Professional Documents
Culture Documents
Mrrrrrrau.
Wanie. A uprzedzenia do rnych ludzi to te bym mia na jego miejscu.
Masz uprzedzenia!
No, mam. I nie bez powodu!
Mrrrrrrrau.
Wanie, w zamku penym bachorw...
Zamtuz?! Co ci po gowie chodzi?!
Zam... Co? Eee... Przepraszam, pani profesor, ale nie rozumiem?
... Niewane.
To nieadnie z pani strony, uywa przy mnie jakich czarodziejskich formuek, skoro pani wie, e nie zrozumiem. Potem
si te zoliwe dzieciuchy bd ze mnie mia.
Ale to naprawd nieistotne...
Ale powinna mi pani wyjani. Moe i jestem charakiem, ale staram si rozwija. Co to byo, ten, co pani wspomniaa?
Niiiic... Taki... Przybytek... Takie... Miejsce...
Eee? Znaczy, magiczne? Jak Hogwart?
Argusie... NIEWANE. Ja musz znale posg Salazara Slytherina. Gdzie on jest?!
Ano, na trzecim pitrze, dokadnie po drugiej stronie ni Sykstus Sasquatch.
Pierwszy animag, ktry utkwi w swojej formie zwierzcej?! Mamy jego posg?!
Ja chtnie wyrzuc, tylko kurz zbiera... Stoi przy nieuywanej sali do Zakl.
Dlaczego nieuywanej?
Bo ten Sasquatch pooy si raz spa przy drzwiach i jak dotd nie wsta, tak od siedmiu lat...
Co?! Jak to pooy?!
Posgi na trzecim pitrze robi dziwne rzeczy, to przez to, e s tam lekcje Zakl... Albo i przez co innego... nie
wiedziaa pani?
Och, Severusie...
Wszystko w porzdku? Do kogo pani mwi?
Niewane! Sprowad mi zaraz wszystkich nauczycieli pod ten posg. Szybko!
No popatrz, kochana, pobiega jak kot z pcherzem.
MRRRAU!
Tak, wiem, e nie lubisz, jak tak azi w kocim futrze. Ja te nie lubi. To bardzo nieadnie, tak azi tylko dlatego, e si
moe, kiedy nie wszyscy mog. Nie kady w tym zamku ma rdk. Ale nie martw si kochana, kiedy moemy jej
przypadkiem nie rozpozna i zapa do worka.
Mrrrrrrruuuuu...
Te ci kocham. Chod po profesora Flitwicka. Co to byo za dziwne sowo? Za... Zzzz... A, zamtuz. Brzmi adniej ni
zamek, nie uwaasz?
*************
Trzecie pitro Hogwartu
A jeli jest jadowity?!
Daj spokj, Filiusie, nie jest przecie wem.
Nieduo mu brakuje! Ju ja mu nie ufam! Nie ufam adnemu podstpnemu lizgonowi, nawet, jeli jest tylko bry
kamienia. Zwaszcza wtedy! O ywych przynajmniej wiadomo, e to pokrtne gadziny. A taki, prosz ja ciebie, niby to
niewinitko, przyczaio si w kciku, aureol z kurzu sobie hoduje, a patrz, jak urzdzi ciebie i Liz! Ja do niego nie
podejd!
Oooooch, Filiusie Flitwick, masz wiksze uprzedzenia ni Slytherin! Poza tym, wcale a tak bardzo nas nie pogryz.
Bocie ucieky z zasigu! Ja takich maratonw nie bd uprawia! Mam swoj dum!
Aaa. Sugerujesz, e ja jej nie mam?!
Minerwo, Minerwo. Przy takich zgrabnych nkach jak twoje wstyd byoby ich nie pokaza przy bieganiu.
Eee...
Wanie. ALE JA SI Z TYM POMNIKIEM LIZGOSTWA NIE ZAMIERZAM GRY!
Ale nikt ci si nie kae z nim gry! On jest z kamienia!
Eee... Pani psor?
Tak, Hagridzie?
Moe ja sprbuj? Co si pan psor ma szarpa z tym wcikym kamulcem... Ja si jego zbw nie boj, nie takie em
widzia...
