You are on page 1of 94

Viktor E.

Frankl Psychoterapia dla kadego Instytut Wydawniczy PAX Warszawa 1978 Gertrudzie Paukner po wicam Przedmowa W latach 1951-1955 byem co miesic zapraszany przez kierownictwo Programu Naukowego wiedeskiej rozgo ni Rot-Weiss-Rot Sender do wygaszania odczytu na temat psychoterapii. Po ukazaniu si w formie ksikowej pierwszych siedmiu z tych radiowych pogadanek zdecydowaem si opublikowa kolejny wybr, uzupeniajc go odczytami ju wcze niej wydanymi, wszystko w postaci istotnie rozszerzonej i zaopatrzonej w przypisy. Zdecydowaem si na to powodowany echem, jakim te moje pogadanki odbiy si w wielu listach suchaczy. Uznaem, e winienem im umoliwi przeczytanie w druku tego, o czym do nich mwiem. Miaem te nadziej rozszerzy oddziaywanie moich prelekcji, wiadome oddziaywanie w duchu higieny psychicznej. Marzyem o tym, by nie tyle na temat psychoterapii mwi, co raczej j - przez radio - uprawia. Psychoterapia poprzez mikrofon wydaa mi si tym rodzajem zbiorowej psychoterapii, ktry potrafi najlepiej przeciwdziaa zbiorowej nerwicy. Kada z pogadanek stanowi zamknit cao - std nie mona unikn cz ciowego zachodzenia na siebie tematw, a take powtrze, moe nie tak cakiem niepodanych, je li mog by dydaktycznie poyteczne. Co si tyczy stylu, zachowaem autentyczn form pogadanki radiowej, cho u niejednego ze suchaczy mog narazi si na zarzut zbytniej niedbao ci. Ale wiadomo, ywa mowa jest czym zgoa rnym od tego, co napisane; tym bardziej nie sposb stawia oglnie dostpn pogadank radiow na rwni naukow dysertacj. Viktor E. Frankl 1. Kopoty z wiedz o psychoterapii ...coacervat nec scit quis percipiat ea. * W sprawozdaniu z podry naukowej do Stanw Zjednoczonych psychiatra marburski Villinger wyraa przypuszczenie, e panujca tam skonno do popularyzacji i upowszechniania wynikw bada uwaana bdzie przez jednych za godn pochway, przez innych jednak za bd. Co do mnie, proponuj rozrnienie. Uwaam mianowicie, e upowszechnianie wynikw bada moe by du zasug, natomiast tendencja do ich popularyzacji jest na pewno bdem. O ile bowiem upowszechnianie rzeczywi cie przekazuje ogowi na przykad wiedz o higienie psychicznej czy psychoterapii, i w ten sposb rozszerza jej oddziaywanie, o tyle

nie da si zaprzeczy, i popularyzacja samej psychoterapii nie zawsze jest psychoterapi, nie zawsze wic musi oddziaywa psychoterapeutycznie. Zanim przejd do wykazania tego w szczegach, chciabym przytoczy sowa my liciela, ktrego kompetencja naukowa jest rwnie bezsporna jak rekordy w zakresie ilo ci prb spopularyzowania jego nauki. Mam na my li Alberta Einsteina i to jego powiedzenie, e naukowiec musi zdecydowa si na wybr: albo pisa zrozumiale i powierzchownie, albo w sposb gruntowny i niezrozumiay. * Je li wrcimy jednak do naszego tematu szerzenia wiedzy psychiatrycznej i psychoterapeutycznej, to okae si, e niebezpieczestwo niezrozumienia nie jest nawet tym najwikszym niebezpieczestwem, jakie grozi wszelkim prbom popularyzacji; wikszym od niego jest niebezpieczestwo zrozumienia faszywego. Tak, na przykad, dr Binger, odpowiedzialny za higien psychiczn w Nowym Jorku, skary si na to, e przed faszywym zrozumieniem nie jest zabezpieczony nawet ten, kto wygasza obiektywnie dobre odczyty; on sam mia w radiu odczyt o tzw. medycynie psychosomatycznej, i ju nazajutrz otrzyma list, w ktrym kto zapytywa, gdzie mona naby buteleczk psychosomatycznej "medycyny"... ...gromadzi wiedz, a nie wie, kto z niej bdzie korzysta. Abstrahuj ju od tego, e naukowcy starajcy si pisa zrozumiale popeniaj zazwyczaj ten bd, i pozostaj niekonkretni, nie uwzgldniaj indywidualnych przypadkw. C, musz wyzna, e bynajmniej nie jestem przekonany o tym, i wiedza o chorobach przedstawia w kadym przypadku warto lecznicz. Przeciwnie, potrafi sobie bardzo dobrze wyobrazi, e moe oddziaa nader szkodliwie. Chciabym tylko przypomnie, jak na przykad ma si sprawa przy pomiarach ci nienia krwi. Zamy, e mierz pacjentowi ci nienie i stwierdzam, e jest ono lekko podwyszone. Ot je li na trwoliwe pytanie chorego: - Panie doktorze, jak jest z moim ci nieniem? - odpowiem, e nie ma powodu do obaw, to czy okamuj wwczas mego pacjenta? O mielam si twierdzi, e nie. Mj chory bowiem na te uspokajajce sowa odetchnie z ulg i powie ze swej strony: - Bogu dziki, bo wie pan, panie doktorze, baem si ju, czy nie dostan udaru. - I skoro to lkliwe oczekiwanie ustpi, ci nienie krwi pacjenta bdzie ju rzeczywi cie normalne. A co staoby si w odwrotnym przypadku, gdybym powiedzieli choremu prawd? Nie skoczyoby si na owym rzeczywistym lekkim podwyszeniu ci nienia: teraz dopiero, po moim wyznaniu, szczerze zatroskany i przestraszony pacjent natychmiast zareagowaby istotnym podwyszeniem ci nienia ttniczego. Albo pomy lmy o popularyzacji wynikw bada statystycznych. Jestem przekonany, e gdyby na podstawie statystyki ustalio si, e tylu a tylu mw zdradza swoje ony - a prb tak podjto rzeczywi cie w ramach rozlegych bada - ot gdyby ustalio si to i podao do powszechnej wiadomo ci, jestem przekonany, e i w tym przypadku nie skoczyoby si na ustaleniu odsetka niewiernych mw. Przecitny m na pewno nie pomy laby sobie: to skandal, e taka jest wikszo mw (wraz ze mn), od dzi bd wierny mojej onie, ju choby po to, aby wzmocni i wesprze mniejszo mczyzn uczciwych. Przecitny m pomy laby sobie po prostu: no c, i ja nie jestem wity i nie musz by lepszy ni wikszo i przy najbliszej okazji, w chwili pokusy, taka refleksja

przechyliaby moe szal decyzji. Wszystko to mona chyba porwna ze znan tez fizyka Heisenberga, i sama obserwacja elektronu wywiera pewien wpyw. Co podobnego zachodzi i w naszym przypadku i miem twierdzi, e na przykad ogaszanie jakiej prawdy statystycznej oznacza take wpywanie na ludzi objtych statystyk, a wic prowadzi w kocu do wykrzywienia prawdy. W Ameryce, gdzie wa nie popularyzacja psychologii gbi, psychoanalizy przybraa rozmiary, o jakich mieszkaniec Europy rodkowej nie moe mie pojcia ( * ), ju ujawniaj si jej ujemne skutki. Tak wic mona byo niedawno wyczyta i to w czasopi mie fachowym! - e tak zwane wolne skojarzenia, na ktrych wytwarzaniu opieraj si, jak wiadomo, psychoanalityczne metody leczenia, w wielorakim sensie dawno ju nie s "wolne", w kadym razie nie tak wolne, aby mogy udzieli lekarzowi jakichkolwiek informacji o tym, co nie wiadome w pacjencie. Chory mimochodem dowiedzia si ju grubo za wiele o tym, "o co chodzi" psychoanalitykowi, a dowiedzia si tego z licznych ksiek zajmujcych si psychoanaliz i podobnymi ulubionymi tematami tamtejszych czytelnikw - tote o szczero ci i nieuprzedzeniu rwnie nie moe tu ju by mowy. * Przecitny czytelnik ju zna najwaniejsze kompleksy czy jak bd nazywa si mog te zdewaluowane do modnych hase pojcia. * Nie wie jednak, e takie kompleksy czy konfliikty, albo te tak zwane przeycia traumaityczne, inaczej mwic, urazy psychiczne, bynajmniej nie maj w kocu tak wielkiego, jak przypuszcza, udziau w powstawaniu nerwic. Aby to zilustrowa, poleciem kiedy lekarce mego oddziau, aby jak popadnie, bez wyboru, wypytaa dziesiciu pacjentw ostatnio leczonych w naszym ambulatorium o wszystkie ich wstrzsajce przeycia. Nastpnie rwnie jak popado, bez wyboru, wypytano dziesiciu dalszych, i to takich, ktrzy leeli na naszym oddziale z powodu organicznych chorb ukadu nerwowego. Rezultat by zdumiewajcy: ci, ktrzy pozostali psychicznie zdrowi, mieli za sob nie tylko podobne i podobnie cikie przeycia co pierwszych dziesiciu, ale mieli ich nawet o wiele wicej, jednake wa nie potrafili je przezwycia nie popadajc w nerwic. Por. uwag poczynion w nowojorskim "Aufibau" z 25 XII 1953, s. 19: "Kuracja u psychoanalityka naley dzi w Stanach Zjednoczonych do dobrego tonu". Por. wypowied Emila A. Gutheila z Nowego Jorku: "W takich przypadkach pacjenci przynosz czsto z sob wcze niej wymy lony materia skojarzeniowy przeznaczony do sprawienia przyjemno ci analitykowi. Im bardziej rozszerza si analiza, a jej podstawowe pojcia staj si dobrem powszechnym, tym nieufniej naley ustosunkowywa si do tak zwanych "wolnych" skojarze. Tylko nielicznym pacjentom mona dzi zaufa co do tego, e ich skojarzenia powstaj naprawd spontanicznie. Wikszo skojarze, ktre pacjent ujawnia w toku duszej kuracji, nie ma nic wsplnego z wolno ci. Niejednokrotnie obliczone s one na przekazanie analitykowi okre lonych idei, ktre, zakada pacjent, bd tamtemu mie. To wyja nia okoliczno , i w opublikowanych przez pewnych analitykw raportach o chorych znajdujemy tyle materiau zdajcego si potwierdza idee terapeuty. Pacjenci zwolennikw Adiera maj, zdawaoby si, do czynienia tylko z problemami wadzy, a ich konflikty wydaj si uwarunkowane wycznie ich ambicj, deniem do przewagi itp. Pacjenci bdcy

zwolennikami Junga zarzucaj swych lekarzy archetypami i wszelkiego rodzaju grnolotn symbolik. Freudy ci nasuchaj si od swych pacjentw potwierdze kompleksu kastracji, urazu porodowego i tym podobnych. Tylko nieliczne skojarzenia pacjentw nie s z gry obmy lone i zafaszowane". (Aktive Psychoanalyse, w: Handbuch der Neuroseniehre und Psychotherapie, wyd. V. E. Franki, V. E. von Gebsattel i J. H. Schultz.) Psychiatra amerykaski G. R. Forrer wspomina przykadowo o pewnej damie, ktra miaa 3-letniego syna - ot w jego obecno ci nie wolno byo uywa noyc, "gdy mali chopcy lkaj si kastracji" ("The Psychiatrie Quarterly" 1954, 28, 126). Por. wypowied W. G. Eliasberga z Nowego Jorku: "Staje si ju zagadnieniem sumienia, czy nie mamy przypadkiem za wiele psychologii. Mam oczywi cie na my li psychologizm. Co z tego psychologizmu szerzy si w Ameryce, mianowicie w postaci poszukiwania poza wszelkimi ludzkimi zjawiskami - kompleksw, popdw, emocji i interesw" ("Schweizer Archiy fur Neurologie und Psychiatrie" 1948, 62, 113). Nie ma wic adnego absolutnie powodu do przyjcia jakiego fatalizmu. Fatalistyczne nastawienie obec minionych przey, rwnie cikich, byoby mianowicie ju samo z siebie czym neurotycznym, byoby objawem nerwicy. Bo czym typowo neurotycznym jest wymawia si swoimi kompleksami czy charakterem i czyni tak, jakby naleao si z gry ze wszystkim pogodzi. Ale typowe dla neurotyka jest wa nie to: je li co w sobie stwierdza, nic ju przeciwko temu nie czyni; je li co w sobie znajduje, znajduje te od razu w sobie zgod na to. Je li mwi na przykad o sabo ci swej woli, to zapomina, i wana jest zasada, e tam, gdzie jest wola, tam znajdzie si take i droga wyj cia. I inna zasada, o wikszym jeszcze znaczeniu, e gdzie jest cel, tam znajdzie si i wola jego realizacji. Skoro jednak neurotyk mwi tylko o cechach charakteru, i w ogle o swoim charakterze, to z gry ju wymawia si tym charakterem. Jak jednak kto uwaajcy swj los za przypiecztowany miaby go przezwyciy? Oto dlaczego musimy wystpi przeciw nerwicowemu fatalizmowi, a zarazem przeciw pewnemu rodzajowi popularyzacji wynikw bada psychiatrycznych, ktry moe wyrzdza tylko szkody. Ilu spotykamy pacjentw, u ktrych nerwica powstaa w ogle dopiero wskutek tego, e na jakie same w sobie niewinne nerwowe dolegliwo ci reagowali obaw, i mog one by objawem albo zapowiedzi grocych powanych chorb. A okazj do takich obaw znajduje laik wci na nowo w popularnej wiedzy medycznej lub psychiatrycznej, nieraz pokrywajcej si z gro nym niedouczeniem. Dzi , gdy do dobrego tonu dziennikarskiego naley operowanie fachowymi wyraeniami psychiatrycznymi, dzi rwnie i film nie moe pozostawa w tyle, i dochodzi do tego, e zajmuje si on psychoanaliz, przypadkami rozdwojenia ja ni i utraty pamici, a przynajmniej tym, jak sobie ludzie filmu wyobraaj psychoanaliz itd. W rzeczywisto ci mnoy si w ten sposb tylko niepotrzebne obawy. Tak wic kada konsekwentnie my lca kobieta, obejrzawszy film "Kbowisko mij", musiaa si pyta: czyby i moja matka nie daa mi kiedy zbyt p no piersi albo mj ojciec czy nie podepta mojej lalki, krtko mwic, czy i ja nie ulegam psychicznemu urazowi, jak bohaterka filmu w swoim dziecistwie? Wprawdzie nic o tym nie wiem, ale i ona bya dugo tego nie wiadoma, dopki nie zdoa jej o tym pouczy psychoanalityk! Tak wic kobieta my lca

rzeczywi cie konsekwentnie moga opu ci kino zatroskana tym, e sama rwnie trafi w kbowisko mij, na prokrustowe oe. * Nie tu miejsce na krytyk artystyczn filmu, ale stwierdzi naley, e wprawdzie nie wszystko, niemniej niejedno z tego, co film "Kbowisko mij" serwuje w zakresie informacji psychiatrycznych, jest wierutnym baamuctwem. Nie mwmy ju o owych filmach posuwajcych si talk daleko, e jako szczyt mdro ci przedstawiaj, na przykad, kombinacj samobjstwa z eutanazj. Semper aliquid haeret - mwi aciskie przysowie, zawsze co przylgnie, i pewnego dnia zaway na szali decyzji. Naleaoby wic yczy sobie, aby ludzie odpowiedzialni za produkcj filmow mieli wiadomo , e kady metr filmu, ktry nakrcaj, stanowi wkroczenie w zbiorow psyche, a kady seans filmowy, czy chce si tego, czy nie - rodzaj masowego zalecenia psychoterapeutycznego. I niechaj nikt nie prbuje uatwia sobie sprawy i wymawia si tym, e takie rzeczy jak aktualna produkcja filmowa i ksikowa s tylko objawami, zwykymi oznakami choroby wieku. Wolno nam bowiem troszczy si o to, aby film i ksika, gazeta i radio, krtko mwic, wszystko, co wywiera wraenie i wpywa na masy, nie tylko wiadczyo o chorobie, ale byo te na ni lekiem. Przy tego rodzaju lkach chodzi na og o wyobraenia natrtne, a wa nie kto skonny do podobnych wyobrae jest po prostu uodporniony na prawdziwe choroby psychiczne.

2. Psychoanaliza i psychologia indywidualna Teoria Zygmunta Freuda, psychoanaliza, jest - wbrew rozpowszechnionej w rd laikw opinii - tylko jedn ze szk wspczesnej psychoterapii, czyli leczenia zaburze psychicznych przez oddziaywanie psychiczne. Jest jednak pierwsz tak szko, std ni najpierw wypada nam si zaj. Na pytanie, jakie byo zaoenie psychoanalizy, naleaoby odpowiedzie: Freud pragn wy wietli sens psychicznych objaww chorobowych, ktre okre la si jako "histeryczne". Stwierdzi, e objawy te rzeczywi cie maj pewien sens, ale jest on nie wiadomy, niezrozumiay dla chorego. w sens nie jest jednak nieu wiadomiony na podobiestwo czego zapomnianego: nie zosta zapomniany, lecz usunity, wyparty do nie wiadomo ci, wyczony, i utrzymywany poza wiadomo ci. Freud uzna nastpnie, e udao mu si stwierdzi, i tre takich nie wiadomych, wypartych ze wiadomo ci przey pozostaje koniec kocw w zwizku z yciem seksualnym. Fakt ten, zdaniem Freuda, by w ogle nawet przyczyn, dla ktrej nastpio wyparcie odpowiednich przey ze wiadomo ci. Naley zreszt pamita, e pojcie "popdu seksualnego" pojmowane jest w psychoanalizie w sensie szerokim i odpowiada ostatecznie z grubsza popdowo ci lub energii yciowej. Freud wykaza, e to, co pado ofiar wyparcia ze wiadomo ci, znowu ujawnia si, na przykad w snach, i wraca do wiadomo ci. Dokonuje si to jednak w postaci zmienionej, i to symbolicznej. Odpowiednie wyobraenia czy denia o mielaj si wydoby na wiato dzienne niejako tylko pod oson, pod mask symbolu. Innymi sowy, wiadomo i nie wiadomo wchodz jakby w rodzaj kompromisu. Ot takim kompromisem, zdaniem Freuda, jest take nerwica, na przykad wyobraenie natrtne. Rwnie tu, w my l

teorii psychoanalitycznej, ley u podstaw wyparty ze wiadomo ci impuls zwizany z popdem, wystpujcy u pacjenta w postaci ukrytej, w maskaradzie dziwacznego wyobraenia natrtnego. Kuracja psychoanalityczna ma za zadanie przez zniesienie stumienia i ponowne u wiadomienie nie wiadomych zdarze doprowadzi do wyzwolenia z nerwicy. Ze szkoy psychoanalitycznej wywodzi si - wyrosy rwnie na gruncie wiedeskim - drugi wany kierunek, tak zwana psychologia indywidualna Alfreda Adlera. Wyszed on w swych badaniach od tego, co nazwa "Organminderwertigkeit", upo ledzeniem organicznym, rozumiejc pod tym wrodzon, konstytucjonaln mniejsz warto niektrych narzdw. Wkrtce zaobserwowa, e taka mniejsza warto fizyczna odbija si take na sferze psychicznej prowadzc do tego, co psychologia indywidualna okre la oglnie ju znanym wyraeniem: "kompleks poczucia mniejszej warto ci". Teraz otwara si przed Adlerem interesujca perspektywa: zdoa wykaza, e rwnie inne okoliczno ci, nie tylko mniejsza warto narzdw, mog wytworzy w kompleks, i to ju we wczesnym dziecistwie. Moe go spowodowa na przykad sabe zdrowie, wto , a przede wszystkim rzeczywista czy te tylko domniemana brzydota. Pewien stopie poczucia mniejszej warto ci znamienny jest, w my l teorii psychologii indywidualnej, wa ciwie kademu czowiekowi. Wykazuje je jako istota, ktra ju w najwcze niejszych okresach ycia o wiele bardziej ni zwierzta zdana jest z konieczno ci na pomoc innych, dorosych, rodzicw. Jednake normalne poczucie mniejszej warto ci normalnego dziecka zostaje powetowane, wyrwnane czy, jak nazywa to psychologia indywidualna, skompensowane przez naturalne denie do bezpieczestwa w rd spoeczno ci ludzkiej. Inaczej ma si sprawa w przypadku patologicznego poczucia mniejszej warto ci, pogbionego kompleksu dzieci chorowitych, wtych czy brzydkich. Tu nie wystarczy kompensacja, tu trzeba ju nadkompensacji. Rzeczywi cie, wszyscy z do wiadczenia wiemy, e ludzie, ktrzy czuj si niepewni, zwykli te dy do wybijania si w sposb szczeglny: albo staraj si o szczeglnie uyteczne osignicia w swej spoeczno ci, albo przeciwstawiaj si jej i pragn zaimponowa reszcie bli nich i skompensowa swj kompleks niszo ci pozorami wyszo ci. Adler mniema, e rwnie wszystkie nerwicowe zaburzenia, a wic to, co w tytule jednej ze swych ksiek nazwa "charakterem nerwowym", daje si sprowadzi do tego rodzaju chybionej nadkompensacji gbokiego poczucia mniejszej warto ci. A co z terapi? Psychologia indywidualna stara si w podobnych przypadkach zaatakowa u samych korzeni przesadne denie do znaczenia u tych niepewnych siebie, nerwowych ludzi, po pierwsze, u wiadamiajc im, co si za tym wszystkim kryje, mianowicie nie wyznany kompleks mniejszej warto ci, po wtre, uczc ich przezwyciania tego kompleksu przez dodawanie im odwagi i sprowadzanie na powrt do ludzkiej spoeczno ci. Wspczesna psychoterapia nie zatrzymaa si w swoim rozwoju, lecz uruchomia inne jeszcze metody kuracji. Wspomn tylko o kierunku obranym przez C. G. Junga, synnego psychologa szwajcarskiego, ktry by uczniem Freuda, ale wcze nie rozsta si z mistrzem wkraczajc na wasne drogi bada. Doprowadziy go one na przykad do odkrycia, e w nie wiadomych warstwach psychiki zarwno czowieka zdrowego, jak i chorego natrafi mona nie tylko na symbole seksualne, ale i na inne, jakie spotykamy w odlegych i obcych kulturach lub odpowiednich religiach. Nie sposb zaj si tym wszystkim bliej. Tym waniejsz rzecz bdzie wskaza na fakt, e w cigu pwiecza istnienia psychoanalizy Zygmunta Freuda coraz trudniej byo zaprzeczy, e jest ona w peni dzieciciem swego wieku. * Wiemy, e dzi

bardziej ni kiedykolwiek przenikna ona do szerokiej publiczno ci, podczas gdy w latach wielkich odkry Freuda napotykaa na twardy opr ze strony opinii publicznej, a tym bardziej fachowcw, klinicystw. Nie powinno nam jednak zamca sdu ani szerokie wspczesne oddziaywanie psychoanalizy, ani respekt przed genialno ci jej twrcy. Ostatecznie czcimy dzi jeszcze Hipokratesa i Paracelsusa, wcale nie czujc si zobowizanymi do wypisywania recept ani dokonywania operacji wedle nauk tych wielkich lekarzy. Tote trzeba sobie otwarcie powiedzie, e Freud by naj ci lej zwizany z naturalizmem swej epoki. To znaczy, e widzia, w czowieku ostatecznie tylko dzieo natury, przeocza natomiast jego natur duchow. Oczywi ce czowiek ma take popdy, ale to, co dla najistotniejsze, nie daje si wyprowadzi z popdw, nie sposb te sprowadzi, do popdw czego takiego, jak umys, osoba, ludzkie "ja". Freud widzia prawidowo, ale nie widzia wszystkiego, a uoglnia tylko to, co widzia. Rentgenolog take widzi prawidowo, kiedy - na zdjciu maoobrazkowym - widzi czowieka tak, jakby chodzio nie o czowieka, ale o jego szkielet. A jednak aden rentgenolog nie wpadnie na pomys, aby twierdzi, e czowiek skada si tylko z ko ci. Raczej powie sobie: w obrazie rentgenowskim widz wprawdzie tylko ko ci, w rzeczywisto ci jednak istniej te inne tkanki. A wane jest jeszcze co : kiedy u ywego czowieka widoczna jest ko poza wa ciwym obrazem rentgenowskim, czowiek ten nie jest ju zdrowy, i mamy do czynienia z otwartym zamaniem ko ci. Por. Irving Kristol, "Der Monat" 1951, 3, 147: "Teori Freuda mona - podobnie jak marksizm - uzna za penoprawny produkt filozofii XIX wieku. Gosia ona, e w dotychczasowych dziejach umys ludzki nie by wolny, lecz by niewolnikiem natury albo spoeczestwa". Ot podobnie ma si sprawa z psychoanaliz. Czowiek ma popdy, kiedy jednak popdowa natura u czowieka si ujawnia, on sam take nie jest zdrowy, i chodzi wtedy o szczeglny przypadek istoty, ktra - jak zdradza to ju samo sowo - daje si przez swe popdy popdza. Na podstawie tego szczeglnego przypadku nie naleaoby jednak nigdy ryzykowa konstruowania obrazu czowieka, ani tym bardziej, jak uczyni to Freud, chcie wyja nia ca ludzk kultur - natur popdowa. Kada epoka ma swoje nerwice i kada wymaga odpowiedniej psychoterapii. I tak dowiedziono, e Freudowska psychoanaliza doskonale odpowiada epoce wiktoriaskiej i kulturze "pluszowej" (Kretschmer) - a zatem epoce z jednej strony pruderyjnej, z drugiej lubienej. Wwczas zaiste warto byo zdziera mask z faszywego oblicza wczesnej spoeczno ci i podstawia jej zwierciado, aby si sobie przyjrzaa. Dzi jednak niedole epoki s inne, i dzisiejsza psychoterapia mniej te ma do czynienia z seksualnym nienasyceniem, wicej za z niezaspokojeniem egzystencjalnym: z tsknot ludzk za celem ycia i sensem bytu, za konkretnym zadaniem i osobistym posannictwem - jednym sowem, ze zmaganiem si o sens egzystencji. * Nietzsche powiedzia kiedy : "Kto musi y pod znakiem pytania "po co?", ten zniesie prawie kade pytanie dotyczce tego, "jak" ycie przey". Inaczej mwic, temu, kto zna "sens swego ycia, wiadomo ta bardziej ni cokolwiek innego pomaga w przezwycianiu zewntrznych trudno ci i wewntrznych

dolegliwo ci. Z tego wynika wniosek, jak wanym byoby, rwnie z punktu widzenia terapeutycznego, pomc czowiekowi w znalezieniu sensu jego egzystencji i w ogle obudzi drzemice w nim pragnienie nadawania jej jakiego sensu. Oczywi cie potrzeba by byo w tym celu innego obrazu czowieka anieli ten, ktry przy wieca dawnym szkoom psychoterapii. Gdy psychoanaliza zapoznaa nas z deniem do przyjemno ci, ktre moemy uj w zasad przyjemno ci, a psychologia indywidualna oswoia nas z deniem do mocy w postaci denia do znaczenia. Ale najgbiej wada czowiekiem naprawd denie do sensu. A praktyka - nie tylko praktyka ordynacji lekarskich i karetek pogotowia, lecz skrajnych "sytuacji granicznych": schronw przeciwlotniczych i lejw po bombach, obozw jenieckich i koncentracyjnych - praktyka ta pokazaa nam, e tylko jedno jedyne umoliwia znoszenie tego, co najgorsze, i podoanie sytuacjom kracowym, a tym jednym jest wa nie wezwanie do poszukiwania sensu i wiadomo , e czowiek odpowiedzialny jest za nadawanie swemu yciu sensu. Odczuwanie braku sensu moe u czowieka spowodowa zaburzenia psychiczne nie mniej ni poczucie mniejszej warto ci. Cierpi wwczas nie tyle w poczuciu wasnj mniejszej warto ci, ile w poczuciu, e jego istnienie stracio wszelki sens.

3. Postawa fatalistyczna Drug w tym cyklu pogadank o psychoterapii zakoczyem apelem o poczucie odpowiedzialno ci. Staraem si wykaza, e wszelka dziaalno psychoterapeutyczna winna ostatecznie zmierza ku temu, aby uczy chorego radosnej gotowo ci do odpowiadania za swoje czyny. Tymczasem w naszych pacjentach-neurotykach wci uderza nas wa nie co odwrotnego: obawa, lk przed odpowiedzialno ci. Ju mowa potoczna poucza nas, e czowiek winien by "pobudzany" do odpowiedzialno ci - zdaje si wic istnie co , co skania go do uchylania si od niej. C to jest takiego, co daje czowiekowi ow "si popychajc go do ratowania si ucieczk"? Jest to przesdna wiara w potg losu: w potg okoliczno ci zewntrznych i wewntrznych. Jednym sowem, jest to fatalizm przenikajcy ludzi, ludzi chorych psychicznie, ale nie tylko ich, rwnie ludzi na pozr zdrowych, do pewnego stopnia nawet wspczesnych ludzi w ogle. Oczywi cie, mona by mniema, e jest to jaka nerwicowa cecha wspczesnej ludzko ci. I w tym sensie mona by susznie mwi o pewnej patologii zwizanej z duchem czasu, w ktrej ramach fatalizm, wiara w przeznaczenie, przedstawiaby jeden z objaww. A jednak sdz, e dzisiejsze teorie o jakiej "chorobie wieku" czy o czym w tym rodzaju s czcz gadanin - pozbawion przekonujcych podstaw i zwodnicz w swych wnioskach. Jednym sowem, teorie te s rwnie nienaukowe, co nieodpowiedzialne. * Jedna z najbardziej trywialnych diagnoz "chorb wieku" sprowadza si do tego, jakoby chorym czynio czowieka tempo naszych dni. Tak na przykad nie kto inny jak znany socjolog Hendrik de Man stwierdzi: "Nie mona bezkarnie przyspiesza tempa poza pewna okre lon granic". Czy choroba wieku miaaby by identyczna z tym, nad czym biedzi

si wszelka psychoterapia, z nerwic? Czyby cay nasz wiek mia by nerwowo chory? Istnieje rzeczywi cie ksika F. C. Weinkego pod tytuem: Der nervose Zustand, das Siechthum unserer Zeit (Nerwowo , choroba naszego wieku). Ksika ukazaa si w Wiedniu, u J. G. Heubnera w roku 53, ale nie w 1953, lecz 1853. Jak widzimy, aktualno nerwicy nie jest zbyt wieej daty: nie tylko nasi wspcze ni s nerwowi! Czy to twierdzenie jest prawdziwe? Ot proroctwo o tym, e organizm czowieka nie zniesie, powiedzmy, wzrastajcej szybko ci pojazdw mechanicznych, e wic nie dors do postpu technicznego, jest proroctwem faszywym, cho nienowym. Kiedy w ubiegym stuleciu ruszyy pierwsze kolej elazne, powagi wczesnej medycyny uznay za niemoliwe, aby czowiek mg bez szkody dla zdrowia znie przy pieszenie zwizane z podr kolejow. A jeszcze przed niewielu laty wyraano wtpliwo , czy z punktu widzenia zdrowia bdzie moliwe latanie samolotem o szybko ci ponadd wikowej. Teraz, kiedy te proroctwa i wtpliwo ci okazay si faszywe, widzimy, ile racji mia Dostojewski okre lajc czowieka jako istot zdoln przywykn do wszystkiego. Jako przyczyna "choroby wieku", w ogle jako przyczyna choroby, wspczesne tempo nie wchodzi wic w adnyni razie w rachub. miabym nawet twierdzi, e przy pieszone tempo dzisiejszego ycia stanowi raczej, nieudan wprawdzie, prb samorzutnej terapii. atwo rzeczywi cie zrozumie szalone tempo ycia, je li uj je jako prb samozaguszania si: czowiek ucieka od wewntrznej nudy i pustki i rzuca si w szaleczy wir. Wielki psychiatra francuski Janet stwierdzi u tych neurotykw, ktrych okre li jako psychastenikw, nazwany i opisany przez siebie sentimen de vide, czyli poczucie jaowo ci i pustki. Ot takie poczucie pustki istnieje rwnie w gbszym sensie przeno nym. Mam na my li poczucie pustki egzystencjalnej, poczucie bezcelowo ci i beztre ciowo ci ycia. Tego rodzaju poczucie jawnie owada dzi wieloma lud mi, wystarczy przypomnie, co w drugiej pogadance mwiem o uwarunkowaniu psychoanalizy przez epok. Wspomniaem, e wwczas, za ycia Zygmunta Freuda, na pierwszym planie staa problematyka seksualna, podczas gdy dzi problemem staje si nie tyle nienasycenie seksualne, co niezaspokojenie egzystencjalne lub, aby posuy si wyraeniem psychiatry amerykaskiego, frustracja, zawd w zakresie tego, co nazwaem wwczas deniem do sensu. I teraz ju wiemy: tempo suy wspczesnemu czowiekowi do zaguszania frustracji, nienasycenia, niezaspokojenia jego denie do sensu. Dzisiejszy czowiek przeywa bowiem po wielokro to, co moe najtrafniej wyrazi Goethe kilku sowami w swym Egmoncie: Nie wie, skd wyruszy, tym mniej za , dokd pdzi. I mona by doda: im mniej kto wie o sensie egzystencji i celu wasnej wdrwki, tym bardziej przyspiesza tempo ycia. Poza obwinianiem tempa jako przyczyny duchowego kryzysu natrafiamy te na wielorakie inne prby wyja nienia "choroby wieku". Mwi si na przykad o naszym wieku jako o wieku lku, the Age of Anxiety, albo - by przytoczy tytu znanej ksiki przedstawia si "Lk jako chorob Zachodu". Rwnie i temu naley si przeciwstawi. Chciabym tylko wskaza na to, na co zwrcio uwag dwch amerykaskich badaczy w "American Journal of Psychiatry", e mianowicie dawne czasy, na przykad epoki niewolnictwa, wdrwek ludw, wojen religijnych, palenia czarownic czy wielkich epidemii - e wszystkie te "stare dobre czasy" chyba rwnie nie byy bardziej wolne od lku anieli nasza epoka. *

Susznie stwierdzi kiedy psychiatra niemiecki Joachim Bodamer: Je li czowiek wspczesny cierpi na lk, jest to lk przed nud. Wiemy rwnie o tym, e nuda moe by miertelna. Internista heidelberski profesor Plugge wykaza, e u podstaw badanych przeze przypadkw usiowanego samobjstwa nie tkwia w adnym razie jako motyw choroba czy ndza ani konflikty zawodowe czy inne, raczej - rzecz zdumiewajca - bezgraniczna nuda a wic niezaspokojenie ludzkiej tsknoty za warto ciow tre ci ycia! Widzimy zatem, ile racji ma Karl Bednarik twierdzc, ze problem materialnej ndzy mas przeksztaci si w problem (dobrobytu, problem wolnego czasu. W ci lejszym jednak zwizku z problemem nerwic, wiedeski neurolog Paul Polak ostrzega ju przed laty, aby nie ulega zudzeniom, e wraz z rozwizaniem zagadnie spoecznych ustpi te same z siebie zaburzenia nerwicowe. Doprawdy bdzie odwrotnie: z rozwizaniem zagadnie spoecznych tym szerzej odsoni si w ludzkiej wiadomo ci zagadnienia egzystenajalne. "Rozwizanie problemu spoecznego dopiero wyzwoli i zmobilizuje problematyk duchow; czowiek dopiero wtedy stanie si na tyle wolny, by naprawd zabra si do siebie i pozna zagadkowo swej istoty i problematyk jej egzystencji." Co si tyczy czstotliwo ci zachorowa na nerwice, to nie wzrosa ona i w cigu dziesicioleci utrzymuje si na tym samym poziomie, nerwice lkowe stay si nawet rzadsze (J. Hirschmann). Zmieni si zatem kliniczny obraz nerwic, inna staa si ich symptomatologia. Co podobnego dostrzegamy te w sferze psychoz (H. Kranz), nie tylko nerwic. I tak okazao si, e ludzie chorzy na melancholi rzadziej dzi cierpi na poczucie winy, zwaszcza wobec Boga. Na pierwszy plan wysuwa si troska o zdrowie cielesne, a wic zesp hipochondryczny, oraz troska o miejsce i zdolno do pracy: oto tematyka wspczesnej melancholii. (A. v. Orelli) - ale to przypuszczalnie tylko dlatego, e nie Bg i poczucie winy, lecz zdrowie i praca stanowi gwne problemy przecitnego wspczesnego czowieka. Nie moe wic w ogle by mowy o tym, aby czsto zaburze nerwicowych dzisiaj si zwikszya; raczej zwikszyo si tylko co innego: potrzeba psychoterapii, czyli masowa potrzeb zwracania si w trudno ciach psychicznych, etycznych, intelektualnych - do psychiatry. Ale za t psychoterapeutyczn potrzeb kryje si z kolei zapewne co innego, a mianowicie stare, odwieczne ludzkie potrzeby metafizyczne. Powtarzam: w przeciwiestwie do nerwic w najszerszym, przeno nym sensie, nerwic zbiorowych, jak bym je okre li, nie moe by mowy o przyro cie nerwic w ci le klinicznym sensie tego stwa. Kto mgby sdzi, e uda si jednak statystycznie dowie tego, o czym tyle si mwi, mianowicie e w ostatnim czasie wzrosa liczba zaburze psychicznych. Ot chciabym i temu zaprzeczy: procent rzeczywistych chorb psychicznych, mwic klinicznie: psychoz endogennych, utrzymuje si na zadziwiajco staym poziomie. Wahaniom podlega jedynie i wycznie liczba przyj do zakadw leczniczych. Ale s po temu zrozumiae powody. Je li, na przykad, w wiedeskim szpitalu psychiatrycznym Am Steinhof osignito w roku 1931 liczb 5000 przyj, maksymaln w okresie przeszo 40 lat, natomiast w roku 1942 liczb okoo 2000, najmniejsz, bardzo atwo to wyja ni. W latach trzydziestych, w czasach wiatowego kryzysu gospodarczego, rodziny czy najblisi ze zrozumiaych ekonomicznych wzgldw pozostawiali pacjentw

moliwie dugo w zakadach, take sami pacjenci nieraz z ochot korzystali tu z dachu nad gow i ciepej strawy. Inaczej byo za Hitlera: z rwnie zrozumiaej, uzasadnionej obawy przed tzw. eutanazj moliwie rycho zabierano czy zwalniano chorych do domu albo te w miar mono ci w ogle nie oddawano ich do zakadw zamknitych. Podobnie nie mniej faszywe s opinie rozgaszane o rzekomym przyro cie liczby samobjstw, o tak zwanej epidemii samobjstw. Na pewno to niejednego zaskoczy, ale sprawa ma si tak: krzywa samobjstw, o ile w ogle wykazuje wahania, to w czasach gospodarczej ndzy i politycznych kryzysw - opada. Fakt ten - na ktry wskazywali na przykad tacy badacze jak Durkheim i Hoffding - potwierdzi si rwnie niedawno. Wa nie te kraje, ktre mogy cieszy si najduszymi okresami pokoju, wykazuj w Europie rekordy czstotliwo ci samobjstw; nie do tego, wiadomo dzi , e w Niemczech Pnocnych liczba samobjstw od roku 1946 jest nisza ni w epoce wilhelmiskiej. A z innej statystyki, opublikowanej przez dra Zigeunera, dowiedzie si mona, e w Grazu lub w Styrii krzywa samobjstw wykazywaa stan najniszy w latach 1946-1947, a wic wa nie w czasie szczeglnego obnienia si standardu yciowego ludno ci. Jak to wyja ni? Moim zdaniem najlepiej przez porwnanie: pozwoliem sobie kiedy wyrazi si, e sklepienie groce zawaleniem mona podeprze i umocni przez to - cho brzmi to paradoksalnie - e si je obciy. Do podobnie dzieje si z czowiekiem: wraz z zewntrznymi trudno ciami jak gdyby wzrastaa jego wewntrzna odporno . * Rzecz najwaniejsz jest - na co wskazaem ju poprzednio - aby (cytuj raz jeszcze Nietzschego) czowiek "y pod znakiem pytania "po co?"": tylko wwczas "zniesie prawie kade pytania dotyczce tego, "jak" ycie przey". W tym wzgldzie winni my upatrywa powane psychiczne zagroenie wspczesnego czowieka w stanowisku, jakie zajmuje on wobec istnienia bomby atomowej. Wa nie lekarz chorb nerwowych jest dzi po wielokro wiadkiem tego, jak ludzie przyjmuj osobliw postaw yciow, ktrej nie mog okre li inaczej ni jako egzystencj prowizoryczn. Jej przedstawiciele yj niejako w zawieszeniu, tylko do odwoania; przestaj planowa na dalek met, budowa i urzdza swe ycie ze wiadomo ci celu. Nie dbaj o nic powoujc si na to, e wybuchnie przecie bomba atomowa i e wszystko i tak straci wszelki sens. Nie mwi wprawdzie: "apres moi le deluge", po mnie - potop, my l sobie jednak: po mnie - bomba atomowa, i wszystko staje si im obojtne. * Jest rzecz oczywist, e taki niepowany, wa nie prowizoryczny stosunek do ycia musi oddziaywa zgubnie na szerokie masy. Pamitajmy przecie: je li jeszcze w ogle cokolwiek, to wa nie tylko wiadomo celu, poczucie stojcego przed nami zadania, pozwala czowiekowi wytrwa - nawet w rd najciszych zewntrznych warunkw - w wewntrznej uczciwo ci i przeciwstawi si w ten sposb owym siom epoki, ktre tylko maodusznemu wydaj si przemonym fatum. Zob. take: H. Schulte, ktry mwi o "powszechnie znanej mniejszej czstotliwo ci rozwodw, samobjstw, manii i wymagajcych leczenia nerwic jako zjawisku towarzyszcym wszelkim Spoecznym kryzysom" ("Gesundheit und Wohlfahrt", rocznik 1952, s. 78); podobne spostrzeenia zob. rwnie: E. Menniger-Lerchenthal (Das europaische Selbstmordproblem, Wiede 1947, s. 37) i J. Hirschmann odno nie do samobjstw w burzliwych politycznie czasach.

Na jednej z niedawnych dyskusji publicznych powstaa z miejsca jaka kobieta z ludu i poczynia nastpujc uwag (cytuj dosownie): "Dopki zagraa bomba atomowa, wydawanie na wiat dzieci jest czym nieodpowiedzialnym".

