Professional Documents
Culture Documents
ŚWIAT RZYMSKI
w V wieku
2
3
ŚWIAT RZYMSKI
ŚWIAT
w V wieku
wieku
Kraków 2010
4
Recenzenci:
prof. Ewa Wipszycka
prof. Kazimierz Ilski
Mapy:
Ziemowit Zimnal
Jarosław Suproniuk
ISBN 978-83-62261-16-1
Projekt okładki:
Anna Siermontowska-Czaja
Skład i łamanie:
Studio Poligraficzne Dorota Słomińska
Kraków, tel. 012 294-64-21
Druk i oprawa:
Poligrafia Inspektoratu Towarzystwa Salezjańskiego
ul. Konfederacka 6, 30-306 Kraków, tel. 012 266-40-00
SPIS RZECZY
Wprowadzenie ........................................................................................................ 17
CZĘŚĆ DRUGA
— Struktury Cesarstwa Rzymskiego w V wieku ............................................. 209
I. Organizacja Cesarstwa Rzymskiego w V stuleciu:
cesarz — armia — prawo (Jacek Wiewiorowski) .......................................... 211
1. Uwagi wstępne .............................................................................................. 211
2. Cesarz ............................................................................................................. 213
3. Administracja ................................................................................................. 223
Uwagi ogólne ................................................................................................ 223
Urzędnicy cesarscy ........................................................................................ 234
4. Wojsko ........................................................................................................... 244
Uwagi ogólne ................................................................................................ 244
Oficerowie. Problem „barbaryzacji” korpusu oficerskiego ........................ 249
Skład armii późnorzymskiej. Problem „barbaryzacji” armii ....................... 254
5. Prawo ............................................................................................................. 261
6. Bibliografia .................................................................................................... 269
SŁOWO WSTĘPNE
WPROWADZENIE
II. SPOŁECZEŃSTW
SPOŁECZEŃSTWOO W CESARSTWIE
RZYMSKIM V WIEKU
wierni stosowali się do zaleceń ich kapłana. Podobne trudności rodzi wyko-
rzystywanie tekstów normatywnych. Rzadko możliwa jest odpowiedź na
pytanie, czy dana ustawa została wydana w odpowiedzi na istniejącą sytu-
ację społeczną, czy też ustawodawca starał się kształtować społeczne zacho-
wania. Przepaść między normami prawnymi a rzeczywistością życia rodzin-
nego była zapewne duża. Warto również pamiętać, że nie wszędzie na ogrom-
nym obszarze Cesarstwa życie społeczne toczyło się według takich samych
reguł. Niekiedy przywiązanie do lokalnych tradycji i zwyczajów czyniło dany
region wyjątkowym, unikatowym w skali Cesarstwa. Ponadto dostępne nam
źródła w przeważającej większości mówią o życiu warstw wyższych, za-
możnych. O życiu codziennym ubogich mieszkańców Cesarstwa wiadomo
zdecydowanie mniej.
STRUKTURA SPOŁECZNA
2. PLEBEI
NIEWOLNICY
Problem skali i struktury późnoantycznego niewolnictwa jest bardzo trud-
nym problemem badawczym. Wydaje się jednak, że niewolnicy utracili
u schyłku starożytności swoje dotychczasowe znaczenie w gospodarce rol-
nej wraz z rozwojem systemu dzierżawnej uprawy roli oraz z systematycz-
nym zmniejszaniem się ilości ludności niewolnej na prowincji, między inny-
mi w wyniku wykupów. Przesadą jest jednak twierdzenie, że niewolnictwo
w rolnictwie zanikło. Liczne teksty nie-prawne (zwłaszcza na Zachodzie, jak
chociażby listy Symmacha, czy teksty hagiograficzne), często wspominają
o niewolnikach pracujących na roli, a ich obecność wydaje się być dla auto-
rów czymś całkowicie naturalnym, zwłaszcza w Italii, Hiszpanii i na Sycylii.
Co prawda inna wydaje się być sytuacja na Wschodzie, szczególnie w Egip-
cie, jednak tutaj praca niewolnicza i wcześniej nie przybrała znaczących
rozmiarów. Rzeczywiście, niewolnicy występujący w egipskich papirusach
z tego okresu to przede wszystkim niewolnicy domowi lub osobiści asy-
stenci, którymi posługiwano się w działalności handlowej lub zarządzaniu
majątkami (actores, procuratores). Większa liczba niewolników domowych
oznacza, iż przebywali oni głównie w miastach, rzadziej zaś poza jego gra-
nicami. Wydaje się, że ten obraz jest również odzwierciedleniem rzeczywi-
stości panującej na obszarach Syrii i Palestyny (BAGNALL 1993; HEZSER 2005).
Wszelkie próby statystycznego obliczenia procentu ludności niewolnej
w tym okresie skazane są na porażkę. Wprawdzie niektórzy badacze podają
282 Rafał Kosiński
DZIERŻAWCY
Dzierżawcy (coloni) stanowili grupę rolników uważanych za następców
niewolników pracujących na roli. Sytuacja prawna tej niejednolitej grupy
była bardzo zróżnicowana. Z jednej strony konstytucje cesarskie mówią o ko-
lonach, którzy zachowali wolność osobistą (w tym możliwość opuszczenia
dzierżawionej ziemi), z drugiej — o kolonach przypisanych do ziemi, której
nie mogli swobodnie opuścić. Ich rzeczywista relacja z właścicielami dzier-
żawionej ziemi oraz państwem jest bardzo trudna do odtworzenia, gdyż
dysponujemy w tym względzie jedynie zbiorem przypadkowych odniesień
zawartych w kodeksach prawnych, nie zawierających jednak nigdzie praw-
nej definicji kolona (WHITTAKER/GARNSEY 1998). Z drugiej strony opisy smut-
nej doli gnębionych dzierżawców, jakie znajdujemy w tekstach literackich,
a zwłaszcza w homiliach biskupów, mogły celowo w istotny sposób wyol-
brzymiać istniejącą sytuację.
Wiemy, że w IV i V wieku starano się w prawodawstwie wyraźnie utrzy-
mać rozróżnienie między kolonami a niewolnikami, chociaż w rzeczywisto-
ści ich status mógł być podobny. Zwłaszcza, że część niewolników w IV i V
wieku była — jak wspomniano wyżej — osadzana na roli jako dzierżawcy.
Coloni adscripticii (originales, originarii) byli formalnie stanu wolnego,
mogli być podmiotami umów i korzystać z szeregu innych praw, byli jednak
ograniczeni w swobodzie przemieszczania i osiedlania się. Geneza tego
zjawiska sięga IV wieku i związana była ze spisaniem wszystkich kolonów
dla celów podatkowych — censibus adscripti. W 393 roku (CJ 11, 52, 1)
coloni w Tracji zostali określeni jako „niewolnicy ziemi” (servi terrae), przy
czym prawo to jednocześnie podkreślało, iż są oni osobiście wolni. Z jednej
strony przypisanie kolonów do ziemi i ograniczenie swobody ich przemiesz-
284 Rafał Kosiński
czania się przynosiło korzyści państwu, które starało się zapewnić sprawny
pobór podatków. Z drugiej zaś wychodziło naprzeciw interesom właścicieli
ziemskich, na rzecz których prawo ograniczało także inne prawa kolonów,
jak np. swobodnego dysponowania swym majątkiem przez dzierżawców
czy zaskarżania swego pana.
