You are on page 1of 69

HESTER DONALDSON JENKINS

IBRAHIM PASZA
W ie l k i w e z y r
SULEJMANA WSPANIAŁEGO
H ester D onaldson J enkins

I b r a h im P a sz a

WIELKI WEZYR
SULEJMANA
W spa n ia łe g o
Tytuł oryginału:
Ibrakini Paska Grand Vizir oj Sulcitnan the Magnificent H ester D oi\ aldsoi\
© Copyright
Hester Donaldson Jenkins
Oświęcim 2015
J enkins
Wszelkie Prawa Zastrzeżony
© Ali rights reserved

IBRAHIM PASZA
WIELKI WEZYR
Tłumaczenie: SULEJMANA
Miłosz Młynarz
Redakcja techniczna:
Mateusz Bartel
WSPANIAŁEGO
Strona internetowa wydawnictwa:
www.napoleonv.pl
Kontakt: napoleonv(S)o2.pl

Numer ISBN : 978-83-7889-287-8


OŚWIĘCIM 2015
S p is tr eśc i

W p r o w a d z e n i e .................................................................. 7

R o z d z ia l i
P o j a w ie n i e s i ę I b r a h i m a ......................................................... 11

R o z d z i a ł II
IBRAHIM JAKO ZARZĄDCA............................................................... 25

R o z d z i a ł III
I b r a h i m j a k o DYPLOM ATA........................................................... 31

R o z d z i a ł IV
I b r a h i m j a k o d o w ó d c a ............................................................... 51

R o z d z ia ł V
U p a d e k I b r a h i m a .......................................................................... 61

B ib l io g r a f ia 67
auczanie historii w Konstantynopolu prowadzi do naturalnego zaintere­
N sowania historią Turcji, a następnie do zauważenia, jak mało napisano na
ten temat (z wyjątkiem politycznych relacji z Europą). Chcąc przedstawić za­
chodnim czytelnikom krótki zarys cywilizacji tureckiej, można z pewnością
zwrócić się ku panowaniu Sulejmana Wspaniałego, typowego dla dziejów tego
kraju i przypadającego na szczyt potęgi Turcji. Dla celów tej rozprawy ograni­
czyłam się do kariery Ibrahima Paszy, wielkiego wezyra w latach 1522-1536.
Słowa podziękowań chciałabym wyrazić profesorom Sloaneowi i Gotthei-
lowi za cenną krytykę oraz pomoc w dostępie do rzadkich książek, a także pani
profesor Robinson za staranną korektę.

23 listopada 1911
W p r o w a d z e n ie

Z ycie Ibrahima Paszy, równie pełne dziwnych zdarzeń co najbarwniejsza


powieść, paradoksalne i na skutek gwałtownych zmian niemal niezrozu­
miałe dla zachodnich badaczy społeczeństwa, bardzo trudno jasno przedsta­
wić zachodnim czytelnikom; ta dziwność jest jednak typowa dla Wschodu -
zrozumienie jego powieściowego życiorysu daje klucz do pojęcia tureckiego
życia i umyslowości. Jedyną szansę owego zrozumienia stanowi usunięcie
z naszych myśli zachodnich koncepcji i uznanie za fakty pozornie najdzikszych
fantazji. Ibrahim Pasza nie był z pochodzenia Turkiem, co tłumaczy niektóre
paradoksy jego kariery, żył jednak w tureckim otoczeniu, znanym ze stałego
przejmowania i modyfikowania tak wielu obcych elementów. Mówiąc o Tur­
kach, należy zawsze pamiętać, że nie są ani Ariami, ani Semitami i nic nie wiąże
ich z Persami, Arabami, Grekami czy Hebrajczykami. Etnologowie nie chcą
mówić o zdecydowanych różnicach rasowych, laicy nie potrafią więc zaliczyć
Turków do grupy „turańskiej” (lub innej), są jednak w stanie zaakceptować
fakt, że nadeszli do Europy z Azji Środkowej i łączy ich pewne pokrewieństwo
z Tatarami oraz Mongołami na wschodzie, a także z Węgrami i Finami na za­
chodzie. Turcy w Azji Środkowej między VIII a XI wiekiem najpewniej posia­
dali już cechy charakteryzujące Turków omawianego przez nas okresu,
a które przetrwały nawet do dziś.
Pan Leon Cahun przeprowadził w swej monografii1staranne badania owych
wczesnych Turków, które częściowo tu streszczę.
Dominującą cechą środkowoazjatyckich Turków było umiłowanie wojny -
według perskiego wiersza: „Przyszli, złupili, spalili, zabili, objuczyli i zniknęli”.
Jedyną wymaganą cnotę stanowiło posłuszeństwo, jedyną zbrodnię zdrada.
Aktywność oznaczała dla nich wojnę; jedno słowo wyrażało ideę zawartą
w naszych dwóch zwrotach: „przemieszczać się” i „zabijać mieczem”. Idealna
śmierć zdarzała się na wojnie - ich przysłowie głosiło: „Mężczyzna rodzi się
w domu, ale umiera na polu bitwy”. Najwcześniejsze kulty tureckie są zdomi­
nowane przez stal i miecz.
Drugą charakterystyczną cechę stanowił hierarchiczny duch i silne poczucie
dyscypliny. Niesubordynację i spiskowanie nieodmiennie karano śmiercią.

Leon Cahun, LIntroduction de l'Histoire de l'Asie Centrale. Les Turcs et les Mongols (Paris, 1806).
8 W pr o w a d z e n ie

Idealne rządy opisuje inskrypcja na nagrobku, niedawno znalezionym w M on­


golii. Wzniósł go w roku 733 turecki książę dla swego brata Kul Chana, a napis
głosił: „Ja i mój brat Kul Chan Tikine zgodziliśmy się, że imię i sława zyskana
przez ludy tureckie pod naszym ojcem i stryjem nie powinna zostać przyćmio­
na. Dla dobra ludu tureckiego nie spałem w nocy i nie odpoczywałem w dzień
[ ...] . Odziałem nagich, wzbogaciłem biednych, nielicznych rozmnożyłem,
uczciłem cnotliwych [ ...] . Z pomocą nieba osiągnąłem wiele, więc i lud turec­
ki dużo zyskał”.
Kolejne świadectwo wczesnych tureckich ideałów politycznych stanowi
„Sztuka rządzenia”, dydaktyczny poemat opisujący społeczeństwo XI wieku2.
Zaleca on: „Odzywaj się do ludzi uprzejmie, ale nie pozwól im się spoufalać.
Daj im jeść i pić”, a także nakazuje władcy takimi działaniami zyskiwać błogo­
sławieństwo ubogich.
„Sztuka rządzenia” prezentuje kolejną cechę średniowiecznego Turka: umi­
łowanie nauki. Cywilni urzędnicy są stawiani wyżej od bejów3. „Honor zawsze
dotrzymuje towarzystwa wiedzy”. „Dobrze zapamiętaj, że na tym świecie poni­
żej istnieją dwa rodzaje szlachetnych osób: jednymi są bejowie, a drugimi
uczeni [ ...] , pierwsi z rękawicą na dłoni dowodzą ludźmi, drudzy dzięki wie­
dzy wskazują drogę”.
Choć Turcy przeobrazili się z barbarzyńskich plemion w cywilizowane państwo,
to imperium osmańskie w XVI wieku stworzono według powyższych zasad, a suł­
tan Sulejman przypominał pod względem ideałów Kul Chana i jego brata.
Pod koniec X stulecia część Turków przyjęła z rąk zwycięskich Arabów is­
lam, który rozpowszechnił się wśród wszystkich ludów tureckich. Arabowie
wywarli w ten sposób silny wpływ na nieokrzesanych Turków, których myśl
nigdy nie uwolniła się od tej dominacji. Turcy z właściwą sobie lojalnością
przyjęli nową religię całym sercem. Nie cechowali się fanatyzmem, wręcz prze­
ciwnie, z natury są oni tolerancyjni, a przejawy fanatyzmu wynikały z uwarun­
kowań politycznych lub przejętych wraz z islamem obcych cech4. Co dziwne
i może niefortunne, Turcy po staniu się piśmiennymi dostali się pod wpływy
perskie, nie arabskie i w zasadzie aż do naszych czasów turecka literatura stano­
wiła ledwie naśladownictwo perskiej, bardzo formalnej i retorycznej. W kształ­
towaniu tureckiej myśli dwiema wielkimi siłami okazały się więc arabska teolo­
gia i perska poezja, na co dobitnie wskazuje znaczny udział w języku tureckim
obu tych elementów.
Azjatyckie zastępy, wdzierające się w XII wieku do Azji Mniejszej, weszły
w kontakt z Grekami. Nie doprowadziło to jednak do reakcji intelektualnej.

2 Koudakou Rilik (1068). Tłum. Vambery, cytat za Cahunem.


3 Bej to tytuł wojskowy, odpowiadający w XI stuleciu w przybliżeniu pułkownikowi (a może
i wyższemu stopniowi).
4 Opinia ta wynika z osobistych obserwacji, wspartych twierdzeniami pana Cahuna oraz innych
osób.
W pr o w a d z e n ie 9

Królestwo Seldżuków powstało i upadło w Azji Mniejszej, a na jego ruinach


do potęgi doszedł wódz o imieniu O s m a n O n sam i jego następcy stopniowo
podbijali posiadłości greckie i wreszcie zdobyli Bizancjum. Nie zakończyli na
tym: sto lat po upadku Konstantynopola Sulejman poprowadził swe armie
pod bramy Wiednia i posunął się najdalej w podboju Europy. Podczas jego pa­
nowania Turcy opanowali Półwysep Bałkański od Adriatyku po Morze Czarne
i Dunaj, a także znacznie wpłynęli na resztę Europy. Każdy dwór kontynentu
musiał liczyć się z sułtanem Sulejmanem. Tak więc kariera Ibrahima, jego wy­
bitnego wielkiego wezyra, nie stanowiła tylko baśni; dotykała blisko nadziei
oraz lęków Ferdynanda Austriackiego, Karola V w Hiszpanii, Franciszka I we
Francji, a nawet Henryka VIII w Anglii, papieża czy weneckiej Signorii.
U szczytu potęgi Turcy pozostali jednak ludźmi prostymi. Gdy społeczeń­
stwo zachodnie przeszło od złożoności do większej złożoności, ich wspólnota
zachowała nieskrępowaną prostotę. Są lojalni wobec państwa, religii, rasy, ro­
dziny i zwyczaju. Ich religia jest ściśle monoteistyczna, rząd (do 24 lipca 1908)
monarchią najprostszą z możliwych: osobistym despotyzmem. Turcy są za­
pewne narodem najbardziej na świecie przywiązanym ze szczerego serca do
demokracji: człowiek jest tym, co uczyniły zeń zasługi lub los, bez względu na
pochodzenie; są też unitarianami w zakresie religii, rządu i społeczeństwa.
W zakresie moralności przeważa ta sama prostota, brak jest nękających wątpli­
wości i niewiele mędrkowania. Wiele z tego, co dla nas wygląda jak bajka, uwa­
żają za niepodważalną rzeczywistość.
Owa prostota różni Turków całkowicie od Arabów, tak do nich podobnych
w oczach Zachodu - w rzeczywistości jednak wiąże ich tylko wspólna religia.
Turcy, powtórzę, są znacznie bardziej prostolinijni i wojowniczy od wszystkich
innych wschodnich narodów.
Źródła do życiorysu Ibrahima można podzielić na trzy naturalne grupy: hi­
storie i biografie tureckie (z pierwszej i drugiej ręki); relacje europejskich po­
dróżników oraz mieszkańców Konstantynopola (jak Mouradgea d’Ohsson,
Busbecą, przedstawiciele Wenecji); korespondencja dyplomatyczna i ówcze­
sne dokumenty (np. zbiory Negociations Charriera, Urkunden iAdenstiicke Ge-
vaya czy Recueils Noradounghiana i de Testy). Badacz może także odwołać się
do historii pisanych przez cudzoziemców (jak von Hammer, Zinkheisen, Jor-
ga), których źródła należą do wspomnianych trzech grup.
Nie możemy ograniczyć się do źródeł tureckich ze względu na charaktery­
styczny brak relacji urzędowych i całkowitą nieobecność opisów. Obecny hi­
storiograf Abdurrahman Szeref jest pierwszym znanym mi autorem z tego kra­
ju, który poświęca kilka rozdziałów tematom ogólnym, jak prowincje czy lite­
ratura, naśladując styl zachodni. Historycy epoki Sulejmana byli raczej kroni­
karzami, Com inesam i i Froissartami swych czasów, choć o wiele mniej uwagi
poświęcali drobnym i osobistym szczegółom. Musimy więc zwrócić się do za­
chodnich obserwatorów w kwestiach sposobu życia, prowadzenia wojny czy5

5 Który dał nazwę państwu osmańskiemu.


10 W p r o w a d z e n ie

rządzenia - z wyjątkiem informacji uzyskanych z tureckiego prawa lub poezji.


Możemy jednak ufać praktycznie wszystkiemu, co Turcy powiedzieli nam
0 sobie i swych władcach, i to bardziej niż zachodnim źródłom. Każdy znawca
Wschodu wie, jak wiadomości rozprzestrzeniają się na bazarach, poza miasta­
mi czy przez setki kilometrów w górę Nilu - w imponującym tempie i z jeszcze
bardziej imponującą dokładnością. Takjakopowiadacz powtarza historię opo­
wiedzianą po raz pierwszy przez swego odległego poprzednika, tak ludzie
przekazują tradycję - nieupiększoną i niezmienioną. Tradycja turecka wyraża
szczerość i prostolinijność charakteru Turków. Nie są oni sceptykami ani miło­
śnikami zwodzenia, przekazują więc relację tak, jak ją otrzymali.
Oczywiście nie zawsze tak się działo: „Listy zwycięstwa” Sulejmana bywają
przerysowane, a w historii jego życia, napisanej sto lat później6, trudno odróż­
nić zdarzenia z życia sułtana od masy legend. Ten ostatni przypadek stanowi
jednak najwyraźniej próbę stworzenia dzieła epickiego, bardzo odmiennego
od jasnej, prostej narracji zwykłych kronikarzy. Upiększenia kronikarza dwor­
skiego składają się głównie z kwiecistych określeń w rodzaju „Sułtan Sulejman
Chan, którego chwała sięga niebios, słońce cnoty i bohaterstwa, cień Boga na
ziemi, niech Allach zachowa jego duszę”. Innymi słowy, upiększenie dotyczy
stylu, ale nie faktów, które opowiadane są bezkrytycznie i wprost, tak jak zda­
rzenie relacjonuje dziecko.
Czasami perspektywa zdaje się tutaj wysoce dziwaczna, gdyż podkreśla się
jakby nieistotne elementy narracji, w takich wypadkach musimy jednak szukać
wyjaśnienia w tureckim umyśle. Jako przykład weźmy relacje o wyprawie Ibrahi-
ma do Egiptu. Sulimannameh i późniejsze historie zgodnie poświęcają więcej
miejsca na opis trudów tej podróży i zaszczyt uczyniony Ibrahimowi przez sułta­
na niż organizacji rządów Egiptu, która zajęła 7 miesięcy. Wygląda to naiwnie
1niewątpliwie takie jest, możemy jednak stąd wywnioskować, jak wielki wysiłek
dla tego lądowego narodu stanowiła morska ekspedycja i jak bardzo nad wszyst­
kim ciążyła łaska władcy, wynoszącego do szczytu lub strącającego w niełaskę.
Pokazuje to także nacisk na żywoty dworzan i urzędników, a nie kierowanie pro­
wincją, co oczywiście przypomina poprzednie dzieła historyczne.
Szczegóły tyczące się źródeł wykorzystanych w tym dziele czytelnik znaj­
dzie w bibliografii.

6 Th. Noldecke, Geschichte Suleimans des Ersten, w: „Zeitschrift der Deutschen Morgenlandischen
Gesellschaft”, t. xii, 1858, s. 220.
R o z d z ia ł I

P o ja w ie n i e sią I b r a h im a

I brahim był chrześcijaninem niskiego pochodzenia, synem greckiego żegla­


rza z Pargi1. Urodził się w roku 14942. W dzieciństwie został porwany przez
tureckich korsarzy3. Najpewniej na początku sprzedano go pewnej wdowie
w Magnezji, która dobrze go ubierała i zapewniła naukę - szczególnie pięknie
grał na instrumencie przypominającym skrzypce4.
Sprzeczne relacje nie pozwalają określić, czy Sulejman, syn panującego suł­
tana Selima I, spotkał Ibrahima podczas jednej z wypraw do Azji Mniejszej
i zachwycił się jego urokiem oraz zdolnościami muzycznymi, czy też Ibrahim
został zabrany do Konstantynopola i tam sprzedany księciu, z pewnością jed­
nak stał się własnością Sulejmana5.
Ibrahim nigdy nie zapomniał o swym pochodzeniu ani rodzinie. W 1527
ojciec odwiedził go w Konstantynopolu, a później wezyr sprowadził do pałacu
matkę i dwóch braci67.Wielce wspomógł też ojca, dając mu sandżak (zarządza­
nie prowincją) 1. Ibrahim oczywiście przyjął islam, inaczej nie byłoby o czym
tu opowiadać - chrześcijanin w ówczesnej Turcji nie miał szans na karierę.

1 I Diarii di Marini Sanuto, t. xxxv, s. 258 (wyd. Wenecja, 1879); Relazioni degli Ambasciatori Veneti,
red. Alberi, seria III, t. iii; raport Piętro Zena, 1524, s. 95; Solakzadeh, Tarih Osmanieh (Konstanty­
nopol, 1297 A. H. [1879]); M. Baudier, The History of the Imperial Estate of the Grand Seigneurs (1635,
tłum. Grimeston), s. 171. Parga: wioska na greckim wybrzeżu naprzeciw Korfu, w XVI wieku pod
panowaniem weneckim.
2 W 1532 sam poinformował ambasadora Żary, że urodził się w tym samym tygodniu co Sulejman.
Por. Urkunden und Actenstiicke zur Gesehichte der Verhaltnisse zwischen Oesterreich, Ungarn, und der
Pforte im XVI undXVII Jahrhunderte, Anton von Gevay (Wiedeń, 1840).
3 Ibid., także Piętro Zen, op. cit.
4 Suonaua a perfezione il violino, Alberi, III, 3, s. 95; Piętro Zen.
5 Baudier podaje drugą wersję, Piętro Zen pierwszą. Odmienną relację przekazuje Wilhelm Postel
(Poitiers 1560): Ibrahima za panowania Selima złapano, by został żołnierzem, i sprzedano Iskende-
rowi Czelebiemu, skarbnikowi Anatolii. Ta interesująca ze względu na jego późniejsze stosunki
z Iskenderem relacja nie znajduje jednak potwierdzenia u innych świadków.
6 Alberi, op. cit., s. 116; Marco Minio.
7 Ibid., s. 97. Także Sanuto, t. xli, s. 527; Piero Bragadino.
12 R o z d z ia ł I

Baudier opowiada, że chłopca przywieźli do Konstantynopola „ci, którzy


pobierają daninę chrześcijańskich dzieci”. Jej początki przypadają na rządy Or-
hana (1326-1361), gdy powstała straszliwa armia janczarów. Dzieci zabrane ze
swych krajów i od rodzin praktycznie zawsze przechodziły na islam: szkolono
je przeważnie w obozach wojskowych oraz zakazywano małżeństwa. Janczarzy
nie interesowali się więc niczym poza wojną, a lojalni byli tylko względem suł­
tana. Stworzyli najdoskonalszą dotąd znaną militarną instytucję świata, świet­
ne narzędzie podbojów, ale siłę niebezpieczną w czasach pokoju.
Dzieci te czasami przeznaczano do kariery cywilnej, a nie w oddziale jan­
czarskim. Książę Mołdawii Kantemir8 twierdzi, że Ibrahim był zwykłym jan­
czarem 9. orty. Nie udało mi się znaleźć źródła tej informacji, ale jego później­
sza kariera dowódcza wskazywałaby na wyszkolenie wojskowe. Von Hammer9
uważa jednak stwierdzenie Kantemira za pomyłkę i przypisuje Ibrahimowi
wyszkolenie cywilne.
Pierwszym stanowiskiem Ibrahima był paź następcy tronu Sulejmana. Gdy
ten w 1520 objął władzę, mianował Ibrahima głównym sokolnikiem, a potem
w krótkim odstępie czasu kolejno hazoda baszą („panem dworu”), bejlerbe-
jem Rumelii, wezyrem, wielkim wezyrem i wreszcie seraskierem (głównodo­
wodzącym wojsk państwa) - zawrotnie szybka kariera. Baudier opowiada
w związku z tym historię, która może być prawdziwa, choć nie sposób jej po­
twierdzić. Brzmi ona tak: „Szybki wzrost znaczenia zaczął niepokoić Ibrahima.
Niestałość szczęścia, o której świadczyły losy wielu wielkich mężów osmań­
skiego dworu, wywołała w nim poczucie wielkiego niebezpieczeństwa, związa­
nego z tymi faworytami, którzy cieszyli się wysokimi stanowiskami dworskimi
i stali na przeszkodzie jego pragnieniom. Prosił więc Sulejmana, by nie wyno­
sić go tak wysoko, że upadek będzie oznaczał ruinę. Ukazywał mu, że skromna
pomyślność to coś bezpieczniejszego niż wielkość, jaką chce go zaszczycić; że
jego usługi spotka wystarczająca nagroda, jeśli otrzyma dość, by spędzić swe
dni w spokoju i wygodach. Sulejman pochwalił jego skromność, ale zamierza­
jąc wysunąć go na najwyższe godności w państwie, przysiągł, że Ibrahim nie
zostanie skazany na śmierć, dopóki on sam panuje, jakiekolwiek inne zmiany
zaszłyby na dworze”. Baudier moralizuje: „Królowie są jednak ludźmi i ulegają
zmianom, a faworyci są dumni i niewdzięczni, Sulejman złamał więc słowo,
Ibrahim zaś stracił wiarę i lojalność, jak zobaczymy” 101.
Wiedza o piastowanych przez Ibrahima urzędach jest niezbędna do zrozu­
mienia tureckiego dworu, na którym spędził całe życie u. Osobista służba suł­
tana dzieliła się na 6 klas czy „komnat”: służbę przyboczną, służbę skarbca,
służbę urzędu, służbę kampanii, eunuchów białych i eunuchów czarnych. Służ­
ba przyboczna obejmowała wielkiego strzemiennego, wielkiego klucznika,

8 Dymitr Kantemir, Histoire de I'Empire Othoman (1743, tłum. de Joncąuieres), t. ii, s. 289.
9 Von Hammer, Histoire de l'Empire Ottoman, tłum. J. J. Hellert (Paryż, 1836), t. v, przyp. 23, s. 45.
10 Baudier, op. cit., s. 172.
11 Por. de Mouradgea d ’Ohsson, Tableau General de I’ Empire Ottoman (1787), t. iii, passim.
P o ja w ie n ie się I b r a h im a 13

głównego nalewacza wody, głównego podawacza kawy itd. (ogółem 39 ludzi).


Pierwsza z komnat dysponowała licznymi posługaczami, niemowami, karłami,
muzykami i paziami. Część tych ostatnich służyła wysokim urzędnikom, opie­
kując się ich fajkami, kawą czy perfumami, ale mogli pełnić obowiązki także
przy sułtanie. Ibrahim był najprawdopodobniej paziem shahzadeh, następcy
tronu, Sulejmana.
Następca tronu po 13 lub 14 urodzinach otrzymywał własny pałac, odrębny
od haremu ojca, w którym się dotąd wychowywał. Gdy tylko wykazał jakieś
zalety, wysyłano go do jakiejś prowincji, by nabrał doświadczenia w rządzeniu.
Sulejman w trakcie panowania Selima został gubernatorem Magnezji w Azji
Mniejszej, na północ od Smyrny, gdzie prawdopodobnie spotkał Ibrahima,
młodzieńca w jego wieku. Dwór shahzadeh miał tych samych urzędników
z tymi samymi tytułami co dwór główny.
Ibrahim został więc paziem na dworze Sulejmana w Magnezji. Paziowie pa­
łacu sułtańskiego w Konstantynopolu uczęszczali do szkół przygotowujących
do obowiązków dworskich, a Ibrahim (już jako wielki wezyr) założył jedną
z najlepszych takich placówek w Stambule. Zapewne nie istniały one na pro­
wincji, Ibrahim otrzymał jednak znakomite wykształcenie albo w pałacu, albo
wcześniej, w domu wdowy z Magnezji.
Potrafił czytać po persku, turecku, grecku (w ojczystym języku) oraz włosku
i w wielu innych językach. Uwielbiał geografię i historię, w szczególności żywo­
ty Aleksandra Wielkiego oraz Hannibala. Wspominaliśmy już o jego edukacji
muzycznejl2. Po szkole paziowie trafiali do seraju13, przechodząc przez dwie
niższe „komnaty” i kończąc naukę w „komnacie” pierwszej. Zwykle mieszkali
blisko apartamentów sułtana, w eleganckich sypialniach z własnym meczetem
i łaźnią, ale Ibrahim jako ulubieniec Sulejmana przeważnie sypiał w komnatach
swego pana i z nim jad ał14. Bragadino twierdzi, że gdy nie byli rano razem, pi­
sywali do siebie wiadomości, przesyłając je niemymi niewolnikami. Piętro Zen
widywał ich często w łódce, tylko z jednym wioślarzem, gdy przybijali do Sa-
rayburnu (Przylądek Seraju) i wędrowali razem po ogrodach1S. Zen przekazu­
je, że pan wielce miłował Ibrahima, z którym nie rozłączał się od dzieciństwa,
a także zostawszy sułtanem. Owej bliskości, tak często podkreślanej przez we­
neckich konsulów, nigdy nie komentowali autorzy tureccy. Uważali za skanda­
liczne i całkowicie nie na miejscu, by Władca Swej Epoki okazywał tak wiele
zaszczytów niewolnikowi. Słabość Sulejmana jest ważna, wyjaśnia bowiem
niebywałą karierę Ibrahima.
Z pazia został on głównym sokolnikiem (to stanowisko nie wymaga obja­
śnień). Ostatnimi dwoma „komnatami” osobistej służby sułtana byli eunucho­
wie biali i czarni. Ci ostatni w liczbie kilkuset strzegli haremu, skąd pochodziła

12 Sanuto, op. cit., t. xli; Piętro Bragadino.


' ’ Używam tu słowa w tureckim znaczeniu „pałacu”, czyli pałacu władcy.
14 Sanuto, op. cit., t. xli, s. 527; Piętro Bragadino.
15 Alberi, III, I, s. 28.
14 R o z d z ia ł I

ich nazwa agów haremu. Ich naczelnik nosił tytuł kizlar agi („agi dziewcząt”),
ale jego obowiązki nie ograniczały się tylko do „dziewcząt”. Naczelnik białych
eunuchów był zwany kapu agą, „dowódcą bramy”, a kolejny rangą hazoda ba­
szą. Tureccy historycy16 przypisują ten ostatni tytuł Ibrahimowi przed otrzy­
maniem stanowiska wezyra. Kantemir nazywa go „kapitanem Wewnętrznego
Pałacu”, co stanowi wierne tłumaczenie nazwy tureckiej. Hazoda basza dzier­
żył jedną z trzech pieczęci wprawionych w pierścienie i wykorzystywanych
przy drogocennościach trzymanych w komnatach sułtana17.
Hazoda basza przygotowywał także kaftany, które w obecności władcy wrę­
czano godnym tego zaszczytu. Kolejny ciekawy obowiązek wyglądał następu­
jąco: gdy sułtana strzyżono, słudzy ustawiali się według porządku, krzyżując
z szacunkiem ręce na pasach, hazoda basza ustawiał się zaś kilka kroków od
sofy, na której siedział władca, trzymając prawą rękę na zdobionej złotem i sre­
brem buławie. Biali eunuchowie kwaterowali za trzecią bramą pałacu, Bab-el-
-Saadet (Bramą Szczęśliwości). D ’Ohsson twierdzi18: „Seraj to ich więzienie
i grób; nigdy nie mogą stąd odejść. Biali eunuchowie nie mają widoków na nic
innego poza kierowaniem szkołą paziów w Galacie”.
Wynikałoby stąd, że Ibrahim musiał być eunuchem. Daniele Barbarigo
stwierdza to stanowczo19, a według d’Ohssona stanowisko hazody baszy obsa­
dzali tylko eunuchowie. Solakzadeh mówi z kolei o powołaniu Ibrahima na
wezyra z haremu, którego wszyscy urzędnicy musieli być eunuchami. Dla Ibra-
hima seraj nie stanowił jednak ani więzienia, ani grobu. Bez przeszkód poru­
szał się po mieście, a jego kariery w najmniejszym stopniu nie hamowały ogól­
nie uznawane za zgubne ograniczenia. Pokonywali je zresztą także inni eunu­
chowie, gdyż d’Ohsson wspomina czterech kizlar agów, którzy zostali wielkimi
wezyrami. Ghazanber Aga, węgierski jeniec, w dzieciństwie wykształcony na
pazia serajowego, przeszedł na islam i ponieważ Selim II, syn i następca Sulej-
mana Wspaniałego, chciał go mieć przy sobie, z własnej woli poddał się kastra­
cji, by znaleźć się w szeregach białych eunuchów. Przez 30 lat pełnił urząd kapu
agi (dowódcy bramy), ciesząc się ogromnymi wpływami.
Fakt małżeństwa Ibrahima nie powinien nas szokować, gdyż ojcowie wielu
córek wydawali je za eunuchów. Czasami sułtanka wychodziła za eunucha dla
jego fortuny (w tych przypadkach zwykle niedługo umierał), czasami nie znaj­
dowano stosownego męża, zaślubiała więc eunucha na wysokim stanowisku.
Znajdujemy nieliczne opowieści o ojcach, którzy wydawali córki za eunuchów
w charakterze kary. Ibrahim prawdopodobnie ożenił się z sułtanką - co cieka­
we, byłoby to posunięcie bardziej naturalne od małżeństwa z kobietą o niższej
pozycji, nigdy bowiem nie uznawano za korzystne, by córki sułtanów rodziły

