You are on page 1of 34

EUROPA I TURCJA

Z DZIEJÓW WOJNY I POLITYKI


W DRUGIEJ POŁOWIE XVIII WIEKU
OPUSCULA GNESNENSIA
Wykłady Uniwersyteckie
w
Instytucie Kultury Europejskiej
(Gniezno)

Redaktor serii
Leszek Mrozewicz

przy współpracy
Michała Ducha

Wykład 9
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

ALEKSANDRA SKRZYPIETZ
(Katowice)

EUROPA I TURCJA
Z DZIEJÓW WOJNY I POLITYKI
W DRUGIEJ POŁOWIE XVIII WIEKU

Gniezno 2015
Aleksandra Skrzypietz jest doktorem habilitowanym w zakresie historii na
Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, pracuje w Zakładzie Historii Nowożytnej
XVI-XVIII w. Zajmuje się historią rodu Sobieskich, stosunkami polsko-fran-
cuskimi w XVII i XVIII wieku, bada funkcjonowanie monarchii absolutnej
oraz rolę kobiet w przemianach społeczno-politycznych w epoce nowożytnej.
Aleksandra Skrzypietz jest autorką wielu publikacji naukowych. Do najważ-
niejszych należą monografie: „Francuskie zabiegi o koronę polską po śmierci
Jana III Sobieskiego” (Katowice 2009), „Królewscy synowie. Jakub, Alek-
sander i Konstanty Sobiescy” (Katowice 2011).

Wykład wygłoszony został 29 października 2014 roku.

© Copyright by Aleksandra Skrzypietz & Instytut Kultury Europejskiej UAM w Gnieźnie

ISBN 978-83-60251-93-5

Skład, druk i oprawa:


Wydawnictwo Naukowe CONTACT/ABC
ul. Marcelińska 18, 60-801 Poznań
Agresja turecka wobec państw europejskich nasiliła się
w drugiej połowie XVII wieku. Była ona spowodowana próbą
wzmocnienia państwa i podniesienia go z kłopotów, w jakie popa-
dło w latach czterdziestych. Z powodu trudnej sytuacji politycznej
i finansowej, wywołanej wojną z Wenecją, prowadzoną bez powo-
dzenia od 1645 roku, pogłębiało się niezadowolenie społeczne.
Słabość panowania kilku kolejnych władców, doprowadziła do
napięcia wyraźnie odczuwalnego na szczytach władzy. Wiek XVII
uważa się w historii Turcji za czas rządów kobiet, gdyż charakte-
ryzowały go poważne wpływy haremu, a zwłaszcza matek sułtań-
skich, zwanych valide sultan. Na kłopoty wewnętrzne państwa
wpływ miała także pogarszająca się sytuacja społeczno-ekono-
miczna, wywołana ubożeniem ludności – w XVI wieku Turcja
osiągała sukcesy i rozwijała się dzięki ekspansji, w pierwszej po-
łowie XVII stulecia była już takich możliwości pozbawiona1.
W 1648 roku został zdjęty z tronu sułtan Ibrahim, którego
uznano za mentalnie niezdolnego do dalszego sprawowania wła-
dzy. Jako następcę ówczesna valide sultan Kösem, matka Ibrahima,
wskazała swego wnuka – siedmioletniego Mehmeda. Oznaczało
to, że władza opiekuńcza, powiązana z dużymi wpływami poli-
tycznymi, powinna przejść w ręce matki nowego władcy – Turhan
Hatice. Jednak była ona bardzo młoda i niedoświadczona, a zatem
u władzy pozostała, wbrew dotychczasowemu zwyczajowi, Kösem.
Brak doświadczenia politycznego nie przeszkadzał Turhan Hatice
w domaganiu się udziału w rządach. Rozeszły się wieści, że valide
sultan snuje plany przeniesienia władzy na innego wnuka, którego
matka byłaby jej bardziej uległa. Gdy dotarły one do Turhan Hatice,

1
J. Wimmer, Wiedeń 1683. Dzieje kampanii i bitwy, Warszawa 1983, s. 24-28.

5
Aleksandra Skrzypietz

ta postanowiła nie ryzykować tronu, a może nawet życia syna


– zawiązała spisek, na którego czele stał przełożony czarnych
eunuchów w haremie. Kösem, pozbawiona poparcia ze strony jan-
czarów, niezadowolonych z przedłużającej się wojny, która nadal
nie przynosiła sukcesu, została zamordowana. Ponoć uduszono ją
jej własnymi włosami. Turhan Hatice sięgnęła po upragnioną
pozycję valide sultan. Mimo młodego wieku i braku doświadczenia,
zdołała utrzymać się u władzy, ale sytuacja wewnętrzna pogar-
szała się z każdą chwilą. W państwie wybuchały powstania,
a w dodatku losy wojny zdawały się przechylać na stronę Wenecji,
która, mimo że osamotniona, zaczęła odnosić sukcesy. W 1656
roku zdesperowana valide sułtan uczyniła wielkim wezyrem
Köprülü Mehmeda Paszę. Był to człowiek rzutki i widzący możli-
wości rozwoju państwa, a przede wszystkim zabezpieczenia go
przed dalszymi trudnościami. Zażądał specjalnych uprawnień, a po
ich uzyskaniu przedstawił program reform. Nalegał, by urzędni-
ków podzielić na tych, którzy stanowią bezpośrednie otoczenie
sułtana zamkniętego w obrębie pałacu, i na działającą na zewnątrz
administrację państwową. Były to zasady stosowane w XVI wieku,
gdy Porta znajdowała się u szczytu swej potęgi. Władzę radził
powierzać tylko utalentowanym i doświadczonym ludziom, dobrze
przygotowanym do jej sprawowania, a odsunąć faworytów sułta-
na i jego konkubiny. Najważniejsze zaś było prowadzenie agresyw-
nej polityki zagranicznej, która dostarczyć mogła zadowolenia
i łupów janczarom, gdyż słabo i nieregularnie wynagradzani, ale
także znudzeni, zagrażali oni spokojowi pałacu i państwa. Wielki
wezyr podniósł dyscyplinę oddziałów janczarskich, czyniąc z nich
na powrót niebezpieczną siłę zbrojną. Ten program, z wydatną
pomocą Turhan Hatice, niewzruszenie wspierającą wielkiego wezyra,
został wprowadzony w życie i w jakiś czas potem przyniósł pożą-
dane efekty. W 1669 roku Turcy zdobyli Kandię i przejęli kontrolę
nad Kretą. Od tej pory wszystkie państwa graniczące z Turcją

6
Europa i Turcja – z dziejów wojny i polityki w drugiej połowie XVIII wieku

mogły czuć się zagrożone, a siły tureckie skierowano najpierw


przeciw Siedmiogrodowi2.
W 1672 roku Porta skierowała swą armię ku granicom Rze-
czypospolitej. Na jej czele stał sam Mehmed IV z wielkim wezy-
rem Köprülü Ahmedem u boku. Kraj pogrążony był w zamęcie
walki pomiędzy królem a opozycją. Nikt nie przywiązywał wagi do
zbliżającego się niebezpieczeństwa tureckiego. Krótka obrona
Kamieńca Podolskiego skończyła się wraz z zawarciem pokoju
w Buczaczu. Na jego mocy Turcji wydano Ukrainę Prawobrzeżną,
Podole wraz z Kamieńcem Podolskim, a ponadto zobowiązywano
się do corocznej wypłaty haraczu. Polska stawała się trybutariu-
szem Turcji. Jan Sobieski, marszałek wielki koronny i hetman
wielki koronny, próbował przeciwstawić się najazdowi, ale wobec
niewielkich sił, które zdołał zgromadzić, zwrócił się jedynie prze-
ciwko czambułom tatarskim. W październiku 1672 roku w ciągu
dziesięciu dni żołnierze Sobieskiego przebyli 450 kilometrów, nisz-
cząc rozproszone w poszukiwaniu łupów oddziały tatarskie. Uwol-
niono wówczas około 44 tysięcy wziętych w jasyr ludzi. Mówiono
później, że to dzięki staraniom hetmana Turcy przystali na obni-
żenie wysokości haraczu, który wynosić miał 22 tysiące talarów
rocznie3. Państwo nie zdołało odeprzeć najazdu, ponieważ pozba-
wione było wojska, pieniędzy, a także wszelkiej zagranicznej po-
4
mocy . Te przerażające okoliczności zapadły zapewne w pamięć
wszystkich, którzy byli ich świadkami, zwłaszcza Jana Sobieskiego.
Nie zważając na zagrożenie ze strony Turcji, w 1673 roku
Polska nie zapłaciła haraczu, zatem po raz kolejny sułtan skiero-

2
D. Kołodziejczyk, Stosunki polsko-tureckie w połowie XVII w., [w:] Rzecz-
pospolita w latach potopu, red. J. Muszyńska, J. Wijaczka, Kielce 1996, s. 44;
L.P. Peirce, The Imperial Harem: Women and Sovereignty in the Ottoman
Empire, Oxford 1993, s. 250-260.
3
A. Przyboś, Michał Korybut Wiśniowiecki. Kraków-Wrocław 1984, s. 175,
218; Z. Wójcik, Jan Sobieski 1629-1696, Warszawa 1994, s. 185.
4
A. Przyboś, op. cit., s. 175.

