You are on page 1of 3

"GW" już jawnie celebruje intelektualny sojusz z

mordercami II RP. Publikuje teksty, które


usprawiedliwiają niemiecką napaść w 1939 roku
wpolityce.pl/media/643501-gw-juz-jawnie-w-intelektualnym-sojuszu-z-mordercami-ii-rp

Podziel się

61

Ostatnie dni przyniosły wiele ważnych wydarzeń różnej rangi,


ale jedno z nich jest szczególnie zatrważające. Chodzi o tekst
Jarosława Bratkiewicza, opublikowany na łamach „Gazety
Wyborczej”, a zatytułowany dość niewienne: „Cywilizacja łacińska
przyszła do nas z Czech, ale przede wszystkim z Niemiec”. W istocie rzecz to wstrząsająca,
i nie chodzi o antypisowskie spazmy, którymi skrzą się kolejne paragrafy. Chodzi o tezę,
że Polska sama zapracowała na swój los w latach II wojny światowej; że ponosi
co najmniej współodpowiedzialność za wybuch konfliktu, którego była pierwszą
i właściwie główną ofiarą.

CZYTAJ: Absolwent rosyjskiego MGIMO w „GW”: „Rzesza Niemiecka napadła na Polskę,


ale…”. Bratkiewicz pisze też o „pijackich łzach pisowców”

Autorem jest postać wcale nie marginalna dla obozu opozycji. Pod artykułem jego
dokonania opisano następująco:

1/3
Jarosław Bratkiewicz. Ur. w 1955 r., politolog, publicysta. Od 1992 r. w MSZ, w latach
1996-2001 ambasador na Łotwie, w latach 2010-15 dyrektor polityczny ministerstwa.
Właśnie ukazała się jego nowa książka „Eurazjatyzm na wspak”.

Także - dodajmy - absolwent Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków


Międzynarodowych (MGIMO).

Straszne słowa napisał więc wieloletni dyrektor polityczny ministerstwa


spraw zagranicznych. Aż chce się postawić pytanie: czy na pewno chodzi
o polskie MSZ?

Co pisze Bratkiewicz?

Bezspornie, to Rzesza Niemiecka napadła na Polskę, okupowała ją i dopuszczała się na jej


terytorium licznych zbrodni. Ale agresja niemiecka nie spadła niczym niezawiniony
dopust i plagi na kraj i naród, który bogobojnie siał zboże, kultywował niewinność,
a ucieszenia szukał w modlitwie.

Dalej mamy wywód na temat II RP, która w latach 30. „wytężała (…) swoją posturę
mocarstwową”, ale jedynie „w formule rytualno-biesiadnej”, m.in. poprzez huczne
defilady. Bratkiewicz przekonuje, że Hitler postrzegał Polskę „jako atrakcyjnego
sojusznika w realizacji dziejowej misji- zniszczenia imperium sowieckiego”.

Warszawa odwzajemniała awanse Berlina, mizdrzyła się do nazistowskich notabli, którzy


chętnie odwiedzali Polskę i komplementowali ją; z cichego przyzwolenia Niemiec Polska
poszakaliła przy ciele rozczłonkowanej w 1938 r. Czechosłowacji

– i tutaj dyplomata już wprost powiela rosyjską narrację, ponieważ o uczestnictwie Polski
w rozbiorze Czechosłowacji co najmniej kilkakrotnie ochoczo pokrzykiwał sam Władimir
Władimirowicz Putin.

Wdała się w intrygę miłosną z III Rzeszą, ale gorliwie dbała o cnotę suwerenności
„mocarstwowej”, licząc, że Niemcy nadal będą adorowali Polskę i niczego nie wymagali.
Czując, że to się nie udaje i Berlin wzmaga naciski, w 1939 r. dygnitarze RP poczęli
gorączkowo pielgrzymować do Londynu i Paryża.

Polskę wsparły obietnicami i gwarancjami. Hitler zaś uznał to, w przypływie furii,
za nikczemną zdradę Polski i poprzysiągł zemstę.

I jeszcze taki fragment:

Odwet hitlerowski rzeczywiście przybrał kształt apokaliptyczny: miażdżącej przegranej


i okrutnej okupacji. Kazimierz Wyka we wspomnieniach pokusił się o wskazanie innej
przyczyny niemieckiej pogardy i agresji niż tylko indoktrynacja nazistowska. Było nią
zaskakujące dla Niemców - narodu zachodnioeuropejskiego - zderzenie w 1939 r.
z piszczącą biedą, zgrzybiałością i obskurantyzmem polskiego interioru.

2/3
Są to słowa obrzydliwe, haniebne, nikczemne. Tak pełne pogardy wobec
własnego narodu,jego historii, ofiary krwi, ciężkiego losu, morza łez
i cierpień, jak to tylko możliwe. Słowa zewnętrzne, zbierające i powtarzające
wszystkie te zarzuty, które kłamliwie i cynicznie ukuli przeciwko nam nasi śmiertelni
wrogowie, sami lub za pomocą krajowych sługusów. Słowa zakłamane, pomijające polski
heroizm, polskie - zasadniczo słuszne - wybory i faktyczny brak realnej alternatywy wobec
polityki polskiej lat 30., prowadzonej w pułapce, z której nie było wyjścia. Pomijające
fakt podstawowy: nienawiść do wskrzeszonej Polski dawnych zaborców, i chęć
rozwiązania sprawy polskiej raz na zawsze, poprzez zamordowanie najpierw elit, a później
całego narodu.

Nie ma co jednak polemizować, bo to jest historyczne i moralne szambo.


Trzeba odnotować, że „Wyborcza”, zapewne z nienawiści do PiS, publikuje tezy
powielające argumentację państw, które II Rzeczpospolitą zamordowały, wraz
z milionami obywateli.

Nienawiść, którą kultywują i pielęgnują w sobie, i którą sieją z takim zapałem,


doprowadziła ich do tego właśnie momentu: do intelektualnego sojuszu z totalitarnym
diabelstwem, które przeczołgało nas przez prawdziwą Golgotę.

To do was wróci.

3/3

You might also like