You are on page 1of 595

E uge ni us z Rybka

ASTRONOMIA
OGÓLNA

W YD A N IE V ZM IEN IO N E

&
W arszaw a 1975
P aństw ow e W ydaw nictw o N au k o w e
T

PRZEDMOWA DO WYDANIA PIĄTEGO

Podręcznik „Astronomii Ogólnej”, którego pierwsze w ydanie ukazało


się drukiem w 1952 r., a w ydanie trzecie — opracowane na nowo — w 1968 r.,
prawie bez zm ian był wznowiony w 1970 r., jako w ydanie czwarte, z uzupeł­
nieniam i przy końcu książki. Przy opracowaniu w ydania piątego tego rodza­
ju uzupełnienia okazały się już niew ystarczające, istotne bowiem popraw ki
należało wprowadzić w wielu miejscach tekstu, pisanego w latach 1964-1965.
W ynikało to z szybkiego postępu b adań astronom icznych w ostatnich latach
zarówno w dziedzinie poznaw ania najbliższej przestrzeni kosmicznej ja k i b a ­
dań św iata gwiazd i galaktyk. Wniosło to wiele istotnych zm ian do poglądów
n a najbliższe i najdalsze ciała niebieskie, wyłoniły się przy ty m nowe ważne
problem y, które powinny znaleźć objaśnienie w podręczniku. Nowe te zdo­
bycze naukowe nie wym agały ponownego opracowania książki, pozostawiono
więc jej zasadniczy zrąb niezmieniony, zmieniono tylko niektóre rozdziały
i wprowadzono uzupełnienia tam , gdzie to okazało się konieczne. U ak tu al­
niono przy ty m niektóre dane liczbowe.
Z poważniejszych zmian należy wymienić: napisanie na nowo rozdziału
V I, traktującego o najbliższym otoczeniu Ziemi, uwzględnienie w rozdziale
V II (Księżyc) wyników wypraw am erykańskich i radzieckich na Księżyc i w pro­
wadzenie zm ian do rozdziału X I I I (Fizyka p lanet i ich księżyców) głównie
w odniesieniu do W enus i Marsa. N astępnie uzupełniono w ynikam i nowych
b adań rozdziały trak tu jące o gwiazdach i galaktykach, rozszerzając w szcze­
gólności podane w poprzednim w ydaniu wiadomości o kw azarach i pulsarach
i dając nowe naświetlenie niektórym innym problemom. Odkrycie prom ienio­
wania reliktowego sprawiło, że należało dokonać przeróbek i uzupełnień w roz­
dziale X X V I (Budowa wszechświata). Drobniejsze zm iany przeprowadzono
i w innych rozdziałach, co w sumie objęło około 1 0 ° / 0 tekstu.
Ponieważ książka jest zasadniczo przeznaczona dla studentów I roku astro­
nomii, więc ujęcie jej treści dostosowano do tego stanu wiedzy, jakim ci stu ­
denci rozporządzają. Poza tym przy pisaniu książki przyświecał autorow i cel,
aby ona znalazła się w rękach nie tylko studentów , lecz by była użyteczna
dla nauczycieli szkół średnich oraz licznych w Polsce miłośników astronom ii,
którzy pragnęliby poznać całość astronom ii zarówno w ujęciu klasycznym
6 Przedmowa

ja k i nowoczesnym, zdać sobie sprawę z historii problemów astronom icznych


i lepiej przez to zrozumieć istotę współczesnej nam nauki o otaczającym nas
świecie.
Uzupełnienia i zm iany były pisane głównie w lecie 1973 r., przy czym au to r
starał się, w miarę swych możliwości, aby wydanie piąte „Astronomii Ogólnej”
dawało obraz wiadomości astronom icznych w najnowszym ich ujęciu, ta k ja k
te n obraz rysował się w 1972 i na początku 1973 r.

AUTOR
K raków , luty 1974 r.
SPIS RZECZY

R o z d z i a ł I . W s t ę p .......................................................................................................................... - 15
§ 1. I s to ta a s t r o n o m i i ............................................................................................................. 15
§ 2. Rozw ój zagadnień a s tr o n o m ic z n y c h ........................................................................ 16
§ 3. P o d z ia ł a s t r o n o m i i ........................................................................................................ 18
§ 4. M iejsce astro n o m ii w śród in n y ch n a u k ........................... ................................... 19
R o z d z i a ł I I . E lem en tarn e zjaw iska na sferze n ie b i e s k i e j .................................................. 21
§ 5. S fera n i e b i e s k a ................................................................................................................. 21
§ 6. P o d staw o w e w zory try g o n o m e trii s f e r y c z n e j ...................................................... 21
§ 7. T r ó jk ą t sferyczny p r o s t o k ą t n y .................................................................................. 24
§ 8. R u ch d zienny sfery n i e b i e s k i e j .................................................................................. 25
§ 9. U k ła d w spółrzędnych h o r y z o n ta ln y c h .................................................................... 27
§ 10. K ą t g o d zin n y i d e k l i n a c j a ........................................................................................... 29
§ 11. W ysokości ciał niebieskich w p o ł u d n i k u ............................................................... 30
§ 12. T ró jk ą t p a r a la k ty c z n y .................................................................................................... 32
§ 13. R oczny ru c h S ł o ń c a ........................................................................................................ 34
§ 14. D ru g i u k ła d w spółrzędnych rów nikow ych: rek ta sc e n sja i d ek lin acja . . 35
§ 15. U k ła d w spółrzędnych e k lip ty c z n y c h ........................................................................ 36
§ 16. P o ry r o k u .......................................................................................................................... 38
§ 17. R uch d zienny Słońca w różnych szerokościach g e o g ra fic z n y c h .................. 38

R o z d z i a ł I I I . C z a s ............................................................................................................................... 41
§ 18. A stro n o m iczn a ra c h u b a czasu ................................................................................. 41
§ 19. Czas gw iazdow y ........................................................................................................ 41
§ 20. Czas s ł o n e c z n y ................................................................................................................. 42
§ 21. D ługość g e o g r a f i c z n a ............................................................................................... .... 46
§ 22. Czas s tr e f o w y .......................................................................................... *......................... 47
§ 23. R ok gw iazdow y i z w r o tn ik o w y .................................................................................. 49
§ 24. M iesiąc s y n o d y c z n y ........................................................................................................ 49
§ 25. K a le n d a rz ............................................................................................................................... 50
§ 26. R a c h n b a ciągła d n i ........................................................................................................ 52
§ 27. P rzeliczan ie czasu słonecznego n a gw iazdow y i o d w r o t n i e ....................... 52
§ 28. Z eg ary w ahadłow e i c h ro n o m e try . . ...................................................... 53
§ 29. Z egary kw arcow e i m o l e k u l a r n e ............................................................................. 56

R o z d z i a ł IV . O bserw acje a s tr o m e t r y c z n e .................................................................................. 58


§ 30. H isto ria astronom icznych pom iarów k ą t o w y c h .................................................. 58
§ 31. Rozw ój astronom ii p ra k ty c zn e j ............................................................................. 61
8 Spis rzeczy

§ 32. L u n e ta ja k o celow nica ............................................................................................... 62


§ 33. Z agadnienia a stro n o m ii p o łu d n ik o w e j........................*........................................... 63
§ 34. In s tru m e n ty p o ł u d n i k o w e .......................................................................................... 64
§ 35. A bsolutne i różnicow e w yznaczanie w spółrzędnych g w i a z d ........................... 69
§ 36. A stro m e tria f o t o g r a f i c z n a .......................................................................................... 71
§ 37. A stro m e tria g eo d ezy jn a................................................................................................... 72
§ 38. W yznaczanie szerokości geograficznej n a l ą d z i e ............................................... 74
§ 39. W yznaczanie czasu i długości g e o g r a f i c z n e j ...................................................... 77
§ 40. W yznaczanie a zy m u tu p rz e d m io tu z i e m s k i e g o .................................................. 80
§ 41. A stronom ia żeglarska i lo tn icza ............................................................................. 81

R o z d z i a ł V. Ziem ia ja k o ciało a s tr o n o m ic z n e ........................................................................ 86


§ 42. P o m iary kulistości Ziem i w s t a r o ż y t n o ś c i ........................................................... 86
§ 43. R uch obrotow y Ziem i dokoła o s i ........................................................................ . . 88
§ 44. T r i a n g u l a c j a ...................................................................................................................... 91
§ 45. E lipsoida z i e m s k a ............................................................................................................ 92
§ 46. R ozkład przyspieszenia siły ciężkości n a Ziemi ............................................. 94
§ 47. M asa Ziem i ..................................................................................................................... 97
§ 48. R u ch y biegunów Z i e m i ............................................................................................... 98
§ 49. N iejednostajność ru c h u obrotow ego Z i e m i ........................................................... 99
§ 50. W n ętrze Z i e m i ................................................................................................................. 100
§ 51. A tm osfera Z i e m i ............................................................................................................ 101
§ 52. R efrak cja atm osferyczna oraz zjaw iska z m r o k o w e .........................................102
§ 53. R uch Ziem i dokoła S ło ń c a .......................................................................................... 105
§ 54. A b erracja ś w i a t ł a ............................................................................................................ 107
§ 55. O rb ita Z i e m i ..................................................................................................................... 109
§ 56. W iek Z ie m i..........................................................................................................................110
R o z d z i a ł V I. Najbliższe otoczenie Z i e m i ................................................................................. 112
§ 57. O kreślenie najbliższej p rz e strze n i k o s m ic z n e j...................................................... 112
§ 58. L o ty s ta tk ó w kosm icznych ...........................................................................................113
§ 59. P rom ieniow anie pierścieniow e Z i e m i........................................................................ 115
§ 60. Gaz i p y ł m i ę d z y p la n e ta r n y ......................................................................................118
§ 61. P rom ieniow anie k o s m ic z n e .......................................................................................... 119
§ 62. E k sp e ry m e n ty w k o s m o s ie .......................................................................................... 120
R o z d z i a ł V II. K s i ę ż y c ..................................................................................................................... 122
§ 63. P a ra la k sa g e o c e n tr y c z n a ...............................................................................................122
§ 64. Odległość i ro zm iary K s i ę ż y c a ................................................................................. 124
§ 65. R uch K siężyca n a sferze niebieskiej ................................................................... 125
§ 66. O rb ita K siężyca ............................................................................................................ 126
§ 67. F a z y K s i ę ż y c a .................................................................................................................127
§ 68. R u ch obrotow y K s i ę ż y c a .......................................................................................... 128
§ 69. M asa K s i ę ż y c a .................................................................................................................130
§ 70. P ow ierzchnia K siężyca ...............................................................................................132
§ 71. A tm osfera K s i ę ż y c a ........................................................................................................140

R o z d z i a ł V III. Zaćm ienia ........................... .................................................................................142


§ 72. D w a ro d zaje zaćm ień ....................................................................................................142
§ 73. Z aćm ienia K s i ę ż y c a ........................................................................................................143
§ 74. Z aćm ienia S ł o ń c a ............................................................................................................ 146
§ 75. W a ru n k i w y stęp o w an ia z a ć m i e ń ............................................................................ 150
Spis rzeczy 9

§ 76. Okresowość zaćm ień ................................................................................................... 153


§ 77. Z akrycia gw iazd przez K s i ę ż y c ................................................................................. 154

R o z d z i a ł IX . R uchy p l a n e t ............................................................................................................ 156


§ 78. P la n e ty górne i d o l n e ................................................................................................... 156
§ 79. W idom y ru c h p la n e t n a n i e b i e ................................................................................. 157
§ 80. T eoria geocentryczna budow y ś w i a t a ....................................................................159
§ 81. K opernikow ska te o ria h e lio c e n try c z n a ....................................................................161
§ 82. T ycho B rah e i jego o b s e rw a c je ................................................................................. 165
§ 83. W alk a o system h e l i o c e n tr y c z n y .............................................................................165
§ 84. P ra w a K e p l e r a .................................................................................................................166
§ 85. E lem en ty o rb it p l a n e t ................................................................................................... 169
§ 86. B udow a u k ła d u p la n e ta rn e g o ......................................................................................170
§ 87. R egularność w ru ch u p l a n e t ......................................................................................172
R o z d z i a ł X . M echanika n i e b a ........................................................................................................173
§ 88. P ow stanie d ynam iki u k ład u p l a n e t a r n e g o ...........................................................173
§ 89. Ogólne zasady r u c h u ................................................................................................... 173
§ 90. Siły c e n tr a ln e ........................... ......................................................................................... 174
§ 91. P raw o ciążenia powszechnego ................................................................................. 175
§ 92. Z agadnienie dw óch ciał. P raw o p ó l ........................................................................180
§ 93. U ogólnienie I p ra w a K e p le r a ......................................................................................182
§ 94. U ogólnione I I I praw o K e p l e r a ................................................................................. 186
§ 95. W yznaczanie m as p la n e t i Słońca ........................................................................188
§ 96. W yznaczanie o r b i t ....................................................................................................... 190
§ 97. P e rtu rb a c je w ru c h u p l a n e t ......................................................• . ......................... 191
§ 98. Stałość u k ła d u p l a n e t a r n e g o ..................................................................................... 195
§ 99. O dkrycie N e p tu n a i P l u t o n a ..................................................................................... 196
§ 100. T eoria ru ch u K siężyca z i e m s k i e g o ........................................................................197
§ 101. R uch sztucznych satelitó w Z i e m i ............................................................................ 200
§ 102. P rzy p ły w y i odpływ y m ó r z ..................................................................................... 203
§ 103. P recesja i n u ta c ja ....................................................................................................... 206
§ 104. E fe k ty te o rii względności w m echanice n i e b a ..................................................209
R o z d z i a ł X I. Podstawowe instrum enty a s tr o f iz y c z n e ...........................................................211
§ 105. Is to ta pom iarów a s tr o f iz y c z n y c h ............................................................................ 211
§ 106. Oko i jego w ł a ś c i w o ś c i .............................................................................................. 212
§ 107. H isto ria p o w stan ia lu n e ty s o c z e w k o w e j...............................................................213
§ 108. R e f r a k t o r y ......................................................................................................................... 215
§ 109. R e f l e k t o r y ......................................................................................................................... 217
§ 110. Teleskopy s o c z e w k o w o -z w ie rc ia d la n e ..................i ............................................ 220
§ 111. R a d io te le s k o p y ................................................................................................................ 225
§ 112. M echaniczna k o n stru k c ja t e l e s k o p ó w ................................................................... 230
§ 113, Z astosow anie fo to g r a f ii...................................................................................................232
§ 114. P odstaw ow a a p a ra tu ra s p e k t r a l n a ........................................................................233
§ 115. Stosow anie nowoczesnej a p a ra tu ry e le k tro n ic z n e j............................................. 234
§ 116. A p a ra tu ra astronom iczna n a sztucznych satelitach Z i e m i ........................... 236
§ 117. O bserw atoria a s t r o n o m i c z n e ..................................................................................... 237

R o z d z i a ł X I I . Słońce .....................................................................................................................241
§ 118. Odległość S ł o ń c a ............................................................................................................241
§ 119. R ozm iary i m asa S ło ń c a .............................................................................................. 243
10 Spis rzeczy

§120. Sposoby obserw acji pow ierzchni S ł o ń c a ...................................................................244


§121. Z jaw iska w fotosferze Słońca .....................................................................................248
§122. R u ch o b ro to w y S ł o ń c a .................................................................................................. 250
§123. O kresow ość p lam s ł o n e c z n y c h .................................................................................... 254
§124. C hrom osfera i k o r o n a .......................................................................................................256
§125. P rom ieniow anie Słońca .................................................................................................. 260
§126. T e m p e ra tu ra S ł o ń c a ........................................................................................................... 261
§127. W idm o f o t o s f e r y ................................................................................................................262
§128. W idm o p lam i m ag n ety zm s ł o n e c z n y .......................................................................265
§129. W idm o c liro m o s fe ry ........................................................................................................... 268
§130. O bserw acje p r o t u b e r a n c j i ..............................................................................................273
§131. R ozbłyski c h ro m o s fe ry c z n e ..............................................................................................274
§132. B u d o w a korony s ło n e c z n e j..............................................................................................276
§133. P rom ieniow anie radiow e Słońca ................................................................................278
§134. K o rp u sk u la rn e prom ieniow anie s ł o n e c z n e ..............................................................280
§135. W p ły w aktyw ności Słońca n a zjaw iska w atm osferze z i e m s k i e j .....................281
§136. W n ę trz e S ł o ń c a .................................................................................................................... 284
§137. Ź ró d ła energii S ł o ń c a ...................................................................................................... 286

R o z d z i a ł X I I I . Fizyka planet i ich k sięż y c ó w .........................................................................289


§138. W iadom ości ogólne o p la n e ta c h ................................................................................289
§139. M etody fo to m etry czn e i sp ek traln e fizyki p l a n e t ................................................ 290
§140. W łasności fizyczne u k ła d u Z ic m ia -K s ię ż y c ..............................................................292
§141. M e r k u r y ..................................................................................................................................293
§142. W e n u s ...................................................................................................................................... 294
§143. M ars i jego księżyce .......................................................................................................297
§144. P l a n e t o i d y ............................................................................................................................. 304
§145. J o w i s z ...................................................................................................................................... 307
§146. K siężyce J o w i s z a ................................................................................................................309
§147. S a t u r n ...................................................................................................................................... 311
§148. P ierścienie S a t u r n a ........................................................................................................... 314
§149. K siężyce S a t u r n a ................................................................................................................316
§150. U r a n ...........................................................................................................................................317
§151. N e p tu n i P l u t o n ................................................................................................................• 317
§152. Z agadnienie życia n a p la n e t a c h .................................................................................... 318
§153. Możliwość podróży m ię d z y p la n e ta r n y c h .................................................................. 320

R o z d z i a ł X IV . M ateria m ię d z y p la n e ta rn a ..................................................................................322

§154. C h a ra k te ry sty k a m a te rii m i ę d z y p l a n e t a r n e j ......................................................... 322


§155. Z jaw iska kom et ................................................................................................................222
§156. O rb ity k o m e t .................................................................................................................... 324
§157. N ajjaśn iejsze k o m e t y .......................................................................................................325
§158. W y g ląd k o m e t ................................................................................................................326
§159. M asy i gęstości k o m et ..................................................................................................329
§160. B udow a fizyczna k o m e t .................................................................................................. 329
§161. W arkocze k o m e t ............................................................................................................... 330
§162. P ochodzenie k o m e t ........................................................................................................... 333
§163. R o zp ad k o m e t ...............................•.................................................................................... 334
§164. Zjaw isko m e t e o r ó w ...........................................................................................................334
§165. R oje m e t e o r ó w .................................................................................................................... 337
§166. R a d io m e te o ry ........................................................................................................................ 339
Spis rzeczy 11

§ 167. M e t e o r y t y ........................................................................................................................... 340


§ 168. K ra te ry m eteo ry to w e n a Z i e m i .................................................................................. 343
§ 169. Św iatło z o d i a k a l n e ......................................................................................................... 344
§ 170. Gaz m ię d z y p lan e ta rn y . P o la m a g n e t y c z n e ............................................................345
§ 171. U w agi końcow e o układzie p la n e ta rn y m ........................................................... 346

R o z d z i a ł X V . Pozycje, r uc hy i odległości g w i a z d ................................................................348


§ 172. O gólna c h a ra k te ry s ty k a g w ia z d .................................................................................. 348
§ 173. G w i a z d o z b i o r y .................................................................................................................. 349
§ 174. O znaczanie g w i a z d .........................................................................................................350
§ 175. D ro g a M leczna i w spółrzędne g a l a k t y c z n e ........................................................... 351
§ 176. K a talo g i p ozycyjne g w i a z d .............................................................................................352
§ 177. A tla sy nie J a .................................................................................................................. . 355
§ 178. R u c h y w łasne g w i a z d .................................................................................................... 355
§ 179. P ręd k o śc i ra d ia ln e g w i a z d ............................................................................. .. 358
§ 180. P a ra la k s y try g o n o m etry cz n e gw iazd .................................................................... 362
§ 181. P o m iary pierw szych p a ra la k s g w ia z d o w y c h ........................................................... 364
§ 182. W y n ik i w yznaczeń p a ra la k s try g o n o m etry czn y ch g w i a z d ................................ 366
§ 183. S k ala odległości g w i a z d o w y c h .................................................................................. 367
§ 184. R u ch Słońca w p r z e s tr z e n i........................................................................................... 369

R o z d z i a ł X V I. "Widma gwiazd .................. ................................................................................. 371


§ 185. O gólna c h a ra k te ry s ty k a w idm g w ia z d o w y c h ...................................................... 371
§ 186. Sposoby obserw acji w idm g w ia z d o w y c h ................................................................372
§ 187. Z a sad y klasy fik acji w idm ow ej gw iazd ................................................................373
§ 188. K la sy fik ac ja h a ry a rd z k a w idm gw iazdow ych .................................................. 374
§ 189. T e m p e ra tu ra g w ia z d .........................................................................................................377
§ 190. In te rp re ta c ja ciągu s p e k t r a l n e g o ............... ..............................................................378
§ 191. Średnice g w ia z d ..................................................................................................................380
§ 192. W y k res H e r tz s p r u n g a - R u s s e lla .................................................................................. 383
§ 193. K lasy fik acja M o rg a n a - K e e n a n a ..................................................................................385
§ 194. T ró jw y m iaro w a k lasy fik acja C halonge’a ................................................................386
§ 195. P a ra la k sy sp e k tra ln e g w i a z d .......................................................................................388
§ 196. R u ch obrotow y g w i a z d ................................................................................................388

R o z d z i a ł X V II. F otom etria gwiazd ........................................................................................... 391


§ 197. O kreślenie w ielkości g w i a z d o w e j ............................................................................. 391
§ 198. O ceny w izualne b lask u g w i a z d ..................................................................................392
§ 199. F o to m e tria w izu aln a g w i a z d .......................................................................................393
§ 200. Z asad y fo to m etrii f o t o g r a f i c z n e j ............................................................................. 394
§ 201. W skaźniki b a rw y g w i a z d ...........................................................................................396
§ 202. P ó łn o cn y ciąg b i e g u n o w y ...........................................................................................397
§ 203. F o to m e tria fo to elek try czn a ...................................................................................... 398
§ 204. E k s ty n k c ja a tm o s f e r y c z n a ........................................................................................... 399
§ 205. W ielkości bolom etryczne g w i a z d ............................................................................. 402
§ 206. W ielkości ab so lu tn e g w i a z d ...................................................................................... 402
§ 207. S p e k tro fo to m e tria g w ia z d o w a .......................................................................................404

R o z d z i a ł X V III . Gwiazdy p o d w ó j n e ........................................................................................... 406


§ 208. G w iazdy w izualnie podw ójne ..................................................................................406
§ 209. O rb ity gw iazd podw ójnych ...................................................................................... 408
§ 210. W yznaczanie m as g w i a z d ........................................................................................... 409
12 Spis rzeczy

§ 211. G w iazdy sp ek traln ie p o d w ó j n e .................................................................................411


§ 212. O rb ity gw iazd sp ek traln ie p o d w ó j n y c h ...............................................................413
§ 213. G w iazdy z a ć m ie n io w e .................................................................................................. 414
§ 214. O rb ity gw iazd z a ć m ie n io w y c h ................................................................................ 416
§ 215. R odzaje gw iazd z a ć m ie n io w y c h ................................................................................ 418
§ 216. G w iazdy w i e l o k r o t n e .................................................................................................. 420
§ 217. N iew idzialni tow arzysze gw iazd ............................................................................421
R o z d z i a ł X IX . Budowa g w i a z d .................................................................................................. 423
§ 218. Is to ta gw iazd ................................................................................................................423
§ 219. M asy i wielkości ab so lu tn e g w i a z d ........................................................................424
§ 220. P rom ieniow anie g w i a z d ..............................................................................................425
§ 221. Różne rodzaje te m p e ra tu ry gwiazd ............................... # .................................426
§ 222. Ogólne uw agi o podstaw o w y ch p ara m etrac h budow y g w i a z d ...................... 429
§ 223. B udow a atm o sfer gw iazdow ych ............................................................................ 429
§ 224. A naliza linii ab so rp cy jn y ch w w idm ach g w iazd................................................. 431
§ 225. Skład chem iczny atm osfer g w ia z d o w y c h ...............................................................432
§ 226. G w iazda jak o k u la gazow a .....................................................................................433
§ 227. W aru n k i fizyczne we w n ętrzu g w ia z d ................................................................... 435
§ 228. Ź ródła energii g w i a z d ........................................ ......................................................... 438
§ 229. Modele g w i a z d ................................................................................................................440
§ 230. Nowsze poglądy n a budow ę w nętrza g w ia z d ......................................................442
§ 231. G w iazdy ciągu g łó w n e g o ..............................................................................................443
§ 232. O lbrzym y i n a d o l b r z y m y ......................................................................................... 445
§ 233. B iałe k a r ł y .........................................................................................................................445
§ 234. G w iazdy W o l f a - R a y e t a ..............................................................................................449
§ 235. G w iazdy z rozciągłym i p o w ł o k a m i ........................................................................450
R o z d z i a ł X X . Gwiazdy zm ienne i n i e s t a c j o n a r n e ...............................................................452
§ 236. C h arak ter niestacjonarności g w i a z d ....................................................................... 452
§ 237. Zm ienność blasku g w i a z d ......................................................................................... 453
§ 238. M etody b ad ań gw iazd zm iennych ....................................................................... 454
§ 239. G w iazdy p u l s u j ą c e .......................................................................................................456
§ 240. Cefeidy i gw iazdy ty p u R R L y r a e ....................................................................... 458
§ 241. Zależność o k rc s-św ia tło ść ............................................................................................. 458
§ 242. T eoria budow y cefeid .................................................................................................. 460
§ 243. G w iazdy zm ienne d łu g o o k re s o w e ............................................................................464
§ 244. G w iazdy zm ienne półregularne i n i e r e g u l a r n e ................................................. 466
§ 245. G w iazdy r o z b ł y s k o w e .................................................................................................. 467
§ 246. G w iazdy ty p u R W A u rig a ei T T a u r i ................................................................... 467
§ 247. G w iazdy sp ek traln ie z m ie n n e .....................................................................................468
§ 248. G w iazdy w y b u c h o w e .................................................................................................. 469
§ 249. G w iazdy n o w e ................................................................................................................470
§ 250. G w iazdy s u p e r n o w e .......................................................................................................473
§ 251. P u l s a r y ............................................................................................................................. 475
§ 252. G w iazdy nowe p ow tórne i k a r ł o w a t e ................................................................... 477
§ 253. G w iazdy podobne do n o w y c h ................................................................................ 478
§ 254. Źródła prom ieniow ania re n tg e n o w sk ie g o ...............................................................478
R o z d z i a ł X X I. M ateria m ię d z y g w iaz d o w a ................................................................................ 481
§ 255. R ozproszona m a te ria m ię d z y g w ia z d o w a ...............................................................481
§ 256. Ja sn e mgławice g a l a k t y c z n e .....................................................................................482
Spis rzeczy 13

§ 257. M gławice p la n e t a r n e ........................................................................................................484


§ 258. Gaz m ię d z y g w ia z d o w y ................................................................................................... 488
§ 259. O bszary w odoru ................................................................................. .... ......................490
§ 260. P y ł m ię d z y g w ia z d o w y ...................................................................................................491
§ 261. M iędzygw iazdow e pola m a g n e t y c z n e ....................................................................496
R o z d z i a ł X X II. Gromady g w i a z d .............................................................................................. 498
§ 262. R odzaje g ro m ad g w ia z d o w y c h ................................................................................. 498
§ 263. G rom ady o tw a rte g w i a z d ..........................................................................................498
§ 264. G rom ady g alak ty czn e r u c h o m o ................................................................................. 500
§ 265. A socjacje g w iazd o w e....................................................................................................... 502
§ 266. G rom ady k u liste g w i a z d .............................................................................................. 502
§ 267. W yk resy H ertzsprunga-R ussella dla grom ad gw iazdow ych ...................... 504
R o z d z i a ł X X I I I . Budowa układu Drogi M l e c z n e j............................................................... 506
§ 268. R ozm ieszczenie p rzestrzen n e gw iazd ................................................................... 506
§ 269. P o p u lacje i p o d sy stem y g w ia z d o w e ........................................................................509
§ 270. S ystem atyczne ru c h y g w i a z d ..................................................................................... 511
§ 271. R uch obrotow y G a l a k t y k i ..........................................................................................511
§ 272. S piralna b u d o w a G a l a k t y k i ..................................................................................... 514
§ 273. H alo g a l a k t y c z n e ............................................................................................................516
§ 274. D y n am ik a G a l a k t y k i ...................................................................................................517
R o z d z i a ł X X IV . A stronom ia p o z a g a la k ty c z n a ........................................................................518
§ 275. U k ład y gw iazdow e pozagalaktyczne ................................................................... 518
§ 276. K lasyfikacja g a l a k t y k ...................................................................................................519
§ 277. Odległości i ro z m ia ry g a l a k t y k .................................................................................527
§ 278. Obłoki M a g e l l a n a ........................................................................................................... 529
§ 279. W ielka M gław ica A ndrom edy .................................................................................530
§ 280. L o k aln a G rupa g a la k ty k ..........................................................................................531
§ 281. Rozm ieszczenie g a la k ty k n a n i e b i e ........................................................................533
§ 282. G rom ady g a l a k t y k ....................................................................................................... 534
§ 283. W id m a g a l a k t y k ........................................................................................................... 534
§ 284. P rędkości ra d ia ln e g a l a k t y k ..................................................................................... 535
§ 285. J ą d r a g a l a k t y k ................................................................................................................537
§ 286. G alak ty k i w ie lo k r o tn e ...................................................................................................537
§ 287. R adioźródła p o z a g a la k ty c z n e ..................................................................................... 538
§ 288. K w a z a r y ..............................................................................................................................541
§ 289. M ateria m ięd zy g alak ty czn a ..................................................................................... 543
§ 290. M e t a g a l a k t y k a ................................................................................................................544
R o z d z i a ł X X V . Z agadnienia k o s m o g o n ii.................................................................................546
§ 291. P ow stanie naukow ej k o s m o g o n i i ............................................................................ 546
§ 292. H ip o teza m gław icow a L aplaceła ............................................................................ 547
§ 293. H ipotezy przypływ ow e .............................................................................................. 549
§ 294. Z agadnienia kosm ogonii w s p ó łc z e s n e j................................................................... 549
§ 295. P ow staw anie g w ia z d .......................................................................................................550
§ 296. E w olucja g w i a z d ........................................................................................................... 552
§ 297. S ynteza pierw iastków c h e m ic z n y c h ........................................................................556
§ 298. P okolenia g w i a z d ........................................................................................................... 558
§ 299. Nowszo poglądy n a kosm ogonię u k ład u p l a n e t a r n e g o ....................................560
§ 300. Rozwój g a l a k t y k ............................................................................................................561
14 Spis rzeczy

R o z d z i a ł X X V I. Budowa w szechśw iata ..................................................................................565


§ 301. I s to ta k o s m o lo g ii.............................................................................................................565
§ 302. Rozwój pojęć kosm ologicznych p rzed K o p e r n i k ie m ............................................. 566
§ 303. I s to ta kosm ologii K o p e r n i k a ...................................................................................... 566
§ 304. K osm ologia p r z e d r e la ty w is ty c z n a ............................................................................. 567
§ 305. B aza ob serw acy jn a w spółczesnej k o s m o l o g i i ...................................................... 568
§ 306. K osm ologia r e l a t y w i s t y c z n a ......................................................................................570
§ 307. M odele jednorodnego izotropow ego w s z e c h ś w ia ta ............................................. 572
§ 308. W szechśw iat n iejed n o ro d n y a n iz o t r o p o w y ........................................................... 573
§ 309. In n e teo rie k o s m o lo g ic z n e ...................................................... ....................................574
§ 310. P rom ieniow anie reliktow e a te o ria ,,gorącego w szechśw iata” .................. 575
§ 311. Skończoność czy nieskończoność w s z e c h ś w ia ta ..................................................577
§ 312. C yw ilizacje p o z a z ie m s k ie ...............................................................................................578
D o d a t e k I. Z arys historii a s tr o n o m ii.......................................................................................... 580
A. A stro n o m ia Bliskiego W s c h o d u ......................................................................................580
B. K oncepcje filozofów i astron o m ó w g r e c k i c h ............................................................... 581
C. A rabow ie i ś r e d n i o w i e c z e ................................................................................................... 582
D. R enesans astro n o m i X V w i e k u ......................................................................................583
E . P o w stan ie now oczesnej astro n o m ii X V I I w i e k u ...................................................... 583
F . A stronom ia w ieku X V I I I ................................................................................................... 584
G. Rozwój astro n o m ii obserw acyjnej X IX w i e k u ...........................................................586
H . Z agadnienia teo rety czn e X IX w i e k u .............................................................................587
I. P o w stan ie a s t r o f i z y k i ............................................................................................................ 588
J . Ogólne linie rozw ojow e astro n o m ii X X w i e k u ...........................................................590
K . A stronom ia w P o l s c e ............................................................................................................ 591
D o d a t e k I I . Stałe astronom iczne .............................................................................................. 593
D o d a t e k I I I . G w iazd o zb io ry ............................................................................................................ 594
Odpowiedzi do ć w ic z e ń .................................................................................................................596
Skorowidz nazw isk ..................................................................................................................... 599
Skorowidz r z e c z o w y ..................................................................................................................... 604
Rozdział I

W STĘP

§ 1. Istota astronomii. R óżnorodny i bogaty w zjaw iska św iat m aterialny,


rozciągający się poza Ziemią, jest przedm iotem najstarszej n au k i przyrodni­
czej, noszącej nazwę astronomii. W yraz astronom ia pow stał ze złożenia dwóch
wyrazów greckich, astron — gwiazda i nomos — praw o, i oznacza naukę,
której zadaniem je st poznanie praw rządzących zjaw iskam i we wszechświecie.
Przedm iotem b adań astronom icznych są ciała niebieskie, tak ie ja k gwiazdy,
Słońce, Księżyc, p lan ety i m ateria rozproszona we wszechświecie.
Łącznikiem m iędzy ciałam i niebieskim i a Ziemią je st prom ieniowanie, któ re
dochodzi do Ziemi w różnych postaciach: począwszy od krótk ich fal ren tg e­
nowskich i nadfioletu poprzez św iatło widzialne i podczerwień aż do długich
fal radiowych. Prom ieniow anie to dostarcza nam inform acji zarówno d o ty ­
czących kierunków , w których znajdują się ciała niebieskie, ja k i właściwości
fizycznych ciał, w ysyłających to promieniowanie.
P odstaw ą rozw ażań astronom icznych są obserwacje, które oprócz tego,
że zaw ierają opis zauw ażonych zjawisk, są w swej głównej istocie pom iaram i
bądź kierunków^ ku ciałom niebieskim (obserwacje astrometryczne), bądź n a ­
tężenia i składu badanego prom ieniow ania (obserwacje astrofizyczne). O bser­
wacje astronom iczne ty m się różnią od doświadczeń fizycznych, że przy ty ch
ostatnich w pływ am y n a przebieg badanych zjawisk, przy obserw acjach zaś
nie tylko tego uczynić nie możemy, ale w d o d atk u nie wiemy z góry, w jakich
w arunkach zjaw iska te pow stają. Dopiero dokonując obserw acji różnorodnym i
sposobam i i przeprow adzając teoretyczne rozum ow ania oparte n a znanych
praw ach fizyki możemy podać w yjaśnienia zaobserwowanych zjawisk. W ten
sposób grom adząc m ateriał obserw acyjny i dokonując jego teoretycznego
opracow ania dow iadujem y się o ruchach ciał niebieskich oraz ich ugrupow ań
i poznajem y ich fizyczne właściwości. Tego rodzaju b ad an ia prow adzą nas do
poznaw ania budow y wszechświata oraz dróg rozwojowych poszczególnych
rodzajów ciał niebieskich, ich ugrupow ań oraz m aterii rozproszonej w prze­
strzeni kosmicznej.
16 I. Wstęp

§ 2. Rozwój zagadnień astronomicznych. Astronom ia jest n ajstarszą nauką


przyrodniczą. Pow stała w zaraniu formowania się społeczeństw ludzkich, w w y­
niku zaspokajania potrzeb zarówno n atury poznawczej, ja k i n atu ry p ra k ty ­
cznej. Do tej drugiej grupy należą takie problem y, ja k rachuba czasu lub
wyznaczanie współrzędnych geograficznych i kierunków na Ziemi. Jednym
z pierwszych zastosowań astronom ii do potrzeb gospodarki ludzkiej było utw o­
rzenie kalendarzowej rachuby czasu.
Tryb życia ludzkiego od początku istnienia ludzkości związany był ze zm ia­
nam i dnia i nocy i zm ianam i pór roku, co sprawiało, że już pierw otny człowiek
m iał pewien zasób wiadomości astronomicznych dotyczących zarówno wspo­
m nianych zm ian, ja k i zmian widoku nieba gwiaździstego w różnych porach
roku oraz godzinach nocy. Kalendarzowe odstępy czasu były regulowane
przez zm iany faz Księżyca. W czasie zaś odbywania dalekich podróży, zarówno
na lądzie, jak i na morzu, potrzebna była wędrowcom um iejętność określania
kierunku według Słońca lub gwiazd, co osiągano przez dokonywanie obserwa­
cji astronomicznych.
System atyczne obserwacje astronomiczne wykonywano w celach ustalania
kalendarzowej rachuby czasu już blisko 5000 la t tem u w Egipcie i Mezopo­
tam ii. Najdawniejszym osiągnięciem astronom ii egipskiej było ustalenie dłu­
gości roku na 365£ dni. Już w zamierzchłych czasach zauważono na niebie 5 planet.
W yjaśnienie zmiennych ich położeń stało się jednym z najważniejszych p ro ­
blemów naukowych astronomii.
W edług najdawniejszych poglądów Ziemia m iała stanowić środek świata,
przyjmowano przy tym , że m a ona kształt płaskiej tarczy. Ju ż jednak w VI
wieku p. n. e. pitagorejczycy uczyli, że Ziemia jest kulą niczym nie podpartą,
znajdującą się w środku świata. Pogląd na budowę św iata oparty na założeniu,
że Ziemia stanowi nieruchomy jego środek, nosi nazwę poglądu geocentrycznego
(ge — Ziemia po grecku). Znalazł on swe ukoronowanie w dziele Matliematike
Syntaxis, napisanym przez astronom a aleksandryjskiego K laudiusza P to le­
meusza w I I wieku n. e. Dzieło to stało się kanonem astronom ii do połowy
X V I wieku.
Z poglądem geocentrycznym wiązała się w iara w nadprzyrodzony charakter
zjawisk niebieskich i ich oddziaływanie na życie poszczególnych ludzi i naro­
dów. Z wiary tej wyrosła pseudo-nauka astrologia, któ ra pow stała w zamierzch­
łej przeszłości w Mezopotamii, zadaniem zaś jej było przewidywanie przy­
szłości z konfiguracji planet i gwiazd. W ierzenia astrologiczne dotrw ały do
czasów nowożytnych.
We wczesnym średniowieczu całe życie umysłowe było regulowane przez
duchowieństwo, a poglądy na budowę świata były oparte w całości na poda­
niach bibilijnych. Dopiero w okresie Odrodzenia poglądy te uległy zmianie.
Podwaliny pod rozwój nowoczesnej astronomii zostały położone przez wielkiego
astronom a polskiego Mikołaja Kopernika, który widoczne z Ziemi ruchy planet
w ytłum aczył jako obraz ich ruchu dokoła Słońca, oglądany z ruchomej Ziemi
Rozwój zagadnień astronom icznych 17

będącej również planetą obiegającą Słońce tak jak i inne planety. W związku
z tym , że Słońce w teorii K opernika uznane było za centralne ciało układu
planetarnego, teoria K opernika otrzym ała nazwę teorii heliocentrycznej (helios —
Słońce po grecku). Obaliła ona niesłuszną zasadę panującą w geocentrycznym
poglądzie na budowę świata o odmienności praw rządzących zjawiskami do­
strzeganymi na niebie i zjawiskami na Ziemi i zapoczątkowała w ten sposób
przyrodnicze podejście do otaczającego nas świata.
Astronomia od czasów Kopernika zaczęła się szybko rozwijać. Teoria ruchów
Ziemi i planet dokoła Słońca znalazła właściwe ujęcie w prawach Keplera,
ukoronowaniem zaś jej stało się prawro ciążenia powszechnego wypowiedzane
przez Newtona.
Wraz z rozwojem badań teoretycznych postępował rozwój techniki obser­
wacyjnej. Dla rozszerzenia horyzontów poznawczych w astronom ii olbrzymie
znaczenie m iał wynalazek lunety i zastosowanie jej na początku X V II wieku
do obserwacji astronomicznych. Rozwojowi astronomii sprzyjały ponadto
wymagania życia praktycznego, przede wszystkim potrzeby żeglugi oceanicz­
nej. Aby im zadośćuczynić, zaczęto zakładać obserwatoria astronomiczne,
w których obserwowano położenia ciał niebieskich i na podstawie tych obser­
wacji układano tablice liczbowe potrzebne żeglarzom w nawigacji.
Oprócz jednak zaspokajania potrzeb praktycznych coraz większego zna­
czenia nabierały obserwacje czynione w kierunku lepszego poznawania ruchów
i fizycznych właściwości ciał niebieskich. Rozwój techniki i fizyki przyczyniał
się do ulepszania metod obserwacyjnych i rozszerzania zakresu zagadnień
astronomicznych. W X IX w. powstała nowa gałąź astronomii, fizyka ciał nie­
bieskich, czyli astrofizyka. Od połowy X IX wieku, oprócz obserwacji do­
konywanych okiem przez lunetę, zaczęto stosować do obserwacji astronom i­
cznych klisze fotograficzne, które znalazły zastosowanie zarówno do wyzna­
czania położeń ciał niebieskich, jak i do badań astrofizycznych. Stanowiło to
znaczne rozszerzenie zakresu badań promieniowania wysyłanego przez ciała
niebieskie, klisze fotograficzne bowiem są czułe na krótkofalową część widma,
niedostępną dla oka.
Postępy elektroniki i radiotechniki sprawiły, że w X X wieku komórki foto-
elektryczne zaczęły znajdować coraz szersze zastosowanie do badań astronom i­
cznych. Odkrycie zaś faktu, że z przestrzeni kosmicznej docierają do Ziemi
fale radiowe, przepuszczane przez górne warstwy atmosfery ziemskiej, stało
się zaczątkiem nowej dziedziny badań — radioastronomii.
Wszystko to sprawiło, że w X IX i X X wieku horyzonty poznawcze astro­
nomii szybko się rozszerzały. Podczas gdy badania astronomiczne w X V II
i XVTTT wieku dotyczyły prawie wyłącznie układu planetarnego, to w X IX
wieku na pierwszy plan zaczęły się wysuwać badania gwiazd. W pierwszej
połowie X IX wieku nauczono się mierzyć odległości gwiazd, w X X wieku zaś
zaczęto poznawać wielką różnorodność budowy gwiazd i ich zbiorowisk. Znajo-

2 — A stronom ia ogólna
18 I. Wstęp

mość zaś reakcji jądrowych zachodzących we wnętrzu gwiazd dała możność


nakreślenia dróg rozwojowych gwiazd.
Wreszcie w X X wieku przedm iotem badań astronom icznych stała się m a­
teria gazowo-pyłowa rozproszona w przestrzeni międzygwiazdowej i zaczęto
poznawać procesy fizyczne w niej zachodzące.
Po wypuszczeniu w 1957 r. w Związku Radzieckim pierwszego sztucznego
satelity Ziemi rozpoczęła się epoka opanowywania przestrzeni kosmicznej
przez człowieka. Przed astronom ią otworzyły się nowe perspektyw y rozwojowe,
ponieważ stały się dostępne do badań dziedziny promieniowania gwiazd w da­
lekim nadfiolecie i promieniowaniu rentgenowskim, niedostępne do badań
z powierzchni Ziemi wskutek nieprzezroczystości atm osfery ziemskiej dla tego
rodzaju prom ieniowania, a poza ty m stało się możliwe dokonywanie doświad­
czeń fizycznych w przestrzeni kosmicznej. A stronom ia przeżywa obecnie okres
bardzo szybkiego rozwoju i wiadomości nasze o wszechświecie stają się coraz
gruntowniej sze.
§ 3. Podział astronomii. W historycznym rozwoju astronom ii na skutek
rozszerzania się tem aty k i badawczej i rozwoju m etod naukow ych powstawało
wiele działów nauki o wszechświecie. N ajdaw niejszym z nich jest astronomia
sferyczna zaw ierająca m atem atyczną teorię zjawisk związanych z widomymi
położeniami ciał niebieskich i ich zmianam i, układam i współrzędnych, czasem
itp. D ział ten zawdzięcza swą nazwę tem u, że kierunki ku ciałom niebieskim
dogodnie je st określać przez podporządkowanie im odpowiednich punktów
na kuli, czyli sferze.
Ściśle związana z astronom ią sferyczną jest astronomia praktyczna, której
treścią jest teoria instrum entów astronom icznych służących do pomiarów
kątowych i tworzenie metod wyznaczania współrzędnych ciał niebieskich,
czasu i współrzędnych geograficznych. O statnie dwie grupy zagadnień stanowią
ważne zastosowania astronom ii do potrzeb życia gospodarczego, szczególnie
gdy chodzi o wyznaczanie położenia statków na morzu, samolotów w powietrzu,
jak również wyznaczanie danych astronom icznych do potrzeb kartograficznych.
Z tego powodu z astronom ią praktyczną spokrewnioną jest geodezja, nauka
o pom iarach Ziemi, jej kształcie i rozm iarach. Astronomia sferyczna i p rak ­
tyczna są działam i astrometrii, obszernej dziedziny badań, obejm ujących różne
zagadnienia teoretyczne i praktyczne, związane z pomiaram i kątow ym i na niebie.
Obserwacje astronomiczne dostarczają m ateriału do badań ruchów ciał
niebieskich w przestrzeni kosmicznej. Teoria m atem atyczna ty ch ruchów od­
byw ających się na skutek oddziaływania sił graw itacyjnych stanowi treść
dużego działu astronom ii m atem atycznej, zwanego mechaniką nieba. W szcze­
gólności, do mechaniki nieba należą m etody wyznaczania orbit ciał niebieskich
z obserwacji ich położeń na niebie i obliczanie zakłóceń w ich biegu, spowodo­
wanych przez przyciąganie wywierane przez inne ciała niebieskie. W oblicze­
niach tego rodzaju coraz większe zastosowanie znajdują elektroniczne maszyny
cyfrowe.
Podział astronomii 19

Wraz z rozwojem fizyki i techniki w X IX i X X wieku na czoło badań astro­


nomicznych wysunęły się zagadnienia astrofizyczne, oparte na obserwacjach
właściwości fizycznych promieniowania dochodzącego do nas od ciał niebieskich
(natężenie, skład spektralny, polaryzacja itp.). Stanowi to treść astrofizyki
obserwacyjnej. Obserwacje astrofizyczne stanow ią podstawę badań teoretycz­
nych, w yjaśniających na podstawie różnych działów fizyki teoretycznej prze­
bieg procesów zachodzących w warstw ach powierzchniowych i wewnętrznych
gwiazd, ich budowę i rozwój, ja k również procesy fizyczne w m aterii między-
gwiazdowej. Z astrofizyką gwiazdową wiąże się ściśle dział astronomii noszący
nazwę astronomii gwiazdowej. Dział te n obejm uje różnorodne zagadnienia
związane z rozmieszczeniem i rucham i gwiazd w przestrzeni, ze statystycznym
ujmowaniem zasadniczych param etrów , opisujących właściwości fizyczne
gwiazd, badaniem zbiorowisk gwiazd i m aterii międzygwiazdowej itp. W b a ­
daniach tych nie rozpatrujem y gwiazd jako obiektów indywidualnych, lecz
jako ich zespoły. Stosujemy przy tego rodzaju badaniach m etody statystyczne.
Po roku 1930 powstał nowy dział astronom ii, oparty na pom iarach promie­
niowania radiowego, przepuszczanego przez górne w arstw y atm osfery ziemskiej.
Dział ten nosi nazwę radioastronomii i obejmuje wielki zakres badań odno­
szących się do naszego układu planetarnego (Słońce, planety) i do świata gwiazd,
w szczególności do przestrzeni międzygwiazdowej i pozagalaktycznej. Technika
badań radioastronom icznych wiąże się ściśle z elektroniką.
Po drugiej wojnie światowej przed astronom ią otworzyły się nowe drogi
badań wskutek wysyłania rakiet z ap a ratu rą astronom iczną na znaczne wyso­
kości. Umożliwiło to badanie ultrafioletowego promieniowania Słońca i gwiazd,
niedostępnego z powierzchni Ziemi. Jeszcze większe możliwości badawcze
powstały po wyrzuceniu w r. 1957 pierwszych sztucznych satelitów Ziemi.
Powstały nowe działy nauki, jak np. astronautyka powiązana z techniką rakie­
tową, teletechniką i autom atyką. Dokonywane są loty człowieka na Księżyc,
a w perspektywie czasu przewiduje się loty na najbliższe planety, co pozwoli
na rozwiązywanie wielu zagadnień związanych z budową tych ciał niebieskich.
W związku z możliwością dokonywania obserwacji astronomicznych z r a ­
kiet i statków kosmicznych powstała nowa dziedzina nauki, nosząca nazwę
astronomii pozaatmosferycznej.
Badania prowadzone w różnych działach astronom ii, zarówno astronomii
m atem atycznej, jak astrofizyki, dostarczają m ateriału do tworzenia teorii
powstawania i rozwoju gwiazd i układów planetarnych. Te grupy zagadnień
należą do działu astronomii zwanego kosmogonią. Poznawanie ogólnych p ra­
widłowości w ystępujących we wszechświecie należy do działu astronom ii no­
szącego nazwę kosmologii.
W niniejszym podręczniku podane zostały podstawowe wiadomości ze
wszystkich wymienionych działów astronomii.
§ 4. Miejsce astronomii wśród innych nauk. Astronomia należy do grupy
nauk matematyczno-fizycznych, stanowi jednak dyscyplinę naukow ą odrębną
20 I. W stęp

zarówno ze względu na przedm iot badań, ja k i na stosowane m etody. P ow ią­


zania jednak między astronom ią a m atem aty k ą i fizyką są bardzo silne. A stro­
nomia, w szczególności jej dział — m echanika nieba, w ybitnie oddziaływ ała
na rozwój m atem atyki wyższej. Odnosi się to przede wszystkim do takich
działów m atem atyki ja k rachunek różniczkowy i całkowy i teoria rów nań różni­
czkowych. N adal oba te działy analizy m atem atycznej wraz z innym i jej dzia­
łam i znajdują obszerne zastosow ania zarówno w mechanice nieba, ja k i a stro ­
fizyce teoretycznej. Oprócz analizy m atem atycznej astronom owi potrzebne
są jeszcze wiadomości z algebry wyższej i geom etrii analitycznej. Poza ty m
przy badaniach statystycznych znajduje zastosowanie rachunek praw dopodo­
bieństwa, a przy opracowywaniu obserwacji stosowane są m etody wyrów nyw a­
nia błędów pomiarów.
Jeszcze ścisłej niż z m atem atyką współczesna astronom ia wiąże się z róż­
nym i działam i fizyki. Odnosi się to szczególnie do astrofizyki zarówno obserwa­
cyjnej, ja k i teoretycznej. Astronomowi obserwatorowi potrzebne są wiadomości
z optyki geometrycznej, polaryzacji światła, elektryczności i m agnetyzm u.
P rzy in terp retacji wyników obserwracji, szczególnie z zakresu badań sp ek tral­
nych, w ykorzystyw ane są wiadomości z teorii budowy atomów, ja k również
procesów em itowania św iatła i jego pochłaniania. W teoretycznych badaniach
z zakresu astrofizyki opieram y się ponadto na term odynam ice, mechanice
kw antow ej, elektrodynam ice, m agnetohydrodynam ice, teoretycznej fizyce jądro-
drowej i innych działach fizyki teoretycznej.
M echanika nieba wiąże się z m echaniką teoretyczną i teorią potencjału
graw itacyjnego. Coraz ściślejszy związek w ystępuje między astronom ią a geo­
fizyką, szczególnie fizyką górnych w arstw atm osfery. Związek ten zacieśnił się
jeszcze, odkąd rozpoczęły się loty sztucznycli satelitów Ziemi. Od bardzo dawna
z astronom ią ściśle zw iązana jest nauka o pom iarach Ziemi — geodezja.
Z innym i naukam i związek astronom ii jest już luźniejszy. W problem atyce
np. związanej z przygotow aniam i do lotów kosmicznych człowieka i przy szu­
kaniu możliwości życia na innych planetach w ystępują pewne powiązania
z biologią. W coraz większym zaś stopniu astronomowi obserwatorowi p o ­
trzebna jest znajomość pewnych działów z zakresu fizyki technicznej.
N a ty m związek astronom ii z innym i naukam i się nie kończy. Szybki bo­
wiem rozwój tem atyki badawczej sprawia, że wiele nauk przyrodniczych za­
zębia się o problem y astronom iczne trak tu jące o ogólnych zjawiskach w m aterii
wszechświata. Z tego powodu astronom ia zajm uje bardzo w ybitne stanowisko
wśród zespołu nauk przyrodniczych. Jej ogólne znaczenie filozoficzne polega
między innym i na tym , że dając prawidłowy pogląd na budowę św iata w ska­
zuje ona, jakie stanowisko zajm uje Ziemia, a wraz z nią człowiek we wszech­
świecie.
R o z d z ia ł II

ELEMENTARNE ZJAWISKA NA SFERZE NIEBIESKIEJ


§ 5. Sfera niebieska. Pierwszym wrażeniem, jakiego doznajem y patrząc na
niebo gwiaździste, jest to, że gwiazdy i inne ciała niebieskie zdają się być
przytwierdzone do wewnętrzej powierzchni nakryw ającej nas półkuli nieba.
W rażenie to jest usprawiedliwione tym , że wobec wielkich odległości dzielących
nas od ciął niebieskich widok nieba nie uzmysławia nam tych odległości, od­
miennych dla różnych ciał niebieskich, a tylko daje obraz różnic kierunków,
w których widzimy ciała niebieskie.
Rozważania geometryczne upraszczają się i stają się dogodniejsze do obli­
czeń, jeżeli poszczególnym kierunkom przyporządkujem y p u n k ty na kuli.
W tym celu wybieramy kulę ze środkiem w miejscu obserwacji o promieniu
ta k wielkim, że wewnątrz jej znajdują się wszystkie obserwowane przez nas
ciała niebieskie. Kulę ta k ą nazywać będziemy sferą (kulą) niebieską. Proste
poprowadzone ze środka kuli ku ciałom niebieskim przecinają jej powierzchnię
w punktach noszących nazwę położeń ciał niebieskich na sferze niebieskiej.
K ażdem u kątow i między dwoma kierunkam i ku ciałom niebieskim ze środka
kuli odpowiada łuk koła wielkiego* na sferze niebieskiej, łączący oba położenia
ciał niebieskich i noszący nazwę odległości kątowej obu ciał.
W ścisłych rozważaniach promień sfery niebieskiej może mieć dowolną
wartość, a jej środek umieszczony może być w dowolnym punkcie przestrzeni.
Zazwyczaj jednak środek ten umieszczamy bądź w miejscu obserwacji (ściślej
w oku obserwatora), bądź też w środku Ziemi. Zawsze jednak pozostaje w mocy
zasada, że położenia ciał niebieskich na sferze niebieskiej otrzym ujem y przez
poprowadzenie ze środka kuli prostych ku ty m ciałom.
§ 6. Podstawowe wzory trygonometrii sferycznej. Przez przyporządkow anie
poszczególnym kierunkom punktów na sferze niebieskiej zależności między
kierunkam i mogą być wyrażone przez zależności występujące między lukam i
kół na sferze. Zależności te w zagadnieniach astronom icznych w ystępują prze­
ważnie w postaci trójkątów sferycznych, tj. figur utworzonych z trzech łukówr
kół wielkich. Elem enty takich trójkątów wyrażam y w mierze kątow ej, a m iano.
* K oła n a kuli, pow stające przez przecięcia jej p łaszczy zn am i przechodzącym i przez
środek, noszą nazw ę wielkich.
22 II. Elementarne zjawiska na sferze niebieskiej

wicie bokiem trójkąta sferycznego nazywamy k ą t środkowy odpowiadający


danem u łukowi koła wielkiego (np. k ą t A O B odpowiadający łukowi A B na
ryc. 1 ), kątami zaś trójkąta sferycznego nazywam y k ąty dwu ścień no między
płaszczyznami dwóch łuków (np. AOBC przy wierzchołku B na ryc. 1 ).

o
R yc. 1. T ró jk ą t sferyczny Ryc. 2. R ysunek ilu stru jący wyprowadzenie
wzoru cosinuaowego

