Professional Documents
Culture Documents
Zakochany biznesmen
Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (121-122),
267-277
2010
Prezentacje
Fredric JAMESON
Zakochany biznesmen1
K iedy zastanaw iam się, dlaczego tak niezw ykła powieść, jak Lalka Bolesława
Prusa (A leksandra Głowackiego) jest tak m ało znana, tak rzadko czytana na Z a
chodzie, pierwsza, nieuchronnie się nasuwająca odpowiedź wskazuje na język polski
jako tzw. język „m ałej m ocy” (small-power languages). N ie zm ienia tego fakt, że jest
to najstarszy słow iański język literacki, z bogatą literatu rą renesansow ą datującą
się od czasu, kiedy Polska była najw iększym k rajem w E uropie; język, k tóry szczy
ci się najznakom itszym rom antycznym poetą europejskim (jego poezja odegra
w ażną rolę w Lalce).
N ie zm ienia tego rów nież hero iczn y stereotyp Polaków jako Irlandczyków
W schodu, z ich szlachetnym i i straceńczym i rew oltam i przeciw im perialnej p o tę
dze sąsiada i suzerena (największe z tych przegranych pow stań - styczniowe z 1863
roku - stanow i jeden z tem atów powieści, walczył w n im jej autor). W iększej w ie
dzy o tym języku i jego literatu rze nie sprzyja naw et kluczowe znaczenie Polski
dla Żydów europejskich, którzy odegrali w ażną historyczną rolę w tym osobliwym
system ie klasowym z liczną zubożałą, lichą szlachtą i drobnym m ieszczaństw em ,
które z w olna w yłaniało się w m iastach. G eneralnie jest to świat tak bardzo obcy
zachodniem u dośw iadczeniu, że odbiorcy P rousta lub czytelnicy angielskiej p o
wieści m ogliby uznać tak i obraz społeczeństw a za całkow icie niezrozum iały. „M ais
quoy, ils ne p o rten t po in t de chausses!”2
2 „Ale cóż k ied y n ie noszą pludrów !” (M. M on taign e O kanibalach, w: tegoż Próby,
t. 1, przel. T. Ż eleń sk i [Boy], PIW, W arszawa 1985, s. 318).
Prezentacje
Stąd być może wydają się nam tak dalecy i nazbyt egzotyczni, a zwłaszcza: zako
chany biznesm en! Bo taki jest tem at tego obszernego arcydzieła postnaturalizm u.
Już sam sform ułow any w ten sposób tem at kojarzy się zachodniem u czytelnikowi
z kom edią lub karykaturą. Zwłaszcza że w Lalce nie m am y do czynienia z głodnym
sukcesu, m łodym arywistą, jak w dyptyku Zoli (Kuchenne schody i Wszystko dla pań)
czy u M aupassanta w Bel-Ami. Zasadniczo odm ienny jest także Paryż - właściwa
stolica zachodniej nowoczesności - który odwiedzam y wraz z bohaterem w braw u
rowym, oszałam iającym epizodzie um ieszczonym w centralnym punkcie powieści:
W okulski id zie dalej i z n ajw iększą uwagą przypatruje się k am ienicom . C óż tu za sk le
p y !... N a jlich szy z nich lepiej w ygląda a n iżeli jego, który jest n ajp ięk n iejszym w W ar
szaw ie. D o m y ciosow e, prawie na każdym p iętrze w ielk ie b alk ony albo balustrady b ie
gnące w zd łu ż całego piętra.
„Ten Paryż wygląda, jakby w szyscy m ieszk ań cy czu li potrzebę ciągłego k o m u n ik o
w ania się jeżeli nie w kaw iarniach, to za pom ocą gan k ów ” - m yśli W okulski.
