You are on page 1of 26

>

bp-5*
w?

'.. II
I
wm i iH
napisał

Julian MwwL

Nakładem Wydawcy.

Drukarnia Józefa Pawłowskiego w Tarnopolu.


1891.
W
napisał

ćhwfiati eKtauoe/lr.

o*

Nakładem Wydawcy.

Drukarnia Józefa Pawłowskiego w Tarnopolu.


1891.
Przyjaciołom (Duzyhi

poświęca

£Uitoz.
Sfowo wstępne.

Po raz pierwszy występując z rozprawką traktującą


o muzyce, uczuwam ważność a temsamem trudność obowiązku,
z którego w obecnej chwili wywiązać mi się pozostaje. Wy­
znam, iż jedynie tylko dobra wola i przychylność ma ku
popieraniu spraw Towarzystwa muzycznego, do tej skromnej
skłoniły mnie pracy. Mając na celu rozwój Towarzystwa,
a stąd dobro publiczne, starałem się zebrać i ułożyć pokrótce
wątek dotyczący zakresu muzyki i o ile możności w najprzy­
stępniejszej podać go tu osnowie. Jakkolwiek świadom o nie-
wprawności pióra ośmieliłem się podjąć autorstwa, jednako­
woż niezawodną żywię nadzieję, iż w obec braków, dobre
chęci znajdą u szanownych czytelników dla mnie usprawie­
dliwienie.

Pisałem w Tarnopolu dnia 7'. kwietnia 1891 r.


yĆ/d lat czternastu istniejące w grodzie tutejszym Towarzystwo
£ Przyjaciół muzyki nie mało daje dowodów swej pracy i dzia-
łalności około dobra publicznego; skuteczność tej pracy jedna-
| kowoż, wielce zawisła od wpływów i okoliczności więcej lub
mniej korzystnych, bo zważmy, jak rozmaitej ono w tym czasie
doli doznało, jak nieraz zmienne losu przechodziło koleje i tylko
ofiarności mężów poświęcenia zawdzięczyć należy, że wolno nam
się do dziś cieszyć egzystencyą jego, że je ulepszyć i wzmo­
cnić zdołano tak, iż w obecnej n. p. chwili spostrzegać się
daje postęp jego i zwrot ku lepszemu. Z otuchą w sercu, w nadziei
szczęśliwszej przyszłości urządza ono nadal owe koncerta, owe
wieczory i wieczorki muzykalne, które jakkolwiek nieraz zawodziły
jego oczekiwania, najszczerszym nieraz nie odpowiedziały chęciom,
zawsze przynajmniej ten skutek odniosły, że choć szczupłej garstce
amatorów muzyki podały ten duchowy tonów piękna nektar, tę
Appolina ambrozyą.
Za rzecz zbyteczną uważałbym wysnuwać wnioski o ile To­
warzystwo muzyczne ma swoję racyą bytu, skoro wykażę, o ile
muzyka jest owym korzystnym czynnikiem, który na uszlachetnienie
uczuć człowieka a stąd na rozwój umysłu jego dodatnio wpływa,
o ile takowa w przyrodzie a o ile w sztuce postrzegać się daje,
o ile samo jej poczucie leży w naturze człowieka i jakie jej jest
w końcu w społeczeństwie zastosowanie.

Już nam z dziejów wiadomo, iż starożytni pojmując doniosłość


i znaczenie muzyki, wprowadzali takową w wychowaniu młodzieży;
praktyczny stąd wynik da się dość rozumowo wywnioskować. Wglą-
dnijmy w sztukę wychowania! Sztuka ta, pedagogią zwana, wyka­
zuje nam dwie wybitne w wychowaniu człowieka strony: stronę
8

