You are on page 1of 146

Osobne odbicie z R ozpraw Akadem ii U m iejęt.

X/'MO./i'Vf

POLSKA A CZECHY
w Kasach basjcM
a ż do o d w o ł a n i a K o r y b u t a z C z e c h .
Studyjum z historyi polsko - czeskiej.
Napisał
A ntoni P rochaska.

I
W ystąpienie H usa na arenie dziejowej w po-
czątkach X V . stólecia, ma w ybitny charakter dążności
reformatorskich. Schizm a kościelna i idący z nią w pa­
rze upadek kościoła, w yw ołały w mężach sławnego
uniw ersytetu praskiego, tego ogniska ówczesnej cywi-
lizacyi E uropy, prąd, dążący do poprawy gorszących
stosunków kośoioła. Konrad z W aldhausen, Milicz
z K rom eryźy, Tomasz S ztitn y , Maciej z Janow a i
nasz Maciej z K rakow a l), autor pisma: „B e squalo-

l) Że Maciej z Krakowa był Polakiem , że nie doznawał


prześladowania od Czechów i nie opuścił z tego p o ­
wodu 1 4 0 9 . r. P ra g i, dow odzi przeciwko T e i t t h b i -
m o w i i innym M u c z k o w s k i w dziele awojem p. t.:
„W iadom ości o założeniu uniweraytetu krakow skiego.
1 0 3 — 114 .
1
2
ribus curiae romanaeu — oto są mężowie tego refor­
m atorskiego kierunku. Mężem atoli, który prąd ów
powołał do życia, który kierunkow i nadał powszechno-
dziejowe znaczenie, — tw órcą czeskiój reform acyi —
był J a n H us.
T en atoli mąż, ów reform ator J a n Hus, był ró­
wnocześnie tw órcą dwóch idej, mających prawie równe
znaczenie w dziejach ludzkości. Hus stw orzył czeską
reformacyję, a spowodował czeską rewolucyję. Po dziś
dzień panują pomiędzy historykam i spory co do za-
zagadnienia, k tóra idea w rzeczywistości przew ażała,
ja k i prąd m iał w rzeczyw istości więcej żywotności i
siły, reform atorski, czy też rew olucyjny? ') N ajznako­
m itszy h istoryk Czechów, P a l a c k y , przypisuje husy-
tyzmowi li tylko polityczne znaczenie, ma się rozu­
mieć, że datuje on początek husytyzm u jako rewolucyi,
dopiero od 1419. roku 2). Hus zatem u P a l a c k i e g o , był
li tylko tw órcą reform acyi, k tóra dopiero ze zmianą

*) H o f l e e : Geschichtsschreiber der hussitischen B ew egung,


w e w stępie do trz e c ie j części; T e n ż e : M ag ister J o ­
hannes H u ss und der A b m g der deutschen P rofesso-
ren und Studenten aus Prag-, B e k g e k : Johannes H us
und K . Sigm und. 1 8 7 2 . Ci p o jm u ją h u sy ty z m , ja k o
n aro d o w ą i so cy jaln ą rew o lu cy ję — • p rzeciw n ie zaś:
• C zebw enka w .: Geschichte der ewangelischen K ir che
in Róhm en. 1 8 6 9 ; K e u m m e l : Geschichte der bOhmi-
schen R eform ation. G otba 1 8 6 9 ; T egoż U traquisten
und Taboriten. G o th a 1 8 7 1 , i B e z o l d : S tudien itd .
M iinchen 1 8 7 4 , tu d z ie ż : K ón ig S igm u n d u n d die
HeichsTeriege gegen die H u ssiten . M iinchen 1 8 7 2 i
1875.
*) D ocum enta M ag. Joh an n is H u s vita m etc. illu stra n -
tia. edidit. F b . P a l a c k y . P ra g a e 1 8 6 9 . P ra e fa tio ,
pag. YI.
3

stosunków politycznych tegoż roku 1419., przyjęta


kierunek rewolucyjny. Pojęcie reform acyi H u s a , n a ­
leży według czeskiego h isto ry k a, ząpełnie oddzielić
od pojęcia, które powszechnie zwiemy husytyzmem.
Nieprzeczymy też, aby tak w części niemiało być,
jak tw ierdzi i dowodzi znakom ity Czechów historyk,
już atoli cały obóz jego przeciwników, jak H ó f l e i i ,
B e r g e r i inni, naprow adził K r u m m l a *) na zmodyfi­
kowanie zdania P a l a c k i e g o , na którąto modyfikacyję
w całśm przedstaw ieniu naszśm, ważny kładziem y n a­
cisk. K r u m m e l w swej historyi reform acyi czeskiej,
wypowiada zdanie, „że czeska reform acyja H usa, lubo
wszczętą była pod najlepszemi auspicyjam i, lubo to­
warzyszyły jej rozwojowi najsilniejsze sk u tk i, została
dziełem niedokończonem, które dopiero o stólecie pó­
źniej wykończyć miano. Co bezpośrednio po reformacyi
H usa następuje, stanowi, w edług K r u m m l a , część hi­
storyi, k tó ra zarówno bistoryję kościelną, jak i po­
wszechną obchodzi.“
A więc husytyzm zaw iera w sobie pojęcie cze­
skiej reformacyi i czeskiej rewolucyi, tych dwu prądów,
dwu wielkich idej ludzkości. R elig ija i narodowość,
to dwa w ielkie czynniki husytyzm u 2). Reformacyjna
jego strona, ma pierw iastek religijny i moralny, które
prą ku poprawie ludzkości w stosunkach kościelnych
i społecznych. D ru g a , rewolucyjna strona husytyzmu,
ma piórwiastek czysto polityczny; on prze również ku
poprawie życia, lecz już życia dziejowego narodu cze-

’) Geschichte der bohm. Reformation. G otha. 1867, s tr


574.
J) B e z o l d . Zur Geschichte des Husitentums. Culturhi-
storische Studiefi. M iinchen. 1 8 7 4 , s tr. 2.
4

skiego, a nie całej ludzkości. Ta draga strona h u a jr *


tyzmu wychodzi z idei narodowości, która wyklucza
znowu wszelką: ostateczność, w jaką zw ykła popadać
reformatorska idea. Jasną bowiem jest rzeczą, że dą­
żność do urzeczywstnienia tśj ostatniej, stanowi nie­
jako' przyśpieszony poebód narodów do względnie le­
pszej przyszłości, a pośród takiego pochodu, wśród tak
gwałtownych ruchów, niezwykły się one oglądać na
to , że w taki sposób naród, państwo,, ojczyzna i
wszystko, co się z ideą narodowości wiąże, może upaść,
zaginąć, zanim eel owego pochodu osiągniętym zostanie.
Inaczej ma się rzecz z rewolucyją czeską. Onato
ogląda i patrzy na naród; patryjotyzm jest głównym
bodźcem i czynnikiem jej dziejów, i on to nakazywał
jej unikać ostateczności, ażeby tylko ratować naród od
grożącej mu zewsząd zguby, a w ciągu dalszym za­
bezpieczyć mu byt polityczny.
D w ie te zatem idee, reformaeyjna i rewolucyjna,
lubo wychodzą z łona husytyzmu, lubo treść jego sta­
nowią, mają pomimo to różne cele, a przeto nie wiążą
się w jedno ogniwo. Ztąd to pochodzą owe scysyje,
które rozdzierały łono husytyzmu.
W studyjum naszem obchodzić nas będzie prze­
ważnie rewolucyjna strona czeskiego husytyzmu. Ona
to poprowadzi Czechów do Polski, będzie zawiązywać
stosunki polityczne pomiędzy dwoma bratnimi naroda­
mi, będzie przyczyną, iż Czesi zażądają od Polski kró­
lów i łączności narodów prawem patryjotyzmu, w imię
owego „linguagium sclavonicum.“ W ielkiśj przeto wagi,
powinno być zdaniem naszem, poznanie Polski w obec
Czechów, w tej tak ważnej dobie dziejowej czeskiego
husytyzmu. Poznać bowiem politykę Polski, znaczy
5

poznać jej uczucia, myśli i dążności, duszę i życie jej,


w tej wielkiej chwili; znaczy chwycić wątek jej poli­
tycznego kształcenia się, wśród tak ważnych okolicz­
ności, jakie rzadko kiedy towarzyszyły innym jej dobom
dziejowym.
Poznanie atoli Polski w obec Czechów za czasów
husyckich i pod innym względem będzie dla nas wa-
żnem. łtzuci nam ono jaśniejsze światło na wyżej wy­
mienione dwa wzajemnie się wykluczające prądy, które
wyszły z łona husytyzm u, na tę ciemnicę dziejową,
którą dopiero nowszym historykom udaje się rozświe-
cać. Pouczy ono n a s, jak te dwa prądy husytyzmu,
reformatorski a rewolucyjny wzajemnie się wykluczać
będą, jak sprzeczne ich cele, jak jróżne dążności i
jakie z tych powodów powstaną starcia w łonie husy­
tyzmu. W skaże nam ono dalej dobitny przykład owych -
odśrodkowych dążeń w życiu słowiańskiego szczepu,
poda nam jaskrawy obraz tej powszechnej wady Sło­
wian, lecz pouczy zarazem, jak imimo owe niesnaski
i waśnie Czechów, wysokie ^poczucie patryjotyzmu
P olski, nakazywało jej chronić zaburzone wojnami
domowemi Czechy, ratować bratni naród słowiański
od krucyjat sfanatyzowanego zachodu, od groźnych
burz ze strony Niemeów i niemczyzny.
Dążenia odśrodkowe czeskie, jak później szcze­
gółowo poznamy, miały początek w dwóch sprzecznych
prądach husytyzmu. Pierwszy z tych prądów, refor­
matorski, wykluczał Polskę od czynnego wmięszania
się -w sprawy czeskie, równie, jak to czyniła wroga
Polsce niemczyzna. Ważnem tedy będzie i to py­
tanie, dlaczego Polska mimo to w szystko, wmięszała
się w sprawy bratniego narodu, dlaczego mimo to, po-
pierała narodowy a rewolucyjny pierwiastek busytyzmu,
Aby odpowiedzieć na to pytanie, zda mi się rzeczą nie­
zbędną, wejrzeć w genezę busytyzmu, przypatrzyć się
chociaż główniejszym chwilom w jego rozwoju.
Jan Hus, ów twórca czeskiej reformacyi, badając
nauki W ikleffa, w tym samym czasie, kiedy myślał i
działał w swym reformatorskim kierunku, był równo­
cześnie propagatorem czeskiej narodowości, mistrzem
owego „linguagium sclavonicum“, które powołał do życia,
on przeto jeżeli nie stworzył, to wskazał i spowodował
czeską rewolucyję. Hus bowiem rozbudził narodowe
dążności Czechów, walką przeciwko niemczyźnie,
którą rozpoczął na praskim Uniwersytecie, a wiódł ją
równocześnie, kiedy myślał i działał ku poprawie i
reformie kościoła. On wreszcie, jak wkrótce poznamy,
wskazał, zda się, Czechom w życiu swem, w pismach
i przed stosem w Konstancyi, na Polskę jako na je­
dyną obronę wspólnego „linguagium“ i narodowości
czeskiej od groźnych burz, które się na ojczyznę jego
gotowały w Niemczech.
Pierwszym faktem, który wyraźnie wskazuje nam
Husa jako propagatora i najżarliwszego obrońcę naro­
dowości czeskiej jest emigracyja Niemców z pra­
skiego Uniwersytetu, którą spowodował właśnie Jan
Hus, podówczas magister arłium, swem patryjotycznem
wystąpieniem. Pewne to zdanie, że spór pomiędzy
Czechami, a Niemcami był starszy i dawniejszy, ani­
żeli sprzeczki pomiędzy Wiklefistami a katolikami.
N ie w tych przeto sprzeczkach, jak to powszechnie

‘) Tak go słusznie nazyw a S zajnocha : Jadw iga i Ja­


g iełło . IV . 1 5 9 .
7

przyjm ują, szu k ać nam p rzy czy n do w a lk i Czechów


z N iem cam i; sp rzeczk i te , to w y n ik i odw iecznego
antagonizm u obu w rogich sobie narodow ości. To też
od w ieków uciem iężona przez niem czyznę narodow ość
czeska, poczęła się zbroić do w a lk i p rzeciw niej. kiedy
zaw iść niem iecka, n ib y to z powodów re lig ijn y c h , p rz y ­
goto w y w ała się n a 'je j zag ład ę. D ziało to się w łaśnie
w chw ili, k ied y i pobraty m czy Czechom naród P o lsk i
gotow ał się do śm ierteln ej w a lk i z niem ieckim z ak o ­
nem K rzy żak ó w ', k tó ry ró w n ież ja k N iem cy na Cze­
chów od zachodu, c zy ch ał z północnej stro n y n a zgubę
Polski. O ba naro d y , C zesi i P olacy, poczynają rów no
cześnie srogi bój, a tylk o w yborem b ro n i ró żn ią się
p ierw si od d rugich. G dy bowiem P o lsk a ja k o państw o,
m iecz i dzidę o strz y ła n a w ro g ich K rzy żak ó w , w ybrali
C zesi od daw na, pozbawdeni bytu politycznego, praw o
i o św iatę, i zapom ocą obojga wmlezą w k w esty jach re-
lig ii, n a ław ach u n iw e rsy te c k ic h i w życiu społecznem
przeciw ko w rogim N iemcom ■). M a g iste r u n iw e rsy te tu
prazk ieg o J a n H u s , je s t p rzew ódcą Czechów w tej
wdelkiej walce.
Poznajm y chociaż pokrótce fa k t w ielkiej emi-
g ra c y i N iem ców z p razk ieg o U n iw e rsy te tu ; fa k t, k tó ry
był zapow iedzią rów nie w ielkiej a nie ty lk o m oralnej,
lecz i orężnej w alki Czechów z N iem cam i. N ad m ien i­
liśm y ju ż. że em ig racy ja ta p rz y sz ła do sk u tk u , kiedy
W iklefizm n a dobre ju ż z a p rz ą tn ą ł um ysły prazkicli
scholarów u n iw e rsy te c k ic h , g d y sp rzeczk i teologiczne
n a tern p o lu , pow iększyły narodow y an tag o n izm po-

‘) H ó fler : M a g ister Jo h a n n e s H us. etc. P r a g . 1864.


passim . m
W ydz. filozof. Tom VII. 2
między Czechami a Niem cam i. W spom nieliśm y, że an
tagonizni ten w ypłynął z ducha narodowego, a wy-
piastow ał go H u s w swem sercu i umyśle.
Podówczas, gdy nauka W ikleffa szerzyła się na
prazkim uniw ersytecie, należał H us do najgorętszych
jej zwolenników. N ie stawiano też jej w początkach
w iększego oporu. S c h o l a r o w i e uniw ersyteccy, zda
się obojętnie przyjmowali nową naukę, aż dopiero
w 1399 roku przyszło pomiędzy nimi do zaciętego
sporu, w którym bronił publicznie J a n H us nauki
W ikleffa. Pomimo to widzim y już w e dwa lata po
owym sporze, H usa dziekanem w ydziału filozoficz­
nego. Jak o królew ski kaznodzieja kaplicy betlejem ­
skiej, osięga on 1403 r. najw yższy urząd, bo godność
rektora praz kiego U niw ersytetu.
Poróżnienie się króla W acław a z papióżem G rze­
gorzem X I I . spraw iło, że W ik lefizm , który już był
na dobre zakiełkow ał, począł w Pradze wzrastać. Gdy
atoli przesilenie schizm y kościelnej się zbliżało, a py­
tanie, ktoby miał być królem rzymskim a w ięc i prze­
wodniczącym na soborze w P izie, rów nież i W acław a
obeszło, zmuszony byl tenże, w e własnym interesie,
ostrzej w ystąpić przeciw zwolennikom W ikleffa. O czy­
szczając się tedy z zarzutów, jakoby sprzyjał herety­
kom, w płynął W acław na uchwałę U niw ersytetu,
w edług której żaden mąż czeskiej narodowości nie
miał powtarzać zakwestyjonowanych co do w iary ar­
tykułów W ikleffa; w ykłady zaś traktatów, jak: dialo-
g u s, tria lo g u s, de eucharistia, wyrugowano zupełnie
z U niw ersytetu.
Z akaz ten tyczy ł się tylko czeskiej narodowości
prazkiego U n iw ersytetu , a jako ta k i, podrażnił tem
bardziśj wzburzone już umysły Ozechów przeciw N iem ­
com. W ew nętrzny ustrój U niw ersytetu był tego rodzaju,
że podsycał i wzm agał wzajemną nienawiść.
J a k bowiem spory o W iklefizm i schizmę ko­
ścielną uczą, dzieli! się U niw ersytet prazki w każdćj
sprawie na dwa wrogie obozy, czeski i niem iecki
„g e r m a ń s k i T a odwieczna nienawiść, ja k a panuje po­
między Słowianami a Niemcami, przem ieniła się w cza­
sie tych ostatnich sporów uniw ersyteckich we wrogi
antagonizm , a potrzeba było tylko mało znaczącego
powodu, a już ten sprowadzał nieuchronne starcie się
obozów. U niw ersytet prazki odbywał, jak wiadomo w y­
bory, obrady i egzam iny w olnem i głosami, a „maiorau
rozstrzygały na tę lub ową stronę. Ma się rozumieć,
że Niemcy, (to jest natlo Germnnorum, złożona z Ba-
warczyków, Saksończyków, i zniem czałycli Szlązaków,
których niewłaściwie, ja k w net poznamy „Polakam i"
zwano) najlepiej na tern wychodzili, a tak liczebnie
ja k i solidarnością Ozechów przew yższając, admini-
stracyi U niw ersytetu z rąk swych nie wypuszczali.
Ubodło to wielce H usa, powstały spory i kłótnie w U ni­
w ersytecie, które zmusiły króla W acław a do przed­
sięwzięcia stanowczego kroku. Z a wpływem atoli H usa,
wyrok W acław a (z dnia 18. stycznia 1409 r.) w tym
sporze uniw ersyteckim , brzmiał zupełnie na korzyść
narodowości czeskićj 1). W yrokiem tym rozkazał król,
aby czeska „nacyia“, według wzoru paryskiego i wło­
skich U niw ersytetów , przy wszelkich obradach, egza­
minach i t. d. uniw ersyteckich, dwa głosy miała; inne
nacyje razem, winny na jednym tylko poprzestać głosie
D ocum enta, p . 3 4 7 . z P e lz i.a .
’) P a l a c k y . U rku n d en -
buch, N r. 2 1 8 ,
10

Dotknięci takim policzkiem Niemcy, krzyczą


przeciw ko wyrokowi W acław a, nie chcą o nim sły­
szeć, a wreszcie na tćj podstawie, że wyrok sprzeci­
w ia się prawu, odwołują się do króla ’). N iestety, W a ­
cław nie uw zględnił żądań narodowości „germ ańskiej",
a to pociągnęło za sobą w ielką emigracyję Niemców
z prazkiego U niw ersytetu. D ziało się to w dniu 9. maja
1409 r. T ak więc spowodował H us w alkę Czechów
z Niemcami i z niemczyzną. Rozprószeni po w7szech
św iata stronach studenci, doktorowie, m agistrow ie i
kupcy niemieccy, podburzają rodową nienaw iść Niem ­
ców, przeciw tryjumfującym na tera z Czechom.
Do wyemigrowanej ,.nacyi“ Niem ców , należą
atoli jak wyżej w zm iankow aliśm y i Polacy q). K tóż
to zapytam y ci „Póloniu prazkiego U niw ersytetu, któ ­
rych widzimy w zapalczywćj walce Czechów z N iem ­
cami, po stronie ostatniej ? Zapew ne bylibyśmy w kłopot
wprow adzeni i nie umielibyśmy odpowiedzieć na to,
gdyby nie w yraźna w zm ianka źródłowa, która nam
wyjaśni p y tanie, czem b y ła owa „natio Polonorum“.
zespolona i ręka w rękę idąca z nacyją ,. Bavarorum
et Saxonum .“
U niw ersytet prazki, już od czasu założenia swego,
cieszył się bardzo licznym udziałem uczących się Po-

') P a la c k y . ibidem, p. 350. H óf l u r . J. Hus, str. 230.,


i nast.
!) W su plice trzech nacyj, czyli w ta k zwanej, apelaeyi
do króla, (P a l a c k y . Hocumenta, 351.) tu d zie ż w fo r ­
m ularzu p r z y s i ę g i , (ibidem, 352.) stoją P o lac y na
pierw szem miejscu. U s tę p od p ow ied n i o piew a: Magi-
stri, lotaque comunitas P o lo n o ru m , Bavarorum,
et Saxonum nationim, etc.
li

laków. P raga ów czesna, to od pól wieku już ośw iatę


szerzące źródło P o lsk i, to P adw a i Bononia później­
szych wieków. To też i imiona najznakomitszych mę­
żów literatury, sztuki i nauki polskiej, w iążą się ściśle
z wszechnicą prazką. W Pradze to uczą się: później­
szy biskup poznański Stanisław Ciołek '); Stanisław
ze Skalm ierza, piórw szy rektor wznowionój przez J a ­
dw igę akadem ii krakow skiej; P a w eł, syn W łodzimie­
rza, sław ny prawnik 2) a Maciej z K rakow a, liczony
do najwcześniejszych zw olenników reformy duchowień­
stw a, Maciej z K oła, Jakób K ralow icz, rzeczony Sta­
nisław ze Skalm ierza. uczniowie prazcy, przewodniczą
w nauce, siostrzycy U niw ersytetu prazkiego, w szechnicy

') Stanisław Ciołek z ap isany 1392. na w ydział p ra w n i­


czy. Obacz. M on. hist. U niversit. P rag. T. II, p. 104.
2) Stanisław, syn J a n a ze Skalm ierza, był kolegą Ciołka.
Obacz. M o n u m en tu , ja k wyżej str. 5, 16, 102. J a k o
m agister a rtiu m lib e ra liu m , doctor dccretorum , z a p i ­
sany j e s t on w księgę m agistrów u n iw e rs y te tu k r a ­
k ow skiego, ro ku 1 4 0 2 , obacz S ta tu tu nec n o n liber
prom otio n u m , ed id it J o s e p h u s M u c z k o w s k i , str. 1. —
P a u lu s W ła d im ir i, należący do najsław niejszych swego
czasu praw ników w Polsce, uczy się w U niw ersytecie
p r a z k i m ; obacz. M o n . hist. U niversit, P ra g , str. 18,
1 0 5 ; L ib e r d eca n o ru m , str. 3 1 0 , 3 1 7 , 3 2 1 , a d a n ­
n u m 1 3 9 7 . M agistrowie k rako w skieg o w ydziału a rtiu m ,
są po największej części, j a k n. p. uczony Stanisław
ze S k a lm ie rz a , Maciej z Koła {M on. 1 29 .), P i o t r
de Brandies {ibid. 5 3 .) , J a k ó b de K ralow icz, m ag i­
strami u niw ersy tetu p r a z k i e g o ; snnć więc c i, j a k i
wielu i n n y c h , otrzym yw ali w P r a d z e sw e godności
akadem ickie. Przeszło stu Polaków znamy z a k a d e ­
mickich ksiąg po imieniu, raze m z P olakam i szlązki-
mi, mogło ich być do tysiąca. S z a j n o c h a . J a d w ig a i
Jagiełło, IV, 159. M u c z k o w s k i . W iadom ość o zało ­
żeniu, sjr. 33,
12

krakowskiej. W Pradze rozwija się i kw itnie „colle­


g iu m Lithuanorum“ ,
założone przez królowę polską
J a d w ig ę ‘), tutaj w ięc uczą się P olacy i C zesi poczu­
cia jednego a w spólnego im „linguagium. sclavonicum“,
które im później jako jedyny łącznik, jedyna spójnia,
służyć będzie w dążeniach tyczących się narodowości.
A le ż i rzeczyw iście to „lingm gium “ ten wspólny
„ ja z y k s ł o w i a ń s k i " byl podówczas tak identyczny,
a czeski język, zw łaszcza piśm ienny, tak był podobny
do polskiego, że istotnie o jakiejś dawnćj kronice św ię-
tokrzyzkićj m ówili B i e l s c y i inni, że je st po polsku,
K w i a t k i e w i c z , że po czesku napisana 2). R usini zw łasz­
cza nieum ieli naw et różnicy znaleść pomiędzy jednym
a drugim , a tak Czesi jak i P ola cy , J a g ie łło i syn
jego W ła d y sła w , wyrażają się często, iż mają jeden
wspólny ję z y k , jedno wspólne pochodzenie ’). Język
czesk i, jako bardziej w ykształcony, używ any był po
kościołach polskich, a naw et kazania we w ielu oko­
licach miewano w języku tego narodu, przy którego
gorliwej pieczy P olsk a religiję chrześcijańską przyjęła4).

') V o i g t . Gesch. der U n iversitd t zu P r a g , 6 6 — 69.


2) B i e l o w s k i , K ilka uwag o tw orzeniu się języ k a pi­
śm iennego p o lsk ieg o , w Bibl. Ossolińskich. P o czet
nowy, T. IV, str. 181.
*) Ibidem .
*) Ibidem , str. 1 8 6 , vid e: S z a n i b c k i . D e lingvae Cze-
chicae in P olonia usu. M iscell. Cracov. I., rok 1 8 1 4 .
Już po napisaniu niniejszej rozpraw y, przeczytałem
w ielce pouczający artykuł prof. Dra N e h r i n g a : Ueber
den E in flu ss der ałtćechischcn L ite ra tu r a u f die alt-
polnisćhe, um ieszczoną w A reh iv fiir slavische P hilo-
logie. Porównaj szczególniej str. 6 6 — 70. i 7 9 , 86.
W specyjalnej pracy o w pływ ie język a czesk iego na
polski za czasów husytyzm u, dałby się te n ż e , jak
<\
1o

N a w e t w czynnościach urzędow ych używ ano czeskiego


języ k a, ja k to św iadczą daw ne a k ty sie w ie rsk ie i inne
piśm ienne z a b y tk i ów czesne, a n iety lk o szlązcy pano­
w ie p isyw ali w nim listy do królów i panów polskich,
lecz m am y św iad ectw o , że i litew scy k sią ż ę ta pomię­
dzy sobą, G edym inow icze, w czasie k tó rym się w ła ­
śnie zajm ujem y, u ży w ali teg o ż ję z y k a do poufnych
korespondencyj
Z apew ne w ięc owe w spólne „linguagmm sclavo-
n ic u m “ , więcej niż „owo w spólnictw o h e rb ó w 11 szlach ty
czeskiej a polskiej 2), więcej niż rem iniscencyje z ubie^
głej przeszłości, zbliżało b ra tn ie sobie narody. W ięcej
ju ż w y kształcony języ k czeski, w p ły w a na pod n iesie­
nie się i rozwój piśm iennego ję z y k a polskiego *), a ta k
staje się P o ls k a i m oralną Czechów d łu żn iczk ą. S ło ­
w iańscy w reszcie B e n e d y k ty n i, spro w adzeni z P ra g i
przez n iezgasłej pam ięci królow ę J a d w ig ę do K ra k o ­
w a, g łoszą na K le p a rz u za d nia białego i zmroku,
podczas ju trz n i i n ieszporów , n ie u sta n n ą chw ałę bożą
w ubłogosław ionej m ow ie słow iańskiej 4). W ta k i spo­
sób, stó su n k i pom iędzy obiem a narodow ościam i poczy­
n a ją być g o rętsze i p rzy jaźn iśjsze, bo i ja k ż e ż inaczej
m oglibyśm y w ytłum aczyć owe tłum ne z a ciąg an ie się
C zechów , ow ych Z y g m u n tó w z R akow a, P ik n y , J a ś k a ,

m n ie m am , dw ojako wykazać:, 1) na k a z n o d z ie j s tw o ,
2) na w ojsk o w o ść w Polsce.
'J H o f f m a n . O pn nslaw izm ie z a c h o d n i m . Obacz l i s t Ś w i -
d r y g iełły i map§ na str. 9 4 .
2) K r o n i k a BycHOW OA; w y d a n i e N a r b u t t a , s t r . 4 2 .
) Obacz o te m wstgp A. M a ł e c k i e g o , do wydanej
p r z e z e ń Biblii królowej Zofii. L w ó w 1 8 7 1 . , str. X V .,
X X V II., X X V III.
*) S z a j n o c h a . J a d w i g a i J a g i e ł ł o , IV ., 1 6 7 .
Sokola, H iń c z y i Ż y ż k i i ty lu innych ') , do wojny
P o lsk i przeciw ko niem ieckiem u Z akonow i K r z y ż a ­
ków *), jak b y śm y ttóm aczyli ów n apływ Polaków do
U n iw e rsy te tu p ra z k ie g o ?
W p raw d zie odkąd na nowo założony zo stał U ui-
w e rsy te t K ra k o w sk i, zm niejsza się znacznie ilość P o ­
lak ó w uczących się w U n iw ersy tecie p razkim , je d n a ­
kowoż i podów czas zn aczn a ich liczba uczy się tam ,
ja k pośw iadczają spisy im ion w księg ach m a try k u la-
cyjnych i godnościow ych z a w a rte :'j. Po w iększej ato li
części nie byli to ju ż P o la c y , ja k ow i C iołkow ie i
S kalm ierzyccy; byli to ju ż głów nie zniem czali S zlązacy,
M isnieńczycy i Pom orzanie, nie dziw więc, że ta „natio
Polonorum “, k tó ra ta k w ielk ie oburzenie w później­
szych m anifestach C zechów w yw ołuje, w sporze tym
uniw ersyteckim była po stro n ie N iem ców '). B yli w ie li

’) D łu go sz . IV, 241; o Hińczy 2 43 , 277; o J a n ie So­


kole 282; o Ż y żce 2 e 7 . etc. P ik n ą Czech, ibidem 24 0.
2) Niemcy srożą się n a Czechów za ich po m aganie P o ­
lakom przeciw ko zakonow i; p o d ejrzy w ają oni o to i
zo bojętnialego na wszystko W a c ła w a , ja k świadczy
Magdeburger Schoppenchronik, str, 3 2 9 , w VII. tomie:
Die Chroniken der deutsehen Studte ; a Z y gm unt Lu-
k sem bu rczy k wyraźnie już z a k a z u je Czechom daw ać
pomoc Polakom w walce p rzeciw ko Zakonowi. Obacz.
V o ig t . Gesch. Preuss., VII, 165 , U w. 4.
3) W ypis Polaków, któ rzy jak ąk o lw iek godność u n iw e r­
sy tecką otrzym ali w U niw ersytecie p razkim , znajd uje
się w wyciągu z Monumentów Universii■ Prag . u W i ­
s z n i e w s k i e g o : Hist. lit. polsk., I V , 2 2 7 , Uw. 2 9 1 ;
od ro k u 1 4 0 0 — 1 4 0 7 . u M u c z k o w s k i e g o : W iadom ość
o założeniu U niw e rsyte tu K rak., str. 9 6 — 102.
4) W iadom ość t a z a c z e rp n ię ta ze współczesnego k odeksu,
zn ajdującego się w W enecyi. Obacz: P a l a c k t . Ita-
lienische Reise, str. 98., i obszerniejszy wyjątek u Hó-
ELEiiA: Johannes H u s, str. 2 8 2 . , uw. 4 7 ., k tó ry tu
15
liczbie i tacy, ja k Mikołaj z Pielgrzym ow a, P aw eł
z R aciąża, J a n z Olkusza, Sobiesław z Rożnowa, lecz
tych wliczają Niemcy do „ludzi głuchych11: Polonisurdi,
którzy ich teutońskiego nierozumieją języka. N a tej
podstawie wnioskują oni przeto, iż takową „uac3rję
polską“, można słusznie do germ ańskiej11 policzyć.
Jeszcze bylibyśmy niepew ni, po której stronie owi
„głusi P o lacy“ stali *), gdyby nie świadectwo, że w nie­
spełna dwa lata po owej em igracyi Niemców, roku 1411,
założone zostało „collegium Polonorum“ w U niw ersytecie
prazkim. Kolegijum to, jest wykonaniem św ietnej my­
śli pobożnej Jad w ig i, którą 1397 r. powzięła; to ufun­
dowanie owego kolegijum „L itw inów “ czyli „Hieroso-
limiłanunt“, ja k go początkowo królowa nazw ała Zostaje
ono obecnie w łaśnie pod opieką męża, którem u bądź
to wykonanie myśli królowej powierzono, bądź za naj­
godniejszego kierow nika młodzieży w Polsce uważano,
a jest nim wódz Czechów w sporach uniw ersyteckich
z nacyją germ ańską, kapłan i kaznodzieja kaplicy be-

przytacssam. I)e u n iversita te quoque p ragen sis stu d ii


tres nationes videlicet bavarorum , saxonum et polon o-
rum , an. dom. M C C C C IX . recesserunt. L ic e t autem
inter has nationes n atio u ltim a polonorum videlicet
a polonis nomen h a b u it, m ultos tam en allem anos u t-
pote silcsia n o s, m isnenses (et) quosdam alios in se
com prehendebat, ex quibus multo p lu res in ea fue-
ra n t quant de polon is su rd is q u i theutonicuni igno­
ra n t, ut a m aiori person aru m numer o , quas in se
natio ista felix in clu sit in ter theutonicos rep u ta ri
possit'
1) P olskę zniem czają, zw ie tenże N iem iec a a u to r: Trac-
tatu s de long, schism ate.: „su rda P olonia, “ pag. 1 0 6 .
Obaoz: A s c h b a c h . K a is . Sigism u n d. .III, 1 6 8 . uwaga,
W yd z. filozof. Tom V II, 3
16
tlejemskiój, J a n Hus. P io tr Mladenowić, Mikołaj z P iel-
grzymowa i dw unastu corocznie Polaków, było ucznia­
mi kolegijum i tego rektora, którego pamięć zachowuje
i czci pieczęć zawieszona u dokumentu założenia tego
kolegijum. I po dziś dzień, w yraża się zaw istny na
czeską rewolucyję historyk niem iecki, widzieć można
u dokumentu zawieszoną pieczęć tegoto m ęża, k tóre­
mu bezwzględny wpływ na to kolegijum przypisyw ano1).
To też łatwo będziemy się mogli dorozumieć, z jakichto
powodów siać będzie H us z więzienia konstancy-
jeńskiego gorące pozdrowienia w szystkim Polakom,
a prazkim w szczególności.
J a k więc z powyższego w ypływ a, pracuje H us
w kierunku narodow ym , jego w szystkie dążenia na­
trafiają na najsilniejszy opór ze strony Niemców, gdyż
je st on patryjotą, dąży ku podniesieniu języka naro­
dowego, ojczyzny, broniąc jej od przew agi Niem ­
ców. Cicho i na pozór nieznacznie wpływa on na
Polskę i P olaków , spokojnie i ze skutkiem pracuje
nad obudzeniem poczucia wspólności „linguagii*, co
w net już zrozumieć mają bratnie narody. W ejrzyjm y
tedy i w drugą stronę jego działania, a mianowicie
w reform atorską, abyśmy z niej poznać mogli m istrza
i stosunek Polski do tej drugiej strony czeskiego H u-
sytyzmu
W iem y, ja k gorącym był J a n H us zwolennikiem
nauki W ikleffa, wiadomo zresztą z dziejów, z jakim
skutkiem rozszerzał on ją razem z Hieronimem z P ra g i
między prazkim i akadem ikam i. Po wyniesieniu się na~

*) T ak się w y raża H ó f l e r : Jo h . H us , str. 2 7 0 , którem u,


jak z opisu je g o sądzić w ypada, d o k u m e n t założenia
rzeczonego kolegijum j e s t znany.
17

rodowości germ ańskićj z U niw ersytetu, poczyna wi-


klefizm ta k w zrastać, iż już w m arcu 1410 r. zjaw ia
się w P radze bulla A leksandra V. wymierzona przeciw
zwolennikom nauki W ikleffa '). P ra z k i arcybiskup
Zbinko, w ystąpił przeciw nim z całą energiją a W i-
klefiści, na ich czele J a n Hus, udają się pod opiekę
W acław a. W tedyto dnia 16 lipca 1410 r., kazał Zbinko
spalić w szystkie księgi angielskiego m istrza i rzucił
klątw ę na H usa i na innych sześciu a p e l a n t ó w . H us
tedy jeszcze ostrzój występuje przeciw klątw ie w k a ­
plicy betlejemskićj, rozgrzćw a tćm tłum y i zapowiada
obronę nauki W ikleffa w publicznej dyspucie.
K ról W acław ujął się za H usem , obecnie pod
k lątw ą zostającym a swym nadwornym kaznodzieją.
Grozi on Zbinkow i sekw estracyją dóbr, jeśliby nie
zdjął z H usa klątw y. A rcybiskup mimo groźby trw ał
w oporze i uległ przeto zapowiedzianej a surowćj
karze W acław a.
W pośród takich okoliczności, które ze wszech
m iar wzm agały opór H usa, um iera A leksander V,
a następca jego J a n X X I I I powierza prowadzenie
procesu przeciw prazkim W iklefistom kardynałow i
Colonnie. N adto wznowił ten papież ostre postępowa­
nie przeciw czeskim zwolennikom nauki angielskiego
m istrza a), a kardynał zaw ezw ał Husa do osobistego
staw ienia się przed jego sądem. K ról tedy i królowa
Zofija przychodzą w pomoc Husowi i proszą k ard y ­
n ała, aby sąd przeciw W iklefistom mógł się odbyć
w P radze. Po dłuższych a bezskutecznych takich me-