Dział geom etrii trak tu jący o trójkątach sferycznych nazywam y trygono­


metrią sferyczną. W każdym trójkącie sferycznym rozróżniamy 6 elementów:
trzy boki a, b, c odpowiadające łukom kół wielkich BC, CA i A B (ryc. 1) i trzy
k ąty A , B , C, mierzone kątam i dwuściennymi, przy wierzchołkach oznaczonych
tym i sam ym i literam i na ryc. 1. Ponieważ zarówno boki, ja k i k ą ty trójkątów
sferycznych wyrażam y w mierze kątowej, więc w rozważaniach trygonom etrii
sferycznej w ystępują funkcje trygonometryczne zarówno boków, ja k i kątów.
Spośród elem entarnych wzorów trygonom etrii sferycznej podstawowe zna­
czenie m a układ 3 wzorów, który można łatwo wyprowadzić za pomocą zna­
nych przekształceń z geometrii analitycznej. W tym celu obierzmy początek
układu prostokątnych współrzędnych przestrzennych w środku kuli o pro­
mieniu jednostkowym i poprowadźmy oś OZ przez jeden z wierzchołków tró j­
k ąta sferycznego ABC , np. przez wierzchołek A (ryc. 2). Za płaszczyznę Z O Y
wybieramy płaszczyznę, w której leży bok tró jk ąta B A . Weźmy pod uwagę
współrzędne prostokątne wierzchołka C, którego rzutem prostokątnym na
płaszczyznę X O Y jest punkt C' (ryc. 2 ), a rzu ty prostokątne tego p u n k tu na osie
O X i OY są punktam i C" i C " . Oznaczmy k ą ty tró jk ą ta sferycznego przez
A , B, C, a przeciwległe im boki przez a, b, c. Z rysunku odczytujemy, że
<£ COC = 90° —b jako dopełnienie do 90° k ą ta AOC = b. Ponieważ łuk A B
Podstawowe wzory trygonometrii sferycznej 23

leży w płaszczyźnie Z O Y , więc płaszczyzna C '0 A C tworząca z płaszczyzną


w ycinka OAB k ą t A tw orzy z płaszczyzną X O Z k ą t C"OC' — A — 90°.
P rosta OC tworzy z dodatnim kierunkiem osi O Y k ą t 180° —A . W skutek
tego współrzędne prostokątne x, y, z p u n k tu C na powierzchni kuli o prom ie­
niu jednostkow ym wynoszą
x = sin 6 sin A ,
y = —sin& cos A , (1 )
z — cos b.
Obróćmy teraz układ X Y Z dokoła osi O X o k ą t AO B — c, aby oś OZ' n o ­
wego układu przeszła przez p u n k t B. W nowym układzie X Y 'Z ' prosta OC
utw orzy z płaszczyzną X O Y ' k ą t 90° —a, płaszczyzna zaś OBC utw orzy z płasz­
czyznami Z 'O X i Z 'O Y ' odpowiednio k ąty 90°—B i B. W spółrzędnymi więc
p u n k tu O w nowym układzie będą
x' — sino sini?,
y' = sina cosJB, (2 )
z' cos a.
Znane z geometrii analitycznej przekształcenia w ynikające z obrotu układu
X O Z o k ą t e dokoła osi O X prowadzą do zależności
x' = x,
y' = z sinc + y cosc, (3)
z' — z cose —y sine.
Po podstawieniu w artości (1) i (2) do wzorów (3) otrzym am y poszukiwany
układ 3 wzorów
sina sinJ3 = sinfc sin A , (4a)
sina cosB = cosft sine —sin i cose eosJ., (4b)
cosa = cosb cose-j-sin& sine cosJL (4c)
Ponieważ nie czyniliśmy żadnych założeń co do doboru kątów i boków
tró jk ą ta sferycznego ABC, więc m amy prawo zastosować przestawienie cy­
kliczne
B,b
' / ^
A , a <- C, c

z którego otrzym ujem y dwie dalsze grupy wzorów


sin b sin C = sine sini?, (5a)
sin& cos C = cose sina —sine cosa cos.23, (5b)
cosfe = cose cosa + sine sin a cosB, (5c)
I I . E lem en tarn e zjaw isk a n a sferze niebieskiej

sin e sin A = sina sin O, (6 a)


sine cos A = cosa sin —sina cos b cos C, ( 6 b)
cos o = cosa cosft + sina sinft cos <7. (6c)
Przez algebraiczne przekształcenia tych wzorów otrzym ać możemy wiele
wzorów pochodnych. W szczególności ze wzoru (6 c), w którym zam iast cosa
podstawiam y praw ą stronę równości (4c), otrzym am y
sin a sinfr cos(7 = cose —cosa cos 6 =
= cose —cos 2 6 cose —sin& sine cos 6 cos A =
= co se(l —cos2 6 ) —sin 6 sine cosft cos A =
= cose sin 2 6 —sin b sine cos b cos A .
Po podzieleniu obu stron przez sin 6 (sinfe ^ 0) otrzym ujem y
sin a cos G = cose sin b —sine cos b cos A (7a)
i dwa dalsze wzory przez przestawienie cykliczne
sin b cos A = cosa sine —sina cose cos B, (7b)
/
sin c cos B = cos b sin a —sin b cos a cos <7. (7c)
Przytoczone wzory trygonom etrii sferycznej są wystarczające do w ypro­
wadzenia wzorów, które znajdą zastosowanie w niniejszej książce.
§ 7. Trójkąt sferyczny prostokątny. W wielu zagadnieniach astronom icz­
nych w ystępują tró jk ąty sferyczne, w których jeden k ą t (np. A na ryc. 2) jest
kątem prostym . Takie tró jk ąty nazywamy prostokątnymi. Odpowiednie wzory
trygonom etryczne otrzym am y podstaw iając do wzorów (4), (5) i (6 ) cos A = 0,
sin A = 1.
Ze wzoru (4c) wynika, że
cosa = cos 6 cose. (8 )
Ze wzorów (4a) i ( 6 a) otrzym ujem y
sin b = sina sin /i, (9a)
sine = sina sinC. (9b)
Ze wzorów (6 b) i (7b) wynika, że
tgft = tg a cos C, (1 0 a)
tge = tg a cosi?. (1 0 b)*
Wzory zaś *(4b) i (7a) po podstawieniu w nich
sin& sine
sin a = . - = —r —r ,
sin B smC
zgodnie ze wzorami (9a) i (9b), m ają postać
t g b = sine tgJ3, ( lla )
H
tgc = sin& tgC. (llb )
Trójkąt sferyczny prostokątny 25

Z obu tych wzorów otrzym ujem y


sine sin b
ct-gB = ------ cos#, ctgC = —:— cose,
sin& sine
a po przem nożeniu obu powyższych równości stronam i
ctgjB ctg G = cos b cose,
czyli zgodnie ze wzorem (8 )
cosa = ctgJB ctgC. (1 2 )
Ze wzorów (10), (9) i (8 ) wynika
sine cosa sin a sinC cosb cose
cos 2 ? = -
cose sin a cose sina

sin b cosa sin a sin B cosb cose


cos O = ------— :---- = ------------ — ----------- .
cosfc sm a cosb sina
Po dokonaniu oczywistych uproszczeń wzory te p rzyjm ują postać
c o s# = cosb sinC, (13a)
cosG = cose sin # . (13b)
W zory ( 8 ) —(13) stanowią zespół dziesięciu
wzorów odnoszących się do prostokątnego tró j­
kąta sferycznego. Wzory te można łatw o n a ­
pisać pam iętając o następującej prostej re ­
gule m nem otechnicznej. Oznaczmy w pięciokącie
boki i k ą ty ta k , ja k to zrobiono na ryc. 3.
Zgodnie z zapowiedzianą regułą cosinus ja ­
kiegokolwiek boku równa się bądź iloczynowi
sinusów boków nieprzyległych, bądź iloczynowi R y c . 3. P ię c io k ą t do reguły
cotangensów boków przyległych. Łatw o spra- m nem onicznej, odnoszącej
wdzamy słuszność tej reguły na wzorach si^ do w zorów p ro sto k ą tn eg o
]3) k ą ta sferycznego

§ 8. Ruch dzienny sfery niebieskiej. Podane w § 6 —7 wzory trygonom etrii


sferycznej znajdują liczne zastosow ania do geometrycznego opisu elem entar­
nych zjaw isk na sferze niebieskiej oraz do określenia zależności między różnymi
układam i współrzędnych, do których odnosimy położenia ciał niebieskich.
Układy te wiążą się ścisłe z ruchem obrotow ym Ziemi dokoła osi i jej ruchem
obiegowym dokoła Słońca. Obrazem pierwszego z tych ruchów jest ruch dzien­
ny sfery niebieskiej.
Zwróćmy uwagę na dostępną z danego p u n k tu na Ziemi część sfery nie­
bieskiej. Je st ona ograniczona widnokręgiem, to jest linią, wzdłuż której niebo
26 II. Elem entarne zjawiska na sferze niebieskiej

pozornie sty k a się z Ziemią. Z codziennych doświadczeń wiemy, że w ciągu


doby położenia w szystkich ciał niebieskich ulegają zm ianom . Codziennie rano
Słońce w ynurza się spod widnokręgu, podnosi się n a niebie, a po dojściu w p o ­
łudnie do najwyższego położenia obniża się i przed wieczorem znika pod widno-

R yc. 4. F o to g ra fia okolic b ie g u n a północnego n ie b a p rz y nieruchom ej kam orze


fotograficznej

kręgiem. To samo możemy powiedzieć o innych ciałach niebieskich, ja k np.


o Księżycu, planetach i gwiazdach. R uch ty ch w szystkich ciał odbywa się
w jednym kierunku, a mianowicie z lewa n a praw o dla obserw atora n a pół­
nocnej półkuli Ziemi zwróconego tw arzą ku południowi.
R u ch d zien n y sfery niebieskiej 27

C harakter ruchu jest ta k i, jak gdyby cała sfera niebieska obracała się ru ­
chem jednostajnym dokoła osi, zajm ującej niezmienne położenie w przestrzeni,
i ja k gdyby przy ty m ruchu sfera niebieska unosiła znajdujące się na jej po­
wierzchni ciała niebieskie. W ruchu tym gwiazdy zakreślają małe koła, zwane
równoleżnikami niebieskimi, w płaszczyznach prostopadłych do osi obrotu sfery.
P u n k ty , w których oś ruchu dziennego przebija sferę niebieską, noszą n a ­
zwę biegunów niebieskich. Z ajm ują one nieruchom e położenia względem obser­
w atora n a powierzchni Ziemi. Położenie ich na niebie je st określone przez to,
że są one środkam i sferycznymi wszystkich równoleżników niebieskich.
Ilustrację ruchu obrotowego oraz położenia bieguna na niebie m ożna uzy­
skać przez zwrócenie nieruchom ej kam ery fotograficznej ku biegunowi. P rzy
dostatecznie długiej ekspozycji gwiazdy zakreślą na zdjęciu łuki równoleżników
niebieskich, których środkiem będzie biegun niebieski (ryc. 4). D la obserwa­
to ra n a północnej półkuli Ziemi widzialny biegun niebieski położony je st w po ­
bliżu najjaśniejszej gwiazdy w gwiazdozbiorze noszącym nazwę Małej Nie­
dźwiedzicy (po łacinie TJrsa Minor). Gwiazda ta , oznaczona literą a w ty m gwia­
zdozbiorze, jest odległa od północnego bieguna niebieskiego o k ą t m niejszy od 1 °.
Nosi ona z tego powodu nazwę gwiazdy Biegunowej (po łacinie Polaris). D la
obserwatora na południowej półkuli Ziemi tak im widzialnym nieruchom ym
punktem sfery niebieskiej będzie biegun niebieski południowy, przeciwległy
biegunowi północnemu. Równoleżnik niebieski przechodzący przez środek
sfery niebieskiej nosi nazwę równika niebieskiego. Bieguny niebieskie, rów no­
leżniki i równik odpow iadają ściśle biegunom geograficznym oraz równoleż­
nikom i równikowi na powierzchni Ziemi.
§ 9. Układ współrzędnych horyzontalnych. Podobnie ja k określam y współ­
rzędne punktów n a globusie ziemskim za pom ocą dwóch kątów (szerokość
i długość geograficzna w odniesieniu do rów nika ziemskiego), ta k samo m o­
żemy określać położenia punktów na sferze niebieskiej w odniesieniu do w ybra­
nych na niej wielkich kół. Jednym z tych kół może być rów nik niebieski, w sto ­
sunku do którego w § 1 0 określim y współrzędne analogiczne do długości i sze­
rokości geograficznej. W rozwiązywaniu zagadnień astronom icznych zachodzi
często potrzeba określania położeń ciał niebieskich względem innych wielkich
kół na sferze niebieskiej niż rów nik niebieski, w skutek czego w astronom ii,
odmiennie niż w geografii, m am y do czynienia z kilkom a układam i współrzę­
dnych.
K ażdy układ współrzędnych niebieskich zawiera oś i płaszczyznę do niej
prostopadłą przechodzącą przez środek sfery niebieskiej. Pierwszy spośród rozpa­
tryw anych układów, związany ściśle z położeniem obserw atora na powierz­
chni Ziemi, m a za oś kierunek siły ciężkości w danym miejscu na Ziemi. Za
początek układu obieram y zwykle miejsce obserwacji na powierzchni Ziemi.
K ierunek przeciwny sile ciężkości przecina sferę niebieską w punkcie położonym
nad naszym i głowami i noszącym nazwę zenitu. Przeciwległy m u p u n k t sfery
niebieskiej położony pod naszym i nogami nosi nazwę nadiru. Płaszczyzna
28 II. Elementarne zjawiska na sferze niebieskiej

prostopadła do kierunku siły ciężkości i przechodząca przez środek sfery nie­


bieskiej przecina tę sferę wzdłuż wielkiego koła, które nazyw am y horyzontem.
W miejscowościach równinnych horyzont nieznacznie odbiega od widnokręgu,
będącego linią zależną od konfiguracji terenu i wzniesienia obserw atora nad
powierzchnią Ziemi.
Wielkie koła sfery niebieskiej przechodzące przez zenit i nadir noszą nazwę
kół wierzchołkowych. Jedno z nich przechodzi przez oba bieguny niebieskie
i nazywa się południkiem nie ieskim (lub w prost południkiem). N a ryc. 5 wyobra­
żającej sferę niebieską Z i D oznaczają zenit i nadir, a N E S W — płaszczyznę
horyzontu prostopadłą do osi ZD. P i V oznaczają położenia biegunów:
północnego (P) i południowego (P '), koło zaś P ZP 'D oznacza południk. Prze­
cina on horyzont w dwóch punktach północnym N i południowym S. Pierwszy
z nich leży na półkolu południka łączącym
zenit z nadirem przez biegun północny P,
a drugi na półkolu łączącym zenit z na­
direm przez biegun południowy P '. Koło
wierzchołkowe Z W D E prostopadłe do po­
łudnika i noszące nazwę pierwszego wer-
tykalu przecina horyzont w punktach za­
chodnim W i wschodnim E , odległych o 90°
od punktów północnego N i południowego
S. Cztery punkty S, W , N i E noszą na­
zwę kardynalnych punktów horyzontu.
Położenie punktu na sferze niebieskiej
określające w dowolnym układzie współ-
,, , , , rzędnych astronomicznych kierunek ku
R vc. 5. W spółrzędne horvzontalno , .
J ciału niebieskiemu będzie znane, jeżeli
znać będziemy dwa kąty. Jednym z nich jest k ąt, jaki prom ień popro­
wadzony ku danem u punktow i tw orzy z podstawową płaszczyzną układu lub
z osią, drugim zaś jest k ąt dwuścienny między dwiema płaszczyznami prze­
cinającymi się wzdłuż osi układu. W iemy z geometrii analitycznej, że są to
dwa k ąty w biegunowym układzie współrzędnych prostokątnych.
W układzie współrzędnych horyzontalnych pierwszym takim kątem jest
wysokość h, k tó rą określamy jako k ą t utworzony przez kierunek ku ciahi nie­
bieskiemu G z płaszczyzną horyzontu (<£ GOH lub odpowiadający m u łuk koła
wierzchołkowego GH na ryc. 5). Dopełnienie wysokości do 90° nosi nazwę odle­
głości zenitalnej z (kąt ZOG lub odpowiadający m u łuk ZG koła wierzchołko­
wego na ryc. 5). Wysokości liczymy jako dodatnie nad horyzontem i jako ujem­
ne pod nim. Odległość zenitalną liczymy od zenitu od 0° do 180°. Małe koła
sfery niebieskiej równoległe do płaszczyzny horyzontu noszą arabską nazwę
almukantarów.
Drugim podstawowym kołem układu współrzędnych horyzontalnych jest
południk niebieski. Względem niego określana jest druga współrzędna tego
Układ współrzędnych horyzontalnych 29

układu — azymut A równy kątow i, ja k i tw orzy półkole kola wierzchołkowego


przechodzącego przez dany p u n k t sfery niebieskiej z półkolem południka,
łączącym zenit z nadirem przez p u n k t południowy horyzontu S (k ąt SO H lub
odpow iadający m u łuk horyzontu S H na ryc. 5). A zym ut liczymy bądź od 0°
do 300° od p u n k tu południowego przez p u n k ty W N E , bądź od 0° do ±180°
w obie strony od punktu południowego S. W geodezji azym uty liczone są od
p u n k tu północnego horyzontu.
W ymienione zasadnicze p u n k ty sfery niebieskiej m ają następujące współ­
rzędne w układzie horyzontalnym : wysokość północnego bieguna niebieskiego
dla obserw atora na północnej półkuli Ziemi jest stała* i nosi nazwę szerokości
geograficznej <p (kąt P O N na ryc. 5). A zym ut tego bieguna jest rów ny .180°.
Zenit m a wysokość 90°, a jego azym ut jest nieoznaczony. Biegun południowy
ma azym ut równy 0 °, a wysokość równą —cp. N adir m a wysokość —90°,
a jego azym ut jest nieoznaczony.
Obie współrzędne horyzontalne ulegają zm ianom w ciągu doby, będącej
okresem ruchu dziennego sfery niebieskiej. N a przykład Słońce w chwili wschodu,
to jest w momencie gdy przekracza horyzont wznosząc się ponad nim , m a w y­
sokość równą zeru. Po wschodzie wysokość Słońca rośnie i osiąga najw yższą
wartość w chwili znalezienia się w płaszczyznie południka. Jednocześnie azym ut
jego w zrasta od —A do 0°. Po przejściu przez południk azym ut Słońca rośnie
od 0 ° do + A , a jego wysokość maleje i staje się rów na zeru w momencie za­
chodu, czyli wtedy, gdy przekracza ono horyzont obniżając się pod nim. A na­
logicznie przebiega ruch gwiazd i innych ciał niebieskich.
§ 10. Kąt godzinny i deklinacja. Jeżeli
za oś układu współrzędnych astrono­
micznych przyjm iem y oś obrotu sfery nie­
bieskiej, łączącą oba bieguny, początek
zaś układu umieścimy w środku Ziemi,
to jedna ze współrzędnych tego układu,
a mianowicie k ą t, jaki tw orzy kierunek ku
ciału niebieskiem u z płaszczyzną rów nika
niebieskiego, nie będzie się zm ieniał na
skutek ruchu dziennego sfery niebieskiej.
K ą t ten nazywamy deklinacją i oznaczać
go będziemy literą grecką 6 (kąt GOH lub
odpow iadający mu łuk GH na ryc. 6 ). D
Równik niebieski dzieli sferę niebieską na fty c. 6. Pierw szy u k ład rów nikow y
dwie półkule: 'północną, zaw ierającą bie­
gun północny i południową, zaw ierającą biegun południowy. D eklinacja
punktów północnej półkuli jest dodatnia, a południowej — ujem na.

* D robno w ah an ia opisano w § 48.


30 II. Elementarne zjawiska na sferze niebieskiej

W układzie współrzędnych równikowych koła wielkie poprowadzone przez


oś układu P P ' noszą nazwę kół godzinnych. Odpowiadają one kołom wierz­
chołkowym w układzie współrzędnych horyzontalnych. Jedno z kół godzin­
nych przechodzi przez zenit i nadir. Je st to znany nam już z § 9 południk nie­
bieski.
W pierwszym układzie współrzędnych równikowych za drugie koło p odsta­
wowe przyjm ujem y, podobnie ja k to zrobiliśmy w układzie współrzędnych
horyzontalnych, południk niebieski. D rugą przeto współrzędną układu rów ni­
kowego będzie k ą t dwuścienny, jak i tworzy półkole godzinne przechodzące
przez daną gwiazdę G z półkolem południka łączącym bieguny przez zenit.
K ą t ten nazyw am y kątem godzinnym (t) i liczymy w kierunku ruchu dziennego
sfery niebieskiej od południka n a zachód.
K ąty godzinne w yrażam y nie w mierze stopniowej, lecz w czasowej. W tej
ostatniej mierze dzielimy obwód koła n a 24 równe części, które nazywamy
godzinami (h). Godzinę dzielimy n a 60 m inut czasowych (m), a m inuty czasowe
n a 60 sekund czasowych (s). Między m iaram i zwykle stosowanymi w geometrii,
stopniam i, m inutam i i sekundam i łuku, a jednostkam i m iar czasowych za­
chodzą przeto następujące oczywiste zależności:
l h = 15°, l m = 15', l 8 = 15", 1° = 4m, 1' = 48.
W prowadzenie m iary czasowej do w yrażania w niej kątów godzinnych
jest uzasadnione tym , że ruch dzienny sfery niebieskiej od niepam iętnych
czasów stanowi podstaw ę rachuby czasu, a jeżeli założymy, że odbywa się
on jednostajnie, to k ą ty godzinne nieruchom ych punktów sfery niebieskiej
narastać będą jednostajnie i mogą być przyjm owane za miarę czasu. Zagadnie­
niem ty m zajm iem y się bliżej w rozdziale III.
Określone wyżej podstawowe pu n k ty sfery niebieskiej m ają następujące
współrzędne w układzie równikowym. Biegun północny m a deklinację+ 90°,
a południowy —90°. K ą ty godzinne tych punktów są nieoznaczone. Zenit
m a deklinację rów ną szerokości geograficznej <p. W idać to z ryc. 6 , deklinacja
zenitu bowiem je st określona kątem ZO R, którego ram iona są zgodnie prosto­
padłe do ram ion k ą ta P O N określającego szerokość geograficzną. Stosownie
do określenia kierunku ku zenitowi widzimy, że szerokość geograficzna jest
równa kątow i, jaki tw orzy kierunek siły ciężkości z płaszczyzną rów nika. Stąd
wynika, że równik tworzy z horyzontem k ą t równy 90° —<p. K ą t godzinny
p u n k tu zachodniego W jest równy 6 h, a p u n k tu wschodniego E — 18h. Dekli­
nacja obu ty ch punktów jest rów na 0 °, ponieważ równik niebieski przecina
się z horyzontem wzdłuż średnicy sfery niebieskiej łączącej p u n k t W z p u n ­
ktem E. P u n k ty wschodni i zachodni horyzontu leżą przeto na równiku nie­
bieskim.
§ 11. Wysokości ciał niebieskich w południku. P rzy opisie wielu zjawisk
niebieskich i rozwiązywaniu związanych z ty m zagadnień, m am y często do
czynienia z wysokościami jakie przybierają ciała niebieskie w południku. N a
Wysokości ciał niebieskich w południku 31

ryc. 7 koło N Z S N d oznacza południk, P i P ' - bieguny, Z — zenit, N d —


nadir, R 'O R — ślad przecięcia południka płaszczyzną równika. Ruch dzienny
sfery niebieskiej sprawia, że wszystkie jej p u n k ty przechodzą w ciągu doby
dwa razy przez płaszczyznę południka, raz przez półkole łączące bieguny przez
zenit (kulminacja górna, czyli górowanie), drugi raz przez półkole południka
łączące bieguny przez nadir (kulminacja dolna, czyli dołowanie). P rzy oblicza­
niu wysokości ciała niebieskiego w południku rozróżniam y trzy przypadki:
a) kulm inacja górna ciała niebieskiego G1 (ryc. 7) między zenitem Z a pun k ­
tem południowym 8 horyzontu,

Nd
R yc. 7. W ysokości w p o łu d n ik u

b) kulm inacja górna ciała G2między zenitem Z a biegunem P ,


c) kulm inacja dolna między biegunem a punktem północnym N hory­
zontu.
Dla ty ch trzech przypadków, posiłkując się ryc. 7, piszemy następujące
wzory na wysokość ciał niebieskich w południku:
a) hx = <£ G flS = (90° —(p) + d = 90° —(cp — <5); z x = <p— <5, (14a)
b) li2 = <$.G2O N = <p+ (90° — <5) = 90° — (d — 9?); z 2 = <5—9?, (14b)
c) A3 = <$GzO N = < p -(90°-<5) =<p + Ó -9 0 ° ; z 3 = 1 8 0 °-(< p + d ). (14c)
Ze wzorów tych wynika, że zenit (z = 0) m a deklinację rów ną szerokości
geograficznej 9 ?, a pu n k ty południowy S i północny N horyzontu (li = 0 ) odpo­
wiednio: ds = 99 —90°, dN = 90° —(p.
32 II. Elementarne zjawiska na sferze niebieskiej

W chwili kulm inacji górnej nieruchom y p u n k t sfery niebieskiej, za który


z dostatecznym przybliżeniem uważać możemy jakąkolwiek gwiazdę, osiąga
wysokość największą, a w chwili kulm inacji dolnej — najm niejszą. Ciała nie­
bieskie, których deklinacja jest większa od deklinacji pu n k tu północnego N
horyzontu, są (dla obserwatora na północnej półkuli Ziemi) stale n ad horyzon­
tem , czyli mogą być obserwowane w kulm inacji górnej i dolnej. Ciała takie
nazywamy okólobiegunowymi. Dla nich zgodnie ze wzorem (14c) spełniona
jest nierówność
9 ?+<5 —90° > 0, czyli <5 > 9 0 ° —(p. (15)
Równoleżniki niebieskie, których deklinacja d spełnia warunek
9 0 ° -< p > d > 99—90°, (16)

leżą częściowo pod horyzontem a częściowo n ad nim. W ciągu jednego obrotu


sfery niebieskiej gwiazdy położone na tych równoleżnikach dwa razy przechodzą
przez płaszczyznę horyzontu wschodząc i zachodząc.
Obszar nieba zawierający gwiazdy wschodzące i zachodzące jest ty m więk­
szy, im mniejszą bezwzględną wartość m a szerokość geograficzna miejsca ob­
serwacji. Na równiku (9 > = 0°) wszystkie gwiazdy wschodzą i zachodzą, gwiazd
okołobiegunowych nie ma. Na biegunach (9? = ± 90°) nie m a znów gwiazd
wschodzących i zachodzących, bo gwiazdy z deklinacją dodatnią są na biegunie
północnym stale nad horyzontem, a z ujem ną — stale pod horyzontem. Na
południowym biegunie jest odwrotnie.
Z rozważań tych wynika, że na biegunach równoleżniki niebieskie są równo­
ległe do horyzontu, który jest jednocześnie równikiem niebieskim, a na równiku
równoleżniki niebieskie są prostopadłe do horyzontu. Ponieważ horyzont jest
tu kołem godzinnym, dzieli więc równoleżniki na połowy, a więc na równiku ciała
niebieskie tyleż czasu przebyw ają w ciągu doby nad horyzontem, co i pod nim.
§ 12. Trójkąt paralaktyczny. W różnych obliczeniach związanych z poło­
żeniami punktów na sferze niebieskiej w obu określonych układach współ­
rzędnych, w szczególności przy przeliczaniu
współrzędnych horyzontalnych na równikowe
i odwrotnie, posiłkujemy się trójkątem sfery­
cznym, którego wierzchołki stanow ią: biegun
P , zenit Z i ciało niebieskie S. T rójkąt taki nosi
nazwę paralaktycznego (ryc. 8 ). Boki jego w y­
noszą: P S = 90° — <5, P Z = 9 0 ° - 9 ? i Z S = z,
R yc. 8. T ró jk ą t p a ra lak ty c z n y k ą ty Z aŚ: P Z S 180 ~ A ’ Z P S = t g° ‘
dzinny), P 8 Z = *7 (kąt paralaktyczny ).
Załóżmy, że znam y odległość zenitalną z i azym ut A ciała niebieskiego oraz
szerokość geograficzną miejsca obserwacji. Aby z tych danych obliczyć k ą t go­
dzinny t i deklinację d ciała niebieskiego, należy zastosować wzory (4c), (4a)
i (4b), w których podstawiam y na a, ft, c, A , B następujące wartości:
Trójkąt paralaktyczny 33

a = 90° — <5, b — z, c = 90° —<p,


B = t oraz 180° —A zam iast A .
Po podstawieniu tym otrzym am y układ trzech wzorów
sinó = sin<p cos? —cosę> sinz cosJ., (17a)
cosó sinż = sinz sin JL, (17b)
cosó cosi = cosg? cos« + sin<p sinz cos A . (17c)
W liczbowych rachunkach staram y się wyznaczać k ąty raczej z tangensów
niż z sinusów lub cosinusów. Je s t to spowodowane tym , że cosinusy kątów
w pobliżu 0°, a sinusy w pobliżu 90° zmieniają się powoli i w skutek tego obli­
czanie kątów z tych funkcji trygonom etrycznych jest we wspomnianych m iej­
scach mało dokładne. Niedogodności tej unikam y, wyznaczając k ąty z ta n ­
gensów.
W rozważanym przypadku obliczamy najpierw tgtf przez podzielenie wzoru
(17b) przez (17c). Ćwiartka, w której położony jest k ą t t, jest znana, bo cosó
jest zawsze dodatni (kąt ó zmienia się od —90° do +90°). Znając t obliczamy
cos <5 ze wzoru (17b) lub (17c), dzieląc zaś sinó (wzór 17a) przez cosó otrzym u­
jemy tgó, a stąd i <5.
W wielu przypadkach wskazane jest przekształcenie wzorów (17) na wzory
dogodne do wykonywania rachunków za pomocą logarytmów. W tym celu
wprowadzamy dwie wielkości pomocnicze: liczbę oderwaną m > 0 i k ą t M,
które określamy wzorami
sinzcosA = m sin Jf, (18a)
cosz = m cosJf. (18b)
Ze wzorów (18) otrzym ujem y przez ich podzielenie stronam i tg U , przy
tym ćwiartka, w której leży k ą t M jest znana, bo znaki przy sin M i cos M są
znane. Po podstawieniu wartości (18a) i (18b) do wzorów (17a), (17b) i (17c)
otrzym ujem y po prostych przekształceniach układ wzorów dogodny do r a ­
chunku logarytmicznego
sinó = msin(ę? —M ), (19a)
cosó sin t = sin z sin A , (19b)
cosó cosż = w cos( 9 >—M). (19c)
Łatwo rozwiązujemy zagadnienie odwrotno, a mianowicie jak należy obli­
czyć odległość zenitalną z i azym ut ciała niebieskiego przy znanych wartościach
deklinacji ó, k ąta godzinnego t i szerokości geograficznej <p. W tym celu we wzo­
rach (4a), (4b), (4c) podstawiamy na a, b, c, A i B następujące w artości:
a= z, b = 90°— ó, c = 90° —<p, A — t, B = 1 8 0 ° -,4 .

3 — A stronom ia ogólna
34 II. Elementarne zjawiska na sferze niebieskiej

Otrzym ujem y wówczas układ trzech następujących wzorów:


sin z sinA = cosó sin£, (2 0 a)
sinzcosA = —cosę? sinó + sin<p cosó costf, (20b)
cos z = sin cp sinó + cos cp cosó cosż. (2 0 c)
Wzory te można sprowadzić do postaci dogodnej do obliczeń przy zasto­
sowaniu logarytmów w sposób analogiczny do tego, jak to uczyniliśmy z wzo­
ram i (17). W yprowadzenie tego rodzaju wzorów pozostawiamy czytelnikowi.
Wzory (17) i (20) znajdują wiele zastosowań w obliczeniach astronom icz­
nych. Jednym z najprostszych takich zastosowań jest obliczenie k ą ta godzin­
nego t0 w chwili wschodu lub zachodu ciała niebieskiego o znanej deklinacji ó
w miejscu o znanej szerokości geograficznej cp. Odpowiedni wzór otrzym ujem y
podstawiając we wzorze (20c) cos# = cos 90° = 0. Wzór na cosinus k ąta go­
dzinnego wschodu lub zachodu przybierze w tedy prostą postać
c o s^ 0 = —tg (p tgó. (21 )

W zory (20) znajdują zastosowanie do obliczania odległości zenitalnej


i azym utu Słońca i innych ciał niebieskich w różnych kątach godzinnych, czyli
w przypadku Słońca w różnych porach dnia. Z tych samych wzorów, przyj­
mując w nich z = 90°, obliczyć możemy azym uty wschodu i zachodu ciał nie­
bieskich. W zory (17) i (20) oraz ich pochodne, których tu nie wyprowadzamy,
stanowią podstawowy zespół wzorów trygonom etrycznych stosowanych w astro­
nomii praktycznej przy rozwiązywaniu zadań dotyczących wyznaczania czasu,
szerokości geograficznej i azym utu z obserwacji astronomicznych.
§ 13. Roczny nich Słońca. Drugim elem entarnym zjawiskiem astronomicz­
nym, odnoszącym się do Słońca jest — prócz ruchu dziennego — jego ruch
roczny na tle gwiazd. Ruch ten łatwo możemy dostrzec, gdy uwagę naszą skie­
rujem y na widzialność poszczególnych gwiazd i ich ugrupowań, czyli gwia­
zdozbiorów w ciągu roku. Zauważymy, że gwiazdozbiory położone w pobliżu
równika niebieskiego i dostrzegane o zmierzchu na zachodniej stronie nieba
zbliżają się ku Słońcu, znikają następnie w jego promieniach, by zjawić się
potem o świcie nad wschodnią częścią horyzontu. Oznacza to, że Słońce syste­
matycznie przesuwa się na tle gwiazd z zachodu na wschód okrążając całe
niebo w ciągu roku. Z tego powodu ten ruch Słońca na sferze niebieskiej z za­
chodu na wschód otrzym ał nazwę ruchu rocznego. W § 53 wyjaśnimy, że jest
on odbiciem ruchu Ziemi dokoła Słońca.
Z praktyki życia codziennego wiemy, że Słońce w różnych porach roku
bywa podczas kulm inacji górnej av różnych wysokościach. N a przykład w zimie
w południe Słońce świeci nisko nad horyzontem , a w lecie — wysoko. Stąd
wniosek, że droga ruchu rocznego Słońca tworzy dość znaczny k ą t z płaszczy­
zną równika sprawiając, że deklinacja Słońca w ciągu roku zmienia się ^ dużym
zakresie. Pom iary astronomiczne dają możność wyznaczania położeń Słońca
Roczny rucli Słońca 35

względem gwiazd na niebie. Tego rodzaju obserwacje, wykonywane w ciągu


roku, prowadzą do wniosku, że droga ruchu rocznego Słońca jest wielkim ko­
łem sfery niebieskiej. Koło to nosi nazwę ekliptyki. Jeżeli przez e oznaczymy
kąt, jaki tworzy płaszczyzna ekliptyki z płaszczyzną rów nika niebieskiego,
to deklinacja Słońca przybierać będzie w artości w przedziale od —e do + e.
W artość tego k ą ta możemy wyznaczyć mierząc wysokość Słońca w momencie
jego kulm inacji górnej podczas dnia najdłuższego i najkrótszego. W tedy bo­
wiem deklinacja Słońca wynosi + e (dzień najdłuższy) i —e (dzień najkrótszy).
Z pomiarów wysokości Słońca podczas jego kulm inacji górnej wykonywanych
w ciągu roku wynika, że podczas najdłuższego dnia Słońce m a deklinację rów­
n ą + 2 3 °2 7 ', a podczas najkrótszego deklinacja jego wynosi —23°27'. A więc
k ą t e, noszący nazwę nachylenia elcliptyki do równika, równa się 23°27'. K ąt
ten był wyznaczony po raz pierwszy obserwacyjnie w Chinach na 1100 lat
p. n. e. z pomiarów długości cienia rzucanego przez pionowy słup, zwany gno­
monem, na płaszczyznę poziomą.
P unkty przecięcia się ekliptyki z równikiem niebieskim noszą nazwę punktów
równonocy. Słońce w chwili przejścia przez te p u n k ty znajduje się na równiku,
który we wszystkich szerokościach geograficznych w połowie znajduje się nad
horyzontem, a w połowie pod nim. N a całej przeto Ziemi w chwilach przejścia
Słońca przez punkty równonocy dzień je st równy nocy i stąd p u n k ty te wzięły
swą nazwę. P u n k t równonocy, w którym Słońce prżechodzi z południowej
półkuli nieba na północną (zmiana deklinacji Słońca z ujem nej na dodatnią)
nosi nazwę punktu równonocy wiosennej (około 2 1 m arca), przeciwległy mu
punkt sfery niebieskiej, w którym Słońce przechodzi z półkuli północnej na
południową (zmiana deklinacji Słońca z dodatniej na ujem ną) nosi nazwę p u n ­
k tu równonocy jesiennej (około 23 września). W punktach ekliptyki odległych
o 90° od punktów równonocy deklinacja Słońca wynosi + e l u b —s. P u n k ty
te noszą nazwę stanowisk z tego powodu, że Słońce ja k gdyby się w nich za­
trzymywało osiągając największą odległość kątow ą od równika niebieskiego.
Punkt, w którym Słońce osiąga deklinację rów ną nosi nazwę letniego stano­
wiska (około 22 czerwca), a punkt, w którym Słońce osiąga deklinację rów ną —e,
nazywa się zimowym stanowiskiem (około 2 2 grudnia).
§ 14. Drugi układ współrzędnych równikowych: rektascensja i deklinacja.
W pierwszym układzie współrzędnych, określonym w § 10, jedna ze współ­
rzędnych ciała niebieskiego, a mianowicie k ą t godzinny punktów sfery nie­
bieskiej, stale narasta na skutek jej ruchu dziennego przebiegając w ciągu
doby przez wartości od 0h do 24h. Aby określić układ współrzędnych równiko­
wych, które nie ulegałyby zmianom na skutek ruchu dziennego sfery niebieskiej,
należy zastąpić k ą t godzinny inną współrzędną odniesioną nie do południka,
lecz do koła godzinnego biorącego udział w ruchu dziennym sfery niebieskiej.
Za takie podstawowe koło wielkie sfery niebieskiej w drugim układzie współ­
rzędnych równikowych wybrano koło godzinne przechodzące przez punkty
równonocy.
36 II. Elementarne zjawiska na sferze niebieskiej

W określonym w te n sposób układzie jedną ze współrzędnych je s t dekli­


nacja, ta k samo ja k w I układzie współrzędnych równikowych, drugą zaś współ­
rzędną je st rektascensja (inaczej wznoszenie proste), będąca kątem dwuścien-
nym między półkolem godzinnym przechodzącym przez p u n k t równonocy
wiosennej V i półkolem godzinnym przechodzącym przez dane ciało niebieskie
G (ryc. 9). E ektascensję liczym y od p u n k tu równonocy wiosennej w kierunku
ruchu rocznego Słońca, to je st z zachodu na wschód, czyli przeciwnie niż k ą t
godzinny. E ektascensję w yrażam y w mierze czasowej od 0h do 24h, podobnie
ja k to czynim y z k ątam i godzinnym i. E ektascensję oznaczam y najczęściej
literą grecką a.
D rugi układ współrzędnych równikowych odgrywa w odniesieniu do ciał
niebieskich tę sam ą rolę, co współrzędne geograficzne w odniesieniu do punktów
na globusie ziemskim, przy czym długości geograficznej odpowiada rektascen-
sja, a szerokości geograficznej — deklinacja. W zestawieniach tabelarycznych,
zaw ierających położenia ciał niebieskich, sto­
sowane byw ają z reguły rektascensja i de­
klinacja.
§ 15. Układ współrzędnych ekliptycznych.
Obierając zam iast równika za podstawową
płaszczyznę układów współrzędnych płasz-
czynę ekliptyki, możemy określić nowy układ
współrzędnych, analogiczny do drugiego
układu równikowego. Osią tego układu jest
prosta prostopadła do płaszczyzny ekliptyki
i przechodząca przez środek układu. Tworzy
ona z osią układu równikowego k ą t równy
R yc. 9. D ru g i układ równikowy nachyleniu e ekliptyki do rów nika i przebija
sferę niebieską w dwócli p unktach no­
szących nazwę biegunów ekliptyki. Biegun północny ekliptyki leży n a północ­
nej półkuli nieba, południowy —n a południowej. K ątem analogicznym do dekli­
nacji je st szerokość ekliptyczna będąca kątem , jaki tworzy kierunek ku ciału
niebieskiemu z płaszczyzną ekliptyki. Szerokość ekliptyczną oznaczać będziemy
literą grecką /?. D rugim kątem analogicznym do rektascensji jest długość ekli­
ptyczna będąca kątem dw uściennym utworzonym przez półkole wielkie
E nGE8 łączące bieguny ekliptyki przez dane ciało niebieskie G z półkolem E nV E s,
przechodzącym przez p u n k t równonocy wiosennej V (ryc. 10). Długość ekli­
ptyczną liczymy wzdłuż ekliptyki w kierunku ruchu rocznego Słońca, a więc
z zachodu na w schód/O znaczać ją będziemy literą grecką A. Długość eklipty­
czną w yrażam y w zwykłej mierze kątow ej, m iara bowiem czasowa stosowana
byw a tylko do oznaczania kątów wzdłuż równika niebieskiego lub rów nole­
żników niebieskich.
Ponieważ Słońce biegnie w swym ruchu po ekliptyce, więc szerokość ekli­
ptyczna środka jego tarczy je st rów na zeru (pom ijając niewielkie odchylenia,
Układ współrzędnych ekliptycznych 37

których przyczyna będzie wyjaśniona w § 69). Długość zaś ekliptyczna Słońca


stale wzrasta.
W starożytności i średniowieczu położenia ciał niebieskich na sferze nie­
bieskiej oznaczano powszechnie przez współrzędne ekliptyczne, czyli przez
długość i szerokość ekliptyczną. Dotyczyło to nie tylko planet, które obserwo­
wane są zawsze blisko ekliptyki n a niebie, ale i gwiazd. Jednakże długość
ekliptyczną określano wówczas inaczej niż to czynim y obecnie, dzielono bowiem
ekliptykę na 1 2 równych części, zwanych znakam i zodiaku, i liczono długości
ekliptyczne w obrębie każdego znaku zodiaku od 0° do 30°. Pas z obu stron
ekliptyki ograniczony kołami równej szerokości ekliptycznej o w artościach + 8 °
i —8 ° nosi nazwę zodiaku, czyli pasa zwierzyńcowego. P as ten zawdzięcza swą
nazwę dw unastu gwiazdozbiorom noszącym w większości nazwy m itycznych
zwierząt. W ewnątrz pasa zwierzyńcowego po­
ruszają się Słońce, Księżyc i wszystkie planety
z w yjątkiem najdalszej planety, Plutona.
Znaki zodiaku otrzym ały swe nazwy oko­
ło 2 0 0 0 la t tem u od gwiazdozbiorów, które
wówczas w przybliżeniu pokryw ały się z tym i
znakami. P u n k t równonocy wiosennej leżał
wtedy w gwiazdozbiorze Barana, w skutek cze­
go pierwszy znak zodiaku, ograniczony długo­
ściami ekliptycznym i od 0° do 30°, otrzym ał
nazwę znaku Barana. Obecnie p u n k t równonocy
wiosennej znajduje się w gwiazdozbiorze R yb,
którem u dwa tysiące la t tem u odpowiadał o sta t­
ni znak zodiaku.
Przesuwanie się pu n k tu równonocy wiosennej wzdłuż ekliptyki w kierunku
malejących długości ekliptycznych nosi nazwę precesji. O dkryte ono zostało
jeszcze w I I wieku p. n. e. przez wybitnego astronom a greckiego H ipparcha.
Stwierdził on mianowicie przy porównywaniu zaobserwowanych przez siebie
długości ekliptycznych gwiazd z analogicznymi długościami wyznaczonymi
w poprzednich stuleciach, że długości te wzrosły, a szerokości ekliptyczne
gwiazd nie uległy zmianie. O dkryte więc przez H ipparcha zjawisko precesji
polega na obrocie osi układu równikowego dokoła osi układu ekliptycznego
sprawiającym przesuwanie się punktów równonocy ze wschodu na zachód,
czyli w kierunku przeciwnym rocznemu ruchowi Słońca. P u n k t równonocy
wiosennej jak gdyby przesuwał się na spotkanie Słońca, stąd też pochodzi
łacińska nazwa praecessio, co znaczy wyprzedzanie.
Przesunięcie roczne punktu równonocy wiosennej n a skutek precesji w y­
nosi około 50", tzn. że o tyle w zrastają rocznie długości ekliptyczne gwiazd.
Z podanej prędkości przesuwania się p u n k tu równonocy wiosennej na ekliptyce
wynika, że obiega on ekliptykę w ciągu blisko 26 000 la t. W wyniku tego p u n k t
równonocy wiosennej cofnął się od czasów H ipparcha blisko o 30°, czyli o jeden
38 II. Elementarne zjawiska na sferze niebieskiej

znak zodiaku, do gwiazdozbioru Ryb. Nie spowodowało to jednak zmiany


nazw znaków zodiaku, dzielących ekliptykę na dwanaście 30-stopniowych
łuków.
§ 16. Pory roku. Z ruchem rocznym Słońca na ekliptyce wiążą się ściśle
pojęcia astronomicznych pór roku. W chwili gdy Słońce przechodzi przez p u n k t
równonocy wiosennej, czyli gdy jego długość ekliptyczna wynosi 0 °, m am y
początek wiosny astronomicznej. Gdy Słońce osiąga stanowisko letnie, w którym
długość ekliptyczna Słońca wynosi 90°, m am y początek lata astronomicznego.
Moment przejścia Słońca przez pun k t równonocy jesiennej (długość ekliptyczna
180°) oznacza początek jesieni astronomicznej, a chwila stanowiska zimowego
Słońca (długość ekliptyczna 270°) — początek zim y astronomicznej. Znaki zo­
diaku rozpadają się więc na następujące cztery grupy:
I 0° — 30° B aran (Aries)
II 3 0 ° - 60° Byk (Taurus) Wiosna
III 60°— 90° Bliźnięta (Gemini)
IY 90°—120° R ak (Cancer)
V 1 2 0 °-1 5 0 ° Lew (Leo) Lato
V I 150°—180° Panna (Virgo)
V II 1 8 0 °-2 1 0 ° W aga (Libra)
V III 210°—240° Niedźwiadek (Scorpius) Jesień
IX 240°—270° Strzelec (Sagittarius)
X 270°—300° Koziorożec (Capricornus)
X I 3 0 0 °-3 3 0 ° W odnik (Aąuarius) Zima
X II 3 3 0 °-3 6 0 ° R yby (Pisces)
Często, szczególnie w dawniej wydawanych książkach, spotykam y jako
określenie początku astronomicznych pór roku, wiosny, lata, jesieni i zimy,
zwroty, że Słońce wstępuje w znak B arana, Raka, Wagi i Koziorożca.
Astrologia przypisywała poszczególnym znakom zodiaku różnorodny wpływ
na losy ludzi urodzonych w danym znaku. W iara w te przesądy przetrw ała
u niektórych ludzi naw et do naszych czasów. Oczywiście wierzenia astrologiczne
są jedynie wytworem fantazji, żadnego bowiem uzasadnienia naukowego nie
m ają i mieć nie mogą.
§ 17. Ruch dzienny Słońca w różnych szerokościach geograficznych. W §13
była mowa o tym , że deklinacja Słońca zmienia się od +23°27' (stanowisko
letnie) do —23°27' (stanowisko zimowe). Stosując do Słońca rozważania z § 1 1
odnoszące się do ruchu dziennego gwiazd w różnych szerokościach geograficz­
nych, możemy wyjaśnić przebieg zmian w położeniach Słońca względem hory­
zontu zależnie od szerokości geograficznej.
N a równiku, gdzie szerokość geograficzna cp = 0°, płaszczyzny równoleż­
ników niebieskich są prostopadłe do horyzontu, Słońce więc wznosi się tam pro­
stopadle nad horyzontem i prostopadle obniża się pod horyzont podczas za­
Ruch dzienny Słońca w różnych szerokościach geograficznych 39

chodu. Ponieważ horyzont na rów niku jest jednocześnie kołem godzinnym ,


dzieli przeto równoleżniki na połowy. W skutek tego Słońce byw a tam zawsze
12 godzin nad poziomem i tyleż godzin pod nim . A więc na rów niku dzień i noc
zawsze trw ają po 1 2 godzin. Gdy deklinacja Słońca je st ujem na, Słońce byw a
w kulm inacji górnej na południe od zenitu, gdy zaś deklinacja Słońca jest do­
d atnia — jego kulm inacja górna w ystępuje na północ od zenitu. W zenicie
Słońce byw a na rów niku w m om entach równonocy, gdy jego deklinacja jest
równa zeru.
W m iarę oddalania się obserw atora na Ziemi od rów nika (np. w kierunku
północnym), droga ruchu dziennego Słońca przestaje być prostopadła do hory­
zontu, tw orząc z nim k ą t rów ny 9 0 °—cp. W pasie między równikiem a zw rotni­
kam i, których szerokość geograficzna (wartość bezwzględna) rów na się nachy­
leniu ekliptyki do rów nika, Słońce podczas kulm inacji górnej bywa na po ­
łudnie od zenitu, gdy jego deklinacja jest m niejsza od szerokości geograficznej,
a na północ, gdy jest od niej większa. Im dalej od rów nika, ty m więcej zaznacza
się różnica długości dnia i nocy w różnych porach roku. N a półkuli północnej
najdłuższy dzień jest podczas letniego stanow iska Słońca, jednakże między
zw rotnikam i, w szerokościach geograficznych między —23°27' <<p < +23°27'
różnica między najdłuższym i najkrótszym dniem je st stosunkowo niewielka.
Np. na sam ym zw rotniku (9? = ±23°27') najdłuższy dzień trw a około 13,5 godz.
a najkrótszy — około 10,5 godz.
W strefie zaw artej między szerokościami geograficznymi +23°27' i +66°33'
Słońce podczas kulm inacji górnej przez cały rok byw a na południe od zenitu
w odległości zenitalnej z — <p—8, gdzie <5 oznacza deklinację Słońca. Różnica
między najdłuższym i najkrótszym dniem je st ty m większa im dalej od zw rotnika
położony jest równoleżnik danej miejscowości.
W Polsce, położonej między rów noleżnikam i +49° a + 55° różnica między
dniam i najkrótszym i najdłuższym jest znaczna. N a przykład dla W arszawy
(cp = 52°13') najdłuższy dzień trw a blisko 17 godzin, a najkrótszy niespełna
8 godzin. P rzy dalszym wzroście szerokości geograficznej Słońce znajduje się

coraz bliżej horyzontu podczas kulm inacji dolnej w dniu stanow iska letniego.
N a fcole polarnym, którego szerokość geograficzna wynosi 9 0 °—e = 66°33',
w momencie stanowiska letniego Słońca, gdy m a ono deklinację <5 = +23°27'
nie widzimy wschodu i zachodu Słońca, lecz w kulm inacji dolnej przechodzi
ono przez północny p u n k t horyzontu*.
N a północ od koła polarnego w dniach, gdy deklinacja Słońca jest większa
od 90°—cp, Słońce jest ciałem niebieskim okołobiegunowym, czyli że jest ono
widocznie nad horyzontem w obu kulm inacjach. Trw a więc ta m nieprzerwany
dzień ta k długo, jak deklinacja Słońca spełnia powyższy warunek. Odwrotnie,
gdy deklinacja Słońca jest mniejsza od <p—90° — trw a nieprzerw ana noc.
N a samym biegunie przez pół roku trw a dzień, a przez drugie pół roku — noc.

* W sk u te k re fra k c ji (§ 52) Słońce w znosi się nicco p o n a d h o ry zo n t.


40 II. Elem entarne zjawiska na sferze niebieskiej

Pewne niewielkie zm iany wnosi tu załam anie św iatła w atm osferze ziemskiej,
czyli refrakcja, co będzie omówione bardziej szczegółowo w § 52. Również
niewielkie zm iany w ystępują w położeniach zwrotników i kół polarnych na
Ziemi, na skutek powolnego zm niejszania się nachylenia ekliptyki do rów nika
(§ 103).
Podobnie przebiega ruch dzienny Słońca na południowej półkuli Ziemi
z tą różnicą, że wtedy, gdy na półkuli północnej dzień jest najkrótszy, to n a
południowej szerokości geograficznej o tej samem w artości bezwzględnej, dzień
jest najdłuższy i odwrotnie. W tedy gdy na północnej półkuli jest lato, na po­
łudniowej jest zima, gdy na północnej półkuli jest jesień, na południowej wios­
na. N a południowym biegunie jest noc polarna, gdy na północnym biegunie
jest dzień polarny i odwrotnie.

