest anar­
chistycznym, kapryśnym, złym cieniem pobożnego, lecz przestrzega­
jącego prawa Mojżesza. Ale w tym przypadku tak nie jest. Khidr
w znacznie większym stopniu jest personifikacją pewnych tajnych,
twórczych działań Bożej mocy. Nieprzypadkowo dla zilustrowania
tego subtelnego problemu nie cytuję marzenia sennego. Wybrałam
znaną opowieść z Koranu, ponieważ podsumowuje ona doświadczenie
życia, które w marzeniu sennym jednostki rzadko bywa wyrażane
z podobną jaskrawością.
Kiedy w snach zwraca się ku nam ciemna postać i wydaje się cze­
goś chcieć, to nie możemy być pewni, czy personifikuje ona wyłącznie
aspekt naszego cienia, czy Jaźni, czy obydwa te aspekty jednocześnie.
Zgadywanie z wyprzedzeniem, czy nasz ciemny partner symbolizuje
niedociągnięcia, które powinniśmy przezwyciężyć, czy ważny fragment
życia, który powinniśmy zaakceptować - to jeden z najtrudniejszych
problemów, jakie spotykamy na drodze do indywiduacji. Co więcej,
symbole ze snu są często tak subtelne i skomplikowane, że nie można

oa-f
mieć pewności co do ich interpretacji. Wszystko co w takiej sytuacji
można zrobić, to zaakceptować dyskomfort etycznej wątpliwości,
nie podejmując żadnych ostatecznych decyzji lub zobowiązań, i konty­
nuować obserwację snów.
Przypomina to sytuację Kopciuszka, kiedy macocha kazała jej
wybrać mak z miski z popiołem. Chociaż zadanie wydawało się
beznadziejnie trudne, Kopciuszek zaczął cierpliwie oddzielać mak,
gdy wtem niespodziewanie na pomoc przyleciały gołębie (w niektó­
rych wersjach mrówki). Stworzenia te symbolizują pomocne, choć
głęboko nieświadome impulsy, które można poczuć jedynie w ciele
i które wskazują drogę wyjścia. Gdzieś w samej głębi swojego ist­
nienia człowiek dokładnie wie, dokąd powinien pójść i co powinien
zrobić.
Są jednak takie czasy, kiedy klaun zwany „ja” zachowuje się w tak
rozpraszający sposób, że nie da się poczuć obecności wewnętrznego
głosu. Czasami zawodzą wszelkie wysiłki zrozumienia podpowiedzi
nieświadomości i w obliczu takich trudności można jedynie wykazać
się odwagą robienia tego, co wydaje się słuszne, będąc jednocześnie
gotowym do zmiany kierunku, o ile sugestia nieświadomości wskaże
inną drogę. Może się także zdarzyć tak (choć jest to raczej rzadko
spotykane), że lepiej opierać się impulsom nieświadomości, nawet za
cenę dużego dyskomfortu, nie oddalając się jednak zanadto od istoty
człowieczeństwa. (Byłby to na przykład przypadek osób, które aby stać
się w pełni sobą, musiałyby wejść na drogę przestępstwa).
Siła i wewnętrzna jasność, jakiej potrzebuje ego, żeby podej­
mować takie decyzje, potajemnie płynie od Wielkiego Człowieka,
który najwyraźniej nie chce się zanadto odsłaniać. Być może Jaźń
pragnie, żeby ego miało wolny wybór, ale możliwe jest i to, że Jaźni
zależy na ludzkiej świadomości oraz jej decyzjach, co wspierałoby
człowieka w samorealizacji. Kiedy przychodzi do tak trudnych
problemów etycznych, nikt nie jest w stanie trafnie osądzić czynów
innych osób. Jak powiedział pewien stary buddyjski mistrz Zen.
Musimy brać przykład z pasterza, który dogląda swego wołu „z kijem,
by nie pasł się na cudzych łąkach ”.

242
Te nowe odkrycia psychologii głębi wiążą się z procesem zmian
w naszych zbiorowych poglądach etycznych, albowiem zmuszają do
oceny wszelkich ludzkich działań w sposób bardziej jednostkowy
i subtelniejszy. Odkrycie nieświadomości jest jednym z najdonioślej­
szych osiągnięć ostatnich czasów.
Fakt odkrycia nieświadomych obszarów wiąże się jednak ze
szczerym badaniem samego siebie wraz ze zmianą sposobu życia, choć
rzesze ludzi nadal zachowują się tak, jakby nic się nie stało. Potrzeba
dużej odwagi, żeby poważnie traktować nieświadomość i zmagać się
z wyłaniającymi się z niej problemami. Większość ludzi jest zbyt gnuś-
na, żeby głębiej pomyśleć choćby o tych moralnych aspektach własnego
zachowania, których są świadomi; i z pewnością są nazbyt leniwi, aby
rozważać, jak na nich oddziałuje nieświadomość.

ANIMA: WEWNĘTRZNA KOBIETA

Trudne i subtelne problemy etyczne nie wynikają wyłącznie


z pojawienia się cienia. Często ujawnia się kolejna „wewnętrzna
postać”. Jeśli śniącym jest mężczyzna, odkryje on kobiecą personi­
fikację własnej nieświadomości; w przypadku kobiety będzie to
postać męska.
Anima jest personifikacją wszystkich żeńskich psychologicznych
tendencji w psyche mężczyzny takich jak: mgliste uczucia i nastroje,
profetyczne wglądy, podatność na irracjonalność, zdolność do osobowej
miłości, uczucia związane z przyrodą i nie mniej od nich ważny stosu­
nek do nieświadomości. Nie przez przypadek w dawnych czasach to
właśnie kapłanki (jak grecka Sybilla) zajmowały się badaniem boskiej
woli oraz nawiązywaniem kontaktu z bogami.
Szczególnie dobry przykład doświadczania animy jako wewnętrz­
nej postaci w psyche mężczyzny znajdziemy w przypadku uzdrowicieli,
a także szamanów Inuickich oraz innych plemion zamieszkujących
obszar Arktyki. Niektórzy z nich zakładają kobiece ubrania lub rysują
piersi na swoich strojach, aby zamanifestować swoją wewnętrzną część

243
żeńską - część, która umożliwia im kontakt z krainą duchów (czyli
tym, co my nazywamy nieświadomością).

Ilustr. 79. Szaman syberyjski ubrany


w strój kobiecy. Uważa się, że kobiety
mają większe możliwości kontaktu
z duchami.

Jeden z przypadków opowiada o inicjacji młodego człowieka,


którego starszy szaman zakopał w śniegu. Był już skrajnie wyczerpany
i majaczył. Praktycznie będąc już w śpiączce, nagle zobaczył kobietę,
która emanowała światłem. Powiedziała mu wszystko, co chciał wie­
dzieć, a następnie jako duch opiekuńczy pomagała mu w praktykowa­
niu tego trudnego zawodu, umożliwiając kontakt ze światem duchów.
Takie doświadczenie obrazuje animę jako personifikację nieświado­
mości mężczyzny.

Jeśli chodzi o jednostkę, to charakter animy danego mężczyzny


jest z reguły kształtowany przez jego matkę. Jeśli czuje on, że matka
miała na niego negatywny wpływ, anima często będzie się wyrażać
w formie irytacji, obniżonych nastrojów, niepewności, braku poczucia
bezpieczeństwa i drażliwości. Jeśli jednak potrafi on przezwyciężyć
negatywne ataki animy, to mogą one służyć wzmocnieniu męskości.
W duszy takiego mężczyzny postać negatywnej matki-animy będzie

244
nieustannie powtarzać takie stwierdzenia jak: „Jestem niczym”. „Nic
nie ma sensu”. „Inni mają dobrze, ale nie ja...” „Nic mi nie sprawia ra­
dości”. Owe „nastroje animy” są przyczyną specyficznej apatii, strachu
przed zachorowaniem (hipochondria), impotencji czy wypadków. Całe
życie nacechowane jest smutkiem i udręką. Takie mroczne nastroje
mogą nawet skłonić mężczyznę do samobójstwa, kiedy anima stanie
się demonem śmierci. W takiej właśnie roli pojawia się ona w filmie
Jeana Cocteau Orfeusz.
Francuskie określenie na postać animy tofemmefatale. Łagodniej­
szą wersję mrocznej animy personifikuje Królowa Nocy w operze
Mozarta Magiczny Flet. Greckie syreny lub germańska Lorelei również
personifikują ten niebezpieczny aspekt animy, który w tej formie sym­
bolizuje destrukcyjną iluzję. Zachowanie destrukcyjnej animy ilustruje
także ta oto syberyjska baśń:

Pewnego dnia samotny myśliwy zobaczył piękną kobietę, która


wyszła z lasu po drugiej stronie rzeki. Pomachała do niego i zaśpiewa­
ła:

Och, przyjdźże samotny łowco w ciszy zmierzchu.


Podejdź, o podejdź! Tęskno mi do ciebie! Tęskno!
Obejmę cię! Przytulę!
Chodź, chodź! Me gniazdko tuż obok jest. Gniazdko jest niedaleko.
Chodź, chodź samotny łowco, teraz w ciszy zmierzchu.

Myśliwy zrzucił z siebie ubranie i przepłynął przez rzekę. Lecz


ona nagle i niespodziewanie zamieniła się w sowę i odleciała, wyśmie­
wając się z myśliwego. On zaś utonął w zimnej rzece, gdy próbował
wrócić i odnaleźć swoje ubranie.

W baśni tej anima symbolizuje nierealne marzenie o miłości,


szczęściu i macierzyńskim cieple (jej gniazdo). Jest to marzenie, które
odciąga mężczyzn od rzeczywistości. Mężczyzna utonął, ponieważ
popędził za niemożliwą do zrealizowania fantazją.
Ilustr. 80. Animę (żeński pierwiastek
w męskiej psyche) często personifikują
wiedźmy lub kapłanki - kobiety, które
miały związki z „siłami ciemności”
i „światem duchów” (czyli nieświadomo­
ścią). Na ilustracji czarodziejka ze
skrzatami i demonami (grawerunek
z XVII wieku).

Ilustr. 81. Anima


(podobnie jak cień) ma
dwa aspekty: dobroczyn­
ny i destrukcyjny. Na
ilustracji scena z filmu
Jeana Cocteau Orphee
(„Orfeusz”): kobieta
może być postrzegana
jako śmiercionośna
anima, która doprowa­
dziła Orfeusza od zguby.

Ilustr. 82. W słowiańskich mitach cz.ęato


występują rusałki - istoty będące dli-1' •
topielic. Powiada się, że duchy te rzm i ui
na przechodzących mężczyzn,
przez co oni toną.

246
Ilu ii 83. Podobnie szkodliwe są Lorelei z mitów germańskich
IIIII .• XIX wieku) - wodne duchy, których śpiew uwodzi mężczyzn,
prowadząc ich na śmierć.

247
Innym sposobem, w jaki objawia się negatywna anima w osobo­
wości mężczyzny, to zjadliwe, trujące, płaczliwe uwagi, które wszystko
dyskredytują. Tego rodzaju komentarze zawsze wypaczają prawdę,
siejąc destrukcję w subtelny sposób.
Na całym świecie funkcjonują legendy, w których pojawia się
„toksyczna panna” (jak ją nazywają w krajach Orientu). Jest to prze­
piękne stworzenie, w którego ciele ukryta jest broń lub trucizna. Zabi­
ja ona kochanka podczas pierwszej wspólnej nocy. Anima w tym
przebraniu jest równie zimna i bezceremonialna jak niektóre z tajem­
niczych aspektów samej przyrody. W Europie do dziś znajduje to wyraz
w wierze w czarownice.

Z drugiej strony, jeśli mężczyzna miał pozytywne doświadczenia


z matką, to również wpływa na jego animę w typowy, aczkolwiek od­
mienny sposób. Efektem może być albo zniewieścienie, albo naznacze­
nie przez kobiety, przez co nie będzie umiał sobie radzić z życiowymi
trudnościami.
Tego typu anima potrafi doprowadzić mężczyzn do zniewieścienia
lub sprawić, że będą drażliwi jak stare panny, albo przewrażliwieni niczym
księżniczka, której przeszkadzało ziarnko grochu pod 30 poduszkami.
Jeszcze subtelniejsza manifestacja negatywnej animy w formie
księżniczki pojawia się w niektórych bajkach. Księżniczka każę swoim
zalotnikom odpowiedzieć na serię zagadek albo bawi się z nimi
w chowanego. Giną, jeśli nie potrafią odpowiedzieć lub jej odnaleźć,
zaś ona wygrywa. W tej odsłonie anima angażuje mężczyzn w de­
strukcyjną rozgrywkę intelektualną. Możemy zauważyć efekt działania
tego aspektu animy we wszystkich pseudointelektualnych dialogach,
które powstrzymują mężczyzn od bezpośredniego kontaktu z życiem
i konkretnymi decyzjami. Mężczyzna zastanawia się nad istnieniem do
tego stopnia, że nie jest w stanie faktycznie żyć, tracąc dostęp do spon­
taniczności oraz żywych emocji.
Najczęstsza z manifestacji animy to forma fantazji erotycznej.
Mężczyźni mogą zanurzać się w fantazjach, oglądając filmy oraz wy­
stępy striptizerek lub snując marzenia o pornograficznych treściach.

248
Jest to szorstka, prymitywna forma animy, która staje się kompulsywna
jedynie wówczas, gdy mężczyzna w niedostatecznym stopniu kultywu­
je swoje związki uczuciowe i kiedy jego uczuciowa postawa wobec życia
jest infantylna.

Wszystkie wymienione aspekty animy posiadają taką samą ten­


dencję, którą obserwowaliśmy w przypadku cienia: mogą być projekcją,
objawiając się mężczyźnie w formie cech konkretnej kobiety. To właś­
nie obecność animy sprawia, że mężczyzna nagle się zakochuje i kiedy
po raz pierwszy widzi jakąś kobietę, od razu wie, że to jest właśnie
„ona”. W takiej sytuacji mężczyzna czuje, jakby od zawsze świetnie
znał tę kobietę; w swym zakochaniu jest tak bezbronny, że dla ze­
wnętrznych obserwatorów wygląda to na kompletne szaleństwo.
Kobiety posiadające „tajemniczy” charakter w szczególny sposób
przyciągają projekcje animy, gdyż mężczyźni mogą praktycznie
wszystko przypisać stworzeniu, które jest tak fascynująco nieokreślone,
co jedynie sprzyja snuciu fantazji na jej temat. Projekcja animy w tak
nagłej i namiętnej formie jak romans może w poważnym stopniu zabu­
rzyć małżeństwo mężczyzny i doprowadzić do „trójkąta” z towarzyszą­
cymi temu trudnościami.
Skuteczne rozwiązanie takiego dramatu może zaistnieć w sytuacji,
kiedy anima zostanie rozpoznana jako wewnętrzna siła. Ukryty cel
nieświadomości w takiej sytuacji polega na zmuszeniu mężczyzny do
tego, żeby rozwinął się i sam wydoroślał, integrując nieświadomą część
osobowości oraz wniósł ją do realnego życia.

Wystarczająco dużo powiedziałam już o negatywnej stronie ani­


my. Istnieje równie dużo aspektów pozytywnych. Na przykład: anima
jest odpowiedzialna za to, że mężczyzna potrafi znaleźć właściwą
małżonkę. Kolejna funkcja jest nie mniej ważna: zawsze, kiedy logicz­
ne rozumowanie mężczyzny nie jest w stanie zbadać faktów schowa­
nych w nieświadomości, anima pomaga w ich odgrzebywaniu.
Jeszcze ważniejsza jest rola, jaką anima odgrywa w dostrojeniu
umysłu mężczyzny do właściwych wartości wewnętrznych, przez co

249
otwiera drogę do głębszych warstw. To tak, jakby wewnętrzne „radio”
zostało nastrojone na określoną długość fali, odsiewając niestosowne
treści oraz pozwalając lepiej usłyszeć głos Wielkiego Człowieka. Po­
przez dostrojenie wewnętrznego „radia”, anima przyjmuje rolę pośred­
niczki lub przewodniczki po świecie wewnętrznym, a także ułatwia
kontakt z Jaźnią. W taki właśnie sposób pojawiła się w opisywanej już
inicjacji szamana; taka jest rola Beatrycze w Raju (Paradiso) Dantego
oraz bogini Izydy, która pojawia się w śnie Apulejusza, autora Złotego
Osła, aby inicjować go do wyższej, bardziej duchowej formy życia.

Ilustr. 84. Tradycyjny


obraz demonicznej
animy w formie
brzydkiej wiedźmy
grafika Hansa Balduu
Grien’a pt. ZaczaroW"-'".
stajenny.

250
I lustr. 85. W przypadku mężczyzny nacisk kładziony na intelektualizowanie
może być skutkiem działania negatywnej animy, często reprezentowanej
a legendach i mitach przez żeńską postać zadającą pytania, na które mężczyzna
musi odpowiedzieć lub zginąć.
Na ilustracji XIX-wieczny obraz francuskiego malarza (Ingres, 1808 rok)
pokazujący Edypa odpowiadającego na zagadki Sfinksa.

OM
Marzenie senne 45-letniego psychoterapeuty może nam pomóc
w wyjaśnieniu w jaki sposób anima potrafi zostać wewnętrzną prze­
wodniczką. Kiedy wieczorem mężczyzna kładł się spać (w czasie, gdy
śnił ten sen), myślał o tym, że ciężko jest żyć samemu bez wsparcia ze
strony kościoła. Odkrył, że zazdrości ludziom, których chronią macie­
rzyńskie objęcia organizacji. (Dorastał jako protestant, ale od dawna
nie należał do żadnego kościoła). Oto sen:

Znajduję się w bocznej nawie starego kościołapełnego ludzi. Razem


z moją matką i żoną siedzę na końcu nawy na czymś, co wygląda jak
dodatkowo dostawione siedzenia.
Jako ksiądz mam celebrować mszę, w rękach trzymam wielką Księ­
gę do nabożeństwa, a może książkę z modlitwami lub antologię wierszy.
Nie znam tej książki i nie potrafię odnaleźć właściwego tekstu. Jestem
bardzo podekscytowany, ponieważjuż niedługo mam zacząć, a dodatko­
wo moja matka i żona przeszkadzają, plotkując o nieważnych drobia­
zgach. Organy przestały grać i wszyscy na mnie czekają, więc wstaję
i decyduję się poprosić klęczącą za mną zakonnicę, żeby mi podała swoją
książkę do nabożeństwa oraz pokazała właściwe miejsce czytania. Bar­
dzo chętnie spełnia moją prośbę. Następnie ta sama zakonnica wformie
zakrystiana prowadzi mnie do ołtarza, który znajduje się za mną trochę
z lewej strony, i zbliżamy się do niegojak gdyby z bocznej nawy. Książka
do nabożeństwa jestjak karta z obrazami, coś w rodzaju planszy długiej
na metr i szerokiej na 30 cm. Tekstjest ilustrowany starożytnymi obra­
zami w kolumnach znajdującymi sięjedna obok drugiej.
Zanim zacznę, zakonnica ma przeczytaćfragment liturgii. Ciągle
nie mogę znaleźć właściwego miejsca w tekście. Zakonnica mówi, że to
jest numer 15, ale cyfry są niewyraźne i nie mogę odnaleźć 15. W końcu
jednak z determinacją odwracam się do wiernych. Odnajduję nr 15 (jest
to ostatni tekst na tablicy), wciąż nie wiedząc, czy będę w stanie go od­
szyfrować. Tym niemniejpostanawiam spróbować. Budzę się.