4. Egzystencja prowizoryczna W ostatniej, trzeciej pogadance o psychoterapii, poruszyem zagadnienie, czy mona w ogle, a je li tak, to w jakim sensie mwi zasadnie o patologii ducha wieku. Wstpnie a do obszernie omwiem te to, o czym dzi ma by mowa, mianowicie gwny objaw choroby zwizanej z duchem wieku: fatalizm, przesdn wiar we wszechmoc losu; natomiast tylko wspomniaem o drugim objawie: postawie polegajcej na egzystencji prowizorycznej. Przypomnijmy sobie, jak prowizorycznie y czowiek w czasie wojny, jak bardzo y z dnia na dzie, poniewa nigdy nie mg wiedzie, czy jeszcze w ogle doyje nastpnego dnia. To nigdy przecie nie byo pewne: ani na froncie, w leju po bombie, ani na tak zwanym zapleczu frontu (ktrego to zaplecza w tej wojnie jakby ju w ogle nie byo), a wic w schronie przeciwlotniczym; ani w kraju wroga, w obozie jenieckim; ani w obozie koncentracyjnym. Nigdzie nie byo si pewnym dalszego ycia - i w ogle przeycia. Tak popadao si w stan egzystencji prowizorycznej, yo po prostu z dnia na dzie. Czowiek, ktry prowadzi takie ycie, yje te zawsze yciem popdw. Tote mona zrozumie, e rwnie na przykad w erotyce rezygnowano na dalsz met z ycia godnego tej nazwy, z rozwijania ycia miosnego godnego czowieka, lecz my lano jedynie o wyzyskaniu chwili, aby nie przepu ci adnej podanej okazji. Wiele rozbitych p niej maestw, typowych maestw wojennych, zawizao si z takim nastawieniem. Dla zainteresowanych partnerw ycie seksualne byo wa nie tym, czym by nie powinno: zwykym rodkiem do celu: osignicia rozkoszy, podczas gdy normalnie - i idealnie - winno by rodkiem wyrazu, wyraania owej czno ci zwanej mio ci. Jeszcze nie wyzbyli my si postawy znamiennej dla egzystencji prowizorycznej. Nadal ulega jej wspczesny czowiek owadnity rodzajem fobii, lku przed bomb atomow. Dzisiejszy czowiek jak gdyby y jeszcze zawsze z mysi o jej gro bie. Oczekuje jej z lkiem. Lecz ten lk, lk oczekiwania, jak my klinicy ci go nazywamy, przeszkadza y yciem wiadomym celu. Czowiek trwa w prowizorycznej wegetacji nie dostrzegajc, co przy tym traci - e traci wszystko. Zapomina, jak bardzo mia racj Bismarck mwic kiedy : w yciu bywa jak u dentysty, wci sdzi si, e wa ciwy moment dopiero przyjdzie, a tymczasem ju jest po wszystkim. Jake niesuszne jest takie nastawienie. Bo gdyby nawet nadej miaa kosmiczna katastrofa trzeciej wojny wiatowej, nawet wwczas nasz wysiek kadego dnia i kadej godziny nigdy nie byby daremny. W ostatniej wojnie wiatowej przeyli my cikich sytuacji pod dostatkiem, i widzieli my ludzi, ktrzy nie bardzo mogli liczy na uj cie cao, a mimo to, mimo wiadomo ci konfrontacji ze mierci, usiowali robi co moliwe i wypeni swoje zadanie. Nawet miertelne zagroenie w obozie koncentracyjnym - e wcz do rozwaa tylko t jedn sytuacj graniczn, jakby j nazwa Jaspers - nawet to miertelne zagroenie nie upowaniao tych

ludzi do dostrzegania w swej sytuacji, w yciu obozowym, jedynie prowizorium czy zwykego epizodu: ycie to byo dla nich raczej prb sprawdzenia si, nieraz stawao si nawet punktem szczytowym ich egzystencji, okazj do najwyszego wzlotu. * Pomy lmy tylko o tym, co powiedzia Hebbel: ycie nigdy nie jest czym , lecz zawsze tylko okazj do czego . Skoro jednak spenili my postawione sobie zadanie, nie trzeba nam ju si lka, bo je li wierzy Laotsemu, speni zadanie to y wiecznie. Za czyny, jakich dokonujemy, rzadko wznosi si komu pomnik, a pomnik te nie trwa wiecznie. Jednake kady czyn jest swoim wasnym pomnikiem! A nie tylko z tego, co my uczynili, lecz i z tego, co my kiedykolwiek przeyli, "adna na wiecie sia nie moe nas ograbi", jak mwi poeta. Paru dni szcz cia, ktre przeya, dajmy na to, wdowa po onierzu, ju nie mona wymaza. Nie da si cofn niczego, co si raz zdarzyo. Czy tym bardziej nie chodzi we wszystkim o to, aby czego wiatu przysporzy? Choby to byo co bardzo przelotnego - przeszo je przechowuje i chroni przed zapomnieniem, przed dziaaniem czasu i ratuje jako swj dorobek. W przeszo ci nic nie zatraca si bezpowrotnie, raczej wszystko zostaje zachowane bez uszczerbku. Zazwyczaj czowiek widzi tylko ciernisko znikomo ci, przeocza za pene spichrze przeszo ci. Por. co pisze Robert J. Lifton z Nowego Jorku o "rodzajach reakcji amerykaskich jecw wojennych repatriowanych z Korei Pnocnej": There were examples among them of both extremely altruistic behavior as well as the most primitive forms of struggle for survwal - trafiay si w rd nich przykady zarwno zachowania skrajnie altruistycznego jak i najbardziej prymitywnych form walki o przeycie" (..The American Journal of Psychiatry", 1954, 110, s. 733). Postawa spod znaku egzystencji prowizorycznej nie jest w adnej sytuacji usprawiedliwiona. Nawet w obliczu zbliajcej si mierci ycie nie traci swego sensu. Nawet w tym przypadku czowiek staje przed zadaniem, zupenie konkretnym, najbardziej osobistym, choby chodzio jedynie o to, aby sprosta rzeczywistemu, prawdziwemu cierpieniu, jakie niesie los. Chciabym ukaza to na przykadzie. Oto niezwykle pilna pielgniarka dostaje raka, przy prbnej operacji okazuje si on nie do usunicia. Na krtko przed mierci odwiedzam j i zastaj w stanie skrajnej rozpaczy. Bardziej ni nad czymkolwiek innym cierpi nad tym, e nie moe wykonywa swego nad wszystko umiowanego zawodu. Co miaem powiedzie wobec tej a nadto zrozumiaej rozpaczy? Sytuacja biednej siostrzyczki bya, zdawaoby si, po prostu beznadziejna. Jednake sprbowaem tak to jej wyja ni: To, e pracuje osiem czy Bg wie ile godzin dziennie, to jeszcze nie sztuka - to atwo potrafi zrobi kto inny. Ale by tak chtnym do pracy jak ona, a sta si do niej niezdolnym i mimo to nie podda si rozpaczy - to byoby osignicie, na ktre nie kady by si zdoby. A czy nie krzywdzi pani - pytaem j - owych tysicy chorych, ktrym po wicia swe ycie jako pielgniarka, czy nie wyrzdza im pani krzywdy uwaajc ycie czowieka chorego, niedomagajcego czy niezdatnego do pracy za pozbawione sensu? Poddajc si rozpaczy w pani sytuacji, czyni pani tak, jak gdyby sens ycia ludzkiego polega jedynie na tym, e pracuje si tyle a tyle godzin. Tym samym jednak odmwiaby pani wszelkiego prawa do istnienia wszystkim chorym i zniedoniaym. W rzeczywisto ci jednak ma pani wa nie teraz jedn w swoim rodzaju szans: podczas gdy dotd nie moga pani dla

wszystkich tych powierzonych sobie ludzi uczyni nic poza fachow pomoc, teraz ma pani szans sta si dla nich czym wicej: wzorem czowieka. W przypadku tym okazuje si zreszt, jak bardzo wszelka rozpacz polega ostatecznie na pewnego rodzaju absolutyzacy jednej jedynej warto ci, na nadawaniu wycznego znaczenia jednej jedynej moliwo ci sensu, w konkretnym przypadku: zdatno ci do pracy, a wic warto ci na pewno wzgldnej i w adnym razie nie jedynej moliwo ci nadawania yciu sensu. * Tyle co do zagadnienia egzystencji prowizorycznej, ale te idc dalej co do dostrzegania w yciu, w rd wszelkich jego warunkw i okoliczno ci, w kadej sytuacji, nawet granicznej i kracowej, zadania i tym samym sensu, choby polegajcego tylko na tym, jak t cik sytuacj przyjmujemy. Je li bdziemy pamita, e ycie w rzeczywisto ci nigdy nie moe straci swego sensu, to znaczy e w ostateczno ci nawet i cierpienie kryje w sobie jak moliwo sensu, je li bdziemy o tym pamita, dy bdziemy do realizowania kadej moliwo ci nadawania yciu sensu, i nastawianie si do niego w duchu prowizorium stanie si dla nas niemoliwe. Rwnie bomba atomowa nie zastraszy nas ani nie obezwadni, lecz odwrotnie, doda nam bod ca, aby zrobi wszystko, co w naszej mocy, dla zapobieenia jej uyciu. Tu wszelako potrzeba przede wszystkim jednego. W klinicznym argonie mwiem przedtem o fobii atomowej jako lkowej nerwicy oczekiwania. Nie zapominajmy wic, e w lku oczekiwania istotnym jest, i dopiero on czyni rzeczywistym to, przed czym si kto lka. Kto na przykad boi si zaczerwienienia, ten ju wa nie w wyniku tej obawy zaczyna si czerwieni. Naley wic moliwie stanowczo wystpowa przeciw wszelkiemu panikarstwu i zbiorowemu katastrofizmowi. W tym celu trzeba jednake wiedzie, jak w ogle, z psychologicznego punktu widzenia, mogo doj do tego, e musimy dzi zajmowa si takim zjawiskiem jak fobia atomowa. Nasza nastpna pogadanka bdzie po wicona dalszemu, e si tak wyra, objawowi nerwicy zbiorowej, mianowicie fanatyzmowi, i winna ona wyja ni tamt psychologiczn zagadk. Mimo wszystko jest oczywiste, e rozpacz nie jest jeszcze sama w sobie czym chorobliwym, nienormalnym, neurotycznym twierdzc to popadliby my w bd patologizmu. Odwrotnie, w spirytualizm popadliby my prbujc twierdzi, e kada nerwica tkwi korzeniami w rozpaczy lub zgoa w absolutyzacji jakiej warto ci. Nie kada rozpacz czy te tylko frustracja egzystencjalna jest patogenna, chorobliwa i nie kada nerwica jest "noogeno", czyli uwarunkowana przez problem intelektualny czy konflikt moralny. Eva Niebauer zdoaa w rd swoich chorych ustali jedynie 12% tego rodzaju jak zwykem je okre la - nerwic noogennyh. Procent, ktry przypadkowo zupenie zgodny jest z danymi ogoszonymi przez Ambulatorium Psychoterapeutyczne Uniwersyteckiej Kliniki Psychiatrycznej w Tybindze (Ruth Volhard i D. Langen). Nie chcemy wic by bardziej papiescy od papiea, a przynajmniej od pewnego franciszkanina, ojca J. H. Vander-Veldta, ktry o wiadcza wyra nie: Je li nerwice powstaj w ogle z konfliktu, to konflikt ten nie zawsze jest natury moralnej, a tym mniej religijnej (J. H. Vander-Veldt i R. P. Odenwald, Psychiatry and Catholicism, Nowy Jork 1952, s. 190).

5. Masa i "Wdz"

W obu ostatnich pogadankach omwiem po jednym objawie patologii ducha wieku: pierwszym by fatalizm, drugim - to, co okre liem jako postaw egzystencjalnego prowizorium. W pewnym sensie obydwa te objawy si uzupeniaj, jeden odpowiada drugiemu. Je li bowiem przyjrze si bliej, wida, e fatalista reprezentuje wci stanowisko, i nie jast moliwe dziaanie, ujmowanie losu w swe rce, poniewa los jest czym przemonym. Ze swej strony jednostka nastawiona na egzystencj prowizoryczn my li sobie: dziaanie nie jest te wcale potrzebne, nie wiemy bowiem, co nam jutro przyniesie. Dziaa, planowa na przyszo , y ze wiadomo ci celu - wszystko to wydaje mu si zbdne i bez sensu, wystarczy mu tylko jedno: y dniem biecym. Dzi przechodzimy do kolejnego, trzeciego objawu wynikajcego z nerwicy zbiorowej - je li w ogle wolno nam, o czym ju mwili my, przenosi pojcie nerwicy na zbiorowo . Ot tym trzecim objawem jest my lenie kolektywistyczne, z roku na rok coraz bardziej si szerzce. Warto jadnak wiedzie, co wa ciwie rozumiemy pod my leniem kolektywistycznym czy, oglniej, kolektywizmem. Chciabym mianowicie przestrzec - i to jak najpowaniej - przed ujednoznacznieniem pojcia masy z pojciami wsplnoty czy spoeczno ci. Ugodziliby my wtedy w odwrotno tego, przeciw czemu; si zwracamy, mianowicie w odwrotno masy. Nigdy nie do podkre la rnicy midzy spoeczno ci czy wsplnot, z jednej, a mas z drugiej strony. Rozrnienie dotyczy tego, co nas w naszym temacie najbardziej interesuje: stosunku obu, wsplnoty spoecznej i masy, do osobowo ci czowieka, ci lej do jego osobowego charakteru i istnienia jako osoby. Ot co do tej sprawy okazuj si, e na przykad wsplnota spoeczna jak najbardziej potrzebuje indywidualno ci, osobowo ci, podobnie jak, odwrotnie, kada osobowo potrzebuje spoecznej tusplnoty, aby w jej ramach, i dopiero, i tylko w jej ramach, mc si sama dopeni, a wic sta si w peni osob. Cakiem inaczej ma si rzecz z mas: w masie adna ludzka osobowo , nawet zwyka indywidualno jakiego czowieka, nie moe si naprawd uwydatni ani rozwin. Ale masa chtnie te rezygnuje z osobowo ci, mao tego, osobowo masie wa ciwie tylko przeszkadza. Dlatego masa zwalcza osobowo ci, uciska je, obdziera z wolno ci, przycina t ich wolno do rwno ci: indywidualno ci ulegaj zrwnaniu, a osobowo ci w wyniku gleichszaltacji, tendencji niwelacyjnej, zatracaj si. Taki jest w masie los osobistej wolno ci - a wszystko to gwoli jakiej bezosobowej jednakowo ci. C jednak dzieje si wwczas z trzecim ideaem, o ktrym mamy zwyczaj my le w tym kontek cie, co dzieje si z braterstwem? C, wyrodnieje, wyradza si w zwyky instynkt stadny. Jak dochodzi do tego, e przecitny wspczesny czowiek nacechowany czy niemal napitnowany nerwicowymi rysami wspczesnej ludzko ci - popada w tryby my lenia kolektywistycznego? Dzieje si to gwnie dlatego, e lka si on odpowiedzialno ci, a odpowiedzialno jest zawsze w najwyszym stopniu osobista. Ogromn rol odegraa tu przeyta wojna i konkretnie suba wojskowa. Czowiek nauczy si, musia si nauczy tego, e go popdzaj, e nim tyraj, jak to onierze sami zwykli mwi. * Naleao przecie raczej dawa nura, znika w masie. I tego te powszechnie pragnie si dzisiaj: znikn w masie. Ale c dzieje si naprawd? Nie znika si, lecz ginie w masie. Czowiek rezygnuje ze swej osobowej istoty. Nie wolno nam jednak nigdy zapomina, e masa, ani nawet wsplnota spoeczna, nie jest istot osobow. A tylko osoby znaj

wolno i tylko one znaj odpowiedzialno . To te tylko osoby mog na podstawie swoich wolnych decyzji i odpowiedzialnego dziaania mie poczucie winy albo zasugi, Nigdy natomiast nie mogaby masa, z istoty swej nieosobowa, obciy si win, z natury rzeczy wic nie ma niczego takiego jak wina zbiorowa. Kto osdza ryczatowo, kolektywnie, albo kto potpia jak zbiorowo jako cao , ten prbuje tylko uatwi sobie spraw, a przede wszystkim uchyli si samemu od odpowiedzialno ci - owej odpowiedzialno ci zwizanej z wszelkim warto ciowaniem czy nawet wyrokowaniem. Nie tylko pozwalaj sob tyra, si popycha, rwnie sami spychaj, mianowicie win za wasne niepowodzenie w tym czy owym, na wewntrzne czy zewntrzne okoliczno ci. Albo przypisuj win sytuacji spoecznej, w jakiej si znajduj, albo te wasnym psychofizycznym predyspozycjom. Co si tyczy zwaszcza czynnika psychicznego, to nie wolno nam ukrywa tego, e wulgarnie interpretowana psychoanaliza nierzadko potguje t fatalistyczn cech wspczesnego czowieka. Ale i tak zwana przez autora "analiza losu" Szondiego dziaa, na rzecz wspczesnego fatalizmu. Utrzymuje ona, ni mniej ni wicej, e los czowieka zapisany jest w genach. Szondi sam okre la swoj teori jako wprawdzie kierowany, ale mimo wszystko fatalizm. Dzi wic los nie jest ju, jak dawniej, "zapisany w gwiazdach", lecz w genach. Ale i nadal bywa, je li nie zapisany, to drukowany, pod znakiem gwiazd, o czym nietrudno przekona si zajrzawszy do odpowiedniej rubryki dziennika czy tygodnika. Tak czy owak, ankieta Instytutu Gallupa wykazaa, e tylko 45% kobiet austriackich nie "wierzy w astrologiczny zwizek swego ycia z pooeniem gwiazd". Je li zapytamy teraz, jaki to charakterystyczny typ czowieka reprezentuj ci, co skaniaj si do takich uoglnie, to dojdziemy od razu do czwartego i ostatniego objawu, ktry naleaoby nam omwi w zwizku z patologi ducha wieku, mianowicie do fanatyzmu. W stosunku do omwionego przedtem kolektywizmu fanatyzm jest jakby inn stron medalu: o ile kto my lcy kolektywistycznie zapomina owej wasnej osobowo ci, to kto nastawiony fanatycznie przeocz osobowy byt innego czowieka, inaczej my lcego. On nie dopuszcza innego my lenia. Tym, co wycznie dopuszcza, nie jest czyj inny pogld, lecz tylko opinia wasna. Ale fanatyk tej nawet nie ma: nie reprezentuje adnej wasnej opinii, to opinia publiczna reprezentuje jego. I to te wa nie czyni fanatyzm tak niebezpiecznym: ze opinia publiczna tak atwo owada fanatykami, a rwnocze nie, e poszczeglni ludzie mog tak atwo zawadn opini publiczn! Tymi poszczeglnymi lud mi s mianowicie rzdzcy, a raczej, mwic ci lej, kto jeden rzdzcy, "wdz". Std te atwo zrozumie, e podobno Hitler wykrzykn w jednej z rozmw przy stole: co za szcz cie dla rzdzcych, e ludzie nie my l! Mia na my li, e nie my l adnymi wasnymi my lami, a tylko pozwalaj innym my le za siebie. Fanatyczny typ charakteru nie jest dla psychiatrw niczym nieznanym ani niezwykym. I tak norweskie Ministerstwo Sprawiedliwo ci powoao przed laty specjalnie komisj psychiatrw, ktrej zadaniem byo poddanie badaniu psychiatrycznemu nie mniej ni 60 000 byych quislingowcw. I co si przy tym okazao? Na przykad to, e procent paralitykw, paranoikw i paranoidalnych psychopatw by w rd tych fanatykw

dwa i p raza wikszy od odpowiedniego odsetka w rd przecitnej ludno ci norweskiej. Nie chodzi o to, czego ostatnio tak czsto si da, mianowicie, aby poddawa politykw regularnym badaniom psychiatrycznym. Pominwszy ju to, czy takie postulaty dayby si przeprowadzi, badania tego rodzaju przychodziyby za p no. Trzeba by bowiem ju odpowiednio wcze niej poddawa badaniom tych, z ktrych pomoc i na ktrych barkach odpowiedni politycy mogli wspi si do przyszego wodzostwa. Je li, wracajc do fanatyzmu, przypominamy sobie, co twierdzili my o fanatyku: e ignoruje on osob, czyli wolno decyzji i ludzk godno bli niego, to uderzy nas inna wypowize Hitlera, mianowicie, e polityka jest gr, w ktrej kady chwyt jest dozwolony. Rzeczywi cie, nic nie jest, moim zdaniem, tak znamienne dla fanatyka jak wa nie okoliczno , e wszystko staje si dla zwykym chwytem, zwykym rodkiem do celu. Sens jego pogldw tkwi w tym, e cel u wica rodki. W rzeczywisto ci jest na pewno, odwrotnie, istniej rwnie rodki zdolne zbezcze ci cel. Istnieje take co co nigdy nie powinno by poniane do roli zwykego rodka. Kant dobrze o tym wiedzia, e kim takim jest czowiek! To ponianie wci si jednak odbywa, mianowicie w fanatycznej polityce, ni cofajcej si przed czowiekiem, lecz wprzgajcej go bez reszty do swych celw. Przez tak polityk fanatyzmu nastpuje dehumanizacja czowieka, podczas gdy tak wane byoby odwrotnie, aby nastpila humanizacja polityki. * Opinia publiczna, o ktrej wspomnieli my wyej, e tak owada sfanatyzowanymi lud mi, opinia ta niejako wykrystalizowuje si w formie hase-sloganw. One to, raz rzucone w masy, wyzwalaj reakcj acuchow - psychologiczn reakcj acuchowa, o wiele gro niejsz od reakcji fizycznej, wa ciwej mechanizmowi bomby atomowej. Mechanizm w bowiem, owa reakcja acuchowa, nigdy nie mgby doprowadzi do wybuchu, gdyby nie wyprzedzia go acuchowa reakcja psychologiczna, gdyby w mas, w czowieka z masy nie uderzyo, e tak powiem, byskotliwe haso-slogan. * Tek wic dotarli my do koca naszych rozwaa o objawach bdcych niejako oznakami nerwicy zbiorowej skadajcymi si na patologi ducha czasu. Obrazowo, ale te tylko obrazowo, mona by w tym kontek cie mwi wprost o jakiej psychicznej epidemii, zwaszcza epidemii fanatyzmu. Nie inaczej ni zwyke, somatyczne epidemie, rwnie epidemie psychiczne s w pewnym sensie skutkiem wojny i typowym zjawiskiem kadego okresu powojennego, charakterystycznym nie tylko dla naszej epoki. Co odrnia epidemie psychiczne od somatycznych i czyni je szczeglnie niebezpiecznymi, to to, e epidemie psychiczne s nie tylko, jak epidemie somatyczne, bardziej lub mniej koniecznym nastpstwem wojny (z ktrym trzeba si pogodzi), lecz niestety take moliw przyczyn wojny. Z tego powodu zwalczanie tych epidemii powinno by najpilniejszym zadaniem higieny psychicznej! Tymczasem fanatyk stara si sprawia wraenie, jakoby polityka stanowia, e si tak wyra, rozwizanie wszelkich problemw. Jednake polityka nie moe by panaceum na wszystko ju choby dlatego, e niejednokrotnie sama bywa oznak choroby. Rozumiemy teraz, ile racji mia Karl Kraus mwic, e gdyby ludzko nie znaa frazesw, nie potrzebowaaby broni. Co si tyczy w szczeglno ci bomby atomowej, trafi w sedno Einstein: "Problemem nie jest bomba atomowa - problemem jest ludzkie serce".

Dopisek Aby zbada rozprzestrzenianie si objaww nerwicy zbiorowej poleciem moim wsppracownikom dokonanie wyrywkowej prby na osobach w sensie naj ci lej klinicznym nie-neurotycznych. Pytanie testowe odnoszce si do pierwszego objawu, czyli dotyczce postawy egzystencjalnego prowizorium, brzmiao: Czy uwaa pan(i), e wa ciwie nie warto dziaa i kierowa swoim losem, skoro w kocu ma spa bomba atomowa i wszystko pozbawi wszelkiego sensu? Pytanie testowe dotyczce objawu drugiego, czyli fatalistycznego nastawienia yciowego: Czy sdzi pan(i), e czowiek nie jest ostatecznie niczym innym, jak tylko igraszk si zewntrznych i wewntrznych? Pytanie testowe co do objawu my lenia kolektywistycznego: Czy sdzi pan(i), e rzecz najwaniejsz jest stara si, aby tylko nie podpa ? I wreszcie podchwytliwe, szczerze mwic, pytanie odnoszce si do fanatyzmu brzmiao: Czy uwaa pan(i), e czowiek dziaajcy w najlepszej intencji jest uprawniony do posuenia si kadym rodkiem, jaki uzna za stosowny? Na podstawie powyszego testu moi wsppracownicy zdoali ustali, e spo rd badanych tylko jeden jedyny by rzeczywi cie wolny od wszystkich czterech objaww nerwicy zbiorowej, podczas gdy nie mniej ni polowa badanych osb wykazywaa co najmniej trzy z owych czterech objaww. Wiemy wic, e nie tylko psychiczny, ale rwnie duchowy konflikt, na przykad konflikt sumienia, moe doprowadzi do nerwicy. Jest wic zrozumiae, e jak dugo czowiek bdzie w ogle zdolny do przeywania konfliktu sumienia, tak dugo bdzie te uodporniony na fanatyzm, a nawet, oglniej, na nerwic zbiorow. Odwrotnie te, kto cierpicy na nerwic zbiorow, na przykad polityczny fanatyk, w miar odzyskiwania zdolno ci wsuchiwania si w nkajcy go gos sumienia, bdzie te w stanie przezwycia zbiorow nerwic. Przed niewielu laty mwiem na ten temat na zje dzie lekarzy, midzy innymi przed kolegami po fachu yjcymi pod reimem totalitarnym. Po odczycie podeszli oni do mnie i stwierdzili: Bardzo dobrze znamy to, o czym pan, panie kolego, mwi. U nas, trzeba panu wiedzie, nazywa si to chorob funkcjonariuszy. Tylu a tylu funkcjonariuszy partyjnych zaamuje si nerwowo pod wzrastajc presj sumienia, po czym jednak s ju wyleczeni ze swego politycznego fanatyzmu. O wszystkim tym miaem niedawno okazj rozmawia za granic, za Oceanem, i wci pytano mnie tam: - Niech pan nam powie, czy to, co pan mwi, nie dotyczy przypadkiem tylko Europy? - Kiedy po raz pierwszy zadano mi to pytanie, zaimprowizowaem nastpujc odpowied : - Moliwe, e problematyka nerwicy zbiorowej jest bardziej aktualna w Europie, e zagroenie Europejczyka przez t nerwic jest dotkliwsze. Jednake niebezpieczestwo to, niebezpieczestwo nihilizmu, odnosi si do calej naszej planety, nie ogranicza si bynajmniej do jednego kontynentu. Wszystkie cztery objawy nerwicy zbiorowej: postawa egzystencjalnego prowizorium i fatalistyczne nastawienie yciowe, my lenie kolektywistyczne i fanatyzm - daj si sprowadzi do lku przed odpowiedzialno ci i ucieczki od wolno ci. Ale wolno i odpowiedzialno przesdzaj o duchowo ci czowieka, stanowi jego istot. Dzisiejszy czowiek jest jednak duchowo znuony, i znuenie duchowe to wa nie istota wspczesnego nihilizmu. Dla niebezpieczestwa nihilizmu Europa moe by rodzajem sejsmografu, pozwalajcego wcze niej odczyta gro b duchowego trzsienia ziemi, duchowych wstrzsw i przewrotw. Moliwe, e Europejczyk

posiada subtelniejszy wch, gdy chodzi o wyziewy duchowej trucizny nihilizmu. Ale wa nie dlatego moe on te chyba wcze niej i lepiej od nie-Europejczyka wytworzy odtrutk.

6. Higiena psychiczna starzenia si Mwi si wspcze nie wiele o nadmiernym starzeniu si ludno ci, o tym, e bardziej ni kiedykolwiek przewaaj w niej liczbowo stare roczniki, podczas gdy odwrotnie maleje procent ludzi modszych. Nie chciabym tu bliej wnika w konsekwencje, ktre z tych przesuni w skadzie wieku dzisiejszego spoeczestwa wynikaj dla polityki demograficznej i spoecznozdrowotnej. Chciabym raczej sprbowa spojrze otwarcie na te fakty ze stanowiska psychoterapii i higieny psychicznej, a wic take z punktu widzenia psychoterapeutycznego podej cia do chorych i zapobiegania chorobie. Rzadko kiedy prosta odpowied na proste pytanie tak celnie trafia w samo sedno, jak odpowied pewnej kobieciny z przytuku dla nieuleczalnie chorych. Zapytana przez odwiedzajc j znajom: - Nieche mi pani powie, c pani tu robi cay czas? - kobieta odpowiedziaa: - Mj Boe, w nocy pi, a we dnie schodz na psy. - Co to znaczy? - C, ni mniej ni wicej, tylko to, e bezczynno sama w sobie jednoznaczna jest z wyniszczaniem si. Stara kobieta miaa racj: sam fakt, e nie oddawaa si adnemu zajciu, oznacza dla niej postpujce niedonienie. Ktokolwiek jednak zachowa w sobie cho troch wraliwo ci, ten przyzna, e sam nagi fakt, e si pozostaje przy yciu, nie uwalnia jeszcze adnej istoty ludzkiej godnej tej nazwy od poczucia gbokiego niedosytu i zawodu. Taka egzystencja, we wa ciwym znaczeniu tego sowa nieludzka, rwnaaby si raczej wegetacji i susznie zasugiwaa na takie okre lenie. Pomy lmy tylko o tym, co w poprzednich pogadankach syszeli my o niejako wrodzonym wszystkim ludziom deniu do sensu, o drzemicym w kadym z nas pragnieniu zapewnienia naszej egzystencji peni tego sensu. Ot ilekro to denie i ta walka o cel ycia i tre egzystencji pozostaj bezowocne, objawia si to nie tylko w zakresie uczu, wic na przykad poczuciem pustki i nudy, lecz m ci si te owo niedopenienie oddziaujc niekorzystnie nawet na fizyczne podstawy ogu procesw yciowych. I tak na przykad wiemy, e emeryci nie majcy adnych, przynajmniej psychicznie rwnowarto ciowych zaj, zastpujcych im dawn dziaalno zawodow, niemal z zasady wcze niej czy p niej zachorowuj, niedoniej, i stosunkowo wcze nie umieraj. Znana jest te odwrotna obserwacja: oto wiadomo zadania, i to zadania cakiem konkretnego i w najwyszym stopniu osobistego, nie tylko podtrzymuje psychicznie i duchowo starego czowieka, lecz i w zakresie zdrowia cielesnego chroni przed chorobami i przedwczesn mierci. Na dowd moich twierdze mgbym w zwizku z tym przytoczy wiele historyjek o chorych, lecz zamiast tego wol przywoa tu histori literatury. Pozwol sobie przypomnie, e sdziwy ju Goethe dugo jeszcze pracowa nad drug cz ci tragedii Fausta, aby w kocu przewiza manuskrypt i przyoy na nim sw piecz z napisem: "po siedmioletniej pracy" - byo to w styczniu 1832 roku. Umar w marcu tego roku. Chyba nie pomylimy si przyjmujc, e ta mier dawno ju nad nim wisiaa i, e tak powiem, ulega tylko zawieszeniu. Nawet samemu Goethemu nie udao si uj mierci

fizycznej, moga ona jednak ulec przesuniciu. I zostaa przesunita, dopki dzieo, ktremu po wici reszt ycia, nie zostao ukoczone. A do tego punktu, a wic przez siedem lat, mg Goethe y niejako ponad swj stan biologiczny. Po tym wypadzie w histori literatury pozwol sobie jeszcze na dygresj w dziedzin historii naturalnej. Syszymy na przykad, e zwierzta, ktre, tresowane do tego celu, wystpuj w cyrkach, a zatem musz wykonywa okre lone sztuczki - aby nie rzec: wypenia okre lone zadania - yj przecitnie duej od innych przedstawicieli swego gatunku trzymanych w zoo, czyli zwierzt pozostawionych bez zajcia. Wrmy jednak do czowieka i starajmy si wycign z tego, co powiedzieli my, uyteczny wniosek. Moemy tylko jeszcze dobitniej podkre li rady na przykad profesora Stransky.ego, ktry z my l o higienie psychicznej nieznuenie wskazuje na palc konieczno dania starym ludziom wyczonym z ycia zawodowego szansy dalszej aktywno ci choby w innej postaci, zamiast eby rdzewieli bezczynnie odpoczywajc. Stransky wykaza rwnie, jak ta dalsza aktywno wyj moe na poytek spoeczno ci. Szczegln warto przywizuj jednak do okoliczno ci, e owa uyteczno ma ogromne znaczenie psychiczne. Wewntrzna warto wszelkich zaj polega, moim zdaniem, na tym, e budz one w starym czowieku przekonanie, e mimo swego wieku moe on nada yciu jaki sens. Wielu pomy li, e bynajmniej nie dowiedziono z ca pewno ci, aby to poczucie wasnej uyteczno ci i warto ci dalszego ycia byo psychologicznie tak wane. Na szcz cie mog dostarczy na to dowodu. Rozporzdzam mianowicie odpowiednimi precedensami, a to z dziedziny psychologii bezrobotnych. Mam na my li nerwic bezrobotnych, w swoim czasie przeze mnie opisan ( * ), i pewne w zwizku z tym do wiadczenia psychoterapeutyczne. W roku 1933, a wic w okresie wiatowego kryzysu gospodarczego, dwaj wiedescy psychologowie, uczniowie Charlotty Buhler, Lazarsfeld i Zeisel, opublikowali w jednym z czasopism psychologicznych artyku o bezrobotnych z Marienthal. Wskazali w nim na to, jak zgubny, zgoa niszczcy wpyw na ycie psychiczne moe wywiera bezrobocie. Ostatecznie praca ta potwierdzaa jedynie to, co przed 300 laty napisa Pascal. W My lach znajdujemy bowiem zdanie: Nic nie jest czowiekowi tak niezno ne jak sytuacja bez zada, bez celw. Przyjrzawszy si bliej, widzimy, e zdanie to jest jakby odwrceniem tezy, ktr reprezentowaem ju i rozwijaem w jednej z wcze niejszych pogadanek: podczas gdy Pascal mwi o nie do zniesienia yciu pozbawionym zada, ja mwiem wwczas o tym, e nie ma zgoa niczego, co w takim stopniu pozwalaoby ludziom przezwycia trudno ci jak to jedno: wiadomo suenia jakiemu zadaniu. Ta moja teza potwierdzia si wa nie w peni w obserwacjach poczynionych w zwizku z nerwic bezrobotnych. Chodzio przewanie o modych ludzi, ktrzy - zdawaoby si wa nie wskutek braku pracy - popadali w stany najciszej depresji. Kto moe uzna, e depresje te s a nadto zrozumiae i wczu si w nie atwo. Moliwe, ale przede wszystkim chodzi mi o fakt, e te depresje wcale nie trway rwnie dugo jak ich pozorna przyczyna, czyli brak pracy, i w peni daway si wyleczy, mimo e w sytuacji bezrobotnego nie zachodzia najmniejsza choby zmiana. Stany zdenerwowania ustaway mianowicie w tej samej chwili, w ktrej modzi ludzie obejmowali jakkolwiek honorow, a wic cakowicie bezpatn, urzdow funkcj, na przykad jako porzdkowi na uniwersytetach ludowych, jako siy pomocnicze w wypoyczalni powszechnej czy funkcjonariusze organizacji modzieowej. Tak czy owak, mogli w kocu znw mie poczucie, e su dobrej sprawie i

nie s ju kim zbytecznym. Nierzadko ci modzi ludzie zapewniali mnie: potrzebujemy nie tyle pienidzy, co jakiego sensu i tre ci ycia. Na szcz cie wa nie to mona im byo ofiarowa, nawet niezalenie od zarobku czy umowy o prac! I niejednemu z tych, ktrzy znale li odtd jak tre ycia i zdoali w ten sposb przezwyciy swe depresje - nadal burczao w odku, gdy wci nie mieli zarobku ani do jedzenia, a mimo to zdenerwowanie ich mijao. Zob. Viktor E. Franki, Wirtschaftskrise und Seelenieben vom Standpunkt des Jugendberaters, "Sozialarztliche Rundschau", marzec 1933. Z tego wzgldu jestem w peni optymist co do psychoterapeutycznych postulatw Stransky.ego. Jestem po prostu przekonany, e wpyw utrzymywanej aktywno ci osb starzejcych si, zdolny przeduy yde i uchroni przed chorob, w najmniejszym stopniu nie zaley od tego, czy chodzi o zajcie odpatne czy te, wa nie w sensie propozycji i sugestii Stransky.ego, o dziaalno honorow. Z punktu widzenia psychoterapii nie chodzi wic o to, czy kto jest mody czy stary, ani ile moe mie lat. Chodzi raczej o to, czy czas i wiadomo czowieka wypenione s czym , czemu si po wica, i czy moe on mie poczucie, e mimo swego wieku nadal yje yciem warto ciowym i samego siebie godnym, jednym sowem, e nawet w podeszych latach wewntrznie realizuje siebie. I nie o to chodzi, czy dziaanie majce nada sens i tre ludzkiej egzystencji zwizane jest z zarobkiem, czy nie. Z punktu widzenia psychologicznego rozstrzyga i decyduje jedynie i wycznie pytanie, czy w czowieku, obojtnie jak bardzo byby ju posunity w latach, to dziaanie budzi poczucie istnienia dla czego lub dla kogo . 7. Higiena psychiczna dojrzewania Mwic o psychicznej higienie czowieka starzejcego si musiaem z konieczno ci mwi gwnie o tym, co dotyczy mczyzn. Kiedy teraz opowiedzie mam nie o czowieku starzejcym si, lecz dojrzewajcym, zwrci si winienem, ma si rozumie, gwnie do pci eskiej. Znajdujemy si tu ju w rd problemw obchodzcych kobiet, i to zwaszcza kobiet "w latach bardziej dojrzaych". Gdy tak rozpowszechniony lk przed "krytycznymi" - jak mwi latami, przed "niebezpiecznym wiekiem", daje si w znacznej mierze sprowadzi do nieporozumienia, mianowicie do mieszania poj "dojrzewania" i "starzenia si". Zdarza si te, i wiele kobiet, ktre lkliwie zbliaj si do tego okresu ycia, ogarnia tak zwana panika zapadania klamki - poniewa wa nie przyjmuj, e odtd zaczynaj si ju starze. W pewnym sensie jest to prawda, tylko e w tym sensie zaczynamy starze si ju znacznie wcze niej. Psycholog Charlotte Buhler zdoaa na przykad wykaza, e co si tyczy organizmu cielesnego, jeste my ju dawno na etapie zstpowania w d, kiedy nasze ycie, je li chodzi o osobowo duchow, dopiero zaczyna zblia si do swego punktu szczytowego. Innymi sowy, biologicznie osuwamy si w d, gdy nasza biografia jeszcze niejako wspina si w gr. Ten wic, kto poddaje si panice zapadania klamki, zapomina, e

podczas gdy zatrzaskuj si dawne bramy, otwieraj si nowe - nowe bramy i nowe moliwo ci. Tylko te kobiety, ktre ze wszystkich si i za wszelk cen staraj si wyglda modzieowo, tylko one maj suszne podstawy do paniki. Z panik zapadania klamki jest podobnie jak z lkiem w ogle. Stwierdzono kiedy , e wszelki lk jest koniec kocw lkiem przed mierci. Ja za uzupenibym to twierdzenie: kady lk mierci jest wa ciwie lkiem sumienia. Poszedbym jeszcze dalej, twierdzc, e istnieje te co takiego jak negatywny lk sumienia - odnoszcy si nie tyle do jakichkolwiek czynw i dziaa, co raczej do wszystkich szans i okazji, ktre kto mg w yciu przepu ci i zaniedba. Przypomnijmy sobie o tym, co my nazwali deniem do nadawania yciu sensu, o owym deniu do sensu, ktre przeciwstawili my zarwno deniu do przyjemno ci, w psychoanalizie, jak i deniu do mocy, deniu do znaczenia, w psychologii indywidualnej. Zrozumiemy wwczas, e midzy innymi i chyba przede wszystkim wa nie owo denie do sensu niejako opakuje zaniedbane okazje, ktre by moe domagay si realizacji. W rd moliwo ci otwierajcych si przed kobiet, je li chce w peni sensu ksztatowa swoj egzystencj, wysuwaj si na pierwszy plan dwie: by on i sta si matk. Nie moe by wtpliwo ci, e chodzi tu o dwie warto ci. Biada jednak, je li obie te moliwo ci nadania sensu egzystencji kobiety, je li te dwie wzgldne warto ci nie zostan utrzymane na prawach swej wzgldno ci, lecz ulegn absolutyzacji. Je li wic kobieta postpuje tak, jakby w maestwie i macierzystwie bya nie jedna, lecz jedyna moliwo realizowania warto ci. Ju raz bowiem syszeli my o tym i teraz widzimy tylko potwierdzenie prawdy, e kade absolutyzowanie m ci si prowadzc wprost ku rozpaczy, lub odwrotnie, e u podstaw wszelkiej rozpaczy tkwi wio nie ubstwienie warto ci wzgldnych. Lepiej nie ukrywajmy przed sob, jakie znaczenie maj dzi te rzeczy. Wiele kobiet z konieczno ci nie wyjdzie za m i pozostanie bez dzieci. Ot wiele spo rd tych "nadliczbowych" kobiet uzna te, e s zbyteczne, e ycie ich jest bez poytku i nie ma znaczenia. Pomy l, e ycie bez ma i dziecka nie ma adnego sensu. I jest wwczas tylko spraw osobistej konsekwencji, czy kobieta tak my lca odbierze sobie ycie, czy nie. Chyba e dostrzee w kocu, i wesza na drog faszywej absolutyzacji. I tylko zawrciwszy z tej drogi przestanie by ofiar rozpaczy. Szcz liwym trafem tylko bardzo nieliczne kobiety s tak konsekwentne, e z rozpaczy si zabijaj. Wikszo na szcz cie cofa si przed ostateczno ci i idzie inn drog - wprawdzie na og drog ucieczki. Pierwsza, jaka si narzuca, to droga odwarto ciowania, resentymentu, aby nie pozostawa oko w oko z rozpacz. Tak jak w klasycznej historyjce o lisie, ktremu winogrona byy jakoby za kwa ne, niektre kobiety patrz odtd krzywym okiem na takie sprawy, jak mio , maestwo i dzieci. Sowo ressentiment tumaczy si czasem jako zazdro o ycie; tu mona by te mwi: zazdro o mio . Moe j odczuwa typ histerycznej starej panny, jak i typ bdcy swoistym poczeniem pruderiii i lubieno ci, poczeniem dobrze przylegajcym do istot o nie zrealizowanych aspiracjach. Obok tej drogi, prowadzcej do zgorzknienia, istnieje dla tego, kto ucieka przed rozpacz, druga droga: droga kompromisu. Kobieta wchodzi w kompromisy, czyni ustpstwa, stosuje taryf ulgow, dzieli z innymi kobietami mskiego partnera, bez ktrego nie moe, jak sdzi, si obej , a w kocu jest nawet gotowa dzieli go z jego on, to znaczy utrzymuje stosunki z mczyznami onatymi.

Z jakiego powodu to si w kocu dzieje? Wyja ni to mona tylko tym, e kobieta ta staa si najpierw niewierna deniu do sensu i rezygnuje z jego realizacji na rzecz zaspokojenia denia do przyjemno ci. Oczywi cie z t sam chwil cae ycie seksualne staje si ju tylko rodkiem do celu, i to rodkiem w subie zasady przyjemno ci - jedaym sowem: ycie seksualne staje si " rodkiem uycia", zamiast pozosta tym, czym normalnie i idealnie by powinno, mianowicie nie rodkiem uycia, lecz rodkiem wyrazu, cielesnym wyrazem tej psychiczno-duchowej czno ci, ktra nazywa si mio ci. Albowiem dopiero tutaj zaczyna si ludzkie i godne czowieka ycie seksualne w ogle: tu, gdzie jest ju czym wicej anieli samym yciem pci, gdzie jest wa nie yciem mio ci. Tak jak ycie zawodowe, je li przyjrze mu si bliej, wykracza w sposb istotny poza zwyky instynkt samozachowawczy, zupenie tak samo ma si sprawa z yciem intymnym wa ciwie ludzkim: ycie miosne zaczynia by nim dopiero wtedy, gdy jest czym wicej anieli wyrazem instynktu samozachowawczego - a ycie maeskie czym wicej anieli rodkiem chowania potomstwa. Widzimy wic, e mio midzy lud mi zasugujca na to miano zaczyna si tam, gdzie chodzi o samorealizacj, jak gotuj sobie nawzajem kochajcy si ludzie, natomiast od razu koczy si, gdy dwu istotom lepo dcym ku sobie chodzi tylko o wzajemne zaspokojenie si. I jest samo przez si zrozumiae, e wa nie ludzie nie bdcy w stanie przey jako ci i autentycznej realizacji miosnej zwykli zagusza w sobie poczucie tego braku, tej wewntrznej pustki, w jakiej si rozstaj - zaspokajaniem ilo ciowym samego popdu. A przecie wci s takie kobiety, ktre nie chc mie nic wsplnego ani z tym samooszukiwaniem si, ani z okamywaniem si owych typw staropanieskich, o ktrych mwili my wcze niej; istniej kobiety nie znoszce poowiczno ci adnego rodzaju, lecz chcce mie albo wszystko, albo nic - i gotowe raczej na wyrzeczenie. I tak stoimy ju wobec ostatniego wyj cia - zauwamy: prawdziwego wyj cia, nie za zwykego uniku. Ta moliwo polega wa nie na wyrzeczeniu. Ale - co kryje si ju niejako w potocznym zwrocie - kade wyrzeczenie musi by wyrzeczeniem, zaparciem si siebie i chodzi tu o akt wiadomy, wymagany w tej sytuacji od jednostki. * Ten wiadomy akt wyrzeczenia si jest te jedynym aktem chronicym od absolutyzacji, a tym samym od rozpaczy. Wyrzeczenie si oznacza jednak uznanie, e warto wzgldna jest wa nie wzgldna, nie inna. Brzmi to abstrakcyjnie, dlatego chciabym by bardziej konkretny i zacytuj stare chiskie przysowie mwice, e kady mczyzna powinien w swoim yciu zasadzi jedno drzewo, napisa jedn ksik * i spodzi jednego syna. C, wikszo mczyzn, gdyby si tego chcieli trzyma, musiaaby popa w rozpacz. Bowiem tylko niewielu z nich byo chyba w stanie nada swemu yciu w wa ciwy sens: nawet gdyby zasadzili drzewa, to pewnie nie napisaliby ksiki albo spodzili tylko crk czy jeszcze inaczej. Choby jednak zamiast sadzenia drzew, pisania ksiek i podzenia synw, w ogle idei ojcostwa, absolutyzowano ide macierzystwa musieliby my powiedzie: jake ubogie byoby ycie, gdyby nie dostarczao take innej moliwo ci ksztatowania go z sensem, wypeniania sensem. A dodam jeszcze: c by to byo za ycie, ktrego sens zawisby nieodwoalnie od tego, czy czowiek si eni i ma dzieci, czy sadzi drzewa i pisze ksiki? Zapewne, wszystko to s warto ci, autentyczne warto ci. S one jednak wzgldne - natomiast czym bezwzgldnym moe by tylko: nakaz naszego sumienia. A to sumienie nakazuje - we wszelkich

warunkach i okoliczno ciach - stawi czoo naszemu losowi, jakikolwiek by on by. I sumie nie wymaga od nas, by my ten los ksztatowali, by my dziaali, by my, gdzie tylko mona, chwytali los w swe rce. By my jednak byli te gotowi, je li trzeba, przyj swj los, a take przyj z podniesion gow prawdziwe cierpienia, jakie nam los rzeczywi cie zgotowa. W oryginale nieprzetumaczalna gra sw wynikajca ze zwrotu Verzicht leisten. (Przyp. tum.) Zwamy: napisa ksik to adna sztuka, osigniciem byoby dopiero napisanie ksiki, ktr mona by kierowa si w yciu, albo zgoa pokierowanie yciem tak, aby mona o nim napisa ksik... Tak czy owak mona poleci w sensie kategorycznego imperatywu nastpujc maksym: yj tak, jakby pisa swoj autobiografi i wa nie doszed do dnia, ktry akurat przeywasz, i jakby wyjtkowo jeszcze w ostatniej chwili mg wprowadzi poprawki! Stawiwszy jednak czoo losowi, czy to przez dziaanie, czy - tam gdzie dziaanie nie byo moliwe - przez praw postow, zrobili my tak czy owak to, co do nas naleao. * Wtedy nie bdzie ju mowy o zym sumieniu - ani pozytywnym, ani negatywnym, nie odnoszcym si ani do naszych czynw, ani do naszych zaniedba. I wwczas ustaje naraz wszelka panika zapadania klamki. Koniec kocw polega ona bowiem na owym zudzeniu optycznym, o ktrym ju raz wspominaem mwic, e czowiek widzi przewanie tylko ciernisko znikomosci, a nie dostrzega penych spichrzy minionego ycia, przeocza to wszystko, co zdoa uratowa jako dorobek przeszo ci, w ktrej nie zatraca si on bezpowrotnie, ale znajduje trwae schronienie. Kto yjcy w obawie, e wci musi z czym si egna, i ogarnity panik zamknitych drzwi, zapomina, e owe drzwi groce zatrza niciem s wa nie bram do penego spichrza... Nie syszy pociechy i mdro ci pyncych ku nam ze sw Biblii: "Dojrzaym zejdziesz do grobu jak snopy zbierane w swym czasie". A c mwi o dziaaniach niegodnych. Bywaj przecie zupenie uzasadnione wyrzuty sumienia, ktrych nie wolno uspokaja, ale trzeba na nie odpowiada. Oczywi cie czowiek, i to kady czowiek, popenia bdy, popenia te bdy, ktrych nigdy ju nie potrafi naprawi. Lecz ju w Gracjanowskim Oraculum w rku... (Maksymy X. Baltazara Graciana... pod tytuem Oraculum w rku y nauka roztropno ci... po hiszpasku wydana, 1647, wyd. pol. 1764 przyp. tum.) czytamy w jakim miejscu: "Gupcem nie jest ten, kto popenia gupstwo, lecz ten, kto nie umie go naprawi". Ot nie trzeba, aby naprawa dokonywaa si na tej samej paszczy nie, co popeniony przez nas bd. Na wyszej jednak paszczy nie moemy zawsze zmieni bd w dobro, bo na przykad szczera skrucha nas samych zmienia i to co negatywne przemieniamy w warto ci pozytywne: w dojrzewanie i wzrastanie naszej wasnej osobowo ci. Jednym sowem, choby my nawet popenili faszywy krok, wszystkim mona jeszcze sensownie pokierowa dziki uczciwej postawie wprawdzie chodzi ju wwczas o postaw, jak zajmujemy wobec nas samych, to znaczy, ze na przykad odwracamy si od siebie samego i nad samego siebie wyrastamy.

