You are on page 1of 66

1

Annie Besant

KARMA
Pracownia „Borgis”
Wrocław MCMXCIX

Annie Besant (1847-1933), głośna przywódczyni Towarzystwa


Teozoficznego, znana była z prowadzenia badań metodami nad-
zmysłowymi w świecie subtelnej materii. Dzięki umiejętności ja-
snowidzenia przyczyniła się do rozwoju chemii okultystycznej, po-
dała nadto wiele szczegółów dotyczących „myślokształtów”, tj. form
tworzonych przez myśli. Korzystając z moŜliwości świadomej ekste-
rioryzacji do świata zmarłych badała prawa rządzące reinkarnacją, w
jakimś sensie opiekowała się teŜ zmarłymi, pokazując im właściwą
drogę.
W ksiąŜce Karma A. Besant przedstawia działanie kosmicznego
prawa przyczyny i skutku w naszym świecie przeciwieństw, w świe-
cie dobra i zła. Wskazuje ona, Ŝe prawo to ma charakter korygujący,
jest prawem wyrównania, odpłaty, ową Boginią z opaska na oczach,
ślepym losem. Ale „ślepym” nie znaczy nierozumnym, lecz bez-
względnym. To, co cała ludzkość stworzyła siłą swych pozytywnych
i negatywnych myśli, uczuć, poŜądań i czynów (karma zbiorowa),
jak teŜ odpowiednio, co stworzyła jednostka (karma indywidualna)
powraca do nich. Sami decydujemy o przeznaczeniu swoim i świata,
moŜemy je zmienić. Niniejsza publikacja daje właśnie odpowiedź na
pytanie, jak człowiek kształtuje swoja karmę, swój los.

Przedmowa
Przed wypuszczenie tej publikacji w szeroki świat naleŜy dodać kilka słów przedmowy. Jest
ona czwartą z serii podręczników, które mają na celu zaspokojenie Ŝądań publiczności, do-
magającej się prostego i przystępnego przedstawienia nauk teozoficznych. Wiele osób narze-
kało, Ŝe literatura nasza jest obecnie zbyt abstrakcyjna, nazbyt fachowa i nazbyt wytęŜająca
dla zwykłego czytelnika; spodziewam się, Ŝe obecna seria zdoła uczynić zadość tej pilnej po-
trzebie. Teozofia jest nie tylko dla wykształconych; jest dla wszystkich. Być moŜe, iŜ wśród
tych, którzy z tych ksiąŜek czerpać będą pierwsze wiadomości o niej, znajdą się i tacy, co
podchodząc do jej abstrakcyjnych zagadnień z gorliwością studenta i zapałem nowego zwo-
lennika zechcą, aby ich wprowadziły głębiej w jej filozofię, wiedzę i religię. KsiąŜki te jed-
nak są przeznaczone nie dla pilnych studentów, których nie odstraszy Ŝadna trudność począt-
kowa. Zostały one napisane dla zapracowanych męŜczyzn i kobiet dzisiejszego świata i mają
wyjaśnić kilka wielkich prawd, które czynią Ŝycie lŜejszym do dźwigania, a śmierć mniej
straszną. Napisane przez słuŜebników Mistrzów, którzy są Starszym Braćmi naszej rasy, nie
mają innego zadania, jak tylko słuŜyć naszym bliźnim.
2

Karma
KaŜda myśl ludzka w chwili swego powstania przechodzi w świat wewnętrzny1 i staje się
w nim istotnością zdolną do działania przez połączenie się – moŜemy to teŜ nazwać skojarze-
niem się z elementalem, to znaczy z jedna z pólinteligentnych sił, znajdujących się w przyro-
dzie. śyje ona jako działająca inteligencja – stworzenie zrodzone przez umysł – przez dłuŜszy
lub krótszy przeciąg czasu, stosownie do natęŜenia wysiłku mózgowego, który jej dał począ-
tek. Tak więc dobra myśl znajduje przedłuŜenie w postaci aktywnej dobroczynnej siły, zła zaś
w postaci złośliwego demona. W ten sposób człowiek nieustannie zaludnia otaczające go
prądy w przestrzeni całym własnym światem, przepełnionym potomstwem jego fantazji, poŜą-
dań, impulsów i namiętności. Prądy te działają na kaŜdy wraŜliwy lub nerwowy ustrój, gdy
tylko się z nimi zetknie, proporcjonalnie do ich siły dynamicznej. Buddyści nazywają to
„Skandhą ", a Hindusi nadają temu miano „Karmy". Adept tworzy te kształty świadomie,
inni ludzie rzutują je nieświadomie 2

Nie dano dotąd nigdy bardziej obrazowego przedstawienia karmy, aniŜeli w powyŜszych
słowach, wyjętych z jednego z najwcześniejszych listów Mistrza K. H3. Jeśli się je zrozumie
naleŜycie, razem z wszystkimi zawartymi w nich wnioskami, to znikną po większej części
1
Tj. niewidzialny (przyp. tłumacza).
2
Świat Tajemny, A. P. Sinnett'a s. 92.; cytat pochodzi z wydania angielskiego; por. teŜ polskie tłumaczenie:
A.P. Sinnet, Świat Tajemny. Wiedza transcendentalna na Wschodzie. Przekład i przedmowa Z. Skorobohata-
Stankiewicz, Warszawa 1996, s. 80.
3
'Mistrz K.H., Mistrz Kuthumi (Kont Homi Lal Sing) - jeden z inicjatorów załoŜenia Towarzystwa Teozoficz-
nego. W drugim dziale Hierarchii, prowadzącym nauczanie Świata(religia, lecznictwo, oświata), kierowanym
przez Jezusa, Adept Kuthumi był Czochanem Drugiego Promienia Boskiej Iluminacji, najwaŜniejszym wyko-
nawcą, bezpośrednio odpowiedzialnym przed Jezusem. Obecnie wraz z Jezusem słuŜy w urzędzie Nauczyciela
Świata. Mahatma Kuthumi ma swe siedziby na planie eterycznym w Szigatse (Tybet) i w Kaszmirze (Indie).
Jest głową zakonu Braci Złotej Szaty, tj. istot oddanych płomieniowi mądrości oraz Hierarchą Katedry Natury
w Kaszmirze, gdzie nad jednym z ogrodów sąsiadujących z jeziorem Kaszmir, na planie eterycznym ma swą
siedzibę. NajwaŜniejsze zadanie Mistrza K.H. stanowi pobudzenie miłości utajonej w sercach wszystkich ludzi
i budzenie w nich świadomości powszechnego braterstwa. Stara się on teŜ uzyskać wpływ na społeczności
i Kościoły chrześcijańskie, na ruchy filantropijne oraz wielkie kierunki filozoficzne (myślowe). W jednej ze
swych siedzib w Szigatse, w Tybecie, za pomocą świętej muzyki granej na organach podciąga dusze ze sfer
astralnych do eterycznych siedzib Braterstwa. Ma bardzo szeroki zakres wiedzy. W jego bibliotece w Himala-
jach znajduje się znaczna liczba współczesnych wydawnictw z róŜnych krajów. Podobnie jak Mistrz Morja,
Mistrz Kuthumi jest znaną postacią dla mieszkańców Szigatse, odległej wioski w Himalajach. Poprzednie in-
karnacje: faraon Totmes III, Pitagoras, Baltazar(jeden z trzech Mędrców), Franciszek z AsyŜu, władca Indii
Szach DŜahan.
3

niejasności, jakie otaczają pojęcie karmy i stanie się zrozumiała główna zasada, na której się
opiera działanie karmy. MoŜna zatem przyjąć powyŜsze słowa za najlepszą linię wytyczaną
do studium, i dlatego teŜ zaczniemy od rozwaŜenia zdolności twórczych człowieka. Wszela-
ko na wstępie, konieczne jest jeszcze jasne naświetlenie pojęć o niezmienności praw i o wiel-
kich planach natury.

Niezmienność prawa
Jest spowszedniałym pewnikiem, Ŝe Ŝyjemy w królestwie prawa i Ŝe dokoła nas rządzą pra-
wa, których nie moŜemy złamać. A jednak nieraz, gdy ten fakt odkrywamy bezpośrednio
w Ŝyciu i gdy dostrzegamy, Ŝe ten fakt zachodzi tak samo w świecie myśli i moralności jak
i w świecie fizycznym, opanowuje nas pewnego rodzaju poczucie bezradności, tak jak gdy-
byśmy się znajdowali w kleszczach jakiejś ogromnej potęgi, która zawładnąwszy nami, kręci
nami jak zechce. Tymczasem w rzeczywistości jest wręcz przeciwnie, gdyŜ ta ogromna potę-
ga – jeśli ją tylko dostatecznie zrozumiemy – zaniesie nas posłusznie tam, gdzie my zechce-
my; wszelkimi bowiem siłami Natury moŜemy się posługiwać w tym stopniu, w jakim je ro-
zumiemy. „Naturę zwycięŜa się posłuszeństwem'', a jej bez spoczynku działające energie
czekają na nasze rozkazy, jeśli tylko z pomocą wiedzy potrafimy działać razem z nimi, a nie
przeciw nim. MoŜemy wybierać w jej bezgranicznym bogactwie sił, które będą wspierać na-
sze wysiłki co do kierunku, napięcia i tak dalej, a ich bezwzględna niezmienność daje nam
rękojmię powodzenia.

Na niezmienności prawa opiera się pewność doświadczenia naukowego, wszelka moŜliwość


planowania i przewidywania przyszłości. Na niej polega z zaufaniem chemik pewny, Ŝe Na-
tura odpowie mu zawsze tak samo, ilekroć dokładnie w ten sam sposób postawi jej pytanie.
Jeśli mu się przytrafi jakaś zmiana w wynikach doświadczenia, to jest przekonany, Ŝe zaszła
takŜe jakaś zmiana w jego postępowaniu, nie zaś w Naturze. Podobnie teŜ jest z wszelkim
ludzkim działaniem; im bardziej opiera się ono na wiedzy, tym pewniejsze jest w przewidy-
waniach, gdyŜ wszelki „przypadek” jest skutkiem nieznajomości sprawy i naleŜy go przypi-
sać działaniu praw, których wpływ albo był nieznany albo został przeoczony. W mentalnym
i moralnym świecie moŜna tak samo jak i w fizycznym przewidywać skutki, planować i obli-
czać wszystko z góry. Natura nigdy nas nie zawodzi; przynosi nam zawód tylko nasza własna
ślepota. We wszystkich światach przyrost wiedzy jest zarazem przyrostem siły, a wszechwie-
dza i wszechpotęga są jednym i tym samym.

Prawo jest niezmienne w światach myśli i moralności, tak samo jak i w fizycznym, wszech-
świat bowiem jest przejawieniem JEDYNEGO, a to, co nazywamy prawem, jest tylko wyra-
zem Natury Boskiej. Jak jedno jest śycie, które wyłoniło z Siebie wszystko, tak jedno jest
Prawo, które podtrzymuje wszystko; światy wspierają się na tej opoce Natury Boskiej jako na
pewnym i niewzruszonym fundamencie.

Plany Natury
Chcąc studiować działanie karmy zgodnie z kierunkiem wskazanym przez Mistrza, naleŜy
posiąść jasne pojęcie o trzech niŜszych planach, lub dziedzinach, wszechświata i o odpowia-
dających im pierwiastkach człowieka1. Nadawane im nazwy oznaczają stany świadomości,
pracujące w tych dziedzinach. PomoŜe nam zorientować się w tym diagram, który wskazuje
nam plany i odpowiadające im pierwiastki człowieka i narzędzia (ciała), z pomocą których
świadoma istota moŜe je odwiedzać i poznawać. W praktycznym okultyzmie uczeń uczy się
1
A. Besant: The Seven Principles of Man and Karma, 1892.
4

zwiedzać te plany i z pomocą własnych badań przemieniać teorię w wiedzę. NajniŜsze narzę-
dzie, ciało z grubej materii, słuŜy świadomości do działania na fizycznym planie, przy czym
świadomość jest ograniczona uzdolnieniami mózgu. Nazwa „ciało subtelne” obejmuje róŜno-
rodność ciał astralnych, które dostosowują się odpowiednio do zmieniających się warunków
bardzo złoŜonej dziedziny, określanej mianem planu psychicznego.

Na planie mentalnym występują dwa wyraźnie odmienne plany: świat form (kształtów)
i świat bez form. Na niŜszym z nich świadomość posługuje się ciałem złudy (mâyâvirúpa);
nazwa „ciało umysłu” wydaje się bardzo dla niego odpowiednia, gdyŜ wskazuje, Ŝe materia
z której się ono składa naleŜy do planu Manasu. Na planie bez kształtu uŜywa człowiek ciała
przyczynowego. O planie Buddhi nie zachodzi potrzeba aby mówić.

Materia poszczególnych planów nie jest jednakowa i – mówiąc najogólniej – materia kaŜde-
go z nich jest cięŜsza od materii planu bezpośrednio wyŜszego. Jest to zgodne z ogólnym
charakterem Natury, gdyŜ ewolucja na linii zastępującej dokonuje się od rzadkiego ku gęste-
mu, od subtelnego ku cięŜkiemu. Co więcej, na planach tych mieszkają ogromne hierarchie
istot, od wzniosłych inteligencji dziedziny duchowej poczynając, a kończąc na najniŜszych,
podświadomych elementalach fizycznego świata. Na wszystkich planach Duch i Materia są
zespolone z sobą w kaŜdej drobinie – gdyŜ kaŜda drobina ma Materię jako swe ciało i Ducha
jako swe Ŝycie, a wszelkie swobodne skupienia drobin, wszelkie wyodrębnione kształty ja-
kiegokolwiek rodzaju, mają za duszę owe Ŝyjące istoty, które róŜnią się między sobą co do
poziomu zaleŜnie od poziomu tych kształtów. Nie ma kształtu, który by nie miał takiej duszy,
choć tą rozświetlającą kształt istnością moŜe być najwyŜsza inteligencja lub najniŜszy ele-
mental lub jakaś istność pochodząca z jednego z niezliczonych zastępów pośredniego stop-
nia.

Istnościami, którymi wypada nam się obecnie zająć, są głównie istności psychicznego planu,
gdyŜ one uŜyczają człowiekowi ciała pragnień (Kâma-Rúpa) – ciała wraŜeń i wzruszeń, jak
się to nieraz określa – są istotnie wbudowane w jego astralną matrix i oŜywiają jego zmysły
5

astralne. Są one, uŜyjmy technicznej nazwy, elementalami kształtu (Rúpa Devatâs) zwierzę-
cego świata; one są czynnikami przemian, które przekształcają drgania dochodzące do zmy-
słów człowieka we wraŜenia.

Najbardziej widoczną cechą elementali działających na niŜszym planie astralnym (kama) jest
zdolność nie tylko odpowiadania na wibracje, lecz takŜe odczuwania ich; plan psychiczny
(astralny) jest zapełniony tymi istnościami o róŜnym stopniu świadomości, które odbierają
róŜnego rodzaju podniety i przetwarzają je we wraŜenia. Wskutek tego istota, w której ciele
znajdują się wplecione te elementale, jest zdolna do odczuwania; człowiek czuje poprzez ta-
kie właśnie ciało. Człowiek nie ma świadomości w drobinach swego ciała, ani nawet w ko-
mórkach; mają one swoją własną świadomość i dzięki niej prowadzą róŜne procesy swego
wegetatywnego Ŝycia; jednakŜe człowiek, którego ciało one tworzą, nie ma udziału w ich
świadomości, nie pomaga ani nie przeszkadza im świadomie, gdy dokonują one doboru mate-
riałów, przyswajają, wydzielają lub budują, i nie moŜe ani na chwilę zetknąć swej świadomo-
ści ze świadomością komórki swego serca w takim stopniu, aby mógł powiedzieć, co się
w niej dzieje. Świadomość jego działa normalnie na planie psychicznym, lecz nawet wtedy,
gdy umysł pracuje w wyŜszych dziedzinach psychicznego świata, umysł jest zmieszany
z niŜszym planem astralnym (kama), gdyŜ czysty umysł nie działa na astralnym planie.

Plan astralny jest zatłoczony elementalami, podobnymi do tych, które wchodzą w skład ludz-
kiego ciała poŜądań i tworzą równieŜ prostsze ciała poŜądań niŜszych zwierząt. Przez ten
dział swej natury człowiek wchodzi w bezpośredni związek z tymi elementalami i za ich po-
średnictwem stwarza sobie kontakt z wszystkimi przedmiotami dokoła siebie, czy to w posta-
ci przyciągania, czy teŜ odpychania. Przez swą wolę, przez swe wzruszenia i przez swe poŜą-
dania wywiera on wpływ na te niezliczone istoty, które reagują, wraŜliwe na kaŜde drgnienie
uczucia, rozchodzące się zawsze we wszystkich kierunkach. Ciało poŜądań człowieka działa
jak aparat nadawczy, i podobnie jak składa i przetwarza wibracje, które przychodzą
z zewnątrz, na uczucia, tak samo powstające w nim samym uczucia przetwarza na wibracje.

Rodzenie myślokształtów
MoŜemy teraz jaśniej zrozumieć słowa Mistrza. Umysł, pracując w swej własnej dziedzinie,
w subtelnej materii wyŜszej części psychicznego planu, rodzi obrazy, myślokształty. Słusznie
teŜ zalicza się wyobraźnię twórczą do władz umysłu; a jest nią ona w o wiele bardziej do-
słownym znaczeniu, aniŜeli to przypuszcza wielu z tych, którzy uŜywają tego określenia. Ta
zdolność tworzenia obrazów jest charakterystyczną władzą umysłu, a słowo jest tylko nie-
zgrabną próbą częściowego bodaj przedstawienia obrazu myślowego. Pojęcie, wyobraŜenie
myślowe, jest rzeczą złoŜoną i właściwie wymaga całego zdania aby je naleŜycie oddać,
a gdy zawiera ono jakiś rzucający się w oczy moment, to słowo nazywające ten moment
określa całość w sposób niedoskonały. Mówimy np. „trójkąt" i słowo to wywołuje w umyśle
słuchacza obraz, który aby go w pełni wyrazić słowami, wymagałby długiego opisu. Czyni-
my wysiłki na jakie nas tylko stać, aŜeby myśleć o symbolach, a następnie pracowicie i nie-
doskonale sumować te symbole w słowa. W dziedzinach, gdzie umysł mówi bezpośrednio do
umysłu, myśl znajduje doskonały wyraz, przekraczający wszystko co mogłyby wyrazić sło-
wa; nawet wtedy gdy w najbardziej ograniczonym zakresie, przekazuje się myśli na odle-
głość, przesyła się nie słowa lecz pojęcia.

Mówca wkłada w swe słowa tyle obrazów myślowych, na ile go stać, a słowa jego wywołują
w umysłach słuchaczy obrazy odpowiadające obrazom w umyśle mówcy. Umysł ma do czy-
nienia z obrazami i wyobraŜeniami, a nie ze słowami i dlatego połowa sporów i nieporozu-
6

mień pochodzi stąd, Ŝe ludzie łączą z tymi samymi słowami róŜne obrazy lub uŜywają róŜ-
nych słów na oznaczenie tych samych obrazów myślowych.

Myślokształt jest zatem obrazem mentalnym, czyli myślowym, stworzonym – lub ukształto-
wanym przez umysł – z subtelnej materii wyŜszej części planu psychicznego, na którym on
pracuje. Kształt ten, złoŜony z szybko drgających atomów materii tej dziedziny rozsyła drga-
nia we wszystkich kierunkach; drgania te wywołują wraŜenia dźwięku i barwy w pewnych
istnościach, uzdolnionych do przenoszenia ich, a gdy myślokształt schodzi – lub zniŜa się,
obojętne jakie słowo wybierzemy na wyraŜenie przechodzenia – w gęstszą materię niŜszego
planu psychicznego, drgania te dźwięczą we wszystkich kierunkach jako śpiew – barwa
i przywołują do myślokształtu, od którego pochodzą elementale związane z tą właśnie barwą.

Wszystkie elementale, jak w ogóle wszystko we wszechświecie, naleŜą do jednego z siedmiu


zasadniczych Promieni, siedmiu prawiecznych Synów Światła. Białe Światło, wytryskające
z Trzeciego Logosu, który jest przejawionym Boskim Umysłem, rozpryskuje się w siedem
Promieni, w „Siedem Duchów, które stoją przed Tronem”, a kaŜdy z tych Promieni składa się
z siedmiu „podpromieni” i tak dalej w dół w kolejnych podziałach. Dlatego teŜ, wśród nie-
skończoności zróŜnicowań, które tworzą wszechświat, istnieją elementale naleŜące do rozma-
itych podziałów; porozumiewają się one z sobą w języku barw, opartym na właściwej im
barwie zasadniczej. Oto przyczyna, dla której prawdziwa wiedza o dźwiękach, barwach
i liczbach – liczba jest u podstaw zarówno dźwięku jak i barwy – była zawsze tak troskliwie
strzeŜona; wola bowiem przemawia do elementali za ich pośrednictwem, a wiedza daje moc
panowania nad nimi.

Mistrz K. H. mówi bardzo jasno o tym języku barw; powiada On:

JakŜe moglibyście zrozumieć, a zatem w istocie rzeczy rozkazywać tym półinteligentnym si-
łom, których środkiem porozumiewania się z nami nie są mówione słowa, lecz dźwięki i bar-
wy, związane z nimi tym samym drganiem? Albowiem dźwięk, światło i barwa są głównymi
czynnikami, kształtującymi te rodzaje inteligencji, istoty, o których prawdziwym istnieniu nie
macie Ŝadnego wyobraŜenia, w które nie wolno wam nawet wierzyć – ateiści i chrześcijanie,
materialiści i spirytualiści, wszyscy wysuwają swe odrębne argumenty przeciw tego rodzaju
wierze, – skoro Nauka przeciwstawia się jeszcze mocniej od tamtych tego rodzaju poniŜają-
cemu przesądowi.1

Badacze przeszłości mogą sobie przypomnieć zagadkowe, tu i ówdzie czynione wzmianki


o języku barw; mogą takŜe zwrócić uwagę na fakt, Ŝe w staroŜytnym Egipcie święte rękopisy
pisano róŜnymi barwami, a pomyłki w przepisywaniu karano śmiercią. Ale muszę zaniechać
tej pociągającej dygresji. Obchodzi nas tylko fakt, Ŝe do elementali przemawia się w barwach
i Ŝe barwy-słowa są dla nich tak zrozumiałe jak dla człowieka słowa wypowiadane.

Odcień dźwięczącej barwy zaleŜy od natury pobudki, kierującej twórcą myślokształtu. Jeśli
pobudka jest czysta, jeśli wynika z miłości i Ŝyczy dobra, wytworzona barwa przyciągnie do
myślokształtu elementala, którego zasadnicze cechy będą zgodne z charakterem wyciśniętym
przez motywy na myślokształcie i który będzie działał wzdłuŜ linii przez nie wyznaczonej;
elemental ten wchodzi w myślokształt, odgrywając rolę jego duszy i w ten sposób powstaje
w świecie astralnym niezaleŜna istność, istność o dobroczynnym charakterze. Jeśli zaś po-
budka jest nieczysta, mściwa i złośliwa, wytworzona barwa przyciągnie do myślokształtu

1
A. P Sinnett, Świat Tajemny, str. 103 (wydanie angielskie); por. cytowane wydanie polskie, s. 89-90.
7

elementala, który równieŜ posiada zasadnicze cechy myślokształtu, wyciśnięte przez pobudkę
i będzie działał wzdłuŜ tak określonej linii; w tym wypadku elemental równieŜ wchodzi
w myślokształt i odgrywa rolę jego duszy, a stawszy się niezaleŜną istnością w świecie
astralnym, jest istnością o charakterze złym i szkodliwym. Na przykład myśl gniewu wzbudzi
błysk czerwieni, myślokształt bowiem gniewu drga w ten sposób, Ŝe wytwarza czerwień; ten
błysk czerwieni jest zewem ku elementalom, które w odpowiedzi nań płyną w jego kierunku
i jeden z nich wchodzi w myślokształt, który daje mu moŜność swobodnej działalności o de-
strukcyjnym, niszczącym charakterze. Ludzie nieustannie przemawiają całkiem nieświado-
mie w tym języku barw i przywołują ze wszystkich stron dokoła hordy elementali, które za-
mieszkują w tworzonych przez nich myślokształtach. W ten to sposób człowiek nieustannie
zaludnia otaczające go prądy w przestrzeni całym własnym światem, przepełnionym potom-
stwem jego fantazji, poŜądań, impulsów i namiętności. Aniołowie i demony, przez nas sa-
mych stworzone, tłoczą się ze wszystkich stron dokoła – sprawcy pomyślności lub nieszczę-
ścia dla drugich, posłańcy dobra lub biedy dla nas samych – zaprawdę zastępy karmy.

Jasnowidzący mogą widzieć barwne, wciąŜ zmieniające się błyski w aurze, jaka otacza kaŜdą
osobę: kaŜda myśl, kaŜde uczucie po takiem ujawnieniu się w świecie astralnym jest widzial-
ne dla astralnego wzroku. Osoby nieco więcej rozwinięte od przeciętnych jasnowidzów mogą
teŜ widzieć myślokształty oraz skutki wywołane przez błyski barw wśród hord elementali.

Działanie myślokształtów
Okres Ŝycia tych wyposaŜonych w duszę myślokształtów zaleŜy przede wszystkim od po-
czątkowej ich Ŝywotności, od energii w jaką je wyposaŜył ich ludzki rodziciel; następnie po
urodzeniu, od zasilania ich, jakim jest powtarzanie myśli przez tę samą lub inną osobę. śycie
myślokształtu moŜe być nieustannie wzmacniane przez takie ponawianie myśli, a myśl, która
jest długo piastowana, która jest przedmiotem powtarzanej stale medytacji, uzyskuje wielką
stałość kształtu na psychicznym planie. Nadto myślokształty o pokrewnym charakterze przy-
ciągają się wzajemnie i wzmacniają, stwarzając kształt o wielkiej energii i napięciu, zdolny
do działania w świecie astralnym.

Myślokształty są związane ze swym stwórcą przez to, co – z braku lepszego określenia – mu-
simy nazwać węzłem magnetycznym; oddziałują one z kolei same na niego, aby wywołać
w nim wraŜenie, które pobudzi go do ponownego ich odtworzenia, a w tym wypadku, gdy
8

myśl jest wciąŜ zasilana przez jej powtarzanie, moŜe powstać stały nawyk myśli, moŜe się
wytworzyć forma, w którą myśl łatwo wpływa – forma pomocna, jeśli ma prawdziwie szla-
chetny charakter, jak np. wzniosły ideał, lecz w większości sytuacji krępująca i przeszkadza-
jąca we wzroście umysłu.

Zatrzymajmy się na chwilę przy tworzeniu się nawyku, gdyŜ pomoŜe nam ono wyjaśnić dzia-
łanie karmy. Wyobraźmy sobie świeŜo stworzony umysł, który nie ma jeszcze za sobą Ŝadnej
działalności – rzecz niemoŜliwa oczywiście, lecz wyobraŜenie to da nam poŜądany punkt
wyjścia. Wyobraźmy sobie dalej, Ŝe umysł ten działa z doskonałą swobodą, spontanicznie, i
stwarza myślokształt; niechaj powtarza on ten akt wiele razy, aŜ wytworzy się nawyk myśli,
zupełnie wyraźny nawyk, tak aby umysł wymykał się całkiem nieświadomie ku tej myśli, aby
jego energia spływała w nią bez jakiegokolwiek świadomego, segregującego działania woli.
Przyjmijmy wreszcie, Ŝe umysł dochodzi do przekonania, Ŝe ten nawyk myślowy jest nagan-
ny i uznaje go za przeszkodę dla swego postępu; kanał, który do tej chwili nadawał się do
bezpośredniego działania umysłu i ułatwiał wylew energii mentalnej i który był stworzony
właśnie do tego celu, staje się obecnie ograniczeniem; jeśli umysł ma się go teraz pozbyć, to
moŜe się to stać tylko przez nowe spontaniczne działanie umysłu, skierowane ku wyczerpa-
niu i ostatecznemu zniszczeniu tych Ŝywych okowów.

Mamy na tym przykładzie krótko przedstawiony doskonały mały cykl karmiczny; wolny
umysł stwarza nawyk i następnie musi pracować w ograniczeniu jego ram; umysł zatrzymuje
jednak swą wolność w tym ograniczeniu i moŜe działać przeciw niemu tak długo, aŜ je cał-
kowicie zniszczy. Oczywiście nigdy nie jesteśmy na początku wolni, gdyŜ przychodzimy na
świat obciąŜeni kajdanami naszych przeszłych czynów; ale proces zrywania kaŜdych bez wy-
jątku kajdan przebiega opisaną powyŜej koleją – umysł kuje je i dźwiga, a jednak dźwigając
moŜe je przepiłowywać.

Myślokształt moŜe teŜ być skierowany przez swego stwórcę ku takim lub innym osobom,
które zaleŜnie od natury oŜywiającego myślokształt elementala, mogą doznać pomocy lub
szkody. To nie tylko fantazja poetycka, Ŝe dobre Ŝyczenia, modlitwy i myśli miłości mają
swą wartość dla osób, ku którym się je śle; tworzą one ochronny zastęp, który otacza osobę
ukochaną i odpiera wiele złych wpływów i niebezpieczeństw.

Człowiek nie tylko tworzy i wysyła od siebie własne myślokształty, lecz takŜe jak magnes
przyciąga ku sobie myślokształty innych osób z otaczającej go przestrzeni astralnego planu;
myślokształty te naleŜą do tej samej grupy co i elementale, które oŜywiają jego własne my-
ślokształty. MoŜe on w ten sposób przyciągać z zewnątrz ku sobie duŜe ilości energii, a od
niego samego zaleŜy, czy te siły, które ściąga do swej istoty z zewnętrznego świata, są dobre
czy teŜ szkodliwe. Jeśli myśli człowieka są czyste i szlachetne, to skupi dokoła siebie zastępy
dobroczynnych istności i moŜe się nieraz dziwić, skąd bierze siłę do podejmowania prac, któ-
re zdają się – i słusznie się takimi zdają – o wiele przekraczać jego własne siły. Podobnie
człowiek, który Ŝywi złe i nikczemne myśli, przyciąga do siebie zastępy złośliwych istności
i wskutek tego zasilenia swych skłonności do złego popełnia zbrodnie, które zdumiewają je-
go samego, gdy na nie spogląda. „Chyba diabeł mnie skusił" pragnie krzyczeć, a w istocie
rzeczy te siły demoniczne, przywołane ku niemu przez jego własny grzech, wzmocniły od
zewnątrz siłę jego grzechu.

Elementale, które stają się duszą myślokształtów, zarówno dobre jak i złe, przyłączają się do
elementali znajdujących się w ciele poŜądań człowieka oraz do innych, oŜywiających jego
myślokształty, i dzięki temu działają w nim, choć przychodzą z zewnątrz. W tym celu jednak
muszą w nim znaleźć istności pokrewne sobie, inaczej bowiem nie mogłyby wywrzeć Ŝadne-
9

go wpływu. Co więcej, elementale myślokształtów naleŜące do przeciwnych sobie rodzajów


odpychają się; dzięki temu człowiek dobry odpędza precz od siebie samą swą atmosferą, sa-
mą aurą, wszystko co jest złe i okrutne. Otacza go ona jak wał ochronny i powstrzymuje zło
z dala od niego.

Istnieje jeszcze inny rodzaj działalności elementali, który daje niezmierne skutki i który dla-
tego nie moŜe być pominięty przy tym wstępnym przeglądzie sił uczestniczących w tworze-
niu się karmy. Podobnie jak poprzedni rodzaj ich działalności zawiera się on w twierdzeniu,
Ŝe myślokształty zaludniają prądy, które działają na kaŜdy wraŜliwy lub nerwowy ustrój, gdy
tylko się z nimi zetknie, proporcjonalnie do ich siły dynamicznej. Z nielicznymi wyjątkami
wywierają one wpływ na kaŜdego, przy czym jest on tym większy, im wraŜliwszy jest ustrój
człowieka. Elementale przyciągają się wzajemnie według swego podobieństwa, skupiają się
w gromady i Ŝyją w stadach na własny sposób. Myślokształt wyłoniony przez człowieka nie
tylko Ŝe ma magnetyczny związek z nimi, lecz takŜe jest przyciągany przez inne myślokształ-
ty tego samego typu i wskutek tego przyłącza się do nich na planie astralnym, tworząc zaleŜ-
nie od okoliczności dobrą lub złą siłę, która przybiera postać zbiorowej istności. Te skupienia
podobnych myślokształtów posiadają cechy charakterystyczne, czasem silnie zarysowane,
opinii rodzinnej, lokalnej lub narodowej; tworzą one rodzaj astralnej atmosfery, a wszelką
rzecz widzi się poprzez nią i w jej zabarwieniu; oddziałują one odwrotnie na ciała astralne
osób, naleŜących do wspomnianych ugrupowań i wzbudzają w nich drgania sobie właściwe.
To karmiczne środowisko rodzinne, lokalne lub narodowe powaŜnie zmienia działalność jed-
nostki i ogromnie ogranicza moŜliwość przejawiania przez nią zdolności, jakie ona posiada.
Jeśli się komuś ukaŜe jakąś ideę, to moŜe on ją zobaczyć tylko poprzez ową otaczającą at-
mosferę, która ją zabarwia i moŜe silnie zniekształcić. Tkwią w tym daleko sięgające kar-
miczne ograniczenia, którymi wypadnie jeszcze zająć się szerzej.

Wpływ tych hord elementali nie ogranicza się tylko do wpływu wywieranego na ludzi po-
przez ich ciała poŜądań. Jeśli ta zbiorowa istność, jak ją nazwałam, składa się z my-
ślokształtów destrukcyjnych, elementale które je oŜywiają działają jako niszcząca energia
i powodują często wiele zniszczeń na fizycznym planie. Wiry niszczących energii są obfitym
źródłem „wypadków”', wstrząsów w naturze, burz, cyklonów, huraganów, trzęsień ziemi
i powodzi. Omówimy w dalszym ciągu szerzej i te skutki karmiczne.