Prawdopodobnie spora część tych ograniczeń była wydana z myślą o wło-
ściach cesarskich. Chęć dysponowania odpowiednią siłą roboczą w tych
majątkach mogła być ważnym motywem związania kolonów z ziemią. Jean-
Michel Carrié sądzi, że prawa o kolonacie z IV i V wieku miały na celu
wyłącznie cele fiskalne i związane były z poborem podatków przez pań-
stwo, nie zaś określenie ich pozycji społecznej wobec właściciela gruntu
(Carrié 1982). Pogorszenie się sytuacji dzierżawców nie tyle wynikałoby
z zastosowania prawa, ile raczej było odzwierciedleniem lokalnych ukła-
dów sił między właścicielem a dzierżawcami w danym regionie (Wickham
2005). Coloni adscripticii nie mogli poza tym wstępować do wojska i przyj-
mować święceń kapłańskich, a nawet żenić się z osobami spoza swego
stanu. Podatki płacone były przez tę grupę za pośrednictwem właściciela.
Związanie kolonów z ziemią nie nastąpiło jednocześnie w całym Cesar-
stwie, ale stopniowo w różnych regionach.
W V wieku nie zanikła jednak wcale grupa dzierżawców, posiadających
nie tylko wolność osobistą, ale i swobodę przemieszczania. Wydaje się, że
sytuacja taka istniała w niektórych prowincjach galijskich. Co więcej, w naj-
lepiej udokumentowanej pod tym względem prowincji rzymskiej — Egipcie
— adscripticii (poza nielicznymi majątkami w Oxyrynchos) są prawie nie-
widoczni w materiale papirusowym. Coloni adscripticii zyskali poza tym na
początku V wieku możliwość uzyskania wolności, jeżeli minęło 30 lat od
opuszczenia przez nich dzierżawionej ziemi, do której byli przypisani. Na-
wet gdyby przed upływem tego czasu zostali odwołani przez właściciela,
mogli się wykupić z niewoli.
PLEBS MIEJSKI
Plebs miejski składał się, poza niewolnikami, z rzemieślników, kupców,
niższych urzędników miejskich, dorywczych robotników oraz ludności nie
posiadającej zajęcia, żebrzącej lub korzystającej z darmowego rozdawnic-
twa zboża i oliwy.
W przeciwieństwie do stosunków panujących na wsi, nasza wiedza o pleb-
sie miejskim jest dużo bardziej ograniczona. Źródła informują nas przede
wszystkim o sytuacjach nadzwyczajnych, zamieszkach czy klęskach elemen-
tarnych, które zaburzały regularne życie miasta. W przekazach wyróżnia się
poza tym plebs dwóch miast — Rzymu i Konstantynopola — co wynikało
z politycznego znaczenia, jakie posiadała ludność dwóch stolic. Niestety,
sytuacja tamtejszego plebsu jest przez to wyjątkowa. Ludność mogła tam
wpływać na prowadzoną przez państwo politykę, a nawet stanowić dla
władcy poważne zagrożenie, o czym świadczyć może opór mieszkańców
286 Rafał Kosiński
3. CURIALES
4. POSSESSORES
SENATOROWIE
W V wieku faktycznie uprzywilejowaną grupą byli ci, którzy posiadali
wpływy polityczne i odpowiedniej wielkości majątki; arystokratyczne po-
chodzenie miało nieco mniejsze znaczenie niż wcześniej. Nie ulega jednak
wątpliwości, że od pierwszych dekad IV wieku władza, wpływy i majątki
koncentrowały się w rękach nowej arystokracji senatorskiej, znacznie licz-
niejszej niż w czasach wczesnego Cesarstwa. U podstaw takiego stanu rze-
czy legły reformy przeprowadzone przez Konstantyna Wielkiego. Władca
ten przyciągnął arystokrację senatorską do administrowania Cesarstwem,
zachęcając jej przedstawicieli poprzez nadawanie ważnych urzędów. Przy
pomocy rozmaitych metod zwiększył również znacznie liczbę senatorów.
Podniósł rangę wysokich stanowisk ekwickich, czyniąc z nich urzędy sena-
torskie (CHASTAGNOL 2004; CECCONI 1994).
Wprowadzone przez Konstantyna zmiany umożliwiły wielu nowym lu-
dziom wejście do stanu senatorskiego. Najczęściej wywodzili się oni spo-
śród ekwitów (z tego powodu w drugiej połowie IV wieku warstwa ta prak-
tycznie zanikła) bądź elit prowincjonalnych. Włączaniu przedstawicieli elit
prowincjonalnych do arystokracji senatorskiej sprzyjały, wprowadzone przez
Konstantyna, zmiany w zasadach dotyczących miejsca pobytu senatora.
Wcześniej od senatorów pochodzących z prowincji wymagano, aby posiadali
290 Rafał Kosiński
nych rang w obrębie stanu senatorskiego, zmieniał się również zakres po-
siadanych przez nich przywilejów (JONES 1964).
Rola polityczna senatu jako instytucji w późnym antyku była ograniczo-
na. Jeśli cesarz nie chciał, to nie konsultował z nim swych decyzji. Senat
mógł wyrażać swe opinie, ale najczęściej czynił tak z inicjatywy władcy.
Zdarzało się jednak, że senat wysyłał do cesarza poselstwa próbując nakło-
nić go do zmiany konkretnej decyzji lub tylko poinformować o swym od-
miennym stanowisku. Polityczny wpływ i znaczenie senatu rosło jednak
w chwilach kryzysu, co pokazują dzieje zachodniej części Cesarstwa.
Na Zachodzie obserwujemy w V wieku dominację senatorskiej arystokra-
cji, opierającej swe znaczenie na pochodzeniu, a przede wszystkim na licz-
nych majątkach ziemskich rozrzuconych w różnych regionach Cesarstwa,
systematycznie powiększanych w IV i V wieku. Znaczenia stanu senator-
skiego nie osłabiło ani to, iż najważniejsze decyzje polityczne podejmowa-
no na dworze cesarskim w Mediolanie, a następnie w Rawennie, ani za-
mknięcie dla senatorów większości urzędów i godności wojskowych oraz
cywilnych. Wyjątek stanowił zarząd kilku obszarów i ważny urząd prefekta
miasta Rzymu. Inaczej wyglądała sytuacja na Wschodzie, gdzie senat w Kon-
stantynopolu został wprawdzie zorganizowany w IV wieku na wzór rzym-
ski, ale w rzeczywistości był nie tyle zgromadzeniem dziedzicznych arysto-
kratów, ile raczej osób cieszących się względami dworu cesarskiego. Senat
wschodni był dużo bardziej uzależniony od władcy niż jego rzymski odpo-
wiednik. W Rzymie pełnił on w V wieku rolę pośrednika pomiędzy plebsem
miejskim a cesarzem, rezydującym z dala od miasta, do którego przybywał
stosunkowo rzadko. Poza tym w tamtejszym senacie było zdecydowanie
więcej potomków senatorskich rodów, tworzących arystokrację senatorską
podzielającą wspólną tradycję i kulturę, podczas gdy nad Bosforem zasiada-
ło bardzo wielu senatorów awansowanych przez cesarza dzięki swym za-
sługom w administracji lub wojsku, często wywodzących się wręcz z warstw
ludności ubogiej bądź barbarzyńskiej. Nic więc dziwnego, iż senatorowie
zachodni odnosili się do swych kolegów w Konstantynopolu z pewną dozą
wyższości, a nawet pogardy.