Hola, hola, chopcze, co ty mi tu sugerujesz?! e ja si boj byle zatwardziaego gada?! Wbij ci moj rdk w gardo,
potwarco!
Cholibka, panie psorze, pan si nie obraa! Nic zego nie miaem na myli! Ta gdzie!
Filiusie!
O nie, nie, nie! Ta zniewaga krwi wymaga! Poka wam odwag Ora Ravenclawu!
O Merlinie! Hagridzie, biegnij za nim, bo mu Slytherin pogoni orzeka i bdzie nieszczcie.
Jasna sprawa, pani psor.
...
Oj, Minerwo, to nie wyglda za dobrze...
Aaaa! Cholibkaaaaaaaaa!
Gdzie mnie ksasz, mijo lizgoska?! Ju ja ci... Eeej! Precz z apami, profanie! Gdzie mnie niesiesz! Ju ja mu poka!
Ju ja mu co zrobi! Eee... Petrificus totalus! Eeee... Bumsmorde! Eeee...
Uff. emy zwiali, pani psor, ale troch nas poszarpa.
Taak... Jakie wnioski?
Zasig ma nieduy i nie ciga daleko. Zaklcia ignoruje, na nasze wczeniej te nie zwrci uwagi. Niczego, co ywe, nie
przepuci, nawet biednej Pani Norris orzeka... ekhemm... kota pogoni.
Akurat tam ona biedna, Lizo... C. Jedno jest pewne.
Jedno?
To, e gryzce posgi nie nale do tej samej kategorii co latajce biae pufki... Chyba czeka mnie bardzo cika
rozmowa. I to jeszcze zanim wezw Albusa.
A zamierzasz?
Mog mie zgrabne nogi, Pomono, ale na Slytherinie nie wywr wraenia. Nie, eby Dyrektor mia lepsze... Pono
Salazar gustowa w Puchonkach.
Prosz?!
Czyby nie wiedziaa o Heldze? Pomono...
*************
Lochy
Severusie? Jeste tutaj?
By albo nie by oto jest zagadka omylnoci ludzkich zmysw. Zwaszcza tak otumanionych dugotrwaym
naduywaniem alkoholu, jak moje. Nie, Minerwo. Nie ma mnie tu. Wcale nie le w trumnie, pograjc zbolae jestestwo
w czarnych mylach i oparach eliksiru przeciwkorozyjnego. Tak naprawd, mj zniewolony umys bka si w piekle
halucynacji, ktrych lepkie macki dotykaj kadego odsonitego miejsca, zastpujc zgliszcza mojej duszy swoim
chaosem. Moje ciao lewituje gdzie w gorcych oparach absurdu, pochonite przez ognisty ocean Ognistej. Powinienem
by ci sucha, zanim byo za pno, Minerwo. Teraz ju przepadem, jako ten kamie u szyi w bezdenn wod
samobjczej ostoi. Sam siebie wydaem na er omamom, samookaleczeniom i czkawce. Dobrze mi tak.
Severusie! Przepraszam...
Dobrze mi tak. Jestem kwintesencj upadku czowieka. Alegori poamanych skrzyde. Zasuyem na wszystko, co mnie
spotyka. Zasuyem na to, eby si na mnie rzucay wszystkie posgi w zamku. Bierzcie. Grycie. Ducie. Zawleczcie w
waszych szponach do pieka. Zasuyem na pieko za ycia.
Severusie!!!
Nie woaj mnie, Minerwo. Zbyt gboko zabrnem w okowy alkoholizmu. Przecie sama to zauwaya. Ju si nie nadaj
do wspycia z innymi ludzkimi istotami. Ty jest uosobieniem czowieczestwa, a ja mieczem zamanym w plugawym
starciu, gdzie nawet runy na ostrzu zagasy ze wstydu. Odejd w pokoju, pozostaw mnie zwidom. Czowieczestwo od
ciebie promienieje, moje oczy nawyke do pcieni spalaj si w blasku i kacu. Czowieczestwo promieniowao od ciebie,
kiedy staem w twoim gabinecie, miejc wywleka swoje przywidzenia na wiato dzienne...