*) P a l a c k y . D o cu m en ta , 374.
) D ocum enta, str. 4 0 7 , r, 1 4 1 0 , 25 sierpnia.
18
dyjacyjach rzuca Colonna w lutym 1411 r. powtórną
na Husa k lątw ę, za upór i pogardę kuryjalnego we­
zw ania do staw ienia się przed sądem ’).
N ie idziemy dalej krok w krok za znaną zresztą
spraw ą H usa, która poprowadzi go na stos w Kon-
stancyi. Nadmienim y tylko główniejsze jój punkty,
aby tern łatwiej zrozumieć postępowanie i stanowisko
Polaków w obec twórcy reform acyi na wielkim soborze
konstancyjeńskim .
W iem y, że zajęcie się W acław a losem Husa,
pozbawiło niedołężnego zresztą k ró ła, należącej mu
się prawem korony cesarskiej. A żeby choć ty tu ł rzym ­
skiego króla sobie zabezpieczjm, wchodzi on w układy
z królem Zygmuntem, a jako skutek tychże układów,
należy uważać, pokój kościelny, który teraz w Cze­
chach obwołano. Z apew ne, li skutkiem zabiegów Z y ­
gm unta, zaw arł Zbinko z Husem kompromis w dniu
13 lipca 1411 roku 2), a pogodzenie się poróżnionych
zdało się być faktem dokonanym, który trw ałe skutki
zapowiadał. W dniu pierwszego w rześnia, oświadcza
Hus na publicznem zgromadzeniu w Carolinum swe
zupełne poddanie się papieżowi i prosi zarazem o po­
zwolenie, aby mógł osobiście stanąć przed kuryją,
celem uspraw iedliw ienia się z czynionych mu zarzu­
tów. Przeczy on, iżby kiedykolwiek m iał nauczać ka-
cerstw a, a gdyby go o tćm przekonano, oświadcza, iż
podda się karze śmierci ogniowej, jeśliby złój swój
nauki nie m iał odwołać.
W zburzone atoli raz już um ysły, nie rychło po­
zwoliły pokój religijny do skutku doprowadzić. Po
') Documenłu, str. 202.
2) D ocum enta, str. 434.
19

śmierci dzielnego a prześladowanego Z binka, w stąpił


na prazki tron arcybiskupi stary A lbik z Uniczowa,
lecz widoki pokoju tern mniejszy zapowiadały skutek,
ile że H us bardzo ostro w ystąpił przeciw krzyżowej
bulli J a n a X X I I I . P apież ten bowiem uciskany przez
W ładysław a neapolitańskiego, ogłosi! bullę, w której
zapowiedział zupełny odpust wszystkim ludom chrze­
ścijańskim, któreby wzięły udział w wojnie krzyżowej
przeciwko jego wrogowi. W maju 1412 r ogłoszono
bullę w Pradze. Hus w ystąpił tedy z wszelką stanow­
czością i grozą przeciw wezwaniu papieża. On i Hie­
ronim z P ra g i kazali publicznie, z całą silą wymowy
i k ry ty k i scholastycznej ') przeciwko treści tej bulli i
spalili ją wpośród wielkiego zbiegowiska tłumów.
Z przyczyny tego szafowania, odpustami powstaje też
H u s, ku największem u zgorszeniu duchowieństwa,
przeciw nadużyciom papiezkim i innym podobnym
ówczesnego kościoła. To też, aby zapobiedz szerzeniu
się św iętokupstw a po za granicam i Czech a zw łasz­
cza w pobratymczej Polsce, pisze on w tym duchu do
J a g ie łły króla Polski 2).
W tem poczęły się już szerzyć rozruchy ludu
w P radze a już jedenastego czerwca 1412 r. spalono
na rozkaz króla trzech młodych rzem ieślników za w y­
stępki, które popełniali po św iątyniach prazkich 3).
W spaniały pogrzeb, jak i im lud spraw ił, był jasnym
’) P a o a c k t . Gesch. B nhm ., III, 1, str. 2 7 5 — 2 77 , z o d ­
w o ł a n i e m s i ę n a O pera H u s s i, I. 2 1 5 — 2 35 , Questio
de indulg en tiis. D o b n f .h . M o n . IV, 146.
2) D ocum enta, str. 30 , Nr. 13. H ó f l e b . G eschichtsschrei-
ber der hussiłischen B ew eg u n g , II, 2 0 8 —9. List da­
towany z d n i a 10 c z e r w c a 1 4 1 2 r.
) Stafi letopisowe ćesstj, str. 15.
20

wyrazem wzburzonych m yśli tłum ów i ich rew olucyj­


nego usposobienia. W krótce zaszła i pomiędzy H usem
a U niw ersytetem niezgoda. Profesorowie U niw ersytetu
zakazują mu obrony artykułów Wikletfa a kler czeski
oskarża go już jaw nie o kacerstwo. O skarżenia te
wpływają na wzm iankowany powyżej proces H usa
przed kuryją; w lipcu tegoż ro'<u rzucają nań sędzio­
w ie papiezcy klątw ę, obciążając zarazem miejsce jego
każdorazowego pobytu, kościelnym interdyktem . Trze­
cie to już z porządku w yk lęcie, i ten interdykt, spo­
wodow ały jeszcze w iększe zaburzenia pomiędzy ludem;
H us tedy zm uszony b ył opuścić Pragę.
U siłow ania czynione w ciągu całego roku 1413
w celu złagodzenia rzeczy , nie odniosły pożądanego
skutku. Wśród udaremnionych rokow ań, okazały się
w szelk ie starania o pogodzenie W iklefistów z katoli­
kami a w łaściw ie z ortodoksam i, czystą niem ożliwo­
ścią , a gdy ci ostatni zaprzestali rokow ań, rozgnie­
w any król nietylko że odebrał im ich godności aka­
dem ickie, lecz w ygn ał ich naw et z kraju. W ygnani
byli to po największej części N iem cy.
W yklęty przeto Wiklefizm odniósł powtórne na
chw ilę zw ycięztw o i wstępuje w drugą fazę swego
rozwoju, jako żyw ioł narodowo czeski przeciw pow szech­
nemu kościołow i, jak również przeciw niem czyźnie.„N ie-
bądź mi Niem cem ", co ma oznaczać, niebądź mi wro­
giem, wołają czescy zw olennicy H usa '). A mistrz H us
nigdy się nie krył z tćm , że w alczy przeciw N iem ­
com, aby Czechom przynależne im w kraju zdobyć
stanowisko, to też w idzieliśm y, że z odkrytą przyłbicą

‘) P alacky . Gesch. JBohm, III, 2 str. 45.


•wywalczał 011 je swym rodakom w U niw ersytecie.
Teraz gdy pokonał następującą przeciw sobie ortodo-
ksyję, przystąpił ze swem i planami do zupełnego icli
urzeczyw istnienia. P rzedew szystkiem chodziło mu o za­
bezpieczenie praw ow ego J in g u a g iw n sclavonicum“,
m yśl, którą już Karol IY tak w ysoce był pojął i
urzeczyw istniać począł.
Tym czasem grom adził się już za wpływem Z y­
gmunta Luksem burczyka sobór w K onstancyi. Opieka
Zygm unta okazyw ała się tu konieczną: już to, że sobór
w P izie bezowocnie minął, to znowu dla spełzłego na
niczem synodu w R zym ie 1412 roku. D latego za w p ły­
wem jego, ogłoszono na W szystk ich Ś w iętych 1414 r.
uroczyste otw arcie soboru w K onstancyi. Obranie n ie­
m ieckiego m iasta do obrad mających się zgromadzić
ojców kościoła, w różyło św iatow ej a daleko sięgającej
polityce Zygm unta św ietn e owoce
Znakom itsze um ysły, jak P iotr d'A illy, Jan Chry­
zostom Gerson, odzywają się teraz za zupełną reformą
kościoła, „w gło w ie i członkach jeg o “, jak się podów­
czas obrazowo ze w zględu na papieża i na resztę du­
chow ieństw a wyrażano. Tyranija kleru, nieład w ko­
ściele bożym , św iętokupstw o, pogw ałcenie wolności
kościoła, ucisk narodów chrześcijańskich przez władze
duchowne, a w reszcie demoralizująca Europę schizma
kościelna, oto są błędy, które ten powszechny sobór
miał naprawić. I religijno-kościelny ruch w Czechach
nie uszedł baczności tego zgrom adzenia, a kto w ie,
czy nie w płynął on na przyśpieszenie rozpoczęcia so­
boru. G łów nie Zygm unt Luksem burczyk zwrócił 11a to
uw agę i w szed ł dla tego przez zaufanych mężów a przy­
jaciół H usa z tym że w układy. P rzyrzekł mu nietylko
22
glejt bezpieczeństwa, o którego prawnych własnościach
tyle dziś sporów, lecz przyobiecał nadto popierać jego
sprawę.
H u s w poczuciu prawości i ważności swej sp ra­
wy, niezw aża na powszechne przeczucia jego smutnej,
późniejszej katastrofy, i udaje się w licznem gronie
swych przyjaciół do K onstancyi. „Nie ufaj glejtowi
twemu i strzeż się go“, wołają nań zewsząd jego zw o­
lennicy, „on cię odda w ręce tw ych nieprzyjaciół ‘).
Żegnając się z nim, rzekł mu jak iś kraw iec Andrzej,
P olak a zwolennik jego: „Bóg niech będzie z tobą;
zdaje mi się, że już nie powrócisz! M iły w Bogu
a niezmordowany rycerzu panie J a n ie , niech ci da
król niebieski, tylko nie w ęgierski, nagrodę wieczną
za wiarę i pracę, którą za innie podejmujesz“ 2).
W taki sposób pojmowano jego glejt bezpieczeństwa,
lecz H u s inaczej sądził, a przeświadczony o świętej
praw dzie swej nauki, zwoływał podczas podróży w szyst­
kich swych przeciwników do dysput, zw ykłych ów ­
czesnych szerm ierek scholastycznych. W dniu 3 listo­
pada stanął H us w K onstancyi i to naw et bez glejtu,
który mu dopiero tutaj doręczono.
O tw arcie soboru nastąpiło dopiero 16 listopada
1414 r.; zanim to się odbyło, pracują nieprzyjaciele
H usa, oskarżając i oczerniając go przed zgromadzo­
nymi ojcami kościoła. O stre jego występowanie, naw et

') Opera H ussi, I, p . 87, cyt. u P a l a c k i e g o .


*) D ocumenta, str. 111, Nr. 67. Mały ten szczegół, który
sobie przypom ina Hus w Konstancyi, umieszczam jak
wszystko dotyczące stosunku m istrza do Polaków i
nawzajem.
23

tu w K o n stan cji, przeciw nadużyciom kleru, silne za­


ufanie w glejt i w poparcie Zygm unta, zgorszyło oj­
ców i przełożonych duchow ieństw a, podżegało złość
u nieprzyjaciół H usa. Zażądano tedy zewsząd jego
uwięzienia. W praw dzie w strzym yw ał się papież aż do
przyjazdu Z ygm unta; niepraw dziw a atoli pogłoska
o jego ucieczce pogorszyła sprawę. Pociągnięto go
tedy rychło do odpowiedzialności a już na dniu 6 gru­
dnia osadzono go na podstawie oskarżeń jego przeci-
ciwników w więzieniu u Dominikanów.
Zdaje się, że ta nagłość w działaniu zaniepokoiła i
papieża, gdy już wkrótce po uwięzieniu H usa, w ysadził
komisyję ’). P rzed przybyłym już do K onstancyi Z y­
gm untem , uspraw iedliw iał się naw et papież, że to
kardynałow ie są sprawcam i uwięzienia H usa. Zygm unt
atoli wcale nie w płynął na uwolnienie jego, a naw et
ucieczka J a n a X X I I I , nie zm ieniła jego smutnej doli;
owszem dostał on się do jeszcze cięższego więzienia
„G ottlieben" nad jeziorem bodeńskiem.
Uwięzienie H usa, nie przeminęło tak niepostrze­
żenie, jak b y to się zrazu wydawać mogło. Skoro się
o tem w Czechach dowiedziano, pow stały narzćkania,
krzy k i i w rzaw a, tru d n e do opisania. W K onstancyi
naw et znaleźli się ludzie, którzy w obec zgromadzo­
nych z całego św iata mężów świeckich i duchownych
w obronie jego w ystąpili. Ł atw o się domyśleć, z j a ­
kiego to grona ludzi w ystąpili obrońcy i protekto­
rowie H usa, byli to Czesi, jego rodacy, i pobratymcy
ich, Polacy.

*) K eom m el. Gesch. der bólim. R eform ation, str. 466,


Wydz. filozof. Tom VII. 4
24

W istocie. Poczęły się teraz silne interw encyje


za Husem ze strony czeskich i polskich panów, a mia­
nowicie posłów „am basadorów ", ja k ich podówczas
zwano, króla Jag iełły . Dola i nieszczęście rektora
„collegium Polonorum“, głosiciela „Ihiguagii sclavonici“,
wyrobiły u Czechów i u Polaków silne współczucie;
postanowili oni w staw iać się za nim, zapukać do serca
i do szlachetności Zygm unta. P ierw szą tak ą próbę,
m anifest wymierzony przeciw uwięzieniu H usa, żąda­
jący dlań praw a wolnej i publicznej obrony podpisują
prócz zaufanych jego przyjaciół czeskich, jak Duby,
trzech panów z Chlumu i „am basadorow ie" króla J a ­
giełły. Sąto panowie Z aw isza C zarny z Garbowa,
Jan u sz z Tuliszkow a i panowie: B oruta, Donin, B a­
licki i inni podówczas w K onstancyi przebyw ający ').
Interw encyja ta atoli nie skutkow ała, biskup Letomie-
rzycki zręcznie odpowiedział na zarzuty tyczące się
strony religijnej, a interw enijenci musieli znowu re ­
plikę pisać. Wzmogło to jeszcze bardziej solidarność
pomiędzy Czechami a Polakam i. Polacy występowali

*) D ocum enta. lle la tio P e tr i M lu d e n o w ić , p. 256. Ż e


P o lacy do d rugiej części in te rw e n c y i: Ccterum reve­
rend issim i etc., p. 25 7. nie p rz y s tą p ili, tłóm aczy t a
okoliczność dosadnio ich stanowisko nie m ięszania się
w sp raw y dotyczące czysto religijnej stro ny husy ty-
zijra. Pan B oruta, z n ajd ują cy się u M ladenowića, j e s t
osobistością w c a l e nam n ieznajo m ą. Być m o ż e , żę
z a sz ła tu pomyłka w odczytaniu te k s tu a może je s t
to błąd odpisywacza. B o ru ta bow iem to imię, którego
p odów czas w Polsce niespotykam y, ale B o le sta ~ Ł a ­
zanki, dom N ap o ra m i zw any istnieje p odów czas w r o ­
dzinie h erbow ej Ja s trz ę b c ó w . Obacz D ł . XI, 43 0 . Może
to więc k tó ry z J a s t r z ę b c ó w !
25

za Husem i przyszło naw et późniój do sporów, kiedy


biskupi znajdujący się na soborze, zwracając uwagę
na politykę P olski względem niem czyzny, musieli
ostro skarcić Witolda, ja k zapewne i Jag iełłę, że oni
raczej przeciw chrześcijanom, aniżeli przeciw najbezbo-
żniejszym heretykom walczą '). N aw et tego rodzaju
zarzuty nie zniechęciły Polaków. Trzeci raz zmuszeni
pośredniczyć 2), nie żałow ali mozołów i trudu, nie lę­
kali się nagabyw ań i narażenia się na niełaskę i złość
germ ańską, aby tylko ich starania pożądanym były
uwieńczone skutkiem . W dniu pierwszego czerwca
1415 r. wręczyli panowie czescy i polscy, deputowa­
nym soboru, cedułę H usa 8), w której objawił chęć
bronienia się na czynione mu zarzuty, Chociaż go na
wolność nie wypuszczono, to przecież uwzględnił sobór
głos czesko-polski, gdyż ogłosił, że zadość czyniąc
rzeczonym prośbom, zezw ala na publiczne przesłucha­
nie H usa. Przesłuchanie to, miało się odbyć w obec
zgromadzonego soboru w dniu 5 czerwca.
Chcąc pojąć i zrozumieć to zaszczytne bratanie
się Polaków a Czechów na soborze w spraw ie H usa,
musimy cokolwiek odstąpić od opowiadania smutnych
wypadków, aby chociaż z mozaikowych okruchów,
jak ie nam się w odnośnych przedstaw iają źródłach,
skrćślić stosunek m istrza do Polski i Polaków

*) Dowiadujemy się o tem z późniejszego listu Mar­


cina Y. do J a g ie łły , um ieszczonego w L ib e r cancel-
lariae, I, str. 3 6 . . . . , E x quo non defu eru n t in sacro
constanciensi con cilio, qu i insecłaren łu r nobilitałem
iuam etc.
J) D ocum enła, str. 2 6 6 .
s) JDocumenla, str. 273.
26

Poznaliśm y H usa jako rektora nowo fundowanego


„collegium Polonicum “ w uniw ersytecie prazkim. Sto­
sunki jego z królem J a g ie łłą byty tego rodzaju, że
mistrz zw racał baczność króla na szerzące się błędy
w kościele, równie jak to czynił w swej własnej oj­
czyźnie, wskazując je Czechom i królowi W acław ow i.
Ż e się H us częściej m usiał z J a g ie łłą listow nie zno­
sić , poświadcza początek zachow anego nam listu ').
w którym, jak już wiem y, najostrzśj występuje mistrz
przeciw błędom duchowieństwa, w szczególności prze­
ciw św iętokupstwu. Ł atw o tedy można się dorozumieć,
że duchowieństwo polskie niekoniecznie w zględnie pa­
trzało na sam ozwańczego a nieproszonego reformatora.
Mimo to pouczają dzieje (wbrew tw ierdzeniom niektó­
rych historyków) 2), że i pomiędzy polskiem duchowień­
stw em , liczy ł H u s przyjaciół na soborze a może i
zw olenników . Z ciężkiego w ięzienia, przeczuwając
śmierć m ęczeńską, pisze on w dniu 5 czerw ca do
przyjaciół sw ych przebywających w K onstancyi: „N ie
przypuszczałem , abym w śród takiego mnóstwa zgro­
madzonego kleru, nie miał ani jednego przyjaciela,
prócz duchownego ojca i jedynego doktora Polaka,
którego znam 3). I na rycerzów polskich niem iał po­
wodu skarżyć się H u s, i , ow szem chw alił on ich
przyjaźń, gdy w cześn iej, bo już czw artego marca
tegoż roku, pisze: „odwiedzali mię rycćrze polscy,

’) Jak to już słusznie zauw ażył C a r o . Gesch, P o l., I I I


Część, str. 5 1 4 , uw. 2.
a) Jak C a r o , tam że, na wielu miejscach.
8) Docum enta, p. 105, Nr. 6 3 . N on con sideravi, quod
haberem in tota m u lłiłu din e c l e r i a m icu m , praeter
pa trem et unum Polonum quem nosco,
lecz nie czescy, prócz jednego, który przybył z nimi" ‘), To
też często w listach jego można się spotkać z formułką:
„Proszę pozdrowić w szystkich panów czeskich i pol­
skich" 2). Z w raca się on zw łaszcza do tych z wdzięcz­
nością, którzy za jego spraw ą głosowali, gdy pisze
w swych ostatnich listach w następny sposób: „Pozdrów­
cie i dziękujcie panom królestw a P olskiego, bądźcie
wdzięczni ich pilności, że jako stateczni moi obrońcy
stanęli przeciw całemu soborowi" s). H us więc mając
na oku dwie tylko a bratnie narodowości, zda się nam,
zbliżał i jednoczył w życiu i pismach Polaków a Cze­
chów, narody o wspólnej mowie słowiańskiej. G dy­
byśmy znali dokładniej działalność jego w kolegijum
polskiem w Pradze, przekonalibyśm y się, że i na tern
polu nie zaniedbyw ał on popierać tę łączność, zw łasz­
cza w obec roszczeń niemczyzny.
Przekonanie to nasze, któreśm y powzięli z listów
rek to ra kolegijum polskiego, potwierdza obóz przeci­
wny „germ ański", jaw nem i obawami, że nauka H usa

’) D ocum enta, p. 99, Nr. 5 7 Q uidam m ilites P o ­


lani visita v e ru n t me, sed non B o h e m i, n is i cum illis
u nus.
2) D ocum enta, p. 1 0 4 , Nr. 62 : obacz również p. 12 7,
N r . 79.
s) D o c u m e n ta , p. 116, Nr. 7 1 i w ern y m panom
Polskeho kralowstw ie dekow ali i jic h piln osti wdSeni
byli, że oni ja k o bozi sta te e n i o bran ce a pomocnioi
p ra w d y postawili su se pro ti wśemu soboru ea sto k ra t,
dowodiece a odpow iedajiece k w yswobozenl memu, etc.
P orów naj list z czerw ca 14 15 r. ib id e m , p. 127,
N r. 79. . . . B eg ra tio r om nibus dom in is B ohem is et
d o m in is P o lo n is, q u i constanter et firm ite r se p ro ve-
rita te et pro m ei libertate h a lu e r u n ł,,.. etc.
‘28

ma już zwolenników w Polsce. Obawa tak a przebija


się w słowach Zygm unta Luksem burczyka, który wo­
łając w zgrozie: „przez Boga i do Polski docierają
nauki H u sa ‘), i tam ma on skrytych zwolenników i
popleczników*1 2), odkryw a najdobitniej m yśl, której
się srodze obaw iał św iat germ ański. D latego, gdy
nauki prazkiego m istrza poczęły się i w rękopismach
szerzyć zarówno w Polsce 9), jak i Czechach, gdy nadto
przyjaciel H u sa H ieronim z P rag i, ustnie chociaż nie
z tak pomyślnym skutkiem praw ił w Polsce o nauce
H usa “), trzą sł się ze złości Sybart, m agister U niw er­
sytetu wiedeńskiego i oczerniał H ieronim a 6), że ten
z wiklefizmem niósł do Polski zarówno socyjalne jak
i narodowe dążności. To też ta k Morawcy, jak C z e s i6),
jak wreszcie i U niw ersytet prazki 7) pojmują „Zlo h e-
m ia e reg n u m et lin g u a g iu m scla v o n ic u m , wśecka korona

‘) D ocum cnta, p. 3 1 5 . P e tri de M laden ow ić relatio de


M . J. H a s causa.
’) Obacz skargę kleru, D ocum enta, p. 4 6 1 .
s) Ibidem .
*) Dowiadujemy się o tem ze w spółczesnego listu Jas­
trzębca bisk. krak., pisanego do W acława patryjarchy
antyjocheńskiego. D ocu m en ta, p. 5 0 6 — 5 0 7 z 2 k w ie­
tnia 141 3 r. . . . ąui tam en licet hic pau cis diebus
% n o ra retu r, m aiores tam en in clero et populo fecit
com m otiones, etc mówi o Hieronim ie W ojciech
Jastrzębiec.
6) Pouczają, o tem dwa listy w sprawie Sybarta a Husa.
P ierw szy p isze Hus w prost do Sybarta (vide D ocu ­
m en ta , p. 6 3 , Nr. 3 1 ) , drugi stosuje rektor uniw.
prazkiego, w siedem dni p ó ź n ie j, do Uniw. w iedeń­
skiego, Doc. p. 5 1 2 .
*) D ocum enta, p. 5 4 7 oryginał w język u czeskim , w łać.
p. 5 4 9 .
7) Ibidem , p. 5 6 1 , 5 6 2 , Nr. 78.
29

Ćeska i jazyk slow en sk y“, jako jedno a całkow icie toż­


samo pojęcie. N ie raz przyjdzie się tedy Czechom
odwołać nie tył ko na sław ę korony w łasnego narodu,
będą oni w im ieniu daleko i szeroko rozpowszechnio­
nego słow iańskiego języka w zyw ać słow iańskie na­
rody do obrony sw ycli praw i sw ego bytu.
Te to były p ow od y, dlaczego sprawę H usa po­
pierali Polacy, a nietylko św ieccy , jak sądzili niektó­
rzy historycy. N arzucanie dziejom ówczesnym Polski,
jakiegoś źle zrozumianego ducha, który dziś ultra-
montańskim zowią ‘), w ynika z niew tajem niczenia się
i niezgłębienia podań historyka tej epoki, D ł u g o s z a ,
a jest wprost fałszyw ą drogą, która niezdoła nam roz­
jaśnić zagadki dziejowej, dlaczego P olska opuściła
w końcu sprawę hysytyzm u. Rozjaśnić atoli pytanie,
dlaczego ten źle nazw any duch ultram ontański osta-

’) Że tako w y duch u l t r a m o n t a ń s k i , j a k się go p o d o b a


p a n u C a e o w i nazyw ać, w tak iem rozum ieniu, j a k go
szanow ny profeso r przed staw ia , wcale nie istniał p r z e ­
konywają, p rócz innych d ow o dó w , k tó re w dalszem
naszem p rz ed s taw ien iu poznamy, i n iedaw no w ydane:
Uchwały zjaz d u Pio trk ow sk iego z r. 1 4 0 6 i tako w e-
goż z r. 1407 przez D ra M i c h a ł a B o b b z y ń s k i e g o .
Obacz R ozpraw y i spraw ozd. wydziału his. filozof.
Akademii U m iejętn ości, T. I, 1 8 7 4 , str. 1 0 8 — 123.
T reść ty ch u c h w a ł , j a k słusznie mówi w yd aw ca na
str. 1 1 8 , skierowaną, j e s t w ybitnie przeciw stano w i­
s k u , ja k ie sobie kościół polski w p o czątk u X V w.
zakreślał i rościł, i n a innej stoi podstawie, j a k nasz
dotychczasowy p og ląd na X V stólecie . . . ., str. 119.
W alczy on ta k dalece z pow szechnym po dziśdzień
p oglądem n a D ł u g o s z u o p a rty m , że nam się same
uchw ały w ydają anachronizm em .
30

tecznie przew ażył, dlaczego ortodoksyja u głów korony


Polskiej, mimo icli w ysokiego poczuwania się do łącz­
ności z pobratymczym narodem, nie pozwoliła P ola­
kom przyłączyć się do religijnego ruchu busytyzmu,
oto również zadanie nasze, które nam i inne odkryje
przyczyny, dla których ostatecznie ta w ażna sprawa
dziejowa, w duchu czeskich patryjotów umiarkowanego
stronnictwa, nie przyszła do skutku.
W ażnem byłoby pytanie, czy ambasadorowie pol­
scy, posłow ie na sobór konstancyjeński, nie działali
w sprawie H u sa za instrukcyją J a g ie łły . Ż e bowiem
tenże z razu przejmował się nauką H usa, chociaż w je ­
dnej tylko jej części, poświadcza w spółczesny kroni­
karz, przypisujący J a g ie lle (tuż po opowiedzianych
wypadkach H usa), chęć i wolę zagarnięcia dóbr kościel­
nych. K ról m iał w edług kronikarza tego tw ierdzić '),
że w szystk ie ziem ie należą do króla i na tej podstawie,
groził przedew szystkiem mnichom, że zabierze im ich
dobra, jako doń należące. W prawdzie gorszące podów­
czas stosunki w k ościele, sprzeczki pomiędzy stanem
św ieckim a duchownym, m ogły równie dobrze wpłynąć
na chęć i w olę króla, jak z drugiej strony listy Husa,
pisane w reformatorskim duchu. W szelako tym osta-

’) B i e l o w s k i . M on Pol. II. Dopełniacz Szamot, r o c z ­


n i k a T r a s k i , ua str. 8 6 3 N e ig iłu r W la d isla u s
rex P olon iae, haeresim H u ssita ru m in cu rre re t, prae-
la li etc...................... Unde u t su pra fa tu s W la d isla u s
r. P , cuilibet prela to m onasterii loąuebatur ita d ice n s:
s i tu m ihi dare nolueris que ego volo h abere, ego
accipiam tib i om nia bona m on asterii t u i , quod mea
m ihi tribuere contradicts; acsi p a ten ter diceret: mea
su n t om nia bona m o n a sterio rim in regno meo existen-
cium el non v e stra .11

d
tnim nalepy większy przypisać skutek, gdy ja k wiemy,
na Ja g ie łły żądanie przybyw a 1414 r.«H ieronim z P ra ­
gi do Polski i naucza nowości czeskich publicznie
w stolicy jego państw a '), gdy 1417 r. widzim y na
jego dworze czeskich rycerzy, broniących spraw y H u sa
a potępiających Z ygm unta za spalenie m istrza 2). Mogli
więc łatwo posłowie, ja k Zaw isza, J a n z T uliszkow a
i inni, działać w duchu instrukcyi Ja g ie łły . B iskupi
polscy, zajmują w procesie H u sa stauowisko prawno
kanoniczne 3), w każdym razie neutralne 4).
J a k już atoli wiemy z dziejów, interw encyja
czeskich i polskich panów , ze wszech m iar ważny
szczegół naszego przedmiotu, nie wpłynęła na stanow ­
czą zmianę doli H u sa. W praw dzie Polacy, więcej ja k
sam i Czesi stara li się odwiedzinami ulżyć i uprzyje­
mnić więzienie m istrza, w praw dzie m istrz wywdzięczał
się im za to czułemi pozdrow ieniam i, jednakow oż to
wszystko nie zapobiegło smutnej katastrofie, k tóra się

') P a l a c k y . G. B ., III, 1, 301.


2) B k z o l d . K a is. S ig ., str. 5 9 , Uw. 1, z odw ołaniem
się na In d e x , corp. hist. dipt. L iv o n ia e , I , 185.
s) Gdy Z y gm u nt Luks. p rz e d k ła d a ł Husowi n a soborze
dwie drogi do wyboru, żeby albo odwołał albo bro nił
swej n au k i, odw oływał się w tej m ierze do p raw a,
a p op arł go biskup polski, zdaje się, T r ą b a : E t ą u i-
dam u n tiq u u s episcopus de P olonia d i x i t : J u r a s u n t
ciura in C lem en tin is et S exto de h a ereticis, quomodo
debeat secum fieri. D o cu m en ta , llelu tio P e tri dc M la d .,
p. 310.
*) Ciekawem j e s t , że przy końcu 1 42 2 r. papież M a r ­
cin V żąd ają c kate go ry czn ie od Jag iełły od w o łan ia
K o ry b u ta z Czech, pisze doń, że na potęp ien ie i s k a ­
zanie H u sa zgodzili się: et oratores et p re la li a tuo
regno tran sm issi. L ib e r C uncellariae, II. p. 188.
W y d z . filozof. T om VII. 5
32

odbyła w dniu 6 lipca 1415 roku. W dniu tym spa­


lono H usa, jako kacerza na stosie w K onstancyi.
W iem y, jak ie w rażenia i objawy wywołał sm utny
koniec H u sa w Czechach. S k u tk i, jak ie za sobą po­
ciągnął, objawiły się ogromnem oburzeniem , jak ie
teraz zapanowało w Czechach. Rewolueyja religijna
soe3'jalna i narodowa poczęła się budzie, a w krótce
z tego powodu wybuchnąć m iał pożar, który ogarnął
nietylko Czechy, lecz i państw a i ludy ościenne. P rz y ­
czyniło się do tego najbardziej postępowanie soboru,
k tó ry miasto uwzględnić prośby Czechów o reformę '),
szle im ostre nagany 2), a polecając biskupom, ja k
1 znienawidzonemu przez Czechów Janow i Żelaznem u
zwalczenie W iklefistów, rozżarza tlejący już na dobre
ogień.
D w ie drogi mają tedy Czesi do wyboru, Je d n a
prowadzi do pogodzenia się z kościołem, do zadość­
uczynienia woli soboru, do poddania się rozkazom
kuryi. Lecz sumienie Czechów, i podrażnione k a ta ­
strofą H usa ich umysły, nadto obudzone już poczucie
siły narodowej, to w szystko zniewoliło Czechów do
obrania wręcz przeciwnej drogi. Zgromadzone dnia
2 w rześnia 1415 r. stany czeskie, ogłaszają dokument,
w którym wypowiadają posłuszeństwo soborowi, od­
wołując się do rozjemczego głosu przyszłego papieża ®.
W krótce potem zaw ierają zaczepno-odporne przym ie­
rze na sześć lat, w arując sobie wspólność w działaniu,
wolność w głoszeniu słowa bożego, niesłuehanie roz-

’) Documenła, p. 568.
2) Ibidem.
“) Documenła, p. 580.
33

kazów obcych biskupów, nieuznaw anie wszelkich w y-


klęó, a wreszcie postanaw iają w ysłać deputacyję do
soboru, w celu obrony królestw a. Oto pierw szy objaw
te g o , co w ściślejszem słowa znaczeniu, zw iem y hu-
sytyzmem ‘).
Do sm utnych następstw , które ten krok Czechów
za sobą pociągnął, przyczyni! się i król Zygm unt.
O stre jego listy wysyłane do Czech, pogróżki o poto­
pieniu w szystkich husytów i wikleflstów i więcej
śm ieszne, aniżeli groźne jego w ystąpienia przeciwko
panom Czeskim , te i inne środki jego św iatowej po­
lityki, nie byty w stanie ugasić pożaru w samym za­
rodku. W całych przeto Czechach, rosła i w zm agała
się nienawiść przeciwko niemu, zwłaszcza, że na jego
rozkazy katolicy, i to po największej części Niemcy,
ostro występować poGzęli przeciwko husytom 2).
K ról czeski W acław w gnuśności swej nie trosz­
czył się o nic, nic go nie obchodziły te ważne zdarze­
nia w jego królestwie. Dopiero, g ly papież M arcin V
groźbą i prośbą n akłaniał go do użycia ostrzejszych
środków, do zgniecenia husytyzm u, zezwolił na użycie
takowych. Te atoli zaradcze, a ostre środki, były tylko
św ieżą oliwą dolaną do ognia. Podsycany w ten spo­
sób, w ybuchnął on pożarem , a stało się to w dniu
30 lipca 1419 roku. D nia tego bowiem zarządził eks­
centryczny zwolennik H u sa , mnich J a n z Ż eliw a
(Selau) uroczystą procesyję z kielichem w ręku. Gdy
tłum y przybyły z procesyją w pobliże ratusza, a radni
m iasta, tudzież słudzy ratuszow i poczęli im urągać,

') K r u m m e l . Utraq. und Tabor, s t r . 8 .


