Professional Documents
Culture Documents
Fiodor Dostojewski - Zbrodnia I Kara
Fiodor Dostojewski - Zbrodnia I Kara
Zbrodnia i kara
Powie w szeciu czciach z epilogiem
Fenomen Dostojewskiego
Stawiajc w centrum swoich zainteresowa czowieka, jego aspiracje i niepokoje, literatura,
zwaszcza ta wielka literatura, moe niejednokrotnie wczeniej i trafniej anieli dociekania
nauk humanistycznych wykrywa to, co nurtuje ludzkie serca i umysy, sygnalizowa
narastanie nowych konfliktw czy ksztatowanie si nowych postaw i nowych form
stosunkw midzy ludmi. Tym wanie charakteryzuje si twrczo Fiodora
Dostojewskiego, autora m.in. powieci Zbrodnia i kara (1866), Idiota (1868), Biesy (1872),
Modzik (1875) i Bracia Karamazow (1879-1880).
W swoich poszukiwaniach etyczno-artystycznych Dostojew-ski genialnie wyprzedza
ledwie zarysowujce si wwczas antynomie gwatownie laicyzujcej si wiadomoci. I te
wanie sprzecznoci wyznaczaj specyficzn problematyk jego powieci. Przy czym
niepokoi pisarza nie tyle erozja wiadomoci religijnej, co ewentualne konsekwencje
emancypacji czowieka, ktry odrzuciwszy idea Chrystusa", yje na wasne ryzyko i
odpowiedzialno zgodnie z samooczywist dla pisarza dewiz: jeli Boga nie ma,
wszystko wolno.
Upyw czasu zagodzi, ale bynajmniej nie wygasi namitnoci towarzyszcych sporom
wok osobowoci i twrczoci Dostojewskiego. Ten wybitny pisarz i myliciel dla jednych
pozosta okrutnym talentem", apologet cierpitnictwa i prorokiem animowanym wielk
tradycj patrystyczn, dla innych
fanatykiem wolnoci, szowinist wielkoruskim, a nawet prekursorem faszyzmu. Tak czy
inaczej mroczny i drapieny wiat kreowany przez Dostojewskiego przeciony i
zagszczony nad wszelk miar czasu i przestrzeni wci fascynuje historykw
literatury, filozofw, psychologw i teologw, i to rnej proweniencji. A wic czerpali z
tego rda m.in. immoralista Fryderyk Nietzsche, psychoanalitycy od Zygmunta Freuda po
Ericha Fromma, idol symbolistw rosyjskich Wadimir Soowjow, prawosawny mistyk
Nikoaj Bierdia-jew i egzystencjalista bezbony Jean-Paul Sartre, a take katolicki
personalista Henri de Lubac. O zasigu za dyskusji Dostojewskiego ze wiatem literatury
niechaj wiadcz te, przykadowo tu wybrane nazwiska: we Francji Guil-laume
Apollinaire, Andre Gide, Marcel Proust, Julien Green, Frangois Mauriac, Andre Malraux,
Albert Camus; w Niemczech Thomas Mann, Heinrich Boli; w Anglii Joseph Conrad,
James Joyce, Yirginia Woolf i Aldous Huxley; w Norwegii Henrik Ibsen i Knut Hamsun;
w Szwecji August Strindberg; w USA Theodore Dreiser, Francis Scott Fitzgerald,
William Faulkner i Henry Miller; we Woszech
Alberto Moravia.
W obiegowych i nie tylko interpretacjach twrczoci Dostojewskiego chtnie sigano
do jego biografii, niekiedy te pochopnie wpisujc w ni perypetie i sdy powieciowych
bohaterw. Warto wic pokrtce przypomnie zmienne koleje losu twrcy Zbrodni i kary.
Fiodor Dostojewski przyszed na wiat 30 padziernika 1821 roku jako jedno z omiorga
dzieci Michaia Dostojewskiego, lekarza ordynujcego w Maryjskim Szpitalu dla ubogich
na przedmieciu Moskwy. Tu te jako dziecko zetkn si ze wiatem ndzy i wystpku,
krzywdy i ponienia. W domu rwnie si nie przelewao. Ojciec, czowiek o trudnym
usposobieniu, apodyktyczny i draliwy, lubi zaglda do kieliszka.
iviaiK.a, lYiana z aomu iMeczajew, niewiele miaa do powiedzenia, ale to jej wanie
zawdzicza Dostojewski chopice rozmiowanie si w literaturze. Krg jego
modzieczych lektur to historyczne romanse Waltera Scotta, powieci grozy" Ann
Radcliffe oraz utwory Honoriusza Balzaka i E.T.A. Hoffmana, z literatury ojczystej za
Nikoaj Karamzin, Wasilij ukow-ski i oczywicie uwielbiany Aleksander Puszkin. W roku
1837
po mierci matki ojciec umieci syna w szkole w Sankt-Petersburgu dla uzupenienia edukacji. W latach 1838-1843 Dostojewski studiowa w
Gwnej Szkole Inynierskiej, ktr ukoczy z patentem inyniera i w stopniu
podporucznika. Podj sub, ale ju w roku nastpnym poda si do dymisji, by powici
si wycznie pracy literackiej.
Debiutowa w roku 1846 powieci epistolarn Biedni ludzie, ktrej tematem bya
nieodwzajemniona mio drobnego kancelisty do ubogiej panny. Powie zostaa
entuzjastycznie przyjta w krgu wielce wwczas wpywowej szkoy naturalnej"
(Wissarion Bieliski, Nikoaj Niekrasow). Modego debiutanta pasowano na nastpc
wielkiego Nikoaja Gogola i kontynuatora jego dramy urzdniczej".
Wkrtce jednak Dostojewski odchodzi od socjologizmu szkoy naturalnej" ku
romantycznemu psychologizmowi, zauroczony problematyk buntu jednostki przeciwko
represyw-nym konwencjom spoecznym u Fryderyka Schillera, Johanna W. Goethego,
George'a G.N. Byrona i Michaia Lermontowa. Ju bohater opowiadania Sobowtr (1846),
kancelista Goladkin (ambitna szmata"), cierpi na typowo romantyczn przypado:
rozdwojenie jani. Dalszym krokiem Dostojewskiego na tej drodze ku wspczesnej
prozie psychologicznej byy graniczca z horrorem nowela Gospodyni (1847), w ktrej
zy staruch Murin zawadn jani piknej mdki Katarzyny, oraz opowie
sentymentalna Biae noce (1848), bdca subteln psychologiczn analiz kondycji
duchowej rosyjskiego inteligenta (Marzyciel), ktry w braku moliwoci sensownego
dziaania ucieka w romantyczn krain marze".
AKcja maycn nocy toczy si wspczenie, a czasy, o Kiorycn mowa, byy wyjtkowo
ponure dla inteligencji rosyjskiej. Car Mikoaj I, ktry odziedziczy po swym ojcu, Pawle I,
chorobliw podejrzliwo oraz zamiowanie do regulaminw i musztry, rozbudowa ponad
wszelk miar aparat administracyjny i system policyjny, zaraz na pocztku swego
panowania powoujc osawiony III Oddzia Kancelarii Osobistej Jego Cesarskiej Moci,
do ktrego zada naleay nadzr nad prawomylnoci obywateli, inwigilacja
cudzoziemcw i innowiercw, jak rwnie cenzura. Teraz, w okresie burzliwej Wiosny
Ludw, system inwigilacji i represji w Rosji jeszcze si zaostrzy.
Kariera pisarska Dostojewskiego zostaa brutalnie przerwana przez aresztowanie wiosn
1849 roku. Powodem byo uczszczanie na towarzyskie pitki" u Michaia Butaszewicza-
W oczach krytyki
Stefan eromski
Jest to psychologia nadzmysowa, cho wtpi, eby Do-stojewski przey sam kryzys tego
rodzaju. Tymczasem jest tam zanotowana kada myl z tak prawd, e niepodobna
przypuci... tworzenia. Jest to wic genialna intuicja. Straszny artyzm odgadywania myli.
Zreszt te obrazy s wstrzsajce, gniotce, niemoebne do czytania. Razumichin i Dunia,
jedyne typy dodatnie, zachwycaj ci, czepiasz si ich z radoci, bo straszno si robi,
bolenie. To nie ludzie, ale psy sparszywiae, wyrzucone na gnojowiska. Taka Sonia
prostytutka utrzymujca ojca pijaka. Straszne!
Dzienniki, t. 3, Warszawa 1964, s. 201.
Stanisaw Przybyszewski
A nie pomn szczytniejszego obchodu Wigilii Boego Narodzenia nad t wigilijn noc, w
ktrejmy od wieczora do rana samego pierwszego wita jednym tchem przeczytali Win i
kar Dostojewskiego. Przez cay nastpny dzie nie bylimy w stanie do siebie przemwi,
zdawao nam si, e bymy sprofanowali to olbrzymie wraenie, jakie ten utwr na nas
wywar, gdybymy o nim mwili.
Moi wspczeni, Warszawa 1959, s. 59.
Bolesaw
Ucze Bourgeta (...) jest, zdaje si, pisany pod wpywem powieci Dostojewskiego
Zbrodnia i kara, ktrej zreszt do pit nie dorasta. Od czasu, kiedy ludzko jest ludzkoci,
nikt jeszcze w taki sposb nie zilustrowa pitego przykazania: Nie zabijaj!", jak zrobi to
Dostojewski.
Kroniki, t. 12, Warszawa 1962, s. 98.
Andrzej Strug
Jasny geniusz Francji, Balzak, nazwa swe dzieo Komedi ludzk. wiat Dostojewskiego,
pospnego syna ziemi rosyjskiej, nazwa by naleao Dramatem Czowieka.
Dostojewski (1821-1881), w: T. Dostojewski Zbrodnia i kara, t. l, Warszawa 1928, s.
XXXI.
Karol Irzykowski
Gdzie jest np. dramat, ktry by na mnie zrobi takie wraenie podczas pierwszego czytania,
jak Raskolnikow Dostojewskiego?
Notatki z ycia, obserwacje i motywy, Warszawa 1964, s. 109.
Stanisaw Baczyski
Raskolnikow konkretnie, yciowo usiuje zrealizowa przez zbrodni swj postulat
wolnoci i wyszoci; marzc o wadzy jednostki wyszej, ktrej wszystko wolno",
objawia rwnoczenie sw sabo wobec faktu dokonanej zbrodni, zaamuje si w obliczu
rzeczywistoci, poniewa podgryza mu korzenie wtpliwo etyczna, sumienie.
Czowiekiem silnym, przeciwstawiajcym si skutecznie wiatu mogaby wic by tylko
jednostka bez sumienia, indywidualno aspoeczna.
Literaturaw ZSRR, Krakw 1932, s. 16-17.
Stanisaw Orabski
Raskolnikow z Przestpstwa i kary Dostojewskiego, mordujcy staruszk dla zdobycia
pienidzy, ktrych poda nie dla wasnego dostatku, lecz by zyska podstaw pracy
spoecznej, majcej ludzko uszczliwi to nie jest w Rosji wyjtkowy okaz
patologiczny (...). Modzie rosyjska dziewitego dziesiciolecia ubiegego wieku szeroko i
gruntownie" dyskutowaa, czy przestpstwo" Raskolnikowa istotnie zasugiwao na
kar", czy dobrowolne poddanie si przeze karze" nie byo raczej brakiem tylko
charakteru.
To czenie nieustanne sprzecznoci kracowych, nie dajcych si pogodzi w umyle
normalnego Europejczyka, cechuje w rwnej mierze, jak Dostojewskiego, wszystkich w
ogle autorw rosyjskich koca XIX i pocztku XX stulecia... Rewolucja. Studium
spoeczno-psychologiczne, Warszawa 1921, s. 11-12.
Kornel Makuszyski
Mka Raskolnikowa, kiedy si jak na torturach wije wobec sdziego ledczego, jest
naprawd tortur. Czuje si, bez przesady, e miertelna ironia tych dwch ludzi krwi
ocieka; e kara za zbrodni jest straszn, e bankructwo idei Raskolnikowa jest czym
rwnym mierci albo bardziej od mierci bolesnym.
Dusze z papieru, t. II, Lww 1991, s. 132.
Jan Lecho
Mylaem dzi sobie, e jednak Dostojewski przynis wiatu co nowego, bo inaczej tak by
ludmi nie wstrzsn, nie zrobi takiego przewrotu w literaturze. To nowe to bya
solidarno z przestpc, to byo utosamienie si z Miti Karamazowem i Raskolnikowem.
Przedtem to byli oni", od Dostojewskiego to jestemy my". Pomimo caej obcoci
Dostojewskiego dla mnie rozumiem, e to byo odkrycie.
Dziennik, t. 2, Warszawa 1992, s. 221.
Stanisaw Mackiewicz
Dostojewski zuchwale pyta si, czy zasady moralnoci religijnej winny naprawd
obowizywa, i skruszony odpowiada, e tak. Jest to proces wszczty, aby nas przekona o
prawdzie Ewangelii. Zbrodnia i kara to postawienie pytania, czy trzeba, czy nie trzeba
sucha dziesiciorga przykaza.
Dostojewski, Warszawa 1957, s. 151.
Jarosaw Iwaszkiewicz
Petersburg fascynuje zawsze Dostojewskiego. Pisarz nie daje szczegowego opisu miasta,
jakby to uczyni Balzak, ale miasto to, chyba najdziwniejsze, najosobliwsze i najbardziej
fascynujce miasto Europy, jest obecne w jego opowiadaniach i powieciach.
Powiedziabym, e Petersburg jest razem z Raskol-nikowem bohaterem Zbrodni i kary.
Petersburg, Warszawa 1977, s. 36.
Czesaw Miosz
Raskolnikow nie uznaje za swoj win zabjstwa lichwiarki i jej siostry, za win uznaje
swoj sabo, wskutek ktrej zosta pokonany przez spoeczestwo.
Dostojewski i Sartre, b.m., 1984, s. 10.
Telesfor Poniak
Zainteresowanie Dostojewskim w Rosji w latach dziewidziesitych wzroso znacznie
dziki powszechnemu uwielbieniu Artura Schopenhauera, a szczeglnie Fryderyka
Nietzschego, ktry jak wiadomo, nazywa autora Zbrodni i kary jedynym psychologiem,
ktry go czego nauczy.
Dostojewski w krgu symbolistw rosyjskich, Wrocaw 1969, s. 14-15.
Kyszard hTzybylski
Wielekro pisano, e epilog Zbrodni i kary jest saby, blady, nieprzekonywajcy. Epilog ten
nie mg by inny. Odrodzenie moralne czy triumf Jezusa nie byy dla Dostojewskiego
spraw dowodu" czy argumentw. Mogy by tylko dzieem cudu, ktrego dokona aska
na przekr rozumowej prawdzie" nowoytnego racjonalisty.
Dostojewski i przeklte problemy", Warszawa 1964, s. 288.
Bohdan Urbankowski
Senna wizja Raskolnikowa jest w pewnym sensie racjonalizacj Apokalipsy: wiat si
koczy szalestwem i walk, z ktrej ocaleni bd tylko sprawiedliwi. Ale powodem
szalestwa, przyczyn cigncej z gbi Azji morowej zarazy s dziwne drobnoustroje,
ktre zagniedziy si w ciaach ludzi. To brzmi jak wyjanienie pozytywisty.
Dostojewski dramat humanistw, Warszawa 1978, s. 261.
Halina Brzoza
Problemy za i tragicznych dziejw ludzkoci, a take pikna, harmonii i nieziszczalnych
marze o moralnym odrodzeniu wiata stanowiy podstawowy krg problematyki moralno-filozoficznej i estetycznej, ktra zawsze inspirowaa rosyjskiego pisarza do tworzenia
niezapomnianych i nigdy do koca nie wyjanionych obrazw, mitw i symboli.
Dostojewski myl a forma, d 1984, s. 213.
Andrzej Walicki
Klska Raskolnikowa miaa by swego rodzaju dowodem nie wprost": jego eksperyment"
wykaza, e czowiek nie jest Bogiem, e nie wszystko mu wolno, e normy etyczne s
nieprzekraczalne.
W krgu konserwatywnej utopii, Warszawa 1964, s. 434.
Zbrodnia i kara
Cz pierwsza
i
Na pocztku lipca, w dzie nadzwyczajnie upalny, przed wieczorem wyszed na miasto ze
swego ndznego, sublokatorskiego pokoiku, odnajmowanego przy uliczce S-kiej, pewien
mody czowiek i wolnym krokiem, jakby niezdecydowanie, skierowa si w stron mostu
K-go.
Tym razem szczliwie unikn spotkania na schodach ze swoj gospodyni. Pokoik jego,
mieszczcy si na samym poddaszu, przypomina raczej szaf anieli mieszkanie.
czego wanie teraz sam sobie si przyzna. Zdawa te sobie spraw z tego, e chwilami
myli mu si plcz i e jest bardzo osabiony; ju drugi dzie prawie nic nie jad.
By tak ndznie ubrany, e kto inny na jego miejscu, nawet przyzwyczajony do tego,
krpowaby si w biay dzie wychodzi na ulic w takich achmanach. Bya to jednak taka
dzielnica, e adnym strojem nie mona tu byo nikogo zadziwi. Blisko placu Siennego,
mnogo pewnych przybytkw oraz przewaajca tu ludno rzemielnicza i cechowa,
stoczona na tych centralnych petersburskich ulicach i zaukach, wzmagay pstrokacizn
oglnej panoramy obecnoci takich indywiduw, e dziwne wydawaoby si zwracanie
uwagi na tego rodzaju postacie. Ale w sercu modego czowieka zebrao si tyle okrutnej
pogardy, e nie baczc na ca waciw mu, czstokro bardzo modziecz draliwo,
najmniej krpowa si na ulicy swoich achmanw. Inna sprawa spotkania z niektrymi
znajomymi albo z dawnymi kolegami, z ktrymi w ogle nie lubi si spotyka... Jednake
gdy pewien pijany jegomo, ktrego nie wiadomo po co i dokd wieziono wanie
ogromn, pust platform, zaprzon w ogromnego pocigowego konia, krzykn mu w
przejedzie: Hej, ty, szwabski kapelusiarzu!" i zarechota na cay gos, wskazujc na niego
palcem, modzieniec stan jak wryty i schwyci si kurczowo za kapelusz. By to kapelusz
o wysokim denku, okrgy,
27
zimmermanowski1, ale zupenie zrudziay, dziurawy jak sito i poplamiony, bez ronda i
jako obrzydliwie przekrzywiony. Ale bynajmniej nie wstyd, lecz zgoa inne uczucie,
podobne raczej do strachu, opanowao go w tej chwili.
Wiedziaem, e tak bdzie! mamrota bezradnie. Mylaem nawet o tym! To jest
najgorsze! Wanie taka pozornie nic nie znaczca bahostka, taki idiotyczny szczeg moe
zepsu cae przedsiwzicie! Istotnie, jest to zbyt rzucajcy si w oczy kapelusz...
Komiczny, dlatego te rzuca si w oczy... Do moich achmanw koniecznie potrzebna jest
jaka czapka, choby cakiem znoszona, byle nie to straszydo. Nikt nic podobnego nie
nosi, o wiorst2 zauwa, poznaj... a najwaniejsze, e sobie zapamitaj i poszlaka
gotowa. Tu trzeba jak najmniej rzuca si w oczy... Szczegy, szczegy to najwaniejsza
rzecz!... Wanie szczegy zdradzaj zawsze wszystko..."
Mia bardzo blisko, wiedzia nawet, ile krokw jest od bramy jego domu: akurat siedemset
trzydzieci. Raz nawet, kiedy wpad w trans, przeliczy to dokadnie. Wwczas sam jeszcze
nie wierzy w swoje urojenia i tylko podnieca si t potworn, cho kuszc czelnoci.
Teraz za, po upywie miesica, zacz ju zapatrywa si na to inaczej i nie baczc na
jtrzce monologi o wasnej bezsilnoci i niezdecydowaniu, mimo woli przyzwyczai si
ju traktowa potworne" urojenie jako przedsiwzicie, aczkolwiek sam sobie jeszcze nie
dowierza. Nawet szed teraz dla wyprbowania samego siebie, lecz z kadym krokiem
niepokj jego coraz bardziej si wzmaga.
Z zamierajcym sercem i nerwowym dreniem zblia si do olbrzymiego domu, ktry
jedn cian wychodzi na kana, a drug na ...sk ulic. Dom ten skada si z maych
mieszkanek i zamieszkiwany by przez najrnorodniejszych
1 Zimmermanowski od nazwiska Zimmermana, znanego producenta kapeluszy i
waciciela modnego magazynu na Newskim prospekcie w Petersburgu.
2 Wiorsta dawna rosyjska miara dugoci, rwna 1,065 km.
28
przeusiawicien rzemiosa Krawcw, lusarzy, icucnarKi, ronych Niemcw, dziewoje
zarabiajce wasn osob, drobnych urzdnikw itp. A roio si od tej masy wchodzcych i
wychodzcych z obydwu bram i podwrek. W domu tym byo trzech albo czterech
dozorcw. Modzieniec by bardzo zadowolony, e nie spotka adnego z nich, i
niepostrzeenie przelizn si z bramy na prawe schody. Schody byy ciemne i wskie,
kuchenne", ale on zna ju to wszystko i dokadnie zbada, warunki te podobay mu si: w
takich ciemnociach nawet wcibskie oko nie byo niebezpieczne. Jeeli teraz tak si boj,
c by to byo, gdyby rzeczywicie miao doj do samego czynu?..." pomyla mimo
woli, wchodzc na trzecie pitro. Tu zastpili mu drog starzy onierze, ktrzy wynosili
meble z ssiedniego mieszkania. Przedtem ju wiedzia, e w tym mieszkaniu mieszka
pewien Niemiec z rodzin, urzdnik: To znaczy, e Niemiec si wyprowadza, czyli e na
trzecim pitrze na tych schodach przez pewien czas bdzie zamieszkane tylko jedno
mieszkanie, tej starej. To bardzo dobrze... na wszelki wypadek..." pomyla znowu i
zadzwoni do mieszkania staruchy. Dzwonek sabo jako brzkn, jak gdyby zrobiony by z
blachy, a nie z miedzi. W maych mieszkaniach tego rodzaju domw prawie wszystkie
dzwonki s takie. Wypad mu ju z pamici dwik tego dzwonka i teraz osobliwy ten
brzk jakby mu co przypomnia i wyranie zarysowa... A drgn, do tego stopnia
osabione mia tym razem nerwy. Po chwili drzwi uchyliy si; wacicielka mieszkania
ogldaa przybysza przez wsk szpark z widoczn nieufnoci; widzia tylko byszczce
w ciemnoci oczka. Lecz gdy zauwaya w sieni sporo osb, nabraa odwagi i cakiem
otworzya drzwi. Modzieniec przestpi prg do ciemnego przedpokoju, w ktrym za
przegrdk urzdzono miniaturow kuchni. Stara milczaa, pytajco spogldajc na niego.
Bya to maa, zasuszona starucha w wieku lat szedziesiciu, o widrujcych, zych
oczkach i maym, zadartym nosku. Wypowiae, jasne wosy byy mocno wysmarowane
tuszczem. Dokoa cienkiej szyi, przypominajcej
29
kurz nog, miaa okrcony jaki flanelowy gagan i ubrana bya, mimo upau, w
wystrzpiony i poky futrzany serdak. Starucha co chwila kaszlaa i stkaa. Widocznie
modzieniec przez nieostrono rzuci na ni jakim osobliwym spojrzeniem, bo naraz
oczy jej zaczy znowu zdradza nieufno.
To ja, Raskolnikow, student, byem u pani jaki miesic temu popiesznie bkn
modzieniec z lekkim ukonem, przypomniawszy sobie, e musi by wobec niej moliwie
najgrzeczniejszy.
Pamitam, dobrodzieju, dobrze pamitam, e pan by u mnie odpowiedziaa dobitnie
stara, wci nie spuszczajc z niego pytajcego wzroku.
A wic... znowu jestem, w takiej samej sprawie... doda Raskolnikow, nieco stropiony
i zdziwiony nieufnoci staruchy.
Zreszt, moe zawsze jest taka, ale poprzednim razem jako tego nie spostrzegem"
pomyla z irytacj.
Starucha przez chwil milczaa, jakby co rozwaajc, wreszcie, wskazujc na drzwi do
pokoju, raczya si odezwa, przepuszczajc gocia przodem:
Prosz wej, dobrodzieju.
Niewielki pokj, do ktrego wszed mody czowiek, z t tapet, z geraniami i
mulinowymi firaneczkami, owietlony by w tej chwili jaskrawo zachodzcym socem.
A wic wtedy te tak bdzie wieci soce!..." przemkno byskawicznie przez myl
Raskolnikowowi i nieznacznie obejrza cay pokj, eby wszystko dokadnie zbada i
zapamita rozkad. Ale w pokoju nie byo nic osobliwego. Umeblowanie, bardzo stare, z
jasnego drewna, skadao si z kanapy z ogromnym, wygitym drewnianym oparciem,
owalnego stou przed kanap, toaletki midzy oknami, krzese pod cianami i dwch czy
trzech groszowych obrazkw w tych ramkach, ktre przedstawiay mode Niemki z
ptakami na rku i to wszystko. W rogu, przed niewielk ikon, palia si lampka oliwna.
Wszystko byo bardzo czyste; meble, podogi byy tak wyczyszczone, e
30
ivKa Lizawieiy pomyla miody czowiek. W caym mieszkaniu nie mona byo
znale ani odrobiny kurzu. To u zych i starych wdw bywa taka czysto" pomyla
Raskolnikow i z zaciekawieniem rzuci nieznacznie okiem na perkalikowe portiery na
drzwiach prowadzcych do drugiego, maego pokoiku, w ktrym staa komoda i ko
starowiny i do ktrego ani razu jeszcze nie udao mu si zajrze. Cae mieszkanie skadao
si z tych dwch pokoi.
Czym mog suy? oficjalnym tonem zapytaa starucha, wchodzc za nim do pokoju
i stajc znowu twarz w twarz, tak by moga patrze mu prosto w oczy.
Zastaw przyniosem, prosz! I wyj z kieszeni stary, paski srebrny zegarek. Na
odwrocie koperty wygrawerowany by globus. Dewizka bya stalowa.
Ale ju najwyszy czas na poprzedni zastaw. Onegdaj min miesic.
Zapac pani procenty za nastpny miesic. Niech pani zaczeka.
A to ju moja dobra wola, dobrodzieju, czeka czy te natychmiast sprzeda zastaw
paski.
Ile moe pani da za zegarek, Alono Iwanowno?
E tam, znosisz, panie adny, szmelc pewnie, bez adnej wartoci. Za piercionek
wypaciam panu zeszym razem dwa papierki, a nowy taki mona kupi u jubilera raptem
za ptora rubla.
Ze cztery ruble niech pani da, bo to pamitka po ojcu. Wkrtce mam otrzyma
pienidze.
Ptora rubla, jeeli pan chce, i procent z gry.
Ptora rubla! jkn modzieniec.
Jak pan chce. I starucha podaa mu z powrotem zegarek. Mody czowiek wzi go i
tak si rozzoci, e chcia ju wyj, lecz pohamowa si, uprzytomniwszy sobie, e
waciwie nie ma dokd pj i e przyszed w innej jeszcze sprawie.
Dawaj pani! przysta niezbyt uprzejmie.
31
Stara wygrzebaa z kieszeni klucze i posza za portiery do drugiego pokoju. Pozostawszy
sam w pokoju, modzieniec pilnie nasuchiwa i co kalkulowa. Sycha byo, jak starowina
otwiera komod. Prawdopodobnie grna szuflada zgadywa. A klucze nosi, jak
wida, w prawej kieszeni... Wszystkie w jednym pku na stalowym kku... Jeden klucz jest
tam wikszy od innych, trzy razy wikszy, pirko ma zbate, to oczywicie nie od
komody... Widocznie ma jeszcze jak szkatu albo kuferek... To ciekawe. Wszystkie
kuferki maj takie klucze... Zreszt, jakie to wszystko pode..."
Stara wrcia.
Prosz: jeeli liczy, jak zawsze, po dziesi kopiejek miesicznie od rubla, to za ptora
rubla wypadnie pitnacie kopiejek za miesic z gry. A za dwa ruble poprzednie wedug
tego samego rachunku naley si jeszcze od pana z gry dwadziecia kopiejek. Razem
wyniesie to trzydzieci pi kopiejek. Wobec tego dostaje pan za swj zegarek ogem
rubel pitnacie kopiejek. Prosz!
Jak to! Tylko rubel pitnacie?!
Tak.
Modzieniec nie prbowa oponowa i wzi pienidze. Popatrzy na star i zatrzyma si
jeszcze, jak gdyby chcia co powiedzie czy zrobi, ale sam nie wiedzia co...
W tych dniach moe przynios pani jeszcze jedn rzecz... srebrn... adn...
papieronic... jak tylko wrc od przyjaciela... Stropi si przy tym i zamilk.
No, to wtedy pomwimy o tym, dobrodzieju.
egnam pani... A pani cigle siedzi w domu sama, siostry nie ma? zapyta moliwie
najbardziej nonszalancko, wychodzc do przedpokoju.
A co ona pana obchodzi, dobrodzieju?
Ale nic... tak tylko zapytaem. A pani zaraz Bg wie co... Do widzenia, Alono
Iwanowno!
Raskolnikow wyszed zupenie zmieszany. Zmieszanie to potgowao si z kad chwil.
Schodzc ze schodw, przy32
stawaf nawet kilka razy, jakby czym nagie poraony. Wreszcie, ju na ulicy, skonstatowa:
O, Boe! Jakie to wszystko obrzydliwe! I czybym ja... czybym... nie, to bzdury, absurd!
dorzuci zdecydowanie.
e te podobna potworno moga mi przyj na myl! Do jakiej ohydy zdolne jest
jednak moje serce! Ale grunt, e to wszystko brud, paskudztwo, ohyda, ohyda!... I ja to
przez cay miesic..."
Lecz ani sowami, ani okrzykami nie by w stanie wyrazi swego wzburzenia. Uczucie
bezgranicznej odrazy, ktre zaczo go gnbi i ciy na sercu jeszcze wtedy, gdy szed do
starej, nabrao takiego napicia i takiej wyrazistoci, e z rozpaczy nie wiedzia, gdzie si
podzia. Szed chodnikiem jak pijany, nie spostrzegajc przechodniw i potrcajc ich,
oprzytomnia dopiero na nastpnej ulicy. Rozejrzawszy si, zauway, e stoi przed
szynkiem, do ktrego schodzio si z chodnika po schodkach w d, do sutereny. W tej
chwili wanie wychodzio stamtd dwch pijanych, ktrzy podtrzymujc si i lc
nawzajem, forsowali schody na ulic. Niewiele mylc, Raskol-nikow zszed na d. Nigdy
przedtem nie chodzi do szynkw, ale teraz krcio mu si w gowie, przy tym mczyo go
okropne pragnienie. Mia ochot napi si zimnego piwa, tym bardziej e nage swoje
osabienie przypisywa midzy innymi temu, e by godny. Zaj miejsce w ciemnym,
brudnym kcie, przy lepkim stoliku, zada piwa i apczywie wypi pierwszy kufel. W
gowie mu si nagle rozjanio, spad kamie z serca, jakby rk odj. To wszystko
wierutne bzdury pomyla i nabra otuchy
nie byo czym si przejmowa! Po prostu wyczerpanie fizyczne! Jeden marny kufel
piwa, kawaek suchara i w jednej chwili wzmacnia si umys, rozjania si myl,
krzepn zamiary! Tfu, jakie to wszystko ndzne!..." Nie baczc na to pogardliwe splunicie,
twarz mu si rozjania, jak gdyby zrzuci z siebie nagle jaki okropny ciar, i przyjaznym
ju okiem spojrza po obecnych w lokalu. Ale w teje chwili jakby przez mg poczu, e
caa ta skonno do poprawy nastroju te bya chorobliwa.
2 - Zbrodnia i kara
33
W szynku o tej porze t>yo oarazo mato goci, wprocz iycn dwch pijanych, ktrych
spotka na schodach, wyniosa si jeszcze caa banda, z pi osb, z jak dziwk i z
harmoni. Po ich wyjciu zrobio si jako ciszej i przestronniej. Pozostali jeszcze: jeden z
lekka wstawiony go przy piwie, z wygldu mieszczuch, i jego kolega, dryblas z siw
brod, w kouchu, zupenie pijany, ktry spa na awce i od czasu do czasu, jakby przez sen,
ni std, ni zowd podrywa si na awce, rozkada rce, pstryka palcami i usiujc
przypomnie sobie sowa, cign przygupi piewk:
Cay rok pieciem on... Ca-ay rok pie-eciem o-one...
Albo ocknwszy si nagle, zaczyna:
Przez Podiack szed ulic, Spotka dawn sw kobit...
Ale nikt nie podziela jego radoci; nawet milczcy kompan traktowa wszystkie te jego
popisy wrogo i nieufnie. By tu jeszcze jeden osobnik wygldajcy na emerytowanego
urzd-niczyn. Siedzia sam przed swoj flaszk i od czasu do czasu popija, rozgldajc si
dokoa. Zdawa si by troch podenerwowany.
II
Raskolnikow by nieprzyzwyczajony do tumu i jako si rzeko, unika wszelkiego
towarzystwa, szczeglnie w ostatnich czasach. Ale w tej chwili co go cigno do ludzi.
Jak gdyby budzio si w nim co nowego i zarazem potrzeba towarzystwa ludzi. Do tego
stopnia znuy go ten miesic samotnoci, rozterki i ponurej udrki, e zapragn choby
przez chwil odetchn w innym wiecie, w jakimkolwiek, tote nie baczc na otaczajcy
go brud, z przyjemnoci siedzia w szynku.
34
wiasciciei zaKiaau oy w innym gabinecie, ale czsto zaglda do gwnej sali, do ktrej
schodzi skd po schodkach, przy tym najpierw ukazyway si jego eleganckie, starannie
wypastowane buty z czerwonymi wyogami. Mia na sobie wywiechtan kapot i strasznie
zaplamion atasow kamizelk, by bez krawata, a twarz byszczaa mu jak naoliwiona
elazna kdka. Za kontuarem sta czternastoletni chopak, a drugi, modszy, usugiwa. Na
kontuarze stay pokrajane ogrki, czarne suchary i dzwonka ryby; wszystko to okropnie
cuchno. Byo tak nieznonie duszno, e trudno byo usiedzie, a wszystko byo do tego
stopnia przesiknite zapachem wdki, e zdawao si, i od samego tego zapachu mona
ju byo si upi.
Zdarzaj si tego rodzaju spotkania, nawet z zupenie nieznajomymi ludmi, ktrymi
zaczynamy si interesowa tak jako nagle, niespodzianie, zanim zamienimy choby jedno
sowo. Takie wanie wraenie sprawi na Raskolnikowie w go przypominajcy
emerytowanego urzdnika. Potem niejednokrotnie przypomina sobie to wraenie,
przypisujc je nawet przeczuciu. Cigle spoglda na urzdnika midzy innymi dlatego, e i
tamten uporczywie si w niego wpatrywa, i wida byo, e ma wielk ochot wszcz z
nim rozmow. Na reszt obecnych w szynku, nie wyczajc gospodarza, urzdnik
spoglda z wyrazem nudy, a zarazem z gry, z odcieniem lekcewaenia, jak na ludzi
niszej kategorii i poziomu umysowego, z ktrymi nie ma waciwie o czym mwi. By to
mczyzna po pidziesitce, redniego wzrostu i do silnej budowy, szpakowaty, z du
ysin, o obrzkej od cigego opilstwa i tej, a nawet zielonkawej twarzy oraz podpuchnitych powiekach, spod ktrych yskay wziutkie, na ksztat szparek, zaczerwienione, ale
bystre oczy.
Byo w nim co dziwnego; spojrzenie jego miao wyraz uduchowiony, przebija w nim
rozum i mdro, ale rwnoczenie jakby obd. Ubrany by w stary, doszcztnie
zniszczony czarny frak bez guzikw. Jeden guzik jako si jeszcze trzyma i na ten wanie
guzik si zapina, chcc widocznie zachowa
35
biay gors, cay zmity, brudny i poplamiony. Twarz mia wygolon, jak przystao na
urzdnika, ale ju dawno temu, tak e zacza mu ju gsto przebija niebieskawa
szczecina. Nawet w ruchach mia co z urzdniczej solidnoci. Ale by jaki niespokojny,
czochra wosy i chwilami ze smutkiem opiera gow na doniach, stawiajc wytarte okcie
na zalanym, lepkim stole. Wreszcie spojrza wprost na Raskolnikowa i gono, dobitnie
powiedzia:
Czy mog si omieli, szanowny panie, zwrci si do pana dla przyzwoitej
pogawdki? Bo cho wygld ma pan nieszczeglny, ale moje dowiadczone oko widzi w
panu czowieka wyksztaconego i z trunkami nie oswojonego. Zawsze miaem w
poszanowaniu wyksztacenie zwizane z szczeroci serca i uczu, a poza tym jestem radc
tytularnym2. Nazywam si Marmieadow, radca tytularny. Omielam si zapyta: pan jest
urzdnikiem?
Nie, jestem na studiach... odpar mody czowiek, zdziwiony po czci grnolotnym
stylem mwicego, po czci tym, e zwrcono si do niego wprost, bez ogrdek. Nie
baczc na niedawne pragnienie jakiegokolwiek ludzkiego towarzystwa, przy pierwszym,
zwrconym bezporednio do niego sowie dozna swego zwykego uczucia rozdranienia i
wstrtu wobec kadego, kto usiuje zahacza go o sprawy osobiste.
A wic student albo byy student! skonstatowa urzdnik. Tak te przypuszczaem!
Dowiadczenie, szanowny panie, dowiadczenie! i na znak domylnoci przyoy palec
do czoa. By pan studentem, czyli zgbia pan niw nauki! Pozwoli pan... Wsta,
zatoczy si, wzi swoj szklaneczk i przysiad si do stolika Raskolnikowa. By nie1 Nankinowa z nankinu, tkaniny bawenianej 7. poyskiem.
2 Radca tytularny stopie dziewity wedug wprowadzonej przez Piotra I w 1722 r.
Tabeli rang, czyli stopni w subie pastwowej, zarwno cywilnej, jak i wojskowej.
Najniszy by stopie czternasty pisarza kolegialnego.
36
zupenie trzewy, ale mwi pynnie i ze swad, z lekka tylko plczc si i gldzc. Z jak
pazernoci uczepi si Raskol-nikowa, jakby ju z miesic z nikim nie rozmawia.
askawy panie zacz prawie uroczystym tonem ubstwo jest wystpkiem, to
wita prawda. Wiem te, e pijastwo nie jest cnot, z ca pewnoci. Ale ndza,
szanowny panie, ndza to straszna rzecz. W ubstwie zachowuje si jeszcze szlachetno
uczu wrodzonych, ale w ndzy nikt i nigdy na wiecie. Za ndz nie tylko kijem
wypdzaj, ale miot wymiataj z ludzkiego towarzystwa dla tym ciszej obelgi, i
susznie, bo w ndzy czek gotw jest sam siebie obraa. Std te pijastwo. Szanowny
panie, miesic temu on moj pobi pan Lebieziatnikow, a moja ona to nie ja! Pan
rozumie? Pozwoli pan, e jeszcze zapytam, z prostej ciekawoci: raczy pan kiedy nocowa
na Newie, na barkach z sianem?
Nie, nie zdarzao mi si odpar Raskolnikow. A co to znaczy?
Widzi pan, a ja stamtd wanie id, ju pit noc...
Nala sobie szklaneczk, wypi i zamyli si. Na jego ubraniu, a nawet we wosach
widniay resztki siana. Bardzo prawdopodobne byo, e przez pi dni nie rozbiera si ani
nie my. Szczeglnie brudne mia rce: zatuszczone, czerwone, z czarnymi paznokciami.
Mowa jego zdawaa si zwraca ogln, cho ospa uwag. Chopcy bufetowi parskali
miechem. Zdaje si, e nawet sam gospodarz przyszed z gry, eby posucha pajaca", i
usiad opodal, ziewajc leniwie, cho z powag. Najwyraniej Mar-mieadow by tu od
dawna znany. Prawdopodobnie rwnie skonno do wyszukanego sposobu wysawiania
jednak... o, gdyby chciaa ulitowa si nade mn! Panie szanowny, dobrodzieju, przecie
kady czowiek musi mie cho jeden taki zaktek, gdzie by si i nad nim ulitowano! A
Katarzyna Iwanowna to dama wspaniaomylna, alici niesprawiedliwa... I chocia sam
dobrze rozumiem, e nawet gdy za wosy mnie targa, to targa jedynie ze szczerego
wspczucia, z blem serca (bo bez wstydu wyznaj, rzeczywicie targa mnie za wosy,
mody czowieku potwierdzi ze szczegln godnoci, usyszawszy znowu chichot), ale
Boe wity, co by to byo, gdyby tak cho jeden, jedyny raz... Ale nie! Nie! Wszystko to
nadaremnie i nie ma o czym mwi! Nie ma o czym mwi!... albowiem nieraz ju
urzeczywistniao si yczenie moje, nieraz ju przytulano mnie, ale... taka ju jest moja
natura, jestem urodzone bydl!
Ot to! wtrci, ziewajc, szynkarz.
1 Parafraza wersetu z ewangelii w. Mateusza (Mt 10, 26).
2 Ecce homo\ (ac.) Oto czowiek! Sowa Poncjusza Piata, prokuratora Judei, o Jezusie
wedug ewangelii w. Jana (J 19, 5).
39
u/ mam iiaiui^: \^^y {_>tui wic, uz,^ pan uwi^i^j, dobrodzieju, e nawet jej poczochy
przepiem? Nie buciki, bo to mona sobie wyobrazi, ale poczochy, jej poczochy
przepiem! Szal jej z koziej weny te przepiem, darowany, dawny, jej wasny, nie mj, a
mieszkamy ktem, w nie opalanym mieszkaniu, wic ubiegej zimy przezibia si i zacza
kaszla, od razu z krwi. Mamy przy tym troje maych dzieci, a Katarzyna Twanowna
haruje od rana do nocy, szoruje, czyci, dzieci myje, bo do czystoci od kolebki jest
przyzwyczajona, a piersi ma sabe, do suchot skonne i ja to doskonale czuj. O, czuj to! I
im wicej pij, tym gbiej odczuwam. Dlatego te pij, e w takowym stanie wspczucia i
mioci szukam... Pij, bo jeszcze wikszych pragn cierpie! I jakby z rozpaczy opuci
gow na st.
Mody czowieku zacz znowu, unoszc gow w twarzy paskiej widz jakby
pewn bole. Jak tylko pan wszed, wyczytaem to i dlatego si do pana zwrciem.
Albowiem opowiadajc panu dzieje mego ywota, nie na pomiewisko chc si wystawia
wobec tych nierobw, ktrzy i tak ju wszystko to znaj, ale uczuciowego, wyksztaconego
czowieka szukam. Trzeba panu wiedzie, e maonka moja wychowywaa si w
arystokratycznym gubernialnym instytucie dla szlachetnie urodzonych panien i na
zakoczenie instytutu taczya z szalem w obecnoci gubernatora i innych osobistoci,
otrzymaa za to zoty medal i pochwa na pimie. Medal... no, medal sprzedalimy... ju
dawno... hm... list pochwalny dotychczas ma w kuferku, niedawno pokazywaa go
gospodyni. I chocia ma z gospodyni bezustanne ktnie, ale zapragna wobec
kogokolwiek pochwali si i opowiedzie o minionych dniach szczcia. I nie gani jej za
to, nie gani, albowiem pozostay jej tylko wspomnienia, a wszystko inne poszo na marne!
Tak, tak, dama to porywcza, ambitna i niezomna. Sama podog szoruje i o razowym
chlebie yje, ale na niepo-szanowanie swojej osoby nie pozwoli. Dlatego te nie moga
darowa panu Lebieziatnikowowi jego impertynencji, a jak
40
LeoieziainiKow za to j poon, me tyle z Dou, ile z obrazy zachorowaa. Ju jako z wdow
si z ni oeniem, z trojgiem maych dzieci, jedno od drugiego mniejsze. Wysza za m za
pierwszego swojego ma, oficera piechoty, z mioci i z nim ucieka z domu
rodzicielskiego. Ma kochaa niewymownie, ale wda si w karcita, zosta oddany pod
sd i z tym do grobu poszed. Bi j pod koniec, a ona, cho mu duna nie zostawaa, co
42
sowem poa pretekstem, ze konierz koszuli uszyty jest nie wedug miary i krzywo. A tu
godne dzieci... Katarzyna Iwanowna po pokoju biega, rce zaamuje, a na policzkach
wystpuj jej czerwone plamy przy tej chorobie zawsze tak bywa: Mieszkasz, powiada,
u nas, darmozjadzie jeden, resz, pijesz, w cieple sobie siedzisz", a co tu resz i pijesz,
skoro nawet dzieci po trzy dni skrki od chleba na oczy nie widz! Leaem ci wtedy... e, co
tam! leaem zupenie pijaniusieki i sysz, jak Sonia moja (bo to stworzenie agodne i
gosik ma taki pokorny... blondyneczka i twarzyczk ma zawsze bladziuchn, chudziutk)
mwi: Katarzyno Iwanowno, mam wic zej na tak drog?" A Daria Francewna, kobieta
wredna i w policji niejednokrotnie notowana, ju ze trzy razy dowiadywaa si o ni przez
gospodyni. A tak odpowiada, drwic, Katarzyna Iwanowna bo co tu chowa? Te
mi skarb!" Ale niech pan jej nie potpia, nie, prosz nie potpia jej! To byo powiedziane
nie przy zdrowych zmysach, ale w gniewie i rozpaczy, w chorobie i wrd paczu godnych
dzieci, a i to wicej dla obelgi ni w dosownym znaczeniu, bo Katarzyna Iwanowna ma ju
tak natur, e jak dzieci si rozpacz, choby nawet z godu, zaraz zaczyna je tuc. Patrz,
a tak koo godziny szstej Sonia woya chusteczk na gow, akiecik i wysza z domu, a
po smej ju wrcia. Przysza, idzie wprost do Katarzyny Iwanowny i wykada jej na st
bez sowa cae trzydzieci rubli. Ani swkiem nie odezwaa si, nie spojrzaa nawet na
nikogo, wzia tylko nasz du, zielon chustk kortow (mamy tak wspln chust
rodzinn, kortow), okrya si z gow i pooya si na ku, twarzyczk do ciany i tylko
wida byo, jak drgaj jej ramiona i caa si, biedactwo, trzsie... A ja, jak i przedtem,
leaem w tym samym stanie... I potem widziaem, mody czowieku, widziaem na wasne
oczy, jak potem Katarzyna Iwanowna, te bez jednego sowa, podesza do ka Soni i cay
wieczr klczaa u jej ng, nogi jej caowaa, podnie si nie chciaa, a obie zasny,
objwszy si... obie... obie... tak, tak... a ja... leaem pijaniusieki.
43
Marmieadow zamilk, jak gdyby gos mu si urwa... Po chwili szybko nala sobie wdki,
wypi i odchrzkn.
Od pewnego czasu, mj panie cign po chwili milczenia na skutek pewnego
przykrego przypadku i doniesienia niegodziwych ludzi do czego gwnie przyczynia si
Daria Francewna, podobno dlatego, e jej za mao szacunku okazywano od owego
czasu, powiadam, crka moja Sonia Siemionowna zmuszona bya mie t ksik i z
tego powodu nie moga ju razem z nami zamieszkiwa. Albowiem ani gospodyni, Amalia
Lippewechsel pozwoli na to nie chciaa (a sama przecie przedtem Darii Francewnie
pomagaa), ani te pan Lebieziatnikow... hm... Wanie ca t awantur z Katarzyn
Iwanown mia o Soni. Przedtem sam napastowa Soni, a tu od razu ambicja przez niego
przemwia: Jak to powiada ja, czowiek wyksztacony, mam mieszka z tak pod
jednym dachem?" A Katarzyna Iwanown nie darowaa mu tego, uja si za ni... i tak si
to zaczo... A Sonieczka zachodzi do nas teraz przewanie o zmroku, pomaga, jak moe,
Katarzynie Iwanownie i pienidzmi j wspiera... Mieszka u krawca Kapernaumowa jako
sublokatorka, a ten Kapernaumow jest kulawy i jka si, caa jego bardzo liczna rodzina si
jka. I ona jego te si jka... Gnied si w jednym pokoju, a Sonia ma oddzielny, z
przepierzeniem... Hm, tak... Ndzarze i jkay... tak... Jak tylko wstaem nazajutrz z rana,
woyem swoje achmany, uniosem rce ku niebu i udaem si do jego ekscelencji Iwana
Afanasjewicza. Zna pan ekscelencj Iwana Afanasjewicza?... Nie? O, to nie zna pan
czowieka Boego! To wosk... wosk, jako wieczka przed obrazem taje! Raczy mnie
nad takim jak ja litowa, co?... al panu mnie teraz czy nie? Niech pan mwi, al czy nie
al? Hi, hi, hi, hi!... Chcia sobie nala wdki, ale w butelce nic ju nie byo.
A kto by tam ci aowa? hukn gospodarz, ktry si znowu znalaz obok nich.
Rozleg si miech, a nawet wyzwiska. miali si i klli wszyscy, ci, co suchali, i ci, co nie
suchali, patrzc po prostu na byego urzdnika.
aowa! A po c mnie aowa! krzykn rozpaczliwie Marmieadow, wstajc z
wycignit przed siebie rk, w prawdziwym natchnieniu, jakby tylko czeka na te sowa.
Po co, powiadasz, aowa? Susznie! aowa mnie nie ma za co! Ukrzyowa mnie
trzeba, do krzya, przybi, a nie aowa! Lecz ukrzyuj, sdzio, ukrzyuj, a
ukrzyowawszy, ulituj si nad nim! Wwczas sam przyjd do ciebie na mk
ukrzyowania, albowiem pragn nie uciech, lecz blu i ez! Mylisz moe, szynkarzu, e ta
twoja butelka na dobre mi posza? Boleci, boleci szukaem na jej dnie, boleci i ez, i
znalazem je, dowiadczyem; a ulituje si nad nami Ten, ktry ulitowa si nad wszystkimi,
ktry wszystko i wszystkich rozumia, On jeden jedyny, On te jest sdzi. W dniu tym
przyjdzie i zapyta: Gdzie jest ta cra, co dla zej macochy, suchotami toczonej, dla
cudzych dzieci nieletnich siebie w ofierze zoya? Gdzie jest ta cra, co nad swoim
ziemskim ojcem, pijanic szkodliwym, nie brzydzc si opuszczenia jego, ulitowaa si?" I
powie: Przybd do mnie! Odpuciem ci raz ju winy twoje... Odpuciem ju raz... I
teraz odpuszczone ci s
48
nczne grzecny twoje, jako ze ty wiele umiowaa..."1 I daruje winy Soni mojej, jestem
wiecie przekonany, e daruje... Sercem to poczuem, kiedy ostatnio do niej przyszedem i
spojrzaem na ni!... I wszystkim sprawiedliwo uczyni, dobrym i zym, wyniosym i
pokornym... I gdy ju ukoczy sd nad wszystkimi, wtedy i nas wezwie. Przyjdcie
powie i wy! Przyjdcie, opoje, przyjdcie, sabi, przyjdcie, pohabieni!" I staniemy
wszyscy przed obliczem Jego, wstydu zapomniawszy. I usyszymy gos Jego: winie
jestecie! Na obraz i podobiestwo bestii, alici przyjdcie i wy!" I rzekn mdrcy, rzekn
szlachetni: Boe! aski swej im udzielasz?" I tak Pan im odrzecze: Dlatego aski swej im
udzielam, o mdrcy, e ani jeden z nich nigdy nie pomyla nawet, e godny jest jej
dostpi..." I wycignie ku nam rce swoje, a my przypadniemy, przez zy przejrzymy... i
wszystko zrozumiemy! O, wtenczas wszystko zrozumiemy!... Wszyscy przejrz... nawet
Katarzyna Iwanowna... i ona zrozumie... Panie, przyjd krlestwo Twoje.
I opad wyczerpany na aw, nie patrzc na nikogo, jak gdyby zapomnia o caym otoczeniu
i pogry si w gbok zadum. Sowa jego wywary pewne wraenie, na chwil
zapanowaa cisza, wkrtce jednak znowu rozleg si miech i wyzwiska.
Rozgrzeszy!
Natrajlowa!
Urzdniczyna! I tak dalej, i tak dalej.
Chodmy std, mj panie odezwa si naraz Mar-mieadow, podnoszc gow i
zwracajc si do Raskolnikowa niech pan mnie odprowadzi... Dom Kozela, w
podwrzu. Czas ju... do Katarzyny Iwanowny...
Raskolnikow ju dawno mia ochot wyj i sam myla o tym, eby mu pomc. Jak si
okazao, Marmieadow by
Parafraza wersetw z ewangelii w. ukasza (k 7,47-48).
49
A przecie sama Sonia te moe zosta na lodzie, bo jest tu pewne ryzyko, moe si nie
uda polowanie na zwierza... poszukiwanie zota... no i jutro wszyscy zostan na lodzie bez
moich pienidzy... Zuch Sonia! Tak studni sobie wykopali! I korzystaj z niej! Przecie
korzystaj! Przyzwyczaili si. Popakali i przyzwyczaili si. Czowiek jest pody i do
wszystkiego si przyzwyczaja".
Zamyli si.
A co, jeeli zegaem jkn nagle mimo woli jeeli czowiek wcale nie jest pody
sam przez si, to jest jako cay rodzaj ludzki, wwczas oznaczaoby to, e wszelkie
skrupuy to tylko przesdy wymylone dla postrachu, e adne granice nie istniej, i tak
powinno by..."
53
111
Nazajutrz obudzi si pno, mia bardzo niespokojny sen, ktry go bynajmniej nie
pokrzepi. Obudzi si bardzo zy, poirytowany, zgryliwy i z nienawici oglda swoj
klitk. Bya to ciasna komrka o dugoci szeciu krokw i miaa strasznie ndzny wygld
ze swoj pok, zakurzon, odstajc wszdzie tapet, a czowiekowi nawet niezbyt
susznego wzrostu wydawa si musiao, e lada chwila uderzy gow w sufit. Meble
dostosowane byy do wygldu mieszkania: stay tu trzy stare, sfatygowane krzesa, w kcie
malowany st, na ktrym porozrzucane byy ksiki i kajety; z tego choby, e strasznie
byy zakurzone, wida byo, e ludzka rka dawno ich nie dotykaa; wreszcie, staa tu
wielka, kolawa kanapa, ktra zajmowaa p pokoju. Kanapa ta niegdy bya obita
materiaem, a teraz obszarpana i dziurawa suya Raskol-nikowowi za ko. Nieraz
spa na niej w ubraniu, bez przecierada, pod swoim starym, znoszonym studenckim
paszczem, na jednym jaku pod gow, pod ktry podkada ca swoj bielizn, czyst i
brudn, eby mu byo nieco wyej. Przy kanapie sta may stolik.
Trudno byo o wiksze opuszczenie i niechlujstwo ni to, w jakie wpad Raskolnikow, ale
czu si w tym nawet dobrze przy obecnym stanie ducha. Zdecydowanie unika ludzi,
zasklepi si jak w w skorupie i nawet na widok sucej, ktra mu usugiwaa, dostawa
czego w rodzaju drgawek konwulsyj-nych. Zdarza si to maniakom, ktrzy skupiaj si na
jakiej jednej rzeczy. Gospodyni ju od dwch tygodni przestaa go stoowa, a jemu nawet
przez myl nie przeszo, eby z ni pomwi, mimo e siedzia bez obiadu. Nastazja,
kucharka i jedyna suca gospodyni, zadowolona bya poniekd z tego stanu sublokatora i
zupenie przestaa mu sprzta, zaledwie raz na tydzie braa miot do rki. Wanie tego
rana obudzia go.
54
wstawaj, aosyc tego wylegiwania si! wrzasna mu nad samym uchem ju
dziesita. Herbat ci przyniosam; no, napijesz si? Zupenie z ciaa opade.
Sublokator otworzy oczy, drgn i pozna Nastazj.
Gospodyni herbat przysya? zapyta, podnoszc si ociale.
Jaka tam gospodyni!
Postawia przed nim wasny, wyszczerbiony imbryk z cienk herbat i pooya dwie kostki
tego cukru.
Masz, Nastazjo, we to powiedzia i grzebic w kieszeni (spa w ubraniu), wyj kilka
miedziakw zejd i kup mi buk. Kup te w masarni kawaek kiebasy, byle taszej.
Buk ci zaraz przynios, a czy zamiast kiebasy nie chciaby troch gorcego barszczu?
Fajny barszcz, wczorajszy. Wczoraj ci zostawiam, ale wrcie pno. Dobry barszcz.
Gdy przyniosa barszcz i Raskolnikow zacz je, Nastazja usiada przy nim i zacza,
papla. Bya to wiejska baba i dlatego bardzo gadatliwa.
A Praskowia Pawowna ju chce si na ciebie poskary do policji zacza.
Raskolnikow si skrzywi.
Do policji? A czego ona chce?
Pienidzy nie pacisz i z mieszkania si nie wynosisz. Wiadomo.
Do diaba, tego mi jeszcze brakowao mrukn, zgrzytajc zbami. Bardzo mi to
teraz... nie na rk... Idiotka doda ju gono. Dzisiaj do niej zajd, pomwi z ni.
Taka ona idiotka, jak i ja, a ty co, mdralo, tylko leysz jak koda i adnego poytku z
ciebie nie ma. Dawniej mwie, e na lekcje do dzieci chodzisz, a teraz czemu nic nie
robisz?
Robi, robi... niechtnie i ze zoci odpowiedzia Raskolnikow.
Co robisz?
Pracuj...
Co to za robota?
55
Mysie powanie oapowieaziai po cnwm milczenia.
Nastazja parskna miechem. W ogle bya mieszka, a gdy j rozmieszono, pkaa
bezdwicznie ze miechu, koyszc si i trzsc caa, a mdoci j bray.
A duo pienidzy sobie wymylie? wymwia wreszcie.
Bez butw trudno jest dzieci uczy. Zreszt gwid na to.
Gwid, gwid, to i na ciebie gwizdn!
Za dzieci grosze pac. Co za taki pienidz mona zrobi? mwi dalej bardzo
niechtnie, raczej odpowiadajc wasnym mylom.
A ty chciaby od razu duy kapita? Spojrza na ni dziwnie.
Wanie, duy kapita odpowiedzia z naciskiem po chwili milczenia.
Wolnego, wolnego, nie tak od razu, bo aem si zlka. No to co, lecie po buk czy
nie?
Jak chcesz.
Ach, zapomniaam! Wczoraj list przyszed.
List! Do mnie! Od kogo?
Nie wiem od kogo. Wasne trzy kopiejki zapaciam listonoszowi. Oddasz mi?
Na rany Boskie, dawaj go tu! zawoa podniecony Raskolnikow. Boe wity!
Po chwili ju trzyma list. Tak, zgad: by to list od matki z r-skiej guberni. A zblad, biorc
list do rki. Od duszego czasu nie otrzymywa ju listw, ale te cakiem co innego
cisno go nagle za serce.
Nastazjo, bagam ci, wyjd; masz tu swoje trzy kopiejki, tylko, na miy Bg, wyno si!
List dra mu w rku; nie chcia go przy niej otwiera: pragn zosta z tym listem sam na
sam. Po wyjciu Nastazji szybkim ruchem podnis list do ust i pocaowa; potem dugo
jeszcze wpatrywa si w charakter pisma, w znane mu i tak kochane, pochye literki
wypisane rk matki, ktra niegdy uczya go
56
v,_y m^ i pioa^. iiiw imai uuwagi uupicv^<fijwcix/ IISLU, JciK.
ba si czego. Wreszcie zdoby si na odwag: by to wielki, ciki list, wacy ze dwa
uty1; dwa arkusze papieru duego formatu byy szczelnie wypenione drobnym pismem.
Kochany mj Rodia pisaa matka oto ju miny dwa dugie miesice, jak nie
gawdziam z Tob na pimie, sama przez to cierpiaam i spdziam niejedn noc bezsenn,
mylc o tym. Ale nie bdziesz mi chyba mia za ze tego przymusowego mojego milczenia.
Wiesz przecie, jak bardzo Ci kocham. Ja i Dunia mamy Ciebie jednego, Ty dla nas
wszystkim, ca nadziej i oparciem. Trudno sobie wyobrazi, co dziao si ze mn, kiedy
si dowiedziaam, e ju od kilku miesicy porzucie uniwersytet z braku rodkw do
ycia i e lekcje i inne rda rwnie Ci zawiody! Czym Ci mogam by pomocna, majc
sto dwadziecia rubli rocznej emerytury? Pitnacie rubli, ktre Ci przesaam cztery
miesice temu, poyczyam, jak wiesz, na poczet teje emerytury od tutejszego naszego
kupca Wasyla Iwanowicza Wachruszyna. To jest dobry czowiek i by przyjacielem jeszcze
Twojego ojca. I dajc mu prawo podejmowania za mnie emerytury, musiaam czeka, a
zostanie spacony dug, co wanie dopiero teraz nastpio, tak e przez ten cay czas nie
mogam Ci nic wicej wysa. Ale teraz, dziki Bogu, mog Ci znowu co przesa, zreszt
teraz w ogle mog si pochwali bogactwem, o czym wanie chc Ci zakomunikowa. Po
pierwsze, czy zgade ju, kochany Rodia, e siostra Twoja ju od ptora miesica mieszka
razem ze mn i ju wicej si nie rozczymy. Skoczyy si ju, dziki Bogu, jej udrki,
zreszt... opowiem Ci wszystko po porzdku, eby si dowiedzia, comy przeyy, a co
ukrywaymy dotychczas przed Tob. Pamitasz, jak ze dwa miesice temu pisae, e
syszae od kogo, jakoby Dunia bya naraona na bardzo przykre rzeczy w domu pastwa
Swidrygajoww, i dae ode mnie szczegowych wiadomoci? C mogam Ci
wtenczas odpisa? Gdybym Ci
ut dawna jednostka wagi, wynoszca od 12,5 do 17,5 g.
57
bya napisaa ca prawd, 10 na pewno rzucnoys i choby na piechot przyszedby do nas,
bo przecie znam Twj charakter i serce, i nie pozwoliby krzywdzi swojej siostry. Sama
byam w rozpaczy, ale co mogam na to poradzi? Nawet ja caej prawdy wtedy nie znaam.
A najgorsze byo to, e Dunia, idc w zeszym roku do nich za guwernantk, wzia z gry
cae sto rubli pod warunkiem, e bd jej strca z miesicznej pensji, a wic nie moga,
niestety, porzuci posady przed spaceniem dugu. A prawd powiedziawszy (teraz Ci mog
ju wszystko powiedzie, Mj Najdroszy Chopcze), pienidze te wzia waciwie
dlatego, eby mc Tobie wysa szedziesit rubli, ktre byy Ci tak bardzo potrzebne i
ktre otrzymae od nas w zeszym roku. Obie Ci wtedy oszukaymy, piszc, e s to
pienidze zaoszczdzone dawniej przez Duni, ale tak nie byo, a teraz donosz Ci ca
prawd, bo nagle z woli Pana Boga wszystko odmienio si na lepsze. O, gdyby mg
wiedzie, jak Dunia Ci kocha i co to za zote serce! Rzeczywicie, pan Swidrygajow
pocztkowo obchodzi si z ni wielce ordynarnie, prawi jej przy stole rne impertynencje
i robi docinki... Ale nie chc si wdawa w te wszystkie bolesne szczegy, eby Ciebie
niepotrzebnie nie denerwowa, zwaszcza e to wszystko ju si skoczyo. Krtko
mwic, mimo dobroci i szlachetnoci Marfy Pitrowny, maonki p. Swidrygajowa, oraz
wszystkich domownikw Duni byo bardzo ciko, szczeglnie gdy p. Swidrygajow by
starym, pukowym zwyczajem pod wpywem Bachusa1. Ale co si potem okazao?
Wyobra sobie, e ten wariat ju od dawna zapaa do Duni afektem i uczucia swoje
ukrywa pod pozorem gburowatoci i szyderstwa. Moliwe, e sam si tego wstydzi i ba,
wiedzc przecie, e jest ju w podeszym wieku i ma rodzin, wobec czego rozumia te
moe, e ponne s jego nadzieje, i dlatego wanie by mimo woli zy na Duni.
niewinnoci Duni, a mianowicie: list, ktry Dunia jeszcze przedtem, zanim Marfa
Pietrowna zastaa ich w ogrodzie, zmuszona bya napisa i wrczy mu, eby unikn
osobistych rozmw i potajemnych spotka, ktrych on si domaga. List ten po wyjedzie
Duni zosta u p. Swidrygajowa. W licie tym z caym temperamentem swoim i
najwyszym oburzeniem wyrzucaa mu wanie ca nieszlachetno jego zachowania si
wzgldem Marfy Pietrow-ny, przypominaa mu, e jest ojcem rodziny i wreszcie, e to
pode z jego strony jest mczy i unieszczliwia i tak ju nieszczliw, bezbronn pann.
Sowem, Kochany Rodia, list
60
i^ii uyi la*. sz,iitt;iicmi i rozczulajco napisany, ze rzewnie pakaam, czytajc go, i
dotychczas nie mog go czyta bez ez. Oprcz tego na dowd niewinnoci Duni
przemwia wreszcie suba, ktra jak zwykle bywa, widziaa i wiedziaa znacznie wicej,
ni mg przypuszcza p. Swidrygajow. Marfa Pietrow-na bya niesychanie zdumiona i
znw zrozpaczona, jak sama si przyznaa, ale za to ostatecznie przekonana o
niewinnoci Duni i zaraz nazajutrz, w niedziel, przyjechaa wprost do soboru i tam na
klczkach, ze zami w oczach upraszaa Najwitsz Panienk, by pozwolia jej znie to
nowe dowiadczenie i wypeni swoj powinno. Potem, wprost z soboru, nie wstpujc
do nikogo, przyjechaa do nas, opowiedziaa nam wszystko, rzewnie pakaa i z wielk
skruch obejmowaa Duni, bagajc j o przebaczenie. Tego samego rana, nie zwlekajc
ani chwili, wprost od nas objechaa wszystkich swoich znajomych w miecie i w sowach
penych pochway dla Duni, ze zami w oczach dowodzia niewinnoci Duni, szlachetnoci
jej uczu oraz zachowania. Wicej nawet, wszystkim pokazywaa i czytaa na gos
wasnorczny list Duni do pana Swidrygajowa i nawet pozwalaa robi odpisy tego listu
(co, zdaje si, byo ju zupenie zbyteczne). W ten sposb musiaa przez kilka dni
odwiedza wszystkich w miecie, bo niektrzy poczuli si dotknici, e innym okazaa
pierwszestwo, tak e zostaa ustanowiona kolejno wizyt i w kadym domu naprzd ju
wiedzieli, e takiego a takiego dnia Marfa Pietrowna bdzie odczytywa ten list, a na kade
takie czytanie zbierali si nawet ci, ktrzy go ju syszeli kilkakrotnie, u siebie i u innych
znajomych. Mnie si wydaje, e bynajmniej nie wszystko to byo potrzebne, ale Marfa
Pietrowna ma ju takie usposobienie. W kadym razie Marfa Pietrowna cakowicie
zrehabilitowaa Duni i caa ohyda tej sprawy odbia si niezatartym pitnem na jej mu
jako gwnym winowajcy, tak e nawet al mi go teraz. To ju byo zbyt okrutne wobec
tego wariata. Duni od razu zaczto proponowa korepetycje w niektrych domach, ale
kategorycznie odmwia. W ogle wszyscy zaczli si do niej
61
odnosi ze szczegln atencj, wszysiKO 10 razem, innymi, byo przyczyn faktu, dziki
ktremu, miao rzec mona, gruntownie odmienia si nasz los. Dowiedz si tedy, Kochany
Rodia, e Duni owiadczy si kawaler i e ona zdya ju wyrazi swoj zgod, o czym
wanie piesz Ci jak najprdzej zawiadomi. Chocia stao si to wszystko bez Twojej
rady, ale chyba nie bdziesz mia do nas urazy, bo sam si przekonasz, e sprawy wziy
taki obrt, i odkadanie decyzji do otrzymania od Ciebie odpowiedzi byo dla nas rzecz
niemoliw. Zreszt, nie mgby nawet oceni dokadnie wszystkiego zaocznie. A stao si
to wszystko tak. On jest ju radc dworu1, nazywa si Piotr Pietrowicz uyn i jest dalekim
krewnym Marfy Pietrowny, ktra w znacznej mierze do tego si przyczynia. Zacz od
tego, e przez ni wyrazi ch poznania nas, zosta przyjty, jak si patrzy, na kawce, a ju
nazajutrz nadesa list, w ktrym w bardzo uprzejmej formie owiadczy si i prosi o
szybk i definitywn odpowied. Jest to czowiek bardzo zajty, pracowity, wanie teraz
pieszy si do Petersburga, tak e nie ma ani chwili do stracenia. Rozumiesz chyba, e w
pierwszej chwili byymy niezmiernie zdumione, bo to wszystko stao si tak szybko i
niespodziewanie. Rozmylaymy i zastanawiaymy si nad tym obie przez cay dzie. Jest
to czowiek, ktry ma przyszo zabezpieczon, solidny, ma a dwie posady i zebra ju
wasny kapitalik. Co prawda, ma ju 45 lat, jednake jest zupenie miy i moe si jeszcze
podoba kobietom, sowem, jest to w ogle czowiek bardzo przyzwoity i solidny, moe
tylko troch ponury i jakby wyniosy. Moliwe jednak, e robi tylko takie wraenie na
pierwszy rzut oka. Chc Ci uprzedzi, kochany Rodia, e jak si z nim zobaczysz w
Petersburgu, co nastpi w najbliszym czasie, nie wydawaj o nim sdu zbyt pochopnie i
prdko, jak to zwykle u Ciebie bywa, nawet gdyby na pierwszy rzut oka co miaoby Ci si
w nim nie podoba. Mwi Ci to na wszelki wypadek, cho
1 Radca dworu stopie sidmy wedug Tabeli rang. Por. przypis na s. 36.
62
, /,c sprawi na looiejaK najlepsze wraenie. W ogle uwaam, e aby kogo pozna, naley
bada go ostronie i delikatnie, eby si popiesznie nie uprzedzi do niego, bo to potem
bardzo trudno jest wykorzeni. A Piotr Pitro wie, przynajmniej wszelkie pozory za tym
przemawiaj, jest czowiekiem cakowicie godnym szacunku. W czasie pierwszej swojej
wizyty owiadczy nam, e jest czowiekiem solidnym, lecz pod wieloma wzgldami
podziela, jak sam si wyrazi, pogldy naszego nowego pokolenia i jest wrogiem
wszelkich przesdw. Duo jeszcze powiedzia, bo jest jakby troch chepliwy i lubi
bardzo, eby go suchano, ale to przecie nie jest tak znowu wad. Oczywicie, mao z
tego zrozumiaam, ale Dunia wytumaczya mi, e cho wyksztacenie ma niewielkie, jest
czowiekiem rozsdnym i zdaje si by dobry. Znasz przecie charakter swojej siostry. Jest
to dziewczyna o twardym charakterze, rozsdna, cierpliwa i szlachetna, chocia o zbyt
zapalczywym sercu, ktre znam doskonale. Przyzna naley, e ani z jej, ani z jego strony
nie ma tu nadzwyczajnej mioci, ale wiesz przecie, e Dunia to mdre dziecko, poza tym
niesychanie szlachetna istota, sowem istny anio, i bdzie uwaaa za swj obowizek da
szczcie mowi, ktry ze swej strony bdzie dba ojej szczcie, a co do tego ostatniego
nie mamy na razie specjalnych powodw, by wtpi, jakkolwiek bardzo prdko si to
wszystko sklecio. Trzeba zauway, e on jest jednak czowiekiem roztropnym i
naturalnie, sam si przekona, e jego wasne szczcie maeskie bdzie tym bardziej
zapewnione, im szczliwsza bdzie z nim Dunia. A e s tam jakie braki charakteru, moe
jakie dawne przyzwyczajenia i pewna niezgodno pogldw (czego nie mona unikn w
najszczliwszych maestwach), to pod tym wzgldem sama Dunia mi powiedziaa, e
ona liczy tylko na siebie, e nie ma co si tu niepokoi i e potrafi bardzo duo znie pod
warunkiem, e przysze stosunki bd uczciwe i sprawiedliwe. A wygld zewntrzny
czowieka bywa bardzo zudny. Na przykad, on wydawa mi si w pierwszej chwili jakby
troch obcesowy,
63
ale moe to wanie sta wyniKa, i jest to CZIOWICK oiwariy, myl, e nawet na pewno
taki jest. W czasie drugiej wizyty, ju po otrzymaniu zgody, wyzna w rozmowie, e
przedtem jeszcze, zanim pozna Duni, postanowi pobra si z dziewczyn uczciw, ale
bez posagu i obowizkowo tak, ktra ju zaznaa biedy, bo jak si wyrazi, m nie
powinien niczego zawdzicza onie, ale jest bardzo dobrze, gdy ona uwaa swego ma
za dobrodzieja. Doda musz, e on to wszystko powiedzia nieco grzeczniej i serdeczniej,
65
Ci na rowm z mm. Kieay uuma opowiadaa mu o z zachwytem, powiedzia, e kadego
czowieka naley pozna osobicie i z bliska, eby mc o nim wydawa sd, i e on chce
sobie wyrobi pojcie o Tobie po osobistym zapoznaniu si z Tob. Wiesz co, Najdroszy
Mj Synu, z pewnego wzgldu wydaje mi si (bynajmniej nie ma to nic wsplnego z
Piotrem Pietrowiczem, a wynika z pewnych moich, moe babskich czy starczych
kaprysw), e moe lepiej zrobi, jeeli po ich lubie bd mieszka oddzielnie, jak teraz
sobie mieszkam, a nie razem z nimi. Przekonana jestem, e on bdzie na tyle szlachetny i
delikatny, e sam mnie zaprosi i zaproponuje mi, ebym nie rozstawaa si wicej z crk, a
jeli jeszcze nie wspomina mi o tym, to oczywicie dlatego tylko, e rozumie si to samo
przez si, ale ja propozycji tej nie przyjm. Nieraz w yciu przekonywaam si, e teciowe
nie bardzo przypadaj do gustu ziciom, a ja nie tylko dla nikogo na wiecie nie chc by
najmniejszym choby ciarem, ale sama chc by zupenie swobodn, dopki mam
jeszcze jakie takie wasne okruchy i takie dzieci, jak ty i Dunia. Jeeli to bdzie moliwe,
zamieszkam, Synu, przy was obojgu, bo widzisz, najprzyjemniejsz nowin zachowaam na
ostatek: dowiedze si, Kochany, e moe w bardzo krtkim czasie spotkamy si znowu we
troje i uciniemy si po prawie trzyletniej rozce! Ostatecznie jest ju postanowione, e ja
i Dunia wyjedamy do Petersburga, nie wiem jeszcze kiedy, ale ju bardzo prdko, moe
nawet za tydzie. Wszystko zaley od dyspozycji Piotra Pietrowicza, ktry natychmiast po
przyjedzie do Petersburga rozejrzy si tam i da nam zna. Z pewnych wzgldw pragnie
on moliwie przypieszy ceremoni lubu i nawet w miar monoci wyprawi wesele ju
teraz, w miso-pucie, a jeeli si to nie uda ze wzgldu na krtki czas, to zaraz po
Wniebowziciu. O, jake uszczliwiona uciskam Ci, Kochanie! Dunia a dry z radoci
na sam myl zobaczenia si z Tob i raz nawet jakby artem powiedziaa, e choby dla
tego samego wyszaby za m za Piotra Pietrowicza. To istny anio! Ona nie dopisuje si
teraz do listu, ale kazaa Ci napisa, e ma
66
tyie z i o Da do pomwienia, tak bardzo duo, e nie wiedziaaby, od czego zacz, bo w
kilku wierszach niczego nie napisze, a tylko si zdenerwuje; kazaa Ci bardzo serdecznie
ucisn i przesa Ci milion causw. Pomimo tego, e moe zobaczymy si ju wkrtce,
postaram si wysa Ci w tych dniach pienidze, moliwie najwicej. Teraz, kiedy si
dowiedziano, e Dunia wychodzi za m za Piotra Pietrowicza, mj kredyt od razu si
powikszy i jestem przekonana, e Afanasij Iwanowicz zawierzy mi na poczet emerytury
nawet do siedemdziesiciu piciu rubli, tak e chyba bd moga Ci wysa jakie
dwadziecia pi rubli, a moe nawet i trzydzieci. Wysaabym Ci wicej, ale obawiam si,
e moe nam nie wystarczy na koszta podry. Chocia Piotr Pietrowicz by tak askawy,
e wzi na siebie cz kosztw naszego wyjazdu do stolicy, mianowicie podj si na
wasny koszt dostarczy nasze bagae i wielki kufer (ma to zrobi przez swoich
znajomych), mimo to jednak musimy bra w rachub przyjazd do Petersburga, gdzie nie
mona pokaza si bez grosza, chociaby na ten pierwszy czas. Zreszt, wszystko ju z
Duni cile obliczyymy i okazao si, e droga pochonie niewiele pienidzy. Do kolei
mamy wszystkiego dziewidziesit wiorst i na wszelki wypadek zgodziymy ju pewnego
znajomego furmana, a dalej moemy spokojnie jecha trzeci klas. Moliwe wic, e uda
mi si wysa Ci nie dwadziecia pi rubli, a prawie na pewno trzydzieci. Ale dosy ju
tego: zapisaam cae dwa arkusze, tak e ju wicej miejsca nie mam. To wszystkie nasze
dzieje. A sporo si przez ten czas zebrao! A teraz, Najukochaszy Mj Synu, ciskam Ci
okoliczno: do jakiego stopnia byy szczere ze sob owego dnia, owej nocy i cay czas
potem? Czy wszystko zostao wyranie i otwarcie powiedziane, czy te obie zrozumiay, e
jedna i druga ma jednakowy ciar na sercu, jednakowo rozumuj, wic nie ma co
wypowiada si na gos i niepotrzebnie si zdradza. Prawdopodobnie tak wanie po czci
byo, to z listu wida: mateczce wyda si nieco zbyt obcesowy i naiwna mateczka od razu
wyrwaa si do Duni ze swoimi uwagami. A ona, oczywicie, rozzocia si i
odpowiedziaa nawet z pewn uraz. Dobre sobie! Kog by to nie rozwcieczyo, kiedy
sprawa jest jasna bez naiwnych pyta i kiedy ju zostao
69
zuecyuowane, ze me ni o czym mowie, i jaK mi mjeszcze pisze. Kochaj Duni, Rodia, bo
ona kocha Ci wicej ni sam siebie; czy to nie wyrzuty sumienia mcz jaw gbi duszy
za to, e zgodzia si powici crk dla syna? Ty nasz nadziej, ty dla nas
wszystkim! O, mateczko!..."
Zo coraz bardziej w nim wzbieraa i zdawao mu si, e gdyby teraz spotka pana
uyna, zabiby go na miejscu!
Hm, co prawda, to prawda szed dalej ladem plczcych mu si w gowie myli
eby pozna czowieka, trzeba istotnie bada go ostronie i delikatnie; ale pana uyna
widz jak na doni. Najwaniejsze, e jest to czowiek solidny i zdaje si by dobry: ho,
ho, to nie arty, wzi na siebie przewz rzeczy, wielki kufer przewozi na swj koszt! No to
jake mgby nie by dobry? A one, narzeczona i matka, zgodziy ju chopa z fur nakryt
rogoa (jedziem tak przecie!). Gupstwo! Wszyst-kiego dziewidziesit wiorst, a
dalej mog spokojnie jecha trzeci klas, z tysic wiorst. I susznie: pozna pana po
cholewach; a pan co, panie uyn? Przecie to paska narzeczona... i nie mg pan przecie
nie wiedzie, e matka poycza pienidze na drog pod zastaw emerytury? Rozumiem, w
paskim pojciu jest to ukad handlowy, przedsibiorstwo oparte na obustronnych
korzyciach i rwnych udziaach, czyli e wydatki te p na p, wedle przysowia:
kochajmy si jak bracia, a liczmy si jak ydzi. Ale ten solidny czowiek troch je tu
orn: baga kosztuje przecie mniej ni przejazd, a moe bdzie bez adnej opaty. C
to, adna z nich nie widzi tego czy te nie chce widzie? Bo przecie s zadowolone,
bardzo zadowolone! I pomyle tylko, e to dopiero kwiatki, owoce za czekaj je jeszcze!
A najwaniejsze, e nie chodzi tu o skpstwo, nie chodzi o sknerstwo, lecz o ton w caej tej
sprawie. Przecie to jest zapowied tego, co bdzie po lubie... I czeg to mateczka tak si
rozhulaa? Z czym przyjedzie do Petersburga? Z trzema rublami albo z dwoma
papierkami, jak mawia tamta... starucha... Z czego myli y w Petersburgu potem?
Przecie ju si z jakich powodw domylia, e nie bdzie moga mieszka
70
itt/,ciii uuui pu siuuic, nawet w tym pierwszym UKICSIC. icn sympatyczny czowiek z
pewnoci wygada si jako, da to do zrozumienia, cho mateczka rkami i nogami si
zapiera: Propozycji tej, powiada, nie przyjm. Co to znaczy, na co ona liczy: na te sto
dwadziecia rubli emerytury i to jeszcze ze spat dugu u Afanasija Iwanowicza? Wiem,
wiem, dzierga chustki zimowe, haftuje mankieciki do sukien, psuje swoje stare oczy. Ale
chustki te dodaj wszystkiego dwadziecia rubli rocznie do tych stu dwudziestu, wiem
przecie dobrze o tym. Wynika z tego, e mimo wszystko polegaj na szlachetnoci serca
pana uyna: Sam niby zaproponuje, zaprosi. Czekaj, tatko, latka! Szykuj kies! Zawsze
tak bywa u tych schillerowskich1 szlachetnych marzycieli: do ostatniej chwili stroj
czowieka w pawie pira, do ostatniej chwili licz na dobro, a nie zo i chocia wyczuwaj
odwrotn stron medalu, za adne skarby nie powiedz sobie gorzkiej prawdy: ciarki je
przechodz na sam myl o tym; rkami i nogami broni si przed prawd, dopki ten
admirowany czowiek wasnorcznie nie przytrze im nosa. Ciekawe te, czy szanowny pan
uyn ma ordery; gotw jestem si zaoy, e ma jak Ann w klapie2 i e wkadaj na
przyjcia u dostawcw i kupcw. Z pewnoci woy j rwnie na swj lub! Zreszt, pal
go diabli!...
...e mateczka tak rozumuje, Bg z ni, ju si nie zmieni, ale Dunia, co Dunia? Duniu,
droga moja, przecie ja ci znam! Przecie miaa ju dwudziesty rok, kiedy widzielimy
si po raz ostatni: dobrze poznaem twj charakter. Matka pisze wanie, e Dunia potrafi
bardzo duo znie. Sam o tym wiedziaem. Wiedziaem o tym ju dwa i p roku temu i
wanie przez dwa i p roku zastanawiaem si nad tym, e Dunia potrafi bardzo duo
znie. Skoro moga znie pana Swidrygajowa ze
1 Schillerowscy marzyciele od nazwiska romantycznego poety niemieckiego Friedricha
Schillera (1759-1805).
2 Chodzi o Order w. Anny, wprowadzony w Rosji przez cara Pawa I w 1797 r.
71
wiele potrafi znie. A teraz razem z mateczk wyobrazia sobie, panno, e potrafisz znie
i pana uyna, ktry rozwija teori, e lepsze s ony wyrwane z ndzy i traktujce przeto
ma jako swego dobroczyc. A najlepsze jest to, e wygasza t swoj teori omale na
pierwszej wizycie. Przypumy nawet, e si przypadkowo wygada mimo e jest
czowiekiem rzeczowym (a moe wcale si nie wygada, a wanie popieszy z
wyjanieniem sytuacji), ale Dunia, co na to Dunia? Przecie dla niej czowiek ten jest
przejrzysty, a bdzie z nim musiaa y. Ale ona bdzie jadaa chleb razowy i popijaa
wod, a duszy swej w adnym razie nie zaprzeda, nie odda wolnoci moralnej za komfort,
za cay Szlezwig-Holsztyn1 nie odda, a tym bardziej za jakiego pana uyna. O nie, nie
taka bya Dunia, o ile j pamitam, i... na pewno si nie zmienia!... Wykluczone! Co tu
duo mwi! Ciko jest ze Swidrygajowami! Ciko jest za dwiecie rubli przez cae
ycie tuc si po rnych guberniach jako guwernantka, a jednak przekonany jestem, e
moja siostra prdzej zgodzi si harowa jak Murzyn u plantatora2 albo otyszka u
Prusaka3, niby miaa spodli sw dusz i zasady moralne zwizkiem z czowiekiem,
ktrego nie szanuje i z ktrym nie ma nic wsplnego, spodli na cae ycie wycznie dla
osobistej korzyci! I niechby sobie pan uyn by z najszczerszego zota albo z brylantw
utkany, to i wwczas nie zgodzi si zosta legaln naonic pana uyna! Dlaczego jednak
teraz si zgadza? W czym tkwi tajemnica? O co chodzi? Rozumiem ju: dla siebie samej,
dla wasnego komfortu, nawet dla urato1 Jedna z wielu w powieci aluzji do biecych wydarze politycznych. Za premierostwa
Otto Bismarcka ksistwo Szlezwik-Holsztyn, bdce przedmiotem zadawnionego sporu,
weszo w skad Prus po ich zwyciskiej wojnie z Dani (1864) i Austri (1866).
2 Postpowa opinia publiczna w Rosji pilnie obserwowaa przebieg i wyniki wojny
secesyjnej (1861-1865) w Stanach Zjednoczonych Ameryki.
3 W latach szedziesitych XIX wieku prasa rosyjska sporo pisaa o brutalnym
traktowaniu otyszw przez Prusakw w guberniach nadbatyckich.
72
wania si oa niecnyonej mierci nie zaprzeda si, ale dla innego wanie si zaprzedaje!
Zaprzedaje si dla kochanego, ubstwianego czowieka! Oto gdzie tkwi rozwizanie
zagadki: zaprzeda si dla brata, dla matki! Wszystko zaprzeda! O, przy takiej okazji
potrafimy stumi nasze poczucie moralne; wolno, spokj, a nawet sumienie, wszystko,
wszyciuteko zaniesiemy na targowisko. Niechaj przepada ycie! Byle tylko szczliwe
byy ukochane przez nas istoty. Co wicej, wymylimy wasn kazuistyk, od jezuitw
zaczerpniemy rozumowanie, ba, na pewien czas samych siebie uspokoimy, bdziemy si
przekonywa, e istotnie tak trzeba dla szlachetnego celu. Tacy jestemy i wszystko jest
jasne jak soce. Rozumie si, e to nikt inny, tylko Rodion Romanowicz Raskolnikow stoi
na pierwszym planie. Tamten moe go uszczliwi, utrzyma na uniwersytecie, zrobi z
niego wsplnika kancelarii, zabezpieczy go na cae ycie; w przyszoci moe nawet
zostanie milionerem, powszechnie szanowanym, a moe zakoczy ycie jako sawna osoba!
A matka? Przecie tu chodzi o Rodi, nieocenionego Rodi, jedynaka! Czy mona dla
takiego jedynaka nie powici nawet takiej crki! O, drogie i niesprawiedliwe serca! Co tu
duo mwi: tu nas nawet los Sonieczki nie odstraszy! Sonieczka, Sonieczka
Marmieadowa, wieczna Sonieczka, jak wiat wiatem! A czycie ogrom ofiary, tej ofiary
zmierzyy? No wic? Czy podoacie jej? Czy bdzie z niej poytek? Czy to ma sens? Czy
wiesz, moja panno Duniu, e los Sonieczki niczym nie jest gorszy od ycia z panem
uynem? Nie ma tu nadzwyczajnej mioci, pisze matka. A co, jeli poza mioci nie
ma tu nawet mowy o szacunku, a przeciwnie, jest ju wstrt, pogarda, odraza, c wtedy?
Okae si, e i w tym wypadku przyjdzie dba o t osobliw czysto Sonieczki. Mam
racj czy nie? Czy wy rozumiecie, czy jestecie w stanie poj, czym jest owa czysto?
Czy rozumiecie, e czysto z uynem niczym si nie rni od czystoci Sonieczki, a
moe nawet jest znacznie gorsza, ohydniejsza, podlejsza, bo twj komfort, panno Duniu,
jest wyrachowany, a tam naj73
zwyczajniej w wiecie o umknicie mierci godowej cnoazno: O, drogo, bardzo drogo,
moja Duniu, kosztuje owa czysto! A co, jeeli w przyszoci si zabraknie i zaczniesz
aowa? Ile to bdzie smutku, cierpienia, przeklestw i ez przed wszystkimi skrywanych,
bo nie jeste przecie Marf Pitrown? A z matk co si wwczas stanie? Ju teraz zdradza
ona niepokj, mczy si; c bdzie wwczas, gdy zrozumie wszystko? A co ze mn?...
C, u licha, mylaycie o mnie? Nie chc twojej ofiary, panno Duniu, nie chc, mateczko!
To si nie stanie, nigdy w yciu, za nic na wiecie pki mego ycia! Nie przyjmuj!"
Naraz jakby si opamita i stan.
Nie stanie si? A c ty takiego przedsiwemiesz, eby to si nie mogo sta? Zabronisz?
A jakie masz po temu prawo? Co ty moesz im w zamian obieca, eby posi takie
prawo? Obiecasz powici im swoje ycie, ca swoj przyszo, gdy ukoczysz
uniwersytet i otrzymasz posad! Syszelimy ju o tym, ale to s obiecanki cacanki, a teraz
co? Przecie tu trzeba teraz co przedsiwzi, czy ty to rozumiesz? A ty co teraz robisz?
Okradasz je wanie. Przecie pienidze dostaj pod zastaw sturublowej emerytury i u
pastwa Swidrygajoww! A w jaki sposb uchronisz je przed Swidrygajowami albo przed
Afanasijem Iwanowiczem Wachruszynem ty, milionerze przyszy, Zeusie rozporzdzajcy
ich losem? Za lat dziesi? W cigu tych dziesiciu lat matka zdy olepn od
wyszywania albo od ez przelanych, zmarnieje z godu, a siostra? No, pomyl tylko, co
moe si sta z siostr za dziesi lat albo i w cigu tych lat dziesiciu? Domylie si?"
Tak oto podnieca si i drczy tymi pytaniami, a robi to nawet z pewn luboci. Zreszt
nie byy to pytania nowe, powstae nagle, lecz dawne, bardzo dawne, ale wci bolesne. Ju
od dawna zaczy go drczy i ciyy na sercu. Ju od bardzo dawna zrodzi si w nim bl
obecny, wzbiera, potnia, a ostatnimi czasy dojrza i skoncentrowa si, przyjmujc
Raskolnikow nie usiad, ale nie chcia odej i sta przy niej zdumiony. Bulwar ten zawsze
jest pusty, teraz za, o godzinie drugiej, w tak straszny upa nie byo tam ywej duszy. Ale
jakie pitnacie krokw od awki, z boku, zatrzyma si jaki pan, ktry mia widocznie
ogromn ochot podej do dziewczyny w okrelonym zamiarze. Prawdopodobnie
dostrzeg j rwnie z daleka i dopdzi, ale przeszkodzi mu w tym Raskolnikow. Rzuca
wic na niego wcieke spojrzenia, ale tak, by ten ich nie
76
zauway, i niecierpliwie czeka, a odejdzie natarczywy oberwaniec. Sprawa prosta. By to
jegomo koo trzydziestki, tusty, dobrze zbudowany, krew z mlekiem, o rowych ustach,
z maym wsikiem i bardzo modnie ubrany. Raskolnikowa ogarna szewska pasja; mia
ochot w jaki sposb obrazi tego opasego elegancika. Zostawi wic na chwil
dziewczyn i podszed do niego.
Hej tam, panie widrygajow M Czego pan tu sterczy? zawoa, zaciskajc pici i
miejc si zapienionymi z wciekoci wargami.
A bo co? surowym tonem zapyta elegant, marszczc brwi i mierzc wyniole
Raskolnikowa.
Precz std i basta!
Jak miesz, ty kanalio!...
I zamachn si szpicrut. Raskolnikow rzuci si na niego z piciami, nie zdajc sobie
sprawy z tego, e silne panisko daoby sobie rad z dwoma takimi jak on. W tej chwili
jednak kto mocn rk chwyci go z tyu: midzy nimi stan policjant.
Hola, panowie, prosz bez bijatyki w miejscu publicznym. Czego pan sobie yczy? Kim
pan jest? zwrci si ostrym tonem do Raskolnikowa, spogldajc na jego achmany.
Raskolnikow spojrza na niego uwanie. Bya to dzielna twarz wiarusa, z siwymi wsami i
baczkami, o niegupim wyrazie.
Wanie pan mi jest potrzebny zawoa, chwytajc go za rkaw. Jestem byym
studentem, nazywam si Raskolnikow... Przy okazji o tym niech si i pan dowie zwrci
si do eleganta. A pan niech pjdzie za mn, co panu poka...
I schwyciwszy policjanta za rk, zaprowadzi go do awki.
O, prosz, niech pan spojrzy, jest cakiem pijana, sza wanie bulwarem: kto j wie, co
to za jedna, ale nie widzi mi si,
1 Swidrygajow przewijajce si wwczas w prasie nazwisko hochsztaplera grasujcego
na prowincji. Zbieno z nazwiskiem bohatera Zbrodni i kary niby przypadkowa, ale
znaczca.
77
zeoy oyia zawoaowa... rrawaopoaoonie gazies j spoin i uwiedli... po raz pierwszy...
rozumie pan? I tak j pucili na ulic. Niech pan spojrzy, jak podart ma sukni i jak jest
woona: przecie j ubierano, a nie ona sama si ubieraa i wida, e ubieray j
nieumiejtne rce, mskie. To wida. A teraz niech pan spojrzy tutaj: na tego elegancika, z
ktrym przed chwil chciaem si zmierzy, zupenie go nie znam, po raz pierwszy go
widz, ale on te j przyuway, tak pijan i nieprzytomn, no i mia ogromn ochot
podej i zwabi j, bo jest w takim wanie stanie, i gdzie j uprowadzi... Na pewno tak
jest; niech mi pan wierzy, e si nie myl. Na wasne oczy widziaem, jak j obserwowa i
ledzi, tylko mu przeszkodziem i teraz czeka, a odejd. Widzi pan, odszed tylko o kilka
krokw i stoi, niby skrca papierosa... Jak by mu tu przeszkodzi? Moe moglibymy j
jako odprowadzi do domu, niech pan co poradzi!
wrzeszczy jeden z nich, mody jeszcze, o dziwnie grubej szyi i misistej, czerwonej jak
marchew twarzy wszystkich powioz, wsiada!" W odpowiedzi na to rozlega si oglny
miech i okrzyki:
Taka klacz albo to powiezie!
Czy ty, Mikoka, na gow upad: tak kobylin do takiego wielgachnego furgonu
zaprzga!
Ale ta buanka ze dwadziecia rokw bdzie miaa!
Wsiadajta, wszystkich powioz! znowu krzyczy Mikoka, skaczc pierwszy do
furgonu, bierze lejce i staje wyprostowany na przodku. Gniady wczoraj z Matwiejem
poszed krzyczy z fury a ta chabeta, chopy, ino mi krew psuje: widzi mi si, e j
kiedy zabij, tylko obrok darmo re. Mwi wam wsiada, to wsiada! Galopem psiakrew
puszcz! Pjdzie galopem! Bierze bat do rki i z rozkosz szykuje si do katowania
buanki.
Jak wsiada, to wsiada! miej si w tumie. Syszyta, galopem pjdzie!
eby ci nie poniosa!
Nie aowa, chopy, bierzta, kto yw, baty i jazda!
Juci! Wal j!
Wszyscy wa na furgon ze miechem i dowcipami. Wlazo ze szeciu chopa i jeszcze jest
miejsce. Zabieraj jedn bab, grub i rumian. Ubrana jest w czerwon spdnic, ma
jaskraw chustk na gowie, paciorki na szyi, krtkie buty, gryzie orzechy i umiecha si
filuternie. Wszyscy dookoa si miej, bo i jake si tu nie mia: taka szkapina ma
cign taki
1 Armiak siermigi.
wierzchnie ubranie chopskie z taniego materiau, rodzaj
87
ciar i 10 jeszcze gaiopem; uwocn cmopow oierze ao rK po bacie, eby pomaga
Mikoce. Rozlega si: wio!" Klacz szarpie z caych si, ale nie tylko galopem, lecz stpa
ledwie si wlecze, przebiera nogami, stka i a przysiada pod gradem razw trzech batw,
ktre sypi si na ni jak groch. Rechot na furze i w tumie wzmaga si jeszcze, Mikoka
zoci si i z wciekoci jeszcze bardziej wali koby, jakby rzeczywicie wierzy, e
pjdzie galopem.
Wecie i mnie chopy! krzyczy rozochocony parobek z tumu.
Wsiada! Wszyscy wsiada! wrzeszczy Mikoka
wszystkich powiezie. Zakatuj cierwo! I wali j, bezustannie wali, a rozjuszony sam
ju nie wie, czym j bi.
Tatusiu, tatusiu krzyczy chopiec do ojca tatusiu, co oni robi? Tatusiu, biednego
konika bij!
Chodmy std! uspokaja go ojciec. Pijani s, awanturuj si durnie; chod, nie
patrz na to! i chce go zabra, ale on si wyrywa ojcu z rk i jak oszalay biegnie do
konia. Ale z biedn klacz jest ju bardzo le. Ledwie dyszy, co chwila staje, znowu si
zrywa, omal nie pada.
Walta j, niech zdycha! drze si Mikoka. Zakatrupi!
Boga w sercu nie masz, diable jeden! krzyczy jaki starzec z tumu.
Gdzie by taka szkapina taki ciar ucign poradzia?
dodaje inny.
Zadrczysz! krzyczy trzeci.
Mj ko! krzyczy Mikoka, stojc z omem w rku i z nalanymi krwi oczami, jakby
aowa, e nie ma ju kogo bi.
Dy prawda, Boga w sercu nie ma sycha coraz liczniejsze gosy z tumu.
Biedny chopiec, ju cakiem siebie niepomny, z krzykiem przedziera si przez tum do
buanki, obejmuje j martw za okrwawiony pysk i cauje w oczy, wargi... Potem nagle si
zrywa i z pasj rzuca si z pistkami na Mikok. W tej chwili ojciec, ktry od duszego
ju czasu ugania si za nim, apie go wreszcie i wynosi z tumu.
Chodmy std, chodmy! uspokaja go ojciec. Pjdziemy do domu.
Tatusiu! Za co oni... zabili... biednego konika! mwi przez zy, ale dech mu zapiera i
sowa jak strzpy krzyku wyrywaj mu si ze zbolaej piersi.
Pijani s, awanturuj si, to nie nasza rzecz, chodmy! mwi ojciec.
Chopiec obejmuje ojca za szyj, ale co mu przygniata pier, coraz bardziej, dotkliwiej.
Chce zapa tchu, krzykn i budzi si.
Obudzi si zlany potem, z mokrymi od potu wosami, zdyszany i przeraony.
Dziki Bogu, to tylko sen! powiedzia, siadajc pod drzewem i oddychajc gboko.
Ale co to znaczy? Czy nie zaczyna si maligna? Taki obrzydliwy sen!"
90
nyi caiy jaitoy rozouy; cizico mu oyio na sercu i smutno. Opar okcie o kolana, a gow
wspar na doniach.
Boe! zawoa czybym by w stanie, czy mgbym naprawd wzi siekier, wali
j po gowie, rozpata jej czaszk... bd si tarza w lepkiej, ciepej krwi, wyamywa
zamek, kra i dre, skrada si cay zalany... z siekier... Boe, czy to moliwe?"
Mwic to, dra jak li.
Co si ze mn dzieje! cign dalej, unoszc gow.
Wiedziaem przecie, e nie wytrzymam tego, po c wic mczyem si dotychczas.
Przecie jeszcze wczoraj, kiedy poszedem robi... t prb, ju wczoraj zrozumiaem, e
tego nie wytrzymam... Wic czego teraz chc?... Dlaczego miaem dotychczas wtpliwoci?
Przecie wczoraj jeszcze, schodzc ze schodw, sam powiedziaem, e to jest pode,
ohydne, niskie, niskie... przecie na sam myl o tym na jawie zrobio mi si niedobrze i
przeraenie mnie ogarno...
O nie, nie znios tego, nie wytrzymam! Niechby nawet moje obliczenia nie ulegay
najmniejszej wtpliwoci, niechby nawet wszystko, co postanowiem w cigu tego
miesica, byo jasne jak soce, dokadne jak arytmetyka... Boe! Przecie i tak si nie
odwa!... Dlaczego wic, dlaczego wci jeszcze..."
Zerwa si na rwne nogi, ze zdumieniem rozejrza si dookoa, dziwic si, e zaszed a
tutaj, i ruszy ku mostowi T-mu. By blady, oczy mu si gorczkowo wieciy, czu straszne
zmczenie, mimo to zaczai nagle jako swobodniej oddycha. Czu, e zrzuci z siebie
straszny ciar, ktry gnbi go tak dugo, zrobio mu si dziwnie lekko na sercu. Boe
baga
wska mi moj drog, a wyrzekam si tego przekltego mojego... marzenia!"
Przechodzc mostem, z caym spokojem patrzy na New, na barwny zachd purpurowego
soca. Mimo osabienia nawet nie czu zmczenia. Jak gdyby pk wreszcie wrzd, ktry
mu wzbiera od miesica w zbolaym sercu. Wolno, wolno!
91
womyjesi leraz oa lycn wszysiKicn czarw, omamw, urzeczenia, od optania!
Pniej, gdy wspomina ten okres i wszystko, co si z nim dziao w tym czasie, chwil po
chwili, krok za krokiem, kade drgnienie duszy, z zabobonnym zdumieniem zastanawia si
nad pewn okolicznoci, co prawda, nic szczeglnego w gruncie rzeczy nie znaczc,
ktra jednak wydawaa mu si pniej jakby wyznacznikiem jego losu. Mianowicie: nie
mg w aden sposb zrozumie i wytumaczy sobie, dlaczego, gdy najwygodniej byo mu
wrci do domu najkrtsz, prost drog, bdc zmczonym, wrci przez plac Sienny, na
ktrym nic nie mia do roboty. Zrobi niewielkie, to fakt, ale zupenie niepotrzebne koo.
Wprawdzie dziesitki razy wraca do domu, nie pamitajc ulic, jakimi chodzi, ale
dlaczego, zastanawia si, dlaczego wanie takie wane, takie decydujce dla niego, a
rwnoczenie najzupeniej przypadkowe spotkanie na placu Siennym (ktrym nie mia
najmniejszej potrzeby przechodzi) wypado mu wanie teraz, w takim czasie, w takiej
chwili jego ycia, w takim wanie nastroju i w takich okolicznociach, w ktrych jedynie
to spotkanie mogo decydujco i ostatecznie wpyn na jego los i ca przyszo? Jak
gdyby w tym miejscu wanie czyhao na niego!