Severusie, na Merlina! Przepraszam! Uspokje si! Ile Ognistej wypie, odkd si rozstalimy?! Przesta gada! Ja
przepraszam! Miae racj! Twj witej pamici Mistrz Zaoyciel gryzie jak wcieky pies! Co ja mam z nim zrobi?
Severusie!
- Nawet Slytherin si mnie wypar... Ostre zby jego wzgardy bd czu w ciele a po zgon...
SEVERUSIE!
Krzycz na mnie, krzycz. Zasuyem na gehenn...
Uuuuuuuch!
- Nawet Minerwie nie chce si mnie pomczy. Wybiega jak kocica z pcherzem. C za niekobiecy brak zrozumienia.
Przepraszam, te co. Niech si teraz ueraj ze Slytherinem. Ile wypie, te co. Sam miaem pi? To ju nie te czasy.
Eeech... Wiem, wiem. Zmikem, zwraliwiaem i popadem w alkoholizm. A, i jeszcze mwi do wasnej rury. Ale nikt nie
zaprzeczy, e wci jestem paranoicznym draniem. Prawda? Prawda? No. Wic wci zasuguj na gehenn. I czemu
Dyrektor musia akurat Tonks zawozi do Francji...
*************
Trzecie pitro, Hogwart
- GRYFFINDOR TRACI TRZYDZIECI PUNKTW!
Aaale pani profesor, mymy tylko pomyleli...
A nie wida! Obaj do skrzyda szpitalnego, natychmiast.
Ale...
Cieszcie si, e tylko tyle. Ju was tu nie ma!
C, przynajmniej wiemy, e ma pretensje rwnie do uczniw.
Do Pottera i Weasleya sama mam w tej chwili pretensje!
Spokojnie, Minerwo. Jeszcze si takie Lwitko nie chowao w twoim Domu, ktre by miao prawidowe skojarzenia na
widok zamknitych drzwi czy w tym wypadku zastawionego przejcia i wielkiego napisu NIE WCHODZI.
Czyby, Lizo? Ja bym miaa do oczywiste skojarzenia, co si moe dzia za tymi zamknitymi drzwiami i dlaczego
naley to przerwa. Ale ja...
Ale ty jak zawsze tylko o jednym, Min...
Ale ja jestem nauczycielk i Opiekunk Domu! Jestem odpowiedzialna za to, co si dzieje w tej szkole! Nie irytuj mnie
dodatkowo, Lizo. Tu mi Slytherin dosta wcieklizny, tam Severus si dsa, paranoi obaj dostali. Id wysa sow do
Albusa, niech wraca i co zrobi.
Och, wystarczy, e wrci, a humory Severusa bdziesz mie z gowy.
Czyby?
Oczywicie... W kocu przywiezie jego muz.
Muz, te co!
- A, rzeczywicie, Severus zwyk raczej nazywa j swoj zmaz... Ale przecie i tak wszyscy wiemy, jak jest naprawd...
No nie zymaj si tak. Chyba nie jeste zazdrosna?
- O t rozwydrzon pannic, na ktr si nawet patrze nie da bez blu gowy?! Ja?! O ni miaabym by zazdrosna?!
Id napisa do Albusa, Min... I ostronie z tym gryfoskim temperamentem. My krukonki te mamy pazurki...
*************
Lochy
- Profesorze? Jest pan tu!
Jestem?
- A nie?!
Granger... Byt. Niebyt. A pomidzy nimi tylko cienka warstwa zudzenia, ktr tak wielu ju przeszo, nawet o tym nie
wiedzc... Czy przekroczyem t granic? Czy jestem? Gdzie jestem? Kim jestem? Nie patrz na mnie jak na byt urojony. Do
ciebie mwi, Granger. Kto ja jestem?
Jest pan sob, jak zawsze. I nie wyglda pan na takiego... niedysponowanego... na jakiego pan brzmi.
No prosz, Granger, Gryfonka, a neurony pracuj... Widocznie to przychodzi z wiekiem...