*) Documenta, p. 561, 631, 600, 563.
34

rzucił się na nich roznam iętniony tłum, zdobył ratusz


i w yrzucił burm istrza i radców przez okna ratuszowe.
T ak więc m anifestacyje dotychczas dość spokojnie
się odbywające, zm ieniły się w jaw ne powstanie.
M ieszkańcy Nowego m iasta chcąc ujść niechybnej
zem sty W acław a, musieli ogłosić rew olucyję, musieli
zorganizować powstanie. To energiczne w ystąpienie
tłumów zdziw iło, ale zarazem i rozjątrzyło słabego
króla. P oprzysiągł on śmierć wszystkim husytom, a że
n a pomoc m iast rachow ać nie mógł, prosi o nią pota­
jemnie Zygm unta. Skutków atoli swej prośby niedo-
czekał się W acław ; mocna irytacyja spowodowała
n agłą jego śmierć. U m arł dnia 16 sierpnia 1419 roku ’)■
K ról W acław zostaw ił Czechy w stanie nader
smutnym. Tylko genijalny m ąż, któryby stanął obec­
nie na czele rewolucyi. nadałby jej w ybitny kierunek,
m ąż, któryby dwie idee hysytyzm u w jednę zespolić
potrafił, taki tylko mąż mógł uratow ać Czechów i ich
reformaeyję, mógł zabezpieczyć by t narodowości i re ­
formatorskiej idei Czechów. N iestety dzieje rzadko
zdobywają się na Rościsławów i Świętopełków, rze-
dziej na Samonów i C hrobrych, a i pierw si z tych
nie umieli połączyć strony religijnej z ideą państwa.
N adto ów w przysłowie weszły ch arak ter Słowian, że
gdzie się dwaj Słowianie zejdą, tam przynajmniej
dwa sporne a przeciwne sobie objawią się zdania, owe
odśrodkowe dążenia Słow ian, oto główna przyczyna,
dlaczego czeski husytyzm , już jako „czeska reforma-
cyja“, nie rokował trw ałego na przyszłość bytu. Z tejto

’) P e l z e l . I I , str. 6 9 0 , 687. A s c h b a c h . III, 19, że


Waeł a w z powoda npopleksyi nm arł, dowodzi jaBiio
P A i.A C K r. III, 1 str., 422 uwaga.
35

przyczyny, w net już po śmierci W acław a, rozdwaja


się husytyzm wybitnie na dwa odrębne, a wzajem wy­
kluczające się kierunki, na P rażan i Taborytów.
D w a te kierunki, zanadto w ielki wpływ w yw ie­
rają na losy husytyzm u i na stosunek P olski do
niego, abyśmy z niemi nie mieli się bliżej zapoznać.
P ierw si P rażanie dążą do zm iany i poprawy życia
chrześcijańskiego w stanie świeckim i duchownym,
biorąc za podstawę do tych reform, pierw otny kościół
Chrystusowy. Lecz czynią to w um iarkow any spo­
sób, bo baczą przy tern na naród, na byt ojczyzny,
k tó ry może bardziej im leży na sercu, a przynaj­
mniej ty le , co idea reform atorska. P rażan ie więc,
um iarkowani U trakw iści, będą silą przyciągającą Cze­
chów do Polski. Oni uciekać się będą pod opiekę skrzy­
deł orła białego, porzucą naw et skrajne dążności re ­
form atorskie dla politycznej idei ratow ania ojczyzny,
a może i dla idei połączenia się z ludem wspólnego
„linguagium sclavonicim.“ D rugi kierunek reprezentują
Taboryci. Oni znowu będą przeciw działać ideom kon­
serwatystów, jako sita odpychająca Czechów od Polski,
a działać będą z niezw ykłą energiją, pismem i czy­
nem, poświęcając politykę i ideę „ojczyzny", dla celów
religijnych reform atorskich.
I nie dziw. Liczni bowiem stronnicy tego d ru ­
giego kierunku pochodzą z ludu, z mas nieoświeconych,
a ich mistrzem i kaznodzieją je st pobożnym i ew an­
gelicznym duchem natchniony rycerz czeski F ra n c i­
szek Sitny. W pobliżu Uścia (A usti) zgromadzają się
tłum y na wielkiej górze, aby brać udział w ćwicze­
niach duchownych. Górę nazwano biblijnym wyrazem
„T abor", skąd nazw a tego skrajnego stronnictw a hu-
36

sytyzm u. Spow iedź, częsta komunija pod dwiem a po­


staciam i, słuchanie nabożeństw i ten ew angeliczny duch,
przypominający pierwotnych chrześcijan (bo naw et ró­
żnicy stanu nie było pomiędzy zgrom adzonym i), oto
charakterystyka pierw szych Taborytów. K apłani ich
w ystępow ali nadto przeciwko nadużyciom kleru i mni­
chów, a chcąc kościół do piórwotnego stanu przywró­
cić, odm awiali im prawa dziesięcin i własności. U ście,
stało się drugą P ragą dla husytyzm u, a że zw olennicy
tych nauk znacznie się od umiarkowanych Prażan
czyli K alikstynów różnili, nazwano ich od góry Tabor,
Taborytami ’).
Ci radykalni husyci nie stw orzyli ani osobnego
ogólnego wyznania, ani też politycznego programu, ich
zaś żądania były tego rodzaju, że gdyby b yły w eszły
w życie, m ogły się stać kościelnej nauce niebezpiecz-
nemi. D latego też, już w sam ych początkach skarżą
się umiarkowani na Taborytów 2), a naw et z ostrego
tonu mowy, w yczytać można zdolność ich do energii,
z jaką zw łaszcza później, z bronią w ręku przeciwko
Tabory tom w ystąpili.
Prócz tych dwóch głów nych stronnictw, wyrobiło
się w krótce trzecie, które stanow iła szlachta czeska,
które przeto szlacheckiem nazw ać możemy. Stronnic­
two to konserw atyw ne co do zdań religijnych, patrzało
z niechęcią na innowacyje religijne i socyjalne, grożące
ich znaczeniu i stanow isku. Stąd to ttómaczyć należy

Geschichtsschreiber der hussiłischen B ew e-


') H o f l e r .
gung, I, 79.
*) List Chrystyjana Prachatic do Tabor. Wacława Ko-
rrndy. D o cu m en ta , 6 3 3 , z r. 1 4 1 6 . List Jana Kar­
dynała z 25 stycznia 1 4 1 7 r.
37

niestałość szlachty czeskićj, częste zmiany ich zdań \


odstępstwa od umiarkowanych nawet Prażan, jak znowu
niechęć jaką ku nim żywią po części Utrakwiści a cał­
kowicie już Taboryci. Polityczne tylko stosunki mają
rozstrzygać, do jakiego obozu należeć ma szlachta
czeska, czy do Czechów a właściwiej do Prażan, czy
też do wrogich im Niemców.
Podczas gdy tak zarodki dualizmu w husytyzmie
kiełkują a wybuch rewolucyi nastąpił, zależał wszy­
stek ruch husycki od tego, jakie stanowisko zajmie
w obc rewolucyi król Zygmunt, prawny następca tronu
czeskiego. Znamy go już z Konstancyi, jako wrogiego
sprawie husyckiej. Reformy Husa nie były mu wcale
na rękę; widział on w nich tendencyje nieprzychyl­
ne swemu państwu, a najbardziej niepokoił go naro­
dowy duch panów czeskich umiarkowanego stronnic­
twa, owe związki panów pomiędzy sobą '), owe poro­
zumiewania się partyi prazkiej. Chociaż mu wielce
zależało na Czechach, a jeszcze więcćj na czeskiej ko­
ronie 2), to przecież swem połowicznem postępowaniem
na soborze, nie zadowolnił żadnej partyi, a oburzył na
się stronników Husa. którzy mu otwarcie przypisywali
katastrofę mistrza. Wiedząc, że Polska żywiąca u sie­
bie nie tak naukę Husa, jak żywą sympatyję dla bra­
tniego narodu, może się stać Czechom pomocą i obroną,
objawiał obawę Zygmunt już w Konstancyi o postęp
husytyzmu w Polsce s). Zapewne z powodu tejto obawy

') Documenła, p. 612 i 621; . . . . neque ąuemąuam in


regno foeilera inire, mdła a domino venia data, par eat.
2) Obacz list d ru k o w an y w w yciągu w P a la c k i e g o . Gesch.
Bohm. Ill, 1 , str. 148, uw, 173, z r. 1402.
’) Z yg m u nt mógł d o b rze wiedzieć, kędy szły n ow ato rs tw a
z Czech dalej, p rzy po m in ają c sobie sektę Bogumilców,
38

o P olskę, nie m yślał on teraz o wytopieniu liusytów,


jak się raz w gniewie byl w yraził, lecz owszem, po
śmierci b rata W acława, począł on pałać szczególniej*
szą miłością ku królestw u C zechów ‘)> którego korona
ciężyła mu na umyśle i sercu.
W Czechach tymczasem, różnice między zdaniami
P rażan a Taborytów powiększały się z każdym praw ie
dniem 2), a tylko w ypadki, które nastąpiły po nagłej
śmierci W acław a, przeszkodziły ogromnemu rozdwo­
jeniu, które przy spokojnym rozwoju, mogło się stać
zatrw ażającem . Śmierć W acław a zm ieniła zupełnie
czeskie stosunki. Zygm unt zostaje prawowitym królem
czeskim, a Czesi nie odmawiają mu zrazu praw do
korony. N ie troszczy on się naw et o małe rozruchy
czeskie, gdyż zajęty je st obecnie w alną na Turków
w ypraw ą, a pierw sze można będzie zdaniem jego i
po w ypraw ie uspokoić.
H usytyzm atoli, okazał daleko groźniejszą po­
stać, niż zrazu zapowiadał T ak P raż an ie, ja k i
Taboryci, dopuszczali się rabunku kościołów i klasz­
torów , wypędzali księży i gromili ostro sposób ich

która o stulecie wcześniej z Czech przybyła do Polski,


O pochodzie tej sekty do Polski, obacz S a d o k a B a -
r ą ,c z a : Rys dziejów zakonu kaznodziejskiego, I, 136
uw. O Waldensach w Polsce, obacz cytat z M a t h i a s a
F ł a o c i u s a u P a i . a c k i k g o : Ueber die Bezieluingen w id
das Verhaltniss der W aklenser zu den ehmaligen Secłen
in BOhmen. P raga 1869, str. 15.
*) D ocum enta, p. 660 . . . . ex singulari antoris praeci-
p u i previlegio ąuem ad ipsum regnum Boliemiae ge-
rim as. Porównaj p. 668, ibidem.
2) Obacz A rticuli X X I I I a m agistris cleroque pragensi
contra pulluldntia Taborilarum sectae dogmata publi-
cati, 2 8 sept. 1418. Documenta, p. 67 7 — 681.
39

życia, T e i inne objawy sfauatyzow anego ludu, wyro­


biły w krótkim przeciągu czasu, naw et pomiędzy naj-
bardziój tolerantnym i, nieprzyjaciół i przeciwników
husytyzm u. Gdy nadto i kuryja zaraz po w stąpieniu
Marcina Y na tron papiezki, zachęcała i w zyw ała
królów chrześcijańskich do użycia ostrych środków
przeciw rozruchom czeskich kacerzy, w tedy i J agiełło,
zrazu tolerantny, niechętnie począł patrzeć na takie
now atorstw a i reformy religijne, które połączone były
z rozruchami i burdami ulicznem i Toż gdy na w ieść
o rabunkach kościołów i klasztorów prazkich, rozległ
się. po Europie okrzyk zgrozy i oburzenia, nie mógł i
neofita obojętnem patrzeć okiem na sprawców w ygna­
nia księży i zakonników cze sk ic h , udających się po
największej części do stolicy jego państwa, do K ra­
kow a l). Skargi tych mężów, którzy „dla znienaw idzo­
nego języka czesk ieg o'4 nie m ogli się gdzieindziej udać,
ich narzekania na sprawców niedoli, usposobiły króla
nieprzyjaźnie ku Czechom. K ied y w ięc go podówczas
papież zaw ezw ał do w ystąpienia przeciw czeskiem u

,) Ż e wygnani z Czecli kap łan i, po największej części


do Krakowa się udaw ali, wypływa z następującgo
miejsca w L ib e r B en efieioru m eccl. crac., II I, 81 . . .
. . A c c esse ru n t. . . regem ( V ladislau m ) p lu re s ex B o ­
hemia et P ragen si stu dio insignes doctores et v ir i, et
pene totius illiu s u n iversita tis doctissim orum hominum
flos, decus et n e rv u s, gui regno B ohem iae et civila te
P ragensi in labcm haereseos V iclefistaru m , plu resqu e
a lia s abom inandas pestes et errores, in gnibus et hacle-
nus m aior p a rs illiu s g en tis . . . . p e rs istit ruente,
expu lsi, — a d p iu m ei C h ristian issim u m regem , cum
ubique te r ra ru m , p ro p te r solius idiom atis slavon ici
sive B oliem ici livorem et o d iu m , se sciren t in visos et
exosos, passim se sin g u li conferebant.
Wydz. filozof. Tom VII, 6
kacćrstw u, a król Z ygm unt kilkakrotnym i poselstwami
(lo zjazdu w Sączu zachęcał, przychylił się do tej prośby
Jagiełło i w dzień N arodzenia P . Maryi 1419 r. przybył
do Sącza *).
Z ygm unt zam ianował był królowę Zofiję rejentką
Czech, powierzając polityczne kieiow nictw o tego pań­
s tw a , wielkiem u burgrabiem u, znakomitemu w Cze­
chach Czenkowi z W arten b erg a J a k już wiemy, roz­
ruchy czeskie nie obeszły go tak bardzo, wszak wielu
z czeskich panów zaręczało mu wierność i przychyl­
ność, a w ypraw a n a Turków nie mogła być zdaniem
jego odwleczoną. D latego, gdy mu Jag iełło począł do­
radzać, aby po załatw ieniu spraw publicznych, jak
najśpieszniej podążył do Czech, w celu stłum ienia cze­
skiego k acerstw a, nieusłuchał Zygm n t, ja k donosi
D ł u g o s z , tej zbawiennej rady 1 owszem dotychczaso­
wa obawa jego o Polskę i jej do husytyzm u czeskiego
stosunek, została zupełnie uspokojoną tern właśnie, że
król Jag iełło, obiecywał mu naw et zbrojne posiłki na
wyprawę czeską, na burzycieli kościołów i klasztorów.
A jak się trafnie dorozumiewają 2), Zygm untowi głó­
wnie chodziło o niewm ięszanie się polskiej potęgi
w spraw y czeskie.
Słusznie, czy niesłusznie, czynią współcześni
zarzut Zygm untowi, że nie podążył teraz już do Czech,

*) D ł. X I, 4 0 5 , podaję datę 8 września, którą, przyj


mujemy. Porównaj C a k o , Gesch. Pol., I I I , 4 9 8 . G o
ł ę b i o w s k i . Panów, Wład. Jagiełły, I, 274, uw. 45C
Liber Cancellariae, II, 117, LXIV i uwagę. Z e i s s b e r g
Analelden zur Gescli. cles X V Jahrh., str. 3G3 . .
quando dominus rex equitavit in Sandecz...............
aj IJ e z o l d . Kais. Sigmund, s t r , 3 3 .
41

dla stłum ienia rewolucja '), że nie ugasił pożaru w sa­


mem zarzewiu, to odrzucenie przezeń żądań czeskiego
sejmu, który mu objawiał życzenia kraju przed w stą­
pieniem jego na tro n , było krokiem również niepoli­
tycznym. Czesi żądali zupełnej wolności religijnej,
a zatem komunii pod obiema postaciami, nieprzypusz-
czania duchownych do urzędów świeckich itd , am nestyi
dla m iasta P ra g i za ostatnie rozruchy, jak o tśż zupeł­
nego zczechizowania urzędów miejskich i królewskich.
Ż ądania te odrzucił Zygm unt. Po raz drugi zastana­
wiają się tedy Czesi, czy mają w obec postępowania
Zygm unta opuścić „swą w iarę“, czy też zbrojną ręką
wystąpić przeciw królowi i rejentom. Równie jak po­
przednio chw ycili się drugiego środka, już to z obawy
przed Zygm untem , już to spowodowani podrażnieniem,
srogością i g w ałtam i, jakiem i jeszcze za życia W a­
cława, chcieli spraw ę ich umorzyć katolicy. A chociaż
idea husytyzm u podzielona, chociaż ją dwa sprzeczne
pomiędzy sobą reprezentują ogniska, chociaż P rażanie
a Taboryci to dwa wzajem się wykluczające i nie­
przyjazne obozy, to przecież myśl obrony ojczyzny
od wrogów, łączy ich przynajmniej w wojnie obronnej
w jednę nierozerw aną całość. T a to okoliczność tłó-
maczy owe szczęście wojenne husytów, ów dzielny opór,
który staw ili Czesi przeciw naw ałow i Niemców. A niem­
czyzna, na którój czele stoi król rzym ski, reprezentuje
prócz katolicyzmu występującego przeciw herezyi cze-

'j Z a r z u t t e n s p o t y k a m y u A n d r z e j a z R a t y s b o n y .
H o e l e b , I 569; I I 4 0 7 , u W i n d e c k a : M e n c k e n I,
1129 ; u E n e a s z a S y l w i j u s z a w Vita Sigism undi. i
IJisl. BoJićmiae, c a p . 3 8 , a z t ą d i u D ł u g o s z a j . w ,
42

skiśj, przeważnie w rogi całej Słow iańszczyźnie żywioł,


to tćż i z tego ostatniego powodu, gromadzą się roz­
dwojeni Czesi pod jeden w spólny sztandar. N aw et
charakter wypraw krzyżow ych, jakie przedsiębiorą
N iem cy przeciw husyckim Czechom, nie nosi na sobie
ani w części znam ienia w alki św ietej przeciw herety­
kom; ma on raczej w iele podobieństwa do wojen pół­
nocnych K rzyżak ów , pozornie religijnych, które atoli
w gruncie rzeczy noszą piętno ucisku L itw y i Żmudzi.
A teraz zrozumiemy ju ż, dlaczego pierw szy po­
wód do takiego usposobienia C zechów , względem
N iem ców , trzeba przypisać H usow i. Mąż ten, który
calem sercem tchnął m iłością ku w szystkiem u, co oj­
czy ste, w yrażał się: „że B ó g raz tylko dał Czechom
kraj czesk i, tak , jak ongiś Izraelow i kraj obiecany,
że przeto Czesi powinni być od N iem ców w pokoju
pozostawieni '), winni być g ło w ą , a nie ogonem kró-
le stw a “ 2). H us zrozumiał dążności Niem ców w Cze­
chach, a niem czyzna wyrugow ana z U niw ersytetu
prazkiego, mści się za to szerzeniem nienaw iści prze­
ciw Czechom. Germ ańscy uczniowie prazkiego U ni­
w ersytetu , spekulanci niem ieccy w ygnani z Czech,
kupcy, rzem ieślnicy, a najbardziej niem ieccy duchowni,
pobudzają słowem i czynem całe N iem cy, ba naw et
zniem czałe m iasta w królestw ie P rzem yśla, przeciw
Czechom. Cały zachód i kuryja nie szczędzą słów
oburzenia na kacerzy, na nieprzyjaciół w szystkiego
chrześcijańskiego świata; w tern św ietle bowiem, przed­
staw iają N iem cy Czechów katolickiem u zachodowi.

*) K r u m m e l. Gesch. der bohm. Reformation, str. 206.


a) H o f i.io r . Geschichtsschreiber der hus. Bewegung, II ,
158, 1G4.
43

Zygm unt Luksem burczyk nie zdaw ał się i teraz


pojmować znaczenia i ducha czeskićj rewolucyi. Uspo­
kojony w obawie swćj o Polskę, zw racał on na naro­
dową i religijną stronę ruchów czeskich mniejszą
uw agę, aniżeli tego w ym agały groźne okoliczności.
D lategoto, jak w iem y, nie zw ażał on na propozycyję
czeskich panów ')> ani też zadość uczynił prośbie P ra­
żan o am nestyję, a utrakw istów o wolność religijną.
N akazany odeń pokój w C zechach, zm ierzał oczyw i­
ście do tego, aby całą fę sprawę w zaw ieszeniu utrzy­
m ać, zanimby on z W ęgier nie powrócił. A wtedy,
mniemał Z ygm unt, że łatwo będzie mógł poskiomić
czeskich kacerzy i rokoszanów; że będzie mógł zająć
stanowisko obrońcy całego C hrześcijaństw a2).T ak m nie­
mał Zygm unt, ów w ielki polityk ów czesnego św iata, jak
go nazywają jego chwalcy. Pomijając te przechwałki,
dowiadujemy s ię , że nadzieje te zaw iodły Zygm unta
zupełnie, a skutki w ykazały, że polityka jego była za
w ielką, aniżeliby ją miał pojąć i zrozumieć św iat ów ­
czesny, w praktyce, chybiła całkowicie.
T ak więc, w następstw ie tej polityki, rozchwiał
się zw iązek pomiędzy rejentką a katolickim i i husy-
ckimi panami, który był Zygm unt w Czechach naka­
zał, a rozchw iał się jeszcze przed samym zawiązkiem .
W tedyto husyci prazcy, obawiając się .z e m sty ze strony
rejencyi, powołują dowódzcę obozu Taborytów, sław nego
później Ż y żk ę do Pragi. T ysiące „ b r a c i“, po większej
części z czeskiego chłopstw a, które opuściło dobytek
i rodzinną chatę, aby ze wspólnego żyć m ienia, w y­
k ształca się pod wodzą Ż yżk i na dzielnych wojowni-
') P a l a c k y . Gesch. Bohm. , III, 2 , 5 5 .
2) G b u n h a g e n . J)ie JTusitenMmpfe der Silesier, s t r , 1 4 ,
u
ków. Pomiędzy nimi a Zygmuntem jest przepaść bez­
denna, dlatego tćż oni pierwsi występują przeciw
niemu z orężem w ręku Powołani przez Prażan, zbli­
żają się oni do stolicy. Gdy atoli rejencyja, przeciw
tym zwołanym na sejm prazki mieszkańcom Uścia
zbrojno wystąpiła, powstała walka i pierwsze krwawe
starcie. Byłoto w pierwszych dniach listopada 1419 r.
W ypadki te przekonywają husytów, a właściwie Żyżkę
i Mikołaja Husa, że Pragę należy oczyścić od nieprzy­
jaciół wiary, od zwolenników Zygm unta, skutkiem
czego opanowują oni w tym dniu prazki zamek, który
dotychczas trzymała załoga Luksemburska.
Przestraszona tem królowa Zofija, zezwala na
zawieszenie broni, które ma trw ać do 23 kwietnia
1420 roku; na wolność głoszenia słowa bożego, na uży­
wanie kielicha przy komunii. Zapóźne te atoli kon-
cessyje, o tyle tylko powstrzymały rozruchy, o ile
Prażanie przyrzekli nie burzyć więcej kościołów, a za­
mek wyszehradzki rejencyi oddać. Zawieszenie broni
mało skutkowało, zostało bowiem zawarte wbrew woli
Żyżki i Mikołaja Husa, i spowodowało ich do wyjścia
ze swymi towarzyszami z Pragi. Pierwsze srogie wy­
stąpienie Kutnohorskich Niemców przeciw Taborytom1!,
zagrzało ich do walki przeciw Niemcom, w pośród któ­
rych tak rychło miał już zajaśnieć Żyżka.
Król Zygmunt wreszcie ocknął się ze swej nie-
czynności, a to dopiero wtedy, gdy Zofija w ręce jego
rejencyję złożyła. Teraz dopiero zaczął się on przeko-

ćr. B. III, 2, str. 74, Uw. 52; list Prażaą


’) P a l a c k y .
do weneckiego doży.
45

nyw ać, ja k niezbędną była obecność jego w kraju.


Pomimo to atoli i teraz naw et nie poszedł on do Czech,
lecz zwołał sejm do B erna, (grudzień 1419 r.), gdzie
w ystąpił z ostrem i przeciw zbuntowanym groźbami,
myśląc, że tern zaradzi złemu. Dum ą i zarozumiałością,
jakoteż przesadnem swem w ystąpieniem skierowanem
tam że przeciw Czechom, zatrw ożył on na chwilę n a­
w et P rag ę '), a tern bardziej szlachtę, panów czeskich
i um iarkowane stronnictw a. G orliwym i katolikam i ob­
sadza on najwyższe urzędy kraju , a przeciw kacerzom
występuje ze znaną swą srogością.
Tymczasem odnosi oręż Ż yżki św ietne w Cze­
chach zw ycięztw a nad Niemcami, Lecz gdy Ż yżka
zdobywa Uście i zakłada rzeczpospolitą taborycką 2),
k tó ra ma św ietną dlań rokow ać przyszłość, Zygm unt
stosownie do wyczekującej swój polityki, nie udaje się
z Berna do P ra g i; jedzie 011 do W rocław ia, aby ze­
braw szy tam wojska krzyżowe, jednym zamachem po­
łożyć‘kres rozruchom czeskim. N adto powołała go do
W rocław ia spraw a północna; Zygm unt m iał zaw yro­
kować w odwiecznym sporze P olski z K rzyżakam i.

II.
Poznaliśm y tedy genezę czeskiej reformacyi i
czeskiej rewolucyi i zaznaczyliśm y usposobienie P ol­
ski względem husytyzm u. W iem y zresztą z dziejów, iż
nauka H usa szerzyła się w Polsce i gorliwych teraz

') W aw rzyniec z B rzezo w y a I I ob’/. e r a . I, 3 4 8 .


2) K r u m m e l . U traą. u. Tabor., s tr. 2G i n ast.
46

zw łaszcza pomiędzy m łodzieżą znajdowała zw olenni­


ków , gdyż obostrzone normy akademii krakowskiej,
zm uszały każdego nowicyjusza do złożenia przysięgi,
iż nie będżie zwolennikiem tego „kacerstw a“. Źle
zresztą i w innych sferach społeczeństw a polskiego,
że w prowadzących 11. p. handel przez Szlązk z po­
bratymczym narodem Czechów ‘), szerzyły się tenden-
cyje przychylne husytyzm ow i, jest wiadomą rzeczą.
Poświadczają to nietylko okrzyki zgrozy ze strony so­
boru, Zygm unta i N iem có w , lecz nadto i ściślójsze
później stosunki pomiędzy P ragą i Krakowem 2), które
nam wypadnie poznać szczegółow o w dalszym toku
naszego studyjum. P olityk a J a g ie łły i rady koronnej,
zm ieniła się ato li, i to nietylko jakeśm y zauw ażali,
skutkiem grozy zaburzeń liu sy ck ich , lecz zapew ne i
skutkiem w ystąpień papieża, skutkiem paszkwilu. F a l-
kenberga, którym mnich ten skompromitował na so-

*) F j r .J. J e k e l . P olens Ila n delsg esch ich ie, §. 10, str. 124.
Obacz listy o h a n d lu prochem strzelniczym K rak ow ian
z husytami, u R a c z y ń s k i e g o . Cod. dip l. L itlim n ia e ,
str. 343.
s) Obacz listy P r a ż a n do K rak o w ian i n aw zajem u P a -
l a c k i e g o : B e itr a g e , I , str. 9 2 , Nr. 9 4 i następn y.
N a w e t kap łani husyocy w dość wielkiej liczbie n a u ­
czają i głoszą nauki H usa w Polsce i to bez p r z e ­
szko dy , (Obacz fra g m e n t u H o f l e r a I I , 4 7 9 , lecz
j a k C a r o . G . P. III, 1 5 2 , słusznie zauw ażył, p ió ra
H ieronim a z P ra g i) chociaż i bez zezwolenia i tylko
wiedzeni płochą o dw ag ą, ja k się powyższy fra g m e n t
w yraża. K ap łan i ci k a ż ą n a w et później w obec dw oru
królewskiego, ja k to świadczy D ł u g o s z , a Zbigniew
Oleśnicki widzi się zmuszonym wyrzucić n a tręteg o
k a p ła n a z kazalnicy. O sto sun kach Jagiełły z k a p ła ­
nem husyckim K rystynem , ob. D ł . XI, 63 9, 64 0,
47

borze polską koronę 1). D la te g o też sia l ta k k ról, ja k


i U n iw e rsy te t k ra k o w sk i n a ręce soboru zap ew n ien ia
praw ow ierności kościołow i k ato lick iem u i uległości
postanow ieniom soboru 2). A lubo z ty c h listów , w y­
czy tać można n iek łam an ą dążność ducho w ieństw a pol­
skiego do reform relig ijn y ch , do k tó ry c h ono w ja w n y
sposób zachęca zgrom adzonych w K o n sta n cy i ojców
kościoła, to z dru g iej stro n y w iem y dobrze, że czysto
dogm atyczne k w e sty je , ja k ie n. p. podjęli husyci, b y ły
Polakom podów czas obce. C h a ra k te r bowiem P olaków ,
niep rzy p u szczał do k ra ju n o w ato rstw re lig ijn y c h , ja k
to tra fn ie zau w a ż y ł w spółczesny b isk u p J a strz ę b ie c ,

*) J e s tto tra fn e zdanie H o f f m a n a : O panslaw izm ie z a -


zachodnim, str. 4 2 — 44.
2) M a n s i . Coll. mag. Concil. T. XXVII. 21 sesyja konst.
konc. z ro ku 1 4 1 6 na p ag. 931 , 9 3 4 — 936. L ist
Uniw. k rak. do soboru, d ru k o w an y w Cod. d ip l. U niv.
Cracov. I , N r. 58 . Chociaż w tym liście w ystępuje
U n iw ersy tet przeciw H u so w i, p rz yp om ina nmn całe
myśli tegoż, k tó re on 1 41 2 r. p rz esłał Jag ielle w liście:
„de sim oniaca liaeresi. 11 Oto ta k n. p. piszą z U n i­
w ersy tetu k ra k o w s k i e g o : 'E xpurgate demum vetu s fer-
mentum horrendae am bitionis in clericis . . . . F ia t
e lia m , óbsecram u s, nova conspersio in v ir is religiose
sc vivere p u ta n tib u s . . . . E ve llite de agro dom ini
a v a ritia e sp in a s et c u p id ita tis, qiiae clericos exocu-
la n t, . . . N a list t e n , może tro ch ę za drasty czn ie ,
zw rac a uw agę M o r a w s k i w Sądecczyźnie, II, str. 112.
P r ą d ten, któ ry dążył do reform relig ijn y ch , a k t ó ­
rym p rzejęło się i duchow ieństw o polskie, po chodził
z C zech , a mianowiqie wywołany był wpływem p o ­
p rze d n ik ó w H usa. I ta k wiadomo n. p . , że n a u k a
Milica sięga aż do Polski, gdy G rzegorz. X I skarcił
bullą z dnia 10 stycznia 1 3 7 4 r. a rc y b isk u p a g n ie­
źn ieńskiego za t o , iż nio w yrugow ał ze swej dyje-
cezyi kacerskich n au k Milića. R a y n a l d , ann. eccl.
ad. h. a.
W ydz. filozof. T om VII. 7
48

przeto spory relig ijn e w zn aczen iu d ogm atycznem , ja k


je b iskup pojm ow ał, „ n iem iały w P o lsc e żjrznć, do
w zrostu gleby" N ad to n ie z a w isło ść P o lsk i od k uryi
w sp raw ach k r z y ż a c k ic h , n a k a z y w a ła ju ż z czy sto
p olityczn ych p rzyczyn u nikać sporów re lig ijn y ch , albo
przynajm niej sk ry c ie tolerow ać cz e sk ie n ow atorstw a.
D u ch o w ień stw o p olskie rychło ju ż m iało się p rzeciw
„ h erezyi czesk iej obw arow ać statu tam i którym później
nadano m iano sta tu tó w Trąby." Z w o ła n y a to li synod
p rzez arcybisku pa M ikołaja T rąbę na d zień 13 s ty c z ­
n ia 1420 r ., n ie p rzyszed ł do sk u tk u z p rzy czy n y
zjazdu w r o c ła w sk ieg o *), odroczono go p rzeto na czas
późniejszy.
J e ż e li ato li P o lsk a n iezrozum iała, lub te ż zrozu­
m ieć n ie m ogła religijn ej stron y c z esk ie g o h u sy ty zm u 3) ,

') List Jastrzębca z dnia 2 kwietnia 1413 r . , obacz


D acum enta, str. 500. Wprawdzie według I I o f l e r a :
GeschicMsschreiber, III, 158 (Cod. Un. Prag. A.
12, f. 30), miał już 1414 r. jakiś paroch w ko­
ściele prazkim św. Marcina, rozdawać komuniję pod
obiema postaciami. Paroch ten nazywał się Zygmunt
r Rzepański“ , a I I ó f l e r dodaje, że ten: w ar seinem
N om en nach aucli kein Bohme. Spór o narodo­
wość Itzepańskiego, do niczegoby nas niedoprowadził,
a rewindykacyja jego dla narodowości polskiej, w hi-
storyi o husytyzinie traktującej, również na nicby
się nieprzydała.
4) Wiadomość tę i to trafne dorozumiewanie się, czer­
piemy z publikacyi Dr. S t a n i s ł a w a S m o l k i : Archiwa
w W. Ks. Pozuńńskiem i w Prusiech. Kraków 1875,
str. 36, 37. Odbitka z IV t. Sprawozdań Wydz. hist,
fil. Akad. Umiejęt.
8) Ja k to na kilku miejscach swej Ilistoryi czeskiej mówi
P a l a c Ky . Ż e Polska tej religijnej strony husytyzmu
nie rozumiała, dowodzą dziwne a oryginalne posta-
49

to tern bardziej zrozum iała drugą jego stronę, ruch na­


rodowy, rewolucyję. P atryjotyzm Czechów przem awiał
już dawniej kilkakrotnie o pomoc do P olski, w jasnpm
poczuciu obrony narodu od naw ały Niem ców ; przem a­
wiał on w przedjutrzu wielkiego boju z Niemcami,
głosem ich króla Przem ysław a O ttokara lecz n ad a­
remnie. D ziś a to li, kiedy obudziła się tak wysoce
w alka Polski przeciw Niemcom, kiedy zakipiała wroga
jej nienaw iść przeciw ich żądaniom i dzikim napaścjom,
kiedy ona wreszcie na polach Q runw aldu i Tannen-
berga chrzest i błogosławieństwo tego szlachetnego
obudzenia się otrzym ała, wtedy zapraw dę zrozum iała
Polska aż nadto dobrze myśli i dążenia rewolgcyi
czeskiej. Zrozumieli teraz Polacy, że naród czeski
chce zrzucić z siebie jarzm o niemczyzny, i że obowią­
zkiem ich, je st dopomódz „bratniem u narodowi o wspól­
nej mowie słowiańskiej “
D la jaśniejszego zrozumienia tej m yśli, przypo­
mnijmy sobie, że na długi czas przed chwilą, kiedy
po całej E uropie, a zw łaszcza u słow iańskich naro­
dów, począł się budzić wrogi przeciw Niemcom a n ta ­
gonizm z) , że dawno przedtem , nim H us na uniw er­
sytecie prazkim wywiesił sztandar walki przeciw
niemczyźnie, wyszła z łona szlachty czeskiej kroni-

cie S p ytk a z M elszty n a , Z b ą sk ie g o , S io str z e ń c a , itd .


k tó r z y li socy ja ln ą stron ę h u sytyzm u w P o lsce p o d ­
n ieśli i p od sztan d arem tych id e i w a lc zy li.
3) S z a j n o c h a . J a d w ig a i J a g ie łło , II, 8 , 9 , ze S t e n z l a
U rku n den bu ch z u r G eschichte des B is th u m s B r e s la u
im M itte la lłe r . L X X I, 1 5 1 , 1 52.
a) S z a j n o c h a . T a m ż e , w zn ak om itym źród łow ym u s tę ­
p ie : T eu to n izm , II, 1 — 7 6 .

A
50

ka '), może i bardzo słusznie za zw iastunkę husyckiej


re w o lu cji uważana. „ W o1q mieć czeską chłopkę za
żonę, aniżeli Niem kinię, chociażby naw et córkę cesa­
rza^ , śpiewano podówczas 2). „N ależy Niemców, ja k
pokrzywę wyplenić i z niej oczyścić kraj rodzinny",
woła szlachta w tej kronice 3). A o niemieckim cesa­
rzu A lbercie mówiono, chociaż później, zwykłem u Cze­
chów przysłowiem 4): „dobry acz Niemiec" 5). Z a czasów
zaś husytyzm u, jakim że patryjotyzm em wieją m anifesty
czeskie 6) ja k głębokiem poczuciem nienaw iści prze­
ciwko Niemcom są onę przejęte? ja k wreszcie uw i­
docznia się w nich zrozumienie dążności Niemców,
których zadaniem „w ytępić ludy słowiańskiego języ­
k a " ? 7). Te tak jasno wypowiedziane myśli Czechów,
i ich w ielką chęć do w alki z N iem cam i, znajdujemy
jak b y w konterfekcie w narodowym kierunku Polski,
ja k i podówczas sobie naznaczyła względem K rzy ­
żaków 8). I nie zadziw ia to nas wcale. W alk a bowiem
przeciw Niemcom je st p ra sta rą i wspólną słowiańskim

7) V . H a n k a . D a l im i lo w a c h r ó n i k a ć e s k a . P r a g a 1 8 4 9 .
Z d a n i e M e i n e k t a o t e j k r o n i c e u P a l a c k i e g o : W iir-
digung der alten bolimischen Geschichtsschreiber, 1 08 .
M e i n e b t z w ie t ę k r o n i k ę : D ie Trom pete des H ussi-
teńkrieges.
2) H a n k a . D a l. chroń. j. w., s t r . 73 .
3) T a m ż e , str. 8 2 .
4) S z a j n o c h a , II, s ir. 3.
s) D o b n e b . M on. I , 2 4 0 .
6) A r c h i v Seski, I I I , 2 1 2 .
7) T a k m ó w i ą oni w liście do W i t o l d a ( L iber cancell.
I I , 9 6 — 9 9 ) , k t ó r y w c ią g u d a ls z y m n i n ie j s z e g o r o z ­
d z i a ł u sz c z e g ó ło w o p o z n a m y .
8) S z a j n o c h a , j . w. passim . V o i g t . Gesclt. P rę u ss., VII,
1 4 0 , U w . 1.
51
narodom P olaków i Czechów. Toż g d y ci o statn i od­
w ołują siQ do p ie rw sz e ń stw a w łasn eg o ję z y k a przed
języ k iem niem ieckim , w e w łasnej ojczy źn ie, w tym że
sam ym czasie, pisze i J a g ie łło do K rzy żak ó w , by nie
korespondow ali z nim w ję z y k u niem ieckim d lań n ie ­
zrozum iałym , g dyż językiem pow szechnie w dyplom acyi
przyjętym , je s t języ k ła c iń sk i '). A k ied y całą P o lsk ę
ow ład n ęła m yśl w y p len ien ia rozw ielm ożnionych n a d a­
w nych polskich ziem iach K rz y ż a k ó w , to Czesi w po­
czuciu jednoplem ienności, sp rzy jają tymi narodow ym
a w spólnym d la nich dążeniom . To poczucie zap ro w a­
dziło ich n a pola G ru n w a ld u , g d zie w b rew m yślom i
żądaniom W a c ła w a i Z y g m u n ta, p rzy czy n ili się wszel-
kiem i siłam i do zw y cięztw a P o la k ó w , a do k lęsk i
zakonu. Im iona Czechów, ja k Z b y sław ek 2), J a n Żola-
w a *), J a ś k o S o k ó ł4), Ż y ż k a 6) i w ielu in n y ch , j a ­
śnieją n a św ietn y ch k a rta c h tej narodow ej w alki. A ja k
w ielkim był patryjotyzm i to poczucie jednoplem ienno­
ści u C zechów , pośw iadcza znan y z re sz tą szczegół, iż
jednego z C zechów , k tó reg o snać p rzek u p ili K rz y ża cy ,
iżby opuścił J a g ie łłę , w ła sn a żona do łoża swego
p rzy jąć nie ch ciała 6); a wiadom o p rz e c ie ż, że J a n
C zapek palić k a z a ł ty ch C zechów , k tó rz y najem niczym
orężem d a w a li Niem com pomoc przeciw Polsce, „ k tó ra

*) Obacz L ib e r cancellariae, II, CXIII, str. 1 8 6 .


