Tak jak jak codziennie wracałam ze szkoły z moją młodszą
siostrą - Dedą. Wiedziałam że czeka na mnie w domu masa
obowiązków. Już zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Dzień w dzień wyglądał tak samo... Kończyłam lekcje, szłam po siostrę i pokonywałyśmy dość długą drogę na pieszo do domu. Tam zaś już zaczynało się moje obowiązki domowe, które powinni zrobić rodzice ale oni jak zawsze mieli dopiero wrócić późnym wieczorem do domu. Byłam na nich zła że obarczyli mnie swoimi zadaniami. Po części było mi smutno, że nie ma ich całymi dniami w domu i że nie zajmowali się nami. Jak wracałam ze szkoły to najpierw podgrzewam obiad dla mnie i dla Dedy, który zjadłyśmy zazwyczaj bardzo szybko. Następnie robiłam lekcje i zajmowałam się siostrą jakieś dwie godziny później szłyśmy na dwór a tak dokładniej do naszej bazy. W zasadzie nie była tylko nasza, była też innych dzieci i nastolatków których rodzice postępowali identycznie jak nasi. Potrafiliśmy przesiadywać tam w weekendy całymi dniami robiąc przerwy na jakieś posiłki. Graliśmy w różne gry, rozmawialiśmy o złym postępowaniu naszych rodziców itd. Ogólnie było codziennie miło i fajnie. Jak nadchodził wieczór trudno było nam się rozstać ale widzieliśmy już następnego dnia i tak czy siak się zobaczymy. Cieszę się, że mam tak wspaniałych przyjaciół. Nadal sądzę, że nasi rodzice źle postępują. Uważam, że powinni mniej pracować i poświęcać nam więcej czasu w ciągu dnia. Chciałabym również by zabierali mnie i Dede w najróżniejsze miejsca np. park czy wesołe miasteczko albo zoo.