6. PATRONAT
mi rywalami, zwłaszcza gdy posiadali swe prywatne armie. Poza tym często
przenosili oni swoje obciążenia podatkowe na biedniejszych, co stanowiło
przyczynę popadania tych ostatnich w ruinę lub stawiało przed konieczno-
ścią szukania opieki u patrona przed nadmiernymi ciężarami. Cesarstwo
Wschodnie wydawało przez całe V stulecie szereg praw przeciw temu zja-
wisku (CJ 11, 54, 1), jednak często interwencje te nie były skuteczne i pań-
stwo musiało godzić się z istnieniem patronatu, a nawet legalizować istnie-
nie tego rodzaju zależności na niektórych obszarach (CTh. 11, 24, 6). Świad-
czy to o słabnącej skuteczności państwa w V wieku, przynajmniej w niektórych
rejonach Imperium. Nie oznacza to jednak, iż patronat sam w sobie stanowił
alternatywę dla struktur państwowych (WICKHAM 2005).
W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku historiografia
zdawała się przesadnie akcentować znaczenie, jakie w społecznościach wiej-
skich mieli pełnić chrześcijańscy święci mężowie (BROWN 1971). O ich atrakcyj-
ności jako patronów miał stanowić zarówno posiadany świętych autorytet,
jak i bezstronność oraz bezinteresowność podejmowanych interwencji. Te
czynniki miały szczególnie przyciągać osoby potrzebujące ochrony wobec
oczekiwań wysuwanych przez tradycyjne grupy pełniące tę rolę (wojsko,
wielcy właściciele ziemscy). Jednakże znane nam przypadki pełnienia swe-
go rodzaju quasi−patronatu przez świętych mężów są sporadyczne i świad-
czą raczej o wyjątkowości takiego zjawiska niż o jego powszechności.
Jedną z form patronatu było również protegowanie klientów przez wy-
ższych urzędników lub członków stanu senatorskiego i zapewnianie im
awansu na szczeblach kariery urzędniczej czy wojskowej. Inną była opieka
sprawowana nad społecznościami miejskimi, między innymi przez budowę
obiektów publicznych czy pośredniczenie między władzą centralną a mia-
stem. Ten typ patronatu wobec wspólnot miejskich coraz częściej w V wie-
ku widoczny jest w działaniach biskupów.
RODZINA
1. WPROWADZENIE
2. MAŁŻEŃSTWO
nych) odmawiali ręki swej córki. Nie ma pewności, czy przed IV stuleciem
prawo rzymskie przewidywało kary za tego typu praktyki. Wiadomo nato-
miast, że problemem zajął się Konstantyn Wielki, który przewidział surowe
kary nie tylko dla porywacza, ale i dla porwanej oraz jej rodziców, jeśli
zaakceptowali fakt dokonany. Surowość kar przewidzianych przez Kon-
stantyna (porywacz najpewniej karany był śmiercią, ta sama kara czekała
porwaną jeśli była wtajemniczona w jego plany, nawet jednak gdy porwanie
nastąpiło wbrew jej woli, traciła prawo do dziedziczenia majątku rodziców)
wskazuje, że porwanie było przestępstwem nie tylko wobec rodziny, ale
i społeczeństwa (CTh. 9. 24. 1; EVANS−GRUBBS 1989). Los porwanej dziewczy-
ny po schwytaniu porywacza i jej powrocie do domu bywał trudny. Po-
wszechnie podejrzewano, nawet jeśli do tego nie doszło, że została zgwał-
cona, a honor jej i jej rodziny został splamiony. W VI wieku Justynian zniósł
odpowiedzialność karną kobiety; małżeństwo zawarte po porwaniu było
uważane za nieważne, a mężczyznę czekała kara śmierci (CJ. 9. 13. 1).
Małżeństwa swych dzieci najczęściej aranżował paterfamilias, choć i wola
matki mogła być brana pod uwagę. Rodzice obu stron prowadzili negocja-
cje, starając się jak najlepiej zabezpieczyć interesy swych dzieci. Młodzi
mężczyźni mogli być dopuszczani do tych rozmów, jednak ich wola nie
była najważniejsza. Większą swobodę zyskiwali, gdy na małżeństwo decy-
dowali się już po śmierci ojca. W podobnym przypadku sytuacja kobiety
była trudniejsza. Uważano, że młody wiek uniemożliwia im podjęcie racjo-
nalnej decyzji i nie pozwalano na samodzielny wybór męża. Decyzję podej-
mowała matka bądź opiekunowie kobiety (zgoda opiekuna była niezbędna,
aby kobieta mogła wnieść posag). Większą swobodę miała wdowa podej-
mująca decyzję o zawarciu kolejnego małżeństwa, ale i w tym przypadku
prawo wymagało zgody krewnych, jeśli kobieta miała mniej niż 25 lat
(CTh. 3. 7. 1 z 371 roku). Po osiągnięciu tego wieku decyzję mogła podjąć
już sama. Zgodnie z prawem kobiety nie można było zmusić wbrew jej woli
do zawarcia małżeństwa, ale w codziennej praktyce takie sytuacje zdarzały
się często. Autorzy chrześcijańscy wielokrotnie podkreślali znaczenie woli
ojca rodziny w planowaniu małżeństwa swych dzieci. Wyjątek czynili w sy-
tuacji, gdy kobieta odmawiała zgody z powodów religijnych. W takich oko-
licznościach zachęcali ją nawet (jak na przykład Ambroży) do przeciwsta-
wienia się rodzicom, a Justynian prawnie zakazał pozbawiania takiej kobiety
należnej jej części spadku.