Byo koo godziny dziewitej, gdy przechodzi przez plac Sienny. Wszyscy waciciele
budek, straganw, sklepw, sklepikw koczyli ju handel, uprztali towary i rozchodzili
si do domw, tak jak i ich klientela. Przed garkuchniami, mieszczcymi si w suterenach
brudnych, cuchncych domw placu Siennego, szczeglnie za przed szynkami toczyli si
najr-norodniejszego autoramentu handlarze i mty. Raskolnikow upodoba sobie
szczeglnie te punkty, jak rwnie pobliskie zauki, gdy wychodzi na ulic bez
okrelonego celu. Tu wanie jego achmany nie zwracay niczyjej pogardliwej uwagi i
mona byo tam chodzi w jakimkolwiek stroju, nie rac nikogo. Na rogu K-go zauka
pewien handlarz i baba, jego ona, prowadzili na dwch oddzielnych straganach handel:
nici, wstki, chustki
92
perKalowe itp. Uni rwnie zbierali si do domu, ale zatrzymaa ich rozmowa z jak
znajom. Bya to Lizawieta Iwanowna albo jak j po prostu nazywano, Lizawieta, modsza
siostra tej wanie staruchy, Alony Iwanowny, wdowy po zmarym referendarzu, lichwiarki,
ktr odwiedzi wczoraj Raskolnikow, aby zastawi swj zegarek i zrobi prb... Od
dawna ju wszystko dokadnie wiedzia o tej Lizawiecie i ona go nawet troch znaa. Bya
to wysoka, niezgrabna, bojaliwa i pokorna kobieta, omale idiotka, w wieku lat trzydziestu
piciu, ktra bya kompletn niewolnic swojej siostry, harowaa u niej dzie i noc, draa
przed ni i niejednokrotnie bya nawet przez ni bita. Staa zamylona z handlarzem i bab i
uwanie ich suchaa. A oni przekonywali j o czym zawzicie. Gdy Raskolnikow j
spostrzeg, opanowao go dziwne uczucie, jakby najwysze zdumienie, aczkolwiek nic
dziwnego w tym spotkaniu nie byo.
Moglibyta, Lizawieto Iwanowno, sami postanowi
mwi gono handlarz. Zajrzyjta jutro, koo sidmej. Bd i oni.
Jutro? przecigle i z namysem, jakby wahajc si, powiedziaa Lizawieta.
Ale wam strachu napucia Alona Iwanowna! traj-kotaa jednym tchem handlarka,
babsko rezolutne. Patrz ja na was i wiary nie daj, jak jakie mae dzidzi. I to nawet nie
rodzona siostra, ale przyrodnia i tak was za eb trzyma.
Nie potrza nawet dzisiaj o tym mwi Alonie Iwanownie
przerwa m moja rada, przyj samej jutro i basta. To dobry interes. A pniej to i
siostra si zmiarkuje.
A moe to i prawda?
j-u puwiuuic z pittuu oicmicgu i z, ucii si na. Kanapy i przesiedzia ca godzin bez
ruchu. W tym czasie ciemnio si; wiecy nie mia, zreszt przez myl mu nawet nie
przyszo, eby zapali wiec. Nigdy potem nie mg sobie przypomnie, czy wwczas w
ogle o czymkolwiek myla. Wreszcie poczu nawrt gorczki, dreszcze i z rozkosz
uprzytomni sobie, e przecie na kanapie mona si pooy. Natychmiast spad na niego,
jakby go przydusi, ciki, oowiany sen.
Spa bardzo dugo i bez adnych snw. Nastazja, ktra wesza do niego nazajutrz o
dziesitej rano, ledwie si go dobudzia. Przyniosa mu herbat i chleb. Herbata znowu bya
cienka, z drugiego parzenia i znowu w jej wasnym imbryku.
Ale ma sen! zawoaa oburzona. I tylko by spa! Podnis si z duym wysikiem.
Gowa go bolaa. Stan, obrci si w swojej komrce i znowu opad na kanap.
Znowu spa! gono zdumiaa si Nastazja. Jeste chory czy co?
Nic nie odpowiedzia.
Herbaty chcesz?
Potem powiedzia z wysikiem, przymykajc oczy i odwracajc si do ciany.
Nastazja postaa chwil przy nim.
A moe i naprawd chory rzeka, odwrcia si i wysza.
O godzinie drugiej znowu przysza, z talerzem zupy. A on lea jak przedtem. Herbata staa
nietknita. Nastazja poczua si nawet uraona i ze zoci szturchna go.
Czego gnijesz w ku! zawoaa, patrzc na niego z obrzydzeniem.
Raskolnikow podwign si i usiad, ale nie odezwa si do niej, patrzc w ziemi.
Chory czy jak? zapytaa Nastazja i znowu nie otrzymaa odpowiedzi.
Wyszedby na wiat Boy powiedziaa po chwili milczenia troch powietrza
ykn. Je bdziesz, nie?
99
ruiem uupuwicu/,iai sobie i machn rk.
Nastazja postaa jeszcze chwil, spojrzaa na niego ze wspczuciem i wysza.
Po kilku minutach podnis oczy i dugo spoglda na herbat i na zup. Potem wzi chleb,
yk i zabra si do jedzenia.
Zjad niewiele, bez apetytu, moe trzy czy cztery yki, i jakby machinalnie. Bl gowy
ustpowa. Po zjedzeniu obiadu wycign si znowu na kanapie, ale zasn ju nie mg,
tylko lea bez ruchu, plackiem, twarz wtulony w poduszk. Mia dziwn wizj: zdawao
mu si, e jest gdzie w Afryce czy w Egipcie, w jakiej oazie. Karawana odpoczywa,
spokojnie le wielbdy; dookoa rosn palmy; wszyscy jedz obiad. On za cigle pije
wod bezporednio ze strumienia, ktry pynie, szemrzc, tu pod bokiem. I jest tak
przyjemnie, chodno, przecudna, bkitna woda pynie po rnobarwnych kamieniach i po
takim czystym, lnicym, zotym piasku... Naraz wyranie usysza bicie zegara. Drgn,
ockn si, podnis gow, wyjrza przez okno, uprzytomni sobie godzin i jak oparzony
zerwa si na rwne nogi. Podszed na palcach do drzwi, po cichu je uchyli i zacz si
przysuchiwa. Strasznie omotao mu serce. Ale na schodach byo tak cicho, jakby wszyscy
spali... Wydawao mu si rzecz niesychanie dziwn i bezsensown, e mg w takim
otumanieniu spa od wczoraj i nic jeszcze nie zrobi, niczego nie przygotowa... A
tymczasem wybia szsta... i nagle zamiast ociaej sennoci owadn nim jaki niepojty,
gorczkowy niepokj. Przygotowania byy zreszt nieskomplikowane. Zebra wszystkie
siy, eby wszystko dokadnie obliczy i o niczym nie zapomnie; a serce cigle mu
omotao, walio tak, e a brako mu tchu. Po pierwsze, trzeba byo zrobi ptl i przyszy
j do paszcza, ale to jedna chwila. Sign pod poduszk i wrd upchanej pod ni bielizny
odnalaz jak star, zupenie postrzpion, nie pran koszul. Oddar pasek szerokoci
jednego i dugoci omiu werszkw. Pasek ten zoy we dwoje,
100
(jedyne jego okrycie zwierzchnie) i zaczai wszywa oba koce paska pod lew pach od
wewntrz. Rce mu si trzsy w czasie szycia, ale wreszcie dokona tego dziea, tak e gdy
znowu woy paszcz, na zewntrz nic nie byo zna. Ig i nici mia ju dawno
przygotowane i leay na stoliku, zawinite w papierek. Co do ptli za, to by to bardzo
sprytny, jego wasny pomys: ptla przeznaczona bya na siekier. Nie mona byo przecie
nie siekiery w rkach na ulicy. A jeeli j schowa pod paszcz, to i tak trzeba by j
przytrzymywa rk, co rzucaoby si w oczy. A teraz, z tak ptl, bdzie wygodniej, bo
wystarczy zawiesi ostrze siekiery i ca drog bdzie sobie spokojnie wisie pod pach, od
wewntrznej strony. Woywszy rk do bocznej kieszeni paszcza, mg podtrzymywa
koniec trzonka, a e paszcz mia szeroki jak worek, z zewntrz nie mona byo zauway,
e co podtrzymuje przez kiesze. T ptl wymyli ju dwa tygodnie temu.
Uporawszy si z t spraw, wsun palce do wskiej szpary midzy kanap a podog i z
lewego rogu wycign od dawna przygotowany i schowany tam zastaw.
Nie by to zreszt wcale zastaw, a po prostu drewniana, gadko wyheblowana deseczka
wielkoci i gruboci nie wikszej od srebrnej papieronicy. Deseczk t znalaz
przypadkowo w czasie jednej ze swoich przechadzek na pewnym podwrzu, gdzie w
oficynie mieci si jaki warsztat. Potem doda do niej jeszcze gadk i cienk elazn
pytk prawdopodobnie cz jakiego przedmiotu elaznego ktr w tym samym
czasie rwnie znalaz na ulicy. Zoywszy obie pytki, z ktrych elazna bya nieco
mniejsza od drewnianej, zwiza je mocno razem nitk na krzy; potem skrupulatnie i
elegancko owin w czysty, biay papier i tak zawiza, eby jak najtrudniej byo rozwiza.
A to w tym celu, eby na jaki czas odwrci uwag starej, gdy bdzie rozpltywa paczk,
i w ten sposb uzyska dogodny moment. elazna pytka dodana bya dla wagi, eby stara
przynajmniej w pierwszej chwili nie domylia si, e
101
?-,uoI w LIJI \JJL\^ wino.ii_y. yyoz.joi.pnj nj uu ^z.d.a
pod kanap. Gdy wyj zastaw, na podwrku kto krzykn:
Dawno ju mina sidma!
Dawno! Boe drogi!
Rzuci si ku drzwiom, chwil nasuchiwa, potem zapa kapelusz i zacz schodzi na d,
po swoich trzynastu stopniach, ostronie i cicho jak kot. A teraz mia najwaniejsze zadanie
ukra z kuchni siekier. e czynu tego dokona musi siekier, zdecydowa ju dawno.
Mia jeszcze skadany ogrodniczy n. Ale nie mg polega na nou i na swoich siach,
wobec czego ostatecznie wybra siekier. Przy tej sposobnoci naley zwrci uwag na
pewn osobliw cech wszystkich ostatecznych jego postanowie w tej caej sprawie. Im
bardziej decydowa si na nie, tym okropniejsze i bezsensowne mu si wydaway. Nie
baczc na niesychanie mczc wewntrzn walk, nigdy, ani przez chwil nie mg
uwierzy w wykonalno swoich planw.
I gdyby zdarzyo si kiedy tak, e wszystko do najdrobniejszego szczegu byoby przez
niego przemylane i ostatecznie postanowione, i nie pozostawiaoby najmniejszych
wtpliwoci, to wtedy wanie, jak si zdaje, wyrzekby si wszystkiego jako rzeczy
bezsensownej, potwornej i niewykonalnej. Ale niejasnych punktw i wtpliwoci mia
jeszcze bez liku. Co do tego, jak zdoby siekier, to ta drobnostka ani troch go nie
niepokoia, bo nie byo nic atwiejszego. Mianowicie Nastazja, szczeglnie wieczorami, co
chwila wychodzia z domu: albo pobiegnie do ssiadw, albo do sklepiku, a drzwi zawsze
zostawia na ocie otwarte. Gospodyni cigle jej za to wymylaa. A wic wystarczyo w
odpowiednim momencie wej po cichu do kuchni i wzi siekier, a potem, po upywie
godziny (kiedy bdzie ju po wszystkim), wej i z powrotem j pooy. Powstaway
jednake pewne wtpliwoci: przypumy, e przyjdzie za godzin, eby jaz powrotem
pooy, a Nastazja, jak na zo, wrci. Oczywicie, trzeba wtedy pj dalej i czeka, a
znowu wyjdzie. A jeeli w tym czasie przypadkowo signie
102
albo co najmniej podstawa do podejrzenia.
Ale to byy drobnostki, o ktrych nie chciao mu si nawet myle, zreszt nie mia na to
czasu. Myla o rzeczy najwaniejszej, a drobiazgi odkada do czasu, kiedy sam przekona
siebie o wszystkim. To wanie wydawao si niewykonalne. Tak przynajmniej mu si
zdawao. Nie mg sobie adn miar wyobrazi, e kiedykolwiek przestanie myle,
wstanie i... pjdzie tam... Przecie niedawno swoj prb (ow wizyt w celu ostatecznego
obejrzenia mieszkania) te tylko prbowa urzeczywistni, ale bynajmniej nie powanie,
tylko tak sobie; Trzeba pj, rozejrze si, a nie cigle buja w obokach". Ale nie
wytrzyma, splun i uciek, wcieky na samego siebie. Jednake caa analiza w sensie
moralnym bya ju zakoczona, jego kazuistyka wyostrzona bya jak brzytwa i ju sam w
sobie nie znajdowa wiadomego sprzeciwu. Ale w tym wypadku po prostu nie wierzy
sobie i uporczywie, niewolniczo szuka kontrargumentw na boku, po omacku, jak gdyby
kto go do tego zmusza i cign w tym kierunku. Wczorajszy dzie, ktry przebieg tak
zaskakujco i przesdzi o wszystkim, oddziaa na niego omale mechanicznie: jakby go
kto wzi za rk i cign za sob, nieodparcie, na lepo, z nadprzyrodzon si, bez
szansy na opr. Jak gdyby skraj jego ubrania dosta si w tryby maszyny i stopniowo go
tam wcigao.
W swoim czasie byo to zreszt dawno temu interesowaa go midzy innymi kwestia:
dlaczego z tak atwoci wykrywane s zbrodnie i jak wyrane s lady wszystkich
zbrodniarzy? Powoli doszed do rnorodnych i bardzo ciekawych wnioskw. Ot jego
zdaniem gwna przyczyna tkwi nie tyle w materialnej niemoliwoci ukrycia zbrodni, ile
w samym zbrodniarzu; prawie kady zbrodniarz w chwili popeniania zbrodni ulega
jakiemu dziwnemu upadkowi woli i osabieniu rozsdku, ktre zastpuje fenomenalnie
dziecinna lekkomylno, i to wanie w chwili, w ktrej najbardziej potrzebna jest rozwaga
i ostrono. To osabienie rozsdku i upadek woli
103
\J^JC11L\J W UJC? V^ZjlV_/WiVI\.?l lid JJ^V^VJUlV^li>3l. W V_> \slL\JHJ\J\)
L\J W 1J OJ CJ OHjstopniowo, dochodzc do kulminacyjnego punktu przed momentem popenienia zbrodni;
stan ten trwa rwnie w chwili popeniania zbrodni i jeszcze jaki czas po jej dokonaniu,
zalenie od indywidualnoci przestpcy; potem mija, mija jak kada inna choroba. Ale teraz
powstaje kwestia: czy choroba rodzi przestpstwo, czy te samo przestpstwo, z racji
osobliwej swojej natury, idzie zawsze w parze z czym w rodzaju choroby? Na razie nie
czu si jeszcze na siach, aby rozstrzygn t kwesti.
Doszedszy do takich wnioskw, zdecydowa, e on osobicie, w tej jego sprawie, nie
bdzie ulega adnym chorobliwym perturbacjom, a jego rozsdek i wola nie opuszcz go
na pewno w cigu caego czasu wykonania planu, dlatego e jego czyn nie jest zbrodni"...
Pomimy cay ten proces mylowy, w wyniku ktrego doszed do takiej konkluzji, i tak ju
uprzedzilimy wypadki... dodajmy tylko, e rzeczowe, cile materialne trudnoci tej
sprawy gray w jego umyle zupenie podrzdn rol. Naley tylko zachowa panowanie
nad wol i rozsdkiem, a trudnoci te zostan we waciwym czasie pokonane, gdy
przyjdzie do zaznajomienia si z najdrobniejszymi szczegami sprawy..." Ale sama sprawa
nie zaczynaa si. Ostatecznym decyzjom swoim w dalszym cigu w najmniejszym stopniu
nie dowierza, a gdy wybia godzina, wszystko wyszo inaczej, tak jako mimo woli,
omale niespodziewanie.
Pewna drobna okoliczno zupenie go zaskoczya, zanim jeszcze zdy zej ze schodw.
Gdy zrwna si ju z kuchni, jak zawsze na ocie otwart, i zajrza tam ukradkiem, eby
przekona si, czy nie ma tam czasem pod nieobecno Nastazji samej gospodyni, a jeli jej
nie ma, to czy drzwi do jej pokoju s szczelnie zamknite, eby niespodziewanie nie
wyjrzaa stamtd w chwili, kiedy wejdzie po siekier, nagle zobaczy, e tym razem
Nastazja nie tylko jest w domu, w kuchni, ale najspokojniej pracuje: wyjmuje z kosza
bielizn i rozwiesza j na sznurach! Spostrzegszy go, przerwaa prac, odwrcia si do
niego i cay
104
czas me spuszczaa z mego oczu, gay przecnoazn. uawroci gow i przeszed obok kuchni,
jak gdyby nic nie widzc. Ale sprawa bya skoczona: siekiery nie ma! Okropnie go to
przerazio.
Dlaczego ubrdaem sobie myla, schodzc ju do bramy e wanie w tej chwili jej
w adnym razie nie bdzie w domu. Dlaczego, dlaczego, dlaczego z tak pewnoci tak
sdziem?" By zupenie zdruzgotany i nawet poniekd poniony. Z wciekoci mia mu
si chciao z samego siebie... Kipiaa w nim jaka tpa, zwierzca zo.
Zatrzyma si w zamyleniu w bramie. Na myl, eby wyj na ulic dla pozoru i
pospacerowa, ogarnia go wstrt, ale powrt do domu by czym jeszcze obrzydliwszym.
I tak okazj na zawsze straciem!" mrukn sam do siebie, stojc bez celu w bramie,
naprzeciwko ciemnej strwki, rwnie otwartej. Naraz a drgn cay. W komrce stra,
ktra bya o dwa kroki od niego, pod awk na prawo co byszczao... Rozejrza si
dookoa nie byo nikogo. Na palcach podszed do strwki, zszed dwa stopnie w d i
cichym gosem zawoa stra. Tak jest, nie ma go w domu. Ale musi by gdzie tu, na
podwrku, bo drzwi s otwarte". Rzuci si jak jastrzb na siekier (to wanie bya
siekiera) i wycign j spod awki, pod ktr leaa wrd drew; na miejscu, nie
wychodzc, zawiesi j na ptli, wsun obie rce do kieszeni i wyszed ze strwki; nikt
nie zauway! Jak nie rozsdek, to diabe!" pomyla, umiechajc si dziwnie.
Przypadek ten doda mu nadzwyczajnej otuchy.
Szed ulic spokojnie i statecznie, nie pieszc si, eby nie wzbudzi czasem podejrze.
Rzadko spoglda na przechodniw, stara si nawet zupenie nie patrze na twarze, by jak
najmniej zwraca na siebie uwag. Tu przypomnia sobie kapelusz. Boe drogi! I
pienidze onegdaj miaem, a nie mogem go zmieni na czapk!" Zakl siarczycie.
Przypadkowo zajrza ukradkiem do sklepiku i zobaczy, e na ciennym zegarze jest ju
dziesi minut po sidmej. Trzeba
105
si byo pieszy, zwaszcza ze musia nadoy drogi, zet>y podej do domu naokoo, od
drugiej strony...
Przedtem, gdy stara si obj to wszystko wyobrani, chwilami myla, e bdzie bardzo
si ba. Ale ba si nie za bardzo, a nawet wcale si nie ba. Przychodziy mu do gowy
nawet jakie uboczne myli, ale wszystko to na bardzo krtko. Przechodzc obok ogrodu
Jusupowa, pomyla nawet o urzdzeniu wysokich wodotryskw i o tym, jak odwieayby
one powietrze na wszystkich placach. Stopniowo doszed do przekonania, e gdyby
rozszerzy Ogrd Letni na cae Pole Marsowe i poczy go z paacowym Ogrodem
Michajowskim, byoby to pikne i niezwykle poyteczne dla miasta. Przy tej sposobnoci
zainteresowaa go rzecz nastpujca: dlaczego we wszystkich wielkich miastach ludzie
maj dziwn skonno i to nie zawsze z koniecznoci do osiedlania si w takich
wanie dzielnicach, ktre nie maj ani ogrodw, ani fontann, w ktrych panuje brud, smrd
i wszelakie paskudztwo. Przypomnia sobie w tej chwili wasne przechadzki po placu
Siennym i na chwil jak gdyby si ockn. Co za bzdury pomyla sobie. Lepiej ju
o niczym nie myle!"
Tak chyba czepiaj si myl napotykanych przedmiotw ci, ktrzy prowadzeni s na
stracenie1" przemkna mu byskawicznie myl, lecz odpdzi j jak najprdzej... Ale ju
jest blisko, oto dom, oto brama. Gdzie zegar uderzy jeden raz. Co to, czyby ju byo p
do smej? Niemoliwe, na pewno si pieszy!"
Na szczcie bram znowu min pomylnie. Mao tego, jakby naumylnie, tu przed nim
wjecha do bramy wielki wz z sianem, ktry zasania go caego w chwili, gdy przechodzi
przez bram, a gdy wz wjeda z bramy na podwrze, przelizn si niepostrzeenie na
prawo. Po drugiej stronie
1 Reminiscencja autobiograficzna z miejsca kani (22 grudnia 1849), a take nawizanie do
opowiadania Yictora Hugo Ostatni dzie skazaca, ktre Dostojewski przeoy na rosyjski.
106
wozu sycnac byo krzyki i spr kilku gosw, ale jego nikt nie zauway i nikogo po drodze
nie spotka. Duo okien wychodzcych na to ogromne, czworoktne podwrze byo w tej
chwili pootwieranych, ale nie podnis gowy nie mia na to siy. Klatka schodowa starej
bya na prawo, tu obok bramy.
Odetchn gboko i przycisnwszy rk bijce serce, nama-ca raz jeszcze i poprawi
siekier, a potem wszed na schody, ostronie, spokojnie, co chwila nasuchujc. Ale na
schodach nie byo nikogo; wszystkie drzwi byy zamknite; nikogo te nie spotka. Na
pierwszym pitrze jedno mieszkanie byo puste, na ocie otwarte i pracowali tam malarze,
ale ci nawet nie spojrzeli. Przystan, pomyla i poszed dalej. Oczywicie, byoby lepiej,
gdyby ich tu nie byo, ale... nad nimi s jeszcze dwa pitra".
A oto ju trzecie pitro, drzwi i mieszkanie naprzeciwko
puste. Wszystko wskazywao na to, e mieszkanie na drugim pitrze, pod mieszkaniem
starej, rwnie stoi puste: bilet wizytowy, ktry by przybity do drzwi, zosta zdjty
wyprowadzili si!... Dech mu zaparo. Na moment przemkno mu przez myl: A moe
odej?" Ale nie odpowiedzia na to pytanie i zacz nasuchiwa pod drzwiami mieszkania
starej: martwa cisza. Potem nasuchiwa od strony schodw, z dou, przysuchiwa si
dugo, pilnie... W kocu obejrza si po raz ostatni, zebra siy, otrzsn si i raz jeszcze
namaca siekier w ptli. Czy aby nie jestem... za bardzo blady? pomyla
za bardzo zdenerwowany? Ona jest podejrzliwa... Moe poczeka... a serce si
uspokoi?"
Ale serce si nie uspokajao. Przeciwnie, jakby naumylnie walio coraz mocniej i
mocniej... Nie wytrzyma, z wolna wycign rk do dzwonka i zadzwoni. Po upywie p
minuty zadzwoni jeszcze raz, goniej.
Nie byo odpowiedzi. Nie byo co na darmo dzwoni, zreszt, nie byo mu to na rk. Stara
bya, oczywicie, w domu, ale podejrzliwa i sama. Zna troch jej zwyczaje... i teraz
przyoy ucho do samych drzwi. Czy such mia szczeglnie wyostrzony
107
\^u iiuunu uyiuuy pi/.ypusz,u/,a^, u/, y iz,cu/,y wicie uyiu ucuuz,u
dobrze sycha, ale naraz usysza jakby szmer rki przy klamce i jakby szelest sukni. Kto
cichaczem sta przy samym zamku i zdaje si tak samo, jak on z zewntrz, rwnie
przyoy ucho do drzwi...
Wwczas umylnie si poruszy i co bkn na gos, eby nie przypuszczano, e si chowa;
potem zadzwoni po raz trzeci, ale spokojnie, solidnie i bez ladu zniecierpliwienia.
Wspominajc o tym pniej, wyranie i dokadnie, bo chwila ta utkwia mu w pamici na
cae ycie, nie mg w aden sposb zrozumie, skd wzio si w nim wwczas tyle
przebiegoci, zwaszcza e chwilami umys mu si mci, a ciao ogarniaa sabo... Po
chwili usysza otwieranie rygla.
VII
Drzwi, jak i poprzednio, zostay uchylone na wziutk szpark i znowu dwoje ostrych,
podejrzliwych oczu spojrzao na niego z ciemnoci. Tu Raskolnikow okropnie si zmiesza
i popeni powany bd.
Obawiajc si, e stara zlknie si, jak zobaczy, e s sami, a nie majc nadziei, by na jego
widok nabraa zaufania, pocign za klamk drzwi ku sobie, eby czasem nie przyszo jej
na myl znowu si zamkn. Widzc, e nie zatrzasna drzwi z powrotem, ale te nie
pucia z rki klamki, omal nie wycign jej razem z drzwiami do sieni. Widzc za, e
zatarasowaa sob wejcie i nie pozwala mu przej, natar wprost na ni. Stara a
odskoczya z przestrachu, chciaa co powiedzie, ale nie powiedziaa, tylko wlepia w
niego szeroko rozwarte oczy.
Dobry wieczr, Alono Iwanowno zacz moliwie niewymuszonym tonem, ale gos
odmwi mu posuszestwa, zaama si i drgn przyniosem pani... zastaw... moe
lepiej wejdziemy... do wiata... I zostawiwszy j w przedpokoju, nie
108
czeKajc na zaproszenie, wszed do pokoju... Stara wbiega za nim, rozkrzyczaa si.
Boe! Czego pan chce?... Kim pan jest? Co pan sobie yczy?
Co te pani, Alono Iwanowno... pani mnie zna... Raskol-nikow... o, zastaw przyniosem,
ktry zapowiedziaem... I poda jej zastaw.
Stara spojrzaa na zastaw, ale natychmiast wlepia oczy w nieproszonego gocia.
Wpatrywaa si w niego bardzo uwanie, gniewnie i nieufnie. Mina dobra chwila;
wydawao mu si, e spoglda na niego drwico, jak gdyby wszystkiego si domylaa.
Czu, e traci rwnowag, e ogarnia go lk, tak okropny lk, e jeli jeszcze z p minuty
tak na niego popatrzy bez sowa, to chyba ucieknie od niej.
Czemu pani tak patrzy na mnie, jakby mnie pani nie znaa? odezwa si naraz z
wyran irytacj. Jeeli pani chce, niech pani wemie, a jak nie, to pjd do kogo
innego, bo nie mam czasu.
Nie mia nawet zamiaru mwi tego, ale tak jako samo mu si to powiedziao.
Stara opamitaa si; zdecydowany ton gocia doda jej nieco otuchy.
komod, pobieg z powrotem do ciaa, zapa siekier, unis j i zamachn si raz jeszcze
nad star, ale nie uderzy. Nie ulegao wtpliwoci, e nie yje. Nachyliwszy si i
przyjrzawszy si jej z bliska, przekona si naocznie, e miaa rozpatan czaszk i jak
gdyby przekrcon nieco na bok. Chcia jej dotkn palcem, ale prdko cofn palec; i tak
wida byo wszystko. Tymczasem utworzya si ju caa kaua krwi. Naraz zauway na jej
szyi sznureczek, szarpn go, ale sznureczek by mocny i nie przerwa si; przy tym
nasikn krwi. Prbowa wycign go zza pazuchy, ale co przeszkadzao, trzymao. Z
niecierpliwoci znowu unis siekier, eby ni rbn po sznurku na ciele, z gry, ale nie
mia odwagi i z trudem, poplamiwszy rce i siekier, po dwch minutach szarpaniny w
kocu rozci sznurek, nie dotykajc toporem ciaa; nie omyli si bya tam sakiewka. Na
sznureczku wisiay dwa krzyyki, cyprysowy i miedziany, oprcz tego emaliowany
szkaplerzyk; tu obok wisiaa niewielka zamszowa, zatuszczona sakiewka ze stalowym
okuciem i keczkiem. Sakiewka bya mocno wypchana; Raskolnikow, nie ogldajc,
wsun j do kieszeni, krzyyki rzuci z powrotem starej na piersi i zabrawszy siekier,
znw wbieg do sypialni.
111
si oaruzo, ziapai KIUCZC i znowu zaczai nimi manipulowa. Ale jako nie udawao mu
si to; nie mg dopasowa kluczy. Nie dlatego, e mu tak bardzo dray rce, ale jako
cigle si myli: widzi, na przykad, e to nie ten klucz, a pcha go do dziurki. Naraz
przypomnia sobie i domyli si, e ten duy klucz z zbatym pirem, ktry wisi razem z
mniejszymi, musi by nie od komody (tak zeszym razem mu si wydawao), a od jakiej
skrytki i e moe w tej wanie skrytce wszystko jest schowane. Zostawi wic w spokoju
komod i wlaz pod ko, bo wiedzia, e wszelkiego rodzaju wartociowe skrzyneczki
stare kobiety chowaj pod ka. Tak te byo: sta tam znacznych rozmiarw kufer o
dugoci powyej arszyna1, z wypukym wiekiem, obity safianem i stalowymi wiekami.
Zbaty klucz akurat si nadawa i otworzy kufer. Na wierzchu pod biaym przecieradem
leao zajcze futerko, z czerwonym pokryciem; pod nim jedwabna suknia, szal, a dalej,
w gbi, zdawao si, e le same achy. Przede wszystkim zaczai wyciera o czerwone
pokrycie futerka umazane we krwi rce. Czerwone, a na czerwonym nie bdzie zna krwi
pomyla i zaraz si zreflektowa: Boe! Zmysy trac czy co?"
Lecz gdy tylko ruszy achy, spod futerka wylizn si zoty zegarek. Zacz wszystko
przerzuca. Rzeczywicie w ga-ganach ukryte byo zoto prawdopodobnie zastawy,
wykupione i nie wykupione bransoletki, acuszki, kolczyki, szpilki itp. Niektre byy w
futeralikach, inne za po prostu owinite w papier gazetowy, ale porzdnie i starannie, w
podwjne arkusze, przewizane wsteczkami. Nie tracc ani chwili, zacz je pakowa do
kieszeni spodni i paszcza, bez wyboru, nie rozpakowujc paczuszek ani nie otwierajc
futera-likw, ale duo zabra nie zdy...
Nagle usysza, e w pokoju, w ktrym leaa stara, kto chodzi. Przerwa pakowanie i
zamar. Dookoa panowaa cisza,
1 Arszyn dawna rosyjska miara dugoci, wahajca si w granicach 71,12-81,5 cm.
112
a wic iyiKo mu si zdawao. Ale naraz usysza wyranie stumiony okrzyk, jak gdyby kto
sabo i krtko jkn i zamilk. Potem znowu martwa cisza trwajca z minut albo i
dwie. Przykucn przy kufrze i czeka, wstrzymujc oddech, ale naraz zerwa si, chwyci
siekier i wybieg z sypialni.
Sta, przyglda si i nie wierzy wasnym oczom: drzwi, zewntrzne drzwi z przedpokoju
na klatk schodow, te same, do ktrych przedtem dzwoni i przez ktre wszed, byy
Otwarte
114
i ucnyione na szeroKosc caej doni: przez cay czas, przez cay ten czas nie byy zamknite
ani na klucz, ani na rygiel! Stara nie zamkna za nim moe przez ostrono. Ale, Boe
wity! Przecie widzia potem Lizawiet! I jak mg, jak mg si nie domyli, e
przecie musiaa jako wej! Chyba nie przez cian!
Rzuci si do drzwi i zaoy rygiel!
Ale nie, znowu nie to! Trzeba ucieka, ucieka..."
Odsun znowu rygiel, otworzy drzwi i zaczai nasuchiwa na schodach.
Dugo si wsuchiwa. Gdzie daleko, prawdopodobnie na dole, w bramie, gono i
piskliwie dary si jakie dwa gosy, kcono si i wymylano sobie. O co chodzi?..."
Czeka cierpliwie. Nagle wszystko ucicho, jak uci; rozeszli si. Chcia ju wyj, ale
naraz o pitro niej z trzaskiem otworzono drzwi na schody i kto zacz schodzi na d,
nucc jak piosenk. Jak mog tak cigle haasowa!" przemkno mu przez myl.
Znowu przymkn drzwi i czeka. Wreszcie wszystko umilko, nie dochodzi aden dwik.
Ju wyszed na schody, gdy znw usysza czyje kroki.
Usysza te kroki z bardzo daleka, z samego dou, ale bardzo dokadnie pamita, e ju od
pierwszego odgosu podejrzewa, i kto idzie na pewno tutaj, na trzecie pitro, do starej.
Dlaczego? Czy odgos tych krokw by jaki wyjtkowy, osobliwy? Byy to kroki cikie,
miarowe, powolne. Oto min on ju parter, idzie wyej, jeszcze wyej; coraz lepiej
sycha! Sysza ju cikie sapanie idcego... Zaczo si trzecie pitro... Tutaj! I naraz
wydawao mu si, e zupenie zdrtwia, jak we nie, kiedy ni si czowiekowi, e go chc
zamordowa, dopdzaj, a czowiek jak gdyby przykuty jest do miejsca i nawet rk ruszy
nie moe.
Wreszcie, gdy go zacz wchodzi na trzecie pitro, Raskol-nikow oprzytomnia, zdy
jeszcze zgrabnie wlizn si z powrotem do mieszkania, przymykajc za sob drzwi.
Potem chwyci rygiel i po cichu, bez najmniejszego szmeru wsun go
115
w sKooei. instynKt mu pomaga, f o dokonaniu tego przyczai si z zapartym tchem tu pod
drzwiami. Nieproszony go rwnie sta pod drzwiami. Stali teraz naprzeciw siebie, jak
przedtem on ze staruch, kiedy to dzieliy ich drzwi, a on nasuchiwa.
Go kilkakrotnie gboko odetchn. Chyba jest gruby i rosy" pomyla Raskolnikow,
ciskajc w rku siekier. Zupenie jak we nie. Go szarpn za rczk dzwonka i gono
zadzwoni.
Gdy rozleg si blaszany dwik dzwonka, przywidziao mu si, e kto poruszy si w
pokoju. Kilka sekund uwanie nasuchiwa. Nieznajomy szarpn jeszcze raz, znowu czeka
i naraz zniecierpliwiony zaczai z caych si tarmosi klamk. Raskolnikow patrzy z
przeraeniem, jak rygiel skacze w skoblu, i otpiay ze strachu czeka, e rygiel lada chwila
wyskoczy. A byo to zupenie moliwe: tak mocno szarpano drzwi. Chcia przytrzyma
rygiel rk, ale pomyla, e tamten moe si domyli. Zdawao mu si, e znowu dostaje
zawrotw gowy. Zaraz upadn!" przemkno mu przez myl, ale nieznajomy zacz
co mwi, a Raskolnikow w lot oprzytomnia.
Co one tam, pi psiekrwie czy kto je pozarzyna? Niech was wszyscy diabli!...
rykn go jak z beczki. Hej, Alono Iwanowno, stara wiedmo! Lizawieto Iwanowno,
Wiedzia bardzo dobrze, wietnie zdawa sobie spraw z tego, e w tej chwili oni s ju w
mieszkaniu, e si bardzo zdziwili, zobaczywszy, e drzwi s otwarte, podczas gdy przed
chwil byy zamknite, e ju ogldaj zwoki i e nie dalej jak za
119
min u L^ uumysi si, it raczej nauiui mezimego e przed chwil by tu morderca i zdy
si gdzie ukry, przelizn si obok nich, uciec; domyla si prawdopodobnie i tego, e
schowa si w pustym mieszkaniu, gdy oni szli na gr. A jednak nie mia odwagi za bardzo
przypieszy kroku, jakkolwiek do pierwszej przecznicy pozostawao okoo stu krokw.
Czy nie skoczy do jakiej bramy i przeczeka gdzie na schodach? Nie, jeszcze gorzej! A
moe wyrzuci siekier? Moe wzi dorok? Rozpacz! Rozpacz!"
Nareszcie doszed do rogu ulicy; skrci w boczn uliczk na p ywy; tu ju by prawie
bezpieczny i rozumia to: zawsze mniej podejrze bdzie, przy tym byo tu bardzo duo
ludzi, tak e stanowi w tym tumie kropl w morzu. Wszystkie te przejcia tak go
piekielnie zmczyy, e ledwie powczy nogami. Pot ciurkiem spywa mu po twarzy; ca
szyj mia mokr. Patrzcie go, ale si strbi!" krzykn mu jaki przechodzie, gdy
doszed ju do kanau.
Zaczynao mu si mci w gowie; im dalej, tym gorzej. Zapamita sobie jednak, jak
dochodzc do kanau, zlk si, e jest tu mao ludzi i e tu rzuca si w oczy, wobec czego
chcia zawrci z powrotem do bocznej uliczki. Nie baczc na to, e ledwie si trzyma na
nogach, nadoy jednake sporo drogi i wrci do domu od strony przeciwnej.
Na p przytomny wszed do bramy swojego domu i by ju na schodach, kiedy
przypomnia sobie o siekierze. A byo to jedno z najwaniejszych zada: pooy j z
powrotem na miejsce tak, eby nikt nie zauway. Nie by ju, oczywicie, w stanie
uprzytomni sobie, e moe lepiej byoby wcale nie ka siekiery na miejsce, a podrzuci
j, choby pniej, gdzie na cudze podwrze.
Ale i to przeszo pomylnie: drzwi strwki byy przymknite, ale nie zamknite na klucz,
a wic prawdopodobnie str jest w domu. Raskolnikow ju do tego stopnia by
rozkojarzony, e podszed wprost do strwki i otworzy j. Gdyby go str zapyta:
Czego pan chce?", najprawdopodob120
WODCC
pooy siekier na miejsce pod awk; nawet zakry j drwami, jak byo przedtem. Nikogo,
ywej duszy nie spotka a do swojego pokoju; drzwi mieszkania gospodyni byy
zamknite. Wszedszy do pokoju, rzuci si na kanap tak, jak sta. Nie spa, lea w stanie
jakiego zamroczenia; gdyby kto wszed w tej chwili do pokoju, na pewno by si zerwa i
krzykn. Do gowy cisny mu si jakie strzpy i urywki myli, ale mimo wysiku nie
mg uchwyci i zatrzyma adnej...
Cz druga
W takim stanie lea bardzo dugo. Chwilami jak gdyby si budzi i widzia, e dawno jest
ju noc, ale ani mu przez myl nie przeszo, eby wsta. Wreszcie zauway, e jest widno
jak w dzie. Lea na kanapie na wznak, wci zdrtwiay po tym stanie zamroczenia. Z
ulicy dochodziy przeraliwe, okropne krzyki i jki, ktre zreszt sysza pod swoim oknem
co noc o trzeciej nad ranem. Te wanie jki go obudziy. Aha! ju wychodz z szynkw
pijacy pomyla sobie to znaczy, e ju jest trzecia". I naraz zerwa si z kanapy jak
oparzony: Jak to! Ju trzecia godzina!" Usiad na kanapie i wtedy dopiero przypomnia
sobie wszystko! W okamgnieniu wszystko sobie przypomnia!
W pierwszej chwili przekonany by, e dostaje obdu. Przeszed go zimny dreszcz, ale
dreszcz ten spowodowany by rwnie gorczk, ktra zacza go trawi jeszcze we nie.
Teraz za tak nim rzucao, e zb na zb nie trafia i wszystko w nim drao. Otworzy
drzwi i zacz nasuchiwa: w caym domu wszyscy spali. Ze zdumieniem oglda siebie i
wszystko dookoa w pokoju i adn miar nie potrafi zrozumie, jak mg wczoraj,
wchodzc, nie zamkn drzwi na haczyk i rzuci si
122
na jvanap<jp mc LJIR.U w uuiiiiiu, CUG uiiwcL w Kapeluszu, Kiory spad i lea tu
obok na pododze. Gdyby kto wszed, co by sobie mg pomyle? e pijany jestem,
ale..." Podskoczy do okna. Byo do widno, wic zaczai si popiesznie oglda od stp
do gw, cae swoje ubranie: czy czasem nie ma ladw? Ale tak obejrze si nie dao;
drc jak li, zaczai zdejmowa z siebie wszystko i znowu dokadnie oglda. Powywraca
wszystko do ostatniej nitki, ale nie dowierzajc sobie, powtrzy ten przegld trzy razy. Jak
si zdaje, nie byo najmniejszych ladw; tylko w miejscu, gdzie dawniej byy zakady na
nogawkach spodni, a teraz wisiay strzpy niczym frdzle, pozostay lady zakrzepej krwi.
Chwyci popiesznie skadany n i obci frdzle. Innych ladw chyba nie byo.
Naraz przypomnia sobie, e sakiewka i rzeczy, ktre wycign z kufra starej wszystko
to ma jeszcze w kieszeniach. Dotd nie pomyla nawet o tym, eby je wyj i schowa!
Nie pomyla nawet o tym i teraz, kiedy oglda ubranie! Co to znaczy? W jednej chwili
zacz je popiesznie wyjmowa i wyrzuca na st. Wyjwszy wszystko, wywrci
kieszenie, eby si przekona, czy czasem co jeszcze nie zostao, i przenis ca t kup
rzeczy do kta. W kcie, na samym dole, odstawaa w jednym miejscu tapeta: natychmiast
powpycha wszystko do dziury za tapet. Zmiecio si! Wszystko wreszcie schowane,
sakiewka rwnie!" pomyla z zadowoleniem, podnoszc si i patrzc bezmylnie w
kt, na jeszcze bardziej odstajc tapet. Nagle a drgn cay z przeraenia: Boe drogi
szepta zrozpaczony co si ze mn dzieje? Czy to jest schowane? Tak si chowa?"
Co prawda, nie liczy na te przedmioty, myla, e bd tylko pienidze, i dlatego nie
przygotowa przedtem waciwego miejsca. Ale teraz, teraz, z czego jestem taki
zadowolony? myla. Tak si chowa? Rozum rzeczywicie odmawia mi ju
posuszestwa!" Wycieczony do ostatnich granic, usiad na kanapie i znowu wrciy
nieznone dreszcze. Machinalnie wzi lecy obok na krzele stary, zimowy paszcz
studencki, ciepy,
123
cu z,upcmit puuiiiiy, ujs-iyi sic unii i z,iiuwu
i malign, tracc poczucie rzeczywistoci.
Po niespena piciu minutach zerwa si i jak szalony rzuci si do swego ubrania. Jak
mogem znowu zasn, skoro jeszcze nic nie zostao zaatwione! Oczywicie, oczywicie,
dotd jeszcze nie wypruem ptli spod pachy! Zapomniaem o takiej wanej sprawie,
przypomniawszy sobie, e innej nie ma, znowu woy i znw rozemia si. Wszystko jest
wzgldne, rozcige, wszystko to tylko formy rozumowa jakimi strzpami myli, drc
na caym ciele przecie jednak woyem! Skoczyo si tym, e woyem!" Zaraz te
miech ustpi miejsca rozpaczy. Nie, nie dam rady..." pomyla. Nogi mu dray. To
ze strachu" mrucza sam do siebie. Mia zawroty i ble gowy. To podstp! Chc mnie
tam podstpem zwabi i z miejsca zbi z tropu myla, schodzc ze schodw.
Bardzo le, e mam gorczk... moe mi si wyrwa co od rzeczy..."
Na schodach przypomnia sobie, e zostawi tamte rzeczy w dziurze za tapet. A oni mog
beze mnie zrobi rewizj"
uprzytomni sobie i przystan. Ale ogarna go taka rozpacz i taki, jeli mona si tak
wyrazi, cynizm straceczy, e machn rk i poszed dalej. Byle prdzej!..."
127
rNa. uwurze znowu oyi upai nie uo zniesienia, ani KropeiKi deszczu przez cay czas.
Znowu kurz, cegy i wapno, znowu cuchnce wyziewy ze sklepikw i szynkw, znowu co
krok pijani tragarze czuchoscy i obszarpane doroki. Soce chlusno mu arem w oczy,
tak e bl mu sprawiao patrzenie, i w gowie mocno si zakrcio zwyky stan
czowieka gorczkujcego, ktry nagle znajdzie si na ulicy w upalny, soneczny dzie.
Doszedszy do rogu ulicy, ktr szed wczoraj, z trwog zajrza w ni, na tamten dom... i
natychmiast odwrci wzrok.
Jeeli mnie zapytaj, to moe i powiem" pomyla, dochodzc do cyrkuu.
Cyrku znajdowa si jakie wier wiorsty od niego. Niedawno przenis si do tego
lokalu, w nowym domu, na trzecim pitrze. By ju kiedy w kancelarii cyrkuu, ale w
starym lokalu i bardzo dawno temu. Wszedszy do bramy, zauway na prawo schody, z
ktrych schodzi jaki chop z ksig. To pewnie str, czyli e tu jest kancelaria" i
poszed na gr na chybi trafi. Nie chcia nikogo o nic pyta.
Wejd, padn na kolana i wszystko wyznam"... pomyla, wchodzc na trzecie pitro.
Schody byy wziutkie, strome i cae zalane pomyjami. Drzwi ze wszystkich kuchni na
wszystkich trzech pitrach wychodziy na klatk schodow i byy przez cay dzie otwarte.
Dlatego panowa tam straszny zaduch. Na gr i na d wchodzili i schodzili stre z
ksigami pod pach, policjanci i rni interesanci pci obojga. Drzwi biura te byy otwarte
na ocie. Wszed wic i zatrzyma si w poczekalni. Tu stali i wida dugo czekali jacy
chopi. W poczekalni rwnie by potworny zaduch i mdli zapach farby na jakim stchym
pokocie po niedawnym malowaniu pokoi. Odczekawszy chwil, postanowi wej dalej,
do nastpnego pokoju. Byy to miniaturowe, niziutkie pokoiki. Nieprzezwyciona
niecierpliwo pchaa go cigle naprzd. Nikt nie zwraca na niego uwagi. W nastpnym
pokoju siedziay i pisay jakie gryzipirki, ubrane chyba nie
128
lepiej oa mego, i w ogoie jacy aziwni mazie. KasKomiKow zwrci si do jednego z nich.
O co chodzi?
Pokaza wezwanie policyjne.
Pan jest studentem? zapyta pisarczyk, spojrzawszy na wezwanie.
Tak, byy student.
Pisarczyk obejrza go bez najmniejszej ciekawoci. By to jaki szczeglnie rozczochrany
typ o nieruchomym spojrzeniu.
Od niego niczego si nie dowiem, bo jemu wszystko jest obojtne" pomyla
Raskolnikow.
mona przez okno na ulic kwicze, jak maa winka? Pfuj, pfuj, pfuj! I Karl ciga go z
tylu za frak od okna i wtedy, co prafda, to prafda, panie capitaine, rozerfal mu sein Rock3.1
wtedy zaczyna krzycze, e ma muss4 jemu zaplatit pitnacie rubli za Rock. To taki
niegrzeczny go, panie capitaine, taki szkandal robi! Ja, powiada, mog na fas uoy
dua satira i drukowa we fszystkie gazety.
To dziennikarz?
Tak, panie capitaine, jaki to nieprzyzfoity go, w taki porzdny dom...
No, no! Do tego! Mwiem ci ju dawno, mwiem, mwiem...
1 Capitaine (fr.) kapitan.
2 Ganz (niem.) cay.
3 Sein Rock (niem.) jego surdut.
4 Ma muft (niem.) trzeba.
134
scjs.ici.cii/,.
nju j-icuuwiczu: znuwu z,iiiu;z,ijx;u
Porucznik spojrza na niego, sekretarz nieznacznie kiwn gow.
...A wic, szanowna Lawizo1 Iwanowno, ostatnie moje sowo, ostatni raz mwi
powtrzy porucznik. Jeeli w twoim porzdnym domu" jeszcze jeden, jedyny raz
bdzie awantura, to ja ciebie sam na Hunger2 wezm, jak to si mwi w wytwornym stylu.
Syszaa? Wic literat, pismak wzi po pi rubli w porzdnym domu" za fad? Tacy to
oni ju s ci inteligenci! i tu rzuci pogardliwe spojrzenie na Raskol-nikowa. Onegdaj
te bya taka historia w szynku: obiad taki zjad i nie chce zapaci. Opisz was, powiada,
za to w satyrze". Inny znowu, w zeszym tygodniu, zwymyla od ostatnich na statku
szanown rodzin radcy stanu3, on i crk. A jeszcze innego znw niedawno na zbity eb
z cukierni wyrzucili. Macie ich, pismakw, literatw, studentw, krzykaczy...tfu! A ty precz
mi z oczu! Przyjd osobicie do ciebie, a wtedy... marna twoja sprawa! Zrozumiaa?
Luiza Iwanowna ze wzmoon uprzejmoci wpada znowu w trans reweransowy i
kaniajc si na wszystkie strony, tyem cofaa si ku drzwiom, ale na samym progu wpada
na jakiego okazaego oficera o sympatycznej, tryskajcej zdrowiem twarzy, ze
wspaniaymi, gstymi, jasnymi baczkami. By to we wasnej osobie Nikodem Fomicz,
komisarz. Luiza Iwanowna, dygajc, przysiada prawie do podogi i drobnymi kroczkami,
dziwnie podskakujc, jak strzaa wyleciaa z biura.
Znowu huk, strzay, pioruny i byskawice, grzmoty i huragan! tonem artobliwym i
przyjacielskim zwrci si Nikodem Fomicz do Ilji Pietrowicza. Znowu si pan unis,
znowu pan wybuchn! Ju na schodach syszaem.
1 Lawiza porucznik przekrca imi Luizy Iwanowny, ironicznie naladujc jej mow.
2 Hunger (niem.) gd; tu: areszt.
3 Radca stanu pity stopie wedug Tabeli rang. Por. przypis na s. 36.
135
t^o lam; z wysiuuiowan nieuoaiosci wyceazii iija Pietrowicz (i nawet nie co tam",
a jako ce-e te-em!"), przenoszc si z jakimi papierami do drugiego biurka i podrygujc
przy kadym kroku. Ot, jak pan raczy wiedzie, ten oto pan literat, raczej student, byy
student, pienidzy nie paci, weksle powystawia, z mieszkania si nie wyprowadza, cige
skargi na niego wpywaj, ale tutaj raczy zgosi pretensj, e pozwoliem sobie w jego
obecnoci zapali papierosa! Sam robi -wistwa i niech pan spojrzy na niego: oto stoi w
caej swojej pontnej okazaoci!
Ubstwo nie habi, przyjacielu, no ale nic to! Rzecz wiadoma, wybuchn jak proch, nie
mg znie obelgi. Pan prawdopodobnie te poczu si dotknity i nie mg si
pohamowa cign Nikodem Fomicz, zwracajc si uprzejmie do Raskolnikowa ale
to niesusznie: powiadam panu, to jest naj-szla-chet-niej-szy czowiek, ale wybuchowy jak
proch! Syknie, zapali si, rbnie i basta! Wszystko mija! W sumie zote serce! Nawet w
puku tak go przezywali: porucznik Proch"...
A c to by za puk! westchn Ilja Pietrowicz, mile poechtany, ale cigle jeszcze
wzburzony.
Raskolnikow poczu ch powiedzenia im czego wyjtkowo miego.
Ale, panie kapitanie zacz moliwie najbardziej niewymuszenie, zwracajc si
naraz do Nikodema Fomicza niech pan wejdzre w moje pooenie... Gotw bybym
nawet przeprosi tego pana, jeeli go dotknem. Jestem biednym, chorym studentem,
zadrczonym ndz (tak dosownie to okreli: zadrczonym"). Jestem byym studentem,
bo obecnie nie jestem w stanie si utrzyma, ale pienidze otrzymam. Mam matk i siostr
w ..ej guberni. Po otrzymaniu zapac. Gospodyni moja jest to bardzo dobra kobieta, ale do
tego stopnia rozzocia si, gdy straciem korepetycje, e mi nawet obiadw nie przysya...
i w ogle nie rozumiem, co to za weksel! Teraz da ode mnie zapacenia, a z czego ja jej
zapac, niech pan sam pomyli!...
136
Ale to nie nasza rzecz... znowu zauway sekretarz.
Przepraszam, przepraszam, najzupeniej si z panem zgadzam, ale nieche pan i mnie
pozwoli wyjani przerwa Raskolnikow, zwracajc si nie do sekretarza, ale nadal do
Nikodema Fomicza, rwnoczenie dajc wyranie do zrozumienia, e zwraca si rwnie
do Ilji Pietrowicza, aczkolwiek ten uparcie udawa, e jest zajty korespondencj, i
pogardliwie nie zwraca na niego uwagi nieche pan pozwoli mi wyjani, e mieszkam
ju u niej okoo trzech lat, od przyjazdu z prowincji, i przedtem... przedtem... zreszt
dlaczeg miabym si nie przyzna do tego, e zaraz po przyjedzie obiecaem, i oeni
si z jej crk, byo to ustne przyrzeczenie, do niczego nie zobowizujce... Bya to panna...
zreszt nawet mi si poniekd podobaa... chocia zakochany nie byem... sowem,
modo, waciwie chc powiedzie, e gospodyni udzielaa mi wtedy duego kredytu, i
dlatego moe prowadziem tryb ycia nieco... sowem, byem nieco lekkomylny...
Nikt od pana nie wymaga takich zwierze, szanowny panie, a ponadto nie mamy czasu
brutalnie i z niejakim triumfem przerwa mu Ilja Pietrowicz, ale Raskolnikow mwi z
zapaem dalej, jakkolwiek czu, e bardzo trudno bdzie mu kontynuowa rozmow.
Ale przepraszam, przepraszam, nieche mi pan pozwoli po czci wyjani... jak si to
zaczo i... ze swej strony... cho to moe jest zbyteczne, zgadzam si z panem, ale rok temu
panna ta umara na tyfus, a ja zostaem sublokatorem, jak i przedtem; po przeprowadzeniu
si do obecnego mieszkania gospodyni powiedziaa mi... powiedziaa po przyjacielsku... e
jest mnie zupenie pewna i tak dalej... ale czy nie zechciabym zoy jej tego oto weksla na
sto pitnacie rubli, ktre uwaaa za mj dug. Powiedziaa mi wtedy, e jak tylko zo jej
ten papier, znowu bdzie mi kredytowa, ile zechc, i e nigdy, przenigdy to s jej
wasne sowa nie wykorzysta tego, dopki sam nie zapac... I oto teraz, kiedy straciem
korepetycje i dosownie nie mam co je, chce egzekwowa... Co ja mam na to powiedzie?
137
Nie, lepiej bez zastanawiania, prosto z mostu!" Ale naraz stan jak wryty: Nikodem
Fomicz z przejciem co opowiada Ilji Pietrowiczo-wi, a oto co usysza:
Wykluczone, obydwu zwolni! Po pierwsze, wszystko temu przeczy. Pomyl pan: po co
woaliby stra, gdyby to bya ich sprawka? Denuncjowanie samego siebie czy jak? Albo
szczeglna jaka przebiego? Nie, to ju zbyt mdre! Zreszt
139
studenta Piestnakowa widzieli przy samej bramie obaj stre i kobieta w chwili, gdy
wchodzi: szed z trzema przyjacimi i rozsta si z nimi przed sam bram, a o jej
mieszkanie pyta strw w obecnoci swoich przyjaci. Czy pytaby o mieszkanie, gdyby
szed z takim zamiarem? A Koch, zanim poszed do stra, siedzia z p godziny na dole u
jubilera i punktualnie trzy kwadranse na sm poszed na gr wprost od niego do starej.
Teraz niech pan sobie to wszystko zestawi...
Ale przepraszam, dlaczego w takim razie skadaj takie sprzeczne zeznania: sami
twierdz, e pukali i e drzwi byy zamknite, a gdy po trzech minutach przyszli ze
strem, okazao si, e s otwarte?
Wanie na tym caa rzecz polega: morderca oczywicie siedzia tam i zamkn si na
rygiel, niewtpliwie nakryliby go tam, gdyby Koch nie popeni gupstwa, schodzc
rwnie po stra. W tym wanie czasie tamten zdy zbiec ze schodw i jako
przelizn si obok nich. Koch wci tylko Bogu dzikuje: Gdybym ja tam zosta,
powiada, to on wyskoczyby i zabiby mnie siekier". Na msz wit chce da, cha, cha!...
A mordercy nikt nie widzia?
Jak mogli go zobaczy? Dom niczym arka Noego1 zauway sekretarz, ktry
przysuchiwa si rozmowie, siedzc za biurkiem.
Sprawa jasna, zupenie jasna! powtarza z przejciem Nikodem Fomicz.
Nie, to sprawa mocno niejasna upiera si Ilja Piet-rowicz.
Raskolnikow wzi swj kapelusz i skierowa si do drzwi, ale do drzwi ju nie doszed...
Gdy odzyska przytomno, zauway, e siedzi na krzele
1 Noe patriarcha biblijny, czowiek prawy i sprawiedliwy, ktrego Bg oszczdzi w
powszechnym potopie. Przed potopem kaza mu zbudowa ark i zabra na ni rodzin oraz
po jednej parze wszystkich niepywajcych zwierzt.
140
i z prawej sirony podtrzymuje go jaKis osooniK, a z lewej strony stoi jaki inny jegomo
ze szklank napenion tym pynem, Nikodem Fomicz za stoi przed nim i uwanie
wpatruje si w niego; podnis si z krzesa.
C to, jest pan chory? do ostro zapyta Nikodem Fomicz.
Ju przy podpisywaniu si ledwo trzyma piro wtrci sekretarz, siadajc i zabierajc
si znowu do roboty.
Czy od dawna jest pan chory? krzykn Ilja Pietrowicz od swojego biurka, rwnie
przegldajc papiery. I on, oczywicie, by przy chorym w czasie zemdlenia, ale
natychmiast po ocuceniu odszed od niego.
Od wczorajszego... wykrztusi w odpowiedzi Raskol-nikow.
A wychodzi pan wczoraj z domu?
Wychodziem.
Chory?
Chory.
O ktrej godzinie?
O smej wieczorem.
A dokd, jeli wolno zapyta?
Na miasto.
Krtko i wzowato.
Raskolnikow odpowiada ostro, szorstko, blady jak przecierado i nie spuszczajc
czarnych, rozognionych oczu pod przenikliwym spojrzeniem Ilji Pietrowicza.
Czowiek ledwie na nogach stoi, a ty... zauway Nikodem Fomicz.
Nic mu nie bdzie! z jakim szczeglnym naciskiem odpowiedzia Ilja Pietrowicz.
Nikodem Fomicz chcia jeszcze co doda, ale spojrzawszy na sekretarza, ktry te
uporczywie wpatrywa si w niego, zamilk. Zreszt wszyscy naraz zamilkli. Niemia
chwila.
No, dobrze zakonkludowa Ilja Pietrowicz nie zatrzymujemy pana.
141
KasKomiKow wyszed. Usysza jeszcze, jak natychmiast po jego wyjciu rozpocza si
bardzo oywiona rozmowa, a najgoniej brzmia pytajcy gos Nikodema Fomicza... Na
ulicy oprzytomnia ostatecznie.
Rewizja, rewizja, natychmiast bdzie rewizja! powtarza sobie, chcc jak najszybciej
dotrze do domu. otry! Podejrzewaj!" Wrci mu poprzedni strach, ktry ogarn go
caego, od stp do gw.
II
A jeli rewizja si odbya? Jeeli akurat zastan ich w domu?"
Ale oto i jego pokj. Wszystko w porzdku, nikt nie zaglda. Nawet Nastazja nic a nic nie
ruszya. Ale, Boe drogi! Jak mg przedtem zostawi te wszystkie rzeczy w tej dziurze?"
Dopad do kta, wsun rk pod tapet, zaczai wyciga rzeczy i pakowa je do kieszeni.
Ogem byo tego osiem sztuk: dwa mae futeraliki z kolczykami czy te z czym w tym
rodzaju dokadnie nie sprawdzi; nastpnie cztery niewielkie safianowe futeray. Jedna
dewizka zawinita bya po prostu w papier gazetowy. I co jeszcze w gazetowym papierze,
zdaje si, e order...
Wpakowa wszystko do kieszeni paszcza i pozostaej, prawej kieszeni spodni, starajc si,
eby nie rzucao si to w oczy. Sakiewk rwnie zabra. Potem wyszed z pokoju,
pozostawiajc tym razem drzwi otwarte na ocie.
Szed szybkim i pewnym krokiem i cho czu, e jest zaamany, zachowywa przytomno
umysu. Ba si pocigu, ba si, e moe za p godziny, za kwadrans wydane zostanie
polecenie ledzenia go; a wic trzeba za wszelk cen na czas zatrze lady. Trzeba byo
wszystko zaatwi, dopki jeszcze nie opuciy go siy, dopki jeszcze zachowywa
przytomno umysu... Ale dokd pj?
142
l o ju przedtem zdecydowa: wyrzucie wszystko do kanau i jak kamie w wod, raz
si to wszystko skoczy". Tak postanowi jeszcze w nocy, w gorczce, w chwilach
dobrze to pamita kiedy zrywa si do wyjcia: Prdzej, prdzej, byle wszystko
wyrzuci". Ale wyrzuci byo bardzo trudno.
azi po brzegu Jekaterynowskiego Kanau z p godziny albo i duej, kilkakrotnie
zaglda na schody prowadzce do kanau. Ale mowy by nie mogo o wykonaniu
zamierzenia: albo praczki pray bielizn przy samych schodach, albo odzie do nich
przybijay i wszdzie a roio si od ludzi; z nabrzea z kadej strony widok jest otwarty i
podejrzane musiaoby si wyda, e kto zszed, stan i wrzuca co do wody. A jeeli
futeray nie pjd na dno, ale wypyn? Zreszt, na pewno wypyn. Wszyscy zobacz. I tak
ju wszyscy napotykani ludzie patrz na niego, ogldaj si, jak gdyby nic poza nim ich nie
obchodzio. Co by to miao znaczy, a moe mi si tylko tak zdaje?" myla.
Wreszcie przyszo mu na myl, e najlepiej byoby pj nad New. I ludzi tam mniej, i nie
bdzie tak zwraca uwagi, a w kadym razie wygodniej, bo dalej od tej okolicy. Zdziwi si
nawet: jake to mg cae p godziny krci si w strachu i trwodze w takim
niebezpiecznym miejscu i wczeniej o tym nie pomyle! Dlatego straci p godziny bez
sensu, e tak postanowi we nie, w gorczce! Sta si niesychanie roztargniony, traci
pami i wiedzia o tym. Trzeba byo bezwzgldnie si pieszy!
Skierowa si nad New W-kim prospektem. Ale w drodze przysza mu inna myl:
Dlaczego do Newy? Dlaczego do wody? Czy nie lepiej pj gdzie bardzo daleko,
choby znowu na Wyspy, i tam gdzie na pustkowiu, w lesie, pod krzakiem wszystko
zakopa i zaznaczy sobie drzewo?" I chocia czu, e nie jest w stanie w tej chwili
obmyli wszystkiego logicznie, myl ta jednak wydaa mu si doskonaa.
Ale i tego nie zrobi, stao si bowiem cakiem inaczej: wychodzc z W-skiego prospektu na
plac, dostrzeg naraz po
143
lewej strome wejcie na poaworze otoczone lepymi cianami. Tu za bram, z prawej
strony, w gb podwrza cigna si nie otynkowana, lepa ciana ssiedniego,
trzypitrowego domu. Po lewej stronie, rwnie od bramy, rwnolegle do ciany cign si
drewniany pot, dugi na jakie dwadziecia krokw, "po czym skrca na lewo. Byo to
opustoszae, ogrodzone podwrze, gdzie leay jakie materiay. Nieco dalej wystawa zza
potu rg niskiej, murowanej szopy, ktra prawdopodobnie stanowia cz jakiego
warsztatu. By tu zapewne zakad lusarski lub rymarski albo co w tym rodzaju; wszdzie,
od samej bramy rozsypany by mia wglowy. O, tutaj trzeba by wszystko podrzuci i
uciec!" przyszo mu na myl. Nie widzc nikogo na podwrzu, wszed do bramy i
zobaczy tu przy niej przymocowany do potu ciek rynsztokowy (jak to czsto bywa w
domach, gdzie mieszka duo robotnikw, rzemielnikw, wonicw itp., a tu obok na
pocie zrobiony kred znany, bo czsto w takich miejscach umieszczany, dowcipny napis:
Tu pszystawa nie wolno". A wic dobre i to, bo samo wejcie tu i wystawanie nie
wzbudzi podejrze. Tu wanie naleaoby wszystko ukry i uciec!"
Obejrzawszy si raz jeszcze, sign ju do kieszeni, gdy naraz pod zewntrzn cian,
midzy bram a rynn, ktra to przestrze miaa nie wicej ni arszyn szerokoci, zauway
wielki, nie ociosany kamie wagi z ptora puda1, oparty o murowan cian wychodzc
na ulic. Za cian t bya jezdnia, chodnik, sycha byo kroki przechodniw, od ktrych
zawsze tu si roio, ale zza bramy nikt go nie mg widzie, chyba eby kto wszed z ulicy,
co zreszt mogo si zdarzy, i dlatego wanie trzeba si byo pieszy.
Nachyli si, chwyci oburcz wielki gaz i natywszy si, przewrci go. Pod gazem
utworzyo si niewielkie wgbienie, do ktrego zacz wrzuca zawarto kieszeni.
Sakiewka leaa na samym wierzchu, ale byo tam jeszcze sporo miejsca. Raz
1 Pud dawna rosyjska jednostka ciaru, rwna 16,38 kg.
144
jeszcze wyizyi sny, jeanym mocnym rucnem oawrocu gaz taK, e znalaz si dokadnie na
poprzednim miejscu i moe tylko wydawa si odrobin wyszy. Ale podgarn troch
ziemi, udepta j i zatar lady.
Potem wyszed i skierowa si w stron placu. Znowu, jak przedtem w cyrkule, opanowaa
go na chwil rozsadzajca pier rado. lady zatarte! Czy moe komu przyj do gowy
szuka pod tym gazem? Ley tu prawdopodobnie od zbudowania domu i tyle czasu
pewnie jeszcze przeley. A choby znaleli: kto posdzi o to mnie? Wszystko skoczone!
Nie ma poszlak!" pomyla i rozemia si. Tak, przypomina sobie potem, i rozemia
si nerwowym, urywanym, ledwie dosyszalnym miechem i mia si cay czas, gdy
przechodzi przez plac. Ale gdy wszed na K-ski bulwar, na ktrym onegdaj spotka ow
dziewczyn, wesoo nagle go opucia. Inne myli zaprztny mu gow. Wydawao mu
si, e z okropnym obrzydzeniem przechodzi bdzie obok awki, na ktrej wtedy, po
odejciu dziewczyny, siedzia i rozmyla, i e bardzo ciko mu bdzie spotka si znowu
z wsalem, ktremu dal wwczas dwadziecia kopiejek. Zreszt, pal go diabli!"
Szed roztargniony, rozgldajc si ponuro. Myli jego kryy bezustannie wok jednego,
gwnego punktu przynajmniej jemu si zdawao, e jest to istotnie punkt najwaniejszy
i e teraz, wanie teraz zosta sam na sam z tym gwnym punktem, i to po raz pierwszy od
tych dwch miesicy.
A niech to wszyscy diabli wezm! pomyla w nagym przystpie niesychanej zoci.
Zaczo si i jest cae to nowe ycie, niech je diabli! Boe, jakie to idiotyczne!... A jak
dzisiaj kamaem, poniaem si! Jak obmierzle asiem si i paszczyem przed tym
ndznym Ilj Pitrowiczem! Zreszt i to s bzdury! Gwid na nich wszystkich i nawet na
to, e si asiem i poniaem! Nie o to chodzi! Zupenie nie o to!..."
Naraz zatrzyma si; nowe, zupenie niespodziewane i niezwykle proste pytanie zupenie
zbio go z tropu i bolenie zdumiao:
145
jezen 10 wszysiKo rzeczywicie zosiaio aoKonane w pemi wiadomoci, a nie po
gupiemu, jeeli istotnie miaem okrelony cel i mocne postanowienie, to dlaczego
dotychczas nawet nie zajrzaem do sakiewki i nie wiem, co stao si moim upem, dlaczego
poszedem na tak mk i z ca wiadomoci zdecydowaem si na taki pody, ohydny,
niski czyn? Przecie przed chwil chciaem wrzuci do wody t sakiewk i wszystkie
rzeczy, ktrych rwnie nie ogldaem. Jake to?"
Tak, taka jest rzeczywisto. Wiedzia zreszt o tym i nie jest to bynajmniej dla niego nowa
sprawa; gdy w nocy postanowi wrzuci wszystko do wody, powzi to postanowienie bez
adnych waha i oporw, jak gdyby tak by powinno i inaczej by nie mogo... Tak, z tego
wszystkiego zdawa sobie spraw i dokadnie to wszystko pamita; bodaje wiedzia o tym
ju wczoraj, w chwili, gdy pochylony nad kufrem wycign z niego futeray... Dziwne, a
jednak prawdziwe!...
Wszystko to bierze si std, e jestem bardzo chory zdecydowa w rozpaczy sam
siebie zadrczyem i teraz nie wiem, co robi... I wczoraj, i onegdaj, cay ten czas
drczyem si niesychanie... Wyzdrowiej, to przestan si drczy... A jeeli wcale nie
wyzdrowiej? Boe! Jak mi to wszystko obrzydo!..." Szed dalej, nie zatrzymujc si ani
na chwil. Mia wielk ch na jak rozrywk, ale nie wiedzia, co zrobi i jak to wykona.
Nowe, nieprzezwycione uczucie z kad chwil opanowywao go coraz bardziej: by to
jaki bezmierny, prawie fizyczny wstrt do wszystkiego, co napotyka i co go otaczao,
wstrt przekorny, zy i nienawistny. Wstrtni mu byli wszyscy przechodnie, wstrtne mu
byy ich twarze, ruchy, kroki. Z rozkosz plunby komu w twarz i zda si, ugryz kadego,
kto sprbowaby rozpocz z nim rozmow...
Wrci do domu ju pod wieczr, chodzi wic z sze godzin. Jak i ktrdy szed z
powrotem, tego zupenie nie pamita. Rozebra si i drc jak zajedony ko, pooy si
na kanapie, otuli si paszczem i w jednej chwili zmorzy go sen...
Obudzi go ju dobrze o zmierzchu okropny krzyk. Boe, co to za wrzaski! Rwnie
nienaturalnych dwikw, podobnego wycia, jkw, zgrzytania, ez, razw i zorzecze w
yciu jeszcze nie sysza i nie widzia. Nie mg sobie wyobrazi podobnego rozbestwienia
i szau. Z przeraeniem unis si na swoim legowisku, truchlejc i zamierajc co chwila.
Ale razy, jki i zorzeczenia staway si coraz gwatowniejsze. I oto, ku najwyszemu
swemu zdumieniu, usysza gos swojej gospodyni. Gospodyni wya, przeraliwie piszczaa
i szlochaa, wyrzucajc z siebie sowa z tak szybkoci, e nic nie mona byo zrozumie,
o co bagaa, rozumie si, o to, eby j przestano bi, bo bez litoci katowano j na
schodach. Gos bijcego by do tego stopnia przeraliwy z wciekoci i pasji, e ju tylko
chrypia i rwnie szybko i niezrozumiale co bekota, pienic si i zachystujc. W pewnej
chwili Raskolnikow zadra caym ciaem: pozna ten gos, by to gos Ilji Pietrowicza. Ilja
Pietrowicz jest tutaj i bije gospodyni! Kopie j, wali jej gow o schody bez wtpienia,
bo sycha to wyranie, sycha jki, katowanie! Co to znaczy, wiat si do gry nogami
przewraca? Sycha byo, jak na wszystkich pitrach, na caej klatce schodowej zbiera si
tum, sycha gosy, okrzyki, wchodz, tupi, trzaskaj drzwiami i zbiegaj si. Ale za co
to, za co... jak mona!" powtarza w przekonaniu, e naprawd zwariowa. Ale nie, zbyt
wyranie to syszy!... W takim razie i do niego zaraz przyjd, skoro tak, bo to wszystko...
prawdopodobnie... z tego
152
samego powoau... za wczorajsze... tsozer cnciai si zamkn na haczyk, ale nie mg unie
rki... zreszt, byoby to bezcelowe! Strach sku mu serce, na ko zmrozi, wprawi w
osupienie... W kocu cay ten tumult, ktry trwa dobre dziesi minut, zacz stopniowo
ucicha. Gospodyni jczaa i zawodzia, Ilja Pietrowicz cigle jeszcze grozi jej i
wymyla... Ale i on chyba uspokoi si w kocu, bo ju go nie sycha; Boe, czyby
sobie poszed?" Tak jest, odchodzi te gospodyni, cigle jeszcze paczc i jczc... Oto
drzwi zatrzasny si za ni... Tum rwnie rozchodzi si ze schodw do mieszka
wzdychaj, kc si, co wykrzykuj, to podnoszc gosy a do wrzasku, to zniajc je do
szeptu. Musiao ich by sporo, zbieg si prawie cay dorn. Ale, Boe wity, czy to jest
moliwe! I po co, po co on tutaj przychodzi?!"
Raskolnikow opad bezsilnie na kanap, ale nie by ju w stanie zmruy oka; lea p
godziny, przeywajc takie katusze i tak koszmarne uczucie przeraenia, jakiego nigdy w
yciu jeszcze nie doznawa.
Naraz zabyso w pokoju jaskrawe wiato: Nastazja wesza ze wiec i talerzem zupy.
Spojrzawszy na niego uwanie i upewniwszy si, e nie pi, postawia wiec na stole i
zacza ustawia to, co przyniosa: chleb, sl, talerz, yk.
Pewnikiem nic od wczoraj w ustach nie miae. Cay dzie wasasz si, a frybra ci
trzsie.
Nastazjo... za co bili gospodyni? Nastazja spojrzaa na niego ze zdumieniem.
Kto bi gospodyni?
Dopiero co... p godziny temu, Ilja Pietrowicz, pomocnik komisarza, na schodach... Za
co on j tak katowa i... po co w ogle przychodzi?
Nastazja przygldaa mu si pospnie, w milczeniu i dugo nie spuszczaa z niego oka. Od
tego jej spojrzenia zrobio mu si nieswojo, a nawet poczu strach.
wstydliwa i z trudem odbywaa wszelkie rozmowy i spory; miaa ze czterdzieci lat, bya
korpulentna i pulchna, czarnobrewa i czarnooka, dobra z lenistwa i otyoci; z wygldu
nawet niczego sobie, tylko wstydliwa nad wszelk miar.
Kim pan... jest? znowu zwrci si do oficjalisty. Ale w tej chwili otworzyy si na
ocie drzwi i nachylajc si nieco, bo byo nisko, wszed Razumichin.
Zupenie jak okrtowa kajuta zawoa, wchodzc zawsze bem uderzam i to
nazywa si mieszkaniem! A ty, bracie, ockne si? Powiedziaa mi w tej chwili Paszeka.
Dopiero co oprzytomnia wtrcia Nastazja.
155
Fan dopiero co si ocknli powiedzia oficjalista z umiechem.
A z kim mam przyjemno? zapyta Razumichin, zwracajc si do niego. Ja
nazywam si Wrazumichin1; nie Razumichin, jak wszyscy mnie nazywaj, a Wrazumichin,
student, szlachcic. A pan?
Jestem oficjalist w naszym kantorze, tutaj za interesem od kupca, pana Szeopajewa.
Prosz, niech pan siada na tym krzele. Razumichin usiad na drugim, z drugiej
strony stou. Dobrze zrobie, e oprzytomniae mwi dalej, zwracajc si do
Raskolnikowa. Ju czwarty dzie prawie nic nie jesz i nie pijesz. Sowo daj, herbat
wlewalimy ci yeczkami. Dwa razy sprowadzaem do ciebie Zosimowa. Pamitasz
Zosimowa? Dokadnie ci zbada i od razu orzek, e to drobnostka, co ci nagle do gowy
uderzyo, jaka nerwowa historia, nic powanego; le si odywia powiada za mao
piwa, chrzanu, std caa choroba, ale e to nic, przejdzie, minie. Zuch z tego Zosimowa!
Doskonale zabra si do leczenia ciebie. A wic nie miemy pana zatrzymywa tu znw
zwrci si do oficjalisty. Czy zechciaby pan wyjani, jaki ma pan interes? Zauwa,
Rodia, z tego kantoru przychodz ju po raz drugi; tylko e za pierwszym razem
przychodzi nie ten, a jaki inny, i z tamtym rozmawiaem. Kto to za pierwszym razem tu
by?
Musi przedwczoraj. Tak jest, to by Aleksy Siemionowie, ty z naszego kantoru.
Ale przecie tamten wyglda na bardziej rzeczowego od pana, nie uwaa pan?
Tak jest, troch jakby solidniejszy.
1 Wrazumichin jak czsto u Dostojewskiego nazwisko znaczce (od ro. wrazumit'
doprowadzi do rozumu). Zmiana na obiegowe Razumichin" oraz tryb ycia tego bohatera
sugeruj zwizek z Rachmietowem, postaci z powieci Co robi? Nikoaja
Czernyszewskiego, opublikowan w 1862 r. i ywo dyskutowan.
156
10 si ciiwan, a wic co uaiejr
Wanie od Afanasja Iwanowicza Wachruszyna, o ktrym, jak sobie miarkuj, nieraz
pewnie pan sysza, na prob paskiej mateczki przez nasz kantor przekaz przyszed
zacz oficjalista, zwracajc si bezporednio do Raskolnikowa. Tedy jeeli pan ju s w
przytomnoci, trzydzieci pi rubelkw mam panu wrczy, bo Siemion Siemionowicz na
prob paskiej mateczki, dawnym zwyczajem, dosta od Afanasja Iwanowicza
zawiadomienie. Czy pan go znaj?
Tak... pamitam... Wachruszyn... odezwa si w zamyleniu Raskolnikow.
Syszycie: zna kupca Wachruszyna! zawoa Razumi-chin. To jak ma nie by w
przytomnoci. Zreszt, teraz widz, e i pan jest czowiekiem rzeczowym. A jake! A mio
pana posucha.
To wanie ten sam pan Wachruszyn Afanasij Iwanowicz na prob paskiej mateczki,
ktra raz ju takim sposobem posyali panu pienidze, i teraz nie odmwi. Siemionowi
Siemionowiczowi z ichnich stron zawiadomienie przysali, eby panu wrczy trzydzieci
pi rubelkw, na razie, bo potem si zobaczy.
O, to na razie" najlepiej panu wyszo, niele te brzmiaa ta mateczka". A no wic, jak
pan myli, jest ju cakiem przytomny czy nie, co?
A mnie co do tego? Byleby pokwitowanko byo.
Nagryzmoli! A co, pan ma ksig czy jak?
Jest ksiga.
Daj pan j tutaj. No, Rodia, podnie si. Ja ci podtrzymam; machnij mu Raskolnikowa,
bierz piro, bo pienidze, bracie, potrzebne s nam teraz jak zdrowie.
Nie trzeba powiedzia Raskolnikow, odsuwajc piro.
Czego niby nie trzeba?
Nie podpisz.
A niech ci diabli, jake to bez pokwitowania?
Nie trzeba... pienidzy...
157
Pienidzy mu nie trzeba! Kpisz, bracie, wiadkiem jestem! Niech pan si nie obawia, on
tylko tak sobie... znowu buja w obokach. Zreszt zdarza, mu si to nawet na jawie... Pan
jest przecie czowiekiem rozsdnym, bdziemy go wic prowadzi, po prostu prowadzi
za rk, i podpisze. Bierz si pan do roboty!...
Zreszt, mog zaj innym razem.
Nie, nie, po co ma si pan fatygowa, jest pan czowiekiem rozsdnym... No, Rodia, nie
zatrzymuj gocia... widzisz, e czeka i z ca powag wzi za rk Raskolnikowa.
Daj spokj, ja sam... odezwa si Raskolnikow, wzi piro i podpisa si w ksidze.
Oficjalista odliczy pienidze i wyszed.
Brawo! A teraz, bracie, bdziesz jad?
Bd odpowiedzia Raskolnikow.
Zup masz?
Wczorajsz odpowiedziaa Nastazja, ktra cigle staa w pokoju.
Z kartoflami czy z ryem?
Z kartoflami i z ryem.
Na pami ju wiem. Dawaj teraz zup i przynie herbat.
Zara przynios.
Raskolnikow obserwowa to wszystko z najgbszym zdumieniem i jakim tpym,
niepojtym strachem. Postanowi milcze i czeka, co bdzie dalej. Zdaje si, e ju nie
mam gorczki myla zdaje si, e to naprawd..."
Po dwch minutach Nastazja wrcia z zup i oznajmia, e herbata zaraz bdzie. Do zupy
przyniosa dwie yki, dwa talerze i wszystkie dodatki: sl, pieprz, musztard do misa itd.,
czego od dawna ju nie robia; nawet obrus by czysty.
Byoby wcale dobrze, Nastko, gdyby Praskowia Pawow-na przydzielia ze dwie butelki
piwa. Napilibymy si.
Ale z pana filut! bkna Nastazja i posza wykona zlecenie.
Raskolnikow bdnym wzrokiem i z ogromnym wysikiem przyglda si temu
wszystkiemu. Tymczasem Razumichin
158
byo w pobliu Piciu Rogw1, w domu Charamowa, ale w kocu okazao si, e to wcale
nie dom Charamowa, ale Bucha, jak to czowiek czasem myli nazwiska! Wciekle mnie to
rozzocio. Ze zoci poszedem nazajutrz do biura adresowego i wyobra sobie, e tam
odnaleli ci w dwie minuty. Jeste tam zanotowany.
Zanotowany?
1 Pi Rogw (ro. Piat' Uglow) obiegowa nazwa skrzyowania prospektu Zagorodnego
z ulicami omonosowa, Rubinsteina i Rozjazdow.
160
/\ pewnie. z,a 10 generam Rooieiowa w zaaen sposb przy mnie odnale nie mogli.
Zreszt, nie chc si dugo rozwodzi. Krtko mwic, wpadem tu jak bomba, w jednej
chwili dowiedziaem si o wszystkich twoich interesach; o wszystkich, bracie, co do
jednego, wszystko wiem; ona bya wiadkiem: i Nikodema Fomicza poznaem, i Ilj
Pietrowicza, i stra, i pana Aleksandra Grigorjewicza Zamietowa, sekretarza tutejszego
cyrkuu, a wreszcie i Paszek to ju by szczyt wszystkiego; ona bya wiadkiem...
Ujedzi j mrukna Nastazja, umiechajc si chytrze.
Niech pani woy sobie cukier do herbaty, Nastazjo Nikiforowno.
Ache ty, huncwocie jeden! krzykna Nastazja i parskna miechem. Przecie ja
jestem Pietrowna, a nie Nikiforowna dodaa, gdy si przestaa mia.
Bardzo mi przyjemnie. A wic, bracie, krtko mwic, pocztkowo chciaem wstrzykn
im tu wszdzie wiey prd, eby od razu wypleni wszystkie przesdy, ale Paszeka
zwyciya. Nigdy bym si, bracie, nie spodziewa, e ona taka... avenantei... co? Jak
mylisz?
Raskolnikow milcza, aczkolwiek ani na chwil nie odrywa od niego swego trwonego
spojrzenia i teraz rwnie uporczywie wpatrywa si w Razumichina.
O, nawet bardzo cign dalej Razumichin, nie przejmujc si zupenie jego
milczeniem i jak gdyby potwierdzajc otrzyman odpowied i wszystko jest w
najlepszym porzdku, pod kadym wzgldem.
Ale bestia! wtrcia znowu Nastazja, ktrej rozmowa ta najwidoczniej sprawiaa
niewymown rozkosz.
le, bracie, e si z samego pocztku nie umia zabra do rzeczy. Z ni trzeba byo
cakiem inaczej postpowa. Przecie to jest, e tak powiem, wyjtkowy charakter! Zreszt,
o charakAvenante (fr.) mia, przyjemna.
6 -- Zbrodnia i kara
161
terze potem... Ale, na przyKaa, jaK mogies dopucie ao lego, eby miaa ci nie przysya
obiadu. Albo wemy dla przykadu ten weksel! Na gow upade czy co, eby weksle
podpisywa? Albo, co gorsza, to niedosze maestwo, kiedy jeszcze ya crka, Natalia
Jegorowna... Wszystko wiem! Zreszt widz, e to twoja czua struna i e ze mnie osio
skoczony; przepraszam ci bardzo. A propos gupoty: jak mylisz, przecie ta Praskowia
Pawowna wcale nie jest tak gupia, na jak wyglda na pierwszy rzut oka, nie uwaasz?
Tak... wycedzi Raskolnikow, nie patrzc na niego, rozumiejc jednak, e wygodniej
jest podtrzymywa rozmow.
Prawda? Razumichin by wyranie uradowany, e otrzyma odpowied. Ale mdra
te nie jest, prawda? Zupenie, ale to najzupeniej wyjtkowy charakter! Nawet ja, bracie,
gubi si, zapewniam ci... Ma chyba nie mniej ni czterdzieci lat. Mwi, e ma
trzydzieci sze i ma do tego zupene prawo. Zreszt, przysigam ci, e bior j raczej
rozumowo, e tak powiem, metafizycznie; taki si, bracie, dylemat midzy nami
wytworzy, niczym twoja algebra! Nic z tego nie rozumiem! Ale to wszystko gupstwo,
widzc jednak, e ju nie jeste studentem, stracie lekcje i nawet porzdne ubranie i e po
mierci panny nie ma co ci ju trzyma na stopie familijnej, naraz si zlka; a wobec tego,
e i ty zaszye si w kt i nie podtrzymywae poprzednich stosunkw, postanowia
wyrzuci ci z mieszkania. Dawno ju miaa ten zamiar, ale szkoda jej byo weksla.
Zwaszcza e zapewniae, i mamusia zapaci...
To tylko z podoci tak mwiem... Matka moja sama omale nie ebrze... A ja
kamaem, byle tylko mnie z mieszkania nie wyrzucili i... dawali je odpowiedzia
gono i z naciskiem Raskolnikow.
Tak, to dobrze. Caa bieda w tym, e tu jak na zo zjawi si pan Czebarow, radca
dworu i czowiek interesu. Paszeka nic by bez niego nie wymylia, taka jest wstydliwa;
no, a czowiek interesu nie bardzo si krpuje i w pierwszym rzdzie zada oczywicie
pytanie: czy jest nadzieja na zrealizowanie
162
weKseiKa. uapowieaz: jest, DO jest taKa mamusia, co to ze stu dwudziestu piciu rubli
emerytury swojej, choby sama miaa nie je, ale Rodiuni z kopotu wybawi, a i
siostrzyczka taka jest, co to za braciszka bodaj do niewoli pjdzie. Na tym wanie si
opar. Czego si krcisz? Przejrzaem ci, bracie, na wskro, wszystko co do joty wiem o
tobie, nie darmo zwierzae si Paszece, kiedy jeszcze by z ni na stopie familijnej,
mwi ci to w najlepszej intencji... Tak zazwyczaj bywa: uczciwy i sentymentalny czowiek
zwierza si w szczeroci ducha, a czowiek interesu sucha i je, a zje do cna. Ot daa ona
weksel, jakoby w charakterze spaty dugu, owemu Czebarowowi, a ten wystpi formalnie
o naleno, niczym si nie krpujc. Pocztkowo, kiedy si tylko o tym dowiedziaem,
chciaem mu porzdnie kota popdzi, ale w tym czasie pokumaem si z Paszek, wobec
tego kazaem spraw przerwa w samym zarodku, porczywszy za twoj wypacalno.
Porczyem za ciebie, syszysz? Wezwano Czebarowa, zatkano mu pysk dziesicioma
rublami, a weksel wycofano, i oto mam zaszczyt zaprezentowa go szanownemu panu
na sowo teraz panu wierz oto prosz, we go pan sobie, nawet go naddarem, jak w
tych wypadkach naley.
Razumichin pooy na stole weksel; Raskolnikow spojrza na weksel i nie rzekszy ani
sowa, odwrci si do ciany. Razumichina to ubodo.
Widz, bracie odezwa si po chwili e znowu palnem gupstwo. Miaem zamiar
rozerwa ci troch pogawdk, a zdaje si, osignem wrcz odwrotny efekt.
To ciebie nie poznaem w gorczce? zapyta Raskolnikow po chwili milczenia, nie
odwracajc gowy.
Tak, mnie, i raczy pan nawet wpada w sza, zwaszcza kiedy raz przyprowadziem
Zamietowa.
Zamietowa?... Sekretarza?... Po co? Raskolnikow szybko si odwrci i wlepi oczy
w Razumichina.
Co z tob... Czego si tak przestraszye? Po prostu chcia ci pozna; z wasnej
inicjatywy, bo duo z nim o tobie
163
o tobie tylu szczegw? To byczy chop, doskonay kompan... oczywicie, w pewnym
sensie. Teraz jestemy przyjacimi, widujemy si niemal codziennie. Przeniosem si do tej
dzielnicy. Nie wiesz jeszcze o tym? Niedawno si przeprowadziem. Ze dwa razy bylimy z
nim u Lawizy. Pamitasz Lawiz, Lawiz Iwanown?
Czy mwiem co w gorczce?
I to ile jeszcze! Bye zupenie nieprzytomny.
A co mwiem?
Co mwie? Wiadomo, co si plecie z gorczki... No, bracie, do dziea, eby nie traci
czasu.
Razumichin podnis si z krzesa i zapa czapk.
Co mwiem?
Pop swoje, chop swoje! Czy nie masz czasem na sumieniu jakiego sekretu? Nie
obawiaj si: o hrabinie1 nie byo ani sowa. Mwie o jakim buldogu, o kolczykach
jakich, o dewizkach, o Wyspie Krestowskiej, o jakim stru, oprcz tego o Nikodemie
Fomiczu i o Ilji Pietrowiczu, tym zastpcy naczelnika cyrkuu, sporo naplote. Poza tym
raczy si pan bardzo interesowa swoj skarpetk! Skary si pan szanowny: dajcie mi,
krzyczae, skarpetk i tak w kko. Zamietow sam nawet szuka jej po wszystkich ktach i
poda panu to wistwo wasnymi uperfumowanymi rczkami zdobnymi w piercienie.
Wtedy dopiero raczy si pan uspokoi i ca dob pieci pan to wistwo; nie mona jej
byo panu z rk wyrwa. Prawdopodobnie masz j jeszcze gdzie pod kodr. Domagae
si jeszcze jakiej obszywki od spodni, jake o ni zabiegae! Nie moglimy z ciebie w
aden sposb wydoby, o jakie ci tam obszywki chodzi! W ogle nic nie mona byo
zrozumie... A teraz do dziea! Tu jest trzydzieci pi rubli; zabieram z tego dziesi rubli,
a za jakie dwie godzinki wylicz si z nich.
1 W intencji Razumichina dowcipna aluzja do przywidzenia i obdu Hermana, hazardzisty
i mordercy z noweli Aleksandra Puszkina Pikowa dama.
164
ro drodze dam zna rwnie Zosimowowi, chocia dawno ju powinien by tu by, bo jest
ju dwunasta. A ty, Nasteczko, zagldaj tu czciej, niech ma co do picia i w ogle, co mu
bdzie potrzebne... A Paszece osobicie powiem zaraz, co i jak. Do widzenia!
Paszek j nazywa! Ach, ty cwaniaku! zawoaa w lad za nim Nastazja; potem
otworzya drzwi i zacza podsuchiwa, ale nie wytrzymaa i pobiega na d. Miaa
ogromn ochot dowiedzie si, o czym on tam mwi z gospodyni, i ze wszystkiego wida
byo, e bya po prostu zachwycona Razumichinem.
Jak tylko zamkny si za ni drzwi, chory zerwa z siebie kodr i jak wariat zeskoczy z
kanapy. Z trudn do opanowania niecierpliwoci czeka, a wyjd, eby zosta sam i wzi
si do dziea. Ale do czego, do jakiego dziea? Jakby celowo naraz o tym zapomnia. Boe!
Racz mnie owieci: czy oni wiedz o wszystkim, czy jeszcze nie wiedz? A co, jeeli ju
wiedz i tylko udaj, drocz si, dopki le, a potem nagle wejd i powiedz, e wszystko
ju dawno jest wiadome, a oni tylko tak sobie... Co teraz robi? Jak na zo zapomniaem,
a przed chwil przecie pamitaem!..."
Sta na rodku pokoju i z desperackim zdumieniem rozglda si dookoa; podszed do
drzwi, uchyli je, zacz nasuchiwa; ale nie o to wcale chodzio. Podszed do pieca,
otworzy drzwiczki i zaczai grzeba w popiele: oderwane od spodni strzpy i kawaki
podartej kieszeni leay tak, jak je wwczas wrzuci, czyli e nikt tam nie zaglda. Naraz,
jakby sobie nagle co przypomnia, skoczy do kta, w ktrym bya dziura w tapecie, zacz
j oglda, wsun rk do dziury, zacz grzeba w niej, ale i to go nie zadowalao. W tej
chwili przypomnia sobie o skarpetce. Gdzie jest ta skarpetka, o ktrej przed chwil mwi
Razumichin? Przecie ley tu, na kanapie, pod kodr, ale do tego stopnia zabrudzia si i
wywiechtaa od tego czasu, e Zamietow, oczywicie, nic nie zauway.
165
iaK, z,amietow!... policja; /v po co mnie wzywaj uo kancelarii policyjnej? Gdzie
wezwanie? Ale, ale!... co popltaem: to wtedy wzywali! Wtedy rwnie ogldaem
skarpetk, a potem... potem byem przecie chory. Ale po co przychodzi Zamietow? W
jakim celu Razumichin go przyprowadzi?... bekota bezradnie Raskolnikow, siadajc
na kanapie. Co to, znowu mam gorczk czy co u licha? Zdaje si, e istotnie... No
wanie przypomniaem sobie: trzeba ucieka! Ucieka jak najprdzej, bezwarunkowo,
natychmiast ucieka! Dobrze, ale... dokd? A gdzie jest moje ubranie? Butw te nie mam!
Sprztnli! Zabrali! Ukryli! Teraz rozumiem! A jednak paszcz przeoczyli! O, i pienidze
le na stole! Weksel te... Wezm pienidze i pjd sobie, wynajm inne mieszkanie, nie
znajd mnie!... A biuro adresowe? Znajd! Razumichin znajdzie. Lepiej uciec... gdzie
daleko... do Ameryki i gwizda sobie na nich! Weksel te trzeba zabra... Przyda si tam!
Co by tu jeszcze zabra? Myl, e jestem chory! Wcale nie wiedz, e umiem chodzi, hihi-hi! Po oczach poznaem, e o wszystkim wiedz! Byle tylko zej ze schodw! A co,
jeeli tam ju stoj stre, policjanci! Co to, herbata? A oto i butelka z piwem, poowa
zostaa, zimne piwo!"
Zapa butelk, w ktrej byo jeszcze piwa na ca szklank, i z rozkosz wypi jednym
tchem, jakby gasi pomie w piersi. Po minucie piwo uderzyo mu do gowy, a po ciele
przeszed lekki i wcale przyjemny dreszczyk. Pooy si z powrotem i przykry si kodr.
Myli i tak chaotyczne, chorobliwe, nieskoordynowane zaczy mu si coraz bardziej
plta w gowie, a wkrtce ogarn go lekki i przyjemny sen. Z rozkosz namaca gow
wygodniejszy doeczek w poduszce, otuli si dobrze mikk, watow kodr, ktr mia
teraz zamiast niedawnego, podartego paszcza, cicho westchn i zapad w mocny, gboki,
oywczy sen.
Obudzi si, usyszawszy, e kto wszed do pokoju; otworzy oczy i ujrza Razumichina,
ktry rozwar na ocie drzwi i sta na progu, nie mogc si zdecydowa: wej czy nie
wej?
166
ivaarv \jiiniv u w s^y UR.IIII i ukuciu uinusi M(f na R.ctiitpic, jctR.U}'
usiujc sobie co przypomnie.
A, nie pisz, oto i ja! Nastko, daj tu paczk! zawoa Razumichin na d. Zaraz ci
zo sprawozdanie.
Ktra godzina? zapyta Raskolnikow, rozgldajc si z niepokojem.
No, bracie, fest si przespae: ju ciemno na dworze, chyba szsta. Spae wic przeszo
sze godzin...
Boe! Jake to tak!...
A bo co? Na zdrowie! Dokd si pieszysz? Na randk czy co? Teraz cay czas naley do
nas. Czekam na ciebie ju trzy godziny; dwa razy zagldaem do ciebie, a ty cigle spae.
Do Zosimowa te zachodziem dwa razy: wci nie ma go w domu. Ale to nic, przyjdzie!...
Pewnie biega w swoich sprawach. A ja ju si ostatecznie przeprowadziem,
przeprowadziem si z wujkiem. Przecie mam teraz wuja... Ale mniejsza o to, do rzeczy!...
Daj tu paczk, Nastko. Zaraz j tego... A jak si czujesz, bracie?
Zdrw jestem, wcale nie jestem chory... Razumichin, dawno tu jeste?
Dwa ruble dwadziecia pi kopiejek! I znowu pamitaj, e pod tym samym warunkiem: te
rzeczy zniszczysz, na drugi rok dostaniesz za darmo inne! W sklepie Fiediajewa inaczej nie
handluj: raz zapacisz i masz na cae ycie dosy, bo drugi raz tam nie pjdziesz. No, a
teraz przystpujemy do butw. Jak ci si podobaj? Chocia wida, e uywane, ale
przecie na dwa miesice wystarcz, bo to zagraniczna robota i towar zagraniczny:
sekretarz ambasady angielskiej spuci je na straganie w zeszym tygodniu; raptem sze
dni je nosi, ale forsa bya mu bardzo potrzebna. Cena rubel pidziesit kopiejek.
Drogo?
A moe nie pasuj? zauwaya Nastazja.
Nie pasuj! A to co? i wycign z kieszeni stary, podarty, cay oblepiony
zeschnitym botem, dziurawy but Raskolnikowa. Poszedem ze wzorem i wedug tego
okazu znaleli mi waciwy numer. Caa ta sprawa ubita bya po przyjacielsku. A co do
bielizny, to dogadaem si z gospodyni. Po pierwsze, masz tu trzy koszule z ptna, ale za
to z modnym gorsem... A wic razem... osiemdziesit kopiejek czapka, dwa ruble
dwadziecia pi reszta, ogem trzy ruble i pi kopiejek; rubel pidziesit buty, bo w
bardzo dobrym gatunku razem cztery ruble pidziesit pi kopiejek, a pi rubli caa
bielizna, hurtem wytargowaem ogem akurat dziewi rubli pi169
dziesit pi Kopiejek. LJzteraziesci pi KopiejeK reszty, prosz, bd askaw,
miedziakami; i w ten sposb, Rodia, odbudowany jeste w caej okazaoci, a co do
paszcza, to uwaam, e twj nie tylko moe ci jeszcze suy, ale ma w sobie nawet co
imponujco szlachetnego: co to znaczy ubiera si u Char-meura1! Spraw skarpetek i
innych drobiazgw zostawiam tobie samemu; pienidzy zostaje nam dwadziecia pi rubli,
a o Paszek i o komorne moesz si nie martwi, jak mwiem: kredyt nieograniczony. A
teraz, bracie, pozwl, e zmienimy ci bielizn, bo dzi choroba twoja bodaje ju tylko w
koszuli siedzi...
Daj spokj, nie chc! opdza si Raskolnikow, ktry z obrzydzeniem sucha
wymuszenie zabawnej relacji Razumi-china o kupnie ubrania...
Nie, bracie, to wykluczone; po co w takim razie buty zdzieraem! upiera si
Razumichin. Nastusiu, nie wstyd si, pom nam, o tak! i nie baczc na opr
Raskolnikowa, zmieni mu jednak bielizn. Raskolnikow rzuci si potem na poduszk i ze
dwie minuty nie odezwa si ani sowem.
Kiedy wreszcie si odczepi!" pomyla. Za jakie pienidze to wszystko kupione?
zapyta wreszcie, patrzc w cian.
Pienidze? Masz ci los! Za twoje wasne. Przecie niedawno by tu oficjalista od
Wachruszyna, matka ci przysaa; zapomniae czy co?
Teraz pamitam... wyrzek z trudem Raskolnikow po dugim i ponurym milczeniu.
Zasmucony tym Razumichin spoglda na niego z niepokojem.
W tej chwili drzwi si otworzyy i do pokoju wszed wysoki, barczysty jegomo, ktrego
Raskolnikow te jak gdyby ju zna z widzenia.
Zosimow! Nareszcie! zawoa uradowany Razumichin.
1 I. Charmeur modny wwczas krawiec w Petersburgu. 170
IV
Zosimow by to wysoki i tgi mczyzna o obrzkej, bezbarwnej, bladej, starannie
wygolonej twarzy, o jasnych, szczeciniastych wosach, w okularach i z wielkim, zotym
sygnetem na tustym palcu. Mia okoo dwudziestu siedmiu lat. Ubrany by w szeroki i
elegancki lekki paszcz, jasne, letnie spodnie i w ogle wszystko na sobie mia eleganckie,
jak z igy; koszula bez zarzutu, dewizka od zegarka masywna. Ruchy mia powolne, jakby
ociae, a jednak porusza si z wystudiowan swobod; pretensjonalno, zreszt
starannie ukrywana, przebijaa w kadym calu. Wszyscy, ktrzy go dobrze znali, uwaali go
za niezbyt sympatycznego, ale jak mwiono, zna swj fach...
Byem u ciebie ju dwa razy... Widzisz, ockn si!
zawoa Razumichin.
Widz, widz. No, jake si teraz czujemy? zwrci si Zosimow do Raskolnikowa,
wpatrujc si w niego uwanie i usadawiajc si wygodnie w nogach na kanapie.
Cigle jeszcze kaprysi odpar Razumichin zmienialimy mu teraz bielizn, a ten
omal si nie rozpaka.
Bo i po co, bielizn mona byo zmieni potem, skoro sobie tego nie yczy... puls
wietny. Gowa pewnie cigle jeszcze boli, co?
Jestem zdrowy, najzupeniej zdrowy! z uporem i rozdranieniem owiadczy
Raskolnikow, podnoszc si na posaniu i miotajc wcieke spojrzenia, ale po chwili opad
na poduszk i odwrci si do ciany. Zosimow obserwowa go bardzo uwanie.