Powyższy sen jest symboliczną odpowiedzią nieświadomości na


rozważania, jakie śniący prowadził przed zaśnięciem. Podsumowując,

252
nieświadomość mówi: Sam musisz zostać księdzem w swoim wewnętrz­
nym kościele - świątyni własnej duszy. Sen pokazuje, że śniący posiada
pomocne wsparcie organizacji - jest członkiem kościoła, ale nie ze­
wnętrznego, tylko takiego, który istnieje we wnętrzu jego duszy.
Ludzie (jego wewnętrzne cechy i aspekty) chcą, żeby objął rolę
księdza i sam celebrował mszę. W istocie nie chodzi tutaj o prawdziwą
mszę, ponieważ katechizm ze snu bardzo się różni od prawdziwej
książki do nabożeństwa. Wydaje się, że idea mszy jest wykorzystana
jako symbol i dlatego oznacza akt ofiary, w którym obecna jest Boskość,
dzięki czemu człowiek może się z nią komunikować.
Symbolicznego rozwiązania snu nie należy uogólniać, ponieważ
odnosi się do konkretnego śniącego. Jest to rozwiązanie typowe dla
protestanta, ponieważ mężczyzna zakorzeniony w Kościele katolickim
zazwyczaj doświadcza animy w formie obrazu samego Kościoła,
a przynależne mu święte obrazy są symbolami nieświadomości.
Nasz śniący nie miał podobnie eklezjastycznego doświadczenia
i dlatego musiał podążać wewnętrzną drogą. Ponadto sen powiedział
mu, co powinien robić:

Twoje przywiązanie do matki oraz ekstrawersja (reprezento­


wana przez żonę, która jest ekstrawertywna) rozpraszają cię i osła­
biają poczucie bezpieczeństwa, a rozmowy o niczym odciągają od
celebrowania wewnętrznej mszy. Jeślijednak podążysz za zakonni­
cą (introwertywną animą), to pod jej kierunkiem ruszycie razem:
ksiądz i jego pomocnica. Zakonnica jest w posiadaniu dziwnej księgi
do nabożeństwa, która składa się z 16 (cztery-razy-cztery) staro­
dawnych obrazów. Twoja msza polega na kontemplacji psychicznych
obrazów, które odkrywa dla ciebie religijna anima.

Innymi słowy: jeśli śniący przezwycięży wewnętrzną niepewność


wywołaną kompleksem matki, to odkryje, że jego życiowe zadanie
posiada naturę i cechy religijnej posługi, a jeśli pomedytuje nad symbo­
licznym znaczeniem obrazów swojej duszy, to one doprowadzą go do
pełni.

253
254
Ilustr. 87. Klasycznym
ucieleśnieniem tego etapu jest
Helena Trojańska (z Parysem).

Ilustr. 88. Trzeci etap


animy personifikuje Maryja
Dziewica (np. na obrazie van
Eyck'a). Czerwony kolor
sukni symbolizuje uczucie
(lub eros), ale na tym etapie
eros został uduchowiony.

255
Ilustr. 89. Grecka bogini mądrości Atena.

Ilustr. 90. Samo popiersie oraz


Mona Lisa ilustruje czwarty etap.

256
W cytowanym śnie anima pojawia się w swej pozytywnej roli
pośredniczki pomiędzy ego a Jaźnią. Konfiguracja obrazów cztery-
razy-cztery wskazuje na fakt, że celebrowanie tej wewnętrznej mszy
wykonywane jest w służbie osiągnięcia pełni. Jak to pokazał Jung,
jądro psyche (Jaźń) wyraża się w swego rodzaju czworakiej struktu­
rze. Liczba cztery wiąże się także z animą, ponieważ-jak zauważył
Jung - istnieją cztery stadia jej rozwoju. Pierwszy etap najlepiej
symbolizuje postać Ewy, która reprezentuje relacje czysto instynk­
towne i biologiczne. Drugi etap można zaobserwować w Helenie
z Fausta - personifikuje ona poziom romantyczny i estetyczny, acz­
kolwiek nadal nacechowany elementami seksualnymi. Trzecie sta­
dium reprezentuje na przykład Maryja Dziewica - postać, która
wzniosła miłość (eros) na wyżyny duchowego oddania. Czwarty
etap symbolizuje Sapientia - mądrość przekraczająca nawet to, co
najświętsze i najczystsze. Innym symbolem jest Oblubienica z Pieś­
ni nad pieśniami Salomona. (Ten etap w rozwoju współczesnego
mężczyzny rzadko bywa osiągany. Mona Liza jest najbliższa animie
odpowiadającej mądrości.)
Na tym etapie jedynie wskazuję na fakt, że koncepcja czwórcy
często pojawia się w określonych typach materiału symbolicznego.
Zasadnicze aspekty tej reguły zostaną omówione później.

Ale co takiego w praktyce oznacza rola animyjako przewodniczki


po świecie wewnętrznym? Ta pozytywna funkcja pojawia się w sytua­
cji, gdy mężczyzna poważnie traktuje uczucia wysyłane przez animę
i kiedy utrwala je w jakiś sposób - na przykład przez pisanie, malar­
stwo, rzeźbę, tworzenie muzyki czy taniec. Kiedy cierpliwie i powoli
nad tym pracuje, to z głębi wypływa inny źródłowy materiał nieświa­
domości i łączy się z wcześniejszymi odkryciami. Z chwilą, gdy fanta­
zja zostaje utrwalona w jakiejś określonej formie, musi zostać przeba­
dana zarówno intelektualnie, jak i etycznie wraz z ewaluacją na
poziomie uczuć. Istotne jest, aby brać to za absolutną rzeczywistość;
nie można pozwolić sobie na dopuszczenie wątpliwości podszeptują­
cych, iż jest „to jedynie fantazja”. Jeśli przez jakiś czas praktykuje się to

257
z głębokim zaangażowaniem, proces indywiduacji staje się jednolitą
rzeczywistością i może rozwinąć się w swej prawdziwej formie.
Wiele przykładów z literatury pokazuje animę jako przewodnicz­
kę lub pośredniczkę na drodze do wewnętrznego świata, między inny­
mi: Hypnerotomachia Francesco Colonna, She Rider’a Haggard’a lub
„odwieczna kobiecość” w Fauście Goethego. W średniowiecznym tek­
ście postać animy objaśnia swą własną naturę w następujących sposób:-

Jestem kwiatem na polu i lilią w dolinach. Jestem matką szczerej miłości


i strachu oraz wiedzą i świętą nadzieją... Jestem pośredniczką między
żywiołami, co sprawia, że dochodzą one do zgody; ochładzam to, co
ciepłe i na odwrót. Nawilżam to, co suche i na odwrót... Jestem prawem
wyrażanym przez księdza i słowem proroka, oraz doradczynią mędrca,
a nie ma nikogo, kto by mógł wyrwać się z mojej ręki.

W średniowieczu nastąpił zauważalny podział na zagadnienia


religijne, poetyckie oraz inne kulturowe; pełen fantazji świat nieświa­
domości został przebadany o wiele dokładniej niż kiedykolwiek wcześ­
niej. W tamtych czasach rycerski kult dam dworu oznaczał próbę
odróżnienia wewnętrznej, żeńskiej części natury mężczyzny od ze­
wnętrznej kobiety, a także był relacją w stosunku do świata wewnętrz­
nego.
Dama, której przyrzekał służyć rycerz i dla której dokonywał he­
roicznych wyczynów, była oczywiście personifikacją animy. W wersji
legendy o świętym Graalu (Wolframa von Eschenbacha) imię kobiety
niosącej kielich ma szczególne znaczenie: Conduir-d’amour (przewod­
niczka w sprawach miłosnych). Uczyła ona bohatera zarówno rozpo­
znawania uczuć, jak i stosunku do kobiet. Jednak później ten indywi­
dualny i osobisty wysiłek w rozwijaniu relacji z animą został porzucony,
gdy jego subtelny aspekt zlał się z postacią Dziewicy, która następnie
stała się obiektem bezgranicznego oddania i modlitw. Kiedy anima
w postaci Maryi Dziewicy zaczęła być postrzegana wyłącznie pozy­
tywnie, wszystkie jej negatywne aspekty znalazły wyraz w formie
przekonania o istnieniu czarownic.

258
Ilustr. 91. Związek
pomiędzy motywem
czwórcy i animą widać
na obrazie szwajcar­
skiego artysty Peter'a
Birkhauser'a. Czworo-
oczna anima jawi się
niczym obezwładniają­
ca, przerażająca wizja.
Czworo oczu ma
symbolicznie podobne
znaczenie do 16.
obrazów z cytowanego
snu. Nawiązują one do
faktu, że anima zawiera
możliwość osiągnięcia
pełni.

W Chinach postacią równoległą do Maryi jest bogini Guanyin.


Bardzo popularną chińską postacią animy jest „Pani Księżyca”, która
na swoich ulubieńców zsyła dar poezji lub muzyki, a czasem może na­
wet obdarzyć nieśmiertelnością. Ten sam archetyp jest reprezentowany
w Indiach przez Siakti, Parvati, Rati i wiele innych; wśród muzułma­
nów jest to głównie Fatima, córka Mahometa.
Czczenie animy jako oficjalnie rozpoznanej postaci niesie z sobą
niebezpieczeństwo utratyjej cech indywidualnych. Jednak z drugiej strony,
jeśli jest uważana wyłącznie za postać osobową, pojawia się zagrożenie, że
przy, projekcji na świat zewnętrzny będzie ją można znaleźć wyłącznie
w świecie zewnętrznym. Ta druga sytuacja może wytworzyć niekończący
się problem, ponieważ mężczyzna staje się albo ofiarą własnych fantazji
erotycznych, albo będzie kompulsywnie zależny od jednej realnej kobiety.
Tylko bolesna (choć w istocie prosta) decyzja o poważnym trakto­
waniu fantazji i uczuć może na tym etapie zapobiec całkowitej stagna­
cji wewnętrznego procesu indywiduacji, ponieważ wyłącznie w ten
sposób mężczyzna potrafi odkryć, co oznacza ta postać jako jego we­
wnętrzna rzeczywistość. Tak więc anima znowu staje się tym, czym
była pierwotnie - „wewnętrzną kobietą”, która przekazuje najważniej­
sze wiadomości od Jaźni.

259
ANIMUS: WEWNĘTRZNY MĘŻCZYZNA

Męska personifikacja nieświadomości w kobiecie - animus - ukazuje


zarówno dobre, jak i złe aspekty, podobnie jak czyni to anima
w mężczyźnie. Jednak animus nie pokazuje się tak często w formie
fantazji erotycznej lub w nastroju, jest bardziej skłonny przyjąć formę
ukrytego „świętego” przekonania. Kiedy takie przekonanie głoszone jest
donośnym i nalegającym męskim głosem lub gdy narzuca się je innym
z wykorzystaniem brutalnie emocjonalnych scen, to łatwo rozpoznać
w kobiecie stojącą za tym męskość. Jednak nawet w przypadku niewiasty,
której aparycja jest wyjątkowo kobieca, animus potrafi być twardą
i bezlitosną mocą. Można nagle odkryć, że w kobiecie spotykamy się
z czymś, co jest zawzięte, zimne i zupełnie nieprzystępne.
Jednym z ulubionych tematów, jakie animus powtarza bez końca, to
ruminacja, w której kobieta powtarza takie kwestie jak: Jedyną rzeczą,
jaką pragnę na świecie to miłość, a on mnie nie kocha lub: W takiej sytuacji
są tylko dwie możliwości - i obydwie są równie złe. (Animus nigdy nie
wierzy w wyjątki). Tylko sporadycznie można sprzeciwić się opinii
animusa, ponieważ na ogólnym poziomie jest ona zazwyczaj prawdziwa;
jednak rzadko kiedy pasuje do indywidualnej sytuacji. Prawdopodobnie
jest to opinia, która wydaje się rozsądna, ale nie w tym, konkretnym
kontekście.
Tak jak charakter animy mężczyzny kształtowany jest przez matkę,
tak na animusa zasadniczo wpływa postać ojca kobiety. Obdarowuje on
animusa swojej córki szczególnym kolorytem niekwestionowanych, „nie­
podważalnie prawdziwych” przekonań - przekonań, w których nigdy nie
mieści się osobista rzeczywistość danej kobiety taka, jaką faktycznie jest.
To dlatego animus bywa czasami - podobnie jak anima - demonem
śmierci. Na przykład w romskiej bajce samotna kobieta przyjmuje przy­
stojnego nieznajomego pomimo faktu, że miała sen ostrzegający ją
przed królem śmierci. Po pewnym okresie bliższej znajomości, kobieta
nalega, by wyznał, kim jest naprawdę. Początkowo mężczyzna odmawia,
mówiąc, że jeśli powie, to ona umrze. Jednak kobieta dalej nalega i nagle
on oświadcza, że jest śmiercią. Kobieta natychmiast umiera ze strachu.

260
Ilustr. 92. Heathcliff, złowrogi bohater powieści Wichrowe wzgórza (1847 rok)
brytyjskiej pisarki Emily Bronte, jest po części negatywną, demoniczną postacią
animusa - prawdopodobnie manifestacją animusa Emily Bronte. W powyższym
montażu Heathcliff (grany przez Laureance’a Oliviera w filmie z 1939 roku)
konfrontuje się z Emily (portret autorstwa jej brata). W tle współczesny widok
Wichrowych wzgórz.

Z punktu widzenia mitologii piękny nieznajomy jest prawdopo­


dobnie pogańskim obrazem-ojcem lub obrazem-bogiem, który pojawia
się tutaj jako pan śmierci (co stanowi podobieństwo do porwania Per­
sefony przez Hadesa). Ale psychologicznie reprezentuje on szczególną
formę animusa, która odwodzi kobiety od głębszych ludzkich relacji,
a już szczególnie od kontaktów z rzeczywistymi mężczyznami. Perso-
nifikuje on kokon sennych wrażeń przepełniony pragnieniem i osądami
na temat tego, „jak sprawy powinny wyglądać”, co odcina kobietę od
realiów życia.
Negatywny animus nie pojawia się wyłącznie w postaci demona
śmierci. W mitach oraz baśniach gra rolę rabusia i mordercy. Jednym
z przykładów jest Sinobrody, który w sekretnej komnacie potajemnie
zabija wszystkie żony. W takiej formie animus personifikuje wszystkie
na wpół świadome, chłodne, destruktywne refleksje nawiedzające ko­
bietę w chwilach słabości, szczególnie wówczas, gdy nie udaje się jej
zrealizować uczuciowego zaangażowania. To wtedy właśnie zaczyna
myśleć o rodzinnym majątku i podobnych sprawach - jest to rodzaj
plątaniny kalkulujących myśli, pełnych zjadliwości oraz intryg, co do­
prowadza ją do stanu, w którym jest gotowa nawet życzyć innym
śmierci. (Jeśli któreś z nas umrze, to przeprowadzę się na Riwierę — po­
wiedziała kobieta do męża, gdy zobaczyła piękne śródziemnomorskie
wybrzeże - myśl, która została uznana za stosunkowo nieszkodliwą
tylko z tego powodu, że to ona ją wypowiedziała!).
Pielęgnując w sobie tajne, destruktywne tendencje, żona może
doprowadzić męża oraz ojca własnych dzieci do choroby, przyczynić
się do wypadku, a nawet śmierci. Albo może postanowić, że po­
wstrzyma dzieci przed małżeństwem - jest to głęboko ukryta forma
zła, która rzadko kiedy wyłania się na powierzchnię świadomości
matki. (Pewna naiwna starsza kobieta powiedziała mi kiedyś, poka­
zując zdjęcie swojego syna, który utonął w wieku 27 lat: Wolę, że tak
się stało; to lepsze, niż miałabym go oddać innej kobiecie).
Niezrozumiała pasywność oraz paraliż wszystkich uczuć lub
głęboki brak poczucia bezpieczeństwa, który prowadzi niemal do
poczucia nicości, mogą być czasami skutkiem nieświadomej opinii
animusa. W głębinach kobiecego istnienia animus szepcze: „Jesteś
beznadziejna.” „Po co w ogóle próbować?” „Nie ma sensu nic robić.”
„Życie nigdy nie zmieni się na lepsze.”
Na nieszczęście za każdym razem, gdy jedna z tych personifi­
kacji nieświadomości bierze w posiadanie nasz umysł, wydaje się,
jak gdybyśmy same miały takie myśli i uczucia. Ego identyfikuje się
z nimi do tego stopnia, że nie jest w stanie ich oddzielić i zobaczyć,
czym są faktycznie. Jesteśmy wówczas rzeczywiście „opętane” przez
postać z nieświadomości. Dopiero z chwilą, gdy mija opętanie,
z przerażeniem zauważamy, co zostało powiedziane i zrobione
w całkowitej sprzeczności z rzeczywistymi myślami i uczuciami.
Osoba zdaje sobie sprawę z tego, że stała się łupem obcego czynnika
psychicznego.

262
Animus podobnie jak anima nie składa się wyłącznie z cech nega­
tywnych takich jak: brutalność, bezwzględność, pustosłowie, milcze­
nie, sprzeciwianie się, idee kojarzone ze złem. Animus posiada również
pozytywną oraz wartościową stronę - dzięki twórczej aktywności po­
trafi budować most do Jaźni. Poniższy sen 45-letniej kobiety może
pomóc w zilustrowaniu tego aspektu:

Dwie zamaskowane postaci wspinają się po balkonie i wchodzą do


mojego domu. Mają na sobie czarne płaszcze z kapturami i wygląda na
to, że będą dręczyć mnie i moją siostrę. Siostra chowa się pod łóżkiem,
lecz oni wyciągająją korzystając z miotły i torturują. Potem przychodzi
kolej na mnie. Szeftej dwójki dociska mnie do ściany, wykonując przed
moją twarzą jakieś magiczne gesty. W tym samym czasie jego pomocnik
rysuje coś na ścianie, a ja widząc to, mówię (w możliwie przyjacielski
sposób): „0! Świetny rysunek!”. Twarz mojego dręczyciela niespodzie­
wanie się zmienia, by okazać się szlachetną głową artysty, który z dumą
powiada: „Tak, to prawda”, po czym zaczyna czyścić swoje okulary.

