You are on page 1of 104

Cena zł 20

Andrzej Markowski

zagadek as
P ro je k t s ery jn ej okładki i k a rty tytu ło w ej
JÖ ZEF C Z E S Ł A W B IE N IE K

Okładka i rysunki
H ELENA M ATU S ZE W S K A
SPIS TREŚCI

PYTA- ODPO-
NIA WIEDZI

Od a u t o r a .................................................. 7
1. Co to za g ł o s k a ? .................................. 12 74
2. Czy wiesz, jak mówisz i jak słyszysz? . 13 77
3. Głoska za głosk ą...*.............................. 14 79
4. Przycisk, przyśpiew, ilo cza s................. 16 81
5. „Chcą i umię tą rzecz -zrobić” 17 84
6. Zamek w z a m k u ................................. 18 86
7. Jedna głoska, a zmian tyle . . . . 19 88
8. To samo czy nie to s a m o ? 20 91
9. Czerwony jak 21 93
10. K to tak m ó w i ? .................................... 22 95
11. Do magli szła w k r a w a t c e 23 99
12. „Wiadoma rzecz, stolica!” .................... 24 101
13. Czy pan posiada zabezpieczone środki? . 25 103
14. Słownikarze i s ł o w n i k i * 26 106
15. Czy trzeba to r z e c z o w n ik ? ................. 27 109
16. Biernik: kogo? c o ? .............................. 28 111
17. „Otworzyłem 11 drzwi...” ; . ............ 29 114
18. Bardziej jasny? ................................. 30 117
19. Chcielibylibyśmy 31 119
Redaktor
J A N U S Z S IK O R S K I 20. Dudekówna szła z panem Pióro . . . . 32 122
21. Przedrostki, przyrostki........................... 34 125
R ed ak tor techniczny 22. Kotek, kocica, k o cisk o .......................... 35 127
BARBARA PARCZEW SKA 23. Pim, Pekaes, P a fa w a g .......................... 36 130
24. Podmiot, orzeczenie i inne term iny* . 37 132
K o rek to r
25. Szukamy p o d m io tu .............................. 38 136
K R YS TYN A W YSOCKA
26. N a tropie zdań n ajp ro stszych ............. 39 138
27. Co tu trzeba w s t a w ić ? ....................... 40 141
28. „Idąc do szkoły padał deszcz” 41 143

5
PYTA- ODPO-
NIA WIEDZI

29. Mowa, mowa...* ................................. 42 146


30. Kiedy tak się p i s z e ? ........................... 43 148
31. Co to jest e p it e t ? 46 152
32. Kropki, przecinki, p a u z y .................... 47 155
33. Nusz w b ż u h u ..................................... 48 158 OD A U TO R A
34. Pomówmy o gwarach............................ 49 161
35. Jaka to g w a ra ? ..................................... 50 163
36. Raz na lu d o w o !.......................... 52 166 Wprawdzie coraz częściej odzywają się głosy piętnu­
37. Lech, Czech i R u s .............................. 56 169 jące zepsucie naszej mowy ojczystej, a wszelkie po­
38. Gdzie mieszkał W a r s z ? ....................... 57 172 radniki językowe i prace o charakterze poradnikowym
39. Imiona naszych przo d k ó w .................... 58 175 cieszą się dużym powodzeniem, ale wszystko to inte­
40. Co ma bóg do b o g a c t w a ? * 59 177 resuje tylko stosunkowo wąską grupę ludzi. Ogół znie­
41. Częstochowa = często chowa? . . . . 60 180
chęca niezrozumiała, zawikłana terminologia i „nudna”
42. Rzewny lew 61 183
gramatyka; brak wreszcie czasu na to, by dokładniej
43. Co to jest c z e c h e ł? .............................. 62 185
zastanowić się nad tym, j a k się mówi. Jeżeli się już
44. Dziwny i m p o r t ..................................... 63 188
interesujemy sprawami językowymi, ograniczamy się
45. Coś nie t a k i * ........................................ 64 191
właściwie do zagadnień poprawnościowych (jak należy
46. Mądrej głow ie........................................ 65 194
mówić?, jak się powinno pisać?), rzadko zastanawiamy
47. „Idzie tobie kroi zbawiciel” * ............. 66 196
się nad budową języka, zasadami jego funkcjonowa­
48. Poznań, Kraków c z y ...? ........................ 67 199
nia, zagadkami i niespodziankami kryjącymi się w je ­
49. Jak pan Pasek powiadał....................... 68 202
go historii. Odstrasza nas gramatyka, „gęsiej skórki”
50. Wybitni językoznawcy polscy* . . . . 69 206
dostajemy na dźwięk terminów: dopełnienie, imiesłów,
Nota b ib lio g ra ficzn a ................................................. 210
tryb przypuszczający. Spróbujmy tę niechęć przezwy­
ciężyć i poznać wreszcie ten „przedmiot codziennego
użytku” , jakim jest język.
Zagadki mają charakter popularnonaukowy. Więcej
w nich ciekawostek, rzeczy niezwykłych, niż prawdzi­
wej gramatyki. Wprowadzenie wielu terminów oka­
zało się niezbędne, zawsze są one jednak objaśniane.
Nie irytujm y się, jeśli jakiś wywód będzie wydawał
się sprzeczny z naszym zdrowym rozsądkiem. Prze­
czytajmy najpierw całą odpowiedź, nieraz i odpowie­
dzi sąsiednie, a wtedy dopiero zawyrokujmy, jaka jest
prawda. Nie zachęcam też do postawy przeciwnej —
bezkrytycznej w iary w e wszystko, co tu zostało napi­
sane. Zawsze przecież można zajrzeć do słowników

7
i innych prac językoznawczych, by rozwiać swoje w ąt­ czających poza zakres podstawowy. Można je po pro­
pliwości. stu pominąć, można też zacząć czytać od odpowiedzi,
Zagadki dotyczą zarówno współczesnego języka pol­ traktując to jako formę uzupełnienia wiadomości. Za­
skiego i gwar ludowych, jak też historii polszczyzny. gadki trudniejsze są wprowadzone celowo. Stopniowa­
Część historyczna jest potraktowana skrótowo (czy­ nie trudności będzie bowiem korzystne przy różnego
telnik nie ma przecież odpowiedniego przygotowania) rodzaju kwizach i turniejach, do których Zagadki mo­
i zawsze ma jakieś odniesienie do współczesności. Za­ gą być przydatne. Mogą one również pomóc uczniom
pisy gwarowe są uproszczone, pokazują tylko najistot­ szkół średnich biorących udział w popularnej Olim­
niejsze cechy gwar. piadzie Języka Polskiego, a nawet studentom filolo­
gii — niepolonistom.
Zgodnie z tytułem, zagadki dotyczą polszczyzny, ale
A teraz przejdźmy do pytań. Odpowiadanie na nie
w wielu wypadkach znajdzie czytelnik porównanie
ma być przede wszystkim rozrywką, jeśli zaś poza
z innymi językami słowiańskimi (np. rosyjskim, cze­
tym czytelnik wzbogaci swoją wiedzę o polszczyźnie,
skim), a nawet niesłowiańskimi (np. łaciną, niemiec­
kim, angielskim). Było to konieczne bądź ze względów będę uważał, że książka spełniła swoje zadanie.
ściśle językowych (np. przy omawianiu zapożyczeń),
bądź po to, by pokazać, jak inne języki rozwiązują
zagadnienia gramatyczne. Porównanie takie pozwała
ponadto obalić złudne przekonanie, że naturalne jest
tylko to, co występuje w naszym języku, zaś w innych
językach stosowane są rozwiązania dziwne, że nasz ję ­
zyk jest najlepszy, najdoskonalszy. Śledzenie rozwoju
wyrazów i ich form pomoże zrozumieć zmienność ję ­
zyka, może też unaoczni, że to, co niegdyś było normą,
dziś jest przestarzałe i niezrozumiałe, a pewne formy
nieregularne stają się znowu z czasem dopuszczalne,
poprawne.
Opis zjawisk językowych przeplata się w wielu p y­
taniach ze wskazówkami normatywnymi, ale kilka za­
ledwie rozdzialików ma charakter wyłącznie popraw­
nościowy. Każde rozstrzygnięcie jest uzasadnione —
starałem się więc powiedzieć nie tylko, j a k jest po­
prawnie, ale i d l a c z e g o tak właśnie jest popraw­
nie.
Na wiele pytań zawartych w tej książce może odpo­
wiedzieć czytelnik, który ma minimalne tylko (pod­
stawowe) wiadomości z języka polskiego. Są jednak
i takie zestawy zagadek (oznaczone w spisie treści
gwiazdką), które wymagają od odpowiadającego pew­
nego przygotowania językowego, wiadomości w ykra­

8 9
pytania
1. CO TO Z A GŁO SKA? 2. C Z Y WIESZ, J A K M ÓW ISZ I J A K SŁYSZYSZ?

Zanim przejdziemy do rozstrzygania wielu zagadnień Pytanie na pozór retoryczne, A jednak... Czy napraw­
związanych z tak skomplikowanymi tworami języka, dę każdy zdaje sobie sprawę, jak bardzo skompliko­
jak wyrazy i zdania, zatrzymajmy się na chwilę na wany jest proces mówienia, ile narządów organizmu
poziomie nieco niższym. Zacznijmy od głoski — tego ludzkiego, ile mięśni jest w tym procesie zaangażowa­
najmniejszego elementu językowego. Najmniejszy nie nych?! Podobnie jest ze słyszeniem. Czy wystarczy,
zawsze jednak znaczy — najłatwiejszy. Można się by fala głosowa doszła do ucha, żeby usłyszeć i zrozu­
o tym przekonać próbując odpowiedzieć na poniższe mieć? Spróbujmy odpowiedzieć na te i podobne p y­
pytania. tania.

1.
Jaka jest różnica między głoską a literą? 1. Jakie procesy muszą zajść, by doszedł do skut­
2.
Co różni samogłoski od spółgłosek? ku najprostszy nawet akt mowy?
3.
Jaką głoskę najtrudniej wymówić? 2. Jaką rolę odgrywają wiązadła głosowe w proce­
4.
Kiedy tak naprawdę wym iawiamy ę i ą? sie mówienia?
5.
Jakiej samogłosce ustnej odpowiada ą? 3. Kiedy mówimy „przez nos” ?
6.
K tóre głoski dziecko wymawia najwcześniej? 4. Jaka jest rola języka w wymawianiu głosek?
7.
...a które dopiero w 3— 6 roku życia? 5. Które części jamy ustnej są bierne, a które
8.
Przy wym owie których spółgłosek wargi biorą czynne w czasie artykulacji głosek?
czynny udział? 6. W jaki sposób wargi pomagają wymawiać sa­
9. Które spółgłoski nazywamy syczącymi, a które mogłoski?
szumiącymi? 7. Jakie znaczenie mają zęby dla procesu mó­
10. Czy istnieją takie głoski, których polszczyzna wienia?
nie zna? 8. Do czego służy małżowina uszna?
9. Jak działa błona bębenkowa?
10. Cóż to są: młoteczek, kowadełko, strzemiączko?

12
3. GŁO SKA Z A GŁOSKĄ...

Na podstawie poniższych rysunków rentgen ogram ów


(zdjęć rentgenowskich wykonanych podczas artykula­
cji głosek) spróbujmy określić, jakie głoski są w y ­
mawiane. Nie będzie to proste. Dla ułatwienia dodaj­
my więc, że wszystkie głoski artykułowane poniżej
są dźwięczne (z w yjątkiem ostatniej), a całość tworzy
dwa połączone spójnikiem wyrazy.
Pierwszy rysunek pokazuje narządy mowy w stanie
spoczynku.

14 15
4. PR ZYC ISK , PRZYŚPIEW , ILO C ZA S 5. „CHCĘ I UM IĘ TĘ RZECZ ZROBIĆ”

Są to elementy języka, których wprawdzie często nie Wymowa poszczególnych wyrazów i ich form jest tą
zapisujemy, ale które odgrywają nieraz olbrzymią rolę dziedziną językoznawstwa, która najbardziej „rzuca
w całości wypowiedzi. Od tego, jak wyraz czy zdanie się w uszy” , jest ona bowiem najbardziej dostępna
zaakcentujemy, z jaką intonacją je wypowiemy, może obserwacji. Z drugiej znówT strony ze złymi przyzwy­
zależeć wiele. Dobrze byłoby więc sobie dokładniej czajeniami wymawianiowymi walczyć jest najtrudniej.
uzmysłowić, jakie przy tym zachodzą zjawiska. Po­ Nawyki te trwają bowiem od wczesnego dzieciństwa
mocne będzie w tym poniższe 10 pytań. i są głęboko zakorzenione w świadomości mówiących.
Spróbujmy rozstrzygnąć, które z podanych niżej spo­
sobów wymawiania są poprawne, które natomiast na­
leży zwalczać.
1. Co to jest przyśpiew?
2. Co to jest iloczas?
3. Czy mamy w języku polskim samogłoski długie? 1. Czy staranna wymowa ę na końcu wyrazów
4. Jaki typ akcentu mamy w polszczyźnie? jest poprawna?
5. Gdzie pada akcent w języku polskim? 2. Czy poprawna jest forma um ię? Skąd się ona
6. Jak wymawiać poprawnie form y: chodziliśmy, wzięła?
robiliście, chcielibyśmy? 3. Czy obowiązuje mówienie l w taki sposób, jak
7. Jaki akcent mają wyrazy: muzyka, matematyka, to robią aktorzy?
poetyka? 4. Czy poprawna jest wymowa japko, ziarfeo?
8. Jak poprawnie zaakcentować wyrazy: kapitan, 5. Jak należy wymawiać wyraz sześćset?
atmosfera? 6. Czy można mówić łysi, Iypa?
9. Czy poprawne jest akcentowanie wyrazów na 7. Czy dopuszczalne są form y renkie, nogie?
pierwszej sylabie, np. gospodarczy, polityczny, 8. Czy można mówić czeba?
kulturalni/? 9. Czy można mówić mniasto, psiwo, bjały?
10. Czy istnieje akcent zdaniowy? 10. Czy w formach wanna, panna, inny trzeba w y ­
mawiać jedną czy dwie głoski «?

16 2 — 500 z a g . o ję z . p o ls k im 17
6. ZA M E K W Z A M K U 7. JEDNA G ŁO SKA, A Z M IA N TYLE...

To połączenie tylko pozornie nie ma sensu. Jeśli Bywają takie wypadki, że zmiana jednej głoski po­
przypomnimy sobie, że występują w nim dwa wyra- woduje całkowitą zmianę sensu wyrazu. Zdarza się też
zy-homonimy, pierwszy znaczący: ’rodzaj zamknięcia nieraz, że użytkownicy języka mylą dwa takie po­
drzwi’, drugi zaś — 'typ budowli, często obronnej’, dobne do siebie wyrazy, stosując jeden z nich tam,
zrozumiemy znaczenie całości. Domyślamy się już, że gdzie powinno się użyć drugiego. Czy potrafimy do­
homonimy to dwa takie wyrazy lub ich formy, które brze uchwycić różnicę między 10 poniższymi parami
brzmią jednakowo, często mają jednakową pisownię, wyrazów i wyobrazić sobie sytuację, w której mogą
znaczą jednak co innego, często należą nawet do róż­ być one błędnie użyte?
nych części mowy. Przyczyny homonimii są różne:
zbieżność form odmiany lub postaci słowotwórczych,
różne pochodzenie przy przypadkowej tożsamości
brzmienia (np. wyraz polski i zapożyczony). A le nie 1. polisa -— pelisa
bawmy się zanadto w teorię, spróbujmy po prostu po­
dać dwa zupełnie różne znaczenia poniższych wyrazów 2. adaptować — adoptować
i form gramatycznych. kompania — kampania
3.
4.
rzewnie — żywnie
5.
przydział — przedział
1. 6.
status — statut
7.
ułamek — ułomek
2.
8. głoska — zgłoska
3. 9. podstawny — postawny
4. 10. podawać — poddawać
5.
6.
7.
8.
9.
10.

18 19
8. TO SAM O C Z Y NIE TO SAMO? 9. CZERW ONY J A K ...

K ilka słów o wyrazach bliskoznacznych i jednoznacz­ Związki frazeologiczne, nad którymi teraz przez chwil­
nych, a więc zjawisku zwanym w językoznawstwie sy- kę się pogłowimy, to takie połączenia wyrazów, które
nonimią. W yrazy jednoznaczne to takie dwa słowa, w całości znaczą co innego niż suma ich składników
które można wymienić w każdym tekście, a tekst ten branych z osobna. Jakże często ich używamy! Gdy mó­
nie zmieni wcale znaczenia. W yrazy bliskoznaczne są wim y „czarna rozpacz” , nie chodzi nam wcale o jej
natomiast wymienialne w pewnej tylko, mniejszej lub barwę (!), lecz o nasilenie. Zw rot „spiec raka” nie ma
większej liczbie tekstów; w innych połączeniach w y ­ znowu nic wspólnego ani z pieczeniem, ani z rakiem.
razowych jednego bliskoznacznika nie można zastąpić O kimś, kto nie grzeszy mądrością powiemy, że „głupi
drugim, ponieważ całość albo straciłaby sens, albo jak but”, choć o inteligencji tej części garderoby trud­
zmieniłaby znaczenie. Istnienie synonimów jest na no cokolwiek wyrokować. A teraz pytania: spróbujmy
ogół rzeczą pożyteczną, nie trzeba bowiem w dłuższym uzupełnić poniższe w yrazy tak, by całość tworzyła
tekście używać wciąż tego samego wyrazu, można go związek frazeologiczny.
zastąpić innym, znaczącym mniej więcej to samo.
Pomijamy tu już inne, skromniejsze korzyści: co zro­
biliby np. układacze haseł do krzyżówek, gdyby nie
1. lekki jak ...
było synonimów?
Spróbujmy określić, czy podane niżej pary wyrazów 2. silny jak ....
są synonimami. 3. podobni do siebie jak
4. potępić w ...
5. zalać ...
1. tabletka — pastylka 6. sm alić...
2. śmigłowiec — helikopter 7. przeczytać od
3. kary — czarny 8. ... spode łba
4. trampki — tenisówki 9. panna
5. ulewa — pompa 10. iść po linii ...
6. kajet — zeszyt
7. nasuwać — bić
8. przeto •— więc
9. owocny — owocowy
10, motor — silnik

20 21
10. K TO T A K MOWI? 11. DO M A G L I S Z Ł A W K R A W A TC E

Wiadomo, ze nieco inaczej wysławiamy się, będąc Są takie wyrazy, które używane przez ludzi wykształ­
w sytuacji oficjalnej, niż w gronie dawnych kolegów conych z pewnego rejonu Polski, bywają niezrozumiałe
szkolnych czy bliskiej rodziny. Słownictwo środowi­ lub źle rozumiane przez mieszkańców innej dzielnicy
skowe i zawodowe w pewnych sytuacjach jest często kraju. Te odrębności słownikowe (w mniejszym stop­
używane, nieraz nawet niezbędne, ale niekiedy uży­ niu fonetyczne i gramatyczne) w mowie inteligencji
wamy słów wywodzących się z określonych środowisk różnych regionów Polski nazywamy regionalizmami.
tylko przez snobizm, ulegając panującej modzie. Dla Jeszcze 60 lat temu „Królew iacy” , „Galicjanie” , „P o ­
jakiego środowiska charakterystyczne jest więc uży­ znaniacy”, a także „Kresowiacy” wytykali sobie w za­
wanie podanych niżej wyrazów i zwrotów? jemnie regionalizmy, nazywając je nieco pogardliwie
„prowincjonalizmami”. Czasami namiętności rozogniały
dyskutantów do tego stopnia, że swój sposób mówienia
chcieli uznać za lepszy, jedynie poprawny. Tymcza­
1.
lufa, belfer, odwalić, waksy sem regionalizmy nie są błędami językowymi, w w ięk­
2.
doliniarz, dola, opylić, pajęczarz szości są równouprawnione, bo znajdują oparcie w po­
3.
skoki, słuchy, basior, jucha wszechnym użyciu warstw wykształconych danego re­
gionu kraju.
4.
ogon, epizod, wejście, krowienta Dziś namiętności wygasają, może dlatego, że prasa, ra­
5.
enpel, maska pegaz, oskrzydlić, spieszyć dio i telewizja ujednolicają język prawie całkowicie.
6.
rozpylacz, pseudo, akcja, rozwałka Niejako więc „na pożegnanie” regionalizmom spróbuj­
T.
zasobnik, przestój, kooperacja, suwnica my określić, z jakich dzielnic kraju pochodzi poniż­
szych 10 wyrazów oraz form i co one znaczą:
8.
docisnąć do dechy, lew y kurs, kicha nawala, w y ­
ciągnąć setkę
9. dać zmianę, przetrenować się, złapać drugi od­
dech, spalony 1. cumelek
10. chata, spodzień, magnet, wapniak
2. astra

3. flaszka

4. chlebuś, kawusia

5. sklep

6. świętojanki

7. miałki

8. tytka

9. cóś

10. schaboszczak

22 23
1 2 . „W IA D O M A RZECZ, S T O L IC A !” 13. C ZY P A N PO SIAD A ZABEZPIECZONE ŚRODKI?

Na pograniczu gwar ludowych, słownictwa specjalne­ Moda, moda... Wciska się do wszystkich dziedzin ży­
go i języka ogólnego w ytw orzyły się gw ary miejskie. cia. Jakże mógłby obronić się przed nią język? Toteż
Posługiwali się nimi dawniej robotnicy, służba i liczny i w mowie pojawiają się pewne wyrazy, wyrażenia
łumpenprołetariat wywodzący się ze wsi, A le myliłby i zwroty używane zbyt często i nie bardzo sensownie.
się ten, kto by sądził, że gwary miejskie są tylko zlep­ Walka z tymi modnymi wyrazami jest tym trudniej­
kiem różnych elementów. Stworzony został nowy typ sza, że są one tak powszechnie stosowane, iż mało kto
mowy, tak charakterystycznej dla dawnego folkloru spostrzega niewłaściwość ich użycia w danym frag­
Warszawy, Krakowa, Łodzi czy Poznania. Gwara war­ mencie wypowiedzi. Ciekawe, kto odnajdzie w poniż­
szawska, zwana też „wiechem” (od pseudonimu zna­ szej notatce prasowej 10 wyrazów użytych niezgodnie
nego pisarza tą gwarą się posługującego), jest znana z ich ogólnie przyjętym znaczeniem, a także potrafi
najpowszechniej. Spróbujmy więc w poniższym frag­ uzasadnić, dlaczego są one źle użyte:
mencie pisanym tą gwarą (z felietonu S. Wieeheckiego-
-Wiecha Facet z pitką ze zbioru Przez lufcik, Warsza­
wa 1972) odnaleźć 10 cech dla niej charakterystycznych:
„W ostatnich dniach zaobserwować można poważne
zmiany pogody wróżące zimę. Akcentują to nasi ko­
respondenci z wielu punktów kraju. Szerokie grono
„Lubię aleganeki lokal — marmury, nerony, frote­ rolników jest zaniepokojone tym faktem, gdyż w ie­
rowane podłogi, fajansowe żerandole i do tego je ­ lu z nich nie zdołało zabezpieczyć pełnej ilości pa­
szcze buteleczka jasnego piwa, i dlatego najwięcej szy dla zwierząt hodowlanych. Nie lepiej przedsta­
w Teatrze W ielkiem spodoba mnie sie w bufecie. wia się sytuacja na odcinku zaopatrzenia w węgiel.
Jest tak przyjemnie, że czasem faktycznie nie chce Wskutek opieszałości władz szczebla gromadzkiego
sie iść na sale. A le cóż, trzeci dzwonek, służba za­ dopiero połowa rolników kupiła wystarczającą ilość
gania publikie i po chwili już siedziem na m iej­ opału. Nieco mniejsze kłopoty posiadają mieszkań­
scach, W zeszłe niedziele byłem właśnie z Gienią cy miast, ale i oni, jeśli pogoda nie ulegnie popra­
na operze pod tytułem Don Kichot. Gienia troszkie wie, nie zdążą na czas przygotować się do zimy.”
sie nacięła, bo uwielbia śpiew, a tam nie śpiewali,
tylko cały przebieg odbywał się na migi, pod mu-
zykie. Po mojemu, bardzo słusznie, bo po co artyści
mają sobie gardła zrywać, kiedy i tak nie można
z tego nic zrozumieć.”
14 . S ŁO W N IK A R ZE I S Ł O W N IK I 15 . CZY TR ZE B A TO RZECZOW NIK?

Ze słownikami spotykamy się na co dzień i nie ma już Podział wyrazów na części mowy? Cóż to za pro­
chyba potrzeby przekonywać kogokolwiek o ich uży­ blem — spyta ten i ów spośród czytelników. Przecież
teczności. Najczęściej sięgamy po słowniki dwujęzycz­ wiadomo, że przy pomocy odpowiednich pytań można
ne, by sprawdzić znaczenie w yrazów obcych, ażeby ustalić, co jest rzeczownikiem, co czasownikiem, co je­
poszukać obcojęzycznych odpowiedników słów pol­ szcze inną częścią mowy. Zgoda, ale taki sprawdzian
skich. Wiemy jednak o tym, że istnieją słowniki je - nie jest „dobry na wszystko” . Wymykają się mu nie­
dnojęzyczne, nie mniej użyteczne. O obu typach słow­ odmienne części mowy, a także wszystkie wyrazy nie­
ników i wielu innych ciekawych zagadnieniach trak­ typowe. Wszelkie podziały jakiejś ciągłej rzeczywisto­
tują poniższe pytania. Spróbujmy odpowiedzieć: ści mają bowiem to do siebie, że wprawdzie dużo ele­
mentów daje się bez trudu dopasować do sporządzo­
nych rubryk, jest jednak sporo takich, które bądź pa­
sują do kilku działów, bądź do żadnego. I wtedy tw o­
1. Co to są mammotrepty? rzy się rubrykę „inne”. Na szczęście nie musimy jej
2. K to napisał Thesaurus polono-latino-graecus tworzyć przy podziale wyrazów na części mowy, choć
z pozoru podane niżej wyrazy najwygodniej byłoby
wydany w Krakowie w roku 1621? w niej umieścić. Spróbujmy się jednak zastanowić nad
3. Kto jest autorem pierwszego Słownika języka tym, do jakiej części mowy można każdy z nich za­
polskiego? liczyć:
4. Kiedy wyszedł najnowszy słownik języka pol­
skiego?
5. Jaki słownik objaśnia pochodzenie wyrazów? 1. trzeba
6. Gdzie najłatwiej znaleźć znaczenie słowa fru ­ 2. można
stracjei? 3. rad
7. Gdzie sprawdzić, czy mówimy poprawnie? 4. posiwiały
8. Gdzie sprawdzić najlepiej pisownię wyrazów? 5. widzimisię
9. Gdzie można sprawdzić, z jakiej gwary pocho­ 6. tak
dzi wyraz użyty w stylizowanym utworze lite­ 7. chyłkiem
rackim? 8. półtrzecla
10. Co to są słowniki autorów?

26 27
16 . B IE R N IK : KOGO? CO? 17 . „O TW O RZYŁEM 11 DRZWI...”

Czyżby ktokolwiek z nas miał trudności z odmianą Liczebników mamy kilka rodzajów. Oprócz najczęściej
rzeczowników i przymiotników? Przecież to rzecz naj­ używanych liczebników głóumych i porządkowych są
prostsza z możliwych w gramatyce! A jednak... Cza­ jeszcze liczebniki zbiorowe (np. czworo), mnożne (np.
sem w potoku słów „wymknie się” nam taka forma, poczwórny), wielokrotne (np. czterokrotny), wielorakie
że słuchający popatrzy zdziwiony — jak on mówi? (np. czworaki), ułamkowe (np. cztery piąte) i nieokreś­
I wówczas zaczynamy się namyślać, czy dopełniacz od lone (np. kilka). Już sama ta mnogość form liczebni­
rzeczownika książę brzmi księcia czy książęcia, czy ków przyprawić może o ból głowy. A kiedy jeszcze
piosenkarz śpiewając „pamiętasz saniami jechaliśmy spróbujemy je odmieniać i łączyć w związki składnio­
miła” nie popełnia błędu? Chyba więc warto zastano­ we... Mimo to spróbujmy odpowiedzieć na poniższe
wić się nad tym, jak brzmi: pytania:

1. miejscownik 1. poj. rzeczownika oddział 1. Czy jeden ma liczbę mnogą?


2. mianownik 1. poj. rzeczownika Hiszpanie 2. Czy powiedzenie dwoma kobietami jest po­
3. dopełniacz L poj. rzeczownika tapczan prawne?
4. miejscownik 1. poj. rzeczownika dom 3. Kiedy używamy form y dwa, kiedy dwaj, a kie­
5. celownik 1. mn. rzeczownika przyjaciel dy dwie?
6.' dopełniacz 1. poj. rzeczownika siemię 4. Kiedy mówimy czworo zawodników, a kiedy
7. miejscownik 1. poj. rzeczownika hrabia czterech zawodników?
8. narzędnik 1. mn. rzeczownika liść 5. Jak odczytać zdanie: „Pukałem do 5 drzw i” ?
9. narzędnik 1. mn. wyrażenia dobre dziecko 6. ... a jak napis „Sklep z 1001 drobiazgów” ?
10. miejscownik 1. poj. nazwy Zakopane 7. „Przyszły 24 osoby” czy też „Przyszło 24 osoby” ?
8. 6 i pół godzin ozy też 6 i pół godziny?
9. Czy poprawne jest połączenie wiele ludzi?
10. Czy można powiedzieć „Kawałek mydła leżało” ?

28 29
18 » BARDZIEJ JASNY? 19. CH C IELIBYLIBYŚM Y...

Czasowników używamy często. Niemal każde nasze


Jedną z cech charakterystycznych przymiotników wypowiedzenie zawiera czasownik. Co więcej, jest to
i zbliżonych do nich imiesłowów przymiotnikowych część mowy najważniejsza — jeśli chodzi o zdanie —
jest to, że przy pomocy pewnych ich form można bo mówiąca o czynnościach i stanach podmiotu. W y­
wskazywać na intensywność cechy określanej przez dawać się by mogło, że to, co często używane, jest
dany przymiotnik. Mowa tu oczywiście o stopniowa­ używane poprawnie. Stosowanie czasowników tej re­
niu. Nie przysparza ono większych kłopotów, ale nie­ gule przeczy. Nie zawsze jesteśmy przekonani o tym,
raz musimy się zastanowić, by odpowiedzieć na pyta­ która z dwu form jest poprawniejsza, a im się dłużej
nie, jak brzmi stopień wyższy jakiegoś rzadziej uży­ namyślamy, tym mniej jesteśmy pewni. To jednak je ­
wanego przymiotnika lub imiesłowu. Czy i tak jest szcze pół biedy. O wiele gorzej, że nieraz w ogóle nie
w podanych niżej przykładach? Jak stopniują się te zdajemy sobie sprawy z tego, iż używamy form y nie­
wyrazy? poprawnej. Może poniższe pytania zmuszą nas do za­
stanowienia, może pomogą rozwiać wątpliwości. Która
z form czasownika jest więc poprawniejsza łub jedy­
nie poprawna i dlaczego?
1. pusty
2. mądry
3. blady 1. dokonuję — dokonywam
2. kłamę — kłamię
4. żółty 3. mielesz — mielisz
5. potrzebny 4. chwieli się — chwiali się
5. krzyknęli — krzykli
6. łysy
6. rósł — rosnął
7. doświadczony 7. wziąść -— wziąć
8. niewyspany 8. będę pisał — będę pisać
9. przyszedłem — przyszłem
10. miąć — mnąć

31
5. Czytałem książkę Adama Grzymała-Siedleckiego
20 « DUDEKÓW NA S ZŁA Z PANE M PlO RO
Adama Grzymały-Siedleckiego?

6. Najmłodszą uczestniczką kolonii była Szewczy-


kówna
Ach, te nazwiska! Każdy z nas wie, ile kłopotów spra­ Szewczyk?
wiają one w codziennym używaniu. Dobrze, jeśli ten,
o kim mówimy, nosi nazwisko zakończone na -ski,
7. Wszyscy współczuliśmy wdowie po Janie —
-cki. Wtedy wiem y przynajmniej, jak jego nazwisko
odmieniać. (Przy okazji rozw iejm y dość częste jeszcze Marii Matysikowej
mniemanie,' że tylko te nazwiska są typowe, „praw ­ M arii Matysik?
dziwie" polskie, a nawet szlacheckie. Równie polskie
są wszystkie pozostałe — i mnóstwo innych — cyto­ 8. Bardzo przyjemnie rozmawiało się nam
wane poniżej nazwiska, A jeśli chodzi o szlaeheckość,
z panią Hulewicz
to znakomita większość nazwisk na -ski, -chi została
utworzona od miejsc, w których przodkowie nasi panią Hulewiczową
m i e s z k a l i , nie zaś od nazwy ich posiadłości; np. panią Hulewiczówną?
Markowski — ’pochodzący z Marek’, ale nie: ’właści­
ciel Marek’ ; W olicki — ’pochodzący z osady Wola’, nie: 9. N ie znaliśmy zupełnie Kasi Poręba
’właściciel Woli*; Zaleski — ’mieszkający za lasem* itp.)
Kasi Poręby
Cóż jednak robić, gdy trzeba powiedzieć o panu no­
szącym np. nazwisko Marzec? M ówić o panu Marcu, Kasi Porębiny
Marzecu czy może o panu Marzec? A gdy rozmawia­ Kasi Porębianki?
my o kobietach! Któż nie zastanawia się nad tym, czy
dama serca się nie obrazi, gdy nazwać ją np. Walcza- 10. Na pierwszej zmianie w sztafecie biegła Ciepły
kówną. A le czy panna Walczak brzmiałoby lepiej? Za­ Ciepła
stanówmy się przez chwilę, jak wybrnąć z takich kło­
potów. Jak więc należy mówić: Ciepłowa?

ł. Szedłem dziś z panem Pióro


z panem Piórą
z panem Piórem?

2. Przyglądałem się Grudniowi


Grudzieniowi
panu Grudzień?

3. Widziałem niedawno Skopka


Skopeka
pana Skopek?

4. Spotkałem Stasia Mecha


Stasia Meha
Stasia Mech?

32 3 — 500 zag. o ję z . p o lsk im 33


21 . PRZEDROSTKI, PRZYROSTKI.., 22. KO TEK, KOCICA, KO CISKO

O większości słów naszego języka można powiedzieć, Każdy wyraz, w którym wyróżnić możemy rdzeń
że powstały one od wyrazów innych. Można się domy­ i przyrostek, ma oprócz swojego indywidualnego zna­
ślić, że rzeczownik zdrobniały kotek, powstał od w y ­ czenia (sygnalizowanego przez rdzeń) również znacze­
razu kot, wyraz śpiewak od czasownika śpiewać, a bie­ nie ogólne. To znaczenie ogólne, właściwe całej grupie
lutki od biały. Poniżej podane są do rozważenia w y ­ wyrazów, wnoszą przyrostki. Tak więc wyraz kocisko
razy nieco trudniejsze, proszę więc troszeczkę się zaklasyfikować można do ogólniejszej grupy nazw
zastanowić przed odpowiedzią na pytanie, od jakich zgrubiałych, a wyraz głupiec do nazw nosicieli cech.
wyrazów pochodzą słowa podane niżej. Spróbujmy zaliczyć nazwy podane z lew ej strony do
klas podanych po stronie prawej.

1. wychowanek 6. kawiarnia wyraz: to nazwa:


2. podnóżek 7. nosorożec 1. palenie a) miejsca
3. narożnik 8. mydło 2. szarość b) wykonawcy czynności
4. napad 9. wysokościowiec 3. pływak c) zbiorowa
4. szatkownica d) czynności
5. drukarnia 10. błocko
5. stolarz e) żeńska
6. Ślązak f) narzędzia
7. kwiaciarnia g) cechy
8. kotek h) zawodu
9. studentka i) zdrobniała
10. nauczycielstwo j) mieszkańca

35
23 . PIM , PEKAES, P A F A W A G 24. PODMIOT, ORZECZENIE I IN N E TE R M IN Y

Szybkie tempo dzisiejszego życia znajduje odbicie' Większość terminów składniowych wymienionych po­
także w języku. Dowodem tego liczne skróty i skró­ niżej była zapewne przedmiotem rozważań w szkole.
towce używane zamiast wyrazów bądź nazw wielowy- A le lata płyną, a nie odświeżane wiadomości są po­
razowyeh, a także pewne skrótowe formacje słowo­ woli zapominane. Abyśmy przeto nie mieli trudności
twórcze (np. z przyrostkiem -owy). Nie będziemy się z odpowiedziami na dalsze pytania składniowe, spró­
tu zamęczać próbując rozwiązać rozmaite skróty, jak bujmy najpierw przypomnieć sobie kilka terminów
choćby W OPiSW (Wiadomości o . Polsce i świecie podstawowych.
współczesnym), P U P iK (Przedsiębiorstwo Upowszech­ Co to jest:
niania Prasy i Książki), czy D U P (Dyrekcja Uzdrowisk
Polskich — nazwa już nie istniejąca). Zajm ijm y się
problemami bardziej teoretycznymi.
1. wypowiedzenie
2. zdanie
1.
Jak utworzono skrót PIM ? 3. równoważnik zdania
2.
Jak — skrót PKS? 4. związek zgody
3.
...a jak — Pafawag? 5. zwdązek rządu
4.
Co to są hybrydy językowe? 6. związek przynależności
5.
Jak akcentować skrótowce? 7. związek główny w zdaniu
6.
Czy poprawny jest związek biegi przełajowe? 8. zdanie rozwinięte
7.
Czemu razi powiedzenie upiór dzienny? 9. wskaźnik zespolenia
8.
Jak powstał wyraz przegubowiec? 10. zdanie złożone
9.
Jak jest poprawniej: „P K O zgromadziło oszczęd­
ności” czy „PK O zgromadziła oszczędności” ?
10. Czy poprawne jest powiedzenie „Kupiłem to»
w Cedecie” ?

36 37
25 . S Z U K A M Y PODM IOTU 26 . N A TRO PIE ZD AN NAJPRO STSZYCH

Podmiot to, oprócz orzeczenia, główna część zdania. Każde zdanie rozwunięte składa się z pewnej konstruk­
Mo?na by więc przypuszczać, że nie będzie trudności cji podstawowej i wyrazów tę konstrukcję rozw ijają­
z odnalezieniem go w jakimkolwiek zdaniu. Tymcza­ cych. Ta podstawowa konstrukcja (nieprecyzyjnie mo­
sem sprawa nie jest tak prosta, o czym świadczą choć­ żna ją nazwać zdaniem prostym nierozwiniętym) musi
by poniższe zdania. Spróbujmy wskazać, które wyrazy mieć jednak sens, być skończoną jednostką wypowie­
są w nich podmiotami. dzeniową; nie zawsze wystarcza więc sam związek
podmiot-orzeczenie, nieraz konieczne są dopełnienia.
Pamiętając o tym, spróbujmy poniższe 10 zdań upro­
ścić tak, by pozostały same tylko konstrukcje podsta­
1. Grzmiało już dobrą chwilę. wowe.
2. Od wschodu wraz z armią szło nowe.
3. Utworzono nowy komitet organizacyjny.
4. Pięć kobiet porządkowało teren przed teatrem. 1. Mały Jurek przeczytał ciekawą książkę.
5. Pomimo naszych wysiłków wody ciągle przyby­ 2. Kasia szczerze zazdrości Joli powodzenia w ży­
wało. ciu.
6. Pływać jest przyjemnie. 3. Mała, zieloniutka żabka od dłuższej chwili ska­
7. Przed wojną bywało się na rozmaitych przyję­ kała na łące.
ciach. 4. Od dłuższego czasu mdli mnie po zjedzeniu po­
8. Przyszliśmy zbyt późno, by dostać obiad. siłku.
9. W tym zdaniu o jest przyimkiem. 5. Każde dziecko musi się uczyć w szkole.
10. „W czoraj” nie znaczy „przed wiekami” . 6. Kazik chciałby dostać na gwiazdkę dużego misia.
7. Grzywczyk jest najlepszym pracownikiem tego
wydziału produkcyjnego.
8. Niespodziewanie dla większości z nas, w jednej
chwili rozwidniło się.
9. Ten mały Roberts jest żądny sławy za wszelką
cenę.
10. W tym biegu Malinowski był czwarty na mecie.

38 39
2 7. CO TU TRZEBA W STAW IĆ? 28 . „ID ĄC DO SZKO ŁY, P A D A Ł DESZCZ”

Zadanie nie będzie zbyt skomplikowane. Chodzi o to,


aby w puste miejsca wstawić odpowiednie wyrazy, Każde z poniższych zdań zawiera jakiś błąd składnio­
które połączą dwa zdania w jedno zdanie złożone. wy, wykroczenie przeciw obowiązującym w tym dziale
Żeby utrudnić nieco zadanie, podpowiemy, że nie za­ gramatyki normom. Naszym zadaniem będzie odnale­
wsze tylko jeden spójnik będzie łączyć zdania w lo­ zienie błędów, określenie, na czym one polegają, a tak­
giczną całość. że takie przekształcenie zdań, by były one poprawne.

1. Był to chłopiec skromny... wykazywał duże zdol­ 1. Sympatia Marka dla pani Majewskiej widoczna
ności. była na każdym kroku.
2. Janek wiedział... Zosia go lubi. 2. Na kopalni pracuję już od siedmiu lat.
2. Mam podać wódkę... przynieść wino. 3. W wypadku przemoczenia trzeba z nóg zdjąć
buty i porządnie je wytrzeć.
4. W południe był wielki upał... wszyscy odpoczy­
4. Jeżeli dziecko coś przeskrobie, trzeba go ko­
wali.
niecznie ukarać.
5. Dziwiło ją... u Janka taki zapał. 5. Przyjeżdżając w piątek, pogoda była dość dobra.
6. Widziałem człowieka... połykał ogień. 6. Ktokolwiek by nie przyszedł, był witany z ra­
7. Wypraszał wszystkich z pokoju... chciałzostać dością.
sam. 7. Uparcie bronił ją przed zakusami Piotra.
8. Postanowił rozejść się z żoną... zaczęła go zdra­ 8. Czy można dosypać cukier do cukiernicy?
dzać. 9. Była tego wieczoru nadzwyczaj piękną.
9. Domyślił się... od niego chciała. 10. Zemsta i zaślepienie kierowało jego postępowa­
10. Córeczka chciała iść do kina., wstąpić na lody. niem.

40 41-
29. MOW A, MOWA... 30. K IE D Y T A K SIĘ PISZE?

Język ogólnopolski ma dwie odmiany różniące się To, że w polszczyźnie pisanej istnieje kilka różnych
słownictwem i składnią: język mówiony i język pisa­ stylów, nie ulega wątpliwości. Inaczej piszemy wnio­
ny. Pierwszej odmiany używamy w codziennych roz­ sek o przydział mieszkania, inaczej napisana jest no­
mowach z rodziną, znajomymi, przygodnie spotkanymi tatka prasowa, a jeszcze inaczej opowiadanie czy po­
ludźmi, w czasie publicznych wystąpień. Druga od- wieść. Spróbujmy odgadnąć, jakie odmiany stylowe
jniana charakterystyczna jest dla książek i czasopism, reprezentują poniższe fragmenty, a także wskażmy
częściowo radia i telewizji. Zajm ijm y się najpierw ję ­ cechy charakterystyczne tych stylów.
zykiem mówionym. Jest on naszym codziennym na­
rzędziem, posługujemy się nim w miarę sprawnie, czy
jednak zawsze dokładnie zdajemy sobie sprawę z tego, 1. „Abonent obowiązany jest uregulować rachunek
j a k mówimy i dlaczego tak a nie inaczej formułu­ w ciągu- 7 dni po jego doręczeniu. Zgłoszenie za­
jem y swoje myśli? Może 10 poniższych pytań pozwoli
nieco spraw wyjaśnić. strzeżeń co do wysokości opłaty nie zwalnia abo­
nenta od uiszczenia jej w ustalonym terminie..
Nie zapłacenie [!] rachunku w terminie spowo­
duje wyłączenie telefonu z sieci. Za ponowne
1. Jaką funkcję pełnią w mowie potocznej powtó­
włączenie telefonu do sieci pobrana będzie opła­
rzenia?
ta 50 zł.”
2. Skąd biorą się w mowie wstawki typu: „panie,
tego” ?
2. „W odpowiedzi na Wasze pismo z dnia 17. I I I br.
3. Na czym polega „głośne myślenie” ? zawiadamiamy, że sprawa N r 274/72/KS jest
4. Czy w mowie potocznej spotyka się w iele ró w ­ w dalszym ciągu przedmiotem rozpatrywania
noważników zdań? odpowiedniej komisji. O decyzji powiadomimy
5. Jakie zdania przeważają w języku mówionym? natychmiast po zakończeniu rozpatrywania oma­
6. Czy dla mowy charakterystyczne jest używanie wianego zagadnienia, najpóźniej zaś do dnia
imiesłowów? 1. X br. W załączeniu przesyłamy sprawozdanie
7. Jak się tworzy pytania w mówionej odmianie z dotychczasowego przebiegu prac nad w/w za­
języka? gadnieniem.”
8. Co to są anakoluty?
9. Jakie inne środki — poza mową — odgrywają 3. „Wnioski z przedstawionych obserwacji dowo­
rolę w rozmowie? dzą, że nabycie przez form y aorystyczne znacze­
10. Czy język mówiony jest jednolity? nia trybu warunkowego, dokonane jeszcze w cza­
sach prasłowiańskich, pozostawiło do dziś ślady
w systemie składni polskiej.”

4. „Ewolucyjny rozwój świata organicznego: Po­


wstanie życia. Z dziejów poglądów na powsta­
nie życia na Ziemi.

42 43
Od samego zarania dziejów myśli naukowej Kilku służących roznosiło potrawy i wina, a dy­
ludzkość poszukiwała odpowiedzi na pytanie, rygowała nimi panna Izabela, widocznie zastę­
skąd się -wzięły wszystkie żyjące na świecie ro­ pując gospodynię.”
śliny, zwierzęta, a także jak powstał człowiek.”
10. „W opowiadaniu o Zapale wypróbowała pi­
5. „W idzim y więc, że obaj kronikarze łączą decy­ sarka form y narracji, którymi najchętniej po­
zję chrztu Mieszka I ze sprawami sypialni mał­ sługiwać się będzie w portretach i studiach psy­
żeńskiej. Thietmar jednak twierdzi, że Dobrawa chologicznych. Eelacja narratora, kreślącego syl­
odstąpiła od ówczesnego zwyczaju chrześcijań­ wetkę postaci i opisującego je j otoczenie, rychło
skiego [...] i darząc księcia pieszczotami zdobyła ustępuje miejsca słowom i myślom bohatera.”
nań tak w ielki wpływ, iż zgodził się wyrzec dla
niej pogaństwa.”

6. „Wojna i pokój według słynnej epopei Tołstoja


rozpoczęła w Londynie podbój małego ekranu.
Po 2 łatach prac zakończono już 20-odcinkowy
serial dla TV. Powstał on kosztem 600 tys. fun­
tów, które zainwestowały wspólnie brytyjska
BBC i amerykańska firma -«Time-Life«-.”

7. „Trw a batalia o jakość spółdzielczych wyrobów.


Nie ma miejsca dla brakorobów w warszawskich
spółdzielniach pracy! Pod takim hasłem stołecz­
ni spółdzielcy walczą o lepszą jakość swoich
wyrobów. Dokładniejsza kontrola i ostrzejsze
sankcje w stosunku do producentów bubli już
w ubiegłym roku przyniosły pewne rezultaty.”

8. „Czy tylko młodzież rozleniwia telewizja? Starsi


też już niechętnie pchają się na stadion na atrak­
cyjne imprezy. Tak, jak młodzi — machną ręką,
zostaną w domu i jak młodzi rozsiądą się w y ­
godnie w fotelu przed ekranem, na którym Lu-
bański strzela bramkę albo Szordykowski fin i­
szuje.”

9. „W trzecim salonie, dokąd wszedł z hrabiną W o­


kulski, znajdował się bufet tudzież mnóstwo
większych i mniejszych stolików, przy których
dwójkami, nawet czwórkami siedzieli zaproszeni.

44 45
31 . CO TO JEST EPITET? 32 . K R O P K I, PR ZE C IN K I, P A U Z Y

Czytając utwory ulubionego pisarza często chwalimy "Wszystkim nam (przyznajmy ze wstydem) interpunk­
jego styl. Zdania w jego utworach toczą się gładko, c ja sprawia dość duże kłopoty. Częste są wypadki,
dialogi nie rażą sztucznością. Opisy są barwne, żywe, kiedy — aby uniknąć zbyt wielu przecinków (one bo­
plastyczne. I rzadko kiedy zastanawiamy się, jakich w iem są zwykle przyczyną wahań i rozterek)' — pisze­
to środków artystycznych musiał autor użyć, aby osią­ m y zdania krótkie, nierozbudowane; gdzie postawić
gnąć tak znakomity efekt. Spróbujmy „rozszyfrować” kropkę, na ogół jednak wiemy. A może nie taki diabeł
niektóre terminy z zakresu stylistyki. Może poniższe straszny? Spróbujmy się wspólnie zabawić odpowia­
figury stylistyczne potrafimy później odnaleźć w po­ dając na poniższe pytania.
wieściach i poezji swoich ulubieńców. Coż więc to jest:

1. Kiedy stawiamy kropkę po cyfrze?


L metafora 6. pytanie retoryczne 2. „.a kiedy po skrótach?
2. animizacja 7. okres
3. Jaki znak interpunkcyjny poprzedza wyliczenie?
3. epitet 8. powtórzenie
4. peryfraza 9. szyk przestawny 4. Jaki znak nazywamy pauzą?
5. onomatopeja 10. apostrofa 5. Ile kropek liczy wielokropek?
6. Co znaczy pytajnik w nawiasie?
7. Jakie zdania oddzielamy przecinkami?
8. Kiedy stawiamy przecinek przed i?
0. ...a kiedy nie stawiamy go przed że?
10. Czy oddzielamy przecinkami wyraz niestety?

47
33. NUSZ W BŻUHU 34. PO M Ó W M Y O GWARACH...

Ileż nerwów, a nieraz i łez, kosztowała nas w szkole Wiemy wszyscy, że oprócz języka ogólnego istnieją
nauka ortografii! I choć w końcu opanowaliśmy p i­ na terenie naszego kraju takie odmiany polszczyzny,
sownię, to jednak uczenie się jej tak nam obrzydziło« którymi posługują się w codziennych kontaktach mie­
„gramatykę” , że nie chcieliśmy się już dalej uczyć ani szkańcy wsi. Są to gwary. Poświęcimy im teraz trochę
o głoskach, ani o wyrazach. Potem często, acz niesłusz­ uwagi. Zanim spóbujemy zlokalizować próbki tekstów
nie, utożsamia się naukę o języku (prawdziwą grama­ gwarowych (co będzie tematem następnych 10 pytań),
tykę) z nauką ortografii (pisowni). Tymczasem ortogra­ odpowiedzmy na ogólne pytania dotyczące gwar. Być
fia jest dyscypliną pomocniczą, usługową w stosunku może wiadomości z tego rozdziału przydadzą się w roz­
do gramatyki, zaś sama nauka o języku to zupełnie co> dziale następnym.
innego, o czym czytelnicy tej książki już się zapewne
przekonali. A le i ortografia (a przynajmniej pewne
jej zasady) może być interesująca. Spróbujmy odpo­
wiedzieć na kilka pytań dotyczących pisowni. 1. Na czym polega odrębność gwar w porównaniu
z językiem ogólnym?
2. Czy gwary są gorszą odmianą polszczyzny?
1. Piszemy znad ale spod, choć oba wyrazy mają 3. Co to jest dialekt, a co — gwara?
analogiczną budowę — dlaczego? 4. Na czym polega mazurzenie?
2. Dlaczego piszemy łopatka ale gromadka, choć 5. Czy gwary mają te same samogłoski co język
w obu wyrazach wymawiamy jednakowo gło­ ogólny?
skę t? 6. Jak wymawia się w gwarach wyrazy zaczyna­
3. Dlaczego piszemy król a nie k ru l? jące się od samogłoski?
4. Dlaczego piszemy druh, choć z zasady na końcu 7. Co osobliwego jest w gwarowej odmianie cza­
wyrazu piszemy ch, nie h l sowników?
5. Jaka jest obowiązująca pisownia: sharmonizo- 8. O czym świadczą gwarowe form y „psy zjedli” ,
wany, czy zharmonizowany? „chłopaki przyszły” 1
6. Jak piszemy: w ogóle, wogóle, czy wogle? 9. Jak w gwarach bywa nazywana ścieżka?
7. Barburka czy Barbórka? 10. Jakie są gwarowe nazwy kartofli?
8. Kiedy piszemy nie palący, a kiedy niepalący?
9. K iedy piszemy na raz, a kiedy narazi
10. Czy wolno pisać nie przyjaciel?

48 4 — 500 zag. o ję z . p o lsk im 49


6. „Tero to kożdy gospodoż bogocz: nazbijoł piją-
35. J A K A TO G W ARA? chuf i tero tylko siedzi f chałpie pot piecym
i rachuje mary i nie wi, kaj je schować pszet
złodziejamy, bo zakopać f sadzie ni może.”
7. „Buogienki to dawnymi casami u n&s bywały,,
P o uwagach ogólnych na temat gwar spróbujmy te­
całą noc nier&s pierały chusty f tyk stawak pajń-
raz odgadnąć, z jakich gwar pochodzą poniższe teksty.
Teksty zostały podane w formie graficznej jak naj­ skik. To nieras całą noc słychadź było jak prały.
bardziej podobnej do grafii tekstów ogólnopolskich. A po tyk wsiąk, kaj te wody wienkse śom to
Zapłaciliśmy za to o wiele mniejszą wiernością w sto­ tys pierały te smaty.”
sunku do rzeczywistego brzmienia tych fragmentów
(wszystkie fragmenty zostały wzięte z pracy St. U r­ 8. .„Prali sie s£ćka, a dzifki ino takiego rade m iały
bańczyka Zarys dialektologii polskiej). co b£ł bitnik i drugiemu sie nie uchylał, ba seł
Dla ułatwienia na załączonej mapce przedstawiono na niego, jako hrom. A le co ty wiys k ie ji
rejony, z których teksty pochodzą (numer tekstu odpo­
wiada rzymskiej cyfrze na mapce). smarkać? Kozy za łogon chytałeś, kie ja sie juz
Jak więc nazywają się gwary, z których wzięto te zynył. Ono to ta tagwej było, jako ci g&dam.” '
fragmenty?
9. „Toch był małym synkiem, miałech kosa drew­
nianą i sigech ziele na pszykopie, a pan jechał
w bryczce, a paddł mi »a co ty je?«. A ja mu
1. „Na jednim poduyrżim beł jeden pardpk. Do muwię: »-a figlarz«, a pan mi mówi >*a pora­
tegue prziszła każdęn n&c jedna muyra, a gue dzisz ty mi dziś oszydzić?«.”
muyrziła. Łot tegue łon bół chuyri a słabi, ledłie
10. „Spraszali jedny drugich, pumagali końmi i m i-
mok jić a stajeć.”
sili ziemli, walkuwali chaty pszeź dzień dd w je -
2. „Ftedyi puosłali guo do zamku, dzie tam źli du- czora. Jag zawalkuwali skunczyli to wtenczas-
chowie pszychodzili. Tam mieli piniondze. A łon iim kulacji dawali. Guspodaź zapruwadzał mu­
poszet jych puozabijać. Jednygo zabiuł, cuo mioł zyki i hulali f tyj chaci.”
klucze, dzie łyni mieli te piniondze.”

