Professional Documents
Culture Documents
Jan
Chryzostom
HOMILIE
NA EWANGELIĘ
WEDŁUG ŚW. MATEUSZA
Część pierwsza: homilie 1 - 40
Ź R Ó D Ł A
myśli teologicznej
św. J an Chryzostom
HOMILIE NA EWANGELIĘ
WEDŁUG
ŚW. MATEUSZA
(część pierwsza: homilie 1-40)
Przekład
Jan Krystyniacki
Uwspółcześnienie tekstu
Elwira Buszewicz
Złote usta, a nie pałace ani pierścienie; usta otwarte na Prawdę nie
podlegającą korozji ani korupcji, a nie pełne wody, która by je zamykała
i pobudzała nadętość; usta na służbie Miłości, a nie służalcze wobec
własnych zachcianek i egoizmu - oto treść przydomku «Złotousty», nada
nemu Janowi z Antiochii jako wyraz wdzięczności i uznania za posługę
Słowu oraz pewnej formy przeprosin za sponiewieranie, jakiego doznał ze
strony tych, którym Ewangelię głosił.
A było za co: jako biskup (konsekrowany 26 lutego 397 r.) zreformo
wał duchowieństwo1, przedstawiał te same zasady Ewangelii bogatym
i biednym, rządzącym i rządzonym, nie pokrywając «hipokryzją» postawy
ówczesnej mu władzy i ludzi zamożnych. Reformy, które nie pozostawały
na ustach biskupa, ale były konsekwentnie wcielane w życie, powoli, ale
na równi skutecznie, budowały przeciw niemu opozycję. I tak w wyniku
obrad synodu zwanego «Pod dębem»12 zostaje wygnany do Bitynii, skąd
jednak szybko wraca. Następnie 9 czerwca 404 r. cesarz wydaje dekret
8 Chociaż nie wszystkie, gdyż niektóre z nich - które streszczały aktualnie przytoczone
zdanie z Ewangelii według św. Mateusza - pomijamy jako zbędne powtórzenie: np.
w MtHom 23, 1 rozpoczynającej się od słów: (Mt 7, 1) Nie sądźcie, abyście nie byli
sądzeni, w przekładzie łacińskim dodano podtytuł: «Objaśnienie słów: Nie sądźcie...».
Natomiast w MtHom 6, 1 zachowujemy podtytuł «Gwiazda Mędrców nie jest przyzwole
niem na astrologię», gdyż nie jest powtórzeniem ani streszczeniem poprzedzających go
słów z Mt 2, 1-2, ale ukazuje tematykę wywodu Jana Chryzostoma.
Twórcza przygoda spotkania ze Złotoustym 13
gu zdarzeń, jak i ze wstępu Ewangelii. Nie zaczyna bowiem tak jak inni,
od nizin [ziemi], lecz od wyżyn [nieba], do których dążył i dla których
napisał całą księgę. W tym sensie przewyższa pozostałych, i to nie tylko
we wstępie, ale w całej Ewangelii.
Mówi się, że także Mateusz napisał Ewangelię w języku hebrajskim na
prośbę i żądanie wierzących Żydów, aby na piśmie pozostawić im to,
czego nauczał ich ustnie. Marek zaś uczynił to samo w Egipcie na prośbę
swoich uczniów. Stąd [nic dziwnego], że Mateusz pisząc dla Żydów chciał
przede wszystkim wykazać, że [Chrystus] pochodził od Abrahama
i Dawida (por. Mt 1, ln). Łukasz zaś, ponieważ przemawiał do wszystkich,
poprowadził swój wywód dalej, sięgając aż do Adama (por. Łk 3, 38).
Mateusz rozpoczął od rodowodu, gdyż nic nie uspokajało Żydów tak
dalece, jak przekonanie, że Chrystus jest potomkiem Abrahama i Dawida.
Łukasz zaś inaczej: najpierw wspomniał o wielu innych rzeczach,
a dopiero potem przystąpił do rodowodu (por. Łk 3, 23-38).
Istniejącą między nimi zgodność wykażemy na podstawie świadectwa
wspólnot całej ziemi, które przyjęły spisane przez nich relacje, a nawet
w oparciu o świadectwo nieprzyjaciół prawdy. Po [ewangelistach] bowiem
nastało wielu heretyków, którzy twierdzili rzeczy przeciwne temu, co
mówią ewangelie. Niektórzy z nich przyjęli wszystkie pisma, inni zaś,
odrzuciwszy jakąś ich część, tak je u siebie przechowują5. Gdyby zaś
zawarte w nich wypowiedzi wzajemnie się wykluczały, wówczas
[heretycy] przyjmujący całość i utrzymujący przeciwne zdania nie
przyjmowaliby wszystkiego, lecz tylko tę część, która odpowiadałaby ich
poglądom; podobnie ci, którzy przyjęli je częściowo, nie zostaliby
przekonani o błędzie na podstawie przyjętej części, gdyby powyrywane
fragmenty pozostawały w ukryciu i nie oznajmiały głośno o swym
pokrewieństwie z całością dzieła. Wiadomo przecież, że jeśli wyjmiesz
z boku zwierzęcia jakąś część, to znajdziesz w niej wszystko, z czego
składa się jego organizm: żyły, kości, arterie oraz - by się tak wyrazić -
próbkę budowy jego ciała. To samo można zobaczyć także w Piśmie
[Świętym], którego każda część wyraźnie okazuje swą łączność z całością.
Gdyby zaś te pisma nie zgadzały się z sobą, to nie byłoby między nimi
związku, a sama nauka już dawno by zaginęła. „Każde bowiem królestwo
- mówi [Pan] - wewnętrznie skłócone pustoszeje” (Łk 11, 17). Teraz zaś
i w tym przejawia się moc Ducha, sprawiająca, że ludzie zajmujący się
rzeczami bardziej pilnymi i koniecznymi nie ponoszą żadnej szkody, gdy
poznają również małe.
22 Jan Chryzostom wcześniej wyjaśnił już w Antiochii księgi Rdz, Ps oraz Iz. Prawdo
podobnie dlatego zauważył, że w opinii wiernych księgi prorockie uchodziły za trudne.
23 Por. Dz 8, 27-40.
24 Rut - por. Rt 4, 13-17; Rachab - por. Joz 2, 1-21; 6, 25; Jk 2, 25; Tamar - por. Rdz
38, 6-26.
25 Mowa o Batszebie, której ani Mateusz, ani Chryzostom nie wymienia tutaj z imienia,
por. 2 Sm 11.
Horn. I: Wstępna 25
raczej te, które były znane ze swej cnoty, a nie osławione z powodu
swoich występków.
Zobaczcie, jak wielkiej uwagi potrzeba nam już we wstępie. A przecież
wydaje się on bardziej zrozumiały od innych miejsc, co więcej, dla wielu
wydaje się zbyteczny, ponieważ zawiera jedynie wyliczenie imion (por. Mt
1, 1-16).
Warto się również zastanowić, dlaczego pominął trzech królów26. Jeśli
bowiem przemilczał ich imiona dlatego, że byli bardzo bezbożni, to nie
trzeba było wspominać i innych, im podobnych27. Nasuwa się także inne
pytanie: dlaczego określiwszy liczbę pokoleń na czternaście, nie zachował
jej w trzeciej części28. Ponadto, dlaczego Łukasz wspomniał inne imiona,
[wymieniając] nie tylko wszystkie [pokolenia] Mateuszowe, lecz jeszcze
wiele innych (por. Łk 3, 23-38)? Mateusz [podał] mniej i inne, chociaż
również on kończy na Józefie, do którego doszedł też Łukasz (por. Mt 1,
16 oraz Łk 3, 23).
Widzicie, jak wielkiej potrzeba nam uwagi, nie tylko, aby rozwikłać
pytania, lecz także, by potrafić je wynajdować i formułować. Niemałą
bowiem sztuką jest umiejętność wynajdowania wątpliwości; albowiem
nasuwa trudności także i to, jakim sposobem Elżbieta pochodząca
z pokolenia Lewiego była krewną Maryi (por. Łk 1,5. 36)?
Por. MtHom I, 7.
Horn. II: Mt 7, 1 29
światem, zdumiewając się tym, kim jest, czym się stał i dokąd zstąpił,
zawołał wielkim i donośnym głosem, mówiąc: „Rodzaj jego któż wypo
wie?” (Iz 53, 8 LXX)4».
narodzenie nie z krwi ani z woli ciała i męża, lecz z Ducha Świętego (por.
J 1, 13) zapowiada przewyższające nasze narodziny przyszłe odrodzenie,
którego miał nam udzielić z łaski Ducha. I wszystko inne było takie.
I Jego chrzest był taki: miał coś ze Starego Testamentu, miał też coś
z Nowego. Na Stary wskazywało to, że został ochrzczony przez proroka,
zstąpienie zaś Ducha oznaczało Nowy (por. Mt 3, 13-17). To tak jakby
ktoś, stanąwszy pośrodku dwóch innych osób stojących oddzielnie,
wyciągnął ręce i ująwszy za nie tamtych obu połączył ze sobą; tak też
i On uczynił, łącząc Stary Testament z Nowym, naturę Bożą z ludzką,
Jego rzeczy z naszymi.
Czy widzisz jaśniejący blask tego miasta, jakim olśnił cię już na
ostępie? Jak od razu pokazał ci Króla w twojej postaci (a%f|pa), jakby
pośród wojska? A przecież wśród żołnierzy król nie zawsze pokazuje się
odziany w oznaki swej godności, lecz zdjąwszy z siebie purpurę i koronę,
często zjawia się tam w stroju żołnierza. Czyni tak, żeby będąc widocznym
me ściągnąć na siebie nieprzyjaciela. Nasz Król czyni przeciwnie, żeby
będąc znanym nie spowodować ucieczki nieprzyjaciela przed spotkaniem
się z Nim i nie sprawić zamieszania wśród swoich; chce bowiem zbawiać,
a nie przerażać. Dlatego od razu nazwał Go imieniem Jezus (por. Mt 1, 1).
Imię to nie jest greckie, ale używane jest w języku hebrajskim, po grecku
zaś znaczy ono acoirip, /czyli Zbawiciel/. Zbawicielem został nazwany
dlatego, że zbawił swój lud (por. Mt 1, 21).
3. Czy widzisz, jak uskrzydlił umysł słuchacza: rozpoczął od rzeczy
znanych, w tych samych słowach wskazując nam równocześnie na to, co
przewyższa wszelką nadzieję. Oba bowiem imiona Żydom były dobrze
znane. Ponieważ jednak rzeczy mające się wydarzyć przekraczały
oczekiwania, poprzedziły je figury tychże imion, aby już w zalążku został
usunięty wszelki lęk przed nowością. I tak Jezusem6 został nazwany ten,
który po Mojżeszu doprowadził lud do ziemi obiecanej (por. Joz 1, 1-2).
Widziałeś figurę, poznaj rzeczywistość. Tamten zaprowadził do ziemi
obiecanej, ten do nieba i dóbr niebieskich; tamten po śmierci Mojżesza, ten
po ustaniu Prawa; tamten jako wódz ludu, ten jako Król. Jednakże abyś,
shsząc «Jezus» nie zmylił się identycznością imion, dodał: Jezusa
Chrystusa, syna Dawida. Tamten przecież nie był synem Dawida, ale
pochodził z innego pokolenia.
A dlaczego dzieło swoje nazywa księgą rodowodu Jezusa Chrystusa,
chociaż zawiera ono nie tylko rodowód, ale całe dzieło zbawienia
8 Przytoczone słowa odnoszą się raczej do Józefa; Jan Chryzostom nawiązuje ęfg^ęgo
w następnych zdaniach.
34 J an C hryzostom
10 Aluzja do wieczności.
11 Rosa Ducha (8póooę xoi) nveuąaxoę) jest nawiązaniem do «powiewu rosy»
(7W£i>pcc 5póoou) z Dn 3, 50 (zob. także poniżej MtHom 4, 11. 12); owego wiatru - por.
Dz 2, 2.
36 J an C hryzostom
(Poskramianie języka)
Tak się dzieje, że nadajemy rozgłos wszystkiemu, cokolwiek podda
nam diabeł: śmiejąc się i prawiąc grzeczności, bądź przeklinając i zniewa
żając, zaklinając się i kłamiąc, to znowu składając fałszywe przysięgi czy
gniewnie szemrząc, plotąc głupstwa i bajając gorzej od starych bab, czy
też znowu rozwodząc się nad rzeczami, które w niczym nas nie dotyczą.
Któż z was tutaj stojących potrafiłby, gdyby od niego żądano, powiedzieć
z pamięci jeden psalm albo jakąś inną część Pisma Świętego? Nie ma
nikogo takiego.
Jednakże nie tylko to jest smutne, [lecz także to], że będąc aż tak
niedbałymi w sprawach duchowych, do szatańskich jesteście bardziej
napaleni niż ogień. Przecież, gdyby ktoś pytał was o szatańskie przyśpiew
ki, o nieprzyzwoite i lubieżne piosnki, znalazłby wielu obeznanych w nich
dokładnie i wygłaszających je z wielką przyjemnością.
A jaka jest obrona przeciw tym zarzutom? «Nie jestem mnichem,
powiadasz, ale mam żonę i dzieci oraz staram się o dom». To właśnie
niszczy wszystko, że mniemacie, iż jedynie mnichom przystoi czytanie
Pisma Świętego, podczas gdy w rzeczywistości wy potrzebujecie tego
o wiele bardziej aniżeli oni. Lekarstwa potrzebują przede wszystkim ci,
którzy żyją w świecie i każdego dnia otrzymują rany13. Dlatego rzeczą
życie, tym bardziej grzech rodziców nie może hańbić kogoś, kto został
zrodzony z nałożnicy czy cudzołożnicy.
Ogłosił to zaś nie tylko ku naszemu pouczeniu, lecz również dla poha
mowania nadętości ((|r6or)pa) Żydów. Sądzili bowiem, że cnota przodków
wystarczy im za obronę, i wszędzie zasłaniali się Abrahamem11, nie
troszcząc się o cnotę duszy. Dlatego na samym wstępie pokazuje im, że
nie godzi się w tym szukać chluby, a jedynie we własnych dobrych
czynach. Stara się oprócz tego jeszcze o inną rzecz: chce pokazać, że
wszyscy, a więc również ich przodkowie, podlegają grzechom. W każdym
razie ich patriarcha, od którego wzięli nazwę, popełnił, jak się okazuje,
niemały grzech, skoro tuż obok stoi Tamar, oskarżająca go o nierząd (por.
Rdz 38, 13-26). Także Dawid spłodził Salomona z cudzołożnicą (por. 2
Sm 12, 24). Jeśli zatem wielcy mężowie nie wypełnili Prawa, tym bardziej
ci, którzy otrzymali mniej. A jeśli Prawo nie zostało wypełnione, wszyscy
zgrzeszyli (por. Rz 5, 12) i przyjście Chrystusa stało się konieczne.
Dlatego też wspomniał i dwunastu patriarchów112, ponownie powściągając
ich pychę z powodu znakomitości przodków. Wielu bowiem spośród nich
zrodziło się z niewolnic, a przecież różność rodziców nie spowodowała
różnicy między dziećmi: wszyscy oni byli zarówno patriarchami, jak
i naczelnikami pokoleń (por. Rdz 49, 1-28). To samo stanowi przewagę
Kościoła: jest nią nasza postawa wobec przywileju zajmowania pierwszych
miejsc, który ma swój wzór w dawnych czasach13. Czy bowiem jesteś
wolnym obywatelem, czy niewolnikiem, nic ci z tego powodu nie przyby
wa, ani nie ubywa, lecz tylko jedno się liczy: intencja (yv<i)pr|) i stan
duszy.
15 Por. Mt 1, 5; Rut - por. Rt 4, 1-17; Rachab - por. Joz 2, 1-21; 6, 25; Jk 2, 25.
16 Niewierność Izraela wobec Boga określana jako cudzołóstwo jest częstym motywem
w ST - por. np. Iz 1, 21; 57, 3n; Jr 3, 20; Oz 2, 1-4.
17 Por. Mt 1, 5 oraz Rt 2 - 3.
Horn. III: Mt 7, 1-3A-16 45
wielkiego czynu, nie bądź dumny, a już dokonałeś większego. Nie mnie
maj, że coś uczyniłeś, a już uczyniłeś wszystko. Jeżeli będąc grzeszni,
stajemy się sprawiedliwi, podobnie jak celnik, o ile tylko uważamy się za
takich, jakimi jesteśmy, to o ileż bardziej wtedy, gdy będąc sprawiedliwi,
uważamy się za grzeszników? Jeśli niskie mniemanie o sobie czyni nas
sprawiedliwymi, to nie jest już ono niskie, ale rozsądne. A jeśli rozsądne
mniemanie tyle może u grzeszników, pomyśl, czegóż nie zdziała niskie
mniemanie o sobie u sprawiedliwych? Nie udaremniaj więc twych trudów,
nie niwecz nagrody twych znojów, nie biegnij nadaremnie, czyniąc bezsku
tecznym cały trud po odbyciu niezliczonych biegów. Pan bowiem zna
twoje cnotliwe czyny lepiej od ciebie. Nie pogardzi nawet tym, że dasz
kubek zimnej wody (por. Mt 10, 42). Wszystko przyjmuje z wielką łaska
wością, jeśli rzucisz obola18, jeśli tylko westchniesz, pamięta o tym
i wyznacza za to wielkie nagrody.
Dlaczego więc analizujesz i ciągle przytaczasz nam swe czyny? Czyż
nie wiesz, że Bóg nie pochwali cię, jeśli będziesz chwalić siebie samego
(por. Mt 6, 1-6)), tak jak nie przestanie wynosić cię wobec wszystkich,
jeśli będziesz się uniżać? (por. Łk 14, 11) Nie chce bowiem niżej cenić
twej pracy. Lecz cóż mówię: «niżej cenić»? Wszystko przecież czyni
i stara się, by ukoronować cię nawet za małe zasługi, i krąży, szukając
sposobów, którymi mógłby wybawić cię od piekła.
dwa, ale wiele razy - nie ukazuje wielkości jego cnoty? Przekraczało to
stare Prawo zbliżając się do przykazań apostolskich. Dlatego przyjmował
z zadowoleniem wszystko, co Pan zsyłał, nie roztrząsając tego, co mu się
przytrafiało, ale mając na względzie jedynie to, by być uległym i posłusz
nym Jego prawom. A po tylu świetnych czynach widząc, że królestwo za
garnął uzurpator, ojcobójca, bratobójca, zbrodniarz, szaleniec, nawet się
tym nie zgorszył, lecz rzekł: «Jeśli podoba się Bogu, abym ja był
wygnany, błądził i uciekał, on zaś cieszył się szacunkiem, przyjmuję to
z ochotą i dziękuję za tysiąckrotne zło wyrządzone przez niego». Nie tak,
jak wielu bezwstydnych i bezczelnych, którzy nie zdziałali nawet maleń
kiej części tego, co on uczynił dobrego, jeśli widzą kogoś w szczęściu,
podczas gdy oni znoszą jakąś małą dolegliwość, gubią swą duszę niezli
czonymi bluźnierstwami. Dawid nie był taki, ale okazywał wszelką ule
głość. Dlatego też Bóg rzekł: „Znalazłem Dawida, syna Jessego, człowie
ka, w którym upodobało sobie moje serce” (Ps 89, 21).
Miejmy i my takąż duszę, a cokolwiek będziemy cierpieć, zniesiemy
z łatwością, a już tu, przed [nadejściem] królestwa, dostąpimy nagrody za
naszą pokorę. „Uczcie się ode Mnie - mówi Pan - bo jestem cichy i po
korny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (Mt 11, 29).
Abyśmy więc i tu, i tam dostąpili wytchnienia, z wielką gorliwością
zaszczepiajmy w naszych duszach pokorę, która jest matką wszelkiego
dobra. W ten sposób będziemy mogli bez burzy przeprawić się przez
morze naszego życia i zawinąć do owego spokojnego portu z łaski
i miłosierdzia Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc na
wieki wieków. Amen.
HOMILIA IV: Mt 1, 17-21
(PG 57, 39-54)
lecz Dziewica pozostała nienaruszoną, tobie daję to, co należy do ojca, bez
naruszania godności dziewictwa: abyś nadał imię Dziecięciu. Ty bowiem
je nazwiesz. Chociaż Dziecię nie jest twoje, wypełnij względem niego
obowiązki ojca. Dlatego już od nadania imienia wyznaczam cię na opie
kuna Dziecięcia. Potem jednak, by ktoś nie domniemywał w nim ojca, po
słuchaj, z jaką dokładnością wyraża, co następuje: Porodzi, mówi, Syna.
Nie powiedział: Tobie porodzi, lecz wyraził się ogólnikowo: Porodź/; nie
jemu bowiem porodziła, ale całemu światu.
7. Dlatego anioł przyniósł z niebios również imię, dowodząc tym
samym, że to, co poczęte, jest niezwykłe, gdyż sam Bóg przysłał Józefowi
imię przez anioła. Nie jest ono zwyczajne, lecz jest skarbnicą niezliczo
nych dóbr. Dlatego anioł je wyjaśnia i roztacza piękne nadzieje, również
tym sposobem skłaniając go do wiary. Gdyż ku takim rzeczom jesteśmy
bardziej skłonni i prędzej dajemy im wiarę.
Po obudzeniu wiary poprzez to wszystko: a więc poprzez rzeczy
przeszłe i przyszłe, teraźniejsze i te dotyczące spływającej na niego
godności19, we właściwym czasie wprowadza proroka, który to wszystko
potwierdza. Lecz zanim go wprowadzi, zapowiada wszystkie dobra, które
miały przez /mające się narodzić Dziecię/ spłynąć na cały świat. A jakież
to są dobra? Wybawienie i zgładzenie grzechów. (1, 21B.) On bowiem,
powiada, zbawi swój lud od jego grzechów. I tu również ujawnia się rzecz
niezwykła. Ogłasza bowiem wybawienie nie od widocznych dla oczu kon
fliktów zbrojnych, nie od barbarzyńców, ale - co jest o wiele większe -
wybawienie od grzechów, czego nie mógł uczynić nikt przedtem. A dla
czego, powiesz, powiedział: Swój lud, a nie dodał pogan? Aby od razu nie
niepokoić słuchacza, zresztą jeśli ktoś rozumnie słucha, to wie, iż mowa
tu także o poganach. Jego bowiem ludem nie są wyłącznie Żydzi, lecz
wszyscy, którzy zbliżają się do Niego i przyjmują Jego naukę (por. Mt 12,
49-50).
Zobacz zaś, w jaki sposób uświadomił nam Jego godność, przez
nazwanie narodu żydowskiego Jego ludem. Nie oznacza to niczego innego,
jak tylko to, że ten, który się narodził, jest Synem Bożym oraz że mówi
tu o Królu z wysoka. Grzechów bowiem nie może odpuszczać żadna inna
władza prócz tej, która jest tej samej istoty, co ta wspomniana. Skoro więc
otrzymaliśmy tak wielki dar, czyńmy wszystko, by nie pogardzać tym
ogromnym dobrodziejstwem. Jeśli to, co działo się przed nadaniem
19 Jan Chryzostom streszcza w tym zdaniu poprzednią sekcję homilii (zob. MtHom 4,
6).
60 J an C hryzostom
21 Greckie mpóccn/coę; por. RzHom 8, 2, Kraków 1995, t. 1/1, 125 przypis 23.
22 Dosłownie: wierzącym.
23 A niektórzy ludzie tak - por. Rz 16, 18; Flp 3, 19.
62 J an C hryzostom
przez Boga. Jeśli choć raz zechcesz spojrzeć na obrazy świętych, zoba
czysz szpetotę twej duszy, a zobaczywszy ją, nie będziesz potrzebować
niczego innego, by się jej pozbyć. Albowiem to zwierciadło przydaje się
do tego i łatwo powoduje przemianę.
Niechże nikt nie zostaje w postaci istoty pozbawionej rozumu. Jeśli
niewolnik nie wchodzi do domu ojca, jakże ty, skoro stałeś się zwierzę
ciem, będziesz śmiał wstąpić na próg? Cóż jednak mówię: zwierzęciem?
Ktoś taki jest gorszy od każdego zwierzęcia. Bo zwierzęta, choć z natury
są dzikie, dają się ułaskawić z pomocą ludzkiej umiejętności. Ty zaś, który
zmieniasz ich wrodzoną dzikość na łaskawość nie wypływającą z ich
natury, jakże się usprawiedliwisz, skoro zamieniłeś swą wrodzoną
łagodność na nienaturalną dzikość? Ułaskawiasz to, co z natury dzikie,
a siebie, łaskawego z natury, czynisz dzikim wbrew naturze? Obłaskawiasz
lwa i czynisz go potulnym, a duszę (Gopóę) swą czynisz sroższą od niego?
A przecież w lwie znajdujesz dwie przeszkody. Po pierwsze, iż zwierzę to
pozbawione jest rozumu, po drugie, że jest dziksze od innych. A jednak
siłą danego ci od Boga rozumu zwyciężasz nawet naturę. Czemuż więc ty,
który zwalczasz dzikie zwierzęta i naturę, na sobie samym marnujesz
piękny dar natury i woli? A gdybym zażądał od ciebie, byś ułaskawił
drugiego człowieka, to i tak nie wydawałoby się, że żądam czegoś
niemożliwego; najwyżej zasłaniałbyś się tym, że nie jesteś panem woli
(yv(i)[xri) drugiego, i że nie wszystko od ciebie zależy. Natomiast to dzikie
zwierzę należy do ciebie, i znajduje się całkowicie w twojej mocy.
Oni zaś, uśmiechając się niby wobec dziecinnej igraszki, nie przerazili się
niczym, lecz okazując męstwo i opanowanie (£7U £iK £ioc), zawołali głosem
potężniejszym od owych trąb: „Wiedz, królu” (Dn 3, 18). Nie chcieli
urągać tyranowi nawet słowem, ale jedynie okazać bogobojność (£ \)G £ -
fteia). Dlatego nie wygłaszali długich mów, lecz wyrazili wszystko
zwięźle: «“W niebiosach przebywa Bóg, który mocen jest nas wyratować”
(Dn 3, 17). Czemu pokazujesz nam ten wielki tłum, piec, ostre miecze,
straszliwych żołdaków? Nasz Pan jest wyższy i potężniejszy niż to
wszystko». Potem, pomyślawszy, że możliwe jest, iż Bóg chce i pozwoli,
by zostali spaleni, aby również w takim przypadku nie wydawało się, że
mówili nieprawdę, dodają: „Jeśli zaś nie, wiedz królu, że nie będziemy
czcić twego boga” (Dn 3, 18).
11. Jeśli stwierdziliby, że [Bóg] nie wybawi ich z powodu ich
grzechów, i gdyby rzeczywiście tak się stało, nie uwierzonoby im. Dlatego
w tej chwili pomijają to milczeniem, ale mówią o tym w piecu, nieustannie
wspominając o swoich grzechach (por. Dn 3, 28-30). Wobec króla mówią
jedynie to, że nie zdradzą swojej religii (£UO£P£ioc), choćby mieli zostać
spaleni. Nie czynili tego dla nagrody ani dla zapłaty, lecz wyłącznie
z miłości, chociaż byli uwięzieni, i w niewoli, i nie doświadczyli niczego
dobrego, pozbawieni ojczyzny, wolności i wszystkiego co posiadali.
A nawet nie mów mi o ich godnościach na dworze królewskim (por. Dn
1; 2, 49; 3, 97). Będąc bowiem ludźmi świętymi i sprawiedliwymi tysiące
razy woleliby żebrać w ojczyźnie i uczestniczyć w dobrach świątyni
Pańskiej. „Wolę stać w progu mojego Boga, mówi [Pismo], niż mieszkać
w namiotach grzeszników” (Ps 84, 1IB), oraz: „Jeden dzień w przybytkach
Twoich lepszy jest niż innych tysiące” (Ps 84, 11A). Tysiące razy woleliby
być wzgardzeni w domu, niż panować w Babilonie. Wynika to z tego, co
mówią w piecu, użalając się na swój pobyt w tym królestwie (por. Dn 3,
28. 32. 38). Choć doznawali wielkiej czci, to jednak cierpieli patrząc na
nieszczęścia innych. Nie cenić zaś sławy ani zaszczytów, ani niczego
innego ponad zbawienie bliźniego jest cechą świętych. Zauważ, jak
znajdując się w piecu wznosili modły błagalne za cały naród (por. Dn 3,
26n)! Natomiast my nie pamiętamy o naszych braciach nawet wtedy, gdy
pozostajemy w spokoju. [Oni zaś] także wtedy, gdy dociekali znaczenia
snów, mieli na względzie nie własną, ale wspólną korzyść (por. Dn 2, 17-
45); wieloma też czynami udowodnili potem, że pogardzają śmiercią.
Wszędzie ofiarują samych siebie, chcąc przebłagać Boga. Gdy spostrzega
ją, że oni sami nie wystarczą, uciekają się do swych ojców, mówiąc, iż
niczego innego nie ofiarują, jak tylko skruszone serca (por. Dn 3, 35-40).
66 J an C hryzostom
(1, 22) A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie
powiedziane przez Proroka: (1, 23A.)1 «Oto Dziewica pocznie i porodzi
Syna, któremu nadadzą imię Emanuel» (Iz 7, 14).
przede Mną sam Mojżesz czy Samuel, powiada, nie wysłuchałbym ich
modlitwy za tym ludem» (por. Jr 15, 1). Jeżeli wstawiałby się Ezechiel, to
usłyszy: „Gdyby tam byli Noe, Hiob, i Daniel9, nie mogliby uratować ani
synów, ani córek” (Ez 14, 14-16). Gdyby patriarcha Abraham modlił się
za chorych na nieuleczalną słabość, którzy się nie nawracają, Bóg odejdzie,
zostawiając go i nie przyjmując jego wstawiennictwa za nimi (por. Rdz 18,
20-33; 19, 1-29). Gdyby czynił to Samuel, powie do niego: „Nie smuć się
z powodu Saula” (1 Sm 16, 1). Gdyby ktoś wstawiał się niezasłużenie za
swą siostrą, usłyszy z kolei to, co Mojżesz: „Gdyby jej ojciec plunął
w twarz...” (Lb 12, 14)101.
Nie oglądajmy się więc na innych. Modlitwy świętych mają wprawdzie
wielką moc, ale tylko wtedy, gdy się nawrócimy i staniemy się lepsi.
Wszak i Mojżesz wybawił od Bożego gniewu swego brata i sześćset
tysięcy ludzi (por. Pwt 9, 20), a nie mógł wybawić swej siostry, choć wina
nie była taka sama - ona znieważyła Mojżesza (por. Lb 12), tamci zaś
dopuścili się bezbożności.
To zostawiam wam do rozwikłania, a sam postaram się wyjaśnić rzeczy
jeszcze trudniejsze. Co tu bowiem wspominać o jego siostrze, kiedy on
sam, przywódca takiego narodu, nie mógł pomóc sobie samemu i po
niezliczonych trudach oraz cierpieniach, gdy już czterdzieści lat był
wodzem, nie otrzymał pozwolenia na wejście do ziemi, z którą wiązało się
tyle obietnic i przyrzeczeń (por. Lb 14, 21-24. 30; 20, 12; Pwt 1, 34; 31,
2). Jaka była tego przyczyna? Otóż łaska ta nie przyniosłaby mu pożytku,
ale przeciwnie - szkodę, powodując ponadto upadek wielu Żydów. Jeśli
już wtedy, gdy dopiero co zostali wyprowadzeni z Egiptu, porzucili Boga
i szukali Mojżesza, przypisując mu wszystko, to w jakąż bezbożność
musieliby popaść, gdyby zobaczyli go wprowadzającego ich do ziemi obie
canej? Dlatego nawet miejsce jego grobu było nieznane (por. Pwt 34, 6).
Także Samuel często wybawiał Izraelitów, od Saula zaś nie mógł
odwrócić Bożego gniewu (por. 1 Sm 16, 11). Podobnie Jeremiasz nie mógł
dopomóc Żydom, ale ochronił kogoś innego w swym proroctwie11. Daniel
nie uchronił Izraelitów przed niewolą, choć wyrwał śmierci barbarzyńców
(por. Dn 2, 12n).
{Przeciwko lichwie)
Nie ma nic ohydniejszego i okrutniejszego nad lichwę. Lichwiarz czyha
na cudze nieszczęście, z cudzego nieszczęścia ciągnie zyski, za uczynność
żąda zapłaty. A odczuwając lęk, że się okaże zbyt miłosierny, pod
płaszczykiem dobroci kopie jeszcze głębszy dół; niosąc pomoc, zabija
ubogiego, podając rękę, strąca go, przyjmując niby do portu, ciska go
w toń, na skały, {głębiny i rafy}. «Ale ty, ktoś zapyta, czego żądasz? Czyż
mam innemu dać do użytku zebrane pieniądze, które i mnie się przydadzą,
i nie żądać za to żadnej rekompensaty?» Ależ nie. Nie mówię tego, lecz
przeciwnie: chcę, byś otrzymał nie małą i nędzną rekompensatę, ale
0 wiele większą; chcę, abyś jako nagrodę otrzymał niebo zamiast złota.
Czemuż więc bawiąc na ziemi pogrążasz się w ubóstwie i żądasz małej
rzeczy zamiast wielkich? To oznacza, że nie wiesz, jak osiągnąć bogactwo.
Bóg za drobne pieniądze obiecuje ci dobra w niebie, a ty mówisz: «Nie
dawaj mi nieba, ale zamiast nieba daj marne złoto». Wskazuje to na
człowieka, który chce pozostać w biedzie. Człowiek pragnący bogactw
1 pomyślności wybierze rzeczy trwałe zamiast znikomych, nieprzemijające
zamiast niestałych, wielkie zamiast małych, nie podlegające zepsuciu
zamiast zbutwiałych. Tak samo przyjdą i tamte. Kto bowiem szuka rzeczy
ziemskich zamiast niebieskich, także ziemskie całkiem utraci. Kto zaś
Horn. V: Mt 1, 22-25A 11
znali daty Jego narodzin, ani nie wnioskowali rzeczy przyszłych z ruchu
gwiazd, lecz przeciwnie, gdy już na długo przedtem ujrzeli w swym kraju
gwiazdę, udali się w drogę, aby zobaczyć tego, kto się narodził.
To z kolei rodzi jeszcze większe trudności od powyżej wspomnianych.
Jaka przyczyna oraz nadzieja jakich dóbr skłoniła ich do tego, żeby
oddawać pokłon tak odległemu królowi? Gdyby miał nad nimi panować,
ale ku temu, żeby się tak miało stać, nie istniał żaden rozumny powód.
Jeśliby narodził się w królewskim pałacu, w którym by żył jego ojciec -
król, to ktoś mógłby słusznie powiedzieć, że chcąc oddać cześć ojcu,
oddali pokłon narodzonemu dziecięciu, by tym sposobem zasłużyć sobie
zawczasu na wielkie łaski. Tymczasem oni nie spodziewali się, że
[Dziecię] zostanie ich królem, lecz narodu obcego i niezmiernie od nich
oddalonego, ani nie słyszeli, by było już dojrzałym mężczyzną. Dlaczego
więc wyprawiają się w tak daleką podróż, przynoszą dary (por. Mt 2, 11),
choć to wszystko narażało ich na niebezpieczeństwo? Gdyż zarówno Herod
się przeląkł, jak i cały lud się zmieszał, usłyszawszy od nich te słowa (por.
Mt 2, 3). Może tego nie przewidywali? Lecz takie twierdzenie nie ma
moim zdaniem żadnej rozumnej podstawy. Chociażby nawet byli aż tak
ograniczeni, to przecież wiedzieliby, że przybywając do stołecznego
miasta, głosząc takie rzeczy i wskazując na innego króla obok aktualnie
tam panującego, narażają się po tysiąckroć na niebezpieczeństwo śmierci.
Czemuż więc oddali mu pokłon (por. Mt 2, 2. 11), kiedy był w pielusz
kach (por. Łk 2, 7. 12. 16)? Gdyby był mężczyzną, to ktoś mógłby
powiedzieć, że oczekując od niego pomocy, rzucili się w przewidywane
niebezpieczeństwo. To zaś wskazywałoby na zupełny brak rozsądku, by
Pers, barbarzyńca, nie mający nic wspólnego z narodem żydowskim,
chciałby opuścić dom, rozstać się z ojczyzną, krewnymi oraz domownika
mi i poddać się obcemu panowaniu.
2. Jeśli w tym kryje się niedorzeczność, to w tym, co nastąpiło później,
jest jej o wiele więcej. A cóż to takiego? Iż odbywszy tak długą drogę,
oddawszy pokłon i nabawiwszy wszystkich strachu, natychmiast wrócili
(por. Mt 2, 2-3. 12). A czy w ogóle widzieli oznaki królewskiej władzy?
Zobaczyli przecież stajenkę, żłóbek, dziecię w pieluszkach i ubogą matkę1.
Komu i dlaczego ofiarowali dary? Czy istniało takie prawo lub zwyczaj,
aby w ten sposób wyrażać szacunek wobec królów, wszędzie tam, gdzie
się narodzili? Czy zawsze chodzili po całym świecie i oddawali pokłon
tym, o których wiedzieli, że z niskich i prostaczków zostaną królami,
1 Por. Łk 2, 7. 12. 16; Mateusz nie podaje takich szczegółów, pisze o nich Łukasz,
mówiąc o pasterzach.
80 J an C hryzostom
zanim jeszcze wstąpili na tron? Ale nikt nie mógłby czegoś takiego
powiedzieć.
Dlaczego więc oddali pokłon? Jeśli ze względu na rzeczy doczesne, to
czego mogli się spodziewać, iż otrzymają od dziecięcia i ubogiej matki?
Jeśli ze względu na dobra przyszłe, skąd wiedzieli, że dziecię, któremu
w pieluszkach (por. Łk 2, 7. 12. 16) oddali pokłon, kiedyś sobie o tym
przypomni? Gdyby mu o tym miała przypomnieć później matka, to i tak
zasługiwali nie na wyróżnienie, lecz na karę, bo w ten sposób wystawili
go na oczywiste niebezpieczeństwo. Przestraszony tym Herod szukał Go,
śledził i chciał zamordować (por. Mt 2, 4-8. 13. 16). Gdziekolwiek na
świecie ktoś wskazuje na człowieka w pierwszym etapie jego życia jako
na przyszłego króla, czyni jedynie to, że wydaje go na śmierć i ściąga na
niego tysiące prześladowań.
Czy zauważasz, ile pojawi się niedorzeczności, gdybyśmy analizowali
/przytoczone z Mateusza słowa/ według ludzkiego sposobu myślenia
i ogólnie przyjętego zwyczaju. Nie tylko te wspomniane, ale można by
wymienić wiele innych, które nasuwają jeszcze więcej pytań, niż to, co
powiedzieliśmy.
dowiadują się tego, czego nie chcieli nauczyć się od proroków. Jeśli są
dobrze usposobieni, mają największą pobudkę do posłuszeństwa; jeśli się
sprzeciwią, zostają pozbawieni wszelkiej wymówki na przyszłość. Cóż
mieliby do powiedzenia ci, którzy nie przyjęli Chrystusa po tylu proro
kach, skoro widzieli, że mędrcy przyjęli Go i oddali Mu pokłon [jako
dziecięciu] wskazanemu przez pojedynczą gwiazdę? To samo uczynił
względem Niniwitów, posyłając Jonasza (por. Jon 1, 1-2), względem Sa
marytanki (por. J 4, ln) oraz kobiety kananejskiej (por. Mt 15, 21-28;
Mk 7, 24-30), to samo względem mędrców. Dlatego powiedział: „Ludzie
z Niniwy powstaną... i potępią..., Królowa z Południa powstanie i potępi
to pokolenie” (Mt 12, 41-42), ponieważ oni uwierzyli mniejszym rzeczom,
a ci nawet większym nie uwierzyli.
Ale dlaczego, ktoś powie, prowadził ich przy pomocy takiego widze
nia? A jak było trzeba? Posłać proroków? Ale mędrcy nie uwierzyliby
prorokom. Sprawić, by dał się słyszeć głos z nieba? Nie zważaliby na to.
Zesłać anioła? I nad tym przeszliby do porządku. Dlatego Bóg, zaniechaw
szy tego wszystkiego, woła ich w swej najwyższej dobroci z pomocą
czegoś, z czym są zżyci3, pokazując im wielką i różniącą się od innych
gwiazdę, tak że zadziwił ich jej wielkością, pięknem jej widoku, a także
sposobem w jaki się poruszała.
Także Paweł, podobnie postępując, czerpie z ołtarza natchnienie do
przemówienia do Greków (por. Dz 17, 23) i przytacza świadectwa poetów
(por. Dz 17, 28; 1 Kor 15, 33; Tt 1, 12), do Żydów zaś przemawia wspo
minając obrzezanie4, a naukę dla tych, którzy żyli według Prawa,
rozpoczyna od ofiar5. Skoro każdemu miłe są rzeczy, z którymi się zżył,
Bóg i ludzie posłani dla zbawienia świata przedstawiają sprawy w ten
właśnie sposób. Nie sądź więc, że było czymś niestosownym, iż powołał
ich z pomocą gwiazdy, gdyż w ten sposób zganiłbyś wszelkie {żydowskie}
instytucje, takie jak ofiary, oczyszczenia, {nowie księżyca}, arkę a nawet
samą świątynię. Wszystko to wzięło początek ze zmysłowości (7ta%f)-
TTjToę) pogan. A przecież Bóg, dla zbawienia zbłąkanych, pozwolił sobie
służyć z pomocą podobnych rzeczy, jakimi poganie czcili swoje bożyszcza,
trochę je tylko zmieniając po to, by stopniowo odwodzić ich od takich
zwyczajów i doprowadzać do najwyższej mądrości ((|)iXoaoc|)ia).
Jana Chrzciciela, ale był on tetrarchą (por. Mt 14, 1. 10), a ten królem.
Miejsce zaś i czas wymienia dla przypomnienia nam dawnych proroctw,
z których jedno wypowiedział Micheasz, mówiąc: (2, 6A) «A ty, Betlejem,
ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród księstw Judy» (por. Mi 5,
1), drugie natomiast patriarcha Jakub, który oznacza dokładnie czas
i wskazuje wielki znak jego przyjścia, mówiąc: „Nie zostanie odjęte berło
od Judy ani laska pasterska spośród kolan jego, aż przyjdzie ten, do
którego ono należy i zdobędzie posłuch u narodów!” (Rdz 49, 10).
Warto też dociec i tego, skąd /mędrcy/ powzięli taką myśl i kto ich
pobudził do działania. Nie wydaje mi się, że było to jedynie dziełem
gwiazdy, ale również Boga, który poruszył ich dusze; uczynił to także
z Cyrusem, skłaniając go do wypuszczenia Żydów z niewoli (por. 2 Krn
36). Jednakże nie uczynił tego w taki sposób, by uchylać jego wolne
postanowienie (aÓTe^oóoioę), podobnie jak wtedy, gdy powołał Pawła
głosem z nieba, okazał jawnie swoją łaskę i jego posłuszeństwo (por. Dz
9, 3-9).
Dlaczego, ktoś zapyta, nie objawił tego wszystkim mędrcom? Wszyscy
nie uwierzyliby, ci zaś byli bardziej skłonni od innych. Choć tysiące
narodów wyginęły, to prorok został posłany tylko do mieszkańców Niniwy
(por. Jon 1, 1-2); dwóch było łotrów na krzyżu, a jeden tylko został
zbawiony (por. Łk 23, 39-43). Zauważ cnotę tychże mężów nie na
podstawie tego, że przybyli, ale ze względu na ich szczerą otwartość. Aby
się nie wydawało, że są jakimiś oszustami, wymieniają przewodnika,
długość drogi oraz okazują szczerą otwartość: (2, 2) Przybyliśmy - mówią
- oddać Mu pokłon. I nie lękali się ani gniewu ludu, ani potęgi króla.
Wnioskuję z tego, że także u siebie w domu zostali nauczycielami swych
rodaków. Skoro nie obawiali się tego powiedzieć tu, tym bardziej we
własnej ojczyźnie mówili o tym otwarcie, otrzymawszy wyrocznię od
anioła i świadectwo proroka. {(2, 3) Skoro to usłyszał Herod, powiada,
przeraził sięy a z nim cała Jerozolima}. Herod, będąc królem, słusznie
obawiał się o siebie i swoje dzieci. Dlaczego jednak bała się Jerozolima,
skoro prorocy od dawna przepowiadali Go jako zbawcę, dobroczyńcę
i oswobodziciela? Czemuż więc się przeraziła? Otóż z tej samej pobudki,
dla której już przedtem odwracali się od dobroczynnego Boga, wspominali
egipskie mięsa (por. Wj 16, 3), chociaż korzystali z takiej wolności. Ty zaś
rozważaj dokładność proroków. Dawno przepowiedział to prorok, mówiąc:
„Pragnęli, żeby spalono w ogniu. Albowiem Dziecię nam się narodziło,
Syn został nam dany” (Iz 9, 4-5).
A przecież, chociaż zatrwożeni, nie starają się ujrzeć tego, co się stało,
ani nie towarzyszą mędrcom, ani się nie dowiadują; do tego stopnia byli
Horn. VI: Mt 2, 1-3 85
6 Żydzi mogli wrócić do ojczyzny po wydaniu edyktu przez Cyrusa w 538 r. p.n.e.
86 J an C hryzostom
jak takie łzy. Taki człowiek, choćby mieszkał w środku miasta, żyje jak
na pustyni, w górach lub parowach leśnych; nie zważa na rzeczy teraźniej
sze, nie przestaje wylewać łez, płacząc za siebie, czy też za grzechy
innych. Dlatego Bóg pobłogosławił takich [ludzi] przed wszystkimi
innymi: „Błogosławieni, którzy się smucą” (Mt 5, 4). A dlaczego Paweł
mówi: „Radujcie się zawsze w Panu” (Flp 4, 4)? Rozumie przez to radość
pochodzącą z łez. Tak samo, jak światowa radość połączona jest ze
zmartwieniami, łzy dla Boga wzniecają nieprzerwaną i nieustającą radość.
W ten sposób nierządnica, gdy ogarnął ją ten ogień, stała się sławniejsza
od dziewic. Kiedy przeniknął ją ogień przemiany (pexavoia), wówczas
rozgorzała miłością ku Chrystusowi rozpuszczając włosy, oblewając łzami
święte nogi, susząc je własnymi włosami i wylewając olejek (por. Łk 7,
37-38). A wszystko to działo się jawnie. To zaś, co działo się w jej
wnętrzu, było o wiele gorętsze, a widział to jedynie Bóg. Dlatego każdy,
kto to słyszy, raduje się z nią, cieszy się z jej dobrych czynów, i uwalnia
ją od wszelkiej winy.
mogłoby na Nie wskazać: ani mieszkanie nie było okazałe, ani matka nie
była kimś znacznym czy sławnym. Potrzebna więc była gwiazda, która
kazałaby im się zatrzymać właśnie w tym miejscu. Dlatego ukazuje się im,
gdy wyszli z Jerozolimy i zatrzymuje się dopiero przy żłóbku (por. Mt 2,
9C. oraz Łk 2, 7).
Cud następuje po cudzie! Obie bowiem rzeczy są cudowne: oddanie
pokłonu przez mędrców oraz prowadzenie ich przez gwiazdę; mogło to
poruszyć [serca] nawet z kamienia. Gdyby mędrcy powiedzieli, że słyszeli
to od proroków mówiących o tym, albo że aniołowie prywatnie im to
oznajmili, mogliby im nie uwierzyć; skoro zaś ukazała się gwiazda na
nieboskłonie, umilkli nawet ci szczególnie bezczelni. Ponadto, gdy
gwiazda zjawiła się nad Dziecięciem, zatrzymała swój bieg. Świadczy to
0 jakiejś wyższej mocy przekraczającej możliwości gwiazdy, gdyż raz się
ukrywa, to znowu się ukazuje, i wreszcie będąc widoczną potrafi się
zatrzymać. Stąd jeszcze bardziej zostali utwierdzeni w wierze. Z tego też
powodu (por. 2, 10) cieszyli się: że znaleźli to, czego szukali; że stali się
zwiastunami prawdy; że nienadaremnie odbyli tak długą drogę - tak wiel
ką miłością pałali ku Chrystusowi. Gdy [gwiazda] przybliżyła się i zatrzy
mała się nad główką narodzonego, wskazała tym samym na Jego Bóstwo.
Stojąc w miejscu skłoniła do pokłonu nie tyle barbarzyńców, ile tych,
którzy byli pośród nich mądrzejsi. Czy dostrzegasz, jak słuszne było
ukazanie się gwiazdy? Nawet po proroctwie, po wyjaśnieniu arcykapłanów
1 uczonych [w Piśmie], wciąż jeszcze zwracali na nią uwagę.
grzeszysz, Pismo odsyła cię nie tylko do żony, ale nawet do najmniejszych
spośród zwierząt; nie waha się posłać ciebie, obdarzonego rozumem, na
naukę do mrówki (por. Prz 6, 6). Nie jest to wina Pisma, ale tych, którzy
w ten sposób poniżają swoją godność. Tak i my będziemy czynić: powie
rzymy cię teraz żonie, a jeśli nią wzgardzisz, poślemy cię do szkoły
nierozumnych zwierząt i pokażemy ci, ile ptaków, ile ryb, zwierząt
czworonożnych i płazów jest od ciebie bardziej przyzwoitych i wstrzemię
źliwych.
Jeśli wstydzisz się tego porównania i rumienisz się, wznieś się ku
wrodzonej szlachetności i uciekaj przed morzem piekielnym oraz rzeką
ognistą, czyli sadzawką w teatrze. Sprowadza ona owo morze i zapala
ognistą przepaść.
7. Jeżeli bowiem „każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już... się
dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5, 28), jakżeby więc ten, kto nawet nie
waha się oglądać ją nagą, nie miałby się stać tysiąc razy niewolnikiem?
Nie tak potop w czasach Noego wygubił rodzaj ludzki (por. Rdz 7, 6n),
jak te pływające niewiasty zatapiają z wielką hańbą wszystkich tam
będących. Deszcz /potopu/, chociaż sprowadził śmierć ciała, to jednak
zniweczył złość duszy; ten zaś czyni przeciwnie: gubi duszę, podczas gdy
ciało zostaje. Wy, gdy jest mowa o pierwszeństwie, żądacie go na całej
ziemi, gdyż to miasto było pierwszym, które przyjęło imię chrześcijan
(por. Dz 11, 26), a w ubieganiu się o czystość bywacie wyprzedzani przez
pomniejsze miasta i nie wstydzicie się tego?
«Cóż zatem, ktoś zapyta, każesz czynić? Wynosić się w góry i zostać
pustelnikiem?» Właśnie dlatego najbardziej ubolewam, że uważacie, iż
skromność i czystość im tylko przystoi, a przecież Chrystus wydał te same
prawa dla wszystkich. Gdy mówi: „Każdy, kto pożądliwie patrzy na
kobietę” (Mt 5, 28), nie mówi tego do pustelnika, ale także do mężczyzny
żonatego, gdyż na owej górze znajdowali się wówczas ludzie wszelakich
kategorii (por. Mt 5, 1). Przypatrz się zatem widowisku [Kazania na
górze], a znienawidź tamto szatańskie, i nie potępiaj powagi moich słów.
Nie zabraniam się żenić, ani nie przeszkadzam się bawić, lecz chcę, aby
się to działo z przyzwoitością, a nie z hańbą, grzechem i tysiącznymi
przewinieniami. Nie nakazuję, abyście udawali się w góry i na pustynie,
lecz mówię, by ten, kto mieszka w mieście, był dobry, przyzwoity
i skromny. Wszystkie prawa mamy przecież wspólne z pustelnikami
oprócz małżeństwa, ale i w tym względzie Paweł nakazuje naśladować ich
we wszystkim, mówiąc: «“Przemija bowiem postać tego świata” (1 Kor 7,
31). „Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżona
ci” (1 Kor 7, 29). Dlatego nie nakazuję wam, powiada, byście się udawali
Horn. VII: Mt 2, 4-10 101
1 W słowach Y\)^ivf|v xćbv pćcycov xf)v (|)i?tooo(|)iav... ou% (bę av0p67t<p Jan
Chryzostom, jak się wydaje zestawia «nagość» sposobu myślenia mędrców z nagością
Dziecięcia.
2 Poglądy doketów; por. także 1 J 4, 2-3.
104 J an C hryzostom
Wj 12, 35-36), co nie mniej niż inne znaki, uczyniło Go groźnym dla
nieprzyjaciół.
(.Pochwała Józefa)
3. Usłyszawszy to, Józef nie zgorszył się, ani nie powiedział: «Rzecz
to zagadkowa. Czyż wpierw nie powiedziałeś, że On zbawi swój lud (por.
Mt 1, 21)? A teraz nie ratuje nawet siebie, nam zaś trzeba uciekać, opuścić
ojczyznę i przenosić się tak daleko: są to rzeczy przeciwne obietnicy». Ale
ów mąż nic takiego nie mówi, był bowiem wiemy, ani nie dopytuje się
o czas powrotu, chociaż i w tym względzie anioł wyraził się ogólnie:
(2, 13B) Pozostań tam, aż ci powiem. A przecież nawet wobec tego po
wiedzenia się nie ociągał, lecz był posłuszny i uległy, wytrzymując
z radością wszelkie pokusy.
Albowiem dobrotliwy Bóg dołączył do tych przykrości również przy
jemność, co czyni względem wszystkich świętych: nie zsyła na nich ani
ciągłego niebezpieczeństwa, ani ciągłego spokoju, lecz przeplata życie
sprawiedliwych jednym i drugim. Zwróć uwagę, że tak i tu uczynił.
Zobaczenie Dziewicy brzemiennej pogrążyło go w trwodze, i to w wielkiej
trwodze, gdyż podejrzewał ją o cudzołóstwo (por. Mt 1, 19). Lecz zaraz
ukazuje się anioł, usuwa podejrzenie i obawę (por. Mt 1, 20-21); ujrzaw
szy zaś narodzone Dziecię doznał największej radości. Po tej radości
następuje niemałe niebezpieczeństwo: miasto się zatrwożyło, król się
zasrożył i godził na życie Dziecięcia (por. Mt 2, 3. 13C). Po tym strachu
106 J an C hryzostom
3 Por. Jan C hryzostom , RzHom, 19, 1 przypis 16, Kraków 1998, t. 1/2, 310; zob.
także poniżej MtHom 12, 2.
Horn. VIII: Mt 2, 11-15 107
dajemy na ten cel nawet tego, co nam zbywa. Powiedz mi, jak się z tego
wytłumaczymy? Jak zyskamy pobłażliwość?
Weź również pod uwagę, jak chciwi majątków byli owi ludzie w daw
nych czasach, jak - oprócz innych jeszcze występków - byli oddani
obżarstwu. Tam właśnie były owe garnki z mięsem, o których wspominają
Żydzi (por. Wj 16, 3), tam panowało obżarstwo. A przecież, gdy zechcieli,
nawrócili się, a przyjąwszy ogień Chrystusa razem wznieśli się ku niebu
(por. Łk 12, 49; J 12, 32). Choć byli bardziej zapalczywi niż inni, bardziej
skłonni do gniewu i rozkoszy cielesnej, to jednak naśladują niecielesne
moce niebieskie pod względem łagodności oraz wolności od wzruszeń
będącej wynikiem samozaparcia8. Jeśli ktoś był w tym kraju, ten rozumie,
o czym mówię.
8 Greckie słowa: rĘj e7neiK£ięc Kai xfj Xoiny\ rf |ę (|)i?U)GO(|)iaę óemOelęc ąiąot)vxai,
wykazują wpływ stoicki.
9 Por. A tanazy Wielki, Ż y w o t św . A n to n ie g o napisany około 357 r.
10 Życie Achaza - por. 2 Kri 16; 2 Krn 28; Iz 7-9; życie Ezechiasza - por. 2 Kri 18
- 20; 2 Krn 28, 27; 29 - 32; Iz 36 - 39.
110 J an C hryzostom
Józef właśnie w Egipcie zyskał koronę czystości (por. Rdz 39n), a owych
trzech młodzieńców w Babilonie okazało największe samozaparcie (<j)i?U)-
ao(|)ia) w tym samym domu, w którym była zastawiona sybarycka uczta
(por. Dn 1, 5-16). Tak i Mojżesz w Egipcie oraz Paweł w świecie; żadne
mu z nich nic nie przeszkadzało w wypełnianiu cnoty.
Zważając na to wszystko, uchylajmy zbyteczne nasze uniki i wymówki,
a zabierzmy się do pracy nad cnotą. W ten sposób Boga nakłonimy do
większej dobroci, wyjednamy sobie Jego pomoc w walkach i osiągniemy
wieczne dobra; obyśmy wszyscy je osiągnęli z łaski i dobroci Pana nasze
go Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc na wieki wieków. Amen.
HOMILIA IX: Mt 2, 16-23
(PG 57, 89[175]-184)
mówiąc, że to się stało nie dlatego, iż Bóg nie był w stanie do tego nie
dopuścić, ani że o tym nie wiedział, lecz za Jego wiedzą, ponieważ
oznajmił to wcześniej przez proroka.
Dlatego nie trwóż się i nie upadaj na duchu, patrząc na Jego niepojętą
Opatrzność, która przejawia się najbardziej w tym, co czyni, ale także
w tym, do czego dopuszcza. Wskazał na nią gdzie indziej, w rozmowie
z uczniami. Gdy zapowiadał im sądy, śmierć, wojny światowe i nieubła
ganą walkę, aby podnieść ich na duchu i pocieszyć, stwierdził: „Czyż nie
sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca
waszego nie spadnie na ziemię” (Mt 10, 29). A powiedział to pokazując,
że nic nie dzieje się bez Jego wiedzy, ale że o wszystkim wie, choć nie
wszystko sam czyni. Nie trwóżcie się więc, mówi, i nie lękajcie, bo jest
rzeczą oczywistą, że ten, który wie o waszych cierpieniach i może ich nie
dopuścić, dopuszcza je w swojej troskliwości i dobroci dla was. Taki sam
sposób myślenia trzeba odnosić do naszych pokus, z czego zyskamy
niemałą pociechę.
A cóż ma wspólnego, ktoś powie, Rachel z Betlejem? Rachel opłakuje
swe dzieci. Co ma Rama do Rachel? Rachel była matką Beniamina, a po
jej śmierci pochowano ją w hipodromie położonym w pobliżu tego miejsca
(por. Rdz 35, 18-20)5. Skoro więc grób znajdował się w pobliżu, a kraina
była udziałem jej syna Beniamina (Rama bowiem należała do pokolenia
Beniamina), słusznie według pokolenia i miejsca grobu pomordowane
dzieci nazywa jej synami. Potem wskazuje, że rana była nieuleczalna
i straszna, mówiąc: Nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma. I znów,
jak mówiłem wcześniej, zostajemy pouczeni, że nie trzeba się trwożyć,
jeśli zdarzenia są przeciwne przyrzeczeniom Bożym. Oto bowiem, jakiż
był początek, gdy przyszedł dla zbawienia ludu czy raczej dla zbawienia
świata? Matka w ucieczce, ojczyzna pogrążona w największych nieszczęś
ciach, rzeź najokropniejsza z wszystkich dotychczasowych, płacz, wiele
narzekań i wszędzie jęki. Ale nie trwóż się! Zwykł bowiem spełniać swe
zamiary z pomocą rzeczy przeciwnych, dając nam w ten sposób najwięk
szy dowód swej mocy. Tak też prowadził i nauczał swoich uczniów, aby
czynili wszystko, osiągając przeciwnymi środkami rzeczy przeciwne, aby
cud był większy. Oni bowiem cierpiąc tysiączne prześladowania,
biczowani, ścigani, stali się w ten sposób wyżsi od tych, którzy ich
biczowali i ścigali.
5 Tego miejsca , czyli Betlejem; Rdz 35, 19: «Rachela umarła i została pochowana przy
drodze do Efrata, czyli Betlejem».
116 J an C hryzostom
(2, 19) A gdy Herod umarł, oto Józefowi w Egipcie ukazał się anioł
Pański we śnie (2, 20A) i rzekł: Wstań, wet Dziecię i Jego Matką i idź do
ziemi Izraela. Nie mówi: Uciekaj (por. Mt 2, 13), lecz: Idz.
4. Czy widzisz, że po wystawieniu na próbę ponownie przychodzi ulga?
A po niej znowu niebezpieczeństwo? (por. 2 ,20B. 21) Przywołany z wyg
nania, wrócił do rodzinnego kraju i nie zastał przy życiu mordercy dzieci,
(por. 2, 22A) Przybywszy do kraju znajduje resztki dawnych niebezpie
czeństw oraz żyjącego i panującego syna tyrana. Jakżeż Archelaus6 mógł
panować nad Judeą, gdy Poncjusz Piłat był rządcą? Śmierć [ojca] w nie
zbyt odległym czasie, królestwo jeszcze nie podzielone na wiele części:
dlatego niezwłocznie po jego śmierci syn objął rządy w miejsce swego
ojca Heroda. A że brat nosił to samo imię, dlatego ewangelista dodał:
(2, 22B) W miejsce ojca swego, Heroda.
(por. 2, 22C) Skoro bał się udać do Judei z powodu Archelausa, ktoś
powie, to również powinien obawiać się Galilei z powodu Heroda. Lecz
skoro zmienił miejsce, rzecz pozostała w ukryciu, cała bowiem zapalczy-
wość skierowana była przeciwko Betlejem i jego okolicom. Po rzezi syn
/Heroda Wielkiego/ Archelaus mniemał, że sprawa jest zakończona i że
wśród tylu dzieci zginęło również i to, którego poszukiwano. Zresztą
widząc, że ojciec zakończył życie w taki sposób, wolał stać się bardziej
umiarkowanym, nie posuwać się dalej i nie walczyć o pierwszeństwo
w nieprawości.
(por. 2, 23A) Józef udaje się więc do Nazaretu, by uniknąć niebezpie
czeństwa i zamieszkać w drogiej mu ojczyźnie, (por. 2, 22D.) Otrzymuje
nakaz w tej sprawie, by nabrał większej otuchy. Łukasz zaś nie wspomina,
że udali się tam na rozkaz, tylko że powrócili do Nazaretu po zupełnym
dopełnieniu oczyszczenia (por. Łk 2, 39-40). Cóż można na to powiedzieć?
Ze Łukasz mówi o czasie, który poprzedzał ucieczkę do Egiptu. Nie
zaprowadziłby ich tam bowiem przed oczyszczeniem, by nic nie działo się
wbrew Prawu, lecz czekał, aż [Matka] się oczyści, następnie powrócili do
Nazaretu i dopiero potem udali się do Egiptu. Po powrocie zaś stamtąd
każe im udać się do Nazaretu. Przedtem bowiem nie otrzymali nakazu, aby
tam się udać, lecz z własnej woli powrócili do drogich sobie stron
ojczystych. Skoro udali się w podróż jedynie z powodu spisu, a nie
z żadnej innej przyczyny, a nawet nie mieli gdzie się zatrzymać (por. Łk
7 BT odsyła tu do Iz 11, 1.
8 Św. Mateusz 2 razy - por. Mt 2, 23; 26, 71; Św. Marek 4 razy - por. Mk 1, 24; 10,
47; 14, 67; 16, 6; św. Łukasz 10 razy - por. Łk 4, 34; 18, 37; 24, 19; Dz 2, 22; 3, 6; 4,
10; 6, 14; 22, 8; 24, 5; 26, 9 oraz św. Jan 3 razy - por. J 18, 5. 7; 19, 19.
9 Greckie pęcGupew znaczy także «świętować».
118 J an C hryzostom
twarzą? Niektórzy zaprzedali się tej tyranii tak dalece, że porusza ich sam
widok złota. Mawiają przy tym żartobliwie, iż widok złotej monety cieszy
oko. Człowieku, nie pleć takich głupstw! Nic tak nie szkodzi oczom
i cielesnym, i duchowym, jak żądza pieniędzy. To właśnie ta obciążająca
miłość pogasiła lampy owych panien i pozbawiła je łoża oblubieńca (por.
Mt 25, 1-13). Ten widok, który - jak rzekłeś - raduje oko, nie pozwolił
nieszczęsnemu Judaszowi posłuchać głosu Pana, lecz doprowadził go do
powieszenia się, tak iż pękł na poły (por. Mt 27, 5; Dz 1, 18), a w końcu
i do piekła zawiódł.
Cóż może być gorszego, cóż straszniejszego? Nie mówię tu o samej
materii pieniędzy, lecz o niekontrolowanej i szalonej żądzy ich posiadania.
Cieknie z niej ludzka krew; wyziera zbrodnia; dziksza jest od wszelkich
zwierząt; rozszarpuje tych, których napotka, a co jeszcze gorsze: nie daje
nawet odczuć doznanych ran. Ludzie nią ogarnięci (7ióca%0VTaę) winni
wyciągać rękę do przechodniów i wzywać ich pomocy, a oni wręcz prze
ciwnie: cieszą się z tych wrzodów. Cóż może być bardziej żałosnego?
Bierzmy to wszystko pod uwagę i uciekajmy przed tą nieuleczalną
chorobą! Leczmy jej rany i usuwajmy się daleko od tej zarazy, abyśmy już
tutaj prowadzili bezpieczne i spokojne życie oraz dostąpili przyszłych
skarbów. Obyśmy wszyscy je osiągnęli z łaski i dobroci Pana naszego
Jezusa Chrystusa, któremu wraz z Ojcem i z Duchem Świętym niech bę
dzie chwała, moc i cześć, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.
HOMILIA X: Mt 3, 1-6
(PG 57, 183-192)
1 Mowa o fragmencie Mt 24, 9-30, w którym słowo tóte pojawia się 8 razy. Chociaż
TÓT£ jest przysłówkiem czasu, może także określać jedynie kolejność wydarzeń.
Horn. X: Mt 3, 1-6 123
Dlatego przeżywszy cały ten okres [swojego życia] i przez cały czas
wypełniając Prawo, przystępuje do chrztu, dodając to jako ostatnią rzecz
dla całkowitego wypełnienia wszystkich innych przepisów. Byś wiedział,
że to był ostatni czyn z czynów przepisanych Prawem, posłuchaj, co
mówi: „Tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe” (Mt 3,
15). Te słowa znaczą: wypełniliśmy wszystko, czego wymaga Prawo, nie
przekroczyliśmy ani jednego przepisu. Ponieważ tylko to pozostaje, trzeba
i to wykonać, i tym sposobem wypełnimy wszelką sprawiedliwość. Spra
wiedliwością nazywa tu wypełnienie wszelkich przepisów. Stąd wynika,
że Jezus właśnie dlatego przystąpił do chrztu.
Ale dlaczego chrzest został wymyślony przez /Jana/? Łukasz poświad
cza, że syn Zachariasza doszedł do tego nie sam z siebie, lecz z nakło
nienia Bożego, mówi bowiem: „Skierowane zostało Słowo Pańskie do
Jana” (Łk 3, 2), a więc rozkaz. Także on sam mówi: „Ten, który mnie
posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: «Ten, nad którym ujrzysz
Ducha zstępującego i spoczywającego nad nim, jest tym, który chrzci
Duchem Świętym»” (J 1, 33). Dlaczego więc został posłany, by chrzcić?
Również to wyjaśnia nam Chrzciciel, mówiąc: „Ja go wcześniej nie zna
łem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił
Izraelowi” (J 1, 31).
Jeśli taka była jedyna przyczyna, to dlaczego Łukasz mówi, że „[Jan]
obchodził całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia na
odpuszczenie grzechów” (Łk 3, 3)? A przecież chrzest ten nie dawał
odpuszczenia, lecz było ono darem /chrztu/, który został ustanowiony
później; w nim zostaliśmy pogrzebani (por. Rz 6, 3-4) i wtedy został
ukrzyżowany nasz stary człowiek (por. Rz 6, 6), a przed krzyżem nigdzie
nie ujawnia się odpuszczenie, gdyż wszędzie przypisuje się to Jego krwi.
Paweł zaś powiada: „Zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni
w imię Pana Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego” (1 Kor 6, 11),
a nie przez chrzest Jana. W innym miejscu powiada: „Jan udzielał chrztu
nawrócenia, a nie odpuszczenia, aby uwierzyli w tego, który za nim idzie”
(Dz 11, 4). Gdy ofiara nie została jeszcze spełniona, ani Duch nie zstąpił,
ani grzech nie został usunięty, ani nieprzyjaźń przejednana, ani przekleń
stwo zniesione, to jakże miałoby nastąpić odpuszczenie?
2. Cóż więc znaczy: „Na odpuszczenie grzechów” (Mk 1, 4)? Żydzi
byli bezbożni, nie poznali swych grzechów, lecz podlegając najcięższym
nieprawościom, zawsze uznawali się za sprawiedliwych. Wyrzucał im to
Paweł, mówiąc: „Albowiem nie chcąc uznać, że usprawiedliwienie
pochodzi od Boga, i uporczywie trzymając się własnej drogi usprawiedli
wienia, nie poddali się usprawiedliwieniu pochodzącemu od Boga” (Rz 10,
124 J an C hryzostom
3), i znowu: „Cóż więc powiemy? To, że poganie nie zabiegając o uspra
wiedliwienie, osiągnęli usprawiedliwienie, mianowicie usprawiedliwienie
z wiary, a Izrael, który zabiegał o Prawo usprawiedliwiające, do celu
Prawa nie doszedł. Dlaczego? Ponieważ zabiegał o usprawiedliwienie nie
z wiary, ale - jakby to było możliwe - z uczynków” (Rz 9, 30-32).
Ponieważ taka ich postawa była przyczyną zła, przyszedł Jan, nie czyniąc
nic, jak tylko wzbudzając u nich poczucie własnych grzechów, (por. 3, 4)
Wskazywał na to jego zewnętrzny wygląd świadczący o pokucie (peioc-
voia) i wyznaniu grzechów. Potwierdzały to także jego słowa. Nie mówił
bowiem nic innego jak tylko: „Wydajcie owoce godne nawrócenia” (Łk 3,
8; por. Mt 3, 8). Ponieważ brak poczucia własnych grzechów, jak
stwierdził Paweł, powodował odstępowanie od Chrystusa, poznanie zaś
/własnych win/ pobudzało chęć szukania Zbawiciela i pragnienie dostąpie
nia odpuszczenia, przybył Jan w celu przygotowania i przekonania ich do
pokuty, nie aby ich karać, lecz aby poprzez nawrócenie stali się bardziej
pokorni oraz poznawszy samych siebie dążyli do osiągnięcia odpuszczenia.
Zauważ, z jaką dokładnością się wyraził. Powiedziawszy, że „przyszedł
głosząc chrzest nawrócenia na Pustyni Judzkiej” (por. Łk 3, 3B; Mk 1,
4B)2, dodał: „Na odpuszczenie [grzechów]” (Łk 3, 3C; Mk 1, 4C). Innymi
słowy: nie dlatego wzywał ich do wyznawania [win] i odwrócenia się od
grzechów, ażeby byli karani, lecz by tym łatwiej mogli później dostąpić
odpuszczenia. Gdyby siebie nie potępiali, nie szukaliby łaski, a nie
szukając jej nie mogli dostąpić odpuszczenia, do którego właśnie ów
chrzest torował drogę. Dlatego powiedziano: „Aby uwierzyli w Tego, który
idzie za nim” (Dz 19, 4), podając drugą przyczynę [Jego] chrztu oprócz
wspomnianej wyżej3. Nie byłoby tym samym, gdyby wziąwszy Chrystusa
za rękę chodził po domach i tak go oprowadzając, mówił: «Wierzcie
w Niego», a w obecności i na oczach wszystkich pozwalał się słyszeć ów
błogosławiony głos (por. Mt 3, 17) i wypełniał wszystko inne. Dlatego
[Jezus] sam przyszedł, aby przyjąć chrzest (por. Mt 3, 13). Albowiem
sława Chrzciciela oraz istota samej rzeczy przyciągały i sprowadzały nad
Jordan całe miasto, tak że widowisko było wielkie. Dlatego [Jan], gdy do
niego przyszli, karci ich i wzywa, by nic wielkiego o sobie nie mniemali,
wskazując, że zasługują na najcięższe kary, jeśli się nie nawrócą, nie
porzucą swych przodków i wszelkiej chluby z nimi związanej oraz nie
przyjmą tego, który przyszedł (por. Mt 3, 7-10).
2 Słowa zapisane kursywą tworzą oczywiście motyw homilii (w tym miejscu Mt 3, 1).
Zdanie to jest złożeniem słów św. Łukasza ze słowami św. Mateusza.
3 Zob. powyżej MtHom 10, 1.
Horn. X: Mt 3, 1-6 125
Sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około
bioder. Czy widzisz, jak niektóre rzeczy przepowiedzieli prorocy, a nie
które zostawili ewangelistom? Dlatego Mateusz przypomina proroctwa
i dodaje nieco od siebie nie uważając za niedorzeczne mówić o ubiorze
tego sprawiedliwego męża.
7 Postaci Eliasza i Jana Chrzciciela łączy także św. Mateusz - por. Mt 11, 14, 17, 10-
13.
8 Mowa o filozofie greckim Diogenesie Cyniku (ok. 413-327 p.n.e.). Cynicy odrzucali
powszechnie przyjmowane wartości i autorytety w imię powrotu do natury.
128 J an C hryzostom
zbytkownych rzeczy, dochodząc do skrajności? Ten zaś mąż nie był taki:
mieszkał na pustyni jak w niebie, pełniąc gorliwie wszelką cnotę
((|)iA ,o a o (t)ia ); stamtąd, niby jakiś anioł z nieba, udawał się do miast, ów
ozdobiony koroną całego świata szermierz bogobojności, nauczyciel
filozofii godnej niebios. A wszystko to działo się, gdy jeszcze grzech nie
był usunięty, nie po zniesieniu Prawa, nie po uwięzieniu śmierci, nie po
wyłamaniu żelaznych drzwi, lecz wtedy, gdy jeszcze panował stary sposób
życia (7ioA ,iT £ioc). Taka jest dusza czujna i szlachetna: wszędzie się wznosi
ponad ustanowione granice, jak to czynił również Paweł po pojawieniu się
nowego stylu życia.
Lecz czemu, powiesz, używał również pasa do odzieży? Taki był
zwyczaj u starych, zanim nastały powabne i miękkie stroje. Dlatego też
Piotr (por. J 21, 18) i Paweł występują w pasie: „Męża, do którego należy
- mówi [Pismo] - ten pas” (Dz 21, 11). Także Eliasz był tak ubrany (por.
1 Kri 18, 46) oraz każdy spośród Świętych - czy to dlatego, że ciągle się
trudzili albo byli w drodze, czy też zajęci jakimiś innymi koniecznymi
sprawami. A nie tylko dlatego, lecz również z powodu ich pogardy jaką
żywili do wszelkiej wystawności, jak również troski o surowe życie, co
Chrystus nazywa największą ozdobą cnoty, mówiąc: „Ale coście wyszli
zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w pałacach królew
skich przebywają ci, którzy noszą okazałe stroje” (Łk 7, 25).
5. Jeśli zatem on, od którego nie było większego (por. Mt 11, 11), on,
który miał taką wiarę, który był tak czysty, jaśniejszy nad niebo i wszyst
kich proroków, tak umartwiał swe ciało, mając za nic wygodę zbytków
i prowadząc surowe życie, to jakąż wymówkę będziemy mieć my, którzy
już po tak wielkim dobrodziejstwie pod ciężarem niezliczonych grzechów
nie okazujemy nawet drobniutkiej cząsteczki jego pokuty, lecz oddani
obżarstwu i pijaństwu zlewamy się pachnidłami, żyjąc nie lepiej od owych
rozpustnych kobiet na scenie, nieustannie rozpieszczając samych siebie
i wydając się na łatwą zdobycz dla diabła?
(3, 5) Wówczas ciągnęły do niego cała Judea, Jerozolima oraz cała
okolica nad Jordanem. (3, 6) Przyjmowano od niego chrzest...9, wyznając
przy tym swe grzechy. Zauważ, ile zdziałało pojawienie się proroka? Jak
poruszył cały naród? Jak nakłonił ich do uznania swoich grzechów? Było
godne podziwu widzieć, jak on, w ludzkiej postaci, z niezwykłą otwartoś
cią (7iappr|oia) ogłaszał takie rzeczy i powstawał przeciwko wszystkim
kich (por. Mt 24, 14A). Dlatego także dodał: „Na świadectwo wszystkim
narodom” (Mt 24, 14B), wskazując, że nie będzie czekał by przybyć do
piero wtedy, gdy wszyscy uwierzą. Wyrażenie „na świadectwo” znaczy
tyle, co «na oskarżenie», «na zawstydzenie», «na potępienie» tych, co nie
uwierzyli.
My zaś, widząc to i słysząc, śpimy i marzymy, jakby upojeni późną
nocą. Bo rzeczy doczesne, przyjemne czy smutne, w niczym nie są lepsze
od snów. Dlatego wzywam was, byście się obudzili i spojrzeli na Słońce
Sprawiedliwości (por. Ml 3, 20). Nikt zdjęty snem nie może ujrzeć słońca
ani rozweselić oczu pięknością jego promieni, a na cokolwiek patrzy,
wszystko widzi jak przez sen. Dlatego potrzeba nam bardzo wyznania
grzechów, wielu łez, ponieważ grzesząc, nie czujemy żadnego żalu,
ponieważ nasze grzechy są wielkie i niegodne przebaczenia. Świadkiem,
że mówię prawdę, jest większa część słuchaczy. Choć grzechy nie
zasługują na przebaczenie, nawróćmy się, a dostąpimy korony. Nawróce
niem nazywam nie tylko wystrzeganie się dawniejszych grzechów, lecz
także czynienie więcej dobra. „Wydajcie, mówi, owoce godne nawrócenia”
(Łk 3, 8; por. Mt 3, 8). A jak to uczynimy? Gdy będziemy działać
w duchu zadośćuczynienia10. Na przykład: przywłaszczyłeś sobie
nieprawnie cudzą własność, oddaj i swoją; cudzołożyłeś przez długi czas,
powstrzymaj się od współżycia z własną żoną w pewnych określonych
dniach, ćwicz się we wstrzemięźliwości (¿yicpócTeioc); znieważyłeś kogoś
czy pobiłeś przechodniów, błogosław tym, którzy ciebie znieważają
i dobrze czyń tym, którzy ciebie biją. Do wyleczenia nie wystarczy wyjąć
strzałę z rany, lecz trzeba jeszcze przyłożyć na nią lekarstwo. Żyłeś
wcześniej w zbytkach (por. Jk 5, 5; por. Łk 7, 25) i upijałeś się, pość i pij
wodę, by usunąć wynikające z tego zło. Patrzyłeś niepowściągliwymi
oczyma na cudzą piękność, nie patrz więcej wcale na kobietę, byś był
bardziej bezpieczny. Napisano bowiem: „Odstąp od złego, czyń dobro” (Ps
34, 15A; 37, 27); i znowu: „Powściągnij swój język od złego, a swoje
wargi od słów podstępnych” (Ps 34, 14), ale mów też dobre. ’’Szukaj
pokoju, idź za nim” (Ps 34, 15B), a mówię to nie tylko o pokoju z ludźmi,
ale i z Bogiem. Pięknie wyrażono to słowem «idź [za nim]», bo uciekł
i został wypędzony, a porzuciwszy ziemię udał się do nieba. Będziemy
w stanie sprowadzić ów pokój ponownie, jeśli zechcemy odrzucić
zarozumiałość, pychę i wszystko inne co go trzyma z daleka oraz starać
się prowadzić życie rozsądne i proste. Nie ma nic gorszego niż gniew
10 Dosłownie: «przeciwnie».
Hom. X: Mt 3, 1-6 131
1 Por. Łk 20, 20. 26, gdzie faryzeusze Jezusowi zadawali podchwytliwe pytania. Jan
Chryzostom odnosi te słowa także do pytań stawianych przez nich Janowi Chrzcicielowi
w J 1, 19n.
2 Zachariasz, ojciec Jana Chrzciciela, był kapłanem - por. Łk 1, 5.
134 Ja n C h ryzo sto m
3 Dosłownie: myśli.
Horn. XI: Mt 3, 7-12 135
6 Wyrażenie «Dzień Pański» dość często pojawia się w ST, w formie przytoczonej tu
przez Jana Chryzostoma znajduje się w Iz 13, 6; So 1, 14.
Hom. XI: Mt 3, 7-12 137
8 Por. Rz 5, 6. 8; 1 Kor 15, 3. Jan Chryzostom podkreśla tu, że Chrystus nie tylko
odpuszcza grzechy (o czym sam Jezus mówił, że jest łatwo powiedzieć - por. Mt 9, 5), ale
bierze je na siebie. Innymi słowy: my zgrzeszyliśmy, a On za nas umarł.
140 Ja n C h ryzo sto m
codziennie, jak możesz twierdzić, że nie jest prawdą to, co jest łatwe
i zgadza się z rozumem? Gdy powiedział: On was chrzcić będzie Duchem
Świętym i ogniem, i na tej podstawie obiecał wielkie dobra, następnie od
razu wspomniał o wiejadle i o sądzie, który się przez to dokonuje, abyś
pozbywszy się wszystkich dawniejszych rzeczy nie upadł ponownie. Obyś
cie więc nie myśleli, powiada, że sam chrzest wystarcza, jeśli potem
staniecie się nikczemni; potrzeba nam cnoty i wielkiego samozaparcia
((|)iA,OGO(|)ia). Dlatego od siekiery odsyła ich do łaski i chrztu, a po łasce
straszy wiejadłem i ogniem nieugaszonym. Pomiędzy nieochrzczonymi nie
czyni żadnej różnicy, lecz po prostu stwierdza: (3, 10) Każde drzewo, które
nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte, karząc wszystkich niewierzą
cych. Natomiast wśród ochrzczonych czyni pewne rozróżnienie11, gdyż
wielu spośród tych, którzy uwierzyli, miało prowadzić życie niezgodne
z wiarą.
Niech więc nikt nie stanie się plewą, niech nikt nie chwieje się w wie
rze, nie ulega złym żądzom, pozwalając, by wciąż miotały nim z łatwością.
Jeśli pozostaniesz ziarnem pszenicznym, to choćbyś doświadczył pokusy,
nie stanie ci się nic złego; wszak koła wozu żłobiące koleiny na klepisku
nie przecinają zboża. Lecz gdy popadniesz w lekkość plewy, wówczas tu
deptany będziesz przez wszystkich i doświadczysz nieznośnych cierpień,
tam zaś poniesiesz wieczną karę. Wszyscy tacy ludzie już przed ową
przyszłą karą stają się tu łupem dzikich namiętności, tak jak plewy
pożywieniem nierozumnych zwierząt, a tam paliwem i pożywieniem ognia.
Gdyby po prostu powiedział, że On sam będzie sądzić czyny, nie
uczyniłby swej mowy tak przystępną; ponieważ jednak połączył ją
z przypowieścią, przez którą wszystko wyraził, był bardziej przekonywa
jący i z większą pociechą przyciągał słuchacza. Dlatego często przemawia
do nich w ten sposób, wymieniając w swych mowach klepisko, żniwo,
winnicę, tłocznię, rolę, sieć, połów ryb i wszystkie zwyczajne rzeczy,
którymi się zajmowali112. Co uczynił tu także Chrzciciel i przytoczył
udzielenie Ducha jako największy dowód tego, co powiedział. Ten
bowiem, powiada, kto posiada taką moc, że odpuszcza grzechy i udziela
Ducha, tym bardziej jest w stanie uczynić takie rzeczy.
Czy widzisz, jak we właściwym porządku nadmienia o ustanowieniu
tajemnicy zmartwychwstania i sądu? A dlaczego, ktoś powie, nie mówi
(3, 13) Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby
przyjąć od niego chrzest.
1. Pan z niewolnikami, Sędzia z winnymi, przychodzi dać się ochrzcić.
Nie dziw się temu, bo właśnie w tych uniżeniach najbardziej jaśnieje Jego
wielkość. Jeśli pozwolił na to, by przez tak długi czas był noszony
w dziewiczym łonie i wyszedł stamtąd mając naszą naturę; jeśli pozwolił
się policzkować (por. Mk 14, 65; J 18, 22; 19, 3), przybić do krzyża oraz
znosił inne cierpienia swej męki1 - to czemu się dziwisz, że dał się
również ochrzcić i z innymi przystąpił do swego niewolnika? To właśnie
jest zadziwiające, że będąc Bogiem, chciał się stać człowiekiem (por. Flp
2, 6-7), a wszystko inne następuje w sposób naturalny.
Dlatego Jan [Chrzciciel] powiedział wcześniej to, co słyszeliśmy, że nie
jest godzien rozwiązać rzemyka u Jego sandałów oraz wszystko inne
0 Nim (por. Mt 3, 11-12): że jest sędzią, że oddaje każdemu według jego
uczynków, że da wszystkim Ducha, byś widząc Go idącego do chrztu, nie
upatrywał w tym nic poniżającego. Dlatego też, gdy się zbliżył (por. 3,
14A) [Jan] się wzbrania, mówiąc: (3, 14B.) «To ja potrzebują chrztu od
Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie»l Skoro był to chrzest nawrócenia
1 prowadził do wyznania swoich grzechów, by nikt nie myślał, że i On
przybywa nad Jordan w tym zamiarze, na samym początku wyjaśnia to,
nazywając go Barankiem gładzącym grzechy świata (por. J 1, 29). Ten,
który ma moc gładzić grzechy całego rodzaju ludzkiego, sam tym bardziej
wolny jest od grzechu. Dlatego nie powiedział: Oto ten, który nie zna
grzechu, lecz co znaczyło o wiele więcej: „Oto Baranek Boży, który gładzi
grzech świata” (J 1, 29), abyś potem z pełnym przekonaniem przyjął*
i
Por. opisy Męki Pańskiej: Mt 2 6 - 27; Mk 15; Łk 23; J 18 - 19.
Horn. XII: Mt 3, 13-17 147
(Wiara nie potrzebuje cudów. Duch Święty nie jest mniejszy od Chrystusa.
Chrystus znosi żydowski chrzest i Paschę)
3. Nie potrzebujemy widzialnych znaków, gdyż wiara wystarcza nam
za wszystko. Znaki dokonują się nie dla wierzących, lecz dla tych, którzy
nie wierzą.
Dlaczego w kształcie gołębicy? Gdyż jest to łaskawy i czysty ptak.
Ponieważ Duch [Święty] jest duchem łagodności, pokazuje się w tej
postaci. Ponadto przypomina nam pradawne zdarzenie. Kiedy potop zalał
całą ziemię i należało się obawiać, by cały nasz rodzaj nie wyginął, wtedy
właśnie pokazał się tenże ptak i oznajmił koniec nawałnicy, a niosąc
150 Ja n C h ryzo sto m
Dosłownie: «prawda».
Hom. XII: Mt 3, 13-17 151
chrzest, chrzest zaś Janowy pozbawiony był tego daru. Dlatego w przypad
ku innych chrzczonych wówczas osób nie działo się nic podobnego, tylko
nad Nim, który miał tego udzielić. Byś - prócz tego, co już powiedzieliś
my - dowiedział się, że sprawiło to nie czystość udzielającego chrztu, ale
moc przyjmującego ów chrzest. Właśnie wtedy otworzyły się niebiosa
i zstąpił Duch. Prowadzi nas bowiem od dawnego sposobu życia (7CoAiT8-
la) do nowego, otwierając nam bramy niebieskie, zsyła stamtąd Ducha
Świętego i powołuje do tamtej ojczyzny; nie tylko po prostu powołuje,
lecz [obdarzając] największą godnością. Nie uczynił nas bowiem aniołami
czy archaniołami, ale synami Bożymi i najmilszymi sobie, i tak prowadzi
nas do owego losu.
4. Rozważywszy to wszystko, prowadź życie godne miłości Tego, który
cię powołuje, godne tamtejszej społeczności (7CoXiT8ioc) oraz godności, ja
kiej dostąpiłeś. Ukrzyżowany dla świata, ukrzyżowawszy świat dla siebie,
prowadź z wszelką gorliwością niebiański sposób życia (7COŻAT8ia). Nie
myśl, że masz coś wspólnego z ziemią, skoro twoje ciało jeszcze nie zo
stało wzięte do nieba: przecież masz Głowę, która jest w niebie. Dlatego
Pan najpierw przyszedł tutaj, sprowadził aniołów, a dopiero potem, po
zaadoptowaniu ciebie, odszedł, abyś jeszcze przed swoim tam przybyciem
wiedział, że na ziemi możesz prowadzić takie życie, jakbyś już był
w niebie.
Trwajmy więc w zachowywaniu naszej godności, którą otrzymaliśmy
od początku; każdego dnia szukajmy królestwa niebieskiego i wszystko tu
na ziemi uważajmy za cień i sen. Gdyby jakiś król ziemski wziął ciebie,
będącego żebrakiem, i niespodziewanie przybrał za syna, nie zważałbyś
nawet na swą chatę i jej niskość, choć tu niewielka zachodzi różnica. Nie
ceń sobie w ogóle rzeczy znikomych, bo jesteś powołany do daleko więk
szych. Ten, który cię powołuje, jest przecież Panem aniołów, a dobra,
które ci daje, przekraczają rozum i wszelkie pojęcie. Przenosi cię nie
z ziemi do ziemi, jak król, lecz z ziemi do nieba, z natury śmiertelnej do
nieśmiertelnej, do niewypowiedzianej sławy, która tylko wtedy może się
w pełni okazać, gdy będziemy z niej korzystać.
Masz więc stać się uczestnikiem takich dóbr, a wspominasz mi o pie
niądzach i trzymasz się ziemskiej próżności? Nie sądzisz, że wszystko, co
podpada pod zmysł wzroku, nędzniejsze jest niż łachmany żebraka? Jak
okażesz się godny takiego zaszczytu? Jaką będziesz mógł dać wymówkę,
a raczej jaką poniesiesz karę, gdy po takim darze biegniesz do wcześniej
szych wymiotów5? Nie będziesz więcej karany za grzechy zwyczajnie jako
5 Por. Prz 26, 11 (w LXX: Prz 33, 11); por. także 2 P 2, 22.
Hom. XII: Mt 3, 13-17 153
mamy żyć? Dlatego poganie nie wierzą w to, co się u nas mówi; chcą
bowiem mieć z naszej strony dowód nie na podstawie naszych słów, lecz
na podstawie naszych czynów. Gdy zaś widzą, jak wspaniałe budujemy
domy, zakładamy ogrody, łaźnie, kupujemy ziemie, nie chcą uwierzyć, że
przygotowujemy się do wędrówki. Gdyby tak się rzecz miała, mówią,
spieniężyliby wszystko, co tu posiadają, i tam złożyli; a wnioskują to
z tego, co się tu dzieje. Widzimy bowiem, że bardzo bogaci ludzie
nabywają domy, role i wszystko inne przede wszystkim w tych miastach,
w których zamierzają mieszkać. My zaś czynimy odwrotnie: z wielką
gorliwością nabywamy ziemię, którą nieco później mamy opuścić, za kilka
morgów dajemy nie tylko pieniądze, ale nawet samą krew; natomiast na
to, by kupić niebo, nie chcemy przeznaczyć nawet tego, co nam zbywa,
choć możemy je nabyć za niską cenę, i gdybyśmy je kupili, możemy je
mieć zawsze w posiadaniu.
Dlatego najcięższą karę poniesiemy w tym, że udamy się tam nadzy
i ubodzy; popadniemy w straszne nieszczęście nie za nasze ubóstwo, lecz
za to, że pogrążamy w nie innych. Gdy poganie zobaczą, że ci, którzy
uczestniczą w takich tajemnicach, starają się skwapliwie o podobne rzeczy,
tym bardziej będą się starać o rzeczy doczesne, czym też zgarniemy
większy ogień na nasze głowy (por. Rz 12, 20). Jeżeli my, którzy mamy
ich uczyć pogardy dla wszystkich spraw doczesnych, jesteśmy właśnie
największą przyczyną tego, że żądze tego świata biorą w nich górę, jakże
będziemy mogli zostać zbawieni, skoro przykładamy ręce do zguby
innych? Czy nie słyszysz, jak Chrystus mówi, że ustanowił nas na tym
świecie zamiast soli i lamp (por. Mt 5, 13-14), byśmy powściągali tych,
którzy rozpływają się w rozkoszach i oświecali zaślepionych żądzą
bogactw? Skoro czynimy ich bardziej zniewieściałymi i pogrążamy
w większą ciemność, jakąż będziemy mieli nadzieję zbawienia? Nie mamy
żadnej, lecz jęcząc i zgrzytając zębami, w okowach na rękach i nogach
pójdziemy w ogień nieugaszony (por. Mt 3, 12)8, gdy już całkiem
zniszczą nas troski o bogactwa. Rozważywszy to, uwolnijmy się z więzów
takiej przewrotności, byśmy nie popadli w takie, które nas wydadzą na
ogień wieczny. Kto jest niewolnikiem bogactw, tego krępują bezustannie
więzy zarówno tu, jak i tam; ten zaś, kto jest wolny od tej żądzy, osiągnie
podwójną wolność: [tu i tam]. Obyśmy jej dostąpili, skruszywszy ciężkie
jarzmo chciwości i wznieśli się do nieba z łaski i dobroci Pana naszego
Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc na wieki wieków. Amen.
(4, 1) Wtedy Jezus został wyprowadzony przez Ducha na pustynię, aby był
kuszony przez diabła.
1. Wtedy. To znaczy: kiedy? Po zstąpieniu Ducha, po głosie zesłanym
z nieba i mówiącym: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upo
dobanie” (Mt 3, 17). Co jest dziwne, że przez Ducha Świętego. Powiedzia
no tu, że to On Go zaprowadził. Skoro wszystko czynił i podejmował dla
pouczenia nas, pozwala zaprowadzić się tam i podejmuje walkę z szata
nem, po to, aby żaden z ochrzczonych, gdyby po chrzcie był narażony na
większe pokusy, nie był zmieszany, jakby się to przytrafiło niespodzie
wanie, lecz by trwał znosząc wszystko mężnie, jakby to następowało
naturalnie. Nie dlatego otrzymałeś broń, byś zostawał w spokoju, lecz byś
mężnie walczył. Dlatego Bóg nie odwraca nadchodzących pokus, po
pierwsze, byś zrozumiał, że stałeś się o wiele silniejszy; po drugie, byś był
umiarkowany i nie wywyższał się z powodu wielkości darów, gdyż pokusy
mogą tobą zachwiać; oprócz tego, aby ów zły duch, który dotąd powątpie
wa o twoim oderwaniu, przekonał się na podstawie próby pokus, że porzu
ciwszy go, całkiem odstąpiłeś od niego; po czwarte, byś stał się w ten
sposób silniejszy i ostrzejszy od wszelkiego żelaza, po piąte, abyś otrzymał
jasny dowód na temat powierzonych ci skarbów.
Diabeł nawet by nie przyszedł, gdyby nie widział, że otrzymałeś
większą godność. Ponieważ wiedział, iż dostąpiłeś wielkiego zaszczytu,
nastawa! już na początku. Dlatego też wystąpił przeciw Hiobowi (por. Hi
1, 9-12), bo widział, że jest ukoronowany i sławiony przez Boga, Pana
wszechświata. A dlaczego mówi: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie
ulegli pokusie” (Mt 26, 41). Dlatego [Mateusz] przedstawia ci Jezusa
udającego się nie z własnej woli, lecz prowadzonego według planu dzieła
zbawienia, pokazując tym samym, że nie sami powinniśmy iść, lecz byśmy
mężnie się opierali, gdy będziemy pociągani. Zwróć uwagę, gdzie wziął
Horn. XIII: Mt 4, 1-11 155
1 Por. Rdz 3, 1. W każdym razie diabeł rozmawiał wówczas z samą Ewą. Zob. także
poniżej przypis 3.
2 Adam - por. Rdz 3, 6; Noe - por. Rdz 6 - 7 ; Sodoma - por. Rdz 19, 1-29; Ez 16,
49.
156 Ja n C h ryzo sto m
próżno nazwał cię swym synem; oszukał cię tym darem, a jeśli tak nie
jest, daj nam dowód, że posiadasz taką moc». Potem, gdy On przemówił
do niego słowami Pisma Świętego, sam przytacza świadectwo proroka.
podziwu, przenieś tę górę»5, to nie lękaj się i nie zmieszaj się tym, lecz
odpowiedz z łagodnością, a mów to co, jak słyszałeś, mówił twój Pan: (4,
7) Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. A gdy, ofiarując
ci sławę, potęgę, i niezliczone mnóstwo pieniędzy, każe ci się pokłonić, to
stój mężnie. Gdyż diabeł postąpił tak nie tylko względem naszego wspól
nego Pana, lecz używa tych podstępów każdego dnia wobec każdego
z Jego sług i to nie tylko w górach czy na pustkowiach, lecz także w mia
stach, na rynkach, w sądach i poprzez ludzi, naszych braci. Cóż trzeba
więc czynić? Nie wierzyć mu zupełnie, zamykać uszy, nienawidzić po
chlebcy, a odwracać się od niego tym bardziej, gdy obiecuje coś większe
go; także Ewę zgubił i wyrządził jej największe zło wtedy, gdy obudził
w niej największe nadzieje (por. Rdz 3, 1-5). Jest to nieprzyjaciel, który
nie zasługuje na żadną wiarę, który bez wypowiedzenia rozpoczyna z natifii
wojnę. Lecz starajmy się o nasze zbawienie nie w taki sposób, w jaki on
o naszą zgubę. Zmuśmy go do ucieczki, nie tylko słowami, ale również
czynami. Nie czyńmy nic z tego, co mu się podoba, bo tak będziemy
czynić wszystko, co podoba się Bogu. Obiecuje wiele nie w tym celu, by
dać, lecz by wziąć. Obiecuje dla rabunku, by zabrać królestwo i sprawie
dliwość. Skarby na ziemi zastawia jak jakieś sidła, by pozbawić nas
zarówno skarbów doczesnych, jak i tych w niebie. Chce wzbogacić nas /na
ziemi/, byśmy się nie wzbogacili /w niebie/.
Jeśli z pomocą bogactwa nie może pozbawić nas takiego losu, to obiera
inną drogę, drogę ubóstwa, co uczynił też z Hiobem (por. Hi 1). Gdy
ujrzał, że bogactwo nie przyprawiło go o żadną stratę, czyni sieci
z ubóstwa, spodziewając się, że tym go pokona. Cóż może być głupszego
niż to? Kto umiał znieść bogactwo z umiarem, ten tym mężniej zniesie
ubóstwo, kto zaś nie pożądał bogactw, które posiadał, ten nie będzie się
o nie starał, kiedy nie będzie ich miał. Podobnie wtedy ów święty mąż
znowu stał się sławniejszy z powodu ubóstwa. Ów zły duch mógł
pozbawić go bogactw, lecz nie mógł mu odjąć miłości ku Bogu, a nawet
uczynił ją silniejszą, a ogołociwszy go ze wszystkiego sprawił, że jaśniał
większą obfitością, dlatego [diabeł] nie wiedział, co czynić. Widział, że im
więcej zadawał mu razów, tym tamten silniejszy się stawał. Dlatego po
spróbowaniu i użyciu wszystkiego, gdy nic już nie pomagało, uciekł się do
dawnej broni: do żony (por. Hi 2, 9)6; przybiera maskę litości, bardzo
litując się nad jego nieszczęściami i udaje, że służy mu tą zgubną radą dla
uwolnienia go od nieszczęść. Lecz i tak nie zwyciężył; ów godny podziwu
człowiek spostrzegł jego pokusę i z wielką roztropnością zmusił do
milczenia żonę, mówiącą za jego poduszczeniem (por. Hi 2, 10).
5. My również powinniśmy tak czynić. Choćby przybrał postać brata,
szlachetnego przyjaciela, żony czy kogokolwiek z naszych najbliższych,
a mówił coś nieprzystojnego, powinniśmy wtedy ze względu na zgubność
rady odwracać się od mówiącego takie rzeczy, a nie przyjmować rady
gwoli osobie mówiącego. Nawet obecnie czyni wiele takich rzeczy,
przybierając maskę współczucia. Wydaje się życzliwy, a mówi zgubne,
straszniejsze od trucizny słowa. Zwykle próbuje się przypodobać, działając
na szkodę, Bóg zaś zwykł pobudzać do dobrego.
Nie dajmy się więc oszukiwać ani nie szukajmy na wszelkie sposoby
spokojnego życia. Napisano przecież: „Pan strofuje tych, których kocha”
(Prz 3, 12). Gdy więc żyjąc w nieprawości cieszymy się pomyślnością,
wtedy najbardziej się smucimy; gdy grzeszymy, zawsze powinniśmy się
bać, najbardziej zaś wtedy, gdy nie doświadczamy żadnego nieszczęścia.
Gdy Bóg częściowo ściąga z nas kary, wtedy sprawia, że kara jest dla nas
łatwa; jeśli zaś jest długo cierpliwy dla wszystkich grzechów, wtedy
przewiduje wielką karę dla nas, którzy w nich trwamy. Jeśli utrapienie jest
potrzebne sprawiedliwym, to tym bardziej grzesznikom.
Zauważ więc, jak wielkiej cierpliwości doświadczył faraon, a potem
poniósł za wszystko najstraszniejszą karę (por. Wj 5 - 14). Ile występków
popełnił Nabuchodonozor, a potem odpokutował za wszystko (por. Dn 1 -
4). Jak ów bogacz, nie doświadczywszy tu żadnej przykrości, stał się
nieszczęśliwy właśnie dlatego, że odszedł, żyjąc w tym życiu w rozko
szach, aby za to wszystko ponieść karę tam, gdzie nie można znaleźć
żadnej ulgi w cierpieniach (por. Łk 16, 19-31). Mimo to jednak niektórzy
są tak oziębli i nierozumni, że zawsze szukają rzeczy doczesnych. Mówią
nawet takie śmieszne rzeczy: «Teraz będę używał wszystkich rzeczy
doczesnych, a potem zobaczę, jakie są tamte niewidzialne; będę dogadzał
brzuchowi, będę gonił za uciechami, będę używał tego życia; daj mi dzień
dzisiejszy, a weź sobie jutrzejszy». O głupstwo bez granic! Czymże ci,
którzy mówią takie rzeczy, różnią się od kozłów i wieprzów? Skoro prorok
nie pozwala uważać za ludzi takich, którzy rżą do żony bliźniego (por. Jr
5, 8), to kto poczyta nam za złe, że uważających za niepewne rzeczy
bardziej widoczne, niż te, na które patrzymy własnymi oczyma, będziemy
uważać za głupszych od osłów oraz za kozły i wieprze? Skoro nie
wierzysz nikomu innemu, to zbliż się do czartów, gdy smagani przez
egzorcystów usiłują mówić i czynić wszystko na naszą zgubę. Bo nie
162 Ja n C h ryzo sto m
7 Por. Dz 10, 34. Prawda ta często jest powtarzana w Piśmie Świętym: por. Pwt 10,
17; 2 Krn 19, 7; Dz 10, 34; Rz 2, 11; Ga 2, 6; Ef 6, 9; Kol 3, 25; 1 P 1, 17.
164 Ja n C h ryzo sto m
(4, 12) Gdy Jezus usłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do
Galilei. [(4, 13) Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum
nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. (4, 14) Tak miało się
spełnić słowo proroka Izajasza].
1. Dlaczego się usunął? Aby znowu nas pouczyć, byśmy nie szukali
pokus, lecz unikali ich i odwracali je. Nie jest winą nie rzucać się
w niebezpieczeństwo, lecz tylko nie bronić się mężnie, gdy się w nie
wpadnie. Aby nas tego nauczyć i uchylić się od złości żydowskiej, udaje
się do Kafarnaum, wypełniając proroctwo, a zarazem pragnąc złowić
nauczycieli świata, gdyż oni tam właśnie przebywali oddając się swemu
zatrudnieniu.
Zwróć uwagę, dlaczego zawsze, gdy chce się udać do pogan, znajduje
przyczynę u Żydów? Gdyż to oni uczyniwszy zasadzkę na tego, który go
poprzedzał i wtrąciwszy go do więzienia, zawracają Go do Galilei pogan.
Zauważ, jak prorok wyróżnia tę krainę, z racji że nie nazywa narodu
żydowskiego od części ani nie wyraża wszystkich pokoleń, mówiąc: (4,
15) «Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego, Droga morska, Zajordanie,
Galileja pogan! (4 ,16A) Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światłość
wielką» (por. Iz 9, 1), nie mając na myśli ciemności zmysłowej, lecz błędy
i bezbożność. Dlatego dodał: (4, 16B.) «Mieszkańcom cienistej krainy
śmierci zabłysło światło». Abyś wiedział, że nie mówi o świetle ani
ciemności zmysłowej, mówiąc o świetle, nie nazwał go po prostu
światłem, ale wielką światłością, którą gdzie indziej nazywa prawdziwą
(por. J 1, 9; 1 J 2, 8), a mówiąc o ciemności, nazywają cieniem śmierci.
Potem, wskazując, że nie oni szukali i znaleźli, ale Bóg zesłał im to
z nieba, powiada: zabłysło im światło, to znaczy, światło samo zabłysło
i świeciło, a nie oni wpierw przybyli do światła. Przed przyjściem
Chrystusa ludzkość znajdowała się w najbardziej opłakanym stanie. Nie
166 Ja n C h ryzo sto m
Mną, a uczynią was rybakami ludzi»- (4, 20) Oni natychmiast zostawili
sieci i poszli za Nim. A przecież Jan opowiada, że zostali powołani inaczej
(por. J 1, 40-42). Wynika z tego, że było to już drugie powołanie, co
często daje się zauważyć. Tam mówi, że przyszli oni jeszcze przed
uwięzieniem Jana, tu zaś, że po uwięzieniu. Tam Andrzej woła Piotra, tu
zaś obydwu Jezus. Jan powiada: „Jezus widząc przychodzącego Szymona
rzekł: «Ty jesteś Szymon, syn Jony, będziesz nazywał się Kefas, co
znaczy: Piotr»” (J 1, 42). Mateusz zaś pokazuje, że już był tak nazwany,
mówi bowiem: Ujrzał Szymona, zwanego Piotrem. Również na podstawie
miejsca, z którego zostali wezwani, i na podstawie wielu innych rzeczy
można to zobaczyć także dlatego, że chętnie usłuchali i wszystko porzucili.
Już wcześniej zostali do tego dobrze przygotowani. Tam Andrzej
przychodzi do domu [Jezusa] i słyszy wiele (por. J 1, 39-40), tu zaś poszli
za Nim natychmiast, usłyszawszy jedno słowo. Prawdopodobnie towarzy
szyli mu na początku i opuścili, gdy zobaczyli, że Jana wtrącono do
więzienia, a On zawrócił; wrócili zatem do swego zajęcia. Tak więc
[Jezus] znajduje ich łowiących ryby. Wówczas ani ich nie powstrzymywał,
gdy chcieli wrócić, ani też, gdy już wrócili, nie porzucił ich, lecz gdy już
pozwolił im powrócić, udaje się znowu, by ich znowu powołać, co jest
najlepszym sposobem łowienia.
Zauważ ich wiarę i posłuszeństwo: usłyszawszy Jego wezwanie
w trakcie pracy (a wiecie, jak ponętną rzeczą jest łowienie ryb), nie
odkładali, nie wahali się, nie mówili: «Porozmawiamy z krewnymi, gdy
wrócimy do domu», ale porzuciwszy wszystko, udali się za nim, tak jak
uczynił Elizeusz względem Eliasza (por. 1 Kri 19, 20-21). Takiego
posłuszeństwa wymaga od nas Chrystus: abyśmy nie odkładali nawet na
jedną chwilę, choćby zmuszała nas jakaś istotna potrzeba. Dlatego, gdy
przyszedł do Niego inny uczeń i prosił, by mógł pochować ojca, nie
pozwolił mu tego zrobić, pokazując, że pójście za Nim należy przedkładać
nad wszystko (por. Mt 8, 21-22).
Gdybyś zaś powiedział, że obietnica była bardzo wielka1, to właśnie
dlatego podziwiam ich najbardziej: nigdy nie zobaczywszy żadnego cudu,
uwierzyli w tak wielką obietnicę i wszystko uważali za mniejsze od
towarzyszenia Jemu. Wierzyli, że i oni będą mogli łowić innych tymi
słowami, którymi zostali złowieni. Tak im to obiecał: (por. 4, 21A)
Jakubowi ani Janowi nie mówi natomiast nic takiego. Posłuszeństwo
pierwszych wskazywało drogę również im. Zresztą już wcześniej wiele*
i
A mianowicie: Uczynię was rybakami ludzi (Mt 4, 19).
168 Ja n C h ryzo sto m
o Nim słyszeli. Zobacz, jak dokładnie zostało nam wskazane również ich
ubóstwo, (por. 4 ,21C) Znalazł ich naprawiających swe sieci. Ubóstwo ich
było tak wielkie, że naprawiali zepsute sieci nie mogąc sobie kupić innych.
Oznacza to wielką cnotę: cierpliwie znosić ubóstwo, utrzymywać się
z godziwej pracy, (por. 4, 21B) mieć przy sobie ojca i służyć mu. (por.
4, 21D.-22) Gdy więc ich złowił, (por. 4, 23) wówczas zaczął czynić cuda
w ich obecności, przez co potwierdził to, co powiedział o Nim Jan.
Zawsze chodził do synagogi, pouczając ich w ten sposób, że nie jest
zwodzicielem, który by był przeciw Bogu, lecz że zgadza się z Ojcem.
A chodząc tak, nie tylko nauczał, ale i czynił cuda.
3. Bóg zwykle czyni znaki wtedy, gdy dzieje się coś niespodziewanego,
gdy wprowadza się coś nowego (7CoXtT8ia); tak daje zadatek swej mocy
tym, którzy mają przyjąć te prawa. Tak, gdy chciał stworzyć pierwszego
człowieka, stworzył cały świat, i wtedy ustanowił owo prawo w raju (por.
Rdz 1, 1-27; 2, 16-17). Gdy zaś chciał nadać prawo Noemu, znów uczynił
wielkie cuda, przez które odrodził całe stworzenie, dozwolił, by zalewało
je przez cały rok owo straszne morze, a tego sprawiedliwego męża
zachował w takiej powodzi (por. Rdz 6 - 9 ) . Także wobec Abrahama
zdziałał wiele cudów, jak zwycięstwo w wojnie (por. Rdz 14), plagę
zesłaną na faraona (por. Rdz 12, 17), wybawienie z niebezpieczeństwa.
Także gdy chciał nadać prawa Żydom, sprawił owe wielkie i zadziwiające
cuda, a dopiero potem nadał prawo (por. Wj 13 - 20). Tak też i tu, chcąc
ustanowić pewną społeczność o wyższej organizacji (7CO?UT£ioc) i głosić to,
czego nigdy nie słyszeli, potwierdza swą naukę działaniem cudów. Gdy nie
zjawiło się jeszcze królestwo, które ogłaszał, na podstawie tego, co się
działo czyni widzialnym to, co niewidzialne.
Zauważ też, jak ewangelista ogranicza się tylko do tego, co niezbędne,
nie wylicza pojedynczo wszystkich uzdrowionych, lecz w krótkich słowach
wymienia mnóstwo cudów. Mówi: (4, 24B.)2 Przynoszono więc do Niego
wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości
opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał. Idzie o to,
dlaczego od żadnego z nich nie wymagał wiary. Nie powiedział tego, co
- jak wiemy - mówił potem: „Wierzycie, że mogę to uczynić?” (Mt 9,
28). Bo nie dał jeszcze dowodu swej mocy. Zresztą sama okoliczność, że
przychodzili i przynosili ich, dowodzi nadzwyczajnej wiary. (por. 4, 24A)
Przynosili ich z daleka, a nie czyniliby tego, gdyby nie mieli wysokiego
mniemania o Nim.
2 Brak wiersza Mt 4, 24A: A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii, chociaż
Chryzostom nawiązuje do niego dwa razy nieco dalej. Brak wiersza Mt 4, 25.
Hom. XIV: Mt 4y 12-24. 25 169
tym bardziej są skrępowani. Jak bardzo litujesz się nad jeńcem, gdy
ujrzysz go okutego na plecach, rękach, a często i na nogach, tak też
bogacza, gdy ujrzysz, iż opływa w tysiączne dostatki, uważaj nie za
bogatego, lecz za nieszczęśliwego właśnie z tego powodu. Oprócz tych
więzów ma on straszliwego dozorcę, którym jest niegodziwa żądza pienię
dzy; nie pozwala mu się wymknąć z tego więzienia, lecz kładzie na niego
niezliczone więzy, straże, drzwi, zapory, a wtrąciwszy do najgłębszego
lochu, nakłania go, by nawet cieszył się tymi więzami, by nie miał nawet
nadziei wybawienia się z tych gniotących go nieszczęść.
A gdy w myślach obnażysz jego duszę, ujrzysz, że jest nie tylko
skrępowana, ale i zeszpecona, cuchnąca, pełna wszy. Nie lepsze od tego
są rozkosze cielesne, ba, nawet straszniejsze i bardziej gubią ciało wraz
z duszą, sprowadzając na jedno i drugie tysiączne plagi chorób.
Z tych wszystkich przyczyn prośmy Odkupiciela naszych dusz, aby
zniszczył więzy, uwolnił nas od tego strasznego stróża, a zdjąwszy z nas
ciężar owych żelaznych kajdan, uczynił nasz umysł lżejszym od skrzydła.
Prosząc Go zaś przynieśmy to, co do nas należy: gorliwość oraz dobre
intencje i chęci. Tak będziemy mogli nawet w krótkim czasie uwolnić się
od zła, które nas krępuje, zobaczyć, w jakim położeniu znajdowaliśmy się
przedtem, i dostąpić odpowiedniej wolności, którą obyśmy wszyscy
otrzymali z łaski i dobroci Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała
i moc na wieki wieków. Amen.
HOMILIA XV: Mt 5, 1-16
(PG 57, 223-238)
milcząc, a nie tylko wtedy, gdy przemawiał: raz otwierając usta, a innym
razem głosząc czynami. A gdy słyszysz, że nauczał ich, nie mniemaj, iż
mówił tylko do uczniów, lecz przez nich do wszystkich. Skoro tłum był
prosty, złożony z ludzi pełzających po ziemi, postawiwszy przed sobą
grono swych uczniów, do nich kieruje swą mowę, a w tym przemówieniu
do nich czyni wykład swej nauki przystępnym dla wszystkich innych,
którzy byli w tych sprawach wielce nieuświadomieni. Pokazał to Łukasz
mówiąc, że do nich zwrócił swą mowę (Łk 6, 20), a Mateusz wskazując
na to samo, napisał, że przystąpili do Niego uczniowie Jego... i nauczał
ich. Także inni słuchali uważnie, jakby do wszystkich kierował mowę.
Od czego zaczyna i jaki kładzie fundament nowej wspólnoty (7toA,iT£-
ia)? Posłuchajmy z uwagą Jego słów. Wprawdzie wypowiedziane były do
ludzi tam obecnych, ale napisane zostały dla wszystkich następnych
[pokoleń]. Dlatego wygłaszając swą mowę, przemawia wprawdzie do
uczniów, ale nie odnosi swoich słów do nich, lecz błogosławieństwa
przytacza dla wszystkich. Nie powiedział bowiem: «Błogosławieni
będziecie, jeśli będziecie ubodzy», lecz: Błogosławieni ubodzy. A choćby
wyłącznie do nich mówił, to i tak rada byłaby ogólna. Podobnie gdy
mówi: „A oto ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia
świata” (Mt 28, 20), przemawia nie tylko do nici), ale przez nich do całego
świata. A gdy ich prześladowanych, ściganych, znoszących okrucieństwa
nazywa błogosławionymi, to przygotowuje wieniec nie tylko dla nich, ale
dla wszystkich, którzy to znoszą. Zresztą, żeby to było jeszcze bardziej
jasne, i byś się upewnił, że to co powiedziano, odnosi się w dużej mierze
do ciebie i do całej ludzkiej natury, jeśli zechcesz na to zwrócić uwagę,
posłuchaj, jak zaczyna tę cudowną mowę:
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo
niebieskie. Którzy ludzie są ubodzy w duchu? Ci, którzy są uniżeni
i skruszeni w swym wnętrzu1. Duchem nazwano tutaj duszę i wolę. Liczni
są uniżeni, ale nie z własnej woli, lecz z konieczności; ich pomija (bo to
nie byłoby żadną chlubą) i nazywa błogosławionymi najpierw tych, którzy
dobrowolnie uniżają się i upokarzają. Ale dlaczego nie powiedział:
Uniżeni, lecz: Ubodzyl Bo to ma pełniejsze znaczenie niż tamto. Ma tu na
myśli skruszonych i drżących wobec Jego przykazań, o których Bóg mówi
przez Izajasza, że ich bardzo ceni: „Na kogóż wejrzę, wyłącznie na
biednego i zgnębionego [na duchu], który drży na moje słowa” (Iz 66, 2).
przestrogi. Ani przecież bogactwo, ani potęga, ani nawet sama godność
królewska nie mogła tak wzbijać w dumę jak to, co oni posiadali. Zresztą
jeszcze przed cudami było prawdopodobne, że uniosą się dumą i ulegną
tej ludzkiej słabości widząc tłumy i ową widownię otaczającą Nauczyciela.
Dlatego od razu upokarza ich ducha. A słów swych nie wypowiada
w formie upomnień czy nakazów, lecz w formie błogosławieństwa, czyniąc
swą mowę bardziej przyjemną i otwierając wszystkim pole do współza
wodnictwa w tej cnocie. Nie powiedział: «Błogosławiony ten czy tamten»,
lecz wszyscy, którzy tak czynią. Jeśli gorliwie będziesz pełnić tę cnotę, nic
ci nie przeszkodzi być błogosławionym, choćbyś był niewolnikiem,
żebrakiem, ubogim, obcym czy człowiekiem słabej głowy.
Rozpocząwszy od tego, co było najbardziej konieczne, przechodzi do
drugiej zasady, która wydaje się być przeciwna opinii świata. Jeśli wszyscy
za szczęśliwych uważają tych, którzy się radują, a za nieszczęśliwych ludzi
pogrążonych w smutku, ubóstwie i żalu, On przeciwnie - ich nazywa
szczęśliwymi, mówiąc: (5, 4A) Błogosławieni, którzy się smucą. A prze
cież nad takimi wszyscy się litują. Dlatego właśnie najpierw czynił cuda,
aby Mu wierzono, gdy tego będzie nauczał. Mówił to nie w ogóle o tych,
co się smucą, lecz o tych, którzy czynią to z powodu grzechów. Inny
rodzaj smutku - przykładowo z powodu rzeczy doczesnych - jest nawet
zabroniony. Pokazał to także Paweł, mówiąc: „Bo smutek, który jest
z Boga, dokonuje nawrócenia ku zbawieniu; smutek zaś tego świata
sprawia śmierć” (2 Kor 7, 10).
3. Tych właśnie, którzy tak są zasmuceni, nazywa błogosławionymi.
Nie w ogóle [wszystkich] zasmuconych, ale tych, którzy głęboko są
zasmuceni. Dlatego nie powiedział: Którzy się martwią, lecz: Którzy się
smucą. Stąd polecenie to obejmuje naukę wszelkiej mądrości ((])iA,OGO(|)ioc).
Jeżeli ci, którzy smucą się po śmierci żony, dzieci czy kogoś z krewnych,
i w tym czasie utrapienia nie troszczą się o ciało i majątek, nie uganiają
się za sławą, nie obrażają się na krzywdy, nie poddają się zazdrości ani nie
ulegają żadnej innej namiętności, a jedynie żal ich ogarnia, to tym bardziej
ci, którzy tak żałują za swe grzechy, jak powinno się żałować, okażą
większą mądrość ((|)iA,0(K)(|)ia), niż tamci.
A potem jaką otrzymają nagrodę? (5, 4B.) Albowiem oni, powiada,
będą pocieszeni. I tu na ziemi, i tam [w niebie]. Ponieważ warunek ten był
bardzo trudny i przykry, dlatego obiecał dać to, co czyniło go łatwym.
Jeśli więc chcesz zostać pocieszony, smuć się. Nie myśl, że te słowa kryją
jakąś zagadkę. Gdy Bóg pociesza, to choćby dotykały cię niezliczone
utrapienia, przezwyciężysz je wszystkie. Bóg udziela większej nagrody za
176 Ja n C h ryzo sto m
trudy. Uczynił tak i tu, nazywając błogosławionymi tych, którzy się smucą,
nie według wartości czynu, lecz odpowiednio do swojej dobroci.
Ci, którzy się smucą, żałują za przewinienia; wystarczyłoby im, gdyby
otrzymali przebaczenie i uzyskali obronę w swej sprawie. On jednak żywi
tak bardzo wielką miłość względem ludzi, że nie poprzestaje na darowaniu
kary i odpuszczeniu grzechów, ale czyni ich szczęśliwymi i udziela wiele
pociechy. Poleca zaś nam smucić się nie tylko z powodu własnych, ale
również z powodu cudzych przewinień. Cechuje to dusze świętych: Mojże
sza, Pawła, Dawida, oni bowiem wszyscy często smucili się z powodu zła
popełnionego przez innych.
(5, 5) Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemią. Powiedz mi,
jaką ziemię? Niektórzy mówią, że duchową. Ale nie tak się rzecz przed
stawia. Nigdzie w Piśmie [Świętym] nie znajdujemy wzmianki «o ziemi
duchowej» (yfjv vor|xf|v). Cóż zatem znaczą te słowa? Otóż obiecuje
widzialną nagrodę, podobnie jak Paweł. Powiedziawszy: „Czcij ojca twego
i matkę twoją”, dodał, „abyś był długowieczny na ziemi” (Ef 6, 2-3; Wj
20, 12). Z kolei sam [Jezus] powiada do łotra: „Dziś ze mną będziesz
w raju” (Łk 23, 43). Zachęca nie tylko przyszłymi, ale i teraźniejszymi
nagrodami, zwłaszcza tych spośród słuchaczy, którzy, będąc zmysłowi,
tych dóbr raczej szukali aniżeli przyszłych. Dlatego w dalszej [części tego
kazania] mówi: „Pogódź się ze swoim przeciwnikiem” (Mt 5, 25), i usta
nawia nagrodę za taką mądrość (<()i?ioao(()ia), mówiąc: „by cię przeciwnik
nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy” (Mt 5, 25). Widzisz, czym go
zatrwożył? Rzeczami odczuwalnymi, które przecież często się zdarzają.