ĆWICZENIA

1. O bliczyć odległość k ą to w ą w zdłuż łu k u koła wielkiego m iędzy g w iazd am i: a A urigae


(a = 5h 14m 10*4; <5 = + 45°57'56") i a G em inorum (a = 7h32m258,9; ó = + 3 1 °5 7 ,52//).
U w a g a : R ozw iązać tró jk ą t sferyczny z w ierzchołkam i w biegunie i w gw iazdach.
2. Obliczyć odległość z e n ita ln ą i a z y m u t gw iazdy a Bootis (A rktur) w K rakow ie (<p =
= 50°3'52") d la k ą ta godzinnego 3h15m468(<5 = -f-19°21/31").
3. W yprow adzić w zory n a przeliczenie w spółrzędnych ek lip ty czn y ch n a rów nikow e
i o d w ro tn ie (tró jk ą t sferyczny z w ierzchołkam i: bieg u n y ró w n ik a i e k lip ty k i, d a n y p u n k t
n a sferze niebieskiej).
4. O bliczyć długość i szerokość ek lip ty c zn ą gw iazdy a Leonis (a = 10h6m338,7; d =* -f-
+ 12°8'3"; e = 23°26'37").
5. D ługość Słońca w ynosi 65°7'43//. O bliczyć jego rek tascen sję i deklinację.
6. O bliczyć k ą t godzinny i a z y m u t w schodu i zachodu Słońca w K rakow ie w dniu letniego
i zimowego stanow iska, bez uw zględniania re fra k c ji (<p = + 50°3/52//).
p

R o z d z i a ł III

CZAS

§ 18. Astronomiczna rachuba czasu. Od niepam iętnych wieków opisane


w poprzednim rozdziale elem entarne zjaw iska n a sferze niebieskiej, jak jej
ruch dzienny, określający dobę, oraz ruch roczny Słońca, określający rok,
stanow ią bazę, na której opiera się rach u b a czasu. P rzy ty m doba i jej części
służą do określania krótkich odstępów czasu, a rok wraz z miesiącam i i tygo­
dniami — odstępów dłuższych, kalendarzowych. Do rachuby kalendarzowej
czasu byw ał dawniej w ykorzystyw any jeszcze ruch Księżyca na niebie.
Mówiąc o czasie astronom icznym m am y na myśli przeważnie krótkie od­
stępy czasu związane z dobą, a więc z ruchem obrotowym Ziemi dokoła osi,
i tym zagadnieniem zajm iem y się obecnie. W iemy już z § 10, że k ą ty godzinne
ciał niebieskich i punktów m atem atycznych sfery niebieskiej stale rosną, a więc
mogą być przyjm ow ane za m iarę czasu. Tak też postępujem y w astronom ii,
rozum iejąc pod nazwą „czas” zawsze kąt godzinny określonego p u n k tu n a
sferze niebieskiej. W praktyce astronom icznej czas określamy więc jako pewien
k ą t i ty m tłum aczy się stosowanie jednostek czasowych do określania kątów
godzinnych, rektascensji ciał niebieskich i długości geograficznych.
P rzy mierzeniu odstępów czasu stosowane są jeszcze różne okresowe zjaw iska
na Ziemi, jak np. ruch w ahadła, drgania kryształów, okresowe zm iany we­
wnątrz atomów itp. Opieramy się na nich przy budowie instrum entów , od­
m ierzających odstępy czasu.
§ 19. Czas gwiazdowy. Z okresowością ruchu dziennego sfery niebieskiej
jest najściślej związany czas gwiazdowy. Gdyby gwiazdy były ściśle nierucho­
mymi punktam i sfery niebieskiej, to za obiekt, służący do wyznaczania czasu,
m oglibyśmy wybrać dowolną gwiazdę i czas mierzyć jej kątem godzinnym.
Gwiazdy jednak nie są ściśle mówiąc nieruchom ym i punktam i sfery niebieskiej
(§ 178), lecz w ich położeniach w ystępują niewielkie wzajemne przesunięcia.
Poza ty m czas dogodniej jest wiązać z układam i współrzędnych, do czego
najlepiej nadaje się drugi układ współrzędnych równikowych, w k tórych w y­
bieramy za podstawowy p u n k t sfery niebieskiej w rachubie czasu punlct równo­
nocy wiosennej i k ą t godzinny tego p u n k tu nazyw am y czasem gwiazdowym.
42 III. Czas

Odstęp czasu między kolejnymi kulm inacjam i górnymi p u n k tu równonocy


wiosennej nosi nazwę doby gwiazdowej. Gdyby kierunek ku punktow i równo­
nocy wiosennej nie ulegał zmianom, to doba gwiazdowa byłaby jednocześnie
okresem obrotu Ziemi dokoła osi. W skutek jednak zjawiska precesji (§ 15),
sprawiającego, że p u n k t równonocy wiosennej przesuwa się na niebie ze wschodu
na zachód, doba gwiazdowa jest nieco krótsza (o około 1 / 1 2 0 s) od okresu
obrotu Ziemi dokoła osi.
Niech na ryc. 11 koło P Z K P 'R P oznacza południk, koło K I I V R K — rów­
nik, P — biegun północny, 8 — położenie ciała niebieskiego na sferze, V —
p u n k t równonocy wiosennej. Z określenia
k ą ta godzinnego t (§ 1 0 ) i rektascensji a
(§14) w ynika, że k ąt godzinny # p u n k tu rów­
nonocy wiosennej V, czyli czas gwiazdowy,
jest sumą obydwu wspomnianych kątów.
Zachodzi przeto następująca ważna zależ­
ność
0=*+a. (22)
W szczególności, dla kulm inacji górnej
m am y t = 0 , a więc dla tego m om entu wzór
(2 2 ) przybierze postać
{}■ = a. (23)
^ __ _ - , . Wzór ten oznacza, że czas gwiazdowy
Ryc. 11. R ysunek ilu stru ją c y zw ią- e , ,
zek czasu gwiazdowego » z kątom w jakiejkolwiek chwili jest równy rekta-
godzinnym t i ro k tasco n sją ascensji ciał niebieskich wówczas górujących.
S tąd wynika ważny wniosek praktyczny,
realizowany w obserwacjach astronom icznych, że czas gwiazdowy będzie wy­
znaczony obserwacyjnie, jeżeli zaobserwujem y moment kulm inacji ciała nie­
bieskiego o znanej rektascensji a.
D oba gwiazdowa dzieli się na 24 godziny gtciazdowe, z których każda dzieli
się na 0 0 m inut gwiazdowych, a z kolei każda m inuta gwiazdowa dzieli się na
60 sekund gwiazdowych.
§ 20. Czas słoneczny. Chociaż czas gwiazdowy m a podstawowe znaczenie
przy obserwacjach astronomicznych, gdyż jego znajomość jest niezbędna, by
móc obliczyć k ą t godzinny ciała niebieskiego o znanej rektascensji (wzór 2 2 ),
nie znajduje on wszakże zastosowania przy zaspokajaniu potrzeb życia codzien­
nego. R y tm bowiem życia ludzkiego jest ściśle związany z ruchem dziennym
Słońca, jego wschodami i zachodami, należy przeto czas zaspokajający te po­
trzeby oprzeć na obserwowanym ruchu dziennym Słońca.
Spośród wszystkich zjawisk niebieskich pierwotny człowiek poznał najpierw
zmianę św iatła i ciemności w ciągu doby, którą dzielił na dwie części: dzień,
od wschodu do zachodu Słońca i noc, od zachodu do wschodu. W raz z rozwojem
cywilizacji nauczono się dzielić dzień i noc na mniejsze jednostki czasu. Na
Czas słoneczny 43

przykład już około r. 3000 p. n. e. w starożytnym Egipcie wprowadzono po ­


jęcie godziny, dzieląc dzień na 1 2 godzin dziennych i noc na 1 2 godzin noc­
nych. System ten był również stosowany w Grecji, skąd go przejęli Rzym ianie
i Arabowie, a od nich narody europejskie czasów średniowiecza. Oczywiście
w różnych porach roku godziny to m iały różną w artość. W krajach podzw rot­
nikowych, gdzie długość nocy i dni nie ulega w ciągu roku wielkim zmianom,
godziny letnie nie różniły się zbytnio od zimowych, jednakże w krajach poło­
żonych na północ od zwrotników, różnice te są już znaczne i to tym większe,
im dalej na północ dany kraj jest położony.
W czasach przeto nowożytnych, wraz z postępem astronom ii przyjęto za
m iarę czasu k ą t godzinny środka tarczy słonecznej. Odstęp czasu między k o ­
lejnymi górnymi (lub dolnymi) kulm inacjam i środka tarczy Słońca nosi nazwę
prawdziwej doby słonecznej, chwila zaś kulm inacji górnej tego środka nazyw a
się prawdziwym południem, a chwila kulm inacji dolnej — prawdziwą północą.
W astronomicznej rachubie czasu przed r. 1925, za początek prawdziwej doby
słonecznej przyjmowano południe. Czasem prawdziwym słonecznym nazywano
w tej rachubie k ą t godzinny środka tarczy słonecznej. Obecnie na ogół za począ­
tek prawdziwej doby słonecznej przyjm ujem y północ, czas prawdziwy słonecz­
ny określamy przeto jako k ą t godzinny środka tarczy słonecznej, powiększony
o 1 2 h.
Czas prawdziwy słoneczny wskazują zegary słoneczne. Zasadniczą ich częścią
jest p ręt skierowany ku biegunowi północnemu, tj. tworzący z płaszczyzną
horyzontu k ą t q>, równy szerokości geograficznej miejsca ustaw ienia zegara.
Wskazówką zegara jest cień rzucany przez pręt. Płaszczyzny poprowadzono
przez Słońce i pręt są płaszczyznam i kół godzinnych Słońca, a więc cień rz u ­
cany przez pręt zegara słonecznego leży w płaszczyźnie koła godzinnego Słońca.
Podziałkę wykonujemy najczęściej na płaszczyźnie poziomej, rzadziej na pio­
nowej (zegary słoneczne na ścianach). W tym ostatnim przypadku p ręt zegara
jest skierowany swym ostrzem ku dołowi (ryc. 1 2 )
Czas prawdziwy słoneczny nie jest czasem jednostajnym , bo k ą t godzinny
środka tarczy słonecznej nie narasta jednostajnie. W skutek tego poszczególne
prawdziwe doby słoneczne nie są sobie równe, bo z jednej strony Słońce porusza
się z niejednostajną prędkością po ekliptyce, z drugiej zaś strony, gdyby naw et
ruch ten był jednostajny, to k ąty godzinne Słońca nie narastałyby jedno­
stajnie, gdyż rzuty na równik równych łuków ekliptyki w różnych jej miejscach
nie są równe, np. większe blisko stanowisk Słońca, a mniejsze blisko punktów
równonocy.- Przy obliczaniu niejednostajnego wzrostu kątów godzinnych Słoń­
ca należy uwzględnić oba nakładające się na siebie efekty.
Do rejestracji w czasie zarówno zjawisk fizycznych, jak i astronomicznych
wymagany byw a czas w zrastający jednostajnie. Czas taki otrzym ujem y przez
wprowadzenie pojęcia słońca średniego, określanego jako p u n k t m atem atyczny,
który poruszałby się po równiku ze stałą prędkością kątow ą równą średniej
prędkości kątowej ruchu rzeczywistego Słońca po ekliptyce. Z definicji tej
S7^U|
Q^ASl»VMBRĄ-SVFERT£

R yc. 12. Z egar słoneczny n a kościele M ariackim w K rakow ie


Czas słoneczny 45

w ynika, że rektascensja am Słońca średniego rów na jest jego średniej długości


ekliptycznej Xm.
Zgodnie z definicją średniej długości ekliptycznej Słońca, k tó ra w zrasta
z prędkością jednostajną, rektascensja Słońca średniego też w zrasta z p ręd ­
kością jednostajną, w skutek czego k ą t godzinny Słońca średniego rośnie je d ­
nostajnie. Za m iarę jednostajnego czasu m ożna przeto przyjąć k ą t godzinny
Słońca średniego i ten k ą t godzinny, powiększony o 12h, nosi nazwę czasu śred­
niego słonecznego*. Odstęp czasu między kolejnym i kulm inacjam i dolnym i
Słońca średniego nazywam y dobą średnią słoneczną. Dzieli się ona na 24 godziny,
które z kolei dzielą się na 60 m inut, a te ostatnie na 60 sekund, wszystko w je d ­
nostkach średnich słonecznych. Sekunda średnia słoneczna została uznana za
podstawową jednostkę czasu, k tó ra weszła do układu fizycznego cgs.
Tak określony czas średni słoneczny w wielu zagadnieniach astronom icznych
może być uważany za jednostajny w długich odstępach czasowych. Jednakże
w ścisłym ujęciu wymaga uwzględnienia odchyleń od jednostajności zarówno
ruchu obrotowego Ziemi dokoła osi, ja k i średniego ruchu precesyjnego p u n k tu
równonocy wiosennej na tle gwiazd. Zagadnienie to będzie omówione bardziej
szczegółowo w § 49, gdzie podana będzie ścisła, obowiązująca obecnie, defi­
nicja sekundy średniej słonecznej.
Eóżnicę między rektascensją Słońca średniego am i rektascensją środka
tarczy Słońca rzeczywistego av nazyw am y równaniom czasu E. J e s t to różnica
między czasem prawdziwym słonecznym tv i średnim tm przy założeniu, że oba
te czasy liczymy jednocześnie bądź od północy, bądź też od południa. Rów­
nanie czasu określamy przeto wzorem
E = am-a „ = łv- t m. (24)
Przebieg rów nania czasu w ciągu roku przedstaw iony jest n a ryc. 13. Dla
w yjaśnienia przebiegu rów nania czasu napiszm y je w postaci
E = (25)
gdzie zgodnie z definicją Słońca średniego napisaliśm y średnią długość eklip-
tyczną Słońca Xm zam iast rektascensji Słońca średniego am oraz dodaliśm y
i odjęliśmy długość ekliptyczną ?.v środka tarczy Słońca rzeczywistego. Rów­
nanie czasu wyraziliśmy przeto w postaci sum y dwóch różnic: Am—Xv i —av.
Przebieg każdej z nich można przedstaw ić za pomocą sinusoid. Pierw sza róż­
nica —Av ilustruje wpływ niejednostajnego ruchu Ziemi na rów nanie czasu
i daje się przedstawić w przybliżeniu w postaci sinusoidy o okresie rocznym
i am plitudzie 7,7 min, draga różnica —av, zw ana redukcją na równik, ilustruje
fakt, że rów nym lukom ekliptyki nie odpow iadają równe łuki na równiku.
Różnica ta cztery razy w roku przybiera w artość zerową, a mianowicie w chwi­
lach przejścia Słońca przez p u n k ty równonocy i w m om entach stanow isk:
* P rz e d r. 1925 czas śred n i słoneczny liczono nie od północy lecz od p o łu d n ia . Czas te n
nazy w any b y ł astronom icznym , w odróżnieniu od cyw ilnego, liczonego od północy. Od r. 1925
w k a len d a rz a ch astronom icznych zaczęto czas liczyć od północy.
letniego i zimowego. Można ją przedstawić w przybliżeniu w postaci sinusoidy
o okresie półrocznym i am plitudzie 9,5 min.
Z ryc. 13 odczytujem y, że równanie czasu przechodzi cztery razy w roku
przez zero (około 16. IV, 15. VI, 1. I X i 25. X II), dwa razy osiąga m aksim a
(+ 3 ,9 m in około 14. V i + 16,3 m in około 3. X I) i dwa razy przechodzi przez
minima ( —14,5 m in około 12. I I i — 6,2 min około 26. V II). W artości liczbowe
rów nania czasu podaw ane są w kalendarzach astronom icznych na każdy dzień
roku.

R yc. 13. Przebieg ró w n a n ia czasu (linia ciągła). Sinusoida J p rzed staw ia zm ian y roczno ?>v — av ,
sinusoida E — p — m om ent pcryhelium , a — ap h eliu m ; rw —m o m en t rów nonocy
w iosennej r j — rów nonocy je sie n n e j; Is — letn ie stanow isko, zs — zim ow e stanow isko Słońca

§ 21. Długość geograficzna. Określone wyżej czasy, zarówno gwiazdowy,


jak i oba czasy słoneczne, należą do kategorii czasów miejscowych, to jest
czasów ściśle związanych z południkiem niebieskim m iejsca obserwacji. Czasy
miejscowe odniesione do różnych południków niebieskich różnią się o kąt,
jak i tw orzą ze sobą płaszczyzny tych południków. Płaszczyzny południków
niebieskich przecinają powierzchnię Ziemi wzdłuż linii noszących nazwę po­
łudników geograficznych. Miejscowości położone na ty m samym południku
geograficznym m ają w jednej i tej samej chwili jednakowy czas zarówno gwiaz­
dowy, ja k i średni słoneczny, gdyż k ąty godzinne pu n k tu równonocy wiosennej
lub Słońca średniego są w nich jednakowe. N atom iast dla miejscowości poło­
żonych na dwóch różny cli południkach geograficznych czasy miejscowe różnią
się dokładnie o k ą t, jaki płaszczyzny obu tych południków tw orzą ze sobą.
K ą t ten nazyw am y różnicą w długości geograficznej.
Długość geograficzną będziemy mogli określić, jeżeli umówimy się, który
spośród południków geograficznych uważać należy za zerowy, czyli za południk
o długości geograficznej równej zeru. Takich zerowych południków było w ubie­
głych wiekach kilka. Przechodziły one zazwyczaj przez duże obserw atoria
D ługość geograficzna 47

astronom iczne (choć i tu były w y jątk i, ja k np. długości geograficzne liczone


w X IX wieku od południka geograficznego przechodzącego w pobliżu wysepki
Ferro). P o d koniec X IX wieku długości geograficzne zaczęto liczyć od połud­
nika przechodzącego przez obserw atorium astronom iczne w Greenwich pod
Londynem , ściślej biorąc, od południka przechodzącego przez środek jednej
z lunet, ustaw ionej na stałe w ty m obserw atorium i służącej do w yznaczania
czasu z obserwacji astronom iczny cli. P ołudnik ten nadal służy jako zerowy, choć
obserw atorium astronom iczne przeniesione zostało z Greenwich do m iejsco­
wości H erstm onceux Castle w południowej Anglii, k tó ra to miejscowość jest
dogodniej położona do w ykonyw ania w niej obserwacji astronom icznych niż
Greenwich znajdujący się obecnie w obrębie Londynu.
Długość geograficzną liczym y jako d o d atn ią n a zachód od Greenwich i jak o
ujem ną — n a wschód. Oznaczać ją będziem y literą L. Geografowie w yrażają
zwykle długość geograficzną w mierze stopniow ej, astronom ow ie zaś stosują
do oznaczania długości geograficznej przew ażnie m iarę czasową.
§ 22. Czas strefowy. Czas średni słoneczny zaczęto w prowadzać do p o ­
wszechnego użytku dopiero przy końcu X V III wieku zam iast stosowanego
przedtem czasu prawdziwego słonecznego. Przez cały praw ie X IX wiek zegary
zasadniczo w skazyw ały czas miejscowy, co oczywiście zmuszało podróżnych,
do przestaw iania wskazówek zegarków przy przejeżdżaniu z jednej m iejsco­
wości do drugiej. Rozwój środków kom unikacyjnych, w szczególności budow a
kolei żelaznych i stosowanie telegrafu wywołały potrzebę ujednostajnienia czasu
n a znacznych obszarach Ziemi. W pierw szym etapie ujednostajnienie tak ie
wprowadzono w poszczególnych państw ach lub ich częściach przew ażnie przez
przyjęcie czasu głównego południka państwowego (związanego zwykle z głów­
nym obserw atorium astronom icznym ) jako obowiązującego w danym kraju.
Stosunki jednak m iędzynarodowe, a w szczególności potrzeby kom unikacji
i kartografii spraw iły, że w ysunięty został p o stu lat ujednostajnienia czasu
n a całej kuli ziemskiej. Zagadnienie to wiązało się z w yborem fu n d am en tal­
nego południka, za k tó ry pod koniec X IX wieku uznano ostatecznie połu­
dnik obserw atorium w Greenwich, a czas średni słoneczny tego południka li­
czony od północy uznano za podstaw ow y dla całej kuli ziemskiej. A by jednak
wszędzie doba mogła rozpoczynać się w momencie niezbyt wiele różniącym
się od miejscowej północy, podzielono całą Ziemię n a 24 strefy, w prow adzając
24 południki strefowe, ta k rozmieszczone na Ziemi, aby ich różnice długości
geograficznej względem południka w Greenwich w yrażały się całkow itą liczbą
godzin. W każdym k raju przyjm uje się zatem czas jednego z południków stre­
fowych, zwykle najbliżej położonego, co jest równoważne dodaniu do czasu
średniego południka w Greenwich, lub odjęciu od niego całkowitej liczby go­
dzin z pozostawieniem m inut, sekund i ich ułam ków bez zm iany.
Czas średni słoneczny południka w Greenwich liczony od północy otrzym ał
nazwę czasu unitoersalnego. P rzy jęty on został przez k raje zachodnio-europej-
skie, tak ie ja k W ielka B ry tan ia, F ran cja, H iszpania, Belgia, H olandia, Luksem ­
48 III. Czas

burg. Najbliższy południk strefowy na wschód od Greenwich m a czas o 1 go­


dzinę większy od uniwersalnego. Czas tego południka nosi nazwę środkowo­
europejskiego. Obowiązuje on w Polsce od r. 1922, a poza ty m p rzy jęty został
przez państw a skandynaw skie, Niemcy, Czechosłowację, A ustrię, W ęgry,
Szwajcarię, W łochy, Jugosław ię i Albanię. W krajach rozciągających się z n a ­
cznie w długości geograficznej obowiązują więcej niż jeden czas strefowy. N a
przykład w Związku Eadzieckim , gdzie czas strefowy wprowadzono dopiero
w 1919 r. po Rewolucji Październikow ej, istnieje 11 stref. W r. 1930 przesunięto
we wszystkich tych strefach wskazówki o 1 godzinę naprzód bez wprow adzania
odrębnego czasu w lecie i w zimie. Czas pod nazwą czasu Moskiewskiego, o 3h
większy od uniwersalnego, obowiązuje w zachodnich połaciach Związku (Mo­
skwa i Leningrad) i w kom unikacji w całym Związku Radzieckim. W stre-

Długość od Greenwich w stapntoch

R yc. 14. S trefy czasow e (kresko w an a lin ia oznacza g ran icę z m ian y d a ty ).

fach położonych w ZSRK dalej na wschód czas je st większy od 4h do 13h od


czasu uniwersalnego. W Stanach Zjednoczonych Am eryki Północnej w ystę­
p u ją 4 strefy z czasami m niejszym i od uniwerasalnego od 5h do 8 h.
Z zagadnieniem czasu strefowego wiąże się spraw a datow ania dni w roz­
m aitych częściach Ziemi. W eźmy pod uwagę północ 0h czasu uniwersalnego.
W strefie południka L = —l h je st wówczas godzina pierwsza po północy,
w położonej dalej na wschód strefie południka L = —2h jest druga godzina
tej samej d a ty itd. Przesuw ając się tak ku wschodowi będziemy mieli na po ­
łudniku L = —12h, przeciwległym względem południka Greenwich, czas o 12
godzin większy od uniwersalnego, czyli południe 1 2 h d a ty rozpoczynającej
się w Greenwich. Przesuw ając się natom iast od południka w Greenwich ku
Czas strefowy 49

zachodowi w chwili 0 h czasu uniwersalnego mamy na południku L 0 = + l h


godzinę 23 ubiegłej daty, na południku L = + 2h godzinę 22 itd., wreszcie
na południku L = + 1 2 h w ypadłby czas o 12h mniejszy od rozpoczynającej
się daty w Greenwich, czyli południe dnia ubiegłego. Dwaj podróżni przeto,
z których jeden dotarłby do południka L = 12h od zachodu, a drugi od wscho­
du, datowaliby dzień odmiennie i różniliby się w rachubie daty dokładnie
o jedną dobę. N a południku tym , zgodnie z zasadą czasu strefowego, powinna
zatem nastąpić zm iana daty.
Umówiono się, że granica zmiany daty nie biegnie ściśle wzdłuż południka
L = 12h, lecz przebiega Pacyfik nie przecinając wysp i lądów. Cały kontynent
azjatycki pozostaje po stronie d at późniejszych, wyspy zaś Aleuckie leżą po
stronie d at wcześniejszych (amerykańskich). Dla szerokości geograficznych
południowych od —20° do —40° (na wschód od Nowej Zelandii) linia zmiany
daty przebiega wzdłuż południka L = + l l h30m. Okręty przekraczające linię
zmiany daty z zachodu na wschód (z Azji w kierunku Ameryki) liczą datę
dnia przekroczenia dwukrotnie (np. po niedzieli następuje znów’ niedziela),
okręty zaś przekraczające tę linię ze wschodu na zachód (z Ameryki do Azji)
opuszczają jeden dzień w rachubie czasu (np. po sobocie następuje poniedzia­
łek). Zmiana daty następuje zwykle o najbliższej północy po przekroczeniu
linii zmiany daty.
§ 23. Rok gwiazdowy i zwrotnikowy. Rozpatrzone w §§ 19 do 22 jednostki
czasu wiążą się ścisłe z ruchem dziennym sfery niebieskiej, czyli z obrotem
Ziemi dokoła osi. Są to krótkie jednostki czasu, pochodne doby. Inne zjawisko
okresowe, ruch roczny Słońca, określa dłuższą jednostkę czasu, zwaną rokiem.
Rozróżniać będziemy dwie tego rodzaju jednostki: rok giuiazdowy i rok zwrot-
nikowy. Pierwszy z nich odnosimy do punktu nieruchomego sfery niebieskiej,
np. do jakiejś fikcyjnej nieruchomej gwiazdy położonej dokładnie na ekliptyce.
Odstęp czasu, który upływa między kolejnymi przejściami Słońca przez taki
stały punkt, nosi nazwę roku gwiazdotoego. Je st on okresem obiegu Ziemi do­
koła Słońca, jak to będzie dokładniej wyjaśnione w § 53. Jego przybliżona
wartość wynosi 365d6h9m108 (365d,2564) czasu średniego słonecznego. Drugi
okres roczny określamy jako odstęp czasu między kolejnymi przejściami Słoń­
ca przez p u n k t równonocy wiosennej. Ponieważ na skutek precesji punkt
równonocy cofa się średnio o 50" rocznie w stosunku do gwiazd, czyli o taki
kąt przesuwa się ze wschodu na zacliód w kierunku przeciwnym rocznemu
ruchowi Słońca, to ten odstęp czasu jest krótszy od roku gwiazdowego i w y­
nosi w przybliżeniu 365d 5h48m46s (365d,2422). Otrzym ał on nazwę roku
zwrotnikowego. W okresie tym zarówno długość ekliptyczna Słońca, jak i jego
rektascensja przebiegają pełny zakres zmian od 0° do 360°. Rok zwrotnikowy
jako okres zmian pór roku, regulujących try b życia na Ziemi, został przyjęty za
podstawową jednostkę rachuby lat.
§ 24. Miesiąc synodyczny. Rówież ruch Księżyca na niebie może być
przyjęty jako miernik czasu. Z łatwościa dostrzegamy, że Księżyc porusza

4 — A stronom ia ogólna
50 III. Czas

się znacznie szybciej na niebie niż Słońce. W ciągu doby bowiem przesunięcie
Księżyca na tle gwiazd z zachodu na wschód wynosi około 13°, podczas gdy
Słońce przesuwa się na niebie w ty m sam ym kierunku około 1° na dobę. K się­
życ przeto oddala się na sferze niebieskiej od Słońca w kierunku wschodnim
przeciętnie o 12° w ciągu doby. A by oddalić się o 360°, potrzebuje okrągło
30 dni.
R uch Księżyca względem Słońca n a niebie określa nową jednostkę czasu,
któ ra nosi nazwę miesiąca synodycznego. Znalazł on istotne zastosow anie w k a ­
lendarzowej rachubie czasu. P rzy ściślejszym określeniu miesiąca synodycz­
nego rozpatrujem y różnicę między długością ekliptyczną Słońca i Księżyca.
Gdy te długości są sobie równe, m ówim y, że Księżyc jest w now iu, gdy zaś
one różnią się o 180°, to Księżyc je st w pełni. Miesiącem synodycznym n azy­
wam y odstęp czasu między dwoma kolejno po sobie następującym i nowiami
Księżyca. Średnia jego w artość wynosi 29d12h44m88 (29d,5306) średnich sło­
necznych.
§ 25. Kalendarz. Doba średnia słoneczna, miesiąc synodyczny i rok zw rotni­
kowy są podstaw ow ym i jednostkam i, n a których oparto kalendarzową; rachubę
czasu. Są to jednostki niewspółmierne w stosunku do siebie, potrzebne są
przeto um owne reguły pozwalające łączyć doby w dłuższe okresy czasu tak ,
aby okresy te mogły być z należytym przybliżeniem uzgodnione z jednostkam i
n atu raln y m i: miesiącem i rokiem. Zbiór takich przepisów jest isto tn ą treścią
kalendarza.
R achuba kalendarzow a czasu była najdaw niejszym zastosowaniem w ia­
domości astronom icznych do potrzeb życia praktycznego. Początki stosowanej
przez nas rachuby kalendarzowej czasu znajdujem y w starożytnym Egipcie,
gdzie przed 5000 lat, tj. w I I I tysiącleciu przed naszą erą, już stosowano k a ­
lendarz słoneczny z podziałem roku n a 12 miesięcy. W starożytnym Egipcie
wiedziano na podstaw ie obserwacji astronom icznych, że długość roku zw rotni­
kowego wynosi 365£ dnia. Jednakże jako długość roku kalendarzowego p rzy j­
mowano 365 dni dzieląc rok na 12 rów nych miesięcy po 30 dni z dodatkiem
5 dni. K alendarz egipski był kalendarzem słonecznym, związanym ściśle z okre­
sowością wylewów Nilu.
W innych krajach Bliskiego W schodu stosowano kalendarz słoneczno-księ-
życowy. N a przykład w pasterskiej M ezopotamii rok składał się z 12 miesięcy,
których początek przypadał na m om ent zauważenia po raz pierwszy sierpa
K siężyca po nowiu. Ponieważ 12 miesięcy synodycznych wynosi tylko 354 dni,
zatem ro k kalendarzow y b y ł krótszy o 11 dni od roku zwrotnikowego. W skutek
tego co pew ną liczbę la t dodawano trzy n asty miesiąc, aby początek ro k u w za­
sadzie przy p ad ał na tę sam ą porę roku. Ta zasada była również przestrzegana
w kalendarzu żydowskim. N atom iast w kalendarzu m ahom etańskim rachuba
była czysto księżycowa, to znaczy że ro k zawsze składał się z 1 2 miesięcy sy­
nodycznych, w skutek czego początek roku kalendarzowego wędrował przez
w szystkie pory roku w okresie 33 lat.
Kalendarz 51

Stosowany obecnie u nas kalendarz pochodzi od E zym ian. N ajdaw niejszy


rok kalendarzowy w Ezym ie zaw ierał 304 dni i dzielił się na 10 nierównych
miesięcy. Podobno legendarny N um a dodał dwa dalsze miesiące. W kalendarzu
rzymskim miesiące M artius, M aius, Quinctili$ (późniejszy Julius) i October liczyły
po 31 dni, Aprilis, J u n iu s, Seoctilis (późniejszy A ugustus), September, Novem
ber, December i Januarius po 29 dni, a Februarius — 28 dni, co czyniło
razem 355 dni w roku. Pierwszym miesiącem roku był M artius (marzec), osta­
tnim Februarius (luty). Co pewien czas po 23 lutego w trącano dodatkowo trz y ­
nasty miesiąc o 27 lub 28 dniach, nie czyniono tego jednak system atycznie,
wskutek czego w starorzym skiej rachubie czasu panow ał chaos. Pierwszy dzień
miesiąca nosił w Rzym ie nazwę Calendae, od czego pochodzi nazwa kalendarz.
W r. 45 p. n. e. Juliusz Cezar za rad ą aleksandryjskiego astronom a Sosi-
genesa wprowadził zasadniczą reformę kalendarza rzymskiego. Przede w szyst­
kim rok kalendarzowy uzgodniono z długością roku zwrotnikowego w te n spo­
sób, że po trzech latach zwyczajnych liczących po 365 dni postanowiono
dodawać rok przestępny liczący 366 dni. W te n sposób średnia długość roku
kalendarzowego wynosiła 365,25 dni. Miesiące od I w. n. e. otrzym ały liczbę
dni, jak a jest w użyciu obecnie. Początek roku w kalendarzu rzym skim prze­
niesiono na 1 stycznia już w r. 153 p. n. e., co zachowano w reformie Cezara.
P rzyjęto zasadę, że w roku zwyczajnym lu ty m a 28 dni, a w roku przestępnym
— 29 dni. Kalendarz te n otrzym ał nazwę juliańskiego. Później w chronologii
chrześcijańskiej wprowadzono prostą regułę, że rok je st przestępny, jeżeli
jego liczba jest podzielna przez cztery.
Podczas reformy kalendarza, przeprowadzonej przez Cezara, równonoc
wiosenna przypadała 24 m arca. Ponieważ średnia długość roku kalendarzo­
wego była o 0d,0078 dłuższa od roku zwrotnikowego, więc d ata równonocy
wiosennej średnio co 129 la t przesuwała się o jed n ą dobę na datę wcześniejszą
i podczas Soboru Nicejskiego w r. 325 n. e. przypadła na 21 m arca. N a tym
soborze postanowiono obchodzić W ielkanoc w pierwszą niedzielę po najbliż­
szej pełni Księżyca, przypadającej po 21 m arca.
W skutek przesuwania się d aty równonocy wiosennej już w X I I I wieku
odczuwano w kościele potrzebę zreformowania kalendarza juliańskiego. R e­
forma ta nastąpiła w r. 1582 na skutek zarządzenia papieża Grzegorza X I I I
i stąd nowy kalendarz otrzym ał nazwę gregoriańskiego (lub nowy styl). Równo­
noc wiosenna przypadała w tedy 11 m arca. W zarządzeniu papieskim przenie­
siono datę równonocy na 2 1 m arca przez to, że opuszczono 1 0 dni między 4 a 15
października r. 1582, w celu zaś zbliżenia średniej długości roku kalendarzow e­
go do roku zwrotnikowego postanowiono w czterechsetleciu liczyć nie 1 0 0
lecz 97 la t przestępnych, a mianowicie spośród la t w yrażających się w pełnych
setkach, uważać za przestępne tylko te, których liczba setek je st podzielna
przez cztery. Na przykład rok 1600 był przestępny, a la ta 1700, 1800, 1900
w nowej, gregoriańskiej rachubie kalendarzowej były latam i zwyczajnymi.
Kalendarz gregoriański je st obecnie powszechnie stosowany. W kalendarzu
52 III. Czas

ty m średnia długość roku wynosi 365d,2425, czyli 365d5h49m128. E o k kalen­


darzowy jest przeto średnio tylko o 268 dłuższy od roku zwrotnikowego, w sku­
tek czego różnica o jedną dobę pow stanie po upływie przeszło trzech tysięcy
lat. E eform a gregoriańska sprawiła, że rok kalendarzow y został z w ystarcza­
jącą dokładnością uzgodniony z rokiem zwrotnikowym.
§ 26. Rachuba ciągła dni. Zam iast określenia d a ty jakiegoś zjaw iska przez
podanie dnia, miesiąca i roku stosowana bywa niekiedy w astronom ii rachuba
ciągła dni, zaproponow ana w r. 1581 przez J . Scaligera i nosząca nazwę daty
ju liańskiej. Opiera się ona na trzech chronologicznych cyklach, słonecznym złożo­
nym z 28 la t juliańskich po 365£ dni, cyklu M etona złożonym z 19 la t ju lia ń ­
skich (235 miesięcy synodycznych) i indykcji rzymskiej wynoszącej 15 lat. W d a ­
nym cyklu każdy rok by wał oznaczany kolejnym numerem, od 1 do 28 w cyklu
słonecznym, od 1 do 19 w cyklu M etona i od 1 do 15 w indykcji rzym skiej.
W r. 4713 p. n. e. każda z tych liczb porządkowych była rów na jedności. Scaliger
przeto w ybrał 1 stycznia 4713 p. n. e. za początek rachuby ciągłej dni. D aty
juliańskie oznaczamy literam i J . D. W yrażają się one obecnie liczbami siedmio-
cyfrowymi. N a przykład w dniu 1 stycznia 1965 r. d a ta juliańska wynosiła
2438762d,0. Zgodnie z umową m iędzynarodową początek d a ty juliańskiej d a ­
nego dnia przypada na południe czasu uniwersalnego. D aty juliańskie znajdują
zastosowanie w badaniach gwiazd zm iennych (rozdz. X X ).
§ 27. Przeliczanie czasu słonecznego na gwiazdowy i odwrotnie. W związku
z tym , że obserwacje astronom iczne są często rejestrow ane w miejscowym
czasie gwiazdowym, a m om enty zjawisk zasadniczo podaw ane są w czasie
słonecznym (np. w czasie uniwersalnym ) napotykam y często w praktycznych
rachunkach astronom icznych potrzebę przeliczania momentów w yrażanych
w czasie średnim słonecznym na m om enty w czasie gwiazdowym i odwrotnie.
P rzy rachunkach tego rodzaju korzystam y ze znanego stosunku długości doby
gwiazdowej do długości średniej doby słonecznej. W artość tę łatw o obliczamy
zważywszy, że rok zwrotnikowy zaw ierający 365d,2422 średnich słonecznych
m a dokładnie o jedną dobę gwiazdową więcej (366d,2422). W skutek tego od­
stępy czasu średniego słonecznego, jeżeli chcemy je wyrazić w jednostkach
czasu gwiazdowego, należy pomnożyć przez stosunek
366.2422
k = ------------- = 1,00274.
365.2422 9*
Obliczamy, że średnia doba słoneczna równa jest 24h3m568,555 czasu gwiaz­
dowego, a doba gwiazdowa wynosi 23h56m48,091 czasu średniego słonecznego.
Czas miejscowy gwiazdowy obliczamy z czasu uniwersalnego w sposób
następujący. N ajpierw znajdujem y w kalendarzu astronomicznym czas gwiaz­
dowy #o w Greenwich o 0U czasu uniwersalnego (UT) danej doby. Dodajem y
do niego odstęp czasu średniego słonecznego, jaki upłynął od północy, czyli
czas uniwersalny pomnożony przez k i w wyniku otrzym ujem y czas gwiazdowy
w Greenwich. Czas miejscowy gwiazdowy # dla południka o długości geogra­
Przeliczanie czasu słonecznego n a gwiazdowy i odwrotnie 53

ficznej L otrzym am y odejm ując tę długość od czasu gwiazdowego w Greenwich.


R achunek przeto w ykonujem y według wzoru
0 = tf0 + (UT) k - L . (26)
Odwrotne zadanie polegające n a obliczeniu czasu uniwersalnego ze zn a­
nego miejscowego czasu gwiazdowego ■& rozw iązujem y przy pom ocy
wzoru
U T = (0 + £ _ t f o) i (27)

wynikającego bezpośrednio ze wzoru (26). Pomocnicze tablice w kalendarzach


astronom icznych ułatw iają obliczenia.
W przypadku, gdy przeliczenie interwałów czasu gwiazdowego n a rów now a­
żne im interw ały czasu średniego słonecznego lub odw rotnie w ystarczy przepro­
wadzać z dokładnością do 1 ®, możemy to uczynić bez użycia jakichkolw iek tabel
pomocniczych. Stosujem y tu regułki pamięciowe oparte n a tym , że z dokładno­
ścią do l s doba średnia słoneczna równoważna je st odstępowi 24h3m568 =
= 24h + 4m —4S czasu gwiazdowego, doba zaś gwiazdowa równoważna jest
odstępowi 23h56m48 = 24h —4m + 4s czasu średniego słonecznego. A by przeto
odstęp czasu średniego słonecznego przeliczyć n a rów noważny mu odstęp czasu
gwiazdowego, należy do danego odstępu czasu średniego dodać po 1 0 3 n a k a ­
żdą pełną godzinę i po l 8 na każde 6 m in u t rozpoczętej godziny. N a każdą
m inutę uzyskiwanej popraw ki odjąć 1E. P rzy rachunku odw rotnym , tj. przy
przeliczeniu odstępów czasu gwiazdowego n a równoważne im odstępy czasu
średniego słonecznego, należy od odstępu czasu gwiazdowego odjąć po 1 0 3
na każdą pełną godzinę i po l 8 na każde 6 m in u t rozpoczętej godziny. N a
każdą m inutę uzyskanej popraw ki dodać l 8.
§ 28. Zegary wahadłowe i chronometry. Od tysięcy la t znane są zegary
odm ierzające równe odstępy czasu niezależne od ru ch u dziennego sfery nie­
bieskiej. Ju ż w drugim tysiącleciu p. n. e. stosowano w Egipcie, Chinach i w Me­
zopotamii zegary wodne, których działanie polegało n a odm ierzaniu czasu
ilością wody przepływ ającej z jednego naczynia do drugiego. Zegary tego typii
były znacznie udoskonalono przez Greków, R zym ian i Arabów. N a podobnej
zasadzie działały zegary piaskowe znajdujące zastosow anie jeszcze w X IX wieku.
Zegary mechaniczne zaczęły powstaw ać od końca X I I I wieku, stosowano n a j­
pierw jako zegary wieżowe, a od X V II wieku potrzeby astronom iczne zaczęły
być zaspokajane przez zegary wahadłowe, których tw órcą by ł C hrystian H u-
ygens. P raw a ruchu wahadłowego były wypowiedziane jeszcze przez Galileusza,
również astronom polski J a n Heweliusz z G dańska w r. 1649 stosował w ahadło
do obserwacji astronom icznych, jednak właściwą postać zegarowi wahadłowem u
nadał Huygens w pracy ogłoszonej w r. 1658.
Nowoczesny zegar wahadłowy składa się z trzech zasadniczych części: 1) wa­
hadła odmierzającego równe odstępy czasu, 2 ) licznika złożonego z system u
kół zębatych, wskazówek i tarczy zegarowej, oraz 3) napędu, którym jest bądź
54 III. Czas

ciężar opadający, bądź p rąd elektryczny. Z fLzyki wiemy, że w przypadku,


gdy am plituda w ahań w ahadła jest dostatecznie m ała, okres w ahań (dwa w a­
hnięcia) w yraża się następującym przybliżonym wzorem

[(28)

w którym i oznacza zredukow aną długość w ahadła fizycznego, a g — p rz y ­


spieszenie siły ciężkości. Długość l obliczamy ze wzoru

gdzie J jest m om entem bezwładności w ahadła względem osi obrotu, m —


jego masą, a — odległością osi obrotu w ahadła od środka ciężkości. W ahadła
astronom iczne m ają zwykle tak ą długość, że okres w ahań T wynosi 2 s, to zn a­
czy że poszczególne wahnięcia trw ają po 1 sekundzie.
Długość zredukowana l w ahadła zależy od tem peratury. N a przykład w a­
hadło wykonane ze stali w ydłużałoby się na tyle przy wzroście tem p eratu ry
o 1°, że opóźniałoby się | s c a dobę. Aby uniknąć zm ian zależnych od tem pera­
tu ry , stosowana jest kom pensacja w w ahadłach, prow adząca do tego, że roz­
szerzanie się term iczne poszczególnych składowych części w ahadła wzajemnie
się kom pensuje tak , aby środek ciężkości pozostaw ał w niezmienionej odle­
głości od osi obrotu. Poza ty m okres w ahań zależy jeszcze od oporu, jak i staw ia
powietrze ruchowi w ahadła. Należy przeto chronić w ahadła od zm ian ciśnienia
atmosferycznego przez ich umieszczanie w szczelnych cylindrach pod stałym
ciśnieniem (ryc. 15). Nowoczesne w ahadła w zegarach astronom icznych w yko­
nyw ane są przeważnie ze stopu zwanego inwarcm (36° /0 niklu i 6 4 °/0 stali)
o bardzo m ałym współczynniku rozszerzalności, od 15 do 20 razy m niejszym
niż u stali.
Długość w ahadła w zegarach astronom icznych bywa ta k dobierana, aby
zegar wskazywał albo czas średni słoneczny, albo czas gwiazdowy. W ty m
drugim przypadku w ahadła są nieco krótsze niż w pierwszym.
Zegary wahadłowe odm ierzają czas z dużą dokładnością, korzystanie z nich
m a jednak tę niedogodność, że muszą one być zawieszane na stałe na słupach
lub ścianach nie ulegających wstrząsom i przemieszczeniom. W wielu zaś
przypadkach, np. przy w ykonyw aniu obserwacji n a okręcie, należy korzystać
z zegarów przenośnych, chronometrów, nie wym agających ustaw ienia na stałe.
W ynalazek chronom etru w X V III wieku m iał olbrzymie znaczenie dla
rozwoju żeglugi morskiej, umożliwił bowiem dokładnie wyznaczenie długości
geograficznej okrętu. Do tego celu należy z jednej strony wyznaczyć z obser­
w acji astronom icznych czas miejscowy, z drugiej zaś strony znać dla tejże
chwili czas głównego południka, względem którego długość jest określana.
W ym aga to posiadania instrum entu, któ ry z dostateczną dokładnością prze­
chowywałby czas na morzu. Zadanie to mógł spełnić dopiero chronometr.
Zegary wahadłowe i chronometry 55

W chronom etrze morskim równe odstępy czasu są odmierzane przez balans


stanow iący niepełne kółko metalowe w ahające się dokoła osi pod działaniem spi­
ralnej sprężyny. Źródłem siły napędowej jest ciasno zw inięta sprężyna, przy­
mocowana jednym końcem do osi bębna, drugim zaś do jego ściany. Boz-
w ijająca się sprężyna obraca bęben, w ew nątrz którego jest umocowana, bęben
zaś za pośrednictwem odpowiednio dobranych kół udziela energii wahającem u
się balansowi. Chronom etry umieszcza się zazwyczaj w tzw. zawieszeniu Car-
dana, umożliwiającym obrót dokoła dwóch wzajemnie prostopadłych osi i przez
to sprawiającym , że chronom etr zajm uje zawsze położenie poziome nieza­
leżnie od pozycji pudła, w którym je st umieszczony (ryc. 16).

R yc. 15. Zegar w ahadłow y R yc. 16. C hronom etr

Przy korzystaniu ze wskazań zegarów i chronometrów należy uwzględniać


ich poprawkę, czyli odstęp czasu, jaki należy dodać algebraicznie do czasu
wskazywanego przez zegar lub chronom etr, aby otrzym ać czas, jaki powinien
być wskazywany. Popraw ka jest dodatnia, gdy zegar się spóźnia, a ujemna,
56 III. Czas

gdy się spieszy. Zm iana popraw ki na jedną dobę nosi nazwę chodu dziennego
danego zegara lub chronom etru. D obry zegar powinien w ykazyw ać ja k n a j­
mniejsze odchylenia od stałości chodu dziennego. Odchylenia te dla dobrych
nowoczesnych zegarów wahadłowych w yrażają się w niewielu tysięcznych
częściach sekundy. Popraw ka i chód dzienny zegarów są kontrolow ane przez
obserwacje astronomiczne.
§ 29. Zegary kwarcowe i molekularne. Mierzenie czasu opiera się na jeszcze
innych zjaw iskach okresowych. Od ro k u 1933 znane są tzw. zegary kwarcowe
oparte na ściśle okresowych elastycznych deform acjach p ły tk i kwarcowej pod
wpływem przyłożonego zmiennego napięcia elektrycznego. Zależnie od rozm ia­
rów p ły tk i częstotliwość drgań wynosi od tysięcy do dziesiątków milionów n a
sekundę. Ta wysoka częstotliwość po wzmocnieniu drgań je st następnie zm niej­
szana do częstotliwości rzędu 1 0 0 na s i za pomocą synchronizowanego z nią
silniczka, przy zastosowaniu odpowiedniej przekładni, reguluje się ruch w ska­
zówek zegara, lub w ykorzystuje się do nadaw ania sygnałów czasu. P ły tk i
kwarcowe należy umieszczać w term o statach pozw alających na zachowanie
stałej tem peratury w granicach 0°,001. W tedy zapewnić można jednostajność
chodu zegara z odchyleniam i rzędu ± 0 S, 0 0 1 na dobę.
Jeszcze większą dokładność osiągam y stosując tzw. molekularne (cząstecz­
kowe) zegary, żwane inaczej zegarami atomowymi. O parte są one na pom iarach
drgań własnych cząsteczek lub atom ów , dając dokładność chodu zegara od
0 S,0 0 0 0 1 do 0 S ,0 0 0 0 0 0 1 na dobę. N ajw iększą dokładność rzędu 1 0 -13, czyli jedną

stum ilionową sekundy na dobę, dają zegary cezowe (izotop ^C s).


Zegary kwarcowe i atom owe pozw alają na określenie jednostki czasu nieza­
leżnie od ruchu obrotowego Ziemi i zjaw isk astronom icznych. Prow adzi to do
definicji sekundy na podstaw ie zjaw iska okresowości drgań atom ów, a nie
okresowości zjawisk astronom icznych. Definicja p rzy jęta w r. 1964 przez
M iędzynarodową Unię Astronom iczną określa sekundę jako 1/31556 925,9747
roku zwrotnikowego n a styczeń 0 (jeden dzień przed 1 stycznia) r. 1900. W y­
bór określonej d a ty b y ł konieczny, ponieważ rok zwrotnikowy ulega powol­
nym zmianom. D la izotopu ^ C s jako definicję sekundy przyjm uje się często­
tliwość 9 192 631 770 drgań na sekundę. Ta ostatnia definicja sekundy zaleco­
na została przez M iędzynarodową U nię A stronom iczną w 1967 r.

ĆWICZENIA

1. O bliczyć czas gw iazdow y w K rakow ie w m om encie w schodu i zachodu Słońca podczas


stan o w isk letniego i zimowego (por. ćw. 6 z rozdz. II.)
2. P rzeliczyć czas uniw ersalny 18h28m558,17 n a czas gw iazdow y w K rakow ie (L =
= — l h 19m508,28) 1 p a źd z ie rn ik a r. 1966. (Czas gw iazdow y o północy (0h) w G reenw ich
w ynosi 0Ł37m68,48).
3. P rzeliczyć czas gw iazdow y 22h48m398,34 w K rakow ie 1 p a źd z ie rn ik a r. 1966 n a czas
u n iw ersalny.
Zegary kwarcowe i molekularne 57

4. Odległość zen italn a gw iazdy a T a u ri (A ldebaran) (a = 4h33m58s,0; <5 = 4- 16°26'33")


w yniosła po północy 1 listopada r. 1966 w K rakow ie 58014'7", czas gw iazdow y w Greenwich
o północy 2h39m198,7. Obliczyć czas gw iazdow y i uniw ersalny tej chwili.
5. Obliczyć k ą t godzinny i azy m u t w schodu i zachodu W ogi (ó = -f 38°45/4//) wo W rocła­
w iu (<p = 51°6'42").
6. Obliczyć czas gwiazdowy i czas średni m iejscow y w W arszaw ie (<p = o2°13'5"; L =
= —l h24m78,2) w schodu i zachodu Syriusza (a = 6h42m568,7; <5 = —16°38'46") w nocy z 31
gru d n ia n a 1 sty czn ia (czas gwiazdowy wr G reenwich o północy wynosi 6h40m468,8).
7. Ile razy w ciągu doby średniej n astęp u je koincydencja chronom etrów półsekundow ych
idących wTedług czasu gwiazdowrego i średniego.
R o z d z i a ł IV

OBSERWACJE ASTROMETRYCZNE

§ 30. Historia astronomicznych pomiarów kątowych. W iadomości o u k ła ­


dach współrzędnych i o czasie stanow ią podstaw ę m atem atyczną dużego działu
astronom ii, zwanego astrometrią. D ział ten obejm uje zagadnienia związane

A C

R yc. 17a. Gnomon

z wyznaczaniem kierunków ku ciałom niebieskim, czyli z astronom icznym i


pom iaram i kątow ym i. Tego rodzaju pom iary należą do najdawniejszego ro ­
dzaju obserwacji astronom icznych.
N ajstarszym pom iarowym instrum entem astronom icznym był pionowy
p ręt lub słup zw any gnomonem (§ 13). Służył on do w yznaczania wysokości
Słońca z długości cienia rzucanego na płaszczyznę poziomą. Znając wysokość
słupa H (ryc. 17a) i mierząc długość cienia I) rzucanego przez gnomon zn aj­
dujem y wysokość Słońca ze wzoru

(30)

K ierunek, w którym cień je st najkrótszy, określa linię południkową.


Ju ż w starożytności znano sfery armilarne (ryc. 17b), zbudowane z koncentry­
cznych kół z podziałką kątow ą, odpow iadających układom współrzędnych, rów ­
nikowemu lub ekliptycznem u, i zaopatrzone w przeziernice. Jeżeli sfera armi-
Historia astronomicznych pomiarów kątowych 59

R yc. 17b. Sfera arm ila rn a

lam a była prawidłowo ustawiona, można było na kołach podzielonych odczytać


współrzędne ciała niebieskiego. Do pomiarów kątów stosowano również kwa-
dranty, będące ćw iartką łuku koła, zaopatrzone w przeziernice. Pozwalały one
na odczytyw anie odległości zenitalnych ciał niebieskich. Arabowie w średnio­
wieczu udoskonalili przyrząd zwany astrolabium (ryc. 18), będący kręgiem
z przeziernicą i podziałką, zaopatrzonym w wykresy łuków dla rozwiązywania
zadań z astronom ii sferycznej. Mikołaj K opernik obserwował za pomocą kwa-
60 IV. Obserwacje astrometryczne

drań tu, sfery arm ilarnej i prostego instrum entu — triąuetrum (ryc. 19), zwa­
nego inaczej linealem Ptolemeusza, a znanego już w starożytności. In stru m en t
ten składał się z dwóch linii umocowanych do słupa A B i mogących się obracać
dokoła osi A i B. N astaw iając linię AC za pomocą przeziernicy na ciało nie-

Ryc. 18. A strolabium

bieskie z odczytania podziałki na boku GB, przy znanych stałych bokach A B


i CA, można obliczyć k ą t CAB, będący odległością zenitalną ciała niebieskiego
(bok A B jest pionowy).
W X V II w. tego rodzaju instrum enty zaczęły ustępować instrum entom
pomiarowym zaopatrzonym w lunety jako celownice. Lunetki stosowano n a j­
pierw w miejsce celownic przy kw adrantach i innych instrum entach pom ia­
rowych stosowanych n a przełomie średniowiecza i czasów nowożytnych. Dalsze
ich modyfikacje doprowadziły następnie do pow stania instrum entów, których
opisy podane będą w dalszych paragrafach tego rozdziału.
Historia astronomicznych pomiarów kątowych 61

R yc. 19. T rią u e tru m

§ 31. Rozwój astronomii praktycznej. Od niepam iętnych czasów jednym


z podstawowych celów pomiaró\v kątow ych na niebie było wyznaczanie p o ­
łożeń ciał niebieskich w celu wyprowadzenia z tych obserwacji współrzędnych
geograficznych i czasu. Ten dział badań astronom icznych otrzym ał nazwę
astronomii praktycznej i dotychczas jest ta k nazyw any. Ta trad y cy jn a nazwa
jest usprawiedliwiona tym , że astronom ia praktyczna jest blisko związana
z zaspokajaniem takich potrzeb o znaczeniu gospodarczym, jak żegluga morska
i pow ietrzna, zagadnienia pomiarów Ziemi i kartografii.
Ju ż w starożytności na podstaw ie obserwacji wykonywanych za pomocą
instrum entów opisanych w § 30 wyznaczano szerokość geograficzną miejsca
obserwacji oraz czas. Zagadnienie to nabrało szczególnego znaczenia w czasach
62 IV. Obserwacje astro metryczne

nowożytnych, gdy podróże oceaniczne wym agały znajomości m etod w yzna­


czania czasu i szerokości geograficznej na morzu. Również potrzeby kom uni­
kacji lądowej oraz potrzeby kartograficzne wym agały doskonalenia m etod
wyznaczania współrzędnych geograficznych na lądzie. Oprócz opracowania m e­
tod oraz konstruow ania instrum entów pomiarowych w zagadnieniach tego ro ­
dzaju potrzebna była znajomość dokładnych położeń ciał niebieskich, co n a ­
kładało na astronomów obowiązek wykonywania odpowiednich obserwacji,
których celem byłoby wyznaczanie współrzędnych gwiazd, planet, Słońca
i Księżyca. Obserwacje tego rodzaju, noszące nazwę astrometrycznycli, stały się
w X V III i X IX stuleciach podstawowymi pom iaram i, które wchodziły do
program u badań w obserwatoriach astronomicznych.
Aby obserwacje astrom etryczne dały możliwie największą dokładność, n a ­
leży bardzo dokładnie uwzględniać różnorodne błędy instrum entalne oraz błędy
pomiarów wynikające z różnych przyczyn, ja k wpływ atm osfery ziemskiej,
nieuniknione drobne błędy w ustaw ienia instrum entów , a także możliwe błędy
we współrzędnych obserwowanych ciał niebieskich itp. Często m etody w yzna­
czania tych błędów,w szczególności błędów instrum entalnych, są najistotniejszą
treścią m etod astronom ii praktycznej. W książce tej ogólnymi m etodam i w y­
znaczania błędów instrum entalnych zajmować się na ogół nie będziemy, czyli
w dalszych paragrafach będziemy zakładać, że instrum enty są w zasadzie bez­
błędnie wykonane i bezbłędnie ustawione.
§ 32. Luneta jako celownica. Luneta astronom iczna oprócz wzm acniania
strum ienia św iatła wpływającego do oka m a niezmiernie doniosłe zastosowanie
jako celownica w instrum entach służących do pomiarów kątowych. Przewaga
lunety nad przeziernicami stosowanymi przed X V II stuleciem polega przede
wszystkim na zwiększeniu zdolności rozdzielczej.
Obiektywy celownic, ta k jak i innych lunet astronom icznych, są zazwyczaj
złożone z dwóch soczewek, jednej dwuwypukłej, zrobionej z lżejszego szkła,
tzw. kronu o współczynniku załam ania od 1,51 do 1,53, i drugiej płasko-wklęsłej
lub wklęsło-wypukłej z cięższego szkła, zwanego flintem o współczynniku zała­
m ania od 1,61 do 1,64. Obiektywy takie nazywam y aclirornatycznymi. Spraw iają
one, że promienie o znacznym zakresie długości fal skupiają się praktycznie
biorąc w jednym ognisku. Okulary są również złożone z dwóch lub więcej
soczewek w celu otrzym ania możliwie dużego płaskiego pola widzenia.
Przy stosowaniu do obserwacji astronom icznych lunety jako celownicy
należy brać pod uwagę, że ciała niebieskie mogą być uważane jako położone
w odległościach nieskończenie wielkich. W skutek tego równoległa wiązka św iat­
ła ciał niebieskich skupia się dokładnie w ognisku obiektywu.
Aby luneta mogła spełniać zadanie celownicy, należy w ognisku obiektywu
umieścić krzyż z nitek pajęczych (ostatnio z tworzyw sztucznych). P rosta łą ­
cząca środek krzyża ze środkiem obiektywu jest osią icizowania lunety. Krzyż
ten rozpatrujem y przez okular działający jako lupa. Okular tak i m a wypadkowe
ognisko na zewnątrz układu optycznego. P rzy wizowaniu n a gwiazdę krzyż
L uneta jako celownica 63

nitek nastaw iam y tak , aby przecinał on sym etrycznie obraz gwiazdy, który
na skutek zjawiska ugięcia nie jest punktem lecz krążkiem (patrz § 108). Z a­
m iast krzyża pojedynczego umieszczamy niekiedy w ognisku obiektyw u siatkę
złożoną z wielu nitek prostopadłych do siebie. W śród ty ch nitek mogą być
n itki ruchome, których przesunięcie za pom ocą dokładnej śruby mikrom etrycz-
nej odczytujem y na bębnie osadzonym na osi śruby.
Zespół złożony z takiej siatki wraz z okularem i śrubam i m ikrom etrycznym i
nosi nazwę mikrometru i znajduje częste zastosowanie przy pom iarach kątow ych,
przeprowadzanych za pomocą lunety.
§ 33. Zagadnienia astronomii południkowej. Jednym z podstawo wach za­
dań astrom etrycznycli jest wyprowadzanie współrzędnych gwiazd z obser­
wacji ich rektascensji i deklinacji. W spółrzędne gwiazd określano pierwotnie
w układzie ekliptycznym , do obserwacji zaś tych współrzędnych służyły głównie
sfery arm ilarne. Po wprowadzeniu lunety do obserwacji astrom etrycznych
zwiększyła się dokładność wyznaczania współrzędnych gwiazd, zarzucono przy
tym określanie ich położeń we współrzędnych ekliptycznych przechodząc do
określania tych położeń w drugim układzie równikowym, przez rektascensję
i deklinację. Do tego celu nadaw ały się najbardziej obserwacje wykonywane
w płaszczyźnie południka, gdyż w chwili kulm inacji górnej mierzony czas
gwiazdowy jest równy rektascensji górujących gwiazd (§ 19), a ich deklinacja
związana jest prostym i zależnościami z szerokością geograficzną miejsca ob­
serwacji i m ierzoną wysokością gwiazdy (§ 11). Zadanie obserwacyjne polega
przeto na wyznaczeniu odległości zenitalnej gwiazdy oraz znajomości czasu
gwiazdowego w momencie górnej (niekiedy dolnej) kulm inacji gwiazdy. Dane
te w ystarczają do wyznaczenia obu współrzędnych gwiazdy, rektascensji i de­
klinacji. Ponieważ obserwacje wykonywane są w płaszczyźnie południka,
dział astrom etrii obejm ujący wyznaczanie rektascensji i deklinacji z obser­
wacji ich podczas kulm inacji otrzym ał nazwę astrometrii lub astronomii po­
łudnikowej.
W dziale tym podstawowym zagadnieniem jest ścisłe sprecyzowanie układu
współrzędnych równikowych, czyli ścisłe określenie położenia na niebie rów nika
jako płaszczyzny podstawowej układu i położenia p u n k tu równonocy wiosennej,
od którego liczymy rektascensje. Ponieważ p u n k ty równonocy są określone
jako pu n k ty przecięcia się ekliptyki z równikiem, a na skutek precesji (§ 15)
zm ieniają położenie na tle gwiazd, więc znajomość współczynników liczbowych
charakteryzujących te zm iany jest niezbędna przy rozwązywaniu zagadnień
z astrom etrii południkowej.
D okładne -współrzędne gwiazd zn ajd u ją zastosowanie nie tylko w zagadnie­
niach czysto astronomicznych,- jak np. ruchy gwiazd (§ 178), ale i w innych
działach nauki, w szczególności wr geodezji. Odnosi się to przede wszystkim
do takich zagadnień, jak wyznaczanie z obserwacji szerokości i dłu­
gości geograficznej, ruchy biegunów ziemskich, zagadnienia triangulacyjne
itp.
64 IV. Obserwacjo astrometryczne

Prace z zakresu astronom ii południkowej prowadzone były ze szczególnym


nasileniem w ciągu X IX i na początku X X wieku. Stanow iły one podstawowy
te m a t prac w obserw atoriach astronom icznych.
§ 34. Instrumenty południkowe. Sformułowane w § 33 podstawowe zadania
astrom etrii południkowej były i są realizowane przy zastosowaniu instrum entów
przeznaczonych do obserwacji w płaszczyźnie południka. Pierw otnie służyły
do tego celu k w adranty ścienne, znane w postaci uproszczonej już w starożytności
i średniowieczu. Nowożytne kw adran ty zaopatryw ano w lu n ety jako celownice,
co dało możność w yznaczania deklinacji gwiazd ze zwiększoną dokładnością,
a przy ustaw ianiu ich w płaszczyźnie południka daw ały one możność w yzna­
czania rektascensji. Przy końcu X V II wieku Olaf Roem er skonstruow ał instru­
ment przejściowy m ający lunetę, k tó ra obracała się dokoła osi poziomej, poło­
żonej w płaszczyźnie pierwszego w ertykału, czyli zorientowanej dokładnie
w kierunku wschód-zachód. Tego rodzaju budow a sprawia, że oś wizowania
lunety, umieszczonej prostopadle do osi obrotu instrum entu, zakreśla na sferze
niebieskiej południk. In stru m en ty takie są nadal stosowane do obserwacji
momentów przejść gwiazd przez południk.
Najlepiej jednak w ykonany instrum ent i ja k najstaranniej ustaw iony bę­
dzie się odchylał nieco od stanu idealnego i dlatego poznanie instrum entalnych
błędów oraz wprowadzenie odpowiednich popraw ek do obserwacji bywa nie­
zbędne. Rozróżniamy następujące trzy zasadnicze błędy instrum entu przejścio­
wego: 1 ) błąd azym utu, 2) błąd nachylenia i 3) błąd kolimacji. Pierwszy z ty ch
błędów wynika z tego, że oś obrotu lunety nie leży ściśle w płaszczyźnie pierw ­
szego w ertykału, lecz tw orzy z nią m ały k ą t zw any azymutem instrumentu. Drugi
błąd polega na tym , że oś obrotu lunety nie jest ściśle pozioma, lecz tw orzy
m ały k ą t z płaszczyzną horyzontu, zw any nachyleniem instrum entu. Trzeci
zaś błąd, zwany Tcolimacją, polega na ty m , że oś wizowania tw orzy z osią obrotu
lunety k ą t różny od 90°. W szystkie te błędy można wyznaczyć z momentów 7
przejść gwiazd przez nitkę środkową m ikrom etru w różnych miejscach po ­
łudnika z obu stron zenitu oraz w dwTóch położeniach lunety. To ostatnie m ożna
zawsze przeprowadzić, instrum enty przejściowa bowiem m ają urządzenia do
przekładania osi na łożyskach instrum entu przez obrót ruchom ej jego części
o 180°. Nachylenie wyznaczam y posiłkując się dokładnym i libellami, czyli po-
ziomnicami, umieszczonymi na osi obrotu lunety.
In strum enty przejściowe byw ają dwóch typów , proste i łam ane. Budowę
instrum entu przejściowego ty p u prostego ilustruje ryc. 20. W instrum encie
ty m luneta m a k ształt zwykły, a więc wr górnej części tu b u sa obiektyw, a w dol­
nej części okular. N atom iast w instrum encie ty p u łamanego światło gwiazdy
po przejściu przez obiektyw 7 zostaje po drodze odbite pod kątem 90° i jest
obserwowane wzdłuż poziomej osi obrotu lunety (ryc. 21). Pierwszy ty p in stru ­
m entu przejściowego m a zastosowanie w większych instrum entach ustaw ia­
nych na stałe. D rugi ty p znajduje zastosowanie w instrum entach mniejszych
rozmiarów. W dobrych instrum entach przejściowych rektascensje gwiazd rów-
Instrum enty południkowe 65

nikowych są wyznaczane z momentów ich przejść przez płaszczyznę południka


z dokładnością do i 0 S, 0 2 (jedna obserwacja).
W celu wyznaczania deklinacji gwiazd stosujemy lunety służące do pom ia­
rów wysokości gwiazd w południku. W X IX wieku powstał instrum ent zwany

R yc. 20. In s tru m e n t przejściow y p ro sty (W rocław)

holem wertykalnym, zaopatrzony w pionowe koło z podziałką. Jego postać no­


woczesną (X IX wiek) przedstawia ryc. 22. W odróżnieniu od koła południko­
wego (ryc. 23) koło wertykalne ma oś pionową obrotu i służy jedynie do wy­
znaczania deklinacji. Kolo południkowe było instrum entem stosowanym n a j­
częściej w X IX i X X wieku do wyznaczania rektascensji i deklinacji gwiazd.
W niektórych wszakże obserwatoriach, jak np. w Pułkowie pod Leningradem,

5 — A stronom ia ogólna
66 IV. Obserwacje astro metryczne

a w Polsce we W rocławiu, rektascensja i deklinacja są wyznaczane dw om a


instrum entam i oddzielnie — rektascensja instrum entem przejściowym , dekli­
nacja zaś — kołem wrertykalnym .
Koło południkowe zostało wynalezione n a przełomie X V II i X V III wieku,
lecz dopiero na początku X IX wieku przybrało stosow aną obecnie postać.
Do zasadniczych błędów instrum entalnych, właściwych instrum entom p rzej­
ściowym, dochodzą w przypadku kół południkow ych jeszcze błędy właściwe

R yc. 21. In s tru m e n t przejściow y ła m a n y


68 IV. Obserwacjo astrom etryczne

kołom w ertykalnym , w pierwszym rzędzie błędy podziałek koła. W szystkie


te błędy powinny być wyznaczone uprzednio, aby móc je uwzględniać przy
w yprowadzaniu współrzędnych gwiazd. Powinniśmy również znać miejsce ze­
n itu na kole podzielonym, to jest odczytyw ane miejsce na podziałce, gdy oś
wizowania lunety zajm uje położenie ściśle pionowe. Podziałkę na kole piono­
wym odczytujem y za pomocą kilku mikroskopów (4 lub 6 ), rozmieszczonych
w równych odstępach nad kołem podzielonym. Umieszczenie kilku mikroskopów
ma na celu, oprócz zwiększenia dokładności, wyeliminowanie ewentualnego błę­
du niezgodności środka koła podzielonego ze środkiem osi obrotu.