16 Peczewi, Czelebizadeh, Solakzadeh, Abdurrahman Szerefitd.


17 Np. flakoników z wodą, pobłogosławionych przez owinięcie końcem płaszcza Proroka, które
z rozkazu sułtana rozdawano dostojnikom państwowym 1S dnia ramadanu.
18 D ’Ohsson, op. cit., t. iii, s. 303.
P o ja w ie n ie s ią I b r a h im a 15

chłopców (jeśli się to zdarzało, noworodki skazywano na niezwłoczną śmierć,


zaniechując przecięcia pępowiny). Stało się to prawem za panowania Ahmeta I 20,
co miało na celu uratowanie państwa przed wojną domową rywalizujących
książąt, zapewne stanowiło jednak zwyczaj dużo wcześniej. Sulejman mógł
więc uważać, że wydanie krewnej za kogoś o pozycji, fortunie i uroku Ibrahima
było szczęściem dla księżniczki bez widoków na zostanie matką.
Jak widzieliśmy, greckie i chrześcijańskie pochodzenie Ibrahima nie stano­
wiło przeszkody w awansie - pod warunkiem przyjęcia islamu. Wielu turec­
kich mężów stanu wywodziło się z chrześcijan, a dwóch uważanych za najwy­
bitniejszych następców Ibrahima na stanowisku wielkiego wezyra, Rustem
Pasza i Mehmet Sokollu, urodziło się w Chorwacji. To samo dotyczyło niskie­
go pochodzenia, gdyż w Turcji mający szczęście łub utalentowany pucybut czy
sklepikarz mógł zająć najwyższe stanowiska.
Na zachodzie uznalibyśmy fakt, że Ibrahim był niewolnikiem, za obciążenie.
Jak to wpłynęło na jego awanse? By zrozumieć pozycję niewolnika w XV-
-wiecznej Turcji, musimy na początku pojąć, że niewolnictwo tureckie różniło
się od zachodniego, i zająć się zagadnieniem bez naturalnych uprzedzeń.
Islam uznaje jedynie niewolnictwo niewiernych w wyniku rzekomej pod-
rzędności rasy i religii21, co faktycznie nigdy nie obejmowało rajahów (podda­
nych chrześcijańskich), lecz tylko jeńców. Rajahowie nie mogli popaść w nie­
wolę, ale nie mogli też sami trzymać niewolników (przed 1759 rokiem z bar­
dzo rzadkimi wyjątkami, a potem w o góle)22.
Istniały dwa rodzaje legalnych niewolników: jeńcy i urodzeni jako niewolni­
cy. Niewolnicy kupieni, pochodzący z Afryki i Kaukazu, nie byli uznawani
przez prawo, choć taka niewola faktycznie istniała23. Rozbójnicy także czasami
łapali i sprzedawali cudzoziemców. Jeńcy według prawa muzułmańskiego tra­
cili wolność. Prorok stale nakazywał ich zagładę24. Zgodnie z tureckimi zasada­
mi władca mógł pozostawić ich w niewoli, uwolnić po uiszczeniu haraczu lub

20 D’Ohsson, op. cit., t. iii, s. 315.


21 George Young, Corps deDroit Ottoman (1905), t. ii, s. 166; D ’Ohsson, op. cit., t. iii, s. 133.
22 „Nach muslimischem Gesetz ist Sklave derjenige welche im Kriege gefangen genommen oder mit
Gewalt aus feindlichem Lande fortgefuhrt worden ist, wenn er zur Zeit seiner Gefangennahme ein
Unglaubiger war”, Robert Roberts, Familien, Sklaven, und Erbenrecht im Koran, s. 42, Lipsk, 1908.
23 D ’Ohsson, op. cit., t. iii, s. 35.
24 Koran (tłum. J. Bielawskiego), sura XLVII, wers 4-5: „Kiedy więc spotkacie tych, którzy nie wie­
rzą, to uderzcie ich mieczem po szyi; a kiedy ich całkiem rozbijecie, to mocno zaciśnijcie na nich pęta.
A potem albo ich ułaskawicie, albo żądajcie okupu, aż wojna złoży swe ciężary"; sura V, wers 33-34:
„Zapłatą dla tych, którzy zwalczają Boga iJego Posłańca i starają się szerzyć zepsucie na ziemi, będzie
tylko to, iż będą oni zabici lub ukrzyżowani, albo też obetnie im się rękę i nogę naprzemianlegle, albo
też zostaną wypędzeni z kraju. Oni doznają hańby na tym święcie i kary bolesnej w życiu ostatecz­
nym. Z wyjątkiem tych, którzy się nawrócą, zanim przejmiecie władzę nad nimi”; sura VIII, wers 1:
„Lupy należą do Boga i Posłańca. Przeto bójcie się Boga i ustanówcie zgodę między wami!”, wers
39-41: „Zwalczajcie ich, aż nie będzie już buntu i religia będzie w całości należeć do Boga. A jeśli oni
się powstrzymają..., to, zaprawdę, Bóg widzi jasno, co czynicie! A jeśli oni się odwrócą, to wiedzcie, iż
Bóg jest waszym Panem! [...] I wiedzcie, iż cokolwiek weźmiecie w postaci łupów, to piąta część na­
leży do Boga i Jego Posłańca, do jego krewnych i sierot, do ubogich i podróżnego”.
16 R o z d z ia ł I

w razie potrzeby zabić. Wyjątki stanowili ortodoksyjni muzułmanie lub szyic­


cy Tatarzy z Krymu (muzułmanie heretycy), którzy znaleźliby się w mocy tu­
reckiej 2S.
Jeńcy tworzyli dwie klasy niewolników: państwowych i prywatnych. Do
pierwszych należeli wszyscy żołnierze, oficerowie oraz piąta część reszty nie­
wolników (lub jej równowartość). Niektórych z nich wymieniano lub od­
sprzedawano po zawarciu pokoju, innych zatrudniano w seraju lub rozdawano.
Część trafiała do robót publicznych, szczególnie w marynarce, gdzie wraz
z przestępcami wykonywała najcięższe obowiązki. Niewolnicy prywatni obej­
mowali wszystkich nieprzekazanych sułtanowi i zwykle zostawali sprzedani.
Kupcy mogli ich nabywać w obozach wojskowych i odsprzedawać na terenie
całego państwa. Jeńcy stanowili ogromną część tureckich niewolników; wielu
wyzwalano, zanim doczekali się dzieci, a potomstwo osoby wolnej i niewolni­
ka rodziło się wolne. Przyjęcie islamu w niewoli nie dawało wolności.
Władza pana w stosunku do osoby, dzieci i własności niewolnika była abso­
lutna. Właściciel mógł to wszystko sprzedać, darować lub przekazać w spadku,
nie mógł jednak bez powodu niewolnika zabić. Z tą władzą wiązała się pełna
odpowiedzialność: pan musiał niewolnika utrzymywać, płacić jego długi, wy­
stępować z nim w sprawach cywilnych i wyrażać zgodę na otrzymanie przezeń
jakiejkolwiek własności. Niewolnik nie mógł zostać świadkiem ani opiekunem
i całkowicie zależał od właściciela.
Jak dotąd, teoria nie różniła się od Zachodu, dwa fakty zmieniały jednak całą
sytuację. Pierwszy z nich to krótki czas niewolnictwa (w większości przypad­
ków), a drugi to brak odium związanego z pozycją niewolnika. Uważano za
nieludzkie, by przedłużać niewolę, i zwykle dokonywano wyzwolenia przed
małżeństwem, osiągnięciem pełnoletniości lub po wystarczająco długiej służ­
bie. Był to dobrowolny, prywatny akt uwolnienia niewolnika z więzów podle­
głości, przenoszący go do klasy wolnych26. Turcy uważali to za czyn szlachetny,
szczególnie stosowny dla umierających, którzy często uwalniali niewolników
w testamentach. Wyzwolenie stanowiło dla muzułmanów najwyższy pokaz
cnoty27. Mniej bezinteresowną formą było wykupienie wolności od pana przez
niewolnika28.

25 D ’Ohsson, op. cit., t. iii, s. 35.


26 D ’Ohsson, op. cit., t. iii, s. 142.
27 Amir Ali, op. cit., s. 256.
28 Koran, sura XXIV, wers 33: „A tych spośród waszych niewolników, którzy starają się o zapis wy­
zwoleńczy, wyzwólcie, jeśli wiecie, że w nich jest jakieś dobro; i dajcie im z majątku Boga to, czym On
was obdarzył”. Muhammad uznawał instytucję niewolnictwa, nakazywał jednak łagodne traktowa­
nie niewolników. Muir cytuje tu mowę wygłoszoną podczas ostatniego pobytu w Minie: „Wasi nie­
wolnicy! Zważcie, by jedli taką strawę, jak wy, i takie stroje nosili. A jeśli zmażą się winą, której nie
chcecie wybaczyć, wtedy ich przedajcie, są bowiem sługami Pana i nie można ich torturować” (Muir,
Life of Mahomet, s. 458). Por. także Said Amir Ali, A Critical Examination of the Life and Teaching of
Mohammed (Londyn 1873), rozdz. xv, s. 257: „Panowi zakazano wymagać więcej pracy, niż było to
sprawiedliwe i właściwe. Nie mógł też nigdy zwracać się do niewolnic i niewolników tym poniżają­
cym mianem, ale bardziej czule: «m ój młodzieńcze» lub «m oja panno»”.
P o ja w ie n ie s ię I b r a h im a 17

Z powyższych powodów niewolnik nigdy nie uważał swego położenia za na­


turalne czy długotrwałe, mógł bowiem spodziewać się wyzwolenia w ciągu kil­
ku lat. Ten fakt budził poczucie własnej wartości oraz nadzieję. Ubiór niewol­
nika nie różnił się niczym od stroju człowieka wolnego, niewolnik nie nosił też
żadnych oznak swego stanu.
Sir Henry Bulwer tak opisywał niewolnictwo tureckie połowy XIX wieku: „Wiel­
ce przypomina adopcję, a dzieci często stają się pierwszymi dostojnikami króle­
stwa”2930.Tę uwagę potwierdza Fatma Alieh Hanum, żyjąca wciąż Turczynka, która
maluje najbardziej pociągający obraz troski i przywiązania do domowych niewol­
ników20, co sama zaobserwowałam w Konstantynopolu. Stan zauważony przez
Bulwera osiągnięto zdaje się już w XVI stuleciu. George Young w Corps de Droit
Ottomart31 mówi o dwóch systemach niewolnictwa, tureckim i czerkieskim, dziś
połączonymi już w jedno, za czasów Ibrahima istniał jednak tylko ten pierwszy.
Przeciwstawiając je sobie, zauważa: „System turecki dzięki swemu umiarkowaniu
niewiele wykraczał poza terminowanie i można go porównać do dobrowolnego
poddaństwa, które na określony czas dopuszczano w niektórych koloniach euro­
pejskich. System czerkieski na zawsze umieszczał niewolnika w klasie podległej,
turecki zaś zawsze zezwalał i czasami zalecał jego wyzwalanie. Społeczna sytuacja
niewolnika w dawnym imperium umożliwiała mu awans nawet na najwyższe sta­
nowiska [...]. System turecki pozwalał na karierę niewolników [...]. Wielu uro­
dzonych w niewolnictwie grało główne role w historii imperium”. Ostatnie zdanie
nie pozostawia wątpliwości, głębszego rozpatrzenia wymaga jednak kwestia kariery
niewolników i korzyści z bycia niewolnikiem.
Powróćmy do wspomnianych wyżej klas niewolników. Niektórych, jak wi­
dzieliśmy, kierowano do przymusowych prac publicznych - tam nie mogli zro­
bić kariery, choć jeśli się wykupili lub w inny sposób zyskali wolność, sytuacja
się zmieniała. Niektórzy stawali się własnością osób prywatnych, gdzie nie
mieli szans awansu, choć życie w ich domach (jak w przypadku wdowy z M a­
gnezji) dawało możliwość przygotowania się do kariery. Jedynymi niewolnika­
mi, którzy mieli naturalną jej możliwość, byli jednak słudzy pałacu władcy lub
domu ważnego dostojnika. Nie zgadzamy się może z panem Youngiem, że sys­
tem turecki „pozwalał na karierę niewolników”, ale z pewnością w niej nie prze­
szkadzał, dając młodzieży chrześcijańskiej (a nawet większości młodzieży mu­
zułmańskiej) szanse niespotykane gdzie indziej.
Łagodny, a nawet dobroduszny charakter orientalnego niewolnictwa wspo­
minany jest przez wielu autorów. Busbecą, piszący z Konstantynopola za cza­
sów Sulejmana, chwali tureckie niewolnictwo z ekonomicznego punktu wi­
dzenia, a następnie, poruszony rozmyślaniem nad tym ojcowskim systemem,
przechodzi do ogólnej obrony niewolnictwa32.

29 Parliamentary Papers, SlaweTrade, 1860, B. P., 130. Cytat w: Young, op. cit, t. ii, przyp., s. 167
30 Fatma Alieh Hanum, Les Musulmanes Contemporaines (1894, Paryż).
31 Young, op. cit., t. i, przyp., s. 167.
32 „Tureccy żebracy są bardzo nieliczni, gdyż ci żebrzący wśród chrześcijan są kierowani Ao niewól-
18 R o z d z ia ł I

Robert Roberts w swej monografii pisze, że stan niewolników we współcze­


snych państwach muzułmańskich „nie jest tak zły”, a niewolnictwo, które wi­
dział w Maroku, „tylko formalnie różni się od poddaństwa europejskiego” 33.
Baron de Tott w 1785 widział muzułmańskich niewolników „dobrze odżywio­
nych, dobrze ubranych i dobrze traktowanych”, dodając: „Jestem skłonny wąt­
pić, by nawet ci tęskniący za domem mieli ogólnie wiele powodów, by tęsknić
do wykupienia. Być może sprzedani do wewnętrznych części kraju lub tym,
którzy trudnią się spekulacją, nie są tak szczęśliwi, jak ci, którzy przypadają
władcy lub możnym. Możemy jednak zakładać, że nawet chciwość pana wy­
chodzi im na dobre, należy bowiem wyznać, że Europejczycy to jedyni ludzie,
którzy źle traktują swych niewolników, co bez wątpienia bierze się z tej przy­
czyny, iż przyczyniają się do bogactwa ludzi Wschodu, a u nas służą do groma­
dzenia dóbr. Na Wschodzie są rozkoszą dla kutwy, u nas tylko narzędziem
chciwości” 34. Co ciekawe, twierdzenie barona, że niewolników na Wschodzie
może nie interesować wykup, wspiera fakt, iż po traktacie karłowickim Porta
proponowała europejskim więźniom wolność po uiszczeniu okupu przez ich
państwa, ale wielu z nich odmówiło35.
Główne być może wytłumaczenie braku rozróżnienia między niewolnikiem
a wolnym zawiera się w fakcie, że Turcy nie znali praktycznie koncepcji wolności,
a człowiek wolny legalnie byl w zasadzie tak samo związany jak niewolnik. Jak
widzieliśmy we wstępie do tej rozprawy, lojalność i posłuszeństwo stanowiły
w tureckich oczach dwie wielkie cnoty, idea służby nie oznaczała więc poniżenia.
Wszyscy służący koronie nosili nazwę kułów (niewolników sułtana). Dotyczyło
to nawet wielkiego wezyra i przynosiło większą chwałę niż tytuł „poddanego”:
kuł mógł bezkarnie obrazić poddanego, gdy ten za najlżejszą szkodę sułtańskiego
niewolnika podlegał karze36. Turcja stanowiła kraj niewolników i jednego pana
- sułtana. Nawet bracia i synowie władcy większą część życia spędzali pod nad­
zorem. W przypadku kobiet nie zauważamy praktycznej różnicy między niewol­
nicą a wolną. Matka sułtana była zawsze niewolnicą, a jeden z tytułów sułtań-
skich brzmiał „syn niewolnicy”. Z niewolnic rodziła się większość paszów, Turcy

niczych prac między Turkami. Jeśli niewolnik okuleje, jego pan musi go wspierać, ale nawet najwięk­
szy kaleka przynosi swemu panu jakiś dochód”. Argumenty Busbecqa za niewolnictwem możemy
pominąć. Dalej czytamy: „Turcy na swój sposób wielce korzystają z niewolników; jeśli zwykły Turek
powraca do domu z jednym czy dwoma jeńcami, z których uczyni! niewolników, uważa kampanię za
udaną, a nagrodę za wartą jego trudu. Zwykły niewolnik wart jest między nimi 40 do 50 koron, jeśli
jednak jest miody, piękny i zna jakieś rzemiosło, cenią go dwa razy wyżej. Możecie więc z tego pojąć,
jak korzystne są dla Turków ich grabieże, gdyż wiele razy jedna wyprawa sprowadzała do domów 5
lub 6 tysięcy jeńców”. Ogier Ghiselin de Busbecą, Travels in Turkey (tłum. ang. 1774).
33 Snouck Hurgronje twierdzi praktycznie to samo wMekka, t. ii, s. 19 (Haga 1889): „Alles in Allem
ist der Zustand des Muslimisches Sklaven nur formell verschieden von dem der europaischen Diener
und Arbeiter”.
34 Pamiętniki barona de Totta The Turk and the Tartars (tłum. z franc., Londyn 1785), t. ii, ss. 379-380.
35 D ’Ohsson, op. cit., t. iii, s. 38.
36 Ricaut, Tableau de Tempire Ottoman (1709), t. ii, rozdz. ii, s. 5.
P o ja w ie n ie s ię I b r a h im a 19

mieli bowiem więcej dzieci z niewolnicami niż żonami37. Takie warunki unie­
możliwiały wyraźne oddzielenie wolnego od pogardzanego niewolnika (jak na
Zachodzie) i dawały niewolnikowi szansę na najwyższe stanowiska. Niewolnic­
two było taką szansą dla Greka Ibrahima: wprowadziło go na dwór, postawiło
przed sułtanem, wykształciło, rozwinęło ambicje i wreszcie przyniosło korzyści.
Nikt nie dbał o to, by odnotować jego wyzwolenie; z pewnością stało się to przed
małżeństwem, być może znacznie wcześniej. Bez wątpienia chwila, w której Su-
lejman oznajmił mu: „Jesteś wyzwolony, jesteś wolny” 38, nie była warta zapisy­
wania, tak naturalne i pewne stało się jego wyzwolenie, gdy tylko niewolnictwo
przestało dawać możliwości awansu.
Jest więc jasne, że niskie urodzenie, chrześcijańska rodzina, niewolnictwo
oraz bycie eunuchem nie przeszkodziły Ibrahimowi w wielkiej karierze. A co ją
w takim razie umożliwiło? Nadzwyczajna ambicja, wielkie zdolności, a co naj­
ważniejsze - ogromne szczęście: dostał się w ręce sułtana i zyskał jego przywią­
zanie: Sulejman ulegał miłości do Ibrahima i nie potrafił się oprzeć jego żadne­
mu kaprysowi39; oto główne czynniki jego niesłychanej kariery.
Gdy pozostawał jeszcze hazoda baszą, weneccy konsulowie często nazywali
go „Ibrahimem Wspaniałym”. Barbarigo wspomina, że seraj nigdy nie wyglądał
tak imponująco, jak za czasów wspaniałego Ibrahima, oda baszy, a następnie
wielkiego szambelana. Ponieważ tytuł „Wspaniałego” Europa przyznała sułta­
nowi Sulejman owi, zamiłowanie do przepychu musiał dzielić ze swym wywyż­
szonym niewolnikiem. Taka cecha nie przystawała jednak zwykłemu ochmi­
strzowi, Ibrahim musiał więc otrzymać rangę paszy.
Pasza był kimś w rodzaju zarządcy wojskowego, choć sam tytuł, raczej nie­
określony, mógł stanowić zwykłe uznanie pozycji - liczył się konkretny urząd
sprawowany przez paszę. Paszowie zwykle cechowali się wielką dumą, stateczno­
ścią, powagą, zawsze otoczeni licznymi paziami i innymi bogato odzianymi słu­
gami, poruszali się na wspaniałych wierzchowcach, powiewały przed nimi chorą­
gwie i buńczuki, a ludzie oddawali cześć. Ich władza była jednak często niewiel­
ka, a dochód nieodpowiedni w stosunku do poziomu, na którym musieli żyć40.
Słynne buńczuki, wyróżniające wysokich urzędników, powstały w następujący
sposób: pewien dawny książę turecki stracił w bitwie chorągiew, j ego żołnierze stra­
cili więc odwagę. Książę uciął jednym ciosem koński ogon, umocował go do włócz­
ni i zawołał: „Oto mój sztandar! Kto mnie kocha, podąży za mną!” Turcy zebrali
siły i wygrali starcie41. Buńczuki nosiły turecką nazwę tugi. Każdemu sandżakbejo-
wi przysługiwał jeden buńczuk (Europejczycy nazywali go „paszą jednego ogo­
na”), bejlerbejowi (dosłownie „księciu książąt” lub „pułkownikowi pułkowników”)
2 lub 3, wielkiemu wezyrowi 5, a przed sułtanem noszono ich 7.

37 Alberi, III, 3, s. 95, przyp.; Piętro Zen.


38 Formula wyzwolenia; D ’Ohsson, op. cit., t. iii, s.143.
39 Alberi, III, 3, s. 95, przyp.; Piętro Zen.
40 Marsigli, Stato Militare deWImperio Ottomano (1732), t. i.
41 Alberi III, i, s. 11; Danielo di Ludovisi.
20 R o z d z ia ł I

W 1522 roku Ibrahim został paszą Ibrahimem, wielkim wezyrem oraz bej-
lerbejem Rumelii. Turcja zawsze dzieliła się na część europejską (Rumelię,
R um 42) oraz azjatycką (Anatolię). W czasach Sulejmana każdą z nich rządził
gubernator (bejlerbej), nadzorujący sandżakbejów43 (zarządców prowincji).
Bejlerbejowie Rumelii zwykle rezydowali w Monastyrze (ob. Bitola) lub Sofii,
Ibrahim jednak ponownie stanowił wyjątek (przebywał w Konstantynopolu).
Urząd wezyra byl czcigodny - jego wprowadzenie przypisywano Prorokowi,
który wyznaczył na pierwszego wezyra Alego, swego zięcia i następcę, lub założy­
cielowi dynastii Abbasydów, który nadał ów tytuł swemu pierwszemu ministrowi.
Obowiązki wezyra wXVI wieku określono następująco44: „Wezyr dowodzi wszyst­
kimi wojskami, jest jedynym poza sułtanem, który ma władzę życia i śmierci nad
przestępcami na obszarze całego imperium, i może nominować, degradować oraz
skazywać wszystkich ministrów i przedstawicieli państwa. Ogłasza wszystkie nowe
prawa i wprowadza je w życie. Jest najwyższą głową wymiaru sprawiedliwości, choć
wspomagają go i wydają opinie ulemowie. Krótko mówiąc, reprezentuje swego
pana w jego pełnym dostojeństwie i władzy doczesnej, nie tylko w imperium, ale
także wobec państw obcych. Jego potęga jest wspaniała i ogromna, ale w równym
stopniu niebezpieczna oraz niepewna”.
Murad I (pan. 1362-1389) powołał wezyra jako pierwszy sułtan turecki.
Mehmed Zdobywca uznał, że urząd ten koncentruje zbyt wiele władzy w rę­
kach jednej osoby, i planował go znieść, ostatecznie jednak nie powołał wezyra
przez osiem miesięcy45. Selim I, monarcha równie silny co Zdobywca, przez
dziewięć miesięcy nie obsadzał urzędu, który czynił sułtana niemal bezuży­
tecznym. Jego syn Sulejman wkrótce po objęciu władzy w charakterze daru
wprowadził jednak swego ulubieńca Ibrahima na najwyższe stanowisko, gdzie
ten pozostawał trzynaście lat. Chcąc zapewne zmniejszyć potęgę owego urzę­
du, sułtan mianował najpierw trzech, a później czterech wezyrów. Jeden z nich
był znany jako „wielki” ( vizir azam) i tylko do niego stosuje się cytowany wy­
żej opis. Ibrahim Pasza z początku piastował godność trzeciego wezyra, pozo­
stali wezyrowie to Piri Mustafa Pasza i Ahmed Pasza. Między wezyrami pano­
wała stale wielka zazdrość. Dążący do najwyższej godności Ahmed Pasza
oskarżył Piri Paszę o podżeganie do buntu i doprowadził do jego upadku, ale
ku swemu niewymownemu zawodowi ujrzał, jak korzysta na tym Ibrahim, któ­
ry „otrzymał dobrą nowinę o mianowaniu wielkim wezyrem, przynosząc
dywanowi radość i blask” 46. Wielka irytacja Ahmeda doprowadziła do takich
napięć w dywanie, że Sulejman wysłał paszę do Egiptu w charakterze guberna­
tora, oczyszczając miejsce Ibrahimowi, który w swym pałacu otrzymał z rąk
dostojnika w sułtańskiej służbie pierścień władcy, symbol jego nowej potęgi.