I d ach y są jakieś orygin aln e, w ysok ie, obładow ane k om in am i, najeżone blaszanym i
k om in k am i i szpicam i. I na u licach co krok wyrasta albo drzew o, albo latarnia, albo kiosk,
albo kolum na zakończona kulą. Z ycie k ip i tu tak siln ie, że nie m ogąc zu żyć się w n ie
sk oń czon ym ruchu powozów , w szybkim b iegu lu d zi, w d źw igan iu p ięciop iętrow ych d o
m ów z kam ienia, jeszcze w ytryskuje ze ścian w form ie posągów lub płaskorzeźb, z d a
ch ów w form ie strzał i z u lic - w postaci n iep rzeliczon ych kiosków.
W ok u lsk iem u zdaje się, że w yd ob yty z martwej w ody w p ad ł nagle w ukrop, który
„burzy się i szu m i, i p r y s k a . ” O n, czło w iek d ojrzały i w sw oim k lim a cie gw ałtow ny,
p oczu ł się tu jak flegm atyczn e d zieck o, którem u im p on u je w szystko i wszyscy.
Tym czasem dokoła niego w ciąż „wre i kipi, i szum i, i pryska”; nie w idać końca tłum ów
ani powozów, ani drzew, ani olśniew ających wystaw, ani nawet samej ulicy. W okulski stop
niowo zapada w odurzenie. Przestaje słyszeć hałaśliwą rozmowę przechodniów, potem głuch-
nie na krzyki handlarzy ulicznych, w reszcie na turkot kół.3
Lalka nie jest też farsą sypialnianą ani nie da się jej podciągnąć pod kategorię
„powieści o d ojrzew aniu”, która to odm iana stanow i niem al dom inujący gatunek
W rocław -W arszaw a-K raków 1998, s. 110. K olejne cytaty lok alizu ję w tek ście,
podając num er tom u i strony.
Jameson Zakochany biznesmen
4 Zob. H . M arcuse Eros i cyw ilizacja (przeł. H. Jankow ska, A. Paw elski, M uza,
W arszawa 1998) lub T.W. A dorno M in im a moralia (przekł. i przyp. M . L u k asiew icz,
posł. M.J. S iem ek , W ydaw nictw o L iterack ie, Kraków 2009).
269
5 Zob. mój w yw ód na tem at tej figury w: W yndham Lewis. The M odernist as Fascist,
U n iv ersity o f C aliforn ia Press, B erkeley 1979, s. 58-61.
Prezentacje
niż zwykłe m ów ienie o oscylowaniu m iędzy w nętrzem i zew nętrzem , m iędzy świa
dom ością W okulskiego a sądam i innych lu d zi w yw iedzionym i z jego zachow ania.
Jest to nierozstrzygalność ustanow iona przez jego świadomość siebie, przypom ina
tym nieco Proustow skie „w ahania serca” (les intermittences du coeur), ale zawiera
bardziej gwałtowne nieciągłości, puste m iejsca, których żadna proustow ska n a rra
cja nie m oże w ypełnić.
To pustka w rów nym stop niu społeczno-historyczna, co egzystencjalna, i sta
nowi pierw szą spośród w ielu oryginalnych cech tej cudownej powieści. To otw arta
ran a pozostaw iona przez utraco n ą niepodległość, przez zacofanie gospodarcze
m ieszczaństw a, jak również przez zupełny b rak dzieciństw a bo h atera (W okulski
pojawia się od razu jako dorosły, jakby znikąd); na koniec przez znaczące w yda
rzenie, o którym już w spom inałem - bezowocne pow stanie 1863 roku, w którym
walczy jako m łody człowiek, skazany następ n ie na, również nieuw iecznione w p o
wieści, 10 lat pobytu na Syberii. W rócim y później to tego spotkania z H istorią, ale
nie po to, aby użyć go do in te rp retacji Lalki jako narodow ej alegorii (choć wierzę,
że tak m oże być). N a razie zadow alam się spostrzeżeniem , że literatu ra „małej
m ocy” lub po pro stu niepow stająca w którejś ze światowych potęg jest z koniecz
ności bardziej polityczna niż ta z krajów dom inujących, poniew aż polityka jest
dla ich obyw ateli nieusuw alna, a H istoria w n ieu n ik n io n y sposób krzyżuje się tam
z dośw iadczeniem egzystencjalnym . Tym czasem znakiem przynależności do świa
ta Z achodu jest nasza indyw idualna zdolność całkowitego uchylenia się H istorii
i możliwość wycofania się w życie pryw atne, gdzie - generalnie i przez większość
czasu - jesteśm y p rzed n ią (H istorią) u ch ro n ien i6.