Źródła nie wskazują, aby w czasach późnego antyku zaszła radykalna
zmiana, jeśli chodzi o wiek, w jakim po raz pierwszy zawierano małżeń-
stwo. Teoretycznie dziewczynka mogła zostać żoną w wieku 12 lat, a chło-
piec mający 14 lat mógł zostać mężem. W praktyce jednak pierwsze małżeń-
stwo zawierano nieco później. Trudno jednak o stwierdzenia natury gene-
ralnej, gdyż w różnych częściach Cesarstwa sytuacja mogła wyglądać
II. SPOŁECZEŃSTWO W CESARSTWIE RZYMSKIM V WIEKU 301
Wielu badaczy zwraca uwagę, że patria potestas nie miała tak dużego
znaczenia, jak zwykło się uważać (SALLER 1987; ARJAVA 1998). Rzymianin za-
wierał małżeństwo późno, umierał zaś młodo, zatem liczba młodych Rzy-
mian pozostających pod władzą ojców, nie mogła być duża. Szacuje się, że
2
/3 populacji Cesarstwa traciło ojców w wieku około 11 lat. Warto jednak
pamiętać i o innych szacunkach. Osoba, która przeżyła okres największej
śmiertelności (czyli do 20 roku życia) mogła zwykle żyć dość długo, co teore-
tycznie wydłużało czas pełnienia przez nią patria potestas (CARRIÉ, ROUSSELLE
1999). Władza ojcowska była najsilniejsza nad najmłodszymi dziećmi, starsze
mogły się przeciw niej buntować, choć zamożny ojciec zawsze dysponował
środkami umożliwiającymi dyscyplinowanie potomstwa. Jednym z nich było
wydziedziczenie, które jednak nie zdarzało się często. Zwykle wystarczała
groźba zmniejszenia przypadającej danemu dziecku części spadku, na przy-
kład poprzez sporządzenie legatów na rzecz znajomych lub przyjaciół.
W późnym Cesarstwie patria potestas nie zanikła, wspomina o niej wielu
autorów (np. Sym., Ep. 9. 150; Aug., Ep. 262. 11 i 22; Sid., Ep. 7. 2. 7).
Augustyn uważał, że ścisła kontrola ojca nad domem zapewnia spokój za-
równo w samej rodzinie, jak i w społeczeństwie. Biskup Hippony oczeki-
wał, że chrześcijański paterfamilias zadba o religijne wychowanie człon-
ków swej rodziny. Dyskusji nad pochodzeniem i zadaniami paterfamilias
Augustyn poświęcił fragment dziewiętnastej księgi swego dzieła O państwie
Bożym. Pisał tam m.in.: Którzy zaś są prawdziwi panowie ojcowie, ci o wszyst-
kich spośród służby swej, tak jak o własnych dzieciach, pieczę mają w spra-
wach dotyczących chwały Bożej i zbawienia (...). I nieco dalej: Ponieważ
dom jednego człowieka musi być początkiem i cząstką miasta (...) jasny stąd
wniosek, że pokój domowy ma pokojowi rzeczypospolitej odpowiadać, to zna-
czy, iżby uporządkowana zgoda współmieszkańców domu w rozkazywaniu
i słuchaniu odpowiadała uporządkowanej zgodzie współobywateli w rozka-
zywaniu i słuchaniu. Wypada z tego, iż gospodarz domu powinien brać
z prawa państwowego przepisy do kierownictwa domu swego, by ten był do-
stosowany do pokoju państwowego (Aug., De civ. Dei. 19. 16). W późnym
antyku częściej aniżeli działo się to wcześniej emancypowano dorosłe dzie-
ci. Przy tej okazji dostawały należną im część majątku ojca. Wiadomo, że
żona Symmacha, Rusticiana, w chwili emancypacji dostała od ojca posia-
dłość ziemską (Sym., Ep. 9. 150). Emancypacja nie stała się jednak rutynową
praktyką. Wydane w V wieku prawa pokazują, że mężczyzna mógł rozcią-
gać ojcowską władzę na swe dorosłe dzieci oraz wnuki (CTh. 8. 16. 3; 8. 18.
9; 8. 19. 1 — 426 rok na Zachodzie). Nadal obowiązywała również najistot-
niejsza cecha patria potestas i to ciągle ojciec decydował, czy emancypować
dzieci czy też nie. W VI wieku Justynian znacznie uprościł samą procedurę
i odtąd wystarczała już tylko ustana deklaracja złożona przed urzędnikiem.
II. SPOŁECZEŃSTWO W CESARSTWIE RZYMSKIM V WIEKU 307
4. ROZWÓD
Rzymskie prawo rodzinne dopuszczało możliwość rozwodu. Mężczyzna
i kobieta byli w takim samym stopniu uprawnieni do zerwania małżeństwa.
Rozwód mógł nastąpić za obopólną zgodą (divortium), wystarczała jednak
również wola jednej strony, przy czym zgody drugiej strony nie wymagano
(repudium). Pod względem prawnym rozwód był tak samo nieformalny jak
zawarcie małżeństwa, tak samo jednak pociągał skutki prawne. Powody
rozwodów mogły być różne — poważne bądź prozaiczne. Pewien Rzymia-
nin, strofowany przez przyjaciół, że rozwiódł się z żoną cnotliwą, bogatą
i piękną, wyciągnął nogę mówiąc: — „Wszakże i ten trzewik nowy jest i ład-
nie wygląda, a nikt nie wie, gdzie mnie w nogę uwiera” (Plut., Zalecenia
małżeńskie 22).Wśród wyższych warstw społeczeństwa rzymskiego posłu-
giwano się rozwodem chcąc na przykład poprawić swe położenie społecz-
ne, związać się z wpływową rodziną lub utrwalić sojusz polityczny więzami
małżeńskimi między przedstawicielami danych rodzin. Jednostronny roz-
wód miał konsekwencje finansowe — mąż musiał oddać żonie posag. Jeśli
jednak zdołał dowieść, że postępowała ona niemoralnie, wtedy miał prawo
zatrzymać część posagu. Gdy jednak przyczyną rozwodu była niemoralność
męża, wówczas musiał oddać żonie posag w całości.
Zmiany w rzymskim prawie rozwodowym wprowadził Konstantyn Wiel-
ki. Był on pierwszym władcą, który wystąpił przeciw od wieków uznanej
praktyce, traktowanej przez ogromną większość Rzymian jak coś naturalne-
go i należnego. Od razu wypada jednak zaznaczyć, że nie zakazał rozwo-
dów, starał się jedynie ograniczać możliwość ich przeprowadzenia. Doty-
czyło to zresztą jedynie rozwodu jednostronnego. W 331 roku cesarz wydał
prawo, zgodnie z którym żona mogła posłać mężowi zawiadomienie o roz-
wodzie, tylko jeśli potrafiła udowodnić, że popełnił on poważne przestęp-
stwo, jak morderstwo, czary czy zniszczenie grobów. W takiej sytuacji ko-
bieta miała prawo zachować posag. Jeśli jednak decydowała się na rozwód
z innych, „błahych” powodów, takich jak alkoholizm czy skłonność do ha-
zardu, ryzykowała bardzo wiele. Nie tylko traciła cały majątek, który miał
pozostać w domu męża, ale i była deportowana na wyspę. Mąż ze swej
strony miał prawo porzucić żonę tylko jeśli dowiódł, że dopuściła się ona
cudzołóstwa, praktykowała stręczycielstwo lub zajmowała się czarami. W ra-
zie, gdyby zdecydował się na rozwód z innych niż trzy wymienione powo-
dów, musiał oddać żonie posag i tracił prawo do zawarcia kolejnego mał-
żeństwa. Ustawodawca nie miał jednak złudzeń i przewidywał, że ten ostat-
ni zakaz nie będzie traktowany zbyt rygorystycznie, dlatego wprowadził
308 Marcin Pawlak
czać, nie zaś na rozwodach jako takich. Nie było zatem zgodne z chrześci-
jańskimi ideałami i zgodne być nie mogło. Chrystianizacja prawa rodzin-
nego była procesem powolnym i długotrwałym. Towarzyszyły jej wielo-
krotne modyfikacje, kompromisy, tymczasowe rozwiązania. To, co zaczął
Konstantyn w praktyce nie było zakończone jeszcze wiele wieków po nim
(GIARDINA 2000).