2) D e . X I, 2 4 0 .
3) D e . XI, 2 5 3 .
4) D e . XI, 2 4 1 . 282, 287.
6) D e . XI, 287.
6) D e. X I, 2 5 6 . Quern (Johannem S a m o w sk y ) et uxor
propria, ex P oloniae Begno post conflicturn redeuntem,
neque thoro, neque castro, excipere preseveravit, etc.
52

wszakże dla wspólności języka, zawsze była przychylną


Czechom ').
T akato więc jedność idei łączy oba bratnie na­
rody. A ta wspólność w dążnościach, połączyła obecnie
> Czechów i Polaków na polu polityki przeciwniemie-
ckiej, obudzając w drugich, głębokie współczucie dla
ich doli i zrozumienie ich re w o k c y i, dopóki niezgoda
w łonie husytyzm u, równie ja k przew aga jego religij­
nego prądu nad narodowym, nacisk kuryi i pressyja
całej niemczyzny, a przez nią całego zachodu, na długi
czas nie uczyni Polskę obojętną dla' Czechów.
P rz y s tę p u je m y do w ła ś c iw e g o p rz e d m io tu . G e n e z a
p rz y ja z n e j i c z y n n ej ju ż p o lity k i P o lsk i w z g lę d e m cze­
sk ie g o n a ro d u i je g o re w o lu c y i, p o cz y n a się od cz asu
sejm u w ro c ła w sk ie g o .
Wiadomo, jak i stosunek panował wówczas pomię­
dzy Polską a K rzyżakam i. W roga ta nienaw iść ple­
m ienna, podsycana parciem Niemców na wschód,
a szczytną ideą obrony swych ziemie u Polaków,
poprowadziła oba narody do zabójczćj w alki pod G run­
waldem, a zw ycięzka P o lsk a licząc od tej chwili, dni
swego olbrzymiego wzrostu, zw racała na się zdziwione
oczy zachodniej Europy. Znakom item u S z a j n o s z e za­
wdzięczamy ten prześlicznie skreślony w ielki epizod
z dziejów naszych, nie naszą więc je st rzeczą, bliżej
się nad nim rozwodzić. S kutki tego zw ycięztw a miały
*) D e . XI, 634. . . . . Qui (Czapko) illos grayi rędar-
gutione corripiens, quod contra nationem propriam ,
ferrent A lm anis suffragia, et Regem atąue regnum
P olonicum , bene de s e , propter linguae identitatem,
m eritum , mercenariis arm is oppugnatum, in P rusiam
venisscnt, omnes, accenso in medio castrorum suorum
rggo inyenti, proiectos extinxit.
53

i swą złą stronę Ciągnęły się bowiem , ja k dawniej,


pomiędzy P olską a K rzyżakam i tra k ta ty pokojowe,
przeryw ane epizodami wojny, zawieszeń broni, zjazdów
ugodowych i t. p., a cała spraw a krzyżacka ciągnęła
się znowu bez końca. Głównie szło Polakom o ich da­
wne ziemie, których K rzyżacy w żaden sposób oddać
nie chcieli. Zgodzono się wreszcie po długich a długich
rokowaniach w ciągu całego praw ie dziesięciolecia,
na rozjemczy sąd króla Zygm unta, i nastąpił ów osła­
wiony w dziejach „w yrok w rocław ski41.
N a zwołanym w tym celu na dzień 6 stycznia
1420 r. zjeździe we W rocławiu, ogłosił król Zygm unt
ów w yrok tak oburzająco-niesprawiedliwy, a szkodliwy
dla P o lsk i, tak niesumienny i bezwzględny a przy­
chylny Z akonow i, ó jakim sami naw et K rzyżacy po­
myśleć nie mogli ’). P rzy końcu stycznia oświadczyli
posłowie polscy i litew scy, a na ich czele Zbigniew
Oleśnicki i Mikołaj C ybulka, że ta k król Jagiełło,
ja k i W ielki książę W itołd, odrzucają zupełnie wyrok
Zygm unta. Jeżeli zaś mowy owych posłów, z takiem
uniesieniem i bezwzględnością miane, jak ie u D b u g o s z a
znajdujemy a), nie mogą posłużyć historykow i za św ia­
dectwo prawdziwości fak tu , to w szakże snadno służą
nam za miarę wielkiego oburzenia Polaków i L itw i­
nów. „ Ja k to więc, myśleli oni, nasze ziemie, ja k po­
morska, chełmińska, m ichałowska, N ieszaw a a n aw et
cała Żmudź, ziemie, za które Polska tyle krw i prze
lała, ty le mozołów i trudu poświęciła, by je odzyskać,
one więc mają przypaść, skutkiem w yroku Zygm unta,

') Cytaty z Y o i g t a w „Zjeździe monarchów w L u ck u '“


Przewodnik nauk. i literacki, 1874, II, str. 281,
2) De . XI, 4 1 G— 422.
54

K rzyżakom ? A Żm udź, której L itw a i W itold tyle


zabiegów poświęcili, ma również przypaść, jakoby
w darunku, Zakonow i? P rzed tymito wrogam i, m iała
ustąpić P olska z ziem , które oni tuż przed ostatnią
wojną odstąpić się zobowiązywali, za pośrednictwem
M arcina V , zjednoczonym państw om ? *) W yrok ten
wreszcie wyszedł ze strony Zygm unta, nibyto przyja­
ciela wladzców Polski i Litw y, od Zygm unta, którem u
naw et jako pryw atnej osobie, dobrze życzył Jag iełło ,
gdy pośredniczył i zagadzał wieczne jego kłótnie z żoną
B arb arą? To też płakali, ja k dwa lwy, mówi D e u g o s z
o Jag ielle i W itołdzie, a prędzejby się śmierci spo­
dziewali, aniżeli takiego niesumiennego w yroku 2). To
utrapienie, sm utek i oburzenie, oddziałało na litew skie
umysły W itolda i J a g ie łły ; postanowili zbroić się do
w alki z Zakonem i to na życie lub śmierć. P rzeku-
pniś, fałszywy, przedajny, myśleli o Zygm uncie, nie­
w a rt przym ierza z nami i naszej przyjaźni, którą mu
wypowiadamy a). Zakon krzyżacki poczuł grozę tej
chwili 4).

D e. XI, 4 1 9 .
2) Obacz: Z jaz d monarchów j. w ., tu d z ie ż L ib e r cancell.
II, 1 15 . L is t Jagiełły do H e rm a n a Cylejskiego . . .
et revera certiorem e x itu m m o rtis nobis sperarem us
accidere, q u a m u t hec ia liter contigerunt. T em i same-
mi s ło w y opow iada rzecz D ł u g o s z , XI, 4 2 0 .
8) De . XI, 420, 421,
4) Ż e K rzyżacy odczuli g ro ź n ą chwilę i gniew k ró la, ja k
i W. K sięcia, po św iad czają ro z k a zy W. M istrza do
stanów pruskich, a-żeby b y ły w pogotowiu do wojny:
. . . T u t , liben g e tru w e n , h ir bey sulchen fleis u n d
rich tet eucli also u ss zeu d isen e r n s t e n A n f e c h t u n -
g e n . . . A u ffo rd e ru n g s u r K rieg sb ereitsch a ft z czerw ca
1 4 2 0 r. i z tego czasu: des h e r m hom eisters u n d des
55
N iew ątpliw ą je st rzeczą, że wyrok ten, w do­
rywczy sposób i zawcześnie przez Zygm unta wydany,
był tylko skutkiem wpływu ze strony Niem ców, jak i
oni nań po za granicam i W ęgier w yw ierali. W pływ
K rzyżaków na całą niem czyznę, Niemców zaś na
elektorów, tych znowu na Z ygm unta, przyczynił się
do największego błędu politycznego, jakiego się z po­
śród wielu innych dopuścił Zygm unt w swej polityce *)•
W yrok w rocławski i z innej strony je st aż nadto
ważny, abyśmy i z tego względu znaczenia jego pod­
nieść nie mieli. Prócz bowiem w ydania wyroku w spo­
rze polsko k rzy żackim , m iał Zygm unt i inne spraw y
do załatw ienia, a głównie dotyczące rewolucyi cze­
skiej. I tu działanie jego polityczne nosi na sobie
piętno zarozumiałości cezarów , lekcew ażenia narodo­
wości, lecz nie zbytniej dumy, co mu także zarzucają.
Bytto krok, równie jak wyrok w sprawie polsko-krzy-
żackiej, co najmniej niepolityczny. W obec roznamięt-
nionej nienaw iści, ja k a i tak już przeciw niemu pa­
nowała w Czechach, rozkazuje 011 pod wpływem
Niemców pozostając, włóczyć końmi po ulicach W ro­
cław ia prazkiego kupca i obyw atela J a n a K razę.
H aniebna śmierć, ja k a spotkała Czecha, była k arą za
jego husyckie zdania o komuńii kielichowej pod obie­
ma postaciami, tudzież za jego ostre w yrażanie się
o soborze konstancyjeńskim 2). Działo się to dnia

landes wilJcore, w A d e n der Standetage Preussens.


Lipsk 1874, wyd. T o e p p e n , str. 347 i n a s t . Nr. 285
i Nr. 286.
') Dowody o tym wpływie, w Zjeździe monarchów w L u ­
cku, j. w.
*) W aw rzyniec z Brzezowy u H ó f l e r a , I, 351. D s.X I, 423.
Wydz. filozof. Tom VII. 8
5fi

15 m arca, a było potw ierdzeniem zapow iedzianego


jeszcze w odezw ie p rzez Z y g m u n ta stan o w isk a, jak ie
m iał zająć w obec h erezy i i rew olucyi czeskiej.
Gdy go tam bowiem , w g ru d n iu zeszłego roku
p rosili panow ie c zescy , ja k C zenko z W a rte n b e rg a ,
U lry k z R ozenberga, H a lsz (A leś) S te rn b e rg i H in k o
K ru sz y n a '), aby objął rz ą d y czeskie jako ich jedyny
pan i dziedzic i aby p rzy b y ł do P r a g i, odpow iedział:
że inaczej nie p rzy b ęd zie, aż g d y P ra ż a n ie uczynią
wyłom w m urach stolicy, kędyby m ógł w kroczyć z woj­
skiem swem ja k o zw ycięzca 2 ). O burzeni tern czescy
panow ie, tłu m ią w sercu g n ie w , u k ry w ają obrazę i
od k ład ają umowę z Z ygm untem aż do obrady z pozo­
s ta łą w C zechach sta rsz y z n ą J u ż więc i dla p a rty i
um iarkow anych, ( la sz la c h ty i P ra ż a n , staje się Z y g ­
m unt n ieprzebłaganym . N a dom iar sw ego niepolitycz­
nego postępow ania, o głasza on we W rocław iu, w obec
zgrom adzonych z całego ś w ia ta posłów i k sią ż ą t, uzy­
sk a n ą n a ten cel od M arcin a V bullę (dnia 17 m arca
1420), mocą k tó rej objecuje papież każd em u , k tó ry b y
w w ojnie krzyżow ej p rzeciw czeskim kacerzom w ziął
udział, zu p ełn ą absolucyję s).
D um ne odrzucenie przedłużeń panów czeskich
w B ernie, spalenie K r a z y , ja k o te ż ogłoszenie kru cy -
ja ty na Czechów we W ro c ła w iu , pociągnęło za sobą

’) P a l a c k y .Gesch. B ó h m III, 2, 92, Uw. 2. A s c h b a c h .


Gesch. IC S ig . III, 58, Uw. 126.
2) D ł . XI, 4 2 3 - 4 2 4 .
8) T ra c ta łu s de longaevo schism ate, u P a l a c k i e g o : Iła l.
R eise, str. 1 0 4 , Gesch. B ó h m . III, 2 , 91. W aw r zy­
niec z Brzezowy u H o e l b r a I, 3 5 2 .
fatalne dla Zygm unta skutki. Zarówno, ja k Jagiełło,
W itold, a z nimi Polacy, nieposiadali się w gniewie i
oburzeniu czescy panowie *) i wszyscy Czesi. P ierw ­
szych i drugich łączy jedno uczucie oburzenia, jedna
myśl zemsty. D la narodów o wspólnym języku, o wspól­
nych dążeniach względem wrogiej im niemczyzny, po­
trzeba tylko, aby jedna strona względem drugiej krok
ugodowy uczyniła, bratnią rękę ośmieliła się podać,
a obie strony już się rozum iały. Niebawem stało się
to z inicyjatyw y Czechów. Podążm y za, tą ważną
chwilą i rozpatrzm y się w stosunkach czeskich, w po­
śród których ten ze rvszech m iar ważny krok uczy­
niono.
Bezwzględność czeskiej polityki Zygm unta, znaj­
duje najdobitniejszy w yraz swej nieudolności w Pradze.
W P radze bowiem nie wypierano się jeszcze całko­
wicie Zygm unta; obecnie atoli opuszczają go najzago­
rzalsi jego zwolennicy. W szyscy niekatoliccy członko­
wie rządu, utrakw iści i całe stronnictwo um iarkowane,
nie mogą w żaden sposób sprzyjać temu, który w tak
dobitny sposób pracuje nad ich zniszczeniem 2). J a k ż e ż
mógł bowiem Zygm unt zadowolić Czechów, gdy naw et
F ry d ery k brandenburski, w ierny Zygm unta doradzca,
niezadowolony z w i e l k i e j jego polityki, opuszcza
W rocław 3). „Spali nas na stosie, jak K razę, H iero­
nima i Husa®, wołają Taboryci pod wodzą J a n a z Że-

1 1 3 6 ................ Bo
*)■ E b e r h a r d t W i n d e c k e u M e n c k e n a ,
triben etliche Beheim ir gespotte daraus , etc. . . . P oró­
w naj: P a l a c k y . B . G. III, 2 , str. 9 2 .
s) Buekhabd Z ink , w StadtecJironiJcen, V, 88.
3) G r u n h a g e n . HussitenMmpfe der Schlesier , s t r . 2 1 ,
z R p s d ł a . Gesch. des Breuss. Kónigshauses, II, 3 6 0 .
58

liw a ') i zmuszają ostremi pogróżkami katolików i


Niemców do opuszczenia P ragi. „Języ k nasz chce on
wygubić bez żadnej przyczyny, jak to już uczynili
Niemcy w Miśnii i Prusiech 2), wołają Prażanie.
I panowie czescy, którzy od czasu sejmu w rocław ­
skiego, dwuznaczne względem rewolucyi czeskiej zaj­
mowali stanow isko, zgorszeni b u llą, rozgniewani na
Zygm unta za powoływanie jego do krucyjaty przeciw
Czechom, opuszczają Z ygm unta całkowicie. Co więcej,
łączą się oni z P rażanam i i stoją po ich stronie.
t3rłową czeskich panów je st Czenko z W artenberga.
T en, powróciwszy 15 k w ietnia do P ra g i, wypowiada
posłuszeństwo Zygmuntowi, zajmuje zamek królew ski
w P radze i łączy się z inną znaczniejszą szlachtą
przeciw Zygmuntowi. Zarówno tedy, jak Prażanie,
nawołują Czechów i Czenko z W arten b erg a i U lrik
z R ozenberga, do obrony czeskiej korony i języka 3),
do obrony przeciw Zygm untowi bezprawnie gniotące­
mu U trakw istów . „W imieniu miłości ojczyzny i ję­
zyka naszego słow iańskiego, na praojców cnoty i
świętego W acław a, patrona korony czeskiśj, w imie­
niu cnoty i mowy ojczystej, wzywamy was czeskie
stany, do narady nad obroną ojczyzny!"
T aki duch panuje w Pradze. N aw et rycerskiego
ducha i honoru Zygm unta nie szanują panowie czescy,
gdy mu odsyłają ordery, ową „liberyję sm oka", na
znak zerw ania z nim wszelkich stosunków 4). Zbliże­
nie się najskrajniejszych stronnictw , w celu wspólnego

') W awrzyniec z Brzezowy u H ó f l e r a , I, 354.


’) Arcbiv Ćeeky, III, 212.
s) A rcbiv Oesky, 210, 212.
*) D ł. XI, 423, z E n e a s z a S y l w i j u s z a .
59

działania przeciw wrogom ojczyzny i narodowości,


było bezpośrednióm następstw em polityki Zygm unta.
W krótce począł on się przekonywać i żałow ać, że
źle sobie postąpił, lecz było to już po niewczasie.
Czesi partyi umiarkowanej zbliżają się tym cza­
sem do Polski. W ie już o tern w maju tegoż 1420 r.
świadomy wszystkich sekretów obcycli dworów, W ielki
M istrz K rzyżaków ') On to czuje i wie najlepiej, ja-
kićj wagi i jakiego znaczenia byłoby połączenie się
obu słowiańskich narodowości, to też występując w zie­
miach zakonu przeciw czeskiemu kacerstw u, nakazuje
je wytępić, zw łaszcza, dodaje on, gdy i król Polski
skłonnym się okazuje wziąć husytów w obronę 2).
Nieom ylił się w części m istrz Zakonu, Pomiędzy
Czechami, nieznajdującymi w Zygm uncie żadnej po­
mocy. ani naw et nadziei przebaczenia, musiały się roz­
budzić idee polityczne o bycie państw a, o bycie ojczy­
zny. Um iarkow ani chcą monarchizm na dal zatrzym ać,
a ponieważ oni to w całych Czechach rój wodzą, po­
nieważ pierwsi z manifestami przeciw Zygm untowi
występują, więc i zdanie ich pod każdym względem
je s t przew ażające, i zda się kieruje opiniją kraju.
Poniew aż atoli trudnoby było doprowadzić do skutku
jedność na polu polityki, gdy niezgoda z powodu
różnic religijnych rozdziela stronnictw a, chodzi więc
nasamprzód temu stronnictw u o to, aby podpo-

*) V o ig t . Gesch. P reuss., VII, uw. 2 na str. 3 7 5 . L ist


W . M istrz a do b u rm istrza i rady m ia sta T orunia. D a t.
Stuhm , D on n erstag nach U rbani 1 4 2 0 r., t. j. dnia
3 0 m aja.
*) Ibidem .
60

rządkować w szelkie zdania i różnice religijne pod


jednę normę, aby tym sposobem zapobiedz rozdwaja-
niu się i nieprzyjaźni stronnictw , w yrosłych z łona
husytyzm u. Potrzeba to tern bai dziej i rychlej usku­
tecznić, o ile bezrząd i nieład rozgościły się w Pra­
dze, o ile szaleństw a przez zbrojne stronnictwa doko­
nywane, burzenia św iątyń i klasztorów, rabunki na du­
chow ieństw ie popełniane, zdaw ały się nie mieć końca1).
N aczelnicy szlachty czeskiej, przypominamy, roz­
głosili m anifest, na mocy którego w ykluczali Zygmunta
od korony czeskiej. N iepoprzestali oni na tern; chcieli
oni nadto polityczną stronę ruchów w ziąć w sw e ręce
i tak nadać rewolucyi w ybitny kierunek. W prawdzie
w ielka część szlachty czeskiej nie przystąpiła do re-
w olucyi, atoli kilku z najw iększych m agnatów przy­
stąpiło do niej otw arcie, a rozumie się wraz z nimi,
liczny szereg mniejszej szlachty. N a czele ich stał
Czenek z W artenbergu 2), mąż energiczny, twórca
manifestu i wróg Z ygm unta, który brzydząc się
w andalizm em , okrucieństwem i nietolerancyją sfa-
natyzowanych stronnictw skrajnych 3) , postanowił
je ukrócić, a rew olucyi nadać bieg więcej pra­
widłowy. Zręczny i przebiegły ten m ą ż , czuł aż
nadto dobrze, że zarówno jak C zesi, zostali i P olacy
stanowczym i wrogami Zygm unta, na sejmie wrocław ­
skim. Czuł on to dobrze, że P olacy lubo niechętni

') Wawrzyniec z Brzezowy u H o f l e e a , I , 35 7 , 358.


P a l a c k y . G . v. B . III, 2 , s t r . 97, 98, 99, 1 0 0 .
J) Wawrzyniec z Brzezowy u H o f l e e a , I, 356, 357.
8) Mówi o nim Wawrzyniec z Brzezowy, I, 359 . . . .
Czenko . . . audiens qualiter Thaborienses E cclesias,
Monasteria, Casłella et villas comburerent, etc. . . .
61

Czechom dla ich now atorstw i zaburzeń religijnych,


sprzyjali ich rewolucyi, i że przeto zechcą czynnie
pomódz bratniem u narodowi przeciw inwazyi Niem ­
ców, wspólnych wrogów obu narodowości. W myśli
przeto, że gdyby Jag iełło objął tron czeski, nietylko
żeby uśm ierzył rozruchy W kraju, w ewnętrzne niezgo­
dy, a rabunkow i i mordom położyłby koniec, ale że
również zabezpieczyłby ojczyznę ich od niemieckich
krucyjat i od zemsty Zygm unta, umyślił Czenko wraz
z U lrykiem z Rozenberga wysłać cicho i tajemnie za­
pytanie do króla Polski, czyby nie przyjął czeskiej
korony. Zaopatrzony od nich w w ierzytelne listy,
opuszcza poseł ich, W erner z R ankow a, przy końcu
kw ietnia (1420 r.) P ra g ę , i przekrada się do Polski
do króla Ja g ie łły ’)•
T ak więc i panowie i część szlachty czeskiej,
przystąpili do rewolucyi i zaznaczyli swój patryjotyzm
zupełnym wykluczeniem niemczyzny z kraju. M anifest
ich w yraźnie ogłasza li takie tendencyje. Oby tylko
król Polski na pytanie ich przywódzców dal potaku­
jącą odpowiedź, a wtedy, sądzą oni, nad wszystkiem i
krajam i korony czeskiej, panować będzie „lingungium
sclavonkum“, narodowość słowiańska. Oby nadto i ci
przywódzcy, mogli sprostać wielkiemu swemu zadaniu,
i statecznie trw ać przy swych zamiarach.
N iestety, tak się nie stało. W ypadki współczesne
w P rad ze, pouczają nas, że panowie czescy nie byli
w stanie steru rewolucyi wziąć w swe dłonie.
Wiemy bowiem, że podówczas król Zygm unt
ciągnął ze swem wojskiem, na poskromienie buntu

‘) D e , XI, 4 2 8 .
62

czeskich kacśrzy. Po całym świecie głoszono i zbie­


rano się na krucyjatę przeciw Czechom. W krótce już,
ma się z wojskami K rzyżowników połączyć król Z y g ­
munt, by uderzyć na Pragę. Obecnie zebrał on wojsko
20.000 z Szlązakow i Węgrów, i już w pierwszych
dniach maja je st on w Karłowym liradcu; wkrótce
potem podążył do K utnohory ')•
Stolica Czech, w szystkie stronnictw a, w wielkiem
są niebezpieczeństwie. Poniimo to wszelkie myśli o zjed­
noczeniu stronnictw na polu religijnem chybiają celu.
Co gorsza, to że w obec ta k groźnej dla P ra g i chwili,
panuje w niej a n a rch ija, tem bardziej, że przybyli na
wezwanie P raż an Taboryci, zaczęli wzmagać nieład i
nierząd. Z prawdziwym wandalizmem, rzucaja się sfa-
natyzow ane przez Taborytów tłum y, na św iątynie i
klasztory; rabują niszczą i palą sławne zabytki sztuki,
narodowe pam iątki czeskie s). W obec takiego stanu
rzeczy, jakżeż słabym je st Czenek z W artenberga,
aby mógł zapobicdz nadużyciom, zapanować nad tłu­
mami i zabezpieczyć stolicę od grożącej zemsty Z yg­
m unta i Niemiec W gniewie i ze złością patrzał on
na orgije, jakie w yrządzali Taboryci i H orebici; bódł
i gniew ał go również zwycięzki oręż Żyżki. Zbrzy-
dziwszy sobie do reszty skrajne stronnictw a, niemogąc
i niechcąc zaradzić złemu, postanowił on opuścić sp ra­
w ę, k tórą przed chwilą chciał wziąć w swe dłonie.
I gdy pełnomocnicy nadciągającego z wojskiem Z y g ­
m unta przybyli do P rag i, aby traktow ać z Prażanam i

') A s c h b a c h . G . K . S igm u n d, II I, s t r . 6 2 . L is t Z y g m u n ta
d o m a r g r a b ie g o M iśn ii W ilh e lm a . P a l a c k y . B eitrdge,
I, 2 8 .
2) A e n e a s S i l v i u s , H ist. Bohem ., c a p , 3 6 .
63
o dwutygodniowe zaw ieszenie broni i gdy Prażanie
wręcz temu odm ówili, Czenek tym czasem przystąpił
do kroku zdrady. W yd ał on w ręce tych pełnomocni­
ków zamek prazki „H radczyn“, który dotychczas był
pod jego strażą. O czyw iście, że pełnomocnicy przy­
stali na żądane odeń w arunki, na amnestyję dlań i
jego dzieci '). D n ia 7 maja objęła załoga Zygm unta
zamek Hradczyn.
Nadaremne były gniew y Prażan na zdradę Czenka,
jak również udaremnione ich trudy, aby zamek na nowo
zdobyć. Co gorsza, to, że położenie ich stało się tćm
groźniejszem ; z dwóch stron bowiem, ze strony H rad-
czyna i W yszehradu zagrażała im załoga Zygm unta.
Nadto w iedzieli oni, że król Zygm unt zbliżał się z woj­
skiem na zdobycie stolicy, a i krucyjata już się zbió-
rała; m iała ona uderzyć na P ragę ze strony zachodniśj.
Cóż w ięc mają uczynić Prażanie w tak krytycz-
nćm położeniu? N ie pozostaje im inna droga do w yjścia
zeń, jak błagać Zygm unta o pokój. W tym celu w y ­
syłają oni posłów do Zygm unta z prośbą o am nestyję,
a pomiędzy warunkami poddania się ic h , które ze
w szech miar są um iarkowane, jest i zezw olenie na
komuniję pod obiema postaciami 2).
Znowu w ięc uśmiechnęło się szczęście Zygm un­
towi. Koronę czeską na której mu tyle zależało, ścielą
mu u stóp czescy m agnaci, a już i Prażanie błagają
go na klęczkach o przebaczenie. Zygm unt atoli zda­
w ał się szydzić z losów i dał taką odpowiedź P ra­
żan om 3), że ci postanow ili bronić się do upadłego,

’) W aw r zyn iec z B r z e z o w y u H óflera , I, 3 5 9 .


2) W a w r z y n i e c z B r z e z o w y , ibidem , 3 5 9 , 3 6 0 .
3) W a w r z y n ie c z B r ze zo w y , ibidem , 3 6 1 , . . . in s u p e r b ia m

W ydz. filozof. Torn VII. 9


a nie poddać stolicy pod haniebnśmi warunkami amne-
styi. I teraz niestety działał Zygmunt pod wpływem
Niemców. Wyłamuje on się w tym czasie z pod ich
wpływu, a oddaje się całkowicie czeskim panom, któ­
rzy przechodzą na jego stronę. Na pozyskaniu ich,
jakoteż szlachty czeskiej, zależy wielce Zygmuntowi,
dłatego tóż pracując nad gromadzeniem około siebie
nowych zwolenników ze szlachty czeskiej, nie korzy­
sta on ze stosownej chwili, by ruszyć na Pragę, lecz
nieczynnie siedzi w Kutnahorze.
Przeciwnie działają Prażanie. W śmiertelnćj trwo­
dze o stolicę, a zatśm i o całe swe stronnictwo, zarzą­
dzają oni wielką obronę murów, baszt i twierdz m iasta1),
a. co ważniejsza, wysyłają do Ż yżki, wodza Tabory-
tow, który podówczas w południowych stronach Czech
walczył, z prośbą o rychłą pomoc. Żyżka przebija się
przez oddziały króla Zygmunta i zdąża do Pragi na
dniu 20 maja !). Zygmunt lubo był w pobliżu Pragi,
nie przeszkodził pochodowi Żyżki do stolicy Czech.
W kilka dni potćm pociągnęły nowe tłumy Tabory-
tów do Pragi, a i temu pochodowi nie przeszkodził
Zygmunt. Wprawdzie podążył on ze swćm wojskiem
do Lilożnic około Pragi, lecz czyto wojska jego w y­
dały mu się za szczupłe, czytćż posłuchał panów cze­
skich, którzy mu odradzali iść na Pragę, gdyż spo­
dziewali się, że wszystko można będzie na drodze
pokoju załatwić, dość, że Zygmunt zwrócił swe wojska

velu t a lte r elatus L u c ife r hoc P ragensibus se sib i ni-


m is hum iliantibus d ed it m andatum , etc.
*) W aw rzy n iec z B rzezow y u H ó f l e r a , I, 3 6 2 .
s) S icq u e die X X M a ii etc. W aw rzy n iec z B. ibidem, 3 6 3 .
68

napowrót do Kutnahory, sam zaś udał się na granicę


W ęgier, zapewne aby nowe zaciągnąć tam posiłki.
W Pradze grom adziły się coraz liczniej rozmaite
stronnictwa husytyzmu. Tak liczbą, jak siłą i znacze­
niem przewyższają inne partyje: Prażanie i Taboryci.
Przypatrzm y się im zbliska, abyśm y tern dosadnićj
poznać mogli wspólne ich dążności, jakoteż w łaściw e
różnice, jakie w iążą i dzielą reprezentantów czeskiego
husytyzmu.
Zaznaczyliśm y już poprzednio, że wspólną ideą,
jaka w iąże te dwie przeciwne sobie partyje, jest w alka
przeciw wspólnemu wrogowi, przeciw Niemcom i Z y g ­
muntowi. Innego zw iązk u , innćj spójni, napróżnoby
było szukać pomiędzy Prażanam i a Taborytami. I gdy
umiarkowani w sw ych reformach Prażanie, dążą prze-
dew szystkiem do tego, aby ojczyźnie swej trw ały byt
zabezpieczyć, aby królestwo C zeskie uchronić od in-
w azyi N iem ców , a i króla w yszukać nie z pośród
książąt niem ieckich, tak przeciw nie Taboryci podpo­
rządkowują politykę zupełnie pod ideę reform religij­
nych, i w tych ostatnich popadają w ostateczności.
Socyjalne ich mrzonki, jak idea komunizmu, wspólność
dóbr i majątków '), ew angeliczne życie tych „braci"
bez różnicy stanu i rodu 2), w yłoniły w ażną pod w zglę­
dem politycznym zasadę, a brzemienną w fatalne skutki.
„N iech ustąpi z naszego królestw a każdy poborca,
niech ustanie podatek, niech zniknie w ładza św iecka,
książęca i k ró lew sk a 3)- Takiejto politycznój zasadzie

’) D o b n e r . Monumentu, IV, 136. Archiv ć e s k i, III, 240.


’) Star i letop. cesti, 470.
3) Wawrzyniec z Brzezowy u H o f l e e a , I, 437.
66

hołdują Taboryci. N iępotrzeba nam k ró la 1), zbyteczny


na przyszłość jego wybór, sam B ó g 2) będzie panować
nad nam i.“
Ten dualizm w husytyzm ie, ta w ielka różnica
i rozdział pomiędzy Prażanam i a Tabory tam i, tern
bardziej uczuć się daw ały, ile że Taboryci sw e re­
formatorskie dążenia w życie wprowadzać poczęli.
N ow e ztąd pow stały zaburzenia i rabunki, jakie już
przed m iesiącem spowodowały m agnatów i część szla­
chty czeskiej do odstępstw a i zdrady. Z aczęli tedy
ostrożni i pouczeni przykładem Prażanie, obmyślać
środki, aby za ich pomocą zapobiedz złemu. Środkiem
tym m iały być artykuły p razkie, do których projekt
już przedtem uczyniono, obecnie atoli jako artykuły
w iary, uzasadniono pismem św iętem i postanowiono je
ogłosić.
Zawierają one punkty następujące: 3)
1) W olność głoszenia słow a Bożego w królestw ie
czeskiem , którą bez przeszkód mają sprawować
kapłani.
2) Sakram ent O łtarza ma być pod obiema postacia­
mi udzielany w szystkim w iern y m , którzy nie
popełnili grzśclm śm iertelnego.
3) P oniew aż dobra i św ieckie bogactw a księży,
stoją im na przeszkodzie w duchownem ich życiu,
mają im być odebrane; tak powrócą oni do apo­
stolskiego życia, jakie im Chrystus nakazał.