Tworzenie się karmy w ogóle


Po ustaleniu w ten sposób stosunku pomiędzy człowiekiem, królestwem elementalnym
i kształtującymi się energiami umysłu – zaprawdę, twórczymi energiami, gdyŜ one powołują
do bytu wszystkie opisane powyŜej Ŝyjące kształty – jesteśmy w stanie bodaj częściowo zro-
zumieć jak powstaje i działa karma podczas jednego okresu Ŝycia. Mówię ,,okres Ŝycia”,
a nie „Ŝycie”, poniewaŜ Ŝycie oznacza za mało, jeśli uŜyjemy go w zwyczajnym znaczeniu
jednej inkarnacji, a równocześnie oznacza zbyt wiele, jeśli go uŜyjemy na określenie całości
Ŝycia, złoŜonego z wielu okresów istnienia w fizycznym ciele i z wielu okresów istnienia bez
niego. Przez okres Ŝycia rozumiem mały cykl ludzkiego istnienia, obejmujący jego doświad-
czenia na planach fizycznym, astralnym i mentalnym aŜ do powrotu ku progowi fizycznego
bytu – cztery wyraźne stadia, przez które przechodzi Dusza, aby wypełnić swój cykl. Stadia
te ponawiają się stale w ciągu wędrówki Pielgrzyma Niebieskiego poprzez naszą obecną
ludzkość i choć doświadczenia człowieka w kaŜdym okresie są odmienne zarówno co do ja-
kości jak i ilości, kaŜdy okres Ŝycia przeciętnej ludzkiej istoty zawiera te cztery stadia i poza
tym nic więcej.
10

WaŜną jest rzeczą uświadomić sobie, Ŝe pobyt poza ciałem fizycznym trwa znacznie dłuŜej
od pobytu w ciele; dlatego teŜ nasza znajomość działania prawa karmy byłaby bardzo niedo-
stateczna, gdybyśmy nie zbadali działalności Duszy w warunkach pozafizycznych. Przypo-
mnijmy słowa Mistrza, które wskazują, Ŝe Ŝycie poza ciałem jest jedynym rzeczywistym Ŝy-
ciem:

Wedantyści, choć uznają dwa rodzaje świadomych istnień, ziemskie i duchowe, mówią tylko
o drugich jako o stanowiących aktualnie niewątpliwą rzeczywistość. śycie ziemskie z powodu
swej zmienności i krótkości nie jest niczym więcej jak tylko złudzeniem naszych zmysłów. Za
rzeczywistość naleŜy uwaŜać nasze Ŝycie w sferach duchowych, tam bowiem Ŝyje nasze wie-
czyste, niezmienne, nieśmiertelne Ja, Sútrâtmâ ... Oto przyczyna, dla której Ŝycie pośmiertne
nazywamy jedyną rzeczywistością, natomiast Ŝycie ziemskie, razem z osobowością, złudą.1

Podczas Ŝycia ziemskiego działalność Duszy przejawia się jak najbardziej bezpośrednio
w tworzeniu opisanych juŜ myślokształtów. Chcąc jednak śledzić działanie karmy z większą
dokładnością, winniśmy zanalizować głębiej termin „myślokształt” i dodać pewne rozwaŜa-
nia, które pominęliśmy w przedstawionym na początku ogólnym szkicu. Dusza pracując jako
umysł stwarza obraz mentalny, pierwotny myślokształt; przyjmijmy termin „obraz mentalny”
na oznaczenie wyłącznie tylko tego pierwszego bezpośredniego tworu umysłu i zachowajmy
go odtąd na oznaczenie pierwotnego stadium tego, co powszechnie nazywa się my-
ślokształtem. Ten obraz mentalny pozostaje związany ze swym twórcą jako część jego świa-
domości; jest on Ŝyjącym drgającym kształtem z subtelnej materii, słowem pomyślanym, lecz
jeszcze nie wyrzeczonym, poczętym, lecz jeszcze nie zamienionym w ciało. Niechaj czytel-
nik skupi na chwilę uwagę na tym obrazie mentalnym i wyrobi sobie o nim ścisłe pojęcie,
róŜne od wszystkiego innego, odrębne od wszystkich skutków, jakie on wytworzy na innych
planach poza własnym. Tworzy on, jak juŜ powiedziano, część zawartości świadomości swe-
go twórcy, część jego niedostępnej własności; nie moŜna ich oddzielić od siebie; twórca nosi
go z sobą w ciągu całego ziemskiego Ŝycia, niesie go z sobą poprzez bramy śmierci i wnosi
w dziedziny pośmiertnego Ŝycia. A jeśli w czasie wznoszenia się coraz wyŜej w te dziedziny
wejdzie w zbyt rzadką dla tego obrazu atmosferę, to odrzuci z niego najcięŜszą materię, za-
trzymując nadal matrycę mentalną, esencję formy. Przy powrocie człowieka w niŜszą dzie-
dzinę materia jej wplata się z powrotem w mentalną matrycę i przez to odtwarza właściwy
gęstszy kształt. Obraz mentalny moŜe pozostawać przez długie okresy w stanie jak gdyby
uśpienia, lecz moŜe teŜ być zbudzony i oŜywiony na nowo; kaŜdy nowy impuls od strony je-
go twórcy i od strony jego potomstwa (o czym będzie mowa poniŜej) lub istności tego same-
go rodzaju co potomstwo – zwiększa jego energię Ŝyciową i zmienia jego kształt.

Jak zobaczymy, obraz mentalny rozwija się według określonych praw, a zespól takich obra-
zów mentalnych stwarza charakter; to co zewnętrzne w człowieku jest tylko odzwier-
ciedleniem wewnętrznego i podobnie jak komórki składają się na tkanki ciała i ulegają często
w czasie pracy powaŜnym zmianom, tak obrazy mentalne składają się na cechy charaktery-
styczne umysłu i równieŜ się zmieniają. Badanie działania karmy rzuca wiele światła na te
zmiany. Twórcze siły Duszy mogą uŜyć wielu rozmaitych materiałów przy tworzeniu obra-
zów mentalnych; moŜe na przykład pobudzić Duszę do działania poŜądanie (kâma), a wtedy
kształtuje ona obraz według tego co poddaje namiętność lub ochota; moŜe teŜ Dusza sama
z siebie skierować się ku wzniosłemu ideałowi i według niego formować obraz; tak samo
moŜe ona kształtować ten obraz czysto intelektualnie, jeśli taka jest tendencja dominująca.
Jednak niezaleŜnie od tego, czy jest on wzniosły czy niski, intelektualny czy namiętny, poŜy-
teczny lub szkodliwy, boski lub zwierzęcy, zawsze istnieje w człowieku obraz mentalny, wy-
1
Lucifer, October 1892, art. Life and Death.
11

twór Duszy tworzącej i od jego istnienia zaleŜy karma jednostkowa. Bez takiego obrazu men-
talnego nie mogłoby być w ogóle karmy jednostkowej, która łączy jeden okres Ŝycia
z następnym: do stworzenia elementu permanentnego (trwałego), w którym utrwala się karma
jednostkowa, konieczny jest udział tej jakości, jaką jest Manas. Brak Manasu w królestwie
mineralnym, roślinnym i zwierzęcym powoduje, Ŝe nie powstaje w nich indywidualna karma,
rozciągająca się poprzez śmierć ku następnemu urodzeniu.

Zastanówmy się teraz nad stosunkiem pierwotnego myślokształtu do następnej jego postaci,
a więc nad stosunkiem myślokształtu czystego i prostego, do myślokształtu oŜywionego wła-
sną duszą, czyli obrazu mentalnego do obrazu astromentalnego, który jest myślokształtem na
niŜszym planie astralnym. Jak on powstaje i czym on jest? Posługując się symbolem uŜytym
powyŜej moŜemy odpowiedzieć, iŜ powstaje on przez to, Ŝe słowo pomyślane staje się sło-
wem wypowiedzianym; Dusza wydaje z siebie myśl, a jej dźwięk stwarza kształt w materii
astralnej. Podobnie jak Idea Umysłu Powszechnego staje się przez wydech wszechświatem
przejawionym, tak obrazy mentalne umysłu ludzkiego stają się przejawionym światem swego
stwórcy. Zaludnia on otaczające go prądy w przestrzeni własnym światem. Drgania obrazu
mentalnego wzbudzają podobne drgania w gęstszej materii astralnej, a te tworzą wtórny my-
ślokształt, który nazwaliśmy obrazem astromentalnym. Obraz mentalny, jak to juŜ powie-
dziano, pozostaje w świadomości swego twórcy, natomiast drgania obrazu wychodzące poza
tę świadomość odtwarzają jego kształt gęstszej materii w niŜszej części planu astralnego.
Kształt ten dostarcza pomieszczenia dla cząstki Ŝycia elementalnego, wyodrębniając ją na
czas istnienia kształtu, gdyŜ element Manasu wyraŜony przez kształt daje Ŝyciu elemental-
nemu, które stwarza jego duszę, piętno indywidualności. (JakŜe są cudowne i ile rzeczy
w Naturze rozświetlają !) Tym oto jest owa istność zdolna do działania, wspomniana w opisie
Mistrza i ten to astromentalny obraz buja w świecie astralnym, a zachowując zaznaczony po-
przednio węzeł etyczny ze swym twórcą, oddziałuje z powrotem na swe źródło (mianowicie
na obraz mentalny), jak równieŜ na inne obrazy astromentalne. Okres istnienia obrazu astro-
mentalnego moŜe trwać dłuŜej lub krócej zaleŜnie od okoliczności, a jego rozwiązanie się
w niczym nie wpływa na trwałość obrazu mentalnego, z którego się zrodził; kaŜdy nowy im-
puls w kierunku obrazu mentalnego pobudza go do zrodzenia na nowo swego odpowiednika
astralnego, tak kaŜde powtórzenie słowa stwarza nowy kształt.

Drgania obrazu mentalnego nie tylko Ŝe przenikają w dół do niŜszej części świata astralnego,
lecz takŜe przenikają w górę do planu duchowego1. I tak samo jak drgania wywołują kształt
na niŜszym planie, tak dają one równieŜ początek daleko subtelniejszej formie – lecz czy
moŜna to nazwać formą? To nie jest dla nas formą – na wyŜszym planie (akasza), planie ma-
terii kosmicznej wypromieniowanej przez sam LOGOS. Akasza jest składem wszelkich
kształtów, skarbcem, do którego spływają – z nieskończonego bogactwa Umysłu Powszech-
nego – bogate zapasy wszelakich Idei, które mają się ucieleśnić w danym Kosmosie; tamŜe
docierają drgania z Kosmosu – drgania wszystkich myśli od wszelkich Inteligencji, drgania
wszystkich pragnień od wszelkich istot świata kamy, drgania wszystkich poczynań dokony-
wanych w jakiejkolwiek postaci na którymkolwiek planie. Wszystko to budzi w nas względ-
ne wraŜenie bezkształtności, jednak dla wzniosłych Inteligencji Duchowych jest to zbiorem
wyraźnie uformowanych obrazów wszystkiego co się dzieje; te obrazy (akasza) – jak je odtąd
będziemy nazywać - pozostają na zawsze i są prawdziwą Kroniką Karmy, Księgą Lipika2,

1
Słowa w dół i w górę są dość bałamutne; wszystkie plany oczywiście przenikają się wzajemnie - przypis Au-
torki.
2
Secret Doctrine, I. 157-159.; zob. teŜ ostatnie polskie wydanie: H. P. Bławatska, Doktryna Tajemna, T. 1.
Ewolucja kosmiczna, Warszawa 1995, s. 155 i n. (stanca czwarta Księgi Dzyan).
12

która moŜe być czytana przez tych, którzy mają „otwarte oko Dangmy”1. Z pomocą działania
wyćwiczonej uwagi moŜna rzucić odbicie obrazów akaszy na ekran materii astralnej – tak jak
lampą magiczną moŜna rzucić obraz przeźrocza na ekran – tak iŜ sceny przeszłości moŜna
odtworzyć w całej ich Ŝywości i z dokładnością kaŜdego szczegółu, choćby chodziło o jak
najdawniejsze zdarzenie; istnieje ono bowiem w kronikach akaszy utrwalone raz na zawsze
dla wszystkich. Wyrobiony jasnowidz moŜe wybrać z jakiejś stronicy tej kroniki dowolnie
Ŝywy obraz, rozwinąć i przetworzyć go w dramat oraz przeŜyć go na astralnym planie.

Idąc za tym niedoskonałym opisem moŜe sobie czytelnik wytworzyć choć słabe pojęcie
o Karmie jako Przyczynie. W akaszy odzwierciedla się obraz mentalny, stworzony przez Du-
szę i to nieodłącznie od niej; tak samo odzwierciedla się wytworzony przezeń obraz astro-
mentalny, Ŝywe i czynne stworzenie, które przebiega plan astralny i stwarza najrozmaitsze
skutki; skutki te odzwierciedlają się równieŜ z całą dokładnością razem z obrazem astromen-
talnym i dlatego dają się z nim połączyć, a przezeń z jego twórcą; przy tym kaŜdy wątek –
tkany przez obraz astromentalny z własnej materii, podobnie jak pająk snuje z siebie przędzę
– daje się odróŜnić przez własny odcień barwy, i ile by nie było takich wątków splecionych
w jeden fakt, kaŜdy z nich daje się odróŜnić i połączyć ze swym twórcą, Duszą, która zrodzi-
ła obraz mentalny. Tak to w naszej ubogiej i niedokładnej mowie moŜemy przedstawić dla
naszych ciasnych, przyziemnych inteligencji obraz jednostkowej odpowiedzialności, tak jak
się on przedstawia dla wzroku wielkich Władców Karmy, wykonawców karmicznego Prawa:
pełnej odpowiedzialności Duszy za kaŜdy obraz mentalny, jaki stworzy i częściowej odpo-
wiedzialności za ich daleko sięgające skutki, mniejszej lub większej, zaleŜnie od innych wąt-
ków karmicznych, które splatają się w przyczynę. Dzięki temu moŜemy zrozumieć, dlaczego
to pobudki odgrywają tak wielką rolę w tworzeniu się karmy i dlaczego to działanie jest tak
ściśle podporządkowane dającej mu początek energii; dlaczego karma działa na kaŜdym pla-
nie zgodnie z jego podstawowymi cechami i nadto łączy poszczególne plany ciągłością wąt-
ków karmicznych.

Jeśli więc wiele rozjaśniające pojęcia Odwiecznej Mądrości rzucają snop światła na świat,
rozpraszają jego ciemności i odkrywają absolutną Sprawiedliwość, jaka działa pozorami nie-
dorzeczności, nierówności i przypadkowości Ŝycia, to czy jest coś dziwnego w tym, Ŝe serca
nasze wypełnia niewypowiedziana wdzięczność dla Wielkich Istot – niech będą błogosławio-
ne! – które niosą Pochodnię Prawdy w mroczne ciemności i wyzwalają nas od łamiącego na-
poru, od bezradnej agonii na widok zła, pozornie niepowetowanego, od zwątpienia w Spra-
wiedliwość i od rozczarowania na punkcie Miłości:

Jesteście wolni! Słodka jest Dusza Rzeczy,


Sercem Bytu jest niebiański pokój,
Wola króluje nad złem; co było Dobrym,
Będzie Lepszym – aŜ stanie się Najlepszym.
* * *
Takie jest prawo, które rządzi sprawiedliwie,
śe nikt przy końcu nie zostanie w tyle;
Sednem jego jest Miłość, a jego końcem
Pokój i słodkie Wypełnienie! Słuchajcie Go!

1
TamŜe, stanca I. Księgi Dzyan, s. 77; cyt. wyd. polskie, s. 81.
13

Zyskamy moŜe na jasności, jeŜeli ułoŜymy w tabelę trojakie skutki działania Duszy, które
traktując rzecz ogólnie z pominięciem szczegółów, stwarzają Karmę jako Przyczynę. Mamy
wtedy w ciągu jednego okresu Ŝycia:

Człowiek tworzy
Na planie Z materii Skutki
duchowym akasza obrazy akasza, tworzące
Kronikę Karmy
wyŜszego obrazy mentalne,
astralu pozostające w świado-
mości twórcy
psychicznym niŜszego obrazy astro-mentalne
astralu istności działające na
planie psychicznym

Dalsze skutki wyraŜają się jako skłonności, uzdolnienia, czyny, korzystne sposobności, wa-
runki otoczenia i tak dalej, głównie w przyszłych okresach Ŝycia, a zawsze ściśle według
określonych praw.

Szczegóły tworzenia karmy


KaŜdy kto studiuje prawo karmy powinien pamiętać, Ŝe Dusza Człowieka, Ego, Twórca
Karmy, jest istotą rosnącą, Ŝywą indywidualnością, która wzrasta w mądrości i w postawie
mentalnej w miarę jak kroczy po swej drodze wieczystej ewolucji; nie naleŜy teŜ tracić ani na
chwilę z oczu zasadniczej toŜsamości wyŜszego i niŜszego Manasu. Dla wygody odróŜniamy
je, jednakŜe jest to tylko róŜnica ich funkcji, a nie natury; Manas wyŜszy jest Manasem pra-
cującym na planie duchowym w pełni świadomości swej przyszłości; manas niŜszy jest ma-
nasem, który pracuje na psychicznym czyli astralnym planie, spowity w materię astralną, po-
14

noszony przez karmę, we wszystkich czynnościach splątany z naturą poŜądań i przez nie za-
barwiony; w wielkiej mierze jest on zaślepiony materią astralną, która go spowija, i posiada
tylko cząstkę całkowitej świadomości Manasu, cząstkę, która dla ogromnej większości ludzi
składa się z ograniczonej ilości wybranych, najbardziej rzucających się w oczy doświadczeń
jednej, bieŜącej inkarnacji. Z punktu widzenia praktycznego Ŝycia manas niŜszy według tego
jak się przedstawia większość ludzi, jest „ja” i jest tym co nazywamy ego osobowym; głos
świadomości, uwaŜany nieokreślenie i bałamutnie za nadnaturalny, za głos Boga, jest dla
człowieka jedynym przejawieniem się Manasu wyŜszego na psychicznym planie; pomimo
mylnych poglądów na jego istotę, jest on przyjmowany zupełnie słusznie jako autorytet. Ale
ten, kto studiuje teozofię, powinien sobie Ŝywo uprzytomnić, Ŝe manas niŜszy jest jednym
z wyŜszym, tak jak promienie są jednym ze słońcem: Słońce – Manas świeci zawsze na nie-
bie duchowego planu, a promienie manasu przenikają do psychicznego planu; gdyby się je
rozróŜniało jako zasadniczo odmienne, zapominając, Ŝe to rozróŜnienie ma na celu tylko do-
godność rozdzielenia ich funkcji, mogłoby powstać beznadziejne pomieszanie.

Ego jest zatem istotą i jakością, która wzrasta. Promień wysłany przez Ego w dół jest jako
dłoń zanurzona w wodzie, aby schwytać jakiś przedmiot i wyciągnąć go w zamkniętej dłoni.
Wzrost Ego zaleŜy od wartości przedmiotów, które zbierze wyciągnięta dłoń, a wartość
wszelkiej pracy po wycofaniu się promienia jest ograniczona i uwarunkowana przez do-
świadczenia, jakie zostały zebrane podczas działania promienia na psychicznym planie. Po-
dobnie rolnik wychodzi w pole, aby pracować w deszczu i blasku słońca, w chłodzie i upale,
i wraca na noc do domu; poniewaŜ rolnik jest teŜ właścicielem pola, więc owoce pracy wy-
pełniają mu spichlerze i zwiększają jego bogactwo. KaŜde ego osobowe jest bezpośrednią,
działającą częścią trwałego Ego – Indywidualności, reprezentuje je w niŜszym świecie i jest
zawsze mniej lub więcej rozwinięte zaleŜnie od poziomu jaki osiągnęło Ego, jako całość, ja-
ko indywidualność. Jeśli się to jasno zrozumie, to zniknie poczucie rzekomej niesprawiedli-
wości, jaka się dzieje ego osobowemu z powodu dziedzictwa karmicznego, poczucie, które
stanowi nieraz trudność dla początkujących studentów teozofii. Trzeba bowiem zrozumieć,
Ŝe karmę tworzy Ego i zbiera jej owoce. Ono jest rolnikiem, który posiawszy zboŜe zbiera je
w Ŝniwa, choć ubranie, w którym je zasiewał mogło zniszczeć w czasie od siewu do zbiorów.
Astralny strój Ego równieŜ rozpada się w kawałki pomiędzy czasem siewu i porą Ŝniw; zbie-
ra ono w nowym stroju. WaŜne jest, Ŝe to ,,ono” właśnie posiało i ono zbiera. A jeśli posiało
za mało, lub źle wybrało ziarno, to ono, nie kto inny, zbierze ubogie Ŝniwo, gdy wyjdzie je
zbierać.

W pierwszych okresach ewolucji rozwój Ego jest niezmiernie powolny1, gdyŜ ulegając pod-
nietom fizycznego planu daje się ono prowadzić poŜądaniom tu i tam; obrazy mentalne, które
tworzy, noszą najczęściej piętno namiętności i dlatego obrazy astromentalne są gwałtowne
i raczej krótkotrwałe, aniŜeli silne i długo działające. W miarę tego jednak, jak w obrazie
mentalnym przybywa elementu Manasu, wzrasta trwałość obrazu astromentalnego. Zwarta
i stała myśli stwarza wyraźnie zarysowane obrazy mentalne i co za tym idzie odpowiednio
silne i trwałe obrazy astromentalne. śycie ma wtedy określony cel przed sobą, wyraźny ideał,
ku któremu umysł nieustannie się zwraca i przy którym się zatrzymuje. Ten obraz mentalny
zdobywa sobie dominujący wpływ na Ŝycie umysłu i on teŜ kieruje większością energii Du-
szy.

Zbadajmy teraz jak się tworzy karma na podstawie obrazu mentalnego. Podczas Ŝycia czło-
wiek tworzy nieprzeliczony zbiór obrazów mentalnych. Niektóre z nich są mocne, wyraziste

1
Patrz: Birth and Evolution of the Soul (Narodzenie i ewolucja Duszy).
15

i nieustannie zasilane dzięki ponawianiu impulsu przez umysł, inne znów są słabe i mgliste,
zaledwie zostały stworzone, a juŜ uległy zapomnieniu przez umysł. W chwili śmierci Dusza
jest bogata w tysiące obrazów mentalnych, które róŜnią się zarówno swym charakterem, jak
i wyrazistością. Jedne z nich przedstawiają dąŜenia duchowe gorące pragnienia słuŜenia, szu-
kanie po omacku wiedzy, przyrzeczenia poświęcenia się WyŜszemu śyciu; inne mają charak-
ter czysto intelektualny: są to jasne kiełki myśli, wyniki i owoce głębokich studiów; inne na-
leŜą do emocjonalnych i namiętnych, tchnąc miłością, współczuciem, tkliwością, poświęce-
niem, przywiązaniem, gniewem, ambicją, dumą lub chciwością; są teŜ i takie, które zrodziły
się wskutek apetytów samego ciała, zasilonych niepohamowanym poŜądaniem i przedstawia-
ją myśli obŜarstwa, pijaństwa i zmysłowości. KaŜda Dusza posiada własną świadomość, za-
pełnioną takimi obrazami mentalnymi, owocami jej Ŝycia mentalnego; nie brakuje tam ani
jednej, choćby najbardziej przelotnej myśli. Choć wiele obrazów mentalnych moŜe się juŜ
dawno rozpadło, choć niektóre z nich mogły istnieć zaledwie kilka godzin, to obrazy mental-
ne pozostają trwałą własnością Duszy; ani jednego nie zabraknie. Wszystkie obrazy mentalne
Dusza zbiera ze sobą, gdy poprzez bramę śmierci przechodzi w świat astralny.

Kamaloka, czyli „miejsce poŜądań”, dzieli się na wiele, nazwijmy to tak, sfer, a Dusza prze-
chodząc do kamaloki bezpośrednio po śmierci jest obciąŜona całym swym ciałem poŜądań
czyli kama-rupa; wszystkie obrazy mentalne, utworzone przez Kama-Manas, a mające cha-
rakter zwierzęcy i prostacki, posiadają siłę działania tylko na najniŜszych poziomach świata
astralnego. Dusza mało rozwinięta zatrzyma się nad tymi obrazami i oŜywi je, przygotowując
się w ten sposób do powtórzenia ich i odtworzenia w świecie fizycznym podczas swego naj-
bliŜszego Ŝycia. Człowiek, który za Ŝycia zatrzymuje się przy myślach zmysłowych i tworzy
odpowiednie obrazy mentalne, nie tylko Ŝe zostanie przyciągnięty ku tym scenom Ŝycia
ziemskiego, które są związane z zadowalaniem zmysłów, lecz będzie je równieŜ nieustannie
odtwarzał w swym umyśle, zasilając w swej naturze coraz to bardziej skłonności do popeł-
nienia odpowiednich przekroczeń. Podobnie się dzieje z innymi obrazami mentalnymi, stwo-
rzonymi z materiałów dostarczonych przez ciało poŜądań, a naleŜącymi do innych poziomów
kamaloki. W miarę tego jak Dusza wznosi się z niŜszego na wyŜszy poziom, obrazy mentalne
zbudowane z materiałów, naleŜących do niŜszych poziomów, tracą te składniki i przechodzą
w stan uśpienia w świadomości; jest to ten sam stan, który H. P. Bławatska zwykła była na-
zywać „pozbawieniem materii”, kiedy to obraz moŜe istnieć, choć nie jest przejawiony
w materii. Szata kama-rupa oczyszcza się z grubszej materii stopniowo w miarę tego, jak
niŜsze ego cofa się w górę, czy raczej ku wewnątrz, ku dziedzinie niebiańskiego Ŝycia. Po-
szczególne „warstwy” tej szaty odpadają po kolei i rozpadają się we właściwym sobie czasie,
aŜ w końcu odpadnie ostatnia i promień Duszy wycofa się całkowicie, wolny od wszelkiej
powłoki astralnej. Przy powrocie Ego do Ŝycia ziemskiego te uśpione obrazy mentalne ulęga-
ją jakby wyrzuceniu na zewnątrz i przyciągają ku sobie właściwy im rodzaj materii astralnej,
dzięki czemu odzyskują moŜność przejawienia się na planie astralnym, stając się pragnienia-
mi, namiętnościami i innymi niŜszymi uczuciami ciała wzruszeń na nową inkarnację.

MoŜemy zauwaŜyć mimochodem, Ŝe niektóre obrazy mentalne otaczające Duszę przybyłą


w nowy świat, bywają źródłem wielu jej trudności podczas pierwszych stadiów jej Ŝycia po
śmierci. Tak na przykład wierzenia przesądne przesuwają się przed Duszą w postaci obrazów
mentalnych i męczą ją widokami okropności, których w ogóle nie ma w jej rzeczywistym
otoczeniu1. Wszystkie obrazy mentalne, zbudowane pod wpływem namiętności i pragnień,
podlegają opisanemu powyŜej procesowi, aby następnie przejawić się przy powrocie Ego do
Ŝycia ziemskiego. Jak powiada autor The Astral Plane:

1
Patrz: C. W. Leadbeater: The astral Plane, s. 45, 46.
16

Gdy w kamaloce odbywa się ostateczny rozpad pierwiastków człowieka, LIPIKA, wielkie bó-
stwo kosmiczne Karmy, waŜą jego czyny i jak gdyby stwarzają formę jego sobowtóra eterycz-
nego, ściśle dostosowaną do Karmy, jaka mu przypadnie w udziale w najbliŜszym Ŝyciu. 1

Wyzwolona z tych niŜszych składników Dusza przechodzi w dziedzinę Ŝycia niebiańskiego


na planie mentalnym, gdzie spędza okres czasu proporcjonalny do mniejszego lub większego
bogactwa obrazów mentalnych, dostatecznie na to czystych, aby się dostać w tę dziedzinę.
Tutaj Dusza odnajduje kaŜdy swój wznioślejszy wysiłek, chociaŜby najsłabszy i jak najbar-
dziej przelotny, i tutaj przepracowuje go, budując z materiału, jaki on przedstawia, uzdolnie-
nia na przyszłe Ŝycie.

śycie niebiańskie jest ciągłym przyswajaniem; doświadczenia zebrane podczas Ŝycia na


Ziemi przetwarza się tu na tkankę Duszy i dzięki temu właśnie Ego wzrasta; rozwój Ego za-
leŜy od liczby i róŜnorodności obrazów mentalnych stworzonych podczas Ŝycia ziemskiego
oraz od ich przyswojenia i przetworzenia na trwałe cechy. Zbierając razem obrazy mentalne
poszczególnych rodzajów, Ego wydobywa z nich najistotniejszą treść; medytacja w czasie
Ŝycia ziemskiego stwarza dla Ego jakby organ mentalny, w który wlewa ono tę właśnie treść
w postaci uzdolnień. Na przykład: człowiek stworzył wiele obrazów mentalnych dzięki pra-
gnieniu wiedzy i wysiłkom zrozumienia subtelnych rozwaŜań o wzniosłych, oderwanych
sprawach; przyjmijmy, Ŝe umierając opuszcza on swe ciało, posiadając przeciętne zdolności
umysłowe; podczas Ŝycia niebiańskiego przerabia on wszystkie te obrazy i rozwija je
w uzdolnienia, tak Ŝe Dusza jego wróci na ziemię z lepszym, aniŜeli w poprzednim Ŝyciu,
aparatem umysłowym, z bardziej rozwiniętymi zdolnościami intelektualnymi, z moŜliwością
rozwiązywania zagadnień, które przedtem były dla niej całkiem niedostępne. Po tego rodzaju
przekształceniu obrazy mentalne przestają istnieć dla Ego; jeŜeli w późniejszych wcieleniach
Dusza zechce je zobaczyć ponownie takimi, jakimi były kiedyś, musi ich poszukać w kroni-
kach karmy, gdzie pozostają na zawsze jako obrazy akaszy. Wskutek tego przetworzenia
przestają one istnieć jako obrazy mentalne, które stwarza i przepracowuje Dusza, a stają się
jej siłami i zdolnościami, nierozłączną częścią jej prawdziwej natury. JeŜeli więc człowiek
pragnie posiąść wyŜsze, aniŜeli dzisiaj posiada, zdolności mentalne, to moŜe sobie zapewnić
ich rozwój przez świadomą wolę ich osiągnięcia i przez stałą dbałość o ich rozwój, albowiem
pragnienie i poŜądanie w jednym Ŝyciu zamienia się na zdolności w następnym, a to, co jest
wolą zdziałania czegoś staje się zdolnością wykonania. NaleŜy jednak zaznaczyć, Ŝe zakres
tak wytworzonej zdolności jest ściśle zaleŜny od materiałów, jakich dostarczy do budowy
budowniczy; z niczego nic nie powstaje i dlatego Dusza, która zaniedba na ziemi rozwijania
swoich władz przez posiew właściwych pragnień i aspiracji, ubogie będzie mieć Ŝniwo
w niebie.

Stale odtwarzane obrazy mentalne, które jednak nie zawierają w sobie dąŜeń, tęsknot
i wysiłku ku dokonaniu czegoś większego, aniŜeli pozwalają słabe siły duszy, przekształcają
się w skłonności umysłu, w łatwe i wygodne dla energii mentalnej koryta. Dlatego to tak
waŜne jest, aby nie pozwalać umysłowi na bezcelowe uganianie się wśród błahych, nic nie
znaczących przedmiotów, na próŜniacze tworzenie trywialnych obrazów mentalnych i na za-
trzymywanie ich w umyśle. Utrwalają się bowiem przez to i tworzą kanały, którymi w przy-
szłości wylewać się będzie siła spływając krętymi liniami ku niŜszym poziomom w nawyko-
we łoŜyska – po drodze najmniejszego oporu.

JeŜeli wola i pragnienie dokonania jakichś czynów spełznie na niczym nie z braku zdolności,
lecz z braku sposobu lub z powodu niekorzystnego układu warunków, to wola ta i pragnienie

1
TamŜe, s. 86.
17

dadzą początek obrazom mentalnym, które – jeśli czyny miały być wielkie i czyste w swych
pobudkach – urzeczywistnią się w sferze myśli na planie mentalnym w okresie Ŝycia niebiań-
skiego i następnie po powrocie człowieka na ziemię odbiją się tam jako działania. Jeśli obraz
mentalny powstał pod wpływem pragnienia spełnienia czynów dobroczynnych, to czyny te
zostaną dokonane na planie mentalnym; dokonanie to pozostawi trwały ślad w Ego w postaci
wzmocnionego obrazu mentalnego działania, które urzeczywistni się na planie fizycznym
jako akt fizyczny w momencie, gdy korzystna sposobność będzie mogła wywołać krystaliza-
cję myśli w czynie. Czyn fizyczny staje się nieunikniony, jeśli jego obraz mentalny urzeczy-
wistni się w postaci działania na planie mentalnym podczas Ŝycia niebiańskiego. To samo
prawo odnosi się równieŜ do obrazów mentalnych, ukształtowanych pod wpływem niŜszych
poŜądań; chociaŜ poŜądania te nie dochodzą do sfery Ŝycia niebiańskiego, to podlegają one
takŜe opisanemu powyŜej procesowi, aby móc urzeczywistnić się w czasie powrotu człowie-
ka na ziemię. Tak na przykład ponawiające się zazdrosne pragnienia, tworzą właściwe sobie
obrazy mentalne, które w sprzyjających okolicznościach skrystalizują się jako akty kradzieŜy.
Karma, jako przyczyna, staje się pełna, a czyn fizyczny staje się nieuniknioną koniecznością
wtedy, gdy osiągnie się ten stopień, Ŝe kaŜde ponowne odtworzenie obrazu mentalnego wy-
starcza do przekształcenia go w czyn. Nie naleŜy zapominać, Ŝe powtarzanie jakiejś czynno-
ści czyni ją stopniowo automatyczną i Ŝe to prawo działa nie tylko na planie fizycznym, lecz i
na innych; jeŜeli zatem jakaś czynność powtarza się stale na planie psychicznym, to staje się
ona automatyczna, a gdy nadarzy się po temu sposobność zostanie ona automatycznie odtwo-
rzona na planie fizycznym. JakŜe często słyszy się po zbrodni: „Stało się zanim pomyślałem."
lub: „Gdybym się zastanowił, nigdy bym tego nie uczynił.” Prawdę mówi mówca, gdy uŜywa
wymówki, Ŝe nie kierował się w mowie jakąś świadomą pobudką; oczywiście, jest on nie-
świadomy myśli, które poprzedziły fakt, jest nieświadomy tego łańcucha przyczyn, które do-
prowadziły do nieuniknionego skutku. W ten sam sposób zestala się roztwór nasycony, jeśli
się wrzuci do niego choćby najmniejszy kryształ; przez samo zetknięcie się, masa roztworu
przechodzi w stał stały. Jeśli skupienie obrazów mentalnych dojdzie do punktu nasycenia, to
dodanie jeszcze jednego, zestala je w czyn. Czyn zaś staje się wtedy koniecznością, gdyŜ
wolność wyboru została wyczerpana w ciągłym tworzeniu danego obrazu mentalnego,
a dziedzina działania fizycznego jest podporządkowana impulsom mentalnym. Pragnienie
zdziałania czegoś w jednym Ŝyciu działa w następnym Ŝyciu jako wewnętrzny przymus czy-
nu; wygląda to tak, jak gdyby pragnienie było rozkazem w stosunku do Natury, która w od-
powiedzi na rozkaz dostarcza sposobności do czynu.