42 „Rum” oznacza „rzymski” - większa część cesarstwa bizantyjskiego przeszła we władanie tureckie.
43 Sanjak to dosłownie „chorągiew”.
44 Juchereau de Saint Denis, cytowany przez Ludovisiego.
45 Albrecht, Grundriss des osmanischen Staatsrechts, s. 68. Także von Hammer, s. 166.
46 Peczewi, Tarih Osmanieh, t. i, s. 79.
P o ja w ie n ie się I b r a h im a 21

Wielki wezyr mieszka! w pałacu wzorowanym na sułtańskim, kierując taki­


mi samymi urzędnikami i sługami (aż do ministrów), a jego dwór prowadzono
z wielkimi ceremoniami. Poprzedni wielki wezyr zarabiał 16 000 piastrów47,
a Ibrahim 25 000, o wiele więcej przynosiło mu jednak przyznawanie urzędów
oraz ogromne dary od podwładnych (choć sam musiał również szczodrze ob­
darowywać innych). W łasność wielkiego wezyra zawsze konfiskowano po jego
śmierci, co z pewnością stanowiło jeden z powodów, dla których sułtan hojnie
obdarzał ulubionego ministra, wiedząc, że wszystko i tak powróci do państwo­
wego skarbca. Kwestie ubioru i odznak były w XVI-wiecznej Turcji starannie
uregulowane. Od niższych urzędników wielkiego wezyra odróżniał turban,
barka z 12 parami wioseł oraz zielonym daszkiem i 5 buńczuków. Eskortowało
go 8 strażników, a 12 prowadziło konie. Gdy wezyr pojawiał się publicznie,
strażnicy wykrzykiwali: „Pokój z wami i boska łaska!”, na co reszta żołnierzy
odpowiadała chórem: „Niech los wam sprzyja, niech Allach będzie waszym
wsparciem, niech Wszechmocny chroni dni naszego władcy i paszy, naszego
pana; niech żyją długo i szczęśliwie” 48. Wielki wezyr nadawał wszystkie urzędy
(z wyjątkiem szejcha-ul-Islam), a urzędnicy w jego obecności nosili państwo­
we stroje (kaftany). Wielki wezyr i szejch-ul-Islam byli jedynymi urzędnikami
mianowanymi (dożywotnio) przez samego sułtana.
Rada państwa nosiła miano dywanu i składała się z wezyrów, defterdara (se­
kretarza finansów), niszandżiego (przygotowującego fermany i beraty) oraz szej-
cha-ul-Islam. Rada prowadziła tylko dyskusje i nie miała żadnych uprawnień.
22 maja 1524 sułtan z wielką pompą obchodził małżeństwo Ibrahima Paszy.
Nie wiemy z pewnością, kim była panna młoda, co odpowiada tureckiej ety­
kiecie, zakazującej wszelkich wzmianek o haremie49 i uważającej publiczną
wiedzę o kobiecie za jej obrazę, co pozbawiło historyków pożądanej wiedzy
o tak ważnych postaciach jak Roksolana, mająca wielki wpływ na Sulejmana
Wspaniałego, wenecka sułtanka Nurbanu (Baffa) i innych. Von Hammer poda­
je, że Ibrahim zaślubił siostrę Sulejmana, nie mogę jednak znaleźć na to żadne­
go dowodu50. Wesele tureckie zawsze składa się z dwóch odrębnych uroczysto­
ści - dla panny młodej i jej przyjaciółek oraz pana młodego i jego towarzyszy.
Obecnie ważniejsza jest zwykle część kobieca, ale w czasach Ibrahima ślub czy
obrzezanie stanowiły dla mężczyzn okazję do wielkiej publicznej uroczystości.
Jak widzieliśmy, Wenecjanie nieodmiennie nazywali Ibrahima Paszę II Magni-

47 Piastr równał się w tym stuleciu około 89 centom.


48 D ’Ohsson, op. cit., t. ii, s. 337.
49 Harem oznacza „oddzielny”, „święty” łub „obłożony tabu” i odnosi się do kobiet w domostwie mu­
zułmańskim.
so Por. także Kantemir: „Sulejman oddał Ibrahimowi za żonę swą siostrę”. Jorga twierdzi z kolei, że
Ibrahim poślubił córkę Iskendera Czelebiego, nigdzie jednak nie widziałam podobnej informacji
(z wyjątkiem niejednoznacznego zdania Solakzadeha: „Między Iskenderem a Ibrahimem Paszą ist­
niała więź ojca z synem”, s. 478). Abdurrahman Szeref pisze w Tarih Osmanieh: „Niektórzy historycy
mówią, że Ibrahim był szwagrem sułtana”. Peczewi i konsulowie weneccy, Bragadino oraz Piętro
Zen, szczegółowo opisują wesele, ale nie wspominają słowem o pannie młodej.
22 R o z d z ia ł I

fico Ibrahim. Ponieważ historycy kładą tak znaczny nacisk na przepych dworu
wielkiego wezyra, nie od rzeczy chyba będzie opisać owo wesele51.
Uroczystość (czy szereg uroczystości) odbyła się na Hipodromie, wielkim
placu w okolicy Hagia Sophia, skąd wszystkiemu mógł przyglądać się sułtan.
Ustawiono tam Błogosławiony Tron Pomyślności, ozdobiony drogocennymi
złotymi haftami i pysznymi aksamitami, a na placu poniżej artystycznie wyko­
nane, wielokolorowe namioty, rozesłano też dywany ze złotymi nićmi. Dla do­
stojników wzniesiono trybuny, baldachimy i pawilony, niższe jednak od trybu­
ny sułtańskiej. Szare mury budynków otaczających plac ukryto pod zasłonami
z aksamitu i atłasu52. Drugi wezyr, Ajas Pasza, i aga janczarów udali się do pała­
cu, by prosić sułtana o uczczenie wesela swą obecnością. Sulejman przyjął ich
uprzejmie, wygłosił wspaniałą pochwałę Ibrahima i hojnie obdarzył.
Na pierwszy bankiet zaproszono „cały świat” 53; następnych siedem poświę­
cono różnym formacjom wojskowym; wspaniałe uczty wydano na cześć jan­
czarów, wezyrów, bejlerbejów i sandżakbejów. Ajas Pasza i aga janczarów poja­
wili się na pierwszej, eskortowani przez oddział niewolników. Gdy dotarli do
Bab-el-Saadet, bramy miejskiej wiodącej z terenów pałacu przed Hagia Sophię,
napotkali wielkiego sułtana, „którego tron znajduje się w niebiosach”. Jego
eskorta niosła szkarłatne chorągwie i ozdobne stroje honorowe, w które przy­
odziano wychodzących im naprzeciw, wiedli także konie z bogatymi rzędami
jako prezent dla Ajasa Paszy i jego dwóch towarzyszy, za co (jak powiada So-
lakzadeh) „bezgranicznie dziękowano”.
Dziewiątego dnia, w przeddzień sprowadzenia z pałacu panny młodej, Ajas
Pasza, pozostali wezyrowie, defterdar i aga janczarów prowadzili we wspania­
łym pochodzie pana młodego. Ulice od Bab-i-Humayun (Wysokiej Bramy) do
Hipodromu „były pełne przyjemności od jednego do drugiego końca”, obwie­
szone jedwabiami z Bursy i atłasami z Damaszku, a szeregi janczarów i wezyro­
wie pozdrawiali Ibrahima Paszę.
Ibrahim, smukły brunet o lekkiej budowie, z wdziękiem nosił wyszywane
złotem szaty54.Jego eskortę tworzyli wspaniale ubrani przyboczni na pysznych
koniach. Dla pochodu nie ma lepszego otoczenia niż szare ulice Stambułu pod
jaskrawym niebem południa. Gdy po wysłanej dywanami drodze zbliżono się
pieszo do tronu sułtana, dostojnicy padli na twarz przed majestatem.
„Tego dnia bez końca cieszyli się bogactwami i przepychem”. „Ludzi szcze­
gólnie oczarowały radosne dźwięki fletów i trąb, których muzyka wznosiła się

51 Relacje: Peczewi, op. cit., t. i, s. 79 i dalej; Solakzadeh, op. cit.; Marini Sanuto, op. cit., t. 36, s. 505
i dalej, wzmianki passim. Także von Hammer, op. cit., t. v, s. 52 i dalej; Kantemir, op. cit.
52 „Ed in quella ne sono distesi molti pavioni, tra li qual quello del Gran signor, uno che fo de Uson
Cassan, che fu quello quando 1’ebbe la rotta da sułtan Machmet, 1’altro del signor Sophi, che fu aqui-
stado da sułtan Selim, 1’altro del sułtan Elgauri, conquistado pur per el ditto sułtan Selim. Quanto
siano di richezza e di magnificentia et bellezza bisogneria eon el penello in longo tempo farla, et si
haveria fatica per la gran superbia et valuta e in quelli”. Marini Sanuto, op. cit., t. xxxvi, s. 505.
53 „Tutta la terra”, Marino Sanuto, op. cit., t. xxxvi, s. 505.
54 Marino Sanuto, t. xli, s. 526.
P o ja w ie n ie sią I b r a h im a 23

z ziemi do pierwszego nieba”. Mądrzy ulemowie i szejchowie przyglądali się


uroczystości: sułtan posadził po swej prawicy czcigodnego muftiego Alego
Dżemalego, po lewicy wielkiego hodżę (nauczyciela) książąt, a inni uczeni za­
siedli naprzeciwko władcy. Sulejman przewodniczył dyskusji na temat wersu
Koranu: „O Dawidzie, uczynię cię kalifem świata” (temat pasujący do dworu).
Roztrząsano jego znaczenie, padały pytania i odpowiedzi. Po tym epizodzie
literackim swe zdolności zaprezentowali rycerze, zapaśnicy i inni atleci. Gdy
rozpoczęła się wspaniała uczta, Mehmed Czelebi miał zaszczyt podać sułtano­
wi szerbet w bezcennym pucharze, wyciętym z jednego turkusu i stanowiącym
pamiątkę zwycięstw nad Persami oraz dumę narodu. Inni biesiadnicy pili z pu­
charów porcelanowych, wtedy rzadkich i cennych. Jedzenie podawano sułta­
nowi i ulemom na srebrnych tacach55, a każdy gość mógł zabrać tacę słodyczy.
Od wieczora do rana miasto rozświetlały fajerwerki i iluminacje, a ich blask
odbijał się w wodach Bosforu i Marmary. Powróciwszy do pałacu, Sulejman
otrzymał wiadomość o narodzinach syna, późniejszego Selima II.
Po weselu nastąpiło kilka dni tańców, wyścigów, zawodów zapaśników i łucz­
ników oraz współzawodnictwa poetów w wysławianiu młodej pary. Tak wyglą­
dała publiczna uroczystość w sułtańskim mieście za czasów wspaniałego Sulej-
mana. Przypomina nam to Pole Złotogłowia, którego przepychem rozkoszowali
się Anglicy i Francuzi w tym samym ćwierćwieczu - najbardziej uderzającą róż­
nicę stanowi strona literacka, nieobecna w uroczystości europejskiej.
Solakzadeh opowiada interesującą anegdotę w związku z inną wielką okazją:
obrzezaniem trzech synów Sulejmana56. Dumny sułtan zapytał ponoć Ibrahi-
ma, czyja ceremonia była wspanialsza: jego czy książąt. Ibrahim odparł: „N i­
gdy nie było takiej, która równałaby się z moim weselem”. Zdziwiony Sulejman
zapytał, dlaczego, na co usłyszał dworną odpowiedź: „O padyszachu, moje we­
sele zaszczycił Sulejman, władca swej epoki, trwały fundament islamu, posia­
dacz Mekki i Medyny, pan Damaszku i Egiptu, kalif Wysokiego Progu oraz
władca Rezydencji Plejad; kto mu równy byl na twojej ceremonii?” Wielce
usatysfakcjonowany padyszach stwierdził: „Tysiąc oklasków dla ciebie, Ibrahi-
mie, który wyjaśniłeś to tak zadowalająco”.
Powiedzieliśmy wiele o relacjach Ibrahima z sułtanem. Dorastał blisko nie­
go, spal i jadł obok Sulejmana. Często wymieniali się ubraniami i Ibrahim
oznajmił austriackiemu posłowi, że władca nigdy nie zamawiał szat dla siebie
bez drugiego kompletu dla swego faworyta. Wenecjanie opowiadali o przyja­
ciołach czerpiących przyjemność ze wspólnych wypraw rzeką i lądowania
w miejscach, które sobie wybrali.
Ibrahim wywierał ponoć na sułtana taki wpływ, że ten nie mógł mu niczego
odmówić, a gdy został wielkim wezyrem, niemal panował w całym kraju - jak

55 Do wprowadzenia talerzy na modlę zachodnią (a w pewnych domach do dziś) Turcy podawali


potrawy na dużych tacach, które stawiano na stoikach.
56 Von Hammer twierdzi, że także Ali opowiada tę historię, ale pomijają ją inni tureccy historycy (op.
cit., t. v, przyp., s. 145.
24 R o z d z ia ł I

powiada von Hammer: „od tego czasu dzielił z Sulejmanem absolutną władzę’’.
Stanowisko wielkiego wezyra i przewodniczącego obrad dywanu było najwyż­
szym, jakie mógł objąć ktoś spoza dynastii osmańskiej. Powieściowa kariera
splata się z jego awansami oraz historią Turcji i południowej Europy.
R o z d z i a ł II

IBRAHIM JAKO ZARZĄDCA

P o roku 1522 Ibrahim Pasza zjednoczył w swym ręku najwyższe funkcje ad­
ministracyjne, dyplomatyczne i militarne. Mimo że łączyły się ze sobą, za­
mierzam rozpatrywać je oddzielnie, zaczynając od pracy zarządczej.
Jak widzieliśmy, Ahmed Pasza, drugi wezyr, został wysłany do Egiptu, gdy
Ibrahim wyprzedził go w drodze do stanowiska wielkiego wezyra. Rozgorycze­
nie na sposób, w jaki potraktował go Sulejman, pchnęło Ahmeda do zdrady
i uzurpacji władzy nad Egiptem. Gdy zawiodły intrygi, otwarcie wypowiedział
posłuszeństwo sułtanowi i zaatakował Kair, zdobywając jego cytadelę. Aleksan­
dria i wybrzeże znalazły się w mocy Ahmeda, który sam ogłosił się sułtanem1.
Rewolta ta miała wszystkie cechy tureckiego buntu przeciw władzy: nagłą
niełaskę wysokiego dostojnika, jego wygnanie pod pozorem zmiany stanowi­
ska, podkopywanie lojalności oddziałów na prowincji (w tym wypadku ma-
meluków), konflikt z lojalnymi janczarami, szybki sukces, zdradę, gwałtowny
upadek i karę, a na koniec triumf absolutyzmu. Ta historia w tureckich kroni­
kach powtarza się setki razy, jedynie ze zmianą imion. Sulejman różnił się od
większości sułtanów tylko tym, że dostrzegł konieczność zmian w zrewoltowa­
nej prowincji i w tym celu wysłał wielkiego wezyra.
Cztery miesiące po ślubie Ibrahim Pasza ruszył do Egiptu z armią i flotą, by
osadzić tam nowego gubernatora i przywrócić dawne stosunki2. Tureccy hi­
storycy3*5 poświęcają wiele miejsca wspaniałemu wyjazdowi Ibrahima, nie­
zrównanemu zaszczytowi, jaki uczynił mu Sulejman, podróżując wraz z wezy­
rem do Wysp Książęcych, oraz trudnościom drogi, zakłócanej kilkakrotnie
przez sztormy. Ostatnią jej część Ibrahim odbył lądem przez Aleppo i Dama­
szek, gdzie przywołał do porządku bejlerbejów, zapominających o wszystkim
poza własnymi interesami. Przez cały czas wielki wezyr przyjmował skargi
1 Peczewi, Tarih Ostnanieh, s. 93.
2 Suhejla w „Historii Egiptu” (Misr) podaje, że Sulejman początkowo planował wyruszyć osobiście,
ale wielki wezyr oznajmił: „Jeśli taki będzie chwalebny rozkaz sprawiedliwego władcy, wystarczymy
do tej usługi” i został mianowany przywódcą wyprawy.
5 Peczewi, Sadullah Said i Solakzadeh (członek wyprawy), a za nimi Dżelalzadeh oraz Abdurrahman
Szeref. Ponieważ nie dotarłam do dzieła Dżelalzadeha, cytuję go za von Hammerem.
26 R o z d z ia ł II

i wymierzał sprawiedliwość, otrzymując błogosławieństwa ludzi w mijanych


okolicach4.
Przybycie wyprawy do Kairu uświetniła wielka ceremonia: mamelukowie
wystąpili równie wspaniałe co Turcy. Solakzadeh stwierdza: „Cały lud Egiptu
przybył, by powitać Ibrahima Paszę, wedle rangi odziany w honorowe szaty;
z fortów grzmiały działa, zaczęły się uczty i bankiety”.
Ibrahim Pasza spędził w Egipcie trzy miesiące, aktywnie angażując się w po­
prawę warunków życia w prowincji, które uznał za „złe, ale możliwe do poprawy
przez zręcznego, gorliwego i mądrego lekarza” 5. Na początek ukarał pomocni­
ków w zdradzie Ahmeda Paszy: kilku arabskich naczelników publicznie powie­
szono, by Arabowie „zaczęli tkać ze strachu”4567.Ibrahim następnie uwolni! wielu
cierpiących niesprawiedliwość, osobiście przyjmując tłumy petentów. Owe akty
laski dotyczyły między innymi wypuszczenia z więzień 300 dłużników i zaspoko­
jenia ich wierzycieli . Ibrahim poprawił też wygląd Kairu, remontując zaniedba­
ne budynki (szczególnie meczety i szkoły) oraz na własny koszt wznosząc nowe.
Budowę takich instytucji zawsze uważano za akt pobożności i przynosiły sławę
sułtanom, wezyrom czy nawet faworytom władców, o czym świadczą w Turcji
liczne meczety czy fundacje religijne. Ibrahim w ten sposób podążał za ogólnym
zwyczajem. Naszkicował następnie zasady nauczania i opieki nad sierotami8.
Dwa największe osiągnięcia jego pobytu w Egipcie stanowiły jednak przywróce­
nie prawa i uporządkowanie finansów. Ahmed Pasza (jak zapewne kilku jego po­
przedników) ignorował i osłabiał znaczenie prawa miejscowego. Ibrahim przy­
wrócił je wraz z kilkoma zasadami prawa koranicznego, które zostały zaniedbane,
najpewniej jednak dostosowując je i łagodząc, by pasowały do potrzeb oraz chęci
ludu - Solakzadeh wyraża tu uczucie tak bardzo nietureckie, że należy je przypi­
sać je raczej greckiemu wezyrowi niż osmańskiemu kronikarzowi: „najlepszy jest
bowiem złoty środek”. Dalej oznajmia, że ideał, do którego dążono, to jednolite
rządy dla wszystkich mieszkańców Egiptu9.
Prowincja ta należała do bogatych jeszcze przed czasami wielkich tam i je­
den z najważniejszych obowiązków wielkiego wezyra polegał na dopilnowaniu
gromadzenia podatków w kańskim skarbcu, skąd corocznie wysyłano do Porty
odpowiednią sumę. Ibrahim wzniósł jako siedzibę skarbca dwie wielkie wieże,
a naczelny skarbnik Iskender Czelebi obliczył, że danina Egiptu (po potrące­
niu kosztów administracji) powinna wynosić 80 000 dukatów10. Ostatnim po­
sunięciem Ibrahima było wyznaczenie bejlerbeja Damaszku Sulejmana Paszy

4 „W Aleppo i Damaszku sprawiedliwie i słusznie obali! prawa buntu, stworzone przez złoczyńców”
- Sulejmannameh Sadullaha Saida Effendiego.
5 Sadullah Said, op. cit.
6 Sadullah Said.
7 Sadullah Said, Solakzadeh.
8 Solakzadeh.
9 Solakzadeh.
10 Solakzadeh, Peczewi.
I b r a h im ja k o z a r z ą d c a 27

na urząd gubernatora. Nominacja ta wynikała zapewne z przesłanek ekono­


micznych, Solakzadeh podaje bowiem: „Patrzał i zamknął oczy na tych, którzy
pragnęli wydawać pieniądze, a potem mianował Sulejmana Paszę”.
Na listowne polecenie sułtana (hatt-i humayun) Ibrahim opuścił Egipt, stłu­
miwszy bunt, ukarawszy buntowników, na jakiś czas ulżywszy doli uciskanych,
poprawiwszy wygląd Kairu, przywróciwszy prawo i rozwiązawszy problemy
finansowe na korzyść Porty (choć może nie prowincji). Okazał się lojalnym,
energicznym, sprawiedliwym i miłosiernym (choć może niezbyt konstruktyw­
nym) politykiem. Do Stambułu powrócił z wielką ilością złota, które zasiliło
skarbiec państwa, i został przyjęty przez Sulejmana z wielkimi honoram i11.
Nakaz powrotu Ibrahima wymusiło powstanie janczarów, którzy nudzili się
bezczynnością i okazali to, grabiąc domy nieobecnych - wielkiego wezyra i de-
fterdara oraz kilku bogatych instytucji. Sulejman niezwłocznie przeprowadził
egzekucje najśmielszych buntowników, a następnie zawiadomił Ibrahima, by
rozwiązał sytuację. Ten przebrał się w żałobne szaty i pospieszył do stolicy. Po
drodze zabił w Gallipoli licznych perskich jeńców, sułtan postanowił bowiem
uspokoić janczarów w jedyny skuteczny sposób, to jest dając szansę walki i łu­
pienia najwygodniejszego wroga - w tym wypadku Persji.
Wojnę tę omówimy w innym miejscu. Na razie wystarczy rzec, że od tego
czasu Ibrahima tak zajęły sprawy militarne i dyplomatyczne, iż zarządzanie
musiał w dużej mierze scedować na niższych urzędników. Mimo to jego władza
pozostała ogromna, co ukazuje berat (patent), wystawiony mu przez sułtana
przed kampanią wiedeńską. Głosi on, co następuje: „Nakazuję Ibrahimowi Pa­
szy być od dziś i na zawsze mym wielkim wezyrem oraz seraskierem [dowódcą
armii], mianowanym przez mój Majestat we wszystkich mych posiadłościach.
Moi wezyrowie, bejlerbejowie, sędziowie armii, prawnicy, sędziowie, sajjido-
wie, szejkowie, moi dostojnicy dworu oraz kolumny imperium, sandżakbejo-
wie, dowódcy piechoty i jazdy [ ... ], cała moja zwycięska armia, wszyscy moi
niewolnicy, wysoko i nisko postawieni, moi urzędnicy i pracownicy, lud mego
królestwa, mych prowincji, obywatele miast i chłopi, biedni i bogaci, krótko
mówiąc wszyscy mają uznawać rzeczonego wielkiego wezyra za seraskiera, sza­
nując go i poważając w tym charakterze, uważając wszystko, co mówi lub uwa­
ża, za rozkaz wychodzący z mych siejących perły ust. Każdy ma słuchać jego
słów z najwyższą uwagą, przyjmować z szacunkiem każde jego zalecenia i nie
lekceważyć żadnego z nich. Prawo nominacji i degradacji bejlerbejów oraz
wszystkich innych dostojników i urzędników, od najniższego do najwyższego,
czy to w mej Błogosławionej Bramie, czy w prowincjach, powierza się jego
zdrowemu rozumowi i przenikliwemu rozumowi. Musi on więc wypełniać na­
łożone przez stanowisko wielkiego wezyra oraz seraskiera obowiązki, nadając
każdemu stosowną rangę. Gdy moja wzniosła osoba wkroczy do kampanii lub
11 „Listy z Konstantynopola informują nas, że w ciągu dwóch tygodni oczekuje się powrotu Ibrahima
Paszy Wspaniałego z Kairu, który wiezie wielką sumę w zlocie. Wielki Turek nakazał zgotować mu
uroczyste przyjęcie na nowy i niespotykany sposób”. Doża i Senat do Lorenza Orio w Anglii, 18
września 1525. Brown, Calendar of State Papers in Yenice, 1S20-1S26, 1114.
28 R o z d z ia ł II

okoliczności zażądają wysłania armii, seraskier pozostanie jedynym panem


i sędzią swych poczynań - niech nikt nie śmie odmawiać mu posłuszeństwa,
a rozkazy, jakie uzna za najlepsze w sprawie dostaw z sandżaków, lenn oraz pra­
cy, podwyżek pensji czy wypłat, z wyjątkiem czynionych całej armii, są z góry
uznane i zaaprobowane przez mój Majestat. Jeśli przeciw memu wzniosłemu
rozkazowi i podstawowemu prawu, niech Allach uchowa, zbuntuje się członek
mej armii, nie wykonując rozkazu wielkiego wezyra i seraskiera, jeśli któryś
z mych niewolników będzie uciskał lud, niech moja Wysoka Porta zostanie
niezwłocznie poinformowana, a winni, niezależnie od liczby, otrzymają karę,
na jaką zasługują" u .
Ten zdumiewający dar rysuje pewne cechy państwa osmańskiego. Państwo
to nie istnieje oddzielnie od armii. Wszystkie urzędy cywilne mają wojskowe
nazwy i ogólne wojskowe obowiązki. Często mówiono, że imperium tureckie
to obozująca w Europie armia, co zawiera wiele prawdy. Kościół, państwo i ar­
mia są jednym, a sułtan to głowa owej trójcy1213. Ibrahim otrzymał pełne upraw­
nienia dowódcze i administracyjne, ale nie miał władzy duchowej (z wyjątkiem
ogólnej mocy awansowania i nadzorowania). Tym samym nie mógł mianować
szejcha-ul-Islam, nie miał też specjalnych stosunków z ulemami14. Co jednak
ciekawe, z religią wiąże się jeden z niewielu epizodów administracyjnych Ibra-
hima, o których mamy jakieś szersze dane - sprawa Kabyza.
Kabyz był ulemem (interpretatorem prawa religijnego), który doszedł do wnio­
sku o wyższości Jezusa nad Muhammadem, stał się więc zdrajcą zarówno Allacha,
jak i sułtana: „Trafił do doliny błędów i poszedł drogą zniszczenia oraz zagrożenia,
zbaczając ze wspaniałej ścieżki prawdy” 1S. Postawiony przed sędziami armii Kabyz
został błyskawicznie skazany na śmierć - nie próbowano nawet przekonać go, że się
myli. Wielki wezyr zbeształ sędziów za niewłaściwe traktowanie heretyka, twier­
dząc, że walką z herezją ma zajmować się jedynie prawo i doktryna. Sprawą zajął się
więc dywan, ale sułtan obserwujący naradę przez swe okno nie był zadowolony
z łaskawości Ibrahima, wynikającej być może z racji chrześcijańskiego pochodzenia
(choć wezyr był teraz żarliwym muzułmaninem).
Ibrahim pytał: „Jakże niewierny bez religii śmie opisywać niedoskonałość
Błogosławionego Proroka i odejść bez kary lub zostania przekonanym o swym
błędzie?”. Następnie stwierdził, że sędziom brakowało znajomości prawa reli­
gijnego, koniecznej, by rozstrzygnąć sprawę. Powołano więc sędziego Stambu­
łu oraz muftiego i po długiej dyskusji Kabyz „pochylił głowę, a jego język został
powstrzymany”. Prawo potępiło oskarżonego i skazało go na śmierć.

12 Dżelalzadeh (tłum. i cytat von Hammer).


13 Oczywiście od lipca 1908 zmieniła się cała idea państwa osmańskiego, choć tytuły wojskowe po­
zostały. Faktycznie powyższy opis od reform roku 1836 był tylko częściowo prawdziwy i te ogólne
uwagi odnoszą się do okresu 1453-1836.
14 Badaczami religijnego prawa oraz wymiaru sprawiedliwości.
15 Relacja Solakzadeha, op. cit.
I b r a h im ja k o z a r z ą d c a 29

Owa sprawa, gdzie heretyk stanął wpierw przed sędziami armii, potem
przed radą stanu, a wreszcie został potępiony przez prawo religijne, ukazuje
niezdarność działania państwa o tak mało zróżnicowanych funkcjach. Być
może najłatwiejszym sposobem myślenia o wielkim wezyrze jest traktowanie
go jak alter ego sułtana (tak go zresztą zwano) 16.
Szczegóły urzędowej pracy pojawiają się po trochu w różnych źródłach, bra­
kuje jednak jej ogólnego opisu. Wezyr przejawiał najpewniej zapał do kwestii
handlu, z którego czerpał wielkie dochody. Ustanowił monopol na handel sy­
ryjski, przejęty później przez sułtana17, i zarządził przepływ wszelkich tamtej­
szych towarów przez Konstantynopoll8. Zachęcał do handlu z Wenecją, zwal­
niając ten kraj z cel na produkty syryjskiel9. Pozostawał weneckim sprzymie­
rzeńcem przez całe życie, ułatwiając wymianę gospodarczą z tym miastem
i powstrzymując Portę od wojny z nim 20.
Z raportów weneckich poznajemy ogólne zainteresowania Ibrahima21: raz
zajmuje się handlem zbożowym, kiedy indziej przyjmuje ładunki ciasteczek,
dba o budowę kanału, otwiera nowe szlaki handlowe czy nadzoruje przybycie
nowych statków. Zachęcał do handlu na wybrzeżu Dalmacji, a jako bejlerbej
Rumelii interesował się handlem z Europą i innymi stosunkami. Eksport i im­
port turecki w jego czasach ledwie się rodził, choć Moskwa i inne kompanie
kupieckie zaczynały prosić o koncesje na terenach osmańskich. Idee Ibrahima
w tym zakresie nie uderzały rozmachem ani nowatorstwem.
Jako sędzia rozstrzygał dyskusje i postanawiał ku wyraźnej satysfakcji stron.
Każdy poseł - czy to w sprawach handlowych, państwowych, czy politycznych
- stawał wpierw przed wielkim wezyrem, który mógł rozwiązać kwestię osobi­
ście lub przedstawić ją sułtanowi. Podejmował wysłanników z ogromnym
przepychem i listy weneckie pełne są rad, jak zjednać sobie wielkiego ministra.
Jego krytycy zgodnie uznają Ibrahima za mądrego i zdolnego, choć przynaj­
mniej jeden Wenecjanin określał jego władzę jako zbyt arbitralną. Daniello di
Ludovisi w 1534 pisał22: „Sulejman przekazał zarządzanie imperium w cudze
ręce. Sułtan ze wszystkimi paszami i całym dworem nie podejmie ważnej decy­
zji bez Ibrahima Paszy, który może uczynić wszystko bez Sulejmana czy innego
doradcy. Państwu brakowało więc dobrej rady, a armii tęgich głów. Afekt Sulej­
mana do Ibrahima powinien być nie pochwalany, a ganiony. [ ... ] Kolejne zło
istniało w tureckiej armii, spowodowane po pierwsze zaniedbaniami sułtana

16 Albrecht W., Grundriss des Osmanischen Staatsrechts (Berlin, 1905), s. 68.


17 Wilhelm Postel, La Republiąue des Turcs, s. 49.
18 Daru, Histoire de Venise, cyt. w: Zeller, op. cit., przyp. s. 204.
19 Charriere, op. cit., t. i, s. 486.
20 Piętro Zen twierdzi, że Ibrahim byt poddanym weneckim. Alberi, III, a także Bragadino, Marini
Sanuto, t. 41, s. 527, pisał: „Questo bassa e molto amico di la Signoria nostra, homo iusto et savio; ha
cassa zoie portade dal Cayro oltra il bel presente fece al Signore, come scrisse”.
21 Marini Sanuto, op. cit. passim.
30 R o z d z ia ł II

(który, by rzec prawdę, nie ma takich zdolności, jakich by wymagała wielkość


imperium), a po drugie działaniami Ibrahima Paszy, który tymi środkami, ja­
kich używał do podźwignięcia siebie - to jest degradacją czy nawet zabijaniem
wszystkich, których zdolności budziły jego podejrzenia - pozbawił państwo
mężów dobrej rady, a armię dobrych dowódców.
Ściął na przykład Ferada Paszę, mężnego dowódcę, spowodował rebelię Ah-
meda Paszy, pozbawionego głowy w Kairze, oraz odejście z urzędu starego do­
radcy Piri Paszy - niektórzy nawet oskarżają go o spowodowanie trucizną jego
śmierci. Potem zaś młody Rustem, koniuszy Pana, zbliżył się do tego ostatnie­
go, a Ibrahim, ostrzeżony o tym i przebywający wówczas w Aleppo, wysłał go
jako gubernatora daleko do Azji Mniejszej. Rustem poprosił Pana, by go tam
nie puszczał, na co ten odparł: «G d y zobaczę Ibrahima, dopilnuję, by przy­
wrócił cię blisko m nie». Z tego powodu armii zabrakło rady z wyjątkiem Ibra-
himowej, a mężowie nauki czy męstwa ze strachu i podejrzeń ukrywali swą
wiedzę oraz zdolności. Wojsko było więc zdemoralizowane i słabe. Jestem pe­
wien, że Ibrahim Pasza to rozumiał (miał bowiem wiele zalet, ale nie na tyle, by
zaradzić takiemu złu), kochał jednak siebie bardziej od swego władcy i chciał
samotnie panować nad światem, w którym go wielce poważano”.
Tę krytykę Ibrahima powtarza później w ogólniejszej formie niejaki Koga
Bej, który przedstawił sułtanowi Muradowi IV memoriał o upadaniu państwa
osmańskiego. Dwa pierwsze powody to zaprzestanie przez władcę osobistego
przewodzenia dywanowi oraz nadawanie faworytom stanowiska wielkiego
wezyra, co zaczęło się za rządów Sulejmana, który awansował swego ulubieńca
Ibrahima z pałacu do dywanu. Tacy wezyrowie, objaśniał Koga Bej, nie rozu­
mieli sytuacji całego narodu, zwykle zaślepiał ich splendor własnej pozycji i nie
dawali posłuchu inteligentnym radom co do rządzenia, przez niedbałość nisz­
cząc porządek państwa23.
Zwyczaj mianowania faworytów na najważniejszy urząd państwa z pewno­
ścią nie był dobry, Ibrahim okazał się jednak sprawniejszym zarządcą, niż wy­
nikałoby to z jego doświadczenia, i można go zaliczyć do wielkich wezyrów
państwa osmańskiego.

