You are on page 1of 369

UNIWERSALNE

PRAWA
ŻYCIA

Sir John Templeton

Przełoży!
Zbigniew Kasprzyk

WYDAWNICTWO WAM
Kraków 2013
Spis treści

Słowo wstępne 5
Wstęp 13
1. Panowanie nad umysłem 17
2. Rozwijanie charakteru 39
3. Kształtowanie postaw i przekonań 61
4. Pomaganie innym 71
5. Nauka 85
6. Introspekcja 103
7. Planowanie podróży przez życie 125
8. Każda chwila jest cenna 141
9. Przebaczenie 149
10. Pokora 159
11. Pokonać strach 169
12. Odwaga 177
13. Obdarzać miłością 187
14. Dawanie i przyjmowanie 199
15. Dziękczynienie 225
16. Modlitwa 243
17. Rozwój duchowy 253
18. Odnaleźć radość 285
19. Realizacja marzeń 311
20. Cel życia 335
21. Radość z sukcesu 357
Bibliografia 372
Słowo wstępne

grudniu 1962 roku na świątecznej kartce rodziny Tem-


pletonów znalazło się następujące przesłanie: „Z oka­
zji 1962 rocznicy narodzin Chrystusa zachęcamy was,
drodzy przyjaciele, aby każdy z was zastanowił się nad następu­
jącym, prostym pytaniem: czy panuję nad swoim umysłem?”.
Te niezwykłe życzenia bożonarodzeniowe zawierają w sobie
głęboką mądrość. John Templeton miał bowiem na myśli we­
wnętrzną kontrolę, czyli celową koncentrację myśli i uczuć na
sobie, w odróżnieniu od ulegania wpływom zewnętrznym. John
odwołuje się do tej mądrości w praktycznej, napisanej przystęp­
nym językiem książce Uniwersalne prawa życia. Przekazuje nam
w niej naukę, że każdy może żyć lepiej, jeśli codziennie poświęci
chwilę na rozmyślanie nad odwiecznymi zasadami dotyczący­
mi rozwoju człowieka. Autor opiera swoje rozważania na trzech
podstawowych założeniach. Po pierwsze - ludzkie myśli znaj­
dują wyraz w codziennym życiu. Po drugie - najwięcej korzyści
Słowo
przynoszą myśli, które w pozytywnych barwach przedstawiają
wstępne
przyszłość oraz odnoszą się do niesienia pomocy innym, umie­
jętności przebaczania, okazywania wdzięczności, radości, wy­ 5
trwałości, jak również do innych podstawowych cnót. Po trzecie
- to człowiek, jako wolna jednostka, decyduje, jakim koncepcjom
pozwala przeniknąć do swojego umysłu. Ponosi więc odpowie­
dzialność za kształtowanie swojego życia.
John Templeton był globalnym inwestorem, który zrozumiał,
że najbardziej opłaca się inwestować we własny umysł, karmiąc
go myślami umożliwiającymi osobisty rozwój bez względu na
napotykane przeszkody i wyzwania. John wkładał w gromadze­
nie idei tyle samo wysiłku, co w gromadzenie akcji. Poszuki­
wał koncepcji sprawdzonych, przynoszących wysokie dywiden­
dy szczęśliwcom, którzy przyjęli je jako długoterminową inwe­
stycję w duszę. Wybrał zbiór zasad, czy też „praw życia”, które
w jego odczuciu stanowiły wartościowy kapitał, ponieważ — jak
akcje spółek typu blue chip - zyskują na wartości niezależnie od
rynkowych wahań. Nie interesowały go krótkoterminowe lokaty
w modne idee, które nie wytrzymują próby czasu. Badał „prawa
życia” w sposób naukowy, analizował je z filozoficznego i teolo­
gicznego punktu widzenia, zasięgał porad ekspertów ze wszyst­
kich stron świata. Każde z tych praw odnosił do codziennych
doświadczeń i przyjmował do serca. John był geniuszem inwe­
stycji troszczącym się o każdego klienta. Był też wielkim uzdro­
wicielem, który wiedział, że odpowiednie myśli, przekazane we
właściwy sposób - przede wszystkim we wczesnym okresie ży­
cia — mogą przemienić duchowe ubóstwo, nędzę i zgorzknie­
nie w obfitość, radość i chęć istnienia. Wiedział, że najlepszą
życiową lokatą jest inwestycja w myśli, które nie niszczą życia
jednostki i wspólnoty, lecz je budują. Zrozumiał, że trwała wol­
ność nie może istnieć bez odpowiedzialności, a w ostatecznym
rozrachunku każdy człowiek może stworzyć dla siebie lepszą
przyszłość dzięki zdumiewającemu działaniu umysłu.
Słowo John Templeton propagował idee, które mają uzdrawiającą
wstępne
moc. Książka Uniwersalne prawa życia to recepta na uzdrowie­

6 nie ludzkości. Jej inspirująca treść może zmienić na lepsze życie


jednostek oraz całych społeczeństw, zapobiegając zachowaniom
będącym źródłem chorób i przemocy. John oczywiście czytał
gazety, miał więc bolesną świadomość destrukcyjnego i autode-
strukcyjnego działania przekazów współczesnej kultury. Pokła-
dał jednak nadzieję w odwiecznych prawach istnienia, które od
młodości wpływały na jego życie. Uważał, że dła wielu młodych
ludzi mogą one stanowić pozytywny punkt odniesienia, którego
tak bardzo potrzebują w codziennym życiu.

Chcąc dotrzeć do młodzieży, John włożył mnóstwo energii i środ­


ków finansowych w zorganizowanie konkursu na esej o prawach
życia (Laws ot Life Essay Competition), który był skierowany do
uczniów szkół podstawowych, średnich oraz studentów wyższych
uczelni w Stanach Zjednoczonych. W pierwszej edycji, która od­
była się w 1987 roku w hrabstwie Frank w amerykańskim stanie
Tennessee, młodzi uczestnicy mieli opisać wpływ praw życia na
ich losy. W ciągu dwudziestu pięciu lat milion młodych ludzi
wzięło udział w podobnych konkursach, które obecnie przepro­
wadzają takie organizacje jak Fundacja Młodzieżowej Przedsię­
biorczości w Chinach (Junior Achievement China), Learning for
Life1 czy edukacyjny program oddziału Rotarian w stanie Georgia
(Georgia Rotary District Character Education Program).

Dlaczego John przywiązywał tak dużą wagę do praw życia? Otóż


w latach dwudziestych XX wieku, jako nastolatek mieszkający
w Tennessee, odkrył, że istnieje prawda, która niczym łuk roz­
pięty między starożytnością a czasami współczesnymi łączy daw­
nych filozofów - jak Marek Aureliusz piszący, że „myśli układają
człowiekowi życie” — z nowożytnymi myślicielami — jak Charles
Fillmore, autor następującej sentencji: „Myśli trzymane w głowie
wydają podobnych sobie”. Obydwa powyższe cytaty znalazły się
zresztą w Uniwersalnych prawach życia. Czy naprawdę można
Słowo
wątpić, że myśli człowieka mają ogromny wpływ na to, w jaki wstępne
sposób wykorzystuje on swoją energię i siłę twórczą?

John Templeton, ceniony prezbiterianin i wieloletni członek Prin­


7
ceton Theological Seminary, mógłby przecież zacytować tylko

1 Ogólnoamerykański program edukacyjny skierowany do dzieci i młodzieży


szkolnej — przyp. tłum.
ulubiony fragment z Księgi Przysłów: „[człowiek] postępuje
tak, jak rozważa w sercu” (por. Prz 23,7)2. Doceniał jednak
wartość różnych metod koncentracji myśli na prawach życia.
W pięknie wydanej książce Worldwide Worship: Prayers, Songs
and Poetry (Formy kultu na świecie: modlitwy, pieśni i poematy)
opisał praktykowane w różnych miejscach świata obrzędy, mo­
dlitwy, medytacje, jak również utwory muzyczne, dzieła sztu­
ki i poematy, które stanowią formę sprawowania kultu. Religie
mają „przygotowywać” ludzkie umysły i serca do dobrego życia.
Oczywiście, John wiedział, że mogą one wydobyć z człowieka
zarówno to, co najlepsze, jak i to, co najgorsze. On jednak do­
strzegał to, co pozytywne.

Koncepcja praw życia Johna Templetona - z jej licznymi odga­


łęzieniami i głównymi przedstawicielami - włącza się w wywo­
dzący się z USA nurt filozofii pragmatycznej znany jako Nowa
Myśl (New Thought), jak również odnosi się do zjawiska, które
we współczesnej psychologii nazywa się „torowaniem poznaw­
czym” (ang. cognitiae primingY John już w młodości miał oka­
zję poznać niezwykłą siłę działania afirmacji, czyli krótkich,
powtarzanych codziennie rozważań. Jego ukochana matka raz
w miesiącu otrzymywała niewielką broszurkę zatytułowaną The
Daily Word, którą wydawała Unity School of Christianity (Szko­
ła Chrześcijaństwa Kościoła Jedności). Ta niewielka, poręczna
książeczka od 1924 roku jest źródłem inspiracji dla ludzi na ca­
łym świecie. Zawiera krótkie modlitwy na każdy dzień roku ka­
lendarzowego, po których następują rozważanie oraz fragment
z Pisma Świętego. Nawet kilka minut poświęconych każdego
Słowo
wstępne ranka na takie duchowe ćwiczenie wprowadza odpowiedni na­
strój, „torując drogę” do spotkań z ludźmi i codziennych zda­
8 rzeń, dzięki czemu potrzebną do działania energię można sku­
pić na sprawach najważniejszych.

Jest to tłumaczenie angielskiego zwrotu as he thinketh in his heart, so is he.


W polskich tłumaczeniach Pisma Świętego fragment ten został przełożony
nieco inaczej — przyp. tłum.
Kościół Jedności został założony przez Charlesa Fillmore’a
i Myrtle Fillmore w Kansas City w 1903 roku. Nieformalne po­
czątki tego ruchu sięgają jednak lat osiemdziesiątych XIX wieku.
Fillmore’owie zmagali się wówczas z problemami finansowymi
i zdrowotnymi. Rozwiązanie znaleźli w ówczesnych prądach du­
chowych, jak koncepcje Emanuela Swedenborga i Ralpha Wal-
da Emersona, teozofia, hinduizm czy wyznanie kwakrów3. Fill­
more uważał, że osoby, które osiągnęły wyższy poziom rozwoju
duchowego, są zobowiązane do nawiązywania relacji z ludź­
mi o różnych przekonaniach religijnych, a wyznawaniu wiary
powinny towarzyszyć proste „duchowe zasady”. Znalezione
w hinduskich Upaniszadach zdanie „Człowiek staje się tym,
o czym myśli” uznał za święty tekst. Dobre myśli czynią czło­
wieka dobrym, a złe myśli czynią go złym. Ludzie od zawsze
przeczuwali, że myśl ma moc tworzenia i jest bytem równie real­
nym jak materia. Odkrycia współczesnej fizyki kwantowej zda­
ją się potwierdzać te przypuszczenia. Nie wgłębiając się jednak
w tego rodzaju dywagacje, możemy stwierdzić, że człowiek, któ­
ry kontroluje swoje myśli, jest panem własnej duszy i własnego
losu. Ćwiczenia koncentracji (sanskryckie dharand) pozwalają
osiągnąć stan głębszego zjednoczenia z myślami, co ułatwia ich
kontrolowanie. Dzięki temu więcej energii można wykorzystać
na realizację własnej wizji pożytecznego, szlachetnego życia.

Johna Templetona fascynował punkt styczności praw życia z na­


uką. Filantropijna fundacja nosząca jego imię zainicjowała sze­
reg projektów badawczych dotyczących miłości, przebaczenia,
wdzięczności, radości, samokontroli, cech charakteru, nadziei, Słowo
pokory i modlitwy, czyli elementów nierozerwalnie związanych wstępne

z prawami życia. John wyszukiwał najwybitniejszych naukow­


9
ców, którzy pogłębiając wiedzę na temat jednego z praw, nazywa­
nego przez niego „niewidzialną rzeczywistością” i wywierającego

3 Protestancki kierunek wyznaniowy. Oficjalna nazwa to Religijne Towarzy­


stwo Przyjaciół — przyp. tłum.
ogromny wpływ na życie człowieka, przyczyniliby się do „po­
stępu w dziedzinie duchowości”. Źródeł tej fascynacji można
się doszukiwać w łączeniu nauki z zasadami duchowymi w ra­
mach Kościoła Jedności. Jeden z bliskich współpracowników
Templetona, protestancki duchowny Glenn R. Mosley, zamieścił
w swojej książce New Thought, Ancient Wisdom (Nowa myśl,
starożytna mądrość) następujące spostrzeżenie: „Fillmore był
zdania, że właściwe zrozumienie Pisma Świętego i wiara w nie
nie wykluczają prowadzenia badań naukowych” (s. 30). Rzeczy­
wiście, w 1933 roku Fillmore wygłosił obszerne przemówienie dla
Światowego Stowarzyszenia Wiary (World Fellowship of Faiths),
w którym stwierdził, że w miarę postępu nauki człowiek musi
udoskonalać swoje przekonania religijne. Pracowity, lojalny,
życzliwy, niestrudzony syn Johna, John Templeton junior —jako
prezes Fundacji Templetona — jest kontynuatorem niezwykłego
dzieła rozwoju duchowego poprzez odkrycia naukowe.

John dążył do realizacji swojego marzenia o naprawie świata. Do­


skonale znał wspaniałą pracę filantropów wspomagających orga­
nizacje opiekujące się ludźmi słabymi, niedołężnymi i bezbron­
nymi. Sam hojnie udzielał pomocy. W swojej jasnej, kreatywnej
wizji widział jednak świat, który odnosi korzyści ze stopniowego
poznawania praw życia i stosowania ich w praktyce. Wiedział, że
zaszczepienie zasad życia w umysłach ludzi oraz stosowanie się
do nich na co dzień przyczynią się do psychicznego, fizycznego,
ekonomicznego, interpersonalnego i duchowego rozwoju czło­
wieka. Czuł, że przyjęcie praw życia ma kluczowe znaczenie dla
Słowo osiągnięcia dobrobytu i postępu ludzkości, a przyszłość cywiliza­
wstępne cji w najwyższym stopniu zależy od przeniknięcia tych praw do
życia jednostek i całych społeczeństw (por. s. 2).
10
Gdyby obiektywny obserwator przejrzał historię badań nauko­
wych sfinansowanych przez Fundację Templetona podczas dwu­
dziestu pięciu lat jej istnienia, okazałoby się, że najważniejsze
inicjatywy na ogół wynikają bezpośrednio z koncepcji Uniwer-
salnych praw życia. Prawa te są fundamentem dzieła życia Johna
Templetona, który najwidoczniej uznał, że powinno się je zba­
dać z należytą starannością. Zawsze zabiegał o to, aby ludzie
dostrzegali w nich kapitał umożliwiający prowadzenie dobrego
życia. Prawa te są bowiem istotą „postępu religijnego”, „roz­
woju duchowego” oraz „niewidzialnej rzeczywistości”, które
kształtują działanie człowieka. Są silną stroną ludzkiej natury,
opisaną w kontekście wymiaru duchowego, który odnosi je nie
tylko do wyższego poziomu życia, lecz również do bliższego
kontaktu z Bogiem.

Zgodnie z najistotniejszą zasadą opisaną w książce Uniwersal­


ne prawa życia umysł i myśli człowieka mają niezwykłą moc
kształtowania rzeczywistości. Ta zasada duchowej dyscypliny
przeniknęła z nurtu Nowej Myśli do protestantyzmu dzięki
Normanowi Vincentowi Peale’owi, którego John Templeton
znał osobiście przez wiele łat. Do świata biznesu wprowadziła
ją twórczość Napoleona Hilla. Jest również związana ze stwo­
rzoną przez Alberta Ełlisa terapią racjonalno-emotywną. John
zachęcał do przyjęcia takiej postawy życiowej przede wszyst­
kim ludzi młodych. Z pewnością dlatego w 1997 roku wręczył
mi egzemplarz Uniwersalnych praw życia z dedykacją dla mojej
czternastoletniej córki Emmy.

John Templeton - podobnie jak inni przedstawiciele nurtu No­


wej Myśli — zawsze podkreślał wyjątkowe znaczenie miłości aga­
pe. Współczesnym wyrazem tej idei jest działalność Międzyna­
rodowego Ośrodka Duchowości (Agape International Spiritual
Słowo
Center) prowadzonego przez Micheala Beckwitha w Culver City
wstępne
w stanie Kalifornia, jak również działania innych instytucji luź­
no powiązanych z Kościołem Jedności. Podkreślanie znaczenia 11
agape jest punktem centralnym nie tylko w twórczości Fillmore’a,
lecz również innego pioniera Nowej Myśli, Jamesa Allena, któ­
ry uważał ten rodzaj miłości za podstawowe źródło szczęścia.
W 1905 roku, w swoim klasycznym dziele TaĄ, ja/^ człowiek myśli,
Allen w następujący sposób wyraził ideę stanowiącą centralny
punkt światopoglądu Johna Templetona: „Serce, które całkowi­
cie zapamiętuje się w miłości do innych, nie tylko osiąga stan naj­
wyższego szczęścia, lecz zapewnia sobie nieśmiertelność, ponie­
waż wprowadza do rzeczywistości wymiar Boski” (s. 122). Da­
lej Allen pisze: „Zatraćcie siebie dla dobra innych, zapominajcie
o sobie we wszystkim, co robicie: oto sekret pełni szczęścia”.

Jedynym autorem książki Uniwersalne prawa życia jest John Tem-


pleton. Z pierwotnej wersji tekstu usunięto nieistotne ozdobni­
ki, a rozdziały uporządkowano tematycznie, dzięki czemu sło­
wa tego klasycznego dzieła płynnie przekazują zawartą w nim
mądrość wprost do umysłów i serc czytelników. Uniwersalne
prawa życia to skrócona wersja książki Worldwide Laws of Life:
200 Etemal Spiritual Principles (Templeton Press 1997). Sir John
zmarł w 2008 roku. Wiem, że zawsze szukał skuteczniejszych
sposobów prezentowania praw życia. Jestem więc pewien, że en­
tuzjastycznie przyjąłby to poprawione wydanie. John Temple­
ton zdawał sobie sprawę, że życie bywa trudne, a okoliczności
niesprzyjające. Uważał jednak, że osobiste talenty i szlachetne
cele są gwarancją rozwoju, a dzięki efektywnemu wykorzysta­
niu mocy umysłu każdy człowiek może wytrwać w drodze do
sukcesu.

Stephen G. Post

Słowo
wstępne

12
Wstęp

im będę? Jaka czeka mnie przyszłość? Jak odnaleźć się


B w świecie pełnym konfliktów i przemocy? Jak poradzić
iMMWcal sobie z codzienną presją? Jak osiągnąć spokój wśród za­
mętu? Jak być w świecie, ale nie należeć do niego? Jak uczynić
życie pożytecznym i szczęśliwym?

W dzisiejszych czasach wielu ludzi zadaje sobie podobne pyta­


nia. Na szczęście istnieją pozytywne odpowiedzi i jasne wska­
zówki mogące wzbogacić życie każdego człowieka, który na­
prawdę chce się uczyć. Aby prowadzić szczęśliwe i pożyteczne
życie, trzeba poznać prawa, które nim rządzą, i stosować się do
nich. Zasady tworzące ten szczególny „zestaw reguł” zostały za­
czerpnięte z najróżniejszych źródeł: ze świętych ksiąg najwięk­
szych religii; ze starożytnych i nowożytnych szkół filozoficznej
myśli; z bajek autorów takich jak Ezop; z wypowiedzi naukow­
ców takich jak Izaak Newton oraz artystów i historyków. Setki
praw życia przekazywane są z pokolenia na pokolenie w ramach
wspólnot rodzinnych i religijnych. Część z nich jest tak oczywis­
ta, że większość ludzi uznaje je za słuszne: na przykład uczci­ Wstęp
wość i prawdomówność są wysoko cenione we wszystkich kultu­
rach i społeczeństwach.
13

My, ludzie, spędzamy tak mało czasu na niewielkiej planecie,


którą nazywamy Ziemią. Każdy z nas ma jednak niepowtarzal­
ną okazję, aby dzięki odpowiednim wyborom pozostawić świat
lepszym, niż był w chwili, kiedy się na nim pojawiliśmy. Aby
osiągnąć trwałą poprawę, trzeba poznać prawa życia. Amery­
kański poeta, Henry Wadsworth Lonfellow, pisał:

Zycie wielkich nam przykładem,


Ze jak oni możem żyć,
I, wstępując nam ich śladem,
W księdze dziejów możem ryć1.

Prawdziwości powyższego stwierdzenia dowodzą historie szczęś­


liwego, użytecznego życia znanych i nieznanych bohaterów
dawnych epok i czasów współczesnych. Analizując słowa i uczyn­
ki tych ludzi, odkrywamy zasady, które były inspiracją do podej­
mowania działań przynoszących korzyść obecnym i przyszłym
pokoleniom.

Zasady duchowe rządzą światem w równym stopniu co prawa fi­


zyki i grawitacji. Każdy ma możliwość ich poznania i życia we­
dług nich. Wielu zapyta zapewne: „A cóż to takiego, to duchowe
prawo?”. Otóż jest to niewidzialne prawo, które ma naturę ducho­
wą, nie wynika więc z zasad rządzących światem materialnym.

Praw duchowych nie kształtują aktualne poglądy czy chwilowe


zachcianki. Nie determinują ich ludzie. Duchowe zasady mają
charakter uniwersalny, ponieważ w równym stopniu odnoszą się
do wszystkich. Obowiązują w każdym miejscu i czasie — nieza­
leżnie od przesądów i uprzedzeń. Podtrzymują same siebie i są
niezależne od władzy czy nakazów człowieka.

Uczniowie starożytnego chińskiego mędrca Laozi określali du­


Wstęp chowe prawo mianem tao. Najprostsza definicja tego pojęcia
to „zasada kierująca działaniem wszechświata”. Aby to prawo
14 zrozumieć, należy zdać sobie sprawę ze związku pomiędzy
umysłem — czyli myślami, uczuciami, ideami — a działaniami
w świecie materialnym, które są wyrazem myśli, uczuć i idei.

1 Psalm życia, dum. W Baworowski za: wikisource.org, stan z dnia 10.05.2013.


Istnieje bowiem związek między niewidzialnymi myślami i uczu­
ciami a widzialnymi działaniami, które z nich wynikają.

Książka Uniwersalne prawa życia jest skierowana do ludzi w róż­


nym wieku. Ma służyć pogłębianiu wiedzy na temat uniwersal­
nej, życiowej prawdy, która wykracza poza współczesne czasy
i konkretne kultury. Wyrażam nadzieję, że dzięki niej życie lu­
dzi we wszystkich zakątkach świata stanie się nie tylko szczę­
śliwsze, lecz również bardziej pożyteczne. Cytaty pełniące rolę
tytułów poszczególnych esejów odnoszą się do konkretnego pra­
wa, które obowiązuje większość ludzi znajdujących się w róż­
nych sytuacjach życiowych. Treść książki jest pomyślana tak, aby
inspirować czytelnika i dodawać mu otuchy. Ma też skłaniać go
do głębszej refleksji nad zasadami, według których żyje, aby na
co dzień mógł czerpać z nich większe korzyści.

Opisane w tej książce prawa to skuteczne oraz łatwe do zastoso­


wania w praktyce narzędzia. Jeżeli używa się ich konsekwentnie,
dają siłę potrzebną do przemiany życia w pożyteczne i przynoszą­
ce radość doświadczenie. Nawet jeżeli dobrze się wam wiedzie,
wiedzcie, że może być jeszcze lepiej, jeśli wykorzystacie w prak­
tyce mądrość zawartą w tej książce. Gdybym podczas lat studenc­
kich natknął się na opis uniwersalnych zasad życia, zdziałałbym
znacznie więcej zarówno wtedy, jaki później. Być może choć jed­
no z opisanych przeze mnie praw zachęci was do realizacji celu,
który dotychczas pozostawał wyłącznie w sferze marzeń!

W młodości zainspirowała mnie odważna wizja zawarta w wier­


szu Rudyarda Kiplinga List do syna (Jeżeli). Wiersz ten nauczył
mnie marzyć, ale także być panem własnych marzeń. Dowie­ Wstęp
działem się od wielkiego angielskiego poety, że Ziemia należy do
wszystkich ludzi, a człowiek rozwija się dzięki odwadze i entu­
15
zjazmowi. Ostatnia strofa wiersza wciąż brzmi w moich uszach:

Jeżeli potrafisz spożytkować każdą minutę,


nadając wartość każdej przemijającej chwili;
Twoja jest ziemia i wszystko, co na niej
i co najważniejsze - synu mój - będziesz Człowiekiem.

U podstaw niniejszej książki leży przekonanie, że fundamental­


ne zasady „życia wielkich” — odwołując się do słów Longfellowa —
można badać metodami naukowymi, tak jak bada się prawa
przyrody. Poznając uniwersalne prawa i stosując je w codzien­
nych sytuacjach, możemy prowadzić pełne radości, pożyteczne
życie. Słusznie mówi się, że „życie jest trudną szkołą, w której
egzaminy przychodzą przed nauką”. Mam szczerą nadzieję, że
lektura Uniwersalnych praw życia będzie dla czytelników okazją
do zdobycia wiedzy przed przystąpieniem do egzaminów!

Podziękowania

Nie mógłbym napisać tej książki, gdyby nie pomoc wielu osób,
które dzieliły się ze mną swoimi pomysłami i mądrością. Przez
wiele lat korzystałem z ich porad podczas pisania, wyszukiwania
przykładów i redagowania niniejszego zbioru praw. W gronie
współpracowników znaleźli się zarówno duchowni, jak i osoby
świeckie związane z grupami religijnymi. Były wśród nich także
osoby prywatne, które mają podobne, pełne nadziei spojrzenie
na świat i podzielają fundamentalną wiarę, że „gra w życie jest
znacznie ciekawsza, kiedy przestrzega się reguł”.

Wstęp

16
ROZDZIAŁ PIERWSZY

Panowanie nad umysłem

Kto panuje nad swoim umysłem,


ma władzę nad swoim światem
Bill Provost

ieIcY nauczyc*ełe °d wieków zwracają uwagę na znacze-


nie umysłu i umiejętności kontrolowania myśli. Budda
kSŚZMl powiedział: „Umysł jest wszystkim. Człowiek staje się
tym, o czym myśli”. William James, amerykański filozof i psy­
cholog, pisał: „Największym osiągnięciem mojego pokolenia jest
odkrycie, że istota ludzka może zmieniać swoje życie poprzez
zmianę nastawienia umysłu”.

Aby zrozumieć zasadność twierdzenia „Kto panuje nad swo­


im umysłem, ma władzę nad swoim światem”, należy pamiętać
o tym, co autorytety religijne i filozofowie duchowości określają
jako nieskończony umysł lub prawo działania umysłu. Niektó­
rzy twierdzą, że istnieje jeden Umysł, który nazywają Duchem
lub Umysłem Boga. Umysł jest życiem, inteligencją, stwarzającą Panowanie
siłą, która wypełnia cały wszechświat. Nauczają jednocześnie, nad umysłem
że zgodnie z prawem działania umysłu każda istota zachowuje
swą odrębność, a mimo to pozostaje częścią całości.
17

Człowiek ma wolną wolę. To ona stanowi punkt wyjścia wszyst­


kich działań, wypowiadanych słów, myśli, a nawet uczuć. To ona
przede wszystkim wpływa na to, w jaki sposób myślimy o Bogu,
o sobie, naszej rodzinie, sąsiadach, znajomych, współpracowni­
kach — o wszystkim. Angielski pisarz Joseph Addison napisał:
„Jednym z najtrudniejszych zadań dla potężnego umysłu jest
nauka panowania nad samym sobą!”.

Pozytywne nastawienie do życia jest czasami trudne do zaak­


ceptowania, ponieważ wydaje się oderwane od rzeczywistości.
Sceptycy nie potrafią uwierzyć, że ludzie, którzy myślą pozytyw­
nie, mogą osiągnąć niemal wszystko, co zamierzą. Tymczasem
pozytywne nastawienie zwiększa szanse powodzenia w każdej
sytuacji, jeżeli tylko człowiek szuka realnych rozwiązań, nie po­
zwalając, aby negatywne myśli hamowały proces podejmowa­
nia decyzji. Zig Ziglar, specjalista od motywacji, mówi: „Nie ma
interesów obiektywnie dobrych lub złych. Interesy są dobre lub
złe tylko między waszymi uszami!”. Zdaniem Ziglara skutecz­
na sprzedaż zależy przede wszystkim od zrozumienia i zaspo­
kojenia potrzeb innych ludzi, dlatego mówił: „W życiu można
osiągnąć wszystko, czego się pragnie, jeżeli tylko odpowiedniej
liczbie osób pomoże się zdobyć to, czego one pragną”. Umiejęt­
ność słuchania innych i właściwego interpretowania ich potrzeb
w znacznej mierze zależy od otwartości umysłu. Ralph Waldo
Emerson, dziewiętnastowieczny pisarz amerykański, podkreślał
znaczenie duchowego punktu widzenia oraz siły umysłu w ży­
ciu człowieka.

Historia sukcesu Mary Kay Ash, założycielki Mary Kay Cos-


metics, to opowieść o jednej z najbardziej niezwykłych karier
naszych czasów. W 1963 roku Mary była właścicielką skromne­
Panowanie
go sklepiku w Dallas. Od tego czasu jej firma przekształciła się
nad umysłem
w międzynarodowe, warte miliardy dolarów przedsiębiorstwo

18 zatrudniające miliony sprzedawców. Metody zarządzania stoso­


wane przez Mary Kay były mocno zakorzenione w wartościach
chrześcijańskich, dlatego od wszystkich pracowników wymaga­
ła, aby przede wszystkim koncentrowali się na potrzebach in­
nych ludzi.
Postawa egoistyczna uniemożliwia zrozumienie, że jednym
z podstawowych warunków osiągnięcia sukcesu jest chęć poma­
gania innym. Ludzie sukcesu odpowiadają na potrzeby innych,
ponieważ dzięki temu mają dobre mniemanie o sobie. Następ­
nie podporządkowują tę egoistyczną motywację wspanialszemu
pragnieniu — pragnieniu służenia. I z powodzeniem wędrują po
ścieżkach życia. Wielkość sukcesu konkretnego człowieka jest
wprost proporcjonalna do liczby ludzi, którym pomógł rozwijać
się i cieszyć udanym życiem.

Myśli niewątpliwie są rzeczami. Powstają w umyśle, po czym


przemieszczają się w czasie i przestrzeni jak fale na jeziorze,
oddziałując na wszystko, z czym się zetkną. Myśli są elemen­
tami doświadczeń. Widzimy świat taki, jakim go stworzyliśmy
w myślach, ponieważ „umysł jest budowniczym”.

To myśli układają człowiekowi życie


Marek Aureliusz

Myśl — proces myślowy — to jedna z najpotężniejszych sił, jakimi


dysponuje człowiek. I jak to zwykle z potęgami bywa, można jej
użyć zarówno w dobrym, jak i w złym celu. Wielu ludzi nigdy
nie nauczono, jak używać myśli, jak zapanować nad siłą umy­
słu. A przecież prawidłowe myślenie jest równie ważne jak pra­
widłowe działanie i mówienie.

Procesem myślowym kieruje niewidzialny umysł, który wyda- Panowanie


nad umysłem
je mózgowi polecenia, pokazując, w jaki sposób ma organizo­
wać doświadczenia i fakty oraz jaką formę nadać nowym pomy­
19
słom. Rola pośrednika, którą odgrywają myśli, nie jest trudna do
uchwycenia. Człowiek musi przecież pomyśleć, zanim cokol­
wiek zrobi. Myśl to siła, która motywuje do działania, podobnie
jak elektryczność jest siłą, która umożliwia oświetlenie domu.
Ale myśli oddziałują na materię również w bezpośredni sposób,
niezależnie od tego, czy przekładamy je na czyny, czy nie.

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, skąd przyszedł wam do


głowy jakiś oryginalny pomysł? W takich chwilach ma się wra­
żenie, że umysł zasiał ziarno idei w mózgu. Mózg zebrał do­
świadczenia i wiedzę, po czym rozwinął daną ideę w taki spo­
sób, aby ostatecznie można było nadać jej spójny i przekonujący
wyraz. Pomysł, poddawany próbom w różnych warunkach, na­
brał więc bardziej wyrazistych kształtów.

Właśnie w taki sposób umysł mówi mózgowi, o czym ma my­


śleć. Czasami ulegamy złudzeniu, że nie mamy żadnego wpły­
wu na to, co pojawia się w naszej głowie. Jest jednak inaczej.
Jeżeli przychodzi nam do głowy myśl, która nie służy naszemu
dobru, możemy — wykonując odpowiednie ćwiczenia — odsunąć
ją od siebie i zastąpić inną myślą.

Wydaje się to trudne? Spróbujcie przeprowadzić niewielki eks­


peryment. Na początek zastanówcie się, jak zareagowalibyście,
gdyby ktoś powiedział wam: „Nie myślcie o bananach!”. Naj­
prawdopodobniej w głowie natychmiast pojawiłby się obraz tego
owocu. Wydawanie zakazów myślenia na dany temat nie daje
oczekiwanych rezultatów, prawda? Niepożądaną myśl należy
więc zastąpić myślą pożądaną. Jeżeli nie chcecie myśleć o bana­
nach, pomyślcie o kartkach walentynkowych i serduszkach. Kie­
dy te dwa słowa zakorzenią się w umyśle, wystarczy wyobrazić
sobie piękne walentynkowe serce, a banany znikną.

Jest to tak zwana technika wypierania. Jeżeli po brzegi wypełni


Panowanie
się umysł dobrymi, produktywnymi myślami, nie będzie w nim
nad umysłem
miejsca na myśli złe. Można więc „wyprzeć” myśli związane
20 z zazdrością, nienawiścią, chciwością, egoizmem, krytykanc­
twem, zemstą i w ogóle wszystkie myśli, które są stratą czasu
i nie prowadzą do realizacji ostatecznych celów życiowych. Ne­
gatywne myśli można również wypierać z umysłu, delikatnie je
uwalniając. Skutecznym sposobem uwolnienia niechcianej myśli
jest, na przykład, powtarzanie następującego zdania: „Z miłością
uwalniam cię do nieskończonej nicości, z której przybyłaś”.

Trzeba przy tym pamiętać, aby traktować siebie z wyrozumia­


łością. Jeżeli pomimo usilnych starań negatywne myśli nadal
gnieżdżą się wam w głowach, śmiejcie się z siebie. Zaakceptujcie
fakt, że robicie, co możecie, i nadal przywołujcie myśli zastęp­
cze. Kiedy nabierzecie wprawy w kontrolowaniu myśli, pozy­
tywne idee zmienią wasze życie na lepsze.

Sprawy, na których skupiamy uwagę, zyskują na znaczeniu


Arnold Patent

Kiedy koncentrujemy się na konkretnej myśli, często natych­


miast przychodzą nam do głowy myśli pokrewne. Pozytywne,
pełne miłości myśli i uczucia są źródłem całego strumienia myśli
i uczuć podnoszących na duchu. Natomiast koncentrowanie się
na sprawach negatywnych i emocjach wywołujących strach jesz­
cze bardziej pogarsza sytuację. Umysł bowiem automatycznie
rozszerza obraz, na którym skupiamy uwagę.

Czy zatem wiedząc o tym, wolelibyście przechowywać w głowie


obrazy negatywne czy pozytywne? Wyobraźmy sobie następu­
jącą sytuację: oto pewien człowiek, który staje przed trudnym
wyzwaniem, skupia myśli na słowie porażka. W jego myślach
niemal natychmiast pojawia się wizja, w której nie udaje mu się
wykonać zadania. Po chwili wizja może się rozszerzyć na inne
Panowanie
hipotetyczne działania, które również kończą się niepowodze­
nad umysłem
niem. Pojawiają się też w niej ludzie wyśmiewający jego niepo­
radność. A teraz wyobraźmy sobie, że ten sam człowiek otrzy­ 21
muje to samo zadanie, ale tym razem skupia uwagę na słowie
sukces. Pozytywne myśli o wykonaniu zadania wypełniają jego
umysł. Oczyma wyobraźni widzi ludzi, którzy gratulują mu
sukcesu, z uznaniem ściskają dłoń, uśmiechają się z podziwem.
Wizualizacja wywołuje efekt śnieżnej kuli, dzięki czemu człowiek
ten wyobraża sobie, że wykonuje inne, coraz trudniejsze zadania.

Czy jednak tego rodzaju myśli rzeczywiście wpływają na nasze


działania? Oczywiście. Kiedy koncentrujemy się na konkret­
nym wyobrażeniu, mamy skłonność mówić o tym, o czym my-
ślimy. Jeżeli więc skupiamy uwagę na pozytywnych sprawach,
zwiększamy prawdopodobieństwo, że w kontaktach z innymi
ludźmi wspomnimy o naszych pomysłach i wizjach. Człowiek,
który naprawdę potrafi słuchać, wchłonie nasze pozytywne sło­
wa i czyny. Po pewnym czasie również w jego głowie pojawi się
wiele konstruktywnych pomysłów i obrazów. Jak iskra zapala­
jąca płomień człowiek ten przekaże dobre idee innym ludziom,
a oni poniosą je dalej. Myśli, które pojawiają się w umyśle jedne­
go człowieka, rozprzestrzeniają się w umysłach wielu.

Duchowi mistrzowie wiedzą, że umysł jest ukształtowany


z wszechobecnej substancji, która przybiera określoną formę,
kształt i inteligencję, stając się częścią świata myśli. Wiedza
i świadomość, które tworzą waszą rzeczywistość, mają źródło
w wyobrażeniu ideału przechowywanym w umyśle. Trzeba ufać
swojej zdolności do skupiania uwagi. Czy naprawdę żyjecie, za­
chowujecie czujność i z entuzjazmem podchodzicie do życia?
Jeżeli tak, obfite plony darów wypełnią wasze życie radością.

Jesteś tym, kim myślisz, że jesteś


IA . Charles Fillmore ‘
Panowanie
nad umysłem
----------------- Stan zdrowia, sytuacja finansowa, relacje z ludźmi, sposób za-
22 rabiania na życie - wszystko to są owoce przyjmowania okre­
ślonych postaw. Jeżeli nie smakują ci owoce, które zbierasz — na
przykład zły stan zdrowia, kłopoty finansowe, trudności w pod­
trzymywaniu ważnych relacji, niezadowolenie z pracy — musisz
zacząć zrywać z innego drzewa.
Autor Księgi Przysłów napisał: „Człowiek postępuje tak, jak roz­
waża w sercu” (zob. Prz 23, 7)2. Rozumiał bowiem, że myśli, które
nosimy w sercu, znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. Sa­
moocena i nastawienie do życia wyrażają się w działaniu. Począt­
kiem udanego życia jest więc wiara, że zasługujemy na sukces.

Młoda kobieta o imieniu Mariannę długi czas żyła w przeko­


naniu, że jest gorsza niż inni. Wychowała się w tak zwanej po­
dejrzanej dzielnicy. W młodości słyszała od mających dobre in­
tencje przyjaciół, że od życia nie należy zbyt wiele oczekiwać,
ponieważ jest ciężkie i niesprawiedliwe. Przez wiele lat to prze­
świadczenie odciskało piętno na jej życiu. Została prostytutką
i narkomanką. Regularnie trafiała do więzienia. Pewnego dnia,
przechodząc przez centrum handlowe, ukradła portfel z torebki
jakiejś kobiety. W portfelu było parę dolarów, karty kredytowe i —
między innymi rzeczami — niewielka broszurka. Mariannę za­
mierzała zabrać tylko wartościowe przedmioty, a resztę zawarto­
ści portfela chciała wyrzucić. Wtedy jednak jej uwagę przykuło
następujące zdanie ze wspomnianej broszurki: „Jako dziecko
Boga zasługujesz na to, co w życiu najlepsze”.

Od tamtej chwili w życiu Mariannę zaczęły dziać się dziwne


rzeczy. Jej chłodna, pełna rozgoryczenia postawa życiowa uległa
ociepleniu. Słowa, które przeczytała, uderzyły w zapomnianą,
ale wciąż istniejącą strunę w jej sercu. Ze zdziwieniem zauważy­
ła przemożną chęć zwrócenia portfela właścicielce. Zadzwoniła
pod numer, który znalazła na niewypełnionym czeku. Wyjaśniła,
co zrobiła, i powiedziała, że chciałaby natychmiast oddać portfel.

Ku jej zdziwieniu okradziona kobieta nie miała do niej żalu. Panowanie


nad umysłem
Przeciwnie — okazała jej współczucie. Mariannę opowiedzia­
ła jej o swoim trudnym położeniu, a kobieta wysłuchała jej
23
z pełnym delikatności zrozumieniem. Zaproponowała jej pra­
cę w jednym ze swoich sklepów z odzieżą damską. Pomogła jej

2 Cytaty z Pisma Świętego pochodzą z: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallotinum,


Poznań — Warszawa 2002 — przyp. tłum.
otrząsnąć się z ciężkich wspomnień i odzyskać wiarę w siebie.
Po pewnym czasie życie Mariannę zaczęło wydawać zupełnie
inne owoce. Stopniowo nabrała pewności siebie oraz nauczyła
się ufać ludziom i dostrzegać w nich dobro.

Wiara w siebie wzrasta, kiedy wierzą w nas inni. Mama pięt­


nastoletniego Douga z coraz większym niepokojem obserwo­
wała rosnącą temperaturę ciała syna. Ostatecznie termometr
wskazał 40,5 stopnia. Douga zabrano do szpitala. Wyniki badań
krwi wskazywały na białaczkę. Lekarze oznajmili, że przez trzy
lata chłopak musi poddawać się chemioterapii, w wyniku której
może stracić włosy i przybrać na wadze. Doug był przygnębiony.
Powiedziano mu wprawdzie, że może nastąpić remisja choroby,
ale rozumiał doskonale, że równie dobrze może umrzeć.

W dniu przyjęcia (był to pierwszy pobyt Douga w szpitalu) chło­


piec otworzył oczy, rozejrzał się po sali i powiedział do mamy:
„Myślałem, że kiedy ląduje się w szpitalu, dostaje się kwiaty”.
Usłyszała to ciocia Douga, która natychmiast zadzwoniła do
kwiaciarni. Sprzedawczyni miała wysoki, młody głos, zrobi­
ła więc na niej wrażenie osoby niedoświadczonej, która może
nie zdawać sobie sprawy ze znaczenia zamówienia. Podkreśli­
ła więc: „Chciałabym, żeby wiązanka była wyjątkowo ładna.
To dla mojego nastoletniego siostrzeńca chorego na białaczkę”.
„Ach tak — odpowiedziała sprzedawczyni — w takim razie doda­
my dla rozjaśnienia kilka świeżo ściętych kwiatów”.

Kiedy bukiet dotarł do szpitala, Doug miał na tyle sił, żeby usiąść.
Otworzył dołączoną do kwiatów kopertę i przeczytał życzenia od
Panowanie
cioci. Wtedy zauważył drugą wizytówkę. Mama uznała, że ta kart­
nad umysłem
ka prawdopodobnie miała trafić do kogoś innego. Doug jednak
24 otworzył ją i zaczął czytać: „Cześć Doug- to ja przyjęłam zamówie­
nie. Też chorowałam na białaczkę, kiedy miałam siedem lat. Teraz
mam dwadzieścia dwa lata. Powodzenia. Przyjmij wyrazy sympatii.
Pozdrawiam, Laura Bradley”. Twarz chłopaka się rozpromieniła.
Po raz pierwszy, od kiedy trafił do szpitala, poczuł przypływ sił.
Wcześniej rozmawiał z wieloma pielęgniarkami i lekarzami, ale to
ta jedna karteczka dała mu wiarę w możliwość pokonania choroby.

A tak historię Donga opisywał w „Chicago Tribune” dzienni­


karz Bob Greene:

Zabawne! [Doug] leżał w szpitalu wyposażonym w najnowo­


cześniejszy sprzęt medyczny, warty miliony dolarów. Zajmowali
się nim najlepsi lekarze i pielęgniarki, którzy w sumie mieli setki
lat zawodowego doświadczenia. Tymczasem to sprzedawczyni
z kwiaciarni - która poświęciła swój czas i nie bała się pójść za
głosem serca - dała mu nadzieję i wolę wytrwania. Ludzki duch
jest w stanie dokonać naprawdę zdumiewających rzeczy. A cza­
sami ujawnia swą siłę w najmniej spodziewanej chwili!

Słuchajcie uważnie głosu serca. Jeżeli dążycie do dobrobytu


i życiowej harmonii, przede wszystkim musicie uwierzyć, że
naprawdę na nie zasługujecie. Tylko wewnętrzne przekonanie,
połączone z działaniem, może dać upragnione rezultaty. Pamię­
tajcie: jesteście tym, kim myślicie, że jesteście.

Myśli są jak bumerangi


Eileen Caddy3

Australia jest ojczyzną wielu niezwykłych rzeczy. Na kontynen­


cie, który przez miliony lat był odcięty od reszty świata przez
wody rozległego oceanu, wykształciły się niebywałe zwierzęce
formy życia, jak kangury czy dziobaki (pokryte futrem zwierzęta
o kaczym dziobie, które składają jaja i żywią się dżdżownicami). Panowanie
nad umysłem
Rdzenni mieszkańcy Australii mają też własne, unikalne zwy­
czaje i wynalazki, spośród których najsłynniejszy jest bumerang,
25
czyli „powracający kij”. Wprawnie rzucony bumerang — obec­
nie produkowany w najróżniejszych kształtach — może odlecieć

3 Nauczycielka duchowości, autorka książek propagujących pozytywne myśle­


nie (1917-2006) - przyp. tłum.
daleko, a mimo to powraca do rąk rzucającego. Niektórzy Abo­
rygeni z wielką wprawą polują za pomocą bumerangu na ptaki
i inne zwierzęta.

Uczynki człowieka — przede wszystkim te, które spełniane są


z miłości i życzliwości — przypominają bumerangi. Życzliwość
zna bowiem drogę powrotną do tego, kto ją okazuje innym. Czy­
telnicy prawdopodobnie słyszeli starą bajkę o lwie i myszy. Pew­
nego dnia lew złapał maleńką mysz, która błagała o darowanie
życia: „Jestem dla ciebie, wielki lwie, zaledwie drobnym kęskiem.
Poza tym, jeżeli mnie wypuścisz, być może kiedyś będę mogła ci
się odwdzięczyć”. Lew wyśmiał mysz, ale puścił ją wolno.

Po jakimś czasie lew wpadł w sieć zastawioną przez myśliwych.


Jak myślicie, kto przegryzł liny i uratował lwa? Oczywiście ma­
leńka mysz.

Naprawdę odważni, wielcy i nieustraszeni ludzie często oka­


zują najwięcej życzliwości. I niejednokrotnie otrzymują w za­
mian życzliwość innych lub przychylność losu. Kiedy pojawia
się możliwość zatrudnienia, awansu lub wyjazdu z przyjacielem
na jakieś wyjątkowe wydarzenie, na ogół zaproszenie otrzymuje
najbardziej życzliwa osoba.

Człowiek często dostaje to, co sam daje innym. Dobry Samary­


tanin z biblijnej przypowieści mógł przecież przejść obok ran­
nego człowieka leżącego przy drodze i szczerze modlić się, aby
ktoś inny udzielił mu pomocy. On jednak pospieszył z pomocą
towarzyszowi w podróży. Opatrzył mu rany i znalazł schronie-
Panowanie nie, okazał się więc dobrym narzędziem w rękach Boga.
nad umysłem
----------------- Bóg udziela swoim dzieciom licznych błogosławieństw. Wszyscy
26 możemy do woli czerpać z zasobów duchowych. Człowiek, któ­
ry zdaje sobie sprawę z cudów Bożego stworzenia i zaczyna je
doceniać, jest jak wędrowiec przybywający do krainy obfitującej
w zadziwiające możliwości. Jeżeli na trwałe przyjmujemy posta­
wę miłości i życzliwości, zaczynamy na różne sposoby okazywać
je innym. Wyzwolona w ten sposób energia może do nas po­
wrócić jak bumerang (chociaż ęzasami wraca dopiero po wielu
latach i z zupełnie innego kierunku). Wartościowe prawo życia
odnoszące się do dawania i otrzymywania z pewnością wówczas
zadziała w naszym życiu.

Myśli trzymane w głowie wydają podobnych sobie


Charles Fillmore

Wiele lat temu amerykański komik Flip Wilson wypowiedział


słynne zdanie: „Dostajesz to, co widzisz” (What you see is what
youget). Tę powszechnie akceptowaną prawdę należałoby chyba
wyrazić nieco inaczej. Wydaje mi się, mianowicie, że precyzyj­
niejsze jest stwierdzenie: „Dostajesz to, o czym myślisz”.

Myśli, niczym nasiona, kiełkują i rozkwitają, przyjmując cechy


danego gatunku. Myśli, które hodujemy w głowie, tworzą nasze
życiowe doświadczenia. Ziarno posiane w żyznej glebie wydaje
zdrowe owoce. Myśli posadzone w umyśle mogą być źródłem ja­
sności lub ciemności. Jeżeli zasadzimy i będziemy pielęgnować
nasiona jabłoni, po określonym czasie doczekamy się pysznych,
soczystych owoców. Jeśli natomiast posadzimy nasiona ostu i bę­
dziemy je pielęgnować, wyrośnie z nich kłujący krzew. Ta ana­
logia odnosi się do działania umysłu. Pozytywne myśli dają po­
zytywne rezultaty, negatywne myśli przynoszą efekt negatywny.
Zrozumienie tej przyczynowo-skutkowej zależności pozwala
„wmyśleć w istnienie” takie życie, jakiego pragniemy. Panowanie
nad umysłem
Każdy człowiek rodzi się wolny i może dokonywać wyborów.
Sam wybiera myśli, które kierują jego życiem. Sam wybiera dro­
27
gę, którą chce iść, tempo, w jakim chce się poruszać, oraz bagaż,
jaki chce nieść w podróży. Czy kiedykolwiek przyszło wam do
głowy, że macie możliwość zaprogramowania swojego umysłu na
odniesienie sukcesu? Warunkując wstępnie umysł, inwestujecie
w proces przemiany życia. Taka jest fundamentalna (główna) za­
sada pozytywnego myślenia. Na podstawie aktualnego sposobu
myślenia, można przewidzieć, czy w przyszłości czeka nas suk­
ces, czy porażka. Dlaczego? Ponieważ to, o czym nieustannie
myślimy, najprawdopodobniej rzeczywiście się wydarzy. Zróbmy
teraz kolejny krok naprzód i zdefiniujmy pojęcie sukcesu. W naj­
głębszym sensie tego słowa sukces to życie pełne wdzięczności,
pokory, porządku, miłości i zrozumienia dla innych, jak również
umiejętne wykorzystywanie talentów nie tylko do zdobywania
rzeczy, lecz również do niesienia pomocy innym.

Napoleon Hill, amerykański pisarz, autor bestselleru Mysi i bo­


gać się, urodził się w jednoizbowej drewnianej chacie w górach,
w południowo-zachodniej części stanu Wirginia. Dom młode­
go Hilla znajdował się na takim odludziu, że chłopiec po raz
pierwszy zobaczył pociąg dopiero, kiedy miał dwanaście lat. Do
ciężkich warunków bytowych doszła jeszcze śmierć matki, kiedy
Napoleon miał dziesięć lat.

Hill wspominał później dzień, gdy w rok po śmierci matki, oj­


ciec przyprowadził do domu nową żonę:

Przedstawił ją rodzinie. Kiedy podeszli do mnie, stałem w kącie


z założonymi rękami i wyraźnie niezadowoloną miną. Chcia-
łem pokazać jej, jaki jestem twardy. Ojciec przedstawił mnie:
— Marto, oto twój syn, Napoleon. Najbardziej złośliwy chłopak
w hrabstwie Wise. Nie zdziwiłbym się, gdyby od jutra zaczął rzu­
cać w ciebie kamieniami - wszyscy obecni zanieśli się śmiechem.
Macocha podeszła do mnie — wspomina Hill - ujęła mnie za
Panowanie podbródek i podniosła moją głowę tak, aby patrzeć prosto w moją
nad umysłem
ponurą twarz.
- Mylicie się co do niego. To nie jest najbardziej złośliwy chło­
28
pak w hrabstwie Wise. To mądre dziecko, które jeszcze nie na­
uczyło się wykorzystywać swoich zdolności.

Przybrana matka zachęciła Hilla, aby zamienił strzelbę na maszy­


nę do pisania. Nauczyła go używać jej, robić badania i przelewać
pomysły na papier. Później, kiedy Napoleon pisał: „Człowiek ma
całkowitą kontrolę tylko nad jedną rzeczą — nad swoim umysło­
wym nastawieniem” — przemawiało przez niego doświadczenie.
Wyzbył się bowiem przekonania, że jest złośliwy, a zakiełkowała
w nim myśl, że jest mądry i zdolny do wielkich rzeczy. Ostatecz­
nie osiągnął sukces, który był mu pisany. Doradzał królom i pre­
zydentom, a jego pisarstwo stało się inspiracją dla milionów.

Drodzy czytelnicy, zastanówcie się, proszę, jakie owoce wyda­


wały ostatnio wasze myśli. Myśli defetystyczne, gniewne, nie­
szczere, egoistyczne i nastawione na porażkę mają niszczycielską
moc. Myśli pełne miłości, szczere, przeniknięte duchem służby
i nastawione na sukces mają moc tworzenia.
Najlepsze ziarna przynoszą najsmaczniejsze i najmilsze dla oka
owoce. Podobnie najlepsze, pełne miłości myśli dają najbardziej
wartościowe życie. Jednak aby wykorzystywać moc pozytywnego
myślenia, trzeba najpierw poznać własny schemat myślowy. Nie
każdy ma szczęście spotkać człowieka, który — tak jak macocha
Napoleonowi Hillowi — zwróci uwagę na negatywny sposób my­
ślenia. Każdy może natomiast w chwilach spokoju analizować
swoje nawyki myślowe i pozbywać się tych, które nie służą reali­
zacji wyższych celów.
Jesteśmy w stanie tak wyćwiczyć umysł, aby pielęgnował pozy­
tywne, pełne miłości, nieegoistyczne schematy myślowe umożli­
wiające rozwój głębszej, bogatszej osobowości, która jest realiza­
cją wspaniałego potencjału twórczego.

Panowanie
Jeśli sądzisz, że potrafisz coś zrobić, masz rację. nad umysłem
Jeśli sądzisz, że nie potrafisz - również masz rację
Henry Ford 29

Czy bylibyście zaskoczeni, gdybyście dowiedzieli się, że wszyst­


ko, co do tej pory wydarzyło się w waszym życiu, jest w zasadzie
wynikiem waszych działań? Czy przychodzi wam do głowy, że
mając setki różnych możliwości, wy sami decydujecie, jak po­
stąpić w konkretnej sytuacji? Czy zgodzilibyście się ze stwier­
dzeniem, że macie możliwość wyboru tego, co otrzymujecie?
Jeżeli tak, to czy nie byłoby rozsądnie uznać, że skoro sami do­
konaliście wyboru, możecie zmienić zdanie, a więc także zmie­
nić daną sytuację?

Jakże wielka moc jest zawarta w tym stwierdzeniu! Cokolwiek


się wydarzy, zawsze można powiedzieć: „Jestem panem swoje­
go życia”. Aby podchodzić do życia z radością i osiągać sukce­
sy, musimy podtrzymywać pozytywne nastawienie do rzeczywi­
stości, które pomaga realizować to, co dla nas dobre. Umiejęt­
ność cieszenia się życiem w znacznej mierze zależy od naszego
nastawienia.

Jeśli pozwolimy, aby negatywne myśli zadomowiły się w naszej


głowie, ograniczenia, które sami sobie narzucimy, mogą spra­
wić, że zapomnimy o wolności myślenia. A wtedy co jakiś czas
będziemy otrzymywać wiadomość z niewidzialnego, umysłowe­
go więzienia: „Nie możesz tego zrobić. To niepraktyczne. Nie
jesteś wystarczająco inteligentny. To będzie za dużo kosztować.
Ludzie cię wyśmieją. Jesteś za młody. Jesteś za stary. Stan zdro­
wia ci na to nie pozwala. To zajmie za dużo czasu. Rodzice na to
nie pozwolą. Nie masz odpowiedniego wykształcenia”.

Czasami można odnieść wrażenie, że ludzie lubują się w wy­


szukiwaniu, analizowaniu i wyolbrzymianiu znaków wskazują­
cych na kłopoty. Nietrudno dostrzec otaczające nas nieprzyjem­
ności, jeżeli właśnie w tę stronę kieruje się wzrok. Annę Frank
Panowanie
mimo okropności, których doświadczyła podczas drugiej wojny
nad umysłem
światowej, napisała w pamiętniku, że nadal wierzy, że człowiek
30 z natury jest dobry. Tego rodzaju optymizm pomaga żyć. Nasz
świat istnieje już dość długo. Nie możemy zmienić pewnych
jego aspektów, które niewątpliwie wywierają wpływ na nasze ży­
cie. Jednak każdy człowiek tworzy ważną część rzeczywistości,
w której żyje — swój świat wewnętrzny.
Czy jesteśmy gotowi przyjąć ewentualność, że przyciągamy do
siebie to, na czym skupiamy myśli? Jeżeli uważamy, że możemy
coś zrobić, naprawdę możemy to zrobić; jeżeli uważamy, że nie
możemy czegoś zrobić, to rzeczywiście nie możemy.

Życiem nie rządzi wyłącznie przypadek — życie przede wszyst­


kim jest kwestią wyboru. Każdy może być kowalem własne­
go losu dzięki wolności wyboru myśli, a co za tym idzie może
kształtować nawyki i postawy. Przyjmowane postawy wyznacza­
ją kierunek i określają jakość życia. Ludzie są istotami myślą­
cymi i odczuwającymi. Dzięki sile umysłu zwiększają zdolność
doświadczania i osiągania tego, na czym skupiają uwagę. Twór­
cza moc ludzkiego umysłu to jedno z najsłabiej znanych i rozu­
mianych zjawisk. A zatem: „Jeśli sądzisz, że potrafisz coś zrobić,
masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz - również masz rację”.

Chcesz zmienić życie - zmień myślenie


John Templeton

Co ma umysł do życia? Wszystko! Jeżeli, na przykład, ktoś


uważa, że nie jest godny miłości i szczęścia, przyciąga sytuacje,
w których doznaje rozczarowania, frustracji, krzywdy. I odwrot­
nie — zdrowy szacunek do siebie daje pozytywne rezultaty. Uwa­
ża się, że umysł jest źródłem każdego działania, każdej myśli
i każdego uczucia.

Myślenie to twórcza siła, nieustannie obecna wśród ludzi i ca­


Panowanie
łego stworzenia. Magnetyczna atmosfera myśli towarzyszy
nad umysłem
człowiekowi cały czas, jest bowiem elementem ludzkiej natu­
ry. Aby podtrzymywać pozytywne nastawienie do życia, trze­ 31
ba wierzyć w pozytywne idee. Nie można — pod wpływem ze­
wnętrznych okoliczności — przyjmować pesymistycznej posta­
wy, która sprawia, że z niechęcią podchodzimy do zbliżających
się zdarzeń.
Kto chce podnieść jakość swojego życia, musi porzucić negatyw­
ny sposób myślenia i zacząć myśleć pozytywnie. Już samo posta­
nowienie zmiany może sprawić, że zaczniemy dostrzegać dobro
w nas samych i w innych ludziach. Wystarczy chcieć spróbować.
Twórczy potencjał ludzkiego umysłu jest naprawdę zadziwiają­
cy. Umysł może osiągać coraz wyższe poziomy funkcjonowania.
Ćwiczmy więc jego muskuły! Każdy z nas jest w stanie kon­
trolować nastawienie swojego umysłu i sposób wyrażania myśli.
Mamy więc wolność i władzę, które pozwalają kształtować życie
według naszych własnych, najlepszych wyobrażeń.

Amerykańska pisarka Rebecca Clark w książce Macro-Mind Po­


wer (Potęga makroumysłu) zaleca:

Natychmiast przystąpcie do ćwiczeń wzmacniających pożąda­


ne odruchy i uczucia. Rodzicami odruchów i uczuć są marzenia
i ideały. Myśli odnoszące się do ludzi, miejsc, sytuacji i rzeczy
przybierają realne kształty. Nie myślcie więc o innych tak, jak
nie chcielibyście, by myślano o was. Człowiek jest zbiorem myśli!

Jeżeli chcecie pozytywnie odbierać życie, zastanówcie się nad


swoim sposobem myślenia. Zmieńcie działanie umysłu, a w każ­
dej sytuacji dostrzeżecie nieskończone dobra, które czekają tyl­
ko, aby je zauważyć i przyjąć.

Człowiek tworzy swoją rzeczywistość


Jane Roberts
Panowanie
nad umysłem ...
Czy uważacie, ze rzeczywistość istnieje poza wami? Często sły-
32 szy się przecież, że „gdzieś tam” istnieje „realny świat”. Oczy­
wiście, zewnętrzny świat istnieje naprawdę, ma też własne, od­
rębne cechy. Jednak inny świat — świat wewnętrzny - może się
okazać o wiele bardziej realny. Jest to świat przekonań, myś­
li i uczuć człowieka. Szczęście, spokój umysłu, zadowolenie
z pracy, przyjaźnie i dobre relacje z ukochanymi osobami czę­
sto w większym stopniu zależą od świata wewnętrznego niż ze­
wnętrznego.

Ludzie, którzy stykają się z bardzo podobnymi okolicznościami


zewnętrznymi, mogą mieć całkowicie odmienne doświadczenia
wewnętrzne. Wyobraźmy sobie na przykład dwóch mężczyzn,
którym zostało powierzone zadanie wygłoszenia przemowy
przed dużą publicznością. Pan Smith lubi występować publicz­
nie i tego rodzaju doświadczenie sprawi mu dużą przyjemność.
Z kolei pan Jones bardzo boi się publicznych wystąpień i dla nie­
go będzie to trudny sprawdzian siły woli. Obydwaj mężczyźni
są w takiej samej sytuacji, ale rzeczywistości ich wewnętrznych
przeżyć są całkowicie odmienne.

Osoba nieszczęśliwa we wszystkim doszukuje się uzasadnienia


nieszczęść, które ją spotykają. Pesymista wszędzie widzi czynni­
ki zniechęcające do działania. Optymista stara się znaleźć dobre
strony każdej sytuacji. Osoba uczciwa bez względu na okolicz­
ności odnajduje prawdę i tworzy własną rzeczywistość.

Człowiek w o wiele większym stopniu kontroluje swój świat


wewnętrzny niż zewnętrzną rzeczywistość. Nie chcę przez to
powiedzieć, że wewnętrzna przemiana zawsze przebiega bez­
boleśnie. Myślowe i psychiczne nawyki oraz systemy przekonań
mogą być bardzo głęboko zakorzenione. Zmiana nie zawsze jest
łatwa, ale nigdy nie jest niemożliwa. Na początek należy prze­
prowadzić analizę przekonań i postaw życiowych oraz przyjrzeć
się myślom i uczuciom. Zmiana rozpoczyna się wtedy, kiedy:
Panowanie
rozpoznajemy fałszywe przekonania i podejmujemy wysiłek,
nad umysłem
aby dostosować je do rzeczywistości; rozpoznajemy negatywne
myśli i świadomie odmawiamy im posłuszeństwa; rozpoznaje­ 33
my negatywne uczucia i nie pozwalamy, by nad nami panowały.
Każdy tworzy swoją wewnętrzną rzeczywistość, wybierając po­
zytywne, realistyczne myśli. Jest to jedyna rzeczywistość, w któ­
rej żyjemy naprawdę.
Umysł może przemienić piekło w niebiosa i niebiosa w piekło
John Milton

W miesięczniku „Sunshine” ukazał się kiedyś artykuł dotyczący


sposobu mówienia Amerykanów. Stwierdzono w nim, że więk­
szość ludzi częściej używa wyrazów zaczynających się na D
(które w języku angielskim nierzadko oznaczają zjawiska nega­
tywne) niż słów na literę P (na ogół o pozytywnym charakterze).
Wśród wypowiadanych codziennie słów zaczynających się na D
znalazły się: dług, wątpliwości, choroba, katastrofa, zniechęce­
nie, depresja, rozkład, oszustwo, niebezpieczeństwo, porażka,
trudność, niezgoda, rozczarowanie, nieufność, nieporozumie­
nie, przerażenie, odrzucenie, osamotnienie.

W dalszej części artykułu autorzy zwracali uwagę, że o wiele lepiej


byłoby używać słów, które w angielskim zaczynają się na P, jak:
pokój, dobrobyt, obfitość, odwaga, potęga, stanowczość, cel, awans,
posesja, biegłość, postęp, wytrwałość, modlitwa czy potencjał.

Jak sądzicie, która grupa użytkowników języka angielskiego żyje


w stanie świadomości bliższym niebu — ci, którzy częściej mówią
słowa na P, czy ci częściej wypowiadający słowa na D?

Zycie po „właściwej” czy też „niebiańskiej” stronie dodaje bla­


sku indywidualnym aspektom ludzkiej osobowości i sprzyja roz­
wojowi życiowej kariery. Być może i wy znacie ludzi żyjących
w „niebiańskim” stanie świadomości. Dobrze im się wiedzie,
cieszą się doskonałym zdrowiem, wszystkie sprawy układają im
się szczęśliwie i harmonijnie, a tak bardzo pożądane „życiowe
Panowanie przyjemności” same wpadają im w ręce.
nad umysłem
Są też jednak ludzie, którzy jakimś sposobem dostają się na „złą
34 stronę życia”, chociaż wcale tego nie pragną. Przez długie okre­
sy nic nie układa się po ich myśli. Im bardziej się starają, tym
bardziej oddalają się od zdrowia, szczęścia, sukcesu czy jakiego­
kolwiek innego dobra, do którego dążą. Na czym polega różnica
między tymi dwoma, z pozoru przeciwnymi sposobami życia?
Otóż w zależności od umysłowego nastawienia człowiek przy­
ciąga do siebie dobre sprawy lub je odpycha. Sposób myślenia
może zamienić niebiosa w piekło lub piekło w niebiosa. Jak za­
tem kształtować właściwe nastawienie umysłu?

Przede wszystkim należy się zatrzymać, uciszyć rozgadane myś­


li i pozwolić, aby dostosowały się do sytuacji.

Następnie trzeba potwierdzić wiarę, pogłębiając świadomość


i wznosząc myśli na wyższy poziom ekspresji. Wyobraźcie so­
bie, że znaleźliście się w trudnej sytuacji. Codziennie pojawiają
się kolejne problemy i nie wiecie już, co robić. W takiej sytu­
acji nie powinniście wpadać w panikę ani wywierać na siebie
presji. Uspokójcie myśli i wypowiedzcie afirmację: „Duch idzie
przede mną, kieruje moimi wysiłkami i prowadzi mnie w dro­
dze”. Wzniesienie się myślą na wyższy poziom przywraca spo­
kój i pogodę ducha — i życia w ogóle!

Często konieczny jest jeszcze jeden krok. Trzeba mianowicie


z odwagą ruszyć naprzód, ufając wewnętrznemu prowadzeniu
i wierząc, że droga naprawdę jest przygotowana.

Z pięknych myśli wyłania się piękna dusza


John Templeton

Nawet jeżeli człowiek rodzi się w biedzie, może wznieść się po­
nad ograniczenia i osiągnąć wyższy poziom duchowego roz­
woju, jeżeli tylko zapanuje nad swoim przeznaczeniem dzięki Panowanie
odpowiednim myślom, uczuciom, działaniom i decyzjom. Czy nad umysłem

wobec tego nie warto podjąć wysiłku i właściwie wykorzystać


35
wspaniały dar, jakim jest potęga umysłu?

Istnieją pewne dobre idee, czy też prawa życia, które należy po­
znać i stosować w praktyce, aby prowadzić szczęśliwe, udane ży­
cie. Jedno z tych praw mówi, że we wszystkim i we wszystkich
warto dostrzegać dobro. Inne zaleca, aby rozpoznawać i doce­
niać piękno świata. Wiara w te idee może prowadzić do ma­
gicznej przemiany życiowej. Jeżeli, na przykład, w wyniku auto­
analizy dojdziemy do wniosku, że powinniśmy mocniej kochać,
skupmy myśli na idei miłości. Oddajmy jej umysł i serce, po-
zwólmy, aby współistniała z nami jako nowy byt.

Według jednego z praw życia sprawy, którym poświęca się wiele


uwagi, stają się elementem życiowego doświadczenia. Z prawa
dobrych idei wynika więc, że należy doskonalić sztukę skupia­
nia uwagi na tego rodzaju dobrych ideach. Ucząc się przestrze­
gać praw obfitości, mądrości, siły, miłości, wiary, wyobraźni, ży­
cia i zdrowia, dostrzegamy wyraźne pozytywne zmiany w na­
szym życiu.

Myśli są rzeczami
Charles Fillmore

Myśli są rzeczami. Myśli tworzą rzeczy. Myśli kształtują rzeczy.


Myśli są realne. Niewidzialny proces zachodzący w ludzkich
głowach, który nazywamy myśleniem, wytwarza obiekty równie
realne jak ziemia, po której chodzimy, i jedzenie, które wkłada­
my do ust. Wyobraźmy sobie przez chwilę, że myśli są jak górski,
życiodajny strumień, który spływa z wysokich gór do położonej
niżej doliny, a następnie rozlewa się na pola i ogrody życia. Każ­
dy pragnie, aby w dole strumienia woda pozostawała tak czysta
Panowanie i świeża, jak u jego źródeł. Nikt nie wyobraża sobie, że mogłyby
nad umysłem ją skazić chemikalia lub inne odpady, które ograniczyłyby zbiory
na połach i w ogrodach.
36
Dobrobyt, zdrowie, piękno i harmonia w życiu osobistym zale­
żą od strumienia myśli w takim samym stopniu, w jakim jakość
zbiorów zależy od dostaw czystej wody. Wystarczy rozejrzeć się
dokoła, aby zobaczyć, jakie szkody wyrządzają zanieczyszczę-
nia. Pomyślcie tylko, jakich spustoszeń w ciele i umyśle mogą
dokonać skażone myśli i uczucia, którym pozwalamy zadomo­
wić się w głowie! Słowo skażenie ma negatywny wydźwięk, może
więc powinniśmy mówić raczej o umysłowej ekologii. Zgodnie
ze słownikową definicją ekologia to „dziedzina nauki zajmująca
się wzajemnymi relacjami między organizmami a ich środowi­
skiem”. Ekologia umysłowa to dziedzina badań, która zajmuje
się wzajemnymi relacjami między ludzkimi myślami a ich śro­
dowiskiem. Właśnie do tych relacji odnosi się następujące zdanie
z Pisma Świętego: „Człowiek postępuje tak, jak rozważa w ser­
cu” (zob. Prz 23,7). Przysłowie z buddyjskiej Tripitafy przypomi­
na nam natomiast, że „wszystko, czym jesteśmy, wynika z tego,
co pomyśleliśmy. Myśli są fundamentem i budulcem życia”.

Zanieczyszczenie umysłu to negatywne myśli, uczucia i posta­


wy. Takie emocjonalne reakcje jak gniew, nienawiść, zazdrość,
poczucie winy, strach, pretensje i wzajemne obwinianie się są
czynnikami zanieczyszczającymi, które zakłócają duchową eko­
logię umysłu. Czynniki te mogą być przyczyną cierpień porów­
nywalnych ze szkodami wywołanymi nieustannym zanieczysz­
czaniem atmosfery, gleby i wód.

Przyjrzymy się teraz myślom z innej perspektywy. Myśli kształ­


tują rzeczy. Niemal wszystko, z czego korzystamy i z czym sty­
kamy się na co dzień, pierwotnie było myślą. Na przykład samo­
chód, którym kierujemy, jego silnik, opony, koła i mechanicz­
ne elementy były kiedyś ideami w głowie jakiegoś człowieka.
Kredki, długopisy, guma do żucia, gazety, podręczniki, słodycze,
lody, telefony komórkowe, telewizory, radia, odtwarzacze DVD, Panowanie
komputery, domy, kamienice, szkoły, kościoły i wiele, wiele in­ nad umysłem
nych przedmiotów, które ułatwiają lub uprzyjemniają nam życie
i które uważamy za coś oczywistego, były kiedyś myślami. 37
Ponieważ myśli są niewidzialne, często nie zdajemy sobie spra­
wy z ich namacalnego istnienia. Poza tym, od chwili poczęcia
idei do jej materialnej manifestacji mogą upłynąć godziny, dni,
miesiące, a nawet lata. Błąd jednak popełnia ten, kto nie docenia
potęgi umysłu. Myśłi kształtują życie człowieka. Są równie waż­
ne jak czyny. Ściśle mówiąc, myśli są formą zachowania. Ne­
gatywne myśli wywołują negatywne, agresywne, bezproduktyw­
ne reakcje. Jeżeli natomiast myślimy pozytywnie i staramy się
dostrzegać dobro w każdej sytuacji, nasze nastawienie do życia
również ma pogodny charakter.

Porządkujmy myśli i nadawajmy im odpowiedni kierunek. Sku­


piajmy uwagę na twórczych ideach i czynach. Nośmy w pamięci
słowa św. Pawła z Listu do Filipian: „Na koniec, bracia, wszyst­
ko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co
miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem
chwalebnym - to bierzcie pod rozwagę” (Flp 4,8).

Panowanie
nad umysłem

38
ROZDZIAŁ DRUGI

Rozwijanie charakteru

Prawdziwą miarą charakteru człowieka jest to,


co zrobiłby, mając świadomość,
że nikt nigdy się o tym nie dowie
Thomas Macaulay

eżeli miarą charakteru człowieka jest to, co zrobiłby, ma­

S jąc świadomość, że nikt nigdy się o tym nie dowie, jedy­


ną osobą, która może oceniać jego czyny, jest Bóg. Jeżeli
człowiek ten, spoglądając codziennie w lustro, ma świadomość,
że żyje na tyle uczciwie, na ile może, ta uczciwa, pozytywna pew­
ność widoczna jest w jego spojrzeniu. Sumienie niejednokrotnie
jest naszym przyjacielem i przewodnikiem. Szturcha nas, kiedy
chcemy zrobić coś złego. Ostrzega przed niebezpieczeństwami,
które czyhają na nas samych i na innych ludzi, kiedy schodzimy
ze ścieżki prawdy. Musimy więc słuchać tego wewnętrznego gło­
su. Świadomie ignorując głos sumienia, porzucamy najwierniej­
szego przyjaciela i przewodnika na całe życie. Rozwijanie
charakteru
Proces kształtowania charakteru rozpoczyna się w dzieciństwie,
a jednym z jego elementów jest nauka słuchania sumienia i po­ 39
stępowania zgodnie z jego wskazówkami. Czasami robimy coś
złego tak, że nikt się o tym nie dowiaduje. Kiedy jednak zły po­
stępek uchodzi nam na sucho, my wiemy, co zrobiliśmy, i musi­
my żyć z tą świadomością dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Za każdym razem, kiedy powstaje rysa na charakterze, cierpi na
tym nasze poczucie dumy i własnej wartości.

Tylko my sami jesteśmy w stanie realnie ocenić własny charak­


ter. Jeżeli przeprowadzimy autoanalizę i dojdziemy do wnios­
ku, że brak nam pożądanych cech osobowości — jak szczerość,
uczciwość, pokora — możemy świadomie je rozwijać. Postana­
wiamy, na przykład, że będziemy uczciwi wobec siebie i wo­
bec innych ludzi, zarówno wtedy, kiedy nikt nas nie widzi, jak
i w obecności innych. Jednym słowem, postanawiamy, że nasz
charakter będzie miał wartość dla nas samych.

Motywy postępowania danego człowieka są znane tylko jemu


samemu. Nikt inny nie wie też o tym, co ten człowiek robi, kie­
dy jest sam. Każdy więc wyznacza własne standardy postępo­
wania i prędzej czy później pojawia się pokusa, aby te standardy
obniżyć. Mogą ją wywołać niespodziewane zdarzenia, znajo­
ma osoba, współpracownik, partner, a nawet pracodawca. W ta­
kich chwilach warto zadać sobie pytanie, czy po pewnym czasie
uznam, że postąpiłem najlepiej, jak było można. Czy zastana­
wiając się ponownie nad tym, co zrobiłem, będę miał poczu­
cie sukcesu? Być może nikt nigdy nie dowie się, czy wybrałem
drogę na skróty, czy nadłożyłem drogi, aby zrobić to, co należy.
Nikt, oprócz mnie. Czy będę dumny z mojego postępowania,
czy będzie mi towarzyszyć dokuczliwa myśl, że można było za­
chować się uczciwiej?

Żaden człowiek nie przyszedł na świat bez powodu. Każdy ma


Rozwijanie do wykonania jakieś zadanie. Świat może stać się lepszy tyl­
charakteru
ko dlatego, że się na nim pojawiliście. Czy odczuwacie tę we­
wnętrzną tęsknotę za sensem istnienia? Nie chodzi o wielkie,
40
spektakularne dokonania. Liczy się poczucie, że dzięki temu, co
robicie, świat staje się lepszy. Wsłuchujcie się uważnie w pod­
szepty sumienia.
Nigdy nie rób niczego, za co chciałbyś siebie ukarać
Autor nieznany

Czy zauważyliście, że kiedy oszukujecie, kłamiecie lub nie udzie­


lacie wsparcia przyjacielowi, po pewnym czasie w waszym wnę­
trzu uruchamia się alarm? To taka moralna pobudka! A jeśli
przyjaciele dowiedzą się, co zrobiłem? A jeżeli osoba, którą sza­
nuję, dowie się, że ją zawiodłem?

Ukrywanie okrutnego, egoistycznego, nieczułego postępku nie


wymaże jego skutków. Przeciwnie — rana często zaognia się jesz­
cze bardziej i pojawia się poczucie winy. Nawet jeżeli nikt inny
nie wie, co się stało, negatywne uczucia powracają nieustannie.
Uwolnić od nich może jedynie szczera autoanaliza. Świadome
przeżycie pojawiających się emocji i akceptacja przykrych kon­
sekwencji swojego postępowania to początek procesu przemiany.

Istnieją różne sposoby godzenia się z sobą. Po pierwsze, można


wyznać prawdę — choćby tylko przed sobą i w obecności terapeu­
ty lub duchownego. Omówienie bolesnej sytuacji z zaufaną oso­
bą pozwala zdjąć ciężar z serca i umysłu. Uczciwe postawienie
sprawy to okazja do przebaczenia sobie.

Po drugie, jeżeli w danej sytuacji powiedzenie prawdy może coś


poprawić, trzeba to zrobić. Prawda zawsze oczyszcza atmosfe­
rę — jako afirmacja światła uwalnia od poczucia winy i wstydu.
Uczciwość wymaga olbrzymiej odwagi, ale zacieśniła więzy nie­
jednej przyjaźni.
Rozwijanie
Po trzecie, można zawrzeć z samym sobą kontrakt na robienie
charakteru
tylko takich rzeczy, które dają poczucie dumy. Dana osoba zobo­
wiązuje się, że od tej chwili będzie postępować uczciwie nieza­ 41
leżnie od tego, jak postępują inni. Uczciwość i prawość w osta­
tecznym rozrachunku przynoszą korzyść temu, kto je zachowu­
je. To wspaniała droga do dobrego zdrowia, udanych związków
i wysokiej samooceny.
Prawda was wyzwoli
Ewangelia wg św. Jana

Każdy bywa czasami podatny na wpływy — jak osoba poddana


hipnozie. Dlatego właśnie reklamy są tak skuteczne. Zatem war­
to od czasu do czasu zastanowić się, jakie jest źródło naszych
przekonań. W jakim stopniu moje poglądy zostały ukształtowa­
ne przez to, co mówią inni ludzie? W jakim stopniu moja samo­
ocena jest zależna od opinii otoczenia?

Jak brzmi wspaniała prawda, która ma moc wyzwolenia? Otóż,


moim zdaniem następująco: „Niezależnie od warunków życia,
od otoczenia i sytuacji materialnej, od tego, czy uważamy się za
godnych pożałowania nieudaczników, niezależnie od wielkości
problemów, z jakimi się stykamy, odpowiedzi i lekarstwa, któ­
rych szukamy, są w naszym wnętrzu”. Ludzie, którzy uwierzyli
w tę prawdę i wcielają w życie wynikające z niej zasady, doznają
spokoju, radości, szczęścia i dostatku. Wiedzą, że noszą w sobie
niezwyciężonego ducha, doświadczają jego mocy i czują jego
obecność. Nieustannie żyją tą prawdą.

Hinduski przywódca duchowy i polityczny Mahatma Gandhi


mówił: „W słowniku człowieka poszukującego prawdy nie ma
słowa «niepowodzenie». Taki człowiek jest niepoprawnym opty­
mistą, ponieważ wierzy niewzruszenie w ostateczne zwycięstwo
Prawdy, czyli Boga”.

Myśli, uczucia, słowa i czyny należy dostosowywać do sposobu,


w jaki pojmujemy wolę Boga. Przez to pozwalamy, by w naszym
Rozwijanie życiu działał Boży Duch, który daje poczucie zwycięstwa. Praw­
charakteru
da rzeczywiście może nas wyzwolić. Musimy jednak zrozumieć,
że nasze przekonania — zwłaszcza samoocena - nie zawsze
42
są prawdziwe, a mogą być tylko „hipnotyczną sugestią”, którą
przyjęliśmy od innych ludzi.

Bądźcie świadomi swoich poglądów na temat świata i ludzi (nie


wyłączając siebie). Zadajcie sobie pytanie: „Czy moje przeko-
nania są prawdą, czy złudzeniem?”. Jeżeli wasz światopogląd
ogranicza życiowe możliwości, najprawdopodobniej niewiele
ma wspólnego z prawdą. Człowiek staje się wolny dopiero wte­
dy, kiedy zrozumie, kim naprawdę jest.

Uczciwość popłaca
Miguel Cervantes

W pewnej afrykańskiej legendzie stary wódz plemienia chciał


sprawdzić mądrość młodego człowieka, którego wybrał na na­
stępcę. Poprosił go więc o przygotowanie dwóch dań. Pierwsze
miało zawierać same najlepsze składniki, jakie tylko istnieją,
a drugie wyłącznie najgorsze.

W wyznaczonym dniu wódz zasiadł do posiłku. Na talerzu przy­


niesiono mu pyszne kawałki krowiego języka z warzywami. Był
zachwycony. Po posiłku zapytał młodzieńca, dlaczego wybrał
właśnie język.

Język to jedna z najdoskonalszych części naszej istoty - odparł


młody człowiek. — Może wypowiadać słowa prawdy, które po­
magają wzrastać. Odpowiednie słowa mogą dać naszemu ludo­
wi odwagę i wzmocnić jego prawość. Języki mogą mówić o mi­
łości i harmonii, podtrzymując jedność naszej wioski.

Wódz był pod dużym wrażeniem i niecierpliwie czekał na drugi


posiłek. Kiedy w wyznaczonym dniu ponownie zasiadł do je­
dzenia, przyniesiono mu danie identyczne jak za pierwszym ra­
Rozwijanie
zem. Po skończonym posiłku wódz zapytał młodzieńca, dlacze­ charakteru
go dwa razy przygotował ten sam posiłek.

Młody człowiek odparł:


43

Język wprawdzie może być najlepszą częścią ludzkiej natury,


ale może być także najgorszą. To on wypowiada gniewne sło­
wa, które niszczą ludzkie życie i odbierają nadzieję. To język
snuje intrygi i powtarza nieprawdę, która burzy harmonię ży­
cia. To język - jak żadna inna siła - jest w stanie zniszczyć życie
naszej wioski.

Starzec słuchał uważnie, powoli kiwając głową. Wiedział już, że


dokonał mądrego wyboru.

Bywają sytuacje, w których wydaje się, że jedno małe kłamstew­


ko — tak zwane białe kłamstwo — może ułatwić życie. „Przecież
nikt się nie dowie” — wmawiamy sobie, idąc po linii najmniejsze­
go oporu. Tymczasem oszustwa prowadzą do kolejnych, poważ­
niejszych oszustw, wywołując zamęt w myślach i czynach. Kłam­
stwa mają zgubny wpływ na poczucie prawości i własnej wartości.

Nawet jeżeli uciekamy się tylko do „białych kłamstewek”, za­


wiła sieć nieuczciwości odbiera nam spontaniczną radość życia.
Wmawiamy sobie, że tak naprawdę w ogóle nie kłamiemy. Na
pewnym poziomie świadomości wiemy jednak, że ostatecznie
tylko uczciwość popłaca.

Były król Jordanii Hussein na konferencji przywódców państw


arabskich wypowiedział następujące słowa: „Musimy uczci­
wie stawić czoła rzeczywistości i błędom, które popełnialiśmy
w przeszłości. Chełpienie się nie przysparza chwały, tak jak
śpiewanie w ciemnościach nie rozprasza strachu”. Fanny Brice,
amerykańska aktorka komediowa, również propagowała ideę
uczciwości: „Niech świat pozna was takich, jakimi jesteście, nie
takich, jakimi waszym zdaniem powinniście być. Jeżeli bowiem
będziecie udawać, prędzej czy później zapomnicie, że to tylko
Rozwijanie poza. I co wtedy?”.
charakteru
Umiejętność wyboru między prawdą a kłamstwem to potężna
44 siła. Zrozumiał to stary wódz, kiedy wyznaczał swojego następ­
cę. Młodzieniec nie chciał niczego upiększać, nie zamierzał
uciekać się do „białego kłamstwa”. Ludzie często nie zdają sobie
sprawy, że oszukując, sami sobie wyrządzają krzywdę. W pew­
nych sytuacjach kłamstwo może się bowiem wydawać najlep-
szym sposobem obrony. Jednak prawdziwe bezpieczeństwo —
będące gwarancją szczęśliwego, udanego życia — daje tylko świa­
domość, że niezależnie od okoliczności najlepszym wyborem
jest uczciwość.

Uczciwość to pierwszy rozdział w księdze mądrości


Thomas Jefferson

Wielcy filozofowie i mędrcy wywodzą swoją naukę z następu­


jącej prawdy: „Bądźcie uczciwi «a wszystko inne będzie wam
dodane»”. Rozumieją bowiem, że wszyscy ludzie dążą do za­
spokojenia potrzeb miłości, wolności, szacunku oraz poczucia
sensu życia. Klucz do zrozumienia ludzkich zachowań znajduje
się w najgłębszych zakamarkach serca. Trzeba mieć tylko dość
odwagi, aby tam zajrzeć.

Ilu ludzi wie jednak, gdzie należy szukać? Ilu zapomniało o tym,
co podpowiada intuicja? Często okazuje się, że najtrudniej jest
poznać własne uczucia. Zgiełk otaczającego świata rozprasza
nas do tego stopnia, że nie potrafimy wsłuchać się w łagodny,
cichy głos, który zna prawdę w każdej sytuacji.

W jednym ze swoich listów Thomas Jefferson napisał:

Człowiekowi, który raz pozwolił sobie na kłamstwo, łatwiej jest


skłamać po raz drugi i trzeci. W końcu oszustwo wchodzi mu
w nawyk. Kłamie bez zastanowienia, ale kiedy mówi prawdę,
świat nie wierzy jego słowom. Fałszywość języka prowadzi do
fałszywości serca, a po pewnym czasie deprawuje jego dobre Rozwijanie
skłonności. charakteru

Jefferson starał się być człowiekiem przewidującym, który zadba 45


o trwałe istnienie narodu uczciwych ludzi. „Mówi się czasami, że
człowiekowi nie można powierzyć władzy nad sobą. Czy w ta­
kim razie można mu powierzyć władzę nad innymi?”. Jest to
frapująca myśl, jeśli sięga się nią poza swój mały, osobisty świat.
Czyż jednak każdy naród nie składa się z wielu małych, osobi­
stych światów? Jak często wzruszamy ramionami, czytając o nie­
sprawiedliwości, która istnieje w naszym — małym lub dużym —
mieście? Czy ja mogę cokolwiek zrobić? Czy mogę coś zmienić?
Przecież szukanie prawdy to nie moja działka. Czyżby?

Jedno możemy zrobić na pewno. Możemy mianowicie w każdej


sytuacji zachowywać się uczciwie wobec siebie i wobec innych
ludzi. Jeżeli ignorujemy swoje uczucia tylko po to, żeby unik­
nąć wymiany zdań, lub dlatego, że chcemy być cool, zagłuszamy
wewnętrzny głos. Zagłuszamy prawdę. Po pewnym czasie ten
głos w ogóle przestaje do nas docierać. Kto wie, czy między in­
nymi nie dlatego psychologowie i psychiatrzy mają tyle pracy we
współczesnym świecie. Płacimy im, aby pomogli nam odnowić
kontakt z głosem sumienia.

Nie marnujmy więc czasu. Podpowiem wam teraz, w jaki sposób


możecie dowiedzieć się ważnych rzeczy o sobie. Weźcie kartkę
papieru i podzielcie ją na dwie kolumny. Po jednej stronie za-
piszcie rzeczy, które lubicie w ludzkiej naturze. Wypiszcie cechy,
które budzą wasz szacunek^, jak łagodność, siła, poczucie humo­
ru, dyplomacja, miłość czy ciężka praca — cokolwiek przyjdzie
wam do głowy. Po drugiej stronie wymieńcie cechy charakteru,
które was irytują, jak gniew, lenistwo, oszustwo, tchórzostwo,
brutalność lub zazdrość.

A teraz przyjrzyjcie się obydwu kolumnom i odpowiedzcie so­


bie - z całkowitą szczerością - na następujące pytanie: „Któ­
re z wymienionych cech odnajduję u siebie?”. Wymieńcie dobre
Rozwijanie
cechy swojej osobowości i zastanówcie się, jakie wywołują w was
charakteru
reakcje. Pomyślcie, nad którymi powinniście jeszcze popraco­
46 wać. Następnie odnieście się do wad wymienionych w drugiej
kolumnie. Starajcie się dostrzec najdrobniejsze skazy, nawet je­
żeli nie widzi ich nikt inny. Zastanówcie się, w jakich sytuacjach
dochodzą one do głosu. Nie negujcie ich istnienia całkowicie.
Nie lekceważcie wroga, który czai się w was samych, w prze-
ciwnym wypadku może się do was podkraść niepostrzeżenie, na
przykład w przebraniu ludzi, których towarzystwa szukacie.

Bądźcie szczerzy. Trzymajcie się prawdy. Traktujcie z miłością


wszystkie aspekty swojej osobowości. Jesteście ludźmi, a więc —
jak u każdego człowieka - wasze wewnętrzne dobro przecho­
dzi proces szukania najwspanialszej formy wyrazu. Uczciwość
i wolna wola pozwolą wam posiąść te cechy charakteru, które
zechcecie urzeczywistnić w sobie samych.

Człowiek ma w sobie siłę, która pozwala mu być większym od


każdej małości, silniejszym od każdej słabości, mądrzejszym
i odważniejszym, niż mógłby sądzić. Każdy nosi w sobie pier­
wiastek ziemski i duchowy. Naprawdę ważna jest ta część na­
szej osobowości, która należy do Ducha. Bądźcie uczciwi wo­
bec siebie i wobec innych. Nauczcie się poznawać swoją praw­
dziwą naturę.

Reputacja jest ważniejsza od pieniędzy


Publiusz Syrus

Reputacja przede wszystkim zależy od tego, jak nas widzą


inni. Dobrą opinię buduje się powoli na solidnych fundamen­
tach pokory, prawości, miłości i miłosierdzia. Dopiero na nich
można wznosić resztę budynku. Ostateczny kształt domu za­
wsze jest efektem wyborów podejmowanych w trakcie budo­
wy — począwszy od projektu budynku aż po jego wykończenie.
Cienkie ściany niedbale zbudowanego domu mogą się zawalić Rozwijanie
przy najsłabszym wietrze. Jeżeli natomiast materiały budowla­ charakteru
ne dobrano starannie, zwracając uwagę na ich wytrzymałość,
jakość i trwałość, dom oprze się podmuchom nawet najsilniej­
47
szych wiatrów.

Rozważmy pewien przykład. Zanim John skończył osiemna­


ście lat, przylgnęła do niego bardzo zła opinia. Często kłamał,
nie dotrzymywał bardzo ważnych obietnic, raz trafił nawet do
aresztu za kradzież w sklepie. Wydawało mu się, że może mieć
wszystko tylko dlatego, że miał bogatego ojca. Owszem, miesz­
kał w pięknym domu, nosił najmodniejsze ubrania, jeździł włas­
nym samochodem i dysponował pokaźnym kieszonkowym. Nie
miał jednak wszystkiego - brakowało mu szacunku ludzi.

Po ukończeniu nauki w szkole, a jeszcze przed rozpoczęciem


studiów, John starał się o sezonową pracę w branży, w której pla­
nował karierę zawodową. Nie dostał jej właśnie ze względu na
złą reputację. W tym samym czasie po raz pierwszy w życiu się
zakochał. Dziewczyna jednak nie chciała się z nim umawiać,
ponieważ słyszała o nim same złe rzeczy.

Na szczęście John w końcu zdał sobie sprawę, że pieniądze


niewiele znaczą, jeżeli towarzyszy im zła reputacja, nie ma bo­
wiem cenniejszej waluty niż ludzki szacunek. Postanowił zmie­
nić swoje życie. Wiele lat musiało jednak upłynąć, zanim ludzie
w pełni zaakceptowali „nowego” Johna.

Podkreślmy raz jeszcze: na dobrą opinię pracuje się każdego


dnia. Od was i tylko od was zależy, czy podejmiecie właściwą
decyzję. Przyjaciele, rodzice, współpracownicy, duchowni i na­
uczyciele mogą wam pomóc, ale niczego za was nie zrobią. Je­
żeli choć przez chwilę zastanowicie się, jakie mogą być skutki
określonych działań, i dopiero na tej podstawie podejmiecie de­
cyzję, zyskacie szacunek, który zwiększy szanse na szczęśliwe,
udane życie niezależnie od tego, czy jesteście biedni, czy boga­
Rozwijanie ci. Oczywiście, nie znaczy to, że unikniecie błędów. Każdy je
charakteru popełnia. Ważne, aby się do nich przyznać i zrobić wszystko,
by je naprawić. Dzięki temu będziecie się cieszyć nieposzlako­
48 waną opinią.

Człowiek, który ma dobrą opinię, postępuje uczciwie i szanuje


samego siebie. Naprawdę warto zadbać o reputację. Nie można
jej kupić, ale można ją zbudować ciężką pracą.
Co chcielibyście móc powiedzieć o sobie? Co mają mówić o was
inni? Wyobraźcie sobie dokładnie, jacy chcielibyście być. Czy
chcielibyście mieć wewnętrzne przekonanie, że mówicie prawdę
i postępujecie uczciwie? Czy chcielibyście, aby znajomi i przy­
jaciele wierzyli w szczerość waszych intencji? Jakim pozio­
mem zaufania chcielibyście się cieszyć w codziennych relacjach
z ludźmi? Czy chcielibyście być bardziej troskliwi i delikatni?
Stwórzcie w umyśle żywy obraz cech charakteru, które waszym
zdaniem byłyby dla was najkorzystniejsze. A teraz uświadomcie
sobie, że umysłowe wyobrażenia można przełożyć na postępo­
wanie w realnym świecie - przecież to właśnie robicie od uro­
dzenia. Aby zrealizować wizję siebie i swojego życia, czasami
trzeba pozbyć się starych nawyków, które do niej nie pasują. Wy-
piszcie cechy, które waszym zdaniem powinien posiadać czło­
wiek cieszący się dobrą opinią. Następnie zastanówcie się, co
możecie zrobić, aby tak żyć.