3. „W ozilim zboże do Bydgoszczy furm^nkum. Ji


to była ftynczas tako zło drogo, kużawa, ji my
pszyjechalim na drugi dziń. Ci drudzy pszyje­
chali pszut, amy trochę puźni.”

4. „Jeke lnu gatunki? Bzi&łi jedlin, ksitnie bzioło


i jasny mo ksiat. Łoni muzią, ze bziałi ziększy
ruośnie, a tSn niebzieski średniej. I konopsie
sieją do tych prowoskuf, ale jus niedużo.”

5. „Było to jesce pszed wojnu. Wybrałom jo sie


s kapustu do mjasta. Zajizdzum na bazor, staje
s furu ji cekum na ludzi. A mojo kapusta była
ładno.”

50 51
tern rękę w jego ręce wolno zostawi i mówi ła­
36. R A Z N A LUDOWO! godnie: Puść mie, Jasicku, co ci sie stało? coz
mi tak zastempujes jak zbój, a przecie wiem, ze
mnie rad mas. No to ci powiem, kak beła. Bełak
w doma buty przebuć, bo mie gnietły te nowe.”
•Gwara chłopska bywa często używana w utworach l i ­
terackich. Najczęściej autor stosuje ją wówczas, gdy 4. „Myślałech, żeś w śniegach uwięzła — szepnął
opisując życie na wsi chce osiągnąć jak największy
realizm. Mogą być też inne, głębsze przyczyny stoso­ przekąśliwie. — Hale można to przyśpieszyć na
wania gwary. Zdarza się również (aczkolwiek rzadko), taką wieję, po omacku szłam całkiem, bo tak cie-
że język ludu jest tylko ozdobnikiem urozmaicającym pie śniegiem, że oczów nie można ozewrzeć,
tekst. a takie zaspy na drogach, taki mąt, że i na dwa
Poniżej mamy 10 fragmentów utworów literackich,
kroki nie rozezna przed się [...] odpowiadała Ja­
w których używana jest gwara. Zostali też wymienieni
autorzy oraz tytuły utworów, z których urywki po­ gna otrzepując się ze śniegu.”
chodzą. Połączmy fragmenty tekstów z ich autorami
i spróbujmy wskazać, z jakiej to gwary czerpał pisarz 5. „Karlik zaufał tamtej istocie co do niego z mro­
przy pisaniu danego utworu.
ku przemawia [...]. Postąpił w kierunku świa­
tła [...L — O ty mizeroku! — zabiadolił nad nim
tamten głos. — Dyć ty taki jeszcze mały śpik,
1. „Ano uciecha była [...] ogromna, bo się ten kogut że to ledwie od ziemi widać... Co ty tu robisz?...
nijak nie dał chycić, a jak go już stryk Matus Pódźże bliżej! Pódź! Przeca ci głowa nie ukręca.
bardzo przyparł, tak on »frrru u « i wio na drze­ ... o chudzioku mizeracki [...] Podjedz se kapka
wo [...]. Siadł na gałęzi, wysoko, wrzeszczy »To, — zachęcała go dobrotliwie —• a potem se le­
to, to, to — tak!-« Jeno mu się pióra trzęsły gniesz [...] A od jutra pojedziesz ze mną na targ
w ogonie. Dopiero siemieniatki, co ostały u stryj - do Katowic. Bydziesz mi pomogać, wiesz?”
ny na podołku, jak zasłyszały to kogutowe w o­
łanie poczęły się drzeć wniebogłosy: »kokoko — 6. „— Już ciebie, niebożę, niedługo oczy moje będą
kowiaak!« i trzepotały się okrutnie.” oglądały; już ja ci nie będę ni chustów prała,
ni jeść gotowała. Pójdziesz ty, nieboraku, na kraj
2. „Na jej pogrobie, jak się rzekło, ostała się ru­ świata. A Rzepa się zdziwił. — Czyś ty się ko­
dera. W niej to Rakoczy osiadł i zamieszkał. bieto — rzeknie — blekotu najadła, czy cie ta
I rozgazdował się na dobre. Z odziomków sta­ giez ukąsił? — N i ja się blekotu najadłam, ni
rych jedli nalezionych w potoku narznął gnat- mnie giez ukąsił, jeno tu pisarz był i mówił, że
ków, naszczypał giętkich tylin i uplótł wrota, tobie już łiijak od wojska się nie wykręcić... Oj!
które przymocował do odrzwi zawiasami łycz- pójdziesz, pójdziesz na kraj świata!”
nych korzeni, wyprutych z ziemi w gąszczu
i oparzonych w dymie nad ogniskiem [...].” 7. „Anu wychodzi; taj cóż, że wychodzi? Idzie so­
bie do drugiego pokoju, żeby pogadać o tym co
3. „A le Jasiek już nie wytrzymał. Chwycił ją za hadwokaty brechali (szczekali). Potem powraca.
rękę, ścisnął, przybliża jej oczy do oczu. — Kaś Wszyscy wstają... a najstarszy z sądu jewo pre-
beła? Gadaj! Szarpnęła się Maryna [...], ale po- woschodzitelstwo z papieru głośno czyta: »Isk

52 53
(powództwo) Jasiuka Harbara za sprawiedliwy g) Władysław Reymont — C hłopi.
przyznać, dziadźce jego Pawlukowi Harbarze h) Stanisław Wyspiański — Wesele
grunt i siedzibę odebrać i Jasinkowi oddać«.” i) Maria Dąbrowska — Ludzie stamtąd
j) Gustaw Morcinek — Narodziny serca.
8. „Oj, Basia mię lubuje i tak powiadała,
Ze nie chce tego drągala,
Bryndasa górala,
Którego jego macocha za inęza obrała.
Tylkoć to ociec stary zapewne mu słowa
Zechce dotrzymać, bo to juz dawna umowa
Między nimi stanęła. Ach oto juz płyną
Górale i Bryndasa zaręcą z dziewcyną.
Ja się zabiję, Janku, jeśli ją postradam."

9. „[...] ino na wsi jesce dusa


Co się z fantazyją rusa [...]
jakby kiedy co do czego,
myśmy w i się nie od tego;
ino kto by nas chcioł użyć,
kosy wisom nad boiskiem [...]
Wi§z pon to my tu gotowi,
my som swoi, my som zdrowi."

10. „Podej mamusi gałązków, podej; napolemy


ogień. — Jedna zapałka zgasła, druga też [...]. N ie
chce się polić — rzekła Łucja, a Zosia powtó­
rzyła to samo, skacząc na jednej nodze. — Nie
skokej, bo się obalisz na kolibkę i dziecko mi
obudzisz. Zobacz lepi, czy ta w piekarniku nie
ma drzazgów.”

A oto źródła cytowanych fragmentów:


a) Wojciech Bogusławski — Krakowiacy i Górale
b) A d o lf Dygasiński — Beldonek
c) Eliza Orzeszkowa — Niziny
d) Henryk Sienkiewicz — Szkice węglem
e) Władysław Orkan — W Roztokach
f) Kazimierz Przerwa-Tetm ajer — Na skalnym Pod­
halu

54
3 7. LECH, CZECH I RUS 38. GDZIE M IE S Z K A Ł W ARSZ?

To, że język polski należy do grupy języków słowiań­ Toponomastyka to ta dziedzina językoznawstwa, która
skich, wiem y wszyscy. Wypada więc dokładniej po­ zajmuje się miejscowymi nazwami własnymi. Nazwy
znać najdawniejszą historię Słowian, historię, która miejsc, rzek, wsi, osad i gór mogą powiedzieć bardzo
znalazła również odbicie w ich języku. Zmiany tego dużo o historii krajów, o ich dawnych i nowszych
języka, jego stopniowe różnicowanie się są nieraz mieszkańcach, a także o kulturze na ńich wykwitłej,
ważkimi materiałami pozwalającymi prześledzić dzieje toteż często z usług toponomastyki korzystają histo­
naszych przodków. Spróbujmy odtworzyć kilka fak­ rycy i archeolodzy. Jej badania pomagają np. ustalić,
tów z tych dziejów. gdzie znajdowała się siedziba Prasłowian, jakie kul­
tury panowały na naszych ziemiach kilkanaście setek
lat temu. Poza tym nazwy własne mówią dużo o zało­
życielach miast, o stosunkach gospodarczych i społecz­
1. Gdzie znajdowała się pierwotna siedziba Sło­ nych w czasach nieco nowszych, już historycznych.
wian? Czy potrafimy odpowiedzieć:
2. Co skłoniło Słowian do pierwszych wędrówek
i kiedy one nastąpiły?
3. Jaki obszar zajmowali Słowianie około V III w. 1. Jak nazywała się osada Warsza: Warszowa,
n.e.? Warszewa, czy Warszawa?
4. Co zadecydowało o oderwaniu się Słowian po­ 2. Skąd pochodzi nazwa Poznań?
łudniowych od reszty Słowian? 3. Kto dał imię Wrocławiowi?
5. Jaką wędrówkę odbyli przodkowie Czechów 4. Od czego pochodzą nazwy osad: Grotniki, Psary,
i Słowaków? Piekary?
6. Która grupa Słowian jest najmniej zróżnicowa­ 5. Skąd się wzięły liczne WoZe i W ólki?
na pod względem językowym? 6. Co dawniej oznaczała nazwa Opole?
7. Kto jest najbliższym krewnym językowym Łu ­ 7. Od czego wywodzi swą nazwę Ostrów?
życzan? 8. Skąd pochodzą nazwy Janowice, Piotrowice, M i-
8. Co to jest grupa językowa lechicka? chałovńce?
9. Jaki dialekt słowiański został zapisany najwcześ­ 9. Jak zbudowana jest nazwa Białystok?
niej? 10. Skąd pochodzi nazwa Polska?
10. Jakie języki wchodzą dziś w skład słowiańskiej
rodziny językowej?

56 57
3 9 . IM IO N A N A S ZYC H PRZODKÓW 40. CO M A BÓG DO BO G ACTW A? —

— czyli w jakim związku-'etymologicznym pozo­


Z nazwami własnymi osobowymi zawsze były kłopoty. stają te dwa wyrazy?
W najdawniejszych zabytkach są one zapisywane tak
różnie, że nieraz trudno się domyślić, jak naprawdę
brzmiało dane imię. A gdy w dodatku zaczęto w doku­ Etymologia jest to dziedzina językoznawstwa, któ­
mentach używać skrótów od tych imion, kłopoty się ra stara się wyjaśnić pochodzenie wyrazów i ich hi­
zwiększyły. Stosunkowo łatwo jeszcze z imionami za­ storię. Często wychodzi więc ona poza język polski,
pożyczonymi, choć i te mają nieraz postać tak zmie­ sięgając głębiej w przeszłość — ku epoce językowej
nioną, że trudno się w nich doszukać pierwowzoru. wspólnoty prasłowiańskiej, a czasem nawet jeszcze da­
Można się domyśleć, że nasz Biernat to niemiecki Ber­ lej — do wspólnoty praindoeuropejskiej. Nie będziemy
nard, ale o wiele trudniej powiązać imię Jacek z na­ może zagłębiać się w aż tak odległą przeszłość, spró­
zwą kwiatu — hiacynt (H ia c y n ta J a c e n ty -+>Jacek). bujmy jednak odtworzyć pochodzenie następujących
Imiona słowiańskie natomiast są często niejasne, po­ słów:
nieważ niedoskonałe zapisy pozwalają je odczytywać
na różne sposoby. A teraz pytania.

1. zbożny
L Jak naprawdę brzmiało imię pierwszego nasze­
go historycznego władcy? 2. gorący
2. Co znaczy imię Bolesław?
3. Czy imię Mieczysław jest historycznie poprawne?
3. wspaniały
4. Jakie imiona zapożyczyliśmy z łaciny? Spróbuj­
my wymienić kilka z nich.
4. czytać
5. Czy imię Władysław ma brzmienie polskie?
6. Czy imię Bogumił jest typowe czy wyjątkowe ze
5. przysięgać
względu na swą budowę?
7. Które imię niemieckie przyjęliśmy jako O l­
6. karzeł
bracht?
8. Czy imię Maciej jest polskie?
7. kobieta
9. Jak powstawnły przydomki?
10. Czy dawni Polacy nosili nazwiska?
8. księżyc

9. obraz

10. zbrodnia

58 59
41. CZĘSTOCHOWA = CZĘSTO CHOWA? 42. RZEW N Y LEW

Któż z nas nie próbował wyjaśniać, znaczenia w yra­ Język żyje, rozwija się i zmienia. Te same w yrazy po
zów, wiązać ich z innymi słowami, szukać ich źródeł, kilku wiekach ich używania nie są już tymi samymi
słowem — któż z nas nie uprawiał na własną rękę wyrazami; choć ich postać zewnętrzna się nie zmie­
etymologii? Oczywiście w prostszych wypadkach do­ niła, zaszły w nich zmiany ważniejsze — znaczenio­
ciekania takie były zapewne słuszne, często jednak we. Czy potrafimy więc odpowiedzieć, co znaczyły
postępowaliśmy pewnie tak, jak ów pan, który dziwił dawniej następujące wyrazy?
się, dlaczego rumak nie nazywa się koniakiem
(ikoń-ak, a więc ’rodzaj konia’ — tłumaczył sobie), zaś
koniak — rumakiem (rum -ak, a więc ’rodzaj napoju
alkoholowego’). Często też bywa tak, że nie umiejąc 1. bielizna
znaleźć właściwego wyjaśnienia, modyfikujemy brzm ie­ 2 wniosek
nie wyrazu, by dopasować je do wyrazów znanych.
Nieraz też dzisiejsze brzmienie wyrazu każe nam łą­ 3. list
czyć go z takim słowem, z którym naprawdę nie ma 4. rzewny
nic wspólnego. Zabiegi takie nazywamy etymologią 5. przytomny
ludową lub naiwną. Ulegali jej nie tylko wielcy pi­ 6. grzeczny
sarze (Mickiewicz, Słowacki, Norwid), ale nawet nie­
którzy językoznawcy. Spróbujmy określić ludową 7. objaśnić
i właściwą etymologię poniższych wyrazów. 8. przerazić
9. miernie
10. prawie
1. cmentarz
2. elementarz
3. mecenas
4, Częstochowa
5. burak
6. wielbłąd
7. marzec
8. rozgrzeszyć
9. Niemiec
10. krewki

60
43. CO TO JEST CZECHEŁ? 44. D Z IW N Y IM PO RT

Archaizmy to wyrazy, lub ich postaci, które — używa­ Jednym z nieuniknionych skutków kontaktów między
ne dawniej — dziś są już zupełnie niezrozumiałe, w y ­ narodami jest wzajemne przenikanie słów z jednego ję ­
szły z użycia. Mogło to się stać wskutek zmian fone­ zyka do drugiego. Oczywiście, im te kontakty są żyw ­
tycznych i gramatycznych (np. dawniej mówiono ob- sze, tym więcej możliwości zapożyczeń językowych.
włok, nogoma, dziś zaś obłok, nogami), powstania bądź Nieraz wyrazy obce przyjmą się tak, że trudno już
zapożyczenia nowego słowa, które wyparło dawne (np. w nich rozpoznać obiekt „importowany”, kiedy indziej
lotnisko zam. dawnego aerodrom), a także dlatego, że wyczuwalna jest obcość zapożyczenia. Spróbujmy od­
zmieniły się realia i słowo stało się niepotrzebne (arfce- powiedzieć, od kogo i kiedy, a także „z jakiej okazji”
buz, koncerz — dawne bronie). Zajm ijm y się tymi w y­ (dlaczego) język polski zapożyczył poniższe słowa.
razami, które wyszły z użycia wskutek zastąpienia ich
przez siowa inne, czyli tzw. archaizmami leksykalnymi.
W kolumnie po lewej stronie mamy 10 takich archaiz­
mów. Spośród trzech słów z kolumny prawej jedno jest 1. pieniądz
dzisiejszym odpowiednikiem danego wyrazu dawnego. 2. anioł
Musimy więc wybrać to słowo i połączyć je z archaiz­
3. rynek
mem.
4. adwersarz
5. hańba
6. kalafior
1. sampierz — sąsiad, zwolennik, przeciwnik 7. giermek
2. jątrew — bratowa, teściowa (matka męża), 8. buława
synowa
9. awangarda
3. latopis — księgarnia, list, kronika 10. nylon
4. rucho — pochód, suknia, stosunek płciowy
5. otrok — sługa, młodzieniec, niewolnik
6. skot — bydło, zwierzę, zwierzę domowe
7. wełń — wełna, na zewnątrz, fala
8. żufka — zupa, haftka, guzik
9. czecheł — grzebień, ręcznik, prześcieradło
10. godzinnik —• zegarmistrz, zegar, wartownik

62 63
45. COŚ N IE T A K ! 46. MĄDREJ GŁOWIE..,

Kolejne 10 pytań dotyczyć będzie wyrazów, co do Przysłowia są — jak wiadomo — mądrością narodu.
których na pierwszy rzut oka nie można mieć żad­ To samo twierdzenie można chyba rozszerzyć na
nych zastrzeżeń. Wszyscy tak przecież mówimy i do wszelkie porzekadła, zwroty przysłowiowe, powiedzon­
głowy nam nie przyjdzie, by poprawna mogła być ja­ ka. Nie zawsze zdajemy sobie jednak sprawę z tego,
kakolwiek inna forma. A jednak... Niegdyś wszystkie że wiele z nich jest także skarbcem, w którym prze­
przytoczone niżej wyrazy wyglądały nieco inaczej, chowywane są zabytkowe form y językowe albo w y ­
a formy dzisiejsze uchodziły za niepoprawne, dziwne, razy, które gdzie indziej się nie zachowały. Uratowała
wypaczone. Może to być dobrą lekcją poglądową dla je od całkowitego zapomnienia właśnie charaktery-
tych nieprzejednanych, którzy tępią wszystkie formy styczność form y przysłowiowej, to, że przysłowie zna­
nowe, uznając je za karygodny występek przeciw czy jako całość, w której nic zmienić nie wolno. Czy
„duchowi języka”. Być może jacyś dawni Polacy też potrafimy powiedzieć, jakie dawne form y językowe
wiele energii poświęcali na zwalczanie form wyrazów przetrwały w podanych przysłowiach i powiedzeniach?
używanych dziś. Spróbujmy zastanowić się nad tym,
co mogło ich razić w niżej podanych formach.

1. „Mądrej głowie dość dwie słowie”


2. „Do siego roku”
Ł serce 3. „Po kiego diabła tu przyszedłeś?”
2. piesek
4. „Przyszła koza do woza”
3. sejm
5. „Fora ze dwora!”
4. szewc 6. „D w ie niewieście i targ w mieście”
5. czeremcha 7. „Głos wołającego na puszczy”
6. obywatel
8. „Być z kim za pan brat”
7. o żonie
9. „Zagiąć na kogo parol”
8. on — jego
10. „N i to, ni sio, ni owo”
9. ten książę
10. panicz

64 5 — 500 z a g . o ję z . p o ls k im 65
47. „ID Z IE TOBIE K R O L Z B A W IC IE L ” 48. PO ZNAN, K R A K Ó W CZY...?

Zajm ijm y się przez chwilę najdawniejszymi zabytka­ Od wielu dziesiątków lat trwają dyskusje wokół po­
mi języka polskiego. Niewiele dokumentów języko­ czątków języka ogólnopolskiego, literackiego. Mała
wych ze średniowiecza dochowało się do naszych cza­ liczba polskich dokumentów językowych ze średnio­
sów. Historia naszego narodu, dzieje1*naszych ziem nie wiecza, zupełny ich brak przed wiekiem X I I powo­
sprzyjały przechowywaniu ksiąg z nietrwałego bądź dują, że początki naszego języka ojczystego otoczone
co bądź materiału. Więcej dbano o księgi i dokumenty są mgłą tajemnicy. Kiedy powstał? Na jakim dialekcie
łacińskie — te zawierały bowiem ważne dla Kościoła się oparł? Jakie są dowody językowe i kulturowe jego
i państwa modlitwy, kazania, opisy dóbr, zbiory praw. pochodzenia? Nie rozstrzygniemy tych zagadnień w tym
Mała liczba polskich zabytków z czasów najodleglej­ miejscu, ale może odpowiedzi na poniższe pytania po-
szych tym silniej zobowiązuje do najogólniejszej choć­ zwolą każdemu z nas wyrobić sobie własny pogląd na
by wiedzy o nich. pochodzenie polszczyzny literackiej.

1. Gdzie można znaleźć najdawniej zapisane słowa 1. Kiedy mógł wykształcić się język ogólnopolski?
polskie? 2. Jaka odmiana języka ogólnego — mówiona czy
2. Jak brzmi pierwsze zdanie zapisane po polsku? pisana — wykształciła się najpierw?
3. Kiedy powstał najstarszy polski hymn religijny? 3. Jakie instytucje kulturowe sprzyjały kształtowa­
4. Jakie są najstarsze znane dziś kazania polskie? niu się języka ogólnopolskiego?
5. Kiedy powstały Kazania Gnieźnieńskie? 4. O czym świadczy brak mazurzenia w języku
6. Gdzie i kiedy powstał Psałterz Floriański? ogólnym?
7. Co mówią najdawniejsze roty przysiąg sądo­ 5. Jakie są językowe dowody na wielkopolskie po­
wych? czątki polszczyzny literackiej?
8. Co to są glossy? 6. Co świadczy o w pływ ie gwar małopolskich na
9. Czy Statut W iślicki spisany był po polsku? język ogólny?
10. Jaki jest najstarszy polski zabytek świecki, bę­ 7. Czy gwary śląskie brały udział w procesie
dący utworem literackim? kształtowania się języka ogólnego?
8. Jakie cechy świadczą o w pływie gwar mazo­
wieckich na polszczyznę literacką?
9. Jakie inne gwary w pływały na kształtowanie się
języka ogólnopolskiego?
10. Jaki język obcy mógł wpływać na pewne formy
języka ogólnopolskiego?

66 67
Cf| W Y B IT N I JĘ ZYK O ZN A W C Y
49 . JA K P A N PA S E K PO W IAD AŁ... PO LSCY

Każdy wybitny pisarz wyciska na języku, w którym Poniżej scharakteryzowani są


pisze, piętno swojej indywidualności. Poznać go można krótko najwybitniejsi badacze
po charakterystycznych zwrotach, szyku wyrazów, bu­ języka polskiego. Wielu z nich
dowie zdań. Tworzywo, jakim jest język, przekształca było już wspominanych w odpo­
tak, by najlepiej wyrażało myśli i odczucia, które ma wiedziach na poprzednie pytania.
do przekazania czytelnikowi. Odgadnijmy więc, który Odgadnijmy więc o kim mowa.
ze znanych pisarzy lub poetów...

1. Ksiądz, gramatyk i peda­


1. ...staropolskich (z X V I wieku) używał celowo gog, nauczyciel Collegium
wielu wyrazów zdrobniałych. Nobilium. Działacz Komisji
2. ...był wzorem dla odnowicieli języka w dobie Edukacji Narodowej i To­
Oświecenia. warzystwa do Ksiąg Ele­
3. ...dworskich X V II wieku lubował się w niezwy­ mentarnych, członek Towa­
kłych porównaniach i przenośniach. rzystwa Przyjaciół Nauk.
4. ...dał świetny przykład potocznego języka szlach­ Autor Gramatyki języka
ty siedemnastowiecznej. polskiego i łacińskiego dla
5. ...epoki Oświecenia był poetą umiaru, także pod szkół narodowych, w trzech
względem językowym. częściach.
6. ...przepraszał czytelników za „niegramatycznoś­
ci” w swoich utworach. 2. Jeden z prekursorów współ­
7. ...po każdym zaimku względnym stawiał znak czesnego językoznawstwa.
zapytania, a ponadto etymologizował, na nowo Wychowanek Szkoły G łów ­
dzieląc wyrazy. nej, wykładowca uniwersy­
8. ...korzystał z Pamiętników Paska, co wyszło nie­ tetów w Petersburgu, K a ­
wątpliwie na korzyść językowi jego powieści hi­ zaniu, Dorpacie, Krakowie,
storycznych. Warszawie. Zajmował się
9. ...przełomu X I X i X X wieku słynął z rozbudo­ językoznawstwem ogólnym,
wanych, „barokowych" zdań, zwłaszcza zaś historycznym, dialektolo­
z „trójkowego paralelizmu” . gią. Wszechstronny badacz,
10. ...wgryzał się w słowniki, by zgłębić tajniki „oj- patriota, antynacjonalista.
czyzny-polszczyzny".

68
3. Ostatni polihistor nauki matyki języka polskiego
polskiej. Badacz literatu­ (1923). Znany powszechnie
ry polskiej, kultury pol­ jako au'tor Słownika po­
skiej i języka polskiego. prawniej polszczyzny. Do­
Odkrywca i interpretator skonały dydaktyk języka
zabytków7 średniowiecznych polskiego.
(m.in. Kazań Świętokrzy­
skich). Autor popularnych 7. Znakomity slawista, bada­
Dziejów języka polskiego jący zarówno dialekty
i powszechnie znanego Sło­ współczesnych języków sło­
wnika etymologicznego. wiańskich, jak i pochodze­
nie Słowian. Autor pod­
4. Indoeuropeista polski z ręczników polonistycznych,
przełomu X I X i X X wieku. bohemistycznych i pod­
Profesor Uniwersytetu Ja­ ręczników języka staro-
giellońskiego, długoletni -cerkiewno-słowiańskiego,
członek i prezes PAU , pre­ badacz języka Drzewian
zes Polskiego Towarzystwa Połabskich.
Językoznawczego, współza­
łożyciel „Języka polskiego” . 8. Autorka licznych prac z za­
Interesował się zagadnie­ kresu fonetyki opisowej
niami prasłowiańskimi na i historycznej, kierownik
tle ogólnym oraz dialekto­ Instytutu Fonetycznego
logią. UW. Współautorka P rze­
kroju rentgenograficznego
5. Najznakomitszy dialektolog głosek polskich. Badaczka
polski, autor podziału ob­ dialektologii i składni.
szaru Polski na zespoły
dialektowe. Inicjator A tla­ 9. Znakomity językoznawca i
su gwar polskich. W ielolet­ dydaktyk. Autor Zarysu
ni redaktor „Języka pol­ składni polskiej i Historii
skiego” , prezes PA U , w ice­ języka polskiego. Członek
prezes PA N , autor prac P A U i PA N . Wybitny pe­
z zakresu historii języka dagog, teoretyk i praktyk
polskiego i wielu porad ję ­ w zakresie nauczania szkol­
zykowych. nego i uniwersyteckiego.
Autor telewizyjnych poga­
6. Autor popularnej, w ielo­ danek o języku.
krotnie wznawianej G ra­
10. Główny redaktor Słownika
języka polskiego. W y­
bitny słowotwórca polski,
autor licznych prac z za­
kresu leksykologii i seman­
tyki, a także dialektologii.
Doskonały popularyzator,
autor Radiowego Poradni­
ka Językowego. Stworzył
liczne prace z zakresu kul­
tury języka i poprawności
językowej.

odpowiedzi
73
coś w rodzaju h. Zdarza się też czasami wym owa tej
1. CO TO Z A GŁO SKA? głoski przy pomocy języczka znajdującego się w tyl­
nej części jamy ustnej. W ibruje on zamiast czubka ję ­
zyka, a tak wymawiana głoska nazywana jest „ r fran­
cuskim”.
1. Zasadnicza! Litera jest to znak graficzny, sposób
oddania na papierze danej głoski. Głoska zaś jest naj­ 4. Może to być zaskoczeniem dla wielu osób, ale
mniejszym elementem językowym, najmniejszym sytuacji takich' jest niewiele. Zazwyczaj w wyrazach
składnikiem porozumiewania się. Litera jest więc wymawiamy nie ę i ą, ale połączenia głosek e, o i spół­
w stosunku do niej czymś wtórnym. Tę samą głoskę głosek nosowych; wym awiamy więc em, om, en, eń,
mogą w różnych językach oddawać różne litery: gło­ on, oú. Tak dzieje się przed spółgłoskami p, b, t, d,
ska i jest w polszczyźnie tą właśnie literą zapisywana, c, dz, cz, ć, k, g (np. ’zomp1, ’tromba’, ’kont’, ,pieńć’,
w języku angielskim zaś wyraża się ją najczęściej zna­ ’ponczek’, ’renka’). Przed spółgłoskami l i ł wym awia­
kami ee (street, czytaj ’strit’) bądź ea (beat, czytaj my tylko e i o (’zaczęli’, ’krzyknoł’), zaś na końcu w y ­
’bit’), natomiast litera i oznacza tam głoskę y (milk, razu również e (nie ę, np. ’ide’, ’nogę’). Naprawdę
czytaj ’m ylk’) bądź dwudźwięk aj (łan, czytaj ’A jan’, samogłoski nosowe wymawiamy więc tylko przed spół­
I, czytaj ’aj'). Szkoda więc, że tylu ludzi m yli oba po­ głoskami szczelinowymi (np. f, w, s, z, sz, ż, ś, ź), ą sły­
jęcia i sądzi na przykład, że „wym awia litery”. szymy także na końcu wyrazu. Mówimy więc: ’kęs’,
’rzęsa’, ’mąż’, ’gęś’, ’jadą’ itp. Jeśli zaś wiele osób przy­
puszcza, że mówi się ę i ą także w wymienionych na
2. Różnice są tu trojakie: 1) wymawianiowa, czyli początku wypadkach, to czyni tak dlatego, że sugeruje
artykulacyjna, 2) posłyszeniowa, czyli akustyczna się pisownią tych wyrazów.
i 3) funkcyjna. Różnica artykulacyjna polega na tym,
że samogłoski wymawiane są przy stosunkowo szeroko 5. Oczywiście ustnym odpowiednikiem ą jest o,
otwartych (rozwartych) narządach mownych, spółgło­ nie a. Ortografia znowu wprowadza nas w błąd. Fone­
ski z trudem „przeciskają się” przez zbliżone lub zw ar­ tycy dla zapisu tej głoski nosowej stosują znak g. N a­
te narządy. Różnica akustyczna sprowadza się do tego, tomiast nosowy odpowiednik a mamy w takich w yra­
że samogłoski są tonami, można je śpiewać, zaś spół­ zach, jak tramwaj, awans, wymawianych tak, byśmy
głoski — połączeniami tonów i szmerów bądź szme­ pomiędzy r i w w wyrazie tramwaj oraz w i s w w y ­
rami (bez samogłosek śpiewać ich nie można). I wresz­ razie awans słyszeli jedną tylko głoskę.
cie różnica funkcyjna — najwyraźniejsza dla niejęzy-
koznawcy: samogłoski mają zdolność tworzenia sylab, 6. Znowu można by odpowiedzieć: zależy, które
same nawet mogą być sylabą (o-ko), spółgłoski zaś sy­ dziecko. A le większość dzieci zaczyna od samogłosek.
lab nie tworzą. Nie mamy więc w polszczyźnie w yra­ Szczególnie łatwe w wym owie jest a — wystarczy
zów (oprócz dźwiękonaśladowczych — pst, brr) złożo­ otworzyć szeroko buzię i uruchomić płuca. Pierwszymi
nych z samych spółgłosek. Takie wypadki możliwe są spółgłoskami są zazwyczaj m, p, b, powstają one bo­
w innych językach słowiańskich, w których własności wiem przy udziale warg, a. te wskutek ssania są
sylabotwórcze mają ^eż pewne spółgłoski (np. w* cze­ u dziecka dobrze rozwinięte. Jeśli więc malec zewrze
skim l, r). Są tam więc wyrazy (np. czeskie vlk, krk, wargi, a potem je rozsunie, otrzyma p, b, jeśli zaś do­
prst, ctvrt) złożone tylko ze spółgłosek. datkowo włączy do wym owy jamą nosową (co nie jest
rzeczą trudną), otrzymujemy m. Dlatego pierwsze w y­
3. Będziemy tu raczej przypuszczali, niż mówili coś razy dziecka to mama, baba, papa. Potem, gdy zaczy­
„na pewno” ; różnym ludziom różne głoski polskie mo­ nają wyrzynać się ząbki, dziecko manipuluje czub­
gą się przecież wydawać najtrudniejsze. A le zapewne kiem języka w okolicach dziąseł. Powstają nowe gło­
większość z nas miałd w dzieciństwie kłopoty z wym ó­ ski, t i d, oraz nowe wyrazy: tata, dada, teta, deda.
wieniem r. Przy wym owie tej spółgłoski czubek ję ­ W wielu językach te „dziecięce” nazwy członków naj­
zyka powinien kilkakrotnie uderzyć o dziąsła (dlatego bliższej rodziny brzmią bardzo podobnie.
głoska ta bywa nazywana wibrującą). To zadanie jest
często zbyt trudne dla kilkulatka. N a s t ę p u j e on w ów ­ 7. Najpóźniej dziecko uczy się w ym ow y głosek
czas r przez l (język raz tylko dotyka dziąseł) bądź tylnojęzykowych: k, g, ch. Właśnie ich „tylność” jest

74 75
przyczyną trudności artykulacyjnych. Głoski te często
zastępowane są podobnymi spółgłoskami przednimi 2. C Z Y WIESZ, J A K M Ó W ISZ I JA K SŁYSZYSZ?
t, d, f, stąd dziecięca wymowa tuła (zamiast kula),
tofany (zamiast kochany), duła (zamiast góra). O czyw i­
ście dużą trudność sprawia też głoska r (patrz odpo­
wiedź 3). 1. Każdy akt mowy obejmuje aż 5 etapów. Pierw ­
szy (A ) to impuls powstały w mózgu, skłaniający do
8. Chodzi tu o spółgłoski p, b, m, f, w oraz ich zakomunikowania czegoś. Jest to moment psychiczny.
miękkie odpowiedniki: p’, b’, m ’, f , w\ Powstają one Drugim etapem (B) jest artykulacja — wymawianie
wskutek przecięcia prądu powietrza wychodzącego sylab, wyrazów, zdań. Jest to moment fizjologiczny.
z płuc przez zwarcie warg, a potem gwałtowną ich Etap trzeci (C) — fizyczny, to przenoszenie przez ośro­
eksplozję (p, b, m, pł, b’, m’) albo jako wynik przejścia dek, w którym mówiący się znajduje, fali głosowej.
wypychanego powietrza przez szczelinę między zębami Moment czwarty, znowu fizjologiczny, to posłyszenie
a dolną wargą (f, w, f , w’). W argi mają więc decy­ dźwięku, odebranie go przez ucho. Wreszcie następuje
dujące znaczenie dla brzmienia tych głosek. etap piąty (Aj), zrozumienie. Jest to znowu moment
psychiczny. Brak któregokolwiek z wymienionych eta­
9. Spółgłoski syczące to te, których wym owie to­ pów nie pozwala na porozumienie. Schematycznie opi­
warzyszy efekt podobny do syku — w polszczyźnie sany proces można by przedstawić tak:
s, z. Powietrze przeciska się wówczas przez wąską
szczelinę między przodem języka a zębami. Jeśli tę
szczelinę nieco rozszerzyć i przesunąć w głąb jamy
ustnej, tak by język cofnął się do dziąseł, otrzymamy
efekt szumu — i spółgłoski szumiące sz, ż.

10. Oczywiście. Możliwości artykulacyjnych jest


przecież tak wiele, że żaden język nie może ich wszy­
stkich wykorzystać — nie jest to zresztą konieczne.
Dla utworzenia nieskończonej ilości wyrazów wystar­
czą różne połączenia kilkudziesięciu głosek (w języku
polskim ok. 40). Charakterystyczne jest jednak to, że
w różnych językach wybiera się spośród różnych moż­
liwości artykulacyjnych nie zawsze warianty te same.
Szukać nie trzeba daleko. Język czeski ma np. głoskę f 2. Wiązadła głosowe — para elastycznych mięśni
wymawianą inaczej niż nasze rz, trochę tak jak rż. wewnątrz krtani — spełniają ważną rolę w procesie
Język rosyjski ma — w zasadzie u nas niespotykane — mówienia. One to właśnie są pierwszą przeszkodą na
r* (miękkie r). W niemczyźnie istnieją nieznane nam drodze strumienia powietrza wydobywającego się
samogłoski zapisywane jako a, ii, 6, w angielskim z płuc. Przechodząc przez zsunięte wiązadła, powietrze
dźwięk notowany jako th. Przykłady można by mno­ roztrąca je i powoduje drgania. Powstają wówczas
żyć. Gdybyśmy chcieli być dokładniejsi, musielibyśmy głoski dźwięczne — samogłoski i część spółgłosek. Je­
też zauważyć, że rosyjska głoska b i nie jest tożsama śli wiązadła są rozsunięte i powietrze przechodzi nie
z polskim y, że czeskie ć i S są miękkie, a polskie twar­ napotykając oporu, powstają głoski bezdźwięczne (część
de, że angielskie p też nieco różni się od polskiego itp. spółgłosek, wszystkie głoski wymawiane szeptem). Aby
Nierozsądne jest więc dziwić się, że inne języki mają sprawdzić, czy wymawiana głoska jest dźwięczna, trze­
takie głoski, których nie ma w polszczyźnie, a tym ba w czasie jej artykulacji dotknąć ręką grdyki —
bardziej uważać, że nasz system głoskowy jest jedyny, przy głoskach dźwięcznych poczujemy wyraźne drga­
najlepszy i najprostszy. nie.

3. Dzieje się tak wówczas, gdy podniebienie mięk­


kie wraz z języczkiem, znajdujące się w górnej tylnej
części jamy ustnej, jest opuszczone. Przejście do ja ­

76 77
my nosowej jest wtedy otwarte i jama ta bierze udział zyka od przednich górnych zębów powoduje powsta­
w artykulacji. Powstają wówczas głoski nosowe (np. nie spółgłosek t, d, n; szczelina między górnymi zę­
m, n, ń, ę, ą). Gdy podniebienie miękkie i języczek bami a dolną wargą przy wydechu słyszana jest jako
przylegają do tylnej ścianki gardła, jama nosowa jest f, f> w, w ’ ; szczelina między końcem języka a zębami
zamknięta i powietrze przechodzi tylko przez jamę daje spółgłoski s, z. Gdy zaraz po zwarciu (o którym
ustną. Powstają wtedy głoski ustne. była mowa na początku) tw orzy się szczelina, powsta­
ją głoski e, dz. Braki w uzębieniu powodować mogą
4. Język jest najruchliwszym narządem w jamie zakłócenia w artykulacji wszystkich wymienionych
ustnej. Warto poznać jego budowę. Dla artykulacji wyżej spółgłosek. Przykładem takich trudności jest
ważny jest poprzeczny podział języka na czubek, mówienie cz zamiast c i sz zamiast s („ezo to jeszt?”
przód, środek, tył i obsadę. W zależności od tego, któ­ zamiast „co to jest?") przez kilkuletnie dzieci.
ra z tych części jest najbardziej zaangażowana w ar­
8. Małżowina uszna służy w zasadzie do lepszego
tykulację, powstają różne spółgłoski. Gdy czubek ję ­
zyka dotyka zębów, otrzymujemy spółgłoski przednio- „wyłapywania" dźwięków i. taką rolę doskonale speł­
językowo-zębowe; gdy dziąseł — przednio językowo- nia u zwierząt. Jest ona tak zbudowana, by jak naj­
-dziąsłowe. Wzniesienia środka języka ku podniebie­ więcej dźwięków wpadało —■ wskutek różnych od­
niu twardemu daje spółgłoski środkowo językowe bić -— do kanału usznego. Celowi temu sprzyja rucho­
(miękkie). Uniesienie tyłu języka powoduje powstanie mość małżowiny usznej u zwierząt (np. królika, psa,
spółgłosek tylnojęzykowych. Przednie, środkowe lub konia). Dla człowieka małżowina nie ma większego
tylne; wysokie, średnie lub niskie położenie całej masy znaczenia z powodu małych rozmiarów i nierucho­
języka ma zasadniczy w pływ na barwę samogłosek. mości.

9. Rola błony bębenkowej polega na przekazywa­


5. Biernymi nazywamy te części jamy ustnej, które niu drgań ośrodka fizycznego do dalszych części ucha.
nie poruszają się w czasie artykulacji. Są to: zęby, Przetwarza ona drgania akustyczne, dochodzące do
dziąsła, podniebienie twarde. Natomiast czynne, zmie­ niej kanałem usznym, na drgania mechaniczne, prze­
niające swe położenie części jamy ustnej to wargi, kazywane dalej. Funkcja jej została niemal skopiowa­
dolna szczęka, język i podniebienie miękkie wraz z ję ­ na w membranie będącej częścią słuchawki telefonicz­
zyczkiem. nej. Przebicie błony bębenkowej znacznie osłabia zdol­
ność słyszenia.
6. Układ warg i ich odległość mają na równi z ję ­
zykiem w pływ na brzmienie samogłosek. Gdy wargi .10. Są to trzy małe, połączone ze sobą kostki, znaj­
pozostają w pozycji obojętnej, otrzymujemy zazwyczaj dujące się w komorze bębęnkowej ucha środkowego.
głoskę a, gdy są spłaszczone — głoski e, y, i; gdy się Przekazują one kolejno (młoteczek kowadełku, kowa­
zaokrąglają, powstają zwykle głoski o, u. Silniejsza niż dełko strzemiączku) drgania błony bębęnkowej do
przeciętna artykulacja wargowa może stanowić re­ ucha wewnętrznego, gdzie drgania te zostają przetwo­
kompensatę niezbyt wyraźnego udziału języka; tak na rzone na impulsy nerwowe.
przykład przy artykulacji głoski o, gdy język nie cofa
się dostatecznie daleko, wargi zaokrąglają się inten­
sywniej — jak przy normalnej wym owie u. Gdyby
nie było tego wydatniejszego ruchu warg, otrzymali­
byśmy (ciągle oczywiście przy języku niedostatecznie
cofniętym) głoskę podobną do a. Rekompensata może 3. G ŁO SK A Z A GŁOSKĄ...
być również odwrotna: mało wydatne ruchy warg są
zastąpione silniejszymi ruchami języka. Ta dość duża
swoboda artykulacyjna samogłosek nosi nazwę poli­
morfizmu. 1. Zetknięte wargi — musi to być głoska dwuwar-
gowa, a więc p, b, m, p’, b’ lub ra\ Język leży spokoj­
7. Zwarcie powstające między zębami a przodem nie na dnie jamy ustnej, me może to w ięc być głoska
języka, a następnie gwałtowne oderwanie czubka ję­ zmiękczona (p% b% m’ odpadają). Języczek otwiera ja ­

78 79
mę nosową — musi to być głoska nosowa (odpadają niojęzykowo-zębowa. Musimy wybierać między t, d,
ustne p i b). Jest to więc spółgłoska m. n, s, z, c, dz, i. Ponieważ widoczna jest niewielka wą­
ziutka szczelina, artykułowana jest głoska szczelinowa
2. Jama ustna dość szeroko otwarta — musi to być bądź zwarto-szczelinowa. Spółgłoski zwarto-sżczelino-
samogłoska. Języczek wraz z podniebieniem miękkim we mają dwie fazy ar ty kułacy jne — najpierw zwarcie,
zamyka dostęp powietrza do jamy nosowej — mamy potem szczelinę. Rysunek nie sugeruje, że przed utwo­
więc do czynienia z samogłoską ustną. Język jest cof­ rzeniem szczeliny nastąpiło zwarcie. Może to więc być
nięty, zaś wargi zaokrąglone. Może więc to być jedna tylko jedna z głosek szczelinowych. Z założenia zaś
z dwu samogłosek tylnych, o lub u. Jednakże język wiemy, iż ma to być głoska dźwięczna. Wymawiane
nie jest głęboko cofnięty, a wargi tylko lekko zaokrąg­ jest więc z.
lone (otwór między nimi jest dość duży). Jest to więc
samogłoska o. 9. Jama ustna rozwarta stosunkowo szeroko — sa­
mogłoska. Języczek przywiera do tyłu jamy gardło­
3. Dolna warga dotyka górnych zębów, musi to w ej — głoska ustna. Język przesunięty do przodu
więc być spółgłoska wargowo-zębowa: f, w, f lub w’. i lekko uniesiony do góry, wargi w pozycji obojęt­
Z założenia wiem y (por. wstęp do pytań), że jest to nej — samogłoska y.
głoska dźwięczna, a więc w lub w\ Język położony
jest na spodzie jamy ustnej — musi to więc być gło­ 10. Masa języka silnie przesunięta do tyłu, przyw ie­
ska twarda — w. ra do podniebienia miękkiego, jest to więc spółgłoska
tylnojęzykowa zwarta — Jc lub g. Z założenia wiemy,
4. Bardzo szeroko otwarta jama ustna — mamy do iż jest to głoska bezdźwięczna, a więc Je.
czynienia z samogłoską. Języczek zamyka dostęp do
jamy nosowej — jest to więc samogłoska ustna. Sze­ Głoski przedstawione na rentgenogramach tworzą sze­
roko rozwarte wargi, język w położeniu obojętnym —
reg: M O W A I JĘZYK.
może to być tylko a.

5. Długa szczelina w całej jamie ustnej wskazuje,


że jest to samogłoska. Masa języka przesunięta jest
do przodu, mamy więc do czynienia z jedną z samo­
głosek przednich, ustnych (języczek jest w górnym 4. PR ZYC ISK , PRZYSPIEW , ILO C ZAS
położeniu): i, y lub e. Czubek języka dotyka przednich
dolnych zębów, jest maksymalnie wysunięty ku przo­
dowi, a wargi są zupełnie płaskie. Jest to i.

6. Głoska bardzo podobna do poprzedniej, jedynie 1. Przyśpiew jest jednym ze sposobów wyróżnia­
szczelina pomiędzy językiem a podniebieniem jest je ­ nia pewnej sylaby wyrazu spośród innych. Sylabę tę
szcze węższa. Jest to więc spółgłoska najpodobniejsza wymawia się nieco wyżej niż pozostałe. Języki, które
do i — j. w ten sposób akcentują wyrazy, wydają się nam śpiew­
ne. Różnice w wysokości tonu mogą różnicować zna­
7. Tu rozpoznanie głoski jest łatwiejsze, gdyż ję ­ czenie wyrazów. Np. w języku serbsko-chorwackim
zyczek otwiera jamę nosową, mamy więc do czynienia wyraz duga wymówiony tak, by pierwsza sylaba była
z głoską nosową. Duży odstęp między językiem a pod­ wyższa niż druga, znaczy ’długa’, wymówiony zaś tak,
niebieniem sugeruje, że jest to samogłoska. Ponieważ że wyższa jest sylaba druga, znaczy ’tęcza’,
masa języka przesunięta jest ku przodowi, a wargi nie
są zaokrąglone, jest wymawiana nosowa samogłoska 2. Iloczas jest to czas wymawiania danej głoski.
przednia — ę. Oczywiście iloczas bezwzględny ma każda głoska, nas
interesuje jednak iloczas względny — to, że poszcze­
8. Czubek języka zbliżg się bardzo wyraźnie do gólne głoski, a w rezultacie i sylaby, mają długość
górnych przednich zębów, jest to więc głoska przed- inną niż głoski i sylaby sąsiednie. Sylaba wymawiana

80 6 — 500 zag. o ję z . p o lsk im 81


dłużej jest w ięc wyróżniana spośród innych sylab da­ pochodzą od samodzielnych dawniej wyrazów i ich
nego wyrazu, mówiąc nieprecyzyjnie — akcentowana. form : jeśmy, jeście, bychom. Widać to choćby z tego,
Iloczas istniał w języku "łacińskim, długość głoski miała że do dziś są one ruchome — można powiedzieć:
tam w pływ na znaczenie wyrazu. Iloczas był też w ła­ „wczorajśmy chodzili” , „coście zrobili” , „tak byśmy
cinie czynnikiem organizującym wiersz (ważne były chcieli” . Formy jeśmy, jeście, bychom dołączyły się do
różnego rodzaju następstwa sylab długich i krótkich), czasownika i zmieniły swoją postać, ale nie wpłynęły
spełniał rolę naszego rytmu. W wielu językach iloczas na akcentowanie całości nowo powstałych. Nadal ak­
istnieje do dziś, wpływa też różnicująco na znaczenie centuje się je na przedostatniej sylabie wyrazu głów ­
w yrazów (np. czeskie m #ii — ’myć’ i m yti — ’mycie’, nego, a -więc na trzeciej lub czwartej sylabie od końca
słowackie sńd —• ’sąd' i sud — ’naczynie’, angielskie form y złożonej.
eat — [it] — ’jedzenie’ i it — ’ono, to’).
7. Te wyrazy akcentujemy również w sposób nie­
3. W zasadzie nie. Pojawiać się one mogą tylko pod typowy dla polszczyzny — na trzeciej sylabie od koń­
wpływem emocji mówiącego (taaka ryba, nooo!), nie ca. Są one z pochodzenia wyrazami obcymi, przejęty­
różnicują jednak znaczeń wyrazów, nie są w systemie mi z greki i łaciny, takie zaś wyrazy zachowują za­
naszego języka. Nie zaw^sze jednak tak było. Aż do zwyczaj swój pierwotny akcent. Mówimy więc poetyka,
X V I wieku mieliśmy w. polszczyźnie długie a, e, o. Po­ nie poetyka, muzyka, nie muzyka, matematyka, nie
tem ich wymowa się zmieniła. Długie a stało się gło­ matematyka.
ską pośrednią między a i o, długie e — pośrednią mię­
dzy e a i, zaś długie o — pośrednią między o a u. Do 8. Te wyrazy, choć też pochodzenia obcego, zostały
dziś w gwarach mówi się m lćko (coś pośredniego mię­ przez polszczyznę przyswojone bardziej niż w yrazy
dzy mleko a mliko), pdn (pan — pori), doktór (doktor •— omawiane poprzednio. Otrzymały też polski (na przed­
doktur). W języku ogólnym te głoski pośrednie (zwane ostatniej sylabie) akcent. Poprawne jest więc akcen­
ścieśnionymi) zanikły przed X X wiekiem: a utożsamiło towanie kapitan nie kapitan, atmosfera nie atmosfera.
się z a, e z e, zaś 6 (co ciekawe) nie z o, lecz z u, do Utrzymywanie akcentu na trzeciej sylabie od końca
dziś zapisywanym jako „o kreskowane” . jest tu nieco nienaturalne, pretensjonalne.

4. Język polski charakteryzuje się akcentem dyna­ 9. Nie, takie akcentowanie nie jest poprawne.
micznym — przyciskowym. Polega on na mocniejszym Wprawdzie w dalekiej przeszłości (X IV —X V w iek)
wymawianiu jednej z sylab wyrazu. Silniejsze wym ó­ mieliśmy prawdopodobnie w polszczyźnie akcent na
wienie oznacza w tym -wypadku zużycie większej ilości pierwszych sylabach wyrazów (tzw. akcent inicjalny),
energii przy wym owie sylaby akcentowanej. Pozostałe, ale zanikł on zupełnie. Mniej więcej od początku na­
nieakcentowane sylaby są wymawiane słabiej, z m niej­ szego wieku obserwować można ponowną skłonność
szą energią. do akcentowania pierwszej sylaby wyrazów wielosyla-
bowych. Spotyka się to zwłaszcza w przemówieniach.
5. Zasadniczo w polszczyźnie akcent jest stały — Mówca, chcąc podkreślić jakieś słowo, akcentuje je
pada na przedostatnią sylabę wyrazu. Po akcencie inaczej niż to norma nakazuje — nie ma jednak do­
można rozpoznać, gdzie kończy się wyraz, a zaczyna statecznego uzasadnienia dla takiej wymowy.
■wyraz następny w ciągu wypowiedzi. Wiadomo więć,
że po sylabie silniej wymówionej nastąpi jeszcze jedna 10. Oczywiście. Przecież nie sposób wymówić całe­
sylaba tego samego wyrazu, a potem początek wyrazu go zdania z jednakową siłą, tak samo jak nie można
następnego. To znacznie ułatwia rozumienie tekstu tego zrobić na jednym tonie (patrz odpowiedź 1). A k ­
mówionego, choć nie zdajemy sobie z tego zazwyczaj centujemy w zdaniu zazwyczaj ten wyraz, który stoi
sprawy. bliżej jego początku. Akcent zdaniowy ma charakter
logiczny, reguła podana wyżej nie jest bezwyjątkowa.
6. Te form y akcentujemy wyjątkowo inaczej: na Wyraz o treści ważnej dla całej wypowiedzi (nawet
trzeciej od końca sylabie wyrazy chodziliśmy, rob ili­ w pozycji odległej od początku) jest wyróżniany ak­
ście, a na czwartej od końca formę chcielibyśmy. D la­ centem zdaniowym. Możemy powiedzieć: „Mnie podaj
czego tak się dzieje? Otóż cząstki -śmy, -ście, -byśmy ten płaszcz” , „Podaj m i ten płaszcz” , „Podaj mi ten

82 83
płaszcz” , „Podaj mi ten płaszcz” . Za każdym razem jednak ktoś tak właśnie je realizuje, nie jest to żad­
uwypuklimy inny fragment wypowiedzi, wskażemy, nym błędem.
który wyraz jest w niej dla nas najważniejszy.
4. Podobno kandydaci na aktorów musieli dawniej
umieć starannie wym ówić „słodkie jabłko”, w w yra­
zie drugim artykułując wyraźnie wszystkie 3 środko­
we spółgłoski. M y bądźmy bardziej tolerancyjni.
W swobodnej mowie można wyńiowę uprościć i mówić
5 . „CHCĘ I U M IĘ TĘ RZECZ ZRO BIĆ” japko. Podobnie możemy mówić Ziarko, opuszczając
środkowe n. Tak zresztą robiono widać od dawna,
skoro w znanym powiedzeniu forma ziarnka rymuje
się z formą miarka.
L Nie. Na końcu wyrazu nie jest regułą w ym awia­
nie ę jako wyraźnej samogłoski nosowej. Nosowość 5. I tu również należy stosować wym owę uprosz­
należy tylko lekko zaznaczyć, a nie bodzie błędem w y ­ czoną: mówimy sześset, czasem nawet szejset, i obie
mawianie samego tylko e. Wymowa: będę, proszę, te form y są poprawne. Błędem jest natomiast dokład­
teczkę, żonę razi pretensjonalnością i jest wynikiem na, literowa wymowa sześćset!
oddziaływania pisma na wymowę — są bowiem osoby,
które uważają, że należy dokładnie wymawiać wszyst­ 6. Wymowę taką można czasami usłyszeć w W ar­
ko tak, jak zostało zapisane. Jest to pogląd mylny. szawie, jest ona jednak rażąca i niepoprawna. W ję ­
N ikt rozsądny nie będzie przecież mówił pięćdziesiąt, zyku polskim nie ma połączenia i+j/. Spółgłoska i —
wymawiając w tym słowie ę, ć, dź i ą; normalnie mó­ dawniej miękka — może się łączyć tylko z i, nigdy z y.
wimy przecież pieńdziesiont i jest to wymowa popraw­ Wymowa lypa, lystonosz, malyna jest wynikiem prze­
na. Kult dla tego, co napisane, jest bezkrytyczny nikania do mowy warszawiaków gwarowych form
i prowadzić może do niezgodności z zasadami wymowy. mazowieckich i w polszczyźnie ogólnej jest ona nie­
Tak jest w wypadku ę na końcu wyrazów. dopuszczalna.