M łodość W okulskiego sama w sobie jest zestaw ieniem tych niepow iązanych
w ym iarów - co w idać już w przedakcji powieści, kiedy pojawia się jako tajem n i
cza, m roczna i groźna „brodata bestia, w paltocie z foczej skóry, odwróconej wło
sem na w ierzch” (t. II, s. 45). C echuje go pasja do n au k i i wynalazków, inaczej
m ówiąc do zachodniej nowoczesności, ale że jest całkow icie zubożały, m usi zara
biać na życie jako kelner. W krótce będzie jednak bogatym biznesm enem - ożeni
się dla pieniędzy, co jest niezbyt chw alebnym czynem dla rom antycznego b o h ate
ra. M iał też w uja, rom antycznego szlachcica, którego nadal z czułością w spom ina.
Rów nocześnie uważa się z pew nością za jednego z czołowych przedstaw icieli roz
w ijającej się b u rżu azji, co z kolei spraw ia, że nosi stygm at zwykłego kupca, choć
jest też przedsiębiorcą-aw anturnikiem zdolnym do podejm ow ania d ram atyczne
go ryzyka i rzucającym się w n iebezpieczne przedsięw zięcia w ojenne. Swojego
bogactwa i w ładzy używa brutalnie:
Tak rozm yślał W okulski i spokojnym w zrokiem przypatrywał się M aruszew iczow i. Z n isz
czon y zaś m łod y człow iek , który w dodatku b ył bardzo nerwowy, w ił się pod jego spojrze
niem jak gołąb ek pod w zrokiem okularnika. N ap rzód n ieco pobladł, potem ch ciał oprzeć
270
6 Zob. mój artykuł T hird W orld Literature in the E ra of M ultinational C apitalism , „Social
T ext” 1986 vol. 15, s. 65-88.
Jameson Zakochany biznesmen
Częściej ulega - jak u D ostojew skiego - aktom m iłosierdzia, ale bez aury zba
wiciela, za to w obskurnej scenerii i otoczeniu właściwym dla naturalistycznego
przedstaw iania nowej urbanistycznej i przem ysłowej nędzy, choć to powieść p o
święcona głównie klasom uprzyw ilejow anym :
podm iotu.
Prezentacje
D o p iero w W okulskim poznała nie tylko now ą osob istość, ale n iesp od ziew an e zjawisko.
Jego niep od obn a było ok reślić jednym w yrazem , a naw et stom a zd an iam i. N ie b ył też do
nikogo podobny, a jeżeli w ogóle m ożna go było z czym ś porów nyw ać, to chyba z jakąś
ok olicą, p rzez którą jedzie się cały d zień i gd zie spotyka się rów niny i góry, lasy i łąki,
w od y i p u styn ie, w sie i m iasta. I gd zie jeszcze, spoza m gieł horyzontu, w ynurzają się
jakieś n iejasn e w id ok i, już n iep od obn e do żadnej rzeczy znanej. O garniało ją zd u m ien ie
i pytała się: czy to jest gra podnieconej im agin acji, czy naprawdę istota nadludzka, a przy
najm niej - pozasalonow a?7 (t. I, s. 439)
To nie przygodne flirty Izabeli p chają W okulskiego na kraw ędź szaleństw a ani
też jej status społeczny. W rzeczywistości m am y możliwość obserwować, jak stop
niowo, wcale nie niechętnie, godzi się z myślą poślubienia tego w ybitnego, a przy
7 Ten p oczątek 14. rozd ziału d ok u m en tu je en igm atyczn ą osobow ość W okulskiego
IL I
d zięk i w yliczan iu p rzez Izabelę jej zm ien n ych w rażeń i sądów o nim .