Aby naprawić zły świat, trzeba stworzyć świat dobry


Ralph Waldo Emerson

Budda Siakjamuni, który urodził się jako książę Siddhartha, za­


stanawiał się nad problemami ludzkiej egzystencji. Chociaż nie
spisano jego słów, uczniowie zapamiętali usłyszane nauki i ust­
nie przekazywali je kolejnym pokoleniom. Fundament bud­
dyzmu tworzą tak zwane cztery szlachetne prawdy. Pierwsza
z nich mówi o tym, że cierpienie jest nieodłącznym elementem
Rozwijanie
ludzkiego życia. Druga uznaje, że przyczynami cierpienia są
charakteru
egoizm i pragnienia człowieka. Trzecia stwierdza, że indywidu­
alny egoizm i pragnienia można zarzucić. Czwarta szlachetna 49
prawda mówi o drodze prowadzącej do ustania cierpienia, czyli
o „ośmiorakiej ścieżce”, która zakłada właściwy pogląd, właś­
ciwe postanowienie, właściwą mowę, właściwe działanie, wła­
ściwy żywot, właściwe dążenie, właściwe skupienie, właściwą
medytację. Nie ulega wątpliwości, że świadomość „słuszności”
i odrzucenie negatywnych cech charakteru stanowią drogę do
piękniejszego, pełnego miłości świata.

Aby tworzyć lepszy świat, należy stać się lepszym człowiekiem.


Przestrzeganie określonych, uniwersalnych praw wprowadza do
życia harmonię, dostatek, zdrowie i wolność. Kto żyje w zgo­
dzie z tymi prawami, żyje w harmonii z wszechświatem. Kto ich
nie przestrzega, temu grożą choroby, konflikty, brak materialne­
go bezpieczeństwa, utrata pracy. Problemy, które są przyczyną
zamętu, bólu, nędzy i cierpienia współczesnego świata, mogą
zniknąć, jeżeli każdy człowiek świadomie postanowi, że będzie
myślał i działał dla dobra ogółu. Osobiste motywy są przydatną
wskazówką. Warto zadać sobie pytanie „Dlaczego robię to, co
robię?” i pozwolić, aby wrodzona duchowa mądrość wskazała
prawdziwą odpowiedź. Jeżeli motywy działania są czyste, po­
winno z nich wynikać dobro.

Pozytywne idee rozrastają się w świadomości człowieka. Dzięki


temu cały czas znajduje się on w zasięgu swojego rodzaju „rada­
ru życia”. Samoloty widoczne na radarze są bezpieczne. Kiedy
wychodzą poza jego zasięg, są narażone na niebezpieczeństwo.
Każdy człowiek od urodzenia posiada swój „radar”, czyli sumie­
nie. Dopóki dostraja się do porządku świata, jest „bezpieczny”.
Objawami „rozstrojenia” mogą być: chciwość, strach, choroby,
uzależnienia lub zazdrość. Niektórzy ludzie zimą zawsze cho­
rują na grypę, a jesienią mają alergię, bóle głowy, niestrawność
i inne drobne dolegliwości uznawane za nieodłączny element
Rozwijanie życia. A przecież życie wcale nie musi tak wyglądać. Każdy czło­
charakteru wiek ma w sobie siłę, która pozwala pielęgnować zdrowie, szczę­
ście i pogodę ducha. Każdy może zmienić sposób funkcjonowa­
50 nia swojego ciała i umysłu.

Jeżeli jedynym motywem naszych myśli i działań jest dobro


i bierzemy odpowiedzialność za swoje czyny, zmieniamy zły
świat na lepszy. Musimy przestać powtarzać, że jacyś „oni” po-
winni zmienić otaczającą nas rzeczywistość. Kiedy zaczniemy
mówić „Muszę wyciągnąć do życia pomocną dłoń”, staniemy się
pożyteczni. Podobno „nawet najdalsza podróż zaczyna się od
pierwszego kroku”. Niech więc każdy zrobi ten pierwszy krok
i — szerokiej drogi!

Wszyscy chcą znać ludzi, którzy swoim życiem wyrażają


miłość, radość, spokój, cierpliwość, uprzejmość,
dobro, wierność, łagodność i opanowanie
John Templeton

Zycie to proces uczenia się i wzrastania w mądrości dzięki lek­


cjom, których nam ono udziela. Jeden z moich ulubionych cy­
tatów z poezji Henry’ego Wadswortha Longefellowa pochodzi
z wiersza Psalm życiaP.

Zycie prawdą! - Nasze życie


To nie śmierci wiecznej próg,
My istniejem we wszechbycie;
Nas nie prochem stworzy! Bóg.

Jedna z życiowych nauk, które naprawdę są warte zapamiętania,


brzmi: „Każdy dostaje od życia to, co sam daje z siebie”. Naj­
wspanialsze dary, jakie możemy ofiarować światu, to miłość, ra­
dość, spokój, cierpliwość, uprzejmość, dobro, wierność, łagodność
i opanowanie. Pochodzą one z głębi uczciwego, pokornego serca.

Ludzie zauważą, że jesteśmy godni zaufania, jeżeli będziemy


postępować uczciwie, życzliwie, lojalnie i łagodnie. W ten spo­ Rozwijanie
sób pokażemy, że nie jest nam wszystko jedno. W zamian do­ charakteru

świadczymy takiego samego traktowania, ponieważ to, co daje-


51
my innym, na ogół do nas powraca. Człowiek, który postępuje
zgodnie ze swoim wewnętrznym ja, postępuje w zgodzie z siłą,

1 Psalm życia, tłum. W Baworowski za: wikisource.org, stan z dnia 10.05.2013 —


przyp. tłum.
której żadna zewnętrzna moc nie jest w stanie zmienić. Idzie
więc naprzód z radością. Dyscyplina pomaga mu uporządkować
„wewnętrzny dom”, dzięki czemu poddaje się on kierownictwu
siły potężniejszej od ego. Człowiek zachowujący samodyscypli­
nę to materiał na bohatera. Wytrwałość i determinacja wynikają
z wrodzonej wiary we wspaniały, dobry cel życia oraz w wartość
ludzkiego przeznaczenia.

Opanowanie to cecha, która pozwala zachować równowagę ży­


ciową i umożliwia pełniejszy rozwój pozostałych cech charak­
teru. Osoba, która nie panuje nad sobą, nie ma cierpliwości do
siebie ani do innych, nie jest więc zdolna do bezwarunkowej
miłości. Dzięki samokontroli człowiek potrafi spojrzeć na swoje
ego z właściwej perspektywy i nie wyrządza krzywdy ani sobie,
ani innym. Krótko mówiąc, zdaje sobie sprawę, że ego jest tyl­
ko sposobem wyrażania siebie, a nie tyranem, który musi zwy­
ciężyć. Ego zawsze stawiające na swoim może być przyczyną
destrukcyjnych nawyków. Opanowanie sztuki samokontroli to
podstawowy warunek panowania nad swoim życiem.

Człowiek jest wart tyle, ile jego słowo


John Templeton

Bardzo wiele napisano na temat potęgi słów. Z Pisma Świętego


dowiadujemy się, że stwórcza moc mowy ma źródło w kreatyw­
nej mocy dźwięku. W Księdze Rodzaju słowo Boga dosłownie
Rozwijanie
powołuje wszechświat do istnienia: „Niechaj się stanie świa­
charakteru
tłość. Niechaj powstanie sklepienie” (Rdz 1,3 i 1,6). Każdy aka­
52 pit pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju zaczyna się od słyn­
nego wykrzyknienia: „Niech się stanie...”. Nie mniejszą moc
ma początek Ewangelii według św. Jana - najbardziej mistycz­
na z czterech wersji Ewangelii: „Na początku było Słowo”. Jak
należy rozumieć te wyrażenia? W jaki sposób one wpływają na
życie współczesnego człowieka? Oczywiście, „Słowo” to nie­
koniecznie coś, co Bóg „powiedział” czy „zrobił” dawno temu.
Chodzi raczej o to, że stwarzająca moc SŁOWA Bożego tu i te­
raz przenika wszystkie żywe istoty, nasyca je duchem, mówi
o Bogu im i poprzez nie.

Tam, gdzie w grę wchodzi dotrzymywanie słowa, nie może być


mowy o „nieistotnych” zdarzeniach. Wyobraźmy sobie człowie­
ka, który obiecał komuś, że zadzwoni, ale nie dotrzymał dane­
go słowa. Nawet jeżeli z jego punktu widzenia nie stało się nic
wielkiego, to dla osoby, która nie doczekała się telefonu, może
to być poważny problem. Może właśnie w tej chwili bardzo po­
trzebowała rozmowy. Może nie jest aktywna towarzysko i po­
gawędka przez telefon wiele dla niej znaczy. A może po prostu
lubi tę osobę i cieszyła się, że będzie miała okazją z nią poroz­
mawiać. Człowiek, który nie dotrzymał obietnicy, ryzykował, że
skrzywdzi nie tylko drugą osobę, ale i siebie samego. Przecież
już niedługo on też może znaleźć się w sytuacji, w której jak
nigdy będzie potrzebował przyjaciół. Jeżeli jednak miał kłopoty
z dotrzymywaniem obietnic, przyjaciele już dawno mogli się od
niego odsunąć. Oto negatywna strona powiedzenia „Człowiek
wart jest tyle, ile jego słowo”.

Jest też jednak strona pozytywna, czego dowodzi przypadek Jima.


Jim zawsze dotrzymywał danego słowa, nawet jeżeli chodziło
o pozornie drobne sprawy. Jeżeli coś komuś obiecał, a następnie
otrzymywał atrakcyjniejszą, bardziej interesującą propozycję, ni­
gdy nie miał wątpliwości, jak należy postąpić: „Dziękuję - mó­
wił — bardzo chciałbym to zrobić, ale mam już zobowiązania”. Rozwijanie
charakteru
Jego postawa niezmienne wywoływała dwie reakcje — obie po­
zytywne. Pierwsza osoba była zadowolona, ponieważ Jim trzy­ 53
mał się ustalonego planu, druga była pod dużym wrażeniem.
Wprawdzie żałowała, że Jim nie przyłączy się do niej, ale doce­
niała fakt, że można na niego liczyć. Jim nie tylko był łubiany
w czasach szkolnych, lecz również w dorosłym życiu cieszył się
szacunkiem i powodzeniem. Przyjaciele i partnerzy biznesowi
lubili go i mieli do niego zaufanie. „Słowo Jima jest na wagę zło­
ta” - powiedział jeden z nich. To, co mówił Jim, nie tylko było
przyjemne, lecz także świadczyło o jego uczciwości.

Używaj mądrze mocy dokonywania wyboru


Og Mandino

Najpotężniejszą siłą, jaką dysponuje człowiek, jest możliwość


dokonywania wyborów. To, kim jesteśmy w danej chwili, jest
sumą wszystkich decyzji, które dotychczas podjęliśmy.

Wybory to cegiełki, z których człowiek buduje swoje życie. Każ­


dy czyn, każde słowo, każda decyzja stają się częścią naszej isto­
ty. Sposób reagowania na rzeczywistość wynika z podejmowa­
nych wyborów. W pewnym sensie decyzje nie tylko czynią nas
tym, kim jesteśmy, lecz również stwarzają nasz świat, ponieważ
żyjemy w świecie, który „widzimy”. Jest nam dana zdolność
kształtowania rzeczywistości poprzez wykorzystywanie świado­
mości. Mamy wolną wolę, dzięki której określamy, czego chce-
my w życiu. Posiadamy też władzę przywoływania dobra mocą
wyobraźni, entuzjazmu, radości i wiary.

Zastanówcie się teraz przez chwilę nad swoim życiem. Niech


każdy zada sobie kilka pytań. Czy doświadczam poczucia braku
lub ograniczenia? Czy odpowiada mi mój sposób odżywiania
się? Czy cierpię na jakiekolwiek fizyczne schorzenie? Czy uwa­
Rozwijanie
żam, że mam nudną, mało kreatywną pracę? Czy lubię swoich
charakteru
znajomych? Nie chodzi o to, czy na powyższe pytania odpowie­

54 dzieliście „tak” lub „nie”. Chodzi o to, aby zrozumieć, że każdy


doświadcza skutków wcześniej dokonanych wyborów! Żadne
doświadczenie życiowe nie jest pozytywne lub negatywne, do­
póki go się za takie nie uzna. Uznanie jest kwestią decyzji. De­
cyzja natomiast jest aktem dokonywania wyboru!
Kiedy wydaje się nam, że musimy zrobić coś, co nam się nie po­
doba, warto postawić sobie proste pytania. Czy jest jakiś sposób
wykonania tego zadania, który byłby dla mnie korzystniejszy?
Ile mam czasu? Jakie alternatywy mam teraz i w przyszłości?
Kiedy uświadomimy sobie, że mamy możliwość wyboru, liczba
dostępnych rozwiązań może być dla nas zaskoczeniem. Często
bowiem nie zdajemy sobie sprawy, że jesteśmy panami swojego
życia. Dzięki mocy dokonywania wyborów możemy je zmieniać
i możemy zmieniać siebie. Wykorzystujmy tę moc mądrze!

Skoro nieustannie podejmujemy decyzje, warto, by były to decy­


zje mądre. Każdy z was właśnie w tej chwili może zdecydować,
że będzie robił to, co chce robić, że będzie tym, kim chce być,
oraz że zrobi to, co zrobić musi. Jeden z moich przyjaciół bar­
dzo trafnie wyraził to prawo: „Człowiek jest kowalem swojego
losu tylko w takim stopniu, w jakim potrafi dokonywać mądrych
i konstruktywnych wyborów”.

Sługą wierzyciela jest dłużnik


Księga Przysłów 22,7

W obecności wierzyciela dłużnik często zachowuje się nerwo­


wo. Dobre zarządzanie finansami daje wolność wyboru, po­
czucie komfortu i pewności siebie. Czy wydawanie pieniędzy,
które należą do kogoś innego, może dawać prawdziwą radość?
W książce Owe no Man (Nie bądź niczyim dłużnikiem) Ann
Ree Colton i Jonathan Murro opisują biblijne zasady dobrego Rozwijanie
charakteru
zarządzania i działania Bożej opatrzności: „Podróżujcie bez
obciążenia: «Nikomu nie bądźcie nic dłużni». Duchowe obiet­
55
nice składajcie na ołtarzu i ruszajcie dalej; pracujcie wytrwale,
aby spłacić dług, który beztrosko zaciągnęliście w chwili zaśle­
pienia”. William Shakespeare zachęca natomiast, aby nie być
„dłużnikiem ani wierzycielem”.
W dzisiejszych czasach nietrudno wyobrazić sobie, w jakiej sy­
tuacji znajduje się osoba, która zalega ze spłatą zadłużenia. Po­
pularne karty kredytowe dają wygodny dostęp do pieniędzy, ale
mogą być znacznym obciążeniem. Jeżeli posiadacz karty straci
pracę lub znajdzie się w sytuacji wymagającej nagłych wydat­
ków — jak nieszczęśliwy wypadek bądź kosztowna terapia —
może się okazać, że nie jest w stanie spłacić długów.

Coraz częściej musi odbierać telefony przedstawiciela banku,


który przyjmuje coraz bardziej protekcjonalny ton. Dłużnik za­
czyna żałować, że w ogóle zaciągnął pożyczkę. Znika przyja­
zny ton znany z listów zachęcających, aby „kupić teraz, zapłacić
później”. Po kilku miesiącach zalegania z opłatami stanowisko
wierzyciela można prawdopodobnie wyrazić następująco: „Płać
natychmiast lub licz się ze strasznymi konsekwencjami”.

Wielu ludzi znalazło się w jeszcze głębszym dołku — nie chcą,


lub nie mogą, zaciągnąć kolejnego kredytu. Jedynym wyjściem
z sytuacji wydaje się bankructwo. Przyznanie się do nieumiejęt­
ności zarządzania pieniędzmi na ogół jest powodem do wstydu.
Zmazanie piętna bankructwa niejednokrotnie wymaga wiele
czasu i wysiłku.

Abraham Lincoln stwierdził: „Nie można wydostać się z kłopo­


tów, jeśli wydaje się więcej, niż się zarabia. Pożyczone pieniądze
nie mogą zapewnić bezpieczeństwa”. Dług jest jak ruchomy pia­
sek, który wciąga człowieka w poczucie strachu, braku bezpie­
czeństwa i poniżenia. Nawet drobne długi, jeżeli jest ich wiele,
Rozwijanie działają jak skupiska ruchomego piasku, pochłaniają coraz więcej
charakteru czasu i myśli. Wielkie długi wciągają stopniowo w emocjonalny
dołek, z którego w końcu trudno się wydostać. W takiej sytuacji
' dłużnik myśli tylko o długach, zaniedbując inne ważne sprawy.

Nikt nie chce być niewolnikiem. Ludzie jednak często nie za­
uważają, że popadają w niewolę, kiedy uzależniają swój los od
nowoczesnych udogodnień, jak karty kredytowe, kredyty hipo-
teczne, odnawialne rachunki kredytowe itp. Pożyczki bowiem —
niezależnie od ich nazwy — uzależniają dłużnika od wierzyciela.

Oczywiście, spłacenie różnych zobowiązań - jak opłaty za me­


dia, raty kredytowe, rachunki za lekarstwa czy niespodziewane
wydatki — często jest po prostu konieczne. Trudno jednak nie
zgodzić się ze słynnym architektem Richardem Fullerem, któ­
ry powiedział: „Za jedną z najważniejszych spraw uważam jak
najszybsze płacenie rachunków”.

Zbrodnia nie popłaca


Autor nieznany

Co zrobić, jeżeli rozpozna się u siebie wadę, która może prowa­


dzić na drogę przestępstwa (jak strach, gniew, zranione uczucia,
poczucie niższości, problemy z alkoholem lub narkotykami czy
współuzależnienie)? Jak zamienić słabość w atut? W takich sy­
tuacjach można skorzystać z pomocy specjalistów. Pewne rzeczy
można też zrobić samemu.

Norman Vincent Peale w książce The Amazing Results of Po-


sitiae Thinhjng (Zadziwiające rezultaty pozytywnego myślenia)
przedstawił sześć zasad życiowej przemiany (opracowanych
przez H.C. Matterna):

1. Określ swoją słabość. Dokładnie ją przeanalizuj i zaplanuj


działania, które pozwolą ci się jej pozbyć.
2. Określ precyzyjnie, jakie pozytywne rezultaty chcesz osiągnąć.
3. Wyobraź sobie, że twój najsłabszy punkt już stał się twoim Rozwijanie
największym atutem. charakteru

4. Natychmiast rozpocznij proces stawania się osobą, którą prag­


57
niesz być.
5. Postępuj tak, jakbyś już teraz najlepiej radził sobie w tym ob­
szarze, w którym byłeś najsłabszy.
6. Poproś Boga o pomoc i uwierz, że On naprawdę ci pomaga.
H.C. Mattern był podobno niepoprawnym pesymistą. Miał prze­
możne poczucie beznadziei i bezsensu życia. Pewnej pogod­
nej nocy wyszedł na odosobnioną łąkę na Long Isłand w No­
wym Jorku i usiłował popełnić samobójstwo. Podniósł do ust
fiolkę z trucizną, wypił ją i upadł na ziemię. Kiedy się ocknął,
zauważył ze zdziwieniem, że wpatruje się w niebo oświetlone
światłem księżyca. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie umarł.
Kiedy zdał sobie sprawę, że jednak żyje, nagle bardzo zapragnął
żyć. Podziękował Bogu za ocalenie i postanowił, że od tej chwili
poświęci się pomaganiu innym.

Nie bójcie się przyznać do najgłębiej skrywanych uczuć.

Uczciwe spojrzenie w głąb siebie i rozpoznanie drzemiących


tam możliwości pozwalają podejmować decyzje, które prowa­
dzą na drogę samodoskonalenia.

Ciemna noc duszy to nie koniec świata


Autor nieznany

Bywają chwile, w których mamy wrażenie, że grunt usuwa się


nam spod nóg. Nie tylko nie mamy po czym chodzić, ale nawet
nie mamy gdzie się zatrzymać lub odpocząć. Bardzo chcieliby-
śmy dokądś uciec. Tak dzieje się na przykład wtedy, kiedy nie
znajdujemy zrozumienia u rodziny. Czasami trudno jest prze­
konać bliskie osoby o autentyczności naszych myśli i uczuć, a na
zewnątrz nie ma nikogo, do kogo można by się zwrócić o po-
Rozwijanie moc. Czujemy się całkowicie osamotnieni,
charakteru
---------------- Hiszpański mistyk św. Jan od Krzyża nazwał ten rodzaj kryzysu
53 „ciemną nocą duszy”. Ciemna noc to bardzo adekwatne porów­
nanie. Jeżeli zdarza się wam budzić przed świtem, kiedy świat
jest jeszcze pogrążony we śnie, prawdopodobnie wiecie, jak sa­
motnym można się czuć w takiej chwili. Noc wydaje się nie mieć
końca. Ma się wrażenie, że ranek nie nadejdzie nigdy.
Czasami mamy poczucie, że również życiowe kryzysy trwają
w nieskończoność, nie dając nadziei na pozytywne rozwiązanie.
W takich chwilach człowiek jest skłonny uwierzyć, że nie warto
żyć, a świat (w tym rodzina, szkoła, praca, znajomi) lepiej sobie
poradzą, kiedy nas już nie będzie. To jednak nieprawda! Mamy
po co żyć! Każdy człowiek na świecie ma powód, by żyć. Każdy
ma do odegrania swoją rolę. Każdy ma znaczenie.

Sytuacja, w której życie wydaje się nie mieć sensu, w rzeczywi­


stości może być okazją do wartościowej nauki przybliżającej do
osiągnięcia pełni człowieczeństwa. Nawet najbardziej stresujące
wydarzenie może być darem, dzięki któremu wzrastamy w mą­
drości i lepiej rozumiemy prawdziwy sens życia.

Jeżeli znajdziecie się w sytuacji, w której świat wydaje się walić,


wyobraźcie sobie, że stoicie u dołu schodów. Światło jest zgaszo­
ne. Nie wiecie więc, że macie przed sobą stopnie, które utrzyma­
ją wasz ciężar. Jeżeli poprosicie o włączenie światła, zobaczycie
schody, które stopień po stopniu oddalają od problemu, a pro­
wadzą do rozwiązania. Oczyśćcie umysł z negatywnych myśli
i zastąpcie je zdrowymi, kreatywnymi koncepcjami. Przejmij-
cie kontrolę nad swoimi myślami. Nie oceniajcie sytuacji pod
wpływem emocji. Zachowajcie obiektywizm i trzeźwy umysł.
Najlepszą radą na przygnębienie są czułość i życzliwość. Ame­
rykański poeta Theodore Roethke zrozumiał, że chwile ciem­
ności mogą dać pozytywne efekty: „W ciemności oczy zaczynają
widzieć”. Kiedy po jednej z „ciemnych nocy duszy” przychodzi
świt, często lepiej widzimy daną sytuację i dostrzegamy łaski,
które z niej wynikły. Pewien człowiek każdą ciężką chwilę wita Rozwijanie
następującymi słowami: „To jest błogosławieństwo ”. Szuka więc charakteru
przejawów łaski — i znajduje je!
59
W głębi duszy wiecie, jak powinniście postąpić w każdej trud­
nej sytuacji. Nawet jeżeli próbowaliście różnych sposobów, któ­
re okazały się nieskuteczne, wciąż macie do dyspozycji wiele
możliwości. Nie ma problemów, których nie da się rozwiązać,
są tylko problemy, których jeszcze nie rozwiązaliśmy. Jeżeli nie
znacie wyjścia z trudnej sytuacji, nie znaczy to, że jesteście bez­
wartościowi. Po prostu macie okazję do rozwoju.

Nawet po najciemniejszej nocy wstaje świt. Trudne doświadcze­


nie może być tylko chmurą, która zasłania słońce. Wewnętrzna
energia i ciepło są w stanie rozproszyć chmury przysłaniające
blask wewnętrznego światła. Niech słońce wiary w życie dodaje
wam sił, kiedy wspinacie się na szczyt zwycięstwa.

Rozwijanie
charakteru

60
ROZDZIAŁ TRZECI

Kształtowanie postaw
i przekonań

Człowiek jest tym, w co wierzy


Antoni Czechow

ohaterka pewnego opowiadania śniła, że goni ją wielki,


okropny, przerażający potwór. Był tuż za nią, gdziekol­
wiek uciekała. Czuła na karku jego oddech, a on ślinił
się i wydawał upiorne odgłosy. W końcu kobieta wbiegła do wą­
wozu, z którego, jak się okazało, nie było wyjścia. Znalazła się
w pułapce. Oparta plecami o wysoką skalną ścianę patrzyła na
zbliżającego się potwora. Kiedy był już bardzo blisko, krzyknęła:
„Jakie okropne rzeczy chcesz mi zrobić?”.

Potwór spojrzał na nią i powiedział: „To zależy od ciebie. W koń­


cu to twój sen!”.

W tym momencie mogła zdecydować, czy straszydło ją pożre, Kształtowanie


zamieni się w przystojnego księcia, czy po prostu zniknie. To był postaw
i przekonań
jej sen i sama mogła postanowić, jak się potoczy.

Ludzie czasami tworzą różne potwory w obrazach samych sie­ 61


bie. Dostrzegają zło w wyjątkowych aspektach swojej osobowo­
ści. Wiele czasu poświęcają na to, aby ukryć te „wady” przed
światem. Uciekają przed sobą, ponieważ wydaje im się, że ich
prawdziwa osobowość nie jest właściwa.
Ludzkie życie w znacznym stopniu przypomina sen. Człowiek
przecież panuje nad swoimi myślami, sam więc decyduje, jak
postrzega swoje życie. Skoro już raz w myślach zamienił pewien
aspekt swojej osobowości w potwora, to również w myślach może
nad nim zapanować, zmieniając go w pozytywny obraz siebie.

Wszystkie wewnętrzne pragnienia można zrealizować w świecie


zewnętrznym. Trzeba jednak uwierzyć w siebie, uwierzyć w życie
i poprzeć tę wiarę działaniem. Nie wystarczy, że chcemy, by ludzie
nas kochali. Sami musimy być uprzejmi, pomocni i troskliwi. Nie
wystarczy pragnąć sukcesu. Trzeba też rozwijać umiejętności, za­
interesowania i wytrwałość, które pozwolą nam go osiągnąć.

Musimy ze wszystkich sił podsycać iskierki możliwości, zamie­


niając je w ogień osiągnięć. Czy mamy odwagę się zmieniać?
Czy potrafimy ustalać własne standardy? Pamiętajmy o słowach
Shakespeare’a, który z Bożej inspiracji napisał:

Najważniejsze, byś zawsze był wierny


Samemu sobie i — co za tym idzie
Jak noc za dniem - byś innym też nie kłamał1.

Każdy staje się tym, kim jest we własnej opinii. Jeżeli więc
przedstawiamy światu osobę, w którą naprawdę wierzymy, świat
odbierze nas pozytywnie.

Szczęście nie zależy od warunków życia,


lecz od przyjmowanych postaw
Kształtowanie Autor nieznany
postaw
i przekonań
Dwie młode kobiety pracują w jednym biurze i otrzymują ta­
kie samo wynagrodzenie. Annę często narzeka, że dostaje mniej,
62
niż jej się należy. Ma poczucie, że zleca jej się niewspółmiernie
dużo zadań w stosunku do wysokości wynagrodzenia. Przycho-

1 W Shakespeare, Hamlet, akt I, scena 3, tłum. S. Barańczak, Znak, Kraków


1997.
dzi do pracy z obawą, a wychodzi zmęczona i zniechęcona. Nato­
miast Mary jest zadowolona, że nie musi się obawiać o pracę, stać
ją na zapłacenie rachunków, a jeszcze przeznacza pewną sumę
na oszczędności i dodatkowe wydatki. Każde zadanie jest dla niej
wyzwaniem i stara się wykonywać wszystko, czego się od niej
wymaga. Zawsze z niecierpliwością oczekuje na wydarzenia ko­
lejnego dnia. Wychodząc z pracy, cieszy się, że wraca do rodziny
z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Nie można się dzi­
wić, że po rozmowie z pracodawcą Mary dostała awans i podwyż­
kę, natomiast negatywnie nastawiona Annę została zwolniona.

Strukturę ludzkiej osobowości tworzą także rzeczy wzmacniane


myślowo i emocjonalnie. Jeżeli, na przykład, czegoś się boimy,
możemy wzmacniać ten lęk i dajemy się wciągać w zamknię­
ty krąg pesymistycznych myśli. Jeżeli nieustannie wzmacniamy
negatywne myśli lub uczucia, zaczynają one wpływać na nasze
życie, a nawet przejmują nad nim kontrolę. To samo można po­
wiedzieć o pozytywnym punkcie widzenia.

Pewien mężczyzna zatrzymał się w przedziale pociągu przy


dwóch pasażerach, którzy grali w szachy. Jeden z graczy, nastola­
tek, miał właśnie się poddać, ale „kibic” stwierdził na głos, że jest
jeszcze jedno posunięcie. Młody człowiek zaprosił go, aby zajął
miejsce przy szachownicy. Mężczyzna wykonał dobry ruch, któ­
ry całkowicie zmienił przebieg gry. Wkrótce wygrał, a przecież
młody człowiek niewiele wcześniej chciał się poddać. Nieznajo­
my dodał, że w szachach nie zawsze da się wykonać jeszcze jeden
ruch, ale w życiu jest inaczej. Kiedy wydaje się, że wyczerpali­ Kształtowanie
śmy już wszystkie możliwości, pozostaje jeszcze jedno posunię­ postaw
cie. Zawsze możemy zwrócić się do Boga z prośbą o natchnienie, i przekonań

o Jego obecność, dzięki której wszystko staje się możliwe.


63
Kilka lat później nasz młody szachista — już jako żołnierz piecho­
ty - znalazł się w okopie strzeleckim, odcięty od towarzyszy broni.
Patrole wroga zbliżały się do niego. Wydawało się, że wszystko
już stracone. Nagle przypomniał sobie wydarzenie z pociągu
i wzmiankę o „jednym posunięciu . Zaczął się modlić, z wia­
rą uznając istnienie i działanie Boga. Wtedy właśnie poczuł, że
powinien zażądać od nieprzyjaciół, aby się poddali, jeśli chcą
ocalić życie. Tak też zrobił, a moc jego głosu zaskoczyła nawet
jego samego. Nieprzyjaciele złożyli broń, oddając się w jego
ręce. Ostatnie posunięcie - przekazanie spraw w ręce Boga — po­
zwoliło ocalić kilka ludzkich istnień. Ten młody mężczyzna nie
znajdował się w najszczęśliwszym położeniu, ale jego nastawie­
nie uratowało sytuację!

Nie pozwolę, by ktokolwiek umniejszył moją duszę,


zmuszając mnie, bym go nienawidził
Booker T. Washington

Każdy człowiek odpowiada za to, jakie przyjmuje postawy


w życiu. Nienawiść, jako uczucie, może zastępować najsilniej­
sze emocje. U podstaw najsilniejszej nienawiści zazwyczaj leżą
strach lub silne pożądanie. Czyż nie mamy czasami żalu do oso­
by, która pozbawia nas czegoś, czego pragniemy? Amerykański
pisarz James Baldwin powiedział: „Moim zdaniem ludzie tak
uparcie trwają w nienawiści między innymi dlatego, że gdyby się
jej pozbyli, musieliby stawić czoła swojemu cierpieniu”.

Booker T. Washington, były niewolnik, żył w takiej nędzy, że jako


dziewięcioletni chłopiec musiał podjąć pracę. Życiowe okolicz­
Kształtowanie ności mogły stanowić prostą wymówkę dla nienawiści. On jed­
postaw nak nie pozwolił, aby to uczucie stało się ropiejącą raną duszy.
i przekonań Drzemiącą w nim energię spożytkował na działania zmierzające
do poprawy warunków życia czarnoskórych Amerykanów.
64
Washington pracował jako woźny, aby zarobić na studia. Uwa­
żał, że wykształcenie — będące metodą samodoskonalenia — osta­
tecznie doprowadzi do poprawy warunków życia całej ludz­
kości. Przejął kontrolę nad własnym życiem, nie chciał bowiem
być ofiarą okoliczności. Po ukończeniu studiów i zdobyciu do­
świadczenia w pracy pedagoga dostał propozycję objęcia stano­
wiska dyrektora w nowej szkole dla czarnoskórych w Tuskegee,
w stanie Alabama. Propozycję przyjął.

Trudności finansowe, brak wyposażenia, możliwość korzysta­


nia jedynie z dwóch budynków odzyskanych z pomieszczeń
gospodarczych nie stały się dla nowego dyrektora powodem do
zazdrości wobec bogatych szkół. Nie znienawidził tych, którzy
mieli więcej szczęścia. Washington po prostu wziął się do pracy
i zaczął realizować swój cel. Pod jego kierownictwem liczebność
kadry nauczycielskiej Tuskegee Institute zwiększyła się do pra­
wie dwustu członków, którzy mieli do dyspozycji około stu do­
brze wyposażonych budynków.

Przykładając tak dużą wagę do edukacji, Washington narażał się


również na krytykę ze strony członków czarnej społeczności, któ­
rzy uważali, że jedyną szansą na rozwój jest działalność polityczna.
Mimo to Washington ze spokojem podążał w obranym kierunku.
Różnice w poglądach nie stały się dla niego okazją do sporów i nie­
nawiści. Kontynuował pozytywną pracę na froncie akademickim.

Autor Dhammapady napisał: „Nienawiść nie usuwa nienawiści.


Jedynie miłość ma tę moc. Takie jest odwieczne prawo”. Miłość
wie doskonale, jak dzięki poświęceniu wykorzystać poniesione
straty w dobrym celu. Przeszkody często prowadzą do sukcesu.
Z chwil ciemności ostatecznie wyłaniają się momenty chwały.

Kształtowanie
postaw
Źródłem optymizmu jest trwałe dobro i przekonań
Autor nieznany

65
Optymista poszukuje dobra. Kiedy osoba zachowująca zdrowy
optymizm napotyka trudności, nie udaje, że strach, ból i zamęt
nie istnieją. Uczciwie analizuje swoje uczucia, wierząc, że ist­
nieje wyjście z każdej sytuacji, nawet jeżeli nie wie jeszcze,
gdzie go szukać. Tom Walsh - ksiądz i psychoterapeuta — pro­
wadził we franciszkańskim ośrodku rekolekcyjnym oraz w ko­
ściołach w Phoenix popularny kurs zatytułowany Humor, Hi-
larity, Healing, and Happy Hypothalmia (Humor, wesołość,
zdrowie i szczęśliwe podwzgórza). Walsh, który udzielał porad
wielu ludziom w depresji, stwierdza: „Kiedy człowiek się śmie­
je, nie może być przygnębiony, zaniepokojony czy zagniewany.
To po prostu niemożliwe”. Ralph Waldo Emerson w żywy i elo-
kwentny sposób pisał o optymizmie nawet wtedy, kiedy zmar­
li jego pierwsza żona, dwóch braci i ukochany sześcioletni syn.
Takie tragedie niejednego człowieka skłoniłyby do przyjęcia
zgorzkniałej, cynicznej postawy. Emerson z pewnością doświad­
czał głębokiego smutku, wierzył jednak, że życie jest dobre, i nie
pozwolił, by cokolwiek osłabiło tę wiarę.

Każdy człowiek może odnaleźć w sobie to, co Emerson nazy­


wał „niewzruszonym zaufaniem... i zrozumieniem, że praw­
da zawsze jest najlepsza. Kto przyjmuje taką postawę, odrzuca
wszelkie niepewności i obawy, ponieważ ufa, że czas przyniesie
odpowiedzi na wszystkie osobiste pytania”.

Miłuj bliźniego swego jak siebie samego


Ewangelia wg św. Mateusza 19,19

Człowiek, który uważa się za mniej wartościowego, mniej atrak­


Kształtowanie cyjnego, mniej inteligentnego lub pod jakimkolwiek względem
postaw
gorszego od innych, sam oddziela się od osób, które mogłyby go
i przekonań
pokochać i przyjąć jego miłość. Brak poczucia własnej wartości,
66 wstyd, użalanie się nad sobą wywołują emocjonalną burzę, która
zabiera energię i niszczy relacje z ludźmi. Zniszczenia wywoła­
ne brakiem wiary w siebie wzmacniają przekonanie, że nie da
się wyjść z błędnego koła samospełniających się przepowiedni.
Jedno z praw życia mówi, że „otrzymujemy to, co sami dajemy”.
Wielu ludzi dorasta w przekonaniu, że ma mnóstwo ograniczeń.
Po pewnym czasie te rzekome ograniczenia dają o sobie znać
w realnym życiu.

Osoba, która uważa, że na zawsze pozostanie taka, jaka była do­


tychczas, hamuje własny rozwój. Przekonanie, że cechy osobo­
wości zależą wyłącznie od otrzymanego wychowania i od wa­
runków rodzinnych, rzeczywiście zamyka człowieka w błędnym
kole. Oczywiście, nie da się usunąć wszystkich negatywnych
wpływów z dzieciństwa, można natomiast ograniczyć siłę ich
oddziaływania.

Ludzki umysł ma skłonność do dzielenia rzeczywistości na pro­


ste formy - czarne lub białe, dobre lub złe, ja albo ty. Postrze­
ganie rzeczywistości w kategoriach „albo-albo” niejednokrot­
nie prowadzi do błędnego przekonania, że ten, kto troszczy się
o siebie, nie może troszczyć się o innych. W tradycjach kulturo­
wych, w których docenia się wartość miłości i troskliwości, lu­
dzie często dochodzą do wniosku, że uwzględnianie własnych
uczuć i potrzeb jest przejawem egoizmu. Tymczasem aby ko­
chać innych, trzeba kochać siebie.

Zdrowego szacunku do siebie nie wolno utożsamiać z narcy­


zmem. Narcyz, młodzieniec z greckiej mitologii, który całymi
dniami wzdychał do własnego odbicia w tafli wody, nie zauważał
nikogo innego, ponieważ całkowicie pochłaniała go myśl o so­
bie. Podobnie zachowują się ludzie, którzy całe godziny poświę­
cają na nałożenie idealnego makijażu lub ułożenie nienagannej
fryzury tylko po to, aby przypodobać się innym. Ich postępowa­ Kształtowanie
nie wynika z założenia, że nie są wystarczająco dobrzy, a więc postaw
muszą coś zmienić i poprawić, aby inni ich zaakceptowali. > przekonań
-------------
Prawdziwe poczucie własnej wartości mają ludzie, którzy spoglą­
67
dają w lustro nie po to, żeby krytykować lub podziwiać, lecz po to,
żeby dostrzec w sobie naturę dziecka Bożego, która sięga głębiej
niż cechy zewnętrzne. Zaakceptujcie siebie takimi, jakimi jesteś­
cie. Podejmijcie ryzyko dawania siebie innym. I rozwijajcie się.
Człowiek znajduje to, czego szuka: zło lub dobro,
problemy bądź rozwiązania
John Templeton

Jeżeli sytuacja, w której się znajdujemy, nie wygląda zbyt do­


brze, prawdopodobnie za długo skupialiśmy się na jej cechach
zewnętrznych. Rozwiązanie problemu znajdziemy, zagląda­
jąc do wnętrza, a nie na zewnątrz; patrząc w górę, a nie w dół;
szukając dobra, a nie zła. Patrząc w górę, odwracamy wzrok od
ograniczonych poglądów świata.

Jeżeli zapytacie zawodowego sportowca, co jego zdaniem spra­


wia, że jedni wygrywają, a drudzy przegrywają; co odróżnia
tych, którzy próbują i ponoszą porażkę, od tych, którzy próbu­
ją i odnoszą sukces, usłyszycie następującą odpowiedź: wiara.
Wiara, czyli wyobrażenie sukcesu. Wiara, czyli wewnętrzna
wizja, w której dany sportowiec widzi siebie w roli zwycięzcy.
Taka wiara jest elementem osobistego światopoglądu. W książce
12 scieżef^ do wyższej świadomości2 Ken Keyes pisze: „Osoba ko­
chająca żyje w kochającym świecie. Osoba nastawiona wrogo
żyje we wrogim świecie”.

Podkreślaj pozytywy, eliminuj aspekty negatywne


Johnny Mcrcer

Kiedy coś nam się nie układa w życiu, mamy skłonność do my­

Kształtowanie ślenia, że w ogóle jesteśmy do niczego. Niestety, takie nastawie­


postaw nie może sprawić, że zaczniemy postępować w sposób, który
i przekonań przyciągnie jeszcze więcej negatywnych wpływów i przeoczymy
pozytywne aspekty życia.
68
Każdy ma czasami ochotę wykrzyczeć: „To niesprawiedliwe!”.
Jednak użalanie się nad sobą nie pomaga znaleźć wyjścia z trud-

2 K. Keyes, 72 scieżeł^ do wyższej s'tviadomos'ci, tłum. M. Włoczysiak, Wydaw­


nictwo Kos, Katowice 2004.
nej sytuacji. Lepiej myśleć w ten sposób: „Cóż, tak się rzeczy
mają. Co mogę zrobić w danych okolicznościach?”. Pamiętajmy,
że gniew to uczucie, a uczucia rzadko służą rozwiązaniu proble­
mu. O wiele częściej są źródłem kolejnych kłopotów.

Ćwicząc pozytywne myślenie, zauważamy, że życie upływa ła­


godniej, bo mniej jest w nim napięć i złości. Nie pozwalamy,
aby zewnętrzne okoliczności wpływały na nasz nastrój i panu­
jemy nad swoimi uczuciami. Wy również w każdej chwili mo­
żecie zmienić sposób myślenia, wzmacniając pozytywne reakcje
i uwalniając się od negatywnych myśli.

Pozytywne myślenie może sprawić, że życie stanie się przyjem­


niejsze i bardziej produktywne. Ponieważ podświadomość jest
rezerwuarem wspomnień, pamiętamy, jak w przeszłości reago­
waliśmy na różne zdarzenia. Jeżeli ponownie znajdziemy się
w podobnym położeniu, umysł wysyła zapamiętany przekaz, któ­
ry może łączyć się z uczuciami gniewu, żalu lub frustracji. Sami
jednak wybieramy, czy chcemy zapisać w umyśle reakcję emocjo­
nalną, czy wyważone, opanowane podejście do danej sytuacji.

Kształtowanie
postaw
i przekonań

69
ROZDZIAŁ CZWARTY

Pomaganie innym

Entuzjazm jest zaraźliwy


John Templeton

iewielka wspólnota kościelna z ubogiej dzielnicy Brook­


lynu poprosiła pewnego biznesmena, aby udostępnił
dzieciom wolną działkę, dopóki nie znajdzie dla niej
innego przeznaczenia. Właściciel zgodził się urządzić tam plac
zabaw pod dwoma warunkami. Wspólnota miała opłacić ubez­
pieczenie i zająć się porządkowaniem terenu. Zwierzchnicy
zgromadzenia zobowiązali się uiścić stosowne opłaty, a wszyscy
wierni postanowili, że posprzątają plac.

W wyznaczonym dniu kilka rodzin trochę się spóźniło. W tej


grupie znaleźli się rodzice dziesięcioletniej, niepełnospraw­
nej dziewczynki. Kiedy pojawili się na miejscu, wielu ochotni­
ków zastanawiało się, dlaczego przyprowadzili ze sobą córkę.
W czym mogła pomóc? Przecież nawet chodzenie sprawiało jej
dużą trudność! Pomaganie
innym
Tymczasem dziewczyna z entuzjazmem zabrała się do pracy.
Oparła się na kulach, dzięki czemu miała wolne ręce. Z prze­ 71
pięknym uśmiechem i wyrazem szczęścia na twarzy trzymała
plastikową torebkę, do której rodzice wrzucali śmieci. Cała rodzi­
na śmiała się, rozmawiając o dyscyplinach sportowych i innych
zajęciach, które miałyby odbywać się na placu zabaw. Postawa
niepełnosprawnej dziewczynki dodała sił pozostałym ochotni­
kom. Niektórzy jednak dziwili się, że jest tak podekscytowana.
Nie potrafili sobie wyobrazić, że sama będzie korzystać z placu
zabaw. Jak miałaby to robić? Kiedy zapytano ją, w jaki sposób ma
zamiar uczestniczyć w zabawie, gdy plac zostanie już otwarty,
odpowiedziała z wielkim entuzjazmem: „Będę zapisywać wyni­
ki, sędziować i takie tam”. I uśmiechnęła się promiennie.

Człowiek, który traktuje to, co robi, jak pozytywną przygodę,


swoją postawą zaraża innych. Pracownik, dla którego praca jest
przyjemnością i podchodzi do niej z entuzjazmem, daje pozo­
stałym dobry przykład. Pamiętajmy, że wszystkie nasze czyny —
czy to dobre, czy złe - oddziałują na innych ludzi. Uśmiech jest
zaraźliwy, ale zmarszczone brwi również. Oczywiście nie da się
cały czas utrzymywać pogodnego nastroju. Jeżeli jednak z en­
tuzjazmem podejdziemy do postawionego przed nami zadania,
istnieje duże prawdopodobieństwo, że otaczający nas ludzie
przejmą nasz stan ucha. Nawiasem mówiąc, słowo „entuzjazm”
w języku greckim znaczy „przepełniony duchem”. Entuzjazm
naprawdę jest zaraźliwy!

Pomóż sobie, pomagając innym


John Templeton

Zajęcie, które ma być źródłem utrzymania, należy wybierać bar­


dzo starannie. Trzeba bowiem kochać to, co się robi. Dzięki temu
wywiera się korzystny wpływ na otoczenie, a życie nabiera wyjąt­
Pomaganie kowego znaczenia. Człowiek, któremu dawanie sprawia radość
innym i który umie pomagać innym, ma o wiele większe szanse na suk­
ces niż ktoś, kto pracuje tylko po to, by zarobić na życie.
72
Im więcej pracy, im większy siew, tym lepsze zbiory. Im więcej
czynimy dobra, tym więcej osiągniemy. Czarnoskóry aktor i pio­
senkarz Lou Rawls w następujący sposób opowiadał o swojej mi­
łości do pracy:
Śpiewanie to moje życie. Uwielbiam śpiewać. Oczywiście dostaję
za to pieniądze i nie zamierzam z nich rezygnować. Kiedy jednak
na scenie daję z siebie wszystko i wiem, że publiczność jest ze
mną, wtedy naprawdę czuję, że żyję. Ludziom, którzy nie kocha­
ją tego, co robią, radziłbym, żeby zajęli się czymś, co będzie im
sprawiało przyjemność, szczególnie jeżeli dzięki temu poczują
więź z innymi. Tak wyglądało moje życie. I dziękuję za to Bogu.

Służenie innym to twórczy proces. Wyzwalająca się w nim ener­


gia przejawia się na różne sposoby i nadaje życiu głębszy sens.
Jeżeli kochamy dość mocno, a do tego pragniemy pomagać, do­
świadczamy poczucia spełnienia i bliskości z innymi, które za­
spokaja pragnienie dotarcia do ludzkich serc. I odwrotnie, jeżeli
nie mamy w sobie dość miłości, aby wejść w zdrowe, wyzwala­
jące zjednoczenie z innymi, próbujemy złagodzić poczucie wy­
obcowania poprzez dominację. W takiej sytuacji nieustannie się
do kogoś porównujemy, przykładamy nadmierną wagę do rywa­
lizacji lub mamy poczucie wyższości. Taka postawa nie przybli­
ża nas do osiągnięcia celu, jakim są zjednoczenie, miłość i goto­
wość do udzielania pomocy.

W trzecim rozdziale Dziejów Apostolskich (Dz 3,6) św. Piotr tak


mówi do chromego człowieka: „Nie mam srebra ani złota, ale co
mam, to ci daję..Słowa te uczą wrażliwości na potrzeby bliź­
nich. Obyśmy pragnęli dawać to, co dać możemy, ufając, że to,
co dajemy, może być prawdziwym błogosławieństwem.

Mogę ofiarować czas.


Mogę ofiarować miłość, wsparcie i zrozumienie.
Pomaganie
Mogę ofiarować cierpliwość i współczucie. innym
Mogę ofiarować dar radości i śmiechu.
73
Mogę ofiarować słowa zachęty i moje towarzystwo.
A co najważniejsze: mogę ofiarować modlitwę, pozwalając, by
Duch Święty, który wspiera i dodaje otuchy, udzielał konieczne­
go pocieszenia.
Możemy oferować innym pomoc z radością płynącą prosto z ser­
ca przepełnionego Bożą miłością.

Wrodzone zdolności są darem od Boga. Od nas jednak zależy,


jaki zrobimy z nich użytek. Powinniśmy robić wszystko, aby je
rozwijać. Człowiek, który potrafi w pełni wykorzystać swoje ta­
lenty - przede wszystkim niosąc pomoc i miłość tym, którzy jej
najbardziej potrzebują — zostanie nagrodzony i odniesie sukces.

Zawsze oczekuj tego, co najlepsze, a dzięki pozytywnemu


nastawieniu dostrzeżesz mnóstwo możliwości
John Templeton

Śnieżne burze mogą być bardzo niebezpieczne. To fakt. Mróz,


śnieg, gołoledź, śliskie drogi stanowią zagrożenie nawet dla naj­
bardziej doświadczonych kierowców. Czasami zamarza akumu­
lator i trudno uruchomić samochód, a czasami trzeba usunąć
śnieg, zanim ruszy się w drogę. Zimą często zamyka się szkoły,
aby nie narażać uczniów na niebezpieczeństwo. Ale przecież ta
niespodziewana przerwa w środku tygodnia jest powodem do
radości dla wielu dzieci! Ludzie kochający zabawę wynajdują
tysiące sposobów spędzania czasu na puszystej bieli, zjeżdżają
na sankach, nartach lub innych sprzętach. Inni rzucają się śnież­
kami lub lepią bałwana. Dla ucznia, który z niecierpliwością śle­
dził prognozy pogody, analizując je dokładniej niż meteorolog,
śnieżny dzień nie jest żadnym problemem. Pełne optymizmu
Pomaganie oczekiwanie zamienia niedogodność w okazję do radości.
innym
Oczywiście, czasami zdarza się naprawdę trudny problem. Na
74 przykład znalezienie rozwiązania w skomplikowanym projek­
cie inżynieryjnym dotyczącym wartej miliony dolarów inwe­
stycji budowlanej z pewnością jest bardziej stresujące niż bi­
lansowanie książeczki czekowej. Musimy przecież dotrzymać
wyznaczonych terminów, a do tego dochodzi obawa, czy po-
dołamy zadaniu, od którego zależy utrzymanie pracy, zabez­
pieczenie przyszłości i bezpieczeństwo wielu ludzi. Kiedy znaj­
dujemy się pod tak ogromną presją, możemy odnieść wraże­
nie, że problem nas przerasta i w ogóle nie mamy ochoty się
z nim mierzyć. Kwestionujemy swoje zdolności. Wątpliwości,
niepewność oraz poczucie niekompetencji sprawiają, że prosty
problem rośnie w naszych oczach do niebotycznych rozmiarów
i wydaje się bardziej skomplikowany, niż jest w rzeczywistoś­
ci. Kiedy lawina negatywnych uczuć stanowi realne zagrożenie,
trudno wyobrazić sobie świetną zabawę na narciarskim stoku!
Zwykłe kretowisko wydaje się olbrzymią górą, która jest prze­
szkodą, a nie wyzwaniem dla naszych zdolności i umiejętności.
Lęk, który w napiętych sytuacjach zajmuje nasze myśli, spra­
wia, że nie dostrzegamy rozwiązań i nie potrafimy podjąć zde­
cydowanych działań.

Hellen Keller, głuchoniema pisarka amerykańska, z pewnością


nie miała łatwego życia. Negatywne emocje nie stały się jednak
dla niej pretekstem do użalania się nad sobą. Pomyślcie, jak wiel­
kie musiały być oczekiwania i nadzieje, które pozwoliły jej wy­
rwać się z więzienia ciemności i ciszy. Helen prowadziła wykła­
dy w całych Stanach Zjednoczonych, odpowiadając na pytania
słuchaczy, którzy porozumiewali się z nią za pośrednictwem jej
nauczycielki, Annie Mansfield Sullivan. Podczas jednego z wy­
kładów ktoś zapytał ją: „Czy kiedy kładzie się Pani spać, zamyka
Pani oczy?”. Pisarka odpowiedziała: „Nie wiem. Jeszcze nigdy
nie udało mi się nie zasnąć, aby to zobaczyć”. Doskonałym we­
wnętrznym wzrokiem dostrzegała światło, które wskazywało jej Pomaganie
drogę do przezwyciężenia fizycznych ułomności. Kształtowała innym
swoje życie z większą kreatywnością niż niejeden człowiek, któ­
75
ry nie ma problemów ze wzrokiem czy słuchem.

W każdej sytuacji szukajcie tego, co najlepsze, a z pewnością


znajdziecie sposób, aby przemienić problem w większe dobro.
Dziękujcie Duchowi, który działa dla was i poprzez was.
Małe rzeczy wiele znaczą
Edith Linderman

Pewnego ranka w godzinach szczytu w dużym mieście w tunelu


utknęła ciężarówka. Kierowca o kilka centymetrów pomylił się
w ocenie wysokości wjazdu i samochód nie mógł się ruszyć ani
do przodu, ani do tyłu. Po chwili na miejscu zdarzenia pojawiła
się policja. Zgromadził się także spory tłum gapiów. Wezwano
inżynierów, którzy mieli opracować najlepszy sposób wydosta­
nia samochodu z pułapki. W całym tym zamieszaniu do kierow­
cy podszedł mały chłopiec i powiedział:

- Proszę Pana, ja wiem, jak może Pan wyjechać.


— Jasne, jasne. Wszędzie sami eksperci! — warknął zniecierpli­
wiony kierowca.
- Po prostu niech Pan wypuści trochę powietrza z opon.

Po kilku minutach do tego samego wniosku doszli inżynierowie.


Kilka centymetrów wystarczyło i ciężarówka gładko przejechała
przez tunel. Rozwiązanie było tak proste, tak „małe”, że trudno
było je dostrzec.

Niektóre problemy mają banalnie proste rozwiązania. W ciem­


nościach nawet płomień jednej świeczki zmienia bardzo wiele.
Zastanówmy się, na przykład, nad naturą przyjaźni. Pragnie­
nie bycia łubianym, popularnym wśród znajomych i współpra­
cowników jest naturalną potrzebą. Często jednak z powodu ja­
kiejś błahostki nie potrafimy nawiązywać przyjacielskich relacji.
Pomaganie A może wystarczyłaby drobna poprawa charakteru, dzięki której
innym stalibyśmy się bardziej atrakcyjni i łatwiej byłoby nam znaleźć
przyjaciół.
76
Zastanówmy się, czy inni nie uważają nas za zarozumialców,
którzy zbytnio skupiają się na sobie. Zadzieranie nosa z pew­
nością nie ułatwia nawiązywania przyjacielskich relacji. Ludzie
na ogół nie lubią towarzystwa osób, które ciągle mówią o sobie.
Pozbądźcip się egoistycznego „Ja” ze swojego słownika, a może
się okazać, że swobodnie przejedziecie przez tunel prowadzący
do przyjaźni.

A może macie skłonność do jakichś zachowań, które odstręczają


przyjaciół? Może nadmiernie krytykujecie innych, wypowiada­
cie złośliwe uwagi za ich placami lub w szerszym gonie opowia­
dacie o sprawach, które są dla nich krępujące?

A może brak wam autentycznego zainteresowania innymi? Czy


naprawdę lubicie, kiedy znajomi zdobywają zaszczyty i uzna­
nie? Czy z całego serca cieszycie się, kiedy sprzyja im szczęście?
Czy dajecie im odczuć, że naprawdę wam na nich zależy i cie­
szycie się z ich przyjaźni?

Uczciwa, rzetelna introspekcja to jedyny sposób, aby sprawdzić,


czy jakaś cecha charakteru nie utrudnia nam nawiązywania
przyjaźni. Aby zdobyć przyjaciela, trzeba chcieć zostać przyjacie­
lem. Poświęćmy więc chwilę na przyjrzenie się sobie w lustrze,
a następnie zróbmy wszystko co konieczne, abyśmy stali się ta­
kimi przyjaciółmi, jakich chcielibyśmy mieć. Czerpanie radości
z błogosławieństw życia może zależeć od „jednej małej rzeczy”.

Stary kamieniarz budował mur, który dzięki naturalnemu wy­


glądowi był bardzo piękny. Właściciel przechadzający się po po­
siadłości zauważył, że rzemieślnik układa małe kamienie z rów­
ną pieczołowitością, co duże. Podszedł więc bliżej i zapytał:

— Przyjacielu, czy budowa nie szłaby o wiele szybciej, gdybyś


wykorzystywał więcej dużych kamieni?
Pomaganie
— O tak, proszę Pana, z pewnością — odpowiedział starzec. — Nie innym
zależy mi jednak na szybkości, lecz na trwałości i pięknie.

Po chwili zastanowienia dodał:


77

— Szanowny Panie, z kamieniami jest jak z ludźmi. Wiele drob­


nych podtrzymuje kilka wielkich. Jeżeli zapomni się o małych
kamieniach, duże nie będą miały się na czym oprzeć i upadną!
W życiu jest podobnie. Wiele małych, pięknych myśli i uczuć,
które tworzą spójną całość, zaprowadza w życiu porządek i har­
monię.

Można być częścią problemu lub częścią rozwiązania


Eldridge Cleaver

Mówi się, że ludzi można podzielić na dwie kategorie: takich,


którzy dostrzegają problem, definiują go i opisują, skarżą się na
niego, a ostatecznie stają się jego częścią; oraz takich, którzy wi­
dząc problem, natychmiast szukają rozwiązania. Dla człowieka
koncentrującego się na problemie życie jest nieustanną drogą pod
górę. Natomiast osobom, które szukają rozwiązań, życie oferuje
mnóstwo wspaniałych okazji do rozwoju. Od nas samych zależy,
w jaki sposób zareagujemy na sytuacje życiowe.

Bardzo łatwo stać się częścią problemu. Jeżeli skupiamy uwa­


gę na sprzecznych faktach i różnych scenariuszach zdarzeń,
znajdziemy mnóstwo powodów, które uniemożliwią nam osiąg­
nięcie danego celu. Znacznie trudniej jest zachować umysło­
wą dyscyplinę, która pozwala znaleźć wyjście z najtrudniejszej
sytuacji. To, co dla ludzi „problemowych” jest przeszkodą nie
do przezwyciężenia, dla ludzi szukających rozwiązania staje się
okazją do rozwoju.

Pewnego razu dwaj mężczyźni szli nocą przez las. Z powodu


ciemności nie widzieli drogi przed sobą. Nagle obaj wpadli do
Pomaganie
głębokiego dołu luźno przykrytego krzakami i liśćmi. Wydawało
innym
się, że nie wydostaną się stamtąd bez pomocy z zewnątrz. Jeden

78 z mężczyzn zaczął użalać się nad ich pechem, ukrył twarz w dło­
niach i nic nie robił. Drugi natychmiast postanowił szukać drogi
wyjścia. Wyciągając na oślep ręce, natrafił na długi korzeń zwi­
sający u jednej ze ścian dołu. Wkrótce wydostał się na górę, po
czym wyciągnął rękę, aby uratować lamentującego przyjaciela.
Być może nigdy nie znajdziecie się w tak ekstremalnym poło­
żeniu. Pamiętajcie jednak, że w każdej sytuacji — teraz i w przy­
szłości — sukces lub porażka zależeć będą wyłącznie od waszych
decyzji. Załóżmy na przykład, że nadarza wam się okazja do
plotkowania, możecie przyłączyć się do obgadywania kolegi
z pracy lub czujecie pokusę, aby zlekceważyć politykę firmy tylko
dlatego, że wszyscy to robią. W każdych okolicznościach możecie
być częścią problemu albo częścią rozwiązania. Wybór, którego
dokonacie, może mieć ogromny wpływ na waszą przyszłość.

Zróbcie więc postanowienie, że zawsze będziecie szukać rozwią­


zań. Pamiętajcie, że aby zostać osobą dostrzegającą problemy,
nie trzeba odwagi, geniuszu ani wysiłku. Natomiast umiejętność
znajdowania rozwiązań podnosi poczucie własnej wartości, po­
zwala uwierzyć w siebie, a czasami może wzbudzić podziw i sza­
cunek. Ludzie doceniają osoby, które potrafią wszystko załatwić.
Pozytywne nastawienie, wytrwałe dążenie do celu mogą też być
dla innych inspiracją do podjęcia wzmożonych działań.

Pewien mądry kierownik postawił na swoim biurku tabliczkę


z pytaniem: „Co proponujesz?”. W ten sposób skłonił pracow­
ników do przyjmowania postawy umożliwiającej znajdowanie
rozwiązań. Kiedy w firmie szukano nowych lepszych sposobów
osiągnięcia jakiegoś celu, zachęcał asystentów, aby swoje wypo­
wiedzi zaczynali od słów: „Czy byłoby lepiej, gdyby...”. Czy
zgodzicie się, że takie pobudzające do myślenia nastawienie po­
zwala dostrzec nowe możliwości?

Pomaganie
Klepnięcie po plecach często daje lepsze rezultaty innym
niż kopniak w tylnią część ciała
William Juneau 79

Pod koniec lat sześćdziesiątych i na początku lat siedemdzie­


siątych XX wieku Texas Education Agency w Stanach Zjedno­
czonych rozpoczęła realizację programu, w ramach którego do-
świadczonych pracowników z danej branży zatrudniano w cha­
rakterze instruktorów nauki zawodu. Przyjęto założenie, że taka
metoda będzie szybsza i skuteczniejsza niż szkolenie zawodowe
wykwalifikowanych nauczycieli. Program okazał się wielkim
sukcesem, a niektórzy pracownicy stosowali naprawdę ciekawe,
innowacyjne metody nauczania.

W ich gronie znalazł się doświadczony murarz i stolarz, który


podjął się nauczania zawodów budowlanych. Dowiedział się, że
w jego klasie będą uczniowie, którzy mają trudności z nauką,
więc nie należy się po nich wiele spodziewać. Pouczono go tak­
że, że nie powinien się z nimi zaprzyjaźniać, ponieważ nie będą
uczyli się od kogoś, kto pozwala im na zbytnią poufałość.

Takie nastawienie nie odpowiadało temu człowiekowi. Nie po­


trafił przyjąć zdystansowanej, formalnej postawy wobec uczniów.
Wzmagał dyscyplinę, kiedy było to konieczne, ale lata doświad­
czenia nauczyły go, że ludzie pozytywnie reagują na dobre
traktowanie, a kiedy traktuje się ich źle, odpowiadają tym sa­
mym. Uważał, że w pracy każdego ucznia można znaleźć coś
pozytywnego, przecież już sam fakt podjęcia wysiłku zasługu­
je na pochwałę. Podkreślał więc te rzeczy, które uczniowie wy­
konywali dobrze, i podpowiadał, w jaki sposób mogą poprawić
swoje umiejętności. Został ich przyjacielem, dzięki czemu udało
mu się wiele osiągnąć.

W ostatnim roku uczenia tej klasy dziewięciu spośród dwudzie­


stu siedmiu uczniów weszło do stanowych finałów konkursu za­
wodowego. Czterech zdobyło pierwsze nagrody w swoich kate­
Pomaganie
innym goriach. Większość znalazła dobrą pracę po ukończeniu szkoły.
Sukcesy w szkole dały im pewność siebie, a nauczyciela zapa­
80 miętali jako przyjaciela, któremu nie byli obojętni.
Okazujmy uznanie i pomoc ludziom, którzy nam pomogli
John Templeton

Kiedy inni ludzie w istotny sposób przyczyniają się do naszych


sukcesów, powinniśmy docenić ich wkład. Podczas prób do fil­
mu Jumbo amerykański scenarzysta i reżyser Charles Lederer
przyglądał się scenie, w której aktor komediowy Jimmy Durante
próbuje niezauważenie przejść ze słoniem obok szeryfa wręcza­
jącego nakaz zajęcia majątku. „Szeryf mógłby zapytać: «Dokąd
Pan idzie z tym słoniem?» - zaproponował Ledere. — Jimmy
mógłby na to odpowiedzieć: «Z jakim słoniem?»”. Sugestia zo­
stała przyjęta, a żart wywołał największe salwy śmiechu. Scena­
rzyści Ben Hecht i Charles MacArthur docenili wkład swojego
przyjaciela, zamieszczając w napisach końcowych następującą
notkę: „Żart autorstwa Charlesa Lederera”.

A oto kolejny piękny przykład docenienia otrzymanej pomocy.


Pod koniec XIX wieku pewien ważny członek brytyjskiego parla­
mentu spiesznie przedzierał się przez deszcz i mgłę, aby wygłosić
bardzo ważne przemówienie w posępnej szkockiej wiosce. Kiedy
znajdował się jeszcze wiele mil od celu podróży, powóz musiał
zjechać z drogi i ugrzązł w błocie. Mimo ogromnych wysiłków
konie i woźnica nie byli w stanie wydobyć pojazdu. Przemówienie
miało tak duże znaczenie, że sam angielski arystokrata, ubrany
w elegancki strój, starał się pomóc. Bez skutku. Powóz ani drgnął.

Szczęśliwym zbiegiem okoliczności młody szkocki farmer pro­


wadził właśnie tamtędy zaprzęg konny. Zaoferował pomoc zre­
zygnowanemu parlamentarzyście. Ostatecznie powóz z wiel­ Pomaganie
kim trudem udało się wydobyć z błota. Chłopak zdecydowanie innym

odmówił przyjęcia pieniędzy za udzieloną pomoc oraz za za­


81
brudzone i zniszczone ubranie. Anglik zapytał więc, kim chciał-
by zostać, kiedy dorośnie.

„Lekarzem, proszę Pana, chciałbym być lekarzem” - odpo­


wiedział chłopiec. Zrobiło to na arystokracie duże wrażenie,
a ponieważ był bardzo wdzięczny za okazaną mu życzliwość,
powiedział: „W takim razie pomogę ci”. I oczywiście dotrzymał
słowa. Umożliwił chłopcu naukę na uniwersytecie.

Ponad pół wieku później Winston Churchill podczas pobytu


w Maroku poważnie zachorował na zapalenie płuc. Zycie ura­
tował mu nowy lek o nazwie penicylina, który kilka lat wcześ­
niej odkrył lekarz pochodzenia szkockiego Aleksander Fleming.

To właśnie Fleming pomógł angielskiemu parlamentarzyście


w ciemną, deszczową noc pół wieku wcześniej. A kim był ów
parlamentarzysta? Otóż był nim nie kto inny jak ojciec Winsto-
na Churchilla Randolph!

Miło jest być osobą ważną,


ale o wiele ważniejsze jest być miłym człowiekiem
John Templeton

Jeżeli stajemy się „podwórkowymi rozrabiakami”, ludzie przypusz­


czalnie spełniają nasze zachcianki nie dlatego, że wierzą w nas lub
w naszą sprawę, lecz dlatego, że boją się nam przeciwstawić. Jed­
nak takie życie jest zbudowane na chwiejnych podstawach. Za­
wsze bowiem znajdzie się ktoś, kto nie może doczekać się, aż po­
winie nam się noga. Żywot podwórkowego rozrabiaki trwa dopó­
ty, dopóki inny, silniejszy rozrabiaka nie zajmie jego miejsca albo
dopóki nie nauczy się, że uprzejmością więcej osiągnie w życiu.

Człowiek otrzymuje od innych to, co sam daje z siebie. Jeżeli je­


Pomaganie steśmy hojni, kochający, uczciwi i otwarci, ludzie odwzajemnią
innym się tym samym. Ludzkiego poważania nie zdobywa się zastra­
szaniem, lecz uczynkami, które dowodzą naszego zaangażowa­
82 nia. Zycie utkane ze złotej nici troski o innych ma naprawdę
wysoką wartość.

Czy zdarzyło wam się widzieć w jakimś człowieku niewiary­


godny potencjał — możliwości lub umiejętności, których on sam
nie dostrzegał? Kiedy zwracacie mu na to uwagę, pobudzacie do
życia jakiś piękny talent czy dobrą cechę charakteru, które już
wcześniej musiały istnieć w was samych.

Z ponad pięćdziesięcioletniego doświadczenia wiem, że im


wyższy szczebel kierowniczej drabiny wielkich korporacji, tym
większy odsetek miłych ludzi. Zauważyłem również, że ludzie
na wysokich stanowiskach częściej aktywnie uczestniczą w ży­
ciu religijnym. Być może między innymi dlatego zaszli tak wy­
soko. Prawdopodobnie zrozumieli, że miło jest być ważną oso­
bą, ale o wiele ważniejsze jest być miłym człowiekiem.

Uczynnością zyskamy więcej niż uporem


Autor nieznany

Czy potraficie współpracować z innymi, czy zawsze musicie po­


stawić na swoim? Czy dobrze wam się pracuje pod kierownic­
twem innych ludzi i realizuje cudze pomysły? Jeżeli w każdej sy­
tuacji staramy się narzucić innym swoją wolę, może się zdarzyć,
że zatamujemy przepływ dobra w naszym życiu. Jeżeli natomiast
pozwałamy innym na swobodne wyrażanie pomysłów, dopusz­
czamy ich do udziału w planowaniu i zarządzaniu, otwieramy
się na różne idee i nowe prądy, które niesie strumień życia.

Ścięte drzewa przeznaczone do obróbki spławia się rzeką do


tartaku. Kłody czasami zatrzymują się na skałach lub innych
przeszkodach. Zahaczają o nie kolejne spławione drzewa, osta­
tecznie tworząc ogromny zator. W tej sytuacji, aby ponownie Pomaganie
popchnąć drzewa w dół rzeki, trzeba użyć dynamitu. Wybuch innym
wprawdzie usuwa zator, ale jednocześnie znaczną część drewna
zamienia w nieprzydatną stertę wiór, powodując ogromne straty.
83
Upieranie się przy swoim zdaniu może zablokować przepływ
dobra w naszym życiu, podobnie jak zator blokuje spływ drzew.
Co się wówczas dzieje? Zycie — niczym drwal, który dynamitem
rozsadza zator — wykorzysta jakąś osobę lub zdarzenie, aby wy­
sadzić nas z miejsca, w którym utknęliśmy. Rezultaty są czę­
sto bolesne i powodują wiele zniszczeń. Im mocniej opieramy
się prądowi życia, tym bardziej narażamy się na przykre kon­
sekwencje. Im więcej kłód zablokuje się w zatorze, tym więcej
środków wybuchowych potrzeba do ich uwolnienia.

Kiedy się z kimś nie zgadzamy, używane przez nas argumenty


często wyraźnie pokazują drugiej osobie, że chcemy przeforso­
wać własny punkt widzenia. W takiej sytuacji może wywiązać
się walka między dwiema sprzecznymi postawami. Takiego typu
nastawienie nie sprzyja otwartości, lecz sprawia, że człowiek za­
myka na nas swoje serce.

Stanowczo zbyt często bierzemy życiowe okoliczności za coś


oczywistego. Przyzwyczajamy się do ograniczeń, które sami so­
bie narzuciliśmy. Dryfujemy od jednego zatoru do drugiego,
pozwalając, aby życiowe siły rozsadzały nasz świat, osłabiając
nasz wewnętrzny potencjał. Możemy jednak podjąć współpracę
z siłami życia, aby coraz lepiej rozumieć, kim jesteśmy i kim
możemy być. Musimy jednak być gotowi do przyjęcia nowe­
go punktu widzenia na nasze obecne postawy, umieć zmieniać
zdanie, przemyśleć wszystko raz jeszcze, dokonywać nowych
wyborów. Musimy zamienić upór w gotowość do współpracy.
Z miejsca, w którym aktualnie jesteśmy, zawsze można wyru­
szyć w nową podróż.

Siły woli, czyli siły umysłu, która pozwala ze spokojem przyjmo­


wać tak sukcesy, jak porażki, nie należy mylić z chęcią narzuca­
Pomaganie
nia własnej woli, czyli z domaganiem się bezwarunkowego speł­
innym
nienia osobistych zachcianek.
84
ROZDZIAŁ PIĄTY

Nauka

Pomyłki są źródłem mądrości -


uczmy się na własnych błędach
J. Jelinek

stnieje różnica między zdobywaniem wiedzy a posiada-


Ew W niem mądrości. Wiedzę zdobywa się na uniwersytecie,
uEc-nal podczas podróży, dzięki relacjom z ludźmi, przeczyta­
nym książkom i poprzez inne działania. Ale czy to znaczy, że
zdobywamy mądrość?

Kiedy w Talmudzie pada pytanie: „Kto jest mądry?”, odpowiedź


brzmi: „Ten, kto uczy się od wszystkich”. Człowiek, który chce
posiąść mądrość, musi zawiesić własne przekonania, odłożyć na
bok uprzedzenia i zachować otwarty umysł. Trzeba rozszerzać
zainteresowania, zdobywając wiedzę w różnych dziedzinach,
nawet narażając się na śmieszność i zażenowanie. Czy umiemy
przyznać, że nie wiemy wszystkiego, i wciąż jesteśmy gotowi się
uczyć? Uczenie się jest korzystnym procesem, który polega tak­
że na popełnianiu błędów. Prawdziwą mądrość posiada ten, kto Nauka

przyznaje, że im więcej wie na dany temat, tym bardziej staje się


85
on dla niego interesujący i tym więcej pozostaje do nauczenia się.

Przypuszczam, że czytelnicy niejednokrotnie słyszeli od kogoś


następującą deklarację: „Dostałem nauczkę, nigdy już tego nie
zrobię!”. Zbyt rzadko natomiast słyszymy kolejną wypowiedź:
„To była wspaniała lekcja. Cieszę się, że stało się tak, jak się sta­
ło, chociaż nie było to dla mnie przyjemne. Teraz rozumiem,
dlaczego doświadczyłem cierpienia. Ta świadomość pozwala mi
zmienić swoje postępowanie, abym nie popełnił tego samego
błędu po raz drugi”. Osoba, która wypowiada takie słowa, od­
ważnie przyznaje, że ponosi odpowiedzialność za to, co się stało.
Wie, że naprawdę może dokonać innego wyboru, o ile jest przy­
gotowana na każde wyzwanie, niezależnie od tego, czy daną sy­
tuację ocenia negatywnie, czy pozytywnie.

Człowiek mądry zawsze jest odważny. Odwagę często utożsa­


mia się ze śmiałością, czyli fizyczną sprawnością i nieustraszo­
ną postawą w walce lub w sporcie. Istnieją jednak różne formy
śmiałości, które czasami dostrzegamy tylko my sami, kiedy zma­
gamy się ze swoimi wadami. Jeżeli odważnie uznajemy swój
udział w doświadczeniach życiowych, które sami uznajemy za
błędy, zdobywamy mądrość pozwalającą nam lepiej wykorzystać
podobne doświadczenia w przyszłości. Gotowość do uczciwej,
odważnej oceny samego siebie może być pierwszym i najważ­
niejszym krokiem na drodze do mądrości.

Kto nie przełyka porażek, nie czuje ich goryczy


Ted Engstrom

Wszyscy doświadczamy niepowodzeń. Im częściej podejmuje­


my ryzyko, wypróbowując nowe metody lub opowiadając się
za nową koncepcją, tym większe prawdopodobieństwo, że do-
Nauka znamy porażki — przynajmniej w krótkiej perspektywie. Nie-
-------- łatwo odnieść sukces, kiedy po raz pierwszy podejmujemy się
86 nowego, ambitnego zadania. Strach przed ewentualną porażką
wzmacnia wątpliwości. Jeżeli jednak nie odważymy się zrobić
kroku naprzód, na zawsze utkniemy w jednym miejscu. Rozwój
wymaga gotowości do podejmowania ryzyka. Jeżeli niemowlę­
ta bałyby się niepowodzeń, mało które nauczyłoby się chodzić
i mówić. Nauka chodzenia wymaga bowiem akceptacji upad­
ków, zadrapanych kolan, siniaków i stłuczeń. Konfucjusz po­
wiedział: „Największy powód do dumy ma nie ten, kto nigdy
nie upadł, ale ten, kto zawsze potrafi się podnieść”.

Każdy człowiek - niezależnie od okoliczności, pozycji spo­


łecznej, etapu życia - może zmienić się na lepsze. Musi jednak
uwierzyć, że dzięki myślom i uczynkom jest w stanie osiągnąć
wszystko, co sobie zamierzył. Strach i wahanie paraliżują umysł
i są pożywką dla czarnowidztwa. Osłabiają zarówno umysł, jak
i ciało, sypią piach w oczy, ukrywając potężne duchowe siły, któ­
re drzemią w człowieku.

Duchowa siła wszechświata nie wie, czym są porażka i niepo­


wodzenie. Ile razy byliście już na „samym dnie”, lecz podnie­
śliście się dzięki życzliwości, ciepłym myślom i słowom otuchy
przyjaciela, który pomógł wam odzyskać wiarę w wasze czło­
wieczeństwo? Wytrwaliście przypuszczalnie właśnie dlatego, że
ktoś w was wierzył. Cóż, to tak samo dobry powód do kontynu­
owania walki jak każdy inny. W chwilach niepowodzeń chyba
najbardziej potrzebujemy odwagi, a jednocześnie właśnie wtedy
najtrudniej jest nam ją w sobie odnaleźć. Każdy człowiek ma
wrodzone prawo do wyrażania siebie w zdrowy, dający szczęście
i przynoszący powodzenie sposób. Ekspresja swojego prawdzi­
wego ja może jednak być trudna, kiedy się boimy i towarzyszy
nam poczucie klęski. Autentyczna odwaga to koncepcja ducho­
wa, która ma źródło w umyśle Boga. Kiedy człowiek z całego
serca pragnie odwagi — wierzy w nią i poszukuje jej tak długo,
aż stanie się ona świadomą częścią jego natury - wtedy potrafi
radzić sobie w trudnych sytuacjach. Nauka

Podobno Thomas Edison podjął ponad tysiąc nieudanych prób, gy


zanim wynalazł żarówkę. Ktoś zapytał go kiedyś, czy wszyst­
kie te niepowodzenia nie zniechęciły go i czy nie przychodziło
mu do głowy, że powinien się poddać. Edison miał na to odpo­
wiedzieć: „Porażki to były kroki w drodze. Przy każdej kolejnej
próbie odkrywałem sposób, w jaki nie tworzyć żarówki. Zawsze
lubiłem się uczyć, także na własnych błędach”.

Innymi słowy, Edison nie odnosił sukcesu za każdym razem.


Nie pozwolił jednak, by myśl o porażce zadomowiła się w jego
umyśle. Jest ogromna różnica między powiedzeniem „Nie uda­
ło mi się” a stwierdzeniem „Jestem nieudacznikiem”. Przełknąć
porażkę, to uwierzyć, że to, co się zrobiło (i to, czego nie udało
się zrobić), wpływa na to, kim się jest.

Kiedy czujemy gorycz porażki, osłabiamy zdolność skutecznego


funkcjonowania. Każdy wielki przywódca, sportowiec, odkryw­
ca, myśliciel, wynalazca lub biznesmen popełniał takie czy inne
błędy. Wielkość tych ludzi wynikała jednak z faktu, że ani siebie,
ani innych nie obarczali winą za swoje niepowodzenia. Błędy po
prostu uświadamiały im, co muszą poprawić w swoim działa­
niu. Wiedzieli, że niepowodzenie to stan przejściowy i nie musi
oznaczać klęski.

Trzeba nauczyć się wykorzystywać przeciwności losu


Autor nieznany

Czy jest coś, co was niepokoi, lub ktoś, kto was niepokoi? Czy
chcielibyście, aby z waszego życia zniknęły jakaś irytująca osoba
lub trudna sytuacja? A jaki macie stosunek do przeszłych i obec­
nych doświadczeń? Czy w najbliższej przyszłości musicie stawić
czoła trudnej sprawie, której wolelibyście uniknąć?

Cudownej lekcji dostarcza nam historia z życia Abrahama


Nauka
Lincolna. Kiedy Lincoln sprawował urząd prezydenta Stanów
88 Zjednoczonych, miał w swoim otoczeniu doradcę, który zawsze
wynajdywał sposoby, aby podważyć lub przeciwstawić się jego
działaniom. Jeżeli Lincoln popierał jakąś sprawę, można było
być pewnym, że wspomniany człowiek się jej sprzeciwi. Ta sy­
tuacja trwała już dość długo. Wreszcie jeden z przyjaciół prezy-
denta zapytał go, dlaczego nie zastąpi tego doradcy kimś bar­
dziej ugodowym. W odpowiedzi Lincoln przytoczył następującą
historyjkę ze swojego życia.

Pewnego dnia, przechadzając się wiejską drogą, zobaczył rol­


nika orającego pole konnym pługiem. Podszedł bliżej, aby się
przywitać. Wtedy zauważył dużą muchę na boku konia, która
najwyraźniej gryzła go i uprzykrzała zwierzęciu życie. Lincoln
zamachnął się, żeby odpędzić owada, ale rolnik złapał go za rękę
i powiedział: „Nie rób tego, przyjacielu. Ten koń rusza się tylko
dzięki tej musze”.

Jeżeli zastanowicie się nad swoim życiem, być może przypomni­


cie sobie momenty, w których jakaś osoba była dla was bezwar­
tościowa i po prostu chcieliście się jej pozbyć. Czasami dopiero
z perspektywy czasu dostrzegamy, że sytuacja, która wydawała
się nam irytująca, w rzeczywistości była ukrytym błogosławień­
stwem. Czy życie nie byłoby bardziej radosne i nie miałoby wię­
cej sensu, gdybyśmy trudne sytuacje i irytujące osoby uznawali za
ukryte błogosławieństwa? Jeżeli spojrzymy dość głęboko, może
dostrzeżemy w trudnych doświadczeniach bodźce do rozwoju
i zmiany na lepsze. Kto wie, czy nie okaże się, że są to takie na­
przykrzające się muchy, dzięki którym nadal idziemy naprzód!

Oto jedna z najważniejszych prawd, których mogą nauczyć


nas trudne życiowe wyzwania: wyzwania są dla nas okazją do
rozwoju i źródłem łask. Jeżeli staramy się unikać tego rodzaju
doświadczeń, dobrowolnie rezygnujemy z łask, które się z nimi
wiążą. Często zapominamy o prawach działania umysłu oraz
o zasadzie przyczyny i skutku. Gdyby dane doświadczenie nie Nauka
było nam z jakiegoś powodu potrzebne, nie doszłoby do niego.
A przynajmniej nic by nas ono nie obchodziło! Przeżylibyśmy tę
89
sytuację z pewnością siebie i pogodą ducha.

Jako przejaw działania Boga człowiek zawsze będzie większy


od problemu, który musi rozwiązać. Kiedy dopadają nas strach
i zwątpienie, kiedy buntujemy się przeciw rzeczywistości, zróbmy
użytek z bardzo skutecznego narzędzia. Przypomnijmy sobie tę
prostą prawdę: to wszystko spotkało mnie, abym mógł otrzymać
błogosławieństwo. Wydarzenia, które z pozoru wydają się bez­
sensowne, często służą rozwojowi. W Piśmie Świętym znajduje­
my zapewnienie, że „Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdzia­
ła we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8,28). Przypomnijcie sobie
sytuacje, w których z pozornie najgorszego scenariusza zdarzeń
wynikło absolutne dobro dla ludzi, którzy w tę prawdę uwierzyli.

Nauczyciele są wszędzie dokoła


Ken Keyes

Czy chcielibyście poznać najwspanialszego nauczyciela na świe­


cie? Takiego, który nauczyłby was tego, co w danym momencie
jest wam najbardziej potrzebne? Jeżeli tak, to po prostu rozejrzyj­
cie się dokoła. Nauczyciele są wszędzie. Zycie jest tak urządzo­
ne, aby uczyć nas tego, czego potrzebujemy. Każdy człowiek —
czy zdaje sobie z tego sprawę, czy nie - posiada wewnętrzną mą­
drość, dzięki której potrafi odszukać nauczycieli i zrozumieć, co
chcą mu przekazać.

Szukajcie nauczycieli wśród najbliższych: w rodzinie, w gronie


przyjaciół, w pracy. Ludzie, z którymi spędzacie najwięcej cza­
su, mogą wam wiele powiedzieć o was samych. W jaki sposób?
Przede wszystkim to, co dostrzegamy u innych, często odzwier­
ciedla pewien aspekt naszej osobowości. Nieraz podziwiamy
Nauka u innych cechy, które sami posiadamy, tylko ich nie dostrzegamy.

90 I odwrotnie: to, czego najbardziej nie lubimy u innych, często


również odzwierciedla jakąś cechę naszego charakteru, której
nie byliśmy świadomi. Dzieje się tak przede wszystkim wtedy,
kiedy nasze uczucia wobec drugiej osoby — zarówno negatywne,
jak i pozytywne — są bardzo silne. Ludzie mogą być naszymi na-
uczycielami niekoniecznie dlatego, że coś potrafią lub wiedzą,
lecz także dlatego, że reagujemy na nich w określony sposób.
Innymi słowy, mogą pełnić funkcje zwierciadeł, w których do­
strzegamy swoje rzeczywiste odbicie.

Również sposób, w jaki ludzie nas odbierają, może podnosić po­


ziom naszej wiedzy o sobie. Nie znaczy to, że jeśli nie cieszymy
się popularnością, jesteśmy „źli”, a fakt, że lubi nas wiele osób,
niekoniecznie musi dowodzić naszej „dobroci”. Oczywiście lu­
dzie sami decydują, jak na nas zareagują, ale ich reakcje napraw­
dę mogą nas czegoś nauczyć. Szczególnie wtedy, kiedy zauwa­
żamy, że większa liczba osób reaguje w podobny sposób.

Możemy się także uczyć od innych, zwracając uwagę na cechy


charakteru ludzi, z którymi się zaprzyjaźniamy. Czasami po­
trzeba odrobiny wyobraźni i empatii, aby pod powłoką nieśmia­
łości lub strachu dostrzec wewnętrzną osobowość. Kto wie, czy
w środku nie odnajdziemy dobra, które czeka, aby je wyzwo­
lić. Możemy zarówno uczyć, jak i czerpać naukę. Powtórzmy:
nie chodzi o to, żeby kogokolwiek oceniać dobrze lub źle, lecz
o to, aby przyznać, że w naszym wnętrzu jest coś, co pociąga nas
w tych ludziach, a ich przyciąga do nas.

Warto też zastanowić się, którym czynnościom poświęcamy naj­


więcej czasu. Czego może nauczyć was sposób, w jaki gospoda­
rujecie czasem? Przeanalizujcie swoje działania w innych dzie­
dzinach. Jak spędzacie czas wolny? Na co wydajecie najwięcej
pieniędzy? O czym najczęściej myślicie? Jakich uczuć najczę­
ściej doświadczacie? To wszystko - a właściwie wszystko dokoła
nas i w naszym wnętrzu — może nas wiele nauczyć. Nauka

Bywa, że doświadczamy trudności, przechodzimy kryzys, a na­ 91


wet stajemy wobec zdarzeń, które uznajemy za tragedię. W ta­
kich chwilach pamiętajmy, że potrafimy zmierzyć się z tym,
z czym mamy się zmierzyć, jeżeli wykorzystujemy siłę woli, która
daje nam moc, by ciągle iść naprzód. Nawet pozornie najcięższe
doświadczenie może być wspaniałą lekcją mądrości. Sokrates
miał powiedzieć: „Wyrocznia delficka orzekła, że jestem naj­
mądrzejszy wśród Greków. Z pewnością dlatego, że ja jeden
spośród wszystkich Greków wiem, że nic nie wiem”. Oto słowa
człowieka, który z pewnością umiał się uczyć. W rzeczywistości
bowiem każdy uczy się sam. Jeżeli życie będzie dla nas podręcz­
nikiem, a otaczający nas świat salą lekcyjną, sami dla siebie bę­
dziemy najwspanialszymi nauczycielami.

Więcej uczymy się wtedy, gdy przyjmujemy krytykę,


niż wtedy, gdy wydajemy wyroki
J. Jelinek

Kłótnie — jak wszystko w życiu — można kontrolować. Kiedy ktoś


się na nas złości lub niesłusznie nas krytykuje, mamy do wyboru
dwie możliwości: możemy się bronić lub wyciągnąć naukę z kon­
fliktowej sytuacji. Przybierając postawę obronną, często złościmy
się na drugą osobę, wysuwamy wobec niej różne oskarżenia i wy­
powiadamy słowa krytyki, nie słuchając, co ona ma nam do po­
wiedzenia. Nikt się niczego nie nauczy, jeżeli nie słucha.

Okryty złą sławą angielski sędzia George Jeffreys wyciągnął pew­


nego razu laskę w stronę człowieka, który właśnie miał być sądzo­
ny, i powiedział: „Koniec tej laski wskazuje łajdaka”. Oskarżony
spojrzał mu prosto w oczy i zapytał: „Który koniec, milordzie?”.

Jeżeli natomiast do rozwiązywania konfliktów zastosujemy me­


todę „wyciągania nauki”, nauczymy się zachowywać spokój
Nauka
w sytuacjach stresowych. Zmuszamy się do milczenia tak dłu­
92 go, aż dostrzeżemy punkt widzenia innych osób i pozwolimy
im wyrazić uczucia. Jeżeli zrezygnujemy z wysuwania kolej­
nych argumentów na obronę swojej pozycji, a zamiast tego za-
czniemy zadawać pytania prowadzące do wyjaśnienia nieporo­
zumień, może się okazać, że nasz przyjaciel mówi coś innego,
niż nam się wydawało. Może się też zdarzyć, że okazywany nam
gniew jest pozostałością po wcześniejszej kłótni albo jest skiero­
wany do kogoś innego i nie ma nic wspólnego z nami.

Czasami natłok wydarzeń odwraca naszą uwagę od spraw du­


chowych. W takich chwilach warto przez moment zastanowić
się nad twórczą energią, która stworzyła i podtrzymuje cały
wszechświat i wszystkie istoty, w tym każdego człowieka. Kiedy
nasze myśli popłyną w tym kierunku, niewiele miejsca zostanie
na krytykowanie i osądzanie innych ludzi.

W każdej chwili życia człowiek kształtuje swój charakter, który


determinuje jego przeznaczenie. Tworzymy aktualny stan rzeczy
dopóty, dopóki rosnąca świadomość siebie i zjednoczenia z inny­
mi ludźmi nie da początku nowemu sposobowi myślenia. Bycie
człowiekiem to między innymi świadomość swojej niedoskona­
łości. Nie musimy wychodzić z założenia, że głos sprzeciwu jest
atakiem na naszą wartość jako istoty ludzkiej. Możemy natomiast
wykorzystać go do sprawdzenia, czy nasze zachowanie lub spo­
sób myślenia nie wymagają zmiany. Ocenianie drugiego człowie­
ka może zniszczyć przyjaźń, natomiast gotowość do uczciwego,
otwartego wysłuchania siebie nawzajem umacnia ją.

Od umiejętności wyciągania nauki z doświadczenia


ważniejszy jest tylko brak tej umiejętności
John Templeton

Może właśnie dzisiaj znajdziecie mnóstwo okazji do wyrażenia


Nauka
siebie, osobistego rozwoju i doświadczania świata. Wielu ludzi
mówi o życiu. Niektórzy je kochają. Inni umniejszają jego war­ 93
tość. Ale są i tacy, którzy wyciągnęli naukę ze swoich doświad­
czeń i wiedzą już, że człowiek sam nadaje życiu kształt. Lekcje
wyciągnięte z dotychczasowych przeżyć niejednokrotnie po­
zwalają dostrzec ukryte możliwości w tak zwanej grze w życie.
Ponieważ „byliśmy tam” i „robiliśmy to”, dość dobrze wiemy
już, czego chcemy i czego nie chcemy. Doświadczenie to z pew­
nością wspaniały nauczyciel.

We współczesnym świecie mocno podkreśla się znaczenie zwycię­


stwa. Uczy się nas, że wszyscy kochają zwycięzców, a — jak powie­
dział były trener baseballu Leo Durocher — „Mili goście przybie­
gają ostatni”. W sporcie zawodowym liczy się tylko zwycięstwo.
W interesach czasami chodzi o wdrapywanie się na najwyższy
szczebel drabiny. Narody konkurują między sobą o przejęcie kon­
troli nad światowymi rynkami. Firmy biją się o klienta, wydają
miliony dolarów na kampanie reklamowe. Powiedzenie „Nie
liczy się zwycięstwo, liczy się sama gra” dla wielu ludzi jest po
prostu przestarzałym frazesem, ponieważ odnoszą je do współ­
czesnych standardów konkurencyjności. Nie wolno nam jednak
zapominać o wielkiej mądrości, którą wyraża chińskie przysłowie:
„Uczestnicy gry widzą znacznie mniej niż jej obserwatorzy”.

Doświadczenie zwycięstwa oczywiście może być dobre, jeżeli


jednak przykładamy do niego zbyt dużą wagę, może mieć dzia­
łanie destrukcyjne. Często wychodzimy z błędnego założenia,
że jeśli uda nam się zająć pierwsze miejsca, staniemy się lepsi
i będziemy wiedli szczęśliwsze życie. Tymczasem ludzie, którzy
znajdują się w czołówce w swojej dziedzinie, często są nieszczę­
śliwi i czują się niepewnie w życiu osobistym. Jeżeli poczucie
wartości buduje się na umiejętności wymanewrowania, przechy­
trzenia konkurentów, to najprawdopodobniej konstrukcja ta ma
bardzo słabe fundamenty.

Oczywiście, rywalizacja może być bardzo pozytywnym elemen­


Nauka
tem życia. Konkurowanie w sporcie lub w biznesie stwarza oka­
94 zję do poszerzania horyzontów i doskonalenia umiejętności.
Poza tym często zwraca nam uwagę na te aspekty osobowości,
które wymagają poprawy. Kiedy angażujemy się w rywalizację
lub ją obserwujemy, możemy w krótkim czasie zdobyć ogromne
doświadczenie i dowiedzieć się wielu pożytecznych rzeczy.
Problemem nie jest sama rywalizacja, lecz nastawienie do tego,
co się robi. Zdarza się, że oceniamy swoją wartość na podstawie
tego, jak wypadamy na tle przeciwników. Kiedy przegrywamy
grę, uważamy siebie za nieudaczników. Jeżeli zajmujemy drugie
miejsce, stwierdzamy, że mamy drugorzędne znaczenie. Musi-
my pamiętać, że konstruktywna rywalizacja jest wyłącznie mia­
rą konkretnego działania i na jej podstawie nie można oceniać
wartości danej osoby.

Jeżeli dokładamy wszelkich starań, aby za każdym razem osiąg­


nąć lepszy wynik niż poprzednio - i jeżeli zauważamy, że dzięki
temu nasze życie nabiera coraz większego znaczenia, ponieważ
wyciągamy naukę z kolejnych doświadczeń — może się okazać,
że pod wieloma względami jesteśmy zwycięzcami.

Życiowe doświadczenia mogą wywoływać


rozgoryczenie lub chęć poprawy
Erie Butterworth

W czasopiśmie „Abundant Living” ukazał się artykuł o próbie


wzniecenia powstania w Irlandii w 1848 roku. Organizatorów
zrywu pojmano, osądzono i uznano za winnych zdrady królo­
wej Wiktorii. Wszystkich skazano na śmierć. Żarliwe protesty
nadchodzące z całego świata skłoniły królową do złagodzenia
wyroku. Niedoszłych powstańców zesłano do Australii — miej­
sca, które ze względu na oddalenie i liczbę przebywających tam
skazańców można porównać do Syberii z późniejszych czasów.
Nauka
Minęło wiele lat. W 1874 roku królowa Wiktoria dowiedziała się,
że nowo mianowany premier Australii sir Charles Duffy to ten 95
sam człowiek, którego dwadzieścia sześć lat wcześniej wygnano
z ojczyzny. Zapytała o los pozostałych ośmiu zesłańców. Okazało
się, że Patrick Donahue został generałem w armii amerykańskiej,
Morris Lyene był prokuratorem generalnym Australii, a Michael
Ireland zastąpił go na tym stanowisku. Thomas McGee został
ministrem rolnictwa Kanady, Terrence McManus generałem
w armii USA, Thomasa Meaghera wybrano na gubernatora sta­
nu Montana, natomiast John Mitchell był cenionym nowojor­
skim politykiem, a jego syn John Purroy Mitchell legendarnym
burmistrzem Nowego Jorku, zaś Richard O’Gorman piastował
stanowisko gubernatora Nowej Fundlandii!