Bardzo dobrze... Wszystko w porzdku orzek leniwie.
Jad co?
Opowiedzieli mu wszystko dokadnie i zapytali, co mona mu dawa.
Waciwie wszystko... Zup, herbat... Grzybw i ogrkw oczywicie dawa nie
naley, misa raczej te nie... zreszt, co tu duo gada!... Zosimow spojrza znaczco na
Razumi171
cnma. adne lekarstwa nie s potrzebne, mc me potrzeba, a jutro zobaczymy... Mona
by waciwie i dzisiaj, ale...
Jutro wieczorem wyprowadz go na spacer! zdecydowa Razumichin do ogrodu
Jusupowa, a potem do Palais de Cristal"1.
Jutro nie ruszabym go jeszcze, chocia... troch... zobaczymy.
Wielka szkoda, akurat dzisiaj mam oblewanie mojego mieszkania, dwa kroki std;
bdzie nam go brak. Moe by cho polea na kanapie w naszym towarzystwie! A ty
bdziesz? zwrci si Razumichin do Zosimowa. Nie zapominaj, e obiecae przyj.
Owszem, ale troch pniej. Co tam urzdzasz?
Nic szczeglnego, herbata, wdka, led. Pierg te bdzie; sami swoi si zbior.
Mianowicie kto?
Sami tutejsi, sami nowi, doprawdy, chyba oprcz starego wuja, ktry waciwie te jest
nowy: dopiero wczoraj przyjecha do Petersburga w jakich tam swoich interesach;
widujemy si raz na pi lat.
Co to za jeden?
Taki, co to wegetowa cae ycie na prowincji, kierownik powiatowego urzdu
pocztowego... na emeryturze, szedziesit pi lat, nie ma o czym mwi... Lubi go
zreszt. Przyjdzie rwnie Porfiry Siemionowicz, tutejszy sdzia ledczy... prawnik. Znasz
go przecie...
To te jaki twj krewny?
Bardzo daleki, co si znowu krzywisz? Raz ecie si pokcili, to ju gotw jeste nie
przyj?
Gwid na niego...
powiada, e znalaz na chodniku. Wicej o tym rozmowy nie byo mwi niby Duszkin
wyniosem mu tylko papierek, czyli rubla, bo myl sobie, jak nie zastawi u mnie, to
zastawi u innego, i tak przepije, wic niech to ju u mnie ley; z cudzego wo za cho
wrd morza, cudzego nie chc, jak si co wykryje albo midzy ludmi gadanie jakie
bdzie, to sam przyjd i oddam". To oczywicie austriackie gadanie, e jak pies, znam tego
Dusz-kina, to paser, przechowuje kradzione rzeczy, a trzydziestorub-low rzecz nie po to
wzi, eby odda, ale po prostu wykiwa Mikoaja. Potem stchrzy i tyle. Zreszt, pal go
diabli; suchaj dalej. Duszkin mwi: A tego chopa, Mikoaja Diemientiewa, znam od
maego, krajanie jestemy, z jednej guberni i powiatu, zarajskiego niby, spod Riazania.
Mikoaj, cho nie jest pijakiem, ale wypi lubi, i wiedziaem niby, e pracuje w tym domu,
razem z Mitrijem maluje, a obydwaj s z jednych miejsc. I jak tylko dosta papierek, zaraz
go zmieni, wypi jeden po drugim dwa kielonki, wzi reszt i poszed sobie, a Mitrija
wtedy z nim nie widziaem. Na drugi dzie dopiero wywiedziaem si, e Alon Iwanown
i siostr, Lizawiet Iwanown, siekier zarbali, wtedy w niepewnoci byem co do
kolczykw, bo wiedziaem, e nieboszczka pod zastaw pienidze poyczaa. Poszedem do
nich do domu i zaczem si cichaczem wypytywa, a na sam pocztek zapytaem: czy jest
tu Mikoaj? A Mitrij peda mi, e Mikoaj hula gdziesik, do domu przyszed o wicie,
pijany, w mieszkaniu by z dziesi minut, chyba nie wicej, i znowu poszed, a potem ju
go Mitrij nie widzia i robot sam wykacza. A robot maj na tych samych schodach, gdzie
mieszkaa nieboszczka, na pierwszym pitrze. Jakem si o tym dowiedzia, nie wydaem si
z tym nikomu tak Duszkin mwi
176
a co uu zaoojsiwa, 10 wywieuzmicm si wszysiiuegu, cu mogem, i wrciem do domu
w takiej samej niepewnoci. A dzisiaj rankiem, o smej godzinie to jest na trzeci dzie,
rozumiesz? widz, wchodzi do mnie Mikoaj, urnity, ale nie eby zupenie pijany, bo
rozumie, co si do niego mwi. Usiad na awce, milczy. A oprcz niego w interesie by
tylko jeden obcy czowiek, no i drugi jeszcze spa na awce, bo to po znajomoci, i dwch
jeszcze moich chopcw do posugi. Widziae, pytam go si, Mitrija? Ju trzeci dzie,
powiada, jak go nie ma. A dzisiaj gdzie nocowae? Na Piaskach1, powiada, u
koomieskich krajanw- A skd, powiadam, wzie wtedy te kolczyki? A na ulicy
znalazem, na trotua-rze i mwi to tak jako, jakby si zacina, i w oczy prosto nie
patrzy. A syszae, powiadam, e tak i tak, w ten sam wieczr i o tej samej godzinie, na
tamtych schodach, co si tam stao? Nie, powiada, nie syszaem, a sam uwanie sucha,
lepia wybauszy i naraz zblad jak kreda. Ja mu o wszystkim opowiadam, patrz, a on
czapk w rce i chodu. Chciaem go przyskrzyni: Poczekaj, Mikoaju, powiadam,
napijesz si moe? Tymczasem mrugnem na chopaka, eby drzwi przytrzyma, i
wychodz zza lady. A on jak nie szurnie ode mnie na ulic i co si w zauek tyem go
widzia. Wtedy pomylaem, e to na pewno on, e to jego grzech, jakbym przy tym by..."
Rozumie si!... zauway Zosimow.
Czekaj! Posuchaj do koca! Oczywicie zaczli gwatownie szuka Mikoaja: Duszkina
aresztowali i zrobili rewizj w jego mieszkaniu, Mitrija te; przetrzsnli koloni koomiesk, dopiero na trzeci dzie sprowadzili Mikoaja: zatrzymali go w pobliu ...skiej rogatki,
w zajedzie. Przyszed do tego zajazdu, zdj z szyi srebrny krzyyk i poprosi o szklank
wdki za krzyyk. Dosta. Po kilku minutach baba wchodzi do obory i widzi przez szpark:
obok w szopie przywiza do belki
Piaski wwczas peryferyjna dzielnica Petersburga.
177
i zrooii pu; siani na pienKU i cnciai sooie zarzucie ptl na szyj; baba wrzasna
wniebogosy, zlecieli si ludzie: A, to ty taki!" Prowadcie mnie, powiada, do takiego a
takiego komisariatu, do wszystkiego si przyznam". No wic zaprowadzili go z nalenymi
honorami do tego komisariatu, czyli do naszego. A tu jak zwykle, kto, co i jak, ile lat
dwadziecia dwa" i tak dalej, i tak dalej. Jak pracowalicie z Mitrijem, czy nie
zauwaylicie nikogo na schodach o takiej a takiej godzinie?" Odpowied: Wiadomo,
moe ta i jakie ludzie przechodzili, a mnie co?" A nie syszelicie czasem czego, haasu
jakiego i tak dalej?" Nic nadzwyczajnego nie syszaem". A czy wiesz, Mikoaju, e tego
samego dnia tak a tak wdow w dniu i o godzinie takiej a takiej wraz z jej siostr
zamordowano i ograbiono?" Nic nie wiem, pojcia nie mam. Pierwszy raz dowiedziaem
si od Afanasija Pawycza, na trzeci dzie w piwiarni". A skd miae kolczyki?" Na
tretuarze znalazem". Dlaczego nie przyszede na drugi dzie do roboty?" Bom si
zapi". A gdziee popija?" A tam i tam". Dlaczego uciek od Duszkina?" Bom si
wtedy strasznie przelk". Czego si przelk?" A e mnie zasdz". Jake mg ba
si tego, jeeli nie poczuwasz si do adnej winy?..." Jeeli nie chcesz wierzy, to nie
wierz, ale pytania te byy mu zadane dosownie tak, jak ci to powtrzyem, wiem o tym na
pewno, bo mi zupenie dokadnie opowiadali! Jak ci si to podoba? Co?
Dobrze, ale poszlaki jednak s.
Ja przecie mwi teraz nie o poszlakach, a o pytaniach, o tym, jak oni pojmuj swoj
rol! Niech to diabli!... Sowem, przyparli go do muru, gnbili, gnbili, a si do
wszystkiego przyzna: Nie na tretuarze, powiada, znalazem, a w chaupie, w ktrej
malowalimy z Mitrijem". A to niby w jaki sposb?" A w taki sposb, e malowaliwa z
Mitrijem cay dzie, do smej godziny, juemy si zabierali do domu, Mitrij wzi pdzel,
po mordzie mnie trzepn i ucieka, a ja za nim. Pdz tak za nim, wrzeszcz wniebogosy, a
na zakrcie ze schodw do
178
oramy wpauiern z rozpuu na siroza i na panw, a ne panw z nim wtedy byo, nie
pamitam, tylko e str mi za to nawymyla, a drugi str te nawymyla, strowa
kobita te wysza i te nam nawymylaa, i jeszcze jeden pan do bramy wchodzi, z dam, i
te nam nawymyla, bomy z Mifk w poprzek leeli: to ja Mit'k zapaem za kudy,
przewrciem i zaczem go grza, ale robilimy to nie ze zoci, tylko tak, dla zabawy.
Potem Mit'ka wyrwa mi si i zacz wia ulic, to ja za nim, ale nie dopdziem go i
wrciem do mieszkania sam, bo trzeba byo uprztn narzdzia. Zaczem si zbiera i
czekam na Mitrija, a nu przyjdzie. No i przy drzwiach w sieni, pod cian, bliej kta,
nastpiem wanie na pudeko. Patrz, ley zawinite w papier. Papier rozwinem, patrz,
takie haczyki malusiekie, haczyki te otworzyem, a tu w pudeku kolczyki..."
Za drzwiami? Za drzwiami leao? upewni si naraz Raskolnikow, spogldajc
mtnym, wystraszonym wzrokiem na Razumichina, i z wolna, opierajc si rk, unis si
na kanapie.
Tak... a co? Co si z tob dzieje? Co ci jest? Razumichin te wsta z krzesa.
Nie, nic!... ledwo dosyszalnie odpowiedzia Raskolnikow, opadajc znowu na
poduszk i odwracajc si do ciany. Wszyscy umilkli.
Zdrzemn si, to chyba przez sen odezwa si wreszcie Razumichin, spogldajc
pytajco na Zosimowa, ktry przeczco pokrci gow.
Mwe, co dalej odezwa si Zosimow no?
Nie, bracie, adne jednake, bo jeeli kolczyki, ktre znalazy si tego samego dnia, o
tej samej godzinie w rkach Mikoaja, istotnie stanowi wan poszlak przeciwko niemu,
to po jego wyjanieniach staj si sporn poszlak, bo mimo wszystko musimy wzi pod
rozwag oczywiste fakty wiadczce na jego korzy, zwaszcza e s to fakty niezbite. A
jak sdzisz, czy na podstawie naszej jurysdykcji przyjm, a raczej czy s w stanie przyj
fakt oparty jedynie na niemoliwoci psychologicznej, stanie wewntrznym podejrzanego
za fakt niezbity i usuwajcy wszelkie obciajce poszlaki rzeczowe? Nie, nie przyjm, w
adnym razie nie przyjm, bo pudeko niby znaleli i czowiek chcia si powiesi, co nie
mogoby mie miejsca, gdyby nie czu si winny!" Oto kardynalne zagadnienie, ktre mnie
wanie tak denerwuje! Musisz mnie zrozumie!
Widz, e si denerwujesz. Poczekaj, zapomniaem zapyta: skd wiadomo, e pudeko
z kolczykami rzeczywicie pochodzi z kufra starej?
To zostao ustalone odpowiedzia z niezadowoleniem i jakby niechtnie Razumichin.
Koch rozpozna przedmiot i wskaza nawet tego, ktry go zastawi, a ten niezbicie
dowid, e przedmiot istotnie naley do niego.
181
To ze. Teraz dalej: czy nikt me widzia Mikoaja w cnwm, gdy Koch i Piestriakow
wchodzili na gr, i czy nie mona tego w jakikolwiek sposb dowie?
O to wanie chodzi, e nikt nie widzia odpowiedzia Razumichin z ubolewaniem
i to jest wanie najgorsze; nawet Koch i Piestriakow nie zauwayli, wchodzc na gr,
cho z drugiej strony ich wiadectwo miaoby obecnie niewielkie znaczenie. Widzielimy,
powiadaj, e mieszkanie jest otwarte, pewnie pracowali tam, ale przechodzc, nie
zwrcilimy uwagi i nie pamitamy dobrze, czy byli tam wtedy robotnicy, czy nie".
Hm, a wic jedyn usprawiedliwiajc go okolicznoci jest to, e jeden grzmoci
drugiego i miali si. Dajmy na to, e jest to powany dowd, ale... Pozwl: jak ty sam
tumaczysz cay ten fakt? Jak wytumaczysz znalezienie kolczykw, jeeli on je naprawd
znalaz, tak jak zeznaje?
Jak wytumacz? Nie ma co tu tumaczy: sprawa jest jasna! Jasna jest droga, na ktr
naley spraw skierowa, jasna i dowiedziona, i wanie pudeko wskazao ten kierunek.
Prawdziwy morderca zgubi te kolczyki. Morderca by na grze, gdy Koch i Piestriakow
dobijali si, i by zamknity od wewntrz. Koch paln gupstwo, e zszed na d; w tym
wanie momencie morderca wyskoczy i te zbieg na d, bo nie mia innego wyjcia. Na
schodach schowa si przed Kochem, Piestriakowem i strem do pustego mieszkania w
chwili, kiedy Dymitr i Mikoaj wylecieli stamtd, przeczeka, a ucichn ich kroki, i
najspokojniej zszed na d wanie w chwili, kiedy Dymitr i Mikoaj pognali na ulic, a
wszyscy inni rwnie si rozeszli i nikogo nie byo przed bram. Moe go widzieli, ale po
prostu nie zauwayli: czy to mao ludzi przechodzi? A pudeko wypado mu z kieszeni, gdy
sta za drzwiami, i nie zauway, e mu wypado, bo nie mia wtedy do tego gowy. Pudeko
natomiast z ca oczywistoci dowodzi, e on tam wanie sta. Oto caa historia!
Sprytnie! Bardzo to, bracie, sprytne. Paradne!
Ale dlaczego, dlaczego?
182
U Jd.JS.Ub Z,
i ukada si... niczym w teatrze.
No wiesz! zaoponowa Razumichin, ale w tej chwili otworzyy si drzwi i wesza
nowa, nikomu z obecnych nie znana osoba.
184
TT ^upwwi^u^i ivaaiv\jniijvuw upaui puwiuiciu lici puu U5Z,J<k.,
pooy rce pod gow i zacz patrze w sufit. uynowi a si przykro zrobio. Zosimow
i Razumichin zaczli go oglda z jeszcze wikszym zaciekawieniem, wskutek czego
uyn w kocu nawet si zmiesza.
Przepraszam, sdziem wybekota e list wysany ju z gr dziesi dni albo i
dwa tygodnie temu...
Prosz pana, czemu stoi pan cay czas przy drzwiach?
przerwa mu Razumichin. Jeli ma pan co do powiedzenia, to prosz siada, bo
razem z Nastazj bdzie wam tam za ciasno. Nasteczko, odsu si troch, daj panu przej!
Prosz tutaj, oto krzeso! No, wae pan!
Razumichin odsun swoje krzeso od stou, zrobi mae przejcie midzy stoem a swoimi
kolanami i czeka w tej pozycji, by go przelaz" przez t szpar. Wybra tak chwil, e
jako nie mona byo nie wykona tego, tote go przedosta si przez t wziutk
przestrze, potykajc si z popiechu. Doszed do krzesa, usiad i spojrza podejrzliwie na
Razumichina.
Prosz, niech si pan nie krpuje rzuci Razumichin.
Rodia jest ju pity dzie chory, trzy dni by w malignie, a teraz ockn si i nawet jad z
apetytem. Tam siedzi jego lekarz, dopiero co go bada, a ja jestem koleg Rodi, te byym
studentem i wanie teraz go pielgnuj: wic prosz nie zwraca na nas uwagi i nie
krpowa si, niech pan wali wprost, o co chodzi.
Dzikuj panu. Czy jednak nie zmcz chorego swoj obecnoci i rozmow?
zwrci si Piotr Pietrowicz do Zosimowa.
Nie burkn Zosimow moe go to nawet troch rozerwie i znowu ziewn.
O, on ju dawno odzyska przytomno, od samego rana!
mwi dalej Razumichin, ktrego poufao miaa charakter takiej naturalnej prostoty, e
Piotr Pietrowicz po namyle nabra kontenansu, po czci moe i dlatego, e ten obdartus
znalaz przecie okazj, eby si przedstawi jako student.
185
MaiKa pansKa... zaczai
Hm! gono chrzkn Razumichin. uyn spojrza na niego pytajco.
To nic, ja tak sobie, wal pan dalej... uyn wzruszy ramionami.
...Matka paska jeszcze w czasie mojej tam bytnoci zacza pisa do pana list. Po
przyjedzie tutaj umylnie czekaem kilka dni i nie przychodziem do pana, eby by
zupenie pewnym, e jest pan o wszystkim powiadomiony, ale teraz, ku zdziwieniu...
Wiem, wiem! przerwa mu naraz Raskolnikow, niecierpliwie i ze zoci. To pan?
Narzeczony? Wiem, wiem!... i basta!...
Piotr Pietrowicz poczu si naprawd obraony, ale zmilcza. Usilnie stara si zrozumie,
co to wszystko ma znaczy. Milczenie trwao dobr chwil.
Tymczasem Raskolnikow, ktry odpowiadajc mu, zwrci si do niego twarz, zacz go
uwanie oglda z jakim szczeglnym zainteresowaniem, jak gdyby przed chwil nie
zdoa obejrze go caego albo te uderzyo go w nim co nowego, nawet unis si nieco na
posaniu. Istotnie, w wygldzie zewntrznym Piotra Pietrowicza uderzyo go co
osobliwego, a mianowicie co jak gdyby uzasadniajcego nazw narzeczonego", ktr mu
przed chwil tak bezceremonialnie nadano. Po pierwsze, wida byo, a nawet rzucao si to
wziem dwa zupenie czyciutkie pokoiki, poza tym to na bardzo krtki czas... Znalazem
ju waciwe, to znaczy nasze przysze mieszkanie zwrci si do Raskolnikowa i
teraz je wanie odnawiaj, a tymczasem sam si gnied w pokoju umeblowanym, o dwa
kroki std, u pani Lippewechsel, w mieszkaniu pewnego mojego modego przyjaciela,
Andrzeja Siemio-nycza Lebieziatnikowa; on to wanie wskaza mi dom Bakalejewa.
Lebieziatnikow? wycedzi Raskolnikow, co sobie jakby przypominajc.
Tak, Andrzej Siemionycz Lebieziatnikow, urzdnik ministerialny. Czy pan go zna?
Tak... nie... odpowiedzia Raskolnikow.
Przepraszam, wnioskowaem tak z paskiego pytania. Byem w swoim czasie jego
opiekunem... bardzo miy modzieniec i... postpowy... A ja bardzo ceni modzie: to
jedyny rzecznik nowych prdw. Piotr Pietrowicz z pewn nadziej spojrza na
wszystkich obecnych.
188
jaj
z,ajj_yiii
W najpowaniejszym, w najgbszej, e tak powiem, ich istocie podchwyci Piotr
Pietrowicz, jakby si ucieszy, e udao mu si nawiza rozmow. Ot ju dziesi lat
nie byem w Petersburgu. Wszystkie te nasze innowacje, reformy, idee wszystko to
dochodzio do nas na prowincj, ale eby widzie wszystko i widzie dokadniej, trzeba by
w Petersburgu. Ja za jestem przekonany, e najwicej mona si dowiedzie i zauway,
obserwujc nasze mode pokolenie. I musz przyzna: mam satysfakcj...
Waciwie z jakiego powodu?
To jest rozlega kwestia. Mog si myli, ale wydaje mi si, e tu znajduj bardziej
konkretny pogld na rzeczy, gbszy, e tak powiem, krytycyzm, wicej rzeczowoci...
To prawda bkn Zosimow.
Bzdury pleciesz, wanie rzeczowoci brak zaoponowa gorco Razumichin.
Rzeczowo to cecha, ktr niesychanie trudno naby, z nieba ci nie spadnie. A jeeli o nas
chodzi, to ju od dwustu lat1 nic dorzecznego nie robimy... Rne idee moe i kiekuj
zwrci si do Piotra Pietrowicza moe nawet jest denie do dobra, cho dziecinne,
bodaj i uczciwo si znajdzie, cho coraz wicej jest zodziei, ale rzeczowoci wanie
brak! Rzeczowo chodzi po ziemi!
Nie mog si z panem zgodzi z nie ukrywan przyjemnoci zaoponowa Piotr
Pietrowicz zdarza si marzycielstwo, bdy, ale trzeba umie by pobaliwym; marzycielstwo wiadczy o oddaniu sprawie i o nienormalnoci warunkw zewntrznych, w
jakich sprawa si rozgrywa. Jeeli za dotd mao zrobiono, to i czasu byo niewiele. Nie
mwi ju o rodkach. Osobicie uwaam, e jednak co nieco zrobiono:
rozpowszechnione zostay nowe, poyteczne myli, nie1 od dwustu lat..." od czasw Piotra I, ktrego reformy zmierzajce do przypieszonej
europeizacji Rosji spowodoway, wedug Dostojewskiego, m.in.
fatalne w skutkach oderwanie si inteligencji od ludu.
189
Kiore nowe, pozyieczne uiwory zamiasi aawnycn marzycielskich i romantycznych;
literatura nabiera cech dojrzaoci; wypleniono i wymiano mas szkodliwych przesdw...
Sowem, zerwalimy bezpowrotnie z przeszoci, a to ju jest, moim zdaniem, krok
pozytywny.
Wyku na pami! Popisuje si! rzuci nagle Raskol-nikow.
Prosz? zapyta Piotr Pietrowicz, nie dosyszawszy, ale nie otrzyma odpowiedzi.
To wszystko suszne popiesznie wtrci Zosimow.
Prawda? cign dalej Piotr Pietrowicz, spojrzawszy z wdzicznoci na Zosimowa.
Zgodzi si pan mwi dalej, zwracajc si do Razumichina, ale ju z odcieniem
pewnego triumfu i wyszoci i o may wos nie doda: modziecze" e s osignicia,
czyli jak to powiadaj, postp, choby w zakresie nauki i spraw ekonomicznych...
Oglniki!
Nie, to nie s oglniki, szanowny panie! Jeli mi, na przykad, dotychczas mwiono:
Kochaj bliniego", a ja si do tego stosowaem, to co z tego wynikao? cign dalej
Piotr Pietrowicz moe ze zbytnim nieco popiechem. A to, e rozrywaem koszul na
dwie czci, dzieliem si ni z blinim i obydwaj zostawalimy na p nadzy, wedle
przysowia: Kto dwie sroki za ogon apie...". Nauka za mwi: umiuj przede wszystkim
siebie samego, albowiem wszystko na wiecie oparte jest na interesie osobistym. Oprzesz
si na mioci samego siebie, to i interesy swoje obrobisz, jak naley, i koszula zostanie ci
caa. Wiedza ekonomiczna dodaje jeszcze, e im wicej jest w spoeczestwie
uporzdkowanych spraw osobistych, prywatnych i e tak powiem, caych koszul, tym
mocniejsz ma ono podstaw istnienia i tym lepiej postawiona zostaje sprawa oglna. Z
tego wynika, e zdobywajc wszystko jedynie i wycznie dla siebie, tym samym niejako
przysparzam dobra ogowi i prowadz do tego, eby blini mg otrzyma co wicej
ponad podart koszul, i to ju nie dziki hojnoci
190
pusz,(jz,cgumyuH JCUIIUSLCK, a uziiu uoorooyiowi ogoiu. iviysi niby prosta, niestety
jednak zbyt dugo wstydliwie ukrywana, przesonita marzycielstwem, cho zdawaoby si,
e niewiele trzeba dowcipu, eby si domyli...
Pan wybaczy, ja te jestem niedowcipny brutalnie przerwa Razumichin i dlatego
skoczmy t rozmow. Przecie zupenie celowo j wszczem, bo to cae gadulstwo ku
pokrzepieniu samego siebie, wszystkie te krzykliwe frazesy i cigle w kko to samo do
tego stopnia ju mi zbrzydy w cigu trzech lat, e jak Boga kocham, rumieni si, gdy
nawet inni
c dopiero ja sam przy mnie o tym zaczynaj rozprawia. Pan, oczywicie, chcia
zaprezentowa swoj wiedz, co jest do wybaczenia, i o to nie mam do pana pretensji.
Chciaem si tylko dowiedzie, kim pan jest, bo, widzi pan, do spraw spoecznych
przyczepio si ostatnio tylu rnych aferzystw i do tego stopnia spaczyli sens
wszystkiego, czego si tknli, dla wasnego interesu, e absolutnie wszystko spaskudzili. I
to wszystko!
Szanowny panie zacz uyn, prc si z nadzwyczajn godnoci czy nie
chcia pan przez to w tak bezceremonialny sposb powiedzie, e i ja...
Ale skde, skde... Jakbym mia!... Ale dosy tego
przerwa mu Razumichin i zwrci si do Zosimowa, aby kontynuowa rozpoczt
poprzednio rozmow.
Piotr Pietrowicz okaza si na tyle roztropny, e w zupenoci zadowoli si tym
objanieniem. Postanowi zreszt odej po paru minutach.
Mam nadziej, e znajomo nasza zwrci si do Raskolnikowa po paskim
wyzdrowieniu, ze wzgldu na znane panu okolicznoci, okae si trwaa... Przede
wszystkim ycz panu powrotu do zdrowia...
Raskolnikow nawet nie odwrci gowy. Piotr Pietrowicz wsta, zbierajc si do wyjcia.
prostopadle na ziemi, bez wiatru, rozumie pan? a poprzez nieg przebys-kuj latarnie
gazowe...
Nie wiem... przepraszam... bkn zagadnity mczyzna, zdumiony pytaniem i
dziwnym wygldem Raskolnikowa, i przeszed na drug stron ulicy.
Raskolnikow poszed prosto przed siebie i skierowa si na plac Sienny, ku miejscu, gdzie
sta kramik pary mieszczuchw, ktrzy rozmawiali z Lizawiet owego wieczora; teraz
jednak nie byo ich. Rozpoznawszy miejsce, Raskolnikow przystan,
198
ooejrzaf si WOKOIO i zwrci si uo cmopaKi w uz,ciwuucj koszuli, ktry sta,
ziewajc, u wejcia do skadu z mk.
Czy jest tu gdzie waciciel naronego straganu?
Tu jest duo handlarzy odpar ten, mierzc Raskol-nikowa od stp do gw.
Jak on si nazywa?
Na imi ma tak, jak go ochrzczono.
A czy ty czasem nie jeste z Zarajska? Z jakiej jeste guberni?
Chopak znw spojrza na Raskolnikowa...
U nas, prosz janie pana, nie gubernia, ale powiat; mj brat wiele podrowa, to moe
i wie, jaka to gubernia, a ja stale siedziaem w domu, to skd mog o tym wiedzie. Niech
wasza ekscelencja z aski swej wybaczy.
A co tam jest na grze, moe garkuchnia?
Traktiernia, a w niej bilardy i ksiniczki... e palce liza!
Raskolnikow przeszed przez plac. Na rogu sta zwarty tum, sami chopi. Raskolnikow
wmiesza si w tum, ciekawie przypatrujc si twarzom. Co go paro do nawizania
rozmowy z pierwszym lepszym przechodniem. Ale chopi nie zwracali na niego uwagi i
gwarzyli midzy sob, zbierajc si w grupki. Raskolnikow sta przez chwil
niezdecydowany, wreszcie namyli si i poszed chodnikiem na prawo, w kierunku W-go
bulwaru. Minwszy plac, znalaz si w bocznej uliczce.
Raskolnikow dawniej czsto chadza t krciutk uliczk, ktra w tym miejscu skrca w
bok i prowadzi z placu na ulic Sadow. Ostatnio co go zmuszao do wczenia si po tych
ulicach, zwaszcza gdy robio mu si ciko na sercu; odczuwa wwczas pragnienie, aby
ten ciar sta si jeszcze bardziej nieznony". Teraz jednak szed, nie mylc o niczym. By
tu duy dom, cay zajty przez szynkowni i inne, podobne zakady; co chwil wybiegay z
nich kobiety ubrane tak, jak si zwykle chodzi do ssiadw z go gow i tylko w sukni.
W kilku miejscach kobiety gromadziy si na chodniku, przewanie przy schodach do
suteren, gdzie mieszcz si rne,
199
naaer wesoe przyoyiKi. w jeanym z tycft lokali panowa niezwyky haas i gwar, tak e
rozlega si po caej ulicy; dolatyway dwiki gitary, piewano pieni, w ogle bawiono si
znakomicie. Grupa kobiet skupia si u wejcia; niektre siedziay na schodkach, inne na
chodniku, reszta staa i gwarzya ze sob. Na jezdni zatacza si, klnc gono, pijany
onierz z papierosem w zbach; chcia widocznie gdzie wstpi, ale zapomnia, do
ktrego z lokali. Jeden z oberwacw kci si z drugim; jaki czowiek pijany do
nieprzytomnoci lea w poprzek ulicy. Raskolnikow zatrzyma si koo wikszej grupy
kobiet. Rozmawiay ochrypymi gosami, ubrane byy w perkalikowe suknie, na nogach
miay liche buciki, wszystkie byy z goymi gowami. Niektre miay na pewno po jakie
czterdzieci lat, ale byy i siedemnastolatki. Prawie wszystkie miay twarze posiniaczone i
podbite oczy.
Nie wiadomo dlaczego, Raskolnikowa zainteresoway piewy i cay ten gwar i krzyk
rozlegajcy si tam, na dole... Sycha byo, jak pord wybuchw miechu i piskw
kobiecych kto wywija siarczyste houbce, wybijajc takt obcasami przy akompaniamencie
gitary i jakiego okropnego falsetu wyjcego spron piosenk. Raskolnikow sucha
uwanie, pospny i zadumany, i nachyliwszy si ku wejciu, z ciekawoci zaglda z
chodnika do sieni.
Policaju mj ty pikny, Nie bij mnie bez winy...
rozlega si cienki gos piewajcego. Raskolnikowa nagle ogarna przemona ch
usyszenia caej tej piosenki, jak gdyby byo to dla niego w tej chwili spraw najwaniejsz.
A moe wej tam pomyla. Ale rechocz! Pijani s... A co, moe i warto byoby si
upi?"
Nie chcesz do nas wstpi, kochasiu? zapytaa jedna z kobiet dwicznym, nie
zachrypnitym jeszcze gosem. Bya moda i nie odraajca jedyna z caej grupy.
200
Patrzcie j, jaka licznotka! odpowiedzia Raskol-nikow, prostujc si i spogldajc
na ni.
Umiechna si, komplement wyranie przypad jej do gustu.
A co to pan taki chudy? zauwaya druga prawie basem. Ze szpitala pan wyszed
czy co?
Niby crki generalskie, a nosy zadarte! wtrci si jaki chop w rozpitym kaftanie, z
chytrym umiechem na gbie, mocno urnity. Ale zabawa!
Wa, jake przylaz!
A pewnie, sodziutka!
I zszed na d, potykajc si.
Raskolnikow ruszy dalej.
Suchaj no, pan! zawoaa za nim dziewka.
Co? Zmieszaa si.
Mj skarbie, zawsze chtnie si z tob zabawi, ale teraz jako mi sumienie nie pozwala.
Daj mi, skarbie, sze kopiejek na wypitk.
Raskolnikow wyj z kieszeni kilka monet na chybi trafi: byy to trzy piciokopiejkwki.
Ach, jaki hojny pan!
Jak si nazywasz?
Niech pan pyta o Duklid.
Nie, c to jest? wtrcia nagle jedna z kobiet, skinwszy na Duklid. Nie
rozumiem, jak mona prosi w taki bezwstydny sposb! Mnie by za nic w wiecie sumienie
nie pozwolio...
Raskolnikow z zaciekawieniem spojrza na mwic. Bya to ospowata dziewczyna lat
moe trzydziestu, caa w sicach, z opuchnit grn warg. Karcia koleank spokojnie i
powanie.
Gdzie te ja to czytaem myla Raskolnikow, idc dalej gdzie czytaem o tym, jak
pewien skazaniec na godzin przed mierci mwi czy te myli, e gdyby mg y gdzie
na
201
wierzchoku skay, na takim malutkim skrawku ziemi, ze tylko dwie stopy mona by
umieci a dookoa otcha, ocean, wieczny mrok, wieczna samotno i wieczna burza
i miaby tak trwa na przestrzeni jednego okcia1 przez cae ycie, przez tysic lat, ca
wieczno, to jednak wolaby tak y anieli natychmiast umrze. Byle tylko y, y, y!
Jakiekolwiek by to ycie byo, byle tylko y!... Oto prawda! Boe mj, ile jest w tym
prawdy!... Jak podym stworzeniem jest czowiek!... A jeszcze bardziej pody jest ten, kto
go za to podym nazywa" doda po chwili.
Znalaz si na jakiej innej ulicy. Ach! to przecie Paac Krysztaowy)). Razumichin co
tam opowiada o tym paacu. Ale czego ja waciwie tutaj chciaem? Prawda, chciaem
przeczyta... Zosimow mwi, e czyta w gazetach..."
Czy s gazety? zapyta, wchodzc do przestronnej i nawet schludnej restauracji o
kilku salach, dosy pustych zreszt. Dwch czy trzech goci popijao herbat; w dalszej sali
siedziao towarzystwo skadajce si z czterech osb, pili szampana. Raskolnikowowi
wydao si, e wrd nich znajduje si rwnie Zamietow. Ale nie mg dojrze na tak
odlego.
A niech tam!" pomyla.
Szanownemu panu poda wdeczk? zapyta kelner.
Podaj herbat. I przynie gazety, stare, z jakich piciu dni. Dostaniesz na piwo.
Tak jest. Oto dzisiejsze gazety. Wdeczk te szanownemu panu poda?
Na stole pojawiy si stare gazety i herbata. Raskolnikow usadowi si wygodnie i zacz
szuka: Izler2 Izler Aztecy Aztecy Izler Bartola Maximo3 Aztecy
Izler...
1 okie dawna miara dugoci, od stawu okciowego do koca rodkowego palca.
2 Iwan Izler waciciel popularnej pijalni wd mineralnych na Wyspach.
3 Bartola i Maximo para karw, ktrych pokazywano w 1865 r. w Petersburgu jako
potomkw Aztekw, przybyych w XII w. z Pnocy do Meksyku.
202
a mech to diabli! no, nareszcie s wypadki: spada ze schodw mieszczanin zapi si na
mier poar na Piaskach
poar na Stronie Petersburskiej1 znw poar na Petersburskiej i jeszcze jeden
poar2 na Petersburskiej Izler
Maximo Izler Izler... Nareszcie, jest..."
Znalaz to, czego szuka, i zacz czyta; wiersze skakay mu przed oczyma, jednak
przeczyta notatk do koca i zacz szuka dalszych doniesie w nastpnych numerach.
Rce mu dray z niecierpliwoci, gdy wertowa due arkusze. Nagle kto usiad obok
niego, przy jego stole. Podnis oczy by to Zamietow, ten sam Zamietow, we wasnej
osobie, z piercieniami, dewizk, z przedziakiem w czarnych, krccych si i
napomadowanych wosach, w eleganckiej kamizelce, nieco wytartym surducie i niezbyt
wieej koszuli. By wesoy, przynajmniej umiecha si wesoo i dobrodusznie. Jego niada
twarz promieniaa po wypitym szampanie.
Jak to? Pan tutaj? zacz ze zdumieniem i takim tonem, jakby zna Raskolnikowa od
lat. A Razumichin jeszcze wczoraj mwi mi, e wci pan ley chory, bez
przytomnoci. Dziwne! A wie pan, e byem u pana...
Raskolnikow wiedzia, e Zamietow podejdzie do niego. Odoy gazety i zwrci si do
Zamietowa z umiechem, ale przebijao w tym umiechu jakie rozdranienie i
zniecierpliwienie.
Wiem, e pan by u mnie odpar syszaem o tym. Skarpetki pan szuka... A wie
pan, Razumichin po prostu przepada za panem; mwi, e bylicie razem u Lawizy
Iwanowny... tej, za ktr prbowa si pan wstawi, mruga pan na porucznika Procha
porozumiewawczo, ale tamten ani rusz nie mg zrozumie, pamita pan? Zdawaoby si,
e nie mona byo nie zrozumie, tak jasna bya sprawa... co?
1 Strona Petersburska (od 1914 r. Piotrogrodzka) dzielnica Petersburga, oddzielona od
centrum miasta New.
2 W latach 1862-1865 wiele miast Rosji nawiedziy poary, ktre przypisywano
rewolucyjnej studenterii i spiskujcym Polakom.
203
zawadiaka z mego!
Z kogo? Z Procha?
Nie, z paskiego przyjaciela Razumichina...
Dobrze si panu powodzi, szanowny panie Zamietow; ma pan wolny wstp do
najprzyjemniejszych lokali... Kt to teraz tak pana napompowa szampanem?
A to my tak sobie... wypilimy troch... A pan zaraz: napompowa".
Honorarium! Umie pan ze wszystkiego skorzysta! zamia si Raskolnikow. Nie
szkodzi, mj miy chopcze, nie szkodzi! doda, klepic Zamietowa po ramieniu.
Przecie mwi to nie przez zawi, a tylko tak, dla zabawy", jak mwi ten robotnik o
swej bijatyce z Mifk, w zwizku ze spraw lichwiarki.
A pan skd wie?
Moe wiem wicej ni pan!
Pan taki jaki dziwny... pewnie pan jeszcze chory. Nie trzeba byo wychodzi z domu...
Wydaj si panu dziwny?
Tak. Co to, czyta pan gazety?
Wanie.
Teraz duo pisz o poarach.
Nie, ja nie czytam o poarach. Raskolnikow spojrza na Zamietowa z zagadkow
min, szyderczy umiech wykrzywi mu wargi. Nie, wcale nie czytaem o poarach
cign dalej, mrugajc do Zamietowa. No, nieche pan si przyzna, miy mj
modziecze, bardzo pan chciaby si dowiedzie, o czym czytaem?
Wcale mnie to nie interesuje, zapytaem ot tak sobie. C to, zapyta nie wolno? Czemu
pan wci...
Niech pan posucha, jest pan przecie czowiekiem wyksztaconym, oczytanym,
nieprawda?
Skoczyem sze klas gimnazjum odpowiedzia Zamietow z godnoci.
Sze klas! A to ci ptaszek! A jaki liczny przedziaek, co za piercienie! Od razu wida,
e czek zamony! Ach, jaki miy
204
z pana cmopaczeK! KasKomiKow parsicn nerwowym miechem prosto w twarz
Zamietowa. Ten cofn si, nie tyle obraony, co zdumiony...
Jest pan jaki dziwny powtrzy Zamietow bardzo powanie. Zdaje mi si, e pan
wci bredzi...
Bredz? Kamiesz, mj wrbelku! A wic dziwny jestem? No, a czy jestem dla pana
interesujcy? No, jak?
Tak, bardzo mnie pan interesuje.
Na przykad, o czym czytaem, czego szukaem? Niech pan spojrzy, ile numerw
kazaem sobie poda! Co, podejrzane, prawda?
No, niech pan sam powie.
A pan ju uszu nastawia?
Czemu zaraz nastawia"!
Potem panu powiem o tym nastawianiu", a teraz, mj drogi, owiadczam panu... nie,
lepiej: przyznaj si"... nie, i to niedobrze. Zeznaj, a pan mnie przesuchuje" tak
bdzie lepiej! A wic zeznaj, e czytaem, interesowaem si, szukaem... poszukiwaem
Raskolnikow przymruy oczy i odczeka chwil szukaem, i po to tutaj przyszedem,
wiadomoci o zamordowaniu tej starej lichwiarki wypowiedzia wreszcie prawie
szeptem, przybliajc sw twarz niemal do samej twarzy Zamietowa. Zamietow patrzy w
niego nieruchomo, nie odsuwajc si. Najbardziej dziwne wydao si pniej Zamietowowi
to, e milczenie trwao dobr minut i e przez ca t minut, ni mniej ni wicej, patrzyli
nieruchomo na siebie.
No, to co z tego, e pan czyta? prawie krzykn nagle Zamietow, zdumiony i
podniecony. C mnie to obchodzi? Co w tym dziwnego?
Jest to ta sama staruszka cign dalej Raskolnikow szeptem, jak i przedtem, nie
zwracajc najmniejszej uwagi na sowa Zamietowa ta sama, o ktrej zaczto opowiada
w cyrkule, a ja, pamita pan, zemdlaem wtedy. Co, zrozumia pan teraz?
Ale o co chodzi? Co to ma znaczy... czy zrozumiaem? odpar Zamietow mocno
poruszony.
205
1-Niciuciiuiiia, powana iwarz KasKOinncowa zmienna si w jednej chwili i z miejsca
wybuchn takim samym nerwowym miechem jak przedtem, jakby nie by ju w stanie
zapanowa nad sob. W tej chwili jego pami odtworzya jasno i dokadnie uczucie,
ktrego dozna tak niedawno: oto stoi za drzwiami z siekier w rku, rygiel drga od
uderze, tamci dwaj wal w drzwi piciami i kln, a on odczuwa nieprzepart ch
krzykn do nich przez drzwi, droczy si z nimi, pokaza im jzyk, droczy si z nimi i
mia si... zanosi si od miechu i mia si, mia si, mia si!
Albo pan jest wariatem, albo... Zamietow urwa nagle, jakby poraony myl, ktra
nagle przemkna mu przez gow.
Albo? Albo co? No, co? No, niech pan powie!
Nie! warkn gniewnie Zamietow. To jakie bzdury!
Umilkli obaj. Po tym nagym paroksyzmie miechu Raskol-nikow znowu posmutnia i
zaduma si. Opar okcie na stole, podtrzymujc domi gow. Wygldao to tak, jakby
zupenie zapomnia o obecnoci Zamietowa. Milczenie trwao dosy dugo.
Dlaczego nie pije pan herbaty? Wystygnie powiedzia Zamietow.
Co? Herbata? A tak... Raskolnikow odpi ze szklanki, zaksi kawakiem chleba i
spojrza nagle na Zamietowa tak, jakby sobie co przypomnia czy uprzytomni; twarz jego
przybraa dawny, drwicy wyraz. Nadal popija herbat.
Tyle namnoyo si teraz oszustw zacz znw Zamietow. Niedawno czytaem w
Wiadomociach Moskiewskich", e w Moskwie przyapano szajk faszerzy.
Zorganizowali ca sie. Podrabiali obligacje poyczki pastwowej.
O, to stara historia! Czytaem o tym miesic temu odpowiedzia spokojnie
Raskolnikow. Wic s to zdaniem pana oszuci? doda z umiechem.
A nie?
znosi bardzo blisko schodw. Policjant schwyci j praw rk za sukni, lew za za drg,
ktry z brzegu poda mu kolega. Niedosz samobjczyni wycignito na brzeg i uoono
na granitowych pytach chodnika. Niebawem przysza do siebie, uniosa si troch i usiada,
kichajc, parskajc i bezmylnie wycierajc rce o sukni. Nie przemwia ani sowa.
Do biaej gorczki si spia, ludzie moi drodzy, do biaej gorczki wy ten sam
kobiecy gos tu obok Afrosinjuszki.
Onegdaj chciaa si powiesi, uratowano j z ptli. A teraz poszam tylko do sklepiku,
zostawiam przy niej dziewczyn, aby jej dogldaa, a tu taki grzech! To mieszczka, nasza
ssiadka, mieszka obok nas, drugi dom za rogiem, o tam!...
Tum zaczai rzedn; policjanci krztali si jeszcze koo uratowanej kobiety, kto krzykn,
e warto by j odstawi do cyrkuu... Raskolnikow patrzy na wszystko z dziwn
obojtnoci. Odczuwa wstrt. Nie, to ohydne... woda... nie warto
mrucza pod nosem. Nic ju nie bdzie doda po chwili
nie warto czeka. Co oni tam mwili o cyrkule?... A dlaczego Zamietowa nie ma w
cyrkule? Przecie przed dziesit biuro
215
powinno by jeszcze otwarte..." Odwrci si plecami do balustrady i rozejrza si dokoa.
No c? Niech bdzie, co ma by!" postanowi rezolutnie, zszed z mostu i skierowa
si w stron cyrkuu. W sercu odczuwa przeraajc pustk. Nie chcia myle. Nawet
niepokj, ktry go drczy, gdzie znikn; nie byo w nim ani ladu tej energii, ktr
odczuwa, wychodzc z domu z zamiarem skoczenia wszystkiego za jednym zamachem".
Uczucia te ustpiy miejsca zupenej apatii.
No c, to te bdzie wyjcie myla, idc leniwie i powoli brzegiem kanau. A
jednak skocz dlatego, e tak chc... Ale czy to bdzie wyjcie? Wszystko mi jedno! Bd
mia swj metr ziemi, he-he! Co za fina! I czy to ma by fina? Powiem im czy nie
powiem? Do diaba! Jestem taki zmczony, dobrze byoby pooy si gdzie albo choby
usi. Najwikszy wstyd, e zbyt gupio to wszystko wyglda... Ale gwid i na to! Tfu,
co za gupstwa przychodz mi do gowy..."
Do cyrkuu trzeba byo i prosto i na drugim rogu skrci na lewo; kancelaria policji
miecia si o kilka krokw stamtd. Ale Raskolnikow, gdy doszed do pierwszej
przecznicy, zatrzyma si, namyla si przez chwil, wreszcie skrci w boczn uliczk i
poszed okln drog moe nie majc adnego celu na widoku, a moe w zamiarze
odroczenia ostatniej chwili i zyskania jeszcze cho jednej minuty. Wlk si ze wzrokiem
wbitym w ziemi. Nagle wydao mu si, e kto szepcze mu co do ucha. Podnis gow i
spostrzeg, e stoi koo tego domu, przy samej bramie. Od tamtego wieczora nie by tutaj i
ani razu nie przechodzi tdy.
Ogarno go nieprzeparte, niepojte pragnienie. Wszed do bramy, skrci na pierwsze
schody z prawej strony i zacz wchodzi po tak dobrze znanych stopniach na trzecie pitro.
Wziutkie, strome schody byy nie owietlone. Zatrzymywa si na kadym pitrze,
rozgldajc si ciekawie. Z okna na parterze bya wyjta rama. Tego wwczas nie byo"
pomyla. Doszed do mieszkania na pierwszym pitrze, w ktrym
216
pracowali Mikoaj i Mifka. Zamknite pomyla i drzwi wieo pomalowane;
widocznie jest do wynajcia". Oto i trzecie pitro... Tutaj!" Ogarno go zdumienie: drzwi
do tamtego mieszkania stay otwarte na ocie, byli tam ludzie, dochodziy gosy; tego si
nie spodziewa. Zawaha si chwil, potem przekroczy kilka ostatnich schodw i wszed do
mieszkania.
Znajdowao si tam dwch robotnikw, ktrzy pracowali przy odnawianiu mieszkania, co
go niezmiernie zaskoczyo. Wyobraa sobie, nie wiadomo dlaczego, e znajdzie wszystko
w tym samym stanie, w jakim zostawi wwczas, moe nawet trupy lece na tych samych
miejscach na pododze. A tu goe ciany, nie ma adnych mebli, jakie to wszystko jest
dziwne! Podszed do okna i usiad we framudze.
W pokoju byo dwch robotnikw, obydwaj modzi, przy czym jeden by znacznie starszy
od drugiego. Zdzierali stare, te, wytarte i poplamione tapety, a na ich miejsce naklejali
nowe, biae w liliowe kwiatki. Raskolnikowowi zrobio si bardzo przykro, chocia sam nie
wiedzia dlaczego; patrzy na nowe tapety wrogo, jakby go mocno dotkny zmiany
poczynione w mieszkaniu.
Robotnicy zabierali si ju do odejcia i popiesznie zwijali rolki. Nie zwrcili wcale uwagi
na zjawienie si Raskolnikowa. Rozmawiali o czym. Raskolnikow przysuchiwa si
rozmowie, siedzc ze skrzyowanymi na piersiach rkoma.
Przychodzi ona do mnie z rana opowiada starszy wystrojona od stp do gw!
Co ty taka wyfiokowana, moja ty cytrynko, moja ty pomaranczko pytam i czego
chcesz ode mnie?" Chc powiada Tytusie Wasiljewiczu, speni wszystkie yczenia
paskie, co pan tylko kae". A, myl sobie, o to ci chodzi! Ale wystrojona, powiadam ci,
jak obrazek z urnalu!
A co to jest urnal? zapyta modszy tonem ucznia, ktry si zwraca do nauczyciela.
urnal jest to jak by ci to powiedzie gazeta z malowanymi obrazkami, co sobota
przychodzi poczt do
217
naszycn krawcw z zagranicy. S tam opisy, jak na przykad mczyni maj si ubiera, no
i kobiety te. Wic obrazki takie... Pe mska przewanie w bekieszach1, no, a co do
kobiet, to takie w tej brany widoki, e a oczy na wierzch wya z podziwu.
Czegoj tylko w tym Petersburgu nie ma! westchn z podziwem modszy. Prcz
ojca i matki wszystko tu znajdziesz!
Tak, bracie, prcz tego wszystko tutaj jest przytakn starszy pouczajcym tonem.
Raskolnikow podnis si i wszed do drugiego pokoju, gdzie dawniej stay kufer, ko i
komoda; pokj bez mebli wyda mu si may. Tapeta pozostaa stara; w kcie na tapecie
pozosta wyrany lad pki z obrazami witych. Rozejrzawszy si, Raskolnikow wrci na
dawne miejsce. Starszy robotnik przyglda mu si spode ba.
Czego pan sobie yczy zapyta nagle, zwracajc si do Raskolnikowa.
Ten zamiast odpowiedzi wyszed do przedpokoju i pocign za sznurek dzwonka. Ten sam
dzwonek, ten sam dwik, jak od uderzenia w blach. Pocign jeszcze raz i jeszcze;
wsuchiwa si i co sobie przypomina. Przeywa po raz wtry mczce i straszne chwile
coraz to bardziej plastycznie, wyranie; wzdryga si przy kadym uderzeniu dzwonka,
cho zarazem doznawa uczucia jakiej przedziwnej rozkoszy.
Ale czego pan tutaj chce? Co pan za jeden? krzykn robotnik, wchodzc do
przedpokoju. Raskolnikow znowu wszed do pokoju.
Chc wynaj mieszkanie powiedzia po chwili chc je obejrze.
Po nocach nikt mieszka nie wynajmuje; no i powiniene pan przyj ze strem.
Bekiesza krtki, weniany paszcz, podbity futrem, wcity w talii merowanv.
i szamerowany
218
Podoga jest wymyta. Bdziecie j malowa? cign dalej Raskolnikow. ladw
krwi ju nie wida...
Jakiej krwi?
Przecie tutaj zamordowano staruch razem z jej siostr. Caa kaua krwi bya na
pododze...
Ale kim pan jeste, do licha? zaniepokoi si robotnik.
Ja?
Tak, pan.
Taki ciekaw? Pjdziemy do cyrkuu, tam ci powiem. Robotnicy popatrzyli na niego ze
zdumieniem.
No, czas i. Chodmy, Aloszka. Trzeba zamkn mieszkanie powiedzia starszy
robotnik.
No to chodmy zgodzi si Raskolnikow obojtnie i ruszy przodem, powoli schodzc
po schodach. Hej, str! zawoa, podchodzc do bramy.
Na ulicy przy bramie staa grupka ludzi, gapic si na przechodniw; byli tam obaj stre,
jaka baba, mieszczanin w szlafroku i kilku innych. Raskolnikow skierowa si prosto ku
nim.
Czego pan sobie yczy odezwa si jeden ze strw.
Czy bye w biurze policji?
Byem przed chwil. O co chodzi?
Czy s tam jeszcze urzdnicy?
S.
A zastpca komisarza jest?
By dopiero co. A po co pan pyta?
Raskolnikow nie odpowiedzia i sta obok nich w zamyleniu.
Ten pan chcia obejrze mieszkanie wtrci si do rozmowy starszy z robotnikw.
Jakie mieszkanie?
To, w ktrym pracujemy. Po co, powiada, zmylicie lady krwi. Tutaj, powiada,
popeniono morderstwo, a ja chc mieszkanie wynaj". I jak nie zacznie szarpa za
dzwonek, mao go nie urwa. Chodmy, powiada, do cyrkuu, tam ci wszystko powiem".
Przyczepi si.
219
Str nachmurzy si i ze zdziwieniem popatrzy na Raskol-nikowa.
A pan co za jeden? krzykn gronie.
Jestem Rodion Romanowicz Raskolnikow, byy student; mieszkam niedaleko std, w
domu Szilla, mieszkanie numer czternacie. Zapytaj stra, on mnie zna dobrze...
Raskolnikow mwi jakby myl nieobecny, rozwlekle i leniwie, nie odwracajc si do
niego i uparcie wpatrujc si w ulic, ktr coraz bardziej otula mrok.
Po co pan przychodzi do mieszkania?
Chciaem je obejrze.
Co pan chcia obejrze?
Najlepiej zaprowadzi go do cyrkuu odezwa si mieszczanin w szlafroku i umilk.
Raskolnikow spojrza na niego z ukosa, przez rami, chwil obserwowa go uwanie i
wreszcie powiedzia cichym, zmczonym gosem:
No to chodmy!
Patrz, idzie przez ulic, zatacza si, ledwo si trzyma na nogach, krzyknem wic raz,
drugi i trzeci i zaczem ju ciga konie, a on, diabli wiedz w jaki sposb, wpad wprost
koniom pod nogi. Moe nawet naumylnie albo by ju zanadto wstawiony... Konie mode,
pochliwe, on krzykn, szarpny si... takie nieszczcie!
Tak, tak byo, jak mwi zawiadczy kto z tumu.
Krzycza na niego... sam syszaem, jak trzy razy krzykn odezwa si gos innego
wiadka.
Wszyscy syszeli, e trzy razy woa potwierdzi trzeci.
Zreszt stangret nie by a tak przestraszony i przygnbiony, jak to si wydawao na
pierwszy rzut oka. Powz nalea widocznie do osoby bogatej i monej i waciciel na
pewno czeka na jego przybycie; okoliczno ta zawaya na zachowaniu si policjantw,
ktrzy starali si jak najprdzej zlikwidowa cae zajcie. Ofiar wypadku naleao zawie
do najbliszego posterunku policji albo do szpitala. Nikt z obecnych nie zna nazwiska
nieszczliwca.
Raskolnikow przecisn si przez tum i nachyli si nad ciaem lecym na bruku. Wtem
wiato latarni pado prosto na twarz ofiary: Raskolnikow pozna go natychmiast.
Znam go, znam! zawoa, wystpujc naprzd. To urzdnik, dymisjonowany radca
tytularny Marmieadow. Mieszka obok, w domu Kosela... Trzeba zawoa doktora! Ja
zapac, dam pienidze! Wydoby z kieszeni zwitek banknotw i pokaza policjantowi.
Znajdowa si w stanie dziwnego podniecenia.
222
u y ii
LO.\*. \JYi\j ii/ni,
zwiska ofiary. Raskolnikow wymieni swoje nazwisko i adres i zaklina wszystkich, aby
nieszczliwego Marmieadowa zanieli czym prdzej do domu. Przejmowa si tak, jakby
tu chodzio o rodzonego ojca.
Tu niedaleko, obok tumaczy popiesznie w domu Kosela, bogatego Niemca...
Widocznie by pijany i wraca do domu... Ja go znam. To pijak naogowy... Ma rodzin,
on, kilkoro dzieci i doros crk. Do szpitala daleko, a w domu na pewno znajdziemy
lekarza. Ja zapac! Jak by nie byo, w domu zaopiekuje si nim rodzina, a jeeli go wie
do szpitala, moe umrze po drodze.
Zdoa nawet wcisn co w ap jednemu z policjantw. Zreszt sprawa bya jasna i bez
tego; w kadym razie Raskolnikow mia racj: o pomoc lekarsk byo tutaj atwiej. Kilku
ludzi podnioso ciao z ziemi; Raskolnikow szed z tyu, podtrzymujc zwisajc gow
Marmieadowa i wskazujc drog. Do domu Kosela byo ze trzydzieci krokw.
Tdy, tdy! Na schodach trzeba nie ostronie, gow naprzd... obrcie go... tak, tak!
Ja zapac, ja si odwdzicz bekota Raskolnikow.
Katarzyna Iwanowna, jak to byo jej zwyczajem, gdy miaa woln chwil, chodzia po
swym maym pokoiku od okna do pieca i z powrotem, skrzyowawszy rce na piersiach,
mruczc co do siebie i pokasujc. W ostatnim czasie coraz czciej prowadzia dugie
rozmowy ze sw starsz creczk, dziesicioletni Polek. Dziewczynka nie moga
jeszcze zrozumie wszystkiego, co mwia matka, lecz to jedno rozumiaa, e rozmowy z
ni s dla matki koniecznoci. Dlatego te Polek wodzia za matk swymi duymi,
mdrymi oczyma i udawaa, e wszystko rozumie. Tego wieczora Polek rozbieraa
modszego braciszka, ktry by troch niezdrw i powinien by wczeniej pj do ka.
Naleao zmieni chopcu koszul, a brudn wypra tej nocy. Chopczyk siedzia na krzele,
milczcy i nieruchomy, z powan min, wycignwszy nki.
223
si tak, jak powinno si zachowywa kade dziecko, ktre rozbieraj do snu: sucha,
wydawszy wargi, wytrzeszczywszy oczki, skupiony i powany. Modsza siostrzyczka,
ubrana w achmany, staa za parawanikiem i czekaa swej kolejki. Drzwi, prowadzce na
schody, byy otwarte na ocie; w ten sposb nieszczsna suchotnica chciaa pozby si
kbw tytoniowego dymu, ktre wdzieray si co chwila z innych pokoi i wywoyway u
niej dugie, mczce ataki kaszlu. Katarzyna Iwanowna w cigu ostatniego tygodnia jeszcze
bardziej schuda; czerwone wypieki na policzkach wystpoway wyraniej ni przedtem.
Nie uwierzysz mi, nawet wyobrazi sobie nie potrafisz, Poleko mwia, szybko
chodzc po pokoju jakie wesoe i wspaniae ycie wiodam w domu ojca; ten pijak
zgubi mnie i was wszystkich unieszczliwi! Ojciec mj by w subie cywilnej, ale mia
rang pukownika, wkrtce mia zosta gubernatorem... Ju by tak bliski awansu, e
wszyscy przyjedali do niego i mwili: Iwanie Michajowiczu, my wszyscy uwaamy ju
pana za naszego gubernatora". A kiedy ja... kche! gdy ja... kche! kche! kche! O, trzykro
przeklte ycie! krzykna, plujc i chwytajc si rk za pier. Kiedy ja... ach, gdy
na ostatnim balu... u marszaka szlachty... zobaczya mnie ksina Bezziemielna, ktra
potem udzielia mi bogosawiestwa, gdy braam lub z twoim ojcem, Poleko, to zapytaa
od razu: Czy to nie jest ta urocza dziewczyna, ktra wykonaa taniec z szalem na balu
szkolnym?" (T dziurk trzeba zacerowa; we ig i zrb to zaraz, jak ci pokazywaam, bo
jutro... kche! jutro... kche! kche! kche!... zupenie si rozlezie! wykrztusia, duszc si od
kaszlu). Wtedy wanie przyjecha z Petersburga kamerjunkier, ksi Szczegolskoj...
taczy ze mn mazura, a nazajutrz chcia przyjecha, eby si owiadczy; ale
podzikowaam mu za zaszczyt i daam mu do zrozumienia, e serce moje naley do
innego. Ten inny to by twj ojciec, Poleko; mj tatu gniewa si za to na mnie okropnie...
Co, gotowa ju koszulka? Dawaj j tu, a gdzie poczoszki?... Lido!
224
przepij jedn noc bez koszulki, jako si obejdziesz... tylko poczoszki po obok...
Razem wypior... Czemu ten obdartus nie przychodzi, pijak! Koszul ma brudn jak
cierka, podart ca... Trzeba by wszystko razem wypra, eby ju si nie mczy przez
dwie noce po kolei... Boe wielki... kche! kche! kche! Znowu! Co to? krzykna
przeraona, ujrzawszy tum w sieni i nieznajomych ludzi wnoszcych co do pokoju. Co
to? Co oni nios? Wielki Boe!
Gdzie go tu mona pooy? zapyta policjant, rozgldajc si dokoa, gdy
nieprzytomnego, zbroczonego krwi Marmieadowa wniesiono do pokoju.
Na kanapie! Pocie go na kanapie, gow w t stron wskaza Raskolnikow.
Zosta przejechany na ulicy! By pijany! krzykn kto ze schodw.
Katarzyna Iwanowna staa blada, z trudem apic oddech. Dzieci przestraszyy si. Maa
Lidoczka rzucia si z krzykiem ku Polece i tulia si do niej, drc caym ciaem.
Raskolnikow podbieg do Katarzyny Iwanowny.
Niech si pani uspokoi, niech si pani nie boi! mwi popiesznie. Przechodzi
przez ulic, powz go przejecha, ale niech si pani nie boi, on zaraz wrci do
przytomnoci; to ja kazaem go przynie tutaj... Byem ju kiedy u pani, pamita pani?
Pani m zaraz odzyska przytomno... ja zapac za wszystko!
Doigra si! krzykna Katarzyna Iwanowna w rozpaczy i rzucia si ku mowi.
Raskolnikow wnet spostrzeg, e nie naley ona do tych kobiet, ktre padaj zemdlone przy
lada sposobnoci. Pod gow Marmieadowa natychmiast zjawia si poduszka, o czym nikt
dotychczas nie pomyla. Katarzyna Iwanowna zacza rozbiera ma i oglda rany,
krztaa si szybko i sprawnie, zapomniawszy o sobie. Zagryza wargi i tumia szloch
wydzierajcy si z piersi...
8 Zbrodnia i kara
225
jva.sKumiKow zuzyi Kogo wysia po aoKiora. Lekarz, jak si okazao, mieszka w
ssiednim domu.
Posaem po lekarza uspokaja Katarzyn Iwanown niech si pani nie obawiaj
zapac. Czy nie ma tu wody?... Przyniecie prdzej serwetk lub rcznik, cokolwiek, byle
szybko; nie wiadomo jeszcze, czy jest powanie ranny... On jest tylko ranny, nie zabity,
niech mi pani wierzy!... Zobaczy pani, co doktor powie!
Katarzyna Iwanowna rzucia si do okna. Tam, w kcie, na dziurawym krzele staa wielka,
gliniana misa z wod przeznaczon do nocnego prania bielizny dzieci i ma. Katarzyna
Iwanowna sama praa po nocach co najmniej dwa razy na tydzie, niekiedy nawet czciej.
Ndza rodziny Marmieadowa bya ju taka, e nikt z nich nie mia bielizny na zmian.
Katarzyna Iwanowna nie moga znie brudu i wolaa mczy si nad siy po nocach, gdy
wszyscy pi, aby do rana wysuszy mokr bielizn na rozcignitym sznurze i da
nazajutrz kademu czyst. Podniosa mis z wod, ale omal nie upada z tym ciarem.
Raskolnikow tymczasem wyszuka rcznik, zmoczy go w wodzie i zacz zmywa krew z
twarzy Marmieadowa. Katarzyna Iwanowna staa obok, nie mogc zapa tchu, i
przyciskaa rce do obolaych piersi. Widoczne byo, e sama potrzebuje pomocy.
Raskolnikow zaczai rozumie, e popeni bd, gdy kaza zanie rannego Marmieadowa
do domu. Policjant przyglda si tej scenie bezradnie.
Pola! krzykna Katarzyna Iwanowna. Le szybko do Soni! Jeli nie zastaniesz jej
w domu, ka j zawiadomi, e ojca powz przejecha i eby natychmiast tu przysza... jak
tylko wrci. Prdzej, Pola! Masz chustk, okryj si!
Le migiem! zawoa nagle chopiec siedzcy na krzele. Powiedziawszy te sowa,
znw umilk i siedzia jak przedtem: wyprostowany, z wycignitymi nkami i
wytrzeszczonymi oczyma.
Tymczasem tum wypenia cay pokj. Policjanci odeszli, prcz jednego, ktry usiowa
usun do sieni zgraj ciekaw226
z innych pokojw, nalecych do pani Lippewechsel, toczyli si u drzwi, a wreszcie
gromad wdarli si do pokoju. Katarzyna Iwanowna nie wytrzymaa:
Pozwlcie mu cho umrze spokojnie! krzykna do gapiw. Widowisko sobie
robicie! Z papierosami wa! Kche! kche! kche! Niewiele brakuje, ebycie w kapeluszach
tu stali... Jeden ju jest w kapeluszu! Precz std! Nawet dla umierajcego nie macie
szacunku!
Kaszel j dusi, ale nagana poskutkowaa. Widocznie w tym domu znano Katarzyn
Iwanown i nawet obawiano si jej troch. Lokatorzy jeden po drugim wychodzili,
odczuwajc przy tym dziwne jakie zadowolenie, ktre ogarnia ludzi, nawet bliskich, na
widok nieszczcia bliniego; w jaki niepojty sposb uczucie to moe kojarzy si z
najbardziej nawet szczerym wspczuciem.
235
Lidoczk kocha najwicej cigna dalej maa. Spowaniaa ju zupenie, nie
umiechaa si wicej i rzeczywicie bya podobna do dorosej. Tatu dlatego Lidoczk
kocha, e ona taka maa i e chora, i zawsze co jej przynosi. A nas tatu uczy czyta;
mnie uczy jeszcze gramatyki i religii dodaa z godnoci mamusia nic nie mwia,
ale wiedzielimy, e jej si to podoba; teraz mamusia chce mnie nauczy po francusku, bo
ju czas, ebym si uczya, jak naley.
A modli si umiesz?
No pewnie! Ju dawno si nauczyam. Ja si modl sama, osobno, bo ju jestem dorosa,
a Kola i Lidoczka modl si razem z mamusi, na gos; najpierw odmawiam modlitw do
Matki Boskiej, a potem jeszcze jedn: Boe, przebacz i pobogosaw naszej siostrzyczce
Soni", i jeszcze: Boe, przebacz i pobogosaw naszemu drugiemu tatusiowi", bo nasz
starszy tatu ju nie yje, a ten by drugi tatu i za niego te si modlimy.
Poleko, ja mam na imi Rodion; pomdl si czasem i za mnie, za grzesznego Rodiona
nic wicej nie trzeba.
Cae ycie bd si za pana modli z zapaem powiedziaa dziewczynka i nagle
rozemiaa si znowu, rzucia si ku niemu i znowu mocno go obja.
Raskolnikow poda jej swoje nazwisko i adres i obieca, e na pewno przyjdzie nazajutrz.
Maa odesza zachwycona nowym znajomym. Gdy Raskolnikow wyszed na ulic,
dochodzia jedenasta. Po upywie piciu minut sta ju na mocie, w tym samym miejscu,
skd kobieta rzucia si do wody.
Dosy! orzek stanowczo i uroczycie precz zudzenia, urojone obawy i majaki!...
ycie istnieje! Czy nie yem przed chwil? Moje ycie nie skoczyo si wraz ze mierci
starej! Wieczny odpoczynek jej i dosy tego! Rozpoczyna si okres panowania rozsdku
i wiata... woli... i siy... Teraz zobaczymy! doda, jakby wyzywajc jakie ciemne
moce. A jednak byem ju zdecydowany y na takim maym skrawku ziemi!
236
...jestem w tej cnwm oarazo osmoiony, wyaaje mi si jeanaK, e choroba ju mina.
Wiedziaem, e minie, gdy wychodziem z domu. Dobrze wic, dom Poczinkowa to dwa
kroki std. Musz by u Razumichina, choby odlego bya wiksza, niech tym razem
wygra zakad!... Niech si ucieszy, nic nie szkodzi!... Sia, sia potrzebna mi, bez siy nic nie
da si zrobi, a si naley zdobywa wanie si, tego oni nie wiedz"
pomyla wyniole i chepliwie. Poszed, ledwie powczc nogami. Duma i buta
narastay w nim, w cigu jednej minuty by to ju cakiem inny czowiek. Co wpyno na
tak zmian? Jak toncemu wydao mu si, e desk ratunku jest myl: Moje ycie nie
skoczyo si wraz ze mierci starej". Myl ta bya przedwczesna, nie zastanawia si
jednak nad tym.
Prosiem j jednak, eby pomodlia si za Rodiona przemkno mu nagle przez myl
tak... to na wszelki wypadek"
i rozemia si z tej dziecinady. By w znakomitym humorze.
Z atwoci odszuka Razumichina; w domu Poczinkowa znano ju nowego lokatora i str
zaraz wskaza mu drog. Ju w poowie schodw sycha byo gwar i oywione rozmowy
licznego towarzystwa. Drzwi wejciowe byy otwarte na ocie: dochodziy odgosy
sprzeczki. Pokj Razumichina by obszerny, zebrao si tam z pitnacie osb. Raskolnikow
zatrzyma si w przedpokoju. Za przepierzeniem krztay si dwie suce przy
samowarach, butelkach, talerzach i pmiskach z pierogiem i przekskami przyniesionymi z
Ruszyli na gr. Razumichin nie mg opdzi si od myli, e moe jednak Zosimow mia
racj. Ech! Rozdraniem go moj paplanin!" szepn do siebie. Wtem, gdy zbliali si
do pokoju, usyszeli dochodzce stamtd gosy.
Co to znaczy? zdumia si Razumichin.
Raskolnikow pierwszy uj za klamk, otworzy drzwi i stan na progu jak wryty.
Matka i siostra siedziay na kanapie i czekay na niego ju ptorej godziny. Dlaczego tak
mao myla o nich, cho dzi jeszcze przysza kolejna wiadomo, e s ju w drodze, e
lada chwila przybd? Przez cay czas jedna i druga wypytyway Nastazj, ktra i teraz
staa przed nimi i opowiadaa o wszystkim z najdrobniejszymi szczegami. Omal nie
zemdlay, dowiedziawszy si, e on w gorczce uciek dzi" nie wiadomo dokd. Boe,
co si z nim dzieje!" Obydwie pakay i cierpiay mki w czasie oczekiwania.
Przywitay Raskolnikowa radosnym i penym zachwytu okrzykiem. Obie rzuciy si ku
niemu. Ale on sta jak wryty. Okropna wiadomo rzeczywistoci porazia go jak piorun.
Jego rce nie podniosy si, aby ucisn najdrosze mu istoty. Matka i siostra tuliy go w
objciach, paczc i miejc si na przemian... Ledwie zrobi krok, zachwia si i run na
podog. Straci przytomno.
Przeraenie, krzyki, jki... Razumichin wpad do pokoju, chwyci w swe silne ramiona
chorego i uoy go na kanapie.
Nic to, nic to mwi do matki i siostry on tylko zemdla, to gupstwo! Przed
chwil doktor mwi, e jest mu znacznie lepiej, e jest zupenie zdrw! Wody! O, ju
przychodzi do siebie, ju po wszystkim!
241
Chwyci rk Dum tak, ze omal jej nie wykrci, by zmusi j do pochylenia si nad
chorym i upewnienia si, e ju po wszystkim".
I matka, i siostra spoglday na Razumichina jak na wysaca Opatrznoci, z zachwytem i
wdzicznoci. Syszay ju od Nastazji, czym by dla Rodiona przez cay czas choroby ten
roztropny modzieniec", jak nazwaa go tego wieczoru sama Pulcheria Raskolnikowa w
poufnej rozmowie z Duni.
Cz trzecia
i
Raskolnikow unis si i usiad na kanapie.
Sabym ruchem rki da znak Razumichinowi, aby przerwa potok bezadnych i
popiesznych sw pocieszenia, ktrymi stara si uspokoi matk i siostr. Potem uj obie
kobiety za rce i patrzy im w oczy przez dobre dwie minuty. Matka przerazia si tego
spojrzenia. W jego wzroku malowaa si bezgraniczna mio, a rwnoczenie odrtwienie
graniczce z obdem.
Pulcheria Aleksandrowna wybuchna paczem. Dunia zblada; jej do zadraa w doni
brata.
Niech odprowadzi was do domu rzek zamanym gosem, wskazujc na Razumichina.
Do widzenia, jutro bdzie wszystko... Kiedy przyjechaycie?
powiedzia Razumichin, odgadujc jej myli. Stawia przy tym tak olbrzymie kroki i
pdzi tak szybko po chodniku, e obie panie nie mogy nady, ale nie zwaa na to
zupenie.
Gupstwo! To jest, chciaem powiedzie, e jestem pijany, ale to jest zupenie obojtne;
moja nietrzewo nie pochodzi
248
z woaKi, lecz z tego, ze skoro tylko panie ujrzaem, co uderzyo mi do gowy... Prosz nie
zwraca na mnie uwagi, plot gupstwa; jestem pani niegodny... W najwyszym stopniu
niegodny!... Jak tylko odprowadz panie do domu, wylej sobie tu, nad kanaem, dwa
wiadra wody na gow i zaraz przyjd do siebie... Gdybycie panie wiedziay, jak bardzo
obie je kocham!... Nie miejcie si ze mnie ani nie gniewajcie si na mnie... Gniewajcie si
na wszystkich dokoa, byle nie na mnie! Jestem przyjacielem Rodi, a wic i waszym.
Chciabym... Czuem to ju dawno... jeszcze w zeszym roku by taki moment... A zreszt
nie przeczuwaem niczego, spadycie jakby z nieba. Moe ca noc nie bd mg spa...
Zosimow wyrazi dzi obaw, e Rodion moe postrada zmysy. Dlatego nie naley go
drani...
Co te pan mwi! krzykna matka.
Czy lekarz rzeczywicie tak mwi? spytaa Dunia z niepokojem.
Tak mwi, jednak to nic nie znaczy, zupenie nic. Da mu te lekarstwo, jaki proszek,
na wasne oczy widziaem. Nagle panie przyjechay... ach... Lepiej byoby, gdybycie
przyjechay jutro! Dobrze przynajmniej, ecie odeszy: za godzin sam Zosimow zda wam
relacj. Tak, on nigdy si nie upija! I ja rwnie wytrzewiej... Jak to si stao, e si tak
zalaem? Wszystkiemu winna ta dyskusja, do ktrej mnie ci szubrawcy wcignli! A tak
przysigaem sobie, e nigdy wicej nie bd si wdawa w dyskusje... Co za gupstwa ci
ludzie wygadywali! Omal ich nie pobiem! Pozostawiem tam mego wuja, niech odgrywa
rol pana domu... No, czy panie uwierz, e oni daj, aby ludzie wyzbyli si swych
indywidualnych waciwoci, i w tym widz swj idea! Aby si tylko niczym nie
wyrnia i by jak najmniej sob! I to uwaaj za ostateczny cel rozwoju ludzkoci!
Gdyby ta ich idiotyczna paplanina miaa w sobie przynajmniej co oryginalnego, jednak...
Pozwoli pan... przerwaa niemiao Pulcheria Aleksan-drowna. To jednak dodao mu
tylko werwy.
249
pani soDie my sur perorowa jeszcze giosmej. Czy wyobraa pani sobie, e ja
przejmuj si tymi ich gupstwami! Ja nawet bardzo lubi, gdy ci ludzie mwi gupstwa,
prawienie gupstw jest jedynym przywilejem, ktry wywysza ludzi ponad inne stworzenia.
Kto mwi gupstwa, ten dochodzi do prawdy! Wanie to, e mwi gupstwa, czyni mnie
czowiekiem. Do adnej prawdy si nie dochodzio, nie palnwszy przedtem czternacie
razy, moe nawet sto czternacie razy gupstwa, i jest to rzecz godna szacunku; my jednak
nie moemy wasnym rozumem nawet gupstwa sformuowa. Gadaj gupoty, lecz rb to na
swj wasny sposb, a ja ci za to pocauj. Mwi gupstwa w oryginalny sposb to nawet
lepiej ni mwi prawd wedug utartych, obcych wzorw; w pierwszym wypadku jest si
czowiekiem, w drugim papug. Prawda nam nie ucieknie; mona jednak popsu sobie
ycie przez to gupie wyrzeczenie si indywidualnoci; mona na to przytoczy mnstwo
przykadw. Czym bowiem jestemy teraz? Nasze wiadomoci z dziedziny nauki, postpu,
rozwoju myli, wynalazczoci, ideaw, de, liberalizmu, rozsdku, dowiadczenia i w
ogle wszystkiego, wszystkiego, wszystkiego, wszystkiego s na poziomie przedwstpnej
Znam ten korytarz, byem tu ju kiedy pod numerem trzecim, by tam wielki skandal... A
wic gdzie jest pokj pa? Ktry numer? smy? Zamknijcie dobrze drzwi na noc i nie
wpuszczajcie nikogo. Za kwadrans wrc z wieciami, a w p godziny pniej przyjd
znw z Zosimowem, zobaczycie panie! A teraz do zobaczenia, lec!
Mj Boe, czym to si skoczy, Dunieczko? rzeka Pulcheria Aleksandrowna, pena
trwogi i niepokoju.
Uspokj si, mamo odpara Dunia, zdejmujc kapelusz i mantyl1. Sam Bg
zesa nam tego pana, aczkolwiek przybywa wprost z pijatyki. Mona mu zaufa, jestem
tego cakiem pewna. A to, co dotychczas uczyni dla Rodi...
Ach, moja Duniu, Bg jeden wie, czy on wrci! Nie wiem, jak mogam zostawi Rodi
samego... Nawet przez myl mi nie przeszo, e znajd go w takim stanie! Jaki on by
nachmurzony, jakby go nasz przyjazd w ogle nie cieszy...
zy zaszkliy si w jej oczach.
Nie masz racji, mamo, nie przypatrzya mu si dobrze, bo przecie cigle pakaa. Jest
bardzo wyczerpany cik chorob i to wszystko.
1 Mantyla szal lub krtka pelerynka, robione zwykle z cienkiej tkaniny i obszyte
falbankami, wstkami itp.
252
/\cn, la cnorooa; jaK 10 si sKonczy.' A jaK on... z tod mwi, Dunieczko! mwia,
patrzc niemiao w twarz crki, aby odczyta jej myli, i pocieszona bya tym, e Dunia
broni brata, a wic przebaczya mu. Pewna jestem, e jutro bdzie inaczej na t rzecz si
zapatrywa dodaa, chcc do koca wybada crk.
Ja za jestem pewna, e jutro bdzie mwi to samo odpara Dunia.
Na tym rozmowa si urwaa, gdy matka obawiaa si dalszej rozmowy na ten temat. Dunia
podesza do niej i pocaowaa j. Bez sowa obja crk. Potem usiada, oczekujc pena
niepokoju na powrt Razumichina, i ledzia niemiao oczyma crk, ktra
skrzyowawszy rce na piersiach, chodzia zamylona po pokoju. Takie chodzenie z kta w
kt od dawna byo we zwyczaju Duni i w takich momentach matka wolaa nie przerywa jej
rozmyla.
Oczywicie, e Razumichin by mieszny z t nag mioci do Duni, zwaszcza e by
kompletnie pijany; ale kady, kto ujrzaby Duni, szczeglnie teraz, gdy chodzia po pokoju
ze skrzyowanymi rkoma, znalazby usprawiedliwienie dla jego afektu, nie powoujc si
na jego nietrzewo. Dunia bya wyjtkowo adna, wysoka, licznie zbudowana, silna i
pewna siebie, co wyraao si w jej ruchach, ktre mimo to byy urocze i mie. Z twarzy
podobna bya do brata i mona j byo uzna za pikno. Wosy miaa ciemne, chocia
nieco janiejsze ni u brata; oczy prawie czarne, byszczce, dumne, ktre jednak w
pewnych chwilach umiay spoglda bardzo agodnie. Bya blada, lecz nie chorobliw
bladoci; jej liczna twarzyczka promieniaa wieoci i zdrowiem. Usteczka miaa nieco
za mae; dolna warga, wiea i psowa, wystawaa troch naprzd, jak rwnie podbrdek
jedyna nieprawidowo w tej licznej twarzy, nadajca jej wyraz stanowczoci i nawet
jakby wyniosoci; wyraz jej twarzy by raczej zamylony i powany anieli wesoy; tym
pikniej jednak zdobi j umiech, wesoy, modzieczy, beztroski! Nie dziw wic, e
szczery, prosty,
253
uczciwy, simy jaK mr i pijany n.azumiciim, Kiury w swuim nie widzia jeszcze tak adnej
kobiety, od razu straci gow. Do tego przypadek ukaza Duni po raz pierwszy w tej
piknej chwili, gdy mio do brata i rado ze spotkania z nim uczyniy j jeszcze
pikniejsz. Potem widzia, jak jej dolna warga drgaa, wyraajc bunt przeciwko
brutalnym, bezwzgldnym daniom brata i nie mg si oprze!
Gdy przedtem w stanie nietrzewym wyrwa si z tym, e ekscentryczna gospodyni
Raskolnikowa, Praskowia Pawow-na, gotowa by zazdrosna nie tylko o Duni, lecz
rwnie o Pulcheri Aleksandrown, mwi zupen prawd. Wprawdzie Pulcheria
Aleksandrowna liczya sobie ju czterdzieci trzy lata, ale jej twarz zachowaa lady dawnej
urody. Poza tym wygldaa na modsz, ni w rzeczywistoci bya, jak to bywa u kobiet,
ktre potrafi zachowa a do pnej staroci pogod ducha, wieo uczu i prawe,
czyste serce. Dodajmy nawiasem, e tylko przez te waciwoci ducha mona utrzyma sw
urod a do pnej staroci. Jej wosy zaczynay ju siwie i rzedn; dokoa oczu pojawiy
si drobne promienie zmarszczek, policzki si zapady wskutek trosk i zmartwie, ale mimo
tych usterek twarz jej bya pikna. Bya ona odbiciem twarzy Duni, tylko o dwadziecia lat
starszej i bez tej charakterystycznej dolnej wargi, ktra u matki nie bya wysunita.
Pulcheria Aleksandrowna bya uczuciowa, ale nie ckliwa; bya niemiaa i ulega, jednak
tylko do pewnej granicy: ustpowaa w wielu rzeczach i godzia si nawet z tym, co byo
wbrew jej przekonaniom, przy tym wszystkim jednak istniaa pewna granica uczciwoci,
zasad moralnych i wewntrznego przekonania, ktrej nie przekroczyaby pod adnym
pozorem.
Rwno w dwadziecia minut po odejciu Razumichina obie kobiety usyszay lekkie, ale
popieszne pukanie do drzwi. Razumichin powrci.
Ja nawet nie wchodz, nie mam czasu rzek szybko, gdy mu otworzono. On pi jak
suse, gboko i spokojnie; daj mu, Boe, dziesi godzin takiego snu. Nastka czuwa przy
nim,
254
naKazaiem jej nie oaaaiac si, aopOKi me wrc, i eraz zacign tam Zosimowa; zoy on
paniom raport, a potem udacie si rwnie na spoczynek; widz przecie, e panie s
zupenie wyczerpane...
Po tych sowach pobieg z powrotem przez korytarz.
Jaki to roztropny i uprzejmy mody czowiek! stwierdzia wielce uradowana
Pulcheria Aleksandrowna.
Tak, wyglda na dobrego czowieka odpara Dunia szczeglnie serdecznym tonem i
podja znw sw wdrwk po pokoju.
Prawie po godzinie day si sysze na korytarzu kroki i znw rozlego si pukanie do
drzwi. Obie kobiety czekay, cakowicie ufajc obietnicy Razumichina; zjawi si on
rzeczywicie z Zosi-mowem. Zosimow bez dugich ceregieli wyrwa si z pijatyki i zoy
wizyt lekarsk Raskolnikowowi, ale do obu pa poszed niechtnie, nie dowierzajc
informacjom pijanego Razumichina. Jednak jego mio wasna zostaa mile poechtana,
gdy spostrzeg, e oczekiwano go rzeczywicie jak wyroczni. Zabawi tylko dziesi minut
i w cigu tego czasu udao mu si uspokoi zupenie Pulcheri Aleksandrown. Mwi
wspczujco, jednak z umiarkowaniem i umylnie powanym tonem, jak przystoi
dwudziestosiedmioletniemu lekarzowi podczas wanej konsultacji; ani sowem nie zboczy
z tematu i nie okaza chci wdawania si w bardziej osobist i prywatn rozmow.
Urzekajc urod Duni zauway zaraz przy wejciu, powcign si jednak i przez cay
czas wizyty nie patrzy na ni, zwracajc si tylko do Pulcherii Aleksandrowny. Czu z tego
powodu due wewntrzne zadowolenie. Stan chorego okreli jako nie budzcy obaw. Jego
zdaniem przyczyn choroby byo nie tylko ze pooenie materialne pacjenta w ostatnich
miesicach, lecz rwnie przejcia duchowe; okreli j jako produkt wielu nakadajcych
si czynnikw duchowych i materialnych, silnych wzrusze, obaw, trosk, pewnych idei... i
tak dalej". Poniewa zauway, e Dunia przysuchiwaa si temu ze szczegln uwag,
zacz rozwodzi si na ten temat
255
bardzo szeroko. Ma trwozne, niemiae pyiame ruicnern /\ICK-sandrowny o jego
poprzednie przypuszczenia co do zaburzenia umysowego odpar ze spokojnym, szczerym
umiechem, i przypisuj jego sowom zbyt wiele wagi; oczywicie mona zauway u
chorego lady jakiego urojenia, jakby zacztki monomanii1 on, Zosimow, powica si
obecnie specjalnym studiom w tej dziedzinie medycyny naley jednak wzi pod uwag
t okoliczno, e chory lea prawie a do dzi w gorczce, ale... naley sdzi, e przyjazd
jego najbliszych wywrze teraz swj zbawienny wpyw, rozerwie go i przyczyni si do
wyzdrowienia pod warunkiem wszake, e sowa te wypowiedzia ze szczeglnym
naciskiem oszczdzi mu si nowych, nadzwyczajnych wzrusze". Potem wsta i
poegna si statecznie i uprzejmie; obie kobiety dzikoway mu gorco; Dunia sama uja
jego do i ucisna j serdecznie. Odszed, nadzwyczaj zadowolony z odwiedzin, a
jeszcze bardziej z samego siebie.
Jutro pomwimy o tym, teraz jednak musz panie koniecznie pj spa! doda
Razumichin napominajcym tonem, zbierajc si do odejcia z Zosimowem. Jutro
przyjd tu z wieciami z samego rana.
Szampaska dziewczyna z tej Awdotii Romanowny rzek Zosimow, prawie si
oblizujc, gdy wyszli na ulic.
Szampaska? Co powiedzia? Szampaska? rzuci si na niego Razumichin i
chwyci go za gardo. Jeli jeszcze raz si omielisz... Rozumiesz? Rozumiesz?
krzycza, szarpic go za konierz i przypierajc do muru. Syszae?
Pu mnie, ty moczymordo! broni si Zosimow. Gdy Razumichin go puci,
popatrzy na niego uwanie, a potem parskn gonym miechem. Razumichin sta przed
nim, opuciwszy rce, zamylony i chmurny.
Oczywicie, jestem osem rzek ponury jak chmura gradowa ty jednak... rwnie
nim jeste.
1 Monomania chorobliwe opanowanie umysu przez jedn natrtn myl.
256
t^o 10 10 nie, oracie, ja nie jesiem osiem, w mojej giowie nie lgn si takie gupie
myli.
Szli dalej w milczeniu i dopiero gdy zbliyli si do domu Raskolnikowa, Razumichin,
wyranie zatroskany, przerwa milczenie.
Posuchaj, porzdny z ciebie chop, ale pomijajc inne twoje obrzydliwe naogi, jeste
rozpustnikiem i to z tych plugawych. Jeste znerwicowanym nicponiem bez charakteru,
masz swoje narowy, utye i nie potrafisz sobie niczego odmwi; nazywam to plugastwem,
gdy wiedzie do zatraty godnoci osobistej. Zniewieciae tak dalece, e trudno mi,
mwic szczerze, poj, jak moesz by przy tym tak dobrym i ofiarnym lekarzem. pi taki
w mikkich puchach (i to lekarz!), a mimo to wstaje w nocy, gdy go woaj do chorego! Po
trzech latach nie bdziesz pozwala budzi si do jakiego tam chorego... A zreszt, u
diaba, to wszystko nie ma nic do rzeczy, chodzi o to, e dzi w nocy bdziesz spa w
mieszkaniu gospodyni (dobrze si namczyem, zanim na to pozwolia), a ja w kuchni;
260
Mimo to jednak podczas ubierania si obejrza swoje ubranie staranniej ni zwykle. Innego
ubrania nie mia, a nawet gdyby je mia, to moe by nawet umylnie nie woy. Z drugiej
za strony nie chcia uchodzi ani za cynika, ani za niechluja, nie mg obraa uczu
innych, tym bardziej e go potrzebowali i wzywali. Dlatego oczyci starannie szczotk
garnitur. Koszul mia zawsze znon; pod tym wzgldem by bardzo akuratny.
Rwnie umy si tego rana gruntownie od Nastki dosta mydo umy wosy, szyj, a
szczeglnie rce. Gdy za doszo do rozstrzygnicia kwestii, czy si ogoli, czy nie
(Praskowia Pawowna miaa wyborne brzytwy pozostae po nieboszczku, panu Zarnicynie),
to rozstrzygn j na zo sobie przeczco: Niech zostanie tak, jak jest! Gdyby one
pomylay, e ogoliem si, eby... a z pewnoci tak by pomylay... Nie, za adn cen!
Najgorsze, e jestem takim nieokrzesanym gburem i mam knajackie narowy... Wiem
oczywicie, e od biedy jestem porzdnym czowiekiem; nie ma czym si zbytnio chwali,
e si jest porzdnym czowiekiem. Porzdnym czowiekiem powinien by kady, a nawet
wicej ni porzdnym... a ja zgrzeszyem ju (pamitam to) w tym i w owym... nie, nie
popeniem adnej podoci, ale przecie... A jakie myli przychodziy mi nieraz do gowy!
Hm! Przecie to istne wariactwo zestawi to wszystko z Awdoti Romanown! A niech to!
Chc si umylnie okaza brudnym, niechlujnym pijaczyn! Gwid na wszystko! Oka
si jeszcze gorszym!..."
Gdy tak monologowa, wszed Zosimow, ktry nocowa w salonie Praskowii Pawowny.
Wybiera si do domu, przedtem jednak chcia zajrze do chorego. Razumichin powiedzia
mu, e chory pi jak suse. Zosimow poleci nie budzi go, dopki sam si nie ocknie;
obieca wpa ponownie po dziesitej.
Tylko ebym go zasta w domu doda. Do licha, adny to pacjent, ktry nie sucha
lekarza. I lecz tu takiego! Nie wiesz, czy on pjdzie do nich, czy one tu przyjd?
261
mysie, ze one lu przyja oapan Kazumicnin. z,ro-zumia cel pytania. Oczywicie,
bd omawia sprawy rodzinne. Ja si wtedy wynios. Rozumie si jednak, e ty jako
lekarz masz wiksze prawa ni ja.
Nie jestem przecie spowiednikiem, przyjd i zaraz wyjd. Mam jeszcze inne zajcia.
Jedno mnie niepokoi przerwa mu Razumichin, chmurzc si. Wczoraj, idc z
nim, naplotem mu rozmaitych gupstw, midzy innymi, e ty obawiasz si, czy on
przypadkiem... nie dostanie pomieszania zmysw...
Rwnie i paniom mwie wczoraj o tym.
Wiem, e zrobiem gupio. Moesz mnie stuc za to! Powiedz mi jednak, czy wierzysz w
to naprawd?
Mwi ci przecie, e to adna diagnoza. Gdy przyprowadzie mnie do niego, to
przedstawie mi go jako... monomana. A wczoraj dolalimy jeszcze oliwy do ognia, to
znaczy waciwie ty twoim opowiadaniem... o malarzu; niezy temat, zwaszcza e to
wanie moe by powodem jego zamroczenia! Gdybym wiedzia dokadnie, co si wtedy
zdarzyo na policji, i o tym, e tam jaka kanalia rzucia na niego podejrzenie, to nie
dopucibym do wczorajszej rozmowy. Tacy maniacy robi z igy widy i widz na jawie
najbardziej bezsensowne rzeczy... O ile sobie przypominam, to ju wczoraj z opowiadania
Zamietowa dowiedziaem si poowy prawdy. To jednak jeszcze nic. Znam wypadek, e
czterdziestoletni hipochondryk zamordowa omioletniego chopca, nie mogc znie jego
codziennych artw podczas obiadu! A tu on w achmanach, bezczelny komisarz,
Prosz mi powiedzie, jak pan sdzi... ach, prosz mi wybaczy, dotd jeszcze nie wiem,
jak panu na imi? zreflektowaa si Pulcheria Aleksandrowna.
Dymitr Prokofjicz.
A zatem, panie Dymitrze Prokofjiczu, bardzo chciaabym dowiedzie si... jak on w
ogle... zapatruje si teraz na wszystko, to jest, pan rozumie... jak mam to panu wyjani, to
znaczy niby, co on lubi? Czy cigle jeszcze jest taki rozdraniony? Czego pragnie i o czym
marzy? Co teraz ma najwikszy wpyw na niego? Sowem, pragnabym...
Ale, mamo, jake mona na to wszystko tak naraz odpowiedzie! wtrcia Dunia.
Ach, mj Boe, nie spodziewaam si zasta go w takim stanie, panie Dymitrze.
To rzecz cakiem naturalna odpar Razumichin. Matki nie mam, a mj wuj
przyjeda prawie co rok i nigdy mnie nie poznaje, nawet z wygldu, a przecie jest
mdrym czowiekiem. A przez trzy lata waszej rozki duo wody upyno. I c mog
pani powiedzie? Rodi znam od ptora roku, jest on skryty, ponury, wyniosy i dumny; w
ostatnich czasach za (moliwe jednak, e ju i wczeniej) sta si po264
dejrzliwym hipochondrykiem. Przy tym jest wspaniaomylny i dobry. Nie lubi okazywa
swoich uczu i woli raczej wyda si okrutnym anieli okaza serce. Czasami wcale nie jest
hipochondrykiem, lecz po prostu zimnym i a do brutalnoci nieczuym czowiekiem, jakby
mia w sobie dwa charaktery. Niekiedy bywa strasznie maomwny! Nigdy nie ma czasu,
cigle mu wszystko przeszkadza, mimo e ley i nic nie robi. Nie drwi z ludzi nie z braku
dowcipu, lecz dlatego, e nie ma czasu na takie gupstwa. Gdy mu si co opowiada, nigdy
nie wysucha do koca. Nie interesuje go to, co zajmuje wszystkich w danej chwili. Ceni si
bardzo i zdaje mi si, e ma poniekd do tego prawo. C by jeszcze doda?... Spodziewam
si, e przyjazd pa wywrze zbawienny wpyw na niego.
Oby Bg da! westchna Pulcheria Aleksandrowna, przygnbiona tym, co usyszaa
o swoim Rodi.
Natomiast Razumichin spojrza wreszcie nieco mielej na Awdoti Romanown. W czasie
rozmowy zerka na ni czsto, jednak tylko przelotnie, na krtk chwil, odwracajc
natychmiast wzrok. Dunia to siadaa przy stole, przysuchujc si rozmowie, to wstawaa i
zaczynaa chodzi z kta w kt, ze skrzyowanymi rkoma i zacinitymi wargami, jak to
miaa we zwyczaju. Od czasu do czasu rzucaa jakie pytanie, nie przerywajc swej
wdrwki i trwajc w zamyleniu. Rwnie ona miaa zwyczaj nie sucha do koca. Miaa
na sobie lekk, ciemn sukienczyn, a na szyi bia, przejrzyst apaszk. Z wielu oznak
wnioskowa Razumichin, e obie kobiety znajduj si w cikich warunkach materialnych.
Gdyby Dunia ubrana bya jak krlowa, zapewne nie obawiaby si jej; teraz jednak, moe
wanie z tego powodu, e bya tak skromnie ubrana i e widzia cae ich ndzne otoczenie,
zagocia w jego sercu jakby trwoga i zacz si lka o kade swoje sowo i kady swj
ruch, co dla czowieka, ktry i tak sobie nie dowierza, musiao by bardzo uciliwe.
Powiedzia pan sporo ciekawych rzeczy o charakterze mego brata i... cakiem
bezstronnie. To dobrze. Mylaam, e
265
pan go uwielbia zauwaya JJuma z umiechem. l mnie rwnie si zdaje, e
powinien mie przy sobie kobiet dodaa w zamyleniu.
Ja tego nie powiedziaem, a zreszt moe ma pani racj, tylko e...
Co?
On nikogo nie kocha i by moe, nigdy nie pokocha
paln Razumichin.
To znaczy, e nie potrafi pokocha?
Czy pani wie, e jest pani bardzo podobna do swego brata, i to we wszystkim!
wyrwao mu si niespodzianie dla niego samego. Gdy sobie jednak przypomnia, co mwi
o jej bracie, poczerwienia jak rak ze wstydu.
Awdotia Romanowna, spojrzawszy na, wybuchna gonym miechem.
Co do Rodi, to oboje moecie si myli przerwaa matka nieco uraona. Nie
mwi o tym, jaki jest dzisiaj, Dunieczko. To, co Piotr Pietrowicz pisze w tym licie... i to,
comy przypuszczay, moe nie by prawd, a jednak, Dymitrze Prokofjiczu, nie moe pan
sobie wyobrazi, jakie on miewa fantastyczne pomysy i jaki jest, e tak powiem, kapryny.
Nigdy nie mogam polega na jego charakterze, nawet gdy mia zaledwie pitnacie lat.
Pewna jestem, e i teraz moe zrobi co takiego, co nikomu by nie przyszo na myl... Nie
potrzebujemy szuka daleko: czy sysza pan o tym, jak on mnie ptora roku temu
zadziwi, poruszy i omal na mier przestraszy, gdy wyrazi ch polubienia tej
jake ona si nazywa? crki gospodyni, Zarnicynej?
Czy zna pan jakie szczegy tej historii? spytaa Awdotia Romanowna.
Czy myli pan cigna dalej Pulcheria Aleksandrow-na ze wzrastajcym zapaem
e wtedy powstrzymayby go moje zy, moje proby, moja choroba, a nawet moja mier ze
zmartwienia, ndza, w ktrej si znajdowaymy? Najspokojniej przekroczyby te
przeszkody. Czy to moliwe jednak, czy to moliwe, eby nas nie kocha?
266
rsigdy mi o tej historii me mwi odpar przezornie Razumichin jednak od samej
pani Zarnicynej syszaem kilka szczegw, a nie naley ona do osb, ktre lubi si
zwierza. To za, co syszaem, jest do dziwne.
A co, co pan sysza? spytay obie kobiety naraz.
Nic szczeglnego. Dowiedziaem si tylko, e to maestwo, ktre byo prawie pewne i
jedynie z powodu mierci narzeczonej nie doszo do skutku, bardzo nie podobao si pani
Zarnicynej... Prcz tego mwi, e narzeczona nie bya adna, a waciwie nawet bya
brzydka... bardzo chorowita i... jaka dziwna... miaa jednak, jak si zdaje, i swoje zalety.
Musiaa bez wtpienia posiada jakie zalety, gdy inaczej trudno byoby zrozumie to...
Posagu nie miaa, zreszt, on na posag wcale nie liczy... W ogle to trudno wyda sd w
takiej sprawie.
Pewna jestem, e bya to zacna panna wtrcia Awdo-tia Romanowna.
Niech mi Bg przebaczy, ale jednak ucieszya mnie jej mier, chocia sama nie wiem,
ktre z nich gorzej wyszoby na tym zwizku: ona czy on rzeka Pulcheria
Aleksandrowna, a nastpnie ostronie, z przerwami, spogldajc ustawicznie na Duni, dla
ktrej byo to bardzo nieprzyjemne, zacza wypytywa o szczegy wczorajszego zajcia
midzy Rodi a uynem. Mona byo zauway, e to zdarzenie ogromniej zaniepokoio
i napenio obaw.
Razumichin opowiedzia wszystko ponownie z najdrobniejszymi szczegami, dodajc tym
razem swj wasny pogld na spraw: obwinia wprost Raskolnikowa o rozmylne
obraenie Piotra Pietrowicza, tym razem bynajmniej nie tumaczc go zbytnio chorob.
On to sobie jeszcze przed chorob ukartowa doda po chwili.
Ja te tak sdz przytakna ze smutkiem Pulcheria Aleksandrowna.
Bya jednak bardzo zdziwiona, e Razumichin wyraa si teraz bardzo ogldnie i jakby
nawet z szacunkiem o Piotrze Pietrowiczu. Uderzyo to rwnie Awdoti Romanown.
267
rzeczywicie jest pan taKiego zaania o Fiotrze Pietrowiczu? spytaa Pulcheria
Aleksandrowna.
O przyszym mu pani crki nie mog inaczej myle odpar Razumichin powanie i
popiesznie. Nie mwi tego tylko z grzecznoci, lecz dlatego e... e... no, powiedzmy,
choby z tego powodu, e Awdotia Romanowna sama, z wasnej woli zaszczycia tego
czowieka swoim wyborem. Jeeli za wczoraj pomstowaem na niego, to stao si to
jedynie z tego powodu, e byem haniebnie pijany... a oprcz tego bez rozumu, tak, bez
rozumu, zwariowaem z kretesem... a dzi wstydz si tego!... zaczerwieni si i zamilk.
Dunia zarumienia si rwnie, nie przerywaa jednak milczenia. Od pocztku rozmowy o
uynie nie wypowiedziaa ani sowa.
A tymczasem matka nie moga si zdecydowa bez jej pomocy. W kocu, jkajc si i
nieustannie spogldajc na crk, rzeka, e pewna okoliczno niepokoi j teraz bardzo.
Widzi pan, Dymitrze Prokofjiczu... zacza. Dunie-czko, bd zupenie szczera
wobec Dymitra Prokofjicza.
Ale rozumie si, mamo odpara zachcajco Awdotia Romanowna.