R yc. 23. K olo południkow e (W arszaw a, spalono w 1944 r.)

Przy wyznaczaniu deklinacji na podstaw ie zaobserwowanych odległości ze-


nitalnych gwiazd należy jeszcze brać pod uwagę zjawisko refrakcji atm osfe­
rycznej. W pływ refrakcji na mierzone odległości zenitalne będzie opisany szcze­
gółowiej w § 52, tu ta j wspomnimy tylko, że spowodowany jest on załam aniem
światła w atmosferze ziemskiej, której gęstość w zrasta w m iarę zbliżania się
ku powierzchni Ziemi, w skutek czego droga prom ienia światła w atm osferze
jest krzyw ą zwróconą wypukłością ku górze (ryc. 24). K ierunek stycznej do
tej krzywej w miejscu obserwacji tw orzy z kierunkiem ku zenitowi k ą t, który
nazyw am y odległością zenitalną widomą (z'), natom iast k ą t, jaki tw orzy prosta
łącząca miejsce obserwacji z gwiazdą a kierunkiem ku zenitowi, nosić będzie
nazwę odległości zenitalnej prawdziwej (z). Różnica obu tych kątów nosi nazwę
refrakcji i w yraża się przybliżonym wzorem
z —z' = E = a tg z ’, (31)
Instrum enty południkowe 69

gdzie a jest współczynnikiem zależnym od tem p eratu ry i ciśnienia atmosfery.


W zór (31) zostanie wyprowadzony dalej w § 52. Z dostatecznym przybliżeniem
można go stosować w przypadkach odległości zenitalnych mniejszych niż 45°.
Przy większych odległościach zenitalnych wzory n a refrakcję m ają bardziej
złożoną postać.

R yc. 24. R efra k cja atm o sfery czn a

§ 35. Absolutne i różnicowe wyznaczanie współrzędnych gwiazd. Z pom ia­


rów odległości zenitalnych gwiazd w górnej i dolnej kulm inacji m am y możność
wyznaczania ich deklinacji bez znajomości szerokości geograficznej miejsca
obserwacji. W ynika to ze wzorów (14) § 1 1 , zgodnie z którym i możemy napisać
\ = 90 ° — 00 =q> + (90 ° - ó ) ,
hd = 90° ~ z d = 9> -(90o-<5). (32)
Odejmując te wzory od siebie stronam i otrzym ujem y

90° —d = — (33)
czyli
d => 9 0 ° - — (34)

Ze wzorów tych wynika jednocześnie, że szerokość geograficzna <p równa


jest połowie sumy wysokości, czyli

(35)
* 2 2
Przy obliczaniu odległości zenitalnych zd i zg należy oczywiście uwzględniać
refrakcję atmosferyczną.
70 IV. Obserwacje astromctryczne

Ten sposób wyznaczania deklinacji nie bywa jednak stosowany w praktyce


w czystej postaci, ze względu na małą dokładność. Między obserwacjami bo­
wiem jednej i tej samej gwiazdy upłynąć musi odstęp czasu rów ny połowie
doby, a w ciągu tego czasu zmienić się mogą zarówno warunki atm osferyczne,
jak i stan instrum entu.
Przy wyznaczaniu więc deklinacji gwiazd m etodą absolutną wyprowadzam y
najpierw szerokość geograficzną miejsca obserwacji z pomiarów odległości ze­
nitalnych gwiazd w dolnej i górnej kulm inacji, zgodnie z zależnością (35),
a następnie mierzymy odległości zenitalne gwiazd w kulm inacji i z tych po­
miarów, korzystając ze wzorów (14) z § 11, obliczamy deklinacje mierzonych
gwiazd. Oczywiście należy tu uwzględniać refrakcję atmosferyczną. O trzym ane
deklinacje obarczone są błędam i, z jakim i znam y p rzy jętą do obliczeń szerokość
geograficzną i współczynnik refrakcji. Z wielu obserwacji czynionych z pomocą
koła wertykalnego lub koła południkowego możemy znaleźć popraw kę do p rz y ­
jętej szerokości geograficznej i poprawkę do współczynnika refrakcji, co p o ­
zwoli na obliczenie ostatecznych w artości na deklinacje gwiazd. Obserwacje
tego rodzaju wymagają dokładnego wyznaczenia miejsca zenitu na kole podzielo­
nym , to jest odczytu podziałki przy pionowym ustaw ieniu osi wizowania lunety,
jak również znajomości błędów podziałek koła, ewentualnych błędów w ynika­
jących z gięcia lunety itp. W szystkie błędy tego
rodzaju powinny być uwzględniane przy oblicza­
niu deklinacji gwiazd m etodą absolutny.
Bardziej złożone jest absolutne wyznaczanie
rektascensji gwiazdowych, czyli otrzym anie tej
współrzędnej bez znajomości rektascensji innych
gwiazd. Trudność polega na wyznaczeniu położe­
nia pu n k tu równonocy wiosennej w odniesieniu
do gwiazd, co wymaga wyznaczania deklinacji R yc. 25. O bliczanie deklinacji
Słońca i obserwacji momentów przejścia środka Słońca
tarczy Słońca przez południk połączonych z an a­
logicznymi obserwacjami gwiazd. Z obserwacji deklinacji Słońca m am y
bowiem możność obliczenia jego rektascensji, ja k to wynika z następujących
bardzo uproszczonych rozważań trygonom etrycznych.
Załóżmy, że znam y nachylenie e ekliptyki do równika. Rozważmy tró jk ą t
sferyczny prostokątny, w którym dwa wierzchołki przy sferycznej przeciw-
prostokątnej stanow ią: p u n k t równonocy wiosennej V i położenie B Słońca
na ekliptyce (ryc. 25). Przyprostokątnym i tego tró jk ą ta są, V A = (rekta­
scensja Słońca) i B A = <50 (deklinacja Słońca). Ze wzorów (11) § 7 wynika
zależność:
*g<50 = sin a Q tg e , (36)
skąd
sin a 0 = tg <50 ctg e. (37)
Absolutne i różnicowe wyznaczanie współrzędnych gwiazd 71

Jeżeli więc z obserwacji czynionych za pom ocą kola południkowego w yzna­


czymy deklinację Słońca, to przy znanym kącie e łatw o ze wzoru (37) obli­
czymy jego rektascensję aQ. M ając zaś pełną obserwację południkow ą Słońca,
znam y również w czasie gwiazdowym m om ent przejścia środka tarczy sło­
necznej przez południk. Jasne gwiazdy możemy dostrzec w lunecie również
podczas dnia. Jeżeli przeto wyznaczym y w ty m sam ym dniu m om ent przejścia
wybranej gwiazdy przez południk, to różnica w czasie gwiazdowym w momen­
tach przejścia przez południk Słońca i gwiazdy je st różnicą rektascensji obu
tych ciał. Ponieważ rektascensja Słońca znana je st z jego deklinacji, łatw o
obliczamy rektascensję gwiazdy. Obserwacje takie należy przeprowadzać w tedy,
gdy Słońce jest blisko punktów równonocnych, bo rektascensję Słońca w yzna­
czamy dokładniej, gdy deklinacja Słońca zm ienia się szybko w czasie.
W ystarczyłoby teoretycznie wyznaczyć w te n sposób rektascensję jednej
gwiazdy, a następnie z różnic m om entów przejść tej gwiazdy i innych gwiazd
moglibyśmy wyznaczyć rektascensje dowolnej ich liczby. W p raktyce jednak
opisany sposób w yznaczania rektascensji Słońca i gwiazd nie znajduje zasto­
sowania, ponieważ je st za mało dokładny. Położenie p u n k tu równonocy wiosen­
nej na tle gwiazd obliczamy stosując wiele przybliżeń na podstaw ie wielolet­
nich obserwacji położeń Słońca i planet. Dla w ybranych zaś kilkudziesięciu
gwiazd wyznaczamy z obserwacji momentów przejść przez południk różnice
w rektascensji, przeprow adzam y ich wyrównanie i naw iązujem y do znanego
z obserwacji Słońca położenia p u n k tu równonocy wiosennej. Konieczna jest
tu znajomość azym utu, nachylenia i kolim acji in strum entu przejściowego oraz
wyznaczenie ew entualnych odchyleń czopów lunety od k ształtu cylindrycz­
nego, czyli tzw. nierówność czopów.
Jeżeli znam y z obserwacji absolutnych rektascensje i deklinacje odpowied­
niej liczby gwiazd fundam entalnych, to z pomiarów różnicowych m am y moż­
ność wyznaczenia współrzędnych dowolnej liczby gwiazd. Obserwuje się w ty m
celu na przem ian gwiazdy programowe, czyli te, których współrzędne chcemy
wyznaczyć, i gwiazdy fundam entalne o znanych współrzędnych. Z momentów
przejść przez płaszczyznę południka gwiazd fundam entalnych wyznaczamy
poprawkę zegara gwiazdowego, stosowanego przy obserwacjach, oraz dane
charakteryzujące ustawienie instrum entu, ja k jego azym ut i nachylenie. W szyst­
kie te dane są potrzebne do wyznaczeń różnicowych rektascensji gwiazd p ro ­
gramowych. Znajomość zaś deklinacji gwiazd fundam entalnych daje możność
wyznaczenia na kole podzielonym bądź miejsca zenitu, bądź też miejsca rów ­
nika niebieskiego, czyli odczytania na kole odpowiadającego położeniu osi
wizowania lunety w płaszczyźnie równika. Jeżeli te miejsca są znane, to z od­
czytań koła podzielonego znajdujem y deklinacje gwiazd.
§ 36. Astrometria fotograficzna. W X X wieku oprócz w yznaczania położeń
gwiazd za pomocą kół południkowych rozpowszechniły się fotograficzne m etody
różnicowe wyznaczania współrzędnych gwiazd. Ten dział astrom etrii, którego
treścią są m etody obliczania współrzędnych ciał niebieskich z pomiarów ich
72 IV. Obserwacjo astrometryczne

współrzędnych prostokątnych n a p ły tach fotograficznych, otrzym ał nazwę astro­


metrii fotograficznej.
L unety służące do fotografowania nieba noszą nazwę astrografów. Z reguły
są ono wyposażone w soczewkowe obiektyw y o odpowiednio dużej ogniskowej,
m ające w pobliżu ogniska kasety, w których umieszczamy płaskie szklane
p ły ty fotograficzne. N a p łytach ty ch w płaszczyźnie ogniskowej otrzym ujem y
obraz całego fotografowanego obszaru nieba, zasięg zaś p ły ty będzie ty m w ięk­
szy, im dłuższy czas ekspozycji zastosujem y.
Aby móc z pomiarów współrzędnych prostokątnych m ierzonych dla po­
szczególnych gwiazd obliczyć ich rektascensje i deklinacje, należy znać te
współrzędne co najm niej dla trzech gwiazd. Zazwyczaj wszakże znam y dokładne
współrzędne dla większej liczby gwiazd na płycie. W spółrzędne te pozw alają
n a obliczenie liczbowych współczynników, służących do przeliczania m ierzo­
nych na płycie współrzędnych x i y obrazu gwiazdy na rektascensję i deklinację.
P om iary pozycji na płycie fotograficznej m ają wielką przewagę n ad obserw a­
cjam i wizualnym i. Przede w szystkim zdjęcie fotograficzne daje obraz jedno­
czesny pewnego obszaru nieba, co pozwala z jednej p ły ty otrzym ać położenia
wielu gwiazd. Poza tym zdjęcie fotograficzne je st trw ałym dokum entem , k tó ­
ry może być poddaw any wielokrotnie pom iarom w laboratorium w dowol­
nym czasie. W te n sposób obserwacje sprow adzają się do zbierania m ateriału,
a właściwy pom iar odbywa się w pracowni. Należy tu jeszcze zaznaczyć, że
przedłużając czas naświetlenia p ły ty m am y możność uzyskania obrazów sła­
bych gwiazd, znacznie słabszych niż byłoby to możliwe przy obserwacjach
w izualnych obiektywem o tych sam ych rozm iarach.
W ym ienione zalety m etod fotograficznych sprawiają, że katalogi różnicowe,
zawierające współrzędne gwiazd, są opracowywane na podstaw ie zdjęć foto­
graficznych. W yjątek stanow ią katalogi gwiazd fundam entalnych. Te ostatnie
jako oparte n a obserwacjach absolutnych w ym agają nadal pom iarów w izual­
nych za pom ocą instrum entów południkow ych. Prócz wyznaczania położeń
gwiazd m etody astrom etrii fotograficznej znajdują bardzo rozległe zastosowania
przy w yznaczaniu położeń kom et i planetoid.
§ 37. Astrometria geodezyjna. Znajomość dokładnych położeń gwiazd daje
możność rozwiązywania wielu zagadnień związanych z pom iaram i Ziemi i s ta ­
nowiących treść astrometrii geodezyjnej. D otyczą one przede w szystkim w yzna­
czania szerokości i długości geograficznej zarówno na lądzie, ja k i na morzu,
oraz azym utów , do czego służą m etody dostosowane w zasadzie do instrum en­
tów przenośnych. Pewne jednak zagadnienia geodezyjne, ja k np. badania
ruchów biegunów ziemskich (patrz § 48), są rozwiązywane przez obserwacje
przeprowadzane w obserw atoriach astronom icznych przy pomocy instrum en­
tów ustaw ionych n a stałe.
Obserwacje astronom iczne dla celów geodezyjnych polegają głównie n a p o ­
m iarach odległości zenitalnych Słońca i gwiazd wraz z rejestracją ty ch po ­
m iarów w czasie, oraz na pom iarach azym utów . Z tego powodu in stn im en ty
Astrom etria geodezyjna 73

przenośne, stosowane do tego rodzaju obserwacji, d ają możność wyznaczania


współrzędnych w układzie horyzontalnym . Jednym z najczęściej stosowanych
na lądzie instrum entów tego rodzaju jest instrument uniwersalny. Nazwę swą
instrum ent ten zawdzięcza tem u, że m a dwa koła z podzialką: pionowe i po­
ziome, za pomocą których z jednakow ą dokładnością można mierzyć k ąty
zarówno w płaszczyznach kół wierzchołkowych, ja k i w płaszczyźnie horyzontu.

Iiy c. 26. In s tru n e m t uniw ersalny

Lunetka instrum entu uniwersalnego (ryc. 26) może się obracać zarówno dokoła
osi poziomej, jak i pionowej. Cały górny zestaw instrum entu zaw ierający lu­
netkę, oś poziomą i koło pionowe obraca się dokoła osi pionowej instrum entu,
IV. Obserwacje astrometryczne

przy czym k ą ty obrotu są odczytywane na kole poziomym. Do ustaw ienia


tego koła w płaszczyźnie poziomej służą trzy śruby, na których stoi instrum ent.
Ustawienie to kontrolujem y za pomocą libell. O brót lunety dokoła osi poziomej
jest odczytywany na kole pionowym instrum entu. Przez obrót dokoła osi pio­
nowej ustaw iam y instrum ent we właściwym kole wierzchołkowym, obracając
zaś lunetkę dokoła osi poziomej dajem y osi wizowania potrzebną nam odległość
zenitalną. Aby móc z tych odczytań wyprowadzić odległość zenitalną, należy
znać miejsce zenitu, czyli odczyt na kole pionowym odpow iadający pionowemu
ustaw ieniu osi wizowania. Miejsce to określamy przez nastaw ianie lunetki na
nieruchom y przedm iot w dwóch położeniach instrum entu, uzyskiwanych przez
obrót górnego zestawu dokoła osi pionowej o 180°. Podziałki kół są odczyty­
wane przez m ikroskopy ustawione średnicowo param i przy każdym kole. U sta­
wienie takie m a na celu wyeliminowanie błędu wynikającego z tego, że środek
osi pionowej lub poziomej może nie pokryw ać się ściśle ze środkiem obu kół
podzielonych.
Nowoczesne instrum enty uniwersalne ty p u W ilda zaw ierają pewną liczbę
pryzm atów pozwalających na odczytywanie obu kątów przez ten sam okular.
Zawierają one jeszcze inne udogodnienia techniczne, dzięki którym instrum en­
ty m ają niewielkie rozm iary, są szybkie w obsłudze i dają wysoką dokła­
dność.
O biektam i obserwowanymi dla celów geodezyjnych jest za dnia Słońce,
a w nocy do tego celu służą gwiazdy. Obserwator posiłkuje się przy obserwacjach
tego rodzaju rocznikiem astronomicznym, zawierającym dokładne pozycje Słoń­
ca na każdy dzień roku, pozycje gwiazd i inne dane liczbowe potrzebne geo­
decie do wykonyw ania pomiarów i ich obliczeń. N iektóre zagadnienia geodezyj­
ne rozwiązuje się obecnie korzystając z obserwacji położeń sztucznych sateli­
tów Ziemi (§ 58).
§ 38. Wyznaczanie szerokości geograficznej na lądzie. Szerokość geogra­
ficzną określamy jako wysokość bieguna w miejscu obserwacji (§ 9). Ponieważ
biegun jako p u n k t m atem atyczny sfery niebieskiej nie może być obiektem
bezpośrednich pomiarów, więc jego wysokość, czyli szerokość geograficzną
miejsca obserwacji, wyznaczamy z odpowiednio dobranych wysokości gwiazd.
Najprościej możemy rozwiązać to zadanie obserwując wysokości gwiazd w k u l­
m inacji, czyli w płaszczyźnie południka. Znając deklinację obserwowanych
gwiazd obliczamy łatwo przy znanej wysokości gwiazdy szerokość geogra­
ficzną, posiłkując się wzorami (14) z § 11. Szerokość geograficzną moglibyśmy
obliczyć ze znanych odległości zenitalnych mierzonych i na innych kołach
wierzchołkowych, rozwiązując odpowiednie wzory tró jk ą ta paralaktycznego
(§ 1 2 ), rachunki jednak są wtedy bardziej złożone.
W § 35 podany był sposób wyznaczania szerokości geograficznej z pomiarów
odległości zenitalnych gwiazdy okołobiegunowej w kulm inacji górnej i dolnej.
W obserwacjach polowych najw ażniejszą przeszkodą przy stosowaniu tego spo­
sobu jest niemożność zachowania niezmiennego ustaw ienia instrum entu uni­
Wyznaczanie szerokości geograficznej na lądzie 75

wersalnego w ciągu 12 godzin między obu kulm inacjam i gwiazdy. Stosujem y


przeto m etody wym agające znajom ości deklinacji gwiazdy.
W zasadzie ze zmierzonej instrum entem uniw ersalnym odległości zenital-
nej gwiazdy podczas kulm inacji górnej lub dolnej obliczyć możemy szerokość
geograficzną cp stosując jeden ze wzorów (14) przy znanej z rocznika astrono­
micznego deklinacji gwiazdy. Ten sposób nie zapewnia jednak dostatecznie
dokładnej w artości szerokości geograficznej, bo nie eliminuje on błędów odczy­
ta ń koła pionowego instrum entu uniwersalnego, błędu miejsca zenitu i błędu
refrakcji. W ady tej nie m ają m etody oparte na pom iarach odległości zenitalnej
dwóch gwiazd na równej wysokości z obu stron zenitu. Częste zastosowanie
znajduje metoda Talcotta, nazw ana ta k od nazwiska geodety amerykańskiego,
k tóry ją opracował w połowie X IX w. M etodą tą posiłkujem y się w tzw. służbie
szerokości, przy czym obserwacje wykonywane są instrum entam i nie przenoś­
nym i, lecz ustawionym i na stałe.
Zasada m etody Talcotta jest następująca. W ybieram y dwie gwiazdy, które
przechodzą przez południk w stosunkowo niewielkim odstępie czasu, jedna na
południe od zenitu w widomej odległości zenitalnej z8, draga zaś na północ
od zenitu w odległości zenitalnej zn zbliżonej do z8. Stosownie do wzorów (14a)
i (14b) szerokość geograficzna w obu przypadkach jest określona wzorami:
9 ?= (38)

<p = dn - z n - R „ , (39)
gdzie d8 i dn oznaczają odpowiednio deklinacje gwiazd na południe i na północ
od zenitu, a R s i R n — wartości refrakcji dla nich. Biorąc średnią arytm etyczną
obu wyrażeń szerokość geograficzną obliczamy ze wzoru

<P = ł(<5a + <5n) + K ^ - 4 ) + ł ( ^ - ^ J . (40)


Obserwacje polegają więc n a zmierzeniu niewielkiego k ą ta z'8—zn, czyli
różnicy w odległościach zenitalnych. Ponieważ odległości te są prawie równe,
więc i refrakcja atm osferyczna jest praw ie rów na i R s —R n jest kątem bardzo
małym, który można obliczyć z dużą dokładnością.
Do obserwacji m etodą T alcotta nadaje się szczególnie instrum ent, który
nosi nazwę teleskopu zenitahiego. W instrum encie ty m (ryc. 27) luneta obraca
się dokoła osi poziomej i wraz z nią dokoła słupa pionowego ustawionego na
stałe. P rzy obrocie dokoła słupa pionowego oś wizowania lunety zakreśla na
niebie alm ukantar. Stałość ustaw ienia teleskopu i zakreślanie przez oś wizo­
wania alm ukantaru są kontrolowane przez odpowiednio umieszczone czułe
libelle. Teleskop zenitalny nie m a i nie potrzebuje kół z dokładną podziałką
kątową. Gwiazdy są ta k dobierane, aby po obrocie lunety dokoła osi pionowej
o 180° były widoczne w polu widzenia okularu. N a skutek tego m ałą różnicę
odległości zenitalnej z8 — zn mierzyć możemy za pomocą m ikrom etru okularo­
wego, zawierającego ruchom ą nitk ę horyzontalną, której przesunięcia kątowo
76 IV. Obserwacje astrom etryczne

w kierunku pionowym od położenia zajmowanego przez jed n ą gwiazdę w polu


widzenia okularu do położenia zajmowanego przez drugą gwiazdę z drugiej
strony zenitu są odczytyw ane na bębnie śruby m ikrom etrycznej. P rzy obser­
wacjach z obu stron zenitu oś wizowania pow inna zachowywać niezm ienną
wysokość, ew entualne zaś drobne odchylenia obliczane są ze w skazań libelli, na
sztywno złączonej z tubusem lunety.

R yc. 27. T eleskop z en italn y (Pułkow o)

W ostatnich dziesiątkach la t zaczęto stosować do w yznaczania szerokości


geograficznej tzw. fotograficzną tubę zenitalną (ryc. 28). J e s t to teleskop u s ta ­
wiony pionowo, pozw alający n a fotografowanie gwiazd w chwili ich przejścia
przez południk blisko zenitu. Teleskop je st ta k skonstruow any, że jego górna
część daje się obracać o 180°. Prom ień gwiazdy położonej blisko zenitu po p rzej­
ściu przez obiektyw p ad a n a powierzchnię rtęci w naczyniu umieszczonym
n a spodzie teleskopu, doznaje od niej odbicia k u górze i jest skupiany n a po-
W yznaczanie szerokości geograficznej na lądzie 77

■wierzchni ogniskowej teleskopu położonej blisko obiektyw u. W ty m miejscu


zakłada się kasetę z p ły tą fotograficzną, na której z położeń gwiazd o trzy m a­
nych w dwóch położeniach górnej części teleskopu różniących się o 180° o trzy ­
m ujem y podw ójną w artość odległości zenitalnej gw iazdy, a z niej znając dekli-
nację gwiazdy, obliczamy szerokość geograficzną.

R yc. 28. F o to g ra fic z n a tu b a zo n italn a (W aszyngton)

Fotograficzna tu b a zenitalna daje dużą dokładność i byw a stosow ana


w wielu obserw atoriach, w których badane są zm iany szerokości geograficz­
nych (patrz § 48).
§ 39. Wyznaczanie czasu i długości geograficznej. W yprowadzenie popraw ki
zegara z obserwacji astronom icznych nazyw am y krótko wyznaczaniem czasu.
K orzystam y przy rozwiązywaniu tego zagadnienia z zależności poznanej w § 19
78 IV. Obserwacje astrometryczne

i w yrażającej się wzorem (2 2 )


0 — t -f- cl,
gdzie & oznacza czas gwiazdowy, t — k ą t godzinny ciała niebieskiego, a -
jego rektascensję. Zgodnie z wywodami § 19 w momencie kulm inacji górnej
ciała niebieskiego czas gwiazdowy & równa się rektascensji a górującego ciała.
Popraw kę u zegara określam y w tedy wzorem

u = a —T o, (41)

gdzie T 0 oznacza wskazanie zegara gwiazdowego w momencie kulm inacji gór­


nej ciała niebieskiego mającego rektanscensję a. S tąd wniosek, że w celu w yzna­
czenia czasu należy zaobserwować za pomocą in strum entu przejściowego m o­
m ent T 0 przejścia przez południk gwiazdy o znanej rektascensji a. Różnica
między ty m m om entem i wskazaniem zegara gwiazdowego, stosowanego do
obserwacji, stanowić będzie popraw kę zegara.
Do wyznaczania czasu z dużą dokładnością stosuje się również opisane
w § 38 fotograficzne tu b y zenitalne. Obserwacje wykonywane są również
tak , ja k w przypadku wyznaczania szerokości geograficznej, w dwócli poło­
żeniach górnej części teleskopu, różniących się o 180°. Zazwyczaj w ykonuje
się cztery zdjęcia fotograficzne z dokładną rejestracją ich czasu, w w yniku
czego obliczamy m om ent przejścia gwiazdy zenitalnej przez południk. Z obser­
wacji jednej gwiazdy możemy uzyskać popraw kę zegara z dokładnością o-
koło 0 S, 0 1 .
P rzy obserwacjach polowych określenie położenia południka w terenie
nap otyka trudności. Można je ominąć, stosując tzw. m etodę geodety rosy j­
skiego N. Zingera, polegającą na obserwacjach dwóch gwiazd z obu stron po ­
łudnika n a tej samej wysokości. Gdybyśmy obserwowali w te n sposób jedną
gwiazdę przed kulm inacją górną i po kulm inacji, to średnia w artość obu m o­
m entów przejść gwiazdy przez dany alm ukantar byłaby rów na momentowi
jej przejścia przez południk. Dla skrócenia czasu obserwacji dobiera się pary
gwiazd nieznacznie różniących się w deklinacji i położonych z obu stron po ­
łudnika. D la obu tych gwiazd wyznacza się z obserwacji m om enty przejść
przez jeden i te n sam alm ukantar i znając rektascensje obu gw iazd w yzna­
czamy czas gwiazdowy m om entu obserwacji. Gdyby bowiem deklinacje obu
gwiazd były równe, a przejścia byłyby obserwowane jednocześnie, to średnia
arytm etyczna ich rektascensji byłaby rów na czasowi gwiazdowemu m om entu
obserwacji. Ponieważ w rzeczywistości w ystępują niewielkie różnice w dekli­
nacji obserwowanych gwiazd, a m om enty obserwacji nie są jednoczesne, choć
zbliżone, należy wnosić do obserwacji odpowiednie poprawki.
Popraw kę zegara można również uzyskać z pom iarów odległości zenital­
nych gwiazd lub Słońca za pomocą instrum entu uniwersalnego. Ze znanej bo ­
wiem odległości zenitalnej, przy znanych w artościach szerokości geograficz­
nej cp i deklinacji 6 gwiazdy, możemy obliczyć k ą t godzinny, korzystając ze
W yznaczanie czasu i długości geograficznej 79

wzoru cosinusowego (20c), ( § 12), tró jk ą ta paralaktycznego. Ze wzoru tego


otrzym ujem y
cosz —sina? sinó
cos t = ---------------------- . (42)
COSę? COS<5

W zór ten przekształcam y zazwyczaj do postaci dogodniejszej do obliczeń.


Przekształcanie to m a następujący przebieg:
cos (o? — <5) —cosz
l-c o s * = - '
COS(p COSÓ

cos (99 + <5) + cosz


1 + cos# =
cos (p cos <5
1 —cost t cos (a?—<5) —cosz
-----------= tg 2 — = ------ łT.----------------
1+-COSŻ 2 COS (9 9 + <5)+ COS2

2 ń n \ ( z + <p— b)'$m \(z — cp— d)


(43)
2 cos£(ę? + 5 + 0 );COS^(y+ d — z)*

P rzyjm ijm y we wzorze (43) 8 = £ ( 9 ?+<5+ 2 ) i w yciągnijm y z obu stron


tej równości pierw iastek kw adratow y. Po dokonaniu tej operacji otrzym am y
wzór

tg i , ± . (44)
2 \ cos#*cos(jS —z)
Z nak + we wzorze (44) odnosi się do kątów godzinnych 0h < t < 12h, znak —
zaś do kątów godzinnych 12h < t < 24h (czyli 0U> t > — 1 2 h). Oczywiście,
należy tu uwzględniać poprawkę n a refrakcję atm osferyczną. Z nając t i re k ta ­
scensję a gwiazdy, obliczamy ze wzoru (2 2 ) czas gwiazdowy & m om entu obser­
wacji, a stąd popraw kę zegara. N ajdokładniej w yprow adzam y popraw kę ze­
gara z obserwacji odległości zenitalnych, gdy one ulegają szybkim zmianom.
N ajpom yślniejsze w arunki ku tem u są w pobliżu pierwszego w ertykału, w tych
też położeniach czynim y pom iary odległości zenitalnej gwiazd w celu w yzna­
czenia czasu. Aż do początku X X wieku w każdym obserw atorium astrono­
m icznym wyznaczano popraw kę zegarów z własnych obserwacji, czynionych
głównie za pom ocą instrum entów przejściowych, w skutek czego instrum enty
te wchodziły do podstawowego w yposażenia każdego obserw atorium . S ytuacja
uległa zmianie po zastosowaniu radia do przekazyw ania sygnałów czasu. P rze­
kazywane są one z instytucji prow adzących tzw. służbę czasu. In sty tu c je te
wyposażone są w dokładne zegary kwarcowe lub atomowe, których chód jest
kontrolow any przez obserwacje astronom iczne, a ostatnio również przez a to ­
mowe i m olekularne wzorce czasu. Sygnały tak ie podają jed n o stajn y czas od­
niesiony zwykle do zerowego południka, czyli czas uniwersalny, i są nadaw ane
z dużą dokładnością rzędu O8 ,0 0 1 .
80 IV. Obserwacje astrometryczne

W prowadzenie sygnałów radiow ych czasu ułatwiło w dużym stopniu pracę


w obserwatoriach astronom icznych, któ re dla śledzenia chodu zegarów i chro­
nometrów nie potrzebują już wyznaczać czasu z obserwacji astronom icznych.
W ystarcza bowiem do tego celu porównywanie stanu zegarów i chronom etrów
z sygnałam i radiowym i nadaw anym i wielokrotnie n a dobę przez różne radio­
stacje służby czasu. W skutek tego dobry radioodbiornik wchodzi obecnie do
normalnego wyposażenia instrum entalnego każdego obserwatorium . Poza ty m
wprowadzenie sygnałów czasu uprościło w wysokim stopniu wyznaczenie dłu ­
gości geograficznej. J a k wiadomo z § 21 za południk zerowy w ybrany został
południk obserwatorium Greenwich, a długością geograficzną danej miejscowości
jest różnica czasu miejscowego odniesionego do południka miejsca obserwacji
i południka Greenwich. Pierwszy z ty ch czasów wyznaczam y z obserwacji
astronom icznych, drugi zaś dają sygnały radiowe czasu.
Przed X IX wiekiem do wyznaczania różnic w długości geograficznej w y­
korzystyw ano obserwacje momentów zjaw isk astronom icznych, zachodzących
jednocześnie dla całej Ziemi, jak np. zaćmienia Księżyca (§ 73) i zaćmienia
księżyców Jowisza (§ 146). K orzystano również z obserwacji zakryć gwiazd
przez Księżyc (§ 77). Po wynalezieniu przenośnych chronometrów wyznaczanie
różnic długości geograficznych dwóch miejscowości A i B sprowadzało się do
podróży z chronom etram i. W yznaczano popraw kę chronometrów w miejsco­
wości A z obserwacji astronom icznych, a następnie bez zatrzym yw ania chodu
przewożono chronom etry z należytym i ostrożnościami do innej miejscowości B ,
gdzie dla miejscowych chronom etrów wyznaczano popraw kę w stosunku
do czasu miejscowego. Z porównania w skazań chronometrów przywiezionych,
których chód dzienny był dokładnie znany, ze wskazaniam i chronom etrów
miejscowych, można było obliczyć długość geograficzną.
Podróże z chronom etram i stały się zbędne po wynalezieniu telegrafu, obser­
watorowie bowiem mogli przekazyw ać nawzajem czas własnego południka za
pomocą umówionych sygnałów telegraficznych bez potrzeby opuszczania m iej­
sca obserwacji, a jeszcze bardziej uprościło się zagadnienie po wprowadzeniu
sygnałów radiowych czasu. Długość geograficzną wyznaczamy obecnie z do­
kładnością do niewielu tysięcznych części sekundy czasu.
§ 40. Wyznaczanie azymutu przedmiotu ziemskiego. W wielu przypadkach
przy pracach geodezyjnych potrzebna jest znajomość azymutu kierunku na
powierzchni .Ziemi. Ma to miesjsce przy w ytyczaniu linii południkowej, jak
również przy triangulacji (patrz niżej § 44). P rzy pracach polowych azym ut
kierunku n a w ybrany obiekt ziemski można wyznaczyć z różnicy odczytań
koła poziomego instrum entu uniwersalnego, którego lunetkę nastaw iam y ko­
lejno na ten obiekt i n a w ybraną gwiazdę. Znając k ą t godzinny t gwiazdy,
jej deklinację ó i szerokość geograficzną cp miejsca obserwacji, obliczamy azy­
m u t A gwiazdy ze wzoru
cosó sint
= ------------ — -----:----------------- , (45)
—cos cp sino + sm<p cosó cosż
Wyznaczanie azym utu przedmiotu ziemskiego 81

k tó ry otrzym ujem y przez podzieleń!e stronam i wzoru (2 0 a) przez (2 0 b § 1 2 ).


W zór ten można nieco uprościć, d zit licznik i m ianownik przez cosó. O trzy­
m ujem y wtedy
S-11 Ż
tg.A = ------------------------- - . (46)
smę> cosł —cos<p tg o
Ze wzoru tego w ynika, że do obliczenia azym utu gwiazdy powinniśmy znać
szerokość geograficzną miejsca obserwacji i poprawkę chronom etru na m iej­
scowy czas gwiazdowy w chwili wykonywania obserwacji. D ane te możemy
uzyskać z odpowiednio przeprowadzonych obserwacji odległości zenitalnych
gwiazd; blisko południka — dla wyznaczenia szerokości geograficznej (§ 38)
i z dala od południka — dla wyznaczenia czasu gwiazdowego (§ 39). W dzień,
szczególnie gdy nie zależy nam na dużej dokładności, dane te uzyskać możemy
z pomiarów odległości zenitalnych Słońca.
Do wyznaczania kierunku azym utu najlepiej n adają się gwiazdy położone
blisko bieguna, im gwiazda bowiem leży bliżej bieguna, ty m mniej się wychyla,
na skutek ruchu dziennego sfery niebieskiej, z południka, wskutek czego błędy
w znajomości szerokości geograficznej i czasu gwiazdowego w pływ ają w m niej­
szym stopniu na dokładność wyznaczenia azym utu. Dla obserwatorów pół­
kuli północnej najdogodniejszą pod tym względem gwiazdą je st wspom niana
już w § 8 gwiazda Biegunowa (a Ursae Minoris), odległa o niespełna 1° od bie­
guna. Je st to gwiazda jasna, którą widać w dzień naw et przez małe lunetki
instrum entów uniwersalnych, a współrzędne jej są znane z dużą dokładnością.
Specjalne tabele podawane w rocznikach astronom icznych ułatw iają oblicze­
nie jej azym utu.
§ 41. Astronomia żeglarska i lotnicza. Opisane w §§ 38 i 39 m etody odnosiły
się do obserwacji astronom icznych wykonywanych ze stanowisk umieszczonych
na lądzie. Bardzo ważnym jednak praktycznym zadaniem, m ającym istotne

6 — A stronom ia ogólna
82 IV. Obserwacje astrometryczne

znaczenie gospocb- , je st wyprowadzenie z odpowiednich obserwacji astro ­


nomicznych -w.^.oirzędnych geograficznych ruchom ego p u n k tu , jakim jest
statek płynący po morzu. Znajom ość współrzędnych geograficznych jest nie­
zbędna żeglarzowi w celu doprowadzenia sta tk u najwłaściwszą tra są do p o rtu
przeznaczenia. Okazało się to szczególnie istotne po X V wieku, gdy rozwinęły
się podróże transoceaniczne.
N a statk u nie m am y możności w ykonyw ania obserwacji opisanym i wyżej
instrum entam i, w ym agającym i ustaw ienia ich na stałym i sztyw nym podłożu
ta k , aby położenie ich nio ulegało zm ianom względem pionu. Należy przeto
na statkach stosować instrum enty niewielkie, które trzym am y w ręku i dokonu­
jem y nimi pom iarów kątow ych. Od X V III wieku do tego rodzaju obserwacji słu ­
ży sekstans, którego pom ysł zawdzięczam y Newtonowi, a zastosowanie w że­
glarstwie H adleyow i (1730). Schem at budow y sekstansu został podany na
ryc. 29a. W idoczny u dołu rysunku łuk z podziałką kątow ą obejm uje nieco

R yc. 29b. O bserw acje sek stan sem

ponad | obwodu koła, od czego pochodzi właśnie nazw a instrum entu. Przez
środek koła przechodzi oś obrotu tzw. dużego zwierciadła A , umieszczonego
prostopadle do płaszczyzny koła na ruchom ym ram ieniu AG, którego wskaźnik
G może przesuwać się wzdłuż podziałki łuku sekstansu. N a nieruchom ym r a ­
m ieniu A B umieszczone jest mniejsze zwierciadło B , którego płaszczyzna jest
Astronomia żeglarska i lotnicza 83

równoległa do drugiego nieruchom ego ram ienia A D . D olna połow a tego zwier­
ciadła B , licząc od płaszczyzny sekstansu, je st posrebrzana, górna zaś je st
przezroczysta. N a ram ieniu A D osadzona je st lu n etk a skierow ana w stronę
zwierciadła B . Przez połówkę nie posrebrzoną m ożna widzieć w lu n etce obiekt
w kierunku F 8 2, przez odbicie zaś od części posrebrzanej dostrzegam y obiekt
8 1 po dw ukrotnym odbiciu od lusterek A i B .
Sekstans stosow any byw a przew ażnie do m ierzenia wysokości Słońca w od­
niesieniu do horyzontu morskiego, to je s t do linii odgraniczającej pozornie nie­
bo od morza. W ty m celu obserw ator u staw ia pionowo płaszczyznę w ycinka
sekstansu w kole wierzchołkowym Słońca i nastaw ia lunetę ta k , ab y móc w i­
dzieć przez nieposrebrzoną część zw ierciadła B horyzont m orski ( S 2 n a ryc. 29a)
przesuwając ram ię A G dopóty, dopóki obraz Słońca ( 8 X n a ryc. 29a) nie staje się
widoczny w lunetce jako styczny do h o ry zo n tu morskiego. P ro m ień słoneczny
8 X pada n a zwierciadło A pod kątom a względem prostopadłej A E do zw ier­
ciadła, po odbiciu od niego p ad a n a zw ierciadło B pod k ątem fi względem p ro ­
stopadłej B E do tego ostatniego zw ierciadła i widoczny je st w lunecie w kie­
runku F S 2, w k tó ry m widoczny je st rów nież horyzont m orski. W trójkącie
A B F k ą t A F B = li je st m ierzoną wysokością Słońca. Poniew aż k ą t 8 XA B =
= 2a jest kątem zew nętrznym tró jk ą ta A B F , więc spełniona je s t zależność

li = 2 a — 2 fi.
Z tró jk ą ta zaś A B E , w k tó ry m A E i B E są prostopadłe do zwierciadeł,
mamy
^ A E B = y = a — fi.
Ponieważ B E JL A D , a A E J_ A G , więc D A G = <£AEB, czyli

y = W- (47)
Inaczej mówiąc wysokość Słońca je s t dw a razy większa od k ą ta , o k tó ry
należy obrócić ram ię sekstansu A G od położenia równoległego do A D (poło­
żenie zerowe), ab y doprowadzić obraz Słońca
w lunetce do styczności z obrazem horyzontu
morskiego. A by obserw ator nie potrzebow ał
mnożyć przez dwa zmierzonego k ą ta y, łuk
sekstansu wynoszący 60° podzielony je s t nie
na 60 lecz na 1 2 0 podziałek stopniow ych.
Do w yznaczania współrzędnych geograficz­
nych okrętu stosuje się m etodę lin ii p o zy­
cyjny cli*. Niech Z j oznacza położenie okrętu, na
którym dokonano w pew nym momencie t po- , .
i / • i en ' / oav 30. Z a sad a kół p o z y cy jn y c h
miaru odległości zenitalnej zx Słońca (ryc. 30).
Z obserwacji takiej znam y położenie o k rętu n a kole, którego środek leży n a
Ziemi w miejscu o długości geograficznej rów nej kątow i godzinnem u Słońca
* Z w ana rów nież m e to d ą S um nera.
84 IV. Obserwacje astrom etryczn©

względem Greenwich i szerokości geograficznej równej deklinacji tego ciała


niebieskiego. W przypadku Słońca, które byw a na okrętach najczęściej obser­
wowane, środek 0 ± tego koła m ający Słońce w zenicie, nazyw ać będziem y
punktem podsłonecznym, małe koło zaś zakreślone z tego p u n k tu prom ieniem
równym zmierzonej odległości zenitalnej z 1 Słońca nazyw am y kołem pozycyj­
n ym okrętu. Jeżeli w ty m sam ym momencie czasu zm ierzym y odległość ze­
n italn ą z 2 innego ciała niebieskiego, np. Księżyca, otrzym am y drugie koło p o ­
zycyjne ze środkiem 0 2 na powierzchni Ziemi i prom ieniem z 2. O ba koła
p rzetn ą się w dwóch p u n k tach i w jednym z nich znajduje się okręt. Położe­
nie okrętu znane jest z dostatecznym przybliżeniem , aby móc orzec, w k tórym
z dwóch miejsc, położonych zazwyczaj bardzo daleko względem siebie, z n a j­
du je się okręt.
W prak ty ce obie obserw acje dotyczą Słońca. P om iary pow inny być w y­
konane w odstępie kilku godzin, ab y azy m u t Słońca uległ znacznej zm ianie
w czasie m iędzy obserwacjam i. J e s t to konieczne, bo miejsce okrętu wyznaczone
będzie z należytą dokładnością, jeżeli łuki kół pozycyjnych będą się przecinać
pod dużym i kątam i. P rz y obliczaniu p u n k tu przecięcia się obu kół należy oczy­
wiście uwzględnić przemieszczanie się okrętu na m orzu w czasie od pierwszej
obserw acji do drugiej, to znaczy sprowadzić m ierzoną wysokość Słońca p o d ­
czas pierwszej obserwacji do m om entu drugiej obserwacji, czyli obliczyć te
w artości, jakie zaobserwow alibyśm y, gdyby obie obserwacje b y ły w ykonane
z jednego m iejsca (np. z drugiego).
N a podstaw ie znanej prędkości i znanego kierunku kursu okrętu p rzy b li­
żone położenie okrętu znane je st z ta k ą dokładnością, że nie potrzebujem y
rysow ać całego koła pozycyjnego, lecz tylko jego m ały łuk, k tó ry n a m apie
m orskiej może być p rzy jęty za odcinek prostej. Przecięcie się tak ich dwóch
odcinków prostej n a m apie morskiej pozwala szybko określić współrzędne
geograficzne okrętu.
Podobne zadania sto ją przed lotnikiem w tedy, gdy nie m a możności u trz y ­
m yw ania łączności radiowej ze stałym i stacjam i nadaw czym i n a lądzie. A stro ­
nom ia lotnicza rozwinęła się bardzo podczas I I w ojny światowej w związku
z potrzebą znajomości położeń samolotów podczas lotów nocnych i odległych
przelotów transoceanicznych. Do w yznaczania położenia sam olotu służy sek­
stan s lotniczy z poziom nicą (libellą), której obraz obserw ator widzi w lunetce
sekstansu, w skutek czego zm ierzyć może wysokość ciał niebieskich w odnie­
sieniu do horyzontu m atem atycznego. W ciągu dnia lotnik obserwuje w ten
sposób Słońce, w nocy zaś Księżyc, p lan ety lub jaśniejsze gwiazdy. Położenie
sam olotu m ożna obliczać m etodą linii pozycyjnych z pomiarów sekstansem
lotniczym wysokości dwóch lub więcej gwiazd, których azym uty znacznie
różnią się m iędzy sobą. Przecięcie się n a m apie linii pozycyjnych obliczonych
z ty ch obserwacji, w yznacza położenie sam olotu.
Obecnie położenie okrętu lub sam olotu byw a często wyznaczane bez ucie­
k an ia się do obserwacji astronom icznych przez dokonywanie nam iarów rad io ­
Astronomia żeglarska i lotnicza 85

wych za pomocą an ten kierunkowych na stacje nadawcze, k tórych współ­


rzędne są znane. Z przecięcia się kierunków^, z których dochodzą sygnały ra ­
diowe, otrzym ujem y miejsce okrętu lub sam olotu na mapie. J e s t to możliwe,
gdy statek znajduje się dostatecznie blisko stacji nadawczych.

ĆWICZENIA

1. Zaobserw ow ano ja s n ą gw iazdę 2m w górnej i dolnej k u lm in acji w odległościach zen i­


taln y ch 37°59'43" i 39°46'53". O bliczyć szerokość geograficzną m iejsca obserw acji i d ek lin ację
gw iazdy. Co to za gw iazda t
2. O bserw ow ano o 5h 14m68,30 w edług c h ro n o m e tru gw iazdow ego p rzejście ja sn e j g w ia ­
zdy 0m przez połu d n ik w e W rocław iu (L = —l h 8m218,22; q> — -f- 51°6'42",1) w odległości zen i­
ta ln e j 5°8'48". P o p raw k a ch ro n o m etru w ynosi -f 4S,12. Z naleźć rek ta sc e n sję i d e k lin a c ją
gw iazdy. Co to za gw iazda ?
3. G w iazda /? TJrsae M inoris b y ła obserw ow ana w k u lm in acji górnej i dolnej w odległo­
ściach z en italn y c h 24°13'52,/ i 55°39'9". J a k a je s t szerokość geograficzna m iejsca o b serw acji
i d e k lin acja gw iazdy. U w zględnić refrakcję.
4. Żeglarz w yznaczył o północy lokalnej 22 lipca w ysokość dolnego b rzeg u ta rc z y Słońca
ró w n ą 13°2 8'43". D ek lin acja śro d k a ta rc z y Słońca w ynosi -t-20°24'o6". Średnica ta rc z y Słońca
wynosi 31 '5 8 ". W jak iej szerokości geograficznej b y ł żeglarz. U w zględnić re fra k c ję.
5. L o tn ik w y la tu je z W arszaw y do lo tu d o k o ła Ziem i d o k ład n ie w k ie ru n k u zach o d n im .
W k tó ry m m iejscu przeleci rów nik, lecąc po kole w ielkim i w ja k im p u n k cie zn ajd zie się n a j­
bardziej n a południu. Obliczyć bez stosow ania rozw ażań try g o n o m etry czn y ch .
Rozdział V

ZIEMIA JAKO CIAŁO ASTRONOMICZNE

§ 42. Pomiary kulistości Ziemi w starożytności. W najstarszy ch poglądach


na budow ę Ziemi w yobrażano ją sobie jako płaski krąg, um ieszczony n ieru ­
chomo w środku św iata i n a k ry ty kopułą nieba, której przecięcie z kręgiem
ziem skim stanow iło kres Ziemi (ryc. 31). Ju ż jed n ak 2 \ ty siąca la t tem u te n
naiw ny pogląd u stą p ił m iejsca głoszonemu przez Pitagorejczyków tw ierdzeniu, że
Ziem ia je st kulą. Poglądy tak ie w ypow iadali ju ż A naksym ander (610 —547

E y c . 31. W ędrow iec n a k ra ń c u św ia ta


Pom iary kulistości Ziemi w starożytności 87

p. n. e.) i P itagoras (580 —500 p. n. e.). A rystoteles zaś zupełnie kategorycznie


tw ierdził, że Ziemia je st kulą i że unosi się swobodnie w przestrzeni św iata s ta ­
nowiąc jego nieruchom y środek. Twierdzenie to panow ało w nauce do czasów
K opernika.
A rgum enty przem aw iające za kulistością Ziemi znane b y ły już w staro ­
żytności. Jed n y m z nich może być widok statk ó w zbliżających się do w ybrzeża
morskiego. Podczas takiego zbliżania dostrzegam y najpierw wierzchołki m asz­
tów, a potem stopniowo coraz niżej położone części statków , dopóki sta tk i
nie w yłonią się w całości dla obserw atora stojącego n a wybrzeżu. N a k u listy
w przybliżeniu k sz ta łt Ziemi wskazuje i to, że w idnokrąg n a m orzu oraz na
rów ninach je st kołem , którego prom ień w zrasta ze w zrostem wzniesienia obser­
w atora n ad pow ierzchnią Ziemi. W reszcie o zakrzyw ieniu pow ierzchni Ziemi
pouczają nas zm iany wysokości bieguna tow arzyszące przem ieszczaniu się
obserw atora wzdłuż południka geograficznego, przy czym rów nym przem ie­
szczeniom obserw atora odpow iadają prawie rów ne zm iany wysokości bieguna
względem horyzontu. Z dostatecznym przeto uzasadnieniem w pierw szym
przybliżeniu możemy uw ażać Ziemię za kulę.
W oparciu o to założenie już w starożytności dokonano pierw szych p o ­
m iarów łuku południka ziemskiego i rozm iarów kuli ziemskiej. U czynił to E ra-
tostenes w I I I wieku p. n. e. Tok rozum ow ania E rato sten esa był następujący.
W ybieram y n a południku dwa p u n k ty A i B dostatecznie różniące się pod
względem szerokości geograficznej. Jeżeli zm ierzym y długość łuku południka
geograficznego m iędzy ty m i p u n k tam i i będziem y znać różnicę szerokości
geograficznej, to możem y wyznaczyć prom ień Ziemi, zgodnie z ryc. 32, z n a ­
stępującej proporcji:
# <Pb ~<Pa
(48)
2 nR 360° ’
gdzie S oznacza długość zmierzonego łuku, R — prom ień Ziemi, <pA i <pB — sze­
rokość geograficzną punktów A i B n a pow ierzchni Ziemi. E ratostenes zwrócił
uwagę n a to, że w miejscowości Syene (obecnie A ssuan w Egipcie), Słońce w dniu
stanow iska letniego w południe nie rzuca cienia, czyli je st w zenicie i może
być widziane z dna najgłębszych naw et studzien, podczas gdy w Aleksandrii,
położonej w przybliżeniu n a ty m sam ym południku co Syene, byw a w tedy
w odległości zenitalnej równej j-0 obwodu koła, czyli 7°,2. Dowodziło to, że
różnica szerokości geograficznej obu miejscowości wynosi 7 °,2 ((pA —<pB =
= 7°,2). N a podstaw ie czasu, jak i b y ł potrzebny n a przebycie przez karaw any
odległości z A leksandrii do Syene, E ratostenes obliczył, że odległość S m iędzy
obu miejscowościami wynosi 5000 stadionów. P odstaw iając w artości n a cpA —(pB
i na S do wzoru (48) obliczam y, że obwód Ziemi wynosi 2 n R = 250 000 s ta ­
dionów, czyli że prom ień R Ziemi m a w artość około 40 000 stadionów . P rze­
liczenie tej w artości n a m etry jest niepewne, bo nie wiemy dokładnie, ilu
m etrom odpow iadała jednostka długości zastosow ana przez E ratostenesa
88 V. Ziemia jako ciało astronomiczne

do ocenienia odległości między Syene i A leksandrią. Jeżeli przyjm iem y za


D reyerem , że 1 stadion jest rów ny 157,7 m , to prom ień Ziemi obliczony
przez E ratostenesa wynosi blisko 6300 km , co je st w dobrej zgodności z w ar­
tością rzeczywistą.
§ 43. Rucli obrotowy Ziemi dokoła osi. W edług dawnych poglądów Ziemia
b y ła zupełnie nieruchom a, a obserwowany ruch dzienny sfery niebieskiej był
rzeczyw istym jej obrotem dokoła Ziemi. Ju ż je d ­
n ak Pitagorejczyk E kfantos próbow ał tłum aczyć
ruch dzienny sfery niebieskiej ruchem obroto­
w ym Ziemi z zachodu na wschód*. Analogiczne
sądy w ypowiadali później H erakleides z P o n tu
(IV wiek p. n. e.) i A rystarch z Samos (II I wiek
p. n. e.). Twierdzenia te jed n ak nie znalazły pow ­
szechnego uznania, popadły przeto już w sta ro ­
żytności w zapom nienie.
K opernik w ysunął ponownie twierdzenie o r u ­
chu obrotow ym Ziemi dokoła osi przytaczając
R y c. 32. P o m ia r p ro m ien ia w s w y m dziele „Dc revolutionibus” argum enty
Ziem i przem aw iające za istnieniem rzeczywistym tego
ruchu.
Od X V II wieku szukano dowodów fizycznych n a istnienie ruchu obrotowego
Ziemi. Viviani we Florencji dokonyw ał w ty m celu w 1661 r. prób z wahadłem ,
któ re mogło w ahać się w dowolnej płaszczyźnie, zaś przy końcu X V III wieku
(1791) Guglielmini w Bolonii w ykonał doświadczenie z odchylaniem spad ają­
cych swobodnie ciał od pionu ku wschodowi. Odchylanie je st spowodowane ty m ,
że wierzchołek wieży, skąd spada ciało, m a liniową prędkość obrotow ą większą
niż podstaw a wieży. N a skutek praw a bezwładności ciało puszczone swobodnie
z wieży zachowuje większą liniową prędkość obrotow ą niż g ru n t u podstaw y
wieży, wskutek czego upadnie ono nieco na wschód od pionu przechodzącego
przez miejsce, skąd ciało zostało puszczone w dół. P om iary Guglielminiego, a
potem innych eksperym entatorów , odchylenie takie potwierdziły.
Najlepszym jednak dowodem ru ch u obrotowego Ziemi było zadem onstro­
wano przez F oucaulta jego słynne doświadczenie w ykonane po raz pierwszy
w r. 1851. F oucault zawiesił u szczytu kopuły paryskiego P an teo n u na długim
drucie (67 m) ciężką kulę m etalow ą, k tó ra mogła wykonyw ać ruchy wahadłowe
w płaszczyźnie dowolnego koła wierzchołkowego. G dyby Ziem ia nie obracała
się dokoła osi, azym ut płaszczyzny w ahań w ahadła nie ulegałby zmianom.
N atom iast ruch obrotow y Ziemi sprawia, że płaszczyzna w ahań w ahadła w sto ­
sunku do powierzchni Ziemi dokonuje powolnego obrotu, którego okres dla
P aryża wynosi 32 godziny.
Zmiany płaszczyzny w ahań w ahadła F o ucaulta są obrazem znanego z fizyki
efektu Coriolisa. Zgodnie z ty m efektem poruszające się ciała na Ziemi odchylają
się na północnej półkuli Ziemi na prawo, a n a południowej półkuli na lewo.
R u c łfo b ro to w y Ziem i d okoła osi 89