Żadna z wymienionych ustaw nie ograniczała prawa do rozwodu za obo-
pólną zgodą. Przez wiele lata kolejni władcy nie podejmowali tej kwestii.
Zmianę przyniosło dopiero panowanie Justyniana Wielkiego, którego stosu-
nek do rozwodów ewoluował. Początkowo nie atakował on rozwodu za
obopólną zgodą, wprowadził ponadto kilka nowych powodów uzasadnia-
jących rozwód jednostronny. Mógł on nastąpić na przykład w sytuacji, gdy
mąż bądź żona postanawiali rozpocząć życie monastyczne. Impotencja męża,
brak zdolności do współżycia z żoną w ciągu dwóch pierwszych lat małżeń-
stwa, upoważniał żonę lub jej krewnych do rozwiązania związku i odebra-
nia posagu (mąż odzyskiwał przedmałżeńskie dary). W sytuacji, gdy jedno
z małżonków dostało się do niewoli czy stało się niewolnikiem, wynikająca
z tego nierówność pozycji społecznej również uzasadniała rozwód (Nov. 22
z 535 roku). Wreszcie w 542 roku Justynian zakazał rozwodów za obopólną
zgodą (CJ 5. 17. 10-11). Postanowienie to zostało odwołane już przez na-
stępcę Justyniana, Justyna II, w 566 roku.
Nie wiadomo, jak często się rozwodzono. Sytuacja wyglądała odmiennie
w różnych częściach Cesarstwa, wiele też zależało od pozycji społecznej
małżonków. Rozwody były dość częste wśród warstw wyższych, niewiele
pewnego można jednak powiedzieć o warstwach niższych. Papirusy wska-
zują, że rozwody były długo powszechną praktyką w Egipcie we wszystkich
grupach społecznych. Nie oznacza to, że podobna sytuacja miała miejsce
w innych częściach Imperium, choć zaangażowanie biskupów w zwalcza-
nie rozwodów sugeruje, że były one wszędzie częstą praktyką wśród wier-
nych (ARJAVA 1988: 10-12). Biskupi najczęściej wskazywali mężczyzn, jako
tych, którzy chcieli rozwodu. Nieurodziwa żona, jej choroba bądź bezpłod-
ność wystarczały, aby mąż podjął decyzję o rozwodzie (Aug., Adult coniug.
2. 16. 17). Mężczyznę mogła powstrzymywać groźba strat finansowych, jeśli
jednak nie było posagu ani darów ślubnych, ten czynnik przestawał się
liczyć. Nawet narzucany prawnie obowiązkowy, choć czasowy, celibat nie
musiał stanowić przeszkody. Według prawa z 421 roku mężczyzna mógł
ponownie zawrzeć małżeństwo dwa lata po rozwodzie, jeśli tylko dowiódł
morum vitia pierwszej żony, co nie było specjalnie trudne. Wśród kobiet
decyzję o rozwodzie łatwiej podejmowały przedstawicielki zamożnych
warstw. Wnoszony przez nie posag nigdy nie stanowił całości ich majątku,
zatem groźba jego utraty nie zawsze odwodziła je od decyzji o rozstaniu.
Trudniejsze było położenie kobiet ubogich. Samotność kobiet była trakto-
wana jako nieszczęście.
310 Marcin Pawlak
5. WDOWIEŃSTWO
W epoce klasycznej nie wypracowano jednolitego stosunku do wdowień-
stwa, przede wszystkim kobiet. August zachęcał je, aby ponownie wycho-
dziły za mąż, z drugiej jednak strony napisy na inskrypcjach często zawiera-
ją słowo univira, traktowane jako najwyższa pochwała kobiety. Słowo to
oznaczało kobietę zamężną tylko raz w życiu. Zapewne młode kobiety po
śmierci męża często zawierały kolejny związek. Sytuacja kobiet starszych
musiała być inna, a znalezienie męża trudniejsze. Ponowne małżeństwa osób
owdowiałych były normalnym zjawiskiem w czasach Republiki i wczesnego
Cesarstwa. Niekiedy swobodę kobiety ograniczał sam mąż, który w testa-
mencie umieszczał warunek, że otrzyma ona spadek jeśli nie wyjdzie po-
nownie za mąż. Dotyczyło to jednak osób zamożnych. Trudno było oczeki-
wać od ubogiej kobiety, że po śmierci pierwszego męża nie znajdzie kolej-
nego, który zabezpieczy jej egzystencję.
Klasyczne prawo rzymskie przewidywało trwającą 10 miesięcy żałobę,
podczas której wdowa nie mogła zawierać kolejnego małżeństwa (tempus
lugendi). Zwłoka ta podyktowana była względami praktycznymi. Jeśli w chwi-
li śmierci męża kobieta spodziewała się dziecka, należało poczekać do chwili
rozwiązania, aby nie było wątpliwości dotyczących ojcostwa. Podobnego
wymogu nie stawiano kobietom rozwiedzionym. Rzymscy mężowie nie mieli
specjalnych oporów przed poślubianiem kobiet spodziewających się dziec-
ka innego mężczyzny (po narodzinach to właśnie do niego należała władza
nad dzieckiem: CORBIER 1991).
Teodozjusz I wydłużył czas trwania tempus lugendi do jednego roku, a za
jego złamanie groziły kary finansowe (CTh. 3. 8. 1, CJ. 5. 9. 1; 6. 56. 4).
W V wieku przymusowy okres oczekiwania nałożono również na rozwo-
dzące się kobiety, a celem było uniknięcie wszelkich wątpliwości dotyczą-
cych ojcostwa (CTh. 3. 16. 2. 1; CJ. 5. 17. 8. 4b). Wydłużenie okresu żałoby
z 10 do 12 miesięcy nie mogło mieć dużego praktycznego znaczenia, był
to raczej symboliczny gest wyrażający niechęć do ponownych małżeństw
(ARJAVA 1996: 168).