fizyczna i stronę duchową; dwie one wzajemnie się wspierać i uzu­


pełniać mają tak, ażeby siły fizyczne kształciły się dla ducha jako
prawdziwej i istotnej części człowieka, strona zaś fizyczna była
uwzględnianą jako gleba dla tej egzotycznej rośliny, dając jej zdol­
ność i siły rozwijać się z wszelką swobodą i wznosić do ostate­
cznego jej przeznaczenia. Stąd na kształcenie strony moralnej
główny się w wychowaniu nacisk kładzie, a że najważniejszą
w tym względzie rolę odgrywają uczucia, do tych więc jako
głównych motorów funkcyj duchowych wychowanie się skie­
rowuje.—Jakże szczęśliwy, komu szron życia nie zwarzył listków,
owych nadobnych uczuć kwieci: nadziemska to wtenczas odbywa
się serca z umysłem wymiana, a jakie to błogie marzenia umysł
zaprzątują.... Choć rychlej czy później, ulotne te mrzonki ulecą,
kwiat uczuć opadnie, lecz zato owoc — rozum, owa umysłu potęga
na uczucia piastowana łonie, pocznie się rozwijać, ukształcać i co­
raz bardziej wzrastać, w miarę otaczających go zewnętrznych wa­
runków. Jeśli tedy uczucia wpływ jest tak ważny na umysł człowieka,
o ileż je w wychowaniu uwzględniać należy. Jest prawdą, wiekami
stwierdzoną, którą nam równie z starożytnymi uznać należy, iż je­
dynymi czynnikami, które uczucia uszlachetniają są sztuki piękne;
muzyka będąca tematem niniejszej osnowy, jest jedną z nich,
a działając na uczucia bezpośrednio, zajmuje pierwsze przed innymi
stanowisko.

Na udowodnienie znaczenia i rozległego zastosowania muzyki


w dziejach cywilizacyi narodów wystarczą niektóre przykłady, jakie
nam podają dzieje tak starożytne jak średniowieczne i nowożytne.
Już nawet historya biblijna wspomina o królu Dawidzie, co to
dźwiękiem swej arfy wielbił Stwórcę Pana. Taż sama historya na
innem miejscu wspomina o królu Saulu, któremu jedynie muzyka
zdołała czarne jego myśli w chwilach melancholii rozpędzać; a o ile
muzyką uświetniano obchody religijne, niechaj ten fakt posłuży, iż
w samej świątyni Salomona było 4000 śpiewaków i muzyków.
Uczeni perscy n. p. wschód słońca witali brzękiem arf srebrnych;
bramini śpiewem na brzegach Gangesu witali zorzę poranną;
uczniowie Zoroastra rozpoczynali dzień śpiewem, by duszę swą do
szlachetnych usposobić wrażeń; w kościołach Izis i Oziris słyszano
9

głos cytry kanopieńskiej; wszystkie ofiary w Delos składano przy


odgłosie muzyki; w Arkadyi już w najmłodszym wieku uczono
dzieci, peańskie hymny śpiewać na chwałę bogów.
Fakta te, jakkolwiek z podań zamierzchłej wydobyte prze­
szłości, jakże wymownym są dowodem, o ile muzyką się posługi­
wano dla wyrobienia szlachetnej o bóstwach idei. Nie mniej przy
innych okolicznościach napotykamy muzykę: Lacedemończycy to­
cząc wojnę z Messeńczykami, pod wodzą Tyrteusa, kulawego starca,—
którego im Ateńczycy z szyderstwa posłali, — odnoszą świetne nad
nieprzyjaciółmi zwycięstwo; Tyrteus bowiem będąc śpiewakiem,
pieśniami swymi w czasie boju zagrzewał w Lacedemończykach
odwagę. Nie należy też pomijać Homera, który niejednokrotnie
w pieśniach swoich o wędrownych wspomina śpiewakach, co to po
dworach książąt i znakomitych panów przy arf towarzyszeniu ry­
cerskie opiewali czyny. Dla dopełnienia miary dość nadmienić
o greckim prawodawcy Likurgu, który miał sprowadzić sławnego
śpiewaka Talesa, ażeby ten śpiewem swoim dopomógł mu ułago­
dzić dzikie ludu obyczaje w celu zastosowania praw jego; lub o mi­
tycznym wspomnieć Orfeuszu, co to dźwiękiem swej liry poskra­
miał zażartość dzikich zwierząt, miękczył nawet kamienie i zwy­
ciężał duchy piekielne.