Obrazy mentalne, nagromadzone przez pamięć jako wyraz doświadczeń, przez które dusza
przeszła podczas swego Ŝycia na ziemi – dokładna i wierna kronika oddziaływań na nią ze
strony zewnętrznego świata – są materiałem, nad którym Dusza musi teŜ pracować. Przez
badanie ich, przez medytację nad nimi, Dusza uczy się dostrzegać łączące je związki i ich
wartość dla zrozumienia działania Umysłu Powszechnego w Naturze przejawionej; jednym
słowem przez cierpliwe przemyśliwanie nad nimi wydobywa z nich wszystkie nauki, jakich
moŜe się z nich nauczyć: nauki przyjemności i bólu, przyjemności płodzących ból i bólu ro-
dzącego przyjemność; nauki mówiące o istnieniu prawd niezłomnych, do których trzeba się
nauczyć dostosowywać; nauki powodzeń i zawodów, spełnionych oczekiwań i rozczarowań,
nieuzasadnionych lęków i niespełnionych marzeń; nauki o sile nie wytrzymującej próby,
o rzekomej wiedzy okazującej się ignorancją, o cierpliwej wytrwałości wydzierającej zwy-
cięstwo z widocznej poraŜki, o zuchwalstwie zamieniającym pewne zwycięstwo w klęskę.
Nad tym wszystkim przemyśliwa Dusza i z pomocą właściwej jej alchemii przemienia całą tę
miksturę doświadczeń w szczere złoto mądrości, dzięki czemu moŜe wrócić na ziemię jako
Dusza mądrzejsza i uzbrojona w doświadczenia przeszłych wcieleń, aby stawić czoło wyda-
18

rzeniom nowego Ŝycia. Gdy obrazy mentalne przejdą przez to przekształcenie, przestają jako
takie istnieć. W dawnej ich postaci moŜna je odnaleźć tylko w kronikach karmy.

Dzięki mentalnym obrazom doświadczeń, a zwłaszcza dzięki tym, które uczą jak nieznajo-
mość Prawa powoduje cierpienie, rodzi się i rozwija świadomość. Podczas kolejnych wcieleń
ziemskich Duszy poŜądanie sprawia, Ŝe rzuca się ona na oślep za róŜnymi kuszącymi przed-
miotami; w pogoni tej zderza się ona z Prawem i pada rozbita i skrwawiona. Wiele takich
doświadczeń uczy ją, Ŝe spełnienie pragnień wbrew Prawu jest źródłem bólu, a gdy w jakimś
nowym Ŝyciu ziemskim, ciało poŜądań ma ochotę ponieść Duszę ku grzesznym uciechom,
pamięć przeszłych doświadczeń odzywa się jako świadomość, z krzykiem stawia swój zakaz
i ściąga cugle rozpędzonym koniom namiętności, które chciałyby się rzucić niebacznie na łeb
i szyję w pościg za przedmiotem poŜądania. W obecnym stadium ewolucji wszyscy, z wyjąt-
kiem Dusz najbardziej opóźnionych w rozwoju, przeszli juŜ przez dostateczną ilość doświad-
czeń, aby rozpoznać w liniach zasadniczych „dobro" i „zło", tzn. harmonię z Boską Naturą
lub dysonans; przy tym obszerne i długie doświadczenie uzdolniło Duszę do jasnego
i ścisłego wypowiadania się w zasadniczych sprawach etyki. Jednak w wielu bardziej subtel-
nych i trudnych sprawach, odnoszących się do obecnego stadium ewolucji, nie zaś do sta-
diów, które są poza nami, doświadczenie to jest jeszcze tak ograniczone i niewystarczające,
Ŝe nie mogło się jeszcze przekształcić w Świadomość, i dlatego Dusza moŜe się mylić
w swych rozstrzygnięciach, chociaŜby czyniła jak największe wysiłki jasnego widzenia
sprawy i słusznego działania. Wola poddania się Prawu harmonizuje Duszę z Naturą Boską
na planach wyŜszych, natomiast jej niezdolność zobaczenia jak to zrobić na planach niŜszych
znajdzie w przyszłości rozwiązanie przez ból, którego Dusza dozna, gdy zbłądzi wobec Pra-
wa; cierpienie nauczy ją tego, czego przedtem nie znała, a bolesne doświadczenia zostaną
przetworzone przez Duszę w świadomość, która uchroni ją przed takim samym bólem
w przyszłości i która da jej radość pełniejszej wiedzy o Bogu w Naturze, o swobodnej i świa-
domej harmonii z Prawem śycia, o swobodnej i świadomej współpracy w dziele ewolucji.

Widzimy zatem, Ŝe jeśli chodzi o przetwarzanie obrazów mentalnych w przyczyny, to zasad-


nicze linie działania prawa karmy są następujące:

Pragnienia i dąŜenia ku wyŜszemu przemieniają się w Uzdolnienia,

Myśli ciągle ponawiane przemieniają się w Skłonności,

Akty woli dokonania czegoś przemieniają się w Działania,

Doświadczenia przemieniają się w Mądrość,

Doświadczenia bolesne przemieniają się w Świadomość.

Wpływ prawa karmy na obrazy astromentalne rozpatrzymy bliŜej w rozdziale o spełnianiu się
karmy, do którego obecnie przechodzimy.
Spełnianie się karmy
Gdy Dusza zakończy okres swego niebiańskiego Ŝycia i przyswoi sobie wszystko, co tylko
moŜna z materiałów zebranych w czasie ostatniego Ŝycia na ziemi, zaczyna ulegać wpływowi
pragnień, które przyciągają ją ponownie ku ziemi i wiąŜą ją z materialnym istnieniem. Otwie-
ra się przed nią nowy, ostatni etap tego okresu jej Ŝycia, etap w czasie którego ponownie
przyobleka się w ciała do nowych doświadczeń ziemskiego Ŝycia, etap, który zamyka się
Bramą Narodzin.
19

Dusza przekracza próg nieba i wkracza w to, co zostało nazwana planem reinkarnacji, niosąc
z sobą mniejsze lub większe owoce swej pracy w niebie. Jeśli jest to Dusza młoda, to niewie-
le sobie przyswoiła; postęp bowiem we wczesnych okresach ewolucji duszy jest bardzo po-
wolny, duŜo powolniejszy, aniŜeli wyobraŜają to sobie studiujący; w czasie dzieciństwa Du-
szy dni jej Ŝycia następują po sobie monotonnie, a Ŝe siew w kaŜdym z tych wcieleń jest ską-
py, przeto niewiele owoców dojrzewa w czasie Ŝycia w niebie. W miarę jednak jak się rozwi-
jają zdolności Duszy, wzrost jej przyspiesza się coraz bardziej, Dusza wchodzi do nieba z
wielkim zapasem materiałów i dzięki temu wychodzi zeń z duŜym przyrostem zdolności wy-
pracowanych według opisanych powyŜej praw ogólnych. Dusza opuszcza niebo, okryta jedy-
nie tą powłoką, która trwa, rozrasta się i doskonali poprzez całą manwantarę, otoczoną aurą,
która naleŜy do niej jako jej indywidualność; aura ta jest mniej lub więcej wspaniała, bogata
w odcienie, świetlista, wyrazista i rozciągła, zaleŜnie od osiągniętego przez Duszę stopnia
ewolucji. Została ona wykuta w ogniu niebieskim i objawia się jako Król Soma1.

Wchodząc podczas swej wędrówki ku ziemi na plan astralny, Dusza przywdziewa nowe ciało
poŜądań; w ciele tym spotykamy pierwszy przejaw spełniania się karmy jej przeszłości. Ob-
razy mentalne zbudowane w przeszłości „z materiałów dostarczonych przez ciało poŜądań”,
które przeszły w stan uśpienia w świadomości lub stan, który H. P. Bławatska zwykła była
nazywać „pozbawieniem materii”, kiedy to obraz moŜe istnieć, choć nie jest „przejawiony w
materii”, otóŜ te obrazy Dusza wyrzuca teraz na zewnątrz, a one przyciągają natychmiast ku
sobie z materii astralnego planu elementy karmy, spowinowacone z ich naturą, i stają się
„pragnieniami, namiętnościami i innymi niŜszymi uczuciami ciała wzruszeń na nową inkar-
nację”. Gdy ta praca zastanie dokonana – czasem bardzo prędko, a niekiedy po dłuŜszym
czasie – Ego staje w szacie karmicznej, jaką sobie przygotowało, gotowe do „ubrania", tj. do
otrzymania z rąk przedstawicieli Wielkich Władców Karmy sobowtóra eterycznego2, zbudo-
wanego odpowiednio do elementów przygotowanych przez Ego; na wzór sobowtóra będzie
się kształtować ciało fizyczne, dom, w którym Ego będzie musiało zamieszkać podczas swe-
go nadchodzącego Ŝycia ziemskiego. Tak więc zostaną zbudowane, jak gdyby same przez
siebie, Ego indywidualne i ego osobowe; o czym Ego myślało, tym teraz się stanie; własności
jego, posiadane przez niego „dary natury”. Wszystko to przychodzi doń jako bezpośredni
skutek jego własnego myślenia; człowiek zaprawdę sam stwarza siebie i jest odpowiedzialny
w najpełniejszym tego słowa znaczeniu za wszystko czym jest.

JednakŜe człowiek ma wejść w posiadanie ciała fizycznego i eterycznego, które ograniczą


w wielkiej mierze moŜność rozwinięcia i wykorzystania posiadanych zdolności; wypadnie
mu takŜe Ŝyć w pewnym oznaczonym środowisku, a zewnętrzne warunki jego Ŝycia muszą
się dopasować do tego środowiska; pójdzie po drodze, którą wytyczyły wprawione dawniej
w ruch przyczyny, a przy tym róŜne od tych, na jakie stać jego nowe uzdolnienia; idzie na
spotkanie radosnych i smutnych zdarzeń, które są owocem jego własnych wysiłków. Wydaje
się, Ŝe dla wyjaśnienia tych okoliczności potrzeba czegoś więcej aniŜeli indywidualna i oso-
bowa natura człowieka; w jaki bowiem sposób zostaje przygotowany teren potrzebny do
rozwinięcia energii tej natury? Jak znaleźć potrzebne narzędzia i przystosować przeciwsta-
wiające się okoliczności?

1
Imię mistyczne, wiele mówiące studiującemu, który rozumie rolę Soma w niektórych misteriach staroŜytnych
- przypis Autorki,
2
Dawniej zwany Linga Śarira; nazwa, która dawała powód do wielu nieporozumień - przypis Autorki.
20

Dochodzimy do dziedziny, o której niewiele się da powiedzieć, do dziedziny potęŜnych Inte-


ligencji Duchowych, których natura przekracza całkowicie zakres naszych ograniczonych
zdolności rozumienia, których istnienie i rodzaj działania mogą nam być znane, lecz wobec
których stajemy w tej pozycji, jaką wobec nas zajmują najmniej inteligentne z niŜszych zwie-
rząt, którym wiadomo, Ŝe istniejemy, lecz które nie mają najmniejszego pojęcia o horyzon-
tach i pracy naszej świadomości. Daje się tym Wielkim Istotom miano Lipika i czterech Ma-
haradŜów. Jak niewiele moŜemy wiedzieć o Lipika, wynika z następującego ustępu:

Lipika, których opis podano w komentarzu szóstej strofy czwartej stancy, są Duchami
Wszechświata (...). NaleŜą do najbardziej tajemnej części kosmogenezy, której nie moŜna po-
dać w tym miejscu. Czy Adepci – nawet najwyŜsi – znają w całości ten anielski zastęp z jego
trzema stopniami, czy teŜ tylko stopień najniŜszy związany z kronikami naszego świata, au-
torka nie jest w stanie dać odpowiedzi, choć skłania się raczej do drugiej moŜliwości. Odno-
śnie do najwyŜszego ich stopnia, nauczą się tylko jednego: a mianowicie, Ŝe Lipika pozostają
w ścisłym związku z Karmą, gdyŜ są jej bezpośrednimi Kronikarzami1.

Są Oni „Drugimi Siedmioma” i Oni prowadzą archiwa astralne zawierające obrazy akaszy, o
których była juŜ poprzednio mowa. Są oni związani z przeznaczeniem kaŜdego człowieka i z
narodzeniem kaŜdego dziecięcia.2

Oni stwarzają formę sobowtóra eterycznego, który ma słuŜyć za pierwowzór ciała fizycznego
i który jest tworzony pod kątem widzenia potrzeby wyraŜenia mentalnych i uczuciowych
zdolności, rozwiniętych przez Ego mające w nim zamieszkać: Oni teŜ oddają go „Czterem” –
MaharadŜom, którzy są opiekunami rodu ludzkiego i zarazem wykonawcami Karmy na Zie-
mi.3
O nich to pisze jeszcze raz H.P. Bławatska, cytując piątą stancę Księgi Dzyan:

Cztery „Koła Skrzydlate w kaŜdym rogu... dla Czterech Świętych Istot i Ich zastępów ". Są to
„Czterej MaharadŜowie” lub Wielcy Królowie z Dhyan Czohanów, Dewy, które rządzą nad
kaŜdą z czterech stron świata... Istoty te są równieŜ związane z działaniem Karmy w momen-
cie, gdy zachodzi potrzeba fizycznych i materialnych pośredników do wykonania jej wyro-
ków"4.

Otrzymawszy od Lipika formę – ową „pozbawioną materii" – MaharadŜowie dobierają


składniki sobowtóra eterycznego zgodnie z cechami, jakie ma on wyrazić. Sobowtór eterycz-
ny staje się przez to dla Ego podatnym narzędziem karmicznym, dając mu jak gdyby podsta-
wę do wyraŜenia zdobytych juŜ zdolności, a zarazem i ograniczające ramy, wyznaczone dlań
przez jego przeszłe upadki i stracone sposobności. Tę formę skierowują MaharadŜowie do
kraju, rasy, rodziny i środowiska społecznego, które przedstawiają najkorzystniejsze pole do
spełnienia się karmy wyznaczonej na dany okres Ŝycia, a nazywanej przez Hindusów prara-
bhdą, to znaczy karmą stającą się, czyli tą, która się ma dokonać w ciągu rozpoczynającego
się okresu Ŝycia. Jedno Ŝycie nie wystarcza do wyczerpania całej nagromadzonej w przeszło-
ści karmy – nie moŜna stworzyć takiego narzędzia-formy ani teŜ znaleźć takiego środowiska,
aŜeby mogły się wyrazić naraz wszystkie rozwijające się powoli zdolności Ego, ani teŜ nie
moŜna dostarczyć warunków koniecznych do zebrania całego zasianego w przeszłości Ŝniwa,
ani teŜ dać moŜliwości do wywiązania się z wszystkich zobowiązań, zaciągniętych wobec
1
Secret Doctrine, I. 153; cyt. wyd. polskie, s. 187 - 188.
2
TamŜe, s. 156-157; cyt. wyd. polskie, s. 156 - 157.
3
TamŜe, s. 151; cyt. wyd. polskie, s. l 79-180 i 185.
4
Secret Doctrine I, s. 147; cyt. wyd. polskie. s. 179 - l 80.
21

innych Ego, z jakimi zetknęła się Dusza w ciągu swej długiej ewolucji. Forma eteryczna jest
zatem dostosowana do tej tylko części całkowitej karmy, która moŜe się spełnić w jednym
okresie Ŝycia. Następnie forma ta zostaje skierowana ku właściwemu środowisku i zatrzymu-
je się w miejscu, gdzie Ego moŜe wejść w związki z innymi takimi Ego, z którymi się stykało
w przeszłości, a które albo Ŝyją w tej chwili w ciele fizycznym albo teŜ narodzą się podczas
rozpoczynającego się Ŝycia danego Ego. Wybór kraju zapada w taki sposób, aby warunki re-
ligijne, polityczne i społeczne w nim panujące odpowiadały pewnym uzdolnieniom Ego,
i aby przedstawiały pole dogodne dla dokonania się zdarzeń, które tkwią w karmie Ego. Wy-
biera się taką rasę – fakt podlegający oczywiście ogólniejszym prawom reinkarnacji, którymi
nie moŜemy się tu zajmować – której cechy charakterystyce są podobne do zdolności Ego,
dojrzałych juŜ do działania i potrzebnych Duszy w danej inkarnacji. Następnie dobiera się
rodzinę, w której na podstawie dziedziczności rozwinęło się takie podłoŜe materialno-
fizyczne, aby złączone z sobowtórem eterycznym dopasowało się do jego budowy; rodzinę,
której ogólne lub szczególne cechy fizyczne dadzą swobodne pole dla gry natury mentalnej
i wzruszeniowej Ego. Spośród róŜnorodnych właściwości Duszy i spośród róŜnorodnych ty-
pów fizycznych, jakie istnieją na świecie, moŜna dobrać takie, któreby najlepiej do siebie
wzajemnie pasowały, i moŜna dzięki temu stworzyć powłokę, najbardziej odpowiednią dla
oczekującego narodzin Ego; powłokę będącą narzędziem i zarazem polem działania, które
pozwoli na wyczerpanie się pewnej części karmy. Choć głębie wiedzy i potęgi, potrzebnej do
takiego dostosowania zewnętrznych warunków do wewnętrznych moŜliwości Duszy, nie da-
dzą się wymierzyć krótką sondą naszego umysłu, moŜemy przecieŜ bodaj mgliście zobaczyć,
Ŝe jest to moŜliwe i Ŝe się moŜe urzeczywistnić doskonała Sprawiedliwość; tkanina ludzkiego
przeznaczenia moŜe się istotnie składać z niezliczonych dla nas wątków, które tworzą wzór
niepojęcie dla nas złoŜony; jakiś wątek moŜe zniknąć – lecz w rzeczywistości poszedł on tyl-
ko na drugą stronę, aby niebawem pojawić się znów na wierzchu; inny wątek moŜe się nagle
pojawić – w rzeczywistości on się tylko wyłonił ponownie na górnej stronie po długim pozo-
stawieniu pod spodem; poniewaŜ widzimy tylko cząstkę tkaniny, nasz słaby wzrok moŜe nie
rozpoznać wzoru. Napisał kiedyś pełen mądrości Jamblichus:

„To, co nam się wydaje ścisłym określeniem sprawiedliwości, nie jest takim samym dla Bo-
gów. My bowiem, patrząc na to, co jest najbliŜej nas, kierujemy naszą uwagę na rzeczy teraź-
niejszości, na Ŝycie chwili i na sposób, w jaki ono istnieje. Natomiast potęgi, które są wyŜsze
od nas, znają całe Ŝycie Duszy i wszystkie jej poprzednie istnienia1.

Twierdzenie, Ŝe „światem rządzi Sprawiedliwość doskonała” znajduje coraz to nowe po-


twierdzenie w miarę jak rozwijającą się Dusza wzrasta w wiedzę; albowiem w miarę jak Du-
sza postępuje naprzód oraz zaczyna widzieć na wyŜszych planach i przekazywać swą wiedzę
do zwykłej świadomości, zaczynamy rozumieć z coraz większą pewnością, a przez to i ze
wzrastającą radością, Ŝe Dobre Prawo działa z niezawodną dokładnością, Ŝe jego wykonawcy
stosują je wszędzie z bezwzględną bystrością i z niezłomną mocą, i Ŝe zatem na tym świecie,
będącym polem walki Dusz, wszystko dzieje się słusznie i dobrze. Wśród ciemności roz-
brzmiewa okrzyk: „Wszystko się dzieje dobrze” powtarzany przez Dusze, które czuwają
i niosą pochodnię światła Boskiej Mądrości po mrocznych drogach naszych ludzkich społe-
czeństw.

MoŜemy poznać niektóre z zasad, według których działa Prawo, a znajomość ich pozwoli
nam odkryć przyczyny i zrozumieć skutki.

1
On the Mysteries, IV 4. Patrz s. 209 i 210 angielskiego tłumaczenia Thomasa Taylora.
22

Zobaczyliśmy juŜ, Ŝe myśli budują charakter; spróbujmy teraz zrozumieć, jak czyny stwarza-
ją środowisko człowieka.

Spotykamy się tu z pewną ogólną zasadą o daleko sięgających skutkach; dobrze więc będzie
przestudiować ją nieco w szczegółach. Czynami swymi człowiek oddziaływuje na swych
bliźnich na fizycznym planie, rozprzestrzenia dokoła siebie szczęście lub teŜ powoduje roz-
pacz, zwiększając przez to lub zmniejszając stan ogólnej pomyślności ludzkości. To zwięk-
szanie lub zmniejszanie szczęścia ludzkości moŜe pochodzić z róŜnych pobudek: dobrych,
złych lub mieszanych. Człowiek moŜe spełniać czyny budzące dokoła zadowolenie i przy-
jemność z prostej uczynności i z pragnienia uszczęśliwienia swego otoczenia; przepuśćmy, Ŝe
z takich właśnie pobudek ofiaruje on miastu park na swobodny uŜytek jego mieszkańców;
ktoś inny uczyni to samo jedynie w celu pokazania się, pragnąc zwrócić na siebie uwagę
tych, co rozdają zaszczyty (rzec moŜna, iŜ płaci cenę kupna zaszczytu); ktoś trzeci moŜe po-
darować ów park z mieszanych pobudek, częściowo egoistycznych, a częściowo bezintere-
sownych. Pobudki te oddziałają w róŜny sposób na charaktery tych trzech ludzi podczas ich
przyszłych inkarnacji: pierwsze z nich będą działać w kierunku udoskonalenia charakteru,
drugie w kierunku poniŜenia człowieka, pozostałe wydadzą w ogóle małe rezultaty. JednakŜe
sam skutek czynu, jakim jest zadowolenie wielkiej liczby ludzi, nie zaleŜy od pobudki daw-
cy; wszyscy na równi cieszą się parkiem bez względu na to, co spowodowało dar, a radość
ich, mająca źródło w darze, stwarza dla ofiarodawcy dług karmiczny u Natury, dług, który
zostanie mu jak najskrupulatniej spłacony. ToteŜ otrzyma on w przyszłości wygodne lub na-
wet zbytkowne otoczenie fizyczne, albowiem szerokim gestem dawał innym przyjemność
fizyczną; ofiara fizycznego bogactwa przyniesie mu naleŜną odpłatę – owoc karmiczny jego
czynu. Takie jest jego prawo; jednakŜe uŜytek, jaki uczyni on ze swego stanowiska, szczę-
ście, jakie zbuduje dzięki temu bogactwu i otoczeniu, będzie zaleŜeć głównie od jego charak-
teru, a tu narasta mu takŜe słuszna odplata, gdyŜ kaŜde ziarno przynosi właściwy mu owoc.

Całkowite wyzyskanie sposobności do oddania komuś usługi stworzy jako rezultat w póź-
niejszym Ŝyciu szersze moŜliwości słuŜenia; tak więc człowiek, który w ramach swych ogra-
niczonych moŜliwości pomaga kaŜdemu, kto znajdzie się na jego drodze, narodzi się w póź-
niejszym Ŝyciu w warunkach, w których będzie miał liczne i powaŜne moŜliwości słuŜenia.

Podobnie, pominięcie moŜliwości, powróci przekształcone jako ograniczenie moŜności dzia-


łania i jako niepowodzenie wśród otoczenia. Tak na przykład mózg sobowtóra eterycznego
moŜe być zbudowany wadliwie, co spowoduje równieŜ niedoskonałość fizycznego mózgu;
gdy Ego będzie coś planować, samo odkryje, Ŝe brak mu zdolności wykonania; gdy pojmie
jakąś ideę, samo ujrzy, Ŝe jest niezdolne wyrazić ją naleŜycie w mózgu. Pominięcie sposob-
ności wyrazi się w postaci daremnych tęsknot, w postaci poŜądań, które nie zdołają się urze-
czywistnić, w postaci pragnień słuŜenia pomocą nie mogących znaleźć realizacji, juŜ to przez
brak uzdolnień, juŜ to przez brak sposobności.

Z tej zasady wynika często strata ukochanego dziecka lub ubóstwianego młodzieńca czy
dziewczyny. Jeśli Ego źle się odnosi lub zaniedbuje kogoś, komu jest winne miłość i opiekę
lub pomoc jakiegokolwiek rodzaju, to prawdopodobnie narodzi się w środowisku, które połą-
czy go ściśle z zaniedbaną osobą; być moŜe, Ŝe się przywiąŜe do niej serdecznie, ale tylko po
to, aby przedwczesna śmierć wydarła mu ją z obejmujących ją ramion; ubogi, pogardzany
krewniak moŜe się pojawić kiedyś jako uwielbiany jedynak, dziedzic nazwiska, a gdy niepo-
cieszeni rodzice ujrzą swój dom pusty, będą się dziwić „niezbadanym drogom Opatrzności”,
która zabiera im jedynaka, przedmiot ich wszystkich nadziei, choć pozostawia nietknięte
liczne grono dzieci sąsiadów. Tak to sprawiedliwe są drogi karmy, choć niełatwe do odkrycia
dla ludzi, którzy nie mają otwartych oczu.
23

Wrodzone braki ciała pochodzą z usterek sobowtóra eterycznego i są karą na całe Ŝycie za
powaŜne wyłamanie się spod prawa lub za krzywdy wyrządzone drugim. Powstają one zaw-
sze pod wpływem działania Władców Karmy i są fizycznym wyrazem zniekształceń w two-
rzonej przez nich formie sobowtóra eterycznego, wywołanych przez błędy Ego, przez jego
naduŜycia i występki. Tak samo ich sprawiedliwemu wykonywaniu Prawa przypisać naleŜy
głęboko wyryte skłonności do zapadania na rodzinne choroby, odpowiednią do tego strukturę
sobowtóra eterycznego oraz skierowanie go do rodziny, w której skłonność do choroby jest
dziedziczna i która moŜe dostarczyć „plazmy ciągłej” korzystnej dla rozwoju właściwych
zarodków.

Rozwój zdolności artystycznych – weźmy inny rodzaj zdolności – zapewniają Władcy Kar-
my w ten sposób, Ŝe stwarzają taką formę sobowtóra eterycznego, aby według niego mógł
powstać w ciele delikatny system nerwowy, a często teŜ w ten sposób, Ŝe kierują tę formę ku
rodzinie, której członkowie rozwijają i to nieraz od wielu pokoleń te szczególne zdolności
Ego. Do wyraŜenia bowiem takich i zdolności, jak na przykład muzyczne, potrzeba specjal-
nego ciała fizycznego, potrzeba wraŜliwości fizycznego ucha i fizycznego dotyku, a do roz-
woju takiej wraŜliwości przyczyni się wybitnie dobrze dobrana dziedziczność fizyczna.

Oddawanie ludzkości usług zbiorowo jak na przykład ksiąŜką lub przemówieniami zawiera-
jącymi wzniosie idee, rozprzestrzenianiem za pomocą słowa i pisma idei podnoszących ludzi
na duchu, stwarza dla Natury inny rodzaj zobowiązania starannie wyrównywany przez potęŜ-
nych Wykonawców Prawa. Pomoc dawana w ten sposób wraca do człowieka równieŜ jako
pomoc, jako naleŜne mu z prawa wzmoŜenie zdolności, sił mentalnych i duchowych.

Rozumiemy teraz główne zasady działania prawa karmy oraz rolę zarówno Władców Karmy,
jak i Ego w przeznaczeniu jednostki. Ego dostarcza wszelkiego rodzaju materiałów, jednak
materiałów tych uŜywają Władcy i Ego, zgodnie ze swą naturą; Ego buduje charakter i stop-
niowo rozwija się; Władcy Karmy budują formę, która ogranicza, wybierają otoczenie
i w ogóle dostosowują i dostrajają wszystko tak, aby Dobre Prawo mogło znaleźć bezbłędny
wyraz, pomimo przeciwnych dąŜeń ludzkich.

Jak odnosić się do skutków karmy


Wydaje się nieraz ludziom, którzy zdobyli zaledwie ogólne zrozumienie istnienia karmy, Ŝe
skoro wszystko jest skutkiem działania Prawa, to oni sami są niewolnikami przeznaczenia.
Zanim więc zastanowimy się, w jaki sposób moŜna wyzyskać Prawo do kierowania przezna-
czeniem, przestudiujmy krótko jedną typową sytuację, która pozwoli nam zobaczyć jak ko-
24

nieczność i wolna wola – uŜyjmy utartych terminów – działają równocześnie i to działają


w harmonii ze sobą.

Oto przychodzi na świat człowiek z pewnymi wrodzonymi, powiedzmy przeciętnymi, zdol-


nościami umysłowymi, z naturą uczuciową, która wykazuje wyraźne cechy cha-
rakterystyczne, niektóre dobre, niektóre złe; przychodzi z sobowtórem eterycznym i ciałem
fizycznym zdrowym i nieźle zbudowanym, choć nie wyróŜnia się ono niczym szczególnym.
Takie są granice, wyraźnie zaznaczone, w których musi się poruszać; gdy dochodzi on do
dojrzałego wieku, staje wobec konieczności jak najlepszego wyzyskania swego umysłowego,
wzruszeniowego, astralnego i fizycznego „kapitału”. Oto spotyka on liczne szczyty intelektu,
na które nie jest w stanie wedrzeć się, pojęcia, których nie jest zdolny ogarnąć; spotyka poku-
sy, ku którym ciągną go własne namiętności, pomimo Ŝe walczy z nimi; istnieją triumfy siły
i sprawności fizycznej, których nie moŜe zdobyć; jednym słowem stwierdza, Ŝe nie jest zdol-
ny myśleć jak geniusz, ani teŜ nie moŜe rywalizować pięknością z Apollinem. Znajduje się w
zamkniętym kręgu, którego nie moŜe przekroczyć, choćby jak najbardziej pragnął wyzwole-
nia z niego. Co więcej, nie moŜe uniknąć rozmaitych kłopotów; uderzają w niego, a on moŜe
tylko nieść swój ból; nie moŜe uciec przed nimi. Takie jest jego połoŜenie.

Jest on ograniczony własnymi przeszłymi myślami, zaprzepaszczaniem przez siebie wielu


sposobności, błędami w wyborze, nierozsądną ustępliwością; wiąŜą go zapomniane pragnie-
nia, krępują łańcuchy błędów przeszłości. A przecieŜ to nie on, rzeczywisty Człowiek, jest
związany. On, który stwarzał przeszłość krępującą obecnie jego teraźniejszość, moŜe praco-
wać w swym więzieniu i stworzyć przyszłość pełną wolności. Ba, wystarczy, aby poznał, Ŝe
w istocie swej jest wolny, a skruszą się i spadną z jego członków kajdany; im głębsze będzie
to jego poznanie, tym Ŝywsze będzie poczucie pozorności tych więzów. Jednak u prze-
ciętnego człowieka, u którego poznanie to zjawia się jako iskra, a nie jako płomień, pierw-
szym krokiem ku wolności będzie uznanie swych ograniczeń za własny twór i próba ich roz-
luźnienia. Prawdę mówiąc, nie jest on jeszcze w stanie myśleć na miarę geniusza, ale moŜe
on myśleć na miarę największych swych moŜliwości, a powoli stanie się geniuszem; moŜe on
stworzyć sobie na przyszłość wielkie uzdolnienia i istotnie posiądzie je. Prawda, Ŝe na razie
nie moŜe on uniknąć szaleństw swych namiętności, mimo to moŜe przeciw nim walczyć,
a upadłszy, moŜe powstać do dalszej walki z głębokim przekonaniem, Ŝe niebawem zwy-
cięŜy. Prawda, Ŝe istotnie posiada on róŜne słabości i przywary astralne i fizyczne; ale w mia-
rę jak myśli jego będą się stawać coraz silniejsze, czystsze i piękniejsze, a czyny jego poŜy-
teczniejsze, zapewni sobie coraz to doskonalsze formy w przyszłości. Wewnątrz swego wię-
zienia jest zawsze sobą, wolną Duszą i moŜe rozwalić ściany przez siebie zbudowane.
W więzieniu tym, poza nim samym, nie ma innego dozorcy; moŜe on zechcieć wolności,
a jeśli zechce, na pewno ją zdobędzie.

Przypuśćmy, Ŝe spotyka tego człowieka cierpienie, Ŝe wskutek straty przyjaciela popełni po-
waŜny błąd. Mniejsza z tym, zgrzeszył w przeszłości w sferze myśli, musi więc teraz cierpieć
w sferze działania. Strata przyjaciela nie jest jednak całkowita; moŜna go zatrzymać dla sie-
bie na stałe przez miłość, a w przyszłości odnaleźć z powrotem; tymczasem zaś pełno jest
ludzi dokoła i moŜna im oddawać usługi, które by moŜna oddać przyjacielowi. NiechŜe nie
zaniedba on tych sposobności i nie posieje nasienia, które by mu przyniosło podobną stratę
w przyszłości.