8. Hipnoza Narodziny nowoczesnej psychoterapii czy si zazwyczaj z momentem ukazania si studiw Breuera i Freuda o histerii, zatytuowanych Zeitgenossische wissenschaftliche Seelenheilkunde ("Nauka o wspczesnym leczeniu chorb psychicznych"). Tkwi w tym moe nieco dowolno ci, gdy z rwnym prawem mona by twierdzi, e pocztek psychoterapii zbiega si z rozwojem tak zwanego mesmeryzmu, czyli nauki i dziaalno ci Mesmera. Ten ostatni, podobnie jak Breuer i Freud, dziaa przewanie w Wiedniu. A co si tyczy jego nauki, to chodzi w niej o tak przez samego Mesmera nazwany magnetyzm zwierzcy. W rzeczywisto ci jednak w rzekomy magnetyzm nie ma w ogle nic wsplnego ze zjawiskiem natury okre lanym jako magnetyzm zarwno przez fizyk z czasw Mesmera, jak i dzisiejsz. Mesmer rozpozna i zbada naprawd nie co innego jak to wa nie, co dzi nazywamy hipnotyzmem. Autorowi temu tak poszo w jego badaniach, jak niejednemu innemu naukowcowi, rwnie ludziom wspczesnej nauki, a ostatecznie take dzisiejszym psychoterapeutom. Tu chciabym ograniczy si tylko do przypomnienia, e rozmaite kuracje wstrzsowe, ktre otworzyy now er przed dzisiejsz psychiatri, a przede wszystkim skoczyy raz na zawsze z terapeutycznym nihilizmem dawnej psychiatrii ot te kuracje wstrzsowe wychodziy rwnie z cakowicie bdnych rozwaa teoretycznych, a mimo to wyniki praktyczne s zdumiewajce. Zapamitajmy wic: hipnoza nie ma absolutnie nic wsplnego z magnetyzmem. Czyme wic jest hipnoza? Jest ona wyjtkowym stanem psychicznym, mianowicie chodzi w niej o stan podobny do snu, w ktry czowiek popada czy te zostaje wprowadzony przez hipnotyzera. Na jakiej szczeglnej drodze dokonuje si to, je li najwyra niej nie chodzi o zapadnicie w zwyczajny sen, lecz wa nie o stan do snu tylko podobny? Ot w stan hipnozy wprowadza si kogo przekazujc mu odpowiednie sugestie. Innymi sowy, hipnoza - aby kontynuowa nasz prb definicji jest podobnym do snu wyjtkowym stanem psychicznym jako skutkiem zabiegw opartych na sugestii, przy czym mao wane jest dla istoty sprawy, czy zastosowana w danym przypadku sugestia jest natury sownej, czy innej. Nieistotne wic jest, czy zaczynam hipnoz kac osobie poddanej do wiadczeniu wygodnie si pooy, zamkn oczy i nie my le o niczym innym poza moimi sowami, czy te inaczej, na przykad prbujc, zamiast sugestii sownych, doprowadzi dan osob do coraz wikszego bezwadu przez trzymanie przed ni jakiego byszczcego przedmiotu z nakazywaniem wpatrywania si w niego - wszystko to, powtarzam, jest nieistotne. Okre lenie istoty tego, co nazywamy hipnoz, wymaga jeszcze pewnego uzupenienia. Hipnoza mianowicie wynika nie tylko z sugestii, ale sama jest take stanem najbardziej sprzyjajcym przyjmowaniu dalszych sugestii, i to, je li tak wolno powiedzie, sugestii coraz bardziej ryzykownych. Oto przykad. Je li potrzymam pod nosem jakiemu panu czy pani otwart flaszeczk z benzyn, to na og nie uda mi si im wmwi, e chodzi o jakie pachnido, na przykad o wod ran. Jednake z pewno ci nie przyjdzie mi zbyt trudno zasugerowa danej osobie - zakadajc, e ma inteligencj przecitn, a nadto wykazuje zainteresowanie takimi eksperymentami - e czuje si znuona, e znuenie wzrasta, e jej czonki staj si coraz bardziej ociae, oczy si zamykaj i e w kocu zapada w stan podobny do snu. Doprowadziwszy ju kogo tak daleko, mog zaryzykowa wicej, potrze benzyn okolice nosa i ze znaczn pewno ci liczy na to, e mnie niejako nie zawiedzie czy zgoa

nie o mieszy, lecz na moje zdecydowane pytanie: - Mam tu pachnido, czuje je pan(i)? Woda rana, prawda? - przyzna: - Tak, zgadza si, teraz to czuj, pachnie rami. Chodzi mi teraz o u wiadomienie tego, e podobne przypadki nie maj w ogle nic wsplnego z czym takim, jak spirytyzm, okultyzm itp. W przypadku hipnozy, oglnej sugestii, chodzi o sprawy cakiem naturalne. Nic nadnaturalnego nie wcza si w zachodzcy tu proces - choby arty ci kabaretowi i szarlatani ze wszystkich si starali si na naturalne zjawiska narzuci jak nadnaturaln zason czy te siebie samych otoczy nimbem wyszej wiedzy i kunsztu. Chodzi mi, jednym sowem, o odmitologizowanie hipnozy. Tendencja ta odpowiada te deniom zapocztkowanym przez profesora Ernesta Kretschmera i zmierzajcym do tego, aby wyczy, mwic jego sowami, czarodziejskie akcesoria i pozbawi metody sugestii ich magicznej atmosfery. Albowiem, jak stwierdza profesor Kretschmer, nimb cudotwrcy nie daje si pogodzi z postaw lekarza wyksztaconego w naukach przyrodniczych. Dodabym jeszcze, e lekarz ten nie powinien da sobie narzuci tej niegodnej siebie roli nawet przez pacjentw, tych mianowicie, ktrzy wol tak, psychoterapeutyczn kuracj i leczenie swych dolegliwo ci, byle jednego tylko przy tym od nich nie dano, mianowicie decyzji wasnej. A przecie my, odwrotnie, wiemy, jak bardzo w kadym efekcie psychoterapii chodzi ostatecznie wa nie o osobist decyzj pacjenta. Pozostaje jeszcze poruszy par zagadnie adresowanych tak czsto do psychiatry ze strony laikw. Oto one. Kto potrafi hipnotyzowa? Kogo mona hipnotyzowa? Wreszcie, czy zdarzaj si przestpstwa w hipnozie? Co do pierwszego pytania: hipnotyzowa moe w zasadzie kady, kto rozporzdza potrzebn wiedz techniczn, a poza tym posiada to, co okre libym jako rodzaj jakiego subtelnego wyczucia. Nauka w zakresie rozmaitych metod technicznych naley oczywi cie do wyksztacenia lekarza. Nie wpadoby mi zreszt do gowy, aby z pozycji wykadowcy dawa odpowiednie pouczenia. Nikt z moich suchaczy nie wyksztaciby si t drog na hipnotyzera, natomiast mogoby si nader atwo zdarzy, e jeden czy drugi zasnby i moe nie tylko z nudy. Ostatecznie i takie za nicie nie byoby nieszcz ciem: bd co bd pracuje si nawet do 11 w nocy, a zreszt gwarantuj, e suchacz rano obudzi si na czas, cho wcale nie bd musia udziela mu adnych specjalnych pohipnotycznych polece. Jedna z niemieckich klinik przesza notabene ostatnio na wprowadzanie swych pacjentw w stan hipnozy za pomoc telefonu, gramofonu i magnetofonu i na uwalnianie ich w ten sposb od rnych drczcych blw. Powiedziabym, e jest to typowe dla naszych czasw, przedstawia typow dla naszej epoki prb kombinacji mitu i techniki. Ale wspomniana klinika przynajmniej nie stosuje masowo swej utechnicznionej, zmechanizowanej hipnozy, lecz ogranicza si do poszczeglnych pacjentw. I to jest wane, poniewa rzecz nie zawsze i nie od razu si udaje. Na przykad, przypominam sobie, jak to jako mody lekarz byem zatrudniony na oddziale chirurgicznym jednego z wiedeskich szpitali i mj wczesny szef da mi zaszczytne wprawdzie, lecz wcale nie rokujce sukcesu polecenie, aby podda hipnozie jak staruszk. Chcia j operowa, ona jednak nie zniosaby zwykej narkozy, a miejscowe znieczulenie z jakiego powodu rwnie nie wchodzio w rachub. Rzeczywi cie sprbowaem drog hipnozy wzi bezbole nie w karby biedn kobiet, i prba ta cakowicie mi si powioda. Tylko e zrobiem rachunek bez gospodarza, gdy wkrtce midzy hymny pochwalne lekarzy i dzikczynienia pacjentki wmieszay si gorzkie wyrzuty pielgniarki, ktra musiaa

obsugiwa instrumenty przy operacji, a nadto, co mi p niej wypomniaa, walczy, cay czas mobilizujc reszt siy woli, z senno ci wywoan moimi monotonnymi sugestiami, dziaajcymi nie tylko na chor, lecz i na siostr. Albo te, innym razem, na oddziale neurologicznym, przytrafia mi si jako modemu lekarzowi rzecz nastpujca. Szef poprosi mnie, abym przy pomocy hipnozy sprowadzi upragniony sen u jednego z pacjentw drugiej klasy, czyli umieszczonego w pokoju dwukowym. P no wieczorem wkradem si do pokoju, usiadem przy moim chorym i co najmniej przez p godziny powtarzaem sugestywne zaklcia: - Jest pan cakowicie spokojny, jest pan przyjemnie znuony, jest pan coraz senniejszy, oddycha pan zupenie spokojnie, powieki panu ci, wszystkie troski jakby odleciay. Zaraz pan za nie. - I tak cigno si to przez p godziny. Kiedy jednak chciaem si ju wymkn, musiaem ku memu rozczarowaniu stwierdzi, e nie pomogem mojemu choremu. Jake jednak zdumiaem si, kiedy nazajutrz, po przekroczeniu progu tego samego pokoju, powita mnie entuzjastyczny okrzyk: - Cudownie spaem tej nocy: w kilka minut, odkd zacz pan przemawia, pogryem si w gbokim nie! - Tymi sowami przyj mnie drugi pacjent, ssiad chorego, ktrego miaem zahipnotyzowa. A teraz krtko o zagadnieniu drugim: kogo mona hipnotyzowa? W zasadzie kadego, z wyjtkiem dzieci i umysowo chorych. Zreszt hipnoza udaje si na og tylko wtedy, gdy "obiekt" jest ni zainteresowany, i to nie teoretycznie, lecz przeciwnie, praktycznie, czyli zainteresowany jest na przykad wyzwoleniem si przy pomocy hipnozy od jakiego objawu chorobowego. Wola wyzdrowienia jest wic warunkiem wstpnym - natomiast w adnym razie nie jest suszny szeroko rozpowszechniony pogld, jakoby dawali si zahipnotyzowa tylko ludzie o sabej woli. A komu wolno hipnotyzowa? Poniewa w przypadku hipnozy mamy do czynienia z zabiegiem psychoterapeutycznym, a psychoterapia zastrzeona jest, w my l ustawy lekarskiej, wycznie dla lekarza, hipnoz wolno oczywi cie zajmowa si tylko lekarzowi i jedynie w celach terapeutycznych. Choby efekt nie zawsze by terapeutyczny, terapeutyczny musi by motyw hipnozy. Co si jednak stanie, je li motyw nie bdzie terapeutyczny, lecz przeciwnie, kryminalny? Albo je li take sam efekt hipnozy by zaplanowany jako kryminalny? Innymi sowy, jak to jest, kiedy hipnotyzer hipnotyzuje w zym zamiarze lub nawet zmusza swoje tak zwane medium (co za mieszne wyraenie - jakby hipnoza miaa co wsplnego z duchami) do spenienia osobi cie jakiego zego czynu? Aby si dugo nie rozwodzi: nawet w hipnozie czy z hipnotycznej inspiracji nie zmienio si nigdy w czyn nic takiego, co w jaki sposb nie odpowiadaoby woli osoby hipnotyzowanej albo nie byo jej na rk. Wa ciwie dokonuje si w hipnozie i po niej ostatecznie tylko to, z czym obiekt do wiadczenia w jaki sposb si zgadza. Pogld taki reprezentowa take pewien sawny psychiatra wiedeski. Ale zwalcza go swego czasu nie mniej sawny, aby nie powiedzie: osawiony, gwiazdor kabaretowy. Aby obali tez uczonego, w kabaretowy hipnotyzer zasugerowa pewnego dnia swoje eskie "medium", wcisn jej do rki pistolet i poleci jako pohipnotyczne zadanie, aby udaa si do gabinetu psychiatry i na miejscu go zastrzelia. I co si stao? Co zrobia dama? Zrobia, co jej nakazano, ale kiedy zoya si ju do strzau w lekarza, w ostatniej chwili opu cia pistolet. Tak wic teza inicjatora eksperymentu, majcego dowie , e przestpstwa w hipnozie le w sferze moliwo ci, zostaa obalona: zamach nie doszed do skutku. Ale nawet gdyby to nastpio, "ofiara" zamachu miaaby przecie racj; mog bowiem pastwu zdradzi, e ofiara nie staaby si

wcale ofiar, lecz pozostaaby zdrowa i przy yciu, poniewa pistolet by pistoletem dziecicym, a rzekoma przestpczyni dobrze wiedziaa, e nie ma w rku prawdziwego pistoletu. 9. O Lku i nerwicach lkowych O ile pod pojciem Seelenheilkunde ( * ), leczenia psychicznego, rozumiemy psychoterapi, to jej przedmiotem jest leczenie tak zwanej nerwicy. Rozrniamy za w rd nerwic gwnie nerwice lkowe i nerwice natrctw, zalenie od tego, jakie objawy wysuwaj si na plan pierwszy: stany lkowe czy wyobraenia natrtne. Zajmijmy si dzi bliej nerwicami lkowymi. Ot wydawaoby si, e czstotliwo zaburze lkowonerwicowych ostatnio w naszej epoce wzrosa. Zewszd syszy si przecie o lkach; mwi si na przykad, e yjemy w wieku lku, albo te o lku jako o chorobie Zachodu. Nie s to jednak prawdy naukowe, ale zwyke brednie. I tak psychiatra amerykaski Freyhan zdoa dowie , e dawne epoki zaznay z ca pewno ci wicej lku, a ich ludzie mieli wicej do niego podstaw ni ludzie wspcze ni. Wspomnia w zwizku z tym czasy wdrwki ludw, palenia czarownic, dumy, handlu niewolnikami. Nie tylko jednak w porwnaniu z dawnymi stuleciami, rwnie w stosunku do ostatnich dziesicioleci lk w naszej epoce nie wzrs, czego mona dowie z ca dokadno ci, i to statystycznie. Chciabym w zwizku z tym twierdzeniem oprze si na wieo opublikowanej pracy profesora Hirschmanna. Udao mu si wykaza, e nie tylko liczba chorych umysowo w ostatnich latach si nie zmienia - o tym ju wiedziano i sam ju w jednym z poprzednich odczytw radiowych na to wskazywaem; co wicej jednak, mj kolega by w stanie dowie , e rwnie ilo nerwic, a wic nie tylko psychoz, w omawianym okresie ani si nie zwikszya, ani nie zmniejszya. Zmieniy si raczej ich objawy i, o dziwo, w tej dziedzinie mona byo zanotowa tak wa nie zmian, e liczba stanw lkowych nawet si zmniejszya. Nazwa rdzennie niemiecka, odpowiednik greckiej psychoterapii, dosownie: nauka o leczeniu duszy. (Przyp. tum.) Zapytajmy wic teraz o przyczyny, w wyniku ktrych powsta moe co takiego jak nerwica lkowa. Zazwyczaj sdzi si, rwnie w rd laikw, e tego rodzaju nerwica powstaje zapewne z tak zwanego szoku lub przynajmniej z tego co sobie laik wyobraa. Albo te mwi si o warunkach powstawania nerwicy lkowej jako o jakim psychicznym urazie (trauma), a wic o rodzaju psychicznego zranienia, o jakim ranicym przeyciu, ktrego chory musia by dozna we wczesnym dziecistwie; wreszcie mwi si sloganowo o komplekmie. Jednake wszystko to chyba nigdy nie jest ostateczn i wa ciw przyczyn lkowo-nerwicowego zachowania. To, e w ogle jaki psychiczny uraz, a wic odpowiednio cikie przeycie, dziaa w sposb ranicy, a wic na trwae szkodliwy, zaley kadorazowo od czowieka, od struktury jego charakteru, a zatem nie od samego przeycia, ktrego musia dozna. Ju twrca psychologii indywidualnej, Alfred Adler, zwyk by mawia: do wiadczenia przeywa czowiek - majc na my li to, e od czowieka zaley, czy w ogle i jak dalece pozwala wpywa otoczeniu na siebie. Zreszt, cikie psychiczne przeycia zachodz tak powszechnie i u poszczeglnej jednostki tak czsto,

e wcale nie mog stanowi prawdziwej przyczyny powstania choroby. Co do tego punktu, podjem kiedy prb wyrywkow i na moim oddziale neurologicznym poleciem jednej z koleanek zbada przygodn grup chorych na nerwice - a wic wybranych wyrywkowo pacjentw z zaburzeniami psychicznymi, leczonych u nas ambulatoryjnie - na okoliczno tego, jakie konflikty i psychiczne urazy rnego rodzaju daoby si u nich stwierdzi. Nastpnie prosiem koleank o szukanie tych samych konfliktw itp. w rwnie duej grupie tak samo przygodnie wybranych pacjentw naszego oddziau szpitalnego, chorych nie psychicznie, lecz na jakie organiczne choroby neurologiczne. I oto prosz: wynik nawet dla mnie samego by zaskakujcy. Okazao si mianowicie, e takie same, a przede wszystkim rwnie cikie konflikty i przeycia ujawniy si w daleko wikszej liczbie u psychicznie zdrowych, a tylko somatycznie chorych, anieli u owych zdrowych ciele nie, ktrzy przychodzili do nas ze swymi zaburzeniami psychicznymi, swymi nerwicami. Takie same i rwnie cikie przeycia uszkodziy zatem psychicznie jedn grup, a nie uszkodziy drugiej. Nie moe to wic zalee od samego przeycia, od wpywu rodowiska, ale zaley od poszczeglnej jednostki i jej postawy wobec tego, czego musiaa do wiadczy. Nie miaoby wic najmniejszego sensu uprawia profilaktyk nerwic i chcie chroni jednostki przed tego rodzaju psychicznym zaburzeniem przez oszczdzanie im wszelkiego konfliktu i usuwanie im z drogi wszelkich ciszych przey. Przeciwnie, byoby raczej wskazane zawczasu te jednostki niejako psychicznie hartowa. Albowiem dawne do wiadczenie uczy, e w skrajnych i kryzysowych sytuacjach zaburzenia nerwicowe malej. Rwnie w yciu poszczeglnej jednostki okazuje si do czsto i wci na nowo potwierdza, e obcienie (mam oczywi cie na my li nie obcienie dziedziczne, lecz obcienie w sensie wymaga) dziaa raczej psychicznie uzdrawiajco. Zwykem to zawsze porwnywa z faktem, e groce zawaleniem sklepienia mona wesprze i wzmocni przez to, e si je obcia. Na odwrt, okazuje si rwnie, e wa nie sytuacje odcienia, powiedzmy wic: wyzwolenia od dugotrwaego i cikiego psychicznego nacisku, s z psychicznohigienicznego punktu widzenia niebezpieczne. Pomy lmy tylko o takich sytuacjach jak zwolnienie z wizienia! Niemao ludzi przeyo dopiero wwczas, a wic dopiero po zwolnieniu, swj prawdziwy psychiczny kryzys, podczas gdy w czasie uwizienia wa nie pod tym zewntrznym i wewntrznym naciskiem byli zmuszeni, a take zdolni, da z siebie wszystko i osign swoje maksimum. Jednake skoro tylko nacisk ustpuje, a c dopiero, kiedy dzieje si to nagle, wa nie jak w przypadku zwolnienia z wizienia, owo nage odcienie czowiekowi zagraa, i ta sytuacja w pewnym sensie przypomina tak zwan chorob kesonow, w ktrej nurek, zbyt szybko wydobyty z gbi wody, moe gro nie zachorowa wskutek rwnoczesnego nagego obnienia ci nienia atmosferycznego. Co podobnego widzimy te w przypadkach, gdy kto zostaje nagle wyrwany ze swego ycia zawodowego i przez to naraz uwolniony od sumy staych wymaga, ktrym umia sprosta przez dziesiciolecia. Mam na my li znany kryzys i zagroenie psychiczne, jakie moe czy si z przechodzeniem na emerytur, o ile si na czas nie zatroszczy o znalezienie nowych zada. Mgbym te wskaza na tak zwan nerwic niedzieln, na ow skonno do smutnego nastroju powstajc u niektrych wa nie w czasie weekendu, a wic wtedy gdy czowiek ju nie jest pod naciskiem powszedniej krztaniny. Moe w kocu odetchn, ale rwnocze nie dostrzega wasn czczos i pustk, swoje duchowe i intelektualne niespenienie, brak wszelkiego yciowego zadania, ktre wychodzioby poza codzienne

zarobkowanie i czynio ycie dopiero godnym ycia. * Nic dziwnego, e internista heidelberski i dyrektor szpitala profesor Plugge po katamnezie i badaniu psychologicznym 50 osb, ktre usioway popeni samobjstwo, mg ustali jako ostateczn i gbsz przyczyn ich znuenia yciem nie tyle, na przykad, ndz czy chorob, kompleksy czy konflikty, ile wci na nowo tylko to nie dajce si opisa poczucie wewntrznego niespenienia - rezultat pozornie bezsensownej egzystencji! Por. stwierdzenie jednego z hamburskich instytutw spoecznych o tym, e 58% ankietowanych modocianych "nie wie, co z sob pocz" w wolnym czasie, a liczba ta nie obejmuje jeszcze fanatykw sportu, ktrzy z pewno ci dadz dalsze 30%. Pozostali notabene wol imprezy zbiorowe. Z innego sondau zdaje si wynika, e 43,6% wszystkich widzw kinowych tylko dlatego chodzi do kina, e "nie wie, co pocz ze swoim czasem". Dwaj profesorowie z kliniki Akademii Medycznej imienia Gustawa von Bergmanna w Monachium potrafili wykaza na podstawie swych bada nad byymi wi niami obozw koncentracyjnych, e rwnie choroby wewntrzne, takie jak choroby serca, puc, przewodu pokarmowego i przemiany materii, niejednokrotnie wystpoway dopiero wtedy, gdy ludzie ci wyszli ju z obozu i wolni byli od naciskw obozowego ycia. Obaj badacze obserwujc to zastanawiali si, co te to moe by takiego, co podtrzymuje czowieka fizycznie i psychicznie, je li nage i nadmierne odcienie, jak i zbyt wielkie obcienie tak samo moe doprowadzi do choroby? Konkluzja brzmiaa: czowiek, je li chce pozosta zdrowym na duszy i ciele, potrzebuje przede wszystkim jednej rzeczy: odpowiedniego celu ycia, dostosowanego dla siebie zadania, jednym sowem tego, by ycie stale stawiao mu wymagania, oczywi cie takie, ktrym moe sprosta. Czy nie jest to jednak odmiana tematu, na ktry w innym kontek cie ju kilkakrotnie wskazywaem i ktry najzwi lej sformuowany znalazem w jednej z tez Nietzschego? Owo zdanie brzmi: "Kto musi y pod znakiem pytania "po co?", ten zniesie prawie kade pytanie, "jak" ycie przey"; a to znaczy: kto zna sens swego ycia, ten, i tylko ten, moe jeszcze najprdzej przezwyciy wszelkie trudno ci. Ten fakt, ta podstawowa zasada ludzkiej egzystencji winna zaowocowa w terapii. I to jest wa nie problem chorego na nerwic lkow: z piekielnego krgu swoich my li, krcych ostatecznie i jedynie wok wasnego lku, mona go wyrwa dopiero wtedy i tylko w tej mierze, w jakiej nie tylko nauczy si odwraca sw uwag od objawu, lecz potrafi te zwrci si osobi cie ku jakiej obiektywnej sprawie. Im bardziej chory, w sensie takiego obiektywizmu, postawi na pierwszym planie swej wiadomo ci jak spraw, ktra mogaby nada jego yciu sens i warto , tym bardziej cofn si na plan dalszy przeycia zwizane z wasn osob, a zatem jego osobista niedola. Tote czsto o wiele waniejsze ni szukanie kompleksw i konfliktw, a przez to ewentualne likwidowanie poszczeglnych objaww, jest podjcie maksymalnego wysiku w kierunku odwrcenia uwagi od samego objawu. W Pamitniku wiejskiego proboszcza Bernanosa znajduje si pikne zdanie: Jest atwiej, ni mona, sdzi, nienawidzi siebie; aska polega jednak na tym, aby o sobie zapomnie. Mona odmieni t wypowied i stwierdzi to, o czym niejeden neurotyk rzadko pamita, mianowicie, e o wiele waniejsze od gardzenia sob czy zwracania zbytniej uwagi na siebie byoby - do koca i cakowicie

o sobie zapomnie, to znaczy nie my le ju w ogle o samym sobie i wszystkich swoich wewntrznych sprawach, lecz by wewntrznie oddanym konkretnemu zadaniu, ktrego wypenienie wymagane jest od siebie i dla siebie zastrzeone. Tylko bowiem idc przez wiat trafiamy na powrt do naszego ja, jak podkre la Hans Trub. I dopiero w oddaniu si jakiej sprawie ksztatujemy wasn osob. Nie przez kontemplowanie siebie ani przez samouwielbienie, nie przez krenie my lami wok naszego lku uwalniamy si od tego lku lecz przez po wicenie, ofiar z siebie i oddanie si sprawie godnej takiego oddania. Oto tajemnica wszelkiego ksztatowania siebie i chyba nikt nie wyrazi tego trafniej od Karla Jaspersa, kiedy mwi on o "nieugruntowanym czowieczestwie opartym tylko na sobie samym" i o tym, e "lud mi stajemy si zawsze przez to, e oddajemy si czemu czy komu drugiemu", i kiedy konkludujc pisze: "Czowiek jest czowiekiem przez spraw, ktr czyni swoj spraw". 10. O bezsenno ci Dzisiejsz pogadank wyznaczono na godzin nieco p niejsz ni dotd i niejeden z moich suchaczy my la ju, pewnie o udaniu si na spoczynek. Moe wic wyda si zrozumiae, je li poszukujc stosownego tematu na dzisiejsz audycj pomy laem i ja wa ciwie o tym samym, mianowicie o nie jako problemie psychoterapeutycznym, a wic przede wszystkim o zakceniach snu, co gwnie obchodzi laika. Nad snem zaczyna on przecie zastanawia si zazwyczaj dopiero wtedy, gdy zakceniu uleg jego sen. Podobnie jak zwyky czowiek, nie-lekarz, zaczyna my le o swoim sercu, a nawet w ogle je odczuwa, dopiero wtedy, gdy dostrzee jakie zakcenie, na przykad bicie serca. Ot pacjent zwracajcy si do lekarza z powodu zakcenia snu prawie nigdy nie uywa tego okre lenia, prawie zawsze mwi o bezsenno ci. Jak gdyby kiedykolwiek zdarzaa si rzeczywista bezsenno . Cierpicy na tak zwan bezsenno podlega mianowicie samozudzeniu, kiedy naprawd spa bd co bd w nocy kilka godzin, rano za gotw jest przysiga, e nie spa ani chwili. A przy tym trzeba powiedzie, e podlega temu zudzeniu z konieczno ci, e wic nie przesadza bardziej czy mniej wiadomie. To samozudzenie jest w kocu bliskie temu, kiedy wiele ludzi zapewnia, e nigdy nie ni, podczas gdy w rzeczywisto ci swoje sny tylko zapomina. Co si tyczy zakce snu, naley z gry stwierdzi, e tak zwane rodki nasenne, a wic wszelkie starania, aby lekami w sposb niejako chemiczny sen wymusi, oczywi cie nie s prawdziw terapi. Przeciwnie, przy cigym uywaniu leki nie s ci le biorc nigdy na dalsz met nieszkodliwe. Mimo to nie mona w zasadzie mie zastrzee, je li si je od czasu do czasu stosuje czy zaleca. W przypadku jakiego silnego zdenerwowania, majcego za to biece konflikty i niepewno ci, zawsze jeszcze lepiej jest, je li kto przy pomocy chemicznych rodkw nasennych zapewni sobie przynajmniej na kilka nocy sen, anieli gdyby - zbyt dumny, aby ucieka si do tej podpory, lub zbyt leniwy, aby odwiedzi lekarza - spdza dugie bezsenne noce, a... a co si stanie? Tymczasem niepewno ci dawno miny, konflikty zostay rozwizane, jednake bezsenno trwa nadal bez widocznej przyczyny, a raczej z tej prostej przyczyny, e zainteresowany zacz tymczasem ba si bezsenno ci, i sama ta obawa moe ju sen wyposzy. Dziaa tu mechanizm lku oczekiwania, kiedy to jaki w istocie niewinny i

zupenie przelotny objaw budzi w pacjencie pewne obawy, te za z kolei wzmacniaj w objaw, i tak, wzmocniony dodatkowo, utwierdza on pacjenta w jego obawach. Mawiamy w tym kontek cie chtnie o jakim circulus mtiosus, piekielnym krgu, w ktry pacjent popada. Egon Fenz mwi moe jeszcze trafniej o spirali, w postaci ktrej zjawisko chorobowe coraz bardziej si wzmaga. W kadym razie pacjent moe oprz si coraz bardziej, niby kokonem, swym lkiem oczekiwania: pocztkowo ma jeszcze nadziej, e nastpnym razem objaw zniknie, potem ju si go boi, a w kocu jest przekonany, e si pojawi. C moe jednak lekarz, a wa ciwie sam pacjent zdziaa przeciw temu lkowi oczekiwania - w szczeglnym przypadku przeciw poszcemu sen lkliwemu oczekiwaniu, e nadchodzc noc bdzie musia spdzi bezsennie? Ten lk moe potgowa si a do lku przed samym pooeniem si do ka: kto z zakconym snem przez cay dzie czuje si zmczony; ledwie jednak przychodzi czas pj cia do ka, chwyta go, wa nie na widok ka, lk przed nastpn bezsenn noc, staje si niespokojny, zdenerwowany, i rzeczywi cie to zdenerwowanie ju nie daje mu zasn. Teraz popenia najwikszy z moliwych bdw: czyha na za nicie! Z napit uwag, kurczowo ledzi, co si w nim dzieje; im bardziej jednak napina sw uwag, tym mniej zdolny jest na tyle si odpry, aby w ogle mc zasn. Gdy sen to przecie nic innego jak pene odprenie. I wiadomie dy do snu, cho sen to wa nie zatonicie w nie wiadomo ci. Wszelka my l o nim, wszelka wola za nicia tyle tylko sprawiaj, e nie daj zasn. Znam pewnego pana, ktry mia zawsze najwiksze trudno ci, gdy chcia zasn. Pewnego wieczoru mczc si, z trudem w kocu zasn; nagle co wyrwao go z lekkiej drzemki, ogarno go zakcajce sen uczucie, e chcia co zrobi, mia co zaatwi. Obudzi si i przychodzi mu do gowy, czego to chcia: chcia zasn! Czy nie przypomina to postaci z farsy - sklerotycznego pana, ktry coraz to pyta sam siebie: - C to ja chciaem powiedzie? Ach, racja; nic. Tak to ju jest, jak powiedzia kiedy Dubois: sen przypomina gobia, ktry siada na rce, je li j trzyma spokojnie, ale natychmiast odlatuje, gdy tylko po niego sign; sen rwnie poszy si przez to, e kto o niego zabiega, im za usilniej si to czyni, tym bardziej si poszy. Kto niecierpliwie czeka na za nicie, lkliwie obserwujc swe wysiki, poszy sen. C jednak winien czyni? Przede wszystkim: winien obezwadni swj lk czekania na bezsenn noc, u wiadamiajc sobie rzecz najwaniejsz, mianowicie zasad nastpujc: Kady znajdzie ju sobie minimum snu, ktrego organizm bezwzgldnie potrzebuje. O tym naley wiedzie i z tej wiedzy winno si, powiedziabym, czerpa zaufanie do wasnego organizmu. Zapewne: to minimum snu jest dla kadego czowieka okre lone i dla kadej jednostki inne. Nie chodzi jednak przy tym o dugo trwania snu, ale o jego dostatek, na co skada si dugo trwania i gboko snu. Istniej bowiem ludzie nie wymagajcy dugiego snu, dlatego e pi wprawdzie krtko, ale gboko. Rwnie u tej samej jednostki zmienia si gboko snu w cigu nocy i istniej tu rne typy odpowiednio do ich krzywej snu. Jedni pi najgbiej przed pnoc, a inni, do ktrych nale przede wszystkim pracownicy umysowi, osigaj maksimum gboko ci swego snu dopiero nad ranem. Pozbawi ten ostatni typ ludzi kilku godzin ich rannego snu to oczywi cie pozbawi ich wikszej ilo ci snu anieli w przypadku innym, ze snem rdnocnym, kiedy to krzywa snu nad ranem ju opada. Przede wszystkim wic adnych obaw przed nastpstwami, jakie pociga dla zdrowia zakcenie snu! Nastpna przestroga: czowiek

o zakconym nie kadc si do ka moe my le o wszystkim, tylko nie o samym problemie snu, bezsenno ci itp. Niech ju raczej my li o wydarzeniach minionego dnia, przebiegajc je wewntrznym spojrzeniem - to zawsze jeszcze jest lepsze od tumienia trosk czy problemw, spychania ich ze wiadomo ci, bo wwczas mog one sen zakca, a przynajmniej niepokoi w snach. Nie wystarcza wic negatywne postanowienie: byle tylko nie my le o spaniu, bo takie postanowienie zmusza jednak, choby tylko w negatywnym sensie, do my lenia o nim. Dzieje si wtedy z nami jak z czowiekiem, ktremu obiecano, e bdzie mg robi zoto z miedzi, pod tym tylko warunkiem, e podczas odpowiedniej procedury alchemicznej przez dziesi minut nie bdzie my la o kameleonie. Po czym nie mg ju my le o niczym innym jak o tym osobliwym zwierzciu, ktre przez cae ycie nie przyszoby mu na my l. Je li wic tak si sprawa ma, jak to na wstpie twierdziem, e wszelkie kurczowe usiowanie i wiadoma wola Za nicia, e ju wszelka wiadoma ch poszy sen - co by te si stao, gdyby kto kadc si nie dy do za nicia, gdyby nie dy do niczego, albo nawet dy do czego wprost przeciwnego, a przynajmniej do czego innego ni za nicie? C, efekt byby gwarantowany, polegaby wszelk pewno ci na tym, i rzeczywi cie by zasn. Jednym sowem, w miejsce lku przed bezsenno ci winien akurat pojawi si zamys spdzenia nocy bezsennej, a zatem wiadoma rezygnacja ze snu - i to wystarczy, aby zagwarantowa za nicie. Wystarczy tylko postanowi sobie: dzisiejszej nocy nie chce wcale spa, chc si tylko odpry, pomy le o tym czy owym, o moim ostatnim czy nadchodzcym urlopie itd. Je li wic, jak widzieli my, wola snu uniemoliwia za nicie, to ju pozorna i czasowa wola bezsenno ci w sposb paradoksalny sen sprowadza. Wtedy przynajmniej nie bdziemy si ju bali bezsenno ci, lecz wa nie przez to samo znajdziemy si na najlepszej drodze do w liznicia si w sen. Na koniec jeszcze par sw nie tyle o zakceniach zasypiania, ile o przesypianiu nocy bez przerwy. Co ma czyni nieszcz liwiec, ktry wprawdzie wieczorem zasypia, ale w nocy si budzi? Przede wszystkim nie wolno mu czyni tego, co wszake tacy ludzie niestety zazwyczaj czyni; zapala wiata, patrze na zegarek, siga po ksik, ani wreszcie rozmy la o zawodowych planach na dzie najbliszy. Oto co jedynie i wycznie powinien czyni: apa koniuszek tego, o czym ostatnio ni, i w my li do tego nawizywa. Jednym sowem, nie mona ryzykowa tego, e wypadnie si z nastroju snu. A co powinno si robi, je li wprawdzie budzimy si dopiero rano, ale za wcze nie, je li na przykad budz nas nieprzyjemne haasy ssiadw itp. Tu jest tylko jedna rada: nie poddawa si nastrojowi gniewu na to gwatowne zakcenie, gdy zazwyczaj dopiero w gniew z powodu obudzenia nie pozwoli ju ponownie zasn. Ale i z tego gniewu nie wolno czyni anegdotycznego kameleona i wprawdzie postanowi nie gniewa si, ale przez to dopiero na dobre si rozgniewa, rozgniewa na swj gniew. W gruncie rzeczy niczym nie mona jeszcze bardziej zirytowa kogo ju zirytowanego anieli przypominaniem mu: czowieku, nie irytuj si! Komu tak wzbudzonemu nie pomoe poddawanie si gniewowi, lecz raczej na przykad wyobraenie sobie, e musi teraz, tak wcze nie rano, opu ci ko i pj wykona jak nieprzyjemn robot itp. Skoro tylko zacznie to sobie wyobraa, ogarnie go takie lenistwo, e wcze niej czy p niej ponownie za nie. Tak dotarem do koca moich wyrywkowych rozwaa o zakceniach snu i szczerze ucieszy mnie, je li mi si powiodo doprowadzi tym p nowieczornym wykadem tego czy innego z moich suchaczy do rozleniwienia i znuenia, wystarczajcego dla

zagwarantowania przynajmniej na dzisiejsz noc dobrego snu. 11. Hipochondria i histeria Dzisiaj bdzie mowa o dwch psychicznych stanach chorobowych okre lonych wprawdzie z grecka, bdcych jednak mimo to na ustach wielu laikw. Chodzi o hipochondri i histeri. - Jeste hipochondrykiem, albo: jeste historyczk - to nie tylko czste diagnozy laikw; te obce wyrazy s po prostu wyzwiskami. Jeszcze jeden powd wicej, aby my wzili je pod lup naszych rozwaa, ktre winny wprawdzie by powszechnie zrozumiae, lecz mimo to chc pozosta naukowe. Wyjd my wic znowu od konkretnego przypadku. Zjawia si u nas pacjentka, ktra od lat cierpi na gwatowne dolegliwo ci serca. Bardziej jeszcze cierpi jednak na drczcy lk, mianowicie obaw, e za jej dolegliwo ciami moe kry si powana choroba serca, i to taka, ktra prdzej czy p niej przyprawi j o mier. Doszo ju do tego, e od miesicy kobieta ta nie opuszcza domu, najwyej w towarzystwie z lku, e moe jej si co przytrafi na ulicy, e moe upa zasabszy nagle lub w wyniku udaru serca. Je li wnikniemy w prehistori wszystkich tych typowo hipochondrycznych lkw, mona ustali rzecz nastpujc: przed laty chora rzeczywi cie cierpiaa raz na lekkie pobolewanie serca, i to mianowicie w zwizku z tak zwan infekcj grypow; w nastpstwie grypy poczonej z wysok gorczk pojawiy si dolegliwo ci serca, jak skurcze dodatkowe itp. Lekarz domowy zaleci sporzdzenie EKG i majc w rku wynik potrzsn gow mwic: No c, uszkodzenie mi nia sercowego... - Wicej te nie byo trzeba naszej chorej. Na wszelki przypadek dojrzaa w tym rozpoznaniu co w rodzaju wyroku mierci. Nie zapominajmy, ile prawdy zawar kiedy Karl Kraus w sowach: Jedn z najpowszechniejszych chorb jest diagnoza - mia zapewne na my li, e niejeden chory czy cierpicy wa ciwie o wiele bardziej ni na swoj istotn chorob cierpi na to, e choroba ta zostaa po lekarsku rozpoznana i zaetykietowana, i wa nie ta etykieta czowieka kuje. Semper aliquid haeret - mwi przysowie aciskie, zawsze co w tym tkwi, zawsze co pozostaje, a czowiek, zwaszcza chory, skonny jest z okre leniami diagnostycznymi czy prognoz raczej niekorzystn. Wrmy jednak do naszej chorej. Ledwie dowiedziaa si z EKG o diagnozie: "uszkodzenie mi nia sercowego", ju nazajutrz spotkaa znajom. O czyme mwiy? Oczywi cie o uszkodzeniu jej mi nia sercowego, przy czym znajoma wspomniaa: - Aha, wie pani, moja crka take miaa uszkodzenie mi nia sercowego i kadej chwili grozi jej udar. Odtd zacza i nasza pacjentka lka si upadku, nagego zasabnicia, a wiemy ju z poprzednich pogadanek, e lk potrafi ciga na nas to, czego wa nie si lkamy. Jak yczenie jest ojcem my li, powiedzieli my kiedy , tak obawa jest matk wypadku, tu wypadku chorobowego. Rwnie lk przed nagym zasabniciem, ywiony przez nasz pacjentk, doprowadzi wkrtce do wszelkich negatywnych odczuwa. A te niezmiennie kieroway j do lekarza - a ten kaza sporzdzi nowe EKG, i co pastwo powiecie? Wynik okaza si ju w peni normalny, tylko dolegliwo ci pozostay. A co uczyni lekarz? O wiadczy pacjentce, e to zwyke nerwy, e tylko wmawia w siebie to wszystko, e powinna to sobie wybi z gowy. Naszej chorej to jednak nie pomogo, mimo wszystko czua si chora i w swej chorobie traktowana przez lekarza nie do powanie: sdzia, e lekarz bagatelizuje jej dolegliwo ci, bo co czuj, my laa, to przecie

czuj, i na pewno nie jest to normalne. Nawet uspokajajce twierdzenie lekarza, e nic ju jej nie jest, przynajmniej nie ma nic organicznego, prowokowao tylko postaw protestu, a ten protest skupia coraz bardziej uwag pacjentki na jej zym samopoczuciu. Ludzie tego rodzaju zapominaj, e przecie nie ma "zwykej" nerwowo ci, bo ostatecznie i nerwowo jest chorob. Ale nawet abstrahujc od tego, odpowiednie negatywne odczucia nerwowe powstaj, jak ju mwili my, przewanie z pocztkowo zrozumiaego, p niej jednak ju bezpodstawnego, nadmiernego kierowania uwagi na schorzay kiedy organ, powiedzmy serce. Pacjenci tego rodzaju winni zway, e wystarczy skierowa przez kilka minut uwag take czowieka zdrowego na przykad na jedn rk, aby rycho dozna jakich negatywnych emocji, jak mrowienie, pulsowanie itd., to jest nieprzyjemnych odczu, ktre przecie na pewno nie oznaczaj nic wicej. A ostatecznie, niecheby tacy chorzy wzili pod uwag, e niewtpliwie jest zawsze jeszcze lepiej, je li ma si jakie nieprzyjemne wraenia i otrzymuje zapewnienie lekarza, i nie ma za tym nic organicznego - jest to bd co bd pomy lniejszy przypadek anieli co odwrotnego, e mianowicie nie czuje si niczego, a jednak rozwija si w czowieku podstpna, gro na choroba. Na wszelki wypadek chciabym kademu skonnemu do snucia hipochondrycznych obaw da rad, aby raczej zapyta swego lekarza o kilka razy za wiele, anieli o jeden raz za mao. Nie mog bowiem zapomnie pewnego pouczajcego i ostrzegawczego przykadu. Pewnego razu pacjentka, wa nie tak zwana hipochondryczka, na moje stanowcze perswazje, e wszake nic ju jej nie jest (w kadym razie nic poza lkliwo ci i obaw przed chorob), odpara mi: - O nie, panie doktorze, przypadkiem wiem z ca pewno ci, jak bardzo jestem chora, wiem dobrze, co mi jest, odczytaam to czarno na biaym, mianowicie z wyniku mego rentgena: cierpi na corpulmo. Ja jednak zapytaem j, czy moe nie byo tam liter "w n.", co potwierdzia. Mogem jej wic wyja ni: Cor-Pulmo to serce puca, a "w n." znaczy po prostu: w normie. Gdyby zaraz o to zapytaa, otrzymaaby natychmiast uspokajajc odpowied . Rzecz polega nie tylko na tym, e zrobili my naprawd mao szufladkujc jako hipochondrykw i ograniczajc si do spawienia takich ludzi cierpicych choby tylko na lk przed chorob ( * ); gorzej jeszcze, je li przedstawiamy ich jako histerykw. Gdy diagnoz, a wa ciwie scharakteryzowanie kogo jako histeryka odczuwa si zawsze w pewnym stopniu jako co uwaczajcego. We wszystkim tym gra rol nie tylko lk przed chorob, lecz i pragnienie zdrowia. Co dzieje si, je li absolutyzuje si zdrowie? Ot z t sam chwil jest si ju chorym, chorym na hipochondri. Kto na przykad troszczy si nadmiernie o swj zdrowy sen, jest ju bezsenny. Zdrowy sen zakada bowiem pewn beztrosk i odprenie - podczas gdy hipochondryk na punkcie snu czyha z napit uwag na za nicie. Dubois porwna kiedy sen do gobia, ktry, wa nie kiedy chce si go schwyta, odlatuje. Po prostu istniej rzeczy, ktre winny pozosta spontanicznym efektem, a nie mona o nie zabiega. Kto na gwat chce osign efekt, temu on si wymyka. Efekt to tyle co sukces. Rwnie kto usilnie ubiega si o zawodowy sukces, komu zaley nie na dokonaniu czego , lecz na znaczeniu, na doj ciu do wysokiej pozycji, ten pozbawia si sukcesu. Kady "czuje intencj i jest tym zdegustowany": od razu przejrza tego, kto goni za znaczeniem. Jednake nie tylko "denie do znaczenia" - jak nazywa to