Jameson Zakochany biznesmen
tym także bardzo bogatego parw eniusza8. To W okulski podejm uje ostateczną de
cyzję w tej spraw ie, a m y m ożem y przypuszczać, że - jak wszystkie w ielkie n a
m iętności - i ta jest nie tylko skazana na klęskę, ale w jakiś bardziej niejasny spo
sób jej w ydana. W ielka nam iętność nie może być „szczęśliwa” bez uniew ażnienia
siebie samej; samo słowo „szczęście” jest w odniesieniu do niej w ulgarne, co widać
już w pierwszej praw dziw ie nowoczesnej pow ieści (po oczywistych p o przednicz
kach), jaką jest Księżna de Clèves, gdzie jedynym sposobem zachow ania wielkiego
uczucia i utrzym ania w eń w iary okazuje się chronienie go p rzed spełnieniem . N ie
żeby W okulski całkiem tego unikał.
Teraz m usim y przyjrzeć się bliżej tem u „czem uś”, o czym błędem byłoby m y
śleć, że to coś psychologicznego czy choćby tylko jakaś odm iana em ocji lub uczuć.
To raczej dośw iadczenie m etafizyczne, dośw iadczenie A bsolutu, „jakiś m istyczny
p u n k t, w którym zbiegają się w szystkie jego w spom nienia, p rag n ien ia i nadzieje,
ognisko, bez którego życie nie m iałoby stylu, a naw et sensu”. Przypuszczam , że
m ieszczańska lub indyw idualistyczna psychologia jest kiepsko przygotow ana, aby
uchwycić podobny fenom en. Może go wyjaśnić tylko nieobecny sens niew yrażal
nego zdarzenia (niew yrażalne, ponieważ zakazane przez rosyjską cenzurę), m ia
nowicie: klęski pow stania 1863 roku. Jedynie filozofia „zdarzenia” (jaką obecnie
rozwija A lain B adiou9) m oże przenieść jedność form y i treści (lub teo rii i p rak ty
ki) nierozłączne w tym idealny m m om encie, w k tó ry m H isto ria dotyka swego
A bsolutu, i którego u trata może być oddana tylko poprzez analogiczny absolut,
jakim jest m iłosna nam iętność W okulskiego. N ie chcę p rzy tym tw ierdzić, jak
czynił to w w ielu m iejscach L uk acs10, że nam iętność m iłosna jest su b sty tu tem
nam iętności politycznej, która nie została zrealizow ana; że m iłość jest drugą p ięk
ną klęską zaraz po klęsce historycznej oraz że istnieje coś w rodzaju k u ltu ry h isto
rycznego dośw iadczenia klęski. Klęska jest bez w ątpienia szlachetniejszym słowem
8 Z m ien n o ść nastroju W ok u lsk iego, by użyć słów T.S. E liota o H am lecie, jest
niew ystarczająco m otyw ow ana jego częstym i p od ejrzen iam i i atakam i zazdrości.
Św iat zm ien ia się nagle, w jednej chw ili: „O panował go p esym izm . K obiety
w ydaw ały m u się brzydkim i, ich barwne stroje d zik im i, ich kokieteria w strętną.
M ężczyźn i byli głu p i, tłum ordynaryjny, m uzyka w rzaskliw a. W chodząc na galerię,
śm iał się z jej skrzypiących schod ów i starych ścian, na których było w idać ślady
d eszczow ych za ciek ó w ” (t. I, s. 407). Ta m eton im ia Stim m ung m oże także przesunąć
się ku m etaforze: „W sercu gotow ała m u się głu ch a w ściek łość. C zu ł, że jego ręce
stają się jak żelazn e sztaby, a ciało nabiera tak dziw nej tęgości, że chyba n ie ma
k u li, która by uderzyw szy go n ie odskoczyła. P rzem knął m u przez głow ę wyraz:
śm ierć, i na ch w ilę u śm iech n ął się. W ied ział, że śm ierć nie rzuca się na odważnych;
staje tylko naprzeciw n ich jak zły p ies i patrzy zielo n y m i oczym a: czy n ie zm rużą
pow ieki?” (t. I, s. 419-420).
