You are on page 1of 7

niedziela, 26 czerwca 2011

Choroba i Zdrowie
9-ty i ostatni przekaz z serii Uzdrawianie

Drodzy przyjaciele, witam was gorąco i serdecznie, i przesyłam wam całą moją miłość.
Kocham was wszystkich tak bardzo. Moja miłość do was jest nie tylko uniwersalna z natury,
ale ma również osobisty charakter, ponieważ znałem wielu z was w czasie, gdy byłem tu na
Ziemi, pośród was.
Jestem Jeshua.  Żyłem na Ziemi jako Jezus i przebywałem pomiędzy ludźmi, aby
zaświadczyć o istnieniu miłości, która jest dostępna dla wszystkich z nas, ze Źródła, które
leży wewnątrz nas samych. Teraz nadszedł czas, abyście wy przejęli tę pochodnię. Jesteście
nasionami, które dzisiaj rozkwitają. Takie jest znaczenie odrodzenia Chrystusa. Ja, jako
człowiek, który kiedyś żył na Ziemi, nie jestem Tym, który ma powrócić; zamiast tego
uniwersalna moc Chrystusowej energii narodzi się teraz w was. Jestem tak zadowolony, że
mogę wspierać was w tym procesie, przebywając z wami w taki sposób.

Na początku tej sesji Pamela i Gerrit zapytali mnie, na jaki temat chciałbym dzisiaj mówić i
powiedziałem im: „To nie ma znaczenia, chcę po prostu być z nimi”. Chcę po prostu dotknąć
was moją energią i przypomnieć wam o waszej własnej wielkości. Gdy rozszerzam ku wam
swoją energię, moim jedynym celem jest to, abyście poczuli wewnątrz siebie płomień
jasności, płomień własnej prawdy. To stanowi istotę Chrystusowej energii. Byłem jednym z
tych, którzy jako pierwsi nieśli ten płomień, ale teraz jest czas, abyście wy go ode mnie
przejęli. Ważne, żebyście rozpoznali, kim jesteście wewnątrz. Niesiecie ten płomień w sobie i
musicie uświadomić sobie, że nadeszła pora ukazać go światu, ponieważ ten świat na to
czeka. Jest to czas transformacji, czas wielkich przemian, które mają wiele oblicz, zarówno
ciemnych, jak i świetlistych. To czas przygotowany dla ludzi, którzy mają szerszy ogląd
rzeczywistości, którzy mogą obserwować wszelkie przejawy ciemności i światła z
perspektywy spokojnego, zrównoważonego stanu umysłu, i którzy umieją żyć w obecności
miłości i nie osądzać.
Dziś będę mówił o chorobie i zdrowiu. Ale pamiętajcie: w zasadzie chodzi mi o to, byście
pozwolili sobie czuć, że tu jestem, że jesteście mi równi, a ja jestem równy wam. Jesteśmy
jednym, jesteśmy nosicielami szczególnej energii Światła i pracowaliśmy razem przez długi
czas, podczas wielu wcieleń, aby tę energię zakotwiczyć tu, na Ziemi. To jest wasza praca. To
jest wasza misja.

Nadeszła pora by porzucić wyobrażenie, że jestem kimś, kogo podziwiacie. Jestem dla was
bratem i przyjacielem, a nie mistrzem, za którym powinniście podążać. Chcę objąć was
energią miłości i prawdy. To jest wszystko, co mogę zrobić. Teraz jest wasza kolej, by stanąć
samodzielnie i pozwolić świecić swojemu Światłu.
Choroba i zdrowie – to jest temat, który wcześniej czy później pojawia się w życiu
wszystkich ludzi. Najpierw chciałbym powiedzieć, czym w rzeczywistości jest choroba.
Wszystkie choroby mają duchowe pochodzenie. Wyjaśnię to przez wprowadzenie
rozróżnienia pomiędzy rozmaitymi ciałami, jakie posiadacie. Oprócz ciała fizycznego
widocznego dla was wszystkich, macie również ciało emocjonalne, umysłowe oraz coś, co
możecie nazywać ciałem duchowym.
Choroba zaczyna się przeważnie w ciele emocjonalnym. To właśnie stąd pochodzą pewne
blokady, które usadawiają się w ciele fizycznym, na poziomie materii. Często też przekonania
z ciała mentalnego przyczyniają się do powstania emocjonalnych blokad i zamanifestowania
się choroby. Mówię o głęboko zakorzenionych przekonaniach czy nawykach myślowych.
Często są to przekonania na temat tego, co jest w was samych dobre czy złe.