psychologia indywidualna Alfreda Adiera - zawodzi si na sobie. Rwnie "zasada przyjemno ci" - wysunita, jak wiadomo, przez psychoanaliz - stoi sama sobie na zawadzie. Twierdzi si powszechnie, e czowiek dy do sukcesu i do szcz cia. Ale i jedno, i drugie jest mylne i opaczne. Rwnie szcz cie zamyka si przed nami, w miar jak za nim gonimy, i im bardziej czowiek wysila si na doznawanie przyjemno ci, im bardziej mu idzie o sam przyjemno , tym bardziej si od niej oddala. Ujawnia si to szczeglnie w nerwicy seksualnej. Ten jednak, kto nie my li ani o sukcesie, ani o uyciu, kto w ogle me my li o sobie samym, lecz z mio ci oddany jest jakiej sprawie czy osobie, jakiemu dzieu, czy jakiemu czowiekowi - znajduje to wszystko wok siebie, zarwno sukces jak i przyjemno . I w miar jak odda si komu lub czemu , jakiej osobie czy jakiej sprawie, w tej mierze, w jakiej si odda, bdzie mu dane to, czego wcale nie szuka: zdrowie - sukces - szcz cie. Musia najpierw zapomnie o samym sobie, gdy wedle piknego powiedzenia Bernanosa w zapomnieniu o sobie samym spoczywa aska. Jest to ju raczej moralne napitnowanie ni okre lenie psychologiczne. Co rozumie jednak pod histeri nowoczesna psychiatria? Rozrnia ona midzy histerycznymi mechanizmami i reakcjami z jednej, a histerycznym charakterem, z drugiej strony. Wspczesny psychiatra prawie nie spotyka si z histeri jako wa ciw chorob, na przykad w sensie klasycznej teorii Charcota, a wic z tak zwan "wielk" histeri z jej napadami i poraeniami. Objawy zmieniy si. Co si natomiast tyczy charakteru histerycznego, to wskaza naleaoby na trzy istotne jego cechy: 1. nieautentyczno tego rodzaju ludzi, 2. ich chorobliwy egoizm i 3. wyrachowanie. Ludzie ci s nieautentyczni - uchodz za przecionych, wszystko w nich sprawia wraenie przesady, a wynika ostatecznie z czego odwrotnego, co usiuj wyrwna i powetowa. Cierpi mianowicie dotkliwie na ubstwo przey i std rodzi si jaki gd przey. Moliwe, e ich szczeglna gotowo do ulegania sugestii, podatno na jej wpyw, ale rwnie ich skonno do konwersji, czyli ich zdolno do fizycznego wyraania psychicznych tre ci cielesnymi stanami chorobowymi e wszystko to stanowi kompensacj wewntrznego ubstwa cechujcego histeryka. Dochodzi tu jednak, jako druga typowa cecha charakterystyczna, wa nie wewntrzny chd, zimne wyrachowanie, fakt, e u histeryka wszystko suy egoizmowi jako rodek do celu. Sprawia on zawsze wraenie teatralne, wci nastawiony jest na efekt, i wszystko w nim wydaje si ostatecznie odgrywane i sztuczne. Wyleczy takiego czowieka znaczyoby zrobi go cakiem innym czowiekiem, cakowicie wychowawczo przeksztaci go i przerobi. Czy i jak byoby to moliwe - stanowi zagadnienie zbyt zoone, zbyt wielowarstwowe, abym mg je przed laikiem rozwin. Powiem tylko tyle: histeryk bawi si w teatr i sam w nim reyseruje; je li dostarczymy mu widzw, damy jedynie poywk jego histerii, bdziemy brali udzia w tej grze i akceptowali chorob. Je li chcemy mu w miar mono ci pomc, winni my najpierw zatroszczy si o to, aby mu zabrako publiczno ci, pozbawi go publicznego efektu. Jak to robi, to problem zbyt konkretny, dajcy si rozwiza tylko konkretnie, od wypadku do wypadku. Nie jest to te problem dla nielekarza, poniewa nie moe on nigdy wiedzie, kiedy mamy do czynienia z histeri. Widziaem ju dziesitki przypadkw, w ktrych nielekarze rozpoznawali histeri, gdy w rzeczywisto ci chodzio o cikie choroby organiczne. (Austriacki kodeks lekarski susznie zakazuje nielekarzowi uprawianie psychoterapii.) Je liby

jednak chodzio rzeczywi cie o histeri, histeryczny objaw, "teatr histeryka", to chciabym wspomnian wyej zasad terapeutyczn, aby pozbawi histeryka jego efektu - zilustrowa pastwu na pewnym prawdziwym zdarzeniu. Pewnego dnia stao mnstwo ludzi w ogonku przed jakim urzdem. Pani w rednim wieku odczya si od tej masy, podesza do urzdnika troszczcego si o porzdek i zwrcia si do nastpujcymi sowy: - Panie porzdkowy, mnie musi pan przepu ci wcze niej. Rozumie pan, jestem chora na serce i je li bd musiaa dugo sta, zemdlej. Co z tego panu przyjdzie? Same kopoty! Musi pan wezwa pogotowie ratunkowe itd. Zobaczy pan, zemdlej panu. Na co urzdnik, intuicyjnie przenikajc zarwno zdrowy organizm jak i histeryczny charakter kobiety, odpar z caym spokojem: Pani mnie zemdleje? Sobie samej pani zemdleje. - Jednym sowem: kto ju zaczyna reyserowa w teatrze histerycznym, nieche sam odpowiada za cao imprezy. Konsekwencje powinien ponosi sam pacjent. Zrczno za terapeuty zaczyna si akurat tam, gdzie potrafi on zatrzyma mechanizm histerii bez uraenia pacjenta. I tylko ten, kto czuje si wolny choby od odrobiny histerii, niech pierwszy sprbuje mia si z pacjenta-histeryka. 12. Wok mio ci Je li wierzy tekstom szlagierw, to nie ma na wiecie nic waniejszego, a nawet w ogle jest tylko jedna jedyna rzecz dostatecznie wana i w ogle godna tego, aby dla niej y - a ma by ni mio . Czy ostatecznie nie gosi jednak czego podobnego take psychoanaliza, przystrajajc to tylko w naukowe formuy? A znakomity psychiatra szwajcarski Ludwig Binswanger przeciwstawi filozofii Martina Heideggera wasn konstrukcj doktrynaln, w ktrej na miejsce tego, co wedug Heideggera wa ciwie i ostatecznie wyrnia ludzkie bytowanie, mianowicie na miejsce troski, stawia w centrum ycia mio , czyli, jak si sam Binswanger wyraa, miosn wsplnot ludzi, ugruntowujc tak przeze nazwan Wirheit, egzystencj pod znakiem "my". Widzimy wic, jak to pod sowem "mio " mamy do czynienia z wyrazem zastpujcym najrniejsze pojcia: raz, w tekstach szlagierw flirt; kiedy indziej, w psychoanalizie - popd seksualny jako bezksztatny rodzaj popdowo ci fizjologiczno-biologicznej; wreszcie mowa bya o mio ci w owym ci le ontologicznym czy antropologicznym sensie, w jakim posuguje si tyra wyrazem tak zwana analiza egzystencjalna Binswangera. I zalenie od tego, w jakim z tych sensw mwi si kadorazowo o mio ci, jest rzecz suszn albo niesuszn mwienie o niej jako o samym centrum czy najwyszym szczycie ludzkiej egzystencji. Stajc przed zagadnieniem, czym jest mio , wyjd my najlepiej od pytania, co nie jest mio ci. Gdyby my na przykad chcieli da wiar szlagierowym rymopisom, czyme wszystkim nie byaby mio ! Nikt bezstronny nie zgodzi si na okre lanie mianem kochajcego czowieka, ktry zapewnia o swej mio ci dopiero co poznan dziewczyn o takich wyrnianych przeze cechach, jak jasne wosy i niebieskie oczy. Chyba nie pomyliliby my si przyjmujc, e chodzi tu o co , co si czy z popdem. Ale i w innym przypadku, mianowicie gdy kto zachwyca si gwiazd filmow, chyba nikt nie bdzie chcia mwi o mio ci w wszym znaczeniu tego sowa, nawet je li nie bdzie tu szo, jak poprzednio, o cechy przemawiajce do popdu, a raczej o takie wa ciwo ci, jak u miech

czy timbre gosu. Z mio ci nie ma to wszystko nic wsplnego, raczej mona by tu mwi o zakochaniu. Inaczej ma si oczywi cie sprawa, kiedy nie idzie ju o czyje wa ciwo ci czy cechy, lecz raczej o to, czego kto w ogle nie ma, tylko czym jest, a wic o nosiciela owych wa ciwo ci czy cech, i to o niego jako czowieka w jego wyjtkowo ci i jednorazowo ci, jednym sowem, gdy idzie o osob poza tymi wszystkimi wa ciwo ciami. J dojrze, z ni si spotka - oto co znaczy kocha. Mio nie ma wic na my li anonimowego z istoty swej partnera na przykad stosunkw seksualnych: partnera, ktrego bez trudu mona wymieni na dowolnego nosiciela takich samych wa ciwo ci, gdy kto nastawiony jedynie popdowo albo zakochany nie ma przecie na my li osoby, ale pewien typ. Std te bierze si, e w przeciwiestwie do mio ci, w instynkcie moliwe jest tak zwane przeniesienie, podczas gdy mio jest, e si tak wyra, nieprzeno na, o czym moe si kady przekona zapytujc, czy w przypadku mierci kochanego czowieka mgby w jego zastpstwie pokocha kogo w rodzaju sobowtra, na przykad bli niaczk czy bli niaka kochanej istoty. Partner w stosunku czysto popdowym (ale i partner w zwizku jedynie towarzyskim) jest bardziej czy mniej anonimowy. Natomiast z partnerem autentycznego zwizku miosnego spotykamy si w peni jako z osob - zwracamy si do zawsze jako do "ty". Tote moemy tak rzecz sformuowa: kocha to mc powiedzie do kogo : "ty". Lecz jeszcze i co innego: mc powiedzie mu: "tak". A wic nie tylko uj jakiego czowieka w jego istocie, w jego jednorazowo ci i wyjtkowo ci, jake my to przedtem nazwali, ale i potwierdzi go w jego warto ci. Nie tylko wic widzie, e ten czowiek jest taki, a nie inny, ale zarazem te co ponadto: jego potencjalno i stan idealny, widzie nie tylko, jakim jest w rzeczywisto ci, ale take wszystko, czym mgby lub powinien si sta. Innymi sowy, w my l piknego powiedzenia Hattingberga: kocha to widzie innego czowieka takim, jakim go pomy la Bg. Nie moe wic by w ogle mowy o tym, e na przykad prawdziwa mio za lepia - to mogoby dotyczy tylko zakochania. Wa ciwie dopiero prawdziwa mio pozwala nam widzie, wicej, widzie jasno, czyni nas wprost jasnowidzcymi. Gdy widzie potencjalno ukochanej istoty znaczy widzie to, co jest zwyk moliwo ci, co nie jest jeszcze wcale zrealizowan rzeczywisto ci, lecz tym, co moe i powinno by urzeczywistnione. Po wszystkim, co powiedziaem, mona by odnie wraenie, jakoby mio , rwnie mio midzy mczyzn a kobiet, miaa bardzo mao wsplnego z popdem. Bynajmniej jednak tak nie jest. Raczej powiedzie mona, e mio jak najbardziej potrzebuje popdu, ale i popd potrzebuje mio ci. Na ile mio wymaga popdu pciowego? Na tyle, e posuguje si popdem jako swoim rodkiem wyrazu, tak e mona wa ciwie rzec: ludzkie ycie pciowe zaczyna dopiero wtedy by ludzkie, czyli godne czowieka, gdy jest ju czym wicej anieli zwykym yciem seksualnym, gdy jest wa nie yciem miosnym. Natomiast mio nie jest, w kadym razie nie jest z natury swej i w adnym wypadku by nie powinna, tylko rodkiem do uycia, zwyk - e tak powiem - "uywk". Tak samo jednak nie moe by tylko " rodkiem do celu" w innym sensie, mianowicie zwykym rodkiem dla celw rozmnaania. W obu przypadkach ludzkie ycie miosne zostaje ponione, pozbawione swej warto ci i godno ci. Co si w szczeglno ci tyczy ujmowania ycia miosnego, albo lepiej mwic: maeskiego, jako zwykego rodka do celw rozmnaania, to wa nie takie ujcie pozbawia maestwo, przynajmniej w przypadku bezdzietno ci, niezalenego

sensu. Takie ograniczenie pola widzenia warto ci, takie przesonicie zmysowej peni ludzkiej egzystencji, jsdnym sowem: takie "za lepienie" prowadzi, jak wszelkie za lepienie, wprost do rozpaczy. U podstaw bowiem wszelkiej rozpaczy tkwi za lepienie, czyli przecenienie jakiej jednej warto ci, ktra wa nie za lepia, tak e stajemy si " lepi" na wszystkie inne warto ci. Jak ubogie byoby jednak ycie, gdyby nie uyczao jeszcze innych moliwo ci sensownego ksztatowania, napeniania go sensem, i musz wprost powiedzie: cby to byo za ycie, ktrego sens opieraby si jedynie i wycznie na po lubieniu si i rodzeniu dzieci! Takie ujcie wa ciwie obnia warto ycia, a w szczeglno ci ponia ycie kobiety. Na ile popdowo ludzka potrzebuje mio ci? Na tyle, na ile zdolno do miowania u modego czowieka jest warunkiem i podstaw normalnego rozwoju popdu seksualnego. Ta miosna zdolno wa ciwie nadaje dopiero kierunek procesowi dojrzewania popdu, nadaje ona w ogle kierunek popdowi, wyprostowuje i ukierunkowuje popd nie tylko na cel, lecz i na obiekt popdu, aby posuy si t pojciow antytez Freuda, mianowicie wa nie na osob ukochanego partnera. Tylko w miar, jak popd zostaje w ten sposb wyprostowany i ukierunkowany na osob drug, ukochan, tylko w miar tego pozwala si te popd uporzdkowa i podporzdkowa wasnej osobie. Dopiero wwczas dana jest te rkojmia nieodwoalnego wyboru wycznego partnera. Dojrzewanie ycia popdowego polega zatem na rosncym integrowaniu popdowo ci przez osob. Ale tylko "ja" skierowane ku "ty" moe zintegrowa "id"! Je li w tym sensie zdolno do miowania jest podstaw normalnego ycia popdowego, to odwrotnie, mio nie moe by prostym produktem czy prostym zjawiskiem towarzyszcym popdowo ci. Tote tak ceniony i znany analityk Theodor Reik, jeden z najwybitniejszych i najstarszych uczniw Zygmunta Freuda, napisa w swoim ostatnim dziele dosownie: Nie ma sublimowanego seksualizmu i teoria libido zbudowana jest na bdnej podstawie. Ksika, o ktrej mowa, nosi w przekadzie niemieckim znamienny tytu Geschlecht und Liebe, "Pe i mio ", i dualizm, do ktrego czyni aluzj, jest pomy lany radykalnie i w peni odpowiada przekonaniu Reika, e mio z jednej, a pciowo z drugiej strony przedstawia wa nie dwoisto ; i jedna, i druga ani nie dadz si do siebie sprowadzi, ani z siebie wyprowadzi. Mwili my o procesie integracji, a wic zjednoczenia i scalania popdowo ci przez osob, o procesie stawania si osob, przebicia si z wntrza naszego "ja". Ot istniej dwa momenty mogce zniweczy ten proces integracji: moe on nie uda si, po pierwsze, wskutek zniechcenia, po wtre, wskutek rozczarowania. Wskutek zniechcenia - je li nawet nie potrafimy sobie wyobrazi, e moliwe byoby stworzenie szcz liwego zwizku miosnego, wskutek rozczarowania - je li jedno z modych byo ju na najlepszej drodze do stworzenia autentycznego zwizku miosnego, zostaje jednak przez partnera odrzucone i w swym rozwoju si cofa. Tacy ludzie pograj si wwczas w odurzenie, w oszoomienie czysto zmysowe, zaspokajanie zwykego popdu. W takich przypadkach ulegaj zepchniciu nie popdy, to znika mio zepchnita przez popdy! Oczywi cie nastpuje wwczas z konieczno ci nie tylko kompensacja, wyrwnanie, lecz nadkompensacja, co wicej anieli tylko powetowanie straty. Mianowicie dochodzi wwczas do tego, e ilo zastpuje jako mwic konkretnie, zamiast poszukiwanego i upragnionego szcz cia miosnego, trzeba poprzesta na zwykym zaspokajaniu popdu. I im mniej kto wierzy jeszcze w moliwo spenienia swej tsknoty do

mio ci, tym bardziej widzi si zmuszonym do szukania jak najwicej przyjemno ci w samym zaspokajaniu popdu. Tragikomiczne w tym wszystkim albo, je li wolno si tak wyrazi, rodzajem widowiska satyrowego jest tylko to, e zainteresowany zachowuje si niby bohater, podczas gdy w rzeczywisto ci jest sabeuszem, niezdolnym do zapewnienia sobie prawdziwego szcz cia miosnego. Jednake kompensacja tego rodzaju nie musi si czy tylko z zawodem miosnym. Moe te atwo zdarzy si, e zawd, jakiego czowiek doznaje w deniu do sensu swej egzystencji, e taki zawd egzystencjalny bywa kompensowany zaguszaniem si seksualnym, i zdarza si to we wszystkich tych przypadkach, kiedy czowiek ponosi klsk w swym deniu do sensu, jak to nazwali my. Je li ta nadzieja na wasny cel w yciu go zawiedzie, to zaspokajanie popdu staje si tym bardziej rodkiem do celu, mianowicie do celu uycia, staje si wic, jak to ju okre lili my, uywk. Co wicej, wtedy ju samo uycie staje si zwykym rodkiem do celu: do zaguszania si! * Streszczam si: czowiek jest ostatecznie z natury swej oywiony czy zgoa natchniony tsknot do maksymalnego wypeniania sensu swej egzystencji i dlatego walczy o jak tre ycia, wydobywa ze swego ycia t tre i sens. I jak sdz, dopiero wtedy i tylko w przypadku, gdy to denie do sensu pozostaje nie spenione usiuje stumi to poczucie niespenienia, zaguszy i oszoomi si tym bardziej wyadowaniem czysto popdowym. Innymi sowy: denie do przyjemno ci wysuwa si na plan pierwszy dopiero wtedy, gdy czowiek w deniu do sensu przegrywa; w ogle dopiero wtedy czowiek poddaje si zasadzie denia do osigania przyjemno ci w sensie psychoanalizy. Tylko w pustce egzystencjalnej rozrasta si seksualne libido! Zob. Lew Tostoj, Wojna i pokj, cz VIII, rozdzia l: "Pierre.a ju nie nachodziy jak dawniej chwile rozpaczy, przygnbienia i wstrtu do ycia; ale ta sama choroba, ktra przedtem objawiaa si ostrymi atakami, obecnie wnikna do jego wntrza i ani na chwil go nie opuszczaa. "Na co? Dlaczego? Co to si dzieje na wiecie?" - te pytania ze zdumieniem zadawa sobie kilka razy dziennie i mimo woli zaczyna si zastanawia nad sensem zjawisk yciowych; jednakowo wiedzc z do wiadczenia, e na te pytania odpowiedzi nie ma, po piesznie stara si od nich odwrci, zabiera si do ksiek albo spieszy do klubu, albo do Apoona Nikoajewicza, by pogwarzy o miejskich plotkach. (...) Zbyt straszne byo ycie pod jarzmem tych nie rozstrzygnitych pyta, oddawa si wic pierwszemu porywowi, byle tylko o nich zapomnie. (...) Pierre.owi wszyscy i ludzie wydawali si takimi onierzami szukajcymi ratunku przed yciem: ten w ambicji tamten w kartach, w w ukadaniu praw, inny w kobietach, w zabawach, koniach, w polityce, w polowaniu, w winie, w sprawach pastwowych". Przekad polski: Andrzej Stawar. (L. Tostoj, Wojna i pokj. Warszawa 1973, t. 2, cz V, rozdz. l, s. 361 - 364).

13. O nerwicach lkowych i nerwicach natrctw Stwierdziem kiedy , w innym kontek cie, e nie sposb wyprowadzi nerwic po prostu z tego, e pacjent kiedy tam, w najwcze niejszym dziecistwie, przey szok lub dozna urazu. Zawsze bowiem jeszcze, twierdziem, istnieje problem, jak kto

nastawia si do tego wszystkiego, co przeywa, i dopiero od tego nastawienia zaley w ogle, czy po tak zwanym urazie, a wic po tym swoim psychicznym zranieniu zachowuje jak psychiczn blizn i ponosi trwa szkod. Dzi chciabym najpierw zwrci uwag na ewentualne podoe somatyczne zaburze nerwicowych. Wyjdziemy od nerwicy lkowej, a w szczeglno ci od lku przestrzeni. Co do niego mona wic nadmieni, e, jak to coraz cz ciej si obserwuje, chorujcy na w lk wyra nie wykazuj objawy nodczynno ci tarczycy. Oczywi cie rwnie dobrze mona by te powiedzie, e cierpi oni na nadpobudliwo jednego z dwch ukadw nerwowych mimowolnych, mianowicie ukadu wspczulnego, o ile w ogle wolno rozrnia midzy funkcj tego "nerwu yciowego" a funkcj jego kontrpartnera, nerwu bdnego. W kadym razie charakterystyczna nerwowa nadpobudliwo daje si wtedy stwierdzi i problemem jest tylko, na ile mamy tu do czynienia ze stosunkiem przyczynowo-skutkowym, czy stosunek ten jest odwracalny i czy moe tu chodzi o wzajemne oddziaywanie. Jasne jest bowiem, e jak nadpobudliwo ukadu wsplczulnego pociga za sob - niejako w postaci odblasku psychicznego i nadbudowy psychicznej - pewne pogotowie lkowe, tak samo te, na odwrt, czyja lkliwo wprowadzi nerwy wspczulne w pewien stan podniecenia. Ustalmy wic najpierw jedno: jaka ewentualna z dziecistwa si wywodzca pobudliwo czy te okazyjny stan draliwo ci ukadu wspczulnego wyra si w sferze psychicznej w formie pogotowia lkowego. Czy jednak mamy ju wwczas do czynienia z przypadkiem nerwicy lkowej, mianowicie w sensie wyra nej nerwicy, a wic faktycznego zachorowania? Nie! Do tego zwykego pogotowia lkowego musi doj jeszcze co nowego, mianowicie musi nim zawadn dobrze nam, lekarzom chorb nerwicowych, znany - prosz wybaczy to wyraenie - mechanizm psychiczny. Dopiero wwczas wybija godzina narodzin wa ciwej nerwicy. A czyme jest ten mechanizm? Jest nim wielokrotnie ju przeze mnie omawiany i ukazany w jego znaczeniu lk oczekiwania. Pozwol sobie da przykad oddziaywania tego lku. Zamy, e kto jest od dziecistwa bardzo wraliwy i skonny do potw. Ktrego dnia spotyka swego przeoonego lub jak inn osob wyej postawion, spoecznie. Co si stanie? Z samego lku i podniecenia zacznie si poci i wyczuje przy tym, e poci mu si te wyra nie rka, ktr winien poda. Je li zwrci na to uwag, moe si atwo zdarzy, e nastpnym razem bdzie si ba, e to samo znw si powtrzy i wprowadzi go w to samo zakopotanie. C jednak dzieje si naprawd? Ju sam lk przed poceniem przyspiesza wydalanie potu, potu lku, z gruczow potnych skry, dopiero teraz zacznie wic na dobre si poci. Jednym sowem, widzimy oto, jak okre lony objaw, w konkretnym przypadku pocenie, wywouje odpowiedni obaw, jak ta obawa, lk oczekiwania, czyli lkliwe oczekiwanie pojawienia si objawu, sprzyja spotgowaniu tego wa nie objawu, wreszcie jak tak spotgowany objaw utwierdza jeszcze pacjenta w jego obawie. I tak zamyka si diabelski krg albo raczej pacjent zamyka si w tym diabelskim krgu, owija si we jak w kokon. Wszyscy znamy stare przysowie: yczenie jest ojcem my li. Teraz za moemy doda, e je li yczenie jest przysowiowym ojcem my li, to obawa jest matk wypadku, i to, jak si okazuje, rwnie wypadku chorobowego. Wrmy jednak do nerwicy lkowej. Okazuje si wic, e lk oczekiwania odnosi si w niej do czego szczeglnego, i tym, czego zainteresowany tak bardzo si lka, czego z tak trwog oczekuje, jest sam lk. Jednym sowem, ofiara nerwicy lkowej cierpi nie na jaki oglny lk oczekiwania, lecz konkretnie na oczekiwanie lku. Ma ona lk przed lkiem. W tym sensie potwierdza si opinia

Franklina Delano Roosevelta, ktry w jednej ze swych sawnych Chatteries at the Fireplace, gawd przy kominku, powiedzia kiedy : Niczego nie powinni my lka si tak bardzo jak - samego lku. Id my jednak w naszych pytaniach dalej i gbiej, zapytajmy samego pacjenta o bliszy powd jego lku przed wasnym lkiem. Okae si, e boi si go tak bardzo, poniewa lka si wszelkich moliwych stanw bdcych skutkiem podniecenia lkowego: lka si nagego zasabnicia w pustych miejscach czy udaru serca albo mzgu na pustej ulicy. I ju tu powinna - niezalenie od rwnoczesnej terapii somatycznej - wkracza psychoterapia, wyja niajc pacjentowi zupen bezzasadno wszystkich tych obaw. Wicej nawet, w ramach psychoterapii winno si pacjenta pouczy, aby w adnym wypadku nie ucieka przed swoim lkiem pozostajc w domu. Aby raczej prbowa yczy, sobie tego wszystkiego, czego si lka, choby tylko na uamki sekund. Skoro bowiem na miejsce lku pojawi si yczenie, uprzedza ono i udaremnia wszelki lk. Gupia obawa jest wwczas t mdrzejsz i jako taka ustpuje. Zilustrujmy to wszystko na konkretnych przykadach. Oto pewnego dnia przychodzi do mnie kolega, ale nie po fachu, tylko chirurg pracujcy w klinice. Cierpi on niewypowiedzianie, bo przy operacji zaczynaj mu dre rce, z chwil gdy jego szef, dyrektor kliniki, wkroczy do sali operacyjnej. Z czasem zaczynay mu dre rce nawet wtedy, gdy mia komu poda ognia, z samego strachu, e kto dostrzee t jego skonno do drenia i pomy li sobie: mj Boe, je li temu dr rce przy zwykym podawaniu ognia, to wolabym nie by przez niego operowany. Tylko jeden jedyny raz nie mia przy takiej okazji drenia: gdy ze znajomym jecha pocigiem mocno trzscym. Podajc w tej sytuacji ognia znajomemu, mia wreszcie raz wszelkie powody do drenia rk, a jednak nie byo najmniejszej tego oznaki. Dlaczego? Po prostu dlatego, e w tym wypadku nie potrzebowa ba si drenia. Tak oto mia ju raz na zawsze dowd - i wystarczyo tylko dobitnie zwrci uwag tego chorego lekarza na w dowd, e to zawsze tylko lk powodowa drenie rk. Mwi akurat o tym pacjencie-lekarzu, poniewa chc te opowiedzie o skutkach jego leczenia: nie tylko on sam zosta uwolniony od lku przed dreniem i od drenia rk, lecz rwnie inna pacjentka - od tego samego rodzaju nerwicy. Wspomniaem o tamtym pierwszym przypadku w jednym z moich wykadw dla studentw medycyny, a w 14 dni p niej otrzymaem list, w ktrym jaka medyczka, suchaczka owego wykadu, doniosa mi o podobnym swoim przypadku. Przez cay semestr cierpiaa na to, e przy sekcji zaczynaa dre, skoro tylko profesor anatomii przekroczy drzwi prosektorium, aby przyjrze si pracy studentw. Usyszawszy jednak, jakie to memu pacjentowi-chirurgowi wskazaem wyj cie z jego lku przed dreniem rk, sprbowaa sama zastosowa t metod i powtarza sobie w duchu to samo, co w chirurg, mianowicie co w tym rodzaju: - Oto wchodzi profesor, roztrzs si przed nim na cay regulator i zaraz mu poka, jak potrafi mi dre rce - i w tej samej chwili wszelkie drenie znikao. W miejsce lku pojawiao si yczenie, yczenie uzdrawiajce. Oczywi cie, nie bierze si takiego yczenia powanie, chodzi jedynie o to, aby je w sobie na krtk chwil wzbudzi. Pacjent rwnocze nie sam si z siebie mieje i w grze tej zwycia. Ten miech, i w ogle wszelki humor, stwarza dystans, pozwala pacjentowi zdystansowa si wobec swej nerwicy i jej objaww. I nic nie moe rwnie skutecznie stworzy nam dystansu jak wa nie humor. Z jego pomoc bodaj najatwiej nauczy si pacjent swoje objawy nerwicowe jako ironizowa, a w kocu i przezwycia. Oczywi cie chodzi tu tylko o jeden moment, na pewno nie o cao

ani o istot psychoterapii nerwic. Ale bd co bd o pewien moment wany i w pewnych okoliczno ciach decydujcy. Podobnie ukierunkowana terapia bdzie te skuteczna w niejednej nerwicy natrctw. Wprawdzie w tego rodzaju nerwicy sprawy maj si nieco inaczej. Neurotyk z wyobraeniami natrtnymi skonny jest od dziecistwa do drobiazgowych docieka, wtpliwo ci i skrupuw. Budzi si w nim przymus liczenia okien, wymy lania blu nierstw, ustawicznego sprawdzania, czy odkrcony jest kurek gazowy, albo te nieustannego mycia rk. Z jakiego powodu zaczyna pewnego dnia ba si tych nierzadko miesznych my li, owych natrtnych wyobrae, ktre od czasu do czasu przychodz mu do gowy. Trzeba tylko, aby powzi my l, e moe tu chodzi o zapowied czy zgoa oznak jakiej choroby umysowej, jakiej prawdziwej choroby psychicznej. * I teraz peen niepokoju zaczyna walczy z tymi wyobraeniami, ktre go nachodz, atakowa je z ca gwatowno ci. O ile ofiara nerwicy lkowej cierpi w kocu wa ciwie na lk przed lkiem, to ofiara nerwicy natrctw cierpi, jak si okazuje, na lk przed przymusem, to znaczy przed wyobraeniem natrtnym, i z lku przed nim podejmuje walk z przymusem, ktry odczuwa. Podczas gdy chory na nerwic lkow od lku ucieka, ofiara nerwicy natrctw, jak si okazuje, odczuwany przymus gwatownie atakuje. Zachowanie to jest jednak nie mniej bdne. Bo tak jak lk potguje si do "lku przed lkiem", tak samo te nacisk nerwicowych wyobrae natrtnych potguje si wskutek odporu, jaki chory daje atakujc te wyobraenia. Wa nie ta obawa przed chorob psychiczn powstrzymuje wikszo takich chorych od porady psychiatrycznej. Nie mniej ni 2/3 ankietowanych w tej sprawie pacjentw leczonych w poliklinice neurologicznej, na oddziale wic nie psychiatrycznym, zapewniao leczcego ich lekarza, e przenigdy nie poszliby na oddzia psychiatryczny, wa nie z lku przed wszystkim, co si czy z psychiatri. Rwnie w takich przypadkach terapia winna zaczyna si od samych korzeni za. A zo tkwi w tym, e wszyscy tego pokroju neurotycy padaj ofiar bdu. Nie wiedz, w kadym razie, zanim o tym im si nie powie, e lkaj si czego , czego lka si, wa nie przy swym nerwicowo-natrtnym usposobieniu, nie maj adnego, nawet najmniejszego, powodu. Mianowicie wa nie oni nie mog zachorowa psychicznie, poniewa jest rzecz znan wszystkim psychiatrom, e ludzie skonni do wyobrae natrtnych lub na nie cierpicy s po prost odporni na prawdziwe choroby psychiczne, a wic na psychozy. 14. Narkoanaliza i psychochirurgia W ostatnich latach wci widzimy, jak alarmuj opini publiczn dwie formy postpu w leczeniu zaburze psychicznych. Mam na my li narkoanaliz i psychochirurgi. Zaczn od narkoanalizy, znanej szerokiej opinii publicznej pod zwodniczym okre leniem serum prawdy. Zapytajmy od razu, czy ta nazwa jest suszna, czy chodzi rzeczywi cie, po pierwsze, o serum, o jak surowic, po drugie, o prawd, ktrej si poszukuje. Na oba pytania trzeba z miejsca da odpowied przeczc. Co do pierwszego, naleaoby stwierdzi, e leki wstrzykiwane przy zabiegu narkoanalizy nie s adn surowic,

ale zwizkami chemicznymi, ktre niezalenie od tego nowego zastosowania dawno ju byy uywane jako rodki nasenne, przede wszystkim jednak - jako narkotyki. Na pytanie drugie mona by odpowiedzie, e za pomoc narkoanalizy nie zawsze ujawniona bywa, po pierwsze, pena prawda, za , po drugie, czysta prawda. Po wielu, a nazbyt wielu publikacjach w dziennikach i czasopismach ilustrowanych mona przyj ju za rzecz znan, jak w praktyce odbywa si taka narkoanaliza. Lekarz powoli wstrzykuje pacjentowi odpowiedni lek do yy w zgiciu okcia - tak powoli i akurat tyle, e pacjent nie cakiem zasypia, lecz moe jeszcze rozmawia z lekarzem. Lekarz oczekuje, e w tym stanie pacjent wykae pewne odhamowanie, na tyle mianowicie, e bdzie gotw mwi o rzeczach, ktre przedtem, do czasu narkoanalizy, przemilcza, cho w peni je sobie u wiadamia. Narkoanaliza wywodzi si w swym historycznym rozwoju z hipnozy wywoywanej za pomoc rodkw nasennych. Swego czasu w przypadkach, w ktrych okazywao si rzecz trudn wprowadzenie pacjenta dla celw terapeutycznych w stan hipnozy, przystpowano do wywoywania snu hipnotycznego przez uprzednie podanie rodkw nasennych. W czasie drugiej wojny wiatowej psychiatrzy anglosascy wrcili do tych prb. Zaczli wszake stosowa je w nerwicach, do ktrych gruntownego leczenia psychoanaliz nie mieli ani dosy czasu, ani dostatecznie wyszkolonego personelu. Byli zmuszeni pomaga sobie t skrcon metod psychoterapeutyczn. Psychiatrom wojskowym wprawdzie nie tyle zaleao na odkrywaniu jakich wypartych do pod wiadomo ci przey psychicznych, co przede wszystkim na tak zwanym odreagowaniu, to znaczy, aby pacjent w narkoanalizie, czyli w sztucznie, za pomoc lekw wytworzonym stanie zamroczenia, przey na nowo ow sytuacj, ktra spowodowaa ostre zaburzenia psychiczne, aby przey na przykad konflikt sumienia czy stan lkowy, do ktrego nie chcia si pocztkowo przyzna. I to ponowne przeycie idzie w parze z gwatownymi wzruszeniami (krzykami, dreniem, oblewaniem si potem itd.), ktre w pierwotnym, jednorazowym przeyciu sytuacji doprowadzajcej do choroby nie zostay niejako dopuszczone do gosu, na przykad ze wstydu, czy onierskiego poczucia honoru. Je li abstrahujemy od tego odreagowania, a zwracamy si znowu ku odkrywaniu nie wiadomych, wypartych do pod wiadomo ci czy tylko przemilczanych faktw, to naleaoby raz jeszcze podkre li, e przy prbie takiego odkrywania nie wychodzi na jaw ani pena, ani czysta prawda. Dlaczego niepena? Poniewa pacjent lub mwic oglniej osoba bdca przedmiotem eksperymentu jest zdolna do samego koca (mona tego do wiadczalnie dowie ), nawet w narkoanalizie, przynajmniej cz ciowo prawd przemilcze. A dlaczego nieczysta prawda? Poniewa kto znajdujcy si w narkoanalizie, jak mona to stwierdzi, staje si niezwykle podatny na sugesti, to znaczy w okre lonych warunkach daje si ju: przez sam sposb stawiania pyta skoni do odpowiedzi stosownej do pytania. A zatem kierujcy eksperymentem, sam o tym nie wiedzc, usyszy w odpowiedzi tylko echo tego, co umie ci w pytaniu skierowanym do osoby poddawanej do wiadczeniu. O nieodpartym przymusie zoenia wyznania nie moe wic by mowy. Je li jednak rzeczywi cie dojdzie do wyznania, nie moe rwnie by mowy o wyznaniu z ca pewno ci zgodnym z prawd. Tyle co do samych faktw. Odno nie do strony prawnej zagadnienia mog jako lekarz tylko milcze, tym bardziej e do wydano orzecze o niedopuszczalno ci, w sensie prawnym, w sensie praw ludzkich, uywania narkoanalizy w policji czy sdownictwie. Nawet wyniki faktycznie przeprowadzonej narkoanalizy nie mogyby z omwionych wyej przyczyn by dopuszczone jako dowd w procesie.

A teraz co do psychochirurgii, to jest ona w gruncie rzeczy pewnym odpowiednikiem narkoanalizy. Ta ostatnia polega na stosowaniu wstrzykni, psychochirurgia za na dokonywaniu zabiegw operacyjnych. O ile narkoanaliza miaa, w sensie skrconego zabiegu, suy przede wszystkim leczeniu nerwic, to psychochirurgia ma wywiera wpyw przede wszystkim w psychozach, a wic nie w lejszych zaburzeniach psychicznych, chorobach nerwowych, ale gwnie w tak zwanych chorobach umysowych. Jednake tak jak wyraenie "serum prawdy" jest, powtarzam, niedorzeczne, tak samo zupenie niedorzeczne jest okre lenie "psychochirurgia". Jak gdyby n chirurga mg kiedykolwiek dosign czego takiego jak psyche! Rwnie w operacjach mzgu skalpel nie dociera do duchowej osobowo ci czowieka. Dlaczego to jednak owa tak zwana psychochirurgia spowodowaa tyle zamieszania? Poniewa dotkna czuego punktu, powiedziabym nawet: kompleksu dzisiejszej zbiorowej psyche. Ju narkoanaliza - gdy si pomy li o jej masowym zastosowaniu bya czym upiornym. Zapytywano powanie, dokd to si dojdzie, je li mona z kadego czowieka w kadym czasie wydoby kade wyznanie. W stosunku do psychochirurgii, zapytywano, dokd to dojdzie si, je li rzeczywi cie, jak informuj psychochirurdzy, zabiegami operacyjnymi na mzgu mona zmienia charakter czowieka. Jak widzimy, oba upiory straszliwej potencjalnej przyszo ci zdaj si zbiega w oglnie zatrwaajcej tendencji, aby z czowieka, bdcego podmiotem, uczyni bezwolny przedmiot, aby istot bdc woln osob zmieni w zwyk rzecz, z ktr mona robi, co si chce, u ktrej mona wymusi wyznania i wmusi w ni hasa. Wiemy ju, e to pierwsze nie jest moliwe, nawet za pomoc narkoanalizy. Czy moliwa jest zmiana charakteru za pomoc operacji mzgu? W pewnym sensie, i na szcz cie, tak: gdy w ten sposb mona nie pomoc w niektrych okre lonych przypadkach chorb psychicznych, i to wa nie, rzecz wana, w przypadkach najciszych. * Aby lepiej to zrozumie, trzeba znowu wyj od historii, od pocztkw psychochirurgii. Histori tych pocztkw znamy tym lepiej, e pocztkw tych, jak i pocztkw narkoanalizy, naley wa ciwie szuka w Wiedniu. Metod hipnozy za pomoc rodkw nasennych rozwinli profesorowie Kauders i Schilder; eksperymentalne prace wstpne do p niejszej psychochirurgii zapocztkowali w Wiedniu, w roku 1932, Potzl i Hoff. Ale ju o wiele wcze niej wiedziano, e szczeglnie przy chorobach pata czoowego mzgu wystpuj pewne zmiany charakteru, a mianowicie zalenie od umiejscowienia tych zmian w pacie czoowym wystpoway u pacjenta albo tak zwane obnienie napdu psychoruchowego, albo te tak zwana moria, to jest patologiczna skonno do dowcipkowania. Mimo tej pozytywnej opinii Autora o poytku "psychochirurgii", chocia, tylko w najciszych przypadkach chorb psychicznych, wypada nadmieni, e w Polsce nie stosuje si tzw. leukotomii w ogle z powodu jej skutkw - nieodwracalnych ju zmian osobowo ci u operowanych. (Przyp. red.) Miaem raz okazj przygldania si, jak z ca dobitno ci pojawiao si najpierw obnienie napdu, a nastpnie chorobliwe dowcipkowanie. Pacjent cierpia mianowicie na guz pata czoowego mzgu, guz umiejscowiony wa nie w tym jego miejscu, ktrego uszkodzenie osabia napd. Przy operacji guza z konieczno ci trzeba byo z kolei naruszy inne miejsce, ktrego uszkodzenie

powoduje u tego typu pacjentw wspomnian skonno do dowcipkowania. I tak doszo do tego, e nasz pacjent pocztkowo, majc jeszcze guz nowotworowy, by maomwny i lea w ku odrtwiay. Cakiem innym sta si jednak, gdy po operacji mzgu wrci do nas z kliniki chirurgicznej. Wykazywa teraz typowy chorobliwy dowcip. Oto przykad. Kiedy pielgniarka zapytaa go: No c, prosz pana, jak dugo by te pan na chirurgii? - ten rzuci jej w odpowiedzi: - Dokadnie tak jak tu, w poliklinice neurologicznej: 1,72 metra. * Takie to s niezamierzone skutki operacji mzgu. W psychochirurgii jednak tego rodzaju zmiany, zwane zmianami osobowo ci, bywaj zamierzone. Wprawdzie nie jest tak, jak wyobraa to sobie wielki Moniz. Ten znakomity neurolog portugalski, ktry otrzyma przed laty Nagrod Nobla, sdzi mianowicie, e za pomoc wskazanego przez siebie cicia w istocie biaej pata czoowego mzgu, a wic za pomoc tak zwanej lobotomii (przecicia pata) wzgldnie leukotomii (przecicia istoty biaej) mona by pokusi si o przerwanie wkien nerwowych, ktre, jak sdzi, przewodziy chorobliwe skojarzenia, na przykad urojenia. O niczym takim nie moe by mowy, ale, jak czsto w dziejach lecznictwa, tak i tym razem bdne czy zgoa naiwne wyobraenie teoretyczne doprowadzio do owocnego podej cia praktycznego, a w kocu do odkrycia wzgldnie wynalazku, ktry spowodowa doniosy postp. W oryginale nieprzetumaczalna gra sw wynikajca z tego, e niemieckie lang oznacza moe zarwno - w sensie czasowym "dugo", jak i - w sensie przestrzennym - form orzecznikow przymiotnika "dugi". (Przyp. tum.) Co si wic tyczy w szczeglno ci zmian charakteru po operacji wedug Moniza, odnosz si one w istocie tylko do sfery afektywnej i popdowej, to znaczy, e pacjent, przynajmniej po obustronnej operacji, nie bdzie ju zdolny do tak gwatownych wzrusze jak przed zabiegiem chirurgicznym, oraz bdzie te mniej podatny na nacisk rnorodnych stanw popdowych. Pacjent wic w istocie stanie si bardziej otpiay. Nie zapominajmy jednak: kiedy owa operacja bya w ogle wskazana, a wic jej podjcie uprawnione, chodzio nam przede wszystkim o to, aby go w pewnej mierze uczyni bardziej otpiaym i przez to mu wa nie pomc. Kiedy bowiem podejmuje si w ogle tego rodzaju operacj? Tylko wtedy, gdy pacjent znajduje si w stanie wyjtkowego napicia, gdy udrczony jest z powodu chorobliwie nasilonego popdu, bd chorobliwego wewntrznego przymusu czy chorobliwego lku, i gdy we wszystkich tych stanach nie mona byo uly mu adnym innym sposobem. Bo jak zaznacza to ju przed laty profesor Strandky: leukotomia wchodzi w rachub tylko jako tak zwana ultima ratio, jako ostateczny ratunek, czyli gdy wyprbowano ju wszystkie inne sposoby i wszystkie zawiody. Jej efekt polega wwczas na tym, e lk, wewntrzny przymus i popd - ale i nie dajcy si adnym innym sposobem zagodzi bl, jak mawia specjalista, niejako si od chorego oddala. Jest rzecz jasn, e mona w ten sposb okaza pomoc czowiekowi, ktry w przeciwnym razie musiaby znosi nieludzkie udrki. A z tym, e pojawi si tu pewne stpienie uczuciowe, trzeba si z gry pogodzi. Idzie bowiem o mniejsze zo w porwnaniu z wikszym, od ktrego pacjenta uwolnili my. Przed podjciem leukotomii naley zawsze rozway, wyway, co daje pacjentowi lepsz szans, a co bardziej utrudni mu warto ciowe,

godne czowieka ycie: choroba, z powodu ktrej doradzamy operacj, czy zmiana usposobienia, do ktrej doprowadziaby operacja. Jeeli interwencja chirurgiczna bya w ogle usprawiedliwiona, kadorazowe szkody i skutki ujemne zrwnowa si przez korzy ci i skutki podane. W kocu tak to ju bywa - zarwno gdy chodzi o lekarza, jak i pacjenta - e przy kadej interwencji chirurgicznej, a nawet przy kadym lekarstwie, z ca wiadomo ci musimy uwzgldni skutki p niejsze, jak i uboczne - i najcz ciej moemy je uwzgldni. A co do tego, kiedy jaki lek albo operacja warte s ceny, jak si za nie paci, a kiedy jej warte nie s, to od tej decyzji lekarz nigdy nie zdoa si uchyli. Wprawdzie im wiksze ryzyko, tym decyzja trudniejsza. Ale w dziedzinie techniki medycznej wiedzie si ludzko ci nie inaczej ni w dziedzinie techniki w ogle: w miar jak trafia, nam do rk pewna wadza, spada na nas take okre lona odpowiedzialno . 15. Melancholia Wielokrotnie mwiem w pogadankach z tej serii o nerwicach. Natomiast stosunkowo rzadko bya mowa o tych chorobach psychicznych, jakie si przeciwstawia zaburzeniom nerwowym: mam na my li psychozy, a wic to, co zwyko si nazywa chorobami umysowymi. Porozmawiajmy o nich dzi i nastpnym razem, zaczynajc od pytania, jak mona odrni chorob psychiczn w ci lejszym tego sowa znaczeniu od nerwic, czyli tak zwanych chorb nerwowych. Jake czsto syszy si, jak mwi do takiej "nerwowej" osoby: Pan powinien po prostu wzi si bardziej w gar . - Susznie jednak wskaza kiedy wielki neurolog Hans von Hattinberg, e z nerwic mamy przecie do czynienia wa nie wtedy, gdy samo wzicie si w karby i skupienie si ju nie jest skuteczne albo nawet w ogle moliwe. Wtedy dopiero nerwica zaczyna by chorob. W przeciwnym, razie chodzioby o zwyk spraw natury moralnej albo charakteru, nie za o co klinicznego, chorobliwego. Dopki jeszcze mona komu albo czyjemu cierpieniu pomc radami w rodzaju: - Winien pan si troch rozerwa, oderwa od pracy, albo zmieni rodowisko - dopki taka rada ma jeszcze sens, nie mamy do czynienia z chorym na nerwic. Nie zapominajmy, e nerwica jest chorob - a neurotyk czowiekiem chorym i naley go leczy, nie za tylko upomina. Tym bardziej dotyczy to, oczywi cie, chorych psychicznie,chorych na psychozy. Od samego pocztku nie wolno nam jednak zapomina, e tak jak w rd nerwic gwny ich kontyngent stanowi nerwice lkowe i nerwice natrctw, tak w rd psychoz rozrnia si dwa wane krgi postaci klinicznych. Po pierwsze, tak zwane (dawniej) otpienie wczesne, inaczej dementia praecox albo schizofrenia, i po drugie, tak zwana psychoza maniakalno-depresyjna, o ktrej chciabym dzi pomwi obszerniej. Psychoza maniakalno-depresyjna jest wic psychoz, ktr z trudem mona by nazwa chorob umysow. Raczej chodzi w niej tak naprawd o co , co mona okre li take jako chorob afektywn. Chodzi tu o stan zmienionego nastroju, przede wszystkim o rozstrj nacechowany smutkiem, melancholi. Ale bywa tu te przeciwiestwo smutku, stan nadmiernej rado ci ycia, przesadnego napdu twrczego i chorobliwego przeceniania siebie. Pozostamy przy tej ostatniej chorobie zwanej mani i zapytajmy, czym chory tego rodzaju moe w pewnych okoliczno ciach zagraa