23 Kogabey, Abhandlung iiber den V erfalt des osmanischen Staatsgebaudes seit Sułtan Suleiman dem
Grossen, tłum. Behrman, „Zeitschrift der Morgenlandischen Gesellschaft”, t. 15, s. 319.
R o z d z i a ł III

Ib r a h im ja k o d y p lo m a t a

M usimy teraz zwrócić się z wewnętrznych spraw Turcji na zewnętrzne. Tu­


recka historia polityczna wiąże się w XVI wieku tak ściśle z europejską,
a wpływ osmański na wojny i negocjacje chrześcijańskich władców był tak
znaczny, że badanie zagranicznych stosunków Sulejmana niemal równa się ba­
daniu ówczesnej Europy1. Dwaj następcy Mehmeta Zdobywcy nie poszerzyli
tureckiej władzy w Europie: Bajazyd poniósł porażkę, a Selim przeniósł uwagę
na wschód. Tak rozpoczął się okres przejściowy, przygotowujący wielkie zda­
rzenia za panowania Sulejmana.
Gdy objął panowanie, Turcję łączyły pewne stosunki z Dubrownikiem i We­
necją, dwoma kupieckimi miastami nad Adriatykiem. Ich wielki transport han­
dlowy czynił entente cordiale z Portą wysoce pożądanym2. Dubrownik jako
pierwsze państwo zagraniczne złożyło nowemu sułtanowi gratulacje3, a ten
odnowił republice przywileje handlowe w Egipcie.
Gdy w 1499 Wenecja przegrała z Turcją bitwę pod Sapienzą i musiała prosić
o pokój, otrzymała od ówczesnego wielkiego wezyra taką odpowiedź: „Po­
wiedzcie doży, że zawarł zaślubiny z morzem; teraz nasza kolej” 4. Przechwałkę
tę stopniowo realizowano wraz z podbojem krajów wokół Morza Śródziemne­
go, Wenecja zrozumiała więc wkrótce, że szansa wolności na morzu leży w za­
chowaniu dobrych stosunków z Turcją, której nie potrafiła zwyciężyć. Na
próżno szukała pomocy przeciw muzułmanom, na próżno też walczyła samot­
nie, zdobywając tytuł „przedmurza chrześcijaństwa”. Gdyby nie „nauczyła się

1 „On a peine a representer devant un etat descendu a un rang inferieur et devenu le jouet de la poli-
tique des autres puissances cette action illimitee qu’il exeręait dans les affaires de 1’Europe, et qui, a
chaque mouvement de cet empire semblait mettre en question l ’existence de Christianisme et celle
de la societe europeene tout entiere”, E. Charriere, Negotiations de la France dans le Levanł (Paris,
1848), t. iii, wstęp.
2 Noradungian (Actes Internationaux de 1’Empire Ottoman) w Repertoire Chronologique odnotowuje
traktaty z Dubrownikiem przed Sulejmanem, a dwa w roku 1520. Wszystkie dawały turecką ochronę
w zamian za trybut.
3 Von Hammer, op. cit., t. v, s. 20.
4 Cytat za: Horatio Brown, Yenice, 1893.
32 R o z d z ia ł III

całować ręki, której nie mogła odciąć” s, przestałaby istnieć nawet jako drugo­
rzędne mocarstwo Lewantu. Z Wenecji do Porty słano częste poselstwa, a w tej
ostatniej rezydował wenecki konsul. Ci zręczni politycy nie tylko przez 33 lata
podtrzymywali dobre kontakty, ale wnieśli do pisanej historii nieoceniony
wkład, wysyłając signorii częste i szczegółowe raporty.
Gdy potęgę Turcji uwidocznił podbój Belgradu i Rodos, w Porcie pojawił
się wysłannik rosyjski - car doceniał wagę przymierza, ale jego dwukrotne pró­
by nie przyniosły sukcesu. Sulejman nie widział tu korzyści, choć nigdy nie
zajął nieprzyjaznego stanowiska wobec mało wtedy znaczącej Rosji. W liście
z późniejszego okresu panowania wspomina przyjacielskie relacje Porty z R o­
sją i zaleca swym kupcom kupowanie futer oraz handel z Moskwą56.
Ponieważ podboje Sulejmana nieuchronnie prowadziły do antagonizmu
z Habsburgami, należy krótko naszkicować ówczesną polityczną sytuację
Świętego Cesarstwa Rzymskiego.
Karol Hiszpański objął tron imperium w październiku 1520 roku, tego sa­
mego roku co Sulejman. Jego pozycję na wszelki możliwy sposób osłabiali
książęta niemieccy, za których bezpieczeństwo i pomyślność cesarz przyjmo­
wał całą odpowiedzialność, nie otrzymując w zamian nic7, co wielce kontrasto­
wało z Sulejmanem, którego każde słowo stawało się prawem ogromnego pań­
stwa. Wraz z imperium Karol otrzymał wrogość Franciszka I, króla Francji,
swego pechowego rywala i późniejszego stałego wroga. Kolejnym rywalem,
nie tak niebezpiecznym, ale przyczyniającym cesarstwu wiele obaw i słabości,
był Ferdynand, brat Karola. Doradca cesarza de Chievres miał ponoć oznajmić
swemu panu8: „Nie lękaj się króla Francji czy żadnego innego księcia, z wyjąt­
kiem twego brata”. Ambicje Ferdynanda szybko dostrzeżono - dziadek, Ferdy­
nand Aragoński, próbował zbudować mu królestwo we Włoszech, lecz bezsku­
tecznie. Karol po objęciu tronu chciał zaspokoić żądzę władzy brata, oddając
mu stare prowincje austriackie, a następnie żeniąc go z Anną, dziedziczką kró­
lestwa Węgier i Czech, której słabowity i małoletni syn Ludwik nie rokował
nadziei na długie panowanie. Dało to Ferdynandowi możliwość działania na
południowym wschodzie, gdzie zetknął się z rosnącym w potęgę Sulejmanem,
co pochłonęło jego energię i przyczyniło cesarstwu jedynie wiele szkód.
Tym samym Karol V, nominalny cesarz Europy Środkowej, miał do czynie­
nia z czterema rywalami do supremacji: nieustępliwym Franciszkiem I, ambit­
nym pretendentem i własnym bratem Ferdynandem, wojowniczym Sulejma­
nem oraz rewoltą protestancką. Słabość i podziały chrześcijan stanowiły siłę
Sulejmana, o wiele za przebiegłego, by jej nie wykorzystać.
Dawno minął czas, gdy Europa była dostatecznie zjednoczona, by stawić jakiś
opór atakującym Turkom. Największymi wrogami tych ostatnich byli papieże:

5 Przysłowie tureckie.
6 Karamzin, Histoire de Russie, tłum. St. Thomas, Jauffret, 1819-1826, t. vii, s. 142.
7 D. J. Hill, Hist. of European Diplomacy, ii, s. 346.
8 Hill, op. cit., cytuje tu Contariniego.
I b r a h im ja k o d yplo m a ta 33

Kalikst III w 1453 roku próbował na próżno ocalić Zachód przed armią Mehme-
ta; Pius II postawił sobie za główny cel uwolnienie Europy od islamu, zarządził
więc powszechną krucjatę i próbował nawet listownie nawrócić sułtana; Paweł II
szczodrze wspomagał Skanderbega oraz walczące z turecką inwazją wojska al­
bańskie i węgierskie; Aleksander VI trzymał jako zakładnika przyjaźni sułtana
Bajazyda jego zbuntowanego brata Dżema i zaatakował go po śmierci księcia;
Juliusz II planował na początku XVI wieku krucjatę, nie zdołał jednak zrealizo­
wać tego pomysłu9. Przez cały ten czas tureckie podboje odbywały się praktycz­
nie bez przeszkód. Pod koniec XV stulecia Turków zaakceptowano w roli stałego
uczestnika polityki w Europie. Karol, wysuwając kandydaturę na tron, wysuwał
jednak argument, że jego wielkie posiadłości, zjednoczone godnością cesarską,
pozwolą mu z sukcesem przeciwstawić się Turkom10. Nagły wybuch rewolty
w Kościele zepchnął strach przed islamem na drugi plan, nawet mimo utraty Bel­
gradu czy Rodos - przynajmniej w wypadku Karola V i książąt niemieckich. Ina­
czej odczuwał to mały król Ludwik, obserwujący ze zgrozą przygotowania turec­
kich zdobywców do wojny, która oznaczałaby koniec Węgier.
Podboje Sulejmana uczyniły go siłą rzeczy antagonistą Austrii i równie natural­
nie wykazały wspólne interesy z Franciszkiem I. Dobre stosunki Porty z Francją nie
były czymś nowym, choć co bardziej religijni Francuzi silnie je potępiali. Przez jakiś
czas oba państwa łączyły umowy handlowe11. Wstąpienie na tron Franciszka (l
stycznia 1515) oznaczało w „kwestii wschodniej ” nową epokę. Król z początku pro­
wadził tu konwencjonalną politykę: zawarł porozumienie z Leonem X w celu wy­
parcia Turków z Europy, ale odmówił subsydiowania w tym celu Węgier. Papież
wzywał do rozejmu w Europie i krucjaty przeciw wspólnemu wrogowi, jednak
śmierć Maksymiliana i wybuch reformacji całkowicie zniweczyły ów plan. Jego je­
dynym wynikiem było rozszerzenie kręgu całej polityki europejskiej o „sprawę
wschodnią” i imperium osmańskie. Nawet państwa najdalsze - Francja, Hiszpania
czy Anglia - zaczęły wstępować w zasięg wpływów Wschodu.
Bitwa pod Pawią oznaczała kryzys spraw Europy. Dostanie się króla Francji
w ręce najzaciętszego wroga, Karola Habsburga, przełamało ostatnie skrupuły
francuskiego dworu w kwestii pomocy tureckiej. Pierwsza misja nie dotarła do
Porty, gdyż poseł został po drodze zabity12, niedługo potem wysłano więc dru­
gą. Chorwat Frangipani wiózł do sułtana dwa listy: jeden napisany w madryc­
kim więzieniu przez Franciszka, drugi od jego zatroskanej matki, królowej re-
gentki. Franciszek wysłał list także do Ibrahima, który później opowiedział
o tej misji Korneliuszowi Scepperowi i Hieronimowi von Żarze, wysłannikom
Ferdynanda13.

9 Por. Hist. ojthe Popes Pastora, t. iii, passim.


10 W okólniku do elektorów, cytowanym w: J.Janssen, History oj Germany, t. ii, s. 276.
11 Noradungian, op. cit., wymienia dwa takie traktaty z lat 1508-1517. Por. Marini Sanuto, t. iii, ss. 79,
117, 132, 180,286, 453.
12 Gevay, op. cit., Gesandschaft Konigs Ferdinand I am Sułtan Suleiman, i, s. 21.
13 Por. Zinkheisen, op. cit., s. 640; von Hammer, Memoire sur les premieres relations diplomatiąues en-
34 R o z d z ia ł III

Frangipani żądał od Sulejmana wyprawy morskiej i lądowej, która uwolniła­


by króla Francji, inaczej Franciszek musiałby przyjąć warunki czyniące Karola
władcą świata. Całkowicie odpowiadało to planom Sulejmana, siłą rzeczy kie­
rującego swe europejskie podboje ku posiadłościom Habsburgów, sułtan ła­
skawie przychylił się więc do żądań francuskich. Ibrahim twierdził później14,
że to poselstwo przekonało Sulejmana do niezwłocznego przygotowania armii
przeciw Węgrom. Informacja o sukcesie francuskiej misji stanowiła jeden z po­
wodów podpisania przez Karola traktatu madryckiego (styczeń 1526). Franci­
szek obiecał wysłać przeciw swym obecnym tureckim sojusznikom 5000 jazdy
oraz 15 000 piechoty, ale oczywiście nie miał zamiaru dotrzymywać słowa.
Walki na granicy węgierskiej nie ustawały od zdobycia Belgradu przez Tur­
ków (1521), a tureckie niebezpieczeństwo stale znajdowało się w myślach Re­
ichstagu czy papieża. W kwietniu 1526 Sulejman na czele wielkiej armii zaczął
pierwszą regularną kampanię węgierską. Tamtejsi stale skłóceni możni okazali
się całkowicie niezdolni do oporu, a skarbiec opustoszał. Pierwszym zdoby­
tym miastem został Petrovaradin, wzięty szturmem przez Ibrahima Paszę. Jego
los podzieliły Ilok i Osijek, ale decydujące zwycięstwo odniesiono pod Moha­
czem 29 sierpnia 1526. W tym krótkim, lecz krwawym starciu padł młody król
Ludwik, a Węgry stanęły przed sułtanem otworem. Przekazano mu klucze do
Budy, stolicy państwa, gdzie wkroczył 1 września. Przywykli do uważania woj­
ny za okazję do grabieży żołnierze mimo bezpośredniego zakazu Sulejmana
spalili dwie dzielnice, w tym wielki kościół, a zwiadowcy (akindżi) palili oko­
liczne wsie i mordowali chłopów. Po kolejnych zwycięstwach sułtan obiecał
Węgrom, że ich królem zostanie Jan Zapolya, i wycofał się wreszcie do Kon­
stantynopola, unosząc ogromny łup.
Śmierć króla Ludwika, który nie pozostawił bezpośrednich dziedziców,
opróżniła trony Węgier i Czech. Arcyksiążę Ferdynand, mąż siostry Ludwika,
został prawnie uznany jego następcą przez cesarza Karola (na sejmach Rzeszy
w Wormacji, 28 kwietnia 1521, i Brukseli, 18 marca 1522). Pretensje do tronu
rościł jednak Jan Zapolya, wojewoda transylwański, energiczny dowódca i po­

trę la France et la Porte, w: Journal Asiatiąue, t. x, seria i, s. 19 i dalej.


14 Według raportu Lamberta i von Żary (Gevay, t. iii, s. 44) Ibrahim powiedział: „Darauf sein Kaiser
(Suleiman) bewegt worden in Francis nit zu verlassen, und hat alsomit im und den Venedigern ean
verstand und puntnus (Bundniss) gemacht, also das sy ein treffleche ermada auf dem mer aufgericht
damit sy gegen yspania arbeiten habenwellen und Erder kaiser solte mit einem trefflichen hoer
(Heer) durch E. M. (Ferdinand) Lande in fryaul und forter aufMayland zogen sein”.
Por. Solakzadeh, op. cit.: „Króla Francji opanowała żądza posiadania, planował więc wyrwać ko­
ronę Węgier z rąk ich króla, co doprowadziło do wielu walk. Później z pomocą króla Hiszpanii Fran­
ciszek został pokonany, kilka twierdz zdobyto, a on sam uciekł. Poniżonego zamknięto w mocnej
fortecy. Chcąc wziąć pomstę na wrogu, nie znalazł innej drogi, niż zwrócić się do padyszacha islamu.
Wysiał posła do błogosławionej Porty z najpokorniejszym listem, który głosił: «G d y król Węgier
otrzyma karę od błogosławionego sułtana, staniemy przeciw królowi Hiszpanii, by wziąć zemstę.
Błagamy i prosimy, by sułtan całego świata odparł tego pyszałka. Staniemy się wtedy wdzięcznymi
niewolnikami Jego Doskonałości padyszacha, władcy czasu i ziem oraz potężnego cesarza». Na tę
pokorną prośbę oraz błaganie sułtan odczuł litość i w swej wspaniałomyślnej chwale postanowił wy­
powiedzieć wojnę owemu królowi, pełnemu okrutnych chęci, co zobaczymy”.
I b r a h im ja k o dyplo m ata 35

zbawiony skrupułów polityk. Obaj pretendenci zostali uznani na Węgrzech


i koronowani Żelazną K oroną15, obaj też zwrócili się o wsparcie do Sulejmana
mimo groźby utraty niepodległości. Sułtan jako zdobywca węgierskich twierdz
i arbiter sporu o tron uważał się za decydenta w sprawie jego obsady. Nie chciał
zasiąść na nim sam, oświadczając wprost, że najechał Węgry, by pomścić obra­
zy, a nie zabierać królestwo Ludwikowi. Śmierć tego ostatniego zmusiła go jed­
nak do wyboru między pretendentami - dał słowo Zapolyi, a niechęć do Habs­
burgów i przyjaźń dla króla Francji skłaniały go do dotrzymania obietnicy.
Ferdynand i Zapolya pospieszyli z poselstwami do Turków. Pierwszy krok
uczynił Ferdynand, prosząc gubernatorów górnej Bośni oraz Belgradu, by od­
mówili pomocy Zapolyi, i oferując za ich przychylność 3000-6000 dukatów16.
Jeden z gubernatorów zmarł przed dotarciem poselstwa, a żaden adresat nie za­
reagował w jakikolwiek sposób 17. Ferdynand równocześnie zaatakował Zapolyę,
wypierając go z Budy w kierunku Siedmiogrodu, co zmusiło tego ostatniego do
wysłania pierwszej misji do Porty. Jego poseł, Hieronim Łaski, został upoważnio­
ny do zawarcia przymierza zaczepno-odpornego z sułtanem. Sulejman zaakcep­
tował tę ofertę i obiecał Zapolyi koronę Węgier oraz opiekę Porty.
Choć misję Łaskiego starano się utrzymać w tajemnicy, Ferdynand wkrótce
się o niej dowiedział. Wkrótce wysłał własne, od dawna planowane poselstwo,
zamierzając przeciwdziałać posunięciom rywala. Jedno nie zdołało dotrzeć do
Konstantynopola18 i pierwszymi wysłannikami arcyksięcia Austrii w Porcie
okazali się w maju 1528 Janos Hobordansky oraz Sigmund Weixelberger. Zażą­
dali oni korony Węgier dla swego pana oraz zwrócenia temu państwu wszyst­
kich zdobyczy Sulejmana. Sułtan odrzucił oba żądania, oferując zawarcie po­
koju za cenę trybutu. Posłowie nie osiągnęli niczego, a ich misja doprowadziła
do drugiej kampanii węgierskiej (1529). Trzy dni przed ostateczną odpowie­
dzią Ferdynandowi sułtan przed całym dywanem uczynił Ibrahima seraskie-
rem, czyli głównodowodzącym wyprawą przeciw Habsburgom. Pokój z Cam-
brai (1529) zwolnił do walki z Turkami siły austriackie.
Aktywne działania prowadziła tymczasem dyplomacja francuska. Francisz­
ka I zaniepokoił wynik inwazji na Węgry (do której sam zachęcał), królestwa
Czech i Węgier zdawały się bowiem teraz wpadać w ręce jego austriackich wro­
gów. Jak nigdy dotąd potrzebował sojuszu z Osmanami i dążył do przymierza
z Zapolyą. Posłał do niego Rincona, oferując przymierze zaczepno-odporne
w zamian za zapewnienie korony swemu drugiemu synowi Henrykowi, gdyby
Zapolya zmarł bezpotom nie19. 20 września 1528 sułtan Sulejman odnowił akt
15 Zapolya w listopadzie 1526, a Ferdynand 3 listopada 1527.
16 Co potwierdza list Ferdynanda do barona Cyriaka von Polheima i Markusa Trautsauerweina,
kanclerza Dolnej Austrii (Praga, 14 lutego 1527; Instructio ad Bassam Balibeg; Gevay, op. cit., t. i,
ss. 36-37).
17 Gevay, t. i, s. 14. Bericht Hoberdanacz an KoenigFerdinand I, Inspruch, 19 lutego 1529.
18 Listy żelazne dla posłów, wystawione przez Sulejmana i Ibrahima, można znaleźć w: Gevay, t. i,
ss. 62-64.
19 Charriere, op. cit., t. i, ss. 155-171.
36 R o z d z ia ł III

zwany przez dawnych francuskich historyków la treve marchande20, dający nad


Morzem Śródziemnym przywileje handlowe kupcom francuskim oraz kata-
lońskim i biorący pod opiekę Wzniosłej Porty francuskie faktorie, konsulów
oraz pielgrzymów. Francuzi mogli tym samym ponownie usadowić się w Le-
wancie, witani przez wschodnich chrześcijan. Wznowiono pielgrzymki do Je ­
rozolimy - nawet Franciszek wyraził chęć podróży do Ziemi Świętej i odwie­
dzenia przy okazji „jego drogiego patrona i przyjaciela Sulejmana” 21. Król pod­
jął także kwestię palestyńskich miejsc świętych, co miało ogromną wagę, do­
prowadziło bowiem ostatecznie do koncepcji ochrony chrześcijańskich pod­
danych Turcji przez mocarstwa europejskie. Franciszek i Wenecja zjednoczyli
się w prośbie o zwrot chrześcijanom pewnych jerozolimskich kościołów, daw­
no przekształconych w meczety22. Ibrahim odpowiedział, że gdyby król Fran­
cji prosił o prowincję, Turcy nie odmówiliby mu, ale w sprawach religii nie
mogą zaspokoić jego chęci. Sułtan poczyni! niemniej ogólną obietnicę, wyko­
rzystywaną później przez katolików do dalszych żądań. Jak pisał Franciszkowi:
„Chrześcijanie będą żyć spokojnie pod skrzydłami naszej ochrony; zezwoli im
się na naprawę okien i drzwi; zachowają w pełnym bezpieczeństwie wszystkie
świątynie i instytucje, które obecnie posiadają, a nikomu nie będzie wolno im
przeszkadzać lub ich męczyć” 23.
10 maja 1529 Sulejman wyruszył na wyprawę mającą zbrojnie rozwiązać
problem Karola V. Pod koniec sierpnia ogromna armia turecka ponownie roz­
biła obóz na złowieszczej równinie pod Mohaczem. Jan Zapolya powitał tu
swego suwerena i złożył mu hołd, a trzy dni później Turcy ruszyli na Budę,
przejmując ją z rąk Ferdynanda. Zapolya w murach stolicy po raz drugi odbył
koronację. 27 września Sulejman obozował już pod Wiedniem.
19 października 1529 wielce zatrwożony Ferdynand opisywał cesarskiemu
bratu grozę oblężenia: „Nie wiem, cóż [Sulejman] zamierza, powrócić do swe­
go kraju czy zostać na Węgrzech, ufortyfikować je i wzmocnić twierdze, by po­
wrócić następnej wiosny i najechać kraje chrześcijaństwa, a głęboko wierzę, że
tak uczyni. Błagam cię więc, Panie, o rozważenie mej wielkiej potrzeby i nędzy,
byś raczył nie opuszczać mnie, ale raczej wspomógł mnie pieniędzmi” 24.

20 Por. De Testa, Recueil des Traites de la Porte Ottoman avec les Puissances Etrangeres de 1526 et ju sąu a
nosjours (Paris, 1864), t. i France, ss. 23-26; traktat z Hatti-Szerif, 1528.
21 „Woltę er (Francis) noch so paid sein sach pesser wurd Zu Jerusalem alda er das hailig grab besu-
chen wollte Zur Ime khomen mit merem anzeigen” - te słowa Ibrahima odnotował poseł Ferdynanda
w 1531. Gevay, op. cit., iii, s. 44.
22 List Franciszka zaginął, nie wiemy więc, o które kościoły chodziło. Odpowiedź Sulejmana
w: Charriere, op. cit., iii, ss. 129-131. Por. także Marini Sanuto, t. xlviii, s. 50.
23 To w owych listach można znaleźć wzmiankę, na którą pan Duggan (w Eastern Question, przyp ze
s. 25) nie natknął się w kapitulacjach z roku 1528 i 1535, uznał więc, że nie istnieje, przypisując .błąd
d'Ohssonowi.
24 Gevay, op. cit., t. i, s. 49: „Je vous supplie nous tres humblement considere la grandę necessite et
pauvrete ou je suis quil vous plaise ne me habandonner dargent ain men assister comme ien ay entiere
confidence”.
I b r a h im ja k o d yplo m ata 37

Najazd na Austrię przekonał Karola co do konieczności wspierania Ferdy­


nanda przeciw Turkom. Dostojni bracia ustalili swą politykę wschodnią: pokój
za niemal każdą cenę. By osiągnąć ten cel, do Sulejmana wyruszyło kolejne
poselstwo. 17 października 1530 do Konstantynopola przybyli Nikola Jurisić
i Joseph von Lamberg, wyposażeni praktycznie w te same instrukcje, co Jurisić
zeszłego roku25. Ich zadanie od początku było skazane na porażkę, mogli bo­
wiem przyjąć pokój tylko pod warunkiem wycofania Turków z Węgier, o czym
sułtan nie chciał słyszeć.
Ferdynand, który nieskutecznie zaatakował Zapolyę i zawarł z nim rozejm,
nie widział jednak innej nadziei poza kolejnym poselstwem do Porty. W jego
skład weszli hrabia Leonhard von Nogarola i Joseph von Lamberg, uprawnieni
do kupienia pokoju przez wypłatę Sulejmanowi oraz Ibrahimowi corocznych
pensji. Sułtan, który opuścił już Konstantynopol na czele wielkiej armii, podą­
żając na piątą kampanię węgierską, spotkał się z posłami w obozie pod Belgra­
dem. Jedyny efekt całej misji stanowił list do Ferdynanda, obwieszczający, że
Sulejman rusza do Budy, gdzie będzie osobiście pertraktował z arcyksięciem.
Sułtan niezwłocznie spełnił tę groźbę.
W kwietniu 1531 Sulejman był gotów do wzięcia rewanżu za niepowodzenie
pod Wiedniem. W Belgradzie spotkał się z francuskim wysłannikiem Rinconem.
Francja dążyła teraz do zapobieżenia wyprawie sułtana na Austrię - nie w intere­
sie Habsburgów, ale przeciw niemu, obawiając się, że tureckie niebezpieczeń­
stwo zjednoczy w Niemczech katolików z protestantami przeciw wspólnemu
wrogowi chrześcijaństwa. Sulejman przyjął Rincona gościnnie, oznajmił jednak,
że pojawił się za późno, gdyż z racji przyjaźni z królem Francji chciałby wyświad­
czyć mu przysługę, nie może jednak przerwać wyprawy, świat uznałby bowiem,
że obawia się króla Hiszpanii, jak zawsze określał Karola V 26.
Armia turecka wkroczyła na Węgry. Czternaście twierdz oddało nadchodzące­
mu sułtanowi klucze od bram27. Ten jednak nie ruszył na Wiedeń, czego oczekiwa­
li wrogowie, lecz Styrię, oblegając miasteczko Kószeg. 700 dzielnych obrońców tej
małej twierdzy trzy tygodnie broniło się przed potęgą tureckiej armii, by w końcu
honorowo skapitulować. Po ogólnym zniszczeniu i złupieniu kraju wielkie wojsko
Sulejmana powróciło do Konstantynopola. Sułtana skłoniły do tego aktywne przy­
gotowania Karola i Ferdynanda do obrony Wiednia oraz sukcesy na Morzu Śród­
ziemnym Andrei Dorii, admirała floty włoskiej. Oczekiwany pojedynek dwóch
„władców świata” stał się za obopólną zgodą jedynie grabieżczą wyprawą.
Sytuacja w Persji pilnie wymagała obecności Sulejmana, a zdobycie przez
Dorię Koronu i Patrasu wzmogło jego chęć zawarcia pokoju. Karol i Ferdy­
nand wykorzystali to, w 1533 wyprawiając poselstwo Hieronima von Żary
i Korneliusza Duplicjusza Scheppera. Wysłannicy po tygodniach cierpliwych