7. Te form y również przeniknęły do wym owy w ar­


2. Wiąże się to ściśle z zagadnieniem poruszonym szawskiej z gwar mazowieckich i są uważane za nie­
powyżej. Zbyt pedantyczna wym owa prowadzi nieraz poprawne w języku ogólnopolskim. Powstały one przez
do „hiperpoprawności” i doszukiwania się błędu tam, pomieszanie grup ke, ge i kie, gie, między którymi
gdzie go w rzeczywistości nie ma. Poprawma postać Mazowszanie nie słyszeli wyraźnej różnicy fonetycz­
1. osoby 1. poj. czasu teraźniejszego czasownika umieć nej. Stąd z jednej strony niepotrzebnie miękka w y ­
brzmi: umiem (podobnie: rozumiem, wiem), zaś w y ­ mowa nogie, mogie, kolejkie, z drugiej zaś zbędne
mowa ę na końcu tej form y jest wynikiem nadgorli­ stwardnienie w wyrazach cuker, kedy.
wości w stosowaniu zasady, że w 1. os. 1. poj. czasu
teraźniejszego zawsze występuje ę. Formy umię, ro- 8. Taki typ -wymowy panuje na południu Polski.
zumię, wię są niepoprawne. Krakowianina wymowa dżewo, czy (w znaczeniu ’trzy’)
zupełnie nie razi, dla większości Polaków jest ona je ­
3. To wzorcowe ł, przy którego wymawianiu czu­ dnak nie do przyjęcia. Można mówić (staranniej) tsze-
bek języka dotyka zębów a powietrze uchodzi otwo­ ba, d-żewo, tszy, można (szybciej, mniej starannie)
rami powstałymi z boków języka, spotyka się już dziś czszeba, dżżewo, czszy, uproszczenie natomiast grupy
•coraz rzadziej. Nawet nie wszyscy aktorzy wymawiają t+ s z i d + ż w głoski cz, dż jest niedopuszczalne. Do­
je konsekwentnie. Słychać je często u osób z dawnych brym ćwiczeniem na rozróżnianie w wymowie grup
„kresów wschodnich”. Zdecydowana większość Pola­ tsz (ewentualnie czsz) i głoski cz, jest wypowiedzenie
ków mówi tak zwane „u niezgłoskętwórcze” , bez zdania: „Czy rak trzyma szczypcami strzęp szczawiu,
udziału przodu języka, ale przy większym udziale czy trzy części trzciny”.
warg. Podobnie wymawia się u w wyrazach auto,
Europa (traktowanym jako słowo trzysylabowe). M ó­ 9. N ie jest to wymowa poprawna. Bierze się ona
wienie ł w sposób „sceniczny” nie jest konieczne, jeśli stąd, że za długo trzymamy język przy podniebieniu,

«4 85
aby nadać miękkość głoskom m, b, p, w, f i otrzymuje­ żliwe jest zbudowanie poprawnego zdania zawierają­
m y nie: m’, b’, p’, w’, f , ale aż dwie głoski np.: mń, cego oba te jednobrzmiące wyrazy, np.: „Rozbite koło
pś, wź. Taka wymowa panuje w gwarach północno- rowerowe leżało koło płotu.”
-wschodniej Polski. Gdzieniegdzie nawet głoska po­
czątkowa w ogóle zanika i powstają form y wyrazów 4. Bal to albo ’wystawna, duża zabawa’, albo ’obro­
ziara (wziara — ’wiara’), ¿ilk (wzilk = ’w ilk’). W pol- biony pień dużego drzewa’. Jest to przykład homonimii
szczyźnie ogólnej należy fnówić miasto, piwo, piosenka leksykalnej (słownikowej). Ciekawe, że w pewnych
bądź (mniej starannie) miasto, pjiwo, piosenka, wypadkach nawet całe zdanie nie wyjaśnia, o który
wyraz chodzi, np.: „Na wielkim balu siedziała mała,
10. Dwie. Przy starannej wym owie należy dwukrot­ smutna dziewczyna”. Oba rzeczowniki mają jednak
nie wymówić n wewnątrz tych wyrazów. Każda z tych inny dopełniacz 1. poj.: balu (’zabawy’) i bala ( ’pnia’).
głosek należy do innej sylaby: wan-na, pan-na, in-ny.
Wymowa pojedynczej głoski mogłaby nawet czasem 5. M uł to albo ’popularne w niektórych krajach
prowadzić do nieporozumień (por. pana — ’panna’ i pa­ południowych zwierzę pociągowe, powstałe przez skrzy­
na — dopełniacz 1. poj. rzeczownika pan). Wymowę żowanie osła i klaczy’, albo ’rodzaj grząskiego osadu
wana, pana słyszy się nieraz na południu Polski, może tworzącego się na dnie i brzegach wród\ Oczywiście
pod wpływem czeskim, gdzie jest ona normą, a także zbieżność nazw jest przypadkowa.
na Mazurach i w Poznańskiem, a więc na terenach,
które pozostawały przez długi czas pod wpływem ję ­ 6. Pensja kojarzy się nam dzisiaj przede wszystkim
zyka niemieckiego. ze stałą miesięczną płacą. Trochę przestarzałe jest tak
samo brzmiące słowo na określenie dawnego zakładu
nauczającego i wychowawczego dla dziewcząt. Oba sło­
wa mają wprawdzie to samo 'źródło — łaciński wyraz
pensio (’zapłata’), ale drugie zostało do polszczyzny
zapożyczone z języka francuskiego (pension), podczas
6. ZA M E K W Z A M K U gdy pierwsze pochodzi bezpośrednio z łaciny.

7. Przypadek to albo ’zbieg okoliczności, zrządze­


nie losu bądź to, co się niespodziewanie zdarzyło’, albo
1. Kadź jako rzeczownik to duże naczynie, nieraz też pewna forma gramatyczna przysługująca rzeczow­
w kształcie stożka o rozlicznych zastosowaniach w go­ nikom, przymiotnikom, pewnym zaimkom i liczebni­
spodarstwie domowym i różnych gałęziach przemysłu. kom, wyznaczająca ich stosunek składniowy do innych
Tak samo brzmiąca forma może być także postacią 2. wyrazów w zdaniu. Znowu (jak w punktach 4 i 5) ho-
osoby 1. poj. trybu rozkazującego czasownika kadzić monimia leksykalna (słownikowa).
(’palić kadzidło’ albo ’schlebiać*) — kadź! Zbieżność
ta jest zupełnie przypadkowa. Ten typ homonimii mo­ 8. Zasada to ’reguła, norma postępowania’ albo też
żna nazwać homonimią fleksyjno-morfologiczną. pewnego typu ’związek chemiczny, wodny roztwór w o­
dorotlenków’. Oba rzeczowniki tworzą inne przymiot­
2. Pal to 'rodzaj zaostrzonego słupa wbitego w zie­ niki pochodne: zasadniczy i zasadowy.
mię' albo forma 2. osoby 1. poj. trybu rozkazującego
czasownika palić. Wypadek analogiczny do omówio­ 9. Forma ta może być przymiotnikiem albo formą
nego w punkcie 1. czasownika — 3. osobą 1. mn. czasu przeszłego rodzaju
żeńskorzeczowego („kobiety przeszły”). Jako przymiot­
3. Koło może być rzeczownikiem lub przyimkiem. nik znaczy ona ’ten, który minął, skończył się, dawny,
Jako rzeczownik ten wyraz ma różne znaczenie, m.in. miniony’. Mamy tu do czynienia ze zbieżnością dwu
’część płaszczyzny ograniczona okręgiem’ albo ’okrągła form odmiany wyrazów, czyli homonimią fleksyjną.
część pojazdu umożliwiająca mu poruszanie się przez Historycznie rzecz ujmując obie formy musimy w yw o­
toczenie’. Koło jako przyimek jest bliskie innym przy- dzić od tego samego czasownika przejść, ale dziś od­
imkom, takim jak wokół, obok, w pobliżu, blisko. M o­ czuwamy je jako w yrazy różne.

86 87
10. Przestać to albo ’przerwać jakąś czynność’, albo się rzewnie podoba”. Oba użycia podobnych dźwię­
’pobyć w jakimś miejsca stojąc’. Bóżnica jest wyraźna, kowo słów są niewłaściwe. Płakać można tylko „rzew ­
gdy porównamy zdania: „Przestałem to robić” i „P rze­ nymi łzami” , gdyż rzewny to ’pełen smutku, żalu’
stałem bez ruchu prawie pół godziny”. Przejrzysty pod {szerzej na temat tego przymiotnika — patrz rozdział
wzglądem budowy słowotwórczej jest tylko czasownik Rzeumy lew), a cały zwrot znaczy ’płakać rozpaczliwie’.
drugi. Zbudowany jest on tak samo, jak przeleżeć, Żyw nie natomiast to ’bez wyjątku, zgoła, ze wszyst­
przesiedzieć, przepłakać. Czasownik pierwszy (prze­ kim ’, ale wyraz ten używany jest tylko w powiedze­
stać — ’przerwać’) jest dziś podziełny tylko pozornie — niach typu „robić co (gdzie, ile), jak się żywnie po­
cóż znaczy w nim cząsteczka stać? — należy go trak­ doba” . Cytowany na początku zwrot (oczywiście po po­
tować jako całość niepodzielną. prawieniu rzewnie na żywnie) znaczy ’robić jak się
chce, jak się uważa’.

5. Przedział to ’to, co dzieli’ lub 'to, co jest w yn i­


kiem podziału’. Tak też nazywane jest pomieszczenie
będące częścią wagonu kolejowego. Przydział nato­
7. JEDNA GŁO SKA, A Z M IA N TYLE... miast to ’przydzielenie czegoś’, ewentualnie ’to, co zo­
stało przydzielone’. Słyszy się nieraz błędne twierdze­
nie, że ktoś „dostał przedział do wojska” , „przedział
do roboty, na mieszkanie” itp. Jest to wynik tzw. hi-
1. Dwa te wyrazy skojarzone, a nieraz i mylone, perpoprawności: ponieważ w gwarach wiejskich zdarza
wskutek podobieństwa dźwiękowego, nie mają ze sobą się wymowa y zamiast e (por. syr zamiast ser), mó­
nic wspólnego. Polisa jest ’dokumentem, dowodem za­ wiący stara się unikać wszelkiego y w „podejrzanych”
warcia umowy ubezpieczeniowe j ’, zaś pelisa to ’rodzaj pozycjach. W rezultacie wpada się w drugą skrajność
zimowego płaszcza damskiego podbitego futrem’. W y ­ i znowu mówi się niepoprawnie — w omawianym w y ­
raz pierwszy wywodzi się z języka greckiego, drugi padku dochodzi nawet do pomieszania dwu różnych
— z francuskiego. wyrazów.

2. Tu pomyłki zdarzają się bardzo częsta Niepo­ 6. Oba terminy używane są w terminologii prawnej
prawnie mówi się o „adaptowaniu dziecka-sieroty” , i stąd może mylenie ich znaczeń. Status to ’stan istnie­
a także „adoptowaniu pomieszczeń do jakiegoś celu” . jący w danej chw ili’, statut natomiast to ’zbiór prze­
Tymczasem dziecko można tylko adoptować tzn. ’uznać pisów dotyczący organizacji, zakresu i sposobu dzia­
za swoje’, zaś pomieszczenie adaptować, tj. ’przystoso­ łania określonej osoby prawnej’. Czym innym jest
wać do innego użytku, przerobić'. Adaptacja ma rów ­ w ięc „zmiana statusu jakiejś organizacji (np. zw ięk­
nież inne znaczenie: jest to ’przystosowanie się orga­ szenie liczebności, także zmiana przepisów dotyczą­
nizmu zwierząt i roślin do życia w zmienionych, nie­ cych jej działalności)” , czym innym „zmiana jej sta­
typowych dla niego warunkach’. tutu (a więc zmiany organizacji, celów i sposobów
działania)” .
3. Kompania i kampania mają związek z wojsko­
wością i na tym tle może dojść do ich skojarzenia 7. „Chłop nie ułamek” — mówią często bohatero­
i błędnego używania. Oba rzeczowniki oznaczają jednak wie felietonów Wiecha. Tymczasem dziś można użyć
dwie zupełnie różne rzeczy. Kompania (w jednym ze w tym wyrażeniu tylko słowa ułomek. Wprawdzie oba
swoich znaczeń) to ’wojskowa jednostka organizacyjna, rzeczowniki pochodzą od obocznych postaci tego same­
składająca się z 3— 4 plutonów’, kampania zaś to ’ogół go czasownika (ułamać — ułomie) i dawniej były
działań wojennych prowadzonych na danym teryto­ w pewnym zakresie wymienne (ułamek, tak jak i uło­
rium’, Kompania może więc uczestniczyć w kampanii, mek mógł oznaczać ’niewielki kawałek czegoś, frag­
ale utożsamiać tych dwu pojęć nie wolno, ment’), ale później nastąpił podział znaczeń i stopnio­
we „wycofywanie się” z użycia rzeczownika ułomek.
4. Jakże często słyszymy, że ktoś „płakał żywnymi Dziś jest on żyw y tylko w porównaniu „...nie ułomek”,
łzami”, a komuś innemu radzi się, by zrobił, „jak mu ale i w nim zdarza się zastępowanie go przez ułamek.

88 89
8« N ie mówmy raczej, że ktoś „zapisał się w histo­
rii złotymi głoskami” . Przecież głoska to najmniejsza
8. TO SAM O C Z Y N IE TO SAMO?
głośna artykulacja powtarzająca się w toku mowy, ele­
ment więc fonetyczny, nie graficzny. Graficznym od­
powiednikiem głoski jest — jak to było zaznaczone
w rozdziale 1., punkcie 1. — litera. Zgłoska (sylaba) jest 1. Są to niewątpliwie wyrazy bliskoznaczne, tzw.
tworem językowym większym niż głoska, wyodrębnio­ synonimy bliższe. Można ich bowiem używać wym ien­
nym z powodów rytmicznych (np. skanduje się w yrazy nie nieomal w e wszystkich wypowiedzeniach. Myślimy
sylabami). W yraz W polszczyźnie dzieli się na tyle sy­ tu oczywiście o języku ogólnym, możliwe bowiem, że
lab, ile jest w nim samogłosek. Sylaba zawiera kilka w terminologii medycznej oba wyrazy nie są jedno­
głosek — samogłoskę i parę spółgłosek. T ej samej na­ znaczne. W języku ogólnym pastylka różni się od ta­
zwy używa się dla elementu pisma, odpowiadającego bletki tylko tym, że pierwszego z tych wyrazów moż­
sylabie (zgłosce) mówionej. Dlatego można tylko „za­ na używać jako nazwy pewnego rodzaju cukierków.
pisać się złotymi zgłoskami” . Możemy więc powiedzieć „pastylki miętowe, owoco­
w e” , nie możemy natomiast — „tabletki miętowe, owo­
9. „Jaki to podstawny mężczyzna” — zachwyca się cowe” . W innych wypadkach zamiana jest możliwa,
pewna pani znanym aktorem filmowym. Zachwyt ten bez zmiany sensu.
wyłączył u niej widocznie zmysł krytycyzmu w sto­
sunku do tego, co mówi. W rezultacie pomyliła w yrazy 2. Są to jednoznaczniki. W yrazowi helikopter,
podstąpmy i postawny. W stosunku do wyglądu czło­ utworzonemu sztucznie z elementów języka greckiego
wieka można zastosować tylko przymiotnik od rze­ (gr. heliks, helikos — ’skręcony’ i pteron — ’skrzydło’),
czownika postawa pochodzący. Postawa bowiem to dokładnie odpowiada polski śmigłowiec. Tych dwu w y ­
(w jednym ze znaczeń) ’dobra sylwetka, figura, pre­ razów możemy używać całkowicie wymiennie. Takich
zencja i powierzchowność’, podstawa natomiast doty­ wypadków jest stosunkowo mało. Język dąży do tego,
czy zupełnie czego innego — jest to ’rzecz, na której by unikać nazywania tego samego przedmiotu, stanu
coś stoi, opiera się’; rzeczownik ten może też znaczyć lub tej samej czynności i cechy dwoma różnymi wyra­
’zasadniczy element czegoś’, ’początek’, ’punkt wyjścia’. zami. Gdy już tak się zdarzy, na ogół jeden z takich
Żadne jednak z tych znaczeń nie ma związku z w y ­ wyrazów nabiera nieco innego zabarwienia stylistycz­
glądem człowieka. nego. Nieraz np. w yrazy obce są używane w tekstach
specjalistycznych, podczas gdy ich polskie odpowiedni­
10. W pewnych użyciach te dwa czasowniki mogą ki występują w tekstach o charakterze bardziej po­
się mylić. Jedno ze znaczeń słowa podać to ’zakomuni­ pularnym. Tak jest z parami: fleksja — odmiana, pe­
kować co komu, przytoczyć’, zaś jedno ze znaczeń pod­ riodyk — czasopismo, koklusz — krztusiec itp.
dać to ’podsunąć pod co’, ’wystawić na działanie cze­
goś’. Do tych znaczeń nawiązuje zwrot „podać co 3. Te w yrazy można nazwać synonimami dalszy­
w wątpliwość” — ’wątpić o czym’, często używany mi *—* są one wymienne w pewnych tylko sytuacjach.
w niepoprawnym brzmieniu „poddać co w w ątpli­ Kary to ’czarny’, ale możemy tak powiedzieć tylko
wość”. Jeżeli już chcemy użyć czasownika poddać, mu­ o maści konia. Wymiennie powiemy więc „K ary koń
simy powiedzieć „poddać co pod wątpliwość” , ewen­ wierzgał niespokojnie” i „Czarny koń wierzgał niespo­
tualnie „poddać co wątpliwości” , ale będą to pow ie­ kojnie” . N ie możemy natomiast powiedzieć o jakiejś
dzenia nieco archaiczne. tkaninie, że „jest kara” , tak samo nie można tego
twierdzić o włosach („kare włosy” ?). Mała liczba sy­
tuacji, w których oba w yrazy można stosować w y ­
miennie decyduje o tym, że są to synonimy dalsze.

4. Nie, nie są to synonimy. Te dwa w yrazy mają


wprawdzie „coś wspólnego” , ale nie oznaczają przeeież
jednego przedmiotu. Należą one tylko do jednej grupy
znaczeniowej, w której nadrzędnym terminem jest

90 91
’obuwie’. Do tej samej klasy należą też takie wyrazy to spójnik neutralny, charakterystyczny zarówno dla
jak półbuty, sandały, trzewiki, kalosze itp. Co więcej, języka mówionego, jak i pisanego.
w wielu zdaniach można podstawić jedną nazwę za­
miast drugiej i wypowiedzenie nie straci sensu. Sens 9. Nie, nie są to synonimy, choć oba wyrazy pocho­
ten jednak zostanie zmieniony: co innego przecież zna­ dzą od tego samego rzeczownika owoc, co więcej —
czy zdanie „Piotr na wycieczkę włożył trampki” , niż — początkowo obydwa znaczyły to samo, bywały uży­
„Piotr na wycieczkę włożył tenisówki” . Chodzi po wane wymiennie. Z czasem znaczenie ich zróżnicowało
prostu o inny rodzaj obuwia. Z tej samej przyczyny się i wyspecjalizowało w ten sposób, że owocny może
(nietożsamości nazywanych przedmiotów) nie są syno­ być używany tylko z wyrazami abstrakcyjnymi, a więc
nimami takie wyrazy, jak beret, czapka, kapelusz, w dawnym znaczeniu przenośnym (np. „owocny trud,
sombrero. wysiłek”, „owocna rozmowa” ), owocowy zaś tylko
z wyrazami o znaczeniu konkretnym (np. „owocowy
5. Tak, są to synonimy. W yrazy te różnią się jed­ sad, przetwór” , „owocowe wino” ).
nak nieco pod względem intensywności swego znacze­
nia, a także stopnia potoczności. Pompa to (pomijając 10. Tak, są to bliskoznaczniki, podobnie jak w punk­
oczywiście znaczenie podstawowe tego słowa jako cie X. — synonimy bliższe. Dla przeciętnego Polaka
’urządzenia tłoczącego wodę’) ’silna ulewa’, taka, oba te w yrazy są niemal jednoznacznikami. Nie wszy­
w czasie której deszcz leje się z nieba niczym z pom­ scy zdają sobie sprawę, że m otor ma szerszy zakres,
py, nie zostawiając na człowieku suchej nitki. Ulewa używany bowiem bywa również w znaczeniu wszelkiej
jest poza tym bardziej neutralna, przynależna do siły sprawczej, a także (potocznie) jako synonim mo­
wszystkich stylów języka, w porównaniu z ograniczo­ tocykla. Z tego powodu w terminologii technicznej
ną do polszczyzny potocznej pompą. używa się raczej terminu silnik, mającego w zasadzie
jedno znaczenie. Omawiane wyrazy różnią się pocho­
6. W pewnym sensie można uznać te wyrazy za dzeniem: m otor to pożyczka łacińska (łac. m otor —
synonimy. Oznaczają one bowiem ten sam przedmiot, ’ten, kto porusza’), silnik jest wyrazem polskim.
używane jednak były w nieco innym czasie. Nazwa
kajet (franc. cahier), dziś już przestarzała, była po­
wszechnie używana jeszcze na początku naszego w ie­
ku, by potem ustąpić nowszemu i polskiemu zeszyto­
wi. O takich dwóch wyrazach, nazywających ten sam
przedmiot, z których jeden jest przestarzały, a drugi 9 . CZERW O NY J A K ...
w pełni żywotny, mówimy, że są to „synonimy chrono­
logiczne” . Do nich należą np. trybuszon i korkociąg,
biograf i kino, aeroplan i samolot.
1. ... jak piórko”. Takie porównanie słyszymy naj­
częściej. Nie jest ono jednak jedyne. W tyni samym
7. Niektórzy badacze języka również i tego typu znaczeniu bywa używane także wyrażenie „lekki jak
pary wyrazów skłonni są nazywać synonimami. Jeden puch”. Nieco rzadziej spotyka się porównanie „lekki
z wyrazów takiej pary wzięty jest z języka ogólnego, jak pajęczyna” . Wszystkie one znaczą to samo. Przed­
drugi zaś z gwary środowiskowej. Nasuwać to wyraz miot, o którym w ten sposób się mówi, jest po prostu
z gw ary warszawskiej, potem także uczniowskiej, bę­ bardzo lekki.
dący plastycznym odpowiednikiem ogólnego bić. Tego
typu bliskoznaczniki bywają nazywane „synonimami 2. ... jak dąb” . A le można też porównać inaczej:
środowiskowymi”. „silny jak drzewo”. Jest to uogólnienie w stosunku
do wyrażenia pierwszego. Inna sfera porównań to od­
8. Tak, są to synonimy, tzw. „synonimy stylowe” . woływanie się do świata zwierząt: „silny jak koń po­
Obu wyrazów używa się bowiem dokładnie w tej sa­ ciągowy” , „jak buhaj”, rzadsze — „jak tur”. Jeszcze
mej funkcji, ale w różnych stylach języka polskiego. rzadziej spotyka się porównanie „silny jak olbrzym” .
Przeto jest używane wyłącznie w stylu książkowym, A wszystkie te wyrażenia znaczą jedno: ’niezwykle,
nieco podniosłym, najczęściej w stylu naukowym, więc bardzo silny’.

92 93
3. ... jak dwie krople wody” . I znowu odwołujemy 8. „Patrzeć spode łba” . A więc ’nieufnie i posęp­
się do świata przyrody — tym razem nieożywionej. nie', niedowierzając komuś. Wyrażenie to powstało za­
W tym wyrażeniu nie możemy — jak w niektórych pewne z obserwacji zachowania się ludzi nieufnych.
wypadkach omówionych wyżej ■ — wymienić żadnego Podobną genezę mają znaczące mniej więcej to samo
członu bez zmiany znaczenia całości. Oczywiście to, że zwroty „patrzeć zezem” (’niechętnie’) i „spod oka”
ktoś jest do kogoś bardzo podobny, możemy wyrazić (’podejrzliwie’). Do świata zwierząt odwołuje nato­
inaczej, np. „podobny kubek w kubek” , nie będzie to miast zwrot „patrzeć w ilkiem ” (’jak wilk, nieufnie,
jednak porównanie z użyciem słowa jak. podejrzliwie’).

4. ... w czambuł” . Tu tylko ten wyraz może być 9. „Panna młoda” to znany związek frazeologiczny
użyty. Zwrot ten („potępić w czambuł”) jest więc nie­ charakterystyczny dla języka polskiego. Oznacza on
wątpliwie związkiem frazeologicznym stałym o zna­ kobietę biorącą ślub, w chwili ślubu. Tu już nie tylko
czeniu ’potępić wszystkich, bez żadnego wyjątku’. D la­ nie można zmienić żadnego ze składników bez zmiany
tego można tylko powiedzieć „potępić ich w czambuł” , znaczenia (co innego znaczą przecież takie zwroty fra ­
nie można natomiast „potępić go w czambuł” . Przy zeologiczne, jak „panna na wydaniu” , „panna do w zię­
okazji wyjaśnienie tajemniczego słowa czambuł, nie cia” ), ale niedopuszczalne jest nawet przestawienie,
używanego chyba poza wymienionym związkiem. Jest zmiana szyku wyrazów — „młoda panna” to już tylko
to nazwa zbrojnego oddziału tatarskiego, a także luźny związek wyrazowy, oznaczający młodą nieza­
określenie krótkotrwałej, nagłej w yprawy wojennej mężną istotę płci żeńskiej. Związki typu „panna mło­
Tatarów. W takim znaczeniu używał tej nazwy jeszcze da”, charakterystyczne dla jednego języka, a w innym
Sienkiewicz w Panu Wołodyjowskim. niepowtarzalne (w czeskim odpowiednia nazwa brzmi
nevesta, w rosyjskim — novobracnaja, w niemieckim
— die Braut, w angielskim — bride), nazywamy idio­
5. ...robaka” . Ten zwrot ma określać czynność pro­ mami.
wadzącą do zapomnienia o jakimś nieszczęściu. A le to
samo można jeszcze wyrazić innymi zwrotami: „zalać
10. ... najmniejszego oporu” . Mamy tu do czynienia
pałkę” , „zalać smutek” . Pierwszy zwrot powstał w w y ­
z przykładem frazeologii spotykanej często w prasie.
niku skojarzenia przenośnego określenia nieszczęścia
W zięty on został z języka technicznego albo, co praw­
(„robak kogoś gryzie” — ’ktoś ma jakieś zmartwienie,
dopodobniejsze, wojskowego. Całość znaczy ’obrać naj­
kłopoty’) z czynnością unicestwiania robaka przez za­
łatwiejszą drogę, taki sposób postępowania, który nie
lewanie go (oczywiście nie wodą). Pałka w zwrocie
wymaga wysiłku’. Przy okazji uwaga: błędne jest mó­
drugim to pospolite określenie głowy, podstawa sko­
wienie „iść po najmniejszej linii oporu”. Jest ono bez­
jarzenia jest jasna. Jeszcze wyrazistszy jest zwrot
sensowne — nie linia ma być przecież najmniejsza,
trzeci. Na marginesie: inne zupełnie znaczenie ma dru­
lecz opór. A w ogóle lepiej unikać tego typu prze­
gi zwrot z czasownikiem zalać: „zalać komu sadła za nośni.
skórę” — ’dokuczyć, dać się w e znaki’.

6. ... cholewki do panny” , to znaczy ’zalecać się’ do


niej. Zwrot pochodzi z czasów, gdy to kawalerowie
idąc w zaloty osmalali sobie jasne cholewy długich
butów, aby wyglądać bardziej elegancko. Dziś oczy­ 10 . K TO T A K MÓWI?
wiście nikt już tego nie robi, jedyną pamiątką po
dawnym zwyczaju pozostał tylko ten zwrot.

7. ... od deski do deski”. Wiąże się to z dawnym 1. Są to wyrazy z gw ary uczniowskiej. Ta gwara
sposobem oprawiania książek: okładki wykonywane środowiskowa obecnie już zanika, utożsamiając się
były z deszczułek powleczonych skórą cielęcą. „P rze­ w dużej mierze z gwarą młodzieżową w ogóle, jeszcze
czytać od deski do deski” znaczy więc ’od początku do kilkanaście lat temu była to jednak gwara dość rozpo­
końca’, a więc starannie, dokładnie. wszechniona, zwłaszcza wśród uczniów szkół średnich

94 95
(dziś trwa jeszcze raczej wśród uczniów „podstawów­ zykowi ogólnemu, bądź używanych w innych niż ogól­
ki”). Zawiera ona słowa określające nauczycieli (psor, ne znaczeniach. Ogon np. to ’mała marna rola, nie
stary, belfer i liczne indywidualne ich pseudonimy), dająca możliwości wybicia się’, wejście — ’moment
przedmioty nauczania (matma, polak, fiza,), sytuacje ukazania się danego aktora na scenie’ (stąd „on miał
szkolne (waksy, odwalić, zerżnąć), oceny (lufa, pała, dobre wejście” — ’dobrze zaczął’). Wyrazem nieznanym
gała). Słownictwo szkolne, uczniowskie jest na ogół językowi ogólnemu jest np. krowienta — ’mało uta­
dość zrozumiałe, pochodzi z przekształcenia słów języ­ lentowana młoda aktorka’. Niektóre wyrażenia mają
ka ogólnego bądź z zapożyczeń z innych języków spe­ celowo zabawnie przekręcony sens: aktor pierwszo­
cjalnych. rzędny to taki, którego słychać tylko w pierwszym
rzędzie widowni.
2. Te w yrazy charakteryzują gwarę złodziejską.
Jest ona tzw. językiem tajnym, powstałym po to, by 5. To słownictwo należy do gwary wojskowej. Tra­
osoby nim mówiące mogły się porozumiewać w sposób dycje słownictwa wojskowego są bardzo stare (słow­
niezrozumiały dla osób postronnych. Inne niż w języku nictwo takie istniało na pewno już w X V II wieku).
ogólnym jest w tej gwarze przede wszystkim słownic­ Gwara wojskowa obejmuje nazwy zawodów i sprzę­
two, odmiana wyrazów i ich składnia pozostają ogólne. tów wojskowych, a także czynności wykonywane przez
„Język” złodziejski, którego tradycje sięgają początku żołnierzy na polu walki (jak choćby oskrzydlenie en-
X IX wieku, a który ze zrozumiałych względów często pla — 'dokonanie manewru polegającego na zajściu
się zmienia, liczy około 2000 wyrazów. Nazywają one z boku (boków ) wojsk nieprzyjaciela’, spieszenie
złodziei (doliniarz — ’kradnący z kieszeni’, pajęczarz — wojsk — 'zejście żołnierzy z transporterów’). Termino­
’kradnący ze strychu’), przedmioty kradzione (cebu­ logia wojskowa używana obecnie odznacza się jasno­
la — ’zegarek’, wosk — ’złoto’), rodzaje kradzieży (do­ ścią, zgodnością z normami słowotwórczymi, precyzją.
lina — ’z kieszeni’), wrogów złodziei (glina, bażant — Jest też ona wolna od nadmiaru wyrazów obcych, tak
’policjant’), sytuacje związane z sądem, aresztem, w ię­ częstych w dawnym polskim nazewnictwie m ilitar­
zieniem (klawisz — ’dozorca więzienny’). W iele cieka­ nym.
wych wiadomości o omawianej gwarze znaleźć można
w pracy H. maszyna Język złodziejski.
6. Są to wyrazy z gwary konspiracyjnej z okresu
I I wojny światowej. W obrębie tej gwary można mó­
3. Te w yrazy charakteryzują myśliwych. Gwara wić o słownictwie „leśnym” (partyzanckim), okupa­
myśliwska zanika dziś coraz szybciej, do powstania cyjnym, powstańczym. Gwarę konspiracyjną należy
i utrzymywania się słownictwa środowiskowego po­ także zaliczyć do języków tajnych. Tajność tę osiągano
trzebna jest bowiem dość duża spoistość wewnętrzna w rozmaity sposób. Najczęściej dla nazwania czynno­
grupy używającej danego słownictwa, a kółka i stowa­ ści i rzeczy tajnych używano znanych już słów, ale
rzyszenia myśliwskie coraz bardziej tracą swój daw­ w nowym znaczeniu, np. akcja — ’wszelka walka’,
ny, ekskluzywny charakter. Język łowiecki (który nie­ sprawa — ’walka o wyzwolenie kraju’, sypnąć —
gdyś oddziaływał nawet na język ogólny) charaktery­ ’wydać, zdradzić’, puścić — ’załamać się w śledztwie’.
zuje sporo wyrazów, które — znane językowi ogólne­ Czasem nowe znaczenie opierało się na dość specyficz­
mu — otrzymują nowe znaczenie w mowie myśliwych. nym podobieństwie przedmiotów, np. rozpylacz — 'pi­
Badyle np. to ’nogi samców zwierzyny rogatej’, sko­ stolet maszynowy’. Nieraz tworzono wyrazy nowe: roz­
ki •— ’nogi zająca’, słuchy — 'uszy zająca’, muzyka — wałka (’rozstrzelanie’, od rozwalić — ’rozstrzelać’),
’głos psów łowczych’, kielnia — ’ogon bobra’, lira — łapanka. Innym sposobem konspirowania słownictwa
’ogon cietrzewia’, lampy — ’oczy wilka’. Dwa ostatnie było skracanie wyrazów, np. pseudo zam. pseudonim,
wyrazy przytoczone w pytaniu są dość powszechnie G L — Gwardia Ludowa, A K — Armia Krajowa, K e ­
znane: basior — ’wilk-samiec’, jucha — ’krew zw ie­ dyw — Kierownictwo Dywersji itd. W słownictwie
rzęca’. konspiracyjnym wiele było synonimów na określenie
tej samej sytuacji, np. jednemu wyrazowi języka ogól­
4. Tych wyrazów używają aktorzy. Choć często za­ nego aresztować odpowiadały: brać, capnąć, wybrać,
przeczają oni, że mówią jakimś żargonem, to jednak wygarnąć, wziąć, zabrać. Zapożyczano też wiele w yra­
język ich zawiera sporo w yrazów bądź nieznanych ję ­ zów z innych języków tajnych, np. melina, zamelino­

96 7 — 500 zag. o ję z . pols& lm 97


wać (’kryjówka’, ’schować’) — z gw ary złodziejskiej, terepie większych miast młodzież używa dość jedno­
pseudo, bibuła (’nielegalne druki’) — z dawnej gwary litej gwary środowiskowej, a środowisko szkolne czy
partyjnej. Rzeczywistość zmuszała do przyjęcia słów robotnicze nieco ją tylko modyfikuje. Gwara młodzie­
niemieckich, nieraz zmienionych fonetycznie, np. ken­ żowa odznacza się wielką liczbą ekspresywizmów, tzn.
karta, folksdojcz (lub foksdojcz). wyrazów nacechowanych uczuciowo (dodatnio lub
ujemnie), np. koleś, cizia, frajer, jeleń. Wiele jest też
7. Jest to słownictwo techniczne, a ściślej, jego ofi­ wyrażeń synonimicznych, np. jeździć: na fuchę, na
cjalna warstwa — terminologia. Posługują się nią spe­ gapę, na waleta, na żywca, na parasola, na koszt pań­
cjaliści w pracach z jakiejś dziedziny techniki, czasem stwa — ’jeździć za darmo tramwajem lub autobusem'.
też w rozmowach. Terminologia odznacza się precyzją Część swojego słownictwa gwara młodzieżowa czerpie
i dążnością do jednoznaczności. Nazewnictwo technicz­ ze słownictwa chuligańskiego, rzadziej z innych gwar
ne tworzą specjalne komisje, w których zasiadają tak­ środowiskowych czy języków obcych. Cechą gwary
że językoznawcy. Ostatnio, w związku z rewolucją na­ młodzieżowej jest jej nieustanna zmienność. Najszyb­
ukowo-techniczną, w iele wyrazów z tego słownictwa ciej zmieniają się w yrazy o bardzo silnym zabarwieniu
przenika do języka ogólnego, np. kontener, komputer, emocjonalnym. Tak np., aby określić rzecz ocenianą
kooperacja itp. dodatnio, używano w tej gwarze w różnym czasie
wyrażeń: klawy, w dechę, fajny, szałowy, bomba, cy-
8. Tego Słownictwa używają na co dzień szoferzy. cuś, gites, w porządku.
Takie wyrazy, które „obsługują” codzienne sytuacje
zawodowe, a wytwarzane są żywiołowo, bez jakiejkol­
wiek kontroli, nazywamy profesjonalizmami. Wśród
nich są nieraz w yrazy niezgodne z normami języka
ogólnego, pełno jest też zapożyczeń z innych języków.
Pewne rzemiosła używały jeszcze kilkadziesiąt lat te­
11. DO M A G L I S Z L A W K R A W A TC E
mu w większości nazw niemieckich, co najwyżej fone­
tycznie (dźwiękowo) przystosowanych do polszczyzny.
Przypomnijmy choćby słynnego ślusarza z humoreski
Tuwima, który twierdził, że „droselklapa jest tandet­ 1. Tak w Krakowskiem określa się (a. przynajmniej
nie blindowana” , a bez „holajzy” ani rusz. Na szczęście określało się jeszcze kilkanaście lat temu) dziecięcy
dziś już coraz mniej fachowców posługuje się tym smoczek. Trudno powdedzieć cokolwiek pewnego na
słownictwem. temat etymologii tego wyrazu, być może jest on prze­
niesiony z mowy dzieci (na co wskazywałoby np. cha­
9. Wszyscy oczywiście rozpoznali gwarę sportową. rakterystyczne spieszczenie), w której cumlać, cuckać
Radio, a także telewizja rozpowszechniały ją w takim i temu podobne wyrazy znaczą ’ssać’.
stopniu, że wiele gwarowych wyrażeń sportowców w e­
szło do języka ogólnego. Słownictwo sportowe odzna­ 2. Jest to także regionalizm krakowski. Polega on
cza się konkretnością i skrótowością, a tylko niewielka na nadawaniu niektórym rzeczownikom rodzaju gra­
jego część należy do oficjalnej terminologii (por. kor- matycznego innego niż w języku ogólnym. Tak więc,
ner, spalony, bieg przez płotki, lotny finisz). Wśród oprócz cytowanej w pytaniu astry, rodzaj żeński mają
słownictwa sportowego w iele jest zapożyczeń, zwła­ w mowie Krakowian rzeczowniki beretka, dukta, kra­
szcza z języka angielskiego, np. boks, ring, korner, set, watka, litra, magiel, tarasa, testa, warianta. Omawiane
gem, aut, futbol, trening, wunderteam itp. zjawisko dowodzi tego, jak bardzo umowną rzeczą
jest rodzaj gramatyczny — nawet w tym samym ję-
10. To, najogólniej mówiąc, słownictwo gwary mło­ zysku możliwe są wypadki przypisywania temu sa­
dzieżowej. Dość trudno odpowiedzieć dziś na pytanie, memu rzeczownikowi różnych rodzajów gramatycz­
czy cała młodzież używa w rozmowach między sobą nych.
jednej gwary, czy też innym słownictwem posługują
się uczniowie, innym młodzi robotnicy, rolnicy, a je ­ 3. Wyraz ten świadczy o wpływie języka niemiec­
szcze innym studenci. Wydaje się, że przynajmniej' na kiego na mowę mieszkańców byłego zaboru niemiec­

98 99
kiego (niem. die Flasche — ’butelka’). W mowie „Ga- 8. Ta poznańska nazwa papierowej torebki jest do­
licjan” było dawniej wiele germanizmów, przede wodem wpływu języka niemieckiego, została z niego
wszystkim z zakresu prac biurowych i administracyj­ zapożyczona (niem. die Tutę — ’torebka z papieru’).
nych. Niektóre z tych germanizmów przeszły do stylu Zapożyczeń z tego języka było, ze zrozumiałych w zglę­
urzędowego w języku ogólnopolskim (zob. odpowiedź dów, sporo w mowie mieszkańców byłego zaboru pru­
na pytanie 2. w rozdziale Kiedy tak się -pisze). Stopnio­ skiego. Do bardziej znanych należą: bursz — ’ordy-
wo, po odzyskaniu niepodległości, owe w yrazy były nans’, aprykozy ■— ’brzoskwinie’, ’morele’.
usuwane (żeby nie użyć germanizmu: rugowane), ale
proces ten nie został jeszcze zakończony. 9. Tak mówi się w Warszawie. Jest to jedna z róż­
nic fonetycznych między Warszawą a Krakowem.
4. Pozornie wyrazy te nie mogą być posądzone o to, W Warszawie mówi się: kościółek, żłobek, stosować,
że są regionalizmami, tymczasem na południu Polski ale cóś, któś, w Krakow ie zaś — kościółek, żłóbek, sto­
nie mają one tak wyraźnie zdrobniałego i pieszczotli­ sować, ale coś, ktoś. Słuchając uważniej można się też
wego charakteru, jak na pozostałym obszarze kraju. przekonać, że inaczej wymawia się wyraz panienka
Jeśli w Krakowie ktoś pyta: „Czy dolać jeszcze trochę (i w ogóle wszelkie połączenia głosek nk w wyrazach
kawusi, a może dołożyć chlebusia?” , nie znaczy to wcale, polskich) w Warszawie, inaczej w Krakowie. Na po­
że traktuje pytanego jak dziecko albo wyraża się zbyt łudniu Polski wym awia się w tym wypadku n bez
pieszczotliwie. Tak się tam po prostu mówi, jest to udziału czubka języka (tzw. n tylnojęzykowe), tak jak
w yraz zw ykłej grzeczności. w angielskim wyrazie bank, natomiast na północnym
wschodzie artykułuje się wtedy „normalne” n. T e róż­
nice wymawianiowe mieszczą się w normie polszczy­
5. W Poznańskiem wyraz ten jest używany w zna­ zny. Poza normą pozostaje natomiast krakowska w y ­
czeniu ’piwnica’, przechowali więc Poznaniacy stare mowa jezdem, chodziliźmy.
znaczenie tego słowa, zgodne zresztą z jego budową:
sklep — ’to, co sklepione’. Podobne znaczenie ma sklep 10. Słowa utworzone przyrostkiem -ak są charakte­
w gwarach śląskich, które rozw ijały się w oderwaniu rystyczne dla mowy warszawiaków (krakowianie rze­
od reszty gwar polskich, w otoczeniu innych języków, kliby: warszawian). Pochodzą one z ludowych gwar
co sprzyjało odmiennej ewolucji znaczeń wyrazów. mazowieckich, z których — za pośrednictwem gwary
Przy okazji warto zauważyć, że nazwa piwnica wy-, warszawskiej — przedostały się do mowy inteligencji.
wodzi się od piwa (ściślej: od przymiotnika piwny) M ów i się więc w stolicy powszechnie: kurczak, szcze­
i wskazuje na pierwotne przeznaczenie tego pomie­ niak, cielak, schaboszczak. W yrazy te są niemal nie
szczenia. nacechowane ekspresywnie, prawie neutralne pod
względem uczuciowym.
6. Tę nazwę nadali Wielkopolanie porzeczkom. Zo­
stała ona przejęta do języka inteligencji zapewne W yrazy omówione w punktach 1—^4 są regionalizma­
z gwar wielkopolskich, gdzie używana jest w tym sa­ mi krakowskimi, w punktach 5— 8 — poznańskimi,
mym znaczeniu. Wywodzi się ona stąd, że pierwsze 9— 10 — warszawskimi.
partie tych owoców dojrzewają około dnia świętego
Jana — 24 czerwca.

7. Oprócz ogólnopolskiego znaczenia ’bardzo dro­


bny', w Poznańskiem przymiotnik ten ma drugie zna­ 12 . „W IA D O M A RZECZ, S TO LIC A !”
czenie — ’płytki’. Jest to również archaizm, bowiem
w takim samym znaczeniu bywał ten wyraz używany
w staropolszczyźnie. Poznaniacy zachowali w swej mo­
w ie kilka jeszcze takich archaizmów: kierz ( ’krzak’), 1. Charakterystyczne dla tej gwary cechy fonetycz­
tuk (’tłuszcz’), młodzie (’drożdże’), skopowina (’bara­ ne: a) wymawianie wyraźnego, czystego e na końcu
nina’), węborek (’wiaderko’), rżany { ’żytni’), czerstwy w yrazów łubie, sale, publikie, sie, niedziele, troszkie,
{’świeży’). muzy kie; b) pomieszanie grup ke, ge i kie, gie —

100 101
wymowa troszkie, muzykie, publikie. Obie te cechy (no MoeMy). Inne częste w tej gwarze rusycyzmy to
fonetyczne przejęła gwara warszawska z ludowych drebiezgi (’cząsteczki, kawałki’), pierepałki (’kłopoty,
gwar mazowieckich. trudności’), kudy (’gdzie’), apiać (’znowu’), krugom
(’wciąż’), trofiejny (’zdobyczny’). Sporo jest też germa-
2. Używanie gwarowych, mazowieckich form od­ nizmów, np. landszaft (’obrazek’), fra jer (’człowiek da­
miany wyrazów. Jest to zrozumiałe, gdyż gwara w ar­ jący się oszukać’), rajza (’podróż, wyprawa’), foksdojcz
szawska wyrosła na podłożu gwar ludowych okolic (niem. Volksdeutsche, w gwarze warszawskiej syno­
Warszawy. Dlatego wytłumaczalne są takie formy, jak nim zdrajcy). Rzadsze są inne zapożyczenia, np. w i-
siedziem (zamiast siedzimy), w zeszłe niedziele (za­ zawi (franc, vis à vis).
miast w zeszłą niedzielę).
9. Niezbyt poprawna, a charakterystyczna dla gwa­
3. Używanie niepoprawnych form gramatycznych. ry warszawskiej konstrukcja zdań, a także niewłaści­
W cytowanym urywku mamy jeden taki przykład: we użycie wyrazów: „Cały przebieg odbywa się [...]
postać dokonaną czasownika, który powinien tu mieć pod muzykie”. Przebieg znaczy tu ’akcja’, odbywać się
formę niedokonaną — spodoba zamiast podoba się. — ’toczyć się’, pod muzykie — ’przy akompaniamencie
muzyki’. Co jednak charakterystyczne, pomimo tych
4. Silenie się na język „elegancki” , co w rezultacie „niegramatyczności” całe zdanie jest nie tylko zrozu­
nieraz (oprócz efektów komicznych — patrz punkt 5) miałe, ale nawet w swoisty sposób plastyczne, obra­
prowadzi do zbytniej poprawności. W Teatrze W ielkiem zowe.
jest nieprecyzyjnym naśladowaniem sposobu mówienia
przedwojennej inteligencji — dawniej z rzeczowni­ 10. Swoisty styl, w którym dominuje dosłowność
kiem rodzaju nijakiego używano w narzędniku przy­ i dosadność, np. powiedzenie „służba zagania publikie” ,
miotnika z końcówką -em (np. w wielkiem jeziorze). na określenie zapraszania przez bileterów i woźnych
Ten wypadek w gwarze warszawskiej rozszerzono do zajmowania miejsc na widowni. Ponadto możliwe
błędnie na formę przymiotnika przy rzeczowniku jest łączenie w jednym zdaniu elementów z tak róż­
w rodzaju męskim, stąd forma wdechowa w Teatrze nych dziedzin, jak wystrój teatru („marmury, nerony,
Wielkiem. froterowane podłogi, fajansowe żerandole”) i... butel­
ka piwa. Takie połączenia obrazują pewien specyficz­
5. Przekręcanie obcych, niezrozumiałych słów: ale- ny, nieraz nieco ograniczony (owe „froterowane pod­
gancki, żerandole. Nieraz prowadzi to do Skojarzenia łogi” , „fajansowe żerandole” ), ale zawsze pełen humo­
dźwiękowego z jakimś innym wyrazem, co daje w re­ ru sposób patrzenia na świat. Ta metoda oceniania
zultacie efekt komiczny. Przykładem użyty tu wyraz i klasyfikowania rzeczy, charakterystyczna dla warsza­
nerony zamiast neony, powstały przez skojarzenie — wiaków, a tak świetnie podpatrzona i oddana przez
oczywiście tylko dźwiękowe — z imieniem cesarza Wiecha, przejawia się również i w elementach poza-
rzymskiego Nerona. językowych, np. w ocenie przydatności Teatru W iel­
kiego: ,4 dlatego najwięcej w Teatrze Wielkiem spo­
6. Charakterystyczne dla gw ary warszawskiej nad­ doba mnie się w bufecie” .
używanie pewnych wyrazów i zwrotów z języka ogól­
nego, np. faktycznie, uwielbiać śpiew. Słowa takie ma­
ją w gwarze większą wartość ekspresywną niż w ję ­
zyku ogólnym.
« C Z Y P A N PO S IA D A ZABEZPIECZONE
7. Używanie słów w znaczeniu innym niż w języku ŚRODKI?
ogólnym — czyli istnienie znaczeń słów charaktery­
stycznych dla gwary. Tu mamy dwa przykłady: naciąć
się („troszkie się nacięła” ) — ’oszukać się, zostać oszu-
kanym’j na m igi — tu w znaczeniu ’balet’. 1. Poważny. Przymiotnik ten ma, wyczuwalny do
dziś, związek z rzeczownikiem powaga. I tylko wtedy,
8. Po mojemu. Jedno z dość licznych zapożyczeń gdy — przy odpowiedniej zmianie budowy zdania —
w gwarze warszawskiej, w tym wypadku rusycyzm można użyć wymiennie obu tych wyrazów, uzasadnio­

102 103
ne jest użycie przymiotnika poważny. Czy sensowne wszystek, całkowity, zupełny, kompletny, a w naszym
są „poważne zmiany pogody” , czy można to zdanie wypadku nawet wystarczający. Na przykładzie karie­
zmienić na „zmiany pogody napawające powagą” ? ry tego wyrazu widać, jak wyrazy modne niszczą ję ­
Widać więc, że w tym wypadku przymiotnik poważny zyk, powodują jego zubożenie, a komunikatom języ­
został użyty zamiast zbliżonych do niego znaczeniowo kowym odbierają precyzję, czynią je gładkimi, ale
wyrazów znaczny, uńelki, gwałtowny. i pustymi frazesami, ciągami dźwięków (por. „sprawa
znalazła pełne oświetlenie”).
2. Akcentować — tego wyrazu używa się często za­
miast czasownika podkreślać. Akcent, akcentować ma­ 7. Na odcinku. To przejęte z terminologii wojsko­
ją ponoć większą ekspresję, silniej oddziałują na w y ­ w ej określenie jest często nadużywane. Nie ono jedno
obraźnię odbiorcy. Być może było tak wtedy, gdy ktoś zresztą. Z tej samej terminologii pochodzą takie mo­
po raz pierwszy czy nawet dziesiąty użył tego słowa dne zwroty i wyrażenia, jak kampania („kampania cu­
w znaczeniu 'podkreślać’. Częste używanie zatarło jed­ krownicza trwa”), front („front robót polow^ych” ), wal­
nak niewątpliwie tę ekspresywność. Pamiętajmy więc, ka („walka o zboże”), akcja („akcja żniwna” ), kontr­
by raczej unikać czasownika akcentować i rzeczowni­ atakować („zima kontratakuje” ). Nie wszystkie one są
ka akcent w znaczeniu niejęzykoznawczym. godne potępienia: „kampania cukrownicza” czy „akcja
żniwna” stały się swoistymi terminami, które trudno
3. Szeroki, „Szerokie grono rolników” brzmi nawet czymkolwiek zastąpić. W naszym przykładzie błąd po­
śmiesznie, jeśli uświadomimy sobie, co to określenie lega na tym, że z konkretną treścią drugiej części zda­
dokładnie znaczy. Niestety, przymiotnik szeroki w y ­ nia nie harmonizuje pusty treściowo ozdobnik „na od­
piera stopniowo inne bliskoznaczne (ale nie jednozna­ cinku”. Takich nieharmonijnych połączeń starajmy się
czne) z nim wyrazy: obszerny, liczny, ogólny, po­ unikać.
wszechny. Stąd biorą się takie dziwolągi językowe, jak
szeroki odbiorca, szeroki asortyment towarów (zamiast 8. Władze szczebla gromadzkiego. „Szczeblowanie”
liczni odbiorcy, różnorodny wybór towarów). W na­ różnych władz jest ostatnio bardzo modne. M ów i się
szym wypadku najlepsze byłoby powiedzenie „wielu więc: władze szczebla wojewódzkiego, powiatowego
rolników” . itp., zamiast po prostu: władze wojewódzkie, powiato­
w e (lub jeszcze lepiej: władze województwa, powiatu
4. Fakt. Ten rzeczownik jest często niepotrzebnie itp.). Podkreślanie hierarchii, „drabiny” władzy jest
wplatany w tok zdania, które ma niejako „ukonkret­ nie tylko niepotrzebne językowo, ale ponadto wprowa­
nić” . Tymczasem opuszczenie go w większości wypad­ dza niepożądany tu element stylu urzędowego.
ków nie powoduje żadnego uszczerbku dla treści zda­
nia. W naszym zdaniu można rzeczownik fakt z czy­ 9. Posiadać. Ten v czasownik bywa bardzo często
stym sumieniem pominąć. Będzie ono wtedy brzmieć: używany zamiast mieć jako rzekomo wykwintniejszy,
„W ielu rolników jest tym zaniepokojonych” . nie tak bardzo pospolity, a więc „lepszy” . Tymczasem
mieć i posiadać różnią się nie tylko stylistycznie, lecz
5. Zabezpieczyć. Pod wpływem języka rosyjskiego także znaczeniowo. Posiadać może coś tylko osoba (źle
zaczęto używać tego czasownika w znaczeniu ’zapew­ jest więc powiedziane: „sklepy posiadają duże obroty” ,
nić’. Często słyszy się niepoprawne zwroty: zabezpie­ „zakład posiada siedem hal”). Ponadto przedmiotem po­
czyć środki, zabezpieczyć powodzenie akcji. Tymcza­ siadania może być tylko rzecz znaczna, cenna. Cza­
sem zabezpieczyć to tyle, co ’uczynić bezpiecznym’, sownik jest użyty właściwie tylko wtedy, gdy można
i dlatego powyższe zwroty są bezsensowne. Powinny go zamienić zwrotem być posiadaczem (np. „posiadać
one mieć postać: zapewnić środki, zapewnić powodze­ własny domek” = „być posiadaczem własnego dom-
nie akcji. Cytowane w pytaniu zdanie powinno ku” , „posiadać 10 ha pola” = „być posiadaczem 10 ha
brzmieć: „W ielu z nich nie zdołało przygotować w y ­ pola”). Bezsensowne są więc np. powiedzenia „mężczy­
starczającej ilości paszy” . zna posiada długą brodę” , „klub posiada dobre warun­
ki szkoleniowe” , „czy pan posiada drobne?” (bardzo
6. Pełen. Ten przymiotnik rozszerzył swój zakres częste w sklepach!). Także i kłopoty (nasz przykład
na takie wyrazy bliskoznaczne, jak cały, wszelki, z notatki prasowej) nie są obiektem „posiadania”. Zda­

104 105
nie powinno brzmieć: „Nieco mniejsze kłopoty mają epokowe, pierwsza ńa taką skalę pozycja leksykogra-
(ewentualnie — odczuwają) mieszkańcy miast” . ficzna w całej Europie. Słownik liczący 6 tomów w y ­
chodził w latach 1807— 1814, drugie wydanie miał
10. Ulec poprawie. Ulegać można tylko sile niszczą­ w roku 1854. Autor starał się w swej pracy zawrzeć
cej, powodującej ujemne następstwa. Tymczasem czę­ wszystkie słowa polskie, nie tylko używane w okresie
sto słyszy się niepoprawne zwroty ulec poprawie, ulec mu współczesnym, ale także dawne, nie tylko ogólno­
polepszeniu, zapewne przez analogię do poprawnego polskie, lecz też regionalne. Ogółem wyekscerpował
ulec pogorszeniu. Należy mówić polepszyć się, popra­ 800 druków z lat 1500— 1800, z innych korzystał ob­
wić się. Używana (a nawet lepsza od opisanego ulec ficie. Autor starał się podać wszystkie możliwe zna­
pogorszeniu) jest też forma pogorszyć się. Nie ulegaj­ czenia słów, każde z nich popierając cytatem dokład­
my więc modnemu czasownikowi uleci nie zlokalizowanym. Przy wielu hasłach podane są od­
powiedniki innosłowiańskie, niemieckie, łacińskie. De­
finicje są obszerne, nieraz encyklopedyczne. Układ
słów jest w zasadzie alfabetyczny, ale w yrazy po­
chodne są często umieszczane w haśle dotyczącym w y ­
14 . S ŁO W N IK A R ZE I S Ł O W N IK I razu podstawowego (tzw. metoda gniazdowania), co
niewątpliwie utrudnia ich odszukanie. Społeczeństwo
polskie doceniło wielkość Lindego — autor został ude­
korowany złotym medalem z napisem „Za słownik ję ­
1. Mammotrepty albo mammotrekty są to spisy zyka polskiego. Ziomkowie 1816” .
słówek łacińskich i ich polskich odpowiedników,»po­
dawane na poszczególnych stronach, a częściej — na 4. Najnowszy Słownik języka polskiego pod redak­
końcu książek pisanyeh po łacinie. Można je zatem cją prof. Witolda Doroszewskiego wyszedł w latach
traktować jako średniowieczne pierwociny słowników 1958— 1967. Obejmuje on 11 tomów (10 + suplement)
dwujęzycznych. Mammotrepty zawierały oczywiście zawierających około 120 tysięcy haseł, w tym ok.
tylko słowa użyte w danej księdze, przydatność ich 23 tys. słów nowych, nie notowanych w dotychcza­
była więc ograniczona. Cenne są dla nas dlatego, że sowych słownikach. Słownik zawiera materiał języko­
notują dawne, XIV-w ieczne i XV-w ieczne postaci słów w y od I I połowy X V I II w. do czasów dzisiejszych.
polskich. Nazwa mammo-treptus — ’piersią karmiony’ Prace nad słownikiem trwały 20 lat. Kilkudziesięcio­
miała stanowić aluzję do roli słowniczka — jego po­ osobowy zespół wyczerpał całkowicie słownictwo po­
mocy przy odczytywaniu tekstów łacińskich. nad 3200 książek, tworząc kartotekę liczącą 6 min kar­
tek z cytatami. Każde hasło w słowniku mogło więc
2. Autorem tego najlepszego bodaj słownika doby zostać poparte licznymi przykładami obejmującymi
średniopolskiej (między X V I a X V I II wiekiem) był wszystkie znaczenia i odcienie znaczeniowe wyrazów.
Grzegorz Knapski (Knapiusz). Słownik jego ułożony Bogato reprezentowana jest frazeologia *—• charakte­
jest w porządku alfabetycznym. Obok wyrazów pol­ rystyczne zwroty, przysłowia. Liczne kwalifikatory
skich pojawiają się ich odpowiedniki łacińskie i grec­ (np. potoczne, pospolite, książkowe, techniczne, prze­
kie. Hasła dobierał kierując się zasadami: 1) czystości starzałe, dawne itp.) pozwalają doskonale określić za­
i rodzinności (walka z latynizmami), 2) ogólności w y ­ sięg używania słowa. Słownik jest wielkim kompendium
razów (bez dialektyzmów), 3) „przyzwoitości” słów, wiedzy o współczesnej polszczyźnie.
4) ich współczesności (brak archaizmów), słownik
obejmuje więc w rezultacie zasób słownictwa w y ­ 5. Czyni to słownik etymologiczny. Pierwszy słow­
kształconego szlachcica polskiego z I połowy X V II nik całkowicie poświęcony etymologii w języku polskim
wieku. Knapski przy układaniu słownika korzystał to Słownik etymologiczny języka polskiego Aleksandra
przede wszystkim z ówczesnego zwyczaju językowego, Brucknera z roku 1927. Jest to wydawnictwo jedno­
rzadziej z dokumentów pisanych. Słownik miał drugie
tomowe. Objaśnienia znaczeń wyrazów sięgają aż cza­
wydanie w roku 1641.
sów praindoeuropejskich. Autor, obdarzony dużym w y­
3. Autorem pierwszego słownika języka polskiego czuciem językowym i sporą intuicją, większość w yra­
jest Samuel Bogumił Linde (1771— 1847). Jest to dzieło zów objaśnił nadzwyczaj trafnie. Zdarzają się oczy­

106 i07
wiście etymologie chybione bądź nie do końca spraw­ zaś wydaną po roku 1956, kiedy to przeprowadzono
dzone. Wartość tego słownika jest bardzo duża po dziś ostatnie drobne zmiany w naszej pisowni. Słowniki
dzień. Od roku 1952 ukazuje się zeszytami nowy słow­ wcześniejsze są po prostu nieaktualne.
nik etymologiczny polszczyzny pod redakcją prof.
Franciszka Sławskiego. Ostatnio (1972 r.) wyszedł ze­ 9. Najpomocniejszy będzie nam tu Słownik gwar
szyt obejmujący literę L, wydawnictwo jest więc mniej polskich Jana Karłowicza. Ten sześciotomowy słownik
więcej w połowie. Autorzy mogą wykorzystać wyniki wychodził w łatach 1900— 1911. Zawiera on objaśnie­
licznych szczegółowych badań etymologicznych prze­ nia znaczeń poszczególnych słów używanych w gw a­
prowadzonych od czasów Brucknera. N ow y słownik rach, także ich lokalizację i cytaty obrazujące użycie.
objaśnia przede wszystkim prasłowa — wyrazy wspól­ Trudność polega na tym, że sprawa lokalizacji w yra­
ne polszczyźnie i innym językom słowiańskim. zów gwarowych nie została rozwiązana konsekwent­
nie. Karłowicz odsyła niejednokrotnie do utworów li ­
6. Najwygodniej sięgnąć w tym celu do słownika terackich, z których czerpał materiał gwarowy, a jego
wyrazów obcych. Można skorzystać "z dzieła wydanego lokalizację pozostawia domyślności czytelników.
przez P IW pod red. Z. Rysiewicza w roku 1954. Ob­
jaśnia ono około 17 tysięcy w yrazów pochodzenia ob­ 10. Są to słowniki obejmujące zasób wyrazów uży­
cego. Wyjaśnienia są dość rozbudowane, duży nacisk wanych przez jakiegoś twórcę w jego dziełach. Słow­
położono na etymologię omawianych wyrazów. Praca niki takie, oprócz wartości dla badaczy twórczości p i­
zawiera też (w części końcowej) przysłowia i cytaty sarza, mają duże znaczenie dla poznania epoki, w któ­
obce częściej używane w polszczyźnie. Popularniejszy rej dany twórca żył. Dotąd ukazały się w Polsce dwa
charakter ma Słownik wyrazów obcych i zwrotów słowniki autorów: Słoumik języka Adama Mickiewicza
obcojęzycznych W. Kopalińskiego. IX rozszerzone w y ­ i Słownik języka Jana Chryzostoma Paska.
danie z 1975 r. obejmuje około 16 tysięcy haseł, a po­
nadto zawiera 13 tablic problemowych (np. Gwiazdy,
Bogowie G recji i Rzymu, Języki świata), ułatwiają­
cych znajdowanie znaczeń obcych słów. Najnowszy
jest Słoumik wyrazów obcych pod redakcją J. Tokar­
skiego, wydany przez P W N w 1971 r. Jest on podobny 15 . CZY T R Z E B A TO RZECZOW NIK?
do wydawnictwa PIW -u, ale zawiera więcej, bo 27 ty ­
sięcy haseł, a ponadto objaśnia około 500 obcojęzycz­
nych zwrotów i sentencji.