sobie czy swemu otoczeniu. C, nie jest on winien temu, e przeceniajc siebie szasta pienidzmi na wszystkie strony czy te wdaje si w awanturnicze interesy, ktrych nigdy nie ryzykowaby bdc w nastroju normalnym. Jest rzecz jasn, e na czas choroby naley takiego chorego chroni przed nim samym, na przykad oddajc go pod opiek, gdy okae si to konieczne. Dopiero co wspomniaem o czasie trwania okre lonego stanu chorobowego, i jest to moment istotny. Zarwno bowiem w opisanej wa nie manii jak i w jej odpowiedniku dosownie smutnym, w melancholii, chodzi w istocie rzeczy o obrazy chorobowe przebiegajce fazowo. Znaczy to, e mania lub melancholia zaczyna si i koczy, po czym nastpuje przerwa, mogca bez zakce trwa lata czy nawet dziesiciolecia, kiedy to pacjenci znajduj si w cakiem normalnym i rwnym nastroju, w ogle wic w rd otoczenia niczym nie rzucaj si w oczy. U niektrych znowu pacjentw stany depresyjne, a wic fazy melancholiczne przeplataj si z fazami podniecenia maniakalnego. A w jeszcze innych przypadkach pojawia si w caym yciu w ogle tylko jeden jedyny okres melancholiczny, tak e przyszy przebieg omawianej tu choroby afektywnej z ca pewno ci nie daje si na dalek met nigdy przewidzie. Ale z tym wiksz pewno ci daje si zawsze przewidzie i przepowiedzie, e dana faza, powiedzmy stan melancholii, z wolna przeminie, i to w zasadzie - podkre lam to z naciskiem nawet bez leczenia, a wic niejako sama przez si. Jest rzecz niemaego w kocu znaczenia zdawa sobie z tego spraw i u wiadomi to take pacjentowi lub jego bliskim. Mc wyrazi tak pomy ln prognoz, nawet w czasie ostrego stanu chorobowego, naley do najwdziczniejszych momentw praktyki psychiatrycznej. Prosz sobie tylko wyobrazi, co to moe znaczy dla najbliszych, je li na moich oczach pacjentka biega tam i z powrotem, w podnieceniu formalnie wyrywa sobie wosy z gowy i bez przerwy oskara si o najbardziej nieprawdopodobne przestpstwa - a ja jako lekarz mog mimo to ze stuprocentow pewno ci przepowiedzie, e ta chora na tak zwan melancholia agitata, to jest melancholi poczon z lkiem i podnieceniem, ze swej choroby wyzdrowieje i stanie si taka, jaka bya w dniach zdrowia. Prosz tylko pomy le, co to znaczy. Bo nawet w przypadku anginy, zapalenia garda, nie mona postawi pomy lnej prognozy z tak znaczn pewno ci, gdy cikie zapalenie garda moe przecie da czasem w nastpstwie go ciec stawowy lub jak wad serca. Wprawdzie sam pacjent melancholik nie uwierzy naszej tak pomy lnej prognozie - nie bdzie mg uwierzy - do objaww melancholii naley i ten sceptycyzm, pesymizm. Zawsze znajdzie jaki wos w zupie, a na sobie te nie pozostawi suchej nitki! Przypominam sobie pewn pacjentk, ktra dawno temu, przed trzydziestu piciu laty, siedziaa przede mn i w stanie melancholii skarya si, e jest nieuleczalnie chora. Na moim stole leao jednak 35 kart historii choroby jednej i tej samej, teje wa nie pacjentki. Ju 35 razy miaa ona fazy melancholiczne i za kadym razem wracaa w peni do zdrowia w przecigu niewielu tygodni. Trzymaem jej te karty przed oczyma, ale mwiem jak do guchej. Argumenty, apele do rozsdku w cikich przypadkach prawdziwej melancholii po prostu nie dziaaj. Kontrargumenty nie trafi do takich chorych, w adnym wypadku ich nie uspokoj, a to z prostego powodu: psychoza afektywna pojawia si sama bez jakichkolwiek powodw, motyww. Melancholia, przynajmniej w pojciu specjalisty psychiatry, zaczyna si dopiero w tym punkcie, w ktrym niewane s wszelkie motywy i adna zewntrzna czy wewntrzna przyczyna nie tumaczy smutku melancholika. Melancholia i w ogle psychoza maniakalno-depresyjna - jak kada psychoza w wszym tego sowa znaczeniu - nie jest bowiem, praktycznie

biorc, uwarunkowana psychicznie, lecz spowodowana czym cielesnym. Oczywi cie moment psychiczny moe uczynni poszczegln faz melancholii, ale przyczyna wyzwalajca nie jest jeszcze istotn przyczyn choroby. Jak bardzo nawroty czy to chorobliwego smutku, czy chorobliwej wesoo ci s na pozr niezalene od niczego, jak mao u pacjenta z psychoz maniakalno-depresyjna nastroje zale od okoliczno ci zewntrznych - o tym przekonaem si w sposb naoczny i do gbi poruszajcy na przykadzie pewnego pacjenta, ktry w obozie koncentracyjnym Dachau przechodzi faz maniakaln. By wwczas przynajmniej relatywnie i mimo wszystko - w dobrym nastroju, by po zwolnieniu czy wyzwoleniu z obozu i bezpo rednio przed upragnion podr do Ameryka, pogry si w najgbszej melancholii. Ta niezaleno chorobowego stanu psychicznego od zdarze i przey jest naturalnie czym , na co winni my zwrci choremu uwag. Jedna bowiem z charakterystycznych cech rzeczywistej melancholii, a wic smutku i depresji uwarunkowanych ciele nie, a nie psychicznie, polega na tym, e pacjent skonny jest do czynienia sobie najgwatowniejszych wyrzutw z najbardziej bahych powodw. Std bierze si, e tacy pacjenci - w przeciwiestwie na przykad do chorych na nerwice depresyjne czy zgoa histerykw prawie nigdy nie staraj si cign zyskw ze swego cierpienia czy je wykorzystywa, na przykad tyranizujc otoczenie albo stwarzajc sobie pretekst do uchylania si od wszelkich zobowiza. Prawdziwy melancholik - przeciwnie - oskara si o to, e staje si ciarem dla otoczenia, e nie jest godny tego, aby y i by leczonym - ju choby dlatego, e wcale nie jest naprawd chory. Mwi takiemu pacjentowi, e za mao si stara panowa nad sob, to dla, przy jego nastroju, prawdziwa trucizna. Takie wyrzuty to tylko woda na myn jego typowych chorobliwych samooskare. Dlatego jest rzecz wan, aby laik, a laikiem jest kady nielekarz, powstrzymywa si od dyletanckich prb pocieszania chorego czy choby tylko dodawania mu zachty i odwagi. Efekty kuracji ze strony takich psychoterapeutw-amatorw mogyby atwo sta si katastrofalne. Wa ciwa terapia opiera si tu, jak wszdzie, na wa ciwym rozpoznaniu, a rozpozna melancholi, czyli odrni j od jakiej nerwicy czy nerwicowego stanu depresyjnego, moe tylko fachowiec. Moe stwierdzi te przypadek nietypowy, na przykad kiedy na pierwszym planie obrazu chorobowego znajduje si nie smutek, lecz - jak to czsto bywa - oglne zahamowanie albo podniecenie lkowe. Przede wszystkim jednak tylko do wiadczony fachowiec moe zdecydowa, czy w konkretnym przypadku zachodzi niebezpieczestwo samobjstwa, czy nie. Gdyby mianowicie takie niebezpieczestwo grozio, mogoby okaza si rzecz wskazan umie ci pacjenta przej ciowo, na czas jego melancholicznej fazy, w zakadzie, w ktrym jest tak intensywnie leczony, e z przesytu yciem nie prbuje sobie ycia odebra. W takich cikich przypadkach - ktre na szcz cie s stosunkowo rzadkie - wskazana te by moe kuracja za pomoc przepuszczenia przez mzg prdu elektrycznego, czyli metoda wstrzsiw elektrycznych. Wa nie w ten sposb, je li wcze niej nie pomogy lekarstwa, udaje si nastrj chorego stopniowo rozja ni, przede wszystkim za przytumi podniecenie. W rd tych fizycznych i chemicznych metod leczniczych nie wolno jednake zapomina o czynniku najwaniejszym i centralnym, nie tylko przy zaburzeniach nerwicowych, ale take psychotycznych, mianowicie o psychoterapii, o pociesz psychicznej. Psychoterapia melancholii wymaga zreszt osobnego ukierunkowania, zupenie innego ni psychiczne leczenie nerwicowych stanw depresyjnych. W melancholii wane jest mianowicie, aby przyuczy pacjenta do dwch

rzeczy: 1. zaufania do stuprocentowo pewnej prognozy, jak przecie lekarz ma prawo mu postawi, 2. cierpliwo ci, mianowicie cierpliwo ci wobec samego siebie - wa nie ze wzgldu na pomy lne rokowanie. I choby nie wiadomo jak bardzo uwaa, e albo nie jest chory, a tylko, zgodnie ze swoimi chorobliwymi samooskareniami, nikczemny, albo te e jest chory, i to chory nieuleczalnie - ostatecznie przecie uczepi si sw swego lekarza i zawartej w nich nadziei. I tak w kocu bdzie w stanie pozwoli swej melancholii przepyn jak chmura, ktra wprawdzie moe przesoni soce, ale nie pozwala zapomnie, e mimo to soce istnieje; tak samo uczepi si te melancholik my li, e jego choroba moe wprawdzie zaciemni sens i warto jego egzystencji, tak e ani w wiecie, ani w sobie nie znajdzie niczego, co mogoby jeszcze nada yciu warto - ale i to jego za lepienie na warto ci przeminie i rwnie on dojrzy w sobie odblask tego, co poeta Richard Dehmel ubra niegdy w sowa: "Spjrz: z blem doczesno ci - igra wieczysta bogo ". 16. Schizofrenia Poprzednim razem mwiem o jednym z dwch najwaniejszych klinicznych krgw chorb psychicznych, mianowicie o krgu maniakalno-depresyjnym, a wic gwnie o melancholii. Tym razem ma by mowa o drugim krgu, o krgu schizofrenii. W jzyku niemieckim zazwyczaj nazywa si t psychoz modziecz chorob psychiczn. Jednak wyraenie to wprowadza w bd o tyle, e tak zwana psychoza modziecza wystpuje nie tylko w modo ci. Podobnie ma si sprawa z acisk nazw tej psychozy, wprowadzon przez dawn psychiatri: dementia praecox. (T nazw, jak si zdaje, mia rwnie na oku, by nie powiedzie: w uszach, pisarz Kurt Tucholsky, kiedy wspomnia raz o tym, e psychiatrzy znaj nie tylko imiona, ale i nazwiska chorb; prawdopodobnie dementia praecox brzmiaa mu w uszach jak Krescencja Pr garten.) Dementia praecox znaczy tyle co otpienie wczesne - tak jak gdyby po ukoczeniu lat modo ci byo ono ju czym normalnym. W rzeczywisto ci w przypadku schizofrenii w ogle nie chodzi o proces otpienny, a wic o adne obnienie zdolno ci intelektualnych. Skd pochodzi zatem wyraenie schizofrenia, ktre zdobyo dzi na og prawo obywatelstwa? W przekadzie z greckiego byaby to psychoza rozszczepienna. Sowo to zawdzicza swoje powstanie dawnej psychologii asocjacyjnej, kojarzenia wyobrae, pod ktrej wpywem psychiatra zuryski Eugen Bleuler uzna, e w schizofrenii usamodzielniaj si, odszczepiaj zespoy wyobrae. W adnym razie jednak tej chorobie psychicznej nie towarzyszy rozszczepienie osobowo ci ani te nie mona upatrywa w tym jej istoty. Podkre lam to, poniewa tego rodzaju nieporozumienia s zaiste szeroko rozpowszechnione. I tak przypominam sobie siostr pewnego pacjenta schizofrenika, ktra nie bya wprawdzie lekark, ale bd co bd psychologiem, i przy okazji porady zapytaa mnie, czy schizofrenia brata nie pochodzi z jakiego uszkodzenia czaszki. - Wie pan, panie doktorze, kiedy w szkole redniej zdzieli go kolega rysownic po gowie; czy nie mogo wwczas doj do rozszczepienia ja ni? - Ot co takiego nie byo oczywi cie moliwe. Ale i z tak zwanym rozdwojeniem ja ni, tak ulubionym jako temat filmu i powie ci, schizofrenia ma bardzo mao wsplnego. Rwnie na to chciabym wskaza z okre lonego powodu. Prosz zauway, e do istoty lat dojrzewania naley i to, e mody czowiek, niepewny

co do samego siebie, intensywnie si obserwuje. "Zwei Seelen wohnen, ach, in meiner Brust - Dwie dusze we mnie yj w wiecznym sporze" * - zwyk on wtedy mwi; jedna gra jak aktor na scenie, druga przyglda mu si z boku. Czowiek w tym stanie narzeka, e wci jest wasnym obserwatorem, i wskutek tego rozdwojonym, rozszczepionym na obserwatora i aktora. Wszelako jest to jeszcze cakowicie w granicach normy i nie ma w ogle nic wsplnego ze schizofreni. Ta skonno do samoobserwacji charakteryzuje raczej osob wykazujc pewn skonno do nerwicy natrctw, a je li przy tym obawia si ona, e skonno do nadmiernej dociekliwo ci mogaby pewnego dnia wyrodzi si w chorob psychiczn, to mog to zudzenie zburzy i obawy usun. Do wiadczenie bowiem uczy, e wa nie jednostki skonne do nerwicy natrctw odporne s na prawdziwe choroby psychiczne. A teraz zwrmy si do poszczeglnych postaci "schizofrenii". Psychiatra rozrnia przede wszystkim trzy ich rodzaje: hebefreni, katatoni i schizofreni paranoidaln. Hebefrenia odznacza si wczesnym pocztkiem i powolnym przebiegiem choroby. Schizofrenia paranoidalna stanowi jej posta najwaniejsz. Pojawiaj si w niej urojenia, z pocztku zazwyczaj urojenia odnoszce si do wasnych wysokich koneksji - chory czuje si ledzony - w kocu za urojenia prze ladowcze. Znamienny przy tym jest tak zwany system urojeniowy, polegajcy na tym, e pacjenci nie tylko odnosz do siebie najniewinniejsze wok siebie zaj cia - co podobnego zdarza si ostatecznie i w zaburzeniach nerwicowych - lecz schizofrenicy paranoidalni czuj si wtedy prze ladowani przez wrogw, przy czym domniemanych wrogw zawsze cz wzajemnie ze sob. Goethe, Faust, cz. I, przekad Feliksa Konopki. Nierzadko trafiaj si w schizofrenii, szczeglnie za w jej postaci paranoidalnej, obok uroje take zudzenia zmysowe, tak zwane halucynacje, i to gwnie halucynacje suchowe. Chorzy uskaraj si przede wszystkim, e sysz gosy, ktre komentuj ich postpowanie i zachowanie zo liwymi lub szyderczymi uwagami, albo te wydaj im rozkazy. Takie stany s niekiedy dla samego pacjenta rwnie drczce, jak dla otoczenia niebezpieczne. W schizofrenii paranoidalnej pewn rol graj take tak zwane halucynacje kinestetyczne, to jest ruchowo-czuciowe. Tego rodzaju chorzy daj do zrozumienia, e poddawani s dziaaniu aparatw wysyajcych jakie fale albo oddziaywaniu dziwnych prdw, a za wszystkim tym maj si ukrywa wa nie ich wrogowie. Co wicej, nierzadko uskaraj si na to, e ich my li nie s ich wasnymi my lami, ale s im narzucane, a ich wola jest pod cudzym wpywem. atwo zrozumie, e tacy pacjenci staraj si ex post swe osobliwe przeycia samodzielnie wyja ni, dochodzc do przekonania, e byli pod dziaaniem hipnozy, ewentualnie "zdalnej hipnozy" (czego w ogle nie ma). W dawnych czasach schizofrenicy wykadali sobie naturalnie swe przeycia inaczej: uwaali si na przykad za optanych, optanych przez ze duchy. W kocu te moe u schizofrenikw rozwin si urojenie wielko ci. Niezwykle rzadko jednak trafia si taki chory typu schizofrenicznego, jakim laik zazwyczaj sobie wyobraa psychicznie chorego. Przynajmniej wtedy, kiedy - przed laty peniem sub w duym zakadzie psychiatrycznym i przez moje rce, e si tak wyra, przewiny si tysice chorych psychotycznych - ot przez wszystkie te lata nie spotkaem ani jednego chorego, ktry w swoim

urojeniu podawaby si, na przykad, za cesarza chiskiego. Rwnie bdne jest wyobraenie laika, jakoby ciko chory psychicznie mia stale napady szau. Trafiaj si one tylko w pewnych stanach choroby, i to w okre lonych okresach, a wic tylko przej ciowo. Zewntrzny spokj nie powinien jednak zwodzi nas co do powagi sytuacji i konieczno ci w takim wypadku umieszczenia chorego w szpitalu oraz poddania go intensywnemu leczeniu. To bowiem, o czym najblisi tak czsto mwi: e pacjenci nie mog by chorzy psychicznie, bo przecie rozpoznaj swoich bliskich i wszystko sobie dokadnie przypominaj - samo to nie zaprzecza jeszcze rozpoznaniu specjalistycznemu. Niepoznawanie otoczenia i zaburzenie postrzegania trafia si bowiem w schizofrenii, tej najczstszej i pod wzgldem spoeczno-lekarskim najwaniejszej chorobie psychicznej, tylko w zupenie wyjtkowych przypadkach. Zauwamy nawiasem: to, co arty ci kabaretowi zwykli przedstawia jako gwn cech charakterystyczn psychicznie chorego, mianowicie dziwaczne drgania twarzy, nie jest w ogle oznak zaburzenia psychicznego, lecz niewinnym objawem, ktry moe z najrniejszych przyczyn wystpowa u ludzi cakowicie normalnych, ktrzy nie musz nawet by "nerwowi" w sensie tradycyjnym. Pozostaje jeszcze wymieni trzeci posta zaburze schizofrenicznych, mianowicie katatoni, psychoz, ktr znamionuje stan silnego napicia, wystpujc stosunkowo najostrzej, a wic szybko si pojawiajc, ale rwnie szybko przemijajc - aby ewentualnie po latach znowu powrci. I jak w melancholii wystpuje stan zahamowania, tak tu, w katatonii - stan tak zwanego zatamowania. Katatonicy prawie si nie poruszaj, nie odpowiadaj na pytania - le, siedz lub stoj odrtwiali, oniemiali. Zatamowanie to moe zreszt nieoczekiwanie zosta przerwane przez tak zwany katatoniczny raptus, nagy stan podniecenia. Zwacie jednak, panie i panowie, e gdy powstaje problem, czy w konkretnym przypadku moe wystpi takie nage podniecenie, czy nie, a nawet czy w ogle chodzi akurat o zatamowanie schizofreniczne, czy o zahamowanie melancholiczne - to rozstrzygn taki problem moe tylko specjalista psychiatra. Od jego decyzji zaley wiele, na przykad, czy pacjenta zwolni i odda pod opiek domow, albo skierowa na urlop, czy te pozostajcego w domu przekaza pod opiek szpitala psychiatrycznego. U rzeczywistych schizofrenikw bdzie to na og konieczne ju choby dlatego, e tak piln i decydujc o prognozie wczesn kuracj przeprowadzi mona jedynie w szpitalu. Mam na my li leczenie duymi dawkami insuliny albo wstrzsami elektrycznymi. Te rodzaje terapii zapocztkoway now epok w psychiatrii i prognoza w schizofrenii staa si ju nieco pomy lniejsza. * Ta nowa epoka miaa swj pocztek w Klinice Wiedeskiej, ktra pozostawaa wwczas pod kierownictwem mego wielkiego mistrza, profesora P tzla. Nie chc bliej wnika we wspomniane ani moliwe inne metody kuracji, jak na przykad leukotomia, czyli stosowanie w schizofrenii metody operacyjnej, a szczeglnie w tych, w ktrych wspomniany ju moment napicia wysuwa si na czoo obrazu choroby. Jedn rzecz naley w kadym razie zaleci w przypadkach schizofrenii: oddziaywanie psychologiczne lekarza, psychoterapi. Wprawdzie my, europejscy psychiatrzy, nie podzielamy tak rozpowszechnionego gdzie indziej pogldu, e schizofrenia jest w istocie swej zjawiskiem psychogennym, a wic e rodzi si na tle psychicznym, jako odmiana nerwicy, jednake uwaamy psychoterapi za jeden z najwaniejszych i decydujcych rodkw jej leczenia. I choby si uwaao czynnik predyspozycji, moment dziedziczno ci, za wspczynnik i cz ciow przyczyn schizofrenii, to zgodnie z

rad Rudolfa Allersa naley przynajmniej postpowa tak, jakby dziedzicznej predyspozycji nie byo i moliwo ci oddziaywania psychicznego byy nieograniczone - jedynie wwczas mona mie pewno , e wyczerpao si rzeczywi cie istniejce moliwo ci leczenia. Obecnie wspomniane przez autora metody leczenia insulin i wstrzsami elektrycznymi stosuje si tylko wyjtkowo. Wypara je, jak w innych specjalno ciach medycznych, farmakoterapia rodkami taw. psychotropowymi, bardziej oszczdzajcymi chorego. (Przyp. red.) Rozumie si chyba samo przez si, e psychoterapia winna w psychozach przybra zupenie inny charakter anieli w nerwicach. Winna zwraca si ku temu, co pozostao zdrowe w chorym, aby wsplnie z nim zwalcza chorob. Psychiatra wiedeski Heinrich Kogerer by pierwszym, ktry nam wskaza pewn drog, zwracajc uwag na szczeglne znaczenie przywracania pacjentowi zaufania. W wielu wypadkach przez wzbudzanie zaufania mona w ogle zapobiec, mimo istniejcej predyspozycji, wybuchowi schizofrenii. Wszelako zadaniem lekarza jest nie tylko zapobiega i leczy, ale obok leczenia chorych uleczalnych rwnie opiekowa si chorymi nieuleczalnie. Szpitale dla psychicznie chorych nazywaj si wszake zakadami leczniczymi i opiekuczymi. * Lekarz winien rwnie wtedy, gdy ju nie moe pomc, nauczy siebie i innych jednej rzeczy: aby nawet w kocowym stadium schizofrenii nie odmawia gbokiego szacunku na pozr wypalonej ruinie ludzkiej istoty. Bo choby taki stary pensjonariusz zakadu by ju istot pozbawion wszelkiej warto ci uytecznej, to ta ludzka istota zachowaa nadal sw ludzk godno . W krajach jzyka niemieckiego nazwa od dawna przyjta: Heil und Pflegeanstalt.

17. Lk czowieka przed samym sob Jak wiadomo, nazwano nasz wiek - wiekiem lku. Bdzie wic rzecz stosown porozmawia o lku wspczesnego czowieka przed samym sob. Temat jest aktualny w szerokim sensie i wa nie na okres naszego stulecia. Dalsze to ju zagadnienie, do czego w lk si odnosi, czego czowiek si lka. Odpowied na to pytanie staraa si da przede wszystkim wspczesna filozofia egzystencjalna, stwierdzajc, e wszelki lk jest ostatecznie lkiem przed nico ci. Rwnie psychoterapia musi chcc nie chcc zaj si problemem lku. A jako psychiatrzy wiemy niemao o tym, jak rol gra lk w ludzkim yciu. Zazwyczaj odnosi si on do wszystkiego, co mogoby yciu zagrozi, przede wszystkim do grocej nam mierci. To, co lekarz nazywa hipochondri, nie jest niczym innym jak poniekd skupieniem, kondensacj oglnego lku w poszczeglnym narzdzie, niejako w jdrze kadorazowej obawy. Z chwil bowiem, kiedy lk ju nie odnosi si oglnie do nico ci, lecz raczej do czego konkretnego, do choroby, z chwil gdy koncentruje si na danej chorobie i w ten sposb si konkretyzuje, lk staje si strachem,

obaw. Rozrnienie to zreszt, po raz pierwszy sformuowane przez Zygmunta Freuda, twrc psychoanalizy, da si ostatecznie wyprowadzi od Kierkegaarda, ojca egzystencjalizmu. * Strach przed chorob to sprawa szczeglna. Strach ten po prostu przyciga to, czego si boimy. Stwierdzono kiedy , e wikszo wypadkw utonicia odnie mona wa ciwie do tego, e toncy przerazi si moliwo ci utonicia. Je li yczenie jest ojcem my li, to mona by te powiedzie: obawa jest matk wypadku. Dotyczy to take wypadku chorobowego. To czego kto si obawia, czego ze strachem oczekuje, to te mu si przytrafia. Kto mocno obawia si zarumienienia, ten ju si czerwieni. Kto boi si oblania potem, temu wa nie ta obawa wyciska ze skry zimny pot. My psychiatrzy znamy ten mechanizm lku oczekiwania. Chodzi tu o krg i cie diabelski: jakie samo w sobie niewinne zakcenie zdrowia, ktre jako takie byoby czym przej ciowym, rodzi obawy, obawy potguj to zakcenie, a spotgowane umacnia pacjenta w jego obawach. Diabelski krg zamyka si, wic pacjenta, przynajmniej do chwili wkroczenia lekarza. Autora Boja ni i drenia, Frygt og Baeven. (Przyp. tum.) Momentem najbardziej diabelskim w tym krgu jest to, e lkliwe oczekiwanie zawsze prowadzi do intensywnej samoobserwacji. Pomy lmy tylko o jkale: trwonie obserwuje on wasn wymow, i ju ta samoobserwacja zakca mu mow i zahamowuje go. Albo pomy lmy o kim , kto na gwat, kurczowo usiuje zasn: napicie, z jakim kieruje swoj uwag na za nicie, samo je uniemoliwia. Moe nawet si zdarzy, e kto taki nagle budzi si z osignitego ju snu z my l: - Zdaje mi si, e przed za niciem chciaem jeszcze co zaatwi. Racja, chciaem przecie zasn! Do rzeczy, ktrych tak bardzo neurotyk si lka, naley wic sam lk. Psychiatra mwi w tym kontek cie o lku przed lkiem. Neurotyk zdaje si potwierdza przekonanie Franklina Delano Roosevelta, ktry powiedzia kiedy : Niczego nie trzeba nam si tak bardzo lka jak samego lku. Znany jest na przykad obraz chorobowy tak zwanej agorafobii, lku przestrzeni. Je li wypyta tego rodzaju pacjentw, to w wikszo ci przypadkw okae si, i przede wszystkim boj si, e ich trwone podniecenie mogoby doprowadzi do udaru serca czy mzgu albo do zapa ci, zasabnicia na pustej ulicy. Tak jak chory na nerwic lkow boi si swojego lku, tak chory na nerwic natrctw - swoich natrctw, swoich wyobrae natrtnych: upatrujc w nich zapowiedzi czy zgoa oznaki zaburzenia umysowego. Tacy godni poaowania ludzie widz ju siebie, jak zwykli mwi, ldujcych w okratowanej celi albo je li ogldali film pod tym tytuem - w Kbowisku mij. Dla chorego na nerwic natrctw jest to jednak tragiczne nieporozumienie. Bo je li istnieje jaka grupa chorych po prostu uodpornionych na powane choroby psychiczne, to s nimi wa nie ci, co cierpi na wyobraenia natrtne, albo ci, ktrzy s do nich skonni. Jednake chorobliwy i przesadny lk przed chorob psychiczn jest wyobraeniem natrtnym, i trzeba tego rodzaju chorym wyja ni, e jako uodpornieni przez t nerwic przed psychozami, s od nich bezpieczni: choby najbardziej si ich lkali, nie mog w adnym razie zachorowa psychicznie. Chory na nerwic natrctw boi si jeszcze czego . Boi si, e mgby ktrego dnia zacz krzycze w teatrze czy ko ciele albo, pozostawiony w jakim pomieszczeniu sam z innymi lud mi, rzuci

si na nich - dlatego tacy pacjenci celowo chowaj noe, widelce i noyce pod kluczem. Albo te boj si przebywa na wyszych pitrach w pobliu okien z obawy, aby nie ulec nagej pokusie rzucenia si w d. Jednake i tych zudze wolno i naley ich pozbawi. W rd wielu bowiem ludzi, ktrzy kiedykolwiek sami odebrali sobie ycie, nie byo z pewno ci ani jednego, ktry by popeni taki czyn pod wpywem my li natrtnej, a wic obrci w czyn natrtne wyobraenie. I nigdy jeszcze nie spad nikomu wos z gowy ze strony kogo cierpicego na wyobraenie natrtne, i mgby kogo innego chwyci za gardo. Wyszli my od lku przed mierci. Ju on sam jest wa ciwie lkiem przed nico ci. Jednake nico , ktrej czowiek si lka, jest nie tylko na zewntrz niego, ale i w nim samym. I nie tylko, aby uy tytuu popularnej ksiki, jest "Hitler w nas samych", lecz i tendencja do samozniszczenia czy te - e tak powiem bomba atomowa jest w nas. Rwnie w obliczu tej wewntrznej nico ci ogarnia czowieka trwoga, i z trwogi przed sob samym ucieka on od samego siebie. Ucieka od samotno ci, bo samotno oznacza konieczno przebywania z sob samym. A kiedy to zazwyczaj zmuszony jest do pozostawania z samym sob? Wwczas gdy interesy i ruch w zakadzie pracy zmniejszaj si czy zgoa ustaj. A zatem, na przykad, w czasie weekendu, w niedziel. Ta ostatnia niedziela * - tak brzmi tytu osawionego melancholijnego szlagieru, osawionego wskutek mnstwa samobjstw, ktre on rzeczywi cie spowodowa, rozgaszanych nie tylko w reklamie przedsibiorczego wydawnictwa muzycznego. My psychiatrzy znamy bowiem a nadto dobrze obraz chorobowy, ktry okre lamy jako nerwic niedzieln. Chodzi tu o uczucie czczo ci i pustki, beztre ciowo ci i bezsensu istnienia, budzce si i dochodzce do gosu wa nie w przerwie spowodowanej zastojem w zapobiegliwo ci dni powszednich. To przeycie bezcelowo ci i bezsensu wszelkiego trudu okre liem mianem frustracji egzystencjalnej, * czyli nie spenionego, a najgbiej w nas zakorzenionego deni do sensu. W oryginale: Einsamer Sonntag, Samotna niedziela. (Przyp. tum.) Mwi si w naszych czasach wiele, a i w tej ksice co nieco, o chorobie dyrektorskiej. W pewnym sensie mona by frustracj egzystencjaln nazwa Mrs. Manager.s Disease, chorob pani dyrektorowej. O ile bowiem tak zwani managerowie za mao maj czasu, aby mc odpocz i przyj do siebie, o tyle ich ony maj niejednokrotnie za wiele czasu i nie bardzo wiedz, co z tym mnstwem czasu pocz - a ju najmniej wiedz, co zrobi z sob samymi. To denie do sensu przeciwstawiaem deniu do mocy, ktre nie bez racji tak akcentuje na przykad psychologia indywidualna Adlera w postaci denia do znaczenia. Przeciwstawiaem te denie do sensu jeszcze czemu innemu, mianowicie deniu do przyjemno ci, o ktrego nadrzdnym znaczeniu w postaci zasady przyjemno ci tak bardzo przekonana jest Freudowska psychoanaliza. Ot w przypadku nerwicy niedzielnej jasno widzimy, jak wa nie w tych momentach, gdy denie do sensu, nie realizowane, kapituluje, denie do przyjemno ci musi suy wa ciwie temu, aby, przynajmniej w wiadomo ci czowieka, zagusza to jego egzystencjalne niespenienie i ukrywa je przed jego sumieniem. O

tym, e egzystencjalna frustracja w ogle, ale i w szczeglno ci tak zwana nerwica niedzielna moe zakoczy si mierci, mianowicie samobjstwem - o tym przekonuje praca naukowa internisty heidelberskiego Pl ggego. Na podstawie analizy pidziesiciu prb samobjczych wykaza on, e nie wyniky one ani z choroby bd niedostatku, ani z konfliktw zawodowych bd innych, ale, rzecz zdumiewajca, z bezgranicznej nudy, a wic z niezaspokojenia ludzkiej tsknoty, ludzkiego denia do ycia wypenionego wan tre ci. Nie tylko poszczeglna jednostka wie, co to jest lk przed sam sob - lk przed wasnymi moliwo ciami ogarnia dzi take ca ludzko . Rwnie ludzko oglnie biorc wie, czym jest nico , nihil. I znajomo tego wyraa si we wspczesnym nihilizmie. Wszelako nie poprzestamy na diagnozie, lecz sprbujmy pokusi si o znalezienie sposobu terapii. Aby to osign, trzeba koniecznie postawi przedtem diagnoz maksymalnie cis! Czyme jest nihilizm? W moim pojciu jest on duchowym znueniem, przesytem. Dzisiejszy czowiek najchtniej wolaby nic ju nie wiedzie o swej duchowo ci. Wypiera si jej wyznajc rnego rodzaju homunkulizmy, w rodzaju takich jak ten, e sam czowiek nie jest niczym innym jak tylko zbiorem drobin biakowych (twierdzi to nie byle kto, bo sam Bertrand Russell), albo e czowiek potrafi zrozumie swoj istot pojmujc j za Pawowem jako system odruchw, czy za Freudem jako "aparat psychiczny" i mechanizm. Czowiek wypiera si swej wolnosci, ilekro ucieka w sfer fatalizmu i pozwala popdza si czy popycha przez siy zewntrzne albo wewntrzne. A wreszcie wypiera si swej odpowiedzialno ci ulegajc przerostom kolektywizmu, ktry umoliwia mu - zamiast suenia z penym poczuciem odpowiedzialno ci prawdziwej wsplnocie - roztopienie si w anonimowej masie. W obliczu wszystkich tych pokus naley dzi bardziej ni kiedykolwiek wychowywa czowieka - zarwno poszczegln jednostk jak i wsplnot ludzk - do rado ci z przyjmowania odpowiedzialno ci, do umiowania wolno ci, do najgbszej czci wobec tego, co w nim samym jest duchowe. A przede wszystkim winni my czyni to, co jest take zadaniem psychoterapii: wzbudza w czowieku wewntrzn odwag. Dopiero ta wewntrzna odwaga pozwoli czowiekowi przezwyciy lk przed samym sob. 18. Dyrektorska choroba W rd nowych publikacji medycznych ostatnich lat znajduje si ksika dwch cenionych niemieckich profesorw noszca osobliwy tytu: Die Unternehmerkrankheit, Choroba przedsibiorcw. A i skdind mwi si o tej chorobie, wprawdzie pod nazw Managerkrankheit, choroby dyrektorskiej. I ju w koach hipochondrykw zaczyna si szepta, e powstaa oto nowa choroba. Mwi si o mierci w najlepszym mskim wieku, grocej jakoby wa nie czowce dzisiejszych mczyzn, i mona oczekiwa, e ta gadanina powoli przerodzi si w istny straszak, tak e wkrtce hipochondrycy nie bd ju trwonie pytali: - Czy mam raka?, lecz: Czy w kocu i ja take nale do owych "menederw"? Z tego wa nie powodu, aby takiej nowej hipochondrycznej fobii wystpujcej w skali zbiorowej - przeciwstawi si, w tej samej skali, chcemy tu pomwi o chorobie dyrektorw i kierownikw. Zazwyczaj rozumie si pod t nazw wczesne fizyczne i psychiczne zaamanie si ludzi, na ktrych barkach spoczywa niewspmiernie

cika odpowiedzialno . Ich wczesne zaamanie oznacza praktycznie tyle samo co przedwczesn mier. Pomijajc mniej czy bardziej cik, mniej czy bardziej ostr lub przewlek chorob przewodu odkowo-jelitowego, chodzi w tego rodzaju zaamaniach gwnie o udar serca i udar mzgu oraz o okre lone formy nadci nienia ttniczego. Stae ci nienie, jakiemu poddawani s ci ludzie, trwae napicie psychiczne, w jakim yj, odbijaj si mianowicie rwnie na stanie ci nienia naczy krwiono nych, i pocztkowo przemijajce, zakcenia funkcjonalne sumuj si z czasem w zmiany organiczne w ukadzie naczyniowym. Gwoli uspokojenia chciabym z gry o wiadczy, e wszystkie te choroby nie tylko mona leczy, lecz mona im take z powodzeniem zapobiega. Dla lepszego zrozumienia problemu wypada wprawdzie cofn si i zorientowa, jakie miejsce choroba dyrektorska zajmuje w ramach oglnej nauki o chorobach. Okae si, e choroba ta naley do tak zwanych chorb cywilizacji technicznej, wynika z samego postpu tej cywilizacji. Nie chcemy tu jednak bynajmniej na ladowa tych, co potpiaj technik. Po pierwsze, tacy ludzie przeoczaj zazwyczaj tkwic tu sprzeczno : zapominaj, e naprawd skutecznie, bo przed tysicami suchaczy, mog "potpia technik" tylko przy pomocy teje techniki, dojcej im do dyspozycji mikro-, magneto- i megafony. Po wtre, ile niewdziczno ci jest w tym modnym dzi wyklinaniu techniki! Postpowi technicznemu zawdziczamy w kocu niejedno osignicie w zakresie rozpoznawania i leczenia chorb oraz zapobiegania im. Niezalenie od tego, owi niewczesni burzyciele maszyn robi rachunek bez gospodarza. Przeoczaj fakt, e czowiek... - jak to sformuowa? Przypomnijmy po prostu Dostojewskiego, ktry mwi: czowiek jest tak istot, ktra zdolna jest przywykn do wszystkiego. Wolno wic nam ufa, e ta istota potrafi take dostosowa si do warunkw ycia, jakie - wa nie w postaci cywilizacji - sama sobie stworzya. Jak dotd, fakty zawsze kompromitoway sceptykw wtpicych o tej nieograniczonej zdolno ci ludzkiego dostosowania si. Tak na przykad w ubiegym stuleciu pastwowe komisje rzeczoznawcw medycznych wyday orzeczenie goszce, e bez cikich szkd dla zdrowia czowiek nigdy nie wytrzyma przyspieszenia zwizanego z jazd kolej elazn. A jeszcze przed niewielu laty z zakopotaniem zapytywano, czy czowiek zniesie szybko , z jak samoloty przekraczaj dzi tak zwan barier d wiku. A co tymczasem naprawd si stao? Nie tylko oblatywacze zdoali dostosowa si do szybko ci ponaddwikowej; rwnie zwykemu pasaerowi samolotw czy okrtw udostpnia technika farmaceutyczna skuteczne rodki na chorob morsk. I oto wszdzie widzimy, e gdzie technika wytwarza trucizn, trucizn w najszerszym tego sowa znaczeniu, tam umys ludzki wynajduje te rycho wa ciw odtrutk. I tak w najpierw wielce wysawiany, a potem wielce ganiony postp techniczny sprawi na polu medycyny, e dzisiejszy czowiek moe liczy rednio biorc na znacznie dusze ycie. Oczywi cie naley rwnocze nie pogodzi si z tym, e typowe choroby starcze bd odpowiednio czstsze. Co wicej, jak wykaza zgodnie ze statystykami profesor Kollath, medycyna ostatnich dziesicioleci osigna niesychane sukcesy w zwalczaniu na przykad chorb zaka nych, i to wcznie z tak rozprzestrzenion dawniej i budzc postrach gru lic. Co si jednak dzieje? Od roku 1921 wszystkie te sukcesy niweczy wzrost wypadkw zachorowa i zgonw towarzyszcy bdnemu odywianiu i katastrofom, przede wszystkim nastpstwom wypadkw drogowych. A przecie za wzrost wypadkw drogowych nie ponosi w gwnej mierze winy sama technika ani coraz wyszy stopie motoryzacji, lecz

umys ludzki, ktry posuguje si technik i techniki naduywa. Jak to wykaza Joachim Bodamer, dla szarego czowieka Europy rodkowej auto stanowi dzi po prostu kryterium standardu yciowego i przecitna jednostka zaharowuje si, nierzadko dla samego prestiu, aby naby dla siebie samochd. I mog sobie wyobrazi, e ludzie, ktrzy popadaj na chorob dyrektorsk, a na ostatku wykaczaj si przez ni, wcale by na ini nie zapadli, gdyby ze wzgldw reprezentacyjnych i ambicjonalnych nie dyli do posiadania supereleganckiego wozu, choby i kosztem swego zdrowia. Jednym sowem, ci ludzie umieraj przez swj samochd, niekiedy jeszcze zanim go posid. Przy czym nie chciabym przemilcza tego, e ambicja taka potrafi nieraz siga i do wiele wyej wytyczonych celw. I tak znam zagranicznego pacjenta reprezentujcego najbardziej typowy przypadek choroby dyrektorskiej, z jakim si kiedykolwiek zetknem. Kiedy zbadano tego mczyzn, stao si jasne jak na doni, e zapracowuje si on na mier. Badanie internistyczne mogo jednak tylko ukaza groce w tym wypadku niebezpieczestwo, nie za wa ciw przyczyn choroby. T udao si wyja ni przeprowadzajc psychiatryczne badanie pacjenta. Okazao si mianowicie, dlaczego oddawa si on z takim impetem, a do przecienia, swojej pracy. By wprawdzie do bogaty, posiada nawet prywatny samolot. I tu tkwio sedno sprawy: przyzna, e teraz dokada wszelkich stara, aby zamiast samolotu zwykego mg zafundowa sobie odrzutowy. Je li abstrahowa jednak od takiego raczej wyjtkowego przypadku i zapyta oglnie o moliwo ci leczenia i zapobiegania chorobie dyrektorskiej, to zaleca si, co nastpuje: 1. unikanie nadmiernych wzrusze, 2. zapewnienie organizmowi dostatecznej ilo ci snu i 3. regularne korzystanie nie tylko z zaj fizycznych, lecz po prostu z fizycznego wysiku, a zatem mniej wicej to, co dawniej okre lano jako sport wyrwnawczy. Wa nie ostatnie zalecenie jest godne uwagi w sensie dwojakim. Po pierwsze dowodzi ono raz jeszcze, e w chorob wpdzi moe nie tylko nadmierne obcienie, a wic to, co uczony kanadyjski Selye okre li jako stres, lecz niekiedy rwnie nage odcienie. Wa nie my psychiatrzy znamy to dobrze. Widzieli my przecie, jak wa nie ludzie, ktrzy na przykad w wojnie, ale take jako jecy wojenni byli w najwyszym stopniu obcieni wysikiem, zaamywali si dopiero wwczas, gdy si fizycznie i psychicznie odciyli. Co si tyczy zwaszcza psychoterapeutycznej strony tego problemu, to wspominaem kiedy w podobnym kontek cie o psychicznym odpowiedniku tak zwanej choroby kesonowej: tak jak nurek, wycignity na powierzchni wody z gbiny, ze strefy podwyszonego ci nienia powietrza, ulega powanemu zagroeniu zdrowia, je li nie przeciwdziaa si nagemu spadkowi ci nienia przy pomocy odpowiednich luz, tak samo te zagroeniu ulega czowiek uwolniony nagle od wysokiego ci nienia psychicznego. Wrmy jednak do omawianego postulatu zapobiegania chorobie dyrektorskiej przez dbao o regularny wysiek fizyczny - ot tu potwierdza si stara ludowa prawda, e gdzie jest choroba, tam te znajdzie si odpowiednie na ni ziele. Ta sama epoka cywilizacyjna, ktra cigna na ludzko chorob dyrektorsk, przyniosa te rozkwit sportu, ktry kademu, kto zagroony jest chorobami cywilizacji, jej truciznami, suy rodzajem odtrutek. Oczywi cie ozdrowieczym sportem nie jest taki, w ktrym uczestniczymy jedynie biernie, na przykad suchajc z aparatu radiowego transmisji jakiego meczu midzynarodowego, ani uprawiany dla osigania rekordw. Tote nikt nie wtpi o tym, e dzisiejsi domatorzy, piecuchy i biurali ci, a wic ludzie o zagroonym zdrowiu, dobrze zrobili powoujc do ycia niejako

instynktownie ruch kempingowy jako przeciwwag swego nieprawidowego trybu ycia. A kogo nie zadowala idylliczna romantyka ycia namiotowego, lecz uprawia alpinizm, czyni jeszcze wicej dla swego zdrowia. Skoro jednak i do alpinizmu zakrada si rekordomania (pomy lmy o tak zwanym olpinismo acrobatico), to w wyniku wprawdzie odnotowujemy rekord, ale nie pierwszych przej nowym szlakiem i pierwszych wej na szczyty, tylko liczby zej miertelnych. Jednake zwyrodnienia nie dowodz jeszcze niczego, a naduycia nie obalaj samej idei. I cho po tym rzucie oka na problemy cywilizacji i jej chorb, choroby dyrektorskiej i przerostw sportu wyrwnawczego, moe si wydawa, e czowiek brnie z jednego bdu w drugi, to istnieje przecie nadzieja, e bdy, jakie popenia, s ju coraz mniejsze. 19. mier jako akt aski czy masowe morderstwo? Wci na nowo mwi nam, a i dzi jeszcze niejednokrotnie si syszy, e u miercanie nieuleczalnie chorych, zwaszcza nieuleczalnie chorych psychicznie, jest czym , co "mona jeszcze najatwiej zrozumie" jako co uprawnionego w polityczno-ideologicznym programie, skdind zasugujcym na bezwzgldne potpienie. Jak wiadomo, przedstawiano chorych, tylko z powodu ich choroby, jako "istoty niegodne ycia", i jako takim groono im zniszczeniem lub te faktycznie je niszczono. Chciabym tu rozway wszystkie motywy bdce najcz ciej tylko cichymi przesankami pozytywnej, aprobujcej postawy wobec problemu eutanazji, czyli tak zwanej mierci jako aktu aski, i z kolei przeciwstawi im moliwie nieodpart kontrargumentacj. Poniewa przede wszystkim chodzi tu o nieuleczalnie chorych psychicznie i o prawo do zniszczenia tych ywych istot, ktrych ycie rzekomo pozbawione jest sensu i warto ci, naleaoby wpierw zapyta: co oznacza sowo "chory nieuleczalnie"? Zamiast wielu argumentacji nie w peni zrozumiaych i nie dajcych si skontrolowa przez suchaczy, jako niefachowcw, chciabym si ograniczy do zaprezentowania konkretnego wypadku, ktry poznaem osobi cie. W jednym ze szpitali psychiatrycznych lea mody jeszcze mczyzna znajdujcy si w tak zwanym stanie zahamowania. Przez caych pi lat nie mwi ani sowa, nie pobiera sam jedzenia, tak e musiano go odywia sztucznie sond przez nos, i przebywa dniem i noc w ku, a w kocu mi nie jego ng zaczy zanika. Gdybym przy okazji ktrej z tak czstych wizyt studentw medycyny w szpitalu pokaza im ten przypadek, to z pewno ci jaki student skierowaby do mnie pytanie: - Nieche pan powie serio, panie doktorze, czy nie byoby lepiej u mierci takiego czowieka? - C, ycie samo udzielioby mu odpowiedzi. Pewnego dnia, bez jakiegokolwiek widocznego powodu, nasz chory podnis si na ku, zada od pielgniarza, aby mg w zwyky sposb przyj swj posiek, i jeszcze to, aby go wycignito z ka i zaczto z nim wiczenia w chodzeniu. W ogle zachowywa si w peni normalnie, czyli odpowiednio do swej sytuacji. Stopniowo mi nie jego ng zaczy nabiera siy i po niewielu ju tygodniach mona byo pacjenta jako uleczonego wypisa. Wkrtce nie tytko podj prac w swym dawnym zawodzie, lecz take wygasza znowu odczyty na jednym z wiedeskich uniwersytetw ludowych, i to o zagranicznych podrach i wycieczkach wysokogrskich, ktre kiedy odby i z ktrych przywiz liczne zdjcia. Pewnego razu przemawia te w maym, zayym gronie moich