7
Aleksandra Skrzypietz

wał swą armię ku jej granicom. Jedna część wojsk osmańskich


pociągnęła ku Jassom, a druga zamknęła się w Chocimiu. Tym
razem Rzeczypospolita przygotowała się na ich spotkanie. Nadal
jednak musiała liczyć tylko na siebie. Przyjęto plany wojenne Jana
Sobieskiego, choć nie zebrano wojska w liczbie, jakiej hetman
oczekiwał. Na pomoc armii koronnej pociągnęli Litwini pod wodzą
hetmana Michała Paca.
Mimo wcześniejszych niesnasek między dowódcami, 10 lis-
topada wojska polskie przypuściły szturm na umocnienia chocim-
skie. Pod wrażeniem tego ataku, oddziały mołdawskie i wołoskie
opuściły szeregi tureckie i przeszły na stronę polską. Następnego
dnia Jan Sobieski poprowadził atak wojsk polskich. Obrona turec-
ka załamała się, a atak husarii dokończył dzieła. Armia turecka
została rozbita. W pierwszej chwili sukces przyćmiły smutne wieści
– 10 listopada zmarł we Lwowie Michał Korybut Wiśniowiecki.
Chwilowe zakończenie walk z Portą trzeba było wykorzystać na
przygotowanie elekcji. Wszakże wobec utrzymującego się zagro-
żenia, obiór nowego władcy postanowiono przeprowadzić stosun-
kowo szybko. W maju 1674 roku królem okrzyknięto Jana Sobie-
skiego – wielce zasłużonego dla obrony kraju, a związanego ze
stronnictwem profrancuskim5.
Działalność polityczna Jana Sobieskiego rozpoczęła się na
dworze Jana Kazimierza. Związał się wówczas przede wszystkim
z Ludwiką Marią, snującą plany przeprowadzenia reformy zasad
sejmowania i elekcji. Ten związek Sobieskiego ze stronnictwem
francuskim przypisywano zwykle wpływowi Marii Kazimiery
d’Arquien, która panować miała nad sercem i umysłem młodego
magnata, jednak współpraca Sobieskiego z królową mogła mieć
przyczyny wcześniejsze i poważniejsze. Na długo nim trafił na

5
O. Forst de Battaglia, Jan Sobieski król Polski. Warszawa 1983, s. 60-61;
A. Przyboś, op. cit., s. 219 i nn.; Z. Wójcik, op. cit., s. 207 i nn.

8
Europa i Turcja – z dziejów wojny i polityki w drugiej połowie XVIII wieku

dwór, gdzie poznał zarówno Ludwikę Marię, jak i Marię Kazimierę,


podczas nauk pobieranych w Krakowie, słyszał Sobieski o potrze-
bie przeprowadzenia reform w kraju. Zatem do obozu królewskie-
go i profrancuskiego zarazem ciągnęły go nie tylko wdzięki Marii
Kazimiery, jeszcze wówczas pani Zamoyskiej, ale najpewniej jego
własne przekonanie, że tamtędy prowadzi droga do zmian we-
wnętrznych i wzmocnienia państwa. Wkrótce Sobieski zaczął
odgrywać czołową rolę w stronnictwie profrancuskim. Reformy
Ludwiki Marii, a także elekcja Francuza, którą zamierzała prze-
prowadzić, nie udały się, ale Jan III po zdobyciu korony pragnął
kontynuować dotychczasową współpracę z Ludwikiem XIV.
Pierwszym zadaniem nowego monarchy stała się jednak obrona
granic przed kolejnymi najazdami tureckimi. Sobieski postanowił
odłożyć własną koronację, by podkreślić, jak bardzo zależy mu na
bezpieczeństwie kraju, choć szeptano, że przyczyną zwłoki była
chęć wzmocnienia swej siły i uciszenia opozycji wobec wielce nie-
popularnych planów ukoronowania Marii Kazimiery.
Elekcja Jana III, dotychczasowego przywódcy stronnictwa
francuskiego, wzbudziła nadzieję Ludwika XIV, że będzie mógł
włączyć Rzeczpospolitą do grona swoich sprzymierzeńców. W tym
celu przedstawił Sobieskiemu szereg propozycji. Próbował zainte-
resować go atakiem na Śląsk lub Prusy Książęce i nadaniem zdo-
bycznych terytoriów Jakubowi Sobieskiemu, co powinno zapewnić
królewiczowi zwycięstwo w przyszłej elekcji i przejęcie tronu po
ojcu. Atak na Śląsk godziłby bezpośrednio w cesarza, atak na Pru-
sy Książęce – w jego sojusznika elektora brandenburskiego. Za-
równo cesarz, jak i Hohenzollern, wraz z Niderlandami, Hiszpanią
i Danią, prowadzili od 1672 roku walkę z Francją i sprzymierzoną
z nią Szwecją. Odciągnięcie wojsk cesarskich lub brandenburskich
z frontów na Zachodzie przyniosłoby korzyści zarówno Ludwikowi
XIV, jak i Karolowi XI. W 1675 roku w Jaworowie podpisano trak-
tat z Francją, który przewidywał, że Ludwik XIV pomoże Polsce

9
Aleksandra Skrzypietz

w zawarciu pokoju z Portą, a uwolniona od groźby najazdu turec-


kiego Rzeczypospolita zwróci się przeciw Brandenburgii. Atak na
Prusy Książęce Sobieski miał przeprowadzić we współpracy ze
Szwecją. Król Słońce zobowiązywał się do sporych wypłat, które
miały wzmocnić finansowo Jana III i ułatwić mu przeprowadzenie
6
zaciągów . Ludwik XIV roił, że uwolniona od zmagań z Polską
armia turecka zwróci się przeciw Habsburgom, zmuszając Leopol-
da I do skierowania części wojsk na front naddunajski. Włączenie
Rzeczypospolitej do walk z Brandenburgią mogło przynieść po-
ważną korzyść także Szwecji, która z trudem broniła swych tere-
nów pomorskich przed atakami Hohenzollerna7.
W 1676 roku w Żurawnie zawarto rozejm polsko-turecki,
a dwa lata później podpisano pokój w Konstantynopolu, wynego-
cjowany przez poselstwo Jana Gnińskiego. Jednak, wbrew nadzie-
jom Ludwika XIV, armia turecka zwróciła się przeciw Rosji. Węgry
pozostawiono na razie w spokoju, a wojska cesarskie całe swe siły
nadal kierowały przeciw Francji. Warto dodać, że Jan III spotkał
się, z powodu zawartego pokoju, z dezaprobatą ze strony Stolicy
Apostolskiej, podkreślającej, że zadaniem każdego chrześcijań-
skiego władcy jest walczyć z niewiernymi, a nie uchylać się od
tego obowiązku.
W planach politycznych Jana III niemałą rolę odgrywały
kwestie przyszłości jego dzieci. W 1674 roku, gdy Jan Sobieski
wyniesiony został na tron polski, miał tylko jednego, liczącego
wówczas siedem lat syna – Jakuba. Należało zastanowić się nad
zabezpieczeniem jego przyszłości, która, mimo blasku korony na
głowie jego ojca, wcale nie zapowiadała się świetnie. Z całą pew-
nością zaś nie była ona zabezpieczona. Gdyby Jan Sobieski pozo-
stał marszałkiem i hetmanem wielkim koronnym, los jego syna

6
M. Komaszyński, Jan III Sobieski a Bałtyk, Gdańsk 1983, s. 22-46.
7
P. Gaxotte, Ludwik XIV, przekł. B. Janicka, Warszawa 1984, s. 159-161.

10
Europa i Turcja – z dziejów wojny i polityki w drugiej połowie XVIII wieku

byłby niemal oczywisty. Obrałby drogę kariery politycznej przez


uczestnictwo w sejmikach i sejmach, a to otworzyłoby mu drogę
do kariery urzędniczej. Zapewne poprzez przykłady jego przod-
ków, którzy sięgnęli po najwyższe godności w Rzeczypospolitej
– dziadek był kasztelanem krakowskim, a ojciec marszałkiem
i hetmanem wielkim koronnym - miałby szansę na szybką karierę.
Wszakże korona na skroniach ojca uniemożliwiła mu taką drogę
życiową. W Rzeczypospolitej synowi władcy nie wolno było pia-
stować żadnych urzędów, ani świeckich, ani kościelnych. Zatem
nie mógł Jakub pójść drogą przodków. Jego przyszłość zabezpie-
czyć można było tylko w jeden sposób – przez zapewnienie mu
zwycięstwa w elekcji po śmierci ojca. Co prawda, przykład Wazów
dawał nadzieję na sukces, ale warto podkreślić, że sam Zygmunt III
wytężał się w staraniach na rzecz zabezpieczenia elekcji swym
synom – a za ich obiorem przemawiały związki krwi z Jagiellonami,
które nieustannie podkreślano. Takich argumentów Sobiescy nie
mieli. Zadaniem Jana III i Marii Kazimiery stało się zagwarantowa-
nie synowi wystarczającej popularności, by nie został pominięty
podczas kolejnej elekcji. Ponieważ jednak nie wolno było w Polsce
podejmować jakichkolwiek przygotowań do elekcji za życia wład-
cy, zatem zabiegi o zapewnienie Jakubowi popularności, musiały
być podejmowane drogą okrężną – przede wszystkim przez pro-
pagandę i wzmocnienie popularności rodziny królewskiej, a także
samego królewicza. Prowadzić do tego celu mogło także zdobycie
jakiegoś nadgranicznego terytorium i oddanie go we władanie
synowi królewskiemu, z intencją, by to uposażenie zachęciło wy-
borców do oddania na niego głosów w przyszłej elekcji8.
Również Wazowie podejmowali takie starania. Zygmunt III
próbował umocnić popularność królewicza Władysława, by za-
8
A. Skrzypietz, Propagandowe wykorzystanie wiktorii wiedeńskiej w polity-
ce dynastycznej Sobieskich, [w:] Między barokiem a oświeceniem. Wielkie
bitwy, red. S. Achremczyk, Olsztyn 2011, s. 189-209.