7. Najlepiej zajrzeć do Słownika poprawnej pol­ 1. Wyraz ten jest z pochodzenia rzeczownikiem.
szczyzny pod red. W. Doroszewskiego (PW N, 1973). Łatw o to sprawdzić, jeśli przypomnimy sobie wyraz
Znajdują się tam objaśnienia pisowni, wym owy, od­ pokrewny — potrzeba. To słowo jest już rzeczowni­
miany, znaczenia i składni poszczególnych wyrazów. kiem na pewno. Dziś wyraz trzeba, nieodmienny, prze­
Ponadto Słoumik (co jest nowością) zawiera w iele ha­ szedł do klasy słów pomocniczych, wchodzących w po­
seł problemowych — podsumowujących (np. akcent, łączenie z bezokolicznikiem, np. „trzeba zrobić” , „trze­
błędy językowe, odmiana nazwisk, związki frazeolo­ ba iść”. Rzeczownikowy charakter tego wyrazu ujaw­
giczne). Podane są w nim nie tylko formy poprawne nia się, jeżeli do tych połączeń wstawimy czasownik
i zdecydowanie błędne; wielokrotnie zaznacza się fo r­ posiłkowy jest: „trzeba jest to zrobić”, „trzeba jest
my lepsze, ostrzegając np. przed modnymi. Słownik iść”. Tak zresztą mówiono dawniej.
zawiera 27 tys. haseł. Poprawności językowej jest rów ­
nież poświęcony Słoumik poprawnej polszczyzny St. 2. Jest to — historycznie rzecz ujmując — przy­
Szobera, znany sprzed wojny jako Słoumik orto- miotnik w rodzaju żeńskim. Dawniej i z nim używano
epiczny. odpowiednich form czasownika być, np. „można jest
to wykonać” (’jest możliwe wykonać’). Forma męska
8. Trzeba zajrzeć do Słoumika ortograficznego St. {możny — ’m ożliwy’) i nijaka (możno — ’możliwe’)
Jodłowskiego i W. Taszyckiego. A le uwaga! Najlepiej wyszły już całkowicie z użycia, zaś forma żeńska —
wziąć jak najnowszą edycję tego słownika, koniecznie można — nabrała charakteru przysłówka.

108 109
3. Jest to tzw. krótka, rzeczownikowa forma przy­ ’dwa i pół’. Częściej używany jest liczebnik ułamkowy
miotnika. Niegdyś wszystkie przymiotniki miały tylko półtora, oznaczający o jedność mniej — l y 2 (dawne
formy rzeczownikowe — dóbr, cieh, pewien, mądr, półwtóra).
rad itd. — i odmieniały się jak rzeczowniki (dóbr,
dobra, dobru, dobrem, o dobru). Potem z przymiotni­ 9. Powinien, powinna, powinno. Już to, że ten w y­
kiem połączył się zaimek, „dolepiająe się” na stałe do raz ma trzy form y rodzajowe, przemawia za uznaniem
niego. W ten sposób powstały form y d o b r+ ji~ > dobry, go za przymiotnik. Jeszcze wyraźniej przymiotnikowy
c i c h + ji - * cichy itd. Tylko parę przymiotników za­ charakter wyrazu powinien widać w dawniej używa­
chowało dawne form y (óboeznie z nowszymi). Należą nym połączeniu jest powinien (tak jak jest zdrów, jest
do nich rad, wesół, zdrów, pełen, pewien. pewien). Omawiany wyraz występuje dziś tylko w fo r­
mie krótkiej, rzeczownikowej (patrz punkt 3). Powinny
4. Dziś jest to niewątpliwy przymiotnik. W ywodzi
jako forma 1. poj. rodzaju męskiego nie jest używana.
się .on jednak z form y czasownikowej — imiesłowu.
Imiesłów czynny czasu przeszłego — ten sam, który
jest dziś częścią czasu przeszłego — miał dawniej 10. Ze to nie tylko spójnik łączący zdanie podrzędne
wyraźne związki z czasem, a różnica między stojący z nadrzędnym, ale takie partykuła. Jako spójnik że
a stały była różnicą czasów (stojący — "taki który stoi’, występuje najczęściej w zdaniach dopełnieniowych
stały — ’taki, który stał’). Potem imiesłów ten z wolna i okolicznikowych przyczyny, np.: „Widać, że okolica
zaczął przekształcać się w przymiotnik. Dziś posiwiały obfąjta w e zboże” (widać — co?), „Że nie wiem, gdzie się
odpowiada tylko na pytanie: jaki? i w ogóle nie ma w mogiłę położę, Smutno mi Boże!” (smutno mi —
związku z czasem. dlaczego?). Partykuła że występuje w dwu funkcjach.
Może mieć charakter wzmacniający wypowiedzenie —
5. Jest to bardzo dziwne słowo, powstałe ze zw ro­ wtedy pisze się ją łącznie z wyrazem poprzedzającym
tu widzi m i się. Obecnie trzeba je uznać za rzeczow­ (np. „chodźże tul”), może też być słowem o funkcji
nik. Przemawia za tym choćby zastosowanie w zda­ ekspresywnej, wyrażającym zdumienie, zdziwienie, iry­
niach (bycie dopełnieniem, podmiotem): „Zrobił to wg tację. W tym drugim wypadku rozpoczyna ona zdanie
swojego widzimisię”, „Własne widzimisię było dla nie­ (np. „Że też ty nigdy nie możesz zdążyć do teatru!”),
go ważniejsze niż dobro ogółu” . Widzimisię to jeden a funkcją zbliża się do wykrzyknika.
z bardzo nielicznych nie zapożyczonych rzeczowników
nieodmiennych.
6. Trzeba najpierw ustalić o jakie tak chodzi. Czy
o wyraz oznaczający twierdzenie, czy też odpowiada­
jący na pytanie: jak? (np. „Zrobił to tak, że nikt mu 16 . B IE R N IK : KOGO? CO?
nie mógł dorównać”). W pierwszym wypadku mamy
do czynienia z partykułą (podobnie partykułą, tylko
przeczącą, jest nie), w drugim zaś ■
—• z zaimkiem przy-
słownym. 1. Historycznie poprawniejsza jest forma o od­
dzielę. Przed głoską l zachowywała się bowiem samo­
7. W yraz ten jest dziś niewątpliwie przysłówkiem
głoska e, która w innych wypadkach, np. przed głoską
(odpowiada na pytanie: jak?), z pochodzenia to jednak
ł, zmieniała się w a. Język dąży jednak do uproszczeń,
rzeczownik. Nie jest on już używany w żadnym innym
więc ponieważ we wszystkich pozostałych formach od­
przypadku poza narzędnikiem:, np. zupełnie zapo­
miany było a (oddziału, oddziałem, oddziałowi, oddzia­
mniany jest mianownik — chyłek. Podobny proces za­
ły), analogicznie przeniesiono je do miejscownika —
szedł w rzeczowniku ukradek, znanym dziś tylko
powstała forma o oddziale. Dziś obie postaci wyrazu
w form ie ukradkiem. Na drodze do stania się przy­
są spotykane, za poprawniejszą uważa się nawet fo r­
słówkiem jest także rzeczownik wierzch, używany dziś
najczęściej w formie z wierzchu, na wierzchu. mę nowszą. •

8. To oczywiście liczebnik, tzw-. ułamkowy. Dziś jest 2. Jak to pisał Mickiewicz w Konradzie W allenro­
on już rzadko używany i mało kto wie, że oznacza on dzie? — „Hiszpan pod murem zatknął sztandary” .

11Ó 111
Tak brzmi poprawna nazwa mieszkańca Hiszpanii. 6. Rzeczownik siemię należy do takiej grupy w y ­
Błędna jest nazwa Hiszpanin, powstała „za pośred­ razów, które w pozostałych przypadkach mają temat
nictwem” liczby mnogiej. Otóż w mianowniku 1. mn. rozszerzony elementem -en- (-on-); dopełniacz 1. poj.
występuje forma Hiszpanie, a przypadkowo podobnie brzmi więc siemienia, podobnie jak ramię — ramienia,
brzmią zakończenia rzeczowników będących nazwami znamię — znamienia, im ię — imienia. Formy bez tego
innych narodów, np. Amerykanie, Rosjanie. Ponieważ elementu: siemia, znamia, są rażące i błędne, a po­
zaś liczba pojedyncza od tamtych nazw ma postać staci ramia, im ia chyba w ogóle nie spotykane.
Amerykanin, Rosjanin, analogicznie zaczęto błędnie
mówić Hiszpanin. 7. Ten rzeczownik ma trudną odmianę. Częściowo
odmienia się jak przymiotnik — hrabiego, hrabiemu,
częściowo jak rzeczownik. Poprawna forma miejscow­
3. Tu możliwe są dwie formy: tapczanu i tapczana.
nika brzmi o hrabi, narzędnik i miejscownik 1. poj.
Istnieje wprawdzie zasada mówiąca, że rzeczowniki ro­ oraz liczba mnoga tego wyrazu mają bowiem form y
dzaju męskiego pochodzenia obcego mają w dopełnia­ rzeczownikowe.
czu 1. poj. końcówkę -u (uniwersytetu, teatru), od­
stępstwa od niej są jednak dość liczne. Ponadto tap­
czan tak zadomowił się w polszczyźnie, że mało kto od­ 8. Kilka rzeczowników zachowało jedną z dawnych
czuwa jego obce (tureckie) pochodzenie. Inna zasada końcówek narzędnika 1. mn. -m i. Należy do nich ró ­
głosi, że rzeczowniki jednostkowe mają w dopełniaczu wnież rzeczownik liść — liśćmi. Formy reliktowe ma­
1. poj. końcówkę -a. Do tych wyrazów tapczan nie­ ją jednak to do siebie, że jeśli nie są często używane,
wątpliwie należy, dlatego forma fapezima jest uza­ ulegają wpływowi silniejszej tendencji. I choć rażące
sadniona. byłoby dziś powiedzenie gościami, kościami, to form y
liśdami, koniami, gałęziami, saniami słyszy się już
dość często, a dwie ostatnie uzyskały już nawet apro­
4. Nikt nie ma chyba wątpliwości, że mówimy batę językoznawców.
o domu. A le rzeczownik dom jest zakończony głoską
twardą, a rzeczowniki twardotematowe mają w m iej­ 9. Starsze pokolenie wym awia dobremi dziećmi„
scowniku L poj. końcówkę -e (por. o płocie, o dymie, sugerując się sposobem zapisywania stosowanym przed
o promie). Forma regularna brzmiałaby więc o domie. rokiem 1936. Ówczesne zasady ortograficzne i wym a­
Jej też użył Jan Kasprowicz w tytule jednego ze swo­ wianiowe (kontynuujące normy osiemnastowieczne}
ich utworów: Ballada o bohaterskim koniu i walącym przewidywały dla przymiotników rodzaju nijakiego
się domie. Ogólnie przyjęła się jednak forma z koń­ końcówkę -em w narzędniku i miejscowniku 1. poj.
cówką -u (co należy tłumaczyć działaniem długotrwa­ i -em i w narzędniku 1. mn. Miało to odróżniać rodzaj
łej tradycji), a częstość użycia chroni ją przed zani­ nijaki od męskiego (w którym stosowano odpowiednie
kiem. O innych formach nieregularnych, które jednak końcówki -ym, -ymi). Pisano więc i mówiono: na ma­
przyjęły się w naszym języku, traktuje rozdział Coś tem polu, nowemi oknami, wysokiem drzewem. Refor­
nie tak!. ma pisowni z roku 1936, zlikwidowawszy dawną orto­
grafię, przyczyniła się też do nawrotu w w ym ow ie
5. Tu w iele osób odpowie chyba przyjacielom. form dawnych.
Więcej zastanowienia spowodowałaby chyba forma do­
pełniacza 1. mn. I większość opowiedziałaby ~się za 10. Nazwa tego miasta jest z pochodzenia imiesło­
formą przyjaciół. No tak! Przecież rzeczownik -ten ma wem, ale związek znaczeniowy z tą formą straciła
w 1. mn. postać oboczną •— przyjaciół. Wprawdzie już dawno (dziś jest rzeczownikiem). Pochodzenie na­
forma mianownika-wołacza przyjacioły jest już dziś zwy pozostawiło jednak ślady w jej fleksji — w w ięk­
przestarzała, ale inne bronią się jeszcze — przyjaciół, szości ma ona odmianę przymiotnikową (Zakopanego,
przyjaciółmi, przyjaciołom, o przyjaciołach. Pow oli Zakopanemu, jak dobrego, dobremu). Z tego wzorca
wkradają się jednak formy analogiczne do liczby po­ wyłamują się tylko narzędnik i miejscownik, które
jedynczej: o przyjacielach, przyjacielami, a nawet przyjęły końcówkę rzeczownikową -em. Pozwala to od­
przyjacieli. Formy te nie zyskały jeszcze dotąd apro­ różniać nazwę miasta od imiesłowu tak samo brzmią­
baty językoznawców. cego: o Zakopanem, ale o zakopanym skarbie. Podob­

112 8 — 500 zag. o ję z . p o lsk im


nie zróżnicowana jest forma wyrazów poznańskie, kra­ albo dwóch chłopców). Jeżeli rzeczownik jest rodzaju
kowskie itp. Gdy użyte są one jako przymiotniki (.np. żeńskiego, liczebnik ma postać dwie (np. dwie gazety).
■województwo poznańskie), mają w narzędniku i m iej­ Rzeczowniki męskie nieosobowe i rzeczowniki nijakie
scowniku formę przymiotnikową (w poznańskim), gdy łączą się z liczebnikiem w form ie dwa (np. dwa psy,
zaś są nazwami regionów kraju, a więc używa się ich dwa stoły, dwa drzewa). Zauważmy ponadto, że pewne
jako rzeczowników, mają form y rzeczownikowe — rzeczowniki (oznaczające istoty niedorosłe i przedmio­
w Poznańskiem, w Krakowskiem itd. ty występujące tylko w 1. mn., tzw. pluralia tantum)
powinny się łączyć nie z liczebnikami głównymi, ale
odpowiadającymi im liczebnikami zbiorowymi (np.
dwoje dzieci, dwoje sań, nie: dwa dzieci, dwa sanie).
Polacy zasadniczo nie robią błędów przy dopasowy­
17. „O TW O R ZYŁE M 11 DRZWI...”
waniu form rzeczownika i liczebnika, ale spróbujmy
powyższe zasady wytłumaczyć cudzoziemcom!

4. Wykształciło się dziś następujące zróżnicowanie:


form y liczebnika zbiorowego używa się wtedy, gdy
1. W zasadzie liczebniki nie znają w ogóle kate­ w skład zespołu, o którym mowa, wchodzą ludzie róż­
gorii liczby. Po prostu liczebnik 1 ma liczbę pojedyn­ nej płci. Jeśli natomiast zespół składa się tylko z męż­
czą, a wszystkie inne liczbę mnogą. Jednakże niektóre czyzn, używamy form liczebnika głównego. W oma­
liczebniki mogą też mieć inne, nieliczebnikowe zna­ wianym wypadku powiemy czworo zawodników, jeżeli
czenie. Tak więc jeden oznacza nie tylko ilość, lecz wśród nich będzie choćby jedna kobieta, czterech za­
także znaczy ’pewien’. W tym drugim znaczeniu ma on wodników, jeśli będą to sami mężczyźni.
normalną liczbę mnogą: jedni, jedne. Można przecież
-zupełnie poprawnie powiedzieć: „Jedne państwa są
rozwinięte, inne zacofane” lub „Jedni wiosną słuchają 5. „Pukałem do pięciorga drzwi” . Drzwi to rze­
.słowików, Innym — panny majowa przynęta” . Podsu­ czownik nie mający form liczby pojedynczej (plura-
mowując odpowiedzmy w ię c ja k : jeden ma liczbę mno- lium tantum), a takie rzeczowniki powinny łączyć się
;gą, ale nie w swoim liczebnikowym znaczeniu. z liczebnikami zbiorowymi (.pięcioro drzwi). Dziś ob­
serwujemy liczne odstępstwa od tej zasady. Pewnych
2. Tak. Dawniejsza forma liczebnika dwa w po­ rzeczowników z tej grupy używa się z liczebnikami
łączeniu z rzeczownikiem rodzaju żeńskiego brzmi głównymi (częste: pięć drzwi, siedem sani), do in­
w narzędniku właśnie dwoma. Na południu Polski do nych dodaje się dodatkowe określenie (np. dwie pary
dziś zresztą mówi się dwoma kobietami, dwoma cha­ spodni, 4 pary grabi). Ten sposób mówienia trzeba
łupami. Zróżnicowanie dwoma (dla rodzaju męskiego już uznać za poprawny, zwłaszcza w języku po­
i nijakiego) — dwiema (dla rodzaju żeńskiego) jest tocznym.
stosunkowo nowe, respektowane w mowie warszawia­
ków. Oboczność dwoma — dwiema jest jasna, ma ana­ 6. „Sklep z tysiącem i jeden drobiazgów”. Jeżeli
logię w zróżnicowaniu postaci mianownika tego l i ­ bowiem cyfra oznacza liczbę mającą w zakończeniu
czebnika (p. punkt 3) i pełni określoną funkcję. Dla­ jeden (np. 21, 251, 1741 itd.), to ta końcowa jedynka po­
tego, uznając formę dwoma kobietami za poprawną, zostaje nieodmienna i nie wpływa na postać rzeczow­
popiera się mówienie dwiema kobietami, tj. zaleca się nika, z którym liczebnik się łączy. Mówimy więc „dw a­
zróżnicowanie form dla narzędnika w zależności od dzieścia jeden książek” (nie: „dwadzieścia jedna książ­
rodzaju gramatycznego. ka” ), „dwieście pięćdziesiąt jeden odczytów” (nie:
„dwieście pięćdziesiąt jeden odczyt”), „tysiąc siedem­
3. Liczebnik ten ma trzy form y, używane w za­ set czterdzieści jeden drzeW” (nie: „tysiąc siedemset
leżności od rodzaju gramatycznego rzeczownika, z któ­ czterdzieści jedno drzewo”). To samo w odmianie:
rym jest połączony. Jeżeli więc rzeczownik ma rodzaj „dwudziestu jeden książek” (a nie „dwadzieścia jednej
męskoosobowy, używamy form y dwaj bądź też zapo­ książki”), „pięćdziesięciu jeden odczytami” (nie: „pięć­
życzonej z dopełniacza — dwóch (np. dwaj chłopcy dziesiąt jednym odczytem”).

114 115
7. Poprawna jest forma: „przyszły 24 osoby” , gdyż jęst ten wyraz w połączeniu z innym rzeczownikiem,
po liczebnikach 2— 4, oraz zakończonych cyframi 2,3,4, a więc poprawnie należy mówić: z szeregiem osób
orzeczenie pozostaje w związku zgody z podmiotem, (nie: osobami), w szeregu wypadków (nie: wypad­
a więc jest w liczbie mnogiej i w rodzaju odpowied­ kach).
niego rzeczownika. Konstrukcja „przyszło 24 osoby”
powstała pod wpływem połączenia „przyszło 25 osób” .
Przy liczebnikach zakończonych cyfrą powyżej 5 jest
to konstrukcja normalna, gdyż liczebnik wchodzi w ów ­
czas z rzeczownikiem w związek rządu, a orzeczenie
przybiera postać liczby pojedynczej rodzaju nijakiego. 18 . BARDZIEJ JASNY?
Mówimy więc „było tam 5,8, 47,76 osób” , ale „były
tam 4, 23, 142 osoby” .

8. Jeśli powie się sześć i pół godzin, traktuje się 1. Wahania mogą tu dotyczyć zakończenia, które
ten czas jako całość i kieruje się zasadą, że liczba w ię­ należy dodać: -szy czy -ejszy? W pierwszym wypadku
ksza niż 5 powinna wchodzić ze słowem określanym otrzymamy formę pustszy, w drugim — puściejszy. Ta
w związek rządu. Jeżeli mówi się sześć i pół godziny, druga forma jest lepsza, przymiotnik pusty ma
zwraca się uwagę na ostatni człon liczebnika, a ca­ bowiem w zakończeniu tematu dwie spółgłoski (st)
łość odmienia wg wzoru pół godziny. Oba sposoby mó­ i dodanie do niego przyrostka zaczynającego się od
wienia są więc możliwe; logiczniejszy wydaje się spółgłoski (sz) powoduje powstanie trudnej do w ym ó­
pierwszy, częstszy jest drugi. wienia zbitki stsz. Jest regułą, że gdy temat przymiot­
nika kończy się na dwie spógłoski, dodajemy przyro­
9. W zasadzie poprawna jest konstrukcja wielu lu ­ stek -ejszy (trudny — trudniejszy, silny — silniejszy).
dzi, gdyż rzeczownik ludzie jest rodzaju męskoosobo- Oczywiście i w tej regule są wyjątki: twardy — tward­
wego (ci ludzie), a jako taki powinien się łączyć z l i ­ szy (nie: twardziejszy), częsty — częstszy (nie: częś-
czebnikiem nieokreślonym wiele w jego postaci mę- ciejszy).
skoosobowej — wielu. Jednakże wówczas, gdy owi lu­
dzie nie stanowią określonej zbiorowości, ale tłum,
masę, możliwe jest użycie form y wiele ludzi, np. „Na 2. Tu właśnie mamy jeszcze jeden wyjątek od re­
wielkim placu zebrało się wiele ludzi” , „Jaka wielka guły omówionej powyżej. Od przymiotnika mądry mo­
jest Warszawa, ile domów, ile ludzi”. Ten drugi cytat żliw e są dwie form y stopnia wyższego: mędrszy i mą­
wskazuje, źe takie same wahania mogą dotyczyć uży­ drzejszy. Pierwsza jest już nieco archaiczna (dziś spo­
wania zaimka liczebnego ile i rzeczownikiem ludzie tykana chyba tylko w książkach), druga występuje
i że wątpliwości rozstrzyga się tu tak samo jak przy w mowie potocznej. Jest jeszcze kilka innych przy­
liczebniku wiele. miotników, które mogą przybierać dwie form y stop­
nia wyższego: czysty — czystszy //czyściejszy, gęsty —
gęstszy//gęściejszy. W e wszystkich takich wypadkach
10. Jest to jeszcze poza normą współczesnej pol­ formy z -szy są rzadsze w mowie potocznej.
szczyzny. Wprawdzie rzeczownik kawałek (podobnie
jak część, uńększość) zatraca powoli swój rzeczowni­
kowy charakter, przekształcając się w rodzaj liczeb­ 3. Wątpliwość, która może się nasunąć w tym w y ­
nika nieokreślonego, jednak w konstrukcjach skład­ padku, nie jest duża. Chodzi o to, czy w formie sto­
ni bwycb łączy się z orzeczeniem na zasadzie związku pnia wyższego zachować głoskę a (bladszy), czy też
zgody. Poprawne jest więc zdanie: „Kawałek mydła wprowadzić poprawną historycznie głoskę e (bledszy)?
leżał” (nie: leżało) i analogicznie: „część ludzi wyszła” Pomimo istnienia dość silnej tendencji do usuwania
(nie: wyszło), „większość widzów wiedziała” (nie: wie­ zbędnych różnic między różnymi formami tego same­
działo). Większą ewolucję przeszedł rzeczownik szereg, go wyrazu (por. żonie, sianie, oddziale, zam. uzasad­
który jest już prawie liczebnikiem nieokreślonym. nionych historycznie żenie, sienie, oddziele), w tym
Zdanie „Szereg osób widziało” jest już uznawane za wypadku forma tradycyjna — a więc bledszy — jest
poprawne. Natomiast jako rzeczownik traktowany poprawniejsza.

J.16 117
4. Zóltszy czy żółcie jszyl Obie form y są jednako­ icznie, Tylko od imiesłowu ukochany tworzymy pro­
wo poprawne (oczywiście druga częstsza w języku po­ sty stopień najwyższy: najukochańszy (nie: najbardziej
tocznym), ale w stosunku do obu odczuwamy pewne ukochany).
wahania. Nasuwa się forma trzecia, opisowa •— bar­
dziej żółty. Ta forma jest w dzisiejszej polszczyźnie 8. Tu wyjaśnienie jest proste: dopuszczalna jest
coraz częstsza. Bardzo wiele przymiotników, które tylko forma bardziej niewyspany. Niewyspany to oczy­
dawniej miały zupełnie poprawną i jedyną formę wiście imiesłów.i forma opisowa stopnia wyższego jest
z przyrostkiem -szy (-ejszy), dziś zaczyna występo­ lepsza, a w tym wypadku nawet jedynie możliwa. (Nie
wać w stopniu wyższym jako połączenie przymiotnika można przecież powiedzieć niewyspańszy.)
w formie stopnia równego z przysłówkiem bardziej,
a w stopniu najwyższym — z najbardziej. Słychać więc
bardziej lekki (zara. lżejszy), bardziej spokojny (zam. 9. Mała pułapka. Od tego przymiotnika w ogóle
spokojniejszy), najbardziej czerwony (zam. najczer- nie można utworzyć stopnia wyższego ani najwyższe­
wieńszy). N ie jest to tendencja najlepsza, przede wszy­ go — nie stopniuje się on. Jest to tzw. przymiotnik
stkim dlatego, że zuboża styl wypowiedzi, w której relacyjny, oznaczający cechy przedmiotów tylko ze
zaczyna roić się od przysłówków bardziej, najbardziej. względu na inne przedmioty, np. drewniany — ’z dre­
Dlatego tam gdzie można (bo nie zawsze można), uni­ wna (zrobiony)’, miejski — ’z miasta (pochodzący)’.
kajmy używania form opisowych. Takie przymiotniki (nb. pochodzące od rzeczowników)
nie stopniują się. Ten rodzaj odmiany mają tylko
5. Uwaga powyższa dotyczy m.in. przymiotnika przymiotniki jakościowe, tj. takie, które oznaczają ce­
potrzebny. Ma on prostą formę stopnia wyższego po­ chy przedmiotów od innych przedmiotów niezależne
trzebniejszy i najwyższego — najpotrzebniejszy, je ­ (np. niski, piękny, czarny itp.). Takie przymiotniki nie
dnakże zdania typu „Zwycięstwo Polaka jest nam dziś pochodzą najczęściej od żadnej innej części mowy.
bardziej potrzebne niż kiedykolwiek” czy „Najbardziej
potrzebnym surowcem jest w tej gałęzi przemysłu ce­ 10. Przymiotnik męski jest przymiotnikiem relacyj­
ment” słyszy się tak często, że przestają one razić. nym i jako taki w ogóle nie powinien się stopniować.
Godniejsze jednak polecenia są form y dawne. Spró­ A le jeśli użyjemy takiego przymiotnika w znaczeniu
bujmy je zastosować w wymienionych przykładowo przenośnym, stopniowanie jest możliwe. Męski znaczy
zdaniach, a sami przekonamy się, jak wiele owe zda­ często nie ’odnoszący się do mężczyzny’, ale ’taki, jak
nia zyskają. męża (mężczyzny)’. Nie można więc powiedzieć „płaszcz
bardziej męski” , można natomiast — „typ bardziej mę­
6. Nieco inaczej wygląda sprawa z przymiotnikiem ski (niż...)”, „wygląd bardziej męski” .
łysy. Tu ze względów fonetycznych niemożliwa jest
forma prosta. Spółgłoski s i sz, kiedy znajdą się obok
siebie, są trudne do rozróżnienia w wym owie (łysszy?).
Do zastosowania przyrostka -ejszy nie ma podstaw
(patrz p. 1), dlatego pozostaje tylko postać opisowa:
bardziej łysy. Tu jest ona poprawna. 19 . CH C IELI B Y L I BY&MY...

7. „K to rycerz doświadczeńszy?” — pytał Sienkie­


wicz w Potopie ustami siedemnastowiecznego rycer­
stwa. Dziś jednak za poprawniejszą uchodzi forma 1. Obie formy są równie poprawne. Starsza jest
bardziej doświadczony. Zauważmy, że słowo doświad­ dokonywam, będąca wynikiem zaliczenia czasownika
czony jest w zasadzie nie przymiotnikiem, lecz im ie­ do koniugacji I I I (-am, -asz). Nowsza forma dokonuję
słowem przymiotnikowym biernym (charakterystycz­ odsyła ten czasownik do koniugacji I (-?, -esz). Dziś
na końcówka ■ — -ony). Przy tworzeniu stopnia w yż­ forma dokonywam ograniczona jest chyba tylko do
szego od takich wyrazów, stojących na granicy im ie­ polszczyzny pisanej, forma dokonuję zdecydowanie
słowu i przymiotnika, lepiej stosować form y opisowe. zwycięża. Trzeba jednak zauważyć, że obok niej sze­
Doświadczeńszy, pożądańszy — brzmi już trochę archa­ rzy się niepoprawna forma dokonywuję. Powstała ona

118 119
ze zmieszania obu poprzednich form; cząstkę wzięła 7. Tylko wziąć. Dlaczego? — Bowiem bezokolicznik
z jednej (yw), cząstkę z drugiej (uj). Podobnie niepo­ ten składa się z przedrostka wz- (por. wz-nieść, w z-le-
prawne są formy oddziaływuję i przekonywuję, po­ cieć, wz-bić się) i rdzenia -jąć, tego samego, który ma­
wstałe w analogiczny sposób. my w wyrazach przy-jąć, wy-jąć, za-jąć. Ortografia
zatarła nieco budowę tego wyrazu (pisanie ź zamiast j),
2. Poprawna jest tylko forma kłamię. Stwardnienie który zaczęto traktować jako niepodzielną całość.
głoski końcowej tematu (m zamiast m1) dające form ę Przez analogię do podobnie dźwiękowo zakończonych
kłamę jest błędne. Ta miękka głoska powinna być bo­ czasowników siąść, trząść zaczęto mówić, a potem na­
wiem zachowana w e wszystkich osobach 1. poj. i mn, w et i pisać — wziąść. Szczęściem procesowi temu opar­
Mówimy więc: kłamię-kłamiesz-kłamie, rąbię, trzepięv ły się wyrazy pokrewne — przyjąść, wyjąść nikt prze-
kąpię, nie zaś kłamę, rąbę, trzepę, kąpę. cież nie powie.

3. Rozstrzygnięcie jest jednoznaczne. Czasownik 8. Musimy być liberalni: obie form y są równie po­
mleć {podobnie jak. pleć i słać) należy do koniugacji I prawne. Czasem słyszy się opinię, że formy z bezoko­
i ma wobec tego w 2. osobie 1. poj. postać mielesz (tak­ licznikiem są germanizmami bądź rusycyzmami i dla­
że: pielesz, ścielesz). P rzy okazji warto przypomnieć, tego trzeba ich unikać. N ie jest to zgodne z prawdą,
że w czasie przeszłym czasownik ten przybiera form y obie formy są jednakowo polskie. Ża formą będę pisał
mełłem, mełleś, mełł (tak-samo: pełł, słał). Niepopraw­ przemawia to, że pozwala ona rozróżnić rodzaje (np.
na jest zarówno forma mleł, jak i wzorowana na cza­ będę pisał, będę pisała, będzie pisało), czego nie czynią
sie teraźniejszym — mielił. Podobnie błędne są form y form y z bezokolicznikiem. Wątpliwości może budzić
pielił, ścielił. szyk członów. Przy form ie z bezokolicznikiem szyk
jest dowolny (będę pisać albo pisać będę) przy tej dru­
4. I znowu trzeba stwierdzić, że norma dopuszczą g ie j natomiast obowiązuje umieszczenie słowa będę na
obie formy. Pierwotna jest wprawdzie forma z a pierwszym miejscu. Forma pisał będę jest niepo­
(chwiali się), jednakże rozpowszechnienie postaci z e prawna.
(chwieli się), powstałej przez analogię do form takich,
jak um ieli, musieli, pozwala uznać ją za poprawną. 9. W tym wypadku liberalni być nie możemy. Po­
Poza tym forma chwieli wyraźniej niż chwiali odróż­ prawna jest tylko forma przyszedłem. Spróbujmy so­
nia się od form y chwiały, co zwiększa częstość jej uży­ bie wyobrazić formę 3. osoby 1. poj. od przyszłem (on
cia. Dlaczego zaś historycznie poprawniejsza jest fo r­ przyszli), a zrozumiemy jej niedorzeczność. Skądże
ma chwiali? — Dlatego, że powstała ona z form y w ięc wzięła się ta forma i dlaczego się szerzy? — Pod­
chwiejali, a uproszczenie grupy eja zawsze dawało a. stawą jest tu analogia do postaci tego czasownika
Mieliśmy więc chwiejali ->chwiali. w rodzaju żeńskim. Kobieta mówi przyszłam, doszłam,
wyszłam i jest to uzasadnione (bo ona przyszła).
5. Tu poprawna jest tylko forma pierwsza. W cza­ A więc używających form y przyszłem można posądzać
sownikach wskazujących na czynność chwilową, je ­ •nie tylko o nieznajomość reguł gramatycznych, ale na­
dnokrotną i dokonaną niepoprawne jest opuszczanie wet o sfeminizowanie.
w czasie przeszłym cząstki nę. Formy krzykła, dźwi-
gła, zamkła, kopła są bardzo rażące.
10. Poprawna forma bezokolicznika to miąć. Pam ię­
tajm y bowiem, że bezokolicznik tw orzy się od tego
6. A tu sytuacja jest nieco inna. Czasowniki takie tematu czasownikowego, który jest charakterystyczny
jak chudnąć, puchnąć, kwitnąć i właśnie rosnąć ozna­ dla czasu przeszłego (drugi temat fleksyjny czasowni­
czają nie — jak wymienione w p. 5 — czynności doko­ ka to temat czasu teraźniejszego), a — jak łatwo
nane, lecz niedokonane stany, a więc stawanie się. Tu sprawdzić — w czasie przeszłym tego czasownika gło­
zachowanie cząstki nę jest wprawdzie nieraz dopusz­ ska n nie występuje (mięła, miął, mięliście itd.). Forma
czalne (np. kwitnęła obok kwitła), częściej jednak jest ■mnąc powstała przez analogię do form tworzonych na
ona opuszczana i pomijanie jej nie jest błędem. P o ­ podstawie tematu czasu teraźniejszego, w którym n
prawna jest więc forma rósł. rzeczywiście występuje (np. mnę, mniesz), nie jest ona

120 121
jednak poprawna. Podobnie błędne są postaci bezoko­ Lu te r — Lutra). Inne nazwiska obce o podobnych za­
liczników gnać, klnąć, pnąć się, żnąć, zamiast giąć, kończeniach odmieniają się z zachowaniem pełnej po­
kląć, piąć się, żąć, staci mianownikowej (np. Barzel — Barzela). Jest to
zrozumiałe: faktycznie nie ma przecież w tych nazwi­
skach żadnego „e ruchomego” .

4. W nazwiskach krótkich (Mech, Dech) pożądane


20 . D UDEKÓW NA S ZŁA Z PA N E M PIÓRO jest zachowanie głoski ruchomej w odmianie. Gdyby
głoskę tę opuszczać, powstałyby formy zbyt krótkie,
mające w dodatku zibitki spółgłoskowe trudne do w y ­
mówienia (Mcha, Dcha). Poprawna jest więc forma
Stasia Mecha. Forma nieodmienna jest tu — jak przy
1. W zasadzie nazwiska męskie zakończone na -o niemal wszystkich nazwiskach męskich — raczej nie­
powinny odmieniać się tak jak rzeczowniki zakończo­ odpowiednia. Przy okazji można zaznaczyć, że samo­
ne na -a (por. odmianę nazwiska Kościuszko). Całko­ głoskę wymienną można też zachowywać w odmianie
wicie poprawna jest więc forma z panem Piorą (tak nazwisk takich, jak Kozioł, Gołąb. Równoprawne są
jak z Tadeuszem Kościuszką). W ostatnich latach sze­ wówczas dwa sposoby odmiany: Jan Kozioł — Jana
rzy się jednak nieodmienność nazwisk na -o, zwła­ Kozła lub Jana Kozioła, Stefan Gołąb — Stefana Go-
szcza wtedy, gdy są one w zdaniu poprzedzone im ie­ łąba lub Stefana Gołębia.
niem lub tytułem. W ydaje się, że niedługo trzeba bę­
dzie uznać form y nieodmienne (w przykładzie: z pa­ 5. Istnieje zasada mówiąca, że w nazwiskach dwu­
nem Pióro) za dopuszczalne, błędem jest natomiast członowych należy odmieniać człon pierwszy wtedy,
stosowanie do odmiany tych nazwisk końcówek w zię­ gdy może on być samodzielnym nazwiskiem. Tak jest
tych z odmiany rzeczowników pospolitych rodzaju ni­ w przytoczonym przykładzie, poprawniejsza jest więc
jakiego zakończonych na -o. Powiedzenie z panem P ió ­ forma Adama Grzymały-Siedleckiego. Pierwszego czło­
rem jest więc niepoprawne. nu nazwiska złożonego nie odmienia się wówczas, gdy
jest on herbem lub pseudonimem (np. Mieczysława
2. Nazwiska zakończone na -ev, równe rzeczowni­ Bóg-Swiostka, panu Pobóg-Malinowskiemu).
kom pospolitym mającym samogłoskę ruchomą w rdze­
niu (Kwiecień, Styczeń, Grudzień, Przechodzień) w od­ 6. N ie tak dawno temu odpowiedź byłaby jedno­
mianie uwzględniają wymianę — czyli odmieniają się znaczna — Szewczykówna. Dziewczynka-„bohaterka”
tak, jak owe rzeczowniki pospolite. Poprawna jest ■zdania była przecież na pewno niezamężna, a nazwiska
więc forma Grudniouń. Forma Grudzieniowi razi nieco córek (tak samo jak żon) należało tworzyć przy po­
pretensjonalnością, nieuzasadnioną chęcią wyróżnienia mocy odpowiednich sufiksów od nazwiska mężczyzny.
nazwiska. Niepoprawna jest tu także forma nieod­ Obecnie coraz częściej używa się form y nazwiska rów ­
mienna. nej nazwisku mężczyzny. Jest to uzasadnione w zglę­
dami społeczno-osobistymi. Kobieta nie ma obowiązku
3. Zasada sformułowana w odpowiedzi na pytanie wymieniając swoje nazwisko zdradzać swojego stanu
poprzednie obowiązuje także w odmianie nazwisk za­ cywilnego, a tak się dzieje, gdy używa przyrostkowej
kończonych na ~ec, -ek. Poprawne jest więc powie­ form y nazwiska. Mężczyzna przedstawiając się nie
dzenie: pana Skopka, Marca, Wychowańca, Dudka. stwierdza jednocześnie, czy jest kawalerem, czy żo­
Niepoprawne — sztuczne i pretensjonalne — jest za­ natym, dlaczegóż więc miałaby to robić w analogicz­
równo zachowywanie „e ruchomego” (Skopeka, Ma- nej sytuacji kobieta? Ze społecznego punktu widzenia
rzeca, Wychowanieca, Dudeka), jak i używanie form nazwisko powinno być tylko symbolem, znakiem jed­
nieodmiennych (pana Skopek, Marzec, Wychowaniec, nakowym dla wszystkich osób je noszących •— najbar­
Dudek). To, co powiedzieliśmy, jest słuszne w odnie­ dziej uzasadnione są przeto formy bezprzyrostkowe
sieniu do nazwisk polskich i tych nazwisk obcych, nazwisk kobiet. Z drugiej znów strony nie można ko­
które — używane od dawna i dość często — zostały bietom zabronić używania tradycyjnych i poprawnych
przez polszczyznę przyswojone (np. Wedel — Wedla, gramatycznie form nazwisk z przyrostkami. Jeśli ko-

122 123
bieta życzy sobie, by taką formą ją nazywano, życze­
nie to trzeba uszanować. Innym problemem jest to, że 21. PRZED RO STKI, PRZYR O STK I...
zawsze trzeba w wypowiedzi zaznaczać płeć osoby,
o której mowa, inaczej prowadzić to może do nieporo­
zumień. Informacja na wywieszce „Dr A. Kotowicz”'
jest myląca — trzeba napisać pełne imię: „Dr Anna 1. Rzeczownik ten pochodzi raczej od imiesłowu
Kotowicz” lub ,D r Albin Kotow icz”. Sygnałem tego, wychowany niż od czasownika wychować. Mając do
że w zdaniu mowa jest o kobiecie, bywa zwykle nie­ wyboru dwie możliwości interpretacji, przychylamy
odmienna forma nazwiska w postaci męskiej, np. „Na się zawsze do tej, która jest lepiej umotywowana. W y­
apelu porannym nie było Krasickiej i Szewczyk” . Ta­ chowanek to ’ten, który został wychowany’, z tym w ięc
kie zdanie może razić jeszcze sporo osób. Byłoby ono imiesłowem należy go wiązać. Podobnie malowanka
całkowicie akceptowalne, gdyby nazwiska poprzedzić pochodzi raczej od imiesłowu malowany (’to, co malo­
imionami, np. „Na apelu porannym nie było Ani K ra ­ wane’) niż od czasownika malować, a kochanek od ko­
sickiej i Zosi Szewczyk.” chany (nie od kochać).

7. Po wyjaśnieniach z punktu poprzedniego jasne 2. Ten rzeczownik powstał niewątpliwie od w yra­


jest, że obie form y są dopuszczalne, przy czym zw y­ żenia (połączenia przyimka z rzeczownikiem) pod nogi.
cięża stopniowo forma M arii Matysik. Do tego wyrażenia dodano przyrostek -ek, co po odpo­
wiednim przystosowaniu tematu (wymiany o na ó i g
8. Tu właśnie dobrze widać, jak trudno byłoby za­ na ż) dało formę podnóżek.
stosować formę przyrostkowy (żeńską) nazwiska. N ie
znamy bowiem (bo i po co) stanu cywilnego „boha­ 3. Tym razem sprawa nie jest taka prosta. Można
terki” zdania. Jedynym rozwiązaniem jest forma z pa­ uważać, że rzeczownik ten powstał, tak jak omówio­
nią Hulewicz. ny w punkcie 2., od wyrażenia na rogu. Oponenci mo­
gliby przytoczyć przymiotnik narożny jako ten wyraz,
od którego utworzono narożnik. Spróbujmy się jednak
9. Najlepiej oczywiście zastosować formę bezprzy- odwołać do znaczenia wynikającego z budowy wyrazu:
rostkową. A le problem polega w tym wypadku jeszcze czy narożnik to ’to, co na rogu’, czy ’to, co narożne’?
na czymś innym — nazwiska kobiet zakończone w fo r­ W ydaje się, że bliższe prawdy jest rozwinięcie pierw­
mie męskiej na -a można również odmieniać przez, sze. Podobnie naramiennik to raczej *to, co (znajduje
przypadki. Najpowszechniejsza jest dziś forma Kasi się) na ramieniu’ niż ’rzecz naramienna’. Podstawą obu
Poręby, nie byłoby jednak błędem pozostawienie na­ rzeczowników było więc jednak wyrażenie przyim-
zwiska w postaci mianownikowej. Używanie przyrost­ kowe.
ków żeńskich jest w tym wypadku ograniczone rów ­
nież i tym, że sufiksy -ma, -anka (właściwe nazwi­ 4. Nie jest to zlepek rdzenia -pad i przedrostka
skom zakończonym na -a, -g) są już dziś niemal nie na-. W yraz ten powstał inaczej, przez odrzucenie za­
używane. kończenia czasownika napadać. W iele rzeczowników
powstaje w polszezyżnie w analogiczny sposób, np.
10. W wypadku nazwisk równych przymiotnikom czołg od czołgać, nasyp od nasypać, wykop od wyko­
nie zakończonym na -cki, -ski norma językowa nie pać, zwis od zwisać.
jest jeszcze wykrystalizowana. W zasadzie wszystkie-
trzy odpowiedzi są poprawne. Oczywiście forma przy­ 5. I znowu mamy dwie możliwości. W iele osób bę­
rostkowa ustępuje i pewnie niedługo w ogóle wyjdzie dzie uważać, że nazwa ta powstała od tematu czasow­
z użycia. Przeciw form ie z końcówką -a przemawia* nika drukować za pomocą przyrostka -arnia. Mamy
to, że nazwisko nie powinno kojarzyć się w jakikol­ jednak słowo drukarz i od niego, przez dodanie przy­
wiek sposób z rzekomymi cechami jego nosiciela, po­ rostka -nia, mogło powstać omawiane słowo. Przypo­
winno być konwencjonalnym znakiem. Zwycięży w ięc mniawszy sobie to, co było powiedziane w odpowiedzi
chyba forma Ciepły, choć dziś w odniesieniu do ko­ na pytanie 1., skłonni jesteśmy zaaprobować tę drugą
biety wydaje się ona jeszcze nieco rażąca. możliwość, a więc drukar-nia.

124 125
6. W tym wypadku trzeba przyznać racją tym, któ­ w szybkiej mowie niemal się z nią utożsamia. Właści­
rzy wywodzą wyraz kawiarnia od rzeczownika kawa. wość wym owy znalazła odbicie w ortografii i stąd.
Określenie kawiarz, używane dziś przede wszystkim z formy błotsko mamy błocko.
żartobliwie, powstało później niż kawiarnia, nie mo­
gło wiąc być jej podstawą. Tu przyrostkiem jest więc
niewątpliwie -arnia. Wyodrębniony z niepoprawnie
pod wzglądem słowotwórczym podzielonych słów
(piek-arnia zam. piekar-nia, druk-arnia zam. drukar-
-nia), został on następnie zastosowany do nowo przy­
22. KOTEK, KOCICA, KO C ISKO
jętych słów {kawiarnia — dopiero od wieku X V III).