Kościół propagował wprawdzie ideał dożywotniego wdowieństwa, jed-
nak wyraźnie nie zakazywał ponownego małżeństwa. Nie brakowało jed-
nak wśród ludzi Kościoła osób, które rygorystycznie starały się przestrzegać
zaleceń apostoła Pawła (I List do Tymoteusza 5, 3-16) i potępiały powtórne
małżeństwa. Tertulian uważał na przykład ponowne małżeństwo owdowia-
łej osoby za cudzołóstwo. W swych pismach rygoryści chrześcijańscy kreślili
jednak obraz idealny, który bardzo rzadko stanowił odzwierciedlenie co-
II. SPOŁECZEŃSTWO W CESARSTWIE RZYMSKIM V WIEKU 311
6. KONKUBINAT
Zawarciu małżeństwa mogły towarzyszyć publiczne ceremonie, uzgod-
nienia finansowe dotyczące posagu i darów, które pociągały za sobą ko-
nieczność sporządzenia odpowiednich dokumentów. Jeżeli jednak mężczy-
zna i kobieta o tym samym statusie społecznym postanawiali zamieszkać
razem i mieć dzieci, którym w przyszłości chcieliby przekazać majątek, a jed-
nocześnie nie decydowali się jednak na zorganizowanie uroczystości czy
spisanie jakichś dokumentów, to nic nie stało na przeszkodzie, aby uważać
ich za małżeństwo. Rozstrzygało wspólne mieszkanie i taki sam status spo-
łeczny. Gdy pochodzenie społeczne kobiety i mężczyzny było różne, kobie-
ta nie mogła być uważana za żonę, była jedynie konkubiną. Konkubinat to
zatem monogamiczny związek obywatela rzymskiego z kobietą, która nie
mogła zostać jego żoną. Na przeszkodzie najczęściej stały różnice społecz-
ne, prawne bądź wola rodziców sprzeciwiających się małżeństwu. Konkubi-
nat był legalną formą pożycia mężczyzny i kobiety, w przeciwieństwie jed-
nak do małżeństwa nie tworzył skutków prawnych. Dzieci urodzone ze
związku z konkubiną nie były uważane za legalne i nie stawały się automa-
tycznie dziedzicami swego ojca.
312 Marcin Pawlak
ty. Możliwe, że na małżeństwo syna nie zgodziła się jego matka Monika,
uważając, że przeszkodzi mu w studiach i społecznym awansie (Aug., Conf.
2. 3. 3; SHAW 1987; SHANZER 2002; EVANS−GRUBBS 2007). Nie chcąc przeciwsta-
wiać się woli matki (ojciec Patrycjusz już nie żył), Augustyn wybrał życie
w konkubinacie. Po wielu latach, już w Mediolanie, matka znalazła mu od-
powiednią kandydatkę na żonę. Konkubina Augustyna złożyła ślub, że po-
wstrzyma się od kontaktów seksualnych i odpłynęła do Afryki. Co ciekawe,
urodzony z tego związku syn Adeodatus pozostał z Augustynem.
Nie tylko młodzi mężczyźni decydowali się na życie w konkubinacie.
Niekiedy owdowiały mężczyzna wolał poszukać sobie konkubiny, zamiast
zawierać kolejne małżeństwo. Decydował się na takie rozwiązanie, ponie-
waż miał już wystarczającą ilość dzieci, a wiedział, że pojawianie się kolej-
nych potomków może prowadzić do nadmiernego rozdrobnienia rodzinne-
go majątku.
Wprawdzie los konkubiny był lepszy niż kobiet o podobnym statusie
społecznym, to jednak w związku cały czas utrzymywał się stan nierówno-
ści. Prawna pozycja konkubiny była słabsza niż pozycja żony (uxor). Nie
korzystała ona z praw męża, a ewentualne potomstwo dziedziczyło status
społeczny matki, nie zaś ojca (PUCCINI−DELBEY 2007).
Konkubinat był zatem monogamicznym związkiem trwającym zwykle,
choć nie zawsze, przez długi czas. Żonaty mężczyzna mógł mieć konkubinę,
aczkolwiek ani w czasach pryncypatu, ani w późnym Cesarstwie nie było to
uważane za właściwe. Już Konstantyn Wielki w 326 roku zakazał żonatym
mężczyznom utrzymywania konkubiny. Zachęcał ponadto nieżonatych męż-
czyzn żyjących w konkubinacie, aby przekształcali te związki w małżeń-
stwa. Było to jednak możliwe pod warunkiem, że kobieta wiodła uczciwe
życie i była wolno urodzona (ingenua honestae vitae). Jeśli ten warunek był
spełniony to dzieci urodzone w czasie trwania konkubinatu były uznawane
za legalne. Sporządzanie zapisów testamentowych na rzecz konkubin i ich
dzieci było zakazane. W 336 roku Konstantyn zdegradował senatorów, którzy
mieli dzieci z konkubinami niskiego stanu (CJ. 5. 27. 1; EVANS−GRUBBS 1995).
Od czasów Konstantyna Wielkiego nie tylko senatorowie mieli zakaz
poślubiania nisko urodzonych kobiet (tak było w czasach pryncypatu) —
zasadę tę rozciągnięto również na ekwitów i kuriałów. Rozszerzono ponad-
to grupę kobiet, których mężczyźni z wymienionych grup nie mogli poślu-
biać. Obok niewolnic i wyzwolenic znalazły się w niej córki wyzwolenic,
kobiety związane z teatrem i tawernami. Kolejnym sposobem obliczonym
na ograniczenie praktyki życia niezamężnych mężczyzn w konkubinacie
było skrócenie czasu między zaręczynami a momentem zawarcia małżeń-
stwa. Mężczyźni mieli na to maksymalnie dwa lata (CARRIÉ, ROUSSELLE 1999).
Kościół, podobnie jak państwo, również uważał, że najlepszym rozwią-
zaniem dla młodego człowieka żyjącego w konkubinacie jest porzucenie
314 Marcin Pawlak
7. STOSUNKI POZAMAŁŻEŃSKIE
Rzymscy moraliści bardzo surowo traktowali pozamałżeńskie kontakty
seksualne, choć wysokie wymagania stawiano przede wszystkim kobietom.
Postępki mężczyzn traktowano z dużo większą pobłażliwością. W czasach
republiki mąż mógł zabić żonę, jeśli przyłapał ją na cudzołóstwie, nie musiał
się przy tym obawiać, że spotka go jakaś kara. Zapewne przedstawiciele
warstw wyższych woleli jednak rozwieść się z żoną lub nawet przymknąć
oko na jej zachowanie, byle tylko uniknąć skandalu. Cudzołóstwo było ka-
rane zarówno prywatnie jak i publicznie, choć od czasów Augusta wzrosła
rola państwa w jego ściganiu. Lex Julia de adulteris coercendis przewidywa-
ła surowe traktowanie żony dopuszczającej się cudzołóstwa i zachęcała krew-
nych oraz sąsiadów do denuncjowania tego przestępstwa. Mąż, który nakrył
swą żonę z kochankiem i nie ukarał jej oraz pozwolił odejść kochankowi,
stawał się winny zachęcania do cudzołóstwa, był skazywany na wygnanie
i tracił część swego majątku. Cudzołóstwo miało miejsce tylko w przypadku
osób wolnych, niewolnicy nie podlegali temu prawu. Paterfamilias, który
nakrył swą zamężną córkę na cudzołóstwie, miał prawo ją zabić, ale tylko
jeśli postanowił również zabić jej partnera. Gdyby tego nie zrobił, ryzyko-
wałby oskarżenie o morderstwo. Mąż mógł bezkarnie zabić kochanka swej
żony należącego do warstw niższych. W przypadku, gdy zabił obywatela
popełniał morderstwo, za co jednak groziło mu wygnanie (na jego korzyść
przemawiały takie okoliczności jak np. panujące ciemności czy emocje). Nie
miał natomiast prawa zabicia swej żony. Musiał ją oddalić i oskarżyć przed
sądem. Kobieta ze swej strony nie miała możliwości oskarżania przed są-
dem niewiernego męża. Żona, która dopuściła się cudzołóstwa traciła poło-
wę swego posagu, jedną trzecią majątku i była zsyłana na wyspy. Mężczy-
zna dopuszczający się cudzołóstwa z cudzą żoną tracił połowę majątku i rów-
nież był zsyłany.