Sądzę, że podane tu przykłady z dziejów cywilizacyi staroży­


tnych przemawiają za dodatnią muzyki stroną; zastęp zaś przykła­
dów, jaki spostrzeżemy, gdy przeglądniem dziejowe karty czasów
średniowiecznych a następnie nowożytnych, wystarczy do udowo­
dnienia wartości i znaczenia muzyki w czasach późniejszych. Tam
natrafiamy na owych Minnesangerów, Meistersangerów, Minstrelów,
Trubadurów, którzy to z pieśnią na ustach, przy arf towarzyszeniu
przechodzili książęce dwory, pałace możnych i zamki rycerzy, roz­
nosząc piękno uczuć i myśli ducha narodów; tak w wiekach śre­
dnich jak i w nowożytnych czasach spostrzegać się daje coraz
bardziej wzrastający zastęp wiekopomnej sławy mistrzów, którzy to
bądź pieśnią, bądź muzyką karmili ducha narodów.

Małoż ich zresztą nasz naród wydał, co to szczycił się i do­


tychczas szczyci ich sławą, gdy dusza ich piastowana już to strzał
10

gwizdem, akordami dział, szczękiem mieczów i zbroić, jękami jeń­


ców, odgłosem trąb bojowych; jużto harmonia dzwonów, rytmem
wrzeciona, wieczornic dziejowem echem, w tofiach opiewała dziel­
ność lub sławę oręża narodu.

Nie sądźmy jednak, by się jej tematu zapas już na tern wy­
czerpał, gdyż nie zbywa na nim i w obecnym ducha czasie: dość
przejść sioła i miasta, dość zajrzeć w chaty wieśniacze, dość w pań­
skie dwory, by się rozpatrzeć życia muzyce, którą każdy człowiek
choć nie muzyk z powołania stan swoich uczuć wyraża: łzą wyda­
jąc ton rzewny, wesołość uśmiechem, swobodą umiarkowanie; nawet
od najpierwszej chwili niemowlę, ów przyszły doli swej muzyk,
kwileniem objawia uczucia, jakie go dotykają, a matka pieśnią
uspokaja ból jego.

Zapomnijmy o życia muzyce, która nas nieco rzewnym na­


poiła tonem a przystąpmy do muzyki, która tak czule pieści, tak
łagodnie uspokaja, tak skutecznie rozpędza czarną życia chmurę...
Przyznam, że trudnem byłoby tu wrażenia jej opisywać; ale kto
miał sposobność usłyszeć muzyczny utwór Chopina, Lipińskiego,
Moniuszki, Wieniawskiego, Ogińskiego, Beethovena, Mozarta, Che-
rubiniego, Paganiniego, lub któregokolwiek z klasyków po mi­
strzowsku wykonany, ten, (mając wykształcony zmysł muzykalny)
o muzyce artystycznej może sobie wyrobić pojęcie.

Słuszna, że nie zawsze ma się sposobność słyszeć artystę!


a i ten nieraz—choćby ukończony — nie zdoła wymogów naszych
uczuć zupełnie zadowolić. Wspomnij my za to na owe letnie wie­
czory, kiedy to po znojnej pracy, człowiek wypoczynku rad szuka
dla siebie!... naraz cudniejsze nad sztuki ozwały się tony przyrody...
Ileż to razy nimi się krzepiły nasze uczucia, ileż to razy nasz słuch
się pieścił bądź pieniem słowika, bądź szumem wody, bądź rzeko-
tem żab na łące. — Mickiewicz podobnym cudem przyrody malując
ósmą księgę „Pana Tadeusza" takie w niej kreśli obrazy:
„Na powietrzu owadów wielki krąg się zbiera.
Kręci się, grając jako harmoniki sfera;
Ucho Zosi rozróżnia śród tysiąca gwarów
Akord muszek i półton fałszywy komarów.
11

W polu koncert wieczorny ledwie jest zaczęty;