Sadystyczny aspekt tych dwóch postaci był dobrze znany śniącej,


ponieważ w rzeczywistości często cierpiała z powodu silnych napadów
lęku, podczas których dręczyła ją myśl, że kochani przez nią ludzie
znajdowali się w wielkim niebezpieczeństwie, a nawet, że zmarli. Ale
fakt, że postać animusa w tym śnie zostaje zdublowana, sugeruje, że
włamywacze personifikują psychiczny czynnik o dualnym oddziały­
waniu, który może być czymś całkiem odmiennym od dręczących
myśli. Uciekająca przed mężczyznami siostra śniącej zostaje złapana
i poddana torturom. W rzeczywistości siostra zmarła w stosunkowo
młodym wieku. Była artystycznie uzdolniona, ale w niewielkim stop­
niu wykorzystywała swój talent. Następnie sen odsłania fakt, że zama­
skowani włamywacze są w rzeczywistości przebranymi artystami,
a gdy śniąca odkrywa ich talenty (czyli jej własne uzdolnienia), rabusie
porzucają złowrogie zamiary. ,
Jakie jest głębsze znaczenie tego snu? Za spazmami strachu kryje
się faktycznie prawdziwe i śmiertelne niebezpieczeństwo; ale znajduje

263
się tam również otwarta dla śniącej kreatywna możliwość. Śniąca po­
dobnie jak jej siostra była utalentowaną malarką, ale wątpiła w to, że
malarstwo mogłoby coś więcej dla niej znaczyć. Teraz sen w najszczer­
szej formie powiada, że powinna korzystać ze swojego talentu. Jeśli
posłucha tego głosu, to destrukcyjny, dręczący ją animus zostanie
przetransformowany w kreatywną i pełną sensu aktywność.
Uosobienie czterech etapów rozwoju animusa:

Ilustr. 93. Pierwszy to mężczyzna - ciało; Tarzan, fikcyjny bohater z dżungli


(grany przez Johnny Weismuller'a).

Ilustr. 94 i 95. Drugi to „romantyczny” XIX-wieczny brytyjski poeta Shelley lub


„człowiek czynu” - Ernest Hemingway, amerykański bohater wojenny, myśliwy,
pisarz i tak dalej.

264
Ilustr. 96. Trzeci to „człowiek słowa” Lloyd George, wielki polityczny mówca.

Ilustr. 97. Czwarty to mądry przewodnik ku


duchowej prawdzie - często projektowany na
Gandhiego.

Jak pokazuje sen, animus często pojawia się w formie grupy męż­
czyzn. Nieświadomość symbolizuje w ten sposób fakt, że animus jest ele­
mentem w większym stopniu kolektywnym niż osobistym. To właśnie
z powodu tej kolektywnej umysłowości kobiety nawykowo odnoszą się
(kiedy przemawia przez nie animus) do „kogoś” lub „do nich”, „do onych”
lub „do każdego”, i w tych okolicznościach ich wypowiedzi często zawie­
rają takie słowa jak: „zawsze”, „powinien”, „należy”.
Bardzo dużo mitów i baśni opowiada o księciu, którego zamienio­
no czarami w dzikie zwierzę lub potwora ocalonego później przez

265
miłość dziewczyny - jest to proces symbolizujący sposób, dzięki
któremu animus podlega uświadomieniu. (W poprzednim rozdziale
dr Henderson pisał już o znaczeniu tego motywu w Pięknej i Bestii).
Bardzo często bohaterce nie wolno zadawać pytań dotyczących jej ta­
jemniczego, nieznanego kochanka i męża; lub spotyka się z nim wy­
łącznie w ciemności i nigdy nie może na niego popatrzeć. Jak z tego
wynika, jedynie poprzez ślepą ufność oraz miłość będzie w stanie
ocalić swojego Oblubieńca. Ale to się nigdy nie udaje. Kobieta zawsze
łamie obietnice, by w końcu odnaleźć kochanka dopiero po długich
i żmudnych poszukiwaniach oraz po wielkich cierpieniach.
Przekładając to na życie codzienne, można powiedzieć, że świa­
doma uwaga, jaką kobieta musi obdarzyć problem swojego animusa,
zabiera dużo czasu i jest związana z wielkim cierpieniem. Jeśli jednak
uświadomi sobie, kim i czym jest jej animus oraz co on jej robi i jeśli
zmierzy się z tymi faktami zamiast pozwalać sobie na opętanie, jej
animus może przekształcić się w nieocenionego wewnętrznego towa­
rzysza, który obdarzy ją takimi męskimi cechami jak: inicjatywa, od­
waga, obiektywizm oraz duchowa mądrość.

Animus tak samo jak anima przedstawia cztery etapy rozwoju. Naj­
pierw pokazuje się jako personifikacja zwyczajnej fizycznej siły, na przykład
jako atletyczny sportowiec lub kulturysta. W kolejnym stadium posiada
już inicjatywę oraz zdolność do zaplanowanego działania. W trzeciej fazie
animus staje się słowem, często objawiając się w formie profesora czy ka­
znodziei. W końcu, w czwartej odsłonie jest wcieleniem sensu. Na tym
najwyższym poziomie staje się (podobnie jak anima) pośrednikiem do­
świadczenia religijnego, przez co życie nabiera nowego znaczenia. Daje
kobiecie duchową stałość, niewidzialne, wewnętrzne wsparcie, które kom­
pensuje jej zewnętrzną miękkość. W swej najbardziej rozwiniętej formie
animus czasami łączy umysł kobiety z duchową ewolucją jej ery i przez to
może sprawić, że w odczuwaniu nowych, twórczych idei jest ona nawet
bardziej receptywna od mężczyzny.
To właśnie z tego powodu w dawnych czasach, w tradycjach wielu
narodów kobiety były wizjonerkami i wyroczniami. Kreatywna śmiałość

266
kobiecego animusa wyraża czasami myśli oraz idee, które stymulują męż­
czyzn do nowych przedsięwzięć.

Wewnętrzny mężczyzna w kobiecej psyche może prowadzić do


małżeńskich kłopotów podobnych do tych wspomnianych w podroz­
dziale o animie. Sprawy stają się szczególnie skomplikowane przez
fakt, że opętanie jednego z partnerów przez animusa (lub animę) może
automatycznie wywrzeć tak irytujący efekt na drugiej osobie, że on
(lub ona) również ulega „opętaniu”. Animus i anima zawsze zmierzają
do ściągnięcia rozmowy w dół, do bardzo niskiego poziomu i do wy­
tworzenia nieprzyjemnej, wybuchowej i emocjonalnej atmosfery.

Ilustr. 98. Indyjska miniatura


pokazującą dziewczynę wpatrującą
się w portret ukochanego.
Kobieta zakochująca się w obrazie
(lub w gwieździe filmowej) to czysta
projekcja animusa rzutowana
na mężczyznę.

9R7
Ilustr. 99. Aktor Rudolf
Valentino (tutaj w filmie
z 1922 roku) stał się za życia
osią projekcji animusa dla
tysięcy kobiet, co trwało
nawet po jego śmierci.

Ilustr. 100. Na pogrzeb


Valentino (1926 rok)
kobiety z całego świata
przesyłały niezliczone
wiązanki kwiatów.

Jak już wcześniej wspomniałam, pozytywna strona animusa


może być personifikowana przez ducha przedsiębiorczości, odwagi,
ufności, a w swej najwyższej formie - duchowej głębi.
Poprzez animusa kobieta może doświadczyć ukrytego procesu
wpływającego na jej kulturową oraz osobistą, obiektywną sytuację.
Może odnaleźć własny sposób na wzmocnienie duchowego podej­
ścia do życia. Kobieta musi znaleźć odwagę oraz wewnętrzną per­
spektywę w odniesieniu do „świętości” jej własnych przekonań.
Tylko wówczas będzie mogła zaakceptować sugestie nieświadomo­
ści, szczególnie gdy będą stały w sprzeczności z opiniami animusa.
Jedynie wówczas dotrą do niej manifestacje Jaźni i będzie w stanie
świadomie zrozumieć ich sens.
JAŹŃ: SYMBOLE PEŁNI

Jeśli jednostka zmagała się na tyle poważnie i odpowiednio długo


z problemem animy (lub animusa), że już częściowo się z nim nie iden­
tyfikuje, nieświadomość ponownie zmienia swój dominujący charakter
i ukazuje się w nowej symbolicznej formie reprezentującej Jaźń - naj­
głębsze jądro psyche. W snach kobiety centrum to personifikuje z re­
guły nadzwyczajna postać kobieca - kapłanka, czarodziejka, matka
ziemia lub bogini przyrody albo miłości. W przypadku mężczyzny
Jaźń manifestuje się jako męski element inicjacyjny lub opiekun (indyj­
ski guru), stary mędrzec, duch natury i tak dalej.
Dwie baśnie ilustrują rolę takiej postaci. Pierwsza pochodzi
z Austrii:

Król rozkazał żołnierzom, by trzymali nocną wartę przy ciele


czarnej księżniczki, na którą rzucono czar. Księżniczka zawsze o pół­
nocy wstawała i zabijała straż. W końcu żołnierz, na którego właśnie
przypadła kolej, uciekł w rozpaczy do lasu. Tam spotkał „starego gita­
rzystę, który był Panem Bogiem”. Wiekowy muzykant powiedział, żeby
się schował w kościele i pouczył, co ma robić, aby czarna księżniczka go
nie dopadła. Dzięki boskiej pomocy żołnierzowi udało się przeżyć
i zbawić księżniczkę oraz ją poślubić.

Oczywiście „stary gitarzysta, który był Panem Bogiem” w psycho­


logicznym rozumieniu jest symboliczną personifikacją Jaźni. Dzięki tej
pomocy ego unika destrukcji i potrafi przezwyciężyć, a nawet zbawić
bardzo niebezpieczny aspekt animy.
Jak już powiedziałam, w psychice kobiety Jaźń przybierze żeńską
postać, co ilustruje druga opowieść - bajka Inuitów:

Samotna dziewczyna po miłosnym zawodzie spotyka czarownika


podróżującego miedzianą łodzią. To Duch Księżyca, który dał ludziom
wszystkie zwierzęta i który również obdarza powodzeniem w łowach.
Czarownik porywa dziewczynę do nieba.

269
Pewnego razu, kiedy Duch Księżyca wyjechał, dziewczyna odwiedza
chatkę znajdującą się w pobliżu domu czarownika. Spotyka tam malutką
kobietę odzianą w „błonę jelitową foki (brodatej)”. Kobieta ostrzega
dziewczynę przed Duchem Księżyca, mówiąc, że ten zamierzają zabić.
( Wygląda na to, iżjest to zabójca kobietpodobny do Sinobrodego). Kobieta
sporządza długą linę, dzięki której dziewczyna może zejść na ziemię
podczas nowiu, gdyż w tym czasie potrafi osłabić Ducha Księżyca.
Kiedy dziewczyna schodzi na dół iprzybywa na ziemię, nie otwiera
oczu tak szybko, jak kazałajej mała kobieta. Z tego powodu zamienia się
wpajęczycę ijuż nigdy nie będzie człowiekiem.

Jak zauważyliśmy, boski muzykant z pierwszej bajki reprezentuje


„starego mędrca” - typową personifikację Jaźni. Jest on podobny do
czarnoksiężnika Medina ze średniowiecznej legendy, lub do greckiego
boga Hermesa. Mała kobieta w jej dziwnym ubraniu z jelit to analo­
giczna postać symbolizująca Jaźń w formie, w jakiej ukazuje się ona
w żeńskiej psyche. Stary muzykant ratuje bohatera przed destruktywną
animą. A mała kobieta chroni dziewczynę przed inuickim „Sinobro­
dym” (który jest jej animusem w formie Ducha Księżyca). W drugim
przypadku sprawy przybrały jednak zły obrót - co jeszcze omówię
później.
Jaźń nie zawsze przybiera formę starego mędrca lub mądrej sta­
ruszki. Te paradoksalne personifikacje są próbami wyrażenia czegoś,
co nie do końca zawiera się w czasie - czegoś, co równocześnie jest
stare i młode. Sen mężczyzny w średnim wieku pokazuje Jaźń ujawnia­
jącą się pod postacią młodego człowieka:

Przejeżdżający ulicą młodzieniec wjechał na koniu do naszego


ogrodu. (W śnie nie było krzaków ani płotu -jak to ma miejsce w rze­
czywistości, zaś ogród był otwarty). Nie mam pewności, czy jeździec
zrobił to celowo, czy też koń poniósł wbrewjego woli.
Stałem na ścieżce prowadzącej do mojejpracowni i z wielką przy
jemnością obserwowałem jego przyjazd. Obraz młodzieńca na pięknym
koniu zrobił na mnie głębokie wrażenie.

270
Koń był niewielkim, dzikim, potężnym zwierzęciem, symbolem
energii (przypominał dzika) o szczeciniastej srebrnoszarej sierści. Chło­
piec przejechał pomiędzy mną a pracownią i domem, zeskoczył z konia
i ostrożnie go odprowadził, uważając by nie stratować grządki z pięk­
nymi czerwonymi i pomarańczowymi tulipanami. Kwiatowa rabata
została całkiem niedawno wykonana i obsiana przez moją żonę (wyda­
rzenie ze snu).

Młodzieniec oznacza Jaźń, a wraz z nią odnowienie życia, krea­


tywną Elan vital i nową duchową orientację, dzięki której wszystko
staje się pełne życia oraz inicjatywy.
Jeśli mężczyzna posłucha wskazówek własnej nieświadomości, to
otrzyma dar, dzięki któremu nużące i bezbarwne życie zamieni się
nagle w bogatą, niekończącą się przygodę pełną twórczych możliwości.
W psychologii kobiety taka sama młoda personalizacja Jaźni może
pojawić się jako niezwykle naturalna, utalentowana dziewczyna.
W tym przypadku śniącą jest kobieta w końcówce czwartej dekady życia:

Stałam przed kościołem i myłam wodą chodnik. Późniejpobiegłam


ulicą dokładnie w tej samej chwili, kiedy z liceum wyszli uczniowie.
Doszłam do rzeki ze stojącą wodą, nad rzeką przerzucono kładkę albo
pień drzewa. Kiedy spróbowałam przejść na drugą stronę, złośliwy
uczeń zaczął skakaćpo kładce tak mocno, że pękła, aja prawie wpadłam
do wody. „Idiota" — krzyknęłam.
Po drugiej stronie rzeki bawiły się trzy dziewczynki ijedna z nich
wyciągnęła rękę, aby mi pomóc. Pomyślałam, że taka mała rączka nie
jest wystarczająco silna, żeby mnie wesprzeć, ale kiedyją chwyciłam, bez
najmniejszego wysiłku udało sięjej wyciągnąć mnie na brzeg po drugiej
stronie.

Śniąca jest osobą religijną, ale według jej snu nie powinna już
dużej pozostawać w Kościele (protestanckim); w istocie straciła moż­
liwość wejścia do niego, chociaż stara się zachować do niego dostęp
> posób możliwie jak najczystszy. Sen twierdzi, że musi teraz prze-

271
Ilustr. 101. W snach mężczyzn personifikacja Jaźni często przyjmuje formę
„Starego Mędrca”. Namalowany przez dr. Junga obraz przedstawia personifika­
cję, która pojawiła się w jednym z jego snów, uskrzydlony starszy mężczyzna-
jak opowiadał Jung - reprezentował „wyższy wgląd”.

kroczyć stojące wody rzeki, a to wskazuje na fakt, że przepływ życia


uległ spowolnieniu z powodu nierozwiązanego problemu z religią.
(Przekroczenie rzeki często symbolizuje obraz gruntownej zmiany
postawy). W interpretacji śniącej uczeń jest personifikacją wcześniej­
szej myśli - a dokładniej sugestią, że mogłaby zaspokoić swoje duchowe
aspiracje, zapisując się do szkoły. Najwyraźniej sen nie podziela tej

272
opinii. Kiedy ośmiela się przekroczyć rzekę, pomaga jej niewielka, lecz
nadnaturalnie mocna personifikacja Jaźni (dziewczynka).
Postać człowieka niezależnie od tego czy stara, czy młoda jest
tylko jednym z wielu sposobów, w jaki Jaźń może przejawiać się
w snach lub w wizjach. Zróżnicowany wiek, jaki przybiera Jaźń, poka­
zuje nie tylko, że towarzyszy nam ona przez całe życie, ale także, że
Jaźń istnieje i przekracza doświadczenie przepływu życia, które kreuje
nasze poczucie czasu.
Z jednej strony Jaźń zupełnie nie mieści się w naszym świado­
mym doświadczeniu czasu (w naszym wymiarze czasoprzestrzeni),
a równocześnie jest zawsze obecna. Co więcej, często pojawia się
w formie, która wskazuje na szczególną wszechobecność; to znaczy
manifestuje się jako gigantyczna, symboliczna postać człowieka,
który obejmuje i zawiera w sobie cały kosmos. Kiedy taki obraz
pojawia się w snach jednostki, możemy mieć nadzieję na twórcze
rozwiązanie jej konfliktu, ponieważ z tą chwilą uaktywnia się jej
życiowe centrum (czyli całość skondensowana do jedności) w celu
pokonania trudności.
Nic zatem dziwnego, że w wielu mitach i religiach pojawia się
postać Człowieka Kosmicznego. Jaźń występuje jako Adam, jako
perski Gajomart lub hinduski Purusza. Postać ta może być nawet
opisana jako podstawowa zasada całego świata. Na przykład staro­
żytni Chińczycy uważali, że zanim cokolwiek zostało stworzone,
istniał kolosalny boski człowiek Pangu, który dał kształt niebu
i ziemi. Kiedy płakał, jego łzy zamieniły się w Żółtą Rzekę
i w rzekę Jangcy; kiedy oddychał, pojawiał się wiatr; kiedy mówił,
słychać było grzmot; a gdy się rozglądał, błyskały pioruny. Kiedy
był w dobrym nastroju, panowała ładna pogoda; a jeśli smutny, to
niebo było zachmurzone. Gdy umarł, rozpad! się na części, a z jego
ciała powstało pięć chińskich świętych gór. Jego głowa stała się
górą T’ai - na wschodzie, tułów został górą Sung w centrum kraju,
jego prawa ręka to góra Heng na północy, a Góra Heng na południu
to ręka lewa. Stopy to góra Hua na zachodzie. Zaś oczy zamieniły
się w słońce i księżyc.

273
Ilustr. 102. Przed­
stawia Lewiatana,
dzieło XVII-wieczne-
go angielskiego
filozofa Tomasza
Hobbes'a (grafika
Abraham Bosse).
Na gigantyczną postać
Lewiatana składają się
wszyscy ludzie
wspólnoty - idealnego
społeczeństwa
Hobbes'a, w którym
lud sam wybiera swoją
władzę (lub suwerena),
stąd korona, miecz
i berło Lewiatana.

Ilustr. 103. Kosmiczny człowiek - gigan­


tyczna, wszechobejmująca postać, która
zawiera w sobie cały wszechświat- jest
powszechną reprezentacją Jaźni w mitach
i snach.
Na ilustracji postać starożytnego
chińskiego Pangu, pokrytego liśćmi,
by zwrócić uwagę na fakt, że Człowiek
Kosmiczny (lub Pierwszy Człowiek)
istniał na podobieństwo roślin
- rósł w przyrodzie.