25 Instruction auff unseresgetrieuen lieben Joseph von Lamberg undNichola Juritschitz, etc., Gevay, iii, 3
i dalej.
26 Charriere, op. cit., t. i, s. 207. Por. Von Hammer, Memoire...
27 Menzies, Turkey New and Old, s. 136.
38 R o z d z ia ł III

i sprytnych zabiegów zdołali skłonić sułtana do zawarcia traktatu, który miał


trwać tak długo, póki nie zerwie go Ferdynand. Arcyksiążę pozostał przy twier­
dzach zdobytych na Węgrzech (reszta przypadła Zapolyi). Cesarz Karol mógł
uzyskać pokój po wysłaniu do Porty własnej misji. Gdy tylko Ferdynand otrzy­
mał wieści o tym upokarzającym sukcesie, rozesłał je po całym państwie, Kra­
inie, Chorwacji, Dalmacji i Słowenii, grożąc surowymi karami za pogwałcenie
układu: „denn daran [...] mug der Turghisch Kaeser erkhennen dass wir den
Frieden angenommen derselben zu halten gaentzlich entschlossen und so da-
wider gehandelt wurf, dass mit ernst zu shafen willen haben” 2S. Na tych upoka­
rzaj ących warunkach Austria zawarła pierwszy układ pokojowy z Portą (1533 ).
Wkrótce potem Sulejman opuścił Europę, rozpoczynając wojnę z Persją. Jak
zwykle, planując kampanię w jednym kierunku, starannie rozwiązał sprawy na
drugim. Potajemnie uzgodnił z Franciszkiem I, że Barbarossa spustoszy wy­
brzeża cesarstwa; był to wielki sukces francuskiej dyplomacji, gdyż Francja
czerpała z tego wszystkie korzyści. Sulejman obawiał się też, by rywale do tro­
nu węgierskiego nie doszli do porozumienia pod jego nieobecność, co zagrozi­
łoby tureckiemu zwierzchnictwu, wysłał więc Luigiego Grittiego z zadaniem
wytyczenia granic ich władania. Ten sprytny ruch przedłużył intrygi współza­
wodników do powrotu sułtana. Sukcesy Barbarossy, zwycięstwa i porażki Ka­
rola V na Morzu Śródziemnym oraz kontynuacja polityki francuskiej wykra­
czają poza zakres naszej pracy, która kończy się na śmierci Ibrahima Paszy
w 1535. Gevay prezentuje kilka listów napisanych w sprawie pokoju na Wę­
grzech przez Ferdynanda do Ibrahima w latach 1535-1536 - ostatni nosi datę
14 marca 1536, rok po śmierci adresata. Ostatni akt międzynarodowy z udzia­
łem Ibrahima Paszy to słynny traktat handlowy z Francją (luty 1535).
Franciszek I przyjął poselstwo tureckie, wysłane nie przez samego sułtana,
ale Barbarossę29. Król w rewanżu wysłał zręcznego dyplomatę La Foresta, by
podziękować admirałowi za ofertę pomocy i zawrzeć ostateczne porozumienie
z przebywającym w Persji Sulejmanem30. Sułtan przyjął La Foresta w swym
obozie, zatrzymując go przy sobie do powrotu do Turcji (1535).
Traktat, datowany na luty 1535, określa podstawy ekonomicznej, religijnej
oraz politycznej ochrony Francji w Lewancie. Francuzi mogli prowadzić han­
del, płacąc takie same należności co poddani sułtana (to samo dotyczyło Tur­
ków we Francji), a sądził ich własny konsul w Aleksandrii lub ambasador
w Konstantynopolu. Traktat ten kończył na Morzu Śródziemnym handlową
dominację Wenecji. Po jego zawarciu wszyscy chrześcijanie (z wyjątkiem We-
necjan) byli zmuszeni do chronienia się pod flagą francuską, tylko ona bowiem 28930

28 Bekanntmachung des Friedens in Krain, Gevay, op. cit., t. iii.


29 Ursu, op. cit., s. 86. Relations des Ambassadeurs Venetienssurles affaires de France au XVI siecłe, wyb
i tłum. M. N. Tomasseo (Paryż, 1836), Marino Giustiniano, t. i, s. 55.
30 Patrz de Testa, op cit., s. 15 i dalej; Noradungian, op. cit., t. i, ss. 83-87; Charriere, op. cit., t. i, ss.
I b r a h im ja k o d yplo m ata 39

gwarantowała nietykalność31. Wolność handlowa i wpływ polityczny Francji


obejmowały także pewną ochronę ekonomiczną oraz opiekę nad katolikami
i świętymi miejscami Lewantu.
Po naszkicowaniu początków stosunków dyplomatycznych między Portą
a dwoma rywalizującymi potęgami Europy - Habsburgami i Walezjuszami -
możemy przystąpić do oceny znaczenia tych relacji i podania kilku szczegółów,
które uwidocznią wkład w dyplomację turecką Ibrahima Paszy oraz pozwolą
ocenić go jako dyplomatę.
Stosunki dyplomatyczne Porty z Europą - inne niż zwycięzcy i zwyciężonego,
wzajemne i mniej lub bardziej przyjazne - rozpoczęły się za rządów Sulejmana.
Opisane już pierwsze francuskie poselstwo (1526) stanowiło początek całkowi­
tej zmiany postawy Europy względem Turcji. Wcześniej skupiano się na religij­
nych różnicach islamu i chrześcijaństwa, teraz jednak na pierwszy plan wyszły
względy polityczne. Wielu Europejczyków wciąż lękało się muzułmańskiej inwa­
zji na kraje północy, ale to zagrożenie straciło już realność. Do powstrzymania
Turków nie był konieczny ogólny ruch chrześcijański w rodzaju krucjaty - wy­
starczały zwykłe środki podjęte przez kilka państw, czego dowodził skuteczny
opór Kószeg i Wiednia. Okazało się, że Turcy nie potrafią minąć Wiednia, Fran­
ciszek mógł więc okazywać im przyjaźń bez zdradzania sprawy chrześcijaństwa.
Oczywiście wielu chrześcijan głośno protestowało przeciw bezbożnemu przy­
mierzu Półksiężyca i Lilii32, głównie jednak z powodów politycznych - jak wi­
dzieliśmy, nawet Austriacy dążyli do pokoju z Turkami.
Sulejman po wstąpieniu na tron aktywnie zajmował się rządzeniem, ale po
roku 1526 pozostawił niemal wszystko w rękach swego wielkiego wezyra Ibra-
hima. To u niego stawiali się posłowie na pierwszej audiencji (po niej czasami
następowały audiencje u innych wezyrów). Sułtan zezwalał ogólnie na bardzo
formalną ceremonię całowania ręki, po której Ibrahim podsumowywał sprawę.
Sulejman uczestniczył w niektórych audiencjach wielkiego wezyra, ukryty za
niewielkim oknem33, częściej jednak nie pojawiał się wcale.
Na początku kariery dyplomatycznej Ibrahim czul się nieprzygotowany,
zwrócił się więc do Luigiego Grittiego, naturalnego syna Greczynki i Andreasa
Grittiego, byłego posła oraz doży Wenecji. Był to dobry wybór: Gritti cecho­
wał się inteligencją, doświadczeniem (szczególnie w stosunkach z chrześcija­
nami), zdolnościami, sprytem oraz taktem34. Wiedział o tym poseł Zapolyi,
31 Ursu, op. cit., s. 97.
32 „Tous les princes chretians qui sustenoit le parti de 1’Empereur fasoient grand cas de ce que le Roy,
notre maistre, avoit employe le Turc a son secours; mais centre son ennemy on peult de toute fois fere
fleches. Quant a moi, si je pouvois appeler tous les esprits des enfers pour rompre le teste a mon
ennemy qui me veult rompre la mienne, je le ferois de bon coeur, dieu me pardoint”. Cytat w: Zeller,
La Diplomatic Franęaise vers le milieu du XVI siecle (1880), wstęp, s. 20 (Monluc, red., de la Societe de
1’histoire de France).
33 „Sopra bassa fenestrella ąuedam cancellata conspiciebatur in qua Imperator occulte adens audie-
bat. Legatorum petita, putansse neutiquam videri”. Berichte Hobordanacs, Gevay.
34 Daniello de’Ludovisi; Alberi, III, i, s. 30, 1435. Ludovisi wyjaśnia dalej, że wpływ Grittiego na Ibra-
hima wynikał z braku doświadczenia dyplomatycznego wezyra, twierdząc, że Ibrahim wyszedł z seraju
40 R o z d z ia ł III

Hieronim Łaski, przekonał więc Grittiego do zajęcia się jego sprawami, by po­
zyskać przezeń Ibrahima, a przez wezyra Sulejmana. Jak się okazało, miał ra­
cję35. Ibrahim uznał wpływ Grittiego, oznajmiając Łaskiemu wprost: „Bez
doży Grittiego i jego syna powinniśmy zniszczyć moc Ferdynanda i twego
pana [Zapolyi], bowiem konflikt dwóch wrogów, którzy niszczą się nawzajem,
jest zawsze korzystny dla tego trzeciego, który go przetrwa”.
Posłowanie do Porty oraz zadania i cechy Ibrahima jako dyplomaty obrazu­
je raport Hobordanskyego dla Ferdynanda. Ten oficjalny, szczegółowy, pisany
po łacinie dokument zachował się w Urkunden und Acttenstuecke Gevaya36.
Posłów - Hobordanskyego i Weixelbergera - powitała przy wjeździe do
Konstantynopola honorowa straż 400 jeźdźców, którzy niezwłocznie dopro­
wadzili ich do wielkiego wezyra. To ceremonialne przyjęcie wzbudziło u H o­
bordanskyego wielkie nadzieje37. Po powitaniu Ibrahima Węgrzy wręczyli mu
podarunki i udali się do przydzielonych kwater. Trzeciego dnia 40 jeźdźców
eskortowało ich do pałacu władcy. Imponujący wygląd janczarów i wspaniałe
stroje straży wywarły na Hobordanskym wielkie wrażenie. Posłów przyjęli te­
raz trzej wezyrowie - paszowie Ibrahim, Kasym i Ajas - a Jego Wysokość ob­
serwował audiencję przez swe okno, pozostając sam niewidziany.
Wśród głębokiej ciszy Ibrahim zwrócił się do pierwszego posła, pytając
uprzejmie, czy w kwaterach traktowano ich dobrze, na co Hobordansky od­
parł, że mieli wszystkiego pod dostatkiem, jak przystoi pałacowi tak wielkiego
władcy. Wezyr pytał następnie o podróż i ich pana, wyjaśniając, że nie chodzi
mu o króla Węgier, gdyż Ludwik zginął w bitwie, ale króla Czech i Niemiec.
Posłowie wykorzystali okazję do wychwalania Ferdynanda, wywołując
uśmiech Ibrahima. Hobordansky oświadczył, że przybyli podziwiać władcę
Turcji i pogratulować mu, iż Bóg uczynił go jeszcze bliższym sąsiadem Ferdy­
nanda. Oznajmił też, że cesarz Maksymilian oddał Węgry Ferdynandowi, na co
Ibrahim odparł: „Jakim prawem, gdy Węgry ujarzmił sułtan Sulejman?”. Wezyr
zapytał, czy posłowie nie wiedzą, iż sułtan był w Budzie. Węgrzy odparli zu­
chwale, że o wizycie Sulejmana świadczyło dość znaków, między innymi spu­
stoszony kraj. Ibrahim ciągnął: „A jak wygląda twierdza w Budzie?”. „Jest cała i
nieuszkodzona”, odparli posłowie. Gdy wezyr zapytał, dlaczego, uznali, że to
twierdza królewska. Ibrahim zaprzeczył, oznajmiając, że sułtan zachował ją dla
siebie i z boską pomocą zamierzał zatrzymać. Wyjaśnił następnie, iż Sulejman
i on sam nie chcieli wyrządzić Węgrom tyle szkód - zakazali żołnierzom pod­
palania Budy i Pesztu, nie mogli jednak powstrzymać ich od dewastacji. Wę-

wprost na urzędy paszy oraz bejlerbeja Rumelii, nie znając świata czy rządzenia państwem, a ponieważ
nie chciał uczyć się od Turka, wybrał człowieka z zewnątrz, by ukazał mu sposób postępowania.
35 Cytat za: von Hammer, op. cit., v, s. 106; Zinkheisen, op. cit., s. 662.
36 Bericht Johann Hobordanacz an Koenig Ferdinand I, Innspruch, 19 lutego 1529, Gevay, i, ss. 1-28.
37 W liście do Ferdynanda (9 kwietnia 1528) pisał: „Hodierna die intravi in Turciam, ubi adhuc in
porte Zawe obviam venerunt mihi Turci plus quam trecenti optimo cum appareru, et maximo cum
honare susceperunt me, spero autem in Deum omnipotentem quod omnia negocia bonum finem
hebebunt”. Gevay, i, s. 36.
I b r a h im ja k o d yplo m ata 41

grzy kontynuowali ten drażliwy temat, wyrażając podziw dla wielkiego posłu­
szeństwa, które zaobserwowali w Turcji nawet podczas nieobecności sułtana,
i pytając następnie, dlaczego więc nie uratował Budy i Pesztu. Tego zdaje się
było za wiele dla Ibrahima, który oświadczył: „Pomińmy te sprawy” i przeszedł
do sedna, wyrażając tureckie stanowisko: „Gdzie stąpnął koń sułtana, tam zie­
mia należy do niego”. Hobordansky odparł z pewną dozą sarkazmu, iż wiedzie­
li o tej idei sułtana, ale nawet Aleksander Wielki nie potrafił wcielić w życie
wszystkich swych pomysłów. Ibrahim odezwał się gwałtownie, przecinając
ogólne uwagi: „Mówisz więc, że Buda nie należy do Sulejmana?” Hobordan­
sky odparł niezłomnie: „Nie mogę powiedzieć nic ponadto, że Budą włada mój
król”. Wezyr zapytał: „Dlaczego więc wysłał was, by prosić o pokój i przyjaźń,
jeśli włada Budą, którą zdobył sułtan?” Poseł zrelacjonował rozwlekle historię
uzurpacji Zapolyi oraz cnoty Ferdynanda, na co Ibrahim zauważył sarkastycz­
nie: „Mówiłeś o wielu zaletach swego pana! Bardzo pięknie, jeśli są prawdzi­
we!” Wezyr zapytał Hobordanskyego, czy jest krewnym Ferdynanda i jak dłu­
go służy arcyksięciu. Poseł odparł, że od chwili, gdy ten został królem Węgier.
Ibrahim zauważył triumfalnie: „Jeśli więc służyłeś mu tak krótko, skąd wiesz, że
jest tak mądry, cnotliwy i potężny?” Rozpoczęła się ciekawa, choć mało prak­
tyczna wymiana uwag.
Ibrahim: - Powiedz nam, jaką mądrość widzisz w Ferdynandzie i skąd wiesz,
że jest mądry?
Hobordansky: - Ponieważ gdy odnosił wielkie zwycięstwa, przypisywał
chwałę Bogu.
I.: - Czym wydaje ci się mądrość?
H. : - W naszych i waszych księgach za początek mądrości uznaje się bojaźń
bożą.
I. : - To prawda, ale jaką inną mądrość znajdujesz w Ferdynandzie?
H. : - Działa celowo, przewiduje i zasięga rady; również nie podejmuje
spraw, których nie może zakończyć.
I. : - Jeśli tak czyni, wart jest pochwały. A jaką śmiałość i odwagę w nim znaj­
dujesz?
Po następnym pytaniu Ibrahima o zwycięstwa Ferdynanda padła długa
i sprytna odpowiedź. Jeśli chodzi o bogactwa arcyksięcia, Hobordansky przed­
stawił bezmierne skarby swego pana. Ibrahim zapytał wtedy: „A co powiesz
o potędze swego pana?” Poseł wymienił wielu potężnych przyjaciół i sąsiadów,
w tym największego: brata Karola. Wezyr zadał cios: „Wiemy, że owi tak zwani
przyjaciele i sąsiedzi to jego wrogowie”, na co Węgier odparł sentencją: „Nie­
szczęśliwy jest król bez rywali, którego wszyscy lubią”. Ibrahim przerwał wresz­
cie dyskusję o zaletach Ferdynanda: „Jeśli tak, to dobrze”. Zapytał teraz, czy
posłowie przybyli w pokoju, czy z wojną, na co Hobordansky odpowiedział, że
Ferdynand chce przyjaźnić się ze wszystkimi sąsiadami i nie być wrogiem żad­
nego z nich.
42 R o z d z ia ł III

Po tej ożywionej dyskusji Ibrahim poprowadzi! wysłanników we wspaniałym


pochodzie przed oblicze sułtana. Tutaj janczarzy otrzymali dary dla władcy od słu­
żących posłów i okazali je wszystkim po kolei; w sąsiedniej sali siedmiu eunuchów
ułożyło je na stołach. Trzej paszowie weszli jako pierwsi, by pozdrowić Sulejmana,
a następnie Ibrahim i Kasym wprowadzili posłów, trzymając ich za oba ramiona.
Węgrzy pozdrowili sułtana, który siedział z rękami na kolanach, spoglądając bacz­
nie na przybyłych. Po powitaniu cofnęli się na swe miejsce przy drzwiach, gdzie stal
tłumacz. Hobordanskyego wielce poirytowało ozdobienie krótkiej mowy posłów
na kwiecistą modłę Wschodu, Ibrahim nakazał jednak tłumaczowi powtarzać do­
kładnie słowa posłów i zaprosił ich do wyłuszczenia sprawy. Po wyrażeniu chęci
Ferdynanda sułtan wezwał Ibrahima do siebie i szepnął mu coś na ucho. Wezyr
podjął negocjacje, którym przyglądał się władca.
Ibrahim ponownie przedstawił zarzuty przeciw arcyksięciu, dociekając, jak
śmiał uznać się przed Sulejmanem za tak potężnego, gdy inni książęta zadowa­
lali się ochroną sułtana i oferowaniem mu swych usług. Na pytanie Hobordan­
skyego, kim byli ci książęta, Ibrahim wymienił władców Francji, Polski, Sied­
miogrodu, papieża oraz dożę Wenecji, dodając, że (z wyjątkiem wojewody
siedmiogrodzkiego) są oni najwięksi w Europie. Najwyraźniej wywarło to wra­
żenie na zaskoczonych austriackich wysłannikach, a co więcej, fakty potwier­
dzały owe słowa. Hobordansky spuścił z tonu, podkreślając chęć swego pana
do zawarcia przyjaźni z sułtanem, jeśli ten byłby do niej skłonny. Ibrahim ode­
zwał się ostro: „A gdyby nie był, co wtedy?”. Hobordansky odzyskał już rezon
i odparł wyniośle: „Nasz pan nikogo nie zmusza do przyjaźni”. Wezyr pożegnał
wtedy posłów, oświadczając, iż sułtan ma ważniejsze sprawy. Nigdy nie ujrzeli
już Sulejmana. Ibrahim poinformował ich, że jego pan zajmuje się sprawami
osobistymi, a wszystko poprowadzi teraz on sam. Wskazuje to na udział obu
w polityce państwowej - niewątpliwie sułtan kierował się przyjaźnią do Zapo-
lyi i antagonizmem do Ferdynanda, ale pozwalał Ibrahimowi Paszy na całkowi­
tą kontrolę szczegółów dyplomacji.
Na późniejszych audiencjach u wielkiego wezyra Hobordansky wyrażał na­
dzieję, że Ferdynand, Karol V i Sulejman mogą zostać dobrymi przyjaciółmi
i sąsiadami. Ibrahim dopytywał z pogardą, jak miałaby powstać taka przyjaźń.
Hobordansky odparł, że jego misję stanowiło oferowanie przyjaźni i zdaje mu
się, iż wpływ Ibrahima powinien przynieść korzyści obu stronom. Ibrahim da­
lej dociekał szczegółów, oznajmiając: „Twój król zajął nasze królestwo, a jednak
prosi o naszą przyjaźń. Jak to możliwe?” Poseł stwierdził, że wie, iż wszystko
w Porcie dzieje się za wolą Ibrahima, i wierzy w jej przydatność przedstawionej
sprawie. Wezyr zaproponował wtedy pokój pod warunkiem opuszczenia Wę­
gier przez Ferdynanda. Hobordansky ze swej strony poprosił o kilkuletni ro-
zejm i zażądał przywrócenia Ferdynandowi podbitych przez Sulejmana części
Węgier, przedstawiając listę 27 twierdz. Wzbudziło to gniewną ironię Ibrahi-
ma: „To dziwne, że twój pan nie chce Konstantynopola!”. Wezyr próbował
skłonić posłów do przyznania, że Ferdynand spróbuje odbić owe twierdze, je-
I b r a h im ja k o d yplo m a ta 43

śli nie zostaną mu oddane: „Z jaką nadzieją prosi o te fortece, gdy wie, że sułtan
wziął je wielkim trudem i rozlewem krwi?”.
Kwestia rekompensaty za twierdze pozostawała otwarta. Ibrahim wykrzyki­
wał wzburzony, że sułtan nie jest tak biedny, by sprzedawać to, co zdobył oręż­
nie. Po teatralnym otwarciu okna zapytał: „Widzisz te siedem wież?! Są pełne
złota i skarbów” 38. Powrócił potem do zdolności wojennych. Po pochwaleniu
cnót Niemców oświadczył: „Znacie oręż turecki, jego ostrość i zasięg, bo wiele
razy przed nim uciekaliście”. Hobordansky w pewnym stopniu przyznał mu
rację, pochwalił jednak wojenne zdolności swego pana. Ibrahim podsumował:
„A więc twój pan chce zatrzymać owe twierdze?”. Hobordansky zasugerował
pośrednie rozwiązanie, wielki wezyr oświadczył jednak stanowczo: „Nie ma
innego sposobu - twój król musi opuścić Budę i Węgry, a wtedy porozmawia­
my z nim o Niemczech”. Gdy Hobordansky odmówił akceptacji tych warun­
ków, Ibrahim oświadczył: „Zwyciężyłem Ludwika i Węgry, a teraz będę budo­
wać mosty sułtana i przygotowywać drogę Jego Wysokości do Niemiec”. We­
zyr zakończył rozmowę, oskarżając Ferdynanda z Karolem o nieuczciwość
i zapowiadając, że ostatecznej odpowiedzi udzieli za trzy-cztery dni.
Trzecia audiencja odbyła się w pałacu. Prowadził ją Ibrahim, Sulejman przy­
słuchiwał się zza okna, przebiegała podobnie jak poprzednie. Wezyr poinfor­
mował posłów, że ich pan właśnie przegrał z Zapolyą, prowadzącym 36-ty-
sięczną armię. Hobordansky wyraził wątpliwości, twierdząc, że nawet gdyby
Zapolya zebrał w Siedmiogrodzie cały drób, nie wystawiłby tak licznego woj­
ska. Posłowie i wezyr nie mogli ustalić warunków przymierza; na nalegania
Austriaków Ibrahim wykrzyknął zapalczywie: „Czegóż więcej chcą cesarz K a­
rol i wasz pan? Rządzić całą ziemią?! Czy uważają się za równych bogom ?” Te
zarzuty oczywiście do niczego nie doprowadziły, Sulejman zakończył więc po­
słuchanie, odprawiając gości groźbą: „Wasz pan nie poczuł jeszcze naszej przy­
jaźni i sąsiedztwa, ale wkrótce je poczuje. Możecie oznajmić mu wprost, że
nadejdę osobiście z wszystkimi mymi siłami, by dać Węgrom twierdze, któ­
rych żąda. Powiadomcie go, że musi być gotów, by dobrze mnie traktować”.
Tak zakończyła się pokojowa misja Ferdynanda, skazana od początku na po­
rażkę. Sulejman i Ibrahim nie zamierzali obdarzać arcyksięcia przyjaźnią,
a gdyby nawet było inaczej, szorstki i niezależny Hobordansky nie mógł zyskać
sympatii na Wschodzie. Można wyczuć, że Ibrahim cieszył się z szansy szer­
mierki słownej oraz pokazania Europejczykom potęgi własnej i swego pana.
Posłowie musieli przeżyć jeszcze więcej stresu, gdyż pewien wenecki nieprzy­
jaciel Ferdynanda poinformował Ibrahima, że są szpiegami, i zażądał ich uwię­
zienia. Spędzili pięć miesięcy w ścisłym odosobnieniu, a następnie odbyli dłu-

38 Menzies pisze: „W rozkwicie imperium ottomańskiego każda z owych wież dawnej twierdzy bi­
zantyjskiej miała konkretne przeznaczenie; jedna mieściła złote, druga srebrne pieniądze, trzecia
złotą i srebrną zastawę oraz klejnoty; cenne zabytki złożono w czwartej; w piątej dawne monety
i inne przedmioty, głównie zebrane przez Selima I podczas wypraw do Persji i Egiptu; szósta stano­
wiła arsenał, a w siódmej składowano archiwa. Po czasach Selima II siedem wież wykorzystywano
jako więzienie dla ważnych osób oraz arsenał”. Menzies, op. cit., s. 191.
44 R o z d z ia ł III

gą podróż powrotną do zatrwożonego arcyksięcia, który tak wiele sobie obie­


cywał po ich misji.
Porta dość często traktowała posłów jako szpiegów. Król Polski musiał skar­
żyć się na potraktowanie swych wysłanników przez sułtana Bajazyda (dziada
Sulejmana), oznajmiając, że nie tylko przetrzymywano ich całymi miesiącami,
zanim otrzymali audiencję, ale wtrącono do więzienia. Król uznał, że z jego
honoru wynika wyprawienie jedynie potomków najszlachetniejszych rodów,
ale nie otrzymali kwater godnych posłów - traktowano ich jak przestępców,
a złożone im obietnice często łamano39. Busbecą, również jako poseł zatrzy­
mywany na miesiące pod czujną strażą, przypomina inny przykład - gdy Fer­
dynand zajął w 1551 roku Siedmiogród, sułtan uznał, że za to wiarołomstwo
odpowiada jego poseł Malvezzi, i wtrącił go do więzienia40. Według tureckiej
zasady posłowie stanowili zakładników słowa swego pana i musieli cierpieć za
jego złamanie; uważano też często, że mają moc sprawczą, trzymano ich więc
w odosobnieniu, by osiągnąć jakiś cel. Takie traktowanie, choć naiwne i nie­
sprawiedliwe, stanowiło jednak krok naprzód w porównaniu z losem, jaki zgo­
towano na Węgrzech wysłannikowi obwieszczającemu wstąpienie na tron Su­
lejmana - obcięto mu nos i uszy. Dalsze przykłady traktowania posłów w Euro­
pie to zabójstwo Rincona, dyplomaty francuskiego (z cichym przyzwoleniem
Karola V), oraz Hiszpana Martineza, do czego podżegał Ferdynand.
Ibrahim zwykle zaczynał audiencję od zastraszania posłów, często uciekając
się do sarkazmu i szyderstwa. W 1532 roku wspominał wysłannikom Ferdy­
nanda o jego „sztuczkach” i wyśmiewał jego wiarołomstwo, pytając: „Jak męż­
czyzna może być królem, skoro nie dotrzymuje słowa?” 41. Lambergowi i Juri-
siciowi (1 5 3 0 )42 przedstawiał spory władców chrześcijańskich, wytykając słu­
chaczom traktowanie papieża i Franciszka I przez Karola, obwieszczając, iż
Turcy nigdy nie postąpiliby „tak nieludzko”, i wygłaszając następnie długą
przemowę, „pełną pogardy i ironii” 43.
Ibrahim był ogromnie dociekliwy, najpewniej traktując wizyty posłów jako
możliwość zyskania różnorodnych informacji. Czasami pytał o sprawy prak­
tyczne, jak umocnienia twierdz, czasami o trywialne, jak wiek władców i wy­
mowę ich imion. Pewnego razu zauważył, że człowiek, który nie próbuje uczyć
się wszystkiego, jest niekompetentny, a niejednokrotnie chwalił się, iż w Turcji
wiadomo o wszystkim, co dzieje się w Europie.
Jak widzieliśmy, wezyr zachowywał się zwykle ostro i szorstko, potrafił jed­
nak zaprezentować wyszukaną dworskość, gdy przyjmował posłów „naszego
dobrego przyjaciela” Franciszka I czy wysłanników węgierskich w 1534 roku.