’) P a la c k y . Gesch. B óhm ., III, 2. 1 9 0 .


s) W aw rzyniec z B rzezow y, jak w yżej.
3) Znajdują, się one u W aw rzyńca z B rzezowy, I, 3 8 0 .
Porównaj kron. M ikołaja z Pielgrzym ow a u H ó f l b r a ,
III, 4 8 0 .
67

4) "Wszystkie grzechy śm iertelne, a osobliwie pu­


blicznie, lub jaw nie popełnione, wszystko, co się
sprzeciwia prawu Bożemu, ma być przez wyko­
nawców praw a Bożego w ytępiane i stosownie
karane.
N ie będziemy się zastanaw iać nad ważnością
tych artykułów , noszących w sobie, ja k się trafnie
w yraża K r u m m el ’), w szystkie zarodki późniejszego
protestantyzm u. W historyi reform religijnych odgry­
wają one niepospolitą rolę. My z drugiej strony doda­
my, że cel, do którego dążyli autorowie tych arty k u ­
łów, osiągnęli tylko bardzo połowicznie przez zgodzenie
się na tak i kompromis. Ż e bowiem i na te artykuły,
nie w szystkie partyje się zgodziły, że i tu znaczne
były różnice i że niechętne się głosy odzywały prze­
ciwko kompromisowi, niepotrzebujemy dodawać. Jed n a k
P rażan ie tj. utrakw iści byli ich autoram i, Ż yżka i J a n
z Żeliw a przystąpili do nich pozornie a chwilowo pano­
w ała zgoda na polu religijneui.
K ról Zygm unt tymczasem ocknął się z nieczyn-
uości, połączył wojska swe z wojskami zebranych już
K rzyżowników i w yruszył przeciw P radze. Chodziło
mu nasamprzód o to, aby zaopatrzyć zamek H radczyn,
co mu się po części udało, chociaż w odwrocie dopadli
Czesi jego tylnych straży i znieśli je ze szczętem 1). Od
30 czerwca poczęło się na dobre oblężenie P rag i. K ról
postanowił głodem zmusić oblężonych do poddania się.
K rw i w żaden sposób nie chciał on przelew ać, lubo
niemieckie jego wojska rw ały się do szturm u. N iesłucha

*) U traąuisłen w id Taboriłen, str. 3 9 .


a) W aw rzyniec z B rzezow y u H o f l e r a , I, 3 6 9,
68

panów, którzy mu przyrzekają lepsze rezultaty, i do­


radzają, by drogą układów i pokoju, a naw et bez po­
mocy wojsk, starał się zmusić stolicę do poddania się ').
Zapytajmy teraz, dlaczegoto król Zygm unt w szel­
kich używ a zabiegów , by przyciągnąć na sw ą stronę
panów czeskich i dlaczego z narażeniem sobie N iem ­
ców powierza im losy k ru cyjaty; dlaczego nie postarał
się raczej, by wśród zam ieszek zdobyć Pragę, a nato­
m iast w szelkiem i siłam i pracował nad tern, by pozyskać
szlachtę czeską? Odpowiedź na to pytanie, znajdziemy
w stosunkach m agnatów czeskich do korony polskićj.
Czyż m ógł bowiem niew iedzieć Zygm unt o tóm, o czśm
K rzyżacy już przed miesiącem w ie d z ie li, „że król
polski skłania się do tego, by husytów w ziąć pod swą
op iek ę?” C zyż m ógł Zygm unt n iew iedzieć o poselstw ie
W ernera z Rankow a, w ysłan ego przez Czenka z W ar-
tenberga i U lryka R ozenberga do J a g ie łły ? Celem
przeto zabiegów Zygm unta je st pozyskać sobie ma­
gnatów czeskich, a z nimi i szlachtę, by odwrócić ich
od P olsk i, od króla J a g ie łły . Tern tylko wytłóm aczyć
można nagłą zmianę polityki Zygm unta w obec Cze­
chów. Doprowadzi go ona do całkow itego w yzw olenia
się z pod w pływ u N iem ców i do zerwania stosunków,
jakie go w iązały z nimi w Bernie i W rocławiu.
Z ctrugiój strony, nasuw a mi się pytanie, dla­
czego Czescy panowie i szlachta, tak tłum nie prze­
chodzą na stronę Zygm unta sw ego w roga? 2) Otóż
') A nd rzej z R aty zb o n y w D e expeditionibus u H o f l e r a ,
II, 4 08.
s) Z d ra d ę p an ów czeskich, ich od stępstw o od P r a ż a n
rozmaicie tłómaczą, historycy. P rz e d s ta w ie n ie rzecz y
u P a l a c k ie g o , III, 2, 14 3, k tó r y się s ta ra ich obmyć
z z a rz u tn z d ra d y w obec Z y gm unta d o ko ny w anej,
69

powodem tej ich zdrady, jak się o odstępstwie ich wy­


rażali P ra ż a n ie , były niew ątpliw ie groźne stosunki
w obec nadciągających wojsk Zygm unta i zbierającćj
się na Czechy krucyjaty. In n i znowu odstępowali od
sprawy, w obec połączenia się P raż an z Taborytam i,
w obec zamieszek stąd powstałych, a przy uśm iecha­
jących się im korzyściach, gdy przejdą ua stronę Z y g ­
m unta. Przyczyniło się tu wreszcie spełzłe na niczem
poselstwo W ern era z H ankow a, na które rachowano;
0 tern poselstwie nadm ienim y słów kilka.
W ern era z Ranko wa wysłali, ja k już pokilkakroć
mówiliśmy, Czenko z W artenberga i U lryk z Rozen-
berga. Miał on polecenie ze strony tych kilku panów
1 rycerstw a czeskiego, zapytać króla Polskiego, czyby
w obec tego, że oni wykluczyli Zygm unta, nie przyjął
korony czeskiej ’). Poseł jeszcze przy końcu kw ietnia
opuścił P rag ę i około połowy maja tegoż roku (1420),
spotkał Ja g ie łłę w Kowalu. Nieuczynil on królowi
formalnego przedłożenia korony czeskiej, nie wym ienił
stronnictw, które się na to godziły, bo naw et tajnego
tego poselstwa, nie można było uważać za jednozgodne
pytanie całej p artyi m agnatów i rycćrstw a czeskiego,
lecz tylko niektórych z nich. To też Jagiełło, lubo rad
w duszy, poselstwu odpowiada, że na tak ważne za ­
pytanie, dopiero później po naradzeniu się z panami
królestw a odpowiedzieć może; że atoli tymczasem bę­
dzie oczekiwać wiadomości od panów i rycerstw a cze­
skiego, czy też oni j e d n o z g o d n i e i j e d n o m y ś l n i e

j e s t , j a k zau w ażał G r u n h a g e n , H. d. S ch lesier, 4 0


Uwaga, zupełnie b ezp od staw ne. P o ró w naj t a k ż e u w a ­
gę B e z o l d a : K a is. S ig ., 4 0 , uw. 2.
') D e . X I, 4 28 .
70

go obiorą królem i jakie do tego w yboiu przyłączą


w arunki '). A żeb y zaś zachęcić panów czeskich do cał­
kow itego odstąpienia i zerw ania z Zygm untem , każe
król J a g iełło opowiedzieć posłowi o krzywdach, jakie
mu w yrządził król w ęgierski na sejmie wrocławskim.
Obdarzył on nadto posła ze znaną szczodrobliwością. P o­
stępowanie J a g ie łły zasługuje tu ze wszech miar na na­
zw ę szczerego, lubo je cechuje ostrożność i rozwaga.
Jego bowiem nie stać obecnie na odpowiedź czynem,
nie może on z wojskami w kroczyć do Czech po koronę,
ma on wrogów na północy, z którymi się aż nadto
liczyć musi, aby odzyskać ziem ie sw ego państwa, o które
tyle la t w alczy, albo co gorsza, aby przez pomoc daną
rozstrojonym w zam ieszkach Czechom, nie narazić
sw ego państwa na oczyw istą zgubę. Z drugiej znowu
strony, zachęcał on Czechów do w ytrw ania przy sw ych
zam iarach, do jednozgodności w yboru, a do całkow i­
tego opuszczenia wroga ich, Zygm unta.
C zescy atoli panow ie, widocznie żądali n atych­
miastowej pomocy od J a g ie łły , gdy zaw iedzeni w sw o­
ich oczekiw aniach, w obec zabiegów Zygm unta, prze­
szli na jego stronę. Z ab iegi te i groźne ich stanowisko
m usiały być w ielk ie, gd y C zenko, autor poselstwa,
nie w yczekując snać rezultatu poselstw a do J a g ie łły
w ysłanego, przechodzi na stronę Zygm unta. N ie mija
15 czerw ca, a i drugi współautor tej polityki czesko-
polskiej, U lryk z R ozenberga, uległ namowom Z yg-

') . . . . respon dit se super re nova et g ra v i . . . p o stea


responsurum , dummodo et de sua in Begem B ohem iae
conform i ełectione, et de conditionibus circa illa m ex-
p ressis fu erit prim um a B a ro n ib u s a d liqu idu m cer-
tificatus. D ł u g o s z , j . w .
7i

m u n ta i z otw arteg o wroga stal się jego zw olenni­


kiem M. W ślad za nimi idą i inni panowie i cały
tłum czeskiej szlachty.
T a k więc opłaca się Z y g m u n to w i zm iana jego
polityki. W obozie jego ju ż N iem cy i Czesi grożą
P ra d z e i husytyzmowi, bo od rozbrojenia tego ogniska
liusytyzm u , zależy cały prąd jego, i dola Czechów.
N ie śpieszy się mu do szturm u , bo mu to odradzają
Czesi 2). Niemcom a toli, k tó rzy głów ną silę przeszło
stu tysięcznej armii Z y g m u n ta tw o rz ą , nie do sm aku
p rzypada to postępowanie i t a zm iana polityki Z y g ­
munta. Im to niekoniecznie na rękę, że tyle Czechów
obozuje z nimi razem , ty ch w rogów o nienaw istnym
języku a k a ce rsk ie j, ja k sądzili, duszy. To też ani
spać nie chcą N iem cy z Czechami pod jednym namio­
tem 3), zapew ne w obawie zdrady. A kiedy im się przy ­
trafi pojmać ja k ie g o Czecha z okolicy, to z n ie k ła m a ­
nym uśmiechem radości, bez wszelkich innych indagacyj
męczą i palą, jako kacerza. Czech a H u s y ta kacerz,
wołają oni, to w szystko jedno 4). Z drugiej znowu
strony, cieszą się choć skrycie obozujący u Z y g m u n ta
Czesi, gdy w odwet za nienaw iść nie m ie c k ą , k a ż ą
P r a ż a n ie palić pojmanych Niemców obok m urów P r a g i.
Oblężenie t r w a . a w a lk a toczy się tylko za pomocą
małych podjazdów, przy których kol czatę cepy i

') Archiv ć e s k i , I, 12.


*) Mówią oni Zygmuntowi , . . grand in fra ter quatuor-
decim dies regnum Bohemiae H u ssitis expugnatis in
m anus suas vellent dare. A ndrzej z R a ty zb o n y u H ó -
FL E R A , 1, 5 7 0 .
’ ) W i n d hc k , 1 1 3 8 , cap. 83.
*) Ibidem.
W ydz. filozof. Tom VII. 10
72

w idły żelazne Prażan i Tabory tów dają się dobrze


w e znaki podjazdom niemieckim. Ztąd tśż tern więcćj
obudzą się nienaw iść Niem ców, a po obozie niemieckim
szerzy się mowa, że w szyscy Czesi są kacerze, że chcą
w ygonić N iem ców z Czech. N a to przecież nie zezw o­
lim y, wołają N iem cy; przy nas siła i potęga i tą po­
zyskam y koronę czeską
N iesłucha takich mów król Zygm unt. Chociaż
w wojsku jego wre zapał i duch wojenny podsycany
szczepową nienaw iścią przeciwko Czechom, nie śpieszy
się Zygm unt do raźnego szturmu, lecz przeciwnie trak­
tuje z oblężonymi o zgodę. Tak mu bowiem doradzają
A le ś H olicky, W acław z D uby i inni czescy panowie.
W obozie powstają dwie partyje, czeska i niem iecka,
i osłabiają siłę Zygm unta. Tym czasem nuncyjusz pa-
p iezk i, w ysyła do oblężonych pismo, mocą którego
w zyw a ich do porzucenia bezbożności i wandalizmu,
dokonywanego na kościołach i klasztorach, a co do
czterech artykułów prazkich, żąda, aby nie z Zygm un­
tem, ale z nim się porozumićwali. Obiecuje im glejt
bezpieczeństwa, w staw ienie się do Zygm unta o prze­
baczenie, gdyby go tylko usłuchali. Oblężeni Czesi
atoli, nie ufają naw et poselstwom panów czeskich,
tćm mnićj przeto poselstwu nnncyjusza. Naciskają
tedy N iem cy na Zygm unta, aby poskromił orężem
butę i krnąbrność Pragi. Z ygm unt zbroi się do
walki.
D otychczasow e postępowanie Zygm unta w obec
ruchów husyckich, uczy n a s, że mu szło głów nie
o koronę czeską. N a samą myśl, że Czesi m ogliby ją

łj Palacky. Gesch. v. B óhm ., 111, 2, 126.


73

komu innemu ofiarować, drżał on od strachu i dręczył


się obawami. A od pierw szych chwil ruchów czuł,
że tylko do pobratymczej P olsk i, obecnie mu wrogiej,
m ogli się zwrócić Czesi z takim projektem , dlatego
też w szelkiem i silam i starał on się temu zapobiedz.
Próbował również zaw iązać i odnowić dawne sto­
sunki z P olską, jak ie byt zniszczył wyrokiem wro­
cław skim *). A toli te próby nieudaw ały się Zygm un­
towi, a obiecankami odwołania wyroku, zniechęcał on
ku sobie raczej Polskę, aniżeliby ją sobie pozyskać miał.
W obec dręczących go ustaw icznie m yśli, że C zesi mogą
na nowo podjąć projekt m agnatów i zbliżyć się do
J a g ie łły , postanowił odnowić z J a g ie łłą dawny sto­
sunek i w ystaw ić mu husytyzm w takim św ietle, iżby
król P o lsk i porzucił w szelkie m yśli, któreby mu szko­
dzić m ogły w ubieganiu się o koronę czeską s). Spo­
sobność do zaw iązania takich stosunków, znachodzit
król Zygm unt w każdym czasie. I tak obecnie, a dzie­
je się to w dniu 5 lipca, przypomina on sobie, że
przed niespełna dwoma m iesiącami w dniu 12 maja,
umarła J a g ie lle trzecia jego żona E lżb ieta Grano w-
ska. Potrzeba nasamprzód złożyć sw ą kondolencyję
królow i, a łatw o do nićj nawiązać rzecz o sprawach
husyckich. Opowiada więc Zygm unt w tym liście s),
*) I tak pisze on w duiu 10 m aja 1420 r. do W itołda,
usprawiedliwiając swe postępow anie i swój wyrok
wrocławski. V o i g t . G. Preuss., VII, 372. Podobny
list do Jagiełły z tegoż samego dnia. V o i g t , 373.
*) Ponieważ spraw a wyroku dręczyła go, pisze on
25 czerwca (1420 r.) do Jagiełły. V o i g t . G. Preuss.,
V II, 379. Na listy te , o ile w iem y, nie odpisywał
Jagiełło.
’) U s t znajduje się w Liber cancellnriae, II, XCI, p. 155,
datowany z dnia 5 lipca 1420.
74

ja k na sejmie w Bernie, jako „heres e t-kgU im us sue -


cessor“ k ró lestw a (czeskiego), sta ra ł się napominać
(czeskich) panów , aby porzucili błędy i herezyje wi-
klefskie, gdyż chciał on słodycz spokoju wnieść w to
swoje państwo. Mówi, że żywił ku nim n adzw yczajną
ufność, i sądził, iż oni mu ze wszech m iar dopomogą
do w ykonania zamierzonego d zieła, że go przeto bę­
dzie mógł z w szelką łagodnością dokonać. M yślałem,
dodaje, że w ykonam moje zam iary bez szczęku broni,
bez wojny i bez pomocy w szelkich obcych wojsk.
L ecz gdy ci baronowie n a sta w a li na me życie, a w i­
dząc, że My w żaden sposób nie odstąpimy od zamiaru
w ykorzenienia tćj sekty, tem bardziej w zra stali w opo­
rze i złości przeciw B ogu i przeciw świętemu R z y m ­
skiemu Kościołowi. A gdy nadto, niektórzy z nich
zdrady przeciw nam się dopuścili, a złość ich z każdym
dniem w z r a s ta ła , zmuszeni byliśm y koniecznością i
przyw ołaliśm y w szystkich sąsiednich chrześcijańskich
k siążąt, by przybyli do N a s z pomocą. M argrabiow ie
miśnieńscy, k sią ż ę ta : sa ski, b aw a rsc y , austryjaccy,
c ią g n ą ju ż z wojskami dla poskromienia Wiklefistów.
„Tw ej nam tylko osoby b ra k u je , mówi pochlebczy
Z ygm unt, prosimy Cię tedy szczerze, abyś dla pocie­
chy i dobra kościoła n adciągnął z p o s i L a m i. gdyż
z dnia n a dzień w z ra sta ich b un t przeciw praw ej
w ierze C h ry stu sa.“
L is t te n może ze w szech m iar posłużyć za n a jw y ­
bitniejszy p rz y k ła d ówczesnej dyplomacyi Z ygm unta.
Z a m ie rz a niby nim Z y g m u n t otrzymać orężną pomoc
od J a g ie łły , ale jej właściwie nie ż ą d a ; je s t on nadto
dobrze przekonany, że R olska jemu, jak o wrogowi swo­
jemu, nie da pomocy. On chce uśmierzyć gniew króla
Polskiego, przedstawić mu w takiem św ietle husytyzm ,
aby ani tera z, ani w przyszłości nie w ażył się brać
obronę zarażonych nim Czechów. D latego też prosi on
0 więcej, aniżeli spodziewa się otrzymać. I właśnie
charakterystyczną cechą listu je st, że o Czechach,
nie nadm ienia Zygm unt ani półsłów kiem , niechcąc
drażnić rozbudzonego już poczucia Polski do „lingua-
gium sclavonicum.a N adto uderza nas, że politykę swą
względem Czechów obwija w szatę c h r z e ś c i j a ń s k i e j
m i ł o ś c i i s ł o d y c z y s p o k o j u . B unt zaś panów cze­
skich przedstaw ia on w tak czarnych kolorach, że gdy­
byśmy nie mieli pewności, trudnoby nam przyszło wie­
rzyć, że ten sam Zygm unt, który obecnie w panach i
baronach czeskich pokłada całą swą nadzieję, ich rad słu­
cha, a złotem ich pozyskuje, że w tak kłam liw y sposób
ich oczernia po za plecyma, trudnoby się naw et dorozu-
mićwać, że on je st autorem tego listu. Żeby zaś oddalić
1 usunąć w szelką pochopność Ja g ie łły do wmięszania
się w spraw y czeskie, naznacza na wstępie już, że jest
on „heres et legitimus successor“ królestw a Czechów,
Zobaczymy później, czy, i o ile, pełen obłudy list Zyg-
piunta osiągnął swój cel. a podążmy za dalszym bie-?
giem wypadków, które się wydarzyły przy oblężeniu
P rag i.
T eraz mógł Zygm unt na dobre rozpocząć szturm
przeciw Pradze. A le cóż; w alka i klęska jego pod
górą W itkowem (14 lipca), którą od zw ycięztwa Ż yżki
odtąd górą Żyżki nazwano, nauczyła go, że niema ko­
rzyści iść za głosem Niemców, pobudzających go do
stanowczej walki. P ięćset trupów zaraz przy pierw-
szem starciu się, naznaczyło jego klęskę; przysięgając
76

zem stę, zły i gniewny w raca do obozu1). Tam atoli


panują zamieszki, w rzaw a i kłótnia. Niemcy potur­
bowani pod W itkowem , zarzucają w obozie będącym
Czechom, że onito ich zd rad zili2). Panow ie czescy
odpierają zarzuty i już rw ą się do oręża; tak, że za­
ledwie zdołał Zygm unt doprowadzić strony do po­
rządku i spokoju
W śród takich niezgod, nie mógł oczywiście Z yg­
m unt na nowo próbować oręża, celem zdobycia P ragi.
Znowu tedy usłuchał panów Czeskich, którzy mu do­
radzali, aby wszedł z P rażanam i w układy, pogodził
się z nimi, a wtedy nie potrzeba będzie zgubnego dla
obu stron używać oręża. Panow ie czescy doradzają
w interesie swoim i królestw a. W śród ostatnich przy­
gód z Niemcami, poznali oni ja k najdowodniej zgubne
skutki swego zw iązku z Niemcami, którzy jaw nie dą­
żyli do ucisku i wyniszczenia czeskiej narodowości,
do zagłady ich ojczyzny. Staraniem więc ich je st
uwolnić się od nieproszonych „zbawców niem ieckich1*3).
N a ich namowy przystaje król Zygm unt lecz P raża-
*) O p isa n ie klęsk i pod W it k o w e m u W a w r z y ń c a z B r z e -
z o w y , I. 3 7 7 — 3 7 U .....................Quo fa c to rc x cum om ni
ex ercitu u d te n to ria re d iit, i r a , te d io , p la n e tu et do-
lore re p letu s, etc.
*) Ite m T eu ton ic! et adven e, viden tes, se sic tu r p ite r u ru -
stic a n a gen te p r o s tr a to s , im p o n u n t c rim en B o e m is, qu i
ip sis a d h e re b a n t, diccn tes se fo re ab eisclem c o n fu siv e
tr a d ilo s , etc. W a w r z y n i e c z B r z e z o w y u I I ó f l e k a ,
I, 3 7 9 .
*) Q u od baron es regn i, de p a r te re g is p e rp e n d e n tes, p lu re s
cum P ra u e n sib u s ex a lia p a r te p o n tis h abu ere tra c ta -
tu s, o ptan tes, u t c iv ita s tre u g a s p a c is cum rege su sc i-
p i a t , u t gen tes e x le ra s, ne to ta te r ra a n n u le tu r, p o s s it
cum honore e v u d e r e , etc. "W a w r z y n i e c z B r z e z o w y
u H o f l e k a , I, 3 8 0 .
77

nie zażądali k ategorycznie. aby przystał na cztery


artykuły prazkie, a kilkudniowe układy spełzły na
niczśm.
Przez te układy osiągnęli Prażanie kilkudniową
przerwę w walce, niem ieccy książęta m usieli nieczyn­
nie stać w obozie. Grdy nadto w wojsku niem ieckiśm
dał się uczuć niedostatek żywności, plugastwo i cho­
roby, gd y nadto w zm ogła się nienawiść ich przeciw
czeskim doradzcom Zygm unta, ośw iadczyli, że opusz­
czą króla. L edw ie m ógł namówić Zygm unt książąt,
że z wojskami na k ilka dni przy nim zo sta li, o c a ł­
kowitym ich zatrzymaniu nie było już teraz ani m ow y1).
Zadowoleni z tego w duchu panowie czescy. Gdy
N iem cy nas opuszczą, m yślą oni, tem lepićj i prędzój
będzie można pogodzić króla z Prażanam i, tern rychlej
stanie się panem kraju, a spokój zapanuje w królestw ie.
Z resztą różni różne żyw ią m yśli, a jedni z nich dora­
dzają Zygm untowi, aby koronował się na zamku Hrad-
czynie, jako król Czechów. R ada ta tern bardziej przy­
padła do smaku Zygm untowi, że już przedtem opićrali
się byli czescy panowie w manifestach, iż on nie jest
królem czeskim , gdyż naw et nie był koronowany.
W dniu 28 lipca, odbyła się jego koronacyja, a hi­
storyk czeski zaręcza a). że nigdy nie odbył się wspa­
n iały ten akt posępniej i smutniej, jak ten, którego obec­
nie dopełniono w H radczynie. N ieprzeczym y, ażeby
w ielu czeskich panów nie sprzyjało tćj koronacyi i

') E t non ja m H u s, hus, katzer Theutonici proclam a-


bant, sed paci/ice quotidie revolvebant, quomodo terram
Bohemie exeundo ad propria remearent. W. z B rze-
zowy. j. w.
*) P a l a c k y , I I I , 2, str. 145.
78

nowo koronowanemu, niektórzy, naw et szczerze i


otw arcie żądali w drodze pokoju przejednać naród
z królem , a króla z narodem , by zapobiedz klęskom
ojczyzny. W iększa atoli część, własny interes miała
n a względzie, inni znowu, oczekiwali jak chorągiewki
zkąd w iatr zaw ieje, by znowu w inną zwrócić się
stronę.
T ak tedy król Zygm unt w racał z pod P rag i,
wojska krzyżowe odeszły w niemieckie strony. Stolicy
nie zdobył on, ale m iał koronę, o którą mu chodziło.
Że atoli tylko część szlachty, która przy nim była,
zgodziła się mieć go za k ró la, potrzeba mu hojnie
wynagrodzić tych swych zwolenników i przyjaciół,
aby przypadkiem i ich nie stracić. Począł więc Z yg­
m unt rozdarowywać dobra korony czeskiej, począł sza­
fować majątkiem koronnym, a gdy ten przy sowitem
szafowaniu wkrótce się w yczerpnął, nuż tedy za sta­
wiać sprzęty, dijademy, korony, a dalśj, gdy i to nie
w ystarczało, brać się do dóbr duchownych, do klasz­
tornych wsi, miast, majątków ')• • • • Niemcy oburzają
się tern postępowaniem Zygm unta. Mówią oni: „ażali
Czesi i panowie ich, nie oszukali króla; a może on
już sam został zwolennikiem czeskiego k acerstw a!“ 2>
Zwyczajem ówczesnym, zaczęły się nań sypać od N iem ­
ców satyry, które świadczyły o wrogiem ich usposo­
b ieniu, względem Zygm unta. Zygm unt atoli, zaufał
czeskim panom, i najdalej do sześciu miesięcy, spo­
dziew ał się stolicę Czech mieć w swych rękach.

') S z c z e g ó ły u P a l a c k i k g o . G . v . B . I I I . 2. str. 1 4 6 — 1 5 0 .
*) A n d r z e j z R a t y z b o n y u H O f l e b a , II. 4 0 8 . . . o r itu r
verbu m in po p u lo de S ig is m u n d o W aw rzyniec
z B rzezow y u H ó f l e r a . I. 385.
P rzypatrzm y się teraz stosunkom w P radze, jak
one się tam ułożyły w czasie oblężenia i po odstą­
pieniu wójsk krucyjaty i Zygm unta. Mówiliśmy już,
że tam główne dwa stronnictw a poczęły się łą­
czyć i porządkować różnice religijne w edług normy
sławnych czterech artykułów prazkich. Dodaliśmy
również uw agę, że i te arty k u ły nie były w stanie
wpłynąć na zupełne pogodzenie i zjednoczenie się
stronnictw. P rzeciw nie, tak te ra z , ja k i w dalszym
toku naszego studyjum, przekonam y się, że tylko ze­
w nętrzne wpływy, były powodem do tych prób pojednaw­
czych, pomiędzy P rażanam i a T aborytam i; że w grun­
cie rzeczy, nie było węzła, któryby potrafił przeciwne
te partyje trw ale zespolić.
Przyczyny do tych zawiści partyj, szukać należy,
jak już na wstępie orzekliśmy, w przeciwnych, a w za­
jem się w ykluczających dążeniach obu stronnictw. Lada
rzecz, lada fa k t. staw a ł się powodem, że nienawiść
na chwilę u k ry ta , występowała na w ierzch, a stron­
nictw a znowu w ystępowały groźnie przeciw sobie.
Obecnie powodem tćj nienaw iści, jak się z wielkiem
prawdopodobieństwem domyśla szlązki historyk 1), był
projekt ofiarowania królowi Polskiemu, korony czeskiej.
Prażanie nie łudzili się wcale i wiedzieli, że na­
ród czeski w ta k niezw ykłych stosunkach bez króla
pomocy istnieć nie mógł. N ie łudzą oni się wcale i
wiedzą, że król P olski je st pod wpływem duchowień­
stw a, i że brzydzi się „kacórstw em ", rabunkam i ko­
ściołów i klasztorów i wszelkiemi nadużyciami, jakie
się działy w Czechach. Z drugiej atoli strony i oni

‘) G r u n h a g e n . Hussiteńkćimpfe der Schlesier, s tr . 40.

W ydz. filozof. Tom V II. 11


8 )

sami brzydzili się nadużyciam i, a wiedząc że J a ­


giełło kiedyś zostaw ał pod wpływem H u sa, że go­
ścinne w rota otw ićrał Hieronim ow i, tuszyli sobie,
że może i przystanie na cztery arty k u ły prazkie,
obecnie wspólne wyznanie ich wiary. P rzekonani byli
dalej, że Jag iełło je st wrogiem Zygm unta i Niemców,
że sprzyja ich rewolucyi, a na sympatyję u pobratym­
ców Polaków mogli liczyć z pewnością. Gdy nadto
w iedzieli, że Zygm unt w żaden sposób królem ich
zostać nie m oże, że jest wrogiem ich narodowości,
a że króla im koniecznie potrzeba w obec groźnych
krucyjat Niemców, cóż dziwnego, że umyślili udać się
z projektem do P olski? Może też pobratymczego na­
rodu król obejmie ich koronę, wszakżeż zmienni czescy
panowie słali już doń zap y tan ia, a artykuły prazkie
są „praw dziw e", a nie ta k radykalne, aby na nie nie
m iał p rzystać? Oby tylko przyjął koronę, a niesnaski,
zawiść, spory i kłótnie zginą i pierzchną, a i praw da
Boża odniesie zwycięztwo! Szlązki h isto ry k , nie bez
słuszności, mówi '), że P rażanie dążą do ufundowania
czysto słowiańskiego państw a i to za wpływem i przy­
łączeniem się do wielkiej podówczas Polski.
Inaczćj Taboryci. Znam y ich już z ich teokra-
tyczno-republikańskiego usposobienia. Taboryci nie
chcą z zasady żadnego mieć k ró la, i kiedy Zygm unt
nie chciał przystać na w arunki czterech artykułów
prazkich, to sam Bóg będzie ich królem. Tćm mniej
atoli król Polski, o ile wiedzieli o wpływie duchowień­
stw a na jego państwo. Oddanie w ręce Jag iełły ko­
rony czeskiej, było w oczach ich niemniejszą zdradą,

’) G r u n h a g u n . II. d. S., 41 i U w n g a 1.
81
aniżeli zdrada czeskich panów, którzy oddają czeską
koronę Zygm untowi.
Pomimo to w szystko umieli P rażanie jakoś prze­
konać Taborytów i przeparli swój wniosek. Sam na­
w et Ż yżka przyłożył sw ą pieczęć u dokumentu, w k tó ­
rym ofiarowali Czesi w Pradze koronę św. W acław a
królowi Polskiem u. B yć może, że i inne nieznane p rzy­
czyny były powodem, że wódz Taborytów, a zapew ne
i inna ich starszyzna, zm ieniła sw e zdanie; może
groźna chw ila w obec oblegających jeszcze Pragę
wójsk krucyjaty wpłynęła na ten a k t, dość, że przy
końcu lipca, opuścił poseł H ynek z K olsztyna P ragę
i podążył do Polski.
Rów nocześnie praw ie, odstępowały wojska oblę-
żnicze z pod Pragi.
A gdy tylko odstąpiła krucyjata od oblężenia,
odnowiły się znowu sprzeczki pomiędzy Prażanam i
a Taborytam i, wkrótce przybrały one zatrw ażające
rozm iaryl). Taboryci nie czując wroga za murami,
nieczynni poczynają w ykrzykiw ać na zamożność
dobytek i bogactw a Prażan. „Od A ntychrysta wiodą
początek w szelkie bogactw a doczesne", mówią oni i
czynem popierając sw e zd an ia, poczynają je rabować
i niszczyć Prażanom. Znowu przeto pow tórzyły się ra­
bunki klasztorów i kościołów . Taboryci stają się plagą
Prażan. N astąpił tedy nieznany nam rozstrój pomiędzy
stronnictwam i, a już 22 sierpnia, opuścił Ż yżka z Ta­
borytami stolicę 2).

*) O te m opow iad a W a w r zy n iec z B r z e z o w y u H o f l e e a ,


I, 3 8 5 i nast.
2) , . . X X I I scil. die A u g u sti, Thaborienses a P raga
recesserunt, non habenłes aliam causam recessus. n isi
82

Niewiedział oczywiście o tem wszystkiem Hynek


z Kolsztyna. Tajnie i z wszelką ostrożnością przekra­
dał on się przez Szlązk do granic Polski. Żmudną i
daleką ma poseł Prażan drogę; wyprzedźmy go przeto,
a przypatrzmy się, jakiemi tory szła sprawa czeska
w pobratymczej Polsce.
Mówiliśmy już poprzednio o odpowiedzi, jaką
odebrał od Jagiełły Werner z Rankowa, poseł magna­
tów czeskich Czenka i Ulryka. Poselstwo to nie mogło
pozostać tajemnicą w Polsce, i owszem król Jagiełło
odpowiedział Wernerowi, że naradzi się z panami kró­
lestw a, czy ma objąć koronę czeską, i właśnie pod
koniec lipca tego roku, miał rzecz tę podnieść na sej­
mie, który był zwołał do Łęczycy. Odstępstwo panów
czeskich i ich lgnienie do Zygmunta, mogło być ró­
wnież rzeczą zpaną Jagiełle, a fakt ten, niekoniecz­
nie miał dobrze wpływać na sympatyję króla i rady
koronnćj, względem czeskich magnatów.
Zapytajmy teraz, jaką opiniję wyrobiły sobie spra­
wy czeskie w Polsce w ogóle. Oto niedola Czechów,
znalazła szćroki rozgłos w najszerszych gronach pol­
skiego społeczeństwa, a o poselstwie Wernera z Ran­
kowa nie mówiła sama tylko szlachta polska. Wpra­
wdzie i w Polsce krążyły bulle papiezkie, wzywające
do krucyjaty przeciw bezbożnym husytom; a lubo te
bulle, ani półsłówkiem nie drażniły narodowego po­
czucia ludu o jednej mowie z kacerzami, to przecież
nie znalazł się nikt w Polsce, coby podążył do kru­
cyjaty; krucyjatę bowiem, uważano tu, jako wojnę
Niemców przeciw Czechom. Miejsca, w którychby się
quod m a g istri eorum ritib u s scrip tu ris resistebant.
W aw rzy n iec z B rzezow y, j. w. 3 8 7 .,
83

husyta jaki znajdował, były i w P olsce zagrożone


kościelnym interdyktem '), dotychczas jednakowoż ża­
den z polskich kapłanów , nie uw ażał za stosowne,
użyć tego środka kościelnego przeciw nadciągającym
z Czech nowatorom. N a w et niektóre „herezyje“ hu-
sy tó w , były do niedaw na rzeczą w P olsce bez prze­
szkód praktykowaną, przeciw której, jak np. przeciw
komunii pod obiema postaciam i, dopiero na rozkaz i
karcenie papiezkie, poczęli w ystępow ać polscy kapła­
n i 2). Z apew ne, że do dysput teologicznych nie było
w Polsce m ężów , a do sporów dogm atycznych brakło
zasobów w iedzy, lecz w ślad za dążeniami Czechów,
aby połączyć się z P olską, szli i czescy mężowie, któ­
rzy zw łaszcza w W ielkop olsce, nauczali o zepsuciu
obecnego kościoła, i o konieczności powrotu do ewan-
gielicznego, jaki Chrystus P an nakazał. A naw et k a­
znodzieje czescy, pouczali lud z kazaln icy, gromiąc
obecne zepsute obyczaje i życie duchowieństwa i w zy­
wając wiernych do poprawy obyczajów. Nadto i du­
chowieństwo polskie, a szczególniej w W ielkopolsce,
przejmowało się zdaniami umiarkowanych husytów;
to tóż księgi husyckie przybyw ały z Czech do P olski
i znajdowały tu i ówdzie pilnych czytelników 3).

b D e . XI, 434.
2) Obacz bullę G rzego rza X I do Ja ro sła w a a rc yb isku pa
Gnieźnieńskiego. R a i n a l d . an. eccl. a d an. 1 3 7 4 .
3) W szystkie te zdan ia n a po dstaw ie u stę p u : „ R em ed ia
contra h u ssita s hereticos“, wyjętego ze statu tó w syno­
dalnych T rąby, o któ ry c h w krótce będzie mowa. Ju ż
1419 r. p rzyzw ala kap itu ła gn ieźnieńska ucfiwalą
z dnia 23go p a ź d ziern ik a , quod d o m in us archiepisco-
p u s det litter as fa c u lta tis civib u s in H a va capiendi,
et detinendi H u ssita s, et si p ro p ter hoc a liq u a im p e­
d im en ta haberent, p e r m ilta t ipsos reddere indem pnes.
84

Niepotrzebujemy dodaw ać, że takie tendencyje


i nauki nowatorskie zagrażały polskiemu duchowień­
stw u i kościołowi. To też biskupi polscy, nie pocie­
szali się już zdaniem głoszonym przez ich kolegę
Jastrzęb ca, iż husytyzm niema w Polsce żyznej do
w zrostu gleby, lecz gdy now atorstw a przekradały się
z Czech i w zrastały w Polsce, postanowili zapobiedz
ich szerzeniu się, położyć husytyzmowi w Polsce tamę.
Przedsięwzięcie to przez dłuższy czas omawiane, usku­
teczniło duchowieństwo polskie, zebrawszy się na sy­
nod w K aliszu '); tu atoli uznano za stosowne, nasam-
przód zapobiedz szerzeniu się złych obyczajów, które
ię zaszczepiły w łonie samego duchowieństwa, a dalej
położyć tam ę husytyzmowi. Biskupi i prałaci zebrali
się pod przewodnictwem Mikołaja Trąby, arcybiskupa
gnieźnieńskiego, a we w rześniu tego roku, nastąpiła
główna narada i uchw ały postanowień synodu. N iew y-
przedzajmy atoli wypadków, i powróćmy do właści­
wego przedmiotu.
Przedew szystkiem zaznaczamy, jak już kilka razy
wspominaliśmy, że głównie i jedynie narodowe pobudki
zjednały sympatyję całego narodu polskiego ku Cze­
chom. W spólność języka, wspólność wrogów w Niem-

D r. S. S m o l k a : A rchiw a w W . Ks. P o zn ań sk iem i


w P ru siech . O d b itk a z IV tom u S p raw o zd ań W ydz.
h ist. fil. A kad. U m iejęt., str. 88. P orów naj ta k ż e tam że,
s tr. 4 0 , szczegół d o tyczący M arcin a p leb a n a czelądz-
kiego, p o d ejrza n eg o o h ere z y ję h u syck ą, i d ru g i o M i­
k o łaju k lery k u p oznańskim . T h b i n e b . i lf o w . P o ń , N r. 5 0 ,
p. 37.
*) Synod te n zw any je s t ta k ż e w ieluńsko-kaliskim , a to
z tego pow odu, że w W ielu n iu go ro zp o częto , a w K a­
liszu 25 w rześn ia 1420 dokończono.
each, wspólne dążenia obu narodowości, celem w yzw o­
lenia się od N iem ców , wspólność doli zgotowanej im
przez Z ygm unta, to w szystk o, zbliżało oba narody
przez w ybitniejsze postacie. L ecz dlaczego nie idą za
tem i wybitniejszem i postaciami oba narody?
W iem y ju ż, jak rozstrojone stosunki panowały
w Czechach, w stolicy ich, tym ognisku rew olucyi i hu-
sytyzmu. Zapytajmy się czy Polska, jako państwo, nie
baczyła na rozmaite a wzajem się wykluczające dą­
żenia rozlicznych stronnictw w C zechach, czy ż może
nie rozumiała znaczenia tego rozstroju? W szak że już
przy poselstw ie W ernera z Rankow a, zastrzegł sobie
J a g iełło jako konieczny warunek do przyjęcia ze swej
strony korony czeskiej „jednozgodność w yboru"'). A i
owe osławione rozruchy w kraju, owe b u r d y h u s y -
c k i e . jak się później wyrażano, m usiały wpłynąć na
radę koronną P olsk i w ten sposób, i ż 1się zawahała na
chw ilę w ziąć w sw e czyste ręce, sprawę tak oczer­
nioną i obmówioną po całym ś w ie c ie 2).
Trudno dalej przypuścić, aby koronacyja Z y g ­
munta na króla C zechów, dobrze usposobiła J a g iełłę,
względem przyjęcia korony czeskiej. I to odstępstwo
panów czeskich od układów z królem pobratymczego
narodu, ich koronacyja Zygm unta na króla Czech,

J) D e. XI, 4 2 9 .
2] To też pisze, cokolwiek później, król Jagiełło do Pra­
żan . . . sane carissim i attendentes et cum dolore et
compassione ad anim um revocantes hum ani san gvin is
proflu via regnique v estri Boem ie ac civita tu m castro-
rum fortalicioru m et d o m o r u m d e l i n q u i b u s a l i a s
a l t i s s i m o co n s t a n t e r r e d d e b a n t u r o b s e q u i a ,
p ericla et iactu ram m editan tes . . . . L ib e r Cancel-
ląriu e, LXII, p. 106.
8fi

m iała być rzeczywistym szkopułem dla spraw y czesko-


polskiej, jak się to pokazało na zjeździe i sejmie łę­
czyckim.
N a tym to zjeździe '), burzliwym z powodu kom­
promisu, jak i nieupoważnieni do tego zaw arli z K rzy ­
żakam i posłowie polscy, jak Jastrz ęb iec, Zbigniew
ze B rzezia, J a n z Tuliszkowa, poczęto, po załatw ieniu
innych spraw, naradzać się nad spraw ą czeską. Miano
bowiem stanowczą dać odpowiedź na pytanie, które
w maju przedłożył był W erner z Bankowa. Domyślać
się już możemy, że nieuwzględniono przeoTożeń posła
odstępnych panów czeskich. Po długiem bowiem obra­
dowaniu, jak mówi D ł u g o s z , uchwalono, aby Jag iełło
nie przyjmował korony czeskiej, a to najpierw z przy­
czyny odszczepieństwa, jakiem się znaczna liczba Cze­
chów sk alała; powtóre, dla panujących rozruchów
w kraju, a w końcu, iż Czesi mają już w Zygmuncie
własnego króla. O statni zw łaszcza argum ent bez w ą t­
pienia wymierzony był przeciw stronnictw u garnącemu
się do Zygm unta, a zatem przeciw przywódzcom cze-
skićj sz la c h ty 2). Czyż mógł bowiem popierać Jag iełło
sprawę tych, którzy doń się udaw ali, a w net potem
wkrótce na stronę wroga jego Zygm unta przeszli, i
dopomogli mu do uzyskania korony św. W acława?
W łaśnie podówczas, a było to w pierw szćj po­
łowie sierpnia 1420 r., potrzeba było odpowiedzieć
wrogiemu Zygmuntowi, na ów dyplomatyczny jego list

') D e . XI, 4 2 9 —430.