Właśnie muzycy kończą stroić instrumenty.
Już trzykroć wrzasnął derkacz, pierwszy skrzypak łąki
Już mu zdała wtórują z bagien basem bąki,
Już bekasy do góry porwawszy się wiją,
I bekając raz po raz jak w bębenki bija.
Na finał szmerów muszych i ptaszęcej wrzawy,
Odezwały się chórem podwójnym dwa stawy;
Jako-zaklęte w górach kaukazkich jeziora,
Milczące przez dzień cały, grające z wieczora.
Jeden staw, co toń jasną i brzeg miał piasczysty,
Modrą piersią jęk wydał cichy, uroczysty;
Drugi staw, z dnem błotnistem i gardzielem mętnym,
Odpowiedział mu krzykiem żałośnie namiętnym;
W obu stawach piały żab niezliczone hordy,
Oba chóry zgodzone w dwa wielkie akordy.
Ten fortissimo zabrzmiał, tamten nóci zcicha,
Ten zdaje się wyrzekać, tamten tylko wzdycha;
Tak dwa stawy gadały do siebie przez pola,
Jak grające naprzemian dwie arfy Eola.“

Któż nie przyzna, iż podobna muzyka poniekąd wdzięczniejszy


na słuchaczu urok sprawić może, niśli muzyka artysty; bo i któż
nie pomni owych dźwięczących, raz to potężnych, to znów łago­
dnych w przyrodzie tonów; dość już gdy człowiek zazdroszcząc jej
owych piękności naturalnych, targnął łupieżczą swą na jej skarby
rękę, zdarł z niej tajemniczości szatę i utworzył sztukę dla siebie.

Zechciejmy przypatrzeć się życiu każdej warstwy społeczeń­


stwa, a spostrzeżemy, ile to piękna—poezyi bądź muzyki — wpro­
wadził człowiek do swych obyczajów i zwyczajów. Wszak praktyka
życia przekonuje nas o tern jak każda okoliczność, obrzęd, uroczy­
stość a nawet praca, skoro pobudzi uśpione w człowieku uczucie,
jest w stanie znajomą w nim notę wywołać. Niejednokrotnie do­
świadczyliśmy sami tego, jak nieraz mimowolnie znana nam me-
lodya na myśl się nawinie, a człowiek ją nócąc, zapomina o tru­
dach i raźniej i ochotniej w pracy postępuje. Zważmy n. p. jak
chwilę podobną poeta przedstawia w „Panu Tadeuszu":
„Już zaczęły żniwiarki swą piosnkę zwyczajną
Jak dzień słotny ponurą, tęskną, jednostajną,
12

Tern smutniejszą, że dźwięk jej w mgłę bez echa wsiąka.


Chrząsnęły sierpy w zbożu, ozwała się łąka,
. Rząd kosiarzy otawę siekących wciąż brząka,
Pogwizdując piosenkę; z końcem każdej zwrotki
Stają, ostrzą żelaza i w takt kują młotki.
Ludzi we mgle nie widać: tylko sierpy, kosy,
I pieśni brzmią jak muzyk niewidzialnych głosy. “

Któż bo nie słyszał owych pieśni sielskich, kiedy pierś


rozkochanej dziewoi, wydzierała jej sercu skargi uczuć rzewne,
a czujne porwawszy je w pola echo, unosiło daleko, hen tam
kędyś w lasy: lub kto nie słyszał wierzbowej chłopięcia fujarki,
co to siadłszy nad strugą, przy księżyca blasku wywodził swe pie­
nia żałośne; albo też skrzypiec wiejskiego grajka, co to poczciwą
wiarę do tańca budzi ? Komu nie znane owe legendy, sielanki
i romanse ludu, w których jego myśli i szczere uczucia złożone?
Czerń — spytajmy — u nich są owe. obrzędy, zabawy, lub śpiewy
okolicznościowe?.... To ludu poezya, to jego muzyka, raj jego ro-
skoszy i życia słodycz. Do przyrody zbliżony, w niej zrosły cały,
z niej snuje czar życia dla siebie; stąd życie to jego tak piękne,
powabne i wdzięczne, ile że naturalności na sobie szatę nosi, nie
jednę też ono w sercu pieśń wykołysze, o czem — podobnie jak
Bohdan Zaleski w śpiewie poety — wyrazić się można iż:
„Piękność, miłość, czucie, wiarę
Na ogniwo spaja złote".

lub o wieści gminnej Mickiewicz w „Konradzie Wallenrodzie" :


„O wieści gminna! Ty arko przymierza
Między dawnymi i młodszymi laty,
W tobie lud składa broń swego rycerza,
Swych myśli przędzę i swych uczuć kwiaty."