39 Zinkheisen, ii, s. 54.


40 Busbecq, op. cit., s. 175.
41 Gevay, Bericht Josephs von Lamberg und Nicholaus Juritschitz an Koenig Ferdinand I, Linz, 23 Feb.
1531.
42 Bericht Lamberg, Gevay, i, s. 27.
43 „Ein lange Red m itt vil schpotlichen worten volpracht”, ibid.
I b r a h im ja k o d yplo m a ta 45

Niezmiennie pozostawał chełpliwy: dawniej chwalił się potęgą i bogactwem


sułtana, późniejszym gościom sobą.
Jednym z najważniejszych dokumentów, jakim dysponujemy na temat Ibra-
hima, jest relacja z poselstwa Ferdynanda w celu zawarcia pokoju, spisana po
łacinie przez Hieronima von Zarę we wrześniu 1533 roku. Pokazuje ona wezy­
ra bliżej niż jakakolwiek inna, w tym rosnące od uzyskania wielkiej władzy am­
bicję i dumę44.
Na pierwszej audiencji przyjął posłów wspaniale ubrany i bez wstawania. Po
otrzymaniu w darze pięknych klejnotów wyznaczył datę rozmów o traktacie.
Wyznaczonego dnia posłom pozwolono ucałować rąbek jego szaty, po czym
pozdrowili wezyra jako brata ich władców, Ferdynanda oraz królowej węgier­
skiej Marii. Ibrahim nigdy nie uznał władzy arcyksięcia i zawsze mówił o nim
bez wymieniania żadnego tytułu królewskiego, co zdumiało wysłanników45.
Cały czas nazywał go bratem i synem Sulejmana. Nie była to zwykła osobista
próżność; dobre stosunki, które powinny istnieć między między ojcem a sy­
nem, maskowały uzurpację sułtana na Węgrzech, a braterstwo Ferdynanda
i Ibrahima upokorzenie tego pierwszego, postawionego na równi z wezyrem46.
W długiej mowie Ibrahima Paszy do posłów ujawniła się jednak własna duma
wezyra: „To ja rządzę tym wielkim państwem. To, co robię, jest wykonane;
mam całą władzę i wszystkie urzędy. To, co pragnę dać, zostaje dane i nie może
zostać odjęte; tego, czego nie daję, nie zatwierdza nikt. Gdy wielki sułtan pra­
gnie coś dać lub dał, a nie jestem z tego zadowolony, nie dochodzi to do skutku.
Wszystko jest w mych rękach: wojna, pokój i skarb. Nie mówię tego bez powo­
du, ale by zachęcić was do swobodnej mowy” 47.
Kiedy wezyrowi podano listy cesarza Karola, zbadał pieczęcie, zauważając:
„Mój pan ma dwie pieczęcie, z których jedna pozostaje w jego rękach, a drugą
powierzono mi, nie chce bowiem żadnej różnicy między nim a mną; i jeśli za­
mawia szaty dla siebie, to takie same zamawia dla mnie; zakazuje mi wydawać
cokolwiek na budowę; tę salę zbudował on”.
Zdaje się, że Ibrahim podczas przyjmowania tego (swego ostatniego) posel­
stwa stracił głowę - słowa, które wypowiedział, nie były bezpieczne dla żadne­
go poddanego orientalnego despoty (choćby cieszył się wielkim przywiąza­
niem władcy). Nie można rozstrzygnąć, czy wynikało to z szaleństwa, które

44 Gevay, ii, s. 348.


45 „Er durchaus in alien Reden K. M. nit anders dan Ferdinandum und dye Khay M ‘ Khunig zu Ys-
panie ganent”, Bericht, s. 27. Ferdynand wlistach zwykle tytułował Ibrahima „magnifice et praesterne
vir” i kończył je: „Ita est gratitudinis nostre effectum digne quandoque sentire valeatis”. Por. Gevay.
Ibrahim w liście do Ferdynanda nazywa się: „Cuius ego sum Gubernator supremus regnorum om-
nium et Imperiorum Exercitum que sue felicissime ac potentessime Caesare Maiestatis magnus con-
siliatius super omnes dominos Ibraim bassa” (4 lipca 1533, Gevay, ii, s. 139).
46 Ibrahim oznajmił von Żarze: „Mój pan ma wielu sandżakbejów znacznie potężniejszych od Ferdy­
nanda, posiadających więcej ziemi, władzy i poddanych niż on”. Gevay, op. cit.
47 „Se istud magnum Imperium regere. Quicquid ipse fecerit id factum est, omnem enim se pote-
statem habere. Omnia officia, omnia regna hebere. Quod ego inquit do hac est datum et manet da-
tum. Quod ego nondo, id non est datum”, etc. Gevay, iii.
46 R o z d z ia ł III

bogowie zsyłają na tych, których chcą zniszczyć, czy też faktycznie pragnął
dosłownie i bezpośrednio przejąć dzierżoną faktycznie władzę. Nawet jako
wielki wezyr Turcji zdawał się zawsze pamiętać o greckim pochodzeniu. Igno­
rował je przez lata i zachowywał się jak Turek oraz lojalny muzułmanin, gdy
jednak poczuł się pewniej na wysokim stanowisku, stal się nieostrożny, prze­
mawiając do chrześcijańskich posłów z dumą i wspaniałomyślnością, jakimi
przepełnieni są Grecy. Rodzi się pytanie, czy jakikolwiek Grek od czasu upad­
ku Bizancjum do naszych czasów nie czuł się w głębi serca kimś lepszym od
muzułmańskich zdobywców, właściwym władcą wschodniego imperium.
Z tego poczucia wynika część najbardziej złożonych problemów, przed jakimi
stanęli mlodoturcy w 1911 roku. Turcy oczywiście zawsze zwalczali podobną
postawę, Ibrahim narażał więc na poważne niebezpieczeństwo swą pozycję
w oczach sułtana, pamiętając o swej greckości i chrześcijaństwie.
Wielu jego rywali tylko czekało na podobne potknięcie. Dworzan już bulwer­
sowała swoboda udzielana paszy przez sułtana - uważano, że wynika z czarów4*.
W cytowanej rozmowie Ibrahim wyjaśnił przy pomocy paraboli swe stosunki
z władcą: „Najdziksze ze zwierząt, lwa, opanowuje się nie silą, ale sprytem; jedze­
niem, które daje pan, i wpływem przyzwyczajenia. Jego opiekun powinien mieć
kij, by go zastraszyć, i żywić lwa jako jedyny. Książę jest lwem. Cesarz Karol jest
lwem. Ja, Ibrahim Pasza, kontroluję mego pana, sułtana Turków, kijem prawdy
i sprawiedliwości. Poseł Karola powinien to samo czynić z nim”.
Następnie zaczął rozwodzić się nad własną potęgą: „Potężny sułtan Turków
dał mi, Ibrahimowi Paszy, całą władzę i moc. To ja sam sprawiam wszystko.
Jestem ponad wszystkimi paszami. Mogę wynieść posługacza do rangi paszy.
Daję królestwa i prowincje komu zechcę, a nawet mój pan nie stawia pytań.
Jeśli on wydaje rozkaz, a ja go nie zatwierdzam, nie zostaje wykonany; jeśli jed­
nak ja coś nakażę, a on tego nie zatwierdzi, zostanie to wykonane. Wojna i po­
kój leżą w mych rękach i mogę rozdać cały skarbiec. Królestwa, ziemie, skarby
mego pana zostały mi powierzone”.
Chwalił się także swymi czynami, przypisując sobie podbój Węgier, przyję­
cie posłów i zawarcie pokoju. Jeśli Sulejman wiedział o tej chełpliwości, nie
okazywał żadnej urazy, ufając Ibrahimowi jak wcześniej - dworzanie jednak
dobrze to zapamiętali, by wykorzystać w stosownej chwili.
Zagraniczni władcy i posłowie od razu uznawali pozycję i wpływ wezyra.
Ferdynand we wszystkich instrukcjach nakazuje najpierw spotkanie z Ibrahi-
mem, a regentka Francji pisząc do sułtana, skierowała list także do niego. Zbio­
ry Gevaya i Charriere a zawierają liczne listy od Franciszka I i Ferdynanda do
Ibrahima. Weneccy konsulowie dokumentowali wszystkie interesy z wezyrem
i wysyłali signorii wiele raportów na temat jego władzy oraz wpływu na sułta­
na. Posłowie przynosili mu drogocenne dary, których nie wahał się przyjmo-48

48 Von Zara donosi w związku z wizytą Sulejmana i Ibrahima u Grittiego: „Tuo insius adventu postea
plurima mała Thurci dicebant, appelantur Caesarem insensatum stultum malenciatum ab Ibrahim
et Gryti”. Gevay, op. cit., iii, s. 26.
I b r a h im ja k o d yplo m ata 47

wać49. Uwielbiał klejnoty - słynny rubin Franciszka I, wysłany Porcie przez


pierwszego francuskiego posła (zabitego w Bośni), trafił jakoś w ręce Ibrahima,
gdy pasza Bośni został wezwany do Konstantynopola, by odpowiedzieć za to
morderstwo50.
Choć przyjmował prezenty i nawet urażał go ich brak, stale odmawiał brania
łapówek. Ferdynand wysłał trzy poselstwa, uprawniając je do zaoferowania co­
rocznej pensji (bardziej elegancka nazwa trybutu) Sulejmanowi oraz wielkie­
mu wezyrowi. Gdy Jurisić i Lamberg obiecali Ibrahimowi 5000-6000 węgier­
skich dukatów51 rocznie w zamian za pomoc w zawarciu pokoju, ten zareago­
wał z takim oburzeniem, iż przeprosili go i wycofali ofertę. Wezyr oświadczył,
że poprzedni posłowie, Hobordansky i Weixelberger, zaoferowali mu 100 000
florenów za opiekę, powiedział jednak wtedy i powtórzy teraz, iż żaden dar nie
skłoni go do odrzucenia interesów jego pana, wolałby też pomagać podbić cały
świat, niż doradzać sułtanowi oddanie zdobytego terytorium52.
Powyższe słowa zdają się wystarczać do odrzucenia tezy współczesnych hi­
storyków europejskich, iż Ibrahim Pasza odstąpił od oblężenia Wiednia, prze­
kupiony złotem posłów. Sulejman dał mu wszystko, czego mógłby zapragnąć
- dużo więcej, niż leżało w możliwościach każdego władcy Europy. Ibrahim
zgromadził wielkie bogactwo, brak jednak dowodów na możliwość kupienia
jego lojalności względem sułtana, a historycy tureccy często wspominają
o chciwości jego następcy Rustema Paszy, nigdy nie przypisując tej cechy Ibra-
himowi. Jeśli miał swą cenę, była zbyt wysoka dla Ferdynanda.
Z tego, co zostało dotąd powiedziane, wynika jasno, że metody dyplomacji
Ibrahima nie należały do subtelnych; nie musiały. Dyplomacja Porty zwykle
prowadziła do kampanii militarnej lub ją kończyła, nic więc dziwnego, że zwy­
kle osiągała swój cel. Francja, Wenecja, Polska, Rosja, Węgry i Austria skwapli­
wie poszukiwały przychylności Turcji, stosunki z ich wysłannikami nie wyma-

49 Dary dla przedstawicieli władzy stanowiły codzienność. Moritz Brosch pisze o wypłacie Mehme-
towi Sokolli, późniejszemu wezyrowi, 10 000 cekinów i przyrzeczeniu kolejnych 30 000, jeśli uda się
mu doprowadzić do zawarcia pokoju z Wenecją: „Solche Geschenke waren eine uralte orientalische
Sitte, und denzeit auch an den Hoefen des Abendlandes etwas Gewoehnliches ja Unausweichliches.
Waehrend des 16 Jahrhunderts bildeten sie eine stehende Rubrik in Soil und Haben der Diplomatie;
in London war bei Wolsey, in Spanien der Reihe nach bei Chievres, Covas, dem jungeren Granvella
und Lerma, in Frankreich bei den Hoeflingen und Staatsmaennern Ludwigs XII und Franzens und
der zwei Heinriche, nichts ohne Geld zu richten. Foermlich beneidet wurde die Pforte weil sie es
nicht noetig hatte fur die Korruption Christlicher Regierung Summen auszusetzen”. Brosch, Aus
dem Leben Dreier Grossviziere (Gotha, 1899), s. 48.
so Berichtde Schepper 1533. Gevay, op. cit., i, s. 27.
51 Wart ok. 2,34 dolara. W XVI stuleciu niewątpliwie miał znacznie wyższą silę nabywczą.
52 „Die forigen potschaften hattenime von E. M. auch hunderttausend Gulden verheissen er solle
helfen das sein Keiser E. M. die Flecken gab: ich hab innen gesagt aber gesagt und sagę e eus solches
auch das wir nit gedenkhen sollen dass er von Gelz wegen seines herrn Nachtheil raten wolle Er sey
in obgemelten seines Herrn Schatz zu greifen gewellig wann er will er welt lieber seinem Keyser hel­
fen alle Welt unterzusprinen, nit das er land und leut welchgeben soli. Er sey auch pey innen nit der
Gebrauch das man Gelt und Mięt neme und dem hern sein Nachtheil ratę, oder seinem Schaden
yerhelfe, wie wir begert darum schweigt diesen Reden stil”. Gevay, i, Bericht Lamberg und Juritschitz.
48 R o z d z ia ł III

gały więc głębokiego kunsztu. Ibrahim dzierżył wszystkie atuty i nie musiał być
wielce zdolny, by dobrze rozegrać swe karty. Mógł traktować posłów dowolnie
szorstko, chełpić się, a i tak prosiliby o użycie jego wpływów w sprawie pokoju.
Zarówno Sulejman, jak i Ibrahim traktowali Karola V oraz Ferdynanda z wiel­
ką wyniosłością, co nie przeszkadzało w całkowitym sukcesie ich polityki;
Francja, grająca subtelnie, wiele w Porcie zyskała. Test dyplomacji tureckiej nie
polegał na badaniu metod, ale ogólnego planu i celów. Jakie więc były jej cele
i osiągnięcia w latach 1525-1540?
Sulejman dążył do dalszych podbojów w Europie oraz wspierał Franciszka I
przeciw Habsburgom. Obie te kwestie udało mu się zrealizować. Turcja znacz­
nie zwiększyła obszar i swe wpływy, a potęga i znaczenie Habsburgów stale
spadały. Prawdziwe znaczenie tego okresu w politycznej historii Europy nie
polega jednak na terytorialnym rozroście Turcji czy uznaniu jej pozycji przez
państwa tego kontynentu, ale na jej dołączeniu do europejskiego koncertu (je­
śli możemy użyć późniejszego określenia) i zmiany postrzegania Turków - już
nie zwykłych niewiernych i wrogów chrześcijaństwa, ale wrogów lub sojuszni­
ków politycznych, a także uczestników kwestii europejskich. Pod koniec pano­
wania Selima Groźnego Turcję mimo jej podbojów wciąż uważano za narośl
europejską. Nadszedł jednak czas, gdy musiała wkroczyć w sprawy narodów
Północy, na co był gotów Sulejman, niezwykle tolerancyjny w stosunku do Za­
chodu, mający wielką wizję przeznaczenia Turcji i wspomagany przez chrze­
ścijańskiego wielkiego wezyra. Pod koniec jego panowania wpływ Turcji za­
znaczał się na każdym dworze kontynentu i musiał się z nim liczyć każdy euro­
pejski rząd. Naturalnie i Turcja od tej pory nigdy nie uwolniła się całkowicie od
wpływów europejskich. Subtelna ingerencja francuska pojawiła się już za spra­
wą La Foresta w traktacie z 1535 roku i konserwatywni Turcy uważają dziś
„kapitulacje” Sulej mana za początek niekończących się kłopotów swego pań­
stwa, a Francuzi radują triumfami bystrego i dalekowzrocznego Franciszka.
Zeller pisze: „Sulejman chciał wyjść z izolacji, a Franciszek I wyszedł poza ów­
czesne ograniczenia, dokonując w polityce europejskiej prawdziwej rewolu­
cji” 53. Francja przez cztery stulecia pozostawała w Porcie najważniejszym
czynnikiem zagranicznym. Lord Strafford de Redcliffe wskazał inne ważne na­
stępstwo „pozakoranicznych” ustępstw rządów Sulejmana: w sprawach we­
wnętrznych i zagranicznych pojawiły się rozwiązania prawne wykraczające
poza zasady szariatu. Turcja zaczęła odkrywać nieodpowiedniość legislacji ko-
ranicznej dla nowoczesnego państwa54.
Jak bardzo na taką politykę Sulejmana wpływał Ibrahim Pasza? Niewątpli­
wie sam opracowywał szczegóły, czy jednak inspirował cały plan? Zapewne
nie. Sulejman rozumiał jasno, czego chce, i po śmierci Ibrahima z podobnymi
sukcesami prowadził tę samą politykę. Współcześni przypisywali wezyrowi
rolę mózgu i serca tureckiej dyplomacji, a późniejsi historycy uznali go za wy-

53 Zeller, op. cit., wstęp, s. 23.


54 Wicehrabia Stratford de Redcliffe, The Eastern Question (London, 1881), s. 99.
I b r a h im ja k o d yplo m ata 49

łącznego autora owej ewolucji politycznej. Lepiej uzasadniony wydaje się jed­
nak pogląd Zellera55: roli Ibrahima Paszy nadano zbyt wielkie znaczenie. Zel-
ler we wstępie do La Diplomatie Franęaise przypisuje mu tylko zasługi konkret­
nie doń należące, jeśli właściwie zrozumieliśmy pracę wielkiego wezyra: „Su­
lej man dorównywał rozumem Franciszkowi; jak on, rozumiał własne interesy,
i jak on częściowo wyzwolił się od uprzedzeń własnego narodu [ ...] . Nie m o­
żemy równocześnie wątpić, że wielki wezyr, którego rozum i zdolności po­
świadczają wszyscy posłowie, przyczynił się do otwarcia swego pana na idee
spoza jego państwa, wprowadził go na tory polityki europejskiej, uwidocznił
wzrastające zagrożenie ze strony Karola V oraz korzyści ze wspierania Francji”.
Niezwykły liberalizm myśli i wolność od uprzedzeń, które w relacjach z Europą
wykazywał Sulej man, może świadczyć o wpływie inteligentnego faworyta.
Obaj więc - Sulejman i Ibrahim, czy jak często mówił o nich Ferdynand,
Ibrahim i Sulejman - skierowali imperium tureckie z drogi samotnej, półbar-
barzyńskiej niezależności w hałaśliwy labirynt ulic polityki europejskiej.

55 Zeller, op. cit., wstęp, s. 23.


R o z d z i a ł IV

IBRAHIM JAKO DOWÓDCA

S ulejman przez całe swe panowanie toczył wojny, przeważnie o charakterze


zdobywczym. Najgorszymi wrogami sułtana byli niewierni Węgrzy i here­
tyccy Persowie. Jego pierwsza wielka kampania skierowała się na Belgrad, któ­
ry Sulejman zdobył w 1521 roku. Po tym sukcesie szybko nastąpił kolejny -
zajęcie Rodos (1522). W obu tych kampaniach Ibrahim nie pełnił najwyraź­
niej żadnej roli, choć jako faworyt towarzyszył władcy na R o d o s1. Podczas
pierwszej wyprawy na Węgry wielki wezyr był już jednak zastępcą samego
sułtana, który dowodził osobiście.
D ’Ohsson opisuje ceremonię, która w Turcji poprzedzała rozpoczęcie woj­
ny2. Porta zawsze uzyskiwała legitymizację w postaci fatwy szejcha-ul-islam,
wydawanej na wielkiej radzie, po której szejchowie głównych meczetów zbie­
rali się w sali dywanu i wysłuchiwali sury Koranu, poświęconej wyprawom wo­
jennym. Pierwszy krok wojenny stanowiło aresztowanie ambasadora atakowa­
nego kraju, który zostawał wtrącony do Siedmiu Wież. Następnego dnia wyda­
wano odezwę, rozsyłaną do wszystkich przedstawicieli państw obcych, i odby­
wano wspaniałą ceremonię hat-i-sherif, przekazującą dowodzenie wielkiemu
wezyrowi - otrzymywał podczas niej rozkaz, wierzchowca z bogatym rzędem
oraz wysadzaną klejnotami szablę. Wojnę wypowiadano zwykle jesienią, zimę
spędzano na przygotowaniach, a kampania rozpoczynała się wiosną. W termi­
nie wyznaczonym przez nadwornego astrologa na dworze sułtana czy wielkie­
go wezyra rozwijano państwową chorągiew, a imamowie3wykrzykiwali błogo­
sławieństwa oraz życzenia.
Wszyscy obserwatorzy pozostawali pod wrażeniem tureckich namiotów,
broni i strojów. Obóz zapełniali duchowni, derwisze, poszukiwacze przygód,
ochotnicy, żołnierze nieregularni, słudzy i tabor, a w drodze powrotnej dodat­
kowo łupy oraz niewolnicy.

1 Von Hammer cytuje z dziennika Sulejmana jego uwagę do Ibrahima, gdy wielki wezyr pojawił się
przed sułtanem. Op. cit., t. v, s. 41.
2 Op. cit., t. iii, s. 418 i dalej.
3 Muzułmańscy duchowni, łączący z funkcjami religijnymi obowiązki notariuszy.
52 R o z d z ia ł IV

Armia turecka przodowała wówczas w Europie zarówno pod względem liczeb­


ności, jak dyscypliny. Wojowniczy lud Turków nabierał znaczenia i potęgi od czasu
interwencji jego wodza Osmana w spory Seldżuków, a oddziały Sulejmana siały
postrach na kontynencie - kilkaset namiotów Osmana rozrosło się w ogromne
i mocarne imperium ottomańskie. Zgodnie z potrzebami państwa zwiększała się
armia, jak bowiem widzieliśmy wyżej, armia była państwem. Urquhart zauważa:
„Instytucje militarne to całe państwo. Wojsko ma własne sądy, a działań w polu ni­
gdy się nie przerywa na skutek kaprysów dworu czy rządu”4.
Pan Urquhart dzieli wojsko tureckie na trzy główne grupy:
1. Wojska stałe: janczarowie, najemna jazda i pułki spahisów, artylerzyści itd.
2. Wojska feudalne,
3. Oddziały prowincjonalne (ayalet askeri).
Według jego szacunków liczba żołnierzy pod koniec XVI stulecia wyglądała
następująco:
• janczarowie 50 000,
• spahisi 250 000
• artylerzyści, zbrój mistrze itd. 50 000.
Poza gwardzistami rekrutowanymi spośród janczarów i spahisów wojenne
zaciągi liczyły:
• akindżi 40 000,
• ajabowie 100 000,
• ayalet askeri (jazda) 40 000,
• miri askeri (piechota) 100 000.
Należałoby przybliżyć powyższe nazwy. Żołnierze feudalni i prowincjonalni
pełnili służbę ze względu na otrzymane timary, czyli lenna. Wśród wojsk sta­
łych z posiadaczy tych nadań ziemskich wywodzili się słynni spahisi (prefero­
wano tu synów spahisów), którzy podążali za chorągwią samego sułtana. Akin­
dżi stanowili lekką jazdę, postrach Niemców i Węgrów, a ajabowie piechotę,
rodzaj pieszych Kozaków (jak akindżi konnych Kozaków) - żadni z nich nie
otrzymywali żołdu (jak janczarzy) czy lenn (jak spahisi). Sercem armii był
słynny korpus janczarów: najbardziej uprzywilejowanych, najstraszniejszych
i najlepszych żołnierzy. Rekrutowano ich spośród dzieci, dostarczanych jako
trybut z podbitych państw chrześcijańskich (1000 na rok), które zwykle stawa­
ły się muzułmanami. Janczarowie, gwardziści i artylerzyści jako jedyni otrzy­
mywali wypłaty ze skarbu państwa. Tureccy zdobywcy utrzymywali się na woj­
nie na własną rękę, grabiąc zajęte tereny i sprowadzając do ojczyzny ogromne
łupy. Pod koniec swej gruntownej rozprawy Urquhart dokonuje ciekawego
rozróżnienia między zasadami Turków a janczarów. Jak twierdzi, te ostatnie
„opierają się na przemocy, korupcji, trwonieniu siły wojskowej, wyczerpywa­
niu skarbca oraz oporze przed wszelkimi zmianami, w tym korzystnymi”. Zasa­
dy tureckie, jego zdaniem, są całkowicie odmienne i doskonalsze5.

4 David Urąuhart, The Military Strength o/Turkey, Londyn 1869, s. 76.


s Op. cit., s. 93.
I b r a h im ja k o d o w ó d ca 53

Turecka artyleria przedstawiała wielką siłę. To dzięki niej i minom padły


Belgrad oraz Rodos. Nie istniała za to flota - liczni piraci oddali się na usługi
sułtana i odnieśli znaczne morskie triumfy, nie należeli jednak do tureckich sil
regularnych.
Szyk bojowy byl stały: żołnierze prowincji azjatyckich zajmowali prawe skrzy­
dło, europejskich lewe, a środek składał się z regularnej jazdy i piechoty (z jancza­
rami w pierwszej linii). W Europie miejscowe jednostki stawały na prawym
skrzydle. W ten sposób łączono stale, zdyscyplinowane jednostki piechoty i jaz­
dy z nieregularnymi, feudalne z prowincjonalnymi oraz powstałe z poboru z two­
rzonymi na podstawie systemu lenn. Dzięki temu rozwiązaniu sułtan mógł rów­
nocześnie wyprowadzić w pole trzy wielkie armie, czy to w Europie, czy Azji6.
Ciekawy opis dyscypliny w armii tureckiej w roku 1555 zawiera książka Fardle
ofFacions niejakiego Williama Watremana, który uznawał szybkość, odwagę i po­
słuszeństwo jej żołnierzy za wytłumaczenie wielkich sukcesów, odnoszonych
przez dwa stulecia7; twierdził też, że rzadko wszczynali bunty czy „rozruchy”.
Watreman niewątpliwie nie mówił tu o uprzywilejowanych janczarach, gdyż
ci z upodobaniem podnosili bunty i „rozruchy”, rozumiejąc siłę armii i stopień,
w jakim sułtan znajdował się w ich rękach. Ta część wojsk, która stacjonowała
w Konstantynopolu jako ochrona Jego Wysokości, mogła żądać degradacji
i głowy każdego znienawidzonego urzędnika, a żądania te zwykle spełniano.
Na mocy praw dawnych i własnych mogła też uwięzić samego sułtana, zabić go
i umieścić na tronie któregoś z krewnych władcy. Gdy jednostki przebywające
w stolicy łączyły się pod rozkazami ulemów, którzy nadawali ich czynom rangę
prawa, despotyczny sułtan trafiał z tronu do celi, skąd wkrótce zabierała go ta­
jemnicza i bezprawna śmierć8. Długa lista obalonych władców świadczy o po­
tędze wojska. Nic więc dziwnego, że Sulejman po ukaraniu zbuntowanych jan­
czarów w 1525 roku zamierza! niezwłocznie wysłać ich na wojnę.
Sułtan opuścił Konstantynopol 23 kwietnia (poniedziałek), prowadząc
100 000 ludzi oraz 300 dział9. Jego wielki wezyr wyruszył tydzień wcześniej na
czele czołówki, złożonej głównie z jazdy. Obie armie rozbiły obóz w Sofii,
a wielki wezyr ponoć „przystroił swój namiot purpurowymi zasłonami na
kształt tulipana” 10. Tutaj Turcy rozdzielili się: Ibrahim Pasza przerzucił most
przez Sawę i ruszył na Petrovaradin, naturalną twierdzę w paśmie Fruśka Góra,
6 Urąuhart, op. cit. s. 88.
7 William Watreman, The Fardle ofFacions, containing the Anciente Manners Customs and Laws of the
Peoples Enhabiting the two Paries ofthe Earth calledAfrica and Asia, Londyn, 1555, Hakluyt s Voyages,
t. v, s. 126.
8 Stato Militaire dell'Imperio Ottomano, Marsigli, 1732.
9 Do ówczesnych tureckich narratorów kampanii należą PeczewiiKemalpashazadeh. Pierwszy opie­
ra! się na relacji dziadka, walczącego pod Mohaczem, a drugi (szejch-ul-islam za czasów Sulejmana)
pisał jako poeta i dworzanin, dość wiernie oddając jednak ruchy armii. Monumenta HungariaeHisto-
rica (Pest, 1857), t. i, oddają węgierski punkt widzenia. Solakzadeh i Abdurrahman Szeref to źródła
wtórne, a znakomite opracowanie tematu daje Leopold von Kupelwieser w Die Kampfe Oesterreichs
mit den Osmanen (Wiedeń, Lipsk, 1809).
10 Kemalpashazadeh, Histoire de la Campagne de Mohacz, tłum. Pavet de Courteille, Paryż, 1869.
54 R o z d z ia ł IV

bronioną przez 1000 słabo wyposażonych żołnierzy. Sulejman nakazał jej zdo­
bycie, oznajmiając wezyrowi, że to jedynie przekąska przed śniadaniem
w W iedniu11. Sam sułtan udał się do Belgradu. Ibrahim zaczął przygotowania
do oblężenia, położono drabiny, ale 15 lipca pierwszy atak został odparty. Na­
stępnej nocy wezyr wysłał część sił na drugi brzeg Dunaju. Walki trwały do
późnego wieczora, zarówno na lądzie, jak i rzece (z flotą łodzi). Podczas dru­
giego szturmu Turcy wdarli się do dolnej części miasta, ale ponownie zostali
wyparci. Ibrahim, przekonany, że zdobycie twierdzy okaże się trudniejsze, niż
przypuszczał, zarządził teraz oblężenie. Po kilkudniowych walkach padł wielki
budynek twierdzy, a w kilku miejscach murów dokonano wyłomów. Obrońcy
przetrwali jednak dwa kolejne szturmy i przeprowadzili wypad, zadając Tur­
kom znaczne straty. Ibrahim podłożył wreszcie miny pod mury i 23 lipca (dwa­
naście dni po pierwszym ataku) wysadził je w powietrze, po zaciętej walce zdo­
bywając twierdzę. Skapitulowało tylko 90 pozostałych przy życiu obrońców.
Turcy również ponieśli ciężkie straty12.
Udane oblężenie (i niewątpliwie także wysoka nagroda od padyszacha)
skłoniły Ibrahima Paszę do zaatakowania naddunajskiego Iloku, który został
zdobyty po tygodniu. Sułtan obwieścił, że ostateczny cel wyprawy stanowi
Buda. Armia turecka podążała z biegiem Dunaju, niszcząc mijane okolice aż do
bagiennej równiny pod Mohaczem. Stoczona tu bitwa miała pierwszorzędne
znaczenie polityczne, jak widzieliśmy wyżej, rozbito bowiem wojska węgier­
skie, zginął król Ludwik, a Węgry znalazły się w rękach Sulej mana. Starcie było
krótkie (jedynie dwie godziny) i krwawe. Peczewi opisuje malownicze sceny
przed bitwą, mówiąc o wielkim zapale, który ogarnął „całą armię”, a Kemalpa-
shazadeh skupia się na „krwawym święcie”. Plan walki opracował sułtan przy
pomocy wielkiego wezyra, który odwiedzał go kilkakrotnie poprzedniego wie­
czoru. O świcie 29 sierpnia 1526 armia turecka wyłoniła się z lasu i stanęła
przed Węgrami. Na początku podążały oddziały rumelijskie, część janczarów
oraz artyleria pod wodzą Ibrahima Paszy, za nimi 10 000 janczarów i artyleria
z Anatolii, dowodzone przez Behrama Paszę, a dalej sułtan ze swą strażą, jan­
czarami oraz kawalerią.
Niedługo przed południem Sulejman stanął na górującym nad miastem wzgó­
rzu, skąd mógł widzieć szeregi nieprzyjaciela. Pierwsi do ataku ruszyli Węgrzy,
z początku powodując zamieszanie wśród Turków. Ci jednak zwarli szeregi
i akindżi odparli natarcie. Ibrahim znajdował się stale na pierwszej linii, dodając
żołnierzom ducha i „walcząc jak lew”. „Nieustraszonym działaniem wyrwał z serc
jego bohaterów strzałę strachu przed śmiercią, przywrócił im ducha. Przed naj­
straszniejszą bronią nawet nie mrugnął okiem” 13. Król Ludwik z trzydziestoma