Widzi pan, rzecz ma si nastpujco pieszya wypowiedzie swe troski, jakby jej
tym przyzwoleniem zdjto ciar z piersi. Dzi, wczesnym rankiem, otrzymaymy list
od Piotra Pietrowicza w odpowiedzi na zawiadomienie o naszym przyjedzie. Mia nas
oczekiwa wczoraj na dworcu, sam nam to przyrzek. Zamiast tego przysa na dworzec
swojego sucego, eby nam wskaza drog do tego hotelu. Kaza mu powiedzie, e dzi
rano zoy nam wizyt. Tymczasem otrzymaymy dzi rano od niego list... Najlepiej
bdzie, jeeli pan sam go przeczyta; jest w nim pewien ustp... ktry mnie bardzo
niepokoi... Sam pan zobaczy, o czym mwi, i... i prosz, by zechcia pan szczerze
powiedzie mi swoje zdanie, Dymitrze Prokofjiczu! Zna pan charakter Rodi i najlepiej nam
poradzi. Uprzedzam pana, e Dunia wszystko od razu ju postanowia,
268
ale ja me wiem jeszcze, jak postpi, i... czekaam cay czas na pana.
Razumichin otworzy list, ktry nosi dat poprzedniego dnia, i zacz czyta:
Wielce Szanowna Pulcherio Aleksandrowno, mam zaszczyt donie Pani, i wskutek
nieprzewidzianych przeszkd nie mogem oczekiwa Pa na dworcu i posaem w tym celu
odpowiedniego czowieka. Rwnie i dzi rano nie bd mia zaszczytu zobaczenia si z
Paniami, a to z powodu nader pilnych spraw w senacie oraz eby nie przeszkodzi Pani w
widzeniu si z synem, za Awdotii Romanownie z bratem. Natomiast bd mia zaszczyt
niezawodnie odwiedzi Panie w ich mieszkaniu o godzinie smej wieczr. Przy tym
omielam si doczy bardzo uprzejm, niemniej jednak stanowcz prob, aby przy
naszym spotkaniu nie by obecny Rodion Romanowicz, albowiem kiedy go wczoraj
odwiedziem w chorobie, obrazi mnie ciko i bezprzykadnie, a oprcz tego chciabym,
aby mi Pani osobicie i szczegowo wyjania pewn rzecz, co do ktrej yczybym sobie
pozna Pani wasne zdanie. Mam przy tym zaszczyt uprzedzi Panie, e jeeli wbrew mojej
probie zastan tam Rodiona Romanowicza, to bd zmuszony natychmiast odej, a win
bd Panie miay jedynie sobie do przypisania. Pisz o tym, gdy moliwe jest, i Rodion
Romanowicz, ktry podczas mojej wizyty wydawa si tak saby, a po dwu godzinach nagle
wyzdrowia, wyjdzie na ulic i wstpi do Pa. Pozwalaj mi za tak sdzi moje wasne
spostrzeenia, gdy sam widziaem go w mieszkaniu pewnego na mier przez konie
przejechanego pijaka, gdzie ofiarowa jego crce, dziewczynie podejrzanych obyczajw,
dwadziecia pi rubli pod pozorem pogrzebu, co bardzo mnie zdziwio, wiem bowiem, ile
trudw kosztowao Pani zebranie tej sumy. Przy sposobnoci cz wyrazy szczeglnego
powaania dla szanownej Awdotii Romanowny i prosz o przyjcie zapewnienia
prawdziwej yczliwoci od pokornego sugi
P. uyna".
269
Co ja mam teraz zrobi, Dymitrze Prokofjiczu? zapytaa Pulcheria Aleksandrowna
niemal z paczem. Jak mog da od Rodi, eby nie przychodzi. On nastawa wczoraj,
abym odmwia Piotrowi Pietrowiczowi, a teraz da si ode mnie, abym jego samego nie
przyja. Przecie on specjalnie przyjdzie, gdy si dowie, i... co wtedy?
Niech pani zrobi tak, jak postanowia Awdotia Romano-wna odpar Razumichin
szybko i spokojnie.
Ach, mj Boe! Ona mwi... ona mwi, Bg wie co, i nie wyjawia mi swego celu! Ona
mwi, e najlepiej byoby, to znaczy, e nie tylko byoby najlepiej, lecz z jakiego tam
powodu konieczne jest, eby zaprosi Rodi dzi na sm wieczr i eby koniecznie si tu
spotkali... A ja nawet nie chciaam mu pokaza tego listu i miaam prosi pana, aby
powstrzyma go pan od przychodzenia tu... gdy on jest taki rozdraniony... A przy tym nic
nie wiem o tym pijaku, ktry umar, ani o jego crce, i jak to si stao, e on da tej crce
swe ostatnie pienidze... ktre...
Ktrych zdobycie tyle ci, mamo, kosztowao i tak dalej... dodaa Awdotia
Romanowna.
On by wczoraj rozdraniony powiedzia Razumichin w zamyleniu. Gdybycie
panie widziay, co on wyprawia wczoraj w restauracji, hm! Rzeczywicie mwi mi
podczas powrotu do domu o jakim nieboszczyku i o jakiej dziewczynie, nie zrozumiaem
jednak ani sowa... Zreszt, ja rwnie wczoraj byem...
Najlepiej, mamo, bdzie, jeli same pjdziemy do niego i tam od razu zobaczymy, co
trzeba robi. A zreszt, ju czas najwyszy. Boe! Ju po dziesitej! zawoaa,
spojrzawszy na swj wspaniay, zoty zegarek z emali, ktry miaa zawieszony na szyi na
cienkim, weneckim acuszku. Cacko to zdecydowanie nie harmonizowao z reszt ubrania.
Prezent od narzeczonego" pomyla Razumichin.
Ach, ju czas... ju czas, Dunieczko, ju czas! zaniepokoia si Pulcheria
Aleksandrowna. Gotw pomyle, e
270
jeszcze od wczoraj gniewamy si na niego, skoro tak dugo nie przychodzimy. O mj Boe!
To mwic, szybko woya mantyl i kapelusz; rwnie Dunieczka si ubraa. Jej
rkawiczki byy nie tylko znoszone, lecz nawet, jak Razumichin zauway, podarte. A
jednak ta widoczna ndza nadawaa obu kobietom jakby pozr godnoci, zwykej u ludzi,
ktrzy potrafi nosi skromne ubranie. Razumichin patrzy ze czci na Duni i by dumny,
e ma j odprowadzi. Ta krlowa1 przyszo mu na myl ktra cerowaa sobie w
wizieniu poczochy, na pewno w owej chwili bardziej wygldaa na krlow anieli w
czasie najwspanialszych uroczystoci i przyj".
Mj Boe! zawoaa Pulcheria Aleksandrowna czy mogam pomyle, e bd si
baa spotkania z synem, z moim miym, kochanym Rodi... A dzi boj si dodaa,
niemiao spozierajc na Razumichina.
Nie obawiaj si, mamo rzeka Dunia, caujc j.
Raczej wierz w niego tak, jak ja wierz.
mu to bl lub wypenia niemiy obowizek, a w ruchach jego mona byo spostrzec oznaki
niepokoju.
Brako jedynie bandaa na rce lub opatrunku na palcu, aby dopeni podobiestwa z kim,
komu bolenie obiera si palec lub doskwiera zraniona rka.
Blada i chmurna jego twarz rozjania si na chwil, gdy weszy matka i siostra, lecz zaraz
w miejsce poprzedniego ponurego roztargnienia osiad na niej wyraz wewntrznej udrki, a
Zosimow, ktry obserwowa swego pacjenta z zapaem pocztkujcego lekarza, zauway
ze zdumieniem, e zamiast radoci z powodu przybycia krewnych, jest to le skrywane
postanowienie wytrwania godziny udrki, ktrej nie mona unikn! Widzia potem, e
kade sowo prowadzonej rozmowy jak gdyby jtrzyo jak ran chorego, rwnoczenie
jednak musia podziwia dzisiejsz umiejtno panowania nad sob i ukrywania uczu
przez czowieka, ktry wczoraj wpada w sza z byle powodu.
Tak, sam to czuj, e jestem prawie zdrw mwi Raskolnikow, caujc serdecznie
matk i siostr, co wprawio w zachwyt Pulcheri Aleksandrown i nie mwi ju tak
jak wczoraj doda, zwracajc si do Razumichina z przyjacielskim uciskiem doni.
273
Mnie on take dzi zadziwi zaczai Zosimow, uradowany z przybycia pa, gdy w
czasie tych dziesiciu minut straci ju temat rozmowy z chorym. Jak tak dalej pjdzie,
to za trzy lub cztery dni wszystko wrci do dawnego stanu, to jest do stanu sprzed miesica
lub sprzed dwch miesicy, a moe trzech? Bo to si od dawna zaczo i rozwijao si...
nieprawda? I przyzna pan chyba teraz, e by moe, sam pan ponosi win za t chorob?
doda z ostronym umiechem, jakby obawiajc si rozdrani go tymi sowami.
Bardzo moliwe odpar chodno Raskolnikow.
Mwi to tylko dlatego cign dalej Zosimow e paskie zupene wyzdrowienie
zaley gwnie od pana samego. Teraz, gdy mona z panem mwi, chciabym panu
wyjani, e trzeba usun pierwotne, e tak powiem, zasadnicze przyczyny, ktre
spowodoway chorob. Tylko pod tym warunkiem moe pan wyzdrowie, w przeciwnym
razie nieuchronnie nastpi pogorszenie. Nie wiem, jakie s te pierwotne przyczyny, panu
jednak s one zapewne znane. Jest pan mdrym czowiekiem i obserwowa pan na pewno
samego siebie. Odnosz wraenie, e pocztek paskiej choroby datuje si od czasu
opuszczenia uniwersytetu. Nie powinien pan pozosta bezczynny i dlatego myl, e praca i
jasno wytknity cel mog by dla pana zbawienne.
Tak, tak, ma pan suszno... jak najszybciej wrc na uniwersytet, potem wszystko
pjdzie... jak po male...
Zosimow, ktry dawa mu te rady czciowo dla zaimponowania damom, zmiesza si,
widzc, e zakoczenie jego przemowy wywoao drwicy umiech na twarzy Raskolnikowa. Trwao to jednak tylko chwil. Pulcheria Aleksandrowna pocza si zaraz rozpywa w
podzikowaniach dla Zosimowa, dzikujc mu szczeglnie za nocne odwiedziny w hotelu.
Jak to, on by u was w nocy? zapyta Raskolnikow z widocznym niepokojem. A
wic nie spaycie po podry?
Ach, Rodia, to byo przecie przed godzin drug. W domu rwnie nie kadymy si
spa wczeniej.
274
JNie wiem, jak mam mu podzikowa powiedzia Raskolnikow, chmurzc si i
spuszczajc oczy. Pomijajc kwesti honorarium wybaczy pan, e mwi o tym
(zwrci si do Zosimowa) nie wiem doprawdy, czym zasuyem sobie na takie
szczeglne wzgldy pana? Po prostu nie rozumiem tego... i przykro mi jest, e nie
rozumiem, mwi to panu otwarcie.
Niech si pan nie denerwuje odpar Zosimow z wymuszonym umiechem. Niech
pan sobie wyobrazi, e jest pan moim pierwszym pacjentem, a lekarz, ktry dopiero zacz
praktykowa, kocha swych pierwszych pacjentw jak wasne dzieci, niektrzy nawet
zakochuj si w nich. A przecie ja nie mam zbyt wielu pacjentw.
Bo ju nie mwi o nim dorzuci Raskolnikow, wskazujc na Razumichina
rwnie mia ze mn same zmartwienia i kopoty.
Co on plecie! A moe jeste dzi w nastroju sentymentalnym? oburzy si
Razumichin.
Gdyby by bardziej bystrym obserwatorem, spostrzegby, e nie byo tu ani ladu czuoci,
raczej wprost przeciwnie. Spostrzega to jednak Awdotia Romanowna. Patrzya na brata z
uwag i niepokojem.
O mamie za nawet nie miem wspomina mwi dalej jakby wyuczon lekcj.
Dopiero dzi uzmysowiem sobie po czci, jak musiaa cierpie wczoraj, oczekujc mego
powrotu po tych sowach nagym ruchem poda rk siostrze i umiechn si. W
umiechu tym przebijao si prawdziwe, niekamane uczucie. Dunia natychmiast uja i
ucisna serdecznie wycignit rk. Po raz pierwszy zwraca si do niej po wczorajszej
ktni. Twarz matki promieniaa z zadowolenia i szczcia na widok tego ostatecznego,
cichego pogodzenia si brata z siostr.
Za to wanie go lubi! szepn skonny do egzaltacji Razumichin, obracajc si
energicznie na krzele miewa on takie odruchy!...
275
l jak to wszystko u mego adnie si koczy mylaa matKa
co za szlachetno uczu, jak prosto i delikatnie pooy kres wczorajszemu
nieporozumieniu z siostr, po prostu poda jej rk w odpowiedniej chwili i spojrza na ni
z mioci... A jakie ma pikne oczy i jak liczn twarz... Jest nawet adniejszy od
Dunieczki... Lecz, mj Boe, c to za garnitur ma on na sobie, jak ndznie jest ubrany!
Wasia, chopiec na posyki w sklepie Atanazego Iwanowicza, ma lepsze ubranie!... Chtnie
rzuciabym si mu na szyj, obja go i... zapakaa, jednak boj si, boj... mgby to le
zrozumie, o Boe! Rozmawia wprawdzie uprzejmie, a jednak boj si! Czego ja si
waciwie boj?..."
Ach, Rodia, nie uwierzysz popieszya nagle z odpowiedzi na jego uwag jakie
byymy wczoraj nieszczliwe., ja i Dunieczka! Teraz, gdy wszystko ju mino, a my
wszyscy znw jestemy szczliwi, mona to powiedzie! Wyobra sobie, biegniemy tu,
eby ciebie uciska, prawie wprost z pocigu, a ta kobieta ot i ona! Jak si masz,
Nastazjo?
mwi nam, e ty masz bia gorczk i e wanie dopiero co, bez wiedzy lekarza,
ucieke i e poszli ci szuka! Nie uwierzysz, jak to na nas podziaao! Przypomniaam
sobie zaraz, jak tragicznie skoczy porucznik Potanczykow, nasz znajomy, przyjaciel
twego ojca ty go zapewne nie pamitasz, Rodia mia on rwnie siln gorczk i
podobnie jak ty uciek i wpad do studni na podwrzu, dopiero nazajutrz wydobyto go
stamtd. Przedstawiaymy to sobie w jeszcze czarniejszych barwach. Chciaymy pobiec
do Piotra Piet-rowicza, aby z jego pomoc... gdy byymy same, zupenie same
Ja? teraz? Ach tak... o niej mwisz! Nie. To wszystko wydaje mi si teraz jakby nie z
tego wiata... i takie odlege. Tak, i to wszystko, co si dokoa mnie dzieje, te jakby dziao
si gdzie indziej...
Popatrzy na ni z uwag.
Rwnie i was... widz, jakbycie byy oddalone o tysice wiorst... Ale do diaba,
dlaczego mwimy o tym? I dlaczego wci wypytujecie mnie? rozgniewa si i zaraz
umilk, gryzc paznokcie i znw wpadajc w zadum.
Jakie ty masz ndzne mieszkanie, Rodia, przypomina trumn rzeka nagle Pulcheria
Aleksandrowna, przerywajc uciliwe milczenie pewna jestem, e to mieszkanie ponosi
poow winy za twoj melancholi.
Mieszkanie?... odpar z roztargnieniem. Tak, to wina mieszkania... i ja tak myl...
Gdyby wiedziaa, mamo, jak dziwn myl teraz wypowiedziaa doda i rozemia si
jako dziwnie.
Jeszcze chwila, a towarzystwo, jego najblisza rodzina, ktr oglda po trzyletniej rozce,
i ten sposb rozmowy, ktry by przelewaniem z pustego w prne, stayby si dla niego nie
do zniesienia. Pozostaa jednak jeszcze jedna, nie cierpica zwoki sprawa, ktr tak czy
owak musia dzi rozstrzygn...
283
postanowi to sobie przedtem, gdy tylko si obudzi. Teraz ucieszya go ta sprawa jako
sposb wybrnicia z niemiej sytuacji.
Suchaj, Duniu zacz powanie i oschle rozumie si, e prosz ci o wybaczenie
mi mojego wczorajszego zachowania, uwaam jednak za swj obowizek przypomnie ci
raz jeszcze, e za nic nie odstpi od mego dania. Albo ja, albo uyn. Ja mog by
otrem, ty jednak nie powinna by poda. Jedno z dwojga wystarczy. Jeeli polubisz
uyna, to przestan ci uwaa za siostr.
Rodia, Rodia! Zaczynasz to samo co wczoraj! jkna Pulcheria Aleksandrowna
aonie. I dlaczego nazywasz si ustawicznie otrem, nie znosz tego! Wczoraj byo to
samo...
Bracie odpara Dunia rwnie stanowczo i oschle
w tym wszystkim jest pomyka z twojej strony. Mylaam o tym w nocy i wykryam twj
bd. Rzecz caa w tym, e ty, jak mi si zdaje, mylisz, e ja czyni ofiar z siebie, aby
komu innemu pomc. Tak jednak nie jest. Wychodz za m tylko ze wzgldu na siebie,
po prostu dlatego, e samej jest mi ciko, a potem, naturalnie, bd rada, jeli mi si uda
dopomc moim bliskim, ale nie ten wzgld zadecydowa o moim postanowieniu.
Ona kamie! myla, gryzc z wciekoci paznokcie.
Jest dumna! Nie chce si przyzna, e lubi odgrywa rol dobrodziejki! Och, te niskie
charaktery! Kochaj tak, jakby nienawidziy... Jake... nienawidz ich wszystkich".
Jednym sowem, wychodz za Piotra Pietrowicza, gdy z dwojga zego wybieram
mniejsze zo. Postanowiam speni uczciwie to wszystko, czego si po mnie spodziewa, a
zatem nie oszukuj go... Dlaczego si miejesz?
Zaczerwienia si, a w oczach jej bysn gniew.
Chcesz wszystko speni? spyta z jadowitym umiechem.
A do pewnej granicy. Sposb i forma starania si o moj rk day mi od razu pozna,
czego oczekuje Piotr Pietrowicz.
wprawdzie ocenia on siebie za wysoko, spodziewam si jednak, e ceni rwnie mnie...
Dlaczego si znowu miejesz?
Jeli jest dumny, to widocznie ma do tego prawo, nie przecz. Widz, e czujesz si
uraona tym, moja siostro, e z caego listu wysnuem tylko taki zabawny wniosek, i zdaje
ci si, e umylnie mwi o takich drobnostkach, aby si z ciebie naigrawa. Wprost
przeciwnie, ze wzgldu na styl przyszo mi na myl co, co moe nam si bardzo przyda.
W licie tym jest zdanie: a win bd Panie miay jedynie sobie do przypisania". Zdanie to
jest jasne i wyrane. Zawarta jest w nim groba, e on zaraz odejdzie, jeli ja przyjd. A to
znaczy tyle, e porzuci was obie, jeeli nie bdziecie mu posuszne, i to porzuci was teraz,
286
gdy za jego namow przyjechaycie do Petersburga. No, jak sdzisz, czy takie wyraenie
uyna jest rwnie obraliwe, jak gdyby to na przykad napisa on (wskaza na
Razumichina) lub Zosimow albo ktokolwiek z nas?
No, nie odpara Dunia rozumiem cakiem dobrze, e wyrazi si on zbyt naiwnie,
ale moe tylko nie umia znale odpowiedniego wyraenia... To suszna uwaga z twojej
strony, Rodia. Nie przypuszczaam nawet...
Jest to wyraone stylem sdowym i inaczej nie dao si napisa. Wyszo to moe nawet
bardziej ordynarnie, ni on sam chcia napisa. Poza tym musz ci nieco rozczarowa w
licie tym wyczytaem co jeszcze, a mianowicie obelg, i to do nikczemn. Daem
wczoraj pienidze owej wdowie, tej chorej i przybitej kobiecie, i to nie pod pozorem", e
chc ponosi koszta pogrzebu, lecz po prostu na pogrzeb, nie daem te ich crce, jak pisze,
dziewczynie podejrzanych obyczajw" (ktr wczoraj po raz pierwszy widziaem), lecz
faktycznie samej wdowie. W tym wszystkim widz skwapliw ch obrzucenia mnie
botem i pornienia z wami. I to rwnie napisane jest stylem sdowym, to znaczy, e zbyt
wyranie przebija tu cel i naiwna skwapliwo. Jest on mdry, jednak aby mdrze
postpowa, trzeba mie co wicej ni sam tylko rozum. Wszystko to wiadczy, jakim on
jest czowiekiem i... nie sdz te, aby ci zbyt wysoko ceni. Mwi ci to tylko ku
rozwadze, gdy szczerze pragn twego dobra...
Dunieczka nic nie odpowiedziaa; decyzj powzia ju przedtem i oczekiwaa tylko
wieczora.
Wic jak si decydujesz, Rodia? zapytaa Pulcheria Aleksandrowna, zaniepokojona
jeszcze bardziej ni przedtem jego niespodziewanym, urzdowym tonem.
Na co mam... si decydowa"?
Piotr Pietrowicz pisze przecie, e nie chce, aby by dzi wieczr u nas, i e odejdzie...
gdyby ty przyszed. A wic jak... przyjdziesz?
287
uecyzja nie zaley ode mnie, lecz w pierwszym rzdzie od mamy, o ile j to danie
Piotra Pitro wiea nie obraa, a w drugim rzdzie od Duni, o ile rwnie nie czuje si
uraona. Ja za postpi tak, jak uznacie za najlepsze doda oschle.
Dunia ju si zdecydowaa, a ja si z ni cakowicie zgadzam! skwapliwie wtrcia
Pulcheria Aleksandrowna.
Postanowiam ci prosi, Rodia, usilnie prosi, eby koniecznie by obecny dzi przy
tym spotkaniu powiedziaa Dunia. Przyjdziesz?
Przyjd.
Rwnie i pana prosz do nas na sm dodaa, zwracajc si do Razumichina.
Mamo, zapraszam rwnie pana Razumichina.
Bardzo dobrze, Dunieczko. Niech bdzie tak, jak postanowia dodaa Pulcheria
Aleksandrowna. Ja nawet wol tak; nie lubi udawa i kama, lepiej powiedzie ca
prawd... Piotr Pietrowicz moe si teraz gniewa lub nie.
IV
W tej chwili drzwi otwary si bezszelestnie i wesza do pokoju, rozgldajc si niemiao,
moda dziewczyna. Wszyscy spojrzeli na ni ze zdumieniem i ciekawoci. Raskolnikow
nie pozna jej w pierwszej chwili. Bya to Sofia Siemionowna Marmieadowa. Widzia j
wczoraj po raz pierwszy w takiej sytuacji i w takim stroju, e w jego duszy pozosta
zupenie inny obraz. Teraz bya ona skromnie, a nawet ubogo ubran, bardzo mod
dziewczyn, niemal dzieckiem, o skromnych i przyzwoitych manierach, o twarzyczce
pogodnej, aczkolwiek teraz malowao si na niej zakopotanie. Miaa na sobie zwyczajn,
codzienn sukienk, na gowie za niemodny, stary kapelusz; z wczorajszego stroju
pozostaa jej jedynie parasolka, ktr trzymaa w rku. Gdy wesza do pokoju i ujrzaa w
nim tyle osb, nie tylko stropia si, lecz po prostu stracia gow,
288
wygiaafa jaK maie, przestraszone aziecKo i uczynna rucn, jakby chciaa cofn si i wyj
z pokoju.
Ach, to pani... rzek Raskolnikow bardzo zdziwiony i nagle poczu si zakopotany.
Pomyla zaraz, e matka i siostra z listu uyna ju co wiedz o dziewczynie
podejrzanych obyczajw". Dopiero co protestowa przeciwko potwarzom uyna i
zapewnia, e dziewczyn t widzia po raz pierwszy w yciu, a ona nagle przychodzi tutaj.
Przypomnia sobie take, e przeciwko wyraeniu temu zupenie nie protestowa. Wszystko
to w jednej sekundzie przeleciao mu przez myl. Jednak gdy spojrza na ni uwanie,
ujrza, jak zgnbiona przez ycie bya ta poniona istota, i zrobio mu si jej al. Gdy w
przeraeniu swoim cofna si ku drzwiom, co w nim drgno.
Nie oczekiwaem pani rzek popiesznie, zatrzymujc j wzrokiem. Prosz, niech
pani siada. Przychodzi pani pewnie z polecenia Katarzyny Iwanowny. Niech pani pozwoli,
moe usidzie pani nie tam, lecz tutaj...
Gdy Sonia wesza, Razumichin, ktry siedzia na jednym z trzech krzese Raskolnikowa,
podnis si, aby umoliwi jej przejcie. Raskolnikow chcia pocztkowo wskaza jej
miejsce na kanapie, gdzie siadywa Zosimow, ale przyszo mu na myl, e miejsce to jest
zanadto familijne" i suy mu za ko, wskaza jej zatem krzeso Razumichina.
A ty siadaj tutaj zwrci si do Razumichina, wskazujc mu miejsce na kanapie, gdzie
siedzia zwykle Zosimow.
Sonia usiada i drc z trwogi, patrzya niemiao na obie panie. Najwyraniej nie moga
poj, skd wzia si u niej taka miao, e usiada obok nich. Przeraona tym szybko
wstaa i bardzo zmieszana zwrcia si do Raskolnikowa:
Ja... ja... tylko na chwil, niech mi pan wybaczy, e przeszkadzam rzeka, jkajc si.
Przychodz z polecenia Katarzyny Iwanowny, ona nie miaa kogo posa... Ona bardzo
prosia, eby pan przyszed... jutro rano na pogrzeb. Po
10 Zbrodnia i kara
289
pogrzeoie... na cmentarzu MitroianijewsKinr... prosi, zby pan... przyszed do nas... do
niej... na poczstunek... Bdzie to wielki zaszczyt dla niej... Ona bardzo prosia. Zacia si
i umilka.
Katarzyna Iwanowna bardzo tego pragna... Musimy wic... To jest dla niej pociech, taka
ju jest... wie pan przecie...
Rozumiem, rozumiem... Oczywicie. Oglda pani mj pokj? Matka moja mwi, e
przypomina jej trumn.
291
Lja.i pan nam wczoraj wszysiKie piemuze, jaKie pan miai
rzeka nagle zamiast odpowiedzi i znw opucia wzrok ku ziemi.
Wargi i podbrdek zadrgay jej ponownie. Ndza Raskol-nikowa od razu rzucia si jej w
oczy, a sowa te wyrway si jej zupenie bezwiednie. Zapanowao milczenie. Oczy Duni
nabray blasku, a matka yczliwiej popatrzya na Soni.
Rodia rzeka, wstajc z miejsca rzecz jasna, obiad zjemy razem. Chod, Duniu.
Tobie te radz wyj nieco, po spacerze za po si i wypocznij, a potem czekamy...
Obawiam si, e rozmowa z nami zmczya ci...
Tak, tak, przyjd... rzek popiesznie i te wsta.
Musz jednak jeszcze co zaatwi...
Chyba nie bdziecie jedli obiadu osobno? rzek Razumichin, patrzc zdziwiony na
Raskolnikowa. Co masz do zaatwienia?
Przecie mwi, e przyjd... na pewno... A ty zosta tu jeszcze chwil. Nie
potrzebujecie go teraz, prawda, mamo? Czy te moe zabieram go wam?
O nie, wcale nie! Pana take prosz do nas na obiad, Dymitrze Prokofjiczu, bdzie pan
taki dobry?
Bardzo prosz, niech pan przyjdzie dorzucia Dunia.
Razumichin pochyli si w ukonie, dzikujc za zaproszenie, twarz promieniaa mu z
zadowolenia. Dziwne jakie zakopotanie ogarno wszystkich na chwil.
egnaj, Rodia, a raczej do zobaczenia. Nie lubi tego sowa egnaj". egnaj, Naciu...
o, znowu powiedziaam egnaj"... Pulcheria Aleksandrowna o mao co nie ukonia si
nawet Soni i wysza szybko z pokoju.
Dunia, ktra sza za matk, ukonia si dziewczynie uprzejmie i yczliwie. Biedna Sonia
zakopotana odkonia si popiesznie i trwonie. Na twarzy jej pojawi si jaki bolesny
wyraz, jak gdyby yczliwo i uprzejmo Duni byy jej niemie i przykre.
292
tiaz arowa, uuniu; rzeKf KasKomiKow, wycnoazc na schody. Nie podasz mi
rki?
Podaam ci przecie, nie pamitasz? rzeka Dunia, zwracajc si znw ku niemu.
To nic nie szkodzi, podaj mi j jeszcze raz!
Mocno cisn jej paluszki. Dunia zamiaa si i zaponia, wyrwaa rk i wybiega za
matk. Teraz ju czua si cakiem szczliwa.
Wszystko w porzdku Raskolnikow zwrci si do Soni, powracajc do pokoju i
patrzc na ni z umiechem. Wieczny odpoczynek zmarym, ale ywi chyba mog y?
Czy nie tak? Chyba tak?
Ze zdumieniem Sonia ujrzaa, e jego twarz rozjania si nagle, patrzy na ni dugo w
milczeniu; wszystko, co opowiada mu o niej jej ojciec, przypomniao mu si teraz...
Na Boga, Duniu! rzeka Pulcheria Aleksandrowna, zaledwie znalazy si na ulicy
doprawdy jestem zadowolona, emy wyszy, jako mi lej. No, czy mogam wczoraj w
wagonie pomyle, e nawet z tego bd si cieszy!
Powtarzam ci, kochana mamo, e on jest chory, bardzo chory. Czy nie widzisz tego?
Moe wanie troski o nas podkopay jego zdrowie? Trzeba mie dla niego wicej
pobaliwoci i wiele, wiele mu wybaczy.
Ale ty nie bya dla niego pobaliwa! przerwaa jej Pulcheria Aleksandrowna gorco
i jakby z wyrzutem. Wiesz co, obserwowaam was oboje dzisiaj uwanie i doszam do
wniosku, e pod wzgldem charakteru jeste jego odbiciem, i to zupenym. Obydwoje
macie w charakterze co melancholijnego, ponurego i wybuchowego; obydwoje jestecie
rwnie dumni i szlachetni... To nie do pomylenia, eby on by egoist. Co?... Jeeli jednak
pomyl, co czeka nas jeszcze dzisiejszego wieczora, to serce mi si ciska.
Niech si mama nie niepokoi. Stanie si tylko to, co sta si musi!
293
poczniemy, gdy Piotr Pietrowicz zerwie z nami? zawoaa biedna Pulcheria
Aleksandrowna, nie zastanawiajc si zbytnio nad treci tych sw.
Jeeli to uczyni, bdzie to tylko dowodem, e nic z nim nie straciymy odpara
Dunia ostro i lekcewaco.
Bardzo dobrze zrobiymy, odchodzc teraz cigna dalej matka, przerywajc crce i
odbiegajc od poruszonego tematu. Mwi, e ma co pilnego do zaatwienia, przejdzie
si nieco przy tej sposobnoci i zaczerpnie wieego powietrza... u niego jest tak strasznie
duszno... nie wiem tylko, czy w Petersburgu w ogle mona zaczerpn gdzie wieego
powietrza. Tutaj na ulicy jest te jak w pokoju bez lufcika. Boe, co za miasto!... Czekaj!
Uwaaj! Usu si, bo ci jeszcze przygniot, tu co nios! To fortepian... jak oni popychaj
ludzi... Ta moda dziewczyna te mnie niepokoi.
Jaka dziewczyna?
No, mwi o tej Sofii Siemionownie, ktra przysza do Rodiona...
Dlaczego niepokoi ona mam?
Co przeczuwam, Duniu. Moesz mi wierzy albo nie, ale od razu, gdy tylko wesza do
pokoju, pomylaam: tu jest rdo wszystkiego...
Ale na pewno si mama myli przerwaa jej Dunia gniewnie. Pozna j dopiero
wczoraj, a dzisiaj, gdy wesza, zrazu nie mg jej nawet pozna.
No, no, zobaczysz!... Ona mnie niepokoi, zobaczysz! Przestraszyam si nawet. Patrzya
na mnie niemal bez przerwy, a jakie ona ma spojrzenie; ledwie wysiedziaam na krzele.
Pamitasz, jak on j przedstawi? I to wydaje mi si bardzo dziwne: Piotr Pietrowicz
wypisuje takie rzeczy o jej prowadzeniu si, a Rodion przedstawiaj nie tylko mnie, ale i
tobie. Czyli e musi z ni sympatyzowa.
No, co ten nie wypisuje! O nas te przecie duo mwiono i pisano! Czy mama
zapomniaa o tym? A ja jestem prze294
plotki.
Daj Boe.
A Piotr Pietrowicz jest wstrtnym plotkarzem! owiadczya nagle Dunia.
Pulcheria Aleksandrowna drgna gwatownie. Rozmowa si urwaa.
Posuchaj, chc ci o co zapyta rozpocz Raskol-nikow, prowadzc Razumichina
w stron okna.
To ja powiem matce, e pan przyjdzie rzeka Sonia, chcc si poegna.
Chwileczk, Sofio Siemionowno! Nie mamy tajemnic i wcale nam pani nie przeszkadza.
Chciabym z pani kilka sw... Suchaj zwrci si znowu do Razumichina. Ty znasz
tego... no jake on si nazywa... zaraz!... Porfirego Pietrowicza?
Czy go znam? Jeszcze jak! To przecie mj krewny. A bo co? zapyta Razumichin
zaintrygowany.
On przecie prowadzi t spraw... no spraw tego morderstwa... o ktrej wczoraj
mwilicie.
Tak... a wic? Razumichin otworzy szeroko oczy.
On przesuchiwa tych, ktrzy poyczali od starej pienidze. Widzisz, jest tam take
kilka moich zastaww, same drobiazgi, midzy innymi piercionek mojej siostry, ktry
podarowaa mi na pamitk, jak wyjedaem, i srebrny zegarek mego ojca. Wszystko
razem warte jest moe pi do szeciu rubli, dla mnie jednak s to pamitki. Co robi? Nie
chciabym, eby te rzeczy przepady, w szczeglnoci nie chciabym utraci zegarka. Gdy
rozmawialicie o zegarku Duni, draem ze strachu, e matka moe zechce zobaczy mj
zegarek. To jedyna rzecz, ktra pozostaa po moim ojcu. Matka rozchorowaaby si, gdyby
zegarek przepad. Ty wiesz przecie,
295
jo.iv i^\jui^{.y pi^t-jinujcj anf iajviiin i^tw^cmn. i UICIUA 1111 wii^c, jciiv
powinienem si zachowa. Wiem, e trzeba zgosi si na policj. Czy jednak nie byoby
lepiej zwrci si z tym do Porfirego osobicie? Jak mylisz? Chciabym zaatwi t spraw
moliwie jak najszybciej. Zobaczysz, e matka zapyta mnie o to jeszcze przed obiadem!
Nie zwracaj si do policji, tylko osobicie do Porfirego! odpar Razumichin z
zapaem. To mnie bardzo cieszy! Tu nie ma si nad czym namyla, moemy zaraz tam
pj, mieszka o par krokw std, z pewnoci zastaniemy go w domu.
Cakiem susznie... chodmy...
On si bardzo ucieszy, ogromnie si ucieszy z poznania ciebie! Duo mu opowiadaem o
tobie przy kadej sposobnoci... Wczoraj jeszcze rozmawialimy o tobie. Chodmy! Wic
ty znae t star? Tak!... To o-grom-nie zmienia posta rzeczy... Ach tak! Sofio
Iwanowno...
Sofio Siemionowno poprawi go Raskolnikow. Sofio Siemionowno, oto mj
przyjaciel Razumichin, bardzo zacny czowiek...
Jeeli pan musi teraz wyj... Sonia nie spojrzaa nawet na Razumichina i przy tej
prezentacji jeszcze bardziej si zmieszaa.
Idziemy wic! stwierdzi Raskolnikow zdecydowanym gosem. Ale ja jeszcze
dzisiaj wpadn do pani, Sofio Siemionowno, tylko musi mi pani poda, gdzie pani mieszka.
To, co mwi, bynajmniej nie wprawiao go w zakopotanie, a przecie unika jej wzroku.
Sonia daa mu adres, rumienic si. Wyszli wszyscy troje razem.
Nie zamykasz drzwi? zapyta Razumichin.
Nigdy tego nie robi! Od dwch lat mam zamiar dokupi zamek doda niedbale.
Szczliwy ten, co nie ma co zamyka, nieprawda? zwrci si do Soni.
Zatrzymali si w bramie.
296
idzie na prawoY Ach, chciaem pani o cos zapyta: jak si pani udao mnie odnale?
Gos jego jednak brzmia tak, jakby mia zamiar zada jej cakiem inne pytanie. Chcia
spojrze w jej jasne oczy, ale to mu si nie udao.
Pan przecie da wczoraj adres naszej Polece.
Polece? Ach, prawda, to ta maa. To siostra pani? A wic daem jej swj adres?
Jak to, nie pamita pan?
Owszem... przypominam sobie.
Ojciec duo o panu opowiada... Nie zna wprawdzie paskiego nazwiska... Wczoraj
jednak dowiedziaam si nazwiska i adresu pana, a gdy przyszam tutaj, zapytaam: Gdzie
mieszka pan Raskolnikow?..." Nie wiedziaam, e mieszka pan w sublokatorskim pokoju...
Do widzenia! Zaraz pjd do Katarzyny Iwanowny...
Bya zadowolona z tego, e poegnaa si wreszcie, posza wic szybko, ze spuszczon
gow. Chciaa jak najprdzej zej im z oczu, dlatego przebiega te dwadziecia krokw,
ktre dzieliy j od pierwszej przecznicy. Chciaa wreszcie by sama, aby potem, idc
szybko i nie patrzc na przechodniw, zapomnie o wszystkim, a rozwaa tylko i
przypomina sobie kade sowo dzi wypowiedziane i usyszane, uzmysowi sobie raz
jeszcze ca sytuacj. Nigdy w yciu nie doznaa podobnych uczu. Dusza jej zajrzaa, cho
niepewnie i chwilowo tylko, do cakiem nowego, nie znanego jej dotychczas wiata. Nagle
przypomniaa sobie, e Raskolnikow ma jeszcze dzisiaj przyj do niej, moe przyjdzie
przed poudniem, moe za chwil!
Tylko nie dzi, byle nie dzi! powtarzaa ze cinitym sercem, jakby bagaa kogo
niczym przeraone dziecko. O Boe, on do mego pokoju... zobaczy wszystko!... O Boe!
W takiej chwili nie moga oczywicie zauway pewnego, nie znanego jej mczyzny,
ktry obserwujc j, szed za ni krok w krok. Szed za ni ju od bramy domu, w ktrym
mieszka Raskolnikow. W czasie, gdy wszyscy troje, Razumichin, Ras297
komikw i ona, stali pod bram domu i rozmawiali, przecnoazu wanie koo nich.
Przechodzie, gdy usysza sowa: Gdzie mieszka pan Raskolnikow?", drgn. Obrzuci
grupk szybkim spojrzeniem, zwracajc specjaln uwag na Raskolnikowa, do ktrego
zwracaa si Sonia; potem oglda dom, jakby chcia go zapamita. Wszystko to odbyo si
w jednej sekundzie, tak e poszed dalej, nie zwracajc na siebie uwagi. Szed jednak teraz
nieco wolniej, jakby czekajc na kogo. Czeka na Soni, a widzc, e egna si ona z tymi
dwoma, by przekonany, e gdy pjdzie za ni, bdzie mg ustali, gdzie mieszka.
Gdzie ona moe mieszka? Znam t twarz, tylko nie wiem skd myla, szukajc w
pamici. Musz to zbada".
Doszedszy do rogu, przeszed na drug stron ulicy i odwrciwszy si, zobaczy, e Sonia
idzie w tym samym kierunku, skrcia bowiem w t boczn uliczk. Towarzyszy jej zatem,
idc coraz wolniej przeciwlegym chodnikiem. Potem, gdy oddalia si od niego o jakie
pidziesit krokw, przeszed na t stron ulicy, ktr ona sza, i dogoniwszy j,
postpowa teraz za ni w odlegoci moe piciu krokw.
By to mczyzna koo pidziesitki, do wysoki, postawny, o szerokich i spadzistych
barach, co nadawao jego postaci wygld pochyy. By ubrany modnie i elegancko,
wyglda na czowieka zamonego. W rce mia adn lask, ktr uderza o bruk za
kadym krokiem, na rkach za nowe rkawiczki. Jego szeroka twarz o silnie wystajcych
kociach policzkowych bya sympatyczna, cera zdrowa i wiea, co rzadko si zdarza w
Petersburgu. Gste jeszcze wosy byy koloru jasnoblond, przyprszone tylko tu i wdzie
siwizn, a gsta broda bya jeszcze janiejsza. Oczy mia niebieskie; spojrzenie ich miao w
sobie co zimnego i przenikliwego. Wargi mia wiee i czerwone. Sowem, by doskonale
zakonserwowany i wyglda na znacznie modszego, anieli by w rzeczywistoci.
Gdy Sonia dosza do ulicy biegncej wzdu kanau, okolica opustoszaa do tego stopnia, e
byli jedynymi przechodniami. Obserwujc j, zauway ju przedtem jej zmieszanie i
zamy298
lenie, oay aoszia ao domu, w ktrym mieszkaa, i wesza do bramy, mczyzna wszed za
ni, a na jego twarzy odmalowao si wielkie zdziwienie. Na podwrzu skrcia na prawo,
gdzie mieciy si schody prowadzce do jej mieszkania. No, co takiego" mrukn do
siebie i ruszy za ni po schodach. Teraz dopiero Sonia go zauwaya. Wesza na pitro,
skrcia na galeri, ktra cigna si przez ca dugo podwrza, i zadzwonia do
mieszkania oznaczonego numerem 9. Na drzwiach widnia nagryzmolony kred napis:
Kapernaumow krawiec". No, co takiego!" wykrzykn raz jeszcze nieznajomy,
zdumiony tym zbiegiem okolicznoci, i zadzwoni do pooonego obok mieszkania numer
8. Drzwi tych mieszka byy od siebie oddalone zaledwie o sze krokw.
Ach, pani mieszka u Kapernaumoww rzek, patrzc na Soni z umiechem.
Poprawia mi wczoraj kamizelk. Ja mieszkam tutaj obok, u pani Gertrudy Karowny
Resslich. Co za zbieg okolicznoci!
Sonia patrzya na niego uwanie.
Czyli jestemy ssiadami cign dalej wesoo. Dopiero przedwczoraj
przyjechaem do Petersburga. No, tymczasem do widzenia!
Sonia nie odpowiedziaa ani sowa. Drzwi otwary si, a ona wlizna si do rodka i
popieszya do swojej izdebki. Wstydzia si bardzo, a zarazem opanowao j uczucie
jakiej nieokrelonej trwogi.
Gdy szli do Porfirego, Razumichin znajdowa si w stanie niezwykego podniecenia.
To wspaniale si skada, bracie! powtarza raz po raz. Bardzo, bardzo si ciesz!
Co ci tak cieszy?" zastanawia si Raskolnikow.
Nie wiedziaem nic o tym, e ty take zastawie co u tej starej. Czy to byo dawno...
kiedy bye u niej po raz ostatni? Jaki on naiwny!" pomyla Raskolnikow.
299
K.iedy tam byem po raz ostatni? zapyta gono i przystan. Mogo to by ze trzy
dni przed jej mierci. Nie mam zreszt zamiaru wykupywa tych rzeczy. Znowu mam
tylko jednego rubla w kieszeni... po tej wczorajszej malignie.
Na sowie maligna" pooy szczeglny nacisk.
No tak, tak popiesznie, cho nie wiadomo co, potwierdzi Razumichin. Wic to
ci wwczas... tak poniekd uderzyo... a wiesz, e wtedy, w malignie, te wci o jakich
piercionkach bredzie!... No tak, tak... To jasne, teraz wszystko jasne.
Prosz! Jak si ta myl rozpeza wrd nich! Przecie ten czowiek daby si za mnie
ukrzyowa, a tak si cieszy, e si wyjanio, czemu ja w malignie wci majaczyem o
piercionkach! e te im wszystkim musiao to utkwi w gowie!..."
A zastaniemy go? zapyta Raskolnikow.
Zastaniemy, zastaniemy popiesznie zapewni Razumichin. To swj chop, bracie,
zobaczysz! Troch nieokrzesany, to znaczy, waciwie jest czowiekiem wiatowym, ale pod
pewnymi wzgldami bywa nieokrzesany. Jest naprawd mdry, nawet bardzo, ale sposb
mylenia ma jaki specyficzny... Nieufny, sceptyk, cynik... lubi nabiera, a raczej nie tyle
nabiera, co wykoowa... No i ta stara metoda dowodu rzeczowego... Ale zna si na rzeczy,
zna... W zeszym roku rozwika spraw o morderstwo, w ktrej prawie wszystkie lady
byy zatarte! On bardzo, ale to bardzo chce ci pozna!
A to niby dlaczego?
Jakby ci to powiedzie... widzisz, ostatnio, kiedy zachorowae, czsto i sporo o tobie
mwiem... A on sucha... Jak si dowiedzia, e bye na prawie, ale wskutek trudnej
sytuacji nie moesz ukoczy studiw, to powiedzia: Jaka szkoda!" Std
wywnioskowaem... zreszt ze wszystkiego, nie tylko z tego; wczoraj Zamietow... Widzisz,
Rodia, wczoraj co ci naplot-em po pijanemu... i boj si, bracie, eby nie potraktowa
tego przesadnie, bo widzisz...
300
ze COY ze maj mnie za wariata? Zreszt, moe to i prawda.
Umiechn si z wysikiem.
Tak... tak... to znaczy, tfu, nie!... Ale wszystko, co ci o tym mwiem (i o innych
sprawach take), to bzdury i pijackie brednie.
Co si tak tumaczysz? Zbrzydo mi to wszystko! warkn Raskolnikow z
przesadnym, bo po czci udawanym rozdranieniem.
Wiem, wiem, rozumiem. Moesz by pewien, e rozumiem. Nawet wstyd mi o tym
mwi...
Jak ci wstyd, to nie mw!
Umilkli obaj. Razumichin by wyranie podniecony i podniecenie to napawao
Raskolnikowa wstrtem. Ponadto zaniepokoio go to, co powiedzia teraz Razumichin o
Porfi-rym.
Przed nim te bd musia cign piewk o azarzu1 pomyla, blednc i z
omoczcym sercem i to moliwie naturalnie. Najbardziej naturalnie byoby bez tego
azarza,. Usilnie naturalnie! Nie, usilnie wypadoby bardzo nienaturalnie... zobaczy si...
zaraz... czy to dobrze, czy niedobrze, e tam id? ma sama leci do wieczki. Serce mi
omocze, a to niedobrze!..."
To ten szary dom powiedzia Razumichin.
Najwaniejsze, czy Porfiry wie, e wczoraj byem w mieszkaniu tej wiedmy... i
dopytywaem si o krew? Trzeba to ustali z miejsca, po pierwszym kroku, jak tylko wejd,
wyczyta z twarzy, bo i-na-czej... niech sczezn, ale si dowiem!"
A wiesz co, bracie? zwrci si nagle do Razumichina z szelmowskim umiechem.
Zauwayem, e dzisiaj od rana jeste jaki ogromnie podniecony. Nieprawda?
1 piewka o azarzu ebracza pie o ewangelicznym azarzu (J 11, 1-44); tu w
przenoni: uskaranie si na swj los.
301
f oanieconyY Skde znowu, ani troch achn si Razumichin.
Mnie, bracie, nie zwiedziesz. Siedziae na krzele tak, jak nigdy nie siadasz, na samym
skraju, i cay czas miae drgawki. Co i rusz podrywae si z miejsca. Zmieniae si na
gbie. Zrazu naburmuszony, nagle robie si sodki jak cukierek. Rumienie si nawet: w
chwili gdy zapraszano ci na obiad, bye czerwony jak burak.
Ale skde znowu! Co za gupstwa wygadujesz! Co chcesz przez to powiedzie?
Dlaczego wykrcasz si jak sztubak! Znowu si zarumienie!
Straszna winia z ciebie!
Dlaczego jeste taki zmieszany? Eje, Romeo! Czekaj, opowiem o tym dzisiaj jeszcze
komu. Cha! Cha! Matka si umieje i kto jeszcze...
Tak jest.
Kiedy?
Wczoraj wieczorem.
Porfiry milcza. Widocznie co rozwaa.
Tak czy owak paskie rzeczy nie przepadn rzek chodno i obojtnie. Czekaem
ju od dawna na to, e pan do mnie przyjdzie.
307
nie powiedzia nic szczeglnego, ostentacyjnie podstawi popielniczk Razumichinowi,
ktry bezmylnie strzsa popi na dywan. Raskolnikow drgn, Porfiry uda, e nie
zauway tego i e zajmuje si cigle papierosem Razumichina.
Co? Oczekiwae go? Skd wiedziae, e zastawi co u niej?
Porfiry Pietrowicz zwrci si wprost do Raskolnikowa.
Obydwa zastawione przez pana przedmioty, czyli zegarek i piercionek, leay u niej
razem, owinite w gazet, a na papierze byo wyranie wypisane owkiem nazwisko pana,
nawet data, kiedy zostao to zastawione...
Ma pan fenomenaln pami odpar Raskolnikow z niezrcznym umiechem, przy
czym usiowa spojrze mu prosto w oczy. Ale nie wytrzyma i dorzuci: Myl, e
zastawiajcych byo wielu, wic musiao panu sprawia trudno zapamitanie tylu
nazwisk... Mimo to maje pan wszystkie w pamici i... i...
To byo gupio powiedziane! Bardzo le! Po co to dodaem!" strofowa si w duchu.
Prawie wszyscy z zastawiajcych zgosili si ju, tak e pozosta tylko pan odpar
Porfiry Pietrowicz z lekkim szyderstwem w gosie.
Byem troch niezdrw.
O tym take syszaem. Wiem rwnie, e z jakiego niewiadomego powodu popad pan
w silne rozdranienie nerwowe. Zdaje mi si, e i dzi wyglda pan nieco blado?
Wcale nie jestem blady. Wprost przeciwnie... jestem cakiem zdrw odpar
Raskolnikow nagle zmienionym tonem, opryskliwie i gniewnie. Wzbieraa w nim
wcieko, nie mg ju duej utrzyma si na wodzy. W gniewie mog strzeli jakie
gupstwo! wzdrygn si nagle. Dlaczego oni mnie tak mcz?"
Mwi, e by troch niezdrw! wmiesza si Razumi-chin. To si nazywa
przekrca fakty! Do wczoraj lea nieprzytomny i majaczy... Pomyl tylko, Porfiry, nie
mg si
308
nawet utrzyma na nogach, a ledwie opucilimy go na chwil, ubra si, wymkn
cichaczem z domu i wczy si gdzie a do pnocy w malignie, no, jak ci si to podoba?
Co nadzwyczajnego!
Rzeczywicie w maligniel Czy to moliwe? Porfiry potrzsn gow.
Ach, co za bzdury on wygaduje! Niech mu pan nie wierzy! A zreszt pan i tak nie
wierzy! Ostatnie zdanie wyrwao mu si z wciekoci.
Porfiry puci mimo uszu t co najmniej dziwn uwag.
No, ale t twoj ucieczk z domu tumaczy chyba tylko gorczka! Razumichin
zapala si coraz bardziej. Po co wychodzie? Po co, na co? I dlaczego cichaczem? Czy
bye przy zdrowych zmysach? Teraz, gdy niebezpieczestwo mino, nie potrzebuj
obwija tego w bawen.
Znudzili mnie wczoraj zwrci si Raskolnikow do Porfirego, umiechajc si
zuchwale i wyzywajco wybiegem wic, by wyszuka sobie nowe mieszkanie, w
ktrym ju nie mogliby mnie odnale... Wziem ze sob kup pienidzy. Panu
Zamietowowi pokazywaem te pienidze. Niech pan powie, panie Zamietow, byem
wczoraj cakiem przytomny czy te w gorczce? Niech pan rozstrzygnie nasz spr!
By w takim nastroju, e chtnie udusiby Zamietowa. Jego spojrzenie i milczenie byy dla
niego niezmiernie przykre.
Moim zdaniem, mwi pan cakiem do rzeczy, nawet bardzo chytrze. By pan tylko
nieco rozdraniony brzmiaa sucha odpowied.
A dzisiaj opowiada mi Nikodem Fomicz, e pno w nocy spotka pana w mieszkaniu
pewnego przejechanego urzdnika wtrci Porfiry Pietrowicz.
Albo wemy to! cign dalej Razumichin. Czy nie zachowywae si jak wariat u
tego urzdnika? Ostatnie pienidze oddae wdowie na pogrzeb! No, chciae dopomc, to
trzeba byo da pitnacie, dwadziecia rubli, ale cho trzy ruble zostawi sobie, a ty
wywali cae dwadziecia pi.
309
Moe znalazem jaki skarb, o ktrym me wiesz/ Zamietow wie, e znalazem skarb!...
Wybaczy nam pan tu zwrci si z drcymi wargami do Porfirego e takimi
gupstwami zawracamy panu gow dobre p godziny, zapewne ma pan nas ju do?
Skde znowu, wprost prze-ciw-nie! Gdyby pan wiedzia, jak bardzo mnie pan
interesuje! To rozkosz przypatrywa si i sucha... i rad jestem, e w kocu przyszed pan
do mnie...
Ka przynajmniej poda herbaty. W gardle mi zascho od tej gadaniny.
Wspaniaa myl! Moe i panowie si napij. A czy nie wolaby przedtem... co bardziej
konkretnego?
Ruszaj!
Porfiry wyszed z pokoju, eby zamwi herbat.
Myli kbiy si w gowie Raskolnikowa. Znajdowa si znw w stanie niezwykego
podniecenia.
Najbardziej podoba mi si to, e nie ukrywaj niczego i nawet nie dbaj o zachowanie
pozorw! I dlaczego mwi o mnie z Nikodemem Fomiczem, skoro wcale mnie nie zna!
Czyli e wcale nie ukrywaj tego, e jak sfora psw cigaj mnie! Pluj mi wprost w twarz!
trzs si z wciekoci. Grajcie w otwarte karty i nie bawcie si ze mn jak kot z
myszk. To jest bardzo nieuprzejme. Porfiry Pietrowiczu, nie pozwalam na to! Wstan po
prostu i wszystkim rzuc w twarz prawd, poka im przynajmniej, jak nimi pogardzam!
Oddycha z trudem. A moe mi si tylko wydaje? Moe to tylko sprawa mojej
wyobrani, moe wskutek braku dowiadczenia ponosz mnie nerwy i le gram moj pod
rol? Moe tu nie ma adnego podstpu? Ich sowa s na pozr zwyczajne, ale co w nich
jest... Niby nic, a jednak co jest na rzeczy... Dlaczego on powiedzia po prostu u niej, a
Zamietow twierdzi, e mwiem bardzo chytrzel Tak... i ten ich ton... Ale przecie jest tu
rwnie Razumichin i niczego nie zauway. Ale ten poczciwina nigdy niczego nie
zauwaa! Znowu mam gorczk!... Mruga do mnie Porfiry czy nie? Z pewnoci nie, bo po
co miaby mruga?
310
mnie zdenerwowa czy tez wodz za nos? Albo ponosi mnie wyobrania, albo oni wszystko
wiedz, l ten Zamietow jest jaki dziwnie zuchway. Czy rzeczywicie jest zuchway?
Widocznie dzisiejszej nocy przemyla to, co zaszo. Czuem, e tak bdzie! Zachowuje si
jak u siebie w domu, a przecie jest tutaj po raz pierwszy. Porfiry nie zachowuje si wobec
niego jak wobec gocia. Siada odwrcony do niego plecami. Zwchali si! I to z mego
powodul Z pewnoci mwili o mnie, zanim tu wszedem!... Czy wiedz, e byem wczoraj
w mieszkaniu? Niechby si to wszystko wreszcie skoczyo! Gdy powiedziaem, e
wybiegem wczoraj, aby wynaj mieszkanie, nie uchwyci si tej sposobnoci i nie
nawiza do tego... Dobrze, e wspomniaem o mieszkaniu, e poszedem tam w
gorczce!... Cha! Cha! Cha! Wiedz o kadym kroku, ktry uczyniem wczoraj wieczorem!
Nie wiedzia o przyjedzie mojej matki!... A ta wiedma napisaa owkiem dat!... Nie
liczcie, nie poddam si tak atwo! To nie s adne dowody, to jest czysta spekulacja! Prosz,
przedstawcie mi dowody! Odwiedziny w mieszkaniu take nie s dowodem, chyba e
dowodem gorczki!... wiem, co im powiedzie. Wiedz czy nie wiedz, e byem w
mieszkaniu? Nie odejd std, pki si tego nie dowiem. Po co przyszedem tutaj? Faktem
jest, e teraz si irytuj! Tak atwo wpadam w rozdranienie! Moe jednak to dobrze, naley
do roli chorego... On obmacuje mnie, chce mnie wyprowadzi z rwnowagi. Po co
waciwie przyszedem tutaj?"
Wszystko to jak byskawica przebiego mu przez gow.
Porfiry Pietrowicz powrci niebawem. Wyglda na bardzo zadowolonego.
W gowie mi si krci po tym wczorajszym wieczorze u ciebie, bracie... jestem cakiem
rozbity zwrci si do Razumichina, miejc si. Czy dyskusja bya interesujca?
Opuciem was w najbardziej zajmujcej chwili. Kto utrzyma si przy swoim zdaniu?
Jasne, e nikt. Zaczlimy roztrzsa kwestie odwieczne i jak zwykle bujalimy w
obokach. Wyobra sobie, Rodia, na
311
jaki temat wpadli wczoraj: czy istnieje zbrodnia, czy tez nie Y Powiedziaem im, e
powariowali z tym cigym debatowaniem!
Co w tym nadzwyczajnego? Po prostu kwestia socjalna odpar roztargniony
Raskolnikow.
Pytanie nie byo w ten sposb sformuowane zauway Porfiry.
To prawda potwierdzi popiesznie Razumichin, ktry zwyk by bardzo szybko si
zapala. Suchaj, Rodionie, powiedz mi, jakie jest twoje zdanie, rad bd je usysze.
Chciaem przy tej okazji zala im sada za skr i czekaem tylko na ciebie,
zapowiedziaem im, e przyjdziesz... Najpierw bya mowa o pogldach socjalistw. Znane
komunay: zbrodnia jest protestem przeciwko nienormalnoci ustroju spoecznego i na tym
koniec, inne przyczyny w ogle nie wchodz w gr... i basta!
Przedstawiasz to cakiem faszywie! Porfiry oywia si coraz bardziej i mia si
cigle, widzc, jak si zaperza Razumichin.
Innych przyczyn socjalici nie uznaj! przerwa mu rozdraniony Razumichin.
Wcale nie przedstawiam tego faszywie! Poka ci te wszystkie ich ksiki. Wszdzie
znajdziesz tam: win ponosi rodowisko" i nic poza tym. To ich ulubiony konik! Potem
wysnuwaj wnioski, e jak ustrj spoeczny bdzie uporzdkowany i zniknie powd do
protestu, to znikn te zbrodnie, a ludzie w jednej chwili stan si prawi, peni cnt. Ci
panowie socjalici cakowicie pomijaj w swoich rachubach natur, ignoruj j w swoich
wywodach. Wedug nich ludzko rozwija si nie w drodze powolnej ewolucji, organicznie,
by w kocu przeksztaci si w normalne spoeczestwo, lecz przeciwnie, system zrodzony
w gowie jakiego matematyka i przewrt socjalny za jednym zamachem maj odmieni
ca ludzko, uczyni j praw i bezgrzeszn z pominiciem caego procesu organicznego,
historii i ewolucji naturalnej! Std te ich instynktowny wstrt do historii: Historia,
312
puwia.ua.ja, LO sieK oezecenstw i gupoty" i wszystko tumacz gupot. I dlatego te nie
znosz ywego procesu ycia: dla ywej duszy nie ma miejsca w ich systemie! ywa dusza
domaga si ycia i nie da si wtoczy w prawa mechaniki, ywa dusza jest podejrzana,
ywa dusza jest przesdem. Czowieka, ktry nadawaby si do ich systemu, stworzy jest
atwo, ale z kauczuku; e bdzie zalatywa trupem nic to! Za to jest bez ycia, bez woli,
jest niewolnikiem, ktry nie mie nawet pomyle o buncie. I okazuje si, e wszystko
sprowadza si do uoenia cegieek oraz rozplanowania korytarzy i pokojw w falansterze1! Gmach ju jest gotw, ale natura jeszcze do gmachu nie przygotowana. Natura chce
y, ona nie zakoczya jeszcze swego procesu yciowego i za wczenie grzeba j na
cmentarzu! Czyst logik nie mona przezwyciy natury! Logika widzi trzy moliwoci,
podczas gdy tych moliwoci jest milion. Milion ten zostaje odcity i wszystko redukuje si
do kwestii komfortu. Zaiste, bardzo atwe rozwizanie! Jest ono kuszco proste i nie trzeba
przy tym myle! Najwaniejsze jest to, e nie trzeba myle! Caa tajemnica ycia da si z
atwoci wyoy na dwu kartkach druku!
No, no, wpad w trans, istny huragan! Jeli chcemy, eby umilk, trzeba go przytrzyma
za rce powiedzia Porfiry, miejc si. Niech pan sobie wyobrazi zwrci si do
Raskolnikowa e co podobnego byo wczoraj wieczorem, z t tylko rnic, e gadao
ich szeciu naraz, a przedtem porzdnie uraczyli si ponczem; moe pan sobie imaginowa,
co to byo? Nie, bracie, mylisz si, rodowisko" odgrywa w przestpstwach olbrzymi
rol, moesz mi wierzy.
To wiem i bez ciebie, ale prosz, odpowiedz mi na jedno tylko pytanie: jeeli mczyzna
czterdziestoletni gwaci dziesicioletni dziewczynk, to czy take rodowisko skonio go
do tego?
1 Falanster osiedle spdzielcze w idealnym ustroju wedug Charlesa Fouriera (17721837), francuskiego socjalisty utopijnego.
313
No, jeeli dobrze si nad tym zastanowi, 10 cnyoa LIK zauway Porfiry ze
szczegln powag w gosie. Wcale nietrudno wykaza, e przyczyn zbrodni
popenionej na dziesicioletniej dziewczynce jest rodowisko".
Razumichin wpad w furi.
Jeeli chcesz, to zaraz udowodni ci, e jasny kolor twoich rzs bierze si std, e
wysoko wiey Iwana Wielkiego w Moskwie wynosi trzydzieci pi sni1. Dowiod ci
tego jasno i precyzyjnie, metod postpow w aspekcie liberalizmu. Dowiod ci tego jasno.
Podejmuj si! Co, moe chcesz si zaoy?
Przyjmuj zakad! Bardzo chtnie usyszymy, jak przeprowadzisz ten dowd!
Razumichin zerwa si z krzesa.
Tak jest zawsze! Nie warto nawet zaczyna dyskusji z tob! On mwi tak naumylnie,
nie znasz go jeszcze, Rodionie! Wczoraj take stan po stronie obrocw tego
absurdalnego pogldu tylko po to, eby wystawi ich na durniw. I takie niestworzone
rzeczy gada! A tamci podziwiali te banialuki!... On potrafi udawa tak nawet przez dwa
tygodnie. W zeszym roku nie wiem, skd mu to przyszo do gowy wmawia nam, e
chce wstpi do klasztoru, dwa miesice upiera si przy tym! Niedawno znw nabra nas,
e si eni, wszystko miao ju by przygotowane do wesela. Nawet sprawi sobie nowy
garnitur. Gratulowalimy mu. Potem okazao si, e nie byo w tym ani sowa prawdy, ani
narzeczonej, ani wesela, wszystko zmyli!
Nie, nie, o tym nie byo mowy odpar Porfiry. Rzecz w tym, e wedug pana
Raskolnikowa ludzie dziel si na zwykych" i niezwykych". Ludzie zwykli maj
obowizek y w posuchu i nie wolno im narusza prawa z tego wzgldu, e nale do
kategorii ludzi zwykych. Ludzie niezwykli natomiast maj prawo, a nawet obowizek
popenia najrozmaitsze zbrodnie i gwaci prawa w kady moliwy sposb z tego wzgldu
wanie, e nale do ludzi niezwykych. Tak pan napisa, jeli mnie pami nie myli?
Ale to niemoliwe! Czego takiego nie mg napisa! mamrota ogromnie zdziwiony
Razumichin.
Raskolnikow znw si umiechn. Wyczu, majc cay artyku w pamici, do czego
zmierza Porfiry. Zdecydowa si wic przyj wyzwanie.
No, tak cile tego nie powiedziaem rozpocz skromnie. Ale przyznaj, e moje
myli odda pan do wiernie i jeli panu na tym zaley, to wyznam, e nawet bardzo
wiernie... (Mwi tak, jakby wyznanie to sprawiao mu szczegln przyjemno.) Rnica
polega jednak na tym, e nie twier316
muzie mezwyKii musieli i mieli obowizek popeniania bezecestw, jak pan to uj. Sdz
nawet, e cenzura nie przepuciaby takiego artykuu. Wskazaem tylko po prostu na to, e
czowiek niezwyky ma prawo... to znaczy nie prawo oficjalnie nadane... lecz rzec mona,
prawo z wasnego nadania, by wedle swego sumienia przekracza... pewne przeszkody, jeli
przeszkody te s zawad na drodze do urzeczywistnienia idei (idei mogcej mie
bogosawione skutki dla caej ludzkoci), ale tylko i wycznie w takim wypadku. Wyrazi
si pan, e artyku mj jest niejasny, jestem gotw w miar monoci wyjani panu te
niejasne punkty. Moe si myl, zdaje mi si jednak, e zaley panu na tym wyjanieniu,
wic dobrze! Ot moim zdaniem, gdyby wskutek pewnych okolicznoci odkrycia
Keplera1 i Newtona2 nie mogy sta si udziaem ogu innym sposobem, ni tylko przez
usunicie dziesiciu lub stu ludzi, ktrzy byliby tym odkryciom nieprzychylni... to w tym
wypadku Newton i Kepler mieliby prawo, a nawet obowizek... usun tych dziesiciu, stu
lub wicej ludzi, aby swoim odkryciom utorowa drog do ludzkoci. Z tego jednak nie
wynika, aeby Newton mia prawo mordowa kadego, kogo zechce, albo popenia
codziennie kradziee na rynku. O ile sobie przypominam, to w dalszym cigu mego
artykuu rozwinem myl, e wszyscy... powiedzmy, prawodawcy i filary ludzkoci,
poczwszy od najdawniejszych, a potem Likurg3, Solon4, Mahomet5, a do Napoleona i
tak
1 Johannes Kepler (1571-1630) niemiecki astronom, wsptwrca wspczesnej
astronomii.
2 Isaak Newton (1642-1727) angielski fizyk i matematyk, odkrywca m.in. prawa
powszechnego cienia, wsptwrca rachunku rniczkowego i cakowego.
3 Likurg (ok. IX w. p.n.e.) plegendarny krl Sparty, uchodzcy za jej pierwszego
prawodawc.
4 Solon (ok. 635-560 p.n.e.) prawodawca ateski, przeprowadzi doniose reformy
gospodarcze i ustrojowe.
5 Mahomet (ok. 570-632) twrca i prorok islamu, organizator teokratycz-nego pastwa
arabskiego.
317
dalej, e wszyscy oni bez wyjtku byli zbrodmarzamijuz choby z tego wzgldu, e przez
ustanawianie nowych praw burzyli prawa stare, ustanowione przez przodkw, a przez
No, co do tego uspokoi mnie pan. Jest jednak co jeszcze, co napawa mnie niepokojem.
Niech mi pan powie, czy tych ludzi, ktrzy maj prawo mordowania innych, jest duo na
wiecie? Jestem naturalnie gotw pochyli czoo przed nimi, ale przyzna pan, e gdyby ich
byo zbyt duo, to ycie byoby dosy przykre...
Co do tego moe pan take by spokojny cign Raskolnikow dalej w tym samym
tonie. Ludzi o nowych ideach, nawet tych, ktrzy w ogle s zdolni powiedzie co
nowego, rodzi si bardzo mao, wprost zdumiewajco mao. Jedno jest tylko jasne
umieranie ludzi i przychodzenie na wiat jest odpowiednio i cile regulowane jakim
prawem natury. Prawo to jest dotychczas jeszcze nie zbadane, wierz jednak, e istnieje i
zostanie odkryte. Niezmierzona masa ludzi, materiau, istnieje przecie na wiecie tylko po
to, aby w kocu przez niepojte krzyowanie plemion i ras zebra si w sobie i wyda
choby jednego na tysic jako tako samodzielnego czowieka. Czowiek o wikszej
samodzielnoci rodzi si co
11 Zbrodnia i kara
321
najwyej jeaen na dziesi lysicy (OKresiam 10 przyKiaaowo, obrazowo). O jeszcze
wicej jeden na sto tysicy! Ludzie genialni raz na milion, a prawdziwi geniusze,
ktrzy przyczyniaj si do udoskonalenia caej ludzkoci, przychodz na wiat dopiero po
upywie wielu milionw ludzi. Sowem, oko moje zajrzao do retorty, w ktrej odbywa si
cay ten skomplikowany proces. e jest on jednak kierowany jakim prawem, to nie ulega
wtpliwoci, nie moe tu mie miejsca przypadek.
Powiedzcie mi, do diaba, czy wy obaj kpicie sobie, czy co?
wtrci si nagle Razumichin. Siedli tu sobie i jeden drugiego wodzi za nos. arty
sobie urzdzaj! Czy ty tak mylisz na serio, Rodionie?
Raskolnikow zwrci ku niemu sw blad i posmutnia twarz, nie odpowiedzia jednak. I
dziwna wydaa si Razumi-chinowi w zestawieniu z t pospn i skupion twarz
przyjaciela jawnie drwica, natrtna, irytujca i nieuprzejma dociekliwo Porfirego.
Nie, bracie, jeeli mwie na serio, to... Masz racj, mwic, e nie s to pogldy nowe,
lecz od dawna ju dobrze znane; tym jednak, co jest naprawd nowe i co ku memu
przeraeniu jest twoj duchow wasnoci, jest przyzwolenie, ktre dajesz czowiekowi na
przelewanie krwi wedle wasnego sumienia, i popierasz to, wybacz, ale z jakim
fanatyzmem... To jest przecie najwaniejsza myl twego artykuu. Takie przyzwolenie na
przelewanie krwi jest wedug mnie tysic razy straszniejsze anieli oficjalne, ustawowe
zezwolenie...
Zupenie susznie, jest to straszniejsze... potwierdzi Porfiry.
Nie, to niemoliwe, przesadzie, bracie. Ty nawet nie umiesz tak myle... Musz
przeczyta ten artyku.
W moim artykule nie ma tego wszystkiego, napomknem tam tylko... odpar
Raskolnikow.
Tak, tak rzek Porfiry, wiercc si na swoim krzele
teraz mam ju mniej wicej jasno co do tego, jakie s
322
pansKie pogiay na zoroam, aie... wyoaczy mi pan, ze jesieni tak natarczywy (sam wiem,
e zajmuj panu czas, i a mi wstyd)... uspokoi mnie pan przedtem co do pomyek na tle
pomieszania obydwu kategorii, ale... niepokoj mnie jeszcze inne, w praktyce moliwe
wypadki! Przyjmijmy, e mczyzna lub mokos wmwi sobie, e jest przyszym
Likurgiem albo Mahometem, i pocznie usuwa sobie wszystkie przeszkody... Wie, e droga
do celu daleka... do przebycia tej drogi potrzeba pienidzy... zaczyna wic zdobywa
pienidze drog... Pan mnie rozumie?
Zamietow w swoim kcie wybuchn nagle gonym miechem. Raskolnikow nawet nie
spojrza na niego.
Przyznaj rzek spokojnie e takie wypadki nie s wykluczone. Ludzie s gupi i
prni, a szczeglnie modzie, i mog ulec takiej pokusie.
A widzi pan! I co wtedy?
Jak to, co wtedy? Raskolnikow umiechn si.
Przecie nie ja jestem temu winien. Tak ju jest i nie potrafimy tego zmieni. Ten tutaj
wskaza Razumichina
powiedzia, e ja daj przyzwolenie na przelewanie krwi. No i co z tego? Spoeczestwo
przecie zabezpieczyo si dostatecznie przez zesania, wizienia, sdziw ledczych i
katorgi, wic skd ten niepokj? Szukajcie mordercy!
A jak go znajdziemy?
Wtedy moecie go ukara.
Bardzo logiczne. A co dzieje si z jego sumieniem?
Co pana obchodzi jego sumienie?
Pytam tylko tak, z czysto ludzkiego wzgldu.
Jeeli ma sumienie, to niech cierpi, jeeli zrozumie swoj omyk. Jest to dla niego kar,
moe gorsz od katorgi.
No, a ci rzeczywicie genialni, ktrzy maj prawo zarzyna, czy oni nie powinni cierpie
z powodu przelanej krwi?
zapyta z ponur min Razumichin.
Skd ten wyraz: powinni. Tu nie ma ani przyzwolenia, ani zakazu. Cierpi ten, komu jest
al jego ofiary. Gdzie jest zdolno
323
i sciuc gi<jpuuft.u u?ujqx;c, IUII iia pewno nic za.ura.Kinc
blu i cierpienia. Ludzie naprawd wielcy skazani s na tym wiecie na wielki smutek.
Ostatnie sowa wypowiedzia Raskolnikow jako melancholijnie i jakby odbiegajc od tonu
rozmowy.
Podnis wzrok, spojrza smtnie na otaczajce go osoby i sign po czapk. By zbyt
powany w stosunku do wesooci, z jak wszed tutaj, czu to doskonale.
Wszyscy podnieli si ze swych miejsc.
Moe pan mnie przekl albo nie, moe pan by na mnie wcieky (bo te nad miar
naprzykrzaem si panu!), nie mog jednak odmwi sobie zadania panu jeszcze jednego
pytania rzek Porfiry Pietrowicz. Pewna myl przysza mi do gowy i musz j
wypowiedzie, bo obawiam si, e potem zapomn...
Prosz, niech pan pyta rzek Raskolnikow, stojc przed nim blady i skupiony.
Myl o tym... nie wiem tylko, jak to wyrazi... Myl ta jest moe zbyt kuriozalna... co
z dziedziny psychologii... Gdy pisa pan swoj rozprawk, to musia pan, che, che!
przynajmniej po czci uwaa si za czowieka niezwykego", za czowieka, ktry ma co
nowego do powiedzenia w tym znaczeniu, jak pan nam to tutaj wyoy... Czy tak?
Bardzo moliwe odpar Raskolnikow tonem lekcewacym.
Razumichin poruszy si.
Czyli idc dalej, czy rzeczywicie mgby si pan zdecydowa, bdc zmuszony do tego
pewnymi okolicznociami losowymi lub dla przypieszenia postpu caej ludzkoci, na
usunicie okrelonej przeszkody? Na przykad na morderstwo i rabunek?
Raskolnikowowi znowu zdawao si, e Porfiry mruga do niego lewym okiem i mieje si
w rodku, zupenie tak jak przedtem.
Gdybym nawet usun jak przeszkod, to rzecz jasna, nie powiedziabym tego panu
odpar wyzywajco, z wyran pogard w gosie.
324
Ach, przecie ja pytam tylko po to, eby lepiej zrozumie paski artyku z czysto
literackiego punktu widzenia...
Mwi bez ogrdek i bezczelnie" pomyla ze wstrtem Raskolnikow.
Zechce pan zauway doda oschle e nie uwaam si za Mahometa albo
Napoleona, ani w ogle za czowieka tego gatunku. A nie nalec do tej kategorii, nie mog
panu dokadnie powiedzie, jak postpibym w takim wypadku.
No, no, daj pan spokj, kt to u nas, w Rosji, nie uwaa si za Napoleona? rzek
Porfiry tonem zbyt familiarnym, zdradzajcym jak wyran intencj.
Obawiam si, e taki przyszy Napoleon zaciuka siekier nasz Alon Iwanown!
wtrci ze swego kta Zamietow.
Raskolnikow milcza i patrzy prosto w twarz Porfirego Pietrowicza. Razumichin cakiem
spochmurnia. Ju przedtem to i owo zwrcio jego uwag. Teraz rozglda si gniewnie
dokoa. Caa minuta upyna w tym ponurym milczeniu. Raskolnikow ruszy ku wyjciu.
Pan ju ucieka? Porfiry z umiechem i nader uprzejmie poda mu rk. Bardzo,
bardzo mio byo mi pana pozna. Co do tych zastaww, to moe pan uwaa rzecz za
zaatwion. Niech pan tylko napisze to, co powiedziaem. Najlepiej byoby, gdyby pan
wpad do mnie do biura... moe jutro... Bd w biurze o jedenastej. Zaatwimy tam
wszystko... porozmawiamy. Pan jako jeden z tych, ktrzy jako ostatni tam byli, zapewne
moe nam udzieli pewnych wyjanie... doda z najbardziej dobroduszn min.
Pan chce przesucha mnie urzdowo, z wszelkimi formalnociami? zapyta ostro
Raskolnikow.
Po co? Na razie nie ma potrzeby. Pan mnie nie zrozumia. Widzi pan, chciaem
skorzysta ze sposobnoci... mwiem ju ze wszystkimi klientami tej starej... niektrych
przesuchaem... a pan jest ostatni... Ach, prawda! zawoa, jakby nagle ucieszy si
myl, ktra mu przysza do gowy. Przypomniaem sobie co... jak mogem o tym
zapomnie! zwrci
325
si nagle do Kazumicrnna. Nagadae mi tyle o tym Mikoaju, sam wiem, dobrze wiem
zwrci si do Raskolnikowa
e ten chopak jest niewinny, ale co mogem zrobi? I Dymitra musiaem przymkn...
Sprawa ma si wic tak, bd si streszcza: gdy szed pan wtedy po schodach, pozwoli
pan... pan by przecie tam midzy sidm a sm godzin wieczorem?...
Zgadza si odpar Raskolnikow i zadra na myl, e wcale nie musia odpowiada na
to pytanie.
A wic gdy szed pan midzy sidm a sm po schodach, czy nie zauway pan na
pierwszym pitrze w otwartym mieszkaniu pan sobie przypomina? dwch albo
choby jednego robotnika? Oni malowali tam, nie zauway pan ich? To jest dla tych
obydwu bardzo, bardzo wane!
Malarze? Nie, nie widziaem ich... odpar Raskolnikow powoli, jakby dopomaga
swej pamici, a jednoczenie wyta cay swj spryt, aby zorientowa si, gdzie jest
waciwie puapka, i niczego nie przeoczy. Nie, nie widziaem ich, nie zauwayem
nawet, e jakie mieszkanie stao otworem... Przypominam sobie jednak, e na trzecim
pitrze (teraz puapka wydaa mu si zupenie jasna i triumfowa ju z gry) wyprowadza
si jaki urzdnik... z mieszkania pooonego naprzeciw Alony Iwanowny, onierze
wynosili meble i przyparli mnie do ciany... przypominam sobie cakiem dokadnie, ale
malarzy ani otwartego mieszkania... nie mog sobie przypomnie... nie, nie zauwayem...
Co ty waciwie wygadujesz, Porfiry? wrzasn Razu-michin, ktry nareszcie
zorientowa si, w czym rzecz. Przecie malarze byli tam w dniu morderstwa, a on by
tam dwa dni przedtem, wic jak moesz go o to pyta?
Ach, do diaba! Porfiry uderzy si rk w czoo.
Pomieszao mi si. Od tej caej historii krci mi si w gowie!
zwrci si do Raskolnikowa, jakby proszc o wybaczenie.
Jest to dla nas bardzo wane, czy kto widzia ich w mieszkaniu midzy sidm a sm,
i uroio mi si, e moe pan co o tym wie... Wszystko pomieszaem!
326
irzeoa oaraziej sKUpiac mysn zauwazyi zgryliwie Raskolnikow.
Ostatnie sowa wymieniono ju w przedpokoju. Porfiry, nadzwyczaj ugrzeczniony,
odprowadzi ich do drzwi. Obydwaj wyszli na ulic w ponurym nastroju i pocztkowo szli
bez sowa. Raskolnikow gboko odetchn...
VI
...Nigdy w to nie uwierz! Nie uwierz! powtarza przeraony Razumichin, usiujc
zbija argumenty Raskol-nikowa. Zbliali si ju do domu Bakalejewa, gdzie oczekiway
ich ju od dawna Pulcheria Aleksandrowna i Dunia. W ferworze rozmowy Razumichin
przystawa co chwila; by bardzo poruszony, bo po raz pierwszy dyskusja o tym bya
prowadzona w sposb jasny i bez ogrdek.
To nie wierz! Nic ci na to nie poradz odpar Raskolnikow chodno, z niedbaym
umiechem. Ty naturalnie bye jak zwykle naiwny i niczego nie zauwaye, ja jednak
dokadnie rozwaaem kade sowo, ktre pado.
Jeste podejrzliwy, dlatego rozwaae kade sowo... Hm, cho musz przyzna, e ton
Porfirego by co najmniej dziwny, a Zamietow to skoczony dra... Masz racj, co byo na
rzeczy, ale dlaczego, dlaczego?
Przez noc doszed do innego przekonania.
Ale to niemoliwe, niemoliwe! Gdyby rzeczywicie ta bezsensowna myl zagniedzia
si w ich mzgach, to staraliby si przecie ukry j i nie odkrywaliby kart przedwczenie,
aby ci pniej tym atwiej przyskrzyni... Ale tak, jak oni to robili, byo to bezczelne i
nieostrone!
Gdyby mieli rzeczywiste dowody lub przynajmniej jak podstaw do podejrze, to z
pewnoci nie ujawnialiby swoich kart w nadziei, e zdobd tym sposobem jeszcze wicej
dowodw (byliby zreszt ju dawno przeprowadzili u mnie rewi327
zjf:;. i>ic iiiicii jcuiiciA. z,auucgu, unucuy ziaj mniejszego uuwuuu, wszystko byo
dwuznaczn spekulacj, zawieszon w powietrzu ide i dlatego poprbowali mnie
skoowa za pomoc bezczelnoci. Moe nawet ten brak dowodw doprowadzi go do
takiej wciekoci i da si jej ponie. Moe Porfiry mia w tym swj cel. Zdaje mi si, e
jest bardzo mdry... Moe chcia mnie przestraszy, sugerujc, e co wie... S to zawie
kwestie psychologiczne, bracie... Zreszt ogarnia mnie wstrt, gdy zaczynam si
zastanawia... Przestamy o tym mwi.
Tak, jest to wstrtne i poniajce! Odczuwam to tak samo jak ty! Ale... skoro ju
mwimy o tym otwarcie (bardzo si ciesz, e wreszcie doszo do tego, e moemy o tym
mwi otwarcie!), musz ci powiedzie, e wyczuwaem u nich t myl ju przedtem,
naturalnie jako co ledwie dostrzegalnego, co dopiero kiekujcego. Jak mog jednak,
nawet w tej formie, pomyle co podobnego? Jak mog way si na co podobnego? W
jaki sposb doszli do tego? Gdyby wiedzia, jak mnie to irytowao! Jak to? Oto biedny
student, podupady wskutek ndzy i hipochondrii, w przeddzie ataku strasznej choroby z
gorczk, ktra (to bardzo wane!) od dawna siedziaa ju w nim, draliwy i ambitny,
czowiek znajcy swoj warto, ktry przesiedzia sze miesicy samotnie, stoi w
achmanach i podartych butach z jakimi policajami i musi wysuchiwa ich uwag i
docinkw; do tego jeszcze przychodzi nieoczekiwany nakaz zapacenia weksla radcy
Czebarowowi, mierdzi farba, upa trzydzieci stopni Reaumura1, powietrze zapierajce
dech, tum ludzi, opowiadanie o zamordowaniu osoby, u ktrej by onegdaj, i to wszystko
przy pustym odku! Tak, chciabym zobaczy takiego, co by nie zemdla! I na tym, na
tym opieraj si ich podejrzenia! Do diaba! Rozumiem, e to moe kogo zirytowa, ja
jednak na twoim miejscu, Rodia, miabym si im
1 Ren Antoine Reaumur (1683-1757) francuski fizyk i przyrodnik; w 1730 r.
skonstruowa termometr alkoholowy.
328
wszystkim w oczy na cae gardo i nie tylko, naplubym im w twarz i da po gbie,
naturalnie w sposb mdry, tak jak bi si powinno, i caa sprawa byaby zaatwiona od
razu. Plu na to! We si w gar! To wstyd!
Bardzo dobrze to przedstawia" pomyla Raskolnikow.
Plun na to? A jutro znowu przesuchanie! powiedzia z gorycz. Moe mam si
wdawa w wyjanienia? I tak ju auj, e wczoraj tak poniyem si w restauracji wobec
Zamietowa...
Do diaba! Pjd do Porfirego! Wezm go w obroty, w sposb familijny, ju on mi
wszystko wypiewa! A co do Zamietowa...
Nareszcie si domyli!" pomyla Raskolnikow.
Poczekaj wrzasn nagle Razumichin, chwytajc go za rami. Jeste w bdzie.
Przemylaem to. Jaka to moga by puapka? Mwisz, e pytanie o tych robotnikw byo
puapk? Pomyl tylko: gdyby naprawd to zrobi, to czy mgby si wygada, e
widziae mieszkanie... i robotnikw? Wprost przeciwnie: powiedziaby, e nic nie
widziae, nawet gdyby ich widzia! Przecie nikt nie bdzie wiadczy przeciw sobie!
Gdybym to zrobi, to na pewno powiedziabym, e widziaem robotnikw i mieszkanie
odpar Raskolnikow niechtnie, ze wstrtem.
Po c wiadczy przeciw sobie?
Dlatego, e jedynie ciemni chopi albo niedowiadcze-ni nowicjusze podczas
przesuchania zaprzeczaj z miejsca wszystkiemu! Czowiek mdry i dowiadczony
potwierdza wszystkie zewntrzne i niezaprzeczalne fakty, ale tumaczy je innymi
przyczynami, znajdzie zawsze co, co przedstawia te fakty w zupenie innym wietle.
Porfiry mg na to wanie liczy, e bd w ten sposb odpowiada, e powiem, i co
nieco widziaem, dodam tylko jakie objanienia...
Ale przecie od razu by ci powiedzia, e na dwa dni przed zabjstwem robotnikw nie
byo jeszcze w mieszkaniu,
329
to znaczy, dowidby ci, ze bye u ichwiarki w dniu zabjstwa przed sm.
Przygwodziby ci na takiej drobnostce!
Moe na to wanie liczy, e nie zd pomyle i bd si pieszy, by odpowiedzie
jak najprawdopodobniej, zapominajc o tym, e wwczas robotnikw jeszcze nie byo.
Jak mona o tym zapomnie?
Bardzo atwo. Najsprytniejsi ludzie zasypuj si wanie na takich drobiazgach. Im kto
jest bardziej sprytny, tym mniej si spodziewa, e mog go przyapa na byle czym.
Spryciarza zawsze naley apa na drobiazgach. Porfiry wcale nie jest taki gupi, jak to
sobie wyobraasz...
W takim razie jest otrem!
Raskolnikow nie mg si powstrzyma od miechu. Lecz w tej chwili zapa, z jakim
rozmawia z Razumichinem, wyda mu si dziwny, podczas gdy poprzednio prowadzi
rozmow prawie ze wstrtem i jakby pod przymusem, z wyrachowania.
Niektre punkty zaczynaj mi si wyranie podoba!" pomyla.
Zaraz jednak ogarn go dziwny niepokj, zdawao mu si, e porazia go jaka nowa i
trwona myl. Niepokj ten wzrasta z kad chwil. Byli ju u wejcia do domu
Bakalejewa.
Id tam sam zwrci si nagle do Razumichina ja przyjd za chwil.
Dokd chcesz pj? Przecie jestemy ju na miejscu.
Musz, musz, pilna sprawa... przyjd za p godziny... powiedz tam.
Jak sobie yczysz, ale id z tob.
A wic i ty chcesz mnie drczy! krzykn Raskolnikow z tak irytacj i tak
rozpaczliwym gosem, e Razu-michinowi opady rce. Sta przez chwil na schodach,
patrzc, jak Raskolnikow szybko oddala si w kierunku swej ulicy. Wreszcie zacisn zby i
wygraajc piciami, poprzysig sobie, e dzi jeszcze wydobdzie z Porfirego wszyst330
kie jego tajemnice; potem ruszy na gr, aby uspokoi Pulcheri Aleksandrown,
zaniepokojon ich dug nieobecnoci.
Gdy Raskolnikow zbliy si do swego domu, pot perli mu si na skroniach, oddycha z
trudem. Popiesznie pobieg na gr, wszed do pokoju i zamkn drzwi na haczyk. Potem
przeraony, prawie nieprzytomny, rzuci si ku owej dziurze w cianie, w ktrej byy
przedtem schowane zastawy, i zaczai j obmacywa, badajc wszystkie szpary i zagbienia
za tapet. Nie znalazszy nic, podnis si i odetchn z ulg. Gdy sta na schodach w domu
Bakalejewa, przyszo mu nagle na myl, e jaki przedmiot acuszek, spinka, a nawet
kawaek papieru z opakowania zastaww z wasnorcznymi notatkami lich-wiarki mg
si zawieruszy gdzie w tej dziurze za tapet i potem posuy jako miadcy, niezbity
dowd jego winy.
Sta zamylony; dziwny, ulegy i gupkowaty umiech bka si na jego ustach. Wreszcie
wzi czapk i cicho wyszed z pokoju. Myli mu si pltay. Dochodzi ju do bramy, gdy
nagle usysza czyj gos:
O, to wanie ten pan!
Raskolnikow spojrza. Str sta na progu swej komrki i informowa jakiego
mieszczanina, odzianego w kamizelk i dziwn kapot, ktra upodabniaa go do wiejskiej
baby. Gowa w wywiechtanej czapce bya pochylona ku ziemi, a caa posta zdawaa si
zgarbiona. Sdzc ze starej, pomarszczonej twarzy, osobnik ten mia przeszo pidziesit
lat; mae, wpadnite oczy patrzyy ponuro, surowo i z widoczn niechci.
O co chodzi? zapyta Raskolnikow, podchodzc do stra.
Nieznajomy przypatrywa mu si zrazu spode ba, a potem obejrza go uwanie, dokadnie i
bez popiechu, wreszcie odwrci si i nie mwic ani sowa, wyszed na ulic.
Czego on chcia? dopytywa si Raskolnikow.
331
Pyta, czy tu mieszka taki a taki student, wymieni paskie nazwisko i mieszkanie.
Wtedy wanie pan nadszed, to mu pana wskazaem, a on poszed sobie. Te co.
Str by bardzo zdziwiony, cho nie na dugo; poduma chwilk, a potem odwrci si i
wszed do swej komrki.
Raskolnikow pobieg za tym czowiekiem i zobaczy go na drugiej stronie ulicy. Szed
wolnym, miarowym krokiem, z oczyma wbitymi w ziemi, jakby w gbokiej zadumie.
Raskolnikow wkrtce go dogoni, lecz szed jaki czas z tyu, wreszcie podszed i spojrza
na niego z ukosa. Mieszczanin pozna go natychmiast, obrzuci bystrym spojrzeniem, po
czym znowu spuci oczy; szli tak obok siebie w milczeniu.
Pan pyta o mnie... stra? powiedzia wreszcie Raskolnikow, ale jakim zbyt cichym
gosem.
Tamten nie odpowiedzia, nawet nie spojrza na niego. Znowu jaki czas szli w milczeniu.
C to ma znaczy... przychodzi pan, rozpytuje... i milczy... o co chodzi? gos
Raskolnikowa dra i urywa si, wymawia sowa z trudem.
Tym razem nieznajomy podnis na niego oczy, spojrza zowieszczo i pospnie.
Morderca! rzuci nagle cichym, lecz dwicznym i wyranym gosem...
Raskolnikow szed dalej obok niego. Nogi mu nagle zadray, mrz przeszed po plecach,
serce zamaro na chwil, a potem zaomotao gwatownie. Uszli tak obok siebie ze sto
krokw w zupenym milczeniu.
Mieszczanin nie patrzy na Raskolnikowa.
Ale co pan... co... jaki morderca? wybekota wreszcie Raskolnikow ledwo
dosyszalnym gosem.
Ty jeste morderc! odpar nieznajomy tonem jeszcze bardziej dobitnym i wyranym,
z jakim triumfujcym i nienawistnym umiechem i znowu spojrza wprost w poblad
twarz Raskolnikowa. Doszli do skrzyowania. Mieszczanin skrci w ulic na lewo i szed
dalej, nie ogldajc si. Raskolnikow
332
pozosta na miejscu i patrzy za nim. widzia, jak tamten, uszedszy moe z pidziesit
krokw, przystan i obejrza si. Trudno byo dojrze na tak odlego, ale
Raskolnikowowi wydawao si, e i tym razem mieszczanin umiechn si triumfujco, z
wyrazem zimnej nienawici.
Powolnym, ociaym krokiem powrci Raskolnikow do domu. Nogi si pod nim uginay.
Wszed po schodach do swojej komrki, zdj czapk, pooy j na stole i z dziesi minut
sta nieruchomo. Potem osabiony pooy si na kanapie, z ust wyrwa mu si przytumiony
jk; oczy mia zamknite. Tak przelea p godziny.
Nie myla o niczym. Przelatyway mu przez gow jakie strzpy myli, oderwane obrazy
bez adu i skadu, twarze ludzi, ktrych widzia jeden jedyny raz, bdc jeszcze dzieckiem, i
ktrych nigdy potem nie pamita, dzwonnica W-skiej cerkwi, bilard w jakiej restauracji i
jaki oficer koo tego bilardu, suterena i zapach cygar w trafice, szynkownia, brudne,
ciemne schody, cae zalane pomyjami i zamiecone skorupami jaj, i nagle tu ni std, ni
zowd uroczy dwik niedzielnych dzwonw... Przedmioty taczyy i kooway w jego
mzgu jak wicher. Niektre podobay mu si nawet, czepia si ich, ale ulatyway
natychmiast. Odczuwa jaki wewntrzny ucisk, ale znowu nie tak duy... Lekki dreszcz nie
ustpowa, byo to jednak uczucie nieomal przyjemne.
Nagle usysza popieszne kroki, pozna gos Razumichina, zamkn oczy i uda picego.
Razumichin otworzy drzwi i czas jaki niezdecydowany sta na progu. Potem po cichu
zbliy si do kanapy. Raskolnikow usysza szept Nastazji:
Nie rusz go, niech si wypi. Potem sobie poje...
Masz racj odpowiedzia Razumichin.
Oboje wyszli po cichu i zamknli za sob drzwi. Upyno jeszcze z p godziny.
Raskolnikow otworzy oczy, odwrci si na wznak i pooy obie rce pod gow.
Kto to moe by? Kim jest ten czowiek, ktry zjawi si jakby spod ziemi? Gdzie by i co
widzia? Widzia wszystko, to
333
nie ulega adnej wtpliwoci. Ale gazie si ukrywa wwczas, skd si przypatrywa?
Dlaczego zjawia si dopiero teraz? I w jaki sposb mg co widzie, czy to moliwe?
Hm...
cign dalej swj wywd Raskolnikow, czujc, e robi mu si zimno a futeralik,
ktry Mikoaj znalaz za drzwiami: czy byo to moliwe? Dowody? Wystarczy przeoczy
najdrobniejsz bahostk i ju z niej wyrasta dowd wielkoci piramidy egipskiej. Moe
mucha lataa i widziaa? Czy to moliwe?"
Poczu nagle ze wstrtem, e jest ogromnie saby, e brak mu si.
Powinienem by o tym wiedzie myla, umiechajc si gorzko jak miaem wzi
do rk siekier i zbruka si krwi, skoro tak dobrze znaem, przeczuwaem siebie!...
Powinienem by o tym wiedzie zawczasu!... Ech, przecie wiedziaem o tym"
wyszepta zrozpaczony.
Czasem jego uwag przykuwaa na duej jaka myl: Nie, tamci ludzie byli stworzeni z
innego materiau. Prawdziwy wadca, ktremu wolno wszystko, burzy Tulon1, urzdza rze
w Paryu2, zapomina o armii w Egipcie3, traci p miliona ludzi w wyprawie na Moskw4
i kwituje to kalamburem w Wilnie5; takiemu czowiekowi po mierci stawiaj pomniki,
1 Tulon miasto na poudniu Francji, miejsce zwyciskiej bitwy armii republikaskiej
(1793), a zarazem pocztek kariery Napoleona: za wyrnienie si w tej bitwie awansowa
do stopnia generaa brygady.
2 Krwawe stumienie przez Napoleona rojalistycznych zamieszek w Paryu miao miejsce
w padzierniku 1795 r.
3 W 1798 r. Napoleon przedsiwzi wypraw do Egiptu i Syrii, aby przeci Anglii drogi
handlowe do Indii, zwyciy Mamelukw pod Piramidami (21 VII), ale jego flot
zniszczy pod Abukirem (l VIII) admira Horatio Nelson. Napoleon porzuci armi,
potajemnie powrci do Francji, dokona zamachu stanu, obalajc Dyrektoriat, i obj
wadz jako pierwszy konsul.
4 W 1812 r. Napoleon wyruszy na Rosj na czele 650-tysicznej armii; na obszar Rosji
wkroczyo 400-450 tysicy, z czego 4/5 onierzy zgino w walce i podczas
katastrofalnego odwrotu.
sobie nawet trudu, eby objani za co... Bd posuszny, drcy stworze, i nie omielaj
si niczego pragn, albowiem nie twoja to rzecz!1 O, za nic w wiecie, za nic nie
przebacz tej starej!"
Wosy zwily mu pot, rozpalone wargi drgay, nieruchome oczy wlepi w sufit.
Matka, siostra... jake ja je kochaem! Dlaczego teraz ich nienawidz? Tak jest,
nienawidz ich, po prostu fizycznie nie
1 Tak wanie ujmuje posuszestwo wobec Allacha Aleksander Puszkin w wierszu
Naladowanie Koranu (1824).
336
mog znie ich obecnoci... Onegdaj podszedem i pocaowaem matk, pamitam...
Ucisnem j i mylaem: co by to byo, gdyby si dowiedziaa?... A co bdzie, jeeli jej
powiem... Byem do tego zdolny! Hm! ona przecie musi by do mnie podobna doda,
mylc z wysikiem i jakby walczc z gorczk, ktra potgowaa si coraz bardziej. O,
jak ja teraz nienawidz tej starej! Chyba zamordowabym j po raz drugi, gdyby oya!
Biedna Lizawieta! I co j akurat wtedy przynioso... Dziwne jednak, dlaczego prawie wcale
nie myl o niej, jakbym jej wcale nie zamordowa... Lizawieta! Sonia! Biedne, potulne, o
agodnych oczach... Takie dobre!... Dlaczego one nie pacz?... Dlaczego nie wydaj
jku?... Wszystko ofiaruj... spogldaj tak agodnie i mio... Soniu! Soniu! Potulna
Soniu!..."
Powoli traci poczucie rzeczywistoci. Dziwne mu si wydao, e nie mg sobie
przypomnie, w jaki sposb znalaz si na ulicy. By ju pny wieczr. Mrok gstnia,
ksiyc w peni wieci coraz janiej. Jaka niezwyka duszno wisiaa w powietrzu.
Tumy ludzi zalegay ulice, rzemielnicy i robotnicy pieszyli do domw; krcili si
spacerowicze; czu byo wapno, kurz i ple. Raskolnikow szed smutny i stroskany:
pamita dobrze, e wychodzc z domu, mia jaki zamiar, eby co zrobi jak najprdzej,
ale zapomnia, co mianowicie. Nagle zatrzyma si i zobaczy, e po drugiej stronie ulicy
stoi na chodniku jaki czowiek i daje mu znaki rk. Raskolnikow skierowa si ku niemu
przez ulic, ale czowiek w nagle odwrci si i poszed sobie, jakby nigdy nic; szed
opuciwszy gow, nie odwracajc si, jakby wcale nie dawa mu znakw. A moe i nie
dawa adnych znakw?" pomyla Raskolnikow, ale przypieszy kroku, eby go
dogoni. Gdy ju by od niego o jakie dziesi krokw, pozna go i przestraszy si: by to
w mieszczanin, w tej samej kapocie i po dawnemu zgarbiony. Raskolnikow szed za nim z
daleka; serce walio mu jak motem. Mieszczanin skrci w boczn uliczk i szed, nie
ogldajc si. Czy on wie, e id za nim?" pomyla Raskolnikow. Mieszczanin wszed
do bramy duej kamienicy. Raskolnikow
337
czym prdzej podbieg do bramy i patrzy: moe si obejrzy i skinie na niego? W rzeczy
samej, mieszczanin przeszed ca bram, a wychodzc na podwrze, obejrza si i zdaje
si, znowu jakby kiwn rk. Raskolnikow natychmiast przeszed przez bram, ale na
podwrzu mieszczanina nie byo. A wic musia wej na pierwsze schody. Raskolnikow
rzuci si za nim. I rzeczywicie, o dwa pitra wyej sycha byo czyje miarowe, powolne
kroki. Dziwna rzecz! Schody wyday si Raskol-nikowowi znane. Oto okno na parterze:
wiato ksiyca, smutne i tajemnicze, sczyo si przez zakurzone szyby, oto pierwsze
pitro... Ach, to przecie to samo mieszkanie, w ktrym pracowali wwczas robotnicy... Jak
to si stao, e od razu go nie pozna. Odgos krokw czowieka, ktry szed przodem, nagle
ucich: A wic zatrzyma si albo si gdzie schowa". Drugie pitro: czy i dalej?
Upyno moe z dziesi minut. Zmierzch zapada, ale byo jeszcze widno. W pokoju
panowaa zupena cisza. Nawet ze schodw nie dochodzi aden szmer. Tylko brzczaa
jaka wielka mucha, uderzajc wci o szyb. Wreszcie wszystko to stao si nie do
zniesienia. Raskolnikow nagle unis si i usiad na posaniu:
No, sucham, czego pan sobie yczy?
Wiedziaem, e pan nie pi, tylko udaje dziwnie odpowiedzia nieznajomy i rozemia
si pogodnie. Pozwoli pan, e si przedstawi: Arkadiusz Iwanowicz Swidrygajow.
Cz czwarta
i
Czybym ni jeszcze" pomyla Raskolnikow. Ostronie i nieufnie przypatrywa si
nieoczekiwanemu gociowi.
Swidrygajow? Nonsens! To niemoliwe! powiedzia wreszcie z wahaniem.
Go nie zdawa si by zdziwiony tym okrzykiem.
Dwie przyczyny sprowadzaj mnie tutaj. Po pierwsze, zapragnem pozna pana
osobicie, gdy dawno ju syszaem o panu rzeczy nader ciekawe i pochlebne. A po wtre,
licz, e by moe, zechce mi pan askawie pomc w pewnym zamierzeniu dotyczcym
bezporednio paskiej siostry, Awdotii Roma-nowny. Bez rekomendacji prawdopodobnie
nie wpuciaby mnie teraz nawet na prg wskutek ywionego do mnie uprzedzenia, ale przy
paskiej pomocy licz...