7. Nazwa tego groźnego ssaka została utworzona od 1. Rzeczownik palenie to nazwa czynności (d). N a­
dwu wyrazów nazywających najbardziej rzucający się zw y takie powstają przez dodanie do tematu czasow­
w oczy fragment jego budowy' anatomicznej: nosa nika przyrostka -anie, -enie, -cie. W yrazy będące na­
i rogu. T e dwa rzeczowniki połączono elementem -o-, zwami czynności można w zasadzie tworzyć od każde­
a ponadto dodano przyrostek -ec. W podobny sposób go czasownika. Sprawiają one pewien kłopot przy za­
utworzono rzeczownik cudzoziemiec, jednakże człon liczaniu do części mowy. Większość badaczy uważa, że
pierwszy jest w nim przymiotnikiem, a nie rzeczow­ są to rzeczowniki (tzw. odsłowne), niektórzy jednak
nikiem, jak w wyrazie nosorożec. sądzą, że to jedna z form czasownika. „Prosimy o nie-
palenie” .to przecież to samo co „Prosimy nie palić”,,
8. Nazwa tego przedmiotu powszechnego użytku a „kochanie jest rozkoszą” — co „kochać jest rozko­
wywodzi się od czasownika myć. Do tematu m y- doda­ szą” .
ny został przyrostek -dło, tworzący w języku polskirr
m.in. naziyy przedmiotów służących do wykonania 2. Szarość jest nazwą cechy (g). W yraz ten ozna­
jakiejś czynności. Podobnie powstały w yrazy szydło, cza, że ’ooś jest szare’, ’bycie szarym’, pochodzi w ięc
bielidło, kadzidło, kropidło i wiele innych o ogólnym od przymiotnika. W yrazów oznaczających właściwości
znaczeniu: ’to, co służy do...’ (szycia, bielenia, kropie­ jest wiele, np. niestałość, biel, głupota, tępota, szarzyz­
nia itp.). na. Rozpoznać je można po przyrostkach -ość, -ota,
czasem też -izna.
9. Po dwu pułapkach, zawartych w budowie słów
wychowanek i drukarnia, łatwiej jest podzielić słowo 3. Pływak to nazwa wykonawcy czynności (b) —
wysokościowiec. Oczywiście nie powstało ono bezpo­ w tym wypadku czynności pływania. Można przeło­
średnio od przymiotnika wysoki ani rzeczownika wy­ żyć ten wyraz na zdanie ’to, co pływa’ (bo pływak to
sokość, lecz od przymiotnika wysokościowy albo, je ­ nie tylko człowiek pływający, ale i rodzaj urządzenia
szcze dokładniej, od wyrażenia dom wysokościowy. utrzymującego się na wodzie). Nazwy wykonawców
Ten sposób tworzenia wyrazów — zastępowanie w y ­ czynności pochodzą od czasowników. Spośród wielu
rażenia jednym słowem •— jest obecnie bardzo modny. przyrostków tworzących tę grupę wyrazów najczęściej
Tak powstał przegubowiec (od autobus przegubowy), spotykane to -ak (śpiewak, ssak), -ik {łazik, tłumik),
punktowiec (dom punktowy) i w iele innych. -ownik (krążoumik), -nik (kierownik, czarownik), -ec
(jeździec), -ca (kłamca), -acz (biegacz).
10. Tu nie ma chyba wątpliwości, że podstawą był
rzeczownik błoto. Kłopot polega na czym innym: jaki 4. Jest to nazwa narzędzia (f). Oczywiście termin
przyrostek został tu użyty. Nie ma przecież przyrostka „narzędzie” rozumiemy tu szerzej, niż to bywa zazwy­
-cko, jest natomiast -sko, tworzący właśnie nazwy czaj. Nazwą tą można objąć -wszystko to, co służy do
zgrubiałe (np. piw-sko, staw-sko, bab-sko). Dlaczego wykonania czegoś. Będzie więc nazwą narzędzia za­
więc w formie błocko przyr ostek ten zmienił swą po­ równo tłuczek (’to, co służy do tłuczenia’) czy siekiera
stać? — Tu pomaga nam fonetyka. Wymowa połącze­ (’to, co służy do siekania’), jak i mydło (’to, co służy do
nia głosek t + s jest bardzo zbliżona do wym owy c, mycia’). Szatkownica to nazwa przedmiotu — narzę-

126 127
dzia do szatkowania kapusty. Jak i wszystkie- pozo­ 8. Kotek to nazwa zdrobniała (i). Nazwy takie mo­
stałe cytowane tu przykłady nazwa ta pochodzi od żna właściwie utworzyć od każdego rzeczownika.
czasownika. Nazwy narzędzi tworzy się najczęściej Zwłaszcza gwary bogate są w w yrazy zdrobniałe o roz­
przyrostkami -idło, -ak, ~ek, -acz, -ica (oprócz wym ie­ maitych odcieniach uczuciowych, tworzone wieloma
nionych np. dziurkowacz, przebijak). przyrostkami: -ek, -ik, -aszek, -iszek-, -uszek, -uchna,
- ka, ~akf -ątko, -nia, -yczka, - ączko, -uszko; przykła­
dami może sypać każdy z nas. Trzeba przy tym za­
5. Tu chyba nie było wątpliwości. Stolarz to na­ uważyć, że rzadko w yrazy tworzone wymienionymi
zwa zawodu (h), nazwa człowieka stale wykonującego wyżej przyrostkami mają znaczenie tylko zdrobniałe.
jakieś przedmioty (pierwotnie stolarz — ’ten, który Prawie wszystkie noszą też zabarwienie uczuciowe,
robi stoły’) lub czynności (pisarz — ’piszący zawodo­ najczęściej dodatnie. Braciszek to nie tylko ’mały
wo’). W tej grupie nazw charakterystyczne jest to, że brat’, ale także ’kochany mały brat’, kaczątko to ’małe
bardzo ogólnie wskazują one na związek człowieka urocze pisklę kacze’. W yrazy zdrobniałe mogą też na­
z, przedmiotem lub czynnością, które stały się podsta­ bierać znaczenia ujemnego. Wymieniony już braciszek
wą nazwy, np. komin — kominiarz, ryba — rybak, to w pewnych kontekstach także ’brat-ananas’. W ar­
pisać — pisarz. O tym, że pisarz pisze zawodowo książ­ tość uczuciowa wyrazu zdrobniałego może być też mo­
ki a nie dokumenty urzędowe, rybak łowi ryby, a nie dyfikowana przez intonację mówiącego.
np. je smaży, zaś kominiarz czyści kominy, nie np.
stawia je, wiem y tylko z rzeczywistości poza językowej. 9. Studentka to ’kobieta-student’, a więc nazwa
Nie zawsze też łatwo rozstrzygnąć, czy ktoś robi coś żeńska (e). Od większości polskich rzeczowników, bę­
zawodowo, czy jest tylko okazyjnym wykonawcą pew ­ dących nazwami mężczyzn, można utworzyć nazwy
nej czynności. Jaką nazwą jest np, działacz? A pijak? żeńskie. Najczęściej robi się to przyrostkiem -ka
W tworzeniu nazw zawodów wyspecjalizowały się (chłopka, kierowniczka) lub -yni (gospodyni, mistrzyni).
przyrostki -arz, -acz, -ak, które są dodawane do te­ Nazwy żon i córek otrzymują przyrostki -oioa, -ówna,
matu czasowników lub rzeczowników. -zna, -anka (kowalowa, szewcówna, starościna, podko-
morzanka). Jest jednak grupa rzeczowników męskich,
6. Warszawiak, Krakowiak, Kujawiak, Ślązak to od których nie tworzy się w ogóle nazw żeńskich.
oczywiście nazwy mieszkańców (j) dzielnic kraju bądź Stoją temu na przeszkodzie albo względy fonetyczne
(architektka — zbieg spółgłosek trudny do w ym ów ie­
poszczególnych miast. Można je tworzyć przyrostkiem
nia), albo zwyczajowe (ministerka, inżynierka? ■— w y­
-ak, można też przyrostkiem -anin. Ten drugi przyro­
razy te funkcjonują w polszczyźnie w innym znacze­
stek jest niejako oficjalniejszy, gdy pierwszy jest ele­
niu).
mentem bardziej potocznym (por. Krakowianin — K ra ­
kowiak).
10. Nauczycielstwo to nazwa zbiorowa (c). Dziś mało
tworzy się takich nazw, a pewne dawne rzeczowniki
7. Kwiaciarnia to nazwa miejsca (a). „Miejsce” zbiorowe zatraciły ten charakter. Odczuwamy jeszcze,
jest tu rozumiane bardzo ogólnie. Może to być pomie­ że nauczycielstwo to ’ogół nauczycieli’, a rodzeństwo —
szczenie (np. kawiarnia, palarnia, drukarnia), może ’ogół braci i sióstr’. Nie traktujemy jednak w ten sam
być także otwarta przestrzeń (np. klepisko, rżysko, sposób nazw bracia czy księża. A historycznie sprawę
kartoflisko). N ie wszystkie nazwy miejsc dają się w y ­ ujmując — (ta) bracia ■ — ’ogół braci’, (ta) księża —
tłumaczyć jednakowo. Tak więc np. kawiarnia, kw ia­ ’ogół księży’, tak jak (ta) szlachta — ’ogół szlachci­
ciarnia, palarnia to miejsca, gdzie się coś robi (pije ców’. Również zbiory przedmiotów tworzyły dawniej
kawę, sprzedaje kwiaty, pali), kartoflisko i rżysko to nazwy zbiorowe: (to) liście — ’listowie’, (to) śmiecie —
miejsca po czymś (rży — zbożu, kartoflach), zaś kle­ ’odpadki’. Do dziś odczuwa się zbiorowość nazw ig li­
pisko, urwisko to miejsce pewnego typu (uklepane, wie, grosiroo.
urwane). Nazwy miejsc łatwo rozpoznać po przyrost­
kach -alnia, -am ia, - nia, -ownia, -isko, dodawanych
do tematów rzeczowników, czasowników bądź przy­
miotników.

128 9 — 500 zag. o ję z . p o ls k im 129


23 . PIM , PEKAES, P A F A W A G
sady głoszącej, że wyrazy polskie akcentujemy na sy­
labie przedostatniej. Do tej zasady stosują się nato­
miast głoskowce, oczywiście jeśli są one dłuższe niż
jednosylibowe (np. Cefcop, nie: cekop), a także skró­
towce mieszane (Cepelia). Te ostatnie typy skrótów
L Z wyrazów tworzących nazwę instytucji wzięto-^ stały się więc już „normalnymi” wyrazami w pol­
pierwsze litery, które po zestawieniu, zaczęto czytae- szczyźnie.
jak głoski. Jest to możliwe dlatego, że wewnątrz skró­
tu znajduje się samogłoska. Czytamy więc ten skrót 6. Przyrostek -owy często tworzy przymiotniki od
„pim” nie „pe-i-em ” ; podobnie COP, POM, W AG. T e ­ rzeczowników. Można to także traktować jako tenden­
go typu skrótowców — nazywa się je głoskowcami — cję do skrótu. Zamiast więc płaszcz chroniący od de­
jest w polszczyźnie stosunkowo niewiele — ok. 20%* szczu mówimy krócej płaszcz przeciwdeszczowy, za­
w ogólnym zasobie skrótów. miast książeczka, na której gromadzi się oszczędno­
ści — książeczka oszczędnościowa itd. Jednakże nie
2. Tu postąpiono inaczej niż w wypadku skrótu- zawsze zastosowanie tego przyrostka daje formę krót­
PIM . Wprawdzie wzięto także pierwsze litery nazwy szą, ekonomiczniejszą i jednoznaczną — wtedy właśnie
instytucji, ale odczytuje się je właśnie jako nazwy użycie przyrostka - owy nie jest uzasadnione. Tak jest
liter, nie jako głoski. Mówimy więc „pekaes” , „enerde” ’ w wypadku biegów przełajowych. Można przecież po­
(NRD), „zetespe”, „pezetwues” — czytamy pełne na­ wiedzieć krócej: biegi na przełaj (5 sylab) niż biegi
zwy liter. Literowce (tak się bowiem te skróty nazy­ przełajowe (6 sylab). Wyrażenie drugie jest więc ra­
wają) powstają wtedy, gdy wewnątrz skrótu nie ma czej wynikiem mody językowej niż rezultatem istotnej
samogłoski. Takich sytuacji jest wiele, a literowce sta­ potrzeby i dlatego powinno się go unikać.
nowią aż 70% wszystkich skrótów w polszczyźnie.
7. Wyrażenie to razi nas dlatego, że istnieje wyraz
3. Skrót ten został utworzony jeszcze inaczej niż upiór znaczący tradycyjnie zupełnie coś innego niż
poprzednie. Pa to pierwsza sylaba przymiotnika pań­ ’ilość upranej bielizny’. Upiór dzienny kojarzy się więc
stwowa, fa — pierwsza sylaba rzeczownika fabryka, bardziej z rodzajem ducha niż z terminem pralniczym.
a wag to trzy pierwsze głoski formy wagonów. Pafa- Całość jest niezręczna, należy jej unikać. Podobnie nie
wag to sylabowiec, albo grupowiec, bowiem do jego najlepiej brzmi forma wykon, kojarzące się dźwię­
utworzenia potrzebne były sylaby, grupy głosek. Tego kowo ze zgonem. Natomiast sam sposób tworzenia
typu skrótów jest niewiele, około 10% w ogólnej licz­ wyrazów przez odrzucanie końcówek istniejących już
bie skrótów w języku polskim. czasowników (a więc znowu tendencja do skrótu) nie
jest niepoprawny. Już dawno tworzy się w ten sposób
4. Hybrydy (mieszańce) to takie skrótowce, w któ­ rzeczowniki od czasownikowe. Mówiliśmy na ten temat
rych jeden człon jest częścią wyrazu polskiego, drugi w rozdziale Przedrostki, przyrostki... omawiając sło­
zaś — obcego. Jest ich niewiele i uważa się tego typu w o napad.
tw ory za nieudane i niepoprawne. Najpopularniejszy
z nich to bodaj galskór (galanteria — obcy i skórza­ 8. W yraz ten powstał przez skrócenie powiedzenia
na — polski). Pewną liczbę hybryd spotyka się w za­ dwu wyrazowego autobus przegubowy. Zamiast przy­
wodowych odmianach współczesnej polszczyzny. W y­ miotnika i rzeczownika otrzymujemy więc jednowyra-
mienić by tu można wyrazy: makronawóz (zapewne na zową, rzeczownikową nazwę. Jest to zabieg ekono­
wzór słowa makrostruktura), ciepłofikacja (por. elek­ miczny, kolejny przejaw tendencji do skrótu (por. też
tryfikacja), rewy miana (może pod wpływem rewalua- rozdział 21, p. 9). W ten sam sposób powstały m.in.
cji?). Budowa ich wszystkich nie, jest zgodna z nor­ w yrazy wysokościowiec (od: dom wysokościowy), m o­
mami słowotwórczymi polszczyzny. torówka (ód: łódź motorowa), a także gwarowy w ar­
szawski poniatoszczak (most Poniatowskiego).
5. Literowce i sylabowce (patrz p. 2 i 3) akcentu­
jem y na ostatniej sylabie (pafawag, nie: paiawag; 9. Skrótowce powoli usamodzielniają się, stają się
enerde, nie enerde). Jest to odstępstwo od ogólnej za- wyrazami, a wówczas otrzymują rodzaj gramatyczny

130 131
zgodny ze swoim zakończeniem. Pekao kończy się tak, wiście i to, że jest ono ukształtowane wg reguł grama­
jak rzeczowniki rodzaju nijakiego (jajko, mleko), więc tycznych, tzn. jest poprawne językowo. Powiedzenie
zaczyna być traktowane jak one, np. gdy jest podmio­ „Janek gonić Paw eł” jest tylko dlatego niekomunika­
tem, otrzymuje orzeczenie w rodzaju nijakim. Stąd tywne, że nie zostały w nim uwzględnione pewne re­
bierze się zdanie: „P K O zgromadziło oszczędności” , za­ guły gramatyczne. Dlatego też ten twór wypowiedze­
niem nie jest.
miast dawnego „P K O zgromadziła oszczędności” . Roz­
winięcie skrótu (PKO — Powszechna Kasa Oszczęd­
nościowa) pozwala zawsze ustalić poprawną form ę 2. Zdanie to taki rodzaj wypowiedzenia, który za­
orzeczenia, nie zawsze jednak znajomość realiów po­ wiera formę czasownika odmieniającą się przez osoby
zwala poprawnie skrót rozwiązać. Wtedy — z koniecz­ (tzw. formę osobową),. Pełni ona wówczas funkcję orze­
ności — trzeba stosować formę orzeczenia zgodną z ro­ czenia. W szkole często za najmniejszą jednostkę
dzajem gramatycznym skrótowca. N ie wszyscy np. składniową *uważa się właśnie zdanie (nie wprowa­
wiedzą, że AZS to Akademickie Zrzeszenie Sportowe, dzając nadrzędnego do niego pojęcia wypowiedzenia),
nie zaś Akademicki Związek Sportowy, i dlatego sto­ co wielkim błędem nie jest. Błędne są natomiast spo­
sowanie dla Orzeczenia występującego przy tym skró­ tykane jeszcze niekiedy definicje zdania typu: „zdanie
towcu rodzaju męskiego (A Z ? wygrał zam. wygrało) to słowa między kropkami” (odwraca się tu kolejność
jest dopuszczalne. przyczyny i skutku; to przecież kropka uwarunkowa­
na jest istnieniem zdania, a nie odwrotnie) albo: „zda­
10. Odmienianie skrótowców jest dowodem na to, nie, to każda myśl zapisana lub wypowiedziana” (m y­
że stają się one samodzielnymi wyrazami. Mówiąc: śleć można niegramatycznie, chaotycznie, bynajmniej
„poszedłem do cedetu”, traktuję ten wyraz tak samo nie zdaniami).
jak każdy rzeczownik zakończony na spółgłoskę (np.
grzbiet, portret). Konsekwencją takiego przekształce­ 3. Równoważnik zdania, zwany też niekiedy oznaj­
nia skrótowca są zmiany fonetyczne charakterystyczne mieniem, to takie wypowiedzenie, które nie zawiera
dla danego typu wyrazów, np. w miejscowniku 1. poj. form y osobowej czasownika, np. „U w aga!”, „N ie
następuje wymiana głoski t na ć (cedet — cedecie), wspinać się na drzewa” , „Zupełnie ciemno” , „Izba
tak jak we wszystkich twardotematowych rzeczowni­ oświetlona, z lew ej strony drzwi, w głębi okno”.
kach rodzaju męskiego (grzbiet — grzbiecie, portret — Tego typu wypowiedzenia są częste w mowie po­
portrecie). tocznej.

4. Jest to związek zależności między dwoma w yra­


zami w zdaniu. Polega on na tym, że jeden z wyrazów
(nadrzędny) wymaga tego, by drugi wyraz (podrzędny
24 . PODMIOT, ORZECZENIE I IN N E T E R M IN Y względem niego) przybierał tę samą formę co on w za­
kresie przypadka, liczby, rodzaju, osoby. W związku
biały domek rzeczownik domek, który jest rodzaju
męskiego, ma liczbę pojedynczą i użyty jest w mia­
1. Tą nazwą ogólną określamy najmniejszą jed­ nowniku, wymaga tego, by przymiotnik określający go
był także rodzaju męskiego {biały, a nie np. biała),
nostkę językową, która w określonych warunkach jest
liczby pojedynczej (biały, a nie np. białe) i aby stał
dla odbiorcy (słuchającego bądź czytającego) zrozu­
w mianowniku (biały, a nie np. białemu). Jeśli rze­
miałą całością powiadamiającą, czyli komunikacyjną.
czownik zmieni swoją postać, przymiotnik automatycz­
Znaczy to, że wypowiedzeniem jest zarówno zdanie
nie zmieni także swoją formę, przystosowując ją do
„Janek goni Pawła” , jak i fragmentaryczna w ypo­
wiedź „jeszcze nie” wtedy, gdy jest odpowiedzią na nowej postaci rzeczownika. Gdy np. wyraz określany
pytanie „Czy autobus już odjechał?” . Bez tego pyta­ użyty jest w dopełniaczu — domku, powoduje to zmia­
nia słowa „jeszcze nie” nie byłyby zrozumiałe jako nę form y przymiotnika z biały na białego itd. Gdyby
zgody nie było, oba wyrazy nie tworzyłyby ze sobą
pewna całość komunikująca coś o rzeczywistości. W a­
związku gramatycznego.
runek zrozumiałości w wypowiedzeniu zakłada oczy­

132 133
5. To także pewien rodzaj zależności między w y ­ ka, zaimka rzeczownego i liczebnika rzeczownikowego;
razami w zdaniu. Wyraża się on tym, że wyraz nad­ 2) dopełnienie to część zdania, przedmiot, którego do­
rzędny wymaga pewnej określonej postaci wyrazu tyczy czynność, właściwość, stan wyrażone orzecze-
podrzędnego. Kiedy nadrzędnik zmienia swą postać, czeniem; 3) okolicznik to część zdania określająca oko­
podrzędnik pozostaje w dawnej formie. Czasownik liczność, w jakiej czynność zachodzi, stan trwa. Przy-
kierować wymaga jako dopełnienia rzeczownika w na- dawka odpowiada na pytania jaki, który, czyj, ile?;
rzędniku, np. kierować autem. Można dowolnie zmie­ dopełnienie odpowiada na pytania przypadków rze­
niać czasy, osoby, tryby itd. czasownika, rzeczownik czownika z -wyjątkiem mianownika; okolicznik odpo­
zawsze będzie w narzędniku: kieruję autem, kierował­ wiada na pytania gdzie, kiedy, skąd, dokąd, jak, w jaki
by autem, będziemy kierow ali. autem itd. Podobnie: sposób, w jakiej mierze, z jakiego względu, jak bardzo,
skład węgla, składu węgla, składem węgla. w jakim stopniu, dlaczego, po co, pod jakim warun­
kiem, z jakim skutkiem? itp.
6. Jest to trzeci rodzaj związku między wyrazami Mogą one się łączyć z członami głównymi zdania (np.
w zdaniu. Postać wyrazu podrzędnego jest w tym przydawka — podmiot, orzeczenie — dopełnienie), m o­
związku w pewnym sensie niezależna od nadrzędnika gą też wchodzić w związki między sobą (np. na wy­
bądź dlatego, że podrzędnik jest wyrazem nieodmien-. sokim brzegu: przydawka — okolicznik; starego przy­
nym (głośno chrapać), bądź dlatego, że jest wyraże­ jaciela: przydawka — dopełnienie). Przykładem zda­
niem skostniałym {dołem przechodzić, jechać), albo nia rozwiniętego może być słynny początek koncertu
wreszcie dlatego, że przy zmianie form y podrzędnika Wojskiego z Pana Tadeusza: „Natenczas Wojski chwy­
sens wypowiedzenia wprawdzie się zmieni, ale całość cił na taśmie przypięty swój róg bawoli, długi, cętko-
pozostanie w zrozumiałym związku (np. spotkali się wany, kręty, jak wąż boa” .
przed szkołą, — w szkole, — koło szkoły). Mówiąc ina­
czej związek przynależności opiera się wyłącznie na 9. Jest to językowy znak połączenia dwu (lub w ię­
kryterium znaczeniowym i nie ma (w przeciwieństwie cej) wypowiedzi prostych w wypowiedzenie złożone.
do związku zgody i związku rządu) żadnych wyznacz­ Najczęściej funkcję wskaźników zespolenia pełnią osob­
ników formalnych. ne wyrazy: spójniki (np. i, więc, ale, a, ponieważ, bo,
bowiem, że, jeśli, gdyby), zaimki (np. kto, co, jak,
7. Tym terminem określa się związek między pod­ gdziekolwiek, dopóty). Może się jednak zdarzyć, że
miotem a orzeczeniem. Związek ten tworzy trzon zda­ wskaźnikiem zespolenia jest sposób wypowiadania zda­
nia, od jego członów zależą (pośrednio albo bezpośred­ nia, pauza, akcent zdaniowy. Graficznie oznacza się te
nio) wszystkie inne w yrazy w zdaniu. Można się za­ niewyrazowe wskaźniki zespolenia przecinkiem, dwu­
stanawiać, co jest w tym związku członem nadrzęd­ kropkiem, pauzą.
nym, a co podrzędnym. Nie jest to zagadnienie proste.
Mówi się na ogół, że orzeczenie tworzy zdanie, ono 10. Jest to zdanie zawierające więcej niż jedno
jest więc ważniejsze. Z drugiej strony właśnie owo orzeczenie. Składa się ono z dwu (nazywa się wtedy
orzeczenie określa czynność lub stan podmiotu, jest zdaniem dwukrotnie złożonym) lub więcej zdań skła­
więc od niego zależne. Trzeba zatem przyjąć fo r­ dowych, połączonych ze sobą stosunkiem -współrzęd­
mułę kompromisową: podmiot jest nadrzędny do nym (zdanie współrzędnie złożone) lub podrzędnym
orzeczenia, jeśli chodzi o stosunki wewnątrz zdania, (zdanie podrzędnie złożone). Zdania składowe w ypo­
ale „na zewnątrz” zdanie jest reprezentowane przez wiedzenia złożonego współrzędnie są formalnie od sie­
orzeczenie. bie niezależne, każde z nich może występować samo­
dzielnie jako zakończone wypowiedzenie. W zdanie zło­
8. Jest to rodzaj zdania pojedynczego (mającego żone łączą się przede wszystkim ze względu na wspól­
tylko jedno orzeczenie), które ma nie tylko związek ną treść, np.: „W itek nie czuł się tu dobrze, więc
główny, ale także związki poboczne. Istnienie owych chętnie przyjął propozycję wyjazdu” . Inaczej jest
związków pobocznych zakłada obecność w zdaniu okre­ w zdaniu złożonym podrzędnie. Tu oba człony nie są
śleń: przydawki, dopełnienia, okolicznika. Dla przy­ formalnie niezależne i równorzędne; zdanie podrzędne
pomnienia: 1) przydawka to część zdania określająca nie stanowi skończonej, zrozumiałej jednostki powia­
cechę przedmiotu, a więc każde określenie rzeczowni­ damiającej, jest tylko rozwinięciem, bliższym okreśłe-

134 135
niem jednego z członów zdania nadrzędnego bądź ca­ 4. Pierwsza odpowiedź — pięć. Dokładniejsza ana­
łego tego zdania, np.: „Kordian zapomniał, że ma mat­ liza prowadzi jednak do wniosku, że podmiotem właś­
kę, matkę wdowę” (zapomniał — o czym); „Gdy Pa­ ciwym, logicznym jest rzeczownik w dopełniaczu —
derewski zaczął grać etiudy, Szyllera zdziwiła jednak kobiet. Pięć jest podmiotem tylko formalnie, dlatego
trwałość techniki starego pianisty” (zdziwiła — że stoi w mianowniku. Jest to tzw. podmiot grama­
kiedy). tyczny. Podmiotem logicznym jest oczywiście forma
kobiet. Z podmiotem takim mamy do czynienia m.in.
wtedy, gdy rzeczownik poprzedzony jest liczebnikiem
zakończonym cyfrą 5— 9 (wchodzącym z rzeczownikiem
w związek rządu).
25 . S Z U K A M Y PODM IOTU 5. Tu podmiotem jest forma wody, a więc również
rzeczownik w dopełniaczu. Spotykamy się Więc znowu
z podmiotem logicznym. Podmiot stoi w dopełniaczu,
gdy ■orzeczenie wyraża ubywanie, przybywanie, brak,
1. Jest to zdanie bezpodmiotowe, trudno bowiem wystarczanie, a także wtedy, gdy orzeczenie mówi
wskazać sprawcę, podmiot czynności, o której mowa o zaprzeczonym istnieniu, a więc po słowach nie ma,
w zdaniu. Tego rodzaju wypowiedzeń mamy w poł- nie było, nie będzie (np. „Stasia nie było w szkole od
szczyźnie sporo. Określają one najczęściej zjawiska tygodnia”).
atmosferyczne, nieraz także stany fizyczne i psychicz­
ne człowieka, np.: „Dnieje” , „Ścieżkę zawiało drobnym 6. W tym zdaniu podmiotem jest bezokolicznik, co
śniegiem” , „Zaszumiało mi w głowie” , „W ykrzywiło z początku nieco szokuje. Ta forma czasownika mo­
mu twarz”, „Zachciało jej się palić” , „Ciągnie cię do że być podmiotem wówczas, gdy da się ją zamienić
złego” . na rzeczownik zakończony na -anie, -enie, -d e (tzw.
rzeczownik odsłowny), a znajdujący się w tym sa­
mym zdaniu przysłówek zamienić w przymiotnik. Cy­
2. Podmiotem jest tu oczywiście przymiotnik nowe. towane zdanie można tak przekształcić: „Pływ ać jest
Nietypowa dla tej części mowy funkcja składniowa przyjemnie” -»-„Pływanie jest przyjemne” — niewątpli­
(zwykle przymiotnik jest przydawką) jest uwarunko­ w ie więc bezokolicznik jest w nim podmiotem.
wana domyślnym jakby rzeczownikiem życie. Takie
jak w analizowanym zdaniu zastosowanie przymiot­ 7. To zdanie ma podmiot nieokreślony, (por. p. 3).
nika może prowadzić go do przejścia do klasy rze­ Wydaje się jednak, że jest on nieco inny niż w w y ­
czowników. Wyrazu chory często używa się jako pod­ padku zdań typu: „Plan wykonano z nadwyżką”. Otóż
miotu („Chory dobrze zniósł podróż” ) lub dopełnienia użycie strony zwrotnej wyraźnie sugeruje, że w skład
(„Ordynator szpitala wizytował chorych”), jest to je­ tego ogólnego podmiotu wchodzi jednak także wypo­
dnak tylko przymiotnik — bycie przydawką jest dla wiadający dane zdanie, „Bywało się” to znaczy właś­
niego funkcją pierwotną. Inaczej jest z wyrazami m y­ ciwie ,JL ja bywałem” ; „zdobyło się kilka nagród”
śliwy, leśniczy, woźny. One — pomimo że odmieniają = „ja zdobyłem” . Mówiący nie chce podkreślać swo­
się jak przymiotniki — są rzeczownikami, bowiem jego udziału, ale chce go zaznaczyć i stąd taka forma
w zdaniach występują jako podmiot lub dopełnienie, orzeczenia „niby — bezosobowego”.
bardzo rzadko zaś jako przydawka.
8. Tu mamy zdanie z podmiotem domyślnym my.
3. Jest to wypowiedzenie z podmiotem nieokreślo­ Ściślej mówiąc, podmiot ten jest nie tyle domyślny,
nym. Wiadomo, że ktoś jest sprawcą czynności, bliżej ile ukryty w form ie orzeczenia. 1 osoba L mn. cza­
się go jednak nie określa, pozostając przy ogólniku. sownika wskazuje bowiem jednoznacznie, że chodzi
Wypowiedzenia z podmiotem nieokreślonym można roz­ o podmiot wyrażony zaimkiem my.
poznać po tym, że orzeczenie jest w nich wyrażone
formą czasownika zakończoną na -no, -to, będącą z po­ 9. Na pewno jest to dziwne, ale w cytowanym zda­
chodzenia jednym z imiesłowów czasu przeszłego. niu podmiotem jest o. Zdanie to zawiera właściwie

136 137
pewien skrót; powinno ono brzmieć: „W tym zdaniu 2. Tu schemat podstawowy musi być nieco bardziej
wyraz o jest przyimkiem” . Opuszczenie rzeczownika rozwinięty: „Kasia zazdrości Joli powodzenia” . Cza­
jest tu jednak możliwe bez utraty sensu przez zdanie; sownik zazdrościć wymaga bowiem koniecznego uzu­
w takim wypadku o staje się podmiotem. Zauważmy pełnienia trzema rzeczownikami, odpowiadającymi na
jeszcze, że takie części mowy, jak spójniki, w ykrzyk­ pytania: 1) kto zazdrości? (Kasia — podmiot), 2) komu
niki, partykuły, przyimki mogą pełnić funkcję pod­ zazdrości? (Joli — dopełnienie), 3) czego zazdrości? (po­
miotu tylko wtedy, gdy mowa jest nie o rzeczywistości wodzenia — dopełnienie). N ie byłoby pełnym komu­
pozajęzykowej, ale o samym języku. nikatem ani „Kasia zazdrości”, ani „Kasia zazdrości
Joli” , ani „Kasia zazdrości urody” . Inne, poza wym ie­
nionymi, wyrazy cytowanego zdania nie są konieczne;
10. Tu podmiotem jest przysłówek wczoraj. Użyty
mamy tu okolicznik, wskazujący intensywność stanu
on jest wr tym zdaniu jako cytat zastępujący połącze­
określanego przez orzeczenie (szczerze — zazdrości),
nie bliska przeszłość, wykorzystane więc zostało prze­
nośne, wtórne znaczenie przysłówka. Tekst przez taką dopełnienie, bliżej precyzujące inne dopełnienie (powo­
dzenia — w życiu). Konstrukcja podstawowa tego zda­
zamianę zyskuje większą wyrazistość i plastyczność.
Z licznych przykładów (p. 2, 4, 6, 9, 10) widzimy, że nia ma schemat: R z i + C z + R z s+ R z 2 .
podmiotem może być każda część mowy, jeśli tylko
może ona pełnić taką funkcję, jaką pełni zazwyczaj 3. Tu zdanie wyjściowe jest bardzo proste: „Żabka
rzeczownik, czyli występować niejako w jego zastęp­ skakała”. Wszystko inne jest tylko rozwinięciem bądź
stwie. podmiotu (mała, zieloniutka — przydawki), bądź orze­
czenia (od dłuższej chwili, na łące — okoliczniki). M o­
że się wydawać, że na łące jest tu koniecznym skład­
nikiem zdania. Nie jest tak dlatego, że wyrażenie to,
jak każdy okolicznik, precyzuje tylko bliżej okolicz­
ność, w której czynność się odbywa, nie wnosi nic no­
26 . N A TRO PIE ZD AN NAJPRO STSZYCH wego do istoty powiadomienia. Ponadto okolicznik
wchodzi z orzeczeniem w dość luźny związek — zwią­
zek przynależności (patrz też rozdz. Podmiot, orzecze­
nie i inne terminy, pkt 6). Schematem podstawowym
tego zdania jest: R zi+ C z.
1. „Jurek przeczytał książkę” — taką właśnie kon­
strukcję podstawową wydobyła zapewne większość
4. Tylko „M dli mnie” stanowi trzon zdania. Od dłuż­
czytelników. Jest to słuszne. Samo połączenie podmio­
szego czasu jest rozbudowanym okolicznikiem cza­
tu i orzeczenia nie dałoby bowiem zakończonego ko­
su, takim samym okolicznikiem jest wyrażenie po zje­
munikatu językowego. Czasownik przeczytać, będący
dzeniu posiłku. Okoliczniki zaś (tak samo jak przy­
tu orzeczeniem, wymaga bowiem koniecznie dodania
dawki) nie mogą tworzyć szkieletu zdania. Natomiast
nie tylko podmiotu (kto przeczytał?), ale także dopeł­
zaimek ja w form ie biernika (mnie) jest tu konieczny
nienia (co przeczytał?). Natomiast inne wyrazy rozw i­
jają tylko części zdania składające się na konstrukcję — mdlić wymaga dopełnienia. Dziwniejsze jest to, że
orzeczenie nie wymaga podmiotu (por. rozdz. 25, pkt 1).
podstawową. Przydawka mały dodatkowo określa
Schemat podstawowej konstrukcji tego zdania można
podmiot, przydawka ciekawa odnosi się do dopełnie­
więc zapisać jako: C z + R z *
nia. Schematycznie konstrukcję podstawową tego zda­
nia można zapisać tak: R z i + C z + R z 4; gdzie Rz — rze­
czownik, Cz = czasownik, cyferka przy Rz oznacza 5. „Dziecko musi się uczyć”. W tym zdaniu pod­
przypadek, w którym stoi rzeczownik (np. 1 — mia­ stawowym mamy dość skomplikowane orzeczenie.
nownik, 4 — biernik). Oczywiście do tego samego pod­ Składa się ono z dwóch wyrazów: czasownika wyraża­
stawowego schematu można dopasować bardzo wiele jącego wolę — musieć i bezokolicznika uczyć się. Cza­
innych zdań, podobnie jak do schematów przedstawio­ sownik musieć sam ma bowiem bardzo ogólne, niepeł­
nych w odpowiedziach na pozostałe pytania niniejsze­ ne znaczenie i dopiero w związku z bezokolicznikiem
go rozdziału. nabiera właściwego sensu. Składnikami podstawowej

138 139
konstrukcji tego zdania nie są oczywiście ani przy- 10. „Malinowski był czwarty” . Zdanie to różni się
dawka każde, ani okolicznik w szkole. Schemat oma­ w swej istocie od poprzedniego dwiema cechami: orze­
wianego zdania prostego wygląda więc następująco: cznikiem jest liczebnik porządkowy, nie przymiotnik
Rzi + Cz musieć + Bezokolicznik. (czwarty), a całość nie wymaga dopełnienia. Można się
wprawdzie zastanawiać, czy określenie w tym biegu
6. „Kazik chciałby dostać misia” . W tym wypadku jest dopełnieniem, czy swoistym okolicznikiem czasu,
zdanie podstawowe, wyjściowe składa się aż z czte­ w żadnym jednak wypadku nie jest ono obowiązkowe.
rech wyrazów. Opuszczenie któregokolwiek z nich spo­ Schemat zdania podstawowego wygląda więc nastę­
wodowałoby niepełność wypowiedzenia. Czasownik pująco: Rzi + Być + L (L = liczebnik).
chcieć jest bowiem (podobnie jak musieć — patrz
pkt 5) słowem o znaczeniu niepełnym, wymagającym
uzupełnienia — w naszym wypądku bezokolicznikiem,
ten zaś bezokolicznik wymaga koniecznie dopełnienia
(dostać kogo, co? — misia). Dlatego podstawowy sche­ 2 7. CO TU TRZEBA W STAW IĆ ?
mat tego zdania jest tak rozbudowany: R z i+ C z chcieć
+ Bezokolicznik + Rz4.

7. „Grzywczyk jest pracownikiem” . W tym zdaniu 1. Ale, lecz. Po wstawieniu któregoś z tych spójni­
mamy również orzeczenie złożone — jest -pracowni­
ków otrzymamy zdanie złożone współrzędnie; treść
kiem. Pierwszy w nim wyraz to tzw. łącznik, w na­ obu. zadań składowych będzie się wówczas sobie prze­
szym zdaniu słowo być w odpowiedniej formie, drugi
ciwstawiała. Możliwe jest jednak zastosowanie innego
— orzecznik, który jest tu rzeczownikiem. Dla pełności
rodzaju spójników, np. i. Zdania składowe będą się
zdania konieczny jest ponadto podmiot (Grzywczyk).
wtedy łączyły swoją treścią, a nie, jak poprzednio,
Niekonieczne, dodatkowe jest natomiast dopełnienie
przeciwstawiały: „Był to chłopiec skromny i w ykazy­
(wydziału) i przydawki (najlepszym, tego, produkcyj­
w ał duże zdolności” .
nego). Schemat zdania można zapisać jako Rzi +
+ Być + R z 5.
2. Ze, iż. Otrzymujemy zdanie złożone podrzędnie.
8. Z całego tego rozbudowanego zdania może po­ Zdanie podrzędne pełni tu funkcję dopełnienia orze­
zostać tylko orzeczenie rozwidniło się i będzie ono cał­ czenia zdania głównego: ,flanek wiedział (o czym?),
kowicie zakończonym komunikatem językowym. N ie­ że Zosia go lubi”. Widać doskonale, że drugie zdanie
potrzebny, a nawet trudny do wyobrażenia jest pod­ składowe nie jest samodzielne, w pełni znaczy coś do­
miot (niebo? — ale przecież nie tylko ono staje się piero w połączeniu ze zdaniem pierwszym. Spójnik iż
jasne; przestrzeń?). Tylko rozwinięciem orzeczenia są jest rzadszy niż że, stosuje się go zazwyczaj po to, by
rozbudowane okoliczniki sposobu: niespodziewanie dla uniknąć powtórzenia tego samego spójnika.
większości z nas i w jednej chuńli. Schemat zdania
wyjściowego jest więc tym razem nadzwyczaj pro­ 3. Czy. Ten spójnik utworzy zdanie złożone współ­
sty: Cz. rzędnie; treść zdania pierwszego wyłącza wówczas nie­
jako treść zdania drugiego. Można tu też wstawić
9. „Roberts jest żądny sławy”. Orzeczenie i tu jest spójnik i, a w otrzymanym zdaniu współrzędnym częś­
złożone (patrz pkt 7), ale orzecznikiem jest przymiot­ ci składowe będą się ze sobą łączyły treściowo.
nik; orzecznik wymaga ponadto określenia, samo po­
wiedzenie „Roberts jest żądny” nie jest przecież skoń­ 4. Więc, przeto. Po wstawieniu któregoś z tych
czonym komunikatem. Oczywiście słowa ten, mały są spójników otrzymamy takie zdanie współrzędnie zło­
przydawkami, a wyrażenie za wszelką cenę — oko- żone, w którym treść zdania drugiego wynika z treści
licznikiem miary, a więc dodatkowymi, nieobowiązko­ zdania pierwszego. W brew pozorom nie zmieni się typ
wym i częściami wypowiedzenia. Schemat tego zdania zdania, jeśli wstawimy spójnik dlatego. Warto za­
jest: Rzi + Być + Prz + Rz2 (Prz = przymiotnik). uważyć, że spójnik przeto (podobnie jak zatem) jest

140
141
dziś używany bardzo rzadko, przede wszystkim w roz­ 9. Czego. Wstawienie tego zaimka względnego spo­
prawach naukowych. W mowie potocznej spotyka się woduje powstanie zdania podrzędnie złożonego, przy
tylko więc. czym człon podrzędny pełnić będzie funkcję dopełnie­
nia orzeczenia zdania głównego. Typ zdania rozpoznać
5. Skąd. Tw orzy się wówczas zdanie podrzędnie zło­ można po pytaniu, które zadajemy, by otrzymać w od­
żone, w którym o zdanie podrzędne pytamy tak jak powiedzi żądane zdanie podrzędne: „Domyślił się (cze­
o podmiot. Zdanie to pełni funkcję podmiotu ze zda­ go?), czego od niego chciała”.
nia pojedynczego: „Dziwiło ją (co?), skąd u Janka taki
zapał” . Zdanie to można zresztą zmienić tak, by część 10. Lub, i. Jeżeli wstawimy ten pierwszy spójnik,
podrzędna stała się grupą podmiotu w zdaniu poje­ •otrzymamy zdanie współrzędnie złożone o wyłączającej
dynczym: „D ziw ił ją zapał Janka” . się treści zdań składowych. Po wstawieniu drugiego
ze spójników otrzymamy zdanie współrzędne z czło­
nami składowymi o treści łączącej się ze sobą.
6. Który. Niewątpliwie mamy tu zdanie złożone
podrzędnie, w którym zdanie niesamodzielne pełni
funkcję przy dawki. Łatwo to sprawdzić za pomocą
pytania: „Widziałem człowieka (jakiego?), który po­
łykał ogień” , a także przez zmianę na takie w ypow ie­
dzenie pojedyncze, w którym dawne zdanie podrzędne 28. „ID ĄC DO SZKO ŁY, P A D A Ł DESZCZ”
zmieni się w rozbudowaną przydawkę: „Widziałem
człowieka połykającego ogień” .

7. Kiedy, gdy. Po użyciu jednego z tych spójników 1. Niepoprawne jest powiedzenie sympatia dla ko­
otrzymamy takie zdanie złożone podrzędnie, w którym goś. Powstało ono zapewne pod wpływem wyrażenia
część podrzędna jest jakby okolicznikiem czasu w zglę­ szacunek dla kogoś — jest to więc przykład działania
dem zdania nadrzędnego. Można tu również użyć spój­ analogii w języku. Poprawnie rzeczownik sympatia łą­
nika ponieważ — otrzymamy wówczas zdanie, w któ­ czy się z przyimkiem do (podobnie: miłość do kogoś)
rym człon podrzędny wyjaw ia przyczynę czynności, i zastępowanie tego schematu innym jest błędem skła­
o której mowa w części nadrzędnej. Oba uzupeł­ dniowym.
nienia są równie poprawne, a przykład pokazuje,
jak użycie różnych spójników może zmienić sens 2. Rozpowszechnione, ale bardzo często rażące, jest
zdania. używanie w mowie potocznej przyimka na zamiast w.
Powszechnie słyszy się więc: na fabryce, na kopalni,
8. Tu możliwe są aż 4 interpretacje. Wstawienie a nawet na kolektywie, na grupie. Można uważać, że
wyrazu gdy daje zdanie podrzędnie złożone, w którym takie wyrażenia są wynikiem oddziaływania gwar na
człon podrzędny pełni funkcję okolicznika czasu: „Po­ język ogólny, w gwarach bowiem częściej niż w języ­
stanowił rozejść się z żoną (kiedy?), gdy zaczęła go ku warstw wykształconych używa się przyimka na
zdradzać”. Użycie spójników ponieważ, bo daje zdanie (gwarowe: na karczmie, na kościele). Być może poja­
podrzędne mówiące o przyczynie czynności ze zdania wienie się wykolejeń typu na kopalni jest wynikiem
nadrzędnego: „Postanowił rozejść się z żoną (dlacze­ działania tendencji do skrótu (na terenie kopalni -»n a
go?), bo zaczęła go zdradzać” . Możliwe jest tu także kopalni, na zebraniu kolektywu -»n a kolektywie),
wstawienie zaimka względnego która i całość będzie w starannej polszczyźnie należy jednak takiego spo­
zdaniem z członem podrzędnym o funkcji przydawki sobu mówienia unikać.
(może nie najszczęśliwiej wystylizowanym): „Posta­
nowił rozejść się z żoną (jaką?), która zaczęła go zdra­ 3. Błąd składniowy polega tu na niewłaściwym za­
dzać” . Wreszcie gramatycznie możliwe jest wstawienie stosowaniu zaimka, a raczej na nieuwzględnieniu na­
spójnika więc, ale wtedy całość nabierze dość swoi­ wyku słuchacza (czytelnika), który łączy zaimek z naj­
stego sensu, będzie nielogiczna: „Postanowił rozejść bliższym rzeczownikiem przed nim stojącym. Czytając
Się z żoną, więc zaczęła go zdradzać”. przytoczone zdanie ma się wrażenie, że to buty należy

142 143
porządnie wytrzeć, tymczasem piszącemu chodziło chy­ bronił jej przed zakusami Piotra” . Forma ją, bierni­
ba o to, żeby zadbać o zdrowie, a więc wytrzeć prze­ kowa, wzięła się stąd, że większość polskich czasów-?,
moczone nogi. Lepiej brzmiałoby to zdanie po prze­ ników wymaga tego właśnie przypadka jako dopeł­
stawieniu obu rzeczowników: „Trzeba zdjąć buty z nóg nienia bliższego. Czasowników „rządzących” dopełnie­
i porządnie je wytrzeć” , ale i ono może być dwuznacz­ niem w dopełniaczu jest stosunkowo niewiele, dlatego
ne. Najlepiej byłoby więc zdanie wystylizować nastę­ coraz częściej robi się błędy, dając im dopełnienie bliż­
pująco: „W wypadku przemoczenia nóg należy zdjąć sze w bierniku.
buty, a nogi dokładnie wytrzeć” .
8. W tym wypadku również powinien być dopeł­
4. Błąd zrobiony w tym zdaniu spotyka się, nie­ niacz cukru, a nie biernik cukier. Wiąże się to z zagad­
stety, dość często. Otóż, poprawny biernik rodzaju ni­ nieniem tzw. dopełniacza cząstkowego (po łacinie ge-
jakiego zaimka ono ma formę je, nie zaś go. Ta druga netivus partitivus). Stosuje się go wtedy, gdy chodzi
forma jest właściwa rodzajowi męskiemu („Spotkałem o podkreślenie, że czynność obejmuje tylko część
kolegę i zaprosiłem go na kawę” ). Być może ta błędna przedmiotu, nie zaś całość, np. „Daj mi ehleba” —
w rodzaju nijakim forma powstała pod wpływem fo r­ ’daj mi kawałek, kromkę ehleba’, „daj mi chleb” —
my dopełniacza, która brzmi właśnie go {jego), np.: ’daj mi bochenek ehleba’. Czasowniki z przedrostkiem
„Jeśli dziecko na karę nie zasłuży, nie trzeba go ka­ do- sygnalizują zawsze właśnie cząstkowość i dlatego
rać” , może jest to wynik oddziaływania form rodzaju należy stosować po nich dopełniacz. M ówimy więc:
męskiego — w każdym razie poprawnie zdanie po­ dosypać cukru, dolać wody, dopić herbaty.
winno brzmieć: „Jeżeli dziecko coś przeskrobie, trzeba
je koniecznie ukarać” . 9. To zdanie przypomina trochę stare, dziewiętna­
stowieczne romanse. Przyczyną tego jest użycie orzecz­
5. Tu mamy typowy przykład błędnego zastosowa­ nika w niewłaściwym przypadku. Istnieje reguła mó­
nia imiesłowu. Jest regułą, że przy użyciu imiesłowu wiąca, że jeśli w orzeczeniu złożonym orzecznikiem
zakończonego na -ąc (przysłówkowego współczesnego) jest przymiotnik, to stoi on w mianowniku, powinniś­
podmiot zdania głównego i równoważnika zdania w y ­ my więc powiedzieć: „Była tego wieczoru nadzwyczaj
rażonego tym imiesłowem powinien być jeden — ten piękna” . Forma narzędnika używana jest tu (błędnie)
sam, tymczasem w przytoczonym zdaniu podmiotem pod wpływem zasady głoszącej, iż orzecznik wyrażony
(domyślnym) części pierwszej jest zaimek ja (lub ja ­ rzeczownikiem stoi w narzędniku., M ówim y więc:
kikolwiek inny zaimek osobowy), zaś podmiotem części „Ona jest kobietą”, „Zbyszek został prezesem”. Tę re­
drugiej — pogoda. W rezultacie otrzymujemy efekt gułę stosuje się błędnie i w wypadku opisanym na po­
komiczny — jakby pogoda przyjechała. Zdanie powin­ czątku.
no brzmieć: „Kiedy przyjechałem w piątek, pogoda
była dość dobra” lub (z zachowaniem imiesłowu):
10. Orzeczenie w tym zdaniu powinno mieć formę
„Przyjeżdżając w piątek zastałem dość dobrą pogodę” .
liczby mnogiej, gdyż podmiot składa się z dwu w yra­
zów względem siebie równorzędnych: „Zemsta i zaśle­
6. W tym zdaniu ukryty jest rusycyzm składniowy pienie kierowały jego postępowaniem”. Orzeczenie mo­
— zwrot ktokolwiek by nie przyszedł. Poprawmy głoby stać w liczbie pojedynczej tylko wówczas, gdyby
w polszczyźnie jest ten związek frazeologiczny tylko podmiot złożony wyrażony był dwoma rzeczownikami
bez przeczenia: ktokolwiek by przyszedł. Podobnie ru­ abstrakcyjnymi jednego rodzaju gramatycznego, np.
sycyzmami są takie powiedzenia, jak kto by nie był, „Oburzenie i zaślepienie kierowało jego postępowa­
jak by nie było. W języku polskim przeczenia są tu niem”. Takie orzeczenie (w liczbie pojedynczej) możli­
zupełnie niepotrzebne. w e jest także przy tzw .. podmiocie towarzyszącym ty ­
pu: pani z pieskiem, ojciec z synem. Można więc po­
7. Tym razem błąd polega na niewłaściwym przy­ wiedzieć: „Ojciec z synem szedł ulicą” , „Pani z pies­
padku zastosowanym przy dopełnieniu bliższym cza­ kiem przechadzała się” . Orzeczenie w liczbie mnogiej
sownika bronić. Czasownik ten „rządzi” dopełniaczem, jest tu dopuszczalne, choć nieraz prowadzić ono może
a więc zależny od niego zaimek ona musi stać w tym do naruszania związków logicznych. Ma to miejsce
przypadku. Zdanie powinno więc brzmieć: „Uparcie wtedy, gdy człony podmiotu nie są względem siebie

144 10 — 500 zag. o jęz. p o lsk im 145


równorzędne. Zdanie „Ojciec z synem szli ulicą” nie on w rozmowie, jako odpowiedź na pytanie kolegi (na­
budzi żadnych zastrzeżeń, „Pani z pieskiem przecha­ uczycielowi raczej się już tak nie odpowie): „Idziesz
dzali się” brzmi dziwnie, właśnie z powodu nierówno- do szkoły czy też ze szkoły?” , jest wtedy całkowicie
rzędności członów podmiotu. zrozumiały.