10 Zob. np. jego w yw ód o n am iętn ościach H u lota w K uzynce Bietce (Essays on R ealism ,
273
niż szczęście (success), ale skłaniam się do postrzegania owych dwu A bsolutów -
rew olucji i nam iętności W okulskiego - jako głęboko pow iązanych na p odobień
stwo ukrytych naczyń połączonych.
To, co uznajem y za nieludzkie cen tru m podm iotowości W okulskiego, za bezoso
bową naturę jego obsesji, za pierw otną pustkę, wokół której usiłują skupić się bez
ładnie nieco bardziej ludzkie, psychologiczne cechy jego osobowości, jest właśnie
owym głębszym pokrew ieństw em Absolutów, nieśw iadom ą czy nawet m etafizyczną
jednością indyw idualnego i kolektywnego, która czyni z bohatera w ehikuł niedefi-
niow alnych w istocie i niem ożliw ych do steoretyzowania popędów. Lalka to zatem -
wbrew pozorom , że jest inaczej - wielka powieść polityczna; narracja, której nie
obecnym cen trum jest pierw otny im puls polityczny, nigdy w powieści nie w ymie
niany, a który właśnie poprzez tę nieobecność jest w niej obecny wszędzie.
Taką lekturę potw ierdza w ątek bardziej gemütlich, jakim jest h isto ria w iernego
subiekta Rzeckiego. O pow iada ona o jednej wielkiej przygodzie życia, która rzu
ciła go w w ir rew olucji 1848 roku; o jego zaciągu do węgierskiej arm ii rew olucyj
nej, pikarejskiej włóczędze przez kontrrew olucyjną już E uropę, o tęsknocie za N a
poleonem i wciąż żywej pam ięci o poległym tow arzyszu A uguście K atzu (epizod
zapow iadający być może los W okulskiego, który też praw dopodobnie p opełnił sa
m obójstwo). Całe ciepło i w spółczucie obecne w tej powieści, w zruszające, m elan
cholijne i elegijne przyjem ności, jakie budzi, zn ajd u ją schronienie w tym w ątku,
jak gdyby pierzchały przed n ielu dzkim chłodem pryncypała.
N ie przesadzajm y jednak, w idzieliśm y wszak poruszające akty m iłosierdzia
W okulskiego. Pow inniśm y także pam iętać o jego dziecinnej i pełnej zaraźliw ego
entuzjazm u nam iętności do w iedzy i wynalazków. D la W okulskiego Paryż i jego
nowoczesność zostały przez autora uosobione w dziwacznej figurze G eista (nawet
jego im ię jest bez w ątpienia znaczące), kogoś pom iędzy erem itą, alchem ikiem i n a
ukowcem, kto dąży do odkrycia wyjątkowej kom binacji chem icznej i stw orzenia
substancji, określanej w daw nych czasach jako k am ień filozoficzny lub co n aj
m niej owo złoto, w które alchem ik p rzem ieniał ołów, a który dziś potrafiłby po
p ro stu zarabiać dużo pieniędzy. D la W okulskiego lab o rato riu m G eista stanow i
n ieu stan n ą pokusę, podobnie jak sam starzec - „M ojżesz, który do obiecanej zie
m i prow adzi jeszcze nie urodzone pok o len ia” (t. II, s. 186) - który dodatkowo
k onstytuuje Izabelę jako przeciw nika w walce o duszę bohatera.
Jak m am y rozum ieć tę w izję n au ki, której nużąca eksperym entalność przypo
m ina nieco m ałżeństw o C urie, bardziej zaś m o n u m en taln ą, ab surdalną i tragicz
ną postać ojca z Śmierci na kredyt C eline’a; bardziej domowy w arsztat niż lab o rato
riu m z W poszukiwaniu straconego czasu?