To, co przydarza się nam podczas podróży przez życie, nie ma


nawet w przybliżeniu tak dużego znaczenia, jak to, w jaki spo­
sób podchodzimy do poszczególnych zdarzeń. Zycie przybiera
czasami niespodziewany obrót i może się okazać, że na pewien
czas znajdziemy się poza jego głównym nurtem. Tak się dzieje
na przykład z osobą, która wychowywała się w rozbitej rodzinie
lub miała rodziców alkoholików - mogła też być „czarną owcą”,
która nigdy nie pasowała do innych. Chyba każdy z nas mógłby
w taki czy inny sposób wytłumaczyć, dlaczego nie powodzi mu
się tak dobrze, jak jego zdaniem mogłoby. Udane życie zależy
jednak od tego, czy umiemy wyciągać lekcje z dobrych lub złych
doświadczeń i ruszać w dalszą drogę. Jeżeli tylko zechcemy,
możemy kształtować swoje życie według własnych pomysłów
i wbrew upadkom, których doświadczamy.

Wyobraźcie sobie przez chwilę, że wasze życie właśnie dobiega


końca i wspominacie wydarzenia, które tworzyły waszą rzeczy­
wistość. Czy nie chcielibyście z dumą patrzeć w przeszłość, wie­
dząc, że w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji wybieraliście
najlepsze rozwiązanie? Czy nie byłoby to lepsze niż pełna żalu
konstatacja, że mogliście postąpić inaczej? Aby ustrzec się przed
Nauka
ewentualnym rozgoryczeniem, już teraz trzeba radzić sobie naj­

96 lepiej jak to w danej chwili możliwe. Niewykluczone, że musicie


ćwiczyć cierpliwość, nieco bardziej przyłożyć się do realizacji da­
nego celu; sięgnąć głębiej do wnętrza, aby zebrać więcej sił; trochę
bardziej zaufać Bogu i sobie. A może musicie wymagać od siebie
więcej niż dotychczas. Kiedy czujecie, że daliście z siebie wszyst-
ko, a mimo to ponieśliście porażkę, nie macie się czego wstydzić,
ponieważ wiecie, że zrobiliście to, co było w waszej mocy. Taka
świadomość będzie dla was źródłem wewnętrznego spokoju. Nie­
zależnie od efektu waszych działań, będziecie zwycięzcami.

Jeżeli postanowicie, że zawsze będziecie dawać z siebie wszyst­


ko, nauczycie się odnajdywać wartość w każdym życiowym do­
świadczeniu i nadawać mu znaczenie. Oby to, co macie zrobić
danego dnia, zawsze było dla was okazją do najpełniejszego
wyrażenia swoich talentów. Jeżeli właśnie w taki sposób wyko­
rzystacie wewnętrzne zasoby, będziecie mogli spojrzeć na prze­
szłość z satysfakcją i spokojem ducha, ponieważ niczego nie
będziecie żałować.

Człowiek, który myśli, że wie wszystko,


raczej niczego już się nie nauczy
John Templeton

Przypuszczalnie znacie ludzi, których życie wydaje się poplą­


tane i jest dla nich ciężkim doświadczeniem. W wielu przypad­
kach ich problem polega na tym, że znajdują się w pułapce włas­
nego ego. Wydaje im się, że wiedzą wszystko, więc nie potrafią
słuchać. Człowiek, który myśli, że wie wszystko, raczej niczego
już się nie nauczy.

Bill Johnson, dobrze znany ze swojego rozdmuchanego ego,


nie pozwalał zapomnieć pracownikom, krewnym i znajomym
o swoich licznych osiągnięciach. Jako prezes dobrze funkcjonu­
Nauka
jącego przedsiębiorstwa korzystał z każdej okazji, aby przypo­
mnieć współpracownikom, że on sam przejął firmę będącą na 97
skraju bankructwa i niemal z dnia na dzień zamienił ją w do­
chodowe przedsiębiorstwo. Nieustannie przechwalał się wśród
znajomych, że ma najzdolniejsze i najpiękniejsze dzieci w oko­
licy. W domu zawsze miał ostatnie słowo. Był tak pełen pychy,
że powiesił sobie nad kominkiem wykonaną na zamówienie ta­
bliczkę z napisem „Bill Johnson jest Bogiem”. Pewnego dnia,
kiedy wrócił z biura, zauważył niewielką karteczkę umieszczo­
ną pod tabliczką. Było na niej napisane: „To mały krok dla Billa
Johnsona, ale wielki krok dla ateizmu!”.

Skromna i pokorna postawa wobec życia w wielu przypadkach


mogłaby przynieść dobre skutki. Ludzie pokorni przyznają, że
ich postawa wynika ze świadomości, iż wszechświat i wszyst­
kie zamieszkujące go istoty — zarówno widzialne, jak i niewi­
dzialne — są przejawem nieskończonej siły stwórczej. Duch
Boży może wejść w wasze życie i przekształcić je od wewnątrz
tak, abyście zobaczyli rzeczywistość w nowym świetle. Miłość
staje się wówczas spontanicznym wyrazem przepełnionego
Duchem serca.

Libański pisarz i poeta Khalil Gibran w tomie wierszy Piaseł^


i piana1 pisze: „Milczenia nauczyłem się od gadatliwych, tole­
rancji od nietolerancyjnych, a życzliwości od nieżyczliwych. I,
co dziwne, jestem wdzięczny tym nauczycielom”. Kiedy zaczy­
namy uważnie słuchać, ponieważ chcemy się czegoś nauczyć,
nawet sprawy, które wydają się nieprzyjemne, mogą nam dostar­
czyć wartościowych informacji. Często bowiem pomagają zro­
zumieć, czego nie chcemy i co chcemy w życiu.

„Duszo moja, buduj wspanialsze domy”. Poeta Oliver Wendell


Holmes doskonale zdawał sobie sprawę, że rozwój jest jednym
z cudownych praw życia. Nikt nie jest pozbawiony tej możli­
wości, a każdy człowiek ma do dyspozycji środki i zdolności
Nauka pozwalające mu na rozwój. W Piśmie Świętym jest napisane,
że człowiek został stworzony, a ziemia oddana mu we włada­
98 nie. Prawdziwe znaczenie ma jednak panowanie nie nad świa­
tem zewnętrznym, lecz nad swoim wnętrzem. Człowiek po-

1 K. Gibran, Piase^ i piana, tłum. B. Sitarz-Howard, Wydawnictwo Dolnoślą­


skie, Wrocław 1996.
winien wznosić bardziej okazałe budowle w swoim wnętrzu.
Pomaga mu w tym trwający w nim Duch Boży. Czy jednak
możemy usłyszeć wskazówki Ducha, jeżeli nieustannie mówi­
my o nieistotnych sprawach?

Opanowanie sztuki słuchania uczy pokory. Kiedy z otwartością


przyjmujemy poglądy innego człowieka, mamy szansę odkryć
wiele nowych, niezwykle interesujących możliwości patrzenia
na świat. Pomyślmy tylko, na ile różnych sposobów można spoj­
rzeć na liść, który spad! na ziemię z ogromnego drzewa. Malarz
łub poeta dostrzegają w nim formę, kolory i piękno. Biolog wi­
dzi korzyści, jakie liść daje drzewu. Fizyk zauważa miliony ato­
mów ułożonych w zadziwiającym porządku. Właściciel terenu
może sądzić, że liść zaśmieca ścieżkę w jego ogrodzie. Dla gą­
sienicy liść może być pożywieniem umożliwiającym przemianę
w pięknego motyla. Prosta forma liścia jest wyrazem obfitości
cudów boskiego stworzenia.

Przypomnijmy sobie proroków Starego Testamentu, którzy — jak


się wydaje — byli w zażyłych stosunkach z Bogiem i potrafili się
z Nim porozumiewać. Według Biblii w czasach Mojżesza głos
Boga był wyraźnie słyszalny. Bóg przemawiał ze szczytu góry,
z gorejącego krzewu oraz poprzez sny. A ludzie Go słuchali.

Nie wiemy wprawdzie, czy Bóg przemówił do Mojżesza słyszal­


nym głosem czy głosem płynącym z wnętrza. Pewne jest nato­
miast, że my także musimy słuchać i być posłusznymi Bogu, który
przemawia do nas na różne sposoby: poprzez nasze własne myśli,
poprzez dobre książki i ekspresyjną muzykę, poprzez rozmowy
z ludźmi i zabawy dzieci, jak również poprzez piękno cudów na­ Nauka
tury. Ze wszystkiego możemy czerpać wartościową naukę.
99
Ignorancja i bezmyślność często uniemożliwiają przekaz bo­
skiego przesłania. Jeżeli jednak nasze życie przesiąknięte jest
żywą wiarą i szczerym pragnieniem uczenia się, przesłanie mi­
łości przepływa do nas i przez nas niczym piękna rzeka.
Człowiek nigdy nie przestaje się uczyć
John Templeton

Człowiek, który uważa, że poznał już wszystko, co jest mu po­


trzebne, lub nauczył się wszystkiego, co jest do nauczenia, po­
pełnia kardynalny błąd. Albert Einstein, jeden z największych
geniuszy naszych czasów, powiedział kiedyś: „Dzień bez nauki
jest dniem straconym. Tak wiele jest do nauczenia się, a tak mało
mamy czasu”. Sam zawsze pamiętał o tej prawdzie i pracował
wytrwale do śmierci. Niech będą dla nas inspiracją liczne przy­
kłady wielkich ludzi, którzy uczyli się przez całe życie.

Grandma Moses2, amerykańska malarka, przedstawicielka sztuki


naiwnej, zaczęła malować pod koniec swojego życia. Być może ni­
gdy nie mielibyśmy okazji podziwiać jej dzieł, gdyby brakowało jej
odwagi do kontynuowania edukacji i zatrzymałaby rozwój swojej
kreatywności. Harland Sanders, założyciel KFC, dowiedział się
o barach szybkiej obsługi oraz o tak zwanym systemie franczyzo-
wania (ang. franchise agreement}, kiedy miał ponad sześćdziesiąt
lat. Abigail Adams, pierwsza dama Stanów Zjednoczonych, po­
wiedziała kiedyś: „Wykształcenia nie zdobywa się przez przypa­
dek. Należy go szukać z zapałem i sumiennie o nie dbać”.

Jeżeli zgadzacie się ze zdaniem, że człowiek uczy się całe życie,


być może powinniście się stosować do maksymy „żyj i ucz się”.
Potrzebnej wiedzy nie zdobywa się, wyciskając z komórek mó­
zgowych pożądaną myśl. Osiąga się ją natomiast dzięki otwar­
tości umysłu, rozszerzaniu horyzontów myślowych, swobodzie
myśli, które wynikają ze zrozumienia, że jesteśmy w stanie bar­
Nauka dziej otworzyć się na nieskończony umysł Boga. Kto wie, jakie
pokłady wiedzy i możliwości poznania tylko czekają, aby do nas
100 dotrzeć. Gdziekolwiek jesteśmy, cokolwiek robimy — zawsze mo­
żemy nauczyć się czegoś, co wzbogaci nasze życie i życie innych
ludzi. Może się jednak okazać, że najpierw musimy porzucić

2 Właściwie Anna Mary Robertson Moses - przyp. tłum.


przestarzałe sposoby myślenia. Kiedy jednak to zrobimy, życie da
nam takie poczucie spełnienia, o jakim nawet nie marzyliśmy.

Może właśnie to miał na myśli Jezus, kiedy mówił o chowa­


niu światła pod korcem? Nie wolno nam więzić światła. Jeżeli
włączoną żarówkę przykryjemy odwróconą do góry dnem mi­
ską, trochę światła nadal będzie się spod niej wydostawać. Na­
wet gdyby umieszczona pod miską żarówka była hermetycznie
opakowana, wciąż manifestowałaby swoją obecność, emitując
ciepło do otaczającego powietrza. Czy nie powinniśmy z tego
wysnuć wniosku, że w dłuższej perspektywie nie da się zdusić
ani stłumić działania boskiej inteligencji, która jest integralną
częścią ludzkiej natury?

Czasami tłumimy blask swojej chwały, umieszczając nad nim


korzec ludzkich przekonań. Frustracje i poczucie zniechęcenia
mogą świadczyć o tym, że niewielki strumień wspaniałego świa­
tła, które pragnie lśnić pełnią blasku, próbuje wydostać się na
zewnątrz. Być może powinniśmy więc usunąć taki „korzec” lub
dwa, czyli pozbyć się myśli, że jesteśmy za starzy, że nie mamy
wystarczającego wykształcenia lub nie jesteśmy dość mądrzy, aby
dokonać wspaniałych czynów. Na szczęście światło kreatywności
i wiedzy nigdy nie traci swojego boskiego charakteru oraz ogrom­
nej, niewyczerpalnej energii, nawet jeżeli ukryjemy je pod niezli­
czonymi przekonaniami. Zawsze będzie starało się wydostać na
zewnątrz za pośrednictwem podświadomości. Dlatego czasami
śnią się nam ciekawe sny, które robią na nas duże wrażenie.

Wsłuchajcie się w siebie. Ponieważ jesteście istotami ludzkimi,


z pewnością macie jedną mocną stronę lub więcej. Eksponujcie
Nauka
je i z pokorą wspinajcie się po drabinie wielkości, z nieustannym
zapałem do nauki. 101
ROZDZIAŁ SZÓSTY

Introspekcja

Bezmyślnym życiem żyć człowiekowi nie warto


Sokrates

głębianie natury ludzkiego zachowania nie jest wynalaz-


kiem naszych czasów. Przypuszczalnie starożytni Grecy
EksbbS pierwsi pytali o motywy działań człowieka. Za ojca psy­

chologii uznaje się Arystotelesa, który żył w V wieku p.n.e. Pod­


waliny pod jego filozofię położyli Platon i Sokrates. Sentencję
„Poznaj samego siebie” przypisuje się Sokratesowi, greckiemu
filozofowi, który nawoływał mieszkańców Aten, aby wiedli szla­
chetne życie, kierowali się logiką oraz mieli dociekliwe, nasta­
wione krytycznie umysły. Sokrates wierzył — podobnie jak Platon
i Arystoteles — że źródłem zła są niewiedza i niechęć do wnikania
w to, dlaczego ludzie zachowują się tak, jak się zachowują.

Większość ludzi naprawdę chce prowadzić szlachetne, moral­


ne życie. Dobrym sposobem, aby to pragnienie zrealizować, jest
analiza swojego zachowania, jak również zachowania znajo­
Introspekcja
mych i przyjaciół. Kiedy zrozumiemy motywy postępowania in­
nych ludzi, będziemy odnosić się do nich z większą empatią. 103
Jeśli pojmiemy, że jesteśmy członkami ludzkiej rodziny, uwolni­
ony się od pokusy oceniania innych. Osądzanie sprzyja podzia­
łom, wrogo nastawia do siebie jednostki i wspólnoty. Współczu­
cie i empatia łączą ludzi i ułatwiają porozumienie.
Sokrates podkreślał znaczenie greckiego ideału samokontro­
li. Wierzył w istnienie boskiej zasady, znajdującej wyraz w we­
wnętrznym głosie sumienia, która kieruje uczynkami człowieka,
prowadząc go po ścieżce moralności. Nauczał, że człowiek powi­
nien analizować swój sposób myślenia i swoje postępowanie, się­
gać do wnętrza i eliminować zachowania niegodne ludzkiej istoty.
Uczciwa samoocena pozwala dostrzec, czy nasze reakcje na ludzi
i zdarzenia wynikają z uwarunkowań społecznych, czy też kieru­
ją nimi boska zasada i wewnętrzny głos. Wprawdzie zrozumie­
nie zachowania innych ludzi to sprawa bardzo ważna, zmienić
jednak możemy tylko swój sposób postępowania. Poznanie odpo­
wiedzi na pytanie, dlaczego coś robimy, pozwala uczciwie ocenić
samych siebie, a uczciwość staje się integralnym elementem życia.
Dowiadujemy się, co uważamy za prawdę i na czym nam zale­
ży. Uczymy się działać, a nie tylko reagować. Uczymy się, jak być
uczciwymi wobec siebie i jak iść przez życie z godnością.

Introspekcja, w której kładzie się nacisk na rozwój i przemianę,


daje poczucie spełnienia. Podobne efekty przynosi zrozumienie
motywów działania innych ludzi. Rozwijanie empatii wobec in­
nych i zrozumienia samego siebie to podstawy spokojnego, uda­
nego życia, które naprawdę warto przeżyć.

Co się stało, to się nie odstanie


William Shakespeare

Analizując własne życie, możemy dostrzec, że niepotrzebnie


dźwigamy ze sobą ciężar przeszłych wydarzeń. Może się na
Introspekcja
przykład okazać, że niesiemy zgorzknienie i żal, ponieważ czu-

104 jemy się zdradzeni przez przyjaciela. Jest też prawdopodobne,


że dźwigamy gniew i poczucie niesprawiedliwości, ponieważ
ktoś inny dostał coś, na czym nam bardzo zależało. A może nie­
ustannie towarzyszy nam poczucie krzywdy, bo skrytykował nas
ktoś, kogo lubiliśmy.
Do takich negatywnych, nieprzyjemnych uczuć powinniśmy
podejść jak do kamienia, który wpada do buta podczas space­
ru. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby się zatrzymać i go wy­
jąć. Można też iść dalej, pozwalając, aby kamyczek ranił stopę
i sprawiał nam ból. Wybór należy do nas. Możemy pozbyć się
gniewu i poczucia krzywdy tak samo, jak pozbywamy się ka­
mieni z buta.

Doktor Carl Simonton, amerykański psycholog pracujący z cho­


rymi na raka, jako jeden z wielu naukowców stwierdza, że cia­
ła, w których wykształcił się nowotwór, niejednokrotnie w rów­
nym stopniu zostały osłabione przez czynniki emocjonalne lub
psychologiczne, co przez czynniki fizyczne. Simonton mówił:
„Ciało człowieka reaguje na sposób życia, przede wszystkim na
reakcje emocjonalne. Nie wiemy, ile komórek nowotworowych
człowiek wykształca w ciągu życia. Można jednak przypusz­
czać, że w ciele jednej osoby mogą powstawać tysiące, miliony,
a nawet miliardy komórek rakowych, które jednak nie powodują
powstania nowotworu. W zdrowym ludzkim ciele funkcjonu­
ją więc mechanizmy automatycznie radzące sobie z tym zjawi­
skiem”. Oto niezwykle ważna informacja odnosząca się do me­
tod utrzymywania dobrego stanu zdrowia: w ciele człowieka za­
chodzi naturalny mechanizm, który pełni funkcję uzdrawiającą.
Czy jego działanie nie polega między innymi na tym, że odrzu­
camy negatywne emocje, przebaczamy ludziom i zapominamy
o sytuacjach, które sprawiły nam ból?

Żywienie nieprzyjaznych uczuć do innej osoby wpływa nega­


tywnie na jakość życia. Nad głową pojawia się wówczas nie­
Introspekcja
wielka, czarna chmura, która zapowiada brzydką pogodę. Kiedy
więc znowu poczujecie gniew, odczekajcie trochę, aż sytuacja 105
się uspokoi, a następnie skierujcie się wprost do źródła gniewu.
Przeanalizujcie problem, pogódźcie się z okolicznościami i od­
rzućcie gniewne myśli i uczucia. Najczęściej trzeba wówczas
odłożyć na bok dumę, zrezygnować z dociekań, kto ma rację,
kto nie, ponieważ dopiero wtedy można iść dalej ścieżką życia
bez dodatkowego obciążenia w postaci negatywnych uczuć.

W Liście do Rzymian św. Paweł pisze: „Jeżeli to możliwe, o ile


to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi!”
(Rz 12,18). Oto rozsądna rada. Wielkie prawo przyczyny i skut­
ku obowiązuje bowiem we wszystkich czasach, a jego nieprze­
strzeganie może mieć zgubne konsekwencje. Nawet jeżeli w ja­
kiejś sytuacji nie zauważamy związku przyczynowo-skutkowe­
go, możemy być pewni, że on istnieje. Kierowanie mściwych,
nieznających przebaczenia myśli do tak zwanego wroga w sy­
tuacji, kiedy można „żyć w zgodzie ze wszystkimi”, jest przeja­
wem braku rozsądku. Możemy przebaczać i zapominać krzyw­
dy, zranienia i rozczarowania. Mamy szansę skupiać się na peł­
nych miłości i harmonii myślach wobec siebie i wobec innych
ludzi. Nikt nie jest w stanie wymazać wydarzeń z przeszłości.
Wybaczajcie, ale również zapominajcie!

Odpowiedź łagodna uśmierza zapalczywość,


słowo raniące pobudza do gniewu
Księga Przysłów 15,1

Złość uniemożliwia właściwą ocenę sytuacji. Dlatego kiedy in­


tensywne emocje opadają, często żałujemy tego, co zrobiliśmy lub
powiedzieliśmy. Łagodna, opanowana postawa stwarza natomiast
okazję do racjonalnego doboru słów i czynów, które pozwalają wy­
ciągnąć korzyści z potencjalnie szkodliwych okoliczności. Czło­
Introspekcja wiek, który panuje nad emocjami, spogląda trzeźwym wzrokiem
na wzburzony, pochmurny obszar nieporozumienia, aby następ­
106 nie obrać najlepszy kurs prowadzący do rozwiązania problemu.

Ludzie czasami wychodzą z błędnego założenia, że nie mają żad­


nej kontroli nad własnymi emocjami. Zdarza się więc, że oddają
tę władzę w ręce innych ludzi. Mówią: „Ale mnie zdenerwował”
albo: „Ona naprawdę zalazła mi za skórę”. W rzeczywistości jed­
nak nikt nie jest w stanie nas rozgniewać, jeżeli sami tego nie zro­
bimy. Jeśli inna osoba przejmuje tę władzę nad wami, oznacza
to, że w pewnym sensie sami dajecie jej do tego prawo! Mogliście
na przykład zareagować gniewnie, ponieważ w waszym odczuciu
doprowadziła was do tego. Tymczasem to wy sami decydujecie,
czy będziecie się złościć, czy zachowacie spokój.

W sytuacjach, które wywołują gwałtowne, trudne do opanowa­


nia uczucia, można przyjąć jedną z dwóch postaw — reagować na
słowa i czyny innych ludzi lub działać, przyjmując postawy, któ­
re sami uznamy za słuszne. Słowo reagować składa się z prze­
drostka re- oraz rdzenia, który wywodzi się od łacińskiego agere,
czyli „działać”. A zatem reagować to „powtarzać działanie in­
nych”. Reakcja na negatywne postępowanie może więc podnieść
temperaturę do niebezpiecznego poziomu. Natomiast działanie
wynikające ze zrozumienia danej osoby, czyli udzielenie „łagod­
nej odpowiedzi”, pozwala zachować spokój i umożliwia znale­
zienie dobrego wyjścia z sytuacji.

Pozwolę sobie przytoczyć anegdotę z życia brytyjskiego profesora


Johna Haldane’a. Pewnego razu dyskusja między Haldane’em
a jego znajomym przybierała właśnie przewidywany obrót. Zna­
jomy profesora westchnął i powiedział: „Nie ma sensu ciągnąć
tego dalej. I tak wiem, co zaraz powiesz i co zaraz zrobisz”. Dys­
tyngowany profesor natychmiast usiadł na podłodze, zrobił dwa
fikołki w tył, po czym ponownie usiadł na fotelu. „Proszę - po­
wiedział z uśmiechem — oto dowód, że nie zawsze masz rację!”.

Kiedy więc znowu znajdziecie się w sytuacji, która grozi eskala­


Introspekcja
cją złości, spróbujcie zdobyć się na „łagodną odpowiedź”. Opa­
nujcie emocje i podejmujcie dalsze działania z bardziej pokojo­ 107
wym nastawieniem. Dzięki temu zachowacie kontrolę nad źród­
łem waszej największej siły, czyli nad umysłem. Kiedy dojdziecie
do wprawy, być może stwierdzicie, że udzielanie „łagodnej od­
powiedzi” jest najlepszą obroną przed nieprzyjaznymi słowami.
Nie da się cofnąć raz wypowiedzianych słów
Wentworth Dillon, hrabia Roscommon1

Zdarza się, że w gniewie wypowiadamy słowa, które później bar­


dzo chcielibyśmy odwołać. Niestety, nie da się cofnąć raz wypo­
wiedzianych słów. Gniew to uczucie, które często jest przyczyną
smutku, krzywdy, a nawet przemocy. Najczęściej znajduje ujście
w czynach lub w słowach. Pewien chłopak, który wpadł w złość
z powodu pozornie błahej różnicy zdań, powiedział przyja­
cielowi: „Nienawidzę cię”. Kiedy się uspokoił, bardzo żałował
swoich słów. Uświadomił sobie, że ludzie mają prawo do od­
miennych opinii. Przyjaciel wprawdzie przyjął jego przeprosiny,
ale — niestety — w ich wzajemnych stosunkach zaszła nieodwra­
calna zmiana. Już nigdy nie czuli całkowitej swobody i szczęścia
w swojej obecności. W ich relacji nie było odtąd elementu abso­
lutnego zaufania.

Tego rodzaju sytuacji można uniknąć, stosując się do bardzo


prostej zasady: „Zawsze pomyśl, zanim coś powiesz!”.

Część metafizyków uważa, że ludzie dosłownie kształtują rze­


czywistość za pomocą słów. Zdanie wypowiedziane w stanie
duchowej świadomości ma wielką duchową moc. Dźwięk (wy­
powiedziane słowo) może zmieniać zarówno rzeczy, jak i stan
świadomości. Rozszerzmy trochę tę koncepcję. Wszystko - po­
czynając od myśli, poprzez skały, stoły i krzesła, aż po ludzkie
istoty - jest złożone z jednostek energii wywołujących unikalny
układ drgań. Naukowcy twierdzą, że każdy przedmiot wytwa­
rza wibracje, które są źródłem dźwięków. Drgania te oddziałują
Introspekcja
na materię.

108 Autor książki Physics without Mathematics (Fizyka bez mate­


matyki), Clarence E. Bennett, opisuje eksperyment, który poka­
zuje, że drgania metalowych lub szklanych płyt mogą wytwa-

1 Angielski poeta; 1630—1685 - przyp. tłum.


rzać wzory fal widoczne gołym okiem. Kiedy rozsypie się na
płycie piasek, a po krawędzi przeciągnie się smyczkiem do gry
na skrzypcach, w wyniku wywołanych drgań na powierzchni
ukazują się kształty figur geometrycznych. To proste doświad­
czenie dowodzi, że wibracje oddziałują na rzeczy materialne.
Czy można stąd wyciągnąć wniosek, że słowa, które człowiek
wypowiada każdego dnia, pośrednio przyjmują fizyczną formę
w jego ciele i kształtują rzeczywistość według swojej własnej
natury? Zastanówcie się przez chwilę i odpowiedzcie na nastę­
pujące pytania: Jak zachowują się twarz i ciało człowieka, który
wypowiada słowa w chwili, kiedy się z czegoś cieszy? A kiedy
jest zmartwiony? Zły? Podekscytowany? Kiedy na coś oczeku­
je? A jak wy sami się czujecie, kiedy wasz rozmówca jest zado­
wolony, rozgniewany, podekscytowany lub ma jakieś oczekiwa­
nia? Pewna kobieta w następujący sposób opisała uczucia, które
wywołały w niej złośliwe uwagi znajomej: „Intensywność jej
słów była tak duża, że poczułam się, jakby naprawdę wymierzy­
ła mi policzek!”.

Ella Wheeler Wilcox w wierszu Attainment (Osiągnięcie) na­


pisała:

Wykorzystaj moc, która w tobie drzemie. Nie przegap celu ży­


cia, nie czekaj, aż okoliczności zmienią lub ukształtują twój los!

Nauczcie się myśleć, zanim przystąpicie do działania. Nie bę­


dziecie żałować.
Podczas modlitwy wypowiadajcie pozytywne afirmacje, aby
utożsamić się z Duchem Świętym.
Introspekcja
Starajcie się utrzymywać najlepsze relacje z sobą i z innymi ludźmi.

Nie plotkujcie. Mówcie tylko prawdę. 109


Uczcie się patrzeć na siebie z dystansem. Bądźcie świadomi
własnych słów.
Sami wybieramy drogę, którą chcemy iść
John Templeton

Naszym przeznaczeniem, jako istot duchowych, jest życie pełne


miłości i zaufania. Ludzie na całym świecie chyba coraz wyraź­
niej zdają sobie sprawę, że należą do jednej rodziny i wzajem­
nie ponoszą za siebie odpowiedzialność. Naukowcy z różnych
dziedzin przeprowadzają doświadczenia, które mają udowod­
nić, że ludzkość jest jednością; że każda żyjąca dusza jest połą­
czona z innymi; że wszyscy jesteśmy elementami większej ca­
łości, a nasze uczynki wywierają wpływ na innych. Coraz wię­
cej ludzi dochodzi do przekonania, że światem rządzi potęż­
niejsza od nich siła.
Sophie dopiero niedawno uwierzyła w możliwość duchowego
rozwoju. Dzieciństwo przeżyła w rodzinie dysfunkcyjnej, dla­
tego jej schematy myślowe miały w znacznej mierze negatywny
charakter. Dopóki nie potrafiła się od nich uwolnić, dopóty dro­
ga do duchowej dojrzałości wydawała się długa i powolna. Pew­
nego dnia jak zwykle uskarżała się na ból głowy. Przewidywała,
że ból się nasili i do wieczora z pewnością przekształci się w mi­
grenę, następnego dnia nie pójdzie więc do pracy, a przecież nie
może już sobie na to pozwolić. Jej narzekania usłyszała pewna
znajoma, która stwierdziła, że nieszczęście najwidoczniej spra­
wia Sophie swojego rodzaju przyjemność. „Może byś tak wzięła
aspirynę, napiła się czegoś ciepłego i położyła na chwilę? Prze­
stań rozmyślać o tym, czego nie chcesz. Uwierz, że ból głowy
może minąć, i pomyśl, jaki cudowny dzień czeka cię jutro w pra­
cy. No chyba, że wolisz być nieszczęśliwa?”.
Introspekcja
--------------- Prawda zawarta w słowach przyjaciółki dała Sophie do myśle-
JO nia. Zastosowała się więc do nich i kiedy obudziła się z drzem­
ki, okazało się, że ból głowy minął. Właśnie wtedy na poważnie
rozpoczęła samoocenę. Zrozumiała, że choroba często była dla
niej sposobem zwrócenia na siebie uwagi. Powzięła mocne po­
stanowienie, że przeprogramuje swój poces myślenia.
Każdy z nas, podobnie jak Sophie, może stać się panem swojego
świata, zamiast grać rolę ofiary. Musimy pamiętać, że współtwo­
rzymy swoje życie, nie możemy więc pozwolić, aby ego odbiera­
ło nam siły. Kiedy dostosujemy swoje życie do tej prawdy, wznie­
siemy się ponad wątpliwości, obawy i negatywne nastawienie,
a boski pierwiastek naszej ludzkiej natury wskaże nam lepsze
rozwiązania.

Być może przeżywacie właśnie trudny okres i wydaje się wam,


że nie macie wpływu na problemy, które was spotykają. Być
może — jak wielu innych ludzi - zmagacie się z podatkami,
które wydają się ciężarem nie do zniesienia; być może rosną­
ce ceny coraz bardziej utrudniają zarządzanie finansami. Być
może czujecie, że jesteście tylko biernymi obserwatorami mię­
dzynarodowych konfliktów, żyjącymi w społeczeństwie pełnym
niesprawiedliwości. Być może jesteście przekonani, że prawie
na nic nie macie wpływu. W rzeczywistości jednak możecie do­
konywać wyborów!

Wiele lat temu poetka Ella Wheeler Wilcox siedziała nad East Ri-
ver w Nowym Jorku, zastanawiając się, jak to się dzieje, że ludzie,
którzy wychowali się w tym samym środowisku domowym, mogą
mieć całkowicie odmienne charaktery. Zainspirowana statkami
płynącymi rzeką do portu napisała następujący wiersz:

Ten statek płynie na wschód, tamten na zachód,


Choć popycha je ten sam wiatr:
Kierunek ich drogi nie od wichru zależy
Lecz od ustawienia żagli2.

Introspekcja
Angielski pisarz Aldous Huxley powiedział: „Istotą doświadcze­
nia nie jest to, co się nam przydarza, lecz sposób, w jaki na te zda­
111
rzenia reagujemy”. Każdy sam decyduje, jak podchodzi do tego,
co go w życiu spotyka. Możemy wybrać miłość lub nienawiść.

2 One ship drives east, and the other drives west^/With the self-same winds that
blow/^Tis the set of the sails and not the gales//Which tells us which way to go.
Możemy się zamartwiać albo modlić się o znalezienie wyjścia
z danej sytuacji. Możemy uznać jakieś doświadczenie za dru­
zgocącą klęskę lub podnieść głowę i zmierzać ku zwycięstwu.
Stare azjatyckie przysłowie mówi: „Nie zabronimy ptakom latać
nad naszymi głowami, ale nie musimy pozwalać, by wiły gniaz­
da w naszych włosach!”.

Człowiek, który sprawuje pozytywną kontrolę nad swoim umy­


słem, sam wybiera drogę, którą chce iść. Nie kieruje nim ego. On
jest panem swojego losu i swojego świata. Sam tworzy szczęśli­
we, pełne radości, wolne życie.

Destrukcyjny język daje destrukcyjne rezultaty


John Templeton

Po rozwodzie rodziców David — zgodnie z zawartym porozu­


mieniem — zamieszkał u matki. Trudne warunki finansowe
zmusiły ich do przeprowadzki do innego miasta. David musiał
zmienić szkołę i nawiązywać nowe przyjaźnie. Nie mógł się
z tym pogodzić. Zazdrościł dzieciom, których rodzice mieszkali
razem, często więc z byle powodu wdawał się w bójki. Rozgory­
czenie sprawiło, że był niemiły i złośliwy.

Pewnego dnia podszedł do niego kolega z klasy, który znał jego


sytuację rodzinną. „Moi rodzice też się rozwiedli - powiedział
łagodnie — wiem, co przeżywasz. Musisz jednak pozbyć się zło­
ści i żalu. Bardzo surowo oceniasz ludzi, a w ten sposób sam
siebie krzywdzisz. Jeżeli nie potrafisz powiedzieć nic dobrego,
Introspekcja lepiej nie mów nic”.

112 Początkowo ból, którego doświadczał David, utrudniał docenie­


nie rady kolegi. Ponieważ jednak sytuacja ciągle się pogarszała,
zaczął bardziej uważać na to, co mówi. Często powstrzymywał
się od komentarza w okolicznościach, w których wcześniej bez
zastanowienia wypowiadał sarkastyczne, uszczypliwe uwagi.
Zrozumiał, że do tej pory wykazywał się całkowitym brakiem
wrażliwości. Zdał sobie sprawę, że nie on jeden znajduje się
w podobnej sytuacji. Inne dzieci również przeżywały problemy
rodzinne. David wynajdywał różne sposoby, aby dodać im otu­
chy i złagodzić nieco poczucie bólu i zagubienia. Przed końcem
semestru całkowicie zmienił swoje nastawienie, zyskując szacu­
nek kolegów, których wcześniej odpychał jego gniew.

Każdy człowiek może doświadczyć trudnych okresów w życiu


rodzinnym, w szkole lub w pracy. Kiedy sprawy układają się źle,
skłonni jesteśmy krytykować innych. Wydaje się nam, że gdy
zrzucimy na kogoś winę, poczujemy się lepiej. A może po pro­
stu nieszczęście nie znosi samotności!

Kiedy więc jesteśmy w „dołku”, lepiej zachowajmy milczenie,


jeżeli nie potrafimy powiedzieć niczego pożytecznego lub miłe­
go. Negatywne słowa zadają niepotrzebny ból innym, a najczęś­
ciej potęgują również nasze problemy.

Rabin Harold Kushner w książce Kiedy złe rzeczy zdarzają się


dobrym ludziom1' pisał o punkcie widzenia:

Bóg stworzył świat, w którym dzieje się znacznie więcej dobrych


rzeczy niż złych. Katastrofy poruszają nas tak głęboko nie tylko
dlatego, że są bolesne, ale i dlatego, że są rzadkością. Większość
ludzi budzi się codziennie i czuje się dobrze. Większość chorób
jest uleczalna. Większość samolotów bezpiecznie startuje i lądu­
je (...). Wypadek drogowy, napad rabunkowy, nieuleczalny rak
są wyjątkami, które rozbijają nasze życie - bardzo rzadkimi wy­
jątkami. Zranionemu przez życie człowiekowi trudno o tym pa­
miętać. Stojąc bardzo blisko dużego obiektu, widzi się tylko ten
Introspekcja
obiekt. Dopiero cofnięcie się o kilka kroków umożliwia dostrze­
żenie czegoś poza nim. Człowiek porażony tragedią widzi i czu­
je tylko nieszczęście. Dopiero czas i dystans pozwalają na umiej­
113
scowienie tragedii w kontekście całego życia i całego świata.

5 H. Kushner, Kiedy złe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom, tłum. M. Kora-
szewska, Zysk i S-ka, Poznań 1998.
Gdybyśmy pamiętali o tym punkcie widzenia w trudnych, ner­
wowych sytuacjach i gdybyśmy umieli „trzymać język na wo­
dzy”, dopóki wyraźniej nie zobaczymy całości, być może udałoby
się uniknąć wypowiedzenia wielu destrukcyjnych słów. Zdarza
się, że ludzie uginający się pod ciężarem problemów krzywdzą
siebie i innych, ponieważ nie dostrzegają pozytywnych aspek­
tów danej sytuacji. Musimy więc pamiętać, że twórcze myślenie
wynika z nieustannego poszukiwania rozwiązań.

Stare porzekadło, które mówi: „Jeżeli nie możesz powiedzieć


czegoś dobrego, nie mów nic”, powinno być kryterium oceny
słów, które wypowiadamy w ciągu dnia. Jeżeli z jakiegoś powo­
du czujecie zniechęcenie, porozmawiajcie z przyjacielem lub
z psychologiem. Każdy przeżywa czasami trudne chwile. Wy­
strzegajcie się jednak wybuchowych reakcji, aby nie skrzywdzić
kogoś, kiedy sami nie czujecie się dobrze. Może się bowiem zda­
rzyć, że dana osoba również potrzebuje zrozumienia i wspar­
cia. Pamiętajcie, że złe chwile ostatecznie przeminą, a jeżeli
powstrzymacie się od werbalnego ataku, nie będziecie musieli
leczyć niepotrzebnych ran.

Wszechświat oferuje więcej możliwości,


niż jesteśmy sobie w stanie wyobrazić
Autor nieznany

Od pierwszych chwil życia uczy się nas myśleć w kategoriach


ograniczeń, limitów i restrykcji. Płoty okalają nasze domy, spo­
walniają nas ograniczenia prędkości, niektórzy uważają też, że
Introspekcja
istnieją granice ludzkiej wytrzymałości. Postęp ludzkości jest jed­
114 nak dowodem, że wszelkie granice można przekroczyć. Astro­
nomowie zaprzeczyli dawnym wierzeniom, według których nad
Ziemią wznosiło się sklepienie w kształcie kopuły, i dali nam wie­
dzę o galaktykach oddalonych od Ziemi o miliony lat świetlnych.
Gerontolodzy zapewniają nas, że w niedalekiej przyszłości dłu-
gość życia człowieka wydłuży się do stu lat. Sportowcy nieustan­
nie poprawiają rekordy w swoich dyscyplinach. Linie do niedaw­
na wyznaczające rzekome granice przesuwają się coraz dalej.

Ludziom urodzonym w XX i XXI wieku niełatwo jest zro­


zumieć ograniczoną koncepcję kosmosu, która obowiązywała
w czasach, kiedy powstawały święte księgi największych religii.
W związku z tym pojawia się pytanie: czy księgi te należy po­
nownie zinterpretować, dostosowując je do głębszego zrozumie­
nia natury wszechświata?

Pierre Teilhard de Chardin, francuski teolog i filozof, głosił po­


trzebę stworzenia nowej teologii, która uwzględniałaby najnow­
sze odkrycia naukowe dotyczące „ogromu przestrzeni nadającej
zwyczajowemu sposobowi postrzegania świata cechy uniwersa­
lizmu” oraz progresywnego „czasu, który (...) wprowadza (...)
ideę potencjalnie nieograniczonego futuryzmu postępowego”.
Te dwie koncepcje — uniwersalizmu i futuryzmu — doprowa­
dziły Teilharda do przekonania, że współczesny człowiek po­
siadł wyższą, bardziej organiczną wiedzę o wszechświecie, która
może być podstawą do nowego pojmowania duchowości.

Zycie to świadomość. Nie ma w świecie miejsca całkowicie pu­


stego, w którym nie byłoby substancji lub energii. Wszędzie do­
koła dostrzegamy formy życia, rozwoju, aktywności. Otacza nas
materia, która służy nam do budowania i tworzenia. Amerykań­
ski filozof i pisarz George Santayana prezentuje dość prowoka­
cyjny punkt widzenia: „Wszechświat — według aktualnego sta­
nu wiedzy — jest cudowną, niezmierzoną maszyną (...). Jeżeli
nadamy życiu kosmosu wymiar dramatyczny i wyobrazimy so­ Introspekcja
bie jego ducha, przepełni nas uczucie zadziwienia, przerażenia
i rozbawienia — tak niesamowity musi być ten duch”.
115
Jeśli natomiast — zostawiając na moment świat materialny — spró­
bujemy znaleźć puste miejsce w naszym umyśle, szybko prze­
konamy się, że umysł jest nieustannie aktywny - bez przerwy
wypełniają go różne idee i myśli. Wielcy mistycy nauczali, że
uspokoić umysł to zdać sobie sprawę z istnienia niewidzialnej
siły, która znacznie przewyższa człowieka. Oto kolejne wiel­
kie prawo życia: we wszechświecie nie istnieją ograniczenia.
Spójrzcie tylko dokoła na wszystkie rzeczy, które stworzył czło­
wiek. A teraz sięgnijcie wzrokiem dalej i pomyślcie o bezmia­
rze surowców, które posłużyły do stworzenia tych przedmiotów.
A najwspanialszym z nich jest ludzki umysł. Idee i myśli wypeł­
niające umysł człowieka pokazują, w jaki sposób tworzyć rzeczy
podsuwane nam przez wyobraźnię.

Człowiek przysparza cierpienia sobie i innym zarówno wtedy,


kiedy kogoś obraża, jak i wtedy, kiedy chowa urazę
Ken Keyes

Czy znane wam jest uczucie towarzyszące osobie, która wcho­


dząc do jakiegoś pomieszczenia, zauważa, że wszyscy nagle uci­
chli, i jest pewna, że przed momentem rozmawiali o niej? A czy
zdarzyło się wam kiedyś, że spojrzeliście w kierunku grupki osób
siedzących razem, a one właśnie w tej chwili zaczęły mówić szep­
tem? Byliście przekonani, że wymieniają uwagi na temat wasze­
go ubrania lub sposobu zachowania. W takich sytuacjach można
zareagować emocjonalnie lub odpowiedzieć spokojem — w zależ­
ności od tego wywołamy cierpienie bądź wniesiemy zrozumienie.

Jeżeli jesteśmy przewrażliwieni, nawet najbardziej błaha uwaga


może nas dotknąć do żywego. Doszukujemy się złej woli także
Introspekcja .
w sytuacjach, kiedy nikt nie zamierza! nas urazie, możemy więc
116 PoPaść w paranoję. Zranione uczucia stają się wówczas uzasad­
nieniem ataku na ludzi, których postrzegamy jako napastników.
Jeżeli natomiast tłumimy emocje, przeżywamy urazę w samot­
ności i użalamy się nad sobą. Odgradzając się od świata w swoim
nieszczęściu, możemy nie zauważyć, że inni również cierpią.
Człowiek, który zna swoją wartość, w każdej sytuacji stara się
wnosić spokój i harmonię w relacje z innymi ludźmi. Potrafi przy­
jąć krytykę, jeżeli jest ona uzasadniona. Nie daje się przytłoczyć
negatywnym emocjom, lecz zastanawia się nad wypowiedziany­
mi słowami, szukając w nich ziaren prawdy. Kiedy je odnajdzie,
robi z nich użytek, podejmując działania, które w jego ocenie naj­
lepiej służą dobru wszystkich zainteresowanych. Nie grozi mu
paranoja, ponieważ jego samoocena ma solidne podstawy.

Pewna kobieta opowiadała mi, że kiedy jej syn chciał zadzwonić


do rodziny z Wietnamu, musieli rozmawiać przez radiostację.
Ponieważ nigdy wcześniej tego nie robili, operator wyjaśnił im,
na czym to polega. „Proszę pamiętać, że za każdym razem, kiedy
powiedzą Państwo to, co mają do powiedzenia, należy użyć słowa
«over» i słuchać. Po prostu nie możecie mówić jednocześnie”.

Podczas rozmowy z Bogiem, jak również w kontaktach z ludź­


mi, przychodzi moment, w którym należy powiedzieć „over”
i przestawić się na słuchanie. Jeżeli dbamy o to, by nic nie zakłó­
cało naszych kanałów komunikacji z Bogiem i z innymi ludźmi,
nawiązujemy z nimi kontakt poprzez swoje prawdziwe ja, które
okazuje miłość, troskę, zrozumienie oraz jest pomocne, postępo­
we i kreatywne. Podczas wielkiej podróży przez życie relacje z in­
nymi ludźmi mogą nam przynosić satysfakcję, ponieważ mamy
możliwość wyboru, w jaki sposób odpowiemy na daną sytuację.

Nikt nie może sprawić, że poczujemy się gorsi,


jeżeli sami na to nie pozwolimy introspekcja
Eleanor Roosevelt

117
Nie musicie pozwalać, aby świat za was decydował, co powinni­
ście myśleć o sobie. Każdy ma możliwość rozeznawania życio­
wych zdarzeń i prawo do samooceny. Krytyka przybiera różne
formy, z których większość ma trywialny, małostkowy charakter.
Krytyka — czy to skierowana do nas, czy od nas wychodząca —
jest czynnikiem hamującym rozwój i może być źródłem niezgo­
dy i kłopotów. Pewność siebie i umiejętność podkreślania pozy­
tywnych cech u innych przyczyniają się do ujawnienia naszych
dobrych stron.

W procesie wychowania człowieka często uczy się, że kontro­


lę nad swoimi uczuciami należy oddawać w ręce innych ludzi.
A przecież dorastając, powinniśmy się dowiadywać, że samooce­
na niezależna od zewnętrznych opinii jest jednym z warunków
szczęśliwego życia. Człowiek, który pozwala, aby inni określali
jego poczucie wartości, skazuje się na łaskę i niełaskę ich opinii.
Jego szczęście zależy wówczas od wielu czynników, nad którymi
nie ma zdrowej, wewnętrznej kontroli.

Samoocena ma ogromny wpływ na sposób przeżywania życio­


wych doświadczeń. Nie można uzależniać swoich uczuć od
kaprysów innych ludzi. Człowiek, który nieustannie, bez wy­
raźnego powodu, czuje się nieszczęśliwy, najprawdopodobniej
zrzekł się kontroli nad swoimi uczuciami. Taki stan bezsilności
nierzadko jest przyczyną silnych napięć i niepokojów.

Możemy myśleć dobrze zarówno o sobie, jak i o swoim życiu,


niezależnie od opinii innych. My przecież najlepiej znamy sie­
bie i swoje możliwości. Dlatego koniecznie trzeba nauczyć się
panować nad uczuciami, jakie żywimy do siebie.

Oczywiście należy zachowywać otwartą postawę, aby uczyć się


od innych. Jednocześnie jednak trzeba być panem własnych
uczuć i właściwie oceniać swoją wartość. Jeżeli zauważycie, że
Introspekcja
wasza samoocena zależy od opinii innych ludzi, powtarzajcie

118 proste stwierdzenie, które pomoże wam wyzwolić się spod tego
panowania. Na przykład: „Dzisiaj czuję się ze sobą dobrze, nie­
zależnie od tego, co mówią lub myślą inni. Dzisiaj jestem panem
swoich uczuć i mam władzę nad swoim życiem!”. Osiągnięcie
samoświadomości nie jest sprawą łatwą, ponieważ człowiek ma
ogromną pokusę, aby chronić siebie. Odważne i uważne przyj­
rzenie się swoim uczuciom i ewentualnym niedostatkom po­
zwala zrozumieć, co należy zrobić, aby przemienić swoje życie.
Kiedy już uda się zidentyfikować słabe punkty - na przykład
wybuchowy temperament, niskie poczucie własnej wartości czy
cokolwiek innego — można rozpocząć proces myślenia o prze­
ciwstawnych cechach. Na przykład jeżeli chcemy pozbyć się
kompleksu niższości, myślmy o tym, że pragniemy mieć miłe
usposobienie i poczucie pewności siebie. Zmieniajmy kierunek
swoich myśli i uczuć.

Nic nie jest interesujące,


jeżeli nie wykazujemy zainteresowania
John Templeton

Dwie osoby, które zaczynają ten sam dzień w tej samej okolicy,
mogą go przeżyć zupełnie inaczej. Wszystko zależy od przyjęte­
go punktu widzenia. Osoba nastawiona pozytywnie budząc się,
myśli: „Dzień dobry, Panie Boże!”. Osoba zanurzona w otchła­
ni pesymizmu wzdycha: „Dzień. Dobry Panie Boże!”. Słowa te
same, ale akcent położony w zupełnie innym miejscu.

Koncepcja możliwości wyboru nabiera szczególnego znacze­


nia w odniesieniu do sposobu postrzegania rzeczywistości. Ko­
niecznie trzeba zrozumieć, że człowiek sam decyduje, czy widzi
szklankę w połowie pustą, czy w połowie pełną.

W jednej z legend Wschodu piękna dziewczyna otrzymuje wy­


Introspekcja
jątkowy dar. Król daje jej mianowicie worek pereł, obiecując, że
może zachować największą, najpiękniejszą perłę, jaką wyciąg­ 119
nie. Monarcha stawia jednak następujące warunki: dziewczyna
może wybrać tylko jedną perłę; musi za każdym razem wyciągać
jedną i albo ją zostawi, albo odrzuci; nie wolno jej zabrać perły,
którą wcześniej odrzuciła.
Dziewczyna z wielką radością zabrała się do wyjmowania pereł
z zawiniątka. Wielokrotnie brała do ręki i oglądała duże, piękne
perły. Za każdym razem jednak szukała klejnotu, który byłby
jeszcze odrobinę większy i piękniejszy. W ten sposób odłożyła
na bok wiele wyjątkowych skarbów.

Kiedy sięgała głębiej, perły stawały się coraz mniejsze i mniej


wartościowe. Od czasu do czasu wyciągała z worka kamień za­
miast perły. Ponieważ jednak nie mogła już wziąć pereł, któ­
re odrzuciła, musiała szukać dalej. A perły wciąż były mniej­
sze i mniej cenne. Coraz częściej też trafiała na kamienie. Kiedy
opróżniła worek, odeszła zasmucona. Jej ręce były tak samo pu­
ste jak w chwili, gdy król wręczał jej wspaniały dar.

Czy każdy z nas nie zachowuje się czasami jak piękna dziew­
czyna z powyższej legendy? Czy nie pędzimy nieustannie
w poszukiwaniu lepszej pracy, większego domu, atrakcyjniej­
szego partnera, bardziej udanego życia towarzyskiego itp., nie
dostrzegając cudownych pereł, które są dosłownie na wyciąg­
nięcie ręki?

Szukamy wokół siebie królestwa niebieskiego, które cały czas


jest w nas, chociaż często nie potrafimy go rozpoznać. Siada­
my wówczas, bojąc się zrobić krok naprzód, ponieważ obawia­
my się, że jutro będzie gorzej. Tymczasem zarówno gorączkowe
zabieganie, jak i bezczynne siedzenie dają te same rezultaty. Nic
szczególnego się nie dzieje! Dlatego właśnie filozofowie i mędr­
cy często powtarzają następujące zdanie: „Teraz właśnie jest
najważniejsza chwila w twoim życiu!”. Człowiek nie może się
cofnąć ani przeskoczyć do przodu nawet o dwie sekundy. Zyje-
Introspekcja
my w nieustannej teraźniejszości i właśnie w danej chwili po­
120 winniśmy interesować się życiem i tym, co ono oferuje. Teraz
jest chwila decyzji i błogosławieństwa. Dzisiejszy dzień jest dro­
gocenną perłą.
Kiedy do głosu dochodzi gniew,
należy się spodziewać negatywnych konsekwencji
Charles Lelly

Uczniowie podnieśli głowy znad książek, kiedy usłyszeli, że na


korytarzu Trący krzyczy na pana Mooreheada, zastępcę dyrek­
tora szkoły. Oskarżono ją o kradzież drogiej książki o sztuce.
Fałszywe oskarżenia wyprowadziły dziewczynę z równowagi.
Jedna z nauczycielek — pani Taylor — uważała, że to właśnie
Trący ukradła książkę, ponieważ widziano, że ona ją ostatnio
czytała. Dziewczyna, dotknięta oskarżeniem, krzyczała, że
odłożyła książkę na półkę, ale pani Taylor nie zamierzała jej
uwierzyć. Im mniej nauczycielka wierzyła Trący, tym bardziej
dziewczyna traciła nad sobą panowanie. W końcu zaczęła wy­
zywać starszą panią.

- Nie będę tolerować takiego zachowania - powiedziała pani


Taylor, podnosząc telefon, aby zadzwonić do wicedyrektora. -
Za karę przez tydzień zostaniesz po lekcjach w szkole.
Trący już wcześniej miała w kłopoty w szkole. Tym razem jed­
nak nie zrobiła nic złego.
- Napytałaś sobie biedy, dziewczyno - stwierdził ze spokojem
pan Moorehead. - Nikt nie może zwracać się w ten sposób do
mnie ani do innych nauczycieli.

Warto zadać sobie pytanie: w jaki sposób Trący mogła uniknąć


niepotrzebnych kłopotów? Oczywiście, gniew jest naturalną
reakcją na niesprawiedliwość, jednak działanie pod wpływem
złości jedynie pogarsza sytuację. Opanowanie nerwów pozwala
zastanowić się, jakie możliwości mamy do wyboru. Gdyby Trą­
Introspekcja
cy zachowała spokój, być może przypomniałaby sobie, że pe­
wien cichy, pracowity chłopak, który siedział w głębi sali, był 121
świadkiem zdarzenia. Gdyby rozmawiała z wicedyrektorem
i nauczycielką spokojnie i rozsądnie, miałaby większe szanse
przekonać ich o swojej niewinności. Gdyby się nie denerwowa­
ła, wyraźniej usłyszałaby też słowa pani Taylor, która wyraziła
tylko swoje zmartwienie faktem, że ginie tak wiele podręczni­
ków do historii sztuki.

Wprawdzie pani Taylor niesłusznie oskarżała Trący, ale trochę


więcej zrozumienia ze strony dziewczyny mogło załagodzić sy­
tuację. Złość to bardzo silne uczucie, które może wywierać szko­
dliwy wpływ na daną osobę i na jej otoczenie. Wykorzystanie siły
zawartej w gniewnych uczuciach do pozytywnych działań po­
zwala uniknąć niepotrzebnych strat energii. Gdyby Trący zacho­
wała spokój, być może sprawdziłaby, czy podręcznik nie został
w bibliotece; mogłaby też zapytać uczącego się w niej chłopaka
lub innych uczniów, czy widzieli książkę.

Gniewne słowa i czyny nie przynoszą żadnych korzyści, ponie­


waż wywołują lawinę negatywnych reakcji, które często unie­
możliwiają komunikację. Oczywiście niełatwo zachować trzeź­
wy umysł, kiedy ktoś rzuca fałszywe oskarżenia, a nawet wtedy,
kiedy wina rzeczywiście leży po naszej stronie. Jeżeli jednak nie
potrafimy się opanować, dodatkowo pogarszamy i tak złą sytu­
ację. Kiedy gniew przejmuje władzę, zdrowy rozsądek i zdol­
ność racjonalnego myślenia często uciekają przez okno.

Edwin Stanton, sekretarz wojny w gabinecie prezydenta Abra­


hama Lincolna, miał kłopoty z jednym z generałów, który w ob-
raźliwych słowach oskarżył go o faworyzowanie innych żołnie­
rzy. Stanton poskarżył się Lincolnowi, który poradził mu, aby
napisał do oficera ostry list. Stanton skorzystał z rady i pokazał
prezydentowi pismo, w którym nie przebierał w słowach. Prezy­
dent pochwalił mocny język sekretarza.

Introspekcja - Co Pan zamierza zrobić z tym listem? - zapytał.


- Mam zamiar go wysłać - odpowiedział zaskoczony Stanton.
122 Lincoln pokręcił przecząco głową.
- O nie, nie wyśle go Pan - powiedział. - Niech Pan go wrzuci
do pieca. Ja zawsze tak robię z listami, które piszę w gniewie. To
bardzo dobry list i pisząc go, dobrze się Pan bawił. Teraz, kiedy
poczuł się Pan lepiej, proszę go spalić i napisać kolejny.
Ponieważ gniew jest uczuciem, a często również sposobem ra­
dzenia sobie z trudną sytuacją, znajduje się w specjalnej katego­
rii, którą Nicholas Martin, autor książki An Operator 's Manuał
for Successful Liuing (Podręcznik udanego życia), nazywa „emo­
cjami wtórnymi”. Zdaniem Martina większość ludzi zdecydo­
wanie bardziej woli odczuwać gniew niż emocje, które on ukry­
wa. Często o wiele łatwiej przychodzi nam wyrażanie złości niż
„łagodniejszych ” uczuć, które są bliższe naszemu sercu.

Martin wymienia cztery standardowe uczucia poprzedzające


gniew: strach, frustracja, poczucie krzywdy i poczucie niesprawie­
dliwości. Wprawdzie lista ta może być znacznie dłuższa, autor
uważa jednak te cztery emocje za najbardziej powszechne i na­
zywa je „czterema filarami, na których wsparty jest dach gniewu”.

Co więcej, ponieważ na ogół dostajemy to, co sami dajemy,


wybuchy gniewu zazwyczaj prowokują kontratak lub postawę
obronną. Poniżej przedstawiam niepełną listę typowych konse­
kwencji ulegania złości:

☆ Nawracające uczucie „oddalenia” od innych.


☆ Wywoływanie u innych ludzi negatywnych emocji, które
mogą być trudne do przezwyciężenia.
☆ Ukrywanie prawdziwych uczuć i pragnień oraz uniemożli­
wianie innym przyjęcia otwartej, uczciwej postawy.
☆ Prowokowanie chęci odwetu lub przyjmowania postawy
obronnej.
☆ Tworzenie blokady, która utrudnia dotarcie do źródła proble­
mu i znalezienie rozwiązania.
☆ Zerwanie przyjaźni. Introspekcja

Oczywiście są chwile, w których trzeba mówić uczciwie i otwar­ 123


cie. Zanim jednak powiecie coś w gniewie, zastanówcie się, czy
nie ma lepszego sposobu osiągnięcia tego samego celu. Pismo
Święte mówi nam, że mucha jest w stanie zepsuć naczynie won­
nego olejku (zob. Koh 10,1). Z taką muchą można się rozprawić
na różne sposoby: można ją zastrzelić (wrogość); roztłuc ją na
miazgę (gniew); próbować ją przebłagać (bezradność); uciec od
niej (strach); narzekać i zawodzić (użalanie się nad sobą); obu­
rzyć się (poczucie niesprawiedliwości) lub ostrożnie wydobyć
ją z naczynia (dobroć i miłość). Każde z powyższych działań
przyniesie pożądany skutek, ale jakie będą ich konsekwencje dla
ciebie i dla innych?

Introspekcja

124
ROZDZIAŁ SIÓDMY

Planowanie podróży przez życie

Kto nie robi planów, ten planuje porażkę


Benjamin Franklin

lanując podróż samochodem z jednego końca Stanów


IISO Zjednoczonych na drugi, prawdopodobnie zaczniemy od
dokładnego przestudiowania mapy. Z pewnością zauwa­
żymy, że do celu prowadzą różne drogi. Jeżeli nam się spieszy, wy-
bierzemy najkrótszą trasę. W ten sposób oszacujemy przybliżony
czas przejazdu i ustalimy, kiedy dotrzemy na miejsce.

Identyczne zasady obowiązują w drodze prowadzącej do realiza­


cji każdego życiowego celu. Bez mapy umysł może błądzić, nie
znajdując rozwiązań. Sformułowanie planu przypominającego
mapę drogową oraz systematyczna analiza różnych możliwości
pozwalają nadać myślom właściwy kierunek. A wtedy okazuje się,
że jesteśmy w stanie osiągnąć niemal każdy cel.

W tym miejscu pojawia się jednak najważniejsze pytanie: jak Planowanie


podróży
odnaleźć własną drogę umożliwiającą realizację planu, który
przez życie
przewidział dla nas Bóg? Aby na nie odpowiedzieć, trzeba za­
dać sobie inne intrygujące pytanie: co w danych życiowych oko­ 125
licznościach mogę zrobić dla siebie i dla innych, aby jak najbar­
dziej zbliżyć się do duchowego ideału? Duchowy ideał to cel,
zamiar, pragnienie, motywacja, bodziec lub „duchowe nastawie­
nie, z którym podchodzi się do wszystkich spraw”.
Wielu ludzi wie, czego chce od życia, niewielu jednak zamienia
marzenia w starannie zaplanowaną, zakończoną powodzeniem
podróż. Często liczymy na łut szczęścia lub pomoc innych ludzi.
Kiedy coś nam się nie udaje, mówimy o tych, którym się powo­
dzi: „Oni znają właściwych ludzi” lub: „Mają wyjątkowe szczę­
ście”. Nie zdajemy sobie sprawy, że planowanie sukcesu ma tyle
samo wspólnego ze szczęściem i odpowiednimi znajomościami,
co staranne planowanie podróży przez cały kraj. Oczywiście,
kiedy idziemy drogą prowadzącą do celu, napotkani ludzie cza­
sami udzielają nam pomocy. Dzieje się tak jednak właśnie dla­
tego, że wyznaczyliśmy sobie cel i przygotowaliśmy plan, który
pozwala nam go zrealizować.

Jeżeli chcecie opracować rozsądny plan działania, wyobraźcie


sobie, co chcecie osiągnąć. Zapiszcie to na kartce papieru, a na­
stępnie sporządźcie listę spraw, które musicie załatwić. Oczy­
wiście realizacja długoterminowych celów wymaga sporządze­
nia wieloetapowych i bardziej rozbudowanych planów. Zasady
postępowania pozostają jednak niezmienne. Kiedy już wiecie,
co chcecie osiągnąć, opracujcie ogólny plan i dostosowujcie go
do nowych informacji. Następnie postępujcie według niego, re­
alizując kolejne, pośrednie cele.

Stephen Covey, autor książki Siedem nawyków skutecznego dzia-


łantay poleca, aby „[układanie planu] w głowie zaczynać od
końca”. Najlepszy plan to taki, który jasno określa wytyczony
przez nas cel. Niezależnie od tego, czy chodzi o jakieś wyjąt­
Planowanie kowe przedsięwzięcie, czy o proste, codzienne czynności, ukła­
podróży danie planu należy zacząć od wyznaczenia ostatecznego celu,
przez życie
z uwzględnieniem etapów pośrednich. Jeżeli proces realizacji
danego celu wymaga działań na różnych poziomach, trzeba
126
ustalić ich hierarchię. Sporządzamy więc listę, określając stopień
ważności poszczególnych zadań, na przykład za pomocą liter

1 S. Covey, Siedem nawyków skutecznego działania, tłum. I. Majewska-Opieł-


ka, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2007.
A, B, C. Sprawy, którymi trzeba się zająć w pierwszym rzędzie,
oznaczamy literą A. Ludzie zawodowo zajmujący się planowa­
niem przekonują, że prawdopodobieństwo wykonania zadań
przedstawionych w formie pisemnej jest znacznie wyższe.

Niżej podajemy siedem wskazówek, które mogą ułatwić realiza­


cję wyznaczonego celu:
1. Myślcie o wyznaczonym celu w jasno określonych katego­
riach, nie jako o czymś mglistym, niepewnym.
2. Opiszcie szczegółowo swój cel.
3. Weryfikujcie swoje plany niemal każdego dnia, aby nieustan­
nie pamiętać o wyznaczonym celu.
4. Zbierzcie wszystkie wiadomości, które mają związek z wy­
znaczonym celem.
5. Kiedy tylko nadarzy się okazja, róbcie wszystko, co w waszej
mocy, aby realizować swój cel.
6. Przygotujcie się na przyjęcie pomocy od wszechświata, wypo­
wiadając afirmację: „To lub coś lepszego!”.
7. Z otwartym umysłem przyjmujcie każdą okazję do realizacji
swojego celu.

Człowiek, który nie wie, co chce w życiu osiągnąć,


nie osiągnie wiele
John Templeton

Ludzie, którzy nie wyznaczają sobie celów, dryfują średnio przez


siedemdziesiąt lat, często narzekając, że życie jest niesprawiedli­ Planowanie
podróży
we. Parafrazując Rolling Stonesów, mogliby powiedzieć: „Nie
przez życie
zawsze mogę dostać to, czego chcę”. Jest jednak inaczej — zgod­
nie z pewnym ważnym życiowym prawem dostają tyle, ile sami 127
są gotowi dać. Wielu ludzi dość dobrze wie, czego nie chce, ilu
jednak potrafi zdobyć się na introspekcję, która pomogłaby im
znaleźć odpowiedź na pytanie, czego chcą'? Kiedy wie się, czego
się chce, można wyznaczać cele i je realizować.
Czegoś podobnego doświadczają znajomi, którzy zastanawiają
się, na co pójść do kina. Jeden mówi: „Ja nie mam ochoty na Benji
Goes to the Seaside”, drugi dodaje: „Widziałem już Rambo 9 i nie
chcę tego oglądać”. Dopiero kiedy zaczynają mówić, cochcą zoba­
czyć, udaje im się usiąść w kinie z paczkami popcornu w rękach.

Wyznaczając cele, stwarzacie sobie okazję do pełniejszej realiza­


cji waszego potencjału. Przechowujcie w umyśle wizję celu, a im
wytrwałej będziecie do niego dążyć, tym bardziej zbliży się on do
rzeczywistości. Przydatne może się też okazać zapisywanie celów
w dzienniku, aby codziennie o nich sobie przypominać. Jednym
ze sposobów wyznaczania celów jest sporządzenie tablicy gra­
ficznej, na której zawiesza się zdjęcia z kolorowych czasopism,
układając z nich kolaż obrazujący zadania, które chcecie wyko­
nać. Oczywiście nie chodzi tylko o cele materialne, lecz również
o takie sprawy, jak emocje, więzi rodzinne czy relacje z ludźmi.

Znany amerykański wydawca Robert Bernstein jako młody czło­


wiek pracował w nowojorskiej stacji radiowej WNEW Albert Le-
venthal, kierownik działu sprzedaży wydawnictwa Simon&Schu-
ster, zwrócił uwagę na wysokiego, rudowłosego, ujmującego
Bernstaina i namówił go do pracy w branży wydawniczej. Szybko
okazało się, że Bernstein ma niespożyte siły. Pewnego razu Le-
venthal wszedł do biura o wpół do ósmej rano i zastał swojego
protegowanego przy pracy. Bernstein, zauważywszy pytające
spojrzenie pracodawcy, powiedział: „Ja jestem ambitny. A Pan jak
wytłumaczy pojawienie się w biurze o tak nieludzkiej porze?”.
Planowanie W naszej superświadomości kryją się odpowiedzi na pytania,
podróży
które sobie zadajemy, oraz klucz do tajemnic, z którymi się spo­
przez życie
tykamy. Aby jednak dostać się do tych zasobów i zrobić z nich
128 użytek, musimy zdecydować, dokąd chcemy iść. Podjęcie decyzji
o tym, co chcemy osiągnąć, można porównać do włożenia wę­
dzidła w pysk konia. Wędzidło to prawdopodobnie najmniejsza,
a jednocześnie najważniejsza część końskiej uprzęży. Umożli­
wia kierowanie ruchami zwierzęcia. Za pomocą szarpnięć wę-
dzidła zmuszamy konia do marszu w pożądanym kierunku.
Człowiek, który nie wyznaczył sobie celów, miota się bezsen­
sownie, nigdy niczego nie osiągając.

Kto obrał właściwy kierunek, musi tylko iść przed siebie


Przysłowie buddyjskie

Czy mieliście kiedyś wrażenie, że wasz upragniony cel jest prak­


tycznie nieosiągalny? Droga do jego realizacji wydawała się bar­
dzo długa, a do tego nie bardzo wiedzieliście, dokąd prowadzi.
Cóż, kierunek, w którym podążamy w danej chwili, może pro­
wadzić do odkrycia nowego powołania lub do zarobienia pienię­
dzy na kształcenie dziecka. Jednak niezależnie od tego, co czeka
nas na końcu ścieżki, jeżeli naprawdę chcemy tam dojść, musi-
my cały czas mieć cel przed oczami. Czasami jakaś egzotyczna
atrakcja kusi, aby zmienić kierunek lub wybrać łatwiejszą drogę.
Jednak najpewniejsza droga — choć być może nie najłatwiejsza —
to ta, która prowadzi bezpośrednio do celu i nie wymaga częste­
go skręcania w ślepe zaułki.

Człowiek, który chce przejść leśnym szlakiem z punktu A do


punktu B, nie zgubi się, jeśli uważnie przyjrzy się mapie i weź­
mie ze sobą kompas. Buddyjskie przysłowie mówi: „Kto obrał
właściwy kierunek, musi tylko iść przed siebie”.

Przez ostatnie pięćdziesiąt lat nastąpiła radykalna zmiana wa­


runków życia człowieka. Inne są więc też indywidualne i spo­ Planowanie
podróży
łeczne potrzeby ludzi. Żyjemy w czasach niezwykłych przemian.
przez życie
Nieustannie rosną możliwości rodzaju ludzkiego, który prze­
szedł od wozu ciągniętego przez woły, poprzez powozy konne, 129
samochody, samoloty, ponaddźwiękowe odrzutowce aż do ery
lotów kosmicznych. Przeszliśmy długą drogę od bladego światła
świecy do lamp, gazu, elektryczności, a mechanika kwantowa
wprowadza nas w erę elektroniki. We współczesnym świecie
dzieci używają na co dzień przedmiotów, o których nie miały po­
jęcia największe umysły minionych stuleci! Rosabeth Moss Kan-
ter - autorka bestsellerów i profesor w Harwardzkiej Szkole Biz­
nesu — porównuje nieustanne zmiany zachodzące we współczes­
nym świecie do gry w krokieta opisanej w Alicji w krainie czarów,
w której „nie było stałych reguł, ponieważ wszystko było żywe
i ciągle się zmieniało”. Realia są jednak takie, że nie możemy
żyć ani w przeszłości, ani w przyszłości, lecz wyłącznie w chwili
teraźniejszej. Kierunek, w którym zmierzamy, ma więc ogromne
znaczenie.

Otwórzcie umysł na światło i prawdę. Oby nigdy nie brakło


wam pomysłów, natchnienia i dobrego przewodnika. Uwierzcie
w siebie. Uwierzcie, że potraficie radzić sobie z przeciwnościa­
mi. Wyciągnijcie lekcje z życiowych doświadczeń. Pomyślcie,
jaką naukę wynieśliście z każdej sytuacji. Wyrabiajcie w sobie
umiejętność czerpania radości z pozytywnych zdarzeń. Dążcie
nieustannie do większego oświecenia. Niech radość będzie dla
was kompasem!

Myślcie o tym, dokąd chcecie dojść, a nie o tym, gdzie byliście


John Templeton

W książce Helping Heauen Happen (Stwarzając niebo) Donald


Curtis umieszcza krótki dialog dobrze ilustrujący sytuację, w któ­
rej znajduje się wielu ludzi. Rozmowa przebiega następująco:
Planowanie
podróży - Jak się przedstawia sytuacja?
przez życie
- Cóż, mam dwie wiadomości: jedną dobrą, a drugą złą. Zacz-
nę od złej. Zgubiliśmy się i nie wiemy, dokąd idziemy.
130 — Zgubiliśmy się? A dobra wiadomość?
— Mamy naprawdę niezłe tempo!

Uczestnicy powyższego dialogu nie wiedzą, dokąd idą. Zamiast


ułożyć plan, do którego mogliby się stosować, kręcą się w kółko
z coraz większą prędkością i impetem, ale donikąd nie zmierza­
ją. Niczym dryfujący statek.

A skoro nie poruszają się w określonym kierunku, jak mają do­


trzeć do celu podróży? Jedna z mądrości Koranu brzmi: „Jeżeli
nie wiesz, dokąd idziesz, każda droga cię tam zaprowadzi”. Kto
chce osiągnąć cel, musi najpierw go sobie wyobrazić. Musi być
pewnym jego autentyczności. Nie może dać się zwieść pozorom
i złudzeniom świata zewnętrznego. Nie powinien zbaczać z ob­
ranej drogi. I w końcu musi zrobić pierwszy krok w kierunku
celu, jeżeli wizja ma przemienić się w rzeczywistość.

Cały czas powinien mieć przed oczami cel i myśleć o tym, dokąd
chce dojść, a nie o tym, gdzie był. Wiele cennego czasu moż­
na zmarnować, jeżeli utknie się w wydarzeniach z przeszłości,
które nie mają żadnego związku z aktualnym celem. Warto wy­
ciągać naukę z doświadczeń i iść naprzód. Kiedy ustala się prio­
rytety, cele i kierunek drogi, należy myśleć pozytywnie i mieć
optymistyczne nastawienie. Trzeba też pamiętać o przyszłych
pokoleniach.

Do naszych czasów dotrwała starożytna opowieść o królu, który


zorganizował wyścig dla wszystkich młodych mężczyzn z kró­
lestwa. Meta znajdowała się na dziedzińcu królewskiego pałacu,
a zwycięzca miał otrzymać mieszek złota. Jakież było zaskocze­
nie uczestników biegu, kiedy na drodze prowadzącej do pałacu
zobaczyli stertę kamieni. Udało im się jednak na nią wdrapać
lub obiec ją dokoła i ostatecznie dotarli na dziedziniec. Planowanie
podróży
W końcu na mecie stawili się wszyscy biegacze - oprócz jed­
przez życie
nego. Król jednak nie zakończył zawodów. Wszyscy czekali. Po
pewnym czasie ostatni uczestnik wbiegł przez bramę. Podniósł 131
zakrwawioną rękę i powiedział: „Królu, proszę o wybaczenie.
Przybyłem tak późno, ponieważ zobaczyłem na drodze wiel­
ką stertę kamieni i usunięcie ich zajęło mi trochę czasu. Zrani­
łem się przy tym w rękę”. Następnie młodzieniec uniósł w górę
drugą rękę i dodał: „Ale, wielmożny królu, pod głazami znala­
złem ten oto mieszek złota!”.

Król odrzekł: „Synu, wygrałeś wyścig, ponieważ najlepszym za­


wodnikiem jest ten, kto idącym za nim umożliwia bezpieczne
przejście”.

Każdy człowiek ma możliwość wyboru. Może żyć przeszłością


i być nieszczęśliwy, ale może też zebrać siły i iść naprzód. Jeżeli
decyduje się skupiać na przyszłości, odnajdzie w sobie siłę po­
trzebną do usunięcia wszelkich głazów zagradzających mu dro­
gę. Jeśli więc dojdziecie do wniosku, że zbyt dużo czasu zajmuje
wam roztrząsanie nieszczęśliwych zdarzeń z przeszłości, zrób­
cie mocne postanowienie, że zerwiecie te więzy.

W jakim punkcie naukowego, technicznego, ekonomicznego,


medycznego i kulturowego rozwoju znajdowałaby się ludzkość,
gdyby wielkie umysły, które dokonywały niezwykłych odkryć,
były przywiązane do przeszłości i nie potrafiły przewidywać po­
stępu, poszerzać horyzontów myślenia i wyznaczać sobie nowych
celów? Wiedza człowieka rozwija się w zawrotnym tempie.
W naszych czasach żyje ponad połowa naukowców wszystkich
czasów. Ponad połowy odkryć w dziedzinach przyrodniczych
dokonano w XX wieku. Od 1800 roku wyprodukowano ponad
połowę dóbr wytworzonych w historii ludzkości. W ostatnim
półwieczu napisano ponad połowę wszystkich książek, które
kiedykolwiek powstały.

Planowanie Jakie to wszystko ma dla nas znaczenie tu i teraz? Otóż takie,


podróży że tu i teraz powinniśmy ruszyć dalej w życie. Skoncentrujmy
przez życie
się na celu i wypatrujmy niecierpliwie nowych horyzontów.

132 W książce czarnoskórej pisarki Mai Angelou AU God’s Children


Need Traueling Shoes (Wszystkim Bożym dzieciom potrzeba po­
dróżniczych butów) czytamy, że przyszłość „pęcznieje od obiet­
nic”. Nauczcie się dostrzegać nowe możliwości. Doświadczajcie
pokoju, który przewyższa umysł, i pełni radości życia!
Postęp wymaga zmian
John Templeton

Patrząc na życie z określonej perspektywy, można dojść do


wniosku, że nie ma w nim nic stałego ani trwałego. Przyjaciele
przychodzą i odchodzą. Z tego, co mamy dzisiaj, jutro może nie
zostać nic. Dom, w którym się wychowaliśmy, może zostać wy­
burzony pod nowe biurowce. Trzymane w ramionach dziecko
wyrasta na dorosłego człowieka. Relacje zaczynają się i kończą.
Ludzie umierają.

Jeżeli jednak spojrzymy na wszechświat z innego punktu widze­


nia, zauważymy, że wszystko żyje i się rozwija. Wszystko znaj­
duje się w pełnym radości ruchu. Powstają nowe połączenia.
Nowe piękno oddziałuje na ludzką duszę. Pojawiają się nowe
możliwości i nowe przygody do przeżycia!

Spienione fale zmian, które przetaczają się przez życie — a mówi


się, że „zmiana to jedyna niezmienna rzecz w życiu” - mogą
wywołać smutek, jeżeli serce człowieka zbytnio jest przywiązane
do materialnych rzeczy lub zbyt uporczywie trzyma się błędnej
koncepcji trwałości. Zmiana może złamać serce, jeżeli nie wie­
my, jak do niej podejść. Jak zatem radzić sobie z bólem po stra­
cie, która przecież prędzej czy później dotknie każdego z nas?
Jeżeli z otwartym sercem przyjmujemy obecność Boga w każdej
zmianie, płyniemy bezpiecznie na grzbiecie fali.

Kiedy ziarno zostaje posadzone w ciemnościach ziemi, jego ze­ Planowanie


wnętrzna osłona musi pęknąć, aby mogło się z niego wyłonić podróży
przez życie
nowe życie. Jezus powiedział: „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy
w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze,
133
przynosi plon obfity” (J 12,24). Kiedy w bólu pęka nasza osło­
na, a nam wydaje się, że to pęka serce, warto przypomnieć sobie
lekcję, której udzielił nam Jezus. Za każdym razem, kiedy coś
tracimy, w pewnym sensie możemy zyskać coś innego.
Perspektywa zmian nie będzie aż tak straszna, jeżeli zrozumie­
my, że w podróży przez życie zawsze idziemy naprzód. Kiedy
bowiem człowiek dorasta i rozwija się, nadchodzą zmiany.

Czy przyszło wam do głowy, że kiedy ktoś mówi: „To nie czas
na zmiany”, stwierdza: „To nie czas na przyjęcie błogosławień­
stwa”? Człowiek powinien nieustannie rozwijać się fizycznie,
umysłowo i duchowo. Ponieważ zmiany są nieuniknione, mu­
simy nauczyć się przyjmować je z odwagą i radością. Musimy
wierzyć w potęgę duszy, uświadamiając sobie, że przesyca nas
pełnia Bożej miłości, mądrości i inteligencji, z której możemy
czerpać do woli.

Kiedy więc poczujecie, że w waszym sercu pęka jakaś skorupa,


poddajcie się temu uczuciu, znajdując pocieszenie w świadomo­
ści, że doświadczenie cierpienia pogłębia zrozumienie samego
siebie i innych. Przeciwności losu mogą być wspaniałym darem
i okazją do nauki. Nauczmy się z radością przyjmować zmiany,
ciesząc się, że dają nam szansę na rozwój duszy.

Nie jest naprawdę wolny ten, kto nie panuje nad sobą
Epiktet

Prawdę tę wypowiedział w I wieku n.e. Epiktet — grecki filozof,


który był też wyzwolonym niewolnikiem. Nie ulega wątpliwo­
ści, że dla niewolnika — czy to w dawnych czasach, czy współ­
Planowanie cześnie — myśl o możliwości panowania nad własnym losem ma
podróży szczególne znaczenie. Pan niewolnika rzeczywiście może stać
przez życie na drodze do jego wolności, Epiktet zrozumiał jednak, że praw­
dziwą wolność daje nie tyle ucieczka od pana, ile umiejętność
134 panowania nad sobą.

Istnieje wiele dróg - i wiele filozoficznych szkół oraz ćwiczeń —


które uczą samokontroli. Świadczą o tym niezliczone książki po­
ruszające ten temat. Wszystkie jednak łączy jedna myśl przewód-
nia, którą chrześcijaństwo wyraża następująco: „Królestwo Boże
jest pośród was”. Wolność, szczęście, spokój umysłu — wszystko
to, czego szukamy (i znacznie więcej) - są w nas samych.

Człowiek staje się panem siebie w chwili, w której uświadamia


sobie, że sam tworzy swoje więzienie i tylko on może się z niego
wyzwolić. Czym jest wolność? Czy wolność to niczym nieogra­
niczone prawo do spełniania zachcianek? Otóż nie, ponieważ
nawet w społeczeństwie cieszącym się największą wolnością po­
trzebne są prawa zapewniające wolność wszystkim ludziom. Być
może prawdziwa wolność nie jest wolnością do robienia czegoś,
lecz do stawania się tym, czym możemy być.

W jaki sposób człowiek nabywa prawo do gry na instrumencie


muzycznym lub do tworzenia dzieł sztuki? Takiego prawa nie
dostaje się od nikogo, lecz wchodzi się w jego posiadanie wraz
z przyswajaniem umiejętności tworzenia muzyki lub sztuki.
W jaki sposób otrzymuje się wolność do prowadzenia szczęśli­
wego, twórczego życia? Czy taką wolność może nam ktokolwiek
dać? Nie, ona również jest wynikiem opanowania umiejętności
i ukształtownia postaw potrzebnych do prowadzenia szczęśli­
wego życia.

Kiedy pokonujemy bliźniaczych wrogów - strach i niewiedzę —


wkraczamy na drogę do wolności. Strach i ignorancja to srodzy
panowie, a człowiek pozostaje ich niewolnikiem dopóty, dopóki
pozwala im mieszkać w swoim sercu. Prawdziwą wolność dają
przezwyciężenie bojaźliwych myśli i poznanie prawdy.

Aby skutecznie walczyć ze strachem, trzeba dotrzeć bezpośred­ Planowanie


podróży
nio do jego źródła. Unikanie sytuacji, które wywołują lęk, nie
przez życie
jest dobrym rozwiązaniem. Rzeczy budzące największy niepo­
kój często okazują się - niczym mysz, która zaryczała — o wie­ 135
le mniej groźne, niż nam się wydawało. Kiedy życiowe wyzwa­
nie zmusza nas do spotkania z nieznanym i wywołuje strach,
powinniśmy go dokładnie przeanalizować. A wtedy pozostanie
nam tylko przyglądać się, jak słabnie.
Obiecajcie sobie, że zawsze będziecie robić to, co do was należy.
Doskonalcie się w samokontroli dopóty, dopóki nic nie będzie
w stanie wytrącić was z równowagi. Starajcie się jak najczęściej
mówić o zdrowiu, szczęściu i dostatku. Szukajcie jasnej strony
rzeczywistości i wprowadzajcie w życie swoje optymistyczne na­
stawienie. Myślcie tylko o tym, co najlepsze, i tylko tego ocze­
kujcie. Pamiętajcie: jesteście zbyt dorośli, aby się martwić, zbyt
poważni, aby się złościć, zbyt silni, aby się bać, zbyt szczęśliwi,
aby dopuszczać do siebie niepokojące myśli.

Człowiek odzyskuje wolność, kiedy uświadamia sobie, że sam za­


myka się w więzieniu i w każdej chwili sam może się z niego wy­
dostać. Osoba, która odważnie stawia czoła swoim lękom, uczy
się, jak je łagodzić, i bierze pełną odpowiedzialność za swoje życie.
W tym właśnie tkwi istota samokontroli i prawdziwej wolności.

Człowiek musi korzystać z tego, co ma.


W przeciwnym wypadku ryzykuje, że straci nawet to
Henry Ford

W 1956 roku w USA mieszkał pewien bezrobotny sześćdziesię­


ciolatek. Nazywał się Harland Sanders. Najbardziej wartościo­
wym kapitałem pułkownika Sandersa była jego metoda smaże­
nia kurczaków. Załadował więc do samochodu dwadzieścia kilo
przypraw oraz swój ukochany szybkowar i wyruszył w drogę.
Odwiedzał restauracje, składając właścicielom następującą pro­
Planowanie pozycję: „Pozwoli Pan / Pani, że przygotuję kurczaka dla Pana/
podróży
Pani i dla pracowników. Jeżeli uznacie, że jest smaczny, prze-
przez życie
ślę wam mój przepis, a wy zapłacicie mi cztery centy za każde­
136 go sprzedanego kurczaka”. Jego marketingowa koncepcja była
tak skuteczna, że podczas promocyjnych podróży przebywał
przeciętnie 250 tysięcy mil rocznie i zużywał osiem garniturów!
Pułkownik Sanders działał w zgodzie z ideą dostarczania poży­
tecznej usługi.
Wewnętrzne dary można jednak łatwo stracić, jeżeli się z nich
nie korzysta. Dobrym przykładem jest pewność siebie. Zasta­
nówcie się, czy czujecie się pewnie, kiedy przychodzi wam do
głowy jakiś pomysł, który ma w sobie potencjał sukcesu, pożytku
i satysfakcji. Rozwińcie go i przystąpcie do działania! Z pewnoś­
cią da on jakieś rezultaty, chociaż początkowo mogą się nieco
różnić od waszych oczekiwań.

Jeżeli człowiek wykonuje wszystko tak samo,


jak to zawsze robił, postęp i rozwój stają się niemożliwe
Wayne Dyer

Zmiana jest nie tylko dobrem, lecz również koniecznością. Od


zmian zależą ewolucja ludzi jako gatunku i los naszej planety.
Podobnie każda jednostka powinna szukać nowych, lepszych
rozwiązań w swoim życiu. Jeżeli nawet daną rzecz od zawsze
wykonujemy w taki sam sposób, to jeszcze nie znaczy, że nie
możemy nic zmienić. Na początek należy wprowadzać zmiany
w drobnych sprawach. Na przykład można pojechać inną drogą
do pracy lub zamówić inną pozycję z menu. Kiedy w sposób świa­
domy zaczniemy postrzegać życie w nowym świetle i otworzy­
my umysł na przyjęcie nowych koncepcji, wkroczymy na drogę
rozwoju. Aby zachować świeże spojrzenie na życie, trzeba mieć
otwarty umysł i być gotowym na przyjęcie nowych doświadczeń.

Każdy człowiek może się rozwijać i czynić swoje życie pożytecz­


nym i szczęśliwym. Rozwój jednak wymaga przyjęcia naturalne­ Planowanie
podróży
go procesu zmian. Zgodnie z powiedzeniem „Zycie jest zmianą,
przez życie
zmiana jest życiem ”. Inaczej mówiąc, zmiany są nieodłącznym
elementem rzeczywistości. Postęp i rozwój zostają zatrzymane 137
właśnie wtedy, kiedy stawiamy opór zmianom. Podążając na­
przód, szukając nowych, lepszych sposobów życia, a być może
odkrywając nieuświadomione pokłady wewnętrznych zasobów,
przyczyniamy się do rozwoju własnego i innych ludzi.
WG. Montgomery w Your Hidden Treasure (Ukryty skarb) opi­
suje historię dwóch braci, którzy przybyli do Nowego Jorku
w 1845 roku. Starszy jeszcze w rodzinnych Niemczech nauczył
się kisić kapustę. Perspektywa dorobienia się fortuny w Amery­
ce skłoniła go do wyjazdu do Kalifornii, gdzie ceny ziemi były
dość niskie. Miał zamiar hodować kapustę, wytwarzać z niej ki­
szonkę i rozkręcić interes. Przedsięwzięcie przyniosło zyski i po
pewnym czasie mógł kupić dodatkową ziemię. Zasadził więcej
kapusty, zarobił więcej pieniędzy i był z siebie zadowolony.

Tymczasem młodszy brat został w Nowym Jorku, gdzie za dnia


pracował, a wieczorami chodził do szkoły. Ukończył kurs geolo­
gii i metalurgii, dzięki czemu dowiedział się, jakie skały i gleby
świadczą o występowaniu określonych minerałów. Po kilku la­
tach wybrał się dyliżansem w odwiedziny do brata mieszkają­
cego w Kalifornii. W trakcie podróży rozglądał się uważnie, aby
zobaczyć to, czego inni nie widzą.

Kiedy przybył na miejsce, brat zabrał go na pole kapusty, aby


pochwalić się piękną hodowlą. Młodszego brata kapusta jednak
nie interesowała. Jego uwagę przykuło coś innego. Brał do rąk
piaszczystą glebę, przepuszczał ją między palcami, odrzucał
i sięgał po kolejną garść. Podszedłszy do pobliskiego strumienia,
pochylił się i zanurzył rękę w wodzie. Kiedy wyciągnął z dna
garść piasku i żwiru, wskazał na matowy, żółty przedmiot leżący
na jego dłoni.

— Wiesz, co to jest? - zapytał brata.


Planowanie - Nie - odpowiedział kapuściany król, kręcąc przecząco głową.
podróży - To jest samorodek — poinformował go młodszy brat z wyraź­
przez życie
nym podnieceniem w głosie. - Hodowałeś tę swoją kapustę na
kopalni złota!
138
I rzeczywiście na tym poletku kapusty odkryto jedno z najwięk­
szych złóż złota w Kalifornii. Hodowla kapusty jest oczywiście
przedsięwzięciem wartym zachodu, jednak cena kapusty upra­
wianej na żyle złota może się okazać zbyt wysoka.
Umysł człowieka pełen jest niedostrzegalnych zasobów, podob­
nie jak opisane poletko kapusty było bogate w niedostrzegalne
złoża złota. Powtórzmy więc: człowiek powinien być gotowy na
przyjęcie nowych możliwości i lepszych sposobów realizacji róż­
nych zadań. Musi być przygotowany na przyjęcie zmiany. Istota
ludzka - niczym larwa motyla przechodząca proces metamor­
fozy — odkrywa, że nie może już dłużej wytrzymać poza włas­
noręcznie wykonanymi murami ochronnymi. Coś w jej wnętrzu
nieustannie usiłuje wyrwać się na wolność, zerwać więzy stagna­
cji i wznieść się w nowy wymiar istnienia. Może właśnie dzisiaj
zapragniecie odkryć, kim naprawdę jesteście. Być może czujecie,
że osiągnęliście nowy etap duchowego rozwoju. Być może wasza
świadomość porusza się, rozciąga i nabiera nowych kształtów.
Być może czujecie, że wkraczacie w obszar większego dobra.

Człowiek, który sięga myślą wysoko, nie poddaje się i nie po­
zwala, aby porażka zdławiła jego uzasadnione ambicje. Odważ­
cie się kroczyć naprzód z wiarą. Niech nie zadowala was postać
gąsienicy!

Planowanie
podróży
przez życie

139
ROZDZIAŁ ÓSMY

Każda chwila jest cenna

Nie da się odzyskać straconego czasu


Benjamin Franklin

iedy chwile, które składają się na nasze życie, nie przy-


WMt/wl noszą poczucia sensu, coraz rzadziej są dla nas źródłem
radości. Przecież to właśnie nasze życie przecieka przez
palce niczym woda.

Aby zrozumieć naturę czasu, trzeba poznać zasadę jego dzia­


łania. Czas bowiem jest doświadczeniem subiektywnym - in­
nym dla każdego człowieka. Wiemy doskonale, że każda mi­
nuta wydłuża się w nieskończoność, kiedy jesteśmy nieszczęś­
liwi lub mamy do wykonania nieprzyjemne zadanie. Jednak
kiedy pracujemy nad ciekawym, pożytecznym projektem, czas
pędzi jak szalony. Są też zajęcia, które pochłaniają nas bez resz­
ty. W takich chwilach wskazówki zegara zastygają w bezru­
chu, a rzeczywistość zostaje skompresowana do tego jednego
momentu. Każda chwila
jest cenna
W pewnym artykule opisującym skuteczne sposoby wykorzysty­
wania czasu znalazło się następujące stwierdzenie: „Gdyby jakiś 141
bank każdego ranka udzielał wam pożyczki w wysokości 86 400
dolarów, ale wieczorem zabierałby tę część pieniędzy, która nie
została wykorzystana, co byście zrobili? Oczywiście, wykorzy­
stalibyście depozyt do ostatniego centa!”.
Czas to właśnie taki bank. Każdego ranka użycza nam 86 400
sekund. Natomiast w nocy zapisuje po stronie strat każdą sekun­
dę, której nie wykorzystaliśmy w dobrym celu. Nie przenosi sal­
da na następny dzień. Nie oferuje limitów do późniejszego spo­
żytkowania. Codziennie otwiera nowy rachunek. Każdej nocy
niszczy zapisy z poprzedniego dnia.

Kto nie wykorzysta depozytu, ponosi stratę. Nie ma odwrotu.


Nie można nic odłożyć na jutro. Trzeba żyć w danej chwili, ko­
rzystając ze środków przeznaczonych na dany dzień. Należy je
zainwestować jak najlepiej, aby otrzymać zysk w jednostkach
zdrowia, szczęścia i służby.

Czas, podobnie jak pieniądze, jest cenny właśnie dlatego, że jego


zasoby są ograniczone - każdemu przypada skończona ilość.
Nawet gdyby czas pobytu człowieka na ziemi był nieograniczo­
ny i tak trzeba by go było dobrze wykorzystywać, aby nie tracił
na wartości. Powodzenie i satysfakcję można zyskać tylko wtedy,
kiedy dobrze spożytkuje się przyznaną ilość czasu. Czas jest jak
beton, który nieustannie obraca się w betoniarce: istnieje tylko
potencjalnie, dopóki operator nie opuści pochylni i mieszanka
nie wleje się do formy, w której powstanie pożyteczny przed­
miot. Stracony czas to beton, którego nigdy nie wylano do formy.
Rozwój wymaga opanowania sztuki kształtowania życia w ra­
mach przyrostu czasu. Człowiek dobrze wykorzystujący czas le­
piej ocenia własne możliwości i potrafi dać wyraz swoim zdol­
nościom tak, aby przynosiły namacalne korzyści innym, a jemu
dawały radość i satysfakcję.
Każda chwila
Wyznaczanie długoterminowych i krótkoterminowych celów to
jest cenna
jeden z najlepszych sposobów skutecznego formowania czasu.
142 Trzeba zadać sobie kilka ważnych pytań. Co zamierzam osią­
gnąć? Co muszę zrobić dzisiaj, aby zrealizować cel wyznaczony
na jutro? Taką listę powinno się sporządzać codziennie. Wyko­
rzystujcie każdą chwilę, w przeciwnym razie stracicie ją. A czasu
straconego dzisiaj nigdy nie uda się odzyskać.
Realizacja danego zadania zajmie nam tyle czasu,
ile go dostaliśmy na jego wykonanie
Prawo Parkinsona

Wyznaczając ostateczny termin wykonania danego projektu, na-


dajemy wrażeniom, myślom i uczuciom formę osiągalnego celu.
Bardzo trudno zabrać się do realizacji planu, jeśli nie wiadomo,
kiedy powinna się ona zakończyć. Jeżeli nie wyznaczy się gra­
nicznej daty osiągnięcia celu, najczęściej w ogóle nie udaje się go
zrealizować. Ostateczny termin może być czynnikiem pobudza­
jącym do ukończenia projektu. Niezrealizowane cele wywołują
poczucie frustracji i porażki.