Powiada także: „Kto by rzekł swemu bratu Raka, podlega Wysokiej
Radzie” (Mt 5, 22). Podobnie Paweł często obiecuje nagrody podpadające
pod zmysły i od doczesnych zaczyna zachęcać. Rozprawiając na przykład
0 dziewictwie, nie wspomina o niebie, lecz na podstawie doczesnych
korzyści zachęca, mówiąc: „[Dobra to rzecz] przy obecnych utrapieniach”
(1 Kor 7, 26), „chciałbym oszczędzić wam /udręk w ciele/” (1 Kor 7, 28),
„chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień” (1 Kor 7, 32). Tak samo
1 Chrystus łączył rzeczy ziemskie z duchowymi. Gdy bowiem cichy się
obawia, że straci wszystko, co posiada, obiecuje mu coś przeciwnego.
Mówi, że tylko ten posiada bezpiecznie wszystko to, co ma, kto nie jest
ryzykantem ani człowiekiem przechwalającym się, gdyż tacy często tracą
ojcowiznę, a nawet życie (\|A)%f|).
Zresztą, już prorok w Starym Testamencie powiedział: „Cisi posiądą
ziemię” (Ps 37, 11). [Chrystus] mówi tu do nich znanymi im słowami, aby
nie zawsze używać nadzwyczajnych. To zaś mówi nie ograniczając nagro
dy do rzeczy doczesnych, lecz po nich obiecuje również inne. Gdy mówi
Horn. XV: Mt 5, 1-16 177
(Zła sława nie daje szczęścia. Tę samą nagrodę Jezus różnie wyraża.
Równość Ojca i Syna)
5. Zresztą, abyś nie myślał, że po prostu zła sława u ludzi czyni
szczęśliwym, postawił dwa warunki: jeśli dla Niego będą ją znosić oraz
jeśli to, co o nich będą mówić, będzie nieprawdą. Jeśli te warunki nie są
spełnione, ten, któremu złorzeczą, nie tylko nie jest szczęśliwy, ale jest
wręcz nieszczęśliwy. Potem zwróć uwagę na nagrodę: (5, 12B) Wasza
nagroda wielka jest w niebie. Nie trać otuchy, jeśli nie przy każdym
błogosławieństwie słyszysz o udzieleniu królestwa niebieskiego. Choć
różnie nazywa zapłatę, to przecież wszystkich prowadzi do królestwa. Gdy
mówi: (5, 4) którzy się smucą, będą pocieszeni, (5, 7) miłosierni miłosier
dzia dostąpią, (5, 8) czystego serca Boga oglądać będą, (5, 9) czyniący
pokój będą nazwani synami Bożymi, nie co innego przez to wszystko
wskazuje, jak tylko królestwo niebieskie. Z pewnością dostąpią go ci,
którzy pełnią te cnoty. Nie myśl więc, że to zapłata dla tych tylko, którzy
są ubodzy duchem, lecz także dla łaknących i pragnących sprawiedliwości,
dla czyniących pokój i dla wszystkich innych. Dlatego przy każdym
wskazaniu umieścił błogosławieństwo, abyś nie oczekiwał czegoś
ziemskiego. Nie byłby bowiem błogosławiony ten, który zostałby
nagrodzony tym, co kończy się wraz z tym życiem i znika prędzej niż
cień.
Gdy powiedział, że wasza nagroda wielka jest, dodał jeszcze inną
pociechę, mówiąc: (5 ,12C.) Tak bowiem prześladowano proroków, którzy
byli przed wami. Ponieważ miało przyjść królestwo Boże i oczekiwano go,
pociesza ich, że mają to wspólne z tymi, którzy cierpieli przed nimi. Nie
myślcie, powiada, że znosicie to głosząc lub nakazując coś innego, albo
że będziecie prześladowani jako głosiciele szkodliwych nauk. Prześladowa
nia i niebezpieczeństwa wynikają nie ze szkodliwości nauk, ale ze złości
słuchaczy. Dlatego złorzeczą nie wam, którzy cierpicie, ale tamtym, którzy
źle czynią. Potwierdza to cała przeszłość. Choć bowiem nie obwiniali
proroków ani o naruszenie prawa, ani o bezbożność, to przecież jednych
kamienowali, innych prześladowali, a tysiącom innych złorzeczyli. Niech
was to nie trwoży, gdyż z tego samego powodu czynią to wszystko
również dzisiaj. Czy widzisz, jak [Pan] podniósł ich umysły, stawiając ich
tuż obok Mojżesza i Eliasza? Mówi tak i Paweł w liście do Tesaloniczan,
pisząc: „Bracia, staliście się naśladowcami Kościołów Boga, które są
w Judei... ponieważ to samo, co one od Żydów, wyście wycierpieli od
rodaków. Żydzi zabili Pana Jezusa i proroków. A nie podobają się oni
Bogu i sprzeciwiają się wszystkim ludziom” (1 Tes 2, 14-15). {To samo
potwierdził tutaj Chrystus}.
180 Ja n C h ryzo sto m
3 Utrata mienia i dzieci - por. Hi 1, 13n; trąd toczący całe ciało Hioba - por. Hi 2, 7-8;
wyrzuty ze strony żony - por. Hi 2, 9; łatwe znoszenie tego przez Hioba - por. 1, 20-22;
2, 10; wyrzuty ze strony przyjaciół - por. np. Hi 5; 11; zmieszanie Hioba potwierdza np.
Hi 42, 6.
182 Ja n C h ryzo sto m
Kiedy wezwał ich już do tego, co należało podjąć, pociesza ich znowu
pochwałami. Ponieważ zalecenia te były wzniosłe oraz większe niż
przykazania Starego Testamentu, posłuchaj, jak się wyraża, aby się nie
trwożyli, nie obawiali i nie mówili: «Jakże zdołamy to czynić?»: (5, 13A)
Wy jesteście solą ziemi, wyrażając tym samym, iż nakazuje to z koniecz
ności. Mówi bowiem: „Ta nauka będzie z wami nie dla waszego życia, ale
dla całego świata. Nie posyłam was też ani do dwóch miast, ani do
dziesięciu {czy dwudziestu}, ani do jednego narodu, jak niegdyś proroków,
lecz na ziemię, na morze, na cały świat, i to świat zepsuty. W słowach: Wy
jesteście solą ziemi wyraził to, że cała natura ludzka «utraciła smak» (por.
5, 13B) i jest nadgnita wskutek grzechów. Dlatego wymaga od nich tych
cnót, które są konieczne i pożyteczne w trosce o wspólny los. Cichy,
skromny, miłosierny i sprawiedliwy nie zamknie w sobie tych cnót, ale też
będzie się starał o to, aby te zbawienne zdroje spływały także na innych
dla ich pożytku. Ten, który jest czystego serca, kto czyni pokój, kto jest
prześladowany za prawdę, oddaje swe życie dla dobra wspólnego. Nie
myślcie więc, powiada, że prowadzę was do zwykłych walk albo że mówię
do was o małych rzeczach. Wy jesteście solą ziemi.
Cóż więc? Czy naprawili to, co zgniło? Bynajmniej. Nie było bowiem
możliwe, aby przez dodanie soli naprawili to, co już było zepsute. I nie
czynili tego, lecz zaprawiali solą to, co było odnowione, uwolnione od
cuchnięcia i im powierzone, by utrzymać i zachować to w tej świeżości,
w jakiej otrzymali od Pana. Uwolnienie od odoru grzechów było dziełem
Chrystusa, a to tylko, by znów nie popadli w dawną zgniliznę, było sprawą
ich gorliwości i starań. Czy widzisz, jak stopniowo pokazuje, że przewyż
szają proroków? Mówi przecież, że są nauczycielami nie tylko Palestyny,
ale całego świata, i to nie tylko nauczycielami, ale groźnymi nauczyciela
mi. To jest zadziwiające, że bez pochlebstw i nadskakiwania, ale gryząc
i piekąc jak sól, byli oczekiwani przez wszystkich.
«Nie dziwcie się, powiada, jeśli pominąwszy innych przemawiam do
was i prowadzę na takie niebezpieczeństwa. Rozważcie do ilu miast, ludów
i narodów zamierzam was posłać jako przewodników. Dlatego chcę,
abyście nie tylko sami byli roztropni, lecz byście czynili takimi również
innych. Tacy zaś, od których zależy zbawienie innych, powinni być
bardziej przezorni i posiadać tak wielką cnotę, żeby mogli jej użyć również
na użytek innych. Jeśli nie będziecie tacy, wówczas nie wystarczycie
nawet samym sobie».
7. Nie zżymajcie się więc, jakby te słowa były przykre. Wszak inni,
którzy «utracili smak» mogą się podnieść przy waszej pomocy; gdyby się
to przytrafiło wam, zgubicie siebie i innych. Dlatego do im większych
Horn. XV: Mt 5, 1-16 183
(Cnoty nie można ukrywać: nawet bezbożni ją chwalą. Syn równy Ojcu)
8. W jaki sposób Bóg, ktoś zapyta, zostanie przez nas uwielbiony, jeśli
ludzie będą nam złorzeczyć? Otóż nie wszyscy, a nawet ci, którzy będą to
czynić z zazdrości, w sumieniu swoim będą was podziwiać i chwalić,
podobnie jak osoby jawnie schlebiające ludziom żyjącym w nieprawości,
w myśli ich oskarżają. Cóż więc? Każesz nam żyć dla wyróżnienia się
i próżnej chwały? Skądże znowu, ja tego nie mówię. Nie powiedziałem
przecież: «Starajcie się, żeby wasze dobre czyny miały charakter publicz
ny», ani: «Obnoście się z nimi», lecz: (5, 16) Niech świeci wasze światło,
to znaczy: wasza cnota niech będzie obfita, ogień wielki, światłość
Horn. XV: Mt 5, 1-16 185
5 Jednakże Chrystus nigdzie nie mówi, że stanie się to koniecznie już tu na ziemi.
Horn. XV: Mt 5, 1-16 187
(5, 17A) Nie sądźcie, ie przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie
przyszedłem znieść, ale wypełnić.
1. Kto tak przypuszczał, kto postawił taki zarzut, że [Pan] na to
odpowiada? Przecież z Jego słów nie wypływało takie podejrzenie: zalece
nie, aby byli łagodni, miłosierni, czystego serca (por. Mt 5, 5. 7-8) nie
wskazywało nic podobnego, lecz całkiem przeciwnie. Czemuż więc to po
wiedział? Nie bez przyczyny i nie na próżno; miał bowiem torować drogę
do nieznanego1 im życia Bożego i niebiańskiego oraz nadać przykazanie
większe, aniżeli te stare, mówiąc: (5, 21) Słyszeliście, że powiedziano
przodkom: «Nie zabijaj...» (5, 22) A ja wam powiadam: Nie gniewajcie
się. By więc ta nowa rzecz nie zaniepokoiła umysłów słuchaczy i nie obu
dziła w nich wątpliwości co do tej nauki, czyni najpierw to zastrzeżenie.
Choć Prawa nie przestrzegali, bardzo byli do niego przywiązani,
a chociaż codziennie łamali je swymi czynami, chcieli jednak, by Pismo
zostało nienaruszone i aby nikt niczego więcej do niego nie dodawał.
Przeciwnie, zachowywali niektóre rzeczy, które dodali ich zwierzchnicy
nie ku poprawie, lecz ku pogorszeniu. W ten sposób, przez własne dodatki,
zmniejszyli cześć należną rodzicom i wiele innych praw wypaczyli
z powodu niestosownych uzupełnień (por. Mt 15, 1-9; Mk 7, 1-13).
Chrystus nie był z pokolenia kapłańskiego, a to, co miał wprowadzić,
było rodzajem dodatku, który nie pomniejszał cnoty, lecz powiększał,
dlatego przewidując, że obie te rzeczy ich zaniepokoją, jeszcze przed
ogłoszeniem tych zdumiewających praw odpiera tę myśl, która mogła
powstać w ich umysłach. A cóż takiego, co powstałoby w ich umysłach,
mogli zarzucić? Sądziliby, że mówi to w celu zniesienia starych praw.
1 Dosłownie: jakiegoś.
Horn. XVI: Mt 5, 17-26 193
Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo” (J 1, 1). Nigdzie też
nie powiedział sam wyraźnie, że to On stworzył niebo, ziemię, morze,
wszystkie rzeczy widzialne i niewidzialne, uczeń zaś Jego mówi to
z wielką szczerością raz, drugi i trzeci, niczego nie ukrywając, w słowach:
„Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało”
(J 1, 3) lub: „Na świecie było, a świat stał się przez Nie” (J 1, 10). Ale
dlaczego dziwisz się, że inni głosili o Nim większe rzeczy, niż On sam
powiedział o sobie, skoro dawał wiele dowodów czynami na to, czego nie
mówił wyraźnie słowami? Wyraźnie przecież okazał przy ślepcu (por. J 9),
że sam stworzył człowieka, a kiedy mówił o stworzeniu człowieka na
początku, nie powiedział: «Ja stworzyłem», lecz: „Stwórca od początku
stworzył ich jako mężczyznę i kobietę” (Mt 19, 4; Rdz 1, 27). Także przez
ryby, przez wino, przez chleby, przez uciszenie morza, przez jasność, którą
zesłał na siebie na górze Tabor i przez wiele innych cudów dowiódł, że
stworzył świat i rzeczy na nim będące2. Nigdzie nie powiedział tego
wyraźnie słowami, lecz uczniowie, Jan, Paweł i Piotr ciągle to głoszą.
Skoro oni, którym wiele objawił w szczegółach i dał taką moc, że
nawet umarłych wskrzeszali (por. Dz 9, 36-43; 20, 7-11), oni, którzy
dniem i nocą słuchali jego mów, patrzyli na Jego cuda, oni, których
doprowadził do takiej doskonałości, że wszystko porzucili dla Niego,
pomimo takiej cnoty i zaparcia się siebie ((|)iA,OGO(|)ia) nie mogli znieść
wszystkiego przed otrzymaniem Ducha (por. J 16, 12-13), to jakże naród
żydowski, bez wykształcenia, bez tak wielkiej cnoty, który jedynie
przypadkiem był niekiedy świadkiem Jego czynów i nauki, mógłby nie
pomyśleć, że sprzeciwia się Bogu, gdyby nie kierował się takimi
względami dla nich? Dlatego również wtedy, gdy chciał znieść szabat, nie
wprost zaprowadził nowe prawo, ale przytoczył wiele różnych zastrzeżeń
(por. np. Mt 12, 1-12). A jeśli, chcąc znieść jedno przykazanie, posługuje
się tak oględną mową, by nie przerazić słuchaczy, to tym bardziej, gdy
dodawał do całego prawa inne prawo, trzeba było wielkiego przygotowania
i ostrożności, by nie przestraszyć ówczesnych słuchaczy.
2 Ryby - por. J 21, 6; wino - por. J 2, ln; chleby - por. np. Mt 14, 13n; uciszenie
morza - por. Mt 8, 23-27; przemienienie na Górze Tabor - por. Mt 17, 2.
Horn. XVI: Mt 5, 77-26 195
3 Św. Mateusz rzeczywiście często powtarza te słowa, por. Mt 1, 22; 2, 15. 17. 23; 4,
14; 8, 17; 12, 17; 13, 35; 21, 4; 26, 54-56 Pismo; 27, 9.
196 Ja n C h ryzo sto m
słowa Pana, ten zaś wolę swojego Ojca. A gdy mówię: «wolę Ojca», to
mówię: «wolę Jego». Powiada bowiem: „Wszystko moje jest twoje,
a twoje moje” (J 17,10). Tamci nadawali prawa swym współniewolnikom,
On natomiast swym niewolnikom.
Zapytajmy tych, którzy odrzucają Prawo: Czy przykazanie, by się nie
gniewać przeciwne jest przykazaniu, by nie zabijać? Czy nie jest ono
raczej jego dokończeniem i wypełnieniem? Jest rzeczą oczywistą, że jest
ono wypełnieniem tamtego i dlatego jest większe. Kto bowiem nie unosi
się gniewem, ten tym bardziej nie dopuści się zabójstwa. Kto poskramia
złość, ten tym bardziej będzie trzymać ręce przy sobie. Bo korzeniem
zabójstwa jest gniew. Kto wyrywa korzeń, ten tym bardziej zniszczy
gałęzie, a raczej nawet nie pozwoli im się rozwinąć.
„Przyszło do swojej własności” (J 1, 11) oraz: „Świat stał się przez Nie”
(J 1, 10).
Następnie krytykują Stare Prawo, które powiada: „Oko za oko i ząb za
ząb” (por. Mt 5, 38), stwierdzając, że „jakże mógłby być dobry ten, kto
tak mówi?” Cóż na to powiemy? Że to jest najwyższy rodzaj dobroci. Nie
dlatego nadał takie prawo, byśmy sobie wzajemnie wybijali oczy, lecz
abyśmy powstrzymywali się od czynienia tego innym, z obawy przed
doznaniem od innych tego samego. Podobnie jak Niniwitom nie dlatego
zagroził zniszczeniem, aby ich zgubić (bo gdyby tego chciał, powinien by
milczeć), lecz aby poprawili się dzięki bojaźni i aby zaniechał swego
gniewu (por. Jon 1, 1-2; 3, ln), tak samo zagroził karą tym, którzy
zuchwale skaczą do oczu innym, aby - skoro nie chcą powstrzymać się od
tej dzikości wskutek dobrego postanowienia - przynajmniej bojaźnią byli
powstrzymywani od uszkadzania oczu swoich bliźnich.
Jeśli to świadczyłoby o okrucieństwie, okrutne byłoby także poskromie
nie zabójcy czy powstrzymanie cudzołożnika. Ale są to słowa głupców
oraz tych, którzy popadli w ostateczne szaleństwo. Ja nie tylko nie nazy
wam tego srogością, lecz nawet uważam za złe rzeczy według ludzkiego
rozumu przeciwne. Ty bowiem utrzymujesz, że jest srogi, ponieważ rozka
zał wybić oko za oko, ja natomiast mówię, że gdyby tego nie nakazał,
wtedy w opinii większości ludzi wydawałby się taki, jakim Go nazywasz.
Przypuśćmy, że całe Prawo zostałoby zniesione i nikt nie obawiałby się
grożącej kary, ale wszystkim złym ludziom, cudzołożnikom, zabójcom,
złodziejom, ojcobójcom, krzywoprzysiężcom, wolno byłoby bez żadnych
obaw iść za swymi popędami; czy nie przewróciłoby się wówczas
wszystko do góry nogami, czy miasta, rynki, domy, ziemia, morze, cały
świat nie napełniłyby się niezliczonymi zbrodniami i zabójstwami?
Przecież jest to oczywiste dla każdego. Skoro złe namiętności z trudem
dają się poskromić pomimo praw, lęku i gróźb, to gdyby odjęto to
zabezpieczenie, cóż stałoby na przeszkodzie, by iść za złymi popędami?
Jakaż zaraza nie rozszerzyłaby się na życie ludzkie? Nie tylko byłoby
czymś okrutnym, że złym wolno byłoby czynić, co im się podoba, ale też
byłoby rzeczą nierozważną nie zważać na to, że człowiek, który nie zrobił
nic złego, cierpi bez powodu i nadaremnie. Powiedz mi, czy byłoby coś
okropniejszego niż to: gdyby ktoś zebrał złoczyńców ze wszystkich stron,
uzbroił ich w miecze i nakazał im chodzić naokoło miasta i zabijać
wszystkich, których by napotkali? A gdyby znów ktoś inny powiązał ludzi,
których tamten uzbroił, i z całą bezwzględnością zamknąłby ich do
więzienia, a mających zginąć wyrwał z rąk owych bezbożników, czy
byłoby coś bardziej ludzkiego niż taki czyn?
Horn. XVI: Mt 5, 17-26 203
7 Podobny wpływ myśli filozoficznej widać już u Laktancjusza - por. Skrót wykładu
prawodawstwa Boskiego, w: M. MICHALSKI, Antologia literatury patrystycznej, IW PAX
1975, t. 1, 459.
8 Rada (xó <xov£5piov) - mowa o Sanhedrynie najwyższej lokalnej władzy religijnej
i sądowniczej w Palestynie, bądź o kolegium sądowym w poszczególnych miastach
zwanym trybunałem lub sądem.
Hom. XVI: Mt 5, 17-26 205
niższym od nas [społecznie], mówimy: «Idź precz - ty» albo: «Ty tutaj,
powiedz tamtemu». Tak samo mówiący po syryjsku używają słowa «raka»
zamiast słowa «ty». Jednakże miłujący człowieka Bóg oddala nawet
najdrobniejsze braki, nakazując nam, abyśmy szanowali się wzajemnie
i okazywali sobie należny szacunek, aby w ten sposób zapobiec większym.
(5, 22C.) A kto by mu rzekł: «Głupcze», podlega karze piekła ogniste
go. Wielu ludziom to przykazanie wydawało się ciężkie i trudne, skoro za
tak proste słowo mamy być tak ciężko karani. Niektórzy utrzymują, że
raczej zostało to powiedziane z przesadą (b7t£ppo?UKG)ę). Obawiam się
jednak, żebyśmy słowami zwodząc tutaj samych siebie, czynami nie
zasłużyli sobie tam na najcięższą karę.
Zauważ, jak powoli stopniuje kary, jakby tłumaczył się przed tobą;
pokazuje, że On sam nie chce nic takiego na ciebie sprowadzić, lecz że my
zmuszamy Go do takich gróźb. Rozważ, co mówi: «Powiedziałem ci, byś
nie gniewał się pochopnie, gdyż będziesz winien sądu. Nie zważałeś na to
pierwsze przykazanie. Popatrz, co sprawił gniew: zaraz skłonił cię do
obrazy, bo powiedziałeś twemu bratu Raka. Znów zagroziłem inną karą:
Radą. Jeśli i na nią nie będziesz zważać i odważysz się na jeszcze coś
gorszego, nie będę cię więcej karać tymi umiarkowanymi karami, lecz
wieczną karą w piekle, byś się w końcu nie dopuścił zabójstwa». Nie ma,
powiadam, nie ma niczego bardziej nieznośnego, niczego, co mogłoby
bardziej gryźć duszę człowieka niż zniewaga. Im ostrzejsze jest słowo
zniewagi, tym większy ogień rozpala. Nie uważaj więc nazwania kogoś
głupcem za coś zwykłego. Jeśli odmawiasz twemu bratu umysłu i rozumu,
tego, czym różnimy się od zwierząt i dzięki czemu przede wszystkim
jesteśmy ludźmi, to pozbawiasz go jego całej godności.
Nie zważajmy wyłącznie na nasze słowa, ale zastanawiajmy się nad
samą praktyką życia oraz nad uczuciami. Pamiętajmy, jak wielką ranę
zadaje takie słowo i jak strasznym nieszczęściem się kończy. Dlatego także
Paweł wykluczył z królestwa nie tylko cudzołożników i ludzi zmysłowych,
ale także złorzeczących (por. 1 Kor 6, 9-10). I bardzo słusznie. Gdyż
znieważający narusza dobro miłości, pogrąża swego bliźniego w niezliczo
ne nieszczęścia, sprowadza ustawiczną nieprzyjaźń, rozrywa Chrystusowe
członki, codziennie zrywa miły Bogu pokój, przez zniewagę poszerza
drogę diabłu i czyni go silniejszym. Dlatego Chrystus, aby podciąć
korzenie jego mocy, ustanowił to prawo.
Słowo miłości ma dla Niego wielkie znaczenie. Ona to nade wszystko
jest matką wszelkiego dobra, znamieniem Jego uczniów, ona łączy nas
wszystkich ze sobą. Słusznie zatem z wielką gorliwością wyrywa korzenie
i źródła nienawiści, która ją niszczy. Nie sądź więc, że zalecenia te
wyrażone zostały z przesadą, lecz mając na uwadze ich dobre skutki
podziwiaj łagodność tychże praw. Bóg o nic nie stara się bardziej, niż o to,
byśmy byli związani i połączeni z sobą. Dlatego zarówno sam, jak i przez
swych uczniów, w Starym, jak i w Nowym Testamencie, często podnosi
to przykazanie i surowo sądzi oraz karze tych, którzy nim gardzą. Nigdy
bowiem tak się nie pleni i nie zakorzenia wszelka nieprawość, jak wtedy,
gdy ustaje miłość. Dlatego powiedziano: „A ponieważ wzmoże się
nieprawość, oziębnie miłość wielu” (Mt 24, 12). Tak Kain stał się
bratobójcą, podobnie Ezaw i bracia Józefa9; w ten sposób tysiączne
9 Kain - por. Rdz 4, 8; Ezaw - por. Rdz 27, 4 ln; bracia Józefa - por. Rdz 37.
Horn. XVI: Mt 5, 17-26 207
11 Greckie słowo X|/fj<t>oę oznacza kamyk do głosowania (czarny jako głos skazujący,
biały jako uniewinniający).
Horn. XVI: Mt 5, 17-26 211
zabójstwo ktoś, kogo nie lżą, kogo nie pociągają do sądu, kto długo się nie
gniewa? Stąd wynika, że również nam przynosi pożytek to, co pożyteczne
jest dla bliźniego. Kto godzi się z przeciwnikiem, sam zyskuje o wiele
więcej, uwalniając się od sądów, więzień i ich nędzy.
Posłuchajmy tych słów: nie wadźmy się i nie spierajmy, zwłaszcza że
wskazania te już przed przyszłymi nagrodami dają wewnętrzne zadowole
nie (f|8ovfi) i pożytek. A jeśli dla wielu wydają się ciężkie i wymagające
wielkiego trudu, pamiętaj, że czynisz to dla Chrystusa, a wtedy to, co
przykre, wyda ci się przyjemne. Jeżeli zawsze będziemy trzymać się tej
zasady, nie doświadczymy niczego przykrego, lecz zewsząd będziemy
doznawać wielkiej przyjemności (f|8ovf|). Gdyż trud nie będzie się
wydawać trudem, a wprost przeciwnie, im bardziej się wzmoże, tym
będzie słodszy i przyjemniejszy.
12 Tak tłumaczę greckie ópcoę iox'óet Kai 7t£pr/lv£Tai. J. Krystyniacki oddał to tak:
«pomimo tego bierze górę i zwycięża» (por. t. 1 s. 207). Dzięki Bogu szatan nie zwycięża.
Słowo 7i£piylyvopai (późniejsze 7i£ptylvopai) znaczy w bezokoliczniku: «górować», «prze
wyższać», «zwyciężać», ale znaczy także: «pozostać», «utrzymać się przy życiu», «prze
trwać». Jan Chryzostom prawdopodobnie wykorzystuje to różnorakie znaczenie tego słowa,
aby z jednej strony wskazać słuchaczowi, że diabeł jest silny i może przeważyć, z drugiej
zaś strony, aby ukazać swoisty paradoks sytuacji: diabeł proponuje rzecz, która z logicz
nego punktu widzenia jest nie do przyjęcia, a jednak utrzymuje się i to całkiem nie źle, bo
ludzie mu wciąż ulegają.
212 Ja n C h r y zo sto m
i odrzucić precz od siebie. A przykazuje tak Ten, który tyle razy przema
wiał o miłości, abyś zewsząd poznał Jego opatrzność i wszelkimi
sposobami starał się o to, co jest dla ciebie pożyteczne. (5, 31) Powiedzia
no też: «Jeśli ktoś chce oddalić swoją żonę, niech da jej list rozwodowy»
(Pwt 24, 1). (5, 32) A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę
- poza przypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo, a kto by
oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa.
3 Niebo tronem Boga i ziemia podnóżkiem Jego nóg - por. Iz 6, 1; por. także Jk 5, 12;
Dz 7, 49; miasto wielkiego Króla - por. Ps 48, 3.
4 Jan Chryzostom nawiązuje tu do kolejno omówionych przykazań. O żonie - por. Mt
5, 31-32; o prawym oku - por. Mt 5, 29; o niepowściągliwym spojrzeniu - por. Mt 5, 28;
o gniewie na brata - por. Mt 5, 22.
222 Ja n C h ryzo sto m
którzy teraz są bogaci nie będzie za mnie odpowiadać, gdy zażądają ode
mnie rachunku i oskarżą mnie, że nie przestrzegałem z należytą surowością
zachowania praw Bożych. To, właśnie to, zgubiło owego szanownego
starca, a mówię o Helim, pomimo że jego życie było nieskazitelne,
a jednak, ponieważ nie zwracał uwagi na znieważanie Bożych praw, został
ukarany wraz ze swymi synami (por. 1 Sm 2, 12n). Jeżeli on poniósł tak
ciężką karę, ponieważ nie zachowywał odpowiedniej surowości względem
swoich synów, gdzie była tak wielka siła natury, to jakież przebaczenie
otrzymamy my, którzy jesteśmy wolni od tej słabości, a psujemy wszystko
pobłażaniem?
Abyście więc nie zgubili ani nas, ani siebie samych, zaklinam was,
słuchajcie i ustanówcie sobie wielu takich, którzy będą was strzec i upo
minać. Porzućcie zwyczaj przysięgania, abyście postępując stąd drogą
naprzód, także i inne cnoty wypełniali z wszelką łatwością i dostąpili
przyszłych dóbr. Obyśmy wszyscy ich dostąpili z łaski i dobroci Pana
naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc teraz, zawsze i na wieki
wieków. Amen.
HOMILIA XVIII: Mt 5, 38-48
(PG 57, 265-274)
1 Jak wynika z kontekstu, idzie tu o diabła, którego pokusie ulega krzywdzący nas
człowiek.
2 Greckie słowo aye^iKCtKla oznacza także «pobłażliwość».
Horn. XVIII: Mt 5, 38-48 229
gdyby się znalazł ktoś tak dziki i nieludzki, by posunąć się aż do tego,
znalazłoby się dużo więcej takich, którzy okryliby człowieka tak wzniosłej
cnoty nie tylko sukniami, ale nawet, gdyby to było możliwe, własnymi
ciałami.
3. A gdyby dla takiej cnoty trzeba było chodzić nawet nago, to i tak nie
byłoby to hańbiące. Także Adam był nagi w raju, a nie wstydził się (Rdz
2, 25). Podobnie Izajasz był nagi i bosy, a przecież był najsławniejszy
z wszystkich Żydów (Iz 20, 3). Również Józef najbardziej zajaśniał wtedy,
gdy zerwano z niego suknie (por. Rdz 37, 23). Nie jest bowiem złe w ten
sposób zostać obnażonym, ale jest rzeczą brzydką i śmieszną ubierać się
w kosztowne suknie tak jak my teraz. Dlatego Bóg pochwalił tamtych,
tych natomiast gani przez proroków i apostołów.
Nie myślmy, że przykazania te są niemożliwe do wykonania. Oprócz
tego, że są pożyteczne, są także bardzo łatwe, jeżeli będziemy czuwać.
Przynoszą tak wielką korzyść, że wielce pomagają nie tylko nam, ale
i tym, którzy nas krzywdzą. To jest w nich szczególne, że nakłaniając nas
do cierpienia, tym samym uczą cnoty ((|)iA,ooo(|)eiv) również sprawców zła.
Gdy bowiem tamten zabranie cudzej własności uważa za coś wielkiego,
a ty mu pokażesz, że jest dla ciebie łatwą rzeczą dać nawet to, czego nie
żąda i pokażesz ochoczą gotowość wobec jego ubóstwa, cnotę ((j)iA,ooo-
(J)toc) wobec jego chciwości, zauważ, jak wzniosłej nauki zakosztuje, ucząc
się nie przez słowa, lecz przez czyny pogardzać złem i dążyć do cnoty.
Bóg chce, abyśmy przynosili pożytek nie tylko sobie samym, ale także
wszystkim bliźnim. Jeżeli więc dasz, a nie będziesz się prawować, to
szukałeś jedynie tego, co pożyteczne dla ciebie, a jeżeli dodasz jeszcze coś
innego, wtedy uczyniłeś tamtego lepszym i takim go oddaliłeś. Właśnie
taka jest właściwość soli, którą On chce, aby byli [Jego uczniowie] (por.
Mt 5, 13): zachowuje sama siebie oraz wzmacnia inne ciała, z którymi się
zetknie. Takie jest owo światło, bo świeci jednemu i zarazem innym (por.
Mt 5, 14). Skoro więc postawił cię na ich miejscu, to bądź pożyteczny
również dla tego, kto siedzi w ciemności (por. Mt 4, 16), naucz go, że
również tej pierwszej rzeczy nie zabrał ci przemocą i przekonaj go, że cię
nie obraził. W ten sposób ty sam, jeśli pokażesz, że darowałeś, a nie
zostałeś obrabowany, będziesz znakomitszy i bardziej szacowny. Uczyń
więc dzięki twej łagodności jego grzech twoją szczodrobliwością.
•5, 41) Zmusza cią kto, by iść z nim milą3, idt dwie. Czy widzisz szczyt
cnoty ((|)iA,OGO(|)ia)? Po oddaniu sukni i płaszcza, nawet przeciwnik nie
chciałby wykorzystywać ciebie nagiego do trudów i niewygody, ale nawet
wtedy, powiada, nie należy mu się opierać. Chce, aby mieli wszystko
wspólne: ciała4 i majątki, dla ubogich i dla tych, którzy wyrządzają
krzywdę; to oznacza odwagę, tamto - dobroć. Dlatego powiedział: Zmusza
cię kto, by iść z nim milą, idź dwie, prowadząc cię jeszcze wyżej i naka
zując tę samą szczodrobliwość. Jeżeli rzeczy, które wyliczył na początku,
mieszczą w sobie tak wielkie błogosławieństwa, choć są o wiele mniejsze
od tych, to zwróć uwagę na nagrody jakie czekają wypełniających te
zalecenia oraz jacy stają się oni jeszcze przed ich otrzymaniem, pokazując
wszelką moc w słabym ludzkim ciele. Skoro nie obruszają się ani na
zniewagi i uderzenia, ani na odebranie własności, ani nie ulegają żadnej
podobnej rzeczy, ale przez cierpienie stają się nawet jeszcze silniejsi, to
zobacz, jakie stają się ich dusze. Dlatego przykazuje tu to samo, co
przykazywał w związku z uderzeniami i z własnością. «Dlaczego mówię,
powiada, o zwadzie i o własności? Choćby chciał posłużyć się twoim
ciałem do trudu i ciężkiej pracy, i to niesprawiedliwie, w ten sam sposób
zwycięż i pokonaj jego złą żądzę. Gdyż zmuszanie, by iść [z nim] oznacza
niesprawiedliwy przymus i zadawanie gwałtu bez żadnej przyczyny. A jed
nak i na to bądź przygotowany, tak żebyś cierpiał więcej, niż tamten
chciałby uczynić.
(5, 42) Daj temu, kto cią prosi, i nie odwracaj sią od tego, kto chce
pożyczyć od ciebie. To jest mniejsze niż poprzednie, lecz nie dziw się
temu. Zwykle tak czyni, mieszając małe i wielkie rzeczy. Skoro to jest
małe w porównaniu z tamtym, to niech słuchają i ci, którzy zabierają
cudzą własność i którzy rozdają swój majątek nierządnicom, a w ten
sposób gotują sobie podwójny ogień, po pierwsze, przez niesprawiedliwe
nabycie, po drugie, przez zgubne trwonienie. Pożyczką nie nazywa tu
pożyczania na procent, ale po prostu danie na użytek. To samo nakazuje
w innym miejscu, mówiąc, abyśmy dawali tym, od których nie spodziewa
my się otrzymać z powrotem (por. Łk 6, 34-35).
(5, 43) Słyszeliście, że powiedziano: «Bądziesz miłował bliźniego swego
(Kpł 19, 18), a nieprzyjaciela swego bądziesz nienawidził»5. (5, 44)6 A
przed wami” (Mt 5, 12), nakazał nie tylko znosić, ale i miłować tych,
którzy tak czynią, abyśmy nie czuli do nich z tego powodu nienawiści.
Czy widzisz, jak wykorzenia gniew, pożądliwość ciała, żądzę bogactw
i sławy oraz troskę o rzeczy doczesne? Uczynił to na początku7, ale teraz
o wiele bardziej. Człowiek ubogi, cichy czy smucący się pozbawia się
gniewu; sprawiedliwy i miłosierny uwalnia się od żądzy bogactw; człowiek
czystego serca wolny jest od złej pożądliwości; cierpiący prześladowania
oraz ten, komu złorzeczą i o nim źle mówią pogardza rzeczami doczesny
mi i jest wolny od dumy i próżności (por. Mt 5, 3-11).
Po uwolnieniu słuchacza od tych więzów i umocnieniu go do walki
ponownie, ale w inny sposób i z większą dokładnością, wykorzenia te
same błędy. Rozpoczął od gniewu niszcząc wszelkie korzenie tej
namiętności, gdy powiedział: «„Kto się gniewa na swego brata” (Mt 5,
22), kto go zwie głupcem, kto mówi mu Raka (por. Mt 5, 22), niech
będzie karany. Kto przynosi dar niech nie przystępuje do stołu wcześniej,
niż się pojedna (por. Mt 5, 23-24). Kto ma przeciwnika, niech się z nim
uda do sądu, zrobi sobie przyjaciela z nieprzyjaciela (por. Mt 5, 25)».
Następnie przechodzi do pożądliwości, mówiąc: «Kto spogląda niepow
ściągliwymi oczami na niewiastę, niech będzie karany jak cudzołożnik
(por. Mt 5, 28); kogo gorszy niewiasta albo mężczyzna lub ktokolwiek
z tych, którzy zostają z nim w bliższych stosunkach, niech ich wszystkich
od siebie odtrąci (por. Mt 5, 29-30); kto ma żonę prawem małżeństwa
niech jej nigdy nie opuści i nie spogląda na inną (por. Mt 5, 32)». Tymi
przykazaniami zniszczył korzeń złej pożądliwości. Potem ogranicza żądzę
bogactw nakazując nie przysięgać (por. Mt 5, 34), nie kłamać, ani nie
zatrzymywać sukni, w jaką ktoś jest ubrany, ale dać temu, który chce
wziąć, nawet płaszcz, a ofiarować fizyczną posługę, wytępiając wszelkimi
sposobami żądzę bogactw (por. Mt 5, 40-42).
7 Słowa «na początku» odnoszą się - jak wynika z następnych zdań - do pierwszych
wezwań z kazania na górze - por. Mt 5, 3n.
236 Ja n C h ryzo sto m
10 Brak wiersza Mt 5, 47A: Jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego
czynicie?
11 Por. Mt 5, 3. 10. 12. 16. 18. 19(2x). 20. 34. 45.
238 Ja n C h ryzo sto m
stworzył. Oprócz tego zważ i to, że gardząc tobą, staje się przyczyną
wielkiej zapłaty dla ciebie. Dlatego to znosisz, ponieważ słyszałeś Jego
przykazanie. A na jaki zaszczyt, na jaką koronę to by nie zasługiwało?
Niech mnie raczej spotka to, by mnie lżono, by pogardzano mną dla Boga,
niż by mnie mieli czcić wszyscy królowie; nie ma, mówię nie ma równej
temu sławy.
Starajmy się o tę sławę tak, jak nakazał [Chrystus], i stosownie do tego
urządźmy nasze życie nie zważając na żadne ludzkie zaszczyty, lecz we
wszystkim okazując pokorę ((J)iA,oaoc|)ia). Albowiem już tu będziemy
zbierać owoce królestwa niebieskiego i niebiańskiej korony, chodząc
między ludźmi niby aniołowie, przebywając na ziemi niby moce anielskie,
wolni od wszelkiej pożądliwości i wszelkiego niepokoju; a po tym wszyst
kim osiągniemy owe niewypowiedziane dobra. Obyśmy je wszyscy osiąg
nęli, z łaski i dobroci Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała,
cześć i moc z Ojcem przedwiecznym i dobrym oraz świętym Duchem,
teraz, zawsze i na wieki wieków. Amen.
HOMILIA XIX: Mt 6, 1-15
(PG 57, 273-286)
i nieludzka. Czynią to nie dlatego, jakoby litowali się nad bliźnim, lecz by
dostąpić sławy, co oznacza największą nieczułość, podczas gdy drugiego
zabija głód, szukać sławy, a nie zaradzić jego potrzebie. Rzecz idzie tu nie
0 to, czy udzielać jałmużny, ale jak i dlaczego należy ją dawać.
Kiedy zaś mówi: któryś jest w niebie, mówi tak nie dlatego, by ograniczyć
Boga do tego miejsca, lecz odwodzi modlącego się od ziemi i przywiązuje
nas do owych wysokich krain i niebieskich mieszkań.
Naucza nas także, byśmy zanosili wspólną modlitwę za braci. Nie mó
wi: «Ojcze mój, któryś jest w niebie», lecz: Ojcze nasz, zanosząc modlitwy
za wspólne ciało i uwzględniając wszędzie potrzebę bliźniego, a nigdy
własną. Tą nazwą usuwa nieprzyjaźń, przytłumia zarozumiałość, niweczy
zawiść, wprowadza miłość, matkę wszelkiego dobra, wytępia nierówność
spraw ludzkich i pokazuje, że król i żebrak są wielce równi w swej god
ności, skoro wszyscy uczestniczymy w rzeczach największych i najważ
niejszych. Cóż za uszczerbek z tych ziemskich pokrewieństw, jeśli według
niebieskiego jesteśmy wszyscy połączeni i jeden nie ma więcej od drugie
go, ani bogacz od biednego, ani pan od sługi, ani panujący od poddanego,
ani król od żołnierza, ani filozof od barbarzyńcy, ani mędrzec od
prostaczka? Wszystkim przecież udzielił jednakowej godności, pozwalając
wszystkim jednakowo nazywać się Ojcem.
Zwróćmy uwagę, o co jeszcze każe nam prosić, wspomniawszy o tej
godności, o niebieskim darze, o równości zaszczytu z naszymi braćmi,
0 miłości, oderwawszy nas od ziemi, a złączywszy nas z niebem. Także
te słowa mogą zawierać w sobie naukę całej cnoty. Wszak ten, który
nazwał Boga Ojcem, i to wspólnym Ojcem, słusznie powinien prowadzić
takie życie (icoAaTeioc), by nie okazał się niegodny takiego zaszczytu,
1 przejawiał staranie równe darowi. Jednakże nie poprzestaje na tym, lecz
dodaje inną prośbę, mówiąc:
(6, 9B.) Niech się święci imię Twoje. Prośba godna tego, który Boga
nazywa Ojcem: nie prosić o nic przed chwałą Ojca, lecz wszystko uważać
za podrzędniejsze od Jego chwały. Wyrażenie niech się święci oznacza
tyle, co: «Niech będzie uwielbione». Jego chwała jest nieskończona
i pozostanie taką na zawsze, lecz temu, kto się modli, każe prosić, by
chwaliło Go też nasze życie. Co powiedział już wcześniej: „Tak niech
świeci światło wasze przed ludźmi, by widzieli wasze dobre uczynki
i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5, 15). Podobnie Serafini
wielbiąc Go, wołali: „Święty, święty, święty” (Iz 6, 3). A więc słowa niech
się święci znaczą: «Niech będzie uwielbione». Powiada bowiem: Udziel
nam tej łaski, byśmy wiedli tak nieskazitelne życie, by z naszego powodu
wszyscy Ciebie sławili. Gdy prowadzimy nieskazitelne życie, to z kolei
oznacza cnotę tak doskonałą ((|)iA,ooo(|)ia), że każdy, który to widzi, chwali
z tego powodu Pana.
(6, 10A) Przyjdź królestwo Twoje. Są to słowa dobrego syna: nie
przywiązywać się do rzeczy ziemskich ani nie uważać doczesności za coś
246 Ja n C h ryzo sto m
dnia Go obrażasz, a wtedy wcale nie będziesz się dziwić, choćby spadło
na ciebie więcej nieszczęść. Lecz dziw się i zdumiewaj, kiedy doświad
czysz czegoś dobrego. Teraz widzimy dolegliwości, które nas dotykają,
a nie zważamy na obrazy, których dopuszczamy się co dzień; dlatego się
użalamy. Gdybyśmy dokładnie zliczyli nasze grzechy choćby z jednego
dnia, wtedy zrozumielibyśmy dobrze, jak wielkich występków staliśmy się
winni. Lecz, by pominąć grzechy, które każdy popełnił sam, chcę wyliczyć
jedynie te popełnione dzisiaj; a przecież nie wiem, czym któryś z nas
zgrzeszył, a mimo to ilość grzechów jest tak wielka, że nawet ten, który
nie wie dokładnie wszystkiego, może z tego o nich wnioskować. Zatem
któż z nas nie był ospały w modlitwie? Kto nie uniósł się dumą? Kto nie
okazał próżności? Kto nie patrzył niepowściągliwymi oczyma, nie wspo
minał o przyjacielu z nienawiścią, nie zawrzał w sercu gniewem?
Jeśli w czasie, gdy jesteśmy w kościele, w tak krótkim czasie zawiniliś
my tak wiele złego, to jacy będziemy, gdy się stąd oddalimy? Skoro
w porcie tak wielkie bałwany, to czyż wówczas, gdy dotrzemy do złego
morza - mam na myśli rynek, sprawy polityczne, kłopoty domowe - czyż
będziemy zdolni poznać siebie? A przecież, pomimo tego, Bóg wskazał
nam krótką, wygodną i wolną od wszelkiego trudu drogę do pozbycia się
tylu tak wielkich grzechów. Cóż to za trud, przebaczyć temu, który nas
obraził? Trudem jest nie przebaczyć, lecz trwać w nieprzyjaźni; tak samo
przestać się gniewać, przynosi wielki pokój i dla chcącego jest bardzo
łatwe.
6, 6), nie nakazał modlić się jedynie i przede wszystkim tam, bo okazałoby
się, że wszyscy przekraczamy to prawo, a przede wszystkim ci, którzy
najbardziej starają się o jego zachowanie, tłumy pustelników, zamieszkują
cych góry. Nie to zatem tu nakazuje. Ponieważ u przodków istniał
zwyczaj, by się zawsze namaszczać, gdy radowali się i cieszyli (co widać
na przykładzie Dawida i Daniela), dlatego kazał namaścić głowę, nie
w tym celu, byśmy koniecznie to czynili, lecz byśmy z każdej strony
usilnie starali się ukryć ten uczynek. I abyś się przekonał, że tak właśnie
jest, On sam potwierdził czynem to, co nakazał słowami: pościł przez
czterdzieści dni, pościł w ukryciu (por. Mt 4, 1-2), ani się nie mył, ani nie
namaszczał, ale, choć tego nie czynił, dokonał tego jako najbardziej ze
wszystkich pozbawiony próżności. To również nam przykazuje, wymieniw
szy obłudników, a odwiódłszy od tamtego słuchaczy przy pomocy dwu
krotnego przykazania, wskazał nieznacznie tą wzmianką, to jest wzmianką
o obłudnikach, jeszcze coś innego. Odwodzi od złej pożądliwości pokazu
jąc nie tylko, że taki czyn jest śmieszny, że ściąga najcięższą karę, lecz
także, że taka obłuda jest tylko chwilowa. Bo obłudnik wydaje się znako
mity tak długo, dopóki ma widzów, a nawet wtedy nie wszystkim. Więk
sza część widzów wie, kim on jest i że udaje. A gdy widzowie się rozejdą,
wtedy lepiej wszystkim się odsłania. Tego muszą również z konieczności
doświadczać ludzie goniący za próżną sławą. Już teraz dla bardzo wielu
jest rzeczą wiadomą, że nie są tacy, jacy się wydają, lecz że przybrali
maskę. O wiele bardziej zostaną na tym przyłapani, gdy „wszystko będzie
nagie i odkryte” (Hbr 4, 13).
Jeszcze w inny sposób odwodzi ich od obłudników, pokazując, że
przykazanie to jest łatwe. Bo ani nie zaostrza, ani nie przedłuża postu, lecz
żąda, byśmy zań nie utracili nagrody. Tak więc to, co wydaje się trudne,
jest wspólne dla nas i obłudników: bo i oni poszczą. Żąda zaś, jak
powiada, tego, co najlżejsze: byśmy po trudach nie utracili nagrody. Nic
nie przeznacza za same trudy, natomiast z całym bezpieczeństwem gro
madzi dla nas nagrody i nie pozwala, byśmy odeszli jak tamci, bez korony.
[Oni] nie chcą naśladować nawet zapaśników w igrzyskach olimpijskich,
którzy mimo tak wielkiego zgromadzenia i tak znakomitych władz chcą się
podobać tylko jednemu: temu, który przyznaje zwycięstwo, choć jest on
o wiele niższy. Natomiast ty, mając dwojaki powód, by pokazać Mu twe
zwycięstwo - po pierwsze, że to On rozdaje nagrody, po drugie, że
nieporównanie przewyższa tamtych widzów - zwracasz na siebie uwagę
innych, którzy nie tylko w niczym ci nie pomagają, ale nawet wyrządzają
ci największą szkodę.
Horn. XX: Mt 6, 16-23 257
nie wahał, lecz uwierzyłbyś i tam schowałbyś pieniądze. Lecz jeśli zamiast
człowieka obiecuje ci to Bóg, a ofiaruje ci za to nie pustynię, lecz niebo,
ty czynisz odwrotnie. A choćby i one tutaj na ziemi znajdowały się
w największym niebezpieczeństwie, to nigdy nie będziesz mógł uwolnić
się od troski. Chociażbyś ich nie utracił, jednak nie będziesz wolny od
obawy przed ich ewentualną utratą. Tam zaś nie będziesz doznawać
niczego takiego, lecz, co jest jeszcze ważniejsze, nie tylko zakopujesz, ale
i zasiewasz złoto. Jest to skarb i nasienie, ale i coś większego od nich
razem wziętych. Nasienie nie trwa zawsze, to zaś trwa zawsze. Skarb
z kolei nie wypuszcza latorośli, a to przynosi ci wiecznie owoce. A jeśli
zarzucasz mi czas i zwłokę w oddaniu, mogę ci pokazać i powiedzieć, co
odbierasz. A oprócz tego będę się starał przekonać cię na podstawie rzeczy
doczesnych, że czynisz ten zarzut bezzasadnie.
6. Już w tym życiu gromadzisz wiele rzeczy, których nie będziesz sam
używać. A gdyby ktoś w zarzutach powoływał się na swe dzieci oraz ich
dzieci, to wydaje się, że znalazł sobie dobry pretekst dla niepotrzebnych
trudów. Jeśli w późnej starości budujesz wspaniałe pałace, które często
opuszczasz jeszcze przed ich ukończeniem, gdy sadzisz drzewa, które będą
owocować po wielu latach, gdy skupujesz majątki i części majątków, które
po wielu latach masz wziąć w posiadanie, gdy mozolnie nabywasz wiele
innych, podobnych rzeczy, których użycia nie doczekasz, to robisz to dla
siebie czy dla swych potomków? Czyż nie jest największą głupotą zżymać
się na zwłokę czasu, choć wskutek tej zwłoki mamy zostać pozbawieni
wszelkiego owocu poniesionych trudów, a gdy idzie o niebo, być opiesza
łym z powodu zwłoki, choć przynosi ci to większy zysk i nie przenosi
dóbr na innych, lecz oddaje je tobie?
Ponadto, zwłoka jest niewielka. Koniec świata jest już bliski i nie
wiemy, czy może już w naszym pokoleniu wszelkie nasze sprawy nie
znajdą swego końca i czy nie nadejdzie ów groźny dzień, który pokaże
nam ten straszliwy i nie dający się przekupić trybunał. Większa część
znaków już się spełniła: ewangelia jest już ogłoszona wszędzie w całym
świecie (por. Mt 24, 14), spełniona została przepowiednia o wojnach,
trzęsieniach ziemi (por. Mt 24, 6-7) i dzieli nas już niewielki dystans. A ty
nie widzisz znaków? Lecz to jest właśnie największym znakiem. Wszak
ludzie za czasów Noego nie widzieli oznak owej powszechnej zagłady,
lecz zostali dotknięci tą straszną karą, gdy się bawili, jedli, żenili się
i zajmowali się zwykłymi sprawami (por. Mt 24, 37-39; Łk 17, 26-27).
Podobnie też mieszkańcy Sodomy, żyjąc w rozkoszy, nie domyślając się
niczego z tego, co nastąpiło, zostali spaleni przez rzucone wtedy pioruny
264 Ja n C h ryzo sto m
(6, 24A) Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie
nienawidziły a drugiego będzie miłował, albo z jednym będzie trzymał,
a drugim wzgardzi.
pokarmu, nie mogłaby przebywać w ciele, gdyby ono nie było żywione.
A powiedziawszy to, nie mówi ogólnie, lecz przytacza dowody, jedne na
podstawie tego, co już mamy, inne z innych przykładów.
O tym, co jest nam właściwe, tak mówi: (6, 25C.) Czyż dusza nie
znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Jakże więc ten,
który dał to, co większe, nie miałby dać nam tego, co mniejsze? Jakby ten,
który stworzył ciało wymagające pożywienia, nie miał dostarczyć mu
pokarmu? Dlatego nie tylko powiedział: Nie troszczcie się zbytnio o to, co
macie jeść, ani o to, czym się macie przyodziać, lecz: O swoją duszę, oraz:
O swoje ciało, ponieważ chciał z nich zaczerpnąć dowody, wypowiadając
się dalej przez porównanie. Duszę jednak dał raz i pozostaje ona sobą,
ciało natomiast wzrasta z każdym dniem. Zwracając uwagę na to, czyli na
jego śmiertelność, a nieśmiertelność tamtej, dodał: (6, 27) Kto z was przy
całej trosce może choćby jeden łokieć dołożyć do swego wzrostu? Pomi
nąwszy milczeniem duszę, gdyż ona nie rośnie, mówi tylko o ciele,
udowadniając na jego podstawie także to, że nie pokarm, lecz Boża
Opatrzność nadaje mu wzrost. Na to wskazał w inny sposób i Paweł,
mówiąc: „Otóż nic nie znaczy ten, który sieje ani ten, który podlewa, tylko
Ten, który daje wzrost: Bóg” (1 Kor 3, 7).
Pobudził nas w ten sposób odwołując się do tego, co nam jest
właściwe, a innych przykładów używa, mówiąc: (6, 26A) Przypatrzcie się
ptakom w powietrzu. By ktoś nie mówił, że odnosimy korzyść, gdy się
troszczymy, odwodzi od tego rzeczami mniejszymi i większymi, większy
mi, jak ciało i dusza, mniejszymi, jak ptactwo. Powiada bowiem: «Skoro
troszczę się o to, co jest od was o wiele niższe, to jakże nie dałbym
wam?» Przemawiał tak do nich, gdyż tłum składał się z pospólstwa, nie
tak zaś [mówił] do diabła, lecz jak? „Nie samym chlebem żyje człowiek,
lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4, 4). Tu, w bar
dzo pobudzający sposób, bo ten ma największą moc zachęcania, wymienia
ptaki. Lecz niektórzy bezbożni doszli do takiego stopnia głupoty, że ganili
nawet ten przykład. «Nie powinien był, mówią, gdy pobudzał wolę, nakła
niać do tego rzeczami zmysłowymi, bo im jest to właściwe z natury».
3. Cóż na to powiemy? Jeśli tamtym jest to właściwe z natury, jest też
możliwe, by stało się nam z naszej woli. Nie powiedział: «Przyjrzyjcie się,
że ptaki latają», co dla człowieka nie jest możliwe, lecz że żywią się bez
troski, co również dla nas będzie łatwe do spełnienia, jeśli będziemy
chcieć. A twierdzili tak ci, którzy dowiedli tego czynem.
Dlatego powinniśmy wielce podziwiać mądrość prawodawcy, który -
mogąc przywołać Eliasza, Mojżesza, i wielu im podobnych, którzy nie
troszczyli się o pokarm - wspomniał nierozumne stworzenie, by ich
Horn. XXI: Mt 6, 24-27 269
i synami Bożymi nawet nie staralibyśmy się być ludźmi? Gdyż rabunki
i zdzierstwo nie oznaczają ludzkiej łagodności, lecz srogość dzikich
zwierząt; czyhający na cudzą własność są nawet gorsi od nich. Zwierzętom
jest to właściwe z natury, natomiast my, którzy jesteśmy obdarzeni rozu
mem, a zniżamy się do poziomu zwierząt, jakiego dostąpimy przeba
czenia?
Zważajmy na wzniosłość przykazanej nam cnoty i starajmy się przynaj
mniej o to, co pośrodku, byśmy uwolnili się od przyszłej kary i dążąc tą
drogą dotarli na sam szczyt dóbr. Obyśmy wszyscy ich dostąpili z łaski
i dobroci Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc na wieki
wieków. Amen.
HOMILIA XXII: Mt 6, 28-34
(PG 57, 299-308)
(6, 28) Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani
przędą. (6, 29) A powiadam wam: Nawet Salomon w całym swoim
przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich.
(6, 30F.) Małej wiary. Taki jest właśnie On, gdy daje nam rady: nie tylko
upomina, ale i karci, by bardziej pobudzić do słuchania tego, co powie
dziano. Tym zaś nie tylko poucza nas, byśmy się nie troszczyli, lecz także,
byśmy nie pysznili się bogactwem szaty. Także kwiaty mają ozdobę,
a trawa piękność. Trawa jest nawet bogatsza od takiej szaty. Czemu więc
chełpisz się tym, czym w o wiele większym stopniu przewyższa cię
roślina?
Zauważ, jak zaraz na początku pokazuje, że to przykazanie jest łatwe,
gdy znowu odwodzi ich od rzeczy przeciwnych i od tego, czego się
obawiali. Powiedziawszy: Przypatrzcie się liliom na polu, dodał: nie
pracują. Przykazał to chcąc nas odwieść od pracy. Zatem nie jest pracą nie
troszczyć się o te rzeczy, lecz troszczyć się. A jak słowami: Nie sieją nie
zniósł siewu, lecz troskę, tak samo i tu, gdy powiedział: Nie pracują ani
przędą, nie zabronił pracy, lecz troski. A jeśli Salomon nie dorównywał
ich piękności i to nie raz czy dwa, lecz przez cały czas swego panowania
(nikt nie może powiedzieć, że raz tak był przyodziany, a potem znów nie
tak, lecz nawet jednego dnia nie był tak przystrojony, co wyrażono
mówiąc: w całym swoim przepychu); i to niejednemu kwiatowi ustępował,
a innym dorównywał, lecz wszystkim jednakowo ustępował (dlatego też
rzekł: jak jedna z nich; jaka jest różnica między prawdą i kłamstwem, taka
między jego szatami a tymi kwiatami). Jeśli więc On przyznał, że ustępuje
im najświetniejszy z wszystkich król, to kiedyż ty potrafisz je przewyższyć
i choć trochę zbliżyć się do takiej doskonałości?
W ten sposób poucza nas, byśmy wcale nie dążyli do takiej wspaniałoś
ci. Spójrz więc na jej koniec: po takiej wyższości zostaje wrzucona do
pieca. Jeśli więc Bóg okazuje tak wielkie staranie względem rzeczy
poślednich, nie zasługujących na żadną wzmiankę, przynoszących
zwyczajny pożytek, to jakże opuści ciebie, stworzenie najpotrzebniejsze
wśród wszystkich? Czemu więc Bóg stworzył je tak pięknymi? Aby
okazać swą mądrość i nieograniczoną moc, abyśmy zewsząd poznali Jego
chwałę. Nie tylko: „Niebiosa głoszą chwałę Boga” (Ps 19, 1), ale i zie
mia, co wskazał Dawid mówiąc: „Chwalcie Pana drzewa rodzące owoc
i wszystkie cedry” (Ps 148, 9). Jedne swym owocem, inne wielkością, inne
znów swą wysokością głoszą chwałę swemu Stwórcy. Jest to znakiem
niezbadanej mądrości, że rzeczy nędzne (bo cóż może być nędzniejsze niż
to, co dziś jest, a jutro nie?) zdobi tak wielką pięknością. Skoro więc
udzielił tego trawie, z czego nie ma żadnego pożytku (czyż jej piękność
nie przyczynia się do podsycania ognia?), to jakżeby tobie nie dał tego,
czego ci potrzeba. Jeśli więc upiększył hojnie to, co jest pośledniejsze od
wszystkiego, a uczynił to nie dla pożytku, lecz dla wspaniałości, tym
274 Ja n C h ryzo sto m
i
Słowa te nie występują w BT.
Horn. XXII: Mt 6, 28-34 275
gdy powiedział: „Jeśli miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę
mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią?” (Mt 5, 46), pobudzał ich
wzmianką o poganach do czegoś większego, tak również i teraz powołuje
się na nich, karcąc nas i pokazując, że domaga się od nas rzeczy koniecz
nej. Jeśli trzeba, byśmy czynili więcej niż uczeni w Piśmie czy faryzeusze
(por. Mt 5, 20), to czyż nie zasługujemy na karę, skoro nie tylko ich nie
przewyższamy, ale nawet pozostajemy w takiej przyziemności jak poganie
i naśladujemy ich małoduszność? Nie ograniczył się do samego strofowa
nia, lecz skarciwszy ich, pobudziwszy i bardzo ich zawstydziwszy, znów
ich pociesza, mówiąc: (6,32B.) Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego
wszystkiego potrzebujecie. Nie powiedział: «Bóg», lecz: Ojciec, aby
wzbudzić w nich większą ufność. Skoro jest ojcem, i to takim, nie będzie
mógł zapomnieć o synach pozostających w największym nieszczęściu, bo
nawet ludzie, gdy są ojcami, nie znieśliby tego.
Następnie dodaje jeszcze inny argument. Jaki? Że tego potrzebujecie.
A to, co mówi, oznacza: «Czy są to rzeczy zbędne, by miał na nie nie
zważać?» Przecież nie zaniedbał tego nawet przy rzeczach zbytecznych,
jak przy trawie, tu natomiast jest to potrzebne. Dlatego to, co ty uważasz
za przyczynę starań, ja poczytuję za odpowiednie, by uwolnić cię od takiej
troski. Gdybyś powiedział: «Muszę się troszczyć, gdyż to rzeczy potrzeb
ne», wtedy ja powiem odwrotnie: «Właśnie dlatego, że są potrzebne, nie
kłopocz się. Gdyby to były rzeczy zbyteczne, to i tak nie trzeba powątpie
wać, ale mieć ufność względem ich dostarczenia; ponieważ jednak są to
rzeczy potrzebne, w ogóle nie należy powątpiewać». Cóż by to był za
ojciec, który nie chciałby dostarczyć swoim dzieciom nawet potrzebnych
rzeczy.
Tak więc i z tego powodu Bóg na pewno to da, On jest stworzycielem
natury i dokładnie zna jej potrzeby. Nie mógłbyś przecież powiedzieć, że
wprawdzie jest On ojcem i to, o co się staramy, jest koniecznie potrzebne,
lecz nie wie, iż tego potrzebujemy. Kto zna samą naturę, kto jest jej
Twórcą, tak ją ukształtował, to, co jest oczywiste, zna On jej potrzeby
dokładniej niż ty, który znajdujesz się w potrzebie. On sam zarządził, abyś
miał takie potrzeby. Zatem nie będzie sprzeciwiać się temu, co postanowił,
pozbawiając cię rzeczy potrzebnych, skoro sam tak ustanowił twe
potrzeby.
gdy się nie troszczymy, cóż więcej przyjdzie ci z troski niż to, że
wymierzysz sobie niepotrzebnie zbyteczną karę. Nikt nie będzie troszczyć
się o jedzenie idąc na sutą biesiadę, ani też kłopotać się piciem, idąc do
źródła. Tak więc i my, mając większą obfitość, niż we wszystkich źródłach
i tysiącach biesiad, a jest nią Opatrzność Boża, nie bądźmy małoduszni
i nie uważajmy się za ubogich. Oprócz tego, co powiedziano, daje jeszcze
inny dowód, byśmy mieli odwagę w takich sprawach, mówiąc:
(6, 33) Starajcie się naprzód o królestwo [Boże] i o Jego sprawiedli
wość, a to wszystko będzie wam dodane. Gdy już uwolnił duszę od troski,
dopiero wtedy wspomniał o niebie. Przyszedł bowiem, by znieść dawne
prawa i zaprowadzić nas do lepszej ojczyzny. Dlatego czyni wszystko, by
uwolnić nas od rzeczy zbytecznych i od przywiązania do ziemi. Dlatego
wspomniał o poganach (por. Mt 6, 32), mówiąc, że tego szukają, bo ich
wszystkie starania skupiają się na tym życiu, bo nie wiedzą o niebie i nie
myślą o życiu przyszłym. Dla was natomiast pierwsze jest nie to, lecz to
drugie. Narodziliśmy się nie po to, byśmy jedli, pili i ubierali się, lecz
abyśmy się podobali Bogu i dostąpili przyszłych dóbr. Jak więc te rzeczy
dla starań są błahe, tak niech będą błahe również w prośbie. Dlatego też
powiedział: Starajcie się naprzód o królestwo [Boże] i o Jego sprawiedli
wość, a to wszystko będzie wam dodane.
Nie powiedział: «Będzie wam dane», lecz: Dodane, byś wiedział, że
rzeczy doczesne, które są twym udziałem, są niczym w porównaniu
z wielkością rzeczy przyszłych. Dlatego też nie kazał o nie prosić, lecz
o coś innego, i mieć ufność, gdyż to będzie dodane do tamtego. Szukaj
więc rzeczy przyszłych, a otrzymasz doczesne, nie szukaj rzeczy ziem
skich, a otrzymasz je z pewnością. Nie zgadza się z twą godnością, byś
zwracał się do Pana o takie rzeczy. Wszak ty, który powinieneś skierować
całą swą zapobiegliwość i staranie ku pozyskaniu owych niewymownych
dóbr, ściągasz na siebie wielką hańbę, jeśli kierujesz je ku zaspokojeniu
przyziemnych żądz.
Jak to, powiesz, czy nie kazał nam prosić o chleb (por. Mt 6, 11)? Lecz
dodał: «Powszedniego», i jeszcze: «dzisiaj» (por. Mt 6, 11), co czyni
również i tu. Nie powiedział: Nie troszczcie się, lecz: (6, 34A) Nie
troszczcie się o jutro. Darzy nas wolnością i przywiązuje naszą duszę do
rzeczy bardziej potrzebnych. Bo również o te rzeczy nakazał nam prosić
nie dlatego, żeby Bóg potrzebował przypomnienia z naszej strony, lecz po
to, byśmy zrozumieli, że cokolwiek dobrego czynimy, czynimy z Jego
pomocą, i byśmy się przyzwyczajali do ciągłych próśb o takie rzeczy.
Czy widzisz, jak i na tej podstawie przekonuje ich, że otrzymają rzeczy
doczesne? Kto daje rzeczy większe, ten tym bardziej udzieli i mniejszych.
Horn. XXII: Mt 6, 28-34 277
Nie dlatego przecież, powiada, przykazałem wam nie troszczyć się i nie
prosić, byście żyli w nędzy i chodzili nago, lecz abyście mieli tego pod
dostatkiem. To przekonanie najbardziej ze wszystkiego mogło ich odwieść
[od trosk]. Tak samo przy jałmużnie, obiecując im, że udzieli im sławy
w większej obfitości, pobudził ich najbardziej, chcąc ich odwieść od
czynienia tego przed ludźmi. („A Ojciec twój, powiada, który widzi
w ukryciu, odda tobie” - Mt 6, 4). Również tu, chcąc ich odwieść od
szukania tych rzeczy, pobudza ich do tego najbardziej tym, że obiecuje dać
je w większej obfitości, jeśli nie będą ich szukać. W tym celu, powiada,
nakazuję ci nie szukać: nie abyś nie otrzymał, lecz abyś otrzymał obficie,
abyś otrzymał w sposób godny ciebie, z twoim właściwym pożytkiem;
abyś nie troszcząc się i nie rozrywając się na wszystkie strony w zabiega
niu o nie, okazał się godzien zarówno tych, jak i duchowych [dóbr], abyś
nie popadł w niepotrzebną niedolę i nie stracił tego, co posiadasz.
Nie troszczcie się więc o jutro. (6, 34B.) Dosyć ma dzień swych
zmartwień (KOCKia), to jest: biedy i kłopotów. Czy ci nie wystarczy, że
spożywasz w pocie czoła swój chleb? (por. Rdz 3, 19) Czemu dodajesz
jeszcze inne strapienie pochodzące z trosk, gdy możesz uwolnić się od
tych pierwszych trudów?
4. Nieszczęściem (KOCKia) nie nazywa w żadnym razie zła moralnego2,
ale wielki wysiłek i utrapienia, podobnie jak gdzie indziej powiada: „Czyż
zdarza się w mieście nieszczęście (KOCKia), którego by Pan nie sprawił?”
(Am 3, 6), a nie mówi o zdzierstwie, chciwości, ani żadnym podobnym
występku, lecz o utrapieniach, które zsyłane są na nas z nieba. Powiada
też: „Ja stwarzam pomyślność i sprawiam niedolę ( kcckóc)” (Iz 45, 7).
Także tu nie mówi o złu, ale o głodzie i zarazie, uchodzących u większoś
ci ludzi za zło. Ludzie zwyczajowo w ten sposób nazywają podobne
rzeczy. Tak samo kapłani i wieszczkowie owych pięciu [perskich] satrapii,
po zaprzężeniu dwóch krów do Arki puścili je bez cieląt i nazwali złem
plagi zesłane przez Boga oraz smutek i ból, które z tego powodu cierpieli
(1 Sm 5, 9; 6, 2-10). To samo wyraża również tutaj, mówiąc: Dosyć ma
dzień swego nieszczęścia (KOCKia). Nic nie gryzie duszy tak, jak troski
i kłopoty. Podobnie Paweł zachęcając do dziewictwa dawał podobne rady,
mówiąc: „Chciałbym, byście byli wolni od utrapień” (1 Kor 7, 32).
Gdy mówi, że dzień jutrzejszy sam będzie się o siebie troszczyć, nie
mówi, że dzień jakoby się troszczy, lecz, ponieważ mówi do prostego
2 Jan Chryzostom wyjaśnia, że występujące w tym zdaniu słowo Kaida, które w sensie
etycznym znaczy «zło», «nieprawość», «niegodziwość», tu oznacza «kłopot», «zmartwie
nie», «nieszczęście».
278 Ja n C h ryzo sto m
(Miłość Boga do nas; kto się do Niego zwraca, nie jest Mu niemiły)
6. Obyśmy i my zapłonęli takim ogniem, jaką miłością to serce (ra
G7iA,ayxvoc) goreje ku nam. Lecz ogień ten tylko czeka, by się zapalić; je
śli tylko przyłożysz do niego małą iskierkę, wzniecisz cały płomień Jego
dobroci. Nie gniewa się dlatego, że Go znieważyłeś, lecz dlatego, że to ty
jesteś tym, który znieważył i szalejesz jak pijak. Jeśli my, którzy jesteśmy
źli, litujemy się nad dziećmi, gdy nas znieważają, to tym bardziej Bóg,
którego nie da się znieważyć, nie gniewa się na ciebie, który wyrzą
dzasz zniewagę. Jeśli [czynimy tak] my, którzy kochamy według natury,
tym bardziej On, który miłuje w sposób nadprzyrodzony. „Czyż może, po
wiada, niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna
swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, ja nie zapomnę o tobie!”
(Iz 49, 15).
Zbliżmy się do Niego i powiedzmy: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą
z okruszyn, które spadają ze stołu ich panów” (Mt 15, 27). Zwracajmy się
do Niego w stosownym i niestosownym czasie, a raczej żaden czas nie jest
niestosowny; niewłaściwe jest nie zawsze się zbliżać. Bo jest zawsze na
czasie prosić Tego, który pragnie dawać. Prośba bowiem, jak oddychanie,
nigdy nie jest niepotrzebna, natomiast niestosowne jest nie prosić. Jak
potrzeba nam oddechu, tak również Jego pomocy. Łatwo zjednamy Go so
bie, jeśli będziemy chcieć. Wskazując na to i dowodząc, że Jego dobroć
jest zawsze gotowa, powiada: „Znajdziemy Go gotowego jak poranek”
(Oz 6, 3).
Ilekroć zwrócimy się do Niego, zawsze stwierdzimy, że czeka na nasze
prośby. A jeśli nic nie zyskujemy z Jego płynącej jak zdrój dobroci, to
cała wina jest nasza. Wyrzucał to także Żydom, mówiąc: „Miłosierdzie
moje podobne do chmur na świtaniu albo do rosy, która prędko znika” (Oz
6, 4). To, co mówi, znaczy: «Ja uczyniłem wszystko to, co do mnie
należy; wy zaś przez wielką waszą złość odtrąciliście mą niewypowiedzia
ną dobroć, podobnie jak gorące słońce, które, gdy wzejdzie, rozprasza
i gubi obłok oraz rosę». To również oznacza Jego Opatrzność. Gdy uważa
nas za niegodnych dobrodziejstw, wtedy zatrzymuje je, by nie uczynić nas
opieszałymi. Gdy zaś choć trochę się poprawimy, choćby tylko tyle,
byśmy zrozumieli, że zgrzeszyliśmy, wtedy Jego dobroć wytryska obficiej
niż źródło, rozlewa się szerzej niż morze; im więcej otrzymujemy, tym
bardziej się cieszy i tak znów zabiera się do udzielania więcej. Bo nasze
zbawienie uważa za swoje bogactwo, jak i hojne dawanie proszącym.
Wskazał na to Paweł, mówiąc: „Jeden jest Pan wszystkich: On to rozdziela
swe bogactwa wszystkim, którzy Go wzywają” (Rz 10, 12). Gdy Go nie
282 Ja n C h ryzo sto m
prosimy, gniewa się i odwraca od nas. Dlatego zniósł ubóstwo, byśmy byli
bogaci; dlatego cierpiał te wszystkie męki, by nas skłonić do próśb.
Nie powątpiewajmy więc, lecz mając takie pobudki i dobre nadzieje,
choćbyśmy grzeszyli codziennie, zwracajmy się do Niego, wzywając Go,
zanosząc do Niego prośby, prosząc o odpuszczenie grzechów. Tak i na
przyszłość nie będziemy skłonni do grzechu, odpędzimy diabła i zjednamy
sobie Bożą dobroć oraz osiągniemy przyszłe dobra z łaski i dobroci Pana
naszego Jezusa Chrystusa, któremu niech będzie chwała i moc na wieki
wieków. Amen.
HOMILIA XXIII: Mt 7, 1-20
(PG 57, 307-320)
na grzechy innych, ten zaskarbił dla siebie z tak ogromnego skarbu wielki
zadatek przebaczenia.
Cóż zatem? Jeśli będzie cudzołożyć, czyż nie mam mu powiedzieć, że
cudzołóstwo jest grzechem, nie mam poprawić rozpustnego? Popraw go,
lecz nie wymierzając karę jako wróg czy nieprzyjaciel, ale jako lekarz,
podając lekarstwo. Nie powiedział: «Powstrzymaj grzesznika», lecz: Nie
sądź, to znaczy: nie bądź surowym sędzią. Zresztą powiedziano to nie
0 wielkich i zakazanych przewinieniach, jak już powiedziałem wcześniej,
ale o takich rzeczach, które wydają się przewinieniami. Dlatego powie
dział: (7, 3A) Czemu widzisz drzazgą w oku swego brata? Wielu bowiem
teraz tak czyni. Jeśli tylko zobaczą, że pustelnik ma zbyteczną szatę, zaraz
mu przypominają prawo Pańskie, choć sami zagarniają niezliczone rzeczy
1codziennie pomnażają bogactwa; a gdy zobaczą, że ma obfitsze pożywie
nie, stają się ostrymi sędziami, choć sami ciągle oddają się pijaństwu
i obżarstwu, nie wiedząc, że przy własnych grzechach gotują tak sobie
większy ogień i pozbawiają się wszelkiego usprawiedliwienia. Sam
wydałeś ów wyrok na to, że twoje grzechy trzeba będzie dokładnie
rozpoznać. Nie uważaj zatem za ciężkie tego, że i ty będziesz zdawał
z tego sprawę.
(7, 5A) Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka. Tu chce
okazać swój wielki gniew, którym przejęty jest przeciwko takim, którzy
tak postępują. Ilekroć tylko chce wskazać, że jakiś grzech jest wielki, że
została zań wyznaczona wielka kara i pomsta, to zawsze zaczyna od
łajania. Bo jak do owego, który upominał się o sto groszy, rzekł z gnie
wem: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług” (Mt 18, 32), tak
i tu powiedział: Obłudniku! Taki sąd oznacza bowiem nie litość, lecz
złość. Przyjmuje maskę dobroci, a pełni uczynek największej niegodziwoś-
ci; czyni bliźniemu niepotrzebne wyrzuty i zmyśla występki; on, który
nawet niegodzien być uczniem, wdziera się w zakres działania mistrza.
Dlatego został nazwany obłudnikiem. Jeśli ty jesteś tak surowy wobec
przewinień innych, że spostrzegasz nawet najdrobniejsze rzeczy, czemuż
więc jesteś tak obojętny wobec własnych, że nie zważasz nawet na
wielkie?
Wyrzuć najpierw belkę ze swego oka. Widzisz, że nie zabrania sądzić,
lecz najpierw każe wyjąć belkę z oka swego, a dopiero potem poprawiać
błędy innych. Każdy bowiem kto zna własne błędy wcześniej niż cudze,
większe dostrzega wcześniej niż małe, siebie samego kocha bardziej niż
bliźniego. Zatem, jeśli czynisz to z litości, lituj się najpierw nad samym
sobą, bo tu grzech jest większy i bardziej widoczny. A jeśli gardzisz sobą,
to widać, że i twego brata sądzisz nie z litości, lecz z nienawiści i chęci
286 Ja n C h ryzo sto m
głosić otwarcie tym, którym głosić należy. Psami zaś nazywa takich,
którzy żyją w niepoprawnej bezbożności i nie ma żadnej nadziei, aby się
poprawili, a świniami tych, którzy ciągle wiodą plugawe życie, i o nich
wszystkich właśnie powiedział, że nie są godni takiej nauki. Paweł
wskazując na to, powiedział: „Człowiek zmysłowy nie pojmuje tego, co
jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się wydaje” (1 Kor 2, 14). Także
w innych miejscach mówi, że zepsucie obyczajów sprawia, że ludzie nie
pojmują wyższych nauk. Dlatego nakazuje, by nie otwierać im drzwi,
gdyż, poznawszy je, staną się bardziej bezczelni. Ludziom bogobojnym
i mającym rozum rzeczy te, gdy się im objawią, wydają się wzniosłe,
natomiast ludziom przyziemnym wydają się bardziej wzniosłe, gdy ich nie
znają. Skoro więc nie mogą ich pojąć już ze swej natury, to niech będą
przed nimi ukryte, aby szanowali je przynajmniej z powodu nieznajomości.
Także wieprz nie wie przecież, co to jest perła. Jeśli więc nie wie, to niech
i nie widzi, aby nie zdeptał tego, czego nie zna.
Dla tych, którzy słuchają tak usposobieni, nie wynika stąd nic innego,
niż większa szkoda. Bezczeszczą rzeczy święte, ponieważ nie znają ich
znaczenia, bardziej powstają i uzbrajają się przeciw nam. To przecież
znaczą słowa: (7, 6B.) By ich nie podeptały nogami i, obróciwszy się, was
nie poszarpały. Powinny się w nas wpoić tak silnie, by pozostały niena
ruszone nawet po ich poznaniu i nie pobudziły innych przeciw nam. To
nie one pobudzają, lecz to, że tamci są jak wieprze; tak samo jak perła
zostaje podeptana nie dlatego, że miałaby być licha, lecz ponieważ wpadła
pomiędzy świnie, tak dobrze powiedział: by obróciwszy się, was nie po
szarpały. Udają skromność, by się nauczyć, gdy zaś się nauczą, stają się
inni i drwią, szydzą i śmieją się z nas, jakby nas oszukali. Dlatego również
Paweł powiedział do Tymoteusza: „I ty się go strzeż, albowiem sprzeciwiał
się bardzo naszym słowom” (2 Tm 4, 15), a na innym miejscu: „I od
takich stroń” (2 Tm 3, 5) oraz: „Sekciarza po jednym lub po drugim
upomnieniu się wystrzegaj” (Tt 3, 10).
Nie biorą więc od nich zbroi, lecz sami stają się od tego głupi,
nabierając większej zarozumiałości. Dlatego niemała stąd korzyść, gdy
pozostają w nieświadomości, bo wtedy tak nie szydzą. Gdy zaś poznają,
wynika z tego wtedy podwójna szkoda: oni nie odniosą żadnej korzyści,
a nawet szkodę, i tobie narobią rozlicznych przykrości. Niech słuchają ci,
którzy mieszają się bezwstydnie do wszystkiego i podają rzeczy wzniosłe
w pogardę. Dlatego właśnie odprawiamy święte tajemnice przy drzwiach
zamkniętych i oddalamy tych, którzy nie są do nich dopuszczeni, nie
dlatego, żebyśmy widzieli jakąś słabą stronę w ich odprawianiu, lecz
dlatego, że wielu jeszcze nie jest dla nich doskonałymi. Z tej właśnie
288 Ja n C h ryzo sto m
ze choćby nie otworzył od razu drzwi, trzeba zaczekać. Jeśli nie wierzysz
Jego przyrzeczeniu, to uwierz przynajmniej temu przykładowi:
(7, 9) Gdy któregoś z was syn prosi o chlebf czy jest takiy który poda
mu kamień? U ludzi, gdy będziesz tak czynić, będziesz uchodzić za
natrętnego i uprzykrzonego, natomiast Boga bardziej pobudzisz do gniewu,
gdy tego nie będziesz czynić. Gdy będziesz trwać w prośbie, choćbyś nie
otrzymał od razu, jednak z pewnością otrzymasz. Drzwi są dlatego zam
knięte, aby cię skłonić do pukania (por. Mt 7, 7); dlatego nie od razu cię
wysłuchuje, abyś prosił. Trwaj więc w tym, a otrzymasz z pewnością.
Abyś nie mówił: «Cóż więc, jeśli będę prosić, a nie otrzymam?»,
utwierdził cię w wierze przy pomocy podobieństwa, znów przytaczając
dowody i na podstawie przykładów [z życia] ludzi nakłaniając cię do
ufności w tych sprawach, pokazując ci przez nie nie tylko, że trzeba
prosić, lecz także o co trzeba prosić. Gdy któregoś z was syn prosi o chleb,
czy jest taki, który poda mu kamień? Tak więc, jeśli nie otrzymujesz, to
dlatego, że prosisz o kamień. Chociaż nawet jesteś synem, jednak to nie
wystarcza, abyś otrzymał. Nawet ta sama okoliczność nie pozwala, byś
otrzymał, gdyż będąc synem prosisz o to, co dla ciebie jest szkodliwe.
Nie proś więc o nic doczesnego, lecz wyłącznie o rzeczy duchowe,
a otrzymasz na pewno. Także Salomon otrzymał; zobacz jak prędko,
ponieważ prosił o to, o co powinien był prosić (por. 1 Kri 3, 4-15).
Proszący powinien więc czynić dwie rzeczy: prosić usilnie i prosić o to,
o co godzi się prosić. I wy, powiada, choć jesteście ojcami, chcecie, by
synowie was prosili, i nie dajecie, gdy proszą was o coś szkodliwego, tak
samo, jak z kolei wysłuchujecie ich i dajecie, gdy proszą o coś dobrego.
Także ty, pamiętając o tym, nie ustępuj, dopóki nie otrzymasz, nie
odchodź, dopóki nie znajdziesz, nie ustawaj w natarczywości, aż zostaną
ci drzwi otworzone. Gdy zbliżysz się z takim postanowieniem i powiesz:
«Dopóki nie otrzymam, to nie odejdę», to otrzymasz z pewnością, o ile
będziesz prosić o rzeczy, które przystoi dać Temu, kogo prosisz i które są
pożyteczne dla proszącego, czyli dla ciebie. Jakie to są rzeczy? Jeśli
będziesz prosić o same rzeczy duchowe, jeśli wcześniej odpuścisz urazy
tym, którzy cię obrazili (por. Mt 6, 12), i tak przystąpisz z prośbą
o odpuszczenie, jeśli będziesz wznosić czyste ręce, bez gniewu i sporów
(por. 1 Tm 2, 8). Jeśli tak będziemy prosić, otrzymamy. Tymczasem nasze
prośby są szyderstwem, raczej prośbami pijanych, a nie ludzi trzeźwych.
Cóż zatem powiesz, jeśli będę prosić o rzeczy duchowe, a nie
otrzymam? Nie pukałeś usilnie, albo uczyniłeś się niegodnym otrzymania,
albo zbyt prędko ustąpiłeś. A dlaczego, ktoś powie, nie powiedział, o co
nie należy prosić? Powiedział wszystko już wcześniej, gdy wskazał, o co
290 Ja n C h ryzo sto m
mamy prosić (por. Mt 6, 9-15). Nie mów więc: «Prosiłem, a nie otrzyma
łem». To, że nie otrzymałeś, nie jest winą Boga, który tak nas kocha, iż
przewyższa w tym ojców, a przewyższa o tyle, o ile dobroć przewyższa
złość. (7, 11) Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary
swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, [da to, co
dobre, tym, którzy Go proszą]. Powiedział to zaś nie, by ganić ludzką
naturę lub ogłosić ród ludzki złym1, lecz nazywa złem dobroć ojca
w zestawieniu ze swą dobrocią. Tak wielka jest Jego dobroć.
5. Czy słyszysz niezbity dowód, zdolny obudzić dobre nadzieje nawet
w człowieku, który popadł w zwątpienie? Tutaj na przykładzie ojców
pokazuje Bożą dobroć, poprzednio zaś uczynił to na podstawie rzeczy
większych, które dał: ciała i duszy (por. Mt 6, 25n). Nigdzie jednak nie
wspomina najwyższego dobra ani też nie mówi o swoim przyjściu - jakże
Ten, który nie zawahał się wydać swego Syna na śmierć, nie da wam
wszystkiego - ponieważ to jeszcze nie nastąpiło. Paweł mówi o tym w ten
sposób: „On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, jakże nie miałby
nam wraz z Nim i wszystkiego nie darować?” (Rz 8, 32) On zaś przema
wia do nich na razie na podstawie zdarzeń z życia ludzi.
Potem mówi raz o jednym, raz o drugim, by pokazać, że ani nie trzeba
polegać na samej prośbie, bez starania z naszej strony, ani pokładać
nadziei jedynie we własnym staraniu, lecz i starać się o pomoc z nieba,
i przykładać się w tym, co zależy od nas. Ogłosiwszy wiele przykazań,
nauczył nas się modlić, nauczywszy modlitwy, znów wzywa nas do tego,
co mamy czynić1 2, a potem znów przechodzi od tego na obowiązek
ustawicznej modlitwy, mówiąc: proście..., szukajcie..., kołaczcie..., po
czym znów przechodzi do tego, że sami również powinniśmy się starać.
(7 ,12A) Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy
im czyńcie. Zebrawszy wszystko pokrótce, pokazuje, że cnota jest prosta,
łatwa i wszystkim znana. A nie powiedział: «Wszystko, cokolwiek chce
cie», lecz: Wszystko więc, co byście chcieli, bo to słówko więc podał nie
bez przyczyny, lecz w celu wyrażenia następującej myśli: Jeśli chcecie,
powiada, aby was wysłuchał, to oprócz tego, co powiedziałem, czyńcie
i to. Co takiego? Cokolwiek chcecie, aby wam ludzie czynili. Czy widzisz,
jak i na tej podstawie pokazał, że oprócz modlitwy potrzeba nam prawego
życia? Nie powiedział też: «Czyń swemu bliźniemu to, co chcesz, by Bóg
uczynił tobie», abyś nie mówił: «Ale jak to możliwe? On jest Bogiem, a ja
Cóż więc, czyż nie ma dobrego człowieka, który stałby się zły? Tak
samo rzecz może się przedstawiać odwrotnie, a życie jest pełne podobnych
przykładów. Lecz Chrystus nie mówi, że jest to niemożliwe, aby zły się
poprawił, albo dobry upadł, lecz to, że dopóki będzie trwać w złym, nie
przyniesie dobrego owocu. Jak to? Czyż Dawid, chociaż był dobry, nie
wydał złego owocu? Nie wtedy, gdy był dobry, lecz kiedy się zmienił,
a gdyby pozostał taki, jaki był, nigdy by takiego owocu nie wydał. Gdyby
pozostał na stanowisku cnoty, nigdy nie odważyłby się na to, czego się
dopuścił. Powiedział to natomiast, by zmusić do milczenia sprzeciwiają
cych się bez przyczyny i zamknąć usta narzekającym. Ponieważ osądzają
wielu dobrych według złych, powiedział to, by pozbawić ich wszelkiej
wymówki. Nie będziesz mógł powiedzieć: «Oto zostałem oszukany
i wprowadzony w błąd», ponieważ dałem ci dokładny sposób poznawania,
pochodzący z uczynków, nakazałem ci trzymać się uczynków, a nie
mieszać wszystko razem.
Potem, ponieważ nie nakazał ich karać, a tylko się ich strzec, ustanowił
własną karę, aby pocieszyć tych, którzy doznają od nich szkody, a ich
samych nastraszyć i poprawić. Mówi więc: (7,19) Każde drzewo, które nie
wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. Potem zaś
miarkując nieco swą mowę dodał: (7, 20) A więc: poznacie ich po ich
owocach, aby nie wydawało się, że przede wszystkim używa groźby, lecz
aby poruszyć ich umysły poprzez nakaz i radę. Wydaje mi się, że ma tu
na myśli Żydów, którzy również przynosili owoce. Dlatego przypomniał
słowa Jana, przedstawiając ich karę tymi samymi słowami. Bo i on mówił
wspominając im o siekierze, o drzewie, które wycinają, o ogniu nieugaszo-
nym (Mt 3, 10. 12).
Wydaje się, że to tylko jedna kara, czyli spalenie, a jeśli ktoś dokładnie
rzecz rozważy, są tu dwie kary. Kogo wrzucono w ogień, ten jest
całkowicie pozbawiony królestwa, a ta kara cięższa jest od tamtej. Wiem,
że wielu boi się tylko piekła, ja natomiast twierdzę, że pozbawienie owej
chwały jest karą o wiele cięższą, niż piekło. I wcale nie jest dziwne, że nie
da się tego wyrazić słowami. Nie znamy szczęśliwości owych dóbr na tyle,
byśmy mogli ocenić nieszczęście wynikające z ich pozbawienia. Paweł zaś,
który dobrze to poznał, wiedział, że najstraszniejsze ze wszystkiego jest
być pozbawionym chwały Chrystusa. A będziemy o tym wiedzieć wtedy,
gdy sami będziemy tego doświadczać.
dzieć, jak wielkim złem jest być pozbawionym owych dóbr, a jednak będę
usiłował i spróbuję objaśnić wam to choć trochę na przykładzie, o ile będę
w stanie.
Wyobraźmy sobie cudowne dzieciątko, oprócz cnoty posiadające wła
dzę nad całym światem i obdarzone taką mocą, że mogłoby wszystkich
napełnić uczuciem rodzicielskim. Cóż więc myślicie, czego nie ofiarował
by ojciec takiego dziecięcia, by nie zostać pozbawionym obcowania
z nim? Jakiej karze, małej lub wielkiej, nie poddałby się, byleby tylko móc
je oglądać i cieszyć się nim? To samo pomyślmy sobie o owej chwale. Bo
dziecię, choćby było obdarzone nie wiem jakimi cnotami, nie jest tak
drogie i miłe ojcu, jak los owych sprawiedliwych i fakt, że przebywają
z Chrystusem i są z Nim połączeni (por. Flp 1, 23). Nieznośne jest piekło
i jego kary. A jednak, choćby ktoś zagroził tysiącem piekieł, to nie powie
nic tak strasznego jak to, żeby być pozbawionym owej szczęśliwości, być
znienawidzonym przez Chrystusa, jak usłyszeć „Nie znam was” (Mt 25,
12), jak być oskarżonym, że widząc Go głodnym, nie nakarmiliśmy Go
(por. Mt 25, 42). Lepiej byłoby, by uderzyły w nas tysiące piorunów, niż
byśmy mieli ujrzeć to łagodne oblicze, jak odwraca się od nas i to
spokojne oko, jak nie chce na nas patrzeć. Jeśli On tak umiłował mnie,
który jestem Jego nieprzyjacielem, nienawidzę Go i odwracam się od
Niego, umiłował tak, że nawet siebie nie oszczędził (por. Rz 8, 32),
a wydał się na śmierć, a po tym wszystkim ja, kiedy był głodny, nie
podałem Mu nawet chleba, jakimiż oczyma spojrzę na Niego?
Zwróć uwagę na Jego łaskawość. Nie mówi o swych dobrodziejstwach,
ani o tym, że wzgardziłeś Nim, który wyświadczył ci tyle dobra. Nie
mówi: «Ja, który stworzyłem cię z niczego, który natchnąłem cię duchem,
ustanowiłem cię panem nad wszystkim stworzeniem, stworzyłem dla ciebie
niebo, ziemię, morze, powietrze i wszystko, co jest, który zostałem przez
ciebie wzgardzony i uznany za gorszego od diabła, który mimo to cię nie
opuściłem, lecz wymyślałem tysiączne rzeczy dla twego dobra, który
postanowiłem stać się niewolnikiem, którego policzkowano, opluto
i zamordowano, który poniosłem najhaniebniejszą śmierć, który wstawiam
się za tobą w niebie i udzieliłem ci Ducha Świętego, który powołałem cię
do swego królestwa, uczyniłem takie obietnice, który chciałem być twoją
głową, który jestem oblubieńcem, suknią, domem, korzeniem, pokarmem,
napojem, pasterzem, królem, bratem; który wziąłem cię za dziedzica
i współdziedzica, zaprowadziłem z ciemności do uczestnictwa w świetle»4.
4 Chrystus: Głową - por. Ef 1, 10; oblubieniec - por. Ap 22, 17; 2 Kor 11,2; suknią
- por. Rz 13, 14; Ga 3, 27; domem - por. J 15, 5; korzeniem - aluzja do korzenia Jessego
296 Ja n C h ryzo sto m
Mogąc mówić tyle i jeszcze więcej nie wymienia niczego, lecz co? Tylko
sam grzech. Tu właśnie okazuje swoje przywiązanie i miłość, która cię
ogarnia. Nie powiedział: «Idźcie w ogień, który został wam zgotowany»,
lecz: Przygotowany diabłu. A wcześniej mówi, jak zgrzeszyli, lecz i tak
nie chce wyliczyć wszystkich grzechów, a tylko niektóre. A przedtem
wylicza też tych, którzy czynili dobrze, by i tak udowodnić, że słusznie
oskarża tamtych.
Od jakiej kary te słowa nie są straszniejsze? Jeśli ktoś zobaczyłby
człowieka, swojego dobroczyńcę, głodnego, nie pogardziłby nim, a jeśli by
to uczynił, to gdyby mu to wyrzucano, wolałby zapaść się pod ziemię, niż
usłyszeć to w obecności dwóch lub trzech przyjaciół. Cóż więc będzie się
z nami działo, gdy cały świat będzie słuchać tego, czego nawet wtedy nie
mówiłby, jeśliby nie chciał sam bronić swego postępowania? Bo z Jego
niewysłowionych dobrodziejstw wynika, że wspomniał o tym, by się
wytłumaczyć i pokazać, że nie nadaremnie i bez przyczyny rzekł do nich:
„Idźcie ode mnie” (Mt 25, 41). Gdyby chciał czynić wyrzuty, wyliczyłby
wszystko, a tak mówi tylko o tym, co ucierpiał.
9. Lękajmy się więc, mili bracia, abyśmy nie usłyszeli tych słów. Zycie
nie jest zabawką, a może raczej właśnie życie teraźniejsze jest, ale przyszłe
nie jest zabawką. Może to życie nie jest nawet zabawką, ale jeszcze czymś
gorszym od tego. Nie kończy się śmiechem, a nawet przynosi wielką
szkodę tym, którzy nie chcą wypełniać dokładnie swych obowiązków.
Powiedz mi, czym my, którzy sobie budujemy wspaniałe gmachy, różnimy
się od chłopców, którzy się bawią i stawiają sobie domki [z klocków]?
My, którzy urządzamy sute biesiady, czym się różnimy od nich, gdy
śniadają? W niczym, oprócz tego, że czyniąc to, sprowadzamy na siebie
karę. Nie dziw się, że jeszcze nie rozumiemy lichoty tych rzeczy, jeszcze
nie jesteśmy mężami; gdy nimi będziemy, zrozumiemy, że to wszystko
dziecinada.
W dzieciństwie uważamy za rzecz bardzo potrzebną gromadzenie błota
i skorup, i jesteśmy z tego nie mniej dumni niż ci, którzy budują wielkie
gmachy. Gdy stajemy się mężczyznami, śmiejemy się wtedy z tamtych
rzeczy. Zwłaszcza, że przecież zaraz rozwalają się i niszczą, a nawet gdy
stoją, na nic się nie przydają. Podobnie też i owe wspaniałe gmachy. Nie
- por. Iz 11, 10; Rz 15, 12; Ap 5, 5; 22, 16; pokarmem - por. J 6, 55; napojem - J 6, 55;
7, 37-38; pasterzem - por. J 10, 11. 14; królem - por. Mt 25, 31; bratem - por. Mt 12, 47-
50; 25, 40; współdziedzicem - por. Rz 8, 17.
Zob. także Jan C hryzostom , RzHom 24, 2, t. 1/2, s. 374-375.
Horn. XXIII: Mt 7, 1-20 291
(7, 21) Nie każdy, który mi mówi: «Panie, Panie» wejdzie do królestwa
niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolą mojego Ojca, który jest w niebie.
1. Dlaczego nie powiedział: «Lecz ten, kto pełni moją wolę»? Dlatego,
że na razie chętniej mogli to przyjąć, tamto zaś byłoby zbyt wielkie
względem ich słabości. Zresztą przez jedno należy rozumieć również
i drugie. Ponadto trzeba powiedzieć, że wola Syna nie jest różna od woli
Ojca.
Wydaje się, że karci tu przede wszystkim Żydów, którzy wszystko
opierali na wierze, a zupełnie nie dbali o obyczaje. Dlatego również Paweł
zarzuca im to, mówiąc: „Jeżeli ty dumnie nazywasz siebie Żydem,
całkowicie zdajesz się na Prawo, chlubisz się Bogiem, znasz Jego wolę”
(Rz 2, 17-18), lecz nic ci z tego nie przyjdzie, jeśli nie udowodnisz tego
życiem i uczynkami.
Jednakże On nie poprzestał na tym, lecz dodał słowa o wiele ważniej
sze, mówiąc: (7, 22A) Wielu powie Mi w owym dniu: «Panie, Panie, czy
nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia?» Widzisz, jak niezauważalnie
wprowadza swoją osobę, i gdy już ukończył całą mowę, wskazuje, że to
On jest sędzią? Poprzednio pokazał, że grzeszników czeka kara. Tu
natomiast objawia wreszcie, kim jest ten, który wymierza karę.
Nie powiedział wyraźnie: «Ja jestem», lecz wyrażając to samo: Wielu
powie Mi. Gdyby nie był owym sędzią, jak mógłby powiedzieć: (7, 23)
Wtedy oświadczą im: «Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie [wy,
którzy dopuszczacie sią nieprawości]». I nie tylko w dniu sądu, powiada,
lecz nawet wtedy, gdy czyniliście cuda. Dlatego również do uczniów rzekł:
„Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie
się, że wasze imiona zapisane są w niebie” (Łk 10, 20). I wszędzie
nakazuje wielce starać się o dobre życie. Nie jest możliwe, aby człowiek,
który prowadzi życie sprawiedliwe i wolny jest od wszelkich namiętności,
Horn. XXIV: Mt 7, 27-27 301
i
Zob. powyżej MtHom 12, 4 (pierwszy akapit).
Horn. XXIV: Mt 7, 21-27 305
kaleczy, a kto czyni zasadzki przeciw ludziom cnotliwym, sam wpędza się
w niebezpieczeństwo. Nieprawość staje się słabsza o tyle, o ile zwraca się
przeciw cnocie. Ten, który obejmuje ogień suknią, nie gasi ognia, lecz pali
suknię; tak samo ten, kto prześladuje, chwyta i więzi cnotliwych, gubi
siebie, a ich czyni sławniejszymi. Bo im więcej zła znosisz żyjąc cnotliwie,
tym silniejszy się stajesz. Im bardziej szanujemy cnotę, tym bardziej
niczego nie potrzebujemy, a im bardziej niczego nie potrzebujemy, stajemy
się tym mocniejsi i wyżsi ponad wszystko.
Taki był Jan [Chrzciciel]; dlatego nikt go nie zasmucił, lecz on
zasmucił Heroda; ten, który nie miał nic, powstał przeciw królowi,
natomiast ten, który jaśniał w koronie, purpurze i rozmaitym przepychu,
bał się i drżał przed tym, który był ogołocony ze wszystkiego. Nie mógł
spojrzeć na niego bez lęku nawet wtedy, gdy ścięto mu głowę. Posłuchaj,
co mówi o tym, że nawet po tej śmierci był przejęty gwałtowną bojaźnią:
„Jana ja ściąłem” (Łk 9, 9). Słowa «ja ściąłem» nie oznaczają człowieka,
który się wynosi, lecz takiego, który uśmierza swój strach i przypomina
wzburzonej duszy, że to on go zabił. Moc cnoty jest tak wielka, że nawet
po śmierci jest silniejsza od żyjących. Dlatego, dopóki [Jan Chrzciciel] żył,
posiadający wielkie majątki, udawali się do niego i pytali: „Cóż mamy
czynić?” (Łk 3, 10). Tak wiele posiadacie, a od tego, który nic nie ma,
chcecie dowiedzieć się drogi do waszego szczęścia? Bogacze od ubogiego?
Żołnierze od tego, który nie ma nawet domu? (por. Łk 3, 14)
Taki był również Eliasz, dlatego z taką samą otwartością przemawiał
do ludu. Tamten mówił: „Plemię żmijowe” (Mt 3, 7), ten zaś: „Dopókiż
będziecie chwiać się na obie strony?” (1 Kri 18, 21). Powiedział również:
„Dokonałeś mordu, a nadto zagrabiłeś” (1 Kri 21, 19). A tamten rzekł:
„Nie wolno ci jej trzymać” (Mt 14, 4). Czy widziałeś tę skałę? A widziałeś
piasek, jak łatwo się rozsypuje, jak ulega nieszczęściu, jak się wali, choćby
należał do króla, do narodu, do potęgi? Bo tych, którzy się na nim
opierają, czyni głupszymi od wszystkich.
Nie tylko się rozsypuje, ale jeszcze powoduje nieszczęście. Powiada:
(7, 27B.) A upadek jego był wielki. Niebezpieczeństwo zagraża tu nie
rzeczom zwyczajnym, lecz idzie o duszę, o stratę nieba, o owe wieczne
dobra. Lecz jeszcze wcześniej ten, który tak postępuje, wiedzie życie
najnieszczęśliwsze ze wszystkich, żyjąc w ciągłej trwodze, bojaźni, tros
kach, walkach, co wyraził też jakiś mędrzec słowami: „Ucieka występny,
choć go nikt nie goni” (Prz 28, 1). Tacy boją się nawet cienia; podejrze
wają przyjaciół, nieprzyjaciół, służbę, znajomych i nieznajomych i już tu,
jeszcze przed nadejściem sądu, cierpią najcięższą karę. A wszystko to
wyraził Chrystus, mówiąc: A upadek jego był wielki. W odpowiedni spo-
Horn. XXIV: Mt 7, 21-27 307
(7, 28) Gdy Jezus dokończył tych słów, tłumy zdumiewały się Jego
nauką.
1. Było czymś naturalnym, że czuli się przygnieceni po tak ważnej
mowie i zdumiewali się tak wzniosłymi przykazaniami (por. Mt 5 - 7).
Moc nauczyciela była tak wielka, że wielu z nich porwała, wzbudziła
w nich najwyższy podziw, a słodycz słów sprawiła, że nie odstąpili od
Niego nawet wtedy, gdy skończył mówić. Gdyż nawet wtedy, gdy zszedł
z góry, słuchacze nie odeszli od Niego, lecz cały tłum towarzyszył Mu; tak
wielką miłość rozbudził w nich do swej nauki.
Najbardziej zdumiewali się Jego mocą. To, czego nauczał, odnosił nie
do kogoś innego, jak Mojżesz czy Eliasz, ale zawsze wskazywał na siebie
jako Tego, który ma moc. Gdy dawał przykazania, dodawał zawsze: „A ja
wam powiadam” (Mt 5, 22. 27. 34. 39. 44). Mówiąc o dniu ostatecznym
pokazał, że On jest sędzią, tak pod względem kar, jak i nagród (por. Mt
7, 21-23). Prawdopodobnie właśnie to stanowiło źródło ich zmieszania.
Jeżeli wtedy, gdy okazywał swą moc czynami, uczeni w Piśmie chcieli Go
wypędzić i ukamienować (por. J 10, 31-33; 11, 8), to jakże nie mieli się
gorszyć wówczas, gdy zwiastowały to jedynie słowa, zwłaszcza że było to
na początku [Jego nauczania], zanim dał dowody swej mocy? Mimo to nie
doświadczyli niczego podobnego. Gdy umysł i dusza są szczere, łatwo dają
się nakłonić ku słowom prawdy. Dlatego /uczeni w Piśmie/ gorszyli się,
chociaż cuda świadczyły o Jego mocy, /uczestnicy zaś kazania na górze/,
słuchając tak wzniosłych nauk, wierzyli i szli za Nim. To samo wyraża
Ewangelista, mówiąc: (8, IB.) Szły za Nim liczne tłumy, nie jacyś
znakomici, nie uczeni w Piśmie, ale ludzie wolni od nieprawości,
ludzie szczerego serca. Oni - jak możesz zauważyć w całej Ewangelii
- trzymają się Go. Kiedy mówił, słuchali Go w milczeniu, nie przerywając
Mu, nie stawiając pytań, nie kusząc Go, nie starając się Go na czymś
Horn. XXV: Mt 7, 28 - 8, 4 309
przyłapać, jak faryzeusze; gdy zaś zakończył mowę, szli za Nim, przejęci
podziwem.
Zwróć uwagę na mądrość Pana, jak na różne sposoby stara się
o pożytek słuchaczy: po cudach przystępuje do nauczania, to znowu od
nauki przechodzi do cudów. Zanim udał się na górę, uzdrowił wielu
chorych (por. Mt 4, 23-24), torując sobie drogę do nauk, po ukończeniu
zaś tak długiej mowy do tłumu, ponownie przystępuje do cudów, potwier
dzając nimi swą naukę. Skoro (7, 29A) nauczał jak ten, który ma władzę,
okazuje również czynami, że ma moc uzdrawiania, aby się nie wydawało,
że ten rodzaj nauki wynika z dumy i zarozumiałości i aby nigdy nie byli
zmieszani, gdy usłyszą Go tak nauczającego, gdyż i cuda czynił w ten
sposób. (8, 1A) Gdy zszedł z góry... (8, 2) oto zbliżył się trędowaty, upadł
przed Nim i prosił Go: «Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». Wielki
rozum i wiarę miał ten, który przystąpił. Nie przerwał nauk, nie przeciskał
się przez otaczający tłum, lecz zaczekał na stosowną chwilę i podszedł do
Niego, gdy schodził z góry. Nie prosi Go zwyczajnie, lecz - jak opisuje
inny ewangelista (por. Mk 1, 40) - z wielkim zapałem i na klęczkach, ze
szczerą wiarą i odpowiednim mniemaniem o Nim. Nie powiedział: «Gdy
poprosisz Boga», ani: «Gdy się pomodlisz», lecz: Panie, jeśli chcesz,
możesz mnie oczyścić. Nie powiedział: «Panie, oczyść mnie», lecz wszyst
ko powierza Jemu, Jego czyni panem swego uzdrowienia i świadczy, że
On posiada wszelką moc.
Ktoś zapyta: A co, jeśli zdanie trędowatego było fałszywe? To należało
je usunąć, zganić i sprostować. Czy jednak tak uczynił? Nie, ale wręcz
przeciwnie: potwierdza i akceptuje to, co /trędowaty/ wyrzekł. Dlatego nie
powiedział: «Bądź oczyszczony», lecz: (8, 3B) Chcę, bądź oczyszczony,
aby wiara została utwierdzona Jego wyznaniem, a nie mniemaniem
/proszącego/. Apostołowie nie wyrażali się w ten sposób, ale w jaki? Gdy
cały lud się zdumiewał, powiedzieli: „Dlaczego dziwicie się temu?
Dlaczego patrzycie na nas, jakbyśmy własną mocą lub pobożnością
sprawili, że on chodzi?” (Dz 3, 12). Pan natomiast, choć wiele rzeczy
wyraża skromnie, nieodpowiednio do swojej chwały, cóż mówi tutaj, aby
utrwalić wiarę ludzi zdumionych z powodu Jego mocy? Chcę, bądź
oczyszczony. A przecież, choć czynił tyle i tak wielkich cudów, nigdzie nie
widać, by wyrzekł takie słowo.
2. Tu zaś, aby utwierdzić mniemanie trędowatego i całego tłumu o Jego
władzy, dodał: Chcę. Nie było tak, że jedynie powiedział, a nie uczynił,
ale natychmiast nastąpił czyn (por. 8, 3C.). Jeśli źle powiedział i Jego
słowa były bluźnierstwem, skutek nie powinien nastąpić. Tu tymczasem
natura posłuchała rozkazu i to z odpowiednią szybkością, większą, niż
310 Ja n C h ryzo sto m
(Wiara setnika)
Cóż mówi setnik? (8, 8A) Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod
mój dach. Posłuchajmy wszyscy, którzy chcemy przyjąć Chrystusa, bo
i teraz możemy Go przyjąć. Posłuchajmy go, naśladujmy oraz z tak wielką
przyjmijmy Go gotowością: gdy przyjmiesz ubogiego, głodnego czy
nagiego, Jego przyjąłeś i nakarmiłeś (por. Mt 25, 35-40).
(8, 8B.) Ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie.
Zauważ, że również setnik, podobnie jak trędowaty (por. Mt 8, 2), miał
o Nim odpowiednie mniemanie. Także on nie powiedział: «Wołaj do
Boga», ani nie rzekł: «Proś i błagaj», lecz: «Tylko nakaż». Potem,
obawiając się, by przez skromność mu nie odmówił, dodaje: (8, 9) Bo i ja,
choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówią temu: «Idź»,
a idzie, drugiemu: «Chodź tu», a przychodzi, a słudze mojemu: «Zrób to»,
a robi.
Cóż z tego, powiesz, jeśli setnik domyślał się jedynie takiego obrotu
sprawy? Idzie o to, czy Chrystus uznał to i zatwierdził. Pięknie i bardzo
mądrze mówisz. Przyjrzyjmy się więc temu samemu, a zobaczymy, że to,
co stało się przy trędowatym, miało miejsce także tutaj. Jak trędowaty
powiedział: „Jeśli chcesz” (Mt 8, 2) - (i nie tylko w oparciu o słowa
trędowatego stwierdza się moc Chrystusa, ale również na podstawie słów
/Zbawiciela/; nie tylko nie sprostował On mniemania trędowatego, ale
nawet je jeszcze bardziej utwierdził, dodając to, czego nie trzeba było
mówić, stwierdzając: „Chcę, bądź oczyszczony” (Mt 8, 3), by w ten
sposób utwierdzić jego wiarę) - tak i tu warto się zastanowić, czy nie
zaistniało coś podobnego. Przekonamy się, że wydarzyło się to samo. Gdy
setnik powiedział /przytoczone słowa/ i dał świadectwo tak wielkiej mocy,
[Jezus] nie tylko nie skarcił go za to, ale pochwalił, a nawet więcej niż
pochwalił. Ewangelista nie stwierdził, że jedynie pochwalił to, co tamten
powiedział, lecz - by podkreślić znaczenie pochwały - mówi: (8, 10A)
Zdziwił się, a nie tylko się zdziwił, lecz w obecności całego ludu postawił
go za przykład innym do naśladowania.
Czy widzisz, jak każdy z tych, którzy Mu dawali świadectwo, podzi
wiał Jego moc? Zdumiewały się rzesze Jego nauką, że nauczał jak mający
Horn. XXVI: Mt 8, 5-13 317
władzę (por. Mt 7, 28-29). Nie tylko nie skarcił ich za to, lecz wziąwszy
ich z sobą zszedł z góry i umocnił ich wiarę uzdrowieniem trędowatego,
który powiedział: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” (Mt 8, 2). Nie
tylko nie skarcił go za to, lecz uzdrawiając go tak, jak powiedział, oczyścił
go od trądu. Setnik zaś mówi: Ale powiedz tylko słowo, a mój sługa
odzyska zdrowie. On zaś podziwiając go powiedział: (8, 10C.) U nikogo
w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary.
2. Możesz poznać to również z przeciwnego przykładu. Marta nie po
wiedziała nic takiego, a wręcz odwrotnie: „Bóg da ci wszystko, o cokol
wiek byś prosił” (J 11, 22). Nie tylko nie pochwalił jej - choć była dla
Niego osobą znajomą i miłą, była jedną z tych, którzy bardzo Go kochali
- ale nawet ją zganił i sprostował jej zdanie, gdyż źle się wyraziła. Rzekł
do niej: „Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bo
żą?” (J 11, 40), karcąc ją za to, że nie uwierzyła. Gdy mówiła: „Bóg da
ci wszystko, o cokolwiek byś prosił” (J 11, 22), odpowiedział: „Ja jestem
zmartwychwstaniem i życiem” (J 11, 25), to znaczy: «Nie czekam, by
otrzymać moc, lecz sam wszystko czynię», by odwieść ją od takiego mnie
mania i pouczyć, że nie potrzebuje brać od innego, ale sam jest źródłem
dobra.
Dlatego podziwia setnika i wywyższa go ponad cały naród, zaszczyca
go przyjęciem do królestwa i wzywa innych do naśladowania go. Lecz,
byś się dowiedział, że powiedział to dlatego, by nauczyć innych, aby także
tak wierzyli, zwróć uwagę na dokładność ewangelii, jak to wyraził: Gdy
Jezus to usłyszał, zdziwił się (8 ,10BC.) i rzekł do tych, którzy szli za Nim:
[Zaprawdę powiadam wam:] U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej
wiary. Zatem wysokie mniemanie o Nim oznacza przede wszystkim wiarę,
królestwo i przysparza innych dóbr. Pochwały setnika nie ograniczył do
słów, ale za wiarę chorego sługę oddaje mu zdrowego, przygotowuje dla
niego świetną koronę i obiecuje wielkie dary, mówiąc: (8, 11) [Lecz
powiadam wam], wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą na łonie
Abrahama, Izaaka i Jakuba [w królestwie niebieskim]. (8 ,12A) A synowie
królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz. Gdy zdziałał wiele cudów,
dlatego przemawia już do nich z większą otwartością. Potem, aby nikt nie
uznał tych słów za pochodzące z pochlebstwa, lecz, by się wszyscy dowie
dzieli, że setnik tak wierzył, powiada: (8 ,13A) Idz, niech ci się stanie, jak
uwierzyłeś. I natychmiast nastąpił czyn dający świadectwo Jego woli: (8,
13B.) I o tej godzinie jego sługa odzyskał zdrowie. To samo miało miejsce
także przy kobiecie kananejskiej, do której powiedział: „O, niewiasto,
wielka jest twoja wiara, niech ci się stanie, jak chcesz” (Mt 15, 28).
318 Ja n C h ryzo sto m
1 Taka jest wersja współcześnie przyjmowana w GNT: Kai yócp ¿ycb &v0pamóę eipi
\>7tó e^ouaiav. Jednakże BT w swoim przekładzie pomija słowo «człowiek».
Hom. XXVI: Mt 8, 5-13 321
jaką miał wiarę? On właśnie wskazał już to, co później miało być obja
wione wszystkim: że ma moc nad śmiercią i życiem, prowadzi do bramy
śmierci i zawraca. I rzekł to nie tylko o żołnierzach, lecz także o niewolni
kach, co oznaczało większe posłuszeństwo.
A jednak, choć miał tak wielką wiarę, przecież jeszcze uważał się za
niegodnego. Chrystus, by pokazać, że jest godzien, aby wszedł do jego
domu, czyni rzecz o wiele większą, gdyż podziwia go, sławi i daje więcej,
aniżeli on sam prosił. Albowiem przyszedł szukać uzdrowienia dla sługi,
a odszedł otrzymawszy królestwo. Zauważ, jak się już wypełniły słowa:
„Starajcie się najpierw o królestwo niebieskie, a wszystko będzie wam
dodane” (Mt 6, 33). Skoro okazał wielką wiarę i pokorę, to dał mu niebo,
a dodał uzdrowienie i nie tylko tym go uczcił, ale i tym, że pokazał, po
odrzuceniu jakich ludzi zostaje przyjęty. Na podstawie tego czyni
wiadomym dla wszystkich, że zbawienie pochodzi z wiary, a nie z uczyn
ków Prawa. Dlatego owoce tej łaski będą dostępne nie tylko dla Żydów,
lecz także dla pogan, a nawet jeszcze bardziej dla nich, niż dla tamtych.
Nie myślcie więc, powiada, że stało się tak tylko z nim, lecz będzie tak na
całym świecie. Powiedział to przepowiadając o narodach i czyniąc im
dobre nadzieje. Wśród tych, którzy szli za Nim, byli także ludzie z pogań
skiej Galilei (por. Mt 4, 25). A mówił to nie pozwalając, by poganie upadli
na duchu, oraz poskramiając dumę Żydów.
Aby te słowa nie zgorszyły słuchaczy, i aby nie dać im do tego żadne
go powodu, na początku nie mówi o poganach, lecz zaczyna od setnika,
aby nie wymieniać wyraźnie nazwy pogan. Nie powiedział bowiem: «Wie
le narodów», lecz: (8, 11) Wielu ze Wschodu i Zachodu, co również
oznaczało narody, ale nie raziło tak słuchaczy, bo myśl była ukryta. I nie
tylko tak łagodzi to, co wydawało się nowością w Jego nauce, lecz rów
nież w ten sposób, że mówił o łonie Abrahama zamiast o królestwie (por.
8, 11). Ta nazwa przecież nie była im znana, a bardziej ich poruszało
wspomnienie Abrahama. Dlatego również Jan nie od razu powiedział
o piekle, lecz mówił o tym, co najbardziej ich zasmucało: „A nie myślcie,
że możecie sobie mówić: «Jesteśmy dziećmi Abrahama»” (por. Mt 3, 9;
J 8, 39). Oprócz tego zapobiega jeszcze czemuś innemu: aby nie zdawało
się, że sprzeciwia się dawnemu stylowi życia (xq 7i;aA,aiQC 7ioA,iT£iQc).
Gdyż kto podziwia patriarchów, kto ich łono nazywa losem sprawiedli
wych, ten usuwa zupełnie tego typu podejrzenie.
Niechaj nikt nie sądzi, że to tylko jedna groźba, gdyż zarówno kara dla
jednych, jak i radość dla drugich jest podwójna. Kara dla pierwszych nie
tyle dlatego, że utracili, lecz że utracili swoją własność; radość zaś dla
drugich nie tyle dlatego, że osiągnęli, lecz że osiągnęli to, czego się nie
322 Ja n C h ryzo sto m
>nviada, a ostatnich pierwszymi” (Mt 19, 30). A mówi to, aby ci nie
-padali tak, jakby już nie mogli się podnieść, a tamci nie ufali, że już
mocno stoją. Już Jan [Chrzciciel] przepowiedział to na początku, mówiąc:
tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi” (Mt 3, 9).
Skoro miało to nastąpić, najpierw przepowiada, aby nikt nie zmieszał się
nowością zdarzenia. Jan mówi o tym jako o rzeczy możliwej, gdyż był
poprzednikiem. Natomiast Chrystus jako o rzeczy koniecznie mającej
nastąpić i potwierdza jej spełnienie czynami.
2 Tak często zwano Gotów. Por. Jan C hryzostom , RzHom 1, 3, Kraków 1995, t. 1/1,
¿5 przypis 44.
324 Ja n C h ryzo sto m
wiele morderstw, gdyż zabił nie obcego, lecz swego brata, i to brata, który
nie zrobił mu nic złego, ale od niego doznał krzywdy; nie po wielu zabój
stwach, lecz sam pierwszy wynalazł tę straszną zbrodnię (por. Rdz 4, 1-
16), tak też i tu czyn, na który odważył się [Dawid], był nie tylko zabój
stwem: człowiek, który go popełnił nie był kimś zwyczajnym, lecz proro
kiem; nie zabił kogoś, kto wyrządził krzywdę, lecz krzywdy doznał,
bo został skrzywdzony w rzeczach najważniejszych, ponieważ [ów] wziął
mu gwałtem żonę, a jednak do takiej zbrodni dołączył jeszcze i to (por.
2 Sm 11, 2n).
Czy widzicie, że nie oszczędzałem tego sprawiedliwego męża i bez
jakiegokolwiek zatajenia ogłosiłem jego grzech? Mimo to jestem tak
spokojny o jego obronę, że przy tak wielkim ogromie grzechu chciałbym,
aby byli tu obecni manichejczycy, którzy najbardziej się z tego naśmiewają
oraz ludzie trzymający się błędów Marcjona, bym należycie zamknął im
usta. Oni twierdzą, że popełnił cudzołóstwo i zabójstwo; ja natomiast nie
tylko to mówię, ale wykazałem podwójne zabójstwo: raz, że tamten
poniósł krzywdę, dwa, że ten, który zabił, był tak znakomity.
8. Wiecie dobrze, jak bolesną rzeczą jest, jeśli rozniosą się czyjeś
grzechy; ktoś taki potrzebuje wielkiego hartu duszy, by nie upaść wobec
tak wielu oskarżycieli i tak wielu świadków własnych występków.
A jednak mimo to ów waleczny mąż wyjąwszy te pociski ze swej duszy
tak potem zajaśniał, tak zatarł tę plamę, tak stał się czysty, że nawet po
śmierci zakrył grzechy swych potomków. To, co Bóg powiedział o Abra
hamie, także i o nim mówi wyraźnie. O patriarsze powiada: „Pamiętał Bóg
o swoim przymierzu z Abrahamem” (Wj 2, 24), a tu nie mówi o przymie
rzu, lecz: „Ocalę to miasto przez wzgląd na mego sługę Dawida” (Iz 37,
35). Również z powodu swej dobroci dla niego nie pozwolił, by został
pozbawiony panowania Salomon, który popełnił tak wielki grzech (por. 1
Kri 11, 1-13). A sława tego męża była tak wielka, że po tylu latach Piotr,
przemawiając do Żydów, powiedział: „Wolno powiedzieć do was otwarcie,
że patriarcha Dawid umarł i został pochowany” (Dz 2, 29). A Chrystus,
mówiąc do Żydów, wskazuje na niego, że po grzechu został uznany
godnym łaski Ducha [Świętego] i że nawet dostąpił zaszczytu proroko
wania o Jego bóstwie; powiedział, zmuszając ich w ten sposób do
milczenia: „Jakże więc Dawid natchniony przez Ducha może nazywać go
Panem, gdy mówi: «Rzekł Pan do Pana mego: Siądź po prawicy mojej»
(Ps 110, 1)” (Mt 22, 43-44)? A to, co stało się względem Mojżesza, stało
się też względem Dawida; jak bowiem wbrew woli Mojżesza ukarana zo
stała Miriam, kiedy znieważyła swego brata (por. Lb 12, 1-15), ponieważ
Bóg bardzo miłował tego świętego męża. Podobnie szybko pomścił znie
wagę jaką Dawid poniósł ze strony syna [Absaloma], chociaż znieważony
ojciec tego nie żądał (por. 2 Sm 15 - 19). Zatem to również, a raczej
bardziej niż wszystko inne, może dowieść cnoty owego męża. Gdy Bóg
wyda wyrok, nie trzeba już dalej tego roztrząsać. Jeśli chcecie dokładnie
poznać jego cnotę, możecie prześledzić jego życie po grzechu, a poznacie
jego ufność w Bogu, jego dobroć, jego wzrost w cnocie, jego stałość aż
do ostatniego tchu życia.