5. W języku mówionym bardzo często występują


zdania krótkie, pojedyncze. Jeżeli już używamy zdań
złożonych, to przeważają zdania złożone współrzędnie.
29 . M OW A, MOWA... Najczęściej są one łączone spójnikami i, uńęc, a. N a j­
wyraźniej jest to widoczne w mowie dzieci. Dosko­
nale oddał to Sienkiewicz w mowie małej Nel z W pus­
tyni i w puszczy. W nieczęstych zdaniach złożonych
podrzędnie stosunkowo najwięcej jest zdań przyczy­
1. Nie mają one niemal żadnego znaczenia, jeśli nowo-skutkowych, łączonych spójnikiem bo, i zdań do­
chodzi o porozumienie. Najczęściej służą do wypełnia­ pełnieniowych, ze spójnikiem że.
nia pauz, które pojawiają się w trakcie mowy. Aby
zachować spoistość wypowiedzi powtarzamy wówczas, 6. Nie. W mowie potocznej nadzwyczaj rzadko
nieraz w nieco zmodyfikowanej formie, słowa ostat­ używamy tej form y czasownika (dotyczy to zwłaszcza
niego zdania. imiesłowu przysłówkowego). Wiąże się to z zagadnie­
niem omówionym w punkcie 5. Wprowadzenie imie­
2. Jeżeli mówiący nie wie dokładnie, co i jak ma słowu (który jest przecież równoważny zdaniu pod­
posiedzieć, maskuje — nieraz zupełnie nieświadomie rzędnemu) charakterystyczne jest raczej dla skompli­
•— swą nieporadność językową stałymi wtrętami: „pa­ kowanych struktur zdaniowych. Rzadko spotyka się
nie” , „prawda” , „co proszę” itp. Z czasem może się to wypowiedzi ustne typu: „Będąc w tym mieście obej­
stać trudnym do zwalczenia nałogiem, bardzo przy­ rzałem zabytkowy kościół” , czy „Uszedłszy kilka kro­
krym dla słuchającego. Niestety, w mowie pewnej czę­ ków zatrzymałem'się”.
ści młodzieży funkcję takiego powtarzającego się prze­
rywnika, maskującego indolencję myślową, pełnią co­ 7. Bardzo często przy tworzeniu pytań w mowie
raz częściej słowa wulgarne. potocznej opuszczamy partykułę pytajną czy. Zupełnie
normalne i poprawne są pytania typu: „N ie widziała
3. Z procesem tym mamy do czynienia dość często pani mojego syna?” , „Załatwiłeś tę sprawę?” . O pytaj-
w bezpośredniej rozmowie. M ówimy wówczas jedno­ nym charakterze tych zdań decyduje wówczas into­
cześnie myśląc i dlatego w naszej mowie mogą się zna­ nacja, z jaką zostały wypowiedziane, czasem też szyk
leźć momenty zastanawiania się, dyskusji z samym so­ wyrazów. Po dodaniu partykuły pytajnej całe pytanie
bą, np.: „Jasia widziałem ostatnio — zaraz, kiedy to nabiera oficjalniejszego charakteru.
było? — w 1968, nie, w 1969; tak, na pewno w 69, bo
wtedy właśnie szalałem za Zosią” . Przy takim głośnym 8. Są to wykolejenia składniowe polegające na tym,
myśleniu zdarzają się nieraz mówiącemu przeskoki że mówiący zaczyna wypowiedź jedną strukturą zda­
myślowe, następują niespodziewanie skojarzenia. Od­ niową, kończy zaś drugą, zapominając, jak mówił na
bija się to również na konstrukcji wypowiedzi, która początku, np.: „T e wyniki, dobrze żebyś je osiągnął”
zawiera błędy składniowe. albo „Wszyscy ludzie, którzy żyją ponad 100 lat,
chciałbym ich- zobaczyć” . Anakoluty zdarzają się dość
4. Tak. Ta forma wypowiedzi jest szczególnie czę­ często w mowie potocznej; w przemówieniach, a tym
sto używana w mowie. Wpływa na to fakt, że w kon­ bardziej w pisanych odmianach polszczyzny są rażą­
kretnej rozmowie znamy nie tylko przedmiot dyskusji cym błędem językowym..
i mówiącego, ale także sytuację, w jakiej romowa się
toczy. Napisany — bez bliższych wyjaśnień, czyli tak 9. W bezpośredniej rozmowie bardzo ważną rolę
zwanego kontekstu — równoważnik zdania „Niestety, odgrywają mimika i gestykulacja. W yraz twarzy mó­
do” nic w zasadzie nie komunikuje, kiedy jednak pada wiącego może nieraz* powiedzieć więcej niż słowa, któ­

146 147
re wypowiada. Podobnie gestykulacja pozwala lepiej 2. Tę odmianę stylu urzędowego można by nazwać
uzewnętrznić swoje uczucia. N ie na darmo mówimy, stylem kancelaryjnym. Pojawia się on w e wszelkiego
że ktoś „nagadał się tak, aż go ręce bolały” . typu korespondencji oficjalnej między urzędami
albo w stosunkach urząd — obywatel. Dokumenty pi­
sane tym stylem posługują się schematami i szablo­
10. Nie. Możemy wyróżnić przynajmniej dwie jego nami językowymi, które nie tylko powodują odindywi­
odmianki: język potoczny i język przemówień. Tej dualizowanie korespondencji, zastąpienie człowdeka
pierwszej odmianie poświęcone były prawie wszystkie przez papierek, ale często kopiują wyrażenia obcoję­
pytania poprzednie, na zakończenie więc kilka słów zyczne, „wzbogacając” polszczyznę o kolejne błędy ję ­
o języku przemówień. Stoi on na pograniczu języka zykowe. W cytowanym piśmie mamy dwa takie w y ­
mówionego i pisanego, gdyż mówiący ma zawsze przy­ rażenia: w odpowiedzi na i w załączeniu, będące ger-
gotowany (choćby w myślach) konspekt tego, co ma manizmami. Poprawnie po polsku należy powiedzieć
powiedzieć. Oczywiście, jeśli przemówienie (referat) odpowiadając na i załączamy. N ie wszystkie zdania
jest całkowicie przygotowane wcześniej, mamy do czy­ mają budowę naturalną. Sztuczne wydaje się: „sprawa
nienia z językiem pisanym, są jednak pewne formy jest [...] przedmiotem rozpatrywania odpowiedniej ko­
wypowiedzi (kazanie, wykład, mowy sądowe), do któ­ m isji” . Prościej i ładniej byłoby chyba powiedzieć:
rych robi się tylko notatki. Dobre wypowiedzi tego „sprawę rozpatruje odpowiednia komisja”.
typu powinny odznaczać się krótkimi, niezbyt skom­
plikowanymi zdaniami oraz dość licznymi powtórze­ 3. Jest to styl naukowy, zastosowany tu w rozpra­
niami, dającymi możność zanotowania bądź lepszego w ie dotyczącej nauk humanistycznych. Styl ten odzna­
przyswojenia treści. Temu samemu celowi służą przy­ cza się dużą abstrakcyjnością, używaniem czasowni­
kłady wplatane w tok mowy, a także momenty mniej ków pojęciowych i rzeczowników abstrakcyjnych. W y­
ważne, w czasie których uwaga słuchaczy może być nika to z funkcji nauki — dążenia do uogólnień, do
nieco rozproszona. udowadniania tez naukowych. Zdania w stylu nauko­
wym mają budowę bardziej skomplikowaną niż w in­
nych stylach, często są złożone podrzędnie, wielokrot­
nie. Używane są terminy charakterystyczne dla danej
nauki, w cytowanym fragmencie terminy językoznaw­
cze: aoryst, tryb warunkowy. Styl ten może nosić pię­
30 . K IE D Y T A K SIĘ PISZE? tno indywidualne, dąży się jednak przy tym do maksy­
malnego zobiektywizowania treści. Treść naukowa od­
działywać ma bowiem na rozum czytającego, nie na
jego uczucia czy wolę. W stylu naukowym zastosowa­
nym do nauk ścisłych oprócz odpowiedniej termino­
1. Jest to odmiana stylu urzędowego, którą można logii pojawiają się symbole i wzory, które czynią tekst
nazwać stylem urzędowo-polecającym. Treść komuni­ niekomunikatywnym dla niefachowca,
katu pisanego tym stylem ma za zadanie oddziaływać
na wolę odbiorcy, skłonić go do wykonania określonej 4. Liczne tytuły poprzedzające tekst właściwy na­
czynności (w naszym wypadku zapłacenia rachunku te ­ prowadzają nas na właściwy trop. Mamy do czynienia
lefonicznego). Zdania są krótkie, możliwie jednoznacz­ ze stylem podręczników. Samo wyodrębnienie takiej
ne, często ujęte' w punkty; mają też charakter kate­ odmiany stylowej może się wydać niecelowe, styl ten
goryczny. Brak jest jakichkolwiek znamion indywidu­ jest jednak odrębny od stylu naukowego, nie można
alizacji stylu. Często stosuje się stronę bierną (np. go również utożsamiać ze stylem popularnonauko­
„abonent zobowiązany jest” , „pobrana będzie opłata” ), wym. Od stylu naukowego różni się on tym, że ma na
używa się słów rzadko poza tym stylem spotykanych celu wyjaśnić rzeczy już znane i udowodnione, a zro­
(np. uiścić, doręczyć). Zdarzają się usterki językowe, bić to musi w sposób dostosowany do poziomu odbior­
w naszym przypadku nawet błąd ortograficzny: nie za­ ców. Od stylu popularnonaukowego różni się ten styl
płacenie zamiast niezapłacenie (nie z rzeczownikiem przede wszystkim dość obficie stosowaną terminologią
piszemy przecież łącznie). i mniejszą obrazowością (mało porównań). W iele jest

148 149
tu twierdzeń, stwierdzeń podanych jako pewniki, rzad­ często daje też tw ory nieudane językowo, a nawet
ko podaje się dwie lub trzy możliwości interpreta­ błędne (por. w naszym tytule — batalia to chyba jed­
cyjne. nak lekka przesada na oznaczenie walki o poprawę
jakości -wyrobów spółdzielczych). Dla stylu dziennikar­
5. Tu mamy fragment pisany stylem popularno­ skiego charakterystyczne jest także uleganie modzie.
naukowym. Kontrowersje dotyczące przyczyn chrztu W cytowanej notatce mamy np. modne i niezbyt po­
Mieszka I zostały przedstawione w sposób popularny, prawne wyrażenie w stosunku do; lepiej byłoby wo­
obrazowy. Autor pisze językiem potocznym, zdania nie bec („sankcje wobec producentów bubli” ). Brak dba­
mają zbyt skomplikowanej budowy. Nad abstrakcją łości o kulturę języka to ujemna cecha stylu dzienni­
przeważa konkretność porównań. Styl popularnona­ karskiego. Używa się też często w tym stylu wyrazów
ukowy cechuje się w ogóle dużą liczbą porównań, potocznych (np. buble, brakoroby). Cytowany fragment
przenośni, personifikacji i innych środków stylistycz­ wolny jest od jeszcze jednej wady stylu dziennikar­
nych. Unika się w nim również terminologii specjali­ skiego — nadużywania wyrazów obcych.
stycznej, z rzadka jedynie stosując najniezbędniejsze
terminy. Piszący stylem popularnonaukowym ma od­ 8. Jest tc fragment felietonu, a więc utworu pisa­
działywać nie tylko na umysł, lecz także na emocje nego stylem publicystycznym. Styl ten charakteryzuje
czytającego, dlatego zindywidualizowanie stylu jest nie się dużą różnorodnością, mogą w nim występować ele­
tylko dopuszczalne, ale nawet zalecane. menty stylu naukowego, potocznego, artystycznego.
Publicystyka ma na celu nie tyle informowanie, ile
6. Jest to tekst napisany stylem krótkich notatek pobudzanie czytelnika do reagowania na omawiane
(komunikatów) prasowych. Stanowi on pewną odmia­ w felietonie czy reportażu zjawiska — stąd też liczne
nę stylu dziennikarskiego, zbliżoną nieco do stylu elementy stylu potocznego (np. pchają się na stadion,
urzędowego. Do tego ostatniego stylu upodabnia gó machną ręką). Jednakże zdania są zbudowane nieraz
pewien schematyzm i brak indywidualnych cech języ­ bardzo kunsztownie, używane są artystyczne środki
kowych piszącego. Ten schematyzm może się także stylistyczne. Język nosi piętno indywidualne. W zależ­
przejawiać w używaniu wytartych metafor (np. podbój ności od dziedziny, której felieton dotyczy, używa się
małego ekranu). Głównym zadaniem informacji praso­ odpowiednich terminów (tu mamy sportowe, np. jin i-
w ej jest zwięzłe poinformowanie czytelnika o faktach szuje).
gospodarczych, politycznych i kulturalnych, jednocześ­
nie zaś treść w nich zawarta powinna być dość obfita, 9. Ten fragment powieści reprezentuje styl arty­
dlatego też w stylu tym przeważają dłuższe zdania po­ styczny. Jest on stosowany nie tylko dla przekazania
jedyncze (np. pierwsze zdanie naszej notatki) lub nie­ informacji o świecie bohaterów utworu, ale także dla
skomplikowane zdania złożone (np. trzecie zdanie na­ wywoływania przeżyć estetycznych u czytelnika. Te
szego komunikatu). Spotyka się również wyrazy mo­ przeżycia prowokowane są w dużym stopniu przez
dne bądź będące od niedawna w użyciu (np. serial, oryginalność stylu, dlatego zindywidualizowanie języka
skrót TV ). jest jedną z najcenniejszych cech stylu artystycznego.
W iele jest również figur stylistycznych, świeżych i ory­
7. Ten fragment artykułu pisany jest stylem dzien­ ginalnych, niespotykanych na co dzień. Pisarz powi­
nikarskim. Widać to już od pierwszego zdania — na­ nien zwracać dużą uwagę na środki uplastyczniające
główka. W stylu dziennikarskim nagłówek pełni w aż­ obraz, czy to rzeczywistości zewnętrznej, czy przeżyć
ną funkcję: w wielkim skrócie ujmuje, podsumowuje psychicznych bohatera. W stylu artystycznym ważną
niejako treść całego artykułu. Styl ten charakteryzuje rolę odgrywa też bogactwo słownictwa; autor sięgać
się dużą ekspresywnością (por. np. drugie zdanie na­ może do słów z różnych odmian stylowych polszczyzny,
szej notatki) i sugestywnością. Wynika to z celów ar­ może używać wyrazów bliskoznacznych. Zdania skon­
tykułów prasowych — oddziałania na wyobraźnię czy­ struowane są starannie, nie spotyka się potknięć czy
telnika, skłonienia go do odpowiedniej reakcji. Dąż­ usterek językowych. Język postaci może być zróżnico­
ność do atrakcyjnych sformułowań, zwłaszcza tytu­ wany. W utworach literackich często mamy dó czy­
łów, tak charakterystyczna dla języka prasy, prowadzi nienia ze stylizacją, tj. umyślnym wprowadzeniem do
w wielu wypadkach do odświeżenia metaforyki, ale dzieła elementów językowych charakterystycznych dla

150 151
pewnych epok, środowisk, wreszcie innego stylu. M ó­ 2. Animizacja to rodzaj przenośni: ożywienie,
wimy więc np. o stylizacji gwarowej, środowiskowej, a więc przypisanie przedmiotom martwym i pojęciom
o archaizacji itp. cech i zachowań istot żywych. Animizację spotykamy
często w życiu codziennym (ostatni krzyk mody, lata
10. Nie jest to ani styl ściśle naukowy, ani popu­ lecą, zmartwienia chodzą parami), niemniej częste są
larnonaukowy, ani publicystyczny. Jest to odmiana one w poezji (np. w sonecie Burza Mickiewicza). Ro­
pierwszego z nich — styl krytyki literackiej. Od stylu dzajem animizacji jest personifikacja (uosobienie),
naukowego różni się tym, że często zawiera nie tylko tj, przypisywanie rzeczom i zwierzętom cech i zacho­
fakty i tezy, lecz także osobiste poglądy autora, .nie­ wań ludzkich. Często stosuje się ją w bajkach i baś­
raz bardzo subiektywne, jest on w związku z tym niach, gdzie zwierzęta myślą i mówią, a także w utwo­
bardziej indywidualny niż styl naukowy. Terminów rach dla dzieci (np. „oburzyło to fasolę", „groch zzie-
jest mniej niż w stylu naukowym, ale o wiele więcej leniał aż ze złości” —- J. Brzechwa).
niż np. w popularnonaukowym czy publicystycznym.
Zdania są dość długie, lecz nie tak skomplikowane jak 3. Jest to stałe określenie spotykane przy rzeczow­
w stylu naukowym. niku, wskazujące na jego charakterystyczną cechę.
Pewne epitety można uważać za rodzaj przenośni. Ta­
kie są np. określenia: sokoli wzrok, spokojna starość,
gorąca miłość, zimna wojna. Inne epitety nie mają
charakteru przenośnego, np. jasny śvńt, czerwona
krew, biały śnieg. Epitety często są używane w poe­
31. CO TO JEST EPITET? zji, częściej jednak w publicystyce oraz w mowie po­
tocznej.

4. Peryfraza czyli omówienie to także pewien ro­


dzaj przenośni. Zamiast nazywać wprost jakiś przed­
1. Metafora czyli przenośnia jest to przypisanie miot, zjawisko lub czynność używa się wtedy w yra­
pewnemu przedmiotowi, pojęciu lub czynności cech zów omawiających. Znana jest peryfraza Słowackiego
innego przedmiotu, pojęcia czy czynności. Przenośnia z Hym nu: zamiast powiedzieć wprost „słońce” , mówi
może powstać wtedy, gdy dwa przedmioty (pojęcia, poeta „gwiazda ognista”. Nieraz peryfraza ma charak­
czynności) wydają się nam bardzo podobne lub nawet ter eufemiczny. Dzieje się tak wtedy, gdy zamiast w y ­
identyczne ze względu na pewną cechę. Nieraz sko­ razów właściwych, naszym zdaniem zbyt trywialnych,
jarzenie jest jasne i zrozumiałe dla wszystkich, kiedy wulgarnych czy niestosownych, używamy wyrazów
indziej zupełnie niespodziewane. Możemy więc mówić „delikatniejszych” . Mówi się więc, że ktoś „m ija się
o dwu rodzajach przenośni: potocznej i poetyckiej. z prawdą” zamiast „kłamie” , że coś „niezbyt ładnie
Przenośnia poetycka powinna być oryginalna, w ykry­ pachnie” zamiast „śmierdzi” lub „cuchnie” . Często pe-
wać podobieństwa w rzeczach na pierwszy rzut oka ryfrazy mają charakter żartobliwy, humorystyczny.
niepodobnych do siebie. Mówi się nawet, że dobrego Celuje w nich Wiech, pisząc np. „bywszy blondyn” za­
poetę poznaje się po przenośniach, jakie stosuje. A le miast „łysy” lub „ślubne szczęście” zamiast „małżon­
przenośnia jest w języku czymś naturalnym. Przecież ka” .
każdy wyraz może mieć znaczenie przenośne. Powstaje
ono wówczas, gdy w rzeczy lub zjawisku od dawna 5. Onomatopeja jest to naśladowanie dźwięków
znanych i nazwanych zostają dostrzeżone nowe cechy. spotykanych w przyrodzie przez wyrazy zbliżone do
Niepraktycznie, nieekonomicznie byłoby tworzyć sło­ nich dźwiękowo. W e frazie „świerszcze deszczu zasze­
wa nowe, lepiej wyrazom starym nadać nowe zrfacze- leszczą” (Jeremi Przybora) słychać jakby odgłos szu­
nie, zwłaszcza że to, co nowe, zawsze jest w czymś miącego deszczu, a „zgrzyt żelaza po szkle” (M ickie­
podobne do rzeczy znanych (tak powstało np. prze­ wicz) powoduje rzeczywiście niemiłe dreszcze. N a w y ­
nośne- znaczenie w yrazów bania, arbuz — ’głowa’). razach dźwiękonaśladowczych jest oparty refren
Przenośnia odgrywa więc w języku nader ważną Deszczu jesiennego Staffa. Mistrzem w naśladowaniu
rolę. głosów ptasich okazał się Tuwim w Ptasim radiu,

152 153
a odgłosy ruszającego pociągu oddał świetnie ten sam ludowej, dlatego często spotkać je można w utworach
autor w Lokomotywie. Onomatopeje spotyka się oczy­ stylizowanych na ludowo (np. „Świecą gwiazdy, świe­
wiście i w mowie potocznej, przede wszystkim w na­ cą na wysokim niebie” , „Jadą, jadą dzieci drogą”).
zwach głosów zwierząt. O tym, że i te wyrazy są jed­ Powtórzenie spotyka się też w rozbudowanych zda­
nak w pewnym, mniejszym lub większym stopniu niach, kiedy liczne określenia mogą utrudnić czytel­
umowne świadczy choćby to, że w różnych językach nikowi połączenie podmiotu i orzeczenia (patrz zda­
te same zwierzęta „mówią” inaczej. Po polsku pies nie z punktu 7, rozpoczynające się od słów „Na w zo­
szczeka hau! hau), po rosyjsku zabl zabl (gaw, gaw), rach starożytnych...”). Swoistego rodzaju powtórzenia­
po czesku haf! hafl Polskie żaby kumkają kum, kum, mi są też refreny wierszy i piosenek.
czeskie — kuńk, kuńk.
9. Jest to środek stylistyczny polegający na in­
6. Terminem tym określamy pytanie pozorne, ta­ nym, niż to jest najczęściej spotykane, układzie w yra ­
kie, na które autor nie oczekuje odpowiedzi albo na zów w zdaniu. Wprawdzie w języku polskim szyk nie
które odpowiedź jest niemożliwa („Gdzież jest król, odgrywa roli tak zasadniczej, jak np. w angielskim,
co na rzezie tłumy te wyprawia?” , „Znasz-li ten dom, niemniej jednak inwersja (tj. przestawienie wyrazów)
rodzinny dom?”). Pytanie takie jest właściwie formą może kierować uwagę na pewne wyrazy. W zdaniu
twierdzenia, a stosuje się je głównie po to, aby oży­ zwraca się największą uwagę na początek i koniec
wić tok wypowiedzi, zwrócić na jakiś jej fragment wypowiedzi, często więc stosuje się szyk przestawny
szczególną uwagę słuchacza. Oprócz poezji pytania re­ po to, by wyraz znalazł się na „uprzywilejowanych
toryczne znajdujemy w dawnych mowach politycz­ pozycjach” (np. „W ięcej kochają Marka rodzice” zam.
nych. Są one charakterystyczne np. dla mów Cyce­ „Rodzice więcej kochają Marka”). Przestawienie w y ­
rona. razów w zdaniu jest też nieraz uwarunkowane ryt­
mem wiersza (np. „Nam strzelać nie kazano”).
7. Jest to rozbudowane zdanie wielokrotnie złożo­
ne, często mające zawiły szyk wyrazów. Większość 10. Jest to poetyckie zwrócenie się do nieobecnych
okresów składa się z dwu członów, poprzednika i na­ osób, a częściej jeszcze do pojęć i rzeczy. Od apostro­
stępnika, połączonych ze sobą związkiem logicznym, fy rozpoczynają się m. in. I i X I księga Pana Tadeu­
najczęściej związkiem przeciwstawienia. Okresy są sza („Litw o! Ojczyzno m oja” , „O roku ów !”). Apostrofa
charakterystyczne dla dawnych mów. Występują stosowana była jako środek stylistyczny już w staro­
w przemówieniach retoryków greckich (np. Demostę- żytności (np. przyzwanie muz), w średniowieczu przy­
nesa), komplikują się znacznie w przemówieniach brała postać wezwań do Boga i świętych, odżyła
mówców rzymskich (np. Cycerona). Na wzorach staro­ w Renesansie i Baroku. Stosowana dziś, ma charakter
żytnych opierały się mowy naszych retoryków — M o­ niezwykle uroczysty, wprowadza nastrój podniosły
drzewskiego, Orzechowskiego, Skargi, mowy, w któ­ (por. np. apele poległych).
rych także spotykamy okresy stylistyczne. Oto przy­
kład okresu z Kazań sejmowych Skargi: „On widząc,
iż więźnie nieprzyjaciół byli godniejszy i mężniejszy
niźli on sam z drugimi, odradził urzędom, aby tęgo
nie czynili, a sam się do nieprzyjaciół, słowo swoje
iszcząc, na wielkie pewne męki, w których go niespa- 32. K R O P K I, PRZEC IN KI, P A U Z Y
niem umorzono, wrócił” . I drugi, prostszy okres z R e­
duty Ordona Mickiewicza: „G dy Turków za Bałka-
nem tw oje straszą spiże, gdy poselstwo paryskie tw oje
stopy liże — Warszawa jedna tw ojej mocy się urąga” . 1. Kropkę po cyfrze stawiamy tylko wtedy, gdy
cyfra ta ma oznaczać liczebnik porządkowy. Ta sama
8. To środek stylistyczny służący emocjonalnemu cyfra bez kropki oznacza liczebnik główny. Piszemy
podkreśleniu ważności jakiegoś fragmentu w ypow ie­ więc: „Miałem 3 możliwości” („trzy możliwości”), ale:
dzi. Powtórzenie spotyka się najczęściej w poezji li­ „Jest to 3. przypadek 1. mnogiej” („trzeci przypadek”).
rycznej, charakterystyczne jest zwłaszcza dla poezji Zasada ta dotyczy tylko cyfr arabskich, po cyfrach

154 155
rzymskich kropek.się w ogóle nie stawia. Ponadto kro­ szczeniu jakiejś partii tekstu, a także chcąc żartobli­
pek nie stosuje się w datach, chyba że są zapisane w ie zaznaczyć jakąś niespodziankę w tekście (¿Spo­
w całości cyframi arabskimi. Wówczas dla jasności dziewali się wizyty co najmniej biskupa, tymczasem
oddzielamy kropkami poszczególne człony daty (np. przyjechał... kleryk”).
14.07.1789 r.).
6. Ten znak interpunkcyjny oznacza, że piszący po­
2. Kropkę po skrótach stawiamy tylko wówczas, daje w wątpliwość treść wyrazu lub zdania znajdu­
jeżeli pomijamy ostatnią literę wyrazu. Jeżeli ta ostat­ jącego się przed pytajnikiem, np.: „Ignacy mówił, że
nia litera pozostaje, a pomijamy środek wyrazu, sta­ był to doświadczony (?) łowca” . Zaznaczamy w ten
wianie kropki jest błędem. Piszemy więc: inż., doc sposób, że nie bardzo wierzym y w doświadczenie tego
kpt.,. ob., ale dr, nr, m jr, mgra (magistra). Nie sta­ łowcy, a powtarzamy tylko czyjeś słowa. Używa się
wiamy też kropek przy znakach miar, wag, symbolach też wykrzyknika w nawiasie (!) — dla zwrócenia uwa­
matematycznych i fizycznych itd,, np.: m, kg, h, l, sin, gi na pewne słowa, a także "po to, aby zaznaczyć, że
log, t, s. Nie piszemy również kf-opek między literami nie zachodzi żadna pomyłka w tekście brzmiącym nie­
skrótów nazw wielowyrazowych pisanych wielką lite­ prawdopodobnie.
rą, a więc: P Z P R , ZSRR, PK O , P K P . W skrótach nazw
wielowyrazowych pisanych małą literą kropkę stawia 7. Przede wszystkim oddzielamy przecinkiem zda­
się tylko na końcu skrótu, np. itp., tj., cdn. (wyjątko­ nia podrzędne od nadrzędnych, bez względu na kolej­
w o — m.in., k.o. — kulturalno-oświatowy, oraz ność tych zdań. Jeśli chodzi o zdania złożone współ­
S. O. S.). rzędnie, to zdania bezspójnikowe oddziela się zawsze
przecinkiem, natomiast spośród zdań spójnikowych
Z. Znakiem tym jest oczywiście dwukropek. Warto przedzielone są tym znakiem zdania przeciwstawne
jednak wiedzieć, że gdy wyliczenie nie jest zaznaczo­ i wynikowe. Opuszczamy przecinek przy zdaniach
ne poprzednio w zdaniu wyrazem o treści ogólnej, Sto­ łącznych i rozłącznych (przykłady wszystkich tych ty ­
sowanie dwukropka nie jest konieczne, np.: „Możemy pów zdań są podane w rozdziale Co tu trzeba wsta­
zwiedzić Gdańsk, Sopot, i Gdynię” (ale: „Możemy wić?).
zwiedzić wszystkie trzy miasta: Gdańsk, Sopot i Gdy­
nię”). Dwukropek stawiamy też przed przytoczeniem
czyichś słów, a także wprowadzając uzasadnienie 8. W brew rozpowszechnionym przekonaniom są ta­
(wyjaśnienie) treści zdania poprzedniego, np, „Satyra kie wypadki. Przecinek stawiamy w tej pozycji w ów ­
prawdę mówi, względów się wyrzeka: w ielbi urząd, czas, gdy jest on konieczny dla zaznaczenia końca
czci króla, lecz sądzi człowieka”. wstawki, np. „Poczekał, aż podejdą bliżej, i dopiero
strzelił” . Można też postawić przecinek, jeśli i znaj­
4. Jest to znak interpunkcyjny, zwany nieraz myśl­ duje się nie między zdaniami łącznymi (jak to się zw y­
nikiem, który zaznacza przerwę w toku mowy dłuż­ kle dzieje), ale między zdaniami o charakterze w yni­
szą niż przerwa oddana przecinkiem. Pauzy można kowym, np. „Jest to dość łatwe zadanie, i powinieneś
użyć zamiast domyślnego członu zdania („Zamek po­ je rozwiązać” (i można wówczas zastąpić przez więc).
chodzi z renesansu, wieża — z baroku” ), przed w yra­ Obowiązkowo stawiamy też przecinek przed powtórzo­
żeniem podsumowującym szczegółowe wyliczenie nym w tym samym zdaniu spójnikiem i.
(„Platyną, złoto, srebro — wszystkie te metale są bar­
dzo cenne” ). Może też być pauza sygnałem czegoś nie­ 9. W pewnych wypadkach przecinek stawia się nie
spodziewanego w toku wypowiedzi („Otwieram drzwi, przed że (spójnikiem wprowadzającym zdanie pod­
patrzę — Jurek”). rzędne), ale o jeden wyraz wcześniej.'Postępujemy tak
wówczas, gdy zdanie podrzędne i nadrzędne połączone
5, Tylko trzy. Stawianie większej liczby kropek są wyrażeniami m imo że, zwłaszcza że, chyba że, tylko
powoduje powstanie innego znaku: wykropkowania. że, a także wyrażeniami przysłówkowymi lub zaim­
Wielokropka używamy chcąc zaznaczyć przerywany kowymi nie będącymi częścią zdania nadrzędnego, np.
tok mowy (przypomnijmy sobie zapis spowiedzi przed­ dlatego że, tym bardziej że. Poprawna jest więc inter­
śmiertnej księdza Robaka z Pana Tadeusza), po opu- punkcja w zdaniach: „N ie pójdę do lasu, chyba że

156 157
będziesz mi towarzyszyć” , „N ie widział w tym nic tyce stosujemy ją zawsze wtedy, kiedy uzasadniamy:
zdrożnego, tym bardziej że tak robili wszyscy” . „piszemy tak a tak, bo wymienia się to z taką a taką
głoską w innej form ie”. Np. ławka piszemy przez w
10. Tak. W yrazy wtrącone dla zaznaczenia naszego (choć słyszymy f), bo istnieje wyraz ława, od którego
stosunku intelektualnego (pewności, powątpiewania) ławka pochodzi. Podobnie prośba (choć słychać i), bo
do pisanego tekstu oddzielamy od właściwego tekstu forma podstawowa brzmi prosić. Zasada morfologiczna
przecinkami. Ujmujemy więc w przecinki takie słowa pozwala jednakowo pisać form y pochodne i pokrewne.
jak: owszem, niestety, bynajmniej, istotnie, z pewno­ Gdyby jej nie stosować, z fonetycznych zapisów nusz
ścią, oczywiście, niewątpliwie itp. i noża trudno byłoby się domyślić dwu form tego sa­
mego wyrazu. Zasadę morfologiczną stosujemy w poi-
szczyźnie dość często.

3. W tych wypadkach podporządkowuje się pisow­


nię wyrazów zasadzie historycznej. Zasadę tę stosuje
33 . NUSZ W BŻUHU się w pisowni tzw. wyjątków. Np. obecność ó w w y ­
razie król nie tłumaczy się inaczej, tylko historią tego
rzeczownika (dawniej było w nim długie o, które
w X V I wieku zmieniło swą barwę na dźwięk pośredni
1. Pisownia tych wyrazów uzależniona jest od fo ­ między o a u, potem zaś utożsamiło się z u). Zasada
netycznej zasady ortografii, która głosi: „pisz tak. jak ta ma wąskie zastosowanie i często ustępuje przed po­
słyszysz”. Choć może tego nie podejrzewamy, znaczna zostałymi zasadami pisowni. Piszemy np. spod, choć
część wyrazów ma pisownię maksymalnie zbliżoną do historycznie słuszniej byłoby z pod, czyniąc ustępstwo
wymowy. Przecież nikt nie ma kłopotów z zapisaniem na rzecz zasady fonetycznej.
wyrazów: dom, kot, noga, kolej, czarny, lubić i wielu
innych, a nawet całych wypowiedzeń, takich jak nowe 4. Piszemy ten wyraz przez h, ponieważ wymienia
metody badań raka. Oczywiście pismo tylko w przy­ się ono z głoską ż w wyrazie pokrewnym; tym w yra­
bliżony sposób może oddać wymowę. Każdy z nas mó­ zem pokrewnym jest rzeczownik drużyna. Błąd orto­
w i przecież nieco inaczej (choćby d — można je w y ­ graficzny można tu zrobić nie tylko dlatego, że w ięk­
mawiać dotykając czubkiem języka zębów lub dziąseł, szość Polaków nie rozróżnia w wymowne ch (bez­
a można artykułować przy różnej szerokości jamy ust­ dźwięcznego) i h (dźwięcznego); sprzyja mu też pozy­
nej, co daje nieco inne efekty akustyczne, itd.), a pi­ cja głoski na końcu w-yrazu, gdzie wszystkie głoski
smo oddaje tylko przeciętny, typowy sposób mówienia. słyszymy jako bezdźwięczne.
Dlaczego nie stosujemy więc w pisowni wyłącznie za­
sady fonetycznej? Przede wszystkim dlatego, że nie 5. Poprawna pisownia to: zharmonizowany. Ogólna
byłoby widać związku między poszczególnymi w yra­ zasada głosi, że przedrostek z piszemy jako s przed
zami lub ich formami — musielibyśmy np. pisać ku­ głoskami bezdźwięcznymi (z wyjątkiem s, ś, sz), zaś
bek, ale kupka (w dopełniaczu), dołu, ale duł, morski, jako z przed głoskami dźwięcznymi. W naszej wym o­
ale może itd. (por. też pkt 2). Ponadto mieszkańcy je ­ wne h jest wprawdzie głoską bezdźwięczną (przy w y ­
dnego rejonu kraju pisaliby zgodnie ze swoją wymową mawianiu jej grdyka nie drga), ale nie zawsze tak
kwiat, mieszkańcy innego regionu — kfiat (też zgodnie było. Do niedawna — a w wym owie Polaków ze
z tym jak mówią). Jedni pisaliby sad owocowy, inni — wschodniej części kraju do dziś — istniała różnica
sat owocowy. Powstałoby zamieszanie chyba nie m niej­ pomiędzy głoskami zapisywanymi jako h i ch; pierw­
sze niż kłopoty istniejące obecnie. sza była dźwięczna, druga bezdźwięczna. Tę różnicę
zachowała do dziś ortografia: przed h piszemy zawsze
2. Różna pisownia obu wyrazów uzasadniona jest z, przed ch natomiast s. Co prawda wryrazów popiera­
zasadą morfologiczną stosowaną w ortografii polskiej. jących pierwszą część tej zasady jest niewiele (naj­
Zasada ta każe pisać pewne wyrazy w określony spo­ bardziej znane z nich to zhańbić, zhardzieć, zharmoni­
sób w związku z innymi wyrazami z nimi pokrewnymi zować, zharować się, zheblować, zhołdować) i to może
(łopatka bo łopata, gromadka bo gromada). W prak- powodować dodatkowe kłopoty ortograficzne.

158 159
6. Tylko pisownia w ogóle jest poprawna. Tłuma­ wane jest na zasadzie wyraźnego, kontrastu: „Nie
czy się ją zresztą doić prosto. Zanim forma ta stała się przyjaciel to, lecz wróg, kto tak postępuje”. Zasadni­
przysłówkiem, była połączeniem przyimka w z rze­ czo jednak piszemy nie z wyrazem przyjaciel łącznie.
czownikiem ogół w miejscowniku. I choć rzeczownika Przyjaciel to przecież rzeczownik, a nie z rzeczowni­
tego w przypadkach innych niż miejscownik i narzęd- kiem piszemy razem. Obowiązuje więc także pisow­
nik (to ogóle, ogółem) używa się rzadziej, jest on je ­ nia: niepalenie, niewynoszenie — palenie, wynoszenie
szcze dość wyraźnie wyodrębnialny w formie, o którą to przecież także rzeczowniki. Oddzielnie pisze się na­
nam chodzi. Nie ma więc powodu pisać jej łącznie tomiast nie palić, nie wynosić (nie z czasownikiem!),
(w ogoleł), a tym bardziej uwzględniać właściwości w y ­ bliskie znaczeniowo formom omówionym poprzednio.
mowy pewnych grup osób — zaniku głoski d — i pisać Stąd pewnie błędne napisy spotykane gdzieniegdzie
wogle. w kawiarniach: „Uprasza się o nie palenie” (zam.:
„...niepalenie”).
7« Na ten temat co roku przed 4 grudnia wybucha­
ją spory. Część prasy pisze Barburka, inne gazety sto­
sują pisownię z d. Ta druga ortografia jest właściw­
sza. Po pierwsze dlatego, że w oryginalnej wymowie
śląskiej (a taką formę ma cytowany wyraz, inaczej po­
wiedzielibyśmy przecież Barbarka) słychać głoskę po­
34 . PO M Ó W M Y O GWARACH...
średnią między o a u, po drugie zaś dlatego, że wyraz
Barbórka jest zdrobnieniem od śląskiej (a także staro­
polskiej) postaci imienia Barbora, mamy więc do czy­
nienia z wymianą o — d. 1. Gwary ludowe mają inne niż język ogólny pe­
wne cechy systemu gramatycznego. Tym właśnie róż­
8. Palący to imiesłów przymiotnikowy. Z tą formą nią się od tzw. gwar środowiskowych, których odręb­
czasownika dopuszczalna jest dwojaka pisownia prze­ ności ograniczają się do słownictwa (por. rozdział K to
czenia nie. Jeżeli całość oznacza cechę stałą, właści­ tak m ów ił). Gwary ludowe mają natomiast odrębną
wość {a więc ma znaczenie zbliżone do przymiotnika), fonetykę (np. wymowa bzioły, mioł), swoiste formy
wówczas piszemy ją łącznie, gdy natomiast oznacza odmiany rzeczowników (np. chłopakewi) i czasowni­
stan chwilowy (jest mocniej związana z czasownikiem)> ków (np. byliśta), odmienne słownictwo (np. smrek,
piszemy nie oddzielnie. O pisowni rozstrzyga więc watra), a nawet nieco inną składnię.
w każdym wypadku to zdanie, w którym użyto inte­
resującego nas wyrazu: „Gościom nie palącym ( = któ­ 2. Nie. Jest to błędne mniemanie, rozpowszechnia­
rzy w danej chwili nie palili) podano czekoladki” , ale ne najczęściej przez ludzi, którzy od niedawna dopiero
— „Niepalący ( = którzy nie są palaczami papierosów) zaczęli się posługiwać językiem ogólnym. Można nawet
nie potrafią zrozumieć, jak trudno wyrwać się z tego twierdzić, że gwary są o tyle „lepsze” od języka ogól­
nałogu” . nego, że są od niego o wiele starsze, i przechowują
w swoim słownictwie i gramatyce w iele form daw­
9. Tu pomocny będzie akcent. Gdy pada on na nych. Z gwar także wykształcił się język ogólny. Oczy­
pierwszą sylabę, piszemy łącznie, a całość jest przy­ wiście gwara nie może być użyteczna we wszystkich
słówkiem o znaczeniu ’nagle’, jeśli natomiast akcent sytuacjach życiowych dzisiejszego człowieka — brak
pada na sylabę drugą (na raz), piszemy wyrażenie od­ jej przede wszystkim słownictwa dla wielu dziedzin
dzielnie. Jest ono wówczas połączeniem przyimka współczesnego życia — ale nie znaczy to, by w ogóle
z rzeczownikiem ra z' np. w zdaniu: „Na raz ukazał się zaprzestać jej używania.
w cylindrze łepek z uszami, na dwu -wyskoczył z niego
królik”. 3. Na ogół przyjmuje się, że dialekt jest terminem
szerszym niż gwara. Gwara to mowa mieszkańców
10. Może się to wydać dziwne, ale czasami wolno kilku czy kilkunastu wsi położonych obok siebie. M o­
tak pisać. Wypadek taki zachodzi -wtedy, gdy zda­ wa ta jest dość jednolita, pomiędzy poszczególnymi
nie, w którym użyto wymienionych wyrazów, zbudo­ wsiami nie ma większych różnic. Dialekt natomiast

160 11 — 500 z a g . o ję z . p o ls k im 161


to zespół kilku lub kilkunastu gwar. Gwary wchodzące właśnie jako postaci liczby mnogiej. Tylko na tych
w jego skład różnią się nieco między sobą, o w iele obszarach, gdzie do dziś istnieje liczba podwójna, w y ­
więcej jednak mają cech wspólnych, a odróżniających mienione końcówki są używane jako jej wyznaczniki,
je od innego zespołu gwar — innego dialektu. Na tere­ a więc w swojej dawnej funkcji. Poza tym mają gwa­
nie Polski wyróżniamy 5 zasadniczych dialektów: ka­ ry swoiste końcówki -ma, -m (robima, wozim). Spo­
szubski, wielkopolski, małopolski, śląski i mazowiecki. tyka się też w czasie przeszłym konstrukcje typu ja
żem chodził, wy żeście przyszli, a nawet ja był, ty wy­
4. Jest to zjawisko bardzo często spotykane w gw a­ szedł. Warta podkreślenia jest również grzecznościowa
rach. Polega ono na tym, że zamiast głosek sz, ż, cz, liczba mnoga używana w stosunku do rodziców i osób
dż, wymawia się głoski s, z, c, dz. Ludzie mazurzący starszych: „mamo, chodźcie do domu” , „dziadku,
mówią więc sary, zaba, capka, odjeżdża, zamiast sza­ usiądźcie przy piecu” .
ry, żaba, czapka, odjeżdża. Nazwa wskazuje, że jest to
zjawisko charakterystyczne dla Mazowsza. Nie ograni­ 8. Świadczą one o tym, że w gwarach nie zawsze
cza się ono jednak do tego obszaru. Mazurzą także rozróżnia się w liczbie mnogiej rodzaje męskoosobowy
mieszkańcy Małopolski i części Śląska. Tylko gwary i żeńskorzeczowy. Często stosuje się dla rzeczowników
Wielkopolski i większości Śląska są od tego wolne. męskoosobowych rodzaj żeńskorzeczowy, np. chłopy,
Przy okazji warto zauważyć, że głoska ż zapisywana pany. Konsekwencją tego są inne niż w języku ogól­
jako rz nie podlega mazurzeniu. Ten sam chłop, który nym normy składniowe. Z jednej strony mówi się więc
mówi zaba, powie żeka, nie — zeka, powie może chłopaki przyszli, ptacy przylecieli, kamienie leżeli,
(’może’), ale może (’morze’). Dość częstym błędem ludzi z drugiej zaś — ptaki przyleciały, sąsiady przyszły,
z miasta chcących mówić i pisać gyrarą jest to, że nie chłopy zrobiły. W Polsce środkowej nie rozróżnia się
widząc różnicy między ż a rz obie te głoski wym a­ rodzajów, stosując wszędzie form y rodzaju żeńskorze-
wiają „z ludowa” jako z, fałszując rzeczywistość. czowego.

5. Ludzie mówiący gwarą znają o wiele więcej sa­ 9, W zależności od regionu kraju używa się kilku
mogłosek, niż jest ich w przeciętnej wym owie języka nazw. Na Śląsku ścieżka jest nazywana chodnikiem, na
ogólnego. Są więc w gwarach samogłoski pośrednie Mazowszu steczką (a ściślej w formie mazurzącej —
między y a i, e a i, e a a, a a o, o a u. Więcej jest też stecką). W Wielkdpolsce i na Pomorzu używa się nazw
samogłosek nosowych: są nosowe a, u, i, y. Spotyka ścięgna bądź Stegna. Na całym obszarze kraju znana
się też samogłoski długie. Dla zapisu samogłosek sto­ jest też nazwa ogólna — ścieżka.
sowanych w gwarach stosuje się rozmaite oznaczenia,
jak np. ń, i, e, a, e, ii, a, co, a doraźnie i inne. 10. Nazw tych jest sporo. Dość znane są góralskie
Oczywiście mniej wprawne ucho nie słyszy różnicy grule, wielkopolskie pyrki (lub perki). Ponadto używa
między np. & a o, dlatego nie zawsze ściśle oddają się na Pomorzu nazwy bultoy, na Kujawach — pan-
mowę chłopów zapisy typu pon, mliko, doktur. tówki, na Podhalu — rzepa, na Śląsku — knule, ko-
biale, a nawet jabłka. Do tego należy dodać dwie na­
6. Rzadko słyszy się w takim wypadku czystą sa­ zw y ogólnopolskie: ziemniaki i kartofle.
mogłoskę na początku wyrazu. Najczęściej dodawana
jest przed nią jeszcze jedna głoska — spółgłoska.
Przed o pojawia się tzw. u niezgłoskotwórcze, czyli
nieaktorskie l (łoko, łókno, łociec), przed a — j lub h
(Jadam, Jagnieszka, hale, Hameryka), przed e i i — j
(Jewa, jelementarz, jigla, jizba). 35 . J A K A TO G W ARA?

7. Większość gwar zachowała pewne stare form y


odmiany — pozostałości liczby podwójnej. Są to np.
końcówki -wa w 1. osobie liczby mnogiej i -ta w 2. 1. Jest to tekst mówiony gwarą kaszubską. Gwara
osobie liczby mnogiej. Mówią więc po wsiach: ta odbiega znacznie od języka literackiego. Tekst tu
chodźwa, byliśwa, piszta, zrobita, stosując te form y cytowany w języku ogólnopolskim brzmiałby nastę­

162 163
pująco: „Na jednym podwórzu (folwarku) był jeden 5. To gwara mazowiecka z okolic Warszawy. Cha­
parobek. Do tego przychodziła każdej nocy zmora i go rakterystyczne jest mazurzenie — jesce, zajezdzum,
męczyła. Od tego on był chory i słaby, ledwo mógł iść cekum. Dawne głoski długie wymawiane są (podobnie
i stać” . Charakterystyczna dla gwary kaszubskiej jest jak w gwarze kujawskiej) jako o i i — wybrałom, ba-
wymowa samogłosek jako dwudźwięków (iegue, muyra, zor, mojo, ładno. Nosówki w wygłosie brzmią jak e
chuyn). W iele jest też samogłosek niespotykanych i u: sie, kapustu, wojnu. Głoska ril wymawiana jest
w innych rejonach Polski, które tu — z konieczno­ jako m j {mjasta), podobnie głoski p', b' (tu nie za­
ści — zostały oddane bardzo niewiernie, np. jako é, é świadczone) mają postać pj, bj.
(e „pochylone” , krótkie e). Takie są np. samogłoski
w wyrazach parapk, słabi, st&jeć. Głoska rz w ym awia­ 6. Ta gwara mało ma cech charakterystycznych.
na jest inaczej niż ż, tak jak w staropolszczyźnie, Nie ma w niej mazurzenia, samogłoski wymawia się
z drżeniem w początkowej fazie wymowy. Brak jest pojedynczo, synchronicznie. Jedynie a wymawia się
mazurzenia (np. każdęn). Zamiast przyrostka -ek ma­ często jak o {gospodoż, kożdy), a końcówka -m i przy­
my, podobnie jak w gwarach północnej Wielkopolski, biera postać -my {¿lodziejamy). Ten brak wyraźnych
przyrostek -k (pardpk). Ciekawa jest odmiana rze­ ■wyróżniających cech dodatnich wypływa stąd, że gw a­
czownika podwórze. Ma on w miejscowniku taką fo r­ ra ta, leżąc na pograniczu trzech wielkich zespołów
mę, jakby był przymiotnikiem {na poduyrzim — tak gwarowych, nie mogła mieć żadnych takich cech, któ­
jak np. na laj/sokim). Stare form y bezokoliczników re raziłyby zbytnio sąsiadów. A właśnie np. mazurze­
widoczne są w słowach: iić (dzisiejsze iść, staropolskie nie raziłoby Wielkopolan, dwugłoski — Małopolan
■ić) i stajeć (dziesiejsze stać, staropolskie stojać). i Mazowszan, a wym ową asynchroniczną typu bziały
— Wielkopolan i Małopolan. Wiadomo więc już, że
2. To tekst pisany gwarą wielkopolską. Poznać to jest to gwara z pogranicza językowego Małopolski,
można przede wszystkim po samogłoskach — wym a­ Wielkopolski i Mazowsza — gwara łęczycka.
wia się je jako dwudźwięki (ftedyi, puosłali, guo).
Brak jest mazurzenia — widać to w formie poszetl 7. Ten fragment pochodzi z gwary małopolskiej
Zdanie „źli duchowie pszychodzili” świadczy o istnie­ okolic Krakowa. Poznać to przede wszystkim po tym,
niu rodzaju męskoosobowego (tu inaczej niż w języku że końcowe - ch przeszło w -k (stawak, pajńskik,
ogólnym stosowanego), co również jest charaktery­ wsiąk). Ponadto charakterystyczne jest mazurzenie
styczne dla Wielkopolski. (casami, wienk.se, smaty). Samogłoski są na ogół ta­
kie same jak w języku ogólnym, czasem tylko zdarza
3. Fragment pochodzi z gwary kujawskiej. Tak się wymowa typu buogienki. Dawne samogłoski długie
samo jak w gwarze wielkopolskiej brak tu mazurzenia zostały na stopniu pośrednim, np. d — d (nds, nierds).
{zboże, jtynczas), ale inaczej niż tam wymawiane są Końcowe -g brzmi nieraz jak -om — som.
samogłoski. Brak jest dwugłosek, za to dawne głoski
długie (potem tzw. pochylone: á, é, ó) wymawiane są 8. Tu większość czytelników rozpozna zapewne
bardzo wąsko: á jako o {zło, drogo), é jako i lub y gwarę podhalańską. Jest oczywiście mazurzenie — sel,
(jtynczas, puźni), ó jako u (furmfinkum). Charaktery­ smark&c, z$nył (gwara ta jest przecież jedną z gwar
styczna m.in. dla gwary kujawskiej jest też forma małopolskich), są też głoski pośrednie, np. między
pszyjechalim. a i o (smarkdc, jd, gaddm), między e i y {był, zi]n$ł).
Najbardziej charakterystyczna jest jednak wymowa
4. Jest to przykład gwary kurpiowskiej. To, że początku wyrazu syćko. Po twardym s słychać tu sa­
jest to gwara z północnego Mazowsza, najłatwiej po­ mogłoskę pośrednią między i a y (trochę tak, jak
znać po swoistej wymowie głosek wargowych mięk­ w wyrazach obcych w y m a w i a się grupę si, np. sinus,
kich. {b\ p\ w\ f ) . Są one tu wymawiane asynęhro- sinologia). Mamy tu też wyrazy i zwroty charaktery­
nicznie jako bź, pś (bźiały, niebźieski, konovsie.), a na­ styczne dla tej gwary: hrom (’grom’), dzifki ino takie­
wet czasem podstawowa głoska zanika i zamiast w\ go rade miały (ogólnopolskie: ’kochały’, ’miłowały’).
f słyszymy tylko ż, ś (ewolucja: w’, f ->■ wź, fś ź, ś). Wskazują one na kontakty językowe z pobliską Sło­
Ten drugi typ wym owy mamy w wyrazach ksitnie, wacją. Charakterystyczny jest też — trudny do odda­
ksiat, muzią, zięksi. Ponadto w gwarze tej widać ma­ nia w tekście pisanym — akcent: pada on na pierwszą
zurzenie — jus, niedużo. sylabę wyrazu.