Dany człowiek popełnił niewątpliwy błąd i cierpi teraz karę; lecz gdyby nie popełnił tego
błędu kiedyś w myśli, nie byłby go teŜ zrobił teraz; karę, na którą zasłuŜył swą myślą, niech
znosi cierpliwie i niechaj tak myśli dzisiaj, Ŝeby jego jutro było wolne od wstydu. W dotych-
czasową bowiem ciemność wpadł promień światła, a światło to śpiewa do niego:
25

Ty, który cierpisz, wiedz,


śe cierpisz tylko przez siebie.
Nikt cię do tego nie zmusza.

Prawo, które zdawało się być kajdanami, staje się skrzydłami, a z ich pomocą moŜe się czło-
wiek wznieść do dziedzin, o których inaczej mógłby tylko marzyć.

Budowanie przyszłości
Tłumy dusz płyną przed siebie z powolnym prądem czasu. Ziemia tocząc się po orbicie niesie
je ze sobą; a gdy nowy glob następuje po starym, one przechodzą na nowy. JednakŜe Od-
wieczna Mądrość głosi na nowo światu, Ŝe wszyscy, którzy zechcą, mogą przestać płynąć,
i Ŝe mogą nauczyć się, jak wyprzedzić powolną ewolucję światów.

Skoro ten, kto studiuje, pojmie choć nieco z istoty Prawa, z jego absolutnej pewności, z jego
bezwzględnej dokładności zaczyna ujmować siebie we własne dłonie i kierować swą ewolu-
cją. Bada swój charakter i zaczyna go zmieniać, starając się ćwiczyć rozwaŜnie zalety men-
talne i moralne, rozszerzając swe zdolności, wzmacniając to co słabe, uzupełniając braki,
usuwając przerosty; wiedząc, Ŝe stanie się tym, nad czym medytuje, medytuje umyślnie
i stale nad wzniosłym ideałem, rozumie bowiem dlaczego to wielki chrześcijański wtajemni-
czony Paweł Apostoł kazał swym uczniom „rozmyślać” o rzeczach, które są prawdziwe,
szlachetne, sprawiedliwe, czyste, które zasługują na miłość i mają dobrą sławę. Będzie on
codziennie medytował nad swoim ideałem; co dzień będzie usiłował Ŝyć według niego, a bę-
dzie to czynił wytrwale i spokojnie, „bez pośpiechu i bez wypoczynku”, wie bowiem, Ŝe bu-
duje na pewnej podstawie, na opoce Wieczystego Prawa. Odwołuje się do Prawa i oddaje się
pod jego opiekę. Dla takiego człowieka nie ma w Ŝyciu zawodu; nie ma takiej potęgi na zie-
mi, ani na niebie, która by mu mogła zagrodzić drogę. Podczas Ŝycia na ziemi zbiera on do-
świadczenia, wykorzystując wszystko, co stanie na jego drodze; podczas Ŝycia niebiańskiego
przyswaja je sobie i planuje swe przyszłe dzieła.

W tym właśnie leŜy wartość prawdziwej teorii Ŝycia, nawet wtedy, gdy opiera się ona nie na
własnej wiedzy, lecz na świadectwie innych. Gdy człowiek przyjmie i choć w części zrozu-
mie działanie prawa karmy, moŜe od razu rozpocząć budowę swego charakteru, kładąc kaŜdy
kamień rozwaŜnie i troskliwie, jak przystoi temu, który wie, Ŝe buduje na całą Wieczność.
Znika pośpiech i zamieszanie w budowaniu i burzeniu, kiedy to jednego dnia pracuje się we-
dług jednego planu, drugiego dnia według innego, a trzeciego dnia nie posiada się w ogóle
planu; natomiast teraz posiada człowiek szkic dobrze przemyślanego – powiedzmy – planu
charakteru, według którego buduje. Dusza bowiem staje się zarówno architektem jak i mura-
rzem i nie traci juŜ czasu na poronione poczynania. Stąd pochodzi prędkość, z jaką dokonują
się ostatnie stadia ewolucji człowieka, zdumiewające, prawie niewiarygodne postępy, które
czyni silna Dusza osiągnąwszy dojrzałość.
Jak wpływać na kształtowanie się karmy
Człowiek, który podjął rozwaŜnie budowanie swej przyszłości, zrozumie dzięki zwiększaniu
się swej wiedzy, Ŝe moŜe uczynić coś więcej, aniŜeli tylko kształtować swój charakter i two-
rzyć przez to swój przyszły los. Zaczyna rozumieć, Ŝe znajduje się w centrum wszystkiego,
w bardzo rzeczywistym znaczeniu tego słowa, Ŝe jest Istotą Ŝyjącą, aktywną i samodzielnie
rozstrzygającą i Ŝe moŜe takŜe oddziaływać na okoliczności i to równie dobrze, jak na siebie
samego. Przyzwyczaił się juŜ od dawna do postępowania według wielkich praw moralnych,
podanych ludzkości przez Boskich Nauczycieli, którzy rodzą się z wieku na wiek. Obecnie
jednak rozumie takŜe, Ŝe prawa te opierają się na podstawowych zasadach Natury i Ŝe moral-
26

ność jest wiedzą zastosowaną do postępowania. Spostrzega, Ŝe w codziennym swym Ŝyciu


moŜe neutralizować złe skutki, jakie mogą wynikać ze złych czynów, a to przez przyłoŜenie
w tym samym punkcie odpowiedniej siły skierowanej ku dobru. Oto przypuśćmy na przy-
kład, Ŝe ktoś posyła ku niemu złą myśl; moŜe on ją przyjąć, odpowiadając na nią inną myślą
tego samego rodzaju, a wtedy oba myślokształty, lecąc razem jak dwie krople wody, zasilą
się i wzmocnią wzajemnie; jeśli jednak ten, ku któremu leci zła myśl, zna prawo karmy, to
temu złośliwemu myślokształtowi przeciwstawi siłę współczucia i rozbije go; rozbitego
kształtu nie moŜe juŜ oŜywiać dalej Ŝycie elementalne, wraca więc ono do swego źródła,
a kształt się rozpada. W ten sposób siła wyrządzania zła przez myślokształt zostanie unice-
stwiona, a „nienawiść ustąpi miejsca miłości”.

Mamiące kształty kłamstwa przepełniają świat astralny; człowiek wiedzy śle naprzeciw nim
myślokształt prawdy; czystość wypiera brud, a miłość – egoistyczną chciwość. W miarę jak
wzrasta wiedza człowieka, jego działanie staje się coraz bardziej bezpośrednie i celowe: my-
ślą jego kieruje wyraźny cel, a uskrzydla ją potęŜna wola. Tak zła karma ulega sparaliŜowa-
niu w najgłębszej swej istocie i w rezultacie nie moŜe się stać nic innego oprócz powstania
węzła karmicznego pomiędzy tym, który wypuścił strzałę krzywdy, a tym, który ją zniszczył
swym przebaczeniem. Boscy Nauczyciele, którzy z całą powagą mówili o obowiązku czło-
wieka zwalczania zła dobrem, opierali swe zalecenia na znajomości prawa; uczniowie ich,
którzy kierują się nimi, nie znając nawet w całości głębszej, naukowej podstawy wskazania,
unikają cięŜkiej karmy, jaka by mogła powstać, gdyby na nienawiść odpowiadali nienawi-
ścią. Ludzie, którzy posiadają wiedzę, niszczą umyślnie złe kształty, rozumieją bowiem sens
faktów, na których opierało się zawsze nauczanie Mistrzów; wyjaławiając nasiona zła, unika-
ją przyszłego Ŝniwa bólu.

Doszedłszy do pewnego stadium rozwoju, dalej posuniętego aniŜeli stadium płynącej powoli
z prądem przeciętnej ludzkości, człowiek nie tylko Ŝe świadomie buduje własny charakter
i działa z określonym zamiarem na myślokształty, które spotyka po drodze, lecz takŜe zaczy-
na widzieć przyszłość i dzięki temu rzetelniej oceniać teraźniejszość, gdyŜ odnajduje kar-
miczne przyczyny skutków. Osiąga moŜność kształtowania przyszłości przez uruchomienie
sił, które zmieniają kierunek innych sił juŜ działających. Wiedza pozwala mu stosować prawo
z taką samą niezawodnością, z jaką uczony stosuje je w kaŜdej dziedzinie Natury.

Zatrzymajmy się na chwilę i przypatrzmy się prawom ruchu. Ciało wprawione w ruch poru-
sza się wzdłuŜ pewnej określonej prostej; jeśli poddamy je działaniu innej siły, mającej kie-
runek odmienny od siły, która dała ciału impuls początkowy, ciało będzie się poruszać
wzdłuŜ innej prostej; kierunek tej nowej prostej będzie wypadkową kierunków obu impul-
sów; Ŝadna ilość energii nie moŜe być stracona, jednakŜe część siły, która dała ciału impuls
początkowy, zostanie zuŜyta, na częściowe przeciwdziałanie nowej sile, a kierunek, wzdłuŜ
którego ciało będzie się poruszać, nie będzie kierunkiem ani pierwszej, ani drugiej siły, lecz
kierunkiem ich wypadkowej. Fizyk moŜe obliczyć dokładnie pod jakim kątem naleŜy ude-
rzyć ciało będące w ruchu, aby mu nadać ruch w kierunku poŜądanym, i chociaŜ nawet ciało
to będzie poza sferą jego bezpośredniego zasięgu, moŜe skierować ku niemu siłę o wyliczo-
nym natęŜeniu i uderzyć w nie pod oznaczonym kątem, wytrącając je z dotychczasowego to-
ru i nadając mu nowy kierunek. W danym wypadku nie będzie wcale pogwałcenia prawa, ani
teŜ zahamowania jego działania; to tylko prawo zostanie wyzyskane przez wiedzę, a siły na-
tury ujarzmione w celu wypełnienia ludzkiej woli. Jeśli zastosujemy tę samą zasadę do
kształtowania karmy, wnet zobaczymy – niezaleŜnie od faktu nienaruszalności prawa – Ŝe nie
jest to wcale „wstrzymanie działania prawa karmy” jeśli dzięki wiedzy zmieniamy jego dzia-
27

łanie. Posiłkujemy się wtedy tylko siłami tej samej karmy, aby zmienić skutki karmiczne,
i jeszcze raz zwycięŜamy Naturę przez posłuszeństwo jej samej .

Przypuśćmy teraz, Ŝe daleko posunięty w rozwoju uczeń patrząc w przeszłość widzi, jak linie
działania karmy przeszłości zbierają się w pewnym punkcie, aby dać niepoŜądany skutek;
moŜe on wprowadzić pomiędzy te zbiegające się energie nową siłę i przez to zmienić wyda-
rzenie, które musi być rezultatem wszystkich sił dających mu początek i moŜliwość zaistnie-
nia. Do takiego działania potrzebuje on nie tylko zdolności widzenia przeszłości i umiejętno-
ści przeprowadzenia linii, które łączą ją z teraźniejszością, ale takŜe wiedzy i umiejętności
dokładnego obliczenia wielkości zmiany, jaką wywrze siła, którą wprowadzi w ruch, a takŜe
skutków, jakie wynikną z tego zdarzenia, jeśli się je będzie uwaŜać za nową przyczynę.
W ten sposób, wprowadzając dobre siły w strumień sił karmy, moŜe uczeń zmniejszać lub
w ogóle zapobiegać skutkom zła, które sam popełnił w przeszłości; nie moŜe on cofnąć prze-
szłości, nie moŜe jej zniweczyć, jednakŜe – o ile jej skutki naleŜą jeszcze do przyszłości –
moŜe je zmienić lub zapobiec im z pomocą nowych sił, które wprowadzi w ruch jako nowe
współdziałające przyczyny. W tym wszystkim korzysta jedynie ze znajomości prawa i działa
z niezawodnością uczonego, który jedną siłę równowaŜy drugą i chociaŜ nie moŜe zniszczyć
ani cząstki energii, moŜe przecieŜ wprawić ciało w ruch, kiedy zechce, przy pomocy obra-
chunku kątów i ruchów składowych. Podobnie moŜna przyspieszać lub zwalniać działanie
karmy, oraz poddawać ją zmianom przez działanie na środowisko, w którym ma się ona do-
pełnić.

RozwaŜmy jeszcze raz tę sprawę z nieco innego punktu widzenia, gdyŜ naleŜyte jej zrozu-
mienie jest waŜne i poŜyteczne. W miarę wzrostu wiedzy coraz łatwiej jest uwalniać się od
karmy przeszłości. Wszystkie przyczyny, w miarę jak dojrzewają do wydania swych skut-
ków, pojawiają się w polu widzenia Duszy zbliŜającej się ku wyzwoleniu; przegląda ona bo-
wiem swe przeszłe wcielenia i patrzy z góry na łańcuch wieków, w ciągu których wdrapywa-
ła się coraz wyŜej; moŜe więc zobaczyć, w jaki to sposób tworzyły się jej więzy, przyczyny,
które wprawiła w ruch; moŜe zobaczyć, jak wiele z tych przyczyn dopełniło się i wyczerpało,
a ile ich jeszcze ma się wyładować. MoŜe ona patrzeć nie tylko wstecz, w przeszłość, lecz i
przed siebie, oraz moŜe widzieć skutki, jakie wytworzą te przyczyny; tak więc, gdy patrzy w
przód, dostrzega w polu widzenia przyszłe skutki, jakie wytworzą przyczyny, a gdy patrzy
wstecz widzi takŜe przyczyny tych skutków. Nie ma Ŝadnej przeszkody, aŜeby – kierując się
analogią do fizyki, gdzie znajomość pewnych praw pozwala nam przepowiadać skutki i okre-
ślać prawo, które zapewnia te skutki – przenieść tę ideę na wyŜszy plan i wyobrazić sobie
taki stan duszy rozwiniętej, w którym moŜe ona widzieć zarówno karmiczne przyczyny, które
kiedyś stworzyła, jak i skutki karmiczne, które pojawią się w przyszłości.

Przy takiej znajomości przyczyn i przy takiej zdolności przewidywania ich działania moŜna
stwarzać nowe przyczyny, które zneutralizują poprzednie, oraz przygotowywać zawczasu
przyszłe fakty, które uwaŜamy za poŜądane, a wszystko to moŜemy uczynić przez zastoso-
wanie prawa, polegając całkowicie na jego niezmienności i stałości oraz przez staranne obli-
czenie sił, wchodzących w grę. Jest to tylko rzeczą dobrego obrachunku.

Przypuśćmy, Ŝe w przeszłości zostały puszczone w ruch wibracje nienawiści; moŜemy starać


się unicestwić je i zapobiec ich działaniu w teraźniejszości i w przyszłości, przeciwstawiając
im wibracje miłości. Dokładnie w ten sam sposób, jak stwarzając w tym samym ośrodku naj-
pierw jedną falę dźwiękową, a następnie drugą następującą po pierwszej w tak krótkim od-
stępie czasu, aby zagęszczeniom pierwszej fali odpowiadały rozrzedzenia drugiej, moŜemy
zamiast dźwięku – przez interferencję – wywołać milczenie, moŜemy takŜe w wyŜszych
dziedzinach z pomocą wibracji nienawiści i miłości uŜytych z dostateczną wiedzą i kontro-
28

lowanych przez wolę, wyrównać i zakończyć działanie przyczyn karmicznych, a przez to


osiągnąć stan równowagi, który jest innym mianem wyzwolenia.

Wiedza ta – jeśli chodzi o jej zdobycie – przekracza znacznie zdolność przewaŜającej więk-
szości ludzi. To co moŜe uczynić ta większość, jeśli chce korzystać z wiedzy duszy – to przy-
jąć świadectwo ludzi, którzy sprawdzili tę wiedzę; to przyjąć przepisy moralne Wielkich Na-
uczycieli religii świata i przez posłuszeństwo tym przepisom – które potwierdza im własna
intuicja, choć nie rozumieją metod jej działania – osiągnąć w działaniu ten sam wynik, który
moŜna osiągnąć na drodze ścisłej i mądrze uŜytej wiedzy. Tak to oddanie się i posłuszeństwo
Nauczycielowi moŜe prowadzić ku wyzwoleniu, podobnie jak w sposób odmienny czyni to
wiedza.

Stosując te zasady na kaŜdym kroku i w kaŜdym kierunku, widzi się coraz lepiej, jak bardzo
człowiek jest upośledzony przez swą niewiedzę i jak wielką rolę gra wiedza w ewolucji ludz-
kości. Ludzie idą z prądem ku łatwiźnie, bo nie wiedzą; są bezradni, poniewaŜ są ślepi; czło-
wiek, który pragnie pozostawić leniwy tłum poza sobą, ,,tak jak koń wyścigowy zostawia
w tyle konia doroŜkarskiego”, potrzebuje zarówno mądrości jak i miłości, wiedzy jak i sa-
mooddania. Nie ma on potrzeby ścierania powoli ogniw łańcucha, ukutych w dalekiej prze-
szłości; moŜe je przepiłować szybko i wyzwolić się z nich całkowicie tak, jak gdyby były
przeŜarte zupełnie przez rdzę.

Wygasanie karmy
Karma kaŜe nam się rodzić wciąŜ na nowo, ona przywiązuje nas do koła narodzin i śmierci.
Dobra karma zatrzymuje nas równie nieustępliwie, jak i zła, a łańcuch ukuty z naszych cnót
trzyma równie mocno i twardo jak ukuty z naszych błędów. JakŜe więc połoŜyć kres przedłu-
Ŝaniu się tego łańcucha, jeśli człowiek dopóki Ŝyje musi myśleć i czuć, a myśli i uczucia
wciąŜ rodzą nową karmę? Odpowiedzią na to pytanie jest wielka nauka Bhagawadgity dana
księciu wojownikowi. Nie jest to nauka dana pustelnikowi lub uczniowi, lecz wojownikowi
walczącemu o zwycięstwo, księciu pogrąŜonemu w obowiązkach swego stanu.

Nie w działaniu lecz w poŜądaniu, nie w działaniu lecz w przywiązaniu do jego owoców tkwi
tworząca więzy siła działania. Działa się pod wpływem pragnienia radości z powodu jego
owoców, postępuje się według pewnego trybu Ŝycia pragnąc jego skutków; gdy dusza ocze-
kuje, Natura musi jej dać odpowiedź; gdy dusza daje rozkaz, Natura musi go spełnić. KaŜda
przyczyna ma swój skutek, kaŜde działanie ma swój owoc, a pragnienie jest sznurem, który
wiąŜe ze sobą przyczynę i skutek, nicią, która biegnie pomiędzy nimi. Gdyby moŜna było
przepalić tę nić, związek zostałby zerwany; gdy pękną wszystkie więzy serca, Dusza będzie
wolna. Wtedy karma nie będzie mogła zatrzymać jej dłuŜej, nie będzie mogła więzić jej da-
lej; koło przyczyny i skutku będzie się toczyć dalej. Dusza jednak osiągnęła juŜ Ŝycie wy-
zwolone.

Wolny od przywiązań, czyń zawsze co jest powinnością, kto bowiem działa bez przywiązania
osiąga zaprawdę to, co jest najwyŜsze1.

Aby pełnić tę karmajogę – jogę czynu, tak się ją zwie – winien człowiek spełniać kaŜdy czyn
tylko jako powinność, działając zawsze w harmonii z Prawem. Starając się dostosować do
Prawa na kaŜdym planie bytu, na którym jest zajęty – winien dąŜyć ku temu, aby się stać siłą

1
Bhagawadgita, III. 19.
29

współdziałającą z Boską Wolą ewolucji i starać się o doskonałe posłuszeństwo w kaŜdym


okresie swego działania. Wtedy kaŜdy jego czyn zyska cechę ofiary, będzie bowiem ofiaro-
wany dziełu toczenia się Koła Prawa, a nie osiąganiu owoców, które czyn moŜe przynieść;
czyn będzie spełniony jako powinność, a jego owoc będzie oddany radośnie dla wspomaga-
nia drugich. Człowiek nie będzie zajmował owocami czynu, gdyŜ naleŜą one do Prawa
i Prawu pozostawi ich podział.

ToteŜ czytamy:

Czyje działania są wolne od piętna poŜądań, czyje czyny są przepalone ogniem mądrości, te-
go Rozumni Duchem zwą Mędrcem.

Kto pozbył się wszelkiego przywiązania do owoców czynu i zawsze zadowolony w nikim nie
szuka oparcia, choćby teŜ działał, właściwie nie działa.

Kto wolny od pragnień nadzoruje Jaźnią swe myśli, a wyzbyty z wszelkiego przywiązania
działa samym tylko ciałem, ten nie popełnia grzechu.

Zadowolony z wszystkiego co otrzymuje, niezaleŜny od par przeciwieństw, wolny od zazdrości


i pełen równowagi w powodzeniu i niepowodzeniu, chociaŜby działał, nie wiąŜe się wcale.

Gdy bowiem przywiązanie zamarło, gdy się przebywa w harmonii, gdy myśli skierowane są
ciągle ku mądrości, a kaŜdy czyn jest ofiarą, wszelkie działanie rozpływa się zupełnie1.

Ciało i umysł uczestniczą w działaniu w całej swej pełni; ciało dokonuje wszelkiego ciele-
snego czynu, a umysł mentalnego; Jaźń natomiast pozostaje pogodna, niezmącona, nie uŜy-
czając nic ze swej wieczystej esencji na wykuwanie łańcuchów czasu. Dobrego czynu nie
naleŜy nigdy zaniedbać; naleŜy go spełnić dokładnie, aŜ do ostatnich granic posiadanych sił,
wyrzekając się owoców i nie pozwalając sobie ani na odrobinę lenistwa lub opieszałości
w działaniu:

Jak niewiedzący działa z przywiązania do czynu, Bharato, tak mądry winien czynić wolny od
przywiązania, pragnąc jedynie utrzymania ludzkości.

Niechaj nikt z mędrców nie wywołuje niepokoju w umysłach ludzi niewiedzących, przywiąza-
nych do swego działania, niechaj działający w harmonii (ze Mną) pozwolą im czynić, co ich
pociąga2.

Człowiek, który osiągnął ten stan „niedziałania w działaniu”, nauczył się juŜ tajemnicy wy-
czerpywania karmy; z pomocą wiedzy niszczy działanie, któremu dał początek w przeszłości
i przez samooddanie spala swe teraźniejsze czyny. Osiąga wtedy stan, o którym mówi Jan
Apostoł w swym Objawieniu, Ŝe będąc w nim nie wychodzi się juŜ więcej ze Świątyni. Du-
sza bowiem po wiele, wiele razy wychodzi ze Świątyni na płaszczyzny Ŝycia, ale nadchodzi
dla niej czas, kiedy staje się słupem, „słupem w Świątyni mego Boga”; Świątynią tą jest
wszechświat wyzwolonych Dusz i tylko ci, którzy ze względu na siebie nie są przywiązani do
niczego, mogą być przywiązani do wszystkiego w imię Jedynego śycia.

1
Bhagawadgita, IV. 19-23.
2
Bhagawadgita, III. 25-26.
30

Te zatem więzy poŜądania osobistego, ba, nawet poŜądania dla indywidualności, muszą zo-
stać zerwane. Jesteśmy w stanie zobaczyć, jak naleŜy zacząć to zrywanie. Tu jednak zdarza
się nieporozumienie, na które jest naraŜonych wielu młodych studiujących, nieporozumienie
tak naturalne i łatwe, Ŝe stale się przydarza. Nie zerwiemy „więzów serca” próbując zabić
serce. Nie zerwiemy więzów pragnienia usiłując stać się kamieniami lub bryłami metalu, nie-
zdolnymi do czucia. W miarę zbliŜania się ku wyzwoleniu uczeń staje się nie mniej, lecz co-
raz to bardziej wraŜliwy; staje się bardziej delikatny, a nie coraz bardziej twardy; albowiem
„uczniem doskonałym jako Mistrz” jest ten, w kim powstaje oddźwięk na kaŜde drgnienie
w otaczającym go wszechświecie; kto wzrusza się wszystkim i kto odpowiada na wszystko;
kto odczuwa i daje odzew na wszystko i kto jest zdolny – właśnie dlatego, Ŝe nic nie pragnie
dla siebie – dać kaŜdemu wszystko. Takiego człowieka nie zdoła karma powstrzymać, albo-
wiem nie wykuwa on juŜ kajdan, które by krępowały duszę. A gdy uczeń staje się coraz to
w większej mierze kanałem Ŝycia BoŜego dla świata, nie pragnie niczego innego jak tylko
stawać się coraz to szerszym kanałem, aŜeby wielkie Ŝycie mogło nim płynąć swobodnie;
jedyne jego Ŝyczenie, to stać się szerszym i pojemniejszym przewodnikiem, przewodnikiem
zawierającym w sobie jak najmniej przeszkód, które by mogły tamować wylew Ŝycia; pra-
cować tylko dla słuŜenia i dla niczego więcej, oto istota Ŝycia na drodze uczniostwa, zrywa-
jącego pęta, które wiąŜą.

Jeden jest tylko węzeł, który nie moŜe być nigdy zerwany. Węzeł tej rzeczywistej jedności,
która nie więzi, gdyŜ tego węzła nie moŜna w ogóle odróŜnić jako czegoś oddzielnego; on to
jednoczy Jedyne z Wszystkością, ucznia z Mistrzem i Mistrza z jego uczniem; śycie Boskie,
które zawsze unosi nas naprzód i w górę, a które nie przywiązuje nas do koła narodzin
i śmierci. Ku ziemi bowiem przyciąga nas z powrotem najpierw pragnienie przyjemności,
których moŜemy na niej zaznać, a później coraz to wznioślejsze i subtelniejsze pragnienia,
których dziedziną spełnienia jest jednak zawsze ziemia: pragnienia duchowego poznania, du-
chowego wzrostu, duchowego przywiązania.

A cóŜ wiąŜe jeszcze Mistrzów ze światem ludzi, skoro dla Nich wszystko się juŜ dokonało?
Nic z tego wszystkiego, co by mógł im świat ofiarować. Nie ma na ziemi wiedzy, której by
Oni nie mieli; nie ma na ziemi mocy, którą by Oni nie władali; nie ma juŜ na niej doświad-
czenia, które by mogło wzbogacić ich Ŝycie; nie moŜe im Świat dać niczego, co mogłoby ich
przywieść do nowych narodzin. A jednak przychodzą, poniewaŜ wysyła ich ku Ziemi, którą
by mogli opuścić na zawsze, Boski nakaz, ten który płynie z wnętrza ich istoty – nie z ze-
wnątrz – po to, aby pomagać swym braciom, aby pracować wiek za wiekiem, tysiąclecie za
tysiącleciem dla radości i słuŜenia, które czynią ich miłość i pokój tak niewypowiedzianie
wielkim. Przychodzą, choć ziemia nie moŜe Im dać niczego oprócz radości widoku innych
dusz, które rosną na ich podobieństwo i zaczynają dzielić z Nimi świadome Ŝycie Boga.
Karma zbiorowa
Skupienie się dusz w grupy, tworzenie rodzin, klas i kast, narodów i ras, wprowadza w skutki
karmiczne nowy element powikłania, który jest źródłem tego, co nazywamy zwykle „wypad-
kami”, jak i powodem ciągłych przystosowań, przeprowadzanych przez Władców Karmy.
Okazuje się, Ŝe choć nie moŜe spotkać człowieka nic, czego nie było w jego karmie jako jed-
nostki, to przecieŜ na przykład katastrofa narodu lub trzęsienie ziemi moŜe być wykorzystane
do spełnienia się takiej cząstki jego złej karmy, która normalnie nie mogłaby przypaść na da-
ny okres obecnego jego Ŝycia; wydaje się – a o tym mogę mówić jedynie na podstawie swych
rozmyślań, a nie dokładnej wiedzy w tej sprawie – jak gdyby nagła śmierć nie mogła dotknąć
ciała człowieka, jeśli na nią nie zasłuŜył według Prawa; bez względu na to, w jaki wir kata-
stroficznych nieszczęść zostałby wciągnięty, zostanie on „cudownie ocalony” wśród śmierci
31

i ruin, które ogarną wszystko dokoła, i wyjdzie bez szkody z huraganu lub płomienistej eks-
plozji. Ale jeśli jest dłuŜny karmie swe Ŝycie i jeśli zostanie wciągnięty w obręb tego rodzaju
katastrofy przez swą narodową lub rodzinną karmę, to nawet wtedy, gdy moŜliwość nagłej
śmierci nie została zaznaczona w jego sobowtórze eterycznym na dane Ŝycie, nie moŜna do-
konać Ŝadnej skutecznej interwencji dla uratowania go; moŜna go najwyŜej otoczyć szcze-
gólną opieką, aby nie cierpiał niewinnie z powodu nagłego wyrwania z Ŝycia na ziemi, nato-
miast sposobność spłacenia przezeń długu, sposobność, jaką wytwarza szeroki zasięg działa-
nia karmy zbiorowej, zostanie wykorzystana całkowicie.

Podobnie moŜe to pośrednie działanie Prawa przynieść człowiekowi takŜe korzyści, jeśli na-
leŜy do narodu, który cieszy się z owoców dobrej karmy narodowej; moŜe dzięki temu uzy-
skać wcześniejszą spłatę niektórych długów Natury wobec niego, długów, które nie byłyby
uregulowane w obecnym jego Ŝyciu, gdyby to zaleŜało tylko od jego osobistej karmy.

O urodzeniu się człowieka w pewnym określonym narodzie rozstrzygają pewne ogólne zasa-
dy ewolucji oraz jego bezpośrednie właściwości. Podczas swego powolnego rozwoju dusza
musi przejść nie tylko przez siedem ras głównych globu (mam na myśli normalną ewolucję
ludzkości), lecz takŜe przez ich podrasy. Konieczność ta stwarza pewne ograniczenia, do któ-
rych musi się dostosować karma jednostkowa, a naród naleŜący do podrasy, przez którą du-
sza ma przejść, powinien dostarczyć pola do znalezienia tych szczególnych warunków, jakie
są duszy potrzebne. Tam gdzie obserwowano dłuŜsze serie inkarnacji, stwierdzono, Ŝe pewne
dusze przechodzą bardzo regularnie od podrasy do podrasy, podczas gdy inne, które bardziej
błądzą, rodzą się w pewnych podrasach kilkakrotnie. W ramach danej podrasy właściwości
osobiste człowieka pociągają go ku temu lub innemu narodowi i dlatego moŜemy zauwaŜyć,
Ŝe pewne dominujące właściwości narodowe pojawiają się na arenie historii en bloc po prze-
ciętnym okresie pięciuset lat; w ten sposób wielu Rzymian narodziło się ponownie jako An-
glicy, a ich zdolności do przedsiębiorczości, kolonizowania, zdobywania i panowania poja-
wiają się jako właściwości charakteru narodowego. Człowieka, w którym te narodowe cechy
mocno się zaznaczają i dla którego nadszedł czas narodzin, skieruje własna jego karma ku
narodowi angielskiemu i będzie on dzielił przeznaczenie narodu zarówno w dobrym, jak
i złym w tej mierze, w jakiej to przeznaczenie pokrywa się z jego osobistym losem.

Węzeł pokrewieństwa rodzinnego ma oczywiście o wiele bardziej osobisty charakter aniŜeli


przynaleŜność narodowa, a ci, co zawiąŜą związek bliskiego silnego uczucia, mają skłonność
do powrotu do tej samej rodziny. Często te więzy powtarzają się bardzo regularnie Ŝycie za
Ŝyciem, a losy dwóch osobników bywają bardzo ściśle ze sobą splecione w kolejnych inkar-
nacjach. Czasem jednak, wskutek róŜnic w długości okresów Ŝycia niebiańskiego wywoła-
nych róŜnicami w aktywności intelektualnej i duchowej podczas wspólnego Ŝycia na ziemi,
członkowie jednej rodziny mogą być rozproszeni i nie spotykać się ze sobą aŜ dopiero po kil-
ku inkarnacjach. Ogólnie biorąc im ściślejszy jest związek w wyŜszych dziedzinach Ŝycia,
tym większe prawdopodobieństwo ponownego narodzenia się w tej samej grupie rodzinnej.
Tu znów karma jednostki splata się ze zbiorową karmą rodziny, wskutek czego jednostka
moŜe doznawać radości i cierpień nie zakreślonych na dane Ŝycie przez własną karmę jed-
nostkową i w ten sposób odbierać lub płacić swe długi karmiczne – jakbyśmy mogli powie-
dzieć – przed terminem. Jeśli chodzi o osobowość, to zdaje się to pociągać za sobą pewne
wyrównanie lub kompensację dla niej w kamaloce i w niebie, tak aby doskonała spra-
wiedliwość mogła być udziałem nawet przemijającej osobowości.

Szczegóły sprawy wypełniania się karmy zbiorowej zaprowadziłyby nas daleko poza granice
tej, bądź co bądź, elementarnej pracy, a nawet poza granice wiedzy autorki. Na razie moŜna
dać studiującym tylko te fragmentaryczne wskazania. Dla dokładnego poznania sprawy ko-
32

nieczne byłyby długie badania indywidualnych sytuacji, które trzeba by przeprowadzić na


przestrzeni wielu tysięcy lat. PróŜne byłoby spekulowanie na ten temat, konieczna jest tu
cierpliwa obserwacja.