Mając zatem taki przykład przed oczyma czuwajmy i uważajmy, by nie
upaść, a gdybyśmy nawet upadli, aby nie leżeć w grzechach. Powiedziałem
wam o grzechach Dawida nie po to, aby was pogrążyć w bezczynności,
lecz aby wzbudzić większy strach. Jeśli ten sprawiedliwy mąż, nieco się
opuściwszy, otrzymał tak wielkie rany, to cóż my będziemy cierpieć, jeśli
codziennie jesteśmy opieszali. Nie zwracaj uwagi na to, że upadł, ani nie
pogrążaj się w gnuśności, lecz zauważ, co uczynił potem, jak wielki okazał
żal, jaką czynił pokutę, dniami i nocami wylewając strumienie łez,
zlewając łzami swe łoże i oprócz tego oblekając się w wór (por. 2 Sm 12,
13n).
328 Ja n C h ryzo sto m
(8, 14) Gdy Jezus przyszedł do domu Piotra, ujrzał jego teściową,
leżącą w gorączce. (8, 15) Ujął ją za rękę, a gorączka ją opuściła. Wstała
i usługiwała Mu.
1. Marek, chcąc podkreślić także czas, dodał słówko „zaraz” (Mk 1,
30), a ten jedynie opowiedział cud, nie oznaczywszy czasu. Inni powiadają
też, że chora Go prosiła, natomiast /Mateusz/ i to przemilczał. Lecz nie ma
w tym żadnego przeciwieństwa, bo jedno jest cechą krótkiego opowiada
nia, a drugie obszernego. Lecz dlaczego wstąpił do domu Piotra? Wydaje
mi się, że dlatego, by się posilić, na co wskazał, mówiąc: Wstała i usłu
giwała Mu. Wstępował do uczniów, obdarzając ich zaszczytem i przez to
pobudzając ich gorliwość, tak jak do Mateusza wtedy, gdy go powołał
(por. Mt 9, 9n). Ty zaś i tu zauważ szacunek Piotra do Niego. Mając
w domu chorą teściową, mającą silną gorączkę, nie nalegał na Niego, by
poszedł do jego domu, lecz czekał, aż dokończy nauczania i innych uleczy,
a poprosił Go dopiero wtedy, gdy wstąpił. Tak od początku uczył się
przedkładać dobro innych nad swoje. A nie on Go zaprosił, lecz On sam
z własnej woli, po owych słowach setnika: „Nie jestem godzien, abyś
wszedł pod mój dach” (Mt 8, 8) wstąpił, okazując tym samym, jak bardzo
miłował tego ucznia. A przecież pomyśl, jakie były domy tych rybaków.
Jednak nie gardził On wstępowaniem do ich biednych chatek, pouczając
ich i nas, abyśmy we wszystkim gardzili ludzką pychą.
Niekiedy uzdrawia tylko słowami, niekiedy też i rękę wyciąga, niekiedy
znów czyni obie rzeczy, by uwidocznić swe leczenie. Nie chciał zawsze
czynić cudów w zadziwiający sposób, a to z powodu uczniów, z wielkiej
radości rozgłosiliby wszystko, a On musiał jeszcze dotąd się ukrywać.
Widać to na podstawie tego, że gdy wstąpił na górę, uważał za potrzebne
330 Ja n C h ryzo sto m
nakazać im, aby nikomu o tym nie mówili1. Zatem, dotknąwszy ciała, nie
tylko ugasił gorączkę, ale również całkowicie przywrócił zdrowie. A po
nieważ choroba była lekka, pokazał swą moc przez sposób uleczenia, cze
go nie zdziałałaby sztuka lekarska.
i
Zapewne aluzja do przemienienia - por. Mt 17, 9.
Horn.. XXVII: Mt 8, 14-22 331
2 Tak tłumaczę greckie: f| xó papi) xf|ę a yaioG riaiaę 7tćbpa. J. Krystyniacki (t. II, 28)
oddał to następująco: «aniżeli ciężkim napojem w nieczułość być pogrążonym». Greckie
słowo tó 7tćbpa znaczy «napój», ale także «wieko», «pokrywka». Kontekst poprzedzający
wskazuje raczej na «wieko». Kontekst zaś następujący dopuszcza «napój». Zaś &vaiG0r|-
o ia znaczy «niewrażliwość», «nieświadomość», «tępotę».
336 Ja n C h ryzo sto m
bardziej, ani mniej nie może zaszkodzić żyjącemu. Przypatrzmy się jego
obwiązanej głowie. Skoro często są pijani, ich zmysły zawiązane są
i uwięzione, podobnie jak ciała umarłych obwiązane są wieloma chustami
i prześcieradłami. Jeśli chcesz zobaczyć ich ręce, ujrzysz, że i one
spoczywają na brzuchu, jak u zmarłych, związane są nie chustami, lecz
- co jest o wiele gorsze - więzami żądzy. Ona bowiem nie pozwala
wyciągnąć ich do dawania jałmużny ani do jakiegokolwiek innego czynu,
ale czyni je bardziej bezużytecznymi od rąk ludzi martwych. Czy chcesz
widzieć, że także ich nogi są związane? Popatrz, jak skrępowane są
troskami i dlatego nie mogą pójść do domu. Widziałeś trupa? Przypatrz się
więc grabarzowi! Któż jest ich grabarzem? Diabeł, który ich dobrze
krępuje i nie pozwala, by człowiek okazał się człowiekiem, ale uschłym
drzewem, bo tam, gdzie nie ma ani oczu, ani nóg, ani rąk, ani żadnego
z tych członków, jakże ktoś taki mógłby uchodzić za człowieka? Tak samo
ich duszę widać owiniętą szmatami, a raczej kukłę niż duszę.
Skoro nie mają czucia stawszy się trupami, wstawmy się za nimi do
Jezusa, prośmy Go, by ich wskrzesił, odwalmy kamień, rozwiążmy chusty.
Gdy odwalisz kamień, czyli usuniesz jego nieczułość na zło, wtedy prędko
będziesz ich mógł wyprowadzić z grobu, wyprowadziwszy zaś, łatwiej
uwolnisz ich z więzów. Wtedy, gdy zmartwychwstaniesz, Chrystus uzna
cię za swego, wtedy wezwie cię na swoje gody. Wy więc, którzy kochacie
zmarłego, a jesteście uczniami Chrystusa i miłujecie Go, zbliżcie się do
Jezusa i błagajcie Go. Chociaż ów człowiek tak nieznośnie cuchnie, to
przecież nie wypada jego krewnym tak go zostawić, lecz tym bardziej do
Niego się zbliżyć, co też uczyniły wówczas siostry Łazarza, a nie
zaprzestawać wzywania, próśb i błagania, aż nie otrzymamy go z powro
tem żywego (por. J 11, ln).
Jeśli w ten sposób będziemy się troszczyć o sprawy nasze i bliźnich,
z łatwością dostąpimy życia przyszłego. Obyśmy je wszyscy dostąpili
z łaski i dobroci Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu niechaj będzie
chwała na wieki wieków. Amen.
HOMILIA XXVIII: Mt 8, 23-34
(PG 57, 349-358)
(8, 23) Gdy wszedł do łodzi, poszli za Nim Jego uczniowie. (8, 24)
Nagle zerwała się gwałtowna burza na jeziorze, tak ie fale zalewały łódź;
On zaś spał.
1. Łukasz, żeby uwolnić się od wymagów przestrzegania porządku
czasu, rzekł tak: „Pewnego dnia wsiadł ze swymi uczniami do łodzi” (Łk
8, 22); podobnie postępuje Marek (por. Mk 4, 35-41). /Mateusz/ zaś nie
tak czyni, lecz trzyma się porządku. Nie wszyscy pisali wszystko tak samo.
Mówiłem już o tym wcześniej, by ktoś nie poczytywał opuszczenia czegoś
za niezgodność1.
Tłumy wysłał naprzód (por. Mt 8, 18), a uczniów wziął z sobą, jak
i tamci wspominają. Wziął ich z sobą nie bez powodu, lecz po to, by ich
uczynić świadkami cudu, który miał nastąpić. Niczym najlepszy nauczyciel
szermierki, przysposabiał ich do dwóch rzeczy: by nie tracili odwagi
pośród niebezpieczeństw i byli pokorni wśród zaszczytów. By się nie
chełpili tym, że innych wysłał, a ich zatrzymał, pozwala na burzę, by ich
tego nauczyć oraz umocnić, by mężnie znosili pokusy.
Także poprzednie cuda były wielkie, ale ten mieścił w sobie niemałą
sposobność ćwiczenia i był podobny do dawnego znaku. Dlatego bierze
z sobą jedynie uczniów. Gdzie czynił cuda, tam pozwalał ludowi być
świadkiem; gdzie zaś powstawały pokusy i trwoga, tam bierze z sobą tylko
ich, jako zapaśników świata, których miał wyszkolić. Mateusz mówi tylko,
że spał, Marek natomiast dodaje, że „w tyle łodzi na wezgłowiu” (Mk 4,
38), pokazując Jego pokorę, ucząc nas w ten sposób wielkiej cnoty.
(por. 8, 25A) Gdy więc zerwała się burza i wzburzyło się morze, oni
budzą Go, mówiąc: (8, 25B.) Panie, ratuj, giniemy! (por. 8, 26) A On
najpierw zgromił ich, a potem morze. Jak już mówiłem wcześniej, stało się
to dla nich okazją ćwiczenia i było figurą pokus, które miały im przypaść
w udziale. Również potem często pozwalał, by wpadali w jeszcze cięższe
burze różnych spraw i ociągał się z pomocą. Dlatego Paweł powiedział:
„Nie chciałbym, bracia, byście nie wiedzieli..., jak do ostateczności i ponad
siły byliśmy doświadczani, tak iż zwątpiliśmy, czy uda się nam wyjść cało
z życiem” (2 Kor 1, 8), a dalej: „On to wybawił nas od tak wielkiego
niebezpieczeństwa śmierci” (2 Kor 1, 10). Najpierw karci, by w ten sposób
pouczyć nas, że trzeba mieć odwagę, choćby wzburzyły się wielkie fale,
i że wszystko zarządza ku naszemu pożytkowi. Nawet to, że się przestra
szyli, stało się dla ich pożytku, by cud wydał się większy, i by na zawsze
pozostała pamięć o tym zdarzeniu. Gdy ma się wydarzyć coś niespodzie
wanego, wówczas zarządza wiele rzeczy, zdolnych przetrwać w pamięci,
by po przeminięciu cudu nie puścili go w niepamięć. Tak samo Mojżesz
bał się węża, nawet nie tylko się bał, lecz był przejęty wielkim strachem,
a dopiero wtedy zobaczył spełnienie owego cudu (por. Lb 21, 4-9). Tak
samo oni: najpierw oczekiwali zguby, a potem zostali ocaleni, aby
pojąwszy niebezpieczeństwo, zrozumieli wartość cudu.
Dlatego śpi. Gdyby się to stało wtedy, kiedy nie spał, albo nie baliby
się, albo nie prosiliby Go o ratunek, albo nawet nie pomyśleliby, że
mógłby coś podobnego uczynić. Dlatego śpi, dając okazję do zatrwożenia
się, aby wrażenie związane z tym zdarzeniem uczynić silniejszym. Gdyż
nie tak odczuwa się to, co dzieje się w cudzym ciele, jak to, co we
własnym. Skoro widzieli, że wszyscy otrzymali łaskę, a oni nic nie
otrzymali i byli niczym uśpieni (bo nie byli chromi ani nie cierpieli żadnej
innej słabości), a trzeba było, aby sami, we własnym doświadczeniu,
doznali dobrodziejstwa, On zsyła burzę, aby po wyratowaniu lepiej odczuli
dobrodziejstwo.
Dlatego nie czyni tego w obecności tłumu, by nie potępiono ich
z powodu ich małej wiary, ale jedynie ich z sobą wziąwszy, ich samych
czyni lepszymi i przed uspokojeniem nawałnicy wód uspokaja burzę ich
duszy, karcąc ich i mówiąc: (8, 26A) Czemu bojazliwi jesteście, małej
wiary? Chce ich nauczyć, że nie zesłanie pokus, a słabość duszy wzbudza
trwogę. A gdyby ktoś rzekł, że przecież to, iż przystąpili do Niego, by Go
zbudzić, nie oznaczało trwogi ani małej wiary, to odpowiedziałbym, że to
właśnie najbardziej świadczyło o tym, że nie mieli o Nim odpowiedniego
mniemania. Wiedzieli, że może poskromić burzę po obudzeniu się, ale
wcale nie wiedzieli, że może uczynić to śpiąc. Lecz czemu się dziwisz, że
teraz się trwożą, skoro po wielu cudach jeszcze byli słabi? Dlatego często
ich karci, na przykład, gdy mówi: „To i wy jeszcze niepojętni jesteście?”
Horn. XXVIII: Mt 8, 23-34 339
(Mt 15, 16). Nie dziwmy się, że tłumy nie miały o Nim wysokiego
mniemania, skoro uczniowie byli tak słabi. A ludzie zdumiewali się,
mówiąc: (8, 27) Kimże On jest, że nawet wichry i morze są Mu posłuszne?
Chrystus nie skarcił ich, że nazwali Go człowiekiem, lecz czekał, poprzez
cuda pouczając ich, że ich sądy są mylne. Dlaczegóż uważali Go za
człowieka? Na podstawie Jego wyglądu, tego, że spał, że używał łodzi.
Dlatego wpadli w zdumienie, mówiąc: Kimże On jest? Sen sprawiał, że
wydawał się człowiekiem, natomiast uciszenie morza oznaczało Boga.
0Chrystus czyni cuda jako Pan, Mojżesz jako sługa. Zgodność Ewangelii)
2. Chociaż Mojżesz czynił niegdyś podobne rzeczy, to i tak widać Jego
wyższość. Pierwszy czynił cuda jako sługa, a On jako Pan. Nie wyciągnął
laski jak tamten (por. Wj 17, 5-6), nie wzniósł rąk do nieba ani też nie
potrzebował modlitwy (por. Wj 17, 11-12; 33, 12n), lecz, jak przystało na
Pana, który rozkazuje słudze, lub mistrza, który kształtuje swe dzieło, tak
samo (por. 8, 26B) On uspokoił i powstrzymał jedynie słowem i rozka
zem; cała burza ustała natychmiast i nie pozostał ani ślad wzburzenia. To
wyraził ewangelista słowami: (8, 26C.) I nastała głęboka cisza. Pokazał
czynem to, co mówiono o Ojcu jako rzecz wielką. A co powiedziano
o Nim? „Powiedział i wzbudził wicher burzliwy” (Ps 107, 25). Tak samo
tutaj: Powiedział i nastała głęboka cisza. Właśnie przede wszystkim z tego
powodu zdumiewały się tłumy, a nie zdumiewałyby się, gdyby uczynił to
tak jak /Mojżesz/.
(por. 8, 28-29A) A gdy oddalił się od morza, wydarzył się inny,
straszliwszy cud; opętani zakrzyknęli, niby niegodziwi słudzy ujrzawszy
swego pana: (8, 29B.) Czego chcesz od nas Jezusie, Synu Boży? Przysze
dłeś tu przed czasem dręczyć nas. Skoro tłumy nazwały Go człowiekiem,
przyszli opętani, by rozgłaszać Jego bóstwo. Ci, którzy nie słuchali
wzburzonego i na powrót uciszonego morza, usłyszeli, że diabły głoszą to
samo, co głośno wołało morze, gdy zostało uspokojone. A potem, by się
nie wydawało, że bierze się to z pochlebstwa, wołają według doświadcze
nia, mówiąc: Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas? Od razu przyznają
się do nieprzyjaźni, by ich prośba nie była podejrzana. Cierpieli niewi
dzialne męki2, byli wzburzeni bardziej niż morze, doświadczali bólu jak
od pocisków i ognia oraz cierpieli bardzo srogie katusze już z powodu
samej Jego obecności. Choć nikt nie odważył się ich przyprowadzić (por.
8, 28), sam Chrystus udaje się do nich.
zmienić ciała człowieka w osła, tym bardziej nie da się tego zrobić
z niewidzialną duszą i nikt nie może zmienić ją w naturę demona.
tym pastwieniu się nie było wielkiego zatroskania Boga, które poskramiało
i powstrzymywało ich dalszą złość. Z tego wynika, że nie ma takich,
którzy nie doświadczaliby Opatrzności Bożej. Jeśli zaś nie wszyscy
podobnie ani w ten sam sposób, to również to jest najwyższym objawem
Opatrzności Bożej. Objawia się ona tak, jak może być komuś pomocna.
Ponadto, z tego co powiedziano, uczymy się jeszcze czegoś innego: że
[Bóg] sprawuje opiekę nie tylko nad wszystkimi razem, ale i nad każdym
z osobna, co [Chrystus] przekazał również uczniom, mówiąc: „U was zaś
nawet włosy na głowie wszystkie są policzone” (Mt 10, 30). Można to
dokładnie zobaczyć nawet na przykładzie samych opętanych, którzy już
dawno byliby zaduszeni, gdyby nie doznawali wielkiej łaski z nieba.
Dlatego właśnie demonom pozwolił wejść w stado świń, aby również
mieszkańcy tamtej okolicy poznali Jego moc. Gdzie Jego imię cieszyło się
wielkim rozgłosem, tam nie bardzo się ujawniał, natomiast tam, gdzie Go
nikt nie znał i wszyscy byli pogrążeni w głupocie, jaśniał cudami, by
pociągnąć ich do poznania swego bóstwa, (por. 8, 33-34) Na końcu
okazuje się, że ci, którzy zamieszkiwali to miasto, byli głupcami. Zamiast
oddać Mu cześć i podziwiać Jego moc, oni Go nie przyjęli i prosili, by
odszedł z ich granic.
Dlaczego demony zabiły świnie? Zawsze dążą do tego, by pogrążyć
ludzi w smutku i zawsze się cieszą z ich zguby. Tak samo diabeł czynił
z Hiobem, i tam również Bóg na to pozwolił; i tam również nie dlatego,
by diabłu uczynić zadość, ale chcąc pokazać swego sługę w większym
blasku i aby diabła pozbawić jakiegokolwiek usprawiedliwienia jego
bezczelności oraz obrócić ku niemu samemu ciosy wymierzone w tego
sprawiedliwego (por. Hi 1 , 6 - 2 , 10). W tym przypadku stało się inaczej,
niż chciały /demony/. Moc Chrystusa nabrała większego rozgłosu
i bardziej ujawniła się szatańska złość, od której uwolnił tych, którzy byli
nią spętani, jak również to, że [demony] nie mogą nawet wieprzom
niczego uczynić bez zezwolenia Boga wszechświata.
przepuści nikomu: ani przyjacielowi, ani krewnemu, ani bratu, ani nawet
ojcu. A nie potrzeba czynić takiego przypuszczenia, tylko zapytaj go, czy
takie myśli nie roją mu się ciągle w głowie, czy nie uderza w duchu na
wszystkich, by ich sprzątnąć: przyjaciół, krewnych, a nawet rodziców.
A nawet tego pytania nie potrzeba, bo wszyscy wiedzą: że ludzie ulegający
tej chorobie oburzają się na długie życie ojca; uważają za rzecz przykrą
i ciężką to, co dla innych jest pożądane, mianowicie posiadanie dzieci.
Z tej więc przyczyny wielu zostało bezdzietnymi, uczynili naturę
niepłodną, nie zabijając narodzonych dzieci, lecz zapobiegając ich
poczęciu.
Nie dziwcie się, że nakreśliliśmy taki obraz chciwca (w rzeczywistości
jest on o wiele gorszy), lecz zastanówmy się, jak uwolnić go od tego
demona. Jak go uwolnimy? Gdy przekona się wystarczająco o tym, że
właśnie chciwość przeszkadza mu w gromadzeniu pieniędzy. Ci, którzy
chcą osiągnąć mały zysk, ponoszą wielkie straty, co przeszło nawet do
przysłowia. Wielu, chcąc pożyczać pieniądze na procent w nadziei zysku,
nie zbada wypożyczających i tak traci często i procent, i cały kapitał. Inni
znów, gdy wpadną w niebezpieczeństwo i nie chcą ponieść małego
wydatku, tracą życie wraz z majątkiem.
Inni z kolei, mogąc uzyskać intratne godności czy coś w tym rodzaju,
tracą wszystko, ponieważ żałowali pieniędzy. Gdy nie umieją siać, ale
zawsze chcą zbierać, często tracą i żniwo. Nikt nie może ciągle zbierać ani
ciągle zyskiwać. Gdy więc nie chcą ponieść kosztów, nie umieją też
ciągnąć zysków.
Z kolei gdy trzeba pojąć żonę, znów spotyka ich to samo: albo się
oszukują, biorąc biedną zamiast bogatej, a jeśli nawet ożenią się z bogatą,
lecz mającą liczne wady, ponoszą jeszcze większą szkodę. Bo nie
zamożność, a cnota przysparza bogactwa. Jakaż korzyść z bogactwa, gdy
żona jest rozrzutna, a nie gospodarna, jeśli rozprasza wszystko bardziej niż
wiatr? A cóż dopiero, gdy jest rozwiązła, gdy sprowadza sobie licznych
kochanków? Cóż wtedy, gdy pije? Czy nie doprowadzi wkrótce męża do
skrajnego ubóstwa? Bywają oszukani nie tylko przy zawieraniu małżeń
stwa, ale także w trakcie kupna, bo z wielkiej chciwości nabywają nie
pilnych, lecz tanich niewolników.
Weźcie to wszystko pod uwagę (skoro nie możecie nawet słuchać
o piekle ani o królestwie) i mając na względzie straty - które ponieśliście
z powodu waszej chciwości przy pożyczaniu pieniędzy, przy kupnie, przy
ożenku, przy staraniu się o godności i przy wszelkich innych sprawach
- przestańcie uganiać się za pieniędzmi.
346 Ja n C h ryzo sto m
„Chcę, bądź oczyszczony” (Mt 8, 3); gdy mówił: „W Izraelu nie znalazłem
tak wielkiej wiary” (Mt 8, 10); teraz zaś uczynił to przez nieprzyjaciół.
Gdy mówili: „Któż może odpuszczać grzechy, jeśli nie Bóg sam jeden?”
(Mk 2, 7 oraz Łk 5, 21), wtedy sam dodał: (9, 6) Otóż żebyście wiedzieli,
że Syn Człowieczy ma na ziemi władzą odpuszczania grzechów, rzekł do
paralityka: «Wstań, weź swe łoże i idź do swego domu.
Uczynił to nie tylko tu, ale i kiedy indziej, gdy mówili z kolei: „Nie
chcemy cię kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że ty
będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga” (J 10, 33). Wówczas także nie
zaprzeczył temu zdaniu, odpowiadając: „Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego
Ojca, to mi nie wierzcie. Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście mnie nie
wierzyli, wierzcie moim dziełom” (J 10, 37-38).
1 Dosłownie: Na umyśle.
Horn. XXIX: Mt 9, 1-8 351
(9, 8)2 A tłumy ogarnął łąk na ten widok i wielbiły Boga, który takiej
mocy udzielił ludziom, gdyż [w uznaniu w Nim Boga] przeszkadzało im
ciało. Jednakże On ich nie karci, tylko dalej pobudza swoimi czynami
i rozjaśnia ich umysły. Na razie było niemałą rzeczą, że uważano Go za
większego od wszystkich ludzi i Tego, który przyszedł od Boga (por. J 16,
27). Gdyby należycie umocnili w sobie to przekonanie, postępując w nim
dalej, zrozumieliby, że jest Synem Bożym. Lecz nie zachowali należycie
tego swojego przekonania, dlatego też nie mogli postąpić dalej. Mówili
znowu: „Człowiek ten nie jest od Boga” (J 9, 16) oraz: „Jakże ten
człowiek jest od Boga” (J 9, 33). I mieli to ciągle na ustach, pokrywając
własne błędy tą zasłoną.
Także dzisiaj wielu tak postępuje, pod pozorem obrony Boga idąc za
własnymi namiętnościami, podczas gdy należałoby kierować się we
wszystkim łagodnością. Choć Bóg, stwórca świata, mógłby cisnąć
piorunem w tych, którzy przeciw Niemu bluźnią, to jednak każe wschodzić
słońcu, zsyła deszcz i dostarcza nam w obfitości wszelkich innych rzeczy
(por. Mt 5, 45-47).
Powinniśmy Go naśladować, winniśmy prosić, upominać, łagodnie
karcić, a nie wpadać w gniew i wściekłość. Od bluźnierstwa Bogu nie
dzieje się żadna krzywda, byś miał się z tego powodu unosić gniewem,
lecz bluźnierca zadaje ranę sam sobie. Westchnij więc, zapłacz, gdyż taka
wina zasługuje na łzy. Nic tak jak łagodność nie może uleczyć tego, który
odniósł taką ranę. Łagodność jest potężniejsza od wszelkiego gwałtu.
Zauważ, jak On sam obrażony przemawia do nas, zarówno w Starym
Testamencie, jak i w Nowym. W Starym mówi: „Ludu mój, cóżem ci
uczynił? W czym ci się uprzykrzyłem?” (Mi 6, 3), w Nowym zaś:
„Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” (Dz 9, 4). Także Paweł
nakazuje łagodnie obchodzić się z przeciwnikami (por. 2 Tm 2, 24). A gdy
uczniowie przystąpili do Chrystusa prosząc Go, by ogień zstąpił z nieba,
zbeształ ich mówiąc: „Nie wiecie, czyjego ducha jesteście” (Łk 9, 55)3.
Także tutaj nie powiedział: «Niegodziwcy i oszuści, zazdrośnicy
i wrogowie zbawienia ludzkiego!», lecz: (9, 4) Dlaczego złe myśli nurtują
w waszych sercach? Chorobę należy leczyć łagodnie. Bo kto z obawy
przed ludźmi stał się lepszy, szybko powróci do złego. Dlatego nakazał
zostawić kąkol dając czas do nawrócenia (por. Mt 13, 30). Rzeczywiście
wielu z nich się nawróciło i stali się gorliwi, choć wcześniej byli źli: jak
Paweł, celnik, czy łotr4. Chociaż wcześniej byli kąkolem, stali się jednak
dojrzałą pszenicą. W przypadku nasienia jest to wprawdzie niemożliwe, ale
w odniesieniu do woli jest łatwe i może się dokonać. Gdyż nie jest ona
przypisana do praw natury, ale została zaszczycona wolnością wyboru.
Gdy więc zobaczysz nieprzyjaciela prawdy, to go lecz, troszcz się
o niego, sprowadź go na drogę cnoty, wiodąc wzorowe życie, posługując
się nienaganną mową, otaczając go opieką i staraniem, używając wszelkich
sposobów poprawy, naśladując w tym najlepszych lekarzy. Bo i oni nie
leczą w jeden tylko sposób, ale gdy zobaczą, że wrzód nie ustępuje po
pierwszym lekarstwie, stosują inne, a potem jeszcze inne. Raz przecinają,
kiedy indziej opatrują. Ty również, zostawszy lekarzem dusz, używaj
wszelkich sposobów leczenia stosownie do praw Chrystusa, byś sam zyskał
zbawienie i przyniósł innym pożytek, a czyniąc wszystko na chwałę Boga
(por. 1 Kor 10, 31) sobie zjednał sławę. „Wielbiących Mnie, i Ja będę
wielbił, mówi, znieważający zaś Mnie, zostaną znieważeni” (1 Sm 2, 30).
Czyńmy więc wszystko na Jego chwałę, abyśmy dostąpili owego szczę
śliwego losu. Obyśmy go wszyscy dostąpili z laski i dobroci Pana naszego
Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc na wieki wieków. Amen.
Paweł - por. Dz 9, 1-9; celnik - por Mt 9, 9n; łotr - por. Łk 23, 39-43.
HOMILIA XXX: Mt 9, 9-17
(PG 57, 361-370)
poczwórnie” (Łk 19, 8). A Jezus mówi do niego: „Dziś zbawienie stało się
udziałem tego domu” (Łk 19, 9). Tak można nauczać wszystkich.
Dlaczego Paweł przykazuje, że jeśli ktoś, „nazywając się bratem, w rze
czywistości jest rozpustnikiem, chciwcem, z takim nawet nie siadajcie
wspólnie do stołu” (1 Kor 5, 16)? Nie jest to całkiem jasne, czy nakazuje
to również nauczycielom, czy samym jedynie braciom. Zresztą tamci nie
byli jeszcze doskonali ani też nie byli jeszcze braćmi. Poza tym Paweł
nakazuje oddalać się od tych, którzy są braćmi wtedy, gdy trwają w złym,
tamci natomiast nawrócili się i zaprzestali już złego na przyszłość. Lecz
nic z tych rzeczy nie nawróciło faryzeuszy, lecz oskarżają Go wobec
uczniów, mówiąc:
(9, 11B.) Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami
i grzesznikami? Gdy zaś z kolei wydawało się, że grzeszą uczniowie,
przychodzili do Niego, mówiąc: „Oto uczniowie Twoi czynią to, czego nie
wolno czynić w szabat” (Mt 12, 2) oczerniając w ten sposób na odmianę
ich wobec Niego. To wszystko oznaczało złych ludzi, chcących oderwać
od Nauczyciela grono Jego uczniów. Cóż na to Mądrość nieskończona? (9,
12) Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Zobacz, jak
nadał ich słowom odwrotny sens. Oni czynili Mu zarzut z tego, że ż tam
tymi przestawał, On zaś odpowiada przeciwnie: że niezbliżanie się do nich
byłoby niegodne Jego oraz Jego dobroci, i że prowadzenie takich ludzi ku
dobru nie zasługuje na naganę, lecz jest wspaniałym uczynkiem, godnym
tysięcy pochwał.
Zwróć uwagę, jak łagodzi swe słowa, aby się nie wydawało, że
zawstydza wezwanych, gdy mówi: Potrzebują lekarza... ci, którzy się źle
mają. Karci ich i mówi: (9, 13A) Idźcie i starajcie się zrozumieć, co
znaczy: «Chcę raczej miłosierdzia niź ofiary» (por. Oz 6, 6). Powiedział
to, zarzucając im nieznajomość Pisma. Dlatego przemawia ostrzej, lecz
sam nie unosi się gniewem. Przestrzega tylko, aby nawet nie poczuli się
zmieszani. Mógł przecież powiedzieć: «Czyż nie widzieliście, jak
odpuściłem grzechy paralitykowi? Jak umocniłem jego ciało? (por. Mt 9,
2-8) Nie mówi nic takiego, lecz najpierw przemawia do nich przez
zwyczajne dowody, a potem według Pisma. Gdy im powiedział: Nie po
trzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają, i delikatnie wskazał,
że On jest lekarzem, dodał: Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy:
«Chcę raczej miłosierdzia niź ofiary». Czyni tak również Paweł. Najpierw
zaczyna swą mowę od ogólnych przykładów, mówiąc: „Czy ktoś pasie
trzodę, a nie posila się jej mlekiem?” (1 Kor 9, 7), potem zaś przytoczył
również Pismo, mówiąc: „Napisane jest właśnie w Prawie Mojżesza: «Nie
zawiążesz pyska wołu młócącemu»” (1 Kor 9, 9; por. Pwt 25, 4). I dalej:
Horn. XXX: Mt 9, 9-17 357
„Tak też i Pan postanowił, aby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą
Ewangelię” (1 Kor 9, 14). Do uczniów natomiast [Jezus] tak nie mówi,
ale: „Czy nie pamiętacie owych pięciu chlebów na pięć tysięcy oraz ile
zebraliście koszów?” (Mt 16, 9).
3. Wobec /uczonych i faryzeuszów/ nie tak postępuje, lecz mówi
o pospolitych słabościach i pokazuje, że również oni należą do słabych,
gdyż ani Pisma nie znają, ani nie dbają o jakiekolwiek inne cnoty, lecz
opierają wszystko na ofiarach. Daje delikatnie do zrozumienia, że wyraża
pokrótce to, co głosili wszyscy prorocy, mówiąc: Miłosierdzia chcę, a nie
ofiary (por. Oz 6, 6). W tych słowach pokazuje, że to nie On przekracza
przepisy Prawa, ale oni. Tak jakby mówił: «Dlaczego czynicie mi zarzut?
Czy dlatego, że nawracam grzeszników? Więc także mego Ojca będziecie
o to oskarżać». Podobnie w innym miejscu, to samo mając na myśli,
powiedział: „Ojciec Mój działa aż do tej chwili i Ja działam” (J 5, 17).
A tutaj z kolei: Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: «Miłosierdzia
chcę, a nie ofiary». Tak jak On tego chce, mówi /Chrystus/, tak samo i Ja.
Czy widzisz, że /ofiara/ jest zbyteczna, /miłosierdzie/ zaś konieczne? Nie
powiedział: «Chcę miłosierdzia i ofiary», lecz: Miłosierdzia chcę, a nie
ofiary. Pierwsze potwierdził, drugie zaś odrzucił i udowodnił, że to, o co
Go oskarżali, nie tylko nie jest zabronione, a nawet zostało nakazane
Prawem i to bardziej, niż ofiara. Przytacza świadectwo Starego Testamen
tu, który głosi i przykazuje zgodnie z Nim.
Gdy ich skarcił na podstawie pospolitych przykładów oraz w oparciu
o Pismo, mówi dalej: (9, 13B.) Bo nie przyszedłem powołać sprawiedli
wych, ałe grzeszników. Mówi to do nich ironicznie, tak jak wtedy, gdy
stwierdził: „Oto Adam stał się taki jak My” (Rdz 3, 22), czy też: „Gdybym
był głodny, nie musiałbym tobie mówić” (Ps 50, 12). Nikt bowiem nie był
na świecie sprawiedliwy, jak to oznajmił Paweł, mówiąc: „Wszyscy
zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej” (Rz 3, 23). To również
pocieszyło tych, którzy zostali powołani. «Jestem tak daleki od tego, by
się brzydzić grzesznikami, powiada, że nawet jedynie dla nich przysze
dłem». Następnie, by nie upokorzyć ich zanadto, nazwawszy ich grzeszni
kami, dodał: „Ku nawróceniu” (Łk 5, 32)5, czyli że nie przyszedł, by
pozostali grzesznikami, lecz aby się nawrócili i stali się lepsi.
Gdy zamknął im usta z każdej strony, na podstawie Pisma i na
podstawie następstwa rzeczy, a oni nie umieli nic odpowiedzieć, okazaw
szy się winnymi tych oskarżeń, które przeciw Niemu wnosili, oraz prze
(9, 17) Nie wlewa się też młodego wina do starych bukłaków. [W prze
ciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki się psują. Raczej
młode wino wlewa się do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się
zachowuje]. Czy widzisz przykłady podobne do tych, jakie ma Stary
Testament: szata, naczynia? Także Jeremiasz nazywa lud pasem (por. Jr
13, 10), wspomina o winie i o naczyniach (por. Jr 13, 12). Skoro mowa
była o obżarstwie i o stole, również z tej dziedziny /Chrystus/ czerpie
przykłady.
Łukasz mówi jeszcze więcej: że drze się nawet nowe, gdy przyszywa
się je do starego (por. Łk 5, 36). Czy widzisz, że nie tylko nie ma żadnego
pożytku, ale nawet strata jest większa? Mówi tu wprawdzie o teraźniej
szości, lecz przepowiada przyszłość: na przykład to, że będą potem «no
wi». Zanim to nastąpi, nie trzeba im nakazywać nic trudnego ani przykre
go. Gdyż kto przedwcześnie stara się ustanawiać wzniosłą naukę, ten
wówczas, gdy nadejdzie odpowiednia chwila, nie znajdzie odpowiednich
ludzi, już raz uczyniwszy ich nieużytecznymi. Bo nie wino decyduje, ani
bukłaki, do których się je wlewa, ale nierozwaga tych, którzy je wlewają.
Wskazał nam tu również powody takiego przyziemnego sposobu mó
wienia, jakiego używał zwracając się do nich. Z powodu ich słabości
mówił wiele rzeczy, będących poniżej Jego godności; sam to powiedział,
jak świadczy Jan [Ewangelista]: „Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia,
ale teraz jeszcze znieść nie możecie” (J 16, 12). By nie myśleli, że to, co
powiedział, to już wszystko, lecz aby wznosili się w duchu jeszcze do
innych rzeczy, o wiele bardziej wzniosłych, potraktował ich słabość jako
pośrednią, zapowiadając, że gdy staną się silni, powie im również tamto.
To samo wyraża również tutaj: (9, 15B) Przyjdzie czas, kiedy zabiorą im
pana młodego, a wtedy będą pościć.
Także my nie wymagajmy od nich na początku wszystkiego, lecz tego,
co możliwe, a szybko dojdziemy i do tamtego. Jeśli spieszysz się i nale
gasz, to właśnie dlatego nie nalegaj, abyś się spieszył. Jeśli te słowa
wydają ci się zagadką, to naucz się tego z samej natury rzeczy, a wtedy
ujrzysz całą Jego moc. Nie dbaj o żadnego z nieodpowiednich oskarżycieli,
bo i tu oskarżycielami byli faryzeusze, a uczniowie tymi, którym stawiano
zarzuty.
pilnuje swego zajęcia, tak samo postąpił wtedy Chrystus. Nie było
haniebne to, że nie pościli, ale to, że z powodu postu zbierali cięgi, że ich
szarpano i rozdzierano.
Także my, gdy to rozważamy, zachowujmy się podobnie względem
wszystkich naszych domowników. Jeśli masz żonę lubiącą się stroić,
przepadającą i uganiającą się za kosmetykami, skłonną do zbytków,
gadatliwą i głupią, choć to może niewiarygodne, aby wszystkie te wady
spotkały się w jednej kobiecie, ale wyobraźmy sobie taką kobietę. Może
zapytasz: «Czemu przedstawiasz nam kobietę, a nie mężczyznę? Są
i mężczyźni gorsi od takiej kobiety». Dlatego, że zwierzchnictwo zostało
powierzone mężczyznom, przedstawmy tymczasem kobietę, nie dlatego,
żeby było w niej pełno niegodziwości. Można i u mężczyzn znaleźć wiele
występków, których brak u kobiet, jak zabójstwa, profanacja grobów,
walka z dzikimi zwierzętami w cyrku i wiele tym podobnych przewinień.
Nie myślcie, że czynimy to, lekceważąc płeć, nie, nie! Jednak na teraz
wygodnie jest nakreślić ten obraz.
Wyobraźmy sobie taką kobietę i niech jej mąż stara się usilnie na
wszelki sposób ją poprawić. Jakże sprawi, by się poprawiła? Tak, że nie
wszystko nakaże jej od razu, ale najpierw odmieni rzeczy drobniejsze, do
których nie jest zbyt przywiązana. Jeśli ją na początku przynaglasz, by
poprawiła się we wszystkim, wtedy zmarnowałeś cały wysiłek. Nie
pozbawiaj jej natychmiast złotych ozdób, lecz pozwól jej je mieć i nosić.
Jest to, jak się wydaje, mniejsze zło niż bielidło i róż. Ich niech się
najpierw pozbędzie, ale również nie pod wpływem strachu i groźby, lecz
dzięki przekonywaniu i uprzejmości, gdy oskarżysz inne kobiety, wyrazisz
własny osąd i zdanie w tej kwestii. Mów jej ciągle, że jej twarz, tak
upiększona, nie tylko nie jest powabna, ale jest wręcz odrażająca.
A uderzaj przede wszystkim w to, że cię to martwi. Oprócz twojej opinii,
aby usunąć tę słabość, przytaczaj też sądy innych. Mów, że to szpeci
nawet kobiety przystojne. Nie mów nic o piekle, ani o królestwie, bo
nadaremnie będziesz to mówił. Przekonaj ją tylko, że sprawi ci większą
przyjemność, gdy pokaże nienaruszone dzieło Boże, bo ta, która naciera,
naciąga i bieli twarz nie uchodzi za piękną nawet wśród pospólstwa. Staraj
się leczyć tę chorobę najpierw ogólnymi dowodami i powszechnymi
opiniami, a gdy ją zmiękczysz takimi mowami, wówczas dodawaj i tamto.
Gdy powiesz raz, a nie przekonasz, wtedy nie ustawaj i powtarzaj te same
słowa po raz drugi, trzeci i tak dalej; nie ze złością, a z łagodnością; to się
odwracaj, to znów schlebiaj i bądź uprzejmy.
Czy nie widzisz malarzy, którzy tyle zamazują i domalowują, gdy
starają się, by twarz była piękna? Nie bądź gorszy od nich. Jeśli oni
362 Ja n C h ryzo sto m
i
Jedynaczka - por. Łk 8, 42; dwanaście lat - por. Mk 5, 42; Łk 8, 42.
Hom. XXXI: Mt 9, 18-26 365
i razem [z Nim] jadł (por. Mt 9, 10). A gdy wstał, wielu szło za Nim, jak
na jakieś wielkie widowisko (por. Mk 5, 24), i ze względu na znaczenie
przybyłego i dlatego, że większa część, myśląca jeszcze w sposób dość
niski, szukała nie tyle lekarstwa dla duszy, jak uzdrowienia ciała. Zbiegali
się, jedni pobudzani własnymi chorobami, drudzy starając się usilnie o to,
by być widzami uzdrowienia innych. Jak dotąd niewielu przychodziło do
Niego z powodu Jego mów i nauki. On nie pozwolił im wejść do domu,
jedynie uczniom i to nie wszystkim, na każdym miejscu ucząc nas, byśmy
nie troszczyli się o sławę u pospólstwa.
2 Podobne porównanie stosuje Jan Chryzostom między innymi w RzHom 16, 2, t. 1/2,
258 przypis 23; RzHom 29, 2, t. 1/2, 429 przypis 30; RzHom 31, 2, t. 1/2, 452 przypis 25.
368 Ja n C h ryzo sto m
lecz: Że mogę to uczynić. Cóż oni na to? Tak, Panie. Już więcej nie
nazywają Go Synem Dawida, lecz postępują wyżej i wyznają, że On jest
Panem.
Wtedy i On wkłada rękę i mówi: Według wiary waszej niech się wam
stanie. Czyni tak, by ich utwierdzić w wierze, by pokazać, że są oni
uczestnikami w tym dziele i dać świadectwo, że te słowa nie oznaczały
pochlebstwa. Nie powiedział: «Niech się otworzą wasze oczy», lecz
Według wiary waszej niech się wam stanie. Czyni tak wobec wielu, którzy
udawali się do Niego: usiłuje utwierdzić wiarę w ich duszy, zanim uzdrowi
ciało. W ten sposób ich bardziej rozsławił oraz innych uczynił bardziej
gorliwymi. Tak samo postąpił wobec paralityka, zanim wzmocnił jego
ciało, podnosi przygnębioną duszę, mówiąc: „Ufaj, synu, odpuszczają ci
się twoje grzechy” (Mt 9, 2); gdy zaś wskrzeszał dziewczynkę, wziął ją za
rękę (por. Mt 9, 25) i okazał się jej dobroczyńcą przez podanie jej
pokarmu (por. Łk 8, 54-55). Podobnie postąpił wobec setnika, wszystko
przypisując jego wierze (por. Mt 8, 10-13), a ratując swych uczniów od
burzy na morzu, najpierw wybawił ich od braku wiary (por. Mt 8, 26-27).
Tutaj tak samo. Znał ich ukryte myśli, zanim zawołali. Jednak, aby
pobudzić do naśladowania również innych, czyni ich dla innych widoczny
mi, głosząc ich wiarę poprzez cel wyzdrowienia.
1 Idź i opowiadaj (&7tr|^0£ Kai Siriyon) - por. Łk 8, 39; chwała Boża (xf|v 5ó^av tou
0£ou) - J 11, 40; 12, 43; 2 Kor 4, 15; Ap 21, 11.
Horn. XXXII: Mt 9, 27 - 10, 15 375
sam poprosić, ani wezwać innych, gdyż diabeł związał mu język, a razem
z językiem skrępował również duszę. Dlatego nie wymaga od niego wiary,
ale zaraz leczy chorobę. I, jak powiedziano: (9, 33) Po wyrzuceniu złego
ducha niemy odzyskał mową, a tłumy pełne podziwu wołały: «Jeszcze się
nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu». To najbardziej ubodło
faryzeuszy: że wynosili Go nad wszystkich, nie tylko współczesnych, ale
także tych, którzy żyli niegdyś. Wynosili Go nie tylko dlatego, że
uzdrawiał, lecz że łatwo i szybko uzdrawiał z niezliczonych chorób, choć
były nieuleczalne. Tak [czyniły] tłumy.
Powiedziawszy: Proście Pana żniwa, sam, choć o nic nie prosili ani nie
błagali, zaraz ich ustanawia, przypominając słowa Janowe o klepisku,
wianiu zboża, plewach i pszenicy (por. Mt 3, 12). Z tego wynika, że jest
On Panem żniwa, Panem proroków. Jeżeli wysłał ich, by żęli, to oczywiś
cie nie cudze zboże, lecz to, które zasiał przez proroków.
Nie tylko w taki sposób napełnił ich odwagą, nazywając ich działanie
żniwem, lecz i przez to, że uczynił ich zdolnymi do tego działania. (10, 1)
Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy
nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszelką chorobę
i wszelką niemoc. A przecież nie był im jeszcze dany Duch. Napisano, że
„Duch jeszcze nie był dany, bowiem Jezus nie został jeszcze uwielbiony”
(J 7, 39). Jak więc wypędzali demony? Z Jego rozkazu i Jego mocą.
Zauważ także stosowność chwili ich wysłania. Posłał ich nie na
początku, lecz gdy już wystarczająco długo przebywali w Jego towarzy
stwie, widzieli wskrzeszenie umarłego, uspokojenie morza, wypędzanie
duchów, uzdrowienie paralityka, odpuszczenie grzechów, oczyszczenie
trędowatego,3 gdy więc otrzymali zarówno w mowie, jak i w czynach,
dostateczny dowód Jego mocy, dopiero wówczas ich wysyła, i to nie na
niebezpieczeństwa, gdyż musieli jedynie przeciwstawić się złorzeczeniom,
a nie było podówczas w Palestynie żadnego zagrożenia. Oprócz tego
przepowiada im również niebezpieczeństwa, przed czasem ich przygotowu
jąc, a ustawicznie je przepowiadając, czyni ich zdolnymi do walki.
Następnie - ponieważ wymienił nam dwie pary apostołów, parę Piotra
oraz parę Jana, a potem wspomniał o powołaniu Mateusza,4 a nie
powiedział nic o wezwaniu i powołaniu innych apostołów - z konieczności
podaje nam ich spis oraz liczbę, mówiąc: (10, 2A) A oto imiona dwunastu
apostołów: pierwszy Szymon, zwany Piotrem. Był drugi Szymon Kananej-
czyk5, byli także: Judasz Iskariota, Juda syn Jakuba, Jakub syn Alfeusza
oraz Jakub syn Zebedeusza. Marek wylicza ich według godności, bo
umieszcza Andrzeja dopiero po dwóch najznakomitszych (por. Mk 3, 16-
18). Mateusz zaś czyni to w innym porządku, nawet Tomasza umieszcza
jąc przed sobą, choć stał on o wiele niżej. Przyjrzyjmy się najpierw ich
liście. Pierwszy Szymon, zwany Piotrem, (10, 2B) i brat jego Andrzej.
później: «Czy brakowało wam czegoś, gdy wysłałem was nagich i bez
sandałów» (por. Łk 22, 35). Nie od razu polecił: Nie zdobywajcie, lecz
dopiero wówczas, gdy powiedział: (10, 8) Oczyszczajcie trędowatych,
wypędzajcie złe duchy, dodał: Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie,
udzielając im tego, co było potrzebne do ich działania, możliwe i odpo
wiednie dla nich.
Może ktoś powie, że co do innych rzeczy może i słusznie, lecz co do
tego, by nie mieli w drodze ani torby, ani butów, ani dwóch szat, ani laski
- po co to nakazał? Po to, by wyćwiczyć ich we wszelkiej karności, bo
przecież wyżej zalecił nie troszczyć się nawet o następny dzień (por. Mt
6, 34). Mając ich wysłać jako nauczycieli dla całego świata czyni z ludzi,
by się tak wyrazić, aniołów, uwalniając ich od wszelkiego zatroskania
0 życie, aby mieli tylko jedną troskę: o nauczanie; nawet i od niej ich
uwalnia, mówiąc: „Nie martwcie się o to, jak i co macie mówić” (Mt 10,
19). W ten sposób oznajmia im jako lekkie i łatwe to, co wydaje się
bardzo trudne i ciężkie. Nic nie czyni człowieka tak spokojnym, jak
uwolnienie od troski i starania, zwłaszcza gdy ci, którzy uwolnili się od
tego, mogą nie potrzebować niczego, gdyż Bóg jest przy nich i wystarcza
im za wszystko.
Następnie, by nie mówili: «A skąd weźmiemy niezbędne pożywienie?»
nie mówi im, że słyszeli, co mówił wcześniej: „Przypatrzcie się ptakom
w powietrzu” (Mt 6, 26), bo jeszcze nie zdołaliby potwierdzić czynem tego
przykazania, lecz dodał coś o wiele prostszego: (10, 10B.) Wart jest
robotnik swej strawy, pokazując, że uczniowie powinni ich żywić, aby nie
wywyższali się nad tych, których nauczają, że wszystkiego im użyczają,
a od nich niczego nie przyjmują; z kolei zaś uczniowie, aby nie odłączali
się od nich jako przez nich lekceważeni.
5. Następnie, aby nie mówili: «Każesz nam żyć o proszonym chlebie?»
1 aby nie wstydzili się tego, pokazuje, że jest to rzecz pożyteczna, nazywa
ich robotnikami, a to, co otrzymują, zapłatą. «Nie myślcie, że wasze
dobrodziejstwo jest małe, skoro rzecz opiera się na nauczaniu; taka
czynność łączy się z wieloma trudami, a to, co dają wam ci, których
nauczacie, dają niejako łaskę, ale jako wynagrodzenie». Wart jest bowiem
robotnik swej strawy. Mówiąc to, w żadnym przypadku nie chciał przez
to wyrazić, że prace apostołów tylko tyle są warte, ale im nakazywał, by
nie szukali niczego więcej, dających zaś przekonywał, że nie jest to z ich
strony hojnością, lecz powinnością.
(10,11) A gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo wsi, wywiedzcie się,
kto tam jest godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie.
«Chociaż powiedziałem wam, że wart jest robotnik swej strawy, to nie
Hom. XXXII: Mt 9, 27 - 10, 15 381
{Bóg daje pokój ludziom dobrej woli. Świętość Kościoła i jego szacunek)
6. Nie tylko słuchajmy, lecz także naśladujmy. Powiedziane to zostało
nie tylko do apostołów, ale także do wszystkich późniejszych świętych.
Bądźmy zatem godni ich dziedzictwa. Gdyż pokój ten zstępuje i oddala się
w zależności od chęci przyjmujących. Zależy to nie tylko od otwartości
nauczycieli, lecz także od godności uczniów.
Nie myślmy, że być pozbawionym takiego pokoju jest małą karą. Był
on już niegdyś zwiastowany w słowach: „Oto na górach stopy zwiastują
cych pokój”8. Potem, wyjaśniając jego godność, dodał: „Który zwiastuje
szczęście, który obwieszcza zbawienie” (Iz 52, 7). Również Chrystus
objawił, że ten pokój jest wielki, mówiąc: „Pokój zostawiam wam, pokój
mój wam daję” (J 14, 27). Należy czynić wszystko, byśmy się nim cieszyli
zarówno w domu, jak i w kościele. Bo i w kościele ten, który przoduje,
udziela pokoju. Jest on figurą Tamtego9 i należy go przyjmować z wszel
ką serdecznością i uprzedzić gościnę serdecznością. Jeśli jest ciężkim
przewinieniem nie przyjąć go do stołu, czyż nie byłoby jeszcze cięższym,
gdybyśmy go nie przyjęli mówiącego? To dla ciebie siedzi prezbiter, dla
ciebie stoi nauczyciel, trudząc się i będąc w kłopocie. Jakież zatem
będziesz mieć usprawiedliwienie, jeśli za słuchanie nie ofiarujesz mu
nawet godnego przyjęcia? Wszak kościół jest wspólnym domem wszyst
kich, a my wchodzimy dopiero, gdy już wy go wcześniej zajmiecie,
godni apostołów». Przyznaję, nigdy bym temu nie zaprzeczył. Nie tylko
ich, ale nawet ich cienia nie jesteśmy godni. Mimo to spełniajcie wasz
obowiązek. Nie będzie to mogło was okryć żadnym wstydem, a przyniesie
wam większą korzyść. Jeśli nawet wobec niegodnych okażecie taką miłość
i uległość, wtedy otrzymacie większą nagrodę.
Nie naszą głosimy naukę, gdyż nawet Mistrza nie mamy na ziemi, tylko
dajemy to, co otrzymaliśmy. Dając zaś, nie żądamy od was niczego oprócz
miłości. Przecież otrzymaliśmy rozkaz miłować nie tylko tych, którzy nas
miłują, lecz także naszych nieprzyjaciół (por. Mt 5, 44-48). Któż jest więc
tak zapalczywy, któż tak dziki, kto otrzymawszy takie przykazanie
odwracałby się od tych, którzy go miłują i nienawidził ich, choćby sam
miał tysiące błędów? Byliśmy uczestnikami tego duchowego stołu, bądźmy
też uczestnikami duchowej miłości. Jeśli zbójcy, gdy jedzą razem,
zapominają o swoim stanie, czyż będziemy mieć jakąś wymówkę my,
którzy wspólnie spożywamy Ciało Pana (acjbpocToę ócei A£G7iOTiKoi>) i nie
naśladujemy nawet takiej łagodności, jaką mają oni? Przecież dla wielu
wystarczało do zawarcia przyjaźni nie tylko to, że jadali przy jednym stole,
lecz nawet to, że byli z jednego miasta; a gdy my mamy to samo miasto,
ten sam dom, stół, drogę, drzwi, korzenie, życie, głowę, tego samego
pasterza, króla, nauczyciela, sędziego, stworzyciela, ojca,14 gdy wszystko
mamy wspólne, czy zasługiwalibyśmy na jakieś przebaczenie, gdybyśmy
żyli między sobą w niezgodzie?
Czyż żądacie znaków, jakie czynili tamci, gdy przychodzili: oczyszcza
nia trędowatych, wypędzania złych duchów, wskrzeszania umarłych (por.
Mt 10, 8)? Przecież to jest największym znakiem waszej szlachetności
i waszej miłości, że nawet bez rękojmi wierzycie w Boga. Przestał On
czynić znaki zarówno z tej, jak i z innej przyczyny. Jeśli wtedy, gdy cuda
się nie dzieją, ci, którzy zostali hojnie wyposażeni w inne dary - jak
14 Chrystus jako dom - por. 1 Kor 3, 9. 16; Ef 2, 21-23; J 15, 5; nasz stół (aluzja do
Eucharystii, On jest dla nas pokarmem i napojem) - por. J 6, 55; 7, 37-38; droga - por.
J 14, 6; brama - por. J 10, 7, korzeń - aluzja do korzenia Jessego - por. Iz 11, 10; Rz 15,
12; Ap 5, 5; 22, 16; życie - por. J 14, 6; głowa - por. Ef 1, 10; pasterz - por. J 10, 11. 14;
król - por. Mt 25, 31; nauczyciel - por. np. Mt 9, 11; 17, 24; 23, 8; 26, 8; sędzia - por.
J 5, 22; stwórca - por. J 1, 3; ojciec - prawdopodobnie aluzja do Mt 9, 22 albo do Boga
Ojca - por. Mt 5, 48; 6, 6-9. 14. 26 (w RzHom 24, 2 przypis 4 jest to tytuł chrystolo
giczny.
Trzeba dodać, że niektóre wymienione tytuły - szczególnie te pierwsze (dom, stół,
droga) - mogą tu stanowić także aluzję do historycznych realiów modlitwy w jednym koś
ciele. Jednakże Jan Chryzostom w innych homiliach podaje je jako tytuły chrystologiczne.
Zob. także Jan C hryzostom , powyżej MtHom 23, 5 przypis 4 oraz RzHom 24, 2, t.
1/2, s. 374-375.
386 Ja n C h ryzo sto m
(Godność cnoty)
8. Starajmy się o cnotę. Wielkie jest jej bogactwo i wielka sława. Ona
daje prawdziwą wolność i nawet w niewoli daje się ją zauważyć,
jakkolwiek z niej nie uwalnia, ale czyni niewolników znakomitszymi od
ludzi wolnych, a to znaczy więcej, niż darzyć wolnością. Nie czyni
ubogiego bogatym, lecz chociaż pozostaje on ubogi, obsypuje go bardziej
obfitymi dobrami aniżeli bogacza.
Jeśli chcesz także czynić znaki, uwolnij się od grzechów, a dokonałeś
wszystkiego. Grzech, mój drogi, jest strasznym demonem. Jeśli go
wypędzisz, to osiągnąłeś więcej, niż ci, którzy wypędzili tysiące demonów.
Posłuchaj, co mówi Paweł, który stawia cnotę wyżej niż cuda: „Lecz wy
starajcie się o większe dary: a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą”
(1 Kor 12, 31). Chcąc ją wskazać, nie mówi o wskrzeszaniu umarłych,
o oczyszczaniu trędowatych (por. Mt 10, 8) ani o niczym podobnym, lecz
zamiast tego wszystkiego wskazał na miłość (por. 1 Kor 13). Posłuchaj
też, co mówi Chrystus: „Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam
poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie” (Łk 10,
20). A przedtem powiedział też: „Wielu powie mi w owym dniu: «Panie,
Panie, czyż nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i czyż nie wyrzuca
liśmy złych duchów mocą Twego imienia, i czyż nie czyniliśmy wielu
cudów mocą Twego imienia?» Wtedy oświadczę im: «Nigdy was nie
znałem»” (Mt 7, 22-23). A mając iść na śmierć krzyżową zwołał swych
uczniów i rzekł im: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi,
Hom. XXXII: Mt 9, 27 - 10, 15 387
jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13, 35), a nie po tym, jeśli
będziecie wyganiać złe duchy. Innym razem zaś powiedział: „Aby świat
poznał, żeś Ty Mnie posłał” (J 17, 23B), a nie poznają po tym, że oni
będą wskrzeszać umarłych, lecz jeśli „zespolą się w jedno” (J 17, 23A).
Cuda często innym przynosiły korzyść, szkodziły zaś temu, który je
czynił, wbijając go w zarozumiałość i dumę czy jeszcze w jakiś inny
sposób. Natomiast przy uczynkach nie można czegoś takiego podejrzewać,
bo przynoszą one korzyść nawet tym, którzy je spełniają, jak również
wielu innym.
Spełniajmy je więc z wielką gorliwością. Jeśli od nieludzkiego
postępowania przejdziesz ku jałmużnie, to wyprostowałeś rękę, która była
uschła (por. Mt 12, 10. 13; Mk 3, ln); jeśli porzucisz widowiska i będziesz
chodził do kościoła, wówczas wyprostowałeś niesprawną nogę (por. np. Mt
9, 2n); jeśli odwrócisz swe oczy od nierządnicy i cudzej piękności, wtedy
otwarłeś oczy, które były dotknięte ślepotą (por. Mt 5, 28-29); jeśli
zamiast szatańskich piosenek nauczysz się duchowych psalmów, to
przemówiłeś, będąc wpierw niemym (por. Mt 9, 32-33).
To są największe cuda, to są nadprzyrodzone znaki. Jeśli nie przestanie
my czynić tych znaków, dzięki nim staniemy się wielcy i godni podziwu,
pociągniemy za sobą do cnoty wszystkich złych i dostąpimy przyszłego
życia. Obyśmy to wszyscy dostąpili z łaski i dobroci Pana naszego Jezusa
Chrystusa, któremu chwała i moc na wieki wieków. Amen.
HOMILIA XXXIII: Mt 10, 16-22
(PG 57, 387-398)
(10, 16) Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc
roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie.
1. Gdy uspokoił ich co do niezbędnego pożywienia, otwarł dla nich
domy wszystkich, wyposażył w odpowiednią formułę pozdrowienia,
nakazując, by wchodzili nie jak włóczędzy czy żebracy, lecz jako
znakomitsi od tych, którzy ich przyjmują (a wyraził to, mówiąc: „Wart jest
robotnik swej strawy” (Mt 10, 10) oraz wtedy, gdy polecił wypytywać, kto
jest godny, i tam pozostać, gdy nakazał pozdrawiać przyjmujących ich,
a tym, którzy nie przyjęliby ich, zagroził straszliwymi karami - por. Mt
10, 11-15). Gdy w ten sposób uwolnił ich od troski, uzbroił mocą
czynienia znaków i uczynił ich jakby z diamentu i żelaza, oswobodziwszy
ich od wszelkich starań o życie i od wszelkiego chwilowego utrapienia
(por. Mt 10, 8-10), następnie wylicza wszystkie prześladowania, które
miały ich spotkać; nie tylko te, które dotkną ich wkrótce potem, lecz także
te, które miały na nich spaść po długim czasie.
W ten sposób z góry, ze znacznym wyprzedzeniem, przygotowuje ich
do wojny z szatanem. Wynikało z tego wiele dobra. Po pierwsze, żeby
poznali moc Jego przewidywania. Po drugie, żeby nikt nie podejrzewał, że
prześladowania dzieją się z powodu słabości Nauczyciela. Po trzecie, żeby
ci, którzy je znosili, nie przerażali się tym, że godziły w nich niespodzie
wanie i wbrew oczekiwaniu. Po czwarte, żeby usłyszawszy o tym, nie
przerazili się w czasie ukrzyżowania. Albowiem właśnie tego doświadczyli
wówczas, gdy karcąc ich powiedział: „A nikt z was nie pyta Mnie:
«Dokąd idziesz?» Ale ponieważ to wam powiedziałem, smutek napełnił
wam serce” (J 16, 5-6). Jednak nie powiedział jak dotąd nic o sobie, na
przykład, że będzie krępowany, biczowany, zabity, aby tym nie zatrwożyć
ich umysłów, lecz na razie przepowiada to, co ich miało spotkać.
Aby się jednak dowiedzieli, że idzie o nowe «prawo wojenne»
i niezwykły sposób walki - ponieważ wysyła ich bezbronnych, w jednej
Horn. XXXIII: Mt 10, 16-22 389
sukni, bez butów, bez laski, bez trzosa czy torby (por. Mt 10, 9-10) - nie
kończy na tym swej mowy, ale objawiając swą niewypowiedzianą moc,
mówi: «A obchodząc w ten sposób, przejawiajcie łagodność owiec, nawet
mimo że macie iść do wilków, a nie tylko do wilków, lecz w sam ich
środek». Przykazuje im, by mieli nie tylko łagodność owiec, ale także
prostotę gołębic. «Bo w ten sposób najlepiej pokażę Moją moc, kiedy
owce pokonają wilki, choć będą się znajdowały w środku pomiędzy nimi,
będą otrzymywały niezliczone rany od ukąszeń, a nie tylko nie zginą, lecz
nawet nawrócą tamtych». To, że zmienią ich wolę i przeistoczą umysł,
bardziej wzbudza podziw i jest ważniejsze od zabicia, jak również to, że
było ich tylko dwunastu, a cały świat był pełen wilków.
My więc, którzy postępujemy inaczej, zasadzając się na naszych
przyjaciół jak wilki, pokryjmy się wstydem. Dopóki jesteśmy owcami,
zwyciężamy, choćby otoczyły nas tysiące wilków, wychodzimy zwycięsko
i pokonujemy ich. Gdy jednak stajemy się wilkami, ulegamy, bo brakuje
nam pomocy pasterza. On pasie nie wilki, lecz owce; oddala się i opuszcza
cię, bo nie chcesz, by ujawniła się Jego moc. Jeśli okazujesz łagodność,
doznając prześladowania, całe zwycięstwo przypisuje się Jemu; jeśli zaś
występujesz i walczysz, zaciemniasz je.
Zastanów się i nad tym, kim są ci, którzy słuchają tych twardych
i trudnych nakazów. Są to ludzie lękliwi i prości, nieuczeni i niepiśmienni,
nieznani pod każdym względem, rybacy, celnicy, którzy nie znali cudzych
praw, którzy niełatwo występowali w zgromadzeniach. Skoro mogło to
zastraszyć nawet wielkich i możnych, to czyż nie mogło tym bardziej
pognębić i przerazić tych, którzy byli zupełnie niedoświadczeni i nigdy nie
pomyśleli o niczym wzniosłym? Ale nie pognębiło. I bardzo słusznie,
może ktoś powiedzieć. Dał im przecież moc oczyszczania trędowatych,
wypędzania złych duchów (por. Mt 10, 8). Ja natomiast powiedziałbym,
że właśnie to najbardziej mogło w nich wzbudzić zmieszanie, że mieli
cierpieć te straszliwe prześladowania, sądy, prowadzenie na śmierć, wojnę
ze wszystkimi, powszechną nienawiść w świecie i tym podobne okrucień
stwa, chociaż wskrzeszali umarłych i pomimo pełnienia cudów. Jaka jest
zatem pociecha na te wszystkie nieszczęścia? Moc tego, który ich wysyła.
Dlatego powiedział na początku: Oto Ja was posyłam. To wystarczy dla
waszego pocieszenia, wystarczy, byście nabrali odwagi i nie lękali się
żadnego nieprzyjaciela.
zmieszani tym, że wysyłając was między wilki, każę wam być jak owce
i gołębice. Mogłem uczynić odwrotnie, nie pozwolić, byście ucierpieli coś
złego i nie stawiać was jak owce przeciwko wilkom, lecz uczynić was
straszliwszymi od lwów; dobrze jest jednak, aby tak właśnie było. To
i was czyni bardziej sławnymi, i głosi Moją moc».
To samo powiedział również do Pawła: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc
bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor 12, 9). Dlatego sprawiłem,
byście tacy byli. Nieznacznie napomyka o tym, gdy mówi: «Oto Ja was
posyłam jak owce. Nie upadajcie na duchu, bo wiem, dobrze wiem, że
w ten sposób przede wszystkim będziecie dla wszystkich niepokonani».
Następnie, by wnieśli coś od siebie, by się nie wydawało, że wszystko
jest dziełem łaski, aby nie mniemano, że zostali uwieńczeni niesłusznie
i bez przyczyny, powiada: Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni
jak gołębie. Cóż pomoże, ktoś powie, nasza mądrość w tak wielkich
niebezpieczeństwach? Jak w ogóle będziemy mogli mieć mądrość, gdy
będziemy miotani przez takie bałwany? Owca, jakkolwiek byłaby mądra,
czegóż potrafi dokazać, gdy się znajdzie pomiędzy wilkami, i to takimi
wilkami? Gołębica, jakkolwiek byłaby w swej prostocie nieskazitelna, cóż
poradzi wobec tylu czyhających na nią jastrzębi? U zwierząt nic, ale u was
bardzo wiele.
Zobaczmy, jakiej tu żąda mądrości? Mądrości węża. Bo jak on
poświęca wszystko i choćby nawet trzeba było własne ciało dać odciąć, nie
opiera się, byle ocalić głowę, tak i ty, powiada, poświęć wszystko prócz
wiary, choćby trzeba było oddać majątek, ciało, a nawet życie. Właśnie
wiara jest tą głową, tym korzeniem: jeśli ją zachowasz, to choćbyś
wszystko stracił, wszystko z większą chwałą odzyskasz.
Dlatego nie nakazał być jedynie prostym i nieskomplikowanym ani też
jedynie mądrym, lecz połączył oba te przymioty, tak żeby stały się cnotą.
Wziął mądrość węża, by nie otrzymywać śmiertelnych ran, a prostotę
gołębicy, by nie odpłacać wyrządzającym krzywdę, ani nie mścić się na
czyniących zasadzki, bo na nic nie przyda się mądrość, jeśli nie ma przy
niej tego przymiotu. Cóż więc może być trudniejsze od tego przykazania?
Czy nie wystarczy cierpieć? Nie, powiada, nie pozwalam ci nawet się
oburzać. To oznacza gołębica. To tak, jakby ktoś wrzucił trzcinę w ogień
i żądał, by nie zapaliła się od ognia, a nawet go ugasiła.
Nie lękajmy się, gdyż te rzeczy się wydarzyły, znalazły swoje
spełnienie i dały się dostrzec w czynach: żyli przecież ludzie mądrzy jak
węże i prostolinijni jak gołębice, mając nie inną, ale taką samą jak my
naturę. Niech więc nikt nie mniema, że te przykazania nie są możliwe do
spełnienia. On lepiej niż wszyscy inni zna naturę rzeczy i wie, że
Horn. XXXIII: Mt 10, 16-22 391
nie będą nas zewsząd wypędzać jak złośliwych demonów, jako przeklę
tych, jako zarazy świata, widząc ziemię zalaną krwią krewnych i splamio
ną tyloma mordami? «Piękny zaiste pokój damy wchodząc do domów
(por. Mt 10, 12-13) i napełniając je tyloma rzeziami, nieprawdaż? Żeby
przynajmniej było nas wielu! Żebyśmy nie byli ludźmi prostymi,
nieuczonymi, ale mędrcami, mówcami, obdarzonymi darem wymowy!
Albo raczej żebyśmy sami byli królami, mieli wojska, opływali w bogac
twa! Jakże możemy kogokolwiek przekonać, gdy wzniecamy wojny
domowe i jeszcze gorsze od nich? Choćbyśmy nawet nie zważali na nasze
życie, to któż będzie zważał na nas?» Ale oni nie powiedzieli ani nie
pomyśleli nic takiego, ani nie domagali się wyjaśnienia tych rozkazów,
lecz jedynie ulegli i byli posłuszni, a nie było to jedynie owocem ich
cnoty, lecz także mądrości Nauczyciela.
Zauważ, jak do każdego z tych utrapień dołączył pociechę. Do tych,
którzy ich nie przyjmą, powiedział: „Ziemi sodomskiej i gomorejskiej lżej
będzie w dzień sądu, niż temu miastu” (Mt 10, 15); tu znowu, powie
dziawszy: Przed namiestników i królów będą was wodzić, dodał: Z mego
powodu, na świadectwo im i poganom. Niemała to pociecha, że cierpią to
dla Chrystusa i na świadectwo tamtym. Bóg bowiem, nawet gdyby nikt na
to nie zwracał uwagi, wszędzie sprawia swoje rzeczy. A pociesza ich tak
nie dlatego, by mieli pragnąć zemsty nad innymi, lecz by czerpali odwagę
stąd, że wszędzie będą mieli przy sobie Tego, który to przewidział i że nie
będą znosić tych cierpień jako ludzie źli i oszuści.
Prócz tego dał im też inną, niemałą pociechę, mówiąc: (10, 19) Kiedy
was wydadzą, nie martwcie się o to, jak i co macie mówić. (10, 20) Gdyż
nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was.
Aby nie mówili: «Jak będziemy mogli przekonać, gdy będą się dziać takie
rzeczy?», każe im być dobrej myśli również co do obrony. W innym
miejscu mówi: „Ja dam wam wymowę i mądrość” (Łk 21, 15), tu zaś:
Duch Ojca waszego będzie mówił przez was, podnosząc ich do godności
proroków. Dlatego, gdy mówił o udzieleniu mocy, wymienił też rzeczy
straszne, mordy i rzezie. (10, 21) Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna;
dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią.
I na tym nie poprzestał, ale dodał jeszcze coś o wiele groźniejszego, co
zdolne było poruszyć nawet skałę: (10, 22A) Będziecie w nienawiści
u wszystkich. I również tutaj znów zaraz obok jest pocieszenie: (10, 22B)
Z powodu mego imienia, powiada, będziecie to znosić. A oprócz tego
jeszcze inne: (10, 22C.) Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.
Mogło to jeszcze w inny sposób podnieść ich na duchu, skoro taka
miała okazać się moc przepowiadania (xoi) kt|póypmoę... 8óvapię), że
Hom. XXXIII: Mt 10, 16-22 393
będzie zrywać więzy krwi, usuwać naturę, a Słowo zostanie uznane przez
wszystkich1, kierując wszystkim swą siłą. Skoro bowiem żadna tyrańska
siła natury nie może się oprzeć temu głoszeniu, lecz zostaje zgnieciona
i podeptana, to cóż innego zdoła was pokonać? Jednakże życie wasze nie
będzie pozbawione obaw - ze względu właśnie na rzeczy, które się będą
zdarzały - lecz będziecie mieli wspólnych nieprzyjaciół i wrogów
w mieszkańcach tej ziemi.
Zawsze należy pamiętać przede wszystkim o tym, że nie zabijali ani nie
usuwali z drogi tych, którzy się na nich czaili, lecz - znalazłszy ich
równych diabłom - uczynili ich podobnymi do aniołów, uwolniwszy
ludzką naturę od tej niegodziwej tyranii i wypędziwszy spośród miast
i domów, a nawet z samej pustyni, bezbożne demony wszystko wprawia
jące w zamęt. Świadczą o tym grona pustelników, które wszędzie
pobudzili do życia, oczyściwszy nie tylko zamieszkaną, ale także
niezamieszkaną ziemię. A co jeszcze dziwniejsze, czynili to nie w spokoj
nych okolicznościach, lecz wszystkiego dokonali pośród prześladowań.
Było to dwunastu prostych ludzi, a chociaż ich więziono, biczowano,
ciągano [przed sądy], jednak nie zdołano zmusić ich do milczenia, lecz jak
nie da się związać słonecznego promienia, tak samo ich języka. Gdyż nie
dokonywali tego ci, którzy mówili, ale moc Ducha. W ten sposób Paweł
zwyciężył Agryppę i jego dwór (por. Dz 25, 13 - 26, 32), a także tego,
który zbrodniami przeszedł wszystkich ludzi - Nerona. „Natomiast Pan,
powiada, stanął przy mnie i wzmocnił mnie...; wyrwany też zostałem
z paszczy lwa” (2 Tm 4, 17).
Podziwiaj ich także za to, że usłyszawszy słowa: (10, 19) Nie troszczcie
się, uwierzyli i posłuchali, i że ich nic strasznego nie przeraziło. Duch
Ojca waszego będzie mówił przez was. Właśnie to przede wszystkim
podziwiam, że nie wątpili i nie prosili o odwrócenie prześladowań nawet
wtedy, gdy nie przez dwa lub trzy lata mieli je znosić, lecz przez całe
życie, na co niejasno wskazują słowa: (10, 22) Kto wytrwa do końca, ten
będzie zbawiony.
On chce, aby nie tylko sam przyczyniał się swą pomocą, lecz aby
również od nich pochodziły dobre czyny. Zastanów się jak w tym, co
zostało powiedziane wyżej, On wypełnia swoje dzieło, a uczniowie swoje.
Jego rzeczą jest czynić cuda, ich zaś zadaniem jest niczego nie posiadać.
Z kolei otworzyć wszystkie drzwi jest dziełem łaski Bożej, nie żądać zaś
niczego ponad konieczną potrzebę stanowi kwestię ich cnoty. „Wart jest
robotnik swej strawy” (Mt 10, 10). Dać pokój jest darem łaski Bożej,
a wyszukiwać godnych i nie wchodzić do wszystkich bez różnicy jest
rzeczą ich umiarkowania. Ukaranie tych, którzy ich nie przyjmują, do
Niego należy, ale odchodzenie od nich ze skromnością, bez łajania, bez
znieważania ich, jest sprawą łagodności apostołów. Dać Ducha i sprawić,
aby się nie troszczyli, było dziełem posyłającego ich; stać się zaś jak
baranki i gołębice oraz znosić wszystko mężnie należało do ich stałości
i roztropności. Być znienawidzonymi, nie upadać i wytrwać było ich
rzeczą, zbawienie zaś wytrwałych zależało od posyłającego. Dlatego też
powiedział: Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.
Hom. XXXIII: Mt 10, 16-22 395
piaskiem, wieszają go i ćwiczą na nim całą swą siłę? Młodsi zaś z młod
szymi przygotowują się do walki z nieprzyjacielem?
Także ty naśladuj ich oraz ćwicz się w walkach cnoty (c|)iXoaoc[)ia).
Wielu pobudza nas do gniewu, budzi pożądania i wznieca wielki ogień.
Staw więc opór namiętnościom, znoś mężnie cierpienia duszy, abyś zniósł
także cierpienia ciała.
Również błogosławiony Hiob, gdyby wcześniej należycie nie wyćwi
czył się przed walką, nie zajaśniałby tak świetnie w walkach. Gdyby nie
starał się tak usilnie o to, by nie dać żadnemu smutkowi przystępu do
siebie, nie powiedziałby, otrzymawszy wiadomość o śmierci swych synów,
żadnego śmiałego słowa. Tymczasem stał mężnie naprzeciw wszelkim
pociskom, w obliczu straty majątku, zniknięcia dostatków, utraty synów,
niegodziwej miłości żony, ran na swym ciele, wyrzutów nieprzyjaciół
i zniewag służby (por. Hi 1, 13 - 2, 13).
Jeżeli chcesz również poznać jego ćwiczenia, posłuchaj, jak mówi, że
pogardzał bogactwami: „Czy chlubiłem się z wielkiej fortuny, że wiele
zagarnąłem?” (Hi 31, 25) „Czyż nie uważałem złota za proch, czy
pokładałem nadzieję w bogactwie?” (Hi 31, 24). Dlatego nie smucił się
nawet wówczas, gdy mu je zabrano, gdyż również wtedy, kiedy je
posiadał, nie pożądał ich.
Posłuchaj też, jak zarządzał sprawą wychowania swych synów, nie
rozpieszczając ich zbytnio, jak my, lecz wymagając od nich wszelkiej
pilności. Zwróć uwagę, jak ten, który składał ofiary za nieznane grzechy
(por. Hi 1, 4-5), był surowym sędzią względem znanych. A jeśli chcesz też
usłyszeć o jego ćwiczeniu się w czystości, to posłuchaj, jak mówi:
„Zawarłem z oczami przymierze, by nawet nie spojrzeć na dziewicę” (Hi
31, 1). Dlatego nie złamała go żona; kochał ją on także przedtem, lecz nie
nadmiernie, tylko tak, jak powinno się kochać żonę. Dlatego doznaję
zdziwienia: skąd przyszło do głowy diabłu, który wiedział o jego
ćwiczeniach, rozpoczynać z nim walkę? Skąd przyszło?! Jest to stwór
złośliwy, który nigdy nie traci otuchy; najcięższym naszym oskarżeniem
staje się to, że on nigdy nie traci nadziei naszej zguby, a my wątpimy
w nasze ocalenie.
Zwróć uwagę, jak naprzód umacniał się w duchu przeciw kalectwu
i szpetocie ciała. Gdy jeszcze sam nie został niczym takim dotknięty, lecz
żył w bogactwie, przyjemnościach i poważaniu, każdego dnia rozmyślał
czyli dyskiem), akontismos (rzucanie oszczepem) oraz skok w dal. Kto w tych wszystkich
zapasach pokonał swych przeciwników, temu sędzia przyznawał zwycięstwo i takiego
nazywano pentathlos. [Przypis ten sporządzono na podstawie przypisu tłumacza].
398 Ja n C h ryzo sto m
troski uwolnił ich, mówiąc: „Zasługuje robotnik na swą zapłatę” (Łk 10,
7), a względem niebezpieczeństw w walce powiedział: „Nie martwcie się
0 to, jak i co macie mówić” (Mt 10, 19) oraz: „Kto wytrwa do końca, ten
będzie zbawiony” (Mt 10, 22).
jest ukryte, wykaże ich fałszywe oskarżenia i objawi waszą cnotę. Gdy
okażecie się dzięki waszym czynom zbawcami i dobroczyńcami, jaśnieją
cymi wszelkimi cnotami, ludzie nie będą zważać na ich mowy, tylko na
prawdę rzeczy. Oni okażą się fałszywymi oskarżycielami, kłamcami
i oszczercami; wy zaś zajaśniejecie świetniej niż słońce, gdyż dłuższy
upływ czasu odkryje was i ogłosi, wydając głos donioślejszy niż trąba
i czyniąc wszystkich świadkami waszej cnoty. Niechaj więc nie przygnębia
was to, co teraz mówię, lecz niech was podpiera nadzieja przyszłych dóbr.
Nie jest możliwe, by wasze czyny pozostały w ukryciu.
2. Potem, gdy oddalił od nich wszelką trwogę, bojaźń i troskę oraz
uczynił ich wyższymi nad oszczerstwa, dalej mówi do nich odpowiednio
0 swobodzie nauczania: (10,27) Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie
na świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach. Nie było
wprawdzie ciemno, gdy to mówił, ani też nie mówił im do ucha, lecz
wyraził to przez hiperbolę1. Mówił tylko do nich i to w małym zakątku
Palestyny, dlatego powiedział: W ciemności oraz: Na ucho, przeciwstawia
jąc ten sposób nauczania przyszłej jawności, którą miał im dać. Będziecie
głosić niejednemu miastu, dwom czy trzem, ale całemu światu, obchodząc
lądy i morza, zamieszkaną i niezamieszkaną ziemię. Będziecie z całą
otwartością mówić wszystko bez ogródek książętom i narodom, mówcom
1 filozofom. Dlatego powiedział: Na świetle oraz: Na dachach, bez
żadnych zastrzeżeń i z wszelką swobodą.
Dlaczego nie powiedział tylko: Powtarzajcie na świetle, rozgłaszajcie
na dachach, a dodał jeszcze: Co mówię wam w ciemności, co słyszycie na
ucho! Aby ich umysły uczynić wyższymi. Jak wówczas, gdy powiedział:
„Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja
dokonuję, owszem i większe od tych uczyni” (J 14, 12), tak samo tutaj,
pokazując, że oni będą wszystko czynić a nawet jeszcze więcej, aniżeli On,
dodał: «Ja dałem początek i wstęp, a chcę, abyście wy wykonali to, co
dalsze». Tymi słowami nie tylko daje im polecenie, lecz także przepowiada
przyszłość, wlewa w nich odwagę i pokazuje, że przezwyciężą wszystko
i z wolna usuwa ich lęk przed złorzeczeniami. Bo tak jak ta nauka, dotąd
ukryta, wszędzie dojdzie, tak samo szybko zniknie złośliwe żydowskie
podejrzenie.
Dalej, gdy już ich pokrzepił i wzniósł wysoko, znów przepowiada im
niebezpieczeństwa, wznosząc ich umysły na skrzydłach i stawiając ich
wyżej ponad wszystkich. Cóż mówi? (10, 28A) Nie bójcie się tych, którzy*
Czyli przesadę.
404 Ja n C h ryzo sto m
zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Czy widzisz, jak wzniósł ich
wyżej ponad wszystko, ucząc ich, aby gardzili nie tylko troską i złorzecze
niami, niebezpieczeństwami i zasadzkami, lecz nawet tym, co wydaje się
najstraszniejsze ze wszystkiego, samą śmiercią, a w dodatku nie po prostu
śmiercią, lecz śmiercią gwałtowną. A nie powiedział: «Zabiją was», lecz
oznajmił rzecz z właściwą sobie powagą: Nie bójcie się tych, którzy
zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. (10, 28B.) Bójcie się raczej tego,
który duszę i ciało może zatracić w piekle. Zawsze tak czyni, zwracając
uwagę na rzecz przeciwną. «Cóż to, powiada, boicie się śmierci i dlatego
wahacie się, czy głosić? Głoście właśnie dlatego, że boicie się śmierci. To
was wybawi od prawdziwej śmierci. Jeśli nawet zechcą was zabić, nie
pokonają waszej lepszej cząstki, choćby nie wiedzieć jak usiłowali».
Dlatego nie powiedział: «Duszy nie zabijają», lecz: Duszy zabić nie mogą.
Choćby chcieli, nie pokonają jej. Zatem, jeśli obawiasz się kary, obawiaj
się tamtej, która jest o wiele straszliwsza.
Czy widzisz, że nie zapowiada im wybawienia od śmierci, ale pozwala,
by ponieśli śmierć, okazując im większą łaskę, niż gdyby nie dopuścił, by
ją ponieśli? Skłonić do poniesienia śmierci jest o wiele większą rzeczą, niż
uwolnić od śmierci. Nie wtrąca ich w niebezpieczeństwa, lecz czyni ich
wyższymi ponad niebezpieczeństwa i w krótkich słowach umacnia w nich
wiarę w nieśmiertelność duszy, a zaszczepiwszy w nich tymi kilkoma
słowami zbawienną naukę, pociesza ich inaczej. Aby nie sądzili, że
ponosząc śmierć i rozlewając swą krew cierpią jako winowajcy, kieruje
swą mowę na Opatrzność Bożą, mówiąc: (10, 29) Czyi nie sprzedają
dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie
spadnie na ziemię. (10, 30) U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są
policzone. Cóż błahszego od nich? A jednak nawet one, powiada, nie
zostaną złapane bez wiedzy Ojca waszego. Wyraża w ten sposób nie to,
że upadają za Jego sprawą, bo to jest niegodne Boga, lecz to, że nic, co
się dzieje, nie jest dla Niego ukryte. A jeśli nic, co się dzieje, nie jest Mu
niewiadome, jeśli miłuje was szczerzej niż ojciec, i miłuje tak, że policzył
nawet wasze włosy, to nie trzeba się bać. Powiedział to nie dlatego, żeby
Bóg liczył włosy, lecz aby objawić Jego dokładną wiedzę i wielkie o nich
zatroskanie. Jeśli wie o wszystkim, co się dzieje, jeśli może i chce was
ocalić, to nie sądźcie, że cierpicie jako winowajcy, jeśli coś cierpicie. Bo
On nie chce odwrócić od was cierpień, lecz pragnie nakłonić was, abyście
nimi gardzili, gdyż właśnie to jest prawdziwym uwolnieniem się od nich.
(10, 31) Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.
Widzisz, jak już pokonał ich lęk? Znał tajniki ich myśli. Dlatego dodał:
Horn. XXXIV: Mt 10, 23-33 405
Nie bójcie się, nawet jeśli pokonają gorszą część, czyli ciało, które i tak
natura z pewnością zabierze, nawet gdyby oni go nie zabili.
może zatracić w piekle, powiada znowu: Tego zaprą się i Ja. Tak samo
czyni Paweł, ciągle przypominając o piekle3.
3 Chociaż św. Paweł nie używa słowa y e ć w a , to jednak często wyraża prawdę o sądzie
- por. np. Rz 2, 5. 16; 1 Kor 1, 8; 3, 13 itd.
408 Ja n C h ryzo sto m
mogąc zachować ciała (bo to niemożliwe, gdyż wbrew ich woli rozpada
się ono i znika) czynią sobie wizerunki i są jakby przykuci do drewnia
nych deszczułek, czegóż niedorzecznego nie wymyśliliby wówczas? Jak
mi się zdaje, stawialiby nawet świątynie takim ciałom zmarłych, a ci,
którzy są biegli w sztukach czarowania, wmówiliby w nich, że duchy
przez nie przemawiają. Wiele innych większych niedorzeczności czynią ci,
którzy obecnie odważają się wywoływać duchy. Jakież bałwochwalstwa by
stąd nie wyniknęły? Przecież usiłują oni podejmować takie próby nawet
wtedy, gdy ciało zmieniło się w popiół i proch.
Bóg zatem, usuwając te wszystkie niedorzeczności i ucząc nas, byśmy
odrywali się od tych wszystkich ziemskich rzeczy, dokonuje na naszych
oczach zniszczenia ciał. Miłośnik ciała, przepadający za piękną dziewczy
ną, gdyby nie chciał przekonać się przy pomocy rozumu o brzydocie
materii, ujrzy to samymi oczyma. Wiele dziewcząt w tym samym wieku,
co ukochana i często nawet piękniejsze, gdy umarły, po jednym czy dwóch
dniach wydawały z siebie smrodliwą woń, ropę i robaczywą zgniliznę.
Poznaj zatem, jaką piękność miłujesz i do jakiej urody się zapaliłeś. Gdyby
ciała nie niszczały, nawet tego dobrze by nie poznano. Na wzór złych
duchów biegających pomiędzy grobami, wielu ich miłośników dałoby
diabłu przystęp do swej duszy siedząc ustawicznie przy grobach i w ten
sposób szybko znaleźliby śmierć w tym ciężkim szaleństwie. {Tymczasem
rzeczywistość taka jaka jest, razem ze wszystkimi innymi rzeczami,
pociesza duszę, gdyż postać [zmarłego] nie jest widoczna, a to pomaga
odesłać w zapomnienie doznane utrapienia).
zabiera piękność, a całe ciało ubiera w czarną szatę. Gdy się ustawicznie
raduje, ciało jest zdrowe; gdy boleje, czyni je delikatniejszym i słabszym
od pajęczyny. Gdy się rozgniewa, czyni je brzydkim i niemiłym. Gdy
pokaże spokojne oko, udziela wielkiego wdzięku. Gdy zazdrości, roztacza
wielką bladość i ohydę. Jeśli pokocha, obdarza wielką urodą. W ten
sposób wiele kobiet, choć nie są one piękne, otrzymuje wielki wdzięk ze
strony duszy. Inne z kolei, jaśniejące pięknością, szpecą swoją urodę, gdyż
mają brzydką duszę. Zwróć uwagę, jak rumieni się białe oblicze, gdy musi
się wstydliwie zarumienić, a rozmaitością barwy sprawia wielką przyjem
ność. To znów, gdy [dusza] jest bezwstydna, czyni twarz bardziej
nieprzyjemną niż u wszelkiego zwierza.
Nie ma nic piękniejszego niż piękna dusza. W ciałach miłość połączona
jest z cierpieniem, natomiast w duszach panuje czysta i niezmącona roz
kosz. Czemu zatem porzucasz króla i podziwiasz jego wysłannika? Czemu
porzucasz mędrca, a rozdziawiasz gębę na tłumacza? Widziałeś piękne
oko? Poznaj też oko wewnętrzne, a jeśli nie jest ono piękne, wzgardź także
tamtym. Gdybyś zobaczył brzydką kobietę w pięknej masce, nic byś do
niej nie czuł. Tak samo nie pozwoliłbyś, żeby piękna i kształtna zakrywała
twarz maską, lecz zdjąłbyś ją i chciałbyś oglądać piękność nie zakrytą.
To samo czyń względem duszy i najpierw ją poznaj. Zamiast maski
okrywa ją ciało, dlatego pozostaje ono takie, jakie jest, a dusza, choćby
była brzydka, prędko może stać się piękna. Chociaż miałaby oko brzydkie,
ponure i nieśmiałe, może ono stać się ładne, łagodne, spokojne, miłe
i uprzejme.
Takiej piękności szukajmy, w takim patrzeniu szukajmy upodobania,
aby i Bóg, pożądając naszej piękności, udzielił nam dóbr wiecznych z łaski
i dobroci Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc na wieki
wieków. Amen.
HOMILIA XXXV: Mt 10, 34-42
(PG 57, 405-412)
zastawił nań pułapkę. Kiedy odłączy się to, co jest gorsze, wtedy nareszcie
niebo połączy się z tym, co jest lepsze».
Mówi to, by umocnić ich przeciwko niegodziwym podejrzeniom wielu.
Nie powiedział: «Wojnę», lecz: Miecz, co było o wiele straszniejsze niz
tamto. Nie dziw się temu, że zostało to wyrażone ostrzej i mniej przyjem
nie. Chciał przyzwyczaić ich słuch do szorstkich określeń, aby nie
wycofali się w trudnym położeniu i dlatego taką szatę nadał swej mow ie.
by nikt nie mówił, że pozyskał ich pochlebstwami, ukrywając rzecz>
przykre. Dlatego nawet to, co mogłoby być wyrażone inaczej, przedstaw ił
straszniej i bardziej nieprzyjemnie. Lepiej jest doświadczyć łagodności
w rzeczywistości niż w słowach. Dlatego nie poprzestał na tym. ale
uzupełnia obraz wojny i pokazując, że jest ona o wiele bardziej okrutna
niż wojna domowa. Nie tylko przyjaciele, powiada, czy współobywatele,
ale także krewni powstaną przeciwko sobie wzajemnie i zostaną rozerw ane
więzy natury.
(10, 35) Bo przyszedłem poróżnić człowieka «z jego ojcem. córkę
z matką, synową z teściową» (Mi 7, 6A). Nie tylko przyjaciele, pow iada.
i współobywatele, ale także krewni powstaną jeden przeciwko drugiemu,
rozrywając więzy natury. Bo przyszedłem, powiada, poróżnić człowieka z
jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową». Wojna nastanie nie tylko
między domownikami, ale pomiędzy osobami najbardziej z sobą spokrew -
nionymi i sobie najdroższymi. Najbardziej ujawnia Jego moc, że oni.
usłyszawszy to, nie tylko sami przyjęli, lecz także przekonywali innych.
Chociaż /sytuację wojny/ powodowała niegodziwość innych, a nie On
sam, mówi jednak, że On to czyni. Taki jest właśnie zwyczaj Pisma.
Podobnie w innym miejscu stwierdza: „Dał im Bóg oczy, aby me
widzieli”1. I tutaj w ten sposób się wyraża, aby - jak powiedziałem
wcześniej - zastanawiając się nad tymi słowami nie czuli się zmieszani,
gdy będą ich lżyć i znieważać. A jeśli niektórzy uważają to za trudną
rzecz, niech sobie przypomną dawne dzieje. W dawnych czasach zdarzy ł>
się rzeczy, które najbardziej dowodzą, że Stary i Nowy Testament są sobie
pokrewne i że Ten, który to mówi, jest Tym, który nakazał tamto.
Podobnie Żydom, gdy uczynili sobie bożka, odpuścił swój gniew* wtedy.
gdy każdy zabił swego bliźniego (Wj 32, 27). Podobnie wtedy, gdy
poświęcili się Baal-Peorowi (por. Lb 25, 1-5)12. Gdzie są więc ci, którzy
twierdzą, że tamten Bóg jest zły, a ten dobry? Oto zalał ziemię krwią
krewnych. A jednak powiadam, że także ten czyn świadczy o wielkiej
dobroci. Dlatego, wskazując siebie, jako Tego, który wziął na siebie nawet
tamto, przypomina proroctwo, które objawia to samo, chociaż może nie
zostało uczynione w tym celu. Które mianowicie? (10, 36) «1 będą
nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy» (Mi 7, 6B). Także u Żydów
zdarzyło się coś podobnego. Byli prawdziwi prorocy, były podziały wśród
ludu i rozłamy wśród domowników, jedni wierzyli jednym, a drudzy
innym. Dlatego prorok upomina w słowach: „Nie ufajcie przyjaciołom; nie
pokładajcie nadziei w rządzących; nawet przed tą, która spoczywa na
twoim łonie, strzeż się” (Mi 7, 5) oraz: „Nieprzyjaciółmi męża są mężowie
w jego domu” (Mi 7, 6).
Powiedział to dlatego, aby przygotować mającego przyjąć naukę
(A,óyoę), że jest ona wyższa nad wszystko. Nie jest złem to, że ktoś
umiera, lecz że źle umiera. Dlatego powiedział: „Przyszedłem ogień zesłać
na ziemię” (Łk 12, 49), wskazując, że żąda silnej i gorącej miłości. Skoro
sam umiłował nas mocno, chce, byśmy Go również tak miłowali. Te słowa
pokrzepiły ich oraz podniosły [na duchu]. «Jeśli oni, powiedział, wzgardzą
krewnymi, dziećmi, rodzicami, pomyśl, jacy powinniśmy być my,
nauczyciele? Te okropieństwa nie zatrzymają się na was, ale przejdą
również na innych. Skoro przyszedłem, przynosząc wielkie dobra,
wymagam wielkiego posłuszeństwa i miłości».
(10, 37) Kto miłuje ojca łub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie
godzien. I kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie
godzien. (10, 38) Kto nie bierze krzyża swego, a idzie za Mną, nie jest
Mnie godzien. Czy widzisz godność Nauczyciela? Zauważasz, jak
rozkazując porzucić wszystko i nad wszystko przedkładać miłość ku
Niemu daje do zrozumienia, że On jest prawdziwym Synem Tego, który
Go zrodził3?
«Dlaczego mówię ci, powiada, o przyjacielach i krewnych? Jeśli własną
duszę będziesz przedkładać nad Mą miłość, już jesteś z dala od Moich
uczniów». Cóż więc? Czy nie są to rzeczy sprzeczne ze Starym Testamen
tem? Broń Boże! Przeciwnie, bardzo się z nim zgadzają. Tam nie tylko
nakazuje nienawidzić bałwochwalców, ale nawet ich kamienować.
W Księdze Powtórzonego Prawa podziwiając takich, powiada: „Kto mówi
swojemu ojcu i swojej matce: «Nie widziałem was», nie zna swoich braci,
i nie chce rozpoznać swoich dzieci, ten strzeże Twych słów” (Pwt 33, 9).
Jeśli zaś Paweł daje wiele przykazań względem rodziców, nakazując b>ć
im posłusznym we wszystkim (por. Kol 3, 20), nie dziw się temu. gd>z
stwierdza, by słuchać ich jedynie w tym, co nie sprzeciwia się bogobojnos-
ci (por. Ef 6, 1). Jest rzeczą świętą oddawać im wszelką należną cześć,
gdy jednak wymagają więcej, nie należy ich słuchać. Dlatego Łukasz
powiada: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca
i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i swojej własnej duszy, me
może być moim uczniem” (Łk 14, 26). Nie kazał po prostu nienawidzić,
bo to byłoby nawet bardzo niesprawiedliwe, lecz rzekł: «Miej go
w nienawiści, gdyby żądał, byś miłował go bardziej, niż Mnie». To gubi
zarówno tego, który miłuje, jak i tego, którego się miłuje.
2. Powiedział to, aby uzbroić synów w większe męstwo oraz ucz\mć
bardziej łagodnymi ojców, którzy chcieliby przeszkadzać. Gdy zobaczą, ze
ma taką siłę i moc, iż nawet dzieci będzie od nich odrywać, zaniechają
tego widząc, że próbują rzeczy niemożliwych. Dlatego, pominąwszy ich.
kieruje swą mowę do tamtych, przestrzegając tym samym, aby nawet tego
nie próbowali, bo porywają się na rzecz niemożliwą.
Zwróć uwagę, do czego przechodzi następnie, aby tamci nie oburzali
się i nie zżymali. Powiedziawszy: „Kto nie ma w nienawiści swego ojca
i matki, żony i dzieci, braci i sióstr”, dodał: „Nadto i swojej własnej
duszy” (Łk 14, 26). Cóż mi mówisz, powiada, o rodzicach, o braciach.
0 siostrach, o żonie? Nie ma nic ściślej połączonego z nami niż dusza, lecz
jeśli nawet jej nie będziesz mieć w nienawiści, wszystko będzie się działo
na odwrót, wbrew miłującemu. Nie kazał po prostu mieć jej w nienawiści,
lecz tak, aby również ją wydać na wojnę i walkę, na rzeź i krew . ..Kto me
nosi krzyża swego, a idzie za Mną, ten nie może być Moim uczniem** i Łk
14, 27). Powiedział, że /Jego uczeń/ winien być przygotowany nie tylko
na śmierć, lecz nawet na śmierć gwałtowną; nie tylko gwałtowną, ale
nawet hańbiącą.
Dotychczas nigdzie nie mówił o swej własnej męce, aby spokojniej
przyjęli słowo o niej, pouczeni na razie o tym. Czyż nie zasługuje na
podziw, że podczas słuchania takich rzeczy dusza nie uleciała im z ciała,
gdy straszne rzeczy były tuż przed nimi, a na dobre jedynie nadzieja1
Czemuż więc nie uleciała? Bo wielka była moc Tego, który mówił
1 wielka miłość śłuchających. Dlatego słuchając o wiele straszniejsz\ch
i smutniejszych rzeczy trwali w posłuszeństwie jak owi wielcy mężow ie.
Mojżesz i Jeremiasz i się nie sprzeciwiali.
(10, 39) Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie
z Mego powodu, znajdzie je. Czy widzisz, jak wielka jest szkoda t\ch.
którzy miłują bardziej niż trzeba, a jak wielka korzyść tych, którz\
414 Ja n C h ryzo sto m
Następnie, by nikt nie zasłaniał się ubóstwem, powiada: (10, 42) Kto
poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych dlatego,
że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej zapłaty.
«Choćbyś dał kubek zimnej wody, na co nie trzeba żadnego wydatku, to
nawet za to przeznaczona ci jest nagroda. Czynię wszystko dla was, którzy
przyjmujecie [Moich uczniów]».
3. Czy widzisz, czym ich nakłonił i otworzył im domy na całym
świecie? We wszystkim dał do zrozumienia, że są ich dłużnikami.
Najpierw mówiąc, że „wart jest robotnik swej strawy” (Mt 10, 10). Po
drugie, wysyłając ich bez niczego (por. Mt 10, 9-10). Po trzecie, wydając
ich na wojny i walki za tych, którzy ich przyjmują (por. Mt 10, 19-23). Po
czwarte, dając im dar czynienia cudów (por. Mt 10, 8). Po piąte, wprowa
dzając przez ich usta do domów przyjmujących pokój, źródło wszelkiego
dobra (por. Mt 10, 12-13). Po szóste, zagrażając tym, którzy by ich nie
przyjęli, karami straszniejszymi niż te, które dotknęły Sodomę (por. Mt 10,
14-15). Po siódme, oznajmiając, że ci, którzy ich przyjmują, przyjmują
Jego i Ojca (por. Mt 10, 40). Po ósme, obiecując im nagrodę proroka
i sprawiedliwego (por. Mt 10, 41). Po dziewiąte, obiecując im wielkie
nagrody nawet za kubek zimnej wody (por. Mt 10, 42). Każda z tych
rzeczy nawet pojedynczo mogła ich przyciągnąć. Powiedz mi, któż widząc,
jak wódz po wielu zwycięstwach powraca z wojny i z placu boju, okryty
niezliczonymi ranami i zbroczony krwią, nie przyjąłby go otwierając drzwi
całego domu na oścież?
Któż teraz, ktoś zapyta, jest taki? Właśnie dlatego, abyś wiedział, że
wyznacza nagrodę nie według godności przybywającego, ale według
intencji przyjmującego, dodał, iż jako ucznia, proroka, sprawiedliwego. Tu
wprawdzie mówi o prorokach, sprawiedliwych i o uczniach, ale w innym
miejscu nakazuje przyjmować nawet bardzo niskich, a karze tych, którzy
ich nie przyjmują: „Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych
najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili” (Mt 25, 45). I powtarza to
samo zdanie w formie twierdzącej (por. Mt 25, 40).
Choćby ów nie czynił nic szczególnego, jest jednak człowiekiem:
zamieszkuje ten sam świat, co ty; ogląda to samo słońce; ma taką samą
duszę; tego samego Pana; uczestniczy wraz z tobą w tych samych
tajemnicach; został powołany do tego samego nieba, co ty; ma za sobą
wielkie prawo, ubóstwo oraz to, że potrzebuje koniecznego pożywienia.
Tymczasem ci, którzy w zimowej porze budzą cię fletniami i piszczałkami
ze snu i bez potrzeby, nadaremnie czynią hałas, odchodzą otrzymawszy od
ciebie hojne wynagrodzenie. Również ci, którzy chodzą z jaskółkami,
okopceni sadzą, którzy obgadują wszystkich, nawet za coś tak cudacznego
416 Ja n C h ryzo sto m
ale dodał: „Wy zaś bracia nie zniechęcajcie się w czynieniu dobrze” (2 Tes
3, 13). Jedno sprzeciwia się drugiemu. Jeśli nakazałeś, by nie jedli, to
dlaczego wzywasz nas, byśmy dawali? «Rzeczywiście kazałem od takich
stronić, odpowie [Paweł], i nie mieszać się z nimi, ale potem powiedzia
łem: „A nie uważajcie go za nieprzyjaciela, lecz jak brata go napominaj
cie” (2 Tes 3, 15)», nakazując nie coś sprzecznego, lecz przeciwnie, coś
bardzo zgodnego. Gdy ty będziesz skłonny do litości, to i ubogi porzuci
swą bezczynność, a ty swe nieludzkie postępowanie.
Ale on, powiesz, kłamie i zmyśla. Nawet dlatego zasługuje na litość,
że w taką popadł potrzebę, iż nawet takich kłamstw się nie wstydzi. A my
nie tylko się nie litujemy, lecz nawet dodajemy okrutne słowa, mówiąc:
«Czyż nie dostałeś raz i drugi?» Cóż z tego? Czyż, gdy już raz się
pożywił, nie potrzebuje pożywić się znowu? A czemuż to również
swojemu żołądkowi nie stawiasz takich praw i nie mówisz do niego:
«Zostałeś napełniony wczoraj i przedwczoraj, nie domagaj się dzisiaj»?
Swój żołądek rozpychasz ponad miarę, a od niego się odwracasz, gdy prosi
o niewiele, choć powinieneś litować się nad nim dlatego, że każdego dnia
jest on zmuszony cię prosić. Jeśli nie dajesz się poruszyć z innego
powodu, to dlatego powinieneś nad nim się litować, bo zmusza go do tego
konieczność ubóstwa i dlatego to czyni. Nie litujesz się nad nim, że nie
wstydzi się on, słysząc takie słowa, konieczność jest silniejsza.
Nie tylko nie litujesz się nad nim, ale nawet z niego szydzisz, a chociaż
Bóg przykazał, abyś dawał w ukryciu (por. Mt 6, 2-4), ty stoisz i publicz
nie łajesz proszącego, zamiast się litować. Jeśli nie chcesz dać, to czemu
jeszcze zadajesz ciosy? Jeśli nie chcesz wyświadczyć łaski, to czemu się
jeszcze naigrawasz? Bo inaczej nie zechce odejść. Postąp więc tak, jak
przykazał Mędrzec: „Łagodnie odpowiedz mu spokojnymi słowami” (Syr
4, 8). Jest on bezwstydny mimo woli. Nie ma, nie ma człowieka, który bez
przyczyny chciałby nie mieć wstydu. Choćby mi niektórzy zaprzeczali
tysiące razy, to nigdy nie dałbym się przekonać, że człowiek żyjący
w dostatkach chciałby żebrać.
Niech nikt nas nie przekonuje fałszywą argumentacją. Chociaż Paweł
powiada: „Kto nie chce pracować, niech też nie je” (2 Tes 3, 10), mówi
to jednak do ludzi nie pracujących. Do nas zaś powiada coś zupełnie
odwrotnego: „Wy, bracia, nie zniechęcajcie się w czynieniu dobrze” (2 Tes
3, 15). Tak samo czynimy w domu, gdy dwóch kłóci się ze sobą:
upominamy w przeciwny sposób, wziąwszy na bok każdego z osobna.
Czynił to również Bóg i Mojżesz. Powiedział on do Boga: „Jeśli zamie
rzasz przebaczyć im ten grzech, to przebacz, jeśli nie, wymaż także mnie”
(Wj 32, 31-32), im zaś nakazał, by zabijali jeden drugiego i wszystkich
418 Ja n C h ryzo sto m
ale głodu się boi? Czyż nie świadczy to o najgorszej bezwstydności? Nie
zwracamy na to uwagi, dlatego takich ludzi uważamy za nieznośnych.
Gdybyśmy przyjrzeli się naszemu postępowaniu i porównali je z ich
postępowaniem, nie uznalibyśmy ich za uciążliwych.
Nie bądź surowym sędzią. Choćbyś był wolny od wszelkich grzechów,
to i tak prawo Boże nie nakazało ci, byś badał dokładnie cudze uczynki.
Jeśli dlatego potępiony został faryzeusz (Łk 18, 9-14; 7, 36-50), to czyż
my znajdziemy jakieś usprawiedliwienie? Jeśli sprawiedliwym nie pozwala
roztrząsać uczynków innych, tym bardziej tym, którzy upadli.
Nie bądźmy więc nieludzcy, nieprzebłagani, nieprzejednani, gorsi od
drapieżnych zwierząt. Wiem, że niektórzy do tego stopnia posunęli swe
okrucieństwo, że z powodu lenistwa nie zwracają uwagi na zgłodniałych
i mówią: «Nie ma tu teraz mojego sługi, jesteśmy daleko od mego domu,
nie ma żadnego znanego mi lichwiarza (Tpa7C8^iTTię)». O, bezduszności!
Obiecałeś to, co większe, a nie czynisz tego, co mniejsze? Tamten ginie
z głodu, abyś ty nie musiał kawałek podejść? O zniewago, o pycho!
Choćby nawet trzeba było iść dziesięć stadiów, czyż należałoby się
ociągać? Czy nie rozumiesz, że stąd większa dla ciebie zapłata? Gdy dasz,
otrzymujesz nagrodę jedynie za dar; gdy jednak sam pójdziesz, wtedy
również za to jest ci przeznaczona zapłata.
Także patriarchę podziwiamy dlatego, że sam pobiegł do bydła i wziął
młodziutkie cielę, chociaż miał trzystu osiemnastu służących urodzonych
w jego domu (Rdz 14, 14; 18, 7). A teraz niektórzy są nadęci tak wielką
pychą, że czynią to przez pośrednictwo sług i nie wstydzą się tego.
Powiesz więc: «Czy chcesz, bym to sam czynił? Czyż nie sprowadzę na
siebie podejrzenia, że uganiam się za próżną chwałą?» Lecz przecież nawet
teraz czynisz to dla próżnej chwały, bo wstydzisz się tego, że widziano by,
iż rozmawiasz z biedakiem.
Nie roztrząsam tego szczegółowo; tylko dawaj, czy chcesz to czynić
sam, czy przez kogoś innego, a nie obwiniaj, nie bij, nie lżyj. Proszący
potrzebuje lekarstwa, a nie ran; miłosierdzia, a nie miecza. Bo powiedz mi,
gdyby ktoś, kto został uderzony kamieniem i zraniony w głowę, przybiegł
i upadł ci do nóg, czy uderzyłbyś go kamieniem i zadał mu drugą ranę?
Myślę, że nie i że próbowałbyś mu ją uleczyć. Czemu zatem postępujesz
inaczej względem ubogich? Czy nie wiesz, jak bardzo mowa może
przygnębić lub pokrzepić? „Tak lepsze jest słowo niż podarunek” (Syr 18,
16).
Czy nie zastanawiasz się nad tym, że wbijasz w siebie miecz i otrzymu
jesz cięższą ranę, gdy tamten oddali się w milczeniu jęcząc i wylewając
obfite łzy? To Bóg posyła go do ciebie. Pomyśl, na kogo przenosisz
420 Ja n C h ryzo sto m
1 Wszystkim znany - por. Mt 4, 23-25; 5, 1; 7, 28; 8, 1; 8, 34; 9, 26. 31. 35-36; umarli
zostali wskrzeszeni - por. Mt 9, 18-25; demony wypędzone - por. Mt 8, 28n; 9, 32-33.
Horn. XXXVI: Mt 11, 1-6 423
Zatem, rozumiejąc jako Bóg intencję, w jakiej wysłał ich Jan, natychmiast
uzdrowił niewidomych, chromych i wielu innych, aby pouczyć nie tamtego
(bo i po co, skoro był przekonany?), lecz tych, którzy wątpili. Uzdrowiw
szy zaś, powiada (por. Łk 7, 21-22):
(U , 4) «Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i to, na co
patrzycie: (11, 5) niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci
doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi
się Ewangelię» oraz dodał: (11, 6) «A błogosławiony jest ten, który się ze
Mnie nie zgorszy», ujawniając, że zna także ich skryte myśli. Gdyby
powiedział: «Ja jestem», byliby tym, jak powiedziałem, urażeni, i choć
tego nie powiedzieliby, pomyśleliby sobie to, co mówili do Niego Żydzi:
„Ty sam o sobie wydajesz świadectwo. [Świadectwo Twoje nie jest praw
dziwe]” (J 8, 13). Toteż nie mówi tego sam, ale pozwala im przekonać się
0 wszystkim na podstawie cudów, czyniąc swą naukę bardziej zrozumiałą
1 wolną od podejrzeń. Dlatego również delikatnie udzielił im upomnienia.
Gdy oburzali się na Niego, wyjawił tę ich chorobę, lecz pozostawił to ich
własnemu sumieniu, czyniąc świadkami ich oszczerstwa jedynie tych,
którzy o tym wiedzieli. Mówiąc zaś: A błogosławiony jest ten, który się ze
mnie nie zgorszy, bardziej przywiązał ich do siebie. Powiedział to, dając
do zrozumienia, że ich właśnie ma na myśli.
Aby jaśniej pokazać prawdę, nie tylko na podstawie tego, co sami
powiedzieliśmy, lecz także przez przytoczenie tego, co utrzymują inni,
koniecznie należy przytoczyć wypowiedzi innych.
Cóż więc mówią niektórzy? Że przyczyna nie jest taka, jaką przytoczy
liśmy, lecz że Jan nie wiedział, chociaż nie o wszystkim nie wiedział.
Wiedział, jak powiadają, że to Chrystus, ale nie wiedział, czy miał ponieść
śmierć za ludzkość. Dlatego powiedział: (11, 3) Czy Ty jesteś Tym, który
ma przyjść?, to znaczy tym, który ma zstąpić do piekieł (eię xóv $8r|v).
Lecz to sprzeciwiałoby się rozumowi, gdyż Jan wiedział również i o tym.
Przecież to właśnie ogłosił przed innymi rzeczami i o tym najpierw
świadczył. „Oto, powiada, Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J
1, 29). Nazwał Go Barankiem, mówiąc o krzyżu, a to samo wyraża
w słowach: „Który gładzi grzech świata” (J 1, 29). Nie inaczej tego
dokonał, jak tylko przez krzyż. Powiedział to również Paweł: „Skreślił
zapis dłużny, obciążający nas nakazami. To właśnie, co było naszym
przeciwnikiem, usunął z drogi przygwoździwszy do krzyża” (Kol 2, 14).
Zaś słowami: „On was chrzcić będzie Duchem” (Mt 3, 11) przepowiedział
to, co miało nastąpić po zmartwychwstaniu. Lecz powiadają, iż wprawdzie
wiedział, że zmartwychwstanie i że da Ducha Świętego, ale nie wiedział
o tym, że będzie ukrzyżowany. A jak miał zmartwychwstać ten, który nie
Horn. XXXVI: Mt 11, 1-6 425
cierpiał i nie został ukrzyżowany? A jak mógłby być większy niż prorocy
ten, kto nie wiedział tego, co wiedzieli prorocy?
(11, 7) Gdy oni odeszli, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: „Coś
cie wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? (11, 8)
Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto
w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. (11, 9) Po coście
więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż
proroka.
1. Rzecz dotycząca uczniów Jana została odpowiednio zarządzona
i odeszli utwierdzeni cudami, które zaraz uczynił (por. Mt 11, 2n; Łk 7,
21); należało teraz sprostować opinie ludu. Uczniowie Jana nie podejrze
waliby niczego takiego o swoim nauczycielu, ale wielka rzesza ludu
wysnułaby z pytania jego uczniów wiele niedorzecznych wniosków, ponie
waż nie znała zamiaru, w jakim on ich posłał. Było prawdopodobne, że
myśleli sobie i mówili tak: «Ten, który dał takie świadectwa, teraz zmienił
swe zdanie i wątpi, czy to jest ten, czy też jest inny, który ma przyjść?
Czy nie mówi on tego, powstając przeciw Jezusowi? Czy nie dlatego, że
w więzieniu stał się bardziej bojaźliwy? Czy zatem wcześniej świadczył
o Nim nadaremnie i bezpodstawnie?» Skoro zatem było prawdopodobne,
że budziło się w nich wiele podobnych podejrzeń, zobacz, jak [Chrystus]
leczy tę słabość i usuwa ich podejrzenia. Gdy oni odeszli, Jezus zaczął
mówić do tłumów o Janie. Dlaczego, gdy odeszli? By się nie wydawało,
że schlebia człowiekowi.
Gdy prostuje zdanie tłumu, nie przytacza ich podejrzenia, lecz jedynie
przynosi rozwiązanie tych pytań, które niepokoiły ich w sercu. W ten
sposób ujawnia, że zna skryte wnętrze wszystkich. Nie przemawia tak, jak
do Żydów: „Dlaczego złe myśli nurtują w sercach waszych?” (Mt 9, 4).
Chociaż je mieli, nie myśleli tak ze złości, lecz z powodu niezrozumienia
tego, co zostało powiedziane. Dlatego przemawia do nich nie karcąc ich,
tylko prostuje ich zdanie i broni Jana, że nie odstąpił od swego pierwszego
430 Ja n C h ryzo sto m
daje większy skutek niż straszenie. Nauczał przy pomocy słów i przy
pomocy czynienia cudów. Skoro trwali w swym uporze, czyni im
wymówki.
(11, 20) Wtedy począł czynić wyrzuty miastom, w których najwięcej
Jego cudów się dokonało, ie się nie nawróciły. (11, 21A) «Biada tobie,
Korozain! Biada tobie, Betsaido!» Dalej, byś się dowiedział, że nie są
takie z natury, wymienia z nazwy miasto, z którego wywodziło się pięciu
apostołów, gdyż był stamtąd Filip i owe dwie pary najznakomitszych
apostołów (por. J 1, 44). (11, 21B.) Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się
cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się
nawróciły. (11, 22) Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie
w dzień sądu niż wam. (11, 23) A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być
wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się
cuda, które się w tobie dokonały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego. (11,
24) Toteż powiadam wam: Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż
tobie. Nie bez powodu wymienia Sodomę, by powiększyć oskarżenie. Bo
to, że okazują się gorsi nie tylko od tych, którzy byli wtedy, lecz nawet od
tych, którzy byli kiedyś, jest największym dowodem ich niegodziwości.
Tak samo w innym miejscu dokonuje porównania, potępiając ich przez
mieszkańców Niniwy i królową z południa (por. Mt 12, 41-42), oczywiście
przez tych, którzy się poprawili, a tu przez tych, którzy czynili źle, co jest
o wiele gorsze. Dlatego rzekł do Jerozolimy: „Ty usprawiedliwiłaś swoje
siostry przez wszystkie twoje obrzydliwości” (Ez 16, 51). Zawsze miał
zwyczaj tak się wyrażać w Starym Testamencie. Nawet tu nie kończy swej
mowy, lecz zwiększa strach mówiąc, że będą ponosić kary cięższe niż
mieszkańcy Sodomy i Tyru. Tak pobudza ich z każdej strony, przez
ubolewanie i przez strach.
Aby więc nasze uszy ciągle były otwarte dla /apostołów/, a nasze domy
dla /ubogich/, oczyśćmy uszy naszej duszy z brudu. Podobnie jak brud
i błoto zamykają uszy cielesne, tak nieprzyzwoite piosenki, wieści ze
świata, długi, procenty, pożyczki i lichwy bardziej od wszelkiego brudu
przesłaniają słuch duszy. Nie tylko przesłaniają, lecz także zanieczyszczają.
Opowiadający o takich rzeczach wrzucają wam gnój przed uszy. Bo jak
barbarzyńca groził, mówiąc: „Skazani najedzenie swego kału” (Iz 36, 12),
tak oni, nie słowami, ale czynami, doprowadzą was do tego i jeszcze do
czegoś o wiele gorszego. Owe piosenki są jeszcze obrzydliwsze od tego,
a co jest jeszcze gorsze, nie tylko nie oburzacie się, gdy się im przysłuchu
jecie, lecz nawet śmiejecie się wówczas, kiedy należałoby wynieść się
z odrazą.
Jeśli nie jest to odrażające, zejdź na scenę, naśladuj to, co chwalisz,
albo chociaż tylko chodź razem z tym, który wzbudza ów śmiech. Nie
odważyłbyś się na to. Prawa wydane przez Greków skazują ich na
niesławę, a ty przyjmujesz ich w całym mieście, niczym jakichś posłów
lub wodzów, i zwołujesz wszystkich, by brali gnój do uszu. Gdy twój
sługa powie coś nieprzyzwoitego, a ty usłyszysz, otrzyma liczne razy;
nazwiesz to zniewagą, gdyby uczynił to syn, żona lub ktokolwiek bądź.
Jeśli zaś ludzie podli, wyrzutki, wezwą cię, byś słuchał sprośnych
piosenek, nie tylko się nie oburzasz, ale nawet cieszysz się i chwalisz. Cóż
może być równego takiej głupocie?!
A czy ty sam nie mówisz rzeczy brzydkich? Cóż stąd za korzyść?
A poza tym na podstawie czego to widać? Gdybyś nie mówił, nie śmiałbyś
się słuchając, nie pobiegłbyś z takim pośpiechem za tym głosem, który
okrywa cię hańbą.
Powiedz mi, czy cieszysz się, gdy słyszysz bluźnierstwa? Nie przejmuje
cię dreszcz i nie zatykasz uszu? Wydaje mi się, że tak. A czemu? Bo
również sam nie bluźnisz. Tak postępuj także w odniesieniu do nieprzy
zwoitych śpiewów. Jeśli chcesz nas gruntownie przekonać, że nie
znajdujesz upodobania w śpiewaniu sprośnych piosenek, to nawet nie
chciej ich słuchać. Jeśli karmisz się takimi pieśniami, kiedy będziesz mógł
być pobożny? Kiedy będziesz mógł znosić trudy walki o czystość, gdy
z wolna rozpływasz się pod wpływem śmiechu, śpiewu i tych nieprzyzwoi
tych słów. Bo nawet dusza wolna od tego wszystkiego z trudem może stać
się czysta i znakomita, a co dopiero taka, która karmi się takimi piosenka
mi. Czyż nie wiecie o tym, że jesteśmy bardziej skłonni do złego? Gdy
czynimy z tego sztukę i zawód, jakże unikniemy ognia piekielnego? Czy
nie słyszałeś, co mówi Paweł: „Radujcie się w Panu” (Flp 4, 4)? Wszak
nie powiedział: «W diable».
438 Ja n C h ryzo sto m
sceny? Skąd ci, którzy podkopują małżeństwa? Czy nie z tej orchestry?
Czy nie stąd mężowie stają się przykrymi dla swych żon? Czy nie stąd
żony pogardzają swymi mężami? Czy nie stąd bierze się większość
cudzołożników? Tak więc to właśnie ten, kto chodzi do teatru, wywraca
wszystko i wprowadza do domu ciężką tyranię. O, nie, powiadasz, to
zostało wprowadzone słusznym porządkiem praw, a porywać kobiety,
znieważać młodych chłopców, burzyć domy zwykli ci, którzy zdobyli
twierdze. Któż, powiadasz, stał się pod wpływem tych widowisk cudzołoż
nikiem? Ależ któżby się nim nie stał?! Gdyby teraz można było wymienić
po imieniu, wykazałbym wam, ilu mężów oderwały od żon te rozpustne
kobiety, ilu wzięły jeńców, jednych uwiódłszy z samego łoża małżeńskie
go, a drugim nie pozwoliwszy nawet zawrzeć związku małżeńskiego.