Osądy mogą dosłownie stwarzać zatory w waszym emocjonalnym systemie energetycznym.


W miejscach, w których powstają te blokady, emocjonalna energia nie może płynąć
swobodnie i coś w rodzaju ciemnej energii staje się widoczne w aurze. Ta energia może
usadowić się w ciele. To niekoniecznie musi nastąpić, ponieważ ten proces trwa jakiś czas i
jest wiele okazji do przywrócenia równowagi emocjonalnej zanim choroba się zamanifestuje.
Zasadniczo wasze emocje mówią wam, kiedy wasza energia nie płynie, a gdy zwracacie
uwagę na te wiadomości i honorujecie je, blokada zostaje uwolniona. Na przykład możecie
martwić się albo złościć za każdym razem, kiedy musicie robić jakąś szczególną rzecz, a jeśli
przyjrzycie się bliżej tym emocjom, one powiedzą wam, że zmuszacie się do robienia rzeczy,
która tak naprawdę nie potwierdza tego, kim jesteście i kim pragniecie być. Jednakże jeśli
systematycznie ignorujecie swój gniew i zmuszacie się do robienia rzeczy, z którymi
naprawdę nie czujecie się dobrze, wtedy te emocje schodzą pod ziemię, że tak powiem. One
zostają usunięte z waszej świadomości i zaczynają wyrażać się przez wasze ciało fizyczne.
Stłumiona emocja jest energią, która chce być przez was usłyszana. Kiedy wyraża się ona
przez ciało, ukazuje się jako dolegliwość fizyczna.

Ogólnie rzecz biorąc, fizyczna dolegliwość albo choroba wskazuje na te emocje w was,
których w dużym stopniu nie jesteście świadomi. Fizyczny przejaw sprawia, że ta emocja
staje się dla was widoczna na innym poziomie i w ten sposób pomaga wam nawiązać kontakt
z tą blokadą energii. Fizyczne objawy albo ból są językiem duszy. Dusza tęskni za pełną
komunikacją pomiędzy wszystkimi swymi aspektami. Dusza czuje się szczęśliwa, kiedy
istnieje swobodny przepływ energii i ciągłe jej odnawianie się we wszystkich aspektach.
Blokady uniemożliwiają energii swobodny przepływ i to przygnębia duszę.

Choroba w ten sposób pełni funkcję drogowskazu: pokazuje wam, gdzie potrzebujecie
uzdrowienia. Pomimo, że choroba wydaje się być czymś negatywnym, w tym sensie, że
niepokoi was różnymi rodzajami objawów czy bólu, kluczem jest zinterpretowanie choroby
jako wiadomości albo drogowskazu. Takie nastawienie ułatwia współpracę z chorobą,
zamiast opierania się jej.
Dusza ma wiele sposobów, by komunikować się z wami. Ulubioną drogą duszy jest
porozumiewanie się z wami drogą intuicji: są to ciche, czułe tony, przeczucia, delikatne
podszepty serca. Jeśli wiadomość nie dociera do was w taki sposób, zostaniecie zaalarmowani
przez swoje emocje. Emocje mówią głośniejszym językiem. One wyraźniej pokazują wam, że
musicie spojrzeć głębiej i odkryć, co uruchamia tę emocjonalną reakcję. Ilekroć jesteście
mocno poruszeni emocjonalnie, musicie dowiedzieć się dlaczego, i co to dla was oznacza.
Jeśli skupicie się w ciszy i uważnie posłuchacie, dusza wam to powie. Jeśli sprzeciwiacie się
albo zaprzeczacie swoim uczuciom, dusza będzie rozmawiać z wami poprzez wasze ciało.
Ciało jest inteligentną istotą, która bardzo żywo reaguje nie tylko na materialne rzeczy (jak
jedzenie i picie), ale również na wasze emocje, uczucia i myśli. Przeznaczeniem ciała jest być
przekaźnikiem. To nie jest zwykłe naczynie, które zamieszkujecie. Ciało spełnia inteligentną
funkcję, pomagając duszy w wyrażaniu się i przejawianiu w materii.