Konstantyn Wielki umieścił cudzołóstwo wśród przestępstw zagrożonych
najwyższą karą (CTh. 9. 40. 1; 11. 36. 1). Już po jego śmierci wprowadzono
restrykcyjne prawo dające możliwość poddawania karze poena cullei win-
nych cudzołóstwa: najpierw ich biczowano, a następnie zaszywano w wor-
ku razem ze żmiją, psem, kogutem, małpą i topiono (CTh. 11. 36. 4). Wiele
lat później, około 370 roku, jeden z wpływowych urzędników Walentyniana
I wytoczył w Rzymie procesy wielu przedstawicielom arystokracji senator-
skiej, oskarżając ich o najpoważniejsze przestępstwa, w tym m.in. o cudzo-
łóstwo (Amm. Marc., 28. 1. 16; 28. 48-56). Część autorów chrześcijańskich
wskazuje, że normalną karą za pozamałżeńskie kontakty seksualne była
316 Marcin Pawlak
śmierć (HIERONIM: Ep. 1; JAN CHRYZOSTOM: Virg. 1. 2; 52. 7). Najpewniej jednak
nie zawsze postępowano z równą surowością. Od czasów Konstantyna
możliwość oskarżenia kobiety przed sądem o cudzołóstwo miał mąż i naj-
bliżsi krewni kobiety (ARJAVA 1996: 197). Wcześniej właściwie każdy miał
prawo to zrobić. Oskarżenie kobiety przed sądem o cudzołóstwo rodziło
niebezpieczeństwo skazania jej na karę śmierci, dlatego dobry chrześcijanin
powinien unikać tego ostatecznego rozwiązania (Aug., Adlut. Coniug. 2.
14−17). Trudno w późnym antyku wskazać jasno ustaloną zasadę dotyczącą
postępowania z cudzołożnikami. Na pewno przetrwał zwyczaj prywatnej
zemsty męża na żonie i jej kochanku (Hier., Ep. 147. 11).
W czasach panowania Justyniana karą dla obojga winnych cudzołóstwa
nadal była śmierć. W 556 roku wydano jednak prawo, zgodnie z którym
tylko mężczyzna był karany śmiercią, kobieta natomiast winna spędzić resz-
tę swego życia w klasztorze. Jeśli jednak zdradzony mąż jej przebaczył,
mogła po dwóch latach opuścić miejsce odosobnienia (CJ. 9. 9. 9; 29. 4).
Wprawdzie ustawodawstwo dotyczące cudzołóstwa w późnym antyku było
surowsze niż w czasach pryncypatu, to jednak podobnie jak wcześniej teo-
ria prawna i codzienna praktyka nie musiały iść w parze. Kościół potępiał
cudzołóstwo, podobnie jak wszystkie inne związki nie ujęte w ramy mał-
żeństwa, jednak biskupi nie byli i nie mogli być zwolennikami karania śmiercią
winnych (BROWN 1988).
Mianem cudzołóstwa określano każdą formę stosunku pozamałżeńskie-
go osób związanych więzami małżeństwa. Stosunki seksualne żonatych
mężczyzn z kobietami niezamężnymi należały do kategorii stuprum, czyli
nierządu. Nie było jednak ogólnej zasady określającej, kiedy stosunki nieza-
mężnych kobiet można było zakwalifikować jako stuprum. Wiele zależało
od pozycji społecznej kobiety oraz postawy jej męskich krewnych goto-
wych bronić honoru rodziny. Od oskarżenia o nierząd wolne były kobiety
niskiego pochodzenia, u których mężczyźni szukali jedynie erotycznej przy-
jemności, nie chodziło im zaś o pozyskanie legalnego potomstwa. W czasie
przywołanych wyżej procesów senatorów w Rzymie za panowania Walen-
tyniana I, wiele szlachetnie urodzonych kobiet i mężczyzn zostało oskarżo-
nych o stuprum, a następnie straconych. Opisujący te wydarzenia Ammian
Marcellin uznał karę za wyjątkową, nie wspomniał jednak, aby jej zastoso-
wanie było nielegalne. W czasach Justyniana przedstawiciele warstw wy-
ższych, którzy dopuścili się przestępstwa uznanego za stuprum tracili poło-
wę swego majątku, ludzie z warstw niższych byli poddawani karom ciele-
snym i skazywani na wygnanie. Kobietom groziły te same kary (ARJAVA 1996).
Warto dodać, że oskarżenie o stuprum dotyczyło najczęściej wdów i kobiet
rozwiedzionych. Rzymskie dziewczęta były wydawane za mąż w młodym
wieku, więc w ich przypadku seks przedmałżeński był raczej rzadkością.
Pilnowane one były ponadto przez ojca i innych członków rodziny świado-
II. SPOŁECZEŃSTWO W CESARSTWIE RZYMSKIM V WIEKU 317
8. RODZICE I DZIECI
Podstawowym celem małżeństwa było posiadanie potomstwa. Żona przede
wszystkim powinna być uległa wobec męża, a jej kolejnym obowiązkiem
było zapewnienie mu przyszłych spadkobierców. Dzieci rodziły się również
ze związków nie należących do kategorii matrimonium iustum, jednak tyl-
ko legalny związek rodziców zapewniał dzieciom status wolnych obywateli.
Wychowanie dziecka było inwestycją zarówno dla ubogich, jak i bogat-
szych. W społeczeństwie, w przytłaczającej mierze rolniczym, praca i po-
moc dziecka w gospodarstwie były bardzo ważne. Podobnie działo się w mia-
stach, gdzie dzieci pomagały rodzicom w prowadzeniu na przykład warszta-
tu. W bogatszych rodzinach dzieci służyły do przekazywania majątku
i nazwiska z pokolenia na pokolenie.
Od chwili urodzenia dziecko znajdowało się po władzą ojca, który miał
8 dni na podjęcie decyzji, czy miało być wychowywane, czy też należało je
porzucić (o czym niżej). Pozycja dziecka w rodzinie zmieniała się wraz
z dorastaniem. Informacje wypływające z przekazów źródłowych na temat
dzieci i ich relacji z rodzicami są bardzo skromne. Najwięcej wiadomo o roli
matki, natomiast zadania, jakie stały przed ojcem, nie zawsze są uchwytne.