Cóż zatem, powiedz mi, czy zburzymy wszystkie prawa? Przeciwnie:
jeśli zniesiemy te widowiska, można usunąć bezprawie. Stąd pochodzą ci,
którzy czynią w miastach zamieszanie; stąd bunty i zamieszki. Ci, których
utrzymują w tych igrzyskach, a którzy sprzedają swój głos dla brzucha,
których zajęciem jest krzyczeć i czynić wszystkie niedorzeczności, ci
właśnie podburzają lud, ci właśnie wywołują w miastach rozruchy.
Albowiem próżnująca młodzież, wychowywana w tak wielkim zepsuciu
staje się dziksza od wszelkiego zwierza.
7. Dlaczego istnieją kuglarze? Powiedz mi, czy nie dlatego, by
podżegać próżnujący lud i sprawiać, by ludzie z teatru ciągnęli zyski
z zaburzeń, a te rozpustne kobiety usunęły na bok skromne niewiasty? Do
tego stopnia posunęli swą sztukę kuglarską, że nie wzdrygają się nawet
poruszać kości umarłych. Czy nie bierze się to stąd, że zmuszeni są dawać
na ten szatański chór wysokie sumy? A skąd rozpusta i niezliczone zło?
Widzisz, że to ty zakłócasz życie ludzkie, kierując je ku tym widowiskom,
a ja głośno się domagam, by je znieść.
Usuńmy więc scenę, powiedzą. Oby ją można usunąć, ale jeśli
zechcecie, to z waszej woli już byłaby usunięta i zburzona. Jednakże ja
niczego takiego nie wymagam. Stojącą zostawcie pustą, co zasługuje na
większą pochwałę niż zburzenie. Naśladujcie przynajmniej barbarzyńców,
jeśli już nie kogoś innego: oni nie mają żadnego takiego sprośnego
widowiska. Czyż więc będziemy mieli w przyszłości jakieś usprawiedli
wienie, jeśli my, obywatele niebios, należący do jednego chóru z cheru
binami, jesteśmy pod tym względem gorsi od barbarzyńców, i to wtedy,
gdy wolno nam wymyślić sobie tysiące innych rozrywek lepszych niż te?
Jeśli chcesz rozerwać umysł, chodź do ogrodów, nad rzekę, nad stawy;
przypatruj się sadom, przysłuchuj się cykającym świerszczom, odwiedzaj
440 Ja n C h ryzo sto m
groby męczenników, gdzie jest uzdrowienie dla ciała i pożytek dla duszy,
gdzie nie ma po radości żadnego żalu ani szkody, tak jak tutaj.
Masz żonę, masz dzieci; cóż równego tej przyjemności? Masz dom,
masz przyjaciół; to są przyjemności, które oprócz skromności mają
w sobie wielki zysk. Powiedz mi, cóż milszego niż dzieci? Cóż milszego
niż żona dla człowieka chcącego żyć w czystości? Powiadają, że pewnego
razu barbarzyńcy wypowiedzieli zdanie pełne głębokich myśli. Słysząc
0 tych niegodziwych teatrach i o tej nieprzyzwoitej rozrywce, powiedzieli:
«Rzymianie wymyślili sobie takie rozrywki, jakby nie mieli żon ani
dzieci», wskazując tym samym, że nie ma nic milszego nad żonę i dzieci,
jeśli chcesz żyć uczciwie.
A jeżeli, ktoś powie, pokażę ci takich, którzy nie odnieśli żadnej
szkody z tej rozrywki? Szkodą jest przede wszystkim nadaremne i nie
potrzebne tracenie czasu i dawanie innym zgorszenia. Choćbyś sam nie
poniósł żadnej szkody, jednak innych czynisz bardziej skłonnymi ku temu.
Dając zachętę do tego, co się dzieje, jakim sposobem także ty sam nie
doznasz szkody? Bo kuglarz, nierządny chłopiec, nierządna kobieta,
wszystkie te szatańskie chóry zwalają na twoją głowę winę za to, co się
dzieje. Gdyby nie było widzów, nie byłoby również takich, którzy urzą
dzają takie widowiska. Skoro jednak są, odbierają swą część ognia za to,
co się dzieje. Tak więc, gdybyś nawet, co jest rzeczą nieprawdopodobną,
nie poniósł żadnej szkody na czystości, zdasz ciężki rachunek ze zguby
innych, zarówno tych, którzy się przypatrują, jak i tych, którzy urządzają
te widowiska.
Również ze względu na czystość więcej skorzystałbyś, gdybyś tam nie
chodził. Skoro nawet teraz jesteś wstrzemięźliwy, stałbyś się jeszcze
bardziej wstrzemięźliwy, gdybyś unikał takiego widowiska. Nie spierajmy
się więc niepotrzebnie ani nie wymyślajmy głupich usprawiedliwień. Jest
jedno usprawiedliwienie: unikać pieca babilońskiego (por. Dn 3, 8n),
trzymać się z dala od nierządnicy egipskiej, wyrwać się z jej rąk, choćby
1 bez szaty (por. Rdz 39, 7n). W ten sposób doznamy wielkiej rozkoszy,
gdyż nasze sumienie nie będzie nas oskarżać, przeżyjemy w czystości
życie doczesne i dostąpimy dóbr przyszłych z łaski i dobroci Pana naszego
Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc {teraz i zawsze}, i na wieki
wieków. Amen.
HOMILIA XXXVIII: Mt 11, 25-30
(PG 57, 427-434)
gdy mówi: „Dzięki jednak niech będą Bogu za to, że gdy byliście
niewolnikami grzechu, daliście z serca posłuch nakazom tej nauki, której
was oddano” (Rz 6, 17). Paweł raduje się nie dlatego, że byli niewolnika
mi grzechu, lecz dlatego, że chociaż nimi byli, stali się uczestnikami takich
dóbr.
Mądrymi nazywa tu uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Mówi to, by
uczynić swych uczniów bardziej gorliwymi i pokazać, jakich dóbr dostąpili
rybacy, a pozbawili się wszyscy /przemądrzali/. Nazywając ich mądrymi
nie mówi o prawdziwej i chwalebnej mądrości, lecz o takiej, którą, jak się
zdawało, posiadali z racji swej powagi (dlatego nie powiedział: «Objawiłeś
głupim», lecz: Maluczkim, czyli ludziom szczerym i prostodusznym).
Pokazuje, że dostąpili tego nie tylko nie wbrew zasługom, lecz nawet
według słuszności. Przez to wszystko poucza nas, byśmy pozbyli się
zarozumiałości i starali się o szczerość. Dlatego również Paweł powiedział
to z większą przesadą, pisząc: „Jeśli ktoś pośród was mniema, że jest
mądry na tym świecie, niechaj się stanie głupim, by posiadł mądrość” (1
Kor 3, 18). W taki sposób przejawia się łaska Boża. A dlaczego składa
dzięki Ojcu, skoro sam to sprawił? Czyni tak samo jak wówczas, gdy
okazując swą wielką miłość do nas, modli się do Boga i przemawia do
Niego; także to świadczy o Jego wielkiej miłości, ponadto okazuje, że
odpadli nie tylko od Niego, ale również od Ojca. Sam uczynił to, co
zakazał swoim uczniom: „Nie dawajcie psom tego, co święte” (Mt 7, 6).
Następnie ujawnia wolę swoją i Ojca: swoją, ponieważ składa dzięki
i raduje się tym, co się stało; Ojca, ponieważ daje do zrozumienia, że także
On nie uczynił tego na prośbę, lecz sam z siebie. Tak, Ojcze, powiada,
gdyż takie było twoje upodobanie. To znaczy: «Tak się Tobie podobało».
Dlaczego te rzeczy zostały zakryte przed nimi? Posłuchaj Pawła, który
powiada: „Uporczywie trzymając się własnej drogi usprawiedliwienia, nie
poddali się usprawiedliwieniu ustanowionemu przez Boga” (Rz 10, 3).
Wyobraź sobie, czego mogli doznać uczniowie słysząc, że maluczcy
poznali to, czego nie poznali mądrzy, {że poznali pozostając maluczcy}
oraz że poznali przez objawienie Boże. Łukasz natomiast powiada, że o tej
samej godzinie, kiedy przyszło siedemdziesięciu uczniów z doniesieniem
o złych duchach, uradował się i wypowiedział te słowa (por. Łk 10, 17.
21), co nie tylko pobudziło ich do większej gorliwości, lecz także
zachęcało do pokory. Skoro można było się spodziewać, że wypędzanie
złych duchów wbije ich w pychę, to ich powściąga. To, co się stało, było
objawieniem, a nie zasługą ich gorliwości.
2. Dlatego uczeni w Piśmie i mądrzy, myśląc sobie w duchu, że są
mądrzy, utracili tę łaskę z powodu swej pychy. Nie lękajcie się więc,
Horn. XXXVIII: Mt 11, 25-30 443
wiam Mu się, ale nawet nikt nie może przyjść do Niego inaczej, niż przeze
Mnie». Skoro najbardziej ich gorszyło to, iż wydawało się, że sprzeciwia
się Bogu, na wszelkie sposoby odpierał tego typu opinie i starał się o to
nie mniej, a nawet o wiele bardziej, niż o cuda.
Gdy mówi: Ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, wyraża nie to, że Ojciec
jest nikomu nieznany, tylko że nikt Go tak nie zna, jak zna go On. To
samo należy rozumieć o Synu. Nie mówił o niewiadomym i nikomu nie
znanym Bogu, jak utrzymuje Marcjon, lecz ma tu na myśli dokładną
znajomość, ponieważ nawet Syna nie znamy tak, jak powinniśmy. Paweł,
zwracając na to uwagę, powiedział: „Teraz poznaję po części” (1 Kor
13, 12).
Następnie, gdy już swymi słowami obudził w nich pragnienie, gdy
okazał, że Jego moc jest niewysłowiona, wówczas wzywa ich, mówiąc:
(11,28) Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście,
a Ja was orzeźwią. Nie ten czy ów, ale wszyscy, którzy trwacie w tros
kach, w utrapieniach, w grzechach. Przyjdźcie, nie żebym żądał od was
rachunku, lecz bym odpuścił wam grzechy. Przyjdźcie, nie dlatego, bym
od was potrzebował chwały, lecz ponieważ potrzebuję waszego zbawienia.
A ja was, powiada, orzeźwią. Nie powiedział: «Zbawię», lecz co było
o wiele silniejsze: «Dam wam wszelki odpoczynek».
(11, 29) Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie sią ode Mnie, bo jestem
cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. (11, 30)
Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemią lekkie. Mówi: «Nie
lękajcie się, gdy słyszycie o jarzmie - jest ono wdzięczne. Nie trwóżcie
się, że wspomniałem o brzemieniu - jest ono lekkie». A dlaczego najpierw
powiedział: „Ciasna jest brama i wąska droga” (Mt 7, 14)? Wtedy [taka
jest], gdy jesteś opieszały, gdy jesteś lekkomyślny; natomiast gdy będziesz
wypełniał to, co powiedziano, brzemię będzie lekkie. Dlatego od razu tak
to określił. A jak to się robi? Gdy jesteś pokorny, łagodny, skromny. Ta
cnota jest podstawą całego chrześcijańskiego życia (c|)iA ,O G O (|)ia). Dlatego
od niej zaczął, dając owe Boże przykazania. Także tu przeznacza za to
największą nagrodę. Powiada, że nie tylko stajesz się pożyteczny
drugiemu, lecz przede wszystkim sobie gotujesz ukojenie. A znajdziecie
ukojenie dla dusz waszych. Jeszcze przed przyszłą nagrodą już tu ci ją
daje, darzy cię wieńcem i w ten sposób, że siebie stawia jako przykład,
czyni swą mowę łatwą do przyjęcia.
3. «Czego się lękasz, powiada, czy tego, byś nie został poniżony, gdy
będziesz pokorny? Popatrz na mnie i na wszystkie moje uczynki. Ucz się
ode mnie, a wówczas dobrze zrozumiesz, jak wielkim to jest dobrem».
Czy widzisz, jak na wszelkie sposoby prowadzi ich do pokory? Przez to,
Horn. XXXVIII: Mt II, 25-30 445
co sam czynił: Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem.
Przez to, z czego sami mieli odnieść korzyść: Znajdziecie ukojenie dla
dusz waszych. Przez to, czego im sam ze swej łaski udziela: A ja was
orzeźwię. Przez to, przy pomocy czego uczynił ją łatwą: Jarzmo moje jest
słodkie, a moje brzemię lekkie. Tak czyni również Paweł, mówiąc:
„Niewielkie utrapienia nasze obecnego czasu gotują dla nas bezmiar
chwały przyszłego wieku” (2 Kor 4, 17).
Jak jest możliwe, ktoś zapyta, że brzemię jest lekkie, skoro mówi:
„Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki”
(Łk 14, 26), oraz: „Kto nie nosi krzyża swego, a idzie za Mną, ten nie
może być moim uczniem” (Łk 14, 27), a także: „Nikt z was, kto nie
wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem” (Łk
14, 33), i skoro nakazuje nawet stracić życie (por. Mt 10. 39)? Niech cię
pouczy Paweł, który mówi: „Któż nas może odłączyć od miłości Chrystu
sowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpie
czeństwo czy miecz?” (Rz 8, 35) Jak również: „Sądzę, że cierpień
teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas
objawić” (Rz 8, 18). Niech cię pouczą ci, którzy po otrzymaniu tylu razów
odchodzili sprzed Sanhedrynu „i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla
imienia Chrystusa” (Dz 5, 41). Jeśli się lękasz i trwożysz, słysząc
0 jarzmie i brzemieniu, nie jest to lęk wypływający z natury rzeczy, lecz
z twojej gnuśności. Tak samo, gdy będziesz przygotowany i gorliwy,
wszystko będzie dla ciebie łatwe i lekkie. Dlatego Chrystus wskazując, że
1 my sami również powinniśmy znosić trudy, wymienił nie tylko dobre
rzeczy i nie przemilczał ich, czy też nie tylko rzeczy ciężkie, lecz wyraził
jedne i drugie. Wspomniał o jarzmie i nazwał je słodkim, wymienił
brzemię i dodał, że jest lekkie, abyś ani nie unikał ich jako rzekomo za
ciężkich, ani nie lekceważył niby bardzo lekkich.
Jeśli po tym wszystkim zdaje ci się, że cnota jest czymś ciężkim, to
zwróć uwagę, że nieprawość jest czymś jeszcze cięższym. On także,
pośrednio na to wskazując, nie powiedział najpierw: (11, 29) Weźcie moje
jarzmo, lecz wcześniej stwierdził: (11, 28) Przyjdźcie do Mnie wszyscy,
którzy utrudzeni i obciążeni jesteście. W ten sposób dowodzi, że również
grzech mieści w sobie trud i ciężkie, trudne do noszenia brzemię. Nie
powiedział tylko: Utrudzeni, lecz dodał także: Którzy obciążeni jesteście.
To samo powiedział Prorok, opisując nam naturę grzechu: „Winy moje
gniotą mnie jak ciężkie brzemię” (Ps 38, 5). Zachariasz zaś nazywa go
bryłą ołowiu (Za 5, 7).
To samo potwierdza doświadczenie. Nic tak nie obciąża, nic tak nie
zaślepia, nic tak nie przygnębia duszy, jak poczuwanie się do grzechu. Nic
446 Ja n C h ryzo sto m
natomiast jej tak nie podnosi i nie czyni wolną, jak posiadanie sprawiedli
wości i cnoty.
Pomyśl i powiedz mi! Cóż jest cięższe niż to, by nic nie posiadać (por.
Mt 5, 3; Łk 14, 33), nadstawiać drugi policzek, nie oddawać temu, kto by
cię uderzył (por. Mt 5, 39), ponieść zadaną przemocą śmierć? A jednak,
gdy posiadamy cnotę (c[)iA,ooo(|)cb|j£V), wszystko to jest lekkie i łatwe oraz
da się z łatwością wypełnić.
Niech was to nie wprowadza w zakłopotanie. Dokładnie rozważmy każ
dą z tych rzeczy, roztrząsając z osobna. A jeśli chcecie, zacznijmy od tego,
co dla wielu wydaje się bardzo trudne. Powiedz mi zatem, która z dwóch
rzeczy jest cięższa i bardziej przykra: staranie o jeden brzuch, czy troski
o tysięczne rzeczy? Posiadanie jednej tylko sukni i nie żądanie niczego
więcej, czy też posiadanie ich w domu wiele, dręczenie się dzień i noc,
lękanie się i niepokojenie, aby je strzec, niepokój i obawa przed szkodą,
aby ich nie zjadły mole, aby sługa ich nie zabrał i nie uciekł?
Cokolwiek bym powiedział, słowa nie przekonają was tak jak doświad
czenie. Dlatego życzyłbym sobie, aby był tu obecny któryś z tych, co już
stanęli na szczycie chrześcijańskiej cnoty ((|)iA,oao<|)ia), a wtedy dokładnie
poznałbyś przyjemność tej rzeczy. Żaden z tych, którzy umiłowali
ubóstwo, nie przyjąłby bogactwa, choćby mu je ofiarowano. A czy, ktoś
powie, /bogacze/ obraliby ubóstwo, czy chcieliby pozbyć się takich trosk?
Cóż to jest? Jest to wszakże dowodem ich głupoty i ich chorobliwego
stanu, ale nie tego, że ta rzecz jest nader przyjemna.
4. Mogliby nam to poświadczyć nawet ci, którzy każdego dnia dręczeni
takimi troskami uważają to życie za nieznośne. /Ludzie ubodzy/ tak nie
czynią, ale się śmieją, radują i bardziej się szczycą swym ubóstwem niż
królowie swą koroną. Tak samo, jeśli dobrze rzecz rozważysz, łatwiej jest
nadstawić drugi policzek niż oddać (por. Mt 5, 39). Oddanie jest począt
kiem zwady, nadstawienie drugiego policzka - jej końcem; pierwsza
postawa jeszcze bardziej zapala gniew drugiego, drugą zaś powściągasz
również swoją zapalczywość. Zapewne każdemu wiadomo, że nie gorzeć
jest lepszą rzeczą niż gorzeć. A jeśli ta rzecz tak się przedstawia co do
ciała, to o wiele bardziej należy to rozumieć o duszy.
Co jest łatwiejsze: Występować do walki czy być wieńczonym? Bić się
na pięści czy otrzymywać wieniec na znak zwycięstwa? Być miotanym
przez fale czy zawijać do portu? Tak samo i śmierć jest lepsza niż życie.
Ona wyprowadza nas ze wzburzonych bałwanów i niebezpieczeństw, ono
natomiast zatrzymuje nas w nich narażając na tysięczne zasadzki i niebez
pieczeństwa, z powodu których uważasz to życie za nieznośne.
Horn. XXXVIII: Mt 77, 25-30 447
W tym przypadku nawet nie za bardzo się oburzają, (choć można się było
tego spodziewać), lecz jedynie spokojnie wypowiadają oskarżenie. Gdy
wyprostował i uzdrowił uschłą rękę, wpadli w taką wściekłość, że nawet
myśleli o zabiciu Go (por. Mt 12, 9-14). Gdzie nie idzie o nic wielkiego
ani wspaniałego, tam zachowują się spokojnie, gdzie zaś widzą, że kogoś
uzdrowił, tam wściekają się, burzą i stają się bardziej zjadliwi od
wszystkich; takimi są wrogami ludzkiego ocalenia.
(por. 12, 3A) A jak usprawiedliwia ich Jezus? (12, 3B.) Nie czytaliście,
powiada, co uczynił Dawid w świątyni, gdy był głodny, on i jego
towarzysze? (12, 4) Jak wszedł do domu Bożego i jadł chłeby pokładne,
których nie wolno było jeść jemu ani jego towarzyszom, tylko samym
kapłanom? (por. 1 Sm 21, 4-7). Kiedy broni uczniów, wymienia Dawida,
a kiedy siebie - Ojca.
Zauważ, jak stanowczo odpowiada: Nie czytaliście, co uczynił Dawid?
Sława tego proroka była tak wielka, że również później Piotr, gdy bronił
się wobec Żydów, powiedział: „Bracia, wolno powiedzieć do was otwarcie,
że patriarcha Dawid umarł i został pochowany w grobie” (Dz 2, 29).
Dlaczego wymienił go tu bez określenia jego godności, i to tak samo
tu, jak i potem (por. Mt 22, 43; 12, 23)? Prawdopodobnie dlatego, że
wyprowadzał od niego pochodzenie2. Gdyby to byli ludzie pobłażliwi, to
skierowałby swą wypowiedź na kwestię dokuczliwości głodu; ponieważ
jednak byli to zbrodniarze, ludzie bez serca, przytacza im historię.
Marek natomiast powiada: „Za Abiatara, najwyższego kapłana” (Mk 2,
26), czym nie sprzeciwia się historii, lecz wskazuje, że miał dwa imiona3
i dodaje, że on właśnie im dał, dowodząc, że istnieje dla nich obrona, bo
kapłan na to zezwolił, a nie tylko zezwolił, lecz nawet im podawał (por.
1 Sm 21, 7). Nie mów mi, że Dawid był prorokiem; i tak nie wolno mu
było tego czynić, lecz było to przywilejem kapłanów. Dlatego dodał: Tylko
samym kapłanom. Choćby był tysiąc razy prorokiem, jednak nie był kapła
nem. A chociaż sam był prorokiem, to nie jego towarzysze, a przecież im
także dał.
Cóż, ktoś powie, może byli oni równi Dawidowi? Cóż mi mówisz
o godności, gdy idzie o domniemane przekroczenie prawa, nawet
4 Zasada sztuki retorskiej: silniejszy argument przytacza się na końcu, gdyż najlepiej
pamięta się ostatni z przytoczonych przykładów.
452 Ja n C h ryzo sto m
5 Tak tłumaczę greckie: órcep pódiaxa Żxxp7tpaę vucr|ę f|v, xó 5ei£ai xóv vópov
eat>xóv 7iapaŻA>ovxa, Kat binki} xouxo 7toioi)vxa, Kat ano xou xótcou Kat ano xoi>
oappaxou- pażAov 8e Kat xpircż.ti, Kai 5ucXouv xó epyov yevea0at, Kat pexa
xoi)XO\) Kat £xepov, xó x>nó xćbv iepecov, nie zgadzając się z przekładem J. Krystyniackie-
go: «Co przede wszystkim świetne znamionowało zwycięstwo, gdy wskazał, że on sam to
prawo znosi i że to w dwojaki sposób czyni tak z miejsca jako też z szabatu; czyli raczej
w trojaki, przez to, że ten czyn dwa razy został spełniony a prócz tego jeszcze inny, który
kapłani spełniają» (t. 2, 154), wyraźnie inspirowanym łaciną.
Należy zauważyć, że óei^at («wykazać») jest bezokolicznikiem aorystu w stronie
czynnej, yEV 8 G 0 a i zaś bezokolicznikiem w stronie medialnej («staje się»). Dosłownie więc
greckie d in k o w xó epyov y EV Ć G 0 a i należałoby tłumaczyć: «czyn staje się podwójny».
Jednakże słowo Sm ^óoę, t|, ov w porównaniach może znaczyć: «dwakroć większy».
Przytoczony fragment grecki homilii Jana Chryzostoma pokazuje jego styl mówienia
niezwykle zwięzły, wymagający ciągłej uwagi nie tylko ze strony tłumaczy, ale także
słuchaczy.
6 Zob. powyżej wyjaśnienie wiersza 12, 2.
Horn. XXXIX: Mt 12, 1-8 453
7 Tak tłumaczę greckie: EtSeę K(bę naXiv eni ouyyvć)|iriv ótyei xóv Xóyov, Kai naXiv
cn)Yyv(i)|xr|ę avcoxepo\)ę Óc7t0(|)aiv£i; J. Krystyniacki tłumaczy to następująco: «Czy widzisz
jak znowu mowę do miłosierdzia kieruje i pokazuje, że miłosierdzia nie potrzebują» (t. 2,
155).
8 Dosłownie: dla duszy. Mowa, o spożywaniu pokarmu oraz zapewnieniu organizmowi
normalnego funcjonowania.
454 Ja n C h ryzo sto m
wasz jest miłosierny” - Łk 6, 36); nie jeden dzień powinni święcić ci,
którzy otrzymali nakaz, by całe życie uczynili świętem. („Tak przeto
odprawiajmy święto nasze, nie przy użyciu starego kwasu, kwasu złości
i przewrotności, lecz - przaśnego chleba czystości i prawdy” - 1 Kor 5,
8). Nie powinni stać przy arce i przy złotym ołtarzu ci, którzy mają za
współmieszkańca Pana wszechświata i na wszelkie sposoby zachowują
z Nim wspólnotę9: przez modlitwę, przez ofiarę, przez Pismo święte,
przez jałmużnę i przez to, że mają Go w sobie. Na cóż więc potrzeba
szabatu temu, kto świętuje ustawicznie, kto myśli o niebie?
Świętujmy więc nieustannie i nie czyńmy nic złego; to oznacza święto.
Dążmy do rzeczy duchowych, a porzucajmy ziemskie, korzystajmy z du
chowego odpoczynku, cofając ręce przed zdzierstwem, uwalniając ciało od
nierozumnych i zbytecznych wysiłków, także od takich, które cierpiał
niegdyś lud żydowski w Egipcie. Ludzie gromadzący złoto nie różnią się
w niczym od tych, którzy byli przykuci do gliny i wyrabiali owe cegły,
zbierali plewy i byli smagani rózgami (por. Wj 1, 13-14). Także teraz
diabeł, jak wówczas faraon, rozkazuje robić cegły (por. Wj 5, 6-19).
Czymże innym jest złoto, niż gliną? Czym innym srebro, niż plewą?
Wszak jak plewa zapala ono ogień pożądliwości, a złoto, jak glina, brudzi
tego, kto je posiada. Dlatego posłał nam [Bóg] nie Mojżesza z pustyni, ale
swego Syna z nieba. Jeśli zatem po Jego przyjściu pozostaniesz w Egipcie,
będziesz znosić prześladowania ze strony Egipcjan, a gdy go opuścisz
i pójdziesz z duchowym Izraelem10, ujrzysz wszystkie cuda.
4. Jednakże i to nie wystarcza do zbawienia. Nie tylko trzeba opuścić
Egipt, ale także wejść do obiecanego kraju. Bo nawet Żydzi, jak powiada
Paweł przeszli przez Morze Czerwone, jedli mannę, pili napój duchowy,
a jednak wszyscy wyginęli (por. Hbr 11, 29). Byśmy więc i my tego nie
doznali, nie ociągajmy się ani nie wycofujmy. Kiedy usłyszysz, że źli
zwiadowcy nawet teraz oczerniają wąską i ciasną drogę (por. Mt 7, 14)
i mówią to, co wówczas [mówili] ci, którzy zostali wysłani na rozpoznanie
(por. Joz 2, 24), nie naśladuj rzesz ludu, lecz Jozuego i Kaleba, syna
Jefunnego (por. Lb 31, 12; Joz 14, 6n); ustępuj dopiero wtedy, gdy
osiągniesz obietnicę i dostaniesz się do nieba.
Nie myśl, że ta podróż jest przykra. „Jeśli bowiem będąc nieprzyjaciół
mi zostaliśmy pojednani z Bogiem..., tym bardziej, będąc już pojednani,
dostąpimy zbawienia” (Rz 5, 10). Ale, ktoś powie, droga jest wąska
i ciasna (por. Mt 7, 14). A pierwsza, którą przebyłeś, jest nie tylko wąska
i ciasna, lecz nawet trudna do pokonania i pełna dzikich zwierząt. Tak
samo, jak nie można byłoby przejść przez Morze Czerwone, gdyby nie stał
się ów cud (por. Wj 14, 19-31), również tu nie można by, trzymając się
wcześniejszego życia, dostać się do nieba, gdyby po drodze nie pojawił się
chrzest. A jeśli stało się możliwe to, co było niemożliwe (por. Mt 19, 26),
to tym bardziej stanie się łatwe to, co było trudne.
(12, 9) Idąc stamtąd, wszedł do ich synagogi. (12, 10A) A był tam
człowiek, który miał uschłą ręką.
1. Znów uzdrawia w szabat usprawiedliwiając to, co czynili Jego
uczniowie. Inni ewangeliści powiadają, że kazał mu stanąć pośrodku
i spytał ich, czy wolno w szabat dobrze czynić (por. Mk 3, 3-4; Łk 6, 8-9).
Zważ dzielność Pana. Kazał mu stanąć pośrodku, aby ich wzruszyć jego
widokiem, aby skruszeni tym obrazem porzucili swą złość i uszanowawszy
człowieka pozbyli się swego okrucieństwa. Lecz oni, nieposkromieni
i nienawistni (piadv0pco7ioi), wolą raczej uwłaczać chwale Chrystusa, niż
widzieć tamtego uzdrowionego, w dwojaki sposób okazując swą złość:
zarówno w tym, że wystąpili nieprzyjaźnie przeciwko Chrystusowi, jak i w
tym, że [czynili to] z taką zaciętością, iż znieważali nawet dobrodziejstwa
wyświadczone innym.
Inni ewangeliści mówią, że On sam zapytał (por. Mk 3, 4; Łk 6, 9), ten
natomiast, że Go zapytano. Powiada: (12, 10B.) Zapytali Go, by móc Go
oskarżyć: «Czy wolno uzdrawiać w szabat»? Prawdopodobnie obie rzeczy
miały miejsce, ponieważ byli przewrotni i wiedzieli, że z pewnością
przystąpi do uleczenia, usiłowali Go uprzedzić tym pytaniem, sądząc, że
w ten sposób Mu przeszkodzą. Dlatego pytali Go: Czy wolno uzdrawiać
w szabat? Nie dlatego, by się tego dowiedzieć, lecz by móc Go oskarżyć.
Wprawdzie, jeśli chcieli Go oskarżyć, wystarczał sam czyn. Oni jednak
chcieli Go także podchwycić w mowie, by już naprzód przygotować sobie
wielką ilość oskarżeń.
On, pełen miłości do ludzi, czyni to oraz daje odpowiedź, okazując
swoją łagodność, a na nich zrzucając całą winę ujawnia ich nieludzkość.
Kazał człowiekowi stanąć pośrodku nie z obawy przed nimi, lecz ponieważ
spieszył się, by uczynić im coś dobrego i wzbudzić w nich litość. Kiedy
nawet w ten sposób ich nie poruszył, wtedy się zasmucił, jak powiedziano,
Hom. XL: Mt 12, 9-24 457
1 Por. Mt 8, 3. (15); 9, 18. 25; Mk 1, 31. 41; 5, 23. 41; 6, 2. 5; 7, 32-33; 8, 23-25; 9,
27; (16, 18); Łk 4, 40; 5, 13; 8, 54; 13, 13. We wskazanych miejscach Jezus uzdrawiając
nakłada ręce bądź bierze za rękę.
458 Ja n C h ryzo sto m
tak zdrowa jak druga. Cóż oni na to? Wyszli, powiada, i naradzali się, aby
Go zgładzić. (12, 14) Faryzeusze zaś wyszli i odbyli naradą przeciw
Niemu, w jaki sposób Go zgładzić. Chociaż nie zrobił im nic złego, jednak
starali się Go zgładzić.
obojętną, dlatego się nie troszczą, ale kiedy jawnie się udowodni, że jest
to grzechem, wówczas łatwo się tego pozbędziemy. Płacz więc i wzdychaj,
narzekaj i wzywaj Boga. Naucz się wzbudzać w sobie takie uczucie, jak
przy ciężkim grzechu, i czynić pokutę. Jeśli usposobisz się tak w duszy,
wówczas prędko uwolnisz się od tej choroby.
Któż nie wie, ktoś może zapytać, że zazdrość jest grzechem? Nie ma
wprawdzie nikogo, kto nie wiedziałby o tym, lecz nie mają o tej namięt
ności takiego zdania, jakie mają o nierządzie i cudzołóstwie. Kiedy ktoś
potępił siebie za to, że zazdrości? Kiedy błagał Boga, by był dla niego
miłosierny za tę jego słabość? Nikt nigdy! Jeżeli pości i ubogiemu da mały
pieniążek, choć krępuje go namiętność najbardziej zgubna ze wszystkich,
sądzi, że nie popełnił nic złego. Dlaczego Kain stał się taki? Dlaczego
Ezaw? Dlaczego synowie Labana? {Dlaczego synowie Jakuba?} Dlaczego
Korach, Datan, Abiram i ich tłumy? Dlaczego Miriam? Dlaczego Aaron?
Dlaczego sam diabeł?3
4. Oprócz tego pomyśl o tym, że wyrządzasz krzywdę nie temu, komu
zazdrościsz, ale wbijasz miecz w siebie samego. Cóż złego zrobił Kain
Ablowi? Czyż nie wysłał go do królestwa, wcześniej i wbrew swej woli,
a siebie czyż nie pogrążył w tysięcznych nieszczęściach (por. Rdz 4,
9 15)? Jakąż krzywdę Ezaw wyrządził Jakubowi? Czyż nie on był bogaty
i dostąpił niezliczonych dóbr, a tamten po owym podstępie dom ojcowski
opuścił i po obcym kraju się błąkał? A synowie Jakuba, czy zgotowali
Józefowi gorszy los, nawet gdyby dopuścili do pozbawienia go życia?
Czyż to nie oni głód cierpieli i znaleźli się w największym niebezpieczeń
stwie, a on był królem całego Egiptu (por. Rdz 41 - 45)? W miarę jak
zazdrościsz stajesz się sprawcą większych dóbr dla tego, któremu
zazdrościsz. Bóg patrzy na to; a gdy widzi, że ten, kto nie zrobił nic złego,
ponosi krzywdę, jeszcze bardziej go wynosi i czyni świetnym z tego
powodu, ciebie natomiast karze.
Jeśli nie pozwala, by cieszącym się z nieszczęść nieprzyjaciół uszło to
bezkarnie i mówi: „Nie ciesz się z upadku wroga, nie raduj się w duszy
z jego potknięcia, by Pan widząc to, nie miał ci za złe i gniewu nie
odwrócił od niego” (Prz 24, 17-18), to tym bardziej [nie ujdzie] to
żywiącym zazdrość wobec tych, którzy im nic złego nie uczynili.
3 Kain - por. Rdz 4, 4-8); Ezaw - por. Rdz 25, 29-34; dzieci Labana - por. Rdz 30,
1. 19. 34-35; synowie Jakuba - por. Rdz 37, 3-36; Korach, Datan, Abiram i ich tłumy -
por. Lb 16; Miriam i Aaron - por. Lb 12; zazdrość diabła - por. Ireneusz z Lyo nu ,
Wykład nauki apostolskiej 16, ŹMT 7, 37 wraz z przypisem 105.
462 Ja n C h ryzo sto m
4 Tak tłumaczę greckie: Ei y&p 6 xóv (|>iżx)\)VTa ócya7id)v o\)5£v k Iźov £xei xoi)
T£^G)VO\),gdyż przekład J. Krystyniackiego: «Jeżeli bowiem ten, który go miłując kocha,
nie ma nic przed celnikiem» jest dla mnie niejasny. Ponadto jestem przekonany, że Jan
Chryzostom nawiązuje tu do fragmentu z Kazania na Górze, o czym świadczy następne
zdanie.
5 Smutne słowa, ale po ponad tysiącu lat, cóż można by dzisiaj na to Chryzostomowi
odpowiedzieć? Że uczniowie Chrystusa w ciągu dziejów Kościoła rozwinęli formy za
zdrości przekształcając je w symonię, nepotyzm, czołobitność, służalstwo i próżność,
a «złotoustego» nie widać; niektórzy mają złote, ale pierścienie, wielu - usta, ale pełne
wody?
6 Greckie p<$c5ioę znaczy także: «lekkomyślny, «bez skrupułów».
Hom. XL: Mt 12, 9-24 463
i trzeba wielkiego hartu ducha, by należycie używać władzy. Kto jest jej
pozbawiony, chcąc nie chcąc, głębiej zastanawia się nad [różnymi]
rzeczami, a kto ją posiada, doznaje czegoś podobnego jak ktoś, kto
mieszka razem z przystojną i ładną dziewicą, a miałby nakazane, by nigdy
na nią nie spojrzeć niepowściągliwym okiem. Taka jest właśnie władza7.
Dlatego wielu, nawet wbrew ich woli, popchnęła do obelg, pobudziła do
gniewu, zdjęła wędzidło z języka, rozwarła drzwi ust, miotając ich duszę
niby wichurą i pogrążając ich łódkę w najgłębszą toń zła. Takiego właśnie
człowieka, który znajduje się w ogromnym niebezpieczeństwie, ty podzi
wiasz i powiadasz, że masz mu czego zazdrościć? O jakiejż to świadczy
głupocie?!
Oprócz tego, co powiedziano, zwróć uwagę na to, ilu taki człowiek ma
nieprzyjaciół i oskarżycieli, ilu pochlebców, którzy go oblegają. Czy jest
to warte, powiedz mi, by uważać to za szczęście? A któż by tak twierdził?
Lecz u ludzi, ktoś powie, to ma znaczenie. I cóż z tego? Przecież ludzie
nie są Bogiem, któremu będzie zdawał rachunek. Tak więc, gdy mówisz
o ludziach, nie wymieniasz nic innego niż skały, ostre kamienie, rafy.
Znaczenie u ludzi, im świetniejszym kogoś czyni, tym większe mieści
w sobie niebezpieczeństwa, troski i zmartwienia. Mając tak przykrego
pana, ktoś taki nie może przystanąć ani odetchnąć. Lecz cóż mówię,
przystanąć i odetchnąć? Choćby ktoś taki spełnił nie wiadomo ile dobrych
czynów, z trudnością dostaje się do królestwa. Nic na ogół tak nie stacza
ludzi, jak popularność u wielu, która sprawia, że stają się oni strachliwymi,
nikczemnymi, pochlebcami i hipokrytami. Dlaczego faryzeusze mówili
0 Chrystusie, że ma demona (por. J 8, 48)? Czy nie dlatego, że pragnęli
sławy u ludu? Czemu lud miał o Nim dobre zdanie? Czy nie dlatego, że
nie ulegał tej chorobie? Bo nic, powiadam, nic, nie czyni ludzi tak
niesprawiedliwymi i nierozumnymi, jak ubieganie się za sławą u ludzi,
a nic tak znakomitymi i niezłomnymi jak jej lekceważenie.
Dlatego trzeba niezwykle silnej duszy, aby oprzeć się tak wielkiemu
1 gwałtownemu prądowi wiatru. Gdy powodzi mu się dobrze, wtedy
wywyższa się nad wszystkich, gdy natomiast spotka go coś przeciwnego,
wówczas chce siebie samego pogrzebać - oto jego niebo i piekło, gdy
ogarnie go ta namiętność.
5. Odpowiedz mi, czy warte to jest zazdrości czy raczej politowania
i łez? A oczywiste jest to dla każdego. Gdy zazdrościsz komuś, kto cieszy
7 To znaczy władca ma zakazane nadużywanie władzy, ale pokusa jest wielka, gdyż
któż mu może w tym przeszkodzić. A Bóg każdego osądzi sprawiedliwie bez względu na
osobę.
464 Ja n C h ryzo sto m
się taką sławą, czynisz to samo, jak ktoś widząc innego związanego,
biczowanego i szarpanego przez liczne zwierzęta zazdrościłby mu ran
i chłosty. Tyle ma on więzów i panów, z ilu ludzi składa się lud; co zaś
jeszcze bardziej przykre, każdy z nich ma odmienne zdanie i wszyscy bez
namysłu wyrokują o kimś, kto jest ich niewolnikiem, bez rozwagi,
zatwierdzając to, co powie ten czy tamten. Od jakichże bałwanów, od
jakich burz nie jest to straszniejsze? Taki daje się w szczęściu unieść
dumą, to znów łatwo upada na duchu. Żyje zawsze w niepewności, nigdy
w spokoju. Przed wejściem do teatru i przed rozpoczęciem trudnej mowy
umiera ze strachu i drży; po widowisku umiera z żalu albo cieszy się bez
miary, co jest jeszcze gorsze niż smutek. To, że radość jest złem nie
mniejszym niż smutek, widać na podstawie tego, jak usposabia naszą
duszę, czyni ją lekką, unoszącą się i wzniosłą.
Można to zobaczyć także na przykładzie dawnych mężów. Kiedy
Dawid był dobry: gdy się radował, czy kiedy się smucił? Kiedy naród
żydowski: wtedy, gdy był w ucisku i wzywał Boga, czy też wtedy, gdy
weselił się na pustyni i kłaniał się cielcowi (por. Wj 32)? Dlatego nawet
Salomon, którzy lepiej niż inni wie, co to jest uciecha, powiada: „Lepiej
jest iść do domu żałoby, niż do domu wesela” (Koh 7, 2). Dlatego również
Chrystus tych błogosławi, mówiąc: „Błogosławieni, którzy płaczą” (Mt 5,
4), nad tamtymi zaś ubolewa: „Biada wam, którzy się teraz śmiejecie,
albowiem smucić się i płakać będziecie” (Łk 6, 25). I bardzo słusznie.
Wśród rozkoszy bowiem dusza rozpływa się i mięknie, w smutku nato
miast skupia się i nabiera rozumu, uwalnia się od całego roju namiętności,
staje się bardziej wzniosła i silniejsza.
Skoro wiemy o tym wszystkim, unikajmy sławy u wielu i pochodzącej
z niej radości, abyśmy dostąpili prawdziwej i wiecznie trwającej chwały
z łaski i dobroci Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc na
wieki wieków. Amen.
INDEKS BIBLIJNY
8, 11: 37 2, 4-8: 80
9, 7: 107, 134 2, 5-6: 112
2, 6: 91
Księga Jonasza 2, 7: 112
1, 1-2: 82, 84, 202 2, 9: 81, 96
3, ln: 202 2, 11: 79
2, 12: 79, 83
Księga Micheasza 2, 13: 40, 80, 105, 116, 122
5, 1: 84, 91-93 2, 13-14: 117
6, 3: 351 2, 15: 195
7, 5: 412 2, 16: 80, 95, 97, 125
7, 6: 411, 412 2, 17: 195
2, 19-20: 40
Księga Sofoniasza 2, 23: 117, 195
1, 14: 136 3,1:124,430
3, ln: 92
Księga Zachariasza 3, 1-4: 422, 430
5, 7: 445 3, 1-6: 148, 431
9, 9: 105, 253 3, 2: 125
12, 8: 373 3, 5: 430
3, 5-12: 422
Księga Malachiasza 3, 7: 306
3, 1: 253, 431, 433 3, 7-10: 124
3, 2: 253 3, 7-12: 431
3, 20: 97, 130, 253, 262, 346 3, 8: 124, 126, 130
3, 23-24: 433 3, 9: 135, 321, 323
3, 10: 166, 294, 304
Ewangelia wg św. Mateusza 3, 11: 422, 424, 432
1, 1: 29, 31, 51, 450 3, 11-12: 146
1, ln: 19, 355 3, 12: 153, 166, 294, 304, 377
1, 1-6: 25 3, 13: 124
1, 1-16: 25, 49, 51 3, 13-17: 31, 92, 421
1, 1-17: 52 3, 14: 422
1, 2: 40, 51 3, 15: 123, 195
1, 3: 24, 41, 42 3, 16: 421
1, 5: 41, 44 3, 17: 124, 154, 156, 421
1, 5-6: 24, 44 4, 1-2: 256
1, 6-7: 51 4, 12: 166
1, 6-11: 25 4, 12-24: 198
1, 8-9: 25 4, 14: 195
1, 12-16: 25 4, 16: 186, 230
1, 13: 51 4, 18: 20, 23, 117
1, 16: 25, 51, 52, 71, 72 4, 18-22: 353, 354, 377, 395
1, 17: 25, 51 4, 19: 167
1, 18: 52, 54, 71 4, 2: 434
1, 18-19: 34 4, 3: 160
1, 19: 33, 34, 40, 70, 72, 105 4, 4: 268
1, 19-25: 40 4, 6: 160
1, 20: 54, 70, 71 4, 23: 172, 348
1, 20-21: 105 4, 23-24: 309
1, 21: 31, 40, 93, 105 4, 23-25: 422
1, 22: 195, 312 4, 24: 168
1, 23: 68 4, 25: 321
2, 1-2 : 12 5-7: 308
2, 2: 79, 81, 93 5,1:100,331,422
2, 2-3: 79 5, ln: 198
2, 3: 79, 92, 97, 105 5, 3: 21, 196, 236, 237, 446
2, 4: 112 5, 3n: 222, 232, 235
Indeks biblijny 471
3, 5: 457 2, 4: 33
3, 6: 458 2, 7: 93-96, 98, 102, 116, 117
3, 16-18: 377 2, 7. 12: 102
3, 23: 375 2, 7. 12. 16: 79-81
4, 35-41: 337 2, 8-14: 40
4, 38: 337 2, 8n: 30, 57
5, ln: 340 2, 14: 313, 410
5, 5: 340, 343 2, 25-26: 55
5, 7: 340 2, 39-40: 116
5, 23: 457 2, 41-50: 125
5, 24: 365 2, 48: 40
5, 26: 365 3, 1: 125
5, 37: 364, 368 3, ln: 122
5, 40: 367 3, 2: 123
5, 41: 457 3, 3: 123, 124
5, 42: 364 3, 4: 126
5, 43: 368 3, 5: 126
6, 2. 5: 457 3, 5-6: 126
6, 10: 381 3, 6: 126
7, 1-13: 192 3, 8: 118, 124, 125, 130
7, 7: 215 3, 10: 306
7, 14: 193 3, 12: 125, 137
7, 24-30: 75, 82 3, 13-14: 270
7, 32-33: 457 3, 14: 125, 137, 306
8, 23-25: 457 3, 16: 421
8, 54: 193 3, 17: 153
9, 27: 457 3, 23: 25
9, 43: 153 3, 23-38: 19, 25, 32, 50
10, 29-30: 177 3, 38: 19
10, 30: 140 4, 13: 159
10, 47: 117 4, 16: 347
14, 65: 146 4, 18: 253
14, 67: 117 4, 22: 40
15: 146 4, 23: 198
16, 6: 117 4, 34: 117
4, 35: 157
Ewangelia wg św. Łukasza 4, 40: 457
1, 4: 18 5, 13: 457
1, 5: 25, 125, 133, 148 5, 17-26: 319
1, 5n: 57 5, 19: 169, 347
1, 6: 54 5, 21: 348, 349
1, 7: 148 5, 27: 353
1, 20: 56 5, 32: 357
1, 26-35: 40, 56 5, 33: 358
1, 26-36: 56 5, 36: 360
1, 26n: 53, 57 5, 49: 366
1, 27: 33 5, 8: 47
1, 29: 56 6, 1: 449
1, 31: 422 6, 8-9: 456
1, 34: 56 6, 9: 456, 457
1, 36: 25 6, 10: 457
1, 39-55: 55 6, 11: 458
1, 41: 55 6, 15: 378
1, 76: 166 6, 16: 378
1, 80: 125, 127, 148, 434 6, 20: 173
2: 92 6, 21. 25: 87
2, 1: 125 6, 22-23: 180
2, 1-6: 107 6, 25: 464
Indeks biblijny 475
HOMILIE
NA EWANGELIĘ
WEDŁUG ŚW. MATEUSZA
Część druga: homilie 41 - 9 0
ŹRÓDŁA
myśli teologicznej
św. Jan Chryzostom
HOMILIE NA EWANGELIĘ
WEDŁUG
ŚW. MATEUSZA
(część druga: homilie 41-90)
Uwspółcześnienie tekstu
Ks. Arkadiusz Baron (homilie: 1-40. 61-90)
Elwira Buszewicz (homilie: 1-40. 75-87)
Z N A K I.............................................................................................................................................. 9
Teologia orędzia
1Por. JAN CHRYZOSTOM, Homilie na Ewangelię według św. Mateusza. Część pierwsza:
homilie 1 - 40, WAM Kraków 2000, ŹMT 18.
2 Por. moje Twórcza przygoda spotkania ze Złotoustym, w: ŹMT 18, 5-13.
6 Ks. A r k a d iu s z B aron
Teologia struktury
1. U góry na środku każdej nieparzystej strony u m ieszczon o numer hom ilii oraz
sigla biblijne tekstu stan ow iącego m otyw danej hom ilii (np. Hom. X: M t 3, 1-6
oznacza, że jest to Homilia dziesiąta na Ewangelię według św. M ateusza ,
której m otyw em jest fragm ent M t 3, 1-6).
2. Kursywa:
a) obejm uje tekst z E w an gelii w edług św. M ateusza stanow iący m otyw danej
hom ilii, czyli innym i sło w y w iersze, które Jan C hryzostom w yjaśnia w danej
hom ilii
b) podtytuły zam knięte w naw iaw ach okłągłych
3. Tłusty druk:
a) oznacza kolejne numery paragrafów zgod n ie z PG; np. 1.
b) obejm ujący num erację zam kniętą naw iasam i okrągłym i w skazuje na om aw iane
w danej hom ilii w iersze E w an gelii w edług św. M ateusza. Ze w zględ u na to,
że niejednokrotnie św . Jan C hryzostom przytacza dane w iersze w częściach,
w ykorzystano także p odział literow y A , B, C, itd. um ieszczając kropkę przy
ostatnim cytow an ym czło n ie (przykładow o: numeracja «8, 7C» w skazuje na
istnienie w iersza «8, 7D», zaś «8, 7C.» oznacza, że jest to ostatni cytow any
człon w iersza «8, 7».
HOMILIA XLI: Mt 12, 25-32
(PG 57, 445-452)
(12, 25) Jezus, znając ich myśli, rzekł do nich: «Każde królestwo,
wewnętrznie skłócone, pustoszeje. I żadne miasto ani dom, wewnętrznie
skłócony, się nie ostoi. (12, 26) Jeśli szatan wyrzuca szatana, to sam ze
sobą jest skłócony, jakże się więc ostoi jego królestwo?
1. Już wcześniej postawili Mu zarzut, że przez Belzebuba wypędza złe
duchy (por. Mt 9, 34; 12, 24). {Wówczas nie skarcił ich, dając im sposob
ność dostrzeżenia Jego mocy na podstawie wielu cudów oraz poznania
Jego wielkości na podstawie Jego nauki}1. Skoro jednak obstawali przy
swym twierdzeniu1 2, karci ich, okazując swą boskość najpierw w tym, że
ujawnia ich tajemne myśli3, a następnie w tym, że z łatwością wyrzuca
demony4.
Samo oskarżenie było niezwykle bezwstydne. Jak powiedziałem po
przednio, zazdrość nie troszczy się o to, co mówić, lecz tylko byle
mówić5. Pomimo tego Chrystus nie okazał im wzgardy, ale odpowiada
z właściwą sobie łagodnością, ucząc nas tym samym: byśmy byli łagodni
(por. Mt 11, 29) wobec naszych nieprzyjaciół, choćby mówili rzeczy, do
których się nie poczuwamy i które sprzeciwiają się zdrowemu rozsądkowi;
byśmy się nie oburzali ani nie niepokoili, lecz odpowiadali im z wszelką
cierpliwością6. On sam najbardziej tego wówczas przestrzegał, dając tym
7 Widać, że Jan Chryzostom wyjaśnia wiersze Mt 12, 25n w świetle zarzutu postawio
nego Mu przez faryzeuszy w wierszu Mt 12, 24, który wyjaśnił w poprzedniej homilii.
W dalszym ciągu przedstawi kolejno cztery kontrargumenty Jezusa.
8 Faryzeusze czynili Jezusowi wyrzuty (por. Mt 12, 24) nie dlatego, że bronili jakich
kolwiek zasad, ale dlatego, że Go nienawidzili: odrzucali osobę a nie czyn. Dowodem tego
- według Jana Chryzostoma - jest właśnie ten prosty fakt, że za takie same czyny dokona
ne przez apostołów, nie czynili im żadnych wyrzutów.
14 Ja n C h r y zo sto m
9 Tak tłumaczę greckie Kai oi> xf|ę ru^ouarię %ócpruoę. J. Krystyniacki tłumaczy to:
«i niezwykłej łaski» (t. II, 171). Jan Chryzostom nawiązując nieco wyżej do Mt 10, 8
stwierdza, że Jezus dał apostołom «moc» (e^ ouola) wyrzucania demonów, tu zaś używa
słowa 5uvapię.
Teologicznie oznacza to, że w przypadku wyrzucania demonów przez ludzi Bóg udziela
im swojej mocy, a nie łaski. Szatan nie będzie słuchał ludzi opierających się na swojej
mocy, nawet gdyby była ona wspierana pomocą Bożą; nie będzie jednak stawiał oporu
mocy Boga. Warto dodać, że posiadanie przez człowieka mocy wyrzucania złych duchów
nie jest związane (podobnie jak i władza hierarchiczna) z jego świętością. Poświadcza to
Mt 7, 22, gdzie również mówi się o wyrzucaniu demonów w imię Jezusa (tej części zdania,
to jest Mt 7, 22B, Chryzostom jednak nie przytoczył w MtHom 24, 1, ale cytuje je poniżej
w niniejszej homilii w części 3).
Nie wiadomo, czy we wspomnianym znaczeniu teologicznym Chryzostom był konse
kwentny, czy jedynie podkreślił to w kontekście wyjaśniania słów przyszło do was
królestwo Boże - Mt 12, 28. Wyjaśniając Mt 7, 22 nazywa wprawdzie prorokowanie
w imię Jezusa łaską (zob. MtHom 24, 1, PG 57, 322 wersy 1-9), ale przytacza jedynie
Mt 7, 22AC, gdzie w języku greckim słowo «moc» nie odnosi się do wypędzania złych
duchów.
Horn, XLl: Mt 12, 25-32 15
10 Greckie &vco Kat kóctgo znaczy dosłownie «tu i tam», «tam i z powrotem».
Stosowali je między innymi Arystofanes, Ajschylos, Eurypides. Pojawia się także tu
i ówdzie u Jana Chryzostoma - por. np. RzHom 27, 3 (t. 1/2, 412).
16 Ja n C h r y zo sto m
kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mniel Właśnie dlatego, że z Nim nie
gromadzi. Jeśli to jest prawdą, tym bardziej ten, który jest przeciw Niemu.
Jeśli wrogiem jest ten, kto z Nim nie działa, tym bardziej ten, który
[z Nim] walczy11.
Wszystko to mówi dlatego, aby pokazać jak wielka jest i nie do
wyrażenia w słowach Jego nieprzyjaźń wobec diabła. Powiedz mi, gdybyś
musiał prowadzić z kimś wojnę, czy ten, kto nie chce walczyć po twojej
stronie, nie jest tym samym przeciwko tobie? Jeśli w innym miejscu mówi:
„Kto nie jest przeciwko wam, ten jest z wami” (Łk 9, 50), nie sprzeciwia
się temu. /Łukasz/ wskazuje na kogoś, kto częściowo jest po ich stronie,
natomiast /Mateusz/ na takiego, który jest przeciwko nim. „Czy nie
wyrzucaliśmy, powiada [Ewangelista], złych duchów w imię Twoje” (Mt
7, 22). Wydaje mi się, że ma tu także na myśli Żydów, stawiając ich po
stronie diabła112. Gdyż także oni byli przeciwko Niemu i rozpraszali to,
co On zebrał. To, że wskazał również na nich, wyraził słowami: (12, 31A)
Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluznierstwo będą ludziom od
puszczone. Skoro już odpowiedział, odparł zarzut i dowiódł, że daremne
są ich bezwstydne usiłowania, następnie im grozi. Niemałą cząstkę jego
nauczania i napominania stanowi również to, że nie tylko odpiera zarzuty
i przekonuje, ale także grozi, co czyni często, gdy ustanawia prawa oraz
daje rady.
14 Jak widać w tym akapicie Jan Chryzostom wyjaśnia wiersze Mt 12, 31-32 wkładając
swoje słowa w usta Chrystusa, sam zaś ilustruje je przykładami.
18 Ja n C h r y zo sto m
(12, 33) Albo uznajcie, że drzewo jest dobre, wtedy i owoc jego jest
dobry, albo uznajcie, że drzewo jest złe, wtedy i owoc jego jest zły; bo
z owocu poznaje się drzewo.
1. Zawstydza ich jeszcze w inny sposób i nie ogranicza się do
poprzednich dowodów. Czyni to nie w celu uwolnienia się od zarzutów
(wszak wystarczało to, co powiedziane zostało wcześniej - por. Mt 12,
25n), ale dlatego, że chciał ich poprawić. To, co mówi, oznacza: «Nikt
z was nie zarzucał uzdrowionym, że są nieuzdrowieni, ani nie powiedział,
że jest czymś złym uwolnić kogoś od demona». Jakkolwiek byli oni bar
dzo bezwstydni, jednak tego nie mogli powiedzieć. Jeśli więc nie oburzali
się przeciwko czynom, ale oczerniali ich sprawcę1, dowodzi, że to oskar
żenie sprzeciwia się powszechnie przyjętemu sposobowi myślenia i natu
ralnemu porządkowi rzeczy12. Wskazuje to na skrajny bezwstyd, aby nie
tylko działać złośliwie, lecz także obmyślać zarzuty sprzeciwiające się
rzeczom powszechnie przyjmowanym.
Zauważ, jak spokojny jest /Chrystus/. Nie powiedział: «Uznajcie, że
drzewo jest dobre, gdyż owoc jego jest dobry», lecz - aby dobitnie
zamknąć im usta {i wykazać własną słuszność oraz ich bezwstyd} -
stwierdza: «Jeśli chcecie krytykować takie czyny, nie bronię wam, tylko
nie zarzucajcie mi rzeczy niezgodnych i sprzecznych». W ten sposób
wyraźnie można było ich przyłapać na tym, że najbezczelniej podważają
rzeczy nazbyt oczywiste. «Dlatego nadaremnie wysilacie się na złość,
powiada, i sprzeciwiacie się sobie samym. Gdyż różnicę między drzewami
dostrzega się po owocach, a nie owoce na podstawie drzewa; wy natomiast
czynicie odwrotnie. Chociaż drzewo rodzi owoce, to jednak owoce rozsła
wiają drzewo. Należałoby więc albo potępiać zarówno czyny, jak i nas
jako ich sprawców, albo też, jeśli pochwalacie czyny, uwolnić nas od tych
oskarżeń. Teraz natomiast czynicie odwrotnie: nie mając nic do zarzucenia
czynom, które są owocami, wydajecie przeciwny sąd o drzewie, mówiąc
o Mnie, że mam demona3, co świadczy o największym szaleństwie»4.
Powtarza to, co powiedział już wcześniej (por. Mt 7, 18), że dobre
drzewo nie może rodzić złych owoców i przeciwnie. Dlatego ich oskarże
nia sprzeciwiają się wszelkiemu porządkowi rzeczy oraz naturze. Następ
nie, gdy mówi nie o sobie, lecz o Duchu, gwałtownie i z oburzeniem wy
stępuje przeciwko oskarżeniu, mówiąc: (12, 34A) Plemię żmijowe! Jakże
możecie mówić dobrze, skoro jesteście tli? Słowa te zawierają zarówno
oskarżenie, jak i potwierdzenie [Jego] słów na ich przykładzie. «Oto wy
nie możecie rodzić dobrych owoców, powiada, ponieważ jesteście złymi
drzewami. Nie dziwię się zatem, że to mówicie: jesteście źle wychowani;
jesteście potomkami złych przodków oraz macie przewrotny umysł».
Zobacz, jak dokładnie precyzuje oskarżenie, nie zostawiając im żadnej
okazji do wytoczenia zarzutu. Nie powiedział: «Jak możecie mówić
dobrze, będąc plemieniem żmijowym?», gdyż jedno z drugim nie ma nic
wspólnego, lecz: Jakże możecie mówić dobrze, skoro tli jesteście? Nazwał
ich zaś plemieniem żmijowym, gdyż zasłaniali się swymi przodkami (por.
Mt 3, 9; J 8, 33-47). Udowadniając więc, że nie płynie stąd dla nich żadna
korzyść, odmówił im pokrewieństwa z Abrahamem, a daje im przodków
mających podobne obyczaje, pozbawiwszy ich w ten sposób świetności
[pochodzenia]. (12, 34B.) Przecież z obfitości serca usta mówią. Tu znów
dowodzi swej boskości, która zna ukryte myśli i wie, że poniosą kary nie
tylko za swe mowy, lecz także za złe myśli, oraz że zna je {jako} Bóg.
Mówi zaś, że ludzie tego wiedzieć nie mogą5, [ale] naturalną konsekwen
3 Por. Mt 11, 18; możliwa aluzja do Mt 9, 34; 12, 24 - zob. powyżej MtHom 41, 1.
4 W tej wypowiedzi przypisanej przez Chryzostoma Chrystusowi słowa «owoc»
występują w grece w liczbie pojedynczej. Jednakże «owoc» ten jest rozumiany jako
wszystkie poszczególne owoce zebrane z danego drzewa - stąd liczba mnoga w języku
polskim.
5 Tekst grecki: ź^eyet 5£ ótt oi>K ócv0p<i>7i;ot<; 5uvatóv ra u ta et5evai Łaciński
tłumacz oddał: «dicit vero, posse etiam homines haec nosse», J. Krystyniacki: «Mówi zaś,
że ludzie tego wiedzieć nie mogą». Przekład polski jest bardziej dosłowny. Problem w tym,
że jeden i drugi znajduje w najbliższym kontekście uzasadnienie. Jeśli słowa te łączymy
z poprzednim zdaniem, to człowiek nie może znać rzeczy kryjących się w sercu człowieka,
zna je tylko Bóg. Jeżeli natomiast łączymy je z następnymi słowami, to Jan Chryzostom
interpretując wiersz Mt 12, 34B: z obfitości serca usta mówią, zwraca uwagę słuchacza na
fakt, że choć człowiek nie może w sposób bezpośredni znać ludzkiego serca, to - zgodnie
ze słowami Chrystusa - zna je pośrednio ze słów, jakie wypowiada. I w takim przypadku
tłumaczenie łacińskie lepiej oddaje kontekst.
Horn. XLII: Mt 12, 33-37 23
cją takiego stanu jest to, iż wezbrana złość wewnętrzna wylewa się na
zewnątrz przez usta w słowach, [które możemy słyszeć]. Gdy więc sły
szysz, że jakiś człowiek mówi coś złego, to nie uważaj, że jest w nim
ukryta taka złość, o jakiej świadczą jego słowa, lecz domyślaj się, że jej
źródło jest o wiele bardziej obfite; to bowiem, co wychodzi na zewnątrz
w słowach, jest nadmiarem tego, co ukryte jest wewnątrz.
Czy widzisz, jak surowo ich skarcił? Jeśli ich słowa są tak złe i wy
rażają myśl samego diabła, pomyśl sobie, jak wielki jest korzeń i źródło
tych słów. Tak się zwykle zdarza: język pod wpływem wstydu nie od razu
wylewa swą złość; serce zaś, nie mające żadnego ludzkiego świadka, bez
obawy rodzi w sobie wszelkie zło, jakie zechce, gdyż niewiele zważa na
Boga. Skoro słowa podlegają ocenie i są dla wszystkich dostępne, serce
natomiast pozostaje w ukryciu, to słowa języka stają się bardziej powścią
gliwe, myśli zaś serca - bardziej obfite. Gdy nazbiera się wewnątrz wielka
ich obfitość, wtedy to, co było dotąd w ukryciu, wychodzi na zewnątrz
z wielkim szumem. Jak ci, którzy wymiotują, usiłują z początku zatrzymać
w sobie wydobywającą się miazgę pokarmową, a gdy już sobie z tym nie
radzą, wówczas wyrzucają z siebie wiele budzących obrzydzenie cząstek
[nadtrawionego pokarmu]. Tak samo rzecz się ma z ludźmi noszącymi
w sobie niegodziwe zamiary i złorzeczącymi swoim bliźnim.
(12, 35) Dobry człowiek, powiada, z dobrego skarbca wydobywa dobre
rzeczy, zły człowiek ze złego skarbca (0r)GOtt)póę) wydobywa złe rzeczy.
2. «Nie mniemaj, powiada, że pochodzi to jedynie ze złości; zdarza się
to również w przypadku dobroci, gdzie cnota wewnętrzna jest także
większa, niż zewnętrzne słowa». W ten sposób pokazał, że zarówno ich
należy uważać za gorszych, niż wskazały na to ich słowa, jak i Jego za
lepszego, niż wynikałoby to z Jego słów. Używa określenia skarbiec, by
wyrazić obfitość.
Następnie znów wzbudza wielką bojaźń. «Nie sądźcie, powiada, że
rzecz skończyła się na tym i na osądzeniu wielu. Wszyscy, którzy
dopuszczają się takich rzeczy, poniosą karę ostateczną». I nie powiedział:
«Wy», z jednej strony dlatego, że nauczał cały rodzaj ludzki, z drugiej zaś
strony, ażeby nie czynić swej mowy zbyt uciążliwą. (12, 36) A powiadam
wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą
sprawę w dzień sądu. Bezużyteczne to znaczy niezgadzające się z rzeczywi
stością, zawierające kłamstwo, oszczerstwo, a jak niektórzy uważają,
Aby zdanie było czytelne oraz zachowane zaprzeczenie «nie», grecki dwukropek (wy
stępujący po słowach przytoczonych wyżej) interpretuję jako wprowadzający sprostowanie
treści zawartych w poprzednim członie.
24 Ja n C h ryzo sto m
stał się sławniejszy? Czy /Saula/ nie dręczył smutek i zły demon7, a czy
/Dawid/ nie jaśniał nad słońce tryumfami i miłością (efwoia) względem
Boga (por. np. 1 Sm 18, 14. 16)? Czy z kolei /Saula/ nie dławiła zazdrość
względem grona niewiast (por. 1 Sm 18, 7-9), a /Dawid/, znosząc wszyst
ko w milczeniu, czy nie zjednał sobie wszystkich i nie przyciągnął ich do
siebie? A wtedy, gdy dostał /Saula/ w swe ręce i ulitował się nad nim,
który z nich był szczęśliwy? Który był nieszczęsny? {Który był słabszy?}
Który potężniejszy? Czy nie ten, kto słusznie mógł się zemścić, a jednak
się nie zemścił (por. 1 Sm 24, 1-16; 26, 6-12)? I bardzo słusznie. /Saul/
miał bowiem uzbrojonych żołnierzy, /Dawid/ zaś miał jako pomoc i sprzy
mierzeńca sprawiedliwość silniejszą od licznych wojsk. Dlatego, choć
niesłusznie prześladowany, nawet mając słuszny powód, nie chciał go
zabić. Wiedział na podstawie poprzednich wypadków, że nie wyrządzanie
zła, ale cierpliwe znoszenie zła, czyni silniejszym. Rzecz ma się tak samo
z ciałami, tak samo z drzewami.
Cóż uczynił Jakub? Czy nie doznał krzywdy od Labana i nie znosił
cierpliwie zła? (por. Rdz 29, 23-30). Kto więc był silniejszy? Czyż [nie]
ten, kto dostał drugiego w swe ręce, lecz nie odważył się go dotknąć,
lękając się i drżąc, czyż nie8 ten, kto bez broni, bez żołnierzy, stał się dla
niego straszliwy bardziej niż wielu królów?9
7 Pismo wspomina o tym kilkakrotnie - por. np. 1 Sm 16, 14-23; 18, 5-16; 19, 9.
8 Przeczenie to obecne jest w niewielu kodeksach. Wydaje mi się ono konieczne
dlatego, że pytania stawiane przez Chryzostoma odnoszą się tylko do osoby chwalonej,
a nie tak jak powyżej - jedno do osoby chwalonej, a następne do ganionej.
9 Wydaje się, że pytania te dotyczą wcześniej wspomnianych Saula i Dawida, a nie
Labana i Jakuba.
26 Ja n C h r y zo sto m
że zgadza się z Ojcem i że oni nie czynią nic nowego, i aby ujawnić ich
tajemne myśli oraz to, że prosili o znak obłudnie i jako nieprzyjaciele.
uczniowie nie wiedzieli tego, jakoże przedtem mniej rozumieli niż /uczeni
w Piśmie i faryzeusze/, którzy właśnie dlatego sami siebie osądzili.
5 Por. Jr 42, 6. 14-19 w LXX; w BT występuje imię Kareach - por. Jr 40, 16; 42, ln.
Jan Chryzostom mógł tu mieć na myśli Rekaba z 2 Sm 4, 1-12 oraz Jr 35, 6-19, gdyż LXX
wspomniane osoby określa jednym imieniem Rechab.
6 Antioch I Soter król Syrii (280-261 p.n.e.). W latach 280-65 p.n.e. szereg królów
syryjskich nosiło imię Antiocha. Por. także RzHom 19, 2, w: t. 1/2, 311 oraz RzHom 31,
4, w: t. 1/2, 458.
7 Wespazjan przygotował żołnierzy do walki o Jerozolimę. Gdy jednak został cesarzem,
wysłał tam swojego syna Tytusa. Jerozolima padła 8 września 70 r. po długim oblężeniu.
Szczegółowo opisy zdarzenia z wojny żydowskiej (68-70) JÓZEF FLAWIUSZ, Wojna ży
dowska, tłum. J. Radożycki, Poznań 1980.
36 Ja n C h r y zo sto m
(Czy pociechą może hyc to, że inni będą cierpieć razem z nami?)
Cóż będziemy tam robić? I ja stawiam sobie to pytanie. «A jeśli ty,
ktoś powie, nasz nauczyciel, mówisz to o sobie, to już więcej się nie
niepokoję. Cóż dziwnego, że i ja będę karany?» Proszę was, niech nikt nie
szuka takiej pociechy; nie jest to żadną ochłodą. Powiedz mi, czyż diabeł
nie był siłą bezcielesną? Czyż nie był lepszy od ludzi? A jednak upadł.
Czy jest więc ktoś, kto miałby pociechę z tego, że będzie karany razem
z nim? Nie ma żadnego. A ci wszyscy Egipcjanie, czyż nie wiedzieli, że
karę ponoszą również ludzie posadzeni na urzędach, i że każdy dom
pogrążony jest w żałobie? Czy zostali z tego powodu pocieszeni i odczuli
ulgę? W żadnym przypadku. Widać to na podstawie tego, co uczynili
potem, gdy przystąpili do króla jakby parzeni jakimś ogniem i zmusili go
do wypędzenia ludu hebrajskiego (por. Wj 12, 29-33).
Zbyt wyrafinowane jest myślenie o pociesze płynącej z faktu ponosze
nia kary razem z wszystkimi i wmawianie sobie: «Jak wszyscy, to i ja».
Czyż trzeba mówić tu o piekle? Przypatrz się ludziom cierpiącym na
podagrę, gdy łamie ich dokuczliwy ból! Choćbyś pokazał im tysiące ludzi
znoszących jeszcze większe bóle, nawet nie zechcą tego słuchać. Gwałtow
ność bólu nie daje im nawet czasu, by myśleć o innych i stąd czerpać
pociechę. Nie podtrzymujmy więc w sobie takiej błahej nadziei. Szukanie
pociechy w nieszczęściach swego bliźniego okazuje się skuteczne jedynie
w umiarkowanych dolegliwościach, lecz gdy męki są nadzwyczaj wielkie,
gdy wszystko jest wzburzone, a dusza nie może już poznać siebie samej,
gdzież wtedy znajdzie pociechę?
5. Dlatego wszystkie tego typu mowy wyrażają śmieszność i są bajkami
nierozumnych dzieci. To, o czym mówisz, zdarza się w smutku i to
wyłącznie w niewielkim smutku, gdy słyszymy, że ktoś cierpiał tak samo,
[jak my]. Niekiedy nie wystarcza to nawet w smutku. Jeśli zaś w takim
przypadku /tego typu pociecha/ nie ma żadnej mocy, tym bardziej w mę
kach i niewypowiedzianym bólu, o jakim świadczy zgrzytanie zębów10.
Wiem, że jestem przykry, że zasmucam was tymi słowami, ale co mam
robić? Chciałbym tego nie mówić, a widzieć cnotę zarówno we mnie, jak
i u was wszystkich. Skoro jednak większa część z nas jest w grzechach,
któż dozwoli mi, bym rzeczywiście zdołał was zasmucić i poruszyć serca
słuchaczy? Wtedy bym przestał. Lecz teraz obawiam się, by niektórzy nie
wzgardzili mymi słowami i aby z powodu opieszałości słuchaczy nie
nastąpiła cięższa kara. Gdyby jakiś niewolnik nic sobie nie robił z groźby
grożącego mu pana, to rozgniewany pan nie tylko nie puściłby mu tego
bezkarnie, ale nawet zaczerpnąłby stąd pobudkę do bardziej surowego
ukarania go. Dlatego wzywam was, wzbudźmy w sobie skruchę, gdy słu
chamy mowy o piekle. Nie ma nic przyjemniejszego niż taka mowa, bo
w rzeczywistości nie ma nic gorszego niż ono. «Jakżesz, ktoś powie,
mowa o piekle może być miła dla ucha?» Bo dostać się do piekła jest
rzeczą przykrą; ten właśnie wypadek odwraca od nas taka mowa, która
wydaje się przykra, a na jego miejsce przygotowuje nam inną przyjem
ność. Nawraca ona naszą duszę, czyni nas bardziej pobożnymi, {podnosi
na duchu), uskrzydla myśl, uwalnia od natręctwa złych pożądań i staje się
lekarstwem.
Dlatego pozwólcie mi, abym po karze omówił także hańbę. Gdyż jak
wówczas mieszkańcy Niniwy potępią Żydów (por. 12, 41), tak samo wielu,
którzy teraz, jak się wydaje, są niżsi, potępi nas.
Wyobraźmy sobie, jakie nas czeka pośmiewisko, jakie potępienie. Wy
obraźmy sobie i od razu uczyńmy jakiś początek otwierając wrota nawró
ceniu. Mówię to do siebie samego, siebie upominam, niech nikt się nie
gniewa, jakby był potępiony. Wejdźmy na wąską drogę (por. Mt 7, 14).
Dokądże będzie panował zbytek, dokąd gnuśność? Czy nie dość żeśmy się
już naśmiali, nazwlekali i napróżnowali? Czyż na zawsze zostaną takie
same: stół, obżarstwo, zbytek, pieniądze, majątek, gmachy? A jaki jest
tego koniec? Śmierć. Czyż końcem tego nie jest: popiół, proch, trumna
i robactwo?
Prowadźmy zatem nowe życie; uczyńmy z ziemi niebo. Pokażmy poga
nom, jakich dóbr są pozbawieni. Gdy zobaczą, jak piękne prowadzimy
życie, ujrzą sam obraz królestwa niebieskiego. Gdy będą widzieli, że
jesteśmy uprzejmi, nie ulegamy gniewowi, złym skłonnościom, zazdrości,
ani chciwości, że we wszystkim jesteśmy wypróbowani, wówczas powie
dzą: «Jeśli chrześcijanie stają się już tu na ziemi aniołami, to czym będą,
gdy ten świat opuszczą? Jeśli tutaj są przechodniami i tak jaśnieją, to jacy
staną się, gdy odzyskają swą ojczyznę?» W ten sposób i oni będą lepsi,
słowo bojaźni Bożej (ó A,óyoę xf|ę Ebaepetaę) szybko będzie się rozcho
dzić, w nie mniejszym stopniu niż za czasów apostołów (por. Dz 6, 7; 12,
24; 19, 20). Jeśli oni nawrócili całe miasta i kraje, choć było ich tylko
dwunastu, pomyśl, jak wysoko wzniesie się nasze dzieło, jeśli dzięki
naszemu świątobliwemu życiu wszyscy staniemy się nauczycielami. Poga
nina przyciąga nie tyle wskrzeszenie umarłego, ile człowiek żyjący według
chrześcijańskich zasad (tyihoooty&y). Tamto wprawi go w zdumienie,
z tego zaś odniesie korzyść. Tamto stało się i przeminęło, to natomiast
40 Ja n C h r y zo sto m
(12, 46) Gdy jeszcze przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia
stanęli na dworze i chcieli z Nim mówić. (12, 47) Ktoś rzekł do Niego:
«Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą mówić z Tobą».
(12, 48) Lecz On odpowiedział temu, który Mu to oznajmił: «Któż jest
moją matką i którzy są moimi braćmi?» (12, 49) / wyciągnąwszy rękę ku
swoim uczniom, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia».
1. Tutaj także z wielką dokładnością okazuje się to, co powiedziałem
niedawno, że bez cnoty wszystko jest marnością. Powiedziałem, że wiek,
uroda (c|)\)Gię), zamieszkiwanie na pustyni i co tam jeszcze jest takiego, nie
ma żadnej wartości, jeśli wola (yvd)pri) nie jest dobra1. Dziś natomiast
dowiadujemy się czegoś innego i większego: że nawet noszenie Chrystusa
w łonie i urodzenie tak cudownego płodu nie przynosi żadnej korzyści,
jeśli nie ma się cnoty.
Wynika to przede wszystkim /z przytoczonych słów Ewangelii/. Gdy
jeszcze przemawiał do tłumów, powiada, ktoś rzekł do Niego: «Oto Matka
Twoja i Twoi bracia szukają Cię». On zaś mówi: «Któż jest moją matką
i którzy są moimi braćmi?» Nie powiedział tego, wstydząc się swojej
Matki czy wypierając się Jej - gdyby się wstydził, nie przeszedłby przez
Jej łono - lecz by pokazać, że żadna stąd dla niej nie wynika korzyść, jeśli
nie wypełnia wszystkiego, co należy. To zaś, co teraz próbowała uczynić,
pochodziło z nadmiernej próżności ((|)i?iO T ipia 7i£piT T f|). Chciała pokazać
przed tłumem, że ma władzę i rozkazuje swemu Synowi, nie myśląc
jeszcze o Nim w duchu nic wielkiego. Dlatego przyszła w nieodpowiedniej
chwili1 2.
nigdy żadnego grzechu. Przyszła do Pana Jezusa ze swymi krewnymi, ponieważ usłyszała,
że starsi żydowscy nastają na Jego życie. Opowiada o tym św. Marek: Gcly to posłyszeli
Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówili bowiem: «Odszedł od zmysłów»
(Mk 3, 21). Mówili tak, zdaniem Bispinga, aby tym łatwiej móc wyrwać Jezusa z rąk Jego
wrogów i uprowadzić w bezpieczne miejsce. Matka Najświętsza, Panna mądra, była
przekonana, że słowa mówiące o odejściu Jezusa od zmysłów nie są prawdziwe. Słowo
«mówili» (£Aeyov) należy więc pojmować sylleptycznie, to znaczy odnosić je tylko do
krewnych, czyli do braci. Choć bracia Pana Jezusa z początku nie wierzyli w Niego (por.
J 7, 5), zawsze Go kochali.
Wypada uzupełnić, że Jan Chryzostom, podobnie jak i inni Ojcowie Kościoła stara się
w ten sposób przezwyciężyć magiczną ideę świętości osiąganej automatycznie. Nic
dziwnego, że nieco dalej (zob. ostatni akapit punktu 1.) a także w innym miejscu nasz
kaznodzieja powie: «Jeżeli Maryi nic by nie pomogło urodzenie Chrystusa, gdyby nie była
wewnętrznie bogata w cnoty, o tyle mniej pomoże nam» (JHom 21, 3 w PG 59, 132 w.
1-3). Sw. Augustyn niemalże w tym samym czasie wyrazi na Zachodzie prawie to samo,
mówiąc: «Maryja czyniła wolę Ojca i czyniła ją całkowicie; dlatego ważniejsze dla Maryi
jest to, że była uczennicą Chrystusa, aniżeli to, że była Jego matką» (Kazanie 25 o Mt 12,
41-55 , VII: „Fecit plane voluntatem Patris sancta Maria, et ideo plus est Mariae, discipulam
fuisse Christi, quam matrem fuisse Christi).
Iluż ludzi dzisiaj jest praktycznie przekonanych, że Maryja jako matka Boża musiała
być święta, zapominając o jej postawie służebnej wobec woli Bożej, o jej cierpieniach
(była brzemienną żoną Józefa bez jego wiedzy; ubogą matką dziecka zrodzonego w stajni,
zabitego z nienawiści w imię prawa i religii jako wyrzutka społecznego i nieprzyjaciela
Boga), w których okazała doskonałą uległość wobec zamiarów Boga. Dlatego wprost
przeciwnie: życie Maryi potwierdza, że Bóg komu więcej daje, od tego więcej żąda; że
Bóg nigdy nie jest skorumpowany, nawet wtedy kiedy najwyżsi Jego ziemscy przedstawi
ciele są.
Horn. XLIV: Mt 12, 46 - 13, 9. 19-23 43
dlatego, żeby zyskać sobie sławę na podstawie Jego cudów. „Skoro takich
rzeczy dokonujesz - mówią - to okaż się światu. Nikt nie dokonuje nicze
go w ukryciu, jeżeli chce się publicznie ujawnić” (J 7, 4). Wówczas sam
ich skarcił, wyrzucając im cielesny sposób myślenia. Gdy Żydzi czynili
Mu wyrzuty, mówiąc: „Czyż nie jest On synem cieśli, którego ojca i mat
kę znamy? Czy nie ma wśród nas Jego braci?” (Mt 13, 55; Mk 6, 3),
wzywali Go do czynienia cudów, chcąc uczynić Mu zarzut z Jego niskiego
pochodzenia.
Dlatego odtrąca ich od siebie, chcąc ich uleczyć z tej namiętności.
Gdyby chciał wyprzeć się swej Matki, wyparłby się Jej wtedy, gdy /Żydzi/
wyrzucali Mu /niskie pochodzenie/. Tymczasem okazuje o nią otwarcie
taką troskę, że nawet na krzyżu polecił Ją najmilszemu ze wszystkich
uczniowi i okazał wobec Niej wielką zapobiegliwość (por. J 19, 26-27).
Teraz z troski o Nią i swoich braci nie tak czyni. Gdy zbliżyli się do
Niego jak do zwykłego człowieka i byli ogarnięci próżnością, leczy ich
chorobę nie znieważając ich, ale pouczając. Rozważ nie tylko same słowa,
które zawierają lekką naganę, lecz niedorzeczną zuchwałość braci oraz to,
że ten, kto karcił, nie był zwyczajnym człowiekiem, lecz Jednorodzonym
Synem Bożym (por. J 3, 18; 1, 18). W jakim celu ich skarcił? Bo nie
chciał ich trzymać w niepewności, tylko uwolnić od najstraszniejszej
namiętności oraz w krótkim czasie doprowadzić do należytego poznania
siebie i przekonać, że jest nie tylko jej Synem, ale także jej Panem.
Zechciej zauważyć, że upomnienie było dla Niego bardzo stosowne, a dla
/Maryi/ pożyteczne, w dodatku do tego bardzo uprzejme. Nie powiedział:
«Idź, powiedz matce, że nie jest moją matką», lecz odrzekł mówiącemu do
Niego: Kto jest moją matką?, aby osiągnąć, prócz tego, co powiedziano,
jeszcze inny cel. Jaki? Taki, by ani oni, ani inni nie zaniedbywali cnoty,
ufni w pokrewieństwo. Skoro Jej na nic by się to nie przydało, że była
Jego Matką, gdyby nie była cnotliwa, to trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś
inny został zbawiony dzięki swemu pokrewieństwu. Jedna jest tylko
szlachetność rodu (£\)y£veioc3): pełnienie woli Bożej. Ten rodzaj szlachet
ności jest lepszy i bardziej skuteczny ( K u p i6 T 8 p o ę ) niż tamten.
3 Por. DlOGENES LAERTIOS, Żywoty i poglądy słynnych filozofów , III, 88-89, PWN
1984, 201-202.
44 Ja n C h r y zo sto m
4 Greckie wyrażenie &vco Kai kóctco znaczy dosłownie «tu i tam», «tam i z powrotem»;
zob. powyżej MtHom 41, 2 przypis 10.
Horn. XLIV: Mt 12, 46 - 13, 9. 19-23 45
3. Cóż to jest za przypowieść? (13, 3B.) Oto siewca wyszedł siać. Skąd
wyszedł, skoro wszędzie jest obecny i wszystko wypełnia? Albo jak
wyszedł? Nie z miejsca, ale przez swą postać (a%ĆGię)7 i przez zrządzenie
(olKOVOpia) dokonane ze względu na nas, stając się nam bliższy przez
okrycie się ciałem. Skoro my nie mogliśmy przyjść do Niego, gdyż nasze
grzechy zamykały nam dostęp, to On wyszedł ku nam. Dlaczego wyszedł?
Czy po to, by zniszczyć ziemię, która była pełna cierni? By ukarać
rolników? Wcale nie! Wyszedł, aby ją uprawiać, chodzić koło niej i zasiać
ziarno bogobojności (ebaePeia). Nasieniem nazywa tu swoją naukę, rolą
zaś ludzkie dusze, a siebie samego siewcą. Cóż się staje z nasieniem? Trzy
jego części giną, a jedna się zachowuje. (13, 4) A gdy siał, niektóre ziarna
padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Nie powiedział, że sam
je rzucał, lecz że padły. (13, 5) Inne padły na miejsca skaliste, gdzie
niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. (13,
6) Lecz. gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia.
(13, 7) Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły
je. (13, 8) Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno sto
krotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. (13, 9) Kto
ma uszy, niechaj słucha. Czwarta część ocalała, ale {nie cała w takim
samym stopniu}, gdyż i tu była wielka różnica.
Powiedział to, dając do zrozumienia, że przemawiał na równi życzliwie
do wszystkich. Jak siewca nie robi różnicy w rozpościerającej się przed
nim roli i rzuca ziarno bez różnicy, podobnie On nie rozróżnia między
bogatym a ubogim, między mędrcem a prostaczkiem, opieszałym a gorli
wym, odważnym a tchórzliwym. Przemawia do wszystkich wypełniając
swoje zadanie, pomimo że przewiduje rezultat, ażeby móc powiedzieć: „Co
jeszcze miałem uczynić winnicy mojej, a nie uczyniłem?” (Iz 5, 4) Prorocy
mówią o ludzie jak o winnicy: „Przyjaciel mój miał winnicę” (Iz 5, 1);
„Wyrwałeś winorośl z Egiptu” (Ps 80, 9); Chrystus natomiast [mówi
o nim] jak o nasieniu. Cóż zatem wyraża? Że posłuszeństwo będzie teraz
niezwłoczne, łatwiejsze i od razu wydające owoc.
Gdy słyszysz, że siewca wyszedł siać, nie myśl, że to masło maślane
(Tam o^oyia). Siewca często wychodzi do innych prac, na przykład by
zaorać ugór, wyrwać chwasty, wykorzenić ciernie albo wykonać jakąś inną
podobną czynność. On zaś wyszedł, by siać.
CNasienie ginie nie z winy siewcy, ale z naszej. Dlaczego Chrystus o ile
usposobionych duszach mówi w przypowieści?)
Powiedz mi, dlaczego zginęła większa część nasienia? Nie z winy
siejącego, lecz z winy gleby, na którą ono padło, to znaczy z winy nie
słuchającej duszy. Dlaczego nie mówi, że jedne nasiona przyjęli ludzie
niedbali i je stracili, inne znowu ludzie bogaci, którzy je zdusili, inne
wreszcie porzucili ludzie płytcy? Nie chce dotykać ich zbyt mocno ani
pogrążać w zwątpieniu, ale pozostawia naganę sumieniu słuchaczy. Uczy
nił tak nie tylko [w przypowieści] o siewcy8, ale także [w przypowieści]
o sieci, która zagarnęła wiele nieużytecznych rzeczy (por. Mt 13, 47-50).
Opowiedział tę przypowieść w celu umocnienia swoich uczniów i po
uczenia ich, aby nie upadali na duchu, nawet choćby większa część
spośród przyjmujących naukę zatracała ją. Spotkało to również Pana, który
chociaż dobrze wiedział, że tak będzie, nie przestał siać.
«A gdzie tu rozum - ktoś powie - siać między ciernie, na skale czy
przy drodze?» W odniesieniu do siewu i do ziemi nie byłoby to rzeczą
rozsądną, ale w przypadku dusz oraz nauki zasługuje nawet na wielką
pochwałę. Rolnika, gdyby tak robił, słusznie by za to zganiono. Niemożli
we jest bowiem, by skała stała się ziemią, by droga nie była drogą, by
cierń nie był cierniem. Jednakże nie tak przedstawia się rzecz w sprawach
dotyczących rozumu. Skała może się zmienić i stać się urodzajną ziemią.
[Możliwe jest], by nie deptano więcej po drodze, aby nie była ona otwarta
dla wszystkich przechodniów i stała się żyzną ziemią. [Można też]
wydrzeć ciernie, aby nasienie bez przeszkody wydało owoc. Gdyby to było
niemożliwe, to Ten siewca by nie siał. Jeśli nie u wszystkich następowała
przemiana, nie było to winą siewcy, lecz tych, którzy nie chcieli się
zmienić. On uczynił to, co do Niego należało: jeśli zaś oni porzucili dar
od Niego otrzymany, to nie jest wina Tego, który okazał tak wielką miłość
do człowieka ((jn^av0pco7ua).
Zwróć uwagę na to, że do zatracenia nie prowadzi jakaś jedna droga,
lecz różne i odległe od siebie. Podobni do «drogi» są ludzie zarozumiali,
lekkomyślni oraz niedbali9; podobni zaś do «skalistej ziemi» są ludzie
bezsilni. (13, 20) Posiane na miejsca skaliste oznacza tego, który słucha
słowa i natychmiast z radością je przyjmuje, (13, 21) ale nie ma w sobie
korzenia, lecz jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk albo prześladowanie
z powodu słowa, zaraz się załamuje. (13, 19) Do każdego, kto słucha sło
wa prawdy [o królestwie], a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to,
co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na
drodze. Nie tym samym jest usychanie nauki, gdy nikt nie prześladuje
i nikt nie przeszkadza, co w czasie nacierania pokus. [Stąd] ci, którzy
podobni są do cierni, o wiele mniej zasługują na przebaczenie.
4. Aby nas nie spotkało nic takiego, zakryjmy słowo nauki gorliwością
i trwałą pamięcią. Chociaż porywa je diabeł, jest jednak w naszej mocy,
by nie zostało porwane. Chociaż nasienie usycha, nie dzieje się to wskutek
upału (bo nie powiedział, że uschły z powodu upału, lecz ponieważ nie
miały korzenia). Chociaż słowo bywa zaduszane, to nie z powodu cierni,
ale z winy tych, którzy pozwalają im wyrosnąć. Możesz bowiem, gdy
tylko zechcesz, nie dopuścić, by rosły te szkodliwe kiełki, i odpowiednio
korzystać z naszego bogactwa. Dlatego nie powiedział: «Świat», lecz: (13,
22B) Troski światowe; nie powiedział też: «Bogactwo», lecz: (13, 22C)
Ułuda bogactwa.
Nie zrzucajmy winy na rzeczy, lecz na złą wolę (yv(i>pr|). Można być
bogatym, a nie dać się oszukać, żyć w tym świecie, a nie dać się zadusić
jego troskom. Wprawdzie bogactwo kryje w sobie dwa całkowicie sobie
przeciwne niebezpieczeństwa: jedno zaślepia i dręczy, a jest nim troska;
drugie czyni zniewieściałym, a jest nim zbytek. Słusznie powiedział: Ułuda
bogactwa. Gdyż wszystko co się wiąże z bogactwem jest ułudą: są to jedy
nie słowa nie mające żadnej podstawy w rzeczach. Rozkosz, sława, wy-
tworność i wszystkie tego typu rzeczy są jakimś urojeniem, a nie prawdą
rzeczy.
Po wskazaniu sposobów zatracenia, (por. 13, 23A) mówi dalej o ziemi
żyznej, by nie dać upaść na duchu, lecz by wzbudzić nadzieję nawrócenia
i pokazać, że jest możliwa przemiana w nią z tego, o czym wspomniał
wcześniej.
Skoro ziemia była żyzna, ten sam siewca oraz takie samo ziarno, (por.
13,23B.) to dlaczego jedno wydało plon stokrotny, drugie sześćdziesięcio-
krotny, a inne trzydziestokrotny? Różnica pochodzi z natury gleby: {gdyż
nawet tam gdzie ziemia iest żyzna zachodzi wielka różnica}. Czy widzisz,
że przyczyną tego nie jest rolnik ani nasienie, lecz ziemia, która je
przyjmuje, nie ze względu na swą naturę, lecz ze względu na dyspozycję
(yv6pr|). Ujawnia się tu [Jego] wielkie umiłowanie człowieka, że nie
wymaga jakiejś jednej miary w cnocie, lecz po przyjęciu pierwszych, nie
odtrąca drugich, a ponadto daje miejsce także tym trzecim10.
5. Nie dziw się, że zbytek nazwał cierniem. Ty nie czujesz tego, gdyż
jesteś upojony tą namiętnością, lecz ci, którzy są od niej wolni, wiedzą
0 tym, że kłuje ona bardziej niż ciernie, że zbytek niszczy duszę bardziej
niż troska i wywołuje większe boleści zarówno w ciele, jak i w duszy.
Gdyż niepokój nikogo nie męczy tak jak przesyt. Jeśli dręczą kogoś takie
go bezsenność, tętnienie w skroniach, ciężkość głowy czy wewnętrzne bo
leści, to zastanów się, od ilu ukłuć cierni jest to bardziej bolesne. I jak
ciernie, z którejkolwiek strony ich dotkniesz, zakrwawią ręce, które je
trzymają, tak samo zbytek nadwyrężą nogi, ręce, głowę, oczy, krótko mó
wiąc: wszystkie członki. Jest on suchy, jak ciernie, nie rodzi owoców, i ra
ni o wiele bardziej niż one, w najbardziej czułe miejsca. Sprowadza przed
wczesną starość, osłabia zmysły, zaciemnia rozum, przytępia ostrość umy
słu, czyni ciało zwiędłym, nagromadza wielką ilość kału, przygotowuje
olbrzymią wylęgarnię chorób, powoduje większe obciążenie i nad miarę
powiększa balast. Stąd wiele częstych wypadków i liczne rozbicia na
kawałki.
Powiedz mi, po cóż tuczysz swe ciało? Przecież nie mamy cię na
ofiarę? Przecież nie mamy cię podać na stół? Drób tuczysz dobrze, ale
1 ten niekoniecznie, bo utuczony nie nadaje się na zdrowe pożywienie.
Zbytek jest tak wielkim złem, że sprowadza zgubę nawet u bezrozumnych
istot. Gdy je nadmiernie karmimy, czynimy je nieprzydatnymi {zarówno
dla nich samych, jak i} dla nas11. Z takiego tuczenia biorą się i nie
przetrawione łajna, i cieknąca zgnilizna. Te zaś, które nie są żywione
w ten sposób, lecz są, by się tak wyrazić, odżywiane wstrzemięźliwie
i umiarkowanie, pracują wytrwale i są bardzo pożyteczne dla siebie sa
mych i dla innych, zarówno jako pokarm, jak i do wszystkiego innego. Ci
zatem, którzy nimi się żywią, są zdrowsi; natomiast odżywiający się
/zwierzętami tuczonymi/ stają się do nich podobni, ociężali, chorowici,
przygotowując sobie cięższe pęta. Nic nie jest tak nieprzydatne i szkodliwe
dla ciała, jak zbytek. Nic go bardziej nie rozpycha, nie przeciąża i nie
niszczy, jak nieumiarkowanie (ócacoT ia).
Dlatego niejeden będzie się wielce zdumiewać ich głupotą, że nie chcą
uważać na siebie nawet tak, jak niektórzy na skórzane bukłaki do wina.
Handlarze winem nie pozwalają wlewać do nich więcej niż trzeba, by nie
1 «Konieczność, ślepy przydział czy wybór na chybił trafił» - moim zdaniem jest to
aluzja do ziaren padających na drogę, skały i ziemię żyzną (por. Mt 13, 3-8). Innymi
słowy: Bóg objawia się człowiekowi (i jest to łaską), a o owocności tego objawienia
decyduje również sam człowiek, którego serce jest żyzne bądź zatwardziałe niczym skała.
Hom. XLV: Mt 13, 10-23 53
(Dobroć Pana dla Żydów; grzech nie pochodzi z natury ani z konieczności)
2. Mówi tak, by ich zachęcić, przyciągnąć do siebie oraz pokazać, że
ich uzdrowi, jeśli się nawrócą. Tak jakby ktoś mówił: «Nie chciał mnie
widzieć, i za to mu się odwdzięczam, bo gdyby uznał, że jestem tego
godny, zaraz bym się przychylił». Mówi to, by okazać, w jaki sposób
dałby się przejednać. Tak samo tu się wypowiada: (13, 15D.) Że się nie
nawrócili, abym ich uzdrowił, dając do zrozumienia, że można się nawró
cić i po nawróceniu być zbawionym, i że czynił wszystko nie dla swej
chwały, lecz dla ich zbawienia.
Gdyby nie chciał ich wysłuchać i zbawić, powinien zamilknąć, a nie
mówić w przypowieściach. Tymczasem właśnie przez to ich pobudza, że
wyraża się niejasno. Bóg bowiem „nie pragnie śmierci grzesznika, lecz
żeby się nawrócił (87UOTp8\|/ai) i żył” (Ez 18, 23). Posłuchaj, co mówi do
apostołów o tym, że grzech nie pochodzi ani z natury, ani z konieczności,
ani z przymusu: (13, 16) Lecz błogosławione wasze oczy, te widzą, i uszy
wasze, te słyszą, nie mając na myśli wzroku ani słuchu cielesnego, lecz
ten, który pochodzi z umysłu. Przecież także oni byli Żydami i zostali
wychowani w tym samym Prawie, a jednak nie odnieśli żadnej szkody na
Horn. XLV: Mt 13, 10-23 55
dasz. Nie możesz unieść tego ciężaru? Podziel się swym majątkiem
z Chrystusem. Nie chcesz Mu odstąpić wszystkiego? To daj Mu chociaż
połowę, daj przynajmniej trzecią część. Jest twoim bratem, współdziedzi
cem (por. Rz 8, 17); uczyń Go również tutaj swoim współdziedzicem. Co
dasz Jemu, dasz sobie samemu. Czy nie słyszysz, co mówi prorok? „Nie
odwracaj się od rodzeństwa swego” (Iz 58, 7). Jeśli nie powinniśmy
gardzić krewnymi, tym bardziej Panem, który prócz tego, że jest twoim
Panem, jest z tobą połączony prawem pokrewieństwa i ma z tobą o wiele
więcej wspólnego. Uczynił cię uczestnikiem swoich dóbr, nic nie otrzy
mawszy od ciebie, ale samemu dając początek tego dobrodziejstwa nie do
wypowiedzenia. Czyż nie oznaczałoby największej głupoty: ani nie stać się
przyjacielem ludzi (<|)i?LÓcv0pco7ioę) na mocy tego daru, ani nie odwdzię
czyć się za łaskę nawet czymś mniejszym za większe? On uczynił cię
dziedzicem nieba (por. Rz 8, 17), a ty nie udzielasz Mu nawet z tego, co
masz na ziemi? On cię pojednał, chociaż nie uczyniłeś nic dobrego
{i byłeś nawet wrogiem} (por. Rz 5, 10), a ty Mu się nie odwdzięczasz,
chociaż cię miłuje i dobrze ci czyni?
Przed królestwem, przed wszystkimi innymi dobrodziejstwami, czyż nie
należy być Mu wdzięcznym nawet za to, co dajesz? Nawet niewolnicy
obdarzeni wolnością, gdy proszą swego pana na obiad, sądzą, że coś
otrzymują, a nie, że dają. Tu zaś stało się coś przeciwnego: nie sługa
swego Pana, lecz Pan przywołał sługę do swego stołu; a ty Go nawet
potem nie prosisz? On pierwszy wprowadził cię pod swój dach, a ty nawet
potem [tego nie czynisz]? On przyodział ciebie nagiego, a ty nawet potem,
gdy jest przybyszem, nie przyjmujesz Go? On pierwszy dał ci pić ze
swego kielicha, a ty nie podasz mu nawet zimnej wody? On napoił cię
Duchem Świętym, a ty nie ugasisz nawet cielesnego pragnienia? Napoił cię
Duchem, choć zasłużyłeś na karę, ty natomiast gardzisz spragnionym, choć
miałbyś to uczynić z Jego własnych darów?7
{Wartość jałmużny)
3. Czy nie uważasz tego za wielką rzecz, trzymać kielich, z którego ma
pić Chrystus i zbliżyć go do swych ust? Czy nie widzisz, że tylko
kapłanowi wolno podawać kielich Jego krwi?8 «Ja tego tak drobiazgowo
nie roztrząsam - mówi [Chrystus] - lecz jeśli ty sam podajesz, to
przyjmuję. Nie ociągam się, chociaż nie należysz do duchownych, ani też
nie domagam się zwrotu tego, co dałem, nie krwi bowiem szukam, ale
zimnej wody». Pomyśl, komu dajesz się napić i drżyj. Pomyśl, że stajesz
się kapłanem Chrystusa podając własną ręką nie ciało, lecz chleb; nie
krew, lecz szklankę zimnej wody. Przyodział cię szatą zbawienia, a przy
odział cię sam osobiście; ty przyodziej Go przynajmniej rękami swego
służącego. Uczynił cię sławnym w niebie; ty ochroń Go przed zimnem,
przed nagością, przed pohańbieniem. Uczynił cię współobywatelem anio
łów: ty przyjmij Go przynajmniej pod swój dach i daj Mu takie miejsce
w domu jakie wyznaczasz swemu słudze. «Ja, który otworzyłem ci całe
niebo, nie gardzę taką gospodą. Uwolniłem cię z najstraszniejszego
więzienia; nie żądam tego od ciebie ani nie mówię: Uwolnij Mnie; jeśli
tylko spojrzysz na Mnie w więzieniu, to wystarczy dla mego pocieszenia.
Wskrzesiłem cię, gdy byłeś umarły; nie domagam się tego od ciebie, lecz
mówię: Tylko Mnie odwiedź, gdy jestem chory»9.
Jeśli Jego dary są tak wielkie, a to, czego od nas żąda, jest tak łatwe,
my zaś nawet tego Mu nie dajemy, jakże w takim razie nie zasłużymy
sobie na piekło? Będąc bardziej nieczuli niż głaz, słusznie pójdziemy
w ogień „przygotowany diabłu i jego aniołom” (Mt 25, 41). Powiedz mi,
o jakiej nieczułości świadczy to, że po otrzymaniu takich darów i w ocze
kiwaniu na otrzymanie jeszcze większych, jesteśmy niewolnikami pienię
dzy, z którymi wkrótce będziemy musieli się rozstać nawet wbrew naszej
woli? Inni oddali swoje życie (\|fi)%f|) i przelali swoją krew, a ty nie
chcesz dać za niebo i za takie korony nawet tego, co ci zbywa?!
Czy zasługiwałbyś na jakieś przebaczenie, na jakieś usprawiedliwienie,
jeśli w czasie obsiewania ziemi ochoczo rzucasz całe nasienie i nie
żałujesz niczego przy wypożyczaniu ludziom pieniędzy na procent, a oka
zujesz się nieludzki i srogi, gdy trzeba nakarmić twego Pana w człowieku
potrzebującym? Rozważywszy to wszystko i zastanowiwszy się nad tym,
co otrzymaliśmy, co mamy otrzymać i czego od nas żądają, okażmy wiel
kie staranie w sprawach duchowych. Bądźmy łaskawi i miłujący ludzi
((|)i?iócv0pco7coę), byśmy nie ściągnęli na siebie tej straszliwej kary. Cóż nie
potrafi ściągnąć na nas potępienia? Czy to, że posiadamy takie i tak
wielkie majątki; że nie proszą nas o nic wielkiego; że proszą nas o takie
rzeczy, które i tak chcąc nie chcąc tu pozostawimy; że okazujemy wielkie
staranie o rzeczy doczesne? Każda z tych okoliczności wystarczy sama
z osobna do naszego potępienia, lecz gdy zejdą się wszystkie razem, czyż
będzie wtedy jakaś nadzieja zbawienia?
Abyśmy uniknęli całego tego sądu, okażmy jaką taką hojność wzglę
dem potrzebujących. W ten sposób dostąpimy {wszelkich} dóbr doczes
nych oraz wiecznych. Obyśmy ich wszystkich dostąpili z łaski i dobroci
Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc na wieki wieków.
Amen.
HOMILIA XLVI: Mt 13, 24-33
(PG 58, 475-482)
1 Termin «fałszywy prorok» pojawia się w NT 11 razy: por. Mt 7, 15; 24, 11; Mk 13,
22; Łk 6, 26; Dz 13, 6; 2 P 2, 1; 1 J 4, 1; Ap 16, 13; 19, 20; 20, 10; «fałszywy apostoł»
- tylko raz: por. 2 Kor 11, 13; «antychryst» - 5 razy: por. 1 J 2, 18(2x). 22; 4, 3; 2 J 7.
2 Wyrwać, porwać (ap7t;6coca) - por. Mt 13, 19(ócp7rócęei); zadusić (ócTtOTwi^ai) - por.
Mt 13, 22(a'up7ivlyei), wypalić (raTaKauGoci) - por. Mt 13, 30(KaxaKoa)Gai).
Horn. XLVI: Mt 13, 24-33 61
2.
0 Chrześcijanin wobec heretyków oraz wobec cierpienia)
Udaremnia ich [trud] za pomocą tych dwóch racji. Po pierwsze, nie
zaszkodzili pszenicy. Po drugie, na pewno nie ujdą kary, o ile zapadli na
chorobę nieuleczalną. Jeśli więc chcesz, by zostali oni ukarani, bez szkody
dla pszenicy, poczekaj na stosowną chwilę. Cóż bowiem oznaczają słowa:
Byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicyl Albo rozumie
to w ten sposób: Jeżeli chcecie porwać za broń i wyrżnąć heretyków, to
na pewno zginie wówczas wielu świętych. Albo: Wiele chwastu zmieni się
i stanie się pszenicą. {Gdybyście więc przed czasem ich wykorzenili,
zaszkodzilibyście tym, którzy mieli stać się pszenicą, zabijając tych, którzy
mogli się przemienić i poprawić}. Nie zabrania udaremniania [skuteczności
działania] heretyków, zmuszania ich do milczenia, odbierania im swobody
przemawiania, unieważniania ich synodów i przez nich uchwalanych
dokumentów, ale zabijania ich i mordowania.
Zwróć uwagę na Jego łaskawość, że nie tylko wypowiada swoją myśl
i zabrania, ale nawet przedstawia powody. Cóż się stanie, jeśli chwast
pozostanie aż do końca? (13, 30B) W czasie żniwa powiem żeńcom:
Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie. Przypo
mina im słowa Jana [Chrzciciela] (por. Mt 3, 12), które objawiają Go jako
62 Ja n C h r y zo sto m
3 Trzy części ziarna giną, jedna tylko pozostaje - zob. powyżej MtHom 44, 3(pierwszy
akapit- wyjaśnienie wierszy Mt 13, 3B-9); nawet tej ocalałej zagraża tak wielka szkoda -
por. Mt 13, 24-25 oraz zob. powyżej MtHom 46, 1(czwarty akapit).
Hom. XLVI: Mt 13, 24-33 63
4 Trzy miary mąki stanowi około 39 litrów - por. Ewangelia według św. Mateusza ,
oprać. J. Homerski, Pallottinum 1979, 222 wyjaśnienie wiersza 33.
Zainteresowanych szerzej symboliką liczb w pierwszych wiekach naszej ery odsyłam
do: M. SZRAM, Szatan a symbolika liczb w alegorycznej egzegezie aleksandryjskiej, w:
ŹMT 17, 81-90 (szczególnie 84n).
^ Oczywiście przesada retoryczna: gdyby Dwunastu nawrócili cały świat, to przecież
nie byłoby już żadnej reszty. Na początku trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa możemy
analogicznie odpowiedzieć Chryzostomowi, że nawrócenie reszty, o której mówi, okazało
się trudniejsze niż nawrócenie całego świata.
Zob. także poniżej MtHom 56, 2 przypis 11.
64 Ja n C h r y zo sto m
Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć]” (Mt 8, 20).
Obaj odpadli i zginęli, jeden goniąc za pieniędzmi, drugi za sławą pocho
dzącą z czynienia cudów. Świątobliwość zaś życia i umiłowanie cnoty nie
rodzą takiej pożądliwości, lecz nawet ją niszczą, jeśli się pojawia.
Nawet sam /Chrystus/, gdy dawał przykazania swoim uczniom, cóż
powiedział? «Czyńcie cuda, aby ludzie widzieli»? W żadnym razie nie
wyraził się w ten sposób, lecz jak? „Tak niech świeci wasze światło przed
ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który
jest w niebie” (Mt 5, 16). A Piotrowi nie powiedział: „Jeśli Mnie miłu
jesz”, to czyń cuda, lecz: „Paś baranki moje” (J 21, 15). Jeśli zawsze
wyróżniał go spośród innych razem z Janem i Jakubem (por. np. Mt 17,
ln), powiedz mi, dlaczego to czynił? Z powodu cudów? Przecież wszyscy
na równi oczyszczali trędowatych i wskrzeszali umarłych; wszystkim na
równi dał tę moc (por. Mt 10, 8). Dlaczego więc mieli oni pierwszeństwo?
Ze względu na cnotę swej duszy. Czy widzisz, że wszędzie potrzeba świą
tobliwego życia i pełnienia dobrych uczynków? „Poznacie ich - powiada
[Chrystus] - po ich owocach” (Mt 7, 16).
4. Co stanowi o naszym życiu? Czynienie cudów, czy moralnie naj
lepszy i doskonały chrześcijański sposób życia (Ko\iT£ia)l Oczywiście,
że to drugie. Cuda natomiast od niego biorą początek i w nim znajdują
swój cel. Kto wiedzie doskonałe moralnie życie, zjednuje sobie łaskę, a kto
otrzymuje łaskę, otrzymuje ją dlatego, by poprawiać życie innych. Przecież
i Chrystus czynił cuda, by wzbudzać wiarę w siebie, przyciągać do siebie
ludzi oraz wprowadzać cnotę w [nasze] życie. Dlatego bardziej właśnie
o to się troszczy. Nie poprzestaje jedynie na cudach, lecz grozi piekłem,
obiecuje królestwo, ustanawia nadzwyczajne prawa i czyni wszystko, by
uczynić nas równymi aniołom.
Po cóż mówię, że Chrystus wszystko uczynił w tym celu? Powiedz mi,
gdyby ktoś dał ci do wyboru: wskrzeszać umarłych w Jego imię lub
ponieść śmierć z powodu Jego imienia, co prędzej wybrałbyś? Czy nie jest
oczywiste, że to drugie? Chociaż /wskrzeszanie umarłych/ jest cudem,
a /taka śmierć/ trudem. Gdyby ktoś dał ci do wyboru: moc przemieniania
trawy w złoto albo gardzenia wszelkimi bogactwami jak trawą - czy nie
wybrałbyś raczej tego ostatniego? I bardzo słusznie. Albowiem to
najbardziej przyciągałoby ludzi. Gdyby widzieli, że trawa zamienia się
w złoto, to również i oni pragnęliby otrzymać taką moc, jak pragnął tego
Szymon [Mag] (por. Dz 8, 18-21), a żądza pieniędzy wzmogłaby się
w nich jeszcze bardziej; gdyby zaś widzieli, że wszyscy gardzą złotem jak
trawą i lekceważą je, już dawno uwolniliby się od tej choroby.
66 Ja n C h r y zo sto m
3 Tak tłumaczę greckie iSlęc, J. Krystyniacki oddał to przez: «sami» (t. II s. 223).
4 Przypowieść o chwaście jest przypowieścią alegoryzującą, o czym przekonuje jej
wyjaśnienie przez samego Chrystusa - por. Mt 13, 37-43.
70 Ja n C h r y zo sto m
5 Tak tłumaczę greckie (bę jako użyte po verba dicendi. J. Krystyniacki oddaje to słowo
jako przysłówek względny: «jakoby» (t. II s. 225) zmieniając nieco sens całej wypowiedzi:
«gdy szuka owoców ze słuchania, wtedy nasieniem; także żniwem nazywa dokonanie
świata».
6 Być może aluzja do Mt 3, 12.
7 Zob. powyżej MtHom 47, 1 wyjaśnienie wierszy Mt 13, 34-36A.
Horn. XLVII: Mt 13, 34-52 71
9 Według mnie ze względu na oi 7tpó xom ov, jest to aluzja do przypowieści o siewcy:
Mt 13, 18-23.
10 Skały - por. Mt 13, 4. 20; ciernie - por. Mt 13, 7. 22; trakt - por. Mt 13, 4. 19;
chwast - por. Mt 13, 38; sieć - por. Mt 13, 47-50.
11 W sensie: rządca domu, pan domu (oiKoSeoTtórnę).
12 Wypowiedź o wydźwięku antymanichejskim.
Horn. XLVII: Mt 13, 34-52 73
mają rzeczy starych, nie mają zatem i nowych; tak jak ci, którzy nie mają
nowych, nie mają również starych13, ale są pozbawieni jednych i drugich,
bo są one z sobą połączone i związane.
Posłuchajmy więc, jaką szkodę, jakie ubóstwo cierpimy, jeśli nie
troszczymy się o czytanie Pisma Świętego. Kiedy przystąpimy do okazy
wania cnoty (7toA,iT£ioc) czynami w życiu, jeśli nie znamy nawet praw,
według których należy urządzić życie (ftoArcebeGOoci)? Przecież bogacze,
którzy przepadają za pieniędzmi, każą stale trzepać swe szaty, aby nie
pogryzły ich mole, a ty, widząc, jak zapomnienie gorzej niż mole psuje
twą duszę, nie bierzesz do ręki ksiąg, nie przeszkadzasz pladze, nie przy
ozdabiasz swej duszy, nie przypatrujesz się wciąż wizerunkowi cnoty, nie
uczysz się poznawać jej głowy i członków? Bo i ona posiada również gło
wę i członki, bardziej kształtne od wszelkiego pięknego i urodziwego ciała.
Cóż zatem, ktoś zapyta, stanowi głowę cnoty? Pokora. Dlatego Chry
stus od niej zaczyna, mówiąc: „Błogosławieni ubodzy” (Mt 5, 3). Głowa
ta nie ma ułożonej fryzury, lecz [posiada] taką piękność, że nawet Boga
przyciąga ku sobie. „Na kogo będę patrzył, powiada, jak nie na tego, który
jest cichy i pokorny (por. Mt 11, 29), i który drży na moje słowa?” (Iz 66,
2), albo znów: „Oczy moje kieruję na pokornych na ziemi” (kontaminacja
Ps 76, 10 oraz Ps 101, 6), a także: „Pan jest blisko skruszonych w sercu”
(Ps 34, 19). Głowa ta zamiast włosów w lokach nosi ofiarę miłą Bogu.
Ołtarz jest złoty, a ofiara duchowa: „Moją ofiarą, Boże, duch skruszony”
(Ps 51, 19). Ona jest matką mądrości. Kto będzie ją miał, ten posiądzie
również resztę.
Czy zobaczyłeś głowę, jakiej jeszcze nigdy nie widziałeś? Czy chcesz
ujrzeć, a raczej poznać również twarz? Poznaj więc na początek jej różaną
i pachnącą cerę i dowiedz się, z czego się bierze. Z czego więc pochodzi?
Ze wstydliwości i rumieńca. Dlatego ktoś powiada: „Przed wstydliwym
wdzięk kroczy” (Syr 32, 10). Dodaje to wielkiego wdzięku również innym
członkom. Choćbyś zmieszał nie wiem ile farb, nie oddasz takiej urody.
A jeśli chcesz zobaczyć również oczy, zwróć uwagę, jak dokładnie są one
ozdobione skromnością i przyzwoitością. Dlatego stają się tak przenikliwe
i piękne, że oglądają nawet samego Pana. „Błogosławieni, powiada,
czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5, 8). Ustami jej są
mądrość, rozum i umiejętność [śpiewania] duchowych pieśni. Jej sercem
jest znajomość Pisma Świętego, zachowanie prawdziwej nauki, dobroć
(c|)iA,av0poo7ua) i łaskawość. Podobnie jak nie można żyć bez serca, tak
bez nich nigdy nie można zostać zbawionym. Gdyż stąd pochodzi wszelkie
dobro. Ma ona również nogi i ręce: przykłady dobrych czynów. Ma rów
nież duszę, a jest nią bogobojność; ma także pierś złotą i twardszą niż
diament, a jest nią męstwo; wszystko łatwiej zdobyć, niż tę pierś złamać.
A duchem w mózgu i w sercu jest miłość.
14 Prawdopodobnie idzie tu między innymi o grę podobną do naszej orzeł czy reszka.
Nazywano ją navis aut caput (statek czy głowa); polegała ona na rzucaniu monetą.
HOMILIA XLVIII: Mt 13, 53 - 14, 12
(PG 58, 487-496)
(13, 53) Gdy Jezus dokończył tych przypowieści, oddalił się stamtąd.
1. Dlaczego powiedział: tychl Dlatego że miał opowiedzieć jeszcze
inne. A dlaczego stamtąd odszedł? Dlatego że wszędzie chciał rozsiewać
swą naukę. (13, 54A) Przyszedłszy do swego miasta rodzinnego, nauczał
ich w synagodze. Które [miejsce] nazywa tu miastem rodzinnymi Wydaje
mi się, że Nazaret1. Powiedziano bowiem: (13, 58A) Niewiele zdziałał tam
cudów. Natomiast w Kafarnaum czynił cuda; dlatego też powiedział:
„A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani
zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie doko
nały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego” (Mt 11, 23).
Natomiast gdy przyszedł /do Nazaretu/, wprawdzie wstrzymuje się od
czynienia cudów, by nie obudzić w nich jeszcze większej zawiści i aby nie
wymierzyć im sroższej kary z powodu wzrastającego niedowiarstwa, lecz
przekazuje im naukę, która zawiera w sobie cud nie mniejszy niż znaki.
Jednak ci ludzie, zupełnie bezmyślni, chociaż powinni byli podziwiać
i drżeć przed potęgą Jego słów, oni wprost przeciwnie: mają Go za nic
z powodu tego, który uchodził za Jego ojca, chociaż mieli na to wiele
przykładów w dawniejszych czasach, kiedy synowie ludzi prostych
zostawali wielkimi ludźmi. Dawid był synem prostego wieśniaka Jessego
(por. 1 Sm 17, 12; Mt 1, 6); podobnie Amos był synem pasterza kóz i sam
pasterzem (por. Am 1, 1); również Mojżesz prawodawca miał ojca, który
stał o wiele niżej od niego (por. Wj 6, 20). Dlatego należało przede
wszystkim oddać Mu pokłon i podziwiać, że będąc synem takich rodziców
głosił taką naukę; było bowiem oczywiste, że nie pochodziło to z ludz
kiego wysiłku, lecz z łaski Bożej. Tymczasem oni naśmiewają się z tego,
co powinni byli podziwiać.
wyrzuca złe duchy” (Łk 11, 15)3, tak samo tutaj nie występują przeciwko
nauce, lecz powołują się na niskość Jego rodu. Zauważ, proszę, łagodność
Nauczyciela, który nie gromi ich, lecz powiada z wielkim umiarem: Tylko
w swojej ojczyźnie może być prorok lekceważony. I nawet na tym nie
poprzestał, lecz dodał: / w swoim domu. Wydaje mi się, że dodał to,
wskazując na swych braci.
2. Również u Łukasza przytacza takie przykłady, mówiąc, że nawet
Eliasz nie przyszedł do swoich, lecz do cudzoziemskiej wdowy, i że
Elizeusz nie oczyścił żadnego innego trędowatego, tylko cudzoziemca
Naamana (Łk 4, 26-27); natomiast Izraelici nie doznali żadnego dobro
dziejstwa ani też nie uczynili nic dobrego, jedynie cudzoziemcy. A mówi
to, by pokazać, że zawsze byli źli i że w Jego przypadku nie dzieje się nic
nowego.
(14, 1) W owym czasie doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść
o Jezusie. Król Herod, jego ojciec, który kazał wymordować dzieci, już
umarł (por. Mt 2, 16. 19). Ewangelista oznacza czas nie bez powodu, lecz
po to, abyś poznał dumę tyrana i jego opieszałość. Nie od razu, lecz po
długim czasie dowiedział się co o Nim mówiono. Tacy właśnie są ci,
którzy stoją u władzy i którzy otaczają się wielkim przepychem: dowiadują
się o tym późno, bo niewiele o to dbają. Pomyśl, proszę, jak wielkie
znaczenie ma cnota4, skoro obawiał się /Jana Chrzciciela/ nawet po jego
śmierci i ze strachu domniemywał o zmartwychwstaniu.
(14, 2) I rzekł do swych dworzan: To Jan Chrzciciel, którego ja zabi
łem5. On powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim.
Czy widzisz jego wielki strach? Nie miał wszak wtedy odwagi mówić
o tym publicznie, lecz mówił o tym wówczas jedynie do swych służących.
A przecież samo to żołnierskie przypuszczenie zawierało coś niedorzeczne
go. Wielu bowiem zmartwychwstało, a żaden z nich nie uczynił nic ta
kiego. Wydaje mi się, że te słowa zdradzają pychę i lęk. Takie właśnie są
nierozumne dusze: często pozwalają na połączenie przeciwnych uczuć.
Łukasz powiada, że tłumy mówiły, iż ukazał się Eliasz albo Jeremiasz,
albo któryś z dawnych proroków6. On natomiast, jakby mówił coś mą
drzejszego od nich, powiedział to. Jest prawdopodobne, iż najpierw zaprze
czał wobec tych, którzy mówili, że to jest Jan (wielu bowiem tak twierdzi
ło), i rzekł, szczycąc się tym i chełpiąc: „Ja go zabiłem”. Łukasz bowiem
i Marek podają, że powiedział: „Jana ja ściąłem” (Łk 9, 9; Mk 6, 16).
A gdy utrzymywało się to mniemanie, wówczas i on mówi to samo, co
lud.
Dalej ewangelista opowiada nam historię owego zdarzenia. A dlaczego
nie podał jej wcześniej? Gdyż cała uwaga /ewangelistów/ zwrócona była
na to, by opowiedzieć rzeczy dotyczące Chrystusa7; nie pisali oni niczego,
co nie należało do rzeczy, chyba że miało jakiś związek z przedmiotem.
Dlatego nawet nie wspomniałby o tym zdarzeniu, gdyby nie wzgląd na
Chrystusa oraz na to, że Herod powiedział, iż /Jan Chrzciciel/ zmartwych
wstał. Marek natomiast powiada, że Herod wielce szanował tego męża,
choć on go upominał (por. Mk 6, 20). Taka jest właśnie cnota.