11
Aleksandra Skrzypietz

gwarantować jego sukces podczas przyszłej elekcji, mimo że jesz-


cze przed narodzinami syna królewskiego chciano, by przejął tron
9
po ojcu i wyraźnie to deklarowano . Szlachta nie tolerowała jed-
nak wzmianek o dziedziczności tronu. Sytuacja uległa zmianie pod
wpływem zabiegów Ludwiki Marii i Jana Kazimierza o tron dla
Kondeusza. Ich starania o przeprowadzenie reformy państwa
– przede wszystkim sposobu sejmowania i obioru króla, wysiłki by
wprowadzić elekcję vivente rege, czyli obiór władcy za życia po-
przednika, wytworzyły napięcie, które przyczyniło się do wzrostu
nieufności szlachty wobec osoby panującego10. Zaczęto podejrze-
wać, że dążeniem władcy, zwłaszcza obdarzonego potomstwem,
jak Sobieski, jest wprowadzenie dziedziczności tronu i ustanowie-
nie dynastii. Te obawy nałożyły się na zmiany w mentalności
szlachty – zubożała podczas wojen drugiej połowy XVII wieku,
gorzej wykształcona, mająca znacznie węższe horyzonty, zaczęła
ulegać wpływom magnackim. W retoryce politycznej pojawiały
się też coraz częściej kwestie obrony złotej wolności i oskarżenia,
że władcy planują wprowadzenie absolutum dominium. Ponadto
elekcje Michała Korybuta Wiśniowieckiego i Jana Sobieskiego
nauczyły Polaków, że władcą może zostać każdy – jeżeli nie
szlachcic, to z pewnością magnat. Zatem apetyty przedstawicieli
najmożniejszych rodów polskich poważnie wzrosły i nie było po-
wodu, by godzić się na panowanie kolejnego Sobieskiego. Wyda-
wało się, że każdy może sięgnąć po koronę, a chociaż magnateria
u schyłku XVII wieku misternie ukrywała swoje nadzieje na za-
władnięcie tronem i krajem, jednak z pewnością najbardziej
wpływowe rody – Sapiehów czy Lubomirskich – skłonne byłyby

9
S. Ochmann-Staniszewska, Dynastia Wazów w Polsce, Warszawa 2006,
s. 15, 33.
10
B. Fabiani, Warszawski dwór Ludwiki Marii, Warszawa 1976, s. 15; Z. Li-
biszowska, Królowa Ludwika Maria, Warszawa 1985, s. 25-26; S. Ochmann-
-Staniszewska, op. cit., s. 36,103.

12
Europa i Turcja – z dziejów wojny i polityki w drugiej połowie XVIII wieku

zagarnąć władzę, gdyby tylko wyczuły okazję do jej zdobycia lub


znalazły w sobie siłę, by po nią sięgnąć. Potwierdzeniem takich
ambicji była kampania rozpętana podczas bezkrólewia po śmierci
Jana III, gdy hetmanowi wielkiemu koronnemu, Stanisławowi
Jabłonowskiemu, przypisywano pragnienie zdobycia korony, pró-
bując jednocześnie uniemożliwić jego wyniesienie, choć w działa-
niach hetmana trudno doszukać się takich zamiarów. Wyglądało
to tak, jak gdyby przedstawiciele innych rodów magnackich przy-
11
pisywali mu własne najskrytsze pragnienia .
Znając marzenia Jana III, przedstawiciele francuscy w Pol-
sce starali się nakłonić go do działań, które pomogłyby zabezpie-
czyć przyszłość jego syna, a zarazem odpowiadałyby interesom
Króla Słońce. Zatem niemal od początku panowania Sobieski był
zachęcany do podjęcia walki przeciw cesarzowi na Śląsku lub
przeciw elektorowi brandenburskiemu w Prusach. – Zdobycze
terytorialne – Śląsk lub Prusy Książęce – miałyby stać się władz-
twem królewicza Jakuba i argumentem przemawiającym za jego
elekcją. Dla Ludwika XIV atak Sobieskiego na cesarza był pożąda-
ny ze względu na przedłużające się zmagania nad Renem. Po wy-
stąpieniu Jana III na Śląsku, część wojsk cesarskich musiałaby
odejść na wschód, odciążając tym samym Francję. Król Polski po-
winien, zdaniem dyplomatów francuskich, połączyć swe działania
z wystąpieniami powstańców węgierskich, walczących z Habsbur-
gami i wspieranych przez Francję. Jednak Sobieski, uwikłany
wówczas w wojnę z Turcją, nie był gotów do realizacji tych pla-
nów. Po podpisaniu traktatu w Jaworowie, Jan III miał zaatakować
Prusy Książęce, jednak i te zamysły nie zostały zrealizowane12.

11
A. Skrzypietz, Francuskie zabiegi o koronę polską po śmierci Jana III
Sobieskiego, Katowice 2009, s. 100.
12
A. Skrzypietz, Królewscy synowie – Jakub, Aleksander i Konstanty Sobie-
scy, Katowice 2011, s. 107-117.

13
Aleksandra Skrzypietz

Po zażegnaniu niebezpieczeństwa tureckiego, Sobieski


zwrócił się ku Bałtykowi. W 1677 roku cała rodzina królewska
przeniosła się do Gdańska. Jan III zamierzał skierować do Prus
Książęcych część wojsk, których nie zdemobilizował po zakończe-
niu walk z Turcją. Zależało mu na podjęciu działań najszybciej
jak to możliwe, gdyż antybrandenburskie projekty były niezgodne
z prawem. Polskiemu władcy nie wolno było wypowiadać wojny
bez zgody sejmu, a takiej zgody Jan III nie uzyskał. Wiedział za-
tem, że musi się spieszyć. Szybka, zwycięska kampania mogła
wzbudzić w Polsce niezadowolenie, ale gdyby zakończyła się suk-
cesem, nie miałoby to większego znaczenia – Sobiescy mogli wy-
ciągnąć z niej poważne korzyści dla swego syna.
Pragnąc zrealizować postanowienia traktatu jaworowskie-
go, król nawiązał kontakt z dowódcami szwedzkimi, zamierzając
skoordynować wspólny atak na Brandenburgię. Wszakże z planów
tych nic nie wyszło. Działania Szwedów były nadzwyczaj nieudol-
ne, co dziwiło tym bardziej, że armia elektorska stała wówczas pod
Szczecinem. W interesie szwedzkim leżało jak najszybsze przyjście
z pomocą słabnącemu miastu. Zwłoka okazała się zgubna zarówno
dla dalszego przebiegu walk brandenbursko-szwedzkich, jak i dla
planów Sobieskiego. Wysłannicy cesarscy i brandenburscy czujnie
śledzili poczynania Jana III i nakłaniali opozycję antykrólewską do
wystąpień przeciwko planom monarchy. Zadanie zagranicznych
dyplomatów w Polsce było tym łatwiejsze, że opór wobec władcy
wzrósł w obliczu sukcesów, które odniósł on w walce z Turcją13.
Zatem wystąpienia opozycji ożywiły się, uniemożliwiając Sobie-
skiemu kontynuację polityki antybrandenburskiej.
Poza planami uderzenia na Prusy Książęce i odciągnięcia
elektora z obozu cesarskiego, Jan III liczył na aktywniejsze popar-
cie Ludwika XIV dla zabezpieczenia swej rodziny. Być może autor

13
M. Komaszyński, op. cit., s. 22-46.

14
Europa i Turcja – z dziejów wojny i polityki w drugiej połowie XVIII wieku

a na pewno aktywną propagatorką, planów dotyczących przy-


szłości synów królewskich była Maria Kazimiera. Wszakże oboje
Sobiescy dążyli do ich zrealizowania. Zakładali, że Król Słońce
powinien nadać ojcu Marii Kazimiery tytuł księcia i para, a więc
przyznać mu wysoką pozycję wśród francuskiej arystokracji.
Historycy uznali, że królowa, wstydząc się swego niskiego – szla-
checkiego pochodzenia, zapragnęła wyniesienia dla ojca, który był
bliski jej sercu. Zresztą monarchini zadbała o los całej swej fran-
cuskiej rodziny, którą sprowadziła do Polski. Wydała tu za mąż
siostrę, a także siostrzenice – córki swej drugiej siostry, której
małżonek pełnił na dworze Jana III długi czas rolę wysłannika
Króla Słońce. Jednakże, atakując Marię Kazimierę za zbytnie
przywiązanie do krewnych, nie zauważono, że wraz z mężem za-
biegała, by tytuły księcia i para przeszły po śmierci markiza
d’Arquien nie na jej brata, lecz na jej syna. Początkowo wskazy-
wano tu Jakuba Sobieskiego, jedynego męskiego potomka polskiej
pary królewskiej. Miał wyjechać do Francji i tam wieść wygodne
życie, gdyby nie zdobył korony po ojcu. Jednak w latach 1677
i 1680 Maria Kazimiera urodziła jeszcze dwóch synów – Aleksan-
dra i Konstantego. Wówczas jej pragnienie, by przynajmniej jed-
nemu zapewnić możliwość przeprowadzki do Francji i ustalić jego
wysoką pozycję na dworze królewskim, wzrosło. Tymczasem
Ludwik XIV nie był skłonny uczynić dla byłej poddanej, a teraz
monarchini odległego i słabnącego królestwa, aż tyle. Na różne
sposoby zasłaniał się i zwlekał, aż zmęczona swoimi bezskutecz-
nymi zabiegami Maria Kazimiera zwróciła się do nowego sprzy-
mierzeńca – papieża, prosząc go o wyniesienie ojca. Papież mocno
zainteresowany współpracą z Sobieskimi uległ tym prośbom i wy-
niósł markiza d’Arquien do godności kardynała. Oczywiście nie
miało to już nic wspólnego z przyszłością królewiczów Sobieskich,
a służyło jedynie zaspokojeniu ambicji Marii Kazimiery, mocno
sfrustrowanej odmowami ze strony Ludwika XIV. Historiografia