274
Jak już zauważyliśmy, symboliczne struktury, które wydają się
odnosić do procesu indywiduącji, mają tendencje do opierania się na
motywie liczby 4, takim jak cztery funkcje świadomości lub cztery
etapy animy czy animusa. Widać to również w kosmicznym kształcie
Pangu.
Jeśli chodzi o materiał psychologiczny, to inne kombinacje liczb
pojawiają się jedynie w specyficznych okolicznościach. Naturalną,
a zarazem nieskrępowaną manifestację centrum cechuje czwórnia,
czyli na przykład podział na cztery części lub inna struktura pocho­
dząca z numerycznych serii: 4, 8, 16 i tak dalej. Liczba 16 odgrywa
szczególnie ważną rolę, ponieważ składa się z czterech czwórek.
W naszej Zachodniej cywilizacji idee podobne do Człowieka
Kosmicznego wiążą się z pierwszym człowiekiem Adamem. Istnieje
żydowska legenda mówiąca o tym, że kiedy Bóg tworzył Adama, to
najpierw zebrał czerwony, czarny, biały i żółty pył z czterech krańców
świata, a przez to Adam sięgał od końca do końca świata. Kiedy się schylał,
jego głowa znajdowała się na wschodzie, a stopy na zachodzie. Według
innego żydowskiego przekazu cała ludzkość od samego początku
mieściła się w Adamie, co oznaczało duszę każdej osoby, która kiedy­
kolwiek się urodzi. Dusza Adama była zatem jak knot lampy składający
się z niezliczonych nitek. W tym przykładzie symbol otwarcie wyraża
ideę totalnej jedności wszelkiej ludzkiej egzystencji przekraczającej byt
jednostkowy.
W starożytnej Persji ten sam pradawny Pierwszy Człowiek zwany
Gajomart opisywany był jako wielka postać emitująca światło. Kiedy
umarł, z jego ciała wyskoczyły wszystkie istniejące metale, a z jego
duszy wydostało się złoto. Kiedy jego nasienie padło na ziemię, po­
wstała pierwsza para ludzi w postaci rabarbaru.
Zdumiewające, że chińskiego Pangu również opisywano jako
pokrytego liśćmi w formie rośliny. Być może dlatego, że pierwszego
człowieka uważano za rosnącego samego z siebie - za jednostkę, która
po prostu istniała bez udziału animalnego impulsu czy własnej woli.
Pośród ludzi, którzy wciąż żyją nad brzegami Tygrysu, Adam także
i teraz czczony jest jako ukryta „super dusza” lub jako „duch opiekuń­

275
czy” całej ludzkiej rasy. Ludzie ci powiadają, że Adam pochodzi od
daktylowca - co jest kolejnym powtórzeniem motywu roślinnego.

Na Wschodzie oraz w niektórych kręgach gnostyckich na Zacho­


dzie ludzie dość szybko zauważyli, że Kosmiczny Człowiek był
w większym stopniu wewnętrznym obrazem psychicznym niż kon­
kretną rzeczywistością zewnętrzną. Na przykład: zgodnie z tradycją
hinduską jest on czymś, co żyje wewnątrz każdej jednostki, będąc je­
dyną częścią nieśmiertelną. Ten wewnętrzny Wielki Człowiek zbawia
jednostkę, wyprowadzając ją z kręgu narodzin i cierpienia prowadząc
ją z powrotem do pierwotnego odwiecznego bytu. Ale może uczynić to
tylko wtedy, gdy człowiek rozpozna go i obudzi się ze snu, pozwalając
się poprowadzić.
W symbolicznych mitach starych Indii postać ta znana jest jako
Purusza - imię, które oznacza po prostu „człowieka” lub „osobę”. Pu-
rusza przebywa w sercu każdej osoby, a jednocześnie wypełnia cały
kosmos.
Podług świadectwa wielu mitów Człowiek Kosmiczny jest nie
tylko początkiem, ale także ostatecznym celem wszelkiego życia i ca­
łego stworzenia. Naturą każdego ziarnajest mąka, naturą każdego skarbu
jest złoto, każde pokolenie oznacza człowieka - mówił średniowieczny
uczony Mistrz Eckhart. I jest to niewątpliwie prawda, jeśli spojrzeć na
to z psychologicznego punktu widzenia. Całość wewnętrznej, psy­
chicznej rzeczywistości każdej osoby jest ostatecznie zwrócona
w stronę archetypowego symbolu Jaźni.
Praktycznie rzecz biorąc, oznacza to, że istnienie człowieka nigdy
nie zostanie zadowalająco wyjaśnione w kategoriach poszczególnych
instynktów czy mechanizmów takich jak: głód, władza, seks, walka
o przetrwanie, przedłużenie gatunku i tak dalej. Głównym celem
człowieka nie jest jedzenie, picie itp,, ale bycie człowiekiem. Ponad
i poza tymi popędami nasza psychiczna rzeczywistość służy temu, by
zamanifestować żywą tajemnicę, która może zostać wyrażona jedynie
poprzez symbol, i aby ją wyrazić, nieświadomość często wybiera potęż­
ny obraz Człowieka Kosmicznego.

276
W naszej zachodniej cywilizacji Człowiek Kosmiczny w wielkiej
mierze utożsamiany był z Chrystusem, a na wschodzie z Kryszną lub
z Buddą. W Starym Testamencie ta sama symboliczna postać staje się
„synem człowieczym”, a w późniejszym mistycyzmie żydowskim na­
zywana jest Adamem Kadmonem, Niektóre ruchy religijne późnego
antyku nazywały go po prostu Anthroposem (greckie słowo oznacza­
jące człowieka). Podobnie jak wszystkie symbole tak i ten obraz wska­
zuje na nierozpoznawalną tajemnicę - na ostatecznie niepoznawalny
sens ludzkiej egzystencji.
Jak już zauważyliśmy, niektóre tradycje zakładają, że Człowiek
Kosmiczny jest celem stworzenia, jednak osiągnięcie tego nie powinno
być rozumiane jako ewentualne zdarzenie zewnętrzne. Na przykład
z punktu widzenia hinduizmu nie jest tak, że pewnego dnia zewnętrz­
ny świat rozpuści się w pierwotnym Wielkim Człowieku, ale że ekstra-
wertywna orientacja ego zwrócona w stronę świata zewnętrznego za­
niknie, by zrobić dla Niego miejsce. Dzieje się to w chwili, kiedy ego
zlewa się z Jaźnią. Dyskursywny przepływ wyobrażeń (przechodzący
od jednej myśli do następnej) oraz pragnienia ego (biegnące od jednego
obiektu do kolejnego) uspokajają się wraz ze spotkaniem Wielkiego
Człowieka. W istocie nie wolno zapominać, że zewnętrzna rzeczywi­
stość istnieje dla nas wyłącznie o tyle, o ile postrzegamy ją świadomie
oraz że nie jesteśmy w stanie udowodnić jej „samoistnego” bytu.

Liczne przykłady pochodzące z różnych cywilizacji i z różnych


okresów pokazują uniwersalność symbolu Wielkiego Człowieka. Jego
obraz obecny jest w umysłach ludzi jako odmiana celu lub jako ekspre­
sja podstawowej tajemnicy naszego życia. Ponieważ symbol ten repre­
zentuje coś, co jest pełnią i całkowitością, często bywa postrzegany
jako istota dwupłciowa. W tej formie symbol godzi jedną z najważniej­
szych par psychologicznych przeciwieństw - męskość i kobiecość. Unia
ta często pojawia się także w snach jako para boska, królewska lub
odróżniająca się w inny sposób.
Poniższy sen 47-letniego mężczyzny w dramatyczny sposób poka­
zuje omawiany aspekt Jaźni:

277
Stoję na podwyższeniu i poniżej siebie widzę wielką, piękną
niedźwiedzicę z szorstkim, ale zadbanymfutrem. Stoi na tylnych łapach
i na kamiennej płycie poleruje płaski, owalny, czarny kamień, który
nabiera coraz większego blasku. Nieco dalej lwica z młodym robi to
samo, ale polerowane przez nią kamienie są większe i okrąglejsze. Po
chwili niedźwiedzica zamienia się w grubą, nagą kobietę o czarnych
włosach i ciemnych błyszczących oczach. Zaczynam się zachowywać
w stosunku do niej w sposób erotycznie prowokujący, a ona nagle wyko­
nuje szybki ruch, aby mnie złapać. Przestraszyłem się i uciekam na
rusztowanie (budynku), gdzie byłemjuż wcześniej. Później znajduję się
wśród wielu kobiet, połowa z nich przypomina kobiety z pierwotnych
plemion - mają gęste czarne włosy (jakbyprzekształciły się ze zwierząt),
a druga połowa to nasze kobiety tej samej narodowości co śniący - blon­
dynki lub szatynki. Kobiety pierwotne wysokim tonem śpiewały nie­
zwykle sentymentalną, melancholicznąpieśń. Następnie bardzo elegan­
ckim powozem nadjechał młody mężczyzna. Na głowie miał złotą
koronę wysadzaną lśniącymi rubinami —przedstawiał sobą piękny wi­
dok. Obok niego siedziała młoda kobieta, prawdopodobniejego żona, ale
bez korony. Wydaje się, że to lwica z młodym przemienili się w tę parę.
Należeli do grupy ludzi z epok plemiennych. Teraz wszystkie kobiety
(pierwotne i pozostałe) intonują uroczystą pieśń, zaś królewska karoca
powoli przemieszcza się w kierunku horyzontu.

Wewnętrzne jądro psyche śniącego początkowo pokazuje się jako


ulotna wizja królewskiej pary, która wyłania się z głębin zwierzęcej
natury i pierwotnych (prymitywnych) pokładów nieświadomości.
Niedźwiedzica z początku snu jest odmianą bogini-matki. (Na przy­
kład w starożytnej Grecji Artemida była czczona w formie niedźwie­
dzicy). Polerowany przez niedźwiedzicę, ciemny, owalny kamień
prawdopodobnie symbolizuje najgłębszą istotę śniącego, jego prawdzi­
wą osobowość. Gładzenie i polerowanie kamieni jest dobrze znaną,
niezmiernie starą aktywnością człowieka. W wielu miejscach Europy
znajdowano „święte” kamienie zawinięte w korę i ukryte w jaskiniach.

070
Prawdopodobnie były tam przechowywane przez ludzi epoki kamien­
nej jako depozyty boskich mocy. Współcześnie członkowie niektórych
australijskich plemion aborygeńskich nadal wierzą, że ich zmarli
przodkowie kontynuują życie w kamieniach jako szlachetne i boskie
moce, a jeśli je się pogładzi, to ich moc rośnie (niczym ładowanie elek­
trycznością) z korzyścią dla żywych i umarłych.
Mężczyzna, którego marzenie senne omawiamy, powstrzymywał
się od zawarcia związku małżeńskiego z kobietą. Jego strach przed
złapaniem przez ten aspekt życia kazał mu we śnie uciekać przed ko-
bietą-niedźwiedzicą na platformę obserwatora, skąd bez zaangażowa­
nia mógł pasywnie prowadzić obserwację. Poprzez motyw niedźwie­
dzicy pocierającej kamień nieświadomość stara się pokazać, że powinien
wejść w kontakt z tą stroną życia - to właśnie dzięki tarciom związa­
nym z pożyciem małżeńskim jego wewnętrzna istota może nabrać
kształtu i blasku.
Kiedy kamień zostaje wypolerowany, zaczyna lśnić jak lustro i niedź­
wiedzica może się w nim przejrzeć; co oznacza, że wyłącznie zaakcepto­
wanie przyziemnych kontaktów oraz cierpienia może przekształcić ludzką
duszę w lustro, w którym mogą się przejawić boskie moce. Ale śniący
uciekł na górę - tzn. w pewien rodzaj refleksji, dzięki którym ucieka przed
wyzwaniami życia. Sen pokazuje mu, że uciekając przed codziennymi
wyzwaniami, jedna część jego duszy (jego anima) pozostanie niezróżnico-
wana - ten fakt symbolizuje grupa nieokreślonych kobiet, które dzielą się
na część prymitywniejszą i bardziej cywilizowaną.

Ilustr. 104. Lustro w snach symbolizuje


moc „odzwierciedlania” nieświadomości,
indywidualną obiektywność, przedstawia­
jąc widok, jakiego śniący nigdy wcześniej
nie oglądał. Taki ogląd (który często
wstrząsa i porusza świadomym umysłem)
możliwy jest jedynie dzięki nieświadomo­
ści - jak w przypadku greckiego mitu
o Gorgonie Meduzie, której spojrzenie
zamieniało mężczyzn w kamień.
Meduza odbijająca się na tarczy (Caravaggio
ok. 1597 rok, Uffizi Gallery, Florencja).

279
Pojawiająca się później lwica wraz z synem personifikuje tajemni­
czy impuls wiodący do indywiduacji, na co wskazuje jej praca związana
z zaokrąglaniem kamieni. (Okrągły kamień jest symbolem Jaźni).
Lwica i królewska para to symbole pełni. W symbolice średniowiecza
„kamień filozoficzny” (najznamienitszy symbol pełni człowieka) jest
reprezentowany przez parę lwów lub jako mężczyzna i kobieta podró­
żujący na lwach. Symbolicznie wskazuje to na fakt, że impuls wiodący
ku indywiduacji często pojawia się w zawoalowanej formie - ukryty
w przemożnej namiętności, którą można odczuwać w stosunku do in­
nej osoby. (W istocie namiętność, która wykracza poza naturalną
miarę miłości, ostatecznie wskazuje na tajemnicę stawania się całością,
i właśnie dlatego osoba, która namiętnie się zakochuje, czuje, że scale­
nie się z drugą osobą jest jedynym wartościowym celem w życiu).
Dopóki obraz całości przedstawiony w tym śnie wyraża się
w formie pary lwów, dopóty będzie się zawierać w nieprzepartej na­
miętności. Jednak z chwilą, gdy lwica zamienia się w króla i królową,
pęd ku indywiduacji osiąga poziom świadomej realizacji i może zostać
zrozumiany przez ego jako prawdziwy cel życia.
Przed transformacją lwów w ludzi, jedynie kobiety pierwotne
śpiewały i to w bardzo sentymentalny sposób. Można powiedzieć, że
uczucia śniącego pozostawały na pierwotnym i sentymentalnym po­
ziomie. Żeby jednak uczcić uczłowieczenie lwów, zarówno pierwotne,
jak i cywilizowane kobiety śpiewają hymn pochwalny. Ich wspólna
forma wyrażania uczuć pokazuje, że wewnętrzne rozdzielenie na po­
ziomie zwierzęcym zmieniło się i zostało zastąpione wewnętrzną har­
monią.
Jeszcze jedna personifikacja Jaźni pojawia się w opisie tzw. „ak­
tywnego wyobrażania” pewnej kobiety. (Aktywna wyobraźnia lub ak­
tywne wyobrażanie jest metodą medytacji imaginacyjnej, w której ce­
lowo wchodzi się w kontakt z nieświadomością, nawiązując świadomy
kontakt ze zjawiskami psychicznymi. Aktywna wyobraźnia jest jed­
nym z najważniejszych odkryć Junga. Choć w pewnym sensie jest to
technika porównywalna do wschodnich praktyk medytacji, takich jak
buddyzm Zen czy tantryczna joga lub do zachodnich jak jezuickie

280
Exercitia, to istnieje fundamentalna różnica polegająca na tym, że
medytujący pozostaje w stanie całkowitego opróżnienia z jakiegokol­
wiek celu czy programu. Tak więc medytacja staje się samodzielnym
eksperymentem niezależnej jednostki, co jest odwrotnością do ukie­
runkowanych wysiłków zmierzających do zapanowania nad nieświa­
domością. Nie jest to jednak przestrzeń do wkraczania w szczegółową
analizę aktywnej wyobraźni — jeden z jej opisów Czytelnik może zna­
leźć w pracy Junga pt. „Funkcja transcendentna”).
W trakcie medytacji Jaźń ukazała się kobiecie w postaci jelenia,
który w następujący sposób odezwał się do ego:

Jestem twoim dzieckiem i twoją matką. Nazywają mnie „zwierzę­


ciem łączącym’’, ponieważ wchodząc we wnętrza, łączę ze sobą ludzi,
zwierzęta, a nawet kamienie. Jestem twoim losem lub „obiektywnym
ja”. Moje pojawienie się wybawia cię od chaotycznego, bezsensownego
życia. Płonący w moim wnętrzu ogień pali się w całejprzyrodzie. Kiedy
człowiek utraci ten ogień, staje się egocentryczny, samotny, zdezoriento­
wany i słaby.

Jaźń jest często reprezentowana przez zwierzę, które symbolizuje


naszą instynktowną naturę oraz jej związek z otoczeniem. (To dlatego
w baśniach i mitach występuje tak dużo pomocnych zwierząt). Owa
relacja Jaźni z całą otaczającą przyrodą, a nawet z kosmosem prawdo­
podobnie wynika z tego, że „nuklearny atom” naszej psyche jest w jakiś
sposób splątany z całym światem tak zewnętrznym, jak i wewnętrz­
nym. Wszelkie wyższe manifestacje życia są na swój sposób dostrojone
do otaczającego kontinuum czasoprzestrzennego. Na przykład zwie­
rzęta żywią się określoną karmą, korzystają ze specyficznych materia­
łów do budowy schronień i potrafią oznaczać swoje terytoria. Ich in­
stynktowne wzorce są precyzyjnie dostrojone oraz zaadaptowane do
wszystkich wymienionych obszarów. Również rytmy czasu odgrywają
tutaj własną rolę: wystarczy pomyśleć o tym, że zwierzęta żywiące się
trawą wydają na świat młode dokładnie o tej porze roku, kiedy trawy
są najbujniejsze i najpożywniejsze. Mając to na uwadze, znany zoolog

281
stwierdził, że: „ Wewnętrzność" każdego zwierzęcia sięga daleko w otacza­
jący świat, obejmując psychikę, czas i przestrzeń.
W sposób całkowicie przekraczający ludzkie pojęcie, nasza nie­
świadomość jest analogicznie dostrojona do otoczenia - do naszej
grupy, ogólnie do społeczeństwa, a poza tym do kontinuum czasoprze­
strzeni całej przyrody. Wielki Człowiek Indian Naskapi nie jest wy­
łącznie objawieniem prawd wewnętrznych - udziela także wskazówek
dotyczących miejsca oraz czasu polowania. Myśliwy z plemienia Na­
skapi na podstawie snu tworzy słowa i melodie pieśni, którymi wabi
zwierzęta.
Ale specyficzna pomoc płynąca z nieświadomości nie ogranicza
się wyłącznie do człowieka pierwotnego. Jung odkrył, że marzenia
senne potrafią udzielać potrzebnych wskazówek także współczesnemu
człowiekowi: w odnajdywaniu właściwej drogi, radzeniu sobie z prob­
lemami życia psychicznego oraz w świecie zewnętrznym. Takie przed­
mioty jak drzewo rosnące przed oknem, rower czy samochód lub ka­
mień podniesiony na spacerze mogą dzięki snom urosnąć do rangi
symbolu i nabrać ważnego znaczenia. Jeśli przestaniemy tkwić w bez­
namiętnym, bezosobowym, pozbawionym znaczenia świecie przypad­
ku, a zamiast tego zwrócimy uwagę na nasze sny, możemy wynurzyć
się w naszym własnym świecie pełnym sensownych, potajemnie upo­
rządkowanych zdarzeń.
Jednak zasadniczo nasze sny nie są szczególnie zainteresowane
adaptacją do świata zewnętrznego. W naszej cywilizacji większość
snów zajmuje się rozwojem (za pośrednictwem ego) „właściwej” we­
wnętrznej postawy w stosunku do Jaźni, ponieważ relacja ta jest
o wiele bardziej zaburzona współczesnym sposobem myślenia i zacho­
wania, niż ma to miejsce w przypadku kultur plemiennych. Ludzie
cywilizacji przedpiśmiennych generalnie żyją kierując się głosem pły­
nącym z wewnętrznego centrum, podczas gdy my, z naszą wykorze­
nioną świadomością jesteśmy tak splątani z zewnętrznymi, całkowicie
obcymi kwestiami, że z wielkim trudem przebijają się do nas informa­
cje płynące z Jaźni. Nasz świadomy umysł bezustannie tworzy iluzję
wyraźnie ukształtowanego „realnego”, zewnętrznego świata, co sku­

282
tecznie blokuje inne spostrzeżenia. A jednak dzięki naszej nieświado­
mej naturze jesteśmy w niewytłumaczalny sposób związani ze środo­
wiskiem psychicznym i fizycznym.

