Professional Documents
Culture Documents
wydawnictwo internetowe
© Copyright by Miłosz Kamil Manasterski & e-bookowo
ISBN 978-83-62480-18-0
www.e-bookowo.pl
Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl
Wydanie I 2011
virtualo.eu
O autorze
MIŁOSZ KAMIL
MANASTERSKI
MUCHY
TRAMWAJ ZWANY 805N
JAKA TO MELODIA?
URLOP
// DUSZNOŚCI
20 ZŁOTYCH
KAMPANIA SPOŁECZNA
ODDZIAŁ SPECJALNY
EPILOG
TW LUSTERKO
<MUCHY>
<sekretarka>
</sekretarka>
<informatyk>
"(wykorzystuje ją…)"
< informatyk wieczorami tuli w myślach sekretarkę | choć
nie waha się zaglądać jej pod spódnicę | w myślach nigdy
nie śmie posunąć się dalej niż do delikatnych pieszczot |
marzy o tym żeby ją chociaż objąć [któregoś dnia jeśli ten
drań dyrektor zrobi jej krzywdę informatyk obiecuje sobie
wykorzystać wszystko co wie! żeby go zniszczyć # a wie już
naprawdę dużo ]/>
</informatyk>
<1>
<dyrektor>
<ale nie potrafił dać jej podwyżki ani poprosić żeby została
z nim dłużej po pracy [wiele razy w myślach zamykał się
z nią w biurze i prosił by uniosła jeszcze wyżej jedną ze
swoich niemiłosiernie krótkich spódnic żeby mógł przyjrzeć
się jej bieliźnie @ co nie znaczy wcale że w swojej
wyobraźni potrafił zatrzymać się na obrazie sekretarki
podciągającej mini]/>
"(zatańcz…)"
</dyrektor>
<zastępca>
</zastępca>
<sektarka2>
<2>
"(taki przystojny…)"
<przecież kiedy przyjdzie do pracy zauważy jak zastępca
próbuje ostrożnie wyjść z sekretariatu [ nie uświadomi
sobie wcześniej tej nadmiernej ostrożności i wyrazu
skupienia na jego twarzy>
</sekrearka2>
<zastępca2>
</zastępca2>
<dyrektor2>
<dyrektor na drugi dzień specjalnie spóźni się do pracy |
nie chce być obecny w chwili gdy sekretarka odkryje
upominek [ boi się że mógłby się niepotrzebnie zdradzić ]/>
</dyrektor2>
</MUCHY>
<end>
Warszawa, 2002 r.
TRAMWAJ ZWANY 805N
„ZUS JUDE”
„za Czernobyl”
„za Anastazję”
„za szkodliwe”
„za hipermakiety”
„za arcykoncepcje”…
Łódź, 1996 r.
JAKA TO MELODIA?
– Niezupełnie…
– To też, ale nie w tym rzecz. Ja gram tak jak zwykle, ale to
jest tragiczne!!! Po prostu nędza!
– Tak myślisz?
– A bas?
– Co bas?
– Nie za wolno?
– Tylko „co”?
– Bas dobrze.
– A organki?
– Organki ciszej.
– Organki ciszej!
– Dobrze.
Kalisz, 1999 r.
URLOP
– Wiem, że z żoną nie układało nam się idealnie. Ten rok był
trudny dla nas… Właściwie ostatnie dwa lata były trudne…
– zaczął Marek po wypiciu dwóch łyków espresso. –
Rozumiem, że postanowiła mnie ukarać i zrobiła mi taki
głupi, niesmaczny kawał. Chyba zasłużyłem sobie…
– Nie, dziękuję.
– To co, idziemy?
Warszawa, 2000 r.
// DUSZNOŚCI
/- on usi – /
Łódź, 1996 r.
20 ZŁOTYCH
– Dlaczego ja?
– To daj mi pieniądze.
– To chodźmy po te zapałki.
Przed wejściem do sklepu spożywczego Michał rozpoznał
pana Józia i jego kompanię, kiedy właśnie osuszali butelkę
z winem owocowym marki „Nadwiślańskie”.
– Tak!
– Nie. To oni!
– A pieniądze?
Łomianki, 2002 r.
KAMPANIA SPOŁECZNA
– Równo?
– A ulotki?
– Jakie ulotki?
– Na co ci dowód?
– Mój dzwonek?
– To wszystko.
– Dziękuję. Jest pani grzeczną dziewczynką! – Nie mogłem
powstrzymać się od uwagi. – Na pewno dostanie pani od
Mikołaja coś ładnego. A święta już niedługo! – dodałem na
pożegnanie.
– Hasło reklamowe?
Warszawa, 2001 r.
ODDZIAŁ SPECJALNY
Pułtusk, 2000 r.
EPILOG
– Ale tu duszno.
Po czym zaproponowała:
Na co nieznajoma:
– Co pani robi?
– Poradzę sobie.
– Pewnie tak. – Mężczyzna zaczął się ubierać. – Ale nie ma
pani latarki i może równie dobrze zabłądzić. Te góry cieszą
się naprawdę złą sławą. Po za tym mamy telefony
w różnych sieciach. Gdyby pani nie działał, może mój się
przyda.
– Bardzo dużo.
Wzruszył ramionami.
Wzruszyła ramionami.
– Nic z tego.
– Słyszałaś?
– Jakieś zwierzę.
– Skąd wiesz?
– Chyba, że…
– Jest wszystko.
–…
– Nie zrozumiałbyś…
– Nieważne.
– To nie są…
– Nie obchodzi mnie, czyje to pieniądze. Teraz
najważniejsze, żebyśmy wydostali się stąd, zanim to coś nas
tu dopadnie, a właściwie ktoś, prawda?
Skinęła głową.
– Nie…
Wziął ją na ręce. Była dość lekka, ale wąwóz był stromy. Tak
naprawdę nie wiedział, co robić. Postanowił zapytać.
– Nie, dziękuję.
– Do widzenia.
Trzeba było.
Skierniewice, 2001 r.
TW LUSTERKO
Łomianki, 2002 r.