You are on page 1of 2

Kilka słów do ojca redaktora brd24.

pl, bo ukończenie filologii albo innej


etnografii nie zrobi z Ciebie prawnika. Otóż Emil TV nie złamał prawa.
Emil Rau, znany jako „łowca fotoradarów” jest właścicielem firmy transportowej. Gdy
należącym do niego autem popełniono wykroczenie, odmówił policji wskazania danych
tego, kto kierował pojazdem. Podał tylko rzekome imię i nazwisko. Sąd w Zielonej
Górze uznał, że prawo nie zobowiązuje do ujawnienia innych danych. To pokazuje, że
konieczna jest nowelizacja prawa, nad którą od lat „pracuje” rząd PiS
Tę sprawę ujawnił portal Interia.pl. Chodzi o Emila Rau. To właściciel firmy
transportowej, który lata temu stał się publicznie znany z tego, że zwalczał
fotoradary.

Ktoś zarejestrował, jak kierowca osobowego volkswatena należącego do Emila Rau


jechał po buspasie. To wykroczenie zostało zgłoszone policji. Ta postanowiła ukarać
sprawcę. Musiała jednak ustalić, kto siedział za kierownicą. Zwróciła się więc do
właściciela – by podał dane kierowcy. Rau zasłaniał się ustawą o ochronie danych
osobowych i podawał tylko rzekome imię i nazwisko sprawcy. Jak ujawnił na YouTube
Paweł Rygas, dziennikarz Interii, Emil Rau wskazał jako sprawcę „Mateusza Nowaka”.
Rygas zasugerował, że mogło być to fikcyjne imię i nazwisko.

Rau tak samo postąpił w innej sprawie, w której podania danych kierującego domagało
się od niego, jako właściciela pojazdu GITD. Można więc zakładać, że chodziło o
wykroczenie zarejestrowane przez automatyczny system nadzoru – fotoradary,
odcinkowy pomiar prędkości lub rejestrator przejazdu na czerwonym świetle.

Kara za niewskazanie? Sąd w Zielonej Górze czyni ją niemożliwą do wyegzekwowania


To policji czy GITD oczywiście nie mogło wystarczyć do ustalenia sprawcy. Sprawy
ostatecznie trafiły więc do sądu. Ten, jak relacjonuje Interia, w obu przypadkach
przyjął bardzo osobliwą interpretację – według niej można bezkarnie podawać
zmyślone dane rzekomego kierującego i nie grozi za to zupełnie nic.

Polskie regulacja zakładają bowiem, że można nie wskazać, komu powierzyło się
pojazd, którym dokonane zostało wykroczenie. Wówczas sprawca unika punktów karnych,
ale – co jest bolesne od momentu podniesienia kar – właściciel pojazdu zapłacić
może gigantyczną grzywnę – 8 tys. zł.

Sąd w Zielonej Górze uznał, że wskazanie komu powierzyło się pojazd dotyczy
wyłącznie obowiązku podania imienia i nazwiska.

„Jak wskazuje wykładnia językowa, pod słowami >>komu<< i >>osoba<< kryje się co
najwyżej wskazanie imienia i nazwiska danego człowieka. Brak jest natomiast
podstawy prawnej dla stanowiska GITD, jakoby poprzez znamię ustawowe >>komu<< można
by rozumieć także inne dane osoby takie jak jej adres, data i miejsce urodzenia
itp.” – cytuje Interia uzasadnienie Sądu w Zielonej Górze.

Nowelizacja od dawna wstrzymywana


Pozostawienie prawa w takim kształcie – jak widać – pozostawi furtkę sędziom,
którzy mogą chcieć uznawać, że podanie „komu” właściciel powierzył auto ma się
sprowadzać jedynie do nieweryfikowalnego imienia i nazwiska. Jego zmiana jest więc
koniecznością, jeśli system automatycznego nadzoru nad kierowcami nie ma się
załamać.