Powinno paść w tym m iejscu słowo „pozytywizm”, a nam trzeba zanurzyć się
z pow rotem w intelektualnym klim acie późnego X IX wieku, kiedy idee A uguste’a
C om te’a trium falnie obiegały świat, pozostawiając swoje slogany wyryte na brazy
lijskiej fladze, a ich duch był w iernie czczony wszędzie, gdzie „szło się z postępem ”.
Polska m a swoją w łasną periodyzację tego zjawiska, w odróżnieniu od rosyjskiego
274
Polską specyfikę sym bolizują dzieje W okulskiego, który jest figurą tej szczególnej
periodyzacji historii. Jedna z m ądrzejszych postaci w powieści, bliski m u żydowski
lekarz przedstaw ia to następująco: „Stopiło się w n im dwu ludzi: rom antyk sprzed
roku sześćdziesiątego i pozytywista z siedem dziesiątego” (t. I, s. 321) - tak oto Fau
sta „dwie dusze w jednej p iersi” otrzym ują społeczny i historyczny opis.
W ten sposób wszystko zostało pow iedziane, przynajm niej jeśli chodzi o po
ziom ideologiczny powieści. W ielki M ickiewicz, poeta zarówno epicki i liryczny,
a także poeta rew olucji (sto lat późnej jego sztuka Dziady wywołała innego ro d za
ju rew olucję w W arszawie 1968 roku) jest głów nym graczem w tym dram acie, k tó
ry, tak samo jak Don Kichote czy Pani Bowary, opow iada także o fałszu literatury.
„Teraz już w iem , przez kogo jestem tak za cza r o w a n y ...”
U czu ł łzę pod pow ieką, lecz p oham ow ał się i n ie sp lam iła m u twarzy.
„Z m arnow aliście życie m oje. Z atru liście dwa pok olen ia! - szepnął. - O to skutki
w aszych sen tym en taln ych , p ogląd ów na m i ł o ś ć . ” (t. I, s. 190)
Izabela trafn ie ujrzy w W okulskim alegorię tych przerażających sił, rep rezen
tu je on bow iem przyszłość, jaka czeka całą jej klasę. „W inszuję p an u zupełnego
triu m fu ”, zauważa dobrze poinform ow any adw okat przy okazji założenia spółki
handlow ej, jaką W okulski stworzył dla wybranej grupy arystokratów . „Książę for
m alnie zakochany w p an u , obaj hrabiow ie i baron toż s a m o . O ryginały to są, jak
275
p an w idział, ale ludzie dobrych c h ę c i . C hcieliby coś robić, m ają naw et rozum
Prezentacje
i u k ształcen ie, ale... en erg ii b rak !... C horoba w oli, p an ie: cała klasa jest n ią
d o tk n ięta” (t. I, s. 350-351) - oto ostateczna diagnoza specyficznie polskiej n ied o
li, zapisana z kom iczną dokładnością w satyrycznych fragm entach tej opowieści
0 n am iętn ości, opow ieści, która nie po k azu je jakiejś idealnej m iłości (jak np.
u Stendhala), ale została zainscenizow ana na tle zabaw nej i okrutnej panoram y
społecznej. Przedm iotem oskarżenia jest w powieści klasa społeczna, która dozna
ła porażki, porzucając swoją m isję historyczną. W społecznej aurze powszechnego
zaniechania Żydzi odnajdu ją swoją szansę.
Abstract
Frederic JAMESON
Duke University
A Businessman in Love
Jameson describes the uniqueness of Lalka, the classic novel by Bolesław Prus, whose
reception in English-speaking countries still leaves much to be hoped for. Jameson sees the
novel's ingenuity and its superiority to contemporary English, French or Russian literature
not only in Prus's skill but also in the specificity of Polish history and culture. In his view, the
main theme of the novel is the political experience of its central character Wokulski, which
constitutes an absent centre of the person acting, as well as the central problem of the novel
itself. In Jameson's reading, Lalka is a great political novel, a narrative whose absent core is
a political event, not quoted anywhere in the text, but omnipresent through its very absence.
LLl