164 165
9. To gwara śląska. Poznać ją można po charakte­ 2. Władysław Orkan (e), pisarz pochodzący z lu­
rystycznych wyrazach synek (’chłopiec’), figl&rz, oszy- du, stosował gwarę w swoich utworach. W cytowanej
dzić. Śląskie są też pewne form y gramatyczne, np. powieści nie mamy jednak do czynienia z czystą gw a­
toch był, miałech, w których końcowe -ch (-ech) jest na rą Gorców (okolic między Krakowem a Tatrami),
miejscu ogólnopolskiego -m (-em ) (tom był, miałem). lecz ze stopem gwary i języka literackiego. Autor
Zachowana jest na końcu wyrazu głoska q (nosowe a): rozumiał, że powieść pisana tylko gwarą byłaby za
drewnianą, mówią, czasem z zanikiem rezonansu no­ trudna w odbiorze dla czytelnika mówiącego językiem
sowego — kosa (pierwotne kosą). Zachowały się rów ­ literackim, dlatego zarówno dialogi, jak i przede wszy­
nież głoski pochylone, np. a (pan, ja). Brak jest mazu­ stkim narracja obok elementów gwarowych zawie­
rzenia (bryczce, poradzisz). rają język literacki. Pisarz odrzuca najbardziej odbie­
gające od normy ogólnej cechy gwarowe (np.: mazu­
10. Tu możemy prześledzić w pływ języka obcego rzenie, samogłoski ścieśnione), obficie natomiast sto­
— w tym wypadku ukraińskiego — na gwarę polską. suje w yrazy gwarowe. W przytoczonym urywku mamy
Tekst pochodzi z województwa szczecińskiego, ale zo­ m.in. pogrobę, odziomki, tyliny, łyczne korzenie i inne.
stał wygłoszony przez człowieka mieszkającego daw­
niej na tzw. „kresach” — ziemiach o ukraińskim pod­ 3. W tym zbiorze opowiadań Kazimierza Przer-
kładzie językowym. Stąd takie formy, jak ziemli, wy-Tetm ajera (f) gwara podhalańska skrzy się peł­
dri, zawalkuwali, skunczyli, kulacji, zapruwadzał. P o ­ nym blaskiem, ukazuje całe swoje bogactwo. Oczy­
nadto charakterystyczny jest niemożliwy do zanoto­ wiście, czytelnik nie oswojony z nią będzie miał na
wania, specyficzny sposób wymawiania wyrazów, tzw. początku lektury pewne trudności, potem jednak i on
„śpiewanie” . ulegnie urokowi mowy góralskiej, mistrzowsko prze­
Warto zauważyć, że obszar Ziem Zachodnich i Pół­ kazanej przez Tetmajera. W przytoczonym fragmencie
nocnych jest ciekawym tyglem językowym. Na wsiach z gwary góralskiej pochodzą takie wyrazy, jak kaś,
Dolnego Śląska, Ziemi Lubuskiej, Pomorza i Mazur kak, beła, bełak, rad mie mas, gnietły. Nie omija też
spotkali się ludzie mówiący rozmaitymi gwarami — autor form mazurzących: Jasicku, coz, zastempujes,
repatrianci — z terenów ZSRR, Polacy z centralnej mas. Warto zauważyć, że partie narracyjne niektórych
Polski, autochtoni. W rezultacie zaczęły się tam kształ­ opowiadań (m.in. cytowanego O wójtowej Marynie)
tować zupełnie nowe gwary, zwane ogólnie nowymi pisane są językiem literackim.
dialektami mieszanymi.
i. W brew powszechnym mniemaniom język tej
powieści Reymonta (g) nie jest wiernym przekazaniem
gwary chłopskiej okolic Łowicza. Jest to raczej splot
elementów gwarowych różnych dzielnic Polski. R ey­
36. R A Z N A LUDOWO! mont spróbował też, z niezłym rezultatem, stworzyć
coś w rodzaju ogólnogwarowego języka polskiego.
Chłopski sposób myślenia oddał autor nie tylko przez
wprowadzenie gwarowych form odmiany (np. myśia-
1. A d olf Dygasiński (b), znany naturalista polski, łech, oczów) i gwarowych słów (wieją, mąt, ozewrzeć),
jako pierwszy wprowadził prawdziwą gwarę nie ty l­ ale także przez składnię i szyk, charakterystyczne dla
ko do dialogów, ale także do narracji odautorskiej. mowy chłopskiej. Częste są porównania zjawisk życia
W ten sposób chciał dokładniej, rzetelniej oddać od­ psychicznego do stanów przyrody i zachowania zw ie­
czucia i mowę ludu południowej Kielecczyzny — Po- rząt, charakterystyczne dla gwar. Podobnie jak Dyga­
nidzia. W cytowanym fragmencie mamy takie form y siński, Reymont pisał gwarą lub językiem z elemen­
gwarowe, jak siemieniatki (’pstre kury’), stryk (’stry­ tami gwarowymi zarówno partie narracyjne, jak i dia­
jek’), chycić (’chwycić), jeno (’tylko’). Krytyka przy­ logi.
jęła niejednolicie tak powszechne wprowadzenie gw a­
ry do utworu literackiego — niektórzy chwalili auto­ 5. Ta powieść Morcinka (j) dla młodzieży pisana
ra za autentyzm, inni w ytykali mu efekciarstwo i nie jest częściowo (większość dialogów) gwarą śląską.
radzili go naśladować. W cytowanym fragmencie rozpoznajemy takie formy

166 167
gwarowe, jak spik, dyć, mizerok, chudziok, pomogać chy, jak mazurzenie (jesce, rusa, dusa, wisom), wymo­
(trzy ostatnie ze ścieśnionym a, które przeszło w o), wę -ą jako -om na końcu wyrazu (som, wisom), w y ­
przeca ci głowa nie ukręca, podjedz se kapka (z przej­ mawianie a jako o (chcioł, pon), i zamiast ie (uńsz, w-i).
ściem głoski ę w a nosowe, potem a). W swoich utwo­ Gwara nie jest stosuwana konsekwentnie — zdarzają
rach Morcinek używa zarówno gwary cieszyńskiej, jak się np. form y bez mazurzenia (użyć, wisz), mimo to
i gwary śląsko-górniczej z Górnego Śląska. Gwara stylizacja gwarowa w Weselu spełnia swoje zadanie,
w jego opowiadaniach i powieściach jest elementem język chłopów doskonale kontrastuje z mową inteli­
stylizacji językowej — charakteryzuje język bohaterów, gencji.
pisarz nie używa jej w partiach odautorskich.
10. W zbiorze nowel dotyczących życia parobków
6. Nowelka Sienkiewicza (d) z życia wsi pouwłasz- wiejskich Dąbrowska (i) stosuje stylizację językową,
czeniow7ej w pewnych partiach (rozmowy chłopów) pi­ głównie w tych partiach, które przekazują rozmowy
sana jest nie językiem ogólnopolskim. Nie jest to je ­ i myśli bohaterów. Gwara, która stała się podstawą
dnak żadna konkretna gwara chłopska (zresztą zgod­ stylizacji, to gwara ludowa okolic Kalisza. Pisarka nie
nie z intencją autora akcja powieści może rozgrywać przytacza jej jednak dosłownie, stosuje tylko pewne
się gdziekolwiek w zaborze rosyjskim), ale język sty­ jej elementy, dając swoją wersję mowy ludu. Jest to
lizowany na gwarę chłopską. Widać to w przytoczo­ wynik świadomego wyboru, przekonania, iż ważniejszą
nym fragmencie. Pisząc scenę rozmowy Rzepy i Rze­ rzeczą jest przekazanie sposobu rozumowania ludu niż
po we j autor zadbał o to, by przekazany został sposób dosłowności jego mowy. Zresztą nowrele (np. cytowana
myślenia i mówienia bohaterów, nie zaś, by słowa tu we fragmencie Łucja z Pokucie) nie są pozbawione
rozmówców były zapisane czystą gwarą. autentycznych form i wyrażeń gwarowych, np. podej,
napolemy, skokej, gałązkóio, kolibkę, drzazgów, lepi.
7. W nowelach dotyczących życia ludu białoru­
skiego stosuje nieraz Orzeszkowa (c) elementy mowy
tego ludu, znajdujemy więc tam białorusycyzmy.
Autorka wyróżnia je w tekście przez rozstrzelenie
druku, a niekiedy nawet objaśnia ich znaczenie w na­
wiasach. Może to świadczyć o tym, że autorka była 37. LECH, CZECH I RUS
świadoma, iż w yrazy te pochodzą z zupełnie innego
języka. Te białorusycyzmy służą pewnej stylizacji ję ­
zykowej, mają urealnić opis, nie można jednak mówić
o konsekwentnym dialektyzowaniu języka nowel — są 1. Nie sposób ściśle odpowiedzieć na to pytanie.
w nich raczej pojedyncze słowa ludowe wplecione Istnieje kilka teorii na temat pierwotnych siedzib Sło­
w tekst literacki. wian. Najbardziej prawdopodobna (wspomagana bada­
niami archeologicznymi) mówi, że przodkowie dzisiej­
8. Krakowiacy i Górale Bogusławskiego (a) to je ­ szych narodów słowiańskich około 1800— 1500 r. p.n.e.
den z pierwszych utworów (1794), w którym mowa osiedlili się na ziemiach w dorzeczu Odry, Wisły
chłopów jest różna od mowy inteligencji. Pierwsza i Dniepru. Granicami pierwotnej wspólnoty prasło­
próba nie mogła być całkowicie udana. Autor w y ­ wiańskiej byłyby więc: na zachodzie — Odra, na pół­
chwycił tylko „najbardziej rzucające się w uszy” ce­ nocy — Bałtyk, na wschodzie — środkowy Dniepr,
chy gwarowe, a więc mazurzenie, odmienne postaci na południu — Karpaty. Niektórzy uczeni rozszerzają
wyrazów (np. ociec, lubuje). Zupełnie nie zróżnicował ten obszar dalej na wschód, inni ograniczają go tylko
natomiast mowy Krakowiaków i Górali, tak jakby do dorzecza Wisły i Bugu.
mówili oni tą samą gwarą.
2. Przyczyny były dwie. Przede wszystkim Słowia­
9. Wyspiański (h) zastosował gwarę w tych par­ nie rozrastali się i musieli wędrować w poszukiwaniu
tiach utworu, w których rozmawiają chłopscy boha­ nowych ziem zdolnych ich wyżywić. Na zachodzie
terowie dramatu. Jest to oczywiście gwara podkra­ przeszli więc Odrę i zajęli ziemie między tą rzeką
kowska. Z łatwością zaobserwujemy tu takie jej ce- a Łabą, na północy i wschodzie parli naprzód, zasie­

168 169
dlając dorzecze Niemna, W ołgi i dzieslejszą Ukrainę. dodać, że plemiona te utworzyły pierwsze państwa
Na południu przekroczyli Karpaty i zajęli dorzecze słowiańskie — państwo Samona (V II w. — częściowo
Cisy (Nizinę Panońską). Dodatkowym czynnikiem jeszcze na Nizinie Panońskiej) i Rzeszę Wielkomoraw-
wzmagającym ekspansję Słowian był najazd plemion ską (IX —X wiek — Morawy, Czechy, Łużyce, tereny
gockich w II i I I I wieku n.e. Plemiona te idąc z pół­ nad Balatonem, prawdopodobnie też Śląsk i państwo
nocnego zachodu na południowy wschód (dziesiejszy Wiślan).
kierunek Szczecin—Przemyśl) spowodowały podział
Słowian na grupę wschodnią i zachodnią. Część Sło­ 6. Najmniej zróżnicowani pod względem języ­
wian wschodnich (może pod wpływem Hunów — IV w. kowym są Słowianie wschodni. Wpłynęło na to' być
n.e.) przemieściła się na południe i opanowała cały może bardzo długie utrzymywanie się języka cerkiew-
półwysep Bałkański, łącznie z Grecją i Peloponezem. no-słowiańskiego jako języka urzędowego, ń także sła­
Z tych ostatnich krajów została jednak szybko w y ­ by (w porównaniu z innymi ziemiami słowiańskimi)
parta. rozwój gospodarczy i polityczny ziem wschodniej Sło­
wiańszczyzny. Oczywiście teren ten był od początku
podzielony na wiele dialektów, nie różniły się one je ­
3. W V II I wieku Słowianie zajmowali olbrzymie
dnak zbytnio od siebie. O współczesnym literackim
obszary Europy środkowej, wschodniej i południowej.
języku ukraińskim można mówić dopiero od przeło­
Na zachodzie opierali się oni o Łabę, na północy gra­ mu w ieków X V III i X IX , współczesny literacki ję ­
nicą były południowe wybrzeża Bałtyku, na wscho­
zyk białoruski powstał jeszcze później. Nawet naj­
dzie sięgali za środkową Wołgę, zaś na południu zasie­ starszy z nich, literacki język rosyjski, sięga tylko
dlali ziemie aż do Adriatyku i Morza Czarnego. Jed­ X V II wieku.
ność ich była jednak rozbita przez plemiona awarskie,
które od V I do V II I wieku starały się wyprzeć Słowian 7. Łużyczanie — najmniejszy naród słowiański
z Niziny Panońskiej. Cel ten osiągnęły tylko częścio­
(ok. 100 tysięcy) — posługują się dwoma językami, czy
wo, gdyż po klęsce doznanej od Karola Wielkiego (po­ też (jak sądzą niektórzy badacze) dwoma narzeczami:
czątek V II I wieku) nie zdołały już nikomu zagrozić.
doln¿łużyckim i górnołużyckim. Oba one należą do
grupy językowej zachodniosłowiańskiej, każdy z nich
4. Oderwanie się Słowian południowych od reszty bliższy jest jednak innemu językowi słowiańskiemu.
Słowian nastąpiło w wiekach V II— IX , kiedy to na N i­ Język dolnołużycki, używany w okolicach Chociebuża
zinie Panońskiej przebywało coraz mniej Słowian. (Cottbus — NRD), jest bardzo bliski polszczyźnie, na­
Wiąże się to oczywiście ze wspomnianym w punkcie tomiast język górnołużycki, używany w okolicach Bu-
poprzednim najazdem Awarów. Wojny toczone na tym dziszyna (NRD), wykazuje większe podobieństwo do
terenie spowodowały jego wyludnienie, a najazd ple­ języka czeskiego.
mion węgierskich (koniec IX wieku), które opanowały
całą Panonię, ostatecznie przerwał ciągłość osadnic­ 8. Terminem „grupa lechicka” określa się blisko
twa Słowian. Słowianie południowi oderwali się cał­ spokrewnione językowo plemiona w obrębie Słowian
kowicie od reszty swych braci zachodnich (inne takie grupy to: łużycka i czesko-sło-
wacka). W skład tej grupy wchodziły plemiona mó­
5. Przodkowie Czechów i Słowaków, którzy począt­ wiące dialektem połabskim (żyjące niegdyś między
kowo (III— IV w.) należeli do grupy zachodniej Sło­ Odrą a Łabą, a także na Rugii), plemiona mówiące
wian, potem zaczęli wędrówkę na południe i w okoli­ dialektem pomorskim i plemiona mówiące dialektami
cach Niziny Panońskiej zetknęli się z idącymi od polskimi. W wiekach IX i X nastąpiło jednoczenie
Adriatyku Słowianami południowymi. Stąd pochodzą wielu (większości) tych plemion i wyodrębnienie się
pewne południowosłowiańskie cechy językowe w oze- dwu języków, połabskiego i polskiego, do którego mo­
skim i słowackim, Kiedy jednak ná Nizinę Panońską cno zbliżały się dialekty pomorskie. Dialekty lechickie
wtargnęli Awarowie, a potem Węgrzy, przodkowie jako jedyne w słowiańszczyźnie zachowały samogło­
Czechów i Słowaków zmuszeni zostali do powrotu na ski nosowe.
ziemie położone bardziej na północ. Ostatecznie osie­
dlili się oni na obszarze między Sudetami i Karpata­ 9. Najwcześniej (V III— IX wiek) został zapisany
mi a górami Szumawy i środkowym Dunajem. Warto dialekt południowosłowiański, bułgarsko-macedoński

170 171
z okolic Salonik. Jest to tzw. język staro- cerkiewno- 2. Nazwa ta pochodzi od imienia Poznan. Nazwy
-słowiaóski. Nie można go traktować jako prajęzyka dzierżawcze (tzn. oznaczające posiadaczy) tworzone
wspólnego wszystkim Słowianom (zawiera np. wiele były w staropolszezyźnie nie tylko przyrostkami -ów,
cech regionalnych, południowosłowiańskich), ale i tak -owa, owo, - ew, -ewa, -ewo, -in, -ina, -ino (np.
jest on wykorzystywany jako punkt odniesienia przy Rzesz-ów, Skarysz-ew, Konstanc-in), ale także przy­
rekonstrukcji najdawniejszych, form wyrazów słowiań­ rostkiem - j i Miasto założone przez Poznana nazywało
skich. Zachowane zabytki w języku scs pochodzą z od­ się więc: Poznanji gród -^Poznań. Analogiczną budo­
pisów z końca X i X I wieku i zawierają Ewangelie wę słowotwórczą mają, jasne do dziś, takie nazwy,
Nowego Testamentu. dzierżawcze, jak kozi (ogon), krowi (dzwonek). Podob­
nie zbudowane są i inne nazwy miast, np. Przemyśl
10. Obecnie Słowianie mówią dwunastoma języka­ (od imienia Przemysł), Radom — dawniej Radom, do­
mi. Do języków zachodniosłowiańskich należą: polski pełniacz Radomia (od imienia Radom).
(mówi nim ok. 35 min osób), czeski (ok. 10 min), sło­
wacki (ok. 4,5 min), górnołużycki (ok. 85 tys.), dolno-
3. Nazwa tego miasta pochodzi od imienia W.roci-
łużycki (ok. 15 tys.). Języki wschodniosłowiańskie to:
sław, skróconego do Wrotsław - » Wrocłaio. Dawniej
rosyjski (ok. 120 milionów), ukraiński (ok. 36 min)
kończyła się ona głoską zmiękczoną w\ co do dzisiaj
i białoruski (ok. 8,5 min). W skład języków południo­
widoczne jest w odmianie (Wrocławia, Wrocławiowi,
wosłowiańskich wchodzą: serbochorwacki (ok. 16 min),
we Wrocławiu) — jest więc utworzona przyrostkiem
bułgarski (ok. 9 min), słoweński (ok. 1,6 min) i ma­
-ji, tak samo jak nazwa Poznań (patrz punkt 2). Imię
cedoński (ok. 1 min). Ogółem językami słowiańskimi
mówi około 240 min ludzi. Oczywiście wszystkie dane Wrocisław jest odmianką dawniejszego imienia War-
należy traktować szacunkowo, w przybliżeniu. cisław, którego postać skrócona brzmiała Warsz. Tak
więc oba miasta, Warszawa i Wrocław, miały założy­
cieli o tym samym imieniu.

4. Nazw y te oznaczają wsie, których mieszkańcy


38 . GDZIE M IE S Z K A Ł W ARSZ?
byli niegdyś wykonawcami prac rzemieślniczych, słu­
żebnych dla dworów panów feudalnych — książąt, bi­
skupów, klasztorów. Tak więc we wsi Grotniki mie­
szkali ludzie zajmujący się wyrobem grotów do. strzał
i kopii, w Psarach — ludzie hodujący dworskie psy
1. Miejscem zamieszkania Warsza była „osada myśliwskie, w Piekarach — piekarze itd. Wokół gro­
Warszewa”. Na co dzień rzeczownika osada (bądź wieś) dów i klasztorów było’ zwykle po kilka takich wsi.
nie używano, mówiono po prostu: Warszewa. Przyro­
stek -ewa w tym wyrazie występuje dlatego, ie gło­
ska sz (kończąca temat nazwy Warsz) była dawniej 5. Wsie o tej nazwie łączą się z procesem osadnic­
miękka i nie mogło po niej występować o (takie były twa w X I I I wieku. Kmiecie godzący się na zagospoda­
właściwości fonetyki staropolskiej). W innych wypad­ rowanie ziemi jakiegoś pana feudalnego otrzymywali
kach — po głoskach twardych — przyrostek brzmiał od niego — aby móc podołać finansowo — od 2 do
-owa (por. Częstochowa, Wschowa). Forma Warszawa 24 lat wolnych od płacenia renty feudalnej (należności
(z niespotykanym przyrostkiem dzierżawczym -awa) za dzierżawę ziemi). Wsie, które otrzymywały takie
powstała zapewne w wyniku tzw. hiperpoprawności. przywileje, nazywano Wolami, Wólkami lub Lgotami.
Otóż w gwarach Mazowsza w wielu wyrazach zamiast
a wymawiano e: jepko zam. japko, reczek zam. ra­ 6. Opole to średniowieczny związek terytorialny
czek itd. Poprawną formę Warszewa wzięto więc w i­ zachodnich Słowian. Obejmowało ono początkowo te­
docznie za taką formę zniekształconą i zmieniono na rytorium będące we wspólnym użytkowaniu wszyst­
„poprawną” — Warszawa. Legenda o Warsie i Sawie, kich wolnych kmieci; później nazywano tak kilka są­
sztucznie dzieląca nazwę na dwa imiona (rzekomo: siadujących ze sobą wsi. Na każdym takim terytorium
Wars + Sawa = Warszawa) nie ma oczywiście nic znajdowała się miejscowość ufortyfikowana, dająca
wspólnego z prawdą. w razie potrzeby schronienie mieszkańcom opola. Gdy

172 173
taka miejscowość przekształcała się w gród, a potem
miasto, mogła otrzymać dawną nazwę całego związku 3 9 . IM IO N A N A S ZYC H PRZO D KÓ W
— Opole.

7. Jest to staropolska nazwa wyspy rzecznej. Czę-


.sto osady położone na wyspach otrzymywały taką wła­ 1. W najstarszych dokumentach imię to jest zapi­
śnie nazwę (por. nazwę dzielnicy Wrocławia — Ostrów sywane bardzo różnie: Mysco, Misico, Mesco, Meseco,
Tumski). Rzeczownik ten ma zróżnicowany regionalnie tak że trudno odtworzyć jego poprawne brzmienie i —
rodzaj gramatyczny: rodzaj żeński ma nazwa miasta co ważniejsze— powiązać z innymi imionami wówczas
na Mazowszu (Ostrów Mazowiecka), rodzaj męski — używanymi. W zasadzie przypuszczenia mogą iść w dwu
nazwa miasta w Poznańskiem (Osiróto Wielkopolski). kierunkach: 1) Imię to brzmiało Mieszko (zap. Mesco)
i było bądź skrótem imienia Miecisław (taki wywód
8. Nazwy te pochodzą od pierwszych mieszkańców daje J. Długosz), bądź imieniem-przydomkiem, będą­
osad. Początkowo brzmiały one: Janowicy, Piotrowicy, cym zdrobniałą nazwą niedźwiedzia. 2) Brzmiało ono
Michałowicy, a więc ’ludzie Jana, Piotra, Michała’. Już Myszko albo Miszko i było skrótem jakiegokolwiek
jednak w X I I I — X IV wieku nazwami tymi zaczęto imienia o pierwszej sylabie M i- (M y-), np. Myślibor,
określać nie tylko ludzi, lecz i osady. Z czasem za­ Miłosław, Miłowan (tak jak Staszko od Stanisław),
kończenie nazw nieco się zmieniło, a dawne, pierwotne albo skrótem imienia zakończonego na -mysi; Bole-
znaczenie znikło. mysł, Cieszymysł. Postać Myszko mogłaby się mistrzo­
w i Kadłubkowi skojarzyć z myszami i stąd owa legen­
9. Jest to tzw. zrost. W pierwszym członie ma on da o myszach w początkach naszej historii. Spór tru­
przymiotnik, w drugim rzeczownik, połączone bez ża­ dno rozstrzygnąć, a w historii przyjęło się imię w fo r­
dnego elementu dodatkowego, „zrosłe” w jedną całość. mie Mieszko.
Uwaga jednak przy odmianie: trzeba odmieniać obá
człony — Białegostoku, Białemustokowi, Białymsto- 2. Jest to imię zawierające — jak większość imion
kiem, o Białymstoku ifcd. W ten sposób zachowuje się słowiańskich — życzenie. Bole znaczy tyle, co ’więcej’,
resztka odrębności poszczególnych części wyrazu. (por. rosyjskie boleje), członu sław, pojawiającego się
w wielu imionach, tłumaczyć- nie trzeba. Im ię Bole­
10. Nazwę naszej ojczyzny należy wywodzić od rze­ sław (’więcej sławy’) było bardzo częste w panują­
czownika pole. Można było dawniej od niego utworzyć cej dynastii piastowskiej.
aż trzy przymiotniki, znaczące prawie to samo: polny,
połowy i polski. Polska ziemia, kraina, to. tyle co 3. Nie. Powinno brzmieć ono Miecisław (skrócone:
’kraina polna, pól pełna, obfitująca w pola’. Nazwa Miecsław). Pierwszy człon tego imienia to bądź cza­
Polska pojawia się po raz pierwszy w X I wieku. U ży­ sownik mieć, bądź forma czasownika mietati (’mio­
wano jej zarówno dla oznaczenia całości terytorium, tać’). Imię znaczy więc albo ’mający sławę’, albo ’rzu­
na którym panowali Piastowie, jak też i dla tej jego cający sławę’. W każdym jednak razie błędne, jest
części, która była początkowo zamieszkała przez Po­ odczytanie niedoskonałych zapisów tego imienia jako
lan (’uprawiających poła, żyjących z pól’), czyli ziem Mieczysław i połączenie pierwszego członu z mieczem
położonych nad Wartą i Pilicą. A by uniknąć niejas­ (niby: ’mieczem sławę zdobywający’).
ności, około X IV wieku te ostatnie ziemie zaczęto na­
zywać Wielką Polską, zaś ziemie na południowym 4. Imiona łacińskie zaczęły pojawiać się w średnio­
wschodzie — Małą Polską. Odtąd nazwa Polska zo­ wieczu, podobnie jak imiona greckie i hebrajskie. Jest
stała zarezerwowana tylko dla całości obszaru pań­ to niewątpliwie skutek przyjęcia chrześcijaństwa
stwa. i wejścia Polski do obszaru kulturowego zachodniej
Europy. Imion zapożyczonych z łaciny mamy mnó­
stwo. Przytoczmy kilka z nich: August, Benedykt, Ce­
zary, Feliks, Juliusz, Klemens, Leon, Marek, Paweł,
W iktor, Beata, Flora, Klara, Sylwia. Niektóre imiona
tłumaczono z łaciny, tak jakby to były nazwy pospo­
lite. Ignacy — imię pochodzące od słowa ignis (’ogień’)

174 175
— przetłumaczono jako Zegota, imię Sylwester (silva sta. Ludzi przybywało szybciej niż imion, a moda na
— la s’, Süvestris — ’żyjący w lesie’) — jako Lasota. pewne imiona dodatkowo komplikowała sytuację. A by
Jeszcze ciekawsze były losy imienia Pelegrinus. Prze­ więc w rozmowie nie mylić kilku Janów, Przemysła­
tłumaczone jako Pielgrzym, zostało skrócone do Grzy- wów czy Kazków, zaczęto dodawać im przydomki.
mek, ten zaś skrót rozwinięto jako Grzymisław, analo­ Podstawą ich były nieraz cechy fizyczne (Czarny, M a­
gicznie do takich imion, jak Stanisław, Bożysław. lec, Długosz — od długi), częściej cechy psychiczne
(Cichy, Słabosz, Milczek) nosicieli. Podobieństwo do
5. Nie. Pierwszy człon tego imienia wywodzi się przedmiotów i zwierząt, posiadanie cech im przypisy­
od dawnego czasownika włodać (por. włodarz, nazwi­ wanych dawało takie przydomki, jak Noga, Kamień,
sko Włodarski). Pod wpływem czeskim zarówno cza­ Baran, Kozioł, Sroka, W ilk.
sownik, jak i imię przybrały formę z a: Władysław,
toładać. Polskie brzmienie tego imienia to Włodzisław. 10. W końcu i przydomków było za mało. Około
Podobne znaczenie ma (zachowane w postaci polskiej) X V — X V I wieku szlachcice zaczęli używać (obok her­
imię Włodzimierz. Brzmienie czeskie ma też inne imię: bów — to zwyczaj jeszcze z X I I I wueku) stałych na­
Wacław. Jego polski odpowiednik brzmiał Więcsław. zwisk. Często były one utworzone od miejsca zamie­
szkania lub nazwy włości: Wadowski, Wadowicki ■—
6. Po marginesowych uwagach poczynionych po­ ’z Wadowic’, Borowy — ’(mieszkający) w borze’, Z a ­
w yżej (np. w punktach 1, 2, 3, 5) odpowiedź będzie mojski (dawniej Zamośćcki) — ’właściciel Zamościa’.
chyba prosta: imiona dwuczłonowe były bardzo typo­ W iele osób przyjmowało jako nazwiska dawne prze­
we dla słowiańszczyzny przedchrześcijańskiej. Pełniły zwiska lub przydomki, określające cechy zewnętrzne
one zapewne funkcję zaklęcia, chroniącego przed nie­ i wewnętrzne, dla innych, mających dwa imiona, dru­
szczęściem, a także zawierały życzenia co do losów gie stawało się nazwiskiem, zwłaszcza wtedy, gdy nie­
dziecka. W iele z nich tworzono drugim członem -sław było ono często używane (np. Skarbek, Klim ek, Matyja,
(Stanisław, Mirosław, Więcsław, Przemysław, Bogu­ od Skarbimir, Klemens, Mateusz). Byli wreszcie tacy,
sław itd.) bądź -m ir (Skarbimir, Kazim ir, Chwalimir, którzy przyjęli nazwiska od wykonywanych przez sie­
Sławomir). Oczywiście w codziennym użyciu imiona bie zawodów — Zdun, Kowal, Piekarczyk. Do chło­
takie były niewygodne, masowo skracano je, nieraz pów nazwiska docierały o wiele wolniej —- powszech­
daleko odchodząc od pierwotnego brzmienia. Tak więc ne stały się dopiero w wieku X IX . Aktem prawnym
od imienia Stanisław pochodzą m.in. skróty: Stach, zobowiązującym wszystkich do noszenia nazwisk były
Staszek, Staszko, Stańko, Stańczyk; od Skarbim ir — przepisy Kodeksu Napoleona wprowadzone w Księ­
Skarbmir, Skarbek; od Przemysław — Przemysł, P rze­ stwie Warszawskim w roku 1808.
mek, Przemko; od Kazim ir — Kazik, Kazko.

7. Przyswojenie fonetyczne imienia było, zwłaszcza


w stuleciach dawniejszych, zjawiskiem dość częstym.
Działo się tak dlatego, że imiona przejmowano z ję ­
zyków najczęściej drogą ustną i stąd możliwe przekrę­ 40 . CO M A BÓG DO BOGACTW A?
cenia, zmiany. Niemieckie imię Albrecht przyjęliśmy
jako Olbracht, grecko-łacińskie Petrus jako Piotr, ła­
cińskie Paulus jako Paweł itd.
1. Przymiotnik ten ma rdzeń wspólny z wyrazem-
8. W pewnym sensie tak. Na gruncie polszczyzny bóg. Bóg oznaczał w epoce prasłowiańskiej nie tylko
dokonało się bowiem skrócenie niepolskiego imienia potężną i dającą szczęście istotę, ale przede wszyst­
Mateus do Maciej. Samo zaś imię Mateus (polśkie kim samo pojęcie szczęścia i pomyślności. To znacze­
brzmienie Mateusz) zostało niewątpliwie spopulary­ nie — odpowiednio zmodyfikowane — przetrwało
zowane przez Nowy Testament. w przymiotnikach bog-aty i u-bog-i. W związku z nimi
pozostaje też rzeczownik zboże, który oznaczał pier­
9. Z czasem imiona przestały wystarczać dla roz­ wotnie ’bogactwo’, ’w ielkie dochody’. Dopiero potem,,
różnienia poszczególnych mieszkańców osady czy mia- w związku z rolniczą naturą Słowian, zwężono jego

176 12 — 500 zag. o ję z . p o lsk im 177


znaczenie do pewnego typu bogactwa — powstałego 6. Słowa karzeł, król, a także imię Karol pochodzą
z uprawy ziemi. Zbożny oznaczało więc ’szczęśliwy’, z tego samego źródła. Jest nim starogórnoniemieckie
’bogaty’ i w tym sensie należy go rozumieć w Bogu­ słowo kari (’człowiek’, ’mężczyzna’, także pogardliwie).
rodzicy. Dziś wyraz ten jest rzadko używanym syno­ Czesi zapożyczyli je w form ie kareł, a od nich praw­
nimem przymiotników zacny, bogobojny. dopodobnie Polacy w brzmieniu karzeł i ze zmienio­
nym znaczeniem. To samo słowo, tąż drogą zostało
2. W staropołszczyźnie istniał czasownik gorzeć, zapożyczone jako imię własne. W staropołszczyźnie
znaczący ’palić się’. Imiesłów od niego utworzony brzmiało ono tak samo jak rzeczownik pospolity —
brzmiał gorący (’palący się’). Potem (w X V III wieku) Karzeł. Forma Karol jest postacią zlatynizowaną, któ­
czasownik gorzeć zaczęto odmieniać goreję, gorejesz ra pojawiła się nieco później. Starogermański wyraz
(zam. dawniejszego gorzę, gorzysz), a odpowiedni im ie­ kari był też podstawą frankońskiego imienia K arl,
słów przybrał formę gorejący. Pozostałość dawnej od­ przejętego przez języki _ zachodniosłowiańskie przed
miany — wyraz gorący zmienił więc przynależność do wiekiem X w postaci kroi, z charakterystyczną prze­
części mowy, stał się przymiotnikiem, zmienił też nie­ stawką grupy, ^or- w -ro-. Owo przejęte imię za­
co znaczenie. częło oznaczać wśród Słowian władcę wielkiego i po­
tężnego, przede wszystkim przez skojarzenie z cesa­
3. Przymiotnik ten pochodzi od rzeczownika pan. rzem Karolem Wielkim.
-Czasownikiem od tego rzeczownika utworzonym było
panić się, o formie dokonanej wspanić się — ’stać się 7. Etymologia tego rzeczownika do dziś nie jest
takim jak pan’, a więc ’świetnym, bogatym’. Jeden wyjaśniona. Pojawia się on dopiero w X V I—X V H
z imiesłowów od tego czasownika brzmiał wspaniały wieku, zrazu prawdopodobnie jako wyraz o ujemnym
( ’taki, który stał się jak pan’, por. osowiały — ’taki, zabarwieniu uczuciowym. Potem, w wieku X V III,
który stał się jak sowa’). Potem imiesłów ten zmienił używany jest równolegle do dawniejszej niewiasty
swoją przynależność gramatyczną, stał się przymiotni­ i białogłowy, by w wieku X I X wyprzeć je niemal zu­
kiem. Zmieniało się także jego znaczenie. Na plan dal­ pełnie. Przypuszczano, że wyraz ten pochodzi z języka-
szy schodziła „pańskość” w sensie dosłownym, na czo­ niemieckiego (starogórnoniemieckie gabetta — ’nałoż­
ło wysuwały się abstrakcyjniejsze, przenośne cechy: nica’ lub niemieckie kebs — weib — ’nałożnica’) albo
piękno, zdolność wprowadzania w zachwyt, a dziś na­ nawet fińskiego (kave — ’kobieta, matka’), brak jednak
wet chyba i dobroć. na to dowodów. Próbowano też wywodzić ten wyraz
od kob — ’chlew’ (kobieta — ’zajmująca się chlewem’)
4. Czasownik czytać był w staropołszczyźnie formą albo od zaświadczonego w językach południowosło-
częstotliwą od czasownika czyść (tak, jak biegać od wiańskich czasownika kobiti — ’wróżyć’ (kobieta —
biec). Czytać to ’w iele razy czyść’ (biegać — ’wiele razy ’wywróżona’ <na żon ę». Żaden z wywodów nie zyskał
biec>). Czasownik czyść (odmieniany cztę, czciesz, jednak aprobaty ogółu językoznawców.
czcie) ma związek ze słowem liczyć. Nic w tym dziw­
nego: nauka czytania jest czynnością skomplikowaną, 8. Ten rzeczownik mówi nieco o wierzeniach na­
litery sylabizuje się i skupia razem, niejako liczy. Ta szych przodków. Księżyc to ’syn księdza’ (tak jak sta­
bliskość pozostała do dziś w języku rosyjskim, w któ­ rościc — ’syn starosty’). Ksiądz w staropołszczyźnie zaś
rym -Htirarb (ćitat’) znaczy ’czytać’, a c h u t a r b (sći- to tyle co ’znaczny, możny pan’, a więc ’władca’. Skoro
tat’) — ’liczyć’, miesiączek był na niebie „synem władcy” , któż był
samym władcą? Oczywiście „światło większe” — Słoń­
5. Słowo przysięgać nawiązuje do dawnego zw y­ ce. Tak więc dawni Słowianie powiązali dwa najważ­
czaju. Otóż Słowianin ślubując coś, na znak dotrzyma­ niejsze dla nich ciała niebieskie stosunkiem pokre­
nia ślubu dotykał ręką ziemi, potem Ewangelii lub wieństwa ojciec — syn.
krzyża, a więc przy-sięgał tych przedmiotów. Czasow­
nik, o którym mowa, złożony jest więc z przedrostka 9. W yraz ten ma związek z czasownikiem rzezać
przy- i rdzenia sięgać. Oba te człony są do dziś żywe użytym w znaczeniu ’ciąć’. Otóż obraz to nic innego
w polszczyźnie, ale wyraz będący ich połączeniem ży­ jak ’rzecz wycięta, wyrzezana w drzewie’. Tak w ięc
wych skojarzeń słowotwórczych już nie budzi. w X I II— X IV wieku wyraz ten oznaczał dzisiejszą

178 179
rzeźbę (wywodzącą się oczywiście z tego samego rdze­ „elementarz” w pojęciu ucznia nic nie znaczyło. N a­
nia). Obraz mógł być nawet przedmiotem wyrzezanym prawdę zaś słowo to wywodzi się z łaciny, gdzie ele-
w kamieniu. Ponieważ zaś w sztuce średniowiecznej mentarius znaczy ’początkowy'.
rzeźby często przedstawiały podobizny ludzi, świętych,
stopniowo "wyraz obraz nabrał znaczenia ’podobizna’, 3. Mecenas trochę już humorystycznie bywa nazy­
’podobieństwo’. (Pozostałością tego jest wyrażenie „na wany „męczynas” , ponieważ miał on jakoby zawsze
obraz i podobieństwo boże” , w którym obraz niejasno „wyciskać” od bronionych znaczną gotówkę w zamian
się tłumaczył, dodano więc na wszelki wypadek słowo za gotowość obrony. Mówiący tak ludzie ze środowisk
-podobieństwo.) Z czasem nie wszelką podobiznę zaczę­ mało wykształconych nie mogli wiedzieć, że adwoka­
to nazywać obrazem, lecz tylko tę, która była nama­ tów nazwano — przez analogię do pełnionej roli obroń­
lowana na desce, płótnie itd. W ten sposób obraz na­ cy, wspomożyciela — imieniem słynnego opiekuna
brał znaczenia dzisiejszego. poetów w czasach cesarstwa rzymskiego — Maecenasa.
10. Etymologia tego wyrazu prowadzi do czasowni­ 4. „Miasto to nazywa się tak dlatego, że jadącym
ka brodzić. Oprócz znaczenia dzisiejszego miał on daw­ do niego w czasie zbliżania często chowa się za wzgó­
niej znaczenie ’iść wolno’, 'kroczyć’. Od niego pochodzi rzami” . Ta etymologia ludowa dzieli nazwę Częstocho­
rzeczownik bród, który w jednym ze znaczeń wyrażał
wa zupełnie mechanicznie. Złożeń tego typu (z czasow­
mniej więcej: ’to po czym się idzie, kroczy’, a więc nikiem w 3. osobie liczby pojedynczej w drugim czło­
’droga’. Zejść z brodu znaczyło więc ’zboczyć, zejść nie) nie ma w polszezyźnie. Nazwa miasta wywodzi się
z drogi’, a w znaczeniu przenośnym — ’zejść z dobrej od imienia własnego Częstoch (pierwotnie Czestoch)
drogi — prawa, normy’. Od tego to wyrażenia przyim- i jest nazwą dzierżawczą. Częstochowa osada to ’osada
kowego utworzono rzeczownik zbrodnia. W skrócie Częstocha’, tak jak do dziś jeszcze ojcowa zagroda —
można by więc to zapisać tak: brodzić -> bród ->■ ’zagroda ojca’. W codziennym użyciu opuszczano sło­
z brodu ->■ zbrodnia. Rzeczownik bród żyw y jeśt do wo osada i tak utrwaliła się dzisiejsza nazwa.
dziś w innym ze swoich znaczeń: ’płytkie miejsce
w rzece, przez które można przejść na drugi brzeg’.
5. Roślina ta ma bury kolor, dlatego bywa nazy­
wana burakiem. Ta hipoteza nie jest nie do przyjęcia,
właściwsze jednak wydaje się wiązanie jej z łacińskim
i włoskim słowem borrapo. Trudność w tym, że w y ­
raz ów znaczył ’ogóreczek’ i nie wiadomo, w jaki spo­
41 . CZĘSTOCHOWA = CZĘSTO CHOWA? sób dokonała się w nim zmiana znaczenia. Być może
było tak, jak podaje Słoumik etymologiczny Bruckne­
ra — z obu warzyw robiono sałatkę, potem ich nazwy
się pomieszały. Pewności jednak nie ma i kto wie, czy
1. Często przerabia się tę nazwę na smętarz i łą­ etymologia ludowa nie jest w tym wypadku słuszna.
czy z wyrazem smętek. Cmentarz-smętarz byłby więc
miejscem smutku, zadumy. W rzeczywistości rzeczow­ 6. Niezwyczajna budowa tego zwierzęcia, a przede
nik ten jest zapożyczony z języka łacińskiego: coeme- wszystkim noszenie garbów, kazała ludowi wywodzić
terium, a to znowu zostało zapożyczone ze starożytnej jego nazwę z zestawienia: wielki błąd. Takim bowiem
greki. W języku tym koimeterion znaczy ’miejsce spo­ wypaczeniem natury miałoby być to zwierzę. Oczywi­
koju’. ście z punktu widzenia słowotwórstwa taka etymolo­
gia jest niemożliwa; w polszezyźnie nigdy nie nastę­
2. Niejednemu dawnemu chłopcu wiejskiemu czy­ puje „obcięcie” końcowego fragmentu wyrazu i do­
tanie sprawiało dużą trudność, a ponieważ nauka po­ łączenie do części pozostałej wyrazu następnego. Ety­
czątkowa często była popierana argumentami przemo­ mologia wyrazu -wielbłąd jest inna i nader ciekawa.
cy fizycznej (pamiętamy, jak to nauczyciel z nowelki Otóż nazwa ta wywodzi się z gockiego ulbandus, a to
Prusa dawał Antkowi baty „na rozgrzewkę”), w yw o­ z łacińskiego elephantus, co znowu z greckiego elefas,
ływała też w iele płaczu, lamentów. Dlatego pierwszy elefantos. Nazwa ta we wszystkich (oprócz polskiego)
podręcznik przezwano „lamentarzem”, boć przecież cytowanych językach oznaczała też wielkie zwierzę.

180 181
ale zupełnie inne — słonia. Widocznie Słowianie, gdy wyjątkowym, w ten sam sposób powstała nazwa ca­
zetknęli się z wielbłądem, nadali mu imię jakiegoś łego obszaru naszego kraju (patrz rozdział 38, punkt 10).
wielkiego zwierzęcia, o którym słyszeli wcześniej
z opowiadań, żywotów świętych i temu podobnych 10. Dziś się powszechnie uważa, iż przymiotnik ten
źródeł. Skądże więc wzięła się nazwa słoń? Ciekawe, pochodzi od rzeczownika krew, przyczynia się do tego
że pochodzi ona od tureckiego wyrazu e|r|sian, co zresztą dzisiejsze znaczenie tego wyrazu: ’porywczy,
oznacza ’tygrys’. Pomieszanie zupełne: wielbłąd popędliwy’. W rzeczywistości wiązać należy przymiot­
„ukradł” nazwę słoniowi, ten z kolei zabrał ją tygry­ nik krewki z pojęciem... kruchości. W staropolszczyź-
sowi. Na szczęście tygrys nie był tak zaborczy. Jego nie brzmiał on krechki i znaczył 'słaby, ułomny,
nazwa wywodzi się z łacińskiego słowa tigr, tigris„ chwiejny’. Był wtedy spokrewniony z przymiotnikiem
oznaczającego to samo zwierzę co w polszczyźnie. kruchy. Potem ehwiejność wym owy spowodowała
w wyrazie zmianę -ch - na tę zaś nową formę
7. Marzec został rzekomo tak nazwany dlatego, że ik refk i) wzięto za niepoprawną ortograficznie postać
pogoda wtedy „maże się” , jest niewyraźna, zamglona. przymiotnika pochodzącego od rzeczownika krew.
Fałszywość tego wywodu widać już z ortografii: gdyby Zmieniono więc ortografię, a za tym poszła zmiana
marzec związany był z mazać się, pisałby się przez ż. znaczenia.
W rzeczywistości nazwę tego miesiąca zaczerpnęliśmy
z niemieckiego Marz (może przez staroczeski rrtarec?),
a ta niemiecka nazwa wywodzi się z łacińskiej m ar-
tius — ’miesiąc Marsa’.
42. R ZE W N Y LEW
8. Znaczna większość czytelników opowie się pew ­
nie za wiązaniem tego wyrazu z rzeczownikiem grzechu
Roz-grzeszyć to jakby uwolnić od grzechu. Takie sko­
jarzenie było i dawniej powszechne do tego stopnia,
że wpłynęło na pisownię i wym owę tego wyrazu. W ła­ 1. Początkowo rzeczownik ten znaczył 1316?, .bia­
ściwie należałoby go pisać rozdrzeszyć, co odpowiada łość’. Tak jest do dziś w języku rosyjskim: 6ejm3Ha
dzisiejszemu roz-wiązać. Czasownik rzeszyć o znacze­ CHera (bielizna sniega) znaczy 'biel śniegu’. Później
niu ’wiązać’ znikł całkowicie (pozostałością po nim nabrał on znaczenia konkretnego: ’biała szata, białe
jest rzeczownik rzesza — ’to, co związane’, ’związek’), ubranie’. W tym też znaczeniu używa go Mickiewicz
zaś rozdrzeszyć połączono z sytuacją spowiedzi (mó­ w Panu Tadeuszu („Pośrodku szła dziewczyna w bie­
wiono dawniej: „rozdrzeszyć z grzechów”) i zmieniono liznę ubrana”). Dziś bielizna oznacza tylko spodnią
na rozgrzeszyć. Rozdrzeszyć w żaden sposób się nie odzież z tkaniny lub trykotu albo wyroby z tkaniny
tłumaczyło, rozgrzeszyć miało budowę jasną. używane dla potrzeb domowych (np. bielizna poście­
lowa). Nie muszą one być koniecznie białe. Zestawie­
9. Nazwę tego narodu wywodzi się bardzo często nie kolorowa bielizna nie razi nas, choć logicznie bio­
od przymiotnika niemy, uzasadniając to w ten sposób, rąc jest ono wewnętrznie sprzeczne.
że Słowianie nie mogąc w żaden sposób zrozumieć
mowy germańskiej, mówiących nią przezwali „niemy­ 2. Wniosek zawsze oznaczał 'coś wnoszonego’. Tyle
mi” , „Niemcami” . I choć taki -wywód podawali nawet tylko, że dawniej (aż do X IX wieku) miał on znacze­
dawniejsi językoznawcy, wydaje się, że jest to właśnie nie wnoszenia czegoś konkretnego. Wnioskiem mogły
etymologia ludowa. Trudno przypuszczać, żeby na­ być np. dobra ziemskie zapisywane pannie w posagu.
zwano niemym cały naród, którego mowę słyszano, Z czasem zaczęto używać tego wyrazu w znaczeniu
i to nieraz aż za często. Prawdopodobniejsza jest hipo­ przenośnym — wnoszenia myślowego, a więc w zna­
teza, że Niemcy to przystosowana fonetycznie nazwa czeniu konkluzji, tego, co wynika z rozumowania. P ier­
jakiegoś małego plemienia germańskiego, bezpośrednio' wotne znaczenie jest już dziś zupełnie zapomniane.
sąsiadującego ze Słowianami — potem nastąpiło roz­
szerzenie nazwy na wszystkie plemiona między R e­ 3. List znaczył początkowo to, co dziś rzeczownik
nem a Łabą. Takie rozszerzenie nie jest wypadkiem liść, a więc ’część rośliny’. Potem nazywano tak ka­

182 183
wałek papieru (cienki, przez to podobny do liścia na Znaczenie dosłowne tego czasownika jest dziś żywe
drzewie), aż w końcu wyraz nabrał znaczenia dzisiej­ tylko w związkach frazeologicznych: objaśnić lampę,
szego. Sprzyjało tym zmianom znaczeniowym to, że świecę.
już w X V I wieku powstał wyraz liść (jako rzekoma
liczba pojedyncza od form y liście — faktycznie formy 8. Czasownik przerazić miał dawniej również zna­
nie liczby mnogiej, lecz rzeczownika zbiorowego), któ­ czenie konkretne, związane z podstawowym dla niego
ry zaczął być stosowany jako nazwa części rośliny,, czasownikiem razić i pierwotnym rdzeniem -raz-.
mógł więc list wyspecjalizować się w znaczeniu ’arku­ Prze-razić to ’przeszyć’, ’przekłuć’ (np. strzałą lub
sza papieru’, ’korespondencji’. szpadą). Uczucie, jakie wzbudzał ten proces w czło­
wieku, który go doznawał, było tak silne, że wysunęło
4. Rzewny to przymiotnik pochodzący od zapom­ się na plan pierwszy. Dawne znaczenie zostało zapom­
nianego dziś czasownika rzwieć — ’ryczeć z gniewu’. niane i dziś przerazić to tylko ’przejąć lękiem’, ’mocno
Rzewny znaczyło więc pierwotnie ’ryczący, gniewny, przestraszyć’.
rozzłoszczony’. Zmiana znaczenia jest całkowita, boć
przecież dziś rzewny to... ’pełen żalu’, ’smutny’, ’me­ 9. Miernie (dawniej mierno) spokrewnione jest
lancholijny’, ’tkliw y’, ’smętny’, ’tęskny*. A jeszcze z rzeczownikiem miara. Nic też dziwnego, że miernie
w wieku X V I można było powiedzieć rzewny lew i nie to początkowo ’celnie, trafnie, dokładnie’. Już w X V I
była to wcale subtelna przenośnia poetycka. wieku miał jednak ten przysłówek drugie znaczenie:
’powściągliwie’, ’umiarkowanie’. Z niego to zapewne
5. Przytom ny to dawniej, zgodnie ze swoją budo­ rozwinęło się znaczenie dzisiejsze (’przeciętnie, średnio,
wą, ’przy tym będący’, a więc ’obecny’. Zrozumiałe jest nie najlepiej’), jakże odległe od dawnego znaczenia.
chyba jeszcze powiedzenie w m ojej przytomności —
’w mojej obecności’. Potem obecność fizyczną zastą­ 10. Przysłówek prawie wywodzi się od przymiotni­
piono „obecnością duchową” i stąd pochodzi dzisiejsze ka prawy, a ten w jednym ze znaczeń oznacza: ’praw­
znaczenie — ’będący w pełni świadomości’. Przy oka­ dziw y’, ’właściwy’. Prawie znaczyło więc ’prawdziwie’,
zji warto zauważyć, że forma narzędnika liczby poje­ ’dokładnie’, ’jak potrzeba’, ’w sam raz’. Zdanie „Jan
dynczej zaimka ten — tom ■— w wyrazie przytomny prawie to zrobił” nie znaczyło oczywiście, że Jan czyn­
jest dawną formą odmiany tego zaimka. Dzisiejsza fo r­ ności nie dokończył, lecz przeciwnie, że ją wykonał
ma tym powstała pod wpływem analogii do odmiany i to właśnie teraz. Dawne znaczenie zachował ten
innych zaimków, zakończonych na spółgłoskę miękką* przysłówek w języku czeskim, gdzie prave — ’właśnie’,
’akurat’. Także w mowie Polaków z południowych re ­
6. Grzeczny jest przymiotnikiem pochodzącym od gionów kraju prawie znaczy ’dokładnie’. Podczas gdy
wyrażenia k rzeczy. Dawniej przymiotnik ten znaczył dla warszawiaka godzina „prawie szósta”, to np. 1754,
więc *będący k rzeczy’ — ’stosowny, odpowiedni’.. dla krakowianina jest to dokładnie 18°°.
Można więc było powiedzieć zamek grzeczny do obro­
ny, szabla grzeczna. Z czasem na plan pierwszy w y­
sunęło się znaczenie ’dobry’, ’stosownie zachowujący
się’, a stąd już krok do znaczenia dzisiejszego: ’dobrze
wychowany, uprzejmy’.
43. CO TO JEST CZECHEŁ?
7. Objaśnić to w jednym ze staropolskich znaczeń
tyle co ’uczynić jasnym’, ’oświetlić’. Czasownik ten
miał więc (podobnie jak większość wyrazów w tym
rozdziale omawianych) znaczenie konkretne. Można 1. Sampierz, szampierz, sąpierz to staropolska na­
więc było np. objaśnić izbę. Pokrewne z tym było zna­ zwa p r z e c i w n i k a , zwłaszcza przeciwnika w są­
czenie: ’oblać światłem’, ’otoczyć blaskiem’. Z niego dzie. Wiąże się ten wyraz z dawną nazwą sądu —
wywodzi się inne dawne znaczenie: ’uświetnić’, ’oto­ prza i rdzeniem -p ierz- (zachowanym do dziś w sło­
czyć chwałą’. Później omawiany czasownik nabrał zna­ wach zaprzeć się, wyprzeć się, spierać się). Sąpierz to
czenia przenośnego — 'uczynić jasnym, zrozumiałym’* ’współ-sądzony’, a więc pozwany do sądu. Później sło­

184 185
wem tym zaczęto określać wszelkiego przeciwnika, r y ­ mologicznie znaczy on ’niemowę’ (rdzeń ten sam co
wala, a nawet skoczka (konika) szachowego. S ą s i a d w pro-rok, rzec), jako że sługa nigdy nie miał prawa
to w staropolszczyźnie granicznik lub podlesiedlnik zabierać głosu w obecności pana. S ł u g ę w staropol­
(etymologia tych słów jest jasna), używano także w y ­ szczyźnie nazywano już innymi wyrazami. Mówiono
razu dzisiejszego, z w o l e n n i k nazywany był nato­ nań czeladnik, służebnik, nagalec (galić — ’służyć’).
miast uczennikiem, wotownikiem. Niewolnika określano natomiast terminami ję -
ciec, kupieniec, pojmaniec, przedaniec, zapewne w za­
2. Jątrew, jątrewka to staropolska nazwa b r a t o ­ leżności od sposobu zdobycia.
w e j . Słowiańska terminologia dotycząca stosunków
pokrewieństwa była nadzwyczaj bogata, każdy krew ­ 6. Wyrazu skot używano w staropolszczyźnie na
ny czy powinowaty ze strony obojga rodziców nazy­ oznaczenie b y d ł a . Słowo to, zapożyczone przez wszy­
wany był inaczej. Badacze doliczyli się ponad 500 nazw stkich Słowian z języka gockiego, w którym skatts —
stopni pokrewieństwa w prasłowiańszczyźnie. Wiąże ’pieniądz’, mówi o tym, jak wielką wagę przywiązy­
się to oczywiście z rodowym ustrojem dawnych Sło­ wali nasi przodkowie do zwierząt gospodarskich, skoro
wian, w którym ważne były w hierarchii społecznej były one wartością, do której, jak do pieniądza, odno­
drobne nawet różnice stopni pokrewieństwa. Z cza­ szono wszelkie inne wartości. Wyraz skot w nie zmie­
sem te liczne nazwy zaczęły się mieszać (np. jątrewką nionym znaczeniu przetrwał do dziś w innych języ­
nazywano też synową), rzadziej używane zanikły, kach słowiańskich, np. rosyjskim i czeskim. Każde
wprowadzono nowe, ogólniejsze (np. szwagier). M a t ­ zwierzę d o m o w e nazywano dawniej dobytczę
k a m ę ż a nazywana była w staropolszczyźnie świe­ lub dobytek. Na określenie z w i e r z ę c i a w ogóle
krą, s y n o w a zaś snechą, sneszką. używano słów bestyja, niema twarz, zwierzę.
3. Latopisem nazywano dawniej k r o n i k ę , zwła­ 7. Wełń, wełn lub wełna to dawne określenie f a l i
szcza kronikę ruską. Być może jest to pożyczka ruska m o r s k i e j , bałwana. Jest to wyraz bardzo dawny,
(letopis), o znaczeniu zresztą przejrzystym. Lato to nie wspólny wszystkim Słowianom, w niektórych językach
tylko pora roku, ale i cały rok (do dziś przecież w licz­ słowiańskich używany do dziś (np. rosyjskie sojiua —
bie mnogiej mamy lata), czyli latopis to ’rocznik, kro­ wołna, czeskie ulna). Nazwa w e ł n y brzmiała w sta­
nika, księga’, w której pod rocznymi datami zapisy­ ropolszczyźnie tak samo jak dziś. Jest to słowo równie
wano najważniejsze wydarzenia. Latopisem nazywano stare jak poprzednie, na dodatek równobrzmiące
też nieraz średniowiecznego kronikarza, ale częściej z nim, mamy tu więc chyba do czynienia z dawnymi
otrzymywał on miano latopiszec. K s i ę g a r n i a to homonimami (na temat homonimów patrz rozdział Z a ­
dawniej libraryja (łac. liber — ’książka’), zaś l i s t mek w zamku). Na określenie pojęcia n a z e w n ą t r z
nazywano epistołą (łac. epistula) lub liściem. używano dawniej określenia weń. Czasami przysłó­
wek ten w w ersji wen stawał się wykrzyknikiem
i. Rucho było dawniej nazwą s u k n i , szaty, oczy­ o znaczeniu ’precz5(dzisiejsze toon!).
wiście nie tylko niewieściej. Czasem rozszerzano tę
nazwę na całe ubranie, przyodziewek. Rzadziej uży­ 8. Zufka, zufka, zófeczka, to niektóre ze staropol­
wano tego słowa na oznaczenie trenu przy sukni. Na skich nazw z u p y . Wszystkie te wyrazy pochodzą od
p o c h ó d , marsz, ruch w szachach mówiono szcie. niemieckiej nazwy polewki — die Suppe. Nasi przod­
Rzeczownik ten pochodzi od czasownika iść (czas prze­ kowie mieli ponadto w iele określeń na poszczególne
szły szedł — stąd szcie), ale dziś jest zupełnie zapo­ rodzaje zup. Z dziś już nie używanych warto w ym ie­
mniany. S t o s u n e k p ł c i o w y określano kilkoma nić beremuszkę (zupę piwną), gramatkę lub gramatykę
synonimami: rzecz, skutek, sprawa, zejście, złączenie (zupę chlebową z piwem), farmułę (zupę owocową).
małżeńskie, uczynek męski. H a f t k ę nazywano dawniej ajtką lub haczykiem, na­
tomiast g u z i k — knaflikiem (z niemieckiego der
5. Stare to słowo, jeszcze prasłowiańskie, oznaczało Knopf) lub pągzcicą (por. rosyjskie nyzaauufl., z języ­
w staropolszczyźnie m ł o d z i e ń c a , chłopca, czasami ka cerkiewnego pągwica — ’kulka’).
nawet mężczyznę w ogóle. Już wtedy dokonała się
zmiana w stosunku do znaczenia prasłowiańskiego, 9. Czecheł, czechło to staropolskie nazwy p r z e ­
kiedy to wyraz ten oznaczał ’sługę’, ’najemnika’. Ety- ś c i e r a d ł a , a także koszuli, zwłaszcza całunu śmier­

186 187
telnego. Na k o s z u l ę istniały jeszcze inne określe­ logii nowego obrządku. Prócz anioła zapożyczyliśmy
nia: ciasnocha, gzło, lanka, odzienica. Etymologicznie więc w ten sam sposób w yrazy: ewangelia (cz. evanje-
nazwa czecheł wiąże się niewątpliwie z czasownikiem lium -e- łac. euangelium gr. euangelion — ’dobra
czesać — koszule, prześcieradła robiono z włókna cze­ nowina’), pacierz (cz. patef łac. pater), koląda (cz_
sanego. R ę c z n i k oprócz tej nazwy miał włoskie kolada « - łac. calendae). Z języka czeskiego zapożyczy­
miano tawalia (włoskie tavaglia). Nazwa g r z e b i e ń liśmy takie wyrazy, jak kościół, ołtarz, opat, msza. Te
nie zmieniła się od wieków i zawsze oznaczała to sa­ w yrazy wywodzą się również z łaciny (castellum, a l-
mo, co dziś. tare, abbatem, missa), ale zanim trafiły do czeszczyzny,
przeszły przez językowe pośrednictwo niemieckie, po­
10. Godzinnikiem nazywano dawniej to, co pokazu­ dobnie jak grecki wyraz christos (stgm. krist, słowiań­
je godziny (pamiętajmy, że pierwsze zegary miały ty l­ skie krbst~t>, strp. krzest, potem chrzest).
ko jedną wskazówkę — godzinną), a więc z e g a r .
Dopiero później nowa nazwa, zapożyczona z ówczesne­ 3. Historia tego wyrazu pozostaje w ścisłym związ­
go niemieckiego (der S e ig e r — -’klepsydra, zegar w ie­ ku z rozwojem kolonizacji niemieckiej na ziemiach
żow y’), wyparła nazwę rodzimą. Z e g a r m i s t r z był polskich w X I II i X IV wieku. Mieszczaństwo niemiec­
rzemieślnikiem, który nastał u nas dość późno (około kie przyniosło wówczas nie tylko swoje prawa i zw y­
X V II wieku), i od razu zapewne dano mu, kopiowaną czaje, ale również wiele terminów dotyczących gospo­
z niemieckiego (der Seigermeister), dzisiejszą nazwę. darki i organizacji miast. Przystosowane fonetycznie
W a r t o w n i k a nazywano dawniej stróżnym. do polszczyzny przetrwały w niej do dziś i trudno-
je nieraz nawet skojarzyć z niemieckim źródłem. Ry­
nek to niem. ring, ganek — gang. Z języka niemieckie­
go pochodzą też burmistrz, wójt, garbarz, handel, he­
bel, kram, majster, malarz, płatnerz, snycerz i w iele
innych.
44 . D Z IW N Y IM PO RT
4. Średniowiecze to okres panowania łaciny. Nic
więc dziwnego, że bezpośrednio z tego języka przeni­
knęło do polszczyzny wiele wyrazów, zwłaszcza term i­
1. Jest to bardzo stare zapożyczenie, chyba jeszcze nów naukowych, np. prawniczych, i pojęć oderwanych.
ogólnosłowiańskie. W yraz ten pożyczono z dialektu Adwersarz to łac. adwersarius — ’przeciwnik, wróg’.
starogórnoniemieckiego jeszcze w epoce przedpiśmien- Tych łacińskich zapożyczeń, żywych do dziś, jest bar­
nej (przed X wiekiem). Po niemiecku wyraz ten dzo wiele. Przykładowo wymieńmy kilka ich typów:
brzmiał pfenning, czego kontynuacją jest dzisiejsza 1) abdykować, dekret, dokument, epilog, reguła, sens,,
nazwa drobnej monety niemieckiej. Kontakty między traktat — obrazują pożyczki typów wymienionych po­
sąsiadującymi już wówczas Słowianami i Germanami wyżej; 2) akademik, aktor, architekt, ekonom, fizyk„
były dość żywe, nie zawsze zresztą ograniczały się do polityk — to nazwy zawodów; 3) ampułka, aparat, bi­
wojen i napaści. Do języków słowiańskich przeszły ze ret, kałamarz, kolumna, korona, tron — to przykłady
starogermańskich (niemieckich, gockich) takie wyrazy, zapożyczeń nazw przedmiotów konkretnych. W pływ y
jak chleb (stgrn. hleib), ksiądz (stgm. kuning), miecz łaciny zmalały nieco w okresie Odrodzenia, ponowny
(goe. męki). Dzisiaj wydaje się, że są to w yrazy rdzen­ zalew latynizmów obserwujemy w czasach upadku ję­
nie słowiańskie. zyka polskiego w wiekach X V II i X V I II (częściowo).