Istnieje natomiast inna strona karmy zbiorowej, o której moŜna powiedzieć kilka słów; jest
nią związek, jaki zachodzi pomiędzy ludzkimi myślami i uczynkami a aspektami zewnętrznej
natury. Oto co pisze o tej trudnej sprawie H. P. Bławatska:

Idąc za Platonem Arystoteles wyjaśnia, Ŝe wyraz „pierwiastki" był rozumiany tylko w zna-
czeniu bezcielesnych zasad związanych po jednej z kaŜdym z czterech wielkich działów na-
szego kosmicznego świata, aby nim kierować. Tak więc poganie, tak samo jak i chrześcijanie,
nie uwielbiają ani nie czczą Ŝywiołów-Pierwiastków, ani teŜ (imaginowanych) stron świata,
lecz „Bogów”, którzy nimi rządzą. Dla Kościoła istnieją dwa rodzaje niebieskich istot, anioły
i diabły. Dla kabalisty i okultysty istnieje tylko jeden rodzaj, i ani okultysta ani kabalista nie
robi róŜnicy pomiędzy „Rządcami Światła” i „Rectores Tenebrarum” czyli „Rządcami Ko-
smosu” (Cosmocratores), których Kościół Rzymski wyobraŜa sobie i widzi w „Rządcach
Światła” od czasu, jak jeden z nich nosi inne miano aniŜeli się naleŜy. To nie Rządca lub Ma-
haradŜa karze lub nagradza człowieka za lub bez pozwolenia czy rozkazu „Boga”, lecz sam
człowiek – jego własne czyny, lub karma, przyciągają jednostkowo lub zbiorowo (jak to cza-
sem miewa miejsce w przypadku całych narodów) wszelkiego rodzaju zło i nieszczęścia. To
my sami stwarzamy Przyczyny, a one budzą odpowiednie moce w Gwieździstym Świecie
i przyciągają je magnetycznie w sposób nieodparty ku tym, co stworzyli takie właśnie przy-
czyny i działają na nich – obojętne, czy to w praktyce będą złoczyńcy, czy teŜ tylko „myślicie-
le”, którzy knują niegodziwość. Myśl bowiem jest materią, tak uczy współczesna nauka,
a kaŜda cząsteczka istniejącej materii jest kroniką wszystkiego, co się zdarzyło, jak to opo-
wiadają profanom Panowie Jevons i Babage w swych Principles of Science. Współczesna
nauka jest wciągana z kaŜdym dniem coraz bardziej w maëlstrom okultyzmu; niewątpliwie
nieświadomie, a jednak bardzo wyraźnie.

Myśl jest materią, jednak oczywiście nie w sensie niemieckiego materialisty Moleschotta, któ-
ry zapewnia nas, Ŝe myśl jest ruchem materii – twierdzenie niezrównanie absurdalne. Stany
mentalne i stany ciała jako takie, stanowią całkowity kontrast. Nie dotyczy to jednak twier-
dzenia, Ŝe kaŜda myśl, której towarzyszy akompaniament fizyczny (przemiany w mózgu),
przedstawia obiektywny – choć dla nas obiektywny ponadzmysłowo – aspekt na planie astral-
nym1.

Gdy człowiek rodzi wielką ilość złośliwych myślokształtów o charakterze destrukcyjnym


i gdy gromadzą się one na planie astralnym w ogromnych masach, to zdaje się, Ŝe energia ich
moŜe być, i często jest, rzutowana na plan fizyczny wywołując wojny, rewolucje, zaburzenia
socjalne i wszelkiego rodzaju przewroty, które spadają jako karma zbiorowa na głowy twór-
ców i szerzą szeroko spustoszenia. Tak więc człowiek, i zbiorowo takŜe, jest panem swego
przeznaczenia, a jego świat jest wykuty jego własnym twórczym działaniem.

Epidemie zbrodni i chorób, łańcuchy wypadków mają podobne pochodzenie. Myślokształty


gniewu podniecają mordercę do czynu; elementale tej kategorii Ŝywią się zbrodnią, a skutki
zbrodni – nienawiść i myśli pełne zemsty tych, którzy kochali ofiarę zbrodni, gwałtowne
oburzenie i zawziętość zbrodniarza oraz jego bezsilna wściekłość, gdy zostanie usunięty
gwałtownie z tego świata – zasilają tylko w dalszym ciągu ich zastępy wieloma złymi kształ-
tami; te zastępy elementali pobudzają znów złego człowieka od strony astralnego planu do

1
Secret Doctrine, I. 148,149; cyt. wyd. polskie, s.181–182.
33

nowej zbrodni, i znów tworzy się łańcuch nowych impulsów, a w rezultacie konstatujemy
epidemię zbrodni. Gdy szerzą się choroby, to myśli strachu, które im wszędzie towarzyszą,
działają bezpośrednio w ten sposób, Ŝe wzmacniają siłę zarazy; powstają wtedy i rozszerzają
się magnetyczne zaburzenia, które działają na sfery magnetyczne ludzi znajdujących się
w obrębie ich wpływu. W kaŜdej stronie i to na wszelki moŜliwy sposób czynią spustoszenia
złe myśli człowieka; człowieka, który zamiast stać się boskim współbudowniczym wszech-
świata uŜywa swych twórczych sił do niszczenia.
Zakończenie
Taki jest zarys wielkiego Prawa Karmy i jego działania; dzięki jego znajomości człowiek
moŜe przyspieszyć swoją ewolucję, przez posługiwanie się nim moŜe się wyzwolić z niewoli
i stać się duŜo wcześniej, zanim jego rasa przebiegnie swą drogę, jednym z Pomocników
i Zbawicieli Świata. Głębokie i niezłomne przekonanie o prawdziwości tego Prawa nadaje
Ŝyciu niewzruszoną pogodę i doskonałą nieustraszoność: nie moŜe nas nic dotknąć, czego-
śmy sami nie uczynili, nie moŜe nas nic skrzywdzić bez naszej własnej winy. A jeśli wszyst-
ko, cośmy posiali, musi dojrzeć do Ŝniwa we właściwym czasie i musi być zŜęte, próŜne jest
narzekanie na Ŝniwo, jeśli jest bolesne; moŜe ono być zebrane równie dobrze dziś, jak i kie-
dyś w przyszłości, albowiem jest nieuniknione; ale gdy zostanie raz zebrane, nie wróci, aby
nas niepokoić ponownie. NaleŜy zatem radosnym sercem przyjmować bolesną karmę, jako
rzecz, którą się chętnie widzi poza sobą; lepiej jest mieć ją za sobą, niŜ przed sobą; a kaŜdy
dług spłacony zmniejsza ilość długów, które pozostają nam do spłacenia. GdybyŜ to świat
wiedział o tym i mógł odczuć moc, jaka się rodzi z takiego polegania na Prawie. Niestety, na
Zachodzie Prawo to jest wyłącznie chimerą i nawet wśród członków Towarzystwa Teozo-
ficznego wiara w Karmę jest raczej intelektualnym jej przyjęciem, aniŜeli Ŝywym i owocnym
przekonaniem, według którego stale się Ŝyje. Potęga wiary, powiada profesor Bain, mierzy
się wielkością jej wpływu na postępowanie, a wiara w karmę winna uczynić nasze Ŝycie czy-
stym, mocnym, pogodnym i radosnym. Tylko nasze własne czyny mogą nam stanąć w Ŝyciu
na przeszkodzie; tylko nasza własna wola moŜe nas spętać. Oby ludzie poznali tę prawdę,
a wybije godzina ich wyzwolenia. Natura nie moŜe niewolić duszy, która przez Mądrość
zdobyła Moc i uŜywa ich obu z Miłością.
34

Prawo przyczyny i skutku


Przypisy do Karmy Annie Besant

Za kaŜdym razem, gdy dusza anielska przyobleka ludzki kształt zosta-


ją jej przydzielone dwie tablice, na których wyryte są główne linie lo-
su człowieka, od narodzin do śmierci. Jedna z nich jest tablicą nie-
zmienną, albo Tablicą StrzeŜoną. Nic nie jest w mocy wpłynąć na za-
pis w niej zawarty; Bóg tylko zna jego treść i treści tej nie zmienia.
Tablica StrzeŜona jest ustalona w sposób nieodwołalny.

Druga tablica jest tablicą zmienną. Święci i prorocy mogą poznać jej
treść.(...)

Niekiedy Bóg ujawnia fragmenty Tablicy StrzeŜonej istotom o bardo


wysokiej randze duchowej, ale jej zawartość nie moŜe być zmienio-
na(...).
Bahrâm Elâhi

1. Jej postać i misja

Annie Besant (1.10.1847 – 20.09.1933) znana jest nie tylko teozofom, gdyŜ odegrała ona
pewną rolę w historii współczesnej. Zaprezentowano ją juŜ zresztą w serii „Archiwum ezote-
ryczne”, stąd teŜ w tym miejscu podaję tylko pewne dane biograficzne (19 oraz 23 i 24).
Urodziła się w Londynie, z domu Wood, z matki Irlandki. W 1867 r. poślubiła anglikańskie-
go pastora Franka Besant, brata powieściopisarza i filantropa Sir Waltera Besant. Związek
ten nie był udany, wobec czego po sześciu latach poŜycia odeszła ona od męŜa, zabierając ze
sobą syna i córkę, a finałem było uzyskanie rozwodu w 1873 r. Musiała samodzielnie zacząć
zarabiać na siebie i dzieci. Bliski osobisty stosunek z Charlesem Bradlaughem zaowocował
w Ŝyciu Annie Besant zwrotem w kierunku socjalizmu fabiańskiego oraz neomaltuzjanizmu.
Podjęła ona szeroko zakrojoną działalność w ruchu robotniczym, a takŜe wolnościowym.
W 1888 r. wybrano ją w skład władz „Fabian Society" (Towarzystwa Fabiańskiego), organi-
zacji współtworzonej przez Georga Bernarda Shawa, z którym – nawiasem mówiąc – połą-
czyła ją trwała, zaŜyła przyjaźń. Los w tym okresie Ŝycia nie szczędził Annie Besant do-
świadczeń. Frank Besant wytoczył jej proces sądowy i odebrał córkę Mabel. Później doszło
do zerwania związku z Ch. Bradlaugh'em.

Istotna zmiana w dotychczasowej postawie A. Besant nastąpiła dopiero w 1889 r., pod wpły-
wem zetknięcia się z lekturą Doktryny Tajemnej, sygnowanej przez H. P. Bławatską. O re-
cenzję tej ksiąŜki, dla jednego z londyńskich czasopism, poprosił panią Besant znany publi-
cysta William Stead. Dopiero teraz nabrały właściwego kształtu jej poszukiwania w kierunku
spirytyzmu, hipnozy, okultyzmu, które zaczęła przejawiać po rozejściu się z Bradlaughem.
Wkrótce socjalista Herbert Burrows przedstawił ją H. P. Bławatskiej. Pod wpływem wygło-
szonej przez Bławatską przemowy i promieniowania osobowości, A. Besant entuzjastycznie
przystąpiła do Towarzystwa Teozoficznego jako uczennica i uzyskała od madame Bławat-
skiej błogosławieństwo w imieniu Mistrza Koot Hoomi. Od początku powierzono jej waŜne
funkcje organizacyjne w Towarzystwie: była jego sekretarzem, a po śmierci Bławatskiej
(1891), zgodnie z jej ostatnią wolą, współprzewodniczącą Sekcji Ezoterycznej; z kolei prezes
H. Steel Olcott wysunął ją przed swą śmiercią na swoją następczynię. W istocie decyzję w tej
sprawie podjęli sami Mistrzowie. Przez wiele lat pełniła ona więc funkcję prezesa Wszech-
35

światowego Towarzystwa Teozoficznego (1907–1933). Cieszyła się w Towarzystwie ogrom-


nym uznaniem i powaŜaniem, choć niektóre poczynania nadszarpnęły mocno jej opinię.
Przede wszystkim uznanie Jiddu Krishnamurtiego (Alcyone) za nowego mesjasza, wcielenie
Chrystusa (Maitreji). Pan Maitreja miał wstąpić w strukturę mikrokosmiczną ucznia Alcyone.
Zstąpienie to teozofowie obchodzili uroczyście w Benares w Indiach 11 grudnia 1911 r. Sam
Krishnamurti zdystansował się później od przypisanej mu roli „Nauczyciela Świata” rozwią-
zując, przygotowujący ludzkość do nadejścia Nauczyciela, Zakon Gwiazdy Wschodu, a po-
wody swej decyzji wyłoŜył on na kongresie teozoficznym na zamku Ommen w Holandii
3 sierpnia 1929 roku (4; s. 3 – 13). I tu pewna refleksja: oczekiwany przez teozofów i łączony
z Krishnamurtim, Pan Maitreja, którego kroki z Himalajskich wąwozów Annie Besant posły-
szała juŜ w 1908 r. w Adyarze, objawia się obecnie w wielu miejscach na świecie, począwszy
od lipca 1977 roku (5). Warto przy tym pamiętać, iŜ jest to ezoteryczna emanacja siły Chry-
stusowej. W istocie powrót Chrystusa dokonuje się w sferze eterycznej, jest promieniowa-
niem nowych eterów, świętych potraw dla całej ludzkości; jednak od niej zaleŜy, jak to pro-
mieniowanie przyjmie. Nie chodzi tu o Ŝadną fizyczną postać. KaŜdy powaŜny uczeń ma za
zadanie umoŜliwienie połączenia swej odnowionej postaci cielesnej z powszechnym, ze-
wnątrzkosmicznym polem promieniowania Chrystusa, z nowym polem śycia. Chrystus musi
powrócić i przeniknąć, ukazać się w obłokach aury ucznia. ( 6, s. 51, 99 – 100, 243 – 244; 7,
s. 70, 89, passim). Ów incydent z Krishnamurtim przedstawiany jest niekiedy w środowi-
skach ezoterycznych wywodzących się z ruchu teozoficznego w bardzo ostrym świetle. Mia-
nowicie, Annie Besant miała w tym względzie ulec machinacjom ze strony ciemnych sił. Ja-
ko słuŜebnica Światła, była ona poddawana kuszeniu, przy czym tej ostatniej próby nie wy-
trzymała i popełniła błąd. A. Klizowski pisze: Za błąd ten Besant ucierpiała więcej niŜ inni.
Pozbawiła się wzniosłej funkcji duchowej, którą pełniła, po czym powierzono ją innej osobie
(18, s. 262). Ale pokusą jest teŜ łatwość ferowania wyroków. Wyraźnie świadczy o tym
przedstawiona przez Klizowskiego jednostronna, niesprawiedliwa, pozbawiona głębszego
duchowego wglądu ocena Steinera i antropozofii (18, s. 263 – 269). Wracając do głównego
wątku: innym przykrym momentem był konflikt pani Besant z adwokatem Williamem Q.
Judge'm, który jako współprzewodniczący kierował amerykańskim odłamem Sekcji Ezote-
rycznej, wywołany zresztą przez Judge'a i zakończony secesją jego zwolenników z Towarzy-
stwa. Wzięła teŜ ona na siebie wydanie formalnej decyzji o wykluczeniu z Towarzystwa
Teozoficznego Rudolfa Steinera (14.01.1913), czemu skądinąd zawdzięcza swe powstanie
Towarzystwo Antropozoficzne (19, s. 98 – 100).

Annie Besant pozostawała pod bezpośrednią opieką Mistrzów. JuŜ na początku jej działalno-
ści teozoficznej, podczas podróŜy z H. P. Bławatską do Fontainebleau, ujrzała po raz pierw-
szy przed sobą postać Mistrza El Morji. Od Mistrzów otrzymywała inspirację do wewnętrz-
nej pracy w Towarzystwie, opieki nad ruchem wolnomularskim, badań ezoterycznych nad
praprzeszłością ludzkości, badań metodą nadzmysłowej percepcji nad myślokształtami, nad
strukturą materii, opieki w przestrzeni pozafizycznej nad zmarłymi, a takŜe działalności na
innych jeszcze płaszczyznach. Wraz z Jamesem Wedgwoodem i Marie Russak załoŜyła na
początku XX stulecia w ramach Towarzystwa Teozoficznego tajny, wewnętrzny Zakon
Świątyni RóŜokrzyŜa (Ordre du Temple de la Rose Croix). W 1902 r. wstąpiła do wolnomu-
larskiej organizacji Międzynarodowy Zakon Mieszany „Prawo Ludzkie” z siedzibą w ParyŜu,
znany w krajach anglosaskich jako Universal Co-Masonry „Human Duty”, w którym z cza-
sem objęła funkcję wiceprezydenta „NajwyŜszej Rady Powszechnej”, później zaś jeszcze
stanęła na czele „Wielkiej Rady” Federacji Brytyjskiej Zakonu: Universal Co-Masonry in
Great Britain and the British Dependencies, jako Wielka Mistrzyni. Wraz ze znanym teozo-
fem W. Scott-Elliottem prowadziła badania nad zaginionym lądem – Lemurią, poprzedzają-
cym jeszcze Atlantydę. Wspólnie z Ch.W. Leadbeaterem obserwowała i opisywała formy
36

stworzone przez myśli na planie mentalnym, astralnym i eterycznym (Thought Forms, 1901).
Oboje ci teozofowie przyczynili się w znacznej mierze do rozwoju „chemii okultystycznej”,
dali ponadto dokładną ilustrację tak zwanej dziś teorii kwarków, z którą uczeni wystąpili po
raz pierwszy w 1984 roku, opisując atom wodoru „mikro-psi” i jego budowę (Occult Chemis-
try, 1919). Oboje teŜ, eksterioryzując do sfery astralnej, pomagali zmarłym odnaleźć właści-
wą drogę, a podczas pobytu tam oraz w sferze mentalnej, czynili cenne obserwacje dotyczące
prawa reinkarnacji (Reincarnation, 1898).

Annie Besant od 1893 r. zamieszkiwała juŜ na stałe w Indiach, w ubogim wiejskim domu
niedaleko Benares, albo w kwaterze głównej teozofów w Adyar, na przedmieściach Madrasu,
a to w związku z pełnionymi przez siebie funkcjami. Znany francuski podróŜnik P. Loti, bę-
dący w Indiach między innymi gościem teozofów, tak opisał ów dom, w którym przebywała
z gronem przyjaciół A. Besant: W głębi starego ogrodu – dom ubogi indyjski, całkiem niski,
przez czas juŜ nieco naznaczony. Cały biały od wapna, z zielonymi okiennicami, jak domy
staroświeckie w moim kraju rodzinnym. Dach jedynie, wysunięty znacznie naprzód, by utwo-
rzyć dokoła werandę na białych kolumnach, uprzytomnia gdzie jestem, zwiastuje krainę
wiecznego słońca. Ogród natomiast, dosyć zapuszczony, nie ma w sobie nic obcego, ni egzo-
tycznego; chodniki podobne do naszych i wiele klombów z róŜami bengalskimi, wynurzają-
cymi się na małe uliczki modą staroświecką. Samą zaś Annie Besant następująco scharakte-
ryzował: Piękna jeszcze królewsko pod swą białą fryzurą, Ŝyje tu w oderwaniu od świata, bo-
sa, skrzętna, jako Ŝona jednego z braminów i surowa, jako ascetka (21, s. 118 i 120). Całą
swoją działalność na płaszczyźnie humanitarnej, edukacyjnej i politycznej związała ona teraz
z Indiami. Oprócz prowadzenia akcji humanitarnych, załoŜyła w Benares w 1898 r. Central
Hindu School, specjalne kolegium hinduskie mające na celu zbliŜenie do siebie kultur
Wschodu i Zachodu, w którym nauczali sami teozofowie, przekształcone w 1915 r. przy
udziale Mariana Mohana Malaviji w Uniwersytet Hinduski, obecnie słynną juŜ uczelnię.
Uniwersytet ten, w uznaniu zasług, nadał jej w grudniu 1921 r. tytuł doktora honoris causa
w zakresie nauk humanistycznych. Utworzyła równieŜ pierwszą indyjską szkołę dla kobiet,
przyczyniła się do powstania innych szkół. Znane jest historykom jej zaangaŜowanie w walkę
o autonomię Indii. To ona zorganizowała w 1916 r., przy współudziale G. B. Tilaka, Indian
Home Rule League, mającą na celu przebudzenie indyjskiej świadomości narodowej, prze-
konanie Hindusów o przynaleŜnych im prawach, niezaleŜnie od dobrej woli Anglików.
W związku z tym, wraz z teozofem Georgiem S. Arundale, została w 1917 r. internowana
przez władze brytyjskie. Na skutek gwałtownych protestów opinii publicznej władze te wy-
puściły ją jednak na wolność. W 1919 roku powierzono jej przewodniczenie Indyjskiemu
Kongresowi Narodowemu. Przez całe swe Ŝycie Annie Besant niezmordowanie rozprzestrze-
niała teozofię w róŜnych krajach świata, a naleŜała – obok wiceprezesa C. Jinarajadasy – do
najlepszych mówców Towarzystwa. Warto wspomnieć, Ŝe w 1927 r. gościła ona w Polskim
Towarzystwie Teozoficznym w Warszawie. To w duŜej mierze dzięki jej talentowi organiza-
cyjnemu ruch teozoficzny na świecie stał się liczącą siłą i skupiał dziesiątki tysięcy człon-
ków. Niemało wysiłku włoŜyła teŜ w kształcenie teozofów, w tym młodzieŜy. W październi-
ku 1922 roku odbył się w Adyarze pierwszy międzynarodowy roczny kurs dla starszej mło-
dzieŜy, która miała po powrocie do swoich krajów pełnić róŜne funkcje w Towarzystwie
Teozoficznym. Wielką pomoc dla wszystkich stanowią po dziś dzień jej niektóre publikacje.
Pełny ich wykaz obejmuje trzysta dwadzieścia sześć ksiąŜek i broszur z zakresu teozofii oraz
zagadnień społecznych i politycznych.

Annie Besant była wybitną, charyzmatyczną postacią naszych czasów. Jej odejście ze świata
nie pozostało niezauwaŜone. Przed zewnętrzną szatą tak aktywnej niegdyś osobowości – za-
nim dokonano uroczystości kremacji i rozsiania prochów po wodach Gangesu – pochyliły się
37

sztandary 54 narodów. Depesze kondolencyjne przesłali politycy i ludzie kultury. Odeszła


w przekonaniu, Ŝe wkrótce powróci, aby Ŝyć dla Indii (22, s. 32).

2. Kosmiczne prawo przyczyny i skutku

Pojęcie „karma", w sanskrycie „karman" – działanie, uczynek – odnosi się do jednego


z trzech wielkich praw ewolucji, o których naucza teozofia. Pierwsze z nich to prawo jedno-
ści, wyjaśniające początek i cel wspólny wszystkim istotom Ŝyjącym. Wszystkim nam dane
są te same właściwości ciała i duszy i przenika nas iskra Boska. Dzięki niej posiadamy w so-
bie potencjalnie moŜliwości Stwórcy, które objawiają się stopniowo, na drodze od stanu
zwierzęcego, nieświadomego, do stanu Boskiej Mądrości. Drugie z tych praw to właśnie
prawo karmy, czyli samo działanie i jego skutek, prawo przyczynowości, prawo wyrównania.
Trzecie zaś, to prawo reinkarnacji, prawo ponownych wcieleń, zarówno samej Ziemi, jak i jej
mieszkańców. Karma to podstawowe, niezmienne i ostateczne prawo wszechświata, praźró-
dło oraz prapoczątek wszelkich innych praw przyrody.

Tak więc mówiąc o karmie mamy na myśli kosmiczną wibrację, energię w ruchu, jak teŜ
prawo przyczyny i skutku, prawo odpłaty. H. P. Bławatska zwięźle ujęła prawo karmy w na-
stępujących słowach: Karma jest nieomylnym prawem, które dostosowuje skutek odpowiada-
jący kaŜdej przyczynie, w fizycznej, myślowej i duchowej sferze myślenia. śadna przyczyna
nie pozostaje bez właściwego jej skutku, od najmniejszej do największej; od olbrzymich ru-
chów kosmicznych do drobnego gestu ręki; a Ŝe podobne rodzi podobne, więc karma jest tym
niewidocznym i nieznanym prawem, które dostosowuje rozumnie, sprawiedliwie i z nieza-
wodną mądrością kaŜdy skutek do jego przyczyny i nawiązuje do jej sprawcy. Choć samo
prawo jest niepochwytne i niepoznawalne, działanie jego jest widoczne i oczywiste (25, s.
64).

Prawo karmy pozostaje w ścisłym związku z prawem reinkarnacji, gdyŜ cały ciąg przyczy-
nowo-skutkowy tworzony przez duszę podczas jej oddziaływań wzajemnych z innymi du-
szami, zapisany jest zarówno w kronice akasza, w odwiecznej pamięci wszechświata, jak
i w ciele przyczynowym człowieka, w jego lipice, w istocie aurycznej.

Towarzyszy on kolejnym wcieleniom mikrokosmosu, a przy tym rodzimy się tam, gdzie mo-
Ŝe nas dosięgnąć przeznaczenie. Tradycja ezoteryczna przekazuje głęboką wiedzę o Aniele
przydzielonym duszy, by zapisywać wszystkie jej myśli, uczucia, słowa i uczynki. Zapis ten
przekazywany jest StraŜnikowi Zwojów stojącemu na czele wszystkich Aniołów zapisują-
cych, które zostały przydzielone poszczególnym falom Ŝyciowym ewoluującym w czasie
i przestrzeni. Tylko Anioł opiekujący się danym mikrokosmosem ma świadomość tego, co
przechodzi z inkarnacji na inkarnację, przechowuje on pamięć tak długo, póki sam człowiek
nie jest w stanie tego uczynić. JuŜ na pewnym niŜszym stopniu wtajemniczenia człowiek mo-
Ŝe jednak zapytać swego Anioła o poprzednie inkarnacje (26, s. 78; 27, s. 76).

Jak widzimy, kosmiczne prawo karmy występuje w swym aspekcie subiektywnym jako pew-
na Istota. Istoty te noszą w sanskrycie zbiorową nazwę Lipika (Pisarze), rejestratorzy tego, co
było, jest i będzie w zjawiskowym wszechświecie, Piszący Karmiczną Księgę. Prowadzą oni
rachunki wszechświata i rozpatrują ów zapis. Są oni Duchami Wszechświata, uszeregowa-
nymi w trzy główne grupy, dzielące się z kolei na siedem podgrup – są Siedmioma Planetar-
nymi Duchami, Duchami Gwiazd. Obok Lipików, Boskich Istot, opiekunów czterech części
niebios, połączonych z karmą, tradycja wedyjska mówi o Czterech MaharadŜach, Dhyani
Czohanach, władcach czterech stron świata, będących opiekunami ludzkości i pośrednikami
38

karmy na Ziemi. Ta hierarchia Cherubinów i Serafinów wykonuje zadania prawa karmy na


Ziemi (32, s. 155 157, 179 – 188; 33, s. 107 – 108; 34, s. 111 – 112).

Istnieje więc hierarchia Istot wymierzających sprawiedliwość w tym systemie światów, na-
zywana Radą Karmiczną, Władcami Karmy. Są to wielkie Anioły, określane mianem Bu-
downiczych, Bogów naszej planety. RównieŜ one tworzą trzy grupy, podzielone na siedem
podgrup. W świetle przekazu Wniebowstąpionego Wysłannika, Marka L. Propheta (Lanello),
hierarchia ta przedstawia się następująco:

– Bogini Wolności,
– Wielki Boski Przewodnik,
– Porcja, Bogini Sprawiedliwości,
– Wniebowstąpiona Mistrzyni Nada,
– Pallas Atena, Bogini Prawdy,
– Kwan-Yin, Bogini Miłosierdzia, zwana teŜ Boskim Głosem, boskim patronem Tybetu
oraz wyspy Puto w Chinach
– PotęŜny Cyklopea
Rada ta decyduje, kiedy dusza zostanie dopuszczona do uwolnienia od karmy oraz od koła
narodzin i śmierci (26, s. 94 – 95). Władcy karmy układają karmę danego człowieka na na-
stępne wcielenie, nie mogą jednak tu nic dodać, ani ująć, nie jest to więc wymierzanie kar
czy teŜ udzielanie nagród. Chodzi o takie uporządkowanie energii wytworzonych przez duszę
w przeciągu wszystkich inkarnacji, by w jak najkrótszym czasie osiągnęła ona swój ostatecz-
ny cel, ku któremu się zwraca. Stosunek dobrej do złej karmy przewidziany na daną inkarna-
cję nie powinien przewyŜszać sił i moŜliwości człowieka, toteŜ zawsze zostaje przydzielona
z karmicznego zapasu energii danej jednostki pewna nadwyŜka czynów dobrych. Podczas
rozwoju embrionu w łonie matki, z dostarczonych przez rodziców fizycznych elementów
Władcy Karmy wybierają i zasilają te, które będą najbardziej uŜyteczne dla stworzenia posta-
ci odpowiadającej potrzebom duszy. W ten sposób zbyt słabo rozwiniętej jeszcze duszy, aby
podjąć samodzielną decyzję, udzielają oni pomocy, stosownie do zadań i prac, jakie zgodnie
z przebiegiem swej karmy, ma do wypełnienia dany człowiek (35, s. 88, 96 – 99).

Skoro karma jest kosmicznym prawem przyczyny i skutku dotyczy ona nie tylko nas jako
jednostek. W istocie splatają się ze sobą róŜne prądy karmy: a) karma Wszechświata, to zna-
czy przyczyny karmiczne wykraczające poza byt ziemski, a oddziaływujące w procesie ewo-
lucyjnym na Ziemię i jej mieszkańców, b) karma Ziemi, tj. naszej siedmiokrotnej planety w
jej objawieniu oraz w procesie rozwojowym, c) karma zbiorowa (ogólnoludzka), będąca wy-
tworem naszych myśli, wyobraŜeń, uczuć, pragnień, słów, uczynków, w biegu dziejów i d)
karma osobista (indywidualna), którą – mówiąc obrazowo – dźwigamy na sobie. Brak ciała
mentalnego, Manasu, w królestwach mineralnym, roślinnym oraz zwierzęcym powoduje, Ŝe
nie powstaje w nich indywidualna karma. Choć więc zwierzęta wcielają się wielokrotnie, to
nie mogą one przeŜywać tego, co określamy jako losy ludzkiej indywidualności po śmierci.
Nie mogą tym samym przenosić osobistej karmy na kolejne wcielenie. WyŜej rozwinięte ga-
tunki zwierząt przechodzą tym niemniej w określonym momencie fazę indywidualizacji, a w
rezultacie otrzymują postać ludzką, dysponującą bardzo prymitywnymi jeszcze właściwo-
ściami. Poszczególne prądy karmy, zgodnie ze wspomnianą juŜ zasadą, są ze sobą ściśle po-
wiązane, co w postaci zwięzłej formuły wyraŜa Rudolf Steiner: Związek musi być (...) tego
rodzaju, Ŝe skutek działa z powrotem na przyczynę, a istota, do której się to działanie odnosi,
39

istnieje nadal jako ta sama istota (30, s. 26 oraz s. 23 – 26; 27, s. 46). Poprzez nasze czyny
wywołujemy zmiany w świecie gwiezdnym, nie tylko zaś w przestrzeni, w której Ŝyjemy.
PoniewaŜ zagadnienia karmy Wszechświata i karmy Ziemi wkraczają głęboko w teozoficzną
kosmogenezę i antropogenezę, a poza tym o przejawach karmy na tych płaszczyznach wiemy
bardzo niewiele, Annie Besant ograniczyła się wyłącznie do karmy indywidualnej i karmy
zbiorowej, te bowiem jesteśmy w stanie, przynajmniej w jakimś stopniu, objąć umysłem i
wyciągnąć z tego istotne praktyczne wnioski.

3. Karma indywidualna i karma zbiorowa

Zwykliśmy łączyć prawo karmy z naukami Wschodu, jak teŜ uwaŜać, Ŝe myśl ta obca jest
tradycji judeochrześcijańskiej. Tak głosi wszelka ortodoksja i kaŜe nam w to wierzyć. Praw
kosmicznych nie da się jednak znieść na mocy decyzji jakiegokolwiek gremium, a prawda,
choćby bardzo zniekształcona, przebija z Pism Świętych. Ezoteryczny judaizm i ezoteryczne
chrześcijaństwo nigdy nie miały Ŝadnych wątpliwości co do istnienia prawa przyczyny
i skutku, prawa odpłaty, wyrównania.

Czy sięgniemy do kabalistyki, czy do gnostycznych Ewangelii, choćby tych z Nag Hammadi,
uzyskujemy głęboką wiedzę o samym prawie oraz o jego funkcjonowaniu. Ale równieŜ
w Biblii zachowały się cenne, dotyczące tego sentencje, nie tylko w postaci znanej zasady
talionu. Kilka z nich warto przypomnieć i poddać pod rozwagę:

(...) dasz duszę za duszę, oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę (Exodus, 21.23-
24; Leviticus, 24.20; Deuteronomium 19.21),

(...) sieją wiatr i będą zbierać burzę (Ozeasz 8. 7),

(...) Ja, Pan, Bóg twój jestem Bogiem (...), który karze winę ojców na synach do trzeciego i
czwartego pokolenia... (Exodus 20.5),

Pomsta do mnie naleŜy, Ja odpłacę (Deuteronomium 32.35),

Nie mścijcie się sami, ale pozostawcie to gniewowi BoŜemu, albowiem napisano: Pomsta do
mnie naleŜy, Ja odpłacę (List do Rzymian 12.19; List do Hebrajczyków 10.30),

Kto się lituje nad ubogim, poŜycza Panu, a ten mu odpłaci za jego dobrodziejstwo (Proverbia
Salomonis 19.17; Deuteronomium 15.7-8),

Daj temu, kto cię prosi i nie odwracaj się od tego, kto chce poŜyczyć od ciebie (Mateusz 5.42;
Łukasz 6.30),

A jeśli poŜyczacie tym, od których się spodziewacie odebrać, jakąŜ łaskę macie? Albowiem
toŜ i grzesznicy czynią (Łukasz 6.34),

Kiedy (...) dajesz jałmuŜnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmuŜ-
na pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie (Mateusz 6.3-4),

A co człowiek sieje, to i Ŝąć będzie; kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę;
kto sieje w duchu, jako plon ciała zbierze Ŝycie wieczne (List do Galatów, 6. 7-8),

Kto skąpo sieje, skąpo teŜ Ŝąć będzie, kto hojnie sieje, ten obfity zbierze plon (2 List do Ko-
ryntian, 9. 6.),
40

(...) wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną (Mateusz 26.52),

Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką
miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą (Mateusz 7.1-2).