To le pan liczy przerwa Raskolnikow.
Przyjechaa przecie dopiero wczoraj, jeli wolno zapyta?
Raskolnikow nie odpowiada.
Wczoraj, wiem o tym. Sam przyjechaem dopiero oneg-daj. Wic oto co panu powiem w
tej materii, Rodionie Roma-nowiczu. Usprawiedliwianie si uwaam za zbdne, ale
pozwoli
341
pan, e zapytam, co waciwie w tym wszystkim byo z mojej strony takiego wyjtkowo
wystpnego, oczywicie, o ile patrzy si na to bez adnych tam przesdw, trzewo?
Raskolnikow nadal przyglda mu si w milczeniu.
To, e we wasnym domu nastawaem na bezbronn dziewczyn i obraaem j
oblenymi propozycjami", czy tak? (Sam uprzedzam paskie zarzuty.) Tak, ale niech pan
wyjdzie z zaoenia, e jestem tylko czowiekiem et nihil humanum...1 Jednym sowem i ja
mog ulec pokusie i pokocha (a to oczywicie nie od nas zaley), wtedy wszystko
tumaczy si jak najprociej. Caa kwestia polega na tym, czy jestem oprawc, czy moe
ofiar? A nu jestem ofiar? Przecie proponujc przedmiotowi mych pragnie ucieczk do
Ameryki lub Szwajcarii, mogem ywi najszlachetniejsze uczucia i myle o stworzeniu
oboplnego szczcia. Wszak rozum jest sug namitnoci; moliwe, i dziaaem bardziej
na wasn zgub...
Ale wcale nie o to chodzi przerwa ze wstrtem Raskolnikow po prostu jest pan
ohydny, czy pan ma racj, czy nie, dlatego te nikt nie chce mie z panem do czynienia i
wyrzucaj pana, wic wyno si pan!
Swidrygajow nagle rozemia si gono.
Ale pan to te... Pan si nie da okpi! powiedzia, miejc si na cae gardo.
Chciaem pana zablagowa, ale mowy nie ma! Od razu trafi pan w sedno!
Ale pan w dalszym cigu krci.
Wic c? C z tego? powtarza Swidrygajow, pkajc ze miechu przecie to
bonne guerre2, jak to si mwi, i zupenie dopuszczalny podstp!... Ale pan mi przerwa.
Tak czy owak twierdz w dalszym cigu: nie byoby adnych przykroci, gdyby nie historia
w ogrodzie. Marfa Pietrowna...
1 Et nihil humanum... (la.) I nic, co ludzkie (nie jest mi obce). Por. Terencjusz,
Samodrk, l, l, 25.
2 Bonne guerre (fr.) uczciwa wojna.
342
roao ono j pan tez adnie urzdzi! brutalnie przerwa mu Raskolnikow.
O tym pan rwnie sysza? Zreszt, czy mona nie sysze... W tej kwestii doprawdy
nie wiem, co powiedzie, chocia sumienie mam najzupeniej spokojne. Tylko niech pan
nie myli, ebym tam znowu mia si czego obawia: wszystko zostao zaatwione w
najzupeniejszym porzdku i z ca skrupulatnoci. Badanie lekarskie stwierdzio atak
apopleksji, spowodowany kpiel po obfitym obiedzie zakropionym prawie ca butelk
wina. Bo te nic innego stwierdzi nie mogo... Nie, widzi pan, jaki czas tak sobie
mylaem, zwaszcza w drodze: czy nie przyczyniem si do tego caego... nieszczcia
moralnie jakim tam rozgoryczeniem czy czym w tym rodzaju? Ale doszedem do
wniosku, e nawet to absolutnie nie miao miejsca.
Raskolnikow rozemia si.
Czy to warto byo tak si przejmowa?
Z czego pan si mieje? Niech pan pomyli: tylko dwa razy uderzyem szpicrutk, nawet
ladw nie byo... Niech pan nie uwaa mnie za cynika. Dobrze wiem, e z mojej strony to
podo i tak dalej, ale wiem take na pewno, e Marfa Pitrowna bya zadowolona z tego
mojego, e tak powiem, uniesienia si. Sprawa paskiej siostry wyczerpaa si doszcztnie.
Marfa Pietrowna trzeci dzie ju bya zmuszona do siedzenia w domu, nie miaa z czym
pokaza si w miasteczku, no i znudzia ju wszystkich tym listem. (Pan sysza o czytaniu
listu?) A tu nagle te dwie szpicruty jakby z nieba spady! Przede wszystkim kazaa
zaprzga do karety... Nie mwi ju o tym, e s takie wypadki, kiedy kobieta nadzwyczaj
lubi by krzywdzona, chocia udaje oburzenie. Zreszt, kady miewa takie chwile. Ludzie
w ogle nadzwyczaj lubi gra role pokrzywdzonych. Czy pan to zauway? Ale kobiety
przede wszystkim. Mona by nawet sdzi, e stanowi to dla nich jedyne mie spdzanie
czasu.
Przez chwil Raskolnikow mia ochot wsta, wyj i w ten sposb zakoczy wizyt. Ale
powstrzymaa go pewna ciekawo i nawet poniekd wyrachowanie.
343
Lubi pan bi? zapyta z roztargnieniem.
Nie, nie bardzo spokojnie odpowiedzia Swidrygajow.
A z Marf Pietrown tomy si prawie wcale nie bijali. ylimy nader zgodnie i zawsze
bya ze mnie zadowolona. W cigu siedmiu lat naszego poycia tylko dwa razy uyem bata
(nie liczc trzeciego wypadku, do dwuznacznego zreszt): raz w dwa miesice po naszym
lubie, zaraz po przyjedzie na wie, i wanie ostatnim razem. A pan sobie pewno myla,
e ja jestem potworem, wstecznikiem, despot... Cha, cha... Ale, ale, czy nie przypomina
pan sobie, jak to kilka lat temu, jeszcze za czasw bogosawionej wolnoci sowa,
zhabiono u nas powszechnie i publicznie pewnego szlachcica, nazwiska nie pamitam!
Tego, co to Niemk przetrzepa w wagonie, pamita pan? Wtedy rwnie, w tym samym
roku, mia miejsce Ohydny wybryk Wieku"1 (publiczne czytanie Nocy egipskich, pamita
pan? Ach, te czarne oczy! O, zote lata minionej modoci!). Wic uwaasz pan: nie
powiem, abym gboko wspczu jegomociowi, ktry przetrzepa Niemk, bo w gruncie
rzeczy nie ma czemu wspczu! Musz jednak przyzna, e zdarzaj si czasami tak
prowokacyjne Niemki", i odnosz wraenie, e nie ma takiego postpowca, ktry mgby
za siebie rczy. Nikt nie ujmowa tej sprawy z tego wanie punktu widzenia, a tymczasem
to wanie jest, jako ywo, naprawd humanitarny pogld.
Wyrzekszy to, Swidrygajow znw nagle si rozemia. Raskolnikow uwiadomi sobie, e
czowiek ten powzi jak stanowcz decyzj i dobrze wie, czego chce.
Pan chyba ju od kilku dni z nikim nie rozmawia?
zapyta.
1 Chodzi o gony artyku Michaia Michajowa, opublikowany pod tym wanie tytuem w
marcu 1861 r. na amach gazety Sankt-Pietierburgskije wiedomosti", a bdcy replik na
niewybredny antyfeministyczny felieton w tygodniku Wiek", wyszydzajcy publicznie
pewn dam, ktra na wieczorze artystycznym w Fermie odczytaa fragment Nocy
egipskich Puszkina.
344
pan. L/,IWI pana, /e jesiem iaKi uKiaany/
Nie, dziwi mnie, e jest pan zbyt ukadny.
Czy dlatego, e nie poczuem si dotknity tonem paskich pyta? Tak? Ale po co si
obraa? Jak pan pyta, tak odpowiadaem doda z zadziwiajc dobrodusznoci.
Waciwie niczym si specjalnie nie interesuj, sowo daj
cign dalej w zamyleniu. Zwaszcza teraz niczym si nie zajmuj... Zreszt wolno
panu myle, e mi na panu zaley, tym bardziej e jak wspomniaem, mam interes do
paskiej siostry. Powiem panu szczerze: nudzi mi si! Zwaszcza w cigu ostatnich trzech
dni, tak e cieszyem si na myl o rozmowie z panem... Niech pan si nie gniewa, ale
wydaje mi si pan niesychanie dziwny. Jak pan sobie chce, ale jest w panu co
niesamowitego, wanie teraz, to nie znaczy w tej chwili, ale w ogle teraz... Dobrze,
dobrze, ju nic nie powiem, niech si pan nie krzywi! Nie jestem takim niedwiedziem, jak
pan sdzi. Raskolnikow spojrza na niego ponuro.
Bardzo by moe, e pan wcale nie jest niedwiedziem
powiedzia. Zdaje mi si nawet, e pan jest czowiekiem z dobrego towarzystwa, a
przynajmniej potrafi pan, w razie potrzeby, by porzdnym czowiekiem.
Na niczyim zdaniu specjalnie mi nie zaley oschle i jakby z odcieniem wyniosoci
odpowiedzia Swidrygajow
a zreszt dlaczego nie miabym by draniem od czasu do czasu, skoro te szatki w
naszym klimacie s tak wygodne, zwaszcza jeli ma si wrodzon yk do tego doda i
znowu si rozemia.
Syszaem, e ma pan jednak tutaj wielu znajomych. Jest pan, jak to mwi,
czowiekiem ustosunkowanym". Wic po c bybym panu potrzebny, gdyby nie mia pan
do mnie okrelonej sprawy?
Ma pan suszno, mam sporo znajomych podchwyci Swidrygajow, pomijajc
zadane pytanie. Spotkaem par osb, przecie ju trzeci dzie si wcz. I ja poznaj, i
mnie, zdaje si, poznaj. Naturalnie, jestem przyzwoicie ubrany
345
i uchodz za czowieka zamonego. Keiorma roma~ nas nie dotkna zbytnio. Lasy zostay,
pastwiska przynosz dochd. Nie bd odnawia znajomoci, dawno mam tego dosy.
Trzeci dzie jestem i nigdzie nie bywam... A to miasto! Jake si ono uksztatowao, niech
no pan sam powie? Miasto urzdnikw i przernych studentw! Naprawd, nie uderzao
mnie to osiem lat temu, kiedy si tu wasaem... Teraz licz tylko na anatomi, sowo daj!
Na jak znw anatomi?
A te wasze kluby, Dussoty2, zabawy czy ten cay postp, no nie, obejdzie si tam bez nas
cign dalej, znw nie odpowiadajc na pytanie. I po c tu by szulerem?
Szulerem pan te by?
A jake! Osiem lat temu bya nas caa kompania i to jak si patrzy! Wesoo spdzao si
czas! A wszystko to ludzie z dobrymi manierami, poeci, kapitalici. W ogle, w naszym
rosyjskim spoeczestwie, najlepiej wychowani ludzie to ci, ktrzy bywali bici, czy zwrci
pan na to uwag? Ja sam zaniedbaem si dopiero na wsi. A swoj drog wpakowa mnie
wtedy do wizienia za dugi pewien Grek z Nieyna. Wwczas wanie napatoczya si
Marfa Pietrowna, wytargowaa si i wykupia mnie za trzydzieci tysicy srebrnikw.
(Winie-nem by w sumie siedemdziesit tysicy.) Wstpiem z ni w legalny zwizek
maeski i natychmiast wywioza mnie na wie niby skarb jaki. Bya pi lat starsza ode
mnie. Bardzo mnie kochaa. Siedem lat siedziaem na wsi kamieniem. I prosz zauway,
przez cae ycie trzymaa wyrok na mnie, weksel na cudze nazwisko na te trzydzieci
tysicy. Gdybym tak zechcia sprzeciwi si jej, zaraz by mnie wpakowaa! Z pewnoci
zrobiaby to. Kobiety umiej wszystko to jako pogodzi.
A gdyby nie weksel, zwiaby pan?
1 Chodzi o reform wociask z 1861 r.
2 Dussot waciciel eleganckiej restauracji w Sankt-Petersburgu.
346
Czy ja wiem? Nie krpowaem si prawie tym wekslem. Nic mnie nie pocigao. Marfa
Pietrowna sama dwa razy proponowaa mi wyjazd za granic. Widziaa, e si nudz. Ale
co tam! Bywaem za granic ju dawniej i zawsze mi si tam jako smtnie robio. Niby nic
specjalnego, wschd soca, Zatoka Neapolitaska, morze, czowiek patrzy i smutek go
ogarnia. Najgorsze jest to, e rzeczywicie do czego si tskni. Nie, w ojczynie jest lepiej:
tutaj przynajmniej ma si pretensj do innych, a siebie si usprawiedliwia. Pojechabym
teraz z wypraw na biegun pnocny, bo j'ai le vin mauvais1 i pijastwo mi obrzydo, a c
zostao poza tym? Wszystkiego ju prbowaem. Podobno w niedziel, w ogrodzie
Jusupoww, Berg2 ma polecie wielkim balonem. Chce zabra pasaerw za opat.
Sysza pan o tym?
A pan by z nim polecia?
Ja? Tak... nie... bka widrygajow, jakby si rzeczywicie zastanawia. Co mu jest
waciwie?" pomyla Raskolnikow.
Nie, weksel mnie nie krpowa cign w zamyleniu Swidrygajow nie chciao mi
si rusza ze wsi. Zreszt, rok temu Marfa Pietrowna zwrcia mi ten weksel na imieniny z
porzdn sumk w prezencie na dodatek. Miaa przecie gotweczk. Widzisz, jakie mam
do ciebie zaufanie, Arkadiuszu Iwanowiczu!" Naprawd tak powiedziaa. Pan nie wierzy, e
tak powiedziaa? A wie pan: byem na wsi porzdnym gospodarzem, znaj mnie w okolicy.
Sprowadzaem ksiki. Marfie Pietrownie podobao si to z pocztku, potem nabraa obaw,
e bd przemdrzay.
Mam wraenie, e pan bardzo tskni za Marfa Pietrowna.
Ja? Moliwe. Bardzo moliwe. A wanie, czy wierzy pan w duchy?
W jakie duchy?
1 J'ai le vin mauvais (fr.) upijam si na ponuro.
2 Berg organizator imprez rozrywkowych w Sankt-Petersburgu.
347
Jak to w jakie? W zwyczajne duchy!
A pan wierzy?
Przypumy, e nie, pour vous plaire1... A waciwie to niezupenie nie...
Czyby? Ukazuj si panu?
Swidrygajow dziwnie jako popatrzy na niego.
Marfa Pietrowna raczy mnie nawiedza powiedzia, wykrzywiajc usta w dziwnym
umiechu.
Co to znaczy: raczy nawiedza"?
Przychodzia ju trzy razy. Pierwszy raz zobaczyem j w dniu pogrzebu, w godzin po
powrocie z cmentarza. W przeddzie mego wyjazdu stamtd. Drugi raz onegdaj, w
podry, o wicie, na stacji Maa Wiszera. A trzeci raz przed dwiema godzinami w
pokoju, w ktrym mieszkam, byem w pokoju sam.
Na jawie?
Ale tak. Za kadym razem na jawie. Przyjdzie, chwil porozmawia i wychodzi
drzwiami, zawsze drzwiami. Wydaje mi si nawet, e sysz, jak wychodzi.
Dziwne, od razu byem pewny, e z panem dzieje si co w tym rodzaju! nagle
odezwa si Raskolnikow. I zaraz si zdziwi, e to powiedzia. By bardzo zdenerwowany.
Doprawdy! Pan si domyla? zapyta ze zdziwieniem Swidrygajow. Czyby? A
nie mwiem, e mamy z sob co wsplnego, prawda?
Wcale pan tego nie powiedzia! ostro i zapalczywie zaprzeczy Raskolnikow.
Nie powiedziaem?
Nie!
Zdawao mi si, e powiedziaem. Jak wszedem i zobaczyem, e ley pan z
zamknitymi oczami i tylko udaje picego, od razu powiedziaem sobie: To jest wanie
ten!"
Co to ma znaczy: wanie ten"? O czym pan mwi? krzykn Raskolnikow.
1 Pour vous plaire (fr.) eby zrobi panu przyjemno.
348
\j czym: wiasciwie to nie wiem o czym... szczerze, jakby zbity z tropu, wybka
Swidrygajow.
Chwil trwao milczenie. Obydwaj bacznie si sobie przygldali.
To wszystko bzdury! powiedzia ze zoci Raskol-nikow. Co ona panu mwi,
kiedy przychodzi?
Ona niby? Niech pan sobie wyobrazi, e o najgupszych drobiazgach, i moe si pan
mia ze mnie, ale to wanie mnie gniewa. Za pierwszym razem wesza (zmczony byem,
rozumie pan: ceremonia pogrzebowa, msza, stypa, nareszcie zostaem sam w gabinecie,
zapaliem cygaro, zamyliem si), wesza drzwiami: Arkadiuszu Iwanowiczu, powiada, z
tego wszystkiego nie nakrcie zegara w jadalni". Rzeczywicie. W cigu siedmiu lat co
tydzie nakrcaem go sam, a gdy czasem zapomniaem, to zawsze przypominaa mi o tym.
Nastpnego dnia jad tutaj. O wicie przychodz na stacj, noc prze-drzemaem, koci mnie
ami, oczy mi si klej, pij kaw. Patrz: Marfa Pietrowna siada nagle obok mnie, w rce
ma tali kart. Moe ci powry na drog?" wietnie stawiaa karty. Nie daruj sobie, e
nie skorzystaem z tej propozycji. Zlkem si, uciekem, zreszt dzwonek ju by. Dzisiaj,
po ohydnym obiedzie z garkuchni, z kamieniem wprost w odku, siedz, pal, wtem
znowu Marfa Pietrowna. Wchodzi wystrojona, w nowej, jedwabnej zielonej sukni z
olbrzymim trenem. Jak si masz, Arkadiuszu Iwanowiczu! Podoba ci si moja suknia?
Anika takiej by nie uszya"! (Anika to krawcowa od nas ze wsi, z paszczynianych
chopw, uczya si w Moskwie, adna dziewucha.) Stoi, kryguje si przede mn.
Obejrzaem sukni, a potem badawczo, uwanie spojrzaem jej w oczy. e te ci si chce
fatygowa i przychodzi do mnie z takimi gupstwami!" Boe wity! Nawet odezwa
si do niego nie mona!" eby j podrani, powiadam: Mam zamiar si oeni".
Mona si wszystkiego po tobie spodziewa. Nie czyni ci to honoru, e ledwie pochowae
on, a ju si za inn rozgldasz. I eby przynajmniej dobrze wybra. Znam ci przecie:
ani tobie, ani
349
jej me wyjdzie to na dobre, tylko diabu na pociecn . Z-abraa si i posza, tylko tren za ni
jakby zaszeleci. Bzdury, co?
A moe pan po prostu kamie? odezwa si Raskol-nikow.
Ja rzadko kami odpar Swidrygajow w zamyleniu, jak gdyby nie zauway
brutalnoci pytania.
Czy poprzednio, przedtem, nigdy pan nie widywa duchw?
No... nie, widziaem raz w yciu, sze lat temu. Miaem na wsi sucego Filk. Tylko
co go pochowali, zawoaem, zapominajc o tym: Filka, fajk!" Wszed i idzie wprost do
serwantki, w ktrej leay fajki. Siedz i myl: Chce si zemci na mnie", bo przed sam
mierci porzdnie go zwymylaem. Jak miesz powiadam przychodzi do mnie z
tak dziur na okciu! Wyno si, durniu jeden!" Odwrci si, wyszed i wicej si nie
zjawi. Marfie Pitrownie nic o tym nie wspominaem. Chciaem pocztkowo da na msz
za jego dusz, ale jako wstyd mi byo.
Niech pan idzie do doktora.
Sam dobrze wiem, e co mi dolega, ale doprawdy nie wiem co. A waciwie jestem pi
razy zdrowszy od pana. Nie pytaem pana, czy pan wierzy w ukazywanie si duchw, czy
nie. Pytaem, czy pan wierzy, e duchy istniej.
Nie, nigdy nie uwierz! z pasj ju krzykn Raskol-nikow.
Jak si to zwykle mwi? bka Swidrygajow jakby do siebie, patrzc w bok z
pochylon gow. Mwi: Jeste chory, wic masz jakie przywidzenia, to wszystko
tylko majaczenie". Brak tu cisej logiki. Zgadzam si, e duchy zjawiaj si tylko chorym,
ale to dowodzi jedynie tego, e mog si zjawia wycznie chorym, a nie tego, e nie
istniej.
Ale nie istniej! odpar z rozdranieniem Raskol-nikow.
ony. To nie jest m dla Awdotii Romanowny. Jestem zdania, e Awdotia Romanowna
powica si szlachetnie i nierozwanie dla... dla swojej rodziny. Zdawao mi si na
podstawie tego, co o panu syszaem, e byby pan zadowolony, gdyby to maestwo nie
doszo do skutku bez uszczerbku dla interesw. Dzi, po poznaniu pana osobicie, jestem
tego pewny.
Bardzo pan jest naiwny, przepraszam, chciaem powiedzie bezczelny rzek
Raskolnikow.
Chce pan powiedzie, e mam na widoku wasny interes. Moe pan by spokojny, gdyby
mi szo o siebie, nie bybym tak otwarty, zupenie gupi nie jestem. Przy sposobnoci
zwierz si panu z pewnej psychologicznej osobliwoci. Przed chwil, usprawiedliwiajc
swoj mio do Awdotii Romanowny, twierdziem, e jestem ofiar. Wiedz pan zatem, e
nie mam adnego dla niej uczucia, adnego. Sam si temu dziwi, bo przecie naprawd
czuem co do niej...
352
Z prniactwa i rozpusty przerwa mu Raskolnikow.
W istocie jestem prniakiem i rozpustnikiem. Zreszt paska siostra ma tyle zalet, e i
ja nie mogem pozosta obojtny. Ale to wszystko gupstwo, jak si zreszt sam
przekonaem.
Dawno si pan o tym przekona?
Zauwayem to ju przedtem, ostatecznie przekonaem si trzy dni temu, prawie w
chwili przyjazdu do Petersburga. W Moskwie przekonany byem, e jad ubiega si o rk
Awdotii Romanowny i rywalizowa z panem uynem.
Przepraszam, e przerw. A czy byby pan tak uprzejmy i zechcia si streszcza?
Pomwmy wprost o celu paskiej wizyty. Bardzo si spiesz, musz wyj z domu...
Z najwiksz przyjemnoci. Kiedy przyjechaem tu i postanowiem przedsiwzi...
woja, zapragnem poczyni przedtem pewne nieodzowne rozporzdzenia. Dzieci moje
mieszkaj u ciotki, s bogate, osobicie nie jestem im potrzebny. A zreszt jaki tam ze mnie
ojciec! Dla siebie wziem tylko to, co mi rok temu ofiarowaa Marfa Pietrowna. To mi
wystarczy. Przepraszam, zaraz przystpuj do sedna sprawy. Chciabym przed wojaem,
ktry moe dojdzie do skutku, zakoczy porachunki z panem uynem. Nie mog
powiedzie, ebym go tak bardzo nie znosi, ale waciwie to on by przyczyn mojej ktni
z Marf Pietrowna, kiedy dowiedziaem si, e ona klecia to maestwo. Chciabym teraz
przy paskiej pomocy i w paskiej zreszt obecnoci zobaczy si z Awdoti Romanown i
wytumaczy jej, po pierwsze, e z uyna nie bdzie miaa adnego poytku, lecz
przeciwnie, na pewno bdzie stratna. Nastpnie, poprosiwszy j o przebaczenie za
niedawne przykroci, omielibym si zaproponowa jej dziesi tysicy rubli, aby tym
sposobem uatwi zerwanie z panem uynem. Zerwanie, ktrego pewny jestem
sama pragnaby, gdyby widziaa tak moliwo.
Ale pan jest naprawd obkany! krzykn Raskolnikow nie tyle zy, ile zdumiony.
Jak pan mie mwi takie rzeczy!
12 Zbrodnia i kara
353
Byem pewien, ze pan si oburzy. Ale po pierwsze, chocia nie jestem bogaty, nie zaley
mi na tych dziesiciu tysicach. S mi zupenie niepotrzebne. Jeli Awdotia Romanowna nie
przyjmie ich, to prawdopodobnie zuytkuj je w sposb znacznie gupszy. To jedno. Po
wtre, mam zupenie czyste sumienie. Nie mam w tym adnego wyrachowania. Moe mi
pan wierzy lub nie wierzy, ale w przyszoci przekona si o tym pan i Awdotia
Romanowna. Chodzi o to, e rzeczywicie sprawiem paskiej wielce szanownej siostrze
sporo kopotw i przykroci; poniewa szczerze tego auj, wic bardzo pragn nie
wykupi si pienidzmi czy zapaci za przykroci, lecz po prostu zrobi dla niej co
dobrego, wychodzc z zaoenia, e nie mam przecie przywileju na wyrzdzanie jedynie
krzywd. Nie wystpowabym z moj propozycj tak otwarcie, gdyby krya si w niej
choby milionowa czstka wyrachowania. Nie proponowabym zreszt zaledwie dziesiciu
tysicy rubli, podczas gdy pi tygodni temu proponowaem znacznie wicej. Poza tym
bardzo moliwe, e wkrtce si oeni, a tym samym wszystkie podejrzenia co do mych
zakusw wzgldem Awdotii Romanowny musz upa. W kocu zaznaczam, e Awdotia
Romanowna, wychodzc za m za uyna, otrzymuje te same pienidze tylko z innej
rki... Niech si pan nie irytuje, lecz zastanowi nad tym powanie i spokojnie.
Swidrygajow, mwic to, by niezwykle rzeczowy i opanowany.
Prosz, niech pan ju skoczy odezwa si Raskol-nikow. W kadym bd razie
jest to niedopuszczalne zuchwalstwo.
Bynajmniej. Wyglda na to, e na tym wiecie wolno tylko krzywdzi swych blinich, i
przeciwnie: zakazuje si wywiadczania choby odrobiny dobra ze wzgldu na gupie
formy. To nonsens. Gdybym na przykad umar i zapisa w testamencie ten kapita paskiej
siostrze, czy i wtedy odmwiaby przyjcia?
Bardzo by moe.
354
No, co to, to nie. Zreszt jak nie, to nie, niech i tak bdzie. A jednak dziesi tysicy to
wspaniaa rzecz w razie potrzeby. W kadym bd razie prosz o powtrzenie tego Awdotii
Romanownie.
Nie, nie powtrz.
Wobec tego bd musia stara si sam osobicie pomwi z Awdoti Romanown i co
za tym idzie, niepokoi j.
A gdybym speni pask prob, to nie bdzie si pan stara o spotkanie z ni?
Sam nie wiem, co panu odpowiedzie. Chciabym chocia raz si z ni zobaczy.
Na to niech pan nie liczy.
Szkoda. Zreszt pan mnie nie zna, moe si jeszcze zbliymy.
Sdzi pan, e si zbliymy?
Czemu nie? umiechajc si, powiedzia Swidrygajow. Wsta i wzi kapelusz.
Nie powiem, ebym specjalnie mia ochot pana trudzi, i nie liczyem na to, idc tutaj. Co
prawda fizjonomia paska uderzya mnie jeszcze wczoraj rano...
A gdzie pan mnie widzia wczoraj rano? zapyta Raskolnikow z niepokojem.
O, przypadkiem... Cigle mi si zdaje, e w panu jest co podobnego do mnie... Niech
pan si nie obawia, nie jestem natarczywy: z szulerami yem w zgodzie, nie naprzykrzaem
si ksiciu Swirbejowi, memu dalekiemu krewnemu i magnatowi, umiaem napisa w
albumie pani Pryukowej o madonnie Rafaela1, z Marf Pitrown siedem lat kamieniem
siedziaem, w domu Wiaziemskiego na placu Siennym przed laty nocowaem, a moe i z
Bergiem polec balonem.
No dobrze. A czy wolno zapyta, kiedy wybiera si pan w podr?
W jak podr?
1 Chodzi o Madonn Sykstysk Rafaela (1483-1520), ulubiony obraz Dostojewskiego.
355
Wysuchaj mojej relacji zaczai. Byem u ciebie, spae, zjadem obiad i poszedem
do Porfirego. Zamietow przesiaduje u niego. Chciaem zacz, ale mi si nie udao. Nie
mogem postawi kwestii, jak naleao. Oni, zdaje si, nie rozumiej i nie mog zrozumie,
ale wcale si tym nie detonuj.
357
roaszecHem z fornrym ao oKna, zaczem mowie, aie znw z tego nic nie wyszo: on
spoglda w bok, ja spogldam w bok. W kocu podsunem mu pi pod nos i
powiedziaem, e mu eb rozwal po familijnemu. Tylko spojrza na mnie. Splunem i
wyszedem, to wszystko. Bardzo gupio. Do Zamietowa si nie odezwaem. Zrozum:
mylaem, e co zepsuem, ale potem, kiedy schodziem ze schodw, przysza mi
wspaniaa myl do gowy, olnia mnie wprost: o co si waciwie kopoczemy? Gdyby ci
grozio niebezpieczestwo czy co podobnego, to co innego. Ale tak! Nie masz z tym nic
wsplnego, wic gwid na wszystko. Bdziemy sobie drwili z nich pniej. Na twoim
miejscu zaczbym im mistyfikowa1. Dopiero potem najedz si wstydu! Plu na to,
potem mona bdzie ich nawet wyoi, tymczasem za moemy si mia!
Oczywicie odpowiedzia Raskolnikow. Ciekawy jestem, co powiesz jutro".
Rzecz dziwna, ani razu nie przyszo mu na myl, co pomyli Razumichin, kiedy si
dowie". Mylc o tym, Raskolnikow patrzy na niego badawczo. Relacja Razumichina o
jego bytnoci u Porfirego nie zainteresowaa go zbytnio: tak wiele si ju zmienio!...
W korytarzu spotkali uyna: przyszed punktualnie o smej i wanie szuka numeru
pokoju, wic weszli wszyscy razem, nie patrzc jednak na siebie i nie witajc si. Modzi
ludzie poszli naprzd. uyn za, dla przyzwoitoci, zatrzyma si chwil w przedpokoju,
zdejmujc paszcz. Pulcheria Aleksandrowna wstaa, by go powita w progu. Dunia witaa
si z bratem.
uyn wszed do pokoju i dosy grzecznie, chocia ze zdwojon godnoci, skoni si
paniom. Robi wraenie czowieka stropionego, ktry nie zdoa si jeszcze opanowa.
Pulcheria Aleksandrowna, rwnie nieco zaenowana, pospiesznie usadowia wszystkich
wok okrgego stou, na ktrym szumia ju samowar. Dunia i uyn usiedli naprzeciwko
siebie po dwch stronach stou. Razumichin i Raskolnikow
1 Mistyfikowa wprowadza w bd.
358
na wprosi ruicnern /\ieKsanurowny: Kazumicnm ODOK uyna, a Raskolnikow przy
siostrze.
Zalega cisza. uyn wyj powoli chusteczk, od ktrej wion zapach perfum. Wytar nos
z min czowieka wspaniaomylnego, lecz dotknitego w swej godnoci, ktry postanowi
zada wyjanie. Jeszcze w przedpokoju mia zamiar wyj, nie zdejmujc paszcza, by
w ten sposb ostro, a dotkliwie ukara obie panie, dajc im od razu wszystko do
zrozumienia. Nie zdecydowa si jednak. Przy tym w ogle lka si niepewnoci. W
danym wypadku za naleao wyjani, z jakiej waciwie przyczyny nie usuchano jego
rozkazu. Wida co tu jest na rzeczy, a wic lepiej to wyjani. Na ukaranie zawsze bdzie
czas; i tak przecie ma je w rku.
Mam nadziej, e miay panie dobr podr? oficjalnie zwrci si do Pulcherii
Aleksandrowny.
Bogu dziki.
Jest mi nader mio. A Awdotia Romanowna, czy nie jest zmczona?
Jestem moda i zdrowa. Nie mcz si, ale mama le znosia drog odpowiedziaa
Dunieczka.
C robi! Nasze ojczyste szlaki s nader dugie. Nasza kochana Rosja to rozlegy kraj...
Mimo najszczerszych chci nie mogem pospieszy paniom na spotkanie. Mam jednak
nadziej, e specjalnych kopotw panie nie miay?
O, nie! Byymy ogromnie skonfundowane znaczco podkrelia Pulcheria
Aleksandrowna i gdyby nam Bg nie zesa pana Razumichina, nie daybymy sobie
rady. Oto wanie on, Dymitr Prokofjicz Razumichin dodaa, przedstawiajc go
uynowi.
A jake, ju miaem przyjemno... wczoraj mrukn uyn, popatrzywszy wrogo na
Razumichina, po czym zaspi si i zamilk. uyn w ogle nalea do rzdu ludzi
sprawiajcych wraenie nadzwyczaj uprzejmych w towarzystwie i majcych specjalne
pretensje do uprzejmoci, ktrzy jednak, jeli co dzieje si nie po ich myli, natychmiast
trac kontenans
359
kawalerw mogcych rozrusza towarzystwo.
Znowu wszyscy zamilkli: Raskolnikow milcza uparcie, Aw-dotia Romanowna nie chciaa
do czasu przerywa milczenia, Razumichin nie mia nic do powiedzenia, wobec czego Pulcheria Aleksandrowna znowu si zaniepokoia.
Czy sysza pan, e Marfa Pietrowna umara? zacza, uciekajc si do swego
dyurnego tematu.
A jake, syszaem, syszaem. Od razu mnie zawiadomiono. A nawet przyjechaem, aby
zawiadomi panie, e Arkadiusz Iwanowicz Swidrygajow natychmiast po pogrzebie ony
wyjecha do Petersburga. Tak przynajmniej syszaem.
Do Petersburga? Tutaj? z lkiem zapytaa Dunieczka i zamienia spojrzenie z matk.
Istotnie. I oczywicie nie bez celu, zwaywszy na nago wyjazdu i w ogle
poprzedzajce go wypadki.
Boe drogi, czy i tu nie zostawi Duni w spokoju! jkna Pulcheria Aleksandrowna.
Zdaje mi si, e specjalnie nie ma powodw do obawy ani pani, ani Awdotia
Romanowna. Naturalnie, o ile panie same nie zechc nawiza z nim jakichkolwiek
stosunkw. Co do mnie, to czuwam i teraz wanie staram si dowiedzie, gdzie on
mieszka...
Nie uwierzy pan, jak mnie pan przerazi mwia dalej Pulcheria Aleksandrowna
widziaam go tylko dwa razy i wyda mi si potworny, potworny. Jestem pewna, e by
przyczyn mierci nieboszczki Marfy Pietrowny.
Co do tego nie ma pewnoci. Mam cise informacje. Nie bd si spiera. By moe,
przyczyni si do przyspieszenia biegu rzeczy przez moralny wpyw zniewagi, e tak
powiem. Natomiast zgadzam si zupenie co do oceny zachowania si i moralnej
charakterystyki tego czowieka. Nie wiem, czy teraz ma pienidze i co waciwie
odziedziczy po onie. Bd mia dane w tej sprawie w najbliszym czasie. Lecz
bezwzgldnie tu, w Petersburgu, posiadajc bodaj najmniejszy zasb pienidzy,
360
wrci do dawnego trybu ycia. Jest najrozpustniejszy i najbardziej upady ze wszystkich
ludzi tego pokroju. Mam wszelkie dane, by sdzi, e Marfa Pitrowna, ktra na swoje
nieszczcie osiem lat temu pokochaa go tak bardzo, i wykupia go z wizienia za dugi,
oddaa mu jeszcze jedn przysug: jedynie dziki jej staraniom i ofiarom stumiono w
Ptorej godziny temu, kiedy spaem, wszed, obudzi mnie i przedstawi si cign
dalej Raskolnikow by dosy swobodny, wesoy i jest przekonany, e dojdzie ze mn do
porozumienia. Midzy innymi bardzo pragnie zobaczy si z tob, Duniu, i szuka ku temu
sposobnoci. Mnie za prosi
362
o porednictwo. Ma dla ciebie propozycj, powiedzia mi nawet jak. Poza tym
kategorycznie owiadczy, e Marfa Pietrowna na tydzie przed mierci w testamencie
zapisaa ci trzy tysice rubli, ktre moesz odebra w najbliszym czasie.
Bogu niech bd dziki! zawoaa Pulcheria Aleksand-rowna i przeegnaa si.
Mdl si za ni, Duniu, mdl si.
Rzeczywicie, to prawda wyrwao si uynowi.
Co dalej, co dalej? niecierpliwia si Dunia.
Potem powiedzia, e sam nie jest bogaty, e cay majtek przechodzi na dzieci, ktre s
teraz u ciotki. Wreszcie, e zamieszka niedaleko ode mnie, gdzie mianowicie, nie
pytaem...
Ale co, co on chce zaproponowa Duni? zapytaa przeraona Pulcheria
Aleksandrowna. Czy ci powiedzia?
Tak, powiedzia.
Wic co?
Powiem pniej.
Raskolnikow umilk i zabra si do herbaty.
Luzy n spojrza na zegarek.
Mam co pilnego do zaatwienia, wic nie bd przeszkadza doda z nieco obraon
min i zacz zbiera si do wyjcia.
Niech pan nie odchodzi powiedziaa Dunia przecie zamierza pan spdzi z nami
wieczr. Poza tym pisa pan, e chce si pan porozumie z mam.
Tak jest wyrzek znaczco uyn, siadajc, ale nie wypuszczajc kapelusza z rki.
Rzeczywicie miaem zamiar pomwi z pani i z jej wielce szanown mamusi o
sprawach nader wanych. Ale podobnie jak brat pani nie moe przy mnie wyjawi pewnych
propozycji pana Swidrygajowa, ja rwnie nie chc i nie mog wyjawi... wobec osb
trzecich... pewnych rzeczy nader, ale to nader wanej treci. Przy tym zasadnicza i gorca
proba moja nie zostaa speniona...
uyn zrobi rozgoryczon min i pompatycznie umilk.
To ja nalegaam, eby brat by przy naszym spotkaniu wbrew paskiej probie
powiedziaa Dunia. Pisa pan, e
363
brat obrazi pana, sdz, ze naley to natychmiast wyjani i musicie si pogodzi. Jeeli
Rodia rzeczywicie pana obrazi, to powinien przeprosi i przeprosi pana. To dodao
uynowi pewnoci siebie.
S pewne obelgi, o ktrych przy najlepszych chciach nie mona zapomnie. Istnieje
granica, ktr niebezpiecznie jest przekracza, bowiem gdy si j przekroczy, odwrt staje
si niemoliwy.
Ale ja nie o tym mwiam przerwaa mu z lekkim zniecierpliwieniem Dunia
niech pan zrozumie, e caa nasza przyszo zaley od tego, czy si jak najprdzej to
wszystko wyjani i uoy, czy nie. Na pocztku te zaznaczam, e nie zmieni zdania, i o ile
panu cho troch na mnie zaley, to nawet z trudem, ale musi pan t spraw dzi zakoczy.
Powtarzam, o ile mj brat zawini, to przeprosi.
Dziwi si, e pani tak stawia kwesti coraz bardziej niecierpliwi si uyn
cenic i, e tak powiem, wielbic pani, mog nader, ale to nader nie lubi kogo z rodziny.
Pretendujc do szczcia posiadania pani rki, nie mog jednoczenie przyjmowa na siebie
obowizkw niezgodnych...
Niech pan nie bdzie taki przeczulony z przejciem przerwaa mu Dunia. Niech
pan pozostanie tym mdrym i szlachetnym czowiekiem, za jakiego pana uwaaam i
pragn uwaa. Daam panu wielk obietnic, jestem pask narzeczon, niech mi pan
zaufa i niech mi pan wierzy, e potrafi bezstronnie rozstrzygn t spraw. To, e bior na
siebie rol sdziego, jest tak sam niespodziank dla mego brata, jak i dla pana. Proszc go
po otrzymaniu paskiego listu, aby koniecznie przyszed, nie mwiam mu o swych
zamiarach. Niech pan zrozumie, e jeeli si nie pogodzicie, bd przecie musiaa
wybiera midzy wami: albo pan, albo on. Tak zostaa postawiona kwestia przez was obu.
Nie chc i nie wolno mi pomyli si w wyborze, dla pana musz zerwa z bratem, dla brata
musz zerwa z panem. Chc i mog przekona si teraz na pewno, czy on jest mi bratem.
A co do pana: czy zaley panu
364
na mnie, czy pan mnie kocha, czy moe pan by moim mem?
Awdotio Romanowno zaspiwszy si, powiedzia uyn pani sowa s zbyt
wakie dla mnie, powiem wicej: nawet obraliwe z uwagi na stanowisko, jakie mam honor
w stosunku do pani zajmowa. Pomijajc nawet zgoa obra-liwy i dziwaczny sposb
stawiania mnie na jednym poziomie z... porywczym modziecem, sowa pani pozwalaj
wnosi o moliwoci zamania danego mi przyrzeczenia. Mwi pani: pan albo on". Tym
samym daje mi pani do zrozumienia, jak mao dla niej znacz... Nie mog pozwoli na to
wobec stosunkw i... zobowiza istniejcych midzy nami.
Jak to! wybuchna Dunia. Ja stawiam paski interes na rwni z tym wszystkim,
co byo mi dotychczas w yciu najdrosze, z tym, co stanowio dotychczas cae moje ycie,
a pan si obraa, e go zbyt mao ceni!
Raskolnikow milcza, umiechajc si zjadliwie, Razumichin a si wzdrygn, uyn
jednak, nie baczc na sowa Duni, stawa si coraz bardziej przykry i napastliwy, jakby si
tym delektowa.
Mio ku przyszemu towarzyszowi ycia, mowi, powinna przewysza mio do
brata powiedzia sentencjonalnie a w adnym razie nie mog by stawiany na jednym
poziomie... Chocia utrzymywaem poprzednio, e w obecnoci brata pani nie chc i nie
mog wyjania sprawy, w jakiej przyszedem, niemniej jednak zdecydowaem si teraz
zwrci si do wielce szanownej mamusi pani w celu wywietlenia pewnej zasadniczej, a
nader przykrej dla mnie sprawy. Syn pani zwrci si do Pulcherii Aleksandrowny
wczoraj w obecnoci pana Rassudkina czy te... zdaje si, e tak? przepraszam,
zapomniaem nazwiska skoni si uprzejmie w stron Razumichina obrazi mnie,
przeinaczajc mj pogld, ktry zakomunikowaem pani wtedy w prywatnej rozmowie przy
kawie. Mianowicie, e ze wzgldw moralnych maestwo z biedn pann znajc
niedostatek jest wedug mnie korzystniejsze z punktu widzenia zwizku maeskiego ni
mae365
stwo z pann, ktra zakosztowaa zbytku, byn pani rozmylnie wypaczy a do absurdu
znaczenie moich sw i przypisywa mi zoliwe zamiary, opierajc si, jak sdz, na
wasnej pani korespondencji. Bd szczliwy, jeli zdoa pani upewni mnie, e si myl,
uspokajajc mnie w ten sposb w znacznej mierze. Zechce pani askawie uwiadomi mnie,
jakich zwrotw uya pani w licie do syna, powtarzajc mu moje sowa.
Nie pamitam zmieszaa si Pulcheria Aleksandrowna powtrzyam tak, jak
zrozumiaam. Nie wiem, co powiedzia panu Rodia... Moe co przesadzi.
Bez pani sugestii nie mg przesadzi.
Piotrze Pietrowiczu z godnoci owiadczya Pulcheria Aleksandrowna to, e
jestemy tutaj, naj wymowniej wiadczy, e ja i Dunia nie wziymy paskich sw z
najgorszej strony.
Susznie, mamo! z uznaniem powiedziaa Dunia.
Wic to ja jestem winien oburzy si uyn.
Bo widzi pan, pan zwala win na Rodiona, a sam napisa pan o nim w licie nieprawd
dorzucia, omieliwszy si, Pulcheria Aleksandrowna.
Nie pamitam, ebym mwi nieprawd.
Napisa pan ostro wtrci Raskolnikow, nie patrzc na uyna e oddaem wczoraj
pienidze nie wdowie po stratowanym urzdniku, jak byo w rzeczywistoci, tylko jego
crce, ktrej do dnia wczorajszego nie znaem. Napisa pan to, aby porni mnie z rodzin,
i w tym celu doda pan obelywe sowa o prowadzeniu si dziewczyny, ktrej pan nie zna.
Wszystko to plotki i podo.
Przepraszam, szanowny panie trzsc si ze zoci, odpowiedzia uyn jeeli w
licie swym rozpisywaem si o paskim charakterze i o paskim zachowaniu si, to
jedynie, aby zado uczyni yczeniu paskiej siostry i mamusi, ktre prosiy mnie o
doniesienie im, w jakim pan jest stanie i jakie pan na mnie zrobi wraenie. Co za tyczy si
treci mego listu, to niech mi pan wskae cho jeden wiersz niezgodny z prawd. Czy pan
nie zmarnowa pienidzy i czy we wspomnianej
366
rodzime, jakkolwiek rzeczywicie nieszczliwej, nie ma osb niegodnych?
A ja uwaam, e pan wraz ze swymi wszystkimi zaletami nie wart jest maego palca tej
nieszczliwej dziewczyny, w ktr pan rzuca kamieniem.
Zatem zdecydowaby si pan wprowadzi j do towarzystwa swojej matki i siostry?
Ju to zrobiem, o ile chce pan wiedzie. Siedziaa dzi obok mamy i Duni.
Rodia! krzykna Pulcheria Aleksandrowna. Dunia zaczerwienia si, Razumichin
zmarszczy brwi, uyn umiecha si zjadliwie i wyniole.
Raczy pani sama skonstatowa, czy tu moe by mowa o zgodzie. Mam nadziej, e
teraz sprawa jest ju skoczona i wyjaniona raz na zawsze. Odchodz, aby nie psu
przyjemnego nastroju tego rodzinnego spotkania i nie przeszkadza w wyjawianiu tajemnic.
Wsta z krzesa i wzi kapelusz. Pozwol sobie jednak zauway na odchodnym, e
wolno mi chyba liczy na to, i w przyszoci nie bd naraany na podobne spotkania i e
tak powiem, kompromisy. Specjalnie pani o to prosz, szanowna Pulcherio
Aleksandrowno, list mj bowiem skierowany by pod pani, a nie czyimkolwiek innym
adresem.
Pulcheria Aleksandrowna poczua si dotknita.
Jak widz, pan ju zupenie zagarnia nas pod swoj wadz. Dunia odpowiedziaa panu,
dlaczego nie speniono paskiego yczenia, miaa ona najlepsze chci. Pisze pan do mnie w
dodatku w tonie rozkazujcym. C to, czy kade paskie yczenie ma by dla nas
rozkazem? Uwaam, e przeciwnie: powinien pan by teraz w stosunku do nas specjalnie
delikatny i pobaliwy, bomy przecie wszystko rzuciy i przyjechaymy tutaj, ufajc
panu, i przez to samo jestemy ju wystarczajco od pana zalene.
No, nie jest to zupenie suszne, zwaszcza w danej chwili, po otrzymaniu wiadomoci o
zapisaniu przez Marf Pietrown
367
trzech tysicy rubli, ktrych zjawienie si jest, jak przypuszczam, nader podane, o ile
mog wnosi ze zmiany tonu w stosunku do mnie doda zjadliwie.
Sdzc z tej uwagi zauwaya rozdraniona Dunia rzeczywicie mona by
przypuszcza, e liczy pan na nasz bezradno.
Ale teraz ju nie mog liczy, zwaszcza za nie chciabym przeszkadza w podaniu do
wiadomoci tajemniczych propozycji pana Arkadiusza Swidrygajowa, do ktrych
zakomunikowania upowaniony jest pani brat, a ktre jak widz, maj dla pani zasadnicze,
a by moe, te nader mie znaczenie.
Ach, Boe wity! krzykna Pulcheria Aleksandrow-na.
Razumichin nie mg usiedzie na krzele.
I nie wstyd ci teraz, siostrzyczko? zapyta Raskol-nikow.
Wstyd mi, Rodia powiedziaa Dunia. Panie uyn, prosz std wyj zwrcia
si do uyna blada z gniewu.
Zdawao si, e uyn zupenie nie spodziewa si takiego obrotu sprawy. By zbyt pewny
siebie, swojej wadzy i bezradnoci swych ofiar. Nie wierzy wasnym uszom. Poblad i usta
mu si zatrzsy.
Awdotio Romanowno, o ile teraz zamkn za sob drzwi po takim poegnaniu, to prosz
sobie dobrze to zway, bo nie powrc ju nigdy. Niech si pani zastanowi. Ja si nie
cofam.
C za bezczelno! krzykna Dunia, zrywajc si z krzesa. Nie ycz sobie, aby
pan kiedykolwiek wrci.
Tak! To to ta-a-k! zawoa uyn, ktry do ostatniej chwili nie wierzy w moliwo
podobnego zakoczenia sprawy i teraz zupenie straci gow. To ta-a-k! A czy zdaje
sobie pani spraw z tego, e miabym prawo zaprotestowa?
Jakim prawem pan si tak do niej odzywa? gorco uja si za crk Pulcheria
Aleksandrowna. W jaki sposb moe pan prostestowa? Jakie ma pan prawo? Pan sdzi,
e oddam moj Duni takiemu czowiekowi? Niech pan sobie
368
idzie i zostawi nas w spokoju! Same jestemy sobie winne, emy si day wcign do zej
sprawy, a ja najbardziej...
Jednake wcieka si uyn jestem zwizany danym sowem, ktrego si pani
teraz tak zarzeka... i wreszcie... w zwizku z powyszym miaem, e tak powiem, wydatki.
Ta ostatnia pretensja bya tak typowa dla uyna, e Raskolnikow, blady z gniewu i
usilnego mitygowania si, nie wytrzyma i nagle wybuchn miechem.
Pulcheria Aleksandrowna zirytowaa si na dobre.
Wydatki? Jakie pan mia wydatki? Czy ma pan na myli kufer? Konduktor przewiz go
panu darmo. Mj Boe, to mymy pana zwizay? Nieche pan oprzytomnieje, czowieku!
To pan nam skrpowa rce i nogi, a nie my panu!
Dosy, mamo, prosz ci, dosy! uspokajaa j Dunia. Panie uyn, niech pan z
aski swojej wyjdzie!
Pjd, ale to jedno jeszcze powiem rzek, nie panujc nad sob. Pani matka
zapomniaa widocznie o tym zupenie, e zdecydowaem si poj pani mimo miejskich
plotek krcych o jej, e tak powiem, reputacji po caej okolicy. Pomijajc dla pani opini
publiczn i rehabilitujc pani reputacj, zdawaoby si, e mogem liczy na uznanie, a
nawet da wdzicznoci pani! Dopiero teraz otwary mi si oczy... Widz, e postpiem
nader, ale to nader lekkomylnie, lekcewac gos opinii...
Na co on sobie pozwala! krzykn Razumichin, zrywajc si z krzesa, gotw rzuci
si na uyna.
Pody i zy z pana czowiek powiedziaa Dunia.
Milcz i nie ruszaj si! krzykn Raskolnikow, powstrzymujc Razumichina.
Potem, stanwszy tu przy uynie, rzek spokojnie i dobitnie:
Zechce pan wyj i ani sowa wicej, bo...
uyn patrzy na niego przez chwil blady, z wykrzywion zoci twarz, po czym
odwrci si i wyszed. I chyba trudno byo mie w sercu wicej nienawici do kogo, ni
on mia jej do
369
KasKOlniKowa. Jego jedynego obwinia o to wszystko. e nawet schodzc ze schodw,
cigle jeszcze wierzy, e sprawa nie jest cakowicie stracona i e jeli chodzi o same panie,
to da si nader, ale to nader" atwo zaagodzi.
III
Sednem sprawy byo to, e do ostatniej chwili nie spodziewa si takiego rozwizania.
Naigrawa si do ostatniej chwili, nie dopuszczajc nawet moliwoci, eby dwie biedne i
bezbronne kobiety mogy wymkn mu si z rk. W przekonaniu tym utrzymywaa go
pycha i owa pewno siebie, ktr najlepiej okrela si jako samouwielbienie. uyn,
dorobiwszy si z niczego, przywyk do chorobliwego wprost podziwu dla siebie, ceni
wysoko swj rozum i zdolnoci, a nawet czasami w samotnoci zachwyca si sw twarz
w lustrze. Lecz nade wszystko w wiecie kocha i ceni swoje pienidze, zdobyte prac i
naj-rnorodniejszymi sposobami: stawiay go bowiem na rwni z tym wszystkim, co byo
wysze od niego.
Wypominajc z gorycz Duni to, e zdecydowa si polubi j mimo zej opinii, uyn
mwi zupenie szczerze, a nawet by gboko oburzony tak czarn niewdzicznoci". A
jednak, starajc si o Duni, by ju wtedy przekonany o bezpodstawnoci plotek, ktre
odwoaa publicznie sama Marfa Pietrowna i o ktrych zapomniao ju cae miasteczko,
gorco usprawiedliwiajc Duni. Zreszt sam nie wyparby si tego, e wiedzia o tym i
wtedy, lecz mimo to ceni sobie stanowcz decyzj o podniesieniu Duni do swego poziomu
i uwaa to za bohaterstwo. Wymawiajc to Duni, zdradzi sw najtajniejsz, starannie
wyhodowan myl, ktr ju nieraz si pieci. Po prostu zrozumie nie mg, e inni mog
nie podziwia jego bohaterstwa. Odwiedzajc wwczas Raskolnikowa, wszed z uczuciem
dobroczycy, gotowego zebra owoce i wysucha najsodszych pochwa. I oczywicie
teraz, schodzc ze schodw,
370
uwaa si za czowieka w najwyszym stopniu skrzywdzonego i niedocenionego.
Dunia bya mu wprost niezbdna; nawet nie dopuszcza myli o wyrzeczeniu si jej. Dawno
ju, od szeregu lat z luboci myla o maestwie, ale wci czeka i ciua pienidze. W
372
Ach, prawda! zawoaa Pulcheria Aleksandrowna. Raskolnikow podnis gow.
Koniecznie chce ci ofiarowa dziesi tysicy rubli i pragnie si raz z tob zobaczy w
mojej obecnoci.
Zobaczy si! Za nic w wiecie! krzykna Pulcheria Aleksandrowna. Jak on mie
proponowa jej pienidze!
Nastpnie Raskolnikow powtrzy (dosy sucho zreszt) swoj rozmow ze
Swidrygajowem. Nie wspomina nic o zjawianiu si ducha Marfy Pietrowny, nie chcc
wdawa si w zbdne szczegy i majc wstrt do prowadzenia jakiejkolwiek zbytecznej
rozmowy.
Ce mu odpowiedzia? zapytaa Dunia.
Pocztkowo powiedziaem, e nic ci nie bd powtarza. Wwczas owiadczy mi, e
sam wszelkimi sposobami bdzie dy do spotkania si z tob. Zapewnia, e namitno
jego bya przelotna i e obecnie nic ju do ciebie nie czuje... Nie chce, eby wysza za m
za uyna. W ogle by niewyrany.
Co ty sdzisz o tym, Rodia? Jaki ci si wyda?
Przyznaj, e dokadnie nic nie rozumiem. Proponuje dziesi tysicy, twierdzi za, e
nie jest bogaty. Opowiada, e wybiera si w jak podr, a po dziesiciu minutach nie
pamita, e mwi o tym. Potem nagle powiada, e ma zamiar si oeni i e mu ju kogo
swataj... Zapewne ma jakie cele na widoku i najprawdopodobniej ze cele. Z drugiej
strony trudno przypuci, eby tak gupio zabra si do rzeczy, jeeli rzeczywicie miaby
jakie ze zamiary... Naturalnie odmwiem raz na zawsze w twoim imieniu przyjcia tych
pienidzy... W ogle wyda mi si bardzo dziwny, a... nawet... zauwayem objawy jakby
pomieszania zmysw. Moe si jednak myl. Moe to jest jakie swoiste krtactwo. mier
Marfy Pietrowny, zdaje si, zrobia na nim wraenie...
Wieczny odpoczynek racz jej da, Panie westchna Pulcheria Aleksandrowna.
Cae ycie bd si za ni modlia. Co by si z nami stao, Duniu, bez tych trzech tysicy!
Mj Boe, niczym z nieba nam spady. Wiesz, Rodia, dzi rano miaymy
373
zaledwie trzy ruble przy duszy i kombinowaymy, jakby tu najprdzej zastawi zegarek,
eby unikn poyczki od tego tam, pki si sam nie domyli.
Dunia zdawaa si by pod silnym wraeniem propozycji Swidrygajowa. Staa zamylona.
On zamierza co strasznego! powiedziaa szeptem do siebie, wzdragajc si.
Raskolnikow spostrzeg ten jej niezwyky strach.
Myl, e bd musia si raz jeszcze z nim zobaczy rzek do Duni.
Bdziemy go ledzili! Ja go wyledz! energicznie owiadczy Razumichin. Oka z
niego nie spuszcz, Rodia mi pozwoli. Powiedzia mi: Pilnuj siostry!" A pani pozwoli,
Awdotio Romanowno?
Dunia umiechna si i podaa mu rk, ale troska nie schodzia z jej twarzy. Pulcheria
Aleksandrowna spogldaa na ni niemiao, zreszt te trzy tysice najwyraniej podziaay
na ni uspokajajco.
Po kwadransie toczya si ju oglna oywiona rozmowa. Nawet Raskolnikow, cho sam
si nie odzywa, czas jaki przysuchiwa si uwanie. Za to Razumichin perorowa.
I po c, po c maj panie wyjeda? Co panie bd robiy w tej miecinie? A
najwaniejsze jest to, e bylibycie tu wszyscy razem, jestecie sobie bardzo potrzebni,
wierzcie mi, bardzo potrzebni! Choby na czas jaki... Przyjmijcie mnie na przyjaciela, na
Raz na zawsze: nigdy nie pytaj mnie o nic. Nie mam ci nic do powiedzenia. Nie
przychod do mnie. Moliwe, e przyjd tutaj. Zostaw mnie... Ale ich nie opuszczaj.
Rozumiesz?
Korytarz by ciemny. Stali pod lamp. Przez chwil patrzyli na siebie w milczeniu.
Razumichin do koca ycia zapamita t chwil. Palce, nieruchome spojrzenie
Raskolnikowa, potniejc z kad chwil, przenikao w jego dusz i wiadomo. Nagle
Razumichin drgn. Co dziwnego przemkno midzy nimi... Jaka myl zamajaczya,
jakby aluzja; byo to co strasznego, potwornego, co obaj nagle pojli... Razumichin zblad
jak trup.
Rozumiesz teraz? zapyta nagle Raskolnikow z bolenie wykrzywion twarz.
Wr, id do nich doda, odwrci si szybko i wyszed.
Nie bd opisywa tego, co dziao si tego wieczora z Pul-cheri Aleksandrown, kiedy
Razumichin wrci, jak uspokaja je, przysiga, e Rodi trzeba da odpocz, przysiga,
e Rodia na pewno przyjdzie, bdzie przychodzi codziennie, e jest bardzo, bardzo
rozstrojony i e nie naley go drani. On, Razumichin, bdzie czuwa nad nim, sprowadzi
mu dobrego doktora, najlepszego, zwoa konsylium... Jednym sowem, od tej chwili
poczwszy, Razumichin sta si dla nich synem i bratem.
IV
Raskolnikow za poszed nad kanaem prosto do domu, w ktrym mieszkaa Sonia. Dom
by dwupitrowy, stary, pomalowany na zielono. Z trudem odnalaz stra i dowiedzia si,
gdzie mieszka krawiec Kapernaumow. Wyszukawszy w kcie podwrza wejcie na wskie i
ciemne schody, wdrapa si na drugie pitro i wszed na galeri od strony podwrza. Gdy
tak
378
Ddzi w ciemnoci, nie mogc si zorientowa, gdzie waciwie jest wejcie do
Kapernaumowa, nagle o trzy kroki od niego otworzyy si jakie drzwi; przytrzyma je
odruchowo.
Kto tam? zapyta zaniepokojony kobiecy gos.
To ja... do pani odpowiedzia Raskolnikow i wszed do maego przedpokoiku.
Na wygniecionym krzele staa wieca w pogitym, mosinym lichtarzu.
To pan! O Boe! krzykna Sonia sabym gosem, stajc jak wryta.
Do pani ktrdy?, tdy?
Raskolnikow szybko wszed do pokoju, starajc si nie patrze na ni.
Po chwili wesza ze wiec Sonia, postawia lichtarz. Staa przed Raskolnikowem
zmieszana, nieprawdopodobnie zdenerwowana i widocznie przestraszona jego
niespodziewanymi odwiedzinami. Wtem fala krwi uderzya do jej bladej twarzy, a nawet
zy stany jej w oczach... Dawio j co w gardle, ogarna j odraza, wstyd i lubo.
Raskolnikow odwrci si szybko i usiad przy stole. Przelotnym spojrzeniem obrzuci
pokj.
Pokj by duy, ale bardzo niski. Zamknite drzwi w lewej cianie prowadziy do
Kapernaumoww, ktrzy ten jeden tylko pokj odnajmowali lokatorom. Drzwi w
przeciwlegej cianie prawej byy zabite. Prowadziy do drugiego, ssiedniego
mieszkania, majcego ju inny numer. Pokj Soni przypomina szop: mia ksztat
nieprawidowego czworoboku i to nadawao mu jaki pokraczny wygld. ciana o trzech
oknach, wychodzcych na kana, biega jako na ukos, wskutek czego jeden kt, bardzo
ostry, gin gdzie w gbi, tak e przy sabym wietle nie mona byo go dojrze, drugi za
kt by nadmiernie rozwarty. W caym tym wielkim pokoju prawie nie byo mebli. W kcie,
na prawo, stao ko, obok niego, bliej drzwi, krzeso. Przy tej samej cianie, co ko,
tu obok drzwi, prowadzcych do cudzego mieszkania, sta zwyczajny, zbity z de379
sk st, pokryty niebieskim obrusem. Przy stole dwa wyplatane krzesa. Nastpnie, przy
przeciwlegej cianie, w pobliu ostrego kta pokoju staa niewielka, nie malowana
komoda, ktra zdawaa si gin w pustce. I to wszystko. tawa, obdarta i przybrudzona
tapeta mocno sczerniaa we wszystkich ktach. Prawdopodobnie w zimie bya tu wilgo i
dymi piec. Ndza rzucaa si w oczy: przy ku nie byo nawet zasonek.
Sonia w milczeniu patrzya na swego gocia, tak uwanie i bez skrpowania ogldajcego
jej pokj. Wreszcie zacza dre ze strachu, jakby staa przed sdzi, od ktrego zalea jej
los.
Ja tak pno... Czy jest ju jedenasta? zapyta Raskol-nikow, cigle jeszcze nie
patrzc na ni.
Jest wybkaa Sonia. Tak, tak, ju wybia! zacza nagle mwi szybko, jak
gdyby uwaaa to za wyjcie z sytuacji. U gospodarzy tylko co zegar wybi...
Syszaam... Ju wybia.
Przyszedem do pani po raz ostatni ponuro cign Raskolnikow, aczkolwiek by u
niej po raz pierwszy. By moe, nie zobaczymy si wicej...
Pan... wyjeda?
Nie wiem... Wszystko jutro...
Nie bdzie pan jutro u Katarzyny Iwanowny? drcym gosem zapytaa Sonia.
Nie wiem. Wszystko jutro rano... Nie o to chodzi: chciaem pani co powiedzie...
Podnis na ni zamylone oczy i dopiero teraz spostrzeg, e on siedzi, a ona cigle jeszcze
stoi przed nim.
Dlaczego pani stoi? Niech pani usidzie powiedzia zmienionym, cichym i mikkim
gosem.
Sonia usiada. Raskolnikow serdecznie i prawie wspczujco patrzy na ni przez chwil.
Jaka pani szczuplutka! Co za rka, zupenie przezroczysta. Palce jak u umarej. Uj
jej rk. Sonia umiechna si blado.
380
zawsze Dyam taka powiedziaa.
I wtedy, gdy mieszkaa pani u rodzicw?
Tak.
No tak, oczywicie! powiedzia, urywajc raptownie. Wyraz jego twarzy i dwik
gosu znowu si zmieniy. Jeszcze raz rozejrza si wokoo.
Pani odnajmuje ten pokj od Kapernaumowa?
Tak.
On tam mieszka, za tymi drzwiami?
Tak... Maj taki sam pokj.
Wszyscy w jednym?
W jednym.
W nocy babym si spa w tym pokoju zauway ponuro.
Moi gospodarze to dobrzy ludzie, bardzo serdeczni odpowiedziaa Sonia, ktra
jeszcze jakby nie przysza do siebie i nie oprzytomniaa. Wszystkie meble i wszystko... to
ich. Oni s bardzo dobrzy, a dzieci czsto do mnie przychodz...
To jkay?
Tak... On si jka i jest kulawy. ona take... Waciwie nie jka si, ale jakby nie
wymawia wszystkiego. Jest bardzo dobra. On jest z chopw. Maj siedmioro dzieci...
Tylko najstarsze si jka, inne s po prostu chore... ale si nie jkaj... Skd pan wie o nich?
zapytaa z pewnym zdziwieniem.
Ojciec pani mi opowiedzia. Opowiedzia mi wszystko o pani... I o tym, jak pani wysza
o godzinie szstej, a wrcia po smej, i o tym, jak Katarzyna Iwanowna klczaa przy pani
ku.
Sonia zmieszaa si.
Dzi wydawao mi si, e go widz wyszeptaa niemiao.
Kogo?
Ojca. Szam ulic tu zaraz na rogu, po dziewitej, a on niby sobie idzie przede mn.
Cakiem jakby to by on. Ju chciaam nawet wstpi do Katarzyny Iwanowny.
381
Spacerowaa pani?
Tak krtko szepna Sonia ze spuszczonymi oczami, znowu zmieszana.
Katarzyna Iwanowna nie bijaa pani tam, u ojca?
Ale skd! Co pan mwi! Jak pan moe! Wcale! Sonia ze strachem popatrzaa na
niego.
To pani j kocha?
J? Czy moe by inaczej? rzeka Sonia, zaamawszy rce z alem i mk. Ale
pan jej... Gdyby pan j zna. To zupene dziecko... Jest zupenie jak obkana... ze
zmartwie. A bya taka mdra... Taka szlachetna... taka dobra! Pan o niczym, o niczym nie
wie... Ach!
Sonia powiedziaa to z rozpacz, poruszona i zbolaa, zaamujc rce. Blade policzki znowu
spony rumiecem, w oczach bya mka. Widoczne byo, e czua si bardzo dotknita, e
gorco pragna co wyrazi, wypowiedzie, obroni. Nienasycona lito, jeli tak mona
powiedzie, rozlaa si nagle na jej twarzy.
Bia mnie! Co pan! Boe mj, bia! A gdyby nawet bia, no to co? No to co? Nic, nic pan
nie wie. Ona jest taka nieszczliwa, ach, jaka nieszczliwa! I chora... Szuka
sprawiedliwoci... Ona jest czysta. Ona tak wierzy, e wszystko powinno by sprawiedliwe,
i da... Choby j torturowano, nie zrobi nic niesprawiedliwego. Nie rozumie, e to jest
niemoliwe, eby ludzie byli sprawiedliwi, i denerwuje si... Jak dziecko, jak dziecko! Ona
jest sprawiedliwa, sprawiedliwa.
A co si stanie z pani?
Sonia spojrzaa pytajcym wzrokiem.
Zostay przecie na pani opiece. Prawda, e przedtem te wszystko byo na pani gowie,
nieboszczyk rwnie do pani przychodzi po pienidze na klina. A teraz co bdzie?
Nie wiem smutno odpara Sonia.
Zostan tam?
Nie wiem, winni s za mieszkanie. Podobno gospodyni powiedziaa dzisiaj, e nie chce
ich trzyma, Katarzyna Iwanowna za mwi, e sama ani chwili tam nie zostanie.
382
z, czeg to nabraa takiej odwagi? Liczy na pani?
Niech pan tak nie mwi!... yjemy w zgodzie odezwaa si Sonia, znowu nagle
zaniepokojona i podraniona, jak rozgniewany kanarek lub inny jaki may ptaszek. Co
ona ma zrobi ze sob? Co mamy robi? pytaa, gorczkujc si. Ile si ona
napakaa dzisiaj! Przecie ona zmysy traci, czy nie zauway pan tego? Traci zmysy. To
martwi si jak maa dziewczynka, czy aby jutro wszystko bdzie w porzdku, przekski i
wszystko... To zaamuje rce, pluje krwi, pacze, nagle w rozpaczy zaczyna bi gow o
cian. A potem znowu si uspokaja, liczy na pana: mwi, e pan teraz bdzie jej pomaga,
e poyczy sobie gdzie pienidze, wyjedzie ze mn do swego rodzinnego miasta i zaoy
tam pensj dla dobrze urodzonych panien, e ja bd jej pomocnic jako wychowawczyni,
e zaczniemy nowe, pikne ycie. Cauje mnie, obejmuje, pociesza i tak wierzy, tak wierzy
w te swoje rojenia! Czy mona jej przeczy? Dzisiaj przez cay dzie myje, szoruje,
naprawia; taka saba, a szaflik sama dzi wcigna do pokoju... zdyszaa si i pada na
ko. Bomy jeszcze dzi rano byy na targu kupi buciki dla Poleki i Loni, bo stare ju
im si rozleciay. Zabrako nam przy paceniu pienidzy, duo zabrako. Takie milutkie
buciczki wybraa, ma gust, pan o tym nie wie... W sklepie przy kupcach rozpakaa si, e
zabrako... Ach, jak al byo patrze na to.
Tak, wobec tego rozumiem, e pani... tak yje... z gorzkim umiechem powiedzia
Raskolnikow.
A panu moe nie al? Nie al? poderwaa si znw Sonia. Wiem, e pan wszystko
odda, cho pan tego nie widzia. A gdyby pan to wszystko zobaczy, o Boe! Ile to razy,
ile razy doprowadzaam j do ez! Jeszcze w zeszym tygodniu! Tak, ja! Na tydzie przed
jego mierci. Zachowaam si okrutnie. Ile, ile razy to si zdarzyo! Cay dzie dzisiaj
drczyy mnie te wspomnienia!
Sonia zaamywaa rce przy tych bolesnych wspomnieniach.
To pani ma by okrutnic?
383
Tak, ja, ja! Przyszam wtedy cigna, paczc a nieboszczyk powiada: Poczytaj
mi, Soniu, gowa mnie jako boli, poczytaj... masz tu ksik" i podaje mi ksik, od
Andrzeja Siemionowicza sobie poyczy, od Lebieziatnikowa, tu mieszka, zawsze poycza
od niego takie zabawne ksiki. A ja na to: Musz ju i" i nie chciaam czyta.
Przyszam do nich gwnie po to, eby Katarzynie Iwanownie pokaza konierzyk, co mi go
przyniosa Lizawieta handlarka. I mankieciki, bardzo tanio, adniutkie, nowiutkie, z
hafcikiem. Katarzynie Iwanownie bardzo si podobay. Ubraa si w to, przejrzaa w lustrze
i ogromnie si jej podobay. Podaruj mi je, powiada, Soniu, prosz ci". Prosz ci"
powiedziaa, tak miaa na nie ochot. I gdzie by ona to woya? Tak tylko, przypomniay
si jej dawne, dobre czasy. Przeglda si w lustrze, zachwyca si, adnych sukien przecie
nie ma, nic, od tylu lat! Nigdy nikogo o nic nie prosia. Dumna jest, raczej by wszystko
swoje oddaa... A teraz poprosia tak jej si podobay! Mnie byo szkoda oddawa. Na
co ci to?" mwi. Tak wanie powiedziaam: na co". Nie trzeba byo jej tego mwi.
Popatrzya na mnie, ciko jej si na sercu zrobio, e jej odmwiam, a al byo patrze...
Nie o konierzyk jej szo, ale o t moj odmow; widziaam to. Ach, gdybym moga
wszystko odwoa, odrobi to wszystko, co powiedziaam... Ach, ja... ale c!... co pana to
obchodzi!
Pani znaa Lizawiet, handlark?
Tak... A pan j zna? z pewnym zdziwieniem spytaa Sonia.
Katarzyna Iwanowna ma galopujce suchoty, umrze niedugo rzek po chwili
milczenia Raskolnikow, nie odpowiadajc na pytanie.
Nie, nie, nie! Sonia odruchowo chwycia go za obie rce, jakby proszc, eby nie.
Nagle szybko si schyli i uklknwszy, ucaowa jej stop. Sonia odskoczya od niego
przeraona, jak od szalonego. Rzeczywicie wyglda jak szaleniec.
Co pan? Co pan robi? Przede mn! wyjkaa, blednc, z bolenie cinitym sercem.
Raskolnikow wsta natychmiast.
Nie tobie si pokoniem, lecz caemu ludzkiemu cierpieniu powiedzia z pasj i
odszed do okna. Suchaj doda, wrciwszy do niej po chwili powiedziaem
niedawno pewnemu oszczercy, e nie jest wart twojego maego palca... i e uczyniem dzi
zaszczyt mojej siostrze, sadzajc j obok ciebie.
Pan tak powiedzia! I przy niej? krzykna przeraona Sonia. Siedzie ze mn!
Zaszczyt! Przecie ja jestem... upada... wielka grzesznica! Ach, co pan powiedzia!
Nie dlatego to powiedziaem, e jeste upada i e jeste grzesznic, ale z powodu
twojego wielkiego cierpienia. Tak, jeste wielk grzesznic, to prawda doda uroczycie.
A najwikszym twoim grzechem jest to, e na prno zatracia
386
siebie i sprzedaa. Czy to nie okropne? Czy to nie jest okropne, e yjesz w bagnie,
ktrego tak nienawidzisz, i e sama rozumiesz (gdy tylko chcesz oczy na to otworzy), e
nikomu tym dobrze nie robisz i nikogo tym nie ratujesz! Powiedz mi nareszcie mwi w
zapamitaniu jak to si dzieje, e w tobie taka haba i podo godz si z innymi,
witymi uczuciami? Przecie suszniej by byo, tysic razy suszniej i mdrzej skoczy do
wody i raz z tym skoczy.
A co si stanie z nimi? niemiao spytaa Sonia, spojrzawszy na niego z mk w
oczach, jednoczenie jednak jakby wcale nie zdziwiona jego sowami.
Raskolnikow dziwnie popatrzy na ni. Wyczyta wszystko w jej jednym spojrzeniu. Wic
ona sama ju zastanawiaa si nad tym. Moliwe, e ju nieraz mylaa w rozpaczy, eby od
razu skoczy ze sob i to tak dalece na serio, e teraz nie zdziwiy jej jego sowa. Nie
zauwaya nawet ich okruciestwa (nie zrozumiaa rwnie znaczenia jego wyrzutw i jego
szczeglnego pogldu na jej upadek, i byo to widoczne). Ale on zrozumia, do jakiego
stopnia gnbia j ju od dawna bolesna myl o jej upadym, haniebnym yciu. Co
waciwie wstrzymywao j do tej chwili, myla, e nie zdecydowaa si raz ju skoczy
ze sob?" I dopiero teraz zda sobie spraw z tego, ile znaczyy dla niej te biedne, mae
sierotki i ta nieszczsna, pobkana suchotnica, bijca gow o mur. Niemniej jednak
rozumia doskonale, e Sonia ze swoim usposobieniem i z pewnym wyksztaceniem, jakie
otrzymaa, z pewnoci nie zniesie duej takiej sytuacji. Zagadk tylko byo: jak moga
wytrzyma tak dugo i nie zwariowa, skoro nie starczyo jej si na to, by skoczy do rzeki?
Rozumia, e sytuacja, w jakiej si znalaza, jest w spoeczestwie zjawiskiem
przypadkowym, cho niestety, nie odosobnionym i nie wyjtkowym. Ale wanie ta
przypadkowo, niejakie jej wyksztacenie, cae poprzednie ycie powinny byy j przecie
zabi przy pierwszym kroku na tej ohydnej drodze. Co dodawao jej si? Czy rozpusta?
Haba dotkna j raczej czysto mechanicznie. Prawdziwe zepsucie jeszcze ani
387
troch me przenikno do jej serca. Zdawa sobie z tego spraw: widzia to, staa przed nim
na jawie...
Ma przed sob trzy drogi, myla, utopi si w kanale, skoczy w domu wariatw albo...
rzuci si w wir rozpusty, odurzajcej mzg i wysuszajcej serce". Ostatnia ewentualno
Gdzie tu jest o wskrzeszeniu azarza? Znajd mi, Soniu. Spojrzaa na niego z ukosa.
le pan szuka... w czwartej ewangelii szepna surowo, nie zbliajc si do niego.
389
i przeczytaj mi powieaziaf, usiacu, fOKcie opar na stole, uj rkami gow i pospnie
wpatrzy si gdzie w bok, gotw do suchania.
No, to za jakie trzy tygodnie do zobaczenia w wariatkowie! Wyglda na to, e sam si
tam znajd, jeli nie trafi w jeszcze gorsze miejsce" wymamrota w myli.
Sonia z wahaniem podesza do stou, z niedowierzaniem wysuchawszy dziwnej propozycji
Raskolnikowa. Wzia jednak ksik do rki.
Czy pan tego nie czyta? zapytaa, spojrzawszy na niego przez st z ukosa. Gos jej
stawa si coraz surowszy.
Czytaem dawno temu, kiedy si uczyem. Czytaj!
W cerkwi pan nie sysza?
Ja... nie chodz. A ty czsto chodzisz?
N-nie... szepna Sonia. Raskolnikow umiechn si.
Rozumiem. Zatem na pogrzeb ojca jutro te nie pjdziesz?
Pjd. W zeszym tygodniu take byam... na mszy aobnej.
Za kogo?
Za Lizawiet. Zabili j, siekier.
Nerwy drgay w nim coraz bardziej. W gowie zaczo mu si mci.
Przyjania si z Lizawiet?
Tak... Ona bya sprawiedliwa... przychodzia... rzadko... nie moga... Czytywaymy i...
rozmawiaymy. Bdzie ogldaa oblicze Boga.
Dziwne wydao mu si to ksikowe wyraenie i znowu niespodzianka: jakie tajemnicze
spotkania z Lizawiet, a obie optane.
I mnie ogarnie tutaj optanie! To zaraliwe" pomyla.
Czytaj! ponagli Soni rozdraniony. Sonia wahaa si jeszcze. Serce jej bio. Nie
moga si odway
ona jemu ma czyta. Patrzy, w mce niemal, na nieszczsn obkan".
390
Po co to panu? Przecie pan jest niewierzcy? szepna urywanym gosem.
Czytaj! Chc tego! nalega. Czytaa przecie Lizawiecie.
Sonia otworzya ksik i wyszukaa miejsce. Rce jej si trzsy, brako tchu. Dwa razy
zaczynaa czyta i nie moga wymwi pierwszej sylaby.
A zachorowa niejaki azarz z Betanii"1 zacza wreszcie z wysikiem, lecz przy
trzecim wyrazie gos jej drgn i urwa si nagle, jak pknita struna. Dech jej zaparo,
ciar przygniata jej piersi.
Raskolnikow poniekd rozumia, dlaczego Sonia nie moga si przemc, by mu czyta. A
im bardziej rozumia, tym brutalniej nalega, by czytaa. Zbyt dobrze wyczuwa, jak trudno
przychodzio jej teraz zdradzenie i uzewntrznienie swego ja. Rozumia, e te uczucia
rzeczywicie stanowiy jej prawdziw, dawn tajemnic, jeszcze z czasw najwczeniejszej
modoci, gdy mieszkaa z rodzin, przy nieszczsnym ojcu i obkanej z niedoli macosze,
pord godnych dzieci, potwornych wrzaskw i wymwek. Zarazem by przekonany, e
chocia, zabierajc si do czytania, Sonia cierpiaa i baa si czego bardzo, mimo to gorco
pragna czyta, nie zwaajc na swoj udrk i obawy. I wanie jemu, eby sysza. I
wanie teraz, cokolwiek ma si sta potem!..." Ujrza to w jej oczach, zrozumia z
radosnego poruszenia!... Przemoga si, opanowaa ciskajcy gardo spazm, ktry przerwa
jej w poowie wersetu, i czytaa dalej jedenasty rozdzia ewangelii w. Jana. Doczytaa do
dziewitnastego wersetu.
I przyszo wielu ydw do Marty i Marii, aby je pocieszy po stracie brata. Gdy wic
Marta usyszaa, e Jezus idzie, wybiega na jego spotkanie; ale Maria siedziaa w domu.
Rzeka wic Marta do Jezusa: Panie! Gdyby tu by, nie byby umar brat mj. Ale i teraz
wiem, e o cokolwiek by prosi Boga, da ci to Bg".
Tu i dalej wedug ewangelii w. Jana (J 11, 1-45).
391
Tu przerwaa, czujc ze wstydem, e gos jej znw drgn i moe si zaama...
Rzek jej Jezus: Zmartwychwstanie brat twj. Odpowiedziaa mu Marta: Wiem, e
zmartwychwstanie przy zmartwychwstaniu w dniu ostatecznym. Rzek jej Jezus: Jam jest
zmartwychwstanie i ywot; kto we mnie wierzy, choby i umar, y bdzie. A kto yje i
wierzy we mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to? Rzecze mu..."
Ciko dyszc, Sonia czytaa dobitnie i gono, jakby to ona sama czynia publiczne
wyznanie wiary.
Tak, Panie! Ja uwierzyam, e Ty jeste Chrystus, Syn Boy, ktry mia przyj na
wiat".
Zatrzymaa si, spojrzaa na niego, czym prdzej opanowaa si i czytaa dalej.
Raskolnikow siedzia oparty o st, sucha w milczeniu, nieruchomo patrzc w bok.
Dobiega do trzydziestego drugiego wersetu:
Lecz gdy Maria przysza tam, gdzie by Jezus, i ujrzaa go, pada mu do ng, mwic
do niego: Panie, gdyby tu by, nie byby umar mj brat. Jezus tedy, widzc j paczc i
paczcych ydw, ktrzy z ni przyszli, rozrzewni si w duchu i wzruszy si. I rzek:
Gdzie go pooylicie? Rzekli do niego: Panie, pjd i zobacz. I zapaka Jezus. Rzekli wic
ydzi: Patrz, jak go miowa. A niektrzy z nich mwili: Nie mg ten, ktry lepemu
otworzy oczy, uczyni, aby i ten nie umar?"
Raskolnikow zwrci si do niej i patrzy ze wzruszeniem. Naprawd! Sonia trzsa si caa
w prawdziwej, rzeczywistej gorczce. Spodziewa si tego. Zbliya si do sw o
najwikszym, niesychanym cudzie i opanowao j uczucie wielkiego triumfu. Gos jej sta
si dwiczny jak metal, triumf i rado brzmiay w nim i potgoway go. Wersety pisma
zacieray si, w oczach jej ciemniao, ale i tak umiaa na pami to, co czytaa. Przy
ostatnim wierszu: Nie mg, ten ktry lepemu otworzy oczy..." zniywszy gos,
gorco i namitnie oddaa zwtpienie, wyrzut i blunierstwo niedowierzajcych,
zalepionych ydw, ktrzy za chwil upadn, niczym gromem raeni,
392
zapacz i uwierz... I on, on rwnie zalepiony i niewierzcy, on take za chwil usyszy,
take uwierzy, tak, tak! Zaraz, natychmiast!" marzya i draa w radosnym oczekiwaniu.
Jezus, znowu rozrzewniwszy si w sobie, poszed do grobu; bya tam pieczara, u ktrej
wejcia lea kamie. Rzek Jezus: Usucie kamie. Rzeka mu Marta, siostra umarego:
Panie! Ju cuchnie, bo ju jest czwarty dzie w grobie".
Wyranie zaakcentowaa sowo czwarty.
Rzek jej Jezus: Czy ci nie powiedziaem, e jeli uwierzysz, oglda bdziesz chwa
Bo? Usunli wic kamie, gdzie lea umary. A Jezus, wznisszy oczy w gr, rzek:
Ojcze, dzikuj ci, e mnie wysucha. A ja wiedziaem, e mnie zawsze wysuchujesz, ale
powiedziaem to ze wzgldu na lud stojcy wkoo, aby uwierzyli, e Ty mnie posa. A gdy
to rzek, zawoa dononym gosem: azarzu, wyjd! / wyszed umary...'1''
Czytaa gono, w uniesieniu, drc i truchlejc, jak gdyby sama ogldaa to na wasne oczy.
...majc nogi i rce powizane opaskami, a twarz jego bya owinita chust. Rzek do nich
Jezus: Rozwicie go i pozwlcie mu odej.
Wielu wic z ydw, ktrzy przyszli do Marii i ujrzeli to, czego dokona Jezus, uwierzyo
w niego"".
Nie czytaa dalej i czyta nie moga, zamkna ksik i pospiesznie wstaa z krzesa.
To ju wszystko o azarzu powiedziaa urywanym, ale surowym szeptem. Staa
nieruchomo, odwrciwszy si, nie miejc spojrze na niego, jakby zawstydzona. Cigle
jeszcze wstrzsay ni gorczkowe drgawki. Ogarek wiecy dogasa w krzywym lichtarzu,
mtnie owietlajc w tym ndznym pokoiku zabjc i jawnogrzesznic, ktrych tak dziwnie
zbliya wieczna ksiga. Przeszo z pi minut, a moe wicej.
Przyszedem pomwi o pewnej sprawie zaspiwszy si, raptem odezwa si
Raskolnikow, wsta i podszed do Soni.
393
Milczc, podniosa na niego oczy. Spojrzenie jej byo szczeglnie surowe, malowaa si w
nim jaka niesamowita stanowczo.
Porzuciem dzi moj rodzin powiedzia Raskolnikow
matk i siostr. Nie pjd ju do nich. Zerwaem zupenie.
Dlaczego? zapytaa jakby oszoomiona Sonia.
Wczorajsze spotkanie z jego matk i siostr wywaro na niej niezwyke wraenie, cho nie
zdawaa sobie z tego sprawy. Wiadomoci o zerwaniu wysuchaa z przeraeniem.
Mam teraz tylko ciebie jedn doda Raskolnikow.
Chodmy razem... Przyszedem do ciebie. Oboje jestemy przeklci, chodmy wic
razem!
Oczy mu byszczay. Zupenie jakby by niespena rozumu!"
pomylaa Sonia.
Dokd pjdziemy? zapytaa przeraona, cofajc si mimo woli.
Skd mam wiedzie? Wiem tylko, e pjdziemy t sam drog, wiem na pewno to
wszystko. Mamy jeden cel!
Patrzya na niego, nic nie rozumiejc. To jedno tylko pojmowaa, e jest on strasznie,
nieskoczenie nieszczliwy.
Nikt z nich nic nie zrozumie, gdyby im powiedziaa
cign dalej Raskolnikow ale ja zrozumiaem. Jeste mi potrzebna, dlatego
przyszedem do ciebie.
Nie rozumiem... szepna Sonia.
Zrozumiesz pniej. Czy nie uczynia tego samego? Ty take przekroczya...
potrafia przekroczy. Targna si na swe ycie, zmarnowaa ycie... wasne (a to
wszystko jedno!). Moga y duchem i rozumem, skoczysz za na placu Siennym... Ale to
jest ponad twoje siy i jeli zostaniesz sama, zwariujesz jak i ja. Ju teraz wygldasz jak
obkana, wic powinnimy i razem, jedn drog. Chodmy!
Dlaczego? Po co to wszystko? powiedziaa Sonia, dziwnie zaniepokojona i przejta
jego sowami.
Dlaczego? Dlatego, e tak dalej by nie moe oto dlaczego! Naley wreszcie oceni
wszystko powanie i po msku,
394
a nie paka jak dziecko i woa, e Bg nie dopuci! A co bdzie, jeeli rzeczywicie jutro
odwioz ci do szpitala? Tamta, pomylona suchotnica, umrze niebawem, a dzieci? Czy
Poleka si nie zmarnuje? Przecie widywaa tutaj, na rogach ulic, dzieci, ktre matki
wysyaj na ebry? Dowiadywaem si, gdzie mieszkaj takie matki i w jakich warunkach.
Tam dzieci nie mog by dziemi, tam siedmiolatek jest rozpustnikiem i zodziejem. A
przecie dzieci to obraz i podobiestwo Boga: ich jest Krlestwo Niebieskie"1. Chrystus
kaza je czci i kocha, s one przysz ludzkoci...
C wic, c wic robi? z histerycznym szlochem, zaamujc rce, powtarzaa
Sonia.
Co robi? Skruszy, co trzeba, raz na zawsze, i to wszystko, a cierpienie wzi na siebie!
Nie rozumiesz? Zrozumiesz pniej... Wolno i wadza, a przede wszystkim wadza! Nad
wszystkimi drcymi stworami, nad caym mrowiskiem!... Oto cel! Zapamitaj to sobie! To
jest moje dla ciebie bogosawiestwo na drog! By moe, e rozmawiam z tob po raz
ostatni. Jeeli jutro nie przyjd, dowiesz si o wszystkim sama, a wtedy przypomnij sobie,
co ci dzi mwiem. I kiedy pniej, po latach, moe zrozumiesz znaczenie moich sw.
Jeeli przyjd jutro, to powiem ci, kto zabi Lizawiet. egnaj!
Sonia zadraa z przeraenia.
A czy pan wie, kto zabi? zapytaa, lodowaciejc ze strachu i patrzc na niego dzikim
wzrokiem.
Wiem i powiem... Tobie, tobie jednej. Ciebie wybraem. Nie przyjd prosi o
przebaczenie, po prostu powiem. Dawno ci wybraem, eby ci to powiedzie, i jeszcze
wtedy, kiedy mi ojciec twj o tobie opowiada, a Lizawieta ya, postanowiem to sobie.
egnaj! Nie podawaj mi rki. Jutro.
Wyszed. Sonia patrzya za nim jak za obkacem, ale i ona sama bya pprzytomna i
czua to. Krcio si jej w gowie. Boe! Skd on wie, kto zabi Lizawiet? Co znaczyy
jego
1 Mt 19, 14.
395
sowa? To straszne!" Lecz mimo to myl nie przychodzia jej do gowy. Zupenie nie! O,
on musi by bardzo nieszczliwy!... Porzuci matk i siostr. Dlaczego? Co si stao? Jakie
ma waciwie zamiary? O czym mwi? Ucaowa mi nogi i mwi... Mwi (tak, wyranie
to powiedzia!), e nie moe beze mnie y... O, Boe!"
Ca noc Sonia gorczkowaa, majaczc. Zrywaa si czasami, pakaa, zaamywaa rce, to
znw zapadaa w gorczkowy sen, niy si jej Poleka, Katarzyna Iwanowna, Lizawieta,
czytanie Ewangelii i on... On, blady, z poncymi oczyma... Cauje jej nogi, pacze. O,
Boe!
Za drzwiami na prawo, za tymi samymi drzwiami, ktre oddzielay mieszkanie Soni od
mieszkania Gertrudy Resslich, znajdowa si pokj przejciowy, od dawna nie
zamieszkany, nalecy do mieszkania pani Resslich i odnajmowany przez ni, jak gosiy
naklejki w bramie i ogoszenia przylepione na szybach okien wychodzcych na kana.
Sonia bya przekopana, e pokj ten jest pusty. Tymczasem przez t godzin przy drzwiach
nie zamieszkanego pokoju sta Swidrygajow i zaczaiwszy si, sucha. Kiedy Raskolnikow
wyszed, Swidrygajow posta jeszcze chwil, pomyla, poszed na palcach do swego
pokoju, ssiadujcego z pustym, wzi krzeso i po cichu przystawi je do samych drzwi
pokoju Soni. Rozmowa wydaa mu si zajmujca i znamienna. I bardzo, bardzo mu si
podobaa, tak dalece, e przynis krzeso, eby w przyszoci, choby na przykad jutro,
nie naraa si na niewygod stania przez ca godzin, lecz urzdzi si bardziej
komfortowo i by zadowolonym pod kadym wzgldem...
Kiedy nastpnego dnia rano, punktualnie o jedenastej, Raskolnikow wszed do biura
wydziau ledczego ...skiego komisariatu i zameldowa si do Porfirego Pietrowicza.
Zdziwi si, e kazano mu czeka: przynajmniej dziesi minut upyno,
396
zanim go wpuszczono. Wedug jego przewidywa powinni byli od razu rzuci si na niego,
tymczasem za sta w poczekalni, a obok niego krcili si ludzie, najwidoczniej zupenie si
nim nie interesujcy. W nastpnym pokoju, wygldajcym na kancelari, siedziao i pisao
kilku pisarzy i wida byo, e aden z nich nie mia pojcia, kim jest Raskolnikow.
Niespokojnie i podejrzliwie rozglda si po poczekalni, wypatrujc, czy nie znajdzie koo
siebie jakiego konwojenta, czy nie obserwuje go jakie badawcze oko, by nie uciek. Ale
nic nie zauway. Widzia tylko typowe, kancelaryjne, zmczone drobnymi troskami twarze
i jeszcze jakich ludzi. Nikt nie zwraca na niego uwagi, mgby nawet i sobie, gdzie oczy
ponios. Upewnia si coraz bardziej, e gdyby ten wczorajszy tajemniczy go, to widmo,
ktre zjawio si jak spod ziemi, rzeczywicie wszystko widzia i wszystko wiedzia, to
jemu, Raskolnikowowi, nie dane byoby teraz tak spokojnie sta i czeka... Czy czekano
by na niego do godziny jedenastej, a sam raczy si pofatygowa? Wobec tego albo ten
czowiek o niczym nie donis, albo... albo po prostu nie wie o niczym i nic nie widzia na
wasne oczy (zreszt, jak mgby widzie?). Czyli e wszystko, co si z nim,
Raskolnikowem, wczoraj dziao, byo przywidzeniem wyolbrzymionym przez jego
podniecon i chor wyobrani. To domniemanie zaczo si umacnia w nim jeszcze
wczoraj, w czasie najwikszej trwogi i rozpaczy. Przemylawszy to wszystko teraz raz
jeszcze i gotujc si do nowej walki, poczu nagle, e dry, i zawrza z oburzenia na myl,
e dry ze strachu przed nienawistnym Porfirym Pietrowiczem. Ponowne spotkanie z tym
czowiekiem byo dla niego czym najstraszniejszym. Nienawidzi go ponad wszelk miar,
bezgranicznie i a si lka, e zdradzi si ze sw nienawici. Oburzenie jego byo tak
silne, e powstrzymao drenie. Przygotowywa si, aby wej z zimn, zuchwa twarz, i
da sobie sowo, e bdzie si stara milcze, patrze i sucha i e tym razem za wszelk
cen zapanuje nad swoimi chorobliwie napitymi nerwami. W tej chwili wezwano go do
Porfirego Pietrowicza.
397
lak si zoyo, e w danym momencie Porfiry Pitro wie by sam w swoim gabinecie.
Gabinet w by to pokj redniej wielkoci. Sta w nim wielki st przed kanap obit
cerat, biurko, w kcie szafa, kilka krzese wszystkie te biurowe sprzty byy z jasnego,
politurowanego drewna. W kcie, w tylnej cianie albo raczej przepierzeniu, znajdoway si
zamknite drzwi: widocznie za przepierzeniem byy jeszcze jakie pokoje. Po wejciu
Raskolnikowa Porfiry Pietrowicz zamkn drzwi wejciowe i zostali sami. Porfiry
Pietrowicz przyj Raskolnikowa wesoo i uprzejmie i dopiero po jakim czasie
Raskolnikow z pewnych oznak wywnioskowa, e Porfiry Pietrowicz jest zmieszany, jakby
go nagle zaskoczono czy przyapano na czym bardzo intymnym.
Szacuneczek! Witam... na naszych mieciach... zacz Porfiry Pietrowicz, wycigajc
na powitanie obie rce. Siadaj, dobrodzieju! A moe pan nie lubi, jak si mwi
szacuneczek i... i dobrodziej, tak tout court1! Niech mi pan wybaczy poufao. Tutaj
prosz, na kanapk.
che, che! Zoliwy z pana czowiek. No, ju nie bd. Ale, ale jedno swko woa drugie,
jedna myl wywouje drug by pan askaw poprzednio wspomnie rwnie
1 Tj. dostojnicy pitego, czwartego i trzeciego stopnia. Por. przypis na s. 36.
2 Reform sdownictwa w Rosji zapocztkowaa ustawa z 1864 r., w myl ktrej sdy
traciy charakter stanowy, rozprawy staway si jawne, a sdziowie przynajmniej
formalnie niezaleni; wprowadzono te adwokatur i na okrelonych szczeblach
wczono czynnik spoeczny (sdy przysigych). Jednoczenie uproszczono struktur
sdownictwa. (Kary cielesne z wyroku sdw cywilnych i wojskowych oraz pitnowanie
zniesiono w Rosji w 1863 r., zachowujc jednak w pewnych wypadkach rzgi.)
403
o formie d propos przesuchanka... Co tam forma! Forma w wielu wypadkach, wie pan, to
drobiazg. Nieraz rozmawia si tylko po przyjacielsku, bo wygodniej. Forma nigdy nie
ucieknie, zapewniam pana. A c to jest waciwie forma, pytam pana? Nie mona
prowadzcego ledztwo krpowa form na kadym kroku. Praca ledcza jest przecie, e
tak powiem, czym w rodzaju sztuki wyzwolonej... che, che, che!
Porfiry Pietrowicz odetchn przez chwil. Wci sypa bez przerwy bezmylnymi, pustymi
frazesami, potem nagle wtrca swka zagadkowe i znw przechodzi do bahostek. Teraz
prawie biega po pokoju, coraz szybciej i szybciej przebierajc tustymi nkami, patrzy w
ziemi, praw rk zaoy na plecy, a lew wymachiwa, wykonujc rne gesty, zupenie
nie odpowiadajce temu, co w danej chwili mwi. Raskolnikow zauway, e biegajc po
pokoju, dwa razy jakby zatrzyma si na krtk chwil przy drzwiach i jakby
nadsuchiwa... Czyby czeka na kogo?"
Ma pan zupen suszno cign dalej Porfiry Pietrowicz, spogldajc na
Raskolnikowa wesoo i nad wyraz dobrodusznie (skutkiem czego ten drgn i mia si na
bacznoci) zupen suszno, kiedy raczy pan tak dowcipnie wymiewa si z form
prawniczych, che, che! Bo te nasze (niektre, naturalnie) gboko psychologiczne chwyty
s nad wyraz mieszne, a przy tym nieskuteczne w tych wypadkach, kiedy formy je
krpuj. Ta-ak! Znw wrciem do formy. Gdybym uwaa albo powiedzmy lepiej,
podejrzewa, e kto, ten, tamten czy w, popeni, e tak powiem, zbrodni w jakiej
sprawie mnie powierzonej... Pan wszak zamierza zosta prawnikiem?
Tak, zamierzaem...
Zatem dam panu przykadzik, e tak powiem, na przyszo. Tylko niech pan nie sdzi,
e omielibym si pana poucza, pana publikujcego takie artykuy o zbrodniach! Nie-e!
Tak tylko, w formie faktu pozwol sobie przytoczy przykadzik. A zatem, gdybym na
przykad uwaa, e ten, tamten czy w popeni zbrodni, to w jakim celu, pytam,
404
miabym go niepokoi przed czasem, nawet gdybym mia dowody przeciwko niemu?
Niektrych powinienem, na przykad, aresztowa jak najprdzej, a inny moe mie tego
rodzaju usposobienie, e doprawdy mona mu pozwoli pospacerowa sobie po miecie.
Che, che! Widz, e pan niezupenie mnie rozumie, wytumacz wic to panu janiej: jeeli
go na przykad wsadz zbyt wczenie, mog mu przez to, e tak powiem, da oparcie
moralne, che, che! Pan si mieje? Raskolnikow ani myla si mia: siedzia,
zacisnwszy zby, i nie spuszcza z Porfirego Pietrowicza swego rozgorczkowanego
spojrzenia.
A jednak tak wanie jest, zwaszcza z niektrymi osobnikami, ludzie bowiem bywaj
bardzo rni i tu decyduje praktyka. Pan by askaw wspomnie o poszlakach. Powiedzmy,
e s poszlaki, ale przecie poszlaki, mj dobrodzieju, miewaj zwykle dwa koce, a ja,
sdzia ledczy, wyznaj ze skruch, czek uomny, chciabym przeprowadzi ledztwo z
matematyczn dokadnoci, chciabym zdoby tak poszlak, eby byo jak dwa razy dwa
cztery! eby udowodnienie byo bezsporne i jasne! A jak go wsadz za wczenie, chobym
by nawet pewny, e to on, przecie sam sobie zmniejsz moliwoci zdemaskowania go, a
dlaczego? Bo okrel mu, e tak powiem, jego sytuacj, okrel, e tak powiem,
psychologicznie i uspokoj go, a wtedy on schowa si w swojej skorupie przede mn,
zrozumie wreszcie, e jest winiem. Podobno w Sewastopolu, zaraz po bitwie nad Alm,
mdrzy ludzie ogromnie si obawiali, e nieprzyjaciel zaraz potem frontalnie zaatakuje i
szturmem zdobdzie Sewastopol. Kiedy za zobaczyli, e nieprzyjaciel zdecydowa si na
regularne oblenie1
i kopie pierwsz lini okopw, to podobno ci mdrzy ludzie bardzo si ucieszyli i
uspokoili: sprawa zatem przecignie si co najmniej ze dwa miesice, bo kiedy to nas
zdobd przez regularne oblenie? Pan si znowu mieje, znowu pan nie
1 Po przegranej przez Rosjan bitwie nad rzek Alm 8 IX 1854 r., oblenie Sewastopola
przez wojska angielskie i francuskie trwao 11 miesicy.
405
wierzy? Oczywicie, i ma pan racj. Ma pan racj... ma! Zgadzam si z panem s to
wszystko wyjtkowe przypadki, mj przykad to rzeczywicie wyjtkowy przypadek! Ale
naley przy tym zwrci uwag, drogi panie, e przecie przypadek typowy, a taki wanie
maj na wzgldzie wszystkie formy i reguy prawnicze, taki wanie przewiduj, o takim
wanie pisz w ksikach taki przypadek w ogle nie istnieje. A to dlatego, e kada
sprawa, kada, wemy na przykad zbrodni, kiedy zaistnieje w rzeczywistoci, zaraz staje
si zupenie szczeglnym przypadkiem, i to czasami przypadkiem absolutnie niepodobnym
do adnego z poprzednich. Czasem zdarzaj si bardzo zabawne rzeczy w tym rodzaju.