15
Aleksandra Skrzypietz

pisała później, że to „fochy” skłoniły polską królową do zerwania


współpracy z Królem Słońce i z zemsty namówiła Jana III do
sprzymierzenia się z cesarzem. Tymczasem przyczyny rozejścia się
dróg Polski i Francji były daleko poważniejsze i znacznie mniej
zależne od planów Marii Kazimiery.
Najważniejszym pragnieniem królowej było zdobycie
księżniczki francuskiej na żonę dla Jakuba. Takie małżeństwo by-
łoby poważnym wyniesieniem królewicza. Ponadto zobowiązy-
wałoby Francję na przyszłość. Troszcząc się o los kuzynki, jako
że córki nie miał, król francuski powinien aktywnie włączyć się
w elekcję w Polsce, dążąc do wyniesienia na tron młodego Sobie-
skiego, w innym bowiem wypadku królewicz pozbawiony zostałby
statusu, a jego burbońska małżonka stałaby się jedynie starościną
jaworowską. Tak właśnie, w niezmiernie brutalny sposób, wytłu-
maczył Marii Kazimierze odmowę ze strony Ludwika XIV jeden
z przedstawicieli francuskich14. Francja nie była dostatecznie
mocno zainteresowana ani wyniesieniem na tron kolejnego Sobie-
skiego, ani ewentualnym krokiem ku ustaleniu w Polsce nowej
dynastii, do czego elekcja ta mogłaby doprowadzić. Jeżeli królowa
miała dotąd wątpliwości i żywiła nadzieję na spełnienie swego
marzenia o francuskiej synowej, została ich ostatecznie pozbawio-
na. Wszakże nie ona stała się głównym motorem zmian w orienta-
cji politycznej Jana III i Rzeczypospolitej.
Odmowa oddania ręki księżniczki francuskiej polskiemu
królewiczowi wiązała się bezpośrednio z pozycją władcy elekcyj-
nego, która w ówczesnej Europie była dużo niższa niż monarchy
15
dziedzicznego . Tę różnicę dostrzegali wszyscy i najpełniej od-
zwierciedlają ją kłopoty z etykietą. Synów monarchów dziedzicz-

14
M. de Mongrillon, Pamiętnik sekretarza ambasady francuskiej w Polsce
pod koniec panowania Jana III oraz bezkrólewia i wolnej elekcji po jego zgonie
(1694.1698), red. Ł. Częścik, Wrocław etc. 1982, s. 39.
15
Ibidem, s. 112 i nn.

16
Europa i Turcja – z dziejów wojny i polityki w drugiej połowie XVIII wieku

nych, czyli potencjalnych następców tronu, przyjmowano na


cudzoziemskich dworach z całą atencją. Odzwierciedla to na przy-
kład sposób podejmowania we Francji syna wygnanego z Anglii
Jakuba II, którego Ludwik XIV uważał jednak za legalnego władcę
i nie uznawał „uzurpatora” Wilhelma III Orańskiego16. Oczywiście
w ceremoniale stosowanym wobec Stuartów mieściły się także
gesty polityczne, jako że Anglia i Niderlandy, pozostające pod
berłem Wilhelma, rozpoczęły wojnę z Francją. Nawet tak wyda-
wałoby się drobne, ale w owym czasie niepozbawione znaczenia
gesty, jak pocałunki powitalne, nie były przyznawane na równi
przedstawicielom dynastii dziedzicznych i elekcyjnych. Gdy młod-
si synowie Jana III – Aleksander i Konstanty Sobiescy - przybyli do
Wersalu w 1697 roku, Ludwik XIV uznał, że mogą ucałować pierw-
szą damę monarchii francuskiej – Marię Adelajdę, księżnę bur-
gundzką, żonę królewskiego wnuka, jedynie podczas prywatnego
spotkania i z tego względu zorganizowano je w apartamentach
prywatnych, bez udziału licznego dworu. Różnice w traktowaniu
książąt z monarchii dziedzicznych i elekcyjnych bardzo wyraźnie
ukazywał ceremoniał papieski. Gdy pojawiali się w Rzymie syno-
wie monarchów dziedzicznych, zasiadali przed papieżem na krze-
słach z poduszkami obszytymi złotymi frędzlami, zaś synowie
królów elekcyjnych dostawali tylko proste taborety bez poduszek.
Dla ludzi tamtej epoki ta różnica była zasadnicza i niezmiernie
ważna. Również kardynałowie wzbraniali się przed witaniem ksią-
żąt z monarchii elekcyjnych z odkrytymi głowami, podczas gdy
17
dla dziedziców koron gotowi byli uchylić swoich kapeluszy . Za-
tem dla monarchy dziedzicznego związek z monarchą elekcyjnym
nie był zaszczytem, lecz co najwyżej koniecznością. Małżeństwo
z królem, nawet elekcyjnym, było oczywiście realizacją określo-
16
P. Gaxotte, op. cit., s. 283.
17
U. Augustyniak, Wazowie i „królowie rodacy”. Studium władzy królew-
skiej w Rzeczypospolitej w XVII wieku, Warszawa 1999, s. 158.

17
Aleksandra Skrzypietz

nych planów politycznych, ale już jego synów nie uważano za in-
teresującą propozycję dla żadnej dynastii, przede wszystkim ze
względu na niepewność przyszłości takiej pary. Widać to bardzo
wyraźnie w perypetiach Jana Kazimierza. Jako młodszy syn króla,
Jan Kazimierz nie był przeznaczony do tronu. Po Władysławie IV
dziedziczyć powinien jego syn, zatem młodszy królewicz nie mógł
zrealizować swych rojeń o małżeństwie. Nie chciał go na męża
swej córki nawet jeden z Radziwiłłów, gdyż panna mogła szczęśli-
wie poślubić któregoś z magnatów i być u jego boku wielką damą,
a związek z pozbawionym tronu i wpływów synem królewskim
skazywał ją jedynie na niepewny los, brak ustalonej pozycji spo-
łecznej i towarzyskiej, a może nawet kłopoty finansowe. W roku
1679 sytuacja w całej Europie uległa poważnym zmianom. Na
Zachodzie zawarto pokój w Nimwegen, kończący wojnę Francji
z koalicją. Szwecja została pokonana i utraciła mocarstwową
pozycję, którą zajmowała od czasów zwycięstw Gustawa Adolfa
w wojnie trzydziestoletniej. Jej sojusz z Ludwikiem XIV uległ po-
ważnemu rozluźnieniu. Brandenburgia wyszła z wojny silniejsza,
a ponadto znalazła drogę do zbliżenia z Francją. Teraz nie była już
wrogiem Króla Słońce, którego Polska mogłaby atakować ku jego
zadowoleniu. Oznaczało to, że Rzeczypospolita, przynajmniej na
razie, nie jest Francji potrzebna. Dotychczasowe związki Sobie-
18
skich i Króla Słońce uległy rozluźnieniu . Dwa lata później,
w 1681 roku, Turcja zawarła z Rosją pokój w Bachczysaraju.
Oznaczało to, że wojska sułtańskie opuszczą obszary nad Dnie-
prem i zaatakują gdzie indziej. Powstawało pytanie – przeciw
komu zwróci się Porta19.

18
P. Gaxotte, op. cit., s.162.
19
Venimus, vidimus, Deus vicit. Wiktoria wiedeńska 1683 roku w relacjach
i dokumentach z epoki, oprac. M. Nagielski, wstęp T. Wasilewski, Warszawa
1984, s. 8; Z. Wójcik, op. cit., s. 303.