Dopóki nie wyznaczymy końcowego terminu wykonania zada­


nia, marnujemy siły na bieganinę po otwartej, często ponurej
pustyni amorficznych myśli i bezproduktywnych działań. Roz­
sądnie wytyczona data graniczna pełni funkcję liny bezpieczeń­
stwa pozwalającej uniknąć błądzenia po bezdrożach przedsię­
wzięć, które wydają się nie mieć początku ani końca. Taka lina
ratunkowa wyznacza kierunek dążenia do celu, dzięki czemu
łatwiej jest poskromić czas, zdolności i dostępne środki, znajdu­
jąc dla nich najlepsze zastosowanie.

Określenie ram czasowych realizacji zadania zachęca do sku­


piania energii na tych zainteresowaniach, które w danej sytu­
acji mają największą wartość. Pamiętajmy, że łyżeczką miodu
łatwiej osłodzić szklankę herbaty niż całe jezioro. Nasze wysiłki
przyniosą lepsze rezultaty, jeżeli spożytkujemy je na realizację
priorytetowych zadań. Każda chwila
jest cenna
Eksperci od zarządzania czasem przekonują, że najlepsze ter­
miny to te, które sami sobie wyznaczamy. Rozsądnie ustalony ter­ 143
min daje bowiem możliwość skutecznego wykorzystania czasu.
Kiedy czas na wykonanie zadania zostaje nam narzucony, zda­
rza się, że marnujemy go na stawianie oporu i wyrażanie pre­
tensji. Jednak nawet wtedy, kiedy mamy poczucie, że arbitralnie
wyznaczone terminy są niesprawiedliwe, mimo wszystko po­
winniśmy się do nich zastosować. Gdy bowiem stajemy przed
koniecznością jak najlepszego wykorzystania dostępnych środ­
ków, podjęcie energicznych działań może zaowocować poczu­
ciem niezwykłego osiągnięcia.

Czego chcielibyście dokonać w życiu? Jak chcielibyście zazna­


czyć swoją obecność w świecie? Niezależnie od rozmiarów wa­
szych ambicji już teraz wyznaczcie cele, które posłużą do ich
realizacji, i ustalcie termin ich ukończenia. Pamiętajcie, że ter­
miny to liny ratunkowe, od których zależy ostateczny sukces.

Zamartwiając się, niczego nie osiągamy,


a jedynie marnujemy drogocenny czas
John Templeton

Pewna młoda, utalentowana kobieta bardzo chciała zostać le­


karzem. Wyobrażała sobie, jak cudownie byłoby przyczyniać się
do poprawy zdrowia pacjentów. Leczyłaby chorych i ratowałaby
życie ludzi. Nie dość, że zrealizowałaby swoje największe ma­
rzenie, to jeszcze mogłaby naprawdę dobrze zarabiać.

Nagle zaczęła się przejmować. Martwiła się, że studia medyczne


zajmują dużo czasu i są bardzo drogie. Trapiła się nawet tym, że
tak bardzo się martwi. Nie potrafiła wybrać między pragnieniem
a wątpliwościami. W rezultacie nie podeszła do egzaminów
wstępnych na uczelni, na której złożyła podanie, i nie zrealizo­
Każda chwila wała głównego celu swojego życia. Jej przypadek potwierdza za­
jest cenna sadność starego porzekadła: „Zmartwienie jest jak fotel bujany:
daje zajęcie, lecz nigdzie się na nim nie zajedzie”.
144
Huśtanie się w fotelu bujanym wycisza i przynosi poczucie ra­
dości. Delikatnym kołysaniem można uspokoić przestraszone
dziecko. Osoba ranna często kołysze się w tył i w przód, aby
złagodzić fizyczny ból. Kołysanie ma kojący wpływ nie tylko na
ciało, lecz również na duszę. Wywołuje podobny efekt jak przy­
patrywanie się falom oceanu, które unoszą się i opadają w jed­
nostajnym rytmie. Jednak człowiek, który się kołysze, pozostaje
w jednym miejscu — nie posuwa się naprzód.

Zamartwianie się w pewnym sensie daje podobne rezultaty.


Osoba, która się do niego przyzwyczai, może doświadczać uko­
jenia, ponieważ ma wrażenie, że naprawdę stara się rozwiązać
problem. Kiedy zamartwianie się wchodzi w nawyk, często staje
się działaniem nieuświadomionym, automatycznym. Jest jednak
zwykłą stratą czasu, który można by wykorzystać na kreatyw­
ne szukanie wyjścia z sytuacji. Czas poświęcony na zmartwie­
nia mógłby na przykład zostać wykorzystany na odpoczynek
i relaks, dzięki którym można podejść do problemu ze świeżym
spojrzeniem oraz nowym zapasem energii. Jest wiele sposobów
pokonywania przeszkód. Wyszukiwanie zmartwień to jedna
z najmniej skutecznych i najbardziej szkodliwych metod roz­
wiązywania problemów.

Aby pozbyć się zmartwień, trzeba wziąć odpowiedzialność


za swoje myśli i czyny. Amerykański psycholog Wayne Dyer
w książce Your Erroneous Zones (Strefy błędów) pisze: „Poczu­
cie winy i zamartwianie się mają tragiczne konsekwencje, ponie­
waż człowiek sam siebie unieruchamia w chwili obecnej”. Bio-
rąc odpowiedzialność za swoje myśli i działania, nie pozwalamy,
by zmartwienia zagrodziły nam drogę do sukcesu.

Pewne małżeństwo sprzeczało się o sprawy związane z utrzy­


maniem domu. Mąż nieustannie się zadręczał myślami o ko­
Każda chwila
nieczności spłaty comiesięcznych zobowiązań finansowych.
jest cenna
Zona, która przez kilka dni wysłuchiwała jego narzekań, w koń­
cu poprosiła, aby usiadł z nią przy kuchennym stole. Położyła 145
na nim rachunki, wyjęła ołówek, kartkę papieru i powiedziała:
„Jeżeli podasz mi choć jeden sposób, w jaki narzekania mogłyby
pomóc nam to spłacić, do końca dnia nie ruszę się stąd i będę
się martwić razem z tobą. Jeżeli jednak nie ma takiego sposobu,
spróbujmy znaleźć rozwiązanie, które zwiększy nasze dochody
i pozwoli uporać się z zobowiązaniami”.

Właśnie w tej chwili każdy z nas może odrzucić zmartwienia,


wybierając bardziej optymistyczne rozwiązania, bardziej kre­
atywne podejście, bardziej oświecone stany umysłu i zdrowsze
przekonania. Człowiek znajduje się w nieustannym procesie
rozwoju i tworzenia. Musimy uświadomić sobie cudowne moż­
liwości kreatywnych działań. Większość spraw, którymi się mar­
twimy, nigdy się nie zdarza.

Zamartwianie się może być sposobem na życie — jednak wzięcie


odpowiedzialności za swoje czyny to znacznie lepsze rozwią­
zanie. Zmartwienia bardzo często wynikają ze strachu, nato­
miast odpowiedzialność i szacunek do siebie są owocami wiary
w Boga, w dobro wszechświata oraz we własne możliwości.

Gdyby młoda kobieta, która chciała zostać lekarką, czas straco­


ny na zamartwianie się wykorzystała na przygotowanie się do
egzaminów wstępnych, i gdyby podeszła do nich z optymistycz­
nym nastawieniem, przynajmniej zrobiłaby coś pozytywnego.
Kiedy jest to konieczne, trzeba przez chwilę odpocząć, później
jednak należy wstać i ruszyć dalej w drogę: noga za nogą, krok
za krokiem.

Nigdy nie odkładaj na jutro tego, co możesz zrobić dzisiaj


Philip Donner, hrabia Chesterfield1

Każda chwila Czy doświadczyliście kiedyś problemu tak trudnego i skompli­


jest cenna kowanego, że nie wiedzieliście, jak zabrać się do jego rozwią­
zania? A może podchodziliście do egzaminu, który wymagał
146 opanowania tak dużej ilości materiału, żć nie mieliście pojęcia
od czego zacząć? Prawie każdy prędzej czy później znajduje się
w podobnej sytuacji i czuje się nią przytłoczony.

1 Brytyjski pisarz i polityk. Zył na przełomie XVII i XVIII wieku - przyp. tłum.
W takich chwilach nie warto odkładać działania na później.
Z wielu powodów. Przede wszystkim problemy, których nie roz­
wiązujemy natychmiast, często jeszcze bardziej się kompliku­
ją. Drobne kłopoty, do których podchodzi się w sposób pozy­
tywny, natychmiast podejmując działania, na ogół nie wiążą się
z poważnymi konsekwencjami. Niewielkie zranienie zazwyczaj
szybko się goi, jeżeli się je odpowiednio opatrzy. Jeśli jednak
ranę wystawi się na działanie szkodliwych czynników, grozi za­
każenie, a wówczas konieczna może się okazać poważna inter­
wencja medyczna. Niewielka niedogodność jest w stanie prze­
kształcić się w poważny problem.

W ten sposób na przykład raty kredytów niespłacone w termi­


nie mogą przerodzić się w olbrzymie długi w wyniku naliczania
odsetek. Jeżeli już dzisiaj zrobimy wszystko, co w naszej mocy,
aby poprawić jakość swojego życia, może okazać się, że jutro bę­
dziemy żyli w sposób bardziej uporządkowany i produktywny.
Przede wszystkim jednak musimy właściwie ocenić, co trzeba
zrobić natychmiast, a co można odłożyć na później.

Stały, równomierny wysiłek daje lepsze rezultaty niż nagłe, sza­


leńcze zrywy. Systematycznie zmierzając do celu, unikamy na­
warstwiania problemów, do którego dochodzi, kiedy drobne spra­
wy ciągle odkładamy na później. Jeżeli każdego dnia zrobimy to,
co zrobić możemy, będziemy mieli więcej sił, by iść dalej. Stały,
równomierny wysiłek pozwala spokojnie dążyć do celu, a zaosz­
czędzoną w ten sposób energię można wykorzystać na rozwiązy­
wanie nieprzewidzianych trudności.
Każda chwila
Jeżeli delikatny wazon opakujemy starannie, umieścimy go w so­
jest cenna
lidnym opakowaniu i przekażemy bezpośrednio osobie, dla któ­
rej jest przeznaczony, najprawdopodobniej nic mu się nie stanie. 147
Jeżeli jednak ten sam wazon zapakujemy niedbale, włożymy do
lichego pudełka i wyślemy w podróż wymagającą licznych przy­
stanków, najprawdopodobniej nie dotrze do adresata w niena­
ruszonym stanie. Podobnie jest z problemami i trudnościami.
Im dłużej je ignorujemy i im gorsze rozwiązania znajdujemy,
tym bardziej przybierają na sile.

Elizabeth Backwell, pierwsza kobieta lekarz w Stanach Zjed­


noczonych, otworzyła praktykę w Nowym Jorku w 1851 roku.
Początkowo nie tylko nie mogła znaleźć pacjentów, ale nawet
nie była w stanie wynająć pomieszczenia na gabinet przez to,
że była lekarką. Po wielu tygodniach tułaczki po ulicach wresz­
cie udało jej się wynająć pokój od właścicielki, która nie pytała,
czym zamierza się zajmować.

Pierwszymi pacjentkami Elizabeth były kobiety należące do Re­


ligijnego Towarzystwa Przyjaciół (tak zwanych kwakrów), które
były przychylne idei równouprawnienia. Długo jednak Eliza­
beth nie mogła znaleźć posady w szpitalu. Wreszcie, w marcu
1853 roku, dzięki finansowemu wsparciu znajomych kwakrów
Elizabeth otworzyła własną klinikę w jednej z najgorszych dziel­
nic Nowego Jorku. Przed wejściem umieściła napis głoszący, że
wszyscy pacjenci będą leczeni za darmo. Mimo to przez kilka
tygodni nie zgłosiła się żadna osoba. Wreszcie pewnego dnia ko­
bieta, która cierpiała tak bardzo, że nie zważała no to, kto po-
dejmie się jej leczenia, z trudem wspięła się na schody budynku
i bez sił opadła w ramiona Elizabeth.

Kiedy wyzdrowiała, opowiedziała wszystkim znajomym o cu­


downej lekarce z siódmej ulicy. Przychodnia wkrótce rozwinęła
działalność, aby w końcu przekształcić się w Nowojorski Szpital
dla Kobiet i Dzieci (obecnie jest to duży, znakomicie działający
szpital — New York Downtown Hospital).
Każda chwila
Droga do realizacji większych celów zawsze wymaga wykona­
jest cenna
nia wielu — zazwyczaj drobnych — kroków. Odkładając zrobienie
148 choćby jednego z nich, ryzykujemy, że zatrzymamy cały proces,
a realizację celu przesuniemy w bliżej nieokreśloną przyszłość.
Stosując się do rady hrabiego Chesterfielda, aby nie odkładać na
jutro spraw, które można zrobić dzisiaj, harmonijnie poruszaj­
my się w kierunku wyznaczonego celu.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

Przebaczenie

Aby dostąpić przebaczenia, sami musimy wybaczyć


John Templeton

oy Masters, założyciel Foundation of Humań Understand-


ing (Fundacja Ludzkiego Rozumu), w książce Hotu
Your Mind Can Keep You Weil (Umysł może zadbać
o zdrowie ciała) pisze, że powinniśmy być wdzięczni ludziom,
którzy nas obrażają. Wyświadczają nam przysługę, ponieważ
dają okazję do przebaczania. A jeżeli im przebaczymy, łagodzi­
my zgubne skutki krzywd, które moglibyśmy wyrządzić innym.

Nieumiejętność przebaczania może być przyczyną choroby cia­


ła, umysłu i ducha. Niech potwierdzeniem tych słów będzie na­
stępująca historia. Kathy całe życie nienawidziła swojego ojca
i uważała, że ma do tego pełne prawo. Ojciec zostawił jej matkę
samą z siedmiorgiem dzieci. Za każdym razem, kiedy zacho­
dziła w ciążę, znikał i pojawiał się dopiero w chwili narodzin
kolejnego dziecka. Wtedy cały proces powtarzał się na nowo.
Przebaczenie
Kiedy ojciec był w domu, znęcał się fizycznie nad całą rodzi­
ną, czasami nawet bił żonę batem. Wszyscy okropnie się go 149
bali. Nigdy nie wiedzieli, kiedy znowu zacznie zachowywać się
agresywnie. Czasami Kathy ze strachu chowała się pod stół lub
pod łóżko. Nic dziwnego, że wielu ludzi uważało jej nienawiść
do ojca za uzasadnioną.
Chroniczny stan nienawiści najwięcej szkód wyrządził jednak
jej samej. Podobnie jak ojciec z byle powodu wybuchała gnie­
wem, dlatego traciła jedną pracę po drugiej, a relacje z ludźmi
miały napięty, nieszczęśliwy charakter.

Nienawiść i zgorzknienie w końcu zrujnowały jej zdrowie. Mia­


ła problemy z żołądkiem, cierpiała na bóle głowy, a później tak­
że na zapalenie stawów. W dniu dwudziestych piątych urodzin
wyglądała jak kobieta w średnim wieku. Wiedziała, że poczu­
łaby się lepiej, gdyby wybaczyła ojcu, ale nie potrafiła tego zro­
bić, chociaż wewnętrzny głos nieustannie podpowiadał jej: „Aby
uzyskać przebaczenie, musisz wybaczyć”.

Zaczęła więc proces przebaczenia od sformułowania stwierdze­


nia, które brzmiało mniej więcej tak: „Wybaczam ci, ty żałosny
taki owaki”. Początki nie były łatwe. Kathy uważała, że postę­
puje nieszczerze, ponieważ wcale nie czuła, że przebacza ojcu.
Wytrwała jednak w swoim postanowieniu i po pewnym czasie
deklaracja przebaczenia przybrała łagodniejszą formę. Wkrótce
znikła z niej fraza „żałosny taki owaki”. Kathy powoli zaczynała
rozumieć, dlaczego ojciec zachowywał się tak agresywnie. Naj­
pierw czuła wobec niego litość, później współczucie, a na końcu
prawdziwą miłość.

Kiedy wybaczyła ojcu, nauczyła się też wybaczać sobie i auten­


tycznie siebie pokochała, zyskując wewnętrzny spokój. Osta­
tecznie ustąpiły również fizyczne dolegliwości, a życie Kathy
zmieniło się na lepsze.

Kiedy czujemy się pokrzywdzeni, sama świadomość, że przeba­


Przebaczenie
czenie jest ważne, nie złagodzi sytuacji. Okoliczności zmienić

150 się nie da, ale można zmienić swoje nastawienie. Dlatego warto
od czasu do czasu poświęcić chwilę na przeanalizowanie swoich
schematów myślowych. Pisarz Henry H. Buckley powiedział:
„Niech wasze myśli będą dobre — ponieważ człowiek jest tym,
o czym myśli. Myśli są rzeczami, powinno się więc myśleć wy-
łącznie o rzeczach, które mogą zmieniać świat na lepsze, a dla
nas nie będą powodem do wstydu”. Są ludzie, którzy muszą na­
uczyć się przebaczać. Prezbiteriański duchowny Theodore Cuy-
ler Speers podkreślił znaczenie tej umiejętności w następujących
słowach: „Sztukę wybaczania powinniśmy opanowywać tak, aby
nie była dla nas obowiązkiem, lecz spontaniczną reakcją przy­
pominającą doświadczanie miłości”.

Przebaczenie przynosi korzyść temu, kto przebacza


John Templcton

Potrzeba dawania na ogół nie wywołuje nieporozumień, wielu


ludzi nie pojmuje natomiast sensu przebaczenia. Są osoby, które
przechodzą przez życie w służalczej postawie, błędnie sądząc, że
muszą otrzymać przebaczenie od innych. Przebaczenie to jednak
coś więcej niż ułaskawienie udzielone przez drugiego człowieka.

W przebaczeniu chodzi o to, aby miłość do siebie umożliwiała


nam zachowanie uczciwości, otwartości umysłu i gotowości do
rozwijania się. W przebaczeniu chodzi o umiejętność wyraża­
nia wdzięczności nie tylko za błędy, które sami popełniamy, ale
za wszystkie doświadczenia — nawet te bolesne. W przebaczeniu
chodzi o świadomość, że chociaż doświadczamy bólu, nie musi-
my cierpieć. Wiara, która wyraża się w umiejętności dziękowania
za ciężkie chwile, usuwa pozornie negatywne cechy życiowych
okoliczności. W ten sposób uczymy się bowiem dostrzegać dobro
w każdej sytuacji. Rozumiemy, że nie powinniśmy sprzeciwiać się
zmianom, które mogą być dla nas błogosławieństwem. Przebaczenie

Czasami nie jest łatwo pozbyć się utrwalonych nawyków my­ 151
ślowych, nawet jeżeli zdajemy sobie sprawę z ich destrukcyjne­
go działania. Zdarza się bowiem, że usilnie staramy się trzymać
tego, co jest nam znane. Tymczasem rozwój nie powinien być
walką, lecz podporządkowaniem się wyższemu dobru. Człowiek,
który przebacza sobie, przestaje sobie szkodzić. Świadomie po­
stanawia, że będzie żyć w zgodzie z uniwersalnym prawem. Od
tej chwili jego umysł wspiera się nie na materialnych, lecz na
duchowych fundamentach. Kiedy dostrzegamy błąd i wyrażamy
gotowość poprawy, wówczas - zgodnie z prawem przebaczenia
— możemy go wymazać równie łatwo, jak dziecko wymazuje
błędnie zapisane cyfry z równania arytmetycznego.

Dając i przebaczając, naruszamy stare struktury ego, które bu­


dowaliśmy przez całe życie. Po ich zburzeniu możemy zabrać się
do tworzenia w umyśle nowych, zdrowych konstrukcji. A kiedy
umysł jest silny i zdrowy, nasz świat staje się uosobieniem siły
i zdrowia. Człowiek, który dziękuje i przebacza, zostaje podnie­
siony na duchu.

Błądzić jest rzeczą ludzką, wybaczać jest rzeczą boską


Alexander Pope

Wyobraźcie sobie majestatyczną górę o granitowych szczytach


wznoszących się tysiące metrów nad ziemią. Czyż jest na świecie
coś trudniejszego do zdobycia niż ta gigantyczna skalna forteca?
A przecież istnieją siły, które mogą ją zmienić w stertę drobnych
kamieni. Paradoksalnie są to najdelikatniejsze, najłatwiejsze do
ujarzmienia żywioły natury — woda i wiatr. Powiewy wiatru i ła­
godnie spływające strumienie są w stanie pokonać najpotężniej­
szą górę. W świętej księdze taoizmu Tao Te Ching znajduje się
stwierdzenie, które obrazuje moc łagodnego działania: „Najbar­
Przebaczenie dziej miękkie ze wszystkich rzeczy są w stanie pokonać to, co
najtwardsze”. Czyż pełna miłości, delikatna duchowa moc prze­
152 baczenia nie przynosi ulgi w najtrudniejszych chwilach?

Autentyczne, całkowite przebaczenie pozwala dotrzeć do samej


istoty danej sytuacji. Moc przebaczenia jest w stanie usunąć nie­
nawiść, urazę, a także drobną niechęć.
Czy aktualnie obwiniacie kogoś o to, że wyrządził wam krzyw­
dę? Czy żywicie do kogoś urazę za sytuację, w której się znaj­
dujecie? Czy w głębi duszy nie myślicie sobie: „Gdyby tylko ten
i ten nie postąpił ze mną tak i tak, byłbym szczęśliwszy i odno­
siłbym większe sukcesy”? Ludzie często szukają kozła ofiarne­
go, którego mogliby obarczyć winą za to, że czegoś im w życiu
brakuje. Czy powiedzieliście kiedyś: „Nigdy nie zapomnę, jak
mnie potraktowano”? I rzeczywiście nie zapomnieliście! Nieła­
two jest pozbyć się tego rodzaju myśli. Nie jest to jednak zadanie
niemożliwe. Pomoc jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko
uwierzyć, że Boże prawo miłości i sprawiedliwości porządkuje
wszystkie sprawy tych, którzy mu ufają.

Kiedy Leonardo da Vinci malował Ostatnią wieczerzę na ścia­


nach mediolańskiego kościoła Santa Maria delle Grazie, podobno
w trakcie pracy nad twarzą Jezusa pokłócił się z pewnym męż­
czyzną. Podczas gwałtownej sprzeczki rozgniewany artysta prze­
gnał mężczyznę, grożąc, że go pobije. Kiedy powrócił do pracy
nad freskiem, okazało się, że nienawiść i uraza wysuszyły źródło
natchnienia. Mimo usilnych starań nie potrafił namalować twa­
rzy Jezusa. Raz po raz delikatnymi ruchami pędzla nanosił far­
bę na mokry tynk, wciąż jednak nie był zadowolony z rezultatu.
W końcu, zdając sobie sprawę, że gniew zakłóca spokój jego myś­
li, odłożył pędzle i udał się na poszukiwanie człowieka, z którym
się pokłócił. Chciał go przeprosić i prosić o przebaczenie. Osta­
tecznie, po długiej rozmowie, Leonardo przekonał mężczyznę, że
miał czyste intencje i spór udało się załagodzić. Da Vinci powrócił
do pracy z sercem wypełnionym spokojem i miłością. Cudowna
twarz Zbawiciela, która wyłoniła się spod jego pędzla, jest wyra­ Przebaczenie
zem mistycznej chwili uchwyconej przez wielkiego artystę. Po dziś
dzień, mimo opłakanego stanu ścian kościoła, Ostatnia wieczerza
153
pozostaje jednym z najwspanialszych skarbów sztuki na świecie.

Musimy zdawać sobie sprawę, że za chowanie urazy i żalu pła­


ci się wysoką cenę. Powinniśmy zrozumieć, że osoba, która nie
potrafi przebaczać, sama sobie wyrządza krzywdę. Chowanie
urazy pochłania mnóstwo energii, którą można by znacznie
lepiej spożytkować. Przez pewien czas taka postawa może się
wydawać uzasadniona, jakie jednak może przynieść korzyści
w dłuższej perspektywie? Ludzie, którzy nie potrafią przeba­
czyć, płacą za to wysoką cenę w postaci choroby ciała i duszy.

Całkowite przebaczenie jest pewną drogą do zdrowia, szczę­


ścia oraz gwarancją odkrycia nowych pokładów energii i entu­
zjazmu. Umiejętność przebaczania to dowód, że bierzemy od­
powiedzialność za swoje życie. Kiedy zdajemy sobie sprawę, że
wszystko jest w naszych rękach, ze spokojem i pewnością potra­
fimy przyjąć to, co dla nas dobre.

Wyrządzona krzywda nie ma żadnego znaczenia,


chyba że nie potrafimy o niej zapomnieć
Konfucjusz

W słowniku współczesnego psychologa ważne miejsce zajmu­


ją słowa tuspółuzależnienie i dysfunkcja. W naszej rzeczywistości
funkcjonują najróżniejsze grupy wsparcia: anonimowi seksoho-
licy, anonimowi pracoholicy, anonimowe obżartuchy, anonimo­
we ofiary, anonimowi neurotycy, anonimowi alkoholicy i wiele
innych. Nierzadko jedna osoba uczestniczy w kilku programach
wychodzenia z nałogu.

Nie ulega wątpliwości, że działania tych grup przynoszą duże


korzyści. Warto jednak pamiętać również o zdroworozsądkowym
Przebaczenie
podejściu, które Konfucjusz wyraził w słowach: „Wyrządzona
154 krzywda nie ma żadnego znaczenia, chyba że nie potrafimy o niej
zapomnieć”. Zastosowanie się do tej rady może przynieść lepsze
rezultaty niż poddawanie się modzie na wychodzenie z nałogu.
Jeżeli przeszłość pozostanie przeszłością, nie będziemy musieli
nieustannie odgrywać na nowo minionych wydarzeń.
Powracanie do traumatycznych przeżyć może czasami mieć
moc uzdrawiającą. Pozwala bowiem właściwie ocenić wydarze­
nia z przeszłości i uwolnić się od nich bez obaw, że wstydliwe
lub bolesne sytuacje wyjdą kiedyś na jaw.

Przebaczenie ma silne działanie uzdrawiające — to proces zastę­


powania fałszu prawdą i usuwania błędów z umysłu, ciała i ży­
cia. Przebaczcie sobie. Przebaczcie innym ludziom. Przebacz­
cie wszystkim. Czasami wymaga to wysiłku wyobraźni, dzięki
której zaczynamy rozumieć, jakie czynniki mogły wpływać na
zachowanie winowajcy. Jeżeli, w miarę możliwości, staramy się
zrozumieć wpływ wychowania i dominujących okoliczności
życiowych, jeżeli na moment wejdziemy w skórę danej osoby,
może nie będziemy tak skorzy do obrażania się za to, co nas spo­
tyka z jej strony. Stare afrykańskie przysłowie mówi: „Kto prze­
bacza, kończy kłótnię”. Czy nie chcielibyście być inicjatorami
takiego pozytywnego procesu?

W przebaczaniu nie chodzi o szukanie usprawiedliwień. Jeżeli


jednak rozwodzimy się nad drobnym lekceważeniem czy obrazą,
hamujemy swój rozwój. Aby właściwie funkcjonować i być całko­
wicie wolnym, trzeba uwolnić się od urazów z przeszłości, nadać
nowy kształt życiowym doświadczeniom i ponownie zaufać życiu.
Takie myśli, uczucia i działania umożliwiają powrót na drogę pro­
wadzącą do celu życia. Czy jesteście gotowi pogodzić się z życiem,
czy potraficie „odpuścić” i pozwolić, aby Bóg zajął się wszystkim?
Czy chcecie nauczyć się kochać każdego człowieka na ziemi?

Przebaczenie
Ten, kto zachowuje urazy, sam siebie skazuje na cierpienie
Gerald Jampolsky 155

Pewien stary rolnik przez wiele lat, gdy orał pole, musiał omijać
leżący na nim głaz, który dosłownie doprowadzał go do szaleń­
stwa. Zniszczył na nim kultywator i dwa pługi, no i oczywiście
tracił wiele wartościowej ziemi. W końcu postanowił pozbyć się
głazu. Kiedy podłożył pod niego metalowy drąg, okazało się,
że kamień ma niecałe trzydzieści centymetrów szerokości. Bez
większego wysiłku wyjął go z ziemi i wywiózł na wozie. Śmiać
mu się chciało, kiedy pomyślał, jak bardzo uprzykrzył mu ży­
cie przez te wszystkie lata. Przygoda z kamieniem uświadomiła
mu, że również w innych dziedzinach życia nie potrafi uwol­
nić się od utrwalonych sposobów myślenia i uczuć, które były
kamieniami leżącymi na polu jego umysłu. Przywoływał więc
w pamięci kolejne wydarzenia z przeszłości, rozmyślał nad ich
charakterem i podejmował odpowiednie kroki, aby je usunąć.
Innymi słowy „wyciągał je z ziemi i wyrzucał”. Za każdym ra­
zem, kiedy pozbywał się dawnej urazy i przebaczał winowajcy,
czuł, że robi mu się lżej na duszy, umysł staje się jaśniejszy, a ser­
ce przepełniają radość i zadowolenie.

Czasami ludzie nie chcą się pozbyć dawnych, bolesnych myśli


i przetrzymują je niczym drogocenne skarby. Pielęgnują wspo­
mnienia o drobnych urazach (prawdziwych i wyimaginowa­
nych), a zapominają o dobru, jakiego doznali od innych o tym,
że cieszą się zdrowiem, a w międzyczasie odnieśli wiele sukcesów.

Nawet jeżeli ktoś doświadczył trudnych sytuacji i okresów w ży­


ciu, nie musi zamykać się w klatce pesymistycznych myśli. Nega­
tywne reakcje na codzienne zdarzenia nie służą spokojowi umy­
słu. Sposób interpretowania życiowych doświadczeń w znacznym
stopniu wpływa na to, jak zapiszą się w pamięci kolejne ważne
wydarzenia. Każdy człowiek kontroluje własne myśli, chociaż
wielu zapomniało, jak należy sprawować tę kontrolę.
Przebaczenie
Zapamiętajcie następującą prostą zasadę: „To, co wydarzyło się
156 wczoraj, odeszło do przeszłości”. Nie da się cofnąć czasu. Jutro
może nigdy nie nadejść, pozostaje więc tylko chwila obecna. Po­
winniśmy robić wszystko, co w naszej mocy, aby jak najlepiej wy­
korzystać każdą cenną chwilę, każdy wyjątkowy dzień. Niezdrowe
uczucia i negatywne myśli nie przyniosły nam korzyści w prze-
szłości, a ich wartość nie zwiększyła się od tego czasu. Wybór nale­
ży do nas. Możemy trwać przy negatywnych myślach lub „wznieść
się ponad nie”. W książce Wolność na wygnaniu. Autobiografia
Dalajlama w następujący sposób opisuje potęgę przebaczenia:

Umysł wypełniony pozytywnymi myślami rozkwita niczym


piękny ogród, w którym nie ma chwastów. Każdy człowiek sam
musi zdecydować, czy chce, aby jego umysł był cudownym ogro­
dem czy poletkiem chwastów. Każdy sam decyduje, czy przy­
mknie oko i wybaczy niedostatki innych, czy woli zapisywać
w myślach księgę rachunkową, w której wyszczególnia wszyst­
kie niemiłe rzeczy, jakie go w życiu spotkały.

Kto nie potrafi pozbyć się urazy, sobie samemu wyrządza naj­
większą krzywdę. Jeżeli nie jesteście w stanie przymknąć oka na
wady innych ludzi, jak możecie wybaczyć sobie swoje niedociąg­
nięcia? Każdą trudną sytuację — urojoną i rzeczywistą — można
przemienić i naprawić, ukazując lśniącą gwiazdę świadomości
w miejscu, gdzie dotychczas majaczyła ciemna noc rozpaczy.
Proces przebaczenia to jeden z najskuteczniejszych sposobów
dokonania tej przemiany. Na zderzakach samochodów można
czasami zobaczyć naklejkę z następującym hasłem: „Nieszczę­
ście to wybór”. Zgadzam się z tym. Wybory, których dokonali­
ście w przeszłości nie mają znaczenia. Liczą się decyzje, które
podejmujecie teraz. „Nienawiść wznieca kłótnię, miłość wszelki
błąd ukrywa” (Prz 10,12).

Przebaczenie przynosi korzyść zarówno temu, Przebaczenie


kto go udziela, jak i temu, kto je otrzymuje
John Templeton 157

Czy istnieje człowiek, który nigdy nie żywił do nikogo urazy,


na przykład za słowa skierowane pod swoim adresem? Nega­
tywne doświadczenia można jednak wymazać z umysłu tak, jak
zmazuje się napisy z tablicy. W ich miejsce można wstawić formu­
łę nowego życia. Jak to zrobić? Wykorzystując moc przebaczenia.

Sportowcy dbają o to, żeby nie ważyć więcej, niż to jest koniecz­
ne. W wyścigu, jakim jest życie, również należy uważać, aby nie
obciążać się nadmiernie błędami popełnionymi w przeszłości,
starannie pielęgnowanymi urazami lub negatywnymi myślami.
Trzeba pozbyć się tych ciężarów. Jak mówi afrykańskie przysło­
wie: „Ten, kto przebacza, kończy kłótnię”.

Zastanówmy się przez chwilę nad konstrukcją słowa „przeba­


czać”. Jego etymologia ma korzenie w słowach „przestać” i „ba­
czyć”, czyli „patrzeć”. Kiedy przebaczamy, przestajemy patrzeć
na to, co fałszywe, a dostrzegamy prawdę. Dodajemy pozytyw­
nej energii sprawom, które nie mają pozytywnego charakteru.
Na przykład odpowiadamy miłością na czyny, których nie moż­
na nazwać wyrazami miłości. Kiedy udzielamy przebaczenia,
pozbywamy się negatywnych myśli i postaw, dzięki czemu peł­
niej uczestniczymy w nieustannie odnawiającym się życiu, które
przygotował dla nas Bóg.

Kiedy już przebaczycie i zrezygnujecie z oceny zarówno całej


sytuacji, jak i osoby, z którą się ona wiąże, wyrzućcie wszystko
z pamięci. Wartość zapomnienia wynika z możliwości przyjęcia
pozytywnych myśli w miejsce negatywnych wspomnień. Niech
obraz przeszłości zatrze się w waszej pamięci, zróbcie wszystko,
co tylko możecie, aby uzdrowić sytuację.

Przebaczenie odgrywa kluczową rolę w życiu człowieka. Auten­


tyczne przebaczenie nie pozostawia żadnych blizn, ran, prag­
Przebaczenie nienia zemsty. Przwdziwe przebaczenie ma uzdrawiającą moc.
Wydobywa na światło dzienne wielkość człowieka.
158
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

Pokora

Pokora jest drogą do modlitwy i rozwoju


oraz łączy człowieka z Nieskończonym
John Templeton

okora to podstawowy warunek rozwoju człowieka. Zbyt-


« nie zadowolenie z dotychczasowych osiągnięć uniemoż-
fcaS&Kl liwia odważne podejmowanie nowych wyzwań. Brak
pokory ogranicza ostrość widzenia i zamyka umysł, udaremnia­
jąc odkrywanie nowych obszarów. Człowiek, który nie ma w so­
bie pokory dziecka, nie potrafi przyznać się do błędu, nie szuka
porady i nie podejmuje kolejnych prób. Używając słowa pokora,
mam na myśli świadomość, że Bóg nieskończenie przewyższa
wszystko, co kiedykolwiek zostało o Nim powiedziane, lub, ina­
czej mówiąc, nieskończenie przekracza ludzką zdolność pojmo­
wania. Kiedy uświadamiamy sobie tę prawdę i przyjmujemy po­
stawę pokory, usuwamy z drogi kamienie, które pozostawiło na
niej nasze ego.
Pokora
Zastanówmy się nad pewną analogią. Człowieka przychodzące­
go na świat w pewnym sensie można porównać do miękkiego,
159
bezkształtnego kawałka węgla, który w ogóle nie odbija promie­
ni słonecznych. W tyglu węgiel zostaje poddany działaniu wyso­
kiego ciśnienia i temperatury, które sprawiają, że przekształca się
on w naturalny diament. Wykwalifikowany rzemieślnik ocenia
jego wartość. Określa wewnętrzną strukturę kamienia, który na­
stępnie zostaje przecięty i oszlifowany. Odpowiednia obróbka
sprawia, że kawałek węgla przemienia się w cenny, błyszczący
klejnot. Kiedy teraz padną na niego promienie słońca, odbiją się
w nim wszystkie kolory tęczy, tworząc zachwycającą symfonię
piękna i blasku. Podobnie dzieje się z człowiekiem od chwili,
kiedy pojawia się w materialnym świecie, gdzie jest „poddawa­
ny obróbce” życiowych doświadczeń i jego własnych wyborów.
Następnie rodzi się ponownie dla nieba, w którym pokorna po­
stawa duszy odbija światło Boga. Być może właśnie dlatego Bóg
stworzył tygiel, który nazywamy ziemią.

Jedną z najważniejszych lekcji, których powinien nauczyć się


człowiek, dopóki przebywa na ziemi, jest fakt, że sam tworzy
swoje niebo. Szwedzki filozof i mistyk Emanuel Swedenborg
stwierdził, że człowiek będzie w niebie tak długo, jak długo nie­
bo jest w nim. Od czego zatem należy zacząć tworzenie nieba?
Od autentycznej pokory, która powinna skłaniać do modlitwy.
Z kolei modlitwa pozwala nawiązać kontakt z Nieskończonym,
naprawdę ma więc mistyczną moc. Czas spędzony na modli­
twie, nawiązanie kontaktu z Bogiem wzmacniają duchowe
światło człowieka, który dotykając potęgi większej od siebie,
tworzy wspanialsze życie. Modlitwa sprawia, że trudne zadania
stają się łatwiejsze, uświęca każde działanie i przynosi pozytyw­
ne rezultaty. Życie modlitwą to życie pełne pokory i wdzięczno­
ści, uświęcone bliskim związkiem ludzkiej duszy z jej Stwórcą.

Człowiek, który polega na mądrości, pięknie, zdolnościach lub


pieniądzach, zazwyczaj odcina się od Boga. Natomiast osoba,
Pokora
która z pokorą wyraża wdzięczność za otrzymane łaski, otwie­
ra sobie drzwi do nieba na ziemi. Musi jednak zrezygnować
160
z własnej woli i poddać się woli Boga. Czy wierzycie, że wyzby­
wając się egocentryzmu, stajecie się kanałem, przez który prze­
pływa Boża miłość i mądrość, niczym światło wpadające przez
otwarte okno?
Pokora stwarza okazję do uczenia się od siebie nawzajem, po­
nieważ dzięki niej otwieramy się na drugiego człowieka, spo­
glądając na świat z jego punktu widzenia. Umożliwia ona swo­
bodną wymianę poglądów. To dzięki pokorze unikamy grzechu
pychy i nietolerancji, jak również konfliktów religijnych. Prorok
Mahomet stwierdził: „Człowiek, który ma w sobie choć ryżowe
ziarenko pychy, nie może wejść do raju”. Pokora otwiera drzwi
do królestwa ducha, umożliwiając badania i rozwój w dziedzi­
nie religii. Pokora jest bramą do wiedzy.

Pokora to droga do rozwoju


John Templeton

Pokora to brama do większego zrozumienia. Jak dziękczynienie


jest drogą do duchowego rozwoju, tak pokora jest drogą do więk­
szej wiedzy i otwartości umysłu. Człowiekowi, który uważa, że
wie już wszystko, trudno jest się czegokolwiek nauczyć. Dopiero
wtedy, kiedy zdaje sobie sprawę, jak mało wie, zaczyna szukać
i poznawać. Dopóki nie uświadomi sobie własnej ignorancji, nie
zechce poszerzać swoich horyzontów i badać świata.

Jeżeli chcemy osiągnąć sukces, powinniśmy kształtować swoje


dusze na podobieństwo Stwórcy. Musimy doceniać, czcić i sza­
nować innych ludzi. Jeżeli w każdym miejscu — w domu, w pra­
cy, wśród znajomych — staramy się dawać świadectwo wierze,
wstępujemy na drogę rozwoju. Nawet w czasach niezwykłego
postępu technicznego człowiek nadal wie tak niewiele i nadal
powinien wyrażać zapał do nauki! Pokora

Egotyzm hamuje osobisty rozwój. Człowiek o szerokich hory­ 161


zontach wznosi się ponad ograniczenia ego i dostrzega prawdę
w jej różnych wcieleniach — w teozofii, w nauce, w filozofii. Dla
ludzi, w których mieszka miłość, cały świat jest jedną rodziną.
Człowiek pokorny z radością przyjmuje wszystkich jej członków.
Jakie praktyczne zastosowanie mają pokora oraz uznanie nie­
skończonej mocy Boga? Wymieńmy tylko najważniejsze: mi­
łość do Boga, umiłowanie swojej pracy, miłość do innych ludzi,
zrozumienie siebie, cierpliwość, wytrwałość oraz zdolność wła­
ściwej oceny rzeczywistości. Ostatnia z wymienionych cech jest
bardzo ważna, ponieważ rzeczy nie zawsze są tym, czym się
wydają. Zjawiska noszące pozory „realności” niejednokrotnie
są mistyfikacją przygotowaną przez ludzi żerujących na braku
wiedzy i ograniczeniach zmysłowego postrzegania innych.

Na przykład mniej więcej pięćset lat temu wychodzono z zało­


żenia, że człowiek leżący w łóżku prawie w ogóle się nie poru­
sza. Później jednak Kopernik odkrył, że Ziemia i inne plane­
ty krążą wokół Słońca, co implikowało obrotowy ruch Ziemi.
Okazało się więc, że człowiek, który śpi w swoim łóżku, obraca
się w kierunku wschodnim z szybkością przekraczającą tysiąc
pięćset kilometrów na godzinę! Nasz śpioch leci też ponad tysiąc
pięćset kilometrów na minutę ze względu na obieg Ziemi wokół
Słońca. Przyznajmy z pokorą, że nadal nie wiemy wielu rzeczy.
Dzięki pokornej postawie możemy się więcej nauczyć i zrobić
większy postęp.

Biskup Gerald Kennedy powiedział:

Człowiek im jest większy, tym więcej ma w sobie pokory, po­


nieważ pamięta o wierze, marzeniach i nadziei, dzięki którym
jego życie stało się możliwe. Człowiek, który odczuwa pokusę,
by pysznić się swoimi osiągnięciami, niech wspomni, co otrzy­
mał od ludzi, którzy żyli przed nim. To wiara przodków nadała
Pokora kierunek jego życiu. Powinien więc przede wszystkim dążyć do
realizacji ich przekonań.
162
W biblijnej Księdze Przysłów znajdujemy następujące zdanie:
„Przyszła wyniosłość — przyszła i hańba, u ludzi skromnych jest
mądrość” (Prz 11,2). Pokora jest drogą do rozwoju i impulsem
do spełniania dobrych uczynków.
Naukowcy codziennie odkrywają wspaniałe cuda wszechświata.
Wielu z nich ze zdziwieniem obserwuje złożoność, różnorod­
ność i wspaniałość organizacji kosmosu. Niejednokrotnie rodzi
się w nich poczucie pokory.

Pokora, podobnie jak ciemność,


uwidacznia blask niebiańskiego światła
Henry David Thoreau

W bezchmurną, ciemną noc na niebie można dostrzec tysiące


gwiazd. Czy przyszło wam kiedyś do głowy, że gdyby nie ciem­
ność międzygwiezdnej przestrzeni, nie widzielibyśmy ich światła?

Wszystko, co czarne lub ciemne, zazwyczaj kojarzy się ze złem


i najczęściej nie ma takiej wartości jak to, co białe czy jasne.
Czerń jest też kojarzona z próżnią, nicością, ponieważ nie ma
w niej barw. Z naukowego punktu widzenia czerń jest brakiem
światła, można więc nazwać ją złudzeniem lub uznać, że jest
niewidzialna. O tym, jak ważną rolę odgrywa ciemność, przy­
pominamy sobie w kinie, ponieważ wyświetlany na ekranie fdm
jest dobrze widoczny dopiero, gdy zgasną światła.

Być może niebiańskie światło w człowieku — czyli wyznaczo­


ne przez Boga cel i potencjał danej osoby - również potrzebuje
ciemnego tła, aby ukazać swój blask. Chodzi o ciemność, która
nie wywiera destrukcyjnego wpływu, lecz jest źródłem siły. Czy
taką ciemnością może być postawa, którą nazywamy pokorą,
czyli zdolność przyznania, że nie wiemy wszystkiego i nie mo­
żemy być wszystkim dla wszystkich? Pokora

Pokora nie jest poniżaniem samego siebie. Nie ma bowiem nic 163
mądrego w przekonaniu, że nie posiada się żadnej wartości lub
ma się jakąś wrodzoną wadę. Pokora jest wyrazem mądrości.
Pokora to świadomość, że jest się obdarzonym wyjątkowymi ta­
lentami i zdolnościami, którymi należy dzielić się ze światem.
Pokora to jednak również świadomość, że człowiek jest tylko
jedną z wielu dusz stworzonych przez Boga, a każda z nich ma
do odegrania własną rolę. Pokora to poczucie własnej inteligen­
cji, przy jednoczesnej świadomości braku wszechwiedzy. Pokora
to przekonanie o posiadanej sile, przy jednoczesnej świadomo­
ści braku wszechmocy. Człowiek, który nie wierzy w swój we­
wnętrzny potencjał, nie zrobi postępu. Natomiast świadomość
ogromnego wewnętrznego potencjału oraz poczucie własnej
wartości pozwalają zrozumieć, że rzeczywistość istnieje tylko
w Bogu. Osiągając ten poziom dojrzałości i moralnego rozwo­
ju, człowiek robi coraz lepszy użytek ze swojego życia. Staje się
też coraz bardziej otwarty. Odczuwa niekłamaną radość, kie­
dy innym ludziom sprzyja szczęście. Nieustannie odzywa się
w nim pragnienie stworzenia czegoś trwałego, przybliżając go
do osiągnięcia sukcesu.

Pokora to umiejętność dostosowania się. Drzewa i budynki po­


winny chwiać się na wietrze, siłą człowieka może okazać się
umiejętne manewrowanie we wszystkich sytuacjach, które pod­
suwa życie. Z pokorą nierozerwalnie łączy się otwartość umysłu.
Żaden człowiek nie zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Cza­
sami nie wiemy nawet, jakie pytania zadać. Pokora często oka­
zuje się bardzo pożyteczna. Dzięki niej zachowujemy otwartą
postawę, potrafimy uczyć się od innych i nie postrzegamy świata
wyłącznie w czarno-białych barwach.

Przeciwieństwem pokory jest arogancja, czyli przekonanie


o swojej wyższości. Arogancja nie sprzyja tworzeniu wspólno­
ty, ponieważ wzmacnia podziały. Niczym mur z cegieł oddzie­
Pokora
la człowieka od tych, od których mógłby się uczyć. Przykładem
164 może być postawa Virginii Smith, dziewczyny, która właśnie
kończyła studia z wyróżnieniem. Miała o sobie bardzo wysokie
mniemanie oraz wspaniałą wizję wielkości. Kiedy po odebraniu
dyplomu schodziła z podwyższenia ubrana w togę i biret, na jej
twarzy malował się wyraz inteligentnego zadowolenia z siebie.
W pewnym momencie z tłumu widzów wyłoniła się staruszka,
która podeszła do Virginii. Nazwijmy ją Mądrością Świata. Mi­
mochodem zagadnęła młodą absolwentkę:

- A kogoż my tu mamy?
- Widzę, że Pani mnie nie zna — odpowiedziała dziewczyna
aroganckim tonem. — Otóż jestem Virginia Cordelia Smith, AB*.
- Cóż, moja młoda przyjaciółko - oznajmiła Mądrość Świata
z lekkim uśmiechem. — Chodź, nauczę cię pozostałych liter
alfabetu.

W tej młodej kobiecie niewątpliwie paliło się światło, które mo­


gło rozjaśniać świat swoim blaskiem. Drzemały w niej olbrzy­
mie możliwości czynienia dobra, musiała się jednak nauczyć, że
życie kryje przed nią jeszcze wiele tajemnic.

Pokora to cecha wielkich bohaterów


Św. Franciszek

Wielcy ludzie na ogół są pokorni. Najbardziej szanowane oso­


by, które kiedykolwiek żyły na świecie, miały świadomość, że
ich wielkość nie pochodzi od nich samych, lecz jest wynikiem
działania większej potęgi. Istotę pokornej postawy stanowi wie­
dza, że osobowość człowieka jest tylko środkiem wyrazu wyż­
szej siły. Jezus z Nazaretu powiedział: „Słów tych, które wam
mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie,
On sam dokonuje tych dzieł” (J 14,10). Wiedzieli o tym rów­
nież inni wielcy przywódcy duchowi. Prawdziwy geniusz ma
głębokie poczucie pokory. Pierwszy imam szyitów, czwarty pra­
Pokora
wowity kalif, powiedział: „Ukrywaj dobro, które czynisz, uka­
zuj dobro, które cię spotkało”, a żydowski uczony, autor Księgi 165
Mądrości, pisał: „Im większym jesteś człowiekiem, tym bardziej
musisz ćwiczyć się w pokorze”.

1 Bachelor ofArts — najniższy stopień naukowy nadawany przez uniwersytety


anglosaskie - przyp. tłum.
Izaak Newton, jeden z najwybitniejszych naukowców w dzie­
jach ludzkości, pod koniec życia wypowiedział następujące sło­
wa: „Ja sam uważam się za chłopca, który bawi się na plaży...
podczas gdy wielki ocean prawdy jest ciągle zakryty przede
mną”. Inny znakomity umysł Albert Einstein również był zna­
ny ze swojej dziecięcej prostoty. Mimo wielkich osiągnięć nigdy
nie utracił głębokiego poczucia pokory. Walter Russell, którego
geniusz przejawiał się w różnych dziedzinach życia, w następu­
jących słowach sparafrazował nauczanie Jezusa: „Ten, kto nie
straci siebie, nie może siebie odnaleźć. Trzeba unicestwić osobi­
ste ego i zastąpić je ego uniwersalnym”.

Ale cóż to takiego i jak odróżnić je od indywidualnego ego?


Przede wszystkim zwróćmy uwagę, że większość ludzi utożsa­
mia swoje ego ze swoim ja. Ego jest tym, za kogo sami siebie
uważamy. Jest sposobem wyrażania opinii o sobie. Osobiste ego
utożsamia się z wyglądem, osiągnięciami i dobrami materialny­
mi. Właśnie takie ja ma skłonność do podejmowania rywalizacji
oraz czuje się skrzywdzone i złości się, kiedy nie dostaje tego,
czego chce. Ludzkie ego chce czuć się ważne, chce mieć rację
i chce panować nad sytuacją. Skłania też człowieka do podejmo­
wania prób rozwiązania problemu własnymi siłami, bez ucieka­
nia się do pomocy Bożej mądrości. Znacie to skądś?

Przypuszczam, że niejeden z was pomyślał sobie: „On przecież


opisał tylko naturę człowieka”. Rzeczywiście, powyższy opis
odnosi się do najlepiej znanej części ludzkiej natury. W każ­
dym człowieku istnieje jednak również inna część, wyższe
p । ja, które można nazwać Bożą iskrą. Niestety, człowiek często
--------------- nie dostrzega uniwersalnego, wyższego ja, ponieważ zaśle-
166 pia go osobiste ego, z którym się utożsamia. Sytuację tę można
porównać do oglądania gwiazd w ciągu dnia. Gwiazdy, oczy­
wiście, są na niebie, ale przyćmiewa je światło Słońca. Dopiero
kiedy Słońce zajdzie za horyzont, możemy obserwować nie­
biańskie światła.
Autentyczne, uniwersalne ja to zindywidualizowany ośrodek
Bożej świadomości. Człowiek, który pozbywa się osobistego ja,
nawiązuje bliższy kontakt z Bogiem. Osoba polegająca na swo­
jej mądrości, pięknie, umiejętnościach lub pieniądzach, rzadko
polega na Bogu. Natomiast człowiek pokorny, który z wdzięcz­
nością przyjmuje wszystkie dane przez Boga łaski, otwiera przed
sobą drzwi do nieba na ziemi. Chociaż Boże zasady mają cha­
rakter duchowy i nie można ich zobaczyć, są bardziej rzeczywi­
ste niż materialne przedmioty. Czy w dzisiejszych czasach ktoś
mógłby nie wierzyć w istnienie promieniowania kosmicznego
lub fal radiowych tylko dlatego, że nie można ich zobaczyć?
Rozwój duchowy człowieka zależy od tego, czy potrafi on wy­
rzec się własnej woli i szukać woli Boga.

Umiejętność wyrażania wdzięczności wymaga pokory. Kiedy


przyjmujemy pokorną postawę, odkrywamy, że przynosi nam
ona korzyści. Człowiek, który z pokorą przyznaje, że zna tylko
niewielką część Bożej prawdy, nie staje się agnostykiem. Lekarz,
który ma otwarty umysł, wie, że nie zna wszystkich chorób, ob­
jawów i metod łeczenia. Powinniśmy więc z pokorą przyznać, że
musimy się jeszcze wiele nauczyć o Bogu.

Pokora

167
ROZDZIAŁ JEDENASTY

Pokonać strach

Wątpliwości i obawy to droga do porażki


Brian Adams

trach i niepewność to bliźniacze potwory, które docho-


dzą do głosu, kiedy nie udaje się nam osiągnąć wyzna-
BfecJsI czonego celu. Człowiek, który pozwala, by negatywne
myśli rozwijały się w jego głowie, ryzykuje utratę zdolności cie­
szenia się daną sytuacją i odnajdywania pozytywnych strategii
działania pozwalających przezwyciężyć tymczasowe trudności.

Na przykład uczeń zmęczony fizycznie i psychicznie, niedoży­


wiony i przygnębiony jest doskonałą pożywką dla wątpliwości
i strachu. A jeżeli zwątpi w swoje możliwości, może rzeczywiś­
cie źle wypaść na teście. Napięcie wywołane rosnącym poczu­
ciem niepewności jest w stanie wymazać z umysłu fakty, które
powinien pamiętać.

Podobne zjawisko występuje również w świecie zwierząt. Jeżeli


koń wyczuje u jeźdźca niepewność i strach, może nagle zatrzy­ Pokonać
mać się przed przeszkodą, którą miał przeskoczyć. W rezultacie strach

urzeczywistniają się najgorsze obawy jeźdźca. Niepewność i lęk


169
niczym złodzieje okradają go z chwili zasłużonej radości i po­
czucia kontroli.

W 1914 roku lekarz poradził Seligowi Grossingerowi, aby wziął


urlop i odpoczął od szybkiego tempa życia w Lower East Side
na Manhatanie. Spędziwszy trzy tygodnie w górach, Grossinger
wrócił do Nowego Jorku wypoczęty, z nowymi siłami, jasnym
umysłem i mocnym postanowieniem kupienia niewielkiej farmy
w górach Catskill. Grossingerowie stali się więc właścicielami
kawałka skalistej ziemi bez doprowadzonej elektryczności i ka­
nalizacji, który nie przynosił żadnych dochodów. Postanowili
więc, że będą przyjmować gości, którzy chcą dobrze zjeść, po­
oddychać świeżym powietrzem i odpocząć w spokojnej okolicy.
Okazali się tak dobrymi gospodarzami, że mimo prymitywnych
warunków wkrótce nie byli w stanie przyjąć wszystkich gości,
którzy chcieli ich odwiedzić. Pięć lat później mogli już sobie po­
zwolić na kupno większej i nowocześniejszej posiadłości, którą
przekształcili w światowej sławy hotel Grossingerów. Członko­
wie rodziny byli tak zajęci realizacją marzenia, że nie mieli cza­
su na wątpliwości czy obawy, które mogłyby zaciemnić ich wizję.

Myśli są drogami. Pozytywne myśli prowadzą w górę. Kiedy


wątpliwości i strach blokują je, często stają się przyczyną po­
rażki. Jeżeli jednak dobrze wybierze się drogę i skoncentruje na
niej wszystkie pozytywne myśli i oczekiwania, na ogół udaje się
pokonać potwory lęku. Jeśli umysł jest nastawiony pozytywnie,
niepewność i strach nie są w stanie zablokować drogi do sukcesu.

Upiór strachu znika w świetle zrozumienia


Ellie Harold

Pewna kobieta po powrocie z wycieczki do domu nie mogła od­


Pokonać
naleźć ukochanej kotki. Przygnębiona cały dzień przeszukiwała
strach
okolicę, wołając ją po imieniu i wypytując sąsiadów, czy jej nie
170 widzieli. W przerwach między szlochaniem, powtarzała nie­
ustannie: „Na pewno umiera gdzieś z głodu. Albo zagryzły ją
psy. Przecież ona nie potrafi się bronić — jest tylko domowym
kotem. Nie ma nawet pazurów w przednich łapach”. Oczami
wyobraźni widziała straszne rzeczy, które mogły przytrafić się
kotce. W końcu zmrok zmusił kobietę do zaprzestania poszu­
kiwań. Zrozpaczona wróciła do domu i zabrała się do rozpako­
wywania bagaży. Kiedy podeszła do szafy, aby powiesić w niej
sukienkę, z głębi dobiegł ją pisk ukrywającej się kotki. Biedna
kobieta niemal zemdlała z wrażenia i poczucia ulgi.

Bohaterka tej historyjki pozwoliła biec myślom w nieuporząd­


kowany, niekontrolowany sposób. W rezultacie w jej głowie
powstał najgorszy scenariusz wydarzeń. Kiedy poddajemy się
władzy strachu, często na myśl przychodzą najgorsze możli­
wości. Gdy, na przykład, słyszymy informację o jakiejś katastro­
fie, automatycznie wyobrażamy sobie, że uczestniczyli w niej
nasze dzieci lub rodzice. Umysł skażony strachem nie postrze­
ga rzeczywistości we właściwy sposób. Przypomina to sytuację,
w której przyglądamy się światu przez mętne soczewki. Obraz
jest bardzo niewyraźny. Widać tylko rozmyte, nieostre kontury
przedmiotów. Strach paraliżuje lub wywołuje reakcję obronną,
ponieważ osoba, która się boi, jest przekonana o nieuchronności
porażki. Kobieta z opowiadania była pewna, że jej kotkę rozszar­
pały psy, a okazało się, że ulubienica siedziała w szafie. Często
postępujemy podobnie, narażając siebie i innych na cierpienia,
zanim odkryjemy, że najgorsze obawy nie znajdują odzwiercie­
dlenia w rzeczywistości.

W języku angielskim słowo fear (strach) często występuje jako


akronim, który rozszyfrowuje się następująco: False Eviden~
ce Appearing True (fałszywe dowody stwarzające pozory praw­
dy). Tego rodzaju ujęcie pozwala lepiej zrozumieć prawdziwą
Pokonać
naturę upiorów strachu. Ze strachem związane są co najmniej
strach
dwa fałszywe założenia. Pierwszym z nich jest przekonanie, że
rzeczy są takie, jakimi nam się wydają. Tymczasem naukowcy 171
znajdują coraz więcej dowodów na to, że jest inaczej. Na przy­
kład to, co z pozoru jest stałą materią, okazuje się połączeniem
jednostek energii na poziomie subatomowym. Poza tym ludzie
bojaźliwi zakładają, że nie posiadają wystarczających środków,
aby poradzić sobie z trudną sytuacją. W rzeczywistości odwa­
ga nie jest wyłącznie cechą bohaterów. Każdy człowiek może
ją w sobie odnaleźć, musi tylko stawić czoła życiowym wyzwa­
niom. Eleanor Roosevelt napisała: „Każde doświadczenie, które
naprawdę zmusza nas do spojrzenia strachowi w oczy, dodaje
nam siły, odwagi i pewności siebie”.

Strach to mrok niewiedzy


J. Jelinek

Strach jest jednym z największych wyzwań, z jakimi w dzisiej­


szych czasach muszą się zmierzyć zarówno społeczeństwa, jak
i jednostki. To właśnie strach nie pozwala w pełni wyrazić sie­
bie, utrudniając okazywanie miłości sobie i innym. Irracjonalny
lęk często zamienia człowieka w niewidzialną istotę. Uczucie
strachu może jednak być pożyteczne, ponieważ w odpowiedniej
ilości służy przetrwaniu jednostki. Dzięki instynktownej świa­
domości zagrożenia, człowiek podejmuje odpowiednie środki,
aby uniknąć zranienia.

Często jednak boimy się rzeczy, które nie mogą nam wyrządzić
krzywdy. Naturalny niepokój odczuwany w sytuacji emocjo­
nalnego dyskomfortu, może przerodzić się w strach lub panikę.
Kiedy do tego dochodzi, nie jesteśmy w stanie w pełni wykorzy­
stywać swojego potencjału. Kulimy się ze strachu, spodziewając
się upokorzenia, i rezygnujemy z podjęcia kreatywnych działań.
Strach przed odrzuceniem uniemożliwia dążenie do rzeczy, któ­
rych naprawdę potrzebujemy. Ryzyko porażki wywołuje niechęć
do angażowania się. Koniecznie trzeba więc nauczyć się odróż­
niać pożyteczny strach od szkodliwych lęków, które hamują na­
sze działania.

Prezydent Roosevelt w orędziu do Kongresu Stanów Zjednoczo­


nych, wygłoszonym 6 stycznia 1941 roku, wypowiedział słyn­
ne słowa:
Pragniemy tak ukształtować przyszłość, aby przyniosła światu
cztery podstawowe wolności. Wolność pierwsza to wolność sło­
wa — na całym świecie. Wolność druga to wolność zapewniająca
każdemu człowiekowi - na całym świecie - swobodę oddawania
czci Bogu na swój własny sposób. Wolność trzecia to wolność od
nędzy (...) na całym świecie. Wolność czwarta to [powszechna]
wolność od łęku*.

Lepiej zapalić jedną świeczkę niż przeklinać ciemności


Motto ruchu Christophers (Niosący Chrystusa)

Ciemność to jedno z podstawowych źródeł ludzkiego strachu.


W ciemności kryje się to, co nieznane i niezdefiniowane. Osoba,
która w środku nocy budzi się z koszmaru, znajduje się w ciem­
nościach. Może w nich pozostać, sparaliżowana strachem, bez­
radnie przeklinając rzeczywistość. Ale może też wyciągnąć rękę
i włączyć znajdującą się w pobliżu lampkę, uwalniając się od
przerażenia. Problemy mają podobny wpływ na ludzką psychi­
kę. Człowiek, który znalazł się w trudnej sytuacji, czasami tak
bardzo się boi, że nie potrafi ruszyć się z miejsca i jedynie prze­
klina swoje położenie. Ale może też zdobyć się na wysiłek i zna­
leźć wyjście z sytuacji.

Czy przeklinanie ciemności lub trudności przynosi jakiekolwiek


korzyści? Raczej nie. Nic się nie zmienia. Zarówno strach, jak
i ciemności pozostają obojętne na wybuchy gniewu. Jeżeli jed­
nak zmienimy sposób postrzegania ciemności lub przyznamy,
Pokonać
że problem rzeczywiście istnieje, możemy zrobić krok naprzód.
strach
Żadnego problemu nie da się rozwiązać, pozostając w miejscu,
w którym się pojawił. Trzeba przejść na wyższy poziom świa­ 173
domości. Można to porównać do włączenia lampki w ciemnym
pokoju. Zamiast koncentrować się na trudnościach, szukamy

1 Podstawy wolności amerykańskiej: Mowy i dokumenty, United States Office


ot War Information, Washington 1944.
rozwiązania. Rezygnujemy z postawy reaktywnej i przyjmuje­
my postawę/»roaktywną!
Każdy naukowiec zgodziłby się ze stwierdzeniem, że zdefinio­
wanie problemu jest pierwszym i najważniejszym krokiem do
jego rozwiązania. Zrozumienie to fundament rozwoju, a nieco
staromodna introspekcja jest dobrym lekarstwem na różne doleg­
liwości! Wielu ludzi żyje w godnej pożałowania, przygnębia­
jącej atmosferze strachu i ciemności. W początkowych etapach
rozwoju ludzkości strach spełniał pozytywną, kreatywną funk­
cję. Kierował instynktowną inteligencją niższych form życia tak,
aby we właściwy sposób wykorzystywały środowisko, zapewnia­
jąc przetrwanie gatunku. W tamtym okresie strach odgrywał
w życiu ludzi pozytywną rolę.
Jednak obecnie strach — który znajduje się na niższych pozio­
mach ludzkiej świadomości i stanowi element naszego instynk­
tu naturalnego - jest przyczyną wielu błędów. Człowiek owład­
nięty strachem nie potrafi skupić myśli. W stanie strachu - który
również wynika z faktu, że emocjonalna część natury usiłuje się
pozbyć zagrożenia — jesteśmy niemal całkowicie bezradni, do­
póki nie włączymy lampki i nie rozproszymy ciemności!
Boski element naszej natury jest całkowitym przeciwieństwem
obaw. Ma pozytywny, twórczy charakter i ukazuje nam wiedzę,
mądrość, siłę oraz natchnienie, bez których łatwo ponownie za­
tonąć w głębinach mroku i strachu.
Czasami konieczna jest pomoc z zewnątrz. Oczywiście ludzie
zorientują się, że mamy jakiś problem, kiedy zobaczą, że prze­
Pokonać klinamy ciemność. Jednak dopóki sami nie zaczniemy szukać
strach
wyjścia z sytuacji, nie dowiedzą się, że chcemy skorzystać z ich
wsparcia i pomocy.
174
Dopóki nie podejmiemy aktywnych działań, problem nie znik­
nie. Nawet najdrobniejszy wysiłek przybliża do wyjścia z trud­
nej sytuacji. Jedna — nawet nieudana — próba może stać się inspi­
racją dla kolejnych, tym razem lepszych pomysłów.
Przeklinanie ciemności nie przynosi żadnych korzyści. W ten
sposób jedynie wyolbrzymiamy problem i odstraszamy ludzi,
którzy mogliby nam pomóc. Dopiero kiedy sami podejmiemy
wysiłek, pojawi się nadzieja na znalezienie rozwiązania. Prze­
klinanie mroku może być pierwszą, instynktowną reakcją. Oby
nie było ostatnią.

Pokonać
strach

175
ROZDZIAŁ DWUNASTY

Odwaga

Człowiek, który nie ma odwagi stracić z oczu brzegu,


nigdy nie odkryje nowych mórz
Autor nieznany

rły zamieszkujące Wielki Kanion w Stanach Zjednoczo-


nych budują gniazda ze szczególnych patyków. Sami-
Ffeafc*® ca potrafi przelecieć nawet trzysta kilometrów jednego
dnia, aby znaleźć gałąź drzewa żelaznego. Nie tylko jest ono
tak wytrzymałe, jak sugeruje nazwa, ale też ma kolce, które po­
zwalają bezpiecznie zamocować gniazdo na wysokiej skalnej
półce. Po wybudowaniu gniazda dorosły orzeł warstwa po war­
stwie wykłada je liśćmi, piórami i trawą, aby ochronić potom­
stwo przed ostrymi kolcami żelaznego drzewa.

Samica orła, przygotowując się do opieki nad pisklętami, prze­


bywa znaczne odległości, aby zapewnić im przetrwanie. Oczy­
wiście, jej starania nie ustają długo po narodzinach, chociaż wy­
raża troskę w inny sposób. Młode orły dorastając, walczą między
sobą o przestrzeń w gnieździć. W końcu żywieniowe potrzeby Odwaga
piskląt stają się dla matki zbyt dużym obciążeniem. Instynkt
podpowiada jej, że jeśli chce zapewnić dzieciom przetrwanie,
177
musi skłonić je do opuszczenia gniazda.

Aby zachęcić młode orły do samodzielności, matka wyjmuje


z gniazda wyściółkę, by kolce żelaznego drzewa dawały się pisk-
lętom we znaki. Uciążliwe warunki życia zmuszają ptaki do
wdrapywania się na brzegi gniazda. Matka nakłania je do zesko­
czenia w dół. Spadając na dół wąwozu, trzepoczą skrzydłami
jak oszalałe, aby uniknąć upadku. W końcu udaje im się zrobić
to, co dla orła jest najbardziej naturalną czynnością w świecie -
zaczynają latać!

Ludzie często znajdują się w podobnej sytuacji. Kiedy życie nie


stwarza już okazji do pożądanego rozwoju i konieczne są zmia­
ny, czasami trzeba porzucić bezpieczne, znajome okolice i wy­
ruszyć w podróż w nieznane. Zdarza się, że ludzie niechętnie
poddają się zmianom, podobnie jak pisklęta orłów niechętnie
opuszczają gniazdo.

Niesprzyjające okoliczności bardzo często są sygnałem, że jesteś­


my już gotowi do dalszej podróży i odkrywania nowych pokła­
dów swoich możliwości. Strach przed nieznanym może sprawić,
że przez pewien czas z większą tolerancją będziemy podchodzić
do niewygody związanej z własnym położeniem, jednak prędzej
czy później bolesne życiowe okoliczności zmuszą nas (jak kolce
zmuszają orlęta) do opuszczenia gniazda. Powinniśmy zaufać
życiu i dać się ponieść nowym doświadczeniom, ponieważ — cu­
downym trafem - żyjemy w przyjaznym wszechświecie, który
został skonstruowany tak, aby wspierać człowieka i jego dzia­
łania. Amerykański lekarz i naukowiec Irving Oyle wyraził tę
prawdę w następujących słowach: „Wszechświat nie sprzeciwia
się najżywotniejszym interesom człowieka”.

Czy kiedykolwiek pomyśleliście sobie: „Zawsze chciałem to


zrobić, ale nigdy nie miałem dość odwagi”?. Zwróćcie uwagę
Odwaga
na wewnętrzną siłę, która popycha was do zrobienia kroku na­
178 przód. Kiedy przychodzi czas, aby podjąć nowe wyzwania, pa­
miętajcie, że każdy człowiek posiada wrodzoną zdolność, która
umożliwia mu nie tylko przetrwanie, lecz również osiągnięcie
szczęścia. Bóg wpisał w naszą naturę możliwość dokonywania
wielkich czynów i czerpania radości z poczucia spełnienia i sa-
tysfakcji. Nie musimy się więc zadowalać czymś, co jest poniżej
naszych zdolności, chyba że taki jest nasz wybór.

Autorką przedstawionego niżej tekstu jest osiemdziesięciopię-


cioletnia kobieta. Cytat pochodzi z biuletynu Towarzystwa Psy­
chologii Humanistycznej. Zastanówmy się przez chwilę nad za­
wartą w nim mądrością:

Gdybym miała jeszcze jedno życie, odważyłabym się popełniać


więcej błędów. Rozluźniłabym się, zrobiłabym rozgrzewkę. By­
łabym głupsza niż podczas tej podróży. Mniej spraw traktowa­
łabym tak poważnie. Częściej podejmowałabym ryzyko. Więcej
bym podróżowała. Częściej wspinałabym się na szczyty i rzuca­
ła w nurt rzek. Jadłabym więcej lodów, a mniej fasoli. Prawdo­
podobnie miałabym więcej prawdziwych problemów, ale za to
mniej wydumanych!

Byłam jedną z tych osób, które nigdzie nie ruszają się bez ter­
mometru, butelki z gorącą wodą, przeciwdeszczowego płaszczu
i spadochronu! Gdybym mogła ponownie wyruszyć w drogę,
wzięłabym ze sobą znacznie mniej bagażu...

Gdybym miała jeszcze jedno życie, wcześniej zaczynałabym


chodzić boso wiosną i o wiele później zakładałabym buty jesie-
nią. Częściej bym tańczyła. Częściej jeździłabym na karuzeli.
I zbierałabym więcej stokrotek.

Jakże często wystarczy zrobić niewielki krok, aby wejść w zu­


pełnie nowe obszary życia. Mimo to tak wiele przestrzeni po-
zostaje niezbadanych. Dlaczego? Może dzieje się tak między
innymi dlatego, że brak nam pewności siebie, która obudziłaby
w nas pionierskiego ducha? Co ciekawe — tak naprawdę zawsze
Odwaga
mamy możliwość rozpoczęcia wszystkiego jeszcze raz. Każde­
go dnia życie podsuwa nam nowe doświadczenia. Każdego dnia 179
i w każdej chwili rozpoczyna się nowa godzina. Być może, nie­
zależnie od tego, ile mamy lat, powinniśmy zadać sobie pytanie:
„Czy naprawdę przeżyłem lata, które są za mną, czy może każ­
dego roku przeżywałem na nowo ten sam dzień?”.
W każdym z nas drzemie potencjał, który doczeka się realizacji
dopiero wtedy, kiedy wdrapiemy się na brzeg gniazda, ześlizg­
niemy się w dół i... wzlecimy w przestworza!

Nic nie zyska ten, kto niczego się nie podejmuje


John Heywood1

Chęć przeżywania przygód to naturalna ludzka cecha, która


przez tysiące lat napędzała rozwój ludzkości. Duch przygody
to drzemiąca w każdym z nas zdolność do pozostawienia świa­
ta lepszym, niż się go zastało. Oczywiście nikt nie ma takiego
obowiązku. Prawdopodobnie mało kto zauważy, że nic nie zro­
biliśmy ze swoim życiem. Są przecież ludzie, którzy nie lubią
ryzyka i nigdy nie rozpoczynają żadnych przedsięwzięć. Kiedy
jednak porzuci się pozorne bezpieczeństwo i znane okolice, za­
puszczając się na niezbadane wody intelektu i kreatywności, na­
prawdę można zostawić swój ślad na ziemi.

Odwaga przeżywania przygód jest drogą do sukcesu. Alex Ha-


ley od dzieciństwa był wychowywany przez babcię, ponieważ
jego matka zmarła, a ojciec, który studiował w innym stanie,
nie mógł się nim zająć. Jako dorosły człowiek Haley przez dwa­
dzieścia lat służył w Straży Wybrzeża USA, po czym zdecydo­
wał się rozpocząć karierę pisarza w Nowym Jorku. Pierwsze
lata po wystąpieniu ze Straży Wybrzeża nie były dla niego łatwe
ani pod względem osobistym, ani finansowym. Zył w skrajnej
nędzy. Jednak gorąco pragnął zostać niezależnym, poczytnym
Odwaga pisarzem. Poświęcił się spisywaniu sagi swojej rodziny. Mimo
trudności i braku środków materialnych przez dwanaście lat pi­
180 sał powieść Korzenie. Książka ostatecznie ukazała się po upły­
wie siedemnastu lat od chwili, kiedy Haley opuścił szeregi Stra­
ży Wybrzeża. Przetłumaczono ją na trzydzieści siedem języków,

1 Angielski dramaturg, poeta, muzyk (1497-1580) — przyp. tłum.


a na jej podstawie nakręcono dwa miniseriale, które cieszyły się
olbrzymią popularnością.

Na letnich igrzyskach olimpijskich w 1992 roku amerykańska


sprinterka Gaił Devers, która zdecydowanie prowadziła w biegu
na sto metrów przez płotki, potknęła się na ostatniej przeszko­
dzie i upadła. Z bólem uklękła i ostatecznie dotarła do mety na
piątym miejscu. Ale ukończyła bieg.

Jesteśmy jak wędrowcy, którzy kontynuują podróż rozpoczętą


dawno temu przez naszych przodków. Dla tych, którzy mają
odważne serce i dociekliwy umysł, droga oferuje nieograniczone
możliwości.

W dzisiejszych czasach granic nie wyznaczają niezbadane lądy,


które stanowiły wyzwanie dla naszych przodków. Jednak tajem­
nice skrywane przez ludzki umysł, serce i duszę mogą być jesz­
cze bardziej zachwycające. Jedno z kolejnych wielkich wyzwań
to eksploracja potęgi miłości.

Ludzie, którzy rzadko popełniają błędy, rzadko dokonują odkryć


John Templeton

W Ewangelii według św. Mateusza (Mt 25,14-30) Jezus opowia­


da przypowieść o człowieku, który przed udaniem się w podróż
przekazał majątek trzem sługom. Jednemu dał pięć talentów
(w przybliżeniu równowartość pięciu tysięcy dolarów), drugie­
mu dał dwa talenty, a trzeciemu tylko jeden. Po powrocie na­
kazał sługom zdać relację z tego, w jaki sposób wykorzystali
Odwaga
powierzoną im część pieniędzy. Sługa, który dostał pięć talen­
tów, zainwestował je i podwoił zyski. Podobnie zrobił ten, który 181
otrzymał dwa talenty. Natomiast ten, który otrzymał jeden ta­
lent, zakopał go w ziemi, obawiając się, że źle ulokuje pieniądze.
Słudzy, którzy podwoili pieniądze pana, otrzymali sowitą nagro­
dę. Trzeci sługa został ukarany.
Jak często nie wykorzystujecie nadarzającej się okazji, ponie­
waż - jak bojaźliwy sługa - obawiacie się, że popełnicie błąd?
Jak często sami siebie ograniczacie, ponieważ boicie się oceny
rówieśników? Ograniczenia, które człowiek sam na siebie na­
kłada z powodu strachu, mogą być bardzo trudne do zlikwido­
wania. Im wcześniej nauczycie się konstruktywnych sposobów
radzenia sobie ze strachem, tym lepiej dla was.

Zycie będzie dla nas tak interesujące jak odkrycia, których doko­
namy. Trzymanie się utrwalonych schematów myślenia i działa­
nia wprawdzie pozwala uniknąć błędów, ale jednocześnie unie­
możliwia prowadzenie bogatego, ekscytującego życia. Aby zba­
dać granice myśli, uczuć i działań, trzeba udać się w miejsca,
w których się wcześniej nie było. W takich miejscach nietrudno
o popełnienie błędu. Jednak błędy mają negatywny charakter
tylko wtedy, kiedy hamują dalszy rozwój. Kto wie, czy najwięk­
szego błędu nie popełnia ten, kto ze strachu przed pomyłką boi
się wypróbować nowy sposób myślenia lub nowe podejście do
jakiegoś problemu. Oczywiście, nierozsądnie postępuje ktoś,
kto podchodzi do nowej sytuacji bez namysłu. Jednak równie
nierozsądny, a jednocześnie bezproduktywny jest strach przed
zapuszczaniem się w nieznane tereny. Człowiek, który chce się
rozwijać, zauważy, że za każdym razem lepiej sobie radzi w nie­
znanej sytuacji. Potrzebnych wskazówek udzielą mu intuicja
albo inna osoba, ale te wskazówki na pewno się pojawią.

Błędy mogą być bolesne i stresujące, jednocześnie są jednak


wspaniałym źródłem zdobywania wiedzy o tym, czego nie robić
następnym razem. Niejednokrotnie więcej można się nauczyć,
Odwaga wyciągając wnioski z popełnionych błędów niż z formalnej in­
strukcji opisującej prawidłowy sposób postępowania. Metoda
182
prób i błędów, która pozwala właściwie ocenić skutki nieuda­
nych działań, jest wspaniałą okazją do nauki.

Amerykański autor Tim Hansel w książce You Gotta Keep Danc­


ing (Musisz tańczyć dalej) pisze, jak ważne jest przezwycięża-
nie niesprzyjających okoliczności i pozornych błędów, posłu­
gując się przykładami zaczerpniętymi z życia sławnych ludzi.
John Bunyan napisał słynną Wędrówkę pielgrzyma podczas po­
bytu w więzieniu. Angielska pielęgniarka i działaczka społeczna
Florence Nightingale przeprowadziła reformę systemu szpitali
w Anglii z łóżka, do którego przykuła ją ciężka choroba. Ludwik
Pasteur, połowicznie sparaliżowany i nieustannie narażony na
udar mózgu, nie ustawał w przeprowadzaniu ataków na cho­
robę. Ci nieustraszeni ludzie robili wszystko, co mogli, aby jak
najlepiej wykorzystać to, co mieli.

Każdy człowiek, nawet jeżeli nie w pełni zdaje sobie z tego


sprawę, jest jak słudzy z przypowieści Jezusa. Dostaje „talenty”,
dzięki którym może w życiu zajść tak daleko, jak zechce. Oby
tylko nie popełnił błędu i nie zakopał ich, obawiając się pomyłki.
Nikt nie chciałby pewnego dnia spojrzeć na swoje życie z per­
spektywy czasu i stwierdzić, że nie wykorzystał jakiejś okazji tyl­
ko dlatego, że się bał. Należy mądrze i z pewnością siebie roz­
wijać swoje talenty, a wtedy życie może przynieść wiele pożytku
i ekscytujących doświadczeń!

Człowiek boi się tego, czego nie rozumie


Autor nieznany

Jeszcze przed upadkiem muru berlińskiego i przed rozpa­


dem ZSRR odbył się słynny telewizyjny przekaz łączący „na
żywo” Leningrad z San Francisco. Publiczność zgromadzo­
na w obydwu miastach widziała prezentowane programy. Pod
Odwaga
koniec audycji doszło do jednego z najbardziej dramatycz­
nych momentów w historii telewizji. Widzowie po obu stro­ 183
nach zdali sobie sprawę z realności sytuacji i zaczęli do siebie
machać. Ludzie, którzy od ponad dwudziestu lat znajdowa­
li się po przeciwnych stronach żelaznej kurtyny, nagle zro­
zumieli, że po drugiej stronie żyją ludzie tacy sami jak oni.
Ten nowy poziom zrozumienia wzmocnił szansę na wprowa­
dzenie pokoju na świecie.

Podczas drugiej wojny światowej Amerykanie używali wobec


Niemców pogardliwego określeniayŻTTyy (szkopy). Podczas kon­
fliktów w Korei i w Wietnamie Azjatów nazywanogooĄs (żółtka­
mi). Tego rodzaju określenia dehumanizują wroga, wywołując
poczucie wyższości i niechęci (czyli formy strachu) u żołnierzy,
którzy mają z nim walczyć. Gdyby ludzie posługujący się tymi
przezwiskami rozumieli, że osoby po drugiej stronie również
walczą o to, w co wierzą, zabijanie ich byłoby nieskończenie
trudniejszym zadaniem. Stare mauretańskie przysłowie wyraża
głęboką prawdę: „Ten, kto się czegoś boi, oddaje tej rzeczy wła­
dzę nad sobą”.

Strach przybiera różne formy i rozmiary. Trzeba się więc nauczyć,


jak rozpoznawać jego prawdziwą istotę, aby właśnie z nią zmie­
rzyć się bezpośrednio. Odwaga pozwala przezwyciężyć poczucie
bezradności, dając jasność myślenia i działania w każdej sytuacji.
Kiedy coraz lepiej poznajemy siebie i innych, strach i nienawiść
mają coraz mniejsze szanse zakorzenienia się w naszej świado­
mości. W chwili gdy widzowie w San Francisco zrozumieli, że
mieszkańcy Leningradu mają swoje nadzieje i ambicje, ich obawy
osłabły. Kiedy widzowie w Leningradzie zobaczyli, że mieszkań­
cy San Francisco wyglądają tak jak oni, tak samo się śmieją i mają
podobną wizję przyszłości, ludzkość zrobiła olbrzymi krok w kie­
runku pokoju na świecie i przyjaznego współistnienia.

Strach wywołuje strach, który wywołuje lęk, który wywołuje


obawy, które wywołują strach itd. Zyjąc w takim stanie, zawsze
Odwaga
będziemy się czegoś bać. Strach jest na ogół uczuciem wyuczo­
184 nym. Można się więc go oduczyć! Przyczyną lęku może też być
niedostrzeganie nieustannej obecności Boga w świecie. Świado­
mość aktywnego działania Boga eliminuje wiele obaw. Strach
rozpuszcza się wówczas niczym śnieżna kula wrzucona do go­
rącej wody, a jego energia przekształca się w pozytywną wiarę.
Zauważcie, w jaki sposób zachowują się alkoholicy wychodzący
z nałogu. Podczas choroby coraz mocniej zaprzeczają, że mają
problem z alkoholem. Większość musi upaść na samo dno - nie­
którzy dosłownie budzą się w rynsztoku - aby spojrzeć w górę
i zdać sobie sprawę, że odwyk jest dla nich jedynym rozwiąza­
niem. Muszą wydobyć na światło dzienne lęki, które były przy­
czyną alkoholizmu. Dopiero wtedy są w stanie zmierzyć się
z nimi i je pokonać.

Nie zawsze jednak trzeba sięgnąć dna, aby spojrzeć w górę. Każ­
da chwila jest dobra, by zrozumieć, że życie bez strachu może
przynosić lepsze owoce. Każda chwila jest dobra, aby zrozu­
mieć, że ludzie „po drugiej stronie” świata są tacy sami jak my
oraz tak jak my pragną wolności i szczęścia, chcą także odnaleźć
sens życia. Ruszajcie więc bez obaw w drogę prowadzącą do suk­
cesu, harmonii, zdrowia, dostatku i odkrycia sensu życia.

Tak naprawdę przegrywasz dopiero wtedy,


kiedy przestajesz próbować
Mikę Ditka, trener futbolu amerykańskiego

Oczywiście, każdy z nas czuje czasami, że potrzeba mu więcej


sił i odwagi, aby wykonać jakieś zadanie. Każdy czasami ma
wrażenie, że brak mu kompetencji, aby sprostać nowym wyzwa­
niom, a zmęczenie nie pozwala mu uporać się z już istniejącymi
problemami.

Podczas zawodów olimpijskich pływak ze wszystkich sił napina


mięśnie, aby finiszować o ułamek sekundy przed konkurenta­
Odwaga
mi. Informatyk pracuje do późnych godzin nocnych, kiedy chce
rozwiązać jakiś skomplikowany problem. Malarz niestrudze­ 185
nie zmienia detale w kształcie jednego kwiatu na obrazie. Każ­
dy z tych ludzi ma zupełnie inny cel. Coś jednak popycha ich
wszystkich do doskonałości i nie ustają w wysiłkach, dopóki nie
zrealizują swoich zamierzeń.
Amerykański dziennikarz John Hockenberry od dziewiętna­
stego roku życia jest sparaliżowany od pasa w dół, a mimo to
z wózka inwalidzkiego opisuje wydarzenia na całym świecie.
Ernest Hemingway aż trzydzieści dziewięć razy zmieniał wer­
sję zakończenia Pożegnania z bronią, zanim ostatecznie uznał
je za satysfakcjonujące! Być może właśnie w chwili zniechęce­
nia powinniśmy wziąć głęboki oddech, aby dokładnie przyjrzeć
się, w czym pokładamy nadzieję. Jeżeli nie stracimy z oczu wy­
znaczonego celu i jeżeli ciągle towarzyszyć nam będzie wizja,
w której ten cel osiągamy, oraz nieustannie będziemy robić to, co
do nas należy, ostatecznie sięgniemy po upragnione dobro.

Odwaga

186
ROZDZIAŁ TRZYNASTY

Obdarzać miłością

Lepiej kochać niż być kochanym


Św. Franciszek

łódka duchowa siła, która przenika ludzi - siła miłości


i miłosierdzia — naprawdę istnieje. Amerykański poeta
szwedzkiego pochodzenia Carl Sandburg opisał to po­
ruszenie w następujących słowach: „Nie zawsze będziesz tam,
gdzie jesteś teraz. Zmierzasz ku czemuś wspaniałszemu. Ja idę
tą samą drogą, dlatego cię kocham”. W Piśmie Świętym, a kon­
kretnie w Pierwszym Liście do Koryntian znajdujemy inny opis
tej słodkiej duchowej siły: „Tak więc trwają wiara, nadzieja, mi­
łość — te trzy: z nich zaś największa jest miłość” (1 Kor 13,13).
Miłość - wielki potencjał człowieka!

Zastanówmy się przez chwilę nad naturą Słońca. Jest to byt, któ­
ry sam podtrzymuje swoje istnienie, wytwarza energię dzięki
wewnętrznym reakcjom termojądrowym. Słońce może świecić
przez miliony lat, nie zmieniając w istotny sposób formy i jas­
ności światła. Obdarzać
miłością
Miłość jest jak Słońce. Sama podtrzymuje swoje istnienie. Nie
potrzebuje podziękowań ani nagród, aby emitować potężną, 187
uzdrawiającą energię. Miłość jest wiecznie obecna, chociaż cza­
sami wydaje się, że znika z pola widzenia. Ale nawet wtedy, kie­
dy chmury ludzkich emocji zakrywają ją, miłość istnieje - tak
jak Słońce istnieje także wtedy, kiedy chowa się za chmurami.
Gdy uwalniamy energię miłości, wywołujemy reakcję łańcu­
chową podobną do termojądrowych reakcji we wnętrzu Słońca,
które zmieniają wodór w hel. Energia miłości przepływa przez
człowieka, dokonując w nim przemiany. Miłość otwiera serca
zamknięte przez gorycz. Miłość to potęga, która zamienia tę go­
rycz w akceptację i radość. Nienawiść przestaje zżerać ludzką
duszę, a apatia zostaje zastąpiona przez troskę i miłosierdzie.
Kiedy człowiek zaczyna kochać siebie, w jego życiu dokonują
się widoczne zmiany.

Energia miłości działa jak leczniczy balsam. Gdy wyrażamy na­


szą naturę poprzez miłość, jej działanie automatycznie promie­
niuje na wszystkie aspekty życia. Jeżeli pozwolimy energii mi­
łości przemienić nasze życie, uruchomimy proces podobny do
fotosyntezy, w której wyniku słoneczne światło i rośliny wspól­
nie wytwarzają pożywienie.

Kiedy rozpalona w nas iskra zaświeci jasnym płomieniem, nie


jesteśmy już w stanie zakryć jej blasku przed innymi ludźmi.
Nie wszyscy wprawdzie podchodzą na tyle blisko, aby poczuć
ciepło naszej miłości, ale niektórzy rozkoszują się jej energią.
Ponieważ my jesteśmy miłością, nie potrzebujemy podziękowań
ani wyrazów uznania. Miłość, trwała jak Słońce, może dawać
nieustannie, nie umniejszając swoich zapasów. Iris Murdoch,
irlandzka pisarka, stwierdziła: „Tylko kochając, można się na­
uczyć miłości”. Im bardziej wyrażamy miłość, tym jaśniejsze
staje się nasze życie. Możemy świecić jak słońce, przekazując
promienie miłości każdemu człowiekowi — bez wyjątku!
Obdarzać
miłością
Miłość dana jest miłością otrzymaną
188 John Templeton

Z miłością wiąże się pewien paradoks. Otóż wielu ludzi poszu­


kuje czegoś, stara się uchwycić, kupić, dostać i zatrzymać coś,
co należy do nich w sposób tak naturalny jak powietrze, którym
oddychają. Uważają, że właściwa osoba powinna ujrzeć ich we
właściwym świetle, aby właściwie ich ocenić i pokochać. W ten
sposób jednak wywierają na siebie presję, która każę im dostoso­
wywać się do oczekiwań danej osoby, przypodobać się jej i zasłu­
żyć na jej uczucie. Muszą właściwie wyglądać, mówić i robić od­
powiednie rzeczy. Nic tak bardzo nie okalecza człowieka emo­
cjonalnie, nie uzależnia, zmuszając do użalania się nad sobą,
powodując zgorzknienie i cynizm, jak przekonanie, że ktoś inny
powinien obdarzyć go miłością.

Każdy człowiek instynktownie pragnie doświadczać miłości,


ponieważ miłość jest prawdziwą naturą ludzkiej duszy. Jej siła,
potęga i energia istnieją w człowieku tak jak życiodajna krew.
Koniecznie trzeba tę miłość wyrazić! Światowej sławy śpiewak
operowy Luciano Pavarotti powiedział kiedyś:

Nikt nie wie, ile wyrazów otuchy każdy artysta cały czas nosi
przy sobie: czyje przyjazne klepnięcie po plecach, jakie wycinki
z gazet, jakie słowa nadziei wypowiedziane przez nauczyciela.
Tak zwana wiara w siebie przypuszczalnie jest fundamentem
talentu, jestem jednak pewien, że wyrazy otuchy są zaprawą,
która je spaja.

Pewna starożytna legenda opowiada historię ukrycia najwspa­


nialszego daru życia. Kiedy bogowie stwarzali ludzi, zastana­
wiali się, gdzie ukryć najcenniejszy i najpotężniejszy skarb tak,
aby świat nie wykorzystał go w nieodpowiedni sposób. Może
ukryjemy go na najwyższej górze? Może zakopiemy go głębo­
ko w ziemi? Może rzucimy go w wody najgłębszego oceanu?
A może ukryjemy go w gęstwinie najgęstszego, najciemniejsze­ Obdarzać
go lasu? Ostatecznie, po długich rozważaniach, postanowili miłością

umieścić skarb we wnętrzu człowieka, ponieważ tam ludzie nie


189
będą go szukać. Dla pewności bogowie zadbali o to, aby ludzkie
oczy spoglądały tylko na zewnątrz.

Tak, każdy człowiek nosi przy sobie klucz do tajemnicy. Każ­


dy może odnaleźć w swoim wnętrzu skarb i odczuć działanie
miłości w każdej dziedzinie życia. Niezawodnym sposobem do­
świadczania miłości jest jej dawanie. Nie ma człowieka, który
nie mógłby okazać miłości drugiemu człowiekowi. I wcale nie
trzeba do tego szukać właściwych osób.

Miłość jest siłą spajającą ciało i umysł. Ma tę atrakcyjną właści­


wość, która sprawia, że dobro powraca do danej osoby w ilości
proporcjonalnej do głębi zrozumienia i poziomu realizacji mi­
łości w jej życiu. Człowiek, który żyje miłością, świadomie chce
ją wyrażać i jej doświadczać, dysponuje potężną siłą.

Zacznijcie od ludzi z waszego otoczenia — od mężczyzn, kobiet,


dzieci, starców, młodzieży i od siebie. Wyrażajcie miłość w spo­
sób naturalny, jako przejaw dobrej woli, życzliwości, wsparcia,
troski oraz gotowości do niesienia pomocy. Świadome okazywa­
nie miłości - w myślach, słowach i uczynkach - sprawia, że sami
dla siebie stajemy się jej polem siłowym.

Osoba, która kocha, żyje w kochającym świecie


Ken Keyes

Dwóch uczniów Bill i Mikę przeprowadziło się wraz z rodzica­


mi do nowego miasta. Bill od pierwszego dnia był niezadowolo­
ny. Uważał, że nowa szkoła jest gorsza od poprzedniej. Koledzy
z klasy byli nudni i niemili. „Szkoda, że się tu przeprowadzi­
liśmy - powiedział rodzicom - tu jest zimno, nudno. Nigdy mi
Obdarzać się tu nie spodoba”.
miłością .... . . .... , . e , .. . . .
Mikę miał o wiele więcej szczęścia. Stwierdził, ze nowa szkoła
nie tylko stwarza znakomite warunki do nauki, ale oferuje rów­
nież wiele interesujących zajęć i wyzwań. „Nie mogę uwierzyć,
ile nowych ludzi dzisiaj poznałem — oznajmił rodzinie podczas
obiadu po pierwszym dniu w szkole - mam wrażenie, jakbym
niektórych znał od zawsze”.
Jeżeli właśnie zrobiło wam się szkoda Billa i współczujecie mu,
że nie przeprowadził się do tak przyjaznego miasta jak miasto,
w którym zamieszkał Mikę, to musicie wiedzieć, że obaj prze­
prowadzili się do tej samej miejscowości, zamieszkali w tej sa­
mej dzielnicy i chodzą do tej samej szkoły!