2. Ten wyraz trafił do nas przez pośrednictwo. 5. Ta czeska postać wyrazu zastąpiła dawną polską
Wywodzi się on z języka greckiego (aggelos — '’poseł, gańbę (której podstawą słowotwórczą jest ganić).
wysłannik’), stąd przeszedł do łaciny (angelus), kiedy W pływ y czeszczyzny były dość silne wr epoce Odrodze­
zaś Czesi przyjęli chrześcijaństwo, zapożyczyli go nia. Uchodziła ona wówczas za język wykwintny, była
w form ie arnel. Dalej pomoże nam historia. Mieszko I używana nawet na dworze króle-wskim tak często, że
bierze z rąk czeskich chrzest, a polszczyzna zapożycza niektórzy pisarze ostrzegali, iż -własny język może zo­
z tego samego źródła wiele słów dotyczących termino- stać -wskutek tego zaniedbany. Ówczesne wyrazowe po­

188 189
życzki czeskie to m.in. jedwab, kuchnia, tabor; czeską 10. Nylon to wyraz pochodzenia angielskiego.
postać ma wiele form z n zamiast g, np. błahy, hardy, W pływ tego języka na polszczyznę jest zjawiskiem no­
hojny, wahać się, hrabia. wym — zaczął się dopiero w X X wieku, można jed­
nak obserwować jego stałe szerzenie się. Początkowo
6. Królow a Bona przywiozła do Polski nie tylko z angielskiego czerpaliśmy tylko terminologię morską
obyczaje i potrawy włoskie, wraz z jej przyjazdem ję ­ (kok, dok, szkuner) i sportową (futbol, boks, klub, kort,
zyk spadkobierców Rzymu zaczął oddziaływać na pol­ finisz, hokej, sport). W ostatnich latach przybyły po­
szczyznę. W pływ y włoskie dotyczyły głównie życia życzki (prawdopodobnie przelotne) z zakresu muzyki
dworskiego, m in. muzyki i tańca oraz kuchni. Z za­ rozrywkowej (fokstrot, slowfoks, rock and roli, twist,
pożyczeń typu pierwszego wymieńmy przykładowo longplay) i techniki (komputer, kontener, trend), a tak­
wyrazy aria, sonata, opera, balet; do zapożyczeń typu że nieco terminów polityczno-wojskowych (eskalacja,
drugiego (nazw przedmiotów) należą m.in. kalafior, proliferacja). W powszechnym użyciu są także week­
pomidor, makaron; sałata, marcypan, tort. Jest też nieco end i camping.
zapożyczeń włoskich z innych -dziedzin: bank, kredyt,
poczta, bandyta, floret, forteca, szpada.

7. Jest to słowo węgierskie. Kontakty polszczyzny


z tym językiem datują się jeszcze z X IV wieku (Lud­
w ik Węgierski, Jadwiga na tronie polskim), jednak 45 . COŚ N IE T A K !
rozw ijają się znacznie za panowania Stefana Batorego
i trwają przez wiek X V II, kiedy to przychodziło nieraz
z „bratankami” się potykać. Słowa węgierskie przy­
jęły się w dwu dziedzinach •— wojskowości i ubiorach:
dobosz, giermek, hajduk, husarz, orszak, szyszak, ciż- 1. Rzeczownik ten powinien rozpoczynać się od gło­
my, delia, kołpak, kontusz. ski miękkiej, brzmieć — sierce. W wyrazie tym w y ­
stępowało dawniej miękkie f (ri), które tak jak samo­
8. To słowo tureckie. W pływ y tureckie przypisać głoski mogło tworzyć sylabę (tzw. f sonantyczne).
należy ciągłym walkom, które w X V II wieku prowa­ W polszczyżnie rozwinęło się ono w grupę -żer- (por.
dziła Polska z państwem tureckim. Nic też dziwnego, śmierć z dawnego sm ft). Omawiany wyraz brzmiał
że zapożyczyliśmy z języka przeciwników wyrazy do­ prawdopodobnie w okresie prasłowiańskim sfdce,
tyczące tytułów wojskowych, oznak wojskowych i dzie­ właśnie z owym miękkim f. To, że grupa spółgłosek
dzin życia z wojskowością związanych. Oprócz tytuło­ -rd c- uprościła się (d jest zachowane w przymiotniku
w ej bułatay z języka tureckiego pochodzą m.in.: basza, serdeczny), jest zrozumiałe, była tu ona zbyt trudna
chan, ciura, dziryt, giaur, haracz, jasyr, kajdany, koł­ do wymówienia. Nieregularne jest natomiast stward­
czan. nienie głoski ś w s — próbuje się je objaśnić w pły­
wem czeskim. A że w polszczyżnie naprawdę na po­
czątku tego wyrazu występowało ś, zaś w środku d,
9. W yraz ten pochodzi' z języka francuskiego. W pły­
można do dziś sprawdzić: utrzymały się one w w yra­
w y francuskie rozpoczynają się w wieku X V II, kiedy
zie pochodnym — osierdzie.
to królowie polscy brali za żony Francuzki (Maria
Ludwika, Marysieńka Sobieska), a trw ają i potem —
przez cały wiek osiemnasty, gdy Francja promieniuje 2. Zabawne wydaje się dziś to, że regularna postać
na Europę ideologią oświecenia i modą. Język francu­ tego wyrazu to — psek. Tak bowiem rozwinęły się
ski jest wówczas w Polsce w powszechnym użyciu. w nim dawne, bardzo krótkie samogłoski (tzw. jery),
Zapożyczenia z niego dotyczą dziedziny wojskowości że z formy pt>s*b/cT> powitała psek. Forma dzisiejsza
(np. awangarda — ’straż przednia’), życia dworskiego wzięła się natomiast stąd, że w przypadkach zależnych,
i towarzyskiego, strojów i mody. Do dziś używane są wskutek dodawania końcówek, jery rozwinęły się ina­
np.: ariergarda, batalion, szarża, dama, fryzjer, gorset, czej, dając postaci pieska, pieskowi, pieskiem itd. N ic
gabinet, salon, bilet, etażerka, konwersacja, garderoba, więc dziwnego, że dostosowano do nich formę mia­
maniera, kares, kaprys. nownika, tworząc „niepoprawną” — piesek.

190 191
3. Sytuacja analogiczna do omówionej w punkcie 2. mocy czubka języka (tzw. przednio językowa). Jest to
■Regularna, dawna forma mianownika brzmiała sjem zjawisko przegłosu polskiego. Nieregularna forma o żo­
<znacząca ’to, co się zjechało’ — z-jem ). Dopełniacz nie powstała przez analogię do form innych przypad­
brzmiał jednak sejmu, celownik — sejmowi itd., więc ków, gdzie stale występuje o. Wahanie między daw­
z czasem zaczęto i w mianowniku używać formy z e nymi formami z c a nowszymi z o lub a obserwujemy
pomiędzy s a j, a bez samogłoski po j: sejm. też w wyrazach gwiazda, oddział (gwieździe:gwiażdzie;
oddziale :oddziele).
4. Ten, kto szyje nazywa! się szwiec, ale i w tym
wypadku form y przypadków zależnych (szewca, szew­ 8. Forma mianownika tego zaimka jest zupełnie
cem itd.) zadecydowały o zamianie form y mianowni­ inna niż form y wszystkich przypadków. W istocie bo­
ka na dzisiejszą szewc. W wyrazie tym widzimy też wiem w odmianie tego wyrazu spotykamy form y dwu
rozbieżność między jego budową a znaczeniem. Szewc różnych dawnych zaimków. Zaimek on, który pow i­
to nie ten, który szyje w ogóle, ale ten, który szyje nien się odmieniać: onego, onemu itd. stracił właści­
buty. w y sobie wzorzec odmiany i „pożyczył” wzorzec no­
w y — dawnego zaimka ji. Ten właśnie drugi zaimek
5. W yraz ten raa nietypową dla polszczyzny grupę miał formy jego, jem u itd. w przypadkach zależnych.
głosek -czere-. W języku naszym grupa ta brzmi zasad­ Przyczyną tej „kradzieży językow ej” było chyba nie­
niczo -trze- (por. też grupy -drze-, -prze-), a więc bez dostateczne zróżnicowanie znaczeniowe obu zaimków.
samogłoski między dwiema spółgłoskami (por. analo­ Dlatego w codziennym użyciu form y ich zaczęły się
gicznie zbudowane wyrazy: drzewo, nie derzewo, przed, mieszać, aż pozostały form y częściej używane, które
nie perzed itd.). Grupy -dere, -czere-, - pere- są typowe utworzyły wzorzec odmiany jednego już zaimka.
dla języków wschodniosłowiańskich: ukraińskiego, bia­
łoruskiego, rosyjskiego (por. dierievo, pieried). Postać 9. Dziś jest rzeczą oczywistą, że rzeczownik książę
wyrazu czeremcha została zapożyczona — najpewniej jest rodzaju męskiego. Zastanówmy się jednak przez
z języka ukraińskiego. Polska postać fonetyczna tego chwilę nad jego budową. Przecież tak samo zbudowa­
wyrazu brzmiała trzemcha — do dziś spotyka się ją ne są rzeczowniki cielę, kurczę, prosię, kocię, dziew­
w niektórych gwarach. Podobnie wyraz czereśnia, ma­ czę, chłopię, pacholę, które są rodzaju nijakiego. Wszy­
jący gwarowy odpowiednik trześnia, można traktować stkie one oznaczają młode, niedojrzałe istoty, stąd
jako zapożyczenie ruskie (ukraińskie). pewnie ich rodzaj nijaki. Podobnie książę to dawniej
’młody ksiądz’ (ksiądz znaczyło wtedy ’władca’) i dla­
tego rzeczownik ten miał rodzaj nijaki: to książę. Na
6. Znów musimy odnotować w pływ języka obcego dawnych pieczęciach i w dawnych urzędowych doku­
— czeskiego — na postać fonetyczną wyrazu polskiego.
mentach królewskich spotykało się form y: „M y z bożej
W polszczyźnie nie mamy przyrostka -tel, istnieje na­ łaski król polski, w ielkie książę litewskie, ruskie, pru­
tomiast zakończenie -ciel (por. przyjaciel, nauczyciel,
skie, mazowieckie itd.”.
doręczyciel). Ono też powinno wystąpić w omawianym
przykładzie — brzmieć on mógłby obywaciel. Tymcza­
10. Przyrostek -icz (patrz też uwagi w punkcie 9
sem forma taka wydaje się dziś niepoważna, nie do
rozdziału 48) jest pochodzenia ruskiego. Zastąpił on
przyjęcia. Postać wyrazu z twardym zakończeniem -tel
w X V II wieku dawny polski przyrostek -ic. Omawia­
przyjęła się zupełnie.
ny przez nas wyraz powinien mieć więc formę panie.
7. Dawni Polacy dyskutowali o zenie. Ta forma
miejscownika była zupełnie poprawna. Do dziś m ówi­
my przecież o lesie (nie lasie), o kwiecie (nie kwiacie),
o świecie (nie świacie). W miejscowniku występuje bo­
w iem w tych wyrazach głoska miękka w zakończeniu
(ś, ć, ń), a przed nią powinna pozostać samogłoska e.
"We wszystkich innych przypadkach samogłoska ta
zmienia się na a lub o, gdyż następująca po niej spół­
głoska jest twarda (s, t, n) i artykułowana przy po­

192 13 — 500 zag. o ję z . p o ls k im 193


boru w dopełniaczu między u a a, trzeba byłoby się
46. M ĄDREJ GŁOW IE... zadowolić rymem niepełnym koza — wozu.

5. Mamy tu zjawisko analogiczne do omówionego


w przykładzie poprzednim. Normalnie mówimy prze­
1. Dwie słowie to forma liczby podwójnej, aż do cież dworu. Forma zakończona na -a (dwora) jest w ła­
X V II wieku żyw ej w polszczyźnie. Używano jej w te­ ściwa stylowi potocznemu. Tu zaangażowanie emocjo­
dy, gdy chodziło o dwa (i tylko dwa) przedmioty, dwie nalne mówiącego prowadzić może nieraz do form in­
osoby itd. Liczba podwójna miała swoje odrębne nych — mówi się potocznie do pioruna, stoczyć się do
formy; rzeczownik słowo brzmiał w niej (dwie) słowie. rynsztoka, nie są one chyba jednak zbyt rażące.
K iedy liczba podwójna zanikła, je j funkcje przejęła
liczba mnoga, której zaczęto używać również w sytua­ 6. Przykład analogiczny do omówionego w punk­
cji odnoszącej się do dwu osób, przedmiotów. Stąd dzi­ cie 1. Również rzeczownik niewiasta miał liczbę po­
siejsza forma dwa słowa. Reliktami, pozostałościami dwójną brzmiącą (dwie) niewieście. Liczba mnoga to
liczby podwójnej są form y ręce, oczy, uszy; oznaczają oczywiście — niewiasty. W wypadku tego wyrazu licz­
one przecież właśnie „podwójne’’ części ciała. Właści­ ba podwójna mogła zanikać tym łatwiej, że od X V II
wa liczba mnoga tych rzeczowników to ręki, oka, ucha. wieku sam rzeczownik, dawniej bardzo często używa­
Pierwsza z tym form nie jest używana, pozostałe ozna­ ny, zaczął być wypierany przez rzeczownik kobieta.
czają dziś fragmenty przedmiotów: oka sieci, ucha
dzbana. Dawna różnica liczby została więc użyta do 7. Pozornie nic osobliwego w tym przysłowiu nie
zróżnicowania znaczenia (oczy:oka, uszytucha). ma. A jednak... Słowo puszcza ma tu znaczenie inne
niż dzisiaj. Puszcza to (zgodnie ze swą budową) ’m iej­
2. Tak właśnie — rozdzielnie — należy pisać to ży ­ sce puste’, odpowiednik naszej dzisiejszej pustyni.
czenie. Tajemnicze słówko siego jest formą dopełnia­ W czasach prasłowiańskich rzeczownik ten brzmiał
cza liczby pojedynczej zaimka si, znaczącego ’tamten, pustja i miał takie właśnie znaczenie. Później zmienio­
następny'. Życzono więc po prostu doczekania następ­ no znaczenie wyrazu, uzupełniając jego treść nową in­
nego roku. Gdy zaimek si zaczął zanikać, poczęto p i­ formacją: ’pusty, tzn. bez ludzi’. Takim obszarem była
sać dosiego i łączyć z jakąś legendarną Dosią (Dorotą), zarówno przestrzeń pełna piasku, jak i przestrzeń bo­
która jakoby dożyła bardzo sędziwego wieku. Ta ety­ gato zalesiona- Ponieważ zaś w języku pojawił się no­
mologia jest niepoprawna, stanowi przykład tzw. ety­ w y wyraz pustynia, tego dawnego zaczęto używać tyl­
mologii ludowej (naiwnej), o której szerzej w rozdzia­ ko w stosunku do niezamieszkałych miejsc zalesionych.
le 41 tych zagadek. W cytowanym przysłowiu zachowało się dawne zna­
czenie omawianego wyrazu.
3. W tym powiedzeniu ukrył się dawny zaimek
względny ki, znaczący mniej więcej to samo, co ’jaki’, 8. W tym przysłowiu niepokoi forma za pan brat.
’co za’. Wyszedł on zupełnie z użycia, zachował się je ­ Mamy w niej aż dwa archaizmy: 1) składniowy —
dynie w cytowanym porzekadle i powiedzeniach do być z kim za co i 2) fleksyjny: biernik rzeczowników
niego analogicznych, np. „ K i diabeł tak się po nocy do­ pan i brat ma taką właśnie, mianownikową postać,
bija”. W tym ostatnim zdaniu mamy mianownik daw­ zamiast dzisiejszej dopełniaczowej (kogo, co? — pana,
nego zaimka. brata). Nie przeszkadza to jednak w rozumieniu cało­
ści: być z kim za pan brat — ’przyjaźnić się, być moc­
4. Przysłowie to obrazuje wahania w doborze koń­ no związanym’, *być w takich stosunkach jak równy
cówki (a czy u) w dopełniaczu liczby pojedynczej rze­ z równym*.
czowników męskich. Rzeczownik wóz ma normalnie
końcówkę -u (wozu), widać jednak nie zawsze było to 9. Zwrot ten, znaczący ’upatrzyć sobie kogoś, po­
aż tak oczywiste, skoro w przysłowiu zachowała się wziąć względem kogoś jakieś zamiary’, zawiera słowo
końcówka -a (woza). Pewną rolę odegrało tu zapewne parol, nie będące już poza tym w użyciu. W omawia­
rymowanie w przysłowiu: koza-woza, gdyby jednak nym przykładzie jest ono użyte w znaczeniu ’przysię­
odmiana rzeczownika wóz nie dawała możliwości w y­ ga, przyrzeczenie, słowo honoru’. Cały zwrot ma cha-

194 195
rakter idiomatyczny, tzn. jest nieprzetłumaczalny na a ti poziwai” („daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj”).
inny język w sposób dosłowny. Od słowa pobruszę mieli podobno sąsiedzi nazwać
wieśniaka Bogwał Brukał, a z czasem i wieś nazwali
10. W tym porzekadle zachował się zaimek si, o któ­ Brukalicy. Nieważne, że nie jest to prawdą, a nazwa
rym była mowa w punkcie 2. W tym wypadku mamy osobowa Btukal nie ma nic wspólnego ze słowem bru-
do. czynienia z rodzajem nijakim tego zaimka — sio. sić (’obracać kamień’) i mamy tu do czynienia z typo­
Z cytowanego powiedzenia wynika, że zaimek sio-zna­ wą etymologią ludową (naiwną). Ważniejsze, że dzięki
czył ’tamto’, ’następne’. zapałowi etymologicznemu jakiegoś mnicha zapisano
zdanie po polsku. Zapis pochodzi z roku 1270.

3. Mowa tu oczywiście o Bogurodzicy. Spory na te­


mat czasu powstania tego utworu (a ściślej dwu jego
47. „ID Z IE TOBIE K R O L Z B A W IC IE L ” pierwszych zwrotek, dalsze zwrotki są na pewno póź­
niejsze) są do dziś nie zakończone. Wprawdzie pierw ­
szy zapisany tekst Bogurodzicy pochodzi dopiero z po­
czątków wieku piętnastego, jednak język utworu,
a także ówczesna tradycja ustna wskazują, że hymn
1. Najstarsze słowa polskie to rozsiane w tekście ten powstał znacznie wcześniej. Oczywiście wiązanie
łacińskim nazwy własne — osób i miejscowości. Pierw ­ go ze świętym Wojciechem (koniec X wieku) jest tylko
szym dokumentem zawierającym większą liczbę ta­ legehdą. Należy przyjąć, że Bogurodzica powstała pod
kich nazw jest bulla papieża Innocentego II, pocho­ koniec wieku trzynastego. Ma ona liczne stare form y
dząca najpewniej z roku 1136. W bulli tej papież bie­ językowe, np. zwolena, sławiena, zyszczy, Bożyc, dzieła,
rze pod swoją opiekę dobra arcybiskupa gnieźnień­ jąż, raczy, przebyt.
skiego Jakuba i wymienia nazwy poszczególnych po­
siadłości oraz chłopów na nich gospodarzących. Stąd Ł Najstarsze kazania pisane po polsku to tzw. K a­
słowa polskie w dokumencie łacińskim. Są one bez­ zania Świętokrzyskie, powstałe zapewne na początku
cenne dla badaczy języka polskiego, oddają bowiem wieku X IV , a może nawet jeszcze wcześniej. Niestety,
brzmienie wyrazów z I połowy X I I wieku, pokazują znamy tylko fragmenty tych kazań. Odnalazł je znany
też ich budowę. Jednakże alfabet łaciński był zbyt badacz języka polskiego Aleksander Brückner, wertu­
ubogi, by oddać wszystkie głoski naszego języka. Sto­ jąc starą księgę w bibliotece w Petersburgu. W grzbiet
sowano więc różne kombinacje liter, dziś nieraz trud­ oprawy tej księgi były wszyte bezcenne dla nas frag­
ne do rozszyfrowania. Aby się przekonać o stopniu menty kazań. Jest ich łącznie sześć. Zadziwiają swoim
trudności przy odczytywaniu dwunastowiecznych za­ artyzmem i doskonałością konstrukcji. Z jednego z nich
pisów polskich, podajemy kilka wyrazów z bulli gnieź­ (kazania na dzień Bożego Narodzenia) wzięty jest ty­
nieńskiej w pisowni oryginału (w nawiasach prawdo­ tuł niniejszego rozdziału. Oto ów fragment (pisownia
podobne brzmienie): Grochouista (Grochowiszcze), S ir- dzisiejsza, fragmenty w nawiasach kwadratowych —
dnicy (Żerdnicy), fluvium plituiza (rzeka .Płytwica), miejsca zrekonstruowane): „Idzie tobie kroi zbawiciel,
Keblovx> (Kiebłowo), Zueprauicy (Swieprawcy); na­ iżby nas ot wieczne śmirci zbawił. [Salvum rex] faciet
zwy osobowe: Domc (Domk), Digoma (Dzigoma), C lo- populum suum a peccatis eorum. Tet to, prawi, gdaż
buchec (Kłobuczek), Pampie (Pępik), Sdomir (Zdomir), przydzie, zbawi [lud swoj ot] wielikich grzechów. Za-
Pandetech (Będzieciech), Bor anta (Bor żęta), Crik wierne niczs by nam nie mieszkać, aleby [naszego]
(Krzyk), Ussezodl (Wszesiodł). zbawiciela i jego przyszcia pożędać, by on raczył tog
[o dnia w na] sza sirca zawitać i nas wrogow naszych
2. Pierwsze zdanie polskie odnajdujemy w tekście widomych i niewidomych uchować.” Kazania zawie­
Księgi Henrykowskiej, opisującej dzieje klasztoru za­ rają liczne form y archaiczne, m.in. zanikłe w wieku
konu cystersów w Henrykowie pod Wrocławiem. W y­ X IV dawne czasy przeszłe, stare form y przymiotni­
jaśniając pochodzenie nazwy jednej ze wsi klasztoru, ków itp.
Brukalicy, autor (lub autorzy) księgi przytacza słowa
polskie, które miał wyrzec właściciel tej wsi, Bogwał, 5. Kazania Gnieźnieńskie są prawdopodobnie o wiek
do swej żony, mielącej w żarnach: „day ut ia pobrusa późniejsze od Kazań Świętokrzyskich, pochodzą z koń­

196 13a — 500 z a g . o ję z . p o ls k im 197


ca X IV wieku. Składają się one z części łacińskiej (po­ zimierza Wielkiego, spisany był po łacinie. Dopiero po­
nad 100 kazań) i polskiej (10 kazań). Nas interesują nad sto lat później (w roku 1449) dokonano jego (nie
przede wszystkim kazania polskie. Pewne cechy języ­ najdoskonalszego zresztą) przekładu na język polski.
kowe wskazują na Wielkopolskę jako miejsce ich po­ Autorem przekładu jest mistrz Świętosław z W ojcie-
wstania. Kazania te są w większości wzorowane na re­ szyna. Był on Mazurem i dlatego w przekładzie są
ligijnych średniowiecznych tekstach łacińskich. Spo­ liczne dialektyzmy mazowieckie. Ponadto mistrzowi
śród wielu bardzo ciekawych archaizmów językowych nie starczyło talentu, by dać przekład dobry artystycz­
najcharakterystyczńiejszy jest złożony czas przeszły nie, trzymał się więc ściśle tekstu łacińskiego. Dlatego
(np. narodził się jest, kazał był, jest to był uczynił). tłumaczenie zawiera liczne latynizmy, zwłaszcza skład­
niowe.
6. O to też spierało się grono badaczy. Posługując
się argumentami językowymi, a także pozajęzykowy- 10. Do tego tytułu pretenduje dydaktyczny wiersz
mi (np. grafiką, ornamentami) wysuwano tezę o ślą­ Słoty — O zachowaniu się przy stole, pochodzący z X V
skim bądź małopolskim pochodzeniu zabytku. Osta­ wieku. Jest to utwór pouczający ówczesnych panów,
tecznie większość językoznawców przychyliła się do jak mają się zachowywać w czasie uczt, jak okazywać
zdania, że jest to zabytek małopolski, powstały na szacunek damom, a więc średniowieczny savoir-vivre.
przełomie X IV i X V wieku, być może jako dar dla Jednakże z X V wieku pochodzi też kilka innych utwo­
królowej Jadwigi. Psałterz składa się z trzech części: rów: Satyra na leniwych chłopów, Pieśń o zabiciu Ję­
łacińskiej, polskiej i niemieckiej. Ponieważ tekst pol­ drzeja Tęczyńskiego, Rozmowa Mistrza ze śmiercią,
ski nie odpowiada dokładnie poprzedzającym go w er­ pieśni miłosne. Trudno rozstrzygnąć, który z tych
setom łacińskim, zupełnie uzasadniona jest hipoteza, utwTorów jest najstarszy.
że jest on przeróbką tłumaczenia starszego, może na­
wet XIII-wiecznego.

7. Roty przysiąg sądowych są to X IV - i X V -w iecz-


ne zeznania stron i świadków w ówczesnych procesach 48. PO ZNAN, K R A K Ó W CZY...?
sądowych. Dla zachowania wierności zeznania te zapi­
sywano po polsku. Są one ciekawe z kilku powodów.
Przekazują język codzienny, mówiony, nie zaś — jak
poprzednie zabytki — staranny, opracowany artystycz­ 1. Na pytanie to niezmiernie trudno odpowiedzieć.
nie język pisany. Ponadto roty mają ściśle określone Pierwsze zabytki pisane w języku polskim pochodzą
daty, co ułatwia pracę badaczom języka. Istotną cechą mniej więcej z końca wieku X II. Trudno jednakże roz­
rot są też widoczne w nich naleciałości gwarowe. Roty strzygnąć, czy są one także pierwszymi utworami p i­
mówią o drobnych kradzieżach („Czso wzięto Macieje- sanymi językiem ponadgwarowym, ogólnym. Taki ję ­
w i koń i odzienie, to nie z jego użytkiem, ani jego zyk mógł się zacząć kształtować już w początkach pań­
kaźnią”), sporach o zapłatę za zboże, bójkach, ale tak­ stwowości polskiej, a więc w wiekach X —X I, jednak­
że o sprawach poważniejszych — rozbojach i napa­ że grono ludzi nim się posługujących byłoby wówczas
dach („Jakośm przy tem był, gdzie Bogusz z pomoc­ zbyt małe (dwór książęcy, wojowie), by ponadplemien-
niki na dobrowolnej drodze gwałtem rany zadał M iko­ ny język mógł oddziaływać na społeczeństwo. Bardziej
łajow i”). uzasadniona jest więc teza, że język ogólny kształtował
się dopiero w wiekach X I II—X IV , czemu sprzyjały
8. Glossy to polskie słowa i wyrażenia wypisywane np. migracje ludnością spowodowane ówczesnym roz­
na marginesach tekstów łacińskich, a także pomiędzy wojem gospodarczym. Nie bez znaczenia dld rozwoju
wierszami tych tekstów. Pochodzą one najczęściej takiego języka było też zapewne ponowne zjednocze­
z X V wieku i są prymitywnymi początkami słownicz­ nie Polski w X I V wieku. Wiek piętnasty przynosi
ków dwujęzycznych. pierwszy traktat o języku polskim (ok. 1440 — Jakuba
Parkoszowica), dający wskazówki normatywne. Język
9. Statut W iślicki — dokument zawierający zbiór ogólny musiał być więc wtedy całkowicie uformowany
praw dla Małopolski, ułożony w roku 1347 przez K a ­ i to od pewnego już czasu.

198 199
2. Na pozór wydaje się bezsporne, że mówiona od­ 5. Oprócz omówionego w punkcie 4. braku mazu­
miana języka poprzedza jego formę pisaną. Mogło być rzenia badacze przytaczają kilka innych argumentów
jednak i na odwrót — w pisanych utworach re lig ij­ językowych dowodzących tego, że język ogólnopolski
nych (modlitwy, psalmy, pieśni) mogli autorzy używać wykształcił się z gwar wielkopolskich:
języka elegantszego, pozbawionego cech gwarowych a) język ogólny nie zna przejścia grupy chw w /; mó­
rażących innych mieszkańców kraju (np. mazurzenia), w i się chwała, chwila, a nie fala, fila. Tak samo jest
a więc tworzyć pierwociny języka ogólnego. Dopiero
w gwarach wielkopolskich; gwary małopolskie często,
pod wpływem utworów pisanych mogli ludzie w y ­
a mazowieckie zawsze uproszczenie to stosują;
kształceni zacząć używać języka ponadgwarowego. Za
taką kolejnością przemawia to, że język rot przysiąg b) na końcu wyrazów ~ch nie przechodzi w -k (na no­
sądowych z X IV i X V wieku, w których notowano „na gach, nie na nogak, dach, nie dok), tak jak w gwarach
żywo” zeznania stron w procesach sądowych (a więc wielkopolskich; w gwarach małopolskich zawsze w ta­
utrwalano mówioną odmianę języka), pełen jest dia- kich wypadkach mamy form y z -k;
lektyzmów, cech typowo gwarowych, tymczasem za­ c) w drukach aż do X V I I wieku dziesiejsze grupy -śr,
bytki literackie tego okresu mają cech gwarowych -źr brzmią -śrz, ~źrz, a więc tak jak w dialektach w iel­
o wiele mniej. kopolskich;
d) z dwu równoznacznych słów trzymać i dzierżeć,
3. W punkcie 1. wspomniano już, że taką instytucją w języku ogólnym mamy od początku pierwsze, cha­
mógł być początkowo (X'—X I w.) dwór książęcy, sku­ rakterystyczne dla gw ar wielkopolskich.
piający ludzi wówczas najświatlejszych. Jednakże po­
tem sytuacja polityczna (rozbicie, dzielnicowe) nie 6. Zwolennicy tezy o małopolskim pochodzeniu ję­
sprzyjała integrującej roli tego ośrodka, także w dzie­ zyka literackiego uchylają, jak wiemy, argument ma­
dzinie języka. Dwór królewski odzyskał ją dopiero za zurzenia jako dowód wielkopolskich początków pol­
panowania Kazimierza W ielkiego (1333— 1370) i odtąd szczyzny. Mówią oni ponadto:
znów zaczął mieć duże znaczenie kulturotwórcze.
W okresie rozbicia dzielnicowego instytucją kulturo­ a) w języku ogólnym mamy formy z przyrostkiem -ek,
twórczą, a więc sprzyjającą też tworzeniu języka po- tak samo jak w gwarach małopolskich {worek, kupiec,
naddzielnicowego, był Kościół. Pomimo bowiem pano­ raczek), nie zaś z przyrostkiem ~k, jak w gwarach pół-
wania łaciny, duchowni mieli od X I I wieku obowiązek nocnowielkopolskich, gdzie mówi się work, kupc,
odmawiać z wiernym i modlitwy po polsku. Początkowo reczk;
wystarczała do tego celu miejscowa gwara, potem je ­ b) w języku ogólnym czasownik bać się ma taką właś­
dnak, kiedy chciano upowszechnić modlitwy i pieśni nie, małopolską formę, nie zaś wielkopolską bojać się;
w polskiej wersji na cały kraj, musiano zapewne c) w języku ogólnym powszechny jest małopolski przy­
z gwary zrezygnować. Natomiast żadnej roli w kształ­ rostek -isty (np. kościsty, fałdzisty), a nie wielkopol­
towaniu się języka ogólnego nie odegrała szkoła śred­ ski -ity (kościty, fałdzity).
niowieczna, całkowicie zlatynizowana.
7. Gwary te w małym tylko stopniu mogły brać
4. Brak mazurzenia (patrz też rozdziały o gwarach) udział w kształtowaniu języka ogólnego, przede wszyst­
w języku ogólnym jest bardzo często argumentem dla kim dlatego, że już od X I II wieku zaczęło się niemcze­
zwolenników tezy, że język ten powstał na bazie gwar nie Śląska, potem zaś obszar ten nie wszedł w skład
wielkopolskich. One bowiem, w przeciwieństwie do państwa polskiego i Ślązacy nie mogli narzucać innym
gwar Małopolski i Mazowsza, mazurzenia nie znają. mieszkańcom Polski swego sposobu mówienia. Cechą
Argument to rzeczywiście istotny, ale tylko w ów ­ języka ogólnego wywodzącą się ze Śląska jest tylko
czas, jeśli przyjąć, że mazurzenie jest procesem starym, upowszechnienie się przyrostka -ow. W gwarach ma­
sprzed X wieku. Tymczasem pewni badhcze twierdzą, łopolskich i wielkopolskich istniało początkowo rozróż­
że mazurzenie jest zjawiskiem późnym, może nawet nienie: po głosce miękkiej przyrostek -ew (kroleioi,
X V —XVI-wiecznym , a więc powstało wtedy, kiedy koniewi), po twardej -ow (domowi, chłopakowi). To
istniał już język ogólny i nie mogło mieć na niego rozróżnienie już w X I I wieku zanikło na Śląsku, gdzie
wpływu. Sprawa nie jest do końca rozstrzygnięta. mówiono zarówno królowi, koniowi, jak i chłopakowi.

200 201
8. Gwary mazowieckie późno, bo dopiero około boko wody przystawić, siedm albo dziewięć karpi puś­
X V II wieku zaczęły wpływać na język ogólny. Wiąże cić, takież drugą karasków.” W Zwierciadle deminu-
się to oczywiście z przeniesieniem stolicy do Warsza­ tywa (form y zdrobniałe) stanowią aż 12*/o wszystkich
wy. Naśladując wymowę mazowiecką zaczęto więc np. użytych wyrazów (co 8. słowo jest zdrobnieniem), a na­
mówić środa, źródło (zam. dawniejszych śrzoda, źrzó- wet w zbiorze kazań religijnych, Postylli, jest ich 6%.
dło). Przedrostek na-, dawniej powszechny w polszczyż- Te zdrobnienia mają wartość stylistyczną, podkreślają
nie, zastąpiono mazowieckim n a j- (najpiękniejszy, naj­ w rozumieniu autora spokój i bezpieczeństwo, czynią
lepszy — dawn. napiękniejszy, nalepszy). W sumie je ­ tekst bardziej dostępnym dla czytelnika. Z innyeh cech
dnak gwary mazowieckie lekko tylko zmodyfikowały języka Reja warto wymienić jego konserwatyzm ję­
ukształtowany już język ogólny. zykowy, wyrażający się m.in. w częstym użyciu liczby
podwójnej, stosowaniu końcówki -och w miejscowni­
9. Podobnie jak gwary mazowieckie, lekko mody­ ku liczby mnogiej (np. o grodoch), częstym spójniku
fikujący w pływ miały na język ogólny gwary Rusi iże (zamiast nowszych, że, iż) i licznych archaizmach
Czerwonej (Halickiej). Najważniejszą cechą ruską jest słownych,
zastąpienie dawnego przyrostka -ic (-yc) (por. Staszic,
księżyc) przyrostkiem -icz. Jeszcze w wieku X V i X V I 2. Takim wzorem był przede wszystkim Jan Kocha­
mówiono więc krolewic, Czechowic, Szymonowie, nowski. Do XVI-wiecznego źródła wracano po to, by
w wieku X V II przeważają już form y królewicz, Cze­ oczyścić język z makaronizmów czasów saskich. Po­
chowicz, Szymonowicz. Oczywiście liczne są też po­ siadanie w swojej bibliotece utworów Kochanowskiego
życzki słów, choćby sioło, serdak, morda, ohydny, hałas, było powodem do największej dumy (tak pisze np.
hałastra itp. I. Krasicki w Panu Podstolim). Istotnie, uderza znako­
mite wyczucie językowe Jana z Czarnolasu. Język je ­
10. Niektórzy badacze przyjmują, że pewien w pływ go utworów — powstałych przecież prawie równocześ­
na literacką polszczyznę ogólną X IV — X V I wieku mógł nie z utworami Reja — zadziwia nowoczesnością w po­
mieć język czeski. Był on wówczas uważany za do­ równaniu z językiem „ojca literatury polskiej” . Brak
skonalszy niż polszczyzna język, słowiański i dlatego archaizmów, bardzo powściągliwie stosowana liczba
mógł na nią oddziaływać. Zwolennicy tezy o małopol­ podwójna, wychodząca już wówczas z użycia, staran­
skim pochodzeniu języka ogólnego sądzą więc, że brak na, niezbyt zawikłana składnia, używanie nowych
przejścia -ch -y -k, chw f, a może także brak mazu­ końcówek fleksyjnych (np. -ach w miejscowniku licz­
rzenia tłumaczy się brakiem tych zjawisk w ówczesnej by mnogiej, -om w celowniku liczby mnogiej) i no­
czeszezyżnie. Zwolennicy tezy wielkopolskiej tłumaczą wych spójników {iż przy braku iże, jeśli zamiast jestli);
wpływem czeskim form y kupiec, bać się. N ie zaprze­ wszystko to skłaniało pisarzy Oświecenia do odwoły­
czając całkowicie tym wpływom, trzeba jednak dość wania się do języka Jana Kochanowskiego.
ostrożnie oceniać ich zasięg i siłę.
3. To Jan Andrzej Morsztyn, wybitny polski poeta
barokowy. Jego wiersze, bardzo sprawne warsztatowo,
są również niezwykle interesujące ze względu na styl.
Poeta ten często posługuje się kontrastem, niespoty­
49 . JA K P A N PA SE K PO W IAD AŁ...
kanymi zestawieniami wyrazów (np. „Ogień idzie z w o­
dy”). Stosuje też wyliczenie zakończone podsumowa­
niem (np. .przez 6 wersów wymienia różne odcienie
bieli, by zakończyć: „A le bielsza mej panny płeć tw a­
rzy i szyje, Niż marmur, mleko, łabęć, perła, śnieg,
L Używanie wyrazów zdrobniałych jest charakte­ lilije ”). W wielu jego wierszach spotyka się nieraz
rystyczne dla Mikołaja Reja. Pamiętamy owe fragmen­ okres stylistyczny, stosuje także poeta szyk przestaw­
ty Żywota człowieka poczciwego, w których Rej przed­ ny. Przy tym wszystkim jego język jest wolny od ma­
stawia rozkosze życia wiejskiego: „Jestliże też masz karonizmów, a całe swoje bogactwo ukazuje w prze­
sadzaweczki albo stawki jakie, to też tego trzeba nie kładzie Cyda — dramatu francuskiego klasyka Cor-
opuszczać [...], a gdy już traweczką podrośnie, nie głę­ neille’a.

202 203
4. Jan Chryzostom Pasek, autor świetnych pamięt­ Sen srebrny Salomei) — ukrainizmy. W niektórych
ników, jest wychwalany nie tylko przez historyków li­ swoich poematach Słowacki próbuje etymologizować.
teratury, lecz także przez językoznawców. Mamy bo­ Są to tylko próby poetyckie, niewiele mające wspól­
wiem możność poznać autentyczny, niemalże potoczny nego z rzeczywistą historią słów (np. imię Rzepicha
język przeciętnie wykształconego szlachcica siedem­ tłumaczy: „że pychy była pełna”).
nastowiecznego. Są więc w Pamiętnikach długie, roz­
wlekłe zdania, często okresy. Stosuje Pasek przestaw­ 7. Zabiegi te stosował Cyprian Kam il Norwid. Nie
ny szyk zdania (np. orzeczenie na początku bądź na czynił jednak tego wskutek niewiedzy czy nieporad­
końcu zdania), a co najbardziej charakterystyczne, uży­ ności językowej. W ten sposób chciał on uwypuklić
wa wielu wyrazów pochodzenia obcego — w znacznej pewne fragmenty utworów. Pytajnik umieszczony po
większości łacińskich. Poza tym w tekst polski w pla­ zaimku a nawet rzeczowniku w środku zdania zwraca
tane są całe wyrażenia i zwroty łacińskie (tzw. styl na ten wyraz szczególną uwagę czytelnika i powoduje
makaroniczny). Nie jest to najpiękniejsza polszczyzna, zakłócenie zbyt gładkiego rytmu zdania. Rozbijanie
ale dziś, gdy groźba zaniku języka ojczystego minęła, słów na mniejsze elementy pozwalało na nowe ich od­
język Pamiętników odczuwamy jako swoiście piękny. czytanie, niezgodne nieraz z tradycyjnym znaczeniem,
Jest on ponadto doskonałym świadectwem swojej co dawało ciekawe efekty artystyczne (od-począć niby:
epoki. ’zacząć od początku’). Język Norwida ma i inne cechy
oryginalne: zawiera w iele archaizmów rzeczywistych
5. Tym mianem można nazwać Ignacego Krasickie­ i rzekomych (np. smętek, tarcz) oraz neologizmów (np.
go. Był on typowym poetą klasy cysty cznym. Zgodnie bez-tęsknota), a także w yrazów pospolitych, niepoe-
z poetyką klasyka francuskiego Boileau autor stara się tyckich. Składnia wielu utworów ma też charakter
używać słów dwornych, unikać zaś pospolitych czy do­ nieco- archaiczny.
sadnych. Nie znaczy to jednak, że Krasicki nie umiał
oddać wszystkich stanów i uczuć. Przeczytajmy choćby 8. Przy pisaniu T rylogii Henryk Sienkiewicz w zo­
satyrę Pijaństwo, by się o tym przekonać. Styl Krasic­ rował język jej bohaterów na języku Pamiętników
kiego odznacza się zwięzłością, jasnością. Było to za­ Paska. Pisarz okazał się bardzo pojętnym uczniem. Je­
przeczenie rozwlekłego i napuszonego stylu baro­ go powieści historyczne dotyczące wieku X V II, a także
kowego, wyśmianego świetnie w mowie jednego z mni­ Krzyżacy, których akcja rozgrywa się na przełomie
chów w Monachomachii. Szczytem zwięzłości są bajki, X IV i X V wieku, mają język archaizowany, ale archai-
4—8-wersowe utwory hołdujące zasadzie: minimum zowany w miarę, tak że nie utrudnia to zrozumienia
słów — maksimum treści. Co ważniejsze, treść wcale treści współczesnemu czytelnikowi. Sienkiewicz odwo­
nie ucierpiała wskutek zwięzłości — bajki są praw­ ływał się także do gwar, szczególnie gwary podhalań­
dziwymi perełkami literackimi okresu Oświecenia. skiej, słusznie w nich upatrując cech języka dawnego.
Dynamizm języka utworów Sienkiewicza przejawia się
6- „Tu mi czytelnik zapewne daruje Trochę w tej w przewadze czasowników nad rzeczownikami, zwła­
mowie niegramatycznościów” — pisał w Beniowskim szcza w opisach bitew, ucieczek, pogoni.
Juliusz Słowacki. Autor ten często snuł poetyckie roz­
ważania na temat swojego stylu i języka. Pamiętamy 9. Tak pisał Stefan Żeromski. Miał on duże wyczu­
jego credo językowo-stylistyczne zaczynające się od cie językowe, które popierał ciągle pogłębianą wiedzą
słów: „Chodzi mi o to, aby język giętki Powiedział filologiczną (zdobytą m.in. w czasie pracy w bibliotece
wszystko co pomyśli głowa...”. W Beniowskim uspra­ polskiej w Raperswilu w Szwajcarii), ale to właśnie po­
wiedliwiał się też poeta z niedoskonałości swego stylu, wodowało, że nieraz przesadzał w porównaniach i prze­
pisząc, że „do łez prawo Ma wieszcz piszący poemat nośniach. Pewne partie jego utworów powstałych
oktawą”. Język Słowackiego, jak język każdego ro­ w środkowym okresie twórczości są przesadnie napu­
mantyka, cechuje dość duża liczba wyrazów ekspre- szone, uderzają w ton zbyt patetyczny, zbyt często sto­
sywnych. Stosuje też autor lekką stylizację; w utwo­ suje autor powtórzenie i przestawnię. W tych utworach
rach wschodnich (np. Ojcu zadżumionych) są orienta- najczęściej używa pisarz zdań o charakterystycznej
lizmy, w dramatach, których akcja rozgrywa się na budowie trój człon owej (np.: „ I oto znów widziała go,
południowo-wschodnich krańcach Rzeczypospolitej (np. jak staje za drzwiami, jak zagląda przez szparę, jak

204 205
ukazuje się na progu w wyłamanych drzwiach ze swo­ 2. Jan Baudouin de Courtenay (1845— 1929). Pocho­
ją wszechmocną twarzą” ). Cechy te nie mogą podwa­ dzący ze starego rodu francuskiego osiadłego w X V II
żyć sądu o mistrzostwie języka Żeromskiego. Przeja­ wieku w Polsce Jan B. de Courtenay jest jednym
wia się ono zarówno w opisach, jak i dialogach,\ zaś z najwybitniejszych językoznawców polskich. Jako je­
najlepiej widoczne jest w pierwszych i ostatnich utwo­ den z pierwszych przeciwstawił się on panującej w I I
rach pisarza. połowie X I X wieku teorii o bezwyjątkowości praw
głosowych. Badania szczegółowe (np. z fonetyki i flek ­
10. W ielkim miłośnikiem polszczyzny był Julian Tu­ sji) łączył z umiejętnością syntez (np. praca o języku
wim. Do swej miłości do języka przyznaje się sam staropolskim do X IV wieku). Imponował rozległością
w Zieleni: „Oto dom mój: cztery ściany wiersza w mo­ horyzontów myślowych. Jego poglądy na głoski i ich
jej pięknej ojczyźnie — połszezyźnie” . Cały ten utwór „psychiczne odpowiedniki” — fonemy stały się zacząt­
nosi podtytuł „fantazja słowotwórcza” i jest poświę­ kiem nowej dziedziny językoznawstwa — fonologii,
cony rozważaniom fantastyczno-etymologicznym. Za­ Jan B. de Courtenay był przeciwnikiem wszelkiego
fascynowanie słowem zrodziło,' Tuwimowskie Ptasie ucisku, nietolerancji, nacjonalizmu, co przypłacił na­
radio i Lokomotywą, utwory dla dzieci, w których m i­ wet więzieniem carskim (1915). Jego dorobek naukowy
strzowsko wykorzystane są wyrazy dźwiękonaśladow- z zakresu językoznawstwa polskiego, ogólnego i po­
cze. Ono też zrodziło Słopiewnie — wiersze składające równawczego obejmuje ponad 300 prac.
się,z niby-słów, tworów zbudowanych jak słowa rze­
czywiste, ale nic nie znaczących. Tuwim bardzo lubił 3. Aleksander Brückner (1856— 1939). Wychowanek
wertować słowniki, nigdy nie rozstawał się ze Słowni­ uniwersytetów we Lw ow ie, Wiedniu, Lipsku i Berli­
kiem etymologicznym Brucknera. nie. Profesor slawistyki na uniwersytecie w Berlinie
przez ponad 40 lat. Wśród jego rozlicznych zaintere­
sowań (Dzieje kultury polskiej, Dzieje literatury pol­
skiej) poczesne miejsce zajmuje językoznawstwo. Inte­
resowało go przede wszystkim językoznawstwo histo­
ryczne, nie kładł nacisku na opis współczesnego języ­
ka. Największy rozgłos z jego prac językowych zyskał
50 . W Y B IT N I JĘ Z YK O Z N A W C Y PO LSCY Słownik etymologiczny. Autor bardzo trafnie objaśnił
pochodzenie wielu wyrazów, często kierując się jedy­
nie intuicją językową. Niedostatki słownika wynikają
z nie do końca przemyślanych koncepcji etymologicz­
nych.
1. Onufry Kopczyński (1735— 1817). Wymieniona
gramatyka jest pierwszym nowoczesnym podręczni­
kiem języka polskiego. Pobudką do napisania tej książ­ 4. Jan Michał Kozwadowski (1867— 1935). Studiował
ki były — jakże charakterystyczne dla oświecenia — w Krakowie i Lipsku, był długoletnim wykładowcą,
względy patriotyczne: brak gramatyk języka ojczyste­ profesorem językoznawstwa porównawczego indoeuro-
go. Wadą prac Kopczyńskiego jest to, że usiłował na­ pejskiego na Uniwersytecie Jagiellońskim. W swoich
giąć język do reguł gramatycznych ustalanych „z gó­ poglądach językoznawczych stawiał tę naukę na po­
r y ” , a priori, zamiast reguły wyprowadzać z obserwa­ graniczu humanistyki i nauk ścisłych. Cenne są jego
cji językowych. Niewątpliwą zaletą jest wprowadzenie prace z zakresu fonetyki historycznej, dialektologii,
wielu terminów polskich zamiast używanej dotąd ła­ onomastyki i oczywiście językoznawstwa porównaw­
ciny (np. imiesłów, spójnik, dwukropek, słowo dokona­ czego. Był też popularyzatorem wiadomości o języku,
ne, nazwy przypadków). Jest też Kopczyński autorem artykuły i wykłady popularyzujące językoznawstwo
Elementarza dla szkół parafialnych, narodowych (1785), zebrał w tomie O zjawiskach i rozwoju języka (1921).
a także Poprawy błędów w ustnej i pisanej mowie
polskiej (1806). Wyrazem uznania społeczeństwa dla 5. Kazimierz Nitsch (1874— 1958). Profesor Uniwer­
zasług Kopczyńskiego był złoty medal z napisem „Z"a sytetu Jagiellońskiego, największe zasługi położył w ba­
Gramatykę polskiego języka — Ziomkowie” , nadany daniach gwar i dialektów polskich. Obfity materiał
mu w roku 1816. gwarowy zbierał osobiście w wędrówkach po ziemiach

206 207
polskich jeszcze przed I wojną światową. Jest autorem z tej dziedziny. Pomnikowym dziełem jest jego trzy-
wielu opracowań szczegółowych (np. Dialekty polskie tomowa Historia języka polskiego, której ostatni tom
Prus Wschodnich, Dialekty polskie Śląska itp.), a tak­ ukazał się już po śmierci autora. Rozważania teore­
że prac ogólnych (np. Dialekty języka polskiego, W y­ tyczne nad stylem zawarł w tomie W kręgu języka li­
bór tekstów gwarouoych). W yniki jego badań są nadal terackiego i artystycznego. Całe życie był czynnym pe­
w pełni aktualne. Zainicjowany przez niego Mały atlas dagogiem, metodyce nauczania polszczyzny poświęcił
gwar polskich został w ,roku 1971 doprowadzony do w iele rozpraw teoretycznych. Był redaktorem naczel­
końca. Nitsch był doskonałym popularyzatorem, o czym nym „Języka Polskiego".
świadczą artykuły, wyjaśnienia i odpowiedzi zamie­
szczane w „Języku Polskim". Był przewodniczącym 10. Witold Doroszewski (ur. 1899). Profesor U niw er­
Komitetu Ortograficznego PA U , który w 1936 roku do­ sytetu Warszawskiego. Jest twórcą pomnikowego dzie­
konał reform y pisowni. ła leksykograficznego, 11-tomowego Słownika języka
polskiego (1958— 1969). Do najwybitniejszych osiągnięć
6. Stanisław Szober (1879— 1938). Początkowo na­ W. Doroszewskiego należy opracowanie nowej metody
uczyciel szkół średnich, potem profesor Uniwersytetu dwuczłonowej analizy słowotwórczej wyrazów, a także
Warszawskiego. Dał doskonałą gramatykę opisową pol­ pierwsze teoretyczne ujęcia zagadnień poprawności ję ­
szczyzny, będącą do dziś stosowanym podręcznikiem zykowej. Duże zasługi położył też w dziedzinie fone­
uniwersyteckim. Niemniej cenny był w latach między­ tyki, dialektologii, leksykologii, semantyki. Porady ję ­
wojennych Słownik ortoepiczny, znany bardziej jako zykowe udzielane w Radiowym Poradniku Językowym
Słownik poprawnej polszczyzny, dziś już nieco prze­ zebrał w dwu tomach O kulturę słowa (1962 i 1968).
starzały z powodu dynamicznego rozwoju polszczy­ Jest długoletnim redaktorem „Poradnika Językowego” .
zny ostatniego ćwierćwiecza. Mniej znane są jego osią­ Zajmował się także językiem Polonii Amerykańskiej.
gnięcia jako metodyka języka polskiego, tymczasem
jego artykuły, jeszcze sprzed I w ojny światowej, są
przełomowe — zalecają bowiem nowoczesny tok in­
dukcyjny zamiast dogmatu w nauczaniu języka.

7. Tadeusz Lehr-Spławiński (1891— 1965). Profeisor


Uniwersytetu Jagiellońskiego, zajmował się głównie
gramatyką historyczną i porównawczą języków sło­
wiańskich. Jest autorem uznanej koncepcji o praoj-
czyźnie Słowian w dorzeczu W isły i Odry. Prowadził
rozległe studia nad wym arłym językiem Drzewian Fo-
łabskich. Jego dokładne badania akcentu słowiańskie­
go stanowiły punkt wyjścia dla nowoczesnych badań.

8. Halina Koneczna-Swiderska (1899— 1961). P rofe­


sor Uniwersytetu Warszawskiego, zajmująca się prze­
de wszystkim fonetyką. Badania jej obejmowały fone­
tykę historyczną polszczyzny, fonetykę porównawczą
języków słowiańskich i fonetykę opisową. Prowadziła
prace eksperymentalne z zakresu artykulacji głosek.
Była też autorką opisu gwary łowickiej. Zapoczątko­
wała prace nad Słownikiem polszczyzny X V II wieku.

9. Zenon Klemensiewicz (1891— 1969). Profesor Uni­


wersytetu Jagiellońskiego. Skala jego zainteresowań
była bardzo duża. Oprócz wymienionego, podstawowe­
go dzieła składniowego opublikował liczne inne prace

208 209

You might also like