18
Europa i Turcja – z dziejów wojny i polityki w drugiej połowie XVIII wieku

Od 1676 roku, mimo zakończenia wojny z Turcją, Jan III


pilnie śledził poczynania Stambułu. Zdawał sobie sprawę, że Pol-
ska może ponownie stać się celem ataku. Widział też, że współ-
praca z Francją nie układa się najlepiej, a w każdym razie żadnej
ze stron nie przynosi pożądanych efektów. Sądząc zatem, że Fran-
cji do swoich planów nie przekona, postanowił poszukać zbliżenia
z cesarzem. Jan III stawiał sobie trzy cele. Chciał zapobiec osamot-
nieniu Polski na arenie międzynarodowej i zdobyć sprzymierzeńca
w walce z Turcją, gdyby zagrożenie z jej strony stało się realne.
Ponadto nadal pragnął znaleźć odpowiednią kandydatkę na żonę
dla syna. Zatem, zabiegając o zabezpieczenie kraju, Sobieski za-
mierzał powiększyć szanse Jakuba na zdobycie korony polskiej.
Cesarz Leopold I miał córkę, a Sobiescy żywili nadzieję, że zdobę-
dą jej rękę dla swego syna.
Zbliżenie z dworem cesarskim, którego szukał Sobieski,
wynikało z ochłodzenia stosunków polsko-francuskich, ale nie
było ono efektem niezadowolenia Sobieskich, lecz układu stosun-
ków międzynarodowych i zmiany celów politycznych, które za-
równo Francja, jak i Rzeczypospolita, stawiały sobie w tym czasie.
Jan III dążył do zbliżenia z Wiedniem, gdyż było to korzystne
z punktu widzenia zmieniającej się sytuacji politycznej. Polska nie
była w tym czasie potrzebna Francji, ale też Francja nie mogła
stanowić dla Polski sojusznika w walce z Turcją. Nie było to moż-
liwe ze względu na interesy łączące monarchię Burbonów z Portą,
a także z powodu jej położenia geograficznego. Wobec nowych
zagrożeń zmiana dotychczasowej polityki ze strony Jana III i po-
rzucenie przymierza z Królem Słońce stały się niezbędne. Wszakże
obok interesów politycznych i zadbania o bezpieczeństwo Rzeczy-
pospolitej, Sobieski miał jeszcze cele osobiste.
Zarówno Jan III, jak i Maria Kazimiera uważali, że małżeń-
stwo ich syna z cudzoziemską księżniczką wzmocni jego szanse na
elekcję, gdyż rodzina małżonki będzie zobowiązana do udzielenia

19
Aleksandra Skrzypietz

mu wsparcia w walce o tron. Takiego właśnie scenariusza monar-


chowie europejscy poważnie się obawiali. Elekcja, w tym również
ta w Polsce, była rzeczą niezmiernie kosztowną, wymagającą
dużego wysiłku finansowego. Pieniądze pochłaniała propaganda
przedwyborcza, rozprowadzenie podobizn kandydata, pisanie,
druk i kolportaż pism ulotnych, zachwalających jego osobę i prze-
kreślających szanse przeciwników. W Rzeczypospolitej niemałą
rolę odgrywało ucztowanie na koszt kandydata, które stawało się
okazją do zachwalania jego zalet. Wyborcy wyczekiwali także
wsparcia finansowego, traktowanego jako zwrot kosztów ponie-
sionych w związku z wyprawą na elekcję. Przekazywanie pienię-
dzy przynajmniej do rąk magnaterii czy przywódców szlachty
uważano za świadectwo prawdziwego zainteresowania zdobyciem
korony przez określonego kandydata. Wstrzymywanie wypłat
było zawsze interpretowane na niekorzyść kandydata: był biedny
– cóż komu po biednym władcy, był skąpy – trudno wyobrazić
sobie gorszą wadę panującego, a może w istocie nie był zaintere-
sowany koroną, jakimże, wobec tego, będzie królem. Zarówno
Francja, jak i Austria, prowadzące niemal nieustająco wojny i bo-
rykające się z problemami finansowymi, obawiały się wydatków
związanych z elekcją w Polsce. Nie było całkiem jasne, czy w ich
interesie leży obiór królewicza Sobieskiego na tron, bowiem za-
równo w Europie, jak i w Rzeczpospolitej uznawano, że elekcja
kolejnego przedstawiciela tej samej rodziny może otworzyć przed
jej członkami drogę do dziedziczności tronu.
Taką groźbę uświadomiły wszystkim zainteresowanym za-
biegi Ludwiki Marii i Jana Kazimierza o reformę elekcji w Polsce.
Nie było też ważne, czy groźba ustanowienia dynastii mogła oka-
zać się realna. Wystarczała w zupełności na to, by przeszkodzić
w poparciu elekcji kolejnego Sobieskiego i służyła jako wygodny
argument dyplomatyczny. Państwa ościenne, zainteresowane
utrzymaniem słabości Rzeczpospolitej, obawiały się, że elekcja

20
Europa i Turcja – z dziejów wojny i polityki w drugiej połowie XVIII wieku

syna po ojcu, zwłaszcza zaś elekcja vivente rege doprowadzi do


wzmocnienia kraju. Taką wizją wzrostu siły Polski straszono
szlachtę, roztaczając przed nią obraz władcy wprowadzającego
absolutum dominium, kładącego tamę złotej wolności.
Ludwik XIV szukał sojuszu z Rzeczpospolitą, ale nie zamie-
rzał poświęcić własnej krewnej, której los u boku polskiego króle-
wicza byłby tak niepewny. Ponadto Francja gotowa była do
współpracy jedynie wówczas, gdy Rzeczypospolita była jej po-
trzebna, a sojusz mógł przynosić bezpośrednie korzyści, a zatem
nie w każdym momencie zbliżenie z Polską było dla niej równie
ważne i cenne. Ponadto współpraca z Rzeczpospolitą niosła za
sobą określone trudności. Podpisanie traktatu z królem, a nawet
finansowe wsparcie, jakiego mu udzielano, nie wystarczyło, by
mógł on realizować niezależną politykę. Przeszkadzała mu w tym
niemal zawsze bardzo aktywna opozycja, inspirowana przez mo-
carstwa, które współpracę władcy z innymi potencjami próbowały
zaburzyć czy wręcz uniemożliwić.
Jak wskazuje wspomniany wyżej sojusz polsko-szwedzki,
nie wystarczyło pozyskać do projektów króla polskiego, trzeba
było liczyć się z opozycją magnacką, zachęcającą szlachtę do
sprzeciwu wobec planów królewskich. Współpraca z Polską niosła
za sobą poważne niebezpieczeństwo: skrzętnie ułożone, a nawet
częściowo wdrożone w życie plany mogły nie zostać zrealizowane
z powodu czynnego oporu magnaterii i wspierającej ją szlachty.
Z tego powodu Rzeczpospolita stawała się dość problematycznym
sprzymierzeńcem, nigdy nie było bowiem pewności, że zamiary jej
władcy pozostaną w zgodzie z oczekiwaniami społeczeństwa. Na-
leżało raczej spodziewać się, że polityka, prowadząca do wzmoc-
nienia pozycji czy autorytetu króla, napotka silny opór.
Kwestie wojny z Turcją, zabiegów dyplomatycznych w Eu-
ropie i planów dynastycznych Sobieskich wiązały się z wieloma
problemami. Od początku swego panowania, pod wpływem zachęt

21
Aleksandra Skrzypietz

ze strony dyplomacji francuskiej, Jan III interesował się sytuacją


na Węgrzech, gdzie dochodziło do wystąpień przeciwko cesarzowi.
Francja bardzo aktywnie, przede wszystkim finansowo, wspierała
buntowników, a Rzeczypospolita stanowiła punkt przerzutowy dla
ludzi – dyplomatów, inżynierów czy oficerów – i pieniędzy. Na jej
terenie próbowano też przeprowadzać zaciągi, które wesprzeć
miały walczących Węgrów. Leopold I był zaniepokojony wizją
bliższej współpracy Sobieskich ze zbuntowanymi kurucami. Zna-
jąc pragnienie polskiej pary królewskiej, by doprowadzić do ko-
rzystnego ożenku królewicza Jakuba, zaczęto więc sugerować, że
mógłby on poślubić córkę cesarską. Maria Kazimiera skłonna była
przyjąć taką propozycję za dobrą monetę. Pragnęła przy tym uzy-
skania dla syna, wraz z ręką arcyksiężniczki, jednego z księstw
śląskich lub tronu węgierskiego. Wobec wzrastającego zagrożenia
ze strony Turcji, w 1680 roku do Wiednia udał się szwagier Sobie-
skiego, podkanclerzy litewski Michał Kazimierz Radziwiłł, który
miał wysondować możliwość zbliżenia Rzeczpospolitej i cesarza20.
Ponieważ niebezpieczeństwo tureckie było wówczas w Wiedniu
jeszcze bagatelizowane, a planów osadzenia królewicza Jakuba na
tronie polskim, a tym bardziej węgierskim, cesarz nie zamierzał
wspierać, ani oddawać mu arcyksiężniczkę za żonę, do zbliżenia
nie doszło. Mimo to złudne obietnice małżeństwa najstarszego
21
syna Sobieskich z Habsburżanką wciąż wracały . Stały się one
wygodnym narzędziem dyplomacji cesarskiej, która dawała do
zrozumienia, że Leopold I przystanie na małżeństwo swej córki
z Sobieskim pod warunkiem, że Jan III zapewni synowi następstwo
tronu22. Był to warunek niemożliwy do spełnienia, gdyż nic nie
20
Archiwum spraw zagranicznych francuskie do dziejów Jana Trzeciego:
Lata 1677–1679. Akta historyczne do objaśnienia rzeczy polskich służące od
roku 1508 do roku 1795, oprac. K. Waliszewski, t. II, Kraków 1881, s. 81, 289.
21
Ibidem, s. 360; Z. Wójcik, op. cit., s. 294-296.
22
A. Kamieński, Polska a Brandenburgia-Prusy w drugiej połowie XVII wie-
ku. Dzieje polityczne, Poznań 2002, s. 220 i nn.

