Mały Jaś Nowak, straszny łobuziak, codziennie nim poszedł do szkoły
dostawał od mamy słodki batonik i był wtedy bardzo wesoły. Baton pochłaniał w drodze na lekcje, papierek zaś wyrzucał w krzaki. Śmietnik stał obok, lecz on wolał brudzić, huncwot był z niego taki.
Pewnego dnia, gdy po raz kolejny rzucił odpadek na trawnik,
Nasz Jasio miał pech, jak nigdy wcześniej, bo złapał go Miejski Strażnik. Mandatu ci nie dam- strażnik powiedział- Może cię bardziej oświeci, gdy tu i teraz, w tym oto parku, za karę pozbierasz śmieci.
Więc Jasiu zbierał jedną godzinę, a potem drugą i piątą,
W końcu zrozumiał, że co by nie zrobił, to śmieci i tak się nie skończą. Rzekł do strażnika, który stał obok: Teraz rozumiem już wszystko. Przez takich jak ja strasznych niechlujów, ten park jest jak wysypisko.
Strażnik mu odrzekł: Mój drogi chłopcze, miej to na zawsze w swej głowie,
że szkodząc światu, niszcząc i brudząc, szkodzisz samemu sobie. I chociaż Jasio w tym dniu szczególnym w ogóle nie dotarł na lekcje, to ta nauka, którą w nim dostał, została z chłopcem już wiecznie.