Rząd może doprecyzować zapis art. 78 Prawa i ruchu drogowym („Właściciel lub
posiadacz pojazdu jest obowiązany wskazać na żądanie uprawnionego organu, komu
powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie, chyba że pojazd
został użyty wbrew jego woli i wiedzy przez nieznaną osobę, czemu nie mógł
zapobiec”) i dodać, że określenie „komu” powierzyło się pojazd ma zawierać
określenie imienia, nazwiska, adresu itd.
Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby jednak wprowadzenie w życie wstrzymywanej od
lat nowelizacji, którą przygotować miał Główny Inspektorat Transportu Drogowego.
Chodzi o przepisanie na nowo tego, co było już gotowe za rządów PO-PSL – projektu
nowelizacji, według którego odpowiedzialność za wykroczenie obciąża właściciela
pojazdu. Chyba że ten, w ciągu określonego czasu, wskaże osobę, która jego autem
wykroczenie popełniła.

luz

========
"Po pierwsze przepis mówi o wskazaniu, a nie o wykazaniu komu powierzono pojazd. To
fundamentalna różnica. Po drugie przepis znajduje się w dziale "rejestracja
pojazdu" i jest uprawnieniem organów rejestrowych, a nie wszystkich innych.
Przepisu takiego nie ma w KPK ani w KPW a wiec organu prowadzące postępowanie inne
niż rejestrowe nie mają prawa powoływać się na "Wasz" słynny przepis. Po trzecie
nawet gdyby był taki przepis w KPK albo KPW ( a właśnie dlatego go nie ma), to
nikt, absolutnie nikt w państwie prawa nie może być zmuszany do samooskarżania
siebie albo udostępniania dowodów przeciwko najbliższym. W takiej sytuacji sprawca
może kłamać i wskazać nawet Zbigniew Ziobro jako prowadzącego. Nic to nie zmieni,
bo to organy prowadzące postępowanie muszą wykazać kto prowadził, a sprawca nie
musi wykazywać niewinności. Zgodnie z Uchwałą Sądu Najwyższego z dnia 20 września
2007 r. Sygn. Akt I KZP 26 / 07 oraz Uchwała z dnia 26 kwietnia 2007 r. w sprawie I
KZP 4/07 skorzystanie z prawa do obrony nawet poprzez kłamstwo lub odmowe zeznań
nie jest czynem zabronionym w rozumieniu Art. 3 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka
i Podstawowych Wolności oraz Art. 14 ust. 3 lit. g Międzynarodowego Paktu Praw
Obywatelskich i Politycznych ONZ ratyfikowanego przez Polskę.
AAAAA !! I na koniec. Gdyby tak ktoś wpadł na pomyśl, że można domagać się
zeznawania przeciwko najbliższym to jedynie przypomnę iż jak wynika z orzeczenia
Trybunału Praw Człowieka w sprawie Selmouni v. France pod Sygn. Akty 1999-V; 29
EHRR 403, at para. 100 Trybunał Praw Człowieka oraz orzeczenie w sprawie Salman v
Turkey 2000- VII, para. 114, Dikme v Turkey 2000- VIII, para. 95 - czynnikiem
wskazującym na tortury lub inne formy nielegalnego traktowania jest rozmyślnie
zastraszanie odpowiedzialnością karną np. w celu uzyskania dowodu lub przyznania
się do winy. Dla przykładu w sprawie 2000-VIII, paras. 95-96 Dikme v Turkey
Trybunał Praw Człowieka uznał, że nastąpiło pogwałcenie doszło do nieludzkiego i
poniżającego traktowania oraz tortur na tej podstawie iż działania „ zostało celowo
zastosowane w stosunku do pierwszego skarżącego przez funkcjonariuszy państwowych w
ramach wykonywania ich obowiązków, w celu wymuszenia zeznań lub informacji o
występkach, o które skarżący był podejrzewany” Trybunał uznał, iż powyższe
niezgodne z Art. 3 Konwencji Praw Człowieka akty spełniły warunki uznania ich za
tortury w znaczeniu tego artykułu. O tym ile Turcja zapłaciła za to odszkodowania -
przemilczę..." - Marek Jarocki

You might also like