Jak możecie się nauczyć rozumieć język swojej duszy, kiedy wyraża się ona przez ciało w
postaci choroby? W chwili, kiedy choroba się manifestuje, może nie być dla was jasne, jaka
wiadomość jest wam w ten sposób przekazywana. Tak naprawdę emocji, która tę wiadomość
reprezentuje, konsekwentnie zaprzeczaliście przez dłuższy czas, nie jest zatem dla was
oczywiste, co ta choroba ma wam powiedzieć. Zrozumienie duchowego znaczenia choroby
jest procesem. Jest to poszukiwanie, wewnętrzna podróż, w której stopniowo przywracacie
proces łączności.
Aby zacząć tę podróż, najpierw musicie się pogodzić ze swoją chorobą. Początkowa reakcja
na chorobę jest często zaprzeczeniem albo oporem. Wolelibyście, żeby choroba zniknęła jak
najszybciej, ponieważ was ona przeraża. Boicie się niepowodzenia, upadku, niedoskonałości i
ostatecznie śmierci.
Panika, która was ogarnia, gdy jesteście konfrontowani z fizyczną dolegliwością albo
chorobą, uniemożliwia wam otwarcie się na szerszy wgląd w tę chorobę. Możecie ujrzeć
chorobę w innym świetle. Możecie doświadczyć jej jako posłańca zmiany, jako zaproszenia
do powrotu ku czemuś cennemu, co kiedyś utraciliście.

Aby to pojąć i zacząć współpracować z „funkcją drogowskazu” choroby, bardzo ważne jest,
by powiedzieć tak symptomom i bólowi, które ujawniają się w waszym ciele. Mówiąc „tak”,
akceptując stan waszego ciała fizycznego i przejawiając chęć, by posłuchać wyrażonego w
ten sposób języka waszej duszy, w rzeczy samej rozwiązujecie już połowę tego problemu.
Prawdziwym problemem nie jest choroba, lecz to, co ona reprezentuje – blokada, która leży u
jej podłoża. Choroba zagaduje do was, że tak powiem, i zmusza was do przyjrzenia się
ukrytej blokadzie energii. Gdy zwracacie się do choroby i mówicie „tak” swym sercem i
duszą, już rozpuszczacie część tej blokady, nawet nie wiedząc dokładnie, co ta choroba chce
wam powiedzieć. Część komunikacji jest przywrócona właśnie przez waszą gotowość, waszą
cierpliwość i determinację, by spojrzeć w głąb siebie.