Dla małego dziecka z zamożniejszej rodziny najważniejszą osobą obok mat-
ki była niewolnica−piastunka. Była ona częścią rodziny, niekiedy sypiała
z dzieckiem w oddzielnym pomieszczeniu. Matka zwykle karmiła samo-
dzielnie dziecko tylko przez kilka pierwszych miesięcy, później rola ta przy-
padała mamce−piastunce. Nie tylko karmiła ona dziecko, ale i przejmowała
318 Marcin Pawlak
BIBLIOGRAFIA
a) ŹRÓDŁA
AMBROSIUS: Epistulae et acta, CSEL 82/1–4, wyd. O. FALLER, M. ZELZER, Wiedeń 1968–
1996.
AMBROSIUS: De officiis ministrorum libri tres, wyd. J.P. MINGE, PL 16, kol. 23–184.
AMMIANUS MARCELLINUS: Dzieje rzymskie, t. 1–2, przeł. I. LEWANDOWSKI, Warszawa 2001–
2002.
APULEJUSZ: Metamorfozy albo Złoty osioł, przeł. E. JĘDRKIEWICZ, Warszawa 1999.
AUGUSTYN: Wyznania, przeł. Z. KUBIAK, Warszawa 1992.
AUGUSTYN: Państwo Boże, przeł. ks. W. KUBICKI, Kęty 2002.
AUGUSTYN: De bono coniugali, PL 40, 373–396.
AUGUSTYN: De conjugiis adulterinis, PL 40, 415–475.
AUGUSTYN: Sermones, PL 38. 39.
AULU−GELLE, Les Nuits attiques, wyd. Y. JULIEN, t. 4: Livres XVI–XX, Paris 2002.
CAESARIUS OF ARLES: Life, Testament, Letters, tłum.W. E. KLINGSHIRN, Liverpool 1994.
Theodosiani Libri XVI cum Constitutionibus Sirmondianis, wyd. P. KRUGERI, Th. MOM-
MSEN, Hildesheim 1990.
Historycy cesarstwa rzymskiego. Żywoty cesarzy od Hadriana do Numeriana, tłum.
H. SZELEST, Warszawa 1966.
SAINT JÉRÔME, Lettres, wyd. J. LABOURT, t. 1–8, Paris 1949–1963.
HIERONIM, Listy, tłum. J. CZUJ, t. 1–3, Warszawa 1952–1954.
LIBANIUS, Opera, wyd. R. FÖRSTER, Leipzig 1903–1927.
Paulini Pellaei Eucharisticos, CSEL, 16, 1, wyd. W. BRANDES, Vienn 1888.
PLUTARCH Z CHERONEI, Moralia, przeł. Z. ABRAMOWICZÓWNA, Wrocław 2005.
Q. Aurelii Symmachii quae supersunt, wyd. O. SEECK, Berlin 1883.
TERTULLIAN, Apologeticum, wyd. DEKKERS, Corpus Christianorum 2.
S. JOHN CHRYSOSTOM, On virginity. Against Remarriage, wyd. i tłum. S.R. SHORE, wstęp
E.A. CLARK, New York 1983.
R.C. BLOCKLEY, The Fragmentary Classicising Historians of the Later Roman Empire,
t. I, Liverpool 1981; tom II, Liverpool 1983.
PSEUDO−BAZYLI, Homilia o dziewictwie, wstęp i tłum. J. NAUMOWICZ, [w:] Pierwsze pi-
sma greckie o dziewicach, tłum. S. KALINKOWSKI, W. KANIA, J. NAUMOWICZ, wstęp
i oprac. J. NAUMOWICZ, Kraków 1997, s. 255–287.
SYDONIUSZ APOLINARY, Listy i Wiersze, przeł. M. BROŻEK, Kraków 2004.
Dokumenty Soborów Powszechnych. Tekst grecki, łaciński, polski, t. 1, oprac. A. BA-
RON, H. PIETRAS, Kraków 2001.
HERMIASZ SOZOMEN, Historia Kościoła, tłum. S.J. KAZIKOWSKI, wstęp Z. ZIELIŃSKI, Warsza-
wa 1989.
326 Rafał Kosiński, Marcin Pawlak
b) OPRACOWANIA
ALFÖLDY G. (2003): Historia społeczna starożytnego Rzymu, Poznań.
ARJAVA A. (1996): Women and Law in Late Antiquity, Oxford.
ARJAVA, A. (1998): “Paternal Power in Late Antiquity”, Journal of Roman Studies 88:
147–165.
BAGNALL R. (1993): “Slavery and Society in Late Roman Egypt”, [w:] Law, Politics and
Society in the Ancient Mediterranean World, wyd. B. HALPERN, D.W. HOBSON,
Sheffield 1993: 232–238.
BEAUCAMP J. (1990): Le statut de la femme à Byzance (4 e –7 e siècle). I. Le droit impe-
rial, Paris.
BEAUCAMP J. (1992): Le statut de la femme à Byzance (4 e –7 e siècle). II. Les pratiques
socials, Paris.
BROWN P. (1971): „The Rise and Function of the Holy Man in Late Antiquity”, Journal
of Roman Studies 41: 80–101.
BROWN P. (1998): „Zmierzch starożytności”, [w:] Historia życia prywatnego, t. 1: Od
cesarstwa Rzymskiego do roku tysięcznego, red. P. VEYNE, Wrocław–Warszawa–
Kraków: 223–297.
BROWN P. (2006): Ciało i społeczeństwo. Mężczyźni, kobiety i abstynencja seksualna
we wczesnym chrześcijaństwie, Kraków.
CAMERON Al. (1976): Circus Factions. Blues and Greens at Rome and Byzantium,
Oxford.
CARRIÉ J.−M. (1982): “Le ‘colonat du Bas−Empire’: un mythe historiographique?”, Opus
I: 351–370.
CARRIÉ J.−M., ROUSSELLE A. (1999): L’Empire romain en mutation des Sévères à Con-
stantin 192–337, Paris.
CHASTAGNOL A. (2004): Le sénat romain à l’époque impériale, Paris (wyd. 2).
CECCONI G.A. (1994): Governo imperiale e élites dirigenti nell’Italia tardoanticha,
Como.
CORBIER M. (1991): “Constructing Kinship in Rome: Marriage and Divorce, Filiation
and Adoption”, [w:] The Family in Italy from Antiquity to the Present, wyd. D.
KERTZER, R. SALLER, New Haven and London: 127–144.
CORBIER M. (1991): “Family Behavior of the Roman Aristocracy, Second Century
B.C.−Third Century A.D.”, [w:] Women’s History and Ancient History, wyd. S. B.
POMEROY, Chapel Hill and London: 173–196.
CROKE B. (2005): “Dynasty and Ethnicity: Emperor Leo I and the Eclipse of Aspar”,
Chiron 35: 147–201.
DEMANDT A. (1989): Die Spätantike. Römische Geschichte von Diocletian bis Justi-
nian, 284–565 n. Chr., Münich.
DRINKWATER J., ELTON H. (wyd.) (1992): Fifth−Century Gaul. A Crisis of Identity?, Cam-
bridge.
II. SPOŁECZEŃSTWO W CESARSTWIE RZYMSKIM V WIEKU 327