22
Europa i Turcja – z dziejów wojny i polityki w drugiej połowie XVIII wieku

budziło takich obaw ze strony szlachty, jak myśl o elekcji vivente


rege, a dodać wypada, że Sobieskich nieustannie podejrzewano
o takie właśnie zamiary. Każdy gest władcy odbierany był jako
próba wzmocnienia popularności czy pozycji jego syna (bo tylko
w stosunku do królewicza Jakuba takie gesty wykonywano) i bu-
dził natychmiastowy sprzeciw. Zauważmy przy tym, że właśnie na
gruncie takich działań monarszych obca dyplomacja budowała
opozycję w Rzeczypospolitej, strasząc Polaków ustanowieniem
dynastii Sobieskich i inspirując ich opór wobec władcy.
Wiedeń dostrzegał zagrożenie ze strony Turcji, ale uważa-
no, że wystarczy przeciwdziałać wysiłkom dyplomacji francuskiej,
nakłaniającej sułtana do ataku na ziemie Habsburgów23. Równo-
cześnie próbowano zdobyć możliwie najszersze poparcie w Rzeszy.
Przejawem tego było pozyskanie dla dworu cesarskiego władcy
bawarskiego, Maksymiliana Emanuela Wittelsbacha, ostatniego
spośród elektorów, który stał dotąd po stronie Francji. W istocie,
niebezpieczeństwa tureckiego Leopold I nie traktował z całą po-
wagą.
Jan III szukał zbliżenia z Wiedniem z powodu zagrożenia
tureckiego, niebezpiecznego dla osłabionej Rzeczypospolitej, ale
zabiegając o sojusz, starał się pilnować również swoich interesów
rodzinnych24. Z tego względu jeden z punktów traktatu, który
zamierzał zawrzeć z cesarzem, zakładał, że córka Leopolda I – Maria
Antonina – zostanie żoną Jakuba Sobieskiego25. Te projekty Sobie-
skich upewniały Habsburgów, że zagrożenie tureckie nie musi być

23
Mémoires de Louis XIV ou le métier de roi, Textes presents par Joël Cor-
nette, Paris 2007, s. 219.
24
L. Hüttl, Caspar von Schmid (1622-1693), ein kurbayerischer Staatsmann
aus dem Zeitalter Ludwigs XIV, München 1971, s. 251, 260, 287; K. Konarski,
Polska w wieku XVII, Warszawa 1921, s. 37,132,176.
25
N.A. Salvandy, Historia króla Jana Sobieskiego i Królestwa Polskiego, t. 2,
Lwów 1861, s. 233; J.P. Spielman, Leopold I of Austria, New Brunswick, New
Jersey 1977, s. 111.

23
Aleksandra Skrzypietz

tak poważne, jak król Polski przedstawia. Uznano, że strasząc


przygotowaniami wojennymi Porty, Jan III stara się tylko skłonić
cesarza do ustępstw, zwłaszcza w tym newralgicznym, jak się wy-
dawało, najważniejszym dla Sobieskich punkcie – małżeństwa26.
Tymczasem wieści na temat szykującej się już do marszu na Euro-
pę armii tureckiej rozchodziły się coraz głośniej. Wydawało się
więc, że cesarz, świadom niebezpieczeństwa, które zawisło nad
jego państwem, przystanie na warunek, tak drogi sercu Sobieskie-
go, a zapewne bardziej jeszcze Marii Kazimiery. Jednak sytuacja
nie była tak prosta. W Wiedniu wielkimi wpływami cieszyło się
w tym czasie stronnictwo trzech Eleonor. W jego skład wchodziły:
czwarta żona Leopolda I – Eleonora Magdalena von Pfalz-Neu-
burg, jego macocha, wdowa po Ferdynandzie III – Eleonora Gon-
zaga i przyrodnia siostra cesarza – Eleonora Maria Józefa, wdowa
po Michale Korybucie Wiśniowieckim, a wówczas żona księcia
Karola V Lotaryńskiego. Wszystkie trzy zdecydowanie sprzeci-
wiały się oddaniu Marii Antoniny na żonę Jakubowi Sobieskiemu.
Swoim uporem i wpływem oddziaływały na Leopolda I i jego
doradców, zachęcając ich, by nie godzili się na oddanie arcy-
księżniczki za żonę polskiemu królewiczowi27. Małżeństwu Jakuba
Sobieskiego z Habsburżanką sprzeciwiało się także wielu senato-
rów28. Warto zauważyć, że świadomi powagi sytuacji, wobec zbli-
żającego się niebezpieczeństwa wojny z Turcją, polscy magnaci
byli przekonani, że Leopold I przystanie na to wielce niewygodne
żądanie Jana III. Zapewne także pod wpływem dyplomacji, w tym
wypadku zarówno cesarskiej jak i francuskiej, niechętnej zbliżeniu
polsko-austriackiemu, uważali oni sprawę małżeństwa młodego
Sobieskiego z arcyksiężniczką za przesądzoną i przyjętą przez

26
W. Ziembicki, Nieznane listy Marii Kazimiery, Kraków 1935, s. 16.
27
M. Komaszyński, Decyzja o odsieczy wiedeńskiej w świetle koresponden-
cji królowej Marii Kazimiery, Kwartalnik Historyczny 51, 4, 1994, s. 29-35.
28
Z. Wójcik, op. cit., s. 312.

24
Europa i Turcja – z dziejów wojny i polityki w drugiej połowie XVIII wieku

Wiedeń29. Jednak w dokumentach sygnowanych przez sojuszni-


ków, ku zaskoczeniu i niezadowoleniu Sobieskich, nie było o mał-
30
żeństwie mowy . Aż do tej chwili Jan III nie dostrzegł, jak bardzo
Habsburgowie byli przeciwni takim planom31. Pozostało mu do
wyboru trwać przy swoim żądaniu, by dostać arcyksiężniczkę dla
syna i zaryzykować osamotnienie polityczne i militarne Polski,
gdy zaatakuje ją Porta, bez względu na to, czy atak miałby nastą-
pić od razu, czy dopiero po rozgromieniu Austrii. Mógł też ulec
naciskowi Habsburgów i podpisać pożądany przez obie strony
sojusz, rezygnując ze swoich rodzicielskich nadziei. Przymuszony
sytuacją król zdecydował, kierując się żywotnym interesem Polski
i dbając o jej zabezpieczenie, zawrzeć traktat, mimo że nie spełniał
on pragnień jego rodziny. Pełen obaw o losy Polski, wystawionej
na niebezpieczeństwo ataku tureckiego i samotnych zmagań
z przewagą otomańską, Sobieski podjął decyzję, wymuszoną osa-
motnieniem Rzeczypospolitej na arenie międzynarodowej i agre-
sywnymi zamiarami Porty. Mimo nadziei na osiągnięcie korzyści
dla syna, na które liczył, podpisując sojusz z cesarzem, Jan III kie-
rował się przede wszystkim interesem swego państwa i dążeniem
do zapewnienia mu bezpieczeństwa.
Sytuację Polski i Europy wiosną 1683 roku i konieczność
przystąpienia do sojuszu, a później marszu pod Wiedeń, wytłuma-
czyła kilka lat później w liście do swego zięcia, elektora bawar-
skiego Maksymiliana Emanuela, Maria Kazimiera – Wiedeń był
właśnie oblegany. A upadek jego pociągnąłby niechybnie za sobą
upadek całego świata chrześcijańskiego. Ale zacząłby się on przede

29
Listy Jana Andrzeja Morstina, oprac. S. Ochmannn-Staniszewska, Wro-
cław 2002, s. 109.
30
T.M. Barker, Double Eagle and Crescent. Vienna`s Second Turkish Siege
and its Historical Setting, New York 1967, s. 52,107,115,159; J. Wimmer, op. cit.,
s. 185.
31
Z. Wójcik, Rzeczpospolita wobec Turcji i Rosji 1674-1679, Wrocław etc.
1976, s. 59.