Jednakże akceptacja i objęcie tej choroby nie są dla was łatwe. Możecie odkryć, że się temu
sprzeciwiacie, że jesteście rozgniewani czy zrozpaczeni z tego powodu, i dlatego nie
słuchacie, jaka tkwi w tym informacja dla was. Często dostajecie konkretne wskazówki. Na
przykład niesprawność ciała wskazuje, że musicie porzucić pewne obowiązki, spędzać więcej
czasu w ciszy i samotności, być mniej aktywnymi, a bardziej zważać na własne potrzeby.
Chociaż możecie jeszcze nie wiedzieć, jak zinterpretować waszą fizyczną sytuację z poziomu
duchowego, dość często zachowanie, jakie ta dolegliwość na was wymusza, stanowi ważną
wskazówkę. Ograniczając waszą aktywność w pewnych obszarach, dolegliwość ta rzuca
światło na sprawy, które wcześniej były ukryte w ciemności. Jaki ma to związek z waszą
umiejętnością być cierpliwymi i delikatnymi dla samych siebie? Czy naprawdę potraficie się
dobrze zająć swoimi fizycznymi i emocjonalnymi potrzebami? Choroba zawsze stawia te
pytania, a skonfrontowanie się z wyłaniającymi się emocjami i zaakceptowanie ich stanowi
część procesu uzdrawiania.
Aby naprawdę rozpocząć proces uzdrawiania, musicie powiedzieć „tak” wszystkiemu:
bólowi, niewygodzie, niepokojowi, brakowi pewności siebie i złości. Musicie spojrzeć temu
wszystkiemu prosto w twarz, żyć z tym w przyjaźni i wyciągać do tego ręce. Te emocje
przychodzą do was po uzdrowienie. Nie jest to coś, co macie zepchnąć ze swej drogi tak
szybko, jak to tylko możliwe. To nie przypadek, że sprawy te wkroczyły teraz do waszego
życia.
Jeśli ignorujecie język waszego ciała i wciąż sprzeciwiacie się chorobie, bardzo trudno wam
będzie dotrzeć do duchowej istoty i sensu tej choroby. Wokół niej pojawia się zbyt dużo
gniewu i strachu. Osiągniecie prawdziwą wewnętrzną wolność jedynie stając oko w oko ze
swoją chorobą, z waszym bólem i niewygodą, a także z waszymi emocjami strachu i wstrętu.
Obejmijcie je, a następnie zapytajcie je spokojnie i z otwartą świadomością: co chcecie mi
powiedzieć?

W waszym społeczeństwie utrzymywanie bliskiego kontaktu ze swoim ciałem nie jest rzeczą
oczywistą. Przemawianie do swego ciała jako do istoty, która zasługuje na miłość i szacunek,
nie jest uważane za naturalne zachowanie. W waszym społeczeństwie serwuje wam się wiele
wyidealizowanych obrazów na temat tego, jak wasze ciała powinny wyglądać, na czym
polega zdrowie i dobra kondycja fizyczna, i co powinniście albo nie powinniście jeść i pić.
Istnieje wiele rodzajów zasad i norm dotyczących tego, jak wygląda długie i zdrowe życie.

Ale wszystkie te wyidealizowane obrazy nie mają nic wspólnego z drogą duszy. Droga duszy
jest bardzo indywidualna. Dlatego poznanie prawdy o jakiejkolwiek chorobie, dolegliwości
czy cierpieniu, które odczuwacie w swoim ciele, wymaga dostrojenia się do siebie w bardzo
osobisty sposób, i pozostawienia za sobą wszystkich tych ogólnych, często sztucznych
standardów i zasad. Prosimy, abyście uwolnili wszystkie te zewnętrzne wzorce i poszukali
swej własnej prawdy głęboko w sobie.
Jest to dla was wielkim wyzwaniem, gdyż strach i panika, które was ogarniają w obliczu
choroby, sprawiają, że zbyt szybko zaczynacie szukać pomocy poza sobą. Zwracacie się do
zewnętrznych autorytetów po radę i pocieszenie. Może do nich należeć lekarz albo specjalista
w zakresie medycyny alternatywnej; w zasadzie nie robi to różnicy. Chodzi o to, że ze strachu
macie skłonność do oddawania swojej własnej odpowiedzialności i częściowo przekazujcie ją
w ręce kogoś innego.

Oczywiście nie ma niczego złego w wysłuchaniu porady specjalisty i dość często jest to
bardzo rozsądna rzecz. Ale zawsze powinniście te informacje rozważyć w swym własnym
sercu. Poczujcie, czy dana porada współbrzmi z wami, czy też nie. Tylko wy jesteście
prawdziwymi twórcami swojego życia, i wy decydujecie o swym własnym ciele. Tylko wy
sami wiecie, co jest dla waszego ciała najlepsze. W najgłębszym znaczeniu tego słowa,
jesteście twórcami swego własnego ciała.
Ponieważ choroba reprezentuje stłumioną emocję, która jest częściowo poza zasięgiem
waszej świadomości, nie zawsze jest łatwo zrozumieć, co ta choroba albo symptom
reprezentuje. Czasami to, co dusza próbuje powiedzieć wam poprzez konkretną chorobę,
wydaje się bardzo trudne do zrozumienia. Wtedy musicie zajrzeć do wnętrza siebie i
wnikliwie przyjrzeć się sobie, to znaczy stopniowo uświadomić sobie jaki rodzaj energii
przejawia się za sprawą danej choroby i co próbuje wam przez to powiedzieć.

