You are on page 1of 1

Epidemia dżumy, zwana również zarazą Czarnej Śmierci spustoszyła tereny

czternastowiecznej Europy. Mówi się, że zabiła prawie co trzeciego Europejczyka. Zaraza ta


nawiedzała ludzi przez około 150 lat. Historycy szacują, że wirus wybił średnio jedną drugą, bądź
jedną trzecią jej mieszkańców. W tamtych czasach ludzie nie byli w stanie poradzić sobie z objawami
wirusa, umierali po dwóch-siedmiu dniach po zakażeniu. Niestety w obliczu tej choroby śmierć nie
była szybka, ani bezbolesne. Chorzy cierpieli niewyobrażalne katusze. Powszechnie uważano, że
osoba mająca styczność z osobą chorą, bądź rzeczy, którą ta dotykała, była za straconą, bez szans na
ratunek.

Za początek epidemii w Europie uważa się przybycie genueńskich Galer do sycylijskiego portu
w Messynie, które przybyły z Kaffy na Krymie. Na pokładzie znajdowali się wtedy zarażeni. Ich ciał
użyto jako broni biologicznej przy oblężeniu genueńskiej faktorii przez chana Złotej Ordy. Potem
wirus szybko rozprzestrzenił się na inne tereny czternastowiecznej Europy, co później skutkowało
wyludnieniem wiosek i miast.

Skutkiem wysokiej śmiertelności wśród mieszczan i chłopów było większe zapotrzebowanie


na pracowników gospodarstwach rolnych i nowe możliwości w rozwoju rzemiosła wśród uboższych
mieszczan. Przed biedniejszymi mieszkańcami miast stała nowa szansa, jaką było otwieranie nowych
warsztatów, czy innego typu przedsięwzięć. Niestety zmiany wywołane przez epidemie były tak
głębokie, że niektórym ciężko było się przystosować. Skutkowało to między innymi zachwianiem cen
produktów spożywczych i rzemieślnicze. Z czasem nawet najbogatsze warstwy społeczne nie mogła
sobie na nie pozwolić.

Obecne czasy pokazały nam, jak ciężkie życie wiedzie się podczas zarazy. Zobrazował nam to
doskonale rok dwa tysiące dwudziesty i dwa tysiące dwudziesty pierwszy. Mimo postępu
cywilizacyjnego i rozwoju wszystkich sektorów życia oraz wielu ułatwień, które mamy w
przeciwieństwie do ludzi średniowiecza, to i tak bardzo odczuwamy zmiany, jakie spowodowała
pandemia COVID-19. Nasze codzienne życie zmieniło się całkowicie, nikt wcześniej nie pomyślałby, że
teraz będziemy musieli uważać na wszystko, na to co dotykamy, na ludzi, których spotykamy czy na
otoczenie, w którym przebywamy. Nieporównywalnie do czternastowiecznej epidemii mniej osób
umiera na koronawirusa, lecz odsetek zmarłych jest przerażający. Początkowo większość ofiar
stanowili ludzie starsi, lecz czas nam pokazał, że wirus nie tylko ich atakuje, lecz również osoby
młodsze. Każdy z nas był i jest narażony. Obecnie nie jesteśmy w stanie określić, czy choroba nas
ominie bezobjawowo, czy będziemy musieli walczyć o życie przy pomocy respiratora. Jako antidotum
na pandemię w szybkim tempie zaczęto wprowadzać szczepionki, by móc chronić ludzi i powoli
wracać do normalności, żeby gospodarka mogła odrobić ogromne straty, jakich doznała przez ostatni
rok.

Wirus to niewidzialny wróg, z którym trudno walczyć. Obie epidemie pokazały nam to
dobitnie. Każde tego typu wydarzenie ciągnie za sobą negatywne oraz pozytywne następstwa.
Oczywiście, że tych negatywnych następstw jest o wiele więcej, ponieważ ciągną one za sobą setki
tysięcy ofiar, co często wiąże się z utratą bliskich nam osób. W świetle tego sądzę, że doszukiwanie
się jakichkolwiek korzyści wynikających z panującej pandemii jest niestosowne i niedopuszczalne.
Życie ludzkie jest bezcenne i nie można jego porównywać z innym wartościami materialnymi.

Małgorzata Borkowska kl. IE

You might also like