Następnie kontynuuje, mówiąc tak: (14, 3) Herod bowiem kazał po
chwycić Jana i związanego wrzucić do więzienia. Powodem była Herodia
da, żona jego brata Filipa. (14, 4) Jan bowiem upominał go: «Nie wolno
ci jej mieć». (14, 5) Chętnie też byłby go zgładził, bał się jednak ludu,
ponieważ miano go za proroka. Dlaczego [Chrzciciel] nie mówi tego do
niej, tylko do męża? Bo on był ważniejszy8. Zobacz, jak nieuciążliwym
czyni oskarżenie, relacjonując raczej historię, a nie wnosząc oskarżenie.
(14, 6) Otóż, kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła córka Herodia
dy wobec gości i spodobała się Herodowi. O, diabelska biesiado!
O, szatańskie widowisko! O, niegodziwy tańcu i jeszcze bardziej niego
dziwa zapłato! Albowiem odważono się na mord, na mord najbardziej ze
wszystkich przeklęty: ten, który zasługiwał na to, by go uwieńczono
i głoszono w świecie jego sławę, został publicznie zamordowany, a tro
feum demonów postawiono na stole. Również sposób, w jaki odniesiono
zwycięstwo, godny był dokonanych czynów. Tańczyła córka Herodiady,
powiada, wobec gości i spodobała się Herodowi. (14, 7) Zatem pod przy
sięgą obiecał dać jej wszystko, o cokolwiek poprosi. (14, 8) A ona przed-
Kiedy więc Herod pojął żonę swego brata, która miała dziecko9, Jan
wypominał mu to w sposób umiarkowany, z otwartością łącząc także
przyzwoitość.
Pomyśl, jak szatańskie jest całe to widowisko. Po pierwsze, sprowadza
ło się ono do pijatyki i wystawnej uczty, z czego nie może wyniknąć nic
dobrego. Po drugie, jako widzów miało ludzi zepsutych, a gospodarza
najgorszego ze wszystkich. Po trzecie, zabawa była głupia. Po czwarte,
dziewczyna, z powodu której to małżeństwo było nielegalne, którą nawet
należało ukryć, występuje popisując się, jakby matka drwiła z niej, i ona
- panna, przewyższa wszystkie nierządnice. Również chwila stanowi nie
mały dodatek jeszcze bardziej obciążający to bezprawie. Kiedy /Herod/
winien składać Bogu dzięki, że w tym dniu wyprowadził go na świat, on
odważa się na bezprawne czyny. Gdy należało uwolnić uwięzionego, on
dodaje do więzów mord.
Słuchajcie, panny, a tym bardziej i wy, mężatki, które na cudzych
weselach odważacie się na takie nieprzyzwoitości, które tańczycie, ska
czecie i hańbicie wspólną naturę. Słuchajcie także i wy, mężowie, którzy
uganiacie się za wystawnymi biesiadami, gdzie pełno pijaństwa; lękajcie
się otchłani diabła. Skrępował on wówczas owego nieszczęśnika tak silno,
że ten zobowiązał się przysięgą dać choćby połowę królestwa. Gdyż jak
opowiada Marek: „Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz,
nawet połowę mojego królestwa»” (Mk 6, 23). Tak wysoko cenił swoją
władzę; ze względu na rozkosz stał się od razu takim niewolnikiem, że
odstąpił swe królestwo z powodu tańca.
Czemu się dziwisz, że stało się to wtedy, skoro nawet teraz, po przyjś
ciu takiej mądrości10, wielu zniewieściałych młodzieńców gubi z powodu
tańca nawet swą duszę, choć nie zmusza ich do tego przysięga? Stawszy
się niewolnikami rozkoszy, jak bydło dają się prowadzić tam, dokąd
zawiedzie ich wilk. Również ów szaleniec tego doznał, popełniwszy dwa
największe głupstwa: że szalejącej, odurzonej namiętnością oraz nie
wzbraniającej się przed niczym /tańczącej dziewczynie/ pozostawił wybór,
i że zmusił się do spełnienia [jej życzenia] koniecznością przysięgi. A choć
był on tak zły, to ta kokietka /Herodiada/ była gorsza od wszystkich: od
dziewczyny i od tyrana. To przecież ona wyreżyserowała całe to zło
9 Brat jego już nie żył, czyli Herod pojął wdowę po swoim bracie - zob. poniżej
MtHom 48, 4.
,() Aluzja do Wcielenia. Tak tłumaczę greckie: pexćc Toaotf>Tr|v (|)ita)O0 (|)iav. J.
Krystyniacki oddaje to tak: „gdyśmy do takiej społeczności przyjęci zostali” (t. II, s. 236).
Jednakże Jan Chryzostom - jak się wydaje - nie miał tu na myśli wyłącznie chrześcijan.
82 Ja n C h r y zo sto m
pośród narodzonych z niewiast (por. Mt 11, 11), by taki mąż został za
mordowany za sprawą rozwiązłej dziewczyny i zepsutej nierządnicy, i to
wtedy, kiedy stawał w obronie Bożych praw. Miejmy to na uwadze i znoś
my mężnie wszystko, cokolwiek cierpimy.
Gdyż nawet wtedy ta mordercza i bezbożna kobieta, w jakimkolwiek
stopniu chciała się zemścić na tym, który ją zasmucił, tyle osiągnęła
i zaspokoiła całą swą złość, a Bóg na to pozwolił. A przecież /Jan/ nic do
niej nie powiedział ani jej nie obwiniał, ale karcił tylko jej męża. Jednak
sumienie dotkliwie oskarżało. Dlatego rozzuchwaliła się ku większym
zbrodniom, gdyż sumienie bolało ją i gryzło; okryła wszystkich wstydem:
siebie, córkę, swego nieboszczyka męża, swego żyjącego cudzołożnika
i chciała przewyższyć swe dawniejsze występki. Jeśli ci żal, powiada, że
żyję w cudzołóstwie, to uczynię go również zabójcą, uczynię go mordercą
swego oskarżyciela.
{Złość żywi się nastrojem chwili. Grzechu nie maże grzech, ale pokuta.
Obrzydliwość uczt urządzanych za pieniądze zebrane ze zdzierstwa)
5. Złość patrzy tylko na chwilę teraźniejszą, tak jak ci, którzy są
w gorączce, gdy domagają się nie w porę zimnej wody. Gdyby nie ścięto
oskarżyciela, nie rozgłoszono by aż tak zbrodni12. Uczniowie /Jana/, gdy
został on wtrącony do więzienia, nic takiego nie mówili, ale kiedy go
zgładzono, byli zmuszeni ujawnić również przyczynę. Chcieli bowiem za
słonić cudzołożnicę i nie chcieli rozgłaszać publicznie cudzych nieszczęść.
Skoro popadli w konieczność opowiadania, wtedy opowiadają całą zbrod
nię. Aby jednak nikt nie podejrzewał jakiejś fałszywej przyczyny tego
zabójstwa, jak w przypadku Teodasa i Judy (por. Dz 5, 36-37), zmuszeni
byli podać jego prawdziwą przyczynę. Im bardziej zatem chcesz w ten
sposób ukryć grzech, tym bardziej go rozgłaszasz. Grzechu nie wymazuje
się przez dodanie drugiego grzechu, lecz przez pokutę i spowiedź
(p£Tocvoięc Kai £^opo^oyf|a£i).
Zobacz, jak ewangelista wszystko opowiada bez zawziętości, a o ile
może, przytacza nawet obronę, (por. 14, 9B) O Herodzie mówi, że uczynił
to z powodu przysięgi i tych, którzy siedzieli pospołu, (por. 14, 9A) i że
się zasmucił; o dziewczynie natomiast, (por. 14, 8) że uczyniła tak
podmówiona przez matkę i (por. 14, 11) że odniosła głowę swej matce;
jakby mówił: wykonała jej rozkaz. Wszyscy sprawiedliwi boleją nie nad
doznającymi prześladowań, lecz nad źle czyniącymi, bo przede wszystkim
oni są tymi, którzy doznają zła. Janowi nie stało się nic złego, tylko tym,
którzy spowodowali [jego śmierć].
12 Uważam, że zdanie: K ai yócp si pf| £a(|)a^£ tóv KaTfiyopov, oók &v oijicoę
e^£Ka>O)<|)0ri to TóAąripa lepiej jest tłumaczyć bezosobowo, wskazując na zbrodnię
Heroda i Herodiady. J. Krystyniacki oddał to: „Jeżeliby bowiem oskarżającego go nie kazał
był ściąć, to zbrodnia jego nie byłaby się tak rozgłosiła” (t. II, s. 239); przekład angielski
tłumaczy to zdanie w rodzaju żeńskim: „if she had not slain her accuser”, na który wska
zuje kontekst całej wypowiedzi.
Horn. XLVIII: Mt 13, 53 - 14, 12 85
14 Greckie TtocpócoiToę. Por. RzHom 8, 2, Kraków 1995, t. 1/1, 125 przypis 23. Jan
Chryzostom mówi o nich do końca tej homilii.
Hom. XLVIII: Mt 13, 53 - 14, 12 87
wymówki, mówiąc: „Nie dałeś Mi pocałunku” (Łk 7, 45). Jeśli żywi cię,
pomimo że tego nie czynisz, tym bardziej wynagrodzi cię, jeśli będziesz
to czynić. Nie zważaj na to, że przychodzi do ciebie ubogi, opuszczony
i w łachmanach, ale pamiętaj, że przez niego Chrystus wchodzi do twego
domu (por. Mt 25, 40); zaniechaj surowości i obelżywych słów, którymi
obrzucasz przychodzących, nazywając ich natrętami, próżniakami i innymi
jeszcze gorszymi wyzwiskami. Kiedy to mówisz, zastanów się także, co
robią dla ciebie pieczeniarze. W czym są pożyteczni dla twego domu? Czy
w tym, że umilają ci bardzo domowy posiłek? A w jaki sposób umilają?
Czy dzięki temu, że odbierają policzki i mówią nieprzyzwoite rzeczy?
A czy jest coś smutniejszego niż to, że ty, człowiek szlachetnie urodzony
i wolny, bijesz tego, który został stworzony na obraz i podobieństwo Boże
(por. Rdz 1, 26-27) i czynisz sobie rozrywkę ze znieważania go, czyniąc
teatr ze swego domu i gromadząc u siebie pełno mimów, naśladując tych
ogolonych ze sceny? Bo i tam jest śmiech i policzkowanie.
Nazywasz przyjemnością to, co zasługuje na rzewny płacz, na wielki
żal i ubolewanie? Podczas gdy należałoby skierować ich ku życiu
prawdziwie czynnemu, przypomnieć im obowiązki, ty prowadzisz ich ku
krzywoprzysięstwu i nieprzyzwoitym wypowiedziom, nazywasz to rozryw
ką i uważasz za przedmiot uciechy to, co prowadzi do piekła? Gdy
zabraknie im dowcipu, wówczas wywiązują się ze swego zadania przysię
gami i krzywoprzysięstwem. Zatem to jest warte śmiechu, a nie łez
i westchnień? Któż, kto ma rozum, tak by twierdził?
7. Mówię to nie dlatego, żebym zabraniał, by ich żywić, lecz nie dla
takiej przyczyny. Niech żywienie ich bierze się ze szlachetnych intencji,
a nie z dzikości: z miłosierdzia, a nie zniewagi. Żyw go, ponieważ jest
ubogi; żyw go, ponieważ w nim karmisz Chrystusa (por. Mt 25, 40); nie
zaś dlatego, że wygłasza szatańskie słowa i hańbą okrywa swe życie. Nie
patrz na śmiech na jego twarzy, lecz zbadaj jego sumienie, a ujrzysz, że
tysiące razy sam siebie przeklina, jęczy i narzeka. Jeśli nie okazuje tego
na zewnątrz, to również ze względu na ciebie. Niech więc siadają wspólnie
z tobą do stołu ludzie ubodzy i wolni, a nie krzywoprzysięzcy, nie
mimowie. Jeśli chcesz żądać wynagrodzenia za wyżywienie, to każ im, by
karcili, upominali, gdy zobaczą coś nieprzyzwoitego, aby dopomagali
w domowych zajęciach, w dozorze nad sługami. Masz dzieci? Niech będą
z tobą ich ojcami, niech dzielą z tobą dozór nad nimi, niech przynoszą ci
miły Bogu zysk. Naucz ich duchowego zajęcia (¿ p 7 io p io c). Jeśli zobaczysz
kogoś potrzebującego opieki, każ pomóc, poleć usłużyć. Przez nich
pozyskuj obcych, przez nich przyodziewaj nagich, przez nich posyłaj [z
odwiedzinami] do więzień, łagodź cudze nieszczęścia (por. Mt 25, 35-36).
88 Ja n C h r y zo sto m
Niech za pożywienie dają taką zapłatę, która przynosi korzyść i tobie, i im,
a której nikt nie może zganić.
{Dzięki temu jeszcze bardziej zawiązuje się przyjaźń}. Teraz bowiem,
chociaż im się wydaje, że są kochani, wstydzą się jednak, że jedzą u ciebie
za darmo; jeśli zaś będą wykonywać wspomniane rzeczy, to zarówno oni
będą bardziej swobodni, jak i ty będziesz ich żywić z wielką ochotą, gdyż
nie będziesz robić wydatków na darmo; oni będą z tobą obcować z zaufa
niem i z większą swobodą, a dom twój zmieni się z teatru w kościół,
diabeł ucieknie, a wejdzie Chrystus z chórem aniołów. Gdzie bowiem jest
Chrystus, tam i aniołowie, gdzie zaś Chrystus i aniołowie, tam jest niebo
i światło jaśniejsze od promieni słońca.
Jeśli chcesz znaleźć dzięki nim inną pociechę, to poleć im, gdy masz
wolny czas, wziąć książkę i czytać sobie prawo Boże. Usłużą ci w tym
chętniej, niż w tamtym. To czyni znakomitszymi ich oraz ciebie, tamto
natomiast wszystkich okrywa jednakowo wstydem: ciebie jako pijaka
i człowieka skłonnego do obelg, ich natomiast jako żarłoków i ludzi
nikczemnych. Jeśli zaś żywisz ich, by ich znieważać, czynisz gorzej, niż
gdybyś ich zabił; jeśli ku pożytkowi i korzyści, to działasz z kolei
z większym ich pożytkiem, niż gdybyś ich uwolnił od śmierci, gdyby byli
skazani na stracenie. Teraz zawstydzasz ich bardziej niż swe sługi, a twoi
słudzy mają większą od nich swobodę i więcej poczucia wolności
(¿?i8i)0£pov GweiSóę); wówczas - zrównasz ich z aniołami. Uwolnij
zatem ich oraz siebie, usuń miano pieczeniarzy i nazywaj ich współbiesiad
nikami, odrzuć nazwę pochlebców a daj im imię przyjaciół. Dlatego też
Bóg ustanowił przyjaźń - nie na zgubę kochających i kochanych, lecz dla
ich dobra i pożytku.
Takie zaś przyjaźnie gorsze są od wszelkich nieprzyjaźni. Bo z nieprzy
jaciół, gdy chcemy, odnosimy zysk, z tych natomiast z konieczności
szkodę. Nie zatrzymuj przyjaciół, którzy są nauczycielami twej szkody,
którzy pragną raczej twego stołu niż twej przyjaźni. Wszyscy tego typu
przyjaciele, gdy wyrzekniesz się zbytku, wyrzekną się też twej przyjaźni,
natomiast ci, którzy przestają z tobą z powodu cnoty, pozostaną zawsze,
znosząc każdą odmianę losu.
Często nawet środowisko pieczeniarzy mści się na tobie i rozpowszech
nia zły sąd o tobie. Znam przynajmniej wielu wolnych ludzi, którzy
ściągnęli na siebie z tego powodu niesławę: jedni zostali pomówieni
o sztukę czarów, inni o cudzołóstwo i uwodzenie młodych chłopców.
Skoro nie mają żadnego zajęcia, lecz żyją tak bez celu, to wielu podejrze
wa ich, że dają się wykorzystywać w tym samym celu, co młodzi chłopcy.
Horn. XLVlll: Mt 13, 53 - 14, 12 89
(14, 13) Gdy Jezus to usłyszał, oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce
pustynne, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z.e wszystkich miast
poszły za Nim pieszo.
1. Czy widzisz, że zawsze się oddala: kiedy Jan został wydany (por. Mt
4, 12), gdy został ścięty (por. Mt 14, 1-13) oraz gdy Żydzi usłyszeli, że
On pozyskuje więcej uczniów. Chciał bowiem wypełniać większą część
swego zadania w sposób właściwy ludziom, ponieważ nie nadszedł jeszcze
czas, by objawił wyraźnie swe Bóstwo. Dlatego również uczniom polecił,
aby nikomu nie mówili, że On jest Chrystusem (por. Mt 16, 20); chciał
bowiem, by po Jego zmartwychwstaniu stało się to bardziej oczywiste
(por. Mt 17, 9). Dlatego dla tych Żydów, którzy do tego czasu nie uwie
rzyli, był niezbyt surowy, a nawet pobłażliwy. Usuwając się nie udał się
do miasta, lecz na miejsce pustynne, i to w łodzi, by nikt za Nim nie
poszedł.
Zwróć uwagę, że uczniowie Jana przywiązali się odtąd bardziej do
Jezusa. Oni donieśli Mu o tym, co się zdarzyło (por. Mt 14, 12). Porzu
ciwszy wszystkich, teraz do Niego się uciekają. W ten sposób [Jezus],
pomimo nieszczęścia dzięki wcześniej udzielonej odpowiedzi, osiągnął nie
małą rzecz1.
Ale dlaczego nie odszedł zanim Mu donieśli, skoro wiedział o tym
wydarzeniu wcześniej, niż oni Go powiadomili? Aby we wszystkim po
kazać prawdziwość [zbawczego] planu (oiKOYopta). Chciał, żeby przeko
nali się o tym nie tylko na podstawie [Jego] zewnętrznego wyglądu, ale
także na podstawie czynów. Wiedział bowiem o złości diabła i o tym, że
uczyni on wszystko, by podkopać tę wiarę (8ó^a).
Dlatego odszedł. Mimo to tłumy nie rozeszły się, ale idą za Nim trzy
mając się Go. Nie odstraszył ich nawet tragiczny los Jana (por. Mt 4, 10-
1 Zapewne aluzja do Mt 11, 2-15; zob. także MtHom 36, 1-2 (ŹMT 18, 421-424).
Horn. XLIX: Mt 14, 13-22 91
13) . Tak wielkie jest przywiązanie, tak ogromna jest miłość, że wszystko
zwycięża i usuwa niebezpieczeństwa. Właśnie dlatego od razu otrzymali
odpłatę. (14, 14) Gdy Jezus wysiadł, powiada, ujrzał wielki tłum. Zlitował
się (¿G7tA,ay%vio0r|) nad nimi i uzdrowił ich chorych. Jeśli nawet wielka
była ich gorliwość, to czyny /Jezusa/ przewyższały wszelką odpłatę. Dla
tego jako przyczynę dokonania uzdrowienia podaje miłosierdzie (SJieoę),
miłosierdzie spotęgowane: i uzdrawia wszystkich. Nie wymaga tu wiary,
ponieważ przejawia się ona w tym, że przyszli, że opuścili miasta, że
szukali Go gorliwie oraz nie opuszczali nawet wtedy, gdy dokuczał im
głód. Chcąc ich również nakarmić, nie czyni tego sam z siebie, ale czeka,
by Go wezwano. Zawsze przestrzega tego, o czym mówiłem, by nie przy
stępować do czynienia cudów z własnej inicjatywy, ale na prośbę.
Dlaczego nie podszedł do Niego nikt z tłumu i nie przemówił za nimi?
Bardzo się Go bali, a z racji pragnienia słuchania Go nie odczuwali nawet
głodu. Nawet uczniowie przystąpiwszy do Niego nie mówią: «Nakarm
ich», bo jeszcze nie byli doskonali, ale co? (14, 15) A gdy nastał wieczór,
przystąpili Jego uczniowie i rzekli: «Miejsce to jest pustynne i pora już
późna. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą [do wsi] i zakupią sobie
żywności». Skoro nawet po cudzie nie pamiętali tego co się stało (por. 14,
14) , a po owych koszach, gdy [Jezus] nazwie kwasem naukę faryzeuszów
(por. Mt 16, 5-12), będą mniemać, że mówi o chlebie, to tym bardziej
teraz, gdy nie widzieli jeszcze takiego cudu, jakże mogliby przypuszczać,
że zdarzy się coś takiego2. A przecież uzdrowił wcześniej wielu chorych3,
lecz nawet po tym nie spodziewali się tego cudownego rozmnożenia Chle
ba; tak byli jeszcze wówczas niedoskonali.
Zwróć uwagę na mądrość Nauczyciela, jak mądrze wzywa ich do
wiary. Nie powiedział od razu: «Nakarmię ich», bo nie byłoby w to łatwo
uwierzyć, ale co mówi? (14, 16) Lecz Jezus im odpowiedział: «Nie
potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść». Nie powiedział: «Dam im»,
lecz: Wy dajcie. Wciąż jeszcze zwracali się do Niego jako do człowieka.
Nawet wtedy nie wznieśli się wyżej i nadal rozmawiają jak z człowiekiem,
(por. 14, 17A) mówiąc: (14, 17B.) Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów
i dwóch ryb. Dlatego Marek powiada, że nie rozumieli jeszcze, bo serce
ich było zaślepione (por. Mk 6, 52). Ponieważ pełzali jeszcze po ziemi, On
zarządza to, co do Niego należało, (por. 14, 18A) mówiąc: (14, 18B.)
Przynieście Mi je tutaj. Wprawdzie miejsce jest pustynne, ale obecny jest
Ten, który żywi świat; wprawdzie minął czas, ale rozmawia z wami Ten,
który nie podlega czasowi. Natomiast Jan powiada, że chleby były
jęczmienne (por. J 6, 9), podkreślając to nie bez przyczyny, lecz aby nas
pouczyć, byśmy gardzili wyszukanymi stołami. Tak [ubogi] był również
stół proroków.
(14, 19) Następnie wziął te pięć chlebów i dwie ryby, kazał tłumom
usiąść na trawie, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał
chleby i dał je swoim uczniom, uczniowie z.aś tłumom. (14, 20) Jedli wszys
cy do sytości i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy
ułomków. (14, 21) Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy męż
czyzn, nie licząc kobiet i dzieci.
uwierzyli, a gdy przeminie, aby o nim nie zapomnieli, gdyż będą o tym
świadczyć ich ręce. Dlatego pozwala, aby najpierw tłumy poczuły głód;
czeka, aż oni wpierw zbliżą się i zapytają; przez nich każe im usiąść, przez
nich rozdziela, chcąc każdego pozyskać ich własnym słowem i czynem.
Dlatego też z ich rąk bierze chleb, aby było wiele świadectw tego
zdarzenia i aby oni zachowali wspomnienie tego cudu. Jeśli nawet po tych
zdarzeniach zapomnieli, to cóż dopiero stałoby się, gdyby tego w ten
sposób nie zaplanował? I nakazuje im usiąść na trawie, by nauczyć tłumy
poprzestawania na małym ((|)iXoG O(|)eiv). Nie pragnął jedynie nakarmienia
ciał, lecz również pouczenia dusz.
3. Zatem poprzez miejsce, przez to, że nie dał im nic innego oprócz
chleba i mięsa, że dał wszystkim to samo i uczynił wspólnym, że żadnemu
nie dał więcej niż drugiemu, uczył nas pokory, wstrzemięźliwości,
miłości6, abyśmy byli przejęci ku sobie wzajemnie tym samym uczuciem
i abyśmy wszystko uważali za wspólne (por. Dz 2, 44; 4, 32). (14, 19)
Połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Połamał i dał
te pięć chlebów, i te pięć wytryskały w rękach uczniów jak źródło. Cud
nie ograniczał się do tego, lecz sprawił, iż nawet zostało. A zostały nie
całe chleby, a ułomki, by pokazać, że były to ułomki z tamtych chlebów
i by dowiedzieli się o tym zdarzeniu także ci, którzy nie byli obecni.
Dlatego dozwolił, aby rzesze były głodne, ażeby nikt nie uznał tego
zdarzenia za iluzję. Dlatego też sprawił, aby pozostało dwanaście koszy,
aby również Judasz miał co nieść. [Jezus] mógł zaspokoić ich głód, lecz
uczniowie nie poznaliby wtedy Jego mocy, bo stało się to również za
czasów Eliasza (por. 1 Kri 17, 8-14). W każdym razie Żydzi tak się tym
zdumieli, że nawet chcieli obwołać Go królem (por. J 6, 15), chociaż przy
innych znakach wcale tego nie czynili.
Jakież słowa zdołają wyrazić, jak chleby tryskały jakby ze źródła, jak
płynęły na pustkowiu, jak wystarczyło ich dla tak wielu (bo było ich pięć
tysięcy oprócz kobiet i dzieci, a to, że zbiegały się kobiety i mężczyźni,
było największą pochwałą dla ludu); skąd wzięły się ułomki (bo nawet to
nie jest mniejsze niż poprzednie), że było ich aż tyle, iż ilość koszów
dorównała liczbie uczniów, a nie więcej ani nie mniej? Kazawszy zaś
zebrać ułomki, dał je nie tłumom, lecz uczniom (por. Mt 16, 9-10); tłumy
były bowiem mniej doskonałe niż uczniowie.
wówczas, gdy je posiadał, ani nie szukał ich wtedy, kiedy je utracił (por.
Hi 1, 13-22). Nie dlatego określa się je jako «dobra» (xpfipaxa), byśmy
mieli je zakopywać, lecz abyśmy ich dobrze używali (%pria6p£0a)9.
Podobnie jak między rzemieślnikami każdy posiada właściwą sobie
umiejętność, tak i bogacz nie umie kuć żelaza, budować okrętów, tkać
tkanin, stawiać domów ani żadnej innej z podobnych rzeczy; niechaj więc
nauczy się należycie używać bogactwa, miłosiernie obdarzać ubogich,
a posiądzie sztukę lepszą od tamtych.
15 Tak tłumaczę greckie: óti Kai 7t8vf)xcov óvt(DV %oXkayv r a m a ytYeiai. J. Krysty-
niacki oddał to: „że u wielu się to dzieje, chociaż są biednymi” (t. II s. 253).
100 Ja n C h r y zo sto m
Nie mów więc: «[Nie mam] nic przeciwko temu, nic przeciwko tamte
mu», gdyż to - właśnie to - wszystko prowadzi do zguby. Również w tym
względzie należy ich wychowywać, a na podstawie tego, co wydaje się
małe, czynić ich szlachetnymi, wielkodusznymi, lekceważącymi swe stro
je17. Abyśmy w ten sposób znaleźli ich wyróżniających się także w wiel
kich rzeczach (por. Łk 16, 10). Cóż jest bardziej podstawowego niż po
czątkowe nauczanie liter? A jednak stąd biorą się mówcy, sofiści i filozo
fowie; jeśli [ludzie młodzi] nie poznają liter, to nigdy się nimi nie staną.
Powiedzieliśmy to nie tylko do młodzieńców, ale także do kobiet
i dziewcząt. Bo i one podlegają takim błędom, i to o tyle bardziej, o ile
bardziej pannie potrzebna jest skromność. Uważajcie zatem, że to, co
zostało powiedziane do innych, zostało wystosowane również do was,
abyśmy nie musieli ponownie tych samych rzeczy omawiać.
Czas już modlitwą zakończyć mowę. Módlcie się więc z nami wszyscy,
aby młodzieńcy należący do Kościoła przede wszystkim mogli żyć przy
zwoicie i dożyć sędziwego czasu starości. Tym bowiem, którzy tak nie
żyją, nie należy życzyć doczekania starości. Za tych zaś, którzy już
w młodości żyją jak ludzie sędziwi wiekiem, modlę się, aby doczekali jak
najpóźniejszej starości, aby byli ojcami dobrych dzieci, aby byli pociechą
dla swych rodziców, a przede wszystkim dla Boga, ich Stwórcy, aby
usunęli wszelką chorobę, nie tylko w odniesieniu do obuwia czy odzieży,
lecz także każdą inną.
Gdyż czym jest nieuprawiona rola, tym jest zaniedbana młodość
wszędzie wydająca wiele cierni. Rozpalmy więc [w sobie] ogień Ducha
[Świętego] i wypalmy złe żądze, uprawmy [nasze] niwy, uczyńmy je
podatnymi na przyjęcie nasienia (por. Mt 13, 3-8) i pokażmy, że nasi
młodzieńcy są bardziej roztropni aniżeli cudzoziemscy starcy. Roztropność
(aco(|)poai)vr|) jest bowiem godna podziwu, gdy jaśnieje w młodości, jak
znów ktoś roztropny na starość niewielką otrzymuje nagrodę, gdyż
w swym wieku znajduje wystarczające wsparcie. To jest niezwykłe:
cieszyć się spokojem wśród burzy, nie spalić się w gorącym piecu oraz
w młodości nie zachowywać się zuchwale.
Miejmy to na uwadze i naśladujmy błogosławionego Józefa, który
jaśniał tymi wszystkimi [cnotami], abyśmy dostąpili takich samych koron,
jak on (por. Rdz 39). Obyśmy ich wszyscy dostąpili z łaski i dobroci Pana
naszego Jezusa Chrystusa, któremu wraz z Ojcem i Duchem Świętym
chwała teraz, zawsze i na wieki wieków. Amen.
17 Jan Chryzostom używa tu słowa < 5 yy\\\(n a , które oznacza także to, co zewnętrzne,
widoczne dla oczu.
HOMILIA L: Mt 14, 23-36
(PG 58, 503-510)
(14, 23) Gdy odprawił tłumy, wyszedł sam jeden na górę, aby się tam
modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. (14, 24) A łódkę na
środku jeziora dręczyły fale, bo wiatr był przeciwny.
1. Dlaczego wyszedł na górę? Aby pouczyć nas, że gdy trzeba modlić
się do Boga, dobre są pustynia i samotność. Dlatego zawsze udaje się na
miejsca pustynne; tam często całe noce spędza na modlitwie, ucząc nas,
byśmy szukali spokojnego czasu i spokojnego miejsca do modlitwy.
Miejsce pustynne jest matką spokoju (f]cn)%ia), jest ciszą i przystanią,
uwalnia nas od wszelkiego zgiełku.
Z tego powodu /Jezus/ wyszedł /na górę/; uczniowie zaś ponownie byli
miotani falami1 i znosili burzę jak poprzednim razem. Jednakże wtedy
przeżywali to mając Go w łódce (por. Mt 8, 23-27), teraz byli sami.
Stopniowo i powoli prowadzi ich oraz przygotowuje do rzeczy większych,
aby wszystko znosili mężnie. Dlatego za pierwszym razem, gdy mieli się
znaleźć w niebezpieczeństwie, sam był obecny, lecz spał (por. Mt 8, 24),
tak że był gotów udzielić im pomocy; teraz natomiast, by skłonić ich do
większej wytrwałości, nie czyni tego, lecz oddala się i opuszcza ich, by
zerwała się burza na środku jeziora, aby znikąd nie mieli nadziei ocalenia
(¿^7ti5a GCOTripiaę); pozwala bałwanom miotać nimi przez całą noc, by,
jak mniemam, poruszyć ich zaślepione serca1 2. Takim jest strach powstają
cy w czasie burzy3.
miarę. Również tutaj domagał się bardzo wielkiej rzeczy, ale jedynie
z miłości, a nie na pokaz. Nie powiedział: «Każ mi chodzić po wodach»,
lecz co? Każ mi przyjść do siebie. Żaden [z nich] tak nie miłował Jezusa.
Tak samo uczynił też po zmartwychwstaniu: nie chciał czekać, aż
przyjdzie z innymi, lecz ich wyprzedził (por. J 21, 7). Okazuje nie tylko
miłość, lecz także swą wiarę. Nie tylko wierzył, że /Jezus/ może sam
chodzić po morzu, ale także, że może innym udzielić tej mocy; i pragnie
prędko do Niego dotrzeć. (14, 29) A On rzekł: «Przyjdź». Piotr wyszedł
z łodzi i, krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. (14, 30) Lecz. na widok
silnego wiatru uląkł się i, gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie!»
(14, 31) Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu
zwątpiłeś, małej wiary?». To jest jeszcze bardziej podziwu godne niż tamto
(por. Mt 8, 23-27). Dlatego po tamtym następuje. Skoro pokazał, że jest
Panem morza (por. Mt 8, 26-27), to potem czyni znak jeszcze dziwniejszy.
Wtedy jedynie rozkazał wiatrom, natomiast teraz sam chodzi po wodzie
i drugiemu udziela tej mocy. Gdyby uczynił to za pierwszym razem, Piotr
nie przyjąłby tego tak samo, bo nie miał jeszcze takiej wiary.
2. Dlaczego Chrystus na to pozwolił? Gdyby powiedział: «Nie mo
żesz», [Piotr] sprzeciwiłby się, będąc gorliwym. Dlatego na wszelki
wypadek poucza go, by był bardziej roztropny na przyszłość. Lecz on i tak
się nie powstrzymuje. Wyszedłszy z łódki, zaczął tonąć, ponieważ się
przeląkł. Tonięcie sprawiły wzburzone fale, strach zaś wywołany przez
wiatr.
Jan opisuje to samo zdarzenie i mówi, że „chcieli Go zabrać do łodzi,
ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali” (J 6,
21). W ten sposób, gdy oni mieli przybić do lądu, [Jezus] wszedł do łodzi.
[Piotr] wyszedłszy z łodzi szedł do Niego, ciesząc się nie tyle z tego, że
chodził po wodzie, ile z tego, że szedł do Niego. Osiągnąwszy rzecz
większą, doświadczył niebezpieczeństwa pod wpływem mniejszej, mam na
myśli [jego strach] pod wpływem gwałtownego wiatru, a nie morza. Taka
jest natura ludzka: często dokonuje wielkich rzeczy, a w mniejszych
doznaje niepowodzenia.
być [fizycznie] blisko Chrystusa, jeśli wiarą nie jest się blisko Niego.
Zdarzenie to pokazało ponadto różnicę pomiędzy Nauczycielem a uczniem
oraz pocieszyło innych. Jeśli obruszyli się na dwóch braci (por. Mt 20, 24;
Mk 10, 41), to tym bardziej uczyniliby to tutaj, gdyż nie otrzymali jeszcze
Ducha [Świętego]. Potem nie byli już tacy. Zawsze przyznawali Piotrowi
pierwszeństwo, wysuwali go na czoło w zgromadzeniach publicznych4,
chociaż był człowiekiem bardziej prostym niż pozostali.
Dlaczego nie nakazał wiatrom uciszyć się, lecz sam wyciągnął rękę
i chwycił go? Ponieważ potrzeba było jego wiary. Gdzie brakuje tego, co
do nas należy, tam ustaje również to, co pochodzi od Boga. Mówi więc,
aby pokazać, że zmianę tę spowodowała jego mała wiara, a nie gwałtowny
wiatr: (14, 31) Czemu zwątpiłeś, małej wiary? Jeśliby więc jego wiara nie
osłabła, utrzymałby się łatwo również wobec wiatru. Dlatego [Chrystus],
chwyciwszy go, pozwala wiatrowi nadal dąć, pokazując, że nie przeszka
dza on wcale, gdy wiara jest mocna. Jak matka, gdy pisklę przedwcześnie
wyleci z gniazda i ma spaść, zanosi je znów na skrzydłach do gniazda, tak
samo uczynił również Chrystus.
(14, 32) Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Przedtem mówili:
„Kimże jest ten człowiek, że nawet wiatr i jezioro są Mu posłuszne?” (Mt
8, 27), teraz jednak nie tak. (14, 33) Ci zaś, którzy byli w łodzi, podeszli
i upadli przed Nim, mówiąc: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym». Czy
widzisz, jak w krótkim czasie prowadził ich wszystkich na coraz wyższy
poziom? Bo ich wiara wzrosła pod wpływem tego, że chodził po falach,
że kazał drugiemu tak czynić, że ocalił go od niebezpieczeństwa.
Poprzednim razem rozkazał morzu (por. Mt 8, 26), a teraz nie rozkazuje,
lecz wyraźniej w inny sposób okazuje swą moc. Dlatego też powiedzieli:
Prawdziwie jesteś Synem Bożym. Cóż więc? Czy zganił ich za to, co
powiedzieli? Wręcz przeciwnie; nawet potwierdził ich słowa, z jeszcze
większą mocą uzdrawiając tych, którzy przychodzili, a nie tak, jak
poprzednim razem5.
(14, 34) Gdy się przeprawili, powiada, przyszli do ziemi Genezaret. (14,
35) Ludzie miejscowi, poznawszy Go, rozesłali [posłańców] po całej tam
tejszej okolicy, znieśli do Niego wszystkich chorych (14, 36) i prosili, żeby
mogli się dotknąć frędzli Jego płaszcza; a wszyscy, którzy się dotknęli,
zostali uzdrowieni. Przychodzili zatem nie tak, jak przedtem, prowadząc
7 Judasz wykradał z kasy pieniądze - por. J, 6, 12, 5-6 oraz wydał Chrystusa za
trzydzieści srebrników - por. Mt 26, 14-16; Mk 14, 10-11; Łk 22, 3-6; Szymon chciał
kupić święcenia za pieniądze - por. Dz 8, 18-24.
108 Ja n C h r y zo sto m
10 Piekło oraz nieugaszony ogień - por. np. Mt 3, 12; Mk 9, 43; kara wraz z demonami
- por. Mt 25, 41.
110 Ja n C h r y zo sto m
11 Por. Mt 25, 1-13 oraz zob. poniżej MtHom 78, 1, gdzie Jan Chryzostom uznaje
przypowieść o pannach roztropnych i nierozsądnych jako alegoryzującą i mówiącą
o udzielaniu jałmużny. To właśnie udzielania jałmużny - jego zdaniem - nazwanej
w przypowieści oliwą, brakowało nierozsądnym pannom.
HOMILIA LI: Mt 15, 1-20
(PG 58, 509-518)
Zwróć uwagę, że gdy chce znieść jakieś prawo, czyni to pod pozorem
obrony. Tak uczynił również i w tym przypadku. Nie przystąpił od razu
do przekroczenia go ani też nie mówi: «To nie ma żadnego znaczenia», bo
jeszcze bardziej by ich rozjątrzył. Najpierw rozbraja ich zuchwałość:
wytacza o wiele poważniejsze oskarżenie i kieruje je przeciwko nim. Nie
mówi, że [uczniowie] dobrze postępują, przekraczając prawo, by /oskarża
jącym ich/ nie dać pretekstu; nie gani też ich czynu, aby nie umacniać
ustanowienia /takiego przepisu/; ani nie oskarża starszych jako ludzi
niesprawiedliwych i bezbożnych. Wówczas odwróciliby się od Niego jak
od oszczercy i świętokradcy. Odrzuciwszy to wszystko, obiera inną drogę.
Wprawdzie wydaje się, że karci przybyłych /uczonych i faryzeuszy/, ale
w istocie rzeczy uderza w tych, którzy ustanowili te prawa. Wcale nie
wymienia starszych, ale również w nich uderza i ich oskarża. Pokazuje, że
ich grzech jest podwójnie grzechem: nie są posłuszni Bogu oraz czynią tak
ze względu na ludzi. To tak jakby mówił: «To was zgubiło, że we wszyst
kim słuchaliście starszych». Jednakże nie mówi tego w ten sposób, (por.
15, 3A) ale daje to nieznacznie do zrozumienia, tak im odpowiadając: (15,
3B.) Dlaczego i wy przestępu]ecie przykazanie Boże ze względu na waszą
tradycję? (15, 4) Bóg przecież nakazał: «Czcij ojca i matkę» oraz: «Kto
złorzeczy ojcu lub matce, niech poniesie śmierć» (Wj 20, 12; 21, 17).
(15, 5) Wy zaś mówicie: «Kto by oświadczył ojcu lub matce: ‘Darem [zło
żonym w ofierze] jest to, co dla ciebie miało być wsparciem ode mnie' (15,
6) ten nie potrzebuje czcić swego ojca ani matki». I tak ze względu na
waszą tradycję znieśliście przykazanie Boże.
5 Wobec ojca nawiązuje do przytoczonego powyżej wiersza Wj 20, 12, ale w kon
tekście «wobec Mnie - wobec ojca» może wskazywać pośrednio na relację do Boga Ojca.
6 Według Orygen esa , MtKom 11, 9 (ŹMT 10, 88) tradycja faryzeuszy zniosła takie
przykazanie ze względu na własną zachłanność. Stąd jego praktykowanie stało się rzeczą
dobrowolną. Jest to jednak - zdaniem Orygenesa - wypaczenie przykazania.
Jan Chryzostom podkreśla tu, że - zdaniem niektórych - użyte w Mt 15, 5 greckie
słowo 5(bpov oznacza po prostu «dar», «prezent», i w takim sensie zależy to od woli
człowieka, który chce albo nie chce sprezentować coś rodzicom. Wyjaśnia to pełniej
w następnym akapicie, zestawiając stwierdzenie Mateuszowe z paralelnym tekstem
Markowym.
Horn. LI: Mt 15, 1-20 115
9 Por. Mt 15, 1.
10 Zob. powyżej MtHom 49, 2 przypis 5.
Horn. LI: Mt 15, 1-20 117
1 Por. O rygenes , MtKom 11, 16 (ŹMT 10, 99-100), gdzie jest mowa «o wyjściu»,
jednakże bez aspektu eklezjologicznego.
126 Ja n C h r y zo sto m
tylko prosiła, aby się nad nią zmiłował; tylko przedstawiała rzewnie swoje
nieszczęście, a nawet nie została uznana za godną odpowiedzi. Może
oburzyło się wielu z tych, którzy to słyszeli, ale ona się nie zgorszyła.
Dlaczegóż mówię o słuchaczach? Sądzę, że nawet uczniowie byli wzrusze
ni takim nieszczęściem kobiety, że zmieszali się i zasmucili. A jednak,
chociaż się zmieszali, nie mieli odwagi powiedzieć: «Udziel jej łaski», ale:
(15, 23B.) Na to zbliżyli się do Niego uczniowie i prosili: «Odpraw ją, bo
krzyczy z,a nami». Również my, gdy chcemy kogoś do czegoś nakłonić,
mówimy często coś przeciwnego, (por. 15, 24A) A Chrystus mówi: (15,
24B.) Jestem posiany tylko do owiec, które poginęły z. domu Izraela.
2. Cóż na to kobieta, gdy to usłyszała? Czy umilkła? Czy ostygła
w swym zapale? W żadnym razie, ale jeszcze bardziej się domagała. My
w ten sposób nie postępujemy, lecz gdy nie otrzymamy, ustępujemy, cho
ciaż z tego powodu jeszcze bardziej trzeba by było nalegać. Kogo nie
zmieszałyby takie słowa [Chrystusa]? Już milczenie zdolne było pogrążyć
ją w zwątpieniu, ale tym bardziej odpowiedź mogła do tego doprowadzić.
Widzieć, jak odmówił nawet tym, którzy wstawiali się za nią, słyszeć, że
jest niemożliwe, by to się stało, mogło pogrążyć w niewypowiedzianym
zwątpieniu. A jednak kobieta nie zwątpiła, lecz kiedy zobaczyła, iż jej
rzecznicy nie mogą nic osiągnąć, dopuściła się szlachetnej bezczelności.
Przedtem bowiem nie miała nawet odwagi przed Nim stanąć. (15, 23B)
Krzyczy za nami, mówią; a kiedy prawdopodobne było, że ona zwątpiw
szy, oddali się, wówczas (por. 15, 25A) ona podchodzi bliżej i oddaje Mu
pokłon, mówiąc: (15, 25B.) Panie, dopomóż mi.
Cóż to, niewiasto? Czyż masz większą ufność niż apostołowie? Czyż
masz większą siłę? «Ufności ani siły, powiada, nie mam. Przeciwnie,
jestem nawet bardzo bezczelna. Posługuję się zuchwałością w miejsce
błagania; uszanuje moją ufność». Cóż to? Czy nie słyszałaś, jak mówił:
(15, 24) Jestem posiany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraelal
«Słyszałam, mówi, ale On jest Panem». Dlatego nie powiedziała: «Módl
się i proś», lecz: Panie, dopomóż mi.
Cóż na to Chrystus? Nie poprzestał na tym, lecz budzi w niej jeszcze
większe zakłopotanie, (por. 15, 26A) mówiąc: (15, 26B.) Niedobrze jest
zabrać chleb dzieciom i rzucić psom. Gdy więc zaszczycił ją odpowiedzią,
wtedy przeraził ją jeszcze bardziej niż swym milczeniem. Już nie zrzuca
przyczyny na innego, ani nie mówi: (15, 24) Jestem posiany tylko [do
owiec... Izraela], lecz im bardziej ona wzmacnia swą prośbę, tym bardziej
stanowczo On również odmawia. Nie nazywa ich już więcej owcami, tylko
dziećmi, ją natomiast psem. Cóż na to kobieta? Z tych samych słów układa
obronę w swojej sprawie. Chociaż jestem psem, powiada, nie jestem kimś
wrogim».
Hom. LII: Mt 15, 21-31 127
my”4. Ona nie postępuje tak, ale siebie nazywa szczenięciem a ich pana
mi; właśnie dlatego stała się dzieckiem.
(por. 15, 28A) Cóż na to Chrystus? (15, 28B) O niewiasto, wielka jest
twoja wiara. Dlatego właśnie zwlekał, by wypowiedzieć te słowa i ukoro
nować kobietę. (15, 28C) Niech ci się stanie, jak chcesz,. A to, co mówi,
znaczy: „Twoja wiara może osiągnąć większe rzeczy, niż te, ale: Niech ci
się stanie, jak chcesz. Słowa te są pokrewne tym, które mówią: „Niech się
stanie niebo. I stało się” (Rdz 1, 3)5. (15, 28D.) Od tej chwili jej córka
była zdrowa.
Czy widzisz, że również ona przyczyniła się do uzdrowienia swej cór
ki? Dlatego Chrystus nie powiedział: «Niech twoja córka będzie uzdrowio
na», lecz: O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak
chcesz, byś wiedział, że słowa te nie pochodziły z pochlebstwa, lecz że
była to wielka siła wiary. Dokładny jej dowód i próbę zostawił przebie
gowi zdarzenia. I natychmiast jej córeczka6 wyzdrowiała.
8
i niczego nie wskórali. Tak wielką rzeczą jest wytrwała modlitwa (7tpoae-
peia Chce, byśmy raczej sami udawali się do Niego z prośbami
w naszych sprawach, niż żeby czynili to za nas inni. Wprawdzie oni mieli
większą ufność, lecz ona okazała wielką wytrwałość (Kapiepioc). Po
spełnieniu prośby wytłumaczył uczniom, dlaczego odwlekał sprawę i po
kazał, że słusznie nie uwzględnił wstawienia się z ich strony.
(15, 29) Stamtąd podążył Jezus dalej i przyszedł nad Jezioro Galilej
skie. Wszedł na górę i tam siedział. (15, 30) I przyszły do Niego wielkie
tłumy, mając ze sobą chromych, niewidomych, ułomnych, niemych [i wielu
innych], i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił. (15, 31) Tłumy
zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą,
niewidomi widzą. / wielbiły Boga Izraela.
Czasem sam wychodzi, czasem siedzi, czekając na słabych i ściąga na
górę chromych. Już więcej nie dotykają Jego szaty (por. Mt 14, 36), lecz
wznoszą się wyżej i rzucają Mu się do stóp. {W podwójny sposób
potwierdzają swą wiarę: przez to, że idą na górę pomimo iż są chromi oraz
że nie chcą niczego innego jak tylko być położonym u Jego stóp}. Była
to rzecz wzbudzająca osłupienie i godna podziwu, zobaczyć, że ci, których
przynoszono, chodzą i że ułomni nie potrzebują być prowadzeni za rękę.
Wprawiła ich w zdumienie wielka liczba uzdrowionych oraz łatwość
uzdrowień.
Czy widzisz, że kobietę uzdrowił po tak długim zwlekaniu, a ich
natychmiast? Nie dlatego, żeby byli oni od niej lepsi, lecz dlatego, że
miała ona większą wiarę niż oni. Dlatego w jej przypadku odwleka
uzdrowienie i waha się, by okazać jej wytrwałość; im zaś natychmiast
udziela swej łaski, by zamknąć usta niewiernym Żydom i pozbawić ich
wszelkiej wymówki. Im większe dobrodziejstwo ktoś otrzyma, na tym
większą karę zasługuje za swą niewdzięczność, bo nie stał się lepszy nawet
z powodu wyróżnienia. Właśnie dlatego bogacze ponoszą większą karę niż
ubodzy, gdyż nawet wśród dostatków nie stają się łagodniejsi.
(15, 32) Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: «Żał Mi tego
tłumu. Jut trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich
puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze».
1. Wcześniej także, gdy miał uczynić /cud rozmnożenia chleba/,
najpierw uleczył tych, którzy byli zdjęci słabością ciała (por. Mt 14, 14).
Tutaj czyni to samo: przechodzi do tego rozpoczynając od uleczenia nie
widomych i chromych (por. Mt 15, 30-31). Dlaczego wtedy uczniowie po
wiedzieli: „Każ rozejść się tłumom” (Mt 14, 15), a teraz tak nie powie
dzieli, choć minęły trzy dni? Albo dlatego, że sami już stali się doskonalsi,
albo że widzieli, iż tamci niezbyt przejmują się głodem; albowiem wielbili
Boga za te cuda.
Zwróć uwagę, że [Jezus] nawet teraz nie przystępuje od razu do uczy
nienia cudu, ale pobudza ich do tego. Tłumy, przybywszy dla uzdrowienia,
nie miały odwagi prosić o chleb; On natomiast, miłujący człowieka i miło
sierny, daje im, chociaż nie proszą o to, i mówi do uczniów: Żał Mi [tego
tłumu]... Nie chcę ich puścić zgłodniałych. Aby nie mówili, że przyszli
z zapasem żywności, powiada: Jut trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają
co jeść. Tak więc, nawet gdyby z nim przyszli, już by go zużyli. Dlatego
też nie uczynił /cudu/ ani pierwszego, ani drugiego dnia, lecz wtedy, gdy
wszystko już się wyczerpało, aby przyjęli to wydarzenie z większym uzna
niem, znalazłszy się wcześniej w potrzebie. Dlatego mówi: Żeby kto nie
zasłabł w drodze, pokazując, że przybyli z daleka i nic im już nie pozo
stało [do jedzenia].
Skoro nie chcesz ich puścić głodnych, to dlaczego nie czynisz cudu?
Aby przez to pytanie i odpowiedź uczynić uczniów bardziej uważnymi,
aby dowiedli swej wiary, podchodząc i mówiąc: «Uczyń chleb». Ale i tak
nie zrozumieli przyczyny Jego pytania. Dlatego, jak to opowiada Marek,
mówi do nich potem: „{Czyż wasze serca są aż tak zatwardziałe?} Macie
oczy, {a nie widzicie; macie uszy}, a nie słyszycie?” (Mk 8, 17-18) Gdyby
136 Ja n C h r y zo sto m
Skoro w ten sposób poznałeś ich słabość, poznaj także z drugiej strony
ich uczciwość myślenia ( tó (|)i A,ó g o (|)OV Trję yv(i)pr|ę) i podziwiaj ich
umiłowanie prawdy ((|)iMA,r|0£ę), gdy pisząc o sobie nie przemilczają
swych ułomności, choć były one wielkie. Fakt, że wkrótce /po rozmnoże
niu chleba/ (por. Mt 14, 13-21) tak prędko o tym zapomnieli, nie było
zwykłą winą. Dlatego ich karci.
2. Ponadto, zwróć uwagę, jak powściągliwi byli w jedzeniu, jak uczył
ich, by nie przywiązywali wielkiej wagi do jedzenia. Chociaż byli na
pustkowiu i przebywali tam trzy dni, mieli tylko siedem chlebów. Zresztą
wszystkie pozostałe rzeczy czyni w podobny sposób, jak uczynił to
poprzednio. Każe im usiąść na ziemi i sprawia, że chleby się mnożą
w rękach uczniów. (15, 35) Polecił ludowi, powiada, usiąść na ziemi; (15,
36) wziął te siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał,
dawał uczniom, uczniowie zaś tłumowi. Ale koniec [tej części cudu] nie
jest podobny [do poprzedniego]2. (15, 37) Jedli wszyscy do sytości,
a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów. (15, 38)
Tych zaś, którzy jedli, było cztery tysiące mężczyzn, nie licząc kobiet
i dzieci.
Dlaczego wtedy, gdy było ich pięć tysięcy, pozostało dwanaście koszów
(KÓ(j)ivoę)3, a teraz, na cztery tysiące, siedem koszów (G7T0pię)? Dlaczego
pozostało mniej resztek, choć nie było tylu jedzących?4 Albo te kosze
(GTropię) były większe niż tamte (KÓc()ivoę), albo - jeśli nie to było
przyczyną - daje pomoc przez zróżnicowanie wspomnień, aby identycz
ność cudów nie spowodowała zapomnienia, aby dzięki różnicy przypomi
nali sobie i o jednym, i o drugim cudzie. Dlatego wówczas sprawił, że
liczba koszów z ułomkami równała się liczbie uczniów (por. Mt 14, 20),
teraz zaś liczbie chlebów (por. Mt 15, 34B. 37), okazując swoją niewypo
wiedzianą moc i łatwość działania również i w tym, że potrafi czynić cuda
w taki czy inny sposób. Świadczyło to bowiem o niemałej mocy,
zachować liczbę i wtedy, i teraz, chociaż wtedy było pięć tysięcy, teraz zaś
cztery tysiące ludzi, i że ani wtedy, ani teraz nie zostało ani mniej ani
wzajemne położenie obydwóch, by tam, gdzie jest oci0f|p, przyszedł ócf|p, a na jego
miejsce ai0ńp.
Przykład zawierający dozę ironii: trudno bowiem sobie wyobrazić, w jaki sposób
faryzeusze mieliby to sprawdzić. Pośrednio Jan Chryzostom wskazuje na moc Chrystusa,
która przekracza możliwości weryfikacji ze strony człowieka.
7 Znaki na ziemi - por. Mt 16, 2-3; znaki na niebie w czasie drugiego przyjścia
Chrystusa - por. Mt 24, 1-41.
8 Jan Chryzostom używa tu słowa eb0\)va, które oznacza: «karcenie, publiczne
rozpatrywanie sprawowania się urzędników po upływie ich kadencji, zdawanie rachunku
[ze swego życia]». Biblia nawiązuje do «zdawania rachunku z życia» między innymi
w Mt 12, 36; Rz 14, 12; 1 P 4, 5, chociaż używa innych słów.
y Zapewne aluzja do plag egipskich - por. Wj 7, 14n.
140 Ja n C h r y zo sto m
0 wiele większe niż tamte. Cóż może być równego odpuszczeniu grze
chów, wskrzeszeniu umarłego, wypędzeniu złych duchów, przywróceniu
członków ciała i uleczeniu wszelkich innych słabości?101
Zauważ ich zatwardziałość serca (por. Mk 8, 17): usłyszawszy odpo
wiedź, że „żaden znak nie będzie im dany, prócz znaku proroka Jonasza”
(Mt 12, 39), nie stawiają pytań. A przecież trzeba było, by znając proroka
1 wszystkie zdarzenia, słysząc to po raz drugi, zapytali i dowiedzieli się,
co znaczą te słowa. Ale oni - jak powiedziałem - czynią to nie z chęci,
aby się dowiedzieć. Dlatego też On ich opuścił i odszedł.
(16, 5) Przeprawiając się na drugi brzeg, uczniowie zapomnieli wziąć
chleba. (16, 6) Jezus rzekł do nich: «Uważajcie i strzeżcie się kwasu fary
zeuszów i saduceuszów».
Dlaczego nie powiedział wyraźnie: «Strzeżcie się ich nauki»? Chce im
przypomnieć to, co się stało, bo wiedział, że zapomnieli. Jak się wydawa
ło, nie było wskazane karcić ich wprost. Wziąć zaś powód do skarcenia
z tamtych czyniło naganę lżejszą. Dlaczego nie skarcił ich wtedy, gdy
powiedzieli: (15, 33B) Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba, bo
wydaje się, że było na miejscu powiedzieć to wtedy? Aby nie wydawało
się, że spieszy się do spełnienia cudu. Nie chciał zresztą karcić ich wobec
tłumu ani wobec nich się wynosić. Teraz natomiast nagana była bardziej
wskazana, gdyż byli tak usposobieni po dwóch podobnych cudach. Dlatego
karci ich dopiero po spełnieniu drugiego cudu. Ujawnia to, co sami sobie
myśleli, (por. 16, 7A) A co sobie myśleli: (16, 7B.) Nie wzięliśmy chleba.
Trzymali się jeszcze ściśle żydowskich oczyszczeń oraz przepisów
dotyczących pokarmów. Dlatego z wszystkich tych powodów surowo ich
karci, mówiąc: (16, 8B)11 «Ludzie małej wiary, czemu zastanawiacie się
nad tym, że nie wzięliście chleba? (16, 9A) Czy jeszcze nie rozumiecie?
„Jeszcze nie pojmujecie. Czyż aż tak zatwardziałe jest wasze serce? Macie
oczy, a nie widzicie; macie uszy, a nie słyszycie?” (Mk 8, 17-18) (16, 9B.)
Czy nie pamiętacie owych pięciu chlebów na pięć tysięcy, i ile zebraliście
koszów ? (16, 10) Ani owych siedmiu chlebów na cztery tysiące i ileście
koszów zebrali?»
14 Wino tazyjskie, biorące swą nazwę od miejsca pochodzenia, czyli Wyspy Thasos,
było w starożytności odpowiednikiem naszego dzisiejszego szampana.
15 Zob. powyżej nr 3. (ostatni akapit) oraz 4. tekst odnośny do przypisu 12.
144 J an C hryzostom
18 Greckie vf)<t>C0|H£V (bądźmy trzeźwi, przytomni) pojawia się dwa razy w liście Pa
wiowym - por. 1 Tes 5, 6. 8.
HOMILIA LIV: Mt 16, 13-23
(PG 58, 531-540)
(16, 13) Gdy Jezus przyszedł w stronę Cezarei Filipowej, pytał swych
uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?»
1. Dlaczego wymienił założyciela miasta? Bo jest jeszcze inna Cezarea,
zwana Stratona. Stawia im pytanie nie w tej Cezarei, ale w Filipowej,
odprowadziwszy ich daleko od Żydów, aby uwolnieni od wszelkiego lęku,
powiedzieli Mu otwarcie wszystko, co myślą.
Dlaczego nie zapytał od razu o ich własne zdanie, lecz pyta o zdanie
ludzi? Ażeby wówczas, gdy przedstawią opinie ludzi, zapytać ich samych:
(16,15B.) A wy za kogo Mnie uważacie? Przez sposób postawienia pytania
zostali naprowadzeni ku głębszemu poznaniu, aby nie sugerowali się
niskim mniemaniem wielu. Dlatego na początku swego nauczania
(Kf|poypa) nie pyta ich o nic. Dopiero po uczynieniu wielu znaków, po
oznajmieniu wielu wzniosłych nauk wiary (8óy|Lia) i przytoczeniu wielu
dowodów swego Bóstwa oraz swej jednomyślności z Ojcem1, zadaje im
to pytanie. A nie powiedział: «Za kogo uważają Mnie uczeni w Piśmie
i faryzeusze?», chociaż oni często przychodzili do Niego i z Nim rozma
wiali, lecz: Za kogo ludzie uważają Mnie, pytając o bezstronną opinię
ludu. Chociaż była ona znacznie zaniżona, wolna była od złości, zdanie zaś
tamtych pełne było zawiści.
Pokazuje, jak bardzo chce, aby przyjęta została ekonomia zbawienia
(oiKOYOpia)12, mówiąc: (16, 13) Syna Człowieczego. W ten sposób wyraża
swe Bóstwo. Czyni tak często także gdzie indziej, kiedy mówi: „I nikt nie
wstąpił do nieba oprócz Syna Człowieczego, który zstąpił z nieba” (J 3,
13) albo znów: „Gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował
tam, gdzie był przedtem” (J 6, 62).
(por. 16, 14A) Gdy /uczniowie/ powiedzieli: (16, 14B.) Jedni za Jana
Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego
z proroków, przytaczając w ten sposób błędne opinie ludu, (por. 16, 15A)
wtedy dodał: (16, 15B.) A wy za kogo Mnie uważacie? Tym drugim pyta
niem pobudził ich do wzniesienia się ku wyższemu wyobrażeniu o Nim
i pokazał im, że te opinie niezbyt odpowiadają Jego godności. Dlatego
oczekuje od nich innej i stawia drugie pytanie, aby nie byli takiego
samego zdania, jak wielu, którzy widząc większe znaki, niż są możliwe
u człowieka, uważali Go za człowieka, tylko że powstałego z martwych,
jak to mówił nawet Herod (por. Mt 14, 2). Lecz On sam odwodzi ich od
tego mniemania, mówiąc: A wy za kogo Mnie uważacie? Innymi słowy:
«Wy, którzy zawsze byliście ze Mną, patrzyliście na Moje cuda i sami
czyniliście przeze Mnie dużo wielkich rzeczy».
Cóż na to usta apostołów, czyli Piotr, zawsze gorliwy przodownik
apostolskiego grona? Pytanie było skierowane do wszystkich, a on sam
odpowiada. Gdy [Jezus] pytał o opinie ludzi, wszyscy odpowiedzieli na
pytanie, kiedy natomiast pyta o ich zdanie, (por. 16, 16A) Piotr występuje
naprzód, uprzedza i mówi: (16,16B.) Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego.
(por. 16, 17A) Cóż na to Chrystus? (16, 17B.) Błogosławiony jesteś
Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, [lecz
Ojciec mój, który jest w niebie]. Gdyby Piotr nie wyznał o Nim prawdzi
wie, iż pochodzi od Ojca, nie byłoby to dziełem objawienia; gdyby
uznawał Go za jednego z wielu, rzecz ta nie zasługiwałaby na błogosła
wieństwo. Wszak i przedtem ci, którzy znajdowali się w łodzi po burzy,
której byli świadkami, powiedzieli: „Prawdziwie jesteś Synem Bożym”
(Mt 14, 33), a nie pobłogosławił ich, chociaż powiedzieli prawdę. Wyznali
bowiem nie takie synostwo, jak Piotr, lecz uważali [Go] za prawdziwego
syna, jednego z wielu, wybranego między wieloma, ale nie tej samej istoty
(obala) co Ojciec.
zane w niebie. Jakże więc siedzieć po prawicy i po lewicy (por. Mt 20, 21.
23) mogłoby nie być w mocy tego, który mówi: Ja tobie darni
Czy widzisz: że sam naprowadza Piotra do wzniosłego o Nim myślenia,
że objawia siebie, że przez te dwie obietnice pokazuje, iż jest Synem
Bożym? On sam obiecuje dać mu to, co jest właściwe jedynie Bogu4:
odpuszczać grzechy, czynić Kościół niewzruszonym pośród tak straszli
wych uderzeń fal, podczas natarcia całego świata uczynić rybaka mocniej
szym od każdej skały. Podobnie jak Ojciec powiedział, mówiąc do Jere
miasza: „A oto Ja czynię cię dzisiaj twierdzą warowną, kolumną ze stali
i murem spiżowym” (Jr 1, 18). /Jeremiasza/ uczynił takim dla jednego
narodu, natomiast /Piotra/ wszędzie, dla całej zamieszkanej ziemi.
Chętnie zapytałbym tych, którzy chcą poniżyć godność Syna: Które
dary są większe: czy te, które Ojciec dał Piotrowi, czy te, które dał Syn?
Ojciec przez swą łaskę objawił Piotrowi Syna; Syn natomiast dał mu moc
rozszerzania po całym świecie objawienia Ojca i Jego samego. Dając mu
klucze powierzył mu, człowiekowi śmiertelnemu, władzę nad wszystkim
w niebie, On, który rozszerzył swój Kościół po całej ziemi i ogłosił go
jako trwalszy od niebios. Mówi bowiem: „Niebo i ziemia przeminą, ale
słowa moje nie przeminą” (Mt 24, 35). Jakże więc mógłby być mniejszy
Ten, który to zdziałał, który dał takie rzeczy?
Mówię to nie po to, żebym rozróżniał dzieła Ojca od dzieł Syna, gdyż
„wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało”
(J 1, 3), lecz aby poskromić bezwstydny język tych, którzy odważają się
głosić takie rzeczy.
mieli niektóre rzeczy z tych, o których mówił. (16, 21A) Odtąd zaczął
[Jezus] wskazywać swoim uczniom na to, ze musi [iść do Jerozolimy i wie
le] cierpieć (16, 21B.) [od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie;
że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie]. Odtąd, to znaczy od
kiedy? Gdy wszczepił w nich tę naukę, gdy rozpoczął [swą misję] wśród
pogan. Ale i tak nie zrozumieli tego, co powiedział. „Słowo to było,
powiada, zakryte przed nimi” (por. Łk 18, 34), {i przeżywali jakieś
zakłopotanie, nie wiedząc, że On ma zmartwychwstać. Dlatego On pozo
staje przy trudnościach, rozwija swą myśl, aby mógł otworzyć ich umysły
oraz aby mogli zrozumieć, to co zostało powiedziane. „Ale oni i tak nie
zrozumieli, rzecz ta była, powiada, zakryta przed nimi” (por. Łk 18, 34)},
„i bali się Go pytać” (Łk 9, 45; por. Mk 9, 32), nie o to, czy umrze, lecz
w jaki sposób i co to jest za tajemnica. Nie wiedzieli, co to jest zmar
twychwstanie i sądzili, że lepiej jest nie umierać. Dlatego, gdy inni się
zmieszali i wahali, (por. 16, 22A) znów Piotr, będąc gorliwy, ma odwagę
mówić o tym, ale i tak nie publicznie, lecz sam, na osobności, czyli
oddaliwszy się od innych uczniów, powiada: (16, 22B.) Panie, niech Cię
Bóg broni! Nie przyjdzie to na Ciebie! A cóż to znaczy? {Czy ten, który
otrzymał objawienie, został pobłogosławiony (por. Mt 16, 17), tak szybko
miałby w ten sposób postąpić i upaść, w obawie przed [Jego] męką? Cóż
w tym dziwnego, że ten, który nie otrzymał w tym względzie żadnego
objawienia, miał takie odczucia?} Abyś się przekonał, że tamtych słów nie
powiedział od siebie (por. Mt 16, 16), zwróć uwagę, jak miesza go i nie
pokoi to, co nie zostało mu objawione, chociaż słyszał to tyle razy, jednak
nie rozumie, co znaczą wypowiedziane [przez Chrystusa] słowa. {Poznał,
że On jest Synem Bożym}, ale to, co (por. 16, 21B.) miałaby znaczyć
tajemnica krzyża i zmartwychwstania, nie było dla niego jeszcze jasne.
„Słowo to bowiem było zakryte przed nimi” (por. Łk 18, 34).
Czy widzisz, że słusznie nakazał, aby tego nie mówili innym? Jeśli to
tak przestraszyło tych, którzy musieli się tego dowiedzieć, jakiegoż
wrażenia musieliby doznać inni? On zaś, aby okazać, że daleki jest od
tego, by iść na mękę wbrew swej woli, zgromił Piotra i nazwał go szata
nem (por. 16, 23).
szalony. Składaj dzięki Panu, że udzielił nam takich dóbr, których bez
objawienia z wysoka nikt nie może nawet pojąć. Dlatego tamten się
śmieje, bo „człowiek zmysłowy nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha”
(1 Kor 2, 14). Przecież i dzieci to samo odczuwają, gdy zobaczą coś
wielkiego i zadziwiającego; gdybyś przyprowadził dziecko na święte
obrzędy (pucrnjpia), będzie się śmiało. Właśnie do takich dzieci podobni
są poganie; a nawet stoją od nich niżej i dlatego są bardziej nieszczęśliwi,
że nie będąc w wieku niedojrzałym, ale w dojrzałym, doznają wrażeń
dzieci. Dlatego nie zasługują na przebaczenie.
My zaś, choćby wszyscy poganie byli obecni, krzyczmy i mówmy
z wielką ufnością słowa: «Krzyż jest naszą chlubą, zwieńczeniem wszyst
kich naszych dóbr, całą naszą ufnością i koroną. Chciałbym móc powie
dzieć razem z Pawłem: „Dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla
mnie, a ja dla świata” (Ga 6, 14), ale nie mogę, bo jestem skrępowany
rozmaitymi namiętnościami. Dlatego wzywam was, a przedtem samego
siebie, abyśmy byli ukrzyżowani dla świata (por. Ga 6, 14), nie mieli nic
wspólnego z ziemią, ale miłowali ojczyznę z wysoka i pochodzące z niej
dobra oraz chwałę. Jesteśmy bowiem wojownikami Króla niebios i przyw
dzialiśmy duchową zbroję11. Dlaczego więc żyjemy jak przekupnie, jak
żebracy, czy raczej jak robaki? Gdzie jest król, tam powinien znajdować
się także jego wojownik. Przecież należymy do żołnierzy, i to nie do tych,
którzy są daleko, ale do tych, którzy są blisko112. Ziemski władca by nie
zniósł, aby wszyscy znajdowali się w królewskim pałacu i u jego boku.
Król zaś niebios pragnie, by wszyscy byli blisko Jego królewskiego tronu.
«Ale jak to możliwe, ktoś powie, by będąc tutaj, stać wokół tamtego
tronu?» Paweł również, chociaż żył na ziemi, znajdował się tam, gdzie
Serafini, gdzie Cherubini13, i był bliżej Chrystusa niż przyboczna straż
króla. Oni bowiem często odwracają swe oblicze, a /Pawła/ nie rozpraszała
ani nie odwracała żadna wyobraźnia, lecz cały swój umysł miał zwrócony
ku królowi. Dlatego będzie to możliwe również dla nas, jeśli zechcemy.
Słusznie wątpiłbyś, gdyby [Pan] był w odległym miejscu; lecz jeśli jest
obecny wszędzie, to znajduje się w bliskości dla tego, kto jest gorliwy
i uważny14. Dlatego powiedział także prorok: „Zła się nie ulęknę, bo Ty
jesteś ze mną” (Ps 23, 4), a z kolei sam Bóg mówi: „Jestem Bogiem
z bliska, a nie Bogiem z daleka” (por. Jr 23, 23 LXX). Jak więc grzechy
oddalają nas od Niego, tak sprawiedliwe czyny nas do Niego zbliżają.
„Gdy jeszcze będziesz mówił, powiada, Ja odpowiem: «Oto jestem»” (por.
Iz 58, 9). Który ojciec wysłuchałby tak kiedykolwiek swych potomków?
Która matka byłaby tak usposobiona i tak ciągle czujna, czy dzieci jej nie
zawołają? Nie ma nikogo takiego, ani ojca, ani matki, lecz tylko Bóg stale
czeka, czy wezwie Go ktoś z Jego sług, i nigdy, jeśli wzywamy Go, jak
należy, nie odmówił naszej prośbie. Dlatego mówi: «„Gdy jeszcze będziesz
mówił” (por. Iz 58, 9), Ja nie będę czekać, aż dokończysz, lecz wysłucham
cię od razu».
Wzywajmy Go więc tak, jak On chce, byśmy Go wzywali. A jak chce
On, byśmy Go wzywali? „Rozerwać kajdany zła, powiada, rozwiązać
więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać.
Dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy.
Nagiego, którego ujrzysz, przyodziać, i nie odwrócić się od współziom
ków. Wtedy twoja światłość rozleje się wcześnie i szybko rozkwitnie twe
zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pana będzie
iść za tobą. Wtedy zawołasz Mnie, a Ja ci odpowiem, gdy jeszcze będziesz
mówił, Ja odpowiem: «Oto jestem»” (por. Iz 58, 6-9). «A któż jest zdolny
- ktoś może zapytać - uczynić to wszystko?» Powiedz mi, kto nie jest
zdolny? Co z tego, co tu wymieniono, jest trudne? Co ciężkie? Co nie jest
łatwe?
Tak bardzo jest to nie tylko możliwe, ale nawet łatwe, że wielu wręcz
przeszło miarę tego, co powiedziano, nie tylko niszcząc niesprawiedliwe
dokumenty, lecz nawet pozbawiając się całego swego majątku; nie tylko
przyjmując ubogich do swego domu i stołu, lecz nawet pracując w pocie
czoła, by ich wyżywić; czyniąc dobrze nie tylko krewnym, lecz także
6
nieprzyjaciołom.
. Co jest w ogóle trudnego w tym, co powiedziałem? Nie powiedział
przecież: «Przekrocz góry, przepłyń morze, wykop tyle a tyle morgów
ziemi, nie jedz, przyodziej się w wór», lecz: Daj domownikom, daj chleba,
zniszcz niesprawiedliwe dokumenty. Powiedz mi, co jest łatwiejsze niż to?
A jeśli uznajesz to za trudne, przyjrzyj się nagrodom, a stanie się to dla
ciebie łatwe. Bo jak królowie w hipodromach kładą przed stającymi do
wyścigów korony, nagrody i szaty, tak samo Chrystus kładzie swoje nagro
dy na środku stadionu i słowami proroka15 rozkłada je jakby wieloma
rękami. Królowie, choćby tysiąckroć byli królami, jako ludzie, mając
ani smutku” (Iz 35, 10 = 51, 11), gdzie jest wielkie wesele, pokój, miłość,
{delikatność} i radość; gdzie jest życie wieczne, niewypowiedziana
chwała, niewyrażalne piękno; gdzie są wieczne przybytki, niewysłowiona
chwała Króla, owe dobra, których „ani oko nie widziało, ani ucho nie
słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć” (1 Kor 2, 9); gdzie jest
duchowa komnata oblubieńca, przedsionki niebios, panny mające świetne
lampy (por. Mt 25, 1-13), ludzie w szatach godowych (por. Mt 22, 1-14);
gdzie są wielkie skarby Pana i królewskie składy. Czy widzisz, jak wielkie
są nagrody, ile wyraził ich jednym słowem {oraz jak je zgromadził wszyst
kie razem}?
Gdy w ten sposób będziemy roztrząsać każde następne słowo, znaj
dziemy wielką obfitość dóbr i niezgłębiony ich ocean. Powiedz mi: Czy
jeszcze będziemy się wahać i ociągać z miłosierdziem względem tych,
którzy go potrzebują? Nie czyńmy tego, zaklinam was, lecz chociażby
trzeba było porzucić wszystko, zostać wrzuconym w ogień, narazić się na
miecze, skakać po nożach, znosić cokolwiek bądź, znośmy wszystko chęt
nie, abyśmy osiągnęli szatę królestwa niebieskiego i ową niewysłowioną
chwałę. Obyśmy ją wszyscy osiągnęli z łaski i dobroci Pana naszego
Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc na wieki wieków. Amen.
Podobny wykaz znajdujemy w MtHom 12, 4; 42, 3; 43, 5 oraz w RzHom 13, 11 (t. 1/1,
214 przypis 68); 25, 4 (t. 1/2, 390 przypis 34).
HOMILIA LV: Mt 16, 24-27
(PG 58, 539-550)
(16, 24) Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: «Jeśli ktoś chce pójść
za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech
idzie za Mną»\
1 Greckie óckcA ouBćcd - «iść, towarzyszyć, kierować się, iść za czyimś sposobem
myślenia». Stąd BT tłumaczy to: „niech Mnie naśladuje”.
Horn. LV: Mt 16, 24-27 159
Wydaje się, że mówił o jednej rzeczy, lecz te, o których mówi, są trzy:
Niech się zaprze samego siebie, druga: Niech weźmie swój krzyż., i trzecia:
Niech idzie za Mną. Dwie łączą się ze sobą, jedna została wymieniona
sama dla siebie.
Zastanówmy się na początku, co to znaczy zaprzeć się samego siebie.
Poznajmy wpierw, co to znaczy, zaprzeć się kogoś drugiego, a dopiero
wtedy będziemy mogli zobaczyć, co to znaczy zaprzeć się siebie samego.
Co więc oznacza zaparcie się kogoś drugiego? Kto zapiera się drugiego,
brata, sługi lub kogokolwiek innego, ten - chociażby widział, jak sieką go
rózgami, jak wloką go do więzienia, prowadzą na śmierć, nie broni go, nie
wspiera, nie cierpi, nie doznaje żadnego wrażenia, gdyż stał się dla niego
obcy. Chce zatem [Pan], byśmy podobnie nie zważali na nasze ciało
i abyśmy go nie żałowali, chociażby je chłostano, choćby je ścigano,
pieczono czy cokolwiek bądź innego czyniono. Bo to znaczy żałować je.
Wszak rodzice żałują swych dzieci nawet, gdy oddając je nauczycielom
żądają, by ich nie żałowali.
Tak samo czyni Chrystus. Nie powiedział: «Niech siebie nie żałuje»,
ale z naciskiem: Niech się zaprze samego siebie, to znaczy: Niech nie ma
nic wspólnego z sobą, lecz niech się naraża na niebezpieczeństwa, na
walki, i niech się na to tak zapatruje, jakby cierpiał to ktoś inny. Nie
powiedział też: «Niech się wypiera» (apvr|GÓtG0co), lecz: Niech się zaprze
(&7t-apvr|OÓCG0co), wyrażając swą myśl dobitnie przez dobranie tego
małego przedrostka. Gdyż to słowo oznacza coś więcej niż poprzednie.
2. Niech weźmie swój krzyż. Wzięcie krzyża jest następstwem zaparcia
się samego siebie. Abyś nie sądził, że zaparcie się siebie dotyczy słów,
zniewag czy obelg, {mówi do granic jakiego wysiłku należy się zapierać} :
aż do śmierci, i to do śmierci haniebnej (por. Flp 2, 8). Dlatego nie
powiedział: «Niech zaprze się siebie aż do śmierci», lecz: Niech weźmie
swój krzyż, wskazując na haniebną śmierć oraz na to, że trzeba to czynić
nie raz, nie dwa, ale przez całe życie. Ustawicznie, powiada, noś tę śmierć
ze sobą, każdego dnia bądź na nią gotów. Wielu bowiem ludzi rzeczywiś
cie wzgardziło pieniędzmi, luksusem i sławą, ale zważali na śmierć
w obawie przed niebezpieczeństwami. «Ja chcę, powiada, aby mój wo
jownik walczył aż do krwi, a plac boju sięgał aż do śmierci, aby - gdyby
nawet wypadło ponieść śmierć, śmierć haniebną, śmierć przeklętą, nawet
na podstawie niegodziwego podejrzenia - znosił wszystko mężnie i tym
się szczególnie chlubił».
Niech idzie za Mną. Możliwe jest, że ktoś cierpiąc nie idzie za Nim,
nie dla Niego cierpi (złodzieje ponoszą przecież wiele ciężkich utrapień,
Horn. LV: Mt 16, 24-27 161
W żadnym razie. To samo pomyśl sobie również o duszy, kiedy czeka ona
na przyszłe zatracenie, podczas gdy ciało opływa w majątek i luksusy. Co
człowiek da w zamian z.a swoją duszę? Znów pozostaje przy tym samym
temacie. Nie masz przecież, powiada, drugiej duszy, którą dałbyś za swoją
duszę? Gdy stracisz pieniądze, będziesz mógł dać inne pieniądze, tak samo
gdy [chodziłoby o] dom, niewolników lub cokolwiek innego z twego
mienia. Natomiast gdy stracisz duszę, nie będziesz mógł dać innej duszy,
lecz choćbyś posiadał świat, choćbyś był królem ziemi, nie będziesz
zdolny odkupić jednej duszy, choćbyś i ofiarował wszystkie skarby świata,
a nawet sam świat.
Cóż w tym dziwnego, że tak się zdarza z duszą? Można się wszak prze
konać, że sprawdza się to również w odniesieniu do ciała. Choćby tysiące
koron zdobiły twe skronie, a miałbyś ciało z natury chorowite i nieuleczal
ne, to nie będziesz zdolny uzdrowić tego ciała, choćbyś ofiarował całe
królestwo, choćbyś dodał do tego tysiące ludzi8, miasta i pieniądze. Tak
samo myśl sobie również o duszy, i to o wiele bardziej o duszy. Porzuć
wszystko inne i skieruj ku niej całą troskę.
Dosłownie: ciał.
164 J an C hryzostom
nakazując ci, byś zawsze i wszędzie9 troszczył się o swą duszę i myślał
tylko o niej. Napełniwszy ich strachem, pociesza nagrodami.
(16, 27) Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale swojego Ojca,
powiada, razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego
uczynków. Czy widzisz, że chwała Ojca i Syna jest jedna? A jeśli chwała
jest jedna, to oczywiste jest, że również natura jest jedna (ouoia pia).
{Gdyby w jednej naturze występowała różnica chwały („Inna jest jasność
słońca, inna jasność księżyca, a inna jasność gwiazd. Jedna gwiazda różni
się jasnością od drugiej” - 1 Kor 15, 41, chociaż jedna jest ich natura), to
jak może występować różnica natur tam, gdzie jest jedna chwała?} Nie
powiedział: «W takiej chwale jak Ojciec», byś znów nie podejrzewał
jakiejś różnicy, lecz, określając dokładnie, powiedział: «Przyjdzie w tej
samej chwale», byś rozumiał, że jest jedna i ta sama.
«Dlaczego więc Piotrze, powiada, lękasz się słysząc o śmierci? Przecież
ujrzysz Mnie wtedy w chwale Ojca. Jeśli Ja będę w chwale, to i wy.
Wasze życie nie ogranicza się do doczesności, ale czeka was inny, lepszy
los». Mimo to, zapowiedziawszy czekające [ich] dobra, nie poprzestał na
tym, lecz dodał też rzeczy straszne, mówiąc: o owym sądzie; o nieodwołal
nym zdaniu rachunku (ebO w a)101; o wyroku nie do odwołania11; o nieo
mylnym sądzie. A jednak nie pozwolił, by Jego słowa wzbudzały jedynie
smutek, lecz dołączył do nich i dobrą nadzieję. Nie powiedział: «Wtedy
ukarze grzeszników», lecz: Wtedy odda każdemu według jego postępowa
nia. Wyraził się w ten sposób, aby nie tylko grzesznikom przypomnieć
0 karach, ale także czyniącym dobrze - o nagrodach i koronach.
Powiedział tak też dlatego, aby pokrzepić na duchu dobrych mężów. Ja
zaś ustawicznie się lękam, gdy to słyszę, bo nie jestem wśród tych, którzy
otrzymali korony. Mniemam, że również inni podzielają z nami ten lęk
1 niepokój. Kogóż nie przestraszą te słowa, jeśli tylko zaglądnie do
własnego sumienia, i nie przyprawią go o drżenie, i nie przekonają, że
nam bardziej niż mieszkańcom Niniwy potrzeba pokutnego wora i długie
go postu (por. Mt 12, 41; Jon 3, 5-10)? Mówi się tu bowiem nie o zbu
rzeniu miasta (por. Jon 3, 4) i powszechnej zagładzie, lecz o wiecznej
karze i o ogniu nieugaszonym12.
9 Greckie &vco Kai kocico znaczy dosłownie «tu i tam»; zob. powyżej MtHom 41, 2
przypis 10.
10 Zob. powyżej MtHom 53, 2 przypis 8.
11 Greckie \j/f|<|>o<; oznacza kamyk do głosowania: czarny skazujący, biały uniewinniają
cy. Por. Ap 2, 17. Zob. także MtHom 16, 10 (ŹMT 18, 210 przypis 11).
12 Por. Mt 3, 12; Mk 9, 48; Łk 3, 17.
Hom. LV: Mt 16, 24-27 165
13 Greckie &piGTOV znaczy: «ranny posiłek, śniadanie», ale też: «posiłek południowy,
obiad»; 8 ei7 iv o v znaczy: «posiłek, główny posiłek, wieczerza».
14 Te słowa - to znaczy zacytowaną nieco wcześniej część wiersza Mt 16, 27.
15 Greckie r a i p ó ę x f|ę ócv£aecoę oznacza «czas odprężenia, rozpasania, folgowania».
W naszym tekście odnosi się do spożywania posiłku oraz być może do związanego z nim
odpoczynku.
166 J an C hryzostom
19 Rzeka ognia - zob. powyżej MtHom 42, 3 przypis 11 oraz 54, 6 przypis 18.
20 Dosłownie: gorącymi.
21 Jan Chryzostom mówi tu rzeczach nieuchwytnych i ulotnych.
22 Izajasz - por. Iz 7, 3; 8, 3; Ezechiel - por. Ez 24, 18; Mojżesz - por. Wj 2, 21.
170 J an C hryzostom
1 Niebezpieczeństwa i zabijanie uczniów - por. Mt 16, 24-25 oraz MtHom 55, 1-2,
gdzie Jan Chryzostom w takim sensie wyjaśnia te wiersze; o śmierci i swojej męce - por.
Mt 16, 21; surowe zasady [dotyczące pójścia za Nim] - por. Mt 16, 24-26.
2 Aluzja do przemienienia Pańskiego, o którym mowa w wierszu Mt 17, 2. Świadczyło
by to o tym, że przed homilią odczytywano fragment, który kaznodzieja zamierzał wyjaśnić
w trakcie kazania.
3 Por. Mt 16, 22-23. Zob. także poniżej nr 2. wyjaśnienie wiersza Mt 17, 4AB.
172 J an C hryzostom
tylko dlatego, ale także dla prostej przyczyny, że i dla Niego samego było
to o wiele bardziej stosowne.
Zresztą wcale nie pomija piekła, ale często stawia przed oczyma rzeczy
do niego się odnoszące. Na przykład: gdy opisuje postać Łazarza (por. Łk
16, 19-31); gdy wspomina człowieka żądającego zwrotu stu denarów (por.
Mt 18, 23-35); gdy mówi o tym, który nie miał na sobie szaty godowej
(por. Mt 22, 1-14) oraz o wielu innych.
(17,1A) Po sześciu dniach [Jezus] wziął z sobą Piotra, Jakuba i [brata
jego] Jana. Inny ewangelista powiada, że po ośmiu dniach (por. Łk 9, 28),
nie sprzeciwiając mu się, ale wielce się z nim zgadzając. /Łukasz/ bowiem
zaliczył dzień, w którym mówił oraz ten, w którym ich wyprowadził, nasz
zaś ewangelista wymienił jedynie dni będące pośrodku. Zwróć uwagę na
sposób myślenia ((|)iA,OGO(|)£i) Mateusza: nie pomija milczeniem tych,
którzy zostali wyróżnieni bardziej niż on. To samo czyni często również
Jan, bardzo dokładnie opisując wspaniałe pochwały Piotra (por. np. J 21,
15-23). Albowiem grono tych świętych ludzi zawsze było wolne od
zazdrości i próżnej sławy4.
[Jezus] wziął najznakomitszych apostołów (17, IB.) i zaprowadził [ich]
na wysoką górę, osobno. (17, 2) Tam przemienił się wobec nich: Twarz
Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. (17, 3)
A oto ukazali im się Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. Dlaczego
wziął tylko ich? Bo byli znakomitsi od innych. Piotr przejawiał swą
wyższość w tym, że Go bardzo miłował; Jan natomiast dlatego, że był
bardzo przez Niego miłowany. Jakub z kolei z powodu swej wspólnej
z bratem odpowiedzi, gdy powiedział: „Możemy pić kielich” (por. Mt 20,
22), a nie tylko z racji swej odpowiedzi, ale także ze względu na inne swe
czyny, którymi potwierdził wcześniejsze swoje słowa5. Tak był surowy
i nieubłagany wobec Żydów, iż nawet Herod sądził, że wyświadczy
Żydom największą łaskę, gdy każe go zabić (por. Dz 12, ln).
Dlaczego nie prowadzi ich od razu? Aby u innych uczniów nie
wzbudzać namiętnych ludzkich odczuć rodzących się w takich sytuacjach.
Dlatego nie wymienia nawet imion tych, którzy mieli iść na górę. Bo inni
8 Dosłownie: T(bv &vco K a i Tóbv kóctco «co jest w górze i na dole». Zob. powyżej
MtHom 41, 2 przypis 10.
9 Śmierć Mojżesza - por. Pwt 34, 5; Joz 1, 1; odejście Eliasza - por. 2 Kri 2, 11.
10 Zapewne aluzja do Mt 17, 20. Zob. także MtHom 57, 3 wyjaśnienie wiersza Mt
17, 20.
11 Przesada retoryczna - zob. powyżej MtHom 46, 2 przypis 5.
12 Por. Dz 9, 36-40; 20, 9-12.
13 Być może aluzja do cudów dokonanych po rozesłaniu uczniów przez Jezusa - por.
Łk 10, 17.
Hom. LVI: Mt 16, 2 8 - 1 7 , 9 175
dza. Chciał bowiem, by naśladowali ich sztukę kierowania ludem, ich wy
trwałość i nieugiętość; aby byli łagodni jak Mojżesz, gorliwi jak Eliasz
(por. 1 Kri 19, 14) oraz troskliwi jak oni obydwaj. Jeden przez trzy lata
znosił głód dla ludu izraelskiego (por. 1 Kri 17), drugi natomiast
powiedział: „Przebacz im ten grzech! A jeżeli nie, to wymaż i mnie
z księgi, którą napisałeś” (Wj 32, 32). Przez to widzenie przypomniał im
to wszystko.
Doprowadził uczniów do tej chwały nie po to, by na tym się zatrzy
mali, ale by przekroczyli ideały zrealizowane [przez Mojżesza i Eliasza].
Gdy mówili: „Czyż mamy powiedzieć, aby ogień spadł z nieba?” (Łk 9,
54), przypominając sobie Eliasza, który tak uczynił14, rzekł do nich: „Nie
wiecie, czyjego ducha jesteście” (Łk 9, 55)15, wzywając ich do cierpliwe
go znoszenia doznawanych uraz (ówe^iKOdda) ze względu na różnicę
łaski. Niech nikt nie mniema, że potępiamy Eliasza jako człowieka
niedoskonałego; nie mówimy tego, gdyż był on wielce doskonały, ale
w jego czasach, kiedy świadomość ludzi była jeszcze dziecinna, i potrzeb
na była tego rodzaju nauka. W takim sensie również Mojżesz był
doskonały. Jednakże od /uczniów/ wymaga więcej niż od niego. „Jeśli
sprawiedliwość wasza nie będzie większa niż uczonych w Piśmie
i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 5, 20). Nie
poszli do Egiptu, ale na cały świat, który usposobiony był gorzej niż
Egipcjanie; nie po to, by rozmawiać z faraonem, lecz aby staczać bój
ramię w ramię16 z diabłem - przywódcą (TOpawię) zła. Ich walka miała
na celu obezwładnienie go oraz zrabowanie mu całego jego dobytku.
Dokonywali tego nie poprzez rozdzielenie morza17, ale otchłani bezboż
ności przy pomocy różdżki Jessego (por. Iz 11, 1; Rz 15, 12) - otchłani
miotającej falami o wiele większymi. Zauważ, ile rzeczy napełniało tych
ludzi strachem: śmierć, ubóstwo, niesława, niezliczone cierpienia; drżeli
przed tym bardziej, niż Żydzi przed owym morzem. A jednak nakłonił ich,
by odważyli się na to wszystko i przeszli zupełnie bezpiecznie, jak po
14 Por. Syr 48, 3; 1 Kri 18, 38; 19, 12; 2 Kri 1, 12-14. Trzeba dodać, że w niektórych
kodeksach biblijnych znajdujemy zdanie (bę Kai ’ HXiaę £7tolr|G £V stanowiące część
wiersza Łk 9, 54.
15 Zdanie to występuje w niektórych kodeksach biblijnych i stanowi zakończenie
wiersza Łk 9, 55.
16 Greckie 7roKT£{)(o znaczy dosłownie: «walczyć na pięści». Jan Chryzostom - według
mnie - chciał tu podkreślić bliskość zła, z którym mają zmierzyć się apostołowie; jest ono
aktualne i konkretne, a nie abstrakcyjne.
17 Aluzja do przejścia przez Morze Czerwone - por. Wj 14, 21-31.
176 Jan C hryzostom
cej (por. Mt 16, 22), teraz poprawia się i w obawie, by nie został ponow
nie skarcony (por. Mt 16, 23), mówi: (17, 4C.) Jeśli chcesz, postawimy tu
trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Co
mówisz, Piotrze?! Czyż przed chwilą nie odróżniłeś Go od sług (por. Mt
16, 16), a teraz znowu wyliczasz Go pomiędzy nimi? Czy widzisz, jak bar
dzo niedoskonali byli [uczniowie] przed ukrzyżowaniem? Chociaż Ojciec
mu to objawił (por. Mt 16, 17), nie zatrzymał tego objawienia na stałe, ale
się zmieszał opanowany wewnętrznym niepokojem. Nie tylko tym, o któ
rym wspomniałem, lecz także innym, wynikającym z przeżycia samego wi
dzenia. Dlatego inni ewangeliści relacjonując zdarzenie opowiadają
0 zamieszaniu w jego myślach, podczas gdy to mówił, dając w ten sposób
do zrozumienia, że [jego słowa] rodziły się z niepokoju.
Marek powiada: „Nie wiedział, co należy mówić, tak byli przestraszeni”
(Mk 9, 6). Łukasz zaś po słowach: „Postawmy trzy namioty”, dodał: „Nie
wiedział, co mówi” (Łk 9, 33). Dalej, zwraca uwagę na to, że opanowała
go trwoga; mówi o tym zarówno /Łukasz/ (por. Łk 9, 34), jak i pozostali
(por. Mt 17, 6; Mk 9, 6). /Łukasz/ powiada: „Snem byli zmorzeni. Gdy się
ocknęli, ujrzeli Jego chwałę” (Łk 9, 32). Snem nazywa tu wielkie osłupie
nie, w jakie wprawiło ich widzenie. Nadmierna bowiem jasność oślepia
oczy; tego właśnie oni wtedy doświadczyli. Bo nie była to noc, ale dzień
1 nadzwyczajna jasność oślepiła ich słaby wzrok.
Cóż [się dalej dzieje]? /Chrystus/ nie mówi nic, ani Mojżesz, ani Eliasz.
Ten, który jest większy i najbardziej wiarygodny od wszystkich - Ojciec,
wydaje głos z obłoku. Dlaczego z obłoku? Bo Bóg zawsze objawia się
w ten sposób. „Obłok i ciemność wokoło Niego” (Ps 97, 2). „[Pan], wsiadł
na lekki obłok” (Iz 19, 1). „Za rydwan masz obłoki” (Ps 104, 3). „A obłok
zabrał Go im sprzed oczu” (Dz 1, 9). „Jak Syn Człowieczy przybywający
na obłokach” (Dn 7, 13; por. Mt 24, 30). Dlatego stamtąd daje się słyszeć,
aby uwierzyli, że głos pochodzi od Boga.
A obłok był jaśniejący. (17, 5) Gdy on jeszcze mówił, oto jaśniejący
obłok osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowa
ny, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie». Kiedy grozi, wtedy
ukazuje ciemny obłok, jak na górze Synaj: „Mojżesz, powiada, wszedł
w obłok” (Wj 24, 18) {„i w ciemność” (Wj 20, 21), „jak para pojawił się
dym” (por. Syr 22, 24)}; a prorok, mówiąc o Jego groźbie, powiada:
„Przy wdział jako okrycie ciemną wodę, gęste chmury” (Ps 18, 12). Tu zaś
obłok jest jasny, ponieważ nie chciał ich przestraszyć, lecz nauczyć. Piotr
powiedział: (17, 4C) Postawimy trzy namioty, a On pokazał przybytek nie
ludzką ręką uczyniony (por. Mk 14, 58; 2 Kor 5, 1). Dlatego tam jest dym
i para z pieca (por. Syr 22, 24), a tu niewypowiedziana jasność i głos.
178 Jan C hryzostom
i nie lękajcie się». (17, 8) Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko
samego Jezusa.
4. Dlaczego się przelękli, słysząc to? Przecież już wcześniej dał się
słyszeć taki głos nad Jordanem (por. Mt 3, 17); tłumy były obecne, a nikt
nie doznał niczego podobnego; i potem znowu nie doświadczyli niczego
podobnego, gdy mówili, że zagrzmiało (por. J 12, 28-29). Czemuż więc
na górze upadli [na twarz]? Ponieważ byli na osobności, na wysokości,
gdzie panował wielki spokój, gdzie nastąpiło przejmujące strachem
przemienienie, gdzie była czysta światłość i rozpostarty obłok; wszystko
to ogarniało ich wielkim strachem. Z każdej strony padało na nich
przerażenie; upadli więc [na twarz] ze strachu oraz dla oddania pokłonu.
Aby ich lęk nie trwał długo i nie pozbawił ich pamięci, [Jezus] od razu
uwalnia ich od trwogi, pokazuje się im sam jeden i przykazuje im, aby nie
opowiadali nikomu o tym widzeniu, aż zmartwychwstanie:
(17, 9) A gdy schodzili z góry, [Jezus] przykazał im, aby nikomu nie
opowiadali o tym widzeniu, aż zmartwychwstanie22,. Im większe bowiem
rzeczy o Nim mówiono, tym trudniej wielu je wtedy pojmowało,
a zgorszenie z powodu krzyża wzmagało się coraz bardziej. Dlatego
przykazuje im, aby zachowali milczenie. Nie [mówi im] wyłącznie o tym,
ale znowu przypomina o męce, nie podając jedynie przyczyny, dla której
nakazał im milczenie. Zresztą nie zakazał im całkowicie o tym nikomu nie
mówić, lecz tylko do czasu, gdy zmartwychwstanie. A nie wspomniawszy
o części bolesnej, mówi tylko o tym, co dobre2324.
Cóż więc? Czy potem nie mieli się gorszyć? Przenigdy. Chodziło tylko
o czas przed ukrzyżowaniem. Potem otrzymali przecież Ducha Świętego
(por. Dz 2, ln); wspomagał ich głos25 pochodzący z cudów; wszystko,
cokolwiek mówili, było zrozumiałe (por. Dz 2, 8-11); same zdarzenia
głosiły Jego moc donioślej od trąby i już później nie wydarzyło się żadne
podobne zgorszenie.
Sprawiedliwi będą więc jaśnieć jak słońce, a nawet bardziej niż słońce,
grzesznicy zaś będą ponosić najcięższe kary. Nie będzie wówczas potrzeba
żadnych {rozpraw}, dowodów ani świadków. Sam sądzący jest wszystkim:
świadkiem, dowodem oraz sędzią. Wszystko zna dokładnie: „Wszystko jest
nagie i odsłonięte przed Jego oczyma” (Hbr 4, 13). Tam już nikt nie bę
dzie odgrywał bogatego ani ubogiego, mocnego ani słabego, mądrego ani
głupiego, niewolnika ani wolnego, ale wszystkie te maski zostaną skruszo
ne i roztrząsać się będzie jedynie uczynki. Skoro w [naszych] sądach - gdy
ktoś jest sądzony za uzurpowanie sobie władzy lub za zabójstwo, choćby
był namiestnikiem, konsulem lub kimkolwiek innym - wszelkie godności
tracą znaczenie i ten, któremu dowiedziono winy, ponosi najcięższe kary,
to tym bardziej będzie tak /w przypadku sądu Bożego/.
28 Zob. powyżej MtHom 54, 5-6, gdzie Jan Chryzostom szerzej przytacza i wyjaśnia
wiersze Iz 58, 6-9 oraz powyżej MtHom 55, 5-6.
182 J an C hryzostom
zarobisz jeden procent, /Bóg/ zaś odda ci stokroć tyle oraz życie wieczne
(por. Mt 19, 29). Ten będzie ci złorzeczył i nie oszczędzi obelg; /Bóg/ zaś
obdarzy pochwałami i uznaniem. Ten pobudza zazdrość przeciwko tobie;
/Bóg/ natomiast przygotowuje ci korony. Ten czyni to z trudem tu na
ziemi; /Bóg zaś zarówno w życiu przyszłym, jak i obecnym/.
Czyż nie świadczy to o największej głupocie: nie potrafić osiągnąć
korzyści? Ilu ludzi straciło już kapitał dla procentów? Ilu dla ich pozyska
nia popadło w niebezpieczeństwa? Ilu zaś z powodu bezgranicznej chci
wości pogrążyło siebie i innych w skrajnym ubóstwie?
6. Nie mów mi, że cieszy się, gdy bierze i jest wdzięczny za pożyczkę.
To dzieje się z powodu twego okrucieństwa. Nawet Abraham oddał swą
żonę barbarzyńcom i sprawił, że ten podstęp wyszedł mu na dobre (Rdz
12, 13); jednakże uczynił to nie dobrowolnie, ale z lęku przed faraonem.
Podobnie człowiek biedny, gdy nie uznajesz go za godnego twego wspar
cia, zmuszony jest dziękować ci za twe okrucieństwo. Wydaje mi się, że
gdybyś go wyrwał z niebezpieczeństwa, zażądałbyś od niego nagrody za
ocalenie. «Ale gdzież tam - powiesz - przenigdy!» Co mówisz? Nie
chciałbyś pieniędzy za uratowanie z większego niebezpieczeństwa, a oka
zujesz taką nieludzkość za mniejszą przysługę?
Czy nie wiesz, jak wielka kara została ustanowiona za tego typu czyn?
Czy nie słyszałeś, że nawet w Starym Testamencie było to już zabronio
ne29? Ale cóż na to mówi ogół? «Biorę procent - ktoś mi mówi - i
oddaję go ubogim». Nie bluźnij, człowieku. Bóg nie chce takich ofiar. Nie
przekręcaj prawa. Lepiej nie dawać ubogim, niż dawać z takiego źródła,
ponieważ często przez niegodziwe zyski czynisz nieprawymi pieniądze
zebrane przez uczciwą pracę; to tak, jakbyś zmuszał nieskażone łono, by
rodziło skorpiony.
Dlaczegóż wspominam o prawie Bożym? Czy nawet wy sami nie na
zywacie tego brudem? Jeśli wy, którzy czerpiecie z tego zyski, wydajecie
taki osąd, pomyśl, jaki sąd wyda o was Bóg. A jeśli zechcesz zapytać o to
również świeckich prawodawców, usłyszysz, że taki czyn uważają za
dowód największej bezczelności. Toteż ludziom piastującym urzędy
i należącym do wysokiej rady, którą nazywają senatem, nie wolno plamić
się takimi zyskami; prawo zabrania im czerpania takich korzyści.
Czemu więc miałoby nie być straszne, że nie oddajesz społeczności
królestwa niebieskiego nawet takiej czci, jaką rzymscy prawodawcy -
senatowi; niebo doznaje od ciebie mniej niż ziemia, i nawet nie wstydzisz
29 Por. Wj 22, 24; Kpł 25, 36; Pwt 23, 20; por. także Pwt 15, ln; Ez 18, 17; 22, 12.
184 J an C hryzostom
się tak głupiego czynu? Cóż może być głupszego niż to, gdyby ktoś
upierał się siać bez odpowiedniej gleby, deszczu i pługa? Dlatego ci,
którzy wymyślili ten rodzaj rolnictwa, zbierają chwast, który wrzuca się
w ogień (por. Mt 13, 30).
Starajmy się więc jedynie o takie bogactwo, abyśmy już tu cieszyli się
bezpieczeństwem oraz dostąpili przyszłych dóbr z łaski i dobroci Pana
naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc wraz z Ojcem i Duchem
Świętym, teraz, zawsze i na wieki wieków. Amen.
HOMILIA LVII: Mt 17, 10-21
(PG 58, 557-566)
(17, 10) Wtedy zapytali Go Jego uczniowie: Czemu więc uczeni w Piś
mie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?
1. Nie wiedzieli tego z Pisma, ale /uczeni w Piśmie/ mówili im o tym,
tak że wieść ta rozeszła się pomiędzy prostym ludem, podobnie jak i wieść
o Chrystusie. Dlatego również Samarytanka powiedziała: „[Wiem, że]
przyjdzie Mesjasz... A kiedy przyjdzie, objawi nam wszystko” (J 4, 25).
Podobnie oni pytali Jana Chrzciciela: „Czy jesteś Eliaszem, czy proro
kiem?” (por. J 1,21). Rozpowszechnione bowiem były, jak powiedziałem,
opinie o Eliaszu i o Chrystusie; jednakże nie wytłumaczyli im tego tak, jak
trzeba.
Pismo Święte mówi bowiem o dwóch przyjściach Chrystusa: o tym,
które już nastąpiło oraz o przyszłym. To właśnie Paweł miał na myśli, gdy
mówił: „Ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie [wszyst
kim ludziom] i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz
światowych rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli [na tym świecie]”
(Tt 2, 11-12). Oto jedno przyjście. Posłuchaj, co mówi o drugim. Po tych
słowach dodał: „Oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się
[chwały] wielkiego Boga i Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa” (Tt 2,
13). Prorocy także wspominają o dwóch przyjściach, a o jednym [z nich],
to jest o drugim, mówią, że poprzedzi Go Eliasz. Pierwsze Jego przyjście
poprzedził Jan, którego Chrystus także nazywa Eliaszem (por. Mt 11, 14;
17, 12-13); nie dlatego, że był on jakby Eliaszem, lecz ponieważ pełnił
jego posłannictwo. Bo jak tamten będzie poprzednikiem drugiego przyjś
cia, tak ten był pierwszego.
Jednakże uczeni w Prawie mieszali to i bałamucili lud, mówiąc mu
tylko o drugim przyjściu, że jeśli /Jezus/ jest Chrystusem, to powinien
poprzedzić Go Eliasz. Dlatego uczniowie mówią: Czemu więc uczeni
w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz ? Dlatego też faryzeusze
Hom. LVII: Mt 17, 10-21 187
posławszy do Jana, pytali: „Czy jesteś Eliaszem?” (por. J 1,21), nie wspo
minając nic o pierwszym przyjściu.
Jakie rozwiązanie podaje Chrystus? Że Eliasz przyjdzie przed Jego
drugim przyjściem, a także teraz przyszedł Eliasz, nazywając w ten sposób
Jana [Chrzciciela] (por. Mt 11, 14; 17, 12-13). Ten Eliasz już przyszedł.
Jeśli zaś pytałbyś o Eliasza Tesbitę, to on dopiero przyjdzie, (por. 17,
11A) Dlatego powiedział: (17, 11B.) Eliasz istotnie przyjdzie i przywróci
(óc7COKaTaGTf|G£i) wszystko. Co to znaczy wszystko? To, co powiedział
prorok Malachiasz: „Oto Ja poślę wam proroka Eliasza Tesbitę..., który
skłoni (óc7COKaTOCGTiiG£i) serce ojca ku synowi..., abym nie przyszedł i nie
zniszczył ziemi całkowicie” (Ml 3, 22-23 LXX).
Czy dostrzegasz precyzję proroczych wypowiedzi? Chrystus nazwał
Eliaszem Jana [Chrzciciela] ze względu na ich wspólne posłannictwo.
Żebyś nie myślał, że prorok mówi to samo, dodał również jego ojczyznę,
mówiąc: „Tesbitę” (Ml 3, 22 LXX). Jan zaś nie był Tesbitą1. Oprócz tego
daje jeszcze inny znak, mówiąc: „Abym nie zniszczył ziemi całkowicie”
(Ml 3, 23 LXX), zwracając uwagę na to drugie Jego straszliwe przyjście.
Za pierwszym razem nie przyszedł, by zatracić ziemię. „Nie przyszedłem
bowiem po to, powiada, aby świat sądzić, ale by świat zbawić” (J 12, 47).
Powiedział to, aby dać do zrozumienia, że Tesbita przyjdzie przed drugim
przyjściem na sąd. Równocześnie podaje przyczynę jego przyjścia. Cóż to
jest za przyczyna? Aby - gdy przyjdzie - nakłonił Żydów do wierzenia
w Chrystusa, aby w ten sposób po Jego przyjściu nie wszyscy zostali
zatraceni. Dlatego również /Chrystus/, przypominając im o tym, powiada:
I naprawi wszystko, to jest naprawi niewiarę Żydów, którzy wówczas będą
żyli. Dlatego wyraził to bardzo precyzyjnie. Nie powiedział: «Skłoni serce
syna ku ojcu»*2, lecz: „Serce ojca ku synowi” (Ml 3, 23 LXX). Skoro
Żydzi byli ojcami apostołów, stwierdza, że skłoni ich do nauki ich synów,
to znaczy apostołów; serca ojców, czyli myślenie (5iócvoioc) narodu
żydowskiego.
nich: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Oni zabiją Go, ale
trzeciego dnia zmartwychwstanie»” (Mt 17, 22-23). Czynił tak, by wiel
kością cudów uśmierzyć nadmiar ich boleści, i na wszelki sposób dodać
im otuchy, podobnie jak tu przez wspomnienie śmierci Jana wielce ich
pocieszył.
Gdyby natomiast ktoś powiedział: «Dlaczego również teraz nie wskrze
sił i nie posłał Eliasza, skoro jego przyjście zapewnia tak wielkie dobra?»,
odpowiedzielibyśmy mu, że przecież uważali, iż Chrystus jest Eliaszem,
a mimo to nie wierzyli Mu. „Niektórzy mówią, powiada, że jesteś Elia
szem, niektórzy że Jeremiaszem” (por. Mt 16, 14). Jana zaś i Eliasza
oddziela jedynie czas. «Dlaczego więc, ktoś zapyta, mieliby wtedy
uwierzyć?» Wszystko bowiem przywróci (por. 17, 11B), nie tylko ze
względu na to, że zostanie rozpoznany, ale również dlatego, że chwała
Chrystusa znacznie się wzmoże aż do owego dnia i będzie dla wszystkich
jaśniejsza niż słońce. Gdy więc /Eliasz/ przyjdzie po tak długim oczekiwa
niu i przerwie oraz głosząc to samo, co /Jan Chrzciciel/, czyli oznajmiając
[drugie przyjście] Jezusa, wtedy łatwiej przyjmą jego słowa. Gdy mówi:
(17, 12) Nie poznali go, przemawia nawet w ich obronie w odniesieniu do
Niego samego. A nie tylko w ten sposób dodaje im otuchy, ale również
przez zapowiedź, że niesprawiedliwie będzie od nich cierpiał, i przez przy-
słonienie tych bolesnych zdarzeń dwoma cudami: jednym na górze (por.
Mt 17, 1-8), drugim mającym niebawem nastąpić (por. Mt 17, 14-18).
Po usłyszeniu tego, nie pytają Go, kiedy przyjdzie Eliasz - zatrwożeni
z powodu ubolewania nad Jego męką bądź ze strachu. Często bowiem mil
czą, gdy widzą, że nie chce o czymś mówić w sposób zbyt oczywisty.
Podczas ich pobytu w Galilei, gdy powiedział: „Syn Człowieczy będzie
wydany [w ręce] ludzi, i zabiją Go” (Mt 17, 22-23A), [Mateusz] dodał:
„I bardzo się zasmucili” (Mt 17, 23C)5. Marek natomiast powiada, że „nie
rozumieli tych słów, ale bali się Go zapytać” (Mk 9, 32). Łukasz zaś
mówi, że „było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się Go
zapytać” (Łk 9, 45).
(17, 14) Gdy przyszli do tłumu, zbliżył się do Niego pewien człowiek
i padając przed Nim na kolana, (17, 15) prosił: «Panie, ulituj się nad
moim synem. Jest lunatykiem i bardzo cierpi; często wpada w ogień, często
w wodę. (17, 16) Przyprowadziłem go do Twoich uczniów, ale nie mogli
go uzdrowić». Pismo Święte poświadcza, że człowiek ten był bardzo słabej
wiary. Można to wywnioskować z wielu rzeczy6. Ze słów Chrystusa:
5 Wiersz Mt 17, 23C, według PG 58, 560 przypis 97, został tu dodany.
6 Jan Chryzostom przytacza tu wypowiedzi z paralelnego tekstu Mk 9, 14-29.
190 J an C hryzostom
„Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy” (Mk 9, 23); z tego, co
powiedział proszący: „Zaradź memu niedowiarstwu” (Mk 9, 24); z tego,
że Chrystus rozkazał złemu duchowi, aby więcej weń nie wchodził (por.
Mk 9, 25); a także z tego, że proszący człowiek powiedział Chrystusowi:
„Jeśli możesz” (Mk 9, 22). «Skoro jego niedowiarstwo było przyczyną
tego, że zły duch nie wyszedł - ktoś może powiedzieć - to dlaczego karci
uczniów?» (por. 17, 17). Aby pokazać, że oni zawsze mogą uzdrowić,
choćby nawet przychodzący nie mieli wiary. Podobnie jak niejednokrotnie
wiara proszącego wystarczała, by wyjednać spełnienie prośby nawet za
pośrednictwem mniejszych [sług], tak samo do spełnienia [cudu] często
wystarczała moc działających, chociaż proszący nie mieli wiary.
O obu takich zdarzeniach czytamy w Piśmie Świętym. Korneliusz, jego
krewni, powinowaci i przyjaciele otrzymali Ducha Świętego z powodu
swej wiary (Dz 10); natomiast za sprawą Elizeusza, chociaż nikt nie miał
wiary, zmarły człowiek powstał z martwych. Gdyż ludzie, którzy go
wrzucili [do grobu Elizeusza] i uciekli, nie uczynili tego powodowani
wiarą, ale za zrządzeniem losu z tchórzostwa i bojaźni przed bandą
zbójów. Ten zaś, kogo wrzucono, był umarły i powstał z martwych jedynie
dzięki mocy świętych kości (por. 2 Kri 13, 21). Wynika z tego, że również
uczniowie byli słabej wiary, choć nie wszyscy; nie było tam bowiem
owych «filarów» (por. Ga 2, 9)7.
3. Popatrz jeszcze z innej strony i zauważ brak taktu tego człowieka,
gdy wobec tłumu prosi Jezusa, mówiąc przeciwko uczniom: (17, 16) Przy
prowadziłem go do Twoich uczniów, ale nie mogli go uzdrowić. Jednakże
/Jezus/, uwalniając uczniów od zarzutu postawionego wobec tłumu, jemu
przypisuje większą winę. (17, 17A) [Na to Jezus odrzekł:] «O plemię
niewierne i przewrotne, powiada, dopóki jeszcze mam być z wami? [Jak
długo mam was znosić?»] Aby go nie stawiać w sytuacji kłopotliwej,
kieruje swe słowa nie tylko do niego, ale także do wszystkich Żydów.
Wielu obecnych mogłoby się prawdopodobnie zgorszyć i nabrać o nich8
niewłaściwego przekonania.
Gdy zaś mówi: Dopóki jeszcze mam być z wami?, wskazuje, że śmierć
jest dla Niego czymś pożądanym i upragnionym, a odejście czymś oczeki
wanym, ponieważ nie ukrzyżowanie, ale pobyt wśród nich jest uciążliwy.
Jednakże nie poprzestał na oskarżeniach, ale co mówi? (17, 17B.)
Przyprowadźcie Mi go tutaj. Sam pyta /jego ojca/, od jak dawna jest
9 Mateusz używa jeden raz słowa a£^r|viaęop£VODę (Mt 4, 24) oraz jeden raz
a£^r|viócę£Tai (Mt 17, 15), które etymologicznie pochodzą od słowa księżyc (G£Xi|vr|)
i wskazują na ludzi ogarniętych chorobą księżycową (stąd: lunatycy) zwaną epilepsją. Jan
192 Jan C hryzostom
razie wówczas byli jeszcze bardzo niedoskonali. Cóż więc: czyż wówczas
nie mieli tej wiary? Nie mieli, bo nie zawsze byli tacy sami. Przecież
nawet Piotr raz jest błogosławiony, innym znowu razem karcony (por. Mt
16, 17. 23); a pozostałym, którzy nie zrozumieli Jego słów o kwasie,
zarzuca głupotę (por. Mt 16, 5-12). Wtedy zdarzało się, iż nawet
uczniowie przejawiali słabość, gdyż byli niedoskonali przed ukrzyżowa
niem. Tu mówi o wierze odnoszącej się do cudów. Wspomina o ziarnie
gorczycznym, zwracając uwagę na jego moc, której nie można wyrazić
słowami. Chociaż ziarno gorczycy wydaje się małe co do objętości, pod
względem mocy przewyższa wszystkie inne (por. także Mt 13, 31-32).
Wspomina o ziarnie gorczycy, aby w ten sposób pokazać, że nawet
najmniejsza cząstka prawdziwej wiary może dokonać wielkich rzeczy. Nie
poprzestał jedynie na tym, ale wspomniał również o górach i poszedł
jeszcze dalej, mówiąc: Nic niemożliwego nie będzie dla was.
będzie chciwy na pieniądze. Kto zaś nie jest chciwy na pieniądze, będzie
bardziej skłonny do udzielania jałmużny. Ten, kto pości, jest lekki
i uskrzydlony, modli się z uwagą, gasi złe namiętności, przejednuje Boga,
upokarza duszę nadętą pychą. Dlatego apostołowie prawie zawsze pości
li15. Kto łączy z modlitwą post, ma podwójne skrzydła, lżejsze nawet od
wiatru. Gdy się modli, nie ziewa, nie przeciąga się, nie drętwieje, co się
wielu zdarza, lecz jest bardziej gorący niż ogień i wznosi się ponad
ziemię16. Dlatego taki człowiek jest największym wrogiem i nieprzyjacie
lem złych duchów. Nie ma nic potężniejszego niż człowiek, który szczerze
się modli. Jeśli wdowa potrafiła nakłonić ku sobie niesprawiedliwego sę
dziego, który ani Boga się nie bał, ani z ludźmi się nie liczył (por. Łk 18,
1-8), to tym bardziej zjedna sobie Boga ten, kto ustawicznie Go prosi,
panuje nad żołądkiem i wyrzeka się zbytków.
15 Jan Chryzostom zwracał na to uwagę już przy wyjaśnianiu wierszy Mt 12, 1; 14, 17;
15, 34 w MtHom 39, 1 (ŹMT 18, 449); 49, 2; 53, 2.
16 Dosłownie: przewyższa ziemię. A zatem nie w znaczeniu unoszenia się fizycznego.
17 Greckie Tpu^f) znaczy także: zbytek, przepych, rozkosz, folgowanie sobie, rozpusta.
Kontekst - jak się wydaje - wskazuje, że Jan Chryzostom ma na uwadze przede wszystkim
folgowanie sobie pod względem jedzenia, ale nie tylko. Dlatego oddaję to wieloznacznym
słowem polskim: rozpasanie.
Hóm. LVII: Mt 17, 10-21 195
20 Podobną argumentację (zob. także następny akapit) stosuje B azyli Wielk i , Homilia
przeciw pijaństwu 2-3 (tekst polski w: ALP II, 189-190). Słowa Jana Chryzostoma mają
- w przeciwieństwie do wspomnianej homilii Bazylego - wydźwięk silnie antymanichejski.
21 Zabieg retorski. Jan Chryzostom wie, że człowiek potrafi zmusić zwierzęta do
przesady, wspomniał o tym już wcześniej - zob. powyżej MtHom 44, 5(od drugiego
akapitu).
Horn. LVII: Mt 17, 10-21 197
(17, 22) A gdy przebywali razem w Galilei, Jezus rzekł do nich: «Syn
Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. (17, 23) Oni zabiją Go, ale trze
ciego dnia zmartwychwstanie». / bardzo się zasmucili.
1. Aby nie pytali: «Dlaczego ciągle tu przebywamy?» ponownie mówi
do nich o swojej męce (por. Mt 16, 21; 17, 9). Słysząc to, nie chcieli
nawet widzieć Jerozolimy. Zwróć uwagę, że - nawet wtedy gdy już Piotr
został skarcony (por. Mt 16, 23); gdy już rozmawiali o tym Mojżesz
i Eliasz (por. Mt 17, 3); gdy nazwano to zdarzenie chwałą (por. Mt 16,
27); gdy już Ojciec dał usłyszeć swój głos z nieba (por. Mt 17, 5); gdy
dokonało się tak wiele cudów; gdy zmartwychwstanie było już u drzwi1
(gdy powiedział, że nie będzie długo martwy, lecz zmartwychwstanie
trzeciego dnia12) - nie mogli pogodzić się z tą myślą, lecz: Zasmucili się,
i to nie zwyczajnie, ale: Bardzo.
Stało się tak dlatego, że jeszcze nie rozumieli znaczenia tych słów.
Wyrazili to pośrednio Marek i Łukasz. Pierwszy mówiąc: „Oni jednak nie
rozumieli tych słów, a bali się Go pytać” (Mk 9, 32). Drugi z kolei: „Lecz
oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi tak, że
[go] nie pojęli, a bali się Go zapytać o nie” (Łk 9, 45).
Skoro nie rozumieli, to dlaczego się zasmucili? Bo nie wszystko było
dla nich niezrozumiałe. Wiedzieli o tym, że ma umrzeć, bo często o tym
słyszeli. Nie wiedzieli jednak dobrze tego, jaka miałaby to być śmierć,
z której szybko ma być wyzwolony, która ma się stać przyczyną niezliczo
nych dóbr, ani cóż miałoby to być za zmartwychwstanie, tego nie
rozumieli. Dlatego się smucili; byli przecież bardzo przywiązani do swego
Nauczyciela.
3 Rodzinne miasto - por. Mt 13, 54A. Zob. także powyżej MtHom 29, 1 (ŹMT 18,
347); 48, 1 tekst odnośny do przypisu 1.
200 J an C hryzostom
5 Zapewne aluzja do: Mt 14, 28-30; 15, 15; 16, 16. 22; 17, 4.
6 Marek wspomina o tym, że uczniowie posprzeczali się między sobą o to, kto z nich
jest największy - por. Mk 9, 34.
202 J an C hryzostom
7 Słowa jak to dziecko pochodzą z wiersza M t 18, 4, które brzmi: Kto się więc stanie
pokorny jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim, a którego tu Jan
Chryzostom nie przytacza w całości. W wierszu Mt 18, 3 w GNT mamy liczbę mnogą: jak
dzieci.
8 Greckie słowo Óc7tpocypocr6vr| jest tu moim zdaniem przeciwieństwem tego, co dzisiaj
określamy pracoholizmem; oznaczało ono także «usposobienie pokojowe».
9 Interpretacja tego akapitu zależy oczywiście od znaczenia jaki nadamy powtarzające
mu się tu słowu (j)iXo<JO(j)ia. Zob. moje Twórcza przygoda spotkania ze Złotoustym, w:
ŹMT 18, 11.
Przy interpretacji tego tekstu należy uwypuklić przede wszystkim aspekt antymanichej-
ski (Jan Chryzostom wspomina tu imię Maniego, chociaż w swoich homiliach niezwykle
rzadko wymienia imiona heretyków) oraz aspekt pastoralny (dziecko ma być dla dorosłych
przykładem prostoty, a nie dowodem filozoficznym na dobroć natury ludzkiej.
Przy okazji warto zaznaczyć, że słowa te padają w przeddzień kontrowersji pelagiań-
skiej, która na Wschodzie odbiła się jedynie słabym echem.