Odzyskanie bliskości w odniesieniu do własnego ciała wymaga praktyki; nie jest to wcale
oczywiste. Nie poddawajcie się zbyt łatwo. Gdy zajmujecie się powtarzającymi się i
uporczywymi dolegliwościami, spróbujcie zbadać je po raz kolejny. Dajcie sobie chwilę, by
rozluźnić się, a potem w neutralnym stanie świadomości rozpocznijcie podróż do tych miejsc
w waszym ciele, w których choroba się zamanifestowała. Poproście ból albo chorobę, by
przybrały formę istoty żywej, z którą będziecie mogli porozmawiać. Poproście, by pojawiły
się jako zwierzę, dziecko albo istota ludzka. Albo poproście, by pojawiły się jako przewodnik,
w dowolnym kształcie.Użyjcie swej wyobraźni! Wyobraźnia jest drogocennym instrumentem
zdolnym do poznania najgłębszych poruszeń waszej duszy.
Kiedy tak zrobicie i dostrzeżecie, że wasze ciało odpowiada wam – obrazami albo uczuciami
– doświadczycie radości. Poczujecie szczęście z odzyskanej bliskości. Ciało rozmawia z
wami i jego rola przekaźnika jest przywrócona! To jest przełom. Kiedy tylko zdacie sobie
sprawę, że możecie poznać swe ciało od wewnątrz, że jesteście jedyną osobą, która może to
dla was zrobić, poczujecie większą pewność siebie. To zaufanie do siebie sprawi, że łatwiej
wam będzie odczuć, co ta choroba próbuje wam powiedzieć. Zapobiegnie ono też
zignorowaniu odpowiedzi, które otrzymujecie od swojego wewnętrznego ja tylko dlatego, że
nie pasują one do standardowych idei ze świata zewnętrznego. Zażyłość z ciałem jest bardzo
cenna we wszystkich okolicznościach, ale zwłaszcza wtedy, kiedy ciało choruje albo cierpi.

Sposobem, by pozwolić swemu ciału mówić, jest miłość. Nie zachęcicie swego ciała do
komunikacji, gdy będziecie starali się pozbyć tej choroby, gorliwie powtarzając uzdrawiające
afirmacje czy wizualizacje. To jest wciąż forma walki albo oporu. Kluczem jest zrozumienie
znaczenia chorej części waszego ciała. Jeśli to zrozumiecie, pewne sprawy przyjmą inny
obrót, i emocjonalne blokady będą mogły zostać usunięte. W taki sposób zachodzi proces
uzdrawiania – nie poprzez walkę z chorobą, w taki czy inny sposób, ale poprzez
zaakceptowanie jej jak przyjaciela, który chce wam wskazać dobry kierunek. To jest trudne
do zrozumienia, ponieważ choroba przeraża was i martwi. Jednakże przyjęcie swojej choroby
ze zrozumieniem i akceptacją jest jedyną drogą do prawdziwego uzdrowienia. Choroba chce
zabrać was z powrotem do domu.