Dlaczego ci dwaj chłopcy w tak różny sposób zareagowali na tę


samą sytuację? Otóż Bill zawsze oczekuje od życia tego, co naj­
gorsze. Natomiast Mikę ma otwartą postawę, przyjacielską na­
turę, poszedł więc do nowej szkoły z uśmiechem i pozytywnym
nastawieniem. On kocha i żyje w kochającym świecie.

Osoba, która kocha, oczywiście może doświadczać krzywdy,


przeżywać smutek i złościć się na kogoś. To naturalne, ludzkie
emocje. Zycie dla każdego przygotowało pewną porcję rozcza­
rowań, kłopotów, zmartwień i smutku. Osoba, która kocha, nie
pozwala jednak, aby negatywne uczucia zdominowały jej życie.
Potrafi przebaczać ludziom, od których doznała krzywdy. Idzie
na długi spacer lub zajmuje się czymś, co pozwala jej oderwać
myśli od złości i frustracji chcących zmącić spokój jej umysłu.
Osoba, która kocha, oczyszcza atmosferę, rozmawiając z czło­
wiekiem, na którego się gniewa, po czym obejmuje go lub podaje
mu rękę w geście pojednania. Niezależnie od poziomu stresu
i zamętu, jej świat pozostaje kochającym światem.

Uśmiechnijcie się, zamiast patrzeć wilkiem. Oczekujcie tego, co


najlepsze, nie tego, co najgorsze. Zawsze okazujcie zrozumienie
i troskę. „Billowie” tego świata przez całe życie znajdują coś, na
co mogą się uskarżać. Natomiast „Mike’owie” nie tylko szuka­ Obdarzać
miłością
ją najlepszych stron każdej sytuacji, lecz sami przyczyniają się
do tworzenia pozytywnych rozwiązań, dzięki swojej postawie 191
i uczciwości. Kochająca osoba od pierwszych lat życia aż po jego
koniec egzystuje w kochającym świecie. Jest szczęśliwa, ma po­
czucie spełnienia i znajduje siły do zmagania się z przeciwno­
ściami losu, ponieważ żyje w świecie pełnym miłości.
Miłość wszystko zwycięża
Wergiliusz

W bajkach często występuje mityczny potwór, którego nazywamy


smokiem. Jest to duże, skrzydlate, przypominające gada stworze­
nie, zazwyczaj pilnuje skarbu lub pieczary, zieje ogniem i pragnie
zagłady rycerzy, księżniczek, a nawet całych wiosek. Nieustannie
kipi gniewem. Bohaterami tych bajek bardzo często są szlachetni
rycerze w lśniących zbrojach, którzy podejmują skomplikowane
próby pokonania smoka. Czy zastanawialiście się kiedyś, dlacze­
go tak rzadko próbują oni ułagodzić gniew smoka, okazując mu
miłość, zrozumienie i współczucie?

Każdy człowiek, czy zdaje sobie z tego sprawę, czy nie, ma w swo­
im wnętrzu podobne potwory. Kiedy wzbiera w nas gniew; kie­
dy przytłaczają nas smutek i żal; kiedy mamy wrażenie, że świat
wali się nam na głowę - stajemy oko w oko ze swoimi smokami.
Niewielu ludzi przechodzi przez życie nie doświadczając gniewu,
smutku czy rozpaczy. Dlatego właśnie każdy powinien zadać sobie
pytanie: „Jak postępuję z tymi «bestiami», kiedy mnie atakują?”.
Zdarza się, że przez pewien czas mocujemy się z papierowym ty­
grysem lub smokiem, zanim zorientujemy się, że to zwykła atrapa.

Miłość możemy okazywać na różne sposoby: kiedy wyładowu­


jemy złość na poduszce, zamiast wyżywać się na najlepszym
przyjacielu, a także wtedy, kiedy idziemy pobiegać po parku, aby
stłumić złe uczucia jątrzące się w naszym sercu. Przejawem wy­
rozumiałości może być świadomość, że ma się prawo do wszyst­
Obdarzać kich uczuć — nawet negatywnych — i że nie jest się złym czło­
miłością wiekiem tylko dlatego, że czuje się to, co się czuje. Przejawem
miłości może być umiejętność przebaczenia sobie niedopusz­
192
czalnych czynów, aby ruszyć dalej w drogę przez życie.

Każdy człowiek świadomie (lub nieświadomie!) może wywierać


wpływ na życie innych ludzi, po prostu okazując miłość w co­
dziennych czynnościach. Czasami wydaje się nam, że inni nie
zwracają uwagi na to, co robimy i mówimy. Mamy wrażenie, że
myślą o nas tylko wtedy, kiedy jesteśmy przy nich. Tak jednak
nie jest. Wszystko, co myślimy, robimy lub mówimy z miłości,
wywiera autentyczny wpływ na innych. Przyjaciele łatwiej zma­
gają się z trudnościami, ponieważ widzą, że my nie poddaliśmy
się w podobnej sytuacji. Krewny, współpracownik lub kolega
z klasy pełniej wykorzystują swój potencjał, ponieważ kiedyś
pochwaliliśmy zdolności, które w nich dostrzegliśmy.

Miłość to potężna, kreatywna siła usuwająca wszelkie nieporo­


zumienia. Matka Teresa powiedziała kiedyś:

Okazujcie miłość wszędzie, gdzie jesteście - przede wszystkim


we własnym domu. Okazujcie miłość dzieciom, żonie, mężowi
i sąsiadowi (...)• Niech każdy człowiek po spotkaniu z wami
odejdzie lepszy i szczęśliwszy. Bądźcie żywym wyrazem Bożej
dobroci, niech dobroć będzie widoczna na waszych twarzach,
w waszych oczach, w uśmiechu i w serdecznym powitaniu.

Kiedy więc znowu poczujecie na karku oddech smoka:


1. Zastanówcie się, co smok chce wam powiedzieć.
2. Zaobserwujcie swoje uczucia i zaakceptujcie ich istnienie.
3. Zaprowadźcie smoka (strach, gniew, żal czy cokolwiek inne­
go) w miejsce, w którym nie skrzywdzi was ani nikogo inne­
go. Niech tam wyładuje swój gniew.

Może w takiej sytuacji zechcecie porozmawiać o swoich uczu­


ciach z zaufaną osobą lub terapeutą. Dobry słuchacz czasami na­
prawdę uczy, jak spojrzeć na rzeczywistość z innej perspektywy.
A może emocje mają wam do zakomunikowania coś ważnego. Obdarzać
Może, na przykład, mówią: „Nie chcę więcej tego robić” lub: „Nie miłością

podoba mi się to, co wtedy czuję”. Kiedy smok dowie się, że może
193
zaufać waszej miłości, prawdopodobnie przestaniecie się go bać.

Jest takie stare powiedzenie, które mówi: „Ten, kto sam okazuje
akceptację, przyjaźń i miłość, zawsze odnajdzie te cechy u in­
nych”. Szukajcie więc ich z miłością i znajdujcie!
Nie ma takich trudności,
których nie zwyciężyłaby odpowiednia dawka miłości
Emmet Fox

W dniu swoich siódmych urodzin Simon Evans zaadoptował


Sama, osiemnastomiesięcznego szarego kota, którego przygar­
nął ze schroniska. Sam przez większość życia był bardzo źle
traktowany. Stało się to oczywiste, kiedy Simon przyniósł go do
domu. Wylękniony, przestraszony kot prawie cały czas spędzał
ukryty za zmywarką.

Simon był bardzo mądrym chłopcem, dlatego nie poddawał się


i wytrwale okazywał nowemu przyjacielowi miłość i życzliwość.
Bezwarunkowe uczucie w końcu zaczęło przynosić efekty. Sam
coraz więcej czasu spędzał poza swoją kryjówką. Nadal był ner­
wowy, a do jedzenia zabierał się tylko wtedy, kiedy był pewien, że
Simon pełni straż za jego plecami. Jednak po kilku tygodniach
miłość chłopca sprawiła, że mały kociak stał się bardziej ufnym
i wrażliwym zwierzakiem.

Bezwarunkowa, nieustannie okazywana miłość trafia nawet do


najgorzej traktowanych istot. Miłość to jedyna siła, która może
przebić się przez wszystkie bariery. Uczniowie znacznie lepiej
reagują na ciepłego, przyjaznego, wyrozumiałego i cierpliwego
nauczyciela niż na tyrana. Otrzymują lepsze oceny, a w klasie
słychać śmiech, wybuchy radości i daje się odczuć chęć do zdo­
bywania wiedzy. Stała miłość i troska przynoszą dobre owoce
w niemal każdym obszarze międzyludzkich relacji — między
Obdarzać kierownikiem a pracownikiem, między dyrektorem a menadże-
miłością rem, międZy politykiem a wyborcami.

194 Uważa się, że przyjmowanie postawy pełnej miłości, życzliwości


i troski jest naturalnym zachowaniem człowieka. Innymi słowy,
posiadamy wrodzoną zdolność do wybierania pozytywnych po­
staw społecznych i zachowywania zasad moralnych. Dość często
jednak w miarę upływu lat wykształcamy wiele mechanizmów
obronnych, które ukrywają naszą prawdziwą osobowość. Teil-
hard de Chardin miał właśnie na myśli tę czystą, bezwarunkową
miłość, gdy pisał: „Pewnego dnia, kiedy opanujemy już wiatry,
fale, przypływy i grawitację, sięgniemy po boskie siły miłości.
Wtedy, po raz drugi w historii świata, człowiek odkryje ogień”.

Aby znaleźć przyjaciela, trzeba nim być


Ralph Waldo Emerson

Mówi się, że przyjaźń to dar, który człowiek daje sam sobie.


Przyjaciel jest częścią naszej osobowości, naszym lustrzanym
odbiciem. Przyjaźń nie tylko zakłada nasze istnienie, przyjaźń
zaczyna się w nas. Źródło pociągającej siły przyjaźni znajduje
się w naszych czynach. Co robi przyjaciel? W jaki sposób się za­
chowuje? Czego przyjaciel wymaga od przyjaciela? Odpowiedzi
na wszystkie powyższe pytania mają związek ze słowem miłość.
Przyjaciel kocha!

Aby okazać miłość drugiej osobie, trzeba sięgnąć do swojego


wnętrza i znaleźć tam miłość, której sami pragniemy doświad­
czyć. Tylko osoba, która kocha sama siebie i sama dla siebie
jest przyjacielem, może zyskać przyjaźń drugiego człowieka.
Będąc najlepszym przyjacielem dla siebie, może przekazać ten
dar innym.

Wspólną cechą przyjaciół jest działanie w swoim najlepszym


interesie. Przyjaciele współistnieją, uzupełniają się i pragną dla
Obdarzać
siebie nawzajem większego dobra. Przykładem takiej przyjaźni
miłością
jest związek między pianistkami Ruth Eisenberg i Margaret Pa­
trick, które koncertowały w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. 195
Z powodu udarów mózgu każda z nich grała na pianinie jedną
ręką: jedna prawą, druga lewą. Wspólnie wykonywały ukocha­
ną, harmonijną muzykę, ponieważ każda z nich dawała z siebie
to, co miała najlepszego.
Miłość daje siebie bezinteresownie. Przyjaźń z samym sobą
tworzy solidne podstawy do oferowania daru przyjaźni innym
ludziom.

Cierpliwość miłości pozwala znosić wady,


których nie możemy wyeliminować
J. Jelinek

Ponieważ słowa miłość dość swobodnie używa się na określenie


różnych uczuć i związków, łatwo można stracić z oczu jej praw­
dziwy sens. Miłość to nie tylko romantyczne uczucie do osoby
płci przeciwnej. Miłość ma znacznie szersze znaczenie. Należy
ją rozumieć jako fundamentalne pragnienie dobra innych oraz
troskę o ich zdrowie i dobre samopoczucie. Taka miłość obejmu­
je rodziców, rodzeństwo, przyjaciół - wszystkich ludzi!

Miłość to ideał, o którym marzy każdy człowiek. W miłości


Stwórcy zostały poczęte ludzkie dusze i ona jest przeznacze­
niem człowieka. Człowiek osiąga spełnienie, kiedy znajduje się
w stanie miłości, a pozbawiony jej odczuwa brak. Miłość jest ce­
lem ludzkiego życia. Chociaż o różnych wcieleniach miłości na­
pisano już miliony słów, nikt nie jest w stanie w pełni uchwycić
jej istoty.

W swojej najlepszej postaci miłość nie żąda niczego w zamian.


Kocha dla samego kochania. Nie obchodzi jej, co lub kogo ko­
cha, nie zważa też na to, czy jest odwzajemniona. Niczym Słoń­
Obdarzać ce — czerpie radość z przekazywania blasku swojej natury.
miłością
Miłość to wewnętrzna cecha, która pozwala dostrzegać dobro
196 wszędzie i we wszystkim. Dowodzi, że wszystko jest dobre,
i dlatego wydobywa wyłącznie dobro z innych ludzi i rzeczy. Mi­
łość nie zwraca uwagi na wady - ani rzekome, ani rzeczywiste.
Miłość uznawana jest za potężną siłę, która wprowadza w życie
harmonię i jest źródłem uzdrowienia.
Jakiś czas temu pewien biznesmen dowiódł, że bezwarunkowa
miłość posiada wielką moc, szczególnie w kontaktach z ludź­
mi o trudnym charakterze. Kiedy zbliżał się termin ważnego
spotkania, przedsiębiorca zamykał się w swoim biurze i starał się
wyciszyć. W myślach przywoływał obraz ludzi, z którymi miał
się spotkać, i błogosławił każdemu z nich, wypowiadając nastę­
pującą afirmację miłości:

Jestem promieniującym ośrodkiem wszechobecnej miłości, któ­


ra ma moc wydobywania ze mnie dobra oraz przekazywania go
innym, przede wszystkim [nazwiska kontrahentów].

Afirmacja wytwarzała potężne pole energetyczne, do którego do­


strajał się zarówno przedsiębiorca, jak i jego rozmówca. Biznes­
men podkreślał, że samo wypowiedzenie powyższych słów nie
wystarczy. Trzeba wczućsię w to, co się mówi. Trzeba poczuć moc
wszechobecnej, bezwarunkowej miłości przepływającej przez
ciało i przez słowa. Trzeba ją poczuć całym sercem, umysłem, siłą
i duszą. Wyrażona w ten sposób miłość może pokonać wiele ba­
rier. Każdy atom wszechświata odpowiada na wezwanie bezwa­
runkowej miłości, zdradzając jej swoje najgłębsze tajemnice.

Oto słowa pięknego napomnienia, które pochodzą z jednego


z najstarszych chrześcijańskich rękopisów — pisma dotyczącego
zawarcia unii między Polską a Litwą w 1413 roku:

Nie dozna łaski Zbawienia, kto się na miłości nie oprze. Miłość
jedna nie działa marnie. Promienna sama w sobie gasi zawiści,
osłabia urazy, daje wszystkim pokój, łączy rozdzielonych, pod­
nosi upadłych, gładzi nierówności, prostuje krzywizny, wspiera Obdarzać
każdego, nie obraża nikogo. Ktokolwiek się chroni pod jej skrzy­ miłością
dłami, znajdzie się bezpiecznym i nie ulęknie się niczyjej groźby.
197
ROZDZIAŁ CZTERNASTY

Dawanie i przyjmowanie

Wszystko więc, co byście chcieli, aby wam ludzie czynili,


i wy im czyńcie! (Złota zasada)
Ewangelia wg św. Mateusza 7,12

dybyście wiedzieli bardzo konkretnie, co musicie zrobić,


aby uzyskać szczęście, pewność siebie, odwagę, powo-
BfonSII dzenie i zadowolenie, czy zrobilibyście to? Oczywiście.
A przecież taka wskazówka istnieje i każdy może z niej skorzy­
stać, kiedy zechce. Złota zasada pozwala osiągnąć to wszystko,
jeżeli tylko rzeczywiście się do niej stosujemy.

Jezus wyraził tę zasadę swoimi słowami, ale w takiej czy innej


postaci występuje ona w każdej wielkiej religii. Podobne kodek­
sy moralności odnajdujemy w pismach hinduizmu, buddyzmu,
islamu, jak również w dziełach Arystotelesa, Platona czy Seneki.
W literaturze żydowskiej pojawia się negatywna forma złotej za­
sady: „Nie rób nikomu tego, czego sam nienawidzisz!”.

Zastanówmy się przez chwilę nad życiem Jezusa. Pracował on Dawanie


i przyjmo­
jako cieśla, rozumiał więc, jak wiele zależy od dobrych narzę­
wanie
dzi. Później, kiedy nauczał zasad życia, używał słów właśnie jak
narzędzi, dzięki którym przekazywał swoje idee. Nieustannie 199
przypominał, że zwykły zdrowy rozsądek podpowiada, aby trak­
tować innych tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani. Jeżeli
nie chcecie, by was oszukiwano, nie oszukujcie. Jeżeli nie chce-
cie, by was okłamywano, nie kłamcie.
Do wybudowania solidnego budynku potrzeba trwałych materia­
łów. Nikt przecież nie będzie budował domu ze zgniłego drew­
na, wypaczonego przez działanie czynników atmosferycznych,
z którego nie da się zbudować mocnych fundamentów ani pro­
stych ścian. Zycie również trzeba tworzyć z solidnych materiałów.
Człowiek, który wykorzystuje innych, sam może zostać wykorzy­
stany, ponieważ konstrukcja jego charakteru nie budzi zaufania.

Życzliwość i troskę często nazywa się „miłością stosowaną”. Każ­


dego dnia mamy wiele okazji, aby darować innym odrobinę życz­
liwości, uwagi, zrozumienia i wsparcia. Często jednak tak bardzo
jesteśmy zajęci, zabiegani i zmartwieni, że nie dostrzegamy bło­
gosławionych okazji do wcielania miłości w życie. Zmianę na do­
bre należy rozpocząć od przeniesienia uwagi z siebie na innych
ludzi. Człowiek, z którym zetkniecie się dzisiaj, na pewno zrobi
dobry użytek z okazanej mu życzliwości. Szczere wyrazy troski
z pewnością zostaną dostrzeżone. Złota zasada to plan działa­
nia, według którego trzeba postępować, aby wprowadzać w życie
wszelkie formy dobra. Plan, zgodnie z którym innych należy trak­
tować tak, jak chce się być traktowanym - sprawdza się doskonale.

Dając, wzrastamy
John Templeton

Po osiemnastu latach służby w amerykańskiej armii Sam został


Dawanie haniebnie zdymisjonowany za nadużywanie alkoholu i skłonność
i przyjmo- do bójek. Wpadł w depresję. Nie potrafił utrzymać stałej pracy,
wame \y niedługim czasie wydał wszystkie pieniądze, które udało mu
2 qq si? zaoszczędzić podczas służby w wojsku, i „zamieszkał” na ulicy.

„Zycie na ulicach było gorsze niż służba w Wietnamie — wspo­


mina Sam - w Wietnamie przynajmniej na ogół wiadomo było,
kto jest wrogiem. Na ulicy nigdy nie wiesz, kto ci za chwilę przy­
wali i zdejmie ci buty z nóg!”.
Pewnego popołudnia, czekając na obiad wydawany w ośrodku
prowadzonym przez Kościół, Sam zgłosił się jako ochotnik do
pomocy w przeniesieniu mebli i zwinięciu dywanu, który miał
zostać wymieniony. Po raz pierwszy od dłuższego czasu zrobił
coś nie tylko dla siebie. To było miłe uczucie.

Kiedy po posiłku wychodził z budynku, zauważył, że dach po­


rośnięty jest grubą warstwą mchu, który mógł uszkodzić gont.
Zaoferował pomoc w usunięciu go. „Chętnie przyjmiemy po­
moc. Ale wie Pan, że nie możemy Panu zapłacić” - wyjaśnił kie­
rownik ośrodka. Mimo to Sam wykonał tę pracę i po raz drugi
niespodziewanie doświadczył przyjemnego uczucia.

Po pewnym czasie zgłaszał się na ochotnika do każdej pracy,


którą jego zdaniem mógł wykonać. Wkrótce okazało się, że we
wspomnianym ośrodku potrzebna jest osoba pisząca na maszy­
nie. Sam jeszcze w wojsku posiadł tę umiejętność, zgłosił się
więc do pracy pod warunkiem, że ktoś pomoże mu kupić oku­
lary. Znaleziono pieniądze na okulary i Sam z zapałem podjął
ochotniczą pracę w biurze.

Niedługo potem przeprowadził się z ulicy do wolnej sypialni


w domu jednego ze współpracowników. Następnie kierownik
ośrodka z własnej inicjatywy zaproponował Samowi niewielką
pensję i rozszerzył zakres jego obowiązków. Inny znajomy z pra­
cy sprzedał mu dobry, używany samochód za rozsądną cenę.

Sam jest przekonany, że pozytywne zmiany w jego życiu zaczęły


się wtedy, kiedy pracownicy ośrodka zaufali mu. Oczywiście to Dawanie
prawda, że inni uwierzyli w Sama, nie ma jednak wątpliwości, i przyjmo­
że to on zrobił pierwszy krok. Kiedy po raz pierwszy dobrowol­ wanie
nie zaoferował swoje usługi, doświadczył działania twórczego
prądu życia. I sam siebie zobaczył w innym świetle.
201
Każdy człowiek — bez względu na okoliczności — może otrzy­
mać podobną nagrodę. Niezależnie od tego, jak dobrze - lub
jak źle — nam się powodzi, możemy mieć udział we wspaniałym
przepływie dobra. Jeżeli robimy więcej, niż musimy, czyli skła­
damy dar z samych siebie, podnosimy swoją świadomość na
wyższy poziom. Tajemnica udanego życia tkwi między innymi
w świadomości, że prawdziwego sukcesu nie osiąga ten, kto wię­
cej dostaje, lecz ten, kto więcej daje z siebie!

Jeżeli za wszelką cenę próbujemy zatrzymać to, co dostaliśmy, ży­


cie może nam odebrać nawet to, co mamy. Kiedy natomiast wy­
korzystujemy to, co daje nam życie, w zamian możemy otrzymać
przyjaźń, towarzystwo, powodzenie finansowe, dach nad głową,
środki transportu i poczucie bezpieczeństwa. Wszechświat niczego
nie odmawia ludziom, którzy potrafią hojnie i z miłością dawać.

Kiedy uświadamiamy sobie, ile możemy dać, nie ma granic do­


bra, jakie możemy otrzymać. Dawanie w sposób naturalny wy­
wołuje działania, które mają pozytywny wpływ na całe otocze­
nie. Pomyślcie, jak możecie wykorzystać swój umysł, energię
i czas. Czy pożytkujecie codziennie dawany wam czas najlepiej,
jak potraficie? Czy jest coś konstruktywnego, co chcielibyście
zrobić, aby pomnożyć dobro istniejące w świecie? Pamiętajcie,
że drobne gesty znaczą bardzo wiele. Jedno nasionko może wy­
dać wiele owoców. Takie są prawa natury, a my jesteśmy jej czę­
ścią. Spróbujcie dostrzec w otaczającej was rzeczywistości oka­
zje do wyrażenia swoich talentów i zdolności. Pomyślcie, w jaki
sposób możecie coś z siebie dać, i natychmiast przystąpcie do
działania z sercem pełnym miłości.

Dawanie
i przyjmo­ Nie jest samotny ten, kto pomaga samotnym
wanie
John Templeton

202
„Sam, sam, zostałem sam na wielkim wód rozłogu”*1. Czy kie­
dykolwiek czuliście samotność, o której pisze poeta Samuel Tay-

1 S. Coleridge, Rymy o sędziwym marynarzu, w: Angielscy „poeci jezior”, wy­


brał i przełożył S. Kryński, Ossolineum, Wrocław 1963, s. 273.
lor Coleridge? Czy kiedykolwiek poczuliście dreszcze na widok
obrazu przedstawiającego zimowy krajobraz opuszczonej plaży
lub ponurą pustkę ulicy o piątej nad ranem, ponieważ utożsa­
miliście się z wrażeniem odosobnienia, którym przesiąknięte są
te sceny? Czym jest samotność? Czy jest to po prostu brak obec­
ności innej osoby? Nie. Pewien pisarz słusznie pytał: „Czyż ser­
ce człowieka nie może czuć się samotne w tłumie ludzi?”. Od­
wracając tę myśl, można zapytać, czy człowiek może być sam,
a mimo to odczuwać bliskość z ukochanymi osobami?

Poczucia samotności nie należy utożsamiać z brakiem towarzy­


stwa. Samotność jest raczej stanem umysłu, poczuciem ducho­
wej pustki. Aby ją pokonać, trzeba przezwyciężyć to poczucie.
Lekarstwem na samotność nie jest branie, lecz dawanie.

Bardzo niewielu ludzi pamięta czasy, w których gospodarkę


wzmacniała wymiana dóbr i usług. Rolnik dawał lekarzowi wo­
rek ziarna w zamian za nastawienie złamanej ręki. Kowal mógł
za swoją pracę otrzymać kurczaki, a wiejska akuszerka dostawa­
ła ziemniaki za asystowanie przy porodzie.

Jeden z moich starych znajomych często wspominał, że kie­


dy był dzieckiem jego matka przygotowywała nieprzyzwoicie
smaczne dania z kapusty, rzepaku i słodkich ziemniaków, któ­
re często dostawali od ludzi. Jego ojciec był pastorem, a w mia­
stach na południu stanu Missisipi duchowni cieszyli się wtedy
ogólnym szacunkiem. Wizyta w skromnym, drewnianym dom-
ku pastora i jego żony zawsze była wielkim wydarzeniem. Kie­
dy tylko goście zapukali do drzwi, Sara natychmiast się zrywa­ Dawanie
i przyjmo­
ła, aby powitać ich uściskami, pocałunkami i ciepłym słowem.
wanie
Za nią stał pastor, zawsze ubrany w czarny, tradycyjny strój
duchownego z postawionym kołnierzykiem i z promiennym 203
uśmiechem wyciągał do każdego dłoń, mówiąc: „Niech Bóg Ci
błogosławi, zapraszamy”. Z taką samą uprzejmością witali uko­
chanego krewnego, nędzarza, który potrzebował posiłku, i bur­
mistrza miasta.
Kiedy mąż Sary udał się na wieczny spoczynek, kobieta posta­
nowiła przeprowadzić się do portowego miasta w innym stanie,
aby mieszkać bliżej syna i córki. Zgodnie ze zwyczajem, któ­
remu hołdowała od ponad pięćdziesięciu lat, codziennie wsta­
wała przed świtem, skrupulatnie zakładała płaszcz i delikatną
woalkę, po czym szła do kościoła. Polerowała i przygotowywa ­
ła naczynia i tkaniny potrzebne do sprawowania sakramentu.
Wykonywała najdrobniejsze polecenia kościelnego personelu.
Kiedy skończyła, szła do szpitala, aby dodawać otuchy chorym.
Następnie odwiedzała w domach ludzi obłożnie chorych, dzie­
ląc się radością, życzliwością, a w razie potrzeby częścią swojej
skromnej emerytury.

Kiedy rozeszła się wiadomość o śmierci Sary, opowiadano sobie


wzruszającą historię o okolicznościach jej odejścia. Tego dnia
jak zwykle pomagała w kościele. Po powrocie do domu zebra­
ła ze sznurka kilka wypranych ręcznie tkanin, owinęła się nimi
i położyła na kanapie. Kiedy ją znaleziono, leżała na ulubionym
łóżku z zamkniętymi oczami i uśmiechem na twarzy. Kilka go­
dzin spędzonych w obecności tej niezwykłej kobiety pozwalało
dowiedzieć się więcej o istocie wdzięczności i radości niż wy­
słuchanie niejednego kazania lub wykładu. Dla Sary samotność
była chorobą, którą należało leczyć i usuwać. Każdą chwilę ży­
cia wykorzystywała na to, aby zaszczepić lub utrwalić odrobinę
szczęścia w życiu drugiego człowieka.

W jednym z telewizyjnych wywiadów Matka Teresa powiedzia­


Dawanie ła, że najwięcej ubóstwa i opuszczenia odnajduje u współczes­
i przyjmo­ nych bogaczy. Zwróciła w ten sposób uwagę na palącą potrzebę
wanie niesienia miłość i użyźniania jałowej gleby ludzkich serc.

204 Człowiek, który pragnie zaspokoić jakąś potrzebę ludzkości,


znajdzie ku temu niezliczone okazje. Z pewnością w naszym
najbliższym otoczeniu żyją ludzie mający poczucie beznadziei
i bezradności. Ci, którzy cierpią najbardziej, często nie potrafią
zidentyfikować źródła swojego cierpienia. Stosunkowo łatwo da
się bowiem rozpoznać głód, potrzebę dachu nad głową czy pra­
cy. Natomiast dostrzeżenie cierpień psychicznych i wewnętrznej
pustki może wymagać większej wrażliwości i delikatności.

Myśli przekształcają się w nawyki,


nawyki utrwalają się w rzeczywistości
Autor nieznany

Pewien dżentelmen — nazwijmy go Smith — był najbogatszym


człowiekiem w małym miasteczku w stanie Tennessee, w którym
mieszkał całe życie. Jego bogactwa nie tworzyły jednak pieniądze.
Razem z żoną żyli wygodnie, ale raczej skromnie, z ubezpiecze­
nia społecznego i niewielkiej emerytury. Bogactwo, którym cie­
szył się pan Smith, miało naturę zupełnie inną niż finansowa.

Odnosiło się wrażenie, że dzień ma dla niego za mało godzin —


tak wiele miał do zrobienia. Codziennie rano uzupełniał karm­
nik i poidełko dla ptaków. Sąsiad zapytał go kiedyś, dlaczego ku­
puje tak dużo karmy dla ptaków, skoro musi się utrzymać ze
stałych dochodów. Pan Smith odpowiedział, że otrzymuje niezłą
zapłatę za tę karmę. Ptaki przysiadały na białym płocie, na balu­
stradzie przy ganku, na drzewach, na krzakach i świergotały, wy­
pełniając muzyką świat państwa Smithów. Pan Smith dostawał
więc znacznie więcej, niż dawał. Pozytywne myśli przepełnione
miłością do życia przekształciły się w nawyk czerpania radości
z codziennych czynności, utrwaliły się w pięknie i dźwiękach Dawanie
otaczającego świata. i przyjmo­
wanie
Z wyjątkiem weekendów każdego ranka pan Smith szedł do
położonego dwie ulice dalej okazałego domu, w którym mie­ 205
ściło się lokalne stowarzyszenie zajmujące się osobami opóź­
nionymi umysłowo. Pan Smith pracował z dziećmi, które nie
mogły chodzić do normalnej szkoły, ale dzięki pomocy otrzymy­
wanej w ośrodku osiągały pełnię swoich możliwości. Chociaż
pan Smith nie był zawodowym nauczycielem, miał w ośrodku
wiele pracy. Z niewyczerpaną cierpliwością uczył małych lu­
dzi wiązać sznurowadła lub posługiwać się widelcem i łyżką.
Znajomi próbowali przekonać go, że z jego talentem na pewno
znalazłby w tej dziedzinie płatną pracę na niepełny etat. Ale
pan Smith otrzymywał przecież sowite wynagrodzenie za pracę
z dziećmi. „Dziękuję” wypowiadane ze łzami w oczach przez
matkę lub ojca, „niedźwiedzi” uścisk malucha, który nie posia­
dał się z radości, że udało mu się coś zrobić samodzielnie, lub
„Niech Bóg Panu błogosławi” od jednego z opłacanych pracow­
ników. Pan Smith wiele dawał dzieciom, w zamian otrzymywał
obfite łaski.

Kiedy pan Smith przebywał w ośrodku, pani Smith pracowała


w biurze izby gospodarczej, która udzielała pomocy lokalnym
przedsiębiorcom. Ze względu na ograniczony budżet biuro za­
trudniało tylko dwoje pracowników: dyrektora i kierownika-se-
kretarkę. Pani Smith chętnie pomagała przy sortowaniu poczty,
kserowaniu dokumentów, telefonowaniu, uzupełnianiu stoja­
ków na pocztówki, plany miasta i inne darmowe materiały. Na­
wet podlewała kwiaty. Pani Smith bardzo lubiła pracę w biurze,
ponieważ dzięki niej była w centrum lokalnych wydarzeń. Wie­
le dawała z siebie, ale w zamian otrzymywała tak dużo, że do­
słownie przepełniała ją radość.

Państwo Smithowie poświęcali też czas dzieciom i wnukom, a ich


styl życia znajdował odzwierciedlenie w życiu dzieci. Ich syn był
Dawanie księgowym. W każdą sobotę przed południem za darmo poma­
i przyjmo­
gał starszym ludziom z miejskiego ośrodka społecznego w za­
wanie
łatwianiu spraw finansowych. Jego żona była wolontariuszką
206 w szkole podstawowej, do której chodził ich syn. Chłopiec na­
tomiast wychował psa na przewodnika dla osób niewidomych.
Córka Smithów pięć dni w tygodniu pomagała w niewielkim,
miejskim szpitalu. Jej mąż-agent ubezpieczeniowy — poświęcał
wiele godzin na pracę w radzie finansowej miejscowego kościo-
la. Ich dzieci należały do grupy młodzieżowej, która w sobotnie
przedpołudnia odwiedzała dom opieki. Młodzi ludzie słuchali
mieszkańców domu, pisali dla nich listy, czesali im włosy lub za­
bierali ich na spacer na wózku inwalidzkim. Smithowie dawali
i dawali. I dostawali, i dostawali!

Każda myśl, którą wpuszczamy do umysłu, oddziałuje na na­


sze myśli, uczucia i działania. Rezultatem negatywnych myśli
najprawdopodobniej będą negatywne czyny. Negatywne czy­
ny mogą prowadzić do negatywnych nawyków. A ich negatyw­
ne skutki mogą odbić się na nas samych. Natomiast pozytyw­
ne myśli prowadzą do wyrobienia pozytywnych nawyków i dają
pozytywne rezultaty. Zycie staje się wówczas szczęśliwą, moty­
wującą do działania przygodą, podczas której dostrzegamy, że
my sami, ale i wszyscy ludzie w naszej rzeczywistości, jesteśmy
cudowną, magiczną ekspresją życia. Pozytywne myśli, których
podstawę stanowi dążenie do osiągnięcia wytyczonego celu, są
gwarancją stałego, dającego satysfakcję postępu na drodze życia.

Agape dawana rozrasta się; agape gromadzona maleje


John Templeton

Nie ma w żadnym ludzkim języku słowa, które miałoby więcej


definicji niż słowo miłość. Nie ma słowa, które z większą głębią
opisywano by w wierszach, sztukach teatralnych, powieściach
oraz traktatach filozoficznych i teologicznych. Niezależnie jed­ Dawanie
nak od tego, jak definiuje się miłość i co się o niej pisze, najważ­ i przyjmo­
niejsze jest, co się z nią robi. wanie

Grecy wyróżniali kilka rodzajów miłości. Eros to miłość roman­ 207


tyczna, która wywołuje znany ucisk w żołądku. Storge to miłość,
którą odczuwa się w stosunku do członków rodziny. Phileo to
miłość, którą żywi się do przyjaciół. Najważniejsza jednak jest
miłość określana słowem agape.
Agape to bezinteresowna miłość, która daje sama siebie, nie
oczekując niczego w zamian. Właśnie taka miłość wzrasta, kie­
dy daje się ją innym. Cudownym sposobem im więcej agape da-
jemy, tym więcej mamy jej do rozdania. Właśnie o takiej miłości
mówili wielcy duchowi nauczyciele, jak Jezus, Budda, Maho­
met, Laozi, Konfucjusz i inni.

Angielski pisarz Clive Staples Lewis porównał agape do narzędzi,


którymi należy się posłużyć, aby wyhodować piękny ogród. Każ­
dy ma możliwość wyboru. Można pozostawić ogród życia niepie-
lęgnowany i pozwolić, aby zarósł chwastami, ale można też za
pomocą odpowiednich narzędzi stworzyć miejsce niewyobrażal­
nie piękne — pełne kwiatów i warzyw. Jednym z najważniejszych
narzędzi jest gotowość okazywania miłości innym ludziom.

Człowiek, który odkrywa cud miłości, nie może i nie chce po­
wstrzymywać się od dawania. Miłość wzmacnia się, kiedy ją da-
jemy, a słabnie, kiedy staramy się ją zachować.

Agape to bezwarunkowa miłość, którą Bóg obdarza każdego


człowieka, bez względu na jego wygląd, stan konta, iloraz inteli­
gencji, a nawet czyny, które niejednokrotnie nie wyrażają miłoś­
ci. Bóg kocha nas bezwarunkowo. I my też powinniśmy próbo­
wać tak kochać. Praktykując agape, uczymy się kochać wrogów,
tolerować ludzi, którzy nas irytują, i odnajdywać coś cennego
w każdym napotkanym człowieku.

Aby kształtować agape, trzeba rozwijać umiejętność szczerego


Dawanie wyrażania miłości tak długo, aż stanie się to naszą drugą naturą,
i przyjmo­ aż będzie to czynność tak naturalna, jak oddychanie. Kiedy do
wanie
tego dojdzie, miłość będzie do nas wpływać i wypływać z nas

208 równie łatwo, jak wdychane i wydychane powietrze przepływa


przez płuca. Okazywanie agape to kwestia świadomego wyboru,
którego każdy człowiek może dokonać w każdej chwili. Agape
bowiem nie zależy od uczuć, ale jest umiejętnością okazywania
miłości niezależnie od samopoczucia. Można to porównać do
ćwiczeń fizycznych. Osoba rozpoczynająca trening chodu, bie­
gania lub podnoszenia ciężarów nie od razu zgłasza się do ma­
ratonu i nie od razu zakłada na sztangę największe obciążenie.

Satysfakcja związana z konsekwentnymi ćwiczeniami wynika


między innymi z zadowolenia z osiąganych wyników i wzrostu
sprawności fizycznej. Satysfakcja z okazywania agape wynika, mię­
dzy innymi, z zadowolenia z siebie i z innych ludzi - czyli dwóch
warunków koniecznych do prowadzenia szczęśliwego życia.

Dziesięcina często jest źródłem dobrobytu i zaszczytów


John Templeton

Filantropia, w takiej czy innej formie, występowała niemal we


wszystkich kulturach. W starożytnych państwach często po­
bierano dziesięcinę lub podatek na pomoc ubogim. Egipcjanie
i Grecy oddawali pieniądze z przeznaczeniem na budowę uni­
wersytetów i bibliotek. Średniowieczny Kościół, dzięki dziesięci­
nie składanej przez jego członków, wspierał szpitale i sierocińce.

Dziesięcina to inaczej „dziesiąta część”. Składać dziesięcinę to


znaczy oddawać jedną dziesiątą dochodów na jakiś cel. W Piś­
mie Świętym zwyczaj ten oznaczał wypełnienie nakazu opisane­
go w Księdze Liczb (18, 26-27): „Gdy przyjmujecie dziesięciny od
Izraelitów, które wam oddałem jako dziedzictwo, to dziesiątą część
macie odłożyć jako ofiarę dla Pana. Będzie wam to policzone jako
ofiara, jak innym zboże z klepiska lub to, co napełnia tłocznię”.
Dawanie
Wielu ludzi wierzy, że składając dziesięcinę, można przebłagać i przyjmo­
Boga i zapewnić sobie miejsce w niebie. W kaplicy King’s Colle­ wanie
ge Uniwersytetu Cambridge znajdują się słowa sonetu Williama
Wordswortha: „Dawaj z siebie wszystko — niebiosa odrzucają
209
mądrość pięknie wyliczonego mniej więcej”2.

2 Give all thou canst; high Heaven rejects the lorę// of nicely calculated less
or morę.
Benjamin Franklin znany jest nie tylko z działalności politycz­
nej, lecz również filantropijnej. W swoim testamencie przekazał
Bostonowi i Filadelfii po tysiąc funtów (około pięciu tysięcy do­
larów) na fundusz powierniczy na okres 200 lat. Ta spora jak na
owe czasy suma miała być przeznaczana na cele charytatywne.
Franklin założył również pierwszy w Stanach Zjednoczonych
szpital miejski Pennsylvania Hospital.

Amerykański milioner i przemysłowiec Andrew Carnegie znacz­


ną część swojej fortuny przeznaczył na założenie instytucji kul­
turalnych, edukacyjnych i naukowych. Uważał, że „nadmiar bo­
gactwa to święte środki, a ich posiadacz jest zobowiązany za ży­
cia spożytkować je dla dobra wspólnoty”. W 1901 roku majątek
Carnegiego szacowano na 500 milionów dolarów. 350 milionów
przeznaczył na różne cele społeczne. Dzięki jego hojności zało­
żono dwa i pół tysiąca bibliotek publicznych na całym świecie,
wybudowano słynną nowojorską Carnegie Hall, jak również za­
łożono Carnegie-Mellon University w Pittsburghu oraz Carne­
gie Institution of Washington, w którym prowadzi się badania
w dziedzinach biologii i fizyki.

Dziesięcina często jest źródłem dobrobytu i zaszczytów, po­


nieważ jest ważnym elementem prawa dotyczącego dawania
i przyjmowania, które z kolei jest integralną częścią prawa przy­
czyny i skutku: „Otrzymujesz to, co dajesz”.

W każdej chwili wielu ludzi potrzebuje uzdrowienia sytuacji


finansowej. Składanie dziesięciny — czyli dawanie — jest jed­
Dawanie nym z najszybszych sposobów przyniesienia ulgi w kłopotach
i przyjmo­
finansowych. Dziesięcina nie tylko więc poprawia sytuację ma­
wanie
terialną, lecz również ma moc uzdrawiania. Składanie dziesię­
210 ciny to sposób na regularne dzielenie się swoim bogactwem.
Konsekwentne dawanie wywołuje chęć dążenia do zdobywania
obfitych zasobów i dalszego dzielenia się nimi. Przez całe ży­
cie miałem okazję przyglądać się życiu setek rodzin. Z moich
obserwacji wynika, że rodziny, które przez ponad dziesięć lat
przeznaczały część dochodów na cele dobroczynne, niemal bez
wyjątku osiągały dobrobyt i szczęście. Oto sposób inwestowania
odpowiedni dla każdego człowieka.

Dobrze wiedzie się temu, kto czyni dobro


John Templeton

W Piśmie Świętym jest napisane: „Darmo otrzymaliście, darmo


dawajcie” (Mt 10,8). Nieustannie słyszymy, że dawanie uzdalnia
do przyjmowania. Bardzo ważne są jednak motywy skłaniające do
dzielenia się. Osoba, która daje dlatego, że spodziewa się nagro­
dy, postępuje wbrew prawu miłości. Człowiek, który obdarowuje,
ponieważ kocha, wyraża bezinteresowną miłość. Autentyczny akt
dawania, bez ukrytych intencji, jest wyrazem miłości do ludzi.

W Ziemi Świętej znajdują się dwa duże jeziora — Jezioro Tybe-


riadzkie (nazywane czasami Morzem Galilejskim) i tak zwane
Morze Martwe. Jezioro Tyberiadzkie ma zarówno dopływ, jak
i odpływ. Jego wody są świeże, słodkie, a w jego głębinach wy­
stępuje bogactwo podwodnej fauny i flory. Jezioro Tyberiadzkie
jest płodne i produktywne. Oddając owoce swojego istnienia,
podtrzymuje życie na otaczających je terenach i jest źródłem
pożywienia oraz wytchnienia dla wielu ludzi. Życiodajna woda
przepływa przez Jezioro Tyberiadzkie i płynie dalej aż do Morza
Martwego, które jest jego całkowitym przeciwieństwem.

Wody Morza Martwego są słone i nie ma w nich życia. Do tego Dawanie


jeziora wpływa świeża woda z rzeki Jordan, która przepływa i przyjmo­
również przez Jezioro Tyberiadzkie, zatrzymuje się jednak, po­ wanie

nieważ nie ma odpływu. Morze Martwe nic nie oddaje, a jedynie


211
przyjmuje. Dlatego nie rozkwita w nim życie. Również otacza­
jące je tereny są jałowe i niezamieszkałe.

Najwięcej klientów zyskuje ten przedsiębiorca, który stara się


jak najwięcej im dać. Będzie mu się więc dobrze wiodło pod
względem zawodowym i finansowym. Dawanie jest elemen­
tem prawa przyczyny i skutku. Dawanie (przyczyna) wywołuje
obieg (skutek). To właśnie energia obiegu, która odda je to, co
otrzymała, przynosi nam zyski. Pomagając innym, pomagamy
sobie, ponieważ usposobienie, które wysyłamy w świat, uzupeł­
nia obieg i zawsze do nas powraca.

Mahomet powiedział:

Każdy dobry uczynek jest charytatywnym darem. Darem jest


uśmiech skierowany do brata; nakłonienie bliźniego do dobrych
uczynków równe jest złożeniu jałmużny; darem jest skierowa­
nie wędrowca na właściwą drogę i poprowadzenie ślepca; darem
jest usunięcie z drogi kamieni, kolców i innych przeszkód oraz
podanie wody spragnionemu. Po śmierci prawdziwym bogac­
twem człowieka jest dobro, jakie na tym świecie wyświadczył
bliźnim. Kiedy umrze, ludzie zapytają: „Jakie dobra po sobie
pozostawił?”. Aniołowie jednak postawią pytanie: „Jakie dobre
uczynki wysłał przed sobą?”.

Proces dawania i otrzymywania przebiega w każdej dziedzinie


życia i nie dotyczy wyłącznie pieniędzy i innych dóbr material­
nych. W o wiele szerszym sensie dawanie ma związek ze zdro­
wiem, szczęściem i ogólnie pojmowaną pomyślnością. Czy nie
macie ochoty śpiewać, kiedy dajecie coś z miłości przepełniającej
umysł i serce? Czy kiedy komuś pomagacie, wasz krok nie staje
się żwawszy, a w oczach nie pojawia się blask, którego źródłem
jest czysta przyjemność niesienia pomocy? Czy nie dzieje się tak
Dawanie przede wszystkim wtedy, kiedy pomagacie anonimowo?
przyjmo­
W Talmudzie jest napisane:
wanie
Dziesięć jest rzeczy na świecie, które mają dużą moc:
212 Żelazo — ale stopić je może ogień.
Ogień — ale ugasić go może woda.
Woda — ale wchłonąć ją mogą chmury.
Chmury — ale rozpędzić je może wiatr.
Wiatr - ale zatrzymać go może ciało.
Ciało - ale obalić je może strach.
Strach - ale przegnać go może wino.
Wino - ale jego działanie niweczy sen.
Sen - ale od snu silniejsza jest śmierć.
Nawet śmierć jednak nie zwycięży mocy miłości.

Amerykańska działaczka religijna Ruth Stafford Peale podawa­


ła następującą definicję dawania: „Dawanie to wykorzystywanie
posiadanych środków i czasu na działania przynoszące korzyść
drugiemu człowiekowi, bez względu na ponoszone konsekwen­
cje. Tego rodzaju dawanie jest cechą typowo ludzką i niewątpli­
wie ma podłoże duchowe”. Pani Peale wyróżnia trzy obszary,
w których realizuje się akt dawania: działalność charytatywna,
filantropia oraz wolontariat. O działalności charytatywnej mó­
wimy wtedy, kiedy człowiek oddaje innym część tego, czym dys­
ponuje. Działalność filantropijna polega na przeznaczaniu pry­
watnych lub wspólnotowych bogactw na realizację określonych
przedsięwzięć lub na potrzeby jednostek. Wolontariat to poświę­
canie czasu na realizację spraw związanych z działalnością cha­
rytatywną. Wolontariusze podejmują się różnych ważnych za­
dań, na przykład uczą czytać dorosłych analfabetów, opiekują
się młodocianymi przestępcami, pomagają organizacjom huma­
nitarnym lub zajmują się dziećmi chorymi na AIDS.

Nie pytaj, czego oczekujesz od życia -


pytaj, czego życie oczekuje od ciebie
Dawanie
Viktor Frank.1
i przyjmo­
wanie
Co chcę dostać od życia? Takie pytanie, ze zrozumiałych wzglę­
dów, może mieć fundamentalne znaczenie dla każdego człowie­ 213
ka. Każdy bowiem od urodzenia ma określone potrzeby i prag­
nienia. Ważne są wygodny dom, dostatek jedzenia, dobrze płat­
na, dająca satysfakcję praca, komfort, towarzystwo i radość. Jed­
nak wielu ludzi nie stosuje się do jednej, prostej zasady: „Aby
otrzymywać, trzeba najpierw dać coś z siebie”. Dawanie i otrzy­
mywanie to dwa aspekty jednego prawa życia.

Prezydent John F. Kennedy zalecał Amerykanom: „Nie pytaj­


cie, co ojczyzna może zrobić dla was. Pytajcie, co wy możecie
zrobić dla niej”. Słowa te wyrażają prawo dawania i otrzymywa­
nia i dotyczą każdego człowieka na świecie. Jeżeli, na przykład,
ktoś nie może w swojej okolicy znaleźć pracy w interesującej go
dziedzinie, powinien poszukać oferty dla wolontariusza. W ten
sposób nie domaga się, aby życie dało mu pracę, której chce, ale
pyta, czy jest coś, co może dać od siebie. Dzięki wolontariatowi
zyskuje doświadczenie, nawiązuje znajomości, a nierzadko zdo­
bywa pracę, której szukał.
Każdą okazję do dawania trzeba przyjmować z otwartymi rę­
kami. Być może w ten sposób niebiosa wzywają nas do wypeł­
nienia przeznaczenia. Zresztą już sama chęć dawania może być
ważniejsza niż dar. Dary życia, z których korzystamy nieustan­
nie, są dobrym powodem, aby wykształcić w sobie i podtrzymy­
wać postawę wdzięczności. Ludzie pragną miłości i towarzy­
stwa. Zgodnie z prawem życia najpierw trzeba okazywać miłość
i przyjaźń, aby przyciągnąć do siebie upragnioną miłość i towa­
rzystwo. Dajemy i otrzymujemy.

Prawo dawania i otrzymywania wymaga również umiejętności


przyjmowania. Nie tylko musimy poświęcać czas i umiejętno­
ści, dzielić się pozytywnym nastawieniem, dobrą myślą i dzia­
łaniem, ale powinniśmy też z wdzięcznością przyjmować dary
Dawanie otrzymywane od innych. Musimy nauczyć się mówić: „Dzięku­
i przyjmo­ ję, przyjmuję dar, który jest wyrazem twojej troski”.
wanie
Prawo dawania i otrzymywania stanowi fundament udanego,
pełnego wdzięczności życia.
214
Osoba, która odczuwa jakiś brak, przede wszystkim powinna
zadać sobie pytania: „Co mogę dać? Co muszę dać od siebie?”.
Zachowując otwartą postawę, zaczynamy rozumieć, co i jak mo­
żemy dać. Im więcej dajemy, tym więcej otrzymujemy.
Darmo otrzymuje ten, kto darmo daje
Autor nieznany

Chris Hartley żyje z rybołówstwa. Ma własną łódź i mieszka


w jednym z najbogatszych obszarów rybackich na świecie. Czy­
ste, turkusowe wody wokół Bahamów obfitują w różnorodne ga­
tunki ryb, a w Nassau roi się od turystów, którzy wyruszają na
połów w wynajętych łodziach. Chris jednak nie łowi ze swojej
łodzi ani nie udostępnia jej w tym celu innym ludziom. Co wię­
cej, nie weźmie do ust ryby złowionej przez kogoś innego. Moż­
na by pomyśleć, że takiemu rybakowi trudno czerpać profity ze
swojego zajęcia, a tymczasem przedsięwzięcie Chrisa rozwija się
wspaniale. Jego działalność różni się bowiem od typowego ry­
backiego biznesu i jest oparta na uniwersalnej zasadzie, zgodnie
z którą ten, kto darmo daje, darmo otrzymuje. Właśnie ta zasada
przynosi mu profity.

Chris uwielbia przebywać pod wodą, czuje się tam... jak ryba
w wodzie. Wykorzystując bliską więź z morzem, postarał się
o łódź i trochę sprzętu, dzięki którym założył „Podwodny Świat
Cudów Chrisa Hartleya” i organizuje wycieczki na pobliską rafę
koralową. Turyści w stroju nurka przechadzają się po dnie mo­
rza, cztery i pół metra pod powierzchnią wody, a Chris opowiada
im o wspaniałościach podmorskiej fauny i flory.

Do Chrisa podpływa Harry - ryba w białe paski - którą Chris


głaszcze, jakby głaskał kota lub psa. Następnie Harry podpływa
do każdego podwodnego gościa po kolei, pozwala się dotykać Dawanie
i pozuje do zdjęć, które Chris następnie przesyła turystom. Kie­ i przyjmo­
dyś Chris założył Harry’emu czapkę Świętego Mikołaja, zrobił wanie
zdjęcie i rozdawał unikalne pamiątki na Boże Narodzenie.

Sekret tak doskonałej współpracy między Chrisem a Harrym


leży w stosowaniu się do prawa dawania i otrzymywania. Kiedy
Chris rozpoczynał działalność, wpadł na pomysł, że oswojona
ryba pływająca w pobliżu rafy koralowej może być wspaniałą
atrakcją turystyczną. Ryby jednak na ogół boją się ludzi. Instynkt
samozachowawczy podpowiada im, że powinny trzymać się od
nich z daleka. Chris wiedział, że musi dać rybom pewność, iż
nie zamierza ich zabić i przychodzi do nich jako przyjaciel.

Przynosił im pożywienie, prawdziwe pożywienie, a nie przynę­


tę zawieszoną na haczyku. Nie miał żadnej gwarancji, że ryby
odpowiedzą na jego starania. Tak się jednak stało i po pewnym
czasie gromadziły się wokół jego łodzi za każdym razem, kiedy
podpływał do rafy. Otrzymując od Chrisa darmową opiekę i po­
żywienie, odwzajemniły się przyjaźnią, a Chris czerpał z tego
znaczne korzyści, dzieląc się tą przyjaźnią ze swoimi klientami.

W Drugim Liście do Koryntian (2 Kor 9,6) czytamy: „Kto skąpo


sieje, ten i skąpo zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbie­
rać będzie”. Wszystkie święte księgi świata często przypominają,
jak ważne jest prawo dawania i otrzymywania. Taka jest też jed­
na z podstawowych zasad dostatku: dawaj, a otrzymasz. Siejcie,
a zbierać będziecie. Podobieństwa się przyciągają.

Oto zasada, którą należy zapamiętać. Nawet jeśli dobrobyt bę­


dzie pukał do naszych drzwi, niekoniecznie musimy zapraszać
go do środka. Dlaczego? Ponieważ wcześniej musimy zrobić coś
jeszcze. Musimy mianowicie wyciągnąć po niego rękę i przyjąć
go z dziękczynieniem. Następnie powinniśmy wykorzystać go
jak najlepiej, aby nieść pomoc innym. Parę lat temu w pewnym
czasopiśmie widziałem dowcip rysunkowy, który w doskonały
sposób ilustruje, dlaczego ludzie czasami nie osiągają wyzna­
Dawanie czonego celu, jakim jest dobrobyt. Historyjka wyglądała nastę­
i przyjmo­
pująco: Mężczyzna błaga Boga: „Proszę, spraw, abym wygrał
wanie
w totka”. Zza chmur dochodzi donośny głos, który najpraw­

216 dopodobniej należy do Boga: „No to przynajmniej kup los!”.


Na tym właśnie polega problem. Ludzie bardzo często pragną
bogactwa, ale nie są gotowi zapłacić stosownej ceny. A jaka jest
cena? Dzielenie się, dawanie, miłość i troska. Dobrobyt potrze­
buje dopływu i odpływu tak, jak potrzebuje ich każdy akwen,
aby woda pozostawała świeża i czysta. W przeciwnym wypadku
dochodzi do stagnacji.

Być może nauczono was, że zysk z danego przedsięwzięcia za­


wsze musi wiązać się z czyjąś stratą, że życiowy sukces jednego
człowieka łączy się z porażką innego. Przykład Chrisa Hartleya
pokazuje, że ten, kto daje — pożywienie, ryby, miłość czy przy­
jaźń — najczęściej nic nie traci. Dobrowolne dawanie, bez gwa­
rancji zwrotu, uruchamia bowiem wielką maszynę dobra. Kiedy
dajemy, wszyscy są zwycięzcami.

Nikomu jeszcze nie przyznano zaszczytów za to, co dostał.


Zaszczyty są nagrodą za to, co się daje
Calvin Coolidge3

W Ewangelii według św. Łukasza Jezus wypowiada następujące


słowa: „Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną,
utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam
bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie” (Łk 6,38). Jezus sformu­
łował jedno z podstawowych praw życia, które uznaje większość
duchowych przywódców, jak również wielu ludzi sukcesu.

Osoba, która kocha swoją pracę, wkłada w nią całą swoją ener­
gię i wykorzystuje wszystkie zdolności. Kiedy człowiek daje coś
z siebie, kiedy wykonuje coś dla samej radości działania, kiedy
dzieli się swoim bogactwem z innymi, codziennym elementem
jego życia staje się dar uznania, który wyraża się w materialnej Dawanie
i niematerialnej formie. Materialną, namacalną formą uznania i przyjmo­
mogą być finansowy zysk lub podarunek za wykonaną pracę. wanie
Forma mniej namacalna to wyrazy wdzięczności i dobra opinia.
Jeżeli natomiast dana osoba wykonuje pracę tylko dla zapłaty
217
i robi jedynie to, za co dostaje pieniądze, istnieje duże prawdo­
podobieństwo, że znienawidzi to, co robi.

Trzydziesty prezydent USA - przyp. tłum.


Bob był takim człowiekiem. Pracował osiem godzin przez pięć
dni w tygodniu i przez wiele lat tylko odbierał pensję, w ogóle
nie przykładając się do pracy. Odnosiło się wrażenie, że zawsze
jest zmęczony i jakby nieobecny. Był też przekonany, że właśnie
praca jest źródłem wielu jego problemów.

Było jednak coś, co Bob lubił robić. Mianowicie uwielbiał przy­


glądać się, jak jego córka gra w softball. Kiedy zaproponowano
mu posadę trenera drużyny, w której występowała, z zadowo­
leniem przyjął ofertę. Trenowanie dziewczyn zajmowało wie­
le czasu i wymagało dużego poświęcenia. Bobowi to jednak nie
przeszkadzało. Twierdził, że czas, który spędza z drużyną, do-
daje mu sił. Ostatecznie dziewczyny zajęły pierwsze miejsce
w swojej lidze, a Bob otrzymał mnóstwo podziękowań od rodzi­
ców zawodniczek za swoje zaangażowanie.

Na szczęście to nie koniec historii. Za namową zatroskanej żony


Bob zwrócił się o duchową poradę w związku z problemami
w życiu zawodowym. Terapeuta poradził mu, aby podszedł do
swojej pracy z takim samym entuzjazmem, z jakim podchodził
do trenowania softballowej drużyny dziewcząt. Bob — chociaż
niechętnie — postanowił spróbować.

Z zaskoczeniem zauważył, że może wykonywać w pracy pew­


ne czynności, które dadzą mu większą satysfakcję. Zaintereso­
wał się życiem kolegów. Sam od siebie wymagał staranniejszego
wykonywania powierzonych mu zadań. Udawał, że tak na­
prawdę jest właścicielem fabryki, a nie tylko jednym z trybi­
Dawanie ków w machinie. Zaczął podsuwać zwierzchnikom propozy­
i przyjmo­
cje usprawnienia pracy w jego dziale. Po pewnym czasie — ku
wanie
swemu wielkiemu zdumieniu - przyłapał się na tym, że nawet
218 po godzinach obmyśla sposoby efektywniejszego wykonywania
swoich obowiązków! Od tej pory każdego dnia budził się z po­
czuciem entuzjazmu, który zastąpił jałową rozpacz. Bob zro­
zumiał, że warto szczerze i z prawdziwym oddaniem poświęcać
się wszystkiemu, co się robi.
Dawanie można porównać do inwestowania pieniędzy. Jeże­
li inwestuje się niedbale, bez odpowiednich przygotowań, nie
można spodziewać się długoterminowych zysków. Jeżeli nato­
miast mądrze lokuje się swoją energię, zainteresowania i zdol­
ności, prawdopodobieństwo sukcesu znacznie się zwiększa.

Trzeba pamiętać, że poświęcanie czasu na wykonywanie jakiejś


czynności nie jest równoznaczne z poświęcaniem jej samego sie­
bie. Proces dawania odbywa się na różnych poziomach. Jeże­
li zaangażujecie się z uwagą, zainteresowaniem, miłością, wy­
obraźnią i kreatywnością w zadanie, które macie do wykonania
w danej chwili, przemienicie niesprzyjające warunki w coś, co
przyniesie wam zyski. Rzadziej myślcie o tym, co możecie do­
stać, a częściej o tym, co możecie dać, a wasze życie nabierze
blasku, o jakim wam się nie śniło.

Udzielanie błogosławieństwa innym


zmniejsza wagę ciężarów, które przyszło im nosić
John Templeton

Człowiek, który pragnie być błogosławieństwem dla innych,


znajdzie ku temu wiele sposobności. Można dawać innym do­
bra materialne lub dzielić się własnym doświadczeniem. Ludzie,
którzy wyszli z nałogu alkoholizmu lub narkomanii często an­
gażują się w pomaganie osobom doświadczającym podobnych
problemów. Potrafią bowiem docenić wartość wyjścia z nałogu.
Dawanie
W każdej dziedzinie życia można znaleźć osoby, które chętnie i przyjmo­
podzielą się z nami swoimi cennymi doświadczeniami. wanie
Pewien znany przedsiębiorca budowlany każdy dzień zaczyna
219
od następującej modlitwy:

Ojcze, Ty jesteś Największym Architektem. Nie dopuść, abym


„kuł i ciął” tak głośno, że nie usłyszę wytycznych dotyczących
Twojego planu. Twoja sprawa jest moją sprawą. Działaj przeze
mnie, aby budować dobre domy i dobre życie. Spraw, abym był
błogosławieństwem dla wszystkich, których spotykam na swo­
jej drodze.

Ludzie często zauważają, że więcej korzyści przynosi im błogo­


sławienie niż otrzymywanie błogosławieństw. Aby być błogosła­
wieństwem, często wystarczy tylko dobre słowo, które doda otu­
chy i przywróci nadzieję komuś, kto doświadcza zniechęcenia
i przygnębienia.

Stanley Jones, żyjący w XX wieku teolog protestancki, wspomi­


nał, że pewnego razu zobaczył wątły kwiat rosnący w ogrom­
nych ruinach Babilonu. Zastanawiał się, jak to możliwe, że tak
kruchy kwiat, który mógłby rozgnieść w dłoni, przetrwał, pod­
czas gdy wielkie imperium oparte na potędze militarnej zginęło
bezpowrotnie. Rozważając tę tajemnicę, uświadomił sobie, że
kwiat istnieje, ponieważ poddaje się delikatności natury, nato­
miast przyczyną zagłady narodu była jego wojskowa doktryna.
Doszedł do wniosku, że rozwiązaniem zagadki jest miłość. Każ­
da istota nieustannie potrzebuje światła, a każda osoba może
pełnić funkcję kanału przepływu łask.

Człowiekowi do życia niezbędne jest powietrze. Musi je jednak


również nieustannie wydychać, aby móc zaczerpnąć nowego
i świeżego powietrza. Bóg udziela nam swojej miłości. Możemy
podtrzymywać jej działanie, „wydychając” ją, czyli przekazując
innym. W ten sposób robimy w swoich sercach miejsce na świe­
żą „dostawę” miłości. Mahomet, wielki prorok islamu, napisał:
Dawanie „Nie wierzy prawdziwie ten, kto nie pragnie dla swojego bra­
i przyjmo­
ta tego, co sam chciałby otrzymać”. Musimy dzielić się otrzy­
wanie
manymi darami, aby się rozwijać. Kiedy, na przykład, dzielimy
220 się tym, co wiemy, przyczyniamy się do wzrostu wiedzy innych.
Kiedy dzielimy się samą swoją istotą i łaskami, rośnie moc bło­
gosławieństwa dla nas i dla innych, podobnie jak wzrosła licz­
ba bochnów chleba, które spożywał Jezus i zgromadzone wokół
Niego tłumy. Kiedy dzielimy się z przyrodą ziarnem zasianym
w glebie, przyszłe zbiory są przejawem rozwoju. Miłe słowa po­
mnażają życzliwość, której doznajemy w życiu.

Prawo błogosławieństwa pokazuje, że jednym z realnych zadań,


jakie człowiek ma do spełnienia na ziemi, jest zmniejszenie cię­
żarów, które noszą inni. Przecież każdy z nas w takim czy innym
momencie życia napotyka problemy, staje przed trudnymi wy­
zwaniami, a czasami czuje się zagubiony. Być może i wam ktoś
okazał troskę i współczucie. Poddając się z pokorą niezliczonym
formom działania Ducha, który w każdej chwili śpiewa nam
swoją pieśń, doceniając i miłując własne wewnętrzne bogac­
two, stajemy się błogosławieństwem nadającym życiu „smak”.
Naprawdę cudowna jest świadomość, że kiedy otwieramy się na
bogactwo łask, przepływają one przez kanał naszej miłości, aby
błogosławić i pomagać innym ludziom. Przerwijcie na moment
lekturę i podziękujcie za łaski, które otrzymujecie, oraz za łaski,
których sami udzielacie.

Im więcej miłości dajemy, tym więcej nam zostaje


John Templeton

Pewna kobieta wspomina dzień, w którym jej córka oświadczy­


ła, że nie wierzy już w Mikołaja i beznamiętnie oznajmiła, że
nie zamierza zostawiać ciasteczek dla gościa przychodzącego do
domu w wigilijną noc. Ojciec dziewczynki - zmartwiony odej­
ściem od czteroletniej tradycji — próbował nakłonić ją do zmia­ Dawanie
ny zdania, przy czym uciekł się nawet do przekupstwa. Bez re­ i przyjmo­
zultatu. Wyobraźcie sobie, jakie musiało być zdziwienie matki, wanie
kiedy późnym wieczorem zobaczyła córkę wnoszącą do pokoju
miskę płatków owsianych. Ojciec pomógł jej położyć miskę pod
221
choinką, obok ośmiu identycznych miseczek.

- Co robisz? - zapytała mama. - Podobno nie wierzysz w Mi­


kołaja.
— I nie wierzy — odpowiedział tata z promiennym uśmiechem. —
Ale renifery to już zupełnie inna sprawa!

Ta niewinna anegdotka opowiada o miłości dziecka do zwierząt.


Dziewczynka dała miłość z niewyczerpanych zasobów swojego
serca. I na tym właśnie polega działanie miłości. Im więcej mi­
łości dajemy, tym więcej nam zostaje. Czy nie postąpilibyśmy
więc mądrze, pozwalając, aby miłość płynęła nieustannym stru­
mieniem z naszych myśli, słów i czynów? Czy nie byłoby dobrze
sprawić, aby więzy miłości łączyły nas z każdą napotkaną oso­
bą? Czy nie powinniśmy pozwolić, aby miłość okazywała moc
przebaczenia zawsze, kiedy przebaczenie jest potrzebne? Czy
nie należy prosić, aby miłość wymazała z naszej świadomości
najdrobniejsze ślady egoizmu, żalu, chęci zemsty i braku szczę­
ścia? Czy nie powinniśmy pozwolić, aby wnosząca harmonię
miłość uzdrawiała nasze ciała, odnawiała umysły i pozwalała
osiągnąć wyższy poziom zrozumienia i empatii? Ach, jak wspa­
niałych dzieł może dokonać miłość, jeśli jej na to pozwolimy!

Z tradycji midraszu pochodzi następująca powiastka o miłości,


której dano możliwość działania. Rabin Jozue miał sen, w któ­
rym zobaczył, że obok niego w raju zasiądzie rzeźnik Nanas.
Poszedł więc do Nanasa, aby zapytać, jakimi dobrymi uczyn­
kami zasłużył sobie na tak wysokie miejsce w niebie. Rzeźnik
odpowiedział: „Nie wiem. Ale mam starych, zniedołężniałych
rodziców. Codziennie daję im jeść i pić, myję ich i ubieram”. Na
te słowa rabin oznajmił: „Będę zaszczycony, kiedy zasiądziesz
Dawanie obok mnie w raju”.
i przyjmo­
Umożliwienie swobodnego, nieskrępowanego przepływu mi­
wanie
łości z serca do świata to sekret bogatego, udanego życia. Au­
222 tentyczna miłość jest w stanie pokonać każdą przeszkodę: od
najdrobniejszego źródła irytacji po największe problemy. Oto
jedna z przyczyn takiego stanu rzeczy: rosnąca świadomość mi­
łości pozwala zrozumieć, że miłość nie zwraca uwagi na pozor­
ne niedostatki innych ludzi. Zdecydowanie zbyt często reaguje-
my na nastrój drugiego człowieka, poddając się działaniu jego
słów i czynów. Kiedy ktoś denerwuje się na nas lub wybucha
gniewem, dzięki miłości nie dajemy się zwieść pozorom i rozu­
miemy, że nastrój tej osoby może wynikać z jej niskiej samo­
oceny. Nie musimy reagować na jej nastrój ani pozwalać, aby
tego rodzaju energia przenikała do naszych działań. Zawsze
kiedy wdajemy się w konflikt z otaczającym światem, wystar­
czy sięgnąć po wewnętrzne zasoby miłości, aby przekazać je da­
lej. Jeżeli damy całą miłość, jaką w danej chwili dać możemy,
uporządkujemy nasze sprawy. I przekonamy się, że nadal mamy
wiele miłości do ofiarowania.

Dawanie miłości może się okazać punktem zwrotnym w roz­


woju duszy. Punkty zwrotne to błogosławione chwile, w których
trudności życia tracą swą moc, ustępując świadomości obecności
Boga. Takim momentem może być ciemna noc kryzysu uwień­
czona złotym świtem bogactwa Ducha. Czasami konieczna jest
dyscyplina „twardej miłości” pozwalająca przezwyciężyć nałóg,
który szkodzi naszym życiowym interesom. Usunięcie blokad
umożliwia swobodniejszy przepływ strumienia miłości.

Duchowy mistrz zapytał kiedyś swoich uczniów:


- Po co przyszliście na świat?
Jeden z uczniów, czując, że zna prawidłową odpowiedź, wstał
i powiedział:
- Po miłość!
- Ach tak? - odrzekł mistrz tonem, który wskazywał, że uczeń
za chwilę otrzyma jakąś lekcję. - W takim razie powiedz mi, czy Dawanie
jest ktoś, kogo kochasz bardziej niż siebie samego? i przyjmo­
Uczeń zastanowił się chwilę, po czym odpowiedział: wanie
-Tak.
Mistrz odparł: 223
- W takim razie nie wykorzystujesz jeszcze w pełni swojego po­
tencjału. Twoja praca nie zakończy się, dopóki nie doświadczysz
radości, jakiej dostępuje człowiek, który kocha wszystkich rów­
nie mocno jak tego, kogo kocha najbardziej.
Ideał miłości, która obejmuje całość stworzenia, może być bodź­
cem do głębszego wejrzenia w siebie w poszukiwaniu odpowie­
dzi na pytania, czym naprawdę jest miłość i co to znaczy kochać
kogoś bezwarunkowo. Jak często zdarzało wam się wypowiadać
zdanie „Kocham cię” z czcią, która naprawdę należy się tym
świętym słowom? Jak szeroka jest droga miłości, którą wydep­
tujecie? Czy zmieściliby się na niej wszyscy ludzie, którzy was
otaczają? Czy naprawdę zdajecie sobie sprawę, że miłość, którą
otrzymujecie, zależy od tego, ile miłości sami dajecie? Okazuj­
cie miłość myślą, słowem i uczynkiem. Myślcie miłością, mów­
cie miłością, odczuwajcie miłością. Zanurzcie się w niej do mo­
mentu, w którym cały wasz świat i całe wasze życie staną się
aktem dawania miłości.

Dawanie
i przyjmo­
wanie

224
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY

Dziękczynienie

Postawa wdzięczności jest źródłem błogosławieństw


John Templeton

zy każdego ranka budzicie się z chwalebną pieśnią na


□ ustach? Czy przepełnia was uczucie wdzięczności za
BfrgSa dar życia? A może musicie się dobrze zastanowić, zanim
znajdziecie coś, za co możecie być wdzięczni?

Zastanówcie się dobrze. Ponieważ odpowiedź, której udzieli­


cie, może być kluczem do szczęśliwego, udanego życia. Zgodnie
z nieubłaganym prawem życia postawa wdzięczności wzmacnia
poczucie szczęścia. Dziękczynienie sprawia, że mnożą się po­
wody wyrażania wdzięczności.

Ktoś może zapytać: „Na czym właściwie polega moc pozytyw­


nego myślenia?”. Jedynym sposobem, aby wypróbować jego
działanie, jest przyjęcie pozytywnej postawy i oczekiwanie na
rezultaty. Każdy człowiek - czy zdaje sobie z tego sprawę, czy
nie - w każdej chwili ma tysiące podwodów, aby zaintonować Dzięk­
czynienie
cudowną pieśń pochwalną!

Człowiek doświadcza tego, na czym skupia uwagę, i tego, w co 225


wierzy. Myślcie więc o tym, w jaki sposób chcielibyście sami sie­
bie postrzegać. Podziękujcie za to, że stajecie się właśnie taką
osobą. Podziękujcie za obfitość darów, które już teraz są dla
was źródłem radości, i za obfitość dobrych rzeczy, które wkrótce
otrzymacie. Kiedy coraz wyraźniej zdajecie sobie sprawę, jak
liczne łaski otrzymujecie, uczycie się przyjmować postawę
wdzięczności. W waszym życiu pojawi się obfitość łask, o jakiej
wam się nie śniło. Niech każdego dnia od rana towarzyszą wam
nieodłączne wrażenie, że spotka was coś dobrego, oraz cudowne
poczucie wdzięczności za sam dar życia, a wasze życie pełne bę­
dzie ekscytujących przygód.

Być może już teraz uświadamiacie sobie, że wdzięczność jest


wyrazem najwyższej mądrości. Jeżeli tak, może tylko maleń­
ki krok dzieli was od jeszcze większej obfitości darów i jeszcze
silniejszych wyrazów wdzięczności. Jeśli nauczycie się dobrze
rozporządzać wspaniałymi darami, które już teraz macie do dys­
pozycji, rozwinie się w was postawa wdzięczności, dzięki której
doświadczycie jeszcze większej obfitości łask, a one poprzez was
popłyną w świat.

Dziękczynienie sprawia, że człowiek ma coraz więcej rzeczy,


za które może dziękować
John Templeton

Wdzięczność przepełniająca umysł to coś więcej niż prosta re­


akcja na warunki życia. To celebracja odwiecznej rzeczywistości
duchowej. Przyjęcie postawy wdzięczności daje początek obfite­
mu przepływowi życiowych łask.

Dziękczynienie to twórcza siła, która — jeśli żyje się nią nie­


ustannie, a nie raz do roku — może wnieść wiele dobra w życie
Dzięk­
człowieka. Taką życiową postawę można by nazwać „dziękprze-
czynienie
żywaniem”. Wynika ona z przekonania, że przeżywanie życia
226 z poczuciem wdzięczności sprawia, iż mamy coraz więcej rze­
czy, za które możemy dziękować. Aktywność umysłu oraz moż­
liwość dokonywania wyborów uzdalniają człowieka do tworze­
nia łask, których sam doświadcza. Zobaczmy, na czym w prak­
tyce polega „dziękprzeżywanie”.
Przede wszystkim odnajdźmy w swoim życiu dobro i chwalmy
je zgodnie ze starym powiedzeniem: „Energia człowieka podąża
za jego uwagą”. Innymi słowy, przyciągamy do siebie to, na czym
koncentrujemy myśli. Dobry pomysł okaże się jeszcze lepszy, kie­
dy odkryjemy, w jaki sposób może z niego wyniknąć większe do­
bro. Im więcej dobra dostrzegamy i im częściej je chwalimy, tym
więcej kreatywnej energii pożytkujemy na pozytywne działania.
Nawet w sytuacjach, które na pierwszy rzut oka wydają się trudne
i nieprzyjemne, odnajdujmy jak najwięcej dobra i wychwalajmy
dobro, które dostrzegliśmy! Chwaląc dobro, pomnażamy je.

Innym sposobem na „dziękprzeżywanie” jest dziękowanie z góry


za dobro, którego pragniecie doświadczyć w życiu. Poczujcie się
tak, jakbyście już je otrzymali. Jedno z praw życia można wyra­
zić następującymi słowami: „Myśli, które trzymamy w głowie,
wydadzą na świat rzeczy podobne sobie”. Inaczej mówiąc, czło­
wiek kształtuje otaczającą go rzeczywistość na wzór świata, jaki
urządził w swoim wnętrzu, czyli na wzór swoich myśli, przeko­
nań i postaw życiowych. Jeżeli pragniecie większego dobrobytu,
już teraz zachowujcie się tak, jakbyście byli zamożnymi ludźmi,
którzy są wdzięczni za to, co otrzymują od życia. Odpowiednie
nastawienie przyciąga dobrobyt jak magnes.

Trzeci sposób „dziękprzeżywania” jest prawdopodobnie naj­


trudniejszy, a jednocześnie najskuteczniejszy ze wszystkich.
Chodzi mianowicie o umiejętność dziękowania za problemy
i trudne sytuacje, które nas spotykają. Problem, któremu potra­
fimy stawić czoła i który rozwiązujemy, dodaje nam sił, pogłębia
Dzięk­
mądrość i zdolność empatii. Aby dobrze nauczyć się matematy­
czynienie
ki, trzeba rozwiązywać zadania. Aby dobrze przygotować się do
startu w zawodach sportowych, trzeba trenować z silnym, wyma­
227
gającym przeciwnikiem. Zdarza się jednak, że ludzie odczuwają
ciężar danej sytuacji, a nie dostrzegają wartościowych darów wią-
żących się z nią. Przeciwności, które udaje się przezwyciężyć, są
źródłem siły. Dziękujemy więc nie za sam problem, ale za siłę
i wiedzę, które dzięki niemu zdobywamy. Jeżeli nauczymy się
z góry dziękować za ten rozwój, każde kolejne wyzwanie będzie
dla nas okazją do duchowego wzrostu.

Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu


Dzieje Apostolskie 20,35

Ludziom, którzy odnoszą największe sukcesy i cieszą się naj­


większymi wpływami, na ogół więcej radości sprawia dzielenie
się swoim bogactwem niż zdobywanie go. Rozumieją bowiem
prawo życia, zgodnie z którym dawanie stwarza większe moż­
liwości dzielenia się i przynosi większe korzyści osobiste. Wielu
ludzi, którzy odnieśli sukces, z pewnością powiedziałoby wam,
że każde przedsięwzięcie zaczynają od ułożenia w myślach
planu, ponieważ wiedzą, że drzwi do sukcesu otwierają się od
wewnątrz. W 1986 roku Robert Dedman, przedsiębiorca, któ­
ry przed śmiercią przeznaczył ponad 100 milionów dolarów na
programy edukacyjne i społeczne, stwierdził w wywiadzie dla
czasopisma „Town&Country”: „Im więcej człowiek daje, tym
więcej ma z życia”.

Oczywiście nie ma nic złego w wysuwaniu się naprzód ani w za­


jęciu pozycji, z której można wywierać pozytywny wpływ na
otaczający świat. Jednak tylko ten, kto daje - nie ten, kto bierze
— naprawdę sprzyja dobru.

Jeżeli chcecie zaznać prawdziwego szczęścia, róbcie wszystko,


Dzięk­
aby kogoś uszczęśliwić. Dawajcie szczęście. Jeżeli pragniecie
czynienie
doświadczać więcej miłości, róbcie wszystko, aby bardziej ko­

228 chać. Dawajcie miłość. Jeżeli chcecie odnieść sukces, pomóżcie


innym w odniesieniu sukcesu. Z pewnością zauważycie, o ile
lepsze i bogatsze stanie się wasze życie, jeżeli będziecie dla in­
nych źródłem otuchy, inspiracji i przyjaźni. Dawanie jest ma­
gnesem sukcesu, ponieważ dobro przyciąga dobro.
Wszyscy wolimy ludzi, którzy potrafią dawać, niż ludzi, którzy
tylko biorą. W towarzystwie tych drugich mamy poczucie, że coś
nam zostaje zabrane. Rzadko kto chce się więc z nimi przyjaź­
nić. Natomiast przebywanie w obecności osób, które dają, jest
przyjemne, ponieważ wzbogacają one międzyludzkie relacje.
Unikamy tych, którzy lubią brać, a chętnie wchodzimy w kon­
takt z tymi, którzy lubią dawać.

Trzeba pamiętać, że prawdziwym źródłem siły człowieka jest


nasz Stwórca, a Jego działanie przejawia się na różne sposoby.
Często bowiem zapominamy o prawdziwym źródle naszych po­
mysłów, a wówczas odczuwamy swojego rodzaju brak. Zamiast
nieustannie pytać, co możecie dostać od różnych ludzi i co mogą
wam dać różne sytuacje, zastanówcie się, co wy możecie dać. Im
więcej dajecie życiu, tym więcej od niego otrzymujecie. Takie jest
powszechne prawo, które może wprowadzić w wasze wewnętrz­
ne życie równowagę, dobrobyt, szczęście i poczucie spełnienia.

Bruce McArthur w książce Your Life-Understanding the Uni­


wersał Latus (Twoje życie-zrozumienie praw uniwersalnych),
stwierdza:

Moja żona ma szklarnię i dobrą rękę do uprawy roślin. Kiedy


posadzi parę małych nasionek, po kilku miesiącach zajadamy
się ogromnymi, pysznymi, świeżymi pomidorami. Posadziła
tylko kilka niewielkich nasion. Cierpliwie czekała. Darzyła je
miłością, troską, poświęcała im uwagę, odżywiała je i podlewa­
ła. Zebrała nie nasiona, lecz cudowne, odżywcze, piękne owoce
i setki nowych nasion. Cud zawarty w tym prawie jest cudem
obfitości, radości i piękna. Zbieramy bowiem nie tylko to, co Dzięk­
zasialiśmy, lecz znacznie, znacznie więcej. Kiedy odpowiednie czynienie
ziarno karmione jest duchem miłości i współpracy, wydaje sto­
krotne plony! Zarówno w ogrodzie, jak i w życiu obfitość zbio­ 229
rów zależy od jakości posianych ziaren.

Dając, siejemy ziarna miłości i troski. Im więcej dajemy, tym


więcej otrzymujemy.
Lepiej chwalić niż krytykować
John Templeton

Pochwala ma olbrzymią moc. Pamiętajmy, że słowo jest jak ziar­


no. Musi wzrastać. Aby odnaleźć zadowolenie i poczucie speł­
nienia, trzeba głosić pochwałę i afirmację życia.

Pochwała to nastawienie umysłu, które pobudza, przyspiesza,


wprowadza w ruch i nadaje kształt ideałom noszonym w umy­
śle. Zgodnie z zasadą działania umysłu pomnażamy wszyst­
ko, co chwalimy. Pochwała może zamienić zlęknione serce
w źródło spokoju i zaufania, chorobę w zdrowie, problem w ide­
alne rozwiązanie.

Udzielajcie pochwał. Wyrażajcie wdzięczność. Jeżeli codzien­


nie dostroicie swój umysł do nieskończonego Boga, przyznając,
że jest On obecny w waszym życiu, będziecie przekazywać mi­
łość, nie złą wolę. Zobaczycie dobro we wszystkim, co was ota­
cza, dostrzeżecie obfitość spływających na was błogosławieństw,
osiągnięcie spokój wynikający z wiedzy, że wasz świat pozostaje
w zgodzie z Nieskończonym.

Mądrzy, rozsądni ludzie od wieków nauczają, że dobro jest


w każdym człowieku i we wszystkim dokoła, trzeba jedynie po­
święcić trochę czasu, aby je odnaleźć. Chińskie przysłowie mówi:
„Czyny człowieka powinny zgadzać się z wolą niebios; słowa —
z sercami ludzi”. Każdy z pewnością doświadczył, jak cudownie
jest otrzymywać pochwały i wyrazy wdzięczności. Udzielanie
pochwał jest równie cudowne. Dzieci, które są chwalone i za­
Dzięk­
chęcane do działania, lepiej radzą sobie w szkole i podczas za­
czynienie
bawy niż dzieci, których osiągnięcia przechodzą niezauważone.
230 Obyśmy do każdej sytuacji umieli podchodzić z nastawieniem,
że czeka nas coś wspaniałego. Kiedy nauczymy się chwalić siebie
i nasz świat, doświadczymy cudownego rozwoju.
Nauczcie się doceniać to, co macie,
a nauczycie się postawy wdzięczności
John Templeton

Do Bożego Narodzenia zostało zaledwie kilka dni, a Jennifer


Noble, obywatelka brytyjska, była przygnębiona. To były pierw­
sze święta od czasu jej rozwodu. Mieszkała teraz w Stanach
Zjednoczonych, tysiące mil od domu i rodziny. Osiem lat wcześ­
niej wyszła za Amerykanina, a przez ostatnie dwa lata — w okre­
sie jego studiów - mieszkali w środkowych stanach USA. Po roz­
wodzie Jennifer postanowiła pozostać w Ameryce. Większość jej
dawnych znajomych poszła własną drogą i chociaż Jennifer za­
warła nowe znajomości i z powodzeniem odbudowała swoje ży­
cie, tego dnia było jej siebie żal.

Aby odpędzić smutki i poprawić sobie nastrój, postanowiła, że


pomoże ludziom, których los doświadczył bardziej niż ją. Zgło­
siła się do pobliskiego schroniska prowadzonego przez Armię
Zbawienia i pomagała w przygotowaniach do bożonarodzenio­
wego posiłku. Kupiła też kilka niedrogich zabawek dla miesz­
kających tam dzieci. Błysk radości w ich oczach poruszył serce
Jennifer, a śmiechy i świąteczne pozdrowienia ludzi przygoto­
wujących posiłek wywołały ciepłe uczucie koleżeństwa. Święta
Jennifer przebiegły w miłej, serdecznej atmosferze, ponieważ
dała coś z siebie innym ludziom.

Kiedy człowiek uznaje istnienie dobra w sobie, tworzy jeszcze


więcej dobra. Wdzięczność za otrzymane błogosławieństwa jest
Dzięk­
magnesem przyciągającym dobro. Magnetyczna siła wdzięczno­
czynienie
ści przyciąga przyjaźń, miłość, spokój, zdrowie i dobra material­
ne. Ludzie okazujący wdzięczność doświadczają cudownej rów­ 231
nowagi charakterystycznej dla osób, które potrafią zarówno da­
wać, jak i otrzymywać. Wdzięczność rozwija w człowieku pozy­
tywną, pełną radości świadomość, jednocząc go ze strumieniem
życia, który jest źródłem wewnętrznego poczucia spełnienia.
Wiele najwybitniejszych postaci w historii ludzkości doświadcza­
ło problemów tak wielkich, że na pierwszy rzut oka wydawały się
nie do przezwyciężenia. Co by się stało, gdyby Beethoven użalał
się nad sobą z powodu głuchoty? Świat nigdy nie doświadczył­
by niezwykłego piękna jego muzyki. Jaką postać miałyby dzisiaj
środki transportu, gdyby bracia Wright poddali się po pierwszej,
nieudanej próbie?

Szklanka naszego życia może być w połowie pełna lub w poło­


wie pusta. Od nas samych zależy, jak ją będziemy postrzegać.
Osoba, która widzi szklankę w połowie pustą, użala się nad swo­
im losem. Natomiast osoba zachowująca postawę wdzięczności
widzi, że szklanka jest w połowie pełna, a pozytywne nastawie­
nie charakteryzuje się tym, że samo siebie wzmacnia. Kiedy je­
steśmy wdzięczni za to, co nas spotyka, łatwiej nam dostrzegać
dobro w otaczającym świecie.

Ludzi nie przyciąga narzekanie, lecz dziękczynienie


John Templeton

Pewien czterolatek miał urodziny. Jego pokój był dosłownie za­


sypany stosami kolorowego papieru i splątanych wstążek. Go­
ście uśmiechali się wyczekująco, kiedy mama zadała pytanie:

- No i co powiesz, kochanie?
- A gdzie reszta prezentów? - zapytało dziecko.

Takie zachowanie może być typowe dla czterolatka, zastanówmy


się jednak, jak często my sami wciąż zadajemy podobne pytania?
Dzięk­
Nie dostanę już nic więcej? Nieustannie oczekujemy czegoś wię­
czynienie
cej - czegoś lepszego, nowszego, szybszego, modniejszego, więk­
232 szego, wspanialszego. Można więc być wdzięcznym za to, co już
się ma, lub koncentrować się na tym, czego się nie ma, unieszczęś-
liwiając siebie i innych. Dzięki potędze umysłu człowiek sam de­
cyduje, czy czuje satysfakcję, czy ciągle chce więcej. Czego tak
bardzo pragniemy? Czym jest pustka, którą usiłujemy zapełnić?
Winston Churchill często przytaczał opowieść o chłopcu, który
spad! z pomostu do morza. Pewien stary marynarz, nie zważając
na niebezpieczeństwo, wskoczył do wzburzonej wody i po dłuższej
chwili, wyczerpany, bezpiecznie wydostał chłopca na brzeg. Dwa
dni później matka chłopaka pojawiła się na pomoście, szukając
marynarza, który uratował jej syna. Kiedy go odnalazła, zapytała:

— Czy to Pan skoczył do wody, aby ratować mojego syna?


- Tak, to ja - odparł marynarz.
Kobieta natychmiast powiedziała:
- To proszę mi powiedzieć, gdzie jest jego czapka?

Zapyta ktoś, jak to możliwe, że czapka była tak ważna, kiedy ży­
cie chłopca było zagrożone. Cóż, ta historia po prostu pokazuje,
że ludzie często koncentrują się nie na tym, co dobre, lecz na
tym, co złe. Zgodnie z jedną z najważniejszych uniwersalnych
zasad wyrażenie wdzięczności jest źródłem potężnej energii,
która przyciąga do nas różnorakie dobro. Kiedy podejmujemy
wysiłek, aby regularnie okazywać wdzięczność, dostrzegamy, że
życie jest dobre, bardzo dobre, a w końcu coraz lepsze! Wszech­
świat odpowiada na wyrazy wdzięczności, regularnie podsuwa­
jąc nam więcej okazji, więcej przyjaciół, aktywności i środków,
dzięki którym możemy się rozwijać i wzrastać. Niech uczucie
wdzięczności towarzyszy wam na każdym kroku. Wdzięczność
to nieustanna celebracja błogosławieństw, która daje poczucie
szczęścia.

Miejcie również odwagę dziękować za trudne sytuacje, ponie­


waż za ich przyczyną wzmacniacie się i osiągacie wyższy po­
ziom świadomości. Ograniczenia królestwa pozorów często za­ Dzięk­
czynienie
gradzają drogę ludziom nieznającym wspaniałego prawa roz­
woju, który dokonuje się poprzez chwałę i dziękczynienie.
233
Pewien człowiek osiągnął już stan świadomości, w którym potrafd
dziękować za wszystko, co go spotyka. W rozmowie ze znajomy­
mi stwierdził kiedyś, że gdyby miał do dyspozycji nawet pozor­
nie bezużyteczną rzecz, znalazłby dla niej jakieś zastosowanie bez
wykorzystywania pieniędzy. Znajomi rzucili mu wyzwanie, do­
magając się, aby udowodnił swoje twierdzenie. Znaleźli kawałki
metalowych opakowań, które miały trafić do śmieci, i z drwiną za­
proponowali, aby wykorzystał te bezwartościowe odpady.

Po ich odejściu mężczyzna spojrzał na zwój metalu, koncentru­


jąc na nim myśli, i powiedział: „Jestem wdzięczny za tę okazję
do otwarcia umysłu na działanie Ducha. Ta puszka sama powie
mi, co może zrobić, jaki może przybrać kształt i formę i co z niej
powstanie”. Następnie siedział kilka minut w milczeniu z ka­
wałkiem metalu w dłoniach. Wtedy w jego umyśle pojawił się
obraz pudełka na zapałki. Zaczął przecinać i zginać metal. Po
chwili trzymał w rękach pudełko na zapałki. Przechodzącemu
obok chłopcu zaproponował czterdzieści procent prowizji, jeżeli
sprzeda pudełko. Chłopiec sprzedał je za 25 centów. Mężczy­
zna za swój udział kupił niewielką ilość farby, którą pomalował
i ozdobił kolejne pudełka. Kilku chłopców z okolicy zajęło się
sprzedażą kolorowych, metalowych pudełek na zapałki. Po paru
tygodniach mężczyzna mógł pochwalić się znajomym całkiem
pokaźną sumą, którą zarobił na pozornie bezwartościowej ster­
cie metalu. Działanie tego człowieka pokazuje, jaką siłę mają
kreatywne pomysły, jeśli połączy się je z postawą wdzięczności.

W Piśmie Świętym psalmista ogłasza: „Wstępujcie w Jego bra­


my wśród dziękczynienia, wśród hymnów w Jego przedsionki”
(Ps 100,4). Autor zachęca nas do pełnego radości wyrażania
wdzięczności za łaski, jakich udziela nam Bóg. A nie ma wątp­
liwości, że każdy człowiek otrzymuje liczne błogosławieństwa!
Dzięk­ Oto człowiek, którego serce wypełnia wdzięczność, a umysł
czynienie
rozumie, że to Bóg jest źródłem. „Wstępowanie w Jego bra­

234 my” oznacza po prostu świadomość, że każdy z nas może mieć


udział w Bożej nieskończoności. Ta żywa świadomość uzmysła­
wia nam, że jesteśmy zjednoczeni z Bożą obecnością, z Bożym
życiem, z Bożą miłością i Bożym celem wszechświata, jak rów­
nież z każdą osobą i z każdą sytuacją.
Dziękczynienie jest źródłem dawania, przebaczania
oraz duchowego rozwoju
John Tcmpleton

Dziękczynienie można nazwać „prawem wdzięczności”, któ­


rego przeciwieństwem jest strach. Wdzięczność to autentyczne,
niekłamane uznanie wszystkich cudownych spraw, jakie zsyła
nam życie. Strach często jest siłą o przeciwnym działaniu, któ­
ra pozbawia człowieka energii, czyniąc z niego ofiarę poczucia
niedosytu. W książce Łazy Mans Guide to Enlightenment (Prze­
wodnik leniwego człowieka na drodze do oświecenia) Thaddeus
Golas pisze: „Wydaje nam się, że strach jest sygnałem do od­
wrotu, a w rzeczywistości strach oznacza, że już za daleko się
wycofaliśmy”.

W Kursie cudów wydanym przez Foundation for Inner Peace


wyróżnia się dwie podstawowe siły działające w świecie: miłość
i strach. Można je również nazwać dziękczynieniem i poczu­
ciem braku. Jeżeli uda nam się rozpoznać ich działanie w każ­
dej sytuacji, łatwiej będzie nam przetrzymać napór negatywnego
prądu, dzięki okazywaniu wdzięczności odnajdziemy prąd po­
zytywny. W Kursie cudów opisane są też dwie drogi uczenia się:
droga radości i droga cierpienia.