Niech ty m ciałem będzie pocisk w ystrzelony z działa na północnej półkuli Zie­


mi -w kierunku północnym . P rzed •wystrzeleniem m a on w raz z działem określo­
ną prędkość liniową obrotu. Po wystrzeleniu przelatuje on nad obszaram i,
gdzie ta prędkość je st m niejsza, zachow ując zaś na skutek bezwładności wyjścio­
wą prędkość, odchyla się w kierunku wschodnim, czyli n a praw o. Podobnie
pocisk w ystrzelony w kierunku południow ym też się odchyli na praw o, to je st
na zachód, bo jego wyjściowa prędkość ruchu obrotowego będzie m niejsza od
prędkości obszarów Ziemi położonych w kierunku rów nika. Podobny efekt za­
chodzi dla swobodnie w ahającego się w ahadła, którego płaszczyzna w ahań dla
obserw atora patrzącego z góry obracać się będzie zgodnie z ruchem wskazó­
wek zegara.
Jeżeli wahadło F oucaulta umieścim y dokładnie na biegunie, to p u n k t jego
zawieszenia będzie się znajdować na osi obrotu Ziemi, zachowującej w przybli­
żeniu niezm ienny kierunek w układzie inercjalnym zw iązanym z gwiazdam i,
w skutek czego płaszczyzna w ahań będzie zachowywać niezm ienne położenie
w ty m układzie. P od tą płaszczyzną przesuwać się będą południki geograficz­
ne, a płaszczyzna w ahań w ahadła dokona pełnego obrotu względem powierzchni
Ziemi w ciągu jednego okresu jej obrotu dokoła osi (w przybliżeniu w ciągu doby
gwiazdowej). D la w ahadła umieszczonego poza biegunem zm iany płaszczyzny
w ahania są bardziej złożone, bo wahadło nie będzie zachowywać niezmiennej
płaszczyzny w ahań w układzie inercjalnym dlatego, że p u n k t zawieszenia w a­
hadła bierze udział w ruchu obrotow ym Ziemi. W ystąpi tu efekt Coriólisa, sp ra­
wiający, że zarówno dla obserw atora pozaziemskiego, ja k i związanego z obra­
cającą się Ziemią płaszczyzna w ahań w ahadła ulegać będzie zm ianom , zm iany
te jednak dla obydw u obserwatorów będą różne. C harakter ich m ożna w yjaśnić
w sposób elem entarny za pom ocą następującego rozum ow ania geometrycznego.
p

R yc. 33. Z asad a te o rii w a h ad ła F o u c a u lta

Uważajm y Ziemię za kulę. Niech na ryc. 33 P oznacza biegun, 0 — środek


Ziemi, A — p u n k t n a jej powierzchni, w którym umieszczono wahadło F o u ­
caulta. Oznaczmy przez co w ektor prędkości kątow ej ruchu obrotowego Ziemi,
90 V. Ziemia jako ciało astronomiczne

k tó ry zgodnie z regułam i oznaczania w ektorialnego ru c h u obrotowego kieru n ­


k ujem y wzdłuż osi obrotu, to je st w kierunku OP (Op = co). D la dowolnego
p u n k tu A na Ziemi w ektor co rozkładam y n a dwie składow e z k tó ry ch jedna
(Oa = (Oj) jest skierow ana wzdłuż prom ienia OA, a d ru g a (Ob = co2) je st do
niej prostopadła. Pierw szy z ty ch w ektorów (coj) charak tery zu je prędkość r u ­
chu obrotowego płaszczyzny w ahań dokoła pionu, drugi zaś je st w ektorem
ruchu obrotowego dokoła osi poziomej i je st całkowicie zrównoważony oporem
p u n k tu zawieszenia w ahadła. Poniew aż w ektor Oa tw orzy z w ektorem Op
k ą t 9 0 °—<p, gdzie je st cp szerokością geograficzną p u n k tu A , więc rz u t w ek­
to ra Op n a prom ień ziem ski OA je st rów ny

Oa = Wj = cosin 9 ?. (49)
Okres przeto obrotu płaszczyzny w ahań w ahadła F o u cau lta względem p ła ­
szczyzny południka geograficznego m iejsca A w yraża się wzorem
_ 2n 2 71
P = •
--------------------------- t------ (50)
&»! co-sinę>
Ze wzoru tego w ynika w szczególności, że dla rów nika (cp = 0°) okres P
je s t nieskończenie długi, czyli płaszczyzna w ahań w ahadła pozostaje niezm ienna
w stosunku do południka, co doświadczenie potw ierdza w zupełności. Poniew aż
2n/o) jakQ okres ob ro tu płaszczyzny w ahania w ahadła F o u cau lta n a biegunie
wynosi 24h, więc okres te n w miejscowości o dowolnej szerokości cp w yrażać
się będzie wzorem
24h
P = - . ---- • (51)
smę>
D la P aryża, m ającego szerokość geograficzną cp = 48°50', otrzym am y z tego
wzoru zgodnie z w ynikiem F o u cau lta n a okres P w artość 32 godzin.
Są jeszcze inne dow ody fizyczne ru ch u obrotowego Ziemi, n a przykład
ruch giroskopu, przyrządu wynalezionego przez F o u cau lta w r. 1852. Giroslcopcm
nazyw am y jednorodną bi’yłę obrotow ą, której środek ciężkości znajduje się
n a jej geom etrycznej osi obrotu. B ryła ta w praw iona w szybki ru ch dokoła
swobodnej osi sym etrii dąży do zachow ania niezmiennego położenia tej osi
w przestrzeni. B uch obrotow y Ziemi wywiera n a oś obrotu giroskopu zew nętrzny
m om ent obrotow y ustaw iający ją w płaszczyźnie południka, równolegle do
osi obrotu Ziemi. Z najduje to zastosow anie w busolach giroskopowych, w yka­
zujących kierunek ku północnem u biegunowi geograficznenm , a nie ku biegu­
nowi m agnetycznem u, ja k to m a miejsce w p rzy p ad k u busoli m agnetycznej.
Opisano dośw iadczenia dostarczyły ostatecznych dowodów n a to, że obser­
wowany ruch dzienny sfery niebieskiej ze wschodu n a zachód je st tylko od­
zwierciedleniem ruchu obrotowego Ziemi z zachodu n a wschód. G dyby kie­
runek k u punktow i rów nonocy wiosennej by ł niezm ienny w przestrzeni iner­
cjalnej, związanej z gw iazdam i, to okres obrotu Ziemi dokoła osi byłby ściśle
Ruch obrotowy Ziemi dokoła osi 91

równy dobie gwiazdowej. W skutek ruchu precesyjnego (§ 15) p u n k t równonocy


wiosennej przesuwa się na tle gwiazd z prędkością około 50" rocznie ze wschodu
na zachód i z tego powodu okres obrotu je st o 0S,009 dłuższy od doby gwiaz­
dowej i wynosi 23h56m48,100 śr. Sł. (§ 27). J e s t to okres średni w ruchu obroto­
wym Ziemi, w ykryto bowiem niewielkie odchylenia od jednostajności, które
będą wyjaśnione w § 49. Prędkość liniowa ruchu obrotowego Ziemi na rów niku
wynosi 464 m /s. N a rów noleżniku o szerokości geograficznej cp prędkość ta
jest równa 464cos<pm/s, przy założeniu oczywiście, że Ziemia je st kulą.
§ 44. Triangulacja. W § 42 była mowa o tym , ja k z pom iaru łuku południka
przy znajomości szerokości geograficznej jego końców m ożna obliczyć prom ień
Ziemi. Prom ień ten obliczamy ty m dokładniej, im dłuższy łu k południka uda
się nam zm ierzyć jednostkam i długości. Bezpośrednie
pom iary długości łuków na powierzchni Ziemi byłyby
bardzo żm udne i niepewne ze względu na nierówności
terenu i przeszkody naturalne. Z tego pow odu długość
łuków południka w yznaczam y w sposób pośredni przy
pomocy triangulacji, zaproponow anej i zastosowanej
praktycznie w X V II wieku przez Snel v an E oiena
(inaczej Snelliusa) w H olandii, a ulepszonej następnie
przez Picarda w tym że wieku (Francja).
Aby zmierzyć długość łu k u południka m etodą tria n ­
gulacji, w ybieram y w jego pobliżu p u n k ty A , B , C...
odległe od siebie zwykle o kilkadziesiąt kilom etrów
i dobrane tak , aby z każdego p u n k tu m ożna było
widzieć przynajm niej dwa inne. Tego rodzaju p u n k ty
utw orzą sieć trójkątów , w których wym ierzam y k ą ty
za pomocą teodolitu, instrum entu przeznaczonego do
mierzenia kątów poziomych.
W sieci trójkątów w ybieram y jeden bok lub odci-
nek pomocniczy, zwany bazą, ab y go zm ierzyć mia- Ryc. 34. Sieć tria n g u la
ram i długości. W yznaczam y przy ty m z obserwacji c y jn a
astronomicznych (§40) jego azym ut. Znając długość bazy
i jej azym ut możemy obliczyć ze znanych kątów sieci długości i azym uty
wszystkich boków trójkątów , a więc również i ich rz u ty na południk. R zuty te
są zaznaczone na ryc. 34 kreskow aną prostą pionową. W krańcow ych wierzchoł­
kach sieci triangulacyjnej, a często i w p u n k tach pośrednich, wyznaczam y z
obserwacji astronom icznych szerokość geograficzną. W ierzchołki te mogą nie
leżeć na jednym południku. W tedy przy wyznaczaniu długości południka
przechodzącego przez wierzchołek A prow adzim y przez drugi krańcowy
wierzchołek Q sieci równoleżnik, któ ry przetnie m ierzony przez nas południk
w punkcie R . Ł uk A R w yrażony w m iarach długości (np. w m etrach) będzie
szukaną przez nas długością łuku południka. Po podstaw ieniu jej do wzoru (48)
możemy obliczyć prom ień Ziemi.
92 V. Ziemia jako ciało astronomiczne

W ciągu X IX i X X wieku wymierzono wiele łuków południków w różnych


częściach Ziemi. Z pom iaram i łuków południka związana jest nasza jednostka
długości — metr, który był pomyślany jako jedna dziesięciomilionowa ćw iartki
południka przechodzącego przez Paryż. Odpowiednie prace triangulacyjne wy­
konano w latach 1792—1798, a w roku 1799 wykonany został z p laty n y wzo­
rzec służący jako metr normalny, aby przez porównanie z nim mogły być w yko­
nywane kopie dla krajów, które wprowadziły u siebie system m iar m etrycznych.
M etr norm alny okazał się krótszy o 0,19 mm od jednej dziesięciomilionowej
ćwiertki południka, zdecydowano jednak nie wprowadzać zm ian we wzorcu, lecz
uważać go za podstawowy wzorzec m iar długości. W ykonany w r. 1799 p ro ­
to ty p m etra był zastępowany stopniowo przez nowe prototypy, z których za
ostateczny przyjęto wzorzec M 6 z r. 1889, tzw. metr legalny w ykonany ze
stopu 90% platy n y i 10% irydu. Przechowywany on jest w M iędzynarodo­
wym Biurze Miar i Wag w S&vres w Paryżu. Obecnie m etr określam y jako
równy 1 050 763,73 długości fali prom ieniowania w próżni, odpowiadającego
przejściu między ściśle zdefiniowanymi dwoma poziomami energetycznym i izo­
topu kry p to n u **Kr.
Obwód południka liczy 40 008 544 m, a odpowiadający m u średni prom ień
Ziemi jest równy 6371 km.
§ 45. Elipsoida ziemska. Gdyby Ziemia miała kształt dokładnie kulisty,
to pom iary łuków południka powinny dawać jednakow ą w artość na prom ień
Ziemi niezależnie od szerokości geograficznej mierzonego łuku. W związku
wszakże z ruchem obrotowym Ziemi dokoła osi i w ystępującą na skutek tego
siłą odśrodkową należałoby się spodziewać, że Ziemia powinna być bryłą spłasz­
czoną n a biegunach. Dowodu n a to powinna dostarczyć triangulacja przepro­
w adzana w różnych szerokościach geograficznych.
Prom ień obliczany na podstaw ie pomiarów triangulacyjnych jest średnią
w artością tzw. promienia krzywizny łuku południka między krańcowym i jego
w artościam i <pA i y B . Jeżeli na dowolnej krzywej płaskiej wybierzemy trzy
p u n k ty i poprowadzimy przez nie koło, to gdy skrajne p u n k ty zm ierzać będą
do p u n k tu środkowego, to poprowadzone przez nie łuki kół zmierzać będą do
pewnego granicznego koła, które nazywać będziemy kołem krzywizny w środko­
wym punkcie łuku. Prom ień tego koła nosi nazwę promienia krzywizny.
Jeżeli pojęcia te zastosujem y do południka, to wyznaczane z triangulacji
promienie Ziemi będą w yrażały średnią w artość prom ienia krzywizny p o ­
łudnika na mierzonym łuku. Zmienna krzywizna południka powoduje, że dłu­
gości łuków odpowiadających różnicy szerokości geograficznej o 1 ° będą rów­
nież się zmieniały wraz z szerokością geograficzną. N a przykład gdyby Ziemia
m iała k ształt zbliżony do elipsoidy spłaszczonej n a biegunach, prom ień krzy­
wizny południka blisko bieguna byłby większy niż blisko rów nika, choć p ro ­
mień Ziemi na biegunie w tedy jest mniejszy niż na równiku. Gdyby Ziemia
m iała k sz tałt elipsoidy obrotowej wydłużonej wzdłuż osi obrotu, byłoby wręcz
przeciwnie. Zagadnienie to pow inna rozstrzygnąć triangulacja.
Elipsoida ziemska 93

Początkowo pom iary triangulacyjne, w ykonane we F ran cji w X V II w.,


zdaw ały się wskazywać, że prom ień krzywizny maleje wraz ze wzrostem szero­
kości geograficznej, a więc Ziemię należałoby uw ażać raczej za elipsoidę obro­
tow ą wydłużoną wzdłuż osi biegunowej. Byłoby to sprzeczne z teorią ziemskiego
ruchu obrotowego, według której należało się spodziewać spłaszczenia Ziemi
na biegunach. A by móc rozstrzygnąć, czy Ziemia m a k ształt wydłużonej czy też
spłaszczonej n a biegunach elipsoidy, zorganizowano w latach 1735 —1742 dwie
ekspedycje triangulacyjne, jedną do obszaru blisko kręgu polarnego w Laponii,
drugą do obszaru równikowego w Peru. Opracowanie trzech triangulacji,
w Laponii (śr. szer. geogr. luku <p = 6 6 °), we F ran cji (<p = 49°) i w Peru (9 ? =
= —2 °), wykazało definityw nie, że łuk południka odpow iadający różnicy 1 ° w sze­
rokości geograficznej jest najdłuższy w Laponii, najkrótszy w Peru, a we F ra n ­
cji m a w artość pośrednią, ja k należało się tego spodziewać przy założeniu,
że Ziemia m a k ształt bryły spłaszczonej na biegunach. W drugim przeto p rzy ­
bliżeniu Ziemię należy uważać za spłaszczoną elipsoidę obrotową, to jest ta k ą
bryłę geometryczną, jak ą otrzym ujem y przez obrót elipsy dokoła jej małej
osi. Przy ty m założeniu, ab strah u jąc od nierówności lądów, południki geogra­
ficzne są elipsami, których wspólną osią m ałą je st średnica biegunowa Ziemi.
Jednym z naczelnych zadań geodezji, tj. nauki obejm ującej zagadnienia
związane z rozm iaram i i kształtem Ziemi, je st obliczenie rozm iarów i kształtu
takiej elipsoidy obrotow ej, k tó ra byłaby najbardziej zbliżona do powierzchni
Ziemi. W ymaga to przede wszystkim dokładnej definicji, co rozumiem y pod
nazwą „powierzchnia Ziem i”, wiemy bowiem, że powierzchnię fizyczną Ziemi
tworzą lądy zawierające liczne wzniesienia i doliny, oraz m orza, których p o ­
ziom też ulega pewnym zmianom. Jednakże poziom m orza okazał się n a j­
odpowiedniejszy do określenia m atem atycznej powierzchni Ziemi. W ybrano
więc za podstawową powierzchnię, tzw. geoidę, będącą powierzchnią norm alną
w każdym punkcie do kierunku siły ciężkości na średnim poziomie oceanów
w stanie spoczynku, czyli uwolnionym od wpływów falow ania i działania w ia­
trów. Geoida je st powierzchnią nieregularną, k sz ta łt jej bowiem zależy od
rozmieszczenia mas wewnątrz Ziemi. Do geoidy dopasowujem y elipsoidę ziem­
ską. Ponieważ pom iary triangulacyjne są wykonywane na powierzchni lądów
wzniesionych nad powierzchnią oceanów, więc należy je sprowadzać do poziomu
morza, do czego potrzebna je st znajomość wzniesienia punktów triangulacyj­
nych nad poziomem morza. Wzniesienie to w yznaczam y za pom ocą niwelacji
geodezyjnej.
K ształt i rozm iary spłaszczonej elipsoidy obrotowej będą określone, jeżeli
będziemy znali prom ień równikowy a i prom ień biegunowy b. Zam iast tych
dwóch wielkości k ształt i rozm iary elipsoidy określam y najczęściej przez p ro ­
mień równikowy a (połowa wielkiej osi elipsoidy) i spłaszczenie a określone
ze wzoru
a —b
a = ------- . (52)
a
94 V. Ziemia jako ciało astronomiczne

Z triangulacji, w ykonanych w różnych częściach Ziemi, wielokrotnie obli­


czano elem enty elipsoidy ziemskiej. N a Kongresie Międzynarodowej Unii A stro­
nomicznej w r. 1964 przyjęto następujące w artości liczbowe:
i
a — 6 378 160 m, a —
298,25
Z liczb tych wynika, że prom ień biegunowy rów ny jest 6 356 845 m, p o ­
wierzchnia Ziemi wynosi 510 069 000 km 2, a objętość 1 083 219 000 000 k m 3.
Łuk jednostopniowy n a rów niku wynosi 110,6 km , na równoleżniku 50° —
111,2 km, na biegunie zaś 111,7 km.
Czynione są próby przedstaw ienia Ziemi w I I I przybliżeniu za pom ocą
elipsoidy trójosiowej. W ty m przybliżeniu rów nik należałoby uważać nie za
koło, lecz za elipsę. Różnica jednak największego i najmniejszego prom ienia
równikowego Ziemi w odniesieniu do geoidy jest m ała w porów naniu z roz­
m iaram i Ziemi, wynosi bowiem nieco ponad 200 m. Z obserwacji sztucznych
satelitów Ziemi w ynikałoby, że istnieje niewielka różnica między prom ieniam i
biegunowymi Ziemi, północnym i południowym , rzędu 30 m.
§ 46. Rozkład przyspieszenia siły ciężkości na Ziemi. K ształt Ziemi, czyli
powierzchnię geoidy możemy poznać z rozkładu przyspieszenia siły ciężkości
n a Ziemi. Przyspieszenie to może być wyznaczone z pomiarów okresów w ahań
w ahadeł specjalnie do tego celu skonstruow anych, dział zaś geofizyki, tr a k tu ­
jący o pom iarach ciężkości, nosi nazwę grawimetrii.
W iemy z § 28, że okres w ahań w ahadła m atem atycznego w yraża się n astę­
pującym przybliżonym wzorem (28):

T = 2 n l/l,
* 9
skąd
4nH
(53)

Ze wzoru (53) widzimy, że do wyznaczenia absolutnego przyspieszenia siły


ciężkości g należy znać oprócz okresu w ahań T jeszcze dokładną w artość d łu ­
gości w ahadła. Są jeszcze inne bardziej złożone m etody wyznaczania przyspie­
szenia siły ciężkości. Pom iary takie wykonano z dużą dokładnością w p o d sta­
wowych punktach graw im etrycznych wielu krajów . Stanow ią one bazę w y j­
ściową do wyznaczania przyspieszenia g m etodam i względnymi za pomocą
graw im etrów ,. których zadaniem jest wyznaczenie różnicy przyspieszeń siły
ciężkości między dwoma punktam i. W ten sposób można pokryć znaczne
obszary Ziemi siecią punktów graw im etrycznych i jeżeli w sieci tej są p u n k ty
o wyznaczonym m etodą absolutną przyspieszeniu siły ciężkości, będziemy znać
rozkład jego na powierzchni Ziemi.
Przyspieszenie siły ciężkości może być uważane za funkcję szerokości geogra­
ficznej, jest ono bowiem w ypadkow ą przyspieszenia graw itacyjnego, inaczej
Rozkład przyspieszenia siły ciężkości na Ziemi 95

przyspieszenia przyciągania, skierowanego ku środkowi Ziem i i siły odśrodko­


wej, zależnej od szerokości geograficznej. Siła odśrodkow a zm ienia nie tylko
kierunek przyspieszenia siły ciężkości, ale i jego w artość.
Załóżmy, że Ziem ia je st kulą, obracającą się dokoła osi z jed n o stajn ą p ręd ­
kością kątow ą. N iech koło n a ryc. 35 oznacza południk geograficzny przecho­
dzący przez p u n k t L o szerokości geograficznej cp. Niech L A oznacza w ektor
przyspieszenia przyciągania na nieruchom ej Ziemi, L B — w ektor przyspie­
szenia odśrodkowego prostopadły od osi obrotu P P . W ypadkow y w ektor L C
jest wektorem przyspieszenia siły ciężkości w miejscu L . W ektor L B rozkła­
dam y n a dwie składowe: wzdłuż prom ienia Ziemi i prostopadle do niego. Pierw sza
z ty ch składowych (L D ) jest skierowana przeciwnie niż przyspieszenie graw i­
tacyjne, wpływa więc na jego zmniejszenie.
Niech przyspieszenie odśrodkowe wynosi na rów niku <70, a dla szerokości
geograficznej cp niech ono będzie równe Cv ( L B na ryc. 35). W artość ta je s t
proporcjonalna do odległości p u n k tu L
od osi obrotu i dla szerokości geografi­
cznej <p w yraża się wzorem
G,,, = cos ę?. (54)
Przyspieszenie C0 n a rów niku, jako
odnoszące się do jednostajnego ruchu po
kole, wyraża się wzorem
_ 4n2a
(55)

gdzie a jest prom ieniem Ziemi, a P —


jej okresem obrotu dokoła osi. A więc dla
.szerokości geograficznej q> przyspieszenie
odśrodkowe wynosi R y c. 35. R y su n e k w y ja śn ia ją c y d z ia ła ­
4ji2 a cos cp nie siły odśrodkow ej w ru c h u o b ro to ­
(56) w ym Ziemi

R zu t przyspieszenia odśrodkowego na prom ień Ziemi rów ny jest C9co&q>9


a więc wypadkowa w artość przyspieszenia siły ciężkości w m iejscu o szerokości
geograficznej cp wynosi
47T2 dCOS2Q?
9 = G -------- (57)

gdzie G oznacza w ektor przyciągania. N a rów niku cp — 0°, więc wzór (57) p rzy j­
mie postać
4c7i2a
96 V. Ziemia jako ciało astronomiczne

O dejm ując stronam i (58) od (57) otrzym am y


4 n 2a 4n2a .
(i-C G S 2^) = - ^ - s i n V , (59)
czyli
4 n 2a .
9 = 00 + —p T sm V (60)

P odstaw iając we wzorze (60) w artości liczbowe na a i P oraz znaną z p o ­


miarów w artość g0 otrzym am y
g = 978,05 + 3,39 sin2? , (61)
podczas gdy z licznych pom iarów przyspieszenia siły ciężkości w ynika, że
g = 978,05 + 5,17 sin 2 <p. (62)
E óżnica między w spółczynnikam i przy sin2?; we wzorach (61) i (62) je st
spowodowana tym , że nasze rozum ow anie odnosiło się do Ziemi kulistej, pod­
czas gdy p rzy rozpatryw aniu Ziemi jak o elipsoidy obrotow ej przyspieszenie
siły ciężkości w zrasta szybciej. E óżnica 5,17 —3,39 = 1,78 cm /s 2 je st wywo­
łan a spłaszczeniem Ziemi a, a więc pom iary przyspieszenia siły ciężkości mogą
być zastosow ane do wyznaczenia w artości liczbowej a. Zostało to po raz pierw ­
szy zrobione w X V III w. przez francuskiego m atem atyka i astronom a A. C. Clai-
ra u ta przy założeniu, że Ziemia składa się z elipsoidalnych w arstw o m ałym
spłaszczeniu, m ających wspólny środek i wspólną oś obrotu. Jeżeli przez /?
oznaczym y stosunek różnicy przyspieszenia siły ciężkości gp n a biegunie i na
rów niku g0 do tej ostatniej
0 = 9p ~ g\ (63)
Oo
a przez q stosunek przyspieszenia odśrodkowego na rów niku do przyspieszenia
ciężkości g0 tam że, czyli
4n 2a
8 - ' (64)
to obie te wielkości /? i ą są zw iązane ze spłaszczeniem a następ u jącą p rostą
zależnością:
/? = |q -a . (65)

W idzim y więc, że znając /? i q łatw o znajdujem y a. O trzym ana tą drogą


w artość n a spłaszczenie je st zgodna z w artością otrzym yw aną z pom iarów
triangulacyjnych.
W ostatnich latach spłaszczenie elipsoidy ziemskiej a w yznaczano n a p o d ­
staw ie w yznaczonych z obserwacji dróg sztucznych satelitów Ziemi (§ 58),
k sz ta łt bowiem Ziemi różny od kulistego spraw ia, że drogi satelitów , na które
Rozkład przyspieszenia siły ciężkości na Ziemi 97

działa głównie przyciąganie wywierane przez Ziemię, odchylają się od elips


i z tych odchyleń można obliczyć spłaszczenie Ziemi.
Pom iary grawimetryczne wykonywane na Ziemi dają możność wyznacza­
nia odchyleń pionu od prostopadłych do przyjętej elipsoidy ziemskiej, inaczej
mówiąc, pozwalają na obliczenie odchyleń geoidy od elipsoidy. K ierunek pionu
w danym punkcie na Ziemi zależy od rozkładu mas w jego sąsiedztwie. N a
przykład w pobliżu wysokich gór pion jest odchylony w ich kierunku, w przy­
padku zaś występowania w górnych warstwach Ziemi mas o dużej gęstości
przyspieszenie siły ciężkości będzie większe od przewidzianego wzorem (62),
a jeżeli warstwy te zawierać będą. masy o maJęj g ę s t l i , gity
ciężkości będzie mniejsze od przewidywanego. W ystępujące w ten sposób ano­
malie siły ciężkości pomagają często do wykrywania złóż cennych kopalin i dla­
tego pomiary grawimetryczne m ają duże znaczenie dla gospodarki narodowej.
§ 47. Masa Ziemi. Znajomość masy Ziemi ma podstawowe znaczenie w astro ­
nomii, bo jeżeli potrafim y ją wyrazić w zwykłach jednostkach masy (np. w kg),
to przez poznanie stosunku mas ciał niebieskich do masy Ziemi również i te
pierwsze będziemy mogli wyrazić w tych samych jednostkach. W zasadzie
masę Ziemi wyznaczamy z praw a ciążenia powszechnego przez porównanie
siły przyciągania między dwiema znanym i masami z siłą przyciągania wywie­
raną na nie przez Ziemię. Siły, którym i są przyciągane ciała na powierzchni
Ziemi, noszą nazwę ich ciężarów. W yrażają się one wzorem

p = v -% r- =mG’ <66>

gdzie 31T oznacza masę Ziemi, m — masę przyciąganego ciała, R —prom ień
Ziemi, y — stałą przyciągania, a G — przyspieszenie grawitacyjne.
W zasadzie wyznaczenie masy Ziemi sprowradza się do znajomości stałej
przyciągania y, promień Ziemi bowiem znam y z pomiarów geodezyjnych. Masa
Ziemi zgodnie ze wzorem (6 6 ) jest związana z przyspieszeniem siły ciężkości
zależnością
y ]\Trp
G = ------(67)
R* ’
czyli
GR2
M t = ------ . (6 8 )

W spółczynnik y wyznaczyć możemy najdokładniej ze znanych z fizyki


pomiarów za pomocą wagi skręceń. Metodę tą zastosował po raz pierwszy Ca-
vendisli w r. 1798 i w udoskonalonej postaci była ona wielokrotnie stosowana.
Według najnowszych danych stała graw itacyjna y wynosi 6,673-10“8 cm 3 /g*s2.
Podstaw iając ją do wzoru (6 8 ) przy znanych wartościach na R i G (czyli przy
uwzględnieniu przyspieszenia odśrodkowego) obliczamy, że całkowita masa
7 — A stronom ia ogólna
98 V. Ziemia jako ciało astronomiczne

Ziemi wynosi 5,977 • 10 27 g. Dzieląc masę przez objętość otrzym ujem y na śred­
nią gęstość Ziemi wartość 5,517 g/cm 3.
§ 48. Ruchy biegunów Ziemi. W roku 1888 K ustner w ykrył, że szerokości
geograficzne ulegają drobnym zmianom tego rodzaju, że gdy w jakim ś punkcie
stałym na Ziemi szerokość ulega zwiększeniu, to w punkcie odległym o 180°
na ty m sam ym równoleżniku, jest o ty le zmniejszona. Zmiany te m ożna w y­
tłum aczyć tylko zmianami położeń biegunów na powierzchni Ziemi. Inaczej
mówiąc, oś ziem ska nie zachowuje stałego położenia względem Ziemi, któ ra
w stosunku do tej osi z lekka się kołysze.
W celu dokładniejszego poznania w ahań biegunów zorganizowano w r. 1899
w drodze współpracy międzynarodowej system atyczne obserwacje zm ian
szerokości geograficznej. Postanowiono szerokość geograficzną wyznaczać
m etodą T alcotta (§38) na równoleżniku cp = + 39°8' w sześciu stacjach szero­
kościowych założonych dla tego rodzaju obserwacji (Sardynia, Turkiestan,
Japonia i trz y stacje w Stanach Zjednoczonych A. P.). Obserwacje takie są

nadal wykonywane. Z wieloletnich obserwacji wynika, że szerokość geogra­


ficzna którejkolwiek z tych stacji obserwacyjnych zmienia się nie więcej niż
o 0” ,7, co odpowiada przesunięciu bieguna na Ziemi nie więcej niż o 20 m, łuk
bowiem koła wielkiego na Ziemi o długości 1” równy jest około 30 m. Ruchy
bieguna z la t 1941 —1947 zostały przedstawione na ryc. 36.
Ruchy biegunów Ziemi 99

B adania zmian szerokości geograficznej prow adzone są n a rozległą skalę


w Związku Radzieckim, gdzie czynione są system atyczne obserwacje ty ch
zmian. W Polsce tego rodzaju badania prow adzone są av Stacji Szerokościo­
wej Polskiej Akademii N auk w Borowcu pod Poznaniem .
Choć zmiany położenia bieguna n a Ziemi w ydają się n a pozór nieregularne,
ja k na to zdaje się wskazywać ryc. 36, jednak d ają się one rozłożyć z grubsza
n a dwie składowe: jedną z okresem około 14 miesięcy po kole o prom ieniu około
4 m, drugą — z okresem rocznym po wąskiej elipsie z osią wielką około 8 m.
Pierwsza z tych składowych była już przew idziana przez E ulera w teorii ciał
sztywnych obracających się dokoła osi. G dyby Ziem ia była ciałem doskonale
sztywnym, to okres zm ian położenia bieguna n a jej powierzchni powinien w y­
nosić 10 miesięcy. Eóżnica między zaobserwow anym okresem 14-miesięcznym
i teoretycznym 10-miesięcznym spowodowana je st elastycznością Ziemi. E u ch
po wąskiej elipsie z okresem rocznym w ynika z przesunięć m as pow ietrznych
i zm ian pokrywy śnieżnej w ciągu roku. N a skutek zm ian w położeniach b ie­
guna ulegają zmianom nie tylko szerokości geograficzne punktów na powierzchni
Ziemi, ale zmieniają się nieco południki, czyli drobnym w ahaniom ulegają
również długości geograficzne, co należy brać pod uw agę przy dokładnym w y­
znaczaniu czasu z obserwacji astronom icznych
§ 49. Nicjednostajność ruchu obrotowego Ziemi. O bracająca się dokoła osi
Ziemia przyjm ow ana była z a podstawowy zegar, k tó ry stanow ił miernik czasu
zarówno dla potrzeb fizyki, ja k i astronom ii. Ju ż jed n ak w X IX wieku znane
było systematyczne powolne zmniejszanie prędkości ruchu obrotowego Ziemi
sprawiające, że doba gwiazdowa w zrasta o 0S,001 n a stulecie. Tłum aczym y
to tarciem wód przypływ owych (patrz § 1 0 2 ) o lądy, w w yniku cze­
go wywiązuje się energia cieplna kosztem energii ruchu obrotowego
Ziemi.
Obserwacje położeń Słońca, Księżyca i planet doprow adziły do stw ierdze­
nia nieregularności w ru ch u obrotow ym Ziemi. Z obserwacji ty ch w ynika, że
położenia tych ciał odchylają się jednocześnie w jed n ą stronę od położeń p rze­
widzianych przez teorię. O dchylenia te dadzą się w ytłum aczyć jedynie zm ia­
nam i w jednostajności czasu, opartego na ruchu obrotow ym Ziemi dokoła osi.
Fluktuacje w długości doby mogą mieć bądź ch arak ter sezonowy, spraw iający,
że długość doby w poszczególnych porach roku ulega drobnym zm ianom , bądź
też charakter skokowy.
Dzięki wynalezieniu zegarów kwarcowych i atom ow ych uzyskano dokładne
mierniki czasu pozwalające na kontrolę prędkości kątow ej ruchu obrotowego
Ziemi (§ 29). W ykryto, że długość doby w styczniu je st o około 0S,001 większa
od długości doby w lipcu. Skokowe zaś zm iany, których jeszcze nie potrafim y
wyjaśnić, sprawiają, że długość doby może czasem nagle zwiększyć się lub
zmniejszyć o wartość dochodzącą do 08,04. Zarówno regularne, ja k i nieregularne
wahania krótkookresowe są spowodowane między innym i zm ianam i w rozkładzie
mas powietrznych i śniegu na Ziemi.
100 V. Ziemia jako ciało astronomiczne

W związku z wykryciem nierównomierności w ruchu obrotow ym Ziemi


czas wyznaczony bezpośrednio z obserwacji astronom icznych nie może być
stosowany do tych zagadnień, które w ym agają czasu jednostajnego, ja k np.
do teorii ruchów ciał niebieskich.
Z tego powodu w r. 1956 wprowadzono nową skalę czasu niezależną od
założenia jednostajności ruchu obrotowego Ziemi, sprowadzoną jednak do
średniego okresu obrotu Ziemi w wybranej epoce. Czas określony w ten sposób
otrzym ał nazwę czasu efemeryd, w czasie ty m bowiem podaw ane są efemerydy,
czyli tabele zawierające w równych odstępach czasu położenia ciał niebieskich.
Za podstaw ę czasu efemeryd w ybrano długość roku zwrotnikowego w r. 1900,
długość zaś sekundy określono jako 1/31 556 925,9747 tego roku (§ 29). Z ob­
serwacji astronom icznych, głównie położeń Księżyca, otrzym ujem y popraw ki,
któ re należy dodawać algebraicznie do czasu uniwersalnego, aby otrzym ać
jednostajny czas efemeryd.
§ 50. Wnętrze Ziemi. W nętrze Ziemi je st dostępne do bezpośrednich badań
za pom ocą wierceń zaledwie na głębokość przeszło 9 km, co stanow i około 0,0014
prom ienia Ziemi*, jednakże z rozchodzenia się fal sejsmicznych przy trzęsie­
niach Ziemi możemy w ysunąć pewne wnioski o jej budowie wewnętrznej. N a
podstaw ie tego rodzaju badań okazało się, że Ziemia składa się w zasadzie z w ar­
stw koncentrycznych, na granicy których w ystępują skokowo zm iany w ła­
ściwości fizycznych. Tak więc rozróżniamy w Ziemi 4 główne w artw y. N a j­
bardziej zew nętrzną stanowi tzw. slcorupa ziemska grubości pod lądam i 30 —
50 km. W niej odbyw ają się przem iany geologiczne, jak np. pow stawanie gór.
Górne części skorupy ziemskiej składają się głównie ze skał osadowych i grani­
towych, pod którym i znajduje się w arstw a bazaltow a. Gęstość tych skał w y­
nosi od 2,4 do 3,0 g/cm 3. Pod skorupą rozciąga się płaszcz grubości około
2900 km i obejm ujący ponad 80% objętości globu ziemskiego, stan o ­
wiąc blisko 70% masy całej Ziemi. Praw dopodobnie jest on utworzony głównie
z krzem ianów , takich ja k np. oliwin, których gęstość jest rzędu 3 do 6 g/cm 3.
Płaszcz jest w stanie stałym , natom iast położone pod nim jądro wykazuje przy
badaniach rozchodzenia się fal sejsmicznych właściwości cieczy. Gęstość ją d ra
n a głębokości od 2900 do 5000 km , a więc do odległości około 1400 km od środ­
k a Ziemi, jest rzędu od 10 do 14 g/cm 3. Możliwe, że w arstw a ta składa się głów­
nie z m etali, np. z żelaza w stanie ciekłym. B adania sejsmiczne w skazują na
istnienie jeszcze wewnętrznego jądra, stanowiącego kulę o promieniu blisko
1400 km , gdzie m ateria m a gęstość średnią około 17 g/cm 3. O budowie jednak
tego wewnętrzego ją d ra nic nie wiemy.
Z w nętrzem Ziemi związane je st pole m agnetyczne, którego bieguny zn aj­
d u ją się w dość znacznych odległościach od biegunów ruchu obrotowego (pół­
nocny biegun m agnetyczny w szerokości geograficznej +79°), oś więc magne-

* W Z S R R przeprow adza się obecnie w iercenie zam ierzo n e na osiągnięcie głębokości


15 km .
W n ę trz e Ziemi 101

ty czn a tworzy z osią obrotu Ziemi k ą t 11°. W zdłuż linii pola m agnetycznego
Ziemi ustaw ia się igła m agnetyczna. N atężenie tego pola zm ienia się od 0,31
ersteda n a równiku ziemskim do 0,63 ersteda n a biegunie m agnetycznym .
Igła m agnetyczna n a skutek tego, że oś m agnetyzm u ziemskiego stanow i
dość znaczny k ą t z osią obrotu Ziemi, nie wskazuje n a północ geograficzną,
lecz na m agnetyczną. K ą t, jak i tworzy kierunek igły m agnetycznej z p o łu d ­
nikiem, nosi nazwę deklinacji magnetycznej. K ą t te n ulega powolnym zmianom.
Pochodzenie pola m agnetycznego nie zostało jeszcze w yjaśnione, wiemy
tylko, żc główne jego źródło znajduje się we w nętrzu Ziemi. W niewielkim sto
pniu do całkowitego pola magnetycznego Ziemi przyczyniają się p rąd y ele­
ktryczne w jonosferze (patrz § 51).
§ 51. Atmosfera Ziemi. S tała i ciekła pow ierzchnia Ziemi otoczona jest
powłoką gazową, noszącą nazwę atmosfery ziem skiej. Znajom ość jej właściwości
m a olbrzymie znaczenie dla badań astronom icznych, ponieważ przez atm osfe­
rę przechodzi mierzone przez nas promieniowanie, jakie dochodzi do Ziemi
od ciał niebieskich. A tm osfera wpływa dwojako n a przechodzące przez nią
światło: 1 ) zmienia jego kierunek przez załam anie (refrakcja) i 2 ) osłabia p ro ­
mieniowanie przez pochłanianie i rozpraszanie (ekstynkcja). A tm osfera wywiera
ciśnienie wynoszące blisko 1 000 000 dyn na cm 2 (dokładniej 1,013 • 10 6 dyn).
Ponieważ m asa blisko jednego miligram a gazu (dokładniej g) wywiera ciś­
nienie .1 dyny na cm 2 n a powierzchni Ziemi, więc łatw o obliczyć, że nad każdym
cm 2 znajduje się słup pow ietrza o masie około .1 kg. Mnożąc tę masę przez po­
wierzchnię Ziemi (§ 45) otrzym ujem y n a całkow itą m asę atm osfery ziemskiej
wartość 5 • 1021 g = 5 • 10 15 ton, tj. w przybliżeniu jed n ą milionową ogólnej
masy ziemskiej.
Atm osfera ziem ska jest m ieszaniną gazów, z których n a azot (N 2) p rz y ­
pada 78%, na tlen ( 0 2) 21% i n a argon (Ar) 1% . W drobnej przym ieszce w y­
stępują takie gazy, ja k np. hel i neon. Poza ty m w zmiennej ilości w atm osfe­
rze jest para wodna i dw utlenek węgla. Dolne piętro, w k tórym w ystępują
prądy w stępujące i opadające, tw orzą się chm ury i m ają miejsce zjaw iska okre­
ślające pogodę, nazyw am y troposferą. Sięga ona do wysokości .10 —11 km w stre ­
fach biegunowych i um iarkow anych Ziemi i do .14 —17 km w strefie zw rotni­
kowej. C harakterystyczną jej właściwością jest szybki spadek tem p eratu ry
wraz z wysokością. Zjawiskam i zachodzącym i w troposferze zajm uje się meteo­
rologia.
N ad troposferą do wysokości około 55 km rozciąga się w arstw a zw ana stra-
tosferą, o stałej tem peraturze około —55°C panującej do wysokości 25 km
i w zrastającej do blisko 0°C n a wysokości 55 km . W w arstw ie tej b rak je st p rą ­
dów konwekcyjnych w stępujących i zstępujących. S tan fizyczny jej może
być poznaw any z pomiarów wykonyw anych z balonów i rakiet. Skład chem i­
czny stratosfery jest analogiczny do składu troposfery z tą różnicą, że pow stają
w niej pod wpływem prom ieniowania słonecznego cząsteczki ozonu ( 0 3), który
osiąga największą gęstość na wysokości 2 0 —30 km . Ozon pochłania w zupeł-
102 V. Ziemia jako ciało astronomiczne

ności promieniowanie krótsze od 3000 A, co stanowi granicę od strony fal k ró t­


kich dla obserwacji z powierzchni Ziemi.
N ad stratosferą do wysokości około 80 km rozciąga się tzw. mezosfera, w k tó ­
rej tem p eratu ra spada do około —90°C na wysokości około 80 km . B adania
tej w arstwy są przeprowadzane głównie za pomocą rakiet.
Wyżej do wysokości około 1000 km rozciąga się termos/era, a w niej w ystę­
p u ją w arstw y zjonizowane, przewodzące elektryczność i noszące nazwę jono-
sfery. B yły one odkryte jeszcze na początku X X stulecia podczas badań roz­
chodzenia się fal radiowych, odbijają one bowiem fale o określonych długościach,
umożliwiając ich odbiór na dużych odległościach na powierzchni Ziemi. Jono-
sfera rozpada się na kilka obszarów oznaczanych literam i 1), E , F 1 i F 2. W y­
raźnej górnej granicy ona nie ma. T em peratura w zrasta w niej od —90°C na
wysokości 80 km do +1500°C na wysokości około 400 km. Jednocześnie gęstość
powietrza spada od około 1 0 “8 g/cm 3 na wysokości 80 km do około 1 0 " 15 g/cm 3
na wysokości 500 km.
N ad term osferą, na wysokości od 1000 do 1500 km rozciąga się metasfera,
obszar izotermiczny. Jeszcze wyżej na wysokości ponad 1500 km leży proto-
sfera, w arstw a zjonizowana, której głównym składnikiem są protony. Do obu
tych warstw dochodzi wewnętrzny pas promieniowania pierścieniowego Ziemi
(§ 59). P rotosfera przechodzi stopniowo w gaz m iędzyplanetarny. W padanie
w iatru słonecznego (§ 135) do górnych w arstw atm osfery powoduje pow sta­
wanie w niej zórz polarnych. W arstw y te poznajem y z obserwacji świecenia
nieba nocnego, najwięcej jednak danych dostarczają pom iary wykonywane przez
ap aratu rę umieszczaną n a sztucznych satelitach Ziemi.
§ 52. Refrakcja atmosferyczna oraz zjawiska zmrokowe. Atm osfera ziemska
wpływa w różnorodny sposób na przechodzące przez nią promieniowanie.
W poprzednim paragrafie była już mowa o tym , że górne w arstw y atm osfery
ziemskiej, ściślej biorąc warstw a ozonowa w stratosferze, odcina krótkofalowe
promieniowanie o długości fali mniejszej od 3000 A. Atmosfera poza ty m osła­
bia przechodzące przez nią promieniowanie. Zjawisko to nosi nazwę ekstynkcji
i będzie szerzej omówione w § 204.
Innym objawem wpływu atm osfery ziemskiej na promieniowanie jest za­
łam ywanie światła, czyli refrakcja, sprawiające, że kierunek prom ienia świetlne­
go ulega zmianom, co należy uwzględniać przy pom iarach położeń ciał niebies-
skich. O refrakcji była już wzmianka w § 34, gdzie został podany również przy­
bliżony wzór na jej obliczanie. Wzór ten wyprowadzimy teraz.
Ścisła teoria refrakcji jest bardzo złożona, wymaga bowiem dokładnej zna­
jomości praw a, według którego zmienia się gęstość atm osfery, a z nią współ­
czynnik załam ania na drodze promieni światła. R efrakcję jednak wywołują
głównie dolne w arstwy atm osfery o niewielkiej grubości w porównaniu z prom ie­
niem Ziemi, więc w pierwszym przybliżeniu możemy założyć, że p ła t atm osfery,
przez który przechodzi światło, jest płaski i składa się z warstw równoległych do
powierzchni Ziemi o gęstości malejącej wraz z odległością od tej powierzchni.
R efrakcja atmosferyczna oraz zjawiska zmrokowe 103

Załóżmy, że atm osfera jest skończona i że górnym jej ograniczeniem jest


w arstw a zaznaczona linią p ro stą A B n a ryc. 37. Załóżmy dalej, że CD, E F ...R S ,
T U stanow ią ograniczenie następnych w arstw niżej położonych. Prom ień św ia­
tła przechodzący od ciała niebieskiego, znajdującego się w kierunku M nP tw o­
rzy z pionem w punkcie M n na granicy atm osfery k ą t 0 , będący praw dziw ą
odległością zenitalną ciała P . Oznaczmy kolejne w arstw y atm osfery, przez
które przechodzi prom ień św iatła, jako n —1 , n —2 ,..., 2 , 1 , 0 , przy czym
w arstw a 0 będzie leżała przy powierzchni Ziemi. Niech w spółczynniki załam ania
w w arstw ach ty ch wynoszą /Wn_!, ^o* P rzy przejściu do w arstw y n —1
prom ień św iatła ulegnie załam aniu zgodnie ze wzorem
sin z
= Pn-l (69)
sinZfl.!
P rzy przejściu z w arstw y n —1 do w arstw y n —2 k ą t p adania wyniesie £n_ x,
a k ą t załam ania zn_2, przy czym będzie spełniona zależność

Sm V l ftn— 2
(70)
S m Z n -2 ftn-l

Z P' P
/
/
/
/
A ----------- !
-B
/ rM n "
/ nA
r -D

F
i
!A . / * «
"n-1
n-2
-F

/ /
/ /

p . . i /

D p

T ■
i m2
1

r
M

R yc. 37. R y su n e k w y jaśn iający re fra k c ję

P ostępując ta k dalej dla najniższej w arstw y o współczynniku załam ania /*0

o trzym ujem y:
sin *i t*o
104 V. Ziemia jako ciało astronomiczne

Z łatw ością stw ierdzam y, że mnożąc stronam i wzory (69) i (70) oraz nie n ap i­
sane wzory analogiczne dla przejść z w arstw y n —2 do w arstw y n —3, z w ar­
stw y n —3 do w arstw y n —4 itd. aż do w yrażenia (71), będziemy mieli sin zn_ l9
sin2n_2,-~ , sin zlf oraz jun_ 1} >Mi w liczniku i mianowniku, w skutek
czego wielkości te się zniosą i w ostatecznym w yniku otrzym am y wzór
sin z
7 = /V (72)
sm z
Ze wzoru tego wynika, że przy poczynionych założeniach widoma odległość
zenitalna nie zależy od współczynników załam ania w warstwie n —1, n —2 ,..., 1,
a tylko od współczynnika w m iejscu obserwacji. Pisząc
z = z '+ li, (73)
gdzie ić je st kątem refrakcji, ze wzoru (72) wynika
sin (^ '+ J?) = /*0s in s ', (74)
czyli
sin^'cos-K +cos 0 'sinjB = /i0s in s \ (75)
Ponieważ k ą t li je st Iłątem m ałym , więc w pierw szym przybliżeniu p rz y j­
m ujem y Cosi? = 1, sin ii = R " s in i" . W zór (75) piszem y w postaci
(ju0—ljs in z ' = j? "sin l"c o sz ', (76)
skąd ostatecznie wynika podany w § 34 wzór

*>" = - ^ T ^ t g « ' = a t g * \ (77)


sin i

W spółczynnik a = — ——w yrażam y w sekundach łuku. Zależy on od ci-


sin l
śnienia i tem peratury. W artość tego współczynnika rów na 60",3 dla ciśnienia
760 mm i 0°C, nosi nazwę stałej refrakcji. K ą t refrakcji wyraża się przeto n a ­
stępującym przybliżonym wzorem

R " = 6O",3tg0'. (78)

W zór ten je st dostatecznie dokładny dla odległości z' < 45°, ja k wspo­
m niano w § 34, natom iast przy obliczaniu refrakcji w większych odległościach
zenitalnych w arstw y pow ietrza należy rozpatryw ać jako kuliste, a ponadto
czynić odpowiednie założenia co do praw a, według którego gęstość pow ietrza
zm ienia się wraz z wysokością.
R efrakcja atm osferyczna przyspiesza chwile wschodu ciał niebieskich,
a opóźnia chwile ich zachodu. Dzieje się to dlatego, że refrakcja na horyzoncie
wynosi 35'. W skutek tego w momencie wschodu lub zachodu o ta k i k ą t ciała
niebieskie są pod horyzontem . W przypadku Słońca obliczamy wschody i za­
Refrakcja atmosferyczna oraz zjawiska zmrokowe 105

chody dla górnego brzegu tarczy, a więc wschód i zachód liczyć należy dla
odległości zenitalnej 90°+ 35' +16' = 90°51', gdzie 16' rów na się kątow em u
promieniowi tarczy Słońca. Jeżeli przeprowadzim y obliczenie dla najdłuższego
dnia w roku dla W arszawy (cp = +52°,2), to w porów naniu z w artością otrzy­
m aną ze wzoru (21) z § 12, znajdziem y, że refrakcja przyspiesza wschód Słońca
o 7m,4 i o tyleż opóźnia jego zachód. W skutek tego dzień jest dłuższy blisko
o 15 min niż byłby, gdyby Ziemia była pozbawiona atm osfery. N a biegunie
przyspieszenie wschodu Słońca po nocy polarnej wynosi w skutek refrakcji
2 doby i tyleż wynosi opóźnienie zachodu.
W iemy, że ciemność nie zapada od razu w chwili zachodu Słońca, ani też
nie robi się nagle widno w chwili jego wschodu, lecz po zachodzie Słońca trw a
przez czas pewien zmierzch, podczas którego powoli ściemnia się, a przed wscho­
dem trw a świt, gdy się rozwidnia. J e s t to zjawisko atmosferyczne polegające
na rozpraszaniu św iatła słonecznego w wrarstw ach atm osfery, do których do­
chodzi bezpośrednio promieniowanie Słońca znajdującego się pod horyzontem .
Dopóki Słońce znajduje się mniej niż 6° pod horyzontem , jest jeszcze widno,
na niebie zaś gwiazd gołym okiem jeszcze nie widać. Gdy Słońce znajdzie się
około 6° pod horyzontem , to przy pogodnym niebie d ają się dostrzec gołym
okiem najjaśniejsze gwiazdy, których dostrzegam y coraz więcej w miarę opu­
szczania się Słońca niżej pod horyzont. Gdy Słońce obniży się do 18° pod ho­
ryzont, znikają z nieba wszelkie ślady rozproszonego w atm osferze św iatła sło­
necznego. Chwilę, gdy Słońce znajduje się 6° pod horyzontem , nazyw am y koń­
cem zmierzchu (początkiem świtu) cywilnego, a chwilę gdy Słońce znajduje się
18° pod horyzontem , końcem zmierzchu (początkiem świtu) astronomicznego.
§ 53. Ruch Ziemi dokoła Słońca. Opisane w § 13 zjawisko rocznego ruchu
Słońca po ekliptyce może być interpretow ane w dwojaki sposób:
1. Ziemia jest nieruchoma i dokoła niej biegnie Słońce w kierunku z zachodu
na wschód.
2. Obserwowany ruch roczny Słońca na tle gwiazd na niebie jest odzwier­
ciedleniem ruchu Ziemi dokoła Słońca w okresie rocznym.
Zagadnienie to wiąże się ściśle z poglądam i na budowę świata, czyli ma
znaczenie kosmologiczne.
W starożytności zakładano, że nieruchom a Ziemia zajm uje środek świata.
Ju ż jednak w V wieku p. n. e. pitągorejczyk Philolaos wypowiedział pogląd,
że w środku świata znajduje się centralny ogień H estia, dokoła którego krążą
planety, Słońce, Księżyc i Ziemia, z hipotetyczną Przeciw-Ziemią, położoną
po przeciwnej stronie H estii. K oncepcja Philolaosa w ynikała z m istycznych
założeń, ważna jest tylko z tego powodu, że w niej po raz pierwszy mówiono
0 ruchu Ziemi. Wielcy filozofowie greccy Y i IV wieku p. n. e. w swych rozwa­
żaniach kosmologicznych zakładali, że nieruchoma Ziemia zajm uje środek
świata. Starali się oni tylko tłum aczyć obserwowany ruch Słońca, Księżyca
1 planet rucham i sfer koncentrycznych, w środku których znajdow ała się Zie­
mia. Ten geocentryczny pogląd na budowę św iata został usankcjonow any przez
106 V. Ziemia jak o ciało astronomiczne

największego filozofa starożytności, A rystotelesa (384-322 p. n. e.), którego


poglądy zapanow ały n a blisko 2000 la t w nauce. U koronowaniem tego poglądu
by ł układ budow y św iata, opracow any przez Ptolem eusza (patrz § 80). Należy
jed n ak stwierdzić, że żyjący w I I I wieku p. n. e. A rystarch z w yspy Samos
odrzucał założenie, że Ziemia je st w środku św iata i tłum aczył obserwowany
ruch roczny Słońca ruchem Ziemi.
Zagadnienie ruchu Ziemi podjęte zostało w X V I wieku przez M ikołaja K o ­
pernika, k tó ry w ysunął twierdzenie, że Ziemia je st jed n ą z p lan et obiegających
Słońce. Teoria ta zyskiw ała powoli zwolenników, którzy szukali fizycznych
dowodów n a to, że Ziemia istotnie porusza się dokoła Słońca. Dowodów takich
m ogłyby dostarczyć zm iany w położeniu gwiazd w ynikające z ruchu Ziemi
i ty ch zm ian poszukiwano już w X V I wieku.