Zdaje mi się, że nie potrzeba więcej dowodów do wykazania


objawów muzykalności ludu naszego, skoro ich w życiu jego spo-
łeczno-towarzyskiem nie mało napotykamy.
*

* Baczną uwagę należałoby zwrócić na muzykę ludową. Wiadomo jak


potężnie śpiew — w ogólności muzyka oddziaływają na uczucia ludzkie, lecz nie­
równie silniej działają one na umysł ludu: pod ich to wrażeniem budzi się jego
natura, która wraz ze skłonnościami w gestach, w ruchach, w tańcu, na zewnątrz
13

Wglądnijmy teraz w siebie samych! W sobie spostrzeżemy


również podobnie muzykalna naturę: bo komuż n. p. obojętne będą
mazura dźwięki śród hasających biesiadników grona; kto nie dozna
rzewnego uczucia, słuchając żałosnych tonów marsza pogrzebowego
lub smętnej noty ukraińskiej szumki? Kto w ogóle nie odebrał
owego wrażeń kalejdoskopu z różnorodnego muzyki charakteru,
który ze zmianą tonów, form i instrumentów muzycznych, rozmaite
w nas uczucia wywołuje?. .. Każdy — zda mi się — ma dość wspo­
mnień powiązanych z muzyką; a jeśli się z nią kiedy wrażenie ich
obudzi, jakże miło w nich czytać bądź wspomnienia rodzinne, bądź
to własne wrażenia, bądź to dzieje przeszłości lub wypadki narodu.
A ów koncert nad koncertami w „Panu Tadeuszu," w którym opi­
sana muzyka tak szczytnie opiewa dzieje narodu i pieśni ojczystej
ziemi; — czyż nie zdoła porwać myśli słuchacza w czasy minionej
przeszłości słysząc jak to:
„Razem ze stron wiola
Buchnął dźwięk jakby cała janczarska kapela
Ozwała się z dzwonkami, z żelami, z bębenki
Brzmi Polonez Trzeciego Mąja“

lub pośród dźwięków wielu:


„Uderzenie tak sztuczne, tak było potężne,
Ze strony zadzwoniły jak trąby mosiężne,
I z trąb znana piosenka ku niebu wionęła
Marsz tryumfalny: Jeszcze Polska nie zginęła!"

Zbytecznem byłoby kusić się na więcej przekonywujące argu-


menta, ażeby — chcąc przedstawić muzykę, cel jej i znaczenie we
właściwem świetle, — malować takowe nadal w bladych wyrazu ko­
lorach; ażeby wykazując jej piękno w przyrodzie i sztuce, równie
przyrodzoną do niej skłonność natury człowieka — obudzać w ten

występuje; należałoby tylko skierować się w żywotną narodu stronę, a bacząc na


jego obchody religijne, zabawy okolicznościowe, gody weselne, obrzędy, hahułki,
dożynki, miałoby się sposób uszlachetniający uczucia jego. Wiadomo, iż prędzej
trafimy do przekonania niewykształconego wpływając na uczucie jego niżeli na
rozum. Nauczyciele, również duchowni, mogliby oddać w tym względzie nie małe
usługi.
14