25
Aleksandra Skrzypietz

wszystkim od naszego królestwa Polski. Albowiem między Niemcami


a Krakowem i Śląskiem nie ma żadnej rozdzielającej przeszkody [...]
32
Bóg zechciał następnie posłużyć się ramieniem mojego małżonka... .
W rozumieniu królowej zatem, ale zapewne także Jana III, nie było
innego wyjścia, jak przystąpić do przymierza antytureckiego
i w konsekwencji do wojny. Wobec obaw o rozwój sytuacji i przy-
szłość Rzeczypospolitej, 1 kwietnia 1683 roku Sobieski podpisał
sojusz z cesarzem. Natomiast zdecydował, że pojedzie na wojnę
w towarzystwie najstarszego syna33. Ponoć sam królewicz bardzo
na to nalegał34. Stało się to podobno wbrew życzeniom i pomimo
protestów zamartwiającej się o los Jakuba Marii Kazimiery35. Dla
młodzieńca wyprawa miała być zakończeniem i podsumowaniem
edukacji. Jego udział w kampanii dawał okazję do zaprezentowa-
nia go w Europie i zaakceptowania syna królewskiego w gronie
dowódców i książąt europejskich36.
Z problemem wojny z Turcją łączył się jeszcze jeden: zbun-
towani Węgrzy, którzy wciąż prowadzili walkę z cesarzem. W 1681
roku Leopold I, próbując pozyskać szlachtę węgierską, zwołał sejm
i obiecał przestrzegać węgierskich praw. Stało się to w dużej mie-
rze pod wpływem dyplomacji papieskiej, nakłaniającej Leopolda I
do kompromisowego załatwienia jego sporów z Węgrami. Część
buntowników, z Emerykiem Thökölym na czele, uznała, że to tylko
pozorne działania Habsburgów, mające na celu rozbić ruch po-
wstańczy. W desperacji Thököly zwrócił się do Turcji, a konkretnie
paszy Budy Ibrahima, który zapewnił go, że sułtan zaopiekuje się
powstańcami. Jan III skłonny był pośredniczyć między węgierski-
mi buntownikami a cesarzem, ale w Wiedniu nie dowierzano jego
32
M. Komaszyński, Decyzja, s. 31.
33
J. Wimmer, op. cit., s. 210.
34
Z. Wójcik, op. cit., s. 326.
35
M. Konopka, Jan III Sobieski na Śląsku w drodze pod Wiedeń, Katowice
1983, s. 45-46.
36
A. Skrzypietz, Królewscy synowie, s. 128-134.

26
Europa i Turcja – z dziejów wojny i polityki w drugiej połowie XVIII wieku

dobrej woli, zakładając, że celem polskiego władcy będzie raczej


pozyskanie Węgrów, rozciągnięcie nad nimi swej kontroli i od-
danie korony św. Stefana któremuś z synów. Także wcześniej, gdy
król Polski wyrażał zaniepokojenie przymierzem Thököly.ego
z Turcją i postępami powstania węgierskiego, dopatrywano się
w tym chęci realizacji własnych celów Sobieskich. Zatem rozmo-
wy o sojuszu polsko-austriackim podjęto dopiero późną jesienią
1682 roku. Na ich przyspieszenie bez wątpienia wpłynęły wieści
o przygotowaniach do wojny podjętych w Stambule. Już w lutym
było jasne, że będzie to wyjątkowo dobrze przygotowana wyprawa
i że pójdzie najpewniej ku ziemiom cesarstwa. Takie informacje
przekazał Jan III papieżowi, być może pragnąc tą drogą przekonać
Leopolda I, że w jego dotychczasowych zabiegach chodziło o coś
więcej niż plany dynastyczne. W styczniu w Adrianopolu zatknię-
to buńczuki – znak rozpoczęcia wojny. Armii tureckiej towarzyszył
sam sułtan Mehmed IV, który pod Belgradem wręczył wielkiemu
wezyrowi chorągiew proroka – znak władzy nad wojskiem. Dalej
Kara Mustafa pociągnął już sam. W Wiedniu zaczęto się zastana-
wiać, w którym dokładnie kierunku uderzą Turcy37.
Wiosną było jasne, że ogromna armia ciągnie ku posiadłoś-
ciom cesarza. Na wieść o oblężeniu Wiednia, Jan III wyruszył
z obiecaną pomocą. Odniósł ogromny sukces, który wstrząsnął
posadami państwa tureckiego. Bitwa pod Wiedniem stanowiła nie
tylko druzgocąca klęskę Turków. Otworzyła drogę do ich dalszych
porażek. Dla Mehmeda IV była ona szczególnie dotkliwa, gdyż
bezpośrednią konsekwencją stał się wyrok śmierci dla Kara
Mustafy. Ten utalentowany człowiek stanowił podporę tronu suł-
tańskiego w stopniu daleko większym niż mogło się wydawać.
A ponieważ w tym samym roku zmarła valide sultan Turhan Hatice,
która przez tyle lat chroniła życie i tron swego syna, Mehmed IV

37
J. Wimmer, op. cit., s. 168-169.

27
Aleksandra Skrzypietz

został nagle zupełnie pozbawiony rozsądnych i oddanych dorad-


ców38. Miało się to ciężko odbić na nim samym – niezadowolenie,
które wzbudziły kolejne klęski, doprowadziło do jego detronizacji
w 1687 roku. Jego młodszy brat i następca – Sulejman II – próbo-
wał, bez większego szczęścia, odbudować potęgę imperium.
Sukces pod Wiedniem, mimo że tak ogromny, nie zakoń-
czył ani kampanii, ani wojny. Jan III postanowił kontynuować
walkę i w pogoni za Turkami ruszył na Węgry. Nie wzbudziło to
zadowolenia cesarza, pełnego obaw, że chodzi o przechwycenie
kontroli nad tym terenem i osadzenie na jego tronie królewicza
Jakuba. Kampania węgierska zakończyła się sukcesem wojsk pol-
skich, ale prowadzona była w niezmiernie trudnych warunkach,
bez wsparcia ze strony Habsburgów. O ile obiecane wojskom
polskim zaopatrzenie zostało świetnie zorganizowane podczas
pochodu pod Wiedeń, o tyle później już się z tej pomocy nie
wywiązywano, budząc tym niezadowolenie polskich żołnierzy.
Konsekwencją zarówno wiktorii wiedeńskiej, jak i wy-
prawy węgierskiej, były wystąpienia polskiej opozycji, wielce
niezadowolonej z sukcesów Jana III i pełnej obaw, że zdoła on
wykorzystać ten sukces dla własnych – przede wszystkim dyna-
stycznych – celów.
Wsparcia malkontentom udzieliły właściwie wszystkie
państwa zainteresowane pozycją Rzeczypospolitej, równie zanie-
pokojone możliwym wzrostem jej znaczenia. Zarówno Francja,
niechętna sojuszowi polsko-austriackiemu, jak i sam cesarz, pełen
obaw o los Węgier, pracowali nad nastawieniem szlachty i magna-
terii przeciw Janowi III. Pomimo to, w 1684 roku podjęto decyzję
o przystąpieniu do sojuszu zwanego Ligą Świętą, którego człon-
kami zostali wszyscy żywotnie zainteresowani walką z Turcją,
a więc obok Polski i cesarza – Wenecja i papież. W 1686 roku

38
L.P. Peirce, op. cit., s. 250-270.

28
Europa i Turcja – z dziejów wojny i polityki w drugiej połowie XVIII wieku

dołączyła do niego Rosja. W tym samym roku zawarto pokój pol-


sko-rosyjski, co przypieczętowało niekorzystny dla Rzeczypospoli-
tej rozejm andruszowski z 1667 roku.
Dalsze walki polsko-tureckie prowadzone były z dużym
wysiłkiem, przy zupełnym braku polskich sukcesów. Dwie kampa-
nie mołdawskie w latach 1686 i 1691 zakończyły się klęskami.
Przyczyniły się też do dalszego osłabienia pozycji Jana III w kraju.
Zwycięstwo wiedeńskie wyzwoliło agresywne działania opozycji,
ale ujawniona później słabość króla wzmocniła jedynie niechęć
wobec niego. Niemal nieustająco dopatrywano się w jego działa-
niach planów osadzenia najstarszego syna na tronie. Niezadowo-
lenie samego Jana III pogłębiało się wobec sukcesów sojuszników.
W walkach na Węgrzech zasłużyli się zwłaszcza książęta – Euge-
niusz Sabaudzki i Ludwik Wilhelm Badeński. W 1686 roku zdobyto
Budę, w 1687 roku miała miejsce zwycięska bitwa pod Mohaczem.
Efektem tych działań było ukoronowanie arcyksięcia Józefa na
króla Węgier. Później odebrano Turkom Belgrad, a w 1691 roku
pokonano ich pod Slankamen. Warto zwrócić uwagę, że najwięk-
sze sukcesy armii cesarskiej zbiegły się w czasie z klęskami wojsk
polskich, które swoim działaniem odciągały część sił tureckich
z frontu naddunajskiego. Ostatecznie, już po śmierci Sobieskiego,
w 1697 roku Turcy zostali pokonani pod Zentą.
Zbliżenie polsko-austriackie wywołało napięcie we Francji.
Wysłannicy Ludwika XIV starali się przekonać Sobieskich, że nie
osiągną oczekiwanego sukcesu i cesarz nie da ich synowi arcy-
księżniczki za żonę. Naciski, które dyplomaci francuscy próbowali
wywierać na polską parę królewską, zakończyły się całkowitym
zerwaniem stosunków pomiędzy Rzeczypospolitą a monarchią
Burbonów. Wkrótce jednak okazało się, że arcyksiężniczka żoną
młodego Sobieskiego nie zostanie – upatrzona przez Marię Kazi-
mierę na synową, Maria Antonina w 1685 roku poślubiła elektora
bawarskiego – Maksymiliana Emanuela, zaś pozostałe córki Leo-