Co?!
To, co przyszo do Minerwy i nie wyszo... Ale ja nic nie sugeruj. Granger. Oczywicie, e nie wygldam. Mwiem ci ju
kiedy, eby nie dawaa si zwie pozorom. Ja si maskuj. Jestem Upiorem Hogwartu, mieszkam w podziemiach, nosz
mask i uwodz niewinne dziewczta.
Wic jednak byt, a nie niebyt... A poza tym, ta wersja troch si kci z tym, co zdoaam wycign z Tonks...
... Nymphadoro Tonks, nie yjesz. Zabij ci. W afekcie.
Ha! Wydao si. Teraz pan nawet nie brzmi tak, jak pan symuluje.
... Granger. Co ty robisz w Gryffindorze?!
Marnuj si, najwyraniej.
Najwyraniej. Czego tu szukasz?
Zdziwiam si, e nie ma pana na trzecim pitrze...
Ju odebraem swoj porcj czuoci Salazara.
Tak, czuy i wraliwy, ten wasz Zaoyciel, typowy lizgon...
Granger. Czemu ja ci nie daj szlabanu?!
Bo ja mam na pana zy wpyw, gryfoski...
Phi. Wic, czego chcesz?
Tylko sprawdzi, czy pan yje... Harryego i Rona okropnie pogryz... Wci s w skrzydle szpitalnym.
Ooo? Potter i Weasley zostali pogryzieni? A ty, w swojej gryfoskiej serdecznoci, przysza mi donie wszystkie
smakowite szczegy tego wydarzenia. Opowiadaj zatem, opowiadaj.
Nieadnie si cieszy z cudzego nieszczcia.
By pogryzionym przez Slytherina, to zaszczyt!
Chyba jednak jestem we waciwym Domu... Nie mam za grosz ambicji w deniu do zaszczytw...
Granger. Moja cierpliwo ma swoje granice. Wziutkie. Czego chcesz?
Ju niczego... Obiecaam Tonks, e bd mie na pana oko, kiedy wyjedzie. I kci si z panem, gdyby pan wpada w
depresj.
Ohohoho, doprawdy?!
Eee... Wiem, e nie za dobrze mi idzie, ale to dopiero nasz pierwszy raz, prawda? Na nastpn okazj naucz si lepiej
kci.
NIE, GRANGER, NIE NAUCZYSZ SI!
Powiem Tonks, e pan powiedzia, e jestem nieukiem, zobaczy pan.
A ja zaraz powiem, ile Gryffindor straci punktw za to nieuctwo! Wyno si!
Do widzenia. Dobrze, e nic panu nie jest...
- ... Nic mi nie jest, te co! Kci si ze mn, te co! A ot nie nauczysz si na nastpn okazj, Granger. Bo nie bdzie
nastpnej okazji! Niech Slytherin zje moj rdk, jeli kiedy jeszcze puszcz Tonks na jak durn delegacj. Ju ona
mnie popamita...
*************
U szczytu schodw wiodcych do lochw
Panno Granger!
Dzie dobry, pani profesor McGonagall.
Co ty tu robisz?!
Id wanie do skrzyda szpitalnego, zobaczy, jak Ron i Harry si czuj...
Tdy?!
Minerwo, kochana, pjdmy szybko sprawdzi to zbate dzieo sztuki rzebiarskiej, a po drodze bdziemy liczy
muchomorki. Jeden radosny czerwony muchomorek... Drugi radosny czerwony muchomorek... Oddychaj, Minnie. Do
widzenia, kochana Tonks.
Do widzenia... Ech. Na par dni wyjedam i co zastaj?! Sodoma i Gomoria, zaraz jaki deszcz smoy albo innych ab
spadnie. Wic Slytherin pogryz mi Seviczka? No, to najpierw pjdziemy przywita si z rodzin...
*************
Trzecie pitro Hogwartu
A, poszli sobie. Nareszcie sami, kuzynie.
Moe nareszcie dowiem si, co tu robi, kuzynko?!
No jak to?! Towarzyszysz swojej dawno nie widzianej, ulubionej krewnej.