Kiedy ostatnio dziękowaliście za proste udogodnienia, z których


korzystacie na co dzień? Zastanówcie się nad odpowiedzią. Tak
wiele jest w życiu rzeczy, za które powinniśmy dziękować, że
często nawet ich nie zauważamy. Niewiele ponad sto lat temu
Dzięk­
domowa kanalizacja była w USA rzadkością, korzystano więc
czynienie
z przydomowych latryn. Obecnie łazienki są w niemal każdym
domu. Na początku XX wieku centralne pomieszczenia nierzad­ 235
ko ocieplano piecykiem lub pojedynczym kominkiem, a pozosta­
łe pokoje zamykano aż do chwili położenia się spać. W pewnym
okresie do ochrony przed zimnem używano materacy z pierza,
tak miękkich, że leżąca na nich osoba zapadała się w środek.
Tak wiele rzeczy wydaje nam się oczywistych. Musimy umieć
odnajdywać i doceniać małe i duże laski, które otrzymujemy
w życiu. Jest takie stare powiedzenie: „Osioł może dźwigać
na grzbiecie ciężkie drzewo sandałowe, nie zdając sobie spra­
wy z jego wartości. Osioł wie tylko, ile drzewo waży”. Zdarza
się, że i my przechodzimy przez życie, czując wyłącznie ciężar
trudnych życiowych okoliczności, a nie dostrzegamy drogocen­
nej istoty życia tylko dlatego, że mamy chronicznie negatywne
nastawienie. Pielęgnując postawę wdzięczności, wzmacniamy
poczucie własnej wartości i w bardziej pozytywny sposób po­
strzegamy życie.

Japończycy potrafią z niezwykłym wyczuciem wyrażać uznanie.


W pewnej legendzie hodowca chryzantem oczekuje na wizytę
cesarza, który ma przyjechać, aby nacieszyć oczy setkami kwit­
nących kwiatów. Hodowca wybrał jeden, który był doskonały, po
czym wyciął wszystkie pozostałe. Kiedy cesarz przybył na miej­
sce, przez wiele godzin w milczeniu przyglądał się niezwykłemu
okazowi, upajając się jego pięknem. Czy mieści się wam w gło­
wie, że można tak bardzo doceniać urodę jednego kwiatu, iż
wszystko dokoła schodzi na plan dalszy?

Uważa się, że prawo dziękczynienia i wdzięczności jest związane


z tym aspektem wszechświata, który dotyczy przepływu energii.
Innymi słowy, energia, którą przekazujemy, powraca do nas. Za­
sada ta sprawdza się w niemal każdej dziedzinie życia. Okazując
miłość, przyciągamy ją do siebie. Może do nas powrócić w innej
formie, ale powróci, jeżeli dzielimy się nią bez nieczystych in­
Dzięk­ tencji. To prawo życia odnosi się do łączenia oczekiwań umysłu
czynienie z potęgą serca. Tworzymy „formę” czegoś dobrego i dzięki sile
wdzięczności przyciągamy dobre rzeczy niczym magnes.
236
„Proście, a będzie wam dane”x(Mt 7,7). Czy zauważyliście, że
kiedy staramy się zatrzymać posiadane zasoby, jak przyjaźń, po­
moc lub uczucie, tamujemy przepływ energii? Kiedy natomiast
okazujemy miłość i uznanie, spływa na nas obfitość łask.
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałby świat, gdyby
ludzie nie potrafili docenić dobrych rzeczy, takich jak ducho­
wość, sztuka, muzyka, teatr, literatura, przyjaźń, taniec, sport,
przyroda i wszystko, co decyduje o wartości życia? Czy przyszło
wam do głowy, że wdzięczność, dziękczynienie i potęga przeba­
czania mają moc tworzenia? Nie każdy może być ważną osobą
według kryteriów świata, każdy jednak może być wdzięczny!
Umiejętność okazywania uznania to fantastyczny przejaw kre­
atywności, który może dać początek rozwojowi duchowemu.
Postarajmy się przepoić nasze życie miłością i wdzięcznością.
Korzystajmy z praw dziękczynienia i przebaczenia, aby błogo­
sławić sobie i innym.

Dziękczynienie otwiera drogę do duchowego rozwoju


John Templeton

W czasopiśmie „The Clergy Journal” prezbiteriański duchowny


Thomas Hilton opowiada historię Benjamina Weira. Weir, jako
protestancki pastor przebywający na misji w Libanie, w 1984
roku został porwany przez islamskich terrorystów. Czternaście
miesięcy przetrzymywano go w odosobnionym karcerze. Na po­
czątku nie miał nic do czytania, a nawet nie mógł rozmawiać
z porywaczami. Był zdany wyłącznie na swoje wewnętrzne za­
soby. Ben wspomina, że przywoływał w pamięci ważne frag­
menty z Pisma Świętego oraz słowa ulubionych pieśni. Opo­
wiada, że łańcuch, którym był przywiązany do kaloryfera, służył
Dzięk­
mu do odmawiania protestanckiej formy różańca. Pod koniec
czynienie
dnia, ale także o innych porach, odliczał na ogniwach łańcucha
wszystkie rzeczy, za które był wdzięczny. Tak - naprawdę mówił 237
o wdzięczności! Dzień w celi opisywał następująco: „Rano, kie­
dy się budziłem, zazwyczaj słyszałem świergot ptaków, szcze­
kanie psów lub inne odgłosy życia. W duchu dziękczynienia
chwaliłem Boga za to, że kolejny dzień daje mi zdrowie i siły”.
W sytuacji, w jakiej znajdował się Ben, dziękczynienie bez wąt­
pienia było drogą do duchowego rozwoju.

Czy dziękczynienie to postawa bierna? Nie. Dziękczynienie to


działanie — składajmy dzięki! Jak już mówiliśmy, prawo dawania
i otrzymywania wyraża się słowami: „Dawajcie, a będzie wam
dane”. Prawo mówi: dawaj i przyjmuj, nie odwrotnie: przyj­
muj i dopiero dawaj! Dawanie jest pierwszą czynnością - tak­
że składanie podziękowań za dobro, które już teraz jest obecne
w naszym życiu. Wyobraźcie sobie, co by się stało, gdybyśmy za­
czynali modlitwę od słów: „Boże, dziękuję Ci za...”. Przypusz­
czalnie zmieniłoby się nasze nastawienie do modlitwy, a wraz
z nim pogląd na życie. Zniknęłyby modlitwy błagalne, suplika-
cje, a wraz z nimi wiele łez. Punkt ciężkości zostałby przeniesio­
ny z dostrzegania braków na docenianie obfitości łask.

Jeżeli macie wrażenie, że zmartwienia i niepokoje osłabiają


w was ducha dziękczynienia, spróbujcie pozbyć się tych ograni­
czeń, wypowiadając afirmację, że dana sytuacja przyniesie właś­
ciwe, doskonałe rezultaty.

Carl Holmes, amerykański polityk, napisał:

Każdy człowiek powinien wyrobić w sobie nawyk dostrzegania


u innych cech, które warto docenić. Powinniśmy hojnie rozda­
wać wyrazy uznania. Zawsze spotkamy się wtedy z wdzięczno­
ścią. Uznanie poprawia relacje między ludźmi, dodaje odwagi
osobom, które zmagają się z trudnościami, i wydobywa z czło­
wieka najlepsze cechy. Wyrażajcie więc uznanie, kiedy tylko
nadarza się ku temu okazja. Nie będziecie żałować.
Dzięk­
czynienie A czyż uznanie dla innego człowieka nie jest formą dziękczy­
nienia?
238
Akt dziękczynienia ma w sobie wielką siłę i życiodajną moc.
Można go porównać do ładowania baterii. Kiedy człowiek otwie­
ra umysł, a jego serce śpiewa wyraża pieśń radości, otrzymuje on
ładunek duchowej energii potrzebnej do prawidłowego działa-
nia umysłu, ciała i ducha, jak również do wykonywania codzien­
nych czynności. Dziękczynienie to prawdopodobnie najlepszy
i najpotężniejszy napój energetyczny dla ludzkiego ducha. Oka­
zywanie wdzięczności za łaski, które już się otrzymało, przynosi
człowiekowi jeszcze większe dobro. Dziękczynienie działa jak
potężny magnes, który przyciąga przyjaźń, miłość, pokój, ra­
dość, zdrowie i dobra materialne.

To prawda, łatwo dziękować, kiedy człowiek cieszy się dobrym


zdrowiem, wygodnym życiem oraz bogactwem darów i do­
świadczeń. Jak jednak wyrażać wdzięczność, kiedy dni są ciem­
ne i trudno dostrzec, dokąd prowadzi droga? Właśnie w takich
chwilach dziękczynienie nabiera szczególnego znaczenia! Pew­
na kobieta — kiedy przychodziły „mroczne, ciężkie czasy” — mia­
ła w zwyczaju odrywać się na chwilę od codziennych zajęć, aby
zapisać na kartce trzy rzeczy, za które była wdzięczna. Po pierw­
sze - za to, że żyje, po drugie - za zdrowy umysł, po trzecie - za
mądrość, która pozwala jej mówić: „Dziękuję Ci, Boże”.

Jeżeli codziennie będziemy dziękować za to, co już mamy,


otrzymamy większe łaski i rozmnożą się one
jak starannie pielęgnowane rośliny
William Juneau

Norman Vincent Peale w książce The Positiue Principle Today


(Pozytywna zasada na dziś) pisze, w jaki sposób słowa i ich po­
Dzięk­
łączenia oddziałują na ludzi i zdarzenia. Przedstawia składającą
czynienie
się z siedmiu słów formułę, która wywarła wpływ na życie wielu
jego znajomych. Jest to stwierdzenie, które wymazuje porażki, 239
dodaje sił, usuwa strach i przezwycięża zwątpienie. Zdaniem
Peale’a te siedem słów każdego człowieka może doprowadzić do
życiowego sukcesu w najlepszym znaczeniu tego słowa. A oto
zdanie, o którym mowa: „Poprzez Boga jestem w stanie zrobić
wszystko”. Słowa te wyrażają przekonanie, że twórcza moc
Boga stanowi energię pobudzającą człowieka do realizacji jego
przedsięwzięć.

Inna, również składająca się z siedmiu słów formuła, która w cu­


downy sposób pobudza do działania, brzmi następująco: „Boże,
dziękuję za dobro, które mnie spotyka”. Sekret postawy wdzięcz­
ności polega, między innymi, na tym, że dziękczynienie wznosi
nas na wyższy poziom świadomości, na którym pojmujemy, że
życie jest naprawdę dobre. Odpowiedzcie sobie na następujące
pytanie: „Czy wystarczająco dużo czasu poświęcam na wyraża­
nie wdzięczności, na dziękczynienie za łaski, których doświad­
czam w życiu?”. A od czego zacząć podziękowania?

Jakże cenne są dary życia i zdrowia!

Jak jałowe, a przypuszczalnie i ponure byłoby życie bez daru


przyjaźni i rodziny!

Jedzenie, dach nad głową, ubranie i codzienne potrzeby — to


sprawy, które często wydają się nam oczywiste. Jak jednak wy­
glądałoby bez nich nasze życie?

Codzienna praca — każda praca daje możliwość kreatywnego


wyrażenia siebie.

Chwile przygnębienia — owszem, są, ale przecież to tylko chwi­


le! Wszystkie przeminą, a wiara jest w stanie przebić się przez
nie, jak promienie słońca przebijają się przez chmury.

Mądrość i wiedza - jak wielką radość przynoszą zdobywanie wie­

Dzięk­ dzy i rozwój świadomości! W życiu często znajdujemy się w sytua­


czynienie cjach, z których możemy wyjść jedynie dzięki temu, że staniemy
się odrobinę mądrzejsi. Tylko w ten sposób posuwamy się naprzód.
240
Spokój umysłu — sposobność do okazywania radości, dodawania
otuchy, wyrażania dobrego nastroju.

Proces uzdrowienia umysłu, ciała, ducha — niemal każdy czło­


wiek w pewnym okresie życia potrzebuje uzdrowienia. Proces
ten rozpoczyna się w chwili, kiedy uwierzymy, że uzdrowienie
jest możliwe, i z otwartością przyjmiemy przepływ uzdrawiają­
cego życia.

Jeżeli życiowe okoliczności odzwierciedlają radość i szczęście,


dziękczynienie i wyrażanie chwały, mogą dać podstawę do jesz­
cze większej radości i szczęścia. Jeżeli natomiast życiowe oko­
liczności są odzwierciedleniem drugiej strony medalu, dziękczy­
nienie i wyrażanie chwały dają świadomość istnienia nowego,
wewnętrznego strumienia energii, której żywy płomień unice­
stwia stare, negatywne sposoby myślenia. Produktem nieustan­
nego wyrażania chwały i dziękczynienia może być nowy czło­
wiek— pełen radości, spokoju i odnoszący sukcesy! Okresy, które
wydają się czasem zmagań, niepewności lub kłopotów, mogą po
prostu być wyrazem bólu narodzin nowego człowieka. I — choć
wydaje się to niewiarygodne — należy wychwalać te narastające
bóle i dziękować za nie!

Kiedy ludzie mówią o „bogactwie życia”, na ogół mają na myśli


dostatek, w tym również dostatek zdrowia i sił fizycznych, pracy
i rozrywki, miłości i przyjaźni, mądrości dzisiaj i bezpieczeń­
stwa jutro. A czy przyszło wam kiedyś do głowy, że życiowe bo­
gactwo ma również inny wymiar, który nie powstaje w wyniku
nabywania rzeczy ani nie zanika z powodu ich braku? Chodzi
o wymiar wiary, wdzięczności i dziękczynienia.

Uprawa ogrodu wymaga użyźniania i nawożenia gleby. Delikat­


ne roślinny starannie umieszcza się w ziemi i dogląda się ich,
dopóki nie dojrzeją i nie wydadzą plonów: warzyw, owoców lub
Dzięk­
kwiatów. Kiedy umiemy doceniać to, co mamy - wyrażając ży­
czynienie
ciu uznanie zarówno za jego dary, jak i za lekcje, których nam
udziela — łaski pomnożą się jak dobrze pielęgnowane rośliny. 241
ROZDZIAŁ SZESNASTY

Modlitwa

odlitwa to wspólnota Boga z człowiekiem. Modlitwa nie


jest szeregiem odosobnionych aktów, lecz stylem życia.
Modlitwa to postawa duszy, która czasami znajduje wy­
raz w słowach. Często jednak najskuteczniejsza jest wewnętrzna
modlitwa, odmawiana w milczeniu. Modlitwa to dostrzeganie
duszą Boga we wszystkim, co robimy i mówimy. Modlitwa to
domowe życie duszy, to działanie najgłębszego wymiaru rze­
czywistości i stwórcy wszystkich rzeczy. Modlitwa jest źródłem,
ośrodkiem i celem. Siła modlitwy przejawia się w uczynkach,
a jej wymowa pogłębia się podczas wdechu.

W życiu człowieka nie może być ani jednej rzeczy, która nie by­
łaby objęta modlitwą. Wszystkie sprawy - małe i duże - powinny
wchodzić w jej święty krąg otaczający najodleglejsze zakątki życia
jednostki. Serce i umysł dotykające Boga poprzez modlitwę mają
dostęp do niewyczerpanych zasobów substancji wszechświata, któ­
rą Duch wspaniale objawia w życiu człowieka. Właściwie należa­
łoby powiedzieć, że nikt nie może sobie pozwolić na zaniechanie
modlitwy! Modląc się, odrywamy się od zewnętrznej, ludzkiej oso­ Modlitwa

bowości i docieramy do wspanialszego, wewnętrznego wymiaru


243
indywidualności, który jest naszą prawdziwą osobowością.

Czas spędzany na modlitwie jest pożywieniem dla duszy i może


czynić prawdziwe cuda. Medytacja i modlitwa to nauka do­
świadczania obecności Boga, która pozwala zrozumieć, że Bóg
jest wszystkim we wszechświecie. W bliższym wymiarze czło­
wiek uświadamia sobie, że jego codzienność zawiera się w Bogu.
Szczere pragnienie, które wychodzi z serca, nie powraca do
niego z pustymi rękami. Nie wolno zapominać, że modlitwa
wprawdzie nie może zmienić Boga, ale z pewnością może zmie­
nić nastawienie człowieka wobec Niego.

Jak światło słoneczne zalewa ciemny pokój, kiedy odsłaniamy


zasłony i otwieramy drzwi, tak światło prawdy rozświetla nasze
serca, kiedy poprzez modlitwę otwieramy się na przyjęcie ży­
ciowych okoliczności. Modlitwa to świadoma próba nawiązania
kontaktu z Bogiem - można więc ją porównać do wybierania
numeru telefonu. Człowiek dzwoni, Bóg odpowiada!

Jeżeli macie kontrolę nad swoimi myślami, modlitwa działa na


waszą korzyść — nie dlatego, że macie moc rozkazywania, lecz
dlatego, że sama natura wszechświata oddaje sprawy w wasze
ręce! Pozytywne myśli i uczucia dają możliwość życia w har­
monii ze światem. Modlitwa to konstruktywne działanie, które
wzmacnia twórczą, odkupieńczą potęgę światła i miłości. Mo­
dlitwa wypowiadana szczerze i ze zrozumieniem uruchamia
uzdrawiające strumienie Bożej siły życia.

Zdarza się, że drogę do powodzenia w życiu zagradzają niepew­


ność i poczucie bycia bezwartościowym. Modlitwa pomaga usunąć
te przeszkody. Nie ma miejsca, które byłoby oddzielone od Boga!
Proces zmierzający do zaakceptowania tej prawdy także jest mo­
dlitwą. Marzenia i wizje naprawę mogą stać się rzeczywistością.

Niezależnie od tego, jak potoczy się wasze życie, nigdy nie odłą­
Modlitwa
czycie się od obecności Boga. Jak wielkiej otuchy dodaje taka

244 świadomość! Jak bardzo ułatwia realizację potrzeb i pragnień!


Poświęćcie czas na modlitwę z nastawieniem, że osobiście do­
świadczycie Bożej obecności. Zasmakujcie tego uczucia. Każdy
człowiek sam szuka prawdy, sam się na nią przygotowuje i sam
ją przyjmuje. Żaden wysiłek nie idzie na marne. Najwyższe pra-
wa życia są ostateczną miarą starań człowieka, odsłaniają jego
naturę, wytykają błędy, ukazują prostą prawdę, podnoszą na du­
chu oraz otaczają umysł, ciało i duszę uniwersalną miłością.

Prawdą jest stwierdzenie, że „dzięki modlitwie dokonuje się wię­


cej rzeczy, niż świat jest w stanie sobie wyobrazić”. Wezwanie do
modlitwy wypowiadane jest we wszystkich językach. Każda, na­
wet najbardziej prymitywna, kultura i cywilizacja zna jakąś formę
duchowej aktywności, którą można nazwać „procesem modlitwy”.

Ludzie są jak fale oceanu. Pojedyncza fala jest częścią oceanu,


który znajduje w niej swój wyraz. Poza oceanem fala nie ma toż­
samości. Obiektywnie rzecz biorąc, niedorzecznością byłoby wy­
magać od fali, aby szukała oceanu. Ocean to jedyna rzecz, któ­
rej fala nie może znaleźć, ponieważ tworzy z nim jedną całość.
Być może istota ludzka, niczym fala w oceanie, jest poruszeniem
w Bogu, działaniem nieskończonego, uniwersalnego przepływu.
Być może zatem, kiedy usiłujemy dotrzeć do Boga lub martwimy
się, czy uda nam się Go „odnaleźć”, swoimi myślami sami sie­
bie wykluczamy z tego przepływu. Być może szukamy poza sobą
tego, co jest w nas. Być może, kiedy wyciszamy się w modlitwie,
odrywamy myśli od świata zewnętrznego i zaglądamy w głąb sie­
bie, odnawiamy świadomą łączność z życiem, stworzonym świa­
tem i obfitością jego łask. Rezultaty mogą być zdumiewające!

Dzięki modlitwie otrzymujemy duchową energię


John Templeton

Modlitwa
Większość ludzi wierzy w istnienie jakiejś boskiej siły. Wielu jed­
nak nie ma pewności, czym ona jest ani czy można coś zrobić, 245
aby odczuć jej obecność w codziennym życiu. We wszystkich za­
kątkach świata i we wszystkich epokach żyły osoby oświecone
duchowo, które opisywały świadome zjednoczenie z Bogiem.
Każdy człowiek zna słowo Bóg, nie każdy jednak zna Boga. Dla
wielu ludzi Bóg jest tylko abstrakcyjnym terminem lub siłą ist­
niejącą poza człowiekiem. Coraz większa liczba osób nawiązuje
jednak ze Stwórcą bliski, osobisty kontakt poprzez modlitwę.

Modlitwę opisuje się jako dążenie świadomości jednostki lub


wspólnoty do połączenia ze świadomością Stwórcy. Od zarania
dziejów modlitwa — w takiej czy innej formie — istnieje w niemal
wszystkich zbadanych i opisanych kulturach. Ludzka dusza ma
wrodzone pragnienie dostosowania swojego ja do wyższego spo­
sobu postrzegania świata. Kiedy człowiek wychodzi z wieku dzie­
cięcego i osiąga dojrzałość, życie staje się bardziej skomplikowane
i trzeba troszczyć się o wiele spraw. Wówczas modlitwa niejedno­
krotnie jest ostatnią deską ratunku. Niestety, często zapominamy
o biblijnym nakazie „wytrwałości w modlitwie”.

Ja osobiście uważam, że codzienna modlitwa stanowi bardzo istot­


ny składnik mojej recepty na sukces. Każde spotkanie akcjonariu­
szy i kierownictwa rozpoczynam modlitwą. Mądrze postępuje ten,
kto od modlitwy zaczyna każde działanie - niezależnie, czy cho­
dzi o ślub, o wzniesienie sprawy do sądu, o operację dziecka czy
o kupno akcji na giełdzie. Zawsze powinniśmy się modlić, aby Bóg
wykorzystał nas jako kanał przepływu swojej miłości i mądrości.

Cztery słowa: Niech będzie wola Twoja to najtrudniejsza, a jed­


nocześnie najważniejsza część modlitwy. Czasami bowiem pro­
simy Boga o spełnienie jakiejś prośby z nadzieją, że On uzna
nasze żądania za sensowne i spełni je. Jeżeli w relacji z Bogiem
przypisujemy Mu rolę dobrej wróżki, nasze oczekiwania nie za­
wsze zostaną spełnione. To jednak nie znaczy, że Bóg nas nie
słucha. Po prostu jest od nas mądrzejszy, a my nie zawsze w peł­
Modlitwa
ni rozumiemy znaczenie słów Niech będzie wola Twoja.

246 W książce O modlitwie: Listy do Malcolma, C.S. Lewis zauwa­


ża, że słowa Niech będzie wola Twoja nie są wyrazem koniecz­
ności poddania się nieprzyjemnym rzeczom, które Bóg dla nas
przygotował, lecz zwracają uwagę na fakt, że stworzenia mają
niezliczone okazje do wypełniania woli Stwórcy. W tej prośbie
chodzi więc nie tyle o umiejętność cierpliwego znoszenia woli
Bożej, co o gorliwe jej wypełnianie. Lewis zauważa również, że
często nie dostrzegamy dobra, które daje nam Bóg, ponieważ
w danej chwili oczekujemy czegoś innego. To oczywiście nie
oznacza, że jakaś modlitwa pozostała bez odpowiedzi, lecz że
Bóg jest od nas mądrzejszy.

Dzięki regularnemu kontaktowi z Bogiem otrzymujemy wska­


zówki i siły potrzebne do spełniania Jego woli. Im częściej roz­
mawiamy z Nim, tym wyraźniej On nam się objawia.

W książce My Faaorite Quotations (Moje ulubione cytaty) Nor­


man Vincent Peale w następujący sposób pisze o modlitwie:

Jeżeli chcecie zrobić użytek z niezrównanej mocy modlitwy, za-


cznijcie się modlić natychmiast i módlcie się przy każdej okazji.
Z moich obserwacji wynika, że przeciętny człowiek spędza na
modlitwie mniej więcej pięć minut każdego dnia. Jest to połowa
procentu czasu dziennej aktywności jednej osoby. W okresie pro­
hibicji w Stanach Zjednoczonych Kongres wydał ustawę, w której
stwierdzano, że pół procentu alkoholu nie wywołuje odurzenia.
Podobnie jest z modlitwą - w takiej ilości nie daje żadnych skut­
ków! Jeżeli chcecie doświadczyć potężnego działania energii mo­
dlitwy, musicie częściej się modlić. Francuski lekarz Alexis Car-
rel zalecał, aby modlić się wszędzie: na ulicy, w biurze, w sklepie,
w szkole. Wolne chwile można wykorzystać na modlitwę o reali­
zację swoich potrzeb oraz we wszystkich intencjach, które przy­
chodzą nam do głowy. Trzeba też wierzyć, że modlitwy zostaną
wysłuchane. Bo z pewnością tak będzie. Możemy jednak usłyszeć
jedną z trzech odpowiedzi: tak, nie lub poczekaj chwilę.

Modlitwa
Rodzina, która wspólnie się modli, pozostaje wspólnotą
Powiedzenie 247

Jakie obrazy stają wam przed oczami, kiedy myślicie o rodzinie,


która modli się razem? Czy widzicie pielgrzymów dziękujących
za posiłek, czy współczesną rodzinę pogrążoną w kryzysie? Czy
przeciętna rodzina naprawdę może wspólnie się modlić i dla­
czego miałaby tego chcieć?

Zastanówmy się nad znaczeniem powyższego powiedzenia, za­


czynając od analizy modlitwy. Charles Fillmore, współzałożyciel
Kościoła Jedności w Stanach Zjednoczonych, nazywa modlitwę
„wchodzeniem w ciszę”. „Każdy człowiek nosi w sobie miejsce
spokoju, do którego może się dostać, powtarzając nieustannie
«Miłcz, ucisz się!». Wówczas wielki spokój ogarnia całą naszą
istotę”. Być może modlitwa jest więc wchodzeniem w to pełne
spokoju miejsce; zjednoczeniem z istniejącą w nas mądrością,
które daje poczucie spokoju.

Emmet Fox - amerykański przywódca duchowy żyjący na po­


czątku XX wieku - w książce The Golden Key (Złoty klucz) na­
zwał modlitwę „złotym kluczem do harmonii i szczęścia”.

Dzięki naukowej modlitwie możecie wydostać siebie — lub inne­


go człowieka — z każdych kłopotów. (...) Możliwość czerpania
z tej mocy nie jest - jak się często uważa - przywilejem mistyków
czy świętych, ani nawet wykwalifikowanych praktyków. Każdy
człowiek posiada tę zdolność (...). Dzieje się tak dlatego, że
w modlitwie naukowej działa nie człowiek, lecz Bóg. Ogranicze­
nia i słabości jednostki nie mają więc znaczenia (...). Jeżeli na­
tomiast chodzi o samą metodę pracy, trzeba — jak zawsze w wy­
padku spraw fundamentalnych - zachować prostotę. Po prostu
przestańcie myśleć o problemie, a zacznijcie myśleć o Bogu.

Modląc się z rodziną — za krewnych lub najbliższych przyja­


ciół — razem wchodzimy w ciszę pokoju i mądrości. Takie do­
Modlitwa świadczenie może leczyć zranione uczucia, łagodzić gniew, po­
budzać do miłości i przebaczenia. Ponadto przypomina nam,
248 jak wiele znaczymy dla siebie nawzajem.

Czasami modlitwa rodzinna zaczyna się wtedy, kiedy brakuje


już słów. Jeżeli zdarzyło się wam, że wróciliście do domu z po­
czuciem krzywdy lub lęku, a ktoś bliski bez słowa ujął waszą
dłoń, to wiecie, co to znaczy wspólnie wejść w miejsce ciszy
i spokoju. A może w dzieciństwie spędzaliście z rodzeństwem
wyjątkowe wakacje, podczas których czuliście ciepło i bezpie­
czeństwo, a może — w nieco późniejszym okresie życia — wybra­
liście się z przyjacielem na spacer po lesie w milczeniu. To też
są sposoby łączenia się w modlitwie. Kiedy rodzina świadomie
postanawia wspólnie się modlić, konflikty same się rozwiązują,
a miłość nasila swoje działanie.

Człowiek dysponuje najpotężniejszą bronią na świecie


- miłością i modlitwą
John Templeton

Czytelnicy znają zapewne natchniony tekst zatytułowany De­


zyderatu. Aczkolwiek stanowi on doskonałą całość, chciałbym
zwrócić uwagę na jedno stwierdzenie, które moim zdaniem
może przynieść szczególne korzyści. Chodzi mianowicie o zda­
nie: „Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu”. Zalecenie
to w szczególny sposób odnosi się do życia w dużym mieście,
gdzie panują pośpiech, zabieganie i zamęt, ale nie traci na zna­
czeniu również w małych miejscowościach, gdzie także można
wpaść w pułapkę „zajętości” sprawami życia codziennego. Nie
możemy zapominać, że w rzeczywistości liczy się tylko nasza
własna świadomość, niezależnie od zamętu panującego dokoła.
Pamiętajmy, że mamy do dyspozycji dwa potężne narzędzia —
miłość i modlitwę.
Modlitwa
W Nowym Testamencie Jezus napomina uczniów, że powin- ----------------
ni stać się „jak dzieci” i „kochać nieprzyjaciół”. Są to niewątpli- 249
wie jedne z najtrudniejszych zadań we współczesnym świecie,
w którym nieustannie zmagamy się z negatywnymi myślami do­
tyczącymi interesów, stosunków rodzinnych i relacji z przyjaciół­
mi. Mimo to wydaje się niemal niemożliwe, aby nie dostrzec, że
w historii ludzkości sukces odnieśli ci ludzie, którzy byli przeko­
nani o konieczności „kochania bliźniego jak siebie samego”.

Współczesny człowiek na ogół dobrze rozumie termin „prawa


przyrody”, którym określa się niezliczone zasady obowiązujące
w materialnym wszechświecie, odkryte przez naukowców przede
wszystkim w ciągu ostatnich czterech wieków. Nie każdy jednak-
na co zwracałem uwagę w książce The Humble Approach — rozu­
mie wyrażenie „prawa ducha”. Istnieje różnica między prawami
ducha a prawami religii, takimi jak prawa sformułowane przez
Mojżesza, Mahometa i innych starożytnych prawodawców. Sfe­
ra duchowa rozwijałaby się jeszcze lepiej, gdyby każdy człowiek
sporządził własną listę praw dotyczących duchowości. Całkiem
możliwe, że kiedy akceptujemy autentyczne prawa ducha - jak
modlitwa i miłość - budujemy własne niebo.

Kiedy zaczynamy rozumieć, że swoim życiem możemy wyrażać


miłość do innych ludzi, łatwiej przychodzi nam modlić się o to,
aby Boże priorytety stały się naszymi priorytetami. Gdy uczymy
się dzielić tym, co mamy, rośnie siła miłości. Człowiek, który po­
trafi kochać, nie czuje się samotny. W tym sensie potęga miłości
naprawdę może być bronią, która skutecznie chroni przed zra­
nieniami. Jeden z moich przyjaciół często powtarza, że „miłość
dana to miłość otrzymana”, a szczęście jest produktem ubocz­
nym takiej miłości. Kiedy poprzez miłość i modlitwę damy wy­
raz temu prawu życia, ono wskaże nam drogę do spełnienia
wszelkich aspiracji i wzbogaci życie ludzi dokoła nas.

Modlitwa Odpowiedź na modlitwę może być następująca: „Tak”, „Nie”


lub „Proponuję inne rozwiązanie”
250 Ruth Stafford Peale

Przeanalizujmy powyższe stwierdzenie z trzech punktów wi­


dzenia. Po pierwsze, kiedy wyciszamy się i prosimy o kierow­
nictwo, możemy otrzymać jednoznaczną, wyraźną odpowiedź:
„tak” lub „nie”. Wtedy bardzo często nawet nie musimy podej­
mować decyzji. Być może zresztą już wcześniej, w głębi serca,
dokonaliśmy wyboru. Nawet jeżeli początkowo wydaje nam się,
że doznaliśmy porażki, czyli nasza modlitwa spotkała się z ne­
gatywną odpowiedzią, samo życie ostatecznie ukaże nam pozy­
tywny rezultat.

Po drugie, kiedy zrobiliśmy to, co do nas należało, czyli odmó­


wiliśmy modlitwę, a następnie postępowaliśmy zgodnie z we­
wnętrznymi wskazówkami, możemy wykonywać codzienne
czynności z przekonaniem, że pragnienia naszego serca posłużą
realizacji doskonałego planu Boga. Taka świadomość daje cu­
downe poczucie spokoju i pogody ducha, ponieważ wynika z uf­
ności w Boży ład.

Po trzecie, prawdopodobnie przede wszystkim powinniśmy zdać


sobie sprawę, że nawet z pozoru najgorsze okoliczności mogą
być łaską dla nas i dla ludzi, którzy są zaangażowani w daną
sprawę. Takiej łaski możemy doświadczyć w zupełnie niespo­
dziewany sposób! I tak właśnie należy rozumieć propozycję „in­
nego rozwiązania” w odpowiedzi na modlitwę.

Kiedy wydaje nam się, że nasze modlitwy pozostają bez odpo­


wiedzi, czasami dochodzimy do wniosku, że straciliśmy kontakt
ze Stwórcą, którego nie ograniczają czas ani przestrzeń, a które­
go nazywamy Bogiem. Nic jednak nie może oddzielić człowieka
od Boga. Wszystko, co nas dotyczy, wszystko, co dotyczy każdej
istoty we wszechświecie, zawiera się w Bogu. W Piśmie Świę­
tym jest napisane, że każdy włos na naszej głowie jest policzo­
ny. Świadomość nieskończonej Bożej miłości pogłębia się, kiedy
Modlitwa
wchodzimy w miejsce ciszy, które jest Bożym królestwem w nas
samych. Boże idee przyjmowane w ciszy są jak manna z nieba. 251
Przepływają przez nas - wiecznie nowe, wiecznie żywe, wiecz­
nie piękne i każdego dnia bardziej zachwycające.
ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY

Rozwój duchowy

Odnajdujemy siebie, zapominając o sobie


Św. Franciszek

iele rzeczy w życiu zależy od tego, w jaki sposób je po-


FrM strzegamy. Czy to życie jest dla nas rzeką płynącą łagod-
nie wśród drzew, ludźmi przechadzającymi się po pla­
ży czy spacerem po tętniącym życiem mieście? Wygląd rzeczy
zmienia się w zależności od tego, czy patrzymy na nie z bliska,
czy z daleka. Osoba, która zastanawia się, w jaki sposób może
dać coś innym, poszerza swoje horyzonty.

Ponieważ jesteśmy częścią życia, nasze doświadczenia również


do niego należą. Niektóre są łatwe, inne wydają się trudniejsze.
Miłe doświadczenia powinniśmy przyjmować z radością, a trud­
ne z poczuciem zwycięstwa. Człowiek jest bowiem budowni­
czym i marzycielem, w jego naturze leży nie tyle przyjmowanie
rzeczy takimi, jakimi się wydają, lecz zmienianie ich na lepsze.
Rozwój
Ten, kto zapomina o sobie i pozwala, aby strumień szczerej troski
duchowy
i miłości płynął z jego serca do innych, zyskuje szansę przemia­
ny chaszczy w ogród, pustyni w kwitnącą ziemię, biedy w bogac­ 253
two, choroby w zdrowie, wojny w pokój -1 zyskuje szansę, aby
przemienić siebie i świat zgodnie z pragnieniem serca. Każdy
człowiek może żyć w sercu nieskończonej miłości, która ogarnia
wszystkich ludzi, wszystkie miejsca i wszystkie rzeczy.
Interesujący przykład stawiania dobra innych ponad własne do­
bro podaje w czasopiśmie „Reader’s Digest” Charles Harvey, wy­
kładowca Baptystycznego Seminarium Teologicznego w Nowym
Orleanie. Pewnego dnia jechał samochodem na ważne spotkanie
w sprawie pracy i miał już piętnaście minut spóźnienia. W jednej
chwili zobaczył przy drodze kobietę, która potrzebowała pomocy
przy zmianie koła. Sumienie kazało mu się zatrzymać. Zmienił
koło i pojechał dalej, przypuszczając, że o pracy może już zapo­
mnieć. Mimo wszystko wypełnił formularz i wszedł do biura kie­
rownika. Jakież było jego zdziwienie, kiedy dowiedział się, że na­
tychmiast został zatrudniony. Okazało się, że rekrutację prowadzi
kobieta, której pomógł w drodze na spotkanie!

Edward miał pięćdziesiąt dwa lata, kiedy wreszcie zrozumiał, że


jest alkoholikiem. Wiedział, jak wielu ludzi w podobnej sytua­
cji, że pozostaje mu tylko wstąpienie do Anonimowych Alkoho­
lików. Ociągał się jednak z wykonaniem tego kroku. Niełatwo
było przyznać się do porażki, chociaż był już u kresu sił fizycz­
nych i psychicznych. Czuł wstyd na myśl, że ludzie dowiedzą
się o jego chorobie, chociaż w rzeczywistości każdy, kto znał go
bliżej, i tak zdawał sobie z niej sprawę.

Po kilku tygodniach uczęszczania na spotkania Anonimowych


Alkoholików coraz częściej wyraźnie słyszał w myślach dziwne
zdanie: „Aby ją zatrzymać, musisz ją oddać”. Chodziło o trzeź­
wość. Na spotkaniach powiedziano mu, że kiedy sam osiągnie
trzeźwość, musi się nią dzielić z innymi. Niestety, w tamtym
Rozwój okresie Edward był egocentrykiem i egoistą. Myślał sobie: „Nie
duchowy ma mowy. Nie wiem jeszcze, jaki to stan, ale kiedy go osiągnę,
zatrzymam go dla siebie!”.
254
Najczęściej jednak jest tak, że rzeczy, które staramy się groma­
dzić, tracą na wartości. Kiedy natomiast wznosimy się ponad
osobiste korzyści, hojnie okazując miłość, dostajemy to, co sami
dajemy. I znacznie więcej.
Jak jednak pomóc człowiekowi stać się kimś, kim nie chce być?
Jak dać mu coś, czego nie chce dostać, nawet jeżeli w ostatecz­
nym rozrachunku przyniosłoby mu to korzyść? Najlepiej chy­
ba po prostu dać mu dobry przykład. Jeśli sami okażemy go­
towość niesienia pomocy, zwiększamy prawdopodobieństwo, że
inni pójdą za naszym przykładem. I tutaj mamy do czynienia
z pewnym paradoksem. Na przykład osoba, która ma trudności
z przyjmowaniem miłości, nie potrafi również jej dawać. Pierw­
szym krokiem w nauce dawania miłości jest bowiem przyjęcie
jej od Boga. Nie można przecież dać czegoś, czego się nie ma.
Aby dawać naprawdę, trzeba mieć czyste intencje. Należy szcze­
rze tego chcieć, wierzyć w życie i dzielić się z autentyczną rado­
ścią. Nagrodą będą radość i spokój serca.

Wróćmy jednak do Edwarda, który naprawdę zmienił się dzięki


darom otrzymywanym od innych. Z niekłamanym zapałem dzie­
lił się swoim doświadczeniem, siłą, nadzieją, czasem i miłością.
Nauczył się szczodrze obdarzać innych tym, co sam otrzymał.
Czasami to, co dajemy, nie zostaje przyjęte, jednak dobro, które
staramy się oddać, powraca do nas w takiej czy innej postaci.

Fale miłości i dzielenia się, wywołane wrzuconym do stawu ka­


mieniem, rozchodzą się dokoła. Ci, którzy mają szczęście ob­
serwować ten ruch i doświadczać go, odgrywają kluczową rolę
w dalszym przekazywaniu otrzymanego dobra. Korzyści, jakie
przyniesie ono innym, będą również ich korzyściami.

Śmiej się, a świat będzie śmiał się z tobą;


płacz, a będziesz płakać sam
Ella Wheeler Wilcox 255

Oczywiście są sytuacje, w których nie wypada chichotać lub


głośno się śmiać, szczery uśmiech zawsze jednak jest rzeczą
pożądaną. Czy przychodzą wam na myśl miejsce lub sytuacja,
w których przydałoby się nieco więcej światła i miłości? Wpraw­
dzie nie wszyscy uśmiechają się tak samo i w tych samych oko­
licznościach, każdy jednak może nieco ocieplić ten czasami zim­
ny świat dzięki uśmiechowi, który wydobywa z człowieka to, co
w nim najlepsze. Jeżeli problemy przyjmujemy z uśmiechem,
wnosimy w nie światło zrozumienia i miłości, które pozwała zna­
leźć prawidłowe rozwiązania. Uśmiech może również wywoły­
wać u innych podobne reakcje i wiele zmienić w każdej sytuacji!

Z badań naukowych wynika, że uśmiech wymaga zaangażowa­


nia znacznie mniejszej liczy mięśni niż grymas niezadowolenia.
Uśmiechanie się w okresach próby jest więc łatwiejsze, a jedno­
cześnie przyjemniejsze dla otoczenia. Uśmiech często pojawia
się na twarzy osoby wyrażającej wdzięczność. Może być również
wyrazem odprężenia, chęci cieszenia się chwilą i umiejętności
dzielenia się dobrym nastrojem niezależnie od okoliczności.
A kiedy my sami łagodniej podchodzimy do życia, możemy li­
czyć na łagodniejsze traktowanie, ponieważ energia, którą wy­
korzystalibyśmy na zrobienia grymasu, ma szansę być spożytko­
wana w lepszym celu.

Miarą wielkości ludzkiego charakteru może być umiejętność po­


gwizdywania, kiedy nie ma się ochoty gwizdać; serdeczny śpiew
w chwili, w której nie ma się ochoty śpiewać; wiara w dobroć
Boga w czasie, kiedy niewiele faktów tę wiarę uzasadnia. Takie
zdolności pozwoliły wygrać już niejedną życiową bitwę. Szczęś­
liwe serce nie daje gwarancji, że podróż przez życie przebieg­
nie bez kłopotów ani że świat będzie się śmiał razem z nami.
Rozwój Daje natomiast gwarancję szczęścia, które towarzyszy nam we
duchowy wszystkich doświadczeniach. Szczęśliwe serce nie ugina się pod
naciskiem życiowych ciężarów.
256
W trudnej sytuacji dobrze jest zachować spokój. Innych ludzi
nie interesuje zbytnio, co dzieje się w waszym świecie, może­
cie więc czuć się zupełnie osamotnieni. W takich momentach
łzy napływają do oczu, a śmiech i chwile szczęścia wydają się
bardzo odległe. Jednak fakt, że możecie liczyć tylko na siebie,
nie oznacza, że zostaliście sami i znikąd nie należy oczekiwać
pomocy. Konieczność zdania się na własne siły można uznać za
istotny element procesu rozwoju, osiągania dojrzałości i umie­
jętności wyrażania sił otrzymanych od Boga. Nawet wtedy, kiedy
człowiek zostaje sam, ma w sobie Bożą moc, a Boży Duch za­
wsze jest przy nim. Od tej świadomości zależy, czy okoliczności
będą dla nas ciężarem nie do zniesienia, czy dadzą nam poczu­
cie siły oraz pewności, które pozwoli pokonać zwątpienie i ru­
szyć w dalszą drogę. Na nasze twarze może powrócić uśmiech
spokojnej pewności siebie.

Ciągnie swój do swego1


Powiedzenie

Sposób, w jaki mówimy, jemy i poruszamy się, najczęściej


kształtuje się pod wpływem obserwacji zachowania innych lu­
dzi. Jeżeli więc chcemy mieć dobry wzór do naśladowania, po­
winniśmy się otaczać ludźmi, których cechy nam odpowiadają.
Właśnie tak rozumiał to prawo życia Albert Einstein. Einstein
bynajmniej nie był samotnym dziwakiem, za jakiego jest uważa­
ny. Kiedy pracował nad pierwszą teorią względności, często za­
praszał do domu znajomych, aby dyskutować o fizyce, filozofii
i literaturze. Chciał wiedzieć wszystko na te tematy, otaczał się
więc ludźmi, którzy mieli potrzebną mu wiedzę. Nie marnował
czasu na wyszukiwanie grupy, do której mógłby przystąpić. Sam
zebrał wokół siebie osoby podziwiane i godne naśladowania. Rozwój
duchowy
To naturalne, że przebywanie w towarzystwie ludzi o podob­
nych poglądach sprawia człowiekowi przyjemność. Zjawiskiem 257
1 W kulturze anglojęzycznej w tym znaczeniu funkcjonuje powiedzenie Birds
ofa featherfloc^together (Ptaki tego samego pióra [gatunku] łączą się w stada),
którego autorem jest Robert Burton, angielski humanista żyjący na przełomie
wieku XVI i XVII — przyp. tłum.
przyciągania się osób, miejsc, rzeczy i sytuacji rządzi jedno
z wielkich praw życia, które brzmi: „Podobieństwa się przycią­
gają”. Tego rodzaju połączenia powstają dzięki myślom i prze­
konaniom poszczególnych osób. Powszechnie znana jest właści­
wość magnesu, który przyczepia się do metalowych przedmio­
tów lub je przyciąga. Z fizyki wiemy, że źródłem tego przyciąga­
nia jest niewidzialne pole magnetyczne, które działa wewnątrz
i na zewnątrz magnesów. Dzięki sile tego pola dwa magnesy, je­
żeli się je odpowiednio ustawi, zbliżą się do siebie nawet z pew­
nej odległości.

Inne prawo życia znajduje zastosowanie w sytuacjach, w których


dążymy do osiągnięcia równowagi. W takiej sytuacji przyciąga­
my do siebie rzeczy pozwalające nam odnaleźć to, czego szuka­
my. I odwrotnie — one przyciągają nas do siebie. Wydaje się więc
logiczne, że ludzie o podobnych poglądach przyciągają się do
siebie nawzajem. Zgodnie z tą uniwersalną zasadą przyciągamy
również zdolność stawania się tym, kim od urodzenia pragnie­
my być. Bóg zna nasze możliwości, dlatego obdarzył nas wro­
dzonym pragnieniem samorealizacji poprzez wykorzystywanie
talentów i zdolności. Kiedy człowiek rozpoznaje i akceptuje to
pragnienie, energia jego umysłu działa w różnych dziedzinach
życia, doskonaląc umiejętności potrzebne do jego realizacji.

Czy potraficie wyobrazić sobie siebie jako malarza, któremu lu­


dzie służą do stworzenia obrazu? Jesteśmy płótnem, barwami,
pędzlami. Malarze uwielbiają łączyć i kontrastować kolory tak,
aby tworzyć różnorodne formy piękna. Zycie uwielbia malować
Rozwój
Boże wyobrażenie człowieka na płótnie osobowości. Szacuje
duchowy
się, że na ziemi żyje siedem miliardów ludzi. Zycie wyraża się

258 w każdym z nich, ponieważ jest nieskończone. Czy można się


zatem dziwić, że niektórzy lgną do siebie dzięki magnetycznej
sile podobieństwa oraz za sprawą pociągnięć pędzla mieszają­
cego barwy ludzi, zdarzeń i sytuacji, z których na płótnie życia
powstaje wspaniała ekspresja Bożej kreatywności?
Człowiek nosi w sobie cuda, których szuka poza sobą
Erie Butterworth2

Niemowlę odczuwa wyłącznie własne potrzeby i pragnienia.


Kiedy jest głodne lub potrzebuje suchej pieluchy, nie obchodzi
go, że rodzice śpią lub sami chcą dokończyć posiłek. Po prostu
domaga się tego, czego chce. Kiedy dorasta i nabiera pewnoś­
ci, że potrzeby związane z przetrwaniem zostaną zaspokojone,
zaczyna zwracać uwagę na inne aspekty otaczającego je świata.
Widzieliście jak małe dziecko bawi się palcami? To przejaw fa­
scynującego procesu odkrywania nowego świata. Każde dziecko
to robi, a kiedy opanuje już najdrobniejsze elementy swojej fi-
zyczności, kontynuuje poszukiwania.

W dzieciństwie na ogół największe znaczenie mają dla nas ocze­


kiwania rodziców. Od chwili rozpoczęcia nauki w szkole zaczy­
nają się liczyć również oczekiwania nauczycieli. W wieku doj­
rzewania ważna staje się opinia rówieśników. W dorosłym życiu
eksperymenty z różnymi doświadczeniami pozwalają tworzyć
satysfakcjonujący styl życia. Każdy z tych okresów przygotowu­
je nas do odkrycia głębszej prawdy. Tej mianowicie, że sposób,
w jaki odbieramy życiowe doświadczenia, zależy przede wszyst­
kim od tego, jak oceniamy siebie i swoje możliwości.

Doświadczanie miłości i akceptacji, których najpierw szukamy


u rodziców i krewnych, następnie u innych autorytetów — na
przykład u nauczycieli - i wreszcie u znajomych, przychodzi ła­
twiej, kiedy kochamy i akceptujemy siebie.

Czy przypominacie sobie z dzieciństwa moment, w którym osiąg­ Rozwój


duchowy
nęliście coś, na co bardzo ciężko pracowaliście? Byliście dumni
i zadowoleni z siebie, a jeżeli rodzice lub inni ludzie pochwalili
259
wasze starania, wiedzieliście, że mają rację. Czuliście, że was
doceniono. Czy rozumiecie, że inni jedynie potwierdzili to, co

2 VE. Butterworth (1916-2003) — autor bestsellerowych książek, wybitny czło­


nek Kościoła Jedności — przyp. tłum.
i tak było prawdą w odniesieniu do was? Poczucie wartości nie
pochodziło od nich, a jedynie zostało przez nich poświadczone.

Jeżeli sprzyjało wam szczęście, spotkaliście w życiu nauczy­


ciela lub mistrza, którego podziwiacie, i chcecie się od niego
uczyć. Czasami pewnie myślicie, że nigdy nie będziecie tacy,
jak osoba, która jest dla was wzorem. Ale możecie tacy być.
Fakt, że czujecie pociąg do tej osoby, dowodzi, że macie zdol­
ność wyrażania pewnych cech, które u niej podziwiacie. To
działa również w drugą stronę. Zdarza się, że czujemy nie­
chęć do jakiejś osoby. Takie uczucie należy potraktować jako
zwrócenie uwagi, że my sami czasami zachowujemy się w tak
mało atrakcyjny sposób. W takich chwilach należy pamiętać,
że od nas samych zależy, czy damy wyraz cechom świadczącym
o miłości, życzliwości i trosce.

Jednym z najwspanialszych darów, jakie człowiek może dać


ludzkości i światu jest podnoszenie poziomu świadomości ist­
nienia. Czerpiąc radość z orzeźwiających prądów życia, które
przepływają przez naszą psychikę, emocje, ciało i duszę, błogo­
sławimy cały świat i żyjące w nim istoty. Jesteśmy jednak w sta­
nie wznieść się tylko tak wysoko, jak wysoko sięgają nasze prze­
konania. A przecież różnorodność poglądów, spośród których
możemy wybierać, jest w stanie przyprawić o zawrót głowy. Je­
żeli wierzymy, że jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo
Boga, dającego życie Ducha, który jest panem istnienia, potrafi­
my rozwijać w sobie cudowne zdolności.

Ponieważ w dzieciństwie nasze potrzeby zaspokajają inni lu­


Rozwój
dzie, łatwo dojść do przekonania, że zawsze powinniśmy liczyć
duchowy
na innych. Kiedy dorastamy i nasze potrzeby zmieniają się, mu­
260 simy zdać sobie sprawę, że mamy wszystko, co jest nam potrzeb­
ne do stworzenia radosnego, pożytecznego, cudownego i warto­
ściowego życia.
Człowiek sam sobie tworzy niebo lub piekło na ziemi
John Templeton

Czy pamiętacie, że jako dzieci pytaliście: „Dokąd idą ludzie po


śmierci?”. Być może kwestia ta budziła wasz niepokój i mieliście
nadzieję, że odpowiedź doda wam otuchy. Dorośli odpowiadali
czasami: „Ludzie idą do nieba albo do piekła”. Zagadkowość
tego stwierdzenia przypuszczalnie wywoływała nieuniknione
pytanie: „Co to takiego i gdzie to jest?”.

Wielu ludzi wierzy, że niebo to miejsce, w którym aniołowie


grają na harfach, a białobrody Bóg siedzi na tronie, osądza, kto
jest dobry, kto zły, i stosownie do tego rozdaje nagrody lub kary.
Piekło natomiast opisywano jako ognisty dół, w którym dia­
beł - stwór o przerażającym wyglądzie, z czerwoną skórą, roga­
mi, ogonem i widłami — uprzykrza żywot zesłanym tam złym
ludziom. W niebie dobrzy ludzie mieli żyć w wiecznym szczę­
ściu, natomiast źli mieli się na wieki smażyć w piekle.

Wizja piekła mogła być dla dziecka tak przerażająca, że warto


było zachowywać się dobrze, aby zapewnić sobie miejsce w nie­
bie, gdzie ludzie są szczęśliwi, a ich potrzeby zostają zaspokojo­
ne. Kiedy jednak człowiek dorasta i jest konfrontowany ze zło­
żonością dorosłego życia, zaczyna wątpić, czy w ogóle istnieje
coś takiego jak nagroda za dobre i kara za złe zachowanie — czyli
niebo i piekło.

Wyraziste opisy życia po śmierci, z którymi zetknęliśmy się w dzie­


ciństwie, wymagają udoskonalenia w świetle współczesnych od­
kryć naukowych, jak również ze względu na coraz większe wy­ Rozwój
rafinowanie sposobu myślenia człowieka. W procesie osiągania duchowy

dojrzałości przekształceniu ulegają koncepcje nieba i piekła.


261
Filozofowie podają różne opisy i definicje piekła i nieba. Charles
Fillmore, współzałożyciel Kościoła Jedności, opisuje niebo
jako „stan świadomości dostosowany do myśli Boga”. Zdaniem
Fillmora:
[Piekło] symbolizuje oczyszczający ogień, który trawi ludzkie
charaktery. Innymi słowy, jest to korygujący stan umysłu. Kiedy
przebiera się miara błędów, zaczyna obowiązywać prawo działa­
jące wstecz, a sąd będący elementem tego prawa wymaga od wi­
nowajcy zadośćuczynienia za winy. To właśnie nazywamy pie­
kłem. Zadośćuczynienie nie jest karą, lecz zdyscyplinowaniem.

W Bhagawadgicie, świętej księdze hinduizmu, wymienione


są trzy „bramy piekieł: chciwość, nienawiść i cielesna żądza”.
Chiński filozof Mencjusz napisał: „Niebiosa widzą tak, jak wi­
dzą ludzie. Niebiosa słyszą tak, jak słyszą ludzie”.

Zdarza się, że mimo najlepszych intencji doświadczenie nieba


umyka nam, a doświadczenie piekła wydaje się nas prześlado­
wać. Dzieje się tak najczęściej wtedy, kiedy to, co mamy, porów­
nujemy z tym, co mają inni, i czujemy się od nich lepsi albo gor­
si. Nasze emocje przypominają wówczas jojo, ponieważ opadają
lub wznoszą się do góry w zależności od stanu szczęścia innych
osób. Naszą obsesją staje się forma, a nie treść życia.

Oceniając wszystko na podstawie pozorów, tworzymy sobie pie­


kło, które przenika do różnych obszarów życia. Jeżeli staramy się
odnaleźć niebo poza sobą, najprawdopodobniej stworzymy sobie
piekło niezadowolenia i braku satysfakcji. To, czego naprawdę
szukamy, nie znajduje się „gdzieś tam” i tylko zmarnujemy siły,
jeżeli będziemy przeszukiwać wszystkie zakątki świata. Czując
frustrację, złorzeczymy światu i ludziom, jednak miejscem, w któ­
rym rzeczywiście możemy doświadczyć nieba, jest nasze serce.

Rozwój Pewna starożytna legenda opowiada o trzech ludziach, którzy


duchowy niosą dwa worki przywiązane do szyi - jeden z przodu, drugi
na plecach. Pierwszy człowiek zapytany, co niesie w workach,
262
odpowiedział:

Wszystkie dobre uczynki moich przyjaciół są w worku na ple­


cach, gdzie nikt ich nie widzi i szybko zostają zapomniane.
W worku zawieszonym z przodu niosę wszystkie niemiłe rze-
czy, które mi się przytrafiły. Często zatrzymuję się w drodze,
wyjmuję je i przyglądam się im z różnych stron. Skupiam na
nich uwagę i dokładnie je analizuję. Kieruję ku nim wszystkie
moje uczucia i myśli.

Ponieważ ten człowiek często zatrzymywał się, aby roztrząsać


nieprzyjemne rzeczy, które go w życiu spotkały, niezbyt szybko
posuwał się naprzód.

Drugi człowiek zapytany, co niesie w workach, odpowiedział:

W worku, który niosę z przodu, trzymam wszystkie moje dobre


uczynki. Niosę je przed sobą i co chwilę wyjmuję, aby pokazać
je wszystkim dokoła. Z tyłu niosę wszystkie moje błędy. Mam je
zawsze przy sobie. Dużo ważą i spowalniają marsz, ale z pew­
nego powodu po prostu nie mogę ich odłożyć.

Trzeci człowiek zapytany o to samo odpowiedział następująco:

Worek, który niosę z przodu, pełen jest pięknych myśli o lu­


dziach, o miłych rzeczach, które dla mnie zrobili, i o dobru, któ­
re mnie w życiu spotkało. To duży worek i jest wypełniony po
brzegi. Nie jest jednak ciężki. Dobre uczynki są jak żagle na stat­
ku - nie tylko nie są obciążeniem, ale pomagają iść naprzód. Na
plecach niosę pusty worek, ponieważ wyciąłem dużą dziurę od
spodu. Wkładam tam wszystkie złe rzeczy, które słyszę o innych
ludziach, i wszystkie złe myśli, które czasami przychodzą mi do
głowy na mój temat. Wypadają przez dziurę w worku i przepada­
ją na wieki. Dlatego ich ciężar nie przeszkadza mi w wędrówce.

Od czasu do czasu warto zastanowić się, co niesiemy ze sobą


Rozwój
w podróży przez życie. Czy nie obciążają nas negatywne myśli
duchowy
na swój temat? Czy nie czujemy ciężaru strachu, który wmawia
nam, że nie jesteśmy dostosowani do jakichś sztucznych stan­ 263
dardów? Czy naszego marszu nie spowalniają ochronne tarcze
i psychologiczne zbroje, które utrudniają nawiązywanie swo­
bodnych, serdecznych relacji z innymi? Czy niesiemy ze sobą
złe uczynki znajomych lub krewnych, które kiedyś sprawiły nam
przykrość? Czy czujemy na plecach ciężar fałszywych nauk,
które każą nam doszukiwać się u innych osób niepożądanych
cech i brać nogi za pas, kiedy tylko taką cechę zauważymy? Czy
gotujemy sobie w życiu piekło, czy niebo?

Każdy człowiek od urodzenia ma wolność wyboru myśli, który­


mi chce się kierować w życiu. Każdy wybiera drogę, którą chce
iść, i bagaż, który chce mieć przy sobie. Czy nie lepiej byłoby za­
tem wybrać myśli sprzyjające pozytywnym postawom i podkreś­
lające nasz nieograniczony potencjał? Negatywne myśli i nega­
tywne nastawienie to obciążenie, które utrudnia wędrówkę po
drogach życia.

Wrodzone dobro ludzkiej istoty to fakt. Nic nie może nam go


odebrać. Nikt też nie może nam go dać. Kto zrozumie tę praw­
dę, doświadcza nieba na ziemi. A człowiek, który doświadcza
nieba w sobie, czuje naturalne pragnienie dzielenia się nim po­
przez nieskażony, wspaniałomyślny pogląd na świat i pełne mi­
łości, pozytywne nastawienie do życia.

Pióro jest ostrzejsze niż miecz


E.G. Bulwer-Lytton3

Nie wszystkie stare powiedzenia są prawdziwe. W języku an­


gielskim mówi się na przykład: „Kije i kamienie mogą mi po­
łamać kości, słowa nie zranią mnie nigdy!”. A przecież może
być dokładnie odwrotnie. Kije i kamienie naprawdę ranią, ale
Rozwój nieżyczliwe słowa również, a proces leczenia ran zadanych sło­
duchowy wami jest znacznie dłuższy. Rany na ciele są widoczne, dlatego
łatwiej je leczyć. Ran zadanych przez ostre słowa często nie wi­
264 dać gołym okiem. Człowiek może więc myśleć — lub udawać —
że nie bolą. Słowa mają dużą moc, ponieważ wierzymy w nie
lub boimy się, że inni ludzie w nie wierzą.

5 Brytyjski polityk i pisarz (1803—1873) - przyp. tłum.


Pewnego razu do Lwa Tołstoja, który wybrał się na wieczorny
spacer, podszedł wynędzniały żebrak. Wielki pisarz, widząc, że
mężczyzna jest głodny, przetrząsnął swoje kieszenie, szukając
pieniędzy, nie znalazł jednak ani grosza. Bardzo się zmartwił,
że nie może pomóc nędzarzowi. Ujął w dłonie jego zniszczone,
brudne ręce i powiedział z żalem: „Wybacz mi, bracie, nie mam
przy sobie niczego, co mógłbym ci dać”. Blada, zmęczona twarz
żebraka się rozpromieniła. „Ależ właśnie dałeś mi wspaniały dar—
powiedział z uśmiechem — nazwałeś mnie swoim bratem”.

Warto więc pamiętać o stwórczej naturze mowy, która - jak


mówi Pismo Święte — pochodzi od kreatywnej mocy dźwięku.
W Księdze Rodzaju Bóg słowem powołuje świat do istnienia:
„Niechaj się stanie światłość. (...) Niechaj powstanie sklepienie
(...)”. Podobnie zaczyna się Ewangelia według św. Jana: „Na
początku było Słowo”.

Niektórzy teologowie uważają „Słowo” za stwórczą istotę Boga,


która w każdym miejscu i czasie przenika wszystkie żywe orga­
nizmy, przynosi ożywcze tchnienie duszom, informuje je i prze­
kazuje im kreatywną energię. Czy istnieje więc jakaś zależność
między „Słowem Bożym” a słowami, które wypowiadają ludzie?
Może czytelnik przypomina sobie sytuację, w której „ukłuły”
go ostre słowa wypowiedziane pod jego adresem. Na szczęście
człowiek może uleczyć zranienie. Ponieważ poczucie krzywdy
jest wewnętrzną reakcją, w głębi serca trzeba szukać pomocy.

Nie zapominajcie o potędze swojego ducha, który dobiera sło­


wa i myśli, udzielając wskazówek co do działań i uczuć. Jeże­
Rozwój
li zachowujecie spokój i opanowanie, jeżeli codziennie dajecie
duchowy
z siebie wszystko, jeżeli wypowiadacie słowa pełne miłości i tro­
ski, a przede wszystkim w każdych okolicznościach okazujecie 265
współczucie, życzliwość i wspaniałomyślność ludziom spotka­
nym na drodze życia, codziennie wykonując swoją pracę najle­
piej, jak potraficie, świadomość, z jaką odbieracie życie, pomoże
wam podjąć najwłaściwsze działania.
Zachowujcie otwartość umysłu, przyjmując pozytywne prze­
słania i serdeczne myśli, ponieważ one są potężnym źródłem
energii. Analizujcie słowa, które — świadomie lub nieświado­
mie — dostają się do waszych umysłów. Słowa i idee są bowiem
doskonałymi narzędziami, z których umysł korzysta, podejmu­
jąc właściwe decyzje. Pamiętajcie, że zdanie wypowiedziane
w stanie duchowej świadomości ma wielką duchową moc. Po­
tężne słowa miłości zmieniają rzeczy i zewnętrzne okoliczności,
jak również samą świadomość.

Dla człowieka, który pragnie stać się narzędziem wyższej świa­


domości, prawa życia są wskazówkami pomagającymi dostoso­
wać własne słowa do Słowa Bożego. Jak to zrobić? Oto kilka
praktycznych porad:

1. Wypowiadajcie słowa modlitwy, aby utożsamić się z Bogiem.


2. Dążcie do szczerości w odniesieniu do siebie i w relacjach
z innymi ludźmi.
3. Nie plotkujcie i zawsze mówcie prawdę.
4. Obserwujcie siebie: zwracajcie uwagę na to, co piszecie i mó­
wicie.
5. Wypowiadajcie się na temat innych osób tak, jakbyście chcieli,
aby mówiono o was.
6. Zdecydujcie sami, w jaki sposób chcecie reagować na ewentu­
alne osądy i krytykę pod waszym adresem. Wasz duch i wasz
umysł należą tylko do was.

Rozwój Nie wolno zapominać o sferze ducha. Pewnego razu wytwórca


duchowy mydła i duchowny wdali się w rozmowę podczas spaceru ulicą.
Producent mydła zastanawiał się, co różne religie dały światu.
266
- Ludzie wciąż się nienawidzą, walczą ze sobą, oszukują i krad-
ną. Nie wydaje mi się, że świat bez religii byłby gorszy - stwierdził.
Duchowny zastanowił się nad słowami rozmówcy i po namyśle
wskazał na chłopca, który bawił się w błocie przy rynsztoku.
— Spójrz na tego młodzieńca — powiedział. — Jest brudny od stóp
do głów. Mydło najwidoczniej mu nie pomogło. A pomyśl, ilu
jest brudnych ludzi na świecie. Czy świat nie miałby się lepiej,
gdyby mydło nie istniało?
— Jak to — odparł z oburzeniem producent mydła. — Przecież
wszyscy wiedzą, że mydło jest dobre. Po prostu trzeba z niego
korzystać!
Duchowny uśmiechnął się.
— Tak też jest z duchową prawdą. Trzeba jej używać, aby przy­
nosiła korzyści!

Człowiek sam dla siebie jest źródłem spokoju


Ralph Waldo Emerson

W Ewangelii według św. Jana czytamy: „Pokój zostawiam wam,


pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech
się nie trwoży serce wasze ani się lęka” (J 14,27). Te podnoszą­
ce na duchu słowa przypisuje się Jezusowi. Jest w nich zawarta
sugestia, że świat może dać pewien rodzaj spokoju. I tak jest rze­
czywiście. Są przecież urocze wsie oddalone od wielkomiejskie­
go zgiełku, spokojne, piękne parki umieszczone w środku miej­
skiej bieganiny, urokliwe plaże, po których można się spokojnie
przechadzać, lub odległe górskie szczyty, gdzie niepodzielnie
panują spokój i cisza. Jednak nawet w podróży w najodleglejsze
zakątki zawsze towarzyszy nam nasza świadomość. Nie odstę­
puje nas też po powrocie do domu. Nikt nie może uciec od swo­
jej natury. Jeżeli mamy problem, wszędzie zabieramy go ze sobą.
Świadomość przeniknięta pogodą ducha posiada wielką moc — Rozwój
duchowy
moc wewnętrznego spokoju.

Aby osiągnąć sukces w świecie, trzeba ze spokojem robić to, co 267


do nas należy. Stan spokoju oznacza otwartą postawę wobec in­
nych ludzi. Jak go osiągnąć? Spróbujcie wykonać pewne proste
ćwiczenie. Codziennie wygospodarujcie trochę czasu — nawet
tylko kilka minut — kiedy nikt wam nie będzie przeszkadzał.
Usiądźcie w wygodnym fotelu, zamknijcie oczy, oddychajcie głę­
boko i powoli, rozluźnijcie ciało i umysł. Powtarzajcie bez po­
śpiechu następujące słowa: „Odpuszczam, teraz odpuszczam”.
W myślach uwolnijcie się od kolejnych wydarzeń z danego
dnia - odrzucajcie je jedno po drugim, aż poczujecie, że wcho­
dzicie w obszar milczenia i spokoju.

To pełne spokoju miejsce nosi nazwę „Cisza”. Pewien znajomy


pastor opisał je następująco:

W stanie Ciszy człowiek wznosi się na wyższy poziom świa­


domości, osiąga większą otwartość umysłu. W pełni przeżywa
daną chwilę. Być może zabrzmi to dziwnie, ale w stanie Ciszy
nie robimy absolutnie nic. Zadowala nas samo istnienie, rozko­
szujemy się świadomym przebywaniem z Bogiem. Cisza to czas
spokoju, w którym nie myślimy ani o przeszłości, ani o przy­
szłości. Jest to stan oderwania się od codzienności. Jeżeli myśli­
my o interesach, trudnych relacjach z ludźmi lub o innych pro­
blemach, nie znajdujemy się w stanie Ciszy. Chociaż w naszym
umyśle nie pojawiają się idee, koncepcje czy spostrzeżenia, za­
chowujemy czujność. Wzrasta poziom wrażliwości i otwartości.
Tego doświadczenia naprawdę nie da się opisać słowami.

Anwar Sadat, egipski przywódca polityczny i wojskowy, w na­


stępujących słowach wyraził swoje rozumienie siły pokoju: „Po­
kój ma większą wartość niż kawałek ziemi”. Mówił o pokoju,
którego nie można kupić, ale który jest osiągalny dla każdego,
kto go pragnie. Nowe struktury myślowe można wznosić tak,
jak wznosi się nowe budynki na podstawie nowych projektów
Rozwój i z nowych materiałów. Pokojowe myśli, modlitwy i działania
duchowy umożliwiają tworzenie świadomości pokoju.

268 W życiu każdego człowieka są chwile, w których czuje obecność


Stwórcy i w taki czy inny sposób uświadamia sobie transcen­
dentną Obecność, Potęgę i Pokój. Z tą świadomością niejedno­
krotnie łączy się wyzwolenie od negatywnych myśli i spraw tego
świata: jego lęków, wątpliwości, trosk i problemów.
Jezus rozumiał tę prawdę, dlatego nauczał, że istnieje wewnętrz­
ny spokój „ponad wszelkie zrozumienie”. Spokój, który nie zale­
ży od zewnętrznych okoliczności. Człowiek odkrywający w so­
bie obszar wewnętrznego spokoju uświadamia sobie, że tylko
tam może go naprawdę doświadczyć. Aby odnaleźć to miejsce,
nie trzeba udawać się w daleką podróż. Wydarzenia, które dzieją
się dokoła, mogą przecież zmienić się w jednej chwili, a wtedy
to, co uważaliśmy za pokój, znika natychmiast. Jeżeli natomiast
człowiekowi udaje się odnaleźć autentyczny spokój, to uczucie
nie opuści go już nigdy, nawet w nieustannie zmieniającej się
rzeczywistości. Rosnąca głębia wewnętrznego spokoju jest źró­
dłem coraz jaśniejszego duchowego światła, wspanialszej du­
chowej mądrości i prowadzenia, dzięki którym każdy kolejny
dzień przeżywamy z większym zrozumieniem.

0 wiele więcej dowiemy się o człowieku, słuchając tego,


co wychodzi z jego ust, niż obserwując to, co do nich wkłada
Autor nieznany

Mężczyzna w średnim wieku byl właśnie na wieczornym spo­


tkaniu grupy wsparcia, kiedy poczuł, że znajduje się w najgłęb­
szym życiowym dołku. Zona od niego odeszła. Firma była na
krawędzi bankructwa. On sam sporo przytył przez ostatnie kilka
lat i nie miał zbyt wysokiego poczucia własnej wartości. A na do­
miar złego zaczynał łysieć!

Osoba prowadząca wyjaśniła, na czym ma polegać spotkanie. Rozwój


Uczestnicy mieli utworzyć koło i każdy miał po kolei opowie­ duchowy

dzieć o sprawach, które nie układały się w jego życiu. W dru­


269
giej turze uczestnicy mieli powiedzieć, co zamierzają zrobić, aby
zmienić obecną sytuację.

Mężczyzna w średnim wieku uważnie słuchał wszystkich opo­


wieści. Kiedy przyszła jego kolej, był przekonany, że ma do
opowiedzenia jedną z najsmutniejszych historii w tej grupie.
Na pewnym poziomie świadomości czuł nawet swojego rodzaju
dumę, że jego sytuacja jest tak godna pożałowania. Podczas gdy
kolejni uczestnicy grupy opisywali swoje położenie, nasz boha­
ter starał się odgadnąć, dlaczego ci mężczyźni zgłosili się do gru­
py wsparcia. Przyglądając się każdemu z osobna, zwrócił uwagę
na przystojnego chłopaka, który siedział na końcu i nie mógł
mieć więcej niż dwadzieścia kilka lat.

Zastanawiał się, dlaczego taki młody człowiek znalazł się w ta­


kim miejscu? Mężczyzna w średnim wieku zauważył też, że
chłopak każdą opowieść przyjmuje z wyrazem współczucia na
twarzy. Kiedy przyszła jego kolej, uśmiechał się.

— Przyjaciele — odezwał się głosem, w którym dało się wyczuć


zadumę. - Lekarze zdiagnozowali u mnie nieuleczalnego raka.
W sali zapadła cisza, której niemal można było dotknąć.
- Dają mi najwyżej trzy, sześć miesięcy. Od miesiąca zmagam
się z tą informacją i wreszcie podjąłem decyzję — w jego głosie
dało się teraz wyczuć rosnącą pewność siebie. - Zapiszę się na
lekcje latania!
Słowa zawisły w powietrzu. Lekcje latania?
- Wybieram życie!

Mężczyzna w średnim wieku wstrzymał oddech. Zdał sobie


sprawę, że wszystkie wymyślone przez niego powody obecności
tego młodego okazały się trywialne i pretensjonalne w porów­
naniu ze smutną rzeczywistością. Wtedy po raz pierwszy bez
użalania się nad sobą zastanowił się nad swoimi drobnymi pro­
Rozwój blemami. Poczuł wstyd.
duchowy
Ten młody człowiek umierał. Nie jest mu dane długie życie.
270 Zyję już ponad dwa razy dłużej niż on - pomyślał - a co tak na­
prawdę zrobiłem w życiu? A oto spotykam młodego człowieka,
który znalazł się w krytycznej sytuacji i podchodzi do niej z po­
czuciem - czy można tak powiedzieć? — triumfu i radości. Jak
on to powiedział? Ze wybiera życie?!
Tego wieczoru on i pozostali członkowie grupy wychodzili ze
spotkania z odnowioną wiarą w życie. Dostrzegli światło w in­
nym człowieku i usłyszeli słowa prawdy. Przypomnieli sobie, że
sami decydują, w jaki sposób będą dźwigać życiowe ciężary.

Każdy człowiek nosi w sobie informację o tym, kim i czym jest.


Niektórzy prawdę o sobie mają wypisaną na twarzy. Czasami
jednak jest ona głęboko ukryta i nawet najbystrzejszy obserwa­
tor niełatwo ją dostrzeże. Nie da się zrozumieć, co przydarzy­
ło się danemu człowiekowi, jeżeli naprawdę nie znajdziemy się
w jego położeniu. Niemniej jednak sposób, w jaki odbieramy
daną osobę, w znacznej mierze zależy od tego, co od niej słyszy­
my. Każdy chyba zna ludzi, którzy pięknie wyglądają, ale uży­
wają języka, który zawstydziłby niejednego szewca.

W Piśmie Świętym czytamy: „Słuchajcie i rozumiejcie: Nie


to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, lecz to, co
z ust wychodzi, to właśnie go czyni nieczystym” (Mt 15,10-11).
W hinduskich Upaniszadach znajduje się następująca pochwa­
ła umiejętności dostrzegania tego, co kryje się poza słowami:
„Nie mowę powinniśmy zrozumieć, lecz mówcę”. Kolejny frag­
ment z Biblii, w którym podkreśla się znaczenie słów, pocho­
dzi z Księgi Psalmów: „Niech znajdą uznanie słowa ust moich
i myśli mego serca u Ciebie, Panie, moja Opoko i mój Wybawi­
cielu!” (Ps 19,15).

Zyjemy w cudownych czasach, w których - jak się wydaje -


ludzkość ma coraz większą świadomość duchowego wymiaru
człowieczeństwa. Temu wewnętrznemu przebudzeniu często
Rozwój
towarzyszą odkrycia w różnych obszarach ludzkiej działalnoś­
duchowy
ci — w psychologii, fizyce, nauce, religii. Człowiek zaczyna rozu­
mieć, że słowa są narzędziami, które mogą służyć do tworzenia 271
i kształtowania rzeczywistości. Czy w tym kontekście nie wydaje
się realne, że zdanie wypowiedziane w stanie duchowej świa­
domości ma wielką duchową moc? Słowa afirmacji wymawiane
podczas modlitwy przybliżają człowieka do Boga.
Słowo podobne jest do strzały wystrzelonej z luku. Nie da się go
zawrócić. Ludzie często wypowiadają słowa, których żałują -
natychmiast albo po pewnym czasie. „Prawe me serce i mowa,
czysta na wargach jest mądrość” — oświadcza autor Księgi Hio­
ba (Hi 33,3). Być może właśnie teraz powinniśmy zacząć naukę
najstaranniejszego dobierania formy i nadawania jej myślom,
przede wszystkim w słowach i w mowie. Nie mówmy słów nega­
tywnych, wulgarnych i krzywdzących. Wyrażajmy się w sposób
pogodny, spójny, taktowny i życzliwy. Unikajmy plotek, kłamstw
i niepotrzebnej paplaniny. Nie próbujmy przeforsować własne­
go punktu widzenia nadmierną gadaniną. Świadomie i rozważ­
nie używając daru mowy, wniesiemy w świat błogosławieństwo
i otuchę. Pamiętacie, jakie wrażenie na słuchaczach wywarły
słowa młodego chłopaka: „Wybieram życie!”? Kto wie, na ile
ludzkich istnień — pośrednio lub bezpośrednio — miało wpływ
to proste stwierdzenie? Kto wie, w jaki sposób oddziałują na in­
nych wasze słowa? Dobierajcie je starannie!

Wielkość nie jest we mnie - to ja jestem w wielkości


Autor nieznany

Światło przebywa drogę dzielącą Ziemię od Słońca w niewiele


ponad osiem minut. Światło nie ma smaku, zapachu, a jeżeli nie
pojawia się tęcza, jest również niewidzialne. W kroplach rosy,
niczym w pryzmacie, naszym oczom nagle ukazuje się to, co
przecież cały czas istniało. Tęcza może być wymownym symbo-
Rozwój lem przypominającym nam, że w niewidzialnym świecie kryje
duchowy sję wjeje skarbów dla tych, którzy mają szeroko otwarte oczy.

272 Materialne dobra często odciągają uwagę człowieka od uczucia


smutku właśnie wtedy, kiedy opłakiwanie straty może służyć jego
dobru. Czasami okoliczności maskują nasze błędy w sytuacjach,
w których większe dobro mogłoby wyniknąć z przyznania się do
pomyłki. Kiedy z jakiegoś powodu odnosimy wrażenie, że nasze
dobro jest zagrożone, często biegniemy do najbliższego sklepu,
aby poprawić sobie nastrój, wierząc, że za pieniądze można ku­
pić coś, co jest bezcenne — duchowe szczęście.

Ostatecznie jednak stan równowagi w naszym życiu zostaje przy­


wrócony dzięki działaniu sił stabilizujących, które mają na nas
podobny wpływ jak siła grawitacji na wahadło. Tak działać mogą
kryzys finansowy, przeniesienie na inne stanowisko pracy, zmiana
w życiu rodzinnym lub załamanie stanu zdrowia. Tego rodzaju
niedogodności mogą być okazją do duchowego rozwoju.

To, oczywiście, nie znaczy, że osoba posiadająca bogactwa ma­


terialne nie może być jednocześnie bogata duchowo. Złoto lub
srebro nie są groźne same w sobie. Niebezpieczne jest to, co
się z nimi łączy. Każdy musi zadać sobie kilka ważnych pytań:
W jakim celu wykorzystuję otaczające mnie rzeczy? Czy jestem
niewolnikiem materializmu, czy zaufanym powiernikiem, któ­
ry bezinteresownie i z zachowaniem zasad etycznych zarządza
swoim doczesnym majątkiem?

Bogactwo nie ma sensu, jeżeli pieniądze nie służą realizacji uza­


sadnionych potrzeb handlowych człowieka. Natomiast ducho­
we poglądy oderwane od świata materialnego to naiwność. Prze­
niesienie cudownego, kreatywnego pomysłu ze świata ducha do
świata materii niejednokrotnie przynosi autentyczne poczucie
szczęścia. Poza tym bogactwo duchowe najprawdopodobniej
poddane jest tym samym, uniwersalnym zasadom, co bogactwo
materialne. Materialne przedmioty funkcjonujące w codziennej
rzeczywistości mogą być tylko wyrazem ich duchowej istoty. Je­ Rozwój
żeli chcemy żyć pełnią życia, nie powinniśmy zapominać o łącz­ duchowy
ności między światem materialnym i duchowym.
273
Pieniądze ułatwiają organizację i harmonijną realizację przed­
sięwzięć człowieka. Materialne bogactwo może posłużyć do
osiągnięcia wyższych celów. Chociaż człowiek nie jest źródłem
hojnych darów i wspaniałych czynów, to jednak z pewnością
ma szansę być naczyniem, przez które te laski rozlewają się na
świat. Nie jesteśmy właścicielami ziemskich zasobów, lecz ich
nadzorcami.

Jeżeli w swoich działaniach kierujemy się tą wiedzą, opada­


ją maski ukrywające prawdę. Chęć kupna nowego samochodu
może wynikać ze świadomości, że stary już nie działa dobrze.
W takim przypadku „nowość” samochodu ma drugorzędne
znaczenie. Przeprowadzka do mniejszego domu może wynikać
z potrzeby większej prostoty w stylu życia. Nie jest to więc nie­
dogodność, lecz prosta zmiana priorytetów.

Nawet jednak jeżeli znajdujemy się pod urokiem materialistycz-


nego stylu życia, nie wszystko jeszcze stracone. Wyzwolenie się
spod czarów jest przecież punktem zwrotnym wielu opowieści.

Mędrzec odnajduje trwały spokój w swoim sercu


Przysłowie hinduskie

Fizyczne lub emocjonalne wycofanie się ze świata nie jest drogą,


którą wybiera człowiek mądry i dążący do osiągnięcia spokoju.
Przychodzimy na ten świat po to, by sobie radzić z rzeczywisto­
ścią, nie po to, by od niej uciekać; po to, aby się z nią jednoczyć,
a nie od niej oddzielać; po to, aby służyć i przynosić korzyść, nie
po to, by ją odrzucać lub się na nią uodparniać. Jednak gotowość
do bycia w świecie i aktywnego uczestniczenia w rzeczywistych
zdarzeniach nie dają gwarancji, że zawsze będziemy odczuwać
Rozwój spokój. W ludzkim sercu mieszczą się zarówno uczucia nega­
duchowy tywne, jak i pozytywne, a życiowe doświadczenia pobudzają jed­
ne i drugie. Jak zatem odnaleźć pokój serca?
274
Człowiek czuje spokój na ogół wtedy, kiedy panuje nad sytuacją.
Dlatego właśnie staramy się układać życie według własnej kon­
cepcji porządku. Gdyby jednak wewnętrzny spokój zależał od
naszej kontroli, bardzo często byłby zagrożony. Czy jeden czło-
wiek ma wpływ na ekonomię lub dostawy energii? Czy może
kształtować zachowanie i działania drugiego człowieka? Czy
potrafi zmienić los swoich bliskich i innych osób, od których za­
leży? Czy ma wpływ na decyzje podejmowane przez tych ludzi?
Jakby się tak szczerze, uczciwie i długo zastanowić, trzeba było­
by przyznać, że bardzo niewiele rzeczy w zewnętrznej rzeczywi­
stości zależy o nas!

Prawdziwy mędrzec wie, że jedynym miejscem, w którym moż­


na odnaleźć trwały spokój, jest własne serce. Rzeczywistość ze­
wnętrzna — zarówno ta najbliższa, jak i rozumiana szerzej — jest
tak bardzo podatna na zmiany, że nie może być godnym zaufania
źródłem spokoju. Nawet na szczycie góry lub w jakimkolwiek in­
nym, pozornie beztroskim miejscu znajdzie się coś - wspomnie­
nie, troska związana z aktualną sytuacją, obawa o przyszłość,
a nawet natrętny komar - co może zmącić wasz spokój, jeżeli nie
zrozumiecie, że poczucie spokoju istnieje w samym centrum
waszej istoty.

Kiedy świat staje na głowie i grozi wam zamęt, spróbujcie wy­


konać następujące ćwiczenie. Myślcie o spokoju. Niech na ekra­
nie umysłu pojawią się obrazy odzwierciedlające spokój: piękna
łąka skąpana w ciepłym, letnim świetle; spokojne, błękitne jezio­
ro w porze zmierzchu; delikatny motyl muskający płatki kwia­
tów; chłodny, zielony las, w którym promienie słońca przebijają
się przez liście; majestatyczny górski szczyt pokryty śniegiem;
rybak oparty o drzewo niedbale obserwujący pływak unoszący
się na wodzie. Znajdźcie chwilę, aby się wyciszyć. Mówcie do
Rozwój
siebie łagodnie, przyznając, że głęboko w waszym wnętrzu jest
duchowy
miejsce absolutnej ciszy. Jest to sekretne miejsce obecności Naj­
wyższego, w którym spokój sprawuje władzę absolutną. Żaden 275
fałszywy dźwięk nie może go zakłócić, jeżeli na to nie pozwo-
licie. A wy wybieracie spokój. Możecie często powracać do tego
miejsca, w którym przebywacie w obecności Boga, powtarzając
słowa: „Jestem opanowany, pogodny i spokojny ”.
Tempo, rytm i forma tańca życia zmieniają się nieustannie. Po­
ruszając się w tym tańcu, człowiek często znajduje się w nie­
wyobrażalnych sytuacjach. W ten sposób taniec unosi go poza
ciasne granice przekonań na temat własnych zdolności. Uczcie
się zaglądać w swoje serce. Nie w poszukiwaniu emocji, lecz po
to, by utożsamiać się z pełnym spokoju punktem waszej istoty,
a odnajdziecie spokój niezależny od „przypadkowych elemen­
tów” otaczającego świata.

Kto chce znaleźć złoto, musi szukać tam, gdzie ono jest
William Juneau

Ludzie często w niewłaściwych miejscach szukają rzeczy, któ­


rych pragną. Jakże wielu naszych bliźnich próbuje znaleźć
spokój i szczęście w narkotykach, alkoholu i zmysłowych ucie­
chach. Takie poszukiwania nie dają rezultatu. Kto pragnie po­
koju, powinien rozpocząć poszukiwania od swojej duszy. Spo­
kój nie jest bowiem zewnętrznym aspektem rzeczywistości, lecz
wiąże się ściśle z życiem wewnętrznym. Rozwój świadomości
dokonuje się poprzez wchodzenie w coraz szerszy kontekst my­
ślowy. Uświadomienie sobie istnienia wyższych poziomów ży­
cia w naturalny sposób zmusza człowieka do postępowania na­
przód. Pragnienie głębszego poznania złotej prawdy o rzeczy­
wistości — nie złudnego „złota głupców” — podpowiada w du­
szy: „jest coś jeszcze”.

Postęp na drodze do prawdy często wymaga „oduczenia się” na­


Rozwój
wyków, które utrudniają spojrzenie na rzeczywistość z szerszej
duchowy
perspektywy. Uwolnienie się od dawnego stylu życia i od przy­
276 zwyczajeń, które są źródłem bólu i cierpienia, niejednokrotnie
wymaga pokory oraz gotowości do przyjęcia oczyszczających
rozczarowań. Ulotna rzeczywistość faktów posiada wymiary,
warunki i okoliczności. Doświadczenie okresu przejściowego
w procesie rozwoju wymaga czasami zerwania z przeszłością,
ponieważ psychika reorganizuje się i przystosowuje do szer­
szego kontekstu życia. Takie przejściowe okresy mogą wiązać
się z wchodzeniem w nowy etap życia, osiąganiem nowego sta­
nu świadomości, a nawet z radykalną zmianą osobistych spraw
i warunków życia.

Aby odnaleźć czyste złoto prawdy, niejednokrotnie trzeba przy­


jąć bardziej uniwersalne spojrzenie na życie, na siebie i na całą
rzeczywistość. Wielu ludzi, którzy żyli przed nami, osiągnęło
duchową wielkość przypuszczalnie dlatego, że potrafili dostrzec
szerszy kontekst rzeczywistości niż przeciętna osoba. Wiedzieli,
gdzie należy szukać złotych samorodków prawdy. Czas nie jest
przeszkodą w poznawaniu wyższej prawdy, liczy się natomiast
poziom rozwoju świadomości.

Każdego dnia, kiedy posuwamy się o krok dalej na drodze do


prawdy lub nieco mocniej zagłębiamy się w wielką mądrość czy
szukamy złotych nici światła i miłości, podążamy drogą pra­
wości. Ludzie, którzy pragną łatwymi, prostymi drogami dojść
do rzeczy ważnych, często znajdują tylko tanie imitacje lub nie
znajdują nic. Człowiek, który poszukując złota, przekopuje pla­
żę, ponieważ tam się łatwiej kopie, z pewnością znajdzie mnó­
stwo piasku, jest jednak mało prawdopodobne, że znajdzie dro­
gocenny kruszec. Czasami trzeba kopać wśród skał i w błocie,
aby odnaleźć skarb, którego szukamy. A wtedy może się okazać,
że nie trudziliśmy się na próżno.

Pustynia powstaje z nadmiaru słonecznego światła


Rozwój
Przysłowie azjatyckie duchowy

Grupka dzieci bawiła się na plaży, pisząc swoje imiona na pia- 277
sku i układając proste wzory z muszelek. Delikatna bryza znad
morza smagała ich wilgotne włosy, a szum fal stanowił przyjem­
ne tło dla szczebiotu dziecięcych głosów. W pewnej chwili jeden
z chłopców wpadł na pomysł.
„Zróbmy tutaj basen!” - wykrzyknął. Pozostałe dzieci przysta­
ły na propozycję i natychmiast zabrały się do pracy. Wkrótce
wykopały dół głęboki na kilkadziesiąt centymetrów, a szero­
ki może na dwa metry. Nabierały wiaderkami wodę z morza
i wlewały ją do dołu. Woda jednak niemal natychmiast wsią­
kała w piasek.

Dzieci ze smutkiem przyglądały się wykopanej dziurze. Nagłe


ten sam chłopiec, który wpadł na pomysł wybudowania base­
nu, zawołał: „Wiem — wyłożymy dno muszelkami, żeby woda
nie uciekała”.

Przez pewien czas cała gromadka zajęta była układaniem co­


raz większej liczby muszelek na piaszczystej powierzchni. Po
chwili wiaderka ponownie poszły w ruch. Dzieci uwijały się jak
w ukropie, nie mogły jednak napełnić wodą swojego basenu.

Cała ta krzątanina zainteresowała jednego z rodziców, który


podszedł bliżej, aby dokładniej przyjrzeć się zabawie. Jedna
z dziewczynek zauważyła, że jej tata stoi w pobliżu, podbiegła
więc do niego i zapytała: „Tatusiu, co mamy zrobić? Chcemy
budować basen, ale woda nie utrzymuje się w dole, który wy­
kopaliśmy”.

Ojciec uśmiechnął się. „Ale dlaczego w ogóle chcecie mieć ba­


sen, skoro jeden już tu jest? — zapytał. — Spójrzcie, jaki jest pięk­
ny. Jeszcze w nim nie byliście”. I wskazał ręką na bezmiar wody,
która rozciągała się daleko, jak okiem sięgnąć.

Rozwój Dziewczynka pobiegła do przyjaciół, wołając z podnieceniem:


duchowy „Chodźcie, tu jest o wiele lepszy basen, niż możemy zbudować”.
I razem z innymi dziećmi wbiegła do wody.
278
Jakże często zachowujemy się jak te dzieci! Przed naszymi ocza­
mi rozciąga się bezkresny ocean życia, a my biegamy na brzegu,
zapisując imiona na piasku, zbierając muszelki, aby wybudować
z nich nasze własne, prywatne baseny. A wystarczyłoby rozej-
rzec się dokoła, aby dostrzec morze łask, które są dosłownie na
wyciągnięcie ręki.

Wyobraźmy sobie, na przykład, jak wyglądałby świat bez chmur


i deszczu, w którym słońce świeciłoby przez cały czas. Są prze­
cież chwile, w których chcemy, aby słoneczna pogoda utrzymy­
wała się jak najdłużej. Jednak gdyby nie opady deszczu, nasza
planeta zamieniłaby się w suchą, jałową pustynię, na której nie
mogłoby istnieć życie w znanej nam formie.

Istnienie człowieka charakteryzuje różnorodność — dni słoneczne


przeplatają się z burzowymi, okresy dobre z tragicznymi, cier­
pienie z przyjemnością, radość ze smutkiem. Czasami chcieli-
byśmy mieć same przyjemne i wyłącznie dobre doświadczenia.
Ale osoba, która zbyt mocno stara się kontrolować to, czego do­
świadcza, naraża się na życie w nieustannym strachu.

Zycie wymaga równowagi. Nikt nie może żyć w stanie ciągłe­


go strachu, wątpliwości i negatywnych uczuć. Jak deszcz odży­
wia zieloną trawę, a słońce daje poczucie ciepła i wewnętrznego
spokoju, tak trudności zmuszają do dążenia do głębszego zro­
zumienia, rodząc nowe poglądy na życie. Okresy szczęścia są
źródłem przyjemnych wspomnień, które przynoszą ulgę w trud­
nych chwilach, a dobre wspomnienia — jak starzy przyjaciele —
pomagają wypełnić pustkę, kiedy odnosimy mylne wrażenie, że
wszystko, co radosne, już za nami.

Sidney dorastał w ubogiej rodzinie na Cat Island na Bahamach.


Kiedy miał szesnaście lat, za sobą dwa lata edukacji i trzy dolary
w kieszeni, przeprowadził się do Nowego Jorku w poszukiwa­
niu lepszego życia. Początkowo spał na dachu budynku, a pracę Rozwój
duchowy
mógł znaleźć tylko „na zmywaku”.

Chociaż nic nie wiedział o aktorstwie, odpowiedział na ogłosze­ 279


nie American Negro Theater. Ze względu na braki w wykształ­
ceniu nie potrafił przeczytać wszystkich słów w scenariuszu. Re­
żyser przerwał jego przesłuchanie, krzycząc: „Nie marnuj mo­
jego czasu!”.
Takie słowa zapewne zniechęciłyby większość ludzi, a nawet
zniszczyły ich ambicje, tymczasem ten młody człowiek wrócił do
domu jeszcze bardziej zdeterminowany. Za pieniądze zaoszczę­
dzone z nędznej pensji pomywacza Sidney kupił radio, które po­
służyło mu jako narzędzie do nauki. Godzinami słuchał głosów
ludzi, naśladując ich staranne wypowiedzi. W restauracji znalazł
się też kelner, który zgodził się udzielać mu lekcji czytania.

Po pewnym czasie Sidney wrócił do American Negro Theater,


przekonując pracowników, aby udzielano mu lekcji aktorstwa.
Obiecał też sobie, że chce zostać nie tylko najlepszym czarno­
skórym aktorem, ale najlepszym aktorem w ogóle. Sidney Poi-
tier z pewnością jest jednym z najlepszych aktorów swojego po­
kolenia. Deszcz, który spadł w jego życiu, dostarczył tylko wody
ziarnom pragnienia i determinacji, aby zmienić swoje życie na
lepsze i wprowadzić większą równowagę do swojego świata

Słowo „zło” (evil) czytane od tyłu znaczy „życie” (live)


Phinius P. Quimby

Dlaczego złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom? To pyta­


nie od wieków nie daje spokoju artystom, filozofom i religijnym
myślicielom. Kiedy wypadki losowe, ruina finansowa czy oso­
bista tragedia dotykają ludzi odpowiedzialnych, nasze poczucie
sprawiedliwości zostaje urażone. Tym bardziej że ludzie, któ­
rych zachowanie nie jest godne pochwały, często — przynajmniej
pozornie — prowadzą życie pozbawione trosk. Czy nie byłoby
Rozwój sprawiedliwie, aby ludzi szlachetnych — w nagrodę za ich po­
duchowy
stawę — omijały życiowe tragedie? Tymczasem nieustannie sły­
szymy, że niewinne osoby stają się ofiarami, a oprawcy cieszą się
280
wolnością. Jaka skaza na porządku wszechświata — pytamy nie
bez żalu - sprawia, że plaga nieszczęść spada na dobrych ludzi?