Wspomniałam już o fakcie, że Jaźń ze szczególną częstotliwoś­


cią symbolizowana jest formą kamienia szlachetnego i nie tylko.
Przykładem był kamień polerowany przez niedźwiedzicę i lwy.
W licznych snach nuklearne centrum - Jaźń, pojawia się także
w formie kryształu. Matematycznie precyzyjne uporządkowanie
kryształu wywołuje w nas intuicyjne poczucie mówiące o tym, że
nawet w tak zwanej „martwej” materii działa zasada duchowego
ładu. Tak więc kryształ raz po raz oznacza zjednoczenie skrajnych
przeciwieństw - materii i ducha.
Być może kryształy i kamienie są szczególnie trafnie dobranym
symbolem Jaźni ze względu na ich „uporządkowaną” swoistą naturę.
Ludzie często nie potrafią powstrzymać się od zbierania kamieni
o nieco odmiennym kolorze lub kształcie i zatrzymują je, nie wie­
dząc dlaczego. To tak, jakby kamienie zawierały w sobie żywą, fa­
scynującą tajemnicę. Człowiek od niepamiętnych czasów kolekcjo­
nował kamienie i najwyraźniej zakładał, że niektóre z nich
przechowywały siły życiowe wraz z ich wszystkimi zagadkami. Na
przykład starożytni Germanie wierzyli, że duchy zmarłych wciąż
przebywają w kamieniach nagrobnych. Zwyczaj kładzenia kamieni
na grobach mógł częściowo wypływać z symbolicznej idei mówiącej
o tym, że po zmarłej osobie pozostaje coś wiecznego - coś, co naj­
trafniej może reprezentować kamień. Zycie człowieka różni się od
kamienia tak bardzo, jak tylko jest to możliwe, a jednak najgłębsze
jego centrum w dziwny i szczególny sposób jest mu pokrewne (być
może dlatego, że kamień symbolizuje czystą egzystencję, która jest
najdalsza od emocji, uczuć, fantazji i dyskursywnego myślenia
świadomości ego). W tym sensie kamień symbolizuje to, co jest
najprostszym i najgłębszym doświadczeniem - doświadczeniem
czegoś wiecznego - które człowiek może przeżywać w chwilach,
kiedy czuje nieśmiertelność i niezmienność.

283
Ilustr. 105. Jaźń często reprezento­
wana jest w formie pomocnego
zwierzęcia (symbol instynktownej
podstawy psyche). Ilustracja
przedstawia magicznego lisa z bajki
Złoty Ptak braci Grimm.

Ilustr. 106. Hinduski


Bóg - Małpa Hanu-
man. W jego sercu
mieści się dwóch
bogów.

284
Praktycznie we wszystkich cywilizacjach spotykamy się z impul­
sem do budowania kamiennych pomników upamiętniających słynnych
ludzi lub stawiania kamiennych obelisków w miejscach ważnych wyda­
rzeń, co prawdopodobnie również wynika z symbolicznego znaczenia
kamienia. Kamień, który Jakub umieścił w miejscu, gdzie śnił swój
słynny sen lub kamienie kładzione przez zwykłych ludzi na grobach
lokalnych świętych czy bohaterów wskazują na pierwotne źródło,
z którego płyną impulsy wyrażające niemożliwe do przekazania do­
świadczenia związane z symboliką kamienia. Nie dziwi zatem, że
w wielu kultach religijnych kamień oznacza Boga lub wyznacza miejsce
kultu. Najświętszym sanktuarium świata islamskiego jest Kaba - czar­
ny kamień w Mekce, dokąd każdy muzułmanin pragnie odbyć piel­
grzymkę.
Zgodnie z chrześcijańską symboliką eklezjastyczną ’właśnie ten
kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła (Łukasz,
20:17). Alternatywnie bywa nazywany „duchową skałą”, a ta skała
- to był Chrystus (1 Kor. 10:4), z której wypływa woda życia. Śre­
dniowieczni alchemicy poszukujący tajemnicy materii przed rewo­
lucją naukową, mieli nadzieję na odnalezienie w nim Boga lub
przynajmniej na odkrycie boskiej aktywności, wierząc, że tajemnica
znajduje się w słynnym „kamieniu filozoficznym”. Jednak niektórzy
z alchemików wyrażali przeczucie, że ich poszukiwania związane
z kamieniem były symbolem czegoś, co można odnaleźć tylko
w psychice człowieka. Dawny arabski alchemik Morienus powie­
dział: Ta rzecz (kamień filozoficzny) wywodzi się z „ciebie” - „ty”jesteś
tym minerałem, można go odnaleźć w tobie; lub mówiąc dokładniej, oni
(alchemicy) wydobywają go z ciebie. Jeśli to rozpoznasz, miłość i akcep­
tacja ze strony kamienia będzie w tobie rosła. Wiedz o tym, że to praw­
da poza wątpliwością.

285
Ilustr. 107. Kamień od zawsze wykorzystywany był do wykonywania pomni­
ków, jak np. rzeźba głów prezydentów na skale Mount Rushmore (Góra
Rushmore) na zachodzie stanu Południowa Dakota (USA).

Ilustr. 108. Kamień (także


„kamień węgielny”) stanowił
początek i centrum miasta,
zaś miasto (jak pokazuje
średniowieczna mapa)
postrzegano za centrum
świata.

286
Kamień alchemików (lapis) symbolizuje coś, czego nigdy nie moż­
na stracić ani rozpuścić. Jest to coś odwiecznego - coś, co alchemicy
porównywali do mistycznego doświadczenia Boga we wnętrzu własnej
duszy. Zazwyczaj potrzeba do tego przedłużonego cierpienia, w któ­
rym spalają się wszystkie zbędne elementy psychiczne przykrywające
kamień. Jednak pewne głębokie wewnętrzne doświadczenie Jaźni jest
przeżyciem, które przynajmniej raz w życiu zdarza się większości ludzi.
Z psychologicznego punktu widzenia, na prawdziwie religijną postawę
składa się wysiłek zmierzający do odkrycia wyjątkowego doświadcze­
nia, z którym jesteśmy coraz bardziej dostrojeni (jest to istotne, ponie­
waż kamień jest czymś trwałym), dzięki czemu Jaźń staje się wewnętrz­
nym partnerem, ku któremu bezustannie zwraca się uwaga.
Fakt, że najwyższy i najczęstszy symbol Jaźni to obiekt materii
nieożywionej, wskazuje na kolejny obszar badań i spekulacji, jakim jest
wciąż niepoznana relacja pomiędzy tym, co zwiemy „nieświadomą
psyche”, a tym, co nazywamy „materią” - jest to tajemnica, którą stara
się pojąć medycyna psychosomatyczna. Badając to wciąż niezdefinio­
wane i niewyjaśnione połączenie (może się okazać, że „psyche” i „ma­
teria” są w istocie tym samym zjawiskiem obserwowanym z jednej
strony od „wewnątrz”, a z drugiej „od zewnątrz”), dr Jung stworzył
koncepcję synchroniczności. Termin ten oznacza „znaczącą koincyden­
cję” wewnętrznych i zewnętrznych zdarzeń, które same ze sobą nie są
przyczynowo powiązane. Nacisk położony jest na słowo „znaczącą”.
Jeśli na moich oczach rozbije się samolot, a ja w tym czasie
wydmuchuję nos, to taka koincydencja zdarzeń nie ma znaczenia.
Jest to po prostu jedno z nieprzewidzianych zdarzeń, jakie zachodzą
nieustannie. Jeśli jednak zamówię niebieską sukienkę, a sklep przez
pomyłkę dostarczy sukienkę czarną w dniu, w którym umiera jeden
z moich krewnych, będzie to koincydencja znacząca. Te dwa zda­
rzenia nie mają związku przyczynowego, ale mają symboliczny
związek, jaki nasze społeczeństwo wiąźe z czarnym kolorem.
Za każdym razem, gdy dr Jung obserwował w życiu jednostki
taką znaczącą koincydencję (o czym mówiły sny tej osoby), w jej
nieświadomości uaktywniał się archetyp. Ilustruje to przykład

287
czarnej sukienki: w takim przypadku osoba, która ją otrzymuje,
może mieć również sen o śmierci. Wygląda to tak, jakby działający
w tle archetyp manifestował się równocześnie w zdarzeniach we­
wnętrznych i zewnętrznych. Wspólnym mianownikiem jest symbo­
licznie wyrażony przekaz - w tym przypadku wiadomość o śmierci.
Z chwilą, kiedy udaje się nam zauważać, że pewne rodzaje zdarzeń
„lubią” czasami „grupować się”, zaczynamy rozumieć podejście Chiń­
czyków, których teorie filozoficzne, medyczne, a nawet budownictwo
oparte są na „wiedzy” o znaczących koincydencjach. Klasyczne chińskie
teksty nie dopytują o przyczynowość - co jest spowodowane czym, ale
raczej co z czym „lubi się” wydarzać. Można zauważyć, że bardzo po­
dobny motyw leży u podstaw astrologii, i że w analogiczny sposób
liczne cywilizacje zależały od porad wyroczni oraz zwracania uwagi na
znaki czy wróżby. Są to próby wyjaśnienia koincydencji innych niż
związki zależne w prostej linii od przyczyny i skutku.

Tworząc koncepcję synchroniczności, dr Jung nakreślił sposób,


w jaki możemy zagłębić się w interrelację psyche i materii. Dokładnie
w stronę takiej relacji wydaje się zwracać symbol kamienia. Jest to
jednakże nadal kwestia całkowicie otwarta i niedostatecznie zbadana,
z którą muszą radzić sobie przyszłe pokolenia psychologów i fizy­
ków.
Może się wydawać, że rozważania o synchroniczności odciągnęły
mnie od głównego wątku, ale czuję, że potrzebne jest przynajmniej
krótkie wprowadzenie w tym temacie, ponieważ jest to jungowska hi­
poteza brzemienna w przyszłe możliwości badawcze oraz stosowanie.
Ponadto: zdarzenia synchroniczne niemal niezmiennie towarzyszą
krytycznym fazom procesu indywiduacji. Jednak zbyt często przecho­
dzą niedostrzeżone, ponieważ jednostka nie dowiedziała się, jak zwra­
cać uwagę na takie koincydencje i jak odnajdywać ich znaczenie w re­
lacji do symboliki jej marzeń sennych.

288
STOSUNEK DO JAŹNI

W dzisiejszych czasach coraz więcej ludzi, zwłaszcza mieszkań­


ców wielkich miast, cierpi z powodu przerażającej pustki i nudy, jakby
czekali na coś, co nigdy nie nadchodzi. Filmy, telewizja, oglądanie
sportu i polityczne napięcia mogą na chwilę zająć ich uwagę, ale bez­
ustannie wyczerpani i rozczarowani muszą wracać do pustkowia
własnego życia.
Jedyna przygoda, która wciąż przedstawia wartość dla współczes­
nego człowieka, spoczywa w wewnętrznej sferze nieświadomej psyche.
Nie bardzo o tym wiedząc, właśnie ta idea kieruje ludzi ku ćwiczeniu
jogi czy stosowaniu innych wschodnich praktyk. Nie stoi jednak za
tym prawdziwie nowa przygoda, ponieważ bez docierania do własnego
wewnętrznego, życiowego centrum doświadcza się tego, co znają już
Hindusi lub Chińczycy. Jakkolwiek wschodnie metody faktycznie po­
magają w koncentracji umysłu i zwróceniu go do wnętrza (i jest to
procedura w pewnym sensie podobna do introwersji w praktyce anali­
zy), to jednak występuje tutaj istotna różnica. Jung samodzielnie i bez
niczyjego wsparcia rozwinął sposób dochodzenia do wewnętrznego
centrum oraz nawiązywania kontaktu z żywą tajemnicą nieświadomo­
ści. To jest całkowicie inna jakość niż podążanie przetartym szlakiem.
Wysiłek polegający na obdarzaniu żywej realności Jaźni stalą
ilością codziennej uwagi, jest jak próbowanie równoczesnego życia na
dwóch poziomach lub w dwóch różnych światach. Człowiek - jak
wcześniej - zajmuje się codziennymi sprawami, ale jednocześnie pozo-
staje uważny na wskazówki oraz znaki pochodzące zarówno ze snów,
jak i z wydarzeń zewnętrznych, z których korzysta Jaźń, aby symboli­
zować swe intencje - kierunek, w którym zmierza nurt życia.
Starożytne chińskie teksty opisujące ten rodzaj doświadczenia
często korzystają z porównania do kota czatującego przy dziurce,
z której wychodzą myszy. Jeden z tekstów mówi, że nie powinno się
dopuszczać przeszkadzających myśli, ale uwaga nie może być ani za­
nadto skupiona, ani zbyt ospała. Uzyskuje się wówczas najwłaściwszy
poziom percepcji.

289
Jeśli ćwiczy się stosownie do tych zasad... 2; czasem pojawią się
efekty, i kiedy przyczyna dojrzeje do zaowocowania, niczym dojrzały
melon, który samoistnie opada, wszystko, co da się dotknąć lub z czym
zostanie nawiązany kontakt, może wywołać najwyższe oświecenie
jednostki. Jest to chwila, kiedy praktykujący będzie jak pijący wodę,
który nie wie, czyjest ona chłodna czy ciepła. Uwalnia się od wszelkich
wątpliwości i doświadcza wielkiej szczęśliwości podobnej do tej, jaka
płynie ze spotkania z własnym ojcem na rozstajach dróg.

Tak więc płynąc w nurcie codziennego życia, odkrywa się ekscy­


tującą wewnętrzną przygodę - a ponieważ jest ona wyjątkowa dla
każdej osoby, nie można jej ani skopiować, ani ukraść.
Istnieją dwa powody, dla których człowiek traci kontakt z regulu­
jącym ośrodkiem własnej duszy. Jeden z nich polega na tym, że kon­
kretny instynktowny popęd lub naładowany emocjami obraz może go
zawieźć w jednostronność, która pozbawia równowagi. Zdarza się to
także zwierzętom - na przykład podniecony jeleń całkowicie zapomi­
na o głodzie i bezpieczeństwie. Taka jednostronność oraz wynikająca
z niej utrata równowagi budzi wielkie obawy wśród ludów pierwotnych,
którzy ten stan nazywają „utratą duszy”. Kolejne zagrożenie prowadzą­
ce do utraty równowagi, to nadmierne pogrążanie się w fantazjach,
które zazwyczaj bezwiednie krążą wokół określonych kompleksów.
W rzeczywistości fantazjowanie pojawia się właśnie po to, żeby połą­
czyć człowieka z kompleksami. Jednocześnie fantazje zaburzają kon­
centrację oraz kontinuum świadomości.
Druga przeszkoda wynika z nadmiernej konsolidacji świadomości
- ego i jest dokładnym przeciwieństwem pierwszej. Chociaż zdyscy­
plinowana świadomość jest niezbędna przy wykonywaniu zadań zwią­
zanych z cywilizacją (wiemy, co się wydarzy, kiedy pogrążony w ma­
rzeniach zawiadowca stacji zapomni o obowiązkach), to jednak ma ona
poważną wadę polegającą na tendencji do blokowania percepcji impul­
sów oraz wiadomości płynących z centrum. To dlatego tak wiele snów
współczesnych ludzi krąży wokół tematu odzyskiwania tej wrażliwości,

290
usiłując skorygować świadomą postawę wobec centrum nieświadomo­
ści, czyli Jaźnu

Ilustr. 109. Zimowy krajobraz pędzla niemieckiego artysty Caspara Friedricha.


Malowane krajobrazy wyrażają zazwyczaj niedefiniowalne „nastroje” - podobnie
jest z symbolicznymi obrazami w snach.

Wśród mitologicznych obrazów Jaźni można znaleźć znaczące


podkreślanie czterech stron świata. Na wielu rysunkach Wielki Czło­
wiek przedstawiany jest w środku okręgu podzielonego na cztery części,
iby określić strukturę tego porządku będącego reprezentacją „jądra
atomu” ludzkiej psyche - której esencja nie jest nam znana, Jung korzy-
t il z hinduskiego słowa mandala (magiczny krąg). W tym kontekście
■>>rcsujące jest, że łowca z plemienia Naskapi obrazowo przedstawiał
"I kiego Człowieka niejako kształt ludzki, ale jako obraz mandali.
Naskapi doświadczają wewnętrznego centrum bezpośrednio
naiwnie - bez pomocy religijnych rytuałów lub doktryn. Inne spo-
' iiości korzystają z motywu mandali, żeby odzyskać utraconą, we-
wnę lizną równowagę. Na przykład: Indianie Nawaho przy pomocy
, > linków z piasku w formie mandali starają się przywrócić chorej

291
osobie harmonię w kontakcie z sobą oraz z kosmosem — i poprzez i>
odzyskują jej zdrowie.
Podobne obrazy wykorzystuje się na Wschodzie do konsolidai p
wnętrza jednostki lub do łatwiejszego zanurzenia się w głębokiej mi
dytacji. Kontemplacja mandali ma przynieść wewnętrzny pokój - po
czucie, że życie odnalazło swoje znaczenie oraz porządek. Mandalu
przekazuje to uczucie również wówczas, gdy spontanicznie pojawia się
w snach współczesnego człowieka nieznajdującego się pod wpływem
wschodnich religii i nieznającego ich. Być może w takich przypadkach
pozytywny efekt jest nawet większy, ponieważ wiedza i tradycja czasa­
mi zamazuje, a nawet blokuje spontaniczne doświadczenie.

Ilustr. 110. Malar­


stwo na piasku
Indian Nawaho
(mandala) jest
rytuałem uzdrawia­
nia, podczas którego
pacjent siedzi na
mandali usypanej
z kolorowego piasku.