Jednak wol tych krewnych, ktrzy nie wycigaj mnie na si z pokoju wsplnego, posugujc si najpodlejszym
szantaem. A moja matka twierdzi, e jeste naiwna i nieszkodliwa!
Kochana ciocia Cyca, zawsze wierzya w ludzi...
... ... Ciocia Cyca?!
Och, wiesz, kuzynie, jak si ma trzy latka i wanie odkrywa si uroki metamorfowania uchwy w uwaczki, troch
trudno wymwi Narcyza, nie uwaasz?
... Nymphadoro. Powstrzymaj si od takich okrele w mojej obecnoci, a ja si moe powstrzymam od stosownej
reakcji.
Draconie Adonisie Malfoy, wstydziby si...
- ...Tonks... Zamilcz.
Tia, tia. Te myl, e jeste sodziusi. Mj sodziusi kuzynek.
Moja pokrtna, szalbiercza, poda i podstpna kuzyneczka.
Na Merlina Bez Wazeliny, popatrz, Smocztko, czemu my si tak rzadko widujemy?! Przecie dogadujemy si jak dwa
anioki.
Podupade.
Mw za siebie.
Niech tylko si rozejdzie, e gdzie z tob a, a dopiero podupadn na opinii.
Te co. Seviczek chodzi ze mn wszdzie i nie podupad.
Nie. On upad.
Sugerujesz, e jest taki cakiem, khem, khem, upady?! Ja sobie wypraszam! Nie zadawaabym si z upadym facetem.
Taa, jasne. Bo ty jeste niewinna jak puch borsuczka Hufflepuffu, tego co si z naszym wem na arrasie spoufala...
Merlinie Zoofi...lologiczny, wisz tu takie arrasy, a profesor Sprout do dzi udaje si pozosta nieuwiadomion?!
A jest nieuwiadomiona?!
, s. Ja nic nie mwiam. Wrmy do meritum.
A bylimy w jakim?
Nie utrudniaj, bo ci przytul.
Nie przytulaj, bo zemr.
Takie mitkie, Smocztko? Zapamitamy... Ale, do rzeczy. Widzisz tam, w kciku, pomnik twego Mistrza i Zaoyciela?
A co mi grozi, jeli przyznam, e widz?
Wicej ci grozi, jeli si wyprzesz.
Precz z apami! I z ca reszt! Gdzie mnie caujesz, ty... kobieto?! Widz!
- Dossskonale. To podbiegnij tam szybciutko i z mu wyrazy uszanowania czy tam inne wyrazy, caujc skraj jego szaty.
Odbio ci?
Nie na jego punkcie. Zamiast szat moesz w rkaw. Albo mu rk poda, obojtne.
W yciu. Chyba zwariowaa. Nie bd maca posgw jak jaki zboczony skrzat!
Draco. Bd grzecznym Smocztkiem i id pomyrcha Slytherina za uchem. Albo powiem twojej matce o Zabinim.
- ...
I o Flincie. I Daviesie.
... Kto tu ma za dugi jzyk.
Aaa, o tak intymnych szczegach nie rozmawiaam.
Aaa. Ale i tak jej nie powiesz.
Nie?
A ot nie. Mj drogi ojciec, oby y dugo i pomnaa majtek, omal nie przypaci atakiem serca naszej pierwszej i
jedynej mskiej rozmowy o funkcjonowaniu w Hogwarcie i w moim yciu - platoskich ideaw jedynie susznej greckiej
kultury ciaa i ducha. Moja matka, oby nadal nie interesowaa si moim kufrem przed wyjazdem z domu, przeniosaby si
na tamten wiat ju na sam myl o takim... ukadzie. Nie zrobisz jej tego. Nie ty. Nie z tak fryzur i t obrzydliw mani
tulenia ludzi.
Psiakrtka, przejrza mnie.
Ha.
Na Platonicznego Platona, musz zmieni fryzur.
Ha. Za pno.
No, nie wiem.
Bo?
Bo jak nie pjdziesz myrcha Sala, to powiem Harryemu, e si cykae. A on by i pomyrcha, ha.