Zwrócono najpierw uwagę na paralaktyczne przesunięcia w ru ch u gwiazd,


które odzwierciedlałyby r.uch Ziemi dokoła Słońca. Załóżmy, że Ziem ia biegnie
po okręgu dokoła Słońca, znajdującego się w środku tego okręgu (ryc. 38).
W eźmy pod uwagę dla uproszczenia rozw ażań gwiazdę G, ku której kierunek
poprow adzony ze Słońca je st prostopadły do płaszczyzny orbity Ziemi, czyli
prostopadły do płaszczyzny ekliptyki. Jeżeli obserwowany ruch roczny Słońca
chcielibyśm y tłum aczyć ruchem Ziemi dokoła Słońca, to oczywiście określona
przez nas w § 13 ekliptyka jest jednocześnie płaszczyzną, w której leży droga,
czyli orbita Ziemi. O bserw ator um ieszczony n a Słońcu w idziałby gwiazdę G
w punkcie g0, dokładnie w biegunie ekliptyki, n ato m iast dla obserw atora na
biegnącej dokoła Słońca Ziemi gw iazda opisyw ałaby na sferze niebieskiej koło
Ruch Ziemi dokoła Słońca 107

ze środkiem w punkcie g0 i prom ieniem g0a = n 0, rów nym kątow i, pod jakim
byłby widoczny z gwiazdy G prom ień orbity ziemskiej. K ą t te n nosi nazwę
paralaksy heliocentrycznej gwiazdy. W przypadku ogólnym, gdy kierunek ku
gwieździe ze Słońca nie jest prostopadły do płaszczyzny ekliptyki, gwiazda
opisuje dokoła m iejsca heliocentrycznego elipsę, której k ształt będzie dokładnie
opisany w § 180. Przesunięcie paralaktyczne od położenia heliocentrycznego
powinno występować, ja k to widać na ryc. 38, w płaszczyźnie przechodzącej
przez kierunki z Ziemi ku gwieździe i z Ziemi ku Słońcu.
Tego rodzaju przesunięć paralaktycznych w położeniach gwiazd na niebie
poszukiwał już Tycho B rahe, astronom duński z drugiej połowy X V I wieku.
Choć jego pom iary, ja k na owe czasy przed wprowadzeniem lunety do obser­
wacji astronom icznych, daw ały dużą dokładność, rzędu 1 ', to żadnych prze­
sunięć paralaktycznych z tych pom iarów nie mógł on wyprowadzić. Nie m a
w ty m nic dziwnego, bo dopiero w X IX wieku takie przesunięcia paralaktyczne
położeń gwiazd udało się zmierzyć, przy czym odległości gwiazd okazały się
ta k wielkie, że naw et u najbliższych gwiazd przesunięcia te są mniejsze od 1 " .
Wcześniej jednak w ykryto inne zjawisko fizyczne, aberrację św iatła, które
dostarczyło dowodu na ruch Ziemi dokoła Słońca.
§ 54. Aberracja światła. N a początku X V III wieku podjęto w Anglii po ­
m iary deklinacji gwiazd w celu wyznaczenia z ty ch pomiarów paralaks gwiazd.
W ty m celu w Kew niedaleko Londynu ustaw iony został w południku in stru ­
m ent zenitalny pozw alający na pom iary deklinacji gwiazd w pobliżu zenitu
z dużą dokładnością. Za obiekt obserwacji w ybrano jasną gwiazdę y Draconis,
położoną blisko koła godzinnego przechodzącego przez biegun ekliptyki, w sku­
tek czego zm iany jej deklinacji na skutek precesji były bardzo małe (patrz
§ 103). Gwiazda ta przechodziła podczas kulm inacji górnej bardzo blisko ze­
nitu miejsca obserwacji, gdyż szerokość Kew była praw ie rów na deklinacji
gwiazdy. W skutek tego obserwowane położenia gwiazdy były w praktyce wrol-
ne od efektu refrakcji, zm iany zaś deklinacji dały się mierzyć z błędem m niej­
szym od 2 " .
Pom iary gwiazdy y Draconis były prowadzone od r. 1725 przez Jam esa
Bradleya. Ju ż z obserwacji w ykonanych w ciągu r. 1726 wynikało, że dekli­
nacja y Draconis w ykazuje oscylacje roczne, w ychylając się do 20" od średniego
położenia. W ychylenia te były przy ty m odmienne od wychyleń przew idyw a­
nych przy przesunięciach paralaktycznych, następow ały bowiem w płaszczyź­
nie prostopadłej do kierunku z Ziemi ku Słońcu, czyli różniły się w fazie o 90°
od przesunięć paralaktycznych w ystępujących, ja k już o ty m była mowa
w § 53, w płaszczyźnie przechodzącej przez kierunki z Ziemi ku gwieździe
i ku Słońcu. B adania późniejsze w ykazały, że w ciągu roku wszystkie gwiazdy
opisują elipsy aberracyjne ty m bardziej spłaszczone, im gwiazda leży bliżej
ekliptyki na niebie. Połowa osi wielkiej tych elips jest dla wszystkich gwiazd
jednakowa i wynosi 20",5, a połowa małej osi jest rów na 20",5 sin /?, gdzie
sin (i jest szerokością ekliptyczną gwiazdy.
108 V. Ziemia jako ciało astronomiczne

Ju ż w r. 1728 B radley podał właściwe wytłum aczenie odkrytego przez sie­


bie zjaw iska jako zależnego od stosunku prędkości Ziemi w ruchu dokoła Słoń­
ca do prędkości światła. D aje się ono w ytłum aczyć elem entarnie w sposób
następujący. Niech A C E (ryc. 39) oznacza część drogi Ziemi dokoła Słońca,
przy czym odstępy czasu w ybieram y tak małe, aby łuk A C mógł być uw ażany
z dostatecznym przybliżeniem za odcinek prostej. S A , SC i S E oznaczają kie­
runki padania prom ieni św iatła, rozpatryw ane jako równoległe wobec wielkich
odległości gwiazdy. Gdyby Ziemia była nieruchom a, to obserw ator, chcąc wi­
dzieć obraz gwiazdy w środku pola widzenia okularu, powinien skierować oś
wizowania lunety A B w kierunku prom ienia S A . Jednakże n a skutek ruchu
Ziemi z prędkością v obserw ator chcąc obraz gwiazdy mieć dokładnie w środku
pola widzenia musi pochylić lunetę o niewielki k ą t w kierunku ruchu Ziemi,
podobnie ja k idąc podczas deszczu padającego
pionowo pochylam y parasol w kierunku m ar­
szu chcąc, aby krople padały na parasol rów ­
nolegle do jego rączki. K ą t k, o jak i nachyla­
my oś wizowania lunety, nosi nazwę kąta aber­
racji, samo zaś zjawisko nazyw am y aberracją
światła.
K ą t aberracji można obliczyć na podstaw ie
następujących uproszczonych rozważań geome­
trycznych. Oznaczmy przez r czas zużyty na
przebycie przez światło drogi B C (ryc. 39), przez
v — prędkość Ziemi na jej orbicie dokoła Słoń­
Ryc. 39. A berracja ca, przez c — prędkość światła. Niech dalej
B A C = d oznacza k ąt, który tw orzy kierunek
A B ku widomemu położeniu gwiazdy na sferze
niebieskiej z kierunkiem A C ruchu Ziemi. W czasie, gdy prom ień św iatła prze­
biega odcinek B C = er, okular lunety przemieszcza się z położenia A do C
o odcinek równy A C = vr. Z tró jk ą ta A B C m am y zależność
sinfc AC VT v
(79)
sin^ BC cr
czyli
V
sin A- = — sin#. (80)
c
K ą t k je st kątem m ałym , nie byw a bowiem nigdy większy od 20",5, więc za­
m iast sink możemy napisać & "sinl". W zór (80) przybierze wówczas postać

Tc" = — — sin# = ACsin#. (81)


csin l'

W spółczynnik k" przy sin # nosi nazwę stałej aberracji rocznej, bo aberracja
Aberracja światła 109

w ynikająca z ruchu Ziemi dokoła osi m a okres roczny. Jej w artość liczbowa
wynosi 20",50.
O dkryte przez B radleya zjawisko aberracji św iatła było pierwszym dowodem
fizycznym na ruch Ziemi dokoła Słońca, czyli pierwszym dowodem słuszności
teorii K opernika (patrz § 81). Zjawisko to je st nie tylko jakościowym dowodem
ruchu Ziemi dokoła Słońca, lecz ponadto daje możność obliczenia odległości
z Ziemi do Słońca. Załóżmy, że Ziemia biegnie dokoła Słońca po kole z pręd­
kością liniową v km /s. Znając prędkość św iatła c, która wynosi 299 793 km /s,
oraz w artość stałej aberracji k'ń = 20”,50, obliczamy ze wzoru (81), że średnia
prędkość Ziemi n a orbicie v wynosi 29,79 km /s. Okresem obiegu Ziemi dokoła
Słońca jest rok gwiazdowy, który m a 31 558 150 s śr. Sł. Mnożąc v przez liczbę
sekund w roku gwiazdowym otrzym am y obwód orbity Ziemi wr kilom etrach,
dzieląc zaś tę liczbę przez 2n obliczamy, że prom ień o rbity ziemskiej przy
poczynionych założeniach ruchu kołowego wynosi 149 600 000 km.
Kuch obrotowy Ziemi dokoła osi wywołuje w okresie doby również nie­
wielkie przesunięcia w położeniach gwiazd na niebie. Zjawisko to nosi nazwę
aberracji dziennej. Ponieważ prędkość ruchu obrotowego Ziemi na równiku
wynosi 464 m /s, więc stała aberracji dziennej wynosi zaledwie 0",32.
§ 55. Orbita Ziemi. Gdyby orbita Ziemi była kołem, ja k to zakładaliśm y
w § 54 przy rozpatryw aniu zjawiska aberracji rocznej, to odległość Ziemi od
Słońca byłaby niezm ienna w ciągu roku, a
Ziemia poruszałaby się dokoła Słońca ze
stałą prędkością kątow ą, co sprawiałoby,
że Słońce w swym ruchu rocznym na sferze
niebieskiej, będącym odzwierciedleniem
ruchu Ziemi, poruszałoby się po ekliptyce
również ze stałą prędkością kątow ą. T ym ­
czasem wiemy z obserwacji (§ 20), że ruch
roczny Słońca na niebie jest niejednostajny,
z czego wnioskujemy, że orbita Ziemi nie
jest kołem.
O kształcie orbity Ziemi można by się
przekonać np. m ierząc średnicę kątow ą
Słońca w ciągu roku. Średnica ta jest od­
wrotnie proporcjonalna do odległości, H yc. 40. Z asad a w y zn aczan ia k sz ta łtu
wtedy więc, gdy Słońce ma najm niejszą o rb ity Ziemi
średnicę kątow ą, jest ono w odległości
największej, gdy m a średnicę kątow ą największą, jest najbliżej. Gdybyśmy
dla wielu d a t w roku znali w artości średnic kątowych Słońca i odpowiadające
im jego długości ekliptyczne, m oglibyśmy poznać kształt orbity Ziemi.
W ty m celu należałoby na wykresie umieścić Słońce w początku układu współ­
rzędnych biegunowych, za prom ienie wodzące należałoby przyjąć liczby od­
wrotnie proporcjonalne do średnic kątow ych Słońca, jako anomalie zaś, czyli
110 V. Ziemia jako ciało astronomiczne

k ą ty w układzie współrzędnych biegunowych, długości heliocentryczne Ziemi,


a więc długości ekliptyczne Słońca powiększone lub zm niejszone o 180° (ryc.
40). Po połączeniu linią ciągłą położeń Ziemi na wykresie stw ierdzim y, że p ro ­
mienie te leżą na elipise, której jedno z ognisk zajm uje Słońce. M imośród tej
elipsy wynosi P ro stą łączącą ognisko, w którym leży Słońce, z p u n k tem na
obwodzie elipsy nazyw am y promieniem wodzącym.
Przedstaw iony sposób wyznaczania k ształtu o rb ity Ziemi m a oczywiście
tylko znaczenie dydaktyczne, w praktyce bowiem k sz ta łt orbity Ziemi w yzna­
czamy z dość złożonych obliczeń związanych z ruchem Ziemi dokoła Słońca.
Z takich dokładnych obliczeń w ynika, że mimośród o rb ity Ziemi wynosi 0,0167,
wielka zaś półoś tej o rb ity nosząca nazwę jednostki astronomicznej rów na je st
149 600 000 km , zgodnie z w ynikam i otrzym anym i ze stałej aberracji rocznej.
W ielka oś orbity ziemskiej łączy p u n k t, w k tó ry m Ziemia jest najbliżej
Słońca (peryhelium ), z punktem najbardziej oddalonym od Słońca (aphelium).
D aty te przypadają obecnie: peryhelium Ziemi około 3 stycznia, aphelium —
około 4 lipca. W peryhelium Ziemia porusza się z prędkością najw iększą, a w
aphelium — najm niejszą. Z tego w ynikają nierówności w trw aniu pór roku.
Określone w § 16 pory roku na północnej półkuli Ziemi jako odstępy czasu,
w których długość ekliptyczna Słońca zawai'ta jest w granicach 0° —90° (wio­
sna), 9 0 °—180° (lato), 180°—270° (jesień) i 270°—360° (zima) trw a ją średnio:
wiosna — 92d21h, lato 93d14u, jesień 89d18h i zima 89dl h. Nierówność pór roku
w ykrył już H ipparch w I I wieku p. n. e. stw ierdzając, że od chwili równonocy
wiosennej do równonocy jesiennej upływ a 186 dni, od równonocy jesiennej zaś
do wiosennej tylko 179 dni.
§ 56. Wiek Ziemi. D la poznania skali czasowej rozwoju planet jest sprawą
bardzo isto tn ą zdobycie inform acji, ja k długi może być wiek Ziemi. Nie wiemy,
w jakiej pierwotnej postaci pow stała Ziemia i dlatego jej wiek oceniać będziemy
od epoki utw orzenia się skorupy ziemskiej. Przez wiek przeto Ziemi rozum iem y
przeważnie wiek skał w skorupie ziemskiej.
Pierwsze próby naukowego ocenienia wieku Ziemi były przeprowadzone
przez E. H alleya na początku X V III wieku. Zaproponow ał on mianowicie
wiek ten obliczać na podstaw ie zasolenia oceanów, zakładając, że sole zaw arte
w oceanie zostały przyniesione przez rzeki z lądów. Z nając ilość soli przyno­
szonej corocznie przez rzeki do morza i znając jej zaw artość w oceanach obli­
czamy, ile la t trw a zasilanie wódy morskiej w sól. Z akładam y tu oczywiście,
że przyrost ilości soli odbyw ał się przez cały czas z jed n o stajn ą szybkością.
W iemy np., że zwykłej soli kuchennej NaCl w oceanach i osadach morskich
je st 1,5-1016 ton, a rzeki znoszą corocznie 6-107 ton. Dzieląc pierwszą liczbę
przez drugą znajdujem y, że wiek Ziemi należy obliczać na 250 milionów lat.
Nie wiemy, z ja k ą prędkością przebiegał przyrost soli w epokach geologicz­
nych i czy sól może być uw ażana tylko jako pochodząca z rzek, z tego też po­
wodu ocena wieku Ziemi na podstaw ie wyżej podanej hipotezy je st bardzo
niepewna. N ajdokładniejsze wyniki d ają badania rozpadu pierw iastków p ro ­
Wiek Ziemi 111

mieniotwórczych, w szczególności procesy promieniotwórcze, które prowadzą


do pow stania ołowiu w wyniku rozpadu uranu. Na skutek spontanicznego
rozpadu każdy atom izotopu uranu o masie atomowej 238 wyzwala w długiej
i dość złożonej serii rozpadu osiem cząstek alfa, czyli jąd er helu o masie ato­
mowej 4, w skutek czego w ostatecznym w yniku powstaje ołów (Pb) o masie
atomowej 206. Jeżeli w rudach zawierających u ran poznamy stosunek ilości 206Pb
do ilości 238U, to przy znanych wartościach czasu połowicznego rozpadu pier­
wiastków promieniotwórczych m ożna obliczyć, w ciągu jakiego czasu dana
ilość ołowiu pow stała z uranu. Tego rodzaju badania można przeprowadzać
również i w odniesieniu do innych pierwiastków promieniotwórczych. Prowadzą
one do wniosku, że wiek skał ziemskich wynosi co najm niej 3 m iliardy lat
i przypuszczalnie nie więcej niż 5 miliardów lat. Najczęściej przyjm uje się,
że wiek Ziemi wynosi 4,5 m iliarda lat.

ĆWICZENIA

1. P odczas tria n g u la c ji w ykonanych w L ap o n ii i P e ru (1736) i przez P ic a rd a we F ran c ji


zm ierzono n a stę p u ją c e długości łuków p o łu d n ik a odpow iadające różnicy 1°
P eru 110 578 m , tp = - 2 °
F ran c ja 111 213 m , cp = + 4 9 °.
Laponia 111 950 m , cp — 4-66°.
Obliczyć prom ienie krzyw izny d la w szystkich trzech szerokości geograficznych.
2. Obliczyć długość sekundow ego w ah ad ła w K rakow ie (<p = 50°3'52").
3. P rz y jm u ją c Ziem ię za kulę obliczyć n a jk ró tsz ą odległość d la sam o lo tu lecącego z W a r­
szawy (L = - l h24m78,2; cp = + 52°13'5") do W aszy n g to n u (L = 5h8m158,8 ; cp = + 38°55, 14,/).
4. O bliczyć m im ośród o rbity ziem skiej w iedząc, że najw iększa śred n ica k ą to w a Słońca
(na p o czątk u stycznia) w ynosi 32'36",4, a n ajm n iejsza (na p o czątk u lipca) 31'31",8.
R o z d z i a ł VI

N A J B L IŻ S Z E O T O C Z E N IE Z IE M I

§ 57. Określenie najbliższej przestrzeni kosmicznej. W § 51 wspomniano,


że najwyższa w arstw a atm osfery Ziemi, protosfera, stopniowo j>rzechodzi w gaz
m iędzyplanetarny, w ypełniający najbliższą przestrzeń kosmiczną. Do niedaw ­
na o tej przestrzeni kosmicznej wiedziano niewiele, bo obserwacje astronom iczne
przeprowadzane z powierzchni Ziemi umożliwiały poznawanie tej przestrzeni
w bardzo ograniczonym zakresie. Sytuacja zmieniła się dopiero wtedy, gdy
zaczęły docierać poza atm osferę ziemską rakiety z a p a ratu rą pomiarową, szcze­
gólnie zaś gdy w najbliższą przestrzeń okołoziemską zaczęto wysyłać sztuczne
satelity Ziemi oraz stacje m iędzyplanetarne bądź z załogą ludzką, bądź też
zaopatrzone w a p aratu rę autom atyczną. A paraty wysyłane w przestrzeń poza­
ziemską dostarczają danych liczbowych charakteryzujących tem peraturę, k on­
centrację cząstek dodatnich i ujem nych w ośrodku, przez któ ry przelatują itp.
Poza tym mierzą właściwości pyłu w ośrodku okołoziemskim, a dalej p ro ­
mieniowanie elektrom agnetyczne niedostępne, na skutek przeszkód ze strony
atm osfery ziemskiej, do pomiarów z powierzchni Ziemi, ja k promieniowanie
rentgenowskie, promieniowanie gam m a oraz te dziedziny promieniowania u ltra ­
fioletowego i podczerwonego, które absorbowane są przez składniki gazowe a t ­
mosfery ziemskiej. Eozszerzyło to znacznie zakres naszych wiadomości o m aterii
m iędzyplanetarnej otaczającej Ziemię, do czego przyczyniło się wykonywanie
doświadczeń w przestrzeni kosmicznej i stosowranie m etod czysto fizycznych.
Pow stała w ten sposób nowa dziedzina nauki, nazyw ana często nauką o prze­
strzeni kosmicznej (po angielsku space science), któ ra to nauka tylko częściowo
zaliczać się może do astronom ii, operuje bowiem specyficznymi m etodam i b a ­
dawczymi odm iennym i od stosowanych zwykle w astronom ii.
Pod nazwą „przestrzeń kosm iczna’’ rozumiem y tu zazwyczaj obszary, do
których docierać mogą ap araty , wykonane przez człowieka. Początkowo były
to górne w arstw y atm osfery, następnie do tej przestrzeni zaliczono obszar
między orbitam i planet Marsa i W enery, a obecnie (1974) ap araty takie
dotarły w jednym kierunku do Merkurego, w drugim zaś — do Jow isza,
a wkrótce d o trą do Saturna. W niniejszym rozdziale, poza ogólnymi wiado­
mościami z historii astronautyki, uwaga nasza będzie skoncentrow ana na
Określenie najbliższej przestrzeni kosmicznej 113

obszar położony między Ziemią a Księżycem, z bogactw a zaś informacji,


uzyskanych w ciągu ostatnich kilkunastu lat, podane będą tylko najw aż­
niejsze zdobycze o charakterze astronomicznym.
§ 58. Loty statków kosmicznych. Pierwsze myśli naukowe o możliwości
dotarcia człowieka do Księżyca, wypowiedział w pierwszej połowie X V II wieku
J a n Kepler, lecz naukowe badania teoretyczne, dotyczące możliwości lotów
kosmicznych rozpoczęto w X IX wieku. Rozważania te dotyczyły najpierw m o­
żliwości wyrzucenia w przestrzeń pozaziemską ciała, które mogłoby stać się
satelitą Ziemi. W arunkiem do tego było nadanie ciału prędkości większej od
7,91km /sek, w kierunku równoległym do powierzchni Ziemi, by mogło ono
obiegać Ziemię po orbicie kołowej. Tę prędkość konieczną do zrównoważenia
siły ciążenia ku środkowi Ziemi nazywamy pierwszą prędkością kosmiczną. Tego
rodzaju prędkość daje się uzyskać tylko za pomocą kilkustopniow ych rakiet.
Ju ż w X V II wieku, Polak Kazimierz Siemienowicz proponował stosowanie
do celów artyleryjskich rakiet wielostopniowych, pierwszą jednak teorię stoso­
wania rakiet do lotów kosmicznych opracował uczony rosyjski K on stan ty Cioł­
kowski (1875—1935), ogłaszając w 1903 roku pracę, gdzie przedstaw ił teorię
lotu rakiety z paliwem ciekłym z możliwością zastosowania jej do kom unikacji
pozaziemskiej. W latach 1917-1918 Ciołkowski w ysunął projekt rak iety wielo­
stopniowej, nadającej się do lotów kosmicznych. Pow staw ała w ten sposób
kosmonautyka, dziedzina nauki, obejm ująca problem y techniczne, związane z lo­
tam i kosmicznymi i badaniem przestrzeni za pomocą ap aratu ry umieszczonej
na statkach kosmicznych. Teorię lotów rakietow ych rozwijano w pierwszym
trzydziestoleciu X X wieku również we Francji, Niemczech i Stanach Zjedno­
czonych Ameryki Północnej.
P raktyczne zastosowanie rakiet do celów badań górnych w arstw atm osfery
ziemskiej i najbliższej przestrzeni kosmicznej nastąpiło po drugiej wojnie świa­
towej w wyniku rozwoju techniki rakietowej dla celów wojennych. R akieta
wystrzelona w 1947 roku w Stanach Zjednoczonych Am eryki Północnej dotarła
do wysokości 160 km i sfotografowała ultrafioletowe widmo Słońca. 4 paździer­
nika 1957 roku wyrzucony został w ZSRR pierwszy sztuczny satelita Ziemi
(Sputnik 1), który obiegał Ziemię w okresie 96 m inut w ciągu 3 miesięcy, docho­
dząc w najdalszym punkcie orbity do odległości 950 km od powierzchni Ziemi.
W yrzucenie pierwszego sztucznego satelity Ziemi otworzyło epokę opanowy­
w ania przestrzeni kosmicznej przez człowieka, który przestał być biernym ob­
serwatorem zjawisk pozaziemskich z powierzchni planety, na której żyje, lecz
uzyskał możliwość bezpośredniego k ontaktu z m aterią wypełniającą najbliższą
przestrzeń kosmiczną, jak również dokonywania obserwacji zjawisk fizycznych
i astronomicznych w dziedzinach promieniowania, niedostępnych dla obserwa­
tora na Ziemi, a naw et czynienia poza Ziemią doświadczeń fizycznych.
3 listopada 1957 roku w miesiąc po wyrzuceniu w przestrzeń pozaziemską
pierwszego sztucznego satelity Ziemi wypuszczony został również w ZSRR
drugi taki satelita (Sputnik 2), który krążył dokoła Ziemi w ciągu przeszło

8 — A stronom ia ogólna
114 VI. Najbliższe otoczenie Ziemi

5 miesięcy, dochodząc do odległości blisko 1700 km od jej powierzchni. Od


1 lutego 1958 roku zaczęto w yrzucać sztuczne satelity w S tanach Zjednoczonych
A m eryki Północnej. Liczba satelitów Ziemi, w yrzucanych w obu ty ch krajach
szybko rosła, osiągano coraz większe wysokości n ad Ziemią i dokonyw ano co­
raz liczniejszych pomiarów. Ogółem w 1958 roku wypuszczono 8 sztucznych
satelitów Ziemi.

R yc. 41. R adziecki sztu c z n y s a te lita Z iem i „ W o sto k ”

N astępnym etapem w technice rakietow ej było wyrzucenie statków kosm icz­


nych, które pokonyw ały przyciąganie Ziemi i mogły odbiegać ku Księżycowi
i planetom . N a to było potrzebne nadanie statk o m tzw. drugiej prędkości ko-
smicznejy większej od 11,2 km /sek. Pierw szym obiektem tego rodzaju była r a ­
k ieta „Ł una 1” wyrzucona w ZSRR- 2 stycznia 1959 roku w kierunku Księżyca.
Loty statków kosmicznych 115

Obiegła ona Księżyc w odległości 5000-6000 km i stała się następnie sztuczną


planetką, okołosłoneczną. W tym że roku zaczęto w yrzucać na orbity heliocen-
tryczne statk i kosmiczne i w Stanach Zjednoczonych Am eryki Północnej.
Liczba różnorodnych sztucznych ciał kosmicznych po 1958 roku szybko
wzrastała. Różnicowały się też ich zadania. Znam y meteorologiczne sztuczne
satelity Ziemi, przeznaczone do badań atm osfery ziemskiej, w szczególności
do badania zachm urzenia i pow staw ania cyklonów, krążą dokoła Ziemi satelity
kom unikacyjne dla przekazyw ania obrazów telew izyjnych. D la b ad ań zaś geo­
fizycznych górnych w arstw atm osfery m ają wielkie znaczenie satelity zaopa­
trzone w aparaturę do pom iarów fizycznych. Do nich należy seria satelitów
„Kosmos” regularnie w ysyłanych w ZSR R od 1962 roku. Do jesieni 1974 roku
wysłano w przestrzeń kosmiczną około 700 satelitów Ziemi tej serii. Od 1961
roku odbywają się loty statków kosmicznych z załogą ludzką, przy czym pierw ­
szy tego rodzaju lot odbył Ju rij G agarin (ZSRR) 12 kw ietnia 1961 r. Pierwszymi
ludźmi, którzy wylądowali na Księżycu 20 lipca 1969 r. byli astronauci am ery­
kańscy: N. Arm strong i E. Aldrin, wysłani z USA na sta tk u kosmicznym Apollo
11. Do końca grudnia 1972 r. odbyło się razem 6 lądow ań astronautów am e­
rykańskich na Księżycu, a poza ty m zarówno przez pojazdy kosmiczne s ta rtu ­
jące w ZSRR, jak i w USA, w yrzucane są ap araty , które osiągają powierzchnię
Księżyca i najbliższych planet, W enus i M arsa, i stam tąd przekazują na Ziemię
informacje.
Dla badań najbliższego otoczenia Ziemi duże znaczenie m ają radzieckie
sztuczne satelity Kosmos i am erykańskie orbitalne obserw atoria geofizyczne
(0 6 0 ), obserwatoria słoneczne (0 8 0 ) i orbitalne obserw atoria astronomiczne
(OAO). Wielkim przedsięwzięciem am erykańskim okazało się laboratorium kos­
miczne „Skylab” wyrzucone w przestrzeń 14 m aja 1973 r. i przewidziane do
przebywania tam ludzkiej załogi naukowej, k tó ra będzie się zm ieniała. Do po­
czątku 1974 r. pracowały w ty m laboratorium trz y załogi ludzkie, z których
trzecia przebywała tam 84 dni. O rbitalne obserw atorium astronom iczne n r 3
(skrót 0-40-3) wyrzucone 21 sierpnia 1972 roku w USA otrzym ało nazwę „K o­
pernik”. Zawiera ono reflektor 80 cm, największy spośród w ysłanych w prze­
strzeń kosmiczną z a p a ratu rą spektralną do obserwacji widm gwiazd. Poza
tym z „Kopernika” m ają być obserwowane wąskie linie absorpcyjne molekuł
międzygwiazdowTych oraz źródła prom ieniowania rentgenowskiego.
Liczba sztucznych satelitów Ziemi i stacji kosmicznych wypuszczonych od
1957 roku wynosi prawie półtora tysiąca i nadal wzrasta. W szystkie te sztuczne
ciała niebieskie dostarczyły i nadal dostarczają cennych inform acji o najbliż­
szym otoczeniu Ziemi, Księżycu, Słońcu, planetach W enus, Marsie, M erkurym
i Jowiszu, a również cenne informacje uzyskano w dziedzinie b ad ań prom ie­
niowania gwiazd, niedostępnego do obserwacji z Ziemi. O uzyskanych w yni­
kach będzie mowa niżej w odpowiednich rozdziałach niniejszej książki.
§ 59. Promieniowanie pierścieniowe Ziemi. Jed n y m z pierwszych doniosłych
odkryć, dokonanych przy pomocy sztucznych satelitów Ziemi, było stwierdze­
116 VI. Najbliższe otoczenie Ziemi

nie, że Ziemia otoczona je st do odległości dziesiątków tysięcy kilom etrów p ie r­


ścieniem radiacyjnym , gdzie k o n cen tru ją się cząstki naładow ane elektrycznie.
P o raz pierwszy zostały one w y k ry te za pom ocą liczników Geigera-M iillera,
um ieszczonych n a am erykańskim sztucznym sątelicie Ziemi Explorer 1 w ysła­
n ym 1 lutego 1958 roku i potw ierdzone za pom ocą pom iarów z następnych
sztucznych satelitów Ziemi, zarów no am erykańskich, ja k i radzieckich. Z ja­
wisko polegało n a ty m , że począw szy od wysokości 600 km liczniki G eigera-
-M ullera rejestrow ały w zrost koncentracji cząstek naelektryzow anych w gór­
nej atm osferze Ziemi, nato m iast n a wysokości ponad 1000 km rejestracja ta
ulegała zaham ow aniu. A m erykański fizyk J . A. van Allen podał trafn e w y tłu ­
m aczenie tego zjawiska, w yjaśniając że bynajm niej nie m am y tu do czynienia
ze spadkiem do zera koncentracji cząstek naelektryzow anych, lecz w prost
przeciwnie, koncentracja ta w zrasta ta k znacznie, że liczniki się z a ty k a ją i nie
m ogą w ykonyw ać rejestracji. W iąże się to z polem m agnetycznym Ziemi, które
chw yta przychodzące z przestrzeni, kosmicznej cząstki naelektryzow ane i sp ra­
wia, że cząstki te k rążą długo po torach zam kniętych m iędzy ziem skim i biegu­
nam i m agnetycznym i, zanim udaje się im wyjść na zew nątrz z ty ch „pułapek

R yc. 42. S c h e m at ziem skiej m ag n eto sfery . K ółko w śro d k u oznacza Ziem ię. W ew n ą trz
o b sza ru zakreskow anego cienkim i lin iam i ciąg ły m i zary so w an o g ran ice w ew nętrznego i zew ­
n ętrzn eg o p a s a p ro m ien io w an ia pierścieniow ego. C zarny o b szar oznacza przejściow e n ie re g u ­
la rn e pole m ag n ety czn e, spłaszczone p rzez w ia tr słoneczny i ro zciąg ające się w p o stac i długiego
og o n a p lazm y
Promieniowanie pierścieniowo Ziemi 117

m agnetycznych”. Obszar otaczający Ziemię, w ypełniony naładow anym i ele­


ktrycznie cząstkam i nosi nazwę magnetosfery ziemskiej.
Dochodzące do Ziemi cząstki naelektryzow ane m ają dwojakie pochodzenie.
Są to bądź tzw. promienie kosmiczne, złożone z elektronów, protonów i częścio­
wo z jąder ciężkich pierwiastków przychodzących z przestrzeni wszechświata
z olbrzymimi prędkościam i, zbliżonymi do prędkości św iatła, bądź też są to
strumienie korpuskulam e, w yrzucane przez Słońce i noszące nazwę „uńatru
słonecznego” (§ 134).
B adania przeprowadzane przez ap aratu rę n a sztucznych satelitach Ziemi
doprowadziły do następujących wniosków. W m agnetosferze ziemskiej w ystę­
p u ją dwa zasadniczo pierścienie radiacyjne. Pierw szy z nich tzw. pierścień
wewnętrzny zaw ierający protony i elektrony z energią 108eV zaczyna się na w y­
sokości około 2400 km i kończy się w odległości 5000 km nad pow ierzchnią
Ziemi. Drugi, zewnętrzny pierścień radiacyjny, leży w odległości od 12000 do
20000 km od powierzchni Ziemi i składa się z elektronów i protonów o niniejszej
energii. Trzeci pierścień radiacyjny położony w odległości 50000-60000 km od
powierzchni Ziemi składa się z elektronów o energii rzędu 200 eV.
Zewnętrzne ograniczenie m agnetosfery nosi nazwę magnetopauzy. O pasuje
ona Ziemię w sposób sym etryczny, w iatr słoneczny bowiem, stanowiący tzw.
plazmę, czyli mieszaninę naładow anych dodatnio i ujem nie elektrycznie cząstek,
zderzając się z polem m agnetycznym Ziemi w ytw arza falę uderzeniową na k sz ta łt
fali powstającej przy opływie przeszkody przez gaz o prędkości ponaddźwięko-
wej. Od strony Słońca m agnetopauza ma k sz ta łt spłaszczony i je st odległa od
40000 km od powierzchni Ziemi przy wzroście aktyw ności słonecznej (§ 128),
do 80000 km w czasie jej osłabienia. N atom iast po stronie nocnej, m agnetopauza
się wydłuża, w środku zaś jej pow staje warkocz, któ ry może dochodzić do
1000 promieni Ziemi, a więc sięgać kilkanaście razy dalej niż odległość K się­
życa od Ziemi (ryc. 42).
Budowa m agnetosfery i zawartego w niej prom ieniow ania pierścieniowego
(inaczej pasów radiacyjnych) jest bardzo złożona i nie je st jeszcze we wszystkich
szczegółach wyjaśniona. Cząstki zam knięte w m agnetosferze Ziemi, mogą być
uwięzione w sposób trw ały, w ykonując ru ch y oscylacyjne między obszarami
po różnych stronach rów nika geomagentycznego Ziemi. N iektóre wszakże czą­
stki są uwięzione tylko pozornie, nie okrążają Ziemi po równoleżnikach i tr a ­
fiają w końcu do m agnetopauzy. Podczas zaburzeń ziemskiego pola m agnetycz­
nego przez m agnetosferę przebiegają cząstki zorzowe poruszające się ruchem
śrubowym wzdłuż linii sił pola w kierunku Ziemi i pow odując zjawisko zórz
polarnych (§ 135).
Problem y związane z plazm ą w m agnetosferze jeszcze nie zostały wyświetlo­
ne w sposób zadowalający. L oty wszakże radzieckich sztucznych satelitów
Ziemi z serii Kosmos oraz satelitów innych seryjnych statków kosmicznych
radzieckich i am erykańskich dostarczają stale nowych wiadomości o tym n a j­
dalszym ograniczeniu atm osfery ziemskiej, jak im je st magnetosfera.
118 VI. Najbliższe otoczenie Ziemi

§ 60. Gaz i pył międzyplanetarny. Poza m agnetosferą znajduje się m ateria


m iędzyplanetarna, złożona z gazu i pyłu. O niej najwięcej wiadomości d ostar­
czają sondy kosmiczne wyrzucane w kierunku Księżyca lub planet. W m aterii
m iędzyplanetarnej rozróżniam y stałe cząstki pyłowe, gaz, jąd ra atom owe,
elektrony, promieniowanie i pole magnetyczne. W szystkie te rodzaje m aterii

R yc. 43. R a k ie ta p rzed w ystrzeleniem


Gaz i pył międzyplanetarny 119

m iędzyplanetarnej w najbliższym otoczeniu Ziemi badane są za pomocą ap a­


ra tu ry umieszczanej na rakietach, sztucznych satelitach Ziemi i sondach ko­
smicznych.
W szczególności ap aratu ra ta notuje rozdrobniony p y ł m iędzyplanetarny
występujący w postaci m ikrom eteorytów (§ 167) grupujących się głównie
w płaszczyźnie ekliptyki. Gęstość jego zm ienia się w zależności od odległości
od Słońca, co tłum aczy się tym , że z jednej strony większe cząstki pyłu powoli
opadają ku Słońcu, a drobny p y ł je st w yrzucany z układu słonecznego pod w pły­
wem ciśnienia prom ieniowania słonecznego. W sąsiedztwie orbity ziemskiej
gęstość pyłu wynosi 10“22g/cm 3. D robny pył m iędzyplanetarny rozprasza
światło słoneczne, pow odując zjawisko tzw. światła zodiakalnego (§ 169). M ateria
pyłowa w obszarze ograniczonym o rbitą Ziemi, dociera do zewnętrznych w arstw
korony słonecznej (§ 132).
Gaz m iędzyplanetarny je st jeszcze słabo poznany, zaznaczyć jednak trzeba,
że aparatura na statkach kosmicznych dostarcza o nim coraz więcej wiadomości.
Głównym jego składnikiem jest wodór z niewielką domieszką helu i śladową
ilością pierwiastków cięższych. Gęstość gazu m iędzyplanetarnego jest zm ienna
i w sąsiedztwie Ziemi wynosi przeciętnie po kilka atom ów na 1 cm3. W iąże się
on z koroną słoneczną, której stanow i zew nętrzne ograniczenie.
Do gazu m iędzyplanetarnego możemy zaliczyć naelektryzow ane cząstki pę­
dzone w iatrem słonecznym, którego prędkość w pobliżu Ziemi wynosi przecięt­
nie 350km /sek, zm niejszając się w okresie słabej aktyw ności Słońca poniżej
200km /sek. Plazm a w iatru słonecznego niebie z sobą pole m agnetyczne, k tó ­
rego natężenie wynosi 2 —7 y (ly = 10“ 5 Oe).
§ 61. Promieniowanie kosmiczne. Do program u badań w ykonyw anych przy
pomocy ap aratu ry , umieszczanej na sztucznych satelitach Ziemi i pojazdach
kosmicznych, wchodzi badanie pierwotnego prom ieniow ania kosmicznego. Mo­
gło ono być badane przed wyrzucaniem rak iet w przestrzeń kosm iczną głównie
jako efekty wtórne, a dopiero jego system atyczne pom iary pozaatm osferyczne
dostarczyły o nim bogatych inform acji. Pierw otne prom ieniowanie kosmiczne
składa się głównie z jąder atom ow ych w większości protonów , obdarzonych
wielką energią.
Do badań prom ieniowania kosmicznego wiele wniosły pom iary wykonywane
za pomocą aparatury, umieszczanej na radzieckich sztucznych satelitach Ziemi
z serii Proton. Z serii tej największy był P ro to n 4, zaw ierający ap aratu rę o łącz­
nej wadze 1 2 | ton, dającą możność badania pierwotnego prom ieniow ania kos­
micznego do 1011 eV. Z tych b ad ań oraz pom iarów w ykonanych za pomocą
innych sztucznych satelitów Ziemi am erykańskich i radzieckich w ynika, że
energia kinetyczna poszczególnych cząstek prom ieniow ania kosmicznego do­
chodzić może do 1020 eV, a w skład pierwotnego prom ieniowania kosmicznego
wchodzą głównie protony (83-89% ), ją d ra helu czyli cząstki a (10-15% ) oraz
śladowe ilości jąder pierwiastków cięższych. W pierw otnym prom ieniowaniu
kosmicznym w ystępują ponadto neutrony, elektrony i prom ienie gam m a.
120 VI. Najbliższe otoczenie Ziemi

Przebiegające w sąsiedztwie Ziemi promienie kosmiczne są w swej przew a­


żającej części (około 99%) pochodzenia międzygwiazdowego, a jedynie drobna
ich część jest wysyłana przez Słońce (około 1% ), głównie podczas rozbłysków
chromosferycznych (§ 131).
§ 62. Eksperymenty w kosmosie. Doświadczenia przeprowadzone w n a j­
bliższej przestrzeni kosmicznej dzielimy z grubsza na dwa rodzaje: jeden z nich
dotyczy przeprowadzania doświadczeń na powierzchni Księżyca i planet, bądź
bezpośrednio przez kosmonautów, bądź też przez ap araty przesyłane ku tym
ciałom niebieskim. M etody takich badań oraz ich wyniki będą opisane w roz­
działach dotyczących Księżyca i planet. D ragi rodzaj doświadczeń kosmicz­
nych wiąże się z badaniam i właściwości m aterii rozproszonej, przez którą prze­
latują sztuczne satelity i pojazdy kosmiczne oraz doświadczeniami czynionymi
w kosmosie. O rbity pierwszych sztucznych satelitów Ziemi leżały w górnych
warstwach atm osfery, a więc doświadczenia wykonywane za ich pośrednictwem
m iały charakter geofizyczny. W badaniach tego rodzaju ważne jest natężenie
pola magnetycznego w górnych warstwach atm osfery ziemskiej, rejestruje się

R yc. 44a. Pow ierzchnia Ziem i fotografow ana ze sztucznego sate lity

uderzenia cząstek pyłu kosmicznego, bada się w iatr słoneczny, promieniowanie


korpuskularne wysyłane przez Słońce, promieniowanie kosmiczne itp., o czym
była już mowa wyżej. Służą do tego w szczególności orbitalne obserwatoria
geofizyczne (OGO) wypuszczane w USA.
D la celów praktycznych ziemskich m ają duże znaczenie satelity meteorolo­
gicznej łącznościowe i geodezyjne. Satelity meteorologiczne m ają wyposażenie
E ksperym enty w kosmosie 121

telew izyjne do uzyskiw ania obrazów pow łoki chm ur. N a ty c h obrazach dajo
się w ykryw ać m iędzy innym i tw orzenie się huraganów i m ożna poznaw ać kie­
ru n k i ich ru ch u . D zięki satelitom m eteorologicznym m ożna u spraw nić służbę
ostrzegaw czą p rzed huraganam i i zm niejszyć rozm iary szkód m aterialnych.
Tego ro d zaju służbę pełnią od 1969 ro k u radzieckie satelity Meteor i am ery k ań ­
skie E S S A , w yrzucane od 1966 roku.
S atelity łącznościowe odbierają sygnały telegraficzne, telefoniczne i tele­
w izyjne oraz p rzek azu ją je po w zm ocnieniu n a Ziemię. W ykorzystyw ane są
tu w szczególności satelity geostacjonarne, który ch obieg dokoła Ziem i z zacho­
du n a wschód rów na się ściśle okresowi o b ro tu Ziemi dokoła osi i dlatego sa te ­
lita tego ro d zaju zn ajd u je się stale n a d określonym p u n k tem pow ierzchni Zie­
mi. Do nich należą am erykańskie satelity serii Intelsat, w ypuszczane od 1966
roku, ja k rów nież radzieckie satelity serii M olnia 1, czynne od 1965 roku.

R y c. 44b. W id o k z e w n ę trz n y a m ery k a ń sk ie g o la b o ra to riu m kosm icznego „ S k y la b ” (W edług


o b ra z u C. B e n n e ta )

Sztuczne sate lity geodezyjne z n a jd u ją zastosow anie do celów tria n g u la ­


cyjnych i pozw alają n a dokładne w yznaczanie odległości m iędzykontynental-
nych i pow iązanie sieci trian g u lacy jn y ch z różnych k o n ty n en tó w . Osiąga się
przy ty m dokładność rzędu kilku m etrów , podczas gdy p rzed stosow aniem
sztucznych satelitów Ziemi, odległości m iędzy k o n ty n en taln e znano z d o k ład ­
nością najw yżej p a ru se t m etrów .
W ydostanie się człowieka poza obszar atm osfery ziem skiej d aje nowo możli­
wości bezpośredniego b ad an ia przestrzeni okołoziemskiej.
R o z d z i a ł VI I

KSIĘŻYC

§ 63. Paralaksa geocentryczna. Odległości bliskich ciał niebieskich, a więc


również i Księżyca poznajem y, m ierząc kierunki k u nim z dostatecznie odległych
od siebie punktów n a powierzchni Ziemi. Z nając z rozm iarów i k sz ta łtu Ziemi
jej prom ień w kilom etrach, z różnic tych kierunków obliczam y odległość do
ciała niebieskiego również w kilom etrach.

D la uproszczenia rozw ażań załóżmy, że Ziemia je st kulą o znanym nam


prom ieniu. Niech na ryc. 45 0 oznacza środek Ziemi, L — p u n k t na jej p o ­
wierzchni, A — ciało niebieskie. P ro sta OA przebija sferę niebieską w punkcie A gJ
będącym położeniem geocentrycznym ciała A , prosta zaś L A — w położeniu
topocentrycznym A t tegoż ciała. K ą t LAO = P w trójkącie utw orzonym przez
p u n k t L na powierzchni Ziemi, ciało niebieskie A i środek Ziemi O nosi nazwę
paralaksy gepcentrycznej ciała A . Oznaczmy prom ień Ziemi przez r, odległość
ciała A od środka Ziemi przez D. Zważmy następnie, że w trójkącie L A O ,
k ą t O LA je st dopełnieniem do 180° k ą ta Z L A , równego odległości zenitalnej z
ciała A w miejscu L na powierzchni Ziemi. Z tró jk ą ta L A O wynika następująca
p ro p o rcja:
sin ĄiLAO sinP r
sin ĄiOLA sin£ D ’
Paralaksa geocentryczna 1 23

czyli
sinP = -^-sinz. (83)

Ze wzoru (83) w ynika, że paralaksa geocentryczna rów na je st zeru w zeni­


cie (z = 0) i osiąga najw iększą wartość dla ciał na horyzoncie (z = 90°). Tę
największą w artość paralaksy geocentrycznej P h

sinP h = (84)

nazywamy paralaksą geocentryczną poziomową. J e s t ona rów na kątow i, pod


którym z ciała niebieskiego widać promień Ziemi.
Ponieważ prom ień Ziemi osiąga największą w artość na równiku, więc za­
zwyczaj przy obliczaniu odległości do ciał niebieskich, paralaksę odnosimy do
promienia równikowego Ziemi. Nazywamy ją w tedy paralaksą poziomową rów-
nikotcą. Jeżeli przez a oznaczymy promień równikowy elipsoidy ziemskiej,
to paralaksę poziomową równikową P 0 znajdujem y ze wzoru

siu P 0 = (85)

Ze wzoru (84) lub (83) widzimy, że odległość I) ciała niebieskiego od środka


Ziemi może być obliczona w tedy, gdy znam y jego paralaksę geocentryczną.
W yprowadzenie paralaksy z obserwacji w jednym punkcie na Ziemi nie jest
możliwe, jeżeli kierunek geocentryczny ciała niebieskiego je st nieznany. Od­
ległość D daje się jednak bez tru d u obliczyć, gdy pom iary są wykonywane
z dwóch odległych od siebie punktów na powierzchni Ziemi.
Dla uproszczenia rozważań uważajm y nadal Ziemię za kulę i załóżmy do­
datkowo, że oba p u n k ty obserwacyjne (L1 i L 2 na ryc. 46) położone są na tym
samym południku. Przypuśćm y, że zmierzyliśmy z nich jednocześnie odległość
zenitalną ciała K . Jeżeli odległość ta , popraw iona na efekt refrakcji, będzie
w punkcie L x równa zlt a w punkcie Z , wyniesie z2, to w czworoboku L 1OLiK
będą nam znane 0 £ x i OL2 jako promienie Ziemi, <£ O L jK — 180° — k ąt
OLzK = 180° — z2, k ą t zaś L 1OLi będzie równy przy naszych założeniach róż­
nicy w szerokościach geograficznych punktów L x i L 2. Czworobok L xOL2K
będzie więc w zupełności wyznaczony, czyli znana będzie również odległość D
jako przekątna czworoboku. Jeżeli punkty L x i L„ nie leżą na ty m sam ym po­
łudniku, to przy obliczaniu k ąta L -fiL 2 trzeba uwzględnić jeszcze różnicę w dłu­
gości geograficznej. W ogólnym przypadku, gdy Ziemię należy uważać za eli­
psoidę obrotową, rachunek jest bardziej złożony.
P aralaksę geocentryczną wyznaczamy z obserwacji tylko dla bliskich ciał
niebieskich takich, jak — na przykład — Księżyc, najbliższe planety, oraz
sztuczne ciała niebieskie.
124 V II. Księżyc

§ 64. Odległość i rozmiary Księżyca. Do najbliższego otoczenia Ziemi


należy jej naturalny satelita — Księżyc. W idzimy go na niebie w różnych od­
m ianach, od wąskiego sierpa do pełnej tarczy, przy czym przebiega on wszystkie
te odmiany w ciągu miesiąca synodycznego ( § 24). M etodą opisaną w § 63 łatwo
wyznaczamy odległość Księżyca. Tego rodzaju pom iary w skazują, że para-

aksa geocentryczna (poziom owa równikowa) Księżyca zmienia się w ciągu


miesiąca w granicach od 53',9 do 61',5, co odpowiada zmianom odległości od
środka Ziemi od 407 000 km do 356 000 km. Średnia odległość Księżyca od
środka Ziemia wynosi 384 400 km, zgodnie ze średnią paralaksą poziomową rów ­
nikową 57'2",5. M etody trygonom etryczne zostały zastąpione ostatnio m etodam i
radarowym i. W edług pomiarów wykonanych w r. 1963 średnia odległość
środka Księżyca od środka Ziemi wynosi 384 400 km, co jest zgodne z w y­
nikam i pomiarów trygonom etrycznych. Oznacza to, że Księżyc znajduje się
średnio w odległości 60,3 prom ieni Ziemi, w ciągu zaś miesiąca odległość ta
waha się od 64 do 56 prom ieni ziemskich. W związku z ty m kątow a średnica
tarczy Księżyca zmienia się w granicach od 29'21" do 33'30" i wynosi w średniej
odległości od Ziemi 31'5".

Znając odległość Księżyca obliczamy łatwo jego rozm iary ze znanego pro ­
mienia kątowego jego tarczy. Niech K (ryc. 47) będzie środkiem Księżyca uw a­
żanego za kulę i niech O będzie miejscem obserwacji na Ziemi. Poprowadźm y
Odległość i rozm iary Księżyca 125

z p u n k tu 0 styczną do powierzchni Księżyca w punkcie A . P u n k ty O, K i A


tw orzą tró jk ą t prostokątny, w którym k ą t A O K = s nosi nazwę promienia
lcątowego, bok OK = D je st odległością środka K siężyca od obserw atora,
K A = r jest promieniem Księżyca. Z tró jk ą ta tego wynika, że
r = D sin $. (86)
Rozumowanie to odnosi się do wszystkich ciał niebieskich widocznych
jako tarcze.
Znając miejsce obserwacji na powierzchni Ziemi i odległość Księżyca od
środka Ziemi, łatw o obliczamy odległość D od p u n k tu na jej powierzchni. Po
podstaw ieniu w artości liczbowych na D i s do wzoru (86) okaże się, że prom ień
Księżyca jest równy 1738 km , co stanowi 0,272 prom ienia równikowego Ziemi.
S tąd w ynika, że objętość Księżyca wynosi 21 990 000 000 km 3, czyli 1/49 ob­
jętości Ziemi.
§ 65. Ruch Księżyca na sferze niebieskiej. W § 24 była mowa o ty m , że
Księżyc przesuw a się na tle gwiazd z prędkością kątow ą około 13° na dobę.
Okres czasu, w którym Księżyc obiegnie dokoła Ziemię i wróci do tego samego
miejsca na niebie wśród gwiazd, nazyw a się miesiącem gwiazdowym. W ynosi
on średnio 27d,3217, jest więc o przeszło dwie doby krótszy od określonego
w § 24 miesiąca synodycznego. W ynika to z tego, że zarówno Słońce, ja k i K się­
życ przesuw ają się w swym ruchu widomym na tle gwiazd w ty m samym
kierunku z zachodu na wschód, jednak Księżyc przesuwa się znacznie szybciej,
tracąc na obieg całego nieba miesiąc gwiazdowy, podczas gdy Słońce traci na
to rok gwiazdowy (§ 23). W ciągu jednej doby Księżyc przesuwa się na niebie
o k ą t rów ny 360°/(?, a Słońce o k ą t 360°/T, gdzie G oznacza miesiąc gwiazdowy,
a T — rok gwiazdowy. A więc Księżyc w yprzedza Słońce o k ą t 360°/(? —360°/T
dziennie. W yprzedzenie o 360° następuje po upływie miesiąca synodycznego 8 ,
co w yrażam y wzorem
360° 360° 360 o
S G T 9
czyli

~ S = Q ~ T - (87)

W zór te n służy do obliczenia miesiąca synodycznego, jeżeli znam y miesiąc


gwiazdowy i rok gwiazdowy, lub miesiąca gwiazdowego ze znanych wartości
m iesiąca synodycznego i roku gwiazdowego.
Ju ż w starożytności zauważono, żo Księżyc przesuwa się na niobie z nie­
jednostajną prędkością kątow ą, a poza tym , że jego droga na niebie jest n a ­
chylona do ekliptyki pod kątem około 5° (średnio 5°9 ). P u n k ty przecięcia się
tej drogi z ekliptyką noszą nazwę węzłów, przy czym węzłem wstępującym n a ­
zywam y ten, w którym szerokość ekliptyczna Księżyca zm ienia się z ujem nej
126 V II. Księżyc

n a dodatnią, a przeciwległy m u węzeł, w którym Księżyc zm ienia znak szero­


kości ekliptycznej z dodatniego na ujem ny, nosi nazwę zstępującego. Ju ż Babi-
lończycy wiedzieli o tym , że węzły widomej drogi Księżyca nie zachow ują s ta ­
łego położenia wśród gwiazd na sferze niebieskiej, bo długość ekliptyczna ich
stale maleje. Mówimy, że węzły się cofają, gdyż ich ruch jest przeciwny kierun­
kowi ruchu rocznego Słońca, k tó ry to kierunek nosi nazwę prostego. Całą ekli­
p ty k ę węzły drogi Księżyca obiegają w ciągu 18,6 lat.
Od położenia węzłów na ekliptyce zależy zakres zm ian, w jakim zm ienia
się deklinacja Księżyca w ciągu miesiąca gwiazdowego. Gdy węzeł w stępujący
drogi Księżyca przypada w punkcie równonocy wiosennej, to nachylenia eklip­
ty k i do rów nika i nachylenie drogi Księżyca do ekliptyki dodają się i droga
ta tw orzy z równikiem k ą t rów ny 23°27/ + 5°9/ = 28°36'. W tedy w ciągu m ie­
siąca deklinacja Księżyca zmienia się od + 2 8 °3 6 ' do —28°36'. Gdy w punkcie
równonocy wiosennej znajdzie się natom iast węzeł zstępujący, wówczas w celu
obliczenia nachylenia drogi Księżyca względem rów nika niebieskiego należy
odjąć od 23°27' k ą t 5°9'. Droga Księżyca tw orzy w tedy k ą t 18°18' z płaszczyzną
rów nika, a więc deklinacja Księżyca zm ienia się w ciągu miesiąca od + 18°18'
do —18°18'. W pośrednich położeniach węzłów drogi Księżyca na ekliptyce
zakres zm ian jego deklinacji jest pośredni. Odstęp czasu między kolejnymi
przejściam i Księżyca przez ten sam węzeł nosi nazwę miesiąca smoczego. W y­
nosi on średnio 27d, 2122.
§ 66. Orbita Księżyca. Księżyc biegnie dokoła Ziemi, przy czym okres
jego obiegu rów ny jest miesiącowi gwiazdowemu. Zmienne odległości Księżyca
od Ziemi w skazują na to, że orbita Księżyca znacznie różni się od orbity ko ­
łowej. Droga K siężyca w odniesieniu do Ziemi — jako środka ruchu — jest
złożona, w przybliżeniu jednak da się określić jako elipsa z mimośrodem oko­
ło 1/18, przy czym Ziemia znajduje się w jednym z ognisk tej elipsy. Połowa
jej wielkiej osi, czyli średnia odległość Księżyca od Ziemi, wynosi 384 400 km ,
ja k o ty m wspomniano w § 64. P u n k t orbity, w którym Księżyc jest najbliżej
Ziemi, nosi nazwę perygeum, a p u n k t najdalszy od Ziemi — apogeum. Z p rzy ­
czyn, które podam y w rozdziale X , kierunek osi wielkiej orbity Księżyca, po ­
dobnie ja k linia jej węzłów (§ 65), nie zachowuje stałego kierunku w prze­
strzeni, lecz przesuwa się w kierunku prostym , a więc odwrotnie niż linie węzłów.
Pełnego obiegu oś wielka orbity Księżyca dokonuje w ciągu 8,85 lat. Odstęp
czasu między kolejnym i przejściam i Księżyca przez perygeum nazywam y
miesiącem anomalistycznym. W yosi on 27d,5546. Z nając rozm iary orbity
K siężyca i okres jego obiegu obliczamy, że Księżyc obiega Ziemię z prędkością
średnią 1020 m /s.
Księżyc krążąc dokoła Ziemi biegnie wraz z nią dokoła Słońca. Ponieważ
prędkość Ziemi w ruchu dokoła Słońca wynosi około 30 km /s, a prędkość ruchu
K siężyca w ruchu dokoła Ziemi tylko 1 km /s, odległość zaś Ziemi od Słońca
jest około 390 razy większa od odległości Księżyca od Ziemi, więc orbita Księż-
życa względem Słońca, czyli orbita heliocentryczna stosunkowo nieznacznie
Orbita Księżyca 127

różni się od orbity ziemskiej. Przew ija się ona 12,5 razy w ciągu roku przez
orbitę Ziemi, jednak we wszystkich p u n k ta c h je st zwrócona zawsze w ypukło­
ścią na zewnątrz, naw et w tych p u n k ta c h , w których K siężyc znajduje się
między Słońcem a Ziemią (ryc. 48).

0rócta Księżyca Spełnia

R yc. 48. O rb ita h elio c en try cz n a K siężyca

§ 67. Fazy Księżyca. Księżyc jest ciałem ciem nym, ośw ietlanym podobnie
jak Ziemia przez Słońce. W ielka odległość Słońca od układu Zicm ia-Księżyc
sprawia, że wiązkę św iatła słonecznego, padającego na powierzchnię Księżyca,
uważać możemy za równoległą, w skutek czego zawsze oświetlona jest połowa
tej powierzchni. Z Ziemi zaś widzimy tylk o jej część, w skutek czego Księżyc
widoczny jest w różnych fazach, przebiegających pełny cykl podczas miesiąca
synodycznego.
Z codziennego doświadczenia wiemy, że Księżyc dostrzegany po okresie
niewidoczności n a zachodnim niebie tuż po zachodzie Słońca m a postać wąskie­
go sierpa, k tó ry stopniowo rośnie i gdy Księżyc doddali się około 90° od Słońca
na niebie, widoczny je st w postaci połowy kręgu (pierwsza kwadra). W miarę
dalszego oddalania się Księżyca od Słońca widzimy Księżyc w postaci większej
od połowy kręgu, wreszcie gdy odległość kątow a Księżyca od Słońca wyniesie
około 180°, K siężyc widzimy w postaci pełnego kręgu (pełnia). P o pełni Księżyc
zbliża się do Słońca, widzialna część oświetlonej powierzchni m aleje, w od­
ległości 90° widoczna znów jest połowa kręgu (ostatnia kwadra), by przy zbli­
żeniu się do Słońca od strony zachodniej zniknąć w jego prom ieniach w postaci
wąskiego sierpa, widocznego nad ranem .