W ogólności Stary Testament, Stare Przymierze, to faza Prawa Karmy; Nowy Testament,
Nowe Przymierze, to faza Prawa Łaski. Nie chodzi tu o Ŝadne historyczne ujęcie, ale o stan
bytu, w którym znajduje się człowiek, przekraczający juŜ Prawo, ale nie omijający go:

Słyszeliście, iŜ rzeczono: < <Oko za oko, ząb za ząb> >. Ale Ja wam powiadam: śebyście się
nie sprzeciwiali złemu, ale kto by cię uderzył w prawy policzek, nadstaw mu i lewy. I temu,
który się chce z tobą prawować, a suknię twoją wziąć, oddaj mu i płaszcz. A kto by cię przy-
muszał iść milę jedną, idź z nim i dwie (Mateusz, 5.38-41; Łukasz 6.29),

Podczas gdy Prawo zostało nadane przez MojŜesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa
Chrystusa (Jan 1.17),

Co bowiem było niemoŜliwe dla Prawa, poniewaŜ ciało czyniło je bezsilnym, tego dokonał
Bóg. On to zestal Syna swego w ciele podobnym do ciała grzesznego i dla usunięcia grzechu
wydał w tym ciele wyrok potępiający grzech, aby to, co nakazuje Prawo, wypełniło się w nas,
o ile postępujemy nie według ciała, ale według Ducha (List do Rzymian 8.3),

Nie sądźcie, Ŝe przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypeł-
nić (Mateusz 5.17).

Prawo karmy ma do spełnienia określone zadanie. Ma nas doprowadzić z powrotem do Do-


mu Ojca, do Królestwa Niebios. Nigdy nie zostało ono zamierzone przez Ojca Wszechrze-
czy, ale jest skutkiem kosmicznego upadku Praczłowieka, kosmicznej katastrofy, upadku
w grzech, to znaczy w stan bycia poza Światłem. Ma swój początek i swój koniec. Historycz-
nie patrząc, tworzenie przez człowieka karmy rozpoczęło się w momencie spolaryzowania
energii, rozdziału na pierwiastek pozytywny i negatywny, męski i Ŝeński, czyli zwycięstwa
materii nad duchem, co odpowiada w naszym cyklu rozwojowym środkowemu okresowi
trzeciej rasy zasadniczej, a więc czasom lemuryjskim (18, s. 124 – 129). Dla całej ludzkości –
jak wyjaśnia Rudolf Steiner – nadejdzie kiedyś okres, w którym człowiek, podobnie jak wy-
rzucił dawniej ze swej istoty świat zwierzęcy, tak wyrzuci z siebie w przyszłości karmę, do-
bro i zło, w świat zewnętrzny. Powstanie wtedy dobra i zła rasa, a zło będzie czynione w spo-
sób świadomy, wyrafinowany, przy wykorzystaniu wysoko rozwiniętego rozumu. To właśnie
do walki z tym złem Zakon Manichejczyków przygotowywał na przyszłe inkarnacje swych
członków. Przetworzone zło przemieni się w szczególne dobro. Stan świętości będzie wtedy
normalnym stanem na Ziemi. Kiedy człowiek przezwycięŜy juŜ zło, będzie on mógł wyzwo-
lić zepchnięte przez siebie niŜej stworzenia, kosztem których wzniósł się niegdyś w górę (29,
s. 62 – 63).

To, co nazywamy karmą jest w istocie energią trzech światów: fizycznego, astralnego i men-
talnego, przy czym kaŜda przyczyna wywołuje skutek w tym samym świecie. Na planie fi-
zycznym są to nasze czyny, na planie astralnym – poŜądania i uczucia, na planie mentalnym
– myśli. Energie tych światów posiadają jednak niejednakową siłę, wartość, róŜnie teŜ przed-
stawia się ich wpływ na los człowieka. Najłatwiej jest wyczerpać karmę na planie fizycznym,
bowiem jednostka energii fizycznej ma niewielką siłę w porównaniu z jednostką energii
astralnej, a tym bardziej energii mentalnej. Aby ów fakt lepiej uzmysłowić C. Jinarajadasa
nadał kaŜdej z tych energii umowną wartość liczbową:
41

a) energia fizyczna – 1,
b) energia emocjonalna – 5,
c) myśl konkretna – 25,
d) myśl abstrakcyjna, wyŜsza, tworząca ideały – 125 (35, s. 87).
Nic dziwnego, Ŝe Annie Besant poświęciła tyle miejsca myślokształtom i głównie przez ich
pryzmat przedstawiła prawo karmy.

Karma to samo działanie i jego skutek. KaŜdy uczynek, na planie mentalnym, astralnym oraz
fizycznym, wywołuje magnetyczne wibracje w otoczeniu i zgodną z tym odpowiedź. Skutek
dotyczy tego świata, w którym powstała przyczyna. Przytaczany często przez teozofów przy-
kład jałmuŜny obrazuje tę zaleŜność bardzo dobrze. Ktoś daje jałmuŜnę z obojętnością, na
odczepnego, ktoś inny zaś ze współczuciem, serdecznie. Obaj ci ludzie spełnili dobry czyn
i skutki w świecie fizycznym dla obu z nich będą jednakowe, ale ten drugi uzyska jeszcze
dodatkowy skutek w sferze astralnej, psychicznej, gdyŜ spotka go jakieś radosne, miłe wzru-
szenie (35, s. 85).

Dobra karma jest nagromadzeniem pozytywnych uczynków, zła – negatywnych. Jedna i dru-
ga nieuchronnie uruchamia jednak koło narodzin i śmierci, ponowną inkarnację. To, co zosta-
ło posiane w systemie ludzkim, w mikrokosmosie, w poprzednich wcieleniach, zbieramy dzi-
siaj, kolejny zaś mieszkaniec mikrokosmosu albo osiągnie korzyści, albo będzie cierpiał na
skutek naszych myśli, uczuć, słów i uczynków, czy teŜ ich braku. Kiedy przekraczamy prawo
bogini Nemezis (greckie némein – przydzielać), musi ona zadziałać korygująco i występuje
wówczas w charakterze mścicielki – losu. Tak właśnie znamy ją w naszym świecie przeci-
wieństw, w świecie dobra i zła, jako boginię z opaską na oczach, jako ślepy los (12).

Prawo przyczyny i skutku działające w naszym Ŝyciu moŜe mieć przebieg prostoliniowy,
a takŜe przebieg cykliczny. To, co miało miejsce najwcześniej jako przyczyna, jako skutek
występuje najpóźniej. Przykład takiego cyklu podaje Rudolf Steiner: dopiero w przedostat-
nim okresie Ŝycia wystąpią skutki tego, jak traktowaliśmy dziecko, kiedy miało ono od sied-
miu do czternastu lat (30, s. 16). Wiedzę o cyklicznym przebiegu karmy wykorzystuje praw-
dziwa boska astrologia, będąca w swej istocie astrosofią. Tytułem ilustracji jedynie, ograni-
czam się w tym miejscu do aspektu wyznaczania cyklu lat. Są to cykle dwunastoletnie, po-
dobnie jak rok ma dwanaście miesięcy. Tak więc w wieku lat szesnastu otrzymujemy szansę,
która pojawi się ponownie dopiero w wieku lat dwudziestu ośmiu, w wieku lat dwudziestu
czterech dana nam jest szansa, która powróci w wieku lat trzydziestu sześciu i tak dalej. W
tym samym wieku wszyscy przechodzą przez te same próby i otrzymują moŜliwość prze-
transmutowania karmy. Kiedy nie wykorzystujemy tej okazji i po dwunastu latach pojawia
się kolejna szansa, karma moŜe się okazać znacznie trudniejsza do przepracowania, a nawet
niemoŜliwa juŜ do odrobienia w tej inkarnacji (36, s. 28 – 33).

Nikt nie jest w stanie uciec od skutków swoich działań, od przyczyn, które stworzył. Niektóre
przyczyny działają natychmiast, bezpośrednio, inne po pewnym czasie, krótszym bądź dłuŜ-
szym. Stosownie do tego pewna część karmy wygasa juŜ w Ŝyciu bieŜącym, pozostała nato-
miast część zostaje zachowana, do chwili, aŜ zaistnieją warunki umoŜliwiające jej rozwiąza-
nie. Zapisana w naszym ciele kauzalnym karma wykazuje często sprzeczne tendencje, któ-
rych nie moŜna rozładować w tym samym ciele fizycznym. Niekiedy więc odebranie skut-
ków stworzonych przyczyn opóźnia się w czasie, zawsze jednak jest nieuchronne (18, s.
137). Mądrość Wschodu opiera się tu na nauce o rodzajach karmy, którą przejęła teozofia.
Jeden z największych duchowych Mistrzów Śankaraczarja, na pytanie, ile jest rodzajów kar-
42

my odpowiedział w traktacie Tattva Bodha (cz. II, 12–17), Ŝe istnieje karma przyszła (agami,
krijamana), karma nagromadzona (samczita) oraz karma początkowa (prarabdha). Karma
przyszła jest karmą powstającą na skutek naszych myśli, uczuć i czynów w obecnym Ŝyciu.
MoŜe ona dosięgnąć jeszcze tę osobowość, która ją stworzyła, ale na ogół jej następstwa ob-
jawiają się dopiero w przyszłym wcieleniu. Karma nagromadzona, czyli zapis naszych doko-
nań we wszystkich sferach bytu przez niezliczone inkarnacje, dojrzała juŜ do przejawienia
się, lecz jak dotąd nie mogła być wyczerpana, bowiem do tego potrzebuje ona odpowiednich
warunków. Pamiętać teŜ naleŜy, iŜ w kaŜdym wcieleniu spłacamy co prawda dawne długi,
ale równocześnie zaciągamy nowe, niekiedy większe od poprzednich. PoniewaŜ jednak
w znacznej swej części karma ta składa się z myśli, pobudek, skłonności, moŜna na nią
wpływać, poprzez osłabianie lub wzmacnianie określonych właściwości. Zarówno karma na-
gromadzona, jak i karma przyszła wygasają wtedy, gdy w człowieku obudzi się samowiedza,
gdy przez samowolnomularstwo urzeczywistni on wiedzę o toŜsamości swej najgłębszej isto-
ty z Ojcem Wszechrzeczy. Karma początkowa, to ta część karmy nagromadzonej, z którą
przychodzimy na świat w danej inkarnacji, gdyŜ prawo karmiczne wyznaczyło nam ją do
zrealizowania w tym Ŝyciu. Odpowiada ona greckiej Ananke, przeznaczeniu, losowi, a takŜe
kiszmetowi, w wierzeniach islamu, tj. losowi uwiązanemu przez Boga u szyi kaŜdego czło-
wieka przy jego narodzinach. Karmę tę naleŜy traktować w znacznej mierze jako nieuniknio-
ną i nie jest dobrze jeśli człowiek – patrząc jednostronnie – widzi tylko aspekt niesprawiedli-
wości losu. Karma ta wyczerpuje się bowiem wtedy, kiedy cierpliwie ją znosimy, kiedy spła-
camy w ten sposób swe długi, a tym samym wygasają w nas przyczyny powodujące jej po-
wstanie. Natomiast jeśli znosząc przykre sytuacje przeklinamy swój los, a z kolei dobra kar-
ma stanowi dla nas powód do pychy, czy nawet naduŜyć, zostaje wtedy co prawda wyŜyta
karma początkowa, jednak równocześnie stwarzamy w ten sposób nową karmę przyszłą, czę-
stokroć znacznie cięŜszą, niŜ spłacana karma początkowa. To, co od nas odpadło, juŜ nie po-
wróci, ale jeŜeli nie zrozumiemy lekcji, będziemy musieli ją powtórzyć w bardziej draŜliwej
postaci (37, s. 128–133; 35, s. 89–92; 38, s. 51–54; 39, s. 45–47; 18, s. 138; 40, s. 190–191,
200–201).

RozwaŜając prawo karmy i jego działanie, zapewne wielokrotnie odnosiliśmy juŜ w Ŝyciu
wraŜenie, Ŝe i tak wszystko wymyka nam się z rąk. Między przyczyną a skutkiem istnieje
bowiem coś, z czego człowiek uruchamiający łańcuch nie zdaje sobie bezpośrednio sprawy.
Skutki czynów wykraczają poza jego bezpośrednie zamierzenia. Jest on dosłownie popycha-
ny do takich a nie innych zachowań, w takie a nie inne warunki oraz okoliczności. W tym
kontekście intrygująco brzmią słowa Rudolfa Steinera: Musimy sobie zdać sprawę, Ŝe w Ŝyciu
kierują nami moce, których my sami nie znamy. Na nasze ciało eteryczne działają formy, któ-
re niegdyś sami wytworzyliśmy na planie astralnym; to zaś, co działa jako nasz los w ze-
wnętrznych wydarzeniach, są to istoty i siły z wyŜszych sfer dewachanu, przez nas samych
wpisane do kroniki akasza. Te siły lub istoty nie są bynajmniej nieznane wtajemniczonemu.
Musimy sobie zdać sprawę, Ŝe ciało astralne, eteryczne i fizyczne człowieka znajduje się pod
wpływem innych istot. Wszystkie czyny nie płynące bezpośrednio z naszej woli, czyny, do któ-
rych nas coś wewnętrznie popycha, są wynikiem wpływu tych istot; nie biorą się one znikąd.
Poszczególne ogniwa natury ludzkiej są rzeczywiście ciągle przeniknięte rozmaitymi istotami,
a znaczna część ćwiczeń, jakie zaleca wtajemniczony nauczyciel, ma na celu uwolnienie
człowieka od nich, aby był coraz bardziej wolny wewnętrznie (28, s. 56–57). Człowiek sam
powołuje do Ŝycia te istoty, a przy ponownej inkarnacji decydują one o jego wewnętrznym
i zewnętrznym losie. MoŜna mówić o czterech rodzajach takich istot, od których musimy się
uwolnić. Są to:

1) demony, czyli istoty przenikające ciało astralne i ograniczające jego wolność,


43

2) widma, istoty przenikające ciało eteryczne,


3) fantomy, istoty przenikające ciało fizyczne i
4) duchy, istoty usiłujące zawładnąć naszym ciałem mentalnym, Jaźnią (28 , s. 57).
Przypomina się stara wiedza o golemach, tworzonych przez psychiczną i mentalną siłę okre-
ślonej rasy ludzkiej lub pojedynczych rodzin kapłańskich. Takie elementale zaludniają teŜ
pole oddechu kaŜdego człowieka. Powołujemy je do Ŝycia bezustannie, o czymś intensywnie
myśląc, czegoś oczekując, czegoś pragnąc, za ich pośrednictwem dokonujemy rzeczy przy
uŜyciu normalnie właściwych nam sił niemoŜliwych do wykonania. Istoty te, które moŜna
w pewnym sensie porównać do mikroorganizmów, posiadają własną technikę oddychania
i zmuszają nas do tego, abyśmy je stale odŜywiali. To, Ŝe człowiek tworzy wiele tych ele-
mentali, stanowi tu jednocześnie pewien wentyl bezpieczeństwa. Są one przeciwstawne sobie
co do rodzaju i istoty, powstały na skutek róŜnych myśli, nie mają więc wspólnych interesów,
stąd walczą one ze sobą i osłabiają się nawzajem. Odbierają sobie wzajemnie fluid Ŝyciowy
stanowiący ich poŜywienie, a pochodzący ze spinalnych, astralnych i eterycznych sił aury,
spotykających się w naszym ciele w plexus solaris, w splocie słonecznym. Pewne elementale
posiadają jednak większą siłę, gdyŜ oŜywiamy je intensywniej od innych. Brak dostatecznej
ilości poŜywienia, głód, zmusza je do całkowitego opanowania naszej istoty. Zazwyczaj dzie-
je się to w trzech stadiach: natręctw myślowych, rozszczepienia świadomości, wreszcie zaś
opętania. Ostatnie stadium jest straszne. Elemental napiera do wnętrza człowieka, przewaŜnie
po prawej stronie wątroby i zmusza do całkowitej produkcji fluidu Ŝyciowego dla siebie. W
rezultacie w okropnych cierpieniach ginie stwórca i jego twór. Niekiedy cały ten proces ulega
przyspieszeniu, jak choćby przy atakach zazdrości czy silnej namiętności. Elemental rozwija
się błyskawicznie, w związku z czym niemal nie występuje faza natręctw myślowych i rozsz-
czepienia świadomości. Opętanie ma miejsce bezpośrednio i natychmiast, po czym ofiara zo-
staje porzucona w stanie całkowitego wyczerpania. Tak to człowiek sam tworzy swój los,
swoją karmę (17; 19, s. 107 ).

Zaludniające nasze pole auryczne twory po pewnym czasie ulatniają się i rozpadają na atomy,
pozostaje jednak rezultat, jądro tych eterycznych kształtów, w postaci nieustannego strumie-
nia sił. Przez ten strumień odŜywiane są dwa elementale w naszej sferze aurycznej, z których
jeden uosabia całe nagromadzone w nas przez kolejne inkarnacje zło tej natury, drugi nato-
miast dobro. Pierwszy z nich to straŜnik progu, drugi zaś to anioł stróŜ. Uczeń misteriów mu-
si przestać dostarczać poŜywienie eteryczne obu tym tworom. Musi je przezwycięŜyć po-
przez nie-działanie (16; 31, s. 76–95).

Nie ma chyba sensu procentowo określać w jakim stopniu Ŝycie ludzkie jest zdeterminowane.
Jak wiadomo, udzielano na takie pytanie róŜnych odpowiedzi. Niewątpliwie jest to kwestia
w pewnym stopniu indywidualna. Jeden będzie miał więcej swobody, inny mniej, zaleŜnie od
tego, na ile przepracował on swoją karmę, na ile uległa ona spaleniu. W kaŜdym razie, po-
niewaŜ prawo karmy stanowi teŜ prawo wyrównania, w kolejnych wcieleniach spotykamy się
z tymi samymi mikrokosmosami, aŜ nasza wzajemna karma nie wygaśnie. Nie mniej niŜ po-
łowa wszystkich ziemskich spotkań pochodzi z poprzednich inkarnacji (18, s. 131). Związki
karmiczne z poszczególnymi ludźmi mają róŜny charakter i moŜemy być związani jednym
lub kilkoma z nich. Najczęstszy jest związek poprzez miłość i nienawiść. Wszystko winni-
śmy czynić z miłością, gdyŜ wtedy zachodzi pozytywna wymiana karmiczna z otoczeniem.
Nienawiść, gniew i inne podobne uczucia powodują negatywną wymianę karmiczną Weźmy
przykładowo pod uwagę gwałtowny wybuch gniewu. Siła Ŝyciowa człowieka wstępuje wtedy
do kanału centralnego – suszumna, jak go określa tradycja wedyjska. Anatomicznie odpo-
wiada on systemowi kręgosłupa, natomiast mieści się w ciałach subtelnych. Kiedy to nastąpi,
44

dochodzi do wymiany karmicznej z osoba, do której skierowany został gniew. Podobna sytu-
acja zachodzi w wypadku silnego strachu. Szczególnie gwałtowna wymiana karmiczna na-
stępuje podczas współŜycia seksualnego męŜczyzny i kobiety, bowiem wiry prany partnerów
łączą się, a wymiana ta moŜe wpłynąć na ich jednostkowe lub wspólne losy. ToteŜ związko-
wi takiemu powinna towarzyszyć miłość, brak egoistycznej motywacji. Bardzo niepoŜądany
jest przygodny seks, a im więcej partnerów, tym większe karmiczne zawikłania. PotęŜne na-
gromadzenie karmy powoduje wtedy nawet zmiany w charakterze człowieka, całkowicie ob-
ce jego zasadniczej naturze (41, s. 92–95). StaroŜytne teksty wedyjskie, tantryczne i tao-
istyczne, ze względu na to, Ŝe męŜczyzna traci nasienie, a więc swą siłę Ŝyciową na rzecz ko-
biety, udzielały tym pierwszym licznych wskazań, jak doprowadzić do wyrównania, a nie do
utraty energii. MęŜczyzna, który miał wiedzę w tym zakresie przejmował na siebie dobrą
karmę kobiety, jeśli natomiast jej nie posiadał, zachodziła obawa, Ŝe to ona przejmie jego do-
brą karmę, nie dając nic w zamian. Jedna z najstarszych Upaniszad - Brihandaranjaka, po-
święcająca niemało miejsca tym zagadnieniem (VI.4.3 – VI.4.11), potwierdza powyŜsze
w następujących słowach:

Zaprawdę, jak wielki jest świat odprawiającego ofiarę WadŜapaja,


Tak wielki świat tego, kto znając to, miłość uprawia,
I dobre uczynki kobiet ku sobie obraca.
Kto tego nie zna uprawiając miłość,
Jego dobre uczynki kobiety obracają ku sobie (VI. 4.3).
Inny jeszcze rodzaj karmy to więzi rasowe, narodowe, państwowe, rodzinne, religijne, więź
przynaleŜności do określonej warstwy społecznej, zawodowej, więzi organizacyjne, czy
pewna misja historyczna, a więc więź poprzez jakąś wspólną ideę. W tym ostatnim wypadku
osobisty związek uczuciowy moŜe istnieć lub nie, elementem wiąŜącym jest wspólna idea,
wspólne zamiary i cele. Ludzkie mikrokosmosy inkarnują wyznaczoną przez prawo karmy
ilość razy w danej rasie i podrasie. Niekiedy teŜ karma musi się wypełnić w pewnym naro-
dzie, lub w określonej sytuacji społecznej, zawodowej, gdyŜ w poprzednich wcieleniach za-
szły okoliczności wywołujące taki rodzaj karmy. Jak widać karma indywidualna splata się
z karmą zbiorową. Ta pierwsza jest wiodąca, toteŜ ma wpływ na powstanie i wygaśnięcie in-
nych rodzajów karmy, ale nie da się ich rozdzielić, gdyŜ wszystko w kosmosie tworzy jedną
całość. Cała ludzkość stanowi magnetyczny związek wspólnego losu. Poprzez negatywne,
destrukcyjne, nieczyste, egoistyczne uczucia i myśli powołujemy do Ŝycia kolektywne byty
astralne, będące niszczącą siłą, która musi się wyładować w świecie fizycznym. Te astralne
wiry powodują atmosferyczne zjawiska i katastrofy: trzęsienia ziemi, powodzie, huragany,
tajfuny, burze i tym podobne. W ten sposób powstają równieŜ zjawiska społeczne oraz inne
zdarzenia – psychozy tłumów, gwałty, rewolucje, wojny, epidemie chorób, plagi, serie prze-
stępstw bądź katastrof. Niektóre te zjawiska mogą być jednak skutkiem ingerencji wyŜszych
sił i stanowić coś w rodzaju niezbędnej korekty. PoniewaŜ stwarzamy takie a nie inne warun-
ki w środowisku społecznym, bierzemy udział w karmie indywidualnej innych ludzi, w tym
zakresie, w jakim swoje skłonności i czyny zawdzięczają oni wpływom warunków oraz oto-
czenia ( 35, s. 94, 100; 38, s. 39, 54, 55, 64; 18, s.137–138; 30, s. 118–119; 40, s. 194, 198–
199; 19, s. 110–111). Niezwykle waŜne znaczenie dla karmy zbiorowej ma odpowiednie wy-
chowanie. I tak, karma narodu, owe Biblijne winy, za które Bóg karze do trzeciego i czwar-
tego pokolenia, ulegnie zmianie, jeŜeli i osoby, i grupy o tym decydujące, zatroszczą się
o dobre przyzwyczajenia ludzi. U przyszłych pokoleń poprawie ulegnie w ten sposób nie tyl-
ko aspekt moralny, ale takŜe zdrowotność narodu. I na odwrót (29, s. 56–57). Wreszcie
w tym kontekście wspomnieć naleŜy o karmie rodzinnej. Wiadomo, Ŝe związki karmiczne
45

w rodzinie są szczególnie silne i nadzwyczaj zawikłane. Ten aspekt wydaje się być oczywisty
i nie wymaga komentarza. Natomiast interesujące jest zagadnienie wpływu poprzednich po-
koleń na następne, a co za tym idzie, na ile zachodzi dziedziczenie pewnych cech i zdolności.
Wiadomo, Ŝe to dziecko, a ściślej ujmując określony mikrokosmos wybiera rodziców, a nie
odwrotnie. Dziecko rodzi się więc tam, gdzie rodzice są najbardziej podobni do niego,
w szczególności zaś, decydujące są tutaj wibracje matki. Karma przodków ma niewątpliwy
wpływ na ich następców. Ciekawy przykład podał Rudolf Steiner: dzieci i wnuki osób
o przekonaniach materialistycznych cierpią z tego powodu, gdyŜ zostają wyposaŜone w nie-
odporny system nerwowy, w związku z czym wykazują skłonność do chorób nerwowych.
W ogólności fizyczna predyspozycja organizmu człowieka pojawia się w następnej inkarnacji
karmicznie i częściowo przechodzi na następne pokolenia. W jakimś zakresie dziedziczone są
teŜ pewne cechy i własności, jak choćby specyficzny kształt ucha u muzyków. W istocie jed-
nak dziedziczność ma charakter wtórny. Przyszła ona bowiem niejako z zewnątrz – sam mi-
krokosmos w okresie przed kolejnym wcieleniem poszukiwał tych właśnie cech. Inny jeszcze
przejaw karmy rodzinnej stanowi martwe urodzenie się dziecka. Decyduje o tym niezgodność
krwi rodziców, pomimo Ŝe odpowiadają oni sobie pod względem ducha i duszy (28, s. 58,
62–63; 29, s. 57–58, 65; 30, s. 90–91; 6, s. 125–126).

MoŜe się zdarzyć, Ŝe teraźniejsze Ŝycie człowieka nie ma nic wspólnego z jego nagromadzo-
ną karmą. Tak bywa w wypadku wielkich indywidualności historycznych, które sprowadzane
są w dół, w celach wyznaczonych przez rozwój ludzkości, bez względu na to, czy same miały
juŜ inkarnować i w jakich warunkach. Niekiedy zostaje komuś przeznaczone, aby w dwóch
lub trzech następujących po sobie wcieleniach zmarł młodo, bowiem to, co miał dać ludzko-
ści, mógł uczynić tylko wtedy, gdy dysponował odpowiednimi siłami. TakŜe śmierć na sku-
tek kataklizmu nie musi być wynikiem dawniejszego przewinienia. Wszystkie te sytuacje
mogą wystąpić jako przyczyny, a wtedy wyrównanie będzie miało miejsce w późniejszym
Ŝyciu (30, s. 130–132). Na skutek rzucenia klątwy kościelnej na kogoś, kto nie wyzwolił się
jeszcze z ucisku świata zmarłych, zostaje on pchnięty do inkarnacji przeznaczonej dla niego
całkowicie z zewnątrz (6, s. 112–113).

Kolejne wcielenia mają oczywiście na celu postęp duchowy człowieka, a nie polepszenie wa-
runków jego bytu. KaŜde z nich przynosi określony rezultat w postaci magnetycznego zapisu
w ciele kauzalnym, w naszej indywidualnej lipice. Istnieje z inkarnacji na inkarnację ścisły
związek pomiędzy ciałami subtelnymi a ciałem fizycznym. Rudolf Steiner, który niezwykle
wnikliwie przebadał te zagadnienia, ujął go tak: śyjemy od wewnątrz na zewnątrz. Widzimy
więc, Ŝe to, co Ŝyje w naszym ciele astralnym jako radość i smutek, rozkosz i ból, przejawia
się później w ciele eterycznym, Ŝe skłonności i popędy, których siedzibą jest ciało eteryczne,
odnajdujemy w ciele fizycznym jako predyspozycje organizmu, a czyny przy których spełnie-
niu ciało fizyczne było narzędziem, przejawiają się w następnym wcieleniu jako zewnętrzne
koleje losu. W ten sposób Ŝycie i działanie ciała astralnego staje się losem ciała eterycznego;
ciało eteryczne tworzy los ciała fizycznego, zaś skutki czynów ciała fizycznego wracają do
nas w swoim działaniu z zewnątrz jako fizyczna rzeczywistość w następnym wcieleniu (28, s.
55). Wynikają z tego trzy waŜne zasady. Po pierwsze – wszystko, co w jednym Ŝyciu przeja-
wia się w ciele astralnym, w następnym wcieleniu przejdzie karmicznie w swej podstawowej
postaci na ciało najbliŜsze pod względem wibracji, czyli na ciało eteryczne. Po drugie –
wszystko, co w jednym Ŝyciu zachodzi w ciele eterycznym to znaczy charakter, usposobie-
nie, skłonności, przyzwyczajenia człowieka, w następnej inkarnacji odradza się w ciele fi-
zycznym, jako skłonność do zdrowia i choroby. Po trzecie – skutki naszych czynów wracają
do nas w kolejnym Ŝyciu jako nasz fizyczny los (28, s. 53; 29, s. 54, 55).
46

Wielką zasługą teozofii jest zwrócenie uwagi świata Zachodu na związek pomiędzy myślami,
uczuciami, skłonnościami i działaniami człowieka w jednym Ŝyciu, a jego losem i właściwo-
ściami w następnym wcieleniu. Steiner wniósł tu chyba zresztą najwięcej (30, s. 58–159; 28,
s.52–58; 29, s. 53–65; oraz 38, s. 45, 56, 100–101; 39, s. 39, 49, 88–89). Na podstawie tychŜe
badań, przeprowadzonych metodami nadzmysłowej percepcji, moŜna podjąć próbę zestawie-
nia niektórych przyczyn i ich skutków. Nie naleŜy jednak przywiązywać się zbytnio do tego
obrazu, bo jest on tylko ilustracją działania pewnych duchowych praw. Indywidualne przy-
czyny i skutki są róŜnorodne, z reguły bardzo skomplikowane i wymykają się one całkowicie
ludzkiej świadomości mózgowej.
Jedna inkarnacja Następna inkarnacja
1. Charakter, skłonności, właściwości, warunki, los człowieka:
Wiele prawdy w myślach człowieka Dobre ciało astralne
Ciało astralne wyposaŜone w odpowiednie
Wiele doświadczeń
zdolności, mądrość
Ciało eteryczne skłonne do radosnego tempe-
Wiele radości
ramentu
Przebywanie w samotności, mizantropia Temperament melancholijny
CięŜkie warunki Ŝyciowe Choleryk
Przyjemne Ŝycie, pozbawione większych walk
i trudności lub przechodzenie obok wielu rze- Flegmatyk lub sangwinik
czy, jedynie przyglądanie się im
Stale powtarzane myśli i uczucia Ukształtowany charakter
Altruizm, miłość do wszelkiego stworzenia Zachowana długo młodość i świeŜość
Wiele dobrych uczynków WraŜliwe sumienie, wybitna moralność
Słaba organizacja cielesna jako skutek przyję-
Egoizm, krytyka, zgryźliwość nienawiść cia w siebie tendencji skierowanych przeciwko
i antypatia do wszystkich stworzeń własnej istocie, szybkie starzenie się,
kurczenie się ciała fizycznego
Dopuszczanie do siebie tylko tego,
Brak silnego ośrodka woli
co dostępne dla zmysłów
Pomocne czyny Dobre środowisko
Wola pomagania innym Uduchowienie
Szkodzące czyny Złe środowisko
Cierpienie i ból Mądrość
Ucieczka od bólu Brak podłoŜa dla mądrości
Głęboka miłość „Wielkie serce"
Tęsknoty i marzenia Zdolności
Powodzenie w zamiarach i pracy Entuzjazm, zapał
śycie powierzchowne Skłonność do kłamstwa
2. Choroby, ułomności fizyczne, przedwczesna śmierć
Dobre załoŜenia, ale niemoŜność ich
Uzyskanie zdrowego organu jako korekta
zrealizowania na skutek ułomności fizycznej,
poprzedniego Ŝycia i przedwczesna śmierć,
pozostawanie w tyle za innymi, specyficzny
nawet juŜ w dzieciństwie
charakter doświadczeń Ŝyciowych
Uroda, piękne ciało fizyczne (moŜe być jednak
DuŜo cierpień na skutek chorób
wypracowana takŜe w inny sposób)
Choroba przebyta na skutek infekcji Piękne otoczenie
Dobre skłonności Siła fizyczna, odporność, zdrowie
Złe popędy Skłonność do ciągłych chorób
Dopuszczanie istnienia tylko tego,
Skłonność do chorób nerwowych
co dostępne dla zmysłów
Wiara w istnienie wyŜszych światów Spokojnie funkcjonujący system nerwowy
Dysharmonia pomiędzy ciałem
Cherlactwo
eterycznym i astralnym
Poczucie, Ŝe wszystkiego ma się dosyć,
Chroniczna choroba
Ŝe jest się z siebie niezadowolonym
47

Jedna inkarnacja Następna inkarnacja


Strach w wielkich skupiskach ludzkich
Trąd
(karma narodów)
Szczególnie egoistyczne dąŜenie do zysku,
Skłonność do chorób infekcyjnych
popęd gromadzenia rzeczy dla siebie
Praca dla dobra ludzkości Wyjątkowa odporność na choroby infekcyjne
Zbyt słabe poczucie własnej Jaźni
Cholera
(ciało kauzalne)
Zbyt silne poczucie własnej Jaźni Malaria
Uleganie silnym emocjom Błonica
Brak troski o świat zewnętrzny, zamknięcie
Odra w późnym wieku
się w wewnętrznym Ŝyciu duszy
Skłonność do rozwijania egoizmu, brak miło-
Ospa
ści do bliźnich, w znacznym stopniu
Skłonność do naduŜyć zmysłowych,
Zapalenie płuc
wpływy lucyferyczne
Napór zewnętrznej materialności,
Gruźlica płuc
wpływy arymaniczne
Przywiązanie do ziemi, wpływ arymaniczny Chora wątroba
Kłamstwa ludzi, Rozwój pewnych odmian drobnoustrojów
kłamstwa wielkich osobistości chorobotwórczych, jako fizycznego wcielenia
(karma zbiorowa) demonów kłamstwa
Słaba organizacja cielesna, nieprawidłowo
Indywidualna skłonność do kłamstwa
zbudowane organy wewnętrzne
Uparte łamanie praw przyrody Kalectwo, wielkie zniekształcenia
albo okrucieństwo, i anormalności fizycznego ciała, zwłaszcza
powaŜne krzywdy wyrządzane bliźnim od urodzenia lub wczesnego dzieciństwa
Okrucieństwo, przewrotność,
wielkie krzywdy zadane innym, Choroby umysłowe
bardzo powaŜne błędy psychiczne

Wiele myśli, słów oraz czynów powraca do nas jeszcze w tym wcieleniu i albo nas wzmac-
nia, albo działa niczym burza, zaleŜnie od tego, co i do kogo wysłaliśmy, co uczyniliśmy in-
nym. Podobnie róŜne choroby i dolegliwości sami na siebie ściągamy, sami tworzymy czy
utrzymujemy ich przyczynę w sobie (42, s. 155–229). Jest to zawsze objaw dysharmonii
i napięć pomiędzy trzema ja tej natury, pomiędzy 1) systemem głowy, 2) systemem serca i 3)
systemem miednicy (wątroba – splot słoneczny – śledziona) – pierwotnym, nie poddającym
się Ŝadnej kulturze ja tej natury (6, s. 35–37).