Horn. LVIII: Mt 1 7 ,2 2 - 18, 6 203
Jednakże nie zakończył swej mowy w ten sposób, lecz dalej rozwija
swoje upomnienie, mówiąc: (18, 5) / kto by przyjął [jedno] takie dziecko
w imię Moje, Mnie przyjmuje. «Nie tylko wtedy, gdy się takimi staniecie,
powiada, otrzymacie wielką zapłatę, lecz oprócz tego, jeśli z Mego
powodu uszanujecie inne takie [dzieci], przeznaczam wam królestwo
w zamian za oddawanie im szacunku (Tipi))». Przeznacza nawet coś
o wiele większego, mówiąc: Mnie przyjmuje. Tak bardzo ważna jest dla
Mnie pokora i szczerość. Bo dzieckiem nazywa tu ludzi szczerych i pokor
nych (por. 18, 4), którzy przez wielu uważani są za lichych i godnych
pogardy101.
Dalej, aby swe słowa uczynić bardziej skutecznymi, opiera je nie tylko
na wspomnianym uszanowaniu (Tipf|), ale również na karze. Mówi bo
wiem: (18, 6) Lecz kto by się stał powodem zgorszenia dla jednego z tych
małych, [którzy wierzą we M niej temu byłoby lepiej kamień młyński
zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Podobnie jak ci, powiada,
którzy ich szanują z Mego powodu, posiądą niebo, a raczej większe
wyróżnienie (Tipi)) niż królestwo, tak samo ci, którzy nimi pogardzają (to
bowiem oznacza stać się powodem zgorszenia), poniosą ostateczną karę.
Nie dziw się temu, że doznanie obrazy nazywa zgorszeniem, bo wielu
z tych prostaczków (tćov piKpo\|f6%CDV) zostało wielce zgorszonych dlate
go, że pogardzano nimi i ich znieważano. Podkreślając więc i wyolbrzy
miając winę, przedstawia wynikającą stąd szkodę.
Nie w ten sam sposób oznajmia o karze, lecz przedstawia, że jest nie
do zniesienia na przykładzie dobrze znanych nam rzeczy. Gdy chce poru
szyć ludzi bardziej grubiańskich, wówczas przytacza przykłady podpada
jące pod zmysły. Dlatego, chcąc również tu pokazać, że będą ponosić
wielką karę, oraz dosięgnąć obłędu (ćmoYOia) tych, którzy nimi pogardza
ją, przytacza karę11 łatwą do wyobrażenia sobie, mówiąc o kamieniu
młyńskim i o zatopieniu. Przecież stosowne do poprzednich słów (por. 18,
5) było powiedzenie: «A kto nie przyjąłby jednego z tych małych, Mnie
nie przyjmuje», co byłoby gorsze od wszelkiej kary. Jednakże takie słowa,
14 Salomon syn Dawida - por. Mt 1, 6; 2 Sm 12, 24; Jesse ojciec Dawida - por. Mt 1,
6; Rt 4, 22; 1 Sm 16, 1. 11-13; 1 Krn 2, 13.
15 Ów dzień: aluzja do sądu ostatecznego - por. Łk 10, 12; 21, 34; 2 Tes 1, 10.
206 Jan C hryzostom
ten, który rzekł do Achaba: „Nie ja dręczę Izraela, ale właśnie ty i dom
twego ojca” (1 Kri 18, 18); [wolność], jaką mieli prorocy i wszyscy
apostołowie.
Nie takie są dusze niewolników bogactw. Są one podobne do ludzi
oddanych pod nadzór rozmaitych pedagogów i stróżów państwowych
(5r|pio\)ę). Nie mają odwagi podnieść oczu, ani śmiało przemówić
w obronie cnoty. Pożądanie (epcoę) bogactw, sławy oraz innych rzeczy,
groźnie na nich spogląda i czyni z nich niewolników oraz pochlebców. Nic
tak nie podkopuje wolności, jak rozliczne zajęcia wśród spraw doczesnych
i posiadanie godności, które uchodzą za świetne. Taki człowiek nie ma
jednego, dwóch, ani trzech, lecz tysiące panów.
Jeśli chcecie ich policzyć, postawmy wśród nas jednego z takich, którzy
liczą się na dworze królewskim. Przypuśćmy, że ma wielkie bogactwa
i wielką władzę, przewyższa [innych] pod względem urodzenia, ma
sławnych przodków oraz znaczenie u wszystkich. Przyjrzyjmy się teraz,
czy nie jest on najnędzniejszy ze wszystkich niewolników? Porównajmy
z nim nie zwykłego niewolnika, ale niewolnika innego niewolnika. Wielu
przecież służących ma z kolei swoich niewolników. Niewolnik niewolnika
ma tylko jednego pana. I cóż to ma do rzeczy, że nie jest on człowiekiem
wolnym. W każdym razie ma tylko jednego [pana] i zważa jedynie na jego
rozkazy. Wydaje się wprawdzie, że panuje nad nim także pan jego pana,
ale on słucha wyłącznie tego jednego. Jeśli relacja pomiędzy nimi dwoma
jest dobra, wówczas całe jego życie będzie przebiegać spokojnie. Nasz zaś
[bogacz] nie ma jednego czy dwóch, ale licznych i bardziej srogich panów.
Po pierwsze, niepokoi go panujący król. A to nie jest to samo: mieć jako
pana prostego człowieka, czy mieć - króla, którego ucho otwarte jest na
podszepty wielu, który skłania się raz na jedną stronę, raz na inną. Nasz
bogacz, choćby nawet nie poczuwał się do niczego, nikomu nie dowierza:
ani towarzyszom, ani swoim podwładnym, ani przyjaciołom, ani nieprzyja
ciołom.
«Ale tamten, ktoś powie, również [boi się] pana». Ale czyż to jest to
samo: mieć jednego pana czy wielu, bać się jednego czy wielu? Gdyby
ktoś dobrze zastanowił się nad tym, nie znajdzie nawet jednego. Jakże to
możliwe? W każdym razie nie ma on nikogo, kto pragnąłby pozbawić go
jego niewoli i postawić się na jego miejscu. Dlatego nie ma nikogo, kto
zastawiałby na niego na tym stanowisku pułapki. Tamci natomiast nie
widzą nic pilniejszego, jak zrzucić ze stanowiska tego, kto ma większe
znaczenie i większą popularność u panującego. Dlatego taki człowiek jest
zmuszony schlebiać wszystkim: większym od siebie i równym, a nawet
przyjaciołom. Gdzie bowiem jest zazdrość i pożądanie (epcoę) sławy, tam
Horn. LVlll: Mt 1 7 ,2 2 - 18, 6 207
nawet szczera przyjaźń nie ma mocy. Podobnie jak nie będą zdolni szcze
rze i prawdziwie kochać się wzajemnie ludzie jednego zawodu, tak samo
ci, którzy piastują jednakowe godności i dążą do tych samych światowych
celów. Z tego powodu toczy się wielki wewnętrzny konflikt.
Czy widziałeś, jaki tłum panów, i to jak srogich panów? Jeśli chcesz,
przedstawię ci jeszcze inny obraz, o wiele straszniejszy aniżeli ten? Ci,
którzy są w jednym szeregu za nim, usiłują go wyprzedzić; ci, którzy są
przed nim, starają się mu przeszkodzić, aby nie zbliżył się do nich i ich
nie wyprzedził.
5. Dziwna rzecz! Obiecałem pokazać panów, a tymczasem moje słowa,
rozgrzewając się w trakcie mowy dokonały więcej, aniżeli zostało
przyrzeczone, i zamiast panów pokazały przeciwników, a raczej przeciwni
ków i panów w tych samych osobach. Podczas gdy są oni traktowani jak
panowie, groźni są jak przeciwnicy i zastawiają pułapki jak wrogowie.
Jeśli więc ktoś ma panów, a zarazem wrogów w tych samych osobach, to
czyż może być coś gorszego od takiej niedoli? Niewolnik, chociaż rzeczy
wiście jest poddany władzy, doznaje jednak troski i życzliwości ze strony
tych, którzy mu rozkazują. Ci natomiast otrzymują rozkazy, są narażeni na
pociski i stoją wrogo usposobieni jeden przeciw drugiemu, i to jeszcze
bardziej zaciekle, niż żołnierze w boju, bo zadają ciosy potajemnie, zasta
wiają wrogie sidła pod pozorem przyjaźni i często samych siebie wynoszą
za pośrednictwem cudzego nieszczęścia.
Nie tak mają się rzeczy u nas. Gdy ktoś popadnie w nieszczęście, wielu
boleje razem z nim. Jeśli zaś ktoś cieszy się szacunkiem, wielu jest takich,
którzy razem z nim się radują, zgodnie ze słowami Apostoła: „Gdy cierpi
jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu
członkowi okazywane jest poszanowanie, współradują się wszystkie człon
ki” (1 Kor 12, 26). A ten, który tak przykazywał, mówi też: „Ale jakaż
jest nasza nadzieja albo radość...? Czyż nie wy?” (1 Tes 2, 19); albo inne
słowa: „Teraz bowiem ożyliśmy, gdy wy przy Panu stoicie” (1 Tes 3, 8);
w innym zaś miejscu: „Pisałem do was będąc w wielkiej rozterce i ucisku
serca” (2 Kor 2, 4) oraz: „Któż odczuwa słabość, bym i ja nie czuł się
słaby? Któż doznaje zgorszenia, żebym i ja nie płonął?” (2 Kor 11, 29).
Dlaczego wciąż jeszcze narażamy się na burzę i na niebezpieczne fale
morskie, a nie spieszymy się do spokojnego portu? Dlaczego dążymy do
nazw, zamiast porzuciwszy je dążyć do rzeczy, które one oznaczają?
Sława, władza, majątek, znaczenie i wszystko tym podobne są u nich tylko
nazwami, u nas zaś rzeczywistością. Podobnie smutek, śmierć, niesława,
ubóstwo i wszelkie tego typu rzeczy, dla nas są nazwami, dla nich zaś
rzeczywistością.
208 Jan C hryzostom
Powiedz mi, dlaczego tak naprawdę raduje się [człowiek sławny]? Czy
z powodu sławy u tłumów, czy dlatego, że może się pysznić i pokazywać?
Ale czy może być coś gorszego od takiego pragnienia i takiej obrzydliwej
miłości? Jeśli nie ma w tym zła, to przestańcie szydzić z ludzi goniących
za próżną sławą i ścigać ich niezliczonymi docinkami; przestańcie
przeklinać ludzi zarozumiałych i patrzących na innych z góry. Jednakże
tego byście nie znieśli. (A więc oni także zasługują na wieloraką krytykę,
chociaż mają wielu liktorów}. Wszystko to powiedziałem o możliwie znoś
nych władcach18, a przekonamy się, że pomimo tego większość z nich
nadużywa swojej władzy i dopuszcza się większych występków niż rabu
sie, zbójcy, cudzołożnicy czy grobołupcy. Rzeczywiście ich kradzieże są
bardziej bezwstydne, mordy bardziej okrutne, (rozwiązłość bardziej prze
wrotna} aniżeli tamtych; podkopują niejeden mur, ale niezliczone majątki
i domy, gdyż posiadane przywileje wielce im to ułatwiają. Ponoszą naj
cięższą niewolę, ulegając swym nędznym namiętnościom, bez miłosierdzia
bijąc swe współsługi; drżąc z obawy przed każdym w to wtajemniczo
nym19. Gdyż tylko ten jest wolny, tylko ten jest władcą, potężniejszym
niż królowie, kto wolny jest od namiętności.
Skoro już wiemy o tym, ubiegajmy się o prawdziwą wolność i uwal
niajmy się od hańbiącej niewoli. Nie uważajmy za błogosławieństwo ani
wielkiej władzy, ani ogromnego bogactwa, ani niczego podobnego, ale
wyłącznie samą cnotę. W ten sposób tu na ziemi cieszyć się będziemy
pokojem oraz dostąpimy przyszłych dóbr, z łaski i dobroci Pana naszego
Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc, (z Ojcem i Duchem Świętym},
na wieki wieków. Amen.
1 Jan Chryzostom zwraca uwagę, że słowa Jezusa z Mt 18, 7 stanowią najlepsze lekar
stwo przeciwko zgorszeniom.
2 Greckie &v0pGmoę ey£V8TO nawiązuje zapewne do J 1, 14: aotp^ eytvexo i przed
stawia chrystologię typu Logos-anthropos.
3 Greckie słowo appcocm a znaczy także «słabość moralna», «upadek ducha».
Horn. LIX: Mt 18, 7-14 211
CL u d z i e s ą ź l i z w ł a s n e j w i n y )
2. Kiedy to mówimy, [niektórzy] czynią jeszcze inny zarzut, pytając:
«A dlaczego Bóg go takim stworzył?» Bóg go takim nie stworzył. Prze
nigdy! Gdyby tak było, to by go nie ukarał. Jeśli my nie obwiniamy
naszych służących w sprawach, w których sami jesteśmy winni, tym bar
dziej Bóg, Pan wszechrzeczy.
5 Greckie vf|<|>oopev (bądźmy trzeźwi, przytomni) pojawia się dwa razy w liście Pawio
wym - por. 1 Tes 5, 6. 8. Zob. powyżej MtHom 53, 5 przypis 18.
Hom. LIX: Mt 18, 7-14 213
«To dlaczego - ktoś powie - stał się taki?» Przez siebie samego
i z powodu własnej opieszałości. «Cóż to znaczy, „przez siebie samego”»?
Zapytaj samego siebie. Skoro źli nie są źli z powodu samych siebie, to nie
karz sługi, nie karć żony za to, że grzeszy, nie bij syna, nie czyń wyrzutów
przyjacielowi, nie miej w nienawiści nieprzyjaciela, który czyni ci źle, bo
wszyscy czyniący coś złego zasługują na litość, a nie na karę, skoro
dopuszczają się tego nie z własnej woli. «Ale ja, powiesz, nie mogę
myśleć w ten sposób (<|)i^OGO(|)£iv)». {Skoro wiesz, że przyczyną tego nie
są oni, ale jakaś inna konieczność, to możesz w ten sposób myśleć
(<j)iA,0G0(|)£iv)}. Gdy sługa złożony chorobą nie spełni tego, co mu zostało
nakazane, nie tylko nie zarzucasz mu winy, ale nawet go usprawiedliwiasz.
W ten sposób poświadczasz, że za jedno sam odpowiada, a za coś innego
zaś nie odpowiada. Tak samo i tutaj: gdybyś wiedział, że ktoś jest zły, bo
taki się urodził, nie tylko byś go nie obwiniał, ale jeszcze byś mu
przebaczył. Jeśli przebaczasz z powodu choroby, to - gdyby się od
początku taki zły urodził - nie odmówiłbyś przecież przebaczenia przez
wzgląd na Boga Stwórcę.
Na podstawie innych także dowodów można łatwo zmusić takich ludzi
do milczenia. Wielka jest bowiem siła prawdy6. Dlaczego nigdy nie
poczytywałeś słudze za uchybienie, że nie posiada pięknego oblicza, że nie
jest słusznego wzrostu, że nie jest szybkonogi7? Wszystko to bowiem jest
darem natury. On więc wolny jest od winy za to, co otrzymał od natury
i nikt nie będzie się temu sprzeciwiać. Gdy zatem obwiniasz, wykazujesz,
że grzeszny czyn nie wynika z natury, ale z woli. Jeśli w takich sprawach,
o które nikogo nie obwiniamy, dajemy świadectwo, że wszystkie one po
chodzą z natury, to jest rzeczą oczywistą, że kiedy coś karcimy, oskarżamy
to jako uchybienie wynikające z woli.
Nie przytaczaj8 więc przewrotnych rozumowań, sofizmatów, ani krę
tactw słabszych niż pajęczyna, tylko odpowiedz mi: Czy Bóg stworzył
wszystkich ludzi? Jest to oczywiste dla każdego. Dlaczego więc nie
rzeczy». Kiedy? Jakże mógłby zniszczyć to, co posiada taką samą jak On
godność, taką samą moc i jeśli można tak powiedzieć - taki sam wiek?
O diabelska złości! Jakże wielką wymyśliłaś zbrodnię! Do jakiego
bluźnierstwa względem Boga skłoniłaś! W jakiej szacie pobożności
wymyśliłaś nowe bluźniercze poglądy! Chcąc pokazać, że zło nie pochodzi
od Niego, postawili inne bezbożne twierdzenie, mówiąc, że nie ma ono
początku (ócyfew riT a ocótóc).
«Skąd zatem, ktoś zapyta, pochodzą złe rzeczy?» Z [naszego] chcenia
i z niechcenia. «A od czego zależy to, że chcemy i nie chcemy?» Od nas
samych. Stawiając takie pytanie, czynisz tak, jakbyś pytał, skąd bierze się
to, że widzimy lub nie widzimy? Gdy ci odpowiem, że w zależności od
tego, czy zamykamy oczy, czy nie zamykamy, ty znów możesz zapytać:
«A to, że zamykamy oczy lub nie zamykamy, skąd się bierze?» Uzyskaw
szy odpowiedź, że od nas samych i od naszej woli, znowu będziesz
poszukiwał kolejnej przyczyny.
Gdyż zło nie jest niczym innym niż bycie nieposłusznym Bogu11.
«Jakże więc, ktoś powie, człowiek to wymyślił?» Powiedz mi, czy trudno
było to wymyślić? «Ależ ja nie mówię, że było trudno, tylko dlaczego nie
chciał być posłuszny?» Z opieszałości. Mając w swej władzy jedno i dru
gie, skłonił się ku nieposłuszeństwu.
Jeżeli, słysząc to, jeszcze powątpiewasz i jesteś oszołomiony, zapytam
cię o rzecz nie trudną ani zawiłą, lecz łatwą i prostą. Czy byłeś kiedyś zły
i czy byłeś kiedyś znowu dobry? To, co mówię, znaczy: Czy poskromiłeś
kiedyś namiętność i czy kiedyś jej uległeś? Czy oddałeś się kiedyś
pijaństwu, a potem znowu je porzuciłeś? Czy się kiedyś rozgniewałeś
i z kolei poskromiłeś swój gniew? Czy wzgardziłeś ubogim, a następnie
nie uczyniłeś tego? Czy popełniłeś kiedyś cudzołóstwo? A potem znowu
żyłeś w czystości? Skądże więc, powiedz mi, pochodzi to wszystko? Skąd?
Choćbyś nie powiedział tego sam, powiem ci to ja. Stąd, że o jedno usilnie
się starałeś, a potem opuściwszy się popadłeś w opieszałość. Do tych,
którzy przepadli i całkiem pogrążeni są w złu, którzy tego nie odczuwają
i szaleją, którzy nawet słuchać nie chcą tego, co ich naprawia, do tych nie
będę nawet mówić o takim samozaparciu ((|)iA,OGO(|)ioc). Chętnie natomiast
będę mówić do tych, którzy czynią raz jedno, a innym razem drugie. Czy
przywłaszczyłeś sobie kiedyś coś takiego, co nie było twoje, a potem,
zdjęty litością, udzieliłeś ze swej własności ubogiemu? Skąd taka
11 Warto tu podkreślić, że jest to religijna definicja zła, które nie istniało, ale które
zaistniało wraz z grzechem (czyli nieposłuszeństwem wobec Boga), i które powstaje wraz
z każdym grzechem. Jest więc czymś realnym, istniejącym ontologicznie.
216 J an C hryzostom
zwykle mówi: „przez kogoś” (8i* oi>13) zamiast „przez kogoś” (b(|)’
o i))14. Na przykład gdy mówi: „Urodziłam mężczyznę przez Pana (Sióc
TOi) 0£Ot))” (Rdz 4, 1 LXX), wymieniając nie drugą przyczynę, ale pierw
szą. I jeszcze: {„Nie ma wytłumaczenia [snów], jak tylko przez Boga (8ióc
TOi) 0801))” (Rdz 40, 8); oraz:} „Wiemy jest Bóg, przez którego (SU oi))
zostaliście powołani do wspólnoty z Jego Synem” (1 Kor 1, 9).
być rozumiane instrumentalnie (ktoś inny działa przez niego, tak że jest on tylko
narzędziem) albo sprawczo (to on sam działa i jest przyczyną sprawczą zgorszenia). Język
grecki dla uniknięcia dwuznaczności stosuje różne przyimki - zob. poniżej przypis 14.
13 Wyrażenie to pojawia się w ST (LXX) trzy razy: Lb 5, 8; Mdr 14, 7; 19, 8. W NT
występuje czternaście razy (nie licząc innych złożeń): Mt 18, 7; 26, 24; Mk 14, 21; Łk 17,
1; 22, 22; Rz 1, 5; 5, 2. 11; 1 Kor 1, 9; 8, 6; 15, 2; Ga 6, 14 oraz Hbr 1, 2; 2, 10.
14 Grecki przyimek 5ićc w znaczeniu przyczyny wskazuje na narzędzie (pośrednika,
inicjatora czynności); autora zaś wskazywano zazwyczaj stosując przyimek vnó. Jan
Chryzostom stwierdza, że w Biblii napotykamy na stosowanie przyimka 5 ia w znaczeniu
sprawcy.
15 Zob. MtHom 17, 3 (ŹMT 18, 217-218).
218 Jan C hryzostom
Lecz biada owemu człowiekowi... grożą wielką karą. Uczynił nie tylko to,
ale powiększył jeszcze trwogę przez przytoczenie przykładu16.
Nie poprzestaje na tym, ale podaje sposób, w jaki można uniknąć
zgorszeń. Jaki to jest sposób? «Złych - powiada - choćby byli dla ciebie
wielkimi przyjaciółmi, odtrąć od swej przyjaźni».
Przytacza niepodważalną argumentację. Jeżeli pozostaną przyjaciółmi,
to ich nie pozyskasz, a siebie zgubisz; jeśli zaś ich odtrącisz, wówczas
uzyskasz przynajmniej własne zbawienie. Zatem, jeśli czyjaś przyjaźń jest
dla ciebie szkodliwa, odtrąć ją od siebie17. Jeśli często pozwalamy odciąć
sobie różne części ciała, jeśli nie nadają się one do uleczenia i zarażają
inne, to tym bardziej trzeba tak postąpić z przyjaciółmi.
Gdyby złe rzeczy (tóc kockćc) brały się z natury, zbyteczne byłoby tego
typu napomnienie i rada, niepotrzebna ostrożność wobec tego, co zostało
powiedziane. A skoro nie są zbyteczne, bo rzeczywiście takie nie są, to
jest oczywiste, że zło (7covr|pia) pochodzi z woli (yv(i>pr|).
(18, 10) Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z. tych małych;
albowiem powiadam wam: Aniołowie ich [w niebie] wpatrują się zawsze
w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie. Małymi nie nazywa tu tych,
którzy rzeczywiście są mali, ale tych, których wielu uważa za małych, to
znaczy: ludzi biednych, prostaczków, ludzi nieznanych (bo jakże mógłby
być maluczkim ten, który jest wart więcej niż cały świat - por. Hbr 11,
38; jak mógłby być maluczkim ten, który jest przyjacielem Boga? - por.
J 15, 14-15). Jednak tak ich nazywa, bo przez wielu za takich są uważani.
Nie mówi tego tylko w odniesieniu do wielu [ludzi], ale nawet
w odniesieniu do jednego [człowieka], również w ten sposób usuwając
szkodę pochodzącą z powodu wielu zgorszeń. Podobnie jak unikanie
[ludzi] złych, tak samo i szanowanie dobrych przynosi bardzo wielki
pożytek. Wynika stąd podwójna korzyść dla tego, który na to zważa: jedna
- z zaniechania przyjaźni z tymi, którzy sprowadzają zgorszenie; druga
natomiast - z uhonorowania i poszanowania tychże świętych.
Dalej w inny sposób czyni ich godnymi szacunku, mówiąc: Aniołowie
ich [w niebie] wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest
w niebie. Wynika z tego, że święci mają aniołów, a raczej nawet wszyscy
ludzie. Apostoł bowiem mówi o kobiecie: „Oto dlaczego kobieta ma mieć
na głowie znak poddania, ze względu na aniołów” (1 Kor 11, 10),
a Mojżesz: „Wtedy ludom granice wytyczał według liczby aniołów
Bożych” (Pwt 32, 8 LXX). Tu natomiast mówi nie tylko o aniołach, ale
się było przeprawiać przez góry i urwiska. Takie właśnie staranie o duszę
ma Bóg, który nawet własnego Syna nie oszczędził (por. Rz 8, 32).
Dlatego wzywam [was]: gdy wychodzimy z domu, od samego rana,
miejmy na uwadze tylko ten jeden cel i to przede wszystkim staranie, by
ratować od zguby tego, który znajduje się w niebezpieczeństwie. Nie
mówię tylko o niebezpieczeństwie dostrzegalnym zmysłami, gdyż to nie
jest niebezpieczeństwo, ale o niebezpieczeństwie duszy, które przygoto
wuje ludziom diabeł.
Kupiec także, by powiększyć majątek, puszcza się na morze; podobnie
rzemieślnik czyni wszystko, by pomnożyć dobytek. Nie poprzestawajmy
więc i my jedynie na naszym zbawieniu, skoro w ten sposób narażamy je
na zgubę. Na wojnie i w szyku bojowym żołnierz, który zważa tylko na
to, jak ratować się ucieczką, gubi siebie i innych. Tak samo żołnierz
waleczny, który walczy za innych, ocala siebie i innych. Skoro także nasze
życie jest wojną - i to wojną najbardziej ze wszystkich zaciętą - bitwą
i walką, stójmy w boju tak, jak przykazał nam nasz Król: przygotowani na
rzeź, na krew, na śmierć, mając na uwadze ocalenie wszystkich, zachęcając
stojących oraz podnosząc upadłych. Wielu z naszych braci leży przecież
w tym boju zranionych, zbroczonych krwią, a nie ma nikogo, kto by ich
poratował: nikt z ludu, ani kapłan, ani nikt inny, ani opiekun, ani
przyjaciel, ani brat, lecz każdy z nas patrzy tylko na siebie20. Dlatego
narażamy na szkodę również własne /zbawienie/. Największą szlachetnoś
cią i dobrą sławą (7tappr|ala Kai £\)8oidpr|Oię) jest bowiem niezważanie
na własne sprawy (por. Flp 2, 4).
Dlatego właśnie jesteśmy {słabi} oraz łatwi do pokonania dla ludzi
i diabła, że staramy się o rzecz odwrotną, nie bronimy się wzajemnie i nie
obwarowujemy się miłością, która jest ze względu na Boga, lecz wyszuku
jemy sobie inne pobudki do przyjaźni: jedni na podstawie pokrewieństwa,
inni na podstawie zażyłości, inni wspólnoty [interesów], jeszcze inni
sąsiedztwa. Z wszelkich innych pobudek zostajemy przyjaciółmi, aniżeli
z powodu bogobojności, chociaż przyjaźnie tylko na niej powinny się
opierać. Teraz zaś dzieją się rzeczy całkiem przeciwne: czasem stajemy się
przyjaciółmi raczej Żydów i pogan, aniżeli dzieci Kościoła.
.6
CMiłość i cierpliwość wobec bliźniego. Potrzeba upominania braci)
«Oczywiście że tak - ktoś powie - ponieważ ci są źli, a tamci do
brzy i życzliwi». Co mówisz? Brata nazywasz złym? Ty, któremu zakaza
no nawet powiedzieć „Raka” (Mt 5, 22)? I ty się nie wstydzisz? Nie ru
mienisz się, że narażasz brata, część swego ciała, który zrodził się w takich
samych bólach co ty, który przystępuje do tego samego stołu?21
Jeśli masz brata według ciała, choćby czynił najwięcej zła, starasz się
go osłonić i sądzisz, że jeśli on nie cieszy się dobrą sławą, hańba spada
również na ciebie. Jeśli zaś trzeba uwolnić duchowego brata od oszczer
stwa, stawiasz mu niezliczone zarzuty. «Dlatego, że jest on zły - powia
dasz - i nieznośny». Dlatego właśnie zostań jego przyjacielem, by go od
tego odwieść, by go przemienić, by na powrót skierować go ku cnocie.
«Ale on, powiesz, nie słucha ani nie przyjmuje rady». Skąd o tym wiesz?
Czy go napominałeś? Czy próbowałeś go poprawić? Odpowiesz: «Często
go napominałem». Jak często? «Często. Jeden raz i drugi». Hm! I to
nazywa się «często»? Choćbyś czynił to przez cały czas, nie powinieneś
ustawać i powątpiewać. Czy nie widzisz, że Bóg stale nas upomina: przez
proroków, przez apostołów, przez ewangelistów? Cóż zatem? Czy
wszystko uczyniliśmy? Czy my we wszystkim byliśmy posłuszni? Wcale
nie. Czy wobec tego /Bóg/ przestał napominać, czy zamilkł? Czyż nie
mówi codziennie: „Nie możecie służyć Bogu i mamonie” (Mt 6, 24),
a tymczasem u wielu żądza i tyrania bogactwa jeszcze wzrasta? Czy
codziennie nie woła: „Przebaczcie..., i wam zostanie przebaczone” (por.
Mt 6, 14), a my stajemy się jeszcze bardziej dzicy? Czy nie wzywa nas
stale, byśmy poskramiali żądze i przytłumiali w sobie pragnienie pożądli
wości, a wielu tarza się w tym grzechu gorzej niż świnie? A pomimo to
nie przestaje nas napominać.
Dlaczego więc nie stosujemy tego do siebie i nie mówimy, że Bóg
przemawia również do nas i nie przestaje tego czynić, choć w wielu spra
wach nie jesteśmy Mu posłuszni? Dlatego powiedział, że „tylko nieliczni
będą zbawieni” (Łk 13, 23)22. Jeżeli dla naszego zbawienia nie wystarcza
praktykowanie przez nas samych cnoty, ale potrzeba odejść stąd z innymi,
to cóż dopiero będziemy cierpieć, skoro nie uratowaliśmy ani siebie, ani
innych? Skąd będziemy mieli jeszcze nadzieję zbawienia?
21 Część swego ciała - aluzja do ciała Kościoła, które tworzą wierzący; ten sam stół
- aluzja do Eucharystii.
22 Słowa te nie zostały wypowiedziane przez Jezusa, ale stanowią część pytania, jakie
ktoś Mu postawił.
Hom. LIX: Mt 18, 7-14 223
Po cóż użalam się na to, jeśli nie troszczymy się nawet o tych, z któ
rymi razem przebywamy: o żonę, o dzieci, o sługi, natomiast ubiegamy się
jak pijani o inne rzeczy: aby powiększyła się liczba służących, aby usługi
wali nam z wielką gorliwością, aby dzieci dostały od nas jak największy
majątek, aby żona miała złotą [biżuterię], kosztowne szaty i inne bogactwa.
Nie troszczymy się wcale o nich, ale o ich majątek. Nie troszczymy się
i nie dbamy nawet o żonę, tylko o to, co do niej należy; podobnie - nie
o dziecko, tylko o jego rzeczy.
Postępujemy tak samo jak ktoś, kto widząc dom zagrożony upadkiem,
pochylone ściany, zaniechałby ich naprawiania, tylko kazałby otoczyć
z zewnątrz wielkim parkanem; albo w czasie choroby nie starałby się
o ciało, tylko nabywałby dla niego złociste szaty; albo podczas gdy pani
domu źle się miewa, on zajmowałby się służącymi, kądzielą, sprzętami
domowymi i innymi rzeczami, ją pozostawiając w bólach i jękach.
Tak dzieje się i teraz: gdy nasza dusza źle się miewa i jest w żałosnym
stanie, gdy unosi się gniewem, miota obelgi, wznieca w sobie bezrozumne
pożądliwości, ugania się za próżną sławą, wszczyna swary, jest powalona
na ziemi i szarpana przez dzikie zwierzęta, a my nie chcemy uwolnić jej
od tych cierpień, tylko staramy się o dom oraz o służących. Jeśli
niedźwiedź umknąłby potajemnie [na przykład z cyrku], wtedy zamykamy
domy, przebiegamy wąskimi przejściami, by się gdzieś nie spotkać
z dzikim zwierzem; tymczasem podczas gdy nie jeden zwierz, ale wiele
takich myśli rozszarpuje naszą duszę, nawet nie zwracamy na to uwagi.
W mieście zachowujemy taką ostrożność względem dzikich zwierząt, że
zamykamy je w klatkach na osobności i nie trzymamy w ratuszu miejskim,
w trybunałach sprawiedliwości, w pałacach królewskich, lecz gdzieś daleko
na uwięzi. Natomiast do duszy, gdzie jest sala obrad, gdzie jest pałac
Królewski, gdzie trybunał sprawiedliwości, wpuszczamy dzikie zwierzęta,
które ryczą i wywołują zamieszanie w samym umyśle tuż obok królew
skiego tronu. Dlatego wszystko wywrócone jest do góry nogami23,
wszystko pełne zamieszania wewnątrz i na zewnątrz, i żaden z nas nie
różni się od miasta, które zostało zburzone wskutek napadu barbarzyńców;
to samo dzieje się, gdy wąż usadowi się w ptasim gnieździe, a ptaszki
żałośnie świegocąc odlatują w strachu i przerażeniu, nie mając się gdzie
schronić.
23 Greckie &v(0 Kat kóctco - zob. powyżej MtHom 41, 2 przypis 10.
224 Jan C hryzostom
(18, 15) Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go tylko
między tobą a nim samym\ Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata.
1. Wcześniej surowe słowa skierował przeciwko tym, którzy sprowa
dzają zgorszenie, zewsząd napełniając ich strachem (por. Mt 18, 6-11).
Teraz z kolei poskramia tych, którzy zostali zgorszeni: aby nie pozostawali
w bezczynności i nie sądzili, że cała wina została złożona na innych.
W ten sposób popadliby w inną nieprawość, pogrążając się w arogancji1 2.
Zauważ jednak, jak ich ogranicza oraz nakazuje, ażeby upomnienie
dokonało się tylko pomiędzy dwiema osobami, by z powodu obecności
większej ilości świadków oskarżenie nie stało się cięższe, a /upominany
człowiek/ nie stał się bardziej zuchwały i mniej skłonny do poprawy.
Dlatego powiada: Tylko między tobą a nim samym. Jeśli cię usłucha,
pozyskasz swego brata. Cóż to znaczy: Jeśli cię usłuchał Jeśli uzna się za
winnego, da się przekonać, że zgrzeszył. Pozyskasz swego brata. Nie
powiedział: «Ukarzesz go należycie», lecz: Pozyskasz swego brata, aby
pokazać, że z nieprzyjaźni wynika obustronna szkoda. Nie powiedział:
«Tylko on siebie pozyska», ale: «Ty także jego pozyskasz». Pokazał przez
to, że przedtem jeden i drugi doznali szkody: jeden co do swego brata,
drugi co do własnego zbawienia.
To samo zalecał już [w kazaniu] na górze. Z jednej strony odsyłał
krzywdziciela do skrzywdzonego, radząc mu: „Jeśli zbliżysz się do ołtarza
i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie..., idź i pojednaj się
ze swoim bratem” (por. Mt 5, 23-24). Z drugiej zaś strony, ucząc nas
modlić się, nakazuje pokrzywdzonemu odpuścić winy bliźniemu: „I prze
bacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam
zawinili” (Mt 6, 12).
Tu podaje jeszcze inny sposób. Nie tego, który wyrządził krzywdę, lecz
skrzywdzonego prowadzi do krzywdziciela. Skoro ten, który wyrządził
krzywdzę, wstydząc się i rumieniąc nie przyszedłby łatwo przedstawić swą
obronę, to ciągnie do niego /człowieka pokrzywdzonego/, i to nie bez celu,
lecz aby naprawił to, co się stało. Nie mówi: «Oskarż go», ani: «Zgrom»,
ani: «Żądaj ukarania i wyjaśnień», lecz: Upomnij go. On bowiem -
upojony gniewem i wstydem - pozostaje jakby głęboko zamroczony. Trze
ba więc, abyś ty, zdrowy, udał się do chorego, odbył sąd bez świadków
i lekarstwo uczynił przyjemnym. Słowa: Upomnij go, nie znaczą nic inne
go niż tylko: «Pzypomnij mu jego grzech»; powiedz mu, czegoś od niego
doznał. Jeśli dokona się to w należyty sposób, już to samo przez się będzie
stanowić część usprawiedliwienia i wielce przyczyni się do pojednania.
(por. 18, 16A) A co wtedy, gdy nie usłucha i okaże się krnąbrny? (18,
16B.) Weź ze sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch
[albo trzech] świadków oparła się cała sprawa (por. Pwt 19, 15). Bo im
bardziej będzie bezwstydny i zuchwały, tym bardziej trzeba się starać
o jego uleczenie, a nie powiększać gniew i oburzenie. Podobnie lekarz,
gdy widzi, że choroba jest uporczywa, nie odstępuje {ani nie okazuje
zniecierpliwienia}; przeciwnie - jest wtedy jeszcze bardziej czynny. To
samo tutaj przykazuje czynić [Pan].
Jeśli będąc sam okazałeś się za słaby, stań się silniejszy przez dobranie
innych. Dwaj bowiem wystarczą do upomnienia grzesznika. Czy widzisz,
że stara się nie tylko o pokrzywdzonego, ale też o tego, który krzywdę
wyrządził? Zraniony jest przecież [także] ten, który dał się ujarzmić
namiętności. Ten, który popadł w chorobę, jest słaby i znękany. Dlatego
często wysyła do niego człowieka, którego skrzywdził, samego albo
z innymi, (por. 18, 17A) a gdyby jeszcze się opierał, wówczas z Kościo
łem. Mówi bowiem: (18, Y1J&)' Powiedz Kościołowi. Gdyby starał się tylko
o pokrzywdzonego: nie kazałby odpuścić żałującemu siedemdziesiąt
siedem razy3 (por. Mt 18, 22); nie posyłałby do niego tyle razy i takich,
którzy leczyliby jego chorobę, ale gdyby po pierwszym spotkaniu pozostał
niepoprawny, kazałby tego zaniechać. Tymczasem każe go leczyć raz,
drugi i trzeci: raz samemu, raz z dwoma, a potem nawet z wieloma.
Dlatego względem tych, którzy są na zewnątrz4 niczego takiego nie
nakazuje, lecz mówi: „Jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu
i drugi” (Mt 5, 39). Tu natomiast nie wyraża się w ten sposób. Podobnie
mówi również Paweł: „Jakże mogę sądzić tych, którzy są na zewnątrz?”
(1 Kor 5, 12). Natomiast braci każe upominać, nawracać, a gdyby nie
słuchali, nawet wykluczyć, by się zawstydzili. Tak czyni również tutaj
[Chrystus], dając przykazania względem brata i ustanawia dla niego trzech
nauczycieli i sędziów, którzy pouczyliby go o tym, co stało się w czasie
jego zamroczenia. Przecież to on właśnie krzyczał i czynił te wszystkie
niedorzeczności, zachowując się jak człowiek pijany, i dlatego potrzebuje
innych, którzy by go pouczyli. Gniew bowiem i grzech bardziej niż wszel
kie pijaństwo mącą umysł i pogrążają duszę w większym obłędzie.
Któż był mądrzejszy od Dawida? A jednak nawet on nie zauważył, że
zgrzeszył (por. 2 Sm 11, 2-27), ponieważ pożądanie opanowało wszelkie
jego myśli i napełniło, jak dymem, jego duszę (por. 2 Sm 12, 1-25). Dla
tego potrzebował światła ze strony proroka i słów, które by mu przypo
mniały to, co uczynił. Dlatego i tu [Chrystus] posyła ich do grzesznika,
aby porozmawiali z nim o tym, co uczynił.
2. Dlaczego pokrzywdzonemu, a nie komuś innemu, kazał go upo
mnieć? Dlatego, że łagodniej zniesie tego, którego skrzywdził, którego
zasmucił, którego znieważył. Nie tak samo znosi się upomnienie w imieniu
znieważonego, jak ze strony samego znieważonego, zwłaszcza gdy upomi
na jedynie on sam. Gdy okaże się, że właśnie ten, który powinien docho
dzić sprawiedliwości, stara się o jego zbawienie, to najbardziej ze
wszystkich zdoła obudzić w nim poczucie zawstydzenia.
Czy widzisz, że dzieje się to nie dla kary, ale dla jego poprawy?
Dlatego właśnie nie nakazuje od razu brać z sobą dwóch, lecz dopiero
wówczas, gdy sam nic nie wskóra. A nawet wtedy nie posyła do niego
wielkiej liczby ludzi, lecz dodaje dwóch albo tylko jednego. Jeśli również
na nich nie będzie zważał, wtedy odsyła go do Kościoła. Tak wielkie
staranie ma o to, aby nie rozgłaszać grzechów bliźnich. Mógł wprawdzie
nakazać, ażeby od razu uczynić tak na początku, ale tego nie zrobił,
ustanawiając takie prawo dopiero po jednym i drugim upomnieniu.
Co znaczą słowa: Aby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła
się cała sprawal Masz wystarczających świadków, że uczyniłeś wszystko,
co do ciebie należało, że nie opuściłeś żadnego z obowiązków ze swej
strony. (18,17AB) Jeśli i tych nie usłucha, powiedz Kościołowi, to znaczy
zwierzchnikom. (18, 17C.) A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci
będzie jak poganin i celnik. Bo taki człowiek dotknięty jest nieuleczalną
chorobą. Zwróć uwagę, że wszędzie podaje «celnika» jako przykład
największej nieprawości. Wyżej powiedział: „Czyż i celnicy tego nie
czynią?” (Mt 5, 46), a dalej znów: „Celnicy i nierządnice wchodzą przed
230 J an C hryzostom
(18, 21) Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: «Panie, ile razy
mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie ? Czy aż siedem
razy?» (18, 22) Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz
aż siedemdziesiąt siedem razy»1.
1. Piotr sądził, że powiedział coś wielkiego, dlatego dodał, jakby się
szczycąc: Czy aż siedem razy? Ile razy, powiada, mam czynić to, co
przykazałeś12? Jeżeli zawsze będzie grzeszyć, a po upomnieniu zawsze
będzie żałować, ile razy każesz nam to znosić? Gdyż dla człowieka, który
nie żałował i nie potępił siebie, wyznaczyłeś granicę, mówiąc: „Niech ci
będzie jak poganin i celnik” (Mt 18, 17), a dla tego nie, lecz kazałeś go
dopuścić. Ile więc razy mam go znosić, gdy po skarceniu będzie żałować?
Czy wystarczy siedem razy?
Cóż na to Chrystus, łaskawy i miłujący człowieka Bóg? Nie mówię ci,
że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy, mając na myśli nie
jakąś określoną liczbę, ale coś niekończącego się, ustawicznego i trwające
go zawsze. Podobnie jak słowo «tysiące razy» znaczy «często», tak jest
i tu. W słowach: „Niepłodna rodzi siedmioro” (1 Sm 2, 5) Pismo Święte
wyraża «wielu». Nie ograniczył więc odpuszczenia liczbą, lecz wskazał,
że trzeba odpuszczać stale i zawsze3.
Na to samo wskazał też w następnej przypowieści (por. Mt 18, 23-35).
Ażeby się komuś nie zdawało, że mówiąc: Aż siedemdziesiąt siedem razy
przykazuje coś trudnego i wielkiego, dodał przypowieść, aby naprowadzić
ich umysł na to, co powiedział oraz poskromić tego, który się tym chełpił
4 Talent = ok. 26-37 kg; denar = 3-5 g. Szersze omówienie relacji monetarnej talentu
do denaru - zob. MtHom 2, 5 w: ŹMT 18, 36 przypis 12.
236 J an C hryzostom
zawsze pomnażać swe mienie, niewiele troszczą się o to, by dać coś
ubogim. Któż wyliczyłby ich obelgi w takich sprawach, zniewagi, pożycz
ki, lichwy, ich pełne oszustwa układy, ich bezwstydne sprzedaże?
pracą uprawia winnicę i napełnia im prasę. Ale oni nie zważają na żadną
z tych rzeczy. Dlatego jest wskazane, by zawołać ustami proroka: „Niech
się dziwuje niebo i zadrży ziemia” (por. Jr 2, 12), ponieważ ród ludzki
popadł w taką dzikość.
Mówię to nie po to, ażeby obwiniać rzemiosła, rolnictwo, służbę woj
skową czy ziemię uprawną, ale wyłącznie nas samych. Także Korneliusz
był setnikiem (por. Dz 10, 1); Paweł szył namioty (Dz 18, 3) i wykonywał
swe rzemiosło, gdy dopełnił swych obowiązków związanych z przepowia
daniem (Kfipuypa); Dawid był królem; Hiob posiadał wielkie obszary
ziemi i miał wielkie dochody. A jednak dla żadnego z nich nie było to
przeszkodą do cnoty.
Rozmyślajmy nad tym wszystkim i przypominajmy sobie wspomniane
dziesięć tysięcy talentów (por. Mt 18, 24). Czerpmy stąd pobudkę, by
odpuszczać naszym bliźnim małe i drobne długi. Czeka nas bowiem ra
chunek z powierzonych nam przykazań i nie będziemy mogli {wszyst
kiego} zapłacić, choćbyśmy nie wiem co czynili. Dlatego wskazał nam
Bóg łatwą i przystępną drogę spłacania, na której będziemy mogli zwrócić
cały ów dług, a jest nią zapomnienie krzywd. Abyśmy ją dobrze poznali,
posłuchajmy, idąc dalej, całej przypowieści. (18, 24) Przyprowadzono mu
jednego, który byt mu winien dziesięć tysięcy talentów. (18, 25) Ponieważ
nie miał z czego ich oddać, [pan] kazał sprzedać go razem z żoną i dzieć
mi. Powiedz mi: dlaczego? Nie z powodu okrucieństwa ((bpÓTriToę) ani
nieludzkości - wszak szkoda dotknęłaby jego samego, gdyż żona dłużnika
była niewolnicą - lecz z niewysłowionej troskliwości. Chciał nastraszyć go
groźbą, aby nakłonić go do prośby, nie zaś, aby go sprzedać. Gdyby to
czynił dlatego, by go sprzedać, to nie przychyliłby się do jego prośby i nie
udzielił mu łaski.
Dlaczego nie zrobił tego przed rozliczaniem się i nie darował długu?
Chcąc mu pokazać, od jak wielkiego długu go uwalnia, by choć w ten
sposób stał się bardziej łaskawy wobec współsługi. Choć dłużnik poznał
wielkość swego długu i wielkość odpuszczenia, jednak nie przestawał
dusić swego współsługi. Gdyby nie był wprzód umocniony takim lekar
stwem, w jakąż musiałby popaść dzikość (d>pÓTr|Toę)? Cóż on na to? (18,
26) [Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: «Panie], miej cierpliwość
nade mną, a wszystko ci oddam». (18, 27) Pan ulitował się nad nim,
uwolnił go i dług mu darował.
Czy dostrzegasz i tu nadmiar dobroci? Sługa prosił jedynie o zwłokę
i o inny termin, on natomiast dał mu więcej niż prosił: darował mu cały
dług i przebaczył mu. Od początku chciał mu to dać, ale nie chciał, by dar
pochodził tylko od niego, lecz by był także rezultatem jego prośby i aby
240 J an C hryzostom
w ten sposób dłużnik nie wyszedł z tego bez nagrody. Przyczyna uwol
nienia ujawniła, że wszystko pochodziło od [pana], choć sługa upadł
i prosił: [Pan], powiada, ulitował się nad nim... i darował mu. Lecz mimo
to chciał, aby i tamten się przyczynił, aby nie został zbyt zawstydzony
i aby pouczony własnym nieszczęściem, stał się pobłażliwy dla swego
współsługi.
4. Aż dotąd okazywał się dobry i zasługujący na łaskę, bo wyznał
i oświadczył, że odda dług, upadł do nóg, prosił, uznał się winnym swoich
grzechów, zrozumiał wielkość długu. Jednak dalsze jego zachowanie nie
odpowiadało poprzedniemu, (por. 18, 28A) Wyszedłszy, nie po dłuższym
czasie, lecz od razu, świeżo mając w pamięci doświadczone dobrodziej
stwo, w złym celu użył daru i wolności darowanej mu od pana. (18, 28B.)
Spotkał jednego ze współsług, który był mu winien sto denarów. [Chwycił
go i] zaczął dusić, mówiąc: «Oddaj, coś winien!» Czy widzisz dobroć
pana? Czy widzisz okrucieństwo sługi? Słuchajcie wy, którzy czynicie to
w sprawach pieniężnych. Skoro nie godzi się tak czynić w odniesieniu do
przewinień, to tym bardziej w odniesieniu do pieniędzy.
Cóż na to tamten? (18, 29) [Jego współsługa upadł przed nim i prosił
go]: «Miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam»101. On zaś nie
zwracał nawet uwagi na słowa, dzięki którym sam został ocalony (bo on,
powiedziawszy to, uzyskał darowanie dziesięciu tysięcy talentów), ani nie
poznał portu, w którym uniknął rozbicia okrętu, a sposób proszenia nie
przypomniał mu dobroci pana, lecz wyrzucając to wszystko z pamięci
z powodu surowości, okrucieństwa i chciwości okazał się bardziej okrutny
niż jakikolwiek zwierz, dusząc współsługę. Człowieku, co czynisz?! Czyż
nie widzisz, że upominając się o swoje, wbijasz w siebie miecz i odwołu
jesz zarówno wyrok, jak i dar? Jednakże on nie zważał na żadną z tych
rzeczy, nie przypomniał sobie swego położenia, nie darował; a przecież
prośba nie była taka sama. Gdyż on prosił o dziesięć tysięcy talentów,
a ten tylko o sto denarów; ten swego współsługę, a on swego pana; jemu
darowano wszystko, a ten prosił tylko o zwłokę, (por. 18, 30A) Nawet na
nią się nie zgodził: (18, 30B.) [Lecz] wtrącił go do więzienia, [dopóki nie
odda długu]. (18, 31) Współsłudzy jego widząc to [bardzo się zasmucili]
i oskarżyli go przed swym panemu. Ten postępek nie podobał się nawet
ludziom, a co dopiero Bogu. Zmartwili się więc z nim ci, którzy nie byli
nic winni.
10 Jan Chryzostom upodabnia tu wiersz 18, 29 do wiersza 18, 26: wszystko ci oddam.
11 Wiersz 18, 31 Jan Chryzostom parafrazuje.
Horn. LXI: Mt 18, 21-35 241
(por. 18, 32A) Cóż na to pan? (18, 32B.) Sługo niegodziwy! Darowa
łem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. (18, 33) Czyż więc i ty nie
powinieneś ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad
tobą? Zwróć uwagę na łaskawość pana. Chcąc mu odebrać swój dar, broni
się i tłumaczy wobec niego; a więc raczej nie on odebrał swój dar, ale
zwrócił go ten, kto go otrzymał. Dlatego powiada: (18, 32B) Darowałem
ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. (18, 33) Czyż więc i ty nie
powinieneś ulitować się nad swoim współsługą? Chociaż taki czyn wydaje
ci się trudny, jednak należało mieć na względzie korzyść: tę już osiągniętą
oraz tę przyszłą. Choć wypełnienie tego było przykre, jednak należało
pamiętać o nagrodzie; nie o tym, że tamten cię zasmucił, ale że ty
obraziłeś Boga, którego przebłagałeś samą prośbą. A jeśli nawet mimo to
trudno ci jest być przyjacielem dla tego, który cię obraził, to o wiele
bardziej przykre jest wpaść do piekła. Jeślibyś porównał jedno z drugim,
zrozumiałbyś, że tamto jest o wiele łatwiejsze. Gdy był winien dziesięć
tysięcy talentów, /pan/ nie nazwał go złym, ani go nie znieważył, lecz
ulitował się [nad nim]. Jednak kiedy okazał się srogi wobec współsługi,
wówczas mówi: Sługo niegodziwy!
Słuchajmy i my, którzy jesteśmy chciwi, bo do nas zwrócone są te
słowa. Słuchajmy również i my, którzy jesteśmy niemiłosierni i srodzy, bo
nie dla innych jesteśmy srodzy, ale dla nas samych. Gdy chcesz przypomi
nać urazy, wiedz o tym, że przypominasz je przeciwko sobie samemu,
a nie przeciw drugiemu, że związujesz własne grzechy, a nie bliźniego. Bo
ty, cokolwiek mu wyrządzisz, wyrządzisz mu jako człowiek i to w tym
życiu. Bóg natomiast bardziej cię ukarze, i to nie tu, lecz tam wymierzy
ci cięższą karę. (18, 34) [I kazał] wydać go [katom], dopóki mu [całego]
długu nie odda, to znaczy na wieki, nigdy go bowiem nie odda. Skoro nie
stałeś się lepszy pod wpływem dobrodziejstwa, pozostaje tylko ta
możliwość, byś się poprawił pod wpływem kary. Chociaż dary i „charyz
maty [Boże] są nieodwołalne” (Rz 11, 29), to jednak nieprawość posiada
taką siłę, że łamie nawet to prawo. Cóż więc jest gorsze od pamiętania
uraz, gdy udaremnia ono, jak się okazuje, taki i tak wielki dar Boży?
Przecież nie wydał go tak zwyczajnie, ale był rozgniewany. Gdy kazał go
sprzedać (por. 18, 25), uczynił tak nie z gniewu, bo nawet tego nie wyko
nał, lecz było to okazją do największej dobroci. Teraz natomiast wyrok
świadczy o wielkim oburzeniu, odwecie i karze.
Czego uczy ta przypowieść? (18, 35) Podobnie uczyni wam Ojciec mój
[niebieski/, powiada, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu
„ich przewinień” (Mt 6, 14). Nie mówi: «Ojciec wasz», lecz: Ojciec mój.
242 J an C hryzostom
Bo taki człowiek, tak zły i nienawidzący ludzi, nie jest godzien nazywać
Boga ojcem.
5. [Bóg] więc wymaga tu dwóch rzeczy: abyśmy potępiali nasze własne
grzechy oraz innym przebaczali. To pierwsze, byśmy czynili w tym celu,
aby to drugie stawało się łatwiejsze (bo kto zna własne grzechy, ten będzie
bardziej pobłażliwy dla współsługi). A nie idzie tylko o przebaczanie
ustami, ale z serca.
Nie wbijajmy miecza w samych siebie poprzez pamiętanie uraz. Czym
zawinił przeciw tobie twój winowajca, co dałoby się porównać z krzywdą,
jaką wyrządzasz sam sobie, podtrzymując w sobie gniew i ściągając na
siebie wyrok Boga, który cię potępia. Jeśli będziesz czuwać nad sobą
i siebie kontrolować (vf|(|)Xię K a i (¡u^O G O ^ę), wtedy zło obróci się na
jego głowę i on będzie tym, który doświadczy zła. Jeśli zaś będziesz trwać
w gniewie i zapalczywości, wtedy ty poniesiesz szkodę, nie z jego winy,
lecz ze swej własnej.
Nie mów, że cię znieważył, oczernił i wyrządził ci tysięczne krzywdy,
bo im więcej ich wymieniasz, tym bardziej przedstawiasz go jako
dobroczyńcę. Dał ci sposobność do obmycia się z grzechów, tak że im
większą krzywdę ci wyrządził, tym większego odpuszczenia grzechów
staje się dla ciebie przyczyną. Jeśli zechcemy, nikt nie będzie mógł nam
uczynić nic złego, a nawet sami nieprzyjaciele przyniosą nam korzyść. Po
cóż mówię o ludziach? Czyż może być coś gorszego od diabła? A jednak
nawet z tej strony mamy wielką sposobność do dobrych czynów, czego
świadkiem jest Hiob. Jeśli zaś nawet diabeł daje powód do ukoronowania,
to czemu lękasz się człowieka-nieprzyjaciela?
Zauważ, ile zyskujesz, gdy łagodnie znosisz winy nieprzyjaciół.
Pierwszym i najważniejszym zyskiem jest odpuszczenie grzechów, drugim
- wytrwałość i cierpliwość, trzecim - łaskawość i umiłowanie człowieka.
Kto bowiem nie umie się gniewać na swych winowajców, ten będzie tym
bardziej życzliwy dla tych, którzy go miłują. Czwartym zyskiem jest to,
że jesteśmy ustawicznie wolni od gniewu; nie znajdziesz nic równego
temu. Kto bowiem wolny jest od gniewu, ten w sposób widoczny nie
doświadcza wynikającego zeń utrapienia i nie zmarnuje życia na nieusta
jące trudy i zmartwienia. {Kto bowiem nie umie nienawidzić}, nie będzie
wiedział, co to znaczy smucić się, lecz będzie cieszył się delikatnością
i wieloma dobrami. Zatem, nienawidząc innych, samych siebie karzemy;
tak samo miłując drugich, dobrze czynimy samym sobie.
Oprócz tego, będziesz dla wszystkich godny szacunku, nawet dla sa
mych wrogów, choćby byli demonami, a raczej, gdy będziesz miał taką
sprawność, nawet nie będziesz mieć wroga. A co jest większe od tego
Horn. LXI: Mt 18, 21-35 243
12 Tak tłumaczę greckie: npóę Toiruoię &Tcaaiv ai8ćaipoę £an Kai auioię xoię
e%0potę, k&v 8alpoveę &oi- paZZov 8 t o\)8£ ę \o m b v £x0póv 8taK£ip£Voę obxco.
Tó 8e 7tćcvTcov pei^oy Kai 7ipcbxov, xf|v 0eou K£p8alv£ię <|)iZav0pco7uav- k&v
flpaprriKcbę fię, x£b^xi auyyyćbprię- k&v Kaxcop0CDKĆoę fię, nXeiova 7ipoaXf]V|/xi
7tappr|Giav. 'Ay^acopey xoivuv xó pr|5£va piaew... niezgadzając się szczególnie
z przekładem ostatniego zdania J. Krystyniackiego: „Osiągnijmy więc tę cnotę, abyśmy
nikogo nie nienawidzili” (t. III s. 36), gdyż «nie nienawidzić» nie jest jeszcze - moim
zdaniem - w żadnym przypadku cnotą, a w każdym razie Jan Chryzostom nie użył takiego
słowa.
13 Zapewne aluzja do Łk 23, 34.
14 Zob. powyżej MtHom 53, 2 przypis 8.
244 J an C hryzostom
15 Opętany (5aipovó)VT0c) - por. J 7, 20; 8, 52; 10, 20; zwodziciel (7tMvoę) - por. Mt
27, 63; J 7, 12; przeciwnik Boga (óevTi0eoę może znaczyć: «równy Bogu») - por. J 5, 18.
16 Zob. powyżej MtHom 52, 4 przypis 12.
HOMILIA LXII: Mt 19, 1-15
(PG 58, 595-604)
i
Por. np. J 4, 3; 7, 10; 11, 7.
246 Jan C hryzostom
przez złego ducha” (J 10, 20; por. J 7, 20; 8, 48), gdy powstawali prze
ciwko uczniom, gdy tamci szli przez zboża (por. Mt 12, 1-8), gdy mówili
0 niemytych rękach (por. Mt 15, 2), zawsze zamykał im usta, poskramiał
ich bezwstydny język i tak ich odprawiał. Pomimo tego nie ustępują. Taka
właśnie bezwstydna i natarczywa jest złość; taka też jest zazdrość. Tysiące
razy zmuszona do milczenia, tysiące razy powstaje na nowo.
(Przebiegłość faryzeuszy)
Zwróć uwagę na złość zawartą w sposobie postawienia przez nich
pytania. Nie powiedzieli do Niego: «Kazałeś nie opuszczać żony», choć
już mówił o tym prawie (por. Mt 5, 31-32). Jednakże nie przypomnieli
Jego słów, lecz tak zaczęli. Sądząc, że zastawią większą pułapkę i chcąc
Go koniecznie zmusić do oświadczenia się przeciwko Prawu, nie mówią:
«Czemu ustanowiłeś to a to?», ale pytają, jakby nic nie mówił: Czy
wolno?, myśląc, że zapomniał, co powiedział. W razie gdyby odpowie
dział, że wolno [ją] opuścić, byli gotowi powołać się na Jego własne słowa
1 powiedzieć: «Czemu mówisz rzeczy sprzeczne?» Gdyby zaś powiedział
to samo, co przedtem, powołaliby się na Mojżesza.
Cóż na to /Jezus/? Nie powiedział: „Czemu Mnie wystawiacie na próbę,
obłudnicy” (Mt 22, 18), chociaż powiedział tak później, ale teraz tego nie
mówi. Dlaczego? Aby oprócz mocy okazać swą łagodność. Nie zawsze
milczy, by nie sądzono, że nie wie; nie zawsze też karci, aby nas nauczyć,
byśmy wszystko znosili łagodnie, (por. 19, 4A) Jakąż więc daje odpo
wiedź? (19, 4B.) Czy nie czytaliście, ze Twórca od początku uczynił ich
mężczyzną i kobietą? (Rdz 1, 27; 5, 2) (19, 5) I rzekł: Dlatego opuści
człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje w jednym
ciele (por. Rdz 2, 24; Ef 5, 31). (19, 6) A tak już nie są dwoje, lecz jedno
ciało. Co więc Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela.
Zwróć uwagę na mądrość Nauczyciela. Zapytany: (19, 3) Czy wolno?
nie odpowiedział od razu: «Nie wolno», żeby się nie zaniepokoili ani nie
zmieszali; przed rozstrzygnięciem [postawionej Mu kwestii] przy pomocy
pozytywnego rozumowania wyraźnie wykazuje, że jest to zarządzenie
samego Ojca i że [On-Chrystus] dając je nie sprzeciwia się Mojżeszowi,
ale nawet bardzo się z nim zgadza.
Zauważ, że stwierdza to nie tylko na podstawie faktu stworzenia, lecz
także na podstawie Jego rozporządzenia. Nie tylko powiedział, że uczynił
jednego mężczyznę i jedną kobietę, ale także to, że przykazał, aby jeden
mężczyzna złączył się z jedną kobietą. Gdyby zaś chciał, żeby opuścił
żonę i wziął sobie inną, {wówczas uczyniwszy jednego mężczyznę,}
ukształtowałby wiele kobiet. Tak nawet przez sposób stworzenia i przez
Hom. LXII: Mt 19, 7-75 247
8
Niewysłowiona Mądrość staje w obronie także tych rzeczy, mówiąc: (19,
B) «Mojżesz przez wzgląd na zatwardziałość waszych serc (por. 19, C)
takie prawo ustanowił. Nie pozwala, by Mojżesz pozostawał pod zarzutem,
bo to On sam nadał mu to prawo, lecz uwalnia go od zarzutu, a całą winę
zrzuca na nich2, jak to czyni w każdym innym przypadku.
Gdy stawiali Jego uczniom zarzuty, że rwali kłosy, dowodzi, że to
właśnie /zarzucający/ są winni (por. Mt 12, 1-8); gdy powstawali
przeciwko nim za nieumywanie rąk, wykazuje, że to oni łamią prawo (por.
Mt 15, 1-20); podobnie czyni w sprawie szabatu (por. Mt 12, 1-8. 9-14)
oraz przy każdej innej okazji, także tu.
Ponieważ słowa te były przykre i zawierały ciężki zarzut przeciwko
nim, szybko powraca w swej mowie ku Staremu Prawu, mówiąc to, co
powiedział już wcześniej3: (19, 8D.) Lecz od początku tak nie było, to
znaczy, że Bóg poprzez to, co od początku uczynił, ustanowił rzecz
przeciwną. By nie mówili: «Skądże wiadomo, że Mojżesz pozwolił na to
z powodu zatwardziałości naszych serc?», ponownie zmusza ich tymi
słowami do milczenia. Gdyby /wspomniane przez nich prawo Mojżesza/
było lepsze i pożyteczne, to /prawo, na które powołał się Jezus/ nie
zostałoby nadane na początku ani Bóg tworząc nie ukształtowałby ich
takimi, ani On nie powiedziałby: (19, 9) A powiadam wam: Kto oddala
swoją zonę - poza przypadkiem nierządu - a bierze inną, popełnia
cudzołóstwo4. Skoro zmusił ich do milczenia, to już z powagą ustanawia
prawo, jak uczynił to w sprawie pokarmów (por. Mt 15, 10-20) oraz
w sprawie szabatu (por. Mt 12, 6-8. 12).
W sprawie potraw, gdy zbił ich zarzuty, dalej przemawia do tłumu,
mówiąc: „Nie to, co wchodzi [do ust], czyni człowieka nieczystym” (Mt
15, 11). Gdy zaś zmusił ich do milczenia w sprawie szabatu, powiada:
„Tak więc wolno jest w szabat dobrze czynić” (Mt 12, 12). To samo czyni
także tutaj.
To, co tam nastąpiło, stało się również tu5. Podobnie jak tam ucznio
wie zaniepokoili się po odparciu żydowskich zarzutów, a przystąpiwszy do
24, 1-16; 26, 6-12)8? A uczynił tak, choć inni zachęcali go do czego
innego i on sam miał tysiączne powody do żalu, a jednak dał mu odejść
cało. A przecież ów ścigał go z całym wojskiem, a on był w beznadziejnej
sytuacji z niewielu zbiegami, błąkając się i przenosząc się z miejsca na
miejsce; lecz jednak wygnaniec przewyższył króla, on bowiem prowadził
wojnę otwarcie, a /król/ zdradliwie.
Cóż może być gorszego niż ten, co usiłował pozbawić życia swojego
wodza, który dobrze prowadził wszystkie wojny, który ponosił trudy dla
zwycięstwa i trofeów, a jemu przygotowywał wieniec zwycięstwa?
Cóż może być równego tej duszy? Cóż równego tej łagodności? Można
się dowiedzieć na podstawie tego, co powiedziano, a jeszcze bardziej na
podstawie tego, co dzieje się teraz. Jeśli poznamy naszą nieprawość, wtedy
lepiej zrozumiemy cnotę owych świętych. Dlatego wzywam was, byście
się spieszyli ich naśladować. Jeśli uganiasz się za sławą i dlatego zasta
wiasz pułapki na swego bliźniego, to prędzej będziesz się nią cieszyć, gdy
wzgardziwszy nią, zaniechasz pułapki. Tak jak posiadanie bogactwa9prze
ciwne jest chciwości, tak posiadanie sławy przeciwne jest uganianiu się za
sławą. Jeśli chcecie, rozważmy każdą rzecz z osobna. Podobnie gdy nie
boimy się piekła, nie dbamy o królestwo niebieskie. Niech was naprowa
dzę na to na podstawie rzeczy teraźniejszych.
Powiedz mi, którzy to ludzie wzbudzają śmiech? Czy nie ci, którzy
gonią za popularnością? A którzy zasługują na pochwałę? Czy nie ci,
którzy gardzą wziętością u pospólstwa? Jeśli więc gonienie za próżną
sławą jest rzeczą naganną, a człowiek próżny nie może się ukryć z tym,
że pożąda sławy, to będzie koniecznie zasługiwać na naganę, a żądza
sławy stanie się przyczyną jego niesławy. Okrywa się wstydem nie tylko
w ten sposób, lecz również dlatego, że zmuszony jest czynić wiele czynów
haniebnych, pełnych najnikczemniejszego służalstwa. Jak ludzie, którzy
popadli w chorobę chciwości, z jej właśnie powodu ponoszą zwykle straty
w zyskach (narażeni są bowiem na wiele oszustw, a małe zyski narażają
ich na wielkie straty, dlatego stało się to już przysłowiem), tak samo dla
lubieżnego jego namiętność staje się przeszkodą w zaspokojeniu jego
chuci. Gdyż popędliwych niewolników kobiet, właśnie kobiety najbardziej
wodzą za nos, niby niewolników i nigdy nie będą obchodzić się z nimi jak
z mężczyznami, policzkując ich, plując na nich, wodząc wszędzie tu i tam,
szydząc z nich i tylko wydając im wszelkie rozkazy.
Podobnie nie ma nic podlejszego i bardziej zniesławionego, niż
człowiek zarozumiały, próżny i taki, który uważa się za coś wielkiego.
Ludzie bowiem lubią się sprzeciwiać, a przeciw nikomu tak nie powstają,
jak przeciw zarozumiałemu, dumnemu i goniącego za sławą. On zaś sam,
aby dać przykład zarozumiałości, pełni służbę niewolnika wobec wielu,
pochlebiając, nadskakując, i znosząc cięższą niewolę niż ten, którego
kupiono za pieniądze.
Bądźmy świadomi tego wszystkiego i pozbądźmy się namiętności,
abyśmy tu nie ściągnęli na siebie kary ani tam nie znosili wiecznych mąk.
(19, 16) A oto zbliżył się do Niego pewien człowiek i zapytał: «Nauczy
cielu dobry, co [dobrego] mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?»
1 Brak wiersza Mt 1 9 ,17A: Odpowiedział mu: «Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden
tylko jest Dobry. Wiersz ten Jan Chryzostom przytacza w wersji Markowej (Mk 10, 18),
dzieląc to zdanie na trzy człony: A, B, C.
Hom. LXIII: Mt 19, 16-26. 27. 29 257
2 Zob. powyżej MtHom 23, 4 (w: ŹMT 18, 290) wyjaśnienie wiersza Mt 7, 11.
258 J an C hryzostom
określając ich nagrody: (por. 19, 29) Każdy, kto dla mego imienia opuści
dom lub pole, braci lub siostry, ojca lub matkę.,., stokroć tyle otrzyma
i życie wieczne odziedziczy8. W ten sposób to, co niemożliwe, staje się
możliwe. «Ale jak zrobić, ktoś powie, by to [wszystko] porzucić? Jak
będzie możliwe, by ten, kto raz pogrążył się w takiej chciwości posiadania
majętności, wydobył się z niej?» Gdy zacznie pozbywać się swego majątku
i rozdawać to, co zbyteczne. Tak będzie posuwać się naprzód i łatwiej
będzie mu biec.
x Integralną wersję tego wiersza Jan Chryzostom podaje w następnej homilii, której
motywem są wiersze Mt 19, 27 - 20, 16 (zob. poniżej MtHom 64, 1).
262 J an C hryzostom
tak dalej, będzie błagał, aby góry, ziemia, morze i wszystko inne przemie
niało się dla niego w złoto i wpadnie w jakiś nowy rodzaj strasznego
szaleństwa, którego nigdy nie da się uleczyć.
Wiedz, że tego zła nie leczy się pomnażaniem, ale uszczuplaniem.
Gdybyś nabrał kiedyś szalonej chęci, by wznieść się na skrzydłach i latać
w powietrzu, to w jaki sposób pozbyłbyś się tej szalonej żądzy? Czy tak,
że zrobiłbyś sobie skrzydła i inne przyrządy, czy też przez wytłumaczenie
sobie, że pragniesz rzeczy niemożliwych, i że nie należy próbować niczego
takiego? Jest oczywiste, że przez wytłumaczenie sobie [niemożliwości
realizacji takiego przedsięwzięcia]. «Ale /latanie człowieka/, ktoś powie,
jest niemożliwe». Znalezienie zaś granicy dla tej żądzy jest jeszcze
bardziej niemożliwe. Łatwiej jest człowiekowi wznieść się na skrzydłach
w powietrze niż poskromić tę żądzę (£pcoę) przez pomnażanie majątku.
Jeśli to, czego pożądamy, jest możliwe, można się pocieszać nadzieją
użycia; jeśli zaś jest niemożliwe, wtedy powinniśmy się starać tylko
o jedno, byśmy się oderwali od tej żądzy, gdyż inaczej niemożliwe jest
odzyskanie spokoju duszy.
Byśmy więc nie cierpieli niepotrzebnie, porzućmy żądzę (epooę)
pieniędzy, która dręczy nas ustawicznie i nigdy nie da się stłumić.
Pobudźmy w sobie inną, która czyni nas szczęśliwszymi i daje wielkie
zadowolenie - pożądajmy skarbów z wysoka. Nie ma tu tak wielkiego
trudu, a zysk jest nie do wyrażenia i nie może ominąć tego, kto czuwa,
jest ostrożny i pogardza rzeczami doczesnymi. Tak samo ten, kto jest ich
niewolnikiem całkowicie im oddanym, z całą pewnością musi je utracić.
4. Miej to wszystko na uwadze i uwolnij się od złej żądzy pieniędzy.
Nie mógłbyś nawet powiedzieć, że daje ona dobra doczesne, a w każdym
razie pozbawia wiecznych. I gdyby nawet tylko to sprawiała, to i tak
byłoby to [z jej strony] najcięższą karą i zemstą. Ale tak nie jest. Oprócz
piekła, już przed nim tu [na ziemi] wydaje cię na bardzo ciężkie katusze.
Żądza ta zniszczyła wiele domów, wznieciła ciężkie wojny, popychała
ludzi do zakończenia tego życia gwałtowną śmiercią. A przed tymi
niebezpieczeństwami kala jeszcze szlachetność duszy. Tego, kto jej
podlega, czyni często lękliwym, zniewieściałym, zuchwałym, kłamcą,
fałszywym oskarżycielem, rabusiem, zdziercą i wszystkim, co najgorsze.
A może jesteś oczarowany widokiem lśniącego srebra, licznej służby,
wspaniałych gmachów, czołobitnego otoczenia na rynku? Jakie lekarstwo
znajdzie się na tę ciężką ranę? Jeśli rozważysz, jak te rzeczy oddziaływają
na duszę, jak pochmurną, odosobnioną, szpetną i wstrętną ją czynią. Jeśli
się zastanowisz, za cenę jakich niegodziwości zostały nabyte, jakich
trudów i niebezpieczeństw trzeba, by je utrzymać. A nie będą utrzymane
Horn. LXIII: Mt 19, 16-26. 27. 29 263
3 Ale nie w sensie potępienia ostatecznego, które zarezerwowane jest Bogu. Świadczą
o tym następne słowa Jana Chryzostoma nawiązujące do Mt 12, 41-42.
268 J an C hryzostom
pujemy tak samo, mówiąc: «Ten czy ów miał do mnie pretensje, że obda
rzyłem cię takim zaszczytem», nie dlatego, że nam uczyniono ten zarzut
albo z chęci oskarżenia tamtego, lecz aby okazać mu wielkość daru, któ
rego dostąpił.
«Ale dlaczego [- ktoś może zapytać -] nie najął wszystkich naraz?
0 ile to zależało od niego, najął wszystkich, a jeśli nie wszyscy razem
usłuchali wezwania, różnicę tę spowodowała wola wezwanych101. Dlatego
jedni zostali wezwani bardzo wcześnie rano, inni około trzeciej, inni około
szóstej godziny, inni około dziewiątej, inni zaś około jedenastej, kiedy byli
gotowi usłuchać.
Pokazuje to również Paweł, mówiąc: „Gdy jednak spodobało się Temu,
który wybrał mnie jeszcze w łonie mojej matki” (Ga 1, 15). A kiedy Mu
się spodobało? Wtedy, gdy był on gotów usłuchać. /Bóg/ bowiem chciał
od samego początku, lecz ponieważ /Paweł/ by nie posłuchał, spodobało
Mu się powołać go wtedy, kiedy był już do tego przekonany. W ten
sposób powołał również łotra (por. Łk 23, 39-43), chociaż mógł go
powołać wcześniej, lecz ten by nie posłuchał. Jeśli Paweł nie usłuchałby
na początku, tym bardziej łotr.
Wprawdzie ci ostatni mówią: (20, 7) Nas nikt nie najął, ale jak już
powiedziałem [przed chwilą], w przypowieściach nie trzeba wszystkiego
ciekawie dociekać. W każdym razie nie mówi tego gospodarz, ale oni. On
zaś ich nie karci, by ich nie odstraszyć, ale przyciągnąć do siebie. To zaś,
że wszystkich - na ile zależało to od niego - wzywał o pierwszej godzinie,
pokazują słowa przypowieści mówiące, iż wcześnie rano wyszedł najmo
wać robotników (por. 20, 1).
4. Na podstawie tego wszystkiego widzimy więc, że przypowieść ta
została powiedziana zarówno do tych, którzy wstąpili na drogę cnoty
w pierwszej młodości, jak również do tych, którzy uczynili to później,
w podeszłym już wieku. Do tych pierwszych, aby nie byli zarozumiali
1 nie czynili wyrzutów tym, którzy przyszli około godziny jedenastej; do
tych drugich zaś, by się dowiedzieli, że można wszystko osiągnąć nawet
w krótkim czasie.
Skoro mówił o wielkiej gorliwości, o rozdaniu bogactw, o pogardzie
wszystkich rzeczy11, a do tego było potrzeba wysiłku i młodzieńczego
10 Chociaż przypowieść nic o tym nie mówi. Jan Chryzostom wyjaśnia to jednak na
przykładzie poniżej przytoczonego cytatu Ga 1, 15.
11 Zapewne aluzja do Mt 19, 21. 23-24, gdyż wyjaśniając te wiersze Jan Chryzostom
używa takich sformułowań.
272 Jan C hryzostom
mużny wtrąca opieszałych do piekła, chociaż jałmużna nie jest całą cnotą,
lecz jej częścią. A jednak panny zostały ukarane dlatego, że jej nie
posiadały (por. Mt 25, 1-13), a także bogacz z tego powodu cierpiał męki
(por. Łk 16, 19-31); również ci, którzy nie nakarmili głodnego, będą potę
pieni wraz z diabłem (por. Mt 25, 41-42). Podobnie, nie złorzeczyć stano
wi bardzo niewielką cząstkę cnoty, a przecież nawet to wyklucza tych,
którzy tego nie przestrzegają. „Kto by rzekł swemu bratu: «Głupcze»,
podlega karze piekła ognistego” (por. Mt 5, 22). Również wstrzemięźli
wość (GCD<|)pOGi)vr|) stanowi jedynie część cnoty, a bez niej nikt nie będzie
oglądać Pana. „Starajcie się o pokój [ze wszystkimi] i o uświęcenie, po
wiada, bez którego nikt nie zobaczy Pana” (Hbr 12, 14). Podobnie pokora
jest cząstką cnoty, lecz choćby ktoś praktykował inne cnoty, a jej nie
posiadał, jest dla Boga nieczysty. Widać to na przykładzie faryzeusza,
który chełpił się wieloma dobrymi czynami i dlatego wszystko utracił (por.
Łk 18, 9-14).
Mam jeszcze coś więcej do powiedzenia. Nie tylko zaniedbanie jednej
z tych cnót zamyka nam niebo, lecz to samo dzieje się także, gdy ją
pełnimy, lecz bez należytej gorliwości i staranności. „Jeśli wasza sprawie
dliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, powia
da, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 5, 20). W ten sposób,
choćbyś dawał jałmużnę, lecz nie większą od nich, nie wejdziesz.
«A jak wielką, ktoś zapyta, dawali oni jałmużnę?» Właśnie o tym chcę
teraz mówić, aby ci, którzy nie dają, poczuli się zobowiązani do dawania;
ci zaś, którzy dają, by się nie wywyższali z tego powodu, lecz dawali
więcej. Cóż więc oni dawali? Dziesiątą część z całego majątku, i znów
drugą dziesiątą część, a oprócz tego trzecią dziesiątą część, tak że dawali
prawie trzecią część swego majątku, bo tyle stanowią trzy dziesiąte razem
wzięte. Prócz tego dawali z pierwocin, podatek od pierworództwa12
i wiele innych danin, na przykład za grzechy, za oczyszczenie, na święta,
na rok jubileuszowy, przy odpisaniu długów, przy nadawaniu wolności
niewolnikom, przy nieoprocentowanych pożyczkach13. A jeśli ten, kto
daje jedną trzecią swego mienia, a raczej połowę (bo tamto dodane do tego
wynosi połowę), jeśli więc ten, kto daje połowę, nie czyni nic wielkiego,
12 Pierwociny, podatek od pierworództwa - por. np. Wj 22, 28-29; 23, 19; Pwt 12, 6-
17. Pierworództwo - por. także Lb 3, 39-47 oraz zob. powyżej MtHom 58, 1 wyjaśnienie
wiersza 17, 24.
13 Szczegółowe przepisy w tym względzie znajdują się w Pięcioksięgu Mojżesza.
274 J an C hryzostom
to na cóż zasłuży ten, kto nie daje nawet dziesiątej części?14 Słusznie
więc powiedział: „Nieliczni będą zbawieni”15 (Łk 13, 23).
5. Nie lekceważmy dbałości o nasze życie. Jeśli zaniedbanie jednej
części cnoty przygotowuje taką zgubę, to jakże unikniemy kary, jeśli
z każdej strony ściągniemy na siebie potępiający wyrok? {Jakiej nie ponie
siemy kary?} «A jaką - ktoś powie - mamy nadzieję zbawienia, jeśli
każde z wyliczonych przewinień grozi nam piekłem?» Ja mówię to samo.
Jeżeli jednak będziemy na siebie uważać, jeśli przygotujemy lekarstwo
z jałmużny i będziemy goić rany, można być zbawionym.
Oliwa bowiem nie wzmacnia tak ciała, jak miłosierdzie (c|)iA,av0pco7ua)
wzmacnia duszę. Ono zabezpieczają przed wszystkim, czyni ją niezwycię
żoną wobec diabła. Gdziekolwiek by ją uchwycił, zaraz mu się wyślizguje,
gdyż olej /miłosierdzia/ nie pozwala, by nas pochwycił za barki i trzymał.
Stale więc nacierajmy się tą oliwą. Ona jest warunkiem zdrowia, podtrzy
muje światło, jest przyczyną blasku. «A ten czy ów, ktoś powie, ma tyle
a tyle talentów w złocie, a nic nie daje». A cóż to ciebie obchodzi? Tym
większy podziw będziesz wzbudzać, jeśli w swym ubóstwie będziesz
bardziej miłosierny ((|)i^OTipÓT8poę) niż on. Podobnie Paweł podziwiał
Macedończyków: nie dlatego, że dali, lecz dlatego, że dali, chociaż byli
ubodzy (por. 2 Kor 8, 1-5).
słów: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem” (Mt 11,
29), i dalej: „Kto by między wami chciał być pierwszym, niech będzie
sługą wszystkich” (por. Mt 20, 27; Mk 9, 35) oraz: „Na wzór Syna
Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć” (Mt
20, 28). Następnie, byś nie gorszył się swymi opieszałymi współsługami
i nie pozostał w niedbałości, odciąga cię od nich, mówiąc: „Dałem wam
bowiem przykład samego siebie, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam
uczyniłem” (J 13, 15). A jeśli wśród ludzi, z którymi przestajesz, nie ma
żadnego nauczyciela cnoty i nikt nie może cię ku temu poprowadzić?
Dlatego większa będzie twoja chwała, większa sława, jeśli bez nauczycieli
staniesz się godny podziwu.
Jeśli chcemy, jest to możliwe i bardzo łatwe. Świadczą o tym owi
pierwsi ludzie, którzy to wypełniali: Noe, Abraham, Melchizedech, Hiob
i wszyscy im podobni. Na nich trzeba patrzeć każdego dnia, a nie na tych,
których nie przestajecie naśladować, i o których zawsze mówicie na
waszych zebraniach. Nigdzie nie słyszę niczego innego, jak tylko: «Ten
posiada tyle a tyle morgów ziemi; tamten jest bogaty, buduje domy».
Dlaczego, o człowieku, zachwycasz się rzeczami zewnętrznymi? Dlaczego
patrzysz na innych? Jeśli chcesz widzieć innych, popatrz na ludzi
cnotliwych, godnych, dokładnie wypełniających wszelką sprawiedliwość,
a nie na tych, którzy ją obrażają i żyją w niesławie. Jeśli będziesz patrzeć
na nich, przejmiesz stąd wiele zła, popadniesz w opieszałość, w pychę,
będziesz sądzić innych. Jeśli zaś będziesz przewyższał ludzi cnotliwych,
nabierzesz pokory, gorliwości, skruchy i niezliczonych dóbr.
Posłuchaj, czego doświadczył faryzeusz, gdy pominąwszy cnotliwych,
patrzył na grzesznika (por. Łk 18, 9-14). Słuchaj i drżyj! Popatrz, jak
godny podziwu stał się Dawid, gdy się oglądał na swych przodków w cno
cie. „Bo gościem jestem u Ciebie..., powiada, przechodniem - jak wszyscy
moi przodkowie” (Ps 39, 13). On i wszyscy jemu podobni zwracali swą
uwagę na ludzi wyróżniających się cnotą, a nie na grzeszących.
Czyń tak również ty. Nie jesteś sędzią cudzych błędów ani sędzią
śledczym cudzych grzechów. Zostałeś powołany do tego, byś sądził siebie,
a nie innych. „Jeżeli zaś sami siebie osądzimy, nie będziemy sądzeni. Lecz
gdy jesteśmy sądzeni przez Pana, upomnienie otrzymujemy” (1 Kor 11,
31-32). Ty natomiast zmieniłeś porządek, bo nie żądasz od siebie samego
rachunku ani z małych grzechów, ani z wielkich, ale cudze grzechy badasz
dokładnie.
Nie czyńmy tego nigdy więcej! Zmieniwszy ten niewłaściwy porządek,
w nas samych ustanówmy sąd nad własnymi grzechami. Sami bądźmy
oskarżycielami i sędziami naszych grzechów i sami wykonujmy za nie
276 Jan C hryzostom
17 Jan Chryzostom nie używa tu Pawiowego słowa o k 6 \ o\\i (por. np. 2 Kor 12, 7), ale
Tt7,f|KTpov o podobnym znaczeniu («ostrze» np. włóczni, «żądło», «ostroga», «piorun»).
Słowa pomiędzy myślnikami według Fielda zostały wtrącone przez kogoś innego.
HOMILIA LXV: Mt 20, 17-28
(PG 58, 617-626)
(20, 17) Udając się w kierunku Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwu
nastu uczniów i w drodze rzekł do nich: (20, 18) «Oto idziemy do
Jerozolimy: tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym
w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć (20, 19) i wydadzą Go poganom na
wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie; a trzeciego dnia zmartwych
wstanie».
1. Gdy odszedł z Galilei, nie od razu udał się do Jerozolimy (por.
Mt 19, 1). Najpierw czynił cuda (por. Mt 19, 2), zmusił faryzeuszy do
milczenia (por. Mt 19, 3-9) i rozmawiał z uczniami o ubóstwie: „Jeśli
chcesz być doskonały, powiada, [idź,] sprzedaj, co posiadasz” (Mt 19, 21);
o dziewictwie: „Kto może pojąć, niech pojmuje” (Mt 19, 12); o pokorze:
„Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do
królestwa niebieskiego” (Mt 18, 3); o nagrodzie w tym życiu: „Kto opuści
dom, braci lub siostry... stokroć tyle otrzyma w tym wieku” (Mt 19, 29A1)
oraz o nagrodach w niebie: „I życie wieczne odziedziczy” (Mt 19, 29B).
Dopiero potem zbliża się do miasta, a gdy miał do niego wstąpić, znów
mówi o swej męce. Ponieważ było prawdopodobne, że /uczniowie/ - nie
chcąc, by to nastąpiło - zapomnieli już o tym, przypomina im więc to
stale, aby częstym przypominaniem (por. Mt 16, 21; 17, 9. 22-23) przygo
tować ich umysł i złagodzić ich boleść.
Z konieczności rozmawia z nimi na osobności. Mowa ta nie powinna
była dostać się między lud i być jasno przedstawiona, gdyż nie wyniknęło
by z tego nic dobrego. Skoro uczniowie, słysząc to, przerażali się, to tym
bardziej lud. «Cóż więc, powiesz, czy nie oznajmił tego tłumom?» Oznaj
mił to tłumowi, ale nie tak wyraźnie. „Zburzcie, powiada, tę świątynię,
a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo” (J 2, 19). „To pokolenie żąda
1 Słowa «w tym wieku» (¿v T(J) oclom Toirnp) w takim brzmieniu są w 1 Kor 3, 18
oraz Ef 1, 21; por. także Mt 12, 32.
278 J an C hryzostom
znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza” (por.
Mt 12, 39). I znowu: „Jeszcze krótki czas jestem z wami... Będziecie Mnie
szukać, a nie znajdziecie” (J 7, 33-34).
Do uczniów natomiast nie mówi o tym w taki sposób, ale podobnie jak
inne rzeczy tłumaczył im jaśniej, tak samo o tym oznajmił im wyraźniej.
Jeżeli tłumy nie rozumiały Jego słów, to po co w ogóle im o tym mówił?
Aby przekonały się potem, że szedł na mękę dobrowolnie, wiedząc o tym
wcześniej, a nie bezwiednie ani przymuszony. Uczniom zaś przepowiedział
to nie tylko dlatego, jak już powiedziałem2, ale także dlatego, aby łatwiej
znosili Jego mękę, wzmocnieni przewidywaniem, i aby ona nie przerażała
ich zbytnio, zaskoczywszy ich niespodziewanie. Dlatego na początku
mówił im jedynie o śmierci. Gdy zaś to rozważyli i przygotowali się na
to, podaje im też inne szczegóły, jak na przykład, (por. 20, 19) że będzie
wydany poganom, że będą Go biczować i naśmiewać się z Niego. Poza
tym mówi im o tym także dlatego, aby będąc naocznymi świadkami tychże
wydarzeń, na ich podstawie oczekiwali Jego zmartwychwstania. Ten
bowiem, który nie ukrywał rzeczy smutnych i na pozór haniebnych, słusz
nie musiał zasługiwać na wiarę w rzeczach dobrych.
Zauważ, w jak odpowiedniej chwili i jak mądrze postanawia tę rzecz.
Powiedział im to nie na początku, aby ich nie przerazić, ani nie w chwili
czynu, aby ich jeszcze i w ten sposób nie zasmucić, ale gdy otrzymali
ostateczny dowód Jego mocy, gdy im dał wielkie obietnice życia wiecz
nego (por. Mt 19, 29), wtedy dopiero kieruje słowa ku tym wydarzeniom,
raz, drugi, i częściej, wtrącając je pomiędzy cuda a swoją naukę (por.
Mt 16, 21; 17, 9. 22-23).
Inny z kolei ewangelista powiada, że przywołał także proroków na
świadectwo (por. Łk 18, 31). Inny zaś mówi, że nawet oni nie rozumieli
Jego słów (por. Mk 9, 32) i że słowo było przed nimi ukryte (por. Łk 18,
34), i że idąc za Nim, byli zdumiewali (por. Mk 10, 32).
«Znika więc korzyść, ktoś powie, z przepowiedzenia». Gdyby bowiem
nie rozumieli tego, co słyszeli, nie mogliby oczekiwać, a nie oczekując, nie
mogliby ćwiczyć się w swoich oczekiwaniach. Ja powiem jeszcze inną
rzecz, trudniejszą od tej. Jeśli nie rozumieli, to dlaczego się smucili?
Albowiem inny ewangelista powiada, że się smucili (por. Mt 17, 23). Jeśli
więc nie wiedzieli, to dlaczego się smucili? Dlaczego Piotr powiedział:
„Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie” (Mt 16,
22)?
2 Zob. powyżej pierwszy akapit oraz MtHom 57, 2 gdzie przytacza wiersz Mt 17, 22-
23 (przed wyjaśnieniem wierszy Mt 17, 24-26).
Horn. LXV: Mt 20, 17-28 279
3 Zob. powyżej MtHom 58, 1 wyjaśnienie wierszy Mt 17, 22-23, gdzie Jan Chryzostom
przytacza ten sam problem i udziela podobnej odpowiedzi.
4 Wyjaśniając wiersze Mt 20, 20-23 Jan Chryzostom nawiązuje do wersji Markowej
(por. Mk 10, 35-40). Zarówno Mateusz, jak i Marek umieszczają scenę z synami Zebe
deusza (Mt 20, 20-23; Mk 10, 35-40) zaraz po trzeciej zapowiedzi męki i zmartwych
wstania (Mt 20, 17-19; Mk 10, 32-34).
280 J an C hryzostom
5 Zdanie to św. Łukasz umieszcza w kontekście przypowieści o minach (Łk 19, 11-28),
a nie prośby synów Zebedeusza.
6 Czyli blisko.
Horn. LXV: Mt 20., 77-25 281
kielich, który Ja mam pić, „albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być
ochrzczony?” (Mk 10, 38C.) Czy widzisz, jak prędko odwiódł ich od ich
myśli przemawiając do nich o rzeczach wręcz przeciwnych? «Wy, powia
da, mówicie do Mnie o wyróżnieniu i koronach. Ja natomiast mówię do
was o walkach i trudach. Nie teraz jest czas na nagrody, nie teraz okaże
się Moja chwała, lecz życie doczesne przeznaczone jest na gwałtowną
śmierć, na wojny i niebezpieczeństwa».
Zwróć uwagę, jak sposobem postawienia pytania zachęca ich i pociąga.
Nie powiedział: «Czy możecie ponieść śmierć?», ani: «Czy możecie
przelać waszą krew?», ale jak? Czy możecie pić kielich? Potem, aby ich do
tego zachęcić, mówi: Który Ja mam pić, żeby byli na to bardziej gotowi
ze względu na wspólnotę z Nim. Nazywa to także chrztem, pokazując, że
nastąpi w wyniku tego wielkie oczyszczenie dla świata. (20, 22D.)
Odpowiedzieli Mu: «Możemy». Zaraz chętnie na to przystają, nie wiedząc,
co powiedzieli, lecz w nadziei usłyszenia tego, o co prosili.
(por. 20, 23A) Cóż na to /Jezus/? (20, 23B) Kielich, który Ja mam pić,
pić będziecie „i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie”
(Mk 10, 39B.). Przepowiedział im wielkie dobra, to znaczy: «Będziecie
zaszczyceni męczeństwem i będziecie cierpieć to, co Ja; zakończycie życie
gwałtowną śmiercią i w tym będziecie mieć udział ze Mną». (20, 23C.)
Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej,
ale dostanie się ono tym, dla których przygotował je mój Ojciec.
3. Gdy podniósł i uczynił wznioślejszymi ich dusze, gdy zabezpieczył
ich przed smutkiem, wtedy prostuje ich prośbę.
Co znaczą słowa teraz wypowiedziane (por. 20, 23B)? Wielu bowiem
pyta o dwie rzeczy. Po pierwsze, {czy zostało przygotowane dla kogokol
wiek miejsce po Jego prawej stronie}; po drugie, czy Pan wszechświata
nie może go dać tym, dla których zostało przygotowane.
Cóż więc one znaczą? Jeśli na pierwsze pytanie odpowiemy, wówczas
i to drugie będzie zrozumiałe dla tych, którzy pytają. Cóż więc to jest?
Nikt nie będzie siedzieć ani po Jego prawicy, ani po lewicy. Ów tron dla
nikogo nie jest dostępny. Nie tylko dla ludzi, dla świętych i dla apostołów,
ale także dla aniołów, dla archaniołów i dla wszystkich mocy z wysoka.
Paweł wspomina o nim jako o miejscu wybranym dla Jednorodzonego,
mówiąc: „Do któregoż z aniołów kiedykolwiek powiedział: «Siądź po mo
jej prawicy?»” (Hbr 1, 13). „Do aniołów zaś powie: «Aniołów swych czy
ni wichrami»” (Hbr 1,7). „Do Syna zaś: «Tron twój, Boże...»” (Hbr 1, 8).
Dlaczego mówi: (20, 23B) Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po
mojej stronie prawej lub lewej, czy dlatego, że są jacyś, którzy tam będą
siedzieć? Nie dlatego, żeby byli, gdzież tam! Odpowiedział według myśli
282 J an C hryzostom
jego świetnych czynów, lecz mówi o jego wejściu do grobu (por. J 20, 6),
o zgodności, którą okazał wówczas, gdy milczeli, i stawia Apostoła
[Piotra] wyżej od siebie. Gdy obydwaj znajdowali się przy Nim wtedy,
gdy miał być ukrzyżowany, powiada, zmniejszając własną pochwałę:
„uczeń znany arcykapłanowi” (J 18, 16). Jakub natomiast nie żył potem
długo11. Od początku był bardzo gorliwy, a porzuciwszy wszystkie rzeczy
doczesne, wzniósł się na tak wielką wysokość, że wkrótce został zabity.
Tak stali się potem pod każdym względem znakomici.
Wtedy się obruszyli, (por. 20, 25A) Cóż na to Chrystus? (20, 25B)
Przywołał ich do siebie i rzekł: «[Wiecie, że] władcy narodów uciskają
je». Zaniepokoili się i zmieszali, dlatego uspokaja ich przed swym
przemówieniem przez wezwanie i przez zbliżenie ich do siebie. Ci dwaj,
odłączywszy się od grona dziesięciu, stanęli przedtem blisko Niego, by
mówić z Nim sam na sam. Dlatego On przywołuje bliżej również tamtych,
w ten sposób - a także przez ogłoszenie ich słów i rozpowszechnienie ich
wśród innych - łagodzi boleść jednych i drugich. Jednakże tym razem
uspokaja ich nie w taki sam sposób, jak wcześniej. Wtedy postawił dzieci
pośrodku i kazał im naśladować ich prostotę i pokorę (por. Mt 18, 2-4).
Tu natomiast karci ich ostrzej, w przeciwny sposób, mówiąc: [Wiecie, że]
władcy narodów uciskają je (20, 25C.) a wielcy dają [im] odczuć swą
władzę. (20, 26) Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać
się wielkim, niech będzie sługą wszystkich. (20, 27) A kto by chciał być
pierwszy, niech będzie ostatnim ze wszystkich (Mk 9, 35)*12, pokazując, że
umiłowanie pierwszeństwa jest znamienne dla pogan. Namiętność ta jest
gwałtowna i często opanowuje nawet wielkich mężów. Dlatego też
potrzebuje ostrzejszego skarcenia. Stąd i On zadaje im głębsze cięcie, aby
przez porównanie z poganami powściągnąć ich pychę. Poskramia zazdrość
jednych oraz arogancję drugich. Jakby mówił: «Nie obruszajcie się,
jakbyście doznali zniewagi. Ci, którzy w ten sposób szukają pierwszeń
stwa, najbardziej szkodzą samym sobie i okrywają się wstydem, bo
zajmują ostatnie miejsce. Nie taki u nas obyczaj, jak u pogan, bo władcy
narodów uciskają je, natomiast u Mnie ostatni jest pierwszym» (por.
Mt 19, 30; 20, 16).
13 Dosłownie: z konieczności.
14 Greckie słowo i)\|/rAóę znaczy: «wysoki», «wielki», «wzniosły», «szlachetny».
Hom. LXV: Mt 20, 17-28 287
namiętności. Nie będzie go w stanie poruszyć ani gniew (ópyf|), ani żądza
(£pcoę) sławy, ani zazdrość ((3aGKavioc), ani zawiść (ęritammioc). A gdy
dusza wolna jest od wspomnianych namiętności, to cóż może być nad nią
bardziej wzniosłego? Zarozumialec ulega wszystkim tym namiętnościom,
wijąc się jak jakiś robak w błocie. Zawiść, zazdrość i gniew (0\)póę)
ustawicznie miotają jego duszą.
Któż więc jest szlachetnie wielki? Czy ten, kto jest panem namiętności,
czy ten, kto jest ich niewolnikiem? Czy ten, kto drży przed nimi i lęka się
ich, czy też ten, który jest dla nich nieprzystępny i nigdy nie daje się im
ujarzmić? O którym ptaku powiemy, że wznosi się wyżej: o tym, którego
myśliwy nie dosięgnie ani rękoma, ani strzałą, czy o tym, na którego
strzelec nie potrzebuje nawet wypuszczać strzały, gdyż lata przy ziemi
i nie może wznieść się w górę? Czyż nie jest taki człowiek arogancki:
łatwo wpada w każde sidło, ponieważ czołga się po ziemi.
6. Jeśli chcesz, zobacz to samo na przykładzie złego demona. Cóż niż
szego niż diabeł, ponieważ wzbił się w pychę? Cóż wyższego niż czło
wiek, który chce się uniżyć? /Demon/ czołga się po ziemi, leżąc pod
naszymi stopami. „[Oto dałem wam, powiada, władzę] stąpania po wężach
i skorpionach” (Łk 10, 19). /Człowiek zaś pokorny/ stoi w górze z anio
łami.
Jeśli chcesz się o tym przekonać także na przykładzie ludzi przewyższa
jących innych wyglądem, pamiętaj o owym barbarzyńcy, który prowadził
tak wielkie wojsko, a nie wiedział nawet tego, co dla wszystkich jest
oczywiste, że przykładowo kamień jest kamieniem, a idole - idolami;
dlatego był niższy nawet od nich15. Natomiast ludzie bogobojni i wierni
wznoszą się nawet ponad słońce; cóż może ich przewyższyć? Przenikają
nawet sklepienie niebios, zbliżają się do aniołów i stoją koło samego
królewskiego tronu [niebios].
Poznaj od innej jeszcze strony podłość /ludzi dumnych/. Któż zostanie
poniżony: człowiek wspierany przez Boga, czy też ten, któremu Bóg się
sprzeciwia16? Oczywiście że ten, któremu się sprzeciwia. Posłuchaj, co
o każdym z nich mówi Pismo Święte: „Bóg sprzeciwia się ludziom
wyniosłym, pokornym zaś daje łaskę” (Jk 4, 6 = Prz 3, 34 LXX).
Zapytam cię jeszcze o coś innego. Kto jest wyższy: ten, który służy
Bogu i składa Mu ofiarę, czy też ten, który nie pokłada w Nim ufności?
«A jaką ofiarę, ktoś powie, składa człowiek pokorny?» Posłuchaj, co mówi
Dawid: „Ofiarą dla Boga jest duch skruszony, sercem pokornym i skruszo
nym Bóg nie wzgardzi” (Ps 51, 19).
Czy zauważyłeś jego czystość? Przyjrzyj się także nieczystości
/pyszałka/: „Obrzydłe dla Pana serce wyniosłe” (Prz 16, 5). Poza tym Bóg
spogląda na poprzedniego: „Na kogo będę patrzył, powiada, [czy nie] na
tego, który jest cichy, łagodny i z drżeniem czci moje słowo” (Iz 66, 2).
/Pysznego/ zaś wloką z diabłem, gdyż będzie ponosił te same kary, co
i on. Dlatego Paweł powiedział: „Ażeby wbiwszy się w pychę nie wpadł
w diabelskie potępienie” (1 Tm 3, 6). Wszystko układa mu się inaczej, niż
chce. Chce być arogancki, aby go czczono, a sam doznaje największej
wzgardy. /Pyszni/ są najbardziej śmieszni, są nieprzyjaciółmi i wrogami
wszystkich, łatwą zdobyczą dla swych nieprzyjaciół, skłonni do gniewu,
nieczyści w oczach Boga.
Cóż może być gorszego niż to? Jest to szczyt zła. A cóż milszego niż
ludzie pokorni? Cóż szczęśliwszego, gdy są mili Bogu i pożądani? Oni
także cieszą się u ludzi największą sławą, wszyscy czczą ich jak ojców,
miłują jak braci, dopuszczają do siebie jak części własnego ciała.
{Uniżajmy się więc, abyśmy okazali się wielkimi}. Pycha bardzo
poniża. Ona poniżyła faraona. „Nie znam Pana” (Wj 5, 2) powiedział i stał
się gorszy niż muchy, żaby i szarańcza17, a potem wraz z wozami
i końmi został zatopiony w morzu (por. Wj 14, 26-28). Abraham zaś
mówił inaczej niż on: „Jestem pyłem i popiołem” (Rdz 18, 27) i zwyciężył
tysiące barbarzyńców, a wpadłszy w sam środek Egiptu odniósł zwycię
stwo świetniejsze niż poprzedni i strzegąc zawsze tej cnoty, wciąż stawał
się większy. Dlatego wszędzie go sławią, wieńczą go i opowiadają o nim.
Faraon natomiast jest pyłem i popiołem (por. Rdz 18, 27), albo czymś
jeszcze nędzniejszym, jeśli [coś takiego] istnieje. Bóg bowiem niczym tak
się nie brzydzi jak wynoszeniem siebie samego ponad innych (\)7t£pr)(|)a-
via). Dlatego od początku {uczynił wszystko, aby tę żądzę wykorzenić.
Dlatego} staliśmy się śmiertelni, przebywamy w smutkach i utrapieniach.
Dlatego żyjemy w pracy, w mozole, ustawicznych zajęciach i kłopotach.
Pierwszy bowiem człowiek, marząc o równości z Bogiem, zgrzeszył
zarozumiałością (ćuroYoia). Dlatego nie zatrzymał nawet tego, co miał,
lecz utracił i to18.
Taka właśnie jest zarozumiałość. Nie tylko nie daje nam w życiu nic
dobrego, lecz nawet zabiera nam to, co mamy. Przeciwnie zaś pokora - nie
zabiera niczego z tego, co mamy, lecz nawet daje nam to, czego nie
mamy. Za nią więc postępujmy, o nią się starajmy, abyśmy w tym życiu
doznawali czci, i przyszłej dostąpili chwały, z łaski i dobroci Pana naszego
Jezusa Chrystusa, któremu wraz z Ojcem i Duchem Świętym chwała
i moc, teraz, zawsze i na wieki wieków. Amen.
HOMILIA LXVI: Mt 20, 29 - 21, 11
(PG 58, 625-632)
Stało się to, żeby się spełniło słowo Proroka Zachariasza: (21, 5) Powiedz
cie Córze Syjońskiej (Iz 62, 11): «Oto Król twój przychodzi do ciebie ła
godny, siedzący osiołku i źrebięciu zdatnej do jarzma oślicy» (Za 9, 9).
Chociaż wcześniej często przychodził do Jerozolimy, jednak nigdy
z taką okazałością. Jaka jest tego przyczyna? Przedtem były początki Jego
działalności i ani On nie był bardzo znany, ani czas Jego męki bliski.
Dlatego nie czyniąc różnicy przebywał z nimi, owszem, nawet się ukrywał
(por. J 8, 59; 12, 36). Przecież tak występując, nie wzbudziłby podziwu,
a jeszcze pobudziłby ich do większego gniewu. Gdy zaś dał im wystarcza
jący dowód swej mocy oraz krzyż był już u drzwi2, wtedy występuje
w większym blasku i czyni wszystko z większą okazałością. Miało to
wzbudzić w nich większy zapał. Wprawdzie mogło się to stać również na
początku, ale nie byłoby to ani tak pożyteczne, ani korzystne.
Zauważ i rozmyślaj nad tym, ile dzieje się cudów, ile proroctw się
spełnia. Powiedział: (21, 2) Znajdziecie oślicę; przepowiedział, że nikt nie
będzie [ich] powstrzymywał, ale że usłyszawszy, umilkną. To niemałe
oskarżenie przeciw Żydom, skoro nakłonił do oddania swojej własności -
i to za pośrednictwem uczniów - ludzi, których nigdy nie widział, nigdy
nie znał, a ci się nie sprzeciwiali; tamci natomiast, będąc świadkami Jego
cudów, nie zostali przekonani.
2 To znaczy: bliski.
3 Zapewne aluzja do J 10, 31-39 lub do podobnych tego typu zdarzeń.
Hom. LXVI: Mt 20, 29 - 27, 11 293
Poza tym spełnił jeszcze inne podwójne proroctwo: jedno czynem, dru
gie słowami. Jedno zostało spełnione czynem, przez siedzenie na oślicy,
drugie natomiast poprzez słowa proroka Zachariasza. Przepowiedział
bowiem, że Król będzie siedzieć na oślicy (por. Za 9, 9). A siedząc na niej
i spełniając proroctwo, daje znów początek innemu proroctwu, oznajmiając
poprzez swe czyny rzeczy przyszłe. W jaki sposób? Oznajmia przyszłe
powołanie «nieczystych ludów»4: że spocznie między nimi, że ulegną Mu
i pójdą za Nim; tak proroctwo następuje po proroctwie.
Mnie natomiast wydaje się, że nie tylko dlatego siedział na oślicy, lecz
także po to, by dać nam wzór postępowania ((j>iA,oao(|)ia). Nie tylko
spełniał proroctwa, nie tylko szczepił naukę prawdy, ale także tym samym
urządzał nasze życie, dając nam wszędzie koniecznie potrzebne wskazówki
i przez to wszystko prostując nasze życie. Dlatego również wtedy, gdy
miał się narodzić, nie szukał wspaniałego domu ani bogatej i znakomitej
matki, lecz wziął sobie [kobietę] ubogą, zaślubioną cieśli (por. Mt 13, 55);
rodzi się w szopie i daje się położyć w żłóbku (por. Łk 2, 7). Wybierając
sobie uczniów, nie wybrał mówców ani mędrców, bogatych ani szlachetne
go rodu, ale ubogich, synów ubogich rodziców i pod każdym względem
ludzi nie znakomitych. Zastawiając stół, daje chleb jęczmienny (por. J 6,
9. 13), to znów każe uczniom kupować na rynku (por. J 4, 8; Mk 6, 37).
Przygotowując posłanie, czyni je z trawy (por. Mt 14, 19); używa prostej
odzieży, w niczym nie różniącej się od odzieży pospólstwa5, a domu
nawet nie miał (por. Mt 8, 20). Jeśli należało przenieść się z miejsca na
miejsce, czyni to idąc pieszo, a tak chodzi piechotą, że aż jest utrudzony
(por. J 4, 6). Do siedzenia nie potrzebuje krzesła ani oparcia pod głowę,
ale siada na ziemi, to na górze (por. Mt 5, 1), to znów u studni, (i to nie
tylko u studni, ale nawet samotny) i rozmawia z Samarytanką (por. J 4, 5-
42). Znów, gdy wyznacza nam miarę smutku, płacze cicho, gdy trzeba
było zapłakać (por. Łk 19, 41; J 11, 35). Jak powiedziałem, wszędzie daje
wskazówki i granice, jak daleko należy iść, ale nie dalej. Dlatego właśnie
również teraz, ponieważ się zdarzało, że niektórzy słabsi potrzebowali
zaprzęgu, również w tym wyznaczył miarę, pokazując, że nie konie ani
muły trzeba zaprzęgać i jeździć, lecz posługiwać się osłami; nie sięgać
dalej, ale zawsze trzymać się koniecznej potrzeby.
Przyjrzyjmy się też proroctwu wyrażonemu słowami i czynem. A jakie
jest to proroctwo? (por. 21,5) Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny,
obiecując niebo, [prosi dać] ubogim, a ty nie tylko nie dajesz, ale [ich]
nawet znieważasz. Wolisz raczej słuchać diabła, aby być ukaranym, aniżeli
dać się przekonać Chrystusowi i zostać zbawionym. I cóż może być gorsze
niż ta głupota? Diabeł gotuje piekło, /Jezus/ - niebo. Wy porzucacie
Chrystusa i biegniecie za tamtym. Odprawiacie /Jezusa/, gdy się zbliża,
przywołujecie zaś tamtego, chociaż jest od was z dala. Jest to tak samo,
jakby Król w purpurze i koronie [was] nie nakłonił, a przekonał łotr,
potrząsając mieczem i grożąc śmiercią.
Moi mili, miejmy to na uwadze i przejrzyjmy wreszcie [na oczy], choć
już późno, i się opamiętajmy! Ja już wstydzę się mówić do was o jałmuż
nie, ponieważ tak często mówiłem o tej sprawie11, bez zauważalnego
skutku. Daliście coś tam więcej, lecz nie tyle, ile ja bym sobie życzył.
Widzę, że siejecie, ale nie szczodrą ręką. Dlatego też boję się, abyście
skąpo nie zbierali (por. 2 Kor 9, 6). Że zaś siejemy skąpo, przyjrzyjmy się,
jeśli chcecie, kogo jest w mieście więcej, ubogich, bogatych czy tych,
którzy nie są ani ubodzy, ani bogaci, lecz znajdują się pośrodku. Ubodzy
stanowią dziesiątą część, bogaci dziesiątą, reszta znajduje się pośrodku.
Podzielmy całą liczbę ludności miasta112 przez liczbę ubogich, a zoba
czycie, jak wielki wstyd dla was. Mało jest ludzi bardzo bogatych, ale
wielu takich, którzy idą po nich; ubogich natomiast o wiele mniej aniżeli
tych. A jednak wielu z nich kładzie się spać z pustym żołądkiem, choć tak
wielu jest ludzi, którzy mogliby nakarmić głodnych nie dlatego, żeby ci,
którzy mają, nie mogli z łatwością dostarczyć im tego, co potrzeba, lecz
dlatego, że są okrutni i nieludzcy. Gdyby bogaci i ci, którzy mają średni
majątek, podzielili między siebie tych, którzy potrzebują chleba i odzieży,
to zaledwie jeden ubogi wypadałby na pięćdziesięciu a może nawet na stu.
A jednak żyją oni w nędzy, mimo tak wielkiej liczby tych, którzy mogą
dostarczyć potrzebnych rzeczy. Abyś poznał ich nieludzkość, zwróć uwagę,
ile Kościół - mający tyle dochodu co jeden z tych bogaczy i jeden
człowiek posiadający średni majątek - utrzymuje dziennie wdów, ile
kobiet, które ślubowały dziewictwo. Lista ich osiąga liczbę około trzech
tysięcy. Prócz nich codziennie wspiera uwięzionych, chorych leżących
w szpitalach, zdrowych, obcych, kaleki oraz siedzących przy ołtarzu
1 Oczywiście przy założeniu, że relacja Mt 21, 12n dotyczy innego zdarzenia aniżeli
relacja J 2, 13n.
2 Wiersz M t 21, 15 brzmi: Arcykapłani i uczeni w Piśmie - widząc cuda, które uczynił,
i dzieci wołające w świątyni: «Hosanna Synowi Dawida» - oburzyli się.
Horn. LXVII: Mt 21, 12-32 301
innych cudach, słysząc, jak ogłaszały Go dzieci, gniewali się i (por. 21,
16A) mówili [do Niego]: (21, 16B) «Nie słyszysz, co one mówią?3 Ale to
Chrystus powinien był im powiedzieć: «Czy nie słyszycie, co one mó
wią?», bo wznosiły Mu pienia jak Bogu.
Cóż na to /Jezus/? Ponieważ sprzeciwiali się rzeczom oczywistym, karci
ich bardziej surowo, mówiąc: (21, 16D.) Czy nigdy nie czytaliście: Z ust
niemowląt i ssących zgotowałeś sobie chwałę? (Ps 8, 3 LXX). I dobrze
rzekł: Z ust. Ich słowa nie były wyrazem ich myśli, lecz Jego moc kiero
wała ich niedojrzałym językiem.
Było to także figurą (TÓrcoę) pogan, którzy od razu szczebiocąc głosili
wielkie rzeczy ze zrozumieniem i wiarą. Wynikała stąd niemała pociecha
dla apostołów. Aby się nie obawiali, w jaki sposób, będąc ludźmi prosty
mi, będą mogli głosić tę naukę, dzieci zawczasu pozbawiają ich wszelkiej
obawy, pokazując, że Ten, który podsunął tę pieśń dzieciom, również i im
podda to, co będą mieć mówić (por. Mt 10, 19-20).
Cud ten pokazał nie tylko to, ale także, że On jest stworzycielem
świata. Dzieci, choć w niedojrzałym wieku, głosiły radosne nowiny zgodne
z tymi z wysoka; mężczyźni natomiast - rzeczy pełne głupoty i szaleństwa.
Taka jest właśnie złość.
Skoro było tak wiele rzeczy, które ich pobudzały: tłumy, wypędzenie
sprzedających, cuda., dzieci, (por. 21, 17)4, znów ich opuszcza, aby
uśmierzyć ich zaciekłą złość, nie chcąc rozpocząć nauki, aby kipiąc ze
złości, nie oburzali się jeszcze bardziej na Jego słowa.
(21, 18) Wracajcie rano do miasta, uczuł głód. Dlaczego rano był
głodny? Jego uczucie objawia się wtedy, gdy zezwala na to ciału. (21,
19A) A widząc drzewo figowe przy drodze, podszedł ku niemu, lecz nic na
nim nie znalazł oprócz liści. [(21, 19B.) I rzekł do niego: «Niech już nigdy
nie rodzi się z ciebie owoc». I drzewo figowe natychmiast uschło. (21, 20)
A uczniowie, widząc to, pytali ze zdumieniem: «Jak mogło drzewo figowe
tak od razu uschnąć?» (21, 21) Jezus im odpowiedział: «Zaprawdę powia
dam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę, a nie zwątpicie, to nie tylko z figo
wym drzewem to uczynicie, ale nawet jeśli powiecie tej górze: ’Podnieś się
i rzuć się w morze’, stanie się. (21, 22) I otrzymacie wszystko, o co na
modlitwie z wiarą prosić będziecie»].
Inny ewangelista powiada: „Gdyż nie był to czas [na figi]” (por. Mk
11, 13D.). Jeśli nie był to czas, to czemu tenże ewangelista mówi:
„Podszedł zobaczyć, czy nie znajdzie czegoś na nim” (por. Mk 11, 13B).
Z tego wynika, że było to przypuszczenie uczniów, którzy jeszcze byli
mniej doskonali. Ewangeliści bowiem często opisują to, co myśleli
uczniowie.
Podobnie jak to było ich przypuszczeniem, tak samo ich opinia, że je
przeklął, ponieważ nie miało owoców, (por. 21, 19B.) Dlaczego więc je
przeklął5? Ze względu na uczniów, by ufali. Skoro zawsze czynił dobrze,
a nikogo nie ukarał, należało także dać dowód swej karzącej mocy, aby
uczniowie i Żydzi wiedzieli, że chociaż mógł zniszczyć tych, którzy Go
mieli ukrzyżować, zezwala na to dobrowolnie i ich nie niszczy. Nie chciał
zaś tego okazać na ludziach, dlatego względem drzewa dał dowód swej
karzącej mocy. Jeśli spełnia się coś takiego wobec drzew, miejsc i zwie
rząt, to nie roztrząsaj tego ciekawie i nie mów: «Czy słusznie sprawił, że
figa uschła, jeśli nie był to czas na figi?» Takie wypowiedzi świadczą
0 najgłupszej gadatliwości. Popatrz na cud, podziwiaj i oddaj chwałę
Temu, który ten cud zdziałał.
Wielu myślało w ten sposób także w odniesieniu do świń utopionych
w morzu (por. Mt 8, 28-34), odmawiając temu czynowi słuszności.
1 w tym przypadku nie należy ich słuchać, bo były to nierozumne zwie
rzęta pozbawione duszy, podobnie jak tu drzewo. Czemu więc nadał temu
czynowi taką formę i dlaczego jest to powód przekleństwa? Jak powiedzia
łem wyżej, to było mniemanie uczniów. Jeśli nie był to jeszcze czas, to
daremnie utrzymują niektórzy, że wyrażone tu zostało Prawo. Bo jego
owocem była wiara, a wtedy był czas na ten owoc, i ono go wydało. „Pod
nieście oczy i popatrzcie na pola, powiada, jak bieleją na żniwo” (J 4, 35),
oraz: „Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili”
(Jv4, 38).
2. Nic takiego tu nie wyraził, ale - jak powiedziałem wyżej - pokazuje
swą karzącą moc. Wyrażają to słowa: „Bo nie był to czas” (por. Mk 11,
13D). Pokazuje wyraźnie, że właśnie dlatego podszedł [do tego drzewa],
a nie z powodu głodu, lecz ze względu na uczniów, którzy bardzo się
zdumieli (por. 21, 20), mimo że uczynił już wiele większych cudów. Było
to jednak, jak powiedziałem, coś nowego. Po raz pierwszy bowiem okazał
swą karzącą moc. Dlatego uczynił to nie wobec innego drzewa, lecz wobec
takiego, które posiada najwięcej wilgoci ze wszystkich, aby i na tej
podstawie cud okazał się większy.
x Brak wiersza Mt 21, 26: A jeśli powiemy: «od ludzi» - boimy się tłumu, bo wszyscy
uważają Jana za proroka.
9 Warto uzupełnić, że w obawie przed tłumem bali się pochwycić Jezusa - por. poniżej
Mt 21, 46.
10 W BT występuje inna kolejność tych wierszy. GNT wskazuje na istnienie różnych
wersji tego fragmentu. Wersja Jana Chryzostoma zgodna jest z wersją proponowaną
w GNT.
Horn. LXVU: Mt 21, 12-32 305
Mateusz? A jednak stał się ewangelistą (por. Mt 9, 9). Cóż gorszego niż
Paweł? A jednak stał się apostołem (por. Dz 8, 1-3 oraz 9, 1-19). Któż był
bardziej gorliwy niż Szymon? Ale nawet on stał się nędzniejszy od
wszystkich (por. np. Mt 16, 16-19 oraz 26, 69-75).
Ile jeszcze chcesz zobaczyć innych takich przemian, które dokonywały
się co dnia i teraz dokonują się codziennie? Dlatego to mówię: Ani ten,
który jest przy teatrze niech nie rozpacza, ani też ten, który jest w kościele,
niech zbytnio sobie nie ufa. Do niego się mówi: „Niech przeto ten,
któremu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł” (1 Kor 10, 12). Do
tamtego zaś: „Czy nie powstaje ten, co upadnie?” (Jr 8, 4); oraz:
„Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe!” (Iz 35, 3). I znów
do tych mówi: „Czuwajcie”14, do tamtych zaś: „Zbudź się, o śpiący,
i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus” (Ef 5, 14). Jedni bowiem
powinni pilnować tego, co mają, drudzy natomiast stać się tym, czym
jeszcze nie są. Jedni - strzec zdrowia, drudzy - uwolnić się od choroby,
bo są chorzy. Podobnie jak wielu spośród tych, którzy są złożeni niemocą,
wraca do zdrowia, jak też wielu zdrowych, opuściwszy się, popada
w chorobę.
Do pewnego zaś człowieka mówi [Pan]: „Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz
już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło” (J 5, 14), a do
/chorych na duszy/: „Czy chcesz stać się zdrowy?” (J 5, 6). „Wstań, weź
łoże swoje i idź do swego domu” (por. J 5, 8). Grzech jest bowiem ciężką,
powtarzam, ciężką chorobą - a jest nie tylko chorobą, lecz czymś jeszcze
gorszym. Taki [człowiek] jest przecież nie tylko pozbawiony dóbr, ale
także pogrążony w nieszczęściu. A jednak, choć znajdujesz się w takim
położeniu, wszystkie nieszczęścia znikną, gdy na chwilę zechcesz się
podnieść.
Choćbyś miał trzydzieści osiem lat15, nikt ci nie przeszkadza, jeśli
postarasz się wyzdrowieć. Także teraz Chrystus jest obecny i mówi: „Weź
swoje łoże” (J 5, 8), tylko chciej powstać, nie rozpaczaj. Nie masz
człowieka16? Ale masz Boga. Nie masz nikogo, kto by cię wpuścił do
sadzawki? Ale masz Tego, który nie dopuści, byś potrzebował sadzawki.
Nie masz nikogo, kto by cię tam wrzucił? Ale masz takiego, który ci każe
wziąć swoje łoże.
14 Słowo YpriyopeiTe występuje w Ewangeliach 8 razy: Mt 24, 42; 25, 13; 26, 41;
Mk 13, 35. 37; 14, 34. 38; Łk 21, 36.
15 Aluzja do człowieka chromego, który przez 38 lat cierpiał na swoją chorobę - por.
J 5, 5.
Ifi Aluzja do J 5, 7: Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki.
Hom. LXVII: Mt 21y 12-32 309
Nie można powiedzieć: „Gdy ja sam już dochodzę, inny wchodzi prze
de mną” (J 5, 7). Jeśli zechcesz zstąpić do źródła, nikt ci nie przeszkodzi.