2J O tej k o ro n acy i Z y g m u n ta nie w ażą się posłow ie cze­
scy ani w spom inać p rz e d Ja g ie łłą , ta k p rz y poselstw ie
H ynka z K o lszty n a, D e . X I, 4 3 3 , ja k i p rz y p ó ź n ie j­
szych.

1
87

z dnia 5 lipca, w którym niby to prosił Jagiełłę o po­


moc przeciw „W iklefistom “. O pomocy orężnej nie było
naw et mowy, gdyż pomagać tem u, przeciw któremu
pobratymcy Czesi, jako przeciw wrogowi ojczyzny sio;
zastrzegli, pomagać wyrokodawcy wrocławskiem u, nie-
zgadzało się z duchem polityki polskiej. Tem bardziej
nie chciał Ja g ie łło rozum ieć, czego właściwie Z y g ­
m unt żąda od króla P olski, wiemy bowiem, że jemu
wcale o posiłki wojenne nie szło. Smikno się tedy
w duchu z przebiegłśj lecz zarazem i naiwnej dyplo.
macyi Zygm unta. Jag iełło każe mu odpisać '), poleca
atoli udaw ać, jakoby wcale listu z dnia 5 lipca nie
otrzym ał: sama treść listu , m iała Zygm unta przeko­
nać, że król P olski ani myśli o jego sprawach, a tćm
mniej o daniu mu pomocy. Treść listu opiewa, że król
Polski jest mocno zatrudniony, to grożącą mu wojną
turecką, to spraw ą wyroku w rocławskiego, to znowu
innemi sprawam i niecierpiącem i zwłoki. Z przycinkiem
zwłaszcza mówi w nim król o wyroku Zygm unta o n a­
padzie Turków na w asala swego, wojewodę Woło-

') L ist zn ajd u je się w L ib e r Cancel!a r ia e , I I , XCII,


15 9— 162 i super codem breviter X C III, 1 6 2 — 163.
D atę listu oznacza wydawca n a 27 lipca 1 4 2 0 r.
I na ten list, który wydawca słusznie „ein fra p p a n te s
M u s łs r boshafter Ir o n ie “ naz y w a, odpisał Zygmunt.
Nie zdaje nam się atoli p r a w d o p o d o b n e m , aby list
Z y gm unta (L. C. I, Nr. X X X V I), pisany był po m ię­
dzy 2 a 2 2 sie rp n ia, j a k wydawca z uwagi P a l a -
c r ie g o G. B . I I I , 2, str. 148, wnioskuje. P r a w d o ­
podobniej pisany on j e s t pomiędzy 3 — 16 września,
bo i w tym czasie był Z y g m u n t w K u tn ah o rz e, a list
p o trze b o w a ł podów czas miesiąc czasu do odpowiedzi.
I ta k li s t , którym się właśnie zajm ujem y z d a tą
27 lipca, j e s t odpow iedzią na list Z y gm unta z 5 lipca.

W ydz. filozof. Tom VII. 12


88

ski ego, mówi naw et o książęciu S łupskim , o K rz y ża­


kach, którzy nie chcą wypłacić przynależnej wyrokiem
sumy, słowem o wszystkiem , tylko nie o tern, co chciał
mieć Zygm unt w odpowiedzi. W iększej ironii nie mógł
się spodziewać król Zygm unt. O owych wielkich W ikle-
fistach i o odpowiedzi na swą prośbę o rychłą pomoc,
o spraw ie czeskiej, k tóra mu tak dopiekała, nie zna­
lazł on w liście ani wzmianki. Z tej atoli odpowiedzi,
ja k ą dał Ja g ie łło Zygm untowi, a bardziej jeszcze z na­
prężonego stanow iska pomiędzy Polską a Zygmuntem,
dorozumiewać się możemy, że w obec smutnych sto­
sunków, jakie się w Czechach przedstaw iały, jęłi się,
Jag iełło i rada koronna, polityki wyczekującej, że na
razie tylko nie przyjmowali czeskiej korony.
G dy się to ta k w Polsce działo, przekradał się
tymczasem poseł czeski H ynko z K olsztyna przez
Czechy i Szlązk, uniknął szczęśliwie zasadzek i sideł,
jak ie nań Szlązacy zastaw ili, i przedarł się do granic
P o ls k i'). Byłoto w ciągu drugiej połowy sierpnia, gdy
przybył do Wolborza, gdzie w łaśnie Jag iełło się znaj­
dował. O rszak jego poselski był bardzo skrom ny2),

1) Hynko musiał przy końcu lipca opuścić P ra g ę, jak


to na podstawie listu przez się wydanego w ,S8. rer.
Siles., VI, Nr. 1, wnioskuje G ru n h a g e n w: Hussiten-
kdmpfe der Schlesier, str. 41. uw. 4. Jagiełło już
2 3 sierpnia znajduje się w Proszow icach (vide: Z e i s s -
b e r g . Analekten, 3 6 9 ), więc poselstwo musiało się
w ciągu drugiej połowy sierpnia w W olborzu odbyć.
2) W awrzyniec z Brzezow y, u H óIT .era, I, 429, opo­
wiada przy wtórem poselstwie P ra ża n do Jagiełły,
które uchwalono na dniu 14 listopada 1420 r., że . . .
bar ones . . . concludunt u t legatio s o l e m n i o r g u a m
• a n t e m i s s a f u e r a t , ad regem Poloniae pro ac-
ceptando regno et legis D ei defensa expedvatur. . . . .
89

w żadnym zaś razie poselstwo nie było tak św ietne,


i nie składało się z tak znakomitych osób, jak to chce
mieć D ł u g o s z , który lubo tu, jak w szędzie ma w iary­
godne źródła pod ręk ą, przecież późniejsze oficyjalne
poselstwo C zechów , w listopadzie t. r. uchwalone,
z tem w łaśnie, o którśm mówimy, pom ięszał *).
P oseł przedkłada królow i sw ą prośbę. G łównie
zwraca on w ielce patryjotyczne sw e słowa przeciw
Zygm untowi, „który na czele wrogich nam Niem ców
„wtargnął do naszego królestw a, aby je pustoszyć
„orężem. A gdy stolicy naszej dobyć nie może, zabiera
„nam koronę naszą królew ską, relikw ije św iętych;
„zabiera nam skarby, klejnoty, k sięgi nasze i inne
„kosztow ności, aby je zabrać do W ęg ier, posprzeda-
„wać i potracić. Takiego bezbożnika nie chcemy mieć
„za pana; to najzaciętszy wróg naszej narodowości 2).

Porów naj trafue opisanie faktu u S o k o ł o w s k ie g o :


Stosunki polsko-czeskie itd. w D zienniku literackim ,
rok 1868, Nr. 32, str. 506.
') Obacz: P a e a c k y . G. B . III, 2, str. 154 i uw. 126 i
S o k o ł o w s k i : Stosunki polsko-czeskie itd. j. w., str,
5 0 6 , uw. 9. O statni naznacza wbrew tw ierdzenia
P a l a c k i e g o , iż Hynko z h’oldszteinu, lub ja k go za
D ł u g o s z e m id ą c, z W ałdsteinu, nazyw a, mógł być
przy tem poselstwie i tw ierdzi p rzeto, że był przy
nim. Trafną tę uwagę A. S o k o ł o w s k i e g o , zupełnie
uzasadnia i popiera G r u n h a g e n , wykazując przeciw
P a l a c k i e m u identyczność „H ynka z W alstyna ginak
z K olsstyna“, ja k go zwią S tari letop. ceski, str. 73,
z Hynkiem , którego właśnie teraz wysłali Czesi, i
stw ierdza z listu w S S . rer. S ites , VI, Nr. 1 , wy­
syłkę tegoż H ynka właśnie w tym czasie, o którym
obecnie mowa, a zatem w sierpniu 1420 r. Obacz:
HussitenJcriege der Schlesier, 41, u w. 3.
s) . . . velu ti n ostri lin gu agii, nostrąegue genłis infe-
stissim us, , . , .
90

„Ścigać go i prześladować będziem aż do zagłady.


„Lecz Tobie najjaśniejszy królu, ofiarujemy koronę na-
„szą. Racz nas tylko upew nić, że utrzym asz nasze
„cztery artykuły prazkie, zasady naszej w iary i oby­
c z a jó w i że nas od napaści naszych nieprzyjaciół
„bronić będziesz.11 „W iedz“ — powiada dalej poseł
„P rażan — „iż nieprzyjąwszy naszej korony, nie bę­
d z ie s z mógł i sam we własnem królestw ie szczęśli-
„wie panować. W spólny nasz nieprzyjaciel Zygm unt,
„okazał już we W rocławiu, ja k ci sprzyja. Onto po
„osłabieniu królestw a czeskiego, wymierzy cios i na
„Polskę, a już teraz podmawia K rzyżaków na Ciebie
„K rólu, i dziś już używa w szelkich środków, aby zgu-
„bić Twoje królestw o" ‘).
Mowa atoli Czecha, lubo w patryjotyzm ie swym
trafiła do przekonania króla, nie odniosła pożądanego
przezeń skutku. Jagiełło odpowiedział Czechom nie
mniej patryjotycznie, „jak Polska boleje nad poróżnie­
niem się ich z Zygmuntem, a głównie nad spustosze­
niami i klęskam i ich ojczyzny, nad zniszczeniem sto­
licy prazkiej." Jag iełło ofiarowuje Czechom naw et
swe usługi, „aby wszczęte w ich ojczyźnie zatargi
uspokoić, pogodzić ich z królem Zygmuntem, lecz ko­
rony przyjąć nie może, nie naradziw szy się poprzednio
z W ielkim księciem W itoldem ."
Poselstw o więc H y n k a z K olsztyna, podobnie
ja k poprzednie W ernera z R ankow a, nie osiągnęło
stanowczego rezultatu. Cóż więc m iał począć ów wy­
słannik i reprezentant stronnictw a, które szczerze
pragnęło mieć Ja g ie łłę lub W itolda na tronie czeskim?

J) D ł . XI, 433.
91

Aby przynajmniej działać na opiniję dworu polskiego,


pozostawia on tamże kilku tow arzyszy poselskich,
a że w miejscach pobytu ich, zachowywano już ko­
ścielny interdykt, odesłano ich do Niepołomic, miejsca
bezludnego, gdzie odcięci od tow arzystw a ludzi, mo­
gli bezpiecznie oczekiwać skutków poselstwa, które
zdążało do W itołda. D rudzy bowiem towarzysze Hyn-
k a udali się do L itw y , aby toż poselstwo przedło­
żyć W itoldow i, który ta k pięknej sław y używał na
zachodzie. A tylko H ynek z K olsztyna, udaje się
napowrót do P rag i, aby skutek swego poselstwa przed­
łożyć stronnictwom w stolicy, które go wysłały. N ie
bez obawy powraca on z Polski przez Szlązk; Niemcy
bowiem W rocław ianie, zastaw ili nań sidła i czujne
s tra ż e , aby go w powrocie pojmać i oddać Zygm un­
towi, a król im za to hojną obiecuje zapłatę *). Ma on
atoli bodźca, który go prze naprzód, nie każe zważać
na niebezpieczeństw a; H ynek z K olsztyna czuje, że
Polska przychylna Czechom i ich rewolucyi, ale że
tylko wtedy da im pomoc i weźmie ich sprawy w swą
opiekę, gdy oni opuszczą now atofstw a, w yrzekną się
zdań skrajnych stronnictw , burzenia św iątyń, zagar­
niania dobr kościelnych i t. p., a ztąd pojmuje on, że
wielkiem zadaniem jego będzie wpływać w tym du­
chu na P rażan i w ogóle na um iarkowane stronnictwa.
A gdy tak H ynko z ważną swą misyją śpieszył
do Czech, a inni jego tow arzysze oczekiwali odpowiedzi
od króla w Niepołomicach, inni znowu w pływali na

’) W an w as ir d a ra u f leg en werdet, das wellen w ir euch


redlich w iderkeren und geben. L ist Zygmunta do W ro­
cławian z 1 1 sierpnia 1 4 2 0 . T akże i u P a l a c k ie g o
B eitrdge, I, 4 6 , Nr. 4 0 .
92

W ielkiego księcia L itw y W ito ld a; gdy o Czechach i


ich żądaniach szórokie poczęły krążyć wieści w Polsce,
tymczasem duchowieństwo polskie, zgrom adziwszy się
w K aliszu, ogłosiło pod przewodnictwem arcybiskupa
gnieźnieńskiego M ikołaja Trąby, uchwały tego synodu.
N astąpiło to w dniu 25 września tegoż 1420 roku *).
N ie naszą je st rzeczą zastanaw iać się nad uchwa­
łami tego synodu. Obchodzą nas tylko te uchwały,
które, jakeśm y już wspominali, mają na celu zrefor­
mować życie duchowieństwa i zwolniałe jego obyczaje,
czemu nie uczynił zadość sobór konstancyjeński. Tymto
środkiem, ja k również ustaw am i przeciw heretykom
i h erezyi, miano Polskę zabezpieczyć od now atorstw
husyckich.
J u ż z samej treści uchw ał tego synodu, z poró­
wnaniem ich z jakiem ikolw iek innemi, które przedtem
w Polsce uchwalono, wypływa, że obyczaje duchowień­
stw a i w Polsce podówczas były nadpsute i zwolniałe.
N iejed n a przeto uchw ała brzmi t a k 2): A by zapobiedz
zgorszeniu, jakie z tego powodu zagraża wiernym,
uchw alam y, aby duchowni, . . . . i t. d. I zwyczaj
stary zakorzenił nie jedno w łonie kościoła, co w ier­
nych gorszyło, a zatem już to, co przez przedawnienie
staje się niejako prawem , odrzuca i zmienia synod,
w razach, gdy się zwyczaj nie zgadza ze świętością

’) U chw ały teg o synodu, po w ielekroć w ydane, cytujem y


w o sta tn iem w ydaniu A kadem ii U m iejętn o ści: S ta ro ­
daw ne p ra w a polskiego P om niki, T. IV . S tatu la sy-
nodalia etc., wyd. P ro f. D r. U d a l r y k H e y z m a n .
W d o d a tk u : S tatuta toti provinciae gnesnensi valen-
łia. etc., od str. 1 7 5 — 2 6 1 .
2) S tatu ta etc. tamże, p. 173.
!)3

kościoła *). W olniejsze życie i obyczaje duchownych,


mnichów i mniszek, ścieśnia synod ostrem i uchwałam i.
I tak zakazują prałaci księżom noszenia drogich szat
św ieckich, butów czerwonych, krótkich sukien, pier­
ścieni, szabel i nożów (z wyjątkiem w podróży), a no­
szenia tonzury pilnie przestrzegać każą. U chw ały za­
braniają uczęszczać księżom i mnichom do karczem i
szynków, a nadto do klasztorów mniszek i zakonnics).
Mniszkom znowu zakazują tańców , zakazują wycho­
dzenia z klasztoru, bez w yraźnego zezwolenia i upo­
ważnienia przełożonej, i to tylko w spraw ie klasztorni.
Okna u m ieszkań zakonnic, a przedewszystki^m p a r­
terow e, mają być podwójnemi kratam i zaopatrzone.
Synod zakazuje żywić podejrzane kobiśty, pod groźbą
u traty beneHcium i ciężkiego więzienia 3). A że niektó­
rzy kapłani, dla zadosyćuczynienia swej chciwości, w je­
dnym dniu po kilk a razy w rozm aitych kościołach mszę
odprawiają, nakazuje synod, aby prócz Bożego N aro­
dzenia, nigdy więcej, jak tylko jednę mszę na dzień nie
odprawiali k s ię ż a 4). Przeciw św iętokupstw u6) i prze­
ciw innym nadużyciom kościoła, zastrzegł się synod
osobnemi ostremi uchwałam i.
T akieto i inne jeszcze ś ro d k i, na których w yli­
czenie nie mamy tu miejsca, mają zapobiedz szerzeniu
się złych obyczajów w łonie samego duchowieństwa.
J e s ito niejako m ała, bo tylko w Polsce znana reforma
kościoła w członkach jego {in membris); zadanie, które

’) S łatu ta etc. tamże, p. 182.


s) Ibidem, p. 221.
s) Ibidem, p. 209.
) Ibidem, p. 225.
6) Ibidem, p. 336— 38. De Simonia.
94

postanowił przeprowadzić sobór konstancyjeński, ale


go nie wykonał. Snąć, ja k się i z dalszego toku tych
uchwal pokaże ówczesne stosunki w Polsce znaglały
baczniejszych prałatów do przeprow adzenia takowej
reformy.
I inne uchw ały synodu kaliskiego były wypływem
ducha czasu. U rządzano niemi obowiązki duchowień­
stw a we w szystkich okolicznościach, przypominano
starożytne uchw ały kościoła i oznaczano stosunek du­
chowieństwa do świeckiego stanu. I tuto z ustępów
o „sądach" i o „dziesięcinach", wyczytać można domysł
nowszych naszych badaczy dziejów i praw ników 1), że
stan św iecki ścierał się podówczas i w dzierał w pre­
rogatyw y stanu duchownego i że nietylko same dzie­
sięciny niechętnie wypłacano duchownym. S ta tu t „o nie­
naruszalności kościoła" 2) powiada w yraźnie, że gdyby
władza świecka w ydaliła którego z biskupów z kraju,
wbrew prawom kanonicznym , wyzuła go z godności,
natenczas wszyscy inni biskupi, mają wydalonemu
ra d ą , posiłkami, zasobami pomagać, a dokądby nie
powrócił na swą stolicę, mają go w domach swych
utrzym yw ać, i ze wszech sił popierać jego sprawę.
Z historyi o W yszu, biskupie krakowskim , i o w yzu­
ciu go ze stolicy krakow skiej przez Jag iełłę, możemy
się dorozumiewać, przeciw komu zmierza ta uchw ała
synodu. Z dalszej treści tego statu tu synodalnego,
okazuje się aż nadto jasno, że husytyzm już podów­
czas rozsiewał w Polsce tendencyje wymierzone prze­
ciw dobrom doczesnym duchow ieństw a; a zatem myśli,

') Porównaj str. 18, uwaga 8.


) Statula, 229 i nast.
95
które obejmował trzeci artykuł prazki. To też prałaci
wyklinają „heretyków 11 tak m ężczyzn, jak i kobiety
ty ch , którzy im sprzyjają i w dom ich przyjmują, a
zw łaszcza tych, k t ó r z y z a c h o w u j ą s t a t u t a p r z e ­
c i w w o l n o ś c i o m k o ś c i o ł a w y m i e r z o n e . Synod
w yklina autorów i nadawców takow ych statutów , pań­
stw a , radę, radzców i współradzących, jakoteż tych,
którzyby w edług tych statutów heretyckich odw ażyli
się działać.
J u ż z dotychczasow ych uw ag nad uchwałam i
synodu, możemy się dorozumiewać, jak ostre środki
zarządzono w ciągu dalszym przeciw heretykom. W o-
śmiu treściw ych regułach objęto je '), a brzmią one su­
rowo i stanowczo. N ależało przeto w yszukiw ać nowa­
torów, badać ich przez inkw izytorów do tego w yzna­
czonych; o podejrzanych o herezyję miano donosić.
Proboszczom nie wolno było podejrzanego o herezyję
kleryka lub kapłana przypuszczać do kazalnicy. Przy­
chodzącym z Czech księżom, nie należało dawać pro­
bostw, a od udziału w szkołach parochijalnych naka­
zano takowych usuwać. U króla, k siążąt, u władz
św ieckich miano się postarać, aby popierali swem
„bracchium seculare“ inkw izytorów heretyckiej złości.
A po całej dyjecezyi, miano inkw izytorów rozesłać,
aby objeżdżali kraj, i dow iadyw ali się o obrońcach i
zwolennikach herezyi, przedewszystkiem H usa. Mieli
oni być obznajomieni z pismem i winni byli dobrej
zażyw ać sław y, a zadaniem ich szczególnem było,
kazać sobie przedkładać k sięgi przez proboszczów, i
badać je , czyli nie są zarażone błędami kacerskiem i.

*) S ta tu tu , ibidem, 240— 242, Remedia contra hereticos.


W ydz. filozof. Tom VII. 13
96

U chw ałą zakazują prałaci ojcom rodziny, iżby nie


w ażyli się posyłać pieniędzy, lub jakichkolw iek za­
siłków swemu krewnemu lub rodzonemu, pozostają­
cemu w Czechach, któryby był zarażony herezyją.
Podejrzanych o herezyję miano chw ytać, książki ich
aresztować i odstawiać ich biskupowi lub inkw izyto­
rowi; celem ukarania takow ych, miano zachow ywać
prawo: „ Sezti et Clem entinarum “ . . . . itd. itd.
Takieto były środki zaradcze synodu, wym ierzone
przeciw prądowi husytyzmu. W ypływ ają one z ducha
czasu, ale noszą na sobie znamię całkiem inne, aniżeli
to, które cechuje postępowanie zachodu, i niem czyzny
w obec husytyzm u. Brzm ienie uchwał jest surowe i
ostre; lecz nie nosi piętna intolerancyi Niem ców,
uzbrajających się w m iecz, a ukrywających pod cho­
rągw ią wojny krzyżowej na kacerzów, chorągiew woj­
ny rasowej, wymierzonej przeciw Czechom. Z tych
ustaw synodalnych wyczytujem y i inne jeszcze m yśli,
jakie podówczas żyw iło duchowieństwo polskie. Poj­
muje ono sw e zadanie i posłannictwo dziejowe i wie,
że, ażeby to chwalebnie uskutecznić, potrzebną jest
rzeczą reforma obyczajów samego duchowieństwa, którą
przeprowadza w najdrobnićjszych szczegółach obowią­
zków życia duchownego. I kiedy całe zachodnie du­
chowieństwo oburza się na husytyzm i zwołuje nań
krucyjatę i nie pojmuje, czyli raczej nie chce pojąć
własnych słabostek, a z drugiej strony przyczyn, jakie
zrodziły h u sytyzm ; polskie przeciwnie, zrozumiało swe
słabe strony, i usilnie stara się je naprawić. N ieprzy-
puszcza ono szerzenia się now atorstw a, bo w ić, że
naród rozsiany po ziem iach P olski „za ciemny jest,
aby mógł pojąć dogm atyczne spory filozofów, jak H usa
97

i Hieronim a, i że przeto tóm mnićj należy je dopu­


szczać do ziemi litew skiej i ruskiej.“ N ieprzypuszcza
ono, bo ma oczyw isty dowód, jak zgubne skutki w y­
w ołały te nauki w daleko oświeceńszym narodzie
czeskim ; do czego n. p. doprowadzili Taboryci, imając
się takowych dogmatów. Takowym w ięc „herezyjom"
i zgubnym skutkom, jak ie one za sobą pociągają, uwa­
żało duchowieństwo za stosowne zapobiedz w Polsce,
J ak iek olw iek jest brzm ienie uchwał synodal­
n y c h /z w r ó c o n y c h przeciw husytom , tak zwanych
statutów Trąby, omijając w reszcie i ten szczegół,
o ile na ich ostrość w płynął Stefan P alec ’), jeden
z największych wrogów H u sa, w ydalony z Czech,
a obecnie archidyjakon K aliski, stw ierdzić jednak mu­
sim y, że były one surow e i srogie, ale tylko na pa-
piórze. W pratyce nie wykonywano ich, a kiedy w o-
ściennych Czechom krajach palono podejrzanych o he-
rezyję, w Polsce przeciwnie dopiero w k ilk a lat później
przybywają inkw izytorow ie, przysłani od p a p ieża 2),
a i o tych niesłyszym y, aby ostro w ystępow ać mieli
przeciw husytyzmowi. Statu ty te jednakowoż oddaliły
skrajne zdania husyckie od P o lsk i, a w płynęły i na
politykę P olski w obec Czechów, jak to wkrótce szcze­
gółowo poznamy.
W racam y teraz na chw ilę do stosunków czeskich.
W iem y ju ż, że cztery artykuły prazkie, ów rodzaj

') Obaoz: S ta tu tu , p. 243.


2) Widzimy ich w Polsce dopiero 1424 r . , zowią się
Słeph an us in q u isito r cracoviensis i B ra sc a to r v ra ti-
slaviensis. Cytat z M onum entu D om inicana, pag. 315,
u B u l i ń s k i e g o : H istoryja kościoła polskiego, str. 299,
Uw. 2.
98

kompromisu stronnictw husyckich pod względem ich


dążeń reform atorskich, nie był tak doraźnym środkiem,
aby za pomocą niego, można było, ład zaprowadzić
w partyjach, aby módz zespolić dążenia, aby wreszcie,
co najw ażnićjsza, wkradającym się na dobre niepo­
rządkom położyć koniec. Sprzśczki teologiczne nad
treścią artykułów szły w parze z zaburzeniam i w P ra ­
dze, które tern bardziej się w zm agały, im mniejsze
niebezpieczeństwo groziło Czechom ze strony ich
wrogów. Wiemy ato li, że im obecnie nic tak dalece
nie groziło. W ojska krzyżow e rozeszły się po niemie­
ckich stronach, zkąd były przyszły, a król Zygm unt
zaufawszy szlachcie czeskiej, oczekiwał w spokojnej
nieczynności, czy też rychło wypełnią panowie czescy
daną mu obietnicę, czy rychło oddadzą bez szczęku
broni w ręce jego P rag ę, stolicę Czech, a ogni­
sko rewolucyi. I ten sam Z ygm unt, który na sejmie
berneńskim ta k ostro przem awiał do panów czeskich,
ta k srogie i oburzające staw iał im w arunki, ten sam
Z ygm unt w sierpniu tegoż roku sypie im hojną ręką
dary, aby ich wierność okupić sobie złotem ’). Chara­
kterystyczna ta polityka Z ygm unta, jak skutki wnet
okazały, była chybioną. Zapew ne, że miała ona na
celu odwrócić m agnatów i szlachtę czeską od Polski,
pogodzić się z nimi, gdy jeszcze byli niezdecydowani, lecz
przeprowadzenie tej polityki, świadczy o mężu czysto
rycerskiego ducha, który najważniejsze spraw y pań­
stw a staw ia na k artę szczęścia, przeskakuje z jednej
ostateczności w dru g ą, nie pytając się wcale, czyli

G . B . , III, 2 , 1 4 5 .
*) P a l a c k y . L ip p e r t . Geschichte
der S ta d t Leitmeritm, str, 79.
09
pośród takiego akta karku skręcićby nie m ożna').
T ak się atoli stało. W ojsko krzyżowe opuszcza go,
W Niemczech głośno już nań sarkają, a ów przebie­
gły F ry d ery k B randenburski, nibyto najlepszy jego
powiernik, już od czasu zjazdu wrocławskiego opuścił
jego sp ra w ę2). F ryderyk wie, że w Polsce za chwilę
leżeć będzie punkt ciężkości całćj polityki względem
Czechów, dlatego też lgnie on do króla Polski, aby
na dworze jego snuć pasmo daleko sięgającej swej
polityki. Inni książęta z nieufnością i z niedowierza­
niem patrzą na Zygm unta. Tymczasem o przejednaniu
się P rażan z Zygmuntem ani mowy nie było. Zapewne
pod wpływem H ynka z K olsztyna, który już musiał
powrócić z Polski, odpowiadają P rażanie pośredniczą­
cym pomiędzy nimi a Zygmuntem panom czeskim, że
oni nie chcą przyjąć żadnych propozycyj ugodow ych’.
N atenczas odstępuje Zygm unt od półśrodków, a po­
czyna oskarżać Czechów, jako niepoprawnych herety­
ków, jako tych, którzy mu w ydzierają jego ojcowiznę,
którzy korony naw et chcą go pozbawić, by ją ofiarować
komuś innem u4). Widymując bulle papiezkie6), daje on

') Porównaj: ( t r u n h a g b x . H ussitenkriege d. S., str. 4 5 .


2) D r o y s e n . Preuss. P o lilik , I, 4 1 5 , 4 2 5 .
s) W awrzyniec z Brzezowy u H ó f l e r a , I , 412.
4) P a l a c k y . G. B ., III, 2, 151, 1 5 2 , W awrzyniec z B rze­
zowy, j. w.................. (rex) . . . . querulans de P ragen -
sibu s, quod q u ie ta m , securam et pacificam audien-
Mam, quam p a ra tu s est disponere, nollent acceptare;
sed ąuer eren t oc casiones, ut nlium in regem
suscipiant, ips u m sua hereditate volentes
spoliare.
5) P a l a c k y . Urkundliche B eitrage I , 4 6 , Nr. 4 1 , B e -
z o ld . K a is, S igism u n d, Btr. 4 3 , U w. 4.
100
do poznania, że myśli o nowćj wojnie, zmierzającej
przedew szystkiśm przeciw Pradze.
Niebędziemy opisywać wypadków, które przy­
śpieszyły Zygm unta plan wojny. Zaznaczyw szy tylko,
że już od dnia 15 w rześnia oblegają P rażanie załogę
jego w W yszehradzie, a Zygm unt pomału poczyna
zbićrać wojsko ku odsieczy. Zanim przybył, poddała
się załoga Prażanom . Pomimoto uderzył on na wojska
P ra ż a n , a cała odsiecz króla skończyła się w dniu
1 listopada (1420 r ) zupełną jego klęską. Poległ k w iat
rycerstw a Zygm unta, wielu Morawian, Czechów i W ę­
grów. W yszehrad był w ręku P rażan
P ra g a była teraz dla Zygm unta zupełnie stra­
coną, a rewolueyja o tyle niebezpieczniejszą, że zwy­
cięzcy mogli zarzew ie jej rozszerzać po całym kraju.
Zygm unt stracił pod murami W yszehradu kilku znacz­
niejszych sojuszników czeskich, obecnie opuszczają go
i inni, ulegając przemocy, lub wiedzeni zdradą. U lryk
z E ozenberga, ów współtwórca projektu ofiarowania
Jag ielle korony czeskiej, lecz wróg Taborytów i dla­
tego walczący po stronie Zygm unta przeciw nim,
zmuszony był, nie mając posiłków od króla, ugiąć się
przed Żyżką i przystać naw et na zachowanie arty k u ­
łów p ra z k ic h 2).
Po raz drugi rozdziela Czechów a Zygm unta
przepaść bezdenna, po raz drugi okazują Prażanie
*) Do poległych pod W yszehradem wlicza D ł u g o s z , XI,
43 5 : Jędrzeja Balickiego, rycerz? z P olski, herbu
T opor, który 1419 posłował ze strony Zygmunta
(X I, 399) i Je rz eg o , księcia Smoleńskiego, którego
W itołd wygnał z jego księztwa, a który odtąd p rze­
bywał na dworze Zygmunta.
2) Arcbiv cesky, III, 280.
101

przed Czechami i przed całym światem swe obrażone


uczucia narodowe '). „Opuśćcie spraw y Zygm unta,
wołają um iarkowani w manifeście do Czechów, opuść­
cie sprawy tego, który niegodny, iżby go królem n a­
zw ać, przed całym światem ogłosił nas kacerzam i,
panów czeskich zdradziecko pozyskał do walki prze­
ciw własnym ich braciom, aby ich potem, zwąc zdraj­
cami, na śmierć prowadzić pod W yszekradem . O pła­
kujemy zgon tych naszych współrodaków, których użył
Z ygm unt, w celu osłabienia naszej narodowości. On
bowiem zawsze tak działa, iż nie w ystaw ia na szwank
Niemców, ani W ęgrów, lecz Czechów podżega przeciw
Czechom, aby wśród tych bratobójczych w alk, tem
łatw iej nas za pomocą Niemców i W ęgrów mógł wy­
plenić. W szakżeż słyszano z przeklętych ust jego
słowa: „Dałbym całe W ęgry za to, aby w Czechach
żadnego niebyło Czecha“ 2).
M anifest te n , ja k słusznie zauważył dzisiejszy
szlązki h isto ry k 3), zaw iera w sobie myśli, którychby
napróżno szukać było w suchych zapiskach ówczesnych
kronikarzy. J e s t on w yraźnie, jakoby pod wpływem
H yn k a z K olsztyna pisany i tej całej p arty i, która
chciała ruchom religijnym położyć koniec, a tylko
ł) Archiv Ćesky, II I, 2 1 7 i u W awrzyńca z B rzezow y,
H ofler , I, 4 2 6 .
2) J a k słow a te p o tw ie rd z a ją praw dom ów ność D ługosza ,
XI, 4 3 2 ............... kostium nostrorum A lm anorum se-
ductus consilio . . . . etc. Słowa te brzmią w oryginale
u W awrzyńca z B rzezo w y , j. w.................. reki, żeby
za to uhersku zemi dati chte), by v ćeske zemi Cecha
nebylo iżadneho.
s) G run hagbn. 11. d. S ., str. 4 7 , 4 8 , którego wywody
zupełnie mnie przekonyw ają, dlatego te ż id ę za
niemi.
102

dbała o ideę narodowości, o naród czeski. W szakżeż


gdy poprzednie m anifesty (jak Prażan z kw ietnia
tegoż roku), głów nie przeciw ciemięzcom ruchów re­
ligijnych sark ały, nasz m anifest odpiera krótko ka-
cerstwo, które Czechom zarzuca król Zygm unt, i w y­
staw ia tak rzecz, jakoby próbom pojednania się co do
tego punktu, tylko on sta ł na zawadzie. Natom iast
zwracają się autorowie manifestu z całą siłą ojczystej
wym owy przeciw Zygm untowi, jako przeciw wrogowi
czeskiej narodowości, którego zadaniem w ytępić Cze­
chów za jakąkolw iek cenę; w ydalić ich z ojczyzny,
a osadzić na ich miejsce w rogich Niem ców. Mają oni
tudzież na celu ostrzedz szlachtę czeską, jaka jeszcze
przy Zygm uncie zostaw ała, aby nie trzym ała z wro­
giem Czechów, „który przecie zdradziecko pozyskuje
ich do w alki z własną bracią, i prowadzi ich na śmierć,
jak to uczynił pod W yszehradem. A by zaś ich całko­
w icie pozyskać, grożą autorowie manifestu „każdemu
C zechow i1*, któryby trzym ał stronę Zygm unta, jako
otwartego wroga narodowości, iż będą takiego uwa­
żać za odstępcę i nieprzyjaciela w łasnego narodu.
Tak w ięc Prażanie ułożyli w tym manifeście
program w alki czeskiego narodu z wrogimi mu N iem ­
cami '). Skorzystali oni ze sposobności ku temu, gdyż

1) Nazywam y tę partyję m ian em : P ra ża n , raczej dla


m iejsca, gdzie to stronnictwo pow stało, aniżeli dla
tego, że Prażanie-U trakw iści składali to stronnictwo.
Zapewne, że autorowie manifestu składają, się po naj­
większej części z, Prażan-U trakwistów , ale są pom ię­
dzy nimi i panowie czescy, którzy tylko koniecznością
w iedzeni przyznawali się do zdań Utrakwistów. P o­
nieważ więc do tej partyi należą m agistrow ie, rajcy
prazcy i kilku z panów, nazywa ją G r u n h a g e n „ary-
103