Chroniczna i nieuleczalna choroba


Celem takiej choroby jest osiągnięcie lepszego i głębszego zrozumienia siebie. Kiedy to
zrobicie i zgodzicie się z wewnętrznym uzdrawiającym procesem, częstym rezultatem jest
powrót do zdrowia. Jednakże nie zawsze odbywa się to w ten sposób. Niektóre choroby nie
znikają nawet wtedy, kiedy wydaje się, że dotarliście do korzeni emocjonalnej blokady. Tak
ma się sprawa z chorobami chronicznymi.
W przypadku chronicznej choroby występują uporczywe fizyczne problemy, które wciąż
powracają. Zwłaszcza, gdy z powodu nadwrażliwości tracicie kontakt ze swoim
wewnętrznym ja, symptomy występują nawet w nasilonym stopniu. To może być bardzo
deprymujące. Dlatego ważne jest, żeby przyjrzeć się takiej chorobie z szerszej perspektywy.
Ludzie z chronicznymi chorobami podejmują się bardzo żmudnego zadania. Na poziomie
duszy zgodzili się stanąć twarzą w twarz z lękami, które pojawiają się w związku z ich
chorobą, oraz z wyidealizowanymi obrazami tego, jak powinno wyglądać ich życie. Podjęcie
tego wyzwania wskazuje na wielką odwagę.
Często zdarza się, że dusza wybiera chroniczną chorobę, aby pracować nad określonym
zagadnieniem w wysoce skoncentrowany sposób. Dana choroba za każdym razem wywołuje
pewne szczególne emocje. Istnieje emocjonalny wzór, który towarzyszy tej chorobie.
Zajmowanie się raz po raz takimi emocjami jest dość ciężkim zadaniem, ale przynosi duszy
wiele pożytku.
Dość często takie wcielenia mają wielką głębię i wewnętrzne bogactwo, które nie zawsze jest
zauważalne dla innych. Dlatego ciągłe dążenie do osiągnięcia poprawy stanu zdrowia albo
nadzieja na to nie są w takim przypadku pomocne. Faktem jest, że taka choroba często
rozwija się w spiralnych cyklach, pomagając wam rozwijać się coraz bardziej na
wewnętrznych poziomach i w spiralnych cyklach wzrastać, choć wydawałoby się, że wciąż
powracacie do tych samych fizycznych objawów. Na poziomie duchowym nie cofacie się, ale
osiągacie coraz większą głębię w rozumieniu emocji, które najprawdopodobniej zostały przez
was zignorowane w przeszłości, również w minionych wcieleniach.
To również dotyczy dziedzicznych albo wrodzonych defektów fizycznych. Czasami
nazywacie to karmą, ale byłbym ostrożny z tym określeniem, gdyż macie skłonność do
kojarzenia karmy z przestępstwem i karą. To nie działa w ten sposób. Dusza ma szczere
pragnienie, aby poznać siebie w pełni i aby być wolną. To jest jej najgłębsze pragnienie. Z
powodu tego żarliwego pragnienia dusza czasami podejmuje się doświadczyć dolegliwości,
chorób i upośledzeń fizycznych, które pomagają jej osiągnąć ten cel. Z pewnością nie chodzi
tu o spłacanie waszych długów. Jest to wyrazem głębokiej intencji, by uzyskać wolność, a
czasami najlepszym ku temu sposobem jest doświadczenie niezwykle trudnych okoliczności
na poziomie ciała. Dla tego zamiaru możemy mieć tylko najwyższy szacunek, zwłaszcza w
waszym społeczeństwie, w którym wysoko cenione są nieludzkie wyidealizowane obrazy
określające, jak macie być funkcjonalni, kompetentni, piękni i zwycięscy. Te idealistyczne
pomysły sprawiają, że życie z upośledzeniem jest jeszcze trudniejsze, i pomimo to można go
doświadczać jako znaczącego i spełnionego.
W końcu chcę powiedzieć coś o nieuleczalnych, śmiertelnych chorobach. Czasami może być
oczywiste, że ktoś nie przeżyje jakiejś choroby. Ciało stopniowo poddaje się chorobie.
„Ziemska forma” nie jest w stanie przetrwać. Co robi w tym momencie dusza, która znajduje
się w tym ciele? Jak długo opieracie się chorobie, nie możecie nawiązać kontaktu ze swoją
duszą i swą wewnętrzną wiedzą, która mówi wam, że czas już się pożegnać. Czasami
wyczuwacie z wyprzedzeniem, że musicie już odejść, ale ta myśl napełnia was takim
przerażeniem i smutkiem, że nie przestajecie walczyć. Chcecie spróbować nowych form
leczenia albo czekacie na wprowadzenie na rynek nowych leków.
Jest to całkiem zrozumiałe i na pewno nie chcę potępiać takiej postawy, ale ranicie się wtedy
w straszny sposób. Jeśli z tego zrezygnujecie i pozwolicie, by śmierć się zbliżyła, zauważycie,
że nie jest ona przeciwniczką, lecz przyjaciółką. Śmierć uwalnia was od tej walki.
Jeśli pogodzicie się z tym, co śmierć chce wam powiedzieć, przejdziecie przez kilka etapów
zanim śmierć rzeczywiście nastąpi. Te etapy mają wiele wspólnego ze stopniowym
uwolnieniem wszystkich ziemskich spraw – tych, których kochacie, waszego ziemskiego
otoczenia, waszych zmysłów, którymi postrzegacie wszystko wokół was. Jest to piękny,
naturalny proces.
Byłoby szkoda przyćmić ten proces postawą walki, w której próbujecie się chwytać życia za
wszelką cenę. Często do tego czasu ciało staje się tak słabe, że już nie warto w nim żyć.
Puśćcie to. Śmierć jest wyzwolicielką, która istnieje, by wam służyć. Śmierć nie jest waszym
wrogiem. Śmierć przynosi wam nowe życie.