R yc. 49. K ą t fazy S K T = F


128 V II. Księżyc

W idok faz Księżyca zależy od k ą ta F przy Księżycu w trójkącie Ziemia,


Słońce, Księżyc (ryc. 49). Gdy k ą t ten wynosi 0°, Księżyc je st po przeciwnej
stronie niż Słońce i w tedy jest pełnia. Gdy rów na się on 180°, Księżyc znajduje
się w ty m sam ym kierunku co i Słońce, czyli m am y nów.
G dyby Księżyc obiegał Ziemię w płaszczyznie ekliptyki, wówczas zawsze
w ciągu miesiąca synodycznego występow ałyby m om enty, w który ch k ą t fazy
wynosiłby dokładnie 0° lub 180°. W rzeczywistości droga K siężyca tw orzy
z ekliptyką k ą t ponad 5°, a więc z reguły k ą ty fazy nie przechodzą dokładnie
przez w artości 0° i 180°, w skutek czego fazy Księżyca określam y nie przez
k ą t fazy, lecz przez różnicę w długości ekliptycznej Słońca i Księżyca. A więc
mówimy, że nó\g je st w tedy, gdy długości ekliptyczne Księżyca i Słońca są
równe. W pierwszej kwadrze długość ekliptyczna Księżyca jest o 90° większa
od dhigości ekliptycznej Słońca. Podczas pełni obie długości ekliptyczne różnią
się o 180°, a podczas ostatniej kw adry — długość ekliptyczna K siężyca jest
o 90° mniejsza (czyli o 270° większa) od długości ekliptycznej Słońca
(§ 24).
Sierp Księżyca, widoczny bądź z wieczora między nowiem i pierwszą kw adrą,
bądź n ad ranem między o statn ią kw adrą i nowiem, jest zawsze zwrócony w y­
pukłością ku Słońcu, przy czym łuk łączący rogi sierpa je st prostopadły do
łuku koła wielkiego przechodzącego przez środki Słońca i Księżyca. Podczas
pełni Księżyc świeci przez całą noc, wschodząc w przybliżeniu o zachodzie
Słońca i zachodząc o jego wschodzie.
Odstęp czasu (liczony w dniach), który upłynął od ostatniego nowiu n a ­
zyw am y wiekiem Księżyca. Nie może on być oczywiście większy od miesiąca
synodycznego. W ciągu kilku dni po nowiu i przez kilka dni przed nowiem w i­
dzim y łatw o gołym okiem obok jasnego sierpa resztę zwróconej ku nam pół­
kuli Księżycowej słabo oświetloną. Zjawisko to nosi nazwę światła popielatego.
W ywołane je st ono światłem słonecznym odbitym od Ziemi, głównie od jej atm o ­
sfery. Oświetlenie to słabnie, gdy faza Księżyca w zrasta.
§ 68. Ruch obrotowy Księżyca. P rzyglądając się Księżycowi gołym okiem
lub przez lunetę dostrzegam y, że szczegóły na jego powierzchni zajm ują praw ie
niezm ienne położenie w stosunku do środka tarczy i jej brzegów. Oznacza to,
że Księżyc zwrócony jest ku Ziemi stale tą sam ą stroną, inaczej mówiąc okres
jego obrotu dokoła osi rów na się okresowi obiegu dokoła Ziemi, czyli miesiącowi
gwiazdowemu.
Choć okres obrotu Księżyca dokoła osi jest rów ny ściśle okresowi jego o-
biegu dokoła. Ziemi, to obszary widzialności jego powierzchni ulegają pewnym
niewielkim zmianom. W idzielibyśmy bowiem ściśle tę sam ą półkulę powierzchni
K siężyca tylko w tedy, gdyby prędkość kątow a jego ruchu obrotowego była zaw ­
sze rów na prędkości kątowej ruchu obiegowego i gdyby oś obrotu Księżyca była
prostopadła do płaszczyzny jego orbity. Ponieważ nie jest spełniony ściśle ani
pierwszy w arunek ani drugi, p ro sta łącząca środek Ziemi ze środkiem Księżyca
nie przechodzi przez ten sam p u n k t na jego powierzchni, co sprawia, że Księżyc
Ruch obrotowy Księżyca 129

zdaje się kołysać (ważyć się) w stosunku do tej prostej. Zjawisko to otrzym ało
nazwę libracji (od łacińskiego wyrazu libra — waga).
Rozróżniamy trzy rodzaje libracji: w szerokości, długości i librację dzienną.
Pierwsza z nich, libracja w szerokości, spowodowana jest tym , że oś obrotu
Księżyca, zachowująca niezmienny kierunek w przestrzeni, tworzy z prosto­
padłą do płaszczyzny orbity Księżyca k ą t 6°39'. W skutek tego przez jedną
połowię miesiąca zwrócony jest ku Ziemi północny biegun Księżyca, a przez
drugą połowę — południowy, podobnie jak Ziemia zwraca ku Słońcu przez
jedną połowę roku biegun północny, a przez drugą — biegun południowy.
Obszary widzialności Księżyca przy jego biegunach są przeto zmienne. Okre­
sem zmian libracji w szerokości jest miesiąc smoczy.
Druga libracja, w długości, wywołana jest tym , że choć okresy obiegu Księ­
życa dokoła Ziemi i obrotu dokoła osi są ściśle równe, jednak prędkość ruchu
obiegowego jest niejednostajna, a prędkość ruchu obrotowego jest w zasadzie
stała. Blisko perygeum prosta łącząca Ziemię z Księżycem ma większą pręd­
kość kątową niż prędkość ruchu obrotowego, wskutek czego wychylają się
ku Ziemi zachodnie partie tarczy Księżyca. N atom iast blisko apogeum jest
odwrotnie, Księżyc obraca się z większą prędkością kątow ą niż wynosi jego
geocentryczna prędkość orbitalna i wskutek tego dla obserwatora ziemskiego
wychylają się wschodnie partie globu Księżycowego. Libracja w długości li­
czona jako k ąt selenocentryczny, czyli mierzony od środka Księżyca (selene =
= Księżyc po grecku), wynosi maksymalnie 7°53'. Okresem zmian libracji
w długości jest miesiąc anomalistyczny.
Trzeci rodzaj libracji, zwany libracją dzienną lub paralaktyczną, jest za­
leżny od położenia Księżyca względem horyzontu, czyli zależy od ruchu obro­
towego Ziemi. W idzialna bowiem część powierzchni Księżyca jest zaw arta
wewnątrz stożka utworzonego przez styczne do powierzchni Księżyca, wycho­
dzące z miejsca obserwacji. Na skutek stosunkowo niewielkiej odległości, w ja ­
kiej znajduje się Księżyc, koło przechodzące przez punkty styczności zajmuje
nieco różne położenie na powierzchni Księżyca, zależnie od wysokości, w ja ­
kiej obserwujemy Księżyc. Na przykład w pobliżu wschodu zaglądam y blisko
o 1° (selenocentrycznie) dalej za górny (zachodni) brzeg tarczy Księżyca w po­
równaniu z tym , co widzielibyśmy patrząc na Księżyc ze środka Ziemi. W po­
bliżu zaś zachodu Księżyca zaglądamy o tyleż za górny, wschodni brzeg ta r ­
czy Księżyca. Na podstawie tych rozważań wnioskujemy, że libracja dzienna
jest równa paralaksie geocentrycznej Księżyca.
W wyniku tych trzech geometrycznych libracji Księżyca widzialna z Ziemi
powierzchnia jego stanowi 59% całkowitej powierzchni naszego satelity. Dla
obserwatora umieszczonego na Księżycu w części, która stale jest widoczna
z Ziemi, Ziemia nigdy nie zachodzi. N atom iast w części brzegowej, w ychyla­
jącej się okresowo wskutek libracji, Ziemia wschodzi i zachodzi, przebywając
stale tuż przy horyzoncie Księżycowym. 41 % powierzchni Księżyca je st stale
odwrócona od Ziemi. Udało się ją zaobserwować po raz pierwszy 7 paździer-

9 — A stronom ia ogólna
VII. Księżyc

nika 1959 roku, gdy rakieta kosmiczna wyrzucona w Związku Radzieckim


obleciała Księżyc, sfotografowała niewidoczną z Ziemi jego powierzchnię i fo­
tografię tę przekazała na Ziemię.
Do tych geometrycznych libracji dochodzi jeszcze drobna fizyczna libracja,
wynosząca około 2' selenocentrycznie, w ynikająca z odchyleń ruchu obrotoA\ ego
Księżyca od jednostajności.
§ 69. Masa Księżyca. W § 55 wyjaśniono, że Ziemia obiega Słońce po orbicie
w przybliżeniu eliptycznej. Ściśle mówiąc, po tej elipsie biegnie nie środek
Ziemi, lecz środek masy układu Ziemia-Księżyc. Położenie tego środka w sto­
sunku do środka Ziemi zależy od stosunku masy Ziemi do masy Księżyca, i jeżeli
jego położenie będzie znane, to będzie możliwe obliczenie masy Księżyca w sto­
sunku do masy Ziemi. Z praw ruchu dwóch ciał wzajemnie się przyciągających
(patrz rozdział X) wynika, że ciała te opisują dokoła środka masy orbity, których
promienie są odwrotnie proporcjonalne do mas obu ciał. Na przykład w przy ­
padku układu Ziemia-Księżyc, środek masy tego układu jest odległy od śro­
dka Ziemi o
m _ T)
m + M D = -------M tt* m
1 H------
m
gdzie M oznacza masę Ziemi, m — masę Księżyca, D — odległość między
środkami Ziemi i Księżyca, uważanych za kule.
Ziemia biegnie dokoła tego środka masy w okresie równym miesiącowi
I -Z fcT \
gwiazdowemu po orbicie o prom ieniu ------1, Księżyc zaś biegnie
\ ™I
dokoła tego środka masy również w okresie miesiąca gwiazdowego po orbicie
o promieniu
D ^ M
D - ------- — = J ) -------— . (89)
M m+M
1 H-----
m
W skutek tego ruchu orbitalnego w okresie miesięcznym środek Ziemi przez
pół miesiąca, od nowiu do pełni, wyprzedza środek masy układu, a w drugiej
połowie miesiąca, od pełni do nowiu, pozostaje za nim w tyle. Sprawia to, że
w ruchu Słońca i bliskich planet w ystępują w okresie miesięcznym odchylenia
od tych położeń, jakie zajmowałyby te ciała na niebie, gdyby były obserwo­
wane ze środka masy układu Ziemia-Księżyc.
Z obserwacji wynika, że pełna am plituda tego rodzaju odchyleń w długości
ekliptycznej Słońca wynosi w ciągu miesiąca 12” ,8 8 . Je st to podwójna wartość
k ąta, pod jakim widać ze średniej odległości Słońca od Ziemi promień orbity
środka Ziemi dokoła środka masy układu Ziemia-Księżyc. Możemy to napisać
za pomocą wzoru
D ; ( l + ^ - ) = 6",44 s in ! " - ^ , (90)
Masa Księżyca 131

gdzie A oznacza średnią odległość z Ziemi do Słońca. We wzorze ty m niewia­


domą wielkością jest tylko M /m . Po podstawieniu wartości liczbowych na D
i A otrzymamy na stosunek M \m wartość 81,30. Znane są jeszcze inne m etody
wyznaczania masy Ziemi np. z wartości precesji (patrz § 103). Znając stosunek
masy Ziemi do masy Księżyca obliczamy, że ta ostatnia wynosi 7,35-10 19 ton.
Dzieląc tę wartość przez objętość Księżyca znajdujem y, że średnia gęstość
Księżyca wynosi 3,34 g/cm 3, co stanowi 0,60 średniej gęstości Ziemi. Księżyc
jest przeto zbudowany z nieco lżejszych skał niż Ziemia.

Ryc. 50. M apa K siężyca z Selenografii Heweliusza

Z podanych wyżej liczb wynika, że środek masy układu Ziemia-Księżyc


jest odległy od środka Ziemi o ——— odległości między środkami Ziemi i Księ-
82,30
życa. Dla średniej wartości tej ostatniej odległości środek masy układu Ziemia-
-Księżyc odległy jest o 4670 km od środka Ziemi, czyli znajduje się około 1700 km
pod jej powierzchnią.
132 V II. Księżyc

§ 70. Powierzchnia Księżyca. P a trz ą c się na K siężyc gołym okiem widzim y


n a nim ciemne i jasne plam y. Ju ż Galileusz, k tó ry po raz pierw szy skierował
swą lunetę w 1609 r. n a Księżyc, spostrzegł, że jasne plam y są górzystym i
obszaram i, a ciemne plam y rów ninam i, które upodobnił do m órz n a Ziemi.
W trzydzieści przeszło la t później astronom polski J a n Heweliusz rozpoczął
system atyczne obserwacje powierzchni K siężyca w założonym przez siebie

R yc. 51. M orze D eszczów n a K siężycu

w 1641 r. obserw atorium astronom icznym w Gdańsku. Zapoczątkow ał on sy ­


stem atyczne badania powierzchni Księżyca, słusznie je st więc uw ażany za
tw órcę selcnografii, działu astronom ii obejm ującego opis powierzchni Księżyca.
Powierzchnia Księżyca 133

W w yniku wieloletnich bardzo dokładnych rysunków pow ierzchni Księżyca


widzianej przez lunetę, w ykonał on (r. 1647) m apę K siężyca (ryc. 50), k tó ra
wraz z jej opisem przez cały praw ie X V III wiek była podstaw ow ym m ateriałem
do studiów nad pow ierzchnią Księżyca. M apy rysunkow e K siężyca zostały
zastąpione w końcu X IX w. przez jego fotografie. W tedy też dało się poznać

R yc. 52. K ra te r K opernik


134 V II. Księżyc

wielkie bogactwo szczegółów widocznych na Księżycu (ryc. 51, 52). N a fo­


tografiach tych widzimy wiele nierówności, które w ystępują ty m plastyczniej
im ukośniej p a d ają prom ienie słoneczne. Duże rów niny noszą nazwę mórz,
k tórym nazwy nadano jeszcze w X V II w. P rzy bliższych badaniach okazało się,
że na Księżycu wody nie m a i że m orza są suchym i rów ninam i. C haraktery­
stycznym i tw oram i Księżyca są góry pierścieniowe zwiane kraterami, z których
największe m ają średnice ponad 200 kilom etrów . Przew ażnie nazwano je im io­
nam i lub nazw iskam i uczonych starożytnych i now ożytnych, ja k A rystarch,
A rystoteles, K opernik, Tycho, K epler, Gauss itp.

R yc. 53. A stro n a u ta Y o u n g z Apollo 16 n a K siężycu

Gdy góry widzimy blisko terminatora, tj. linii oddzielającej oświetloną część
powierzchni od nieoświetlonej, wTtedy rzucają one dostatecznie długi cień, aby
z jego pom iarów m ożna było obliczyć ich wysokość w stosunku do podnóża.
Z tego rodzaju pom iarów w ynika, że niektóre góry wynoszą się n a wysokość
do 8 km nad otoczeniem, większość jed n ak form acji górskich m a niewielkie
wzniesienie. C harakterystyczna jest budow a kraterów’ księżycowych, które r a ­
czej należałoby nazyw ać góram i pierścieniowymi. P rzykładem wielkiego klasy­
cznego k ra te ru księżycowego może służyć k rater K opernik (ryc. 52). N a foto­
grafii widzimy, że pierścień .krateru od zew nątrz wznosi się łagodnie i bardziej
strom o opada ku w nętrzu krateru. N a środkowej równinie widoczne są poszcze­
gólne górki. Jeszcze w yraźniej w ystępuje centralna górka w kraterze położonym
na praw o od k ra te ru K opernika, noszącym nazwę E ratostenes. Średnica wewnęt-
Powierzchnia Księżyca 135

rznej doliny k rateru wynosi ponad 60 km, a wał k rateru wznosi się na wysokość
około 3700 m.
Prócz gór pierścieniowych dostrzegam y n a powierzchni K siężyca nieliczne
łańcuchy górskie. N ajw ydatniejsze okrążają łukiem od zachodu Mare Im brium
(ryc. 51). O trzym ały one nazwę A peniny i Alpy. Z wielkich kraterów ja k Tycho,
K opernik rozciągają się prom ienisto długie świetlne smugi, szczególnie w yraźnie
widoczne w pobliżu pełni, gdy prom ienie słoneczne ośw ietlają powierzchnię
księżycową pod dużym kątem . Poza tym w ystępują na powierzchni K siężyca
liczne wąskie szczeliny szerokości blisko 1 km, o nieznanej bliżej głębokości.

R yc. 54. W ielki k am ień n a K siężycu, sfotografow any przez ek sp ed y cję A pollo 17. Z lewej
stro n y k am ien ia a s tro n a u ta S ch m itt, z praw ej — p o ja z d księżycow y

Nowy rozdział w badaniach powierzchni Księżyca rozpoczął się od 1959 r,


gdy sta tk i kosmiczne zaczęły do niego docierać. Pierw szym i z nich b y ły już
wspom niane w § 58 m iędzyplanetarne stacje radzieckie serii Ł una, z których
Ł una 3 sfotografowała 7 października 1959 roku odwróconą od Ziemi stronę
Księżyca. N astąpiły później w latach 1964-1965 loty am erykańskich sond księ­
życowych serii E anger, które przekazały na Ziemię drogą telew izyjną tysiące
zdjęć kilku obszarów księżycowych. 3 lutego 1966 r. autom atyczna stacja
radziecka Ł una 9 wylądowała miękko na Księżycu, a w kw ietniu tegoż roku
Ł una 10 stała się pierwszym sztucznym satelitą Księżyca.
Od czerwca 1966 r. na Księżycu lądowały am erykańskie stacje kosmiczne ty p u
Surveyor, a wr latach 1966 i 1967 dokoła Księżyca zaczęły obiegać am erykańskie
136 V II. Księżyc

sztuczne satelity K siężyca serii „ L u n a r O rb iter” . Ogółem zrealizow ano 5 lotów


z tej serii. K ażd y z ty ch satelitów księżycowych był w yposażony w dwie kom ory
telew izyjne, k tó re przekazały n a Ziem ię olbrzym ią liczbę fotografii. D zięki zdję­
ciom uzyskanym przez satelity radzieckie Zond i am erykańskie L u n ar O rbiter
poznano już całą pow ierzchnię K siężyca i m ożna było sporządzić jej dokładną
m apę. W 1970 r. M iędzynarodowa U nia A stronom iczna zatw ierdziła ostatecznie
nazwy kraterów n a odwróconej od Ziemi stronie Księżyca. W śród nich znalazły
się również nazw iska uczonych polskich, ja k Banachiewicz, Dziewulski, G adom ­
ski, Sierpiński, Skłodowska, Smoluchowski, Śniadecki.
W grudniu 1968 r. am erykański s ta te k Apollo 8 z trójosobow ą załogą znalazł
się w bezpośrednim sąsiedztwie K siężyca, zbliżając się do naszego naturalnego
satelity n a odległość 110 km . N astępne lo ty do K siężyca załogowe statków Apollo
9 i 10 odbyły się w m arcu i m aju 1969 r., a 21 lipca 1969 r., w ylądow ał na pow ierz­
chni K siężyca pierwszy astro n au ta , k tó ry m był A m erykanin N eil A rm strong
(statek Apollo 1 1 ). Od tego czasu n astąpiło jeszcze 5 w ypraw załogowych s ta ­
tków Apollo (listopad 1969, lu ty 1971, lipiec-sierpień 1971, kw iecień 1972 i g ru ­
dzień 1972). W ypraw a sta tk u Apollo 17 z grudnia 1972 zakończyła serię am e­
rykańskich lotów n a K siężyc z załogą ludzką. A stronauci dostarczyli na Zie­
m ię 380 kg m inerałów księżycowych, k tó re poddaw ane są badaniom lab o rato ­
ryjnym . Poza ty m próbki z m ateriałem księżycowym dw ukrotnie dostarczyła
na Ziemię auto m aty czn a ctacja radziecka Ł una 16 (wrzesień 1970 r) i Ł una 20
(lu ty 1972 r.).

R yc. 55. Część odw róconego od Ziem i k ra te ru Ciołkow ski ze sk a łą — w y sp ą w ew nątrz.


F o t. A pollo 15
Powierzchnia Księżyca 137

R yc. 56a. K ra te ry : A ry sta rch (na lewo) i H orodot (na praw o). F o t. A pollo 15

D w ukrotnie wysłano w Związku Kadzieckim bezzałogowe sta tk i kosmiczne,


któ re wyładowały pojazdy księżycowe Łunochod 1 (listopad 1970 r.) i Łunochod 2
(styczeń 1973 r.). A utom atyczny pojazd księżycowy Łunochod 1 jeździł po pow ie­
rzchni Księżyca w ciągu 10 1/2 miesięcy i przebadał szczegółowo około 80 OOOm2
jego powierzchni, dostarczając na Ziemię drogą telem etryczną ponad 200 p an o ­
ram i 20 000 zdjęć powierzchni Księżyca.
W szystkie opisane wyżej badan ia bezpośrednie powierzchni K siężyca d o star­
czyły olbrzymiej ilości danych faktycznych, któ re opracowuje się w labora­
toriach n a Ziemi. Należy zaznaczyć, że badania Księżyca, w ykonane obecnie
m etodam i nie astronom icznym i, wyszły z gestii astronom ów, a prow adzą je te ­
raz geofizycy, geologowie i mineralogowie. Z ty ch względów pierw szym uczo­
nym , k tó ry znalazł się na powierzchni K siężyca w składzie kosm onautów ekspe­
dycji Apollo 17 był geolog.
W w yniku w stępnych b adań m inerałów księżycowych dostarczonych na
Ziemię okazało się, że skład krystalicznych tw^orów n a Księżycu je st zbliżony
do pierw otnych bazaltów, różniąc się nieco pod względem zawartości poszczę-
138 V II Księżyc

R y c. 5Gb i 56c. Pionow o sfotografow ano fra g m e n ty ob szaru objętego ryc. 56a, w w iększym
pow iększeniu. F o t. Apollo 15

gólnych pierw iastków chemicznych. W szczególności stw ierdza się w porów naniu
ze skałam i n a powierzchni Ziemi nadw yżkę ty ta n u , skandu i cyrkonu, a niedobór
sodu i potasu.
Zew nętrzna w arstw a powierzchni Księżyca zwana regolitem, m ająca, według
badań w ykonanych przez ekspedycję Apollo 11 na obszarze Mare T ran ąuillitatis,
grubość 3 -6 m, składa się z fragm entów skał magmowych o rozm iarach 1-80 cm,
z okruchów skalnych, drobnych fragm entów krystalicznych i m ikrom eteorytów
żelaznych. Podczas ekspedycji Apollo 15 sfotografowano w szczelinie H adleya
głębokiej n a 350 m w arstwy leżące pod regolitem do głębokości około 30 m
pod pow ierzchnią ,,m orza” , przylegającego do szczeliny. Kozróżniono kilka
w arstw horyzontalnych, jaki jednak je st ich skład — nie wiadomo.
W nętrze Księżyca badane jest za pom ocą sejsmografów, ustaw ionych na
powierzchni Księżyca, aparatów m ierzących pole m agnetyczne, własności
elektryczne i gradienty tem peratury.
Po sierpniu 1971 r., gdy ustawiono na powierzchni Księżyca trzeci sejsmo­
graf, zaczęto notow ać głębokości trzęsień Księżyca, przy czym jedno z ty ch
trzęsień miało ognisko na głębokości 800 km.
A naliza ruchów sztucznych satelitów Księżyca serii L unar O rbiter dopro­
wadziła do w ykrycia obszarów o zwiększonym przyciąganiu graw itacyjnym .
Obszary te, położone na terenach „m órz”, otrzym ały nazwę maskonów (skrót
140 V II. Księżyc

300 km . Bierze się pod uwagę dwie możliwości pow staw ania kraterów . Mogły
one pow staw ać bądź na skutek działania sił wewnętrznych, analogicznych do
działalności wulkanicznej n a Ziemi, bądź na skutek spadku b ry ł m eteoryto­
wych (§ 167) na powierzchnię Księżyca. Ta druga hipoteza znajduje wTięcej
zwolenników wśród selenologów, jednakże liczyć się należy również z działal­
nością charakteru wulkanicznego na Księżycu nie tylko w epokach daw niej­
szych, lecz i obecnie. W 1958 roku astronom radziecki N. A. Kozyriew zaobser­
wował bowiem w K rym skim O bserwatorium Astrofizycznym świecenie gazów,
wychodzących z krateru Alfons. N a ty m sam ym obszarze obserwacje w ykona­
ne w 1957 r. w USA w ykazały zamglenie centralnej części k rateru Alfons.
Zagadnienie pochodzenia kraterów księżycowych nie zostało jeszcze roz­
wiązane do końca. Najprawdopodobniej liczyć się należy z obu czynnikam i,
tw orzącym i k ra te ry : endogennym — wulkanicznym, i egzogennym —* m ete­
orytow ym .

R yc. 58. M ikrofotografia próbok księżycow ych, dostarczo n y ch n a Ziem ię przez A pollo 17.
Średnice p ró b ek 150-250 [im

§ 71. Atmosfera Księżyca. Od daw na wiemy, że Księżyc pozbaw iony jest


praw ie całkowicie otoczki gazowej. Świadczą o tym , w szczególności tzw. zja­
wiska zakryć gwiazd przez Księżyc (§ 77), gdy gwiazda znika za tarczą K się­
życa w pełnym blasku, bez najmniejszego jego osłabienia. Z nielicznymi w y­
jątkam i, nie dostrzeżono również zamgleń n a Księżycu. Różni się on więc
istotnie od Ziemi, k tó ra otoczona jest gęstą atm osferą. Różnice te są wynikiem
różnicy m as Ziemi i Księżyca, co sprawiło, że Ziemia mogła podczas swej ewo­
lucji utrzym ać atmosferę, a Księżyc m ając przeszło 80 razy m niejszą masę,
tego nie zdołał. Aby cząstka m aterii mogła pokonać siłę przyciągania planety,
Atmosfera Księżyca 141

pow inna osiągnąć prędkość k ry ty czn ą rów ną drugiej prędkości kosmicznej,


k tó ra dla Ziemi, ja k o ty m w spom niano w § 58, wynosi 11,2 km /s. D la K się­
życa prędkość ta , k tó ra zależy nie tylko od m asy, lecz i od prom ienia plan ety ,
w ynosi ty lk o 2,4 km /s. D robiny i atom y gazów, wchodzące w skład atm osfer
p lan et, m ają różną średnią prędkość term iczną, zależnie od m asy cząstek i te m ­
p e ra tu ry gazu. N a przykład w tem peraturze 0 ° C średnia prędkość cząsteczek
różnych pierw iastków w ynosi: w odór H 2 1700 m /s, hel H e 1200 m /s, a z o tN 2
450 m /s, i tlen 0 2 420 m /s. P rzy wzroście tem p eratu ry do + 100°C prędkości
te są blisko 1,2 razy większe. Z teoretycznych b ad ań w ynika, że gdy średnia
prędkość cząsteczek gazu atm osfery plan ety wyniesie 1/3 prędkości k rytycznej,
to połowa ich rozproszy się w przestrzeni kosmicznej w ciągu niewielu tygodni.
Gdy ta średnia prędkość wyniesie 1/4 prędkości kry ty czn ej, czas rozproszenia
połowy atm osfery wyniesie około 50 000 la t, a gdy ułam ek te n spadnie poniżej
1/5 prędkości krytycznej, atm osfera jest n a trw ałe zw iązana z Ziem ią. Z p o ­
danych wyżej w artości n a prędkość term iczną czterech gazów w ynika, że gazy
te mogą trw ale przebyw ać przy Ziemi, n ato m iast K siężyc nie mógł utrzym ać
przy sobie naw et cięższych gazów, ja k tlen i azot. Z najdujem y tu w yjaśnienie,
dlaczego Ziem ia m a gęstą atm osferę, a K siężyc je st jej pozbaw iony.
Zim nokatodow e jonizacyjne przyrządy pom iarow e um ieszczane przez
astronautów w ypraw Apollo na Księżycu w ykazały, że w ciągu dnia ciśnienie
atm osferyczne n a K siężycu wynosi 10 " 10 m m H g, co stanow i 10 “13 ciśnienia
atm osfery ziemskiej n a poziomie morza. J e s t to ultraw ysoka próżnia dająca
się uzyskać w ziemskich laboratoriach. W e w spom nianych zim nokatodow ych
jonizacyjnych przyrządach pom iarowych, pozostaw ionych przy szczelinie H ad-
leya, stw ierdzono podczas dnia księżycowego obecność 1 0 6 atom ów wodoru
i helu oraz 60 000 atomówr neonu w cm3. Pom iary wszakże b y ły utru d n io n e
przez zanieczyszczenia gazam i z kabiny m odułu księżycowego przy wychodzeniu
z niej astronautów . Źródłem gazu n a Księżycu są w arstw y głębiej
położone, skąd w ydobyw ają się okresowo krótkotrw ałe strum ienie gazów,
zybko się rozprzestrzeniające, co stw ierdziła ekspedycja Apollo 14.

ĆWICZENIA

1 . Z m ierzona śre d n ica k ą to w a k ra te ru K op o rn ik w ynosi 4 0 " w śred n iej odległości


K sięży ca od ś ro d k a Ziem i. O bliczyć śred n icę liniow ą k ra to ru .
2. J a k zm ien ia się d la o b serw a to ra n a K siężycu położenie Ziem i n a d h o ry z o n te m $
3. Ile w ynosi p rzyspieszenie siły ciężkości n a pow ierzchni K siężyca 1
4. W ja k ie j najm n iejszej szerokości geograficznej K siężyc m oże b y ć w idoczny w ciągu
48 godzin n a d h o ry z o n te m ?
R o z d z i a ł V III

ZAĆMIENIA

§ 72. Dwa rodzaje zaćmień. Nazwą zaćmienie obejm ujem y w astronom ii


dwa różne zjaw iska, zależnie od tego, czy zaćmiewane ciało świeci światłem
własnym czy też odbitym . W pierwszym przypadku m am y do czynienia z za­
słonięciem świecącego ciała, od którego w skutek tego prom ieniowanie nie do­
ciera do obserw atora. W drugim przypadku isto tą zaćm ienia jest to, że inne
ciemne ciało nie dopuszcza światła do nieświecącego sam oistnie ciała zaćm ie­
wanego, w skutek czego to ostatnie przestaje świecić. W układzie planetarnym
w ystępują oba rodzaje zaćmień, z których w ty m rozdziale wspomnimy tylko
0 zaćm ieniach związanych z ruchem Księżyca. W układzie gwiazdowym spo­
ty k am y się tylko z pierwszym rodzajem zaćmień, co będzie omówione w roz­
dziale X V III. W rozdz. X I I I omówimy takie zjawiska z kategorii zaćmień
ja k zaćmienia księżyców Jow isza i przejścia planet przed tarczą Słońca. Główną
uwagę zwrócimy tu na zaćm ienia Księżyca i Słońca.
Zaćmienia te znane są ludziom od niepam iętnych czasów jako zjaw iska,
które w dawnych czasach wywoływały bardzo silne w rażenia połączone naw et
z przerażeniem. Pierw otny człowiek był bowiem przerażony, gdy widział, że
w ciągu dnia Słońce przestaje na pewien czas świecić, lub gdy widział, jak
tarcza Księżyca w pełni traci blask, niekiedy praw ie znikając dla oka ludzkiego.
Ju ż jednak w starożytności um iano nie tylko przepow iadać te zjaw iska, ale
1 interpretow ano je właściwie. W szczególności zauważono, że zaćm ienia za­
równo Słońca, jak i Księżyca zdarzają się wtedy, gdy Księżyc znajduje się
podczas nowiu lub pełni w pobliżu jednego z węzłów swej drogi na niebie i gdy
jednocześnie Słońce też znajduje się blisko węzła drogi księżycowej. Ponieważ
w najdaw niejszych wierzeniach zaćmienie Słońca przypisyw ano pożeraniu jego
przez smoka, przebywającego blisko tych węzłów, stąd więc pochodzi nazwa
miesiąca smoczego jako odstępu czasu między kolejnym i przejściam i Księżyca
przez ten sam węzeł jego drogi dokoła Ziemi.
Zaćmienia Słońca lub Księżyca zdarzać się mogą, gdy Ziemia znajduje się
w przybliżeniu na prostej łączącej środki obu ciał. Jeżeli Księżyc jest między
Słońcem a Ziemią, to rzuca on cień, któ ry do części powierzchni Ziemi nie
Dwa rodzaje zaćmień 143

dopuszcza promieni słonecznych i powoduje zaćmienie Słońca. Jeżeli zaś Ziemia


znajdzie się między Słońcem a Księżycem, to stożek cienia rzucanego przez nią
obejm uje Księżyc, który przestaje świecić, wywołując zjawisko zaćmienia
Księżyca.
§ 73. Zaćmienia Księżyca. Ziemia i Księżyc są ciałami znacznie mniejszymi
od Słońca, wierzchołek więc stożka cienia rzucanego przez oba te ciała leży
w odległości stosunkowo niewielkiej w porównaniu z odległością od Słońca.
W rozważaniach geometrycznych zakładać będziemy, że wszystkie te trzy
ciała m ają postać kulistą. Ryc. 59 przedstaw ia schematycznie zaćmienie Księ-

R yc. 59. S chem at całkow itego zaćm ienia K siężyca

życa. N a ty m rysunku S oznacza środek Słońca, T — środek Ziemi, L — środek


Księżyca. J a k już wspomniano, podczas zaćmienia Księżyca Ziemia znajduje
się między Słońcem a Księżycem. Poprow adźm y styczne zewnętrzne A C i B D
do Słońca i Ziemi. Przez obrót dokoła osi S T styczne te utw orzą powierzchnię
stożka prostego, mającego wierzchołek w punkcie K . N a ryc. 59 S A i S B ozna­
czają prom ień R Słońca, a TC i TD — prom ień r Ziemi. Z trójkątów podobnych
A S K i C T K wynika proporcja
S K :T K = S A :T C . (91)
Ponieważ S K — S T + T K , więc z proporcji (91) w ynika
( S K - T K ) : T K = ( S A - T C ) iT C . (92)
W proporcji tej S K —T K = S T = D, gdzie D oznacza odległość Ziemi od
Słońca, T K = A oznacza długość cienia rzucanego przez Ziemię. Proporcję (92)
piszemy przeto w postaci
D:A = (R - r ) : r . (93)
Ze znanej odległości Słońca od Ziemi i znanego jego prom ienia kątowego
obliczamy, stosując wzór (8 6 ) z § 64, że promień liniowy R Słońca wynosi
696 000 km , co stanowi 109,2 prom ienia Ziemi. Mamy przeto
R ~ r = 108,2 r. (94)
144 V III. Zaćmienia

Po podstaw ieniu tej w artości do wzoru (93) długość cienia A rzucanego


przez Ziemię obliczamy ze wzoru

Gdy Ziemia znajduje się w średniej odległości (149 600 000 km) od Słońca,
to długość cienia A wynosi w tedy 1 384 000 km , czyli jest blisko o 1 000 000 km
większa od średniej odległości Księżyca od Ziemi (384 400 km). W tej odległości
średnica cienia wynosi 9200 km , czyli blisko 2 | średnicy Księżyca, k tó ry nie
tylko może cały zanurzyć się w cieniu Ziemi, lecz i przebyw ać w nim dość długo.
Jeżeli poprow adzim y styczne wewnętrzne BC ' i A D ' (ryc. 59) do Słońca
i Ziemi, to przez obrót dokoła osi S T utw orzą one stożek półcienia z wierzchoł­
kiem Q. Do obszaru półcienia, zakreskowanego słabiej na ryc. 59, dochodzi
światło tylko od części tarczy słonecznej, co powoduje zmniejszenie oświetlenia
Księżyca ty m znaczniejsze, im mniejsza jest odległość Księżyca od stożka
cienia.
Zaćmienie Księżyca m a przebieg następujący. Chwila wejścia Księżyca
w półcień jest właściwe niedostrzegalna i dopiero mniej więcej wtedy, gdy cała
tarcza Księżyca znajdzie się wewnątrz stożka półcienia, daje się zauważyć
w yraźne pociemnienie części tarczy księżycowej, zbliżającej się do stożka cie­
nia. W chwili, gdy Księżyc styka się zewnętrznie ze stożkiem cienia, rozpo­
czyna się zaćmienie częściowe (I kontakt). N a wschodnim brzegu tarczy K się­
życa zjaw ia się w tedy ciemna szczerba, k tó ra rośnie i obejm uje coraz większą
część powierzchni Księżyca.
M oment, w którym Księżyc styka się wewnętrznie ze stożkiem cienia (II
k ontakt), czyli gdy cały Księżyc znajdzie się wewnątrz stożka cienia, rzuca­
nego przez Ziemię, jest początkiem całkowitego zaćmienia, które może trw ać
do l b40m, jeżeli jest centralne, to jest gdy oś cienia przechodzi przez środek
Księżyca. Całkowite zaćmienie kończy się w chwili drugiej, wewnętrznej stycz­
ności Księżyca ze stożkiem cienia ( I I I kontakt). Księżyc zaczyna w tedy opusz­
czać cień i stopniowo coraz większa część jego znajduje się w stożku półcienia.
W momencie zewnętrznej styczności Księżyca ze stożkiem cienia (IV kon­
ta k t) kończy się zaćmienie częściowe — następuje potem jeszcze zaćmienie
przez półcień.
Obserwując całkowite zaćmienie Księżyca dostrzegam y, że na ogół nie prze­
staje on być widzialny, lecz świeci czerwonawo-miedzianym światłem. W idzial­
ność jest spowodowana ty m , że do Księżyca docierają prom ienie słoneczne
załam ane w atm osferze ziemskiej. Powietrze słabiej rozprasza długofalowe p ro ­
m ieniowanie niż krótkofalowe i dlatego do Księżyca docierają głównie p ro ­
mienie długofalowe, które nad ają Księżycowi charakterystyczne czerwonawe
zabarwienie (ryc. 60).
D la obserw atora na Księżycu opisane zaćmienie byłoby zaćmieniem Słońca.
O bserwator te n widziałby w tedy Ziemię zasłaniającą Słońce i otoczoną świetlnym
Zaćmienia Księżyca 145

R yc. 60. R ysunek w yjaśniający w idzialność K siężyca podczas zaćm ienia

pierścieniem atmosfery. Gdy w tym pierścieniu jest mało chmur, to przez niego
przechodzi do Księżyca dość dużo światła i Księżyc widoczny jest podczas
jego całkowitego zaćmienia jako tarcza jasnoczerwona. N atom iast gdy w opi­
sanym pierścieniu jest duże zachmurzenie, to przepuszcza on mało światła
i Księżyc świeci światłem ciemnoczerwonym. Znane są nieliczne przypadki,
że tarczy Księżyca podczas centralnej fazy całkowitego jego zaćmienia nie
widziano.
Ponieważ zaćmienie Księżyca polega na tym , że przestaje on świecić, bo
nie docierają do niego promienie słoneczne, więc zaćmienie takie jest widoczne

T a b lic a I
C ałk o w ite z a ć m ie n ia K się ży c a w la la c h 1 9 7 4 -1 9 9 8

M om ent środka Czas trw a n ia


D a ta zaćm ienia (UT) fazy całkow itej
■■
1974 listopad, 29 15h16m 1 h 16m
1975 m aj, 25 5 46 1 30
1975 listopad, 18 22 24 0 46
1978 m arzec, 24 16 25 1 30
1978 wrzesień, 16 19 3 1 22
1979 wrzesień, 6 10 54 0 52
1982 styczeń, 9 19 56 1 24
1982 lipiec, 6 7 30 1 42
1982 grudzień, 30 11 26 1 06
1985 m aj, 4 19 57 1 10
1985 październik, 28 17 43 0 42
1986 kwiecień, 24 12 44 1 08
1986 październik, 17 19 19 1 14
1989 lu ty , 20 15 37 1 16
1989 sierpień, 17 3 4 1 38
1990 lu ty , 9 19 12 0 46
1992 grudzień, 9 23 43 1 14
1993 czerwiec, 4 13 0 1 38
1993 listopad, 29 6 26 0 50
1996 kwiecień, 4 0. 9 1 24
; 1996 wrzesień, 27 2 53 1 12
[ 1997 wrzesień, 16 18 47 1 06

10 — A stronom ia ogólna
146 V III. Zaćmienia

jednocześni© wszędzie tam , gdzie Księżyc jest nad horyzontem . M om enty za­
ćmienia Księżyca podaw ane w kalendarzach astronom icznych są. z tego powo­
du jednakow e dla obserwatorów na całej Ziemi. W tablicy I podano wykaz
całkowitych zaćm ień Księżyca w latach 1974—1998.
§ 74. Zaćmienia Słońca. Podobne rozw ażania geom etryczne, jakie przepro­
wadzono w poprzednim artykule przy opisie zaćm ień K siężyca, możemy prze­
prowadzić również dla zaćm ień słonecznych, z tą różnicą, że ciałem rzucającym
cień jest Księżyc. Niech na ryc. 61 p u n k ty $, L i T oznaczają odpowiednio
środki Słońca, Księżyca i Ziemi. Niech P będzie wierzchołkiem stożka cienia

R yc. 61. S clicm at całkow itego zaćm ien ia Słońca

utworzonego przez styczne zewnętrzne do Słońca i Księżyca, styczne zaś we­


w nętrzne utw orzą stożek półcienia o wierzchołku w punkcie Q. Jeżeli obserw a­
to r na powierzchni Ziemi znajdzie się w ew nątrz stożka cienia, to dla niego
Słońce będzie w całości zasłonięte przez Księżyc, czyli w ty m punkcie Ziemi
będzie miało miejsce całkowite zaćmienie Słońca. D la obserw atora znajdującego
się w stożku półcienia tylko część tarczy słonecznej je st zasłonięta przez K się­
życ, czyli m am y w tedy zaćmienie częścioioe Słońca.
Długość cienia rzucanego przez Księżyc obliczamy w ten sam sposób, ja k
to w yjaśniono w poprzednim paragrafie w stosunku do zaćm ień Księżyca,
z tą różnicą, że we wzorze (93) za D należy przyjąć odległość K siężyca od Słoń­
ca, a za r — prom ień Księżyca. R oznaczać będzie i w ty m przypadku prom ień
Słońca. D la średniej odległości Ziemi od Słońca (149 600 000 km ) i średniej
odległości K siężyca od Ziemi (384 400 km ) I) wyniesie 149 215 600 km. D łu­
gość cienia Księżyca dla ty ch danych wyniesie 374 200 km , ponieważ zaś K się­
życ w średniej odległości od Ziemi oddalony jest od jej powierzchni o 378 000 km ,
więc w średnich w arunkach wierzchołek stożka przypada około 4000 km n a d
powierzchnią Ziemi. W tedy dla obserw atora na przedłużeniu osi cienia tarcza
słoneczna nie będzie całkowicie zasłonięta, lecz dokoła ciemnej tarczy K się­
życa, zasłaniającej Słońce, widoczna będzie wąska obrączka nie zasłoniętej
części tarczy słonecznej. Tego rodzaju zaćmienie Słońca nosi nazwę obrączko­
Zaćmienia Słońca 147

wego. W schemacie zaćm ienia obrączkowego Słońca na ryc. 61 wierzchołek


cienia Księżyca P należy umieścić nad powierzchnią Ziemi, obszar zaś, w którym
ono jest widoczne na Ziemi, znajdow ać się będzie wew nątrz przedłużonego stoż­
ka o wierzchołku w punkcie P nad powierzchnią Ziemi.

na zachód na wschód
od Greenwich od Greenwich
1965-mo

----- całkowite
----- obrączkowe \ zaćmienie
______ obrączkowe j
i całkowite J
R yc. 02 . Z aćm ienia Słońca w la ta c h 1965-1980

Z powyższych rozważań w ynika, że całkow ite zaćm ienie Słońca może n a­


stąpić wtedy, gdy długość cienia Księżyca je st większa od odległości Księżyca
od powierzchni Ziemi. Gdy Księżyc jest bliski perygeum,* a Ziemia je st bliska
aphelium, cień Księżyca jest najdłuższy, a gdy Księżyc je st w apogeum , Ziemia
zaś w peryhelium , cień Księżyca jest najkrótszy. W pierwszym przypadku oś
środka cienia przecina Ziemię w odległości około 30 000 km przed wierzchoł­
kiem stożka, w drugim kończy się w odległości blisko 33 000 km nad powierzch­
nią Ziemi. A więc w konfiguracji pierwszej m am y do czynienia z całkow itym
zaćmieniem Słońca, przy ty m prostopadły do osi obszar całkowitego zaćm ienia
jest kołem o średnicy 269 km , w drugiej konfiguracji w ystępuje obrączkowe
zaćmienie Słońca z jasnym pierścieniem Słońca o największej szerokości rów ­
nej l',4 dokoła ciemnej tarczy Księżyca.
Księżyc przesuwa się przed tarczą Słońca z zachodu na wschód, a więc
i cień Księżyca w stosunku do Ziemi przesuwa się z zachodu na wschód. W ty m
148 V III. Zaćmienia

sam ym kierunku Ziemia obraca się dokoła osi. Ponieważ prędkość cienia K się­
życa względem Ziemi je st większa niż prędkość liniowa ru ch u obrotowego,
więc cień ten przesuwa się na powierzchni Ziemi również z zachodu n a wschód.
W średniej odległości Słońca i Księżyca oś stożka cienia Księżyca porusza się
względem Ziemi z prędkością około 3400 k m /h (tj. blisko lk m /s ) . Ziem ia m a
na rów niku liniową prędkość obrotu dokoła osi około 1700 k m /h , a więc dla
obserw atora na równiku prędkość cienia względem powierzchni Ziemi w ynie­
sie 3400—1700 = 1700 km /h, czyli blisko 0,5 km /s. W dużych szerokościach
geograficznych prędkość cienia K siężyca względem Ziemi je st znacznie więk­
sza w skutek mniejszej prędkości liniowej ruchu obrotowego Ziemi w ty ch sze­
rokościach. Jeżeli ponadto oś stożka cienia tw orzy m ały k ą t z pow ierzchnią
Ziemi, to prędkość ruchu stożka cienia na powierzchni Ziemi może dojść do
8000 k m /h , czyli może wynieść przeszło 2 km /s.
Stożek cienia Księżyca przecinając Ziemię znaczy na niej pas całkowitego
zaćm ienia. Największa szerokość tego pasa wynosi, zgodnie z ty m co podano
wyżej, 269 km . W tedy zaćmienie całkowite trw a najdłużej, 7 m in 40 s, ty le bo­
wiem czasu zużywa cień Księżyca n a przebiegnięcie własnej średnicy. Z obu
stron pasa całkowitego zaćmienia Słońca rozciąga się obszar, w k tó ry m zaćm ie­
nie je st widoczno jako częściowe. D la przykładu na ryc. 63 podano przebieg z a ­
ćm ienia Słońca 20 m aja 1947. W środku rysunku widoczny jest pas całkowitego
zaćmienia.
Zaćmienie Słońca m a następujący przebieg. Po pierwszym kontakcie, czyli
momencie zewnętrznego zetknięcia się tarczy Księżyca z tarczą Słońca, zjaw ia
się na zachodnim brzegu tarczy słonecznej wnęka, k tó ra stopniowo powiększa
się ogarniając coraz większą część tarczy. Chwila pierwszego k o n ta k tu jest
początkiem częściowego zaćm ienia Słońca. Trw a ono przeważnie około godziny.
Podczas jego przebiegu oświetlenie w miejscu obserwacji ulega osłabieniu, w y­
raźnie jednak daje się ono dostrzec, gdy nie zasłonięta część tarczy słonecznej
zm aleje do wąskiego sierpa. W momencie, gdy tarcza Księżyca staje się sty cz­
na wewnętrznie do zachodniego brzegu Słońca (II k ontakt), rozpoczyna się
całkowite zaćmienie Słońca. Zapada nagle ciemność, na niebie gołym okiem
m ożna dostrzec jaśniejsze gwiazdy, dokoła zaś ciemnego kręgu Księżyca za­
słaniającego Słońce możemy dostrzec czerwone tcyskoki oraz srebrzystą aureolę,
noszącą nazwę korony słonecznej (§ 124). P rzy horyzoncie widzimy zazwyczaj
zorzę w postaci jasnego pasa. To świeci poza stożkiem cienia Księżyca atm osfera
Ziemi, do której docierają prom ienie słoneczne. Całkowite zaćmienie Słońca
kończy się w momencie I I I k o n tak tu , gdy tarcza Księżyca je st styczna we­
w nętrznie do wschodniego brzegu tarczy słonecznej. Eobi się n aty ch m iast
widno, korona znika, gwiazdy też przestają być widoczne gołym okiem. R oz­
poczyna się częściowe zaćmienie Słońca, które trw a do IV k o n tak tu , to je st
do chwili zewnętrznej styczności tarcz Słońca i Księżyca po stronie wschodniej
stożka cienia.
Całkowite zaćmienia Słońca należą do najbardziej efektownych zjawisk astro-
SPOKOJNY
S S eryM;
■•PÓlU.DNlpW/ KTLBKTYCKI

100 90 80 70 60 50 40 30 2010 0 10 20 30 40 50 60

Ryc. 63. Przebieg całkowitego zaćmieuia Słońca 20 maja 1947 r.


150 V III. Zaćmienia

nom icznych, wywołujących bardzo silne wrażenie na widzach. Z jaw iska te są


poza ty m bardzo doniosłe pod względem naukow ym . Można bowiem w tedy
swobodnie badać zew nętrzne w arstw y gazowe otaczające Słońce, w szczegól­
ności koronę słoneczną, bez przeszkody ze strony świecącej pow ierzchni Słoń-

T a b lic a II
C a łk o w ite z a ć m ie n ia S ło ń c a w la ta c h 1 9 7 4 -1 9 9 8

D a ta P rze b ie g p a sa całkow itości

1974 czerw iec, 20 P o łu d n io w y O cean In d y jsk i


1976 p a źd z ie rn ik , 23 A rg e n ty n a , O cean In d y jsk i, A u stra lia
1977 p a źd z ie rn ik , 12 P a c y fik , K o lu m b ia, W enezuela
1979 lu ty , 26 P a c y fik , K a n a d a , G ren lan d ia
1980 lu ty , 16 A tla n ty k , Z air, O cean In d y jsk i, In d ie , B irm a, C hiny
1981 lipiec, 31 Z S R R (P ółnocny K a u k az , S yberia, S achalin), P a c y fik
1983 czerw iec, 11 O cean In d y jsk i, N o w a G w inea, P acy fik
1984 lis to p a d , 22 N ow a G w inea, P a c y fik
1985 lis to p a d , 12 n a w schód od A n ta rk ty d y
1988 m arzec, 18 O cean In d y jsk i, S u m a tra , B orneo, P a c y fik
1990 lipiec, 22 F in la n d ia , M orze B iałe, P ółw ysep C zukocki, P a c y fik
1991 lipiec, 11 P a c y fik , K a lifo rn ia , K o lu m b ia, B razy lia
1992 czerw iec, 30 P o łu d n io w y A tla n ty k , P o łu d n io w y O cean In d y jsk i
1994 listo p a d , 3 P a c y fik , A rg e n ty n a , B razy lia, A tla n ty k , O cean In d y js k i
1995 p a ź d z ie rn ik , 24 Ira n , S y jam , W ie tn a m , B orneo, P a c y fik
1997 m arzec, 9 W schodnia S y b eria, M orze A rk ty czn e
1998 lu ty , 26 P a c y fik , W en ezu ela, A tla n ty k

ca. Z ty c h względów organizowane są ekspedycje naukowe do pasa całkowitego


zaćm ienia Słońca.
§ 75. Warunki występowania zaćmień. W § 72 była już mowa o ty m , że
zaćm ienia Słońca i K siężyca następ u ją w tedy, gdy ciała te znajdą się blisko
węzłów drogi Księżyca podczas jego pełni lub nowiu. W pierwszym przypadku
w ystępuje zaćmienie Księżyca, w drugim — zaćmienie Słońca. Dość łatw o jest
obliczyć, jakie w arunki m uszą być spełnione, aby zaćmienie Słońca lu b K się­
życa mogło nastąpić.
N iech na ryc. 64 8 oznacza środek Słońca, T — środek Ziemi, a kreskowane
koło L YL 2 —; drogę Księżyca dokoła Ziemi. Poprow adźm y styczną zew nętrzną
A B P do Słońca i Ziemi. L x i L 2 oznaczają położenie K siężyca w p u n k tach jego
styczności zewnętrznej ze stożkiem cienia w pobliżu pełni i nowiu. Oś cienia
leży w płaszczyźnie ekliptyki, a więc k ą ty L XT P = (ł19 i L 2T S = /?3 są najw ięk­
szym i szerokościami ekliptycznym i Księżyca, przy których styczność ta k a jest
możliwa. W om aw ianym przypadku płaszczyzna ryc. 64 jest p ro sto p a d ła do
płaszczyzny ekliptyki.
W arunki występowania zaćmień 151

R yc. 64. W a ru n k i w y stęp o w an ia zaćm ień

Dla przypadku zaćmienia Księżyca k ą t /?j jest rów ny:


/?! = ^ L XT P = Ą D T P + - ź L 1T n = -Ź B D T --Ź D P T + =
= ^ B D T - ą A T S Ą - ^ T A P + ^ : L 1T D .
K ąty te m ają następujące znaczenie. K ą t B D T jest k ątem , pod którym
widać z Księżyca prom ień Ziemi, czyli jest on paralaksą poziomową K się­
życa 7tą, k ą t A T S jest promieniem kątow ym Słońca qq , k ą t T A P jest kątem
pod którym widać ze Słońca prom ień Ziemi, czyli jest paralaksą poziomową
Słońca tzq , wreszcie k ą t L XTD jest prom ieniem kątow ym Księżyca A więc
graniczna w artość szerokości ekliptycznej Księżyca, przy której możliwe jest
jego zaćmienie, wynosi
/?i = ?r€ + » 0 - e © + e t . (96)

W przypadku obliczania granicznej wartości szerokości ekliptycznej p2


Księżyca dla jego zaćmienia całkowitego należy we wzorze (96) znak przy
zmienić na przeciwny, czyli w tym przypadku

p2 = (9?)
Podobnie można obliczyć graniczne wartości szerokości ekliptycznej, przy
której możliwe jest występowanie zaćmień słonecznych. Z ryciny 64 widzimy,
że ta k ą graniczną wartością na szerokość ekliptyczną będzie k ą t L 2T S = /?3,
przy którym Księżyc jest styczny zewnętrznie do stycznej A B względem Słoń­
ca i Ziemi. N a f)z składają się następujące k ą ty :
^3 = Ą L 2T S = ^ S T A + < A T C + ^ C T L 2 =
= <$STA +<$TCB -< $ T A B + 3 lC T L2.
Po prawej stronie w ystępują te same k ąty , które są we wzorze (97). Mamy
przeto
ftz = #©+(?$> (98)
a dla całkowitego zaćmienia Słońca znak przy q€ należy zmienić na przeciwny,
czyli odpowiadający tem u przypadkowi k ą t w yraża się następującym wzorem:
P\ = Qo +rcc - t f 0 - e ( . (99)
152 V III. Zaćmienia

Po podstaw ieniu we wzorach (96) i (98) w artości liczbowych na w ystępujące


w nim k ą ty obliczamy, że przy średniej odległości Słońca i K siężyca /?, = 5 6 ',
a /?3 = 8 8 '. Graniczna przeto szerokość ekliptyczna, przy której m ogą zdarzać
się zaćm ienia Słońca, jest znacznie większa od analogicznej szerokości ekliptycz­
nej dla zaćm ień Księżyca. Podobnie możemy obliczyć graniczne w artości fiz i /S4.
Podane we wzorach (96) —(99) k ą ty ulegają zm ianom wraz ze zm ianam i
odległości Księżyca i Słońca od Ziemi. Z podanych szerokości ekliptycznych
obliczamy z łatw ością odpow iadające im różnice w dhigości ekliptycznej m iędzy
Słońcem i węzłem orbity Księżyca. Niech na ryc. 65 N oznacza węzeł o rbity

Księżyca, K — położenie Księżyca na orbicie, /S —szerokość ekliptyczna K się­


życa, N S — L szukaną graniczną różnicę między długościami ekliptycznym i
K siężyca i węzła jego orbity. Ze sferycznego tró jk ą ta prostokątnego K N S
w ynika, że
tg B
sinL = (1 0 0 )
tg i

gdzie i oznacza nachylenie orbity Księżyca do ekliptyki. Z nając najw iększe


i najm niejsze wartości kątów /? i i, obliczyć możemy najw iększą i najm niejszą
w artość k ą ta L . Z tego rodzaju rachunków w ynika, że
1) dla zaćm ień K siężyca: -Łmln = 9°30', L max = 12°15',
2) d la zaćm ień Słońca: = 15°21', £ max = 18°31'.
Zaćmienie Księżyca musi przeto nastąpić, jeżeli podczas pełni długość
ekliptyczna Księżyca różni się mniej niż o 9°30' od dhigości ekliptycznej węzła
jego orbity, i nie może nastąpić, jeżeli różnica ta jest większa od 12°15'. P o ­
dobnie zaćm ienie Słońca musi nastąpić, gdy długość ekliptyczna K siężyca p od­
czas nowiu różni się mniej niż o 15°21' od długości ekliptycznej węzła orbity
K siężyca, a nie może nastąpić, gdy ta różnica je st większa od 18°31.'
Oczywiście Słońce podczas zaćm ień też musi być położone blisko węzłów
o rb ity Księżyca. W § 65 była mowa o tym ,, żo węzły te przesuw ają się na eklip­
tyce ze wschodu na zachód, dokonując pełnego obiegu w ciągu 18,6 la t. W sku­
te k tego okres czasu, upływ ający między kolejnym i przejściam i Słońca przez
te n sam węzeł orbity Księżyca, je st krótszy od roku zwrotnikowego. W ynosi
on średnio 346, 6200 dni i nosi nazwę roku zaćmieniowego.
W arunki występowania zaćmień 153

Łatw o możemy obliczyć, ja k często mogą się zdarzać zaćm ienia Słońca
i Księżyca. W ciągu miesiąca synodycznego Słońce przesuwa się n a ekliptyce
29 53
względem węzła orbity Księżyca o k ą t równy ---- ------ 360c = 30°40'. Ł uk ten
346,62
jest krótszy od położonego z obu stron łuku ekliptyki (2-15°21' = 30°42'),
w którym zaćmienie Słońca musi nastąpić. A więc przy każdym przejściu
Słońca przez węzeł orbity Księżyca musi nastąpić co najm niej jedno zaćmienie
Słońca, a mogą zdarzyć się dwa. Co się tyczy zaćm ień Księżyca, to analogiczny
łuk ekliptyki (2-12°15' = 24°30'), w którym mogą następować te zaćm ienia,
jest znacznie krótszy od 30°40', w skutek czego zaćm ienia Księżyca zdarzają
się. nie przy każdym przejścu Słońca przez węzeł orbity Księżyca. A więc co
rok muszą zdarzać się co najm niej dwa zaćmienia słoneczne, mogą zdarzyć
się cztery, a naw et pięć, jeżeli w roku kalendarzow ym Słońce trzy razy przej­
dzie przez węzeł orbity Księżyca. N atom iast mogą być takie lata, że nie będzie
w nich ani jednego zaćmienia Księżyca, największa zaś ich liczba wynosić
może trzy. Ostatecznie przeto najm niejszą liczbą zaćmień w roku są dwa,
przy tym oba są słoneczne, największa zaś liczba zaćmień wynosi siedem (czte­
ry słoneczne i trzy księżycowe, lub pięć słonecznych i dwa księżycowe).
W ciągu 1000 lat bywa przeciętnie 1543 zaćm ień Księżyca (w ty m 716 całko­
witych) i 2375 zaćmień Słońca (w ty m 650 całkowitych). Jed n ak na danym
obszarze Ziemi zaćmienia Księżyca są obserwowane znacznie częściej niż sło­
neczne, bo pierwsze są widoczne n a większym obszarze Ziemi niż to m a miejsce
z drugimi zaćmieniami. Szczególnie zaś rzadkie dla danego m iejsca na Ziemi
są całkowite zaćmienia Słońca jako widoczne w wąskim pasie na Ziemi.
§ 76. Okresowość zaćmień. W odstępach czasu będących wspólną wielo­
krotnością miesięcy synodycznego i smoczego zaćmienia powinny się pow ­
tarzać. Takim okresem jest odstęp czasu równy 223 miesiącom synodycznym
(6585d,32), równy jednocześnie 242 miesiącom smoczym (6585d,36). Znany on
był w starożytności i otrzym ał nazwę saros. Okres ten jest prawie rów ny 19 la­
tom zaćmieniowym (6585d,78). Czyni to 18 la t i 11 dni (18 lat i 10 dni w przy­
padku, gdy w ciągu ty ch 18 la t przypada 5 la t przestępnych). Po upływie
okresu saros od daty wybranego zaćmienia pow tórzy się zaćmienie analogiczne.
Nie będzie to jednak identycznym powtórzeniem zaćmienia sprzed okresu
saros. Eóżnica wynika z tego, że okres 223 miesięcy synodycznych różni się
o 0d,46 od 19 la t zaćmieniowych, w skutek czego Słońce po upływie jednego
sarosu zajmować będzie położenie odlegle o 28' na zachód od położenia, jakie
zajmowało n a początku okresu. A więc np. zaćmienie słoneczne, które zdarzy
się jako częściowe przy najskrajniejszym położeniu Słońca na wschód od węzła
orbity Księżyca, przypadnie po upływie sarosu w położeniu Słońca o 28' bliż­
szym węzła, wskutek czego faza zaćmienia będzie większa, po dwóch sarosach
o 56' bliżej węzła o jeszcze większej fazie, stając się po pewnym czasie całko­
witym. Gdy po upływie pewnej liczby sarosów Słońce znajdzie się na zachód
od węzła orbity Księżyca, faza zaćmienia słonecznego będzie m alała. Cały
154 V III. Zaćmienia

zakres granic długości ekliptycznej od najskrajniejszego położenia n a wschód


od węzła do najskrajniejszego na zachód od niego Słońce przechodzi przeciętnie
przez 67 okresów saros, czyli przez przeszło 1200 lat.
Zm ienia się przy ty m szerokość geograficzna widzialności zaćm ień. Zaćm ie­
nia należące do wspomnianego cyklu, zw iązane z ty m i sam ym i sarosam i, za­
czynają się najpierw jako częściowe o małej fazie w pobliżu jednego z biegunów.
Po upływ ie 18 la t, czyli jednego sarosu, zaćm ienie tego cyklu przesuw a się ku
równikowi, p rzy czym faza jego ulega zwiększeniu. Po upływ ie pewnej liczby
sarosów zaćm ienie Słońca staje się całkow ite, przy czym pas całkow itości prze­
suwa się k u równikowi. Gdy nów przypadnie n a m om ent bardzo bliski chwili
przejścia Słońca przez węzeł o rb ity K siężyca, zaćm ienie widoczne je st blisko
rów nika i osiąga najdłuższy czas trw an ia całkowitości. P o tem pas zaćm ienia
całkowitego oddala się od rów nika, przestaje ono być całkow ite i jako częściowe
0 małej fazie znika przy biegunie przeciw ległym tem u, przy k tó ry m cykl się
rozpoczął.
B uch Ziemi i K siężyca znany je st z dostateczną dokładnością, ab y móc
obliczyć zaćm ienia n a odległe d a ty naprzód i wstecz. N ajw iększą p racą tego
ro d zaju je st K anon Zaćm ień (Canon der Finsternisse) obliczony w X IX wieku
przez austriackiego astronom a T. Oppolzera i w ydany w r. 1887. Dzieło to
zaw iera dane liczbowe dotyczące 8000 zaćm ień Słońca i 5200 zaćm ień K siężyca
dla la t od 1207 p. n. e. do r. 2162 n. e. Nowszym je s t Canon of Eclipses, opraco­
w any przez astronom ów belgijskich J . Meeusa, C. Grossjeana i W. V anderlin-
dena w ydany w 1966 r. i zaw ierający dane odnoszące się do zaćm ień w latach
1898 —2510. Tablica I I zaw iera wykaz całkow itych zaćm ień Słońca n a la ta
1 9 7 4 -1 9 9 8 .
§ 77. Zakrycia gwiazd przez Księżyc. K siężyc w ru ch u swym n a niebie
z zachodu n a wschód zasłania gwiazdy, któ re znikają przy jego wschodnim
brzegu, a u k azu ją się przy zachodnim . Zjawisko to nosi nazwę zakryć gwiazd
przez K siężyc i je st w zasadzie analogiczne do całkow itych zaćm ień Słońca,
z ty m uproszczeniem , że gwiazdy możemy uw ażać jako położone w odległości
nieskończenie wielkiej, w skutek czego stożek cienia może być zastąpiony przez
walec, którego oś je st kierunkiem poprow adzonym ze środka K siężyca ku
gwieździe, a tw orzące są stycznym i do Księżyca. N a obszarze Ziemi położonym
w ew nątrz tego walca gw iazda nie jest widoczna. Obszar ten, podobnie ja k
1 pas całkowitego zaćm ienia Słońca, przesuw a się n a Ziemi z zachodu n a wschód.
M om enty zakryć gwiazd przez K siężyc d a ją się zaobserwować z dużą do­
kładnością, bo gw iazda świeci do chwili zniknięcia nie osłabionym blaskiem ,
znika nagle, gdyż jej średnica kątow a jest znikomo m ała, i z tego samego p o ­
w odu nagle ukazuje się przy tarczy Księżyca od razu w pełnym blasku. Nagłe
znikanie gwiazd i takież ich ukazyw anie się podczas zakryć jest jednym z do­
wodów n a to, że Księżyc pozbaw iony je st atm osfery.
Obserwacje zakryć gwiazd przez Księżyc przez długi czas służyły do w yzna­
czania położeń Księżyca z dużą dokładnością, co miało duże znaczenie dla
Zakrycia gwiazd przez Księżyc 155

b ad ań ruchu Księżyca. Służą tem u celowi nadal, choć znane są m etody foto­
graficzne dające możność w yznaczania położeń K siężyca dogodniej i dokładniej.
Do tego celu służą tzw. kam ery M arkowitza, który ch isto tn ą częścią jest ciemny
filtr szklany, umieszczony przed p ły tą fotograficzną. Za pom ocą silniczka
filtr ten jest stopniowo nachylany, przez co przesuw a optycznie obraz Księżyca,
aby go utrzym ać w niezm iennym położeniu na tle gwiazd w ciągu 20 s. Z po ­
miarów na fotografii odległości około 1 0 gwiazd od kilkudziesięciu punktów
na jasnym brzegu Księżyca otrzym ujem y z dużą dokładnością rektascensję
i deklinację Księżyca.