żw ycięztw o pod W yszehradem odnieśli prawie bez


pomocy Taborytów, a na podstawie tego zw ycięztw a
otrzym ali moralną a poniekąd i materyjalną hegem o-
niję nad Czechami. A żeby zaś tę hegemoniję nadal
utrzymać i narodowości ezeskićj byt zabezpieczyć, na
to trzeba było zgody w szystkich Czechów i pomocy. J a ­
g iełły , króla pobratymczego narodu. Nasam przód więc
potrzeba, aby w szystk ie stronnictwa, jakie się podów­
czas znajdowały w P radze, zgodziły się na w y sła ­
nie św ietnego poselstw a do króla polskiego z ofiaro­
waniem mu korony czeskiej. Podczas te g o , g d y
poselstwo pozyskiw ałoby króla dla czeskiej sprawy,
miano przygłuszyć w szystk ie skrajne zdania husyckie,
zapobiedz nadużyciom a sprowadzić różnice stronnictw
pod normę artykułów prazkich. W ied zian o, że król
J a g ie łło żadną miarą nie weźm ie Czechów w obronę,
gdy tego nie uczynią. Trudne w ięc zadanie mają P ra­
żanie do spełnienia; pierw szą część jego m ieli rozpo­
cząć W dniu 14 listopada tegoż (1420) roku.
W dniu tym zebrała się „w elika obeć", na której
czele stali „obecni starsi": K ruszyna, Boczko i H inko
i uchw aliła, aby w ysłać do króla J a g ie łły w iększe
i św ietniejsze poselstw o, aniżeli przedtem w y sła n o 1).
Miało mu ono „ofiarować koronę czeską i obronę praw
Bożych," U chw ale tej sprzeciw ił się Mikołaj H us, naj­
zagorzalszy Taboryta, a ztąd otw arty wróg Prażan i

sto k ra ty c z n o -n aro d o w ą" , H . d. S ., str. 4 8 . W iem y,


że do tej party i należeli wówczas: H ynek K r u s z y n a
von L ich ten b u rg , H ynek z K olsztyna, J a n z L ic h ten -
b u rg a i W ik to r z K unsztadu, ob. W in d e c k ., cap. 8 5 ,
C hronicon vet. C ollegiati P ragensis u H o f l e b a , I, 7 9 .
’) W aw rzy niec z Brzezow y u H o f l e b a , I, 4 2 9 .
Wydz. filozof. Tom VII. 14
104

w ogóle u m ia r k o w a n y ch '). B y ł on na czele ow ych


m a rzycieli o teok ratycznej rzeczyp osp olitej, k tó rzy ani
m yśleć nie ch cieli o k ró lestw ie, a na d ziałan ia um iar­
k ow an ych p a trzy li okiem n ien a w iści i zazdrości. M i­
kołaj H u s o św ia d cza ted y w im ieniu T a b o ry tó w , że
k ied y ju ż o królu m ow a, „to oni prócz C zecha n ikogo
niechcą m ieć za króla," P o w sta ł w ted y H yn ko, a w sk a ­
za w sz y na p ieczęć T ab orytów , którą ju ż pićrw ej Ż y ż k a
w raz z P rażan am i z a w ie sił b y ł u d okum entu, mocą
k tó r eg o w zy w a n o J a g ie łłę na tron czesk i, począł m al­
k on ten ta p rzekon yw ać i zachęcać do jed nozgodn ego
p rzystąp ien ia do ich u ch w ały. P rz y k ła d ten n ie p rze­
k onał M ikołaja H u sa , k tó r y d alek o sk rajniejsze ten -
d en cyje T ab oryck ie ż y w ił, a n iże li Ż y ż k a . J ed n a k o w o ż
n iep rzeszk od ził on u ch w ale, lecz o d s z e d ł mru­
cząc pod nosem na zn a k n iez g o d y . . . . * ) .
N a tern p osied zeniu kładą te ż tam ę dbający o oj­
czy zn ę P ra ż a n ie, zgubnem u d ziałan iu sk rajnych stron­
n ictw . G dy bow iem T aboryci słow em i pism em z a szc ze­
p iali w lu d zie sk rajne d o k try n y , g d y k a żd y p raw ie
T a b o ry ta . zn ający cok olw iek pism o ś w ię te , czu ł się
tern sam em upow ażnionym do n auczan ia w iern y ch ,
gd y t ć ż ztąd potw orna różność zdań re lig ijn y ch się
w yrob iła, p osta n o w ili P r a ż a n ie ostrą u ch w a łą usunąć
z łe sk u tk i, ja k ich z te g o powodu d o zn a w a ła o jczy zn a .
P o sta n a w ia ją t e d y 3), aby n ik t n ie w a ż y ł się ro zszerza ć

ł) P o ró w n aj co o je g o śm ierci, mówi W aw rzy n iec z B rz e -


zowy u H o f l e u a , 4 3 3 , 4 4 4 .
*) . . . sed tacens re m u rm u ra v it . . . pow iad a W aw rzy ­
niec z B rzezow y, j . w. 4 2 9 .
3) fu itq u e in eadem com m unitate co n clusu m , e tc., W a ­
w rzyniec z B rzezow y, ibidem.
105

nowości i nauczać o nich lud, prócz takich rzeczy,


o którychby był przekonany, że one się w piśmie
świętem znajdują. Czterej wybrani ku temu magistro­
wie., mają przejrzeć i zbadać nauki tych mężów, którzy
0 czemś nowćm pisać, coś nowego nauczać chcą.
Niezbadanych w ten sposób nauk, nie wolno było od­
tąd głosić.
Jasną jest rzeczą, że ta uchwała zmierzała wprost
ku temu, aby prócz innych socyjalistycznych zachcia­
nek, obalić już W samym zarodku teokratyczno-rępu-
blikańskie zasady, które rozsićwali Taboryci. Gdy
atoli Prażanie niezadawalniając się tern i radnych,
przychylnych Taborytom, wykluczyli ze swego grona,
powołując natomiast umiarkowanych Prażan na ich
miejsce, rozdzieliły się wkrótce stronnictwa w ten
sposób, iż widoczną było rzeczą, że tylko miecz ma
rozwiązać ich wrogie nawzajem sprawy i stanowiska.
Już dnia 17 listopada opuszcza Mikołaj Hus Pragę,
z tajnym zamiarem wzmocnienia swej partyi Tabory-
tów w Pradze, a usunięcia od steru umiarkowanych
Prażan. Począł on w tym celu zdobywać niedaleko
stolicy leżący zamek Rżiczan '), silny załogą i obronny
z natury, a ztąd niebezpieczny dla stolicy. Ku pomocy
wezwał on Żyżkę i Prażan; ostatnich na to, aby po
zdobyciu zamku razem z nimi i z Taborytami mógł
wejść do Pragi. Prażanie pośpieszyli chytremu wo­
dzowi Taborytów na pomoc, a następstwem tego było,
że po zdobyciu R iieżanu, Taboryci weszli do Pragi.
Przewidywali następstwa tego kroku wodzowie Pragi
1 umiarkowanych, Boczek z Kunstadu i brat jego

1) W a w r z y n i e c z B r z o z o w y u H o m e r a , 1, 4 3 6 — 4 3 1 .
1C6

H y n e k , a niechcąc się łączyć i wspólnie w alczyć


z Taborytami, opuścili P ragę ')•
Twierdza, raczej zamek Rźicźan. poddała się już
w dniu 4 grudnia zw ycięzkim Taborytom i Prażanom.
W parę dni później przybyli oni razem z wodzem
Ż yżk ą i Mikołajem Husem do Pragi. Tam atoli znaj­
dowali się już panowie czescy, U llryk, zwany W aw ak
(ide Nova domo), Piotr i Burkhard bracia z Janow ic
i Piotr Zm rzlik ze Sw ojszyna, którzy przystąpili do
obrony artykułów prazkich, lecz zarazem poczęli bo­
leć nad poróżnieniem i niezgodą Prażan i Taborytów
i zachęcać wrogie stronnictwa do zgody 2). Za ichto
wpływem i doradą, postanawiają mężowie czujący
niekorzyści, które wynikają z powodu tego rozdzieleń
nia się, doprowadzić stronnictwa do wzajemnej zgody.
L edw ie przy pomocy fortelów , udaje się im zgroma­
dzić Taborytów i U trakw istów do takićj próby ugo­
dowej, lecz z niej możemy poznać, że pomiędzy temi
stronnictwam i husytyzm u, ani pod względem polity^
cznym , ani pod religijnym , jedność przeprowadzoną
być nie mogła.

') Gum ergo dom. C russina, pro łunc Prag. communi-


tatis capitane.us intellexisset, quod oporłet Pnujenses
salvo m b honore armorum gentes in auxilium T ha-
boritarum dirigere, of/icium capitaneatus resignat et in
die Elisabeth ad propria redit, accepta occasione, quod
inim ici vellent bona sua invadere\ cum tamen, u t cre-
d itu r , causa sui recessus fu it, quod campum cum
Thaboritis nobilis dominus occupare n oluit. ne eo-
rum inccndia, hom icidia, et ceteras deordinationes
videtur approbate. W awrzyniec z Brzezowy u H o f l e -
b a , j. w. 430.

J) W aw rzyniec z Brzezowy, ibidem, 431, 432.


107

Dziesiątego to było grudnia 1420 roku, gdy się


zebrali powyżej wymienieni panowie czescy, tudzież
w ybitniejsi z U trakw istów ; ja k Prokop z Pilzna, ów­
czesny rek to r U niw ersytetu, Jak ó b z Mios i P io tr
Mladenowić. Mieli oni przekonać się o wzajemnych
zarzutach i pojednać się z T aborytam i, których re ­
prezentowali Mikołaj z Pielgrzym owa, Marcin Hauska,
zwany Loquis, M arkold ze Z brasław ic i dowódzcy, jak
Ż y z k a , R zepicki, J a n Robacz z D uby i inni. Lecz
jakież to było ich połączenie się, ja k a próba do ugód
i d y sp u ta? Oto wśród niej, gdy się spierano o ornaty
i inne kościelne rzeczy, które zarzucali Taboryci, po­
czął gorliwy U trak w ista P io tr Mladenowić czytać
76 artykułów , wymierzonych przeciw skrajnym n au ­
kom Taborytów. W artykułach tych orzekają U tra k ­
wiści, że 76 zdań z nauk, które rozszórzają Taboryci,
są kacerstwem i herezyją 1). Obrażeni tem Taboryci,
jeszcze uparciej przyznają się do zarzucanych im błę­
dów kacerskich. Sobór kościelny, powiadają oni, wy­
kazał nam tylko 45 zdań heretyckich, wy nam aż 76
w yliczacie?*) Zgodzono się w praw dzie, ażeby Tabo­
ryci, w przeciągu miesiąca, pisemnie odpowiedzieli na
zarzuty U trakw istów , i pozornie rozeszły się partyje,
jakoby w zgodzie, lecz byli i tacy, jak Mikołaj H us,
którzy tego samego dnia, kiedy odczytano artykuły,
opuścili Pragę.

*) A rtykuły te u H o m e r a , I: W awrzyniec z lii-zezowy,


4 34— 442; Mikołaj z Pielgrzymowa, ibid., II, 488 i
nast. Porównaj P alacky. 6r. v. B., Ill, 2 , str. 188
i nast.
2) W awrzyniec z Brzezowy, ibid., 422.
108

Jeż eli tedy na polu religijnych dążeń, żadnej


nie było pomiędzy obiema stronnictw am i jedności, cóż
dopiero rzec o ich socyjalnych i politycznych dą­
żeniach. Co się tyczy ostatnich, oświadczają Tabo-
ry ci: „iż w ierni niepotrzebują wybierać króla, k tó ­
ryby miał karać złe a w ynagradzać dobre uczynki,
gdyż sam Bóg będzie nad nimi królować, a królestwo
powinno być przy ludzie ‘). Niech nie będzie różnicy
stanów; rycerzy, szlachtę i panów należy wyniszczyć.
N iech ustanie św iecka w ładza, niech ustaną praw a
królew skie, książęce, miejskie i t p., jako wynalazki
ludzi, a nie Boga. Niech nie będzie podatków, a każdy
niech nosi prawo boskie w swem se rc u 2). N ie na
darmo U trakw iści występują przeciw tym naukom.
One bowiem dążą do tego, aby na biblii świętej ugrun­
tow ać religijne i społeczne życie Czechów. T o te ż T a -
boryci bez względu na niebezpieczeństwa ojczyzny, bez
względu na dziejową przeszłość i obecną groźną chwilę,
dążą do przeprowadzenia tych zasad. U trakw iści atoli
przewidują zgubę narodu, gdyby zdania te m iały być
przeprowadzone; starają się je usunąć, przekonać Ta-
borytów, że pismo święte, które ma im służyć za pod­
staw ę do ich zasad, nie głosi ich i owszem sprzeciwia
się takowym zdaniom. Z następnych k a rt naszego stu-
dyjum poznamy, na czyjeto w ezw anie, przyśpieszali

*) A rty k u ł 2 3 , u W . z B , 4 3 7 . Item, quod modo non


licet fidelibus rcgni regent sib i fidelem in vin dictam
m alorum acl laudem veto bonorum eligere pro co,
quod solus dom iuus regnabit et regnum tradetu r p o -
p u lo terre.
2) Z a rty k u łó w P r z y b r a m a w A rchiw ie ćeskim , 111, 2 1 8
i iiast. P orów naj P a l a o k y . G. B ., 111, 2 , str. ,2 9 0 .
109

P rażanie-tJtrakw iści te niestety nadarem ne próby po­


jednania się z Taborytami. Tu tylko dodamy, że w net
ju ż po tern pozornem pojednaniu się, a zwłaszcza, gdy
um arł największy przeciw nik P ra ż a n , Mikołaj H us,
korzystają oni ze sprzyjających okoliczności i wysy­
łają dnia 25 grudnia t. r. (1420) poselstwo do króla
Ja g ie łły (a względnie do W itolda), celem ofiarowania
mu czeskiej koi’o n y D. Czynią oni tern zadość uchwale,
zapadłój w dniu 14 listopada, a więc przed 5 tygod­
niami uczynionej. Z opóźnionego w ykonania tej uchw a­
ły, widoczną jest rzeczą, na jak ie przeciwności i anti-
monarchiczne zawady Taborytów narażoną była idea
P rażan, zbliżenia się do Polski, w której jedynie upa­
try w ali zbawienie Czechów. W nocy grudniowej opu­
szczają wysłani od Boczka, K ruszyny i Hynka, posło­
wie czescy P ragę. Poselstw o było ofieyjalne i liczyło
kilku znakomitszych mężów rewolucyi. N a czele tegoż
stanęli H inko z K o lszty n a2), H alesz z W rzeszczow a
i dwaj rajcy prazcy. Duchownych reprezentow ali P io tr
A nglik i J a n , zwany K ard y n ałem 3). W ysłani byli, jak
powiada współczesny kronikarz W aw rzyniec z Brze-
zowy w tym celu do króla Polski, aby objął królest-

’) Wawrzyniec z Brzezowy u H o f l e r a , I , 444. Item


in die nativitatis C h risti,. . . hora quasi tertia noctis
D om inus Hinlco de Holstein, Illa s miles, Sim on con­
sul antique civitatis ab albo Leone et ceteri cum eis-
dtm seculares ac Johannes dictus Cardinalis nec non
Peter A nglicus, spirituales, artium m agistri de P raga
item ad regem Polonie ex parte om nium legem L e i
deferentium arripiunt pro defensa legis L e i ac pro
acceptanda corona regni Boemie accessuri etc.
*) D ł u g o s z , X I, 4 3 6 , zwie go z W alszty n a.
3) M ik o s z et T a n ic z k a d o d a j e i u z u p e ł n i a r e l a c y j g Wa­
w r z y ń c a z B r z e z o w y , D ł u g o s z , ibidem.
110
wo i koronę czeską, jak również obronę praw Bożych.
W arunkiem ofiarowania, na który w szyscy prawo B oże
w yznający się zgodzili, było przyjęcie od króla czte­
rech artykułów prazkich.
W P olsce debatowano i głośno mówiono o spra­
w ie czeskiej. P anow ał tam duch bardzo przychylny
dla czeskiej rewolucyi, a już wkrótce okazać się miało,
że dojdzie on naw et do entuzyjazmu dla sprawy bra­
tniego narodu.
K ról J a g iełło nie był wprawdzie przesadnym orto­
doksem, lubo na pozór takim się wydawał. Teologiczne
sprzeczki scholastycznego św iata ani go nęciły, ani
zajm owały; lecz fundował on św ią ty n ie, wzbogacał
klasztory, obdarowywał kościoły i biskupstwa, słowem
był filarem chrześcijańskiego św ia ta, jak się słusznie
0 nim wyrażano na późniejszym soborze bazylejskim.
J ak o ta k i, nie mógł on zapew ne obojętnie słuchać,
gd y mu raz poraź opowiadano o zburzeniach św iątyń
1 klasztorów prazkich, o w yganianiu księży i zakon­
ników i o innych nadużyciach tego rodzaju. Z tej w ięc
strony zapatrując się na husytyzm c zesk i, począł on
się brzydzić jego sprawam i, i zapewne zapomniał
o w pływ ie, jaki nań w yw ierał rektor polskiego kolle-
gijum w P radze, którego sprawę przecież popierali
jego posłow ie, na soborze w K onstancyi. Gdy nadto
duchowieństwo polskie ostremi ustawami zabezpieczało
się od inw azyi czeskich nauk, a nauki umiarkowanych
husytów przecież otwartem i wroty i do P olski się w ci­
sk a ły , gdy duchowni polscy słowem i pismem poczęli
karcić cztery artykuły prazkie ‘), a księża wypędzeni
*) Intimatio Hussiłarum in studio Crac., i Determinatio-
nes 31. A . de łCokorsino . . . contra •articulum de
iii
55 Cźech Wojnę tę na pola piśm iennictwa wzm agali *),
zmuszony byt Jagiełło, przedsięwziąć w swej polityce
Względem Czechów, krok stanowczy Jagiełło, znajdo­
wał się w yraźnie pod wpływem dwóch opinii panują­
cych w Polsce. Głos powszechny w Polsce, domagał
się użyczenia pomocy Czechom i łączności z pobratym ­
czym narodem, co naw et leżało w interesie polityki
Polski. Opiniję tę powszechną, m iarkował wpływ du­
chowieństwa polskiego, które w gruncie rzeczy przy­
chyliłem było rewolucyi Czechów, lecz wrogiem ich
kacerstw u i hęrezyi.
Pod wpływem tych dwóch opinij musiał Jagiełło,
chcąc wejść w układy z C zecham i, zażądać od nich
zrzeczenia się oporu przeciw katolickiej wierze. N a ­
wrócić ich za pomocą kuryi p .piezkie, na drogę p ra ­
wowitej w iary, oczyścić z powszechnie zarzucanej
im herezyi przed całym chrześcijańskim światem ,
oddalić od nich miecz niemieckiej krucyjaty, oto myśl
Polski, k tó ra ma jej przewodniczyć w polityce cze­
skiej. T a myśl zaśw itała Jag ielle i radzie koronnej
po długich rozwagach, po wielkiem a nieznanem nam
dotąd ścieraniu się zdań polityków polskich. W idzie­
liśmy już, jak H ynko z K olsztyna, jakby przeczuwa-
wając ducha tej polityki, począł działać w P radze na
pojednanie się stronnictw , a głównie i na umiarko-
wańsze zdania pod względem religijnym , jakim by

utrague spocie u W i s z n i e w s k i e g o . Hist. Lit. P o l ­


skiej. III, 65.
') H iero n im i cle P ra g a contra ą u a ttu o r ariiculos B ohe-
m orum ( ira cta tu s). F r a g m e n t te goż t r a k t a t u z n a j d u j e
się u H ó e l e r a , II, 4 7 9 w uw adze, j a k s łu s z n ie z a u ­
w a ż y ł C a r o . Gesch. Pol. III, 5 1 2 U w .

W ydz. filozof. Tom VII. 15


112

w szystkie stronnictw a czeskie podlegały. T e ra z , gdy


nadchodziło oficyjalne poselstwo Czechów z P rag i,
polityka Polski m iała przybrać wyraźniejszą i jaśniej­
szą postać.
Byłoto w pierw szych dniach lutego roku 1421 j
jedenaście więc miesięcy mijało, odkąd Czesi, a przy­
najmniej niektórzy z nich, oglądali się na Polskę i
błagali o pomoc króla bratniego narodu Jag iełło , jak
zw ykle przebywał przez zimę razem z W itoldem na
L itw ie, i właśnie pod ten czas bawił na W orańskim
"Witolda dworze, położonym nad rzeką Mereczem, gdy
przybyli posłowie czescy '). K ról byt ju ż poprzednio, bo
w listopadzie zeszłego roku, oświadczył posłom czeskim
w Niepołomicach pozostałym, że korony czeskiej nie
przyjmie. I rzeczywiście, gdy zważymy w szystkie oko­
liczności, musimy się na to zgodzić, że król Polski, korony
czeskiej przyjąć nie mógł. On. sprzyjał i będzie sprzy­
jać ich rewolucyi;. on popiórał i będzie nadal popierać
ich spraw y; on użyje wszelkich środków i dróg, aby
w duchu obranej polityki, działać ku dobru czeskiego
narodu, lecz we własnem im ieniu, on sam , nie mógł
przyjąć korony czeskiej. Stosunki, wśród jakich pań­
stwo jego się znajdow ało, groźna spraw a krzyżacka,
którą w ciągu dalszym poznamy, niedozwalały wręcz
Jagielle przyjąć ofiarowywanej mu korony czeskiej.
Bo i zresztą na eóżby m iał siebie i swe państw o
narażać na niebezpieczeństwo i wojnę z Zygm un­
tem , z całemi Niem cam i, a przez to i z Zachodem ?
W szakżeż K rzyżacy, od północy, czyhają i tak na
zgubę jego państwa. Te atoli niebezpieczeństwa mo

*) I)jb. XI, 4 3 0 .
113

żna ominąć i je st dobry środek ku temu. Za plecyma


w szak żeż P olsk i je st W ito ld , brat stryjeczny króla,
W ie lk i książę L itw y , który jako pan dalekiego
Wschodu, niepotrzebował się obawiać gróźb i niebez­
pieczeństw ze strony Niem ców. A W itold, jak wiem y,
równie jak i J a g ie łło , w rzał gniew em na nich i na
Zygm unta za wyrok w rocław sk i, i tylko oczekiw ał
sposobności odwetu. Z ap ew n e, za wzajemnem porozu­
mieniem się króla P olskiego z W ielkim księciem L itw y,
ukształtow ała się gra polityki polsko-czeskiej w na­
stępujący sposób: W itold ma w ziąć w e własnem imie­
niu sprawę czeską na sw e barki, podczas gdy król
P olski, będzie się starać przez kuryję papiezką obmyć
Czechów z grzechów herezyi, oczyścić -ich w oczach
zachodu i kościoła, a przede w szystkiem oddalić od nich
m iecz krucyjaty. N aten czas, możeby i króla można
było dać Czechom z rodu Giedymina; a z tak oczysz­
czoną koroną czesk ą, odbyłaby P olska narodowe za­
ręczyny.
Z zaw ikłaną tedy intrygą polityczną mamy do
czynienia, lecz to rzecz zw y k ła , a charakterystyczna
ow ych w ieków . R zecz cała była tajemnicą jej auto­
rów i współautorów, chociaż ta tajemnica nie m ogła
się długo utrzymać.
Ś w ietne poselstwo Czechów staje przed królem
J a g ie łłą , który, jakeśm y wspomnieli, w espół z W itol­
dem obecnie baw ił w W oranach .Jakby domyślając
się, że koronacyja Zygm unta na króla Czeskiego, roz­
gn iew ała J a g ie łłę , poczęli posłowie czescy w yrzekać
i głośno przeklinać Zygm unta i jego postępowanie
względem czeskiego narodu. Po w ypow iedzeniu, że
Zygm unta, wroga narodowości, nie chcą mieć za króla,
114

ofiarowali koronę czeską Jagielle. Odparł on im sucho,


„że danej im już przedtem odpowiedzi na ich żąda­
nia,, wcale nie cofnie"1). Sucha ta odpowiedź króla
nie była ta k apodyktyczną, ażeby mogła odstręczyć
Czechów, nie była ona naw et całkow itą. Jag iełło bo­
wiem dodaje, „że chociaż ich korony nie przyjmuje,
pozostawia im w W itoldzie, W ielkim książęciu Litw y,
nadzieję i otuchę dla ich życzeń. Posłowie zrozumieli
tćż poniekąd swą sytuacyję. Z w racają się tedy z pro-
pozycyją do W itolda.
Domyślamy się już z poprzedniego, jak ą dał
W itołd Czechom odpowiedź, spełniając pierw szą część
wziętej na się roli. W ielki książę L itw y, podobnie jak
król Polski, filar kościoła, w ikaryjusz stolicy apostol­
skiej ze względu na schyzm atycką Ruś, zarówno, mó­
wię, jak Jagiełło był wrogiem wszelkiej herezyi i od­
stępstw od rzymskiego kościoła. Zapew ne, przyjmo­
w ał 011 H ieronim a druha Husowego, gdy ten kazał
przeciw nadużyciom duchowieństwa, prawda, że ryce­
rze czescy mogli na dworze jego bronić spraw y H u sa 2),
gdyż on sam był wrogiem nadużyć. I W itold podo­
bnie może, jak Ja g iełło , był z Husem w listownych
stosunkach, lecz apostołował on na Żmudzi i R usi
mieczem i słowem, a zostając pod wpływem ducho­
w ieństw a łacińskiego, którem u olbrzymi wzrost pań­
stw a w części zawdzięczał, był dzielnym wykonawcą
katolickiej wiary. Gdyby nie K rzyżacy, pisał on do
papieża razem z J a g ie łłą , dawnoby schyzmatycy za

■) De. XI, 1. c.
a) Index corp. hist. L ironiae, I, 185, u B ezolda, Kais.
Sigm und, 51) U waga.
115

naszą przyczyną powrócili na łono prawdziwej w iary


i katolickiego kościoła Takim był W itold. To też od­
powiada on Czechom, że chętnie przyjąłby ich koronę,
lubo na swem państwie rad p rz estaje, przyjąłby już
dla niechęci ku Zygmuntowi który niesprawiedliwym
wyrokiem odsądził go od dziedzicznych krajów , lecz
uczyni .Jo tylko pod tym warunkiem, jeżeli oni zostaną
w ierni nakazom i przepisom kościoła katolickiego, je ­
żeli nie będą trw ać w oporze przeciw prawej kato­
lickiej w ierze." To je s t „conditio sine qua non11, oto
w arunek, od którego zaw isła spraw a polsko-czeska.
Pozostawiono zresztą posłów w Niepołomicach, aż do
zupełnego rozw iązania kw estyi
J a k więc widzim y, ostrożnie działał Jag iełło
w obranej przez się drodze na polu polityki polsko-
czeskiej. Wiemy już, że okoliczności, w pośród jakich
państwo jego się znajdowało, były przyczyną, iż nie
przyjął on we własnem imieniu korony czeskiej a z nią
całej odpowiedzialności, jak ą w tym razie winien był
zaciągnąć w obec rozgniewanej niemczyzny. On atoli
tylko we własnem imieniu nie przyjął jej, aby wespół
z ukrytym za Polski plecyma Y\ itołdem, tern gorliwiej
działać ku dobru pobratymczego narodu. Jag iełło na
pozór obojętny względem rewolucyi czeskiej, aby o-
braną polityką tem lepiej i wszelkiemi środkami dzia­
łać ku odwróceniu niemieckiej krucyjaty od Czechów,
ku uciszeniu nadużyć w ich kraju, ku przejednaniu ka-
cerzy z kościołem, natenczas bowiem łatwem było połą­
czenie z narodem o wspólnym języku. Że takie było po­
stępowanie J a g ie łły , że tak a jego polityka, widać to
nietylko z jego listów dyplomatycznych w tym roku
do Czechów pisanych, ale i z politycznych kroków,
116

ja k ie w net już miał poczynić. Zechciejmy się bliżej


obeznać z niemi.
Przedew szystkiem mogło o to chodzić Jagielle,
aby papież o jego polityce w iedział, aby więc cały
zachód europejski, pośrednio a to przez głowę kościoła
był o jego prawowitości w w ierze chrześcijańskiej
przekonany; aby go więc o herezyję nie pomawiano,
a tym sposobem nie oczerniano jego państwa. To też
zapewne w tym czasie pisał on do papieża M arcina V,
że chętnie połączyłby się z Czechami i przystał na ich
żądania, gdyby ci, opuściwszy lierezyje, powrócili na
łono katolickiej w iary *), Musiały tam być i skargi
na Z ygm unta, na jego niedołęztwo w stłumieniu he-
herezyj husyckich, i uspraw iedliw ianie się zarazem,
dlaczego on niechce przyjąć ofiarowanej mu korony.
Ż e tak ą była polityka J a g ie łły , jakeśm y ją po­
wyżej określili, tłómaczy nadto postępowanie jego
z F ryderykiem B randenburskim , który już od wyroku
w rocławskiego opuszcza Zygm unta *), aby się odtąd
trzym ać polityki polskiej, oczywiście o ile mu ona
będzie korzystną. T ą drogą pójdzie B randenburczyk
naw et dalej; on stanie się w ciągu dalszym nieprzy­
jacielem Z ygm unta, wyzyska jego błędy polityczne,
jak ogłoszoną przezeń tolerancyję czterech artykułów
prazkich, aby go posądzić o kacerstwo, aby go przed-

*) P o r o z u m ie w a n ie , oparte na piśmie p a p i e ż a , z o d p o ­
w ie d z ią do króla, u R y k a c z b w s k i e g o . Invent, arcliiv.
crac., p. 2.
2) V o i g t . Erwerb. der Neumark, 162. O wojnie z Nową.
Marohiją, obacz B a k t h o l d . tiesch. v'. Pumrnern und
Itiiyen, IV, 1, str. 36 i 39.

(
117

Stawić przed elektoram i, jako „husytę" i wezwać ich


do wyboru nowego c e sa rz a ').
Czyż nie działał, pytam y się, F ry d ery k w duchu
polityki Ja g ie łły chociaż w swym własnym interesie?
J eż eli bowiem relacyja A ndrzeja z Ratyzbony, iż F r y ­
deryk „inter cetera lesae maiestatis, etiam ad regnum
Romanorum aspiraverat“, je st praw dziw ą, to znajduje
ona najlepsze poparcie w stósunku jego do Polski.
F ry d ery k bowiem m iał syna tegoż samego imienia,
a Jag iełło z A nny Cylejki miał córkę, jedynaczkę
Jadw igę. P ro jek t ożenienia starszego syna swego
z dziedziczką królestw a polskiego, projekt ten w edług
zdania B randenburczyka, jeśliby po myśli jego został
przeprowadzony, jakżeż św ietne mógł mu stanowisko
zapewnić na zachodzie i północy E uropy? J u ż w g ru ­
dniu poprzedniego roku (1420), wyspowiadał się zeń
F ry d ery k wojewodzie poznańskiemu Sędziwojowi z O
stro ro g a 2), a wojewoda jak najmocniej poparł ten pro­
je k t u Ja g ie łły i u W itolda. Po W ielkiej nocy tegoż
roku (1421), m iały się rozpocząć pod tym względem
układy w Krakow ie.
P ro jek t ten już przedtćm znany Zygm untowi \
teraz gdy w łaśnie m iał wejść w wykonanie, ogromne
')P a t r z : L i s t ż o u y E l e k t o r a d o m ę ż a z 2 4 l i p c a 1 4 2 1 r.
R ib d e l . Cod. dipt. Brand., I I I , 1 , 1 8 0 . D b o y s e n .
Gesch. d. preuss. Politik, I, 4 3 3 , u w a ż a t e n l is t z a
p o d r o b i o n y ; p r z e c iw n ie s ą d z i B e z o l d : Kais. Sigmund,
str. 5 1 , u w a g a , n a p o d s t a w i e r e la o yi W a w r z y ń c a
z B r z e z o w y , I , 4 9 6 i A n d r z e j a z R a t y z b o n y u Hi>-
fl e b a , II. 414.
') D ł . XI, 4 3 6 .
8) L i s t Z y g m u n t a do F r y d e r y k a B r a n d e n b u r s k i e g o z ]«-✓
t e g o 1 4 2 1 , u P a l a c k i e g c . Urkundl. Beitrdge, I , 6 6 ,
s t r , 6 4 ................... Ais du mit tins . . „ . sunderlich qe-
na nim, w yw arł wrażenie. Po klęsce pod W yszehra-
dem, usuw ał się z pod jego nóg coraz bardziej gru n t
czeskiego królestw a, a zbytnie jego zaufanie w szlach­
cie czeskiej i nieczynność, mocniej coraz przyczyniały
się do złego. J u ż bowiem i elektorowie poczęli obecnie
działać na swą w łasną rękę Głównie bolało Zygm unta,
że Czesi udają się do J a g ie łły z ofiarowaniem mu ko­
ro n y , i tuto głównie szukać powodów jego nieporad­
ności. T eraz już spraw a czeska zaw isła całkowicie
od Polski, a Zygm unt w ie, że W itold zamyśla na
dobre Czechów w spiśrać, że go przeto z królestw a
wyzuć chce i domyśla się, „że Jag iełło b ra ta swego
nie opuści“ ‘). N a dobitek, i F ry d ery k B randenburski
opuszcza go i wiąże się z królem Jag iełłą. Staraniem
jego było początkowo pojednać się z królem Polski, i
widzieliśmy jakich kruczków dyplomatycznych w tym
celu używał. N ie zrażał on się bynajm niej, gdy J a ­
giełło równej broni użył dla odparcia n atręta i ow­
szem, z nadskakującą zapobiegliwością obiecywał dać
mu posiłki w ęgierskie na Turków , zaręczał, że K rzy ­
żacy nie mają złych zamiarów wobec Polski, że dopeł­
nią warunków, które na nich włożono i t. d. 2). Gdy atoli

r e d t h a st, w ie d a s der k u n ig von P o la n deyn em su n


se y n to ch ter zu eyn em eelichen w eibe . . ■geben w o lle . . . .
1) Ib id e m , p. G5. So n y m p t aucli d e r k u n ig v o n P o la n
u n d W ito ld se y n v e tte r a u f die lcelzer von P ra g w i d
ire b e yzu lcg e r, u n d a is d ie gem eyn r e d i s t , d e r W i ­
to ld m eyn et in liulffe zu tun u n d sieli m y t m ach t
w id e r tin s z u set zen u n d in b e yleg e n , w id e r got u n d
ę risten y ln w b en . . . . . . . u n d is t w o l verscchlich,
d a s der k u n ig von P o la n seinen b ru d er n ic h t v e rla sse n
w u rd e.
2) P o r ó w n a j list, Z y g m u n t a z k o ń c a s i e r p n i a 1 4 2 0 r.,
w L ib e r C ttn cellariae, I. X X X V I , 7 2 — 75.
119

i na to chłodno mu z P olski odpowiadano, gdy co


g o rsza , od posłów jego z listam i do P olsk i śpieszą­
cych, zażądano listów żelaznych, rzecz w pierw nigdy
nie byw ała J)s poznał Zygm unt, że do odwrócenia Pol­
ski od Czechów innej trzeba użyć drogi. Przemyślając
nad temi nowemi sposobami, nie w zdrygal się on.
wyrokodawca w rocław ski, pisać obecnie do panów i
baronów polskich, aby wpływem swym odwrócili króla
od heretyków i W iklefistów czesk ich , których tenże,
mimo ich w ied zy, wspiera i chce w ziąć w obronę 2).
W tejże m yśli miał Zygm unt w krótce w zyw ać W.
m istrza K rzyżaków , aby w szystkiem i sitami zatru­
dniał zbrojno króla od p ółnocy3). Obecnie pisze on do
niew dzięcznego elektora Brandenburczyka, „aby za­
przestał m yśleć o połączeniu się z P o lsk ą, aby n ie
m ięszal krwi swej z krw ią książąt tJ a g ie łły i AVi-
tołda), którzy są przeciwnikam i św iętej chrześcijań­
skiej w iary, gdyż inaczej ściągnie na sieb ie, jego i
państwa rzym skiego n ie ła sk ę 4).