Nieraz, gdybym zostawi takiego jegomocia samemu sobie, nie aresztowa go i nie
niepokoi, ale on wiedziaby lub przynajmniej domyla si w kadej godzinie i minucie, e
ja wiem o wszystkim, o najmniejszym szczegle, dzie i noc ledz bez przerwy, pilnuj,
gdyby mia pen wiadomo tego i obaw, e go cigle podejrzewam, to przecie, jak
Boga kocham, musiaby naprawd straci gow i sam przyszedby, a nawet zrobiby co
takiego, co ju bdzie dowodem jak dwa razy dwa cztery, i bd mia matematycznie cis
pewno, a to jest przyjemne. Moe si to zdarzy najgupszemu chopu, a c tu mwi
dopiero o ktrymkolwiek z nas, o dzisiejszym inteligencie, zwaszcza z pewnymi
charakterystycznymi cechami. To ju na pewno! Dlatego, mj drogi, wielka to sztuka
pozna indywidualne cechy czowieka. A nerwy! Zapomnia pan o nerwach! Przecie
wszystko to dzi takie chore, marne, nerwowe!... A , ile w nich wszystkich jest ci!
Mwi panu, to istna kopalnia. Czego mam si obawia, gdy taki chodzi wolno po miecie!
A niech sobie pochodzi, niech! Wiem dobrze, e to moja ofiara i nigdzie mi nie ucieknie! I
dokd miaby uciec, che, che! Za granic? Polak ucieknie za granic, ale nie on, tym
bardziej e ja pilnuj, przedsiwziem odpowiednie rodki! Ucieknie w gb kraju
ojczystego, co? Ale przecie tam mieszkaj chopi, prawdziwi, rdzennie rosyjscy.
Dzisiejszy wyksztacony czowiek woli raczej wizienie ni ycie
406
z takimi cudzoziemcami, jak nasi kmiotkowie, che, che! Ale to wszystko gupstwa i pozory.
Co to znaczy: ucieknie? To tylko forma, a nie istota sprawy. Nie tylko dlatego nie ucieknie
przede mn, e nie ma dokd ucieka: psychologicznie nie moe uciec przede mn, che,
che! adne wyraonko, co? Prawo natury nie pozwoli mu uciec przede mn, choby mia
dokd. Widzia pan motyla przy wiecy? I on tak samo bdzie si koo mnie krci, bdzie
si cigle krci jak wok wiecy; wolno mu si sprzykrzy, bdzie si drczy, rozmyla,
sam si uwika jak w sieci, umczy si na mier! Mao tego, sam osobicie przygotuje mi
jaki matematyczny ksek, jakie dwa razy dwa, wystarczy tylko da mu duszy antrakt...
Cigle bdzie kry dookoa mnie, zataczajc coraz mniejsze krgi, a buch! Wpadnie mi
prosto w usta, ja za go pokn, a to naprawd wielka przyjemno, che, che! Nie wierzy
pan?
Raskolnikow nie odpowiada. Siedzia blady i nieruchomy, wci z tyme napiciem
wpatrujc si w twarz Porfirego.
Dobra lekcja! myla, lodowaciejc. To ju nawet nie kot z myszk, jak to byo
wczoraj. Nie chce przecie niepotrzebnie demonstrowa mi swojej siy i... podpowiada,
jest na to za mdry... Ma inny cel, ale jaki? Gupstwo, bracie, straszysz mnie i krcisz! Nie
masz dowodw, a ten wczorajszy czowiek nie istnieje! Chcesz mnie zbi z tropu, chcesz
mnie przedwczenie zdenerwowa i w tym stanie dopa, ale nic z tego, spudujesz! Ale po
co mi, po co tak mocno podpowiada?... Liczy na moje chore nerwy!... Nie, bracie, nic z
tego, spudujesz, chocia co nieco sobie przygotowae... No, zobaczymy, co ty sobie
takiego przygotowa".
Raskolnikow zebra si w sobie, przygotowujc si do strasznej i nieznanej katastrofy.
Chwilami mia ochot rzuci si i na miejscu zadusi Porfirego. Ju wchodzc tu, obawia
si takiej furii. Czu, e wargi ma suche, serce mu koacze i piana wystpuje na usta. Mimo
to postanowi milcze i na razie nie powiedzie ani sowa. Zrozumia, e to bdzie najlepsza
taktyka w jego pooeniu, bo nie tylko sam si nie zdradzi, ale kto wie,
407
czy rozdraniwszy milczeniem swego wroga, nie doprowadzi go do zdradzenia si.
Przynajmniej liczy na to.
Widz, e pan mi nie wierzy, myli, e ja panu opowiadam takie naiwne dowcipki
cign Porfiry, coraz weselszy, bez przerwy chichoczc z zadowoleniem i znowu krc po
pokoju. Owszem, ma pan racj. Sam Bg da mi tak postur1, ktra tylko rozmiesza
ludzi, niby trefni2 jestem. Ale widzi pan, musz panu powiedzie i jeszcze raz powtrzy,
e pan, dobrodzieju, prosz wybaczy staremu czowiekowi, jest jeszcze mody, e tak
powiem, pierwsz modoci i dlatego rozum ceni pan, jak to w ogle modzie, ponad
wszystko. Byskotliwo umysu i teoretyczne dowody rozsdku nc pana. Zupenie jak na
przykad dawny austriacki Hofkriegsrat3, o ile mog co sdzi o sprawach wojskowych:
na papierze ju Napoleona rozbili i wzili w jasyr, u siebie w gabinecie wszystko bardzo
sprytnie zaplanowali i obliczyli, a tu klops: genera Mack poddaje si z ca swoj armi4,
che, che! Widz, widz, dobrodzieju, wymiewa si pan ze mnie, e ja, taki cywil,
wybieram przykady z historii wojen. C robi, to sabostka, lubi wojenne rzemioso, a
szczeglnie lubi czyta wszystkie korespondencje z frontu... rzeczywicie minem si z
powoaniem. Powinienem by suy w wojsku, naprawd. Do Napoleona moe bym nie
docign, ale do majora i owszem, che, che! Wic teraz powiem panu, mj drogi, ca
prawd tyczc poszczeglnego przypadku: rzeczywisto i natura, askawco, to s wane
rzeczy i czasami potrafi sobie zakpi z najprecy-zyjniejszej kalkulacji! Niech pan posucha
starego czowieka,
1 Postura wygld zewntrzny, prezencja.
2 Trefni artowni, bazen.
Albo sprawa z panem Razumichinem: czy przyszed wczoraj z wasnej inicjatywy, czy z
paskiej namowy? Powinien by pan powiedzie, e z wasnej inicjatywy, i ukry, e to pan
go namwi! A pan nie ukrywa tego. Twierdzi pan, e wanie by przez pana namwiony!
Raskolnikow nigdy niczego podobnego nie twierdzi. Zimny dreszcz przeszed mu po
plecach.
Pan cigle kamie powiedzia wolno, z wysikiem, ze skrzywionymi w bolesnym
umiechu ustami. Znowu chce mi pan dowie, e przejrza pan moj gr, e pan z gry
wie, co bd panu mwi cign, zdajc sobie spraw z tego, e nie way sw tak,
jakby naleao.
Mwic to, patrzy mu cigle prosto w twarz i nagle szalona wcieko bysna w jego
oczach.
Kamie pan cigle! krzykn. Pan wie doskonale, e najlepszym wykrtem dla
przestpcy jest nieukrywanie tego, czego ukry nie mona! Nie wierz panu!
Akurat, adny z pana krtacz! zachichota Porfiry Pitro wie. Nie mona z panem
doj do adu, dobrodzieju, owadna panem jaka melancholia1. Wic nie wierzy mi pan?
A ja panu mwi, e pan ju troch wierzy, doprowadz do tego, e pan uwierzy
cakowicie, bo naprawd pana lubi i szczerze pragn paskiego dobra.
Raskolnikowowi zadrgay usta.
Tak, pragn. A na zakoczenie powiem panu cign Porfiry, ujwszy lekko, po
przyjacielsku rami Raskolnikowa powyej okcia powiem panu na zakoczenie: niech
pan uwaa na swoj chorob. Poza tym zjechaa teraz do pana paska rodzina, niech pan
pamita o niej. Trzeba si ni opiekowa, troszczy si o ni, a pan j tylko niepokoi...
Co to pana obchodzi? Skd pan wie o tym? Czy to paska rzecz? A wic pan mnie ledzi
i chce mi pan da to do zrozumienia?
1 Melancholia gboka depresja psychiczna objawiajca si niechci do ycia, a nawet
mani samobjcz.
414
rrzeciez wiem to od pana samego! Pan sobie ju nie zdaje sprawy, e w zdenerwowaniu
zdradza si pan ze wszystkim przede mn i przed innymi. Od pana Razumichina rwnie
dowiedziaem si wczoraj wielu ciekawych szczegw. Pan mi przerwa, a chciaem panu
wanie powiedzie, e przez swoj podejrzliwo, mimo caej swojej bystroci, straci pan
zdrowy sd o rzeczach. Na przykad, e wrc tu do tego samego tematu, sprawa z
dzwonkiem: taki drogocenny szczeg, taki fakt (przecie niezbity fakt!) zdradziem,
podaem panu po prostu na tacy ja, sdzia ledczy! I panu to nic nie mwi? Gdybym pana
cho troch podejrzewa, czy postpibym tak? Przeciwnie: pocztkowo naleao upi
paskie podejrzenia i nie zdradza si, e ju wiem o tym fakcie. Naleao odwrci pask
uwag, potem nagle, jak obuchem paln w eb (wedug paskiego wasnego wyraenia):
A co pan robi, askawco, w mieszkaniu zamordowanej o godzinie dziesitej czy nawet o
jedenastej wieczorem? A dlaczego pan szarpa dzwonek? A dlaczego wypytywa si pan o
krew? A dlaczego pan zawraca gow strom i chcia posa ich do cyrkuu, do
rewirowego?" Gdybym cho odrobink podejrzewa, to tak wanie powinienem by si
zachowa. Naleaoby przesucha pana wedug wszelkich prawide, zrobi rewizj, a moe
nawet aresztowa... Skoro za postpiem inaczej, to znaczy, e nie ywi w stosunku do
pana adnych podejrze! A pan straci trzewy pogld i nic pan nie rozumie, powtarzam!
Raskolnikow drgn caym ciaem. Porfiry oczywicie to zauway.
Pan cigle kamie! krzykn Raskolnikow nie wiem, jaki ma pan w tym cel, ale
cigle pan kamie...Poprzednio mwi pan co zupenie innego, wic nie myl si... Pan
kamie.
Ja kami? podchwyci Porfiry, najwyraniej dotknity, ale nadal z min weso i
drwic, jakby za nic mia opini pana Raskolnikowa o sobie ja kami? A jak
zachowaem si wczoraj wobec pana (ja, sdzia ledczy)? Podpowiadaem panu,
podsuwaem rodki obrony, zwracaem uwag na t ca
415
psycnoiogi: ^norooa moy, gorczka, poKrzywuzeme, melancholia, rewirowi i inne
rzeczy!" Co? Che, che... Cho prawd powiedziawszy, to wszystkie te psychologiczne
rodki obrony, wymwki i wykrty s bardzo ryzykowne i jak kij maj dwa koce:
Choroba niby, gorczka, zjawy, majaczyem, nie pamitam..." Wszystko to prawda, ale
dlaczego to, dobrodzieju, w tej chorobie, w gorczce majaczyy si akurat takie wanie
zjawy, a nie inne? Bo mogy si przecie majaczy inne, no nie? Che, che, che!
Raskolnikow spojrza na niego wyniole i z pogard.
Sowem powiedzia gono i z naciskiem, wstajc i odpychajc przy tym nieco
Porfirego sowem, chc wiedzie: uznaje mnie pan ostatecznie za wolnego od podejrze
czy nie! Niech pan powie, Porfiry Pietrowiczu, niech mi pan powie kategorycznie, zaraz,
natychmiast!
Co to za historia! adny los mam z panem! zawoa Porfiry z min weso, chytr i
zupenie spokojn. Po co ma pan wiedzie, po co chce pan tyle wiedzie, skoro nikt pana
wcale jeszcze nie zaczai niepokoi? Jest pan jak dziecko: dajcie mi zapaki do zabawy!
Dlaczego pan tak si niepokoi? Dlaczego pan si sam do nas wprasza, z jakiego powodu?
Co? Che, che, che!
Powtarzam panu! krzykn z furi Raskolnikow e nie mog ju wytrzyma...
Czego? Niepewnoci? przerwa mu Porfiry.
Niech pan mnie nie drczy! Nie chc!... Mwi panu, e ja nie chc!... Nie mog i nie
chc!... Syszy pan, czy pan syszy? krzycza, znowu, walc pici w st.
Ciszej, prosz ciszej! Ludzie usysz! Mwi powanie: niech pan si strzee. Ja nie
artuj! powiedzia szeptem Porfiry, ale tym razem nie mia ju na twarzy wyrazu
przestrachu i babskiej dobrodusznoci. Przeciwnie, teraz po prostu rozkazywa, surowo
cignwszy brwi i jakby od razu odrzucajc wszelkie niedomwienia i dwuznaczniki. Ale
trwao to tylko chwil. Raskolnikow, zaskoczony zrazu, wpad nagle
416
w isiiiy szat. /\ie rzecz aziwna, znowu usucna rozkazu, aby mwi ciszej, chocia trzs si
w najsilniejszym paroksyzmie wciekoci.
Ja nie pozwol si drczy! szepta jak poprzednio, z blem i nienawici, zdajc
sobie nagle spraw z tego, e nie moe si oprze rozkazowi, co doprowadzao go do
wikszej jeszcze furii. Niech pan mnie aresztuje, niech pan mnie rewiduje, ale niech pan
zechce dziaa formalnie, a nie igra ze mn. Niech pan si nie way...
O formalnoci niech pan bdzie spokojny przerwa mu Porfiry z chytrym
umieszkiem, jakby z luboci obserwujc Raskolnikowa tym razem zaprosiem pana,
mj dobrodzieju, prywatnie, tylko po przyjacielsku.
Nie chc paskiej przyjani, pluj na pask przyja! Syszy pan! Dosy, bior czapk i
wychodz. No, a co teraz powiesz, jeeli masz zamiar mnie aresztowa?
Chwyci czapk i skierowa si ku drzwiom.
Nie spiesz si tak z tym Mifk! Uf.... Wic jake ty, jake ty zbieg wtedy ze schodw?
Przecie stre spotkali was obu?
Dla niepoznaki ino... wtedy... biegem z Mifk rzek Mikoaj, jakby spieszc si z
uprzednio przygotowan odpowiedzi.
No, tak, oczywicie! krzykn ze zoci Porfiry. Powtarza cudze sowa
mrukn jakby do siebie i nagle znowu spostrzeg Raskolnikowa.
420
Wida byo, e tak zaj go Mikoaj, i na chwil zapomnia o Raskolnikowie. Raptem zda
sobie z tego spraw i zmiesza si nawet...
Rodionie Romanowiczu, dobrodzieju! Przepraszam! rzuci si ku niemu. To
niepodobiestwo, bardzo prosz... pan tu nie moe... ja sam... widzi pan, jakie
niespodzianki. Prosz bardzo!... ujwszy Raskolnikowa za rk, wskazywa drzwi.
Pan, zdaje si, nie spodziewa si tego? rzek Raskol-nikow, dobrze jeszcze nie
pojmujc sytuacji, ale ju zdywszy nabra odwagi.
A i pan, dobrodzieju, nie spodziewa si. Ale rczka panu dry! Che, che!
I pan dry, Porfiry Pietrowiczu.
I ja dr, nie spodziewaem si!...
Stali ju we drzwiach. Porfiry niecierpliwie czeka na wyjcie Raskolnikowa.
Zatem niespodzianki ju mi pan nie pokae? spyta drwico Raskolnikow.
Mwi, a zbki jeszcze mu w ustach dzwoni, che, che! Zoliwy z pana czowiek! No,
do widzenia.
Wedug mnie: egnaml
Jak Bg da, jak Bg da! mrukn Porfiry z jakim krzywym umiechem.
Przechodzc przez kancelari, Raskolnikow zauway, e sporo osb bacznie mu si
przypatruje. W poczekalni zdy dostrzec w tumie obu strw z tamtego domu, ktrych
wtedy w nocy chcia sprowadzi do rewirowego. Stali, czekajc na co. Jednak zaledwie
zdy wyj na schody, znw usysza za sob gos Porfirego Pietrowicza. Odwrciwszy
si, zobaczy, e ten, zadyszany, dogania go.
Jedno sweczko, Rodionie Romanowiczu. Tam z ca t spraw, jak Bg da, ale jednak
bd musia o co nieco formalnie zapyta pana, wic si jeszcze zobaczymy, tak!
Porfiry z umiechem zatrzyma si przed nim.
421
wic taK aoaai raz jeszcze.
Sprawia wraenie, jakby mia ochot co jeszcze powiedzie, ale jako mu nie szo.
Niech mi pan wybaczy, Porfiry Pietrowiczu, to, co zaszo midzy nami... uniosem si
zacz Raskolnikow, ktry ju tak dalece nabra odwagi, e nie mg odmwi sobie
przyjemnoci pobrawurowania.
Nic nie szkodzi, nic nie szkodzi podchwyci prawie z radoci Porfiry bo to i ja
rwnie... Mam parszywy charakter, kajam si, kajam! Zobaczymy si zatem. Jak Bg da,
to nawet na pewno si zobaczymy!
I wtedy poznamy si ostatecznie? doda Raskolnikow.
I wtedy poznamy si ostatecznie przytakn Porfiry, przymruywszy oczy i
spojrzawszy na Raskolnikowa bardzo powanie. Teraz pan idzie na imieniny?
Na pogrzeb.
Ach tak, prawda, na pogrzeb! Niech pan uwaa na swoje zdrowie, niech pan uwaa...
Nie wiem doprawdy, czego ze swej strony mam panu yczy! rzek Raskolnikow,
schodzc ju ze schodw i zwrciwszy si nagle do Porfirego. yczybym panu
wikszych sukcesw, bo sam pan widzi, jakie ma pan mieszne zajcie!
Dlaczego mieszne? od razu nastawi uszu Porfiry, ktry ju te zbiera si do
odejcia.
No jak to, przecie tego biednego Mikoaja prawdopodobnie drczy i mczy pan
psychologicznie, po swojemu tak dugo, dopki si nie przyzna. Na pewno mu pan
dowodzi dzie i noc: Ty zabi! Ty zabie!..." a teraz, kiedy si nareszcie przyznaje,
znowu zaczyna go pan maglowa: Kamiesz, bracie, to nie ty zabie! Nie moge zabi!
Powtarzasz cudze sowa!" No i co, czy to nie mieszne zajcie?
Che, che, che! A jednak zauway pan, e powiedziaem Mikoajowi, e powtarza
cudze sowa"?
Czy mona byo nie zauway?
422
Che, che! Jest pan sprytny, sprytny! Wszystko pan zauway! Prawdziwie lotny umys! I
zawsze apie pan rzecz z najmieszniejszej strony... che, che!... Wrd pisarzy podobno
Gogol mia ten dar rozwinity w najwyszym stopniu?
Tak, wanie Gogol... do miego zobaczenia.
Do najmilszego.
Raskolnikow poszed prosto do domu. By tak oszoomiony i zbity z tropu, e przyszedszy
do siebie, rzuci si na kanap i siedzia z kwadrans, odpoczywajc i starajc si cho troch
uporzdkowa myli. Na temat Mikoaja nie prbowa si nawet zastanawia: by poraony.
Byo w tym przyznaniu si co niepojtego, zadziwiajcego, co, czego teraz w aden
sposb nie mg zrozumie. Jednak przyznanie si Mikoaja do zbrodni byo niezbitym
faktem. Nastpstwa tego faktu byy od razu jasne: kamstwo musi si wyda i wtedy znw
zabior si do niego. W kadym razie tymczasem jest wolny i powinien bezwarunkowo co
przedsiwzi, gdy niebezpieczestwo jest nieuniknione.
Ale jak dalece nieuniknione? Sytuacja zacza, si wyjania. Przypominajc sobie mniej
wicej, w oglnych zarysach, niedawn scen z Porfirym, nie mg powstrzyma dreszczu
zgrozy. Co prawda, nie zna jeszcze wszystkich zamierze Porfirego, nie przenikn caego
jego wyrachowania. Jednak czciowo karty zostay odsonite i nikt nie by w stanie lepiej
od niego zrozumie, jak grone dla niego byo to wyjcie" w grze Porfirego. Jeszcze
chwila i byby si zdradzi cakowicie. Porfiry, znajc jego chorobliwe usposobienie,
przeniknwszy go i oceniwszy trafnie od pierwszego wejrzenia, dziaa moe zbyt ostro, ale
prawie na pewniaka. Nie ma dwch zda, Raskolnikow zdy si ju dostatecznie
skompromitowa, lecz mimo to do faktw jeszcze nie doszo, jeszcze wszystko byo
wzgldne. Ale czy teraz ocenia on to, jak naley? Czy si nie myli? Do czego waciwie
dy dzi Porfiry? Czy rzeczywicie mia co przygotowanego na dzisiaj? I co waciwie?
Czy rzeczywicie czeka na co, czy nie? Jak wygldaoby ich dzisiejsze rozstanie, gdyby
nie nieoczekiwana katastrofa z Mikoajem?
423
Porfiry odkry prawie wszystkie swoje karty, ryzykowa co prawda, ale odkry, i gdyby
wiedzia co wicej (Raskolnikow by cigle tego mniemania), zdradziby si z tym
rwnie. Co to bya za niespodzianka"? Drwiny czy co? Czy to miao jakie znaczenie,
czy nie? Czy mogo si pod tym kry co podobnego do faktu, do konkretnego oskarenia?
Wczorajszy go? Gdzie on przepad? Gdzie by dzisiaj? Jeeli jednak Porfiry wie co
konkretnego, to musi to mie zwizek z wczorajszym gociem...
Raskolnikow siedzia na kanapie z nisko zwieszon gow, z okciami na kolanach, z
twarz ukryt w doniach. Dra jeszcze nerwowo na caym ciele. Wreszcie wsta, wzi
czapk, zastanowi si chwil i skierowa si ku drzwiom.
Mia przeczucie, e przynajmniej dzi nie grozi mu adne niebezpieczestwo. Nagle poczu
w sercu niemal rado: zapragn zaraz pj do Katarzyny Iwanowny. Na pogrzeb
oczywicie si spni, ale na styp jeszcze zdy i tam zobaczy Soni.
Zatrzyma si, pomyla i bolesny umiech zagoci mu na ustach.
Dzisiaj! Dzisiaj! powtarza sobie. Tak, jeszcze dzisiaj! Tak trzeba...
Chcia wanie otworzy drzwi, gdy nagle zaczy uchyla si same. Zadra i odskoczy do
tyu. Drzwi odchylay si wolno, po cichu i nagle stana przed nim posta wczorajszego
czowieka spod ziemi.
Czowiek ten zatrzyma si na progu, spojrza na Raskol-nikowa i wszed do pokoju. By
zupenie taki sam, jak wczoraj: ta sama posta, tak samo ubrany, ale twarz i spojrzenie
bardzo si zmieniy: wyglda na zgnbionego i zatrzymawszy si na chwil, westchn
gboko. Gdyby jeszcze podpar doni i przekrzywi gow na bok, wygldaby zupenie
jak stara baba.
Czego pan chce? zapyta Raskolnikow i struchla. Czowiek milcza i nagle pokoni
mu si gboko, prawie do ziemi, przynajmniej palcami prawej rki dotkn podogi.
Czego pan chce? krzykn Raskolnikow.
424
Przepraszam cicho wyrzek czowiek.
Za co?
Niesusznie podejrzewaem.
O co?
O ze zamiary. Przygldali si sobie uwanie.
Zo mnie wzia. Kiedy pan wtedy przyszed, moe trynknity, wzywa stry do
cyrkuu i pyta si o krew, zo mnie wzia, e pana pucili, wziwszy za pijanego, taka
zo, e nawet ch do spania mnie odesza. A przyuwaywszy adres, przychodzio si tu
wczoraj i pytao...
Kto przychodzi? przerwa mu Raskolnikow, zaczynajc popiesznie szpera w
pamici.
A niby ja, ukrzywdziem pana.
To pan jest z tamtego domu?
Ja tam wtedy z nimi w bramie stojaem, pan nie pamita? Mam tam swoj warsztacin,
nie od wczoraj. Kunierze jezdemy, miastowi, chaupnicy... A ju najbardziej zo mnie o
to wzia...
I nagle Raskolnikow przypomnia sobie wyranie ca oneg-dajsz scen pod bram.
Uprzytomni sobie, e prcz strw stao tam jeszcze kilku mczyzn i jakie kobiety.
Przypomnia sobie gos proponujcy, aby go od razu odprowadzi do cyrkuu, twarzy
mwicego nie zapamita i teraz jej nie rozpoznawa, ale przypomnia sobie, e wtedy
zwrci si do niego i co mu odpowiedzia...
A wic tak wyglda powd wczorajszej zgrozy! Najstraszliwsza bya myl, e rzeczywicie
omal nie zgin, omal nie wyda siebie przez tak marn okoliczno. Zatem poza spraw
wynajmu mieszkania i rozmw o krwi czowiek ten o niczym nie moe powiedzie. Zatem
Porfiry rwnie o niczym nie wie poza tym majaczeniem, nie ma adnych faktw prcz tej
psychologii, ktra jak kij ma dwa koce, nic konkretnego. A wic jeli nie bd ujawnione
adne nowe fakty (a nie powinny si ju ujawni, nie powinny, nie powinny!), to... co mu
mog zrobi?
425
W jaki sposb mog go zdemaskowa, gdyby go nawet zaaresztowano? Zatem Porfiry
dopiero teraz dowiedzia si o mieszkaniu, a dotychczas nie wiedzia o niczym.
To pan dzisiaj powiedzia Porfiremu, e ja... byem?
krzykn, olniony nagym pomysem.
Jakiemu Porfiremu?
Sdziemu ledczemu.
Ja powiedziaem. Stre wtedy nie poszli, to ja poszedem.
Dzisiaj?
Minut przed panem byem. I wszystko syszaem, jak on pana mczy.
Gdzie? Co? Kiedy?
A tam, u niego, cay czas siedziaem za przepierzeniem.
Jak to, to pan by t niespodziank? Jak to si mogo sta, na Boga?
Jakem zobaczy zacz rzemielnik e stre na moje powiedzenie i nie chc, bo
to, mwi, jest pno, jeszcze zeklnie, e wtedy swa nie przyszli, tak mnie zo wzia i
spa ju nie chciaem, i zaczem si przepytywa. A jakem si wczoraj wywiedzia, to dzi
poszedem. Najsamprzd przyszedem
nie byo go, za godzin przyszedem nie przyj, trzeci raz przyszedem dopuci.
Zaczem mu meldowa, e tak i tak, a on zacz po pokoju lata i bi si w piersi: Co wy
ze mn, zbje, robicie? ebym ja tak rzecz wiedzia, tobym go pod stra tu sprowadzi!"
Potem wylecia, kogo tam zawoa, pogada z nim w kcie, a potem znw do mnie i si
pyta i klnie. Naprzeklina si, a ja mu wszystko powiedziaem i mwiem, e pan mi
wczoraj nic nie mia miaoci odpowiedzie i e pan mnie nie pozna. Zacz znowu biega
i cigle si bi w piersi, zy by i biega, a jak pana zameldowali, to powiada, wae za
przepierzenie, nie ruszaj si, eby tam nie wiem co usysza. Sam mi tam przynis krzeso
i zamkn mnie. Moe, mwi, i ciebie zawezw. A jak przyprowadzili Mikoaja, to mnie
zaraz po panu wyprowadzili: ja ci, powiada, jeszcze ka wezwa i jeszcze bd pyta...
426
Mikoaja przesuchiwa przy tobie?
Jak pana wyprowadzi, to i mnie zaraz wyprowadzi, a Mikoaja zacz przesuchiwa.
Mieszczanin umilk i nagle znowu ukoni si w pas, dotknwszy palcem podogi.
Niech ju pan mi wybaczy t moj obmow i zo.
Niech ci Bg przebaczy odpowiedzia Raskolnikow.
Gdy tylko to powiedzia, mieszczanin znw zgi si w ukonie, tym razem ju nie do
ziemi, lecz tylko do pasa, odwrci si wolno i wyszed z pokoju. Wszystko ma teraz dwa
koce, wszystko ma dwa koce" powtarza Raskolnikow i bardziej ni kiedykolwiek
pewny siebie wyszed z pokoju.
Teraz zmierzymy si jeszcze" powiedzia z krzywym umiechem, schodzc ze
schodw. Zo skierowana bya do niego samego: ze wstydem i pogard przypomnia
sobie swoj maoduszno".
Cz pita
i
Ranek, ktry nastpi po fatalnym zajciu z Duni i Pulcheri Aleksandrown, przynis
uynowi otrzewienie. Ku wielkiemu swemu zmartwieniu zaczai powoli oswaja si z
myl, e to, co jeszcze wczoraj wydawao mu si*czym prawie fantastycznym, byo
jednak rzeczywistoci nie do naprawienia, jakkolwiek cigle jeszcze niezupenie
prawdopodobn. Czarna mija uraonej mioci wasnej ca noc ksaa mu serce. Zaraz po
wstaniu z ka uyn przejrza si w lustrze. Obawia si, czy mu si przypadkiem w nocy
nie ulaa. Pod tym wzgldem jednak wszystko byo na razie w porzdku. Obejrzawszy
starannie swoj godn, bia, ostatnio nieco nalan twarz, uyn nabra na chwil otuchy i
niezachwianego przekonania, e potrafi znale sobie inn narzeczon, kto wie nawet, czy
nie odpowiedniejsz. W tej samej jednak chwili zreflektowa si i splun energicznie,
wywoujc tym milczcy, lecz sarkastyczny umiech swego modego przyjaciela i
wsplokatora Andrzeja Siemionowiea Lebieziatnikowa. Umiech ten uyn zauway i
postanowi zakonotowa w pamici. W ostatnich czasach sporo ju sobie notowa w
pamici na koncie swego modego przyjaciela. Gniew jego wzmg si jeszcze, gdy
428
zorientowa si nagle, e nie powinien by opowiada Andrzejowi o wczorajszych
wydarzeniach. To by drugi bd, popeniony wczoraj w afekcie, w rozdranieniu, przez
nadmiern ekspansywno... Potem przez cay ten ranek przykroci szy jedna za drug.
Nawet w sdzie najwyszym nie powioda mu si pewna sprawa, ktr tam zaatwia.
Najbardziej jednak zdenerwowa go gospodarz domu, od ktrego, w przewidywaniu
bliskiego lubu, wynaj mieszkanie. Mieszkanie to uyn odnawia na wasny rachunek.
Gospodarz, wzbogacony Niemiec, za nic nie chcia zwolni go z zawartego kontraktu i
da wypaty caego przewidzianego odszkodowania bez wzgldu na to, e uyn oddawa
mu lokal niemal cakowicie odnowiony. Rwnie w skadzie mebli za nic nie chciano
zwrci choby rubla z zadatku danego na kupione, lecz jeszcze nie zabrane meble. Nie
mog si przecie oeni tylko dla mebli!" zgrzyta zbami uyn i w tej samej chwili
raz jeszcze bysna mu rozpaczliwie nadzieja: Czy rzeczywicie wszystko bezpowrotnie
przepado i skoczyo si? A moe sprbowa raz jeszcze?" Myl o Duni raz jeszcze
rozniecia pokus w jego sercu. Myl ta drczya go i gdyby mona byo samym tylko
yczeniem zabi Raskolnikowa, uyn na pewno wypowiedziaby teraz to yczenie.
Bd mj polega rwnie na tym, e nie dawaem im wcale pienidzy myla z
przygnbieniem, wracajc do pokoiku Lebieziatnikowa i przez co u diaba tak
zydziaem? Przecie nie byo tu nawet adnego wyrachowania! Chciaem, eby je bieda
dobrze przycisna, eby doprowadzi do tego, by patrzyy na mnie jak na swego wybawc,
a tymczasem one... Tfu!... Jednak ebym wyda przez ten czas na przykad z tysic piset
rubli na wypraw, prezenty, rne bombonierki, nesesery, biuteri, materiay, cay ten
kram od Knopa1 i z magazynu angielskiego, to byoby przyzwoiciej i... zrczniej! Nie
zerwayby teraz tak atwo ze mn! To s tego rodzaju ludzie, e
Knop waciciel sklepu galanteryjnego na Newskim prospekcie.
429
uwaaliby za swj moralny obowizek zwrci wszystko przy zerwaniu, i prezenty, i
pienidze. A zwraca byoby trudno i przykro! No i wyrzuty sumienia: jake mona tak
nagle wypdzi czowieka, dotychczas tak szczodrego i do sympatycznego?... Hm!
Palnem gupstwo!" Zgrzytnwszy raz jeszcze zbami, uyn nawymyla sobie od
gupcw, w duchu oczywicie.
Doszedszy do takiego wniosku, wrci do domu bardziej jeszcze zy i zdenerwowany.
Zaciekawia go przygotowywana w pokoju Katarzyny Iwanowny stypa. Ju wczoraj sysza
co o tym, przypomina sobie, e go nawet zaproszono, lecz zajty wasnymi sprawami,
zapomnia o wszystkim. Zasignwszy informacji u pani Lippewechsel, zajtej
nakrywaniem stou pod nieobecno Katarzyny Iwanowny, ktra bya na cmentarzu,
dowiedzia si, e stypa bdzie uroczysta, e zaproszeni s wszyscy lokatorzy, nawet ci,
ktrzy nie znali nieboszczyka, e zaproszono rwnie Andrzeja Lebieziatnikowa mimo jego
niedawnej ktni z Katarzyn Iwanown i wreszcie e jego samego, uyna, nie tylko
prosz, ale oczekuj z wielk niecierpliwoci jako najwaniejszego gocia spord
lokatorw. Pani Amalia, pomimo poprzednich nieporozumie, bya zaproszona rwnie z
wielkimi honorami, dlatego wic gospodarowaa i krztaa si teraz niemal z upodobaniem.
Bya przy tym wystrojona we wszystko nowe, caa w jedwabiach, co napawao j dum.
Wszystkie te fakty i informacje nasuny uynowi pewn myl, poszed wic przetrawi j
do swego pokoju, to jest do pokoju Andrzeja Lebieziatnikowa, dowiedzia si bowiem, e
wrd zaproszonych goci by rwnie Raskolnikow.
Andrzej Siemionowicz, nie wiadomo dlaczego, cae rano siedzia w domu. Z jegomociem
tym czyy uyna jakie dziwne stosunki, co byo zreszt zupenie naturalne: uyn,
niemal od dnia, w ktrym u niego zamieszka, nienawidzi go i pogardza nim, lecz
rwnoczenie jakby si go nieco obawia. Przyjechawszy do Petersburga, zamieszka u
niego nie tylko
430
przez oorzyanwe skpstwo. Bya to wprawdzie gwna przyczyna, lecz byy i inne. Jeszcze
na prowincji sysza o swym byym wychowanku, Andrzeju Siemionowiczu, e zalicza si
do czoowych modych postpowcw, a nawet podobno odgrywa wan rol w pewnych,
wielce interesujcych i tajemniczych koach. Uderzyo to uyna. Koa te, wpywowe,
wszechwiedzce, pogardzajce wszystkimi i wszystkich demaskujce, od dawna ju
napaway uyna jakim dziwnym, zupenie nie dajcym si okreli lkiem. Oczywicie
on sam, mieszkajc na prowincji, nie mg wyrobi sobie o sprawach tego rodzaju choby
przyblionego pojcia. Sysza, jak i inni, e istniej, zwaszcza w Petersburgu, jacy
postpowcy, nihi-lici1, wywrotowcy itd., itp., ale rwnie, podobnie jak inni, do absurdu
wyolbrzymia i przeinacza sens i znaczenie tych nazw. Od kilku lat najbardziej obawia si
zdemaskowania i to byo gwnym rdem jego przesadnego niepokoju, zwaszcza na myl
o przeniesieniu si do Petersburga. Pod tym wzgldem by, jak to si mwi, zastraszony
podobnie, jak bywaj czasami zastraszone mae dzieci. Kilka lat temu na prowincji, jeszcze
w zaraniu swej kariery, by dwukrotnie wiadkiem bezlitosnego zdemaskowania do
wpywowych dygnitarzy gubernialnych, ktrych si trzyma i ktrzy go protegowali. Jeden
z tych wypadkw skoczy si wyjtkowo skandalicznie, drugi za o may wos nie
zakoczy si fatalnie. Oto dlaczego uyn postanowi natychmiast po przyjedzie do
Petersburga dowiedzie si, o co chodzi, i jeli okae si to potrzebne, zabezpieczy si na
wszelki wypadek, szukajc oparcia w naszym modym pokoleniu". W tym wzgldzie
nowej komuny" gdzie na ulicy Mieszczaskiej, e nie bdzie przeszkadza Duni, jeeli
bdzie miaa ochot zaraz w pierwszym miesicu po lubie wzi sobie kochanka, albo e
nie bdzie chrzci swych przyszych dzieci itd., itp. uyn zwykle nie protestowa i
przyjmowa nawet tego rodzaju pochway, tak dalece bowiem lubi wszelkie pochlebstwa.
Sprzedawszy tego rana kilka picioprocentowych obligacji, uyn siedzia przy stole i
przelicza plik banknotw. Lebieziatnikow, ktry prawie zawsze by bez grosza, chodzi po
pokoju i udawa, e patrzy na to obojtnie, a nawet z pogard. uyn nie uwierzyby za nic
w wiecie, e Lebieziatnikow moe
1 Charles Fourier (1772-1837) myliciel francuski, twrca jednej z gwnych odmian
socjalizmu utopijnego.
2 Charles Darwin (1809-1882) biolog angielski, twrca teorii ewolucji organizmw, w
ktrej czynnikiem sprawczym doboru naturalnego jest walka
o byt, eliminujca osobniki sabsze, gorzej przystosowane.
433
pan^c^ uuyj^uuc ua i^ic piciiupuz,^. j^cuicz,iiiuiiKUW z,iis Z,
cz zastanawia si nad tym, e uyn zdolny jest prawdopodobnie do takiego pogldu, a
moe nawet pragnie uku i podrani swego modego przyjaciela widokiem rozoonych
paczek banknotw, przypominajc mu w ten sposb o jego nicoci oraz o wielkiej rnicy,
ktra jakoby ich dzieli.
Uwaa, e tym razem uyn jest szczeglnie rozdraniony i nieuwany, mimo e on,
Andrzej Siemionowicz, zacz rozwija przed nim swj ulubiony temat nowej, specjalnej
komuny". W krtkich odpowiedziach i uwagach, ktre wyrway si uynowi w
przerwach midzy szczkaniem gaek liczyda, dwiczay zupenie wyranie i celowo
niegrzeczne drwiny. Ale humanitarny" Lebieziatnikow przypisywa nastrj uyna
wraeniom po wczorajszym zerwaniu z Dunieczk i pon chci jak najszybszego
porozmawiania na ten temat: mia co postpowego i uwiadamiajcego do powiedzenia w
tej sprawie, co mogoby pocieszy jego szanownego przyjaciela i bez wtpienia"
wpynoby dodatnio na jego dalszy rozwj.
C to za styp urzdzaj tam... u tej wdowy? zapyta nagle uyn, przerywajc
Andrzejowi Siemionowieowi w najbardziej zajmujcym miejscu jego wywodu.
Niby pan nie wie! Przecie jeszcze wczoraj mwiem z panem na ten temat i
wykadaem swj pogld na tego rodzaju obrzdy... Wszak ona zaprosia rwnie i pana, jak
syszaem. Sam pan z ni wczoraj rozmawia...
Nie przypuszczaem, e ta gupia ebraczka wpakuje w styp cae pienidze, jakie
dostaa od tego drugiego durnia... Raskolnikowa. Przechodzc, przed chwil podziwiaem
nawet, jakie tam robi przygotowania, trunki!... Zaproszono kilka osb, diabli wiedz, co to
znaczy! cign dalej uyn, kierujc jakby celowo rozmow na ten temat. Co? Pan
twierdzi, e ja rwnie zostaem zaproszony? doda nagle, podnoszc gow. Kiedy
mianowicie? Nie pamitam. Zreszt, nie pjd. Co ja tam bd robi? Powiedziaem jej
tylko wczoraj w przejciu., e jako uboga wdowa po urzdniku moe
434
otrzyma jednorazow zapomog w wysokoci rocznej pensji ma. Czy czasem nie
dlatego wanie mnie zaprasza? Che, che!
Ja rwnie nie mam zamiaru tam pj powiedzia Lebieziatnikow.
No, myl! Wytuk j pan wasnorcznie. To zrozumiae, e pan si wstydzi, che, che,
che!
Waciwie dopiero drugi. Ale niechby nawet czwarty czy pitnasty, jakie to ma
znaczenie? Teraz dopiero auj, e moi rodzice nie yj. Marzyem nieraz o tym, e gdyby
yli, tobym
436
im dopiero waln protest! Naumylnie bym co takiego wyszuka... Jaki darowany ks
chleba", tfu! Ja bym im pokaza! Ja bym im dopiero zaimponowa! Naprawd, szkoda, e
nie mam nikogo!
eby zaimponowa? Che, che! Nie, niech tam sobie bdzie, jak si panu podoba
przerwa uyn. Lepiej niech mi pan powie, zna pan przecie crk nieboszczyka, tak
szczuplutk! Czy to prawda, co o niej mwi?
O co waciwie chodzi? Wedug mnie, to jest zgodnie z moim osobistym przekonaniem,
jest to wanie normalna sytuacja kobiety. Czemu nie? Ale distinguons1. We
wspczesnym spoeczestwie to nie jest zupenie normalne, bo jest wymuszone, lecz w
przyszoci stanie si cakowicie normalne, bo bdzie swobodne. Ona nawet i teraz miaa
prawo: cierpiaa, a to by jej fundusz, kapita, ktrym miaa zupene prawo rozporzdza.
Oczywicie w przyszym spoeczestwie fundusze nie bd potrzebne. Ale rola kobiety
bdzie okrelana inaczej, harmonijnie i racjonalnie. Co si za tyczy osobicie Sofii
Siemionowny, to obecnie uwaam jej postpowanie za ucieleniony, energiczny protest
przeciwko ustrojowi spoecznemu i gboko j za to szanuj. Ciesz si nawet na jej widok!
Opowiadano mi jednak, e wanie przez pana musiaa si std wynie!
Lebieziatnikow wpad we wcieko.
To take plotka! rycza. Sprawa wygldaa zupenie, zupenie inaczej! No, to ju
cakowicie nieprawda! To Katarzyna Iwanowna wtedy skamaa, bo nic nie zrozumiaa! I
wcale si do Sofii Siemionowny nie przystawiaem! Po prostu doksztacaem j zupenie
bezinteresownie, starajc si wzbudzi w niej uczucie protestu... Potrzebny mi by tylko
protest, a Sofia Siemionowna ju i tak nie moga zosta w tym domu!
Namawia j pan moe, eby wstpia do komuny?
1 Distinguons (fr.) rozrnijmy.
437
Pozwoli pan zwrci sobie uwag, ze pan cigle dowcipkuje i to niefortunnie. Nic pan
nie rozumie! W komunie nie ma takich rl. Komun urzdza si wanie po to, eby w
ogle takie role nie istniay. W komunie ta rola zmieni ca sw obecn istot, to, co tu jest
w niej gupie, tam staje si mdre, to, co tu, w obecnych warunkach, jest nienaturalne, tam
bdzie zupenie naturalne. Wszystko zaley od otoczenia i rodowiska, w jakim czowiek
yje. rodowisko to wszystko, czowiek jest niczym. Za z Sofi Siemionown jestem nadal
w zgodzie, co moe panu suy za dowd, e nigdy nie uwaaa mnie za wroga i
krzywdziciela! Zachcam j teraz do wstpienia do komuny, ale na zupenie, zupenie
innych zasadach! Dlaczego pana to bawi? Chcemy zaoy wasn komun, inn, opart na
szerszych ni poprzednie podstawach. Poszlimy dalej w swoich przekonaniach. Wicej
negujemy1! Gdyby Dobrolubow2 wsta z grobu, podyskutowabym sobie z nim. A
Bieliskiego3 starbym na proch! Na razie ksztac w dalszym cigu Sofi Siemionown.
To wspaniay, wspaniay czowiek!
Uywa wic pan sobie z tym wspaniaym czowiekiem, co? Che, che!
Nie, nie! O, nie! Przeciwnie!
Dobre sobie, przeciwnie! Che, che, che! Te pan powiedzia!
Niech mi pan wierzy! Bo nieche pan powie, z jakiej racji miabym to ukrywa przed
panem? Przeciwnie, sam si temu dziwi: ze mn jest ona jako szczeglnie, bojaliwie
wstydliwa i cnotliwa.
1 My wicej negujemy!" chepliwa licytacja w radykalizmie programw spoecznych
tego niezbyt rozgarnitego bohatera z demokratami rewolucyjnymi, ktrych zwalcza
Dostojewski.
2 Nikoaj Dobrolubow (1836-1861) rosyjski publicysta, krytyk literacki, demokrata
rewolucyjny.
3 Wissarion Bieliski (1811-1848) rosyjski filozof, krytyk literacki (gwny teoretyk
tzw. szkoy naturalnej), demokrata rewolucyjny.
438
A pan, rozumie si, uwiadamia j... che, che! Dowodzi pan jej, e jej haba to bzdura?...
Wcale nie! Wcale nie! O, jak pan wulgarnie i przepraszam gupio rozumie wyraz:
uwiadamianie! N-ni-c pan nie rozumie! O Boe, jak bardzo pan jest jeszcze... nie
przygotowany! My dymy do wyzwolenia kobiety, a pan jedno tylko ma na myli.
Pomijajc zupenie zagadnienie cnoty i kobiecego wstydu jako rzeczy w istocie swej
niepotrzebnych, a nawet przesdw, cakowicie dopuszczam jej cnotliwo w stosunku do
mnie, bo w tym przejawia si jej wola, to jest jej prawo. Naturalnie, gdyby mi sama
powiedziaa: Chc ci mie", uwaabym to za wielk wygran, bo ta dziewczyna bardzo
mi si podoba. Ale teraz, teraz przynajmniej, nikt nigdy nie traktowa jej uprzejmiej i
uczciwiej ode mnie, z wikszym szacunkiem dla jej godnoci... Czekam i mam nadziej
to wszystko!
Niech pan lepiej da jej jaki prezent. Zaoybym si, e o tym pan nie pomyla.
N-nic pan nie rozumie, powtarzam! Oczywicie, wiadomo, w jakiej jest ona sytuacji, ale
tu chodzi o co innego! O co cakiem innego! Pan po prostu pogardza ni! Stwierdzajc
fakt, ktry pan bdnie uwaa za godny pogardy, odmawia pan istocie ludzkiej prawa do
humanitarnego na ni pogldu. Pan nie wie jeszcze, co to za charakter! Przykro mi tylko, e
w ostatnich czasach przestaa jako czyta i nie poycza ju ode mnie ksiek. Poprzednio
poyczaa. Szkoda rwnie, e przy caej swej energii i chci protestu, czego ju raz
dowioda, jest cigle jakby za mao samodzielna, za mao, e tak powiem, niezalena, zbyt
mao negujca, aby moga ostatecznie wyzby si pewnych przesdw i... gupstw. Mimo to
doskonale rozumie pewne rzeczy. Na przykad, wspaniale poja spraw caowania w rk,
to jest, e mczyzna ponia kobiet, caujc j w rk. Dyskutowano u nas na ten temat i
zaraz jej to powtrzyem. Suchaa rwnie uwanie o stowarzyszeniach robotniczych we
Francji. Teraz tumacz jej spraw wolnego wstpu do mieszka w przyszym
spoeczestwie.
439
A to co znowu?
Dyskutowano ostatnio nad nastpujc spraw: czy czonek komuny ma prawo wej o
kadej porze do pokoju innego czowieka, mczyzny lub kobiety... Zdecydowano, e ma...
A jeeli ten lub ta zajci s w danej chwili zaatwianiem naturalnej potrzeby, che, che!
Andrzej Siemionowicz zirytowa si.
Pan cigle w kko jedno i to samo! Tylko o jednym pan myli, o tych przekltych
potrzebach"! krzykn z nienawici. Tfu! Zy, wcieky jestem, e wtedy,
zapoznajc pana z naszym programem, wspomniaem przy tym zbyt wczenie o tych
przekltych potrzebach. Niech to diabli porw! To przede wszystkim kole w oczy ludzi
podobnych panu i ostrz sobie na tym zby, jeszcze zanim racz si dowiedzie, o co idzie!
I myl, e maj racj! Te maj z czego by dumni! Tfu! Kilkakrotnie ju stwierdziem, e
cae to zagadnienie mona wykada nowicjuszom dopiero na samym kocu, kiedy ju
uwierz w nasz system, gdy czowiek jest ju uksztatowany i ukierunkowany. Bo niech mi
pan powie, prosz, co pan waciwie widzi haniebnego i niegodnego, na przykad, w
kloakach? Ja pierwszy gotw jestem czyci jakie pan tylko chce kloaki! To nie jest adne
powicenie! To po prostu praca, szlachetna, przynoszca korzy spoeczestwu praca, nie
gorsza od innych, a na pewno lepsza od dziaalnoci jakiego tam Puszkina czy Rafaela, bo
poyteczniejsza.
I szlachetniejsza, szlachetniejsza, che, che, che!
Co to znaczy: szlachetniejsza? Nie przyjmuj podobnych wyrae przy okrelaniu
dziaalnoci czowieka. Szlachetniej", godniej" to wszystko gupstwa, bzdury, stare
przesdy, ktrych nie uznaj. Wszystko to, co jest poyteczne dla ludzkoci, jest szlachetne.
Jeden tylko wyraz rozumiem: poyteczne^. Niech pan sobie chichocze, ile si panu podoba,
ale tak jest!
uyn mia si gono. Skoczy liczy i schowa pienidze, ktrych cz zostawi jednak
w jakim celu na stole. Owa
440
sprawa kloak", mimo swej bahoci, bya ju kilkakrotnie powodem ktni i zrywania
stosunkw midzy uynem a jego modym przyjacielem, Andrzej Siemionowicz bowiem
irytowa si rzeczywicie, uyn za nie posiada si wtedy z radoci. Tym razem mia
szczegln ochot zirytowa Lebieziatnikowa.
To przez swoje wczorajsze niepowodzenie jest pan dzi taki zy i czepia si wyrwao
si w kocu Lebieziatnikowowi, ktry pomimo swej niezalenoci" i wszystkich swoich
protestw" nie mia oponowa uynowi i z przyzwyczajenia, wyniesionego z dawnych
lat, odnosi si do niego wci jeszcze z pewnym respektem.
Niech mi pan powie przerwa mu uyn wyniole i z rozdranieniem czy pan
moe... albo inaczej, czy rzeczywicie stosunki paskie ze wzmiankowan osob s tak
bliskie, e mona by j teraz poprosi na chwil do naszego pokoju? Zdaje si, e wszyscy
ju wrcili z cmentarza... Sysz, e zaczai si tam ruch... Chciabym zobaczy t osob.
A po co waciwie? zapyta ze zdziwieniem Lebieziat-nikow.
A tak, mam interes. Dzi albo jutro wyprowadz si std i dlatego chciabym jej
zakomunikowa... Zreszt, moe pan zosta tutaj podczas rozmowy. Bo mgby pan sobie
Bg wie co pomyle.
Nic sobie nie pomyl... Tak si tylko spytaem i jeeli ma pan do niej interes, to nic
atwiejszego, ni j tu sprowadzi. Zaraz pjd. I moe pan by pewny, e nie bd
przeszkadza.
Rzeczywicie po piciu minutach Lebieziatnikow wrci z Soni. Wesza bardzo zdziwiona
i jak zwykle zaenowana. W podobnych wypadkach czua si zawsze skrpowana, lkaa
si bardzo nowych ludzi i nowych znajomoci, lkaa si i dawniej, jeszcze w dziecistwie,
a teraz jeszcze bardziej... uyn powita j askawie i grzecznie", z pewnym nawet
odcieniem wesoej poufaoci, ktra wedug niego, przystoi tak czcigod-niemu i solidnemu
czowiekowi, jak on w stosunku do tak modego i pod pewnym wzgldem interesujcego
stworzenia,
441
jak ona. eby j omieli", posadzi j przy stole, na wprost siebie. Sonia usiada,
popatrzya wokoo na Lebieziat-nikowa, na pienidze lece na stole, potem znowu na
uyna i ju nie odrywaa od niego oczu, jakby bya przykuta do niego. Lebieziatnikow
skierowa si ku drzwiom. uyn wsta, gestem poprosi Soni, by pozostaa na miejscu, i
zatrzyma Lebieziat-nikowa w drzwiach.
Czy jest tam Raskolnikow? Przyszed? zapyta go szeptem.
Raskolnikow? Jest. Bo co? Tak, jest. Tylko co przyszed, widziaem... Bo co?
Wobec tego zwaszcza prosz pana o pozostanie tutaj z nami i o niezostawianie mnie
sam na sam z t... pann. Chodzi o drobiazg, a zrobi z tego Bg wie co. Nie chc, aby
Raskolnikow powtrzy tam... Pan rozumie, co mam na myli?
A rozumiem, rozumiem! nagle domyli si Lebieziatnikow. Tak, ma pan prawo...
Wprawdzie sdz, e posuwa si pan zbyt daleko w swych obawach, ale... ma pan jednak
prawo. Dobrze, zostan. Stan tutaj przy oknie i nie bd panu przeszkadza... Uwaam, e
ma pan prawo...
uyn wrci do kanapy, usiad na wprost Soni, spojrza na ni uwanie i nagle zrobi
nadzwyczaj powan, nawet nieco surow min: eby sobie czasem, moja panno, nie
wyobraaa za wiele". Sonia rzeczywicie poczua si ogromnie zmieszana.
Po pierwsze, prosz pani o wytumaczenie mnie przed szanown mamusi. Nie myl
si chyba? Katarzyna Iwanowna zastpuje pani matk? zacz uyn nader powanie,
cho do askawie. Wygldao na to, e ma zupenie przyjacielskie zamiary.
Tak jest, tak, zastpuje mi matk szybko i trwoliwie odpowiedziaa Sonia.
Zatem niech pani wytumaczy mnie przed ni, e wskutek okolicznoci niezalenych
ode mnie musz zrobi zawd i nie przyjd do pastwa na bliny... to jest na styp, mimo
miego zaproszenia pani mamusi.
442
iaK... powiem... zaraz.
Sonia popiesznie zerwaa si z krzesa.
To jeszcze nie wszystko zatrzyma j uyn, umiechnwszy si na widok jej
naiwnoci i braku wychowania. le mnie pani zna, askawa Sofio Siemionowno, jeeli
pani sdzi, e fatygowabym i prosi o osobiste przyjcie tak osob, jak pani dla tak
niewanego i mnie tylko dotyczcego powodu. Mam inne przyczyny.
Sonia usiada skwapliwie. Szare i tczowe banknoty, nie sprztnite ze stou, migny jej
przed oczami, lecz zaraz odwrcia od nich wzrok i spojrzaa na uyna. Wydao si jej
nagle, e to bardzo nieprzyzwoicie, zwaszcza z jej strony, przyglda si cudzym
pienidzom. Nastpnie wzrok jej zatrzyma si na zotym lorgnon1, ktre uyn trzyma w
lewej rce, i jednoczenie na wielkim, masywnym, bardzo adnym piercieniu z tym
kamieniem na serdecznym palcu teje rki. Znowu odwrcia oczy, nie wiedzc, co ma ze
sob zrobi, i w rezultacie utkwia wzrok w oczach uyna.
uyn milcza przez chwil z jeszcze powaniejsz min, po czym cign dalej:
Wczoraj, w przejciu miaem sposobno zamieni z Katarzyn Iwanown dwa sowa.
Te dwa sowa wystarczyy mi, aby si przekona, e znajduje si ona, jeeli tak mona
powiedzie, w stanie nienormalnym...
T-ak... w nienormalnym skwapliwie przytakna Sonia.
Lub powiedziawszy prociej i zrozumiaej jest chora.
T-ak, prociej i zroz... T-ak, jest chora.
Po co rogi?... C za gupstwa! Wanie w wolnym zwizku nie bdzie na nie miejsca! Rogi
to jedynie naturalna konsekwencja kadego legalnego maestwa, s one, e tak powiem,
jego ulepszeniem, protestem, zatem w tym rozumieniu nie s nawet niczym poniajcym...
Jeeli kiedykolwiek przypumy tu tak niedorzeczno zawr legalne maestwo,
to nawet bd si cieszy z tych rogw, ktre pan uwaa za tak hab. Powiem wtedy swej
onie: Przyjaciko moja, do tej chwili kochaem ci tylko, a teraz ci szanuj, bo zdobya
si na protest". Pan si mieje? To dlatego, e nie potrafi pan zerwa z przesdami! Do
diaba, rozumiem przecie, na czym polega waciwie przykro, gdy zdradza legalna
maonka, ale wszak jest to tylko pody skutek podego faktu, ktry obie strony ponia
jednakowo. Kiedy za spraw rogw stawia si zupenie szczerze, jak w wolnym zwizku,
przestaj one istnie, s nie do pomylenia i trac nawet sw nazw. Przeciwnie, ona
paska dowiedzie panu jedynie swego szacunku, uwaajc pana za niezdolnego do
przeciwstawiania si jej szczciu i dostatecznie uwiadomionego, by nie mci si na niej
za nowego ma. Niech to diabli, ale marz czasem, e gdyby mnie wydano za m, tfu!
gdybym zawar zwizek maeski, wszystko jedno wolny czy legalny, to sam
sprowadzibym onie kochanka, jeliby si zbyt dugo nie moga na to zdoby.
Przyjaciko moja powiedziabym jej kocham ci, lecz nade wszystko pragn, eby
mnie szanowaa!" Tak! Moe nie mam racji, co?
1 Chodzi o okrelenie majestatyczny rogacz" w Eugeniuszu Onieginie (l ,XH) Aleksandra
Puszkina.
447
siuunai, cmiaiuczi;, icuz ucz, szczcgumcgu wania. Nawet nie sucha bardzo uwanie. W
rzeczywistoci myla o czym innym i Lebieziatnikow zauway to w kocu. uyn by
czym przejty, zaciera rce, zamyla si. Wszystko to Andrzej Siemionowicz
przypomnia sobie pniej i skojarzy...
II
Trudno powiedzie, jakie waciwie pobudki zrodziy w skoatanej gowie Katarzyny
Iwanowny myl o urzdzeniu tej bezsensownej stypy. Z przeszo dwudziestu rubli,
ofiarowanych przez Raskolnikowa na pogrzeb Marmieadowa, na styp poszo prawie
dziesi. Moliwe, e Katarzyna Iwanowna poczuwaa si wzgldem nieboszczyka do
obowizku uczczenia jego pamici, jak naley", eby wszyscy lokatorzy, a zwaszcza
Amalia Iwanowna, wiedzieli, e by on nie tylko nie gorszy od nich, ale moe nawet
znacznie lepszy", i eby nikt nie omiela si zadziera nosa". Moliwe, e wpyna na to
owa specyficzna duma ludzi biednych, wskutek ktrej przy pewnych ceremoniach,
obowizujcych w yciu wszystkich i kadego z osobna, wielu biedakw wyazi wprost ze
skry i wysupuje ostatni zaoszczdzony grosz, eby tylko byo nie gorzej ni u innych" i
eby ci inni czasami ich nie obgadali". By moe rwnie, e Katarzyna Iwanowna
zapragna wanie przy tej okazji, w chwili, kiedy zdawaoby si, e jest zupenie przez
wszystkich opuszczona, dowie tym marnym i podym lokatorom", e ona nie tylko umie
y i przyjmowa", ale e w ogle nie nalea jej si taki marny los, bo bya wychowana
w porzdnym, ba, nawet arystokratycznym domu ojca pukownika" nie po to, eby samej
zamiata i pra szmaty dzieciom po nocach. Takie paroksyzmy1 dumy i prnoci zdarzaj
si czasem
1 Paroksyzm nage wystpienie lub nasilenie si objaww choroby, atak.
448
wstkami nie podoba si jej rwnie: Bg raczy wiedzie, moe ta gupia Niemka si
pyszni, e ona, gospodyni, z litoci pomaga biednym lokatorom? Z litoci! Te mi co! U
papy, ktry by pukownikiem i omal nie zosta gubernatorem, nakrywao si nieraz st na
czterdzieci osb, a jakiej tam Amalii Iwanowny czy cilej Ludwigowny nie wpuszczono
by nawet do kuchni..." Jednake Katarzyna Iwanowna postanowia na razie nie zdradza si
ze swymi uczuciami, cho w gbi duszy uwaaa, e Amali Iwanown naleaoby
koniecznie dzi jeszcze utemperowa
450
i przypomnie jej, gdzie jest jej waciwe miejsce, w przeciwnym razie bowiem gotowa jest
Bg wie co o sobie sdzi. Na razie jedynie potraktowaa j ozible. Do zdenerwowania
Katarzyny Iwanowny przyczynia si inna jeszcze, niemia okoliczno. Na pogrzebie nie
byo prawie nikogo z ssiadw prcz Polaczka, ktry mimo wszystko zdy jednak wpa
na cmentarz. Na styp natomiast zjawili si tylko najmniej znaczni i najbiedniejsi, niektrzy
nawet po pijanemu, sama hoota. Nikt ze starszych i stateczniejszych lokatorw nie
przyszed, jakby naumylnie si zmwili. Nie przyszed, na przykad, Piotr Pietrowicz
uyn, najsolidniejszy, rzec mona, z lokatorw. Tymczasem wczoraj wieczorem Katarzyna
Iwanowna zdya ju opowiedzie wszystkim, to jest Amalii Iwanownie, Polece, Soni i
Polaczkowi, e to jest najszlachetniejszy, najgodniejszy czowiek, e ma wielkie stosunki i
majtek, e by przyjacielem jej pierwszego ma, bywa w domu u jej ojca i obieca, e
poruszy wszystkie spryny, aby wystara si dla niej o znaczn emerytur. Zauway
naley, e gdy Katarzyna Iwanowna pysznia si czyim majtkiem lub stosunkami, to
robia to bez adnego wyrachowania, nie dla osobistych korzyci, lecz jedynie z dobrego
serca, dla samej przyjemnoci chwalenia kogo i nadania mu wikszej wartoci. Prcz
uyna, prawdopodobnie za jego przykadem", nie przyszed rwnie ten wstrtny ajdak
Lebieziatnikow". A ten co sobie myli? Przecie zaproszono go tylko z aski, bo mieszka
w jednym pokoju z uynem, jest jego znajomym i jako niezrcznie byo go nie zaprosi".
Nie przysza rwnie pewna zmanierowana dama ze swoj crk, przejrza pannic".
Mieszkay u Amalii Iwanowny dopiero dwa tygodnie, lecz kilkakrotnie skaryy si na
haasy i krzyki dochodzce z pokoju Marmieadoww, zwaszcza gdy nieboszczyk wraca
do domu pijany. Katarzyna Iwanowna dowiedziaa si o tym od gospodyni, gdy ta podczas
ktni krzyczaa na cae gardo, e wypdzi ca rodzin zakcajc spokj porzdnym
lokatorom", ktrym do pit nie dorasta". Katarzyna Iwanowna umylnie teraz zaprosia
451
ow dam z crk, Ktrym podoono do pit me dorasta , tym bardziej e ta przy
przypadkowych spotkaniach wyniole odwracaa gow. Niech wic wie, e tu szlachetnie
myl i czuj oraz zapraszaj, wybaczajc krzywdy", i e Katarzyna Iwanowna ongi do
innego losu bya przyzwyczajona. W tym celu zamierzaa przy obiedzie poda jej do
wiadomoci, e jej ojciec omal nie zosta gubernatorem, dodajc przy tym, e nie naley si
odwraca przy spotkaniach i e to jest bardzo gupie. Nie przyszed rwnie gruby
pukownik (w rzeczywistoci dymisjonowany sztabskapitan), lecz okazao si, e jest urnity" jeszcze od wczoraj. Sowem, stawili si jedynie: Pola-czek; pewien plugawy
urzdniczyna w zatuszczonym surducie, wgrowaty i wstrtnie cuchncy; guchy i prawie
lepy staruszek, byy urzdnik jakiej tam poczty, ktrego kto od niepamitnych czasw,
nie wiadomo po co, utrzymywa u Amalii Iwanowny. Zjawi si rwnie pijany porucznik, a
waciwie dymisjonowany urzdnik intendentury, ktry mia si bardzo nieprzyzwoicie i
gono i by, wyobracie sobie pastwo", bez kamizelki! Jaki jegomo zasiad sobie bez
455
przyja, jak pan ywi dla mego biednego nieboszczyka, dotrzyma pan swego
przyrzeczenia.
Nastpnie raz jeszcze dumnie i z godnoci popatrzya na swoich goci, po czym troskliwie
zapytaa gono przez st guchego staruszka: Czy nie yczy sobie pieczeni i czy
poczstowano go winem?" Staruszek nie odpowiedzia i dugo nie mg zrozumie, o co go
pytano, cho ssiedzi zaczli go dla zabawy poszturchiwa. Rozglda si tylko wokoo z
otwartymi ustami, co wywoywao jeszcze wiksz wesoo.
To ci jeop! Niech pan patrzy, niech pan patrzy! Po co go sprowadzono? Co si tyczy
Piotra Pietrowicza, to zawsze wierzyam w niego mwia dalej Katarzyna Iwanowna do
Raskolnikowa bo naturalnie on jest zupenie inny ni...
ostro, gono i bardzo surowo zwrcia si do Amalii Iwanowny, co tamt po prostu
przestraszyo zupenie inny ni te wyfiokowane lafiryndy, ktrych mj papa nie wziby
nawet na kucharki do kuchni, a nieboszczyk m zaszczyt by im zrobi, gdyby je przyj u
siebie w swej bezgranicznej dobroci.
Tak, lubi si napi, lubi i popija! krzykn nagle zdymisjonowany intendent,
wychylajc dwunasty kieliszek wdki.
Nieboszczyk m rzeczywicie mia t sabo, o tym wszyscy wiedz rzucia si na
niego Katarzyna Iwanowna
ale by czowiekiem dobrym i szlachetnym, kocha i szanowa swoj rodzin. Mia tylko
t wad, e w dobroci swej zbytnio ufa wszelkim rozpustnikom. Bg jeden wie, z kim mu
si zdarzao pi, z takimi, co nawet podeszwy jego nie byli warci! Niech pan sobie
wyobrazi, Rodionie Romanowiczu, e znaleziono u niego w kieszeni piernikowego
kogucika: upi si do utraty przytomnoci, ale o dzieciach pamita!
Ko-gu-ci-ka? Powiedziaa pani ko-gu-ci-ka? krzykn jegomo z intendentury.
Katarzyna Iwanowna nie raczya mu odpowiedzie. Zamylia si i westchna.
456
Pan na pewno myli, jak wszyscy, e obchodziam si z nim zbyt surowo mwia,
zwracajc si do Raskolnikowa. To nieprawda! On mnie szanowa, on mnie bardzo,
bardzo szanowa. Pikn dusz mia ten czowiek! Czasami bardzo mi go byo al! Nieraz
siedzi, patrzy na mnie z kta, al mi go, chciaabym go przytuli, ale myl sobie: Bd
dobra, to znowu pjdzie pi". Tylko surowoci mona go byo jako powstrzyma.
T-a-k, zdarzao si szarpanie za kudy, zdarzao si, i to nie raz! zarycza znowu
intendent i wychyli nastpny kieliszek wdki.
Nie tylko szarpanie za kudy, ale i miota przydaaby si poniektrym gupcom. Nie o
nieboszczyku teraz mwi! odpalia Katarzyna Iwanowna intendentowi.
Wypieki na jej policzkach byy coraz mocniejsze i jaskrawsze, pier falowaa. Jeszcze
chwila i byaby wszcza awantur. Wiele osb miao si, wielu sprawiao to widoczn
przyjemno. Intendenta zaczto poszturchiwa i co mu szepta. Oczywicie, zamierzano
poszczu ich na siebie.
Czy wolno za-a-apyta, pod czyim to pani adresem? zacz intendent. To jest pod
czyim... szanownym adresem... pani bya askawa te... zreszt nie trzeba! Gupstwo!
Wdowa! Wdwka! Przebaczam... pasuj i...
I znowu goln kieliszek.
Raskolnikow siedzia i sucha, milczc, z obrzydzeniem. Jad tylko przez grzeczno, eby
nie obrazi Katarzyny Iwanowny, ledwo dotyka porcji, ktre mu co chwila nakadaa.
pojcie, jak wyglda jej fater, Amalia Iwanowna zerwaa si z krzesa, wpakowaa obie
rce do kieszeni, wyda policzki i wydawaa nieokrelone dwiki, podobne do puf, puf,
przy akompaniamencie gonego miechu wszystkich lokatorw, ktrzy dopingowali j
aprobat w nadziei, e dojdzie do awantury. Tego byo ju za wiele dla Katarzyny
Iwanowny i z miejsca na cay pokj rbna", e Amalia Iwanowna moe w ogle nie
miaa fatera, e jest zwyczajn, zapijaczon petersbursk ficzuch \ a poprzednio na
pewno bya kuchark albo jeszcze czym gorszym. Amalia Iwanowna zaczerwienia si jak
rak i piszczaa, e to moe Katarzyna Iwanowna cakiem Yater nie mie, a ja mie Yater
aus Berlin i dugi surdut nosi, i robi puf, puf, puf!" Katarzyna Iwanowna zauwaya
pogardliwie, e jej pochodzenie jest dobrze znane i e w tym wanie licie pochwalnym"
drukowanymi literami zaznaczono, i jej ojciec by pukownikiem. Za ojciec pani Amalii
(o ile w ogle miaa ojca) z pewnoci by jakim petersburskim ficzuchem i sprzedawa
mleko. Ale najprawdopodobniej wcale nie istnia, bo do dzi dnia nie wiadomo, czy mu
byo na imi Iwan, czy Ludwik. Amalia Iwanowna w ostatecznej furii zacza bi pici w
st i piszcze, e jej fater nasywal Johan i on by
Ficzuch (pogardliwe) Finka.
461
furgermeister'", a ze tater Katarzyny iwanowny zupenie nigdy nie by Burgermeister".
Katarzyna Iwanowna wstaa z krzesa, surowo i spokojnie (chocia blada i z mocno falujc
piersi) oznajmia, e jeeli tamta jeszcze cho raz omieli si porwna swego
parszywego faterzyn z jej pap, to ona, Katarzyna Iwanowna, zerwie jej czepek z gowy i
podepcze go nogami". Usyszawszy to, Amalia Iwanowna zacza biega po pokoju i
krzycze z caej siy, e ona tu jest gospodyni, wic eby Katarzyna Iwanowna w ta
chwila posza z mieszkania", po czym rzucia si do zbierania ze stou srebrnych yek.
Wszcz si haas i krzyk, dzieci zaczy paka. Sonia mitygowaa Katarzyn Iwanown,
ale gdy Amalia Iwanowna krzykna nagle co o tej ksice, Katarzyna Iwanowna
odepchna Soni i rzucia si na ni, aby natychmiast wprowadzi w czyn sw obietnic
dotyczc czepka. W tej chwili otworzyy si drzwi i na progu stan Piotr Pietrowicz
uyn. Sta i surowym spojrzeniem obrzuca cae towarzystwo. Katarzyna Iwanowna
skoczya do niego.
III
Piotrze Pitrowiczu! krzyczaa nieche cho pan mnie obroni. Niech pan
wytumaczy tej gupiej kreaturze, e nie ma prawa tak si obchodzi z dobrze urodzon
dam w nieszczciu, e na to jest sd... Ja do samego genera-gubernatora... Ona mi za to
odpowie... Ze wzgldu na pami mego ojca zaklinam, niech pan obroni sieroty!
Przepraszam, askawa pani... Ale przepraszam, przepraszam pani broni si uyn
ojczulka pani, jak pani o tym wiadomo, nie miaem zaszczytu zna... Daruje pani!
Kto rozemia si gono. Ale w ustawicznych nieporozumieniach pani z Amalia
Iwanowna nie mam zamiaru bra
1 Burgermeister (niem.) burmistrz.
462
uuz,imu... mam LU micres... i cnciaioym porozumie si oez-zwocznie z pasierbic pani,
Sofi Iwanown... Tak, zdaje si? Zechce mnie pani przepuci...
uyn, przesunwszy si obok Katarzyny Iwanowny, skierowa si do przeciwlegego kta,
gdzie staa Sonia.
Katarzyna Iwanown staa w tym samym miejscu, jak raona piorunem. Nie moga
zrozumie, jak uyn mg zaprze si goszczenia u jej ojca. Wymyliwszy te gociny,
sama zacza w to wicie wierzy. Uderzy j rwnie ton uyna, rzeczowy, suchy, peen
nawet jakiej wzgardliwej groby. Po pojawieniu si uyna wszyscy stopniowo zamilkli.
Ten solidny i powany czowiek" zbyt jaskrawo rni si od tego towarzystwa, ponadto
byo widoczne, e przyszed z czym wanym, e jakie niezwyke powody sprowadziy go
do takiego towarzystwa, zatem co si zaraz stanie, co nastpi. Raskolnikow, stojcy obok
Soni, odsun si i przepuci uyna, ktry jak si zdawao, nie zauway go zupenie. Za
chwil na progu ukaza si rwnie Lebieziatnikow, nie wszed jednak do pokoju, lecz
stan w drzwiach, te wielce zaciekawiony, prawie zdumiony. Sucha, lecz wydawao si,
e dugo nie mg czego zrozumie.
Przepraszam, e przeszkadzam, lecz sprawa jest do wana rzek uyn, nie
zwracajc si waciwie do nikogo. Rad jestem nawet, e bd wiadkowie. Amalio
Iwanowno, uprzejmie prosz, aby pani w charakterze gospodyni zechciaa zwrci uwag
na moj rozmow z Sofi Iwanown. Prosz pani zwrci si wprost do Soni, niezwykle
zdziwionej i ju przeraonej ze stou w pokoju mojego przyjaciela Andrzeja
Lebieziatnikowa wraz z pani wyjciem znikn nalecy do mnie banknot skarbowy
wartoci stu rubli. O ile pani jakim sposobem wie i wskae nam, gdzie on si obecnie
znajduje, to daj sowo honoru, biorc wszystkich na wiadkw, e sprawa nie bdzie miaa
dalszych nastpstw. W przeciwnym razie bd zmuszony uciec si do rodkw bardzo
powanych, wtedy... niech pani ma ju tylko do siebie pretensj!
463
^uptum wis^a. ztucgia. POKUJ. i>awci ro/tpiaKane cizieci umiiK-y. Sonia, trupio blada,
patrzya na uyna i nie moga wymwi sowa. Jakby nie rozumiaa jeszcze, o co chodzi.
Upyno kilka chwil.
Zatem, jak bdzie? zapyta Luzy n, wpatrujc si w ni.
Ja nie wiem... Ja o niczym nie wiem... sabym gosem powiedziaa wreszcie Sonia.
Nie? Pani nie wie? zapyta raz jeszcze uyn, po czym zamilk na par sekund.
Niech si pani zastanowi, mademoi-selle1 zaczai surowym, lecz cigle jeszcze
ostrzegawczym tonem niech pani pomyli, zgadzam si da pani troch czasu do
namysu. Zechce pani zrozumie: gdybym nie by tak bardzo pewny, to z moim
dowiadczeniem na pewno nie ryzykowabym tak jawnego oskarenia. Gdyby bowiem
podobne jawne i publiczne oskarenie okazao si faszem lub cho tylko omyk, bybym
poniekd osobicie odpowiedzialny. Wiem o tym. Dzisiaj rano sprzedaem na swoje
potrzeby kilka picioprocentowych obligacji na nominaln sum trzech tysicy rubli.
Rachunki mam w pugilaresie. Przyszedszy do domu, zaczem liczy pienidze, co moe
zawiadczy pan Lebieziat-nikow, a odliczywszy dwa tysice trzysta rubli, woyem je do
pugilaresu, ten za do bocznej kieszeni surduta. Na stole zostao okoo piciuset rubli, w
tym trzy banknoty po sto rubli kady. Wtedy wesza pani (na moje wezwanie). W cigu
caej wizyty bya pani ogromnie zmieszana, tak dalece, e podczas rozmowy wstawaa pani
trzykrotnie, zamierzajc z jakiego powodu wyj, jakkolwiek rozmowa nie bya jeszcze
skoczona. To wszystko pan Lebieziatnikow rwnie moe powiadczy. Prawdopodobnie
sama pani nie zechce przeczy i potwierdzi, e wzywaem j za porednictwem pana
Lebieziatnikowa jedynie w celu omwienia krytycznej, sierocej doli pani krewnej,
Katarzyny Iwanowny (do ktrej nie mogem przyj na styp) oraz potrzeby urzdzenia na
jej rzecz jakiej zbirki, loterii
Soniu! Jak miaa wzi od niego te dziesi rubli! O, gupia! Dawaj tu! Dawaj tu te
dziesi rubli!
Wyrwawszy Soni banknot, zmia go i rzucia prosto w twarz uynowi. Zwitek trafi go w
oko i odskoczy na podog. Amalia Iwanowna rzucia si, aby go podnie. uyn
rozgniewa si.
Trzymajcie t wariatk! krzykn.
W tej chwili w drzwiach, obok Lebieziatnikowa, ukazao si jeszcze kilka osb, pomidzy
nimi rwnie obydwie przyjezdne damy.
1 Got der Barmherzige (niem.) Boe miosierny.
466
Co! Wariatk! To ja jestem wariatk! Du-re! wrzasna Katarzyna Iwanowna.
Sam jeste durniem, krtaczu sdowy, pody czowieku! Sonia, Sonia by wzia jego
pienidze! To Sonia ma by zodziejk! Jeszcze ci ona da, durniu!
Katarzyna Iwanowna rozemiaa si histerycznie. Widzielicie durnia? rzucaa si
na wszystkie strony, wskazujc na uyna. Jak to i ty take? spostrzega nagle
gospodyni.
I ty take, kiebasiaro, potwierdzasz, e ona krad"? Ty poda pruska mordo w
krynolinie! Ach, pan! Ach, pan te! Przecie ona wcale nie wychodzia z pokoju od czasu,
jak wrcia od ciebie, ajdaku. Usiada obok pana Rodiona!... Zrewidujcie j! Poniewa
nigdzie nie wychodzia, powinna mie pienidze przy sobie! Szukaj wic, szukaj, szukaj!
Ale jak nie znajdziesz, to daruj, kochasiu, ale wtedy nam za to odpowiesz! Do
najjaniejszego pana pjd, do najjaniejszego pana, do samego miociwego cara
pobiegn, do ng mu padn, zaraz, dzi jeszcze! Sierota jestem! Wpuszcz mnie! Mylisz,
e nie wpuszcz? esz, dostan si! Dostan si! Liczye na jej agodno? Na to
liczye? Za to ja, bracie, jestem energiczna! Wpadniesz! No, szukaj! Szukaj, szukaj, no,
szukaj!
Katarzyna Iwanowna w zacietrzewieniu szarpaa uyna, cignc go ku Soni.
Jestem gotw i ponosz odpowiedzialno... Ale niech si pani uspokoi, szanowna pani,
niech si pani uspokoi. A nadto dobrze widz, e jest pani energiczna... To... to... to jak to?
bka uyn. To naleaoby waciwie przy policji... Chocia zreszt i teraz
wiadkw jest a nadto... Zgadzam si... Ale w kadym razie nie wypada, eby
mczyzna... ze wzgldu na pe... Moe z pomoc Amalii Iwanowny... chocia tak si tego
przecie nie zaatwia... Wic waciwie?
Jak pan chce! Kto chce, niech rewiduje! krzyczaa Katarzyna Iwanowna. Sonia,
wywr kieszenie! Tak, tak! Patrz, potworze, pusta, tutaj bya chusteczka, kiesze jest
pusta, widzisz! A tu druga kiesze, o tak, tak! Widzisz, widzisz!
467
Katarzyna iwanowna nie wywrcia, lecz formalnie wyszarpaa na wierzch obie kieszenie,
jedn po drugiej. Lecz z drugiej, prawej kieszeni nagle wylecia papierek i opisawszy uk w
powietrzu, upad pod nogi uyna. Wszyscy to zauwayli, wiele osb krzykno. uyn
schyli si, podnis dwoma palcami papierek z podogi, unis w gr, aby wszyscy
widzieli, i rozwin. By to banknot sturublowy, zoony w omioro. uyn zatoczy krg
rk, pokazujc go wszystkim.
Zodziejka! Przesz z mieszkanie! Polic! Polic! zawya Amalia Iwanowna. Ich
tszeba Sybir wigania! Presz!
Ze wszystkich stron rozlegay si krzyki. Raskolnikow milcza, nie spuszcza oczu z Soni, z
rzadka tyko rzucajc szybkie spojrzenia na uyna. Sonia staa w tym samym miejscu jak
wryta, nawet prawie e nie bya zdziwiona. Nagle krew uderzya jej do twarzy, krzykna i
zasonia si rkami.
Nie, to nie ja! Ja nie wziam! Ja nie wiem! krzyczaa z rozdzierajcym serce jkiem i
rzucia si do Katarzyny Iwanowny. Ta schwycia j i mocno przycisna do siebie, jakby
chcc zasoni j wasn piersi.
Sonia, Sonia! Ja nie wierz! krzyczaa (bez wzgldu na oczywisto) Katarzyna
Iwanowna, koyszc j w ramionach jak dziecko, obsypujc pieszczotami, chwytajc jej
rce i wpijajc si w nie pocaunkami. Czy ty by wzia? C to za gupcy! O, Boe!
Gupcy jestecie, gupcy! krzyczaa, zwracajc si do wszystkich. Nie wiecie, co to za
serce, co to za dziewczyna! Ona by wzia, ona! Przecie ona swoj ostatni koszul
zdejmie, sprzeda, bosa pjdzie i wam odda, kiedy bdziecie potrzebowali, taka ona jest!
t ksik dostaa, bo moje dzieci giny z godu, sprzedawaa si dla nas... Ach, mj
mu, mj mu! Ach, mj mu, mj mu! To masz dopiero styp! Boe! Brocie jej,
czego stoicie wszyscy! Panie Rodio-nie! Dlaczego pan jej nie broni? Czyby pan te nie
wierzy? Jej maego palca nie jestecie warci, wszyscy, wszyscy! Boe! Brocie jej w
kocu!
468
Pacz biednej, suchotniczej, opuszczonej Katarzyny Iwanow-ny wywar silne wraenie na
obecnych. Tyle byo alu, tyle cierpienia w wykrzywionej blem, wyschej, suchotniczej
twarzy, w zaschych, pokrytych spieczon krwi ustach, w ochrypym krzyku, w kaniu
podobnym do paczu dziecka, w tej ufnej, dziecicej, a zarazem rozpaczliwej probie o
obron, e zdawao si, i wszystkim zrobio si al tej nieszczsnej kobiety. uyn
zwaszcza ulitowa si zaraz:
askawa pani! askawa pani! woa przekonywajcym tonem. Pani to nie
dotyczy! Nikt si nie odway wini pani o namow lub wspudzia, tym bardziej e to
przecie pani wykrya, wywracajc kiesze, a zatem pani niczego nie podejrzewaa.
Bardzo, ale to bardzo gotw jestem wspczu, jeeli e tak powiem, ndza zmusia Sofi
Siemionown, ale dlaczego pani, mademoiselle, nie chciaa si przyzna? Baa si pani
wstydu? Pierwszy krok? Moe stracia pani gow? Rzecz zrozumiaa, bardzo zrozumiaa...
Jednak po co si byo puszcza na takie historie! Prosz pastwa zwrci si do
wszystkich obecnych prosz pastwa! Litujc si i e tak powiem, wspczujc,
owszem, jestem gotw przebaczy, nawet teraz, nie zwaajc na to, e osobicie mnie
obraono. Niech ten wstyd, mademoiselle, bdzie dla pani nauk na przyszo zwrci
si do Soni ja puszczam to pazem, niech si na tym skoczy. Dosy!
uyn spojrza zezem na Raskolnikowa. Spojrzenia ich si spotkay. Gorejcy wzrok
Raskolnikowa zdawa si go pali. Tymczasem Katarzyna Iwanowna, nic ju nie syszc,
jak szalona obejmowaa i caowaa Soni. Dzieci rwnie ze wszystkich stron objy Soni
rczkami, Poleka za, niezupenie zreszt rozumiejca, o co chodzi, dosownie tona we
zach i dawiona kaniem, schowaa spuchnit od ez, adniutk twarzyczk na ramieniu
Soni.
Co za podo! nagle rozlego si gono od drzwi. uyn szybko si odwrci.
Co za podo! powtrzy Lebieziatnikow, patrzc mu badawczo w oczy.
469
474
Siemionown, e napadajc na mnie, strzeg i broni honoru mojej siostry, a swej
narzeczonej. Sowem, dziki temu mgby znowu porni mnie z rodzin i mia nadziej,
e znowu wkradnie si w jej aski. Nie wspominam nawet o tym, e mci si zarazem na
mnie, mia bowiem podstawy, by przypuszcza, e honor i szczcie Sofii Siemionowny s
mi bardzo drogie. Oto jego wyrachowanie! Oto jak ja rozumiem t spraw. Oto caa
przyczyna, prcz ktrej nie ma innej.
W ten czy te podobny sposb zakoczy Raskolnikow swoj przemow, przerywan
czsto okrzykami obecnych, suchajcych zreszt bardzo uwanie. Nie zwaajc na
przerywanie, Raskolnikow mwi ostro, spokojnie, dokadnie, jasno, z pewnoci siebie.
Jego ostry gos, zdecydowany ton i surowy wyraz twarzy zrobiy na wszystkich
nadzwyczajne wraenie.
Tak, tak, tak jest! potakiwa zachwycony Lebieziat-nikow. To musi by prawda, bo
jak tylko Sofia Siemionown wesza do pokoju, to zapyta mnie o pana: czy pan tu jest?
Czy nie widziaem pana wrd goci Katarzyny Iwanowny? Odwoa mnie w tym celu do
okna i tam po cichu zapyta. Wida wic, e zaleao mu na tym, aby pan tu koniecznie by!
Tak, wszystko si zgadza!
uyn milcza i umiecha si pogardliwie. By jednak bardzo blady. Obmyla widocznie,
jak si z tego wykrci. By moe, z przyjemnoci machnby rk na wszystko i wyszed,
ale w danej chwili byo to niemoliwe: rwnaoby si to bowiem otwartemu przyznaniu, e
oskarenia wytoczone przeciwko niemu s suszne i e w istocie rzuci na Soni
oszczerstwo. Przy tym towarzystwo, ktre ju przedtem wystarczajco sobie podpio, byo
zbyt wzburzone. Intendent, nie zdajc sobie zreszt do koca sprawy ze wszystkiego,
krzycza najgoniej i proponowa rne, nader dla uyna nieprzyjemne sposoby
zlikwidowania zajcia. Lecz w pokoju byli nie tylko sami pijani. Zeszli si i zebrali
lokatorzy ze wszystkich pokojw. Wszyscy trzej Polaczkowie ogromnie si irytowali i bez
przerwy krzyczeli na uyna panie ajdak", dodajc jeszcze jakie groby
475
po polsku. Sonia suchaa z naton uwag, lecz zdawao si, e te nie wszystko rozumie,
e dopiero budzi si z omdlenia. Nie spuszczaa oczu z Raskolnikowa, czujc, e on jest
jedyn jej obron. Katarzyna Iwanowna dyszaa ciko, rzc, i wprost padaa z
wyczerpania. Najgupsz min miaa Amalia Iwanowna, staa z otwartymi ustami i nic nie
rozumiaa. Widziaa tylko, e uyn w jaki sposb wpad. Raskolnikow chcia co jeszcze
powiedzie, lecz nie dano mu doj do sowa, wszyscy krzyczeli i toczyli si okoo uyna
z wymysami i grobami. Lecz uyn nie stchrzy. Zdajc sobie spraw, e oskarenie
Soni wzio w eb, uciek si po prostu do zuchwalstwa:
Za pozwoleniem, prosz pastwa, za pozwoleniem, prosz si nie toczy, dajcie mi
przej mwi, przeciskajc si przez tum. I bardzo prosz nie grozi. Zapewniam, e
nic nie bdzie, nic mi nie zrobicie, nie jestem lkliwy, a wy, panowie, moecie odpowiada
za usiowanie bronienia gwatem sprawy kryminalnej. Zodziejka jest a nadto
zdemaskowana, ja za bd j ciga. W sdzie bd mniej lepi i... pijani, nie uwierz
dwm zdeklarowanym bezbonikom, buntownikom i warchoom oskarajcym mnie z
zemsty osobistej, do czego zreszt sami si przez gupot przyznaj... Wic za
pozwoleniem!
eby ladu po panu nie zostao w moim pokoju! Ma si pan wyprowadzi! Midzy nami
wszystko skoczone! Pomyle tylko, e ze skry wyaziem, eby go uwiadomi... Cae
dwa tygodnie!
Przecie sam panu mwiem ju przedtem, e si wyprowadzam, chocia pan mnie
zatrzymywa. Teraz dodam tylko, e pan jest gupcem! ycz panu wyleczenia mzgu i
lepawych oczu. Za pozwoleniem!
Przecisn si przez tum. Ale intendent nie mia ochoty wypuci go tak atwo; nie
zadowalajc si samymi obelgami, chwyci szklank ze stou, zamierzy si i cisn ni w
uyna. Szklanka jednak trafia w Amali Iwanown. Niemka wrzasna, intendent za,
straciwszy w czasie rzutu rwnowag, stoczy si ciko pod st. uyn przemkn si do
swego
476
pokoju i po upywie p godziny ju go nie byo w kamienicy. Niemiaa z natury Sonia
dawno zdawaa sobie spraw z tego, e atwiej jest cakowicie pogry j ni kogokolwiek
innego, skrzywdzi za mg j bezkarnie prawie kady. Jednak do chwili obecnej
przypuszczaa, e ostronoci, agodnoci i ulegoci wobec wszystkich i wszystkiego
uda jej si jako unikn nieszczcia. Rozczarowanie jej byo zbyt bolesne. Oczywicie,
moga cierpliwie, bez szemrania znie wszystko, nawet i to, ale na razie byo jej strasznie
ciko. Pomimo zwycistwa i uniewinnienia jej, kiedy min pierwszy strach i osupienie,
kiedy zrozumiaa i uzmysowia sobie wszystko wyranie, poczucie bezradnoci i krzywdy
bolenie cisno jej serce. Dostaa ataku histerycznego. Nie mogc dalej wytrzyma,
wybiega z pokoju i ucieka do domu, prawie zaraz po wyjciu uyna. Amalia Iwanowna,
w ktr przy gonym miechu obecnych trafia szklanka, rwnie nie wytrzymaa dalej w
roli koza ofiarnego. Jak szalona rzucia si z piskiem do Katarzyny Iwanowny, uwaajc j
za winn wszystkiego:
Precz z mieszkania! Saras! Marsz!
Mwic to, chwytaa wszystkie rzeczy Katarzyny Iwanowny, ktre wpady jej w rce, i
ciskaa je na podog. Katarzyna Iwanowna, i tak ju zgnbiona, prawie nieprzytomna,
duszca si i blada, zerwaa si z ka (na ktre pada z wyczerpania) i rzucia si na
Amali Iwanown. Ale walka bya zbyt nierwna: zostaa odrzucona jak pirko.
Jak to! Mao tych bezbonych oszczerstw, jeszcze i ta kreatura na mnie! Jak to! W dzie
pogrzebu ma wyrzuca z mieszkania! Zaraz po stypie na ulic z sierotami! Dokd pjd?
zawodzia, kajc i duszc si, biedna kobieta. Boe! krzykna nagle z byskiem
w oczach czy nie ma ju sprawiedliwoci? Kogo masz broni, jeli nie nas, sieroty? No,
zobaczymy! S na wiecie sdy i sprawiedliwo, poszukam! Zaraz, poczekaj, bezbona
kreaturo! Poleko, zosta z dziemi, ja wrc. Czekajcie na mnie, choby na ulicy!
Zobaczymy, czy jest na wiecie sprawiedliwo!
477
Zarzuciwszy na gow zielon, kortow chust, o ktrej wspomina w swoim opowiadaniu
nieboszczyk Marmieadow, Katarzyna Iwanowna przecisna si przez bezadny, pijany
tum lokatorw toczcych si w pokoju i zawodzc, wybiega na ulic z nieokrelonym
celem, by gdzie zaraz, natychmiast, za wszelk cen znale sprawiedliwo. Poleka ze
strachu zaszya si z dziemi w kt, obja obu malcw i drc, czekaa na kufrze na powrt
matki. Niemka miotaa si po pokoju, wrzeszczaa, ciskaa wszystko, co wpado jej w rce,
na podog i awanturowaa si. Lokatorzy darli si coraz goniej, jedni dorzucali, co
wiedzieli na temat zajcia, drudzy kcili si i urgali sobie, inni piewali...
Wic w takim razie, dlaczego... Sam pan powiedzia, e dla rabunku, a nic pan nie
wzi? zapytaa szybko, jak toncy chwytajc si dba nadziei.
486
Nie wiem... nie zdecydowaem si jeszcze, czy wezm te pienidze, czy nie
powiedzia wci jakby w zadumie, lecz nagle oprzytomnia, przelotny umiech zagoci
mu na wargach. Ach, nieze gupstwo palnem teraz, co?
Moe to wariat" bysna Soni myl. Ale zaraz odrzucia to przypuszczenie: Nie, to
chyba co innego". Nie rozumiaa z tego nic a nic.
Czy wiesz, Soniu zacz Raskolnikow w uniesieniu wiesz, co ci powiem?
Gdybym zabi dlatego tylko, e byem godny, to czubym si teraz szczliwy! Wiedz o
tym! powiedzia, akcentujc kade sowo. Dlaczego, dlaczego, dlaczego tak zaley ci
na tym, ebym si przyzna, e le zrobiem?! Dlaczego tak zaley ci na tym marnym
zwycistwie nade mn? Ach, Soniu, czy po to do ciebie przyszedem?
Sonia znowu chciaa co powiedzie, lecz powstrzymaa si.
Dlatego przecie wczoraj wzywaem ci, by posza ze mn, bo ty jedna mi zostaa.
ebym dokd posza?
Nie kra i nie zabija, nie bj si, nie po to umiechn si gorzko jestemy
rnymi ludmi... Wiesz, Soniu, dopiero teraz zrozumiaem, dokd wzywaem ci wczoraj.
Kiedy to mwiem, sam nie wiedziaem jeszcze dokd. O jedno mi szo tylko, w tym tylko
celu przyszedem: nie opuszczaj mnie. Nie opucisz, Soniu?
Ucisna mu rk.
Po co, po co jej powiedziaem, po co wyznaem? jkn po chwili, patrzc na ni z
niewysowionym blem. Czekasz na wyjanienia, Soniu, siedzisz i czekasz, widz to, a
co ja ci mam waciwie powiedzie? Przecie ty nic z tego nie zrozumiesz, bdziesz
cierpiaa,., przeze mnie! No wanie, paczesz i znowu mnie obejmujesz, powiedz, dlaczego
mnie obejmujesz? Czy za to, e nie wytrzymaem i przyszedem zwali na kogo innego
moj mk: Cierp i ty, to mnie bdzie lej!" Czy moesz kocha takiego otra?
A czy ty nie cierpisz? odpowiedziaa Sonia.
487
zjiowu mia tamtego uczucia owadna mm i zmik na chwil.
Zauwa, Soniu, ja mam ze serce: to wiele ci wytumaczy. Dlatego wanie przyszedem
do ciebie, e jestem zy. Inny na moim miejscu nie przyszedby. Jestem tchrz i... ajdak!
Ale... niech tam! Nie o to chodzi... Musz ci teraz co powiedzie, ale nie wiem, od czego
zacz...
Przerwa i zamyli si.
Ach, jake rnymi jestemy ludmi! zawoa znowu.
Nie pasujemy do siebie. Po co, po co przyszedem tutaj! Nigdy sobie tego nie daruj!
Nie, nie, to dobrze, e przyszede! stwierdzia Sonia.
To lepiej, e bd wiedziaa, o wiele lepiej! Spojrza na ni z blem.
A w rzeczy samej! powiedzia, jakby zdecydowa si wreszcie. Przecie tak
wanie byo! Chciaem zosta Napoleonem, dlatego zabiem, tak jest... Zrozumiaa teraz?
N-nie naiwnie i niemiao szepna Sonia tylko... mw, mw! Zrozumiem, po
swojemu wszystko zrozumiem!
prosia go.
Zrozumiesz? No dobrze, zobaczymy! Milcza i dugo zastanawia si.
Sprawa wyglda tak: postawiem sobie kiedy pytanie: co zrobiby na moim miejscu, na
przykad, Napoleon, gdyby dla rozpoczcia kariery mia pod rk nie Tulon, nie Egipt, nie
przepraw przez Mont Blanc czy inne monumentalne i pikne rzeczy, lecz po prostu jak
mieszn starowin, wdow po registratorze, ktr w dodatku trzeba zabi, eby z jej
kuferka zabra pienidze (dla tej kariery, rozumiesz?), czy zdecydowaby si na to, gdyby
nie byo innego wyjcia? Czy powstrzymaoby go przewiadczenie, e jest to czyn zbyt
mao monumentalny i... wystpny? Ot owiadczam ci, e borykaem si z tym
zagadnieniem" bardzo dugo, tak e w kocu byo mi wstyd przed sob samym. Bo
zrozumiaem wreszcie (tak jako nagle), e nie tylko by si nie waha, ale w ogle nie
przyszoby mu do
488
gowy, e to nie jest dzieo monumentalne... Nie miaby adnych skrupuw. I gdyby nie
mia innego wyjcia, to bez namysu zadusiby j tak, e nie zdyaby nawet pisn! A
wic i ja... przestaem si namyla... zabiem j... zgodnie z autorytatywnym przykadem.
Naprawd to tak wanie si rzecz miaa. Wydaje ci si to mieszne? Tak, Soniu, a
najmieszniejsze jest to, e moe wanie tak si rzecz miaa naprawd... Soni wcale nie
wydawao si to mieszne.
Niech mi pan lepiej powie po prostu... bez przykadw poprosia jeszcze bardziej
niemiao i cicho. Spojrza na ni ze smutkiem i uj jej rce.
Znowu masz racj, Soniu. Wszystko to bzdury, gupia gadanina! Widzisz, moja matka
prawie nic nie posiada. Siostra tylko przypadkiem otrzymaa wyksztacenie i skazana jest
na poniewierk jako guwernantka. Ja byem ich jedyn nadziej, uczyem si, ale nie
mogem si utrzyma na uniwersytecie i musiaem go na razie opuci. No, a gdybym
nawet pozosta? To mogem liczy, e po jakich dziesiciu czy dwunastu latach (gdyby si
wszystko pomylnie ukadao) zostan nauczycielem czy urzdnikiem z tysicrublow
pensj recytowa jak wyuczon lekcj. A do tego czasu matka zmarniaaby ze
zmartwie i kopotw, bo i tak nie mgbym zapewni jej spokoju, siostra za... z siostr
mogoby by jeszcze gorzej!... I w imi czego cae ycie mam si wszystkiego wyrzeka, z
wszystkiego rezygnowa, zapomnie o matce, patrze obojtnie na krzywdy siostry? W
imi czego? Po to, eby pochowawszy matk i siostr, mie on i dzieci i z kolei je
zostawi bez grosza i kawaka chleba? Wic... postanowiem, e za pienidze tej baby, nie
szarpic matki, bd si utrzymywa na uniwersytecie i przez pierwsze lata po studiach.
Postanowiem dziaa z rozmachem, zdecydowanie, eby utorowa sobie drog do kariery,
eby stan na nowej, niezalenej drodze... oto... oto wszystko... A e zabiem t star, to
naturalnie, rozumie si, le zrobiem... ale ju dosy!
Opad z si i spuci gow.
489
Ach, nie, tu co jest nie tak! powtarzaa z rozpacz w gosie Sonia. Czy to tak
wolno... nie, tak nie mona, nie!
Widzisz wic sama, e co jest nie tak, a jednak powiedziaem ci ca prawd!
C to za prawda! Mj Boe!
Zabiem przecie tylko wesz, Soniu, niepotrzebn, wstrtn, szkodliw.
Pan czowieka nazywa wsz!
Wiem przecie, e waciwie to nie wesz odpowiedzia, patrzc na ni dziwnie.
Zreszt, kami, Soniu, cay czas kami... To byo zupenie inaczej, masz racj. Cakiem,
cakiem inne byy powody! Dawno ju z nikim nie rozmawiaem, Soniu, gowa mnie
bardzo boli!
Oczy byszczay mu gorczkowo. Majaczy niemal, niespokojny umiech bdzi mu po
ustach. Mimo podniecenia zna byo, e opad z si. Sonia widziaa, jak bardzo si mczy.
Ona rwnie dostawaa zawrotw gowy. A przy tym mwi on tak jako dziwnie: niby
zrozumiale, a jednak... Jak to! Jak to! O Boe!" zaamywaa rce z rozpaczy.
Nie, Soniu, to nie tak! zacz znowu Raskolnikow, podnoszc gow, jakby go nagle
uderzya i podniecia nowa myl. To nie tak! Lepiej... wyobra sobie (tak, rzeczywicie
bdzie lepiej!), wyobra sobie, e jestem samolubny, zawistny, zy, wstrtny, mciwy, a
poza tym... moe nawet na drodze do obdu. (Niech ju bdzie wszystko razem! O
obdzie mwiono ju przedtem, pamitam!) A wic powiedziaem ci ju, e nie mogem
utrzyma si na uniwersytecie. A jednak, wiesz, moe bym mg? Matka by mi przysaa na
wszelkie opaty, a na obuwie, ubranie i ycie zarobibym na pewno sam! Proponowano mi
lekcje, po p rubla za godzin. Razumichin przecie pracuje. Rozzociem si i nie
chciaem. Tak, wanie rozzociem si (to dobre sowo!). Jak pajk schowaem si w
swoim kcie. Bya w mojej norze, widziaa... A czy wiesz, Soniu, e niskie sufity i ciasne
pokoiki przytaczaj dusz i mzg! O, jak ja nienawidziem tej nory! A jednak nie chciaem
si z niej ruszy.
490
Uparem si i nie chciaem! Caymi dniami nie wychodziem. Nie chciaem pracowa,
nawet je mi si nie chciao, tylko wylegiwaem si. Jeeli Nastka przyniosa obiad, to
zjadem, jeeli nie przyniosa, nie jadem wcale, cay dzie przechodzi i na zo nie
pytaem o jedzenie. Wieczorami nie miaem wiata, leaem po ciemku, ale nie chciaem
zarobi na wiece. Powinienem by si uczy, tymczasem sprzedaem wszystkie ksiki. Na
stole, notatkach i zeszytach zebra si i ley gruby pokad kurzu. Najchtniej leaem i
mylaem. Cigle mylaem... Miewaem sny, rne dziwaczne sny, nie warto ich
powtarza. Wtedy zaczo mi si rwnie majaczy, e... Nie, to nie tak byo! Znowu co
krc! Rozumiesz, pytaem wtedy ustawicznie siebie: dlaczego jestem tak gupi, e wiedzc
na pewno, i inni s gupi, nie chc by od nich mdrzejszy? Pniej zdaem sobie spraw,
Soniu, e za dugo trzeba by czeka na to, a wszyscy zmdrzej... Potem za zrozumiaem,
e to si nigdy nie stanie, e ludzie si nie zmieni, e nikt nie jest w stanie ich przerobi i
e nawet nie warto si trudzi! Tak, tak jest!... To ich prawo... prawo, Soniu! Tak jest! Teraz
wiem, e wada nimi ten, kto ma si ducha i rozum! Kto na wiele si way, ten ma u nich
racj! Kto si omiela oplu najwicej rzeczy, ten jest ich prawodawc, kto si na wicej
way, ten ma racj najwiksz! Tak byo dotychczas i tak bdzie zawsze! Tylko lepiec nie
widzi tego!