29
Aleksandra Skrzypietz

polda I miały wówczas zaledwie po kilka lat. Nieudane kampanie


mołdawskie pogłębiły rozczarowanie Jana III wobec sojuszu. Tym-
czasem w drugiej połowie lat osiemdziesiątych Ludwik XIV zaczął
snuć plany odnowienia stosunków z Polską. Była mu ona teraz
konieczna, gdyż rozpoczęła się kolejna wojna na Zachodzie. Już
w 1686 roku zawarto Ligę Augsburską, wymierzoną przeciw Francji.
Cesarz sprzymierzył się z częścią państw Rzeszy – Hiszpanią,
Niderlandami i Szwecją - tym razem występującą przeciw dotych-
czasowemu sojusznikowi, a także Anglią pod berłem Wilhelma III.
W 1688 roku Ludwik XIV zajął tereny Palatynatu, co wywołało
zbrojną odpowiedź Ligi.
Wobec trudności, które Francja napotkała w tych zmaga-
niach, podjęto starania o powtórzenie manewru z lat siedemdzie-
siątych. Należało skłonić Polskę do zawarcia pokoju z Turcją,
a ponieważ nie miało to dotyczyć innych członków Ligi Świętej,
nazywano to przedsięwzięcie pokojem odrębnym. Pojawiły się
rojenia o samotnej walce cesarza z Turcją, co zmusiłoby go do
przerzucenia znacznych sił nad Dunaj i odciążenia frontu nadreń-
skiego.
Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych
Wersal szukał sposobu na zbliżenie z Sobieskim. Jednak dyplomaci
w owym czasie przysyłani nad Wisłę okazali się nadzwyczaj nie-
udolni. Własny brak rozwagi i ostrożności wysłannicy próbowali
maskować złą wolą królowej. Twierdzili, że to ona umacnia mał-
żonka w uporze. Próbowali, co prawda, trafić bezpośrednio do
Jana III, omijając nieprzychylną królową, ale, wobec pełnego
rezerwy stanowiska monarchy, dopatrywali się w jego postawie
niechętnych Francji działań Marii Kazimiery. Tymczasem, gdy
zabiegi o rękę arcyksiężniczki skończyły się fiaskiem, Sobiescy
skłonni byli podjąć na nowo starania o krewną Ludwika XIV. Tyl-
ko za taką cenę gotowi byli do zbliżenia z Wersalem. Ponieważ
Król Słońce nie zmienił w tej kwestii zdania, o odnowieniu współ-

30
Europa i Turcja – z dziejów wojny i polityki w drugiej połowie XVIII wieku

pracy nie było mowy. Jednak Habsburgowie nie mogli zaryzyko-


wać odejścia Rzeczypospolitej z Ligi Świętej. Zdawali sobie spra-
wę, że jeżeli Francja złoży stosowną ofertę, Jan III, być może
właśnie za namową Marii Kazimiery, skłoni się ku pokojowi,
a Francja postara się przekonać sułtana, by zaoferował Polsce do-
godne warunki. Zatem to Wiedeń złożył Sobieskim z dawna upra-
gnioną przez nich propozycję matrymonialną. Małżonką Jakuba
Sobieskiego miała zostać Jadwiga Elżbieta, córka palatyna reń-
skiego, Filipa Wilhelma, zwanego teściem Europy, gdyż jego liczne
córki poślubiły wielu władców – między innymi królów Hiszpanii
i Portugalii. Najważniejsze było jednak to, że najstarsza siostra
przyszłej narzeczonej – Eleonora – była cesarzową. Królewicz
Jakub miał zostać szwagrem Leopolda I. Takiej oferty Sobiescy nie
mogli odrzucić, mimo wysokiej ceny – trzeba było zostać w soju-
szu antytureckim, a do tego wnieść niezwykle wysokie wiano, jako
zabezpieczenie przyszłości młodej pary. Ogromna suma 400 tysię-
cy od Sobieskich i 100 tysięcy posagu księżniczki miała zasilić
skarb cesarza. W zamian Jakub Sobieski wraz z małżonką otrzy-
mywali zastaw w postaci Oławy na Śląsku. Ślub młodej pary odbył
się wczesną wiosną 1691, a latem tego samego roku ruszyła kolej-
na wyprawa Jana III na Mołdawię. Gdy polskie wojsko próżno
szukało okazji do bitwy, a wróg umykał, ciągnąc je coraz dalej od
granic Rzeczypospolitej, armia cesarska odnosiła sukcesy.
Wobec kolejnej porażki zniechęcenie Sobieskiego było tak
wielkie, że nie próbował walczyć dalej. W 1693 roku Francja,
straszliwie wycieńczona wojną na Zachodzie, zmieniła nastawie-
nie ku Polsce. Przysłano na Wisłę wielce utalentowanego ambasa-
dora – Melchiora de Polignac i manifestowano gotowość poparcia
planów matrymonialnych Sobieskich: teraz szukano męża dla ich
córki Teresy Kunegundy. Idąc w ślady Habsburgów, przedstawia-
no kolejnych kandydatów do jej ręki. Nie pochodzili oni z rodu
Burbonów, ale byli wystarczająco wysoko uplasowani, by wzbu-

31
Aleksandra Skrzypietz

dzić zainteresowanie Marii Kazimiery. Ostatecznie królewna po-


ślubiła owdowiałego sprzymierzeńca cesarza – Maksymiliana
Emanuela, ale Ludwik XIV okazał tej ofercie przychylność w na-
dziei, że z czasem pozyska zięcia Sobieskich dla siebie. Nie pomylił
się, a tymczasem Wersal kontynuował zabiegi o doprowadzenie do
zawarcia odrębnego pokoju pomiędzy Polską a Turcją.
Jakkolwiek Jan III był ogromnie zniechęcony i schorowany,
już niezdolny do prowadzenia dalszej walki, to jednak nie przy-
chylił się do francuskich propozycji. Wymagałoby to bowiem nie
tylko zerwania przyrzeczenia złożonego sojusznikom, czym się
zresztą zasłaniał, ale przede wszystkim podjęcia zmagań z zawsze
czujną, a teraz jeszcze silniejszą opozycją. Cesarz pilnował, by
Sobieski nie mógł wywiązać się ze swoich zobowiązań. Współpra-
cowała z nim magnateria, przeciwna każdej wzmiance o zakoń-
czeniu wojny, mimo że wycieńczony kraj nie był zdolny do jej
prowadzenia. Zatem nie udało się wysłannikowi francuskiemu
doprowadzić do podpisania pokoju z Turcją, ani skłonić Jana III do
zbliżenia ze Szwecją i Danią. Królowa dążyła do współpracy z nimi
i nawet podpisała porozumienie zwane „traktatem Marysieńki”,
ale skoro nie ratyfikował go król, dokument pozbawiony był
wszelkiego znaczenia.
Wojna z Turcją ciągnęła się jeszcze kilka lat. Dopiero
w 1699 roku zawarto pokój w Karłowicach. Austria otrzymała
Węgry wraz z Siedmiogrodem, Wenecja zdobyła Dalmację i Pelo-
ponez, a Rosja – Azow. Polsce zwrócono jedynie ziemie utracone
w 1672 roku – prawobrzeżną Ukrainę i Podole wraz z Kamieńcem.
Niewiele, zważywszy wieloletnie zaangażowanie w wojnę, a prze-
de wszystkim fakt, że to wyprawa Sobieskiego pod Wiedeń i jego
pomoc w oswobodzeniu miasta od tureckiego oblężenia obnażyła
słabość Turcji. Sukces, który król Polski wówczas odniósł, był
ogromny i to nie tylko w skali regionu, ale całej Europy, w każdym
razie tak uważano w owym czasie i takie przekonanie podzielali

32
Europa i Turcja – z dziejów wojny i polityki w drugiej połowie XVIII wieku

mieszkańcy wielu obszarów, pozornie wcale bezpośrednio nieza-


grożonych agresją turecką. Zwycięstwo pod Wiedniem nie tylko
wyzwoliło Europę od niebezpieczeństwa ze strony Porty, ale było
także wstępem do ujawnienia, że jej potęga chyli się ku upadkowi.
Obok kwestii bezpieczeństwa i oporu państw europejskich wobec
postępów tureckich, w ówczesnej dyplomacji niemałą rolę od-
grywały ich własne, odrębne, nieraz sprzeczne interesy, a także
kwestie dynastyczne, ważne dla wszystkich panujących, w tym
również dla Sobieskich.
Rok 1683 stanowił straszliwą porażkę dla Turcji i ówczes-
nego sułtana Mehmeda IV. Dalsze walki z Ligą Świętą na
Węgrzech i w państwach naddunajskich przyniosły Turkom tylko
straty. W ciągu kilku następnych lat okazało się, że klęska, zadana
wojskom tureckim przez Sobieskiego i jego sprzymierzeńców
z Rzeszy, była początkiem upadku siły militarnej Porty i pokazała,
że nie jest już ona zdolna zagrozić Europie. Potęga Turcji została
ostatecznie złamana. Jednak nie ona jedna osłabła. Zmienił się
całkowicie układ sił w tej części kontynentu. Również dla Rzeczy-
pospolitej zwycięstwo pod Wiedniem było ostatnim wielkim suk-
cesem; potem przyszły lata słabości, pogłębiającego się kryzysu,
a wreszcie rozbiory. Jednak to wiktoria wiedeńska na zawsze
opromieniła imię Jana III, zapisując je w pamięci następnych po-
koleń. Obecnie, w czasach szerokich badań nad znaczeniem kobiet
w historii, warto zwrócić uwagę na te, które odcisnęły swe piętno
na wydarzeniach tutaj opisanych – Kösem, Turhan Hatice, Maria
Kazimiera i trzy Eleonory. To ich pragnienia i zabiegi przyczyniły
się, w jakiejś mierze, do nadania określonego kształtu wojnie
i dyplomacji, które połączyły Turcję i Europę w drugiej połowie
XVII wieku.

You might also like