kolegw psychiatrw, do ktrego zaprosiem go z pro b o odczyt na temat jego my li i uczu z krytycznych piciu lat pobytu w zakadzie. W prelekcji tej opisa mnstwo interesujcych przey z tego czasu i da nam wgld nie tylko w psychiczne bogactwo ukryte za zewntrznym "ubstwem ruchowym" (jak zwyka to okre la psychiatria), lecz rwnie w niejeden godny uwagi szczeg tego, co dzieje si "poza kulisami", o czym nie ma pojcia lekarz, ktry w oddziale odbywa tylko wizyty i poza nimi niewiele dostrzega. Chory przypomnia sobie jeszcze po latach o rnych wydarzeniach ku wielkiemu zawstydzeniu niektrych pielgniarzy, ktrzy zapewne nigdy nie liczyli si z tym, e chory wyzdrowieje i ogosi swoje wspomnienia. Ale nawet przyjwszy, e w pewnym okre lonym przypadku chodzi rzeczywi cie, wedug oglnego i zgodnego pogldu specjalistw, o spraw nieuleczaln, kt zarczy nam, e ten przypadek, ta choroba pozostanie nieuleczaln? Czy wa nie w ostatnich dziesicioleciach nie przeyli my w psychiatrii tego, e zaburzenia psychiczne uchodzce dotd za nieuleczalne przecie mogy w kocu dziki nowej metodzie kuracji zosta przynajmniej zagodzone, je li nie cakowicie wyleczone? Kt wic moe nas kiedykolwiek zapewni, czy na okre lone zaburzenie psychiczne, z ktrym wa nie mamy do czynienia, take nie bdzie mona wpyn przy pomocy okre lonej metody leczenia - metody, nad ktr teraz gdzie w wiecie, w jakiej klinice, pracuj, tylko my jeszcze nic o tym nie wiemy? Doskonale wyczuwam, o jakich dalszych zarzutach pastwo teraz pomy l. Dlatego przechodz od razu do oglnych, zasadniczych zastrzee wobec wszelkiej formy niszczenia ycia ludzi chorych psychicznie. Musimy bowiem z kolei zapyta: zaoywszy, e jeste my rzeczywi cie tak wszechwiedzcy, jak trzeba, aby z absolutn pewno ci mwi nie tylko o chwilowej, ale i o trwaej nieuleczalno ci, to kt wwczas daje lekarzowi prawo u miercania? Czy lekarz jako taki by kiedykolwiek ustanowiony przez spoeczestwo po to? Czy nie jest on raczej wyznaczony do ratowania, tam gdzie moe, pomagania, tam gdzie moe, i pielgnowania, kiedy wyleczy ju nie moe? Lekarz jako lekarz nie jest wic na pewno sdzi nad istnieniem i nieistnieniem powierzonych mu ludzi, co wicej, powierzajcych si jego opiece ludzi chorych. Tote, powiedzmy sobie z gry, nie przysuguje mu prawo i nigdy nie wolno mu uzurpowa sobie prawa do wydawania wyroku o rzekomej yciowej warto ci czy bezwartosciowosci rzekomo czy faktycznie nieuleczalnie chorych. Wyobra cie sobie teraz, dokd by my doszli, gdyby to "prawo" (ktrego lekarz w ogle nie ma) podniesione zostao do rangi prawa zwyczajowego, choby nie pisanego. Jestem przekonany, e zaufanie chorych i ich najbliszych do stanu lekarskiego zniknoby raz na zawsze! Chory nigdy nie wiedziaby, czy lekarz zblia si do niego jeszcze jako kto pomocny i leczcy, czy ju jako sdzia i kat. Wysuniecie teraz, drodzy suchacze, dalsze zastrzeenia. Moe staniecie na stanowisku, i przytoczone kontrargumenty o tyle nie wytrzymuj krytyki, e powinni my przecie uczciwie zapyta, czy pastwo nie ma wa nie obowizku przyzna lekarzowi prawa do usuwania jednostek zbytecznych, niepotrzebnych. Mona by ostatecznie dopu ci my l, e pastwo jako str oglnych interesw powinno uwalnia spoeczestwo od balastu tych w najwyszym stopniu "nieproduktywnych" jednostek, zabierajcych tylko chleb ludziom zdrowym i dzielnym. No c, je li idzie o wykorzystywanie takich dbr, jak rodki ywno ci, ka szpitalne, wiadczenia lekarzy i suby zdrowia, to zbyteczne jest wdawanie si w jakkolwiek dyskusj z wysunitym tu argumentem, wystarczy

u wiadomi sobie jedno: Pastwo tak gospodarczo niedone, e usiowaoby si utrzyma przez niszczenie stosunkowo nieznacznego odsetka swoich nieuleczalnie chorych, aby oszczdzi na wspomnianych wyej dobrach - takie pastwo dawno ju gospodarczo by si skoczyo! Co si jednak tyczy drugiej strony zagadnienia, mianowicie tego, e nieuleczalnie chorzy nie s ju poyteczni dla ludzkiej spoeczno ci, e zatem opieka nad nimi jest "nieproduktywna", to naleaoby przypomnie, e poytek spoeczny nigdy, przenigdy nie bdzie jedynym miernikiem, wedug ktrego byliby my uprawnieni ocenia istot ludzk. Nietrudno dowie tego na omawianej tu problematyce. Oto idioci trzymani w zakadach i wykonujcy tam prymitywne prace, jak woenie cegie taczkami czy pomoc w zmywaniu naczy - s zawsze jeszcze o wiele poyteczniejsi i bardziej produktywni ni na przykad nasi dziadkowie spdzajcy swj wieczr ycia w sposb wysoce "nieproduktywny". A przecie jakkolwiek my l o zlikwidowaniu dziadkw, jedynie tylko z powodu ich nieproduktywno ci, odrzuciliby nawet ludzie wystpujcy skdind za niszczeniem istot nieproduktywnych. Jake nieproduktywna jest przecie egzystencja niejednej biednej kobieciny, ktra siedzi sobie w domowym fotelu przy oknie w p nie i na p sparaliowana - a przecie jake bywa ochraniana, otaczana mio ci dzieci i wnukw! W tej miosnej osonie jest ona wa nie co si zowie matk rodu. Jako taka jest w krgu tej mio ci niezastpiona i niezbdna - cakiem tak samo jak niezastpiony i niezbdny jest inny czowiek, czynny jeszcze zawodowo, w swoim wiadczeniu na rzecz spoeczestwa. Teraz oczekuj nastpujcego argumentu. Wszystko, co mwi, moe i na og jest trafne, ale zapewne nie odnosi si do owych biednych istot nazywanych chyba niesusznie lud mi - na przykad do idiotw, gboko upo ledzonych w rozwoju dzieci. Zdumiejecie si jednak - do wiadczony psychiatra wcale nie bdzie zdumiony je li o wiadcz, e wci widuje si, jak wa nie takie dzieci otaczane s szczeglnie czu mio ci i opiek. Pozwlcie mi pastwo odczyta fragment z listu matki, ktra stracia swoje dziecko w toku osawionej akcji pod hasem tak zwanej eutanazji (list ukaza si w jednym z dziennikw wiedeskich): "Wskutek wczesnego zro nicia ko ci czaszki jeszcze w onie matki dziecko moje urodzio si 6 czerwca 1929 jako nieuleczalnie chore. Sama miaam wwczas 18 lat. Ubstwiaam moje dziecko i kochaam je bezgranicznie. Moja matka i ja czyniy my wszystko, aby biednej istotce pomc, na prno. Dziecko nie mogo chodzi ani mwi, ale ja byam moda i nie traciam nadziei. Pracowaam dniem i noc, byle, tylko mc kupowa kochanemu dziewcztku rodki odywcze i lekarstwa. Kiedy kadam jej chude rczyny wok mojej szyi i pytaam: "Czy kochasz mnie, Dzidziu?", ona mocno przyciskaa si do mnie i nieporadnie bdzia rczkami po mojej twarzy. Wtedy byam szcz liwa, mimo wszystko, nieskoczenie szcz liwa". Wszelki komentarz jest, my l, zbyteczny i mgby tylko sentymentalizmem zatrze autentyczne wraenie. Ale wierzcie mi, pastwo, wci jeszcze pozostaj wam jakie argumenty, choby pozorne. Mogliby cie ostatecznie twierdzi, e lekarz u miercajcy nieuleczalnie chorego dziaa w okre lonych przypadkach zaburzenia psychicznego ostaitecznie niejako zastpujc dobrze rozumian wol samego pacjenta, "zamioin" obdem. Wa nie dlatego, e chorzy wskutek zaburzenia psychicznego niezdolni s samodzielnie rozpozna swoje rzeczywiste dobro i wyrazi sw wol, lekarz jest niejako rzecznikiem tej woli, nie tylko uprawnionym, ale wprost zobowizanym do podjcia si ich u miercenia. Wszak takie u miercenie jest wa ciwie

dziaaniem zastpujcym samobjstwo, ktre chory by popeni, gdyby wiedzia, jaka jest jego sytuacja. Odpowiedzi na ten argument niech bdzie przykad osobi cie poznanego wypadku. Jako mody lekarz byem zatrudniony w klinice internistycznej, do ktrej przyjto pewnego dnia jednego z modych kolegw. Rozpoznanie przynis on ze sob - zachodzi tu nader niebezpieczny osobliwy przypadek raka, o przebiegu szczeglnie podstpnym i nie dajcego si ju zoperowa a i ta wasna diagnoza chorego bya trafna! Ot chodzio o szczegln form choroby nazywan w medycynie melanosarkoma - czerniak - ujawniajc si okre lonym wynikiem analizy moczu. Oczywi cie usiowali my udzi pacjenta, zamienili my jego mocz z czyim innym i pokazali my negatywny wynik reakcji. Co chory na to? Ktrego dnia o pnocy zakrad si do laboratorium i przeprowadzi badanie wasnego moczu, aby nazajutrz przy wizycie zaskoczy nas uzyskanym wynikiem. Z zakopotaniem stwierdzili my, e nie ma ju rady i nie pozostao nam nic innego, jak oczekiwa samobjstwa kolegi. Za kadym razem, kiedy wychodzi do pobliskiej kawiarenki, czego wa ciwie nie mogli my mu zakaza, z dreniem czekali my na wiadomo , e otru si tam w toalecie. A co si stao naprawd? Im widoczniej choroba czynia postpy, tym bardziej rosy wtpliwo ci chorego co do swej diagnozy. Nawet kiedy mia ju w wtrobie przerzuty nowotworu, zaczyna mwi o niewinnych chorobach wtroby. O co tu chodzio? Ot chory, im bliej by swego koca, tym bardziej sprzeciwiaa si temu jego wola ycia, tym mniej skonny by uzna swj bliski koniec. Mona o tym my le, co si chce, faktem bezspornym jest, e dawaa tu zna o sobie wola ycia - i ten fakt winien ostrzec nas raz na zawsze co do wszelkich podobnych przypadkw: nie mamy prawa odmwi tej woli ycia adnemu choremu. I to tak dalece, e tezy tej winni my broni nawet wtedy, gdy jako lekarze stajemy wobec faktw dokonanych, gdy chory czynem dowid, e nie ma ju w nim nic z tej woli ycia. Mam oczywi cie na my li samobjcw. Stoj wic na stanowisku, e w przypadku dokonanej prby samobjstwa lekarz ma nie tylko prawo, ale i obowizek interwencji, czyli w miar mono ci ratowania i udzielania pomocy. Czy ma wic odgrywa rol losu? Nie, rol losu usiuje odgrywa ten lekarz, ktry pozostawia samobjc jego losowi. Gdyby bowiem "losowi" spodobao si, aby dany samobjca rzeczywi cie zgin, to ten los znalazby te z pewno ci sposoby, aby umierajcy nie dosta si na czas w rce lekarza. 20. O nieugitej mocy ducha Jak czsto si zdarza, e psychoterapeuta, psychiatra, wskazuje choremu psychicznie pacjentowi, jak powinien si zachowywa chory jednak ze swej strony przedkada terapeucie, e po prostu nie moe, e to nie wychodzi, e nie zdobywa si na tyle siy woli potrzebnej do tego czy owego, jednym sowem, e ma sab wol. Czy istnieje rzeczywi cie co takiego jak sabo albo sia woli? Czy mwienie o niej nie jest raczej wymawianiem si? Zwyko si mawia: gdzie si do czego dy, tam znajduje si te jaki rodek do celu. Chciabym jednak zaproponowa inny wariant tej sentencji, miem bowiem twierdzi, e gdzie jest cel, tam znajduje si take wola jego realizacji. Innymi sowy, kto ma na oku jasny cel i komu szczerze zaley na dotarciu do niego, ten nigdy nie bdzie musia narzeka na to, e brak mu siy woli. Niestety ludzie nie tylko wymawiaj si sw rzekomo sab wol, lecz

powouj si rwnie na to, e nie daj sobie rady, e po prostu nie mog, wszak wolno woli nie istnieje. Powstaje pytanie, co o tym mwi psychoterapeutyczna praktyka, psychiatryczne do wiadczenie. Czy miaoby rzeczywi cie by tak, jak pragnie nam to wmwi le pojta, a mimo to podawana ogowi pwiedza, goszca, aby zacytowa na przykad pewnego kalifornijskiego badacza, e czowiek czyni to, co nakazuj mu gruczoy pciowe, e losem jego s jego hormony, a moralne pogldy czowieka rwnie uzalenione s wycznie od jego gruczow, jak lubi okre la to w uczony? Albo czy jest rzeczywi cie tak, jak wyrazi to kiedy sam Zygmunt Freud, e czowiek jest istot opanowan przez (cytuj dosownie) swoje pragnienia popdowe i e Ja czowieka, jak mwi Freud, nie jest panem we wasnym domu? Zapewne, nikomu nie przyjdzie na my l, aby kwestionowa to, e czowiek ma popdy i zwizane z nimi pragnienia. Byo te wwczas, kiedy dziaa Freud, wane i suszne, aby spoeczestwu, rwnie pruderyjnemu, z jednej, co lubienemu, z drugiej strony, zerwa z oblicza mask, i postawi przed oczy zwierciado. Freud sam wiedzia dobrze o tej funkcji psychoanalizy i o wasnej misji. W rozmowie z psychiatr szwajcarskim Ludwigiem Binswangerem stwierdzi: "Ludzko wiedziaa przecie, e ma ducha; ja musiaem jej pokaza, e istniej take popdy". Czy jednak tymczasem wiat i spoeczno ludzka si nie zmieniy? Czy mona jeszcze dzi twierdzi, e czowiek wie o tym, e jest take istot duchow? Czy nie jest dzi raczej odwrotnie, e czowiek a nazbyt czsto zapomina o swej duchowo ci - i rwnocze nie zapomina o tym, e jest wolny i ponosi odpowiedzialno ? Czy wa nie dzisiejszy czowiek nie jest a nadto skonny do stopniowego wypierania swej duchowo ci, aby posuy si tym starym psychoanalitycznym wyraeniem, tak samo jak kiedy , za czasw Zygmunta Freuda, wypiera sw popdowo , nie chcc nic o niej sysze? W gruncie rzeczy nietrudno wykaza, e dzisiejszy czowiek przesyci si lub, je li wolicie, znuy duchowo ci. Najchtniej odrzuciby t swoj duchowo i wolno , i odpowiedzialno . O ile jednak taki przesyt i znuenie duchowo ci przedstawiaj jakie objawy tego, co mona by okre la jako patologie ducha czasu - to zadanie wspczesnej psychoterapii bdzie polegao na tym, aby wa nie od innej, odwrotnej strony, ni czyni to (i musia czyni) Freud, podej do zbiorowej kulturowej nerwicy naszej epoki. I rzeczywi cie profesor Kraemer bardzo subtelnie wskaza, e zaczyna si zarysowywa nowa epoka psychoterapii, bo o ile dotd traktowano ducha, cakowicie w ujciu Ludwiga Klagesa, jako antagonist psychiki, to nowa psychoterapia, przeciwnie, czyni ducha swym wiernym sojusznikiem w walce o psychiczne zdrowie. Ale moemy te - odwrotnie ni Freud sformuowa to tak: czowiek dzisiejszy wie a nadto dobrze, e ma popdy; powinni my mu pokaza raczej z drugiej strony, e ma take ducha - ducha, wolno i odpowiedzialno . Stojc w samym rodku naszego czasu i gotowi te stawi mu czoo, my psychiatrzy powinni my dokona tego dziea: winni my wyzwoli czowieka, uczyni go na powrt wolnym i odpowiedzialnym. Moe jednak kto zapyta, czy to nie nauka, konkretnie nauki przyrodnicze, i co si z tym wie, wa nie neuropsychiatria, zdaj si wci dowodzi, jak bardzo czowiek z samej swej natury zaleny jest od dziedziczno ci i wychowania, wrodzonych skonno ci i rodowiska lub, je li kto woli to mityzujce sformuowanie, od krwi i ziemi? Nie jeste psychiczny charakter czowieka czym wrodzonym? A c dopiero samo ciao, typ jego budowy - czy charakter nie jest z samej natury rzeczy z nimi zwizany? Ot kto

tak mwi, dowodzi jedynie, e ograniczajc si do psychologii, biologii i socjologii, a wic cielesnych, psychicznych i spoecznych uwarunkowa i podstaw ludzkiej egzystencji, cakowicie ignoruje to, co w czowieku jest swoi cie ludzkie. Czowieczestwo we wa ciwym sensie zaczyna si w ogle dopiero wtedy, gdy czowiek wykracza poza wszelkie uwarunkowanie, a to na mocy czego , co wolno nazwa nieugit moc ducha. * Je li chodzi o uwarunkowania, ktre s wprawdzie potne, ale nie wszechpotne, to naley do nich take nasz charakter. Ale i wobec niego moe czowiek w zasadzie zachowa jaki margines swobody. Zreszt zamiast abstrakcji wol przytoczy przykad. Modociana pacjentka, ktrej leczcy j psychiatra czyni zarzuty yciowego tchrzostwa, skonno ci do ucieczki przed yciem, odpowiada na nie nastpujcymi sowy: C pan chce ode mnie, panie doktorze. Jestem po prostu typow jedynaczk w duchu Alfreda Adiera. - Chciaa wykaza, e nie moe sobie sama ani nie mona jej pomc, poniewa w my l doktryny i szkoy psychologii indywidualnej obciona jest cechami, ktre po prostu s niezmienne. Stajemy tu wobec typowo nerwicowego sposobu zachowania, mianowicie fatalizmu, czyli przesdu odnoszcego si do potgi przeznaczenia. Wa nie bowiem neurotyk skonny jest do podobnych zachowa. Z gry potwierdza to, co w sobie stwierdza; od razu gotw jest pogodzi si z tym, co w sobie samym znajduje, na przykad w zakresie wa ciwo ci charakteru. Zapomina za o tym, e je li los co zrzdzi, to czowiek winien tym dopiero rozporzdzi, i dopki nie uczyni tego, a przynajmniej nie sprbowa uczyni, sowo "los" nie powinno w ogle przej przez jego usta. Oczywi cie, kto z gry uznaje swj los za przypiecztowany, nie bdzie w stanie z powodzeniem ama tej pieczci. To wszystko dotyczy tym bardziej losu pozornego w nas samych, a wic naszych wewntrznych si, popdw i si napdowych. Oczywi cie, czowiek ma popdy, i kt, jaki uczony chciaby temu zaprzeczy? Czowiek posiada wic popdy, ale popdy nie posiadaj jego. Nie mamy te nic przeciw popdom ani przeciw temu, e w danym przypadku czowiek je aprobuje. Pragnliby my tylko zauway, e wszelka aprobata popdw zakada z gry i uwarunkowana jest tym, e czowiekowi pozostaje te swoboda ewentualnego przeciwstawienia si popdowi. Powiedziabym, e tym, co ponad ca sfer popdowo ci domaga si aprobaty, jest wolno - podstawowa wolno powiedzenia "nie". Czowiek bowiem to istota, ktra moe wa nie powiedzie - rwnie sobie samemu - "nie", a wcale nie musi w kadym wypadku mwi "tak" i "amen". Mog te wyrazi si dobitniej, jak to ju musiaem powiedzie niejednemu z moich pacjentw, gdy wymawia si takim czy innym swoim charakterem, tak czy inn wa ciwo ci, na przykad uleganiem wpywom, zobojtnieniem lub, powiedzmy od razu, tak zwan sabo ci woli. Zawsze wtedy przychodzio mi pyta takich ludzi: Piknie, przyznaj, ma pan ju takie czy inne wa ciwo ci, ale czy musi pan nawet sobie samemu na wszystko pozwala? Na szcz cie czowiek wcale mi potrzebuje wci korzysta z tej nieugitej mocy. Co najmniej rwnie czsto, jak wbrew swej dziedziczno ci, wbrew rodowisku i wbrew popdom czowiek daje sobie rad rwnie dziki swym dziedzicznym skonno ciom, dziki rodowisku i sile swych popdw - my l, ktr zawdziczam dr Gertrudzie Paukner.

Wrmy do punktu wyj cia. Czowiek ma zatem popdy, ale jednocze nie ma take wolno . I to go wa nie odrnia od zwierzcia. Zwierz bowiem wa ciwie nie ma popdu, raczej jest ono niejako sum popdw z nim identycznych podczas gdy czowiek musi dopiero za kadym razem utosami si z jednym ze swoich popdw, aby przekona si, co si stanie, je li go zaaprobuje. Ale teza, e czowiek ma wolno , nie jest cakiem cisa. Wa ciwie naleaoby powiedzie: czowiek jest wasn wolno ci, jak zwierz - sum swych popdw. To, co kto ma, mgby ostatecznie utraci. Wolno za przynaley do czowieka w sposb nierozerwalny. Bo nawet gdy si jej wyrzeka, z niej rezygnuje, rezygnacja ta jest dobrowolna i dokonuje si w wolno ci. Wiem, e istniej kierunki filozoficzne kwestionujce t wolno . Reprezentujcy je filozofowie przyznaj wprawdzie, e czowiek yje z takim poczuciem, jakby by wolny, w rzeczywisto ci jednak jest najdalszy od tego, i to poczucie wolno ci jest samouud. Inni filozofowie twierdz co odwrotnego, e mianowicie czowiek nie tylko czuje si, ale te jest wolny. Tak wic mamy tu tez przeciw tezie - i lekarz nie rozstrzygnie tego sporu filozofw. Moe wolno mu jednak zwrci uwag na fakt, e w psychiatrii znane s wyjtkowe stany psychiczne, w ktrych czowiek nie czuje si wolny. I mog pastwu zdradzi, e takie stany wyjtkowe wystpuj nie tylko w zaburzeniach psychicznych, ale mona je take eksperymentalnie wytworzy u wybranych osb normalnych. Wystarczy mianowicie pobra kilka milionowych czstek grama substancji chemicznej, w tym wypadku tak zwanego LSD ( * ), a popada si w stan zatrucia, ktry trwa wprawdzie tylko kilka godzin, lecz towarzysz mu arcyosobliwe zakcenia zmysw. Osoby poddawane takiemu do wiadczeniu mwi na przykad, e miay uczucie, jakby ich wasne ciao ulego przemianie. Koczyny wydaway si nieproporcjonalnie due, a twarze dostrzegane w otoczeniu - wykrzywione, i to tak bardzo, jakby rysowa je jaki surrealista. Ot istotna wydaje mi si rzecz nastpujca. Wiele osb poddanych do wiadczeniu opowiada, e w stanie zatrucia wspomnianym kwasem lizergowym czuj si tak, jakby byli automatami, marionetkami czy pajacami. Rozumiej przez to, e nie czuj si w tym stanie wolni. My jednak moemy zapyta: czyby miao by rzeczywi cie tak, jak to twierdz niektrzy filozofowie, e czowiek, a ci lej jego wola nie jest wolna? Gdyby ci filozofowie mieli racj, a ich pogld by prawdziwy, to czowiek musiaby niejako najpierw zatru si, na przykad kwasem lizergowym, by mc si o tej prawdzie przekona. Ja jednak miabym ochot zapyta, c to za osobliwa prawda, do ktrej dochodzi si dopiero przez zaycie cikiej trucizny szkodliwej dla ukadu nerwowego? I chciabym zakoczy takim pytaniem: co jest bardziej prawdopodobne? Czy to, e normalny czowiek nie jest istot woln, nie ma wic wolnej woli, tylko tego nie odczuwa, poniewa sam si udzi i z tego zudzenia wyzwoli go moe tylko dwuetyloamid kwasu lizergowego? Czy nie jest o wiele bardziej prawdopodobne, e czowiek czuje si i jest wolny i e dopiero cika trucizna, jak kwas lizergowy, moe doprowadzi go do zwtpienia o tej jego wolno ci? Sd o tym pozostawiam zdrowemu rozsdkowi kadego ze suchaczy. Nie zapominajmy jednak, e wyrok o wolno ci czowieka zapada nie w samej teorii, lecz przede wszystkim w praktyce, w dziaaniu hic et nunc! LSD25 - znak alkaloidu pod nazw: dwuetyloamid kwasu lizergowego. (Przyp. red.)

21. Problem ciaa i duszy widziany od strony klinicznej Komu z nas nie przeszy przez usta takie przeno ne zwroty, jak na przykad e ma co na wtrobie, e co mu ley na odku lub e musia co przekn. Ale rzadko chyba u wiadamiamy sobie, ile mdro ci zawara nasza mowa w podobnych wyraeniach. Gdy mowa nie jest tu tylko obrazowa, lecz stanowi odbicie, odbija co rzeczywistego. Poprzestamy jednak na przykadzie przeykania! Pewien woski badacz przedsiwzi nastpujce do wiadczenie. Poddane mu osoby wprowadzi w stan hipnozy, podsuwajc sugesti, e s biednymi drobnymi urzdnikami, a ich przeoony to nieprzyjemny szef, dokuczliwy i podle ich traktujcy, tak e cierpi pod jego uciskiem. Nie wolno im protestowa, s zmuszeni wszystko cierpliwie przeyka. A wynik eksperymentu? Osoby te uczony woski bada kolejno pod rentgenem przygldajc si bliej okolicy odka. I co si okazao? Wszyscy zmienili si w swego rodzaju "poykaczy powietrza" - na obrazie rentgenowskim mona byo wyra nie dostrzec, e ich odek wzd si wskutek nadmiernego nagromadzenia powietrza, powietrza, ktre bezwiednie i mimowolnie przeykali. Tak samo bezwiednie i mimowolnie odbywa si ten proces u pacjentw cierpicych na aerofagi, u ktrych podobnie wzdty odek - wskutek podniesienia przepony i uciskania na serce wywouje najrozmaitsze, cho jeszcze niewinne dolegliwo ci. Je li wnikn nieco bliej w histori ich choroby, to nierzadko okae si, e musieli oni co przekn, i to nie tylko powietrze, lecz jakie przykre przeycie, ktre ich spotkao, a o ktrym wol nie my le. Jak pastwo widzicie, dzi , kiedy medycyna wie o tego rodzaju psychofizycznych zwizkach, zupenie ju nie uchodzi traktowa i leczy czowieka chorego dostrzegajc tylko chorob, a nie dostrzegajc czowieka, czowieka jako istoty czujcej i cierpicej, hominem patientem. Zaja si tym wszystkim, jak wiadomo, tak zwana medycyna psychosomatyczna ledzc zwizki midzy stron somatyczn i psychiczn. Zreszt czasem przesadzia, zapominajc, e nie w kadej chorobie somatycznej musi tkwi u podoa odpowiadajce mu przeycie psychiczne. Choruje tylko ten - oto podstawowa zasada medycyny psychosomatycznej - kto si zamartwia. * Nie jest to jednak prawda. I je li kto powouje si na to, e na przykad napad dusznicy sercowej, u wiadomiony czy nieu wiadomiony, pochodzi ze zdenerwowania, dajmy na to z lku o co , to winienem mu zwrci uwag, e nie tylko zdenerwowanie spowodowane lkiem, lecz rwnie podniecenie radosne moe wywoa atak serca. I znane s przypadki, e matki paday ofiar poraenia serca, gdy ich synowie wracali po dugoletniej niewoli wojennej do domu. Ciao ludzkie jest na pewno zwierciadem duszy. Ale kiedy zwierciado to wykazuje plamy, dusza, ktr ono odzwierciedla, moe by mimo wszystko zdrowa. Jaki przypadek fizyczny nie zawsze wic jest wyrazem przeycia psychicznego, i choroba somatyczna wcale nie musi oznacza, e i w psychice chorego co nie jest w porzdku. Je li pamitamy, e psychika moe wyrazi si w ciele i z kolei zapytamy, czy take odwrotnie, to, co cielesne, materialne, nie moe odbi si na tym, co psychiczne, duchowe, to aby potwierdzi to pytanie dowodami, mgbym wskaza na mnstwo faktw z do wiadczenia. Ogranicz si jednak do wybrania niektrych z nich, dotyczcych okre lonego stanu klinicznego. S wic ludzie cierpicy na nadczynno tarczycy. Z t wa ciwo ci fizyczn

zwizana jest wa ciwo psychiczna, mianowicie pacjenci tego rodzaju skonni s, jak udao mi si wykaza, nie tylko do pewnego podniecenia lkowego w ogle, lecz w szczeglno ci do tak zwanego lku przestrzeni. Przez podawanie odpowiednich lekw, a wic terapi zmierzajc do zahamowania nadmiernej czynno ci tarczycy, mona bez wikszych trudno ci zlikwidowa zarwno to czynno ciowe zakcenie hormonalne jak i zwizany z nim stan lkowy. W zwizku z problemem ciaa i duszy interesuje nas jednak sprawa nastpujca. Gdybym w moich wnioskach by naiwny i dy do szybkiego ich wyprowadzania, wysnubym taki wniosek: mona by jako zaryzykowa twierdzenie, e wszelki lk jest wa ciwie lkiem sumienia. Je li wic z poprzednich uwag wynikao, e nadczynno gruczou tarczycowego prowadzi u chorego do lku, mgbym w kocu stwierdzi, e sumienie nie jest "niczym innym jak tylko" hormonem tarczycy. W oryginale nieprzetumaczalna gra stw: Krank wird nur wer sich kr nkt. (Przyp. tum.) Nie mniej ni ja sam, pastwo uznaliby cie taki kocowy wniosek za mylny i mieszny. A przecie jeden z profesorw ktrego z kalifornijskich wydziaw medycznych zaryzykowa taki wniosek. Obra on mianowicie przeciwny punkt wyj cia, wyszed nie od nadczynno ci, ale od niedoczynno ci tarczycy, prowadzc zasadniczo do nastpujcego twierdzenia: je li podam hormon tarczycy kretynowi, a wic osobnikowi, ktry wa nie zachorowa na tak niedoczynno tarczycy i cofn si w swym umysowym rozwoju, to bd mg wkrtce zaobserwowa i odpowiednimi badaniami stwierdzi, jak wzrasta jego iloraz inteligencji, jednym sowem, jak przybywa takiej osobie si umysowych. Tak wic konkluduje kalifornijski kolega dosownie i z ca powag umys to "nic innego jak tylko" hormon tarczycy. Albo we my inny przykad. Istniej ludzie cierpicy na osobliwe uczucie: wszystko wydaje im si odlege, a oni sami wydaj si sobie obcy. My psychiatrzy mwimy wtedy o wyobcowaniu albo o zespole depersonalizacji. Zdarza si to przy najrozmaitszych zaburzeniach psychicznych, ale samo w sobie jest objawem niegro nym. Ot udao mi si wykaza, e te psychiczne objawy chorobowe w pewnych przypadkach wietnie reaguj na mae dawki hormonu kory nadnerczy. Dziki niemu wraca normalne poczucie osobowo ci, normalne przeycie wasnego ja. Ale nie przyszoby mi na my l, aby z tego wnosi, e ludzka osobowo , ludzkie "ja" to "tylko" hormon kory nadnerczy. Przyjrzawszy si tym sprawom bliej, orientujemy si ju, przed jakim mylnym wnioskiem i my lowym bdem winni my strzec si, ilekro mowa o tego rodzaju zwizkach psychofizycznych. Winni my mianowicie przyzwyczai si do cisego rozrniania uwarunkowania przyczynowo ci i wytwarzania. Tak wic normalne funkcjonowanie tarczycy czy kory nadnerczy jest zapewne przesank, wstpnym warunkiem normalnego ludzkiego ycia psychicznego i duchowego, ale absolutnie nie oznacza, e duchowo w czowieku jest niejako wytwarzana przez procesy chemiczne, od ktrych zaley wydzielanie hormonw w organizmie. Pado wa nie sowo "organizm", oznaczajce cao organw, to znaczy narzdw, instrumentw. I rzeczywi cie, duchowos w czowieku - o ktrej dopiero co powiedzieli my, e nie moe by wytworzona przez chemi ani te przez chemi wyja niona - ot ta duchowo ma si tak do organizmu, jak wirtuoz do instrumentu.

Chc powiedzie, e duch ludzki, aby mg si rozwija, tak samo potrzebuje jako podstawowego warunku sprawnie funkcjonujcego organizmu, jak wirtuoz dobrego "instrumentu". Jest zdany na niego, co wicej, jest od niego zaleny. Bo na zym instrumencie, powiedzmy na le nastrojonym fortepianie, nawet najlepszy wirtuoz i najwikszy artysta dobrze nie zagra. A co si dzieje, gdy fortepian jest rozstrojony? No c, wzywa si stroiciela i ten ponownie nastraja instrument. Ale nie tylko fortepian, take czowiek moe by rozstrojony. Moe popa w stan rozstroju, depresji. I co wtedy czynimy? Niekiedy leczymy go przy pomocy wstrzsw elektrycznych, i rado ycia znw powraca do jego serca. Ale jak przedtem nie wolno byo wnioskowa, e hormon tarczycy jest identyczny z nowymi siami psychicznymi, podobnie te nie mona i teraz identyfikowa nowej rado ci ycia z elektryczno ci. Do tego rodzaju bdnych wnioskw kusi nas nie tylko tak zwana psychochemia, a wic fascynacja rnymi wspomnianymi wyej reakcjami chemicznymi, ktre okazay si mniej lub bardziej konieczn (ale nie wystarczajc) podstaw normalnego ycia psychicznego. Rwnie to, co kiedy okre lano jako psychochirurgi, uwodzi ku temu, co Ludwig Klages nazwa przesdnym zapatrzeniem si w mzg. Oczywi cie, przez zabiegi chirurgiczne, przez operacje mzgu take mona zmieni warunki, w jakich jedynie moliwe jest normalne ycie psychiczne. Mona te warunki zmienia i ulepsza, niekiedy i znormalizowa, je li byy chorobliwie zmienione. Jednake skalpel chirurga nie dociera nawet poprzez mzg do tego, co w czowieku duchowe! Przyjcie takiego pogldu byoby racym materializmem. Duch, dusza ludzka, nie ma "siedziby" w mzgu, i susznie Klages wskaza na to, e zadanie bada nad mzgiem nie polega na poszukiwaniu "siedziby duszy", lecz raczej na poszukiwaniu mzgowych uwarunkowa procesw psychicznych. Klages pokazuje to na przykadzie trafnego porwnania. Kto usuwa bezpiecznik w o wietlonym elektryczno ci pomieszczeniu, i wiato ga nie. Nikt jednak, mwi on, nie nazwie miejsca, w ktrym by bezpiecznik, " rdem" wiata. Tym bardziej nie mona z faktu, e niestosownie jest mwi o siedzibie duszy w mzgu, wyprowadza wniosku, e adnej duszy nie ma. Taka argumentacja przywodzi mi na my l pewne wydarzenie. W dyskusji publicznej zapyta mnie kiedy mody rzemie lnik, czy mgbym mu moe przy mikroskopowym badaniu mzgu pokaza dusz - w przeciwnym razie w adn dusz nie uwierzy. Kiedy z kolei go zapytaem, dlaczego interesuje go dowd mikroskopowy, odpowiedzia: - Z pragnienia dotarcia do prawdy. - Teraz wystarczyo mi tylko zapyta: - A czyme jest pragnienie prawdy, czym cielesnym czy duchowym? - Musia przyzna: - Duchowym. Jednym sowem to, czego szuka i nie mg znale , byo ju dawno podstaw jego poszukiwa. 22. Spirytyzm Zaszli my ju tak daleko, e opini publiczn zawadna nowa fala przesdu, mam na my li zwaszcza ten jego rodzaj, ktry chtnie drapuje si w tog naukowo brzmicej frazeologii, jak na przykad spirytyzm czy okultyzm. Wyglda na to, i jest rzeczywi cie tak, jak mwi kiedy Scheler, e czowiek czci albo Boga, albo boka. A my mogliby my doda, e albo ma wiar, albo hoduje zabobonowi. I tym te tumaczy si fakt, e szerzca si wok dezorientacja w sprawie duchowo ci - a wic forma niewiary

polegajca na braku przekonania o rzeczywisto ci duchowej doprowadzia do tego, e zdezorientowani duchowo ludzie tym bardziej interesuj si "duchami". C to za widowisko: wspczesny nihilizm dumnie kroczy rka w rk ze spirytyzmem. Oczywi cie, nie mwimy tu na przykad o badaniach parapsychologicznych, zapocztkowanych przez powanego uczonego amerykaskiego Rhine.a, czy o teologicznej problematyce cudu problematyka ta zreszt jest ju zamknita, podczas gdy powane badania parapsychologiczne s jeszcze bardzo dalekie od zakoczenia. Ale, powtarzam, nie o tym wszystkim ma by tu mowa. Raczej tylko o tak zwanym i tak wa nie si okre lajcym spirytyzmie, ktrego "eksperymenty" mniej lub wicej opieraj si na zudzeniu, ale w wysokim stopniu te na samozudzeniu. A naley o nim mwi, poniewa ze stanowiska higieny psychicznej - to stanowisko za jest dla moich odczytw decydujce - nie jest on nieszkodliwy. Jak kady z do wiadczonych kolegw psychiatrw, znam cay szereg przypadkw, w ktrych ludzie nieodporni psychicznie, dopiero wtedy wa ciwie, kiedy trafili do kek spirytystycznych, pod ich wpywem rozchorowali si na dobre. Wprawdzie zajmowanie si spirytyzmem na pewno nie spowodowao choroby psychicznej, uruchomio jednak jej ukryty mechanizm. W innych znowu wypadkach fakt nagego zainteresowania si spirytyzmem moe uchodzi za pierwszy objaw choroby psychicznej. Co takiego odczuwa te niekiedy czowiek rozsdny. Mimo to okazuje si, e i takiemu mona zamydli oczy. Znajoma dama zwrcia si pewnego razu do mnie proszc o zbadanie jej "nadnaturalnej" zdolno ci rozpoznawania ukrytych, zatajonych chorb. Zaprosiem j do polikliniki neurologicznej, gdzie napltszy na wstpie sporo gupstw jako przesanek teoretycznych, prbowaa da praktyczny dowd posiadanej jakoby zdolno ci. adne z jej rozpozna nie okazao si trafne, nawet w przypadkach, w ktrych poszlaki wskazyway wa ciwy trop. Tym bardziej byem zdumiony, gdy z ust cenionego uczonego wiedeskiego, humanisty, usyszaem, e odwiedzi ow dam, a jej "zadziwiajce" diagnozy wywary na nim gbokie wraenie. Mj osobisty pogld idzie w tym kierunku, e niepene jest adne naukowe badanie, ktre nie posuy si obserwacj specjalistw nastawionych na moliwe wyrafinowane oszustwo - my l tu o zrcznych prestidigitatorach, od ktrych uczy si mog najbardziej nawet rutynowani kryminali ci. Obdarzona "nadnaturaln" moc dama stawia si na kliniczne badanie, i to nawet na wasne yczenie. Zazwyczaj jednak podobni panowie i panie przed tym si uchylaj. W gruncie rzeczy w literaturze naukowej ostatniego czasu znany jest tylko jeden jedyny wypadek w peni klinicznie zbadany, mianowicie casus Mirina Dajo. (Opieram si tu na dokadnych wynikach bada klinicystw szwajcarskich Schlapfera i Undritza.) Mirin Dajo gosi, e nie mona go zrani; zawdzicza to jakoby panowaniu ducha nad ciaem. Aby dowie tej swojej mocy, w jednym ze szwajcarskich kabaretw przebija sobie co wieczr floretem pier wraz z sercem - w kadym razie widzowie tak utrzymywali. Mamy tu jednak do czynienia z pierwsz w tym przypadku sugestia masowa, gdy je li floret w ogle przechodzi przez pier , dziao si to, jak p niej stwierdzono, zawsze tylko po stronie prawej. Dlaczego jednak, zapytamy, Mirin Dajo nigdy nie krwawi? Aby to wyja ni, nie trzeba nawet zakada masowej sugestii. Floret ma brzeszczot o przekroju okrgym, bez ostrza. W przeciwiestwie do kuli, take okrgej, ale ktra doprowadziaby oczywi cie do zranienia, floret by przez Mirina Dajo wprowadzany w ciao powoli, tak e dziki tej powolno ci naczynia krwiono ne mogy

ustpowa przy nacisku - nie dochodzio wic w adnym razie do ich przecicia. Nie dochodzio te do rozerwania naczy, gdy ich tkanki s elastyczne, gdyby wic nawet doszo raz do ich naruszenia, to dziki tej elastyczno ci tkanek wytworzony kana znowu by si zasklepi. Na pewno nie tylko sugestia masowa odgrywaa jak rol w niektrych momentach przypadku Mirina Dajo. Dziaaa rwnie autosugestia. Twierdz to w kadym razie klinicy ci, ktrzy go badali. Ostatecznie mona sobie wyobrazi, e to autosugestia bezbolesno ci sprawiaa, i w miejscu ukucia nie byo wida krwi. Przypominam sobie na przykad wypadek z pielgniark, ktra w czasie kursu hipnozy dla lekarzy dobrowolnie oddaa si do dyspozycji jako obiekt eksperymentu, abym mg na niej zademonstrowa wszystko to, co naley do tematu hipnozy. W tym sensie zasugerowaem jej bezbolesno w okre lonym miejscu przedramienia. Aby pokaza kursantom, e miejsce to stao si rzeczywi cie nieczue na bl, ujem fad skry i przebiem go grub ig injekcyjn, a w fad nawet nie drgn, po wyjciu igy nie byo te ladu krwi. Miejsce ukucia zaczo krwawi dopiero po obudzeniu pielgniarki z hipnozy. W przypadku Mirina Dajo nie byo moim zdaniem adnej autosugestii. Wcale nie jest bowiem rzecz tak bardzo zaskakujc, e nawet przy nieuniknionych zranieniach nie byo u niego wida wikszego blu. Przede wszystkim, na co wskazali te ci, co badali Mirina Dajo, narzdy wewntrzne s na og nieczue na bl. Wystarczy przypomnie o paradoksalnym na pozr zjawisku, e na przykad mzg, a wic wa nie ten organ, "za pomoc ktrego", e si tak wyra, odczuwamy bl, sam jest nieczuy na bl, o czym mona si atwo przekona przy okazji operacji mzgu, odbywajcej si na og tylko ze znieczuleniem miejscowym, a wic w stanie penej wiadomo ci pacjenta. Wprawdzie przebicie skry jest bolesne i wtedy autosugestia moe odegra pewn rol, ale nie bdzie to niczym nadzwyczajnym. Kiedy mam u boja liwego pacjenta podj si nakucia ld wiowego, czyli nakucia opon rdzenia krgowego, nierzadko musz obieca zainteresowanemu, e znieczul odpowiednie miejsce skry nowokain, i kiedy on sdzi, e mu j wstrzykuj, i przekonany jest, e ju nic czu nie bdzie, ja nakucie ju wykonaem. Zdarzao si, e pacjenci nie chcieli temu wierzy, dopki nie pokazaem im probwki z pynem mzgowo-rdzeniowym - tyle tylko odczuli. Na og nie trzeba nawet znieczulenia miejscowego, bo chory i bez niego wytrzymuje bl od ukucia ig, gdy po prostu dla wasnego zdrowia narzuca sobie samoopanowanie. Je li wic tysice pacjentw cierpliwie, bez zmruenia powiek, znosz ukucia i punkcje przeprowadzane codziennie przez setki lekarzy we wszystkich moliwych miejscach skry, miaeby bez drgnienia nie znie tego artysta kabaretowy dla swego cowieczornego zarobku? I kiedy stoi on tam wysoko na estradzie i z olbrzymi pewno ci siebie, po wszystkich tajemniczych przygotowaniach, wbija w swoje policzki do dug ig - sprawia to oczywi cie wraenie poczone z masow sugesti, i widz zapomina, e w stojcy na scenie "fakir" nie zdoby si na nic innego ni on sam, gdy moe tego przedpoudnia w sali ordynacyjnej swego lekarza dawa si naku, nie otrzymujc zreszt za to... honorarium. W przypadku Mirina Dajo motywem dziaania nie byo honorarium, lecz idealizm, pacyfizm, ktre chcia z naciskiem podkre li przy pomocy swych eksperymentw i pokazw. Na tym wic skoczmy: de mortuis nil nisi bene, mwmy tylko dobrze o zmarych. Bo Mirin Dajo zmar - poknwszy ostre narzdzie podobne do sztyletu, aby dowie , e potrafi je "zdematerializowa". Lekarze ostrzegali go

- na prno, po czym musieli go operowa - rwnie daremnie. W kocu mogli ju tylko przeprowadzi obdukcj zwok i w tym konkretnym przypadku wyda orzeczenie naprawd kompletne, obejmujce take wynik sekcji zwok. Naley ten wypadek uzna za tragiczny i w adnym razie nie godny na ladowania. Bo wprawdzie czytam w Biblii, e miecze kiedy zamieni si w pugi. adn miar jednak nie suy si pokojowi na wiecie, jak tego pragn Mirin Dajo, wbijajc sobie w pier bro, na przykad floret, czy poykajc rodzaj sztyletu. Rwnie moc ducha mona demonstrowa raczej w inny sposb, bezpieczniejszy i wywierajcy nie mniejsze wraenie. Niewiele przysuymy si sprawie zapanowania ducha w, wiecie przez seanse spirytystyczne z wywoywaniem duchw czy bez tego. Duch istnieje, ale ten duch ma zaiste lepsze zajcie ni rzucanie wazonami w zaciemnionym pokoju, a owa sfera duchowa, w ktrej rzeczywisto ci take czowiek uczestniczy, nie ma nic wsplnego z wirujcymi stolikami. Wydaje mi si, e przez tego rodzaju praktyki rzeczywisto duchowa czowieka, prawdziwa sfera duchowa w wiecie, zostanie zdyskredytowana w oczach prostego szarego czowieka, z jego naturalnym zdrowym rozsdkiem, podczas gdy powinna zyska raczej poparcie, czego zaiste mamy dzi wszelki powd pragn. 23. Co mwi psychiatra o nowoczesnej sztuce? Gdy stawia si pytanie, co mwi psychiatra o nowoczesnej sztuce, narzuca si od razu inne pytanie, mianowicie czy jest on w ogle uprawniony do mwienia o czym takim, jednym sowem, czy jest kompetentny w tej sprawie. Sprbujmy o tym pomwi. O nowoczesnej sztuce wiele si ju mwio i wiele byo powanych dyskusji przemawiano tyle za ni, co przeciw niej. Stopniowo popada ona niejako w pooenie oskaronej. Czy byoby czym wyjtkowym, gdyby po odczytaniu oskare - zasignito fachowej opinii? Opinii ze strony rzeczoznawcy-psychiatry? Ale tu stajemy ju przed pierwszym problemem. Psychiatra nie jest przecie rzeczoznawc, w kadym razie nie w tej materii. Jest on doprawdy kim innym, e tak powiem, znawc nie rzeczy, lecz osb. Jako psychiatra niewiele on rozumie z problematyki nowoczesnej sztuki, przecie na pewno niejedno wie o osobach artystw. I znajc ich osobowo ci, mog, je li wolno, porozmawia o tym i owym zza kulis praktyki lekarskiej, a take to i owo odsoni. Znam wielu nowoczesnych, na wskro nowoczesnych twrcw i musz stwierdzi, e s w rd nich tacy, ktrzy - oceniani ze stanowiska psychiatrycznego - przedstawiaj osobowo ci w peni normalne (nie przychodzili te do mnie jako pacjenci). Z drugiej strony w cigu lat poznaem licznych malarzy chorych na nerwice albo na psychozy i musz stwierdzi, e malowali na og w najwyszym stopniu realistycznie czy zgoa naturalistycznie. * Jednake rozpoznanie zaburzenia psychicznego stawiaem zawsze na podstawie objaww klinicznych i z pewno ci nie przyszoby mi do gowy stawia diagnoz wedug jakiego stylu artystycznego. I tak stajemy ju przed drugim problemem. Czy z dziea mona wyprowadza jakiekolwiek psychiatryczne wnioski o twrcy? Wielokrotnie tego prbowano, ale prby takie podejmowali przewanie amatorzy i dyletanci w psychiatrii. My l przy tym gwnie o niektrych dziennikarzach i krytykach sztuki, u ktrych naley dzi do dobrego tonu, na przykad w ramach krytyki teatralnej, operowa takimi pojciami jak kompleks Edypa itp. Odnosi si wraenie, e

gdyby urzdzi gosowanie w rd krytykw teatralnych i recenzentw ksiek w prasie codziennej - to chyba 99 procent przyznaoby si do freudowskiej psychoanalizy. W rd wiedeskich psychiatrw tylko may procent okazaby si zwolennikami doktryny Freuda, a nawet ci nie byliby ortodoksyjnymi psychoanalitykami W mieszkaniu dyrektora szpitala psychiatrycznego w Antwerpii widziaem otorazy utrzymane - z wyjtkiem jednego jedynego - w stylu nowoczesnym. Ale ten jeden, impresjonistyczny, by te jedynym, ktry wyszed spod pdzla pacjenta. Warto zauway, e wielu nowoczesnych artystw wci powouje si na to, e tworzy pod wpywem swej pod wiadomo ci i tym podobnie. Powstaje zatem problem trzeci. Co sdzi o tak zwanych automatycznych artystycznych produkcjach nie wiadomo ci? My laem pocztkowo, e niektrzy krytycy sztuki jakby pozowali na psychiatrw. Teraz jednak musz stwierdzi, e niektrzy arty ci robi ze swej strony dobr min do tej faszywej gry, e si do niej wczaj, zachowujc si na przykad schizofrenicznie, a wic udajc, jakoby rzeczywi cie byli automatami swej pod wiadomo ci. Jednake - stwierdzam to znowu jako psychiatra - graj t swoj rol le. A je li przy kadej sposobno ci powouj si na psychoanaliz, to nie powinni si dziwi, e publiczno nie okazuje wa ciwego zrozumienia dla tych psychoanalitycznych autokomentarzy. Bo w kocu nie wolno zapomina, e ju sama psychoanaliza jako nie w peni rozumie ludzk egzystencj, a nowocze ni arty ci jeszcze na dobitek le pojmuj psychoanaliz. Tymczasem wymaga si od publiczno ci, aby zrozumiaa psychoanalityczne wynurzenia artystw! Moe kto zapyta, jak te naprawd wygldaj malowida ludzi naprawd psychicznie chorych. W zwizku z tym wiarto przede wszystkim przypomnie rzecz, o ile wiem, zawsze dotd przeoczan: mianowicie, e wszelkie artystyczne czy pretendujce do tego miana produkcje psychicznie chorych, czy to zbierane w szpitalach psychiatrycznych, czy te wystawione w Paryu z okazji pierwszego wiatowego kongresu psychiatrw, byy nie tylko wystawiane, ale i kadorazowo dobierane. A dobr ten z pewno ci odbywa si pod ktem widzenia ich ekscentryczno ci, dziwaczno ci. Jednake wikszo tego rodzaju produkcji, ktre sam ogldaem w cigu dugoletniej dziaalno ci w klinikach psychiatrycznych, bya wyzna trzeba - wielce banalna. Zapewne, tre , na przykad wybr tematyki, wci "zdradzaa wpyw zaburzenia psychicznego. Co si jednak tyczy formy, stylu, to jako psychiatrzy rozpoznawali my co najwyej przy niektrych postaciach epilepsji pewn charakterystyczn manier, mianowicie skonno do stereotypowo powtarzanej ornamentyki. Mimo wszystko nie wolno oczywi cie zapomina, e studia malarskie i stopie akademicki nie uodporniaj przeciw chorobie psychicznej. Chorowa psychicznie moe malarz z prawdziwego zdarzenia, autentyczny artysta. W najlepszym przypadku, a wic je li ma szcz cie w nieszcz ciu, jego talent artystyczny trwa nadal. W tym przypadku jednak nigdy nie dzieje si to dziki psychozie, lecz wbrew niej. Choroba psychiczna nigdy nie jest sama w sobie czynnikiem twrczym ani nigdy nie jest twrcza sama chorobliwos. Twrczy moe by tylko umys ludzki, nigdy choroba tego "umysu", czyli tak zwana umysowa choroba. Jednake umys ludzki moe wa nie w walce z tym straszliwym zrzdzeniem losu da z siebie maksimum swej twrczej siy.