Raskolnikow, mwic to, patrzy wprawdzie na Soni, ale nie troszczy si ju o to, czy ona
rozumie go, czy nie. Owadna nim gorczka. By w jakim ponurym uniesieniu
(rzeczywicie zbyt dugo z nikim nie rozmawia!). Sonia zrozumiaa, e ten ponury
katechizm sta si jego wiar i prawem.
Pojem wtedy, Soniu cign uroczycie dalej e wadz posiada tylko ten, kto si
odway schyli po ni i wzi j w rce. Tylko to jedno, jedno: trzeba si odway! I wtedy
zrodzia si we mnie myl, po raz pierwszy w yciu, myl, ktrej nikt nigdy nie mia przede
mn! Nikt! Nagle sta mi si jasny jak soce fakt, e dotychczas nie byo i nie ma nikogo,
kto
491
odwayby si, przechodzc obok tego caego nonsensu, wzi wszystko po prostu za eb i
wyrzuci do diaba! Ja... ja chciaem si odway i zabiem... chciaem si tylko odway,
Soniu, to wszystko!
Niech pan milczy, niech pan milczy! krzykna Sonia, zaamawszy rce. Wyrzek
si pan Boga i Bg pana ukara, wyda na pastw szatana!...
A wanie, Soniu, kiedy tak leaem po ciemku i majaczyem, to chyba diabe mnie kusi.
Prawda?
Niech pan przestanie! Niech pan nie drwi, blunierco! Nic, nic pan nie rozumie! O,
Boe! On nic, nic nie jest w stanie zrozumie!
Milcz, Soniu, ja wcale nie drwi, ja wiem, e to diabe mnie kusi. Milcz, Soniu, milcz!
powtarza z ponurym uporem. Wiem wszystko. Wszystko przemylaem wtedy, gdy
leaem w ciemnociach... Wszystko sam ze sob przedyskutowaem do najdrobniejszych
szczegw i wiem wszystko! Jake sprzykrzyo mi si wtedy to gldzenie! Chciaem o
wszystkim zapomnie i zacz wszystko od nowa, chciaem przesta analizowa, Soniu!
Czy mylisz, e poszedem jak gupi, na zamanie karku? Nie, poszedem jak mdrek i to
wanie mnie zgubio. I czy mylisz, e nie zdawaem sobie z tego sprawy? Skoro zrodzio
si we mnie pytanie i zaczem sam siebie bada, czy mam prawo sign po wadz, to ju
to samo dowodzio, e wanie nie mam tego prawa. Albo pytam: czy czowiek jest wsz?
Dowodzi to, e dla mnie czowiek wsz nie jest, a jest ni dla tego, kto si nad takim
pytaniem nie zastanawia, kto si decyduje po prostu, bez adnych wtpliwoci... Drczc
si za przez tyle dni pytaniem, czy Napoleon zdecydowaby si na taki czyn, zrozumiaem,
e wanie dlatego si tym pytaniem drcz, e nie jestem Napoleonem... Przeszedem ca
mk takiego cigego analizowania si i zapragnem pozby si jej: zapragnem, Soniu,
zabi bez adnej kazuistyki, zabi dla samego siebie! Nie chciaem si oszukiwa! Zabiem,
nie eby pomc matce to nonsens! Zabiem nie dlatego, eby zdoby
492
pienidze i sta si dobroczyc ludzkoci to bzdura! Po prostu zabiem dla samego
siebie. Byo mi cakowicie obojtne, czy zostan czyim dobroczyc, czy te przez cae
ycie bd pajkiem wysysajcym yw krew ze swych omotanych pajczyn ofiar!...
Pienidze rwnie nie byy gwnym motywem zabjstwa, Soniu! Co innego byo mi
potrzebne, nie pienidze... Wszystko teraz zrozumiaem... Suchaj: gdybym dalej poszed t
drog, to zapewne nigdy wicej bym nie zabi. Chciaem si o czym przekona, pchaa
mnie ch dowiedzenia si, przekonania si natychmiast, czy jestem jak inni wsz, czy te
czowiekiem? Czy potrafi przekroczy w prg, czy nie? Czy odwa si schyli i wzi
wadz, czy nie? Czy jestem drcym, ndznym stworem, czy te mam prawo...
Zabija? Pan ma prawo zabija? zaamaa, rce Sonia.
Och, Soniu! przerwa jej zniecierpliwiony. Chcia jej co odpowiedzie, ale zamilk z
pogard. Nie przerywaj mi, Soniu! Chciaem ci tylko dowie, e to wanie diabe
wtedy mnie skusi po to, by mi pokaza, e nie miaem prawa i e jestem taka sama wesz
jak wszyscy. Zadrwi ze mnie, a ja, widzisz, przyszedem do ciebie! No, baw teraz swego
gocia! Gdybym nie by wsz, czy przyszedbym do ciebie? Suchaj: gdy wtedy poszedem
do starej, poszedem tylko na prb, wiedz o tym...
I zabi pan, zabi!
Ale jak zabiem? Czy tak si zabija? Czy tak si idzie mordowa, jak poszedem?
Opowiem ci kiedy, jak si przygotowywaem. Czy ja zabiem t starowin? Nie, siebie
zamordowaem, a nie j! Ze sob zrobiem koniec, raz na zawsze!... T bab diabe zabi,
nie ja... Dosy ju, dosy, Soniu, dosy! Zostaw mnie! krzykn nagle z nerwowym
jkiem. Zostaw mnie!
Opar okcie na kolanach i niczym kleszczami ciska gow domi.
Co za mka! jkna bolenie Sonia.
I c mam teraz pocz ze sob, powiedz? zapyta, podnisszy gow i patrzc na ni
z twarz wykrzywion rozpacz.
493
co zrobicY krzykna Sonia, zerwawszy si z miejsca z byskiem w oczach penych
ez. Wsta! Chwycia go za rami, a on podnis si, patrzc na ni ze zdziwieniem.
Id zaraz, w tej chwili, sta na ludnym placu, naprzd ucauj ziemi, ktr splugawie, a
potem bij pokony na cztery strony wiata i woaj, gono woaj do ludzi: Zabiem!" Wtedy
Bg znowu tchnie w ciebie ycie. Pjdziesz? Zrobisz tak? pytaa, drc jak w febrze,
mocno ciskajc jego rce i przeszywajc go pomiennym wzrokiem.
Raskolnikow by zdumiony i przeraony jej nagym wybuchem.
Czyby mwia o katordze, Soniu? Mam si sam oskary? zapyta ponuro.
Powiniene wzi na siebie krzy i odpokutowa. Tak, powiniene.
Nie, nie pjd tam, Soniu.
A y, bdziesz mg tak y? Jak bdziesz z tym y? Czy odwaysz si spojrze w
oczy matce? Co z ni bdzie, co si z ni teraz stanie? Ale co ja mwi! Przecie ty ju
porzucie matk i siostr. Ju je rzucie! O, Boe! On ju zrozumia to! Jak bdziesz mg
y taki samotny! Co si z tob teraz stanie?
Nie bd dzieckiem, Soniu odezwa si Raskolnikow agodnie. C ja im
zawiniem? W jakim celu mam pj do ludzi? Co irn powiem? Wszystko to tylko jaka
zmora... Sami niszcz miliony innych, w dodatku poczytuj to sobie za cnot. Oszuci i
nikczemnicy!... Nie pjd! I c powiem, e zabiem, ale baem si wzi pienidze i
ukryem je pod kamieniem? doda ze zgryliw ironi. Wymiej mnie, powiedz: to
ci gupiec, pienidzy nie wzi. Tchrz i gupiec! Nic nie zrozumiej, Soniu, i nie s warci
tego, eby zrozumie. Po c mam i? Nie pjd. Nie bd dzieckiem, Soniu...
Zadrczysz si, zamczysz powtarzaa, z rozpaczliwym baganiem wycigajc do
niego rce.
A moe ja si za surowo sdz? zastanawia si Raskolnikow, jakby pogrony w
ponurej zadumie. Moe
494
jcunaK jestem czfowieKiem, a me wsz, moe si zbyt popiesznie potpiem... Bd
jeszcze walczy. Umiechn si wyniole.
Tak si mczy! Cae ycie przecie, cae ycie...
Przyzwyczaj si odezwa si ponuro. Suchaj zacz po chwili dosy tego
paczu, przystpmy do rzeczy, przyszedem ci powiedzie, e mnie szukaj, cigaj...
Ach! krzykna przeraona Sonia.
Czego krzyczysz? Zlka si, a przecie sama chcesz, ebym poszed na katorg. Ale
nie dam si wzi. Bd jeszcze walczy, nic mi nie zrobi. Nie maj dowodw. Wczoraj
grozio mi wielkie niebezpieczestwo, mylaem, e jestem zgubiony. Dzisiaj sprawy stoj
lepiej. Wszystkie dowody, jakie mog mie przeciw mnie, maj dwa koce, to znaczy, e
mog je obrci na swoj korzy, rozumiesz? I zrobi tak, nauczyem si, jak to si robi...
Ale do wizienia wsadz mnie na pewno. Gdyby nie pewien wypadek, ju bym siedzia.
Zreszt, moe dzi jeszcze mnie zamkn... Ale to gupstwo, Soniu, posiedz i wypuszcz
mnie... bo nie maj adnego oczywistego dowodu i nie bd go mieli, daj ci sowo. Na
podstawie tego, co wiedz, nie mona skaza czowieka. Ale dosy... Mwi to, eby tylko
wiedziaa!... Postaram si tak jako przedstawi spraw siostrze i matce, eby uwierzyy w
moj niewinno i nie obawiay si... Zdaje si, e siostra jest teraz zabezpieczona... zatem
matka rwnie... To wszystko. Bd ostrona. Bdziesz przychodzia do mnie do wizienia,
gdy bd siedzia?
O, bd, bd!
Siedzieli obok siebie zgnbieni i przybici jak rozbitkowie wyrzuceni na pusty brzeg przez
burz. Raskolnikow patrzy na Soni i czu, ile w niej byo mioci do niego. Dziwnie
bolesna i przykra bya mu wiadomo, e jest tak kochany: tak, to bya przykra
wiadomo. Idc do Soni, zdawa sobie spraw, e ona jest jego jedyn nadziej i
ucieczk. Pragn pozby si cho czci swego cierpienia. Tymczasem teraz, kiedy bya z
nim caym sercem, poczu i zda sobie spraw, e jest stokro nieszczliwszy ni
poprzednio.
495
soniu powiedzia lepiej me przycnoaz ao mnie ao wizienia.
Sonia nie odpowiedziaa nic, pakaa. Upyno kilka chwil.
Czy nosisz krzyyk na szyi? zapytaa niespodzianie, jakby sobie nagle przypomniaa.
Raskolnikow zrazu nie zrozumia pytania.
Nie, prawda, e nie? Masz, we mj, z cyprysowego drzewa. Mam drugi, miedziany, od
Lizawiety. Zamieniam si z ni: ona mi daa swj krzyyk, a ja jej szkaplerz. Bd nosia
krzyyk Lizawiety, a ten we sobie. We... przecie to mj! Mj!
prosia. Bdziemy razem cierpieli, razem bdziemy dwigali krzy!...
Daj! powiedzia Raskolnikow.
Nie chcia jej robi przykroci. Ale zaraz cofn wycignit po krzyyk rk.
Nie teraz, Soniu. Lepiej pniej doda, aby j uspokoi.
Tak, tak, lepiej pniej podchwycia z uniesieniem
woysz, gdy bdziesz szed na mk. Przyjdziesz do mnie, ja ci go wo, pomodlimy
si i pjdziemy. W tej chwili kto zapuka trzy razy do drzwi.
Mona? odezwa si grzecznie jaki dobrze znany gos. Sonia z przestrachem rzucia
si do drzwi. W pokoju ukazaa si jasnowosa gowa pana Lebieziatnikowa.
Lebieziatnikow mia min zafrasowan.
Ja do pani, Sofio Siemionowno. Przepraszam... Pewny byem, e pana tu zastan
zwrci si do Raskolnikowa to jest waciwie, ja nic nie mylaem... w tym rodzaju...
tylko wanie mylaem... A tam Katarzyna Iwanowna dostaa pomieszania zmysw
wypali nagle, odwracajc si od Raskolnikowa.
Sonia krzykna.
496
l o znaczy, taK to wyglda. Zreszt... Nie wiemy tam, co z tym zrobi, o to idzie!
Wrcia skd, zdaje si, e j tam wyrzucili, moe nawet pobili, tak nam si przynajmniej
zdaje... Pobiega do naczelnika ma, nie zastaa go w domu, by na obiedzie u jakiego
generaa... Wyobracie sobie, e ona i tam si machna, gdzie by ten obiad, do tego
generaa. I wyobracie sobie, dopia swego, wywoali tego naczelnika od stou, zdaje si.
Moecie sobie wyobrazi, co tam si dziao. Oczywicie wyrzucono j za drzwi. Ona mwi,
e to ona jemu nawymylaa i czym rzucia w niego. To nawet prawdopodobne... Dziwi
si, e jej nie aresztowano! Teraz opowiada o tym wszystkim, Amalii Iwanownie rwnie,
ale nic nie mona zrozumie, krzyczy i rzuca si... Ach, prawda: mwi i wykrzykuje, e
poniewa wszyscy j opucili, wic ona wemie dzieci i bdzie chodzi po ulicach z
katarynk. Dzieci bd pieway i taczyy, ona rwnie, i bdzie zbieraa pienidze, a
codziennie bdzie chodzia pod okna generaa... Niech powiada widz, jak dobrze
urodzone dzieci urzdnika ebrz po ulicach!" Dzieci bije, wszystkie pacz. onie zacza
uczy piewa Chutorek, drugiego chopca taczy, Paulin Michajown rwnie. Drze
ubrania i robi dla nich jakie czapeczki, jak dla aktorw. Chce wzi patelni, bdzie w ni
bbnia zamiast muzyki... Nikogo nie chce sucha... C wy na to? Przecie to jest po
prostu niemoliwe!
Lebieziatnikow nie zamierza przerwa opowiadania, ale Sonia, suchajc go z zapartym
tchem, nagle chwycia mantylk, kapelusz i wybiega z pokoju, ubierajc si po drodze.
Raskol-nikow i Lebieziatnikow podyli za ni.
Na pewno zwariowaa! powiedzia Lebieziatnikow do Raskolnikowa, wychodzc z
nim na ulic. Nie chciaem przeraa Sofii Siemionowny i dlatego powiedziaem: tak to
wyglda", ale nie ma najmniejszej wtpliwoci. To podobno przy grulicy tworz si w
mzgu takie gruzeki. Szkoda, e nie znam si na medycynie. Prbowaem, zreszt,
uspokoi j, ale nie chce wcale sucha.
497
j.T-V/TTAi JVJ J-/4-AA W\_/O W ?j.L l*4JWJL.lVCtWJ.l. i
O gruzekach niezupenie. I tak by nie zrozumiaa. Mam tylko na myli: jeeli
dowie czowiekowi logicznie, e w zasadzie nie ma powodu do paczu, to czowiek taki
przestanie paka. To oczywiste. A pan sdzi, e nie przestanie?
Zbyt atwo byoby wtedy y odpowiedzia Raskol-nikow.
Przepraszam, przepraszam. Bez wtpienia Katarzyna Iwa-nowna nie moe tego
zrozumie. Ale czy pan wie, e w Paryu przeprowadzono powane dowiadczenia nad
leczeniem obkanych wycznie za pomoc logicznej perswazji? Jeden z tamtejszych
profesorw, niedawno zmary, bardzo powany uczony, uwaa to za moliwe. Wychodzi z
zaoenia, e organizm obkanych bynajmniej nie podlega rozstrojowi, obkanie za jest
po prostu bdem logicznym, bdnym rozumowaniem, faszywym pogldem na rzeczy.
Stopniowo prostowa choremu te bdne pogldy i niech pan sobie wyobrazi, mwi, e
osiga dobre rezultaty! Ale poniewa jednoczenie posugiwa si rwnie natryskami,
wic wyniki jego metody poddawane s naturalnie krytyce... przynajmniej tak si zdaje...
Raskolnikow dawno go ju nie sucha. Doszedszy do domu, w ktrym mieszka, kiwn
Lebieziatnikowi gow i wszed do bramy. Lebieziatnikow ockn si, obejrza i pobieg
dalej.
Raskolnikow wszed do swej komrki i stan na rodku. Po co tu wrci? Obejrza
pok, obszarpan tapet, kurz, kanap... Z podwrka dochodzio ostre, bezustanne
stukanie: gdzie co jakby wbijano, jaki gwd... Podszed do okna, wspi si na palce i
z wielk uwag rozglda si po podwrku. Byo puste, nie byo wida, kto stuka. Na lewo,
w oficynie, kilka okien byo otwartych, stay w nich doniczki ndznego geranium. Suszya
si bielizna... Umia to wszystko na pami. Odwrci si i usiad na kanapie.
Nigdy jeszcze nie by tak bardzo osamotniony!
Czu znowu, e moe rzeczywicie znienawidzi Soni wanie teraz, gdy j jeszcze
bardziej unieszczliwi. W jakim celu
498
waciwie poszedem ebra ojej zy? Co mi przyjdzie z marnowania jej ycia? Co za...
nikczemno!"
Pozostan samotny! powiedzia zdecydowanym tonem nie bdzie przychodzia do
wizienia!
Po chwili podnis gow i umiechn si do dziwnej myli: Moe jednak rzeczywicie
byoby lepiej na katordze".
Nie pamita, jak dugo tak przesiedzia z kbicymi si w gowie niejasnymi mylami.
Wtem drzwi si otworzyy i wesza jego siostra. Zatrzymaa si na progu i popatrzya na
niego tak, jak on onegdaj na Soni. Potem usiada na krzele, na wprost niego, jak wczoraj.
Raskolnikow milcza i przyglda si jej bezmylnie.
Nie gniewaj si, ja tylko na chwil powiedziaa Dunia. Bya zamylona, lecz
bynajmniej nie surowa. Spojrzenie jej byo jasne i agodne. Zrozumia, e sprowadzia j do
niego mio.
Suchaj, wiem o wszystkim. Dymitr Prokofjicz wszystko mi opowiedzia i wytumaczy.
Gnbi ci i drcz gupimi i podymi podejrzeniami... On uwaa, e nie grozi ci adne
niebezpieczestwo i e niepotrzebnie si tak bardzo tym przejmujesz. Jestem innego zdania,
doskonale rozumiem, jak bardzo jeste wstrznity, i obawiam si, e to moe pozostawi
ci lady na zawsze. Nie potpiam ci za to, e nas porzuci, i nie mam prawa potpia!
Wybacz, e ci robiam o to wyrzuty. Zdaj sobie spraw, e gdyby mnie spotkao jakie
wielkie nieszczcie, te uciekabym od wszystkich. Matce nic o tym nie powiem. Bd z
ni cigle o tobie rozmawiaa i w twoim imieniu obiecam, e wrcisz ju wkrtce. Nie
martw si o ni, ja j uspokoj. Ale nie drcz jej, przyjd cho raz. Pamitaj, e to przecie
matka! A teraz chciaam ci powiedzie tylko Dunia wstaa e gdybym kiedykolwiek
bya ci potrzebna, gdyby potrzebowa... choby caego mego ycia albo... zawoaj mnie,
przyjd. egnaj!
Szybko si odwrcia i skierowaa ku drzwiom.
Duniu! zatrzyma j Raskolnikow, wstajc i zbliajc si do niej. Ten Razumichin
to bardzo porzdny czowiek.
499
L; unia zarumienia si z
Wic? zapytaa po chwili milczenia.
To czowiek powany, pracowity, uczciwy, zdolny do wielkiego uczucia... egnaj,
Duniu.
Dunia, caa w psach, nagle si zaniepokoia:
Co to, czy doprawdy rozstajemy si na zawsze, e mi... objawiasz ostatni wol?
To nie ma nic do rzeczy... egnaj...
Odwrci si i podszed do okna. Dunia postaa jeszcze chwil, popatrzya na niego z trosk
i wysza bardzo niespokojna.
Bynajmniej nie bya mu obojtna. By moment (przy kocu rozmowy), e bardzo zapragn
uciska j mocno, poegna si z ni, a nawet powiedzie jej. Jednak nie zdecydowa si
nawet na podanie rki.
Wzdraga si moe bdzie potem, gdy sobie przypomni, e j obejmowaem, powie, e
ukradem jej pocaunek!"
Czy ona wytrzyma, czy nie? pomyla po chwili. Nie, nie wytrzyma, takie nie mog
wytrzyma! Takie nie wytrzymuj nigdy..."
Pomyla o Soni.
Od okna powiao chodem. Soce nie wiecio ju tak jasno. Raskolnikow nagle wzi
czapk i wyszed.
Oczywicie nie mg i nie chcia zastanawia si nad swym chorobliwym stanem. Cigy
niepokj jednak, wszystkie te katusze nie mogy przej bez ladu. e nie zmoga go dotd
prawdziwa choroba, to chyba dlatego wanie, i w cigy niepokj wewntrzny na razie
dodawa mu si i podtrzymywa go sztucznie.
Bka si po ulicach bez celu. Soce zachodzio. Ostatnio ogarniao go jakie dziwne
przygnbienie. Nie byo to przygnbienie szczeglnie dojmujce i bolesne. Lecz byo w
nim przeczucie czego nieustannego, wiekuistego, przeczucie beznadziejnych lat,
bezdennej, czarnej rozpaczy, przeczucie caej wiecznoci zamknitej w metrowej
przestrzeni". O zmierzchu nastrj taki zwykle jeszcze si potgowa.
500
Czy mona nie zrobi gupstwa przy takich, czysto fizycznych przypadociach,
zalenych od jakiego zachodu soca! Nie tylko do Soni, nawet do Duni mgbym pj!
mrukn z nienawici.
Kto go zawoa. Obejrza si: goni go Lebieziatnikow.
Niech pan sobie wyobrazi, e byem u pana, szukam pana. Niech pan sobie wyobrazi, e
wykonaa swj plan i zabraa dzieci! Ledwiemy j znaleli z Sofi Siemionown. Wali w
patelni, a dzieciom kae taczy. Dzieci pacz. Zatrzymuj si na rogach i przed
sklepikami. Tum gapiw biega za nimi. Chodmy.
A Sonia? zapyta zaniepokojony Raskolnikow, podajc za Lebieziatnikowem.
Oszalaa po prostu. To znaczy nie Sofia Siemionown oszalaa, tylko Katarzyna
Iwanowna, zreszt Sofia Siemionown te szaleje. A Katarzyna Iwanowna zupenie
oszalaa. Mwi panu, zupena wariatka. Policja j zatrzyma. Moe pan sobie wyobrazi,
jak to na ni podziaa... s teraz nad kanaem, przy mocie, niedaleko od mieszkania Sofii
Siemionowny. Cakiem blisko.
Nad kanaem, nie opodal mostu, o dwa domy od mieszkania Soni zgromadzi si tum,
zoony przewanie z wyrostkw i dziewczt. Ochrypy, rozbity gos Katarzyny Iwanowny
sycha byo ju przy mocie. Rzeczywicie to dziwaczne widowisko mogo zainteresowa
uliczn publiczno. Katarzyna Iwanowna, w zniszczonej sukni, w chustce, w poamanym
somkowym kapeluszu opadajcym na bok gowy jak bezksztatna szmata, naprawd
szalaa. Bya zmczona i zdyszana. Jej zbolaa, suchotnicza twarz miaa wyraz bardziej
jeszcze cierpicy ni zazwyczaj (na ulicy, w socu, suchotnik zawsze wyglda gorzej ni w
mieszkaniu). Jej podniecenie nie zmniejszao si jednak, zdenerwowanie wzmagao si z
kad chwil. Rzucaa si na dzieci, krzyczaa na nie, uczya na miejscu, przy ludziach, jak
taczy i co piewa, tumaczya im, dlaczego musz to robi, wpadaa w rozpacz, e jej nie
rozumiej, bia
501
je... Fotem nagle rzucaa si na publiczno. Gdy zobaczya kogo cho troch lepiej
ubranego, natychmiast zaczynaa mu tumaczy, do czego doprowadzono dzieci ze
szlacheckiego, a nawet arystokratycznego domu". Gdy w tumie kto si rozemia lub
zadrwi, rzucaa si na miakw i zaczynaa im wymyla. Jedni si mieli, inni krcili
gowami, wszyscy jednak patrzyli z ciekawoci na obkan kobiet i wystraszone dzieci.
Patelni, o ktrej mwi Lebieziatnikow, nie miaa, przynajmniej Raskolnikow jej nie
zauway. Katarzyna Iwanowna, zmuszajc Polek do piewu, a onie i Kol do taca,
zamiast w patelni, wybijaa takt wyschymi domi. Prbowaa rwnie nuci sama, ale za
kadym razem ostry kaszel przerywa jej przy drugim takcie, co doprowadzao j znowu do
rozpaczy, a nawet do ez. Najwicej denerwowa j pacz i przeraenie Koli i Loni.
Rzeczywicie prbowaa ubra dzieci w stroje ulicznych piewakw. Chopiec w turbanie
zrobionym z jakiego czerwonego z biaym materiau udawa Turka, dla Loni nie starczyo
na kostium, mia tylko na gowie czerwon, wczkow czapeczk (a waciwie szlafmyc)
nieboszczyka ojca z wetknitym w ni kawakiem biaego strusiego pira, ktre jako
pamitka rodzinna jeszcze po babce Katarzyny Iwanowny przechowywane byo dotychczas
w kufrze. Poleka bya w swej codziennej sukience. Spogldaa niemiao na matk, zdajc
sobie spraw z jej szalestwa, nie odchodzia od niej, stracia gow i ocierajc ukradkiem
zy, rozgldaa si niespokojnie dokoa. Tum i ulica przeraay j. Sonia nie odstpowaa
od Katarzyny Iwanowny, pakaa i zaklinaa j co chwila, eby wrcia do domu. Ale ta bya
nieubagana.
Daj spokj, Soniu, zostaw mnie! mwia szybko, dyszc i kaszlc. Jak dziecko nie
rozumiesz, o co chodzi! Powiedziaam ci ju raz, e nie wrc do tej zapijaczonej Niemki.
Niech wszyscy zobacz, cay Petersburg, jak ebrz dzieci szlachetnego ojca, ktry cae
ycie uczciwie i wiernie suy i umar, rzec mona, na posterunku. Katarzyna Iwanowna
zdya ju sobie wymyli t histori i lepo w ni
502
uwierzy. Niech, niech to zobaczy ten pody genera. Gupia jeste, Soniu: z czego
mamy y teraz, powiedz? Dosy ju szarpalimy ciebie, nie chc duej! Ach, to pan,
Rodionie Romanowiczu! krzykna, zobaczywszy Raskolnikowa.
Niech pan wytumaczy tej guptasce rzucia si do niego
e nic mdrzejszego nie mona byo wymyli! Kataryniarze dobrze zarabiaj, a nas
wszyscy wespr, kiedy si dowiedz, e jestemy biedn, szlachetn, osierocon rodzin, a
ten pody genera na pewno wyleci z posady, zobaczy pan! Codziennie bdziemy chodzili
pod jego okna, a kiedy bdzie przejeda najjaniejszy pan, padn na kolana, wypchn
dzieci naprzd i wska na nich: Bro ich, ojcze!" On jest ojcem dla sierot, jest miosierny,
obroni, zobaczy pan, a tego marnego generaa... Lo-nia!... Tenez-vous droitel\ Kola, zaraz ty
bdziesz znowu taczy. Czego chlipiesz? Znowu chlipie. Czego si boisz, guptasku? O
Boe, Rodionie Romanowiczu, co ja mam z nimi zrobi? eby pan wiedzia, jakie to
niezdarne! Czy mona z nimi co zrobi!...
Sama prawie paczc (co nie przeszkadzao jej zreszt w wyrzucaniu bez przerwy potoku
sw), wskazywaa mu chlipice dzieci. Raskolnikow prbowa namwi j do powrotu do
domu. Chcc oddziaa na jej ambicj, zauway nawet, e nie wypada, aby chodzia po
ulicach jak kataryniarz, skoro zamierza zosta przeoon pensji dla szlachetnie urodzonych
panien.
Pensji, cha, cha, cha! Gruszki na wierzbie! krzykna Katarzyna, wybuchna
miechem i zaniosa si kaszlem.
Nie, prosz pana, skoczyy si marzenia! Wszyscy nas opucili!... A ten z
przeproszeniem genera... Wie pan, rzuciam w niego kaamarzem, sta akurat w poczekalni
na stole, przy arkuszu, na ktry si interesanci wpisywali, ja te si wpisaam, rzuciam i
uciekam. O, podli, podli! Pluj na nich, teraz sama bd utrzymywaa dzieciaki, obejd si
bez aski! Dosy ju wymczylimy j wskazaa na Soni. Poleko, ile
Tenez-vous droite! (fr.) Trzymaj si prosto!
503
zebralimy, poka! Jak to? Tylko dwie kopiejki? O otry! Nic nie daj, biegaj tylko za nami
z wywieszonymi jzorami! Czego si ten dure mieje? wskazaa na kogo w tumie.
To wszystko dlatego, e ten Kola jest taki niezdarny, co za bachor! Czego chcesz, Poleko?
Mw ze mn po francusku, parlez-moi franais1. Uczyam ci przecie, umiesz kilka
zda!... Inaczej nie odrni was, dzieci z dobrej rodziny, dobrze wychowanych, od
zwykych kataryniarzy. Nie przedstawiamy przecie jakiego tam Czarnego Piotrusia, ale
zapiewamy wytworny romans... Ach, prawda! Co by tu zapiewa? Przeszkadzacie mi
cigle, a my... rozumie pan, zatrzymalimy si tu, eby wybra co takiego do piewu, eby
Kola mg przy tym taczy... Bo my, jak pan widzi, wszystko bez przygotowania. Trzeba
si umwi, eby wszystko szo skadnie, to pjdziemy na Newski prospekt, tam jest o
wiele wicej ludzi z towarzystwa, zaraz nas zauwa. Lonia umie Chutorek... Ale wci
tylko Chutorek i Chutorek, wszyscy to piewaj! Musimy zapiewa co o wiele
szlachetniejszego... No, Poleko, wymylia co, mogaby ty przynajmniej pomc matce!
Pamici nie mam, pamici mi brak, bo sama bym sobie co przypomniaa! Nie moemy
przecie piewa Gdy huzar wsparty na szabli2] Ach, zapiewamy po francusku Cin
sows3! Uczyam tego, uczyam. A co najwaniejsze, to jest po francusku, od razu wszyscy
si przekonaj, e jestecie dziemi ze szlacheckiej rodziny, i bdzie to bardziej
wzruszajce... Mona by nawet Marlborough sen va-t-en guerre, bo to piosenka dla dzieci i
we wszystkich arystokratycznych domach piewa si j dzieciom do snu.
Marlborough s'en va-t-en guerre, Ne sait uand reviendra...4
1 Parlez-moi franais (fr.) mw ze mn po francusku.
2 Huzar... popularna piosenka do sw poety Konstantego Batiuszkowa (1787-1855).
3 Cin sous (fr.) Pi sous (sw dawna drobna moneta francuska).
4 Marlhorough... (fr.) Marlborough wyrusza na wojn, nie wie, kiedy wrci...
504
zacza piewa. Nie, lepiej niech bdzie Cin sousl No, Kola, we si pod boki,
prdzej, a ty, Lonia, kr si w drug stron, my z Polek bdziemy nuci i klaska!
Cinq sous, cinq sous,
Pour monter notre menage...1
Kche, kche, kche! zaniosa si kaszlem. Popraw sukienk, Poleko, ramiczka opady
zauwaya, dyszc ciko.
Teraz wanie powinnicie si stara o przyzwoity wygld i zachowanie, eby wszyscy
widzieli, e jestecie szlacheckimi dziemi. A mwiam, eby kraja duszy stanik i przy
tym z dwch brytw. To ty, Soniu, wtedy, z twoimi radami: Krcej i krcej", no i masz,
wyglda jak strach na wrble... Znowu pacz! Czego, guptasy? No, Kola, zaczynaj,
prdzej, prdzej, ach, c to za nieznony dzieciak!...
Cinq sous, cinq sous...
Znowu policjant? Czego tu chcesz?
Rzeczywicie przez tum przeciska si policjant. Ale w tej samej chwili zbliy si jaki
jegomo w surducie i paszczu, powany, pidziesicioletni urzdnik z orderem na szyi
(co sprawio specjaln przyjemno Katarzynie Iwanownie i umity-gowao policjanta) i w
milczeniu poda jej trzyrublowy, zielony banknot. Na twarzy jego malowao si szczere
wspczucie. Katarzyna Iwanowna przyja pienidze i podzikowaa grzecznie, dygna
nawet ceremonialnie.
Dzikuj panu, wielce szanowny panie zacza grnolotnie pobudki, ktre skoniy
nas... we pienidze, Poleko. Widzisz, s jeszcze porzdni i szlachetni ludzie, gotowi
popieszy z pomoc biednej szlachciance dotknitej nieszczciem. Widzi pan tutaj,
szanowny panie, szlacheckie dzieci,
Pi groszy, pi groszy na urzdzenie naszego gospodarstwa...
505
nawet bardzo arystokratycznie skoligacone... A ten pody genera siedzia sobie i jarzbki
zajada... zacz tupa nogami, e mu przeszkodziam... Ekscelencjo, powiadam, znae tak
dobrze mego ma nieboszczyka, bro teraz sierot i crk jego rodzon, ktr w dniu
mierci ojca oczerni najpodlejszy z podych..." Znowu ten policjant. Niech pan mnie broni!
zawoaa do urzdnika. Czego ten policjant si mnie czepia? Z ulicy Mieszczaskiej
ucieklimy ju tutaj przed jednym... O co chodzi, durniu?
Bo na ulicy nie wolno. Prosz nie zakca porzdku.
To ty zakcasz porzdek! Ja tak samo jakbym chodzia z katarynk, co ci to obchodzi?
Na katarynk trzeba mie pozwolenie, a pani tu swoj osob i zachowaniem robi
zbiegowisko. Gdzie pani mieszka?
Jakie pozwolenie?! wrzasna Katarzyna Iwanowna.
Ma dzi pochowaam, co za pozwolenie?
Niech si pani uspokoi wtrci si urzdnik chodmy, odprowadz pani... Nie
wypada w tumie... pani jest chora...
Panie szanowny, pan o niczym nie wie! krzyczaa Katarzyna Iwanowna.
Pjdziemy na Newski... Soniu! Soniu! Gdzie ona si podziaa? Co, ona take pacze? Co si
z wami stao?... Kola, Lonia, a wy dokd?! wrzasna nagle przestraszona. Gupie
dzieci! Kola, Lonia, dokd oni biegn!...
Kola i Lonia, wystraszeni przez tum gapiw i zachowanie si obkanej matki, gdy
zobaczyli jeszcze policjanta, ktry chcia ich dokd zabra, schwycili si za rce i rzucili
do ucieczki. Katarzyna Iwanowna z krzykiem i paczem zacza ich goni. al byo patrze
na ni, gdy biega, paczc i ciko dyszc. Sonia i Poleka pobiegy za ni.
Zatrzymaj ich, zatrzymaj, Soniu! Gupie, niewdziczne bachory!... Trzymaj ich...
Przecie ja dla was... Potkna si i upada.
Zrania si do krwi! O Boe! krzykna Sonia, nachylajc si nad ni.
506
Wszyscy si zbiegli i otoczyli lec. Raskolnikow z Lebiezia-tnikowem przybiegli pierwsi,
za nimi popieszyli urzdnik i policjant, ktry warkn co pod nosem i machn rk w
przeczuciu, e szykuje si niezy kram.
Prosz si rozej! rozpdza gromadzcych si gapiw.
Umiera! krzykn jaki gos.
Zwariowaa! odezwa si inny.
O Boe, zmiuj si! powiedziaa jaka kobieta, egnajc si. Czy zapali dzieciaki?
Aha! Prowadz ich, starsza dziewczynka zapaa... A to dopiero!
Po bliszym przyjrzeniu si okazao si, e Katarzyna Iwanowna nie zrania si, padajc,
jak mylaa Sonia, lecz e krew czerwienica bruk pynie jej z garda.
Znam takie rzeczy, widziaem powiedzia urzdnik do Raskolnikowa i
Lebieziatnikowa to suchoty: krew bucha z garda i dusi. Byem niedawno wiadkiem,
Cz szsta
i
Dziwnym yciem y teraz Raskolnikow: zdawao mu si, e ogarna go gsta mga,
pograjc w samotnoci cikiej i bez wyjcia. Gdy pniej, znacznie pniej przypomina
sobie ten okres, zdawa sobie spraw, e przez cay ten czas, do ostatecznej katastrofy,
doznawa niejako zamroczenia wiadomoci. By na przykad zupenie pewien, e nie
orientowa si wtedy w czasie i myli daty rozmaitych wypadkw. Gdy przypomina sobie
rne fakty i chcia si w nich zorientowa, musia opiera si na informacjach
dostarczanych mu o sobie przez innych. Myli zdarzenia, rne rzeczy uwaa za wynik
wypadkw istniejcych naprawd tylko w jego wyobrani. Chwilami ogarnia go
chorobliwy, mczcy lk przechodzcy niekiedy w paniczny strach. Pamita rwnie, e
jakby w przeciwiestwie do takiego stanu zapada na cae godziny, a nawet dni w zupen
apati przypominajc chorobliw obojtno wystpujc niekiedy u osb konajcych.
Waciwie w cigu tych ostatnich dni unika wyranego zdawania sobie sprawy ze swej
sytuacji. Zwaszcza pewne fakty, ktre naleaoby natychmiast wywietli, bardzo mu
ciyy. Stara si unika poniektrych spraw, cho ich omijanie w jego sytuacji grozio
nieuchronn zgub.
512
Niepokoi go zwaszcza Swidrygajow. Bieg jego myli urywa si wanie na bardzo dla
niego gronych i zupenie niedwuznacznych sowach Swidrygajowa, wypowiedzianych w
mieszkaniu Soni w chwili mierci Katarzyny Iwanowny. Mimo to Raskolnikow nie stara
si wyjani sprawy. Czasami, znalazszy si w jakiej odlegej dzielnicy miasta, w
obskurnym szynku, sam jeden przy stole, nie pamitajc prawie, jak si tam dosta,
przypomina sobie nagle Swidrygajowa. Powstawaa w nim wtedy wyrana i niepokojca
myl, e powinien jak najprdzej rozmwi si z tym czowiekiem i co si da, zaatwi
ostatecznie.
Pewnego razu, gdy zawlk si gdzie za rogatki, zdawao mu si nawet, e czeka na
Swidrygajowa i e tam si z nim umwi. Innym razem obudzi si o wicie gdzie na
ziemi, w krzakach, zupenie nie wiedzc, skd si tam wzi. Zreszt w cigu dwch czy
trzech dni po mierci Katarzyny Iwanowny dwukrotnie spotka Swidrygajowa w
mieszkaniu Soni, do ktrej Raskolnikow wstpowa bez celu, zawsze tylko na chwil.
Zamieniali wtedy ze sob kilka sw, nie poruszajc jednak sprawy najwaniejszej, jakby
byo umwione midzy nimi, e o tym naley do czasu milcze. Ciao Katarzyny
Iwanowny spoczywao jeszcze w trumnie. Swidrygajow krzta si i wydawa rne
polecenia tyczce pogrzebu, Sonia te bya bardzo zajta. Swidrygajow zakomunikowa
Raskolnikowowi, e udao mu si pomylnie zaatwi spraw dzieci; dziki swoim
stosunkom znalaz osoby, ktre dopomogy natychmiast umieci ca trjk w bardzo
porzdnych zakadach. Uatwiy te spraw sumy wpacone przez niego na konto dzieci, bo
sieroty z gotwk daleko atwiej jest umieci ni zupenie biedne. Mwi take co o Soni,
obieca, e wstpi w tych dniach do Raskolnikowa, i wspomina, e chciaby si poradzi,
e trzeba by si rozmwi, bo s pewne sprawy..." Rozmowa powysza toczya si w sieni,
na schodach. Swidrygajow badawczo patrzy Raskolnikowowi w oczy i nagle, zniywszy
gos, po chwili namysu zapyta:
17 Zbrodnia i kara
513
Dlaczego jest pan taki jaKis nieswj, Kodiome Komano-wiczu? Doprawdy! Patrzy pan i
sucha, a jakby pan nic nie rozumia. Niech si pan otrznie. Pogadamy sobie. Szkoda
tylko, e mam tyle spraw na gowie, wasnych i cudzych... Ach, prosz pana doda nagle
wszyscy ludzie potrzebuj powietrza, powietrza, powietrza... Przede wszystkim!
cSwidrygajow odsun si, przepuszczajc wchodzcego po-pa z diakiem, ktrzy przyszli
odprawi naboestwo aobne. Na polecenie Swidrygajowa naboestwa odprawiano dwa
razy dziennie. Swidrygajow wyszed na ulic, Raskolnikow za posta w zamyleniu przez
chwil, po czym wszed za popem do mieszkania Soni.
Stan we drzwiach. Naboestwo zaczo si cicho, uroczycie, smutno. Myl o mierci i
poczucie jej obecnoci zawsze, od dziecistwa wywieray na Raskolnikowie przykre,
mistyczne i przeraajce wraenie. Przy tym dawno ju nie by na aobnym naboestwie,
a tutaj byo co szczeglnie strasznego i niepokojcego. Spojrza na dzieci: caa trjka
klczaa przy trumnie, Poleka pakaa. Za nimi, paczc cicho i jakby niemiao, modlia
si Sonia. Przecie ona w cigu tych kilku dni nie spojrzaa na mnie ani razu, nie
powiedziaa do mnie ani sowa" pomyla Raskolnikow. Soce jasno owietlao cay
pokj, kbi si dym z kadzielnicy, pop odmawia Wieczne odpoczywanie. Raskolnikow
kochasz, i wierz w twoj szlachetno. Wiem rwnie, e i ona moe ciebie pokocha, a
moe nawet ju kocha. Teraz decyduj sam, czy powiniene zalewa robaka, czy nie?
Rodionie... Widzisz... No... Ach, do diaba! Dokd ty si wybierasz? Widzisz, jeeli to
tajemnica, to niech ju sobie bdzie! Ale ja... ja si dowiem, o co chodzi... Jestem pewien,
e to jakie gupstwo, straszna bzdura i e to ty sam wszystkiego nawaye. Zreszt, zacny
z ciebie czowiek! Zacny!...
Chciaem ci jeszcze powiedzie, ale przerwae mi, e masz zupen racj, uwaajc, i
nie naley stara si odgadn te tajemnice i sekrety. Zostaw to na razie, bd spokojny.
Dowiesz si w swoim czasie, wanie wtedy, kiedy bdzie trzeba. Wczoraj pewien czowiek
powiedzia mi, e czowiekowi potrzebne jest powietrze, powietrze, powietrze! Chc teraz
pj do niego i dowiedzie si, co mia na myli.
Razumichin sta zamylony, przejty i co kalkulowa.
To polityczny spiskowiec! Na pewno! W przeddzie jakiego decydujcego kroku, na
pewno! Nic innego nie moe by i... Dunia wie o tym..." doszed do wniosku.
Wic Awdotia Romanowna przychodzi do ciebie powiedzia, akcentujc kade sowo
a ty chcesz si zobaczy z czowiekiem, ktry mwi, e potrzeba wicej powietrza,
powietrza, a... zatem ten list... take ma co z tym wsplnego doda, jakby do siebie.
Jaki list?
Dostaa dzi jaki list, bardzo j zaniepokoi. Bardzo, nawet za bardzo. Zaczem mwi
o tobie. Prosia, ebym przesta. Potem... potem powiedziaa, e moe wkrtce si
rozstrzygnie, potem zacza mi za co dzikowa, a potem zamkna si w swoim pokoju.
Dunia dostaa list? zapyta powtrnie Raskolnikow w zamyleniu.
518
Tak, list. Nie wiedziae o tym? Hm!... Zamilkli obaj na chwil.
Do widzenia, Rodionie. Ja, bracie... by taki moment, a zreszt, do widzenia, widzisz,
by taki moment... No, bd zdrw! Musz ju i. Pi nie bd. Po co mi teraz... wanie!
Popiesznie ruszy ku wyjciu, zamkn ju za sob drzwi, ale nagle otworzy je znowu i
powiedzia, patrzc gdzie w bok:
A proposl Czy pamitasz to morderstwo, co to Porfiry, tej starej? No to wiedz, e
morderca si znalaz, sam si przyzna i przedstawi wszelkie dowody. To jeden z tych
robotnikw, malarzy, wyobra sobie, a ja ich tak broniem. Nie do wiary, ale on t scen
bjki i miechu ze swoim koleg na schodach umylnie urzdzi w chwili, gdy nadchodzi
str i dwch wiadkw, eby zmyli lady. Co za spryt, ile zimnej krwi mia ten szczeniak!
Trudno w to uwierzy, ale sam to opowiedzia, sam si przyzna! Ale wpadem! Tylko e
nie ma czemu si dziwi, bo wedug mnie to geniusz obudy i sprytu, geniusz mylenia
poszlak. Czy tacy si nie zdarzaj? A e nie wytrzyma do koca i przyzna si, tym
bardziej mu wierz. To dodaje prawdopodobiestwa caej historii. Ale si wtedy
wkopaem! Ze skry wyaziem w ich obronie!
Powiedz mi z aski swojej, skd o tym wiesz i dlaczego to ci tak interesuje? z
widocznym zdenerwowaniem zapyta Raskolnikow.
Dobre sobie! Dlaczego mnie interesuje? Te pytanie!... Midzy innymi dowiedziaem si
od Porfirego. Zreszt, prawie o wszystkim wiem od niego...
Od Porfirego?
Od Porfirego.
A on... co on? zapyta z lkiem Raskolnikow.
Doskonale mi wszystko wytumaczy. Tak po swojemu, psychologicznie.
On ci tumaczy? Sam?
Tak, sam, sam, no to cze! Pniej opowiem ci to i owo, a teraz musz ucieka. A
jednak... by taki moment,
519
ze mylaem... Ale mniejsza z tym, o tym pniej!... Po co miabym si teraz upija?
Upoie mnie bez wdki. Przecie ja jestem pijany, Rodionie! Nie piem, a jestem pijany.
No, bd zdrw, wpadn do ciebie niedugo.
Razumichin wyszed.
To na pewno spiskowiec, na pewno, na pewno! zdecydowa, schodzc ze schodw.
Siostr te w to wcign, to bardzo podobne do Awdotii Romanowny. Zaczy si
schadzki!... Przecie ona te robia jakie aluzje... Z caego szeregu jej sw... pswek...
aluzji... to si wanie zgadza! Inaczej nie mona wytumaczy caej tej krtaniny. Hm! A ja
ju mylaem... O, Boe! Co te mi przyszo do gowy! Tak, to byo jakie zamroczenie,
zawiniem w stosunku do niego. Ale to on sam wtedy w korytarzu, pod lamp, namci mi
w gowie. Tfu! To wstrtne, pode, chamskie z mojej strony, e tak mogem pomyle! Zuch
z tego Mikoaja, e si przyzna... A jak to tumaczy rozmaite dawne rzeczy: jego chorob
wtedy, dziwne zachowanie, take dawniej, jeszcze na uniwersytecie, kiedy stale by taki
ponury, pospny... Tylko co znaczy ten list? W tym jednak co musi by. Od kogo jest ten
list? Przypuszczam... Hm! Nie! Trzeba si bdzie dowiedzie".
Przypomnia sobie Duni, uprzytomni sobie wszystko i serce mu zamaro. Zerwa si i
pobieg.
Raskolnikow po wyjciu Razumichina wsta, przeszed si kilka razy po pokoju z takim
rozmachem, jak gdyby zapomnia o jego szczupych rozmiarach i... usiad znowu na
kanapie. Czu przypyw nowych si, znowu czekaa go walka, a zatem byo jeszcze wyjcie.
Tak, znalazo si jeszcze wyjcie! To dobrze, bo ju dusi si, zaczadzia od tego, e si nic
nie dziao, e wypadki zatrzymay si w miejscu. Od sceny z Mikoajem u Porfirego
przytaczao go poczucie bezradnoci. Potem, tego samego dnia, miaa miejsce rozmowa z
Soni. Odbya si i zakoczya zupenie
520
inaczej, ni to sobie przedtem uoy... Zgodzi si z Soni, sam si zgodzi, zupenie
szczerze, e nie bdzie mg y z tak spraw na sercu! A Swidrygajow? To zagadka...
Niepokoi go, co prawda, ale to nie jest takie wane. Moe i tu czeka go walka, moe tu
znajdzie si rozwizanie, ale Porfiry to co innego.
Zatem Porfiry wytumaczy Razumichinowi, wytumaczy mu psychologiczniel Znowu
zaczyna si pcha z t swoj przeklt psychologi! Porfiry? Przecie to niemoliwe, eby
on cho na chwil uwierzy w win Mikoaja po tej scenie, jaka bezporednio poprzedzia
owo przyznanie si, scenie pomidzy nimi, nastrczajcej jeden tylko wniosek.
(Raskolnikow kilkakrotnie w cigu tych paru dni mglicie przypomina sobie epizody tej
sceny z Porfirym, w caoci jednak nie wytrzymaby tego.) Pady wtedy takie sowa, miay
miejsce takie ruchy i gesty, wymieniono takie spojrzenia, powiedziano rne rzeczy takim
tonem, e po tym wszystkim przyznanie si Mikoaja (ktrego Porfiry od razu przejrza na
wskro) nie mogo zachwia jego zasadniczego pogldu na spraw.
Dobre sobie! Nawet Razumichin zacz podejrzewa! Scena na korytarzu pod lamp nie
przesza wic wtedy bez wraenia. Pobieg do Porfirego... Ale z jakiej racji ten nabiera
Razumichi-na? W jakim celu skierowa jego uwag na Mikoaja? W tym by przecie jaki
cel, jaki zamiar, ale jaki? To prawda, e od owego poranka przeszo ju duo czasu, za
duo, a Porfiry nie dawa znaku ycia. Tym gorzej, bez wtpienia..." Raskolnikow wzi
czapk i skierowa si ku wyjciu. Pierwszy raz w cigu caego tego czasu odzyska
przynajmniej rwnowag umysow. Trzeba skoczy ze Swidrygajowem myla i
to jak najprdzej, zdaje si, e on te czeka, ebym przyszed do niego". W tej chwili taka
fala nienawici zalaa jego udrczone serce, e chyba mgby zabi ktrego z nich:
Swidrygajowa lub Porfirego. Jeeli nie teraz, zaraz, to czu, e przyjdzie jednak moment,
kiedy bdzie w stanie to zrobi. Zobaczymy, zobaczymy" powtarza sobie.
521
Otworzy drzwi do sieni i nagle natkn si na Porfirego, ktry wchodzi do jego pokoju.
Raskolnikow osupia na chwil, ale tylko na chwil. Nie zdziwi si ani nawet prawie si
nie przelk. Drgn tylko, po czym zaraz si opanowa. A moe to bdzie rozwizanie!
Podszed po cichu jak kot, nic nie syszaem. Czyby podsuchiwa?"
Nie spodziewa si pan gocia! zawoa, miejc si Porfiry Pietrowicz. Ju dawno
miaem ochot wstpi do pana, przechodz tdy i myl, a moe by wpa na par minut,
odwiedzi go? Wybiera si pan dokd? Nie bd zatrzymywa. Tylko, pozwoli pan, e
papierosika...
Niech pan siada, bardzo prosz przyj gocia Raskolnikow z tak zadowolon i
przyjacielsk min, e sam by si sob zachwyci, gdyby mg si zobaczy. Goni
ostatkami si! Czasami zdarza, si, e czowiek przez p godziny umiera ze strachu przed
rozbjnikiem, a gdy poczuje ju n na gardle, trwoga nagle go opuszcza i przestaje si ba.
Raskolnikow usiad na wprost Porfirego i wpatrywa si w niego bez drgnienia powiek.
Porfiry zmruy oczy i zapala papierosa.
No mwe, mwe omal nie wyrwao si Raskol-nikowowi. Dlaczego, dlaczego nie
mwisz?"
II
Ach, te papierosy zacz nareszcie Porfiry Pietrowicz, przypaliwszy papierosa i
odsapnwszy. Szkodliwe to, bardzo szkodliwe, a nie mog si odzwyczai! Kaszl,
krztusz si, mam zadyszk. Tchrz jestem, wie pan, poszedem do doktora B-na, kadego
pacjenta bada minimum p godziny. mia si, patrzc na mnie, ostukiwa, ostukiwa i
powiada: Palenie panu szkodzi, ma pan rozedm puc". Czy ja mog przesta pali? Czym
ja to zastpi? Nie pij, w tym sk, che-che-che, e nie pij! Wszystko przecie jest
wzgldne, prosz pana, wszystko jest wzgldne!
522
Ten znowu zaczyna mi ple o czym w rodzaju subowego mieszkania, czy co!" z
obrzydzeniem pomyla Raskolnikow. Przypomnia sobie nagle podobn scen z ich
ostatniego spotkania i zawrza, jak wtedy, nienawici.
A ja byem u pana onegdaj wieczorem, nie wie pan o tym?
cign dalej Porfiry Pietrowicz, rozgldajc si po pokoju.
Tu byem, w tym pokoju. Tak, jak dzi przechodz i myl sobie, zo mu wizyt.
Przychodz, drzwi otwarte na ocie, rozejrzaem si, poczekaem, nawet nie szukaem
sucej i wyszedem. Pan nie zamyka pokoju?
Raskolnikow pospnia coraz bardziej. Porfiry jakby odgad jego myli.
Przyszedem si wytumaczy, kochany panie Rodionie Romanowiczu, wytumaczy
si! Winien jestem panu wytumaczenie mwi z umieszkiem i nawet klepn
Raskolnikowa po kolanie. Prawie jednoczenie jednak twarz jego nabraa wyrazu powagi i
troski, a nawet jakby smutku. Raskolnikow zdziwi si: nie widzia dotychczas i nie
przypuszcza, e Porfiry moe mie taki wyraz twarzy. Przykra scena miaa miejsce
midzy nami, prosz pana, podczas ostatniego widzenia. Prawd powiedziawszy, to i przy
pierwszym spotkaniu te bya dziwna scena, ale ostatnio... Lecz teraz zastanwmy si!
Bardzo by moe, e zawiniem wobec pana, zdaj sobie z tego spraw. Pamita pan, jak
emy si rozstali: pan by zdenerwowany, kolana panu dray i ja byem zdenerwowany,
kolana mi si trzsy. I wie pan, tak jako le si co wtedy stao midzy nami, nie po
dentelmesku. A przecie mimo wszystko jestemy dentelmenami, w kadym razie
przede wszystkim jestemy dentelmenami, chciaem powiedzie. Pamita pan, do czego to
doszo... byo to nawet, powiedzmy otwarcie, nieprzyzwoite.
Czego on chce, za kogo mnie ma?" zastanawia si zdumiony Raskolnikow i
podnisszy gow, szeroko otwartymi oczami przyglda si Porfiremu.
Doszedem do wniosku, e lepiej bdzie zagra w otwarte karty mwi dalej Porfiry
Pietrowicz, odwracajc gow
523
i spuszczajc oczy, jakby zaniecha swych dotychczasowych sposobw i sztuczek i nie
chcia paraliowa wzrokiem swej ofiary. Tak, takie sceny i tego rodzaju podejrzenia nie
mog trwa dugo. eby nie Mikoaj, to nie wiem doprawdy, do czego by wtedy doszo
midzy nami. A ten przeklty mieszczuch siedzia cay czas za przepierzeniem, no niech
pan sobie to wyobrazi! Zreszt, wie pan zapewne o tym, tak jak ja wiem, e by on pniej
u pana. Ale nie byo tak, jak pan przypuszcza: po nikogo nie posyaem i adnych
rozporzdze nie wydaem. A wie pan, dlaczego nie wydaem rozporzdze? Bo, jakby to
panu powiedzie: sam byem tym wszystkim zaskoczony. Tylko po strw kazaem posa
(zauway ich pan chyba, przechodzc). Jak byskawica bysna mi pewna myl, byem
wtedy, widzi pan, gboko przekonany. Sprbujmy, myl sobie, wprawdzie jedno
wypuszcz na razie z rki, ale za to co innego zapi za ogon, a swego, swego przynajmniej
nie popuszcz. Bardzo pan jest nerwowy, Rodionie Romanowiczu. To ju wrodzone
widocznie. Za bardzo pan jest przeczulony przy caym szeregu innych cech swego
charakteru i serca, ktre, pochlebiam sobie, zdyem ju pozna. Naturalnie, powinienem
by i wtedy zdawa sobie spraw, e nie zawsze bywa tak, e przyjdzie czowiek i od razu
wywali ca prawd na st. Owszem, zdarza, si to, zwaszcza gdy si kogo przycinie do
ostatnich granic wytrzymaoci, ale bd co bd rzadko. O tym powinienem by pamita.
Mylaem sobie: no nie, eby chocia troszeczk! eby chocia odrobin, eby tylko mona
byo schwyci co w rce, a nie cigle ta psychologia. Bo jeeli czowiek jest winien,
mylaem, to oczywicie mona oczekiwa, e w kocu zdradzi si z czym istotnym.
Wolno nawet liczy na jakie zupenie niespodziewane wyniki. Liczyem na paskie
usposobienie wtedy, Rodionie Romanowiczu, gwnie na paskie usposobienie! Bardzo na
to liczyem.
Ale pan... dlaczego pan znowu tak jako... bkn Raskolnikow, nie zastanawiajc
si nawet nad tym pytaniem. O czym on mwi gubi si w domysach czyby
naprawd uwaa, e jestem niewinny?"
524
Dlaczego? Przyszedem si wytumaczy, uwaaem to, e tak powiem, za swj wity
obowizek. Chc panu dokadnie wyjani wszystko, jak byo, ca histori tamtej, e tak
powiem, koowacizny. Wiele pan wycierpia przeze mnie, Rodionie Romanowiczu. Nie
jestem potworem. Rozumiem, co to znaczy dwiga taki ciar dla czowieka zgnbionego,
Nawet nie wypada, ebym ja, sdzia ledczy, tak dalece si tym interesowa: mam przecie
w rku Mikoaja,
526
takty. Jak pan sobie chce, ale s to fakty! Ma on te swoj psychologi, musz si tym
zaj, bo to sprawa ycia lub mierci. Po co ja panu to wszystko teraz wykadam? eby pan
o wszystkim wiedzia i w swoim sercu i rozumie nie mia do mnie alu za moj zoliwo
wtedy. To nie bya zoliwo, mwi szczerze, che-che! A czy pan myli, e nie zrobiem
wtedy u pana rewizji? Zrobiem, zrobiem, che-che! Zrobiem, jak pan sobie tutaj chory
lea na kanapie. Nie oficjalnie i nie osobicie, ale zrobiem. Z miejsca przeszukano paskie
mieszkanie, kad dziur przeszukano, ale umsonstl\ Myl sobie: teraz ten czowiek
przyjdzie do mnie, przyjdzie sam i to niedugo; jeli jest winien, to na pewno przyjdzie. Kto
inny by nie przyszed, ale ten przyjdzie. A pamita pan, jak to pan Razumichin zacz si do
pana o tej sprawie wygadywa? Urzdzilimy to celowo, eby pana zdenerwowa. Pucio
si umylnie plotk, eby j panu powtrzy, a pan Razumichin to taki czowiek, ktry nie
potrafi ukry swego oburzenia. Panu Zamietowowi pierwszemu rzuciy si w oczy paski
gniew i paska zuchwao, bo jake mona byo w traktierni tak od razu wypali: Ja
zabiem!" To za miao, to zbyt zuchwale! Jeeli on jest winien, pomylaem, to bdzie to
grony przeciwnik! Tak sobie wtedy pomylaem. Czekam! Czekam na pana z
niecierpliwoci. Zamietowa to pan wtedy po prostu zgnbi, bo... w tym wanie sk, e ta
przeklta psychologia ma dwa koce! Wic czekam, wygldam pana, patrz, Bg pana
prowadzi, idzie pan! Serce we mnie zamaro. Ech! I po co waciwie pan wtedy przyszed?
A ten miech pana, ten miech, z ktrym pan wszed, pamita pan, przecie przez ten
miech jak przez szyb zobaczyem wszystko. Gdybym nie czeka na pana z takim
napiciem, to moe nie zwrcibym uwagi na ten miech. Oto co znaczy by w nastroju. A
pan Razumichin wtedy... ach! A kamie, kamie, czy pan pamita ten kamie, pod ktrym
s ukryte rzeczy? Jakbym go widzia przed sob, w ogrodzie. Pan przecie mwi
Zamietowowi, e
Umsonst (niem.) nadaremnie.
527
TY v/g,j.w\a^iv, LO.J\. jo.iv ?,ica.^i
wtedy roztrzsa paski artyku. Kiedy pan go zacz analizowa, kade paskie sowo
traktowaem dwuznacznie, w kadym doszukiwaem si ukrytego sensu! I tak, prosz pana,
w taki to sposb doszedem do supw granicznych i dopiero kiedy huknem w nie gow,
oprzytomniaem. Nie, powiadam, co to si ze mn dzieje! Przecie wszystko to, przy dobrej
woli, mona wytumaczy zupenie na odwrt i bdzie jeszcze bardziej prawdopodobne.
Sam otwarcie przyznaj, e bdzie bardziej prawdopodobne. To mka! Nie, myl,
wolabym ju jednak jaki szczeglik!..." Jak si wtedy dowiedziaem o tym dzwonku, to
zamarem, dreszcz mnie przeszed. No, myl sobie, mamy co konkretnego!" Nawet ju
przestaem rozumowa, odechciao mi si po prostu. Dabym wtedy tysic rubli z wasnej
kieszeni, ebym tylko mg zobaczy na wasne oczy, jak pan szed te sto krokw z tym
mieszczuchem po tym, jak rzuci on panu w twarz morderca", i przez cae sto krokw nie
omieli si pan go o nic zapyta!... A ten dreszcz, ktry przebieg panu po krgosupie? A
ten dzwonek, w chorobie, pmalignie? Zatem nie dziwi si ju pan chyba, e sobie wtedy
pozwoliem na takie kaway? I po co pan sam wanie w tej chwili przyszed? Zupenie
jakby co pana pchao, jak Boga kocham. A gdyby nie przeszkodzi Mikoka, to... pan
pamita Mikok wtedy? Dobrze pan zapamita? Przecie to by piorun! Grom z jasnego
nieba! A jak si wobec niego zachowaem? Ani na ociupin nie uwierzyem temu
piorunowi, jak raczy pan zapewne zauway. Ale gdzie tam! Pniej, kiedy pan wyszed,
zacz on tak skadnie odpowiada na rne pytania, e a sam si zdziwiem, ale nie daem
mu wiary za grosz! Co to znaczy mie tak murowan pewno. Nie, myl, nic z tych
rzeczy! Jaki tam znowu Mikoka!
Razumichin wanie mi powiedzia, e pan w dalszym cigu oskara Mikoaja i nawet
przekonywa pan...
Zapierao mu oddech i nie dokoczy. Z niesychanym niepokojem sucha, jak ten
czowiek, ktry go przejrza na
528
wsKros, zapar si samego siebie, ba si uwierzy i nie wierzy. W dwuznacznikach
gorczkowo doszukiwa si ukrytego sensu i stara si uchwyci co okrelonego,
definitywnego.
Pan Razumichin! zawoa Porfiry, jakby si ucieszy, e milczcy dotd Raskolnikow
wreszcie si odezwa. Che--che-che! Bo pana Razumichina trzeba byo odstawi: to
pite koo u wozu. Pan Razumichin nic tu nie ma do roboty, to czowiek postronny,
przybieg do mnie taki blady... Bg z nim, po co go w to miesza! Chciaby pan wiedzie,
jak wyglda sprawa z Mikoajem, przynajmniej jak ja j widz? Po pierwsze, jest to duy
dzieciak, wcale nie tchrz, tylko co w rodzaju natury artystycznej. Naprawd, niech pan
si nie mieje, e tak go okrelam. Jest niewinny i bardzo wraliwy. Ma serce, jest fantast.
Umie piewa, taczy, a bajki podobno opowiada tak, e ludzie si schodz, eby go
sucha. Chodzi do szkoy, pka ze miechu, gdy kto palec pokae, upija si do
nieprzytomnoci, nie, eby by zepsuty, tylko od czasu do czasu, kiedy kto go wcignie,
tak po dziecinnemu. Ukrad wtedy, ale nie zdaje sobie z tego sprawy: Podniosem z ziemi,
jaka to kradzie?" A czy pan wie, e on jest z raskolnikw1, a waciwie to sekciarz, mia w
rodzinie biegunw2, a sam niedawno cae dwa lata spdzi na wsi u jakiego starca3.
1 Raskolnicy (od ro. rasko rozam) uczestnicy ruchu religij-no-spoecznego
powstaego w opozycji do cerkiewnych reform patriarchy Nikona, przeprowadzanych w
latach 1653-1660. Inne nazwy: staro wierzy, staroobrzdowcy.
2 Bieguni (od ro. bieg bieg, ucieczka) skrajny nurt raskolnictwa, zdecydowanie
odcinajcy si od tego wiata Antychrysta". Std ucieczka i krycie si przed szatanem w
utajnionych wsplnotach, uchylanie si od powinnoci obywatelskich, a nawet od
posiadania dokumentw jako widomych znakw Antychrysta. Obecna nazwa: Prawdziwie
Prawosawni Chrzecijanie.
3 Starzec (od ro. stariec) witobliwy mentor, wobec ktrego nowicjusz (ro.
posusznik) zobowizany jest do absolutnego posuszestwa. Ten typ przewodnictwa
duchowego zrodzi si w Egipcie z pocztkiem IV w. Gonym orodkiem ruchu starcw w
XIX w. w Rosji bya Pustelnia Optyska pod Kozielskiem.
529
w szysiKiego tego dowiedziaem si od mego i od jego ssiadw. Ba, co wicej, chcia
uciec do pustelni! Czu powoanie, modli si po nocach, zaczytywa si w starych,
prawdziwych" ksigach. Petersburg podziaa na niego bardzo, zwaszcza pe pikna, no i
wdka. Ulega wpywom, zapomnia o starcu i o wszystkim. Wiem o tym, e pewien
tutejszy artysta polubi go, zacz do niego przychodzi. Jak zdarzy si ten wypadek, zlk
si i chcia si powiesi! Ucieka! C poradzi z t opini, jaka utara si wrd ludu o
naszym sdownictwie. S ludzie, ktrych sam wyraz sd" napawa przeraeniem. Kto jest
temu winien? Zobaczymy, co zrobi nowe sdy. Daj Boe, eby byo lepiej! Zatem w
wizieniu przypomnia sobie widocznie witobliwego starca; znowu si pojawia Biblia.
Czy pan wie, Rodionie Romanowiczu, co dla niektrych ludzi u nas znaczy przyj
cierpienie"? To nie znaczy, eby cierpie za kogo, ale po prostu wzi na siebie cierpienie,
a jeeli owo cierpienie pochodzi od wadzy, to tym lepiej. Za moich czasw siedzia w
wizieniu przez cay rok pewien nader spokojny aresztant, caymi nocami czyta na piecu1
Bibli, tak si rozczyta, e w kocu ze szcztem straci miar i pewnego razu ni z tego, ni z
owego zapa ceg i rzuci ni w naczelnika, bez adnego powodu. Ale jak rzuci: umylnie
o arszyn od niego, eby czasami nie trafi! Wiadoma rzecz, co czeka aresztanta, ktry rzuca
si z broni w rku na przeoonych, zatem przyj cierpienie". Ot przypuszczam, e
Mikoaj wanie chce przyj cierpienie" czy co w tym rodzaju. Jestem tego pewny, mam
na to dowody. Tylko e on nie wie o tym, o czym ja wiem. Co, nie przypuszcza pan, eby
wrd ludu mogli istnie tego rodzaju fantaci? Ale masami! A wpyw owego starca teraz
znowu zacz dziaa, zwaszcza po prbie powieszenia si. Zreszt sam mi wszystko
opowie, przyjdzie. Pan myli, e wytrzyma? Niech pan poczeka, jeszcze si wyprze. Z
godziny na godzin czekam,
1 Na tradycyjnych wiejskich piecach w Rosji znajdowao si obszerne legowisko do spania.
530
e przyjdzie odwoa zeznania. Polubiem tego Mikoaja i wybadam go porzdnie. Co pan o
tym sdzi? Che, che! Na niektre pytania odpowiedzia mi zupenie do rzeczy, oczywicie
dowiedzia si, co trzeba, by dobrze przygotowany. Ale inne pytania to po prostu jak groch
o cian, nic absolutnie nie rozumie, nie wie i nie przypuszcza nawet, e nie wie! Nie,
Rodionie Romano-wiczu, mj dobrodzieju, to nie Mikoka! To sprawa fantastyczna,
ponura, sprawa wspczesna, z naszych czasw, kiedy zmcio si serce czowieka, kiedy
szermuje si frazesem, e krew odwiea", i propaguje si komfort yciowy. Tutaj zna
literatur, teoretycznie rozdranione serce. Widoczne jest zdecydowanie na pierwszy krok.
Ale zdecydowanie specjalnego rodzaju: zdecydowa si, jakby spad z wierzchoka gry
albo zlecia ze szczytu wiey, i poszed zabija nieprzytomny. Zapomnia zamkn za sob
drzwi, ale zabi dwie osoby, zabi dla zasady. Zabi, ale pienidzy wzi nie potrafi, a co
zdy zabra, to ukry pod kamieniem. Mao mu byo mki, ktr znis, kiedy siedzia za
drzwiami, a do drzwi si dobijano i dzwoni dzwonek. Nie, wraca jeszcze raz do pustego
ju mieszkania, pprzytomny, eby ten dzwonek sobie przypomnie, zapragn jeszcze raz
zazna zimnego dreszczu... Powiedzmy, e stao si to w malignie, ale tu jest jeszcze co:
zabi, lecz uwaa si za uczciwego czowieka, gardzi ludmi, snuje si niczym blady anio
nie, dajmy spokj Mikoce, mj dobrodzieju, Rodionie Romanowiczu, to nie Mikoka!
Po wszystkim, co zostao powiedziane poprzednio, a co tak bardzo wygldao na
wyrzeczenie si oskarania Raskolniko-wa, takie zakoczenie byo zgoa nieoczekiwane.
Raskolnikow zatrzs si jak w febrze.
Wic... zatem... kto... zabi? zapyta, nie mogc si powstrzyma, urywanym gosem.
Porfiry a odchyli si na oparcie krzesa, jakby zaskoczyo go to pytanie.
Jak to, kto zabi?... powtrzy, jakby nie dowierzajc wasnym uszom. Przecie to
pan zabi, Rodionie Romano531
wiczu! Wanie pan zabi... doda prawie szeptem, tonem wiadczcym o cakowitej
pewnoci.
Raskolnikow zerwa si z kanapy, posta chwil i usiad znowu, nie mwic ani sowa.
Konwulsyjny skurcz wykrzywi mu twarz.
Jak to usteczka dr, zupenie jak wtedy bkn ze wspczuciem Porfiry. Pan
mnie widocznie le zrozumia, Rodionie Romanowiczu, dlatego si pan tak zdziwi
doda po chwili milczenia. Przyszedem wanie po to, eby powiedzie wszystko i
zagra w otwarte karty.
To nie ja zabiem szepn Raskolnikow, jak wystraszone dziecko, przyapane na
gorcym uczynku.
Nie, to pan, Rodionie Romanowiczu, pan, nikt inny
surowo i z przekonaniem szepn Porfiry.
Obaj zamilkli i milczenie trwao nieprawdopodobnie dugo, dobre dziesi minut.
Raskolnikow opar si okciami o st i w milczeniu wichrzy sobie wosy. Porfiry siedzia
spokojnie i czeka. Nagle Raskolnikow spojrza na niego z pogard.
Pan znowu zaczyna swoje dawne dywagacje, Porfiry Pietrowiczu! Znowu te same
chwyty, e te si to panu nie sprzykrzy?
Nieche pan da spokj, po co mi teraz jakie chwyty? Co innego, gdyby ta rozmowa
odbywaa si przy wiadkach, ale szepczemy przecie tutaj sam na sam. Widzi pan
przecie, e nie po to przyszedem, aby pana goni i apa jak zajca. Czy pan si przyzna,
czy nie, w tej chwili jest mi to obojtne. Osobicie jestem zupenie przekonany.
A wic po co pan przyszed? zapyta Raskolnikow.
Powtarzam panu moje pytanie: jeli uwaa mnie pan za winnego, to dlaczego nie wsadzi
mnie pan do wizienia?
Dobre pytanie! Odpowiem panu na to szczegowo: po pierwsze, aresztowanie pana tak
z miejsca byoby dla mnie niekorzystne.
Jak to niekorzystne? Skoro jest pan zupenie przekonany, to paskim obowizkiem...
532
Ba, c z tego, e jestem przekonany? Na razie to tylko moje marzenia. Zreszt, mam
pana wsadzi po to, eby mia pan spokjl Pan o tym dobrze wie, skoro pan si sam
naprasza. Skonfrontuj pana, na przykad, z tym mieszczuchem, a pan mu powie: C to,
pijany jeste? Kto mnie z tob widzia? Wziem ci po prostu za pijaka i bye pijany", no i
co ja wtedy panu odpowiem, tym bardziej e paskie twierdzenie jest praw-dopodobniejsze
ni jego. Bo w jego zeznaniu tkwi sama psychologia, ktra do takiej mordy nawet nie
pasuje, a pan trafia w sedno, bo dra chla wd, a za dobrze o tym wiadomo. Przyznaem
przecie panu szczerze kilka razy, e caa ta psychologia ma dwa koce i e ten drugi
koniec, paski, jest wikszy i o wiele prawdopodobniejszy. A poza tym nie mam na razie
dowodw przeciwko panu. I aczkolwiek zamkn pana mimo wszystko, i widzi pan, nawet
sam przyszedem (cho tak si zwykle nie robi) uprzedzi pana o wszystkim, to jednak
mwi panu szczerze (tak rwnie si nie robi), e bdzie to niekorzystne dla mnie. Po
drugie, przyszedem dlatego...
No tak, a po drugie? Raskolnikow cigle jeszcze nie mg zapa tchu.
Dlatego, e jak ju powiedziaem, uwaam, i winienem panu wyjanienie. Nie chc,
eby pan mia mnie za potwora, tym bardziej e czuj do pana szczer sympati, moe pan
w to wierzy lub nie. Wobec tego, po trzecie, przyszedem do pana z otwart, wyran
propozycj niech pan si zgosi i przyzna. To bdzie nieskoczenie korzystniejsze dla
pana, no i dla mnie, bo nareszcie pozbd si tej sprawy. A wic, czy nie jest to szczero z
mojej strony?
Wsta, jakby chcc wyj, ale zaraz usiad z powrotem. Widoczne byo, e miota nim
rozpacz.
No wanie, gwid sobie! Zawid si pan na sobie i myli pan, e panu prymitywnie
pochlebiam. Duo pan przey? Duo pan wie? Wykombinowa pan sobie teori i wstyd
panu, e go zawioda, bo ju zbyt banalnie wypada ta caa historia! Podle wypada, to
prawda, mimo to jednak nie jest pan beznadziejnym ajdakiem. Wcale nie jest pan takim
ajdakiem! Przynajmniej pan sobie dugo nie zawraca gowy, od razu doszed pan do
ostatecznego kresu. Za kogo ja pana bior? Uwaam pana za czowieka, ktry gdy
odnajdzie swego Boga lub wiar, to pozwoli sobie kiszki wypruwa, bdzie sta i z
umiechem patrzy na swoich oprawcw. Zatem niech pan odnajdzie, a bdzie pan y.
Przede wszystkim ju dawno potrzebna panu zmiana powietrza. C, cierpienie to take
dobra rzecz. Niech pan pocierpi. Moe Mikoka ma racj, e chce cierpie. Wiem, e pan
jest niedowiarkiem, ale niech pan
535
nie mdrkuje przewrotnie, niech pan bierze ycie po prostu, bez tych dywagacji. Moe pan
by spokojny wyrzuci ono pana prosto na brzeg i postawi na nogi. Na jaki brzeg? Skd
mog wiedzie? Wierz tylko, e ma pan duo ycia przed sob. Wiem, e bierze pan to, co
mwi, za z gry przygotowan oracj. Ale to nic, przyjdzie czas, kiedy pan to sobie
przypomni, i moe si panu przyda, dlatego wanie to mwi. Dobrze jeszcze, e zabi pan
tylko t starowin. Bo mg pan przecie wykombinowa sobie jak inn teori i
zmajstrowa co po stokro potworniej szego. A moe powinien pan dzikowa Bogu. Skd
pan wie? Moe Bg oszczdza pana dla jakiego celu. Niech pan bdzie wielkoduszny i
mniej si lka. Zlk si pan nadchodzcej godziny odkupienia? Nie, teraz to ju wstyd si
ba. Tu ju wchodzi w gr sprawiedliwo. Niech pan speni to, czego da sprawiedliwo.
Wiem, e pan nie wierzy, ale przysigam panu, e pan wypynie. I jeszcze bdzie panu
dobrze. Teraz potrzebne jest panu tylko powietrze, powietrze, powietrze!
Raskolnikow drgn.
A kime pan jest? krzykn. Co z pana za prorok? W imieniu jakiego majestatu
wieci mi pan te proroctwa?
Kim jestem? Czowiekiem skoczonym i niczym wicej. Czowiekiem moe czujcym i
wspczujcym, powiedzmy, te co nieco umiejcym, ale zupenie skoczonym. Pan za
to cakiem inna sprawa: przed panem jest cae ycie (chocia kto wie, moe te bdzie si
snuo jak dym i speznie na niczym). I c z tego, e pan przejdzie do innej kategorii ludzi?
Przecie pan, z paskim usposobieniem, nie bdzie chyba aowa komfortu? Co z tego, e
by moe, przez dugi czas nikt pana nie dostrzee? Czas nie ma znaczenia, chodzi o pana
samego. Niech pan bdzie jak soce, a wszyscy pana zobacz. Znowu si pan umiecha, e
niby Schiller ze mnie? Mog si zaoy, e wedug pana chc si panu przypochlebi! No i
co, moe naprawd si przypochlebiam, che-che-che! Zreszt, paska wola, moe mi pan
nie wierzy na sowo i w ogle nie wierzy, zgadzam si
536
na to, bo taki ju mam zwyczaj. Dodam tylko: ile we mnie nikczemnoci, a ile uczciwoci,
sam pan moe osdzi!
Kiedy pan zamierza mnie aresztowa?
No c, ptora dnia lub dwa dni mog jeszcze pozwoli panu pospacerowa. Niech pan
si zastanowi, mj drogi, niech pan si pomodli. Tak bdzie lepiej, sowo honoru, e lepiej.
A jeeli uciekn? zapyta Raskolnikow z dziwnym umiechem.
Nie, nie ucieknie pan. Chop by uciek, uciekby nowomo-dny sekciarz, lokaj cudzych
myli: wystarczy takiemu pokaza tylko koniec palca, a jak gupi Ja uwierzy na cae ycie,
w co pan tylko zechce. Ale pan nie wierzy ju w swoj teori, wic z czym pan bdzie
ucieka? I co panu przyjdzie z ucieczki? ycie uciekiniera jest cikie i wstrtne, a pan
przede wszystkim chce y, mie okrelon pozycj i odpowiedni atmosfer. Czy ucieczka
da to panu? Jeeli pan ucieknie, to pan sam wrci. Bez nas ju si pan nie moe obej.
Gdybym za pana posadzi pod kluczem, posiedzi pan miesic, dwa, no, powiedzmy trzy i
nagle wspomni pan moje sowa, przyzna si pan, niespodzianie nawet dla siebie samego.
Godzin przedtem nie bdzie pan wiedzia, e si pan przyzna. Pewny jestem, e pan si
zdecyduje przyj cierpienie". Pan mi teraz nie wierzy, ale sam pan w kocu do tego
dojdzie. Bo cierpienie, prosz pana, to wielka rzecz. To nie ma znaczenia, e obrosem
tuszczem, mimo to wiem, niech si pan nie mieje, e w cierpieniu jest pewna idea.
Mikoka ma racj. Nie, pan nie ucieknie, Rodionie Roma-nowiczu.
Raskolnikow podnis si i wzi czapk. Porfiry Pietrowicz wsta rwnie.
Wybiera si pan na spacer? Wieczr bdzie adny, eby tylko burzy nie byo. Zreszt
odwieyoby si powietrze... Rwnie wzi czapk.
Tylko bardzo prosz, niech pan sobie nie wmawia czasem, e ja si dzi panu
przyznaem powiedzia Raskolnikow z ponurym uporem. Pan jest interesujcym
czowiekiem
537
i suchaem pana tylko przez ciekawo. Ale do niczego si panu nie przyznaem... Niech
pan to sobie zapamita.
No, ju dobrze, wiem, zapamitam. Ale pan dry! Niech pan bdzie spokojny,
dobrodzieju, bdzie, jak pan sobie yczy. Niech pan si troch przejdzie, ale za duo nie
mona spacerowa. Na wszelki wypadek mam do pana jeszcze jedn malek prob
doda, zniywszy gos. Rzecz jest draliwa, lecz bardzo wana: w razie czego (w co
zreszt nie wierz i do czego uwaam pana za niezdolnego), gdyby jednak przysza panu
ochota w cigu czterdziestu czy pidziesiciu godzin jako inaczej zakoczy t spraw, w
jaki fantastyczny sposb, na przykad targnwszy si na ycie (co jest przypuszczeniem
bezsensownym, wic niech mi pan daruje), to prosz zostawi krtk, ale treciw
notateczk. Tak ze dwa wiersze, tylko dwa wiersze, i o kamieniu niech pan wspomni, to
bdzie bardziej godnie. No, do widzenia... ycz dobrych myli, godnych czynw.
Porfiry wyszed, by jaki zgarbiony i stara si omija wzrokiem Raskolnikowa.
Raskolnikow podszed do okna i ze wzmoon niecierpliwoci odczeka chwil, a wedug
jego wyliczenia Porfiry powinien zej ze schodw i oddali si od domu. Po czym sam
wyszed pospiesznie.
III
Pody do Swidrygajowa. Czego si mg spodziewa od tego czowieka, sam nie
wiedzia. Ale czowiek ten mia nad nim jak wadz. Skoro raz zda sobie z tego spraw,
nie mg si ju otrzsn, zwaszcza za teraz.
Po drodze mczyo go przede wszystkim pytanie, czy Swid-rygajow by u Porfirego.
Sdzi i mg przysic, e nie by! Zastanowi si raz jeszcze, przypomnia sobie szczegy
wizyty Porfirego i doszed do wniosku, e nie, na pewno nie by.
538
Ale o ile nie by dotychczas, to pjdzie czy nie?
Na razie, sdzi, chyba nie pjdzie. Dlaczego? Nie potrafiby wytumaczy, zreszt nie
chcia teraz ama sobie nad tym gowy. Mczyo go to, ale waciwie nie obchodzio
specjalnie. Rzecz dziwna i trudna do uwierzenia: o swoim nieuniknionym, bliskim losie
niewiele myla, i to z roztargnieniem. Mczyo go co innego, daleko waniejszego,
wyjtkowego, dotyczcego jego samego. Czu si przy tym nadzwyczaj przemczony
moralnie, niemniej jednak umys jego pracowa tego dnia sprawniej ni kiedykolwiek.
Czy warto byo po tym wszystkim, co si stao, zajmowa si rnymi drobiazgami? Czy
warto, na przykad, zabiega, aby Swidrygajow nie chodzi do Porfirego, zastanawia si,
bada, traci czas na jakiego tam Swidrygajowa!
O, jake mu si to wszystko sprzykrzyo!
A jednak mimo to szed do Swidrygajowa. Czyby oczekiwa od niego czego nowego,
wskazwki, wyjcia? Toncy brzytwy si chwyta! Czy to przeznaczenie, czy jaki instynkt
pcha ich ku sobie? A moe tylko zmczenie, rozpacz. By moe, e przydaby mu si kto
inny, a do Swidrygajowa idzie, bo ten si tak jako nawin. Sonia? Po c miaby teraz i
do Soni? Znowu prosi j o lito? Sonia przeraaa go. Bya uosobieniem nieubaganego
wyroku, niewzruszonego postanowienia. To znaczy, e trzeba pj albo jej drog, albo
jego. Nie, teraz zwaszcza nie by w stanie zobaczy si z ni. Nie, lepiej zbada
Swidrygajowa: co si tam kryje? Zdawa sobie spraw, e ten Swidrygajow od dawna ju
by mu bardzo do czego potrzebny.
Jednak co oni mog mie ze sob wsplnego? Nawet ich zbrodnie nie mogy by do siebie
podobne. Przy tym ten czowiek by niesympatyczny, ewidentnie bardzo zepsuty, na pewno
chytry i obudny, prawdopodobnie bardzo zy. Opowiadaj o nim przerne rzeczy. Zaj si
dziemi Katarzyny Iwanowny, to prawda, ale kto wie, po co i dlaczego to zrobi. Widocznie
ma jakie zamiary i plany.
539
Bardzo niepokoia go i ani na chwil nie opuszczaa jeszcze jedna myl, ktr stara si
odpdzi, tak dalece bya straszna! Swidrygajow krci si koo niego i krci si dalej.
Swidrygaj-ow zna jego tajemnic. Swidrygajow mia zamiary w stosunku do Duni. A
jeeli jeszcze je ma? Z ca niemal pewnoci powiedzie mona, e ma. A jeeli znajc
jego tajemnic i zdobywajc przez to wadz nad nim, zechce jej uy jako broni przeciwko
Duni?
Myl ta mczya go nawet we nie, lecz po raz pierwszy zda sobie spraw z tego tak
dobitnie wanie teraz, gdy szed do Swidrygajowa. Doprowadzao go to do pasji. Po
pierwsze, caa sytuacja si zmieni: trzeba bdzie zaraz wtajemniczy we wszystko Duni.
Moe trzeba bdzie powici si, aby uchroni Duni od jakiego nierozwanego kroku.
List? Dzi rano Dunia dostaa jaki list! Kto w Petersburgu mg do niej pisa? Moe
uyn? Razumichin pilnuje, to prawda, ale on o niczym nie wie. Moe trzeba bdzie
wtajemniczy i Razumichina. Raskolnikow pomyla o tym ze wstrtem.
W kadym razie naley jak najprdzej zobaczy si ze Swidrygajowem. Dziki Bogu, w
tym wypadku szczegy nie bd miay znaczenia, lecz tylko sama istota rzeczy. Ale jeeli
Swidrygajow intryguje przeciwko Duni, jeeli jest zdolny do tego, to...
Raskolnikow by tak bardzo zmczony i wyczerpany przejciami w ostatnim miesicu, e
tego rodzaju zagadnie nie umia rozwizywa inaczej, jak tylko decyzj: Wtedy go
zabij". Tak te pomyla i teraz z rozpaczliw determinacj. Serce mu si cisno. Stan
na rodku ulicy i zacz si rozglda: ktrdy idzie i dokd doszed? By na prospekcie
Newskim, jakie trzydzieci, czterdzieci krokw od placu Siennego, przez ktry przeszed.
Cae pierwsze pitro domu na lewo zajte byo przez traktierni. Wszystkie okna byy
otwarte na ocie, traktiernia, sdzc z poruszajcych si w oknach postaci, bya
przepeniona. Dochodzi piew, dwiki klarnetu, skrzypiec i grzmia bben. Sycha byo
piski kobiet. Raskolnikow chcia ju zawrci,
540
nie rozumiejc, po co skrci na prospekt Newski, gdy nagle w jednym z otwartych okien
zobaczy siedzcego przy stole z fajk w zbach Swidrygajowa. Zdumiao go to i
przerazio. Swidrygajow obserwowa go w milczeniu i co uderzyo Raskol-nikowa, chcia
prawdopodobnie wsta, eby odej, nim bdzie zauwaony. Raskolnikow natychmiast
uda, e go nie widzi i e w zamyleniu patrzy w inn stron. Przyglda mu si jednak
ukradkiem. Serce mu bio. Tak jest, Swidrygajow oczywicie nie chcia by widziany.
Wyj z ust fajk i ju mia si schowa, gdy odsuwajc krzeso, zauway zapewne, e
Raskolnikow widzi go i obserwuje. Rozegraa si pomidzy nimi scena podobna do
pierwszego ich spotkania u Raskolnikowa, ktry udawa wtedy, e pi. Swidrygajow
umiecha si szelmowsko, coraz szerzej. Obaj wiedzieli, e si widz i obserwuj
wzajemnie. Wreszcie Swidrygajow rozemia si gono.
No, no! Jak pan chce, to prosz wej, jestem tutaj! zawoa przez okno.
Raskolnikow wszed do traktierni.
Znalaz go w maym pokoiku, o jednym oknie, za wielk sal, w ktrej przy dwudziestu
stolikach, wrd przeraliwego wrzasku piewajcego chru, popijali herbat kupcy,
urzdnicy i caa masa typw rnego autoramentu. Z daleka dochodzi stuk ku
bilardowych. Na stole przed Swidrygajowem staa butelka szampana i do poowy
oprniona szklanka. Prcz niego w pokoju by jeszcze chopak z katarynk,
akompaniujcy osiemnastoletniej, rumianej dziewczynie w kusej, pasiastej spdniczce i
tyrolskim kapeluszu z wstkami; dziewczyna, nie zwaajc na chr w przylegej sali,
piewaa ochrypym kontraltem jak podwrkow piosenk.
No, do! przerwa jej Swidrygajow na widok wchodzcego Raskolnikowa.
Dziewczyna urwaa natychmiast i staa w penym szacunku oczekiwaniu. Swoj rymowan
bzdur piewaa rwnie z min powan i pen szacunku.
Hej, Filip, szklank! zawoa Swidrygajow.
541
ou pii wina powiedzia KasKoiniJcow.
Jak pan sobie yczy, ja nie dla pana. Pij, Katia. Dzi ju nie bd ci potrzebowa.
Nala jej pen szklank i pooy na stole ty banknot. Katia wypia wino tak, jak pij
kobiety, dwudziestoma ykami, nie odejmujc szklanki od ust, wzia rubla, pocaowaa w
rk Swidrygajowa, ktry potraktowa to z ca powag, i wysza z pokoju wraz z
chopcem z katarynk. Obydwoje byli sprowadzeni z ulicy. Swidrygajow przebywa
dopiero od niespena tygodnia w Petersburgu, lecz ju by tu na dobre zadomowiony.
Kelner Filip by jego dobrym znajomym" i nadskakiwa mu. Drzwi do sali zamykano,
Swidrygajow by w tym pokoju jak u siebie. Prawdopodobnie cae dnie spdza w tej
traktierni, marnej, brudnej i nawet nie trzeciorzdnej.
Szedem do pana zacz Raskolnikow. Ale sam nie wiem, dlaczego nagle
skrciem z placu Siennego na prospekt Newski! Nigdy tu nie bywam. Zwykle skrcam z
placu na prawo. Przy tym do pana nie idzie si tdy. Jak tylko skrciem, zaraz wpadem na
pana! To dziwne!
Che! che! A dlaczego pan, lec na kanapie, udawa wtedy picego, gdy ja staem na
progu paskiego pokoju? Doskonale zauwayem, e pan wcale nie spa.
Mogem mie... powody... pan dobrze wie o tym.
I ja mogem mie powody, chocia pan nic nie wie o tym.
Raskolnikow opar si okciem na stole, palcami prawej rki podpar podbrdek i badawczo
wpatrzy si w Swidrygajowa. Przyglda si tej twarzy, ktra zawsze go uderzaa. Bya to
dziwna twarz, jak maska: biaa, rumiana, z mocno czerwonymi ustami, jasnoblond brod i
dosy jeszcze gstymi, jasnoblond wosami. Oczy mia jakie zbyt niebieskie, o spojrzeniu
cikim i nieruchomym. Byo co wyjtkowo niesympatycznego w tej twarzy, adnej i
bardzo modej, jak na jego lata. Swidrygajlow ubrany by w elegancki, lekki letni garnitur;
mia na sobie wytworn koszul. Na palcu nosi wielki piercie z kosztownym kamieniem.
Czy rzeczywicie jeszcze i panem mam sobie zawraca gow? odezwa si nagle
Raskolnikow, desperacko zmierzajc wprost do celu. Chocia jest pan zapewne
czowiekiem bardzo niebezpiecznym, gdy chce pan szkodzi, to jednak nie mam zamiaru
niczego udawa. Zaraz panu dowiod, e nie trzs si tak nad sob, jak si panu zdaje. A
zatem niech pan wie, e przyszedem panu powiedzie, i jeli ma pan jeszcze dawne
zamiary w stosunku do mojej siostry i zamierza pan wykorzysta w tym celu swoje ostatnie
odkrycie, to zabij pana, zanim pan zdy wsadzi mnie do wizienia. Pan wie, e na moim
sowie mona polega. Po drugie, jeeli ma pan mi co do powiedzenia, a tak mi si
przynajmniej dotychczas zdawao, to
544
nieche pan mwi zaraz, bo czas jest drogi i wkrtce moe ju by za pno.
Dokd to waciwie panu si tak pieszy? zapyta Swidrygajow, patrzc na niego z
zaciekawieniem.
Kady ma swj cel ponuro i ze zniecierpliwieniem odpar Raskolnikow.
Odwoywa si pan do mojej szczeroci, a sam odmawia pan odpowiedzi ju na pierwsze
pytanie zauway z umiechem Swidrygajow. Cigle si panu zdaje, e mam jaki
cel, i dlatego patrzy pan na mnie podejrzliwie. C, to zupenie zrozumiae w paskiej
sytuacji. Jakkolwiek bardzo mi zaley na tym, eby zbliy si do pana, to jednak nie bd
si trudzi, eby pana przekonywa, e jest inaczej. Sowo daj, e gra nie warta wieczki,
zreszt nie miaem wcale zamiaru mwi z panem o niczym szczeglnym.
Do czego w takim razie byem panu potrzebny? Przecie to pan zabiega o mnie?
Po prostu interesowa mnie pan jako ciekawy obiekt do obserwacji. Podobaa mi si
fantastyczno paskiej sytuacji. Tak, mj panie! Poza tym jest pan bratem osoby, ktra
bardzo mnie obchodzia, wreszcie od tej wanie osoby tyle i tak czsto o panu syszaem,
e doszedem do wniosku, i pan ma duy wpyw na ni. Czy to nie wystarcza? Cha-chacha! Zreszt, przyznaj, e paskie pytanie nie jest dla mnie atwe i dlatego trudno mi na
nie odpowiedzie. Teraz, na przykad, przyszed pan do mnie nie tylko w tamtej sprawie,
ale rwnie, eby si dowiedzie czego nowego? Wszak prawda? Wszak prawda?
nalega Swidrygajow z szelmowskim umiechem. No wic nieche pan sobie wyobrazi,
e ja sam, jadc tutaj, jeszcze w wagonie liczyem na pana, e pan mi powie co nowego i
e bd mg uzyska od pana jakie wsparcie! Taki to ze mnie bogacz!
Jakie wsparcie?
Jakby to panu powiedzie? Czyja wiem? Widzi pan, cae dnie przesiaduj w takiej
knajpie i dobrze mi z tym. Waciwie
Zbrodnia i kara
545
mc lyic uoorze, ne przecie irzeoa cos ze soo zrobi. Jak choby taka biedaczka Katia,
widzia pan?... ebym przynajmniej by arokiem, smakoszem klubowym, aleja nawet
takie rzeczy mog je! Wskaza palcem na stojcy w kcie may stolik, na ktrym na
blaszanym pmisku widniay resztki bardzo podejrzanego befsztyka z kartoflami. A
propos, czy pan jest po obiedzie? Ja przeksiem tylko i nie mam chci na wicej. Wina
rwnie nie pij. adnego prcz szampana, a nawet tego jedn szklank w cigu caego
wieczora i te mnie gowa boli. Teraz kazaem sobie poda dla nabrania animuszu, bo
wybieram si w pewnej sprawie i jak pan widzi, jestem w szczeglnym nastroju. Dlatego
te pocztkowo zamierzaem si ukry, bo obawiaem si, e pan mi przeszkodzi. Zdaje si
jednak spojrza na zegarek e mog powici panu godzin czasu, jest dopiero wp
do pitej. Ach, wie pan, ebym mia jakiekolwiek zajcie, gdybym by ziemianinem, ojcem,
uanem, fotografem, dziennikarzem... N-nic, adnej specjalnoci! Czasami to jest bardzo
nudne. Naprawd mylaem, e mi pan powie co nowego.
Kim pan waciwie jest i po co pan tu przyjecha?
Kim jestem? Pan wie: szlachcicem, suyem dwa lata w kawalerii, potem wczyem si
tu, po Petersburgu, potem oeniem si z Marf Pietrown i mieszkaem na wsi. Oto caa
moja biografia!
Pan, zdaje si, jest graczem?
Nie, jakim tam graczem. Jestem szulerem, nie graczem.
Czy pan by szulerem?
Tak, byem szulerem.
I c, obrywa pan?
Zdarzao si. Bo co?
Zatem mg pan wyzywa na pojedynek... I w ogle jest to pewne urozmaicenie.
Nie bd oponowa, zreszt nie umiem filozofowa. Przyznam si panu, e gwnie
przyjechaem tu waciwie z powodu kobiet.
546
Dopiero pan on pochowa!
No tak umiechn si Swidrygajlow z rozbrajajc szczeroci. Wic co z tego?
Zdaje si, e ma mi pan za ze, e tak si wyraam o kobietach?
Chodzi panu o to, czy mam za ze rozpust?
Rozpusta! Zaraz rozpusta! Zreszt mwmy po kolei, najpierw odpowiem panu co do
kobiet w ogle, lubi, wie pan, tak sobie pogawdzi. Niech mi pan powie, dlaczego
waciwie nie mam sobie pofolgowa? Dlaczego mam unika kobiet, kiedy jestem ich
amatorem? Mam przynajmniej zajcie.
Wic przyjecha pan tu wycznie na rozpust?
No wic co z tego? Powiedzmy, e na rozpust. Uczepi si pan tej rozpusty. Lubi takie
pytania, bezporednie, bez obwijania w bawen. W rozpucie jest przynajmniej co staego,
opartego nawet na prawach natury, nie podlegajcego fantazjom, co, co jak rozarzony
wgielek stale tli si we krwi, co wiecznie podniecajcego, czego przez bardzo dugi czas,
nawet przez lata cae nie mona ugasi. Zgodzi si pan, e jest to swego rodzaju zajcie?
Te ma si pan z czego cieszy! To choroba, niebezpieczna choroba.
Jaki pan jest kracowy! Zgadzam si, e to choroba jak wszystko, co przekracza miar, a
tu zawsze si j przekracza, ale po pierwsze, z jednym bywa tak, z drugim inaczej, a po
czarnooka, wieo sprowadzona z innej wsi, przedtem jej nie widywaem. Bardzo bya
adna, ale niemoliwie gupia: rozryczaa si, narobia wrzasku na cae podwrko i zrobi
si skandal. Pewnego razu, po obiedzie, Awdotia Romanowna umylnie odszukaa mnie,
gdy byem sam w ogrodzie, i zadaa, z byszczcymi oczami, ebym zostawi w spokoju
biedn Paraszk. To bya chyba pierwsza nasza rozmowa w cztery oczy. Ja oczywicie
poczytywaem sobie za zaszczyt uczyni zado jej daniu, udaem skruszonego,
zmieszanego, jednym sowem, dobrze odegraem swoj rol. Zbliylimy si, zaczy si
tajemne rozmowy, nauki moralne, proby, bagania, nawet zy czy pan uwierzy?
nawet zy! Jak to si ma u niektrych panien namitno do propagandy! Rozumie si, e
zwaliem wszystko na swj los, udawaem spragnionego i garncego si do wiata, a
wreszcie uyem najsilniejszego i niezawodnego rodka podbijania serc kobiecych, rodka,
ktry jeszcze nigdy nikogo nie zawid i ktry dziaa na wszystkie, bez adnego wyjtku.
To znany rodek pochlebstwo. Nie ma nic trudniejszego na wiecie ni szczero i nie
ma nic atwiejszego ni pochlebstwo. Jeeli w szczeroci zabrzmi cho odrobina faszu, to
momentalnie zachodzi dysonans, a po nim skandal. Jeeli w pochlebstwie nawet
wszystko jest faszem, to jest ono rwnie mie i sucha go si z przyjemnoci, wprawdzie z
dosy prymitywn przyjemnoci, ale z przyjemnoci. Nawet w najprymitywniejszym
pochlebstwie na pewno przynajmniej poowa wydaje si prawd. I to bez wzgldu na
stopie rozwoju czowieka i sfer. Nawet westalk mona uwie pochlebstwem, c
dopiero zwykego miertelnika. miech mnie zawsze ogarnia, ilekro przypomn sobie, jak
uwiodem raz pewn dam, bardzo przywizan do swego ma, do swoich dzieci i do
swoich cnt. Jakie to byo zabawne i jak mao byo przy tym zachodu! Dama za
rzeczywicie bya
553
cnotliwa, przynajmniej na swj sposb. Caa moja taktyka polegaa na tym, e po prostu
byem stale olniony i korzyem si przed jej cnot. Schlebiaem jej wprost haniebnie,
doprowadziem, na przykad, do ucisku rki czy nawet tylko spojrzenia i natychmiast
zaczynaem robi sobie gono wyrzuty, e zdobyem to si, e ona si bronia, bronia tak,
e na pewno nic bym nie wskra, gdyby nie moje zepsucie, e ona w swej niewinnoci nie
przewidziaa podstpu i ulega niechccy, nie wiedzc o tym, nie zdajc sobie sprawy i tak
dalej, i tak dalej. W kocu osignem wszystko, a moja dama bya w dalszym cigu
gboko przekonana, e jest niewinna i cnotliwa, e spenia wszystkie swoje obowizki i
powinnoci, a upada zupenie niechccy. Jake bya wcieka na mnie, kiedy w kocu
oznajmiem jej, e tak samo szukaa upojenia, jak ja. Biedna Marfa Pietrowna te bya
ogromnie wraliwa na pochlebstwa i gdybym tylko chcia, to na pewno jeszcze za ycia
przepisaaby na mnie cay majtek. (A jednak pij bardzo duo wina i gadam.) Mam
nadziej, e nie obrazi si pan, gdy powiem, e podobnie dzia si zaczo z Awdoti
Romanown. Tylko e byem gupi, niecierpliwy i zepsuem ca spraw. Ju przedtem
Awdotii Romanownie kilkakrotnie nie spodoba si wyraz moich oczu, czy pan da wiar?