Karma człowieka nie jest całkowicie zdeterminowana. MoŜe ona ulec zmianie i to zarówno
w sensie pozytywnym, jak i negatywnym. Przez egocentryzm i samowolę zawsze pogarsza-
my swój los. Niekiedy przybiera to skrajną postać, jak w wypadku samobójstwa, gdyŜ praob-
raz, matryca naszego ciała tworzona przez Hierarchię, w ramach wyznaczonych przez prawo
karmy, przewiduje określoną Ŝywotność na dane wcielenie, pewien potencjał, który w tych
ramach moŜna mniej lub bardziej racjonalnie wykorzystać. Samobójstwo burzy ten plan. Jan
van Rijckenborgh przekazuje wiedzę na ten temat:

JeŜeli śmierć następuje w wyniku samobójstwa, to skutki tego są straszliwe. Praobraz w ta-
kim przypadku dysponuje jeszcze pełnią sił, jednakŜe istniejący potencjał nie jest przyjmowa-
ny w wyniku rozpadu ciała materialnego. Powstaje wtedy okropne cierpienie, bez moŜliwości
wyzwolenia się poprzez reinkarnację, bez szansy wejścia do sfery przejściowej, oczyszczenia
się i wejścia do sfery niebiańskiej. Istnieje tylko świadomość, trwale mentalne i moralne do-
świadczanie tego ponurego czynu, zgroza i wyrzuty sumienia bez moŜliwości ukojenia.
48

W takim przypadku ratunek jest moŜliwy tylko wtedy, gdy krewni bądź przyjaciele, powodo-
wani uczuciem miłości, będą w stanie nawiązać kontakt z praobrazem nieszczęśnika i zechcą
wziąć na siebie odrzucony przez niego karman (14, s. 146–147). W przeciwnym razie samo-
bójca będzie musiał cierpieć do momentu, w którym nastąpiłaby normalna śmierć (6, s. 175;
43, s. 82).

Karma pewnej osoby moŜe teŜ zostać wytrącona ze swego biegu przez czyny innych ludzi
nie przewidziane w jej losie. Z wyrównaniem karmicznym mamy do czynienia w dalszej in-
karnacji. Poprzez niezwykłe ustosunkowanie się do okoliczności Ŝyciowych sami mamy
szansę zmienić swój los. Szczególnie wtedy, gdy jesteśmy czujni i nie przegapiamy okazji,
jaką daje nam przygodne spotkanie ze Szkołą Duchową czy z Nauczycielem. Pomimo tego,
Ŝe pójście ścieŜką w tej inkarnacji nie jest jeszcze nieodzowne, na skutek zetknięcie się z du-
chowym promieniowaniem, podejmujemy pozytywną decyzję, nawiązujemy kontakt (35, s.
99). NiezaleŜnie od wyniku, zawsze jest to zasiew na przyszłość. Spotkanie takie zostaje za-
pisane w subtelnych nośnikach człowieka i nie da się go juŜ wymazać.

4. Prawo Łaski

Wstąpienie na ścieŜkę, które nieuchronnie następuje w jakiejś kolejnej inkarnacji zmienia los
człowieka. Braterstwo bowiem w odpowiednim momencie przegrupowuje i na nowo układa
karmę ucznia, na tyle, na ile jest to niezbędne. W ogólności karma ulega przyspieszeniu,
w związku z tym, Ŝe łańcuch wcieleń ma się zamknąć wcześniej, niŜby to wynikało z nor-
malnego przebiegu karmy ucznia. Przyspieszenie jest gwałtowne, jeśli wyrwanie z uchwytu
koła narodzin i śmierci zostaje dane jako moŜliwość juŜ w tej inkarnacji, tym większe, im
więcej wcieleń pozostałoby jeszcze danej osobie przy zachowaniu zwykłej kolei rzeczy.

TakŜe uczeń na ścieŜce poprzez plexus sacralis, poprzez biegun południowy swej istoty, sys-
tem ognia węŜowego, połączony jest z całym światowym karmanem i z własnym karmanem
mikrokosmicznym. Nie ma ona Ŝadnej kontroli nad będącą nośnikiem karmy podświadomo-
ścią (8, s. 71, 91, 92; 9, s. 33–34). Elisabeth Clare Prophet, posługując się w stosunku do
podświadomości określeniem „pas elektroniczny”, stwierdza:

Określenia tego uŜywamy w stosunku do podświadomości, która moŜe być przedstawiona na


wzór zegara. Pas elektroniczny znajduje się w waszym polu od pępka do miejsca poniŜej stóp.
Wygląda jak wielki kocioł o cementowym dnie. Wszyscy mamy to cementowe dno, gdzie
zgromadzony jest zapas naszej ludzkiej świadomości i to on właśnie trzyma nas na ziemi.
Kiedy go przetransmitujemy, nie będzie nic, co mogłoby nas trzymać na ziemi i będziemy mo-
gli wznieść się w górę, tak jak to uczynił Jezus (Dz. 1, 9).

Ten pas po prostu ma wagę, karmiczną wagę, a Władcy Karmy wyznaczają ilu ludzi moŜe
ewoluować na planecie, określając ogólną „wagę karmiczną” wszystkich strumieni Ŝycia na
planecie. Im więcej ludzi będzie transmutowało swój pas elektroniczny, tym więcej będzie
miejsca dla innych do przyjścia na świat, by mogli pracować nad własną karmą. Ludzie
transmutują karmę i dlatego nie chcą nikogo więcej na ziemi, poniewaŜ czują, Ŝe ziemia staje
się zbyt cięŜka. Zbyt cięŜka w tym sensie, Ŝe wibracje są cięŜkie, nie do zniesienia – stąd ma-
my teorię zerowego wzrostu ludzkości (36, s. 27–28 oraz 44, s. 23–31).

Uczeń nie jest jednak w stanie sam tego dokonać. Pomocą słuŜy mu Hierarchia Chrystusowa,
która wypromieniowuje w ten świat prawo łaski, prawo odpuszczenia, wymazania win. To
siła Światła w nas, tworząc tak zwany drugi obieg magnetyczny, system nerwu sympatyczne-
go, pokonuje ostatecznie starego węŜa kundalini. Karma nie jest juŜ wtedy prawem losu, lecz
49

zostaje pochłonięta mocą Chrystusa. Wtajemniczony uczeń przechodzi przez proces przy-
spieszonej osobistej ewolucji, staje się pionierem nowej ery ludzkości (14, s. 73–76; 8, s.
190–192 oraz s. 72; 6, s. 165–167, 194, 197, 208, 211, 223, 226; 11, s. 235; 45, s. 17–19).

Odpuszczanie win nie moŜe dotyczyć wszystkich ludzi w ich aktualnym stanie bytu. Jest to
przecieŜ prawo łaski, a nie „łaska pańska”. Działa ono zgodnie z magiczną formułą wyraŜoną
w modlitwie Ojcze nasz. Wymaga więc całkowitego zwrotu Ŝyciowego, Ŝycia według Kaza-
nia na górze, przy czym chodzi tu o ezoteryczny aspekt tych świętych nauk (10). Dobre
uczynki, chociaŜ konieczne, nie są wybawiające. Uczeń postępuje zgodnie z praktyką nie-
działania, nie-czynienia, ani niczego nie przyciąga, ani teŜ nie odrzuca (wu – wei). Nie pra-
gnie niczego dla siebie, takŜe i zbawienia, Ŝyje dla świata, dla innych. Kroczy spontanicznie
ścieŜką, nie dbając o wynik.

Światło jednak równieŜ parzy. Nie tylko, Ŝe odsłania ono nasze wady i niedoskonałości, ale
ponadto odrzucona przez świadomość siła Światła mści się na zdrowiu, fizycznym lub psy-
chicznym. Nie moŜe być inaczej, bo zatrzymuje się ona wówczas u bram plexus sacralis
i musi przez nie przejść. Nie znajduje innej drogi. Skutkiem tego jest silne poruszenie całej
nagromadzonej karmy. Przywołana, ale nie zasymilowana siła światła krąŜy w systemie cza-
kramów, od czakramu gardła począwszy, aŜ po plexus sacralis i przez wszystkie odpowied-
nie organy z powrotem. W tym procesie cyrkulacji uszkodzeniu oraz zakłóceniu ulega wiele
narządów, z czym wiąŜą się równieŜ spustoszenia psychiczne. Tak więc negatywna odpo-
wiedź na Światło moŜe być przyczyną róŜnych dolegliwości i groźnych chorób, nawet śmier-
telnych. Ponadto w nadchodzącej epoce Wodnika rewolucja kosmiczna i atmosferyczna bę-
dzie działała niszcząco na ciała wszystkich ludzi, którzy silnie trzymają się ziemskiej natury.
Wywoła ona powaŜne, trudne do opanowania choroby i dolegliwości (9, s. 33–34, 38; 7, s.
63; 15, s. 123; 13).

Istnieje jarzmo Prawa, istnieje teŜ wolność Ewangelii. Poprzez wypełnienie Prawa docho-
dzimy do wolności. I to jest ta wielka obietnica dla wszystkich. To jest droga kaŜdej ludzkiej
istoty, która bez forsowania się, we własnym tempie, powraca do Domu Ojca.

Wrocław, 24.07.1999 r. Leonard Górnicki


50

Literatura
1. Biblia to jest Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Nowy Przekład z języków he-
brajskiego i greckiego opracowany przez Komisję Przekładu Pisma Świętego, Warszawa
1982.
2. Pismo Święte Nowego Testamentu i Księga Psalmów w przekładzie z języków oryginal-
nych. Opracował Zespół Biblistów Polskich z inicjatywy Benedyktynów Tynieckich, Po-
znań – Warszawa 1976.
3. Upaniszady. PrzełoŜyła i wstępem opatrzyła Marta Kudelska, Kraków 1998.
4. J.Krishnamurti, Rozwiązanie Zakonu Gwiazdy. Tłum. Helena Bołoz - Antoniewiczowa,
Warszawa 1929.
5. Czas Zmian. Wypisy z „Share International Magazine”, Warszawa b. r. (numer w całości
poświęcony Maitreji).
6. J. van Rijckenborgh, Nadchodzący nowy człowiek, Katowice 1992.
7. J. van Rijckenborgh, Dei Gloria Intacta. Chrześcijańskie Misteria Wtajemniczenia Świę-
tego RóŜokrzyŜa dla czasów nowoŜytnych, Wrocław 1995.
8. J. van Rijckenborgh, Gnoza w aktualnym objawieniu, Katowice 1990.
9. J. van Rijckenborgh, Uniwersalny lek, (Bielsko - Biała 1993).
10. J. van Rijckenborgh, Światło Świata, Wrocław 1999.
11. J. van Rijckenborgh, Egipska Pragnoza i jej wołanie w wiecznym teraz. Ponownie ob-
wieszczona i objaśniona na podstawie Tabula Smaragdina i Corpus Hermeticum Hermesa
Trismegistosa. T. I, Wrocław 1997.
12. J. van Rijckenborgh, Egipska Pragnoza i jej wołanie w wiecznym teraz. T. II (w przygo-
towaniu przez Wydawnictwo Rozekruis Pers).
13. J. van Rijckenborgh, Wielki przewrót. Wolny przekład z niemieckiego T. W., Gliwice
1969 (mszp.). Rozdział I Rewolucja atmosferyczna i obecne katastrofy samolotowe oraz
rozdział XV. Przyczyny chorób.
14. J. van Rijckenborgh, Elementarna filozofia nowoczesnego RóŜokrzyŜa, Warszawa 1989.
15. J. van Rijckenborgh, C. de Petri, Powszechna Gnoza, Bielsko - Biała 1993.
16. J. van Rijckenborgh, C. de Petri, Die Elementalen in der aurischen Sphaere des
Menschen, Pentagramm, Nr 10 i 11, 1979.
17. C. de Petri, Der Golem, Pentagramm Nr 6 - 7 i 8, 1980.
18. A. Klizowski, Uprogu epoki Ducha. Wprowadzenie do Agni Jogi, Warszawa 1994.
19. L. Górnicki, Myśli to rzeczy Komentarz do Potęgi myśli Annie Besant, w: A.Besant, Po-
tęga myśli, Wrocław 1997.
20. Bahrâm Elâhi, Droga do doskonałości, Tłum. Aleksandra Kurczab, Warszawa 1990.
21. P.Loti, Indie. Przeł. Józef Jankowski, T. II, Warszawa 1905.
22. Uroczystość kremacji Annie Besant, Wiedza Duchowa 1934, T. I.
23. A.Nethercot, The frrst five lives of Annie Besant, London 1960.
24. A.Nethercot, The last four lives of Annie Besant, London 1963.
25. H. P. Bławatska, Klucz do teozofii. Przeł. Wanda Dynowska, T. 2, Warszawa 1996.
26. Kuthumi. Studia nad aurą ludzką. Podyktowane Wysłannikowi Markowi L. Prophet. Wy-
dane przez Andrzeja Sychowicza, Olsztyn 1993.
27. R. Steiner, Duchowe hierarchie i ich odzwierciedlenie w świecie fizycznym. Zwierzyniec,
planety kosmos. Tłum. Michał Waśniewski, Gdynia 1995..
28. R. Steiner, Teozofia RóŜokrzyŜowców. Tłum. Michał Waśniewski, Gdynia 1996.
29. R. Steiner, U bram teozofii. Tłum. Michal Waśniewski, Gdynia 1997.
30. R. Steiner, Przejawy karmy. Tłum. Michał Waśniewski, Gdynia 1997.
31. R. Steiner, Księga wiedzy tajemnej. T. 2. Tłum. W. Wolański i M.K, Sosnowiec 1991.
32. H. P. Bławatska, Doktryna Tajemna. Ewolucja kosmiczna, T. 1, Warszawa 1995.
51

33. J. C. Chatterji (Brahma-charin-Bodhab-Kiskhu), Filozofia ezoteryczna Indii. Przekład z


angielskiego B.C., Warszawa 1926.
34. M. Heindel, Światopogląd RóŜokrzyŜowców. Ezoteryczne chrześcijaństwo przyszłości.
Tłum. Irena Brudnikowa, Warszawa 1993.
35. C. Jinarajadasa, Człowiek we wszechświecie. Przeł. Wanda Dynowska, T. 1, Madras
1957.
36. E. C. Prophet, Do Boskiego mistrzostwa poprzez Zegar Kosmiczny, wykreślanie cykli
karmy i inicjacji. Opracowane i wydane przez Andrzeja Sychowicza, Olsztyn 1993.
37. Śankaraczarja, Klejnot Mądrości Wschodu. Spolszczył i objaśnił Józef Switkowski. Ko-
mentarzem opatrzył Leonard Górnicki (w druku - Wydawnictwo Pracownia „Borgis”).
38. Jak kierować swoim przeznaczeniem czyli prawo przyczyny i skutku. Opracowała Wanda
Dynowska według A. Besant i C. Jinarajadasy, Katowice 1995.
39. Prawo karmy. Prawo przyczyny i skutku. Wybór i redakcja tekstów Leszek PodŜorski,
Wrocław - Cieszyn 1993.
40. Jogi Rama - Czaraka (W. W. Atkinson), DŜniani - Joga. Joga mądrości. KsiąŜka o naj-
wyŜszych naukach jogów. Przeł. Wacław Dunin - Goździkowski, Warszawa (1929 ?).
41. N. Douglas, P. Slinger, Tajemnice seksu. Alchemia ekstazy. Przeł. Jacek Sieradzan, T. 1,
Kraków, W Roku śelaznej Owcy.
42. B. J. Baginski i S. Sharamon, Reiki. Uniwersalna energia Ŝyciowa. Tłum. Jolanta Herian -
Ślusarska, Kraków 1995.
43. F. Hartman, Niektóre tajemne wiadomości z koła Tybetańskich Mistrzów. Przeł. I.T.A.,
przejrzany i poprawiony przez E. Polończyka, Warszawa 1992.
44. Saint Germain, Złota Księga, Rzeszów b. r.
45. Co ma wspólnego karma z boską sprawiedliwością, Pentagram Nr 28, Wrocław 1997.
52

Dodatek:

Annie Besant

Śmierć, a co potem?
(fragment)
53

Wstęp
KtóŜ nie zna opowiadania o tym misjonarzu paulińskim w starej Anglii, który pewnego wie-
czoru wystąpi przed królem saksońskim Edwinem, otoczonym przez swych starostów, aby
mu wyłoŜyć i wyjaśnić nauki wielkiego Mistrza!

Podczas gdy właśnie mówił o śmierci i nieśmiertelności, zdarzyło się, Ŝe jakiś ptak wleciał
przez otwarte okno do sali, pewien czas krąŜył po niej i potem znowu zniknął w ciemno-
ściach nocy.

Stary apostoł wiary skorzystał z tego zdarzenia, aby przedstawić królowi wfrunięcie ptaka do
sali, jako symbol znikomości Ŝycia ludzkiego, twierdząc Ŝe zniknięcie tegoŜ uzmysławia na-
ukę jego wiary, iŜ dusza po krótkim pobycie na sali Ŝycia uchodzi z niej, prawda, nie, aby
zniknąć w mroku nocy, lecz aby wzbić się do glorii słonecznej wspaniałego świata. Człowiek
rodzący się wstępuje z mroku przez otwarte okno do Ŝycia ziemskiego; tylko krótki czas tego
Ŝycia pozostaje on widzialny dla naszych oczu, aby przez śmierć zniknąć nam znowu
w otwartym oknem. Po wszystkie czasy szukał człowiek w religii odpowiedzi na to waŜne
pytanie: „Skąd pochodzi to Ŝycie i dokąd uchodzi?”. Ale odpowiedzi religii na nie bywały
nader róŜne...

W naszych czasach, wiele stuleci po wspomnianej rozmowie misjonarza paulińskiego z kró-


lem Edwinem, jest w chrześcijaństwie wielu ludzi. którzy pytają się, czy człowiek w ogóle
ma jakąś duszę, która skądkolwiek pochodzi lub dokądkolwiek pójść moŜe, i jest wątpliwe,
czy był kiedyś w historii powszechnej okres, w którym by równocześnie Ŝyło tylu niedowiar-
ków (co do duszy). Z drugiej strony wyznawcy tejŜe nauki Chrystusowej, która ich wszakŜe
poucza, Ŝe okropności śmierci nie istnieją więcej, otoczyli łoŜe śmierci i trumnę daleko po-
sępniejszymi i smutniejszymi ceremoniami pogrzebowymi, niŜ wyznawcy jakiejkolwiek in-
nej religii. CzyŜ moŜe być coś bardziej przygniatającego nad głuchą boleść, jaka zwiesza się
nad domem, w którym mają chować zmarłego! CzyŜ jest coś bardziej odpychającego, jak te
54

stroje Ŝałobne z matowej krepy i wyszukana obrzydliwość welonu wdowiego, w którym po-
została Ŝona opłakuje „uwolnienie się od więzów ciała” jej małŜonka! Czy jest coś wstręt-
niejszego jak te sztucznie ponure miny Ŝałobników, zawodzenia płaczek pogrzebowych i tym
podobne zwyczaje!

Ostatnie lata przyniosły pod tym względem wielki i godny uwagi postęp: nastąpiła niejedna
poŜądana zmiana i unika się coraz bardziej powiększania bólu ludzkiego przez draŜnienie go.

Ten ponury pogląd na śmierć jest cechą charakterystyczną „chrześcijaństwa” i znalazł sobie
wyraz zarówno w jego sztuce, jak i literaturze. Śmierć przedstawiono jako szkielet z kosą
w ręku, jako szyderczo uśmiechniętego upiora, albo jako groŜącą, straszną postać, z groźnym
obliczem i podniesioną maczugą, albo teŜ, jako klekoczące straszydło, trzymające klepsydrę
– słowem – wszystko wywołujące strach i odpychające, co tylko fantazja mogła wymyślić –
było uŜywane dla wytworzenia sobie obrazu tego słusznie przezwanego „Króla strachu”.

Milton, który tak bardzo usiłował w swoich wspaniałych poezjach nadać obrazową postać
kursującym pomiędzy ludem wyobraŜeniom „chrześcijańskim” jego czasu, zuŜył całą siłę
i rozmach swojej niezrównanej sztuki opisowej, aby postać śmierci otoczyć strachem.

Jego Raj utracony jest przepełniony straszliwymi opisami śmierci:

(...) Inna postać –


JeŜeli moŜna zwać postacią to, czemu braknie postaci.
Co jest niepoznawalne przez członków zlane formy:
JeŜeli moŜna zwać istotą to, co zdaje się li cieniem –
Jako noc czarna, widniała przed nami,
Patrząca gniewnie, jak dziesięć Furii, i jako piekło
straszna,
Groźnie wstrząsając straszliwą maczugą; a miejsce,
Gdzie łeb jej być się zdawał, zdobiło coś w rodzaju
Korony. TuŜ obok niej stał Szatan. A monstrum,
miejsca swego.
Podniósłszy się, podeszło wraz bliŜej, coraz bliŜej,
Takim okropnym krokiem, Ŝe piekło pod nim drŜało(..)
(...) Straszliwa była mowa ohydnego,
A gdy, tak mówiąc, wciąŜ groził, dziesięciokroć jeszcze byt straszniejszy
I potworniejszy (... )
(...) Ale on, mój wróg odwieczny
ZbliŜał się coraz bardziej, maczugą potrząsając,
Stworzon li dla zagłady. Uciekłem, krzycząc: „Śmierć!"
Na słowo to drŜy piekło, rozlega się jęk skargi
Z wszystkich otchłani jego, a echo „Śmierć!" powtarza(...).
(Raj utracony, Ks. II, w. 666-789)
Jest więcej niŜ dziwne, Ŝe ludzie mający się za wyznawców i uczniów Nauczyciela, który –
jak wiadomo – głosił otwarcie i jasno naukę o nieśmiertelności Ŝycia, mogą mieć tak straszne
wyobraŜenie o śmierci. I zaprawdę, naleŜy wprost głupim nazwać to twierdzenie, które po-
mimo napraszającego się zewsząd, zupełnie przekonywającego materiału dowodowego, daje
się czasem słyszeć, jakoby nauka o nieśmiertelności duszy była zwiastowana i wystawiona na
światło dzienne po raz pierwszy od początku świata dopiero przed osiemnastoma wiekami.
Gdyby nawet pozostał, jako jeden jedyny w swoim rodzaju tylko obszerny rytuał egipski, do
55

którego takŜe zalicza się omawiająca wędrówki duszy Księga Umarłych to wystarczyłoby,
aby takie na niczym nie oparte twierdzenie raz na zawsze obalić i usunąć. Posłuchajmy kilku
wyjątków ze wspomnianej księgi:

O wy! którzy naleŜycie do orszaku Boga, wyciągnijcie ku mnie ramiona swoje, albowiem i ja
chciałbym powiększyć wasze grono (XVIII, 22).

Chwała ci, Ozyrysie, Panie Światła, który mieszkasz w źródle potęgi, w sercu ciemności zu-
pełnej. Staję oto przed tobą, jako dusza oczyszczona; obydwie ręce moje wyciągają się do
ciebie. (XXI, I).

Otwieram sobie niebo, bowiem wypełniam przykazania dane w Memphis. Poznaję moją istotę
najwewnętrzniejszą, zdobyłem ją sobie; ramiona moje uczyniłem posłusznymi sobie i nogi
moje poddałem woli mojej. Moja dusza juŜ nie jest uwięziona w ciele, bowiem stoi przed wro-
tami Amenti (XXVI, 5–6).

Aby nie nuŜyć czytelnika zbyt wieloma przytoczeniami z księgi, której treścią wyłączną są
czyny i przemowy człowieka wyzwolonego z ciała, poprzestanę na przytoczeniu tu jeszcze
ustępu dotyczącego wyroku ostatecznego na zwycięską duszę:

Zmarły ma być przyjęty do grona bogów niŜszych sfer boskich, skąd nigdy więcej nie ma być
wykluczony. Ma on pić z nurtów rzeki niebieskiej (...) Jego dusza nie ma schnąć w więzieniu;
jest to bowiem dusza, która niesie błogosławieństwo wszystkiemu w pobliŜu niej. Robactwo
nie ma jej toczyć! (GLXIV, 1-I - I 6).

Wiara w reinkarnację dowodzi wystarczająco, Ŝe wszystkie religie, w których tworzyła ona


punkt środkowy nauki, wierzyły w trwanie duszy po śmierci; ale pomimo to chciałabym
przytoczyć tutaj, jako przykład, wyjątek z „Kodeksu Manu”, który następuje po rozprawie
o metampsychodzie i odpowiada na pytanie co do uwolnienia się od dalszych wcieleń:

Twierdzą, Ŝe ze wszystkich tych przymiotów świętych najprzedniejsze jest samopoznanie (lub,


lepiej wyraziwszy się, poznanie Jaźni, albo Atmy); ono bowiem jest, zaprawdę, najdoskonal-
sze ze wszystkich umiejętności, gdyŜ przez nie osiągamy nieśmiertelność. (XII, 85).

Bardzo dobitnie wypowiada się takŜe na temat owego pytania wzniosła religia Zaratustry, jak
tego dowodzi następujący ustęp, wyjęty z Awesty, w którym ta stara księga, opisawszy róŜne
wędrówki pośmiertne jednej duszy, tak ciągnie dalej:

Dusza człowieka sprawiedliwego przekracza pierwszy stopień i dostaje się do Humaty (nie-
ba), potem przekracza drugi stopień i dostaje się do Hukhty, następnie przekracza trzeci sto-
pień i dostaje się do Harastu; wreszcie dusza sprawiedliwego wzbija się na czwarty stopień
i dociera do światła wiecznego.

Tako rzecze do niego jeden z dawniej umarłych: Jak ty – umarły w sprawiedliwości i czysto-
ści z twego więzienia cielesnego, z twojej posiadłości ziemskiej, ze świata fizycznego – znala-
złeś się tu, w świecie niewidzialnym, ze znikomości wzbiłeś się do wieczności? W jaki sposób
dokonałeś tego – o ty, którego pozdrawiam?

Na to odpowiada Ahura–Mazda: Nie pytaj tego, do którego skierowałeś zapytanie swoje,


bowiem przebył on straszną, okropną drogę rozłączenia duszy z ciałem.
56

RównieŜ jasno i dobitnie wyraŜa się perski Desatir. To składające się z 15 ksiąg dzieło, stwo-
rzone przez proroków perskich, było początkowo ułoŜone w języku Avesta. Bóg zwie się tam
Ahura–Mazda, albo Yazdan. Czytamy tam:

Bóg dal człowiekowi wyŜszość nad zwierzętami przez nadanie mu duszy, która jest wolną,
prostą, niematerialną, niezłoŜoną, nie znającą pragnienia substancją, i która przez wydosko-
nalenie się zostaje aniołem.

Jego niezgłębiona mądrość i niezbadana wiedza złączyła duszę z ciałem materialnym.

JeŜeli on (człowiek) czyni dobrze w ciele materialnym, oraz posiada właściwą wiedzę i reli-
gię, to jest on Hartasp...

Z chwilą, gdy opuszcza on swoje ciało materialne, przyjmuję go Ja (Bóg) do świata aniołów,
aby mógł z nimi obcować i Mnie oglądać.

Lecz jeŜeli on nie jest Hartasp, pomimo to jednak jest mądry i wolny od występków, podniosę
go do stopnia aniołów.

KaŜdy człowiek znajdzie właściwe sobie miejsce, według miary jego mądrości i poboŜności,
w rzędzie mędrców w niebie, albo na gwiazdach. A w tych regionach szczęśliwości pozosta-
nie on na wieki. (Przekład Mirzy Mohamed Hadi: The Platonist s. 306).

Panujący w Chinach odwieczny zwyczaj czczenia duchów przodków dowodzi, Ŝe i tu była


ogólnie rozpowszechniona wiara w ciągłość Ŝycia ludzkiego za grobem. Księga Szu-king,
którą Mr. James Legge uwaŜa za najstarsze dzieło klasyczne Chin i które zawiera zapiski hi-
storyczne z lat 2357–627 p.n.e., roi się od wskazówek co do tych dusz, które łącznie z innymi
istotami duchowymi czuwają nad interesami ich potomków oraz nad dobrem państwa. Tak na
przykład upomina Pan–Kang, który panował od 1401–1374 p.n. e., swoich poddanych:

DąŜeniem moim jest wszystkich was wspierać i Ŝywić. Wspominam przy tym moich przodków,
którzy są obecnie duchami władczymi... Gdybym popełniał błędy w panowaniu moim i długo
szedł tą błędną drogą, to mój wzniosły władca (załoŜyciel naszej dynastii) zesłałby na mnie
dotkliwą karę za moje przewiny i wykrzyknąłby: „Czemu ciemięŜysz lud mój?” Zaś jeŜeli ty,
ludu, liczący się na miliony, nie będziesz mocno wierzył w nieśmiertelność Ŝycia twego i mnie
– jednego – popierał w przeprowadzaniu planów moich, wówczas dawni królowie ześlą na
ciebie cięŜkie kary i zawołają: „Dlaczego sprzeciwiacie się naszemu młodemu wnukowi, tra-
cąc przez to cnotę waszą? A od kar tych, które oni z góry ześlą na was, nie będziecie mogli
uciec(...) Wasi dziadowie i pradziadowie wyrzekną się was wtedy i zostawią was na pastwę
śmierci!”.

(Sacred books of the East – III, 109–110).

Ale praktyczny skutek tego starego wierzenia, przy którym Chińczycy trwają równieŜ nie-
złomnie do dziś dnia, jak i w tych dawno zamierzchłych stuleciach, jest nader nikły i zmiana,
którą ludzie nazywają śmiercią, wyciska na Ŝyciu i myśleniu mieszkańców tego kwiecistego
kraju bardzo nieznaczne piętno.

Cytat w rodzaju poprzednich moŜna by dodać jeszcze setki, ale i te wystarczą dla wykazania
jak niedorzeczny jest pogląd, jakoby wiara w nieśmiertelność miała do zawdzięczenia swoją
genezę chrześcijaństwu. Całą staroŜytność opromieniała wiara w nieśmiertelność człowieka,
57

która przejawiała się nie tylko w Ŝyciu codziennym, ale i w literaturze, i dzięki której ludzie
ze spokojną powagą przekraczali wrota śmierci.

Pozostaje nierozwiązana zagadka, w jaki sposób chrześcijaństwo, którego nauka przecieŜ jak
najenergiczniej i jak najradośniej wiarę tę na nowo wzmocniła, wyhodowało nigdzie indziej
nie spotykany strach przed śmiercią – strach, który nie tylko w Ŝyciu społecznym, ale takŜe w
chrześcijańskiej sztuce i literaturze, gra rolę tak wybitną. Nie sama wiara w piekło otoczyła
mogiłę ludzką tym strachem; inne religie bowiem posiadają takŜe swoje wierzenia w piekło,
a pomimo to wyznawcy ich nie znają tej strasznej bojaźni wobec śmierci.

Tak na przykład Chińczycy, którzy uwaŜają śmierć za przebieg tak nieznaczny i błahy, wie-
rzą w cały szereg piekieł, jedynych w swoim rodzaju z ich róŜnymi mękami i udręczeniami.
MoŜliwe, Ŝe róŜnica w pojmowaniu śmierci leŜy raczej w charakterze rasowym, niŜ w wy-
znaniu wiary, albo takŜe w tym, Ŝe czynne Ŝycie zachodnioeuropejczyka wzdraga się przed
przeciwieństwem tegoŜ i jego pozbawiony fantazji, zmaterializowany rozsądek uznaje, Ŝe
stan bezcielesny jest co najmniej niedogodny; podczas gdy mieszkaniec Wschodu, bardziej
skłonny do marzeń i mistyki, czuje do medytacji pociąg i stara się wytrwale juŜ podczas Ŝy-
cia ziemskiego otrząsnąć się z naporu zmysłów, uwaŜając stan bezcielesny za nader poŜąda-
ny i w zupełności odpowiedni do oddania się bez przeszkody rozmyślaniu.

Zanim wszakŜe przystąpimy do bliŜszego rozpatrzenia wypadków pośmiertnych, musimy


podać, przynajmniej w krótkim zarysie, z jakich róŜnorodnych części składa się człowiek,
według nauk filozofii ezoterycznej, bowiem, nie znając jego pojedynczych składników, nie
moglibyśmy takŜe zrozumieć ich rozłączenia.

A więc, człowiek składa się:


Atma
Nieśmiertelnej troistości Buddhi
Manas

Kama
Prana
i ze śmiertelnej czworakości Linga Śarira
Sthula Śarira

Sthula Śarira (rupa) jest to ciało fizyczne, złoŜona z róŜnorodnych narządów, widoczna
i dotykalna postać zewnętrzna. Linga Śarira jest to ciało astralne, albo sobowtór astralny cia-
ła fizycznego (cień, „widmo"). Prana jest to siła Ŝyciowa, ta niezbędnie potrzebna siła do
wprowadzenia molekuł astralnych i fizycznych w stosunek skoordynowany i wytworzenia
z nich pewnego organizmu. Prana jest to ów znajdujący się w kaŜdym organizmie odem Ŝy-
ciowy∗, ta część uniwersalnego odemu Ŝyciowego, jaką organizm przyswoił sobie na okres
czasu , który nazywamy „Ŝyciem". Kamarupa jest to zbiorowisko skłonności, pragnień Ŝądz
i namiętności, które człowiek posiada na równi ze zwierzęciem, a więc ciało astralne. Manas
jest to to, co w nas myśli, inteligencja, rozum. Buddhi jest to nośnik, albo wehikuł, w którym
mieszka Duch. Atma = Duch, w którym jedynie Buddhi moŜe się objawić.