Ilustr. 111. Plan rysunku z piasku, pacjent musi okrążyć


mandalę, zanim wejdzie do wewnątrz.

292
I',/ vldad spontanicznie tworzonej mandali pojawia się w następu-
|| » nic 62-letniej kobiety. Mandala ukazała się tutaj jako preludium
,k> i ■■ -. i j fazy życia, w której kobieta była bardzo twórcza:

Wprzyćmionym świetle obserwuję krajobraz. W tle widzę wzno-


i r.i/cy się, a następnie już uformowany łańcuch wzgórz. Wzdłuż linii
•• górzporusza się czworokątny dysk, który świecijak złoto. Napierw-
< ■ ym planie widzę ciemną, zaoraną ziemię z kiełkującymi zbożami.
Niespodziewanie zauważam okrągły stół z szarą kamienną płytą na
•.■orze i w tej samej chwili czworokątny dysk ląduje na stole. Opuścił
wzgórze i przemieścił się, ale nie wiem, jak to zrobił ani dlaczego.

Pejzaże w marzeniach sennych (a także w sztuce) często symboli-


ją niemożliwy do wyrażenia nastrój. W tym śnie przyćmione światło
I i jjobrazu wskazuje na to, że przymglona została ostrość codziennej
wiadomości. Teraz może odsłonić swoje światło „wewnętrzna natura”,
i dlatego czworokątny dysk zaczyna być widoczny na horyzoncie. Do-
lychczas symbol Jaźni - dysk, był głównie intuicyjną ideą na psychicz­
nym horyzoncie śniącej, ale obecnie sen przesunął jego pozycję i stał
się centrum krajobrazu jej własnej duszy. Zasadzone dawno temu ziar­
no zaczyna kiełkować - śniąca od bardzo dawna zwracała baczną
uwagę na swoje sny i teraz ta praca zaczyna przynosić owoce. (Przypo­
minam o wspominanym wcześniej związku pomiędzy symbolem
Wielkiego Człowieka a światem roślin). Złoty dysk przesuwa się nagle
na „prawą” stronę - stronę, gdzie rzeczy są uświadamiane.
Z psychologicznego punktu widzenia, pośród wielorakich okre­
śleń, „prawy” często oznacza stronę świadomości, adaptacji („prawo”,
„uprawniona”), podczas gdy „lewo” stanowi sferę nieoswojonych oraz
nieświadomych reakcji, a czasem nawet coś „złowrogiego”.
W końcu złoty dysk zwalnia i zatrzymuje się - co znaczące - na
okrągłym kamiennym stole. Znalazł swoje stałe miejsce.

Jakpokaże w dalszej części książki Aniela Jaffe, okrągłość (motyw


mandali) ogólnie symbolizuje naturalną pełnię, podczas gdy forma

293
czworoboczna reprezentuje realizację tego faktu w świadomości.
W marzeniu sennym „kwadratowy dysk” spotyka się z „okrągłym
stołem”, zatem doświadczenie centrum znajduje się już w zasięgu ręki.
Okrągły stół, nawiasem mówiąc, jest dobrze znanym symbolem pełni
i odgrywa ważną rolę w mitologii. Na przykład okrągły stół króla Ar­
tura, którego obraz jest odmianą stołu Ostatniej Wieczerzy.
W istocie, kiedy człowiek autentycznie kieruje się ku wnętrzu
i stara się poznać samego siebie nie poprzez niekończące się refleksje
krążące wokół własnych subiektywnych myśli, ale dzięki podążaniu
za przejawami obiektywnej natury występującymi w formie 'snów
i fantazji - prędzej czy później wyłoni się Jaźń. Wówczas ego odnaj­
dzie wewnętrzną moc, która zawiera w sobie niezliczone możliwości
odnowy.
Pojawia się tu jednak wielka przeszkoda, o której dotychczas
wspominałam jedynie pośrednio. Polega ona na tym, że każda perso­
nifikacja nieświadomości - cień, anima, animus i Jaźń - posiadają za­
równo jasny, jak i ciemny aspekt.
Widzieliśmy wcześniej, że cień może być nikczemny lub zły, gdy
funkcjonuje jako instynktowny popęd, który trzeba przezwyciężyć.
Może być także cennym impulsem rozwojowym, za którym powinno
się podążać. Tak samo anima i animus posiadają dwojaki aspekt: mogą
przyczynić się do do życiodajnego rozwoju osobowości oraz twórczości
lub powodować petryfikację i faktyczną śmierć. I nawet Jaźń - wszech-
obejmujący symbol nieświadomości, działa ambiwalentnie, na przykład
w bajce eskimoskiej (str. 270), kiedy „mała kobieta” ratuje bohaterkę
przed Duchem Księżyca, w rzeczywistości zamieniają w pajęczycę.
Ciemna strona Jaźni jest najniebezpieczniejsza, ponieważ posiada
największą moc w obrębie psyche. Może „pchnąć” ludzi do zachowań
megalomańskich czy innych złudnych fantazji, które przechwytują
i „opętują” ludzi. Osoba w takim stanie przy wciąż rosnącym entuzja­
zmie uważa, że pojęła i rozwiązała wielkie kosmiczne zagadki, przez
co traci wszelki kontakt z ludzkim wymiarem rzeczywistości. Miaro­
dajną oznaką tej przypadłości jest utrata poczucia humoru oraz zanik
kontaktów społecznych.

294
I il więc pojawienie się Jaźni może nieść wielkie niebezpieczeń-
■ •■ Hi wiadomego ego człowieka. Jej podwójny aspekt pięknie ilu-
ii <■ i. u -, liska baśń Tajemnica Łaźni Badgerd-.

Wielki i szlachetny książę Hatim Tai otrzymał od swego króla


ki:, luz zbadania tajemniczej Łaźni Badgerd (Pałac Nieistnienia).

Kiedy po licznych i niebezpiecznych przygodach bohater dotarł na


miejsce, dowiedział się, że nikt stamtądjeszcze nie wrócił. Książęjednak
uparł się, by iść dalej.
Przy wejściu powitał go trzymający lustro golibroda, który wpro­
wadził go do łaźni. Kiedy tylko książę wszedł do wody, rozległ się po­
tężny grzmot, zrobiło się całkowicie ciemno, a golibroda zniknął, zaś
woda z wolna zaczęła podnosić swójpoziom.
Hatim przez cały czas desperacko pływał aż do chwili, gdy woda
nie zaczęła sięgać kopuły będącej dachem łaźni. Pomyślał, żejestjuż po
nim. Zaczął się modlić i uczepił się kamienia wieńczącego kopułę. Wów­
czas ponownie zagrzmiało i wszystko się zmieniło - Hatim znalazł się
sam na pustyni.
Po długiej, pełnej cierpienia wędrówce dotarł do pięknego ogro­
du, gdzie w samym środku stał krąg kamiennych postaci. W centrum
kręgu Z rzeźb zobaczył papugę w klatce, a ponad sobą usłyszał głos,
który mówił: „Ach bohaterze, pewnie nie ujdziesz żywy z tej łaźni.
Dawno temu Gajomart (Pierwszy Człowiek) znalazł olbrzymi
diament, który świecił jaśniej od słońca i księżyca. Postanowił go
ukryć tam, gdzie nikt go nie odnajdzie, i dlatego zbudował tę ma­
giczną łaźnię (żeby nikt go nie znalazł). Papuga, którą tutaj wi­
dzisz, jest częścią tych czarów. Ujej nóg, na złotym łańcuchu leży
złoty łuk i strzała. Skorzystaj z luku, aby zastrzelićpapugę. Możesz
próbować trzy razy. Jeśli, trafisz, klątwa zostanie zdjęta; jeśli nie,
zamienisz się w kamień jak inni śmiałkowie”.
Hatim strzelił po raz pierwszy i nie trafił. Jego nogi zamieniły się
w kamień. Spudłował także, strzelając drugi raz, po czym skamieniał
aż do piersi. Z.a trzecim razem po prostu zamknął oczy i z okrzykiem:
„Bógjest wielki” — strzelił na oślep.

295
Tym razem trafił. Nagle zagrzmiało i zakurzyło się. Kiedy opadł
pył, na miejscu papugi znajdował się ogromny diament, a wszystkie po­
sągi zamieniły się w ludzi, którzy dziękowali mu za wybawienie.

Czytelnik rozpozna w tej opowieści symbole Jaźni: są to Pierwszy


Człowiek (Gajomart), okrągły budynek w kształcie mandali, centralny
kamień oraz diament. Jednak diament otacza niebezpieczeństwo. De­
moniczna papuga oznacza złego ducha naśladownictwa, który sprawia,
że człowiek nie trafia do celu i psychologicznie kamienieje.
Jak już wcześniej wskazywałam, proces indywiduacji wyklucza
papuziowe naśladownictwo. Raz za razem ludzie na całym świecie
próbują kopiować „zewnętrzne” zachowania rytualne swoich wielkich
pierwotnych nauczycieli - Chrystusa czy Buddy lub jakiegoś innego
mistrza - i z tego powodu podlegają „petryfikacji”. Podążanie śladem
wielkiego duchowego nauczyciela nie oznacza, że trzeba kopiować lub
odgrywać wzorzec procesu indywiduacji jakim podążał mistrz. Chodzi
o to, że powinniśmy próbować przeżyć nasze życie z taką samą szcze­
rością i oddaniem, jak działo się to w jego przypadku.
Szybko znikający golibroda z lustrem symbolizuje dar refleksji,
który Hatim traci w chwili, kiedy jest mu najbardziej potrzebny. Pod­
noszące się wody reprezentują ryzyko utonięcia w nieświadomości
i zagubienie we własnych emocjach. Żeby zrozumieć symboliczne
wskazówki nieświadomości, trzeba pozostać w emocjonalnym kontak­
cie z samym sobą i nie opuszczać siebie, lub nie wychodzić „poza siebie”.
Kluczową sprawą jest, aby ego kontynuowało normalny sposób funk­
cjonowania. Mogę otworzyć się na odbiór ważnych treści oraz procesów
nieświadomości tylko wówczas, gdy pozostanę zwyczajnym, czyli
świadomym własnych braków człowiekiem. Ale jakżeż człowiek może
wytrzymać napięcie wynikające z poczucia jedności z całym wszech­
światem, wiedząc, że jednocześnie jest tylko marnym, ziemskim
stworzeniem? Jeśli z jednej strony gardzę sobą uznając, że co najwyżej
dorastam do statystycznej średniej, zaś moje życie nie ma znaczenia
i nie jest warte dalszego ciągu? Z drugiej jednak strony, jeśli czuję się
częścią czegoś znacznie większego, to co ma mnie dalej trzymać na tej

296
•'*’ I i /cezywiście niezmiernie ciężko jest utrzymać owe wewnętrz-
I >i / > . iw icństwa w zjednoczeniu, bez popadania w jedną z dwóch
njności.

I lustr. 112. Uczucie nudy i apatii, na które często cierpią mieszkańcy współcze-
tiych miast, tylko częściowo jest kompensowane filmami przygodowymi czy
U 'Zrywkami zabijającymi czas. Jung podkreślał, że jedyną prawdziwą przygodą
icdnostki jest eksploracja własnej nieświadomości. Ostatecznym celem takich
i poszukiwań jest uformowanie harmonijnej oraz zrównoważonej relacji z Jaźnią.

Ilustr. 113. Obrazy okrągłej mandali pokazują to znakomite zrównoważenie -


ucieleśnia to np. struktura nowoczesnej katedry w Brasilii.

297
Ilustr. 114 i 115. Obrazy ilustrują sen o złotym czworoboku (namalowane przez
śniącą ten sen). Motyw mandali pokazuje się jako czworokąt, a nie okrąg.
Formy czworoboczne symbolizują zazwyczaj świadomą realizację wewnętrznej
pełni. Pełnia reprezentowana jest najczęściej formami okrągłymi
takimi jak okrągły stół, który również pojawia się w śnie.

Ilustr. 116. Pokutująca Magdalenapatrzy w lustro (obraz Georges de la Tour z XVII


wieku). Tutaj, podobnie jak w baśni o Łaźni Badgerd, lustro symbolizuje bardzo
potrzebną umiejętność prawdziwego spojrzenia do wewnątrz - „refleksji”.

298
11*011 < ZNY aspekt jaźni

< >giomny wzrost populacji szczególnie widoczny w wielkich mia-


«U< l< nieuchronnie wpływa na nas przygnębiająco. Myślimy: No cóż,
i, 1/1 ■■ żyłko istotą tego czy innego rodzaju, żyjącąpod takim, a takim adre-
H h jak tysiące innych ludzi. Jeśli niektórzy z nich zostaną zabici, czy to
,« ' dudek zmienia? I takjest zbyt wielu ludzi na świecie. I kiedy czytamy
l r .ecie o śmierci niezliczonych nieznanych osób, które osobiście nie
i.; dla nas znaczenia, to jeszcze bardziej wzrasta poczucie, że nasze
ił- nic nie znaczy. To właśnie w takiej chwili uwaga skierowana na

tn< .wiadomość przynosi największą pomoc, ponieważ sny pokazują,


w jaki sposób każdy szczegół życia przeplata się z najistotniejszymi
> żarzeniami.
Choć teoretycznie doskonale zdajemy sobie sprawę, że wszystko
Jeży od jednostki, to dzięki snom staje się to namacalnym faktem,
• /.ego każdy może osobiście doświadczyć. Czasami odnosimy niepo­
hamowane wrażenie, że Wielki Człowiek czegoś od nas chce oraz że
wyznaczył nam wyjątkowe zadania. Nasza reakcja na to doświadcze­
nie, jak również poważne traktowanie własnej duszy mogą pomagać
w dostępie do siły potrzebnej, by płynąć pod prąd kolektywnych prze­
konań.
Oczywiście nie zawsze jest to przyjemne zadanie. Na przykład:
zamierzasz się wybrać w najbliższą niedzielę z przyjaciółmi na wy­
cieczkę, ale później zabrania ci tego sen, który domaga się, żebyś za­
miast tego zajął się twórczym działaniem. Jeśli słuchasz swojej nie­
świadomości i jesteś jej posłuszny, musisz oczekiwać ciągłych zaburzeń
swoich świadomych planów. Twoja wola będzie się krzyżować z innymi
intencjami - intencjami, którym musisz się podporządkować, a przy­
najmniej poważnie brać je pod uwagę. Dlatego właśnie zobowiązanie
związane z procesem indywiduacji jest w pewnej mierze częściej od­
czuwane jako brzemię niż bezpośrednio doświadczane błogosławień­
stwo.
Święty Krzysztof, patron wszystkich podróżników, jest trafnym
symbolem tego doświadczenia:

299
Ilustr. 114 i 115. Obrazy ilustrują sen o złotym czworoboku (namalowane przez
śniącą ten sen). Motyw mandali pokazuje się jako czworokąt, a nie okrąg.
Formy czworoboczne symbolizują zazwyczaj świadomą realizację wewnętrznej
pełni. Pełnia reprezentowana jest najczęściej formami okrągłymi
takimi jak okrągły stół, który również pojawia się w śnie.

Ilustr. 116. Pokutująca Magdalena-patrzy w lustro (obraz Georges de la Tour z XVII


wieku). Tutaj, podobnie jak w baśni o Łaźni Badgerd, lustro symbolizuje bardzo
potrzebną umiejętność prawdziwego spojrzenia do wewnątrz - „refleksji”.

298
/NY ASPEKT JAŹNI

1 Igrnmny wzrost populacji szczególnie widoczny w wielkich mia-


H<hli uh ochronnie wpływa na nas przygnębiająco. Myślimy: No cóż,
' istotą tego czy innego rodzaju, żyjącąpod takim, a takim adre-
..fai tysiące innych ludzi. Jeśli niektórzy z nich zostaną zabici, czy to
tek zmienia? I takjest zbyt wielu ludzi na świecie. I kiedy czytamy
' > ' ■ ■ ie o śmierci niezliczonych nieznanych osób, które osobiście nie
h ' dla nas znaczenia, to jeszcze bardziej wzrasta poczucie, że nasze
) i< nic nie znaczy. To właśnie w takiej chwili uwaga skierowana na
iii .wiadomość przynosi największą pomoc, ponieważ sny pokazują,
w i ii i sposób każdy szczegół życia przeplata się z najistotniejszymi
Li r żeniami.
Choć teoretycznie doskonale zdajemy sobie sprawę, że wszystko
• deży od jednostki, to dzięki snom staje się to namacalnym faktem,
> go każdy może osobiście doświadczyć. Czasami odnosimy niepo-
li itnowane wrażenie, że Wielki Człowiek czegoś od nas chce oraz że
wyznaczył nam wyjątkowe zadania. Nasza reakcja na to doświadcze­
nie, jak również poważne traktowanie własnej duszy mogą pomagać
w dostępie do siły potrzebnej, by płynąć pod prąd kolektywnych prze­
konań.
Oczywiście nie zawsze jest to przyjemne zadanie. Na przykład:
zamierzasz się wybrać w najbliższą niedzielę z przyjaciółmi na wy­
cieczkę, ale później zabrania ci tego sen, który domaga się, żebyś za­
miast tego zajął się twórczym działaniem. Jeśli słuchasz swojej nie­
świadomości i jesteś jej posłuszny, musisz oczekiwać ciągłych zaburzeń
swoich świadomych planów. Twoja wola będzie się krzyżować z innymi
intencjami - intencjami, którym musisz się podporządkować, a przy­
najmniej poważnie brać je pod uwagę. Dlatego właśnie zobowiązanie
związane z procesem indywiduacji jest w pewnej mierze częściej od­
czuwane jako brzemię niż bezpośrednio doświadczane błogosławień­
stwo.
Święty Krzysztof, patron wszystkich podróżników, jest trafnym
symbolem tego doświadczenia:

299
Legendapowiada, że odczuwał arogancką dumę ze swojej ogromnej
fizycznej siły i chciał służyćjedynie najpotężniejszym. Najpierw służył
królowi, lecz wkrótce zauważył, że król boi się diabła. Opuścił więc
króla i został pomocnikiem diabła. Pewnego dnia odkrył, że diabeł boi
się krucyfiksu, postanowił zatem służyć Chrystusowi, o ile go znajdzie.
Podążając za radą kapłana, czekał na Chrystusa, przeprawiając
wędrowców przez rzekę. Przez wiele lat pomógł rzeszom ludzi przejść
na drugą stronę. Alepewnego razu w ciemną, burzową noc o przeniesie­
nie na drugi brzegpoprosiło go dziecko. Z największą łatwością Święty
Krzysztofpodniósł dziecko na ramiona, jednak idąc, z każdym krokiem
zwalniał, ponieważ ładunek stawał się coraz cięższy. Kiedy doszedł do
środka nurtu, wydawało mu się, jak gdyby dźwigał cały wszechświat.
Zrozumiał wtedy, że niósł na ramionach Chrystusa, który odpuścił mu
wszystkie grzechy i podarował życie wieczne.