Kiedy jesteście z kimś, kto jest nieuleczalnie chory i kiedy czujecie, że ta osoba wie, że
niedługo umrze, delikatnie i łagodnie spróbujcie z nią o tym porozmawiać. Jest to pomocą i
pociechą dla kogoś, kto odchodzi. Najpiękniejszą i najcenniejszą rzeczą, jaką możecie zrobić
dla osoby umierającej, to usiąść obok niej i trzymać ją za rękę. Nic więcej nie potrzebujecie
wiedzieć ani robić, gdy towarzyszcie komuś, kto umiera.
Opieka nad śmiertelnie chorymi jest bardzo ważna w waszym społeczeństwie. Pewnego dnia
wszyscy z was tego doświadczą w waszych rodzinach czy kręgach przyjaciół. Po prostu
bądźcie obecni przy umierających i odczuwajcie, gdy nadchodzi czas ich podróży. Poczujcie
tę potężną chwilę, w której dusza zostawia ciało i wraca do innego królestwa, do swego
domu.
Nie uważajcie choroby, która prowadzi do śmierci, za wroga, z którym w końcu przegracie.
To nie jest bitwa. Często śmierć przychodzi uwolnić was od większego bólu i rozpaczy.Na
pewno nie jest to żadna przegrana. Po prostu dalej będziecie podążać swą ścieżką w inny
sposób.

Czasami istnieją szczególne sprawy, których chcielibyście doświadczyć albo przezwyciężyć


podczas tego życia, i sprawy te nie mogą zostać dokończone. To może was martwić, i nie
tylko was, ale również i tych, którzy tu pozostaną. Niemniej jednak proszę, byście zostawili to
w spokoju, ponieważ działa tu głębsza mądrość, która was prowadzi i połączy znowu z tymi,
których kochacie, w nowych i lepszych okolicznościach. Pewnego dnia znów będziecie razem
i będziecie wspólnie świętować życie.
Dzisiaj moja największa prośba w odniesieniu do kwestii choroby brzmi następująco:
naprawdę weźcie w objęcia swoją chorobę. Otoczcie ją miłością i uważnością, i pozwólcie,
by poprowadziła was ku głębszemu zrozumieniu. Powierzcie się chorobie i pozwólcie sobie
nawiązać głębszy kontakt z samym sobą. Poddanie się nie oznacza bycia pasywnymi czy
zgorzkniałymi, lecz oznacza przyjacielską współpracę w czynny sposób.

Ogarniam was wszystkich swoją miłością i proszę, byście poczuli dziś moją obecność,
obecność Chrystusowej energii. Poczujcie miłość, która jest dostępna dla was wszystkich, w
chorobie i w zdrowiu. Jest tak wiele miłości wszędzie wokół was i możecie to poczuć, gdy
tylko pozwolicie odejść swym osądom. Macie tak wiele osądów na temat tego, na co
zasługujecie, a na co nie, co robicie dobrze, a co źle, na temat wszystkich tych rzeczy, które
wciąż musicie zrobić i osiągnąć. Puśćcie to. Miłość jest obecna tu i teraz dla was wszystkich.

© Pamela Kribbe 2006

You might also like