W odpowiednim czasie ból związany z osobistą katastrofą prze­


mienia się w głębsze zrozumienie wewnętrznego rozwoju.
Tego, co nazywa się „złem”, ofiara doświadcza jako destrukcyj­
nej zmiany sytuacji życiowej, która jest przyczyną niepotrzeb­
nego cierpienia. Na przykład uczciwy, pracowity kandydat na
stanowisko polityczne zostaje zniesławiony w mediach przez
swojego oponenta. Doskonały rozgrywający w futbolu amery­
kańskim doznaje paraliżu na skutek wypadku spowodowanego
przez pijanego kierowcę. Te dwa przykłady bezsensownego zła
mogą być początkiem życiowej przemiany ofiar. Z takich trage­
dii może wyłonić się głębszy sens. Przemienione, odwrócone zło
(evil) naprawdę może oznaczać życie

W Starym Testamencie opisana jest historia Józefa, którego za­


zdrośni bracia wrzucili do studni i chciełi zostawić na pewną
śmierć. Ostatecznie jednak oddali go kupcom, którzy sprzedali
go Egipcjanom jako niewolnika. Tam ponownie Józef wzbudził
gniew i zazdrość pewnych ludzi. Po raz kolejny stał się niewin­
ną ofiarą. Wtrącono go do więzienia. To doświadczenie nie tylko
nie zniszczyło go, ale okazało się początkiem nowego życia. Józef
nauczył się wykorzystywać sny w dobrym celu, dzięki czemu po­
mógł narodowi egipskiemu. Braciom, którzy ostatecznie ukorzyli
się przed nim, udzielił przebaczenia, mówiąc: „Knuliście zło prze­
ciwko mnie; Bóg jednak zamierzył to jako dobro” (Rdz 50,20).

Pozorne zło triumfuje i rozszerza swoje działanie wtedy, kiedy


dobrzy ludzie użalają się nad swoim nieszczęściem. Jest jednak
pewne, że zło zostaje pokonane, kiedy ludzie odnajdują w sobie
siły pozwalające wznieść się ponad rozpacz, wybaczyć ignoran­
cję, uzdrowić zdradę, miłować wszystkich i podążać dalej drogą
duchowego rozwoju. Przykład Józefa dowodzi, że dobrzy ludzie Rozwój
muszą czasami przejść trudną drogę, aby stać się ludźmi wielkimi. duchowy

Wielcy ludzie nie chcą być ofiarami życiowych okoliczności. 281


Przeciwnie — nawet najtragiczniejsze zdarzenia niejednokrotnie
są dla nich jedynie punktem wyjścia do bardziej kreatywnych, po­
żytecznych działań. Gwiazdor futbolu, siedząc na wózku inwa­
lidzkim, wykorzystał swoje zdolności przywódcze, aby pomagać
niepełnosprawnym dzieciom. Zniesławiona kandydatka głosiła
swoją prostą prawdę, dając milionom ludzi przykład pokornej
postawy. Ludzie, którym przeciwności dodają sił, nauczyli się
odczytywać słowo evil (zło) od końca, nadając mu tym samym
znaczenie live (życie).

Zapał to wewnętrzny ogień,


który popycha człowieka w kierunku wyznaczonego celu
Charles Fillmore

Każdą okazję do wyrażenia talentów przyjmujcie z otwartymi


ramionami! Niech zrodzą się w was zapał i entuzjazm, które
pozwolą wam ją wykorzystać do realizacji dobra. Zapał to we­
wnętrzna, duchowa motywacja do rozwoju. Kiedy Charles Fill­
more miał dziewięćdziesiąt pięć lat, wypowiedział następujące
zdanie: „Czuję w sobie ogień entuzjazmu, który każę mi iść na­
przód i robić to, co robić powinienem”. Jaka wspaniała postawa!
Zapał to wewnętrzny ogień, który pobudza człowieka do dzia­
łania. Uzdalnia do zdobywania zasług poprzez podejmowanie
wysiłków w dążeniu do realizacji celu. Zapał to „impuls, który
każę iść naprzód” i „przemożne pragnienie, które leży u pod­
staw wszelkich czynów”.

Olbrzymiej energii może dostarczać proste wywiązywanie się ze


swoich obowiązków. Przykładając się do tego, co zrobić musimy,
wychodzimy na spotkanie kolejnych życiowych okazji. Jak wi­
Rozwój bracje kamertonu odpowiadają wysokości dźwięku wywołanego
duchowy uderzeniem w klawisz pianina, tak każdy człowiek dostosowuje
swoje wibracje do tonów, które brzmią w nim samym i w otocze­
282 niu. Zjawisko to nosi nazwę „zasady lustra”.

Zycie wcale nie musi być nudne, jałowe i męczące. Nie ma obo­
wiązku ulegania błędnym przekonaniom, ograniczonemu spo­
sobowi myślenia, przesądom, ignorancji i lękom. Możecie rozwi-
nąć skrzydła nowej świadomości. Pozwólcie, że opowiem wam
pewną historię. W Instytucie Rockefellera przeprowadzano sze­
reg interesujących eksperymentów na pasożytach (organizmach
żerujących na innych żywych organizmach lub w ich wnętrzu).
Dowiodły one, że nawet stworzenia, które znajdują się na niż­
szym szczeblu rozwoju, potrafią wykorzystać inteligencję natu­
ry, aby uzyskać dostęp do potrzebnych im zasobów. Pracownicy
instytutu ustawili krzewy róży w doniczkach przy zamkniętym
oknie. Jeśli rośliny pozostawiono bez wody, aby uschły, paso­
żytom, które dotychczas nie potrafiły latać, wyrastały skrzydła!
Dzięki metamorfozie owady opuszczały uschniętą roślinę, która
nie mogła już dostarczać im pożywienia. Skrzydła były dla nich
ostatnią deską ratunku. I wyrosły im właśnie skrzydła. Kiedy wy­
czerpało się źródło pożywienia, aby przetrwać, musiały znaleźć
sposób na przemieszczanie się. Angielski dramaturg Christo-
pher Fry zamieścił w sztuce A Sleep of Prisoners (Sen więźniów)
takie oto piękne zdanie: „Mój Boże! Tak cudowne skrzydła nie­
wykorzystane leżą złożone w sercu!”. Każdy ma takie cudowne
skrzydła, czyli duchowe siły i możliwości. Czy budująca moc
entuzjazmu nie jest właśnie parą niewidzialnych skrzydeł du­
cha, które w cudowny sposób unoszą człowieka w stronę reali­
zacji najszczerszych pragnień serca?

Przekraczając granice umysłu, musimy nieustannie zadawać so­


bie pytanie: „A gdyby tak... ?”. A gdyby tak wnieść więcej zapału
i entuzjazmu do mojej pracy? Do kontaktów z ludźmi? Do re­
lacji rodzinnych?
Rozwój
Postarajcie się spojrzeć na sytuacje z życia codziennego przez
duchowy
pryzmat prącej naprzód siły entuzjazmu. Pomyślcie, jakie moż­
liwości kryją się w danej sytuacji, i puśćcie wodze fantazji. Na­ 283
stępnie przekształćcie pomysły w realne plany. Postęp ludzkości
w znacznej mierze dokonuje się dzięki ludziom, którzy pytają
„A gdyby tak... ?”, a następnie robią dobry użytek z życiodajne­
go zapału do działania.
Nikt nie dowie się, na co go stać, dopóki nie podejmie próby
Publiusz Syrus

Każdy człowiek potrafi być cierpliwy, odporny i wytrwały. Cza­


sami odnosimy wrażenie, że życie otoczyło nas wysokim mu-
rem. Ale my przecież mamy skrzydła ducha! Jesteśmy istotami
transcendentnymi, które potrafią wznosić się ponad przeszkody.
W obliczu trudności możemy — korzystając z siły spokoju — cierp­
liwie przeczekać myślowy zamęt, aby po chwili ruszyć w dalszą
drogę i pokonywać przeszkody według starannie zaplanowanej
strategii. Najlepiej natychmiast ruszyć przed siebie. Zdolność
właściwego ukierunkowania myśli pozwala znaleźć wyjście nie­
mal z każdej sytuacji, która w jakiś sposób nas ogranicza.

William Somerset Maugham przez dwanaście lat był nikomu


nieznanym pisarzem. W tym czasie doświadczył wielu frustru­
jących rozczarowań i wydawało się, że jego kariera jest skaza­
na na porażkę. On jednak zamiast koncentrować się na prze­
szkodach, myślał o tym, czego dowiedział się o ludzkiej naturze,
i wyrażał swoje doświadczenia w sztukach teatralnych. Rozwijał
się i pisał, chociaż pozornie nikt nie interesował się jego pracą.

Pewnego dnia londyński producent szukał czegoś w zastępstwie


za sztukę, która okazała się klapą. Wtedy właśnie wpadł mu
w ręce scenariusz, którym od dłuższego czasu nikt się nie intere­
sował. Była to sztuka Maughama - Lady FrederuĄ. Opracowa­
no ją i wystawiono. Jakież było zaskoczenie producenta, kiedy
okazało się, że „zapchajdziura” została entuzjastycznie przyjęta
Rozwój przez publiczność i z dnia na dzień stała się absolutnym hitem.
duchowy Wkrótce wszyscy chcieli wystawiać sztuki Maughama. A on był
na to przygotowany. Nie minął rok, a trzy jego sztuki wystawia­
284
no jednocześnie — zawsze przy pełnej sali — a krytycy nie mogli
się nachwalić nowo odkrytego geniusza.

Niech cierpliwość i wytrwałość Williama Maughama będą dla


was przykładem.
ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

Odnaleźć radość

Miarą zdrowia psychicznego jest umiejętność


odnajdywania dobra we wszystkim
John Templeton

zy znacie ludzi, którzy zachowują pogodę ducha nieza-


' leżnie od tego, co ich w życiu spotyka? Są to osoby pełne
tecSs! werwy i z radosnym usposobieniem. Ma się wrażenie, że
z ich twarzy, słów — a nawet ze sposobu poruszania się — emanu­
je pozytywna energia. Z drugiej strony są ludzie, którzy wydają
się predysponowani do ponurych, negatywnych myśli. Z cze­
go wynika różnica między zdrową, pełną radości osobowością
a przygnębioną naturą ponuraków? Z wyborów, jakich dokonu­
ją poszczególne osoby! Pierwsza postawa charakteryzuje opty­
mistę, druga pesymistę. Optymista dostrzega dobro we wszyst­
kim, w każdej sprawie prezentuje postawę pełną nadziei i ra­
dości, a w każdej sytuacji spodziewa się najlepszego. Pesymista
widzi tylko ciemną stronę życia. W obu przypadkach mamy do
czynienia z subiektywną rzeczywistością. W obu przypadkach Odnaleźć
liczy się nastawienie do życia, nie liczą się natomiast zdarzenia. radość

Wielkimi przedsięwzięciami zazwyczaj kierowali optymiści. 285


Magellan nie opłynąłby świata dokoła, gdyby nie był optymistą.
Charles Lindbergh nie przeleciałby samotnie nad Atlantykiem,
dając początek międzykontynentalnym podróżom, gdyby nie
jego optymistyczne podejście do życia.
Wielu ludzi na całym świecie szkodzi samym sobie, ponieważ
prezentuje chorobliwą postawę, na którą składają się poczucia
porażki, strachu, winy oraz nienawiść. Jednym z najskutecz­
niejszych sposobów na zachowanie zdrowia, przede wszyst­
kim zdrowia psychicznego, jest pozbycie się niezdrowych myśli.
Amerykański przemysłowiec i polityk Bernard Baruch powie­
dział kiedyś: „Dwie rzeczy są szkodliwe dla serca: wbieganie po
schodach i wyżywanie się na innych”. Ta prawda odnosi się nie
tylko do serca, lecz do całego ciała.

Jedną z metod podtrzymywania dobrego stanu zdrowia jest po­


wtarzanie aftrmacji, czyli pozytywnych zdań wyrażających sa­
moakceptację. Słowa mają siłę dynamitu! Słowa, których często
używamy, odzwierciedlają myśli głęboko zakorzenione w umy­
śle, a one oddziałują na każdy aspekt życia. Nieustanne powta­
rzanie pozytywnych słów, czyli afirmacji, pobudza do działania
siły, które wywierają korzystny wpływ na zdrowie ciała. Pozy­
tywne myślenie ma większą moc niż myślenie negatywne, po­
dobnie jak wiara jest silniejsza niż strach.

Właściwie używane afirmacje poprawiają stan zdrowia, prze­


dłużają życie, odmładzają ciało, wzmacniają poczucie szczęścia,
prowadzą do sukcesu, a przede wszystkim pozwalają zachować
spokój umysłu. Poniżej przedstawiamy trzy afirmacje, które zo­
stały już wypróbowane przez innych:
1. Doskonałe zdrowie przepełnia całą moją istotę. Myślę zdro­
wo. Żyję zdrowo. Czuję się zdrowy.
2. Jestem dzieckiem Boga. W Nim żyję, poruszam się i jestem.
Odnaleźć Jestem silny, pełen życia i radości. Królestwo Boże jest we
radość
mnie i jestem za to wdzięczny.

286 3. Dzisiaj czuję się wspaniale. Czeka mnie szczęśliwy dzień!


Jak wewnątrz, tak na zewnątrz
Zasada hermetyzmu

Człowiek żyje w dwóch światach: wewnętrznym i zewnętrz­


nym. Większość ludzi przedkłada jeden z nich nad drugi. Jedni
niemal całkowicie zamykają się w świecie wewnętrznym, inni
kierują myśli i zainteresowania ku sprawom świata zewnętrz­
nego. Tymczasem, aby prowadzić szczęśliwe, uporządkowane
życie, trzeba dobrze funkcjonować w obydwu rzeczywistościach.
W życiu powinno się dążyć do równowagi.

Szwajcarski filozof Carl Hilty w książce Glucł{ (Szczęście) na­


pisał: „Drogi, którymi ludzie podążają do szczęścia, prowadzą
zarówno przez świat, jak i przez osobiste doświadczenia ich
dusz”. Jest to po prostu inny sposób wyrażenia prawdy, że szczę­
ście człowieka zależy od harmonijnego rozwoju dwóch rzeczy­
wistości: wewnętrznej i zewnętrznej.

Są osoby, którym wydaje się, że stworzyły wokół siebie świat


niemal idealny. Mają mnóstwo zajęć, a brak problemów rzadko
skłania je do sięgania do zasobów wewnętrznych. Z pozoru wio­
dą więc szczęśliwe życie: mają wiele zainteresowań, uczestniczą
w licznych zdarzeniach i otaczają się „pokrewnymi duszami”.
Trzeba jednak pamiętać, że świat zewnętrzny to za mało. Prę­
dzej czy później nadejdzie bowiem czas, w którym będą zdane
wyłącznie na własne siły i zasoby wewnętrzne. Ludzie na ogół
chcieliby wiedzieć, w jaki sposób wznieść się ponad poczucie
krzywdy i urażoną dumę. Chcieliby doświadczyć samorealiza­ Odnaleźć
cji i pełni rozwoju wewnętrznego potencjału. Świat zewnętrzny radość
nie może zaoferować nic, co rekompensowałoby niezaspokojone
pragnienia duszy. 287
Są też jednak ludzie, którzy stworzyli sobie wewnętrzny świat.
Czują się w nim szczęśliwsi niż w świecie zewnętrznym. Cza­
sami łatwiej wymyślić sobie przyjemność, harmonię i spełnienie
niż w zewnętrznym świecie stworzyć życie pełne sensu. Są lu­
dzie, którym łatwiej jest kochać bliźnich, jeżeli nie muszą na­
wiązywać z nimi bliskich relacji. Czasami łatwiej też dokony­
wać wielkich czynów w świecie myśli niż zdobyć się na wysi­
łek i doświadczyć rozczarowań, które nierozerwalnie łączą się
z sukcesami w zewnętrznej rzeczywistości. Łatwiej uważać się
za dziecko Boga niż udowodnić, że rzeczywiście się nim jest.
A przecież każdy ma wiele do zrobienia, a obowiązki wzywają
nas do opuszczenia wewnętrznego schronienia.

Aby odnieść sukces w świecie zewnętrznym, trzeba wieść udane


życie wewnętrzne. Chyba każdy chciałby mieć przyjaciół i pro­
wadzić wygodne życie. Możemy posiadać to, czego pragniemy,
jeżeli tylko za myślami pójdą czyny. Nie wystarczy chcieć, aby lu­
dzie nas kochali. Trzeba też okazywać innym życzliwość, współ­
czucie i troskę. Nie wystarczy też marzyć o odniesieniu sukcesu.
Trzeba rozwijać umiejętności, zainteresowania oraz wytrwałość,
która pozwala przebyć kolejne etapy na drodze do sukcesu. Bóg
obdarzył człowieka transcendentną siłą. Od nas samych zależy,
czy jej użyjemy.

Powinniśmy łączyć elementy świata wewnętrznego ze światem


zewnętrznym, dążyć do integracji pierwiastka duchowego z fi­
zycznym i jednoczyć uczucia, myśli i czyny w harmonijną ca­
łość. To, co pojawia się w świecie zewnętrznym — przyjaźnie,
stanowiska, możliwości, szkoły, kariera - jest odzwierciedle­
niem tego, co dzieje się w świecie wewnętrznym. Niemal każdy
człowiek sukcesu przyznałby, że zanim przystąpił do działania,
Odnaleźć obmyślał posunięcia w swojej świadomości. Drzwi do sukcesu
radość otwierają się od wewnątrz. Zbieg sprzyjających okoliczności
często jest wynikiem świadomego zjednoczenia z wewnętrzny­
288
mi siłami istnienia.
Pozory mylą
Ezop

Powinniśmy wyrabiać w sobie umiejętność nieulegania pozo­


rom, aby w sposób jasny i otwarty patrzeć na świat. Już teraz
zacznijcie wykorzystywać dostępne atrybuty - wyjątkowy ta­
lent, zdolności, dobra materialne czy szczególne życiowe oka­
zje — do tego, aby służyć sobie i innym. Róbcie użytek z każdej
umiejętności i wiedzy, które aktualnie posiadacie, najlepiej, jak
potraficie. Podążajcie krok za krokiem, zaczynając od tego, co
najbliżej. Dajcie się prowadzić wewnętrznemu głosowi, a nie
zewnętrznym pozorom. Zróbcie miejsce w swojej świadomości
i w obszarze działań dla dobra, którego gorąco pragniecie. Pod­
chodźcie do rzeczy z „lekkością”, łagodnym poczuciem humoru
i nastrojem pozytywnego oczekiwania.

Clarence Darrow, amerykański prawnik znany z prowadzenia


procesów o pracę i spraw o zabójstwa, dostrzegał jasną stronę
rzeczywistości. W ten sposób równoważył napięcie związane
z intensywną pracą. Dziennikarze czasami zadawali mu uszczy­
pliwe pytania dotyczące jego niechlujnego wyglądu. Darrow od­
powiadał z poczuciem humoru: „Chodzę do lepszego krawca
i więcej płacę za ubranie niż ktokolwiek z was. Różnica prawdo­
podobnie polega na tym, że wy nie kładziecie się spać w tym, co
nosicie w dzień!”.

Osoby opanowane, które potrafią kontrolować emocje i nie wy­


buchają gniewem w stresujących sytuacjach, często budzą po­
dziw. Pewien doskonały nauczyciel stwierdził kiedyś, że nawy­ Odnaleźć
radość
ków i skłonności można się nauczyć tak, jak można nauczyć
się łaciny i greki, a są one znacznie ważniejsze dla poczucia
289
szczęścia. Ludziom czasami wydaje się, że nie mogą panować
nad emocjami, że nie są w stanie kontrolować swoich reakcji na
określone życiowe sytuacje i okoliczności. Pozory nie zawsze od­
zwierciedlają prawdę na temat danego zdarzenia. Opanowany
człowiek, który jest obiektem podziwu, przypuszczalnie rów­
nież wkłada wiele wysiłku w znalezienie wyjścia z sytuacji. Iza­
ak Newton, kiedy pewnego razu ktoś wychwalał jego niezwykłe
osiągnięcia, odpowiedział:

Nie wiem, jak wyglądam w oczach świata, lecz dla siebie jestem
tylko chłopcem bawiącym się na morskim brzegu, pochylającym się
i znajdującym piękniejszą muszelkę lub kamień gładszy niż inne,
podczas gdy wielki ocean prawdy jest ciągle zakryty przede mną.

Nie skupiajcie się na pozorach i złudnych wrażeniach. Idźcie


naprzód z wewnętrznym przekonaniem, że każdą minutę wy­
korzystacie najlepiej, jak potraficie. Postanówcie, że odnośnie do
osobistego rozwoju zachowacie uczciwość, wytrwałość i wier­
ność prawom życia, ze świadomością, że pozytywne rezulta­
ty znajdą wyraz również w innych dziedzinach życia. Ze spo­
kojnym umysłem i pieśnią radości w sercu wchodźcie w każdy
dzień, a ludzi spotykanych na drodze życia witajcie z uśmie­
chem na twarzy i skrzydłami u ramion.

W taki sposób wychodzimy na spotkanie dobra. Z mocą wiary od-


dajemy pod Bożą opiekę rodzinę, przyjaciół, osoby bliskie i znajo­
mych, wiedząc, że ich również obejmuje działanie nieskończonej
miłości. Jeżeli wydarzy się coś niespodziewanego, pamiętajmy, że
w każdej chwili i w każdym miejscu możemy zacząć od nowa, po­
nieważ duchowa mądrość przepływa przez nasze umysły. Myśli
pełne miłości, spokoju i optymizmu są potężną tarczą, zza której
destrukcyjne siły wyglądają jak kępki trawy.

Odnaleźć
radość
Uśmiech jest zaraźliwy
290 Ted Engstrom

Większość ludzi lubi towarzystwo osób, które mają pozytywne


nastawienie do życia. Optymista ma powód, aby się uśmiechać,
a uśmiech jest odzwierciedleniem jego wiary w życie. Z kolei pe-
symista nie ma powodu, aby się uśmiechać, przeżywa więc swoje
dni bez uśmiechów, bez wiary, a często również w samotności.
Pesymista utracił zdolność uśmiechania się w obliczu życiowych
przeciwności. Nieświadomie postanowił nie dostrzegać łask,
którymi obdarza go życie.

Zdolność uśmiechania się w obliczu trudności ułatwia rozwią­


zywanie problemów. Ella Wheeler Wilcox w jednym z wierszy
napisała:

Nietrudno być miłym,


Kiedy życie płynie jak radosna pieśń;
Prawdziwą wartość ma ten, kto uśmiecha się,
Gdy wszystko idzie źle.

Są pewne proste słowa, które z niemal magiczną mocą wpro­


wadzają pozytywne nastawienie do życia: Poczuj się w najwyż­
szym stopniu szczęśliwy!. Kiedy czujesz się w najwyższym stop­
niu szczęśliwy — niezależnie od zewnętrznych okoliczności -
zmienia się cale twoje ciało. Myśli, wyraz twarzy, zdrowie, po­
stawy — wszystko staje się lepsze. Każdy może osiągnąć stan
umysłu podobny do stanu umysłu mistyka wchodzącego w kon­
takt z siłą wszechświata. Osoba, która potrafi wytrwać w tej po­
stawie tak długo, aż stanie się ona integralnym elementem jej
osobowości, osiągnie harmonijne zjednoczenie ze wszechświa­
tem. A wszystko dzięki wierze w potęgę myśli, która kryje się
za słowami Poczuj się w najwyższym stopniu szczęśliwy!. Zycie
z uśmiechem na twarzy pozwala doświadczać radości życia nie­
zależnie od tego, co dzieje się dokoła. Uśmiech przekazuje tę Odnaleźć
radość dalej. radość

Wojnę o niepodległość Stanów Zjednoczonych rozpoczął wy­ 291


strzał kuli pod Concord nazwany „wystrzałem, który usłyszał
cały świat ”. Uśmiech wymierzony przeciwko wrogim emocjom
może odczuć cały świat. Rozjaśniajcie swój zakątek świata —
on naprawdę potrzebuje waszego uśmiechu.
Szczęście zawsze jest produktem ubocznym
John Templeton

W Deklaracji Niepodległości USA znajduje się zapis, zgodnie


z którym każdy człowiek ma prawo do życia, wolności i dążenia
do szczęścia. Człowiek ma wrodzoną świadomość, że celem jego
życia jest szczęście, ponieważ wszyscy usilnie dążą do osiąg­
nięcia tego stanu. Niestety, wielu ludzi szuka szczęścia poza
sobą. Szczęścia nie da się jednak zdobyć frontalnym atakiem.
Najszczęśliwsi ludzie to ci, którzy dają szczęście innym. Szczę­
ścia nie znajduje się wtedy, kiedy się go szuka. Jest to produkt
uboczny niesienia pomocy innym. Można je zdobyć tylko wtedy,
kiedy się je daje.

Hugh Black, który przez trzydzieści lat był profesorem teolo­


gii praktycznej w Seminarium Teologicznym Kościoła Jedności
w Nowym Jorku, powiedział:

Jednym z paradoksów życia jest fakt, że człowiek, który przede


wszystkim szuka przyjemności, traci ją. Podstawowym warun­
kiem osiągnięcia trwałego szczęścia jest odnalezienie celu życia,
kierunku działania wskazującego poza nas samych. Doświad­
czenie uczy nas, że prawdziwe szczęście można odnaleźć, tyl­
ko szukając innych rzeczy. Jest ono bowiem ukryte w niezliczo­
nych życiowych działaniach i w zdrowym wykorzystywaniu sił,
jakimi dysponujemy.

Potwierdzeniem tych słów są na przykład rozwijanie talentów


i osiąganie doskonałości w pracy, dzięki czemu łaski, którymi
Odnaleźć
radość obdarza się innych, dają poczucie szczęścia i spełnienia.

Źródłem szczęścia są praca, działanie, dążenie do realizacji ce­


292 lu — źródło szczęścia stanowi dawanie. Klucz do sukcesu i szczęś­
liwego życia leży nie w konsumpcji, lecz w produkcji.

Matka Teresa z Kalkuty chyba najdobitniej zobrazowała koncep­


cję szczęścia, które osiąga się dzięki temu, co się robi. Wierzyła,
że należy okazywać miłość ludziom, których codziennie spotyka
się na swojej drodze. Z jej słów bije blask duchowej świadomości:
„Czyż można kochać Boga inaczej, niż kochając innych ludzi?”.
Wielką nagrodą za pełną miłości służbę jest głębokie, wewnętrzne
przekonanie, że dało się największy dar, jaki można dać - siebie
samego. Takiego szczęścia nie da się kupić za pieniądze.

Śmiech to najlepsze lekarstwo


Norman Cousins

W 1941 roku, kiedy Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny,


patriotyzm był wysoko ceniony. Młodzi ludzie masowo zgłaszali
się do punktów rekrutacyjnych, wyrażając gotowość do służe­
nia ojczyźnie. Byli wśród nich również znani aktorzy, których
jednak nie zawsze przyjmowano do wojska. Tak było choćby
w przypadku znanego aktora komediowego Boba Hope’a. Przy­
wódcy państwa uważali, że Hope bardziej przyda się w United
Service Organization - organizacji, która zajmowała się amery­
kańskim żołnierzami stacjonującymi za granicą - między inny­
mi zapewniając im rozrywkę. Hope stanowczo zaprotestował,
podkreślając, że nie chce żadnych przywilejów, urzędnicy byli
jednak nieugięci. Przypuszczalnie nie zdawali sobie sprawy, jak
mądrą podjęli decyzję.

Hope przemierzył ze swoją grupą miliony kilometrów, dając


tysiące przedstawień dla oddziałów stacjonujących w Europie
i Azji. Członkowie jego grupy niejednokrotnie narażali własne Odnaleźć
radość
życie, występując w strefach działań wojennych. Odwiedzali
szpitale wojskowe, dając pacjentom chwile radości. Hope niko­ 293
mu nie szczędził sympatii i współczucia. Kiedy spotykał ranne­
go żołnierza, lubił zadawać mu pytanie: „Zapadłeś na zdrowiu
po naszym przedstawieniu czy już wcześniej byłeś chory?”. Ci,
którzy mieli okazję widzieć jego występy, nigdy nie podawali
w wątpliwość terapeutycznej wartości śmiechu. Śmiech może
być bramą prowadzącą od nieszczęścia do radości.

Śmiech wywołuje różne pozytywne zjawiska w ludzkim organi­


zmie. Mięśnie się rozluźniają, oddech staje się głębszy, krew jest
lepiej dotleniona. Zapomina się o bólu i przygnębieniu, a przy­
najmniej spogląda się na nie z właściwej perspektywy. Czło­
wiekowi, który trzęsie się ze śmiechu, raczej nie przychodzą do
głowy czarne myśli. Bardzo często wyjście z najcięższej sytuacji
znajduje się wtedy, kiedy „lekko” się do niej podejdzie.

Jesteśmy wędrowcami przemierzającymi ścieżki życia. Niezwy­


kłą wartość ma moc radości i śmiechu, które podnoszą na du­
chu wędrowca zmierzającego do celu. Śmiech może przenieść
człowieka nad wysokimi górami i oświetlić najciemniejsze do­
liny. Serce przepełnione szczęściem wytwarza pole siłowe mi­
łości i radości, w którym zwątpienie, strach, katastrofa i prze­
rażenie nie są w stanie zakłócić uniwersalnego przepływu do­
bra. W pewnych sytuacjach śmiech uważa się za wyższą formę
modlitwy. W stanie świadomej radości ducha człowiek odmawia
modlitwę płynącą prosto z serca.

Śmiech może podnieść na duchu w napiętej sytuacji. We wrześ­


niu 1862 roku prezydent USA Abraham Lincoln wezw ał najbliż­
szych doradców na specjalną naradę. Kiedy stawili się na miej­
sce, prezydent czytał książkę. Początkowo prawie nie zwracał na
nich uwagi. Po chwili zaczął czytać na głos dziełko pisarza hu­
morysty Artemusa Warda zatytułowane/! High-Handed Outrage
at Utica (Despotyczny akt przemocy w Utica). Tekst tak bardzo
Odnaleźć
rozbawił Lincolna, że kiedy skończył, śmiał się serdecznie. Ża­
radość
den z przybyłych nie poszedł za jego przykładem. Na kamien­
294 nych twarzach członków gabinetu malował się wyraz dezapro­
baty dla pozornej lekkomyślności prezydenta. Lincoln upomniał
ich: „Dlaczego się nie śmiejecie? Nieustanne napięcie, w którym
żyję, zabiłoby mnie, gdyby nie śmiech, a wy potrzebujecie tego
lekarstwa tak samo jak ja”. Następnie, przechodząc do meritum,
oznajmił, że przygotował osobiście „niewielki dokument o du­
żym znaczeniu”. Chodziło o projekt Proklamacji Emancypacji -
ustawy znoszącej niewolnictwo w niektórych stanach!

Ludzie, którzy zarażają śmiechem innych, sami korzystają


z jego dobroczynnego działania. Nie każdy może być zawodo­
wym komikiem. Wszyscy jednak mamy okazje, aby dzielić się
z innymi śmiechem i dobrym nastrojem. Można odwiedzać
szpitale, ośrodki rehabilitacyjne czy domy starców, aby wnosić
radość w życie pensjonariuszy. Ludzie, którzy mieszkają w ta­
kich domach, niejednokrotnie czują się bardzo samotni. Mają
wrażenie, że bliskie im osoby zapomniały o ich istnieniu. Cieszą
się więc z każdych odwiedzin, tym bardziej jeżeli odwiedzający
daje im okazję do uzdrawiającego śmiechu.

Jeżeli ktoś nie ma zaufania do swojego talentu komediowego,


może skorzystać z dostępnych książek lub nagrań audio i wideo.
Największe znaczenie ma bowiem chęć dzielenia się z innymi,
która rozjaśnia serce samotnego człowieka, a także może popra­
wić relacje z najbliższymi. Śmiech działa lepiej niż jakiekolwiek
napoje energetyczne. Śmiech jest najlepszym lekarstwem!

Szczęście w związku nie zależy od tego,


czy uda nam się znaleźć właściwą osobę, lecz od tego,
czy uda nam się zostać właściwą osobą
Erie Butterworth

Odnaleźć
Śpiącą królewnę ze znanej bajki budzi ze snu pocałunek przy­
radość
stojnego księcia, który zabiera ją do swojego pałacu, gdzie żyją
długo i szczęśliwie. Podobną historię opowiada Królewna Śnież­ 295
ka i wiele innych bajek. Motyw ten wykorzystuje się również
w wielu filmach i powieściach. Ludzie często dają wiarę fałszy­
wemu obrazowi rzeczywistości prezentowanemu w telewizji,
radiu, filmach i słowie pisanym, żyjąc w przekonaniu, że coś
lub ktoś może dać im wszystko, czego zapragną, i odmienić ich
jałową egzystencję. Rodzice często nieumyślnie wpajają dzie­
ciom przekonanie, że odpowiednia osoba jest w stanie naprawić
wszelkie zło. W dniu ślubu młode kobiety ubierają się jak księż­
niczki w białe, koronkowe suknie, co tylko podtrzymuje ten mit.

Dlaczego zatem tak wielu ludzi odczuwa niezadowolenie


w małżeństwie i w innych relacjach z ludźmi? Dlaczego rozwo­
dzą się, często tylko po to, aby po pewnym czasie poślubić osobę
podobną do poprzedniego partnera? Może dlatego, że sami się
nie zmienili? Dopóki nie zmienią swojego nastawienia, wciąż
będą wchodzić w bolesne, niedające satysfakcji związki.

Osoba, która pracuje nad zmianą swojego charakteru, stopnio­


wo przyciąga do siebie innego typu ludzi i inne doświadczenia.
Narkoman utożsamia się z innymi narkomanami. Kiedy pró­
buje wyjść z nałogu, zaczyna jednak utożsamiać się z innymi
ludźmi. Dzieje się tak dlatego, że dokonuje się w nim przemiana
wewnętrzna.

Ludzie na ogół uważają miłość za siłę, która działa poza nimi


i może „zabrać ich od tego wszystkiego”. Niestety, rzeczywistość
wygląda inaczej. Miłość istnieje tylko w ludzkich sercach. Jeże­
li więc chcemy żyć w szczęśliwym związku, przede wszystkim
musimy nauczyć się naprawdę kochać. Okazując innym miłość
w myślach, słowach i czynach (nawet jedynie udając, dopóki to
konieczne), wypełniamy swoje serca miłością. Wówczas miłość
uzdrawia nasze życie, pomaga rozwiązać problemy i daje wyso­
Odnaleźć kie poczucie własnej wartości.
radość
Poniższy fragment pochodzi z książki Alana Cohena zatytu­

296 łowanej The Healing of the Planet Earth (Proces uzdrawiania


planety Ziemia). Amerykański pisarz w piękny sposób tłumaczy,
dlaczego miłość jest kluczem do sukcesu w każdym przedsię­
wzięciu — w pracy, relacjach międzyludzkich, a nawet w harmo­
nijnym współistnieniu narodów świata:
Prawdziwym kluczem do sukcesu jest miłość. Człowiek musi
kochać siebie, aby uznać, że jest tego sukcesu godny. Musi wie­
rzyć, że otaczający go ludzie naprawdę chcą, aby mu się powio­
dło w życiu. Musi wierzyć, że jego zwycięstwo jest zwycięstwem
innych. Musi być przekonany, że Bóg pragnie, aby człowiek czuł
się szczęśliwy w każdej dziedzinie życia. Musi zrozumieć, że nie
trzeba się szarpać, żyć w ciągłym napięciu lub poczuciu krzywdy
i braku. Straszne warunki życia wskazują jedynie, że trzeba spró­
bować czegoś innego. Nie wolno zadowalać się czymś mniejszym
niż pełnia fizycznego zdrowia, udane związki i dobre źródło
utrzymania. Człowiek nie narodził się po to, by grzebać w ziemi
jak kura, lecz po to, by szybować w przestworzach jak orzeł!

Zewnętrzne piękno jest ulotne, piękno wewnętrzne jest trwałe


Seyyed Hossein Nasr1

W prasie i w telewizji codziennie widzimy przystojnych męż­


czyzn i piękne kobiety, którzy często się przytulają, zawsze są
uśmiechnięci i wszyscy bez wyjątku coś sprzedają. Przesłanie
jest następujące: „Jeśli kupisz ten produkt, będziesz taki jak
my!”. Oczywiście w rzeczywistości piękno, szczęście, miłość
i popularność niekoniecznie muszą zależeć od tego, czy kupiło
się odpowiedni produkt, czy jeździ się odpowiednim samocho­
dem i nosi markowe ubrania.

Czy znacie kogoś, kogo stać na kupowanie wszystkich „właści­


wych” rzeczy, a mimo to nie jest łubiany? Wszystko, co w czło­
wieku piękne i warte miłości, pochodzi z jego wnętrza. Ubranie,
Odnaleźć
samochody czy inne zewnętrzne dodatki nie mają na to wpływu.
radość
Piękno sięga głębiej niż skóra. Jego źródłem jest dusza, a przeja­
wia się w wyrazie twarzy, postawie ciała, gestach, sposobie mó­ 297
wienia i tonie głosu, czyli w indywidualnych cechach każdego
człowieka.

1 Znany filozof islamu, wykładowca na George Washington Uniuersity - przyp.


tłum.
Piękno niejednokrotnie widoczne jest również w postawie wo­
bec innych ludzi, także tych, którzy nie cieszą się popularno­
ścią lub nie mogą pozwolić sobie na kupno „właściwych” ubrań,
drogich samochodów i innych dóbr materialnych. Czy potraficie
sięgnąć wzrokiem poza wszystkie te rzeczy, aby dotrzeć do głęb­
szej tożsamości danego człowieka? Czy podejmujecie wysiłek,
aby poznać jego wnętrze?

Najbardziej wpływowi ludzie w historii ludzkości często wycho­


wali się w skromnych warunkach i nie posiadali materialnych
dóbr czy przywilejów, którymi cieszyli się inni. Wykorzystali na­
tomiast bogactwo umysłu, głębię kreatywnego myślenia, posza­
nowanie godności innych ludzi i wybili się ponad przeciętność.
Święty Franciszek, Mahatma Gandhi i wielu innych ludzi, któ­
rzy odznaczali się wewnętrznym pięknem i bogactwem ducha,
wybrało życie w ubóstwie.

Ponad trzysta lat przed naszą erą Konfucjusz zwrócił się do


chińskiego filozofa Mencjusza z następującym pytaniem:

- Wszyscy jesteśmy istotami ludzkimi. Dlaczego zatem jedni są


wielkimi ludźmi, a inni ludźmi małymi?

Mencjusz odpowiedział:

- Ci, którzy dbają o swoje większe ja, stają się wielkimi ludźmi.
Ci, którzy dbają o swoje mniejsze ja, stają się ludźmi małymi.
— Ale przecież wszyscy jesteśmy istotami ludzkimi - Konfu­
cjusz nie ustawał w dociekaniach. - Dlaczego zatem jedni dbają
o swoje większe ja, a inni dbają o swoje mniejsze ja?
Odnaleźć
radość Mencjusz odpowiedział:

298 - Kiedy zewnętrzne przedmioty rozpraszają uwagę człowieka,


przyciągając jedynie zmysły wzroku i słuchu, bez udziału myśli,
wówczas materialne przedmioty oddziałują na materialne zmy­
sły i zwodzą je. Oto wyjaśnienie. Zadaniem umysłu jest myśle­
nie. Kiedy człowiek myśli, zachowuje umysł, a kiedy przestaje
myśleć, traci go. To jest dar, który ofiarowały nam niebiosa. Czło­
wiek dbający o swoją wyższą istotę odkryje, że jego niższa istota
podąża za nim. W tym właśnie tkwi tajemnica ludzkiej wielkości.

Wpływu wielkich ludzi na nasze życie nie mierzy się zasobno­


ścią portfeli, lecz bogactwem ducha. Niekoniecznie muszą to
być osoby, które znajdują się na najwyższych miejscach w son­
dażach popularności lub na liście pięciuset najbogatszych ludzi
magazynu „Forbes”. Swoimi czynami zmieniają natomiast nie­
jedno życie i będą zmieniać tak długo, jak długo cenić się będzie
wartość prawdy.

Każdy człowiek sam musi zrozumieć, jakie życie chce prowa­


dzić. Można się tego dowiedzieć na przykład odpowiadając na
następujące pytania dotyczące najbliższej przyszłości: Czy to, co
robię teraz, będzie uważane za właściwe i pożyteczne za trzy­
dzieści lat, a nawet za pół wieku? W jaki sposób przygotowuję
się do przyszłości poza tym, że okazuję wdzięczność za to, co
mam w danym momencie? Co robię, aby pozostawić świat lep­
szym, niż był w chwili moich narodzin?

Kochajcie samych siebie, zawsze dając z siebie wszystko. Bądź­


cie dla siebie najlepszymi przyjaciółmi, od których oczekujecie
tego, co najlepsze, czyli szacunku, trwałego związku oraz radoś­
ci z dobrze przeżywanego życia. Możecie to wszystko osiągnąć,
żyjąc szlachetnie na najwyższym poziomie, na jaki was stać.

Szczęścia nie daie bogactwo materialne, lecz duchowe „ , .


Odnaleźć
John Templeton

Ludzie, którzy dzięki wygranej na loterii lub niespodziewane- 299


mu spadkowi w jednej chwili stali się milionerami, zapytani,
w jaki sposób fortuna zmieniła ich życie, często odpowiadają, że
bogactwo wszystko skomplikowało. Wprawdzie mają mnóstwo
pieniędzy, ale zamiast szczęścia znajdują nowe problemy.
Człowieka, który nie zgromadził pokaźnych zasobów ducho­
wych, nie uszczęśliwi nawet góra pieniędzy. Bogactwo duchowe
jest źródłem wiary, miłości i mądrości. Bogactwo duchowe daje
poczucie szczęścia, ponieważ wskazuje drogę do pożytecznych,
pełnych miłości relacji z ludźmi.

Nietrudno oszacować wielkość bogactwa materialnego. Jednak


aby ocenić bogactwo duchowe, trzeba przyjrzeć się swojemu ży­
ciu. Jakie mamy relacje z innymi ludźmi? Czy nauczyliśmy się
kochać i akceptować innych bez względu na to, kim są? Czy
potrafimy przebaczać i zapominać wyrządzone nam krzywdy?
Czy doceniamy wartość wszystkich form życia? Czy w pełni
wykorzystujemy swoje zdolności? Udzielając odpowiedzi na
powyższe pytania, możemy dość dokładnie ocenić wielkość i ja­
kość naszego duchowego bogactwa.

Niektórzy uważają, że szczęście jest wynikiem cudownego zbie­


gu okoliczności. Znacznie bliższy prawdy jest jednak pogląd,
według którego szczęście jest produktem ubocznym okazywania
dobra i służenia innym. Szczęście to element dobrze wykonanej
pracy, szczerych kontaktów z ludźmi, odwiedzin chorej osoby
lub przekazanego dalej poczucia humoru. Szczęście to duchowa
zasada, którą można opanować i kierować się nią niezależnie od
zewnętrznych okoliczności.

Nie musimy czekać, aż los przyniesie nam szczęście, ponieważ


szczęście, które dajemy innym, powraca do nas z podwójną siłą.
Sami możemy stworzyć źródło radości, które będzie oddziały­
wało na zewnętrzne okoliczności! Jeden z wielkich paradok­
Odnaleźć sów życia polega na tym, że szczęśliwe serce przyciąga do siebie
radość wszystko, czego potrzebuje do szczęścia.

300 Bogactwo duchowe umożliwia osiągnięcie autentycznego, trwa­


łego szczęścia, ponieważ udostępnia człowiekowi źródło zaso­
bów, z którego może on czerpać to, czego potrzebuje. Jeżeli po
przeprowadzeniu remanentu wyjdą na jaw braki w zasobach
duchowych, można je uzupełnić. Człowiek ma w sobie narzę-
dzia potrzebne do stworzenia twórczego, szczęśliwego życia.
Może sięgnąć po zdolność bycia pożytecznym, a więc czerpania
radości z życia niezależnie od tego, co dzieje się dokoła.

Komfortowa sytuacja materialna może spełniać pozytywną funk­


cję, ponieważ człowiek zamożny nie musi martwić się o to, czy bę­
dzie miał co jeść, czy starczy mu pieniędzy na zapłacenie rachun­
ków i wykształcenie dzieci. W dobrej sytuacji gospodarczej bogac­
two materialne zapewnia poczucie bezpieczeństwa. Co jednak
zrobić, kiedy gospodarka jest zagrożona? Dla człowieka bogatego
duchowo źródłem siły staje się wewnętrzne poczucie bezpieczeń­
stwa. To taki czek in blanco, który można wykorzystać w dowolnej
chwili. Jeżeli stracimy oszczędności i zasoby finansowe, ducho­
we bogactwo pomoże nam stanąć na nogi i odzyskać to, co stra­
ciliśmy. Jeśli fundamentem życia jest bogactwo ducha, zyskujemy
głęboki, trwały spokój, którego dobra materialne dać nie mogą.

Jeżeli naprawdę pragniecie szczęścia, pamiętajcie o następują­


cych zasadach:
1. Szczęście może być zarówno przyczyną, jak i sĄutĄiem dzia­
łań zmierzających do pomnażania dobra.
2. Poziom szczęścia rośnie, kiedy się go używa, ponieważ czło­
wiek, który swoje myśli, słowa i czyny wypełnia radością, nie
pozostawia w umyśle wiele miejsca na coś innego.
3. Służenie innym pozwala pielęgnować szczęście.

Zdrowie umysłowe jest źródłem zdrowia fizycznego.


Odnaleźć
I odwrotnie
radość
John Templeton

301
Weźcie do ręki pierwszą lepszą gazetę leżącą na wystawie w kio­
sku, a najprawdopodobniej w jednym z głównych artykułów
przeczytacie o sposobach radzenia sobie ze stresem. W dzi­
siejszych czasach stres jest jedną z głównych przyczyn chorób,
a znani lekarze i naukowcy coraz częściej odnajdują związek
między zdrowiem fizycznym, psychicznym i duchowym.

Emocjonalny stres osłabia układ odpornościowy, zwiększając


podatność na choroby. W latach sześćdziesiątych XX wieku Ro­
nald Grossarth-Maticek — onkolog pochodzący z ówczesnej Ju­
gosławii — rozpoczął badania, których wyniki wzbudziły duże
zainteresowanie na całym świecie. Na podstawie odpowiedzi
udzielnych przez dużą grupę badanych naukowiec wyodrębnił
cztery typy osobowości. Analizując historię chorób tych osób,
obejmującą 10—13 lat, ustalił, że pewne aspekty psychicznych
i emocjonalnych zachowań mają związek z występowaniem
chorób nowotworowych i chorób serca.

U ludzi podatnych na te choroby często pojawiają się emocjo­


nalne uzależnienie, bierność i brak satysfakcji w kluczowych
relacjach. Mają skłonność do nadmiernego przejmowania się
reakcjami innych, a czasami jest im trudno zmienić relacje, któ­
re nie dają im satysfakcji. Często też nie podejmują inicjatywy
zmierzającej do nawiązania lub podtrzymania bliskiej emocjo­
nalnej więzi z drugim człowiekiem.

Louise Hay, autorka książki Heal Your Body (Uzdrów swoje


ciało), pisze: „Odkryłam, że najczęstszymi przyczynami pro­
blemów życiowych i osobistych są: strach, poczucie winy, ura­
za i krytyczne nastawienie do świata. Wydarzenia «świata ze-
wnętrznego» są jedynie odzwierciedleniem wewnętrznego pro­
cesu myślowego”.

Odnaleźć Badania pokazują, że ludzie, u których występują choroby serca,


radość często nie potrafią zapanować nad gniewem lub nadmiernie go
tłumią. W rezultacie ich uczucia nie są wyrażane w odpowiedni
302 sposób. Również strach, frustracja i poczucie bezradności mogą
być przyczynami chorób fizycznych.

Gdzie zatem należy szukać rozwiązania? Niestety, proste recep­


ty nie istnieją. Warto jednak dobrze zapamiętać pewne metody,
które łagodzą napięcie nerwowe. Przede wszystkim należy spę­
dzać czas na świeżym powietrzu. Piękno przyrody pobudza do
radości, dziękczynienia i jest źródłem zdrowych myśli.

Ostatnio coraz częściej można usłyszeć o ludziach cierpiących


na nieuleczalne choroby, którzy niemal dosłownie uzdrowili się
śmiechem. Nie mieli nic do stracenia w chwili, kiedy zaczyna­
li kurację polegającą na systematycznym oglądaniu zabawnych
programów telewizyjnych i czytaniu humorystycznych książek.
Prawdopodobnie nieświadomie pobudzili działanie układu im­
munologicznego, co przyczyniło się do zwalczenia nowotworu,
a przynajmniej do ustabilizowania stanu zdrowia.

Sprawdzoną metodą relaksacji jest też medytacja. Psycholog


Kenneth Eppley z Uniwersytetu w Stanford opublikował wyni­
ki badań podsumowujących efekty medytacji transcendentalnej.
Badacz stwierdza w swoim raporcie, że „wyniki powtarzanych
wielokrotnie badań dowodzą korzystnego wpływu medytacji
transcendentalnej w zwalczaniu stanów lękowych”.

Innym wypróbowanym sposobem walki ze stresem jest posiada­


nie udomowionego zwierzęcia. Wieloletnie eksperymenty doty­
czące ludzi starszych i chorych potwierdzają, że pies lub kot,
którego można głaskać i kochać, zwiększa poczucie szczęścia
i wydłuża życie. Matka Teresa często wykorzystywała zwierzęta
podczas terapii przeznaczonej dla dzieci umysłowo chorych.

Aby osiągnąć szczęście, zdrowie i spokój, trzeba uwierzyć, że ma


się prawo do szczęścia i dobrego stanu zdrowia. Oto co pisze
Louise Hay:
Odnaleźć
Ludzka podświadomość akceptuje wszystko, w co dana osoba radość
wierzy. W życiu obowiązują proste zasady. Człowiek dostaje to,
co sam daje. Jestem przekonana, że każda osoba ponosi odpo­ 303
wiedzialność za wszystkie życiowe doświadczenia - te dobre i te
złe. Każda myśl buduje naszą przyszłość. Ludzie tworzą swo­
je doświadczenia poprzez myśli, które pojawiają się w ich gło­
wach, i słowa, które wychodzą z ich ust.
Nawyk to najlepszy sługa i najgorszy pan
J. Jelinek

Każdy ma jakieś nawyki. Poranne wstawanie, porządkowanie


otoczenia, jedzenie, ćwiczenia fizyczne, higiena, dobry sen —
wszystko to są czynności, które wykonujemy rutynowo. Dzięki
nim zachowujemy siły potrzebne do właściwego funkcjonowa­
nia w pracy i podczas zabawy. Zwyczajowe uprzejmości, czyli
dobre maniery, sprawiają, że ludzie czują się dobrze w swojej
obecności. Konsekwentne ćwiczenia umożliwiają rozwinięcie
umiejętności i talentów muzycznych, sportowych, malarskich,
artystycznych czy pisarskich.

Nawyk to wyrobiony schemat zachowania, który powtarzamy tak


automatycznie, że czasami trudno go wyeliminować lub zmienić.
Nawyki często pielęgnujemy bez udziału świadomości, nie myśląc,
gdzie, kiedy, jak i dlaczego robi się daną rzecz. Można wręcz od­
nieść wrażenie, że są realizowane poza świadomą wolą człowieka.

Nie ulega wątpliwości, że zachowania nawykowe mogą być po­


żyteczne. Nie musimy przecież myśleć o tym, w jaki sposób uży­
wać ciała podczas chodzenia, biegania i wchodzenia po scho­
dach. Automatycznie wiemy, jak chwycić długopis, widelec lub
filiżankę. Kierowcy potrafią właściwie operować pedałami gazu,
hamulca, sprzęgła i włącznikiem kierunkowskazu, nie przery­
wając procesu myślowego.

Zwyczajowe wyrazy uprzejmości - jak zwroty „dzień dobry”,


„proszę”, „dziękuję”, „przepraszam” — sprzyjają harmonijnemu
Odnaleźć
porozumiewaniu się w codziennych sytuacjach. Również nawy­
radość
ki higieniczne ułatwiają podróż przez życie. Kąpiel, mycie zę­
304 bów, właściwe odżywianie pozwalają zachować dobry stan zdro­
wia. Nawyki sprzątania mieszkania i utrzymywania schludne­
go ubioru wzmacniają poczucie własnej wartości i życiowego
sukcesu. Dobre nawyki przynoszą człowiekowi korzyść, chociaż
często funkcjonują jedynie w jego podświadomości.
Nawyk wykonywania czynności w określonym porządku cza­
sami daje pewność, że dany projekt zostanie ukończony. Jeże­
li, na przykład, wieczorem kładziemy w pobliżu drzwi wyjścio­
wych rzeczy, które są nam potrzebne w pracy, łatwiej wchodzi­
my w kolejny dzień. Jeżeli nauczyliśmy się, że przed wyjściem
z domu zawsze przez kilka sekund w myślach szukamy w po­
koju rzeczy, które powinniśmy zabrać, możemy oszczędzić czas
i uniknąć krępującej sytuacji. Jeżeli przypomnimy sobie, jakie
urządzenia powinniśmy wyłączyć (na przykład kuchenka lub
żelazko), uchronimy nasz dom przed zagrożeniem.

Jednak oczywiście nie wszystkie nawyki są pożyteczne. Nawyki,


a właściwie nałogi, to źli panowie, którzy szkodzą zdrowiu. Na­
wyki palenia, picia, stosowania używek łatwo mogą przekształ­
cić się w nałogi, które niszczą zdrowie i relacje z ludźmi. Nie­
bezpieczeństwo nadużywania narkotyków wydaje się oczywi­
ste. Są też jednak inne złe nawyki, które mają bardziej subtelny
charakter, ale wywierają równie niekorzystny wpływ na rozwój
człowieka, utrudniając osiągnięcie sukcesu.

Autodestrukcyjne działanie mają zarówno nawykowe, negatyw­


ne myśli o sobie i swoich możliwościach, jak i marzenia na ja­
wie, które nie są poparte działaniem. Odkładanie wszystkiego na
ostatnią chwilę to zdradziecki nawyk, który zrujnował już nie­
jedno życie. Obwinianie innych ludzi lub okoliczności za swoje
niepowodzenia również może stać się nawykiem, który utrudnia
realizację wyznaczonych celów.

Kiedy jakiś schemat zachowania wchodzi nam w krew, wydaje się


Odnaleźć
naturalną częścią naszej osobowości. W rzeczywistości jednak na­
radość
wyków można się nauczyć i je utrwalać. Zachowań wyuczonych
można się też oduczyć. Obserwując siebie, zyskujemy świadomość 305
nawykowych sposobów myślenia i działania, które mogą być szko­
dliwe. Kiedy wiemy, jakiego przyzwyczajenia chcemy się pozbyć,
możemy się go oduczyć, zastępując automatyczną reakcję in­
nym, bardziej przemyślanym zachowaniem. Będziemy popełniać
błędy i wracać do dawnych zachowań, nie wolno jednak się pod­
dawać. Po prostu trzeba korygować swoje postępowanie za każ­
dym razem, kiedy zauważamy, że wróciliśmy do nawyku. Zapa­
nujmy nad swoimi przyzwyczajeniami, aby dobrze nam służyły.

Radość daje poczucie pewności siebie,


zazdrość prowadzi do samotności
John Templeton

Kiedy wydaje się, że wszystko idzie w złym kierunku — samo­


chód buntuje się i nie chce zapalić, wyczekiwana randka nie do­
chodzi do skutku, zapominacie o spotkaniu, na którym napraw­
dę wam zależało - możecie odwrócić bieg wydarzeń. Wszystko
zależy od nastawienia! Syndrom „złego dnia” lub doświadczenie
„dobrego dnia” - jak wiele innych spraw związanych z codzien­
nością - są po prostu konsekwencjami ogólnego podejścia do ży­
cia. Analizowanie drobnych, irytujących niepowodzeń bywa tak
zajmujące, że człowiek zapomina o drobnych przyjemnościach
lub ich nie docenia, a przecież są równie częste i regularne.

Niełatwo zdefiniować radość. Bez trudu jednak poznajemy ją,


kiedy jej doświadczamy, i wiemy, kiedy ją tracimy. Są ludzie,
którzy odczuwają ogromną radość, kiedy uszczęśliwiają innych;
kiedy postępują zgodnie z prawami życia; kiedy ich myśli, uczu­
cia i czyny są szlachetne i uczciwe, a ich świadomość doświadcza
ciszy i spokoju.
Pastor Baring-Gould, powieściopisarz i hagiograf, pełnił posłu­
Odnaleźć gę w North Davon w Anglii. Olbrzymią radość sprawiało mu
radość
oprowadzanie gości po kościele i przykościelnym cmentarzu.

306 Pokazywał zwiedzającym szczególnie interesujące zabytki, ni­


gdy nie zapominając o nagrobku jednego ze swoich przodków,
który umieszczono w cmentarnym murze. Na nagrobku posta­
wionym przez wdzięcznych parafian widniała lista zasług pasto­
ra, który wypełniał swoją posługę z troską i miłością.
Baring-Gould zawsze pytał zwiedzających, czy zauważyli coś
niezwykłego. Na ogól znajdowała się spostrzegawcza osoba,
która odpowiadała: „Ależ tak! Na nagrobku nie ma nazwiska!
Kto jest tutaj pochowany?”.

„No właśnie — odpowiadał pastor — tuż nad pomnikiem, na szczy­


cie muru przez wiele pokoleń przesiadywali uczniowie. Po pew­
nym czasie ich stopy zatarły górną linijkę napisu, czyli nazwisko
zmarłego. Nie wiemy więc, kim był, za to wiemy, czego dokonał!”.

Ludzie niekoniecznie muszą pamiętać, kim jesteśmy. Naprawdę


zasłużymy sobie na ich pamięć, jeżeli wyświadczymy im choćby
drobną przysługę, powiemy miłe słowo lub okażemy miłosier­
dzie. Jeśli inni uważają nas za osoby szczęśliwe, pełne radości,
troskliwe, okazujące miłość i miłosierdzie, to jest to jeden z naj­
wspanialszych komplementów, jaki możemy otrzymać, i jedno
z naszych największych osiągnięć.

Jeżeli straciliście radość życia, dołóżcie wszelkich starań, aby ją


odzyskać. Radość to jeden z najważniejszych elementów sukce­
su. Autentyczna radość to głęboka, trwała cecha, która pomaga
przezwyciężać trudności i przywraca pasję w życiu niezależnie
od zewnętrznych zdarzeń. Radość i siła są nierozłączne, a dzięki
nim człowiek jest w stanie sprostać każdemu wyzwaniu.

Radości nie odnajdziemy w rzeczach,


radość możemy znaleźć tylko w sobie
John Templeton Odnaleźć
radość
Jakże piękną drogą radości kroczył Jezus! „To wam powiedzia­
łem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była peł­
307
na” (J 15,11).

Radość to doświadczenie, którego pragnie każdy człowiek. Jak


jednak ją znaleźć? Jej zaczyn jest w nas samych! Kto pragnie iść
drogą, którą szli duchowi mistrzowie, niech idzie drogą radości!
Zadanie to staje się łatwiejsze, kiedy szczerze kocha się ludzi.

Aby promieniować radością i przepełnić życie poczuciem szczęścia,


trzeba najpierw uwierzyć, że zostaliśmy stworzeni po to, aby wieść
szczęśliwe, udane życie. Takie przekonanie z czasem przekształca
się w życiową postawę, czyli sposób odbierania rzeczywistości i re­
agowania na nią. Ten sposób odbierania rzeczywistości pozwala
zrozumieć z kolei, że w różnych osobach, miejscach, rzeczach i sy­
tuacjach drzemią możliwości, które czekają, aż je odkryjemy.

Kiedy Jezus mówił: „Tak niech świeci wasze światło przed ludź­
mi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego,
który jest w niebie” (Mt 5,16), przypuszczalnie miał na myśli
okazywanie radości ducha. Charles Fillmore uważał, że „dla
każdego człowieka życie powinno być podróżą pełną radości”.
Czyż takie słowa nie brzmią jak deklaracja naiwnego optymisty,
jeśli pomyśli się o ogromie bólu, cierpienia, nędzy oraz o niezli­
czonych osobistych i światowych konfliktach? Otóż nie — stwier­
dzenie Fillmore’a wyraża samą istotę prawdy.

Radość nie jest zawarta w przedmiotach świata zewnętrzne­


go ani w zewnętrznych doświadczeniach. Źródłem radości jest
ludzka świadomość. Każdy nosi w sobie zalążek ogromnej ra­
dości i każdy może wydać ją na świat w każdej chwili. Radość to
ten niewielki płomień ducha, który można stłumić, ale nie da się
go całkowicie zgasić.

Odnaleźć Kiedy dążymy do szczęścia, ono nam umyka;


radość kiedy szczęście dajemy, ono do nas powraca
John Templeton
308
Gdy uznajemy, że jesteśmy wyjątkowi, inicjujemy przepływ do­
bra w swoim życiu. Następnie musimy poczuć się w samoocenie
na tyle pewnie, aby odnajdywać i doceniać tę samą wyjątkowość
i różnorodność w innych ludziach.
Trzeba mieć świadomość potęgi słów. Pozytywne, czułe słowa
mogą być najwspanialszym darem. Szukajcie szczerze wyjąt­
kowych talentów u ludzi, których spotykacie, a następnie opo­
wiedzcie im o dobru, jakie dostrzegliście. Kiedy trzeba, doda-
wajcie otuchy. Przypominajcie miłe chwile sukcesów, radości
i zwycięstw. Wyrażajcie uznanie i akceptację. Nie wahajcie się
mówić „Kocham cię”.

Hojnie udzielajcie przebaczenia. Nauczcie się mówić „Przepra­


szam”, kiedy to konieczne. Nieważne, kto ma rację, a kto nie.
Szczere przeprosiny to dar, który przynosi poczucie szczęścia
wszystkim zaangażowanym.

Bądźcie życzliwi. Ludzi można uszczęśliwić na różne sposo­


by: dzwoniąc do przyjaciela, który jest samotny lub ma jakieś
trudności; wysłuchując kogoś, kto potrzebuje się wygadać (nie
udzielając rad); pomagając w pracach domowych lub w zała­
twieniu jakiejś sprawy.

Czy pieniądze i dobra materialne mogą być darem wydobytym


z osobistej studni szczęścia? Owszem, jeżeli dajemy je z rado­
ścią. Dzielenie się z potrzebującymi pomnaża szczęście, jeśli
działamy ze szlachetnych pobudek. Motywacją do dawania po­
winna być chęć dzielenia się lub złagodzenia cierpienia drugiego
człowieka, a nie oddawanie czci źle rozumianej dobroczynności,
chęć znalezienia się na pierwszych stronach gazet czy skorzysta­
nia z ulgi podatkowej.

Odnaleźć
radość

309
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY

Realizacja marzeń

Zaprzęgnij swój wóz do gwiazdy!


Ralph Waldo Emerson

ewna młoda kobieta, która niedawno z wyróżnieniem


ukończyła dobrą uczelnię, chciała pisać powieści, ale jej
pomysły nie wychodziły poza formę opowiadania. Myśl
o realizacji tak ambitnego projektu jak powieść była przytłacza­
jąca. W końcu zwierzyła się ze swoich wątpliwości przyjacielo­
wi. Poradził jej, aby spojrzała na swoją pracę z szerszej perspek­
tywy i naszkicowała fabuły kilku powieści opowiadających hi­
storie bohaterów, którzy żyli w jej wyobraźni. Zasugerował też,
aby opracowała zarys planu realizacji książek przewidziany na
lata, a może nawet na całe życie.

Pisarka zastosowała się do tych rad i naszkicowała różne sce­


nariusze zdarzeń, w których brały udział główne postaci, a jed­
nocześnie zaplanowała wzajemne łączenie się różnych wątków.
Realizacja
Opracowała też plan ukazywania się poszczególnych powieści.
marzeń
W ten sposób powstał projekt ekscytującej, udanej kariery. Kie­
dy skończyła układanie planu, umiała już umieścić swoją pracę 311
w szerszym kontekście i wiedziała, od czego powinna zacząć.
W głowie miała jasny plan pierwszej powieści. Zabrała się więc
do pisania. Kiedy ukazała się jej pierwsza książka, prace nad
drugą były już bardzo zaawansowane.
Dzięki mądremu przyjacielowi młoda kobieta uświadomiła so­
bie, że problemem nie są jej pisarskie zdolności, lecz ograniczo­
na wizja samej siebie i swojego potencjału. Spojrzenie z szerszej
perspektywy pozwoliło zrealizować pragnienia jej serca, a w re­
zultacie zaowocowało bogatą, pełną radości karierą zawodową.

W książce Longeuity Factor (Czynnik długowieczności) Lydia


Bronte opisuje dalekosiężną wizję Millicent Fenwick. U szczytu
kariery, kiedy wybrano ją do Izby Reprezentantów Stanów Zjed­
noczonych, Fenwick była tuż przed swoimi sześćdziesiątymi pią­
tymi urodzinami. Urodziła się i wychowała w stanie New Jer­
sey. W roku 1929, kiedy miała dziewiętnaście lat, wyszła za mąż
i założyła rodzinę. Z pewnością wydawało jej się, że — podobnie
jak matka - będzie wiodła wygodne życie gospodyni domowej.
Małżeństwo było jednak nieudane. Po trzydziestce była rozwód­
ką bez kariery zawodowej i wykształcenia (nawet nie skończyła
studiów), która miała dwójkę dzieci i ogromne długi zaciągnięte
przez byłego męża.

Desperacja i poczucie odpowiedzialności skłoniły ją do zwróce­


nie się o pomoc do znajomego, który skontaktował ją z pracow­
nikiem magazynu „Vogue”. Wkrótce zaczęła dla nich pracować.
Wówczas napisała Vogue’s Boof^ of Etiquette (Poradnik etykiety
czasopisma „Vogue”) - książkę, która zdobyła znaczną popular­
ność. W międzyczasie stopniowo spłacała zobowiązania finanso­
we z małżeństwa i opłacała edukację dzieci.

W okresie pracy dla czasopisma „Vogue” coraz częściej angażo­


wała się też w działalność publiczną. Kiedy dzieci wyprowadziły
Realizacja
się z domu, wróciła do New Jersey. Zaproszono ją do lokalnego
marzeń
Komitetu do spraw Rekreacji, który prężnie się rozwijał pod jej

312 kierownictwem. Wtedy ktoś zasugerował, że powinna ubiegać się


o stanowisko radnej. Początkowo miała wątpliwości, ale ku swoje­
mu zaskoczeniu wygrała wybory! Sukces zachęcił ją do ubiegania
się o wyższe stanowiska. W 1974 roku weszła do Izby Reprezen­
tantów, gdzie przez cztery kadencje aktywnie zaznaczała swoją
obecność. W 1982 roku postanowiła starać się o miejsce w senacie
USA. Chociaż tym razem kampania zakończyła się niepowodze­
niem, w kolejnym roku Fenwick została mianowana ambasado­
rem Stanów Zjednoczonych przy Komisji ONZ do spraw Wyży­
wienia i Rolnictwa, która ma siedzibę w Rzymie.

Powinniśmy brać przykład z Millicent Fenwick i stawiać sobie


wysokie cele. Ambicja pomaga wytrwać na drodze prowadzą­
cej do sukcesu, która bywa bardzo długa. Niejedna ze znanych
gwiazd świata rozrywki wiele lat przepracowała w jakimś urzę­
dzie lub restauracji, czekając, aż nadarzy się okazja wyrażenia
talentu. Również znani biznesmeni często musieli wypróbować
wiele pomysłów i pokonać niejedną chwilę zwątpienia, zanim
wpadli na pomysł, który zapewnił im sukces. Innowacje zmie­
niające życie ludzi też były kiedyś jedynie marzeniem wynalaz­
cy, który zapewne nie jeden raz utknął w pozornie ślepym zauł­
ku i przypuszczalnie spotykał się ze sceptycznym nastawieniem
krewnych i przyjaciół.

Wszystkie te osoby — gwiazdy, biznesmeni i wynalazcy - miały


jedną cechę wspólną: aby zrealizować marzenia, ambicje i pla­
ny indywidualnego rozwoju, potrafiły spojrzeć na swoje życie
z szerszej perspektywy. Uwierzyły w siebie i dążyły do tego, co
dla nich najlepsze.

Ceną za wielkość jest odpowiedzialność


Winston Churchill
Realizacja
marzeń
Kto chce dokonywać wielkich rzeczy, musi najpierw wziąć od- ----------------
powiedzialność za drobne sprawy, z którymi styka się na co 313
dzień. Uczeń, który nie odrabia pracy domowej lub nie angażu­
je się w naukę w szkole, nie wykształci zdolności potrzebnych
do osiągnięcia sukcesu w dorosłym życiu. Młody człowiek, który
nie potrafi okazywać troski i zachowywać się odpowiedzialnie
w relacjach z rodziną i znajomymi, często nie sprawdza się w naj­
ważniejszych związkach — zarówno o charakterze osobistym,
jak i zawodowym. Nawet najlepsze przedsięwzięcie może się
nie powieść, jeżeli nie zadba się o należyte prowadzenie księgo­
wości i dokładne wykonywanie innych obowiązków.

Jak oceniacie swoje możliwości w tym momencie życia? Reali­


zacja wytyczonego celu wymaga podjęcia określonych kroków.
Przede wszystkim trzeba zastanowić się, co powstrzymuje was
od upragnionego postępu. Udzielcie szczerej odpowiedzi na
przedstawione niżej pytania i zapiszcie je w dzienniku, aby póź­
niej głębiej się nad nimi zastanowić.
Ą- Czy często użalacie się nad sobą?
Czy długo się wahacie przed wprowadzeniem zmian w życiu?
☆ Czy brak wam wiary, że jesteście w stanie osiągnąć wielkie
rzeczy?
☆ Czy boicie się, co powiedzą ludzie, jeżeli opuścicie ścieżkę,
którą sami sobie wytyczyliście?

Jeżeli na którekolwiek z powyższych pytań odpowiedzieliście


twierdząco, może to oznaczać, że jakiś nawyk paraliżuje was
i blokuje wam drogę do sukcesu. Wspaniałym sposobem na tego
rodzaju zawalidrogi są wzięcie odpowiedzialności za swoje ży­
cie i umiejętność dziękowania za już otrzymane łaski. Dostrze­
ganie codziennych błogosławieństw to ważna umiejętność. Nie
można bowiem jednocześnie okazywać wdzięczności za to, co
się ma, i czuć, że jest się czegoś pozbawionym. Uwolnijcie się od
Realizacja więzów, które sami sobie narzucacie, i weźcie pełną odpowie­
marzeń dzialność za swoje życie.

314 Odpowiedzialność wzmacnia pewność siebie, a pewność siebie


podnosi atrakcyjność człowieka. A co najważniejsze — im moc­
niejsza wiara w siebie, tym więcej energii potrzebnej do przycią­
gania dobrych rzeczy. Austriacki psychoterapeuta Viktor Franki
powiedział kiedyś, że na Zachodnim Wybrzeżu Stanów Zjedno-
czonych powinna stanąć „statua odpowiedzialności”, która była­
by przeciwwagą dla Statui Wolności na Wybrzeżu Wschodnim.
Być może jeszcze lepszym rozwiązaniem byłoby wzniesienie
dwóch statui na obydwu brzegach. Ludzie, którzy nieustannie
powołują się na prawo do wolności, muszą zrozumieć, że nieod­
powiedzialne czyny nie dają większej wolności, a wręcz krępują
możliwość działania. Oto kolejne prawo życia: „Aby korzystać
z wolności, trzeba umieć przyjąć odpowiedzialność”.

Wyścig wygrywa się dzięki opanowaniu


Autor nieznany

Czy potraficie sobie wyobrazić, jak wyglądało życie w świecie,


w którym podróż przez Atlantyk zajmowała co najmniej mie­
siąc? W którym na list przekazywany pocztą konną z Nowego
Jorku do San Fancisco trzeba było czekać kilka miesięcy? W któ­
rym aby kupić nową parę butów, trzeba było przebyć sporą od­
ległość po wyboistej, piaszczystej drodze? Osobie żyjącej w cza­
sach poczty elektronicznej, smsów i wszechobecnych supermar­
ketów prawdopodobnie trudno zrozumieć powolne tempo życia
w XIX wieku. Dzięki technologicznym nowinkom obecnie nie­
mal wszystko możemy załatwić w jednej chwili.

Możliwość szybkiego działania okazuje się przydatna. Szybkość


to jednak nie wszystko. W dłuższej perspektywie osiągnięcie
sukcesu zależy przede wszystkim od tego, czy uda się w pełni
wykorzystać to, czym dysponujemy. Realizacja
marzeń
Czy czasami zazdrościcie ludziom, którym pozornie wszyst- ----------------
ko przychodzi bez trudu? Mają pieniądze, aparycję, talent, 315
znajomości i szybko zmierzają do sukcesu, podczas gdy wy
wleczecie się przez życie, z trudem wykonując krok za kro­
kiem. Pamiętajcie, że nie liczy się to, co macie, lecz to, co zro­
bicie z tym, co macie. Perspektywa natychmiastowego sukcesu
wydaje się kusząca, historia ludzkości dowodzi jednak, że na
dłuższą metę trwały postęp osiąga się, idąc do przodu „powoli
i wytrwale”. Chiński uczony Cheng Yi powiedział: „Człowiek,
który koncentruje się na jednej rzeczy i nie rezygnuje z niej
(...) posiądzie wielką moc”. Kto chce postawić na zwycięzcę
we współczesnym, pędzącym do przodu świecie, musi pamię­
tać o prawie życia, zgodnie z którym wyścig wygrywa się dzięki
wytrwałości i opanowaniu.

Umysł jest jak spadochron -


spełnia swoją funkcję tylko wtedy, gdy jest otwarty
Dick Sutphen*1

Zamknięty umysł może zaważyć na losach człowieka. Bill i John


— dwaj uczniowie ostatniej klasy szkoły średniej — zostali zapro­
szeni na dzień otwarty organizowany przez uczelnię, do której
zamierzali się dostać. Przyłączyli się do grupy studentów oma­
wiających zagadnienia z fizyki. Bill włączył się do dyskusji, wy­
powiadając się z pewnością siebie, chociaż miał tylko powierz­
chowną wiedzę na temat fizyki. John również nie był orłem w tej
dziedzinie, ale uważnie przysłuchiwał się dyskusji o strukturach
atomu i pochodzeniu wszechświata. Od razu zdał sobie sprawę,
że jego wyobrażenia różniły się od opinii studentów biorących
udział w dyskusji. I wynikały z braku wiedzy.

Bill, który zachowywał się tak, jakby pozjadał wszystkie rozumy,


Realizacja a jego ignorancja wyszła na jaw, po powrocie do domu oznajmił
marzeń rodzicom, że nie wybiera się na „tę głupią uczelnię”. Tymcza­
sem John przeczytał, co tylko mógł, na temat fizyki. Chociaż nie
316 była to główna dziedzina jego zainteresowań, zdał sobie sprawę,
że po prostu nie rozumiał jej zasad. Zrobił więc wszystko, aby

1 Autor bestsellerów na temat technik motywacyjnych, specjalista od hipno­


zy — przyp. tłum.
je poznać. Dodatkowo zgłębił jeszcze książkę poleconą przez
szkolnego bibliotekarza. Ostatecznie zapisał się na tę uczelnię
i ukończył ją jako jeden z najlepszych studentów na roku.

Oczywiście, nie należy porzucać wartości i pomysłów, które z ja­


kiegoś powodu uważamy za słuszne. Trzeba jednak nieustannie
uczyć się i dbać o rozwój intelektualny. Ciasnota umysłu to naj­
prostsza droga do ciasnoty życia. Słuchajmy ludzi, którzy mają
większą wiedzę niż my, i nie bójmy się zadawać pytań.

Zastanówmy się teraz nad porównaniem do spadochronu, które


posłużyło za tytuł tego eseju. Spadochrony używane do skoków
z samolotu są wyposażone w mały spadachron pomocniczy, któ­
ry otwiera się pierwszy i służy do uruchamiania większego spa­
dochronu, ciasno spakowanego w plecaku. Pociągając specjalną
rączkę, skoczek napełnia powietrzem spadochron pomocniczy,
który dostarcza energii początkowej potrzebnej do wyciągnięcia
ciasno złożonego spadochronu z jego opakowania.

Ludzki umysł przypomina spadochron — nie zadziała, dopóki


go nie otworzymy. Otwarcie ciasno spakowanego spadochronu
umysłu wymaga odwagi. Kiedy jednak otworzymy go na nie­
znane tajemnice, życie roztacza przed nami cudowne widoki.

Zamknięty umysł to stracone możliwości, ponieważ oznacza


brak działania zamiast rozwoju. Jednym z najważniejszych ce­
lów tej książki jest zachęcenie czytelników do otwarcia się na
radości i cuda życia. Mam szczerą nadzieję, że podejmiecie wy­
zwanie i do końca swoich dni będziecie dążyć do rozwoju istnie­
Realizacja
jącego w was ducha.
marzeń
Wielkie umysły, dzięki którym ludzkość wzbogaciła się o różne
wynalazki i odkrycia, najczęściej cechują otwartość i chęć zada­
317
wania pytań.

Ross Bagdasarian, twórca animowanego zespołu muzycznego


Alvin i Wiewiórki, wpadł na pomysł „zaangażowania ” wiewiórek,
kiedy omal nie przejechał takiego stworzenia na wiejskiej dro­
dze. Członkom swojego zespołu nadał imiona kierowników ich
pierwszej wytwórni muzycznej: Alvin, Simon i Theodore.

W 1950 roku Frank McNamara jadł wykwintny posiłek w dro­


giej restauracji w Nowym Jorku. Kiedy podawano deser, zorien­
tował się, że nie ma przy sobie gotówki. Zawstydzony zadzwonił
do żony, aby przyszła zapłacić rachunek. Niedługo potem wziął
pożyczkę w wysokości dziesięciu tysięcy dolarów i założył firmę
Diner s Club — pierwszego wystawcę kart kredytowych honoro­
wanych w restauracjach.

Josepha Manona Haggara, założyciela firmy Haggar Company


produkującej męskie ubrania, zainspirował pomysł linii produk­
cyjnej i produkcji masowej Henry’ego Forda. Wykorzystując ma­
teriał na garnitur zamiast dżinsu, Haggar stworzył nowy rodzaj
spodni, dzięki którym zawojował rynek.

Ludzki umysł to ośrodek kreatywności. Jeżeli człowiek jest


otwarty na przyjęcie nowych pomysłów, może dokonać rzeczy
zadziwiających.

Fortuna puka do drzwi ludzi przygotowanych na jej przyjście


Autor nieznany

Na początku drugiego roku studiów Dean zastanawiał się nad


karierą nauczyciela. Zorganizował więc zajęcia ze swoim dorad­
Realizacja cą i wykładowcami z wydziału pedagogicznego, aby zaplano­
marzeń
wać tok studiów na kolejne trzy lata. Poradzono mu, by starał się
o uzyskanie tytułu magistra, a może nawet doktora. Dean jed­
318
nak zdawał sobie sprawę, że wielu wartościowych rzeczy można
się nauczyć poza wykładami, dlatego pomyślał też o ponadpro-
gramowych zajęciach i pracy w niepełnym wymiarze, aby jak
najlepiej przygotować się do wybranej kariery.
Został aktywnym członkiem Stowarzyszenia Studentów Pedago­
giki. Uczestniczył też w innych zajęciach dla studentów tego wy­
działu, zastanawiał się natomiast, czy praca sprzedawcy w domu
towarowym może przydać mu się w karierze nauczyciela.

Dean lubił swoją pracę, a szef popierał jego chęć zdobywania


wykształcenia. Ustalił takie godziny pracy, aby Dean mógł zaro­
bić, ale jednocześnie, aby miał czas na naukę. Dzięki tej pracy
mógł też kupować buty i ubrania po obniżonej cenie. Zarabiał
tyle, ile na ogół dostawało się za pracę w niepełnym wymiarze
godzin. Chłopak doszedł jednak do wniosku, że wsparcie praco­
dawcy ma ogromne znaczenie, chociaż charakter pracy nie miał
wiele wspólnego z jego życiowymi celami.

Dean zastanawiał się, czy w ramach pracy mógłby robić coś,


co wspomagałoby rozwój jego zawodowej kariery. Zauważył,
że nowo przyjmowane osoby nie potrafiły wykorzystać tych
chwil, w których akurat nie obsługiwały klientów. Wiedział
z doświadczenia, że właściciel wprawdzie dbał o szkolenia
pracowników, jednak miał też wiele innych zajęć. Nowi eks­
pedienci byli więc pozostawieni sami sobie. Dean sporządził
listę spraw, które mogły okazać się przydatne dla osób rozpo­
czynających pracę. Zapisywał pytania zadawane przez nowych
pracowników i uważnie przysłuchiwał się, w jaki sposób obsłu­
gują klientów.

W kilka tygodni zapełnił notatkami wiele stron. Zdał sobie spra­


wę, że ma gotowy zarys podręcznika dla sprzedawców. Poka­
zał go pracodawcy, prosząc o sugestie i uwagi. Zaproponował,
Realizacja
że napisze podręcznik, który będzie można wydrukować i roz­
marzeń
dawać nowym pracownikom. Właściciel z entuzjazmem przy­
stał na plan Deana i dał mu podwyżkę. Trzy lata później, kie­ 319
dy Dean zdawał na studia, szczere rekomendacje pracodawcy
były czynnikiem, który zadecydował o przyznaniu mu wysokie­
go stypendium przez uniwersytet znany z najwyższego poziomu
w dziedzinie edukacji biznesowej. Powodzenie Deana nie wynikło
z przychylności losu, jak uważało wielu jego kolegów. Było owo­
cem wykorzystywania zainteresowań, umiejętności i energii
w każdym aspekcie życia. Dean użył wszystkich dostępnych mu
środków i dostał szansę odniesienia sukcesu.

Trzeba być przygotowanym nawet do pozornie błahych zda­


rzeń. Jeżeli naprawdę zechcemy przyglądać się światu, okazje do
pogłębiania wiedzy same rzucą się nam w oczy. Niemal każda
chwila jest szansą do rozwoju i pogłębiania wiedzy.

Przed człowiekiem, który potrafi wyrażać własną wolę,


otwiera się wiele zamkniętych drzwi
Seyyed Hossein Nasr

Rodzina Paula od trzech pokoleń z powodzeniem hodowała by­


dło na ranczu w stanie Montana. Podobnie jak krewni i sąsie-
dzi, Paul kochał ziemię i zwierzęta. Podchodził z szacunkiem
do farmerskiego stylu życia i zakładał — podobnie jak inni — że
pójdzie w ślady swoich przodków. Studiował na wydziale agro­
biznesu na pobliskiej uczelni, a w okresach wakacyjnych praco­
wał na ranczu.

Kiedy jednak ukończył na uczelni kurs nurkowania, poczuł po­


ciąg do czegoś zupełnie innego. Do tej pory jego doświadczenia
z pływaniem pod wodą ograniczały się do głębin basenu, muli-
stej rzeki oraz jednej grupowej wycieczki nad ocean. Na kursie
prawdziwym wyzwaniem okazała się konieczność przepłynięcia
Realizacja jednej mili, ponieważ Paul wcześniej nie uczył się pływać. Mu-
marzeń siał więc brać dodatkowe lekcje pływania i codziennie biegać (co
nie należało do jego ulubionych zajęć), aby osiągnąć odpowied­
320 nią wytrzymałość fizyczną.

Do najszczęśliwszych wspomnień z dzieciństwa Paula należały


chwile, kiedy oglądał podwodny świat pokazywany w telewizyj­
nych programach Jacques’a Cousteau. Odnosiło się wrażenie,
że francuski oceanograf lepiej czuje się pod wodą niż na lądzie.
Wynalazki Cousteau i jego wkład w eksplorację podwodnej
przestrzeni wzbudzały wielkie zainteresowanie Paula. Coraz
częściej myślał o tym fascynującym świecie. Czytał wszystko, co
tylko było dostępne, i zamawiał kolejne książki, aby zaspokoić
rosnącą ciekawość. Marzył o badaniu raf koralowych i odkrywa­
niu egzotycznych gatunków ryb. Mówił o morzu z zachwytem
i z coraz większą znajomością tematu. Pragnienie zbadania tro­
pikalnych wód skłoniło go do przeznaczenia oszczędności na
wyjazd na Kajmany w okresie wiosennej przerwy. Przygoda ta
miała otworzyć przed nim piękny, nieznany świat.

Krewni byli przekonani, że fascynacja morzem to tylko chwilo­


we zainteresowanie, które po pewnym czasie minie, jak wcześ­
niej przemijały inne pasje. Kiedy jednak Paul zaczął przeglądać
oferty szkół nurkowania w całym kraju, zmartwili się. Ten ob­
szar zainteresowań Paula nie miał nic wspólnego z ich światem,
dlatego podawali w wątpliwość jego praktyczne walory. Bardzo
kochali Paula, ale jego zajęcie uważali za wybryk fantazji i stra­
tę pieniędzy. Paul z kolei bardzo kochał i szanował rodziców
i, jak większości młodym ludziom, zależało mu na ich aproba­
cie. Konflikt między powołaniem a życzeniami rodziny był dla
niego źródłem bólu. Poza tym szkoły nurkowania znajdowały
się daleko od rodzinnego domu i chłopak zdawał sobie sprawę,
że jeżeli wyjedzie, będzie tęsknił.

W końcu podjął decyzję. Wysłał zgłoszenie do szkoły, która jego


zdaniem była najbardziej odpowiednia. Czesne było wysokie,
Realizacja
ale Paul od długiego czasu wykonywał ciężką, niewdzięczną
marzeń
pracę. Zył skromnie i odkładał pieniądze. Ponieważ mało kto
rozumiał i popierał jego starania, zdawał sobie sprawę, że ma 321
opinię „odmieńca”. Czas upływał. Paul musiał pogodzić się
z wieloma opóźnieniami i niepowodzeniami. Czasami realiza­
cja marzenia wydawała się tak odległa, że zastanawiał się, czy
życiowe okoliczności nie podpowiadały mu, iż powinien zrezyg-
nować i zająć się czymś bardziej „życiowym”. Wiedział jednak
dobrze, czego chce, i wytrwał w swoim postanowieniu.

Do szkoły dostał się trzy lata później. Zgłosił się sam i ukończył
ją z najlepszym wynikiem, dzięki czemu zarekomendowano go
do pracy w kurorcie dla nurków na Bahamach. Zdobył tam cen­
ne doświadczenia, a po powrocie zaproponowano mu posadę
instruktora w szkole, w której niedawno się uczył. Dzięki ko­
lejnym szkoleniom uzyskał kwalifikacje do kształcenia instruk­
torów. Odkrył też w sobie zamiłowanie do naukowego aspektu
swojej pracy, co otworzyło przed nim kolejne możliwości.

Sukcesy Paula stawały się źródłem następnych sukcesów. Obecnie


ma opinię jednego z najlepszych fachowców w swojej dziedzinie.
Jest nie tylko wziętym nauczycielem, lecz również pisze artykuły
do gazet, jest współwłaścicielem sklepu ze sprzętem do nurkowa­
nia, bierze udział w targach, spełnia się również jako fotograf pod­
wodnych przestrzeni. Spotyka się z ludźmi z całego świata. Wie,
że może pojechać, gdzie tylko zechce, a praca i zawierane zna­
jomości dają mu wiele radości. Rodzina jest dumna z osiągnięć
Paula, a on z przyjemnością wraca do rodzinnego domu. Może
i jest odmieńcem, ale jednocześnie jest najbardziej interesującym
człowiekiem, jakiego znają — i jednym z najszczęśliwszych!

Historia Paula doskonale pokazuje, co dzieje się, kiedy człowiek


słucha wewnętrznego głosu, decyduje, co chce robić, i dąży do
celu najlepiej, jak potrafi. Paul skupiał myśli na jednym źródle
siły. Przywodzi to na myśl przepuszczanie promieni słońca przez
szkło powiększające, aby rozpalić ogień. Nawet przeciwności losu
Realizacja
marzeń mogą dawać siłę potrzebną do ich przezwyciężenia. Zastanówcie
się, czy macie siłę poświęcić się jakiejś czynności, czy też macie
322 słabą wolę. Tam, gdzie jest siła woli, jest też sposób działania!
Koniec jest zawsze początkiem czegoś nowego
Susan Hayward

W przyrodzie niemal wszystko dzieje się cyklicznie. Ziemia ob­


raca się wokół własnej osi w cyklu dziennym. Księżyc okrąża
Ziemię w ciągu miesiąca, Ziemia okrąża Słońce w ciągu roku.
Podczas czterech pór roku występują okresy zimne, następnie
ciepłe i znowu zimne. Rośliny i zwierzęta cyklicznie przechodzą
od etapu uśpienia do okresu aktywności, aby z nadejściem kolej­
nej zimy znowu zapaść w sen. Każdego dnia powtarza się cykl
przypływu i odpływu morza. Słońce zachodzi na koniec dnia,
aby rano ponownie wzejść. Kończy się zima, zaczyna wiosna.
I tak to się toczy. Każdy początek ma swój koniec, a koniec zwia­
stuje początek czegoś nowego — życie wyłania się ze śmierci.

Kofi Awoonor, pisarz z Ghany, stwierdził kiedyś: „W początkach


ludzkiego życia mieści się jego koniec”. W życiu człowieka rów­
nież da się wyróżnić określone pory i cykle. Każdy etap życia ma
początek i koniec, po którym znowu następuje początek. Kiedy
kończy się dzieciństwo, zaczyna się okres dorastania; po okre­
sie dorastania przychodzi wiek dorosły; młodzi dorośli wchodzą
w wiek średni, a ludzie w średnim wieku się starzeją.

Na ogół lubimy początki i cieszymy się, że pojawia się coś nowego.


Staramy się więc opóźnić nadejście końca. Strach przed końcem
w znacznej mierze wynika z nieświadomości, że człowiek jest ele­
mentem natury. Bardzo często koniec nie sprawia nam radości,
ponieważ zapominamy, że zawsze zawiera on zalążek początku.
Zakończenia mogłyby mieć mniej bolesny charakter, gdybyśmy Realizacja
marzeń
nie starali się ich unikać i gdybyśmy nauczyli się traktować upływ
czasu jako naturalny proces. Przecież liście, które rozwijają się na
323
wiosnę, latem osiągają pełnię, jesienią zmieniają barwę, a zimą
opadają z drzew. Myśl, że stanowimy integralną część wielkiego
cyklu przyrody, niesie pocieszenie. A nieodłącznymi elementami
tego cyklu są zmiany.
Leon Martel, autor książki Mastering Change (Jak zapanować
nad procesem zmian), pisze, że współczesny człowiek ma moż­
liwość jednoczesnego komunikowania się ze wszystkimi miesz­
kańcami ziemi. Ktoś kiedyś zwrócił uwagę, że królowa Izabe­
la dowiedziała się o podróży Kolumba po pięciu miesiącach, że
wiadomość o zamordowaniu Lincolna w dwa tygodnie obiegła
Europę, a Neil Armstrong w zaledwie 1,3 sekundy poinformo­
wał cały świat, że człowiek wylądował na Księżycu! Zakończyła
się stara, a zaczęła nowa era komunikacji.

Im wyraźniej zdajemy sobie sprawę, że koniec zawsze jest po­


czątkiem czegoś nowego, tym mniej zależy nam na podtrzymy­
waniu starych idei i postaw. Im słabszy opór przed nowym, tym
mniej bólu sprawia przechodzenie przez kolejne cykle życia.
Boski pierwiastek naszej natury wzywa nas do rozwoju, posze­
rzania horyzontów i doświadczania królestwa niebieskiego. Zy­
cie wymaga zmian. Możemy poddać się jego prądowi i płynąć
w nim swobodnie lub stawiać opór, pozwalając, by strach parali­
żował nasze ruchy. Można pędzić na rowerze w dół ze wzgórza,
ale drogą duszy jest wspinaczka pod górę.

Czy potrafilibyście wczuć się w sytuację gąsienicy? Te stworzenia


mają dziwny zwyczaj owijania się kokonem. Przecież to pewna
śmierć! Jak trudnym zadaniem musi być rezygnacja z jedynego
znanego sposobu życia! Nawet jeżeli polega on na pełzaniu po
ziemi w poszukiwaniu pożywienia. Jeżeli jednak potrafimy za­
ufać, koniec życia w postaci robaka nierozerwalnie związanego
z ziemią może być początkiem życia stworzenia, które dzięki
Realizacja pięknym, kolorowym skrzydłom wzlatuje w niebo.
marzeń
-------------- Zmiana kryje w sobie tę wspaniałą możliwość, że początek no-
324 wego przyniesie nam radość i wolność, jakich dotąd nie znaliśmy.
W znacznej mierze od nas samych zależy, czy tak się rzeczywiś­
cie stanie — od nas zależy, czy będziemy się rozwijać, poddając
się zmianom właściwym poszczególnym cyklom życia. Może­
my wpływać na zewnętrzne zdarzenia, przyjmując odpowiednią
postawę wobec zmian, czyli wobec początków i końców. Każ­
dy koniec możemy uznać za tragedię, którą należy opłakiwać
i przeciwstawiać się jej. Ale możemy też dostrzec w nim począ­
tek- narodziny nowych, większych możliwości. To, co gąsienica
postrzega jako tragedię śmierci, dla motyla jest cudem narodzin.

Rozwój materialny wymaga przedsiębiorców


John Templeton

Mamy szczęście żyć w czasach, w których każdy może doświad­


czyć wolności bycia przedsiębiorcą, jeżeli tylko tego pragnie
i odważnie podejmie odpowiednie działania. A postęp potrzebu­
je przedsiębiorców. Jeżeli mamy gotowy plan działania, począt­
ki mogą okazać się dość łatwe. Nietrudno zrozumieć, na czym
polega wartość jasno wytyczonego planu. Dzięki niemu nie tra­
cimy cennego czasu. Poświęcenie energii na realizację celu oraz
ciężka praca pozwalają urzeczywistnić marzenia. Harlow Her­
bert Curtice, producent samochodów, radził:

Za każdym razem lepiej wykonujcie swoją pracę. Wykonujcie ją


lepiej niż ktokolwiek inny. Wykonujcie ją lepiej niż to koniecz­
ne. Nie pozwólcie, by ktokolwiek przeszkodził wam w realizacji
trudnego zadania. Wiem, że to staroświeckie rady. Jednak właś­
nie dzięki nim powstał świat.

Psychiatra Beran Wolfe ujął to następująco:

Spójrzcie na człowieka szczęśliwego. Z pewnością właśnie bu­ Realizacja


duje łódź, komponuje symfonię, udziela nauk synowi, hodu­ marzeń
je dalie lub szuka jaj dinozaurów na pustyni Gobi. Nie szuka
szczęścia tak, jakby to była spinka do kołnierza, która potoczy­ 325
ła się pod kaloryfer. Szczęście nie jest dla niego celem samym
w sobie. Rozumie bowiem, że szczęście przychodzi do niego,
kiedy „żyje pełnią życia”, po brzegi wypełniając zajęciami dwa­
dzieścia cztery godziny każdego dnia.
„Zycie życiem” to fundament realizacji wszystkich marzeń.
Mamy w sobie bezkresny ocean możliwości. Są w nim intui­
cja, zdolność przewidywania, siła, odwaga, wiara, wolność oraz
zdolność do akceptowania i wykorzystywania nadarzających się
okazji. Możemy wykazać się kreatywnością w sytuacjach, w któ­
rych się znajdujemy, w relacjach, które nawiązujemy, i w oko­
licznościach, w których przyszło nam żyć!