Ilekro to si dzieje, nie wolno te popenia bdu przeciwnego ju wspomnianemu. Nie mona przypisywa chorobie jakiej siy twrczej, ale tak samo nie naleaoby te wygrywa faktu choroby psychicznej przeciwko artystycznej warto ci dziea. O warto ci czy bezwartosciowosci, o prawdzie czy faszu dziea nie moe w adnym razie rozstrzyga psychiatra. Czy wiatopogld Nietzschego by prawdziwy, czy faszywy, nie ma to nic wsplnego z jego paraliem. Czy poezje H lderlina s pikne, czy nie, nie ma to nic wsplnego z jego schizofreni. Sformuowaem to kiedy nader prosto, stwierdzajc, e 2X2=4, nawet je li twierdzi to paralityk. * Powstaje teraz pytanie, czy nowoczesna sztuka nie ma jednak czego wsplnego z produkcjami - celowo nie uywam okre lenia: z twrczo ci - ludzi naprawd psychicznie chorych? I co mogoby tu by wsplnym mianownikiem? Mona na to odpowiedzie, e niejeden chory psychicznie znajduje si w podobnej sytuacji, co nowoczesny artysta. Chorego przygniata odczucie "nigdy dotd nie przeywanych wiatw", aby posuy si piknym okre leniem Storcha. Zob. Viktor E. Franki, Psychotherapie und Weltanschauung, "Internationale Zeitschrift f r Individualpsychologie", wrzesie 1925: "Nie jest bowiem z gry pewne, e to, co nie jest normalne, musi by faszywe. Mona twierdzi, zarwno e Schopenhauer widzia wiat przez mroczne okulary, jak te e widzia prawdziwie, tylko reszta normalnych ludzi miaa okulary rowe, innymi sowy, e nie zwodzia melancholia Schopenhauera, lecz wa ciwa zdrowym ludziom wola ycia wizi ich w urojeniu o absolutneo tego ycia warto ci". Uporczywie szuka jzykowego wyrazu dla niesamowitej grozy, z jak si styka, i w tej walce o wyraz nie wystarczaj mu ju sowa z jzyka potocznego. Tworzy wic nowe sowa, i te jzykowe nowotwory, te tak zwane neologizmy s znanym nam psychiatrom objawem w pewnych psychozach. Podobnie nowoczesny artysta staje w obliczu bogactwa problematyki - ni mniej ni wicej problematyki naszej epoki! - a tradycyjne formy nie potrafi jej sprosta - c dziwnego, e siga po formy nowe? Wsplny mianownik, ktrego szukali my, tkwi wic w poczuciu ubstwa wyrazu, kryzysu wyrazu, przeywanym w rwnej mierze przez obu, zarwno przez psychicznie chorego, jak i przez wspczesnego artyst. Nie naley oczywi cie zapisywa artystom tej wsplnoty na minus - nie jest ona hab. Po pierwsze bowiem, taki kryzys wyrazu zdarza si w kadej epoce - kada miaa swoj "modern"! Po wtre, kryzys ten istnieje wszdzie, na kadym polu ycia intelektualnego. Czyby mniej si dawa we znaki w nowoczesnej filozofii, w nowoczesnej psychiatrii? Znany jest ciki styl i wielo sownych nowotworw zarzucanych na przykad filozofii Martina Heideggera. Pozwoliem sobie kiedy na eksperyment polegajcy na tym, e w czasie wykadu odczytaem po trzy zdania zaznaczajc, e jedne pochodz z dziea Heideggera, drugie za stanowi stenograficzny zapis z odbytej tego dnia rozmowy z pacjentk-schizofreniczk. Poprosiem audytorium o prb ustalenia w gosowaniu, ktre zdania pochodz z ksiki znanego filozofa, a ktre z ust psychicznie chorej pacjentki. Mog pastwu zdradzi, e znaczna wikszo moich suchaczy uznaa za schizofreniczne wa nie sowa pochodzce od filozofa, i to bd co bd filozofa, o ktrym wybitny psychiatra szwajcarski Ludwig Binswanger powiedzia kiedy , e jednym zdaniem Heidegger skaza na wygnanie w krain historii cae ksigozbiory po wicone temu samemu

tematowi. Przyjmijmy, e tak jest naprawd - czy wic nie musia Heidegger utworzy nowych sw, aby mc doprowadzi do takiego historycznego osignicia? Je li uzna za niewystarczajce stare pojcia, te wytarte monety, okoliczno ta przemawia najwyej przeciw przydatno ci naszego jzyka, w adnym za razie przeciwko filozofowi i jego oryginalnemu stylowi. Po tym wypadzie po wiconym poczuciu ubstwa wyrazu u artysty wrmy w kocu do problemu, na ile mona bra powanie nowoczesn sztuk - zaznaczam, e ustosunkuj si tu do niego tylko z punktu widzenia moliwego wkadu psychiatry! Najpierw, co znaczy w tym wypadku: bra powanie? Tyle co uzna za autentyczne, a w sprawie autentyczno ci moe psychiatra rzeczywi cie niejedno powiedzie i dopowiedzie. Poczynibym tu nastpujc uwag. Jest cakiem moliwe, e ten czy inny charakterystyczny moment stylistyczny wspczesnej sztuki stanowi oryginaln kreacj jakiej psychicznie zachwianej osobowo ci artystycznej. Jest te cakiem moliwe, e wa nie takim osobowo ciom i ich twrczo ci jest wa ciwa jaka sugestywna sia, ktra moga wkrtce wywrze taki wpyw, e stworzya pewn mod. Tam jednak, gdzie co staje si mod, prdzej czy p niej pojawiaj si ludzie wykorzystujcy koniunktur, a w rd nich ten i w moe nie bra zupenie serio ani sztuki, ani odbiorcw, ani siebie samego, lecz pomy li sobie: - wiat snobw chce by udzony, nieche wic bdzie. Przyznajc, e wszystko to jest moliwe, uwaam, wa nie jako psychiatra, za fakt nie podlegajcy wtpliwo ci, e w rd nowoczesnych artystw, i to w rd twrcw dzie najbardziej odwanych, zawsze istniej tacy, co zasuguj na to, aby bra ich powanie jako twrcw autentycznych. Potwierdzi to kady, kto jako psychiatra odbywajcy praktyk kliniczn mg by wiadkiem nieustannej uczciwej walki artystycznie twrczych pacjentw, ich wewntrznych zmaga w deniu do autentycznego wyraenia swych artystycznych intencji. Nieraz taki artysta do stu razy szkicowa projekt swojego dziea, a dopiero sto pierwsza realizacja zaspokajaa jego artystyczne sumienie - kto na to patrza, ten bdzie ostroniejszy w swojej opinii i pow cigliwszy w przedwczesnym osdzaniu. Zrozumie te, e nawet to, co na pierwszy rzut oka moe jedynie wydawa si imponujcym aktem samowoli, wypywao z wewntrznej konieczno ci. Nie wiem, jak wysoko naley oceni procent takich autentycznych artystw, i nie moja to sprawa. Ale gdyby w rd nowoczesnych artystw by nawet tylko jeden taki, jeden jedyny autentyczny, naleaoby zada sobie trud nauczy si rozrniania midzy tym, co autentyczne i nieautentyczne, a nie uatwia sobie sprawy przez potpianie w czambu nowoczesnej sztuki i jeszcze z powoywaniem si na psychiatri. 24. Lekarz a cierpienie Jest rzecz sam przez si zrozumia, e wa nie lekarz wci spotyka si z ludzkim cierpieniem. Ale mniej moe oczywiste jest to, e wa nie on musi te rozrnia midzy dwojakim cierpieniem, koniecznym i zbdnym. Zbdne jest wszelkie cierpienie dajce si usun: za pomoc kuracji, terapeutycznie; albo te omin: przez zapobieganie chorobom, profilaktyk, higien. Oto przykad. Cierpienie moe zlikwidowa lekarz, usuwajc przyczyn blu, na przykad za pomoc operacji. Mamy wwczas do czynienia z chirurgiczn, radykaln metod leczenia choroby. Nie wolno nam przecie zapomina, e przyczyn blu nie zawsze mona usun, e

nie kada choroba jest uleczalna. Jednake i wwczas pozostaje zadanie dla lekarza - bo gdy nie moe usun przyczyny blu, winien go przynajmniej u mierza. Dzieje si to na og nie na drodze chirurgicznej, nie za pomoc rodkw operacyjnych, lecz zazwyczaj za pomoc lekw. Tu stajemy ju jednak przed pierwszym problemem, mianowicie, czy zadanie u mierzania blu, gdy nie jest moliwe uleczenie choroby, winno by realizowane za wszelk cen. Mona sobie na przykad wyobrazi, e lekarz podejmie zadanie u mierzenia blw pacjenta nawet za cen znacznego skrcenia jego ycia. Stajemy tu ju przed problemem eutanazji, pomocy w umieraniu, czyli zadawania mierci jako aktu aski. Eutanazja jest oczywi cie czym niedozwolonym, a dlaczego, miaem tu ju sposobno o tym mwi. Eutanazj przeprowadzano na og za pomoc lekw - o brutalnej formie niszczenia gazem tak zwanego "ycia niewartego ycia" nie trzeba nawet przypomina. Istnieje inna procedura, nie farmaceutyczna. Chodzi o prb u mierzenia blu przy zastosowaniu rodkw chirurgicznych. Mam zwaszcza na my li operacj mzgu okre lan jako leuko- albo lobotomi. Przez nacinanie wkien nerwowych czcych wzgrek wzrokowy z patem czoowym mzgu osiga si taki stan pacjenta, e mimo istniejcych blw przestaje cierpie. Przeywanie cierpienia zostaje niejako oddzielone od odczuwania blu. Wci si zdarza, e po operacji leuko- lub lobotomii pacjent wykazuje pewien brak inicjatywy i zainteresowa. U niektrych pacjentw z gry si to przyjmuje, a nawet zamierza, zwaszcza przy pewnych zaburzeniach psychicznych. Jednake w przypadkach, o ktre nam teraz chodzi, w ktrych operacja wskazana jest ze wzgldu na ble nie dajce si u mierzy w inny sposb, z ca wiadomo ci godzimy si na nieznaczne zmiany charakteru. Kiedy jednak wolno lekarzowi pogodzi si z t zmian charakteru i z pewnym stpieniem uczu? Czy wolno czyni to za wszelk cen? Nie! - tylko wwczas, gdy choroba czy bl s tak niezno ne, e zagodzenie cierpie warto opaci przewidywanym stpieniem uczu. Czyli e w kadym razie lekarz, zanim podejmie sw interwencj, winien spraw rozway i wybra mniejsze zo. Jasne, e jakie zo w kadym razie zwizane jest z u mierzeniem cierpienia. Je li na przykad w wypadku nie dajcego si operowa raka, kiedy przyczyny blu nie da si usun i trzeba go raczej u mierza za pomoc lekw, je li w tym wypadku odurz pacjenta za pomoc morfiny, te skazuj go na jak strat, te wybieram jakie mniejsze zo. Niekiedy szkodliwo morfiny moe by nawet wiksza od tej, ktrej oczekuj po leukotomii. Bo po wyszych dawkach morfiny pacjent bdzie przecie w trwaym stanie oszoomienia, czego nie ma po leukotomii. Jak widzimy, mona usun ludzkie cierpienia usuwajc przyczyn blu, a gdzie to niemoliwe, bl u mierzy i w ten sposb cierpienie usun. Ale co robi wtedy, gdy ju nic nie moemy uczyni, aby komu cierpienie zmniejszy albo gdy on sam nie moe niczym si przyczyni do jego usunicia czy to przez jakie dziaanie, czy przez przyzwolenie, na przykad na operacj? C wtedy, gdy to cierpienie stanowi, innymi sowy, autentyczne zrzdzenie losu, i nie mona ju uj sprawy w swe rce i przedsiwzi czegokolwiek przeciw cierpieniu? Wtedy gdy nie mona ju uj losu w swe rce, nie pozostaje nic innego, jak na siebie go przyj. Aby pozosta przy poprzednim przykadzie, w przypadkach, gdy z chorob nie mona ju sobie poradzi przy pomocy operacji i nie wymaga si ju od pacjenta, zamiast lku przed ni, odwagi do poddania si operacji, w takich przypadkach da si ode czego innego, da si ode - wobec nie dajcego

si odmieni cierpienia - przyjcia go na siebie z pokor. Widzimy wic, e gdzie w obliczu tak cikiego losu nie mona wyj mu naprzeciw czynnie, w dziaaniu, tam naley wyj ku niemu w odpowiedniej postawie. Znaczy to, e istnieje nie tylko niepotrzebne cierpienie, ktre mona usun likwidujc jego przyczyny, lecz i cierpienie konieczne, cierpienie niezbdne ze zrzdzenia losu, w ktrego istocie ley to, e nie mona go usun, a nawet unikn. Ale i wwczas cierpienie zawsze jeszcze ma swj sens. Sens ley w tym, w jakiej postawie spotykamy cierpienie, w jaki sposb przyjmujemy na siebie swj los, jak ustosunkowujemy si do takiego cierpienia, jak je znosimy, jak je d wigamy jako nasz krzy. Wa nie w tym, w owym "jak" dana jest nam moliwo realizowania warto ci, okazja wypenienia sensu * i wczenia go w nasze ycie. Jednym sowem, ostatnia szansa po temu uyczona jest rwnie nieuleczalnie i beznadziejnie chorujcemu czowiekowi. * Bo je li Goethe mdrze stwierdzi: "Nie ma sytuacji, ktrej nie mona by uszlachetni, czy to przez jakie dokonanie, czy przez cierpliwe znoszenie" - to wolno doda: prawdziwe cierpienie, uczciwe znoszenie autentycznego losu jest samo w sobie nie tylko dokonaniem, lecz jest dokonaniem najwyszym, na jakie moe czowiek si zdoby. Choby to dokonanie na tym jedynie polegao, e czowiek zdobywa si na wyrzeczenie, wyrzeczenie wymuszone przez los. O tym, e rwnie cierpienie, i wa nie cierpienie, daje czowiekowi sposobno wypenienia sensu i moliwo realizowania warto ci - zawsze wiedziaa mdro serca wbrew caej ograniczono ci rozumu. Najbardziej wzruszajcym wiadectwem takiej mdro ci serca jest chyba dedykacja, ktr Anion Bruckner poprzedzi swoje Te Deum, ktra tak oto brzmi: "Dobremu Panu Bogu za zniesione we Wiedniu cierpienia". Bruckner by wdziczny swemu Bogu - za co? Za cierpienia! Je li czyje serce potrafi by tak wzruszajco wdziczne, to musi w tym by jaki sens i jaka warto . Rwnie to, e "bogosawieni s ci, ktrzy si smuc", nie wydaje mi si niewyobraalne. Czyme bowiem innym jest bogo , je li nie przeyciem spenienia si sensu egzystencji? I czy rzeczywi cie jest nie do pomy lenia, e kto smuccy si uwaa sw egzystencj za spenion? Pewnego dnia odwiedzi mnie stary lekarz-praktyk, ktremu - w idealnie szcz liwym maestwie zmara ona. w lekarz nie potrafi przezwyciy blu po stracie ony i w stanie cikiej depresji przyby do mnie. Zapytaem go, czy pomy la, co staoby si, gdyby nie ona, lecz on sam zmar jako pierwszy. - Nietrudno sobie wyobrazi - zapewni mnie kolega - maja ona byaby zrozpaczona! - Widzi pan wic - odpowiedziaem - pana onie zostao to oszczdzone, i niejako pan jej tego oszczdzi za t cen, e musi j teraz opakiwa. - z t chwil jego aoba zyskaa pewien sens - sens ofiary. Pacjent, ktry cierpia z powodu guza rdzenia krgowego, nie mg ju wykonywa swego zawodu; by on rysownikiem reklam. W szpitalu poraenia posuway si coraz dalej i on sam zdawa sobie spraw, ze zblia si jego koniec. Jake jednak odnis si do swego losu? Jako mody lekarz miaem wtedy przypadkiem sub nocn i w czasie wizyty popoudniowej prosi on mnie, abym tylko z jego powodu nie zakca sobie nocnego spoczynku - jego jedyn trosk by mj spokj w nocy. I pomy lmy: to, e ten czowiek w swych ostatnich godzinach ycia troszczy si nie o siebie

sdnego, ale o innych, na przykad o minie jako dyurujcego lekarza, tym iswoim cichym bohaterstwem osign co , z cierpienia swego dokona dziea, ktre z pewno ci oceni trzeba wyej ni rysunki reklamowe, ktre wykonywa przedtem, gdy by jeszcze zdolny do pracy. Teraz zrobi reklam temu, na co czowiek w takiej sytuacji jeszcze moe si zdoby. Niech mi bdzie wolno ukaza takie rozwizanie na przykadzie, do ktrego cigle musz wraca, tak mi si wydaje pouczajcy. Pewn pielgniark zatrudnion w moim oddziale neurologicznym trzeba byo ktrego dnia podda operacji: guz nowotworowy w odku. W czasie operacji guz okaza si nie do usunicia. Zrozpaczona siostra prosi o rozmow ze mn. Zrozpaczona jest nie tyle wasn chorob, co sw niezdolno ci do pracy. Swj zawd kocha nad wszystko. Teraz jednak nie moe go wykonywa i to jest przyczyn jej rozpaczy. C miaem tej biednej osobie powiedzie sytuacja jej bya rzeczywi cie beznadziejna. (W tydzie p niej umara.) Mimo to staraem si u wiadomi jej rzecz nastpujc: Pracuje pani osiem czy Bg wie ile godzin dziennie, ale to adna sztuka, kto inny podoa temu samemu. Ale, wie pani, by tak chtn do pracy i tak teraz do niej niezdoln, a wic nie mc pracowa i by zmuszon do rezygnacji z pracy, a mimo to nie podda si rozpaczy - to byoby dokonaniem, o ktre nieprdko kto by si na pani miejscu pokusi. A niech mi pani powie, czy wa ciwie nie wyrzdza pani krzywdy owym tysicom ludzi, ktrym po wicia pani swe ycie jako pielgniarka? Czy nie krzywdzi ich pani czynic tak, jakby nieuleczalna choroba czowieka niezdolnego do pracy bya pozbawiona sensu? Je li w swej sytuacji popada pani w rozpacz, czyni pani przecie tak, jakby sens ycia czowieka zawis wycznie od tego, e potrafi on przepracowa tyle a tyle godzin. Tym samym jednak odmawia pani wszystkim chorym i zniedoniaym jakiegokolwiek prawa do ycia i egzystowania. W rzeczywisto ci ma pani jednak wa nie teraz niepowtarzaln szans - podczas gdy dotd moga pani wiadczy powierzonym sobie ludziom jedynie pomoc wynikajc z obowizku subowego, teraz moe pani sta si czym wicej: wzorem czowieka. Mona oczywi cie spiera si o to, czy wystpowaem w tej rozmowie jako lekarz, bo ostatecznie staraem si w sytuacji, kiedy jako lekarz wa nie ju nie mogem pomc, pomc po prostu jako czowiek, mwi z serca do serca i - cicho sobie dopowiedzmy - pocieszy bli niego. Dlaczego jednak takie podej cie miaoby by nielekarskie? Nie zapominajmy, e nad bram gwn wiedeskiego Szpitala Powszechnego wisi tablica z dedykacj, z jak cesarz Jzef II przekaza t instytucj jej przeznaczeniu. Saluti et solatio aegrorum - czytamy tam - ...et solatio, nie tylko dla leczenia, ale i dla pociechy chorych. Widzimy wic, e nie tylko psychoterapeucie (wa nie jemu w szczeglnej mierze), ale take lekarzowi jako takiemu nie wystarczy dy tylko do dwch celw: przywrcenia pacjentom zdolno ci do pracy i do korzystania z ycia. Nie, musz ani uczyni ich zdolnymi do cierpienia, aby byli w stanie wzi na siebie konieczno zrzdzonego przez los, nieusuwalnego i nieuniknionego cierpienia, wzi je na swoje barki i d wiga. Zapewne, trzeba przyzna, e nie sprosta si temu powoaniu lekarza i za pomoc rodkw czysto przyrodniczych. Za pomoc narzdzi naukowych, jakie nam do rk daj nauki przyrodnicze, mog amputowa nog. Polegajc na samych naukach przyrodniczych na pewno jednak nie zdoam przeszkodzi temu, e po amputacji albo moe jeszcze i przed ni zrozpaczony pacjent odbierze sobie ycie,

zwtpiwszy w sens dalszego ycia o jednej nodze. Na przykad chirurg, ktry miaby odmwi zajcia si podobnymi sprawami powiedzmy szczerze: po lekarsku zatroszczy si o to, co pacjent przeywa, i odmwi mu sowa pociechy, gdy jako chirurg musi ju tylko rozoy rce, taki chirurg nie powinien si te dziwi, gdy jakiego pacjenta, wyznaczonego nazajutrz rano do operacji, znajdzie nie na stole operacyjnym, ale na stole sekcyjnym, poniewa chory w nocy popeni samobjstwo. e byoby ono niesuszne, nieuzasadnione, jest rzecz oczywist. Bo c by to byo za ycie zawise wycznie od tego, e mona sta na dwch nogach. Moe od tego zalee prawo zwierzcia do ycia, ale nie prawo czowieka. Zdarza si jednak, e zrozpaczonemu pacjentowi trzeba to dopiero choby w kilku sowach uprzytomni. W swej rozpaczy po prostu nie widzi on do jasno i daleko. Poprzestamy na tym, co - jak ju kiedy wspomniaem - powiedzia pewien wielki psychiatra: Oczywi cie mona i bez tego wszystkiego by lekarzem. Ale naley te wwczas zda sobie spraw, e od weterynarza lekarz bdzie si rni tylko inn klientel. Dopki my, nie-weterynarze, zajmujemy si pacjentami, ktrzy nie s zwierztami, naley pomaga, jak dugo pomaga mona, agodzi bl, gdy to jest konieczne, ale take pociesza. 25. Psychoterapia a duszpasterstwo Psychiatra niemiecki Victor E. von Gebsattel stwierdzi kiedy u ludzi Zachodu fakt odwracania si od duszpasterzy do lekarzy chorb nerwowych. Mona nad tym ubolewa i stara si temu przeciwdziaa, w ten na przykad sposb, e bdc samemu psychiatr przekazuje si pacjenta w sprawie wyra nie nalecej raczej do opieki duszpasterskiej duszpasterzowi. Do wiadczenie, praktyka fachowa lekarza wci jednak dowodzi, e jest tak, jak wyrazi si inny niemiecki psychiatra, dr Heyer: ludzie, ktrzy zwracaj si do nas psychiatrw nie z powodu choroby w wszym tego sowa znaczeniu, lecz bdc w jakich duchowych tarapatach, tacy ludzie nie dadz si odprawi od psychiatry do teologa. Upieraj si, aby pomc im i w tych kopotach, niekoniecznie zwizanych z chorob psychiczn. A pragn, ycz sobie, ba, daj od lekarza, aby postara si odmieni ich pooenie w paszczy nie duchowej. Tym ludziom nic nie pomoe, e lekarz naaduje ich lekiem czy utopi w rodkach uspokajajcych duchowe zmaganie si czowieka o sens egzystencji, o konkretny i osobisty sens ycia, jednym sowem o ich tak zwane metafizyczne ludzkie potrzeby. W takich sytuacjach nie wprowadza si do medycyny jakichkolwiek problemw filozoficznych - raczej pacjenci tego typu kieruj swoje wiatopogldowe zagadnienia do psychiatry. Je li nawet wprowadza si tego czy innego lekarza w zakopotanie, to zakres samej psychoterapii rozszerzy si o now, otwierajc si przed ni problematyk. A nie jest to problematyka atwa. Bo osobiste pytania wiatopogldowe, z jakimi kto zwraca si do lekarza, nie s ju od dziecistwa niczym chorobliwym, ale na wskro ludzkim; co wicej, czym najbardziej ludzkim, co by moe w ogle (bo na przykad zwierz nigdy przecie nie mogoby stawia sobie pytania o sens swej egzystencji). Teraz ju idzie o to, aby lekarz nie pojmowa tego, co arcyludzkie, mylnie jako zbyt ludzkie, powiedzmy jako sabo czy kompleks lub tym podobnie. Przeciwnie, terapia, nowoczesna psychoterapia polega istotnie na tym, e t gbok tsknot czowieka do wypenionej sensem egzystencji bierze za

punkt wyj cia i za oparcie dla d wigni terapeutycznej i stopniowo coraz bardziej apeluje do tego, co nazwaem deniem do sensu. Bo warto wci na nowo przypomina owe pamitne sowa Nietzschego, e "kto wie, dlaczego yje, ten zniesie te prawie wszelkie warunki ycia". Czyli e kto zna sens wasnej egzystencji, ten jeszcze najatwiej sprosta wszelakim trudno ciom. Oczywi cie, w czysto psychoanalitycznej perspektywie nie moe si odsoni nic takiego jak denie do sensu, w psychoanalitycznym obrazie czowieka nie ma na to miejsca. Psychoanaliza widzi czowieka niemal wycznie od strony jego popdw, i rwnie t instancj, ktra zwraca si i wystpuje przeciw popdom, czy to wypierajc je, czy cenzurujc, czy te sublimujc, rwnie j sam wyprowadza znowu z popdw i do nich sprowadza. Jednym sowem, co nie jest w czowieku energi popdw, to przynajmniej z niej powstaje. W przeciwiestwie do tego jednostronnego obrazu czowieka, psychiatra Boss zwrci kiedy susznie uwag na to, e genialnej i gboko ludzkiej osobowo ci uczonego, jakim by wa nie Zygmunt Freud, chyba w ogle nie mona "wyja ni" sam energi popdw. Wolno chyba domy la si, e on sam zwrciby si dzi przeciwko takiemu jednostronnemu i wycznemu ujmowaniu ludzkiej istoty. Wszake to sam Freud wyrazi swego czasu pogld, e w rzeczywisto ci czowiek jest zazwyczaj nie tylko bardziej niemoralny, anieli sdzi, lecz i o wiele bardziej moralny, anieli sam my li. Pozwolibym sobie na nastpujce dopowiedzenie: nierzadko czowiek jest nie wiadomie, w swej sferze nie wiadomej, take o wiele bardziej religijny, anieli to czuje. Istniej bowiem nie tylko nie wiadome, wyparte popdy, ale take nie wiadoma duchowo i wiara. Oczywi cie nie wolno popenia bdu, w ktry popad Jung, przedstawiajc mianowicie sam t nie wiadom religijno take jako wrodzon, zwizan z mzgiem i stanowic znowu tylko rodzaj popdu. Jest inaczej: jak wszelka religijno , rwnie ta nie wiadoma ma jaki charakter zasadniczy, rozstrzygajcy. To, co najwikszy klasyk psychoterapii, Freud, wypowiedzia na temat religijno ci, te zapewne nie zadowoli dzisiejszego psychoterapeuty. Jest rzecz znan, e Freud uwaa religie za zudzenie czy, innym razem, niejako za zbiorow nerwic natrctw ludzko ci. A Bg, jak mniema Freud, jest ostatecznie rzutowan w nadludzkie wymiary postaci ojca albo, by pozosta przy argonie psychoanalitycznym, projektcj, imago, obrazu ojca. Jak wiadomo, psychoanaliza nigdzie nie zapu cia gbszych korzeni w wiadomo ci masowej anieli w Stanach Zjednoczonych. Tote psychiatra amerykaski Freyhan mg w jednym ze szwajcarskich pism fachowych stwierdzi, e psychoanaliza w USA stanowi ruch masowy, ktry z rodzajem religijnej prostoty ducha wierzy, e we wszechpotnej sferze nie wiadomo ci odnalaz rdo wszelkich ludzkich poczyna i dziaa. Przed niewielu laty amerykaski badacz nazwiskiem Kristol wykaza, e nie mona uzna jakichkolwiek wynikw badawczych psychoanalizy, a odrzuci tylko jej obraz czowieka jako istoty kierowanej w kocu wycznie popdami. Kristol dowid raczej, e jedno jest ci le zwizane z drugim, a wic niejako mona tylko wierzy albo w Boga, albo w imago ojca. * Wielokrotnie przestrzegano przed niedocenianiem wiatopogldowych implikacji, czyli tego, co zawarte jest w wiatopogldowych elementach psychoanalizy, nawet je li ona sama nie jest jeszcze tego wiadoma. Nietrudno poj to ostrzeenie, je li si widzi, jak niektrzy psychoanalitycy, sami w sobie ludzie na wskro wierzcy, prbuj krytykowa psychoanaliz. Czyni to tylko poowicznie, powiedziabym, e zmywaj psychoanaliz po wierzchu, bez zmoczenia jej, a tylko skrapiajc

wicon wod. Nie chc tym samym gosi, e badania naukowe musz niejako doczeka si akredytacji ze strony religii: zaopiniowania i zatwierdzenia. Mwili my bowiem o psychoanalizie i krytykowali my j tylko o tyle, o ile nie jest prawdziw nauk ( * ), a tylko sama wierzy w sw naukowo , bdc w rzeczywisto ci rodzajem wiary, a raczej przesdu, ci lej mwic przesdu odnoszcego si do popdw w czowieku jako pocztku i istoty wszystkiego, co w ogle ludzkie. Ale nie tylko badania naukowe z gry nie maj nic bezpo rednio wsplnego z religi - to samo dotyczy take, a nawet bardziej jeszcze, praktyki lekarskiej. I J. H. Schultz z Berlina mg susznie zaryzykowa twierdzenie: jak nie moe by chrze cijaskiej czy buddystycznej nerwicy natrctw, podobnie nie moe by adnej naukowej terapii okre lonej wyznaniowe. Pamitajmy: naukowej psychoterapii. Por. W. Ginsburg i J. L. Herma: "Wikszo analitykw sama zakwestionuje wyniki swej terapii w przypadku pacjenta, ktry do koca kuracji psychoanalitycznej trwa w swoich praktykach religijnych". ("The American Journal of Psychotherapy", 1953, 7, s. 546.) Por. Judd Marmor, "The American Jounnal of Psychiatry", 1968, 125, s. 131: "In the past ten years the prestige of psychoanalysis in this country appears to have dropped significantly in academic and scientific circies. Over the years psychoanalysis has been oversold as an optimal psychotherapeutic technique. Whether or not ciassical psychoanalysis is truty the optimal approach for any specific form of psychopathology still remains to be conclusively proved, hut at best it is indicated in only a smali proportion of cases." (W ostatnich dziesiciu latach znaczenie psychoanalizy w akademickich i naukowych krgach naszego kraju zdaje si wyra nie zmniejsza. Przez cae lata psychoanaliza bya przeceniana jako najlepsza z psychoterapeutycznych technik. Czy klasyczna psychoanaliza stanowi naprawd optymalne podej cie do wszelkiego rodzaju psychopatologii, problem ten wci jeszcze czeka na ostateczne sprawdzenie, w najlepszym jednak razie wskazana ona jest w nieznacznej tylko cz ci przypadkw.) A. T. P. Millar, "British Journal of Psychiatry" 1969, 115, s. 421: "Psychoanalysis is in a position to perpetuate its theories, proved or unproven, and the voice of dissent is not easily heard in psychiatrie America. We are in an era when the sine qua non of publication in many a psychiatrie Journal is a dynamie formulation of the problem in oral, anal or oedipal terms. We are in an era when to disagree with psychoanalysis is more liable to lead to a gratuitous diagnosis and dynamie formulation of the disagreer than it is an examination of the arguments advanced. Indeed, by diagnosing the opposition the ideas advanced are rendered grist for the interpretatwe mill rather than propositions to be refuted. But can it be that only psychoanalysts have opinions while the rest of us have problems? Dr Burness Moore, chairman of the American Psychoanalitic Association.s public information committee, writes in that Association.s newsietter: "Indeed, there is indication of increasing derogation: of analysis in the past few years", and the Association has hired a public relations consultant. This may indeed be the appropriate action, but it does seem possible that more might be accomplished if psychoanalysis were to undertake to rehabilitate its theory rather than its public imoge. It may be

said that the present situation in psychoanalysis argues against significant theoretical revision arising from within the discipline. Dr. Ernest Hilgard, Professor of Psychology at Stanford Unwersity and a student of personality theory, has suggested that "the ultimate reformulation of psychoanalytic theory may have to come from those who lack commitment to any institutionalized form of it"". (Psychoanaliza jest w stanie podtrzymywa swoje teorie, sprawdzone czy nie sprawdzone, i gosowi sprzeciwu nieatwo jest o posuch w amerykaskiej psychiatrii. yjemy w czasach, gdy sine qua non publikowania w niejednym pi mie psychiatrycznym jest formuowanie problemu w kategoriach popdowych oralnych, analnych czy edypowych. yjemy w czasach, gdy opozycja wobec psychoanalizy moe prowadzi raczej do bezpodstawnego stawiania diagnozy i zaszufladkowywania oponenta wedle jego popdw ni do badania wysunitych przeze argumentw. Oczywi cie, kiedy si stawia opozycji diagnoz, wysuwane koncepcje staj si raczej wod na myn interpretacji anieli propozycjami, ktre naley odeprze. Czy to jednak moliwe, aby tylko psychoanalitycy wyraali opinie, podczas gdy caa reszta miaa co najwyej problemy! Dr Bumess Moore, prezes komitetu informacyjnego Amerykaskiego Towarzystwa Psychoanalitycznego, pisze w biuletynie Towarzystwa: "Oczywi cie, s oznaki widocznego spadku znaczenia psychoanalizy w cigu kilku ostatnich lat", Towarzystwo zaangaowao wic konsultanta do spraw propagandy. Moe to oczywi cie by wa ciwym podej ciem, wydaje si wszake moliwe, e psychoanaliza zdziaaaby wicej zabierajc si raczej do uzdrowienia wasnej teorii ni jej obrazu w opinii publicznej. Wolno chyba stwierdzi, e obecna sytuacja w psychoanalizie przemawia przeciwko istotnej teoretycznej rewizji budzcej si w onie tej dyscypliny. Dr Ernest Hilgard, profesor psychologii na Stanford University i badacz teorii osobowo ci, sugeuje, e "ostateczna nowa formua teorii psychoanalitycznej powinna nadej ze strony tych, ktrzy nie s zwizani ze zinstytucjonalizowan form tej teorii.") Zadajmy sobie jednak dalsze pytania. Stwierdzamy oto fakt, e wspczesny psychiatra usiuje zaradzi rwnie duchowym kopotom swych pacjentw i sprosta problemom wiatopogldowym, jakie dzi tak czsto przedstawiaj oni wa nie jemu, a nie kapanowi. Czy usiowania psychoterapeutw, aby zado uczyni tej sobie narzuconej roli "lekarskiego duszpasterstwa", nie pocigny za sob zblienia psychoterapii do religii i lekarza do kapana? I czy zblienie nie doprowadzio do zatarcia granic, pomieszania zada i zapoznania wa ciwych celw? Odpowiadajc na to pytanie, wypada chyba przyzna, e w tej granicznej strefie niebezpieczestwo wzajemnego przekraczania granic jest znaczne. Ale wa nie po to, aby mc respektowa wsplne granice, wskazane jest najpierw je ustali, a nawet w ogle okre li. Co do mnie, musz stwierdzi, e granice midzy opiek lekarsk a duszpastersk okazuj si po bliszym, spojrzeniu tak jasne i ostro zarysowane, e mona si tylko dziwi, e tak czsto bywaj przekraczane. Jakie jest tedy zadanie psychoterapii, lekarskiej opieki nad psychicznie chorymi? Jej celem jest leczenie psychiki, przywracanie psychicznej rwnowagi. C natomiast, w przeciwiestwie do tamtej opieki, jest celem religii i opieki ze strony kapana, czyli duszpasterstwa we wa ciwym tego sowa pojciu? Co istotnie rnego. Nie leczenie psychiki czy utrzymanie psychicznej rwnowagi, ale raczej jedynie i wycznie

zbawienie duszy. Kiedy jednak religia dy do duchowego zbawienia, czyni to nawet naraajc czowieka na zachwianie psychicznej rwnowagi, na wprawienie go w psychiczne napicie czy zgoa na wtrcenie go w wewntrzne konflikty. Tyle co do odmiennych zada i celw psychoterapii i religii. Ale c widzimy? Cho religii od pocztku i w pierwszym rzdzie wcale nie chodzi o utrzymanie psychicznej rwnowagi, wci na nowo okazuje si, e nie zmierzajc do tego, w gruncie rzeczy duo, niewiarygodnie duo, potrafi zdziaa dla utrzymania psychicznej rwnowagi. Dokonuje tego zapewniajc czowiekowi poczucie duchowego zakotwiczenia i bezpieczestwa, ktrego nie mgby po prostu nigdzie indziej znale . Jednake, powtarzam, dzieje si to nie z zamysu, per intentionem, lecz w sensie skutku, per effectum. Co analogicznego dostrzegamy i po drugiej stronie, po strome psychoterapii, znw, cho nie jest to jej celem, cho nie chce tego i nie wolno jej tego chcie, wci na nowo dzieje si, e w toku kuracji psychiatrycznej chory psychicznie odnajduje zakryte rdo pierwotnej wiary, owej nie wiadomej religijno ci, o ktrej ju wspominaem. Ilekro jednak mogoby co takiego si zdarzy, nie moe to by celem psychoterapii ani nie moe psychiatrze przy wieca podobny zamiar. Nie jest to zadaniem jego dziaania, ale tylko nastpstwem. 26. Czy czowiek jest wytworem dziedziczno ci i rodowiska? Nie jest pozbawiony pewnego tragikomizmu widok wspczesnych stara, aby zaradzi trudno ciom naszej epoki, a zwaszcza cikiej niedoli duchowej zarwno jednostki jak i masy. Jake bowiem prbuje si podej do tej sprawy? Wychodzi si ze stwierdzenia, e czowiek jest ostatecznie wytworem dwch czynnikw i si: z jednej strony dziedziczno ci, z drugiej rodowiska czy te, jak okre lano to przeno nie w czasach minionych: krwi i ziemi. I co si okazuje? Wszystkie prby rozwizania problemu czowieka z tych dwch stron s skazane na niepowodzenie, mianowicie dlatego e to, co swoi cie ludzkie, czowiek jako taki, uchyla si od prb tego rodzaju podej cia. Od tej strony wcale nie mona go uj, a tym mniej zmieni. Nie zapominajmy bowiem, e to, co ludzkie w czowieku, tak dugo pozostaje pominite w obrazie, jaki sobie o nim wytwarzamy, jak dugo mwimy o czowieku wa nie tylko jako o wytworze, produkcie. Jak gdyby czowiek w swoim zachowaniu by wypadkow rwnolegoboku si, ktrego oba skadniki maj wa nie nazwy: dziedziczno i rodowisko... Oczywi cie, czowiek jest zaleny zarwno od swoich dziedzicznych skonno ci, jak i od rodowiska, i moe si swobodnie porusza tylko w ramach wyznaczonych przez jedno i drugie. W ramach tych wszelako porusza si wa nie w sposb wolny, i nieuwzgldnianie tej wolno ci, zapominanie o niej w rozpatrywaniu spraw ludzkich i obchodzeniu si z czowiekiem, a co dopiero skanianie go, aby sam zapomina o tym, e jest wolny wszystko to musi si zem ci. Wrodzonej skonno ci po prostu nie moemy zmieni, a rodowisko moemy zmienia tylko cz ciowo i nie od razu. Popadliby my w najpospolitszy fatalizm, gdyby my uznawali i uwzgldniali tylko dziedziczno i rodowisko jako napdowe motory gry si zwanej czowiekiem. Byoby to tyle co robi rachunek bez gospodarza. Gospodarzem byby w naszym przypadku czowiek jako istota w samym swoim jdrze duchowa, a zatem wolna i odpowiedzialna. Jego wolno ci jednak nie moemy ju "wstawia do