sposób chęć, wpajać zamiłowanie do jednej z wznioślejszych sztuk


wyzwolonych,. Mimo to przyznać należy, iż w ostatnich czasach —
dzięki okolicznościom—publiczność tutejsza objawiła nieco więcej za­
jęcia się muzyką jak w latach ubiegłych, lecz w obec dorywczego upo­
dobania lub chwilowego uniesienia tylko, obok braku wytrwałości, le­
pszych jak dotychczasowe rezultatów przewidywać nie można, gdyż
uprawiając muzykę, należałoby nie naginając takowej do form towa­
rzyskich mieć na względzie wraz z wykształceniem zmysłu muzykalnego
także i wykształcenie uczuć estetycznych, jakoteż smaku i gustu muzy­
kalnego w ogólności. Nie wymaga się wprawdzie, by każdy musiał
być muzykiem lub śpiewakiem, co jest zawisłe od wrodzonych zdol­
ności umysłu człowieka, ale od szczerej woli każdego zależy przynaj­
mniej popierać muzykę dla sprawy dobra publicznego. Bez wątpienia
na Towarzystwie muzycznem cięży obowiązek kierowania sprawą mu­
zyki, toż z pokonaniem pewnych trudności powinnoby takowe skute­
czniej odpowiadać w przyszłości swojemu zadaniu; do tego nie mniej
przyczynićby się mogła szkoła muzyczna we wszystkich działach
i stopniach nauki, której przy innych okolicznościach i śród korzy­
stniejszych warunków spodziewaćby się należało: kształcąc w niej
zmysł muzykalny poznaniem skarbów muzycznych, poznałoby się
piękno sztuki, którem uszlachetnione uczucie, a umysł wykształcony
z inną świadomością rzeczy ceniłby tak sztukę jak jej posłanników
zdolności; oklaski nie wyrażałyby wtenczas przyjętej, czczej formy
tylko, a w uznaniu zasług nie powodowanoby się zdaniem obcych,
jakoteż nie kierowanoby się uprzedzeniem do sztuki. Tymczasem
doniosłością sprawy przejęci, skierujmy dyletanci, amatorowie
i przyjaciele muzyki dążności nasze w kierunku jej rozwoju, złączmy
się w jedno Towarzystwa grono, a z pod spólnych sił pracy —
strony silniej zadrgają, akord pełniej uderzy i pieśń dalej zaleci.
Tak przynajmniej postępując, nastręczyłoby się dla siebie i dla publi­
czności sposobność obznajamiania się z utworami, mistrzami i auto­
rami dzieł muzycznych, przez co wyrobiłoby się lepsze u nas o mu­
zyce pojęcie, niemniej smak i gust estetyczny, którymi w ocenianiu
utworów, jak i ich mistrzów powodować się należy.
15

Kończąc rozprawkę dodam, iż muzyka, ta która człowieka od


kolebki piastować poczyna, ta która go prowadzi przez pasmo życia
jego, karmiąc pięknem tonów rozsianem już to w sztuce, już w przy­
rodzie, tak w pieśniach, jak w dziejach dźwięków ojczystej ziemi,
na to tylko by uczucia uszlachetniać, życie uprzyjemniać i ducha
uskrzydlać mogła; ta i w naszym grodzie popieraną i racyonalnie
uprawianą być winna. Zwróćmy się przeto w stronę Towarzystwa
muzycznego, a szląc mu życzliwe nasze usługi jeśli nie czynem, da­
tkami, to dobrą wolą, słowem, zachętą przynajmniej, doczekamy
się pomyślnego skutku z naszej gotowości; wtenczas to Towarzy­
stwo spełniając obowiązek zadania swego, skuteczniej pocznie roz­
budzać i uszlachetniać uczucia, by ducha nimi zasilanego usposobić
do wzniosłych i szlachetnych myśli i czynów. A skoro piękności
świata otaczającego, przysporzą umysłowi zastęp materyału, skoro
wykształcenie rozjaśni widnokrąg umysłu człowieka, wtenczas to
szlachetne uczucie z rozumem harmonijnie związane, utworzy czy­
nów akordy, które dźwiękami swymi przebrzmiewać będą w dale­
kich dla potomności czasach, a kiedy duch jeden jedna myśl
i uczucie zapanują w świecie całym, wtenczas ludzkość z sobą
w harmonijną powiązana zgodę utworzy harmonią postępu w przy­
szłości.
'-S ś- ' VXx ',

te

wgW
BIBLIOTEKA
NARODOWA

w
w

£& -^^'4f■ <


. IW

■ <■

-i . ,?WO ♦,

W
FfSf.-
i* =■.«,.•

Cfol^W
laM$
-,w •> ki-i>-r/
WwW •A<h {iO’PF'

o ŚSw
•$®
w urajt

W ’
nM8^j?if5^*^r 'Mw
:w' ¥WWO
^•: 2j? ’iWłT
*» W
• ■ ■•; ’Sł!\
wwW
«W
go
ś ‘^'’ .!?$i

bo <x
■ A^-r‘


w w«<$
« •>>. “‘ .1 .!<-* &

You might also like