1) Okazuje się to z następującego zwrotu w liście Z yg­


munta do panów polskich w L ib e r C uncellariae, II,
CVIII . . . et eciam eisdem nuncciis n o stris conductum
vestrum velitis deslinare, presertim cum nunccii fr a tris
n ostri. (sc. regis W la d isla i) conductum a nobis pecie-
r in t quo nullatenus eguerint et eciam nunccii n ostri
p i idem ad ipsum regem Polonie m issi m u n iti fu erin t
im prudenter agere quod sub tanto person aru m et rerum
periclo sine conductu a d regem Poloniae processissent. ...
2) . . . . pretor scienciam vestram ! pisze Zygmunt do
baronów królestwa polskiego. L ib er C ancellariae, j.
w., p. 178.
s) V o i g t . G. P., VII, 39.1, 3 9 4 . . . ,
4) . . . . und sollest dn nu deyn blu t also veimengen,
und geben, dom it w ir gen d ir in w id erw ertick eit seyn
W y d z . filozof. T o m VII. 16
Snać nie m iai czasu naw et odpowiedzieć F r y ­
deryk na ów lis t, gdy już w początkach kw ietnia
śpieszył do Ja g iełły , na zjazd krakow ski. F o długich
układach odbyły się zaręczyny F ry d ery k a syna, z kró­
lew ską córką Jad w ig ą '). Polska zyskiw ała we F r y ­
deryku pomoc przeciw wszelkim wrogom bez w yjątku,
głównie zaś przeciw Krzyżakom , Obiecywał on zabro­
nić wolnego przechodu przez swe ziemie wszystkim
Niemcom, którzyby śpieszyli na pomoc K rzyżakom
przeeiwPolsće, rzecz, o którą tak często, a bezowocnie
s ta ra ł się Jag iełło u Zygm unta 2). F ryderyk, syn m ar­
grabiego, razem z Ja d w ig ą , odziedziczali po śm ierci
króla koronę polską; gdyby atoli Jag iełło m iał na­
stępców, otrzymuje Jad w ig a w posagu lUO.OOu czer­
wonych złotych. Nadto spodziewano się w Polsce, jak
świadczy D k u g o s z , że F ry d ery k krainę saską i zie-
micę lubuską znowu przywróci Polsce. Nadzieje te
atoli za daleko sięgały; F ry d ery k bowiem, bądź co
bądź, nie chciał zadzićrać ze sw ym i, z Niemcami,
a lubo zaręczał pomoc przeciw wszystkim wrogom,
przecież spodziewał się, że do wojny Polski z K rz y ­
żakam i nie przyjdzie, i dlategoto obiecał on królowi
doprowadzić do skutku z zakonem pokój na jeden rok.
dwa, lub trzy l a t a 3).

viusten etc. L ist Zygm . do F ry d e ry k a . B eitrdge, j. w.,


str. 65.
*) D ». X I, 4 3 7 . D o k u m en t zw iązku i zaręczy n u R i e d i . a ,
Cod. dipl. B ra n d . B. III, 3 9 6 , 3 9 9 .
2) P o ró w n a j: list Jag iełły do Z y g m u n ta z 1 4 1 8 r. L iber
C ancellariae, II, CL, p. 230.
8) P o ró w n aj: C a k o . Gesch. P ol., III, 5 2 3 .
121

Przym ierze to Jag iełły i W itolda z Fryderykiem ,


w każdzm razie nie na rękę było Z y g m u n tow i') i K rzy­
żakom , a zabezpieczyło P olskę od jakiejkolw iek ze
strony ostatnich n ap aści, i chroniło ją od oszczerstw
i plotek niemieckich. F ry d ery k , w oczach Niem ców,
pozyskiw ał silnego sprzymierzeńca dla katolickiej par-
t y i 2). pozyskiw ał św ietn e stanow isko w obec książąt
R zeszy i jeszcze św ietniejsze widoki na przyszłość.
P olsk a zaś, przez L itw ę,, może się teraz zająć sprawą
czeską, nie zwracając na się argusow ych oczu całych
N iem iec. Czułto dobrze Zygm unt i w iedział, że źle
dlań się dzieje, że przez ten zw iązek korona czeska
usuwa mu się z głow y . . • . s).
W m yśl obranej przez się polityki, poczyna J a ­
g iełło działać z Czechami Z posłami czeskim i, którzy
i pozostali w Niepołom icach, znoszono się , badano ich
religijną stronę, a że zapewne i oni religijne sw e żą­
dania w najłagodniejszem św ietle przedstaw iali, skła-

‘) J a k nie n a rę k ę było to przym ierze Zygm untowi i


K rz y ż a k o m , p o św iad cza te n szczegół, że na w ezw a­
nie pierwszego, aby K rzyżacy pośpieszyli mu w p o ­
m o c przeciwko h ere ty k o m (18 lipca 1421 r. V o i g t .
G. P . , VII. 3 94 ), o d p o w ia d a ją . że m ają obecnie z a ­
d an ie: sem liche der ungloubigen bcylegere a n d vor-
feclitere w ol do heym e c m behaltcn. L is t W. M. do
Z y g m u n ta z C sierpnia 1421 , w A d e n der S td n d e-
tage P reussens, wyd. T o e p p k n . Lipsk 1874.
*) G u n d l i n g . L e b en u. T h a te n F ried rich ’s , I , s t r . 183
i n a s t . u C a r o , j . w. u w a g a .
*) S karży się też Z y g m u n t na to przym ierze B ran deii-
b urczy ka z J a g ie łłą p rzed W. M istrz e m : . . . . d u rin
die C hristenheit a n d d a s R eich niclit ausgenom m cn
a n d verw a h rt ivorclen , ivoraus dem R eiche u n d der
K rone R ó lrn e n gross lr r s a l u n d W ic d e rw a rtig k d t cni-
stchen mag. K o t z e b u e . A ellere G. P rcu ss., III, 44G.
122

niano się pomału ku ich życzeniom. P rażanie dowia­


dyw ali się o skutkach swego poselstwa przez miesz­
czan k rakow skich1), wprowadzając większy ład u siebie,
zw łaszcza gdy najwięcej wpływowe osoby, jak K onrad,
arcybiskup p r a z k i2), a naw et mieszczanie, jak K utno-
horczycy, zgodzili się na cztery arty k u ły prazkie i na
nieuznaw anie Zygm unta, za króla Czechów.
Byłoto w końcu maja 1421 roku, a Polsce, w k ra ­
jach K rzyżaków i W ęgrów , głośno już mówiono o tem,
że Witołd zamyśla się' gorliw ie zająć spraw ą czeską.
Chociaż Szlązacy usłużni na rozkazy Zygm unta, za­
sadzki czynili na posłów czeskich do P olski i napo-
w rót śpieszących, pomimoto dowiadywali się ciekawi
P rażan ie przez umyślnych gońców o skutkach posel­
stwa. Spraw a ich już z samego początku mająca sym-
patyję w Polsce, poczęła żywiej obchodzić cały naród,
a K rakow ianie, o ile ich stać było na to, popierali ją
usługami poselskiemi. To też gdy w maju tegoż roku
donieśli Prażanom 8), że ich rzeczy pomyślny u J a g ie łły
i u W itołda rokują sk u te k , że posłów ich tak król,
jak i W ielki książę łaskaw ie i hojnie podejmują, że
już wkrótce nastąpi ostateczna odpowiedź ze strony
m onarchów, cieszyli się niezm iernie z tych wiadomo­
ści P rażanie i w yw iadyw ali się od posła o szczegółach
skutków poselstwa, Zarówno, ja k K rakow ianie, chciało
i poselstwo czeskie, baw iące w Niepołomicach, zaw ia­
domić P raż an o dotychczasowych rezultatach, dlaczego
też opuścił ich grono znany nam H ynek z K olsztyna,

’) P a l a c k y . B eitra g e, I , 92.
2) P a l a c k y , j .w , 1, 7 8 ; i 83, Nr. 80.
s) P rzez posła S u p e tru s lub S u p e r t u , ; obacz P ala-
c k i e g o : B eitra g e, I , p, 92 — 93.
123

i udał się w tym celu do Czech '). D oń przyłączył


się ze strony W itolda W yszek R aczyński, poseł jego.
D n ia 10 czerwca przybywają oni do P ragi i oznaj-
rnują Prażanom o skutkach dotychczasow ych zabiegów.
W yszek R aczyński opowiada im , że J a g iełło korony
czeskiej w żaden sposób przyjąć nie m oże. że atoli
W itold je st w możności przyjęcia, i chętnie ją przyj­
muje, a z nią i obronę prawa boskiego i czeskiej na­
rodowości. O warunkach W ielkiego księcia L itw y, nie
nadm ienili snać posłowie. W spom nieli atoli, że W itold,
niem ogąc osobiście zająć się królestwem mu ofiarowa-
n em , w yszle jako sw ego nam iestnika, w łasnego bra­
tanka Zygm unta Korybutowicza.
W iadomość ta, jak się domyślać m ożem y, elek­
trycznie oddziałała na serca i um ysły Prażan. Niepo-
siadając się z radości, n iew iedzieli naw et, coby m ieli
odpisać W itoldow i. W prawdzie nie w szyscy Prażanie
m ieli udział w tej powszechnej radości i uciesze, lecz
entuzyjazm tego stronnictwa umiarkowanych, którzy
szczerze życzyli sprawę czeską ze sprawą pobratym­
czego narodu powiązać, nie znał rzeczyw iście granic-
Z tegoto czasu pochodzi ich poetyczny list do W itolda,
pełen uniesień i wynurzeń najdelikatniejszych uczuć
patryjotycznych2).

’) W ter. sposób tlómaczy się tr u d n a na p o zó r ok o­


liczność, dlaczego Il y n k o , k tó ry był w tern posel­
stwie, już w drugiej połowie m aja j e s t w C zechach;
dnia 29 m aja ro bią go P raż an ie k a szte la n e m w L i-
tomierzycach. W aw . z Brzezow y u I I o f / . k r a , 1, 4 5 9 .
Do tej więc d a ty odnosi się d ok um e nt u P a i . a c k i e g o :
B e itra g e , I , p. 1 2 2 , bez d a ty , a umieszczony pod
czerw cem.
E) L ist ten druk ow an y w L ib e r C unccllariac, 11, Nr. LII,
124

„Najjaśniejszy a niezw yciężony książę i panie


W itold zie“ i piszą doń Prażanie, — „Bracie nasz naj-
m ilejszy, hold poszanowania naszego, wraz z posłu­
szeństw a uległością! K ról pokoju, którego pożądanego
oblicza w szyscy możni ludu zasługam i wymadlają, nie-
zbadanemi swerni zamiarami i w y r o k a m i. .. rozdzie­
lając pomiędzy nienagannie rządzących ster tej ma­
chiny światowej, porucza im zawiadowstwo nad każdym
z ludów św iata, ustanawiając księcia, jako nam iestnika
sw ego m ajestatu, a gorliw ego zarządcę sw ego państwa.
Czyni on to w celu usunięcia krzywd od niegodnych
a wykorzenienia przykrości dobrym obywatelom w y ­
rządzonych; w celu obdarowania dobrych pokojem i
szczęściem . W przyjemnem przeglądaniu tych rzeczy,
znajdujemy sposób W aszego m yślenia szlachetny, pra­
wość obyczajów, znakomite tw e panowanie i głośną
z w szelkich cnót sław ę. A ona, jako słońce, które
z wdzięcznością błyskaw ice sw ych promieni rozsyła
pomiędzy gw iazdy niebios, i na królestwo zesłała na­
sze, sław ne Czechów, blaskiem i jasnością podziwieuie
wzbudzając, a nad pojęcie a zdumienie, porwała serca
i um ysły nasze. I gdy w skutek śmierci ś p. naszego
króla, najczynniejszego protektora, doświadczonego
wodza i najłagodniejszego rządcy zostaliśm y osiero­
ceni, drażnieni krzyw dam i, uciem iężeni ciężarami,
trudami wojny znużeni, zwróciliśm y nasze prośby do
AVaszej osoby, który tak rozgłośną cieszysz się sław ą,
zaklinając i błagając, abyś królew ski tron Czechów,

p. 96 — 9 9 , j a k się słusznie doro zum iew a wydawca,


ja k o t e ż i P a l a c k y , który go w B eitrage, I, Nr. 118,
p. 21, z jak iejś skróconej wydał k o p ii , j e s t d a to ­
wany po 10 cze rw ca 1421 roku.
125

brzemię najszlachetniejszej korony, przyjąć raczył, dla


obrony praw C hrystusa i ludzi pobożnie je wykony-
wających. P ra w a te w rzeczy samej sam P an nad
P any swemi wygłosił usty, w życiu swem wykonywał
a stosowną nauką i bolami po całym dał poznać św ię­
cie . . . , skoro do zachowania tychże przyszłe przy­
w iązał zbawienie. To też W ysokość W asza te słuszne
prośby nasze zważywszy, jak się z prawdziwej a pełnej
pociechy relacyi posła W aszego, W yszka B aczyńskiego,
dowiadujemy, zezwoliłeś i podjąłeś Się łaskaw ie nieść
brzemię takiego królestw a i bronić praw a boskiego, a ja ­
ko chrześcijańskiego praw a znakomity obrońca i narodo­
wości Czechów najwyborniejszy wzmożyciel i wierny
protektor, królować i dzielnie rządzić sławnym ludem
Czechów. Ucieszeni tak doniosłej w a g i, ja k sądzimy,
niezmiennem postanowieniem, jak b y ślubami serca
utw ierdzeni niepłonną o tern nadzieją, i nad wszelkie
słowa wdzięczni, uciekamy się do Najjaśniejszej W y­
sokości W aszej, i pokornie J ą błagam y, racz pożą­
dany od nas zam iar Twej woli ziścić, racz objąć tron
sławny cnotami, przyśpieszając dojrzały, a nieodwle-
kalny swój zamiar. Bam iona nasze do Ciebie o opiekę
i pomoc wyciągam y, aby ów Zygm unt król W ęgrów,
jako ryś w lesie srożący się w królestw ie, którem u
opór staw ia spraw iedliw ość, a porządek ojczyzny się
mu sprzeciw ia, który boskiego ni ludzkiego praw a
nie słucha, aby on nie naszedł nas, zgromadziwszy
wojska złożone z plemiennych wrogów naszych, a oni
od wieków nam , ojcom naszym , i wszystkiej „mowie
naszej" wrodzy byli i krzywdzący. Przyśpiesz tw ą
wolę, prosimy, aby on krzyczących krzyw d nam nie
w yrządził, wiemy bowiem, że za przybyciem Twoim,
nietylko nas, lecz i baronów i wojska będziesz miał
z sobą, a jednom yślna zgoda zapanuje w calem kró­
lestwie, ciemności krzyw d naszych jako chmury przed
wschodem znikną jutrzenki. Przybądź, prosimy, a my
jako z najbardziej chrześcijańskiego, z najpobożniej-
szego cieszyć się będziem pana, jednakowoż nie wię­
znąc w pełni radości, z przyczyny Twej wielkiej ku
nam łaskawości, gdyż honor królestw a naszego, jako
wym aga godność jego, pod cieniem Twych skrzydeł
opiekę mieć będzie. Łagodność W asza nad tem królest­
wem, będzie jakoby ogród przecudny wśród łąk i pól
panować, a ty klejnotami cnoty szafując i blaskiem
w iary, jakoby prawem boskiem, zaw artem w czterech
artykułach katolickich i innych prawach w piśmie
św iętem , co do praw d zbadanych, jaśniejąc, dla któ-
rychto w w ie rz e . szczęśliwe i w ielkie prowadzimy
wojny i jako zwycięzcy, gdy Bóg za nas walczy, cie­
szymy się, wolność nam przez nie i poszanowanie
przyniesiesz w nagrodzie. P raw a te oczyszczą nas
mężnie od rodowych, fałszywych, kłamliwych, a prze­
wrotnych nieprzyjaciół naszych, przywrócą słodki pokój
ojczyźnie, a na chwałę Boga i królew skiego W aszego
im ienia, utrzym ają Cię w chwale i honorze; nas zaś
i mieszkańców tego królestw a w wolnościach, po­
chw ały godnycł^ zw yczajach, w prawach i przyw ile­
jach przez W aszą Wysokość, w przestrzeni i czasie,
utrzym ają i łaskaw ie zachowają. Jesteśm y przeto go
towi, kończą poetyczne to pismo P rażan ie, jesteśm y
gotowi, na znak tegoż poddaństwa, księcia Zygm unta,
Waszego królewskiego krewnego, na zawiadowcę przy­
jąć królestw a, ja k to w celu zastosow ania się, od rze­
czonego W yszka (Raczyńskiego) dowiedzieliśmy się.
127

Tobie zaś usłużność naszego poddaństwa składamy,


aż do szczęśliwego a pożądanego do nas Twego przy­
bycia i przyrzekamy, że nikogo innego, prócz Wyso­
kości Waszego Majestatu, nie wybieramy na naszego
pana i króla.
W tento sposób pisali Prażanie do Witolda,
o którym już na całym zachodzie mówiono, jako
o największym przyjacielu czeskiego kacerstwa. Do
charakterystyki takiego usposobienia Europy wzglę­
dem Witolda, należy niezawodnie i ten fakt, że ry­
cerz francuzki Guillebert de Lannoy, przejeżdżający
w podróży do Jerozolimy kraje Jagiełły i Witolda \
nie przyjmuje, od ostatniego żadnych podarunków,
właśnie dlatego, że tenże zdaniem jego, połączył się
z husytami przeciw chrześcijańskiej wierze 2).
Obaczmy, jak się względem tego poselstwa i
obecnych widoków czeskiej sprawy zachowywał król
Jagiełło. Że Jagiełło wcale nie próżnował, lecz ow­
szem głównym był czynnikiem polityki polsko-czeskićj,
że Polska wielce życzyła pomyślności i pragnęła uży­
czyć pomocy Czechom, świadczą najdowodniej liczne
poselstwa i listy, wysyłane w tym czasie od króla do
Prażan. Polscy politycy nierównie dalej w przyszłość
patrzyli, aniżeli inni ówcześni; nie uitramontanizm lub
bigoteryja religijna, jak im to dzisiejsi zarzucają hi-

') D l . X I, 4 3 8 .
2) L e l e w e l . R ozbiory, str. 4 0 8 . L eq u el or arg en t j e re-
fu sa y et lu i rendu p o u r ce que a celui tem ps et heure
s'estoit alien avecq les IJousses lo n tre nostre fo y . . .
mówi G u i l l e b e b t d e L a n n o y w : A m baxadss de voy-
aige . . . dans 1’annee 1 4 2 1 . Obacz S S . rer. p ru ss.,
III, 4 5 1 .
W ydz. filozof. Tom VII. 17
128

storycy, ale ów prosty słowiański rozum, nakazyw ał


im ostrożnie, a z rozw agą przystępować do dzieła.
Pojednajcie się pomiędzy sobą, rozstrzeleni na w szyst­
kie strony, skupcie się w jedno ognisko, pogódźcie
się z w iarą ojców waszych, a natenczas bądźcie pewni
naszej pomocy. Jag iełło i P olska w ie, iż tylko małe
stronnictw o pragnie ofiarować i ofiarowuje W itoldowi
koronę, że inni Czesi inne żyw ią myśli, i że z powodu
tych różnic grozi pobratymczemu narodowi jarzm o
Niemców. Z tegoto czasu pochodzi następujący list
J a g ie łły do P r a ż a n :1)
„W śród ustawicznych tro sk , gdy rozmyślamy
o W as, tem bardziej niepokoimy się, ' aby w pośród
W as, niezgodnych i grożących tćm C hrześcijaństwu,
pokój zarządzie, a zapobiedz ruinie i krzyw dzie wiary.
Dobrze Najm ilsi rozw ażam y i z bólem serca do umy­
słu przywołujemy krw i ludzkiej przelewy i ciosy na
królestwo W asze Czeskie, na m iasta, zamki i kościoły
W asze sp a d łe , w których przeeież Bogu najwyższe­
mu zawsze w posłuszeństwie służono. To tśż rozw a­
żając te niebezpieczeństwa i ciosy, z powodu których
w ielkie na W as klęski spaść mogą, gdy już wielu
królów i praw ie wszyscy książęta katoliccy na za-

*) Niepotrzebuję dodawać, że list teD, drukowany w L i ­


ber Cancellariae, II, Nr. L V I I I , p. 106, ja k i inne
Jagiełły, które nam poznać przyjdzie, zbijają z gruntu
fałszywe przestawienie Dra C a r o : Gesch Polens, III,
516, 17, i t. d. Oględny wydawca L iber Cancellariae,
oszczędził sobie trudów, dodawać zwykłych u niego
komentarzy do przytoczonego listu. Sama bowiem
treść listu starczy za dobitny komentarz, wykazujący
atoli, że twierdzenia wydawcy w „Historyi Polski"
Wypowiedziane, są tylko owocem wyobraźni.
129

gładę W aszą broń podjąć um yślili; nadto żywiąc ogień


miłości i serdecznej życzliwości dla W aszego królest­
w a Czeskiego i dla przesławnego Słowian szczepu,
dozwoliliśmy sobie milczeć, lecz owszem postanowi­
liśmy czynami zew nętrznym i dowieść W am szczćrości
naszej. D latego też do W as w szystkich i do każdego
z osobna, przeznaczyliśm y szlachcica S(iestrzeńca),
zupełnie obznajomionego z tajem nem i, a ważnem i
naszemi zam iaram i, i prosimy i zaklinam y W as na
C hrystusa ra n y , zechciejcie nas posłuchać, dla Stw o­
rzyciela P a n a , dla korzyści W aszój i W aszego kró­
lestw a i dla miłości W aszej, którąście niedawno okazali
dla mnie, który chociaż niegodnie berło królew skie
dzierżę, w tej ważnej rzeczy z najw iększą chęcią za­
m iary W am przedkładam , ucho i zaufanie Nasze,
powierzając powyższemn szlachcicowi S(iestrzeńcowi).
Zechciejcie w jednej, a niew ątpliw ej utrw alić się w ie­
rze katolickiej. N ie trw ajcie przy objaśnieniach i do­
wodach pisma świętego przez W aszych m istrzów, lecz
przez św. sobór K onstancyjeński dokonanych. Tam bo­
wiem przez naczelników i doktorów, ta k duchownych,
ja k i św ieckich, z całego św iata chrześcijańskiego
zebranych, spraw a ta takiem u uległa roztrząśnieniu,
iż nikomu już nie trzeba powątpiewać o jej praw dzie.
Onito, nietylko tym , lecz i innemi skutkam i, gorzko
zostali dotknięci, ale naw et papieża, nie mającego za­
sług, zrzucili, a św ięty i jedyny kościół, przez C hry­
stusa i Apostołów ustanowiony, lecz w schizmie wów­
czas pozostający, za łaską ducha Św. wznowili i jako
skałę P io tra na silnej ugruntow ali opoce. Oni bowiem
rozw ażali życia św iętych ojców i doktorów , którzy
już dawniej takow ą drogę kościołowi Boga w skazali
130

przed całym ładem katolickim i wśród cudów; a ich


pokorne w staw ianie się do Najwyższego, ta k korzystne,
ja k wiadomo, odnosi skutki, Powróćcie przeto do oby­
czajów i obrządków ojców w aszych, których przecież
potomkom nie godzi się potępiać. Ich to obyczajami i
przym iotam i, jaśniały m iasta po wszech św iata stro­
n ach , dlatego tśż zasłużyliście sobie przez nich na
imię św ietne, które, na Boga, obecnym u W as stanem
wielce je s t oczernione. Zechciejcie powrócić do praw dy
za pomocą ducha św iętego, k tó ry lubo w różnych ję ­
zykach, jednego objawił ducha i jednę w iarę aposto­
łom, przeistoczył złe w dobre, a przeciw którem u
niestety sprzeciwiacie się od dłuższego czasu, gdyż
W y nietylko żądacie krw i przelewu obcych narodów
i obrządków, lecz i w pośród W as samych ustaw icz­
nie w rostćrkach będąc, szalejecie................
„Z podziałów Waszych na stronnictw a i partyje,
sądzę, iż należy się mocno obaw iać, aby królestw o
W asze nie zaginęło w ruinie i zagładzie. A toby przy­
sporzyło Nam niezm iernego bolu, gdyśmy za dni na­
szych, ziemie mowy naszej słowiańskiej ujrzeli znisz­
czone i zajęte przez obce nam narody. Zw ażyw szy te
w szystkie i inne uboczne rzeczy, zlitujcie się nad
sobą samymi, porzućcie niezgodę i zaburzenia, a żyj­
cie w pokoju i zgodzie. W przypadku zaś, gdybyście
w wierze, którą zachować macie w sumieniu waszem,
w wątpliwość popadli, wiedźcie, iż jesteśm y przygoto­
w ani, takich dróg i sposobów z waszą doradą użyć, że
za łaską Bożą we wszystkiem z Wami pobożnie a mi­
łosiernie traktow ać będziem y; dlaczego ani niebezpie­
czeństwa, ani bojaźni mieć nie będziecie. Jeżeli zamia­
rem Waszym je s t poprawić się, a pogodzić pomiędzy
sobą, róbcie to na m iłość Bożą, a N a sze spodziewanie
się czem rychlej, sprzyjając przytem podobaniu się,
sław ie, a honorowi N aszem u i brata N aszego W. k się­
cia W itolda, w ięcej, aniżeli komu innemu. B rata na­
szego zdanie o W as, je st to, co i nasze; w krótkim
czasie poznacie je z listó w i p oselstw a , które on do
W a sw y szle. Wolę W aszą i zdanie sw e przyślijcie Nam
czem ryclilój.“
I w drugim liś c ie ’), cokolwiek później pisanym,
podobnie w zniosie a szlachetnie pisze król Jagiełło.
Chcę, pisze on, w sercu królestw a W aszego, któremu
szczerze sprzyjam, szczęk rozdziałów uciszyć, a poło­
żyć tamę powodzi kłótni W aszych, przez co królest­
wo W asze tak w ielk ie ucierpiało straty. Posyłam przeto
szlachcica S(iestrzeńca), o zamiarach naszych zupełnie
poinform owanego, abyście w ydali o nich W asz sąd,
o którym dotychczas żadnej nie mamy odpowiedzi.
Żądam y od W as mili, zechciejcie nas poufale pismem
w zamierzonych przedsięw zięciach W aszych uwiado­
mić, przez oddawcę tego listu “
N a g lił w ięc, jak w idzim y, król P olsk i; śpieszy
się on, bo snać pilno mu było ze sprawą czeską, cho­
ciaż głęboka miarkuje go rozwaga. Z listów pow yż­
szych króla, w których poznać można w ybitny w pływ
duchowieństwa polskiego, w idać, jak P olska dobrze
zrozum iała czeską rewolucyję, zwróconą przeciw niem-
czyźnie, i jak z serca sprzyjała jej rozwojowi. W idać
dalej, jaki warunek staw iała Czechom za rękojmię po­
parcia ich sprawy. Chciała bowiem, aby Czesi wrócili
do w iary swych ojców, aby zarzucili innowacyje, a po-

’) Liber Cancełlariae, II, LYI, 105 — 106.


godzili się z soborem Konstancyjeńskim . Polska więc
żąd ała, aby liusytyzm czeski porzucił reforniacyjny
kierunek, a przejął się tylko rew olucyją, skierow aną
przeciw wspólnym obu narodów wrogom. Co się tyczy
czterech artykułów prazkich, to ja k już wiem y, du­
chowni odrzucali je uchw ałam i synodu wieluńsko-ka-
liskiego; Jag iełło proponuje w bardzo delikatny spo­
sób traktow anie z P rażanam i i obiecuje pośrednictwo
pomiędzy nimi a papieżem. Biorąc m iarę z wypadków
późniejszych1 należy się dorozumiewać, że w ielka część
ówczesnej P olski zgadzała się na komuniję pod obiema
postaciami, którćj używ ali P rażanie-U trakw iści, na co
tśż później zezwolił sobór bazylejski.
P rażanie um iarkowaui, utrakw iści, zostający obe­
cnie pod świeżemi w rażeniam i żądań Ja g iełły , poczęli
się na dobre żbliżać i porozumiewać z Taborytam i;
wszakżeż zgody i ugody wewnętrznej zażądał król
Polski. Toż gdy pierw si mieli ster rewolucyi i moral­
ną przew agę za sobą, drudzy pod wodzą Ż yżki za­
błysnęli szczęściem wojennćm, gdyż zawojowali prawie
całe południowe Czechy. W ystąpienie Ż yżki przeciw
Adamitom i Mikołaitom, najskrajniejszym sektom hu-
sytyzm u, które szerzyły praw dziw ie potworne here-
żyje i nauki, zbliżyło P rażan do Taborytów ‘)* R eszty
m iał dokonać sejm C zesław ski. Uchwalono tam w czerw­
cu (1421 r.), aby w celu zapobieżenia szerzącym się
nieporządkom , w celu ustanow ienia ładu i porządku
k ościelnego, wszyscy starsi duchowni (U trakw istów
i Taborytów ), wyznający cztery arty k u ły prazkie,
wespół się zgromadzili.

K k u m m el. U tra q u is te n uncl T d b o rite n , 58,


135

W dniu czwartym lipca, zebrali się w prążkiem


Carolinum główni przewódzcy U trakw istów i Tabory-
tów '). Duchowni podobnie, jak sobór Konstancyjeński,
podzielili się na cztery narody, na Prażanów , K arlo-
wohradczan, na Zaczanów i na Taborytów. J u ż w krótce
atoli mieli się wszyscy, a zw łaszcza Taboryci, prze­
konać, że o jedności pod względem religijnym i mowy
być nie może. Taboryci żądają zupełnej reformy ko­
ścioła; P rażanie i w iększa część za nim i, nie przy­
stają na skrajne te ich żąd an ia, bo one widocznie
sprzeciw iałyby się ich dążeniu, celem zbliżenia się do
Polski. Ju ż w dniu pierwszego lipca, w którym do
czwartego artykułu prazkiego dodali P rażanie p ią ty 2),
w którym to niejako w szystkich obowiązującym artykule
w iary, wykluczają w szystkie stronnictw a Zygm unta
od czeskiej korony, nie udało się stronnictw u P rażan,
zupełnie przeprowadzić ten punkt po swej myśli. Uchw a­
lono przeto w zasadzie go nie uznawać za króla i pana
Czech, lecz gdyby P an Bóg ra czy ł, w świętej swej
woli, mieć go naszym królem , a P rażanie się na to
zgodzą, niechaj nim będzie. Snać liczne m iał jeszcze
stronnictwo król Zygm unt w panach m orawskich 3),
dlaczego tćż P rażanie uchwalili w tym artykule, aby
n ik t nie w ażył się z nim znosić, bez ściągnienia na
się odpowiednej za to kary. Ustanowiono dalej zarząd-

') P a l a c k y . G. v. B., III, 2, str. 2 3 3 i n ast.


2) A rty k u ł te n u W a w rz y ń ca z B rzezow y: H o f l ę r , I,
4 6 2 . . . . P a te abystom krale Z igm un da U herske-
ho. etc.
3) Primo itaque barones Moravie cum militaribus ad Jiunc
articulum consentire noluerunt etc., W aw . z B rzezo-
wy, j. w., 4 61 .
134

ców królestw a dla zapobieżenia zwadom i nieporząd­


kom, a dodatkowo uchwalono, aby to, co się działo i
uchw aliło na tem zgromadzeniu, nie było powodem do
ostatecznego wyroku dla poselstwa, które wysłano do
króla Ja g ie łły i do W itołda1); czyli innemi słowy, że
uchwały te nie zmuszały posłów do działania według
nich przy trak ta ta ch z J a g ie łłą i z W itoldem .
Ale, ja k zaznaczyliśm y pod względem religijnym ,
nie dały się stronnictw a pogodzić. P rażanie popierają
i przystają na 24 artykułów , wniesionych przez J a n a
P rzy b rania a). W yznają one pismo święte starego i no­
wego testam entu, skład apostolski, nicejski, atanazyj-
ski, zdania i dekreta starego kościoła. Nowych nauk
n ik t nie powinien nauczać. K onsystorz, złożony z czte­
rech adm inistratorów , ma czuwać nad porządkiem ko­
ścielnym. S akram ent o łtarz a, ma być pod dwiema
postaciami udzielany. Zbytkow ny ceremonijał przy
służbie bożej, usuw a się. Szczególnie nakazują te a r ­
ty kuły kapłanom prowadzić apostolskie życie, uczyć
się i pobożnie głosić słowo B oże; nie m ają oni za to
pobierać w ynagrodzenia, lecz wolnych natom iast dat­
ków nie zabrania się.
N a arty k u ły P rzy bram a, pisane, jak widzimy,
w duchu U trakw istów , nie zgodzili się T ab o ry ci8).
*) W awrzyniec z B rzezow y u H o e a e k a , I, 4 6 1 . S im i­
liter barones regni B oem ie expresserunt, quod e a , que
in Kac agu n tu r congregatione, legationi p ro rege F o-
lonie\ac Vitoldo facte in preiu d iciu m esse non debet.
2) A rtykuły u W aw rzyniec z B rzezow y: H ó e e e b , I,
4 8 6 — 90.
a) E t cum omnes alie p a rte s eosdem a p p ro b a ren t, sola
T haboritarum p a rs in fa tu a ta rec la m a b a t, p resertim ,
que a d ritu m et o b se rv a n tia m e c c le sia stic a m obliga-
bant; mówi W aw . z Brzezow y, j. w., 4 8 6 .
135

Utrakwiści nie byli w stanie ich do tego zmusić, a tak


zarodki dualizmu miasto niknąć, wzrastały coraz bar­
dziej, a wkrótce miały się stronnictwa zupełnie poróżnić.
Podczas tego zagrzewał kardynał Branda za upo­
ważnieniem papiezkiem elektorów i książąt R zeszy do
wojny przeciw kacerzom. Król Zygmunt głaskał i uj­
mował sobie różnemi sposobami panów czeskich, z któ­
rych, jak już wiem y, a jak nam dobitniej satyra po
dziśdzień przechowana poświadcza ‘) , bardzo wielka
część przeciwną była ofiarowaniu Jagielle lub W itol­
dowi korony czeskiej. Zygmunt dalśj zachęcał Szląza-
ków do zbrojnego przeciw Czechom w ystąpienia; sam
przygotowywał się na Węgrzech, a w Niemczech mó­
wiono o nowej na Czechy krzyżowej wyprawie. E lek­
torowie w nieporozumieniu zostawali z Zygmuntem,
lecz pomiędzy nimi głównie tworzyły się związki
„niemieckiego języka“ przeciw Czechom; onito nazna­
czyli dzień 23 sierpnia tegoż roku (1421), jako termin,
celem zjednoczenia sił i wyruszenia przeciw czeskim
kacerzom.
W łaśnie podówczas obradowali Jagiełło i Witołd
na sejmie w Lublinie nad sprawą czeską. Działo się
to zaraz w drugićj połowią sierpnia8). Zapewne ofi-
ęyjalne listy z odpowiedzią Prażan nie były jeszcze
przyszły, w każdym jednakowoż razie, musieli umiar­
kowani przynajmniej nadmienić Jagielle i Witoldowi,
źe wszyscy Czesi odstąpią od potępianych od kościoła
nauk, że wszelkiemi sposobami starają się ład zapro-

*) Satyra ta , a raczej paszkwil na Polaków i Jagiełłę,


znajduje się u H otlera , I, 565.
*) D k . XI, 4 3 9 .
W ydz. filozof. Tona VII. 18
wadzić w ojczyźnie i pojednać rozdzielone na stron­
nictwa Czechy1). Zapewnienie takie, wśród wzrosłśj
już sympatyi dla bratniego narodu Czechów rozbraja­
jąc gniew duchowieństwa na kacerzy, sprawiło, że za­
spokojono ich żądania; nie dziw więc, że odpowiedź
przybyłym z Niepołomic do Lublina posłom czeskim,
musiała wypaść pomyślnie. Treść tój oficyjalnćj odpo­
wiedzi wyczytujemy z D e u g o s z a , a brzmi ona w imie­
niu Jagiełły i Witołda.
Nasamprzód usprawiedliwiają się oni, że lubo
Zygmunt Luksemburczyk jest ich wrogiem, jako chrze­
ścijańscy książęta, niechcieliby mu wydzićrać korony,
która przecież prawnie jemu się należy. Pomimoto
mówią oni,’ chcemy sprawy W aszego królestwa wziąć
w swe ręce i pod swoję opiekę, damy Wam tóż wszelką
pomoc pod warunkiem, jeżeli zechcecie porzucić błędne
nauki, które kościół potępia. Będziemy się starali trak­
tować przez posłów z królem W ęgierskim i u stolicy
apostolskiej będziem się starali o wasze nawrócenie,
o ustalenie w królestwie W aszśm jedności i pokoju.
Król Zygmunt posiada i tak dwa już królestwa, tru-
dnoby mu było i trzecie brać pod swą opiekę; mnie­
mamy przeto, iż gdy nawrócicie się do w iary, on,
pragnąc dobra W aszego albo sam odstąpi od swych
praw dziedzicznych, albo pozwoli wam sobie wybrać
króla według waszej potrzeby i chęci. A chociażby

*) Św iadczą o tem nietylko wyżej om ówione artykuły i


dodatkow a uchwała panów czeskich, P rażan , z dnia
1 lipca 1421 r ,, lecz i następna odpow iedź dana
Czechom, którą z D ł u g o s z a j. w. znamy, jak i pó­
źniejsze odw oływ ania się do tych przyrzeczeń Cze­
chów przez W itołda. Obacz niżej.
137

zresztą Zygmunt wcale nie był skłonnym do zrzecze-


czenia się praw swoich, gotowi będziem za zezwole­
niem stolicy apostolskiój, dla dobra wiary i pokoju
w waszśm królestwie, przyjąć pomimoto rządy czeskie.
Taka była odpowiedź Jagiełły i W itołda, na
na którą Prażanie listem królewskim byli już przy­
gotowani. Taką była polityka Polski względem Cze­
chów i w tym duchu słowianofllskim a konserwaty­
wnym co do religii, jakbyśmy to dziś nazwać mieli,
poczęli działać władzcy Polski i Litwy. Dlaczego tak
działała Polska, i jakiemi tory poszła ta polityka,
postaramy się opowiedzieć w następnćj części.

Według D ł u g o s z a XI, 439— 440. Że nasz hi­


storyk jest tu cokolwiek za sztywnym, przekonać si§
łatwo, porównawszy relacyję jego z powyżej omó-'
wionym listem Jagiełły, pisanym do Prażan, w L
Cane., II, p. 106.

Dokończenie w przyszłym tomie.


Biblioteka Narodowa
Warszawa

30001019963387
1 1 0 137
BIBLIOTEKA
NARODOWA

You might also like