Łaska się nie wyczerpuje! Łaska się nie zużywa! Jest rodzajem źródła,
które nieustannie wytryska. Z Jego obfitości wszyscy jesteśmy uzdrawiani
na duszy i ciele. Zbliżmy się nawet od razu. Wszak Rachab była nierząd
nicą, a została zbawiona17; łotr był zabójcą, a stał się uczestnikiem
królestwa. Judasz, choć był z Mistrzem, zginął (por. Mt 27, 3-5), a łotr,
który wisiał na krzyżu, stał się uczniem (por. Łk 23, 39-43). Takie są
cudowne dzieła Boga. W ten sposób bluźnierca stał się apostołem18, tak
magowie zostali wsławieni (por. Mt 2, 1-12).
17 Por. Joz 2, 1-21; 6, 25; Jk 2, 25; Mt 1, 5. Zob. także MtHom 3, 4 (ŹMT 18, 44
przypis 15).
18 Zapewne aluzja do św. Pawła - por. Dz 9, ln.
310 J an C hryzostom
3 Być może Jan Chryzostom miał tu na myśli obszerne wyjaśnienie tej przypowieści
przez Orygenesa - por. MtKom 17, 6-12 (w: ŹMT 10, 327-338). Albo po prostu w ten
sposób zaznacza, że skraca objaśnianie tej perykopy.
4 Zob. powyżej przypis 1.
Horn. LXVIII: Mt 21, 33-46 313
miejscu powiada: „Chyba że (¿ócv &pa) usłuchają” (Ez 2, 5), nie [mówi
tego] dlatego, że nie wiedział [czy usłuchają czy nie], lecz po to, by
niektórzy z ludzi niegodziwych nie twierdzili, że Jego przepowiednia stała
się konieczną przyczyną nieposłuszeństwa. Dlatego w ten sposób czyni
umiarkowanymi swe wypowiedzi, mówiąc: „Chyba że (¿ócv &poc)” (Ez 2,
5), czy: „Może (tacoę)5” (Łk 20, 13). Jeśli byli srodzy względem sług,
powinni byli uszanować godność syna.
Cóż na to oni? Podczas gdy należało przybiec, prosić o przebaczenie
swoich grzechów, oni starają się jeszcze dalej brnąć w swoim wcześniej
szym postępowaniu, uzbrajają się w zbrodnie, stale pokrywając dawniejsze
nowymi. Wyraził to /Chrystus/ w słowach: „Dopełnijcie miary waszych
przodków” (Mt 23, 32). Już wcześniej zarzucali im to prorocy, mówiąc:
„Ręce wasze pełne są krwi” (Iz 1, 15); „Przelaną krew mieszają z przelaną
krwią” (Oz 4, 2) oraz: „Wy, którzy krwią budujecie Syjon” (Mi 3, 10).
Jednakże się nie opamiętali: choć przykazanie: „Nie będziesz zabijał”
(Wj 20, 15; Pwt 5, 18), otrzymali jako pierwsze; chociaż wiele rozlicznych
rzeczy prowadziło ich do zachowania tego przykazania, i dlatego mieli
przykaz powstrzymywania się od tysięcznych innych występków. Nie
porzucili tego zwyczaju, lecz co mówią, gdy Go ujrzeli? (21, 38)
Chodźcie, zabijmy go. Z jakiej przyczyny? Dlaczego? Cóż małego lub
wielkiego mieli Mu do zarzucenia? Czy dlatego, że was uczcił i będąc
Bogiem stał się dla was człowiekiem, że uczynił owe niezliczone cuda?
Albo dlatego, że odpuszczał grzechy, że wzywał do królestwa? Zauważ,
że z bezbożnością łączy się wielka głupota i że przyczyna zabójstwa
mieści w sobie wielkie szaleństwo. (21, 38) Chodźcie, zabijmy go, mówią,
a posiądziemy jego dziedzictwo. A gdzie zamierzają Go zabić? Poza
winnicą (por. 21, 39).
2. Czy widzisz, że przepowiada wcześniej nawet miejsce, gdzie miał
być zabity? (21, 39) Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Łukasz
powiada, że On sam oznajmił, co miało ich spotkać (por. Łk 20, 16A), i że
oni rzekli: „Nie, nigdy!” (Łk 20, 16B), i że także przytoczył świadectwo.
„On zaś spojrzał na nich i rzekł: «Cóż więc znaczy to słowo Pisma:
’Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła’ (Ps
118, 22)” (Łk 20, 17). „Każdy, kto upadnie na niego, rozbije się” (Łk 20,
18; por. niżej Mt 21,44). Mateusz natomiast [mówi], że to oni wydali taki
wyrok (por. 21, 41). Jedno drugiemu się nie sprzeciwia. Miały miejsce
obydwie rzeczy. Sami na siebie wydali wyrok, i z kolei, zrozumiawszy
znaczenie słów, rzekli: „Nie, nigdy!” (Łk 20, 16B). Także proroka im
przeciwstawił, przekonując ich, że to na pewno nastąpi.
Jednak nawet w ten sposób nie objawił wyraźnie pogan, aby nie dać im
powodu do zgorszenia, lecz wskazał na nich tylko nieznacznie, mówiąc:
„Winnicę da innym” (Łk 20, 16). Dlatego powiedział to poprzez przypo
wieść, aby sami wydali wyrok, co miało miejsce również w przypadku
Dawida, gdy wydał swój sąd o przypowieści Natana (por. 2 Sm 12, 1-14).
Zwróć uwagę również na to, jak sprawiedliwy jest wyrok, kiedy ci, którzy
mają zostać ukarani, sami wydają go na siebie.
Następnie, aby dowiedzieli się, że nie tylko wymagała tego istota
sprawiedliwości, ale również przepowiedziała to łaska Ducha [Świętego]
z wysoka i Bóg wydał taki wyrok, przytoczył proroctwo i skarcił ich
surowo, mówiąc: (21, 42A) «Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: Kamień,
który odrzucili budujący, stal się głowicą węgła (Ps 118, 22). (21, 42B.)
Pan to sprawił i jest cudem w naszych oczach (Ps 118, 23 = Mk 12, 11).
[(21, 43) Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane,
a dane narodowi, który wyda jego owoce]». Pokazał przez to wszystko, że
oni zostaną odrzuceni, a poganie dopuszczeni. Pokazał to nieznacznie
poprzez kobietę kananejską (por. Mt 15, 21-28), przez oślicę (por. Mt 21,
2. 5-7), przez setnika (por. Mt 8, 5-13) i przez wiele innych przypowieści;
to samo czyni również teraz.
Dlatego dodał: (21,42B) Pan to sprawił i jest cudem w naszych oczach,
dając do zrozumienia, że poganie, którzy uwierzą, jak również ci spośród
Żydów, którzy uwierzą, będą stanowić jedno (por. J 17, 21), choć wcześ
niej była między nimi tak wielka różnica.
Dalej, aby się dowiedzieli, że żadne z tych zdarzeń nie było przeciwne
Bogu, ale nawet bardzo miłe, przekraczające oczekiwania oraz wprawiające
w zdumienie każdego z patrzących na to (był to bowiem niewysłowiony
cud), dodał: Pan to sprawił. Kamieniem nazywa siebie, a budującymi
żydowskich nauczycieli, co czyni również Ezechiel. „A kiedy on budował
mur, powiada, tamci pokrywali go tynkiem” (Ez 13, 10). W jaki sposób
Go odrzucili? Mówiąc: „On nie jest z Boga” (por. J 9, 16); „Zwodzi
tłumy” (J 7, 12), i dalej: „Jesteś Samarytaninem i jesteś opętany przez
złego ducha” (J 8, 48).
Następnie, aby zrozumieli, że ich kara nie kończy się na odrzuceniu,
wymienił także kary, mówiąc: (21, 44) Kto padnie na ten kamień, rozbije
się, a na kogo on spadnie, zmiażdży go. Wymienia tu dwa rodzaje zguby.
Jedna wynika z upadku i uderzenia. Na nią wskazują słowa: Kto padnie
na ten kamień. Druga, mającą nastąpić po ich podbiciu, nieszczęściu
Horn. LXVIII: Mt 21, 33-46 315
swoim działaniu wznosić się ponad człowieka, aby w ten sposób uwierzo
no w ekonomię zbawienia (oiKOVOpta).
Oni natomiast nie poprawili się ani pod wpływem tłumów, ani pod
wpływem Jego słów. Nie uszanowali ani świadectw proroków, ani włas
nego wyroku, ani opinii tłumów. Tak zaślepiła ich naraz chęć panowania,
pragnienie próżnej sławy oraz to, że szukali rzeczy doczesnych.
12 Ubiór: Eliasza - por. 2 Kri 1, 8; Elizeusza - por. 1 Kri 19, 19; 2 Kri 2, 12-14; Jana
[Chrzciciela] - por. Mt 3, 4.
13 Jednorodzony... umarłych - por. Sobór Konstantynopolitański I, Wyznanie wiary.
14 J. K rystyniacki przytacza ten wiersz (por. t. III s. 110 przypis *) w wersji greckiej
i łacińskiej. W przekładzie polskim przytacza jednak wiersz Rz 6, 13 w przekładzie
J. Wujka, mniemając, że przytoczony tekst grecki stanowi Chryzostomową parafrazę tegoż
wiersza.
Przy okazji warto dodać, że w trzecim tomie swego przekładu (homilie: 59-90) J. Kry-
Hom. LXVIII: Mt 21, 33-46 319
styniacki nieraz odchodzi od obowiązującego go tekstu J. Wujka, aby być wiernym słowom
Jana Chryzostoma, o czym informuje w przypisach (por. np. t. III s. 106 przypis * oraz 107
przypis *).
To samo dotyczy wcześniej zacytowanego przez Jana Chryzostoma wiersza J 6, 42
i pomieszanego w polskim przekładzie J. Krystyniackiego z wierszem J 7, 25 (por. t. III
s. 107 przypis *, gdzie tłumacz pisze, „że Chryzostom w przytoczeniu słów z Pisma św.
nie raz się myli”).
15 Być może aluzja do Wj 1, 14.
16 Dosłownie: 7tri^ivoę (gliniany).
320 J an C hryzostom
to zważcie, z jaką pociechą dla swego ubóstwa stamtąd odchodzi. Jeśli jest
bogaty, wtedy opuszcza ich stając się lepszy i bardziej skromny.
Z kolei w teatrze, gdy zobaczą nierządnicę przybraną w złociste szaty,
człowiek ubogi westchnie i poczuje żal, widząc, że jego żona nie ma nic
podobnego. Bogacze natomiast po tym widowisku będą pogardzać swoimi
żonami i je lekceważyć. Gdy tamta przedstawia widzom suknie, spojrzenie,
głos, chód, zgoła wszystko jako pełne wystawności, wracają roznamięt-
nieni i wchodzą do własnych domów już jako ludzie zniewoleni.
Stąd zniewagi i niesława, stąd nieprzyjaźń, kłótnie i codzienne
śmiertelne wypadki. Dlatego życie staje się dla tych, którzy popadli w tę
niewolę, nieznośne, żona niemiła, dzieci nie tak kochane, jak dawniej;
w domu wszelki porządek zostaje wywrócony do góry nogami17, tak że
wydaje się, iż nawet światło słoneczne takiego gniewa.
Z owych [anielskich] chórów nie wynosi się takiego niezadowolenia,
ale żona powita męża spokojnego i łagodnego, wolnego od wszelkiej be-
zecnej namiętności, i stwierdzi, że jest łatwiejszy w obejściu, niż przedtem.
Takie właśnie nieszczęścia sprowadza tamten chór, a takie dobrodziejstwa
ten. Tamten z owiec czyni wilki, ten przemienia wilki w jagnięta.
Być może nie powiedzieliśmy jak dotąd nic o przyjemności. Cóż może
być bardziej przyjemnego niż to, że duszy nie gryzie niepokój ani boleść,
że się nie smuci ani nie boleje? Idąc dalej rozważmy przyjemność
obydwóch śpiewów i widowisk. Zobaczymy, że jedna trwa aż do wieczora,
dopóki widz siedzi w teatrze, a potem bodzie go gorzej niż jakikolwiek
oścień (K8VTpov)18. Druga zaś utrzymuje się stale w duszy widzów
w swej sile. Bo również widok mężów, piękno okolicy, czystość obycza
jów (7CoA,iT£ia), miłe obejście, wdzięk najpiękniejszego uduchowionego
śpiewu pozostają zawsze w ich pamięci. Przebywający w tym porcie,
uciekają przed zgiełkiem tłumów, jak przed burzą.
[Mnisi] stanowią miły widok dla patrzących nie tylko wtedy, gdy modlą
się i śpiewają, ale także, gdy siedzą przykuci do ksiąg. Gdy rozejdzie się
chór, wówczas jeden, wziąwszy Izajasza, z nim rozmawia, drugi obcuje
z apostołami19, inny z kolei zajmuje się dziełami napisanymi przez
innych, rozmyśla o Bogu, o wszechświecie, o rzeczach widzialnych i nie
widzialnych, zmysłowych i duchowych, o znikomości tego życia i wiel
kości życia przyszłego20.
17 Greckie wyrażenie &vco Kat kćctco znaczy dosłownie «tu i tam», «tam i z powro
tem»; zob. powyżej MtHom 41, 2 przypis 10.
18 Zob. powyżej MtHom 54, 5 przypis 17.
19 Aluzja do czytania Pisma Świętego.
20 Zdanie to poświadcza, że mnisi w czasach Jana Chryzostoma zdobywali wiedzę
Hom. LXVIII: Mt 21, 33-46 321
pozwolił (por. Mt 8, 21-22). A przecież cóż wyda ci się tak konieczne, jak
pogrzeb ojca? Ale nawet na to nie pozwolił.
Dlaczego? Dlatego, że diabeł czyha na to, by kogoś pochwycić niepo
strzeżenie (por. 1 P 5, 8). Jeśli znajdzie choć trochę opieszałości i zwleka
nia, wznieca wielką gnuśność. Dlatego ktoś upomina: „Nie odkładaj tego
z dnia na dzień” (Syr 5, 7). W ten sposób zdołasz poprawić więcej
błędów, tak również sprawy domowe ułożą ci się dobrze. „Starajcie się -
powiada - naprzód o królestwo Boże..., a to wszystko będzie wam doda
ne” (Mt 6, 33). Jeśli my staramy się zabezpieczyć ludzi, którzy zaniedbują
własne sprawy a wykazują raczej staranie o nasze, to o wiele bardziej Bóg,
który i bez tego opiekuje się nami oraz o nas się troszczy.
Nie kłopocz się zatem twymi sprawami, ale powierz je Bogu. Jeśli ty
się kłopoczesz, kłopoczesz się jak człowiek. Jeśli zaś Bóg ma staranie, to
stara się jak Bóg. Nie troszcz się więc o nie, zaniedbując ważniejsze
rzeczy, gdyż wówczas On nie będzie się nimi wielce zajmował. Aby miał
o nie wielkie staranie, wszystko Jemu jednemu powierz. Gdybyś sam
zajmował się nimi, zaniedbując sprawy duchowe, wtedy On nie będzie
miał tak wielkiego o nie starania.
Aby /te sprawy/ dobrze się dla ciebie ułożyły, abyś pozbył się wszelkiej
troski, strzeż spraw duchowych a nie zważaj na rzeczy doczesne. W ten
sposób posiądziesz ziemię wraz z niebem oraz osiągniesz przyszłe dobra
z łaski i dobroci Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc na
wieki wieków. Amen.
HOMILIA LXIX: Mt 22, 1-14
(PG 58, 647-654)
(Dz 1, 8). Podobnie wyraża się z kolei Paweł: „Ten bowiem, który współ
działał z Piotrem w apostołowaniu obrzezanych, współdziałał i ze mną
wśród pogan” (Ga 2, 8). Dlatego apostołowie udali się najpierw do Żydów,
a zatrzymawszy się dłuższy czas w Jeruzalem, wypędzeni przez nich8,
rozproszyli się później pomiędzy poganami.
2. Zwróć uwagę na Jego wspaniałomyślność. (22, 9) Zaproście na ucztą
wszystkich, powiada, których spotkacie. Przedtem, jak powiedziałem wyżej,
nauczali Żydów i pogan, jakoże najwięcej przebywali w Judei. Skoro zaś
nie przestawali zastawiać na nich pułapek, posłuchaj Pawła, który objaśnia
tę przypowieść i mówi tak: „Należało głosić słowo Boże najpierw wam.
Skoro jednak [odrzucacie je i] sami uznajecie się za niegodnych życia
wiecznego, zwracamy się do pogan” (Dz 13, 46). Dlatego także /Chrystus/
mówi: (22, 8) Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej
godni. Wiedział o tym wcześniej, ale by nie dać im żadnej sposobności do
jakiejś bezczelnej wymówki, zarówno sam przyszedł, jak i posłał najpierw
do nich, chociaż już o tym wiedział, aby zamknąć im usta oraz nas
pouczyć, byśmy pełnili wszystko, co do nas należy, choćby nawet nikt
z tego nie miał żadnej korzyści.
Skoro tamci nie byli godni, mówi [do swoich sług]: (22, 9) Idźcie więc
na rozdroża i zaproście wszystkich, których spotkacie, nawet prostych
i pogardzanych. Mówiąc tu i ówdzie9, że celnicy i nierządnice posiądą
królestwo niebieskie (por. Mt 21, 31) oraz: „Wielu pierwszych będzie
ostatnimi a ostatnich pierwszymi” (Mt 19, 30), pokazał, że sprawiedliwie
się to dokonuje. A to właśnie drażniło Żydów najbardziej ze wszystkiego
i gryzło ich bardziej niż zburzenie miasta: że widzieli, iż poganie zajmują
ich miejsce, i to jeszcze o wiele świetniejsze. Dalej, aby i oni nie opierali
się na samej wierze, mówi im o sądzie za złe czyny; tych, którzy jeszcze
nie uwierzyli, wzywa, by przyjęli wiarę, a tych, którzy uwierzyli - by
dobrze urządzili swe życie. Szatą bowiem są czyny i życie10.
Powołanie było dziełem łaski. Dlaczego więc roztrząsa to tak dokład
nie? Dlatego że powołanie i oczyszczenie było wprawdzie dziełem łaski,
ale od gorliwości powołanych zależało to, czy powołany i przyodziany
w czyste szaty miał takim pozostać. Powołanie nie było skutkiem zasługi,
11 Dosłownie: życiem (pioę). Jan Chryzostom zajęcie miejsca na godach (por. Mt 22,
11) porównuje tu do przyjmowania eucharystii - zob. nieco poniżej.
Hom. LX1X: Mt 22, 1-14 329
15 Myślenie typowe dla Wschodu - im bardziej oddalisz się od spraw świata, tym bliżej
będziesz Boga.
16 Zdanie to oraz następne - według mnie - należy rozumieć w kontekście tekstualnym
oraz w kontekście historyczno-geograficznym, aby uniknąć błędu przenoszenia zwyczajów
równikowych na biegun.
Ponadto - jak się wydaje - słowa «okopać się fosą i usypać wał» mogą metaforycznie
nawiązywać do wspomnianej wcześniej walki z diabłem, a przy okazji przestrzegać
chrześcijan przed nadmiernym angażowaniem się w sprawy doczesne.
Hom. LX1X: Mt 22, 1-14 331
trzeba bać się rozbójników, zamykać drzwi, zakładać zasuwy, ani obawiać
się innych wypadków, których wielu się lęka, chodząc ostrożnie ze świa
tłem, aby gdzieś iskra nie zapaliła domu.
Rozmowy ich pełne są spokoju18. Nie mówią o tym, o czym my ze
sobą rozmawiamy i co nas dotyczy: że ten został namiestnikiem, a tamten
przestał nim być, ów umarł, a inny otrzymał spadek, czy coś tam jeszcze
innego podobnego. Oni zawsze rozmawiają o rzeczach przyszłych i szukają
mądrości (((Ji^oao^oiKJi). I jakby inną zamieszkiwali ziemię, jakby prze
nieśli się do nieba, jakby tam żyli, tak o wszystkim rozmawiają: o łonie
Abrahama, o koronach świętych, o obcowaniu z Chrystusem. A o rzeczach
doczesnych nawet nie myślą ani nie wspominają, lecz jak my nie chcieli
byśmy rozmawiać o tym, co robią mrówki w swych otworach i kryjów
kach, tak samo oni o tym, co my robimy, lecz o Królu z wysoka, o obec
nej wojnie, o podstępach diabła, o dobrych czynach, które spełnili święci.
W czym w porównaniu z nimi różnimy się od mrówek? Podobnie jak
one troszczą się o sprawy cielesne, tak samo i my; a niechby tylko o takie,
lecz o znacznie gorsze! Staramy się nie tylko, {jak one,} o rzeczy
potrzebne, lecz także o zbyteczne. One trzymają się drogi, wolnej od
jakiejkolwiek winy, my natomiast [trzymamy się] zdzierstwa i nie
naśladujemy natury mrówek, lecz naturę wilków i lampartów, a nawet
jesteśmy od nich gorsi. Im bowiem natura dała taki sposób życia.
Natomiast nas Bóg uszlachetnił rozumem i sprawiedliwością społeczną
(iaovopia), a staliśmy się gorsi od dzikich zwierząt.
Podczas gdy my jesteśmy gorsi od nierozumnych zwierząt, oni równi
są aniołom - będąc tu na ziemi gośćmi i pielgrzymami (por. Hbr 11, 13).
We wszystkim różnią się od nas, w odzieży, w pożywieniu, mieszkaniu,
obuwiu i w mowie19. Gdyby ktoś przysłuchał się ich rozmowie i naszej,
wtedy dobrze zrozumiałby, że oni są obywatelami niebios, a my nie
jesteśmy godni nawet ziemi.
Dlatego właśnie, gdy uda się do nich ktoś piastujący jakąś godność,
upada wówczas wszelka pycha. Ów, który jest rolnikiem i ów, który
nieświadom jest wszelkich spraw świata, siedzi na wiązce siana lub na
brudnej poduszce obok wodza i takiego, który wiele mniema o swojej
godności. Nie ma bowiem takich, którzy wbijaliby go w dumę i nadymali,
lecz dzieje się podobnie, jakby ktoś przyszedł do krzaka róży lub do
złotnika i od złota, i od róży nabierał pewnej świetności. Tak samo oni,
otrzymując nieco z ich blasku, spuszczają trochę z dawnej zarozumiałości.
Podobnie gdy ktoś wejdzie na podwyższenie, wydaje się wyższy, choćby
był bardzo mały, tak i oni, wznosząc się na wysokość ich usposobienia
(8iavoia), wydają się tacy, póki tam pozostają, a zszedłszy na dół,
zstąpiwszy z owej wysokości, na powrót stają się przyziemni.
U /mnichów/ król nic nie znaczy, ani konsul. Jak my śmiejemy się
z chłopców bawiących się /we władców/, tak samo /mnisi/ pogardzają
tymi, którzy usiłują wzbudzać na zewnątrz lęk przed sobą. Widać to stąd:
gdyby ktoś ofiarował im bezpiecznie koronę, nigdy by jej nie przyjęli.
Przyjęliby ją, gdyby nie mieli rozumu większego od niej, gdyby nie
uważali tej rzeczy za chwilową.
Cóż więc? Czyż nie przejdziemy do takiej szczęśliwości? Czyż nie
pójdziemy do tych aniołów? Nie założymy na siebie czystych szat i nie
pójdziemy na te gody, tylko pozostaniemy żebrakami, nie mając się lepiej
niż żebracy przy drogach, owszem, o wiele gorzej i nędzniej? Ci, którzy
wzbogacili się w niegodziwy sposób, mają się o wiele gorzej od nich
i lepiej jest żebrać, niż zabierać cudze. Pierwsze zasługuje na przebaczenie,
drugie zaś na karę. Żebrak nie obraża Boga, złodziej zaś - i ludzi i Boga,
ponosi trudy grabieży, a cały owoc często zabierają [mu] inni.
Wiedzmy o tym i uwolnijmy się od wszelkiej chciwości, gromadźmy
sobie skarby z wysoka, gwałtownie porywając królestwo niebieskie (por.
Mt 11, 12). Niemożliwe jest, jeszcze raz mówię: niemożliwe jest, by
wszedł do niego człowiek próżnujący20. Oby wszyscy stali się pilni
i gorliwi i dostąpili go z łaski i dobroci Pana naszego Jezusa Chrystusa,
któremu chwała i moc na wieki wieków. Amen.
Dlaczego nie wymyślili dwóch albo trzech braci, lecz siedmiu? Aby -
jak sądzili - całkowicie ośmieszyć zmartwychwstanie. Dlatego też, aby
wprawić Go w zakłopotanie, mówią: (22, 28B.) Wszyscy ją mieli.
Cóż na to Chrystus? Daje odpowiedź na obie rzeczy, zwracając uwagę
nie na słowa, ale na ich myśli, wszędzie odsłaniając ich ukryte myśli5,
zbijając je albo pozostawiając dowód sumieniu pytających. Zważ więc, że
stwierdza tu obie rzeczy : że jest zmartwychwstanie i że nie jest ono takie,
jak je sobie wyobrażają.
(por. 22, 29A) Cóż bowiem mówi? (22, 29B.) Jesteście w błędzie, nie
znając Pisma ani mocy Bożej. Skoro zasłaniali się Mojżeszem i Prawem,
jakby je rozumieli, pokazuje, że ich pytanie najwymowniej świadczy
0 nierozumieniu przez nich Pisma. To, że wystawiali Go na próbę, wyni
kało stąd, że nie rozumieli Pisma i nie znali, jak należy, mocy Bożej.
Mówi więc: «Cóż dziwnego, że wystawiacie na próbę Mnie, którego nie
znacie, jeśli nawet nie rozumiecie mocy Bożej tyle razy przez was
doświadczanej? A nie zrozumieliście jej ani na podstawie wspólnego
poznania, ani na podstawie Pisma. Przecież powszechne uznanie przeko
nuje o tym, że dla Boga wszystko jest możliwe (por. Mt 19, 26)».
3. Najpierw odpowiada na pytanie. Skoro to, że zakładali taki stan
rzeczy, było przyczyną ich niewiary w zmartwychwstanie, usuwa przy
czynę, a następnie [leczy ich] niedomaganie (bo wynikała stąd choroba)
1pokazuje, jakie będzie zmartwychwstanie. (22, 30) Przy zmartwychwsta
niu bowiem nie będą się żenić ani za mąż wychodzić, lecz będą jak
aniołowie Boży w niebie. Łukasz zaś powiada, że „[będą] jako dzieci
Boże” (por. Łk 20, 36).
Skoro się więc nie żenią, pytanie było zbędne. A nie dlatego są anio
łami, że się nie żenią, ale nie żenią się właśnie dlatego, że są jak
aniołowie. W ten sposób usunął wiele innych rzeczy, na które wszystkie
razem wskazał Paweł w jednym zdaniu, mówiąc: „Przemija bowiem postać
tego świata” (1 Kor 7, 31). Tak określił, jakie jest zmartwychwstanie;
a dowodzi też, że jest zmartwychwstanie. Chociaż zostało to powiedziane
również i w powyższych słowach, jednak dodaje jeszcze [następne] dla
obszerniejszego wyrażenia. Nie tylko odpowiedział na ich pytanie, ale
także na ich [ukryte] myślenie. Skoro nie są zbyt złośliwi, ale pytają
z niewiedzy, to nawet obszernie ich poucza. Gdy zaś czynią to podstępnie,
nie odpowiada nawet na zadane pytanie (por. Mt 21, 27)6.
7 Być może aluzja do wcześniejszej dyskusji z faryzeuszami - por. Mt 19, 3-9, którzy
także powołali się na Mojżesza (por. Mt 19, 7).
8 Zob. powyżej MtHom 68, 3-5; 69, 3-4.
340 J an C hryzostom
wszetecznego. Lecz ujrzysz konia wraz z jeźdźcem takiego i broń leżącą: tam zaś wszystko
przeciwnie, nawet dusze martwe porzucone” (t. III, s. 132).
15 Widać z tego, że Jan Chryzostom ma tu na myśli wspólnoty prowadzące życie
konsekrowane zarówno męskie, jak i żeńskie.
Horn. LXX: Mt 22, 15-33 343
uczestnika, ta o szkodę. Tamten stół nie pozwala obrażać Boga, a ten nie
pozwala, by Boga nie obrażać.
Udajmy się więc do tamtych. Tam dowiemy się, ile więzów nas krę
puje, nauczymy się zastawiać stół pełen rozlicznych dóbr, stół bardzo
smaczny, niekosztowny, od którego oddalona jest troska, wolny od
zawiści, pochlebstwa i wszelkiej choroby, pełen dobrej nadziei, zdobny
wieloma trofeami. Nie ma tam niepokoju duszy, nie ma smutku, nie ma
gniewu; wszystko tam jest uciszone, wszystko spokojne16.
Nie mów mi o milczeniu usługujących do stołu w domu bogaczy, lecz
o wrzawie biesiadników; nie mówię o tej, którą wzniecają między sobą
(choć i ta jest śmieszna), lecz o tej wewnętrznej, która rodzi się w duszy,
która sprowadza ciężką niewolę, zamęt myśli, burzę, ciemność, a wszystko
to wywołuje zamieszanie i przewrót, a podobne jest do nocnej walki. Ale
tego nie ma w chatach pustelników, tylko wielka cisza, wielki spokój17.
Po tamtej uczcie następuje sen podobny do śmierci, po tej trzeźwe
czuwanie. Tamtą czeka kara, tę - królestwo niebieskie i wieczne korony.
Tej zatem szukajmy, abyśmy cieszyli się jej owocami. Obyśmy ich
wszyscy dostąpili z łaski i dobroci Pana naszego, Jezusa Chrystusa,
któremu chwała i moc na wieki wieków. Amen.
1 Zamknięcie ust saduceuszom - por. Mt 22, 23-33; ponownie - por. Mt 22, 15-22.
2 Chociaż dosłownie jest to fragment z Ewangelii według św. Marka, Jan Chryzostom
mógł parafrazować Mt 22, 38 wraz z 22, 36.
Horn. LXXI: Mt 22, 34-46 345
popełniają” (Ps 14, IB; 53, 2B). I dalej: „Albowiem korzeniem wszelkiego
zła jest chciwość pieniędzy. Za nimi to uganiając się, niektórzy zabłąkali
się z dala od wiary” (1 Tm 6, 10). „Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie
zachowywać moje przykazania” (J 14, 15), a najważniejszym z nich jest:
(22, 37B) Będziesz miłował Pana Boga swego..., (22, 39) a bliźniego
swego jak siebie samego. Jeżeli miłować Boga oznacza miłować bliźniego
- mówi przecież: „Piotrze, jeśli miłujesz Mnie” (por. J 21, 17) „paś baran
ki moje” (J 21, 16) - a miłość bliźniego realizuje się poprzez zachowy
wanie przykazań, to słusznie mówi: (22, 40) Na tych [dwóch przykaza
niach] opiera się całe Prawo i Prorocy.
Dlatego jak uczynił przedtem, tak czyni teraz. Zapytany wcześniej
o sposób zmartwychwstania, wyłożył również naukę o zmartwychwstaniu,
nauczając ich więcej, aniżeli dotyczyło ich pytanie (por. Mt 22, 23-33).
Podobnie tu, zapytany o pierwsze przykazanie, wskazuje także na drugie,
niewiele mniejsze od tamtego (wprawdzie jest ono drugie, ale podobne do
tamtego - por. 22, 39), dając im nieznacznie do zrozumienia, [że wie],
skąd zrodziło się takie pytanie, a mianowicie: z nienawiści (ótti;£%0£ia).
„Miłość bowiem nie zazdrości” (1 Kor 13, 4). Następnie pokazuje, że jest
posłuszny Prawu i Prorokom.
Dlaczego Mateusz opowiada, że pytał, wystawiając Go na próbę (por.
22, 35), a Marek przeciwnie, mówi, iż: „Jezus widząc, że rozumnie odpo
wiedział, rzekł do Niego: «Niedaleko jesteś od królestwa Bożego»”
(Mk 12, 34)?
Stwierdzenia te nie sprzeciwiają się sobie, ale nawet bardzo się ze sobą
zgadzają. Na początku zapytał, wystawiając /Jezusa/ na próbę, ale został
pochwalony wówczas, gdy odniósł korzyść z odpowiedzi. Nie pochwalił
go /Chrystus/ na początku, lecz słowa: „Niedaleko jesteś od królestwa
Bożego” (Mk 12, 34) wymówił dopiero wtedy, gdy ów powiedział, że
miłować bliźniego to więcej niż wszystkie całopalenia (por. Mk 12, 33),
ponieważ pogardził rzeczami niskimi, a sięgnął podstaw cnoty. Ze względu
właśnie na to wszystko zostało wprowadzone: szabat i inne zarządzenia.
A i tak nie przyznał mu pełnej pochwały, lecz taką, której jeszcze czegoś
brakowało. Słowa: „Niedaleko jesteś” (Mk 12, 34) wskazują, żeby oddalo
ny szukał tego, czego [mu] jeszcze brakuje. Jeśli pochwalił go za
powiedzenie: „Jeden jest Bóg i nie ma innego prócz Niego” (Mk 12, 32
= Pwt 6, 4; 4, 35), nie dziw się temu, lecz ucz się również na podstawie
tego, że odpowiada stosownie do myśli tych, którzy się do Niego zbliżają.
Choćby mówili tysiączne rzeczy niegodne Jego chwały, jednak nie będą
mieli odwagi powiedzieć tego, że Chrystus wcale nie jest Bogiem. Czemuż
więc chwali tego, który powiedział, że nie ma innego Boga prócz Ojca?
346 J an C hryzostom
i sąd o sobie. Najpierw powiedział: (22, 42) Co sądzicie, czyim jest synem,
aby ich poprzez pytanie naprowadzić na odpowiedź. Dalej, gdy powiedzie
li: Dawida, nie powiedział: «Przecież Dawid mówi tak a tak», lecz znów
w formie pytania, by nie raziły ich te słowa: Jakżeż więc Dawid natchnio
ny przez Ducha nazywa Go Paneml Dlatego nie powiedział: «Co sądzicie
0 Mnie?», lecz: O Chrystusie. Dlatego też i apostołowie przemawiali
z pokorą, mówiąc: „Wolno powiedzieć [do was] otwarcie, że patriarcha
Dawid umarł i został pochowany” (Dz 2, 29).
Podobnie On wprowadza tę naukę w formie pytania i rozumowego
wywodu, mówiąc: Jakżeż więc Dawid natchniony przez Ducha nazywa Go
Panem, (22, 43C.) gdy mówi: (22, 44) Rzekł Pan do Pana mego: Siądź po
prawicy mojej, aż położę Twoich nieprzyjaciół pod stopy Twoje? (Ps 110,
1)31 znów: (22, 45) Jeśli więc Dawid nazywa Go Panem, to jak może być
On jego synem? Nie zaprzecza, że jest synem Dawida, gdzie tam (bo nie
skarciłby Piotra z tego powodu), lecz aby sprostować ich ukryte myślenie.
Gdy mówi: Jak może być jego synem, {to innymi słowy mówi: «Nie w ten
sposób, jak wy mówicie». Oni bowiem twierdzili, że jest tylko jego synem,
a nie że jest także Panem. I to po świadectwie, i to w dodatku uniżonym:
Jeśli więc Dawid nazywa Go Panem, to jak może On być jego synem ?}
A przecież, choć i to słyszeli, nic nie odpowiedzieli, bo nie chcieli
poznać rzeczy, które należało. Dlatego sam powiedział, że jest jego Panem.
A nawet i tego nie wypowiedział bezwzględnie, lecz posługuje się
prorokiem, dlatego że Jemu uparcie nie dowierzali i w znacznym stopniu
był przez nich spotwarzany. Zastanawiających się nie powinno gorszyć to,
że mówi o sobie coś niskiego i pokornego, bo przyczyna tego jest
- oprócz wielu innych - taka, że w swych wypowiedziach zniża się do
nich. Dlatego także teraz naucza ich w formie pytań i odpowiedzi, ale
nawet w ten sposób zwraca nieznacznie uwagę na swą godność. Nie było
bowiem tym samym usłyszeć: «Pan Żydów», co: «[Pan] Dawida».
Zauważ stosowność chwili. Skoro wcześniej powiedział: „Pan jest
jeden” (Mk 12, 29 = Pwt 6, 4), mówi także o sobie, że On jest Panem
według proroctwa, a nie tylko według czynów. Pokazuje też, że Ojciec
ukarze ich za Niego. (22, 44) Aż położę, powiada, Twoich nieprzyjaciół
pod stopy Twoje, wskazując także tu na wielką z Nim jednomyślność4
i [równą] cześć z Tym, który Go zrodził5.
3 Wiersz ten jest cytowany także w Dz 2, 34-35; Hbr 1,13; częściowo w 1 Kor 15, 25.
4 Zob. powyżej sekcję 1. wyjaśnienie wiersza 22, 42.
5 Tak tłumaczę greckie: Kai 7ioM*f|v KÓcvxeu08V ópóvoiav tou yeyewriKÓToę npóę
aÓTÓv Kai xipfiv.
348 J an C hryzostom
6 Zapewne aluzja do wspominanej już wcześniej Hydry - zob. powyżej MtHom 70, 3
przypis 9.
7 Greckie (bpóipn (także: «okrucieństwo») przeciwstawione jest następnemu słowu
(|)iXav0po)7i:ięc.
Hom. LXXI: Mt 22, 34-46 349
wszędzie okrywali się wstydem, starając się o to, czego należało unikać.
Lubią, powiada. A jeśli upodobanie jest winą, to czym jest czyn? A jak
wielkim złem jest usilnie się o to starać i uganiać się za tym?
3. Na ich oskarżeniu poprzestał przy innych błędach, jako małych
i błahych, z których nie musiał uleczyć uczniów. Lecz podkreśla i gorliwie
usiłuje usunąć ten błąd, który był początkiem wszelkiego zła: żądzę
przodowania, przywłaszczanie sobie nauczycielskiej katedry. I pod tym
względem ich także bardzo dobitnie upomina.
Cóż mówi? (23, 8A) Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi.
Potem pojawia się i przyczyna: (23, 8B.) Albowiem jeden jest wasz Na
uczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Żaden nie ma nic ponad innego,
gdyż nic nie wie sam z siebie. Dlatego również Paweł mówi: „Kimże jest
Apollos? Kimże Paweł? {Kimże Kefas?23} Sługami” (1 Kor 3, 5). Nie po
wiedział: «Nauczycielami».
I dalej: (23, 9A) Nikogo też [na ziemi] nie nazywajcie [waszym] ojcem;
[jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie/, nie dlatego, żeby nikogo
nie nazywali ojcem, lecz dlatego, by wiedzieli, kogo w pierwszym rzędzie
należy nazywać Ojcem. Podobnie jak nauczyciel nie był wcześniej
nauczycielem, tak samo jak [ziemski] ojciec, nie był ojcem. /Ojciec zaś
w niebie/jest początkiem wszystkiego: zarówno nauczycieli, jak i ojców.
I znów dodaje: (23, 10) Nie chciejcie również, by was nazywano
mistrzami, bo jeden jest wasz Mistrz, Chrystus. Nie powiedział: «Ja». Jak
wyżej mówił: „Co sądzicie o Chrystusie” (Mt 22, 42), a nie: «O Mnie»,
tak samo i tu.
Chętnie bym tu zapytał, co powiedzieliby ci, którzy słowa jeden oraz
jeden* często odnoszą tylko do Ojca, by poniżyć Jednorodzonego Syna?
Czy Ojciec jest Mistrzem? Wszyscy by przyznali i nikt by się nie
sprzeciwił. A przecież powiedziano: Jeden jest wasz Mistrz, Chrystus.
Zatem tak jak to, że Chrystus został nazwany jedynym mistrzem nie
wyklucza tego, że także Ojciec jest mistrzem, tak samo jak nazwanie Ojca
jedynym nauczycielem nie wyklucza tego, że także Syn jest nauczycielem.
Słowa jeden oraz jeden zostały powiedziane dla odróżnienia ludzi od
innych stworzeń.
Usunąwszy więc spośród nich tę ciężką chorobę i uleczywszy ich
z niej, uczy ich, jak mogliby się przed tym ustrzec: przez pokorę. Dlatego
też dodaje: (23, 11) Największy z was niech będzie waszym sługą. (23, 12)
2 W wierszu 1 Kor 3, 5 brak imienia Kefasa, ale występuje ono w 1 Kor 1, 12 oraz
3, 22.
3 Właściwie słowo jeden powtarza się tu trzy razy: Mt 23, 8. 9. 10.
Hom. LXXII: Mt 23, 1-12 357
Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.
Nie ma nic równego umiarkowaniu. Dlatego stale przypomina im tę cnotę,
zarówno wtedy, gdy przyprowadził na środek dzieci (por. Mt 18, 2-4), jak
i teraz. Od tego rozpoczął również wtedy, gdy zaczął ogłaszać błogosła
wieństwa na Górze (por. Mt 5, 3). Tu zaś, by z korzeniem wyrwać pychę,
powiada: (por. 23, 12) „Kto się poniża, będzie wywyższony” (Łk 14, 11;
18, 14).
Czy widzisz, jak zupełnie z innej strony prowadzi słuchacza do rzeczy
przeciwnej? Nie tylko zabrania miłować pierwsze miejsce, ale nawet
nakazuje zajmować ostatnie (por. Łk 14, 8-10). W ten sposób, powiada,
spełnisz swe pragnienie. (Dlatego pragnącemu zajmować pierwsze miejsce
trzeba nakazać, aby zajmował ostatnie, (por. 23, 12) Gdyż kto się poniża,
będzie wywyższony}.
Gdzież znajdziemy taką pokorę? Jeżeli chcecie, udajmy się znowu do
miasta cnoty4, do chat świętych. Mam na myśli góry i wąwozy. Tam
właśnie znajdziemy tę głęboką pokorę. Ludzie, z których jedni odznaczali
się godnościami, inni majątkiem, poniżają się we wszystkim: w ubiorze,
sposobie mieszkania, posługach i całym życiem, jakby pismem, znaczą
swą pokorę.
Wszystko to, co podsyca pychę: piękne szaty, wspaniałe mieszkania,
liczna służba - zostało stamtąd wygnane . Oni sami rozpalają ogień, sami
rąbią drwa, sami gotują, sami usługują tym, którzy do nich przychodzą.
Nie zobaczysz, żeby tam ktoś kogoś znieważał czy doznawał zniewagi;
by komuś rozkazywano lub by ktoś rozkazywał, lecz wszyscy są sługami.
Każdy myje gościom nogi i panuje u nich pod tym względem wielkie
współzawodnictwo. A czyni to nie pytając kto to jest: niewolnik czy
wolny, lecz oddaje tę posługę każdemu. Nikt nie jest tam ani wielki, ani
mały. Cóż więc? Czy to zamieszanie? Gdzież tam, raczej największy
porządek. Bo choćby ktoś był mały, wielki tego nie widzi, a siebie z kolei
uważa za mniejszego niż tamten i w ten sposób staje się większy.
Dla wszystkich jest tam jeden stół: zarówno dla tych, którym usługują,
jak i dla usługujących; te same potrawy, ta sama odzież, te same miesżka-
nia, ten sam tryb życia. Wielki jest tam ten, kto rwie się do niskich prac.
Nie mówi się tam: «To jest moje, a to twoje», lecz zostało stamtąd wyklu
czone to słowo, przyczyna niezliczonych wojen.
4. Dlaczego się dziwisz, że jedna jest dla wszystkich odzież, jeden stół,
sposób życia, jeśli i dusza jest u wszystkich jedna; nie co do swej istoty
3 Greckie TCOcpótaiToę. Por. RzHom 8, 2, Kraków 1995, t. 1/1, 125 przypis 23. Zob.
także powyżej MtHom 48, 6 przypis 14.
Hom. LXXII: Mt 23, 1-12 359
,,Ja zaś jestem robak, a nie człowiek” (Ps 22, 7), Apostoł natomiast pośród
świata: „Jestem niegodzien zwać się apostołem” (1 Kor 15, 9). Jakżeż więc
my się pocieszymy, jak usprawiedliwimy, jeśli mając takie przykłady, nie
okazujemy pokory? Zatem jak tamci, którzy pierwsi wstąpili na drogę tej
cnoty, zasługują na niezliczone korony, tak na tysiące kar zasługujemy my,
bo nie pozwalamy się zachęcić do takiego naśladowania ani tym, którzy
żyją i podziwiamy ich ze względu na ich uczynki, ani tym, którzy zeszli
z tego świata, a pamięć o nich zachowała się w pismach.
Cóż możesz powiedzieć, jeśli nie postępujesz należycie? Nie znasz
pism, nie zatapiałeś się w Biblii, aby poznać cnoty dawnych mężów? Lecz
to jest właśnie twoja wina, że chociaż kościół jest stale otwarty, nie
wchodzisz don i nie czerpiesz z tej czystej krynicy. A jeśli nie poznałeś
owych zmarłych [świętych ludzi] z pism, to trzeba było zobaczyć tych
żyjących. Lecz nie masz przewodnika? Przyjdź do mnie, a ja ci pokażę
przytułki tych świętych. Idź i dowiedz się, co u nich dobre. Oni są
świecznikami płonącymi na całej ziemi; otaczają miasta jak mury obronne.
Dlatego wynieśli się na pustynię, aby także ciebie nauczyć, byś unikał
miejskiego zgiełku. Bo oni, ponieważ są silni, mogą nawet wśród burzy
cieszyć się spokojem (yaA,f|vr|)6. Tobie natomiast, ponieważ zewsząd
zalewają cię wezbrane fale, potrzeba spokoju, byś trochę odpoczął od tych
ciągłych bałwanów. Udawaj się tam zawsze, abyś dzięki ich modlitwom
i upomnieniom oczyścił się z ustawicznych plam, jak najlepiej przeżył
życie doczesne i dostąpił przyszłych dóbr, z łaski i dobroci Pana naszego,
Jezusa Chrystusa, przez którego i z którym chwała, moc i cześć Ojcu wraz
z Duchem Świętym, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
2 Brak wierszy: (23, 16) Biada wam, ślepi przewodnicy, którzy mówicie: Kto by
przysiągł na złoto przybytku, ten jest związany przysięgą. (23, 17) Głupi i ślepi! Cóż
bowiem jest ważniejsze, złoto czy przybytek, który uświęca złoto? (23, 18) Dalej: Kto by
przysiągł na ołtarz, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na ofiarę, która jest na nim, ten
jest związany przysięgą. (23,19) Ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, ofiara czy ołtarz, który
uświęca ofiarę? (23, 20) Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga na niego i na wszystko,
co na nim leży. (23, 21) A kto przysięga na przybytek, przysięga na niego i na Tego, który
w’ nim mieszka. (23, 22) A kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na Tego, który
na nim zasiada. (23, 23A) Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy!
362 J an C hryzostom
dzie i wiarą. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. [(23, 24)
Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!] Tu
więc słusznie powiada: gdzie jest dziesięcina, tam i jałmużna. Cóż bowiem
szkodzi dawanie jałmużny? Lecz On sam nie mówi w ten sposób, jakby
oni przestrzegali Prawa. Dlatego właśnie tutaj mówi: To należało czynić,
gdy zaś mówi (por. 23, 25-26) o tym, co jest czyste, a co nieczyste3 nie
dodaje tego; wówczas czyni różnicę i pokazuje, że zewnętrzna czystość
jest koniecznym następstwem wewnętrznej, ale nie na odwrót.
Tam, gdzie była mowa o miłosierdziu, pomija to obojętnie z tego same
go powodu oraz dlatego, że jeszcze nie nadszedł czas, by wyraźnie i jaw
nie znieść przepisy prawne. Gdzie zaś idzie o przestrzeganie oczyszczeń
cielesnych, usuwa je bardziej jawnie.
Dlatego właśnie mówi o jałmużnie: (23, 23B) To należało czynić,
a tamtego nie opuszczać, a o oczyszczeniach nie w taki sposób, a jak? (23,
25B.) [Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy! Bo] dbacie,
powiada, o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są
zdzierstwa i niepowściągliwości. (23, 26) [Faryzeuszu ślepy!] Oczyść
[wpierw] wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta4.
Zaczerpnął tu przykład z widocznej i pospolitej rzeczy: z kubka i misy.
2. Dalej, aby pokazać, że to żadna szkoda, gdy ktoś nie zważa na
oczyszczenia cielesne, lecz że wielka kara zagraża nie starającym się
o oczyszczenie duszy, które jest cnotą, pierwsze nazwał komarem jako coś
małego i nic nie znaczącego, drugie zaś - wielbłądem, było bowiem nie
do zniesienia. Dlatego też mówi: (23, 24B.) Przecedzacie komara, a poły
kacie wielbłąda. Przecież tamte nakazano ze względu na te, ze względu na
miłosierdzie i sprawiedliwość (xóv 6A,£0V Kai xf|V Kpiaiv - por. 23, 23B),
dlatego wówczas, gdy dokonuje się wyłącznie tego, nie przynosi pożytku.
Rzeczy bowiem małe nakazano przez wzgląd na wielkie. Skoro oni wielkie
zaniedbywali, a usilnie zabiegali o małe, nie było z tego żadnego pożytku.
Gdyż większe nie szły za mniejszymi, tymczasem to właśnie mniejsze idą
za większymi.
Mówi to, by pokazać, że również wcześniej, zanim jeszcze nastała
łaska, nie należało to do najważniejszych i najpotrzebniejszych rzeczy, lecz
że inne było tego przeznaczenie. A jeśli rzecz miała się tak przed łaską,
5 W omawianym fragmencie dwa razy - por. 23, 16. 24; wcześniej także w Mt 15, 14.
6 Zob. powyżej MtHom 5 1 , 4 wyjaśnienie wiersza Mt 15, 14.
7 «Miłosierni» - greckie (|)iXav0pcmot; «zmiłowanie» - greckie (|)iZav0pco7tia.
s Zob. powyżej sekcję 1. wyjaśnienie wiersza 23, 23B.
364 J an C hryzostom
9 W omawianym fragmencie sześć razy - por. 23, 13. 14. 15. 23. 25. 27; w następnym
powtórzy jeszcze raz - por. Mt 23, 29.
10 Por. np. Mt 9, 13; 12, 7 = Oz 6, 6.
Horn. LXXI1I: Mt 23, 13-28 365
12 Greckie słowo ypappaTEia oznacza między innymi «akta sądowe». Intercyza jest
umową przedślubną ustalającą sprawy majątkowe przyszłych małżonków.
13 Greckie 7tapćcaiToę. Por. RzHom 8, 2, Kraków 1995, t. 1/1, 125 przypis 23. Zob.
368 Jan C hryzostom
rzeczy; nic sobie z tego nie robią, a nawet szczycą się tą hańbą. A gdy im
to mówimy, powiadają: «Niech będzie to, co jest dla mnie przyjemne
i słodkie i niech mnie zadusi».
O szatanie! Jakie wniosłeś w życie przysłowia, które mogą zniszczyć
całe życie takich ludzi! Zastanów się zatem nad tymi diabelskimi zgub
nymi słowami, jak pełne są one zguby. Nie zawierają w sobie niczego
innego, jak to: «Wcale nie zważaj na to, co jest szlachetne; nie zważaj na
to, co jest sprawiedliwe. Porzuć to wszystko; staraj się tylko o jedno:
0 rozkosz. Choćby cię dusiła ta rzecz, pożądaj jej. Znoś wszystko, choćby
pluli na ciebie wszyscy, którzy cię spotykają, choćby cię obrzucali błotem,
choćby gonili cię jak psa». Cóż innego niż psy nieczyste mówiłyby świnie,
gdyby mogły mówić? A może nawet one nie mówiłyby takich rzeczy, ja
kie diabeł nauczył ludzi mówić wściekłymi ustami.
Dlatego wzywam was, abyście byli świadomi bezwstydu takich wyra
żeń, unikali podobnych przysłów, a wybierali przeciwne im miejsca
z Pisma Świętego. A jakie to są? „Nie idź za namiętnościami twej duszy:
powstrzymaj się od pożądań” (Syr 18, 30). Z kolei o nierządnicy też
wyraża się odwrotnie, niż jest w tym przysłowiu: „Nie słuchaj chytrości
niewieściej, bo miód wycieka z warg obcej, podniebienie jej gładkie jak
olej; lecz w końcu będzie gorzka niby piołun i ostra jak miecz obosieczny”
(Prz 5, 3-4 LXX). Tych więc, a nie tamtych słuchajmy. Stamtąd biorą się
przyziemne i niewolnicze myśli; tak ludzie stają się bydlętami, ponieważ
chcą w myśl tego przysłowia zawsze gonić za rozkoszą; a to przysłowie
nawet bez naszych dowodów jest śmieszne. Jakiż bowiem zysk z takiej
słodyczy po uduszeniu?
Przestańcie więc wzbudzać tak wielki śmiech, zapalając w piekle
nieugaszony ogień (por. Mt 3, 12; Mk 9, 43; Łk 3, 17). Zwróćmy raz nasz
wzrok, choć późno, ku przyszłości, przecierając zamglone oczy, abyśmy
1 to życie przeżyli uczciwie w przyzwoitości, i dostąpili przyszłych dóbr,
z łaski i dobroci Pana naszego, Jezusa Chrystusa, któremu chwała na wieki
wieków. Amen.
to także następne słowa: (23, 33A) Węże, plemię żmijowe. Jak węże
podobne są do swych rodziców z powodu zgubnego jadu, tak i wy podob
ni jesteście do waszych ojców z powodu waszego krwiożerczego umysłu
((|)OVlKÓę).
Dalej, gdy wyjawił ich ukrytą dla wielu intencję, potwierdza swoją
wypowiedź również na podstawie tego, na co mieli się odważyć w przysz
łości, a co miało się stać widoczne dla wszystkich. Skoro rzekł: Przez, to
sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali proro
ków, dając do zrozumienia, że mówi o ich pokrewieństwie według złości
i że obłudne były ich słowa: (23, 30) Nie bylibyśmy ich wspólnikami
w zabójstwie proroków, dodał: (23, 32) Dopełnijcie miary waszych przod
ków, nie nakazując, lecz przepowiadając to, co nastąpi, czyli zamordowa
nie Jego samego.
Dlatego po udowodnieniu i pokazaniu, że to, co mówili na swoją
obronę: Nie bylibyśmy ich wspólnikami, było udawaniem (jakżeż ci, którzy
nie przepuścili Panu, utrzymaliby swe ręce z dala od niewolników?!),
używa już ostrzejszych słów, nazywając (por. 23, 33A) ich wężami i ple
mieniem żmijowym oraz mówiąc: (23, 33B.) Jak wy możecie ujść potę
pienia w piekle, skoro odważacie się na takie czyny, wypieracie się ich
i ukrywacie swoją intencję?
Następnie z wielkim naciskiem karci ich za coś innego, mówiąc: (23,
34) [Dlatego, oto Ja] posyłam do was proroków, mędrców i uczonych.
Jednych z nich zabijecie i ukrzyżujecie; innych będziecie biczować
w swoich synagogach [i przepędzać z miasta do miasta]. Aby nie mówili:
«Wprawdzie ukrzyżowaliśmy Pana, ale niewolnikom byśmy darowali, gdy
byśmy wówczas żyli», powiada: «Oto posyłam do was niewolników, a na
wet proroków, lecz im także nie darujecie». Mówi tak, by pokazać, że nie
ma nic dziwnego w tym, że i On poniesie śmierć z ręki synów tamtych,
ponieważ są krwiożerczy, podstępni, kryją w sobie wiele zdrady i prze
wyższają w złości swych ojców.
Oprócz tego, co już powiedziano, pokazuje, że są bardzo żądni próżnej
sławy. Słowa: (23, 30) Gdybyśmy żyli w czasach naszych przodków, nie
bylibyśmy ich wspólnikami, wypowiadają, ażeby zyskać sobie sławę,
przedstawiają się takimi praktykując mądrość (<|)iAoGO<|)oi)VT£ę) jedynie
w słowach, w rzeczywistości zaś czynią przeciwnie.
(23, 33A) Węże, plemię żmijowe, to znaczy: źli synowie złych ojców,
gorsi od swych rodziców. Dowodzi bowiem, że odważyli się na gorsze
rzeczy, dokonując ich już po czynach swych przodków. Na rzeczy o wiele
gorsze niż tamci, choć stanowczo utrzymują, że nigdy nie popełniliby
takiej samej zbrodni. To oni właśnie sprowadzają koniec i nakładają
Horn. LXXIV: Mt 23, 29-39 371
koronę złości. Ich przodkowie zabili tych, którzy przyszli do winnicy (por.
Mt 21, 34-36), oni natomiast - syna oraz tych, którzy wzywali na wesele
(por. Mt 21, 37-39).
Mówi to, ponieważ odmawia im pokrewieństwa z Abrahamem (por.
J 8, 39) i dając do zrozumienia, że nie wynika stąd dla nich żadna korzyść,
jeśli nie będą naśladować jego czynów. Dlatego też dodaje: (23, 33B) Jak
wy motecie ujść potępienia w piekle, jeśli idziecie w ślady tych, którzy
odważyli się na takie rzeczy?
Tu przypomniał im też oskarżenie Jana, który także ich tak nazwał,
i przypomniał im o przyszłym sądzie (por. Mt 3, 7n). Następnie, ponieważ
ani piekło, ani sąd nie robiły na nich żadnego wrażenia, bo nie wierzyli
w nie i rzecz ta dotyczyła przyszłości, grozi im teraźniejszością, mówiąc:
1 23, 34) Dlatego oto Ja posyłam do was proroków, [mędrców] i uczonych.
Jednych z nich zabijecie i ukrzyżujecie, innych będziecie biczować
[w swych synagogach i przepędzać z miasta do miasta]. (23, 35) Tak
spadnie na was wszystka krew sprawiedliwa, przelana na ziemi, począwszy
od krwi sprawiedliwego Abla aż do krwi Zachariasza, syna Barachiasza,
którego zamordowaliście pomiędzy przybytkiem a ołtarzem. (23, 36)
Zaprawdę, powiadam wam: Przyjdzie to wszystko na to pokolenie.
2. Zauważ, przy pomocy ilu uwag upewnił ich o tym! Powiedział:
Potępiacie waszych ojców, mówiąc: (por. 23, 30) «Nie bylibyśmy ich
wspólnikami», a była to niemała rzecz, by ich zawstydzić. Powiedział:
Potępiacie ich, a sami dopuszczacie się gorszych rzeczy. I to również
mogło ich zawstydzić. Powiedział: Nie unikniecie kary. W ten sposób
napełnia ich niewypowiedzianym strachem. Przypomniał im bowiem o pie
kle. Następnie, jako że dotyczyło to przyszłości, przedstawił im też kary
doczesne. Przyjdzie to wszystko, powiada, na to pokolenie.
Do tej kary dodał też jej niewypowiedzianą surowość, mówiąc, że będą
cierpieć bardziej niż wszyscy inni. Żadna z tych rzeczy nie uczyniła ich
lepszymi. Gdyby ktoś zapytał: «Dlaczegóż to ponoszą kary cięższe niż
wszyscy inni?», odpowiedziałbym mu, że zgrzeszyli ciężej niż inni i że nic
nie doprowadziło ich do opamiętania.
Czy może nie słyszałeś, co mówi Lamek: „Jeżeli Kain miał być pomsz
czony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy” (Rdz 4, 24).
To znaczy: «Zasłużyłem na więcej kar niż Kain». A to dlaczego? Przecież
nie zabił brata? Dlatego że przykład brata nie doprowadził go do opamię
tania. To samo mówi Bóg również w innym miejscu: „[Pan] karze wystę
pek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych,
którzy Mnie nienawidzą” (Wj 20, 5); nie żeby inni mieli ponosić kary za
cudze grzechy, ale dlatego, że tacy, którzy po tym, jak liczni zgrzeszyli
372 Jan C hryzostom
i zostali ukarani, nie stali się lepsi, lecz popełnili takie same grzechy,
słusznie powinni ponosić kary tamtych.
Zauważ, jak stosownie wspomniał o Ablu, dowodząc, że również to
zabójstwo wynikało z zazdrości. Cóż więc możecie na to powiedzieć? Czy
nie wiecie, co spotkało Kaina? (por. Rdz 4, 8-16) Czy, gdy spełnił on swój
uczynek, Bóg pozostał obojętny? Czy nie wymierzył mu najstraszniejszej
kary? Czy nie słyszeliście, jak ucierpieli wasi ojcowie, gdy zabili
proroków? (por. np. 2 Krn 24, 23-25) Czy nie zostali wydani na tysiąc
krotne kary i męki? Dlaczego zatem nie staliście się lepsi? Lecz dlaczego
mówię o karach waszych ojców i o tym, co oni ucierpieli? Czemu ty sam,
który potępiłeś twoich ojców, dopuszczasz się czynów gorszych? Wszak
wy sami wypowiedzieliście zdanie, że: „Nędzników marnie wytraci” (Mt
21,41). Czyż zatem zasłużycie na jakieś przebaczenie, skoro po wyrażeniu
takiego sądu odważacie się na takie rzeczy?
Kim jest Zachariasz1? Jedni mówią, że to jest ojciec Jana (por. Łk 1,
59); inni, że to prorok12; jeszcze inni, że jakiś kapłan o dwóch imionach,
którego Pismo zwie synem Jojady (por. 2 Krn 24, 20)3. Ty jednak zwróć
uwagę na to, że zbrodnia była podwójna. Nie tylko zabijali świętych, lecz
w dodatku na świętym miejscu4.
Tymi słowami nie tylko wzbudzał w nich strach, ale także pocieszał
swoich uczniów, pokazując, że doświadczali tego również sprawiedliwi,
którzy byli przed nimi. W tamtych wzbudzał strach, ponieważ przepowie
dział, że jak ich poprzednicy ponieśli karę, tak samo oni zostaną ukarani
z wielką surowością. Dlatego /także uczniów/ nazywa prorokami, mędrca
mi i uczonymi, w ten sposób pozbawia tamtych wszelkiej wymówki. Mó
wi: «Nie możecie powiedzieć, że zgorszyliście się dlatego, że posłałem
ludzi spośród pogan, lecz doprowadziło was do tego to, że jesteście
zbrodniczy i łakniecie krwi». Dlatego przepowiedział, (por. 23, 34) że
pośle proroków i uczonych.
Wyrzucali im to również wszyscy prorocy, mówiąc: „Przelaną krew
mieszają z przelaną krwią” (Oz 4, 2), i że są mężami [przelewającymi]
krew. Dlatego kazał sobie ofiarowywać krew, żeby pokazać, że jest ona
tak cenna nawet u zwierząt, a co dopiero u człowieka. To samo powiedział
Noemu: „Upomnę się wszelką przelaną krew” (Rdz 9, 5). I można znaleźć
wiele innych, podobnych miejsc, w których nakazuje, aby nie zabijali.
Dlatego nakazał, by nie jedli nic uduszonego.
O dobroci Boga! Chociaż przewidywał, że nie odniosą żadnej korzyści,
to jednak czynił, co do Niego należało. «Posyłam, powiada, chociaż wiem
o tym, że zostaną zabici». Tak więc i na podstawie tego było widać, że
obłudnie mówili: (por. 23, 30) «Nie bylibyśmy wspólnikami naszych
ojców». Tamci także zabijali proroków w synagogach i nie zważali ani na
miejsce, ani na dostojeństwo osoby. Zabijali bowiem nie zwykłych ludzi,
ale proroków i mędrców, by ci ich nie karcili. Tu natomiast [Pan] ma na
myśli apostołów i ich następców (por. 23, 34), gdyż wielu z nich proro
kowało5.
Następnie chciał zwiększyć grozę i dlatego powiada: (23, 36) Zapraw
dę, powiadam wam, przyjdzie to wszystko na to pokolenie. To znaczy:
Obrócę to na wasze głowy i dokonam na was strasznej pomsty». Kto
widział wielu grzeszących, a sam się nie opamiętał i z kolei popełnił
grzechy, nie tylko te same, ale nawet o wiele większe, ten zasługuje na
karę o wiele cięższą aniżeli tamci. Jak odniósłby wielką korzyść, gdyby
zechciał i stał się lepszy dzięki przykładowi innych, tak zasługuje na
większą karę, jeśli się nie poprawił, ponieważ pomimo wielce dobitnego
upomnienia poprzez ukaranie poprzednich grzeszników nie odniósł z tego
żadnej korzyści.
3. Następnie kieruje swe słowa do miasta, również tak chcąc pouczyć
duchaczy, i mówi: (23, 37A) Jeruzalem, Jeruzalem! Co znaczy to powtó
rzenie? Taki sposób mówienia charakteryzuje kogoś, kto się nad miastem
lituje, żałuje go i bardzo je miłuje. Gdy już ma zesłać na nie karę,
tłumaczy się, jak wobec ukochanego, miłowanego nad wszystko, które
wzgardziło miłującym je i dlatego miało zostać ukarane. To samo czyni
też poprzez proroków, mówiąc: „Pomyślałem - [Izrael] powróci do mnie.
Ale nie powrócił” (Jr 3, 7).
Dalej wezwawszy je wylicza jego zabójstwa: (23, 37B.) Ty zabijasz
proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posiani! Ile razy chciałem
zgromadzić twoje dzieci, [jak ptak swe pisklęta zbiera pod skrzydła], a nie
chcieliście. Tak broni się przeciwko temu, co uczynili względem Niego.
Mówi: «Aniś mnie tak od siebie nie odwróciło, aniś nie straciło mojej
życzliwości, lecz mimo to chciałem nie raz, nie dwa, lecz często przyciąg
nąć cię do siebie». Ile razy, powiada, chciałem zgromadzić twoje dzieci,
jak ptak swe pisklęta [zbiera pod skrzydła], a nie chcieliście. A mówi to,
pokazując, że zawsze się rozpraszali z powodu swych grzechów. Przez to
porównanie okazuje przywiązanie swojej miłości; ptak jest bowiem gorąco
przywiązany do swego potomstwa. To porównanie ze skrzydłami, które
oznacza troskliwą opiekę i wielką dbałość, znajduje się wszędzie u proro
ków, w pieśni Mojżesza oraz w psalmach.
A nie chcieliście, powiada. (23, 38) Oto wasz dom zostanie wam pusty,
pozbawiony mojej opieki. A więc On sam był tym, który ich otaczał swą
opieką, podtrzymywał ich i ochraniał; On sam jest tym, który ich zawsze
karze. Ogłasza karę, której szczególnie się bali, bo zapowiadała ona
zupełne zburzenie ich państwa. (23, 39) Albowiem powiadam wam, nie
ujrzycie Mnie odtąd, aż powiecie: «Błogosławiony, który przychodzi w imię
Pańskie» (Ps 118, 26)6. I również te słowa świadczą o wielkiej miłości
Tego, który również gorąco pragnie pociągnąć ich ku sobie poprzez rzeczy
przyszłe, a nie tylko upomina na podstawie przeszłości; tu natomiast mówi
0 przyszłym dniu swego powtórnego przyjścia.
Cóż więc, czy nie widzieli Go już odtąd? Mówiąc odtąd, nie ma na
myśli ówczesnej chwili, lecz czas do swego ukrzyżowania. Skoro Mu stale
zarzucali, że sprzeciwia się Bogu i jest Jego nieprzyjacielem7, to nakłania
ich ku swej miłości w ten sposób, że okazuje, iż zgadza się z Ojcem
1 oznajmia, że to On sam był u Proroków. Dlatego też używa tych samych
słów, co prorok (por. Ps 118, 26).
Tym samym wskazał nieznacznie na swoje zmartwychwstanie, swoje
drugie przyjście i nawet tym, którzy bardzo nie wierzyli, dał do zrozumie
nia, że będą musieli oddać Mu wtedy pokłon. A jak tego dowiódł? Przez
to, że przepowiedział wiele przyszłych rzeczy: że pośle proroków, że oni
ich zabiją, że w synagogach; że oni sami poniosą najcięższe kary, że ich
dom zostanie pusty, że będą musieli znosić bardzo ciężkie cierpienia,
jakich nigdy wcześniej nie znosili8. Przecież to wszystko może przekonać
również o Jego powtórnym przyjściu nawet bardzo ograniczonych
i lubiących się spierać.
Zapytam ich: Czy nie przysłał proroków i mędrców? Czy nie zabili ich
w synagogach? Czy dom ich nie został pusty? Czy na ten naród nie spadły
wszystkie kary? Jest rzeczą jasną, że nikt temu nie zaprzeczy. Jak zatem
to wszystko się stało, tak również tamto nastąpi i wtedy z pewnością się
poddadzą. Nie będzie stąd dla nich żadnej obrony, podobnie jak i dla tych,
którzy nawracają się z powodów politycznych9.
Dlatego czyńmy to, co dobre, póki czas (Kaipóę). Bo jak tamci nie
odniosą żadnej korzyści z poznania, podobnie i my wówczas z żalu
(p£TÓcvoioc) za popełnione zło. Nic bowiem nie skorzysta sternik na tym,
że z powodu jego opieszałości morze pochłonie statek, ani lekarz, gdy
umrze mu chory, lecz każdy z nich powinien przed końcem obmyślać
i czynić wszystko, aby nie popadł w żadne niebezpieczeństwo i nie
wstydził się, gdyż potem to wszystko już na nic się nie przydaje.
My również, gdy chorujemy, wzywajmy lekarzy, nie żałujmy pieniędzy,
okazujmy nieustanną troskliwość, abyśmy, podniósłszy się z choroby,
odeszli stąd zdrowi. Gdy nasza dusza złożona jest niemocą, okazujmy
względem samych siebie takie staranie, jakie okazujemy względem
naszych służących, gdy są chorzy na ciele. Chociaż bliżsi jesteśmy samym
sobie niż służącym, i ważniejsze są dusze aniżeli ich ciała - jakkolwiek na
równi je kochamy - okażmy przynajmniej równą troskliwość [o naszą
duszę]. Jeżeli nie uczynimy tego teraz, po śmierci nie zdołamy uzyskać już
żadnej obrony.
9 Tak tłumaczę greckie: ’ AXk' o\)5£v btyekoę &vte\)Qev £ię óc7tcAoyiocv oonoię,
&G7tep oi)v o\)5£ Toię 7tcAiTeiaę £v£K£V pETayoouGi tót£. J. Krystyniacki to oddał: „Ale
oni ztąd żadnego nie będą mieli usprawiedliwienia, podobnie jak ci, którzy wskutek
zburzenia miasta wtedy pokutę czynili” (t. III, s. 167). Przekład tego zdania J. Krystyniac-
kiego jest nie tylko nieścisły, ale teologicznie niepoprawny. Nie można twierdzić, że ludzie
autentycznie się nawracający nie dostąpią usprawiedliwienia; nie można też przypisywać
takiego twierdzenia Janowi Chryzostomowi. Po pierwsze święty Kaznodzieja nie użył tu
słowa ÓiKOCioawn ani ÓiralcDGię, ale anokoyia. Ponadto - jak się wydaje - kontekst
pomaga w zrozumieniu jego wypowiedzi. Wystarczy zapytać: Co nie będzie dla nich
stanowiło żadnej obrony? Fakt, że się poddadzą (od: imoicńTrrco). Kiedy się poddadzą?
W czasie drugiego przyjścia Chrystusa? Jan Chryzostom - moim zdaniem - nawiązuje tu
do sytuacji, o jakiej wspomina św. Paweł w 1 Kor 15, 24-28 (zostanie poddane, od:
imoTÓCGGG)). Tak późne poddanie się będzie wynikiem konieczności rozwoju wydarzeń
(a więc polityki; stąd słowo ko/UteIoc), a nie wewnętrznej przemiany. Dlatego - według
mnie - Jan Chryzostom uzupełnia swoją wypowiedź, że nie będzie to dla nich żadną
obroną, podobnie jak w przypadku tych, którzy nawracają się z powodu 7io7,iT£ioc,
z powodu wydarzeń państwowych. Być może jest to nawiązanie do nawrócenia zewnętrz
nego, na pokaz, o którym była mowa już wcześniej w Mt 23, 25-28.
Jan Chryzostom wyjaśnia to w następnym akapicie.
376 Jan C hryzostom
bogacza, który był w męczarniach i nie miał nawet kropli wody (Łk 16,
24). Dalej, pokazując, że te przykazania są łatwe, powiada: „Przypatrzcie
się ptakom w powietrzu” (Mt 6, 26). A będąc miłosiernym, nie pozwala,
by nawet bogaci zwątpili o sobie. „Co niemożliwe jest u ludzi, powiada,
możliwe jest u Boga” (Łk 18, 27). Choćbyś był bogaty, lekarz może cię
uleczyć. Bo [Pan] nie zniósł bogactwa, lecz zakazał być niewolnikiem
pieniędzy i pozwalać się powodować chciwością. Jakże to więc możliwe,
by bogacz został zbawiony? (por. Mt 19, 23-26) Gdy to, co posiada, jest
wspólne także dla potrzebujących; gdy jest taki jak Hiob; gdy wykorzeni
ze swej duszy żądzę posiadania więcej; gdy nigdy nie przekroczy
koniecznej potrzeby w używaniu.
Prócz nich wskazuje ci jeszcze tego samego celnika, który był ciężko
dręczony gorączką chciwości, a prędko się od niej uwolnił (por. Mt 9, 9).
Któż goni za zyskiem bardziej niż celnik? A jednak człowiek ten pozbył
się swego majątku, ponieważ był posłuszny przepisom lekarza. Ma bo
wiem [Pan] takich uczniów, którzy chorowali na te same choroby, jak my,
a prędko wyzdrowieli. Pokazuje nam każdego z nich, byśmy nie zwątpili.
Przyjrzyj się temu celnikowi. Zauważ z kolei innego ważniejszego celnika,
który, aby przyjąć Jezusa, obiecał oddać w czwórnasób, jeśli w czymś
kogoś oszukał, i połowę tego, co posiadał (por. Łk 19, 8).
Ale ty zapłonąłeś żądzą i pragniesz pieniędzy? Uważaj za swoje to, co
posiadają wszyscy. Daje ci więcej, jak powiada, niż żądasz, otwierając ci
domy bogatych na całej ziemi. „Każdy, mówi, kto dla mego imienia opuś
ci ojca lub matkę, pole lub dom, stokroć tyle otrzyma” (por. Mt 19, 29).
W ten sposób nie tylko więcej będziesz korzystał, ale również całkowicie
ugasisz to straszne pragnienie i wszystko będziesz znosił z łatwością, gdyż
nie będziesz pożądał nie tylko rzeczy większych, ale często nawet potrzeb
nych. Tak Paweł odczuwa łaknienie i bardziej się wtedy szczyci, niż
wtedy, gdy je (por. Flp 4, 12; 2 Kor 11, 27). Wszak i zapaśnik, stający do
zapasów i zdobywający wieniec, nie chciałby odpoczynku ani napoju;
również kupiec, podjąwszy się handlu na morzu, nie chciałby dalej żyć
w bezczynności.
Zatem i my, gdy skosztujemy jak należy owoców duchowych, będzie
my za nic mieć rzeczy doczesne, przejęci, jakby jakimś najprzyjemniej
szym upojeniem, pragnieniem dóbr przyszłych. Skosztujmy więc, abyśmy
zarówno pozbyli się doczesnych kłopotów, jak i dostąpili przyszłych dóbr,
z łaski i dobroci Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc,
{teraz i zawsze, i} na wieki wieków. Amen.
HOMILIA LXXV: Mt 24, 1-15
(PG 58, 683-694)
na to? (24, 4B.) Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł. (24, 5) Wielu
bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem Mesjaszem.
I wielu w błąd wprowadzą. (24, 6) Będziecie słyszeć o wojnach i o pogłos
kach wojennych; uważajcie, nie trwóżcie się tym. To wszystko musi się
stać, ale to jeszcze nie koniec.
Skoro po usłyszeniu o karze nadchodzącej na Jerozolimę (por. Mt 23,
37-39) uważali, że ona ich nie dotyczy i tak jakby mieli być z dala od
zaburzeń, oczekiwali dla siebie tylko dobrych rzeczy i sądzili, że zaraz one
nastąpią, przepowiada im znów rzeczy straszne, przygotowując ich do
walki i nakazując czujność w dwojakim kierunku. Po pierwsze, by nie dali
się zwieść przewrotności zwodzicieli. Po drugie, by nie przygniotła ich
srogość mających nastąpić nieszczęść. Będą dwie wojny, powiada, ze
strony zwodzicieli i ze strony nieprzyjaciół; lecz ta o wiele straszniejsza,
gdyż nastąpi pośród zamieszek i zamętu w państwie, gdy ludzie będą
w strachu i trwodze. Wielka bowiem była podówczas burza, gdy rzymska
potęga była u swego szczytu, gdy zdobywano miasta, gdy nadciągały
zbrojne wojska, gdy wielu łatwo wierzyło.
Mówi o wojnach jerozolimskich, nie o zagranicznych ani tych, które
prowadzono by wszędzie na świecie, bo cóż ich one obchodziły? Zresztą,
gdyby mówił o nieszczęściach całego świata, które zdarzają się zawsze, nie
powiedziałby nic nowego. Albowiem również i przedtem były wojny,
zamieszki i walki. Lecz On mówi o wojnach żydowskich, które miały
niebawem wybuchnąć; zresztą oni niepokoili się stosunkiem do Rzymian.
Skoro więc również to mogło napełnić ich trwogą, przepowiada. Dalej,
pokazując, że również On powstanie przeciw Żydom i będzie ich zwalczał,
mówi nie tylko o walkach, lecz także o klęskach zesłanych z nieba,
o głodach, zarazach, trzęsieniach ziemi, aby pokazać, że to On pozwolił,
by przyszły wojny, że dzieje się to nie bez przyczyny, na mocy dawnego
porządku rzeczy panującego wśród ludzi, lecz z powodu gniewu Bożego.
Dlatego powiada, że nastąpi to nie przypadkowo czy nagle, lecz po
znakach. Wymienił także przyczynę tego dopustu: dlatego, by Żydzi nie
mówili, że przyczyną nieszczęścia byli ówcześni wierni. Powiedział
wcześniej: „Zaprawdę powiadam wam: Przyjdzie to wszystko na to poko
lenie” (Mt 23, 36), gdy wspomniał o ich świętokradzkich zabójstwach.
Następnie, aby słysząc o mnóstwie nieszczęść nie sądzili, że zaprzestaje
się opowiadania, dodał: (24, 6) Uważajcie, nie trwóżcie się tym. To musi
się stać\ to znaczy: «Nawał pokus i to, co przepowiedziałem, nie przerwie
niczego z tego, co powiedziałem. Będzie strach i zamieszanie, lecz w ni
czym nie naruszą moich przepowiedni».
Horn. LXXV: Mt 24, 1-15 381
2 Słowa pi) (|)Op£ia0e w wersji Mateuszowej powtarzają się 6 razy: Mt 10, 28. 31; 14,
27; 17, 7; 28, 5. 10.
3 Mt 24, 14: ev Ó7ąi o iK O u p ev x i; Jan Chryzosotm: ev 6X(p T(p K Ó apę).
4 Potępią ich - por. Mt 12, 41-42.
Hom. LXXV: Mt 24, 1-15 383
5 Wykazywanie tego jest potrzebne Janowi Chryzostomowi dlatego - jak się wydaje
- że wcześniej (zob. wyjaśnienie wiersza 24, 14) przyjął, iż zapowiadany przez Jezusa
koniec odnosi się do zburzenia Jerozolimy, a nie do końca świata. Tymczasem Jezus mógł
mieć na myśli jedno i drugie: cel bliższy i dalszy.
6 Greckie GTaGiocGTfię (buntownik) występuje w NT tylko w Mk 15, 7. Częściej
pojawia się termin gtćcgk; (bunt, spór) - np. Dz 24, 5.
384 J an C hryzostom
kach i jeśli do tego walka będzie się toczyć przeciw możniejszym od niego
i przewyższającym go liczbą, czy nie jest rzeczą oczywistą, że z pewnością
zginie? A jednak co jest niemożliwe w jednym domu, Chrystus dokonał
na całej ziemi i, powiadam, przeprowadził lekarzy świata przez urwiska,
piece, skały i przepaści wśród walk na lądzie i na morzu.
Jeżeli chcesz przekonać się o tym lepiej, to znaczy o głodach, zarazach,
trzęsieniach ziemi i innych nieszczęściach, to czytaj historię tych wydarzeń
spisaną przez Józefa, a dowiesz się dokładnie wszystkiego7. Dlatego sam
[Pan] powiedział: (24, 6) Nie trwóżcie się tym. To wszystko musi się stać;
oraz: (24, 13) Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony; i jeszcze: (24,
14) Ewangelia będzie głoszona po całym świecie. Pociesza przerażonych
i bojących się tej mowy, mówiąc, że chociażby przeszkody były niezliczo
ne, Ewangelia musi być głoszona po całej zamieszkanej ziemi, a wtedy
nastąpi koniec.
(Przeciw astrologii)
Gdzie są teraz ci, którzy usiłują przeciwstawiać dogmatom Kościoła
władzę horoskopu oraz cykliczność czasów9? Któż bowiem kiedykolwiek
wspomniał, że widziano innego Chrystusa, że zaszedł podobny przypadek?
Nawet nie mogą tego zmyślić, chociaż utrzymują inne fałszywe rzeczy, jak
[na przykład], że minęło milion lat. O jakiejż to «cykliczności» będziecie
tak utrzymywać? Ani upadek Sodomy, ani Gomory, ani potop nie
powtórzył się drugi raz. Dokąd będziecie igrać i mówić o cykliczności oraz
o horoskopie? «A dlaczego, ktoś zapyta, spełnia się wiele z tego, co
przepowiadają?» Bo pozbawiłeś się Bożej pomocy, bo zdradziłeś sam
siebie i postawiłeś się poza Opatrznością; dlatego demon obraca twoimi
sprawami jak chce i je przestawia. Lecz nie czyni tak ze świętymi, a nawet
z nami, grzesznymi, którzy wielce pogardzamy tą nauką. Bo choć nasze
życie jest nie do zniesienia, to jednak jesteśmy wyżsi nad podstęp
diabelski, gdy za łaską Bożą bardzo ściśle trzymamy się prawdziwej nauki.
Cóż to jest, krótko mówiąc, horoskop? Nic innego niż niesprawiedliwość,
chaos i mniemanie, że wszystko toczy się na ślepo, a raczej nie tylko na
ślepo, lecz także bezrozumnie.
«A jeśli nie ma [konieczności wynikającej z] horoskopu, ktoś powie,
to dlaczego ten jest bogaty, a tamten biedny?» Tego nie wiem. Będę z tobą
rozprawiał w taki sposób, by cię nauczyć, żebyś nie roztrząsał wszystkiego
ciekawie i nie wyprowadzał stąd wniosku, że wszystko dzieje się na oślep.
Nie powinieneś - dlatego, że nie wiesz - zmyślać rzeczy nieistniejących.
Lepiej jest uczciwie nie wiedzieć, niż nieuczciwie się dowiadywać. Kto nie
zna przyczyny, łatwo pozna tę prawdziwą. Jeśli zaś ktoś, nie znając
prawdziwej przyczyny, wymyśla sobie fałszywą, ten niełatwo zdoła przyjąć
prawdziwą, lecz będzie potrzebował wielkiego trudu i mozołu, by pozbyć
się poprzedniego błędu. Każdy łatwo napisze, co chce, na zmazanej
tabliczce, ale na zapisanej już tak nie jest: najpierw trzeba zmazać to, co
było napisane źle. Podobnie wśród lekarzy: ten, kto nie daje żadnego
lekarstwa jest o wiele lepszy od takiego, który daje lekarstwo szkodliwe.
9 Tak tłumaczę greckie xfiv TupawlÓoc xfję yeyeaecoę (yev£Oię może znaczyć: «źródło
życia», «pochodzenie», «narodziny», «stworzenie», ale także w astrologii: «horoskop»; jest
to orfickie pojęcie kręgu kolejnych wcieleń życia, bieg życia; stąd w naszym tekście słowo
to posiada znaczenie bliskie do «przeznaczenia», jakiegoś nieuniknionego «fatum» wynika
jącego z biegu gwiazd; Jan Chryzostom wyjaśnia to nieco niżej) oraz Tfjy 7tepi(|)0pav Tćbv
Kccipow (7t£pu|)Općc znaczy: «ruch kolisty» i «obrót» ciał niebieskich, «sploty, skręty»). Jan
CHRYZOSTOM omawia to szerzej w Contra Iudaeos, w: PG 48, 828.
J. Krystyniacki to oddał: „Gdzie są teraz ci, którzy konieczność przeznaczenia i prze
wroty czasów nauką kościoła popierać usiłują?” (t. III, s. 179). W roku 2001 wolę «horos
kop» ze względu na popularność tego słowa w mediach.
Hom. LXXV: Mt 24, 1-15 387
Podobnie źle budujący gorszy jest niż ten, kto nie buduje wcale; tak jak
i ziemia, która nic nie rodzi, jest lepsza od takiej, która rodzi ciernie.
Nie śpieszmy się więc, by zbadać wszystko, lecz bądźmy cierpliwi, gdy
czegoś nie wiemy, abyśmy - jeśli znajdziemy nauczyciela - nie zadawali
mu wtedy podwójnego trudu. Owszem, często wielu, popadłszy w nieule
czalną chorobę, pozostało w niej jedynie dlatego, że zagłębili się w złą
naukę. Nie jest tą samą pracą sadzić na czystym polu czy na takim, gdzie
najpierw tzreba wyrwać to, co już tam zapuściło złe korzenie, a dopiero
potem siać. Trzeba bowiem najpierw wyrwać, a dopiero potem sadzić co
innego, tam natomiast uszy są otwarte.
«Dlaczego ktoś jest bogaty?» Już na to odpowiem. Jedni są bogaci
z ręki Boga, inni za Jego zezwoleniem. To jest krótkie i proste wyjaśnie
nie. «Cóż więc - powiesz - to On sprawia, że bogaty jest człowiek
nierządny, cudzołożnik, plugawiący się z chłopcami, używający na złe
swego majątku? Nie sprawia tego, lecz pozwala (cruy^copfci), by był
bogaty; a wielka jest różnica, nawet niezmierna, między czynem a zezwo
leniem. A czemu w ogóle zezwala? Ponieważ nie przyszedł jeszcze czas
sądu, by każdy otrzymał zapłatę według zasługi ( koct’ óc^iav).
Cóż znajdziesz gorszego niż ów bogacz, który nie dawał Łazarzowi
nawet resztek? Jednak był on bardziej nieszczęśliwy niż wszyscy, bo nie
otrzymał ani kropli wody (por. Łk 16, 19-31). Gdy dwóch jest złych, a nie
dostał się im w udziale taki sam los: jeden jest bogaty, a drugi ubogi, nie
będą tam ponosić jednakowej kary, lecz bogaty cięższe.
10 Greckie: ÓC7CÓ xpóvcov, Kat óutó 7tpoa<i>7i;cov, Kat ócnó a^icopćcTcov, Kat and
cruv£aecoę.
Hom. LXXV: Mt 24, 1-15 389
(Lk 12, 47). Cięższą karę pociąga za sobą też, gdy się grzeszy po otrzy
maniu przykładów. Dlatego mówi: „Wy zaś patrzyliście, ale potem się nie
nawróciliście” (por. Mt 21, 32)11, pomimo że doznawaliście wielkiej
troski. Dlatego wyrzuca to także Jeruzalem: „Ile razy chciałem zgromadzić
wasze dzieci, a nie chcieliście” (por. Mt 23, 37).
O grzechu pochodzącym z życia pełnego zbytku mówi [perykopa] o Ła
zarzu (por. Łk 16, 19-31). Grzech cięższym czyni również miejsce [jego
popełnienia], jak wskazał [Chrystus], mówiąc: „Pomiędzy przybytkiem
a ołtarzem” (Mt 23, 35).
Ponadto [o różnicy kary decyduje] również okoliczność popełnienia
grzechów: „Nie ma hańby dla kradnącego, by wnętrze napełnić, gdy jest
głodny” (Prz 6, 30)112; i znowu: „Zabijałaś synów swoich i córki...,
przewyższa to wszelki twój nierząd i obrzydliwości?” (por. Ez 16, 20-22
oraz 5, 9; 7, 5-8). W odniesieniu do osoby, mówi znowu: „Jeśli człowiek
zawini przeciw człowiekowi, sprawę rozsądzi Bóg, lecz gdy człowiek
zawini wobec Pana - któż się za nim będzie wstawiał?” (1 Sm 2, 25) Gdy
ktoś przewyższa swą opieszałością innych, o wiele niższych, wyrzuca mu
Ezechiel, mówiąc: „Nie przestrzegaliście nawet praw pogan” (Ez 5, 7).
Gdy kogoś nawet cudze przykłady nie prowadzą do opamiętania: „Ujrzał
siostrę jego i usprawiedliwił ją” (por. Jr 3, 6. 11). Jeśli ktoś doświadczył
większej opieki: „Gdyby w Tyrze i Sydonie, powiada, działy się te cuda...
już dawno... by się nawróciły. Toteż Tyrowi i Sydonowi lżej będzie” (Mt
11, 21-22) „niż temu miastu” (Mt 10, 15). Czy widzisz doskonałą precyzję
oraz to, że nie wszyscy ponoszą tę samą karę za te same grzechy? Gdy
korzystając z cierpliwości Boga nie odnosimy stąd żadnej korzyści,
wówczas będziemy ponosić cięższe kary. Zwraca na to uwagę Paweł, mó
wiąc: „Oto przez swoją zatwardziałość i serce nieskłonne do nawrócenia
skarbisz sobie gniew” (Rz 2, 5).
Nie gorszmy się więc, wiedząc o tym. Niech nas żaden przypadek nie
wprawia w zamieszanie. Nie rzucajmy się w wir rozumowań, ale zdając
(24, 16) Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry. (24, 17)
Kto będzie na dachu, niech nie schodzi, by zabrać rzeczy z domu. (24, 18)
[A kto będzie na polu,] niech nie wraca, żeby wziąć swoje szaty.
wraca, żeby wziąć swoje szaty. Jeśli uciekają będący w domu, tym bardziej
ci, którzy są poza domem, nie powinni do niego wracać. (24, 19) Biada
zaś brzemiennym i karmiącym [w owe dni]. Pierwszym z powodu ocięża
łości, ponieważ nie mogą łatwo uciekać z powodu ciężaru płodu; drugim,
ponieważ skrępowane są więzami miłości do swych dzieci, a nie mogą
uratować dzieci przy piersi. Pieniędzmi zarówno łatwo jest pogardzić, jak
i postarać się o nie. Podobnie o szaty. Jeśli zaś coś jest darem natury,
jakże ktoś przed tym ucieknie? Jak brzemienna uwolni się od płodu? Jak
karmiąca zdoła wyrzec się dziecięcia, które porodziła?
Dalej powiada, aby przedstawić wielkość nieszczęścia: (24, 20)
A módlcie się, żeby ucieczka wasza nie wypadła w zimie albo w szabat.
(24,21) Będzie bowiem wówczas wielki ucisk, jakiego nie było od początku
świata aż dotąd, i nigdy nie będzie. Widzisz, że przemawia do Żydów
i przedstawia nieszczęścia, które miały na nich spaść. Bo przecież
apostołowie nie mieli przestrzegać szabatu ani znajdować się tam wtedy,
gdy Wespazjan tego dokonał2. Wszak większość z nich wcześniej znalazła
śmierć. A jeśli któryś był wówczas przy życiu, przebywał w innych
częściach świata.
Dlaczego nie w zimie, ani w szabat? W zimie z racji trudności wynika
jących z tej pory roku; w szabat natomiast ze względu na powagę Prawa.
Zatem, ponieważ będzie potrzeba ucieczki, i to ucieczki bardzo szybkiej,
a Żydzi nie śmieli wtedy uciekać w szabat ze względu na Prawo, ani też
ta rzecz nie byłaby łatwa w zimie, powiada: Módlcie się... Będzie bowiem
wówczas wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż dotąd,
i nigdy nie będzie.
Niech nikt nie sądzi, że zostało to powiedziane z przesadą, lecz niech
czyta dzieło Józefa [Flawiusza] i przekona się o prawdzie tych słów. Nikt
nawet nie mógłby powiedzieć, że ten człowiek był chrześcijaninem
i przedstawił przesadnie nieszczęścia dla potwierdzenia tej przepowiedni.
Był on przecież Żydem, i to zatwardziałym Żydem, gorliwym wyznawcą
wśród Żydów po przyjściu Chrystusa.
Cóż on mówi? Że te nieszczęścia przewyższyły wszelkie inne, i że
nigdy podobna wojna nie spadła na żaden naród. Głód był bowiem tak
wielki, że nawet matki walczyły z sobą, aby pożerać dzieci, i z tego
powodu wynikały bójki3. Opowiada, że nawet wiele trupów miało poroz-
szarpywane wnętrzności.
4 Tak tłumaczę greckie x a X a v lo a ę 7tpćbTOV xf)V rcóXiv. J. Krystyniacki oddał to, jak
się wydaje z łaciny (sed postąuam vae civitati illi dixerat): „Zawoławszy najpierw nad
miastem biada” (t. III s. 187).
Horn. LXXVI: Mt 24, 16-31 395
takim sposobem opowiadania. Tak samo i tu, pominąwszy cały czas mię
dzy zburzeniem Jerozolimy a początkiem końca świata (por. Mt 24, 3),
mówi o tym, co miało się dziać krótko przed końcem. (24, 23) Wtedy,
mówi, jeśliby wam kto powiedział: «Oto tu jest Mesjasz» albo «Tam», nie
wierzcie.
Na razie ostrzega ich mówiąc o miejscu, wymieniając właściwe znaki
swego drugiego przyjścia i sztuki zwodzicieli. Mówi, że nie przyjdzie
wtedy tak samo jak zjawił się w czasie swego pierwszego przyjścia w Be
tlejem, w małym zakątku ziemi (por. Mt 2, 5-6), gdy na początku nikt
o Nim nie wiedział, lecz jawnie i z wielką okazałością, tak że nie będzie
potrzeby, by ktoś to głosił. To niemały znak, że nie przyjdzie potajemnie.
Zauważ natomiast, że tu nie mówi nic o wojnie (bo dobrze oddziela
mowę o swym przyjściu), ale o tych, którzy będą próbowali zwieść. Bo ci,
którzy wystąpili za czasów apostołów, zwiedli wielu. „Wielu bowiem
przyjdzie, powiada, i wielu zwiodą” (por. Mt 24, 5. 11). A ci, którzy
pokażą się przed Jego drugim przyjściem, są gorsi: (24, 24) / działać będą
znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, takie wybranych.
Mówi tu o Antychryście5 i powiada, że niektórzy będą mu służyć. Rów
nież Paweł tak się o nim wyraża: „Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie
działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów,
z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną” (2 Tes 2, 9).
Zauważ, jak ostrożnymi ich czyni. Powiada: Nie idźcie na pustynię, nie
wchodźcie do wnętrz domów. Nie powiedział: «Idźcie», lecz: (24, 26) Nie
wychodźcie..., nie wierzcie i się nie oddalajcie. Oszustwo będzie wtedy
wielkie, dlatego że będą również oszukańcze znaki.
3. Powiedziawszy zatem, jak przyjdzie /Antychryst/ (w określonym
miejscu), mówi też, jak przyjdzie On. Jakże więc On? (24, 27) Jak
błyskawica zabłyśnie na wschodzie, a świeci aż na zachodzie, tak będzie
z przyjściem Syna Człowieczego. (24, 28) Gdzie jest padlina, tam i sępy.
Jak ukazuje się błyskawica? Nie potrzebuje ona ani zwiastuna, ani
ogłoszenia, ale ukazuje się w jednej chwili na całym świecie zarówno tym,
którzy siedzą w domu, jak i tym, którzy znajdują się w komnacie małżeń
skiej. Takie też będzie owo drugie przyjście, objawiające się wszędzie
naraz przez zajaśnienie Jego chwały. Wymienia także inny znak: Gdzie jest*1
5 Słowo «Antychryst» nie występuje u Mateusza; w NT pojawia się tylko u św. Jana:
1 J oraz 2 J. Zob. powyżej MtHom 46, 1 przypis 1.
Niektórzy łączyli je z «odstępstwem» z 2 Tes 2, 3 albo z «tajemnicą nieprawości» z 2
Tes 2,1 - por. Jan C hryzostom , 2TesHom 3, 2 wyjaśnienie wiersza 2 Tes 2, 3; 4, 1 (PG
62, 485 w. 23); RzHom 31, 5 (t. 1/2, 460); T eodoret Z C yru , 2TesKom 2, 3B. 7A (ŹMT
20, 124. 126).
396 J an C hryzostom
8 Zob. powyżej MtHom 23, 5 przypis 4; 32, 7 przypis 14 (ŹMT 18, 295. 385). Ojciec
- por. prawdopodobnie aluzja do Mt 9, 22; brat - por. Mt 12, 47-50; 25, 40; oblubieniec
- por. 2 Kor 11, 2; dom - por. 1 Kor 3, 9. 16; Ef 2, 21-23; J 15, 5; pokarm- por. J 6, 55;
szata - prawdopodobnie aluzja do Rz 13, 14, zob. także powyżej MtHom 69, 2 prypis 10;
korzeń - aluzja do korzenia Jessego, por. Iz 11, 10; Rz 15, 12; Ap 5, 5; 22, 16; fundament
- por. 1 Kor 3, 11.
Zob. także poniżej przypisy 9, 10 i 11. Pełny wykaz tytułów chrystologicznych - por.
RzHom 24, 2 (t. 1/2, 374-375).
9 Zob. powyżej przypis 8. Przyjaciel - por. J 15, 14; część ciała - por. 1 Kor 12, 27;
głowa - Ef 1, 10; brat - por. Mt 12, 47-50; 25, 40; siostra - być może aluzja do J 14, 6,
gdzie w języku greckim «droga», «prawda» i «życie» są rodzaju żeńskiego; matka - być
może aluzja do krzewu winnego i latorośli z J 15, 5 (Ćcp7i:eXoę jest rodzaju żeńskiego);
wszystko - zapewne aluzja do Ef 1, 23.
400 J an C hryzostom
10 Chrystus jako ubogi i żebrak - por. Mt 25, 35n; krzyż oraz grób - por. Rz 6, 4-5
(por. RzHom 24, 2 przypis 26 w t. 1/2, 375); w niebie wstawia się za nami do Ojca - por.
Rz 8, 34; wysłannik Ojca - por. np. J 5, 37 (św. Jan Ewangelista często pisze o tym, że
Ojciec posłał Syna).
11 Brat - por. Mt 12, 47-50; 25, 40; współdziedzic - por. Rz 8, 17; przyjaciel - por.
J 15, 14; część ciała - por. 1 Kor 12, 27.
Hom. LXXVI: Mt 24, 16-31 401
1 «Spokój» greckie yaX\\vr\ - por. Mt 8, 26; zob. powyżej MtHom 69, 4 przypis 18;
70, 5 przypis 16 i 17. «Po burzach życia» - alegoryzowanie wydarzenia z Mt 8, 23-27.
«W owym dniu» - nawiązanie do omawianego w tej homilii wiersza 24, 36.
Hom. LXXVII: Mt 24, 32-51 403
„O, niemądry! Przecież to, powiada, co siejesz, nie ożyje, jeśli wprzód nie
obumrze” (1 Kor 15, 36).
Dalej, aby znów nie wrócili szybko do tego i nie pytali: „Kiedy?”
(Mt 24, 3), przypomina im to, co zostało powiedziane wcześniej i mówi:
(24, 34) Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to
wszystko stanie. (24, 34) To wszystko. Co takiego, powiedz mi. To, co się
odnosiło do Jerozolimy, do wojen, głodu, zarazy, trzęsienia ziemi,
fałszywych mesjaszów, fałszywych proroków, głoszenia Ewangelii po całej
ziemi, zamieszek, zamętu oraz wszystko inne, o czym powiedziano, że
nastąpi, aż do Jego przyjścia (por. Mt 23, 37 - 24, 31). Dlaczego więc, jak
mówisz, powiedział: To pokolenie? Powiedział to nie o ówczesnym poko
leniu, lecz o ludziach wierzących. Rozróżniał bowiem zwykle ludzi nie
tylko według czasów, lecz także według rodzaju religii i życia, jak wtedy,
gdy mówi: „Takie jest pokolenie tych, co Go szukają” (Ps 24, 6).
To, co powiedział wyżej: „To musi się stać” (Mt 24, 6), i dalej:
„Ewangelia będzie głoszona” (Mt 24, 14), objawia również tutaj, mówiąc,
że wszystko to musi się wydarzyć, że pozostanie lud wiernych, nienaruszo
ny pod wpływem żadnej z przepowiedzianych rzeczy. Zginie nawet Jerozo
lima, zniknie większość Żydów, lecz tego ludu nic nie pokona: ani głód,
ani zaraza, ani trzęsienie ziemi, ani zamęt wojenny, ani fałszywi mesjasze,
ani fałszywi prorocy, ani zwodziciele, (ani zdrajcy}, ani ci, którzy
wywołują zgorszenie, ani fałszywi bracia, ani żadna podobna pokusa2.
Dalej, aby obudzić w nich jeszcze większą wiarę, powiada: (24, 35)
Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą. To znaczy: prędzej
zginie /niebo i ziemia/, ugruntowane i niewzruszone, niż miałoby przepaść
któreś z Moich słów. Kto się natomiast z tym nie zgadza, niech rozważy
to, co powiedziano, a gdy przekona się o prawdzie tego (a z pewnością się
przekona), niech ze względu na przeszłość wierzy w przyszłość, niech
wszystko roztrząsa dokładnie, a zobaczy, że koniec wypadków daje świa
dectwo prawdzie tego proroctwa. Wspomniał o żywiołach, aby z jednej
strony pokazać, że Kościół jest dostojniejszy od nieba i ziemi, z drugiej
natomiast strony, że On jest stworzycielem świata. Tak budzi wiarę w swą
przepowiednię nawet u tych, którzy bardzo wątpią.
2 Głód, zaraza, trzęsienie ziemi - por. Mt 24, 7; zamęt wojenny - por. Mt 24, 6;
fałszywi mesjasze oraz fałszywi prorocy - por. Mt 24, 5. 11. 24; zwodziciele - por. Mt 24,
5; zdrajcy - por. Mt 24, 10, zapewne też aluzja do Judasza (por. Mt 26, 15n) oraz
przyszłych judaszów; wywołujący zgorszenie - por. Mt 24, 10; 18, 7; fałszywi bracia -
por. 2 Kor 11, 26; Ga 2, 4.
404 Jan C hryzostom
(24, 36) Lecz o dniu owym i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie
niebiescy, ani Syn3 tylko [sam] Ojciec. Słowami: Nawet aniołowie
zamknął im usta, by nie starali się dowiedzieć tego, o czym nawet oni nie
wiedzą; natomiast słowami: Ani Syn nie tylko zabrania im to wiedzieć, ale
nawet o to pytać. Dlatego to powiedział. Możesz zauważyć, jak po
zmartwychwstaniu, gdy widział, że są zbyt ciekawi, jeszcze bardziej zmusił
ich do milczenia. Teraz opowiedział im o wielu nadzwyczajnych znakach,
a wtedy powiedział wprost: „Nie wasza to rzecz znać czas i chwile” (Dz
1,7 A). Dalej, aby nie mówili: «Nie wiedzieliśmy, wzgardzono nami i nie
jesteśmy nawet tego warci», dodał: „Które Ojciec ustanowił swoją władzą”
(Dz 1, 7B). Bardzo bowiem dbał o to, aby szanować ich i niczego przed
nimi nie ukrywać. Dlatego przypisuje to swemu Ojcu; w ten sposób rzecz
czyni [bardziej] zatrważającą i uwalnia swe słowa od ich dalszych badań.
Jeśli sprawa tak by się nie przedstawiała i On nie wiedziałby o tym, to
kiedy się o tym dowie? Czy razem z nami? Któżby tak twierdził? Wszak
On zna Ojca dobrze, i to tak dobrze, jak Ojciec Syna, a nie miałby znać
dnia /końca świata/? Dalej: „Duch przenika wszystko, nawet głębokości
Boga samego” (1 Kor 2, 10), a On nie znałby czasu sądu? A wie o tym,
jak ma sądzić, zna też sekrety wszystkich, a nie miałby wiedzieć o tym,
co jest o wiele mniejszą rzeczą? Jakże miałby nie wiedzieć o dniu, jeśli:
„Wszystko przezeń się stało, a bez Niego nic się nie stało” (J 1, 3)? Kto
ustanowił wieki, ten najwidoczniej i czas, a kto czas, to i dzień; jakżeby
więc nie miał znać tego [dnia], który sam ustanowił?
2. Mówicie przecież, że znacie Jego istotę, a Syn miałby nie znać nawet
owego dnia - Syn, który znajduje się zawsze na łonie Ojca (por. J 1,
18)?4 Chociaż Jego Istota jest o wiele większa niż dni, i to nieskończenie
większa. Dlaczego więc przywłaszczacie sobie to, co większe, a tego, co
mniejsze nie przyznajecie nawet Synowi, w którym „wszystkie skarby
mądrości i wiedzy są ukryte” (Kol 2, 3)? Jednakże wy nie znacie istoty
3 BT (wydanie III) uwzględnia słowa «ani Syn» tylko w Mk 13, 32, chociaż w GNT
występują one także w Mt 24, 36. Niektóre kodeksy homilii Jana Chryzostoma uzupełniają:
ani Syn Człowieczy.
4 Tak tłumaczę greckie: K ai bpetc; p£v abxob Kat xf|v o b o la v (|)ax£, tóv 8£ Yióv
ob5e xf|v f]M£Pa v >Tóv Yióv, xóv 8ta7tavxóę ev xcp kóTjkp 5vxa xob n axpóę; J. Krysty-
niacki to oddał: „I wy także utrzymujecie, że znacie Jego istotę, a Syna i onego dnia znać
nie chcecie, Syna, który się zawsze na łonie Ojca znajduje?” (t. III s. 197).
J. Krystyniacki w przypisie oznaczonym asteriksem * tłumaczy uwagę łacińskiego
tłumacza: „[Jan Chryzostom] zwraca się przeciw Anomejczykom, którzy utrzymywali, że
znają istotę Boga tak jak on sam”. Możliwe, że miał tu na myśli rzeczywiście anomejczy-
ków, którzy utrzymywali, że Syn nie jest podobny do Ojca. Może to być jednak aluzja do
wyznania wiary z Nicei, w którym występuje słowo o b a la .
Horn. LXXVII: Mt 24, 32-51 405
Boga, choćbyście tysiące razy bezmyślnie w ten sposób twierdzili; Syn zaś
zna [ów] dzień, i to bardzo dobrze.
Dlatego właśnie milczał o dniu, gdy mówił o wszystkim, o czasach,
0 chwilach, i przyprowadził ich do samych drzwi - mówi bowiem: (24,
33) Blisko jest, we drzwiach. «Gdybyś pytał Mnie o dzień i godzinę,
powiada, nie dowiesz się o tym ode Mnie. Jeśli zaś o początki i czasy, to
niczego przed tobą nie ukryję i opowiem wszystko dokładnie. Poprzez
wiele rzeczy pokazałem, że znam ten dzień: wymieniłem czas, który dzieli
1 wszystkie towarzyszące okoliczności, odległość dzielącą te czasy od
owego dnia (było to widoczne w podobieństwie o drzewie figowym). Przy
prowadziłem cię do samych drzwi; a jeśli ci ich nie otwieram, czynię to
też dla twego pożytku».
Dowiedz się również skądinąd, że Jego milczenie nie wynika z niewie
dzy. Zwróć uwagę, że dodał jeszcze inny znak oprócz tych, które wymienił
poprzednio. (24, 37) A jak było za dni Noego, [tak będzie z przyjściem
Syna Człowieczego]. (24, 38) [Albowiem jak w czasie przed potopem] jedli
i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, [kiedy Noe wszedł do arki],
(24, 39) [i nie spostrzegli się,] aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich,
tak będzie również z przyjściem Syna Człowieczego. A powiedział to,
pokazując, że przyjdzie nagle i niespodziewanie, gdy większość będzie
żyła w zbytkach. Paweł także wspomina o tym, pisząc: „Kiedy będą
mówić: «Pokój i bezpieczeństwo» - tak niespodzianie przyjdzie na nich
zagłada” (1 Tes 5, 3A); ażeby wyrazić zaskoczenie dodaje: „Jak bóle na
brzemienną” (1 Tes 5, 3B). Dlaczego zatem mówi: „Po ucisku owych dni”
(Mt 24, 29)7 Skoro będzie wówczas panować zbytek, pokój i bezpieczeń
stwo, jak mówi Paweł (por. 1 Tes 5, 3), to dlaczego mówi: „Po ucisku
owych dni” (Mt 24, 29)7 Jeśli zbytki, to skąd ucisk? Zbytek i spokój
będzie dla tych, którzy będą zaślepieni. Dlatego nie powiedział: «Gdy
będzie pokój», lecz: „Kiedy będą mówić: «Pokój i bezpieczeństwo»”
(1 Tes 5, 3A), wskazując tak ich zaślepienie. Tacy byli ludzie za czasów
Noego, gdyż wśród takich niebezpieczeństw żyli w zbytkach.
Sprawiedliwi zaś nie tak; ci żyli w ucisku i w smutku. Wynika z tego,
że po przyjściu Antychrysta5 u ludzi bezbożnych i wątpiących o własnym
zbawieniu nasilą się szalone uciechy. Wtedy zapanuje obżarstwo, bankiety
i pijatyki. Dlatego też podaje bardzo stosowny przykład takiej rzeczy.
Powiada bowiem: Tak samo, jak nie wierzyli w czasie budowy arki, lecz
on stał pośród nich, zapowiadając ich przyszłą zgubę, a oni patrząc na
niego, żyli w uciechach, jakby nie miało nastąpić nic strasznego, tak
i teraz. Przyjdzie wprawdzie Antychryst, po nim koniec świata, a potem
kary i niewypowiedziane męki, lecz oni, upojeni niegodziwością, nie będą
nawet czuli strachu przed tym, co ma nastąpić. Dlatego Paweł mówi: „Jak
bóle na brzemienną” (1 Tes 5, 3B), podobnie ich zaskoczą owe straszliwe
i nieodwracalne wypadki.
Czemu nie wspomniał o nieszczęściu Sodomy? Chciał dać ogólny
przykład, gdzie nawet w trakcie nie wierzono. A to dlatego, że wielu nie
wierzy w przyszłe wydarzeno. Toteż czyni je wiarygodnymi na podstawie
przeszłości i obala ich mniemanie. Oprócz tego, co już powiedziano,
dowodzi również, że to także On uczynił dawniejsze rzeczy. Dalej podaje
jeszcze inny znak. Przez to wszystko czyni rzeczą oczywistą, że zna [ów]
dzień. Cóż to za znak? (24, 40) Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie
wzięty, drugi zostawiony. (24, 41) Dwie będą mleć na żarnach: jedna
będzie wzięta, druga zostawiona. (24, 42) Czuwajcie więć, bo nie wiecie,
0 której godzinie Pan wasz przyjdzie. Wszystko to dowodzi, że zna dzień
1 powstrzymuje ich od pytania. Dlatego mówił o dniach Noego (por. 24,
37-38), dlatego powiedział też: „Dwóch będzie w łożu” (Łk 17, 34),
pokazując, że przyjdzie tak niespodziewanie, gdy będą bez trosk. Dlatego
wspomniał, że dwie będą mleć na żarnach, co również oznacza, że brak
im jakiejkolwiek troski.
O tym, że zabrani lub pozostawieni będą słudzy i panowie; odpoczywa
jący oraz pracujący, ludzie z różnycho stanów, jak mówi w Starym Przy
mierzu: „Od [pierworodnego syna] siedzącego na tronie aż do [pierworod
nego syna] niewolnicy, która jest zajęta przy żarnach” (Wj 11, 5). Skoro
powiedział, że bogacze z trudem dostąpią zbawienia, pokazuje, że bogacze
nie muszą zginąć, ani też nie wszyscy ubodzy będą zbawieni, lecz spośród
jednych i drugich niektórzy zginą, a niektórzy zostaną zbawieni. Wydaje
mi się, że daje do zrozumienia, że Jego przyjście nastąpi w nocy. Bo tak
mówi również Łukasz (por. Łk 17, 34). Widzisz, że o wszystkim dokład
nie wie?
Dalej, żeby Go nie pytali, mówi: (24, 42) Czuwajcie więc, bo nie
wiecie, o której godzinie Pan wasz przyjdzie. Nie powiedział: «Nie wiem»,
lecz: Nie wiecie. Skoro doprowadził ich blisko, do samej godziny, i tam
pozostawił, znów powstrzymuje ich od pytania, chcąc, by stale byli w po
gotowiu. Dlatego mówi: Czuwajcie, ażeby pokazać, że z tego powodu tego
[im] nie powiedział.
(24, 43) A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze
złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do
swego domu. (24, 44) Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się
Horn. LXXVII: Mt 24, 32-51 407
A co, gdy mówi „Piotrze, czy miłujesz Mnie” (por. J 21, 17); czy pytając
nie wiedział o tym? Albo gdy mówi: „Gdzieście go położyli” (J 11, 34)?
Przekonamy się, że również Ojciec tak przemawia. Mówi bowiem:
„Adamie, gdzie jesteś” (Rdz 3, 9)? Podobnie: „Skarga na Sodomę i Go
morę głośno się rozlega. Chcę więc iść i zobaczyć, czy postępują zgodnie
z wołaniem, które do Mnie doszło, czy nie; dowiem się” (Rdz 18, 20-21).
Na innym zaś miejscu: „A oni czy usłuchają, czy nie usłuchają” (Ez 2, 5).
I znowu w Ewangelii: „Chyba uszanują mojego syna” (Łk 20, 13); wszyst
kie te wypowiedzi są wyrazem niewiedzy. Jednakże nie mówił tego
dlatego, żeby nie wiedział, lecz zarządzając to, co do Niego należało: do
Adama, aby go skłonić do wyznania grzechu; w stosunku do mieszkańców
Sodomy, aby nas pouczyć, abyśmy nie potępiali wcześniej niż zbadamy
same czyny; przez proroka natomiast wyraża się w ten sposób, aby
nieświadomi nie myśleli, że przepowiednia musi pociągać za sobą niepo
słuszeństwo; w przypowieści ewangelicznej, aby pokazać, że powinni
uszanować syna; tu natomiast, aby nie badali tego ciekawie i zanadto nie
roztrząsali oraz aby pokazać, że to coś rzadkiego i bardzo cennego.
Pomyśl, o jakiej niewiedzy świadczyłyby te słowa, gdyby nie znał nawet
tego, którego ustanowił. Błogosławi go przecież: Szczęśliwy ów sługa,
powiada, ale nie mówi, kim jest ten sługa. Mówi bowiem: (24, 45) Któż
jest tym..., którego pan ustanowił... ?, oraz: (24, 46) Szczęśliwy ten, którego
zastanie przy tej czynności.
Powiedziane to zostało nie tylko o majątku, lecz także o rozumie,
o wrodzonych zdolnościach [duchowych i fizycznych], o charyzmatach
oraz o każdej formie powierzonego komuś działania. Przypowieść ta
stosuje się zapewne także do władz państwowych7. Każdy bowiem powi
nien wykorzystać to, co posiada, dla dobra powszechnego. Posiadasz
mądrość, władzę, majątek, czy cokolwiek innego - nie używaj tego na
szkodę twych współsług (por. 24, 49) ani na własną zgubę. Dlatego
właśnie wymaga /od owego sługi/ dwóch rzeczy: roztropności oraz
wierności (por. 24, 45). Gdyż grzech bierze swój początek w głupocie.
Nazywa go wiernym, ponieważ nie przywłaszczył sobie ani nie zmarnował
7 Tak tłumaczę greckie: ćcAAdc Kai Kepi X6yov, Kai Kepi 5uvćt|j8ioę, Kai Kepi
Xapiapócxcov, Kai Kepi Kćcarię oiKOVoplaę... Aftią Kai Kpóę rońę &pxovta<; tońę
KoAa/ciKOuę appóaeiev &v ń Kapa(3ęAf|. J. Krystyniacki to oddał: „ale także o nauce,
o władzy, o darach i o każdym zakresie działania, który^komu poruczono. Ta przypowieść
stosowałaby się także do zwierzchności” (t. III s. 201).
Greckie óiw ap ię znaczy: «potęga», «siła», «znaczenie polityczne», «wojsko», ale także
«wszelkie zdolności wrodzone».
Horn. LXXVII: Mt 24, 32-51 409
„nadaremnie” (Mt 5, 22) i „bez powodu” (Mt 15, 9)8 żadnej z pańskich
rzeczy; roztropnym zaś dlatego, że umiał należycie zarządzać tym, co mu
powierzono. Potrzeba nam obu tych cnót: abyśmy nie przywłaszczali sobie
tego, co pańskie i abyśmy tym odpowiednio zarządzali. Jeśli brakuje jednej
z nich, druga kuleje. Jeśli [ktoś] jest wierny i nie kradnie, ale niepotrzebnie
trwoni i niszczy, to wielki grzech. Jeśli zaś potrafi należycie zarządzać, ale
kradnie, to znów niemała wina.
{Słuchajmy także my, którzy mamy pieniądze}. [Pan] mówi nie tylko
do nauczycieli, ale i do bogaczy. Obydwu bowiem powierzono bogactwo.
Nauczycielom takie, które jest bardziej potrzebne, wam - mniejsze. Skoro
zatem nauczyciele hojnie rozdają to, co większe, a wy nie chcecie okazy
wać hojności (p£ya?tO\in)xta) nawet w tym mniejszym, a raczej nie hoj
ności, lecz wdzięczności (dajecie przecież to, co cudze), to co znajdziecie
na obronę? Jednakże - zanim powie o karze dla czyniących przeciwnie -
posłuchajmy, jaką nagrodę otrzymał dobry sługa: (24, 47) Zaprawdę
powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem.
Cóż może być równe takiemu wyróżnieniu? Jaka mowa zdoła wyrazić
zaszczyt i szczęśliwość, skoro Król niebieski, Pan całego świata, chce
postawić człowieka nad całym swym mieniem? Dlatego nazywa go roz
tropnym, ponieważ umiał nie tracić rzeczy wielkich dla małych, lecz na
ziemi kierował się roztropnością i dostąpił nieba.
4. Dalej, jak zawsze tak i teraz, stara się poprawić słuchacza nie tylko
obiecując nagrodę dobrym, lecz także złym grożąc karą. Dlatego dodał:
(24, 48) Lecz jeśli taki zły sługa powie sobie w duszy: «Mój pan się ociąga
z przyjściem», (24, 49) i zacznie bić swoje współsługi, i będzie jadł i pił
z pijakami, (24, 50) to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie
spodziewa, i o godzinie, której nie zna. (24, 51) Każe go ćwiartować
i z obłudnikami wyznaczy mu miejsce. Tam będzie płacz i zgrzytanie
zębów. Jeżeli ktoś mówiłby: «Widzisz, jakie myśli przychodziły mu do
głowy, ponieważ nie był mu znany dzień? Mój pan się ociąga, powiada.
Odpowiedzmy mu, że to nie dlatego, że dzień nie był mu znany, ale że
sługa był zły. Dlaczego roztropny i wierny nie pomyślał tak? Czemu,
nieszczęsny, chociaż Pan odwleka swe przyjście, sądzisz, że wcale nie
przyjdzie? Czemu się zatem nie troszczysz?
Na podstawie tego uczymy się, że Pan nie odwleka swego przyjścia.
Nie jest to przecież zdanie Pana, ale złego sługi: dlatego jest mu to
poczytane za złe. A że nie omieszka przyjść, posłuchaj, co mówi Paweł:
Słowa £iKf| Kai jaaTąv - zob. także MtHom 17, 1 przypis 1 (ŹMT 18, 215).
410 J an C hryzostom
„Pan jest blisko! O nic się już zbytnio nie troskajcie” (Flp 4, 5-6); oraz:
„Przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się” (Hbr 10, 37 = Ha 2, 3).
Posłuchaj też dalszego ciągu i ucz się, gdy stale przypomina, że dzień
ten jest nieznany, pokazuje, że jest to pożyteczne dla sług i że może ich
obudzić ze snu i ocucić. Cóż z tego, że niektórzy nie odnieśli stąd żadnej
korzyści? Niektórzy nie skorzystali nawet z pożytku odnoszonego przez
innych; jednakże On nie zaprzestaje czynienia tego, co zależało od
Niego9.
«A co jest - ktoś zapyta - dalej?» (por. 24, 50) Nadejdzie w dniu, kiedy
się nie spodziewa i wymierzy mu karę ostateczną. Widzisz, jak wciąż to
powtarza i pokazuje pożytek z nieznajomości [owego dnia]? W ten sposób
pobudza nas do czuwania. Stara się bowiem, abyśmy stale czuwali. A że
zwykle w zbytkach upadamy, w nieszczęściu zaś prędzej się opamiętuje-
my, dlatego właśnie wtedy przychodzi nieszczęście. Jak pokazał to wyżej
na przykładzie Noego (por. 24, 37-39), tak samo mówi tu. Gdy ów sługa
pije z pijakami i bije towarzyszy (por. 24, 49), wówczas następuje
straszliwa kara. Lecz nie patrzmy tylko na przeznaczoną mu karę, ale
zwracajmy też uwagę na to, byśmy nie czynili niepostrzeżenie tego
samego.
(.Poleca jałmużnę)
Albowiem do niego podobni są tacy, którzy posiadają majątek, a bied
nym nic z niego nie dają. Ty przecież jesteś zarządcą swojego majątku, tak
samo jak ten, który zarządza majątkiem kościelnym. Jak więc ten, który
zarządza majątkiem kościelnym, nie ma uprawnienia rozrzucać jak się
nadarzy, według upodobania, tego, co wy dajecie na biednych, ponieważ
dano to na utrzymanie biednych - tak samo ty względem twego majątku.
Chociaż odziedziczyłeś spadek po ojcu i jesteś właścicielem wszystkiego,
co masz, to i tak wszystko należy do Boga. Następnie, chcesz, aby
należycie zarządzano tym, co dałeś. A nie sądzisz, że Bóg z większą
stanowczością będzie od nas żądał tego, co jest Jego, i obojętnie będzie
patrzyć, jak to się marnuje? Nie jest tak, nie jest tak. Dlatego ci to
zostawił, abyś (por. 24, 45) w odpowiednim czasie dawał im pożywienie.
Co to znaczy: W odpowiednim czasiel Biednym, zgłodniałym. Bo jak ty
oddałeś zarządzanie swemu współsłudze, tak też Pan chce, abyś czynił
właściwy użytek z tego majątku. Dlatego, choć mógł go odebrać, zostawił
ci go jednak, byś miał sposobność okazać swą cnotę; [uczynił tak,] aby
rozpalić w nas gorętszą miłość, postawiwszy nas w takim położeniu, że
potrzebujemy się wzajemnie. Ty zaś, otrzymawszy, nie tylko nie dajesz,
ale jeszcze bijesz (por. 24, 49). A jeśli nie dawać jest winą, to czyż bicie
zasługuje na jakieś przebaczenie?