11 Von Kupelwieser, op. cit., s. 227.


12 Ferdynand pisał do siostry: „Comme les turczayans donnę plusieurs assaulx au chasteau de Peter-
vardein ąuils tienąuient assiege y ont perdus beaucop de leuers gens comme de X ou XII in hommes”.
Monumentu Hungariae Historica, t. i, s. 37.
13 Kemalpashazadeh, op. cit., s. 95.
I b r a h im ja k o d o w ó d ca 55

dzielnymi towarzyszami parł w stronę sułtana, desperacko próbując go zabić, ale


w zaciętej walce sam stracił życie. Pierwsza salwa artylerii spowodowała straszli­
we zamieszanie, zwłaszcza na lewym skrzydle. Prawe skrzydło węgierskie, oto­
czone ze wszystkich stron, załamało się i rozpierzchło, by znaleźć śmierć z rąk
tureckich lub w bagnach. Nastąpiła okropna rzeź, nie brano bowiem jeńców14.
Bitwa stanowiła dla Węgrów taką tragedię, że do dziś przy nieszczęściach cytują
powiedzenie: „To nic takiego, więcej stracono pod Mohaczem” 1S.
Artyleria wielkiego wezyra najpewniej obróciła losy bitwy i zapewniła Tur­
kom zwycięstwo. Następnego dnia Sulejman, siedząc w purpurowym namio­
cie na złotym, przywiezionym z Konstantynopola tronie, przyjmował gratula­
cje wezyrów i bejlerbejów, własnoręcznie przypinając na głowie wielkiego we­
zyra diamentową broszę. Posępny kontrast z tym przepychem stanowiła pira­
mida tysiąca głów węgierskiej szlachty, ustawiona przed namiotem władcy.
Mohacz został spalony, a akindżi dokonali w okolicy okropnych spustoszeń16,
gdy armia maszerowała do Budy. Sulejman otrzymał tam klucze miasta, co za­
kończyło kampanię - Turcy wrócili do Konstantynopola, zabijając i łupiąc17.
Zasługę sukcesu kampanii węgierskiej przypisują wielkiemu wezyrowi trzy
bardzo ważne źródła. Sam Ibrahim stwierdził, że podbił Węgry, w przemowie
do posła von Ż ary18; w liście ogłaszającym zwycięstwo prowincjom zaszczyt
oddaje Ibrahimowi sułtan; szejch-ul-islam Kemalpashazadeh w epickiej histo­
rii bitwy pod Mohaczem obsypuje wezyra pochwałami jako dowodzącego ar­
mią: „Niebiosa nigdy nie widziały i nie zobaczą walki podobnej tej, jaką wiódł
książę bojowników wiary, ów A saf Mądrości, ów doświadczony wódz, ów Ar-
deszir o lwim sercu, to jest Ibrahim Pasza19. Nieprzyjaciel wrogów Świętej
Wojny, w jednej chwili odparł uderzenie wrogów wiernych” 20.
Sulejman w swym liście oddaje Ibrahimowi zasługę zdobycia Petrovaradinu
i Iloku. Co do Mohacza, pisze21: „Przeklęty król [Ludwik] w towarzystwie żoł­
nierzy zatracenia padł przed armią Rumelii, dowodzoną przez bejlerbeja Ru-
melii, mego wielkiego wezyra Ibrahima Paszę (niech Allach da mu wieczną
chwałę!). Wtedy ów bohater wykazał wszystkie swe wrodzone zalety”. Pierw­
sza wzmianka tego listu o Ibrahimie brzmi tak: „Pantera siły i cnoty, tygrys lasu

14 Kemalpashazadeh, op. cit., s. 104.


15 Ferdynand oczywiście nie smucił się tak bardzo - por. list do Małgorzaty z 1526. Mon. Hung. Hist.,
t. i, s. 41.
16 Przyznaje to nawet szejch-ul-islam, rozkoszując się upadkiem wrogów Boga. Kemalpashazadeh,
op. cit., s. 107.
17 „Łupy należą do Boga i Posłańca. Przeto bójcie się Boga i ustanówcie zgodę między wami!” - K o­
ran, sura VIII.
18 „Ego inąuit vici Hungaros. Magnus Caesar non interfuit prelio sad tantum audito clamore, con-
scendit equum et volebat succurere. Sed ego confestim misi nuncium, victoriam iam partam este”.
Gevay, op. cit., t. ii, s. 22.
19 A safbyl według tradycji wezyrem Salomona, a Ardeszir słynnym królem sasanidzkim.
20 Kemalpashazadeh, op. cit.
21 List znajduje się na końcu tłumaczenia Kemalpashazadeha, s. 145 i dalej.
56 R o z d z ia ł IV

odwagi, bohater wypełniony świętym zapałem, Rustem areny zwycięstwa, lew


przywrócenia królestwa, drogocenna perła oceanu wszelkiej potęgi, bojownik
wiary, wielki wezyr, bejlerbej Rumelii, Ibrahim Pasza” 22.
Perły sułtańskiej retoryki można uznać za naturalne, należy jednak odnotować
sam fakt przyznania Ibrahimowi udziału w chwale zwycięstwa, Sulejman zwykle
bowiem w zawiadomieniach o triumfach przypisywał ją Allachowi oraz sobie23.
Następne działania militarne Ibrahim miał prowadzić pod Wiedniem. W przed­
dzień tej wyprawy Sulejman obdarzył wielkiego wezyra tytułem seraskiera24.
Peczewi pisze: „Pewnego dnia w drodze z dywanu do rezydencji wezyra (vizir
khaneh) wielki Pan i Zdobywca zwołał do siebie niewolników, zwracając się do
nich wymownymi, perły siejącymi słowami i w święty sposób: «N ie ma prze­
szkód, byśmy nie mogli skierować naszych ramion jednocześnie we wszystkie
strony naszego kraju, lecz nie możemy osobiście zająć się wszystkim. Wydajemy
więc berat-i-szerif, aby Ibrahimowi Paszy jako seraskierowi okazywano posłu­
szeństwo i szacunek”. Peczewi cytuje dalej berat opisany w rozdziale III, relacjo­
nuje też, jak wspaniałe dary otrzymał z nim Ibrahim oraz gratulacje ulemów
i wezyrów25. Według d’Ohssona nadanie tytułu seraskiera stanowiło wyjątkowo
imponującą uroczystość. Na ulicach odbywały się pochody, w pałacu składano
wizyty, a ceremonie trwały jeszcze po wyruszeniu armii. Gdy posłowie odwie­
dzali Ibrahima z gratulacjami i życzeniami sukcesu, niezmiennie odpowiadał:
„Maszerując pod bożą opieką i świętym sztandarem, pod znakami największego
i najpotężniejszego z monarchów, spodziewam się odnieść wspaniale zwycięstwa
nad wrogami imperium i wkrótce powrócić w triumfie” 26.
Nie możemy zagłębiać się w szczegóły słynnego pierwszego oblężenia Wied­
nia, któremu poświęcono całe książki27, zrelacjonujemy je tylko pokrótce.
Ibrahim Pasza stanął pod miastem 28 września 1529, prowadząc oddziały ru-
melijskie, a tego samego dnia dołączył doń sułtan z głównymi siłami. Um oc­
nienia Wiednia znajdowały się w złym stanie, a obsadzało je tylko 16 000 ludzi
i 72 działa przeciw 300-tysięcznej armii tureckiej. Garnizonem dowodził Filip
Bawarski - Ferdynand pozostał w Linzu, licząc na pomoc reszty książąt nie­
mieckich. Obrońcy czynili rozpaczliwe wysiłki umocnienia fortyfikacji, nisz­
cząc domy zbyt bliskie murów, równając z ziemią przedmieścia, które mogłyby
osłaniać nieprzyjaciela, i w słabszych punktach usypując wały czy wznosząc
nowe mury. Aby uniknąć niektórych niedogodności oblężenia, starcy, dzieci,
kobiety oraz księża musieli opuścić W iedeń28. Sulejman ocenił, że zdobycie

22 Por. Sadullah Said wSolymannameh, gdzie Ibrahim Pasza jest określany jako zdobywca Rumelii, s. 81.
23 Mejmoua Menshaat el Selatin, red. Feridoun Bey, Stambuł.
24 Ser oznacza po turecku „głowę”, a asker „armię”.
25 Peczewi, op. cit., s. 128.
26 D ’Ohsson, op. cit., t. iii, s. 422.
27 Von Hammer, Wierts erste aufgehobetie tiirkische Belagerung (Pesth, 1829); Schimmer, a za nim
Ellesmere, The Sieges ofVienna by the Turks (London, 1879).
28 Schimmer, op. cit., s. 16.
IBRAHIM JAKO DOWÓDCA 57

twierdzy będzie łatwe, i wezwał garnizon do kapitulacji, oświadczając, że w ra­


zie odmowy trzeciego dnia zje śniadanie w mieście i nie oszczędzi wtedy niko­
go. Ten dzień jednak minął, a Turcy wciąż kopali tunele pod wieżami i murami,
by podłożyć tam miny. Intensywne opady zmusiły ich do pozostawienia w tyle
ciężkich dział, dysponowali więc jedynie muszkietami oraz artylerią połową.
Oblężeni odpowiadali kontrminami, skutecznie krzyżując tureckie plany. O d­
działy szturmowe ścierały się z wycieczkami obrońców, a śniadanie Sulej mana
stygło, jak szydzili wiedeńczycy. Wyłomy dokonane w murach 9 i 11 paździer­
nika naprawiono, a gdy wielki szturm z 14 października odparto po zaciekłej
walce, sułtan musiał zrezygnować. Była to pierwsza porażka Sulej mana, którą
zaakceptował z trudem, nadchodziła jednak zima, brakowało zapasów na tak
długą kampanię, duch wojska upadał, a z różnych stron na pomoc miastu dąży­
ły posiłki. 14 października podano sygnał do odwrotu. Turcy ponieśli wielkie
straty - w przeciwieństwie do wiedeńczyków29.
Ibrahim Pasza odpowiadał za prowadzenie oblężenia, często udając się na
rozpoznanie umocnień, nosząc kolorowy turban zamiast zwykłego biało-złote-
g o 30. Hrabia Christoph von Zedlitz, więzień w obozie tureckim, relacjonował:
„W wyprawie tej Ibrahim Pasza doradzał i kierował wszystkim” 31. Podczas ob­
lężenia, jak we wszystkich kampaniach, szczodrze rozdawano nagrody, by za­
chęcać żołnierzy. Wielki wezyr miał pod ręką wory złota, które rozdawał gar­
ściami, gdy przynoszono mu głowę wroga lub przyprowadzano ważnego jeńca.
Kiedy oblężenie się przedłużało i chęć zysku nie wystarczała do podtrzymania
zapału, oficerowie z wielkim wezyrem na czele pędzili żołnierzy naprzód ciosa­
mi kijów, bieży i szabel. 12 października Ibrahim zebrał bejów rumelijskich,
otwarcie mówiąc o niezadowoleniu i głodzie w armii, po czym zaapelował
0 jeszcze jeden atak, niezależnie od jego wyniku obiecując otrąbienie odwro­
tu 32. Jak już wiemy, szturm ten zakończył się niepowodzeniem, po czym za­
kończono oblężenie. Gdy Sulejman opuścił okolicę, wielki wezyr pozostał pod
Wiedniem z jazdą, by osłaniać odwrót i zebrać akindżich, rozproszonych na
grabieżczych wyprawach. Otrzymał także propozycje wymiany jeńców, na któ­
re odpowiedział następująco: „Ibrahim Pasza, z łaski Boga Pierwszy Wezyr,
Sekretarz i Główny Doradca wspaniałego, wielkiego i niezwyciężonego W ład­
cy, Sułtana Sulejmana, głowa i minister wszystkich jego włości, niewolników
1 sandżaków, głównodowodzący jego armii. Szlachetni i wielkoduszni oficero­
wie oraz dowódcy: otrzymawszy przez posłańca wasze pismo, przemyśleliśmy
jego treść. Wiedzcie, że nie przybyliśmy objąć w posiadanie waszego miasta,
lecz jedynie odnaleźć waszego arcyksięcia Ferdynanda, którego jednak nie

29 „Le diet turc a perdu grand nombre de gens sans toutefois grandę perte de ceulx estans au dietę Vi-
enne”, list Ferdynanda do Karola V, Gevay, op. cit., t. i, s. 49. Kupelwieser podaje następujące liczby:
zabitych 1700 wiedeńczyków oraz 100 mieszkańców przedmieść, a 4000 Turków (op. cit., rozdz. ii).
30 Gevay, ii, 28; Ellesmere, op. cit., rozdz. 2.
31 Pełną relację Zedlitza zawiera książka Ellesmere a.
32 Kupelwieser, op. cit., s. 145.
58 R o z d z ia ł IV

znaleźliśmy, czekaliśmy więc tutaj wiele dni, ale on się nie zjawił. Wczoraj po­
stanowiliśmy uwolnić trzech naszych jeńców, powinniście więc uczynić po­
dobnie, co raczyliśmy ustnie wyjaśnić waszemu posłańcowi. Możecie wysiać
kogoś z was po waszych rodaków bez obaw o naszą dobrą wolę, to, co bowiem
zdarzyło się tym z Pesztu, nie było naszą winą, lecz ich”.
W liście tym Ibrahim powtarza oficjalne stwierdzenie Sulejmana: Turcy nie
zamierzali zdobywać Wiednia, ale jedynie spotkać się z Ferdynandem. O milę
od obozu sułtan zatrzymał się, przyjmując gratulacje (jakby zwyciężył) i rozda­
jąc nagrody - wielki wezyr otrzymał 4 kosztowne futra oraz 5 sakiewek33.
Następną twierdzę - Kóseg - Ibrahim Pasza obiegi w roku 1532. Był to prze­
łomowy moment piątej wyprawy Sulejmana na Węgry. Sułtan zdobył wcze­
śniej trzynaście mniejszych fortów i dołączył do Ibrahima. Obrońcami dowo­
dził Nikola Jurisić, znany wezyrowi ze wcześniejszych poselstw do Porty.
Wielki wezyr rozbił obóz pod Kószeg 9 sierpnia, a trzy dni później nadszedł
sułtan. Przy oblężeniu wykorzystywano liczne małe działa (kula największego
miała rozmiar gęsiego jaja), które jednak skutecznie niszczyły umocnienia.
Oprócz stałych ataków podkładano miny, ale dopiero po dwunastu dniach Ibra-
him mógł wezwać upartego Jurisicia do kapitulacji. Nawet wtedy okazał się ko­
nieczny kolejny szturm, który z początku zawiódł na skutek niecodziennego in­
cydentu. Przebywający w mieście starcy, kobiety i dzieci na widok janczarskich
chorągwi nad murami podnieśli tak przerażający krzyk strachu i zgrozy, że Turcy
wzięli go za coś nadprzyrodzonego i uciekli w panice. Ponowne uderzenie było
jednak tak zaciekłe, że dokonali wyłomu w umocnieniach, a dzielny Jurisić, ran­
ny, musiał zdać się na łaskę Ibrahima34. Znając z poselstw do Porty charakter we­
zyra, wykorzystał jego próżność i uzyskał bardzo dobre warunki35. Kóseg nie
zostało splądrowane, skapitulowało tylko formalnie, a dziesięciu janczarów mo­
gło pozostać w nim przez godzinę, by wznieść turecki sztandar. Jurisić, pisząc do
Ferdynanda, podkreślił: „Wszechmocny Bóg ocalił mnie i tych ludzi z rąk tyranii,
na którą nie zasługiwał honor całego mego życia”.
Zwłoka i praktyczna porażka pod Kóseg oraz klęska drugiej armii, która
miała wkroczyć do Austrii przez przełęcz Semmering, przyczyniły się do oca­
lenia Wiednia. Sulejman obwieścił, że w tej wyprawie nie zamierzał atakować
miasta, choć ogromne przygotowania i środki zaradcze Karola V oraz Niemiec
wskazywały na bardziej ambitne cele kampanii. Wkrótce po oblężeniu dobrze
bronionego Grazu sułtan powrócił do ojczyzny.
Gdy w 1533 roku Sulejman zawarł pokój z Ferdynandem i na jakiś czas prze­
rwał działania na północnej granicy, przeniósł uwagę na dwa inne obszary pod­
bojów: poszerzenie potęgi morskiej oraz Persję. W zakres tej pracy nie wcho-

33 Każda sakiewka zawierał 500 piastrów.


34 Jurisić wysiał swemu panu Ferdynandowi raport z oblężenia, którego francuskie tłumaczenie za­
mieszcza Charriere, t. i, s. 215. Także w Monumentu Hungariae Historica, t. i, s. 169, por. Peczewi.
35 „Jay bien apercu quil prenoit de bonne parte que je fasoie difficulte d aller devers le Turc (Sule-
iman) et que je le tenoie en telle estimacion”. Charriere, t. i, s. 219.
IBRAHIM JAKO DOWÓDCA 59

dzi historia wielkiego admirała Chajreddina Barbarossy, zajmiemy się za to


kampanią perską.
Od czasu objęcia władzy przez Sulejmana stosunki Porty z szachem należały
do napiętych. Do otwartej wojny nie dochodziło tylko z powodu zaangażowa­
nia sułtana w sprawy Węgier, ale na pograniczu trwały stałe walki. Gdy po
Ismailu nastąpił Tahmasp, nie zamierzał korzyć się przed władcą Turcji, do­
tknięty wyniosłym i pełnym gróźb listem Sulejmana. Chwila zdawała się spo­
sobna do wszczęcia wojny: za pretekst posłużyły zdrady chana Bitlisu, który
przeszedł na stronę perską, oraz gubernatora Azerbejdżanu i Bagdadu, który
przyłączył się do Turków, zabierając ze sobą klucze Bagdadu. Gdy ten ostatni
został zamordowany, a Persowie odzyskali miasto, Sulej man postanowił na­
tychmiast rozpocząć wojnę.
Ibrahim, ponownie jako seraskier, ruszył do Persji, by zdobyć Bagdad oraz
Bitlis. Dotarł z armią do Konyi, gdzie otrzymał głowę Szerefbeja, a następnie
ruszył do Aleppo na zimowe kwatery36. Tę porę roku wykorzystał do zdobycia
kilku sąsiednich twierdz. Ibrahim zamierzał następnie zaatakować Bagdad, ale
towarzyszący wyprawie defterdar Iskender Czelebi nalegał na bezzwłoczne
uderzenie przeciw Tebrizowi, opuszczonemu właśnie przez szacha. Jego zda­
niem upadek Tebrizu oznaczał wzięcie Bagdadu. Ibrahim przychylił się do tej
sugestii i 13 lipca 1534 roku pojawił się pod Tebrizem. Po drodze zajął wiele
twierdz i triumfalnie wkroczył do perskiej stolicy. Aby uniknąć problemów
związanych zwykle z turecką okupacją, wyznaczył w Tebrizie sędziego oraz sil­
ny garnizon - niezwykłe samoograniczenie jak na osmański podbój. Jeden
z jego oddziałów został zniszczony w wąwozie Kiseldżedak, poza tym jednak
Ibrahim odnosił same triumfy.
27 września do wezyra dołączył w Audżanie Sulejman, niezwłocznie nagra­
dzając jego oraz innych bejlerbejów za odniesione sukcesy. Turcy ruszyli teraz
na Hamadan, ale późna pora roku znacznie utrudniła przejście przez góry -
padło wiele zwierząt jucznych, a artyleria grzęzła na złych drogach. Wróg wy­
korzystał sytuację, zadając duże straty ludziom i zapasom.
Armii udało się w końcu dotrzeć do Bagdadu. Tamtejszy gubernator wysłał
list kapitulacyjny i w obawie o własne bezpieczeństwo uciekł. Wielki wezyr
natychmiast przejął miasto, zamknął bramy, by zapobiec grabieżom, i wysłał
ich klucze Sulejmanowi, który jeszcze nie nadszedł. Bagdad stanowił przedmu­
rze perskiego imperium i bardzo ważny punkt militarny. Armia pozostała tu
przez cztery miesiące, gdy sułtan wprowadzał porządek na zdobytych obsza­
rach. 2 kwietnia 1535 roku Turcy rozpoczęli powrót do kraju, po trzech miesią­
cach docierając do Tebrizu, a po kolejnych sześciu do Stambułu.
W tej kampanii Ibrahim nie stoczył wielu walk, rzadko wykorzystywał też
swą znajomość artylerii i minowania. Sukces wyprawy wynikał z postrachu
szerzonego przez turecką armię oraz jej wytrwałości w straszliwych marszach,

16 Relację Anthony ego Jenkinsona ze wspaniałego wkroczenia do Aleppo można znaleźć w Voyages
Hakluyta, t. ii, ss. 225 i dalej.
60 R o z d z ia ł IV

dorównujących słynnym pochodom wodzów starożytnych37. Ferdynand li­


stownie pogratulował Ibrahimowi udanej kampanii.
Była to ostatnia kampania wezyra. Jego kariera doszła tu do raptownego
końca. Podczas wyprawy perskiej zaszły pewne zdarzenia, które nie wiążą się z
dowodzeniem Ibrahima, omówimy je więc w rozdziale o jego upadku.
Podczas swych wypraw Ibrahim Pasza okazał się zdolnym i przeważnie zwy­
cięskim dowódcą. Nie odniósł sukcesu jedynie pod Wiedniem oraz (praktycz­
nie, choć nie nominalnie) pod Kószeg. Wspaniale dowodził atakami, szczegól­
nie z wykorzystaniem artylerii, czego dowodzi najlepiej Mohacz. Przodował
w oblężeniach i minowaniu, choć nie zdołał zdobyć Wiednia. Dobrze prowa­
dził marsze armii, o czym świadczy pochód przez Persję. Zwykle dobrze kon­
trolował podwładnych, choć pod Wiedniem nie zdołał skłonić ich do większe­
go wysiłku. Osobiście dzielny, prowadził żołnierzy i wystawiał się na najwięk­
sze niebezpieczeństwa. Sprawiał wrażenie mniej okrutnego od większości tu­
reckich zdobywców, mimo że jego armia dopuszczała się strasznych okru­
cieństw. Zachowywał stały zwyczaj grabieży, który czynił wojnę tak atrakcyjną
dla tureckiego żołnierza38. Doceniał zalety nawet u nieprzyjaciół, co potwier­
dza historia traktowania Zedlitza oraz jego uwolnienia39. Zasługi podbojów
tego okresu należy rozdzielić między sułtana Sulejmana a jego wielkiego wezy­
ra, który potrafił doprowadzić wszystkie militarne i dyplomatyczne plany
władcy do pomyślnego zakończenia.

37 Abdurrahman Szeref twierdzi, że trudności marszu uczyniły tę kampanię Sulejmana największą z


jego wypraw, s. 239.
38 Postel, op. cit., pisze o zlupieniu Węgier przez Ibrahima, dodając: „Arabistan, Serestan i Anatolia
przeklinały go za wielkie grabieże i wymuszenia; nie pozostawił nawet najbogatszym dywanu, na
którym mogliby spać, a drzewa zostały bezlitośnie opodatkowane” (s. 49).
39 Adventures o jCount Christopher vort Zedlitz in łhe Turkish Camps w zbiorach barona von Errenkela,
wiedeńskie Archiwum Państwowe, tłum. Ellesmere, s. 47.
R o z d z ia ł y

U p a d e k I b r a h im a

5 marca 15361Ibrahim Pasza według ustalonego zwyczaju udał się do stam­


bulskiego pałacu sułtana na posiłek i noc z władcą. Rankiem znaleziono
jego ciało - oznaki wskazywały na uduszenie po zaciekłej walce2. Koń w czar­
nym czapraku poniósł zbezczeszczone zwłoki do dom u3. Niezwłocznie pocho­
wano je w galackim klasztorze derwiszów, bez pomnika upamiętniającego
miejsce spoczynku4. Ogromny majątek Ibrahima przeszedł na rzecz państwa5
i potężny wielki wezyr zniknął z myśli czy rozmów, jakby to nie on przez trzy­
naście lat praktycznie rządził państwem.
Dlaczego nagle wygasła miłość Sulejmana do faworyta? Ibrahim miał oczy­
wiście wielu wrogów - do najbardziej wpływowych należeli defterdar Iskender
Czelebi i Roksolana, ulubiona żona władcy. Przez całe lata kierowali oni Sulej­
mana przeciw wielkiemu wezyrowi, choć nieskutecznie6. Jakie mogli wysunąć
zarzuty pod adresem Ibrahima?
Jak pamiętamy, urodził się jako chrześcijanin, a islam przyjął zapewne tylko for­
malnie, nie z przekonania. Jego chrześcijańskie skłonności co jakiś czas przewijały
się przez karierę, zawsze szkodząc reputacji Ibrahima. Przykład stanowi sprawa Ka-
byza, gdzie wezyr został oskarżony o pobłażliwość. Ibrahim nie uwzględnił też mu­
zułmańskich uprzedzeń, gdy sprowadził z Budy trzy posągi, stojące tam w królew­
skim pałacu, i ustawił je na Hipodromie. Sprzeciwiało się to dosłownemu pojmo­
waniu zakazu „Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na
niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod zie­
mią!”. Choć Ibrahima wspierał tolerancyjny sułtan, imię wezyra wymawiano ze
zgrozą, zarzucając mu czczenie bożków. Poeta Figani Czelebi ułożył satyrę, której

1 21 ramadanu 942 roku hidżry.