Pragnienia dobierajcie starannie, rozważajcie je w myślach


i podczas modlitwy. Upewnijcie się, że warto poświęcić im ener­
gię, czas, zdolności oraz że mogą być błogosławieństwem dla in­
nych. Wiedzcie, co chcecie osiągnąć, i zaplanujcie, jak zrealizo­
wać wasz cel - krok po kroku, dzień po dniu. Zacznijcie na linii
startu i postarajcie się dotrzeć do mety. Jeżeli zachowacie otwar­
tość, z pewnością odszukacie potrzebne wam środki.

Co musi zrobić człowiek, który chce zostać wynalazcą? Przede


wszystkim musi rozpoznać w sobie moc twórczego myślenia. Na­
stępnie powinien wykazać chęć do przeprowadzania nowych do­
świadczeń, odkrywania nowych obszarów wiedzy, które poszerzą
zakres jego działań. Otwarta postawa sprzyja pogłębianiu wiedzy
o świecie, a szczerość i kreatywność rozwijają przedsiębiorczość.
Ludzie skazani na sukces rozumieją, jak ważna jest wiara w sie­
bie, ponieważ wiedzą, że granice istnieją tylko w nich samych.
W Ewangelii według św. Łukasza Jezus mówi: „Królestwo Boże
nie przyjdzie w sposób dostrzegalny (...). Oto bowiem królestwo
Boże pośród was jest” (Łk 17,20-21). Oto granice, do których po­
winniśmy docierać: wewnętrzne granice naszej boskiej natury.

Rozwój dokonuje się dzięki pracowitości i wytrwałości


John Templeton

Jednym z podstawowych warunków osiągnięcia sukcesu — tak


w biznesie, jak i w innych dziedzinach życia — jest wytrwałość.
Ludzie często postanawiają, że będą regularnie ćwiczyć, zrzucą
wagę, więcej czasu poświęcą najbliższym i będą się zdrowiej od­
żywiać. Często jednak tego rodzaju postanowienia idą w zapo­
mnienie, ponieważ nie potrafimy wytrwale dążyć do celu. Wiele
czasu poświęcamy zainteresowaniom, które dają przyjemność,
zaniedbując długoterminowe priorytety.

Chiński mędrzec Laozi opisał zasady dobrego życia, które od­


krył po wielu latach medytacji i wnikliwej obserwacji rzeczywi­
stości. Swojemu dziełu nadał tytuł Tao Te Ching, który można
przetłumaczyć jako Zasada działania wszechświata. Znajdziemy
w niej wiele spostrzeżeń dotyczących pracowitości i wytrwa­
łości. Jednym z nich jest opis „efektu domina”:

Kto chce pozytywnie wpływać na świat, niech najpierw uporząd­


kuje swoje życie. Niech podporządkuje swoje istnienie jedynej za­
sadzie, aby jego działanie było dobre i przynosiło korzyści. Wów­
czas zyska szacunek i cieszyć się będzie znacznymi wpływami.
Zachowanie jednego człowieka oddziałuje na innych jak klo­
cek domina, który upadając, rozpoczyna reakcję łańcuchową.
Wszystko oddziałuje na wszystko. Potężni ludzie mają potężne
wpływy.
Jeżeli prowadzisz dobre życie, masz dobry wpływ na rodzinę.
Szczęśliwa rodzina ma dobry wpływ na wspólnotę.
Dobrze funkcjonująca wspólnota ma dobry wpływ na naród.
Silny naród oddziałuje na losy świata.
Jeżeli w twoim świecie panuje harmonia, wywiera wpływ na
cały wszechświat.
Każdy z nas jest pierwszym klockiem wywołującym efekt do­
Realizacja
mina. Trzeba zatem mieć pewność, że nasze oddziaływanie jest marzeń
zarówno silne, jak i dobre.
327
Czy takie „szersze ujęcie” jest dla was natchnieniem do cięż­
kiej pracy i wytrwałości? Aby doświadczyć wspaniałego uczu­
cia spełnienia, które daje realizacja wytyczonych celów, trzeba
nauczyć się, jak wytrwać mimo trudności. Nie poddawajcie się!
Każdego z was stać na zadziwiające postępy na drodze do re­
alizacji marzeń. Jeżeli naprawdę chcecie wykorzystywać swój
potencjał, powinniście podejmować zobowiązania i nauczyć się
wytrwałości. Musicie ostro finiszować w wyścigu życia.

Wytrwałość odróżnia sukces od porażki


Autor nieznany

Wyobraźcie sobie, że cel, który pragniecie osiągnąć, znajduje się


na szczycie stromej, trudno dostępnej góry. Wyobraźcie sobie
też, że w chwili, kiedy właśnie ruszacie w drogę, ktoś umiesz­
cza wam na plecach ciężki kamień. Co czujecie, kiedy wspinacie
się pod górę? Ekscytację? Zmęczenie? Frustrację? Jeżeli nie uda
wam się dotrzeć do celu za pierwszym lub choćby za drugim ra­
zem, skąd weźmiecie siły, by iść dalej?

Odpowiadając na powyższe pytanie, zapewne wymienicie wiele


różnych cech charakteru. Z pewnością jednak jedną z nich bę­
dzie wytrwałość. Wytrwałość to zdolność nieustępliwego dąże­
nia do celu, niestrudzonego wyznawania określonych poglądów
lub konsekwentnego realizowania zadania mimo napotykanych
przeszkód i mimo zniechęcenia. Trudności i frustracje związane
z usuwaniem przeszkód z drogi prowadzącej do wyznaczonych
celów wywołują chęć porzucenia zadania, którego się podjęli­
śmy. Wytrwałość to wewnętrzny głos, który nieustannie przypo­
Realizacja mina: „Nie udało się za pierwszym razem? Spróbuj jeszcze raz.
marzeń I jeszcze raz”.

328 Czasami trzeba wielokrotnie ponawiać próby, które za każdym


razem przybliżają do upragnionego celu, a jednocześnie uła­
twiają realizację innych zamierzeń. Może się na przykład oka­
zać, że zmieniamy kierunek obranej drogi lub osiągamy większe
dobro, którego początkowo nie planowaliśmy.
George Washington Carver, który urodził się około 1864 roku,
miał marzenie —chciał użyźnić wyjałowione ziemie południowej
części Stanów Zjednoczonych. Wytrwale zdobywał wykształce­
nie, co w tamtych czasach było niezwykle trudne — szczególnie
dla Afroamerykanina. Nie poddawał się jednak i w 1896 roku
uzyskał tytuł magistra na uniwersytecie w stanie Iowa. Po pew­
nym czasie udało mu się nakłonić rolników z południa USA, aby
zrezygnowali z hodowli bawełny i zaczęli uprawiać użyźniające
glebę orzechy i słodkie ziemniaki. Wkrótce odkrył ponad 300
nowych sposobów zastosowania orzecha ziemnego, przyczynia­
jąc się do powstania stabilnego rynku tej rośliny.

Kiedy Thomas Edison miał dwanaście lat, sprzedawał gazety


w pociągach. Jako piętnastolatek zarabiał na życie, obsługując
telegraf. Wolny czas przeznaczał na naukę i przeprowadzanie
eksperymentów. W 1879 roku wynalazł żarówkę. Wcześniej
musiał jednak przeprowadzić szereg nieudanych prób, któ­
re kosztowały go 40 tysięcy dolarów - a przecież był już wtedy
doświadczonym wynalazcą. Edison przez pięćdziesiąt lat 1033
razy ubiegał się o przyznanie patentu. Nieustannie podejmował
kolejne próby.

Usilne starania, które były udziałem Carvera i Edisona, nie tylko


przybliżają do realizacji celów, lecz są źródłem wiedzy o sobie.
Wytrwałość pozwala dostrzec cnoty, z których nie zdawaliśmy
sobie sprawy. Możemy też odkryć te obszary naszej osobowo­
ści, które wymagają rozwoju, zanim osiągnięcie celu stanie się
możliwe. Wykonywanie zadań prowadzących do sukcesu daje
poczucie satysfakcji. Ćwicząc wytrwałość, zwiększamy swą we­ Realizacja
wnętrzną siłę. Rozwijamy duchowe muskuły, kiedy wytrwale marzeń
dążymy do tego, co uważamy za sukces.
329
Sukces zawsze jest poprzedzony pracą. Abraham Lincoln nie
ustawał w dążeniu do realizacji marzeń, chociaż porażki towa­
rzyszyły mu nieustannie. Krytycy nie potrafili doszukać się w jego
karierze niczego, co mogłoby wskazywać, że jako prezydent
zakończy wojnę secesyjną w Ameryce. Lincolna napraw­
dę trudno było nazwać człowiekiem sukcesu. W dzieciństwie
stracił matkę i siostrę, przeżył śmierć wybranki serca, prze­
szedł załamanie nerwowe, w 1832 roku przegrał wybory do
legislatury stanowej w Illinois, fiaskiem zakończył się udział
w prowadzeniu sklepu wielobranżowego, po śmierci partne­
ra został mu do spłacenia ogromny dług, w latach 1843 i 1844
przegrał wybory do Kongresu, w 1855 przegrał wybory do se­
natu, w 1856 poniósł porażkę jako kandydat na wiceprezyden­
ta, a w 1858 roku Stephen Douglas pokonał go w wyborach
na senatora.

Kiedy został zapytany, jak udało mu się znieść tyle osobistych


niepowodzeń, przypisał swój sukces niesłabnącej wierze. Powie­
dział: „Bez Boga nie mogę zwyciężyć. Z Nim nie mogę prze­
grać”. Lincoln znalazł pocieszenie w wierze w Boga i w lekturze
Pisma Świętego.

Thomas Edison nie był religijny, ale wierzył w „wyższą inteli­


gencję”. Lincoln bardzo szybko zakończył oficjalną edukację.
Nazywano go niewykształconym, „błąkającym się, ciężko haru­
jącym chłopakiem”. Edison tylko przez trzy miesiące chodził do
państwowej szkoły. Jeden z nauczycieli nazwał go „zepsutym”
dzieciakiem, matka zabrała go więc z państwowej placówki
i uczyła w domu. Później Edison stwierdził, że formalna edu­
kacja jest nudna.

Poświęcenie to kolejny atrybut sukcesu. Edison miał powie­


dzieć: „Geniusz to 1 procent natchnienia i 99 procent pocenia”.
Realizacja
Nie zniechęciły go nawet niezliczone fiaska jego eksperymen­
marzeń
tów, Pewnego razu, kiedy przyjaciel pocieszał go po serii pora­
330 żek w pracy nad akumulatorem, powiedział: „Ale ja wcale nie
poniosłem porażki. Po prostu odkryłem sto nieskutecznych spo­
sobów”. Pod koniec swoich dni, kiedy pytano go, jaki wpływ na
jakość życia ma postępująca głuchota, odpowiadał: „Łatwiej jest
mi skupić myśli”.
Na drodze do realizacji celu czasami doświadczamy niepowo­
dzeń. W historii ludzkości wielu było ludzi, którzy osiągnęli nie­
wiarygodny sukces, kiedy podjęli próbę, a po niej jeszcze jedną,
a później kolejną. Powinniśmy brać z nich przykład.

Poruszcie niebo i ziemię


Eurypides

Poruszając niebo i ziemię w dążeniu do realizacji wytyczonych


celów, nie wolno pozwolić, aby sam proces zasłonił nam to, co
chcemy osiągnąć. Chaotyczne marnotrawienie energii na usu­
wanie przeszkód zagradzających drogę często okazuje się próż­
nym wysiłkiem. Rozsądniej postąpimy, jeżeli posłuchamy we­
wnętrznego głosu, który wskaże nam alternatywne rozwiązanie.

Noah Webster, poruszając niebo i ziemię przez dwadzieścia pięć


lat, układał pierwszy słownik języka angielskiego. Amerykański
podróżnik Robert Peary przez dwadzieścia trzy lata próbował
dotrzeć na biegun północny. Sztuka ta udała mu się na początku
XX wieku. Irving Berlin, amerykański kompozytor muzyki roz­
rywkowej, za swoją pierwszą piosenkę otrzymał 33 centy. Nie
zraził się jednak i nadal pracował, aż w końcu jego muzyka zy­
skała międzynarodowe uznanie.

Pracowitość może dać rezultaty, o jakich nam się nawet nie śni­
ło. Zanim Krzysztof Kolumb wypłynął w morze, poruszył niebo
i ziemię, aby sfinansować swoją ekspedycję. Udało mu się prze­
konać władców Hiszpanii — Ferdynanda Aragońskiego i Izabelę
Kastylijską — że plan podróży do Indii drogą zachodnią jest re­
alny. Po powrocie z pierwszej wyprawy przeprowadził jeszcze
kilka ekspedycji badawczych. Wytrwałe dążenie do znalezienia
nowej drogi handlowej do Indii doprowadziło do odkrycia nie­
znanego dotąd kontynentu — Ameryki.
Maria Skłodowska-Curie przez całe dorosłe życie prowadziła
badania naukowe. Jej pracowitość zaowocowała odkryciem radu
i polonu, jak również położyła podwaliny pod rozwój fizyki ją­
drowej i teorii radioaktywności. Skłodowska jako pierwsza dwu­
krotnie otrzymała Nagrodę Nobla.

Pogłębiajcie swoją świadomość i poszerzajcie horyzonty, robiąc


więcej, dając więcej, myśląc i czując głębiej. Słowa Pisma Świę­
tego mogą dodać nam sił: „Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale
mocy i miłości oraz trzeźwego myślenia” (2 Tm 1,7). Z odno­
wionymi siłami, pamiętając o mocy naszego umysłu, możemy
skuteczniej „poruszać niebo i ziemię”.

Marzenia stają się rzeczywistością, kiedy się je realizuje


John Templeton

Są sny... i są marzenia!

Elias Howe, amerykański wynalazca maszyny do szycia, dłu­


gi czas nie potrafił wymyślić właściwego położenia ucha igły
w swoim nowym wynalazku. Pieniądze i pomysły kurczyły się
w szybkim tempie. Pewnej nocy Howe miał dziwny sen. Za nie­
udane próby skonstruowania maszyny do szycia został skazany
na śmierć przez króla jakiegoś dziwnego państwa. Właśnie pro­
wadzono go na egzekucję. Pilnowali go strażnicy, którzy nosili
włócznie z otworem przy ostrzu. Howe natychmiast zdał sobie
Realizacja sprawę, że zobaczył rozwiązanie dręczącego go problemu. Obu­
marzeń dził się i pobiegł prosto do warsztatu. O godzinie dziewiątej pro­
jekt pierwszej maszyny do szycia był prawie gotowy!
332
Marzenia, czyli wspaniałe idee, niejednokrotnie odegrały ważną
rolę w odkryciach, a odkrycia były spełnieniem wielu marzeń.
Jonas Salk, amerykański wirolog, który wynalazł pierwszą sku­
teczną szczepionkę przeciw wirusowi polio, włożył wiele wysił-
ku w publikację swojego odkrycia, ale nie miał z niego żadnych
zysków. Kiedy ktoś zapytał go, kto jest właścicielem patentu, od­
powiedział: „My wszyscy. Czyż można opatentować słońce?”.

Niemiecki chemik Friedrich Kekule von Stradonitz długi czas


nie mógł wyobrazić sobie struktury benzenu. Według jego włas­
nej relacji właściwa koncepcja po raz pierwszy pojawiła się
w jego umyśle w 1858 roku, kiedy drzemał, jadąc omnibusem
przez ulice Londynu. Zobaczył wówczas tańczące atomy oraz
stworzenia przypominające węże, które zjadały własne ogony,
tworząc w ten sposób okręgi. Starożytny alchemiczny symbol
węża gryzącego własny ogon podsunął von Stradonitzowi wła­
ściwy sposób wyrażenia chemicznej struktury benzenu.

Opisane wyżej marzenia, wizje, idee — nieważne jak je nazwie-


cie — obrazują pewną istotną prawdę. Chodzi mianowicie o to,
że w każdym przypadku marzyciel podjął jakieś działania, aby
marzenie zrealizować.

Rebecca Clark w książce Breafyhrough (Przełom) zamieściła


poruszający opis marzyciela. Czy przemawia on do waszej wy­
obraźni?

Kim są marzyciele? To architekci wielkości świata. W żyznych


glebach ich śmiałych dusz leżą ziarna futurystycznych wizji.
Marzyciele nie zwracają uwagi na miraże tak zwanych faktów.
Ich wzrok przenika przez zasłony i mgły wątpliwości oraz przez
ściany czasu.
Twórcy imperiów walczyli o wspanialsze rzeczy niż korony
i o wyższe cele niż trony. Marzyciele to argonauci, poszukiwacze
bezcennego runa - Prawdy. Od wieków słyszą głos przeznaczenia
wzywający ich z ogromu nieznanego. To oni stworzyli wszystkie
cuda ludzkości. Kamień zamienili na iglice przekłuwające niebo
dawnego świata, a złotymi krzyżami dotykają słońca.
To oni przecierają szlaki, ponieważ ich oczu nie zasłania opaska
wątpliwości. Czasami przymierają głodem, walczą z przenikli­
wym zimnem i odnoszą rany, a mimo to zachowują odwagę i na-
dzieję, ponieważ wiedzą, że ten, kto nie ustaje w drodze, zawsze
odnajduje dowód istnienia Prawdy. Wiedzą, że tylko tchórzostwo
i brak wiary mogą sprawić, że poszukujący straci z oczu wytyczo­
ny cel. Jeżeli natomiast ma silne serce i szczere marzenia, osiągnie
go, choćby przed nim wielu poległo po drodze.

Realizacja
marzeń

334
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY

Cel życia

Kto wie, dlaczego żyje, nie troszczy się o to, jak żyje
Friedrich Nietzsche

książce W poszukiwaniu sensu życia austriacki psychia­


tra Viktor Franki dokumentuje niezwykłą moc celu ży­
cia, który wpływa na losy jednostki niezależnie od oko­
liczności. Franki — były więzień niemieckich obozów koncen­
tracyjnych - pisał, że osoby, które uważały, że nie mają po co
żyć, poddawały się. Przetrwali natomiast ludzie przekonani,
że mają do spełnienia w życiu jakąś misję. Pozbawieni jakie­
gokolwiek zewnętrznego wsparcia, które mogłoby nadać życiu
sens, zdawali sobie sprawę, że - odwołując się do słów Frankla
— „w rzeczywistości nie liczy się to, czego oczekujemy od życia,
lecz to, czego życie może oczekiwać od nas”. Wewnętrzne po­
czucie sensu pomogło im przetrwać najstraszniejsze doświad­
czenia fizyczne i psychiczne, dzięki czemu pozostawili na ziemi
swój unikalny ślad.
Cel życia
Każdy człowiek ma w życiu cel, który wykracza poza natych­
miastowe korzyści, chociaż często pozostaje on niezauważony. 335
Ponieważ Bóg potencjalnie dał nam wszystko, czego potrzebu­
jemy, musimy nauczyć się odkrywać Jego dary, aktywując ich
działanie w wymiarze duchowym. Wielu ludzi całe życie po­
święca na szukanie przyjemności i unikanie trudności. Ci, którzy
nie odkryli, po co żyją, czyli nie znaleźli sensu istnienia, mogą
wprawdzie odnieść materialny sukces, ale nigdy nie odnajdą au­
tentycznego dobra. Prawdziwy sens życiu nadaje zdolność dzie­
lenia się z innymi swoją wielkością.

Istnieje prosty sposób, aby odkryć wyjątkowy cel swojego życia.


Wypiszcie wszystkie cechy swojego charakteru, które uważacie
za wartościowe i które podziwiają inni. Może to na przykład
być poczucie humoru, dzięki któremu podnosicie innych na
duchu i potraficie ich rozweselić. Jeżeli waszą mocną stroną
jest jasność myślenia i jesteście kopalnią pomysłów, uznajcie
to za dar, który może przynieść wiele korzyści wam samym
i otoczeniu. Jeżeli - jak się często zdarza — uważacie, że brak
wam dobrych cech, sięgnijcie nieco głębiej, aby odnaleźć ukry­
te zdolności i talenty.

Następnie zastanówcie się, jaki charakter mają wasze relacje


z ludźmi, i wypiszcie to, co waszym zdaniem jest w nich naj­
lepsze. Czy lubicie uczyć innych umiejętności, które mogą być
dla nich pożyteczne? Czy sprawia wam przyjemność wysłuchi­
wanie osoby, która chce opowiedzieć o swoim problemie? Czy
najszczęśliwsi czujecie się wtedy, kiedy organizujecie grupę, aby
zrealizować projekt, a może kiedy dodajecie otuchy osobie, która
czuje się bezradna?

Na koniec wyobraźcie sobie, jak wyglądałoby wasze życie w naj­


lepszych okolicznościach. Czy byłoby poukładane, spokojne
i pożyteczne? Stwórzcie w głowie obraz świata, w którym chcie-
libyście żyć razem z bliskimi. Sporządźcie jak najbardziej szcze­
Cel życia gółowy opis tego świata.

336 Waszą życiową misją jest odnalezienie odpowiedzi na pytanie:


dlaczego żyję? oraz wykorzystanie swoich najlepszych cech
w służbie świata, w którym chcielibyście żyć. Oto wasz cel. Tego
oczekuje od was życie. Kiedy więc podporządkujecie swoje ist­
nienie nadrzędnemu celowi, wytyczając po drodze zadania po-
zwalające go zrealizować, fragmenty życia złączą się w jedną
całość. A wtedy będziecie w stanie przetrwać i przezwyciężyć
nawet najtrudniejsze życiowe doświadczenia.

Gdy nie ma wizji, naród ginie


Księga Przysłów 29,18

Zacytowane wyżej starożytne przysłowie uczy nas, że każdy


człowiek potrzebuje marzeń i celów, aby żyć pełnią życia i osiąg­
nąć satysfakcję. Jeżeli nie mamy określonego celu i nie wiemy,
dokąd chcemy iść, możemy znaleźć się w miejscach, w których
nie chcieliśmy być. Wyznaczenie celów oraz wskazówek, które
pozwalają je zrealizować, pozwala skupić uwagę i energię, dzięki
czemu życie staje się bardziej interesujące, pożyteczne i udane.

Historia Florence Chadwick, długodystansowej pływaczki ame­


rykańskiej, jest dowodem, że nigdy nie można tracić celu z oczu.
Chadwick przepłynęła kanał La Manche w tę i z powrotem,
ustanawiając światowe rekordy. Następnie jako pierwsza ko­
bieta podjęła próbę przepłynięcia kanału San Pedro. W wyzna­
czonym dniu wody kanału były bardzo wzburzone. Ponieważ
jednak Chadwick trenowała wcześniej w Zatoce Perskiej, była
w doskonałej kondycji fizycznej i podjęła walkę z wysokimi fala­
mi. Oprócz niesprzyjających warunków pogodowych Chadwick
musiała się zmagać z przejmującym zimnem. To był już poważ­
ny problem, jednak trening po raz kolejny pozwolił jej go prze­
zwyciężyć. Była przyzwyczajona do zimnej wody, a tłuszcz, któ­
rym nasmarowano jej ciało, chronił ją przed żywiołem. W łódce Cel życia
obok płynęli trenerzy, którzy podawali pływaczce ciepłą zupę
z termosu, a także wspierali dobrym słowem, kiedy walczyła
337
z zimnem i wzburzonymi wodami.

Mimo dokładnego planowania i doskonałego treningu Chad­


wick i jej zespół nie przewidzieli jednego — mgły. Obniżająca się
ściana chmur ograniczyła widoczność do kilku metrów, całko­
wicie zasłaniając odległy brzeg. Chadwick zaczęła się szarpać.
Brak widoczności sprawił, że zimno oraz wzburzone fale urasta­
ły do niebotycznych rozmiarów. Pływaczka odczuwała skurcze
w rękach, nogach, stopach i dłoniach. Walka z ogromnymi fala­
mi wywołała przeraźliwy ból w mięśniach. W końcu poprosiła
trenerów, aby wyciągnęli ją z wody i zawieźli na brzeg.

Później, kiedy już znalazła się w suchym i ciepłym miejscu,


dziennikarze pytali, czy wiedziała, że dzielił ją już bardzo nie­
wielki dystans od brzegu, gdy zdecydowała się przerwać śmiałą
próbę ustanowienia rekordu. Pływaczka odpowiedziała, że tre­
nerzy mówili jej to samo, ale nie miało to już znaczenia. „Wie­
dzą Państwo — tłumaczyła — straciłam z oczu cel. Nie jestem
pewna, czy kiedykolwiek go jasno widziałam”.

Brak wyraźnej wizji może sprawić, że zniknie poczucie życio­


wego celu. Nawet jeżeli jesteśmy przygotowani i mamy odpo­
wiednie zdolności, źle ukierunkowane wysiłki mogą pozbawić
nas witalnej energii. Zaczynamy biegać w kółko. Dopóki nie
określimy konkretnych celów zazębiających się z celem naszego
życia i dopóki w naszym umyśle nie powstanie jasna wizja tych
celów, dopóty grożą nam zwątpienie i porażka.

Mądrego człowieka można poznać po tym,


że zawsze zachowuje coś na jutro
i nigdy nie wkłada wszystkich jajek do jednego koszyka
Cel życia
Miguel Cervantes

338
Hellen Keller powiedziała kiedyś: „Nie chciałabym tylko prze­
żyć życia, chciałabym je zainwestować”. W historii ludzkości
wielu ludzi spędziło życie, robiąc tylko to, co konieczne do
przetrwania. Nasi prehistoryczni przodkowie żyli z dnia na
dzień, dlatego nie mogli głębiej zastanawiać się nad przyszło­
ścią. W tamtych czasach osiągnięciem mogło być przeżycie jed­
nego zdarzenia.

Kiedy dzięki zdobyczom cywilizacji ludzkość opanowała meto­


dy przetrwania, życie nabrało bardziej wysublimowanego cha­
rakteru. Ludzie coraz częściej dążyli do tego, by przeżyć swoje
dni wygodnie, bez kłopotów i doświadczając fizycznych przy­
jemności. Na obecnym poziomie rozwoju wielu ludzi żyje dłu­
żej i korzysta z luksusów, o jakich sto lat temu nikomu się nawet
nie śniło. Jeśli tylko ktoś ma takie życzenie może - przy nie­
wielkim nakładzie pracy — osiągnąć maksimum komfortu. Jed­
nak ludzie, którzy są na bieżąco z najnowszymi osiągnięciami
ewolucji ludzkości, zdają sobie sprawę — podobnie jak Hellen
Keller - że komfort i przyjemności związane z pieniędzmi nie
dają prawdziwego szczęścia. Prawdziwe szczęście może dać tyl­
ko przeznaczenie danego nam czasu na realizację celu, który
wykracza poza czysto osobiste korzyści.

Sens ludzkiego życia wykracza poza kwestie związane z prze­


trwaniem i szukaniem przyjemności. Każdy człowiek jest jak
nić w pięknym arrasie — nie tylko stanowi ważny element pro­
cesu podtrzymywania życia, lecz również tworzy i rozwija pięk­
niejsze sposoby jego wyrazu. Jeżeli zależy nam na tym, aby nie
tylko spędzić życie na ziemi, lecz także dobrze zainwestować
ten czas, musimy przeznaczyć dostępne nam środki - myśli, mi­
łość, talent, czas, energię, pieniądze — na działania, które słu­
żą realizacji wyższego celu. W myślach opracowujemy sposoby
pomnożenia dobra ogółu, koncentrujemy się na swoich zdolno­
ściach, a następnie inwestujemy energię w wykonywanie pracy, Cel życia
którą wybraliśmy. Taka mądra inwestycja przynosi zyski w po­
staci szczęścia i poczucia bycia potrzebnym.
339

Inwestowanie czasu, energii i dostępnych zasobów może być


naprawdę ekscytującym zajęciem. Niezależnie od tego, czy sto-
imy na czele międzynarodowej organizacji, czy nadzorujemy
realizację prostego przedsięwzięcia, przeświadczenie o udziale
w sukcesie wynika ze świadomości, że bez waszego zaangażo­
wania zadanie nie zostałoby wykonane. Kiedy widzicie, że wa­
sze działania, w połączeniu z działaniami innych ludzi, w po­
zytywny sposób zmieniają życie lokalnej społeczności, regionu
kraju, całego państwa, a nawet świata, zyskujecie poczucie, że
ludzie o podobnych poglądach mają moc urzeczywistniania
zmian. Udana inwestycja przynosi zysk w postaci niezwykle sil­
nej motywacji do podjęcia kolejnych wyzwań.

Pierwsza udana inwestycja może sprawić ogromną przyjemność.


Jako doświadczony inwestor radzę wam jednak, abyście nie wkła­
dali wszystkich sił w działania w jednym obszarze. Środki, któ­
rymi dysponujemy, należy dzielić z wieloma godnymi zaufania
organizacjami lub ludźmi. Jeżeli zdajemy się na jedną inwestycję
czy polegamy na jednym rodzaju relacji z ludźmi, obawa straty
powoduje, że żyjemy w stanie pełnego uwagi napięcia. Jeżeli całą
swoją energię i uczucia poświęcamy jednemu przyjacielowi, ocze­
kujemy od tej osoby bardzo wiełe. A jeżeli ten przyjaciel z jakiegoś
powodu — który nie ma nic wspólnego z nami — nie może spełnić
naszych oczekiwań wtedy, kiedy tego potrzebujemy? W takiej sy­
tuacji rozczarowanie i rozgoryczenie mogą rozluźnić więzy przy­
jaźni, a wówczas inwestycja nie przynosi zysków. Jeżeli natomiast
zainwestujemy w przyjacielskie relacje z różnymi ludźmi, kiedy
jeden z przyjaciół nie spełni naszych oczekiwań, inni udzielą
nam wsparcia i dodadzą sił. Ponieważ nie polegamy wyłącznie
na jednej osobie, otrzymujemy łaski wynikające z utrzymywania
licznych przyjaźni. Autor biblijnej Księgi Koheleta pisał: „Wyrzuć
Cel życia swój chleb na powierzchnię wód, po wielu bowiem dniach go od­
najdziesz. (...) Rano siej swoje ziarno i do wieczora nie pozwól
340 spocząć swej ręce, bo nie wiesz, czy wzejdzie jedno czy drugie, czy
też są jednakowo dobre” (Koh 11,1 i 11,6).

Posiadamy zdolność starannego formułowania planów i idei, aby


następnie całkowicie poświęcić się najpilniejszym zadaniom.
Inwestowanie w przedsięwzięcia, które służą realizacji wyższe­
go celu, są warunkiem życiowego szczęścia. Możemy naprawdę
wiele dać, dawajmy więc wielu ludziom.

Dusza, której nie przyświeca wyższy cel, jest jak okręt bez steru
Eileen Caddy

Jeżeli statek ma odpowiednio ustawione żagle, może obrać do­


wolny kierunek, byleby nie płynął prosto pod wiatr. Od ustawie­
nia żagli zależy efektywne wykorzystanie siły wiatru, natomiast
ster umożliwia obranie pożądanego kursu. Gdyby nie ster, statek
mógłby tylko dryfować bez celu, popychany siłą wiatru.

Podobnie rzecz ma się z ludźmi. Robimy wiele rzeczy, które


składają się na nasz sukces. Kształtujemy uroczą osobowość,
dbamy o dobrą prezencję i zdobywamy dobre wykształcenie.
Tego rodzaju przygotowania można porównać do stawiania ża­
gli na łodzi. Jeżeli jednak nie mamy odpowiedniego urządze­
nia do sterowania, może się okazać, że mimo wszystko donikąd
w życiu nie dojdziemy. Potrzebny jest nam cel, ideał, który po­
zwoli obrać pożądany kurs.

Wielu ludzi całe życie ciężko pracuje na minimum satysfakcji


osobistej i zawodowej. Niestety, bardzo często angażują się w bez­
użyteczne działania i pozbawione celu myśli, zamiast obrać kon­
kretny kurs. Niczym okręt bez steru poddają się bezwolnie sile
wiatru życiowych zdarzeń. W ten sposób marnotrawią cenną
energię umysłu i nie potrafią zdobyć szerokiej wiedzy ani osiągnąć
Cel życia
biegłości w jakiejś dziedzinie. Ponieważ ich działania okazują się
nieskuteczne, cały czas są nieszczęśliwi. Jasno wytyczone cele peł­ 341
nią funkcję steru dla nieograniczonego potencjału umysłu, dzięki
czemu możemy obrać kurs, który pozwala zdobyć szacunek ludzi
i wzmacnia przekonanie o byciu potrzebnym. A wtedy słabnie po­
czucie bezużyteczności i bezcelowego dryfowania.
Samuel Colt, wynalazca rewolweru, który nosi jego imię, wpadł
na pomysł skonstruowania obrotowego cylindra, kiedy jako
szesnastoletni chłopak obserwował sternika obracającego koło
sterowe. Poszczególne szprychy koła dopasowywały się do trzy­
mających je uchwytów. Kiedy ma się przed oczami wyższy cel,
opłaca się być spostrzegawczym!

Jeżeli starannie obierzecie kurs i będziecie się go trzymać, popły­


niecie w dobrym kierunku. Bardzo możliwe, że zanim wyruszy­
cie w drogę, którą naprawdę chcecie iść, waszą uwagę przyciągną
różne rzeczy. Nie ma w tym nic dziwnego. Bardzo często roz­
wój w dziedzinie, która daje nam najwięcej korzyści i najlepiej
rozwija nasze zdolności, następuje stopniowo. Za każdym ra­
zem, kiedy wyznaczamy konkretny cel i udaje się nam go osiąg­
nąć, o wiele więcej dowiadujemy się o dynamice procesu przej­
mowania kontroli nad swoim życiem. Kiedy więc odnajdujemy
to, co najbardziej chcemy robić, jesteśmy gotowi, aby sięgać po
kolejne cele. Sukces nie jest już dla nas tajemnicą, którą znają
inni. My również możemy ją odkryć, wykorzystując okazje, któ­
re daje nam życie.

Zrób wszystko, aby świat cię potrzebował,


a z pewnością da ci zarobić na życie
Ralph Waldo Emerson

Amerykański pisarz i filozof sformułował powyższą senten­


cję w jednym ze swoich mistrzowskich esejów. Emerson miał
iść w ślady ojca, który był znanym pastorem unitariańskim.
Cel życia
Wprawdzie otrzymał święcenia, jednak nie odpowiadał mu
342 sposób, w jaki swoją posługę sprawowali jego przodkowie. Do­
szedł do wniosku, że ma inne powołanie. Pragnął podzielić się
ze światem swoimi przemyśleniami na temat moralności, samo­
wystarczalności człowieka i duszy. Z zapałem zabrał się więc do
pisania. Głosił nowatorskie idee, a grono jego zwolenników ro-
sło w szybkim tempie. Wkrótce osiągnął sukces, a jego wpływ
na amerykańską literaturę i kulturę jest widoczny po dziś dzień.
Emerson odważnie kroczył naprzód i, robiąc użytek ze swoich
zdolności, wykreował potrzebę tego, co chciał dać światu.

Jeżeli, jak Emerson, odnajdziecie w sobie wyjątkowy talent i wy­


korzystacie go do zrobienia czegoś pożytecznego, świat zadba
o wasze potrzeby. Jakie czynności sprawiają wam najwięcej ra­
dości? Co robicie dobrze? Co przychodzi wam bez trudu? Gdy-
byście mogli wykonywać pracę, na której wam zależy, i otrzyma­
libyście zapewnienie, że nie poniesiecie porażki, co byście robili?
Jakie są wasze cele? Być może warto by było przyjrzeć im się po­
nownie i pomyśleć, jaką korzyść mogą wyciągnąć ludzie z tego,
co macie im do zaoferowania... i zaoferujcie im to! Być może
odkryjecie wówczas — tak jak Emerson — że to, co macie do za­
oferowania światu, ma dobry smak i ludzie będą chcieli dostać
tego jak najwięcej.

Dzięki potędze nowoczesnej techniki każdy, kto czuje we­


wnętrzną potrzebę niesienia posługi, znajdzie ku temu mnó­
stwo okazji. Ochrona środowiska, nauki przyrodnicze, ekono­
mia, medycyna, edukacja, środki przekazu, religia, działalność
charytatywna i filantropijna, wolontariat — to tylko niektóre
dziedziny rozwijające się dzięki wykorzystaniu najnowszych
zdobyczy techniki. Zamysł ewolucji rodzaju ludzkiego i całego
wszechświata jest naprawdę imponujący, a jednocześnie ma oso­
bliwie eksperymentalny i przejściowy charakter. Jest to trwający
nieustannie proces twórczy. Jeżeli tylko chcemy, możemy wziąć
w nim udział. Przebyliśmy już długą drogę, wychodząc z ja­
Cel życia
skiń epoki lodowcowej, jest jednak bardzo możliwe, że zgodnie
z wielkim Bożym planem znacznie dłuższa droga jeszcze przed 343
nami. Nauka nieustannie ukazuje wspaniałą wielkość stworze­
nia, jego złożone piękno i zawarty w nim porządek. A czujemy
przecież, że nieporównywalnie wspanialsze rzeczy wciąż wymy­
kają się naszej zdolności postrzegania.
Przed człowiekiem, który chce, by świat go potrzebował, roz­
ciągają się nieskończone możliwości. W zamian otrzymuje nie
tylko „zarobek”, lecz również wewnętrzną świadomość udziału
w realizacji Bożego celu.

Wolność to życiowy fakt


Autor nieznany

Aby w dzisiejszym świecie żyć pełnią życia, trzeba włączyć się


w harmonijny przepływ ludzi i zdarzeń, nieustannie podążając
za swoimi najszczerszymi pragnieniami. Jakże często ograni­
czamy się do wykonywania rutynowych czynności, a jeżeli spra­
wy nie układają się po naszej myśli, denerwujemy się. Wolność
wymaga wyjścia z utartych schematów myślenia i skostniałych
nawyków.

W książce CzłouAe^ tv poszukiwaniu sensu Viktor Franki opowia­


da o doświadczeniach z niemieckiego obozu koncentracyjnego.
Zastanawia się nad faktem, że paradoksalnie właśnie w tamtych
strasznych czasach czuł największą wolność. Jak to możliwe?
Chociaż odebrano mu podstawowe wolności i żył w nieustan­
nym zagrożeniu chorobą, torturami i śmiercią, odkrył w sobie
głęboką wolność, jakiej nie doświadczył wcześniej.

Zrozumienie, że od wolności nie da się uciec, umożliwia prowa­


dzenie szczęśliwego, pożytecznego życia. Viktor Franki odkrył
tę prawdę, znajdując się w najbardziej ograniczających warun­
kach, jakie można sobie wyobrazić. Zrozumiał, że niezależnie
Cel życia od tego, dokąd zawiedzie go życie, niezależnie od tego, w jak
strasznym znajdzie się położeniu, jego myśli i poglądy zawsze
344 będą wolne. Od niego samego zależy, czy zechce zobaczyć świat
oczami wolnego ducha.

Czy w chwilach, kiedy wasze myśli nabierają negatywnego cha­


rakteru, macie wrażenie, że przyczyniło się do tego działanie ja-
kiejś zewnętrznej siły? Czy uważacie, że nic dobrego już was
w życiu nie czeka, ponieważ ktoś zmusza was, abyście szli okre­
śloną drogą? Czy sądzicie, że bylibyście szczęśliwsi, gdyby inni
ludzie się zmienili? A może jednak w każdej sytuacji szukacie
sensu i dobra? Dopóki sami dbamy o wolność myśli, nikt nie
może nam jej odebrać.

Poznacie ich po ich owocach


Ewangelia wg św. Mateusza 7,16

Jeżeli umiemy docenić to, co mamy, wiemy, jak bardzo jesteśmy


bogaci. Cudowna Boża substancja przepływa przez nas i rozle­
wa się na cały świat. Nie ma na świecie miejsca, w którym nie
bylibyśmy zanurzeni w bezkresnym oceanie substancji wszech­
świata. Prawdopodobnie znamy różne sposoby otwarcia kana­
łu, przez który dobro płynie do nas, czy jednak zastanawialiśmy
się ostatnio, w jaki sposób udrożnić kanał, przez który dobro od
nas wypływa?

Jezus mówił do swoich uczniów: „Poznacie ich po ich owocach”


(Mt 7,16). Nieco później św. Paweł wyjaśnia, jakie to owoce:
„Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość,
uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw
takim cnotom nie ma Prawa” (Ga 5,22-23).

Owoce Ducha są dostępne każdemu człowiekowi w każdej chwi­


li i w każdych okolicznościach. Bóg umieścił te wszystkie dobra
w boskim ideale człowieka, podobnie jak w każdym nasionku
arbuza zawarł potencjał pysznego, dojrzałego owocu. Wszyscy Cel życia

otrzymaliśmy dobre owoce Ducha, sami jednak musimy o nie


345
dbać, aby wydały obfity plon. Jak to zrobić? Przyjrzyjmy się.

Miłos'ć nazwano „różą ludzkiej natury”. Na glebie ludzkiej


duszy również wyrastają kwiaty, a miłość jest najpiękniejszym
z nich! Miłość to coś więcej niż gorące uczucie. Miłość to ma-
gnetyczna siła, która jednoczy rodziny, przyjaciół i narody. Mi­
łość to wewnętrzna cecha, która odkrywa dobro we wszystkim
i we wszystkich.
Radość to szczęście Boga wyrażone w Jego najdoskonalszym
pomyśle, czyli w ludzkości. Radość i zadowolenie dodają nam
sił, przede wszystkim wtedy, kiedy koncentrujemy się na tym, że
możemy być kanałem przepływu dobra.
PoĄój to coś więcej niż brak konfliktu - to pozytywna pewność,
że tylko prawda jest dobra.
Cierpliwość to nastawienie umysłu, które charakteryzuje się
opanowaniem, pogodą ducha, wewnętrznym spokojem i wy­
trwałością — szczególnie w obliczu przeciwności losu. Dar cier­
pliwości ma podstawę w wierze.
Uprzejmość to jeden z łagodnych przejawów miłości. Kiedy
okazujemy życzliwość całemu stworzonemu światu, wzrasta­
my w łasce.
Gdy udaje się nam utrzymywać świadomość dobroci, zauważa­
my, że problemy znikają jak ciemności w świetle.
Wierność jest cechą człowieka uczciwego i godnego zaufania, na
którym zawsze można polegać.
Łagodność jest źródłem spokoju, ciszy i pokory.
Opanowanie to punkt wyjścia do panowania nad wszystkim.
Kiedy uczymy się panować nad sobą dzięki codziennej modli­
twie, zapobiegliwości i planowaniu, życie nabiera dla nas głęb­
szego znaczenia.

Cel życia
Nieszczęście może być błogosławieństwem
346 John Templeton

Bohaterem pewnej znanej historii jest David Livingstone, mi­


sjonarz protestancki, który żył wśród członków niewielkiego,
prymitywnego afrykańskiego plemienia. Livingstone cierpiał
na rzadką chorobę krwi, która wymagała, aby codziennie pił
kozie mleko. Pewnego razu wioskę odwiedził wódz plemienia,
któremu spodobała się koza misjonarza. Zgodnie z miejsco­
wym zwyczajem wszystko, co należało do mieszkańców wio­
ski, uważane było za własność króla, jeśli tylko ten sobie tego
zażyczył. Livingstone musiał, oczywiście, uszanować tradycję
i oddał kozę wodzowi, chociaż wiedział, że oddaje rzecz, od
której zależało jego życie.

Doceniając gest Livingstone’a, król wręczył mu coś, co wyglądało


jak długa laska, którą nosił przy sobie. W drodze do domu misjo­
narz żalił się swojemu słudze, wyrażając obawę, że nie przeżyje
bez codziennej porcji koziego mleka. Służący natychmiast zwró­
cił się do Livingstone’a z wyrazem zaskoczenia w głosie: „Ależ
Panie, czy naprawdę nie wiesz, co ci dał wódz? To jest jego berło.
Wszystko, czego zapragniesz w całym królestwie, jest twoje”.

Jak często doświadczaliśmy nieporozumienia lub rozczarowa­


nia w relacjach ze znajomymi, krewnymi i przyjaciółmi? Nieza­
leżnie od tego, w jak trudnym położeniu się znaleźliśmy, musi-
my pamiętać, że pozytywne nastawienie wiele zmienia — może
zamienić „kij” w „berło”. Niska ocena pracownika może przy­
czynić się do jego awansu, jeżeli potraktuje ją jako wyzwanie do
lepszego wykonywania pracy.

Historia zna liczne przykłady słynnych naukowców i odkryw­


ców, którym nie udało się odkryć tego, co było celem ich ba­
dań, ale za to odkryli coś ważniejszego. Krzysztof Kolumb na
przykład szukał nowej handlowej drogi do Chin i Japonii. Jakież
musiało być jego rozczarowanie, kiedy okazało się, że zamiast
w Azji znalazł się tysiące mil od pierwotnego celu podróży, na Cel życia

jakimś dziwnym kontynencie, który później nazwano Ameryką.


347
Jednak to niepowodzenie zapewniło mu wieczną sławę jednego
z największych odkrywców w historii ludzkości.

Wyzwania pojawiają się na naszej drodze, kiedy najmniej się ich


spodziewamy, dlatego nieustannie nas zaskakują i nie zawsze
jesteśmy na nie przygotowani. Jednak niezależnie od tego, jakie
wrażenie robi na nas dana sytuacja, prawda jest taka, że nawet
w pozornie największym zamęcie Bóg jest przy nas, gotowy od­
powiedzieć na nasze potrzeby. Kiedy spotyka nas coś, na co nie
byliśmy przygotowani, często czujemy zaniepokojenie, frustra­
cję, dezorientację, irytację, a nawet strach i gniew. Przezwycię­
żymy te emocje, jeżeli „pozostaniemy na miejscu i zobaczymy
zbawienie Pana”.

Zmieniając myśli, zmieniamy swoje życie. Jeżeli pozwalamy, by


strach i pesymizm wkradały się do naszego umysłu, kiedy coś
nam się nie udaje, wpuszczamy do swojego świata zwątpienie
i brak poczucia bezpieczeństwa. Jeżeli natomiast zdamy sobie
sprawę, że przyjmując negatywne nastawienie, sami siebie ogra­
niczamy, zaczniemy koncentrować się na pozytywnych myślach.
Konsekwentne pozytywne podejście do życia - zamienianie
„kija” w „berło” - pozwala przemienić trudną sytuację w okazję
do szukania szczęścia i sukcesu.

Praca to widzialna postać miłości


Kahlil Gibran

Kiedy człowiek wchodzi w wiek dorosły, zaczyna pracować. Pra­


cę określa się różnymi słowami: zatrudnienie, zajęcie, posada,
zadanie, harówka, znój itp. Dla niektórych najlepsze zajęcie to
takie, które w ogóle ich nie zajmuje. Zastanówmy się jednak,
jaka jest natura tej czynności, która nierzadko zabiera nam wiele
Cel życia czasu. J.H. Peterson, brytyjski żołnierz i pisarz, powiedział kie­
dyś: „Pracy nie kochają tylko ci ludzie, którzy nie potrafią pra­
348 cować”. Natomiast amerykański duchowny protestancki Henry
Ward Beecher napisał:

Dlaczego ptaki śpiewają? Ponieważ noszą w sobie pieśń i gdy­


by nie pozwoliły jej się wydostać, rozsadziłaby je od wewnątrz.
Dlatego muszą ją wypuścić. Spontaniczność i paląca potrzeba
zmuszają je do wydawania głosu. Dlaczego ludzie pracują?
Ponieważ czują w sercu przymus, aby znaleźć ujście dla we­
wnętrznego uczucia najszczerszej miłości. Człowiek życzliwy
i uczynny zawsze ma jakieś zajęcie. A zajęcie to sprawia mu
przyjemność.

Czy ci pisarze posiedli jakąś głęboką, tajemną wiedzę? Raczej


nie. Po prostu opanowali zasadę „płynięcia z prądem życiowych
możliwości”. Pewien znajomy pastor powiedział mi kiedyś, że
przychodzimy na świat po to, aby rozpracować swoje przezna­
czenie, a praca jest tylko jedną z dróg prowadzących do reali­
zacji tego celu. Jeżeli jesteśmy opanowani i zachowujemy się
w sposób wyważony; jeżeli codziennie dajemy z siebie wszyst­
ko, wiedząc, że niezależnie od okoliczności powinniśmy okazy­
wać innym współczucie, życzliwość i wspaniałomyślność; jeżeli,
wreszcie, każdego dnia pracujemy najlepiej, jak potrafimy, i wy­
pełniamy umysł najlepszymi myślami — stopniowo rozbijamy
nasze obawy o wykonywane zadania, jak pływak rozbija obawy
o wodę. Uczymy się, jak podchodzić do każdej nowej sytuacji,
dzięki czemu wiemy, jakie należy podjąć działania.

Zadanie, które mamy do wykonania, wydaje się proste, kiedy


koncentrujemy się na samym procesie działania. Jeżeli świado­
mie myślimy tylko o sprawach, które podnoszą na duchu, a jed­
nocześnie nie odrzucamy tego, czego nie rozumiemy, podcho­
dzimy do naszych obowiązków z większą sympatią, a wtedy na­
sza praca staje się widzialną postacią miłości.

Artystka, którą bez reszty pochłaniają kształtowanie formy ob­


Cel życia
razu i nakładanie farb z wielobarwnej palety, często nie zauwa­
ża upływających godzin. Chirurg może być tak skoncentro­ 349
wany na swojej pracy, że jego zmysły, umiłowanie zawodu, jak
również jego ręce doświadczają przepływu uzdrawiającej energii
wszechświata. Robotnik pracujący przy linii montażowej w fabry­
ce samochodów jest w stanie odczuwać satysfakcję wynikającą
ze świadomości, że swoją pracą przyczynia się do powstania
bezpiecznego pojazdu. Pracownik w wytwórni mebli może czuć
radość z faktu, że końcowy produkt jego działań przez wiele lat
będzie stanowił o pięknie czyjegoś domu.

Thomas Edison często jadł i spał w swojej pracowni, w której


spędzał nawet osiemnaście godzin dziennie. Praca nie była jed­
nak dla niego ciężką harówką. „Nie przepracowałem w życiu
nawet jednego dnia — twierdził — to wszystko było dla mnie za­
bawą”. Były prezydent USA Lyndon Baines Johnson jest boha­
terem pewnej anegdoty, która opowiada o jego zamiłowaniu do
pracy. Pewnego dnia, w czasach kiedy Johnson był przywódcą
senackiej większości, w parlamencie do późna trwały trudne ob­
rady. Jeden z senatorów skarżył się koledze: „Po co ten pośpiech,
przecież Rzymu nie zbudowano w jeden dzień”. „Nie — odparł
kolega — ale to nie Johnson nadzorował tę budowę!”.

Na pewnym poziomie wykonywany zawód to praca, która in­


teresuje nas o tyle, o ile zapewnia nam ilość pieniędzy potrzeb­
ną do utrzymania wygodnego stylu życia. Zawód może jednak
być czymś więcej. Może być powołaniem. Powołanie to ina­
czej wezwanie do czegoś. Człowiek, który odnajduje powoła­
nie (w najgłębszym sensie tego słowa), odnajduje siebie. Jeżeli
odnaleźliście swoje powołanie, jesteście w stanie poprzez pracę
dawać wyraz miłości. W rzeczy samej, miłość może być klu­
czem do znalezienia powołania. Kieruje bowiem waszą uwa­
gę na talenty, które należy ofiarować światu, i pokazuje wam,
w jaki sposób to zrobić.

Cel życia Powołanie to coś więcej niż spędzenie kilku godzin w pracy, aby
zapracować na wypłatę. Powołanie może być naszym najbar­
350 dziej wartościowym kapitałem i najwspanialszym darem, jaki
możemy ofiarować światu. Każda pożyteczna praca jest służbą.
Każdy skutek ma swoją przyczynę
Zasada hermetyzmu

Zasadę przyczyny i skutku nazywa się zasadą następstwa lub ko­


łem równowagi wszechświata. W świętych księgach znajdziemy
liczne odniesienia do tego określenia.

W Piśmie Świętym czytamy: „A co człowiek sieje, to i żąć bę­


dzie” (Ga 6,8). Coś wam to przypomina? Z Bhagawadgity po­
chodzi następujące zdanie: „Nagrodą za czynienie dobra jest
dobro”. Z tej samej księgi pochodzi kolejna sentencja: „Nikt nie
ucieknie od działania, uchylając się od wykonywania czynności.
Nikt też nie osiągnie doskonałości poprzez rezygnację”.

Konfucjusza zapytano kiedyś: „Czy można jednym słowem


określić podstawę wszelkiego dobrego postępowania?”. Mędrzec
odpowiedział: „Czyż takim słowem nie jest wzajemność? Nie
czyń innym tego, czego sam nie pragniesz”.

W Starym Testamencie czytamy: „Wyrzuć swój chleb na po­


wierzchnię wód, po wielu bowiem dniach go odnajdziesz”
(Koh 11,1).

W rękopisach z Qumran napisano: „Nie czyń złego, a nie spot­


ka cię zło”.

Torkom Saraydarian w książce Psyche and Psychism (Psyche i


psychizm) pisze:

Wewnętrzną Obecność oraz obecność w świecie można nazwać


prawem przyczyny i skutku. To prawo jest polem energetycz- Cel Życia
nym, którego działanie rozciąga się na płaszczyznach Kosmosu.
Jeżeli na to pole działa jakakolwiek siła, odpowiada ono działa- 351
niem proporcjonalnym do intensywności tej siły. Każde życze­
nie, pragnienie, myśl może być aktem modlitwy, formą działa­
nia, które - zgodnie z prawem przyczyny i skutku - wywołują
proporcjonalną reakcję pola energetycznego.
Te uniwersalne sposoby rozumienia zasady przyczynowości wy­
rażają pewną ważną prawdę: człowiek ponosi odpowiedzialność
za to, co mu się przydarza. Taka koncepcja nie każdemu się po­
doba, ponieważ wielu ludzi nie chce brać odpowiedzialności za
swoje życie. Często o wiele łatwiej jest obwiniać rodziców, sąsia­
dów, przyjaciół, żonę, męża, rząd lub inną organizację.

Jednak każdy z nas jest odpowiedzialny za to, co mu się przytra­


fia. Ale przecież z tego jednocześnie wynika, że mamy nieogra­
niczone możliwości kształtowania (bycia przyczyną) życia we­
dług swoich pragnień. Takie ujęcie jest naprawdę fascynujące!
Niezależnie od tego, z jakimi okolicznościami musimy się zmie­
rzyć, zawsze możemy przemienić je w pozytywne doświadcze­
nie. W jaki sposób? Korzystając z mocy dokonywania wyborów.

Ale jak do tego wszystkiego ma się przypadek Wielu ludzi wy­


rasta w przekonaniu, że przypadek, ślepy traf czy też zbieg oko­
liczności wywierają — pozytywny lub negatywny — wpływ na ich
życie. Pewna kobieta nie chciała przyznać się do spowodowania
wypadku drogowego, chociaż zignorowała światła i dostała we­
zwanie do sądu. Z kolei inna kobieta zatrzymała się na czerwo­
nym świetle i najechał na nią rozpędzony samochód. Postępu­
jąc zgodnie z prawami życia, zachowała spokój i porozumiała
się z kierowcą tamtego samochodu, sporządziła sprawozdanie
i oddała auto do naprawy. Winowajca pokrył wszystkie koszty
ze swojego ubezpieczenia, a życie potoczyło się dalej. Wpraw­
dzie zastanawiała się, co mogło oznaczać to krótkie interludium,
miała jednak dość rozsądku, aby zdać sobie sprawę, że najważ­
niejsze nie jest to, co nam się przytrafia, lecz to, jak sobie pora­
Cel życia dzimy z daną sytuacją.

352 Czy do odwiecznego pytania o cel życia można podejść w spo­


sób naukowy? Od ponad pół wieku najnowsze odkrycia coraz
częściej skłaniają naukowców do zadawania pytań natury fi­
lozoficznej i religijnej. Albert Einstein otwarcie i poruszające
mówił, że dobra nauka w znacznej mierze zależy od przyjęcia
religijnej postawy. Natomiast angielski fizyki i astronom James
Jeans stwierdził, że „wszechświat jest coraz bardziej podobny
nie tyle do wspaniałej maszyny, co do wspaniałej myśli”.

Skoro porządek i celowość charakteryzują cykliczny ruch pla­


net Układu Słonecznego wokół Słońca (a przecież jeszcze nie
w pełni zrozumieliśmy rządzące nim zasady), to czy nie moż­
na założyć, że w życiu poszczególnych ludzi również zawarte
są cel i potencjał, których w tej chwili nie jesteśmy w stanie
zrozumieć?

Pożyteczne życie zawsze jest posługą


John Templeton

W stworzonym przez Boga wszechświecie obowiązują rytm,


harmonia i piękno. Ich działanie można porównać do muzycz­
nej symfonii, którą kompozytor powołał do życia i jest jej istotą.
Ogrom i uporządkowanie gwiazd, planet i układów słonecznych
przekraczają możliwości ludzkiej wyobraźni. Kosmos działa
o wiełe precyzyjniej niż najdokładniejszy mechanizm skonstru­
owany przez człowieka. Schemat jego funkcjonowania pozosta-
je niezmienny od milionów lat. Doskonały porządek dostrzegal­
ny jest nawet w najdrobniejszych rzeczach.

Ludzkość jest częścią wspaniałego planu wszechświata. Nie­


skończona, uniwersalna mądrość i harmonia przepływają rów­
nież przez umysły i życie istot ludzkich. Kiedy zdecydujemy
się na życie zgodne z uniwersalnymi prawami, nasze działania
przybiorą charakter pożytecznej służby dla dobra innych ludzi. CeLżycia

Słowo posługa często kojarzy się z instytucją kościelną lub 353


z urzędem. W rzeczywistości posługą jest każde pożyteczne
działanie. Jeżeli kochacie swoją pracę i jesteście przekonani, że
wykonując ją, robicie coś dobrego dla innych, wówczas spełnia­
cie posługę. A światu potrzeba jak najwięcej ludzi, którzy służą
z gotowością poświęcenia energii na wykonywanie obowiązków,
które im powierzono.

Za każdym razem, kiedy pomagamy drugiemu człowiekowi,


mówimy życiu „tak”. A taka postawa niezawodnie prowadzi do
sukcesu i wzmacnia poczucie szczęścia. Człowiek, który idzie
w stronę światła, wyraźnie widzi drogę przed sobą. Natomiast
człowiekowi, który odwraca się do światła plecami — czyli wybie­
ra drogę egoizmu — własny cień ogranicza widoczność.

Naruszenie status quo zawsze wymaga odwagi, którą każdy zdo­


bywa na swój sposób. Angielski biolog Thomas Huxley powie­
dział: „Zyjemy w świecie nędzy i ignorancji. Każdy człowiek
ma obowiązek sprawić, aby w miejscu, na które wywiera jakiś
wpływ, poziom niewiedzy był mniejszy niż w chwili, w której
tam przybył”. Zycie nie zawsze składa się z wielkich ofiar i waż­
nych obowiązków. Na ogół tworzą je drobne sprawy. Uśmiech,
życzliwość, wykonywanie swoich zadań i ponoszenie odpowie­
dzialności z miłością zjednują ludzkie serca i przynoszą korzyści
nam samym i wszystkim dokoła. Na tym właśnie polega pełnie­
nie posługi w życiu.

Działanie fizycznego mechanizmu, poprzez który wyrażamy


swoją istotę, zależy od tego, w jaki sposób o nim myślimy. Czy
nie chcielibyście być doskonali? Czy nie chcielibyście wiedzieć,
że naprawdę wywieracie wpływ na otaczającą was rzeczywi­
stość? Czy nie chcielibyście poczuć, że wasza praca jest dla ko­
goś błogosławieństwem?

Cel życia
Odkrycie tajemnicy udanego życia jest możliwe
354 John Templeton

Mądrość często przychodzi do nas niespodziewanie. Nie po­


winna nas jednak zaskakiwać. Zmagania ze skomplikowanymi
sprawami współczesnego świata często zwiększają napięcie ner-
wowe i pogłębiają obawy. Nie bez powodu w ostatnich latach
gwałtownie wzrosła popularność osobistych doradców, którzy
udzielają pomocy w podobnych sytuacjach. Na ogół funkcję tę
pełnią psychiatrzy, psychologowie, osoby duchowne, pracowni­
cy socjalni oraz lekarze. Coraz wyraźniej zdajemy sobie sprawę,
że na podstawie stanu zdrowia psychicznego można ocenić, czy
w codziennym życiu zachowamy spokój, pogodę ducha i siłę.
Zdrowie w sferze umysłowej, emocjonalnej i duchowej ma klu­
czowe znaczenie dla udanego życia.

Wiele pożytecznych wskazówek odnoszących się do sposobów


radzenia sobie ze stresem oraz do poznania samego siebie do­
starczają nam rdzenni mieszkańcy amerykańskich Wielkich
Równin. Eksperci twierdzą, że każdy członek indiańskiego ple­
mienia odgrywał w nim ważną rolę. Na początku swojego życia
młodzi ludzie brali udział w obrzędzie, który znany jest pod an­
gielską nazwą vision quest (poszukiwanie wizji). Miał on przede
wszystkim zwrócić uwagę na konieczność zaparcia się samego
siebie oraz zachowania duchowej dyscypliny, która staje się pod­
stawą do poszukiwania mądrości umysłu, ciała i ducha przez
całe życie. Indianie z Wielkich Równin wierzyli, że odpowiednie
przygotowanie - czyli modlitwa, post, medytacja, rytuał szała­
su potu, przebywanie w odosobnieniu - pozwala uczestnikom
obrzędu ujrzeć wizję celu swojego życia. Takie osobiste obja­
wienie staje się siłą, która przez całe życie wyznacza kierunek
działań danego człowieka. Ustalona forma plemiennych rytu­
ałów oraz sposoby wyrażania religijnych przekonań miały dru­
gorzędne znaczenie. O wiele ważniejsze były wskazówki otrzy­
Cel życia
mywane podczas wizji, dzięki którym Indianin mógł prowadzić
pożyteczne życie. Praktyka „poszukiwania wizji” odzwierciedla
355
pewne uniwersalne aspekty ludzkiego doświadczenia i przywo­
dzi na myśl stan samadhi w jodze, satori w buddyjskiej tradycji
zen, kosmiczną świadomość Richarda Bucke’a czy ekstazę chrześ­
cijańskiego mistyka.
Czy doskwiera wam poczucie życiowego niespełnienia? Czy
macie wrażenie, że znaleźliście się w tym świecie z przyczyn,
których nie rozumiecie? Pamiętajcie, że wielkich czynów czę­
sto dokonywali ludzie, którzy podejmowali działania niezależ­
nie od okoliczności, w jakich się znajdowali. Uwierzcie, że na­
prawdę macie do odegrania w życiu jakąś ważną rolę, i zróbcie
coś, aby zrozumieć, na czym ma ona polegać. Co konkretnie
macie robić? Otóż za każdym razem, kiedy pojawia się okazja
do wyrażenia talentu, przyjmijcie ją z otwartymi ramionami.
Kiedy wiedzę i przekonania przekładamy na działanie, przy­
ciągamy do siebie dobro. Trzeba więc wykorzystywać swoją
wiedzę w praktyce. Podchodźcie do życia z pewnością siebie
i wiarą we własne siły. Róbcie to, co sprawia, że ludzie zachwy­
cają się waszym talentem. Niech radość waszych serc będzie
dla innych inspiracją. Niech wasze myśli, słowa i czyny wyra­
żają troskę o innych.

Cel życia

356
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSŻY

Radość z sukcesu

Jeżeli nie udało ci się za pierwszym razem,


spróbuj jeszcze raz. I jeszcze raz...
William Edward Hickson1

iedy Thomas Edison w Ameryce i J.W Swan w Anglii


wynaleźli elektryczną żarówkę, wydawało się, że tego
rodzaju eksperymenty już się zakończyły. W końcu
umieliśmy już bezpiecznie oświetlać ulice i budynki. Do czego
jeszcze mogła nam się przydać elektryczność?

Po pewnym czasie wynaleziono żarówki na ultrafiolet i pod­


czerwień oraz świetlówki bakteriobójcze. Lamp w najróżniej­
szych kształtach i rozmiarach używano w szpitalach, szkołach,
domach, a nawet w kurnikach! Potem nastała era halogenów,
lamp fluoroscencyjnych i świetlówek kompaktowych. A prze­
cież wymieniliśmy tylko kilka spośród licznych korzyści płyną­
cych z wynalazku, który — jak się początkowo wydawało — miał
Radość
ograniczone zastosowanie. Możemy z tego wyciągnąć bardzo
z sukcesu
pouczającą lekcję.

Kiedy udaje nam się osiągnąć wysoki poziom sprawności lub do­ 357
chodzimy do przełomowego punktu w karierze, często jesteśmy
tak dumni z siebie, że osiadamy na laurach. Przestajemy się starać.

1 Brytyjski autor tekstów edukacyjnych (1803-1890) - przyp. tłum.


Sukces można definiować na różne sposoby, trzeba więc zadbać
o to, aby nasza osobista definicja była jasno określona. Kiedy już
odnajdziemy własną wizję sukcesu, możemy rozpocząć proces
realizacji wyznaczonego celu. Ludzie, którym się w życiu po­
wiodło, z pewnością mogliby opowiedzieć o niezliczonych prze­
szkodach, jakie musieli pokonać na drodze do swojego prze­
znaczenia. Czasami może wam się wydawać, że znaleźliście się
w sytuacji bez wyjścia. Wtedy musicie przywołać w myślach wi­
zję, z którą wyruszaliście w drogę. Przypominajcie sobie swoje
marzenia tak długo, aż znajdziecie w sobie dość odwagi i cierpli­
wości, aby czekać na dalszy rozwój wypadków. Niejednokrotnie
to właśnie od cierpliwości i umiejętności czekania zależy doko­
nanie kolejnego przełomu.

Sukces często jest wynikiem codziennych, usilnych starań we


wszystkim, co się robi. Musimy zrozumieć, że w rzeczywistoś­
ci nigdy nie „osiągamy celu”. Sukces nie jest celem podróży,
lecz samą podróżą. Podróżą, podczas której wyciągamy naukę
z każdej sytuacji i nieustannie dążymy do tego, aby być lepszy­
mi ludźmi. Podobnie jak wynalazcy, którzy nadal poszukują no­
wych zastosowań elektryczności, musimy robić co tylko może­
my, aby zawsze dawać z siebie wszystko. Nawet jeżeli czasami
coś nam się nie udaje i popełniamy błędy.

Opanowanie jest drogą do sukcesu


John Templeton

Radość
Uczestnicząc w spektaklu pod tytułem Zycie, nie zawsze do­
z sukcesu
strzegamy i rozumiemy jego fabułę. Czasami wydaje nam się, że
358 scenariusz nie ma sensu. Nie potrafimy ogarnąć całości uniwer­
salnego dramatu, w którym bierzemy udział. W takich chwilach
mamy ochotę obwiniać reżysera, producenta, a nawet drama­
turga za zaistniałą sytuację. W tej sztuce nie ma jednak epizo­
dycznych ról. I nikogo nie można obarczać winą. Zycie nie wyda
nam się tak zagmatwane, jeżeli właściwie odczytamy scenariusz
i zdamy sobie sprawę, że my również posiadamy niepowtarzal­
ne cechy, dzięki którym możemy wnieść do przedstawienia coś
zupełnie wyjątkowego.

Na targach rolniczych pewien farmer wystawił kiedyś dynię


w kształcie dwugalonowego słoja. „Kiedy jeszcze nie była więk­
sza niż mój kciuk - wyjaśniał — włożyłem ją do słoika. Przestała
rosnąć dopiero, kiedy wypełniła całe naczynie”. Myśli człowieka
oddziałują na jego życie tak, jak szkło działało na tę wyjątkową
dynię — nadają mu kształt. Osobisty rozwój i poziom kreatyw­
ności zależą od tego, o czym myślimy i w co wierzymy. Granice
rozwoju człowieka wyznaczają jego myśli.

Przede wszystkim jednak trzeba wyzbyć się przekonania, że inni


ludzie kontrolują nasze życie. Każdy ma bowiem wewnętrz­
ną wieżę kontrolną, którą nazywamy wolną wolą. Do naszego
umysłu nie może przedostać się nic, na czym nie przybiliśmy
swojego stempla aprobaty.

Prawo odpowiedzialności znajduje zastosowanie w każdym ob­


szarze życia. Jeżeli, na przykład, niszczymy swoje ciało alkoho­
lem lub narkotykami, musimy liczyć się z konsekwencjami ta­
kiej decyzji i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy narkotyki i al­
kohol warte są zrujnowanego zdrowia i straconego czasu.

Być może zadajecie sobie pytanie: „Jak mam zapanować nad


swoim życiem, skoro czuję wewnętrzny zamęt i przygniata mnie
ciężar codziennych problemów?”. Jedno możecie zrobić natych­
miast, tę samą energię, którą użytkujecie na pytanie: „Jak zapa­ Radość
z sukcesu
nować nad życiem?”, zamieńcie w myśl: „Jestem zjednoczony
z mądrością Boga; wiem, co mam robić, i zrobię to”. Jednym 359
z najwspanialszych przejawów opanowania jest świadomość, że
w moim życiu główną rolę powinny odgrywać wiara, nie strach;
miłość, nie nienawiść; radość, nie smutek; spokój, nie napięcie;
wolność, nie więzy.
Entuzjazm ułatwia osiągnięcie sukcesu
John Templeton

George Joe studiował w niewielkim mieście w północno-za­


chodniej części środkowego Teksasu. Futbolowe drużyny na
małych uczelniach często nie mają wystarczającej liczby graczy,
aby obsadzić każdą formację na boisku, dlatego zawodnicy mu­
szą pełnić dwie, a nawet trzy funkcje jednocześnie. George wy­
konywał cztery zadania. W ataku był rozgrywającym, ponieważ
doskonale biegał i podawał piłkę. Poza tym był tylnym obrońcą,
odbierającym oraz kopaczem. Na jeszcze większą uwagę zasłu­
guje fakt, że zazwyczaj był najmniejszym zawodnikiem na bo­
isku. Nie miał nawet 170 cm wzrostu i ważył niecałe 65 kilo. Nie
był też nadzwyczajnie szybki, ale za to bardzo zwinny i sprytny.

Jakim cudem ten niewielki człowieczek pełnił tak wiele funkcji


w zespole, który co roku wygrywał ligę? On po prostu bardzo
kochał futbol i wykazywał wręcz nieograniczony entuzjazm.
W każdy mecz wkładał całą swoją energię i wszystkie swoje
zdolności. I robił to z wielką radością. Fenomen George’a Joe
w 50 procentach wynikał z natchnienia, a w 50 z pocenia. Aż
miło było na niego patrzeć!

Theodore Roosevełt, jeden z najwybitniejszych i najbardziej


znanych prezydentów USA, pragnął, aby amerykańskie okręty
mogły przepływać z Pacyfiku do Atlantyku i z powrotem bez ko­
nieczności odbywania uciążliwej podróży wokół Ameryki Połu­
dniowej. Aby zrealizować to marzenie, musiał jednak pokonać
Radość wiele przeszkód. Pierwszą z nich był sprzeciw rodaków, którzy
z sukcesu
nie potrafili zrozumieć, że budowa kanału przyczyniłaby się do
szybkiego rozwoju żeglugi. Pomysł Roosevelta spotkał się rów­
360
nież ze sprzeciwem innych światowych przywódców, którzy nie
chcieli, aby Stany Zjednoczone nadzorowały realizację tego pro­
jektu, oraz władz państw Ameryki Łacińskiej, które obawiały się
wtargnięcia Amerykanów na ich teren.
Problemy te jednak nie osłabiły entuzjazmu, z jakim Roosevelt
podchodził do swoich planów. Po negocjacjach z władzami Pa­
namy i Kolumbii ostatecznie uzyskał prawo do przeprowadze­
nia kanału przez Przesmyk Panamski od miasta Colon u wy­
brzeży Atlantyku do Panamy nad Oceanem Spokojnym.

Na tym jednak problemy się nie skończyły. Niewiele brakowało,


a całe przedsięwzięcie zakończyłoby się fiaskiem z powodu ko­
marów roznoszących żółtą febrę. Roosevelt rozwiązał ten pro­
blem w charakterystyczny dla siebie sposób. Polecił, aby opraco­
wano lek na groźną chorobę oraz środek owadobójczy zwalcza­
jący komary. Amerykański prezydent chciał, aby kanał był jed­
nocześnie atrakcją turystyczną i miejscem załadunku statków.
Wiedział jednak doskonale, że ludzie nie będą przyjeżdżać do
miejsca, w którym ich zdrowie byłoby zagrożone. Po zakończe­
niu budowy Kanał Panamski uchodził za wzór zastosowania
rozwiązań sanitarnych. Realizacja tego przedsięwzięcia jest hoł­
dem dla entuzjazmu i determinacji Theodora Roosevelta.

Chłopak, który kochał futbol, oraz prezydent Stanów Zjedno­


czonych zrozumieli, że entuzjazm ułatwia osiągniecie sukcesu.
I wiele na tym skorzystali.

Prawdziwy sukces odnosi ten,


kto nigdy nie zadowala się pośrednim celem
Seyyed Hossein Nasr

Radość
Według słownikowych definicji sukces to pomyślny wynik ja­
z sukcesu
kiegoś przedsięwzięcia oraz zdobycie sławy, majątku, wysokiej
pozycji. Okazji do osiągnięcia sukcesu jest wiele: ukończenie 361
studiów, wygranie meczu, dobre wyniki na egzaminie lub rand­
ka z osobą, która się nam podoba. Wszystko to jednak są dość
łatwe i wymierne recepty na sukces w powszechnym rozumie­
niu tego słowa.
Istnieją jednak o wiele bardziej subtelne sposoby osiągnięcia suk­
cesu, które mogą mieć równie spektakularny charakter, chociaż
nie zawsze towarzyszy im społeczny aplauz. Nie ulega przecież
wątpliwości, że sukcesem jest udzielenie pomocy przyjacielowi,
zachowanie powierzonej tajemnicy, wytrwanie w stosowaniu
diety lub w wykonywaniu ćwiczeń fizycznych, a także nieulega-
nie presji rówieśniczej w momencie, kiedy osoba, na której opi­
nii nam zależy, próbuje wpłynąć na naszą decyzję. Wywiązywa­
nie się ze zobowiązań, które podjęliśmy wobec samych siebie,
jest nawet chyba wyższą formą sukcesu niż czyny spotykające
się ze społecznym uznaniem, ponieważ jest ono związane z we­
wnętrznym, osobistym doświadczeniem.

Światowej sławy terapeuta Wayne Dyer powiedział kiedyś:


„Sukces nie jest celem drogi, lecz samą drogą, a połowę przy­
jemności dostarcza dostanie się na nią”. Ale jak się tam „do­
stać”? Na czym polega różnica między życiem pełnym zma­
gań a życiem pełnym zasłużonej przyjemności? Zrozumienie
dwóch podstawowych praw wszechświata: prawa inercji oraz
prawa przyciągania pozwoli umieścić powyższe pytanie we właś­
ciwym kontekście.

Prawo inercji mówi: „Jeżeli jakiś przedmiot znajduje się w ru­


chu, łatwiej jest mu kontynuować ruch. I odwrotnie - kiedy
przedmiot (lub osoba) pozostaje w spoczynku, łatwiej jest jej
pozostawać w spoczynku”. Inaczej mówiąc, początek to połowa
zadania. Kiedy już uda nam się zabrać do pracy, prawo inercji
da nam siłę do jej ukończenia. Czasami nawet trudniej jest nie
Radość skończyć tego, co się zaczęło; trudniej jest przerwać w połowie
z sukcesu drogi niż iść dalej. Z drugiej strony jednak, kiedy pozostajemy
w spoczynku - kiedy nie mamy motywacji do działania lub je­
362 steśmy wycofani — łatwiej jest pozostać na miejscu niż podjąć
wysiłek, aby ruszyć w drogę.

Gdy już przezwycięży się początkowy bezwład, energię inercji


ruchu można wykorzystać do osiągnięcia wyznaczonego celu.
Zasada „sukces rodzi sukces” znajduje więc wyraz w kontynu­
owaniu procesu tworzenia tego, co tworzyło się w przeszłości,
lub tego, co tworzy się w danej chwili.

Prawo przyciągania, którego stosowanie również jest źródłem


sukcesu, brzmi: „Podobieństwa się przyciągają”. Zasada ta od­
nosi się do zjawiska przyciągania różnych osób, miejsc, oko­
liczności i rzeczy. W praktyce oznacza ona, że poprzez myśli
i przekonania przyciągamy do siebie ludzi, którzy są częścią
wszechświata — krewnych, przyjaciół, wrogów, kolegów z pra­
cy itp. Myśli i przekonania przyciągają również sytuacje, któ­
re stają się ważnym elementem procesu tworzenia osobistego
świata. Zasada ta przypomina zasadę działania bumerangu,
otrzymujemy od świata to, co sami dajemy od siebie — zarówno
zło, jak i dobro.

Od nas samych zależy więc, jakie rzeczy przyciągniemy do


swojego wszechświata. Zasada jest prosta: przyciągamy to, co
lubimy, i to, co jest podobne do nas. Jeżeli upodabniamy się do
osoby, którą podziwiamy za uczciwość i empatię, przyciągamy
do siebie podobne wartości. „Sukces wewnętrzny” jest podsta­
wą „sukcesu zewnętrznego”. Trzeba wywiązywać się z osobi­
stych zobowiązań, ponieważ lojalność i uczciwość zostaną od­
wzajemnione.

Jeżeli będziemy skupiać się na tym, co dobre w nas samych


i w innych, ludzie będą chcieli przebywać w naszym towarzy­
stwie. Uznają nas za ludzi sukcesu, ponieważ dzięki nam wzro­
śnie ich własne poczucie wartości. Słuchanie wewnętrznego gło­
Radość
su, realizowanie własnych pomysłów, dążenie do najwyższego
z sukcesu
dobra wzmacniają w człowieku pewność siebie, która jest wyra­
zem prawdy i wiary. Sukces rzeczywiście nie jest celem podróży, 363
lecz samą podróżą, ponieważ dotarcie na miejsce oznaczałoby,
że podróż się skończyła.
Być może pewne rzeczy wydają się nam nieosiągalne
tylko dlatego, że nikt jeszcze nie próbował ich osiągnąć
Seyyed Hossein Nasr

Pewien arabski filozof powiedział: „Jeżeli nie jesteś w stanie zro­


bić danej rzeczy, porzuć ją i przejdź do zadania, które potrafisz
wykonać”. Uważam jednak, że stanowczo zbyt często poddaje-
my się, ponieważ wydaje nam się, że tak będzie wygodniej. Ale
czy rzeczywiście łatwiej jest przyjąć, że nie da się rozwiązać jakie­
goś problemu, niż poświęcić czas i energię na znalezienie wyjścia
z sytuacji? Czy ostatecznie więcej satysfakcji daje skreślenie kłó­
tliwej osoby z listy znajomych niż próba znalezienia z nią wspól­
nego języka? Niemożliwe to rzeczywiście wygodne słowo, ale czy
używanie go ułatwia osiągnięcie upragnionych celów?

W rzeczywistości nieosiągalnym nazywamy po prostu to, czego


jeszcze nie spróbowaliśmy. Co powiecie o osobach, które wyko­
rzystują siłę umysłu, aby uporać się z jąkaniem, aby ukończyć
dwa kierunki studiów technicznych mimo orzeczenia o dyslek-
sji, aby wyjść z dysfunkcyjnej rodziny lub z toksycznego związku
i prowadzić radosne, zrównoważone, udane życie? Tacy ludzie
udowadniają, że można osiągnąć to, co pozornie niemożliwe.

Bardzo często musimy szukać rozwiązań pozwalających speł­


nić nasze potrzeby finansowe, społeczne, duchowe, edukacyjne
i zawodowe. Trzeba więc raczej starać się dobrze wykorzystywać
czas, który mamy, niż narzekać, że dzień ma za mało godzin.
Problem kurczącego się czasu rozwiążemy tylko wtedy, gdy po­
Radość wiemy sobie: „Tak, to jest możliwe. To można zrobić”.
z sukcesu

Rebecca urodziła się bez lewej ręki. Na szczęście miała kocha­

364 jących rodziców, którzy wspierali ją, wierząc, że niemożliwe jest


tylko to, czego nie spróbowaliśmy. Dzięki temu nauczyła się pły­
wać, jeździć na rowerze, tasować karty i zawiązywać sznurów­
ki. Wzrastała w poczuciu dumy, wiary w swoje możliwości oraz
z pragnieniem, aby robić w życiu coś pożytecznego.
Co mogłoby się stać, gdybyśmy zamiast niemożliwe, mówili:
Nie, możlitve\ Litery pozostają te same, inna są natomiast inter­
punkcja, wymowa i akcent. Skąd wiemy, że coś jest niemożliwe,
jeżeli nie zrobiliśmy nic, aby to osiągnąć? Istota zrozumienia
sprowadza się do osobistej odpowiedzialności i gotowości pod­
jęcia wysiłku, które umożliwiają osiągnięcie konkretnego celu.

Sukces napędza się sam i prowadzi do kolejnych sukcesów


John Templeton

Sukces wymaga praktyki. Ludzie, którym się w życiu powiodło,


zaczynali ćwiczyć w młodości. Bardzo często najtrudniej jest
nam uznać za sukces coś, do czego mamy naturalne zdolno­
ści. Mówimy sobie: „Skoro przychodzi mi to tak łatwo, pewnie
wszyscy to potrafią. Skoro ja to robię, to na pewno nie jest to nic
trudnego”. Przyjmujcie wyrazy uznania, które otrzymujecie od
rodziców, nauczycieli, pracodawców i przyjaciół. Nie podejrze­
wajcie, że tylko starali się być uprzejmi. Być może mówią wam,
że właśnie w tej chwili odnosicie sukces. Odpowiadajcie szcze­
rym „Dziękuję”.

Bardzo często to my sami jesteśmy najbardziej krytyczni wobec


siebie i mamy skłonność do wychwytywania wyłącznie krytycz­
nych uwag, a nie słyszymy pochwał. Uczmy się przyjmować za­
równo komplementy, jak i konstruktywne uwagi od osób, które
udzielają nam dobrych rad.

Jeżeli nauczycie się rozpoznawać swój sukces, odkryjecie, że Radość


możecie doświadczać tego uczucia na co dzień, w różnych dzie­ z sukcesu
dzinach życia.
365
Słyszałem kiedyś historię o małym chłopcu, który chodził po
okolicy, sprzedając pocztówki po ćwierć dolara. W jednym z do­
mów mężczyzna, który otworzył drzwi, zapytał go, co zamierza
zrobić z zarobionymi pieniędzmi.
„Zbieram 100 tysięcy dolarów na budowę nowego kościoła” —
odpowiedział chłopiec. Zaskoczony klient zapytał: „Myślisz, że
uda ci się zebrać całą sumę samemu?”.

Młody człowiek odpowiedział z poważną miną: „Ależ nie, pro­


szę Pana. Pomaga mi jeszcze inny chłopiec!”.

Ten młody człowiek od pierwszych lat życia wiedział, na czym


polega działanie ducha sukcesu!

Nie ma znaczenia, czy śpiewasz w kościelnym chórze, jesteś


kelnerką w restauracji, trenujesz drużynę softbolu czy jesteś
obiecującym mechanikiem, który każdą wolną chwilę spędza
w garażu, odnawiając silnik starego samochodu. Jeżeli już te­
raz czujesz, że osiągnąłeś sukces, to uczucie stanie się dla cie­
bie podstawą do znacznie większych osiągnięć. Sukces nie jest
jednorazowym wydarzeniem, lecz nagromadzeniem zwycięstw
i całego szeregu doświadczeń, które składają się na udane życie.

Kto wie, że porażka to tylko objazd,


znajduje się na drodze do sukcesu
Corrie ten Boom

Jaka jest najbardziej właściwa definicja sukcesu? Czy sukces


oznacza tylko, że udało nam się wykonać zadanie, które przed
nami postawiono? Gdyby tak było, to musielibyśmy uznać, że
sukcesem jest zejście z podjazdu prowadzącego do domu i wy­
jęcie listów ze skrzynki. Nawet najbardziej trywialne czynnoś­
Radość ci byłyby sukcesem, o ile, oczywiście, zostałyby wykonane. Ale
z sukcesu przecież sukces ma o wiele głębsze znaczenie. Sukces przycho­
dzi wtedy, kiedy stajemy przed wyzwaniem i staramy się mu
366
sprostać mimo przeciwności. Historia pokazuje, że sukces nie­
jednokrotnie poprzedzony był serią porażek.

Wiele wspaniałych postaci w historii Ameryki dobrze pozna­


ło smak porażki. Podczas swojej pierwszej kampanii wyborczej
Abraham Lincoln doznał druzgocącej klęski i uznano go za
kiepskiego mówcę. Mimo to został później jednym z najwybit­
niejszych prezydentów USA, a jego przemówienia do tej pory
uważa się za arcydzieła politycznej perswazji. William Faulk­
ner jako młody pisarz wielokrotnie był w sytuacji, że wydawcy
odrzucali jego książki, ponieważ nie rozumieli jego nowator­
skiego stylu. Niezrażony licznymi niepowodzeniami Faulkner
został jednym z najznakomitszych powieściopisarzy amerykań­
skiego Południa i jest laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie
literatury.

Ponieważ proces uczenia się może prowadzić do porażki, nie­


powodzenie należy uznać za jeden z zasadniczych elementów
tego procesu. Trzeba więc wyciągać lekcję z niepowodzeń i po­
dejmować kolejne próby. Taka metoda ostatecznie prowadzi do
sukcesu. Jeżeli jednak poddajemy się już przy pierwszym niepo­
wodzeniu, to znaczy, że niczego się nie nauczyliśmy i nie zdoby­
liśmy umiejętności, które usprawniłyby nasze działania w przy­
szłości. Niepowodzenie nigdy nie będzie klęską, jeżeli uznamy
je za naturalny etap na drodze do sukcesu. Porażka jest tylko
objazdem, a nie ślepą uliczką.

Jeżeli chcemy odnieść sukces, musimy wytyczać nowe szlaki za­


miast trzymać się utartych ścieżek dawnych triumfów. W książ­
ce Treasury (Skarbiec) WR. Beattie prezentuje pogląd, zgodnie
z którym prawdziwą radość z sukcesu przynosi proces budowa­
nia: układania planów, kładzenia fundamentów, doboru mate­
riałów, mierzenia różnych elementów, a następnie łączenia ich
w całość. Autor uważa, że największą radość dają człowiekowi Radość
przewidywanie codziennych osiągnięć oraz satysfakcja z dobrze z sukcesu
wykonanego zadania.
367
Wyobraźcie sobie przez chwilę najważniejsze pomieszczenie
w waszym „domu życia”, czyli pokój umysłu. Od jego wypo­
sażenia zależy kształt naszej życiowej drogi. Człowiek przede
wszystkim jest istotą duchową, dlatego musimy urządzać swoje
wnętrze w sposób wykwintny, wygodny i dający satysfakcję. To
miejsce, w którym myśli są meblami, powinno być przybytkiem
piękna i spokoju. Ściany muszą być zbudowane z wytrzymałe­
go materiału wiary, a ich kolory powinny ukazywać piękno siły
i odwagi, radości i spokoju, chwały i dziękczynienia, jak również
sukcesu. A co najważniejsze, światło mądrości powinno oświe­
tlać to pomieszczenie, ponieważ to właśnie tutaj tworzycie swój
świat i tutaj kształtujecie swoją osobowość.

Człowiekowi wiele razy może się coś nie udać.


Nie stanie się jednak nieudacznikiem,
dopóki nie zaczynie obwiniać innych ludzi
John Burroughs

Istnieje zasadnicza różnica między faktem, że komuś coś się nie


udaje, a faktem, że ktoś jest nieudacznikiem. Niewielu rzeczy
w życiu można się nauczyć, nie ponosząc porażki. Czy ktoś na­
uczył się jeździć na rolkach, nigdy się nie przewracając? Czy
nauczyliście się jeździć na rowerze, nigdy nie tracąc równowa­
gi? Najprawdopodobniej nie. Silne pragnienie zdobycia danej
umiejętności sprawiło po prostu, że bardzo szybko puszczali­
ście niepowodzenia w niepamięć i podejmowaliście kolejne pró­
by. Wkrótce nauczyliście się robić to, na czym wam zależało.
W trakcie nauki z pewnością wiele rzeczy wam się nie udało,
ale to nie znaczy, że byliście nieudacznikami. Niepowodzenie to
Radość tylko okazja do podjęcia kolejnej próby!
z sukcesu
Czasami wydaje się nam, że coś lub ktoś przyczynia się do na­

368 szych niepowodzeń. Nierzadko czujemy, że jakaś osoba lub ży­


ciowe okoliczności uniemożliwiają nam osiągnięcie wyznaczo­
nego celu. Czy nie sensowniej byłoby przeanalizować poziom
własnego przygotowania i - jeśli tak jest w istocie — przyznać,
że mogliśmy się bardziej postarać? Zastanówcie się, czy rzeczy-
wiście daliście z siebie wszystko, i nie bójcie się przyznać do po­
myłek i przeoczeń. Po prostu postanówcie, że nie popełnicie już
tego samego błędu, wybaczcie sobie i ruszajcie dalej w drogę.
Przypomnijcie sobie, jak uczyliście się jeździć na rowerze; przy­
pomnicie sobie, jak podejmowaliście kolejne próby, jak dosko­
naliliście swoje umiejętności, aż w końcu jazda na rowerze stała
się niemal tak naturalna jak chodzenie.

Nikogo nie powinniśmy obwiniać, nawet samych siebie. Osoba,


która nieustannie obarcza winą innych ludzi lub okoliczności,
spowalnia proces wyzdrowienia, ryzykując, że rzeczywiście sta­
nie się nieudacznikiem. Zamiast użalać się nad sobą lub zło­
ścić się na innych, zadajcie sobie pytanie: „Co teraz? Co jeszcze
mogę zrobić, aby zrealizować swoje cele?”.

Jeżeli marnotrawimy czas i energię na obwinianie innych, mo­


żemy nie dostrzec, czego powinniśmy nauczyć się o sobie, aby
się rozwijać i osiągać lepsze rezultaty. Możemy upadać wiele
razy, ale nie musi to być upadek ostateczny. Ludzie, którzy do­
znają niepowodzeń, nie są nieudacznikami, chyba że pozwolą,
aby użalanie się nad sobą i obwinianie innych uniemożliwiły im
realizację celów.

Winston Churchill został premierem Wielkiej Brytanii dopie­


ro w wieku 62 lat, mając za sobą życie pełne porażek. Znaczna
część jego największych dokonań przypadła na okres emerytu­
ry. W 1962 roku firma fonograficzna Decca Recording odrzu­
ciła współpracę z zespołem The Beatles. Jak uzasadniali swoją
decyzję? „Nie podobało nam się ich brzmienie. Gitary nie mają Radość
przyszłości”. Nie trzeba dodawać, że The Beatles przemienili to z sukcesu
niepowodzenie w monumentalny sukces.
369
Zapamiętajcie, że niezależnie od pozorów zawsze istnieją nowe
możliwości. Istnieje sposób na odnalezienie wewnętrznego spo­
koju i równowagi. Istnieje sposób realizacji dobrych pragnień
serca. Zawsze istnieje jakiś sposób.
Przygotowanie to krok na drodze do sukcesu
John Templeton

Jeżeli mamy odnieść sukces, musimy uporządkować swoje dzia­


łania. Przygotowanie jest pierwszym krokiem na drodze do suk­
cesu. Jak mówi pewne znane porzekadło: „Szczęście sprzyja
przygotowanym”. Okazja puka do naszych drzwi znacznie czę­
ściej, niż nam się wydaje. Ludzie nierzadko przegapiają te chwi­
le, ponieważ ich nie poznają lub nie są na nie przygotowani.

Jedenastoletni Jeremy potrafił wykorzystywać każdą chwilę. Przy­


gotowując się do rybackiej wyprawy do Kanady, w którą wybierał
się z ojcem i z przyjaciółmi ojca, upierał się, że chce zabrać węd­
kę i kołowrotek na wielką rybę. Nie chcąc studzić zapału chłopca
i zdając sobie sprawę, że może wykorzystać ten sprzęt do planowa­
nej wyprawy głębinowej, ojciec spełnił życzenie syna.

Kiedy pozostali uczestnicy zobaczyli nowy sprzęt rybacki Jere­


my’ego, stroili sobie z niego żarty:

- Jak tam, Jeremy, zamierzasz złapać wieloryba? - zapytał jeden


z nich. - Upoluję sobie wielkiego szczupaka - odparł chłopak
z pewnością siebie. — No z takim sprzętem z pewnością mógłbyś
złowić wielkiego szczupaka — stwierdził inny ze śmiechem.

Jeremy nie zniechęcił się tym, że mężczyźni nie wierzyli w je­


go siły.

Cztery dni na jeziorze nie przyniosły żadnej zdobyczy. Sprzęt


Jeremy’ego nieustannie był przedmiotem przyjacielskich żar­
Radość tów. Nagle jeden z rybaków krzyknął: „Mam coś!”. Jego węd­
z sukcesu ka była naprężona i mocno się wyginała. Chwilę później szybko
się wyprostowała, a żyłka zwisała luźno nad wodą. Zerwała się!
370
Rozgoryczony mężczyzna mamrotał pod nosem, że powinien
wziąć mocniejszy sprzęt.

Kiedy całe towarzystwo zbierało się już do powrotu do kajut po


kolejnym nieudanym dniu, linka wędki Jeremy’ego naprężyła się
gwałtownie. Początkowo myślał, że zahaczył o jakąś kłodę pływa­
jącą pod powierzchnią wody. Zaczął jednak wyciągać żyłkę z siłą,
która niemal przeraziła jego samego. Złapał swoją wielką rybę!

Czterdzieści pięć minut później wyciągnął na pokład olbrzy­


miego szczupaka. Ważył ponad piętnaście kilogramów! Pozo­
stali wędkarze osłupieli pełni zazdrości i szacunku, ponieważ
Jeremy nauczył ich, że jeśli chcą złowić dużą rybę, muszą się do
tego dobrze przygotować!

W książcę The Templeton Plan wyjaśniam, w jaki sposób mocne


duchowe wartości pomagają osiągnąć sukces finansowy i osobi­
sty, przyczyniając się do szczęścia i życiowego spełnienia. Jeżeli
kierujecie się w życiu duchowymi zasadami czy też prawami ży­
cia, zwiększacie swoje szanse na osiągnięcie sukcesu. Postępując
zgodnie z nimi, zbliżacie się do osiągnięcia spełnienia. Uczycie
się, jak dawać siebie i jak kochać bez strachu.

Czytajcie więc, poznawajcie nowe idee i doświadczajcie nowych


uczuć. Wykazujcie inicjatywę w początkowych etapach danego
przedsięwzięcia. Obserwujcie innych. Słuchajcie uważnie. Wy­
korzystujcie w pełni swoją inteligencję. Pamiętajcie, że pomaga­
jąc innym, pomagacie sobie. Zastanówcie się, czy pożytkujecie
swoje talenty i umiejętności w najmądrzejszy sposób. Czy żyje-
cie świadomie, wykorzystując w praktyce cnoty uczciwości, od­
wagi, pokory, łagodności, wierności i nadziei? Pogłębiajcie swoją
wiedzę na temat życiowych cnót i starajcie się zrozumieć, jakie
role odgrywają one w waszym życiu.

Szukajcie pozytywnych aspektów nawet najtrudniejszych sytua­ Radość


cji. Uczcie się żyć w harmonii z innymi ludźmi, aby przyczyniać z sukcesu
się do pozytywnych zmian. Oto, co znaczy być przygotowanym
i zmierzać do osiągnięcia sukcesu. 371

You might also like