To cudowne dziecko jest


symbolem Jaźni, która dosłow­
nie „dociska” zwykłego czło­
wieka, choć przecież jest jedyną
rzeczą, która potrafi go zbawić.
Na wielu dziełach sztuki mały
Jezus pokazywany jest jako kula
ziemska lub pojawia się razem
z nią. Ten motyw wyraźnie
oznacza Jaźń, ponieważ zarów­
no dziecko, jak i kula są uniwer­
salnymi symbolami całkowito­
ści (pełni).

Ilustr. 117. Św. Krzysztof i Jezus


w wizji Hieronima Boscha
(ok. 1500 r.)

300
I ik widać, kiedy ktoś stara się słuchać głosu nieświadomości,
; i roć nie będzie mógł robić wyłącznie tego, co mu się podo-
(•< \l< równie często nie będzie także robić tego, co inni chcą od
||ł| y od niej. Na przykład: wielokrotnie zdarza się, że musimy
<..I.I/k iić się od swojej grupy - rodziny, partnera czy innych związ-

k"- aby odnaleźć siebie. To dlatego z pewnością usłyszymy, że


/ tjmowanie się nieświadomością sprawia, iż ludzie stają się aspo-
li . ... i egocentryczni. Z zasady nie jest to prawdą, ponieważ wy-
• ępuje tutaj mało jeszcze znany czynnik związany z tą postawą -
k■ >lt ktywny (albo moglibyśmy nawet powiedzieć - społeczny) aspekt
I.«/ n i.
Z praktycznego punktu widzenia czynnik ten ujawnia się
w laki sposób, że osoba podążająca przez dłuższy czas za swoimi
nami odkrywa, iż często przejmuje się związkami z innymi ludźmi.
Sny mogą ostrzegać ją przed zbytnim zaufaniem określonej osobie
.i tbo może śnić o pożądanym i miłym spotkaniu z kimś, kogo nigdy
wcześniej świadomie nie dostrzegała.
Jeśli sen wybrał obraz jakiejś osoby w wyżej wspomniany spo­
sób, możliwe są dwie interpretacje. Po pierwsze: postać może być
projekcją, co znaczy, że obraz tej osoby jest symbolem wewnętrzne­
go aspektu osoby śniącej. Na przykład można śnić marzenie senne
o nieuczciwym sąsiedzie, ale sąsiad występujący w śnie przedstawia
obraz nieuczciwości śniącego. Odkrycie, w jakich konkretnie ob­
szarach śniący jest nieuczciwy, stanowi zadanie interpretacji snu.
(Jest to interpretacja na poziomie subiektywnym).
Ale czasami zdarza się, że sny całkiem szczerze mówią coś
o innych. W ten sposób nieświadomość gra rolę, która daleka jest
od pełnego zrozumienia. Podobnie jak wszystkie wyższe formy ży­
cia człowiek w znaczącym stopniu zestrojony jest z otaczającymi go
żywymi istotami. Instynktownie, czyli zupełnie niezależnie od
swych świadomych myśli na temat innych osób, zauważa ich cier­
pienia i problemy, pozytywne oraz negatywne cechy czy wartości.

301
Ilustr. 118. Osiągnięcie psychologicznej dojrzałości jest zadaniem indywidual­
nym - i staje się dzisiaj coraz trudniejsze, gdyż indywidualność człowieka jest
zagrożona przez powszechny konformizm. Pokaz szwajcarskich sportowców
dostarcza obrazu zbiorowego poddawania dyscyplinie.

Ilustr. 119. Meister


von Mefikirch:
Christophorus
- XVI-wieczny
obraz przedstawiają­
cy św. Krzysztofa
niosącego Chrystusa
w postaci boskiego
dziecka (które jest
otoczone kulą świata
- mandalą oraz
symbolem Jaźni).
Ciężar ten symboli­
zuje „wagę” zadania,
jakim jest indywidu-
acja. Rola św.
Krzysztofa jako
patrona podróżują­
cych odzwierciedla
jego związek
z ludzką potrzebą
podróżowania
ścieżką do psychicz­
nej pełni.

302
Nasze sny pozwalają zauważać wrażenia podprogowe pokazując,
p one na nas wpływ. Kiedy ktoś mi się śni w przyjemny sposób,
HU '' 1 bez interpretacji snu będę bezwiednie patrzeć na tę osobę
- ", kszą ciekawością. Z uwagi na projekcję obraz ze snu może mnie
. ■ i kiwać lub dostarczyć informacji obiektywnych. Aby dowiedzieć
", która z interpretacji jest poprawna, potrzeba szczerej i uważnej
lawy oraz głębokiego namysłu. Ostatecznie to Jaźń - podobnie jak
■a przypadku wszystkich procesów wewnętrznych - zarządza i regulu-

l< związkami człowieka przynajmniej do czasu, kiedy świadome ego


hic podejmie trudu uchwycenia złudnych projekcji i nie zajmie się nimi
v> wnątrz siebie zamiast na zewnątrz. To dzięki temu osoby o aspira-
,ach oraz zainteresowaniach duchowych (lub podobnych) zbliżają się
do siebie, aby stworzyć grupę, która funkcjonuje w sposób alternatyw­
ny do wszelkich zwyczajnych, a zarazem społecznych oraz organiza ­

cyjnych standardów. Taka grupa nie znajduje się w konflikcie z innymi


-jest po prostu odmienna i niezależna. Świadomie realizowany proces
indywiduacji zmienia zatem charakter relacji. Dotychczasowe znane
więzy, jak pokrewieństwo lub wspólne zainteresowania, zostają zastą­
pione przez inny rodzaj związku - relację tworzoną przez Jaźń.
Wszystkie działania i zobowiązania, które należą wyłącznie do
zewnętrznego świata, zdecydowanie szkodzą sekretnym aktywnościom
nieświadomości. Nieświadome więzi sprawiają, że bliscy sobie ludzie
schodzą się razem. To jeden z powodów, dla których próby wpływania
na ludzi za pomocą reklam czy politycznej propagandy są destrukcyjne
nawet wówczas, gdy płyną z idealistycznych inspiracji.

Taka sytuacja stwarza ważne pytanie: Czy w ogóle można wpływać


na nieświadomą część ludzkiej psyche'? Praktyczne doświadczenie oraz
właściwa obserwacja pokazują, że nie można wpływać na treść marzeń
sennych. Co prawda istnieją ludzie, którzy twierdzą, że potrafią nimi
kierować. Jeśli jednak przejrzysz materiał z ich snów, odkryjesz, że
robią to samo, co ja z moim nieposłusznym psem - rozkazuję mu wy­
konywać tylko te czynności, które w mojej opinii on i tak chce realizo­
wać. Dzięki temu zachowuję złudzenie sprawowania nad nim władzy.

303
Jedynie długi proces interpretacji snów, a jednocześnie konfrontacji
z tym, co mają do powiedzenia, może stopniowo przekształcać nie­
świadomość. W procesie tym muszą zmieniać się także świadome za­
chowania.
Jeśli człowiek chce wpłynąć na opinię publiczną, nadużywając do
tego symboli, to w naturalny sposób zrobią one wrażenie na tłumach,
o ile są prawdziwymi symbolami. Jednak nie sposób ocenić z wyprze­
dzeniem, czy nieświadomość zbiorowości znajdzie się pod emocjonal­
nym wpływem symboli, gdyż jest to czynnik całkowicie irracjonalny.
Na przykład: żaden producent muzyczny nie potrafi z góry stwierdzić,
czy dana piosenka zostanie przebojem, czy nie, nawet jeśli jest podobna
do popularnych obrazów oraz melodii. Żadne z celowych prób wpły­
nięcia na nieświadomość nie dały do tej pory widocznych rezultatów
i wydaje się, że nieświadomość zbiorowa zachowuje swoją autonomię
w taki sam sposób jak nieświadomość indywidualna.
Czasami, aby wyrazić swój cel, nieświadomość korzysta z motywu
pochodzącego ze świata zewnętrznego, co może sprawiać wrażenie, że
świat na nią wpływa. Na przykład: analizowałam wiele snów współ­
czesnych ludzi, którzy mieli coś wspólnego z Berlinem. W owych snach
Berlin symbolizuje słabe miejsce w psychice - miejsce związane z nie­
bezpieczeństwem, i dlatego Jaźń jest skłonna się tam pokazywać. Jest
to punkt, w którym śniącego rozdziera konflikt i gdzie może on dzięki
temu zjednoczyć wewnętrzne przeciwieństwa. Spotkałam się także
z nadzwyczajną ilością snów będących reakcją na film Hiroszima moja
miłość. Większość z nich wyrażała ideę, zgodnie z którą kochankowie
z filmu albo się łączą (co symbolizuje zjednoczenie wewnętrznych
przeciwieństw), albo następuje eksplozja atomowa (symbol całkowitej
dysocjacji równoważnej szaleństwu).
Wygląda na to, że ludzie manipulujący opinią publiczną osiągają
chwilowy sukces jedynie wówczas, kiedy do swoich działań dodają
nacisk komercyjny lub akty przemocy. Jednak w rzeczywistości działa­
nia takie powodują wyłącznie wyparcie autentycznych, nieświadomych'
reakcji. Z kolei zbiorowe wyparcie prowadzi do identycznego skutku,
co wyparcie indywidualne, czyli do neurotycznej dysocjacji i psycholo-

304
1 flu i 1,1, dyspozycji. Na dłuższą metę wszelkie podobne próby wy-
iHtłilu n ikcji płynących z nieświadomości muszą zakończyć się po-
p<>! ńcważ są absolutnie sprzeczne z naszymi instynktami.

I ’ ■ lęki badaniom społecznych zachowań naczelnych wiemy, że


f, p i upy (od około 10 do 50 osobników) tworzą najlepsze warunki
ii,, is zarówno pojedynczego zwierzęcia, jak i całej grupy. Wydaje
•lę, ' pod tym względem człowiek nie jest wyjątkiem. Jego cielesny
■ l i r > tan, zdrowie duchowe i psychiczne, a także (wykraczając poza
i-, iwo zwierząt) aktywność kulturalna wydaje się najlepiej rozkwi-
, ■■ właśnie w takich warunkach.
Nasza obecna wiedza na temat procesu indywiduacji pozwala
H wicrdzić, że najwyraźniej Jaźń posiada tendencję do tworzenia takich
u,,,łych grup, jednocześnie kreując wyraźnie zdefiniowane więzi po­
między poszczególnymi jednostkami oraz uczucia pokrewieństwa ze
w /.ystkimi. I tylko w sytuacji, gdy te związki tworzone są przez Jaźń,
i nożna mieć pewność, że zawiść, zazdrość, kłótnie oraz cała gama ne­
gatywnych projekcji nie doprowadzą do rozpadu grupy. Tak więc bez­
warunkowe oddanie się własnemu procesowi indywiduacji przynosi
ińwnież możliwie najlepszą adaptację społeczną.
Nie oznacza to oczywiście, że zanikną sprzeczne opinie oraz konflik­
ty, albo różnice dotyczące „właściwego” sposobu, w obliczu których trzeba
regularnie wycofywać się i wsłuchiwać w wewnętrzny głos, aby odnaleźć
indywidualny punkt widzenia sugerowany przez Jaźń.
Fanatyczna aktywność polityczna (co nie dotyczy wykonywania
podstawowych obowiązków) wydaje się być nie do pogodzenia z indy-
widuacją.
Mężczyzna, który całkowicie poświęcił się wyzwalaniu swojego
kraju spod obcej okupacji, miał taki oto sen:

Wraz z kilkoma rodakami szedłem po schodach na strych muze­


um, gdzie znajdowała się pomalowana na czarno sala wyglądająca
jak kabina na statku. Wytwornie wyglądająca dama w średnim
wieku otwiera drzwi; nazywa się X i jest córką X. [X był słynnym

305
bohaterem narodowym pochodzącym z kraju śniącego. Xprzed kilku
stuleciami walczył o niepodległość. Można go porównać do Joanny
d’Arc lub Wilhelma Telia. W rzeczywistości X nie miał dzieci].
W holu widzimy portrety dwóch arystokratek ubranych w kwiecistą
garderobę. Kiedy panna X opowiada nam o tych obrazach, one nie­
spodziewanie ożywają; najpierw zaczynają poruszać się oczy,
a później wydaje się, jakby oddech poruszał klatką piersiową. Ludzie
są zaskoczeni iprzechodzą do sali wykładowej, gdzie panna X będzie
opowiadać o tym zjawisku. Wyjaśnia, że portrety ożyły dzięki jej
intuicji oraz uczuciom; ale niektórzy ludzie są oburzeni i twierdzą,
że panna X oszalała; kilka osób nawet opuszcza salę.

Ważną cechą tego snu jest fakt, że postać animy - panna X, jest
czystym wytworem samego snu. Tym niemniej nosi ona nazwisko
słynnego narodowego bohatera-wyzwoliciela (tak jakby była na przy­
kład Wilhelminą Tell, córką Wilhelma Telia). Przez implikacje zawar­
te w nazwisku nieświadomość wskazuje na fakt, że obecnie śniący nie
powinien próbować wyzwalać swojego kraju od zewnątrz. Sen mówi,
że wyzwolenie osiąga się dzięki animie (duszy śniącego), która je reali­
zuje, tchnąc życie w obrazy z nieświadomości.
Szczególnie znaczący jest fakt, że sala na strychu muzeum, która
częściowo wygląda jak kabina statku została pomalowana na czarno.
Czarny kolor wskazuje na ciemność, noc, zwrócenie się do wnętrza,
a skoro sala jest kabiną, to muzeum w pewien sposób jest także stat­
kiem. Jest to sugestia mówiąca o tym, że w czasach, kiedy lądy zbioro­
wej świadomości zostały zatopione przez nieświadomość i barbarzyń­
stwo, to pełen żywych obrazów muzeum-statek może zamienić się
w zbawienną arkę, która przewiezie tych, co do niej weszli, na inny
duchowy brzeg.
Wiszące w muzeach portrety są zazwyczaj martwymi reliktami
przeszłości i także obrazy nieświadomości często postrzega się identycznie
do czasu odkrycia, że one żyją i są pełne znaczenia. Obrazy ożywają, kiedy

306
•HIihh (która pojawia się tutaj w swej prawowitej roli duchowej przewod-
tlk /ki' medytuje nad nimi z intuicją oraz uczuciem.
< 'i.orzeni ludzie z marzenia sennego reprezentują tę stronę
ego, na którą wpływa opinia kolektywna - coś wewnętrznego,
• •• powątpiewa i odmawia wniesienia życia do obrazów psychiki.
|*» i kottifikują oni opór przed nieświadomością, który może wyrażać
tlę na przykład takimi słowy: A co będzie, jeśli oni zaczną zrzucać na
« bomby atomowe? W takiej sytuacji psychologiczne wglądy nie za
11’ir/r pomogą!
Owa część związana z oporem nie potrafi uwolnić się od myślenia
•autystycznego oraz od ekstrawertywnych, racjonalnych przesądów.
I I*tak sen wskazuje na to, że w naszych czasach prawdziwe wyzwole-
■ it może rozpocząć się wyłącznie od transformacji psychologicznej. Po
■ ktoś miałby wyzwalać swój kraj, jeśli potem nie miałby żadnego
■ ażnego celu w życiu - żadnego celu, dla którego warto być wolnym?
|< śli człowiek nie znajduje już żadnego sensu dla swego życia, to nie ma
/ adnej różnicy, czy zmarnieje pod rządami komunistów, czy kapitali­
stów.
To, czy będzie wolny, stanie się ważne wyłącznie wówczas, gdy
wykorzysta swoją wolność do tworzenia czegoś znaczącego. To dlatego
znalezienie wewnętrznego sensu życia jest dla jednostki ważniejsze od
czegokolwiek innego i także dlatego proces indywiduacji musi zyskać
priorytet.
Próby wpływania na opinię publiczną za pomocą gazet, radia, te­
lewizji i reklam bazują na dwóch czynnikach: Z jednej strony polegają
na technikach pomiarowych, które odkrywają trendy „opinii” lub
„chęci” - czyli zależą od postaw kolektywnych. Z drugiej strony wyra­
żają przesądy, projekcje oraz nieświadome kompleksy (głównie kom­
pleks mocy/władzy) tych, którzy manipulują opinią publiczną. Ale
statystyki nie oceniają trafnie jednostki. Chociaż średnia wielkość ka­
mienia w kopcu może wynosić 5 cm, to w tej liczbie odnajdziemy jedy­
nie kilka, które będą miały dokładnie średnią wielkość.

307
Ilustr. 120. Jak to widzieliśmy na
przykładzie snu cytowanego na
stronie: 306, postać pozytywnej
animy często towarzyszy oraz
wskazuje kierunek mężczyznom.
Psałterz z X wieku:
muza inspiruje Dawida.

Ilustr. 121.
Przedstawia boginie
ratujące marynarzy
z tonącego statku
(XVI wiek).

Ilustr. 122.
To widokówka
z Monte Carlo
z postacią „Lady
Luck” hazardzistów,
która także jest
pomocną animą.

Ilustr. 123. Wolność


wiodąca francuskich
rewolucjonistów (na
obrazie Delacroix)
pokazuje funkcję animy
towarzyszącej indywiduacji
wyzwalającej nieświadome
i . że ten drugi czynnik nie potrafi wykreować niczego pozytyw-
iwg> wiadome jest od początku. Jeśli jednak pojedyncza osoba po-
•v |ęi a się indywiduacji, to często w zaraźliwie pozytywny sposób od-
l<ijc na otaczających ją ludzi. To tak, jakby do kolejnych osób
■TT.i i ku kiwały iskry. I dzieje się to zazwyczaj wówczas, kiedy nie stoi
ty m intencja wpływania na innych - często bez korzystania ze słów.
I<> właśnie na tę wewnętrzną ścieżkę panna X stara się wprowadzić
łtu.p ego.

Niemal wszystkie religie świata zawierają w sobie obraz, który


•ymbolizuje proces indywiduacji, a przynajmniej pewne jego etapy.
W krajach chrześcijańskich Jaźń, jak już wcześniej mówiłam, projek-
" wanajest na drugiego Adama, czyli Chrystusa. Na Wschodzie odpo-
■cdnimi postaciami są Kriszna i Budda.
Jeśli chodzi o osoby praktykujące religię (czyli takie, które nadal
w ierzą w jej treść i nauczanie), to na psychologiczną regulację ich życia
wpływają symbole religijne, nawet sny wiernych często krążą wokół
i ych symboli.
Kiedy papież Pius XII ogłosił wniebowzięcie Matki Boskiej,
pewna katoliczka śniła, że została kapłanką w swoim kościele. Jej nie­
świadomość zdawała się poszerzać dogmat w następujący sposób:
Skoro Maria jest teraz niemal boginią, to powinna mieć kapłankę. Inna
katoliczka, która doświadczała oporu związanego z drobniejszymi ze­
wnętrznymi aspektami swojej wiary, śniła, że kościół w jej mieście
został zburzony i odbudowany, ale tabernakulum z hostią i rzeźbą
Maryi Dziewicy zostało przeniesione ze starego do nowego kościoła.
Sen pokazywał, że niektóre ze stworzonych przez człowieka aspektów
jej religii potrzebują odnowy, ale jej zasadnicze symbole - Bóg, który
stał się człowiekiem i Wielka Matka - Maryja Dziewica - przetrwają
zmiany.
Taki rodzaj snów pokazuje, że nieświadomość jest żywo zaintere­
sowana świadomymi wyobrażeniami religijnymi jednostki. To rodzi
pytanie: Czy możliwe jest wykrycie ogólnego trendu we wszystkich religij­
nych snach współczesnych ludzi?