2 Domenico Trevisano, Alberi, III, t. i, s. 115.
3 Jorga, s. 349.
4 Solakzadeh, Osmanzadeh.
5 Po śmierci wielkiego wezyra jego własność zawsze konfiskowano. D Ohsson, op. cit. t. ii, s. 369.
6 Baudier, s. 172, Dżelalzadeh cyt. Solakzadeh, Abdurrahman Szerefitd.. Także Trevisano: „Rossane
gelos a forre della potenza del gran-vizir”, itd.
62 R o z d z ia ł V

słów nigdy nie zapomniano. Głosiła ona: „Dwu Abrahamów przyszło na świat; je­
den zniszczył bożki, drugi je stawia”. Odważny poeta zapłacił za swój talent życiem,
utwór pozostał jednak popularny. W miarę utrwalania swej pozycji Ibrahim stawał
się coraz bardziej niedbały w kwestiach religii. Według współczesnej mu opinii:
„Rzeczony pasza na początku swej władzy bardzo szanował święte prawo w każ­
dym jego względzie i było jego zwyczajem, by naradzać się z mędrcami w każdej
sprawie; jego wiara w islam była tak silna, że jeśli ktoś przynosił mu Koran, z sza­
cunkiem zrywał się na nogi, całował księgę, kładł ją na czole i trzymał na równi ze
swą piersią, ani cala niżej. Później jednak, gdy ruszył do Bagdadu jako seraskier
i zetknął się z ludźmi o złej sławie lub szalonymi, jego charakter zmienił się do tego
stopnia, że uważał życie niewinnych za zwykły proch, i jeśli ktoś przynosił mu
w darze Koran czy piękny rękopis, gniewał się, widząc go podchodzącego, i odma­
wiał przyjęcia ze słowami: «Czem u mi to przynosisz? Nie ma końca dobrym książ­
kom, które posiadam», a czasami lżył ludzi”7.
Wenecjanie zdawali się uważać, że Ibrahim im sprzyja, a potrzebujący pomocy
chrześcijanie w Turcji zwracali się o nią do wezyra, który czasem ratował ich
przed niewolą i śmiercią8. Jego rodzice pozostali chrześcijanami. Należy wątpić,
czy te ostatnie fakty mogłyby zaszkodzić wielkiemu wezyrowi, ale wspomniane
lekceważenie uczuć muzułmanów było niemądre i stwarzało nieprzyjaciołom
podstawy ataku, choć samo w sobie zapewne nie zachwiałoby zaufania sułtana,
znanego z niezwykłej tolerancji dla innych wyznań. Ibrahim pozwolił sobie jed­
nak na inną, znacznie bardziej niebezpieczną nieostrożność.
Przyglądając się karierze Ibrahima, widzieliśmy, jak gromadził ogromną władzę
i z jakim zdumieniem europejscy wysłannicy wysłuchiwali jego oświadczeń co do
pozycji wezyra w państwie. Praktycznie rządził on osmańskim imperium, ale zapo­
mniał o jednym: zależał całkowicie od łaski sułtana, który dla kaprysu mógł go od­
sunąć lub skazać na śmierć - był jedynie ziemskim cieniem „cienia Boga”9.
Podczas wyprawy perskiej Ibrahim zrobił poważny błąd, przyjmując tytuł
seraskier-sułtana. Von Hammer wskazuje co prawda10, że sułtanami zwali się
powszechnie drobni władcy kurdyjscy okolic, gdzie właśnie szła armia turecka,
w Konstantynopolu był jednak tylko jeden sułtan i przywłaszczenie tego mia­
na oznaczało wystawienie się na zarzut bezprawnej am bicji11. Co więcej, tytuł
ten przybrał Ahmed Pasza po buncie w Egipcie, Sulejmanowi musiało to więc
mocno kojarzyć się z nielojalnością. Tego zarzutu władca nie mógł ignorować,
nawet jeśli weń nie uwierzył.

7 Mustafa Czelebi, cyt. przez Abdurrahmana Szerefa i Peczewiego, s. 195.


8 Postel jednak w dziele z 1569 Dela republiąuedes Turcs twierdzi jednak, że Ibrahim nie faworyzował
chrześcijan, lecz byl dla nich despotą, zagarniającym wiele majątków Wenecjan i innych chrześcijan.
Jak wyznaje: „To prawda, że ocalał tego czy owego chrześcijanina z więzienia czy przed oszczer­
stwem, gdy ten dobrze zapłacił” (s. 61).
9 Jeden z tytułów sułtana.
10 Von Hammer pisze o użyciu tytułu przez Ibrahima za dziennikiem Sulejmana, t. v, s. 231. Por.
także Peczewi, s. 65.
11 Por. Osmanzadeh, Solakzadeh, Abdurrahman Szeref.
U p a d e k I br a h im a 63

Bezpośrednią przyczyną upadku Ibrahima okazał się spór z Iskenderem


Czelebim 12. Ich stosunki od lat cechowała nieprzyjaźń. Gdy Ibrahim został wy­
słany do Egiptu, Iskender znalazł się w jego świcie. Defterdar zazdrościł wezy­
rowi bogactwa i potęgi, a ten z kolei nie znosił jego charakteru. Podczas wypra­
wy perskiej tląca się nienawiść buchnęła płomieniem. Gdy Ibrahim zapropo­
nował przyjęcie tytułu seraskiera-sułtana, skarbnik próbował go odwieść od
tego pomysłu, budząc urazę wezyra. Obaj ostentacyjnie demonstrowali bogac­
two, prześcigając się w dostarczaniu armii silniejszych i wspanialej wyposażo­
nych oddziałów, lekceważeniu wkładu rywala i obelgach pod jego adresem.
Ibrahim w końcu oskarżył defterdara o kradzież pieniędzy z państwowego
skarbca, na co przedstawił świadków (prawdopodobnie przepłaconych). Prze­
ciwnicy zaczęli teraz walkę na śmierć i życie. Ibrahim rozumiał bez wątpienia,
że przeżycie Iskendera oznacza jego własną zgubę, doprowadził więc do egze­
kucji skarbnika. Iskender Czelebi został powieszony w Bagdadzie pod zarzu­
tem intryg przeciw swemu panu i sprzeniewierzenia publicznych środków.
Gdy podążał na szubienicę, wystrzelił do swojego zabójcy partyjską strzałę:
poprosił o pióro i papier, po czym złożył pisemne oświadczenie, że spiskował
z Persami na równi z Ibrahimem, który skuszony ich złotem zamierzał targnąć
się na życie Sulejm ana13. Możemy wątpić w prawdomówność Iskendera, jeśli
chodzi o świadectwo, które miało pogrążyć jego wroga, ale sułtan nie mógł ra­
czej kwestionować tych słów - dla Turków świadectwo umierającego czy pro­
wadzonego na egzekucję ma ogromną wagę, równą w prawie czterdziestu zwy­
kłym świadkom 14.
Przekonanie Sulejmana o winie wezyra zostało według tureckich kronik
wzmocnione wizją zamordowanego defterdara, otoczonego przez nadziemską
poświatę. Skarcił on sułtana za uleganie uzurpacji Ibrahima, a następnie rzucił
się na niego, jakby próbując udusić władcę15. Gdy Sulejman uwierzył w winę

12 Historię tę opowiadają wszyscy tureccy historycy, zwykle współczując Iskenderowi (Abdurrah-


man, Peczewi, Solakzadeh).
13 Kantemir, t. ii, s. 313. Trevisano, op. cit.
14 Owo świadectwo weneckiego konsula wydaje się nam bardziej prawdopodobne od zapewne legen­
darnej historii przekazanej przez Baudiera: „Sułtanki (matka Sulejmana i jego żona Roksolana) za­
uważyły niechęć ludu oraz znacznych ludzi do faworyta, o czym powiedziały Sulejmanowi. Gdy tru­
dziły się nad zniszczeniem jego wielkości, odkryły, że pasza skłaniał się ku władcom Austrii i pota­
jemnie znosił się z cesarzem Karolem V. O tej zdradzie doniesiono Sulejmanowi, który postanowił
o śmierci Ibrahima, chciał jednak zwolnienia z przysięgi, iż póki żyje, nie wtrąci go w niełaskę. Jeden
z mędrców dostarczył mu wygodnej wymówki, by uwolnić się od paszy i zarazem dotrzymać słowa:
«Przysięgaleś, panie, nie skazywać go na śmierć, póki żyjesz; każ go udusić, gdy śpisz. Życie składa
się z czuwania, a śpiący tak naprawdę nie żyje; możesz więc ukarać jego nielojalność i nie złamać swej
przysięgi». Sulejman posyła po Ibrahima i po posiłku wskazuje na jego zbrodnie, ukazując jego wła­
sne listy do Karola V oraz Ferdynanda, gani go za niewdzięczność i nakazuje swym niemym sługom
udusić go, gdy sam będzie spał. Po czym udaje się do łoża”. Opowieść o wykręceniu się od przysięgi
dzięki pomysłowości „mędrca” jest prawdopodobna i całkowicie zgodna z tureckimi zwyczajami.
Baudier nie podaje jednak źródeł i nie znalazłam w żadnych innych zapisach któregokolwiek z opisa­
nych przezeń faktów.
15 Solakzadeh, Peczewi.
64 R o z d z ia ł V

wezyra lub zagrożenie, jakie stanowił dla jego władzy, zaczął potajemne działa­
nia - nie przedstawił faworytowi oskarżeń wprost i nie dał szans obrony16, ale
szybko się go pozbył. Jak zauważył Lam artine17: „Życie Ibrahima zakończyło
się bez klęsk i być może bez innych zbrodni niż wielkość”. Wspaniała trzynasto­
letnia kariera, nawet zakończona nagłą niełaską i śmiercią, to los, jakiego po­
zazdrościłoby wielu. Gwałtowność upadku Ibrahima ma wiele odpowiedni­
ków w historii Turcji, pełnej fantastycznych wzlotów oraz upadków. Tylko
podczas jego życia widzieliśmy, jak Ahmed Pasza w Egipcie czy Iskender Cze-
lebi wznoszą się na wyżyny kariery i szybko kończą ją niełaską oraz śmiercią.
Możliwości takich awansów były niemal nieograniczone, a stałe niebezpie­
czeństwo upadku leżało u podstaw fascynacji tureckim życiem publicznym.
Rzadko zdarzały się obciążenia, które wykluczały osiągnięcie wielkości, z dru­
giej strony jednak nigdy nie istniała gwarancja stałego utrzymania władzy, bo­
gactwa i pozycji, które mógł odebrać jeden kaprys monarchy. Nawet i samemu
sułtanowi zagrażało nagłe obalenie, cela lub śmierć, a tron obejmował następ­
ca, wyciągnięty z haremu lub więzienia. Życie i szanse kariery nigdzie nie oka­
zywały się równie niepewne, co na osmańskim tronie łub w jego pobliżu.
Rozważmy na koniec kwestię relacji Ibrahima z Sulejmanem. Czy był on zdraj­
cą? Baudier twierdzi, że sułtan pokazał wezyrowi jego listy do Karola V i Ferdy­
nanda oraz że Ibrahim nawiązał tajne kontakty z Austriakami. Dokumenty zebra­
ne przez Gevaya (najpewniej cała korespondencja między Ibrahimem a władcą
Austrii) nie zawierają takich listów, nie ma ich w żadnych innych zbiorach, nie
wspominają też o nich sami Austriacy. Wręcz przeciwnie, dysponujemy pismami
od Ferdynanda do Ibrahima z 5 lipca 1535, 23 marca 1535 i 14 marca 1536 (już
po śmierci wezyra), nakłaniające do dalszych przysług i wyrażające wdzięczność
za próby utrzymania pokoju między oboma krajami18.
Zarzut zdrady na rzecz Austrii, który omówiliśmy w związku z oblężeniem
Wiednia, odrzucamy tu ze względu na słabe podstawy. Cóż mógł zyskać Ibra-
him, przyjmując od Karola pieniądze czy stanowisko? Czy cesarz był w stanie
dać mu choć połowę tego, co otrzymał od Sulejmana? Podobne oskarżenie,
wysunięte pod szubienicą przez Iskendera Czelebiego - o perskim złocie, któ­
re skłoniło Ibrahima do planów zabójstwa sułtana - upada z następujących po­
wodów: braku innych niż Iskender świadków19, pochodzenia od najbardziej
zaciętego i zdesperowanego wroga oraz faktu, że Persowie nie mogli oferować
Ibrahimowi nic, co równałoby się z bogactwem i potęgą wielkiego wezyra.
Myślę więc, że ostatecznie możemy odrzucić zarzuty o przekupienie - czy to
przez Persów, czy Austriaków. Pozostaje jednak najpoważniejsza przewina.
16 Trevisano, III, i, s. 115.
17 Histoire de 1’Empire Ottoman, t. ii, s. 338.
18 Jedna z prywatnych not nie jest z pewnością pisana do zdrajcy: „Pro ea tamen confidentia et exis-
timatione in qua vos apud Dominum vestrum merito esse scimus, omittere non potuimus qum vobis
tamquam rerum omnium directori secreto et optimo atque etiam scientissimo ea super literis vestris
significaremus que pro nunc requiruntur”. Gevay II, 23.
19 Świadectwo Iskendera relacjonują Kantemir oraz Trevisano.
U p a d e k I br a h im a 65

Czy Ibrahim zamierzał obalić swego pana i samemu zostać sułtanem? Nasze
źródła ponownie okazują się skąpe lub niejednoznaczne. Co do historyków
tureckich: „Wpadł w sieć wyobrażeń o panowaniu i potędze” 20, mówi Osman-
zadeh, co może oznaczać jedynie megalomanię, tak często zdradzaną przez we­
zyra; Sadullah Said Effendi wyraża się równie ogólnie: „Być może wplątał się
w sieć myśli o partnerstwie w imperium” 21; Peczewi nie wysuwa żadnych
oskarżeń; Solakzadeh i Abdurrahman Szeref uważają śmierć Ibrahima za spra­
wiedliwą karę po potraktowaniu Iskendera, ale nic więcej22. Wenecjanie także
nie podają zarzutów poza bardzo ogólnikowym stwierdzeniem: „Kochał siebie
bardziej niż swego pana i chciał sam panować na obszarach świata, gdzie był
wielce szanowany” 23.
Niektóre oskarżenia przeciw Ibrahimowi wylicza Wilhelm Postel:
1. Współudział w grabieżach defterdara. Postel uznaje to za prawdę, opowia­
dając o lupiestwie Ibrahima podczas każdej kampanii.
2. Bycie chrześcijaninem, czego nie musimy tu dalej rozważać.
3. Porozumienie z cesarzem.
4. Porozumienie z szachem Persji.
5. Chęć zostania sułtanem.
6. Chęć osadzenia na tronie Mustafy, syna Sulejmana.
Postel pisze, że Ibrahim z pewnością nie zawarł porozumienia z cesarzem,
czego dowodzi fakt, iż ten nie wykorzystał kampanii perskiej - świetnego m o­
mentu do najechania Turcji, co wydaje się nam mocnym argumentem. Postel
dokłada do niego argument słabszy: Ibrahim nie mógł znieść wymawianego
przy nim imienia cesarza. Zarzut o konszachty z szachem opierał się na począt­
kowych stratach kampanii perskiej, co Postel odrzuca, nie były bowiem winą
Ibrahima. Oskarżenie o popieranie Mustafy jest bezpodstawne i bezsensowne,
gdyż wielki wezyr z pewnością nie skorzystałby na zmianie władcy. Chęć zo­
stania sułtanem Postel zbija jednym argumentem - zbyt niebezpieczne do
przeprowadzenia.
Ponieważ brakuje danych potwierdzających, że Ibrahim pragnął tronu, mu­
simy ograniczyć się do przesłanek. Należy przyznać, że kochał władzę i stał się
niezmiernie ambitny. Czy tak bardzo stracił rozum, iż uznał, że może zastąpić
Sulejmana na tronie, zajmowanym dotąd wyłącznie przez członków dynastii
osmańskiej, i utrzymać się na nim mimo rozwścieczenia muzułmańskiej do
szpiku kości ludności, armii oraz warstwy kapłanów? Czy na tyle stracił rozsą­
dek, by wyobrażać sobie, że chrześcijański niewolnik mógłby zająć pozycję
wyższą od tej, którą już miał z łaski Sulejmana? Nie potrafimy odpowiedzieć na

20 Hadikatul Vuzera, s. 26.


21 Soleymannameh, s. 123.
22 Solakzadeh: „Ibrahim spowodował śmierć drogiego starca [iskendera], niewinnego i źle potrakto­
wanego. Jego własny koniec nastąpił więc zgodnie z wersetem: «Zaprawdę przewspaniały Allach jest
panem zem sty»”.
23 Alberi, III, t. i, s. 12.
66 R o z d z ia l Y

te pytanie, zauważając jedynie, że w sprawach publicznych jego osąd pozostał


chłodny i jasny. To, jak bardzo (jeśli w ogóle) zdradził swego władcę oraz przy­
jaciela, pogrzebano wraz z nim w Galacie.
Wspaniała kariera Ibrahima Paszy dobiegła końca. Co osiągnął przez te trzy­
naście lat u władzy? Dotarł pod bramy Wiednia na zachodzie oraz Tebrizu
i Bagdadu na wschodzie, nie ponosząc niemal żadnej porażki i wielce podnosząc
prestiż armii tureckiej. Czasami samodzielnie, czasami we współpracy z sułta­
nem, dał się poznać jako zdolny strateg i nieustraszony żołnierz. Ustanowił z Eu­
ropą stosunki dyplomatyczne: do jego ostatnich osiągnięć należał pierwszy trak­
tat z Francją. Jako dyplomata był inteligentny, wierny Sulejmanowi i skuteczny
(choć niezbyt subtelny). Jako zarządca mądrze administrował Egiptem, a w Ru-
melii władał silnie i dobrze, choć nie przekraczał znacznie ówczesnych standar­
dów. Nade wszystko cenił sobie godność, imponowanie i przepych, w czym ry­
walizował ze swym władcą. Niewątpliwie dbał o własne interesy, gromadząc
ogromną władzę i bogactwo, nie dowiedziono jednak, że zaniedbał kiedykolwiek
interesy sułtana: wiele razy okazał się raczej lojalny niż przekupny.
Pozycja Ibrahima w historii Turcji polega częściowo na wielkich zmianach
dyplomatycznych i podbojach, które prowadził wraz z Sulejmanem, a częścio­
wo na fakcie, że był pierwszym wielkim wezyrem, który pochodził z ludu i zdo­
był wielką władzę - od niego rozpoczęły się rządy wezyrów i faworytów, wielce
ważne w późniejszej historii Turcji. Stwarzało to zagrożenie, choć z drugiej
strony Turcji służyły lepiej rządy ludzi zdolnych (jak Mehmet Sokollu Pasza
czy wezyrowie z rodziny Kópruluch) niż przypadkowych sułtanów osmań­
skich, z których tylko nieliczni po Sulejmanie Wspaniałym okazali się wielkimi
władcami.
Dla badaczy zachodnich waga historii Ibrahima polega nie tylko na nawiąza­
niu przyjacielskich kontaktów Turcji z Europą, ale bardziej na znakomitej i do­
głębnej ilustracji ciekawych anomalii, bajecznych możliwości, oryginalności
tureckich zasad oraz możliwości porównania jego kariery z ówczesnymi euro­
pejskimi władcami i armiami.
B ib l io g r a f ia

I. Oficjalna korespondencja, traktaty i inne dokumenty


Alberi, Relatione degli Ambasciatori Veneti, 3 serie, 9 t., Wenecja 1839-1863.
Ameer AH, Syed, Mohammedan Law. Compiledfrom authorities in original Ara­
bie. Kalkuta 1893-1894. 3 t. Także A Critical Examination ofthe Life and Te-
achings of Mohammed, Londyn 1873.
Aristarchi Bey, G., Legislation Ottomane ou Recueil des lois, reglements, ordonnan-
ces, traites, capitulations, etc. de 1'Empire Ottoman, Konstantynopol 1873.
Brown, H. Calendar of State Papers in Venice, Londyn 1898.
Bradford, W. Correspondence of the Emperor Charles V and his ambassadors of
the courts ofEngland and France, Londyn 1850.
Charriere, E., Correspondence, Memoires, et Actes Diplomatiąues, Paryż 1848­
1860. Negotiations de la France dans le Levant, ou des Ambasadeurs de France
a Constantinople et a Venise.
Gevay, Anton von, Urkunden und Actenstucke zur Geschichte der Verhaltnisse
zwischen Oesterreich, Ungarn und der Pforte im XVI und XVII Jahrhunderte,
3 t. Wiedeń 1840.
Monumenta Hungariae Historica, Pesth 1847.
Noradunghian, G., Actes Internationaux de 1’Empire Ottoman, Paryż 1897.
Parliamentary Papers, Slave Trade, 1860 (Londyn).
Sanuto, M., I Diarii di Marini Sanuto, 50 t., Wenecja 1879-1903.
Suleiman I. Letters ofVictory. Mejmoua Menshaat el Selatin.
Testa, Baron I de, Recueil de Traites de la Porte Ottomane, 10 t., Paryż 1864­
1901.
Tomasseo, Relations des Ambassadeurs Venettiens sur les Affaires de France au
XVI siecle, Paryż 1846.
Van Dyck, Consular report ohthe Cdpitulations ofthe Porte, Kair 1881.
Young, George, Corps de Droit Ottoman, 5 t., Oxford 1905.

II. Podróże i relacje o zwyczajach tureckich


Albrecht, W, Grundriss des Osmanischen Staatsrechts, Berlin 1905.
Baudier, M., The History of the Imperial Estate of the Grand Seigneur, tłum.
E. Grimeston, Londyn 1635.
Busbecą, Travels in Turkey, 1557; Ambassades et Voyages, 1557. Life and Letters
ofO. G. de Busbecq, red. C. B. Forster, F. H. S. Daniel, Londyn, 1881.
68 B ib l io g r a f ia

D ’Ohsson (Mouradjea), Tableau General de TEmpire Ottoman, Paryż 1788­


1824.
Fatma Alieh Hanum, Les Musulmanes Contemporaines. Trois Conferences tradui-
tes de la langue turąue par Nazime Roukie, Paryż 1894.
Marsigli, Stato militare dell’ Imperio Ottomano, 2 t., Haga 1732.
Nicolai, Nicolo de, Le Navigationi e Viaggifatti nella Turchia, 1580.
Pouqueville, Travels in Greece and Turkey, 1798. Tłum. Londyn 1880.
Postel, G., De la Republiąue des Turcs et des moeurs et loy de tous Muhammedists,
Poictiers, 1560.
Roberts, Robert, Familien, Sklaven und Erbenrecht im Koran, Lipsk 1907.
Tavernier, I. B., Nouvelle Relation de 1’Interieur du Serail du Grand Seigneur, Pa­
ryż, 1675.
Tott, baron de, Memoirs ofthe Turks and the Tartars. Tłum. z franc. Londyn 1785.
Snouck Hurgronje, Mekka, Haga 1899.
Vambery, Das Turkemolk..., Lipsk 1885.

III. Kroniki
Abdurrahman Szeref, Tarih Osmanieh („Historia Osmanów”), Stambuł 1895.
Armstrong, Edward, The Emperor Charles V, Londyn 1892.
Brosch, Moritz, Geschichten aus dem Leben Dreier Gross-viziere, Gotha 1899.
Burg, The Height o j the Ottoman Power, Cambridge Modern Hist. t. i, s. 700­
705; t. ii, s. 782-785.
Brown, Horatio, Venice. An Historical Sketch ofthe Republic, Londyn 1893.
Cambridge M odern History. t. II, The Reformation.
Cahun, Leon, Introduction a l'Histoire de 1’Asie Centrale. Les Turcs et les Mongols,
Paryż 1898.
Cantimir, S. A. S. Demetrius, Histoire de l'Empire Ottoman. Tłum. Joncąuieres.
Paryż 1743.
Coxe, William, History ofthe House of Austria, Londyn 1899.
Driault, E., La Question d’Orient, Paryż 1900.
Ellesmere, F. L. G. E., hrabia, The Sieges ofVienna by the Turks. From the German
ofK. A. Schimmer, and other sources. Londyn 1879.
Hammer, J. von, Histoire de 1’Empire Ottoman. Tłum. niemieckie i francuskie,
18 t. Paryż 1837.
Hill, David J., History ofDiplomacy, 1.1. Nowy Jork 1905.
Janssen, J, History ofthe German People to the Close of the Middle Ages, Londyn
1896.
Jorga, Geschichte des Osmanischen Reichthums, Gotha 1908-1910.
Karamzin, Histoire de Russie, Paryż 1819-25. Tłum. St. Thomas, Jauffret.
Kemalpaschazadeh, Histoire de la Campagne de Mohacz. Tłum. Pavet de Cour-
teille. Paryż, 1859.
Khalifeh, Haji, History ofthe Maritime Wars of the Turks. Tłum. Mitchell. Lon­
dyn, 1831.
B ib l io g r a f ia 69

Knolles, History ofthe Ottoman Empire, Londyn, 1603.


Kretchmayr, H., Gritti, Wiedeń 1896.
Kupelwieser, Leopold von, Die Kdrnpfe Oesterreichs mit den Osmanen bis zur
Schlacht bei Mohacz, 1526. Ibid., vom Jahre 1526 bis 1537, Wiedeń-Lipsk
1899.
Lamartine, Histoire de 1’Empire Ottoman, Paryż 1899.
Lane-Poole, S., The Story ofTurkey, Nowy Jork 1888.
Lavisse, Rambaud, Histoire Generale du 4me siecle a nos jours, Paryż 1893-1901.
Menzies, Sutherland, Turkey Old and New, Londyn 1883.
Mignot, Histoire de 1'Empire Ottoman, Paryż 1771.
Muir, sir William, Life of Mohammet, Londyn 1894.
Osmanzadeh, Hedekatul Vuzara („Ogród wezyrów”), Stambuł, 1271 A. H.
Pastor, Ludwig, Geschichte derPapste, Freiburg 1889.
Petchevi, Tarih („Historia”), Stambuł 1570.
Rambaud, Histoire de Russie, Paryż 1873.
Rankę, Leopold, The Turkish and Spanish Empires in the Sixteenth Century,
Lipsk, 1877.
Ricaut, M. le Chevalier, Histoire de l'Empire Ottoman, Haga 1709.
Robertson, W., Charles the Fifth, Nowy Jork 1829.
Sandys, History ofthe Ottoman Empire, Londyn 1610.
Solakzadeh, Tarih Misr („Historia Egiptu”), Konstantynopol 1729.
Sadullah Said, Soleymannameh, Bulak 1872. Anon.
Stratford de Redcliffe, The Eastern Question, Londyn 1881.
Urquhart, David, The Military Strength of Turkey. Turkish Question Pamphlets,
Londyn 1869.
Ursu, ]., Politique Orientale de Franęois Premier, Paryż 1908.
Zinkheisen, J. W., Geschichte des Osmanischen Reiches in Europa, Gotha 1854.
Zeeller, J., La Diplomatic Franęaise vers le milieu du XVI siecle, Paryż, 1880.

IV. Artykuły
Columbia Law Review, t. vii, 1907, A Historical Sketch of Mohammedan Juri-
sprudence, Abdur Rahim.
Edinburg Review, t. 203, Venetian Diplomacy ofthe Sublime Porte during the Six-
teenth Century, Londyn 1906.
Extrait du livre dAbou-l-Hosain Ahmed el Kodouri sur le Droit, Sur la Guerre
avec les Infideles. Tłum. Ch. Solvent, Paryż 1829.
Hakluyt s Voyages, 1812
Wstęp do t. XLIX, Sixteenth Century, Joseph Barbaro.
Travels to Tana and Persia, Joseph Barbaro.
Travels ofa merchant in Persia.
Narrative ofthe most noble Vincente dAllessander.
Report of Master Anthony Jenkinson from Aleppo.
70 B ib l io g r a f ia

Early Voyages and Travels in the Levant. A briejrelation o j the siege and taking oj
Rhodesjfrom the French to English by Lord Thomas Dockway, 1624.
The Fardle ofFacions, William Watreman, 1555 Londyn.
Journal Asiatiąue. Seria I, t. iv. Paryż, 1824, J. von Hammer, Sur l'Histoire Otto-
man de Prince Cantimir; t. x, seria I, Memoirs sur les Relations de Franęois I
avec la Porte.
Journal Asiatiąue, t. xvi, 1897, Le Voyage du Levant de Phillippe du Fresne-Ca-
naye 1573. H. Hansen.
Revue Historiąue, t. Ixxvi-lxxvii, 1901, L ’A mbassade de la Forest et de Marillac
a Constantinople 1535-1538. Bourilly.
Revue d’Histoire Diplomatiąue, t. xv, 1901, Le Voyage d'un Ambassadeur de
France en Turąuie au 16me siecle. Jean de la Forest.
Zeitschrift der Morgenlandischen Gesellschaft, t. xv, Kogabey, Abhandlung
iiber den Verfall des osmanischen Staatsgebaiides seit Sułtan Suleiman dem
Grossen.
Zeitschrift der Morgenlandischen Gesellschaft, t. xii, 1858, Geschichte Sule-
imans des Ersten. Th. Noldecke.
Zeitschrift der Morgenlandischen Gesellschaft, t. xiv, Das Sklavenwesen in der
Tiirkei, Lipsk 1860.
Original Narratioe o j the Aduentures o j the Count Christopher von Zedlits in the
Turkish camp, red. Ellesmere.
N auczanie historii w Konstantynopolu prowad|
sowania historią Turcji, a następnie do tam ­
ten temat (z wyjątkiem politycznych relacji z Euro]
chodnim czytelnikom krótki zarys cywilizacji tureckiej, można z pewnością
zwrócić się ku panowaniu Sulejmana Wspaniałego, typowego dla dziejów tego
kraju i przypadającego na szczyt potęgi Turcji. Dla celów tej rozprawy ograni­
czyłam się do kariery Ibrahima Paszy, wielkiego wezyra w latach 1522-1536.

You might also like