Coraz niebaczniej i coraz mocniej zapala si w nich jaki ogie, ktry j przeraa i ktry
w kocu znienawidzia. Nie ma co wdawa si w szczegy, do e odsuna si ode mnie.
Tutaj znowu palnem gupstwo. Zaczem w ordynarny sposb znca si nad ca t
propagand i nawracaniem. Paraszka znowu wystpia na widowni i nie ona jedna. Jednym
sowem, zacza si Sodoma. Ach, gdyby pan widzia, Rodionie Romanowiczu, cho raz w
yciu, jak paska siostra potrafi byska oczami! To nic, e jestem teraz pijany i wypiem
ca szklank wina, mwi prawd; zapewniam pana, e nio mi si to spojrzenie. Nie
mogem ju znie szelestu jej sukni. Naprawd mylaem, e trafi mnie apopleksja, nigdy
nie wyobraaem sobie, e mog doj do takiego zapamitania. Krtko mwic, naleao
si pogodzi, ale to ju byo niemo554
liwe. I niech pan sobie wyobrazi, co wtedy zrobiem. Do jakiego stopnia namitno moe
czowieka zalepi! Niech pan nigdy nie zabiera si do niczego w takim stanie! Uwaajc,
e Awdotia Romanowna w gruncie rzeczy jest przecie ndzark (ach, przepraszam, nie to
chciaem... zreszt, czy to nie wszystko jedno, jakim sowem wyraamy to pojcie?), yje z
pracy rk, utrzymuje matk i pana (ach, do diaba, znowu mi si plcze...), postanowiem
zaproponowa jej wszystkie moje pienidze (mogem mie wtedy ze trzydzieci tysicy),
aby ucieka ze mn, choby tutaj, do Petersburga. Rozumie si samo przez si, e z miejsca
zaprzysigbym jej wieczn mio, wierno i tak dalej. Czy da pan wiar, e byem tak
dalece zakochany, i gdyby mi wtedy powiedziaa: zarnij czy otruj Marf Pietrown i oe
si ze mn, zaraz byoby to zrobione! Ale skoczyo si wszystko katastrof, jak panu
wiadomo. Moe pan sobie wyobrazi, w jak wcieko wpadem, gdy dowiedziaem si,
e Marfa Pietrowna wynalaza skd tego ajdaka uyna i omale nie zmajstrowaa
maestwa, ktre w gruncie rzeczy byoby tym samym, co ja proponowaem. Czy nie?
Czy nie tak? Wszak tak? Zauwayem, e pan zacz sucha bardzo uwanie...
interesujcy modziecze...
Swidrygajow w podnieceniu uderzy pici w st. By czerwony. Raskolnikow widzia,
e szklanka czy ptorej szklanki szampana, ktr wypi maymi ykami, uderzya mu do
gowy, i postanowi skorzysta z okazji. Swidrygajow wydawa mu si bardzo podejrzany.
Po tym wszystkim pewny jestem, e i teraz przyjecha pan tu wycznie dla mojej siostry
powiedzia otwarcie, bez ogrdek, aby go bardziej jeszcze sprowokowa.
E, niech pan da spokj Swidrygajow jakby si opamita przecie mwiem
panu... a poza tym paska siostra mnie nie znosi.
Tego jestem pewien, ale nie o to teraz chodzi.
Pan jest pewien, e mnie nie znosi? Swidrygajow przymruy oczy i umiechn si
drwico. Ma pan racj, nie
555
lubi mnie. Ale niech pan nigdy nie rczy w sprawach midzy maonkami lub kochankami.
Tam zawsze jest jaki kcik, o ktrym nie wie nikt prcz tych dwojga. Pan rczy, e
Awdotia Romanowna patrzya na mnie ze wstrtem?
Z niektrych paskich sw i pswek w toku rozmowy wnioskuj, e pan i teraz nie
wyrzek si widokw i zdecydowanych zamiarw w stosunku do Duni, rozumie si,
nikczemnych zamiarw.
Jak to? Wyrway mi si jakie takie sowa? zlk si nadzwyczaj naiwnie
Swidrygajow, nie zauwaywszy nawet epitetu okrelajcego jego zamiary.
I teraz si panu wyrywaj. Dlaczego, na przykad, tak si pan boi? Czego si pan tak
przestraszy teraz?
Ja si przestraszyem, ja si boj? Pana? To raczej pan powinien si mnie ba, cher
am1. Co za dziki pomys... A zreszt jestem pijany, widz to, znowu omal si nie
wygadaem. Do diaba z winem! Hej, poda wody!
Zapa butelk i bez ceremonii wyrzuci j przez okno. Filip przynis wod.
dziewczyna, czasami spojrzy na mnie ukradkiem, a mnie ciarki przejd. A wie pan,
twarzyczka Madonny Rafaela. Bo przecie Madonna Sykstyska ma cierpic twarz
optanej, nie zauway pan tego? No, wic co w tym rodzaju. Na drugi dzie po
zarczynach przyniosem prezentw za jakie tysic rubli: garnitur brylantowy, drugi z
pere, srebrn szkatuk z przyborami toaletowymi, o, takiej wielkoci, e a jej, Madonny,
twarzyczka stana w psach. Wziem j wczoraj na kolana, widocznie jednak zbyt
bezceremonialnie, bo zy stany jej w oczach, ale stara si je ukry, caa ponie. Na chwil
wyszli wszyscy z pokoju, zostalimy sami, a ona nagle rzuca mi si na szyj (pierwszy raz z
wasnej inicjatywy), obejmuje mnie obydwiema rczkami, cauje i przysiga, e bdzie mi
posuszn, dobr i wiern on, e mnie uszczliwi, e powici mi cae ycie, kad
chwil swego ycia, wszystko, wszystko, wszystko, a w zamian pragnie, abym j tylko
szanowa, i powiada, wicej nie potrzebuje nic, nic, nic, adnych prezentw!" Musi pan si
zgodzi, e wysucha sam na sam podobnego wyznania takiego szesnastoletniego
anioeczka z dziewiczym rumiecem na twarzy, ezk entuzjazmu w oczach, musi pan
przyzna, e to jest chyba dosy przyjemnie! Prawda, e przyjemnie? Przecie to jest co
warte? Jest co warte, co? No... no nieche pan sucha... pojedzie pan ze mn do mojej
narzeczonej... tylko nie teraz!
1 La natur et la verite (fr.) natura i prawda.
558
Jednym sowem, podnieca pana ta potworna rnica wieku i poziomu. Czy rzeczywicie
zamierza si pan oeni?
A co? Oczywicie. Kady myli o sobie, a najweselej jest temu, kto potrafi lepiej od
innych samego siebie nabra. Cha! cha! Co pan tak zabrn po uszy w cnot? Prosz mnie
nie potpia, dobrodzieju, ja jestem czowiek grzeszny. Che! che! che!
A jednak zaj si pan dziemi Katarzyny Iwanowny. Zreszt... zreszt, mia pan w tym
swoje wyrachowanie. Teraz wszystko zrozumiaem.
W ogle lubi dzieci, bardzo lubi rozemia si Swidrygajow. Na ten temat mog
panu opowiedzie nadzwyczaj ciekaw histori, ktra dotychczas jeszcze si cignie.
Pierwszego dnia po przyjedzie obszedem rne tutejsze spelunki, po siedmiu latach
nieobecnoci po prostu rzuciem si na to. Zauway pan zapewne, e nie szukam spotkania
ze swoj dawn kompani, dawnymi przyjacimi i kompanami. I jak najduej bd si
stara trzyma od nich z dala. Wie pan, na wsi drczyy mnie miertelnie wspomnienia o
tych wszystkich tajemniczych miejscach i dziurach, w ktrych ten, kto si na tym zna, duo
moe znale. Niech to diabli porw! Lud si rozpija, wyksztacona modzie z
bezczynnoci marnuje si w nierealnych snach i mrzonkach, wyrodnieje w teoriach;
nazjedao si skd ydw, zbijaj pienidze, wszyscy pozostali za oddaj si rozpucie.
Od razu powiao na mnie od tego miasta znajomym zapachem. Trafiem na jaki tak zwany
tacujcy wieczorek spelunka straszna (a ja wanie lubi brudne spelunki), naturalnie
kankan odchodzi niebyway. Za moich czasw takich nie widziaem, to jest postp. Patrz,
dziewczynka trzynastoletnia, adniutko ubrana, taczy z jakim wirtuozem, a drugi przed
ni, vis-d-visi. Pod cian siedzi jej matka. No, moe pan sobie wyobrazi, co to by za
kankan! Dziewczynka si wstydzi, czerwieni, wreszcie si obraa i zaVis-d-vis (h.) naprzeciw.
559
czyna piaKac. winuoz ooejmuje j, Krci m, wyczynia przea ni rne wywijasy, a
wszyscy wokoo miej si i krzycz: Susznie, racja! Niech nie przyprowadzaj tu
dzieci!" Lubi w takich chwilach t nasz publiczk, nawet kankanow. Gwid na to, czy
to jest suszne, czy nie. Wiedziaem, co mam zrobi. Przysiadem si do matki, zaczynam
od tego, e jestem przyjezdny, e to s gbury nie umiejce pozna si na prawdziwych
cnotach i odda naleny szacunek. Daem do zrozumienia, e mam duo pienidzy, i
zaproponowaem, e odwioz je swoj karet. Odstawiem je do domu, zapoznaem si z
nimi (podnajmuj jak klitk, tylko co przyjechay). Owiadczyy mi, e znajomo ze
mn moe by dla nich tylko zaszczytem. Dowiedziaem si, e nic absolutnie nie
posiadaj, e przyjechay stara si o co w jakim tam urzdzie. Ofiarowaem swoje usugi,
pienidze. Powiedziay mi, e przez omyk trafiy na w wieczr, bo mylay, e to
naprawd jest nauka taca. Proponuj ze swej strony pomc modej pannie w ksztaceniu
si w tacach i jzyku francuskim, co zostaje przyjte z zachwytem, jako zaszczyt.
Znajomo ta trwa do tej chwili... Chce pan, pjdziemy tam razem, tylko nie teraz.
Niech pan przestanie, niech pan mi nie opowiada tych swoich podych, nikczemnych
historyjek, rozpustny, marny, lubieny czowieku!
Schiller, nasz Schiller, istny Schiller! Ou va-t-elle la vertu se mc/zer1? A ja wanie bd
panu umylnie takie historyjki opowiada, eby si napawa paskimi okrzykami
zgorszenia. Co za rozkosz!
A jake! Przecie ja tu robi z siebie durnia warkn ze zoci Raskolnikow.
Swidrygajow pka ze miechu. Zawoa wreszcie Filipa, zapaci i zacz zbiera si do
odejcia.
No tak, spiem si, assez causel powiedzia. Rozkosz!
1 Ou va-t-elle... (fr.) Gdzie te si cnota nie gniedzi?
560
INO pewnie, ze to rozkosz dla pana! zawoa Raskol-nikow, wstajc rwnie. To
rozkosz dla takiego zszarganego rozpustnika opowiada o tego rodzaju przygodach,
zwaszcza gdy planuje si jak now potworno w tyme rodzaju, i to opowiada takiemu
czowiekowi, jak ja w takich okolicznociach... To podnieca.
No, skoro tak odpowiedzia Swidrygajow, ze zdziwieniem przygldajc si
Raskolnikowi skoro tak, to z pana te porzdny cynik. W kadym bd razie ma pan w
sobie solidne zadatki. Pan duo wie, duo umie... ale zrobi te pan wiele potrafi. Do
jednak. Szczerze auj, e tak krtko mogem z panem porozmawia, ale nie ucieknie mi
pan... Niech no pan tylko poczeka...
Wyszli z traktierni. Swidrygajow by jednak nie bardzo podchmielony. Wino tylko na
chwil uderzyo mu do gowy, a teraz trzewia prdko. By zamylony i bardzo czym
zafrasowany. Szykowa si widocznie do czego, co go podniecao i niepokoio. W
stosunku do Raskolnikowa zmieni ton, by coraz bardziej opryskliwy i drwicy.
Raskolnikow zauway to i poczu niepokj. Swidrygajow wyda mu si bardzo
podejrzany. Postanowi go ledzi.
Wyszli na ulic.
Pan na prawo, a ja na lewo lub odwrotnie powiedzia Swidrygajow tak czy
inaczej adieu, mon plaisir1, do miego zobaczenia!
Skrci na prawo, w stron placu Siennego.
Raskolnikow ruszy za nim.
A co to znowu! krzykn Swidrygajow, odwracajc si. Zdaje si, e
powiedziaem...
1 Adieu, mon plaisir (fr.) egnaj, moja radoci.
561
To znaczy, e ja pana teraz me opuszcz.
Co-o-o?
Obaj zatrzymali si i patrzyli na siebie, mierzc si wzrokiem.
Z caej tej paskiej ppijanej gadaniny zacz ostro Raskolnikow
wywnioskowaem niezbicie, e pan nie tylko nie poniecha swoich zamiarw w stosunku do
mojej siostry, ale e pan jest nimi bardziej ni kiedykolwiek zajty. Wiem, e siostra
odebraa dzi rano jaki list. Pan przez cay czas jako nie mg usiedzie na miejscu...
Przypumy nawet, e po drodze znalaz pan sobie jak on, ale to jest rzecz bez
znaczenia. Chc si przekona osobicie...
Raskolnikow chyba sam nie bardzo wiedzia, o co mu idzie i o czym chce si przekona
osobicie.
Ach, tak! Chce pan, ebym wezwa policj?
Niech pan wzywa!
Stali przez chwil na wprost siebie. Wreszcie Swidrygajow, przekonawszy si, e
Raskolnikow nie zlk si groby, zmieni ton i zawoa wesoo, po przyjacielsku:
Dobry pan jest! Umylnie nie mwiem z panem o paskiej sprawie, cho oczywicie
drczy mnie ciekawo. To fantastyczna historia! Odoyem to sobie na drugi raz, ale
zaiste pan potrafi zmarego zniecierpliwi... Wic chodmy, ale uprzedzam z gry: teraz
wpadn na chwilk do domu po pienidze, potem zamykam mieszkanie, bior dorok i na
cay wieczr jad na Wyspy. Chce pan uda si tam ze mn?
Wstpi tymczasem do Sofii Siemionowny przeprosi j, e nie byem na pogrzebie.
Jak pan chce, lecz Sofii Siemionowny nie ma w domu. Posza ze wszystkimi dziemi do
pewnej wanej damy, mojej dawnej znajomej, staruszki, opiekunki jakich zakadw dla
sierot. Oczarowaem t dam, wpacajc pienidze za trzy sierotki po Katarzynie
Iwanownie, dajc prcz tego ofiar na zakad, wreszcie opowiadajc jej ze wszystkimi
szczegami histori Sofii Siemionowny. Efekt by niesychany. I dlatego Sofi
Siemionown wezwano dzisiaj do hotelu, gdzie owa dama tymczasowo rezyduje, po
powrocie z letniska.
562
Nie szkodzi, mimo to wstpi.
Jak pan sobie yczy, lecz ja z panem nie pjd, bo i po co! Prawie dochodzimy. Niech
mi pan powie, jestem pewny, e pan patrzy na mnie tak podejrzliwie dlatego, e byem na
tyle delikatny i dotychczas nie niepokoiem pana pytaniami... pan rozumie? Wydaje si to
panu czym niezwykym; zao si, e mam racj! No i bd tu delikatny.
I podsuchuj pod drzwiami!
A, o to panu chodzi! rozemia si Swidrygajow. Dziwibym si, gdyby po tym
wszystkim nie poruszy pan i tego tematu. Cha! cha! Jakkolwiek co nieco zrozumiaem z
tego, co pan tam... wtedy... nabroi i sam opowiada Sofii Siemionownie, ale jednak nie
cakiem. Moe jestem zupenie zacofany i nic ju zrozumie nie mog. Niech mi pan, mj
drogi, wytumaczy! Niech pan mnie owieci co do najnowszych zasad.
Nic pan nie mg sysze, kamie pan!
Ale ja nie o tym mwi, nie o tym (cho zreszt co nieco jednak syszaem). Mam na
myli te cige paskie ochy i achy! To Schiller oburza si w panu co chwila. Teraz znowu:
nie podsuchuj pod drzwiami. Jeeli tak, to niech pan idzie i zawiadomi wadze, e oto
wanie przytrafi mi si taki a taki casus1: w teorii znalaza si malutka omyka. Jeeli za
jest pan pewien, e pod drzwiami nie wolno podsuchiwa, mona natomiast wali, czym
si tylko da, stare baby dla swojej przyjemnoci, to niech pan wyjedzie jak najprdzej do
Ameryki! Niech pan ucieka, mody czowieku! Moe jest jeszcze czas. Szczerze panu
mwi. Nie ma pan pienidzy? Dam panu na drog.
Zupenie o tym nie myl przerwa mu Raskolnikow ze wstrtem.
Rozumiem (niech pan si zreszt nie trudzi, jeli pan nie chce, moe pan mi nie mwi
wiele), wiem, jakie problemy pana trapi: moralne, co? Problemy obywatela i czowieka? A
niech
Casus (la.) przypadek.
563
pan da sobie z nimi spokj, po co to panu teraz? Che! che! Cigle si pan jeszcze czuje
obywatelem i czowiekiem? Jeli tak, to po co byo si pcha, nie trzeba byo bra si do nie
swoich spraw. Niech pan si zastrzeli; co, nie ma pan ochoty?
Pan, zdaje si, celowo usiuje mnie zirytowa, ebym tylko zostawi pana teraz samego...
Dziwak z pana! No, jestemy ju na miejscu, oto schody. Widzi pan, to jest wejcie do
mieszkania Sofii Siemionowny, sam pan zobaczy, e nie ma nikogo. Nie wierzy pan?
Kaper-naumow panu powie, ona tam zostawia klucz. A oto i sama madame de
Kapernaumow, co? Co? (ona jest troch gucha). Wysza? Dokd? Sysza wic pan? Nie
ma jej i nie bdzie, moe dopiero pno wieczorem. Chodmy teraz do mnie. Przecie
chcia pan i do mnie? Zatem jestemy u mnie. Madame Resslich nie ma w domu. Ta
kobieta ma wiecznie jakie kopoty, ale to dobra kobieta, zapewniam pana... Na pewno by
si panu przydaa, gdyby pan zechcia by troch rozsdniejszy. Widzi pan: bior z biurka t
oto picioprocentow obligacj (mam ich jeszcze sporo!), pjdzie dzi na wymian.
Przekona si pan? Nie ma co traci wicej czasu. Zamyka si biurko, zamyka si
mieszkanie i znowu jestemy na schodach. Chce pan, wemiemy dorok? Jad przecie na
Wyspy. Moe si pan przejedzie? Mamy dorok, ruszamy na Wysp Jeagina, co? Pan
odmawia? Nie wytrzyma pan? Nic nie szkodzi, przejedmy si. Deszcz, zdaje si, bdzie
pada, nie szkodzi, postawi si bud...
Swidrygajow siedzia ju w doroce. Raskolnikow uzna, e przynajmniej w danym
momencie nie ma powodw do niepokoju. Bez sowa odwrci si i ruszy z powrotem w
stron placu Siennego. Gdyby si cho raz obejrza, to zdyby zauway, e
Swidrygajow po przejechaniu niespena stu krokw zapaci dorokarzowi i znalaz si na
chodniku. Lecz Raskolnikow nie widzia tego, bo skrci ju za rg. Czu gboki wstrt do
Swidrygajowa. e te mogem cho przez chwil czego spodziewa si po tym
ordynarnym otrze, lubienym rozpustniku i ajdaku!" krzykn mimo woli. Opini sw
Raskol564
nikow wypowiedzia zbyt pospiesznie i lekkomylnie. W caym zachowaniu si
Swidrygajowa byo bowiem co, co nadawao mu co najmniej pewn oryginalno, jeeli
nie tajemniczo. Co za si tyczyo jego siostry, to Raskolnikow by zupenie pewny, e
Swidrygajow nie zostawi jej w spokoju. Ale nie mia ju siy ani ochoty, eby o tym
wszystkim myle i zastanawia si.
Zostawszy sam, uszed ze dwadziecia krokw i jak zwykle pogry si w gbokiej
zadumie. Wszed na most, opar si o porcz i patrzy na wod. A tymczasem stana za nim
Awdotia Romanowna.
Min j, wchodzc na most, i nie zauway. Dunia, ktra jeszcze nie widziaa tak
wygldajcego brata na ulicy, bya wprost przeraona. Zatrzymaa si, nie wiedzc, czy go
zawoa, czy nie. Nagle zauwaya szybko nadchodzcego od strony placu Siennego
Swidrygajowa.
Wydawao si, e Swidrygajow idzie, kryjc si dyskretnie. Przed samym mostem
zatrzyma si i stan na uboczu, starajc si, by Raskolnikow go nie zobaczy. Duni
zauway od razu i zacz dawa jej znaki. Wydao jej si, e prosi j tymi znakami, aby
nie woaa brata i nie zbliaa si do niego, przywoywa j natomiast ku sobie.
Dunia tak wanie zrobia. Ostronie mina brata i podesza do Swidrygajowa.
Chodmy prdzej szepn jej. Nie chc, eby Rodion Romanowicz wiedzia o
naszym spotkaniu. Uprzedzam pani, e siedziaem z nim w traktierni, niedaleko std. Sam
mnie tam odszuka i ledwo si go pozbyem. Nie wiem skd wie o moim licie do pani, i
co podejrzewa. Pani chyba mu o tym nie powiedziaa? Wic kto?
Jestemy ju za rogiem przerwaa mu Dunia brat nie moe nas zobaczy.
Owiadczam, e dalej z panem nie pjd. Moe mi pan wszystko powiedzie tutaj, na ulicy.
Po pierwsze, tego na ulicy w aden sposb powiedzie nie mona; po drugie, powinna
pani wysucha rwnie Sofii Siemionowny; po trzecie, poka pani pewne dokumenty...
565
Wreszcie, jeeli pani nie zgodzi si pj do mnie, to ja odmawiam wszelkich wyjanie i
natychmiast odchodz. Przy tym niech pani nie zapomina, e bardzo interesujca tajemnica
pani ukochanego braciszka znajduje si cakowicie w moim rku.
Dunia staa niezdecydowana i przenikliwym wzrokiem wpatrywaa si w Swidrygajowa.
Czego si pani boi? zapyta spokojnie. Miasto to nie wie. Zreszt na wsi pani te
wyrzdzia mi wiksz krzywd ni ja pani, a tutaj...
Czy Sofia Siemionowna jest uprzedzona?
Nie, nic jej nie mwiem i nawet nie jestem pewien, czy jest teraz w domu. Zreszt,
chyba jest. Chowaa dzi swoj krewn, wic chyba nie posza z wizytami. Do czasu nie
chc nikomu o tym mwi i robi sobie nawet wyrzuty, e powiedziaem pani. Najmniejsza
nieostrono rwna si tu doniesieniu. Mieszkam tutaj, w tym domu, do ktrego si
zbliamy. To jest str tego domu, zna mnie bardzo dobrze, o, kania si. Widzi, e id z
dam, i na pewno zdy zauway, jak pani wyglda, a to moe si pani przyda, jeeli si
pani bardzo boi i ma w stosunku do mnie podejrzenia. Przepraszam, e wyraam si troch
ostro. Odnajmuj tu mieszkanie, Sofia Siemionowna, moja ssiadka przez cian, rwnie.
Cae to pitro jest zajte przez lokatorw. Czego si pani lka jak dziecko? Czy naprawd
jestem taki straszny?
Swidrygajow umiechn si pobaliwie, chocia wcale nie byo mu do miechu. Serce mu
bio i oddech zamiera w piersi. Umylnie mwi goniej, by ukry swe wzrastajce
zdenerwowanie, ktrego zreszt Dunia wcale nie zauwaya, oburzona jego uwag, e si
go boi jak dziecko.
Chocia wiem, e pan jest czowiekiem... bez czci i wiary, ale nie boj si pana zupenie.
Niech pan idzie przodem powiedziaa spokojnie, cho twarz jej bya bardzo blada.
Swidrygajow zatrzyma si przed drzwiami do mieszkania Soni.
566
Pozwoli pani, e zobacz, czy jest w domu. Nie ma. Szkoda! Ale wiem, e powinna
niedugo wrci. Moga wyj tylko do pewnej damy w sprawie swoich sierot. Matka ich
zmara... I w to si wpltaem, zajem si nimi. Gdyby Sofia Siemionowna nie wrcia w
cigu dziesiciu minut, to przyl j dzi jeszcze do pani, jeli pani sobie yczy. Oto moje
mieszkanie, te dwa pokoje. Za tymi drzwiami mieszka moja gospodyni, pani Resslich.
Teraz niech pani wejdzie tutaj, poka pani moje najwaniejsze dokumenty: z mojej
sypialni te oto drzwi prowadz do dwch pustych pokojw, ktre s do wynajcia. Oto
one... powinna si pani uwanie przyjrze...
Swidrygajow zajmowa dwa dosy obszerne umeblowane pokoje. Dunia rozgldaa si
nieufnie, ale nie zauwaya nic szczeglnego ani w urzdzeniu, ani w rozkadzie pokojw.
A jednak mona byo na co nieco zwrci uwag, choby na przykad, na to, e pokoje
Swidrygajowa mieciy si pomidzy dwoma nie zajtymi mieszkaniami. Wejcie byo nie
wprost z korytarza, lecz przez dwa niemal puste pokoje gospodyni. W sypialni za
Swidrygajow, otworzywszy drzwi z klucza, pokaza Duni rwnie puste pokoje do
wynajcia. Dunia staa na progu, nie rozumiejc, w jakim celu pokazuje jej to wszystko, ale
Swidrygajow popieszy z wyjanieniem:
Niech pani spojrzy na ten drugi, duy pokj. Widzi pani te drzwi zamknite na klucz?
Przy drzwiach stoi krzeso, jedno jedyne krzeso w obu pokojach. Przyniosem je od siebie,
eby byo wygodniej sucha. Zaraz za tymi drzwiami stoi st Sofii Siemionowny, przy
ktrym ona rozmawiaa z Rodionem Romanowiczem. A ja, siedzc na krzele,
podsuchiwaem przez dwa kolejne wieczory, za kadym razem po jakie dwie godziny.
Mogem si chyba czego dowiedzie, jak pani sdzi?
Pan podsuchiwa?
Tak, podsuchiwaem. Teraz wrmy do mnie, bo tutaj nie ma nawet na czym usi.
Zaprowadzi Awdoti Romanown do swego pierwszego pokoju, sucego za salon.
Poprosi j, eby usiada, sam usiad
567
przy drugim kocu stou, przynajmniej na se od niej. Prawdopodobnie w oczach mia
ju ten pomie, ktry w swoim czasie tak przeraa Duni, drgna bowiem i raz jeszcze
rozejrzaa si niespokojnie. By to gest mimowolny, nie chciaa bowiem zdradza swego
niepokoju. Jednak izolowane pooenie mieszkania Swidrygajowa uderzyo j wreszcie.
Miaa ochot zapyta, czy przynajmniej gospodyni jest w domu, lecz duma nie pozwolia
jej na to. Zreszt, co innego niepokoio j bardziej ni lk o siebie. Cierpiaa bardzo.
Oto paski list zacza, kadc list na stole. Czy to prawda, co pan napisa? Pan
napomyka o przestpstwie dokonanym jakoby przez mego brata. Zbyt wyranie pan
napomyka, aby pan omieli si teraz zaprzecza. Zatem niech pan wie, e ju przedtem
syszaam t gupi bajd i nie uwierzyam w ni ani przez chwil. To pode i mieszne
podejrzenie. Wiem, dlaczego i skd to si wzio. Nie moe pan mie adnych dowodw.
Obieca pan dowie: prosz bardzo! Ale z gry uprzedzam, e nie wierz panu! Nie
wierz!...
Dunia powiedziaa to jednym tchem i na chwil krew uderzya jej do twarzy.
Gdyby mi pani nie wierzya, to chyba nie zaryzykowaaby pani przyjcia tu do mnie
sama? Po co pani przysza? Tylko przez ciekawo?
Niech pan mnie nie drczy, niech pan mwi, nieche pan mwi!
Nie da si zaprzeczy, e odwana z pani dziewczyna. Sowo honoru, mylaem, e
wemie pani ze sob pana Razumichina. Ale nie byo go ani z pani, ani w pobliu,
rozgldaem si: to si nazywa odwaga, chciaa wic pani oszczdzi Rodiona
Romanowicza. Zreszt, wszystko w pani jest boskie... Co za do pani brata, to c mam
pani powiedzie? Widziaa go pani sama przed chwil. No i jak wyglda?
wahania, bo std wniosek, e nie jest geniuszem. No, a to jest wiadomo poniajca dla
prnego modego czowieka, zwaszcza w naszych czasach...
A wyrzuty sumienia? Zatem pan zupenie odmawia mu poczucia moralnego? Czy on jest
taki?
Ach, Awdotio Romanowno, teraz wszystko jest na opak. Zreszt, nigdy nie byo w
specjalnym porzdku. Rosjanie to w ogle szerokie natury, szerokie, Awdotio Romanowno,
jak ich kraj. I nadzwyczaj skonni s do wszystkiego, co jest fantastyczne, bezadne. Ale
szeroka natura bez geniuszu daje ze
1 Une theorie... (fr.) teoria jak kada inna. 570
rezultaty. Pamita pani, ile to razy na podobne tematy rozmawialimy wieczorami po
kolacji, siedzc na tarasie w ogrodzie. Wyrzucaa mi pani ustawicznie t wanie szerok
natur. Kto wie, moe akurat w tym czasie, gdy pani rozprawiaa, on tu sobie lea i ca
rzecz obmyla. Przecie w naszej sferze, sferze ludzi wyksztaconych, nie ma adnych
tradycji. Czasami kto stworzy je sobie na podstawie ksiek... czy zaczerpnie ze starych
kronik. Ale to s zwykle ludzie uczeni, a przy tym, jak pani wie, w pewnym sensie
fanatycy, co u czowieka wiatowego byoby wprost nieprzyzwoitoci. Zreszt, zna pani
moje pogldy. Nie mam zwyczaju wini kogokolwiek. Ja sam jestem utracjuszem i
trzymam si tego. Mwilimy o tym nieraz. Miaem nawet szczcie zainteresowa pani
swymi zasadami... Pani jest bardzo blada, Awdotio Romanowno.
Ja znam t jego teori. Czytaam w gazecie jego artyku o ludziach, ktrym wszystko
wolno... Razumichin mi pokazywa.
Pan Razumichin? Artyku pani brata? W gazecie? Jest taki artyku? Nie wiedziaem. To
musi by naprawd ciekawe! Dokd pani idzie, Awdotio Romanowno?
Chciaabym zobaczy si z Sofi Siemionown powiedziaa sabym gosem Dunia.
Jak tu si do niej idzie? Moe ju wrcia. Chc koniecznie zaraz si z ni zobaczy.
Niech ona...
Nie moga dokoczy, dosownie zabrako jej tchu.
Sofia Siemionown wrci dopiero pno wieczorem. Tak sdz. Powinna bya wrci
zaraz, ale jeli nie przysza, to znaczy...
A wic kamiesz! Rozumiem... kamae... wszystko skamae!... Nie wierz ci! Nie
wierz! krzyczaa Dunia jak szalona, zupenie tracc gow.
Osuna si prawie nieprzytomna na podsunite przez Swid-rygajowa krzeso.
Awdotio Romanowno, co si z pani dzieje, niech pani oprzytomnieje! Niech pani napije
si wody, prosz...
571
Spryska jej twarz wod. Duma wzdrygna si i oprzytomniaa.
Zrobio to mocne wraenie! mrukn do siebie Swid-rygajow, marszczc brwi.
Niech si pani uspokoi! Wie pani, e on ma przyjaci. Uratujemy go, ocalimy. Chce pani,
wywioz go za granic? Mam pienidze, w trzy dni bd mia bilet. A e zabi, to zrobi
jeszcze wiele dobrego i to si zrwnoway; prosz si uspokoi. Moe jeszcze by wielkim
czowiekiem. No, jak? Jak si pani czuje?
Pody czowieku! Jeszcze pan drwi sobie. Prosz mnie puci...
Dokd pani idzie? Dokd pani chce i?
Do niego. Gdzie on jest? Czy pan wie? Dlaczego te drzwi s zamknite? Weszlimy
przecie tdy, tymi drzwiami, a teraz s zamknite na klucz. Kiedy pan zdy je zamkn?
Tego, o czym mwilimy, nie mona byo wykrzykiwa na cay dom. Wcale nie drwi,
tylko sprzykrzyo mi si ju mwi tym jzykiem. Dokd pani pjdzie w takim stanie?
Chce go pani wyda? Doprowadzi go pani do szalestwa i sam si zadenuncjuje. Czy wie
pani, e go ledz, e ju s na tropie? Wyda go pani. Niech pani zaczeka: widziaem go i
rozmawiaem z nim niedawno. Jeszcze mona go uratowa. Niech pani zaczeka, usidzie,
pomylmy razem. Po to wanie wzywaem pani, eby pomwi o tym w cztery oczy i
dobrze wszystko obmyli. Nieche pani siada!
W jaki sposb moe go pan uratowa? Czy mona go uratowa? Dunia usiada.
widrygajow usiad obok niej.
Wszystko zaley od pani, tylko od pani zacz prawie szeptem z byszczcymi
oczami, plczc si i poykajc wyrazy ze zdenerwowania.
Dunia, przestraszona, odsuna si od niego. Swidrygajow dra cay.
Pani... jedno pani sowo, a on jest uratowany! Ja... ja go uratuj. Mam pienidze i
przyjaci. Wyl go natychmiast,
572
a sobie wyrobi paszport, dwa paszporty. Jeden dla niego, drugi dla mnie. Mam przyjaci,
znam urzdnikw... Chce pani? Wyrobi paszport i dla pani... dla pani matki... po co pani
Razumichin? Ja take pani kocham... Kocham pani bezgranicznie. Niech mi pani pozwoli
ucaowa rbek swojej sukni, niech pani pozwoli! Niech pani pozwoli! Nie mog znie
szelestu pani sukni. Zrobi wszystko, co pani kae! Zrobi wszystko! Dokonam rzeczy
niemoliwych! Uwierz w to, w co pani wierzy! Zrobi wszystko, wszystko! Niech pani tak
nie patrzy, niech pani tak nie patrzy na mnie! Czy pani wie, e pani mnie zabija...
Zaczai po prostu bredzi. Robi wraenie czowieka, ktry nagle oszala. Dunia zerwaa si
i rzucia si do drzwi.
Otwrzcie! Prosz, otwrzcie! woaa przez drzwi, szarpic je i wzywajc pomocy.
Otwrzcie! Czy nie ma tam nikogo?
Swidrygajow oprzytomnia, wsta. Na jego drcych ustach ukaza si umiech zoliwy i
drwicy.
Nikogo nie ma w domu powiedzia cicho i dobitnie gospodyni wysza, na prno
pani krzyczy i niepotrzebnie si denerwuje.
Gdzie jest klucz? Otwrz natychmiast drzwi, zaraz, ty otrze!
Zgubiem klucz i nie mog go znale.
Ach! To gwat! zawoaa Dunia i blada jak trup pobiega w rg pokoju, by zastawi
si stojcym tam stolikiem.
Nie krzyczaa, utkwia wzrok w swoim przeladowcy i ledzia kady jego ruch.
Swidrygajow nie rusza si z miejsca i sta na wprost niej w drugim kocu pokoju.
Opanowa si ju, przynajmniej na pozr, ale nadal by blady. Nie przestawa si drwico
umiecha.
Powiedziaa pani, Awdotio Romanowno, e to gwat". Skoro gwat, to rozumie pani
chyba, e wszystko odpowiednio przygotowaem. Sofii Siemionowny nie ma w domu, do
Kaper-naumoww jest bardzo daleko, dzieli nas pi zamknitych
573
POKOJW. Wreszcie, jestem dwa razy silniejszy od pani i przy tym nie mam si czego
obawia, bo przecie pani potem mnie nie oskary: chyba nie bdzie pani chciaa wyda
brata? Nikt pani zreszt nie uwierzy: no bo niby z jakiej racji moda dziewczyna poszaby
Wyj chusteczk, eby otrze krew spywajc mu cienkim strumieniem wzdu prawej
skroni. Prawdopodobnie kula drasna skr na gowie. Dunia opucia rewolwer i
przygldaa si Swidrygajowi troch z lkiem, troch z niedowie575
rzaniem. Zdawao si, e stracia wiadomo tego, co zrobia i co si dzieje.
No i c, pudo! Niech pani strzela dalej, czekam spokojnie odezwa si
Swidrygajow, umiechajc si ponuro. No bo tak, to zd obezwadni pani, zanim
pani pocignie za spust.
Dunia drgna, szybko odcigna kurek i wycelowaa.
Niech pan da mi spokj! odezwaa si z rozpacz w gosie. Przysigam, e bd
znowu strzela... Ja... zabij...
No tak... o trzy kroki nie sposb chybi. Ale jak pani nie zabije... to wtedy...
Oczy mu bysny i zrobi jeszcze dwa kroki.
Dunia nacisna spust, ale tym razem by to niewypa.
Niestarannie pani zaadowaa. Nic nie szkodzi! Jeszcze ma pani kapiszon. Niech pani
poprawi, ja zaczekam.
Sta o dwa kroki przed ni, czeka i patrzy na ni z dzik, namitn determinacj w oczach.
Dunia zrozumiaa, e on raczej umrze, ni j wypuci. I... oczywicie zabij go teraz, z
dwch krokw!..."
Nagle odrzucia rewolwer.
Rzucia! skonstatowa ze zdziwieniem Swidrygajow i odetchn gboko.
Od razu zrobio mu si lej na sercu, nie tylko dlatego, e opuci go lk przed mierci, bo
waciwie przed chwil nie czu lku. Pozby si raczej innego uczucia, ponurego i
upokarzajcego, ktrego sam nie mgby w peni okreli. Podszed do Duni i agodnie
obj j wp. Nie opieraa si, lecz draa jak li i patrzya na niego bagalnie. Chcia co
powiedzie, lecz krzywi tylko usta, a wyrazy uwizy w cinitym gardle.
Pu mnie! bagalnym gosem powiedziaa Dunia. Swidrygajow drgn: tym razem
to ty zabrzmiao inaczej.
Wic nie kochasz? zapyta cicho. Dunia zrobia przeczcy ruch gow.
I... nie moesz?... Nigdy? szepn z rozpacz.
Nigdy!
576
W duszy Swidrygajowa rozegraa si straszna, milczca walka. Trudno opisa spojrzenie,
ktrym j obrzuci. Opuci rami, odwrci si i szybko odszed do okna.
Upyna jeszcze chwila.
Prosz klucz! wyj go z lewej kieszeni palta i pooy na stole, nie odwracajc si i
nie patrzc na Duni. Prosz wzi. Niech pani zaraz wyjdzie!...
Uparcie patrzy przez okno.
Dunia podesza do stou i wzia klucz.
Prdzej! Prdzej! powtarza Swidrygajow, cigle jeszcze nie odwracajc si i nie
ruszajc si z miejsca.
W tym prdzej" wyranie zabrzmiao co gronego.
Dunia zrozumiaa to, chwycia klucz, rzucia si do drzwi, otworzya je szybko i wybiega z
pokoju. Po kilku chwilach bya ju na ulicy jak szalona, niepomna siebie i biega w
kierunku mostu.
Swidrygajow sta jeszcze czas jaki przy oknie, wreszcie odwrci si powoli, rozejrza si,
przecign rk po czole. aosny, smutny, saby umiech, umiech rozpaczy wykrzywi
mu usta. Na doni zascha krew. Spojrza na ni z nienawici, umoczy rcznik i obmy
sobie skro. Nagle wpad mu w oczy rewolwer porzucony przez Duni, ktry znalaz si
teraz pod drzwiami. Podnis go i obejrza. By to may, kieszonkowy, trzystrzaowy
rewolwer starego typu. Zostay w nim jeszcze dwa naboje i jeden kapiszon. Mona byo
odda jeszcze jeden strza. Zastanowi si, woy rewolwer do kieszeni, wzi kapelusz i
wyszed.
VI
Cay wieczr do godziny dziesitej Swidrygajow spdzi w rnych traktierniach i
spelunkach, przechodzc z jednej do drugiej. Natrafi gdzie rwnie na Kati, ktra
piewaa inn piosenk, o tym, jak jaki otr i tyran"
Zacz Kati caowa.
19 Zbrodnia i kara
577
Swidrygajow poi Kati i kataryniarza, chrzystw, kelnerw oraz dwch jakich
pisarczykw. Zapozna si z tymi pisarczykami gwnie dlatego, e uderzyo go, i obaj
mieli krzywe nosy: jeden mia zakrzywiony nos w lew, drugi za w praw stron.
Zacignli go wreszcie do jakiego rozrywkowego ogrdka, gdzie zapaci za nich wejcie.
Ogrdek skada si z mizernej trzyletniej jodeki i trzech krzaczkw. Prcz tego urzdzony
by tam pawilon", w rzeczywistoci za szynk, w ktrym mona byo napi si rwnie
herbaty. Stao te kilka zielonych stolikw i krzese. Bardzo kiepski chr i jaki pijany
monachijski Niemiec w charakterze arlekina, z czerwonym nosem i nadzwyczajnie ponury,
mieli bawi publiczno. Pisarczycy posprzeczali si z jakimi innymi pisarczykami i omal
nie doszo do bjki. Swidrygajow zosta powoany na arbitra. Godzi ich przez cay
kwadrans, ale uczynili taki wrzask, e trudno byo cokolwiek zrozumie. W kadym razie
mona si byo domyli, e jeden z nich ukrad co i zdy nawet sprzeda to z miejsca
jakiemu ydowi, ktry si nawin, sprzedawszy za, nie chcia podzieli si ze swym
koleg. Wreszcie okazao si, e skradziono yeczk do herbaty, nalec do pawilonu".
Kradzie zostaa zauwaona i sprawa zacza przyjmowa nieprzyjemny obrt.
Swidrygajow zapaci za yeczk, wsta i wyszed z ogrdka. Dochodzia dziesita.
Swidrygajow przez cay wieczr nie wypi ani kropli alkoholu, w pawilonie" kaza sobie
poda herbat, wycznie dla przyzwoitoci zreszt. Wieczr by duszny i ponury. Okoo
dziesitej zebray si wielkie chmury, zagrzmiao i deszcz lun jak z cebra. Woda laa si z
nieba nie kroplami, lecz strumieniami. Byskao co chwila i tak dugo, e mona byo
doliczy do piciu podczas trwania kadej byskawicy. Przyszed do domu przemoknity do
nitki, zamkn si w pokoju, otworzy biurko, wyj wszystkie pienidze, zniszczy kilka
papierw. Potem wsun pienidze do kieszeni, chcia pocztkowo zmieni ubranie, ale
wyjrzawszy przez okno i syszc deszcz i grzmoty, machn rk, wzi kapelusz i wyszed,
nie zamykajc za sob drzwi. Poszed wprost do Soni. Bya w domu.
578
Nie bya sama: dawaa herbat zgromadzonym okoo niej czworgu dzieciom
Kapernaumoww. W milczeniu i z szacunkiem powitaa Swidrygajowa. Ze zdziwieniem
patrzya na jego przemoczone ubranie, lecz nie odezwaa si ani sowem. Dzieci w teje
chwili ucieky w nieopisanym popochu.
Swidrygajow usiad przy stole, poprosi Soni, by usiada rwnie. Niemiao czekaa, co
jej powie.
Wyjedam, prawdopodobnie do Ameryki powiedzia Swidrygajow i poniewa
widzimy si chyba po raz ostatni, chciabym zaatwi jeszcze pewne sprawy. Widziaa si
dzi pani z t dam? Wiem, co pani powiedziaa, moe pani nie powtarza. Sonia
drgna i zaczerwienia si. Takie maj zwyczaje tego rodzaju typy. Co si tyczy
siostrzyczki i braciszkw pani, to z nimi sprawa jest naprawd zaatwiona, a pienidze,
ktre si za nich naleay, zostay przeze mnie wpacone, gdzie naley, w pewne rce za
pokwitowaniem. Zreszt, na wszelki wypadek niech pani te kwity wemie i trzyma. Prosz,
oto one! No, to ju zaatwione. Teraz s tu trzy picioprocentowe obligacje, ogem na
sum trzech tysicy rubli. Niech to pani wemie dla siebie, dla siebie osobicie, i niech to
zostanie midzy nami, eby nikt o tym nie wiedzia, bez wzgldu na to, co pani usyszy.
Przydadz si pani, bo nie powinna pani y tak podle, jak dawniej, zreszt nie ma pani ju
wcale potrzeby.
Tyle od pana doznaam dobrodziejstw, sieroty i nieboszczka powiedziaa pospiesznie
Sonia i jeeli dotychczas tak mao okazaam wdzicznoci, to... niech pan nie sdzi...
Ach, nie ma o czym mwi, niech pani da spokj.
A te pienidze... bardzo jestem panu wdziczna, ale przecie teraz nie s mi potrzebne.
Ja na siebie sam zawsze zarobi. Niech pan nie sdzi, e jestem niewdziczna, ale jeeli
pan jest taki wspaniaomylny, to te pienidze...
S dla pani, dla pani, Sofio Siemionowno, i prosz bardzo bez dugich ceregieli, bo
nawet nie mam na to czasu. Przydadz si pani. Rodion Romanowicz ma dwie drogi do
wyboru: kula w eb albo Sybir. Sonia spojrzaa na niego z przeraeniem
579
i zadraa. Niech si pani uspokoi, wiem o wszystkim od niego samego, nie jestem
plotkarzem, nie powiem nikomu. Bardzo dobrze mu pani radzia wtedy, eby si sam
przyzna. Tak byoby znacznie lepiej dla niego. A jak Sybir, to i pani tam za nim pojedzie.
Wszak tak? Wszak tak? No, zatem pienidze si przydadz. Jemu bd potrzebne, rozumie
pani? Dajc pani, jakbym jemu dawa. Prcz tego syszaem przecie, e obiecaa pani
zapaci dug Amalii Iwanownie. Dlaczego pani tak nierozwanie cigle bierze na siebie
jakie kontrakty i zobowizania? Przecie to Katarzyna Iwanowna bya winna tej Niemce, a
nie pani, trzeba byo plun na Niemk. W ten sposb pani nie da sobie rady w yciu. A
poza tym, gdyby kto pani jutro czy pojutrze o mnie pyta (a bd pani pytali), to niech
pani nie wspomina, e u niej byem. Pienidzy, bro Boe, niech pani nie pokazuje i niech
pani nie opowiada nikomu, e je pani daem! A teraz do widzenia wsta z krzesa.
Rodionowi Romano-wiczowi prosz si pokoni. Ale, ale, niech pani da pienidze
tymczasem na przechowanie panu Razumichinowi. Zna pani pana Razumichina?
Naturalnie, musi go pani zna. To niezy chopak. Niech mu pani odniesie jutro lub... kiedy
znajdzie pani czas. A tymczasem prosz dobrze schowa.
Sonia zerwaa si z krzesa i patrzya na niego przeraona. Miaa wielk ochot co
powiedzie, o co zapyta, ale nie miaa i nie wiedziaa, jak zacz.
Jak to pan tak... jak pan teraz wyjdzie w taki deszcz?
No, wybieram si do Ameryki, a deszczu mam si obawia, che-che! egnam pani,
moja droga! ycz zdrowia i dugich lat ycia, potrzebna jest pani innym. A prawda... niech
pani powie panu Razumichinowi, e przesyam ukony. Koniecznie prosz powtrzy:
Arkadiusz Swidrygajow kaza si panu pokoni. Bardzo prosz o tym pamita.
drugiej w nocy. Narzeczona zreszt posza spa znacznie wczeniej, zdumiona tym
wszystkim i troch markotna.
Tymczasem Swidrygajow rwno o pnocy szed przez most T-wa w kierunku Strony
Petersburskiej. Deszcz nie pada ju, lecz d wiatr. Swidrygajow mia dreszcze. Przez
chwil intensywnie i jakby pytajco wpatrywa si w czarn to Maej Newy. Lecz zimno
mu byo sta nad wod, odwrci si wic i poszed na prospekt B-oj. Szed tym dugim
prospektem prawie p godziny, potyka si raz po raz na drewnianym bruku, lecz nie
przestawa czego pilnie wypatrywa po prawej stronie prospektu. Kiedy, przejedajc
tdy, zauway tu spory, drewniany hotel, ktry o ile przypomina sobie, nosi
582
nazw Adrianopol". Nie myli si: hotel ten by na tym pustkowiu i tak rzuca si w oczy,
e trudno go byo nie zauway nawet w ciemnociach. By to dugi, poczerniay budynek,
mimo pnej godziny jeszcze owietlony; da si te zauway pewien ruch. Swidrygajow
wszed i zapyta o pokj spotkanego na korytarzu obdartusa. Obdartus obejrza go i
zaprowadzi do ciasnego, dusznego pokoju na samym kocu korytarza, w kcie pod
schodami. Innego pokoju nie byo, wszystkie byy zajte. Obdartus spojrza pytajcym
wzrokiem.
Herbata jest? zapyta Swidrygajow.
Moe by.
Co jeszcze?
Cielcina, wdka, przekski.
Przynie cielcin i herbat.
Nic wicej pan sobie nie yczy zapyta ze zdziwieniem obdartus.
Nie, nic!
Obdartus odszed, wyranie rozczarowany.
To musi by nieza spelunka pomyla Swidrygajow. e te tu dotychczas nie
byem. Zreszt ja te musz mie wygld gocia, ktry wraca z cafe-chantant1, a po drodze
rwnie mia przygod. Ciekawe, kto te tu bywa i nocuje?"
Zapali wiec i obejrza dokadnie pokj. Bya to klitka z jednym oknem, tak maa, e
ledwie mg si w niej porusza; pociel na ku bya bardzo brudna; zwyczajny,
malowany st i krzeso zajmoway niemal ca pozosta przestrze. ciany wyglday jak
zbite z desek, tapeta bya tak zniszczona i zakurzona, e mona byo rozpozna jedynie
dawny kolor (ty), ale dese by ju zupenie niewidoczny. Cz ciany i sufitu bya
cita na ukos, jak to bywa w mansardach, lecz tutaj nad ukosem znajdoway si schody.
Swidrygajow postawi wiec, usiad na ku i zamyli si. Dziwny, nieustanny szept w
ssiednim pokoju, przechodzcy chwilami w krzyk, zwrci
Cafe-chantant (fr.) kawiarnia z wystpami wokalnymi.
583
wreszcie jego uwag. Szept ten nie ustawa od chwili, gdy wszed do pokoju. Zacz
nasuchiwa: kto komu wymyla i niemal z paczem robi wyrzuty, sycha byo tylko
jeden gos. Swid-rygajow wsta, zasoni rk wiec na cianie czerniaa szpara,
podszed i zajrza. W pokoju, wikszym nieco od zajmowanego przez niego, byo dwch
goci. Jeden z nich, bez surduta, o bardzo kdzierzawej gowie i czerwonej, rozpalonej
twarzy, sta w oratorskiej pozie, szeroko rozstawiwszy nogi dla zachowania rwnowagi. Bi
si pici w piersi i patetycznie wyrzuca drugiemu, e tamten jest ndzarzem, bez pracy,
e on wycign go z bota i jak zechce, moe go wypdzi i e to wszystko widzi oko
585
w chwili, gdy wystrzeliwszy po raz pierwszy, zlka si, opucia rewolwer i zamara,
patrzc na niego. Mg j wtedy z atwoci schwyta, nie ruszyaby nawet rk w swojej
obronie, gdyby sam nie powiedzia jej o tym. Przypomnia sobie, e w tamtej chwili zrobio
mu si jej al, serce mu si cisno... Eje, do diaba! Znowu te same myli, trzeba z tym
skoczy, skoczy!..."
Zasypia, przestay nim wstrzsa gorczkowe dreszcze. Nagle wydao mu si, e co
przebiego po nim pod kodr, po rce i nodze. Drgn: Tfu, do diaba! To chyba mysz!
pomyla. Zostawiem cielcin na stole..." Strasznie nie chciao mu si odkrywa,
wstawa, zibn, ale co znowu szybko przebiego mu po nodze. Zerwa z siebie kodr i
zapali wiec. Drc od gorczki, nachyli si i obejrza pociel nie znalaz nic.
Wstrzsn kodr i nagle na przecierado wyskoczya mysz. Chcia j zapa, ale mysz
biegaa zygzakami po ku, wymykaa mu si z palcw, przebiega po rce i wlizna si
pod poduszk. Zrzuci poduszk, lecz w teje chwili poczu, e co wskoczyo mu za
koszul i askocze po plecach. Wzdrygn si nerwowo i... obudzi si. W pokoju byo
ciemno, lea na ku, zawinity w kodr. Za oknem wy wiatr. Co za paskudztwo!"
pomyla ze zoci.
Unis si i usiad na brzegu ka, odwrcony plecami do okna. Lepiej wcale nie spa"
postanowi. Od okna powiao chodem i wilgoci. Owin si kodr, nie zapali wiecy. Nie
myla o niczym i nawet nie chcia myle. Majaki ukazyway mu si jeden po drugim, po
gowie bdziy strzpy myli, bez pocztku, koca i zwizku. Zapada w drzemk. Nie
wiadomo, czy to chd, ciemnoci i wilgo, czy wiatr, wyjcy za oknem i koyszcy
drzewami, wywoay w nim to uporczywe, fantastyczne nastawienie i pragnienie, ale cigle
ukazyway mu si kwiaty. Przed oczyma stan mu przeliczny, ukwiecony krajobraz: jasny,
ciepy, niemal upalny dzie, dzie witeczny, Zielone witki. Zamony, wspaniay
wiejski cottage1 w stylu
1 Cottage (ang.) domek wiejski, willa.
586
angielskim, otoczony klombami pachncych kwiatw; ganek opleciony pncymi rolinami,
okolony krzakami r; jasne, chodne schody zasane wspaniaym dywanem, obstawione
egzotycznymi kwiatami w chiskich wazach. Zwrci uwag zwaszcza na stojce w
wazonach na oknach bukiety z delikatnych, biaych narcyzw pochylajcych si na
jaskrawozielonych, soczystych, wysmukych odygach i rozsiewajcych silny, aromatyczny
zapach. Nie mg si od nich oderwa, w kocu jednak wszed na schody i znalaz si w
wysokim, wielkim salonie, w ktrym rwnie peno byo kwiatw. Stay wszdzie: na
oknach, przy otwartych drzwiach na taras i na samym tarasie. Podogi posypane byy
wieo skoszon, pachnc traw, przez otwarte okna przenika lekki, wiey, chodny
powiew, ptaki wiergotay pod oknami, a porodku salonu staa trumna na katafalku
pokrytym biaym atasem. Trumna wybita bya bia jedwabn materi i obszyta gst, bia
riusz1. Girlandy kwiatw spowijay j ze wszystkich stron. Caa w kwiatach leaa w niej
dziewczynka w biaej tiulowej sukni, ze zoonymi i przycinitymi do piersi rkoma, jakby
wytoczonymi z marmuru. Jej rozplecione wosy, wosy jasnej blondynki, byy mokre;
wianek z r okala skronie. Surowy i ju stay jej profil wyglda rwnie jak wykuty w
marmurze, ale umiech na bladych ustach peen by jakiego zupenie niedziecicego,
bezgranicznego smutku i wielkiej skargi. Swid-rygajow zna t dziewczynk. Nie byo ani
krzya, ani wiec zapalonych przy trumnie, nie sycha byo sw modlitwy: ta
Popatrzy na niego i poszed dalej. Na lewo migna mu wysoka wiea straacka. Ba!
pomyla to doskonae miejsce! Po co mi Park Piotrowski? Przynajmniej w obecnoci
urzdowego wiadka..." Omal si nie umiechn do tej nowej myli i skrci w ulic ..sk.
Tutaj wznosi si wielki gmach z wie. Pod zamknit ogromn bram domu sta i opiera
si o ni niewielki czowieczek otulony w szary, onierski paszcz, w mosinym
achillesowskim1 hemie na gowie. Sennym spojrzeniem obojtnie obrzuci zbliajcego si
Swidrygajowa. Na twarzy jego malowa si ten odwieczny, zrzdliwy smutek, ktrym
zawsze zakwaszone s wszystkie bez wyjtku twarze ludzi z ydowskiego plemienia.
Obydwaj, Swidrygajow i Achilles, przez pewien czas przygldali si sobie w milczeniu.
Wreszcie Achilles uzna, i nie jest to cakiem w porzdku, e czowiek nie pijany stoi
przed nim o trzy kroki, wpatruje si uporczywie i nie mwi nic.
Nu, co pan sobie yczy odezwa si, nie ruszajc si z miejsca i nie zmieniajc
pozycji.
Ano nic, bracie, jak si masz! odpowiedzia Swidrygajow.
Tutaj nie miejsce.
Ja, bracie, wyjedam w obce kraje.
W obce kraje?
1 Achilles gwny bohater Iliady Homera, wzr mskiej odwagi i urody.
591
Do Ameryki.
Do Ameryki?
widry gaj w wyj rewolwer i odcign kurek. Achilles unis brwi.
Aj, po co takie arty... tutaj nie miejsce!
Dlaczego niby tu nie miejsce?
A temu, e nie.
No, bracie, wszystko jedno. Doskonae miejsce. Jak si bd ciebie pytali, to powiedz,
e wanie pojechaem do Ameryki.
Przyoy luf rewolweru do prawej skroni.
Nie, tutaj nie trzeba, tutaj nie miejsce! achn si Achilles, ktremu renice
rozszerzyy si gwatownie. Swidrygajow pocign za spust.
VI
Tego samego dnia, ale wieczorem, gdzie koo godziny sidmej, Raskolnikow szed do
matki i siostry, ktre mieszkay w domu Bakalejewa, tam gdzie umieci je Razumichin. Na
schody wchodzio si wprost z ulicy. Raskolnikow zbliy si, zwalniajc kroku i jakby
wahajc si jeszcze, czy ma wej, czy nie. Nie wrciby jednak za nic, postanowi to sobie
o wicie. One przecie o niczym nie wiedz myla a przyzwyczajone s do moich
dziwactw..." Ubranie jego byo w strasznym stanie: zabocone, przemoczone, bo ca noc
by na deszczu, podarte i zaszargane. Twarz mia zmienion z bezsennoci, zmczenia
fizycznego i prawie dwudziestoczterogodzinnej walki ze sob. Ca noc spdzi sam, Bg
jeden wie gdzie. Ale przynajmniej powzi decyzj.
Zapuka do drzwi, otworzya mu matka. Duni nie byo w domu. Nawet suca zwykle
wychodzia o tej porze. Pulcheria Aleksandrowna oniemiaa ze zdumienia i radoci. Potem
chwycia go za rk i wcigna do pokoju.
592
Nareszcie jeste! zacza, jkajc si z przejcia. Nie gniewaj si, Rodia, e ci tak
gupio witam, ze zami, ale ja si miej, nie pacz. Mylisz, e ja pacz? Nie, ja si
ciesz, to tylko takie gupie usposobienie, e mi zy pyn z oczu. Od mierci twego ojca
pacz z lada powodu. Siadaj, kochany, widz, e jeste zmczony. Ach, jaki ty jeste
zabocony.
Przemokem wczoraj, mamo... zacz Raskolnikow.
Ach, nie, nie! przerwaa mu Pulcheria Aleksandrowna. Mylae, e zaczn ci
wypytywa dawnym, babskim zwyczajem, nie bj si. Ja przecie rozumiem, poznaam
tutejsze zwyczaje i widz naprawd, e s daleko rozsdniejsze. Doszam do wniosku, e
przecie nie mog si zna na twoich kalkulacjach i da od ciebie, eby si tumaczy.
Bg wie, jakie ty masz plany i sprawy na gowie, jakie myli ci nurtuj i czy mog ci
cigle szarpa za po: o czym ty waciwie mylisz? Wanie wic... Ach, mj Boe! Ale
c to ja tak plot, jak nieprzytomna... Czytaam przecie, Rodia, twj artyku w gazecie,
czytam go ju trzeci raz, Dymitr Prokofjicz przynis mi. A krzyknam, jak zobaczyam.
Gupia jestem, pomylaam, oto czym on si zajmuje, na tym polega caa tajemnica! Uczeni
zawsze s tacy. On sobie co obmyla, ma w gowie jakie nowe pomysy, a ja go mcz i
zawracam mu gow. Czytaam, mj drogi, wielu rzeczy oczywicie nie zrozumiaam, ale
tak musi by, bo gdzie tam mnie?
Poka go, mamo.
Raskolnikow wzi gazet i rzuci okiem na swj artyku. Cho kolidowao to z ca jego
sytuacj i nastrojem, mia jednak to dziwne i nader przyjemne uczucie, jakiego doznaje
autor, ktry po raz pierwszy widzi swoje dzieo w druku. Dwadziecia trzy lata maj swoje
prawa. Ale trwao to tylko chwil. Przeczytawszy kilka wierszy, zaspi si, a straszna
rozpacz cisna mu serce. Przypomnia sobie od razu ca walk wewntrzn, jak toczy
ze sob w cigu ostatnich miesicy. Ze wstrtem i zoci rzuci artyku na st.
593
jestem gupia, Koaia, to jednatc zdaj sobie spraw z tego, e bardzo niedugo bdziesz
jednym z pierwszych, o ile nie pierwszym, w wiecie naszych uczonych. I o tobie omielili
si pomyle, e zwariowae. Ty nie wiesz o tym, ale tak byo! Cha-cha-cha! Ach, ndzne
robaki, czy oni potrafi pozna si na prawdziwym rozumie! I Dunia, przecie Dunia omal
nie uwierzya. Dobre, co? Twj ojciec nieboszczyk dwa razy posya do gazet raz
wiersze (chowam cay kajet, poka ci kiedy), a drugi raz powie (sama go prosiam,
eby da mi j przepisa). Jakemy si obydwoje modlili, eby przyjli, ale nie przyjto!
Tydzie temu, Rodia, zamartwiaam si, patrzc na twoje ubranie, na to, jak ty yjesz, co
jesz i w czym chodzisz. Teraz widz, e te byam gupia, bo gdy zechcesz, to wszystko od
razu zdobdziesz rozumem i talentem. Tylko e ty na razie nie chcesz, bo jeste zajty
waniejszymi sprawami.
Duni nie ma w domu, mamo?
Nie ma. Bardzo czsto wychodzi i zostawia mnie sam. Dobrze jeszcze, e Dymitr
Prokofjicz przychodzi posiedzie ze mn i cigle mwi o tobie. On ciebie lubi i szanuje,
mj drogi. Nie mwi, eby znw Dunia bya taka bardzo niedobra dla mnie. Ja si przecie
nie skar. Ona ma inne usposobienie ni ja. Ma jakie swoje tajemnice, ja tam nie miewam
przed wami sekretw. Jestem oczywicie pewna, e Dunia jest mdra i kocha nas... ale
doprawdy nie wiem, do czego to wszystko doprowadzi. Tyle mi radoci sprawie, Rodia,
tym swoim przyjciem, a ona sobie spaceruje. Jak przyjdzie, to jej powiem: by tu twj brat,
a ty gdzie si podziewaa? Nie rozpieszczaj mnie, Rodia, za bardzo. Gdy masz czas, to
wpadnij, a jak jeste zajty, to trudno, ja poczekam. Przecie wiem, e ty mnie kochasz, i to
mi wystarcza. Bd sobie czytaa twoje prace, bd od wszystkich syszaa o tobie, a
czasami przyjdziesz mnie odwiedzi, czy moe by lepiej? Przecie przyszede teraz
pocieszy matk, ja to widz...
Pulcheria Aleksandrowna nagle si rozpakaa.
594
Znowu zaczynam. Nie zwracaj na mnie, gupi, uwagi! Ach, mj Boe, czemu ja tak
siedz krzykna, zrywajc si z miejsca przecie jest kawa, a ja ci nie czstuj!
Ach, co znaczy starczy egoizm. Zaraz, zaraz!
Zostaw, mamo, zaraz wychodz, nie po to przyszedem. Prosz ci, wysuchaj mnie.
Pulcheria Aleksandrowna podesza do niego niemiao.
Mamo, cokolwiek si stanie, bez wzgldu na to, co by o mnie syszaa, co by ci o mnie
powiedziano, czy bdziesz mnie zawsze kochaa tak, jak teraz? zapyta czule, bez
namysu, nie wac sw.
Rodia, Rodia, co si z tob dzieje? Jak moesz o co takiego pyta! Co mi kto moe o
tobie powiedzie? Ale ja nikomu nie uwierz, eby nie wiem kto przyszed, po prostu go
wyrzuc.
Przyszedem, eby ci zapewni, e zawsze ci kochaem, i ciesz si nawet, e jestemy
sami, e Duni nie ma cign dalej w serdecznym porywie. Przyszedem ci
powiedzie, e chocia bdziesz nieszczliwa, ale pamitaj, e syn twj kocha ci nad
ycie i e to bya nieprawda, gdy mylaa, e ci nie kocham i e jestem dla ciebie okrutny.
Nigdy nie przestan ci kocha... Ale dosy, zdawao mi si, e to wanie powinienem by
powiedzie i od tego zacz...
Pulcheria Aleksandrowna obejmowaa go, tulia do piersi i cicho pakaa.
Nie wiem, Rodia, co si z tob dzieje powiedziaa wreszcie. Cay ten czas
mylaam, e po prostu naprzykrzamy ci si, teraz za widz, e czeka ci jakie wielkie
nieszczcie, dlatego jeste taki zatroskany. Od dawna ju to przeczuwaam. Wybacz mi, e
zaczam o tym mwi, lecz cigle o tym myl, nie pi po nocach. Ca t noc twoja
siostra cigle majaczya i mwia o tobie przez sen. Co nieco syszaam, ale nic nie
mogam zrozumie. Cay ranek chodzia jak struta, na co czekaa, co przeczuwaa i oto
doczekaa si! Rodia, Rodia, co z tob bdzie? Wyjedasz gdzie?
595
Wyjedam.
Tak sobie wanie mylaam! Jeli musisz wyjecha, to przecie ja mog pojecha z
tob. I Dunia te; ona ciebie tak kocha, bardzo ci kocha, a nawet Sofia Siemionowna niech
sobie z nami jedzie, jeli jest to potrzebne; widzisz, ja chtnie przyjm j za crk. Dymitr
Prokofjicz pomoe nam wszystkim si wybra... ale dokd ty... jedziesz?
egnaj, mamo.
Jak to, ju dzisiaj?! krzykna, jakby tracia go na zawsze.
Musz, czas na mnie, bardzo si piesz...
A ja nie mog z tob razem?
Nie. Uklknij, mamo, i mdl si. Moe Bg wysucha twojej modlitwy.
Chod, przeegnam ci, pobogosawi! O tak, tak. O Boe, co si z nami stanie?
Tak, cieszy si, by bardzo zadowolony, e nikogo nie byo, e by sam z matk. Po tych
wszystkich strasznych przejciach teraz zmiko mu serce. Pad przed ni na kolana,
caowa jej nogi. Objwszy si, oboje pakali. Nie dziwia si i nie wypytywaa go tym
razem. Od dawna przeczuwaa, e z synem dzieje si co strasznego, a teraz wiedziaa, e
nadchodzi najgorsza dla niego chwila.
Rodia, mj kochany, mj pierworodny mwia, kajc teraz jeste taki, jak kiedy
bye may, tak samo przychodzie do mnie, tak samo obejmowae i caowae. Kiedymy
jeszcze razem z ojcem yli i biedowali, pociech nam byo to, e ty z nami jeste, a gdy
pochowaam ojca, ile to razy, objci jak teraz, pakalimy na jego mogile. A e ja cigle
pacz, to dlatego, e serce matki przeczuwao nieszczcie. Pierwszy raz, jak ci
zobaczyam tego wieczora, kiedymy przyjechay tutaj, to ze spojrzenia twego wszystko
odgadam. Serce mi si wtedy cisno, a dzi, kiedy ci otworzyam, spojrzaam, no, myl
sobie, nadesza fatalna chwila. Rodia, Rodia, ty przecie nie zaraz wyjedasz?
596
Nie.
Przyjdziesz jeszcze?
Tak... przyjd.
Rodia, nie gniewaj si, nie miem ciebie wypytywa. Wiem, e nie powinnam, ale
powiedz mi cho dwa sowa, czy ty daleko jedziesz?
Bardzo daleko.
Czy bdziesz tam pracowa, czy to jaka kariera dla ciebie?
Jak Bg da... mdl si tylko za mnie...
Raskolnikow skierowa si ku drzwiom, lecz ona uchwycia si go i z rozpacz patrzya mu
w oczy. Twarz jej wykrzywio przeraenie.
Dosy ju, mamo powiedzia Raskolnikow, ktry w tej chwili szczerze aowa, e tu
przyszed.
Przecie nie na zawsze? Wszak nie na zawsze? Przyjdziesz jeszcze, przyjdziesz jutro?
Przyjd, przyjd, egnaj.
Wyrwa si jej wreszcie.
Wieczr by pogodny, ciepy i jasny. Od rana ju si wypogodzio. Raskolnikow szed do
swego mieszkania, spieszy si. Chcia zakoczy wszystko przed zachodem soca. Do
tego czasu nie mia chci widzie si z kimkolwiek. Idc po schodach, zauway, e Nastka,
podnoszc oczy od samowara, ledzi go i patrzy w lad za nim. Czyby kto by u mnie?"
pomyla i ze wstrtem wyobrazi sobie Porfirego. Lecz otworzywszy drzwi do swego
pokoju, ujrza Duni. Siedziaa sama, w gbokim zamyleniu i chyba od dawna czekaa na
niego. Raskolnikow zatrzyma si na progu. Dunia z przestrachem podniosa si z kanapy i
staa przed nim wyprostowana. Spojrzenie jej wyraao groz i niewypowiedziany bl. Po
tym jednym spojrzeniu pozna, e ona wie o wszystkim.
I c, mam wej do ciebie czy odej? zapyta nieufnie.
597
Cay dzie przesiedziaam u Soin Siemionowny, czekaymy na ciebie. Mylaymy, e
na pewno tam przyjdziesz.
Raskolnikow wszed do pokoju i osun si bezsilnie na krzeso.
Jestem taki osabiony, Duniu, jestem bardzo zmczony, a chciabym teraz w peni
panowa nad sob. Spojrza na ni nieufnie.
Gdzie ty by przez ca noc?
Nie pamitam dobrze. Widzisz, Duniu, chciaem si ju raz na co zdecydowa.
Kilkakrotnie wracaem nad New, to przypominam sobie. Chciaem skoczy ze sob, ale...
nie mogem si zdecydowa... szepn, znowu spogldajc nieufnie na Duni.
wiat ni teraz? Czy bd jeszcze zdolny do ycia? Dlaczego waciwie godz si na to? O,
jak dobrze wiedziaem, co za marny czowiek ze mnie, gdy dzi o wicie staem nad
brzegiem Newy!
Wreszcie wyszli razem. Ciko byo Duni, ale kochaa go. Rozstali si. Oddaliwszy si o
jakie pidziesit krokw, Dunia odwrcia si, aby raz jeszcze spojrze na brata. Jeszcze
byo go
21 - Zbrodnia i kara
601
wida. Doszedszy do rogu, on rwnie si odwrci. Po raz ostatni spotkay si ich
spojrzenia, lecz zauwaywszy, e ona patrzy na niego, Raskolnikow z niecierpliwoci, a
nawet ze zoci machn rk, aby sza dalej, sam za szybko skrci za rg.
Jestem okrutny, sam to widz pomyla, zawstydziwszy si po chwili swego
gwatownego gestu wobec Duni. Ale dlaczego one mnie tak kochaj, skoro nie jestem
tego wart! Ach, gdybym by sam, przez nikogo nie kochany i gdybym nikogo nie kocha!
Nie zdarzyoby si to wszystkol Ciekawe, czy po tych pitnastu lub dwudziestu latach
dusza moja skruszeje do tego stopnia, e bd pokornie skamla przed ludmi, nazywajc
si co drugie sowo morderc? A wanie, wanie! Przecie po to wanie mnie zel, to jest
im potrzebne... Oto a sobie po ulicach tam i z powrotem, a przecie kady z nich to z
natury otr i rozbjnik i co gorsza, idiota! Ale gdyby nie skazano mnie na zesanie, to oni
wszyscy unios si szlachetnym oburzeniem! O, jake ich nienawidz!"
Gboko zamyli si nad tym, jaki to proces moe doprowadzi do tego, e w kocu on,
Raskolnikow, bez jakiejkolwiek refleksji ukorzy si przed nimi wszystkimi, ukorzy si z
przekonania! A zreszt czemu nie?! Oczywicie, o to przecie chodzi. Czy dwadziecia lat
nieustannej poniewierki nie moe ostatecznie zaama czowieka? Kropla dry kamie.
Wic po co, po co wobec tego y, w imi czego teraz tam id, skoro wiem, jakbym czyta
to w ksice, e wszystko odbdzie si tak wanie, nie inaczej!"
Po raz setny moe zadawa sobie od wczoraj to pytanie, lecz mimo to szed dalej.
VIII
Zmierzch ju zapada, gdy przyszed do Soni, ktra przez cay dzie czekaa na niego ze
strasznym niepokojem. Przez czas jaki bya u niej Dunia. Przysza rano, przypomniawszy
sobie wczorajsze sowa Swidrygajowa, e Sonia wie o wszystkim".
602
Nie bdziemy opisywa szczegw rozmowy tych dwch kobiet, prowadzonej wrd ez,
ani tego, jak bardzo si do siebie zbliyy. Dunia ze spotkania z Soni wyniosa
przynajmniej t pociech, e brat jej nie bdzie sam. Do Soni pierwszej przyszed ze swoim
wyznaniem: w niej szuka czowieka, gdy czowiek by mu potrzebny; ona te pjdzie za
nim tam, dokd rzuci go los. Dunia, nie pytajc, wiedziaa, e tak bdzie. Odnosia si do
Soni nawet z pewnego rodzaju czci i tak j tym z pocztku sposzya, e ta omal si nie
rozpakaa. Bo Sonia ze swej strony uwaaa si za niegodn nawet oczu podnie na
Duni. Na zawsze wry si jej w pami obraz Duni, gdy ta przy pierwszym spotkaniu u
Raskolnikowa poegnaa j tak bardzo uprzejmie i z takim uszanowaniem. To bya jedna z
pikniejszych i najwzniolejszych chwil w jej yciu.
Wreszcie Dunia nie wytrzymaa i zostawia Soni, aby czeka na brata w jego mieszkaniu.
Miaa cigle wraenie, e Rodion najpierw tam wstpi. Gdy Sonia zostaa sama, zacza j
drczy myl, e Raskolnikow rzeczywicie gotw jest popeni samobjstwo. Dunia
rwnie si tego obawiaa. Ale przez cay dzie pocieszay si wzajemnie rnymi
niego przez kilka minut i nagle rozemia si krtko i urywanie. Po chwili zapomnia ju o
nim, nie widzia go nawet, cho patrzy w dalszym cigu. Odszed wreszcie, nie pamitajc,
gdzie si znajduje, lecz gdy doszed do rodka targowiska, nowe uczucie owadno nim,
opanowao jego myli i ciao.
Przypomnia sobie nagle sowa Soni: Id na rozdroe, z pokon, ucauj ziemi, bo j
splugawi, i powiedz na cay gos wszystkim: Zabiem!" Zadra, przypomniawszy to
sobie. Tak dalece zgnbia go beznadziejna rozpacz i trwoga, zwaszcza w tych ostatnich
paru godzinach, e kurczowo uchwyci si tego nowego, silnego i niepodzielnego uczucia.
Byo to niczym atak, w duszy zatlia mu si jedna iskra i nagle cay jakby stan w
pomieniach. Od razu zmiko mu serce, polay si zy. W miejscu, na ktrym sta, pad na
kolana...
Klkn porodku placu, pokoni si, pocaowa brudn ziemi z upojeniem i radoci.
Wsta, pokoni si raz jeszcze.
Ale si urn! zauway obok niego jaki chopak. Rozleg si miech.
Ludziska kochani, on idzie do Jerozolimy, egna si z dziemi i z ojczyzn, caemu
wiatu si kania, stoeczne miasto Sankt-Petersburg i jego grunt cauje! dorzuci jaki
pijaniu-teki mieszczanin.
Jeszcze cakiem mody wtrci kto trzeci.
Ze szlachty! zawyrokowa kto inny powanym gosem.
A bo to dzi mona wiedzie, kto ze szlachty, a kto nie.
Wszystkie te okrzyki i rozmowy powstrzymay Raskol-nikowa i sowo zabiem", ktre ju
drao mu na ustach, zamaro. Spokojnie jednak znis te okrzyki i nie ogldajc si,
poszed przez zauek prosto do kancelarii policji. Pewna posta migna mu po drodze, lecz
nie zdziwi si, przeczuwa, e tak by powinno. Gdy podnosi si z klczek, w odlegoci
pi607
dziesiciu krokw od siebie na lewo ujrza Soni. Chowaa si przed nim za drewnianym
barakiem, a wic sza za nim w jego drodze przez mk! Raskolnikow poczu i zrozumia w
tej chwili, e Sonia jest z nim na zawsze i pjdzie za nim choby na kraj wiata,
dokdkolwiek rzuci go los. Serce mu si cisno... ale oto ju doszed do fatalnego
miejsca...
Dosy pewnym krokiem wszed na podwrze. Trzeba byo wej na drugie pitro. Zanim
dojd..." pomyla. W ogle wydawao mu si, e od fatalnego momentu dzieli go
jeszcze sporo czasu i o wielu rzeczach jeszcze bdzie mg pomyle.
Te same zamiecone, krte schody, te same drzwi mieszka otwarte na ocie, te same
kuchnie, z ktrych dolatywa swd i fetor. Raskolnikow nie by tu od tamtego czasu. Nogi
si pod nim uginay, ale szed. Zatrzyma si na chwil, eby odetchn, zebra si w sobie i
wej jak czowiek. Po co? Dlaczego? pomyla, zastanowiwszy si nad t swoj
decyzj. Jeli ju mam wychyli t czar, to czy nie wszystko jedno? Im gorzej, tym
lepiej. Wyobrazi sobie w tej chwili posta Ilji Pitro wiea Procha. Czy naleao i
akurat do niego? A moe do kogo innego? Zawrci zaraz i i do mieszkania samego
naczelnika? Przynajmniej odbdzie si wszystko po domowemu... Nie, nie! Do Procha! Do
Procha! Jak pi, to pi do dna..."
Zmartwiay i ledwo przytomny otworzy drzwi do kancelarii. Tym razem byo bardzo mao
osb: jaki str i jeszcze kto z gminu. Wartownik nie wyjrza nawet zza przepierzenia.
Raskolnikow przeszed do nastpnego pokoju. A moe bdzie mona jeszcze nie
przyjaciel Razumichin. Pan robi karier na niwie naukowej i adne niepowodzenia nie
mog w tym przeszkodzi! Wszystkie rozkosze ycia to dla pana, e tak powiem, nihil est1,
asceto2, mnichu, pustelniku!... Ksiga, piro za uchem, badania naukowe oto kraina
paskiego ducha! Ja sam w pewnej mierze... Czy pan czyta pamitniki Livingstona3?
Nie.
A ja czytaem. W dzisiejszych czasach namnoyo si nihilistw co niemiara. Ale to
zrozumiae, co za czasy, niech pan powie! A zreszt ja z panem... pan przecie nie jest
nihilist? Niech pan mi tak szczerze powie, zupenie szczerze.
N-nie...
Nie, niech pan bdzie ze mn szczery, niech si pan nie krpuje, wie pan, jakby pan by
sam na sam ze sob! Rzecz inna
1 Nihil est (ac.) nic nie znacz.
2 Asceta czowiek dobrowolnie wyrzekajcy si wszelkich uciech yciowych.
3 David Livingstone (1813-1873) szkocki badacz Afryki, odkry m.in. Wodospad
Wiktorii.
610
suba, a inna... pan myla, e powiem: druba, nie, nie zgad pan! Nie druba, lecz
wiadomo obywatela i czowieka, uczucie humanitarne oraz umiowanie Najwyszego.
Mog by osob urzdow, na stanowisku, ale zawsze powinienem czu si obywatelem i
czowiekiem, i zdawa sobie spraw... Pan raczy wspomnie o Zamietowie. Taki Zamietow
zrobi jaki skandal we francuskim gucie w jakim nieprzyzwoitym zakadzie, przy
szklance szampana czy innego wina i to wszystko, co potrafi paski Zamietow! A ja, e tak
powiem, pon oddaniem i szlachetnymi uczuciami, ponadto mam wpywy, rang,
stanowisko! Jestem onaty i mam dzieci. Wypeniam obowizki obywatela i czowieka, a
on co za jeden, pozwoli pan si zapyta? Zwracam si do pana jako do czowieka
uszlachetnionego przez wyksztacenie. A tych akuszerek co si teraz namnoyo1!
Raskolnikow spojrza na niego pytajco. Sowa Procha, ktry najwidoczniej niedawno
oderwa si od kieliszka, brzczay i obijay mu si o uszy jak puste dwiki, lecz co
nieco rozumia z tego jednak i nie wiedzia, czym si to wszystko skoczy.
Mwi o tych strzyonych pannicach cign rozmowny Ilja Pietrowicz to ja je
nazwaem akuszerkami i uwaam, e zupenie trafnie. Che-che! Pchaj si do akademii,
ucz si anatomii, ale nieche pan powie, czy jak zachoruj, to mog wezwa tak pannic,
eby mnie leczya? Che-che!
Proch mia si, zachwycony swymi dowcipami.
Powiedzmy, e jest to taki niepohamowany pd do wiedzy, wic zdobywaj wiedz, ale
daj spokj. Po co zaraz naduywa? Po co obraa porzdnych ludzi, jak to robi ten ajdak
Zamietow? Dlaczego on mnie obrazi, pytam si pana? Albo te samobjstwa. Nie moe pan
sobie wyobrazi, ile si
1 W latach szedziesitych XIX w. w Rosji kobiety mogy si ksztaci tylko w dwch
zawodach: akuszerki i nauczycielki. Zawd akuszerki zdobyway w petersburskiej
Akademii Medyczno-Chirurgicznej.
611
tego namnoyo. Wszyscy oni przepuszczaj ostatni grosz i odbieraj sobie ycie.
Dziewczta, wyrostki, starcy... Nie dalej jak dzi rano zawiadomiono nas o pewnym
jegomociu, ktry niedawno przyjecha. Nile Pawowiczu, Nile Pawowiczu! Jak si
Epilog
i
Syberia. Nad brzegiem szerokiej, pustynnej rzeki ley miasto, jeden z administracyjnych
orodkw w Rosji. W miecie tym jest twierdza, a w twierdzy wizienie. W wizieniu od
dziewiciu miesicy przebywa katornik drugiej kategorii1, Rodion Ras-kolnikow. Od dnia,
w ktrym popeni zbrodni, upyno prawie ptora roku.
Sprawa jego odbya si bez wikszych trudnoci. Przestpca zdecydowanie i dokadnie
potwierdzi swoje zeznania. Nie wika okolicznoci, nie przeinacza ich na swoj korzy,
nie przekrca faktw, nie zapomina o najdrobniejszych szczegach. Opowiedzia z
najwiksz dokadnoci cay przebieg zabjstwa, wyjani tajemnic zagadkowego
zastawu (drewnianej deseczki z metalow pytk) znalezionego w rku zabitej staruszki.
Opowiedzia, jak zabra zamordowanej klucze, opisa, jak te klucze wyglday, opisa kufer
i jego zawarto, wymieni nawet niektre znajdujce si tam przedmioty, wy1 Na mocy ustawy o zesacach, wydanej w 1822 r. przez Aleksandra I, katorga dzielia si
na dwie kategorie: bezterminow i o czasie ograniczonym (do lat 20).
614
tumaczy zagadk zabjstwa Lizawiety, opowiedzia, jak przyszed i dobija si Koch, a po
nim student, powtrzy, o czym ze sob mwili, jak on, zabjca, zbieg potem ze schodw i
sysza wrzaski Mikoki i Mifki, jak ukry si w pustym mieszkaniu, jak dotar do domu, i
wreszcie wskaza gaz na prospekcie Woz-niesieskim, przy bramie, gdzie znaleziono
rzeczy i sakiewk. Jednym sowem, wszystko byo jasne. Prowadzcy ledztwo i sdziowie
dziwili si bardzo, e ukry pod gazem rzeczy i sakiewk, nie skorzystawszy z nich,
zwaszcza za, e nie tylko nie pamita, jakie rzeczy zrabowa, lecz pomyli si nawet co
do ich iloci. W szczeglnoci okoliczno, e ani razu nie zajrza do sakiewki i nie
wiedzia, ile tam byo pienidzy, wydawaa si nawet nieprawdopodobna. (W sakiewce byo
trzysta siedemnacie rubli srebrem i szedziesit kopiejek. Od dugiego leenia pod gazem
niektre najbardziej wartociowe banknoty, lece na wierzchu, ulegy powanemu
zniszczeniu). Dugo usiowano dociec, dlaczego podsdny przy tej wanie okolicznoci
kamie, podczas gdy szczerze i dobrowolnie przyznaje si do wszystkiego. Wreszcie
niektrzy (zwaszcza spord psychologw) doszli do wniosku, e by moe, on
rzeczywicie nie zaglda do sakiewki, a wic nie wiedzia, co w niej byo, i nie wiedzc,
ukry j pod kamieniem. Z tego wycignito te wniosek, e cae to przestpstwo mogo
mie miejsce tylko wskutek pewnego rodzaju czasowego zamroczenia umysowego, tak
zwanej chorobliwej monomanii zabjstwa i rabunku bez celu i widokw na zysk. Tutaj, jak
na zawoanie, przysza z pomoc najnowsza, modna teoria czasowego pomieszania
zmysw, ktr dzi tak czsto prbuje si stosowa do niektrych przestpcw. Przy tym
liczni wiadkowie doktor Zosimow, dawni koledzy, gospodyni, suca z ca
pewnoci stwierdzili, e Raskolnikow od dawna by hipochondrykiem. Wszystko to
zdawkowych, lecz pniej doszli do wniosku, e inaczej nie mona byo pisa, a jednak
daway one dokadne wyobraenie o losie ich nieszczsnego brata. Listy te pene byy
codziennej rzeczywistoci, opisyway w sposb prosty i jasny warunki katorniczego ycia
Raskolnikowa. Nie byo w nich nic z jej osobistych marze, uczu, nadziei na przyszo.
Zamiast prb wyjanienia jego nastroju i w ogle jego ycia duchowego podawaa tylko
same fakty, to znaczy jego wasne sowa, szczegy o stanie jego zdrowia, informacje o
tym, czego sobie yczy podczas widzenia z ni, o co j prosi, co jej poleca i tak dalej.
Wszystko to byo wymieniane nadzwyczaj skrupulatnie. Wizerunek nieszczsnego brata
rysowa si sam przez si, wyranie i dokadnie. Nie mogo by nieporozumie, bo byy to
wiarygodne fakty.
Niewiele jednak pocieszajcego dowiadywaa si Dunia z mem z tych listw, zwaszcza
na pocztku. Sonia stale pisaa, e Raskolnikow jest cigle ponury, milczcy i nawet nie
interesuje si wiadomociami z ich listw, ktre ona mu powtarza. Czasami pyta o matk, a
kiedy widzc, e zaczyna domyla si prawdy, powiedziaa mu o jej mierci, wiadomo ta
ku jej wielkiemu zdziwieniu nie zrobia na nim, przynajmniej pozornie, szczeglnie silnego
wraenia. Donosia rwnie midzy innymi, e cho z pozoru jest zamknity w sobie i
jakby odgrodzi si od wszystkich, do swego nowego ycia odnosi si po prostu i
naturalnie. Doskonale rozumie swoje pooenie, nie oczekuje rychej zmiany na lepsze, nie
ywi adnych lekkomylnych nadziei (co byoby tak naturalne w jego sytuacji) i w zasadzie
niczemu si nie dziwi w swoim nowym otoczeniu, tak zupenie rnym od wszystkiego, co
zna poprzednio. Stan jego zdrowia by zadowalajcy. Chodzi na roboty, od ktrych si
621
nie uchyla i na ktre si nie naprasza. Do jedzenia odnosi si obojtnie, lecz z wyjtkiem
niedziel i wit jest ono tak ze, e w kocu chtnie przyj od Soni troch pienidzy, by
mg mie na codzienn herbat. O reszt prosi, by si Sonia nie troszczya, bo to cige
zajmowanie si nim drani go. W wizieniu, pisaa Sonia, Rodion przebywa we wsplnym
pomieszczeniu; wprawdzie nie widziaa wntrza tych koszar, ale sdzi, e s ciasne,
obskurne i niezdrowe; pi na pryczy, podkadajc sobie wojok, ale nic innego nie chce tam
mie. yje tak ndznie i marnie nie na skutek jakiego z gry powzitego planu, lecz po
prostu dlatego, e nie zwraca na to uwagi i z widoczn obojtnoci odnosi si do swego
losu. Sonia pisaa szczerze, e zwaszcza na pocztku nie tylko nie interesowa si jej
odwiedzinami, lecz nawet bywa zy na ni, milczcy, a czasem ordynarny. Pniej jednak
jej odwiedziny weszy mu w przyzwyczajenie, a nawet stay si potrzeb, tak e tskni,
gdy przez kilka dni bya chora i nie moga go odwiedza. Widuje si z nim w dni
witeczne przy bramie wiziennej lub w kordegardzie1, dokd przyprowadzaj go na kilka
minut, w powszednie dni za na robotach, gdzie przychodzi do niego w warsztatach,
cegielniach lub szopach nad brzegiem Irtysza. O sobie donosia, e udao si jej zawrze w
miecie pewne znajomoci, a nawet wyrobi protekcj. Zajmuje si szyciem, a poniewa w
miecie prawie nie byo szwaczek, wic w wielu domach staa si niemal niezbdna. Nie
wspomniaa tylko o tym, e dziki niej rwnie Raskolnikow cieszy si wzgldami wadz,
wyznaczano mu lejsze prace i tak dalej. Wreszcie przysza wiadomo (Dunia ju
przedtem zwrcia uwag na to, e w ostatnich listach przebija pewien niepokj), e
Raskolnikow stroni od wszystkich, e w wizieniu go nie lubi, e milczy po caych dniach
i jest bardzo blady. W ostatnim licie Sonia donosia, e powanie zachorowa i ley w
szpitalu, na oddziale dla aresztantw...
No wic wecie sobie moj gow za t liter prawa... i basta! Oczywicie, w takim razie
nawet wielcy dobroczycy ludzkoci, ktrzy nie odziedziczyli wadzy, lecz sami j sobie
zagarnli, powinni by straceni ju przy pierwszych swoich krokach. Ale ci ludzie nie ugili
si w swych poczynaniach i dlatego maj racj, a ja si ugiem, a zatem nie miaem prawa
pozwoli sobie na ten krok".
Za przestpstwo uwaa wic jedynie to, e si ugi i sam si przyzna do winy.
Mczya go rwnie myl, dlaczego nie odebra sobie wtedy ycia. Dlaczego, stojc wtedy
nad wod, wola samooskare-nie? Czyby ch ycia miaa tak wielk si i tak trudno j
przezwyciy? A jednak przezwyciy j Swidrygajow, ktry ba si mierci.
624
Drczyo go to pytanie i nie mg zrozumie tego, e ju wtedy, kiedy sta nad rzek,
prawdopodobnie przeczuwa gboki fasz tkwicy w nim i w jego przekonaniach. Nie
rozumia, e to przeczucie mogo by zwiastunem przyszego przeomu w jego yciu,
przyszego odrodzenia, przyszego nowego pogldu na ycie.
Dopuszcza tu raczej dziaanie lepego instynktu, ktrego nie mg opanowa i ktremu
musia jednak ulec (bo by saby i marny). Przyglda si winiom, swoim
wsptowarzyszom, i nie mg wyj z podziwu: jak ci ludzie kochali ycie i jak je cenili!
Wydawao mu si, e wanie w wizieniu ceni je i kochaj bardziej ni na wolnoci.
Jakie mczarnie i katusze przeywali niektrzy z nich, na przykad wczdzy! Czyby
naprawd a takie znaczenie mia dla nich promie soca, gsty las, chodne rdo w
przepastnej gstwinie, ogldane gdzie przed trzema laty, o ktrym wczga marzy jak o
kochance, widzi je we nie, a wok niego zielon traw, ptaszka piewajcego w krzakach?
Obserwujc dalej, napotyka przypadki jeszcze bardziej niezrozumiae.
W wizieniu, w otaczajcym go rodowisku, oczywicie sporo rzeczy uchodzio jego
uwagi, zreszt nie chcia ich zauwaa. Pocztkowo y jakby ze spuszczonymi oczami, ze
wstrtu i obrzydzenia nie chcia patrze. W kocu jednak wiele rzeczy zainteresowao go i
mimo woli rzucao mu si w oczy to, czego istnienia dotychczas nawet nie podejrzewa.
Szczeglnie zastanawiaa go wielka i niepokonana przepa, jaka dzielia go od wszystkich
tych ludzi. Zdawao si, e naleeli do rnych narodw. Patrzyli na siebie niechtnie i
nieufnie. Zna i rozumia oglne przyczyny tego rozbratu, ale nie przypuszcza, e moe
by tak wielki i gboki. W wizieniu byli rwnie zesacy Polacy, przestpcy polityczni.
Ci po prostu uwaali wszystkich tych ludzi za ciemnot i chamw i traktowali ich z gry,
pogardliwie. Raskolnikow nie mg podziela takiego pogldu: zdawa sobie spraw, e ci
ciemni ludzie byli pod wieloma wzgldami znacznie rozumniejsi od tych Polakw. Byli
rwnie
625
Kiorzy zoyi pogarazan tym maem Dyy oticer oraz dwch studentw. Raskolnikow
wiedzia, e si mylili.
Jego samego za nikt nie lubi i wszyscy go unikali.
W kocu zaczli go nawet nienawidzi. Dlaczego? Nie wiedzia. Gardzili nim, wymiewali
si z niego, szydzili z jego przestpstwa ci, ktrzy mieli na sumieniu o wiele cisze
zbrodnie.
Te, janie panie! mwiono mu. To ty musia z siekier chodzi? Nie paskie
zajcie.
W drugim tygodniu Wielkiego Postu przypada na jego oddzia kolej na rekolekcje. Chodzi
do cerkwi i modli si wraz z innymi. Z jakiego powodu, sam nie wie dlaczego, wynika
pewnego razu sprzeczka. Wszyscy z wciekoci rzucili si na niego.
Ty bezboniku! W Boga nie wierzysz! krzyczeli. Ukatrupi ci trzeba!
Nigdy nie mwi z nimi o Bogu i wierze, a oni go chcieli zabi jako bezbonika. Milcza i
nie zaprzecza. Ktry z kator-nikw rzuci si na niego z furi. Raskolnikow czeka
spokojnie i w milczeniu: aden misie nie drgn mu na twarzy. Stranik zdy w por
stan midzy nimi inaczej polaaby si krew.
Jeszcze jedna rzecz bya dla niego zagadk: dlaczego oni wszyscy tak pokochali Soni? Nie
zabiegaa o ich wzgldy, widywali j rzadko, czasami tylko na robotach, gdy przychodzia
na chwil, eby si zobaczy z Raskolnikowem. A mimo to wszyscy j znali, wiedzieli, e
przyjechaa za nim, wiedzieli, jak yje, gdzie mieszka. Nie dawaa im pienidzy, nie
wywiadczaa specjalnych przysug. Raz tylko na Boe Narodzenie przyniosa dla caego
wizienia na poczstunek pierg i koacze. Lecz stopniowo zawizay si pomidzy nimi
blisze stosunki, pisaa im listy do rodziny i wysyaa je. Ich krewni i krewne, przyjedajc
do miasta, zostawiali dla nich u Soni rne rzeczy, a nawet pienidze. Ich ony i kochanki
znay j i odwiedzay. Gdy pojawiaa si na miejscu robt lub mijaa parti aresztantw
idcych do pracy, wszyscy zdejmowali
626
czapki i kaniali si. Sofio Siemionowno, opiekunko nasza, kochana, najmilejsza!"
zwracali si ci brudni, napitnowani ludzie do tego maego, drobnego stworzenia.
Odpowiadaa na ich ukony z umiechem i wszyscy lubili jej umiech. Lubili nawet jej
chd, odwracali si, by spojrze, jak idzie, i chwalili j, chwalili nawet za to, e jest taka
drobna, nie wiedzc ju, za co maj j chwali. Chodzili nawet leczy si do niej.
Raskolnikow przelea w szpitalu koniec postu i cae wita. Ju jako rekonwalescent
przypomnia sobie swoje gorczkowe majaczenia. Majaczyo mu si w gorczce, e cay
wiat ma pa ofiar jakiej strasznej, niesychanej i niewidzialnej morowej zarazy idcej
na Europ z gbi Azji. Wszyscy, prcz nielicznych wybracw, mieli zgin. Pojawiy si
jakie nowe bakcyle, mikroskopijne istoty zagniedajce si w ciele ludzkim. Byy to
duchy obdarzone wol i rozumem. Ludzie, przez nie zaraeni, natychmiast wpadali w obd
i szalestwo. Ale nigdy, przenigdy ludzie nie uwaali si za tak mdrych i nieomylnych, jak
ci zaraeni. Wierzyli w niewzruszono swoich sdw, swoich wywodw naukowych,
swoich zasad moralnych i wierze religijnych. Zaraay si cae wsie, miasta i narody oraz
wpaday w obd. Wszyscy byli przeraeni i nie rozumieli si nawzajem, kady myla, e
tylko on posiad prawd, i cierpia, patrzc na innych, bi si w piersi, paka i zaamywa
rce. Nie wiedziano, kogo i jak osdzi, nie mona byo ustali, co jest dobrem, a co zem.
Nie wiedziano, kogo uniewinni, a kogo potpi. Ludzie w beznadziejnej zoci mordowali
si wzajemnie. Tworzyli przeciwko sobie cae armie, lecz armie te, zanim jeszcze doszo do
starcia, nagle wszczynay walk wewntrzn. Szeregi rozpraszay si, wojownicy rzucali si
na siebie, bili si i mordowali, gryli i poerali si wzajemnie. W miastach przez cay dzie
dzwony biy na alarm: zwoywano wszystkich, ale nikt nie wiedzia, kto i po co zwouje, i
wszyscy byli w trwodze. Zaniedbano najzwyklejsze rzemiosa, bo kady proponowa
zmiany i poprawki, a nie mona byo osign zgody. Ustaa uprawa ziemi. Gdzieniegdzie
ludzie zbierali si w gromadki,
627
Raskolnikow spojrza na ni przelotnie, nie odezwa si ani sowem i wbi wzrok w ziemi.
Byli sami, nikt ich nie widzia. Stranik sta odwrcony. Sam nie wiedzia, jak si to stao,
lecz nagle znalaz si u jej stp, paka i obejmowa jej kolana. W pierwszej chwili Sonia
przerazia si. Zerwaa si z miejsca i drc, patrzya
Abraham patriarcha biblijny, legendarny przodek Izraelitw.
629
na mego. W tej samej chwili jednak naraz poja wszystko. W oczach jej zabyso
bezgraniczne szczcie, wiedziaa i nie miaa ju wtpliwoci, e on j kocha, kocha
bezgranicznie i e nadesza wreszcie ta chwila...
Chcieli co powiedzie, lecz sowa wizy im w gardle. zy stany im w oczach.
Obydwoje byli bladzi i wychudli, ale w ich chorych i bladych twarzach janiaa ju zorza
nowej przyszoci, zmartwychwstania ku nowemu yciu. Wskrzesia ich mio, ich serca
kryy niewyczerpane rda ycia dla nich obojga.
Postanowili cierpliwie czeka. Mieli przed sob jeszcze siedem lat niewysowionej mki i
bezgranicznego szczcia! Ale on zmartwychwsta i wiedzia o tym, czu to caym swym
odnowionym jestestwem, a ona ona ya przecie tylko jego yciem!
Wieczorem tego dnia, gdy ju zamknito koszary, Raskol-nikow, lec na pryczy, myla o
Soni. Zdawao mu si, e tego dnia wszyscy katornicy, dawni jego wrogowie, odnosz si
do niego inaczej. Zaczyna nawet sam rozmawia z nimi, a oni przyjanie mu odpowiadali.
Przypomnia sobie teraz o tym, ale przecie tak by musiao: wszak wszystko powinno si
teraz zmieni.
Myla o niej. Przypomina sobie, jak bardzo j drczy i szarpa jej serce. Myla o jej
bladej, wymizerowanej twarzyczce, ale nie bolao go to wspomnienie: wiedzia, jak
bezgraniczn mioci okupi teraz wszystkie jej cierpienia.
I c znaczyy te wszystkie, wszystkie dawne mki! Wszystko, jego zbrodnia, wyrok i
zesanie wyday mu si teraz faktem postronnym, dziwnym, ktry jakby nawet nie jego
dotyczy. Zreszt, nie mg tego wieczora dugo myle o czym jednym, skupi si, nie
potrafiby te niczego rozstrzygn wiadomie, czu tylko. Zamiast dialektyki zjawio si
ycie i caa jego wiadomo musiaa ulec odmianie.
Pod jego poduszk leaa ewangelia. Wzi j machinalnie do rki. To bya jej ksika, ta
sama, z ktrej czytaa mu o zmartwychwstaniu azarza. Na pocztku katorgi sdzi, e
630
Sonia zanudzi go religi, bdzie wci mwia o ewangelii, narzucaa mu ksiki. Ku jego
wielkiemu zdziwieniu ani razu nie wspomniaa o tym, ani razu nie zaproponowaa mu
ewangelii. Sam poprosi o ni na krtko przed swoj chorob, a ona bez sowa przyniosa
mu t ksik. Dotychczas nawet jej nie otwiera.
Nie otworzy jej i teraz, lecz bysna mu pewna myl: Czy jej przekonania mog teraz
nie by moimi przekonaniami? A przynajmniej jej uczucia, denia..."
Sonia rwnie tego dnia bya bardzo poruszona, w nocy nawet gorczkowaa. Bya tak
bardzo szczliwa, tak niespodzianie szczliwa, e prawie lkaa si swego szczcia.
Siedem lat, tylko siedem lat! W porywie radoci w pewnych chwilach obydwoje skonni
byli traktowa te siedem lat jak siedem dni. Raskolnikow jeszcze nie zdawa sobie sprawy z
tego, e to nowe ycie nie jest darem, e musi je okupi, zapaci za nie w przyszoci
wielkim czynem...
Tu jednak zaczyna si ju nowa historia, historia stopniowego odradzania si czowieka,
stopniowego przechodzenia z jednego wiata do drugiego, poznawania nowej, nie znanej