309
W obrazach nieświadomości odnajdywanych we współczesna i
kulturze chrześcijańskiej, u protestantów i katolików, doktor Jung
często obserwował istnienie nieświadomej tendencji, która dopełni ■
formułę Trójcy i jest jej czwartym elementem wykazującym cechy ko
biece, mroczne, a nawet złowrogie. W istocie ten czwarty element za
wsze istniał w obszarze religijnych wyobrażeń, ale był oddzielony od
obrazu Boga i stawał się jego przeciwieństwem, przyjmując formę
materii (lub władcy materii, czyli diabła). Obecnie nieświadomość
wydaje się chcieć połączenia tych skrajności, gdyż światło stało się zbyt
jasne, a ciemność nadmiernie mroczna. Naturalnie to obraz Boga jako
centralny symbol religii jest najbardziej eksponowany na nieświadome
tendencje dążące do transformacji.

Ilustr. 124. Maria mieszcząca w sobie Boga


i Chrystusa - wyraźne pokazanie faktu,
że Matka Boska może być uważana
za obraz archetypu Wielkiej Matki.
Rzeźba z XV wieku.
Iliulr. 125. Maria ze Świętą
I >■ >)< i Dogmat kościoła katolic-
hlłg" <> Wniebowstąpieniu Maryi
w formie domina rerum (Matka
linia Królowa Świata) głosi, że
w .tąpila Ona do Nieba duszą
I. i.ilcm po to - można powiedzieć
-- żeby z Trójcy stworzyć czwórcę
odpowiadającą podstawowemu
archetypowi całkowitości.

Tybetański opat powiedział kiedyś doktorowi Jungowi, że w Tybecie


najefektowniejsze mandale tworzy się z wyobraźni lub przy pomocy kiero­
wanej fantazji w sytuacji, kiedy psychologiczna równowaga grupy uległa
zaburzeniu, albo kiedy pewna myśl nie może zostać zinterpretowana, po­
nieważ nie ma jej jeszcze w świętych pismach.
Jeśli weźmiemy to pod uwagę, wyłonią się dwa równie ważne podsta­
wowe aspekty symboliki mandali. Mandala służy celom konserwatywnym,
a dokładnie zachowaniu istniejącego dotychczas porządku. Ale służy
także twórczym celom nadawania ekspresji i formy czemuś, co jeszcze nie
istnieje - czemuś nowemu oraz unikatowemu. Ten drugi aspekt być może
jest nawet ważniejszy od pierwszego, ale nie stoi z nim w sprzeczności,
ponieważ w większości przypadków to, co odbudowuje stary porządek,
równocześnie zawiera w sobie jakiś element nowej kreacji. W nowym po­
rządku stary wzorzec powraca na wyższym poziomie. Jest to proces spiral­

311
nego wznoszenia się, który rośnie wzwyż, równocześnie powracając usta
wicznie do tego samego punktu.
Obraz prostej kobiety wychowywanej w środowisku protestan­
ckim pokazuje mandalę w formie w spirali. Kobieta otrzymała w swoim
marzeniu sennym rozkaz namalowania Boga. Później (także we śnie)
zobaczyła to w książce. Jako przedstawienie Boga ujrzała jedynie uno­
szącą się pelerynę. Tkanina, z której była uszyta, tworzyła piękną
ekspozycję światłocieni. W imponujący sposób kontrastowała z nieru­
chomością spirali na tle niebieskiej głębi nieba. Zafascynowana pelery­
ną i spiralą śniąca nie przyjrzała się dokładniej drugiej postaci na ska­
łach. Kiedy się obudziła i zastanawiała, kim były te boskie postacie,
nieoczekiwanie zdała sobie sprawę, że był to „sam Bóg”. Stanowiło to
dla niej wstrząsające przeżycie, które na dłuższy czas przepełniło ją
bojaźnią.
W sztuce chrześcijańskiej Duch Święty obrazowany jest zazwyczaj
w formie ognistego koła lub gołąbka, ale tutaj ukazał się jako spirala. Jest
to nowa myśl („nie ma jej jeszcze w świętych pismach”), która spontanicz­
nie wyłoniła się z nieświadomości. Oczywiście Duch Święty będący mocą,
która rozwija nasze religijne rozumienie, nie jest nową ideą, ale jego sym­
boliczna reprezentacja w formie spirali to już nowość.
Ta sama kobieta namalowała później drugi obraz również inspiro­
wany snem, pokazujący śniącą razem z jej pozytywnym animusem, jak
stoją nad Jeruzalem w chwili, gdy skrzydło szatana zniża się, aby za­
ciemnić miasto. Szatańskie skrzydło jednoznacznie przypomniało jej
o powiewającej pelerynie Boga z pierwszego obrazu, ale w poprzednim
śnie widz znajduje się wysoko i widzi przed sobą przerażającą szczelinę
pomiędzy skałami. Ruch boskiej peleryny to próby dosięgnięcia Chry­
stusa - postaci po prawej stronie, co nie do końca się udaje. Na drugim
obrazie ta sama rzecz jest widziana od dołu - z ludzkiego punktu wi­
dzenia. Patrząc z góry, to, co się porusza i rozszerza, jest częścią Boga
- wznosząca się spirala to symbol możliwego dalszego rozwoju. Ale ta
sama unosząca się w powietrzu rzecz widziana z perspektywy podstaw
ludzkiej rzeczywistości jest ciemnym, niesamowitym skrzydłem dia­
bła.

312
IU. 126 i 127 przedstawiają obrazy
hm m mych na str. 312.

Ilustr. 126. Spirala (forma


mandalQ obrazuje Ducha
Świętego.

Ilustr. 127. Przedstawia


Szatana z drugiego snu. Dla
większości ludzi żaden z tych
motywów nie byłby znanym
symbolem religijnym.
Każdy wyłonił się spontanicz­
nie z nieświadomości.

Obydwa obrazy odnoszą się do rzeczywistości śniącej, czym nie


będziemy się tutaj zajmowali, jest jednak oczywiste, że zawierają one
<ównież znaczenie zbiorowe, które wykracza poza osobiste. Mogą one
prorokować zstąpienie na chrześcijaństwo boskiej ciemności - ciem­
ności, która wskazuje jednak na możliwość dalszej ewolucji. Ponieważ
oś spirali nie porusza się w górę, lecz w stronę tła obrazu, dalsza ewolu­
cja nie będzie wiodła ani w górę - ku wyższej duchowości, ani w dół -
w sferę materii, lecz do innego wymiaru, który prawdopodobnie stanowi
tło tych boskich postaci. A to oznacza, że do nieświadomości.
Kiedy z nieświadomości jednostki wyłaniają się religijne symbole
częściowo różniące się od dotychczas nam znanych, często pojawia się

313
strach, że wypaczą one lub pomniejszą wartość oficjalnie uznanych
symboli religijnych. Strach ten przyczynia się nawet do tego, że wici,
osób odrzuca psychologię analityczną oraz całość nieświadomości.

Kiedy patrzę na taki opór z punktu widzenia psychologii, to muszę


stwierdzić, że jeśli chodzi o religię, ludzi można podzielić na trzy kate­
gorie:
Pierwsza to ci, którzy wciąż szczerze wierzą w religijne doktryny,
czymkolwiek by one nie były. Dla takich osób symbole i doktryny są na
tyle satysfakcjonujące, że celnie trafiają do tego, co czują w głębi siebie,
dzięki czemu nie ma tu szansy na pojawienie się poważniejszych wąt­
pliwości. Dzieje się tak wówczas, kiedy świadome poglądy oraz nie­
świadome tło funkcjonują we względnej harmonii. Tego typu ludzie
potrafią patrzeć na nowe psychologiczne odkrycia oraz fakty bez prze­
sądów i nie muszą się obawiać, że mogłoby to przyczynić się do utraty
wiary. Nawet jeśli ich marzenia senne miałyby przynieść jakieś rela­
tywnie nietypowe szczegóły, to mogą one zostać włączone do ogólnego
światopoglądu.
Drugi typ składa się z osób, które całkowicie utraciły wiarę i za­
stąpiły ją czysto świadomymi, racjonalnymi opiniami. Dla takich osób
psychologia głębi oznacza po prostu wprowadzenie w nieodkryte jesz­
cze obszary psyche i nie powinno im sprawić kłopotu wyruszenie na
nową wyprawę oraz badanie snów w celu sprawdzenia ich wiarygodno­
ści.
Jest jeszcze trzecia grupa osób, która częściowo (prawdopodobnie
jest to głowa) nie wierzy już w dotychczas wyznawaną religię, podczas
gdy inna część nadal jest wierząca. Przykładem jest tutaj francuski fi­
lozof Voltaire. Racjonalnymi argumentami (ecrasez 1’infdme) zaciekle
atakował Kościół katolicki, ale wedle niektórych przekazów, leżąc już
na łożu śmierci, błagał o ostatnie namaszczenie. Bez względu na to,
czy jest to prawda, czy nie - jego głowa z pewnością nie była religijna,
podczas gdy uczucia i emocje najwyraźniej wciąż pozostawały prawo­
wierne. Takie osoby przypominają mi człowieka, który utknął w auto­
matycznych drzwiach autobusu - nie może ani wyjść na zewnątrz, ani

314
Mk I" środka. Oczywiście sny takich osób prawdopodobnie mo-
|I0'V lin pomóc wydostać się z tego dylematu, ale tego typu ludzie
» mają kłopot ze zwróceniem się w stronę nieświadomości, ponie-
wU i o nie wiedzą, o czym myślą i czego chcą. Poważne traktowanie
u h >« hulomości jest w ostateczności kwestią odwagi oraz prawości.
i (implikowana sytuacja osób, które znalazły się na ziemi ni-
■ n |<-j pomiędzy tymi dwoma stanami umysłu, wynika częściowo
» tego, że oficjalne doktryny religijne należą w istocie do świado-
h i zbiorowej (nazywanej przez Freuda superego), która kiedyś,
I iwno temu, wyłoniła się z nieświadomości kolektywnej. Jest to
pogląd kwestionowany przez wielu teologów i historyków religii.
Wolą oni zakładać, że dawno temu miał miejsce pewien rodzaj
Hjawienia”. Przez wiele lat poszukiwałam konkretnego dowodu
■ H i jungowskiej hipotezy związanej z tym zagadnieniem. Niestety
•■nalezienie go było trudne, ponieważ rytuały w większości są tak
i are, że nie sposób dotrzeć do ich źródeł. Jednak poniższy przykład
wydaje się proponować najważniejszą wskazówkę:

Black Elk, niedawno zmarły szaman z narodu Dakota (Siuks)


plemienia Oglala, pisał w swojej autobiografii „Black Elk Speaks”, że
w wieku 9 lat ciężko zachorował i będąc nieprzytomny, doznałpotężnej
wizji. Zobaczył grupę koni nadciągających z czterech stron świata,
a następnie ujrzał siedzących w chmurze Sześciu Dziadków - duchów
przodków swego plemienia, „ dziadków całego świata”.
Podarowali mu oni uzdrawiające symbole, które pomagają leczyć
ludzi ipokazali nowe sposoby życia. Kiedy Black Elk miał 16 lat, zaczął
cierpieć na bardzo mocną fobię, wpadając w przerażanie, gdy tylko
zbliżała się burza. Słyszałjak „ludzie-grzmoty” nawołują go do pośpie­
chu. Przypominał mu się wówczas dudniący hałas, jaki robiły konie
zbliżające się do niego w trakcie wizji. Pewien stary szaman wyjaśnił,
że dręczy gofobia, ponieważ zatrzymuje on swoją wizję tylko dla siebie,
i że musi opowiedzieć o niej swoim współplemieńcom. Zrobił to, po czym
razem z ludźmi ze swojego plemienia odegrali wizję, tworząc rytuał
z wykorzystaniem prawdziwych koni.

315
Po zakończeniu rytuału nie tylko Black Elk poczuł się lepiej, ale
także wielu innych członków plemienia. Niektórzy wręcz wyzdrowieli
z ciężkich chorób. Black Elk opowiadał: „ Wyglądało na to, że po tańcu
nawet konie czuły się zdrowsze i szczęśliwsze”.

Rytuał nie był powtarzany, ponieważ wkrótce plemię zostało


wyniszczone. Mamy jednak inny przypadek, w którym rytuał prze­
trwał. Kilka Inuickich plemion (Ińupiat) żyjących w okolicy Colville
River na Alasce wyjaśnia pochodzenie festiwalu orła w następujący
sposób:

Młody myśliwy zastrzelił niezwykłego orła i był tak zachwycony


pięknem nieżywego ptaka, że postanowił go wypchać i zatrzymaćjako
fetysz, oddając mu cześć i składając ofiary.
Pewnego dnia, kiedy myśliwy przebywał na polowaniu, niespo­
dziewanie pojawili się przed nim dwaj ludzie-zwierzęta i zaprowa­
dzili go do krainy orłów. Usłyszał tam głuche dudnienie bębnów a po­
słańcy wyjaśnili, że to bicie serca matki zabitego orła. Następnie przed
myśliwym pojawił się duch orła w formie ubranej na czarno kobiety.
Poprosiła, żeby ku czci zmarłego syna zorganizowaćfestiwal orła wśród
swoich ludzi. Następnie lud orłów pokazał mu jak to robić, po czym
wyczerpany odkrył, że znowu znajduje się w miejscu, w którym spotkał
posłańców.
Po powrocie do domu nauczył ludzi, w jaki sposób przeprowadzić
wielkie święto orła — co czynią nieprzerwanie od tamtego czasu.

Dzięki takim przykładom widzimy, w jaki sposób rytuał lub reli­


gijny zwyczaj może wypływać bezpośrednio z nieświadomego obja­
wienia będącego doświadczeniem jednostki. To z takich początków
ludzie żyjący w określonych grupach kulturowych rozwijają różne reli­
gijne aktywności, które mają ogromny wpływ na całość życia społecz­
ności. W trakcie długiego procesu ewolucji pierwotny materiał jest
kształtowany oraz przekształcany słowami i działaniami, zostaje
upiększony oraz nabywa coraz konkretniejszej formy. Ów proces kry-

316
•.I'h I. p posiada jednak wielką wadę. Coraz więcej ludzi nie ma żadnej
.....In t<-j wiedzy dotyczącej pierwotnego doświadczenia i może polegać
tedy nic na tym, co im opowie starszyzna oraz nauczyciele. Nie wiedzą
kii, żc takie zdarzenia są rzeczywiste i brak im wiedzy na temat tego,
• ' uje człowiek w trakcie opisywanego doświadczenia.
Współczesne tradycje religijne po wielu zmianach i wiekowych
nulci całościach często opierają się twórczym zmianom płynącym
t nu świadomości. Zdarza się, że teolodzy wręcz bronią takich „praw­
dziwych” symboli religijnych oraz symbolicznych doktryn przed
ujawnieniem ich religijnej funkcji w nieświadomej psyche, zapomina-
i • . że wartości, o które walczą, zawdzięczają swoje istnienie właśnie
wi j funkcji. Bez ludzkiej psyche, zdolnej odbierać boskie inspiracje
■ wyrażać je potem w słowach lub poprzez dzieła sztuki, w realiach
u iszego ludzkiego życia nigdy nie powstałby żaden religijny symbol.
Wystarczy tylko pomyśleć o prorokach i ewangelistach).
Jeśli ktoś sprzeciwia się istnieniu religijnej rzeczywistości, nieza-
I, żnej od psyche, to takiej osobie mogę jedynie odpowiedzieć pytaniem:
Kto tak powiada, jeśli nie ludzka psyche?
Niezależnie od tego, co twierdzimy, nigdy nie zdołamy uciec od
istnienia psyche, ponieważ mieścimy się w niej i ona jest jedynym
sposobem pozwalającym rozumieć rzeczywistość.
Tak więc odkrycie nieświadomości na zawsze zamknęło pewne
wrota. Definitywnie rozwiało iluzoryczną myśl tak cenioną przez
niektórych, jakoby człowiek potrafił poznać istotę duchowej rzeczywi­
stości. Również we współczesnej fizyce zatrzaśnięto drzwi heisenber-
gowską „zasadą nieoznaczoności”, która zlikwidowała ułudę możliwo­
ści całkowitego poznania rzeczywistości fizycznej. Odkrycie
nieświadomości kompensuje jednak utratę tych hołubionych złudzeń
dzięki otwarciu przed nami ogromnego i niezbadanego, a zarazem
nowego pola realizacji, gdzie obiektywne badanie naukowe w osobliwie
pionierski sposób łączy się z indywidualną, etyczną przygodą.
Jednak - jak już mówiłam - praktycznie wykluczone jest przeło­
żenie całości doświadczeń na nowe obszary. Są one w większości nie­
powtarzalne i możliwa jest tylko częściowa ich werbalizacja. Także

317
i tutaj rozwiewa się złudzenie, że prawdopodobne jest pełne zrozumie­
nie innej osoby i trafne doradzenie, co jest dla niej dobre. W tym no­
wym obszarze doświadczeń można wszelako odnaleźć kompensację
dzięki odkryciu społecznego funkcjonowania Jaźni, która w ukryciu
łączy oddzielone od siebie jednostki w jedną całość.
Intelektualne pogaduszki zastępowane są znaczącymi wydarze­
niami pochodzącymi z realiów psyche. Stąd dla osoby, która na poważ­
nie ma wejść w przedstawiony tutaj proces indywiduacji, oznacza to
zupełnie odmienną oraz nową orientację życia. Dla naukowców stano­
wi to także awangardowe i zmienione podejście do faktów.
Nie można przewidzieć, jak będzie to funkcjonować na polu ludz­
kiej wiedzy i w życiu społecznym. Tym niemniej jestem przekonana, że
jungowskie odkrycie procesu indywiduacji jest faktem, który przyszłe
pokolenia będą musiały wziąć pod uwagę, jeśli chcą uniknąć dryfowa­
nia w obszary stagnacji, a nawet regresji.

318
Część IV

Symbolika w sztukach wizualnych


Aniela Jaffe

Ilustr. 128. Rzędy kamiennych menhirów-Carnac, Bretania. Nieociosanc


kamienie ustawione w rzędach, datowane na 2000 rok p.n.e., zdaniem history­
ków służyły do odprawiania świętych rytuałów oraz religijnych procesji.

Ilustr. 129. Surowe kamienie na piasku w ogrodzie buddyjskiej świątyni Zen


(świątynia Ryoanji w Kioto, Japonia). Pozornie przypadkowe ułożenie kamieni
jest w rzeczywistości wyrazem wysoce wyrafinowanej duchowości.

You might also like