rachunku", do niej trzeba raczej apelowa: winni my do niej odwoywa si przeciwko pozornej przemocy dziedziczno ci i rodowiska, odwoywa si do nieugitej mocy ludzkiego ducha, jak to kiedy nazwaem. A czowiek ma t moc. Nawet wyniki naj ci lejszych bada naukowych mogy tylko potwierdzi istnienie nieugitej mocy ludzkiej wolno ci i pokaza j w penym wietle. Znany badacz dziedziczno ci Friedrich Stumpfl wskaza ju na to, e mimo ogromnych wysikw badawczych psychologii gbi, psychiatrii, nauk o dziedziczno ci i rodowisku ich ostateczne wyniki zaiste rozczarowuj. Sdzili my bowiem, wywodzi Stumpfl, e dziki naszym badaniom ukaemy czowieka w jego zaleno ci oraz w uwarunkowaniu przez popdy, dziedziczno , rodowisko i anatomi - krtko mwic, jako wytwr podoa dziedzicznego i rodowiska. A co na dobr spraw wyszo nam z tych dugoletnich wysikw? pyta na kocu ten uczony, aby da zdumiewajc odpowied : - obraz czowieka w jego wolno ci. Albo przyjrzyjmy si owym bli niakom, o ktrych pisa kiedy sawny badacz dziedziczno ci profesor Lange. Jako tak zwani bli niacy jednojajowi mieli oni to samo podoe dziedziczne. Ot wychodzc z tego podoa jeden z nich sta si niesychanie sprytnym i przebiegym przestpc. A co wyroso z jego brata, co zrobi z siebie - zwrmy uwag: z tego samego podoa? Rwnie on by niezwykle, wyrafinowanie zrcznym, ale nie kryminalist, lecz kryminologiem. My l, e rnica midzy kryminologiem a kryminalist jest rozstrzygajca, a o odmienno ci swoich yciowych drg rozstrzygnli sami ludzie i decyzja ta bya rna mimo tego samego startu. Zapamitajmy to sobie, istnieje czynnik trzeci: poza dziedziczno ci i rodowiskiem spotykamy si z decyzj czowieka, i ona wynosi go ponad zwyke uzalenienie. Pozwlcie pastwo w kocu przedstawi wypadek, ktry sam przeyem. Pacjentka w najwyszym stopniu znerwicowana opowiada mi o swej siostrze bli niaczce, znowu jedaojajowej, a wic o takim samym podou dziedzicznym mg to dostrzec nawet laik. Bo wedug tego, co pacjentka mwia, miay z siostr a do najdrobniejszych szczegw ten sam charakter i te same zamiowania, czy to odno nie do faworyzowanych kompozytorw, czy - mczyzn. Bya ta tylko rnica midzy siostrami: pierwsza bya wa nie znerwicowana, druga - po prostu yciowo dzielna. Ale ta rnica daje nam prawo do przezwycienia resztek fatalizmu: wiary w przeznaczenie i skonno ci do siedzenia z zaoonymi rkami. Jakieje jeszcze zachty nam trzeba, aby - mimo danych nam przez los jednakowych skonno ci i mimo czynnikw rodowiskowych dooy wszelkich stara, aby czy to jako wychowawcy, czy jako lekarze odwoywa si, gdzie tylko mona, do ludzkiej wolno ci. W ogle jest moliwe, e skonno ci dziedziczne same w sobie nie oznaczaj jeszcze warto ci pozytywnej czy negatywnej. Moe z jakiej skonno ci dziedzicznej dopiero my czynimy wa ciwo warto ciow czy bezwarto ciow. Ile suszno ci miaby wwczas Goethe, rwnie z biologicznego i psychologicznego punktu wadzenia, z punktu widzenia bada nad dziedziczno ci, twierdzc w Latach nauki Wilhelma Meistra: "Od natury nie otrzymali my adnego bdu, ktry nie mgby si sta cnot, ani adnej cnoty, ktra nie mogaby sta si bdem". Tyle co do problemu zaleno ci czowieka od jego podoa dziedzicznego. Jak przedstawia si z kolei sprawa z drugim momentem, ktry ze zrzdzenia losu podobno tak bardzo determinuje czowieka, e jak si przyjmuje, prawie nie moe by mowy o wa ciwej wolno ci? Jak przedstawia si sprawa z wpywem rodowiska? Czyby miao by rzeczywi cie tak, jak twierdzi to

kiedy Zygmunt Freud: wystarczyoby sprbowa wystawi rwnomiernie na gd grup najbardziej zrnicowanych jednostek ludzkich, a im bardziej wzmagaaby si potrzeba poywienia, tym bardziej zacierayby si wszelkie osobiste rnice, a zamiast nich objawiby si jednolity pd do zaspokojenia godu. Tyle Freud. Nasze pokolenie uczestniczyo - mona miao powiedzie: milionami w tym eksperymencie. Czy to w wojennych obozach jenieckich, czy w obozach koncentracyjnych. I jak przedtem syszeli my z ust profesora Stumpfla o ostatecznym wyniku bada nad dziedziczno ci, tak teraz zapytajmy, z czym spotkali my si w ostatecznym wyniku eksperymentu wojennego? Ot wynik tych nie zamierzonych masowych eksperymentw dotyczcych bada nad rodowiskiem by taki sam. Spotkali my si jako wiadkowie ponownie z potg ludzkiej decyzji. Mona byo zabra jecowi wojennemu czy kacetowcowi wszystko - prcz jednego: pewnego stopnia wolno ci, wolno ci nastawienia si w taki lub inny sposb do danych, ju wiadomych warunkw. I mona byo postpi tak albo inaczej. Bynajmniej nie kadego gd "zezwierzca", jak to mawia si tak czsto i tak lekkomy lnie. Niektrzy mczy ni z godu prawie zataczali si w rd barakw i placw apelowych, a mimo to znajdowali jeszcze dobre sowo albo ostatni kawaek chleba dla towarzysza. Potwierdzi to chyba kady jeniec wojenny, ktry przey pobyt w obozie. Nie moe wic by mowy o tym, aby niewola, obz czy w ogle jakiekolwiek wpywy otoczenia z gry ju jednoznacznie i nieuchronnie determinoway ludzkie zachowanie. Wprawdzie wci te okazywao si, e wa nie w sytuacjach niewoli i godu ludzka postawa wybitnie zaleaa od tego, czy kto mia jakie oparcie. Mwiem ju o tym kilkakrotnie, rwnie w ramach mych pogadanek radiowych, a niedawno do wiadczenia te doczekay si potwierdzenia w raporcie amerykaskiego psychiatry usiujcego zbada wszystkie czynniki, ktre podtrzymyway wewntrznie i przy yciu onierzy amerykaskich w japoskiej niewoli wojennej. Przyczyniaa si wic do przeycia w niewoli midzy innymi ta okoliczno , e kto mia pozytywne pojcie o yciu i wiatopogld. Ostatecznie odpowiada to do wiadczenie mdro ci zawartej w cytowanej ju sentencji Nietzschego, e kto wie, dlaczego yje, ten zniesie te niemal wszelkie warunki. Do tych warunkw naley take wa nie gd. Moe dodabym tu jeszcze relacj o ponad trzydziestu studentach Uniwersytetu w Minnesota, ktrzy dobrowolnie zgosili swj udzia w procznym eksperymencie godowym i otrzymywali przez ten czas racje ywno ci typowe dla Europy w ostatnim roku wojny? W czasie trwania eksperymentu regularnie badano ich pod wzgldem psychicznym i fizycznym. Rycho ju byli tak podnieceni, jak tylko mogo to si zdarza zgodniaym. A po p roku niejeden z nich by bliski zaamania. Lecz mimo staej moliwo ci wyczenia si z eksperymentu, nie wyama si aden. Tu rwnie na pewno nie po raz ostatni widzimy, e czowiek, kiedy mu na tym zaley, moe by silniejszy od zewntrznych okoliczno ci i swych wewntrznych stanw. Ma moc im si opiera, i w ramach stworzonych przez los jest on wolny. T jego wolno potwierdza nowoczesna wiedza, rwnie wiedza ci le przyrodnicza, a wic take wyniki bada medycznych. I cho wci mwi si i czyni tak, jakby fakty do wiadczenia klinicznego, badania dziedziczno ci i mzgu, biologia, psychologia i socjologia dowodziy zaleno ci i znikomo ci ludzkiego ducha, to wa nie prawd jest co wrcz przeciwnego. Konsekwentnie do koca przemy lane wyniki bada klinicznych przemawiaj w kadym razie za nieugit moc ducha. I niezmiennie, dzi podobnie jak przed 140 laty, obowizuj sowa wielkiego przedstawiciela wiedeskiej szkoy medycyny, autora "Dietetyki duszy", Ernesta von

Feuchterslebena. Stwierdzi on, e cho zarzucano medycynie, i sprzyja skonno ci do materializmu, czyli do wiatopogldu wypierajcego si duchowo ci, to zarzut ten nie jest suszny. Nikt bowiem inny ni wa nie lekarz nie ma wicej okazji do u wiadomienia sobie wprawdzie znikomo ci materii, ale take potgi ducha. A je li nie dochodzi do u wiadomienia sobie tego, to nie jest temu winna wiedza, ale on sam, poniewa nie do gruntownie j zgbi. 27. Czy psyche mona mierzy i way? Wielokrotnie wskazywaem, e laik ma szczeglnie faszywe wyobraenie o problemach psychiatrycznych. Do problemw tych naley przede wszystkim zagadnienie, gdzie przeprowadzi granice midzy sfer zdrowia psychicznego, normalno ci, z jednej, i sfer choroby psychicznej, nienormalno ci, z drugiej strony. Okazuje si, e laik nie tylko zapomina, e granice te s na og nader pynne, lecz zazwyczaj wyobraa sobie, e fachowiec, specjalista psychiatra, zwyk wytycza je do szeroko, w tym sensie, e skonny jest uwaa i okre la ju jako chorobliwe co , co laik uznawaby jeszcze za co zupenie normalnego. W rzeczywisto ci rzecz ma si odwrotnie. Psychiatra zwyk wykre la granice patologii, choroby, wsko, w kadym razie wej anieli laik. Do czstych przesdw i nieporozumie midzy laikiem i psychiatr naley dalej mylne pojcie roli przypadajcej w ramach bada psychiatrycznych tak zwanemu egzaminowi, czyli sprawdzaniu zaburze funkcji psychicznych, oraz wywiadowi lekarskiemu w celu poznania ich ta i podoa. Laik najcz ciej wyobraa sobie, e badanie psychiatryczne polega przewanie na sprawdzaniu inteligencji. Ot jest to cakiem niesuszne, w kadym za razie przestarzae. Nie wahabym si nawet powiedzie, e sposb przeprowadzenia badania inteligencji pozwala nie tyle na wnioskowanie o inteligencji badanego, co raczej o inteligencji badajcego. Oczywi cie, tu i wdzie okae si rzecz niezbdn przeprowadzenie takiego czy innego testu inteligencji. We my na przykad tak sytuacj, e psychiatra badajcy pacjenta podejrzewa, e ma do czynienia z pewnym mniejszego lub wikszego stopnia upo ledzeniem umysu. Zacznie wwczas ewentualnie stawia pacjentowi pytania dotyczce zdolno ci rnicowania, wa nie aby uzyska wskazwk co do stopnia, rozmiarw umysowej degradacji. Tego rodzaju pytanie brzmi na przykad: - Na czym polega rnica midzy dzieckiem a karem? Nikt, jak sdz, nie bdzie wtpi o sabo ci umysowej pacjentki, ktra na takie pytanie odpowiedziaa: - Mj Boe, dziecko to ot, dziecko, a karzeek pracuje w kopalni. Innym razem okae si konieczne zbadanie u pacjenta zdolno ci zapamitywania. Odbywa si to zwykle tak, e w toku rozmowy prosimy pacjenta o zapamitanie sobie jakiej daty. Co do mnie, zalecam zawsze suchaczom moich wykadw, aby przywykli do podawania pacjentom wasnej daty urodzenia, bo mnie przynajmniej zdarzyo si kiedy , e w zamcie pracy zapomniaem, jak to dat zadaem pacjentowi do zapamitania, tak e w kocu nie mogem skontrolowa, czy zapomnia daty pacjent, czy ja sam. Nie ma jednak mowy, aby za pomoc tego rodzaju czy w ogle jakichkolwiek testw mona byo zbliy si do ujcia samego jdra osobowo ci. Sam profesor Villinger wskaza dobitnie w jednej ze swych publikacji na niepewno wszelkich metod testowych i na niebezpieczestwo arbitralnych interpretacji. Jeszcze stosunkowo

najmniejsze, jak mwi, jest to niebezpieczestwo i niepewno przy ocenianiu testami inteligencji i sprawno ci. Dowolno interpretacji wzrasta jednak przy te cie zdolno ci, niezbdnym w poradnictwie zawodowym, a staje si nieobliczalna przy testach osobowo ci. Kto prbuje uj osobowo za pomoc testw, temu grozi popadniecie - mwic sowami Villingera - w ciso pozorn, w pseudonaukowo . Uczony stanowczo przestrzega przed nadmiernym zaufaniem do ciso ci laboratoryjnej, nie bdcej de facto adn ciso ci. Tyle Yillinger. Rwnie psychiatra moguncki profesor Kraemer przyzna, e zrczne badanie lekarskie, ze znajomo ci rzeczy przeprowadzona rozmowa z pacjentem, daje tyle, co nader skomplikowana czsto praca metodami testowymi. Ale nie tylko duej trwajca obserwacja psychiatryczna prowadzi do tych samych wynikw. Zasuguje na uwag fakt, e profesor Lange w swej opublikowanej i popartej statystyk pracy dowid, i ostateczne rozpoznanie psychiatryczne ustalone po duszej szpitalnej obserwacji chorych psychicznie w co najmniej 80 procentach przypadkw w peni pokrywao si ze zwykym pierwszym wraeniem lekarza z pierwszej rozmowy z pacjentem. Przy psychozach, a wic chorobach psychicznych, sprawdzao si to w 80 procentach. A w nerwicach, a wic w tak zwanych zaburzeniach nerwowych? tu ostateczne rozpoznanie zgadzao si we wszystkich przypadkach z pierwszym wraeniowym rozpoznaniem pacjenta. Powiedziaem: rozpoznaniem pacjenta. Dokadniej powinienem by rzec: rozpoznaniem niepowtarzalnej, jedynej w swoim rodzaju i nie dajcej si pomyli z inn, osobowo ci wa ciwej ostatecznie kadej jednostce ludzkiej, i w konsekwencji te kadej jednostce chorej. Je li chcemy przybliy si przy pomocy testw do tego elementu osobowego, bezwzgldnie indywidualnego, ludzkiej jednostki, a wic uj z niej co wicej ni czysty typ, bo sam osob, to nigdy nie mona do indywidualizowa. Wicej jeszcze! Wa ciwie naleaoby dopiero wynale wasny test dla kadej osoby i, dodaj od razu, dla kadej sytuacji, w jakiej si ona znajduje. Nigdy te nie do improwizowania. Obja ni to na przykadzie. Pewnego dnia zlecono mi wydanie psychiatrycznego orzeczenia o poczytalno ci przebywajcego w areszcie modocianego przestpcy. Tumaczy si, e przyjaciel nakoni go do czynu przestpczego, obiecujc mu za to tysic szylingw po dokonanym czynie. Sd chcia dowiedzie si od psychiatry, czy w mody czowiek rzeczywi cie tak atwowiernie ulega wpywom; jego przyjaciel zaprzecza bowiem jakiemukolwiek zwizkowi z t spraw. Gdyby badany by rzeczywi cie tak atwowierny, to trzeba by byo u niego wykaza choby nieznaczny stopie niedorozwoju. Jednake wyniki testw na to wcale nie wskazyway. Mona wic byo przypuszcza, e bdc najdalej od niedorozwoju umysowego, by on, odwrotnie, dostatecznie sprytny, aby tumaczy si rzekom namow ze strony przyjaciela. Sdzia pragn wiedzie, czy chopiec by a tak gupi, aby uwierzy, e przyjaciel da mu rzeczywi cie tysic szylingw, czy a tak sprytny, aby kaza nam uwierzy, e jest tak gupi. Testy inteligencji, powtarzam, zawiody. W ostatniej chwili zaimprowizowaem: spytaem, czy moe mi da dziesi szylingw, bo potrafi za nie wyjedna u prezesa sdu natychmiastowe wstrzymanie dochodzenia, a nawet niezwoczne wypuszczenie na wolno . Z miejsca zgodzi si na propozycj i tylko z trudem przekonaem go, e nie my laem o tym na serio. By wic tak atwowierny, ale dowie tego mona byo dopiero za pomoc zaimprowizowanego, specjalnie wymy lonego testu. Jest rzecz samo przez si zrozumia, e wspczesnej epoce, ktra jeszcze nie przezwyciya materializmu i nihilizmu, niejako odpowiada wypowiadanie si o duszy ludzkiej, a nawet uznawanie jej

istnienia o tyle tylko, o ile jest w niej co , co daje si zmierzy i zway. Ale jak wyrazi si raz Schiller: Spricht die Seele, so spricht, ach, schon die Seele nicht mehr, dusza mwica zaprzecza ju, niestety, swemu istnieniu. Mona to sparafrazowa: je li poddaje si czowieka testom, nie jest to ju czowiek, w kadym razie nie ujmuje si w ten sposb jego istoty. Psychologia, w ktrej dominuje metoda testowa, raczej przenosi czowieka z wa ciwej mu sfery w sfer miary i wagi. W taki sposb traci z pola widzenia to, co w czowieku jest istotnie i wa ciwie ludzkie, samo jdro jego osobowo ci. Ale to moe wa nie nie da si w ogle uj w drodze naukowej, ani tym mniej na drodze przyrodniczej, lecz wymaga jakiego innego podej cia. Moliwe, e w sposb analogiczny odnosi si do czowieka to, co powiedzia kiedy wielki lekarz Paracelsus: Kto nie poznaje Boga, ten za mao Go kocha. By moe, trzeba owego wewntrznego otwarcia polegajcego na miosnym oddaniu si nieomylnie rozpoznawalnemu Ty tego drugiego, je li chcemy uj je w jego istocie. Wszake miowa to ostatecznie nic innego jak mc powiedzie drugiemu: Ty, uj go w jego jedyno ci i niepowtarzalno ci, i oczywi cie: jeszcze co ponadto: potwierdzi go w jego warto ci. A wic nie tylko mc powiedzie mu: ty, ale take mc mu powiedzie: tak. Znowu wic okazuje si, e wcale nie jest suszne twierdzenie, i mio za lepia - przeciwnie, mio czyni czowieka w najwyszym stopniu widzcym. Wicej nawet, czyni wprost jasnowidzcym. Gdy warto , ktr pozwala w innym widzie z ca jasno ci, przecie nie jest jeszcze rzeczywisto ci, ale czym tylko potencjalnym, czym , co wcale jeszcze nie jest, lecz dopiero staje si, sta si moe i powinno. Mio ci przysuguje funkcja kognitywna, czyli poznawcza. Ale i psychoterapia powinna widzie warto ci. Nigdy nie moe by wolna od warto ci, co najwyej na warto ci lepa. Tak tedy wyszli my od uprawiania psychiatrii, od badania inteligencji i od testw, a nasze rozwaania kocz si wyznaniem, e nie zbliymy si do istoty czowieka, a wic do wszystkiego, co istnieje poza poszczeglnymi funkcjami i wszelkimi moliwymi zakceniami funkcji, dopki w naszym wysiku zrozumienia bli niego ograniczymy si do tego, co racjonalne, i poprzestaniemy na tym, co daje si zracjonalizowa. Je li chcemy przerzuci mosty od czowieka do czowieka - a odnosi si to take do mostw poznania i zrozumienia - to przyczkami winny by nie mzgi, lecz serca. Syszeli my przedtem o cisym, statystycznie ugruntowanym dowodzie na to, e wyniki obserwacji psychiatrycznych ex post potwierdzay pierwsze wraenie, a znaczy to chyba: jakie wraenie do gbi zabarwione uczuciem. Tak te nawet do metodyki rozpoznawania psychiatrycznego odnosi si moje przekonanie, e uczucie potrafi by o wiele subtelniejsze, anieli rozum jest przenikliwy. Czowiek w poszukiwaniu sensu Odczyt publiczny w ramach XIV Midzynarodowego Kongresu Filozoficznego (Wiede 19680) Tytu: Czowiek w poszukiwaniu sensu, zawiera wicej anieli jeden temat - obejmuje definicj, a co najmniej interpretacj czowieka. Czowieka wa nie jako istoty, ktra ostatecznie i wa ciwie yje w poszukiwaniu sensu. Czowiek jest z gry skierowany na co i przyporzdkowany czemu , co nie jest nim samym, czy idzie tu o sens, ktry on nadaje yciu, czy te o inny byt ludzki, ktry spotyka na swej drodze. Tak czy owak,

egzystencja ludzka wskazuje ju zawsze poza sam siebie, i transcendencja, wykraczanie poza siebie, jest esencj ludzkiej egzystencji. Nie jeste (wic tak, e czowiek wa ciwie od pocztku dy do szcz cia? Czy sam Kant nie przyznawa tego, dodajc jedynie, e czowiek winien te zmierza ku temu, aby by tej szcz liwo ci godnym? Ja za powiedziabym, e tym, czego czowiek rzeczywi cie chce, jest ostatecznie nie szcz liwo sama w sobie, lecz podstawa tej szcz liwo ci. Bowiem gdy tylko dana jest podstawa szcz liwo ci, szcz cie i rado zjawiaj si same z siebie. Tak na przykad w "Metafizyce moralno ci", ci lej, w jej cz ci drugiej: "Wstpne metafizyczne podstawy nauki o cnocie" (Krlewiec, Friedrich Nicolovius, 1797, s. VIII i ns.) pisze Kant, e "szcz liwo jest nastpstwem przestrzegania obowizku" i e "prawo musi i przed rado ci, aby ta bya odczuwana". To jednak, co mwi si tu o przestrzeganiu obowizku wzgldnie o prawie, ma moim zdaniem znaczenie o wiele oglniejsze i mona to ze sfery obyczajw przenie nawet w sfer zmysw. A o tym moemy my lekarze chorb nerwowych niejedno powiedzie. Co dzie w naszych klinikach wci na nowo okazuje si, e wa nie odwrcenie si od "podstawy szcz liwo ci" nie pozwala sta si szcz liwymi osobom seksualnie znerwicowanym - mczy nie z zakcon potencj czy kobiecie seksualnie ozibej. Skd jednak dochodzi do tego chorobliwego odwrcenia si od "podstawy szcz liwo ci"? - z nasilonego zwracania si ku samemu szcz ciu, ku samej przyjemno ci. Ile suszno ci mia Kierkegaard, kiedy powiedzia, e drzwi do szcz cia otwieraj si na zewntrz, a kto prbuje je "wyway", przed tym si po prostu zamykaj. Jak mona to sobie wyja ni? Ot czowieka nie przenika najgbiej i do koca ani denie do mocy, ani do przyjemno ci, lecz denie do nadawania sensu (por. Franki, The Will to Meaning, Nowy Jork, New American Library, 1969). I wa nie od niego wychodzc dy czowiek do znajdowania i nadawania sensu, ale te do spotkania i ukochania innej ludzkiej egzystencji w postaci jakiego "ty". Jedno i drugie, nadawanie sensu i spotkanie, daj czowiekowi podstaw szcz cia i rado ci. Jednake u neurotyka to pierwotne denie skrzywia si niejako w bezpo rednie denie do szcz cia, denie do przyjemno ci. Rado , przyjemno , zamiast pozosta tym, czym by powinny, je li w ogle maj si pojawi, mianowicie jako skutek (skutek uboczny nadanego yciu sensu czy spotkania), staj si teraz celem wysilonej intencji, "hiperintencji". W parze z hiperintencj idzie te jednak hiperrefleksja (zob. Franki, Theorie und Therapie der Neurosen, Monachium 1970). Przyjemno staje si jedyn tre ci i przedmiotem uwagi. W miar jednak jak neurotyk wysila si, by dozna przyjemno ci, traci z oczu jej podstaw - i skutek, w postaci rado ci, nie moe si ju; pojawi. Im bardziej idzie komu o przyjemno , tym bardziej przechodzi ona mimo niego. atwo oceni, jak bardzo hiperintencj i hiperrefleksja bd ich mszczcy wpyw na potencj i orgazm jeszcze si nasil, je li czowiek w swym deniu do przyjemno ci skazany na niepowodzenie usiuje ratowa, co si da, szukajc ucieczki w technicznym doskonaleniu aktu seksualnego. "Maestwo doskonae" kradnie mu ostatni resztk owej bezpo rednio ci, na ktrej podou moe jedynie rozkwitn miosne szcz cie. Wobec nasilonego dzisiaj seksualizmu szczeglnie mody czowiek zostaje tak gboko wpdzony w hiperrefleksj, e nie mona si dziwi, i odsetek nerwic, seksualnych w naszych klinikach coraz bardziej ro nie. Czowiek dzisiejszy ju i tak skania si ku hiperrefleksji. Profesor Edith Joelson z Uniwersytetu stanu Georgia zdoaa

wykaza, e w hierarchii warto ci zrozumienie siebie (self-interpretation) i urzeczywistnianie siebie (self-actualization) stoj wedug oblicze statystycznych zdecydowanie najwyej. Oczywi cie chodzi tu z ca pewno ci o zrozumienie siebie zaszczepiane przez psychologizm analityczny oparty na analizie popdw, skaniajcy wyksztaconego Amerykanina ku temu, aby za wiadomym zachowaniem nieustannie dopatrywa si motywacji nie wiadomych. Co si natomiast tyczy urzeczywistniania siebie, o mielam si twierdzi, e czowiek jest w stanie urzeczywistnia si tylko w tej mierze, w jakiej nadaje yciu sens. Nakaz Pindara, w my l ktrego czowiek winien stawa si tym, czym zawsze ju jest, wymaga uzupenienia, jakie upatruj w sowach Jaspersa: "Tym, czym czowiek jest, jest on dziki sprawie, ktr uczyni swoj spraw". Jak bumerang rzucony przez my liwego tylko wtedy don wraca, kiedy chybia celu, zdobyczy, podobnie te tylko ten czowiek tak bardzo nastawia si na samourzeczywistnieme, ktry ju raz chybi w narzuceniu yciu sensu, a moe nawet nie moe w ogle znale sensu, o ktrego spenienie by chodzio. Co analogicznego dotyczy te denia do przyjemno ci i do mocy. O ile jednak rado , przyjemno s ubocznym skutkiem nadawania yciu sensu, moc, wadza bywaj o rodkami do celu, poniewa nadawanie sensu zwizane jest z pewnymi spoecznymi i gospodarczymi warunkami i zaoeniami. Kiedy to jednak nastawia si czowiek jedynie na skutek uboczny w postaci przyjemno ci, a kiedy to ogranicza si tylko do rodka do celu nazywanego moc? Ot do rozwinicia si denia do przyjemno ci wzgldnie denia do mocy dochodzi zawsze dopiero wtedy, kiedy zawodzi denie do nadawania yciu sensu, innymi sowy zasada przyjemno ci i w tym samym stopniu denie do znaczenia s motywacjami nerwicowymi. Tote atwo zrozumie, e Freud i Adier, ktrzy doszli przecie do swoich stwierdze badajc chorych na nerwice, nie dostrzegli, e czowiek jest pierwotnie zorientowany ku deniu do sensu. Dzi jednak nie yjemy ju, jak za czasw Freuda, w epoce seksualnej frustracji. Nasza epoka jest epok frustracji egzystencjalnej. Zawodzi za zwaszcza denie modego czowieka do nadawania yciu sensu. "Co mwi dzisiejszemu modemu pokoleniu Freud czy Adier? - pyta Becky Leet, naczelna redaktorka pisma wydawanego przez studentw Uniwersytetu Georgia. - Mamy piguk uwalniajc od skutkw spenienia pragnie seksualnych; dzi nie ma medycznych podstaw dla zahamowa seksualnych. I mamy si, wystarczy spojrze na amerykaskich politykw drcych przed modym pokoleniem albo na chisk "Czerwon Gwardi". Jednake Franki utrzymuje, e ludzie yj dzi w pustce egzystencjalnej i e ta egzystencjalna pustka objawia si przede wszystkim nud. Nuda - to brzmi przecie cakiem inaczej, o wiele bardziej znajomo, nieprawda? Czy te moe za mao jeszcze znacie wokoo ludzi skarcych si na nud, mimo e wystarczy im tylko wycign rk, aby posiada wszystko, wcznie z freudowskim seksem i adlerowsfe moc?" I rzeczywi cie coraz wicej pacjentw zwraca si dzi do nas z uczuciem wewntrznej pustki, ktr opisuj i okre lam jako "pustk egzystencjaln", z uczuciem przera liwego bezsensu swego istnienia. Bdem byoby te przyjmowa, e chodzi jedynie o zjawisko ograniczajce si do wiata Zachodu. Przeciwnie, dwaj psychiatrzy czechosowaccy, Stanislav Kratochvil i Osvald Vymetal, w serii publikacji zwrcili z naciskiem uwag na to, e "ta wspczesna choroba, utrata sensu ycia, szczeglnie w rd modziey", zatacza coraz szersze krgi. To Osvald Vymetal z okazji czechosowackiego Zjazdu Neurologw ex praesidio z

entuzjazmem przyznawa si do teorii Pawowa, ale mimo to o wiadczy, e w obliczu pustki egzystencjalnej psychoterapia ukierunkowana przez Pawowowskie teorie ju nie wystarcza. Jest dokadnie tak, jak przepowiedzia to ju w 1947 roku Pawe Polak, kiedy w swoim odczycie w Towarzystwie Psychologii Indywidualnej wyrazi opini, e "rozwizanie problemu spoecznego wa ciwie dopiero wyzwoli i zmobilizuje problematyk duchow, czowiek dopiero wtedy stanie si na tyle wolny, aby zabra si naprawd do samego siebie, i dopiero wwczas zrozumie naprawd wasn problematyczno , zagadnienie wasnej egzystencji". A cakiem niedawno broni tego samego stanowiska Ernest Bloch stwierdzajca "Ludzie doznaj dzi tych trosk, jakie zazwyczaj maj tylko w godzinie mierci". (Der Mensch des utopischen Realismus, cz ciowy przedruk w "Neues Forum", stycze 1967.) . Je li pokrtce wnikn w przyczyny tkwice u podstaw pustki egzystencjalnej, mona je sprowadzi do dwojakiego rodzaju: do utraty instynktu i utraty tradycji. W przeciwiestwie do zwierzt, czowiekowi adne instynkty nie mwi nic o tym, co robi musi. adne tradycje nie mwi ju dzisiejszemu czowiekowi tego, co robi powinien. Czsto zdaje si on ju nie wiedzie, czego wa ciwie chce. Tym bardziej wic skonny jest albo chcie tylko tego, co czyni inni, albo czyni tylko to, czego chc inni. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z konformizmem, w drugim z totalitaryzmem - pierwszy rozpowszechnia si zwaszcza na Zachodzie, drugi - na Wschodzie. Nie tylko jednak konformizm i totalitaryzm s nastpstwem egzystencjialnej pustki, wynika z niej rwnie neurotyzm. Obok nerwic psychogennych, a wic nerwic w wszym znaczeniu tego sowa, istniej rwnie - tak przeze mnie nazywane - nerwice noogenne, czyli nerwice, w ktrych wa ciwie mniej chodzi o chorob psychiczn, a raczej o cik niedol duchow, nierzadko mianowicie w nastpstwie gbokiego poczucia braku sensu. W Stanach Zjednoczonych w jednym z o rodkw bada psychiatrycznych opracowano osobne testy, za pomoc ktrych mona byo rozpozna nerwice noogenne. James C. Crumbaugh zastosowa ten swj test PIL (Purpose In Life = cel w yciu) w 1200 przypadkach. Opracowujc za pomoc komputera zdobyte dane, doszed do wniosku, e w noogennej nerwicy chodzi rzeczywi cie o nowy obraz chorobowy, ktry rozsadza, w sensie nie tylko diagnostycznym, lecz i terapeutycznym, ramy tradycyjnej psychiatrii. Statystyczne badania podjte w Massachusetts, Londynie, Tybindze i Wiedniu doprowadziy do zgodnego wniosku, e liczy si naley z okoo 20 procentami nerwic noogennych. Co do rozszerzania si ju nie samych nerwic noogennych, lecz w ogle pustki egzystencjalnej, chciabym doda pewien przyczynek. Chodzi o wyrywkow prb statystyczn, jak podjem niegdy w rd suchaczy mego wykadu na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Wiedeskiego. Okazao si, e nie mniej ni 40 procent suchaczy przyznao, i zna uczucie bezsensowno ci z wasnego do wiadczenia; w rd moich suchaczy amerykaskich byo ju takich nie 40, lecz 81 procent. Czym moe si tumaczy ta rnica? - ot "redukcjonizmem", panujcym w yciu umysowym krajw anglosaskich w stopniu wyszym ni gdzie indziej. Redukcjonizm przejawia si w powiedzeniu, e co jest "niczym innym jak tylko". Oczywi cie znamy to i u nas, i to nie od dzi . Wszake jeszcze przed 50 laty mj gimnazjalny nauczyciel historii naturalnej chodzc po klasie perorowa: "ycie nie jest ostatecznie niczym innym jak tylko procesem spalania, utleniania". Na co a podskoczyem, rzucajc mu w twarz, bez poproszenia o gos, namitne pytanie: "Dobrze, a jaki sens ma w

takim razie cae ycie?" W konkretnym przypadku redukcjonizm kryje si wic za... oksydacjonizmem, sprowadzajcym wszystko do procesu utleniania... Zwamy jednak, co oznacza dla modego czowieka cyniczne stwierdzenie, e warto ci nie s "nothing but defense mechanisms and reaction formations", niczym innym jak tylko mechanizmami obronnymi i zespoami reakcji, jak czytamy w "The American Journal of Psychotherapy". Moj wasn reakcj na t teori bya pewnego razu wypowied nastpujca: Je li o mnie osobi cie chodzi, nigdy, przenigdy nie bybym gotw y dla jakiej mojej reakcji ani nawet umiera ze wzgldu na mj mechanizm obronny. Nie chciabym by le zrozumiany. W The Modes and Morals of Psychotherapy proponuje si nam nastpujc definicj: "Man is nothing but a biochemical mechanism, powered by a combustion system, which energizes computers", czowiek nie jest niczym innym, jak tylko mechanizmem biochemicznym poruszanym za pomoc systemu spalania, takiego jaki dostarcza energii komputerom. C, jako psychiatra uwaam za zupenie uprawnione traktowanie komputera jako rodzaju modelu, na przyikad obwodowego systemu nerwowego. Bd tkwi dopiero w nothing but, w twierdzeniu, e czowiek nie jest niczym innym jak tylko. Czowiek jest rodzajem komputera, ale jest zarazem czym nieskoczenie wicej. Wszake to, e dziea ludzi formatu Kanta i Goethego skadaj si koniec kocw z tych samych 26 liter alfabetu, co ksiki pa Courths-Mahler i Marlitt, jest rwnie prawdziwe. Ale to nic nam jeszcze nie mwi. Przede wszystkim nie mona utrzymywa, e Krytyka czystego rozumu, podobnie jak Tajemnica starszej pani, nie jest niczym innym jak tylko nagromadzeniem tych samych 26 liter. Chyba e chodzi tylko o posiadanie drukarni, nie za wydawnictwa. W swoim wymiarze ma redukcjonizm racj. Ale te tylko w nim. Jednowymiarowy sposb my lenia jest wa nie jego przeklestwem. Przede wszystkim pozbawia go szansy znalezienia sensu. To, e sens jakiej struktury wykracza poza elementy, z ktrych si ona skada, ostatecznie oznacza, e sens ten mie ci si w wyszym ni same te elementy wymiarze. Tak wic moe si przytrafi, e sens jakiego cigu zdarze nie odzwierciedla si w wymiarze, w jakim te zdarzenia wystpuj. W zdarzeniach daje si wtedy odczu brak wzajemnego zwizku. Je li zaoymy, e chodzi o mutacje, to bd to wtedy zwyke przypadki, i caa ewolucja nie bdzie niczym innym, tylko przypadkiem. Chodzi wa nie o paszczyzn przekroju. Rwnie sinusoida wykre lona z paszczyzny stojcej prostopadle do paszczyzny, w ktrej ona sama ley, pozostawia w przekroju paszczyzny tylko 5 izolowanych punktw, ktrym brak bdzie wzajemnego zwizku. Innymi sowy zatraca si tu synoptyka, spojrzenie na wyszy lub niszy sens zdarze, na cz ci sinusoidy ju to wystajce nad paszczyzn przekroju, ju to znikajce pod ni. Wrmy jednak do poczucia braku sensu. Sens nie moe by nikomu dany. Byoby to moralizowaniem. A mora w starym sensie bdzie wkrtce dla nas nieaktualny. Wcze niej czy p niej przestaniemy moralizowa, raczej bdziemy ujmowa mora ontologicznie - nie bdziemy definiowa dobra i za w sensie czego , co powinni my czyni lub czego nam czyni nie wolno, ale za dobre bdziemy skonni uwaa to, co przyblia nadanie czyjej egzystencji oczekiwanego sensu, a za ze to, co spenienie tego zadania hamuje. Sensu nie mona da, trzeba go znale . We my tablic z testu Rorschacha - nadaje si jej pewien sens interpretacyjny i jego subiektywna interpretacja "odsania" badan osob. W yciu jednak nie idzie o interpretacj, ale o znajdywanie sensu. ycie nie jest

gotowym testem Rorschachowskim, lecz amigwk. I to, co nazywam deniem do sensu, bliskie jest, jak si zdaje, przyjmowania postawy (James C. Crumbaugh i Leonhard T. Maholick, The Case of Frankl.s Will to Meaning, "Journal of Existential Psychiatry" 1963, 4, 42). Sam Wertheimer zajmuje takie samo stanowisko mwic o postulatywnym charakterze wa ciwym kadorazowej sytuacji, a nawet o obiektywnym charakterze takiego wymogu. Sens trzeba znale , nie mona go sobie stworzy. To, co daje si stworzy, jest albo sensem subiektywnym, jakim mglistym poczuciem sensu, albo - nonsensem. Mona zrozumie, e czowiek nie bdcy ju w stanie znale sensu w yciu ani te go wymy li, uciekajc od poczucia braku sensu, stwarza sobie albo nonsens, albo sens subiektywny: pierwsze dokonuje si na scenie - teatr absurdu! - drugie w odurzeniu, i to wzbudzanym przez LSD, kwas lizergowy. W stanach odurzenia istnieje jednak niebezpieczestwo, e - w przeciwiestwie do mglistego subiektywnego przeywania jakiego sensu w sobie samym - tu, w yciu, mijamy si ju z prawdziwym jego sensem, z prawdziwymi zadaniami w otaczajcym nas wiecie. Mnie przypominaj si tu zawsze zwierzta do wiadczalne, ktrym kalifornijscy badacze przemieszczaj elektrody we wzgrku wzrokowym mzgu. Przy zamknitym obiegu prdu zwierzta przeyway zaspokojenie bd to popdu seksualnego, bd godu i pragnienia. W kocu nauczyy si same zamyka obieg prdu i ignoroway wtedy realnych partnerw seksualnych i podawane im rzeczywiste poywienie. Sens nie tylko powinien, ale te moe by odnaleziony, a w poszukiwaniu go kieruje czowiekiem sumienie. Jednym sowem, sumienie jest organem sensu ycia. Mona by je zdefiniowa jako umiejtno odnajdowania jednorazowego i jedynego w swoim rodzaju sensu ukrytego w kadej sytuacji. Sumienie moe jednak wprowadza czowieka w bd. Co wicej, a do ostatniej chwili, do ostatniego tchnienia czowiek nie wie, czy rzeczywi cie nadawa wa ciwy sens swemu yciu, czy te raczej si udzi. Ignoramus et ignorabimus, nie wiemy i nie bdziemy wiedzie. Fakt, e nawet na ou mierci nie bdziemy wiedzie, czy nasz organ sensu ycia: sumienie, nie uleg na koniec zudzeniu, oznacza zarazem, e racj mie mogo czyje inne sumienie. Tolerancja nie jest jednak tym samym, co obojtno : respektowa przekonania kogo majcego inne pogldy wcale jeszcze nie znaczy identyfikowa si z tymi innymi pogldami. yjemy w epoce szerzcego si poczucia bezsensu. W epoce takiej wychowanie nie moe polega jedynie na przekazywaniu wiedzy, lecz musi polega take na wysubtelnianiu sumienia, aby czowiek mia dostatecznie czuy wewntrzny such i umia dosysze woanie tkwice w kadej sytuacji jego ycia. W epoce, w ktrej dziesicioro przykaza zdaje si dla tylu ludzi traci swoje znaczenie, winien czowiekby w stanie dosysze 10000 przykaza zaszyfrowanych w 10000 sytuacji, z ktrymi konfrontuje go ycie. Wwczas wyda mu si to jego wasne ycie nie tylko na nowo pene sensu, lecz on sam uodporni si te na konformizm i totalitaryzm, owe dwa objawy towarzyszce pustce egzystencjalnej. Bo tylko czue sumienie uczyni go odpornym i nie pozwoli podporzdkowa si konformizmowi ani ugi totalitaryzmowi. Tak czy owak, wychowanie jest bardziej ni kiedykolwiek wychowaniem do odpowiedzialno ci. A by odpowiedzialnym znaczy dokonywa selekcji, wybiera. yjemy w spoeczestwie obfito ci (affiuent sodety), jeste my pobudzani podnietami pyncymi od rodkw masowego przekazu, yjemy te w wieku piguki. Je li nie chcemy uton w zalewie wszystkich tych wrae, w totalnym bezadzie, musimy nauczy si rozrnia midzy tym, co istotne i

co nieistotne, co ma sens i co sensu nie ma, za co mona przyj odpowiedzialno , a za co nie mona. O mielam si przepowiedzie, e wcze niej czy p niej owadnie wspczesnym czowiekiem nowe poczucie odpowiedzialno ci. Zapowiada je ogromny napyw protestw. Nie dajmy si jednak zwie : niejeden z tak zwanych protestw jest rwnoznaczny z "antytestem", jako e skierowany jest przeciw czemu , nie za czym , i nie ma w nim adnej konstruktywnej alternatywy. Zapomina si i przeocz, e wolno przechodzi i wyrodnieje w samowol, je li nie uzupenia jej odpowiedzialno . Panie i panowie! Przemawiam do pastwa nie, a przynajmniej nie tylko jako filozof, ale i jako psychiatra. aden psychiatra, aden psychoterapeuta - rwnie aden logoterapeuta - nie powie choremu, co jest sensem ycia, na pewno jednak powie, e ycie ma sens, co wicej, e zachowuje te swj sens w rd wszelkich warunkw i okoliczno ci, a to dziki temu, e sens mona znale rwnie w cierpieniu, i to cierpienie w paszczy nie ludzkiej przemieni w dokonanie - jednym sowem, za wiadczy nim, do czego zdolny jest czowiek, wa nie nawet w niepowodzeniu... Albo innymi sowami, sowami Lou Salome, ktra napisaa Zygmuntowi Freudowi, kiedy "nie dawa sobie rady z tym swoim yciem na wymwieniu": chodzi o to, aby dla kadego z nas "sposb wsipcierpienia za wszystkich sta si znakiem tego, czego mona dokona". Logoterapeuta postpuje rzeczywi cie nie w sposb moralistyczny, lecz fenomenologiczny. I rzeczywi cie nie wypowiadamy sdw warto ciujcych o jakichkolwiek faktach, lecz dokonujemy faktograficznych stwierdze o przeywaniu warto ci przez prostego i zwykego czowieka - on wie ju zawsze najlepiej, jak si ma sprawa z sensem ycia, pracy, mio ci i - last but not least mnie znoszonego cierpienia. I je li rzeczywi cie jest tak, jak twierdzi Paul Polak, e logoterapia w swej teorii samowiedz prostego, zwykego czowieka przekada na mow nauki, to mona by te powiedzie, e powinna w swej praktyce z powrotem przekada na mow powszedni czowieka ca sw wiedz o wymienionych ju moliwo ciach znajdowania sensu w yciu. Powtarzam: fenomenologia przekada t podstawow samowiedz na mow nauki, a logoterapia przekada to, czego si w ten sposb nauczya, z powrotem na mow czowieka z ulicy, i to jest w peni moliwe. Modesto Canales jest z zawodu drogowcem, a wic naprawd "czowiekiem z ulicy". Po odczycie, ktry wygosiem w Nowym Orleanie, powiedzia mi, e jedena cie lat siedzia w wizieniu i tam dano mu do czytania moj ksik Man.s Search for Meaning jest to jedyna rzecz, ktra pomoga mu przetrwa wszystkie te lata. Albo czy mam pastwu opowiedzie o Aaronie Mitchellu, ktry w wizieniu San Ouantin w pobliu San Francisco czeka na sw egzekucj? Zaproszono mnie do prelekcji dla wi niw, najciszych przestpcw, skazanych na doywotnie wizienie lub nawet na mier w komorze gazowej. Egzekucja Aarona Mitchella miaa nastpi za kilka dni. Wi niowie prosili mnie, abym par sw skierowa szczeglnie do niego! I udzielili mi kredytu zaufania, powiedziaem im bowiem, e z wasnego przeycia znam bardzo dobrze konfrontacj z komor gazow, ale nawet wwczas nie wtpiem ani przez chwil, e ycie ma absolutny sens, obojtne, czy trwa ono dugo czy krtko. Bo ycie albo ma jaki sens - wwczas musi go zachowa niezalenie od swej dugo ci czy krtko ci, albo te ycie jest bez sensu - wwczas jednak nie nabierze go, choby trwao i najduej. A nastpnie powiedziaem im, e nawet spartaczone ycie moe wstecz nabra sensu - przez postaw, jak zajmiemy wobec nas samych, wyrastajc ni ponad siebie. Opowiedziaem im na koniec histori mierci Iwana Iljicza

Tostoja, i, biedacy, mnie zrozumieli. Profesor Farnsworth z Uniwersytetu Harvarda mia kiedy odczyt w American Medical Association, w ktrym wywodzi: "Medicme is now confronted with the tosfk of enlarging its function. In a period of crisis such as we are now experiencing, physicians must of necessity indulge in philosophy. The great sickness of our age is aimiesness, boredom, lack of meaning and purpose", medycyna staje dzi przed zadaniem poszerzenia swej funkcji. W okresie kryzysu, jakiego dzi do wiadczamy, lekarze winni z konieczno ci oddawa si filozofii. Wielk chorob naszego wieku jest bezcelowo , nuda, brak sensu i celu. - Tak wic stawia si dzi przed lekarzem problemy bdce wa ciwie natury nie medycznej, lecz filozoficznej, i na ktre nie bardzo jest przygotowany. Pacjenci zwracaj si do psychiatry, poniewa wtpi o sensie swego ycia lub nawet w ogle o moliwo ci znalezienia takiego sensu. Poszliby my po prostu za rad Kanta, gdyby my zechcieli uy filozofii jako rodzaju medycyny. Je li odrzuca si filozofi, to mona podejrzewa, e dzieje si tak z lku przed konfrontacj z wasn pustk egzystencjaln. Oczywi cie, lekarzem mona jako tam by take nie troszczc si o filozofi. Wwczas jednak staje si aktualna to, co w podobnym kontek cie mia na my li Pau Dubois, e bdziemy si wwczas rni, my lekarze, od weterynarzy jedynie - klientel.

You might also like