5. Wydaje mi się, że mówiąc to ma na myśli ludzi dumnych i chci
wych. Wytacza przeciw nim ciężkie oskarżenie, jeśli biją tych, których
nakazano im żywić. Wydaje mi się też, że wskazuje tu niejasno na żyją
cych w zbytkach. Przeciwko zbytkom również ustanowiona została wielka
kara. (24, 49) I będzie jadł, powiada, i pił z pijakami - wskazuje tu na
obżarstwo. Bo otrzymałeś nie po to, by trwonić na zbytki, lecz by rozda
wać na jałmużnę. Czy myślisz, że to, co masz, jest twoje? Został ci powie
rzony majątek ubogich, bez względu na to, czy posiadasz go z uczciwej
pracy, czy jako spadek po ojcu. Czy nie mógł ci go Bóg odebrać? Ale tego
nie czyni, byś mógł się okazać dobroczynny względem potrzebujących.
Zauważ, że we wszystkich przypowieściach karci tych, którzy nie
używają swego majątku by wesprzeć biednych. Podobnie panny nie zagar
nęły cudzego, ale nie dały swego (por. Mt 25, 1-13); także ten, który
zakopał talent, nie wziął cudzego, ale go nie podwoił (por. Mt 25, 18. 24-
30). Również ci, którzy nie dbają o głodnych, są karani nie dlatego, żeby
sobie mieli przywłaszczyć cudze mienie, lecz dlatego, że nie rozdali swego
(por. Mt 25, 35). Tak samo i ten sługa (por. 24, 49).
Słuchajmy więc my hołdujący obżarstwu, przeznaczający na wystawne
obiady majątek, który nie jest nasz, lecz ubogich. Nie sądź, że - skoro
z wielkiej miłości otrzymałeś rozkaz dawać jakby ze swego - jest to twoje.
Pożyczył ci [Bóg], abyś mógł dobrze czynić. Wszak i ty, gdybyś pożyczył
komuś pieniędzy, aby odszedłszy mógł coś sobie zarobić, nie powiedział
byś, że należą one do niego. Tak i tobie Bóg dał, abyś zarobił sobie
na niebo. Nie czyń więc z nadmiaru Jego dobroci przedmiotu niewdzięcz
ności.
Zważ, jak bardzo należało sobie życzyć, aby po chrzcie móc znaleźć
sposób uwolnienia się od grzechów. Gdyby nie powiedział: „Dawaj
jałmużnę” (por. Łk 12, 33; 11, 41), iluż mówiłoby: «Gdyby można było
dać pieniądze i uwolnić się od przyszłych kar?» Skoro zaś stało się to
możliwe, znowu są opieszali.
«Ależ ja, powiadasz, daję!» Cóż to znaczy? Nie dałeś jeszcze tyle, co
ta [uboga wdowa], która dała dwa obole10 (por. Mk 12, 42; Łk 21, 2-3)
u
Zob. powyżej MtHom 52, 4 przypis 12, gdzie podano odnośnik do Platona.
Horn. LXXVII: Mt 24, 32-51 413
13 Zgodzimy się chyba wszyscy, że post dla upiększenia swego ciała nie jest postem
religijnym. Jan Chryzostom dodaje jednak, że tak samo jest z postem podejmowanym dla
upiększenia wyłącznie swojej duszy. Innymi słowy: post przeżywany w duchu Ewangelii
Chrystusa winien posiadać aspekt miłości bliźniego, a jest nim zawsze Chrystus.
Chrześcijanin pości, aby się Jemu podobać.
14 Według Jana Chryzostoma «oliwa» z Mt 25, 8 jest jałmużną - zob. powyżej MtHom
50, 4 przypis 11 oraz poniżej MtHom 78, 1.
13 Oczywiście wyrażenia «nie jest człowiekiem» nie należy rozumieć w sensie ontolo-
gicznym.
16 Maksymalizm etyczny występujący już u autora Didciche, 6.
Hom. LXXVII: Mt 24, 32-51 415
Choćby doznał tysiąca zniewag, nie będzie złorzeczył, ani nikogo łajał,
lecz będzie przytaczał słowa Apostoła: „Któż odczuwa słabość, bym i ja
nie czuł się słabym? Któż doznaje zgorszenia, żebym i ja nie płonął”
(2 Kor 11,29)? A jeśli pamiętamy tylko o sobie, to zupełnie nie będziemy
dbali o innych.
Przekonani na podstawie tego wszystkiego, że nie można być zbawio
nym, nie troszcząc się o wspólne dobro, obierzmy tę drogę, pamiętając
o tym poćwiartowanym (por. 24, 51) oraz o tym, który zakopał swój talent
(por. Mt 25, 25), abyśmy także dostąpili życia wiecznego. Obyśmy go
wszyscy dostąpili, z łaski i dobroci Pana naszego Jezusa Chrystusa, któ
remu chwała na wieki wieków. Amen.
HOMILIA LXXVIII: Mt 25, 1-30
(PG 58, 711-718)
Czego się na tej podstawie uczymy? Że tam, jeśli potępią nas własne
uczynki, nikt nie będzie mógł wstawić się za nami. Nie dlatego, żeby nie
chciał, lecz po prostu nie może. One bowiem uciekają się do tego, co jest
niemożliwe. Miał to na myśli również błogosławiony Abraham, mówiąc:
„Między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał,
stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać” (Łk 16,
26). (25, 9) [Odpowiedziały roztropne: «Mogłoby i nam, i wam nie wy-
starczyć]. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie [sobie]». Kimże są owi
sprzedający? To ubodzy. A gdzież oni są? Tu. Wtedy należało szukać,
a nie [dopiero] w owym czasie.
2. Widzisz, jak wielką mamy korzyść z ubogich? Gdybyś ich usunął,
odebrałbyś nam wielką nadzieję zbawienia. Dlatego trzeba tutaj zbierać
olej, aby tam się nam przydał, gdy czas nas powoła. Wtedy już nie będzie
czasu zbierania, lecz jest on teraz. Nie marnuj więc nadaremnie twego
mienia na zbytek i próżność. Tam bowiem będziesz potrzebował wiele
oleju.
Tamte usłyszawszy to, odeszły, ale nic nie wskórały. A mówi tak czy
to podążając za przypowieścią i kończąc ją, czy też, by pokazać przez to,
że choćbyśmy byli dobroczynni po śmierci, nie przyda się nam to wcale
do uniknięcia kary. Więc również im nie przydała się do niczego ich
gorliwość, gdyż nie tu, ale tam udały się do sprzedających; ani też
bogaczowi, gdy stał się tak dobroczynny, że troszczył się nawet o swych
krewnych (por. Łk 16, 19-31). Ten bowiem, który nie zwracał uwagi na
leżącego pod drzwiami, stara się uratować od piekła i niebezpieczeństw
tych, których nigdy nie widział, i prosi, aby do nich posłano kogoś, kto by
im to oznajmił. Mimo to nie miał z tego żadnej korzyści, podobnie jak
/głupie panny/, (por. 25, 10) Usłyszawszy to odeszły, i wtedy przyszedł
pan młody; te, które były gotowe, weszły z nim, pozostałe zostały wyklu
czone. Po tylu trudach, po tylu znojach, po tak straszliwej walce, po
zwycięstwach, które odniosły nad wzburzoną naturą, po zgaśnięciu lamp
odeszły ze wstydem, ze spuszczoną głową. Gdzie więc pożytek z ich
dziewictwa, skoro nie widziały oblubieńca, (por. 25, 11) ani nic nie
wskórały pukaniem, (por. 25, 12A) lecz usłyszały te straszliwe słowa:
(por. 25, 12B.) Odejdźcie, nie znam was. Jeśli On sam tak powie, pozo
stanie już tylko piekło i straszliwa kara. A nawet te słowa są cięższe niż
piekło. Skierował je również do czyniących nieprawość (por. Mt 7, 23).
(25, 13) Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny. Widzisz, że
zawsze to dodaje pokazując, że nieświadomość [czasu] naszego stąd
odejścia jest pożyteczna? Gdzież są teraz opieszali przez całe życie, którzy
mówią, gdy ich upominamy: «Kiedy będę umierał, zostawię ubogim»?
Horn. LXXVIII: Mt 25, 1-30 419
Niech słuchają tych słów i niech się poprawią. Wielu bowiem nie uczyniło
tego nawet wtedy, gdyż zostali nagle porwani z tego świata i nawet swoim
nie mogli przekazać swej woli.
Ta przypowieść została opowiedziana w odniesieniu do dawania jał
mużny pieniędzmi; następna natomiast przeciwko tym, którzy nie chcą
pomóc swym bliźnim ani pieniędzmi, ani słowem, ani opieką, ani jakąkol
wiek bądź inną przysługą, lecz ukrywają to wszystko. A dlaczegóż to ta
przypowieść mówi o królu, a tamta o oblubieńcu? Abyś zrozumiał, jak
łaskawy jest Chrystus dla panien, które pozbawiły się swego mienia; bo
to również oznacza dziewictwo. Dlatego również Paweł tak określa tę
rzecz: {„Kobieta niezamężna... troszczy się o sprawy Pana” (1 Kor 7, 34).
„by godnie i z upodobaniem trwać przy Panu” (1 Kor 7, 35). To radzimy,
powiada (por. 1 Kor 7, 25)}2.
[(25, 14) Podobnie też jest jak z pewnym człowiekiem, który mając się
udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. (25,
15) Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu
według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów,
poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. (25, 16) Tak samo i ten,
który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. (25, 18) Ten zaś, który
otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.
(25, 19) Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął się z nimi
rozliczać].
Chociaż u Łukasza (por. Łk 19, 12n) inaczej opowiedziano przypowieść
0 talentach, to odpowiem na to, że ta jest inna, a tamta inna. W /Łukaszo-
wej/ były różne przychody z jednego kapitału; z jednej grzywny jeden dał
pięć, drugi dziesięć, dlatego otrzymali niejednakowe dary. Tu zaś
przeciwnie, dlatego też nagroda jest taka sama. Ten, który otrzymał dwa
talenty, dał drugie dwa, podobnie uczynił ten, który otrzymał pięć. Tam
natomiast, ponieważ jeden dał mniejszy, a drugi większy dochód z tego
samego kapitału, słusznie w nagrodach mają nierówny udział.
Zauważ też, że nigdy nie żąda zwrotu od razu. Oddał winnicę ogrod
nikom i odszedł (por. Mt 21, 33-44); i tu także powierzył swą majętność
1odjechał, abyś poznał jego cierpliwość. Mnie zaś wydaje się, że mówi tu
niejasno o zmartwychwstaniu. Tu nie tylko ogrodnicy z winnicy, lecz
wszyscy są robotnikami. Przemawia nie tylko do książąt czy Żydów, ale
do wszystkich. A ci, przynosząc, szczerze przyznają, co jest ich, a co pana.
(25, 20A) Jeden mówi: (25, 20B.) Panie, przekazałeś mi pięć talentów,
[oto drugie pięć talentów zyskałem». (25, 21) Rzekł mu pan: «Dobrze,
sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię
postawię: wejdź do radości twego pana!»], (por. 25, 22) Drugi zaś mówi
dwa. W ten sposób pokazują, że on dał im możliwość zarobku, że są mu
bardzo wdzięczni i że wszystko jemu przypisują.
(por. 25, 23A) Cóż na to pan? Rzecze: (25, 23B) Dobrze, sługo dobry
(dobrego bowiem charakteryzuje to, że dba o to, co jest bliźniego3)
(25, 23C.) i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię
postawię; wejdź do radości twego pana. Tymi słowami określa pełną
szczęśliwość, (por. 25, 24A) Lecz tamten inaczej. A jak? (25,24B.) Panie,
wiedziałem, że jesteś człowiekiem twardym: chcesz żąć tam, gdzie nie
posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. (25, 25) Bojąc się więc,
poszedłem i ukryłem twój talent [w ziemi]. Oto masz swoją własność, (por.
25, 26A) Cóż na to pan? (25, 26B.) [Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że
chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdz.iem nie roz.sypał].
(25, 27A) Powinieneś był oddać moje pieniądze bankierom, to znaczy:
«Powinieneś powiedzieć, zachęcić, poradzić». «Ale oni - [odpowiesz] -
nie słuchają?» «To ciebie nic nie obchodzi». Czyż może być coś bardziej
łaskawego niż to?
3. Ludzie bowiem nie tak czynią, lecz odpowiedzialnym za odebranie
czynią tego, który wypożyczył na procent. On natomiast inaczej. Powinie
neś, powiada, był umieścić, a mnie zostawić odebranie, (25, 27B.) a ja po
powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność, zyskiem nazywając
okazanie w czynach pożytku z słuchania. Ty powinieneś był uczynić to,
co łatwiejsze, a mnie zostawić to, co trudniejsze. Skoro więc tego nie
uczynił, powiada [pan]: (25, 28) Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie
temu, który ma dziesięć talentów. (25, 29) Każdemu bowiem, kto ma,
będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą
nawet to, co ma. Co to znaczy? Kto posiada dar wymowy i nauczania ku
pożytkowi innych, a nie używa go, ten straci również ten dar; kto zaś
okazuje gorliwość, zjedna sobie większą łaskę, tak jak tamten utracił nawet
to, co otrzymał. Jednakże kara opieszałego nie kończy się na tym, lecz
następuje również straszna kara, a przy karze wyrok pełen potępienia.
(25, 30) A sługę nieużytecznego, powiada, wyrzućcie na zewnątrz, w ciem
ności; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Widzisz, że najcięższą karę
ponosi nie tylko ten, kto zdziera, oszukuje i czyni źle, lecz także ten, kto
nie robi nic dobrego?
Słuchajmy zatem tych słów. Póki czas po temu, starajmy się o nasze
zbawienie, bierzmy oliwę do naszych lamp, dajmy talent na procent4. Bo
jeśli będziemy się ociągać i trwać tutaj w bezczynności, wtedy tam,
choćbyśmy nie wiem jak płakali, nikt nie ulituje się nad nami. Ten, który
nie miał szaty godowej sam siebie potępił i nic nie osiągnął (por. Mt 22,
1-14). Ten, któremu powierzono jeden talent, zwrócił go, a i tak został
potępiony. Także panny prosiły, przystąpiły i płakały, a wszystko nada
remnie i na próżno5.
Wiedząc o tym, ofiarujmy pieniądze, pomoc, opiekę i wszystko na
pożytek bliźniego. Talentem są tutaj możliwości każdego: czy co do
pieniędzy, opieki, nauczania, czy jakiejkolwiek innej podobnej rzeczy.
Niech nikt nie mówi: «Mam jeden talent i nic nie mogę zrobić» (por. 25,
15. 18). Nawet z jednym talentem możesz czynić dobrze. Nie jesteś uboż
szy niż owa wdowa (por. Łk 21, 1-4), nie jesteś bardziej prosty niż Jan
i Piotr, którzy również byli z ludu i nie byli uczeni, a jednak dostąpili
nieba, ponieważ okazali gorliwość i czynili wszystko dla dobra powszech
nego. Nic bowiem nie jest tak miłe Bogu, jak życie dla pożytku ogółu.
Dlatego dał nam Bóg mowę, ręce, nogi, silne ciało, serce, rozum, abyśmy
używali wszystkich tych darów dla naszego zbawienia i dla pożytku
bliźnich. Mowa bowiem służy nam nie tylko do śpiewania hymnów i skła
dania dziękczynienia, lecz jest również przydatna do nauczania i upomi
nania. Jeśli używamy jej do tego, naśladujemy Pana, a jeśli do rzeczy
przeciwnych - wtedy diabła. Wszak nawet Piotr wtedy, gdy wyznał Chry
stusa, został pobłogosławiony, ponieważ powiedział to, co Bóg mu objawił
(por. Mt 16, 16-19); natomiast gdy zżymał się przed krzyżem i odpierał tę
myśl, wtedy został surowo skarcony, że myślał tak jak szatan (Mt 16, 22-
23). Jeśli został tak surowo skarcony wtedy, gdy jego słowa pochodziły
z nieświadomości, to czyż otrzymamy jakieś przebaczenie, jeśli dobro
wolnie popełniamy wiele grzechów?
Mówmy więc takie rzeczy, by wynikało z nich, że są to słowa
Chrystusa. Nie tylko wtedy mówię słowa Chrystusa, gdy powiem: „Wstań
i chodź” (Mt 9, 5), czy gdy powiem: „Tabito, wstań” (Dz 9, 40), lecz
o wiele bardziej wtedy, kiedy będę błogosławić złorzeczącemu, gdy po
zniewadze będę się modlić za tego, który znieważył.
Powiedziałem, że nasz język jest ręką, która obejmuje nogi Boga. Teraz
powiem o wiele więcej: że nasz język jest językiem naśladującym
4 Oliwa - aluzja do omawianej przypowieści o pannach (Mt 25, 1-13); talent - aluzja
do omawianej tu przypowieści o talentach (Mt 25, 14-30).
5 Greckie eiicf| Kat pócxr|v - zob. powyżej MtHom 77, 3 przypis 8.
422 J an C hryzostom
stwo ust Chrystusa. Ona zna tę sztukę, jeśli zechce, jeśli nie będzie
gnuśna, może uczynić coś podobnego. «A jak, powiesz, robi się takie usta?
Jakimi farbami? Z jakiego materiału?» Z żadnych farb i z żadnego
materiału, tylko cnotą, skromnością i pokorą.
Przyjrzyjmy się, w jaki sposób usta stają się szatańskie, abyśmy nigdy
nie uczynili naszych takimi. Jak więc się stają? Poprzez przekleństwa,
złorzeczenia, zawiść, krzywoprzysięstwa. Gdy ktoś mówi jego słowami,
ten zachowuje jego język. Czyż więc otrzymamy jakieś przebaczenie,
a raczej jak wielką karę będziemy znosić, jeśli nie będziemy zważać na to,
że język, z którego pomocą zostaliśmy uznani za godnych dotykania Ciała
Pańskiego, wygłasza szatańskie słowa?
Nie pozwalajmy na to, ale dołóżmy wszelkich starań, by go nauczyć,
aby naśladował swego Pana. Jeśli go tego nauczymy, wtedy on postawi
nas z wielką ufnością przed sądem Chrystusa (por. 2 Kor 5, 10). Kto nie
będzie umiał tak mówić, tego sędzia nawet nie zechce słuchać. Bo jak
Rzymianin, jeśli jest sędzią, nie będzie rozumiał obrony tego, który nie
umie przemawiać po łacinie, tak samo i Chrystus nie będzie cię rozumiał,
ani nawet zwracał na ciebie uwagi, jeśli nie będziesz przemawiać według
Jego sposobu.
Uczmy się zatem tak mówić, jak ma zwyczaj słuchać nasz Król;
starajmy się naśladować ów język. Jeśli ogarnie cię smutek, zważ na to,
aby jego gwałtowność nie pomieszała twoich ust, ale abyś przemawiał jak
Chrystus. On przecież ubolewał nad Łazarzem (por. J 11, 33-38) i Juda
szem (por. Mt 26, 24). Jeśli popadniesz w trwogę, to znów staraj się
mówić tak jak On. Albowiem On także, według zrządzenia Bożego, odczu
wał trwogę ze względu na ciebie. Mów też i ty: „Wszakże nie jak Ją chcę,
ale jak Ty” (Mt 26, 39).
Jeżeli będziesz płakał, płacz z umiarem. Jeśli wpadniesz w smutek,
w pułapkę, to znoś to jak Chrystus. Bo i na Niego zastawiano pułapki,
i On się smucił, mówiąc: „Smutna jest dusza moja aż do śmierci” (Mt 26,
38). Dał ci przykład każdej z tych rzeczy, abyś się trzymał tych samych
granic i nie przekraczał danych ci przepisów. W ten sposób będziesz
zdolny mieć usta podobne do Jego ust; w ten sposób, przebywając na
ziemi, przedstawisz nam język podobny do języka Tego, który siedzi na
wysokości, zachowując umiar w smutku, w gniewie, w boleści i w walce.
Iluż z was pragnęłoby ujrzeć Jego postać? Otóż można nie tylko Go
widzieć, lecz także stać się podobnym do Niego, jeśli będziemy się o to
starać. Nie odkładajmy tego. Usta proroków nie są Mu tak miłe, jak -
ludzi skromnych i łagodnych. „Wielu powie Mi [w owym dniu]: «[Panie,
Panie], czy nie prorokowaliśmy mocą twego imienia?» Wtedy oświadczę
424 J an C hryzostom
im: «Nie znam was»” (por. Mt 7, 22-23). Usta zaś Mojżesza, ponieważ był
bardzo łagodny i skromny, tak miłował, że przemawiał, jak powiada,
„Twarzą w twarz” (Wj 33, 11 A) „usta w usta” (Lb 12, 8) „jak przyjaciel
ze swym przyjacielem” (Wj 33, 1IB). „Mojżesz, powiada, był człowiekiem
bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy żyli na
ziemi” (Lb 12, 3).
Teraz nie rozkazujesz czartom, ale wtedy będziesz rozkazywał ogniowi
piekielnemu, jeśli usta twoje będą podobne do ust Chrystusowych. Bę
dziesz rozkazywał otchłani piekielnej i powiesz: „Milcz, ucisz się” (Mk 4,
39); z wielką ufnością wstąpisz do nieba i będziesz się cieszyć królestwem
[niebieskim]; obyśmy go wszyscy dostąpili z łaski i dobroci Pana nasze
go Jezusa Chrystusa, któremu z Ojcem i Duchem Świętym chwała, moc
i cześć, teraz, zawsze i na wieki wieków. Amen.
HOMILIA LXXIX: Mt 25, 31 - 26, 5
(PG 58, 717-724)
(25, 31) Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w chwale swojego Ojca i wszys
cy święci aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na tronie swojej chwały, (por.
25, 32-46) I oddzieli jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od
kozłów. Jednych przyjmie, bo nakarmili głodnego, przyodziali nagiego,
odwiedzili chorego i więźnia; i da im królestwo niebieskie. Drugich
natomiast oskarży o przeciwne występki i pośle w ogień wieczny, przygo
towany diabłu i jego aniołom.
1. Słuchajmy teraz z uwagą i zupełnie skruszonym sercem tego naj
piękniejszego fragmentu, który stale mamy w pamięci, a którym kończy
się ta mowa. I słusznie. Wielka jest Jego troska o jałmużnę i dobroczyn
ność. Dlatego również poprzednio na różne sposoby za nią przemawiał1,
a tu znowu, jaśniej i dobitniej, przedstawiając nie dwie, trzy, czy pięć
osób, lecz cały świat. Chociaż poprzedni obraz, gdzie mowa o dwóch oso
bach, przedstawia nie dwie osoby, lecz dwie części: posłusznych i niepo
słusznych. Tu przemawia groźniej i wyraźniej. Dlatego nie mówi już: „Po
dobne będzie królestwo niebieskie...” (por. Mt 25, 1), lecz jawnie wskazuje
na siebie, mówiąc: (25, 31) Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale.
Teraz bowiem przyszedł bez oznak swej chwały (¿v ócTiptęc), gdy się Go
znieważa i urąga się Mu, lecz wtedy usiądzie na tronie pełnym chwały.
Ciągle wspomina swą chwałę12. Krzyż - rzecz uchodząca za haniebną
- był już bliski, dlatego podnosi słuchacza [na duchu], stawia mu przed
oczyma trybunał, a dookoła cały świat. Nie tylko w ten sposób czyni
swoją wypowiedź groźną, lecz również przez przepowiednię, że niebo się
opróżni. Wszyscy bowiem aniołowie, jak powiada, będą z Nim, I to
właśnie oni sami dadzą świadectwo, co czynili wysłani przez Pana dla
ludzkiego zbawienia.
Nie zbliżyła się jak do zwykłego człowieka, bo nie otarłaby Jego nóg
>woimi włosami, lecz jak do kogoś, kto jest wyższy niż człowiek. Dlatego
własną głowę, najszlachetniejszą część całego ciała, zbliżyła do nóg
Chrystusa.
(26, 8) Widząc to, powiada, uczniowie oburzali się, mówiąc: «Na co
takie marnotrawstwo? (26, 9) Przecież można było drogo to sprzedać
i rozdać ubogim». (26,10) Lecz Jezus zauważył to i rzekł do nich: «Czemu
sprawiacie przykrość tej kobiecie? Dobry uczynek spełniła względem Mnie.
' 26, 11) Albowiem zawsze ubogich macie u siebie, lecz Mnie nie zawsze
macie. (26, 12) Wylewając ten olejek na moje ciało, na mój pogrzeb to
uczyniła. (26,13) Zaprawdę powiadam wam: Gdziekolwiek po całym świę
cie głosić będą tę Ewangelię, będą również opowiadać na jej pamiątkę to,
co uczyniła».
Skąd przyszła im taka myśl? Słyszeli słowa Nauczyciela: „Miłości
pragnę, nie krwawej ofiary” (Mt 9, 13; 12, 7 = Oz 6, 6), i że wyrzucał
Żydom, iż zaniedbywali rzeczy ważniejsze: sąd, miłosierdzie i wiarę, i że
dawał wiele przepisów w sprawie jałmużny; wyciągali z tego w duchu
wniosek i uważali, że skoro nie zezwala na całopalenie i dawne obrządki,
to tym bardziej na namaszczanie olejem. Podczas gdy oni tak uważali,
/Jezus/ widząc jej myśli, pozwala na to. Była to bowiem wielka pobożność
i niewypowiedziana gorliwość; dlatego też pozwolił, wielce się uniżając,
by wylała na Jego głowę olejek. Jeśli nie sprzeciwił się temu, by być
człowiekiem, mieszkać w łonie matki i karmić się mlekiem, to czemu się
dziwisz, że tego nie zabrania? Bo jak Ojciec przyjmował woń dymu
ofiarnego1, tak samo i On, jak powiedziałem wcześniej, nierządną kobietę,
zważając na jej myśl. Bo Jakub nalał Bogu oliwy na wierzch kamienia
(por. Rdz 28, 18); w ofiarach dawano oliwę (por. Kpł 2, 4), także kapła
nów namaszczano olejkiem (por. Kpł 8, 10).
Uczniowie, nie znając jej myśli, niestosownie czynili jej wyrzuty,
a przez to, co jej zarzucali, ujawniają jej hojność. Powiedziawszy bowiem,
że można to było sprzedać za trzysta denarów12 (por. Mk 14, 5; J 12, 5),
ukazali, ile wydała ona na ten olejek i jak wielką okazała hojność. Dlatego
skarcił ich, mówiąc: (26, 10) Czemu sprawiacie przykrość tej kobiecie?
I dodaje przyczynę, chcąc im znów przypomnieć o swej męce: (26, 10)
Dobry uczynek spełniła względem Mnie. Wskazuje też drugą przyczynę,
mówiąc: (26, 11) Albowiem zawsze ubogich macie u siebie, lecz Mnie nie
zawsze macie. Oraz: (26, 13) Gdziekolwiek po całym świecie głosić będą
tę Ewangelię, będą również opowiadać na jej pamiątkę to, co uczyniła.
Widzisz, że znów przepowiada ich wyjście między pogan, pociesza ich
w ten sposób na okoliczność swej śmierci, skoro po ukrzyżowaniu Jego
moc tak bardzo zajaśnieje, że opowieść rozejdzie się po całym świecie?
Kto jest tak nikczemny, by zaprzeczać tej prawdzie? Oto spełniło się, co
powiedział; gdziekolwiek bądź przyjdziesz, wszędzie usłyszysz, że
opowiadają o tej kobiecie. Choć ani osoba nie była znakomita, ani nie było
obecnych wielu świadków, ani nie stało się to w miejscu publicznym, lecz
w domu, i to w domu jakiegoś trędowatego, gdzie byli obecni tylko
uczniowie.
2. Któż to rozgłosił i rozpowszechnił? Oczywiście że Moc Tego, który
to powiedział. Poszły w zapomnienie czyny rozlicznych królów i wodzów,
choć nawet zachowały się ich pomniki; chociaż pozakładali miasta, opasali
je murami, prowadzili zwycięskie wojny, kazali sobie stawiać pomniki,
stawiali znaki zwycięstwa, podbili wiele krajów, nadali prawa, a jednak nie
są znani ani z opowieści, ani z imienia. Wszędzie zaś po całym świecie
głosi się, że nierządnica w domu jakiegoś trędowatego wylała olejek
w obecności dziesięciu mężów. Upłynęło tyle czasu, a pamięć tego czynu
nie zaginęła, lecz Persowie, Indowie, Scyci, Trakowie, Sarmaci, Maurowie,
mieszkańcy wyspy Brytanii opowiadają o tym, co uczyniła po cichu
nierządna kobieta w domu, w Judei. Wielka jest dobroć Pana. Nie odtrąca
od siebie nierządnicy, gdy całuje ona Jego nogi, zlewa olejkiem i ociera
swymi włosami. Ją dopuszcza, a karci tych, którzy się na nią oburzali. Nie
należało bowiem łajać kobiety za taką gorliwość.
Zauważ, na ile już ich umysł był wzniosły i gotów do jałmużny.
Dlaczego nie powiedział wprost: «Spełniła dobry uczynek», lecz najpierw:
(26, 10) Czemu sprawiacie przykrość tej kobiecie? Aby nauczyli się nie
żądać na początku rzeczy wyższych od ludzi słabszych. Dlatego nie ocenia
czynu jako samego przez się, lecz według osoby kobiety. Gdyby nadawał
prawo, nie mówiłby też o kobiecie; lecz mówi tak dlatego, abyś się
dowiedział, że zostało to powiedziane ze względu na nią, aby nie
podkopywali budzącej się w niej wiary, lecz pomnażali jej wzrost; uczy
nas, abyśmy to, co dobrego uczyniłby ktokolwiek, choćby nie było bardzo
doskonałe, przyjmowali, pielęgnowali i przyczyniali się do jego wzrostu,
a nie żądali na początku pełnej doskonałości. Bo On sam chciał tego, co
widać na tej podstawie, że nakazał nosić trzos (por. Łk 22, 36), On, który
nie miał miejsca, gdzie mógłby głowę skłonić (por. Mt 8, 20). Lecz chwila
owa nie wymagała, by prostować ten czyn, lecz jedynie, by go przyjąć.
Podobnie jak nie udzieliłby takiej odpowiedzi, gdyby Go ktoś zapytał bez
Horn. LXXX: Mt 26, 6-16 437
owego czynu kobiety, tak samo, gdy to uczyniła, zważa tylko na to, by się
nie zmieszała naganą uczniów, lecz aby wzrastała w dobru, stawszy się
bardziej gorliwą za jego przyczyną. Ich nagana nie była na czasie po
wylaniu olejku.
Także ty, gdy zobaczysz, że ktoś przygotował naczynia kościelne
i ofiaruje je, czy też wykonuje kunsztownie jakąś inną ozdobę murów lub
posadzki kościoła, nie żądaj, aby to sprzedano bądź zniszczono robotę,
abyś nie osłabił jego gorliwości. Jeśli cię ktoś zapyta o radę wcześniej,
nim zrobi, każ mu dać to ubogim. On również tak uczynił, aby nie osłabić
wiary kobiety, a to, co mówi, mówi dla jej pocieszenia.
Dalej, ponieważ powiedział: (26, 12) Na mój pogrzeb to uczyniła, aby
się nie zdawało, że wspominając taką rzecz jak pogrzeb i śmierć, budzi
w kobiecie jakąś wątpliwość, dalej pocieszają, mówiąc: (26, 13) Po całym
św[ecie będą opowiadać to, co uczyniła. Było to pocieszeniem również dla
uczniów, a dla kobiety pochwałą i ulgą. Wszyscy bowiem, jak powiada,
będą ją potem sławić. Teraz zaś przepowiedziała Jego mękę, ofiarując
rzecz odpowiednią na pogrzeb, niech więc nikt nie bierze jej tego za złe.
Ja nie tylko jej nie potępię, jakby uczyniła coś złego, ani jej nie zganię,
jakby postąpiła niewłaściwie, lecz nawet nie pozwolę, by jej czyn pozostał
w ukryciu, tylko sprawię, by świat wiedział o tym, co uczyniła po cichu
w domu. Jej czyn świadczył o pobożnym umyśle, o gorącej wierze
i skruszonej duszy.
Dlaczego nie obiecał kobiecie nic duchowego, tylko wieczną pamięć?
W ten sposób pobudził w niej i tamtą nadzieję. Skoro spełniła dobry czyn,
to jest rzeczą jasną, że otrzyma też odpowiednią nagrodę.
(26, 14) Wtedy jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się
do arcykapłanów (26, 15A) i rzekł: «Co chcecie mi dać, a ja wam Go
wydam?» (26, 14) Wtedy. Kiedy? Gdy to mówił, gdy powiedział: (26, 12)
Na mój pogrzeb, a nawet to go nie skruszyło. A nie przeląkł się, słysząc,
że Ewangelia będzie wszędzie głoszona (a te słowa świadczyły o niewypo
wiedzianej Jego mocy), lecz kiedy niewiasty, i to niewiasty nierządne
oddawały Mu taką cześć, on spełniał diabelskie uczynki.
Dlaczego wspominają jego przydomek? Bo był jeszcze inny Judasz. Nie
wahają się wyznać, że był on jednym z Dwunastu; tym samym nie ukry
wają niczego, co wydawało się haniebne. Wprawdzie można było powie
dzieć po prostu, że był on jednym z Jego uczniów. Byli bowiem jeszcze
inni. Jednakże oni czynią taki dodatek: Z Dwunastu, jakby mówili «z
pierwszego grona», z tych, których wybrał jako najlepszych, którzy byli
z Piotrem i z Janem. Dbali bowiem tylko o jedno: o prawdę i nie ukrywali
faktów. Dlatego pomijają milczeniem wiele cudów, lecz nie milczą
438 J an C hryzostom
3
Być może aluzja do następnych słów z Mt 26, 17-25.
Horn. LXXX: Mt 26, 6-16 439
Jakże ty, nie doznając tak gorliwej opieki i nie dokładając wielkich
starań, masz nadzieję uniknąć tej choroby? Straszny jest bowiem, straszny,
powiadam, ten dziki zwierz. A jednak, jeśli zechcesz, łatwo go pokonasz.
Bo chciwość nie jest wrodzona. Widać to po tych, którzy są od niej wolni.
To, co pochodzi z natury, jest wszystkim wspólne. Chciwość zaś jest
skutkiem naszej opieszałości: z niej się rodzi, na niej wzrasta. Gdy
pochwyci tych, którzy są do niej skłonni, zmusza ich do życia wbrew
naturze. Jeśli nie znają rodaków, przyjaciół, braci, krewnych, krótko
mówiąc - wszystkich, oznacza to życie niezgodne z naturą. Wynika z tego,
że złość i chciwość pieniędzy są przeciwne naturze. Judasz, ulegając im,
stał się zdrajcą.
«A dlaczego, ktoś zapyta, stał się nim, skoro powołał go Jezus?» Gdyż
powołanie Chrystusa nie zmusza, nie zadaje gwałtu woli tych, którzy nie
chcą iść za cnotą, lecz wzywa, doradza, zarządza i czyni wszystko, by
nakłonić ludzi, aby byli dobrzy. Gdyby jacyś nie chcieli, nie zmusza ich.
Jeśli chcesz się dowiedzieć, dlaczego się taki stał, to przekonasz się, że
zgubiła go chciwość. «A dlaczego, powiesz, ujarzmiła go ta namiętność?»
Bo się wręcz opuścił. Stąd biorą się takie zmiany, tak jak z gorliwości
- rzeczy odwrotne. Iluż jest ludzi, którzy byli gwałtowni, a są teraz
łagodniejsi od baranków? Ilu rozpustnych stało się potem powściągliwymi?
Ilu takich, którzy byli zdziercami, a teraz rozdali swoje mienie?
Opieszałość zaś przyniosła odwrotny skutek. Gechazi mieszkał ze
świętym mężem, a stał się niegodziwy (por. 2 Kri 5, 20-27); on także
wskutek tejże choroby. Ta namiętność jest najstraszniejsza ze wszystkich.
Stąd biorą się rabusie grobów, stąd zabójcy, stąd wojny i walki oraz
wszystko złe. Takiego człowieka nigdzie nie da się wykorzystać, czy
trzeba dowodzić wojskiem, czy sprawować jakiś urząd, i to nie tylko
w sprawach publicznych, ale nawet w prywatnych. Gdy trzeba pojąć żonę,
nie weźmie sobie cnotliwej, ale najgorszą ze wszystkich. Gdy ma kupić
dom, nie kupi takiego, który byłby odpowiedni dla wolnego człowieka,
lecz taki, który może przynieść największy czynsz. Gdy ma nabyć
niewolników lub cokolwiek innego, weźmie to, co jest najgorsze. Po cóż
mówię o dowództwach, urzędach, gospodarstwie? Choćby był królem, jest
[człowiekiem] najbardziej nieszczęśliwym ze wszystkich, biedniejszym od
wszystkich i zgubą świata. Będzie bowiem usposobiony jak ktoś z pospól
stwa; nie uzna mienia wszystkich za swoje, a siebie za jednego ze
wszystkich; zagarniając natomiast mienie wszystkich, będzie uważał, że ma
mniej niż wszyscy razem. Mierząc swój majątek według żądzy tego, czego
jeszcze nie posiada, za nic będzie uważać w porównaniu z tym /rzeczy już
posiadane/.
440 J an C hryzostom
4 Obol ważył 0, 72 g - zob. powyżej MtHom 77, 5 przypis 10, gdzie Jan Chryzostom
wspomina o ubogiej wdowie (por. Mk 12, 42; Łk 21, 2-3), która dała dwa obole.
5 Wydaje mi się, że Jan Chryzostom nie przypadkowo używa tu słowa ¿opxf|, które
występuje w Mt 26, 5, a więc we fragmencie omawianym w tejże homilii.
Hom. LXXX: Mt 26, 6-16 441
gorsze, przyciągnąć jej do siebie, lecz dusza, która jest panią, przyciąga do
siebie i przemienia to, co gorsze. Bo serce, gdy dotknie go jakiś błąd,
udziela go całemu ciału; jeżeli jest w złym stanie, całemu ciału szkodzi,
jeżeli zaś w dobrym, całe ciało podtrzymuje. Jeśli ono jest zdrowe, a jakiś
inny członek się popsuje, łatwo naprawia tę szkodę.
Aby lepiej objaśnić to, co mówię, powiedz mi: cóż z zielonych
latorośli, jeśli schnie korzeń? A cóż za szkoda z tego, że liście na górze
usychają, jeśli korzeń jest zdrowy? Tak i tu: nie ma żadnego pożytku
z pieniędzy, gdy dusza jest uboga, a z ubóstwa nie ma żadnej szkody, jeśli
dusza jest bogata. «A jak, ktoś powie, dusza może być bogata, jeśli nie ma
pieniędzy?» Wtedy najbardziej może być taka, bo wtedy zwykle się ona
wzbogaca.
Jeśli, jak często wykazywaliśmy, bogatego charakteryzuje to, że gardzi
bogactwem i go nie potrzebuje, ubogiego zaś to, że potrzebuje, i jeśli
łatwiej jest biednemu niż bogatemu gardzić pieniędzmi, to jest rzeczą
jasną, że życie w ubóstwie przysparza bogactw. Każdemu przecież
wiadomo, że bogacz bardziej ugania się za pieniędzmi niż człowiek ubogi,
tak jak pijany odczuwa większe pragnienie niż ten, kto jest wstrzemięźliwy
w piciu. Bo nie jest to takie pragnienie, które ugasiłaby większa ilość, lecz
przeciwnie - ono się jeszcze bardziej wzmaga. Wszak i ogień sroży się
najbardziej, gdy ogarnia więcej opału. Tak samo żądza bogactw: najbar
dziej wzmaga się wtedy, gdy dorzucisz więcej złota.
Jeśli więc pragnąć coraz więcej oznacza ubóstwo, a taki jest człowiek
bogaty, to przede wszystkim on jest ubogi. Czy widzisz, że dusza jest
najuboższa wtedy, gdy jest bogata, a najbogatsza, gdy żyje w ubóstwie?
A jeśli chcesz, pokażemy to również na przykładzie osób. Przypuśćmy, że
jest dwóch ludzi, z których jeden ma dziesięć tysięcy talentów6, a drugi
dziesięć. Odbierzmy im to. Który będzie bardziej ubolewać nad stratą?
Ten, który stracił dziesięć tysięcy talentów. Nie ubolewałby bardziej,
gdyby bardziej nie miłował, a skoro bardziej miłuje, zatem i bardziej
pożąda; a jeśli bardziej pożąda, to znajduje się w większym ubóstwie.
Najbardziej bowiem pożądamy tego, czego najbardziej potrzebujemy;
wszak żądza powstaje z potrzeby (£v5eioc). {Gdzie jest przesyt (KÓpoę),
tam nie ma żądzy}. Najbardziej odczuwamy pragnienie wtedy, gdy
potrzebujemy napoju.
Wszystko to powiedziałem, aby pokazać, że nikt nam nie zaszkodzi,
jeśli mamy się na baczności, i że nie ubóstwo, ale my sami wyrządzamy
sobie szkodę. Dlatego wzywam was, pozbądźmy się wszelkimi siłami cho
roby chciwości, abyśmy już na ziemi byli bogaci oraz dostąpili wiecznych
dóbr. Obyśmy ich wszyscy dostąpili, z łaski i dobroci Pana naszego Jezusa
Chrystusa, któremu chwała na wieki wieków. Amen.
HOMILIA LXXXI: Mt 26, 17-25
(PG 58, 729-738)
tysiące kar, chociaż świat został zbawiony. Gdyż nie zdrada Judasza
zgotowała nam zbawienie, lecz mądrość Chrystusa i Jego zręczna łatwość,
z jaką obracał złość innych na nasz pożytek.
«A gdyby Judasz - ktoś powie - nie zdradził, to czy nie zdradziłby kto
inny?» A jakiż to ma za związek z naszym tematem? «Taki, powiesz, że
jeśli Chrystus miał być ukrzyżowany, to musiał być przez kogoś; a jeśli
przez kogoś, to koniecznie przez podobnego człowieka. A gdyby wszyscy
byli wtedy dobrzy, to całe dzieło naszego zbawienia zostałoby udaremnio
ne». Gdzież tam! Przecież On, najmądrzejszy, wiedziałby, jak pokierować
naszymi sprawami, choćby i to nastąpiło. Jego mądrość jest wielka
i niepojęta. I dlatego mówi temu człowiekowi: (26, 24) Biada, aby nikt nie
myślał, że był narzędziem Opatrzności.
2 Por. Jan C hryzostom , RzHom 3, 3 (t. 1/1, 66 przypis 16 wraz z odnośnym tekstem)
oraz 6, 6 (t. 1/1, 103 przypis 41). Bakchiczne obrzędy - inaczej: bachanalia, hulaszcze
zabawy, pijatyki i orgie.
Hom. LXXXI: Mt 26, 17-25 449
będzie bardziej cierpiał: czy ten, kto został raz ukąszony i zaraz uzdrowio
ny, czy też ten, którego stale gryzą zęby ubóstwa? Bo ubóstwo, jeśli nie
jest dobrowolne, jest gorsze niż ogień niż dziki zwierz.
«Lecz nie błąkają się, jak opętani, po pustkowiach». Oby biegali tylko
po pustkowiach, a nie po miastach. Wtedy wszyscy mieszkańcy miast ży
liby w spokoju. /Chciwi/ natomiast również dlatego są gorsi od wszystkich
/opętanych/, gdyż czynią w miastach to, co tamci na pustyni; czynią
z miast pustynie i rabują mienie wszystkich jak na pustyni, gdzie nie ma
nikogo, kto by przeszkodził.
«Lecz nie rzucają kamieniami w przechodniów». Cóż to znaczy? Prze
cież łatwiej się ustrzec przed kamieniami. Któż, zetknąwszy się z /ludźmi
chciwymi/, obroni się kiedykolwiek z łatwością przed ranami, które zadają
oni nieszczęśliwym ludziom ubogim za pomocą papieru i atramentu?
4. Przyjrzyjmy się również temu, co czynią samym sobie. Chodzą po
mieście nadzy, gdyż nie są przyodziani szatą cnoty. Jeśli nie wydaje im się
to szpetne, to także świadczy o ich niezmiernym szaleństwie: że nawet nie
widzą swej hańby. Wstydzą się wprawdzie obnażyć ciało, ale poczytują
sobie za chlubę to, że pokazują obnażoną duszę.
Jeśli chcecie, pokażę wam także przyczynę ich bezwstydu. Jakaż to
przyczyna? Obnażają się wśród wielu podobnie obnażonych, dlatego się
nie wstydzą, tak jak i my w łaźniach. Gdyby było wielu przyodzianych
szatą cnoty, wtedy bardziej byłoby widać brzydotę tamtych. Tak natomiast
najbardziej godne ubolewania jest to, że nawet nie wstydzą się występków,
gdyż wielu jest złych. Oprócz innych rzeczy diabeł sprawił jeszcze i to, że
nawet nie widzą zła: pokrywa jego ohydę liczbą w nim uczestniczących.
Gdyby się taki przypadkiem znalazł w licznym gronie ludzi panujących
nad swymi namiętnościami ((|)i^oco(|)oi)VTCOV), prędzej dostrzegłby swą na
gość. Widać więc na tej podstawie, że są bardziej obnażeni niż opętani;
a nikt nie zaprzeczy temu, że również chodzą po pustyni. Długa i szeroka
droga (por. Mt 7, 13) jest bardziej pusta niż jakakolwiek pustynia. Chociaż
chodzi po niej wielu, .o jednak nie tam żadnego człowieka, lecz węże,
skorpiony, wilki i żmije. Tacy są bowiem ci, którzy szukają niegodziwości.
A jest ona nie tylko pusta, lecz także bardziej przykra niż tamta. Widać to
stąd, że nie tyle kamienie, urwiska i góry ranią idących, jak zdzierstwo
i chciwość duszę tych, którzy za nimi podążają.
A że, jak opętani, mieszkają wśród grobów, a raczej sami są grobami,
wynika stąd: Czym jest grobowiec? Kamieniem, zawierającym w sobie
martwe ciało. Czymże więc różnią się ich ciała od innych kamieni? One
są nawet gorsze niż tamte. Bo ciało ich nie jest kamieniem mającym
w sobie trupa, lecz ciałem zimniejszym niż głaz, które nosi w sobie
450 Jan C hryzostom
martwą duszę3. Dlatego nie pomyliłby się ten, kto nazwałby ich grobami.
Wszak i Pan nasz nazwał tak Żydów (por. Mt 23, 27), i to właśnie
najbardziej z tego powodu. Powiedział bowiem: „Wewnątrz pełni jesteście
zdzierstwa i niepowściągliwości” (Mt 23, 25).
Czy chcecie, bym pokazał wam jeszcze, jak [chciwcy] tłuką swe głowy
kamieniami? Powiedz mi, na podstawie czego chcesz się o tym najpierw
przekonać: rzeczy doczesnych czy przyszłych? Ponieważ oni niewiele
dbają o rzeczy przyszłe, trzeba najpierw mówić o teraźniejszych. Czyż nie
są cięższe od jakichkolwiek kamieni troski, które nie głowę ranią, lecz
duszę rozszarpują? [Chciwcy] boją się przecież, aby to, co niesprawiedli
wie przyszło do ich domu, sprawiedliwie z niego nie poszło. Lękają się
najgorszych rzeczy, gniewają się, oburzają na domowników i na obcych.
Ogarnia ich raz to smutek, raz strach, raz gniew i spodziewają się każdego
dnia tego, czego jeszcze nie posiadają, jakby przechodzili z jednej
przepaści nad drugą. Nie cieszą się z tego, co posiadają, bo nie są pewni,
że to jest bezpieczne oraz dlatego, że cała ich uwaga skierowana jest na
to, czego jeszcze nie posiedli. I jak ten, który stale czuje pragnienie,
choćby wypił nie wiadomo ile wody, nie odczuwa przyjemności, ponieważ
nie zaspokaja pragnienia, tak i oni, im więcej nabywają, nie tylko się nie
cieszą, ale nawet znoszą męki, bo nie znają granic tej żądzy.
Taki jest ich stan tu, na ziemi. Pomówmy także o dniu przyszłym.
Musimy mówić, chociaż oni nie słuchają. Zatem w dniu przyszłym ujrzysz
ich, jak z każdej strony znosić będą męczarnie. Gdy mówi: „Byłem
spragniony, a nie daliście mi pić” (Mt 25, 42), ich właśnie karze; a gdy
mówi: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany
diabłu” (Mt 25, 41), posyła tam tych, którzy się niesprawiedliwie
wzbogacili. Także zły sługa, który nie udziela swym współsługom z dóbr
pańskich, do tej grupy należy (por. Mt 24, 45-51). Podobnie ten, który
zakopał talent (por. Mt 25, 18) oraz pięć głupich panien (por. Mt 25, 1-
13). Gdziekolwiek się obrócisz, ujrzysz, że chciwi ponoszą karę. I teraz
usłyszą: „Między nami a wami zionie ogromna przepaść (%ócoę)” (Łk 16,
26); oraz: „Idźcie precz ode Mnie, w ogień wieczny, przygotowany” (Mt
25, 41) już teraz, po podziale zaś na dwie części, pójdą tam, gdzie jest
zgrzytanie zębów (por. Mt 25, 30). Ujrzysz ich wtedy, pędzonych zewsząd,
nie znajdujących miejsca nigdzie, tylko w jednym piekle.
3 Wyrażenie «martwe dusze» pojawiło się już wcześniej, zob. powyżej MtHom 70, 4
(przypis 14); 73, 3. Przy okazji warto uzupełnić, że Gogol napisał w 1842 roku dzieło pod
takim właśnie tytułem.
Horn. LXXX1: Mt 26, 17-25 451
(26, 26) A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i, odmówiwszy dziękczynienie
(£i)%apiGTf|GOcę), połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie i jedzcie, to
jest Ciało Moje». (26, 27) Następnie wziął kielich i, odmówiwszy dziękczy
nienie, dał im mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, (26, 28) bo to jest moja
Krew Nowego Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie
grzechów».
I. Ach! Jak wielkie zaślepienie zdrajcy! Chociaż uczestniczył w Tajem
nicy, pozostał taki sam; chociaż siedział przy przejmującym strachem stole,
nie [zechciał] się nawrócić. Podkreśla to Łukasz, mówiąc, że potem szatan
wstąpił w Judasza (por. Łk 22, 3), nie dlatego, żeby pogardzał Ciałem
Pańskim, lecz ponieważ szydził z Judasza. Grzech był większy z dwóch
przyczyn: po pierwsze dlatego, że z takim zamiarem przystąpił do
tajemniczego obrzędu; po drugie, że przystąpiwszy, nie stał się lepszy, ani
z powodu dobrodziejstwa, ani z powodu zaszczytu. A Chrystus nie bronił
mu, chociaż wiedział wszystko, żebyś ty się dowiedział, że nie pomija
niczego, co prowadzi do poprawy. Dlatego przedtem i potem często go
upominał i powstrzymywał: czynami, słowami, lękiem, posługą, groźbą,
wyróżnieniem. Lecz nic nie uleczyło go z tej ciężkiej choroby. Dlatego już
się nim więcej nie zajmuje, poprzez tajemniczy obrzęd przypomina
uczniom o swej gwałtownej śmierci; podczas wieczerzy mówi o krzyżu,
aby ciągłym przepowiadaniem sprawić, że Jego męka będzie łatwiejsza do
zniesienia. Jeśli przestraszyli się mimo tylu cudów i przepowiedni, to
jakiegoż doznaliby uczucia, gdyby nie usłyszeli nic takiego.
(26, 26) A gdy oni jedli..., wziął chleb i połamał. A czemu właśnie
wtedy, w czasie Paschy odprawił ów tajemniczy obrzęd? Abyś się ze
wszystkiego dowiedział, że On jest prawodawcą Starego Testamentu,
wyraził w nim te same rzeczy opisując ich cienie (7tpOGKioypa<|)r|0£VTa).
Dlatego teraz - tam, gdzie była figura (TOrcoę) - dodaje prawdziwą
454 J an C hryzostom
i teraz, ponieważ wtedy, gdy o tym mówił, wielu gorszyło się pod wpły
wem samych słów)2. Dlatego sam pił własną krew. «Cóż więc? Czy trzeba
- ktoś zapyta - czynić także tamten dawny [obrząd]?» W żadnym
przypadku. Dlatego powiedział: „To czyńcie” (Łk 22, 19; 1 Kor 11, 24-
25), aby ich odwieść od tamtego. Jeśli to daje odpuszczenie grzechów,
a rzeczywiście daje, to tamto jest już zbyteczne.
Jak więc u Żydów, tak samo tu dołączył do tajemnicy pamiątkę dobro
dziejstwa, w ten sposób zamykając usta heretykom. Jeśli mówią: «Z czego
wynika, że Chrystus się ofiarował?», to zamykamy im usta, zarówno przez
inne dowody, jak i przez to misterium. Czyimi symbolami byłoby to, co
ofiarujemy, gdyby Chrystus nie poniósł śmierci?
2. Czy widzisz, jak starannie obmyślał, żebyśmy sobie zawsze przypo
minali, że za nas umarł? Ponieważ mieli przyjść Marcjon, Walentyn,
Mani3 oraz ich zwolennicy i zaprzeczać takiemu postanowieniu, nie
ustannie przypomina nam swoją mękę poprzez misterium, aby nikt nie
został wprowadzony w błąd. Przez ten święty stół równocześnie poucza
nas i zbawia. Bo to jest największe z dóbr. Dlatego także Paweł często
o nim mówi4.
Następnie, skoro im dał, mówi: (26, 29) [Lecz powiadam wam: Odtąd]
nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić
go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego. Skoro mówił do nich
o męce i krzyżu (por. 26, 28), znów kieruje swe słowa ku zmartwychwsta
niu, wspomina o królestwie, nazywając tak również swoje zmartwychwsta
nie. A dlaczego po zmartwychwstaniu pił?5 Aby ludzie bardziej tępego
umysłu nie uważali zmartwychwstania za jakieś urojenie. Wielu bowiem
uznawało to za znak Jego zmartwychwstania. Dlatego również apostoło
wie, aby przekonać ich o Jego zmartwychwstaniu, mówili: „Którzyśmy
z Nim jedli i pili [po Jego zmartwychwstaniu]” (Dz 10, 41).
Aby więc pokazać, że Go zobaczą po Jego świetnym zmartwychwsta
niu, że znowu będzie z nimi, że oni będą dawać świadectwo temu
zdarzeniu na podstawie tego, co widzieli i co On czynił, mówi: Kiedy pić
(Wola nie działa bez łaski, tak jak łaska wbrew woli.
W Eucharystii spożywamy Ciało Chrystusa)
4. Wszystko to sprawił tamten jego upadek. Przedtem przypisywał
wszystko sobie, mówiąc: (26, 33) Choćby wszyscy zwątpili..., lecz ja... nie
zwątpię. (26, 35) Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie zaprę się Ciebie,
podczas gdy należało powiedzieć: «Jeśli doznam Twej łaski». Potem na
tomiast mówi wszystko odwrotnie: „Dlaczego patrzycie na nas, jakbyśmy
własną mocą albo pobożnością sprawili, że on chodzi?” (Dz 3, 12).
Na tej podstawie poznajemy wielki dogmat, że nie wystarczy chęć
(TtpoGupia) człowieka, jeśli nie ma wsparcia ((l)07ifi) z wysoka. Z kolei ze
wsparcia z wysoka nie ma żadnej korzyści, jeśli zabraknie z naszej strony
chęci. Jako dowód obu tych rzeczy mogą służyć Judasz i Piotr. Pierwszy
bowiem nie skorzystał, choć doświadczył wielkiej pomocy, bo nie miał
woli i ze swej strony niczym się nie przyczynił; drugi natomiast upadł,
chociaż miał chęci, bo nie miał pomocy.
Dlatego wzywam was, abyście we wszystkim zdawali się na Boga, nie
pogrążali się w bezczynności, ani też nie sądzili, gorliwie pracując, że
wszystko osiągniecie własnymi siłami. Bóg nie chce, abyście byli bez
czynni; dlatego nie czyni wszystkiego sam. Nie chce też, byśmy byli
zarozumiali; dlatego nie oddał wszystkiego w naszą moc, lecz usunąwszy
z obu stron to, co szkodliwe, zostawił nam to, co pożyteczne. Dlatego
pozwolił nawet na upadek pierwszego z apostołów, aby uczynić go bar
dziej pokornym i zagrzać do jeszcze większej miłości. „Komu więcej się
odpuszcza, powiada, bardziej miłuje” (por. Łk 7, 43. 47).
Bądźmy zawsze posłuszni Bogu, w niczym Mu się nie sprzeciwiajmy,
choćby się zdawało, że Jego słowa kłócą się z naszym rozumowaniem
i widzeniem rzeczy. Niechaj Jego słowa będą warte więcej niż nasze
rozumowanie i zapatrywania. Tak czyńmy wobec tajemnic. Nie zważajmy
jedynie na to, czego doświadczają zmysły. Pamiętajmy także o Jego
słowach. Jego słowo jest nieomylne, natomiast zmysły nasze są zwodnicze.
Ono nigdy nie zawiodło, one zaś często się mylą. Gdy więc Jego słowo
twierdzi: (26, 26) To jest Ciało moje, to słuchajmy i wierzmy, choć
patrzymy na to cielesnymi oczyma.
Chrystus nie dał nam bowiem nic zmysłowego, lecz wszystko duchowe,
w rzeczach dostrzegalnych zmysłami. Podobnie podczas chrztu; udziela się
daru wody jako rzeczy zmysłowej, a to, co się dokonuje, jest duchowe:
zrodzenie i odnowienie. Gdybyś był czystym duchem, dałby ci te dary jako
czyste i bezcielesne. Ponieważ jednak dusza jest odziana w ciało, dlatego
w widzialnej postaci daje ci rzeczy umysłowe13.
Iluż teraz mówi: Chciałbym zobaczyć Jego postać, rysy, szaty, obuwie!
Oto Go widzisz, Jego dotykasz, Jego spożywasz. Chcesz zobaczyć Jego
szaty, a On sam ofiaruje się tobie, nie tylko, byś Go zobaczył, ale także,
abyś Go dotykał, spożywał, przyjmował do swego wnętrza.
sposób Bóg będzie dla nas łaskawy, będziemy mieć wielu przystępujących
godnie, otrzymamy wielką nagrodę za własną gorliwość i za dbałość
o innych19. Obyśmy ją wszyscy otrzymali, z łaski i dobroci Pana naszego
Jezusa Chrystusa, któremu chwała na wieki wieków. Amen.
19 Zob. powyżej MtHom 77, 5-6, gdzie Jan Chryzostom szeroko omawia konieczność
troszczenia się chrześcijanina o bliźniego.
HOMILIA LXXXIII: Mt 26, 36 50
(PG 58, 745-752)
' Por. Mt 6, 6; 14, 23; 26, 36. 42. 44; Mk 1, 35; 6, 46; Łk 5, 16; 6, 12; 9, 18. 28.
2 Zob. powyżej MtHom 82, 3.
466 Jan C hryzostom
stanie wola Twoja. Pokazuje tu, że zupełnie się zgadza z wolą Boga, że
zawsze trzeba Mu być posłusznym i starać się o to. (26, 43) Potem
przyszedł i [znów] zastał ich śpiących, [bo oczy ich były senne]. Oprócz
tego, że było późno, również smutek zamykał ich oczy do snu. (por. 26,
44) A przyszedłszy po raz trzeci, znów mówił to samo, potwierdzając, że
jest człowiekiem. Dwukrotne i trzykrotne powtórzenie czegoś jest
w Piśmie Świętym największym dowodem prawdy. Powiedział tak i Józef
do faraona: „Czyż sen powtórzył się tobie po raz drugi? Stało się tak ze
względu na prawdę, abyś był pewny, że tak się stanie” (por. Rdz 41, 32).
Dlatego również On mówił to samo raz, drugi i trzeci, aby uwierzono
w prawdę postanowienia dzieła zbawienia (o iK O Y o p ia ).
Dlaczego przyszedł po raz drugi? Aby wytknąć im to, że tak pogrążyli
się w smutku, że nie zważali nawet na Jego obecność. Nie karcił ich, tylko
nieco się oddalił, ukazując ich wielką niemoc, gdyż nie mogli czuwać
nawet pomimo skarcenia. Już ich nie budzi, nie karci, by nie przestraszyć
zalęknionych, lecz odszedłszy i pomodliwszy się, (por. 26, 45A) powraca
i mówi: (26, 45B) Już śpicie i odpoczywacie. Wprawdzie należało wtedy
czuwać, lecz aby pokazać, że nie zniosą nawet widoku strasznych wypad
ków, lecz uciekną i opuszczą Go ze strachu (por. Mt 26, 56), że nie
potrzebuje od nich żadnej pomocy i że koniecznie musi zostać wydany,
mówi: Już śpicie i odpoczywacie, (26, 45C.) a oto nadeszła godzina i Syn
Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Znów pokazuje, że należy
to do dzieła zbawienia (oiKOYopia).
6 Greckie 7tocpótoiToę. Por. RzHom 8, 2, Kraków 1995, t. 1/1, 125 przypis 23. Zob.
także powyżej MtHom 48, 6 przypis 14.
Horn. LXXXIII: Mt 26, 36-50 471
(26, 51) A oto jeden z tych, którzy byli z Jezusem, wyciągnął rękę,
dobył miecza i ugodziwszy sługę najwyższego kapłana odciął mu ucho. (26,
52) Wtedy Jezus rzekł do niego: «Schowaj miecz [swój] na swoje miejsce,
bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną. (26, 53) Czy
myślisz, że nie mógłbym prosić Ojca [mojego], a zaraz wystawiłby Mi
więcej niż dwanaście zastępów aniołów? (26, 54) Jakże więc spełnią się
Pisma, że tak się stać musi?»
1. Kim był ten jeden, który uciął ucho? Jan mówi, że był nim Piotr
(por. J 18, 10). Był to czyn jego gorliwości. Warto zastanowić się nad
tym, dlaczego nosili miecze. To, że je nosili, wynika nie tylko z tego, ale
także z odpowiedzi udzielonej na pytanie, że są tu dwa [miecze] (por. Łk
22, 36. 38). A dlaczegóż Chrystus pozwala im je mieć? Łukasz opowiada,
że mówił do nich: „«Czy brak wam było czego, kiedy was posyłałem bez
trzosa, bez torby i bez sandałów?» Oni odpowiedzieli: «Niczego». «Lecz
teraz - mówił dalej - kto ma trzos, niech go weźmie; tak samo torbę;
a kto nie ma, niech sprzeda swój płaszcz i kupi miecz»” (Łk 22, 35-36).
„Oni rzekli: «Panie, tu są dwa miecze». Odpowiedział im: «Wystarczy»”
(Łk 22, 38).
Czemu więc pozwolił im je mieć? Aby wzbudzić w nich wiarę, że
zostanie wydany. Dlatego mówi do nich: „Niech kupi miecz” (Łk 22, 36),
nie aby się weń uzbroili, w żadnym razie, ale chcąc w ten sposób wyrazić
swe wydanie. Dlaczego mówi też o torbie (por. Łk 22, 36)? Upominał ich,
by byli odtąd uważni, czuwali i dokładali ze swej strony wielkich starań.
Na początku bowiem, ponieważ byli niedoświadczeni, wspierał ich wielką
mocą. Potem wyprowadza ich jak pisklęta z gniazda i każe im posługiwać
się własnymi skrzydłami. Dalej, aby nie myśleli, że opuszcza ich
z powodu swej słabości, żądając, by przyczyniali się również ze swej
strony, przypomina im dawniejsze wydarzenia i mówi: „Czy brak wam
było czego, kiedy was posyłałem bez trzosa?” (Łk 22, 35), by poznali Jego
474 J an C hryzostom
i
Z wami - por. Łk 22, 53.
476 J an C hryzostom
2 Por. Mt 14, 5; 26, 4. 59; Mk 14, 1; Łk 2, 2; J 5, 18; 7, 1. 19-25; 8, 37. 40; 11, 8. 53.
3 Brak wierszy: (26, 59) Tymczasem arcykapłani i cała Wysoka Rada szukali
fałszywego świadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zgładzić. (26, 60A) Lecz nie znaleźli,
jakkolwiek występowało wielu fałszywych świadków.
4 Tekst (26, 61B.) Mogę zburzyć przybytek Boży i w ciągu trzech dni go odbudować.
Horn. LXXXIV: Mt 26, 51-66 Ali
wściekłości to, co się wtedy działo? A jednak uczeń drży ze strachu i nie
tylko nie okazuje oburzenia, ale nawet się zapiera i nie wytrzymuje groźby
byle jakiej, nędznej dziewczyny. Zapiera się nie jeden raz, ale drugi
i trzeci, i to w krótkim czasie, i nie wobec sędziów; był bowiem na dwo
rze. A gdy wychodził z bramy, spytali go, a on nawet nie spostrzegł od
razu swojego upadku. Tak samo opowiada Łukasz, że Chrystus spojrzał na
niego (por. Łk 22, 61), pokazując, że nie tylko się zaparł, ale nawet sam
nie spostrzegł swojego upadku, chociaż zapiał kur, tylko potrzebował
znowu przypomnienia Nauczyciela, a Jego spojrzenie starczyło mu zamiast
słów; tak był zdjęty strachem.
Marek natomiast mówi, że wtedy, gdy raz się zaparł, kogut zapiał po
raz pierwszy, a gdy zaparł się po raz trzeci, kogut zapiał po raz drugi (por.
Mk 14, 68-72). Opisuje dokładniej słabość ucznia umierającego ze strachu;
dowiedział się o tym od samego nauczyciela, bo był towarzyszem Piotra.
Z tego względu najbardziej zasługuje na podziw: że nie zataił upadku
swego mistrza, lecz opisał go nawet dokładniej niż inni, właśnie dlatego,
że był jego uczniem.
2. Jak pokazać, że słowa Mateusza: „Zaprawdę powiadam ci: Zanim
kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz” (Mt 26, 34), są prawdziwe,
skoro Marek mówi, że po trzecim zaparciu się kogut zapiał po raz drugi
(por. Mk 14, 30)? Wielka to prawda i bardzo zgodna. Jeśli za każdym
razem kogut pieje zwykle trzy czy cztery razy, to Marek mówi tak, aby
pokazać, że nawet głos go nie powstrzymał i nie doprowadził go do
opamiętania. Tak więc prawdą jest jedno i drugie. Zanim kur ukończył
jedno pianie, on się trzykrotnie zaparł. Chociaż Chrystus przypomniał mu
jego grzech, to nie miał jednak odwagi płakać jawnie, by się łzami nie
zdradzić, lecz: (26, 75) Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał.
(por. 27, 1A) A gdy nastał dzień, „zaprowadzili Jezusa od Kajfasza”
(J 28, 1) „do Piłata” (Łk 23, l)5. Ponieważ chcieli Go zabić, a nie mogli
tego sami uczynić z powodu świąt, prowadzą Go do namiestnika. Zauważ,
jak ułożyły się te zdarzenia, że wydarzyło się to właśnie w święta. Tak już
było wcześniej przeznaczone z wysoka. (27, 3A) Wtedy Judasz, który Go
wydał, widząc, że Go skazano, opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrni
ków. Świadczy to o ich oraz o jego winie; o jego winie nie to, że żałował,
ale że późno i powoli, i że sam się potępił; o winie tamtych, że nie
żałowali, choć mogli żałować.
5 W ten sposób Jan Chryzostom streszcza wiersze: (2 7 ,1 ) A gdy nastał ranek, wszyscy
arcykapłani i starsi ludu powzięli uchwałę przeciw Jezusowi, żeby Go zgładzić. (27, 2)
Związawszy Go zaprowadzili i wydali w ręce namiestnika Piłata.
484 Jan C hryzostom
7 Cytat ten jest luźną adaptacją wielu tekstów starotestamentalnych; między innymi:
por. Za 11, 12-13; Jr 18, 2n; 19, ln; 32, 6-9.
486 J an C hryzostom
x W ten sposób Jan Chryzostom - jak się wydaje - tłumaczy, że cmentarz nazwano
«Polem Krwi» dlatego, że został nabyty za pieniądze Judasza. Inna tradycja podaje, że stało
się tak dlatego, iż tam właśnie Judasz się powiesił (por. Dz 1, 19-20). Jednakże Chryzo
stom nie porusza szerzej tego problemu w DzHom 3, 1-2 (PG 60, 35 w. 12n), zaznaczając
jedynie, że nazwa ta została nadana z powodu Judasza.
9 Jan Chryzostom nie powtarza, że były to słowa proroka Jeremiasza. Prawdopodobne
jest, że nie za bardzo wiedział do jakich słów odnosi się relatywnie swobodna parafraza
Mateuszowa.
Horn. LXXXV: Mt 26, 67 - 27, 10 487
ll) Rody lewitów - por. Lb 3, 22 (liczba 7500). 28 (liczba 8300). 34 (liczba 6200). 39
(liczba 22000); spis lewitów - por. Lb 4, 48 (mowa o 8580 lewitach). Warto dodać, że
z niewoli powróciło 4739 kapłanów - por. Ez 2, 36-39; Ne 7, 39-42.
11 Wdowy i sieroty - por. Wj 22, 21-23; Pwt 14, 28-29; 16, 11. 14; 24, 17. 19-21; 26,
12; 27, 19.
12 Wyposażenie i utrzymanie armii było na koszt ludności - por. Sdz 20, 10; 2 Sm 17,
28-29; 1 Kri 10, 16-17. Przykładowo Saul miał 3 tysiące wyszkolonych żołnierzy (por.
1 Sm 13, 2; 14, 52; 24, 3).
13 Greckie & T 07toę znaczy także: «absurdalny», «obrzydliwy».
14 Prawdopodobnie aluzja do Dz 2, 43-46.
15 Dosłownie: dziewice.
488 J an C hryzostom
16 Greckie wyrażenie &vco Kai kóctco znaczy dosłownie «tu i tam», «tam i z powro
tem»; zob. powyżej MtHom 41, 2 przypis 10.
17 Dosłownie: dziewicami.
Horn. LXXXV: Mt 26, 67 - 27, 10 489
żyliby wszyscy w obfitości. Gdyby każdy dał jednego obola18, nie byłoby
żadnego ubogiego, nie spotkałyby nas takie wyrzuty i szyderstwa z po
wodu naszego krzątania się wokół posiadłości. Słowa: „Sprzedaj, co
posiadasz, i rozdaj ubogim... a potem przyjdź i chodź za Mną” (Mt 19,
21), można by także zastosować do zwierzchników Kościoła względem
jego posiadłości. Inaczej bowiem nie można iść za Nim, jak tylko będąc
wolnym od wszelkiej przyziemnej i doczesnej troski.
Obecnie kapłani dozorują winobrań i żniw, zajmują się kupnem i sprze
dażą zbiorów, tymczasem usługujący cieniowi rzeczywistości (por. Hbr 8,
5) wolni byli zupełnie od podobnych zarzutów, choć byli przeznaczeni do
ręcznej pracy. My natomiast - którzy zostaliśmy powołani do samego
przybytku niebieskiego (por. Hbr 8, 2) i wchodzimy do prawdziwego
miejsca Świętego Świętych (por. Hbr 9, 3) - podejmujemy się kłopotli
wych zajęć kupców i przekupniów.
Wynika stąd zaniedbanie Pisma [Świętego], oziębłość w modlitwie oraz
niedbałość we wszystkich innych obowiązkach. Nie można rozrywać się
z równą gorliwością na obydwie strony. Dlatego proszę i zaklinam was,
aby wasze klepisko i wasza tłocznia winna stały się naszym bodźcem.
Tym sposobem ubodzy łatwiej otrzymają pożywienie, Bóg będzie
chwalony, a wy jeszcze bardziej wzrastając w dobroci, dostąpicie
wiecznych dóbr. Obyśmy wszyscy ich dostąpili, z łaski i dobroci Pana
naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała na wieki wieków. Amen.
«Czemu więc, ktoś powie, nie powołał się na to wtedy, gdy oskarżali
Go, że jest uzurpatorem?2» Dlatego, że mając tysiąc dowodów Jego mocy,
łagodności i pokory, trwali dobrowolnie w zaślepieniu, zastawiali na Niego
pułapki a sąd był niesprawiedliwy3. Dlatego nie daje żadnej odpowiedzi,
lecz milczy, niekiedy odpowiada krótko, aby ciągłym milczeniem nie
ściągnąć na siebie podejrzenia o zarozumiałość, gdy zaklinał Go arcyka
płan (por. Mt 26, 63-64), gdy namiestnik Go zapytał (por. 27, 11). A na
ich oskarżenia nie odpowiedział nic (por. 27, 13-14), bo i tak by ich nie
przekonał. Podobnie prorok, przepowiadając to samo, powiedział: „Po
udręce i sądzie został usunięty” (Iz 53, 8).
Na to zdumiał się namiestnik. Godne podziwu było ujrzeć, że Ten,
który miał niezliczone rzeczy do powiedzenia, przejawiał taką skromność
i milczał. Nawet oni nie oskarżali Go dlatego, żeby w Nim widzieli coś
złego, lecz z zazdrości i nienawiści (por. 27, 18). Skoro podstawili fałszy
wych świadków, a ci niczego nie zdołali dowieść (por. Mt 26, 59-60), to
po cóż jeszcze trwają przy swym oskarżeniu? Dlaczego nie poczuli żalu,
ujrzawszy, że Judasz się powiesił (por. Mt 27, 5), że Piłat umył ręce (por.
27, 24)? Bo nawet w tym czasie [Jezus] wiele zdziałał, by się opamiętali,
lecz nic ich nie poprawiło.
(por. 27, 13A) Cóż mówi Piłat? (27, 13B.) Nie słyszysz, jak wiele
zeznają oni przeciw Tobie? Chciał, aby uwolnił się poprzez obronę.
Dlatego tak powiedział, (por. 27, 14) A gdy On nic nie odrzekł, próbuje
innego sposobu. Jakiego? [(27, 15) A był zwyczaj, powiada, że na każde
święto namiestnik uwalniał jednego więźnia, którego chcieli. (27, 16)
Trzymano zaś wtedy znacznego więźnia, imieniem Barabasz. (27, 17) Gdy
się więc zebrali, spytał ich Piłat: «Którego chcecie, żebym wam uwolnił,
Barabasza czy Jezusa, zwanego Mesjaszem?» (27, 18) Wiedział bowiem,
że przez zawiść Go wydali. Wiedział bowiem Piłat, że] mieli oni zwyczaj
wypuszczać jednego więźnia, i tą właśnie drogą starał się uwolnić /Jezusa/.
«Jeśli nie chcecie, mówi, puścić Go jako niewinnego, to darujcie Mu Jego
winę jako winnemu z racji Świąt».
Czy widzisz zmianę porządku? Wstawianie się za więźniami należało
zwykle do pospólstwa, a ułaskawienie do namiestnika. Teraz natomiast
stało się na odwrót: namiestnik prosi pospólstwo, a oni pomimo to nie
stają się łagodniejsi, lecz roznamiętniają się jeszcze bardziej i krzyczą,
odchodząc od zmysłów z powodu swej zaciekłej zazdrości. Nic nie mogli
Mu zarzucić, nawet pomimo tego, że On milczał, a i tak oskarżenie upadło
odsuwa od siebie winę, gdy tej samej nocy objawione zostaje takie
widzenie (por. 27, 19), gdy sam namiestnik wstawia się za Nim jakby za
skazanym, to cóż zdołają znaleźć na swoją obronę? Skoro nie chcieli, by
został uznany za niewinnego, to przynajmniej nie powinni stawiać ponad
Nim złoczyńcy, znacznego i powszechnie znanego łotra.
Cóż jednak czynią? Gdy zobaczyli, że sędzia umył ręce i powiedział:
Nie jestem winny, (por. 27, 25A) krzyczeli: (27, 25B.) Krew Jego na nas
i na dzieci nasze! Wtedy właśnie, gdy wydali na siebie wyrok, pozwolił
na wszystko. Zauważ również tu ich straszne zaślepienie. Taka jest właśnie
zaciekłość i zapamiętała namiętność. Nie pozwala widzieć nic z tego, co
jest dobre. «Niech już tak będzie, przeklęliście samych siebie, ale dlaczego
rozciągacie to przekleństwo na wasze dzieci?» A jednak On, dobrotliwy,
choć wyrazili taką wściekłość przeciw sobie i swym dzieciom, nie wykonał
wydanego przez nich wyroku nie tylko na dzieciach, ale nawet na nich, ale
zarówno spośród pierwszych, jak i spośród drugich przyjął do siebie tych,
którzy się nawrócili i zaszczycił ich tysiącem dobrodziejstw. Wszak
i Paweł był jednym spośród nich, i tyle tysięcy tych, którzy uwierzyli
w Jerozolimie, należało do nich. Jak powiedziano: „Widzisz, bracie, ile
tysięcy Żydów uwierzyło” (Dz 21, 20). A jeśli jacyś pozostali, to niech
sobie samym przypiszą karę.
(27, 26) Wówczas uwolnił im Barabaszu, a Jezusa kazul ubiczować
i wydał na ukrzyżowanie. A dlaczego Go biczował? Albo jako skazanego,
albo - by dać tej sprawie jakiś pozór sądu, albo też, by się im przypodo
bać5. A przecież należało się przeciwstawić. Przecież powiedział przed
tem: „Weźcie Go wy i osądźcie według swojego Prawa” (J 18, 31). Było
wiele rzeczy, które mogły /Piłata/ oraz ich powstrzymać od zbrodni: cuda,
znaki, łagodność Tego, który to znosił, a przede wszystkim Jego głębokie
milczenie. Jeśli okazał swą ludzką naturę w tym, co powiedział na swoją
obronę, jak i w tym, o co prosił [Ojca] (por. Mt 26, 39. 42), tak z kolei
objawia swą wzniosłość i wspaniałość przez milczenie i pogardę dla tego,
co mówiono przeciwko Niemu, poprzez wszystko wzbudzając podziw dla
siebie. Lecz oni nie zważali na żadną z tych rzeczy.
5 Łukasz precyzuje, że Piłat miał intencję uwolnienia Jezusa po chłoście - por. Łk 23,
22 oraz J 19, 1-12.
Hom. LXXXVI: Mt 27, 11-26 495
4 Brak wierszy: (27, 32) Wychodząc spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem
Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jego. (27, 33) Gdy przyszli na miejsce zwane
Golgotą, to znaczy Miejscem Czaszki.
5 Brak wierszy: (27, 35) Gdy Go ukrzyżowali, rodzielili między siebie Jego szaty,
rzucając o nie losy. (27, 36) / siedząc, tam Go pilnowali. (27, 37) A nad głową Jego
umieścili napis z podaniem Jego winy: «To jest Jezus, Król Żydowski». (27, 38) Wtedy też
ukrzyżowano z Nim dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej stronie.
6 Obnażenie - zapewne aluzja do Mt 27, 28; przybicie do krzyża - Mt 27, 35, por.
także Mk 15, 25; Łk 23, 33; 24, 20; J 19, 23; napawanie octem - J 19, 29, por. także
Mt 27, 48; Mk 15, 36; Łk 23, 36.
7 Brak wiersza (27, 41) Podobnie arcykapłani z uczonymi w Piśmie i starszymi,
szydząc, powtarzali. Wiersz (27, 42A) zostaje przytoczony przez Jana Chryzostoma po
wierszu 27, 42B.
502 J an C hryzostom
x Por. Mt 27, 54-56; Mk 15, 40-41; Łk 23, 27. 47-56; J 19, 25.
Horn. LXXXVII: Mt 27, 27-44 503
9 Zdrada ucznia - por. Mt 26, 14-16. 47-50; inni porzucili Go i uciekli - por. Mt 26,
56; Jezus opluty - por. 26, 67; 27, 30; sługa arcykapłana uderzył Go w twarz - por. J 18,
22; żołnierze Go policzkowali - por. Mt 26, 67; przechodnie szydzili z Niego - por. Mt
27, 39; złoczyńcy Go oskarżali - por. Mt 27, 44.
504 Jan C hryzostom
wagach, lecz także o tym, czy ten, kto cię znieważył, nie uczynił ci czegoś
dobrego, a zaraz staniesz się łagodny.
4. Oprócz tego przyjmij też w tym względzie upomnienie od twych
sług. Gdy zobaczysz, że on milczy, podczas gdy ty go łajasz, pomyśl
sobie, że można się poskromić, skarć sam siebie, że się uniosłeś. W chwili,
gdy znieważasz, naucz się nie znieważać, a w ten sposób wtedy, gdy do
znasz obelgi, nie będziesz czuć bólu. Pomyśl sobie, że ten, kto znieważa,
szaleje i odchodzi od zmysłów, a nie będziesz oburzać się na zniewagę.
Wszak i opętani nas biją, a nie tylko nie unosimy się gniewem, lecz nawet
litujemy się nad nimi. Czyń to samo: lituj się nad tym, kto cię znieważa,
bo opanował go drapieżny zwierz: złośliwy demon, gniew, zaciekłość.
Uwolnij go od straszliwego demona, bo inaczej zginie w krótkim czasie.
Właśnie taka jest ta choroba, która nie potrzebuje wiele czasu, by zgubić
tego, komu przypada w udziale. Dlatego też ktoś powiedział: „Przebranie
miary w gniewie jest jego upadkiem” (Syr 1, 22). Najbardziej przejawia
swą moc w tym, że w krótkim czasie czyni wiele zła i nie wymaga dużo
czasu. A gdyby trwała w swej sile, trudno byłoby ją pokonać.
Chciałbym przedstawić, jaki jest ten, kto wyrządza zniewagę, a jaki ten,
kto ją cierpliwie znosi, i postawić przed wami dusze ich obu w prawdziwej
postaci. Zobaczyłbyś, że dusza pierwszego jest podobna do wzburzonego
morza, a drugiego - do spokojnego portu. Owe groźne wiatry nie niepo
koją go; uspokaja je z łatwością. Wyrządzający zniewagi czynią wszystko,
by ukąsić, gdy więc utracą tę nadzieję, sami się wreszcie uspokajają
i odchodzą poprawieni. Niemożliwe jest, by człowiek unoszący się gnie
wem nie potępił samego siebie; podobnie nie jest możliwe, aby potępiał
siebie człowiek, który nie unosi się gniewem. Jeśli trzeba wystąpić przeciw
komuś, można uczynić to bez gniewu, nie doznając żadnej nieprzyjem
ności, łatwiej i mądrzej, niż z gniewem. Jeśli zechcemy, dobra będą
w naszych rękach, a za łaską Bożą wystarczymy samym sobie do obrony
naszej czci i bezpieczeństwa.
Czemu szukasz sławy u drugiego? Szanuj sam siebie, a nikt nie zdoła
cię znieważyć. Jeśli nie będziesz siebie szanować, to nie będziesz szano
wany, nawet gdyby wszyscy oddawali ci cześć. Podobnie jak nikt inny nie
wzbudzi w nas złej namiętności, jeśli my sami jej nie wzbudzimy, tak
samo nikt inny nie okryje nas hańbą, jeśli my nie będziemy siebie
znieważać.
Przypuśćmy, że jest jakiś człowiek wielki i sławny i że wszyscy nazy
wają go rozpustnikiem, złodziejem, rabusiem grobów, rozbójnikiem i zło
czyńcą. On zaś ani się nie gniewa, ani nie unosi, ani nie poczuwa się do
czegoś takiego. Jaka go w tym spotka zniewaga? Żadna. «A co wtedy,
506 J an C hryzostom
ktoś powie, jeśli wielu będzie mieć o nim takie zdanie?» Wówczas i tak
nie on doznaje zniewagi, lecz oni okrywają się hańbą, ponieważ uważają
go za takiego, jakim on nie jest. Powiedz mi, czy gdyby ktoś uważał
słońce za ciemne, przyniósłby ujmę słońcu, czy sobie? Oczywiście sobie,
zarabiając na opinię szaleńca lub ślepca. Podobnie okrywają się wstydem
ci, którzy uważają złych za dobrych, i odwrotnie.
Dlatego należy dokładać większych starań, byśmy nie dawali z naszej
strony żadnego powodu do złośliwego podejrzenia, a gdyby inni, mimo
takiego usposobienia, chcieli szaleć, nie dbajmy o to wiele ani się nie
smućmy. Nie ponosi żadnej szkody na swej wewnętrznej wartości ten,
o kim uważają, że jest zły, mimo że jest dobry. Natomiast kto podejrzewa
bez powodu, ten przygotowuje sobie ciężką zgubę. Również zły, jeśli mają
0 nim przeciwne zdanie, nie będzie miał z tego żadnej korzyści, owszem,
ściągnie na siebie cięższą karę i stanie się jeszcze bardziej lekkomyślny.
Kto zaś jest zły i uchodzi za takiego, może się ukorzy i pozna swe
grzechy. Natomiast gdy się ukrywa, popada w obojętność. Skoro grzesz
nicy, gdy wszyscy ich oskarżają, z trudem podnoszą się z upadku, by
żałować za grzechy, to kiedyż zdołają przejrzeć ci, którzy zżyli się
z nieprawością, jeśli nie tylko nikt ich nie oskarża, lecz nawet niektórzy
chwalą? Czy nie słyszałeś, że również Paweł to miał za złe, iż Koryntianie
nie tylko nie pozwolili rozpustnikowi poznać swego grzechu, chwaląc go
1 szanując, lecz także utrzymywali go tym samym w złu (por. 1 Kor 5)?
Dlatego was proszę, byście nie zważali na zdanie pospólstwa, na
zniewagi i zaszczyty, a starali się tylko o to jedno: abyście się nie
poczuwali do niczego złego i nie okrywali wstydem samych siebie. W ten
sposób dostąpimy wielkiej sławy zarówno tu, jak i w życiu przyszłym.
Obyśmy jej wszyscy dostąpili, z łaski i dobroci Pana naszego Jezusa
Chrystusa, któremu chwała na wieki wieków. Amen.
HOMILIA LXXXVIII: Mt 27, 45-61
(PG 58, 775-782)
przywieść do opamiętania, nie tylko dlatego, że cud był wielki, lecz także,
ponieważ się zdarzył w samą porę. Nastąpiło to bowiem po wszystkich
wybrykach ich szaleństwa i niegodziwego szyderstwa, gdy zmniejszyła się
ich zaciekłość, gdy przestali drwić, gdy nastąpił przesyt szyderstwem, gdy
powiedzieli już wszystko, co chcieli, wówczas zesłał ciemność, aby
chociaż w ten sposób odnieśli pożytek z tego cudu i ustali w swej
zapalczywości. Większy bowiem podziw wzbudzało, że uczynił to Ten,
który wisiał na krzyżu, niż gdyby zstąpił z krzyża. Jeśli sądzili, że On to
sprawił, powinni byli uwierzyć i lękać się; jeśli zaś Ojca uważali za
sprawcę, to również dlatego powinni byli się skruszyć. Ciemność owa
świadczyła bowiem o gniewie z powodu tych zbrodni. Bo nie było to
zaćmienie, lecz gniew i oburzenie; widać to nie tylko na tej podstawie, ale
również na podstawie czasu: ciemność trwała wszak trzy godziny, a zać
mienie trwa krótko, chwilę, o czym wiedzą ci, którzy na nie patrzyli, bo
za naszych czasów się takie zdarzyło.
«A dlaczego, ktoś zapyta, wszyscy się nie zdziwili i nie uwierzyli, że
to Bóg?» Bo rodzaj ludzki był wówczas pogrążony w wielkiej lekkomyśl
ności i nieprawości. A był to pojedynczy cud, który dokonał się i zaraz
przeminął, a nikomu nie przyszło do głowy, by szukać jego przyczyny.
Panowała wtedy wielka bezbożność zarówno w prawach, jak i w obycza
jach. Nie wiedzieli, co było przyczyną tego zdarzenia. Może sądzili, że ta
ciemność nastała wskutek zaćmienia słońca lub z jakiejś innej fizycznej
przyczyny. Lecz cóż się dziwisz ludziom z innych krajów, którzy nie
wiedzieli o niczym, ani nie dociekali w swej wielkiej lekkomyślności
przyczyny tego zjawiska, skoro nawet mieszkańcy ziemi żydowskiej,
pomimo tylu cudów, nawet wtedy nie przestali Go znieważać, chociaż
wyraźnie im pokazał, że On to sprawił?
Dlatego potem podniósł swój głos, by widzieli, że On jeszcze żyje i że
On to sprawił oraz by choć w ten sposób porzucili swą zaciekłość; mówi:
Eli, Eli, lema sabachthani, aby zobaczyli, że aż do ostatniego tchu czci
Ojca i że nie sprzeciwia się Bogu. Dlatego wydał jakiś proroczy głos, aż
do ostatniej chwili dający świadectwo Staremu Przymierzu; a nie tylko
proroczy, lecz także hebrajski, by mowa była dla nich zrozumiała i jasna.
We wszystkim okazuje swą zgodność z Ojcem.
Zauważ również w tym ich zuchwalstwo, bezczelność i głupotę. Nie
którzy sądzili, opowiada [Ewangelista], że (por. 27, 47B.) woła Eliasza,
(por. 27, 48) i natychmiast dali Mu pić ocet. (27, 49B) Inny znów
podszedł i włócznią otworzył Jego bok (por. J 19, 34A). Cóż może być
bardziej bezbożne, cóż dziksze niż oni, którzy tak daleko posunęli swą
wściekłość, że nawet martwe ciało znieważali. Zwróć uwagę, że skierował
Hom. LXXXVII1: Mt 27, 45-61 509
1 Wiersz Mt 27, 29BC czytał Jan Chryzostom w swojej wersji Ewangelii według
św. Mateusza.
2 Setnik uwierzył, widząc, że Jezus „w ten sposób wyzionął ducha” (Mk 15, 39). Jan
Chryzostom zamienia «w ten sposób» na «moc» z przytoczonego nieco wcześniej wiersza
J 10, 18.
3 Brak wierszy: (27, 51) A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół;
ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. (27, 52A) Groby się otworzyły.
4 Powstanie umarłych z grobu - por. Mt 27, 52-53; zaciemnienie światła - por. Mt 27,
45; poruszenie żywiołów - por. Mt 27, 51.
510 J an C hryzostom
5 Jan Chryzostom w miejsce wiersza Mt 27, 54: Setnik zaś i jego ludzie, którzy odby
wali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mów ii:
«Prawdziwie Ten był Synem Bożym», przytacza wersję Łukaszową.
Horn. LXXXVIII: Mt 27, 45-61 511
6 Brakujące wiersze: (27, 57) Pod wieczór przyszedł zamożny człowiek z Arymatei,
imieniem Józef, który też był uczniem Jezusa. (27, 58) Udał się on do Piłata i poprosił
o ciało Jezusa. Wówczas Piłat kazał je wydać. (27, 59) Józef zabrał ciało, owinął je
w czyste płótno (27, 60) i złożył vv swoim nowym grobie, który kazał wykuć w skale. Przed
wejściem do grobu zatoczył duży kamień i odszedł.
512 J an C hryzostom
stus uczynił wielkie rzeczy, robiąc z ludzi aniołów, a gdy następnie żądają
od nas zdania sprawy i każą nam dać z tej trzody na to dowód, milczymy.
Obawiam się bowiem, bym zamiast aniołów nie wyprowadził jakby świń
z chlewa albo ogierów rozpłodowych.
Wiem, że to was boli, ale nie mówię tego o was wszystkich, lecz
0 tych, którzy podlegają tym błędom. A nawet nie o nich, jeśli się
opamiętają, lecz za nimi. Jak na razie wszystko jest zgubione i stracone:
Kościół niczym się nie różni od stajni wołów, osłów czy wielbłądów.
Wszędzie chodzę, szukając owieczki, i nie mogę jej znaleźć. Wszyscy tak
wierzgają, jak konie i dzikie osły i wszystko zapełniają w nim gnojem.
Takie są ich rozmowy. Gdyby można było znać rozmowy mężczyzn
1 kobiet na każdym zebraniu, to przekonałbyś się, że ich słowa są bardziej
obrzydliwe niż gnój.
Dlatego wzywam was, byście porzucili ten brzydki zwyczaj, by
w kościele unosiła się wonność. Składamy w nim wprawdzie wonne
kadzidła, lecz niewiele dbamy o to, by zmyć i usunąć nieczystość duszy.
Cóż więc za pożytek? Przecież nie zanieczyszczamy tak kościoła, wnosząc
do niego gnój, jak zanieczyszczamy go prowadząc pomiędzy sobą rozmo
wy o zyskach, o kupiectwie, o interesach, o rzeczach, które nie mają dla
nas żadnego znaczenia, chociaż powinniśmy być tutaj chórem aniołów,
z kościoła czynić niebo i nie wiedzieć o niczym innym, jak tylko o nie
ustannej modlitwie, o pełnym uwagi milczeniu.
Czyńmy to od zaraz, abyśmy oczyścili nasze życie i dostąpili obieca
nych dóbr z łaski i dobroci Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu
chwała na wieki wieków. Amen
HOMILIA LXXXIX: Mt 27, 62 - 28, 10
(PG 58, 781-788)
Zwróć uwagę, jak uczniowie miłują prawdę. Nie ukrywają nic z tego,
co mówili nieprzyjaciele, chociaż były to rzeczy haniebne. Oto nazywają
Go oszustem, a oni nie pomijają tego milczeniem. Świadczy to o otwartym
i szczerym ich charakterze oraz o okrucieństwie tamtych, bo nawet po
[Jego] śmierci nie zaprzestali swej złości. Warto się również zastanowić
nad tym, gdzie [Chrystus] powiedział: «Po trzech dniach powstanę»1 Nikt
nie znajdzie tego powiedzianego tak wyraźnie, tylko na przykładzie
Jonasza2. Wiedzieli więc, co powiedział, lecz sami z rozmysłem działali
złośliwie.
(por. 27, 65A) Cóż więc odpowiedział na to Piłat? (27, 65B.) Macie
strat [Idźcie,] zabezpieczcie grób, jak umiecie. (27, 66) Oni [poszli i]
zabezpieczyli grób opieczętowując [kamień] i stawiając strat [Piłat] nie
pozwala, by żołnierze sami położyli pieczęć, bo świadomy spraw zwią
zanych z /Jezusem/, nie chciał już więcej z nimi współpracować3. Nawet
na to zezwala, aby się od nich uwolnić, i mówi: «Opieczętujcie sobie grób,
jak chcecie, abyście nie mogli oskarżać innych». Gdyby żołnierze położyli
pieczęć, to oni mogliby potem powiedzieć (choćby ich słowa nie
zasługiwały na wiarę i były zmyśleniem, ale jeśli w innych przypadkach
bezczelnie kłamali, to i w tym mogli powiedzieć), że żołnierze pozwolili
wykraść ciało i dali uczniom możliwość ułożenia bajki o Jego zmartwych
wstaniu; tymczasem, skoro sami obwarowali grób, to nie mogą nawet tak
powiedzieć.
2 Por. Mt 12, 40; 16, 4. Pan Jezus mówi, że Syn Człowieczy po trzech dniach
zmartwychwstanie - Mk 8, 31; 9, 31; 10, 34, a On sam może odbudować przybytek - por.
Mt 26, 61; J 2, 19.
3 Por. Mt 27, 19. 24; J 18, 33 - 19, 16.
4 Zapewne aluzja do J 20, 19.
518 J an C hryzostom
8y£v£TO posiada inne znaczenie na przykład w Ap 11, 13, gdzie w wyniku wstrząsu ginie
siedem tysięcy ludzi. Zresztą, czyż trzęsienie ziemi na cmentarzu nie zamazywałoby
świadectwa o zmartwychwstaniu?
11 Brak wiersza Mt 28, 4: Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i stali się jakby
umarli.
12 Pełny wiersz Mt 28, 7 brzmi: A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: Powstał
z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie. Oto, co wam
powiedziałem.
Horn. LXXXIX: Mt 27, 62 - 28, 10 521
(28, 11) Gdy one były w drodze, niektórzy ze straty przyszli do miasta
i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. (28,12) Ci zebrali się
ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy (28, 13) i rze
kli: «Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go,
gdyśmy spali. (28, 14) A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my przeko
namy go i wybawimy was z kłopotu».
1. Wcześniej wspomniany wstrząs nastąpił dla tych żołnierzy (por.
Mt 28, 2), aby się przestraszyli i sami dali świadectwo, co też się stało. Bo
wiadomość przyniesiona przez strażników nie była dzięki temu podejrzana.
Spośród znaków [towarzyszących ukrzyżowaniu Jezusa] niektóre dokonały
się dla całego świata, niektóre zaś miały charakter prywatny dla obecnych
tam. Dla całego świata nastąpiła ciemność (por. Mt 27, 45), dla konkret
nych osób zjawił się anioł oraz dał się odczuć wstrząs (por. Mt 28, 2).
Gdy /owi strażnicy/ przyszli do miasta i oświadczyli o tym, co się stało
(prawda głoszona przez nieprzyjaciół bardziej jaśnieje), dano im znów
pieniędzy, aby mówili: (28, 13) Jego uczniowie przyszli... i wykradli Go.
Jak Go wykradli? O najgłupsi ze wszystkich! Nawet zmyślać nie mogą,
ponieważ prawda jest oczywista i przejrzysta. Ich słowa w ogóle nie
zasługiwały na wiarę, a ich kłamstwo nie miało nawet pozoru prawdy.
Jakim sposobem, powiedz mi, wykradli Go uczniowie, ludzie ubodzy
i prości, którzy nie śmieli się nawet pokazać (por. J 20, 19)? Czy nie było
położonej pieczęci? Czy nie było postawionych tylu strażników, tylu
żołnierzy i Żydów? (por. Mt 27, 62-66) Czy nie spodziewali się oni tego
samego, nie kłopotali się, nie czuwali, nie pilnowali? A dlaczegóż Go
wykradli? Czy aby wymyślić naukę o zmartwychwstaniu? Skąd przyszłoby
do głowy wymyślić coś podobnego ludziom pragnącym tylko tego, aby
żyć w ukryciu? Jak odwaliliby umocowany kamień? Jak nie zostaliby
zauważeni przez /strażników/? A chociażby sami nic nie robili sobie ze
śmierci, to i tak nie odważaliby się na to nadaremnie i na oślep, gdy było
526 J an C hryzostom
skończenia świata. Czy widzisz znów Jego własną moc (oo)0evTia)? Czy
widzisz, że poprzednie słowa (por. 28, 18B) wypowiedział do nich,
uniżając siebie4? Powiedział, że będzie nie tylko z nimi, ale też ze
wszystkimi po nich, którzy będą wierzyć. Przecież apostołowie nie mieli
żyć aż do skończenia świata, lecz mówi do wiernych jakby do jednego
ciała. Nie mówcie mi, powiada, o trudności położenia, bo jestem z wami
Ja, który wszystko czynię łatwym. To samo mówił nieustannie prorokom
w Starym Testamencie: Jeremiaszowi, gdy wymawiał się swą młodością,
Mojżeszowi i Ezechielowi, gdy chcieli ratować się ucieczką5. Ja jestem
z wami. To samo powiedział także do nich tutaj.
Zauważ różnicę pomiędzy nimi. Albowiem ci pierwsi, choć posyłał ich
tylko do jednego narodu, często się ociągali; /apostołowie/ natomiast,
chociaż posyłał ich na cały świat, nie mówili niczego takiego. Przypomina
im o końcu świata, aby ich jeszcze bardziej do siebie przywiązać, aby
zważali nie tylko na obecne niebezpieczeństwa, lecz także na przyszłe,
nieskończone dobra.
«Prześladowania, które będziecie znosić, kończą się wraz z tym życiem,
skoro nawet sam świat będzie skończony. Dobra natomiast, którymi
będziecie się cieszyć, będą trwały wiecznie, a o tym już wcześniej
mówiłem do was często». Tak więc posłał ich, utwierdziwszy i obudziw
szy ich uwagę wspomnieniem o owym dniu. Ów bowiem dzień jest pożą
dany dla tych, którzy żyją cnotliwie, straszliwy zaś dla tych, którzy żyją
pogrążeni w grzechu, gdyż czeka ich kara.
Nie bójmy się i nie drżyjmy jedynie, lecz także się poprawmy, dopóki
czas, i uwolnijmy się z grzechu (ek Tf|ę 7COVT|piaę). Możemy to uczynić,
jeśli zechcemy. Jeśli wielu uczyniło to przed łaską, to tym bardziej po
łasce6.
(Pochwała ubóstwa)
4. Wiem ja dobrze, że wielu się śmieje, gdy to mówię. Lecz nie
wprawia mnie to w zmieszanie. Proszę was tylko o to, byście cierpliwie
słuchali, a wnet staniecie po mojej stronie. Wydaje mi się bowiem, że
ubóstwo podobne jest do pięknej, urodziwej i ubranej panny, chciwość
dał go, ale zabronił je posiadać}. Dlatego Piotr nie tylko nie wstydzi się
swego ubóstwa, lecz nawet nim się chlubi: „Nie mam srebra ani złota, ale
co mam, to ci daję!” (Dz 3, 6). Któż z was nie chciałby wybuchnąć tymi
słowami? Niejeden powie: Prawdopodobnie wszyscy by tak chcieli. Porzuć
więc srebro, porzuć złoto. «A jeśli porzucę, powiesz, czy otrzymam moc
Piotra?» Powiedz mi, co uszczęśliwiło Piotra; czy to, że przywrócił chro
memu władzę w nogach? Nie! Ale niebo zostało dla niego otwarte dlatego,
że go nie miasł. Wielu spośród tych, którzy czynili takie znaki, poszło do
piekła. Ci natomiast, którzy to czynili [byli ubodzy], stali się uczestnikami
królestwa. {Tego możesz nauczyć się od samego Piotra. Powiedział dwie
rzeczy: „Nie mam srebra ani złota”, oraz: „W imię Jezusa Chrystusa wstań
i chodź!” (Dz 3, 6).
Cóż uczyniło go wielkim i szczęśliwym: uzdrowienie chromego czło
wieka, czy wyzbycie się pieniędzy? Tego możesz się nauczyć od samego
Mistrza w tejże walce}. Cóż On powiedział bogatemu człowiekowi, który
szukał życia wiecznego? Nie powiedział mu: «Sprawiaj to, żeby chromi
chodzili», lecz: „Sprzedaj wszystko co masz, i rozdaj ubogim,a będziesz
miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź za Mną” (Mt 19, 21). Z kolei
również Piotr nie powiedział: «Oto w imię Twoje wyrzucamy złe duchy»
(por. Mt 7, 22), chociaż także i on wyrzucał, lecz: „Oto my opuściliśmy
wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż otrzymamy” (Mt 19, 27)? Natomiast
Chrystus, odpowiadając mu, nie powiedział: «Przywracaj chromym umie
jętność chodzenia», lecz: „Każdy, który by opuścił dom lub pole, stokroć
tyle otrzyma w tym wieku i życie wieczne odziedziczy” (Mt 19, 29)16.
Naśladujmy także Jego, abyśmy nie byli zawstydzeni, lecz abyśmy
z ufnością stanęli przed trybunałem Chrystusa (por. Rz 14, 10; 2 Kor 5,
10), abyśmy Go sobie zjednali, żeby był z nami, jak był ze swymi
uczniami. On bowiem także będzie z nami, jeśli zechcemy wstępować
w ich ślady i stać się naśladowcami ich życia i ich praw (7roA,iT£ia). Za
takie uczynki również Bóg daje koronę i ogłasza o tobie, a nie żąda od
ciebie, abyś wskrzeszał umarłych i uzdrawiał chromych. Nie to bowiem
czyni nas podobnymi do Piotra, lecz to, że rozdasz swój majątek,
{ponieważ takie było postępowanie apostoła}.
Czy ty nie możesz go rozdać? Oczywiście że możesz! Ale ja cię nie
zniewalam ani nie zmuszam, jeśli nie chcesz. Proszę cię jedynie o to, abyś
dawał ubogim choć część i abyś nie starał się o nic więcej ponad
16 Słowa «w tym wieku» - por. Łk 18, 30 oraz zob. powyżej MtHom 46, 4 przypis 14;
64, 1 wyjaśnienie wiersza Mt 19, 29.
Horn. XC: Mt 28, 11-20 533
6
4,24: 371
, 1 2 - 7 , 24: 33
9, 2: 266
3, 11: 528
3, 15: 454
4, 10: 174
9, 5: 373 5, 2: 288
12, 1: 142 6, 20: 76
12, 1-2: 142 7, 14n: 37, 139, 288
12,4-20: 142 11,5: 406
12, 13: 183 1 1 - 1 5 : 429
18, ln: 331 12, 6-7. 12-14: 454
18, 16-33: 33 12, 11: 461
18,20-21: 408 12, 14. 24: 454
18,26: 358 12,29: 199
18,27: 288 12,29-33: 38
19: 35 13, 12-15: 199
19, ln: 18 1 4 . 1 6 .2 1 - 22: 174
19, 1-28: 33 14.21 - 31: 175
22, 1: 103 14, 26-28: 288
25,20: 224 14, 26-30: 37
28, 18: 435 19, 8: 304
29, 23-30: 25 20,5: 371
31,29: 103 20, 12: 113, 114
32,7-8: 103 20, 15: 313
Indeks biblijny 535
6 , 9: 92, 136
Ewangelia według św. Jana
1,3: 149,404 6
6
, 9. 13: 293
, 10: 331
1, 14: 210
1, 18: 43, 404 6
6
, 12, 5-6: 107
, 15: 94, 138, 490
1, 21: 186, 187
1,29: 304
1, 31: 220
6 , 17: 138
, 20. 35. 41. 48. 51: 512
6 ,2 1 : 104
1,34: 304
1,42: 148 6
6,22-71: 455
, 26: 95
1,49: 147
1,50: 147 6
6 ,4 2 : 3 1 5 ,3 1 9
6 , 51-59: 399
2, 3-4: 45
2, 13: 300
2, 13n: 300, 303
6 , 55: 399 *
, 62: 147
7, 1. 19-25: 476
2
2, 14-16: 300
, 16: 509
2, 18: 300, 303
7 ,4 : 43
7, 5: 42
7, 10: 245
2, 19: 32, 277, 303, 476, 517 7, 12: 244, 314, 335, 374
2, 21: 477 7, 20: 244, 246
2, 24-25: 92 7 ,2 5 : 319
3, 3. 7: 152 7, 26: 315
3, 13: 146 7, 33-34: 278
3, 18: 43, 318 7, 37: 325
3, 20: 344
3, 29: 324
3 ,30: 325
8
7 ,4 0 : 482
8
8 , 33: 127 14, 6: 399
8
8
, 33-47: 22
, 37. 40: 476
, 39: 44, 371
14, 12: 303
14, 15: 345
14, 15 . 23: 413
8
8,41: 128
, 42. 47: 128
8,48: 2 4 6 ,3 1 4 ,3 7 4
15, 5: 399
15, 13: 233
15, 14: 399
8
8,49: 422
, 52: 16, 244
8,59: 2 9 2 ,3 1 5 ,4 3 8 ,4 6 8
15, 14-15: 218
16, 12: 150
16, 32: 456
9 ,9 : 512 17, 5. 22. 24: 96
9, 16: 54, 173, 314, 335, 374 17, 21 : 314
9, 17: 482 18, 3: 468
9, 39: 127 18, 4. 7: 468
10: 512 18, 5. 7. 8: 468
10, 18: 509 18, 6: 430, 475
10, 20: 244, 246, 335 18, 9: 153
10,30: 178 18, 10 176, 473, 482
10,31-39: 292 18, 11 474
10, 33: 173 18, 12 500
10,36: 173 18, 15 476
10, 39: 438, 468 18, 16 284
10,41: 64 18, 17 518
11,1-44: 482 18, 22 503
11,7: 245 18, 23 422
11, 8. 53: 476 18, 28 476
11,33-38: 423 18, 30 478
11,34: 408 18, 31 478, 491, 494
11,35: 293 18, 33 - 19, 16: 517
11, 39: 315 18,36: 490
11,39-44: 510 19, 1: 499
11,48: 478 19, 1-12: 494
12
12, 1-8: 434
, 5: 435
12,6: 496
19, 11 492
19, 21 478, 484
19, 22 502
12,24: 158,402 19, 23 501
12, 28-29: 179 19, 25 502
12,36: 292 19, 26-27: 43
12,47: 187 19, 29 501
13, 2: 447 19, 30 501
13, 5. 12: 444 19, 34 508, 509
13,8: 108,152
13, 15: 275
13, 21: 459
20
19, 37 397
, 6: 284
20, 6-7: 526
13,22: 444 20, 19: 517, 525
13, 23. 28: 447 21, 7: 104
13, 23-24: 459 21, 15: 65
13,26: 4 4 4 ,4 4 7
13, 27: 447
13,35: 412
21
21, 15-23: 172
, 16: 345
21, 17: 345, 408
13, 37: 176 21, 17. 16: 413
Indeks biblijny 549
21, 21: 459 9, 1-19: 308
28, 1: 483 9 ,4 : 512
9, 5: 512
Dzieje Apostolskie 9, 36-40: 174
1,7: 4 0 4 ,4 5 9 9,36-41: 192
1,8: 327 9, 40: 421
1,9: 177,397 9, 32 - 12, 17: 150
1, 9-11: 325 10: 124, 190
1, 13-14: 366 10, 1: 239
1, 16-18: 531 10, ln: 40
1, 18n: 463 10,4: 1 0 9 ,4 1 4 ,4 7 1
1, 19-20: 486 10, 14: 116
2, ln: 179 10, 15: 459
2,8-11: 179 10,41: 455
2, 14n: 105, 325 11, 19: 518
2, 14 - 5, 42: 150 11,27-28: 373
2, 14n: 105 12: 327
2, 29: 347 12, 1-2: 284
2, 34: 477 12, ln: 172
2, 34-35: 347 12, 2: 326
2,41: 529 12, 24: 39
2 .4 2 - 47: 487 13, ln: 327
2 .4 3 - 46: 487 13,6: 60
2,44: 94 13, 22: 64
3, 6: 532 13,46: 327
3, 12: 459 16, 14: 40, 366
4 ,4 : 529 16, 15: 366
4, 11: 311 1 6 ,1 6-21.38-39: 64
4, 19: 463 16, 27-33: 40
4, 32: 94, 531 17, 5-7: 490
4, 32-37: 268 17, 28: 152
4, 34-37: 487 18, 1-3: 40
5, 15: 174 18, 2. 18. 26: 366
5, 16: 174 18, 2-3: 169
5, 29: 463 18,3: 239
5, 36-37: 84, 334 19, 20: 39
5,41: 74 20,7-12: 192
6 ,4 : 488 20,9-12: 174
6 ,7 : 39 2 0,30: 211
7,51-54: 315 2 1,20: 494
7, 54-60: 326 21, 27 - 25, 12: 493
7, 55: 96 2 2 ,7 : 512
7, 57: 477
8
2 2 ,8 : 512
7, 59-60: 244
8
23, 6: 337
, 1. 4: 518
8
24, 5: 383
, 1-3: 308 24, 26: 96
8
8
, 18: 96
, 18-21: 64, 65
26, 5: 337
8
26, 14: 512
, 18-24: 107 26, 15: 512
, 32: 152
9, ln: 309
550 Indeks biblijny
1
1, 5: 217
, 16 153
3, 5: 356
3, 9. 16: 399
1
1, 25 168
, 26 470
1 ,3 0 .3 2 : 19
3, 11: 399
3, 16: 364, 365
3, 18: 67, 277
2
2, 5: 387, 389, 487
, 12 388
2, 13 305
5: 506
6
5, 12: 228, 229
, 3: 427
3, 13 321, 364
5, 2. 11: 217 6
6,9-10: 197
6, 10: 18, 19
5, 10: 56, 236, 285
6
5, 3-4 : 433 6, 15: 85
, 19: 422
6
6
, 3-4 : 152
, 4-5 : 400
7, 5: 497
7, 15: 268
6
8
, 13 318
, 19 318
7, 23: 153
7, 25: 417, 419
8
8
, 15 236
, 17 56, 399
7,30-31: 377
7, 31: 338, 376
8
8
, 32 107, 221
, 34 400
7, 34: 419
8
7, 35: 419
, 35 232
9, 3: 244
9, 20: 446
8
8
: 497
, 6: 217
, 12: 497
10,18: 3 8 2 ,3 8 3 ,5 1 8 9, 25: 144
11,25-26: 294 10, 3-4: 272
11,29: 241
11,33: 236 10
10, 5: 272
, 12 308
13, 7: 336
13, 12: 154, 181 66
10, 24 412
10, 27
13, 14: 399
14, 8: 152
14, 9: 339
11
10, 31 89
, 10 218
11, 17 17
14, 1(): 2 7 ,1 3 2 ,3 1 8 ,3 9 6 ,4 0 0 ,5 3 2 11, 17-34: 455
14, i:>: 139 11,24-25: 4 5 4 ,4 5 5
14, li5: 219 11,27: 461
15, 2: 412 11, 31:: 1 8,27
15, 3: 412 11,31-32: 275
15, 9: 328
15, 12: 175, 399 12
12, 12. 27: 461
, 26 207
15, 24-25. 28: 382
16, 4: 144
16, 12: 366
12, 31
13, ln
66
66
12, 27 399, 461, 463
1
1, 9: 217
, 12: 356
1, 13: 274
13, 8: 232
14, 20:: 252, 433
15, 2: 217
2
2, 9: 96, 157
, 10: 404
2, 14: 154
15, 9: 359
15,24-28: 375
15, 25:: 347
Indeks biblijny 551
15,
15,
15,
32
36
41
108
403
164
1
1,
1,
,
10: 399
21 : 67, 277
23: 399
16, 13 60 2, 13. 17: 154
2 List do Koryntian 2
2,
,
19-20: 399
19-22: 96
2
1, 4: 142
, 11 497
2,
3,
21-23: 399
102
17 364
2
2, 4: 207
, 6-8: 17, 18
2, 7: 497, 498
4,
5,
5,
14
20
14 308
20
4, 16: 433 5, 21 468
5, 1: 177 5, 31 246
5, 9: 170
5, 10: 27, 132, 400, 423, 532
5, 20 430
6
5,
6,
,
32 324
10-17: 399
17;: 224, 340
8
7, 5: 211, 382
, 1-i 274 List do Filipian
9, 6: 110, 296
11
10, 4: 154 221
1,23-24: 413
2, 4:
2 210
, 2 324, 399 2 ,4 -5 : 413
11
11, 13 60, 382
, 26 144, 211, 382, 385,4 0 3
11, 27 378, 531
2, 7:
, 8: 160
2, 15:: 317,351
11, 29 207, 415 3, 19;; 95
12,2-4: 154 4, 5-6: 376, 410
12, 7: 276 4, 12:: 378
12, 8-9: 231
12, 9: 231
12, 15:: 294 1
List do Kolosan
, 6: 382
1, 23:: 3 8 2 ,3 8 3
List do Galatów 2, 3: 404
1, 4-5: 168 3, 17:: 166
1, 15: 271
2
2, 4: 382, 385, 403
, 8: 325, 327
2, 9: 190
1 List do Tesaloniczan
2, 15:: 325
2, 19: 207
3, 26 236 3, 8: 207
3, 28 366 4, 16:; 3 9 7 ,4 1 7
4, 14 144 4, 17:: 397
4, 15 144, 268
5, 1. 18: 294
5, 12 250
8
5, 3: 405, 406
5, 6. ; : 1 4 5 ,2 1 2 ,4 9 7
21
5, 21 19 2 L ist do Tesaloniczan
5, 22 167 , 10:: 205
6
5, 24 339
6, 4: 457
, 14: 28, 32, 154, 217, 316
, 8: 139
2, 9: 395
List do Efezjan
1, 5: 236
2 120
1 List do Tymoteusza
, 8:
2, 9: 98, 522
552 Indeks biblijny
6
5,
6,
23; 40, 195, 196
6 184, 377
• 2 ,7 : 311
3, 14: 382
6
6
,
,
,
9 376
10: 256, 264, 345, 377
16: 121
4 ,5 : 139,318
5, 8: 322
2 List do Tymoteusza
2, 3 154, 331
2
List 2 św. Piotra
, 1: 60
2, 17: 451
2, 12: 267
4,
4,
4,
1 318
2 45
7 144
2
List 1 św. Jana
, 18. 22: 60
3 ,2 : 131
4, 8 283 4: 60
4, 1: 60
21
List do Tytusa
,
2,
1 -12: 186
13: 186
List 2 św. Jana
7: 60
3, 3 -5: 350
3, 9 24 Apokalipsa św. Jana
1, 8. 17: 512
List do Filemona 2, 17: 164
16: 40 2 ,2 3 : 512
1
List do Hebrajczyków
, 2 217
10
5, 5: 399
, 1: 26
11, 13: 520
11, 7 281
, 8 281
1, 13: 281, 347, 477
16, 13: 60
20
19, 20: 60
, 10: 60
2, 10: 217 20, 10. 14-15: 26
8
8
4, 13: 181
, 2 489
, 5 489
2 1 ,6 : 512
21,23: 181
22, 16: 399
9, 3 489, 510
10,28-29: 388
10,29: 463
11
10, 37: 376, 410
, 13: 332
11,38: 218
12, :2: 482
12, :14: 273
13, ^X: 120
•13,:13: 482
A. TEMATYCZNY
BEZŻEŃSTWO: CHRZEŚCIJANIN:
- Chrystus dowartościowuje: 62, 3 - a zbudowanie bliźniego: 77, 6
- konieczność łaski: 62, 4 - wobec cierpienia: 46, 2
- wobec heretyków (innowierców): 46,
BOGACTWO: 74, 5 2
- pozbawia wolności: 58, 4-5 - wobec wrogów: 30, 1
-szkodliw ość: 2 1 , 2
- ubóstwo duszy: 80, 4 CIERPLIWOŚĆ: 8 4 ,4
- żądza: 20, 4 - cierpliwe znoszenie trudów życia: 67,
5
BÓG:
- cierpliwość wobec grzeszników: 11, CNOTA:
7-8 - a cuda: 32, 8; 46, 3-4
- Jego miłość do nas: 19, 7 - a stan życia (zawód): 43, 5
- sprawiedliwość: 36, 4 - łatwość cnoty, trudy niegodziwości:
56, 5
CHCIWOŚĆ: 13, 4; 28, 4-5; 47, 4; 61,
3; 63, 1-4; 80, 4; 83, 2-3; 90, 3 CZŁOWIEK:
- gorsza niż opętanie: 81, 3-4 - znany tylko Bogu: 29, 2
- przykład Judasza: 85, 2
-zaślepia: 8 1 , 3 CZUWANIE: 6, 7; 46, 1
CHRYSTUS: DAWID:
- Bóg: 49, 2; 71, 2 - grzech i pokuta: 26, 6-8
- cierpiał za nas: 83, 2 - przeciwko Duchowi Świętemu: 41, 3-
- cierpiał rzeczywiście: 43, 2 4
- pokora: 27, 2; 32, 2; 49, 3
- powtórne przyjście: 56, 4; 76, 3-4 DIABEŁ:
- równy Ojcu: 43, 1 - przewrotność: 46, 1; 86, 3
- sekret mesjański: 54, 3
- ukrzyżowanie w przepowiadaniu pro DOM:
roków: 36, 3-4 - co go zdobi, a co hańbi?: 83, 4
- uzdrawianie i cuda: 27, 1; 28, 2
554 Indeks dla kaznodziejów
HIOB: 3 3 , 7 MAŁŻEŃSTWO:
- dla zysku: 73, 4
św. JAN CHRZCICIEL: 10, 4-5; 11, 1-
4; 24, 4; 57, 1-2 MARYJA: 44, 2
NIECZYSTOŚĆ: 2 8 ,4 -5 POSZCZENIE:
- cudzołóstwo: 48, 5 - obłudne: 30, 2-4
- wypędza złego ducha: 57, 4
NIEUMI ARKÓW ANIE W JEDZENIU
I PICIU: POTĘPIENIE: 23, 8-9
- obżarstwo: 44, 5(tuczenie ciała); 57,
4-5 PRAWO:
- przeciwko samkoszom: 49, 4; 57, 4-5 - postawa Chrystusa wobec Prawa: 25,
- przepych uczt: 48, 5-7 2-3
OSĄDZANIE: PRZODKOWIE:
- nie sądź bliźniego: 64, 5 - próżność dumy: 9, 5; 58, 4-5
- wstyd z powodu grzechów: 3, 2
św. PAWEŁ: 6, 5; 19, 5
PRZYJAŹŃ:
PIJAŃSTWO: 57, 5 - znikomość ludzkiej przyjaźni: 60, 2-3
NIEDZIELE ZWYKŁE
1. Chrzest Jezusa - Mt 3, 13-17: MtHom 12
2. Świadectwo Jana Chrzciciela - J 1, 29-34
3. Powołanie pierwszych uczniów - Mt 4, 12-23: MtHom 14
4. Kazanie na górze - Mt 5, 1-12: MtHom 15
5. Kazanie na górze - Mt 5, 13-16: MtHom 15
6. Kazanie na górze - Mt 5, 17-37: MtHom 16 i 17
7. Kazanie na górze - Mt 5, 38-48: MtHom 17
8. Kazanie na górze - Mt 6, 24-34: MtHom 21 i 22
9. Kazanie na górze - Mt 7, 21-27: MtHom 24
10. Powołanie Lewiego - Mt 9, 9-13: MtHom 30
11. Kazanie misyjne - Mt 9, 36 - 10, 8: MtHom 32
12. Kazanie misyjne - Mt 10, 26-33: MtHom 34
13. Kazanie misyjne - Mt 10, 37-42: MtHom 35
14. Objawienie prostaczkom - Mt 25-30. MtHom 38
15. Przypowieść o siewcy - Mt 13, 1-23: MtHom 45
16. Przypowieści (chwast, ziarnko gorczycy, zaczyn) - Mt 13, 23-42: MtHom 46 i 47
17. Przypowieści o skarbie, perle i o sieci - Mt 13, 44-52: MtHom 47
18. Nakarmienie pięciu tysięcy - Mt 14, 13-21: MtHom 49
19. Jezus chodzi po wodzie - Mt 14, 22-23: MtHom 50
20. Kobieta kananejska - Mt 15, 21-28: MtHom 52
21. Wyznanie Piotra - Mt 16, 13-20: MtHom 54
22. Zapowiedź męki - Mt 16, 21-27: MtHom 54 i 55
23. Kazanie o wspólnocie - Mt 18, 15-20: MtHom 60
24. Kazanie o wspólnocie - Mt 18, 21-35: MtHom 61
25. Przypowieść o robotnikach - Mt 20, 1-16 MtHom 64
26. Przypowieść o dwóch synach - Mt 21, 28-32: MtHom 67
558 Indeks dla kaznodziejów