Chodzi o magnetyczny fluid Ŝyciowy, który K. von Reichenbach określił jako „od”.
58

Ogniwem łączącym pomiędzy nieśmiertelną triadą, a śmiertelną czworakością jest Manas,


który podczas Ŝycia ziemskiego, czyli inkarnacji, posiada naturę podwójną i działa, jako ma-
nas wyŜszy i niŜszy. Manas wyŜszy wydziela promień – manas niŜszy, który pracuje w mó-
zgu i za pomocą mózgu w człowieku, tworzy jego intelekt. Ten manas niŜszy łączy się z ka-
mą, naturą namiętnościową, i tym tłumaczy się pogląd filozofów zachodnich, według którego
namiętności i Ŝądze są uwaŜane za części składowe rozumu. Przez to połączenie wytworzył
się most pomiędzy wyŜszą a niŜszą naturą człowieka, jako Ŝe ów kama-manas przez swoje
wyŜsze elementy, pochodzące z manasu, naleŜy do wyŜszej, a przez swoje niŜsze elementy
kamy – do niŜszej natury tegoŜ. Manas ów tworzy nie tylko pole walki na czas Ŝycia ziem-
skiego, ale i w Ŝyciu pośmiertnym odkrywa jeszcze powaŜną rolę. Ze względu na zmieszanie
w kama-manasie elementów śmiertelnych z nieśmiertelnymi zaproponuję następującą nie-
znaczną zmianę w naszym podziale siedmiu pryncypiów człowieka:
Atma (Duch pozostający w łączności z Absolutem)
Nieśmiertelne: Buddhi (duchowa dusza)
Manas wyŜszy (zawiera zapis karmiczny)
względnie
śmiertelny: Kama-Manas (lub Manas niŜszy):

Prana (siła Ŝyciowa, ciało eteryczne)


Śmiertelne: Linga Śarira (ciało astralne)
Sthula Śarira (ciało fizyczne)

Podobny podział znajdujemy takŜe u niektórych pisarzy chrześcijańskich, którzy nauczają:


Duch jest, dzięki swemu początkowi boskiemu, w swojej istocie najbardziej wewnętrznej
nieśmiertelny; dusza natomiast posiada tę własność tylko względnie, tj. moŜe osiągnąć nie-
śmiertelność przez połączenie się z Duchem; zaś ciało jest dzięki całej naturze swojej śmier-
telne. Większość niedostatecznie poinformowanych „chrześcijan" dzieli człowieka tylko na
dwie części: ciało, które przez śmierć rozkłada się, i coś, co śmierć przeŜywa, a co nazywa
się tu duszą, ówdzie duchem. Ta ostatnia klasyfikacja, o ile to w ogóle moŜna nazwać podzia-
łem, jest zupełnie niewystarczająca, jeŜeli szukamy jakiegokolwiek rozumnego wyjaśnienia
lub oświetlającej hipotezy co do zjawisk pośmiertnych. Natomiast przyjęcie podziału istoty
ludzkiej na trzy elementy daje nam juŜ daleko trafniejszy obraz jej całej natury, ale i ono nie
wystarcza jeszcze do wyjaśnienia niektórych zjawisk. Jedynie podział na siedem elementów
daje nam obraz zarówno odpowiadający rozumowi, jako teŜ faktom, które mamy tu bliŜej
rozpatrzyć. Dlatego teŜ kaŜdy początkujący uczyni dobrze, zapoznając się z tym podziałem,
chociaŜby wydał mu się nieco zbyt rozciągły. WszakŜe, gdyby poświęcił studium swoje wy-
łącznie zbadaniu ciała i jego ruchów, musiałby pocić się nad przyswojeniem sobie jeszcze
bardziej rozciągłej i daleko więcej wchodzącej w szczegóły klasyfikacji, niŜ ta, której tu od
niego Ŝądamy. Wtedy musiałby się zapoznać z róŜnicą pomiędzy muskułami a komórkami
nerwowym i tak dalej, jak równieŜ z róŜnymi zdarzającymi się tu wariacjami, i gdyby chciał
w nieświadomości swojej zbuntować się przeciw temu tak starannie i do najdrobniejszych
szczegółów wypracowanemu systemowi, wytłumaczono by mu, Ŝe tylko na mocy tak do-
kładnego zbadania róŜnych części składowych ciała mogą być zrozumiane róŜnorodne i tak
skomplikowane zjawiska działalności Ŝyciowej.

Jeden rodzaj komórek jest przeznaczony do karmienia ciała, inny zabezpiecza ruch, jeszcze
inny umoŜliwia wydzielanie, et cetera, i jeŜeliby nie kaŜdy oddzielny rodzaj posiadał swoją
własną nazwę, to powstałoby stąd okropne zamieszanie i niekończące się nieporozumienia,
i funkcje fizyczne pozostałyby niezrozumiałe. Wobec długości drogi, jaka nam pozostaje
59

jeszcze do odbycia, oszczędzi nam czasu i przyda jasności, jeŜeli przede wszystkim przyswo-
imy sobie kilka wyraŜeń technicznych; a Ŝe jasność konieczna jest zwłaszcza tam, gdzie cho-
dzi o wyjaśnienie i zrozumienie skomplikowanych procesów pośmiertnych, czuję się przeto
nawet zmuszona – wbrew mojemu dotychczasowemu zwyczajowi – od początku posługiwać
się tymi wyraŜeniami technicznymi; nie posiadamy bowiem dotychczas w naszym języku
Ŝadnych słów oddających wyczerpująco ich znaczenie, zaś uŜywanie długich zwrotów obja-
śniających jest nie tylko nader uciąŜliwe, ale często ponadto niedostateczne.

Co do mnie, to uwaŜam, Ŝe w sporach pomiędzy zwolennikami filozofii ezoterycznej a spiry-


tystami, zawiniło przewaŜnie wynikające z nieścisłości sposobu wyraŜania się niezrozumie-
nie wzajemnych poglądów. Pewien wybitny spirytysta wyraził się niedawno z niecierpliwo-
ścią, Ŝe nie pojmuje zupełnie, do czego mają być potrzebne dokładne definicje; co do niego,
to rozumie on pod słowem „duch” wszystkie te części natury ludzkiej, które trwają po śmier-
ci i nie naleŜą do ciała. Idąc za tym przykładem, moŜna by równie dobrze powiedzieć: ciało
ludzkie składa się z kości i mięsa, zaś na pytanie: co to jest krew? – odpowiedzieć: „Pod
krwią rozumiemy wszystko, co nie jest kością”.

Jasna definicja i ścisłe trzymanie się raz przyjętego określenia umoŜliwi nam przynajmniej
wzajemne rozumienie się, a to jest przecieŜ pierwszy krok do skutecznego porównania róŜ-
nego rodzaju doświadczeń.
Ciało fizyczne
Ciało fizyczne podlega nieustannemu procesowi rozkładu i odnawiania. Najpierw tworzy się
ono jako forma astralna w łonie matki, a następnie przez nieustanne przyciąganie nowej ma-
terii dopełnia bez przerwy swoją budowę. Podczas, gdy z jednej strony wypycha ono co
chwila maleńkie molekuły, z drugiej – wchłania w siebie równieŜ co chwila takie molekuły.
Wypływający strumień rozlewa się następnie po całym otoczeniu i słuŜy do budowy nowych
ciał róŜnego rodzaju, zarówno w świecie mineralnym, jak zwierzęcym i roślinnym, ba, nawet
i ludzkim, bowiem podstawy fizyczne wszystkich tych istot są wszędzie jednakowe.

W Secret Doctrine Heleny Bławatskiej (tom I, s. 260 i 261)∗ czytamy:

W wyobraŜeniu, iŜ powłoka ludzka składa się, podobnie do skalistej skorupy naszej ziemi,
z niezliczonych „istot Ŝyjących” nie ma dla prawdziwego mistyka nic odpychającego (...).
Wiedza uczy nas, Ŝe Ŝywy, jak i martwy, organizm ludzi i zwierząt roi się od setek rodzajów
bakterii; Ŝe przez kaŜdy oddech nasz jesteśmy zagroŜeni wtargnięciem mikrobów z zewnątrz,
podczas gdy we wnętrzu naszym zagraŜa nam cały szereg innych maleńkich Ŝyjątek. Nauka
poszła w nowszych czasach nawet tak daleko, Ŝe zgodnie z wiedzą okultystyczną twierdzi, iŜ
zarówno ciała nasze, jak ciała zwierząt, roślin i kamieni składają się z takich Ŝyjątek, które,
z wyjątkiem gatunków większych, są tak drobne, Ŝe Ŝaden mikroskop nie moŜe ich odkryć.
O ile chodzi tylko o zbadanie człowieka materialnego i zwierzęcego, nauka znajduje się na
drodze do odkryć, które teorię tę potwierdzą w najszerszym zakresie. Chemia i fizjologia –
oto dwaj wielcy czarodzieje przyszłości, których zadaniem jest otworzyć oczy ludzkie na po-
znanie wielkich prawd natury. Z kaŜdym dniem identyczność pomiędzy zwierzęciem a czło-
wiekiem, pomiędzy rośliną a człowiekiem, ba, nawet pomiędzy płazami i słuŜącymi im za kry-
jówkę kamieniami a człowiekiem, stanie się jaśniejsza i wyraźniejsza. Z chwilą jednak odkry-
cia, Ŝe fizyczne i chemiczne składniki wszystkich tworów są identyczne, chemia moŜe postawić
dalsze twierdzenia, mianowicie, Ŝe nie ma róŜnicy pomiędzy materią, z której została wytwo-
rzona małpa, a materią człowieka. Nauka okultystyczna idzie wszakŜe jeszcze o wiele dalej,


Cytat pochodzi z wydania w języku angielskim.
60

ucząc, Ŝe nie tylko składniki chemiczne są identyczne, ale te same nieskończenie małe, niewi-
dzialne istnienia tworzą atomy, z których składa się zarówno materia gór jak i bratków,
człowieka jak i mrówki, słonia jak i chroniącego go od słońca drzewa. KaŜda oddzielna czą-
steczka – bez względu na to, czy przywykliśmy nazywać ją organiczną, czy nieorganiczną –
jest oŜywiona.

Te pojedyncze, niezaleŜne od siebie istoty Ŝyjące naleŜą wszystkie do planu prany, albo ciała
eterycznego i tworzą jako całość molekuły i komórki ciała fizycznego. Podczas całego Ŝycia
fizycznego nieustannie wpływają one i wypływają, tworząc w ten sposób ciągły związek po-
między człowiekiem a jego otoczeniem.

Kierują nimi pewne istoty, zwane „ognistymi"∗, które zmuszają swoich podwładnych do wy-
konywania ich zadania, polegającego na budowaniu komórek ciała, i stoją na straŜy, aby wy-
konywano to dzieło harmonijnie i porządnie, w naleŜnym poddaniu się wyŜszym przejawom
Ŝyciowym w skomplikowanym organizmie, który nazywamy „człowiekiem”. Te „istoty
ogniste” odpowiadają przez swoją działalność kontrolującą i organizującą w naszym planie
Jedynemu śyciu w uniwersum; i z chwilą, gdy przestaną spełniać w ciele ludzkim to zadanie
swoje, wtedy niŜsze istoty rozzuchwalają się, naduŜywają swojej mocy i poczynają niszczyć
organizm fizyczny, dotychczas spoisty.

Podczas Ŝycia cielesnego są one podzielone jak armia i kroczą w regularnym porządku pod
zwierzchnią komendą generała, wykonują najróŜniejsze ewolucje, idą krok w krok i porusza-
ją się jak jedno ciało. Po śmierci wszakŜe stają się zdezorganizowanym, buntowniczym tłu-
mem , który rzuca się to tu, to tam, albo wzajemnie na siebie; ani nie posiada wspólnego celu,
ani teŜ nie podlega wspólnej komendzie.

Ciało nigdy nie jest tak bardzo oŜywione jak wtedy, kiedy jest martwe; ale jest ono wtedy
oŜywione tylko w swoich oddzielnych częściach, a martwe, jako całość; Ŝywe – jako pod-
rzędna gromada istotek, martwe – jako organizm.

W Isis unveilde pisze H. Bławatska:

Nauka rozpatruje człowieka jako agregat atomów, które są złączone na pewien czas przez
tajemny węzeł, tzw. zasadę Ŝyciową. Dla materialisty nie ma pomiędzy ciałem martwym a Ŝy-
wym Ŝadnej innej róŜnicy, jak tylko ta, Ŝe w ostatnim wypadku ta siła jest aktywna, w pierw-
szym zaś utajona. JednakŜe, kiedy wygasła ona zupełnie, lub zupełnie wycofała się, wtedy
molekuły ulegają wyŜszemu prawu przyciągania, które rozrywa je i rozprasza w przestrzeni.
OtóŜ to rozproszenie jest właśnie tym, co nazywamy śmiercią, o ile w ogóle moŜna nazywać
śmiercią proces, przez który molekuły ciała martwego przejawiają dopiero naprawdę inten-
sywną siłę Ŝyciową ... Elifas Levi powiada: Zmiana jest dowodem ruchu, a tylko ruch dowo-
dzi Ŝycia. Trup nie rozłoŜyłby się, gdyby był martwy: natomiast wszystkie te molekuły, z któ-
rych on jest złoŜony, są Ŝywe i walczą, aby nawzajem oderwać się od siebie!

Kto czytał wydaną poprzednio przeze mnie ksiąŜkę The seven principles of man, wie, Ŝe lin-
ga-śarira, albo ciało astralne, jest nośnikiem prany, albo zasady Ŝyciowej. Za pośrednictwem
linga-śarira prana wykonuje, jak to było co dopiero wspomniane, tę czynność kierowniczą
i porządkującą; zaś śmierć zawładnie tryumfalnie ciałem z chwilą, gdy linga-śarira oddzieli
się od niego zupełnie i delikatny węzeł, który łączył je z ciałem fizycznym przerwie się. Ja-


Chodzi o ogniste zasady duszy, tzw. „salamandry".
61

snowidzący obserwowali ten przebieg rozłączenia i dokładnie go opisali. Tak na przykład


Andrew Jakson Davis, wielki jasnowidz opisuje, jak sam obserwował oddzielanie się ciała
eterycznego i twierdzi, Ŝe węzeł magnetyczny przerwał się dopiero mniej więcej w 36 godzin
po śmierci pozornej. Inne osoby przebywające w transie opisywały w podobny sposób, jak
widziały wydzielającą się ze zmarłego słabą fioletową mgłę, która stopniowo zagęszczała się
w figurę, będącą sobowtórem osoby zmarłej i złączoną z nią przez jaśniejący węzeł. Prze-
rwanie się tego węzła oznacza ustanie wszelkiego połączenia magnetycznego pomiędzy cia-
łem fizycznym a przeŜywającymi je składnikami istoty ludzkiej; ciało wtedy jest uwolnione
od człowieka, człowiek zaś jest pozbawiony ciała. Bezpośrednio po śmierci sześć jeszcze
składników jego istoty pozostaje w połączeniu, podczas, gdy siódmy, sthula śarira, został po-
rzucony, jak znoszone ubranie.

I, zaprawdę, śmierć jest rzeczywiście tylko powtarzającym się procesem rozbierania, albo
odsłaniania. Część nieśmiertelna człowieka odrzuca kolejno wszystkie swoje osłony ze-
wnętrzne – jak wąŜ swoją skórę, jak motyl kokon przechodząc stopniowo do coraz wyŜszego
stanu i świadomości. Zostało wszakŜe stwierdzone przez fakty, Ŝe porzucenie ciała fizyczne-
go i przebywanie pewnej istoty świadomej bądź w sobowtórze astralnym, bądź teŜ nawet
w jeszcze subtelniejszym ciele myślowym, moŜe być dokonane juŜ podczas Ŝycia ziemskie-
go, tak Ŝe człowiek moŜe zapoznać się w ten sposób ze stanem bezcielesnym, przez co ten
ostatni traci dlań wszelką grozę, która otacza zazwyczaj wszystko nieznane.

W ciele astralnym nie moŜe się on wprawdzie oddalać zbyt daleko od ciała fizycznego, bo-
wiem muszą one pozostawać ciągle połączone przez ten delikatny węzeł magnetyczny, któ-
rego zerwanie jest równoznaczne ze śmiercią. W kaŜdym razie moŜe on rozpoznać się, jako
świadomą istotę, zamieszkującą tę powłokę astralną i znaleźć dla własnego zadowolenia do-
wód na to, Ŝe Ŝycie nie zaleŜy od funkcji ciała fizycznego. Ale z chwilą, gdy nauczy się uŜy-
wać swego ciała myślowego, nie jest juŜ zaleŜny od oddalenia ciała materialnego i poznaje
z całą świadomością niezaleŜność inteligencji duchowej.

Jak mógłby człowiek, który w ten sposób odrzucił niejednokrotnie swoje ciało fizyczne i jego
sobowtóra z subtelnej materii, oraz przekonał się przy tym, Ŝe przebieg ten nie sprowadza
bynajmniej „nieświadomości”, ale przeciwnie wynika z niego daleko szerszy zakres swobody
i wzmoŜona intensywność Ŝycia – jak mógłby człowiek taki Ŝywić jeszcze obawę przed osta-
tecznym zupełnym odrzuceniem więzów i przed uwolnieniem swojej nieśmiertelnej duszy od
tego, co poznał, jako „swoje więzienie w ciele i krwi”?

Takie pojęcie Ŝycia ludzkiego tworzy znaczną część filozofii ezoterycznej. Człowiek posiada
przede wszystkim naturę boską, jest iskrą Ŝycia boskiego. Po oddzieleniu się od centralnego
ognia, ten Ŝywy płomień otacza się powłokami, które zamieszkuje, stając się triadą Atma-
Buddhi-Manas, albo nieśmiertelną Jaźnią. Ta ostatnia wysyła ze swojej strony znowu pro-
mień, który otacza się grubszymi materiami: ciałem namiętności (albo elementami kamy, na-
turą namiętnościową), następne ciałem eterycznym i wreszcie – fizycznym. Przedtem wolna,
nieśmiertelna, teraz wszakŜe zamknięta, osłonięta i uwięziona inteligencja moŜe działać
obecnie tylko z trudem i z przykrością poprzez otaczające ją powłoki; jednakŜe w swojej na-
turze właściwej pozostaje pomimo to wolnym ptakiem nieba; jej skrzydła są tylko związane
i wstrzymane przez materię, w której chwilowo mieszka. Gdy tylko człowiek uświadomi so-
bie naleŜycie swoją prawdziwą istotę, uczy się stopniowo otwierania drzwi swego więzienia
i porzucania swojej celi. Najpierw musi się on nauczyć czucia się identycznym ze swoją trój-
cą nieśmiertelną, pokonywania swego ciała i jego namiętności i podnoszenia się do Ŝycia
czystego, duchowego i moralnego. Wtedy dochodzi do przekonania, Ŝe pokonane ciało nie
moŜe go więzić; otwiera drzwi i wychodzi na słońce swego prawdziwego Ŝycia. A gdy póź-
62

niej śmierć otworzy mu te wrota, to kraina, do której ma przejść teraz, nie jest mu juŜ niezna-
na, gdyŜ juŜ przedtem dobrowolnie po niej wędrował. Ale wreszcie wzbija się on do pozna-
nia tak waŜnego faktu, Ŝe Ŝycie jest zupełnie niezaleŜne od ciała i tego planu materialnego –
Ŝe Ŝycie jest niczym innym, jak jego świadomym bytem nieśmiertelnym, i Ŝe krótkie okresy
Ŝycia ziemskiego są tylko zupełnie znikomymi cząstkami jego świadomego istnienia, pod-
czas których nawet, wskutek gniotących i gnących powłok, Ŝycie jego jest o wiele mniej in-
tensywne. Tylko podczas takich pobytów w ciele fizycznym moŜe on – z nielicznymi wy-
jątkami – utracić świadomość swego nieprzerwanego, ciągłego Ŝycia, poniewaŜ jest właśnie
otoczony przez powłoki, które go do tego stopnia zaślepiają i łudzą przedstawiając mu jako
rzeczywistość to, co jest tylko złudzeniem, co jest znikome na tyle, Ŝe zatraca on zupełnie
wiedzę o prawdziwym stanie rzeczy.

Ponad uniwersum jest światło słoneczne; w czasie inkarnacji przechodzimy z niego w mrok
Ŝycia cielesnego, podczas którego wzrok nasz jest przyćmiony. Ale wraz ze śmiercią wystę-
pujemy znowu z ciemności naszego więzienia na słońce i zbliŜamy się do jedynej Realności.
Krótkie więc są okresy ziemskie, długie natomiast czasy blasku słonecznego; ale w naszym
stanie zaślepienia nazywamy mrok „Ŝyciem” i uwaŜamy go za byt prawdziwy, podczas gdy
światło słoneczne nazywamy „śmiercią” i drŜymy na myśl o nim. Giordano Bruno, jeden z
najznakomitszych nauczycieli naszej filozofii z czasów średniowiecza, doskonale określił
stosunek rzeczywisty pomiędzy człowiekiem a ciałem jego. 0 człowieku prawdziwym mówi
on:

Będzie on do tego stopnia tkwił w swoim ciele, Ŝe najlepsza część jego jaźni nie przemówi
w nim, a odnajdzie samego siebie, jeŜeli przez niewzruszoną przysięgę tak całkowicie zwróci
się do rzeczy boskich, Ŝe dla rzeczy ziemskich nie będzie juŜ czuł ani miłości, ani nienawiści.
Poznaje on Pana w sobie i wie, Ŝe nie jest ani sługą, ani niewolnikiem swego ciała, uwaŜając
je tylko za więzienie, w którym tęskni do wolności, za więzy, które hamują lot jego skrzydeł,
za łańcuch, który krępuje jego ręce, za kij, który mu się plącze pod nogami, za welon, który
mu wzrok przesłania. Nie moŜe być on ani sługą, ani więźniem, ani zamkniętym, związanym,
zmuszonym do bezczynności, ani teŜ bałamuconym i ślepym; bowiem ciało, które on sam (do-
browolnie) opuszcza, nie moŜe go do tego stopnia ujarzmić, aby ducha uwaŜał poniekąd za
świat cielesny; materia zaś pozostaje podwładna Bogu i prawom natury.

Z chwilą, gdy tylko osiągniemy taki pogląd na ciało i wywalczymy sobie wolność przez
zwalczenie go, wtedy i śmierć traci dla nas całą grozę. Przez dotknięcie jej opada z nas ciało
ziemskie jak ubranie, a my wznosimy się nienaruszeni i wolni.

Tę samą myśl tak wyraŜa Dr Franz Hartmann w artykule o paleniu zwłok:

Według poglądu nowszych uczonych człowiek jest udoskonaloną małpą. Ale według poglądu
mędrców indyjskich, którzy zgadzają się tutaj z mistykami chrześcijańskimi, człowiek jest Bo-
giem, który na czas tego Ŝycia ziemskiego przez swoje skłonności ziemskie łączy się ze zwie-
rzęciem (tj. ze swoją naturą zwierzęcą). Przebywający w człowieku Bóg daje mu mądrość;
zwierzę wyposaŜa go w siłę. Podczas śmierci uwalnia się Bóg sam od człowieka, opuszczając
ciało zwierzęce. PoniewaŜ zaś człowiek nosi w sobie tę świadomość boską, przeto jest jego
zadaniem zwalczać w sobie zwierzęce Ŝądze i przy pomocy zasady boskiej wznosić się ponad
nie; zadanie, którego zwierzę nie moŜe spełnić i którego przeto od niego takŜe się nie Ŝąda.

(Theosophical Sifting, tom III).


63

Człowiek – o ile uŜywa się tego słowa w znaczeniu osobistości, w którym takŜe jest ono uŜy-
te w drugiej części tego cytatu – jest tylko względnie nieśmiertelny; ale człowiek prawdziwy,
boski, jest bezwzględnie nieśmiertelny i zbawia sam siebie, a z osobowości zabiera ze sobą
tylko tyle, ile było potrzebne do połączenia się z Bóstwem.

Ciało, przedtem miejsce igrzysk dla niezliczonych istnień, które prana utrzymywała w po-
rządku i posłuszeństwie, działając przez swój nośnik tj. linga śarira, poczyna wreszcie roz-
kładać się, to znaczy rozwiązywać, a z rozkładem komórek i molekuł jego oddzielne cząstki
przechodzą w inne połączenia.

JeŜeli powrócimy znowu na ziemię, moŜe się zdarzyć, iŜ zejdziemy się z jednym z tych nie-
zliczonych istnień, które w dawniejszej inkarnacji gościły w naszym ówczesnym ciele; ale tu
mamy do czynienia tylko z rozkładem ciała, którego okres Ŝycia zakończył się i które czeka
los zupełnego rozkładu. Dla sthula śarira więc śmierć oznacza rozkład organizmu, albo ze-
rwanie węzła, który wiele elementów połączył w jedność.

Ciało astralne

Linga śarira, albo sobowtór astralny, jest to cień ,,widmo” grubo-materialnego ciała ludzkie-
go. Cień ten jest niekiedy widoczny juŜ za Ŝycia, w pobliŜu ciała fizycznego, a jego wyjściu
z ciała towarzyszy w zasadzie uczucie cięŜkości w ciele fizycznym, albo takŜe popadnięcie
tegoŜ w stan półletargu. PoniewaŜ w ciągu Ŝycia ziemskiego jest on nośnikiem zasady Ŝy-
ciowej, przeto wydalenie się jego z ciała daje się oczywiście zauwaŜyć przez ustanie wszyst-
kich funkcji Ŝyciowych, jeŜeli nawet węzeł łączący te dwa ciała nie jest zupełnie przerwany.
Zupełne zerwanie tegoŜ węzła oznacza, jak juŜ wiemy, śmierć ciała.

Gdy linga śarira opuszcza ciało ostatecznie, to nie ulatuje natychmiast daleko od niego, ale
w zasadzie unosi się nad zwłokami w sennym, spokojnym stanie świadomości, o ile nie mają
miejsca zbyt porywcze wybuchy rozpaczy i zbyt wielkie zamieszanie w najbliŜszym otocze-
niu co dopiero opuszczonego ciała. Na miejscu będzie tu uwaga, Ŝe w czasie stopniowego
przebiegu śmierci, podczas którego linga śarira wydziela się z ciała, w pokoju zmarłego po-
winien panować największy spokój i panowanie nad sobą. Bowiem wtedy przed umierającym
przesuwa się szybko, jakby w kalejdoskopie, raz jeszcze całe Ŝycie; jak to wiemy zresztą
z opowiadań ludzi, którzy byli bliscy śmierci od utonięcia i popadli juŜ w stan, w którym
świadomość zanikła i puls zdawał się ustać. Pewien Mistrz (Adept) pisze o tym:

W ostatniej chwili pamięć nasza odzwierciedla raz jeszcze cale Ŝycie ze wszystkimi szczegó-
łami, wydobywając z najtajniejszych kącików i skrytek obraz po obrazie, zdarzenie po zda-
rzeniu... MoŜe się często zdarzać, Ŝe uwaŜamy juŜ człowieka za zmarłego, ale w chwili po-
między ostatnim uderzeniem pulsu, lub ostatnim drgnięciem jego serca, a wyjściem ostatniej
iskry ciepła zwierzęcego, mózg nieustannie jeszcze myśli i ego przeŜywa w tym krótkim okre-
sie czasu raz jeszcze całe swoje Ŝycie. Mówcie przeto tylko szeptem – wy, którzy otaczacie
łoŜe śmiertelne i znajdujecie się wobec majestatu śmierci. Zwłaszcza jednak cicho powinni-
ście się zachowywać bezpośrednio po tym, gdy śmierć połoŜyła swoją łagodną rękę na ciele;
mówić tylko szeptem, powtarzam, aby nie przerywać spokojnego biegu myśli i nie przeszka-
dzać przeszłości w skrzętnym tkaniu welonu dla przyszłości.

(Man, fragments of forgotten history, 119-120).

W chwilach tych gromadzą się obrazy myślowe ubiegłego Ŝycia ziemskiego wokół ich twór-
cy i grupują się w całkowity obraz tego Ŝycia. Zostaje on następnie utrwalony w świetle
64

astralnym. NajwaŜniejsze skłonności, najsilniejsze kierunki myślowe wyciskają swój stempel


na charakterze następnej inkarnacji i występują w tejŜe, jako cechy wrodzone. To rozwaŜanie
sumy doświadczeń Ŝyciowych, to przejście wspomnień karmicznych jest zbyt waŜnym i po-
waŜnym przebiegiem, aby miał być zakłócany przez niewczesne lamenty krewnych i przyja-
ciół zmarłego.

H. P. Bławatska stwierdza: W powaŜnej chwili śmierci, takŜe i przy nagłym nastąpieniu tejŜe
– widzi kaŜdy człowiek całkowity obraz swojego Ŝycia do najdrobniejszych szczegółów, prze-
ciągający przed nim. Na krótki moment osoba jednoczy się z indywiduum, wszystko wiedzą-
cym Ego. Ta krótka chwila wystarcza jednak, aby pokazać mu całą kolejność przyczyn, które
działały podczas jego Ŝycia. Widzi teraz i poznaje siebie takim, jakim jest rzeczywiście, a nie
juŜ w łagodzącym blasku samo pochlebstwa i samo złudzenia. Widzi on cale Ŝycie swoje, jak
ciągnie przed nim i patrzy na nie, niby widz na scenę, którą właśnie ma opuścić.

(Key to theosophy, 624)∗

Po tym szybko przeciągającym obrazie następuje u zwykłego człowieka wspomniany juŜ


senny, spokojny stan półświadomości, podczas którego sobowtór astralny okrąŜa jeszcze cia-
ło, do którego kiedyś naleŜał, a od którego obecnie zupełnie się oddzielił.

Sobowtór ten moŜe być widziany przez domowników lub w sąsiedztwie, jeŜeli myśl zmarłe-
go zwróciła się z wielką intensywnością na jedną z osób pozostałych, albo – jeŜeli duch jego
został w ostatnich chwilach przez coś nader zaniepokojony, albo – jeŜeli coś, co powinno by-
ło jeszcze stać się koniecznie, nie stało się, albo wreszcie – jeŜeli spokój umierającego został
zakłócony przez jakieś lokalne warunki. W takich, lub podobnych wypadkach, sobowtór mo-
Ŝe być widziany lub słyszany. JeŜeli jest widzialny, to przejawia wspomniany juŜ senny stan
półświadomy, zachowuje się milcząco; postać jego jest zatarta i na zadane pytania nie daje
Ŝadnej odpowiedzi.

Po pewnym okresie czasu wyŜsze składniki człowieka pozbywają się stopniowo takŜe i po-
włoki linga śarira i zrzucają tę ostatnią z siebie równieŜ, jak niedawno zrzuciły grube ciało
materialne. Po opuszczeniu tych dwu ciał, przy czym sobowtór astralny staje się podobnie do
ciała fizycznego trupem, przechodzą wyŜsze zasady, jako istota składająca się z pięciu części
w stan inny, wyŜszy. Natomiast skorupa astralna pozostaje w pobliŜu trupa fizycznego i za-
czynają się one rozkładać. Jasnowidzący mogą obserwować na cmentarzach takie upiory
astralne, które raz są podobne do ciała zmarłego, to znów mają tylko postać fioletowych
mgiełek, albo światełek. Jeden z moich przyjaciół widział raz takiego trupa astralnego
w okropnym, odstraszającym stanie rozkładu – widok, który z pewnością nie naleŜy do przy-
jemności jasnowidzenia! Proces rozkładu postępuje w obydwu ciałach równocześnie, aŜ całe
ciało fizyczne z wyjątkiem szkieletu nie zgnije i cząsteczki jego nie przejdą do innych forma-
cji.

Jedną z wielkich zalet kremacji – nie dotykając zupełnie strony sanitarnej – jest szybkie od-
danie materialnych elementów ciała fizycznego, eterycznego i astralnego matce naturze, cze-
go moŜe dokonać właśnie tylko samo spalenie zwłok. Zamiast powolnego, stopniowego roz-
kładu, następuje szybkie zniszczenie i nie pozostają Ŝadne resztki fizyczne, eteryczne lub
astralne, które mogą w planie fizycznym, bądź teŜ astralnym szkodzić.


Cytat pochodzi z wydania w języku angielskim; por. teŜ ostatnie wydanie polskie: H.P. Bławatska, Klucz do
teozofii. Przekł. W. Dynowska, T. 2, Warszawa 1996, s. 24.
65

TakŜe i ciało astralne moŜe po swojej śmierci być na krótki czas do pewnego stopnia oŜy-
wione. W dziele swoim Die weisse und schwarze Magie III, 109–10, pisze Dr Fr. Hartmann:

ŚwieŜy jeszcze trup zmarłego nagle człowieka moŜe być przez zastosowanie galwanizmu
przywrócony do czegoś w rodzaju pozornego Ŝycia. W podobny sposób moŜe być takŜe trup
astralny człowieka sztucznie oŜywiony, jeŜeli przeniesie się nań część zasady Ŝyciowej me-
dium. JeŜeli ma się do czynienia z trupem osobistości, która była obdarzona wybitnymi siłami
duchowymi, to moŜe on takŜe mówić bardzo rozumnie; jeŜeli natomiast ma się do czynienia
z głupcem, to będzie on takŜe mówić tylko głupstwa; bowiem dzieje się tu jak z katarynką,
która – jeŜeli ją się nakręci – gra to, na co jest nastawiona.

Ta szkodliwa procedura moŜe dokonywać się tylko w pobliŜu zwłok i tylko w czasie krótkie-
go okresu pośmiertnego; posiadamy wiadomości o wypadkach podobnego galwanizowania
trupów astralnych na grobie zmarłego. Nie potrzeba chyba dodawać, Ŝe czyn podobny naleŜy
bezwarunkowo do dziedziny czarnej magii i jako taki zasługuje na stanowcze potępienie.

Zwłoki astralne naleŜy, równieŜ jak i fizyczne – o ile nie uległy przez spalenie szybkiemu
zniszczeniu – pozostawić nie zakłócając ich ponurego spokoju; wszelkie zaś zakłócanie tego
spokoju jest awanturniczym naduŜyciem!

You might also like