ĆWICZENIA

1 . O bliczyć w artość p o la n a pow ierzchni Ziem i podczas całkow itego zaćm ien ia Słońca
w ew n ątrz sto żk a pełnego cienia (Słońce w zenicie), g d y p a ra la k s a K siężyca w ynosi d o k ła ­
dn ie 1°.
2. Ile ra z y osłabiono je s t św iatło Słońca p rz y jego zaćm ieniu obrączkow ym , g d y śred n ica
k ą to w a Słońca w ynosi 32',6, a średnica k ą to w a K siężyca 29',4 (tarczę Słońca p rz y ją ć za je d n o ­
sta jn ie jasn ą).
3. O bliczyć w przybliżeniu (do 0m,l) , ja k długo trw a c e n tra ln e zak ry cie g w iazdy, g d y
p a ra la k sa K siężyca w ynosi 5 7 '2 ".
R o z d z ia ł IX

RUCHY PLANET

§ 78. Planety górne i dolne. W bardzo zam ierzchłej starożytności zauw ażono,
że n a tle gw iazd stałych, tw orzących n a niebie niezm ienne ugrupow ania, prze­
suw a się ruchem złożonym kilka jasnych gtciazd błądzących. Te „błądzące”
ciała niebieskie o trzy m ały później nazw y planet od w yrazu greckiego planao —
błądzę. W starożytności poznano 5 tak ich „gwiazd błądzących”. N oszą one
obecnie nazw y M erkury, W enus (lub W enera), M ars, Jow isz i S atu rn . N a j­
daw niej zwrócono uwagę n a najjaśniejszą spośród ty c h p la n e t — n a W enus,
k tó rej obserw acje dochow ały się z czasów babilońskich z X V II wieku p. n. e.
Stopniow o w M ezopotam ii poznano osobliwości ruchu innych p lan et. Do tej
sam ej kategorii zaliczono jeszcze Słońce i Księżyc, czyli pod nazw ę p la n e t
podciągnięto razem 7 ciał niebieskich.
R uch p la n e t sta ł się głównym tem atem b a d a ń astronom ów starożytności.
W M ezopotam ii, szczególnie zaś w A syrii, od V I I I i V II wieku p. n. e. p rzy p i­
syw ano p lanetom w pływ n a losy ludzkie. Rozw inęła się ta m astrologia, do
przepow iedni zaś astrologicznych znajom ość w zajem nych konfiguracji p la n e t
b y ła koniecznie potrzebna. Liczba 7 sta ła się liczbą św iętą, z tą liczbą zw iązano
rach ubę dni w tygodniu, pośw ięcając każdy dzień tygodnia innej planecie.
R a c h u b a ta p rzetrw ała do naszych czasów.
B ardzo daw no spostrzeżono, że wśród w spom nianych pięciu p la n e t m ożna
w yróżnić dwie grupy. Dwie planety , M erkury i W enus, są zawsze widoczne
w stosunkow o niewielkiej odległości kątow ej od Słońca, nie przekraczającej dla
W enus 48°, a dla M erkurego 28°. P la n e ty te nazw ano dolnymi. P ozostałe trz y
p lan ety , M ars, Jow isz i S atu rn , m ogą b y ć widoczne w dowolnej odległości k ą to ­
wej od Słońca. O trzym ały one nazw ę p la n e t górnych. Od zaran ia przeto wieków
przy b adaniach ruchu p lan et odległość kąto w a p lan ety od Słońca stała się jed n ą
z istotnych ch a rak tery sty k ruchów w idom ych ty c h ciał niebieskich. Poniew aż
drogi widom e p lan et są położone n a sferze niebieskiej blisko ekliptyki, więc
przy określaniu w zajem nych położeń Słońca i p lan ety bierzem y pod uwagę
różnice ich długości ekliptycznych, czyli tzw . elongację p lanety. E longację
liczym y n a wschód lub na zachód od Słońca od 0° do 180° i nazyw am y ją odpo-
Planety górno i dolne 157

wiednio wschodnią lub zachodnią. Trzy takie elongacje otrzym ały specjalną
nazwę. Gdy różnica w długości ekliptycznej p lanety i Słońca je st równa 0°,
to mówimy, że oba ciała są w złączeniu, czyli w IconiunJccji. Gdy różnica długości
ekliptycznych p lanety i Słońca wynosi 90°, mówimy, że p lan eta jest w kwa­
draturze ze Słońcem, a gdy różnica ta wynosi 180°, to m am y wówczas przeciwsta­
wienie (opozycję) p lanety i Słońca. Określenia te odnoszą się nie tylko do Słońca
i planety, ale dowolnych innych dwóch ciał niebieskich.
Rucli p lan et rozpatrujem y również względem gwiazd na niebie. Gdy p la ­
n eta porusza się na tle gwiazd z zachodu na wschód, zgodnie z kierunkiem
ruchu rocznego Słońca, to mówimy, że porusza się ruchem prostym , a gdy po ­
rusza się n a tle gwiazd ze wschodu na zachód, to ruch jej nosi nazwę wstecznego.
Chwilę, w której p laneta zm ienia ruch prosty na wsteczny lub odwrotnie, nazy­
w am y stanowiskiem planety. W momencie ty m planeta zatrzym uje się n a tle
gwiazd, to znaczy że jej prędkość kątow a na sferze niebieskiej w stosunku do
położeń gwiazd jest w tedy rów na zeru.
Podobnie, jak to określiliśmy w stosunku do Księżyca, odstęp czasu między
jednakow ym i położeniami planety względem Słońca (np. odstęp czasu między
jednakow ym i koniunkcjam i (lub opozycjami) nazyw am y okresem synodycznym.
§ 79. Widomy ruch planet na niebie. P lan ety dolne i górne charak tery zu ją
się odmiennym widomym ruchem na niebie względem Słońca i n a tle gwiazd.
R ozpatrzm y najpierw ruch p lanety dolnej, np. W enus. D ostrzegam y przede
wszystkim, że p laneta może przechodzić przez dwojakie złączenia ze Słońcem.
J e s t ona w złączeniu górnym ze Słońcem, jeżeli porusza się w tedy ruchem p ro ­
stym , a przechodzi przez złączenie dolne, gdy porusza się ruchem wstecznym.
Zacznijmy opis ruchu widomego planety od m om entu jej złączenia górnego
ze Słońcem. R uch jej w tedy na tle gwiazd jest szybszy niż ruch Słońca i p lan eta
oddala się od Słońca w kierunku wschodnim, czyli staje się widoczna z wieczora
na niebie zachodnim po zachodzie Słońca. Prędkość kątow a ruchu planety na
tle gwiazd stale maleje od chwili złączenia górnego ze Słońcem i w momencie,
gdy stanie się rów na prędkości kątowej ruchu Słońca po ekliptyce, osiąga ona
największą elongację icscliodnią, świecąc w tedy najdłużej na niebie wieczornym.
Po osiągnięciu największej elongacji wschodniej p lan eta zaczyna zbliżać się do
Słońca, bo jej prędkość kątow a na niebie z zachodu na wschód je st m niejsza
od odpowiedniej prędkości Słońca. W pewnej chwili p lan eta osiąga stanowisko,
zaczyna się w tedy poruszać na niebie w kierunku wstecznym , dochodząc w ten
sposób do złączenia dolnego, podczas którego prędkość ruchu wstecznego jest
największa. Po złączeniu dolnym planetę poruszającą się ruchem wstecznym
można dostrzec na niebie porannym na zachód od Słońca, przed jego wscho­
dem. N astępuje później stanowisko, w którym kierunek ruchu planety zm ienia
się ze wstecznego na prosty, potem planeta osiąga najw iększą elongację zachod­
nią;, a następnie złączenie górne.
Co się tyczy p lanet górnych, to ich prędkość kątow a na tle gwiazd jest
zawsze mniejsza od analogicznej prędkości Słońca, w skutek czego planeta
Ryc. 66. Ruch Jowisza na niebie w r. 1947
Widomy ruch planet na niebie 159

oddala się zawsze od Słońca w kierunku zachodnim . Może ona być tylko w złą­
czeniu górnym ze Słońcem , poruszając się w tedy z najw iększą prędkością kątow ą
w kierunku prostym . O dm iennie jed n ak , niż to w ystępuje podczas złączenia
górnego u p lan e t dolnych, po ty m złączeniu p la n e ta poru szając się n a niebie
z m niejszą prędkością k ą to w ą niż to czyni Słońce w ru c h u po ekliptyce, staje
się w idoczna n a niebie po ran n y m n a zachód od Słońca. P la n e ta nad al porusza
się ruchem prostym z m alejącą jed n ak prędkością. Po przejściu przez kwadra­
turę, p lan eta dochodzi do stanowiska zachodniego, w k tó ry m zm ienia ruch
z prostego n a w steczny. P ięd k o ść tego ru ch u w stecznego w zrasta, b y osiągnąć
najw iększą w artość w chwili przeciwstawienia. W tedy p la n e ta świeci całą noc
n a niebie górując około północy. Po przeciw staw ieniu ru ch p lan ety przebiega
w odw rotnej kolejności, a więc przez stanoioisko wschodnie, kwadraturę do
złączenia. P lan e ta zbliża się do Słońca od stro n y w schodniej, czyli w idoczna
je st w tedy z wieczora n a zachodnim niebie.
Osobliwością ruchu widomego p lan et je st zakreślanie przez nie n a niebie
pętli w pobliżu opozycji przez plan ety górne, a w pobliżu złączenia dolnego,
przez plan ety dolne. N a ry c. 6 6 pokazany je st ru ch Jow isza w r. 1947. P la n e ta
od połowy m arca do połow y lipca poruszała się ruchem w stecznym i zakreśliła
w tedy widoczną n a rycinie pętlę.
R uch p lan et n a niebie, poruszających się to w k ieru n k u pro sty m , to w stecz­
nym , wraz z zakreślaniem przez nie n a niebie pętli, je st bardziej złożony niż opi­
sane wyżej widome ru c h y Słońca i K siężyca. R uch te n znalazł należyte w y tłu ­
maczenie dopiero w tedy, g dy zrozum iano, że złożoność w idom ych ruchów p lan et
n a niebie je st w ynikiem obserw ow ania ich z ruchom ej Ziemi.
§ 80. Teoria geocentryczna budowy świata. U płynęły jed n ak tysiąclecia,
zanim myśl o ruchach Ziem i znalazła powszechne przyjęcie. W starożytności,
z nielicznymi w yjątkam i, nie w ątpiono w to, że nieruchom a Ziem ia zajm uje
środek św iata i stanow i środek ruch u w szystkich ciał niebieskich. N a założeniu
ty m opierały się teorie budow y św iata tw orzone w starożytności. Pierw sza
ta k a naukow a teoria zo stała podan a w IV w ieku p. n. e. przez E udoksosa
w jego teorii sfer homocentrycznycli. Zgodnie z tą teo rią każda p la n e ta (a w śród
nich również Słońce i K siężyc) m iała leżeć na zew nętrznej pow ierzchni jakiejś
sfery, do każdej zaś p la n e ty należało ty le sfer, n a ile jed n o stajn y ch ruchów
należałoby rozłożyć obserw ow any n iejednostajny ru ch plan et. Teoria sfer ho-
m ocentrycznych została następnie zastąpiona przez teo rię kół m im ośrodko-
wych i epicyklów, której ostateczną po stać n ad ał w I I wieku n. e. alek san ­
dryjski astronom K laudiusz Ptolem eusz. Teoria ta została u ję ta przez niego
w dziele p t . : „ Mathematilce Syn ta xis”, k tó re znane je s t pod nazw ą A lm agest,
nad aną m u przez A rabów . Było ono kanonem astronom ii przez 1400 la t, aż
do czasów K opernika.
Zgodnie z teorią geocentryczną budow y św iata, opraco w an ą przez P to le ­
meusza, dokoła Ziemi biegnie siedem p lan et w n astęp u jącej kolejności: Księżyc,
M erkury, W enus, Słońce, M ars, Jow isz i S atu rn , przy czym K siężyc i Słońce
160 IX . R uchy planet

biegną ruchem jed n o stajn y m dokoła Ziemi bezpośrednio po kołach, których


środki leżą jed n ak nieco poza Ziemią, czyli że są to koła mimośrodkowe. N a to ­
m iast, a b y w ytłum aczyć złożony ru ch p lan et dolnych i górnych, w szczególności
zakreślanie przez nie pętli, Ptolem eusz założył, że po kole m im ośrodkow ym
(inaczej deferencie) biegnie ruchem jed n o stajn y m nie plan eta, lecz środek in ­
nego m niejszego koła, zwanego epicyklem, a dopiero po obwodzie epicy kia
biegnie p la n e ta również ruchem jed n o stajn y m . Przez kom binację ruchów śro­
d k a epicykla po deferencie i p lan ety po epicyklu, dając odpow iednie n ach y ­
lenia płaszczyznom ty c h kół, m ożna w yjaśnić widome ru ch y p lan et, szczegól­
nie ruch p ro sty i w steczny n a tle gwiazd. E y cin a 67 zaw iera uproszczony sche­
m a t geocentrycznego u k ładu budow y św iata według Ptolem eusza. S trzałk am i

R y c. 67. U proszczony s c h e m a t u k ła d u geo cen try czn eg o

zaznaczony został kierunek ruchów . Środkiem deferentów je st Ziem ia, a n a


nich um ieszczono dla poszczególnych p la n e t środki epicyklów.
E u c h y środków epicyklów i p lan et n a epicyklach spełniają ściśle określone
w arunki, różne dla p lan et dolnych, i górnych. A więc p lan ety dolne w edług
teorii Ptolem eusza biegną w te n sposób, że środki ich epicyklów leżą n a p ro ­
stej łączącej Ziemię ze Słońcem. Inaczej mówiąc, okresy obiegów środków
epicyklów M erkurego i W enus rów nają się dokładnie rokowi gwiazdowem u,
okresy zaś obiegu obu p lan e t po epicyklach są różne, wynosząc d la M erku­
rego 8 8 dni, a dla W enus 225 dni. O trzym ały one nazwę okresów gwiazdowych.
Teoria geocentryczna budowy świata 161

N atom iast w przypadku planet górnych w ystępują inne zależności od ruchu


rocznego Słońca na niebie. W edług teorii Ptolem eusza prom ienie dróg planet
górnych po epicyklach są zawsze równoległe do prom ienia drogi Słońca dokoła
Ziemi, czyli planeta biegnie po epicyklu dokładnie w okresie roku. N atom iast
okresy obiegu środków epicyklów po deferentach są różne dla poszczególnych
planet i one to w przypadku planet górnych noszą nazwę okresów gwiazdowych.
W ynoszą one dla Marsa 1,9 roku, dla Jow isza 11,9 roku i dla S atu rn a 29,5 roku.
Poza deferentem Saturna m iała leżeć sfera gwiazd stałych obracająca się
dokoła Ziemi ze wschodu na zachód w okresie doby gwiazdowej i przekazująca
ten ruch sferom planetarnym . Obrazem tego ruchu m iał być ruch dzienny
sfery niebieskiej.
Zaobserwowanych ruchów planet n a niebie nie dało się jednak wyjaśnić
przy pomocy takiej prostej teorii. E uchy te były bardziej złożone. Nie w y­
starczyło umieszczanie środków deferentów w różnych odległościach od środka
Ziemi dla poszczególnych planet i aby móc wyjaśnić odchylenia w zaobserwo­
wanych położeniach planet w porównaniu z obliczonymi z teorii, Ptolem eusz
uciekł się do wybiegu, wprowadzając ta k zwane pun kty wyrównawcze, po
łacinie ekwanty, takie że ruch po deferencie w ypada jako jednostajny widziany
nie z jego środka lecz z ekwantu, k tó ry jest położony po przeciwnej stronie
środka deferentu niż Ziemia.
Teoria Ptolemeusza, uzupełniana w średniowieczu, stała się bardzo za­
wiła. W szczególności nie wyjaśniała podanych wyżej reguł odnoszących się
do planet górnych i dolnych. Dopiero, gdy K opernik odrzucił założenie, że
Ziemia jest nieruchomym środkiem św iata i przeniósł ten środek do Słońca,
te logiczne sprzeczności zostały usunięte i podany został prawdziwy obraz
budowy układu planetarnego.
§ 81. Kopernikowska teoria lieliocentryczna. Twórca teorii heliocentrycznej
budowy świata, Mikołaj K opernik, urodził się w r. 1473 w Toruniu, dokąd
jego ojciec, bogaty kupiec krakowski, przeniósł się po wyzwoleniu tego m iasta
od Krzyżaków w 1454 r. Po śmierci ojca przyszłym astronom em opiekował
się b ra t jego m atki Łukasz W atzenrode, późniejszy biskup warmiński. Skiero­
wał on Mikołaja K opernika na studia do Akademii Krakowskiej (1491 —1495),
któ ra przeżywała w tedy okres wielkiego rozwoju i słynęła szczególnie z wyso­
kiego poziomu studiów astronom icznych. N astępnie w latach 1496 —1503 K o­
pernik studiował prawo i medycynę n a uniw ersytetach włoskich w Bolonii,
Padwie i Ferrarze. Po powrocie do k ra ju kilka la t jako kanonik kapituły W ar­
mińskiej pełnił obowiązki sekretarza biskupa Łukasza W atzenrode, a potem
przebywał głównie we From borku, gdzie powstało jego historyczne dzieło,
De revolutionibus orbium coelestium, wydrukow ane w Norym berdze w roku
jego śmierci (1543). W dziele ty m K opernik przedstaw ił nową teorię budowy
świata, co stało się fundam entem , na którym oparł się rozwój nowoczesnej
astronomii.
Myśl, że ruch roczny Słońca należałoby tłum aczyć ruchem Ziemi nie była

11 — A stronom ia ogólna
162 IX . Ruchy planet

obca niektórym uczonym starożytności, w szczególności m yśl ta k ą w ypow ia­


d ał A rystarch, ja k ju ż o ty m była mowa w § 53. Jeszcze przed A rystarchem
przypisyw ali Ziemi pew ne ru ch y filozofowie greccy, zw olennicy nauki P ita ­
gorasa, zwani z tego pow odu pitagorejczykam i. K opernik w iedział o ty c h p o ­
glądach i dał tem u w yraz w swym dziele, De revolutionibus orbium coelestium.
To, że w starożytności w ypow iadano poglądy o możliwości ru ch u Ziemi, nie
um niejsza zasług K opernika jak o tw órcy nowego system u budow y św iata,

R y c. 68. U k ład h e lio c e n try c z n y K o p e rn ik a (ry su n ek z d zieła K o p e rn ik a D e Bevólutionibu8)

gdyż nie tylko on pierw szy jasno sform ułował myśl, że Ziem ia i p lan ety obie­
g ają Słońce, lecz p o n ad to w swym dziele podał m atem atycznie opracow aną
teorię ruchów Ziemi i p lan e t dokoła Słońca.
Założenia K o pernika m ożna sprowadzić do trzech tw ierdzeń:
1 . P lan ety biegną ruchem jednostajn y m po kołach dokoła Słońca.

2. Ziemia je st jed n ą z p lan e t i również obiega Słońce.


3. Ziem ia obraca się dokoła osi.
P rzez przyjęcie ty c h założeń obserwowane ru ch y p la n e t straciły swą złożo­
ność, k tó ra w ynika jedynie z tego, że widome ru ch y odnoszone były do Ziem i,
posiadającej ru ch obrotow y dokoła osi i obiegowy dokoła Słońca. W edług te ­
orii K opernika w szystkie p lan ety obiegają Słońce w ty m sam ym k ierunku
z prędkościam i m alejącym i wraz ze w zrostem odległości od Słońca, w n a stę ­
pującej kolejności: M erkury, AYenus, Ziemia, M ars, Jow isz i S atu rn (ryc. 6 8 ). Po
Kopernikowska teoria heliocentryczna 163

przyjęciu tych założeń zrozumiałe stały się wspom niane w poprzednim p a ra ­


grafie zależności ruchów plan et od ruchu rocznego Słońca, przy czym zbędne
stały się wielkie epicykle w teorii ruchów planet.
W ystępowanie okresu rocznego w ruchach p lan et dolnych i górnych było
w teorii Ptolem eusza czymś nie dającym się w ytłum aczyć, ja k gdyby p rzy ­
padkiem. N atom iast w teorii K opernika b y ł to konieczny skutek ruchu Ziemi
dokoła Słońca w okresie rocznym.
W szystkie opisane wyżej osobliwości widom ych ruchów p lan et znajd u ją
proste wytłum aczenie w teorii heliocentrycznej budow y u kładu planetarnego.
Niech na ryc. 69 S oznacza Słońce, koło w ew nętrznePj, P 2, P 3... — orbitę planety
dolnej, drugie koło T v T 2, T z... — orbitę Ziemi, koło zaś zew nętrzne — sferę

niebieską. Dla uproszczenia rozw ażań załóżmy, że obie orbity leżą w jednej
płaszczyźnie. Niech w chwilach, gdy Ziem ia zajm uje położenie T v T 2, T z...
na jej orbicie, planeta dolna zajm uje na swej orbicie położenia P v P 2, P 3,...
Obserwator widzi ją w punktach P j, P 2, P 3... sfery niebieskiej, jednocześnie
Słońce S , będące we wspólnym środku obu kół, będzie widoczne na niebie w p u n ­
ktach 8 lf $<>, $ 3... Załóżmy, że w chwili, gdy Ziemia zajm uje położenie T ly
planeta jest w złączeniu górnym ze Słońcem. Poruszając się na orbicie z p ręd ­
kością większą niż prędkość orbitalna Ziemi p lan eta w yprzedzać będzie Słońce
w ruchu na niebie, czyli ukaże się ze wschodniej strony Słońca. Gdy kierunek
z Ziemi do planety (T 2P 2) jest styczny do orbity tej ostatniej, czyli gdy w tró j­
kącie Ziemia, Słońce, planeta, k ą t w wierzchołku zajm ow anym przez planetę
164 IX . Ruchy planet

je st prosty, to planetę widzimy we w schodnim stanow isku. M om ent złączenia


dolnego przypada w tedy, gdy p la n e ta dolna je st m iędzy Słońcem a Ziemią
(T 3P 3 na ryc. 69), a chwilę stanow iska zachodniego określa p ro sta T 1P i , styczna
do orbity planety. Pełny okres obiegu plan ety dokoła Słońca je st okresem gioia-
zdowym w jej ruchu. O dpowiada on rokow i gwiazdowemu w p rzy p ad k u Ziemi.
Podobnie w yjaśniam y ruch p lan ety górnej. Możemy posiłkować się ty m
sam ym rysunkiem , tylko koło P lt P 2... należałoby przyjm ow ać za orbitę Ziemi,
a koło T u T 2... za orbitę plan ety górnej. P u n k ty odpow iadające położeniom
planety na sferze niebieskiej przy p ad n ą w p u n k tach przeciwległych punktom
P !, P 2 *. * n a kole zew nętrznym ryc. 69.
Okresy gwiazdowe w ruchach p lan et obliczam y podobnie ja k obliczam y
miesiąc gwiazdowy z miesiąca synodycznego. Niech P, 8 i T oznaczają kolejno
okres gwiazdowy planety, jej okres synodyczny i rok gwiazdowy. D la plan ety
dolnej m am y zależność

1 1 1 „ TS
p - ¥ + Y - p ~ t T s ’ ,i01)

a dla plan ety górnej


1 1 1 ^ TS
p - j - y . - y " <1 0 2 >

Jeżeli za jednostkę czasu przyjm iem y rok gwiazdowy (T = 1), to okresy


gwiazdowe obliczamy ze wzorów:

S
dla plan et dolnych P = ------—, (103)
1 + 0

S
dla p lan et górnych P ~ —----- . (104)
o —l

K opernik w swych rozum ow aniach zakładał, że plan ety biegną dokoła


Słońca po kołach. Ponieważ obserwacje nie były zgodne z ty m założeniem,
środki kół um ieszczał on nieco poza Słońcem, a naw et przyjm ow ał istnienie
pew nych niewielkich epicyklów. Eozum ow anie geom etryczne K opernika było
więc zbliżone do rozum ow ania Ptolem eusza, z tą zasadniczą różnicą, że cen­
tra ln e położenie w układzie plan etarn y m zajm uje Słońce, a Ziemia je st jed n ą
z p lan et biegnących dokoła Słońca. Było to ogrom nym przew rotem w poglą­
dach na isto tę św iata, bo uznając Ziemię za jed n ą z p lanet odpadły podstaw y
filozoficzne do zakładania, że Ziemia i Niebo są odrębnym i św iatam i rząd zą­
cym i się odm iennym i praw am i.
Przez odrzucenie geocentryzm u K opernik nie tylko wprowadził astronom ię
n a właściwą drogę rozwojową, lecz przez uwolnienie n au k i o świecie od p rze­
Kopernikowska teoria heliocentryczna 165

konania o centralnym położeniu Ziemi i człowieka przyczynił się do skierowania


na właściwe to ry rozwojowe nau k przyrodniczych.
Kopernik nie mógł jeszcze podać dowodów słuszności tw ierdzenia, że Ziemia
ma ruch obrotowy dokoła osi i biegnie dokoła Słońca. Dowody te, ja k ju ż o ty m
była mowa w §§ 43 i 54, uzyskano znacznie później.
§ 82. Tyclio Brahe i jego obserwacje. Teoria heliocentryczna K opernika
wymagała dla ugruntow ania i dalszego rozw oju nowego m ateriału obserw a­
cyjnego w postaci dokładnych położeń planet, aby m ożna było n a jego p o d ­
stawie w yprowadzić praw a ich ruchów. Tego rodzaju praca została w ykonana
przez astronom a duńskiego Tychona B rahe (1546 —1601), utalentow anego
obserwatora, k tó ry dokładność pom iaru położeń ciał niebieskich doprow adził
do bardzo wysokiego poziom u. Tyclio B rahe założył n a wyspie H veen dwa
obserw atoria astronom iczne, gdzie w ykonyw ane były przez niego pom iary poło­
żeń p lan et i gwiazd. Obserwacje te b y ły przeprow adzane bez stosow ania lunet,
które wówczas w końcu X V I wieku b y ły jeszcze nieznane. In stru m e n ty p o ­
miarowe, stosowane przez Tychona B rahe, były jed n ak zrobione z m etalu i m iały
koła z podziałkam i sporządzonym i z dużą dokładnością. Tycho B rahe udosko­
nalił m etody obserwacji, uwzględniał w pływ refrakcji atm osferycznej, w skutek
czego otrzym yw ał pozycje ciał niebieskich z błędem średnim rzędu 1 ', czego
żaden obserw ator przed nim nie osiągał. Obserwacje prow adził niezm ordo­
wanie przez 20 la t (1576 —1596) grom adząc wiele pozycji p lanet, szczególnie
Marsa.
Tycho B rahe wysoko cenił K opernika, choć nie zgadzał się z jego teorią.
Próbow ał na podstaw ie własnych obserwacji stw ierdzić istnienie paralaks helio-
centrycznych gwiazd, ale ich nie znalazł. Było to zrozum iałe, bo dokładność po­
miarów kątow ych Tychona B rahe, choć bardzo duża ja k na obserwacje czy­
nione bez stosow ania lu n et w charakterze celownic, nie w ystarczała do stw ier­
dzenia m ałych przesunięć paralaktycznych gwiazd, m niejszych od 1 ". N ie­
możność w ykrycia paralaks gwiazd przyczyniła się do tego, że Tycho B rahe
nie zgadzał się z teorią ruchu Ziemi dokoła Słońca, podając wrłasną teorię, we­
dług której nieruchom a Ziemia zajm ow ała środek św iata, dokoła niej oprócz
Księżyca biegło Słońce, będące środkiem deferentów pozostałych p lan et: M er­
kurego, W enus, M arsa, Jow isza i S atu rn a.
U kład Tychona B rahe był sztuczny i stanow ił krok wstecz w porów naniu
z układem K opernika, cieszył się jed n ak poparciem duchow ieństw a wszystkich
w yznań, bo jako układ geocentryczny godził się z ówczesnym religijnym po­
glądem n a świat. W ielu więc astronom ów X V II wieku przyjm ow ało układ T y ­
chona B rahe i dopiero postępy astronom ii końca w. X V II i początku w. X V III
w yparły te n układ z nauki.
§ 83. W alka o system licliocentryczny. K opernikow ska teoria heliocen­
try czn a budow y św iata zaczynała pod koniec X V I wieku zyskiwać zwolenników
wśród niezależnie m yślących uczonych. W praw dzie na ogół, poza nielicznym i
w yjątkam i, nie uzyskała ona w stępu do uniw ersytetów , jed n ak była p ro ­
166 IX . Ruchy planet

pagow ana w niektórych krajach. Np. astronom angielski Tomasz Digges ogło­
sił obronę teorii K opernika publikując (1576 r.) cztery rozdziały z Księgi I
jego dzieła wraz z wykresem układu heliocentrycznego. P u b lik acja ta p rzy ­
czyniła się do popularyzow ania dzieła K opernika na zachodzie E uropy. Odważnie
w ystępował w obronie teorii heliocentrycznej budow y św iata włoski filo­
zof Giordano B runo (1548 —1600), któ ry prócz samej obrony teorii K opernika
w ypowiedział opinię, że Słońce je st jedną z gwiazd oraz że w świecie je st wiele
p lanet zam ieszkałych. Za swe śmiałe poglądy filozoficzne i religijne został on
spalony na stosie w Rzym ie w 1600 roku.
N ajbardziej ważkich argum entów przem aw iających za słusznością teorii
K opernika dostarczył Galileusz (1564 —1642). Zasłużył się on dla rozw oju
nauki przede w szystkim dzięki konsekw entnem u stosowaniu m etod dośw iad­
czalnych do b ad ań otaczającego nas św iata. Jego badania nad swobodnym
spadkiem ciał legły u podstaw późniejszej teorii graw itacji. Do ugruntow ania
zaś teorii K opernika przyczyniły się przede w szystkim odkrycia dokonywane
przez Galileusza przy zastosowaniu lunety do obserwacji astronom icznych.
Szczególnie dw a odkrycia dostarczyły ważkich argum entów przem aw iających
za słusznością teorii K opernika: stwierdzenie pełnego cyklu faz planety W enus
i odkrycie księżyców przy Jowiszu.
W ptolemeuszowej teorii geocentrycznej budow y św iata epicykl, po którym
m iała obiegać W enus, leżał całkowicie między Ziem ią a Słońcem, w skutek
czego k ą t fazy ( § 67) tej planety powinien być zawsze większy od 90°. W e­
dług tej teorii obie planety, W enus i M erkury, nie mogły być widoczne w pełni,
a naw et w kw adrach. Tymczasem Galileusz obserwując W enus przez lunetę
stw ierdził, że jej obraz przebiega przez wszystkie fazy od wąskiego sierpa aż
do pełni. P rzy zachow aniu w^arunku, że planeta nie może oddalić się na niebie od
Słońca o k ą t większy niż 48°, świadczyłoby to, że w swym ruchu p lan eta w złą­
czeniu dolnym znajduje się m iędzy Słońcem a Ziemią, a podczas złączenia
górnego, gdy widoczna jest w pełni, znajduje się za Słońcem, co w połączeniu
z charakterem jej ruchu widomego m ożna w yjaśnić tylko ty m , że biegnie ona
dokoła Słońca, a nie dokoła Ziemi. A więc w stosunku do plan ety W enus teoria
Ptolem eusza była całkowicie błędna.
P rzy Jow iszu Galileusz odkrył 4 księżyce, które biegły dokoła centralnej
p lan ety wbrew zasadzie teorii geocentrycznej, że środkiem ruchu ciał niebie­
skich może być tylko Ziemia, jako p u n k t nieruchom y św iata.
Zarówno poglądy G iordana Bruno, ja k i odkrycia Galileusza i ich in te r­
p retacja w sensie przychylnym dla teorii K opernika, spotkały się ze sprzeciwem
władz kościoła katolickiego. W r. 1616 dzieło K opernika „De revolutionibu$
orbium coelestium” w ciągnięte zostało do wykazu ksiąg zakazanych w iernym
do czytania, a Galileusz w 1633 r. po ogłoszeniu swego słynnego dzieła „Dialog
0 dwóch systemach świata” został postaw iony pod sąd Inkw izycji Kościelnej
1 zm uszony do wyrzeczenia się „herezji kopernikańskiej”.
§ 84. P raw a K eplera. Tycho B rahe na skutek u tra ty pomocy finansowej
Prawa Keplera 167

ze strony króla duńskiego, opuścił w 1597 r. wyspę H veen zabierając ze sobą


ważniejsze in stru m en ty i zebrany przez siebie m ateriał obserw acyjny. Udał
się do Niem iec, a w 1599 r. osiadł w Pradze. W o statnich dwóch latach jego
życia zyskał ucznia i pom ocnika w osobie J a n a K eplera (157.1 —1630). Tycho
Brahe pow ierzył swemu nowemu w spółpracownikowi opracow anie swych ob­
serwacji, głównie w celu sporządzenia now ych tablic p lan etarn y ch . K epler
zajął się ty m zagadnieniem , w ykorzystał jed n ak bogaty m ateriał obserw acyj­
ny zebrany przez Tychona B rahe przede w szystkim do w ykrycia praw ruchu
planet. W szczególności, obserwacje te daw ały możność w yznaczania odległości
p lanety od Słońca dla różnych jej położeń na orbicie dokoła Słońca, jeżeli za
jednostkę m iary długości przyjm iem y odległość Ziemi od Słońca.
A by dać uproszczony przykład tego ro d zaju obliczeń załóżm y, że Ziemia
biegnie dokoła Słońca po kole (ryc. 70), na zew nątrz którego w tej sam ej płasz­
czyźnie leży o rb ita M arsa o nieznanym kształcie. Załóżm y dalej, że znany
nam je st rok gwiazdowy i okres gwiazdowy obiegu Marsa dokoła Słońca. P rzy ­
puśćm y, że znane nam są obserwacje p o ­
łożenia tej plan ety w odstępach czasu rów ­
nych jej okresowi gwiazdowemu. P la n e ta
będzie wówczas zajm ow ać to samo poło­
żenie M na orbicie dokoła Słońca. Niech
położenie Ziemi n a orbicie w momencie
pierwszej obserw acji Marsa będzie T v Po
upływie okresu gwiazdowego obiegu Marsa
dokoła Słońca, Ziemia obiegnie raz dokoła
Słońce i jeszcze przebiegnie łuk odpow ia­
dający kątow i T 18 T 2, gdzie T 2 je st poło­
żeniem Ziemi na orbicie w momencie d ru ­
giej obserwacji. W czworoboku T 1S T 2M
znane są nam dwa boki T XS i T 2S jako
prom
x
ienie o rb ity- Ziemi,7. k ąc t T ^S
1
T ** — R
^ y c. 70. R y su n ek, w y ja
. śn
, ia
. ją
. c y w yzna-
ze znanego ruchu Ziemi dokoła Słońca czanie odległości M arsa
i dwa k ą ty S T XM i S T 2M będące odległo­
ścią k ąto w ą M arsa od Słońca na niebie w obu m om entach obserwacji. W ten
sposób będziem y znać wszystkie elem enty potrzebne do rozw iązania czworo­
boku S T 1M T 2S, a więc do w yznaczenia S M jako jego przekątnej w prom ie­
niach o rb ity Ziemi. Stosując takie rozw ażania geom etryczne dla wielu położeń
Marsa w różnych częściach jego o rb ity dokoła Słońca m am y możność, znając
dla tych położeń odległość M arsa od Słońca, poznać k sz ta łt o rb ity planety.
Podobnie możemy to uczynić w stosunku do innych plan et, jeżeli rozporzą­
dzam y dostatecznie licznym i obserw acjam i rozmieszczonymi w ystarczająco
gęsto n a orbicie. Tego rodzaju m ateriał znalazł K epler w przeszło 20-letnich
obserw acjach Tychona B rahe dotyczących położeń planet.
K epler zajął się głównie ruchem M arsa i wkrótce zorientow ał się, że orbita
168 IX . Ruchy planet

tej planety nie da się przedstaw ić jako koło. Zdecydował się zerwać z tra d y ­
cyjnym założeniem, że plan ety mogą poruszać się tylko po kołach i po wielu
próbach stwierdził, że spośród znanych krzyw ych najbardziej zbliżona do za­
obserwowanego k sz tałtu o rbity M arsa jest elipsa. Poza ty m K epler stw ierdził,
że Mars porusza się szybciej n a orbicie, gdy je st bliżej Słońca, a wolniej, gdy
jest dalej. O dkrycia te sform ułował w 1609 r. w postaci następujących dwóch
praw ruchu p lan et:
I prawo K eplera: O rbita każdej planety jest elipsą ze Słońcem w jednym
z ognisk.
I I prawo K eplera: Prom ień wodzący planety zakreśla równe pola w rów ­
nych odstępach czasu.
P rzyjm ując pierwsze prawo uw alniam y się całkowicie od stosow ania epi­
cyklów i um ieszczania Słońca ekscentrycznie w stosunku do kołowych o rbit
planet. N ależy tu zaznaczyć, że elipsy, po któ ry ch plan ety biegną dokoła Słoń­
ca, niewiele różnią się od kół. N aw et w przypadku M arsa, którego ru ch obser­
wowany n a niebie dał Keplerowi możność w ykrycia u tej p lan ety ruchu po
orbicie eliptycznej, elipsa w m ałym stopniu
różni się od koła, gdyż jej m im ośród je st
niniejszy od 0,1 (0,093).
Zasadę I I praw a K eplera ilustruje ryc. 71
przedstaw iająca w przesadnym spłaszczeniu
orbitę eliptyczną plan ety ze Słońcem S w je d ­
nym z ognisk. Zgodnie z ty m praw em pola A S B ,
CSD i E S F w różnych m iejscach orbity, zak re­
ślane przez prom ienie wodzące w rów nych od­
stępach czasu, są sobie rćwne. A więc blisko
R yc. 71. P rę d k o ś ć połow a W ru c h u peryhelium , gdzie prom ienie wodzące są naj-
e lip ty c z n y m krótsze (<S'A, SB ), planeta zakreśla większy
łuk A B niż E F zakreślony w ty m sam ym
odstępie czasu blisko aphelium , gdzie prom ienie wodzące (SE , SF ) są n a j­
dłuższe.
K epler był przekonany, że ruchy p lanet są powiązane wspólną im w szyst­
kim zależnością harm oniczną. Po wielu latach poszukiwań w ykrył tę zależność,
k tó rą wypowiedział jako I I I praw o ruchu p lan et:
I I I prawo Keplera. D rugie potęgi okresów obiegu p lan et dokoła Słońca
są w prost proporcjonalne do trzecich potęg ich średnich odległości od
Słońca.
Oznaczmy okresy dwóch plan et przez F x i P 2, a połowy wielkich osi ich
orbit, czyli średnie odległości — przez a ł i a2. I I I praw o K eplera piszem y w tedy
w postaci
P ra w a K eplera 169

P raw o to daje możność obliczenia w zględnych rozm iarów o rb it p la n e ta r­


nych, np. w odniesieniu do o rb ity ziem skiej. N iech P 2 oznacza ro k gw iazdowy,
a a 2 — połowę wielkiej osi o rb ity ziem skiej. P rzy jm ijm y za jed n o stk ę czasu
P 2 = 1, a za jednostkę długości a2 = 1. W ówczas ze wzoru (105) o trzy m am y
(106)
Daje to możność obliczania w zględnych rozm iarów orbit, w szystkich p la ­
net z ich okresów gwiazdowych w odniesieniu do o rb ity Ziemi, k tó rej odle­
głości od Słońca przyjm ujem y za jednostkę.
§ 85. Elementy orbit planet. Poznanie p raw ru c h u p la n e t nasunęło potrzebę
ścisłego określenia ich o rb it dokoła Słońca liczbam i, które ch arak tery zo w a­
ły b y rozm iary, k sz ta łt i położenie o rb ity w przestrzeni oraz położenie p la n e ty
w dow olnym mom encie na orbicie. Liczby te noszą, nazwę elementów orbity.
W p rz y p a d k u o rb ity eliptycznej ru ch ciała niebieskiego dokoła Słońca określo­
ny je st sześcioma elem entam i orbitalnym i.
1. Polowa wielkiej osi a określa rozm iary elipsy. E lem ent te n w yrażam y
w jed n o stk ach astronom icznych ( § 55), czyli p rzyjm ujem y za jed n o stk ę d łu ­
gości średnią odległość Ziem i od Słońca. E lem en t te n oznaczam y lite rą a.
2. M imośród e (ryc. 72), czyli stosunek odległości OS Słońca S od środka
elipsy O do połowy wielkiej osi OA , określa k sz ta łt orbity.
3. Nachylenie i orbity do płaszczyzny ekliptyki, czyli k ą t dw uścienny, jak i
tw orzy płaszczyzna o rb ity z płaszczyzną ekliptyki. K ą t te n oznaczony
n a ryc. 73 jak o k ą t dw uścienny E N XN 2P m iędzy płaszczyznam i o rb ity i eklip­
ty k i zaw arty je st w granicach od 0° do 180°. Jeżeli 0° < i < 90°, to kierunek
ru ch u p lan ety je st prosty, jeżeli zaś 90° < i < 180°, to kierunek ten je s t w ste­
czny.
4. Długość węzła wstępującego Q, czyli długość ekliptyczna tego p u n k tu
przecięcia się o rb ity z ek lip ty k ą, w k tó ry m szerokość ekliptyczna p lan ety zmie-

R y c. 72. R y su n e k w y ja śn ia ją c y ró w ­ R y c . 73. E le m e n ty o rb ity


n a n ie K e p le ra
170 IX . Ruchy planet

nia się z ujem nej n a dodatnią. N a ryc. 73, gdzie V oznacza p u n k t rów nonocy
wiosennej, długość węzła w stępującego oznaczona została k ątem V O N x w p ła ­
szczyźnie ekliptyki lub jej lukiem V N v
E lem enty i i Q określają położenie płaszczyzny o rb ity w przestrzeni.
5. Odległość peryhelium od węzła co, czyli k ą t zaw arty m iędzy prom ieniem
wodzącym p lan ety w peryhelium i linią węzłów, liczony od węzła w stępującego
w kierunku ru ch u p lan ety w płaszczyźnie orbity. N a ryc. 73 oznaczony on
jest lukiem N XP lub odpow iadającym m u k ątem N xOP w płaszczyźnie orbity.
E lem ent ten określa położenie osi wielkiej w płaszczyźnie jej orbity.
6 . M oment przejścia planety przez peryhelium , k tó ry oznaczam y przez T 0.

E lem ent te n wiąże położenie plan ety na orbicie z czasem.


Z nając w artości liczbowe w szystkich sześciu elem entów orbitalnych m am y
możność obliczenia dla dowolnego m om entu zarówno położenia p lan ety na
orbicie, ja k i jej w spółrzędnych, bądź w układzie ekliptycznym , bądź też rów ni­
kowym.
Okres obiegu p lan ety nie je st uw ażany za niezależny elem ent o rbitalny,
gdyż zgodnie z I I I praw em K eplera m ożna go obliczyć z połowy wielkiej osi
orbity.
W p rzypadku ruchu kom et m am y do czynienia przew ażnie z orbitam i p a ra ­
bolicznym i. D la paraboli e = 1, zam iast zaś połowy wielkiej osi p rzy jm u je­
m y jako elem ent o rb ity odległość kom ety od Słońca w peryhelium . Odległość
tę oznaczam y zwykle literą q. Pozostałe elem enty pozostają bez zm iany we­
dług podanych wyżej określeń. W te n sposób o rb ita paraboliczna określona
je st pięcioma elem entam i g, i, Q, co i T 0.
§ 86. Budowa układu planetarnego. Praw a K eplera dały właściwy obraz,
ja k je st zbudow any układ p lan etarn y i jakie reguły rządzą ruchem planet.
Nie tylko bowiem w ty ch praw ach niejednostajny ru ch p lan et znalazł w y­
jaśnienie, lecz ponadto ich stosunki odległościowe mogły być poznane na p o d ­
staw ie I I I praw a. Stosunki te zostały u jęte już w X V III wieku przez T itiusa
w postaci następującej reguły, zwanej również regułą Bodego, k tó ry podał
ją do szerszej wiadomości. Zgodnie z tą regułą średnie odległości a p lan et od
Słońca, w yrażone w jednostkach astronom icznych, spełniają zależność

a = 0 ,4 + 0,3 n, (107)

gdzie dla kolejnych p lan et od Merkurego do S atu rn a n przybiera następujące


w artości 0, 1, 2, .4, 8 , 16, 32. P o d an a niżej tabelka zaw iera dla poszczególnych
p lanet odległości w ynikające z treguły Titiusa-Bodego i w ystępujące rzeczy­
wiście.
Porów nując odległości podane w tabelce widzimy, że rzeczyw iste odległości
są całkowicie zgodne z w ynikającym i z reguły Titiusa-Bodego, z w yjątkiem
odległości odpow iadającej liczbie n = 8 . G dyby reguła b yła bezwzględnie
słuszna, to m iędzy M arsem a Jow iszem pow inna jeszcze obiegać Słońce
Budowa układu planetarnego 171

O dległość obliczona z r e ­ O dległość rz e c z y ­


n
guły T itiu sa-B o d eg o w ista od Słońca

M erk u ry 0 0,4 0,39


W en u s 1 0,7 0,72
Z iem ia 2 1,0 1,00
M ars 4 1,6 1,52
— 8 2,8 —

Jo w isz 16 5,2 5,20


S a tu rn 32 10,0 9,54

p lan eta po orbicie w średniej odległości od Słońca równej 2 , 8 jednostek astro n o ­


m icznych. Takiej p la n e ty je d n a k nie znano, a dopiero w r. 1801 P iazzi o d k ry ł
drobne ciało, tzw. planetoidę (§ 144), k tó ra obiega Słońce po eliptycznej o rb i­
cie. Połow a wielkiej osi tej o rb ity wynosi 2,77 jednostek astronom icznych,
zgodnie z przew idzianą w regule Titiusa-Bodego odległością 2,8 jednostek a s tro ­
nom icznych. O dkrycie, to zapoczątkow ało odkrycia w X IX i X X w ieku w iel­
kiej liczby planetoid, k tó ry ch o rb ity leżą w większości m iędzy o rbitam i M arsa
i Jow isza.
Do pięciu wielkich p lan et, znanych ju ż w starożytności, p rzybyły jeszcze
trzy , a m ianowicie U ran, o d k ry ty w' r. 1781, N e p tu n w r. 1840 i P lu to n w r. 1930.
B azem więc z Ziem ią obiega Słońce 9 wielkich plan et. J a k w ynika z załączo­
nej tabelki, w p rzy p ad k u U ran a i P lu to n a średnie odległości ty ch p lan et od
Słońca są zgodne z regułą Titiusa-B odego, n a to m ia st średnia odległość N e­
p tu n a odbiega od tej reguły.
D la reguły Titiusa-B odego nie znaleziono teoretycznego w yjaśnienia i nie

O dległość obliczona O dległość rz e c z y ­ O kres o b ieg u


n
z re g u ły T itiu sa-B o d eg o w ista od Słońca w la ta c h

U ra n 64 19,6 19,2 84
N e p tu n _ — 30,1 165
P lu to n 128 38,8 39,5 248

w iem y, czy jest ona w ynikiem jak iejś prawidłowości kosm ogonicznej, czy też
p rzypadkow ą rcgułką liczbową.
Do u k ład u słonecznego poza dziewięcioma w ielkim i planetam i należy wiele
p lan etoid, z któ ry ch poznano około .1800. P oza ty m sześć p la n e t: Ziem ia, Mars,
Jow isz, S a tu rn , U ran i N ep tu n m a księżyce, który ch ogólna liczba w układzie
p la n e ta rn y m jest 32. W reszcie dokoła Słońca biegnie wielka, nie d ająca się
bliżej oznaczyć liczba kom et i niezliczona ilość drobnych ciałek tw orzących
m aterię m eteorytow ą. Poza ty m w układzie słonecznym znajdujem y gaz i pył
172 IX . Ruchy planet

m iędzyplanetarny. W szystkie te ciała będą dokładniej scharakteryzow ane


w rozdziałach X I I —X IV . Do ty ch ciał niebieskich n atu raln y ch doszły jeszcze
sztuczne ciała niebieskie w yrzucone w przestrzeń kosm iczną przez człowieka.
§ 87. Regularności w ruchu planet. W ruchach ciał u kładu słonecznego
w ystępują godne uwagi regularności.
1 . O rbity wielkich p lan et są praw ie kołowe, z w yjątkiem najbliższej i n a j­

dalszej od Słońca p lan ety z m im iośrodam i orbity rów nym i w przypadku M erku­
rego 0,21, a w p rzypadku P lu to n a — 0,25.
2 . N achylenia o rb it do ek lip ty k i w szystkich wielkich p la n e t są małe.
3. W szystkie wielkie p lan ety biegną dokoła Słońca w ty m sam ym kierunku.
4. Wielkie p lan ety (z w yjątkiem U rana) obracają się dokoła osi w ty m sa­
m ym kierunku, w* którym biegną dokoła Słońca. W ty m sam ym kierunku Słoń­
ce obraca się dokoła osi.
5. O rbity większości satelitów plan et m ają k sz ta łt kołowy.
6 . Płaszczyzny o rb it większości satelitów tw orzą m ałe k ą ty z płaszczyznam i

równików m acierzystych planet.


7. W iększość satelitów biegnie dokoła p lan et w ty m sam ym kierunku,
w którym p lan ety biegną dokoła Słońca.
W szystkie te regularności w ynikają niew ątpliw ie ze wspólnego pochodzenia
p la n e t i są podstaw ow ym i fak tam i obserw acyjnym i, n a k tó ry ch opierają się
teorie kosmogoniczne u k ładu planetarnego (rozdz. X X V ).

ĆWICZENIA

1. O bliczyć n a jw ięk sz ą w ysokość, w ja k ie j w chw ili z ac h o d u S łońca w id o czn a je s t W en u s


w K rakow ie. M im ośród o rb ity p rz y jm u je m y ró w n y zeru.
2. J a k ą w id om ą p rę d k o ść k ą to w ą m a M ars p o d czas złączen ia ze Słońcem (ruch p ro sty )
i w p rzeciw staw ien iu z nim (ruch w steczn y ). P rz y ją ć ru c h po kolo.
3. J a k w ielk ą clongację o siąga Z iem ia d la o b se rw a to ra z Jo w isza.
4. O bliczyć n a jw ięk sz ą i n a jm n ie jsz ą odległość M erkurego od Ziem i (orbitę ziem sk ą
u w ażać z a kołow ą).
R o z d z ia ł X

MECHANIKA NIEBA

§ 88. Powstanie dynamiki układu planetarnego. P ra w a K eplera d a ją w p raw ­


dzie m ożność przew idyw ania położeń p lan et, znalezione jed n a k em pirycznie
z obserw acji nie w skazują jeszcze ogólnego p raw a tłum aczącego ru c h y p lan et.
D opiero N ew ton udow odnił, że praw a K eplera w y n ik a ją z ogólnego p raw a
ciążenia powszechnego.
W czasach staro ży tn y ch m niem ano, że do u trz y m a n ia ciał w ru ch u , n aw et
jed n o stajn y m , konieczne je s t stałe oddziaływ anie n a te ciała siły. B ad an ia
G alileusza, k tó re doprow adziły do poznania p raw a bezw ładności i sta ły się
p o d staw ą rozw oju d y n a m iki, czyli działu fizyki dotyczącego ru ch u ciał p od
d ziałaniem sił, pogląd te n obaliły. D alszym p ostępem było odkrycie przez
H u y g en sa praw działania siły odśrodkow ej.
M yśli o praw ie p rzyciągania kiełkow ały w u m ysłach uczonych X V II w.
A stro n o m włoski B orelli z drugiej połow y X V II w ieku w opracow anej przez
siebie teo rii ru ch u księżyców Jow isza w yjaśnił ich ru c h działaniem n a nie siły
o d w rotnie proporcjonalnej do k w a d ra tu odległości o d centralnej p lan ety , w spół­
cześni zaś Newtonowi angielscy uczeni H ooke i H alley , w ypow iadali poglądy,
że p raw a K eplera pow inny w ypływ ać z działania siły odw rotnie proporcjonalnej
do k w a d ra tu odległości. D opiero jed n a k Iz a a k N ew ton (1643—1727) w ypo­
w iedział praw a ru ch u p la n e t w p ostaci ogólnej i skończonej jako w niosek
z p raw a powszechnej g raw itacji, k tó re sform ułow ał w dziele Philosophiae
naturalis principia mathematica (1687). P raw o to w yprow adzone n a podstaw ie
za sa d ru c h u będących p o d staw ą d ynam iki new tonow skiej i p raw K eplera
w yjaśniło n a pozór różne zjaw iska, ta k ie ja k sp ad ek ciał n a Ziemię i ru c h
p la n e t, otw ierając przed astro n o m ią i fizyką rozległe h o ry zo n ty rozw oju.
§ 89. Ogólne zasady ruchu. N ew ton w swych b a d an iach z zakreu dynam iki
o p ierał się n a trzech sform ułow anych przez siebie zasadach, k tó re nazw ał
praicam i lub aksjom atam i ru ch u . Z asady te brzm ią n astęp u jąco :
I. K ażde ciało trw a w sta n ie spoczynku lub po ru sza się ruchem je d n o sta j­
n y m i prostoliniow ym , jeżeli siła zew nętrzna nie zm usza go do zm iany tego
sta n u .
174 X. M echanika nieba

I I . Z m iana ilości ruchu* je st proporcjonalna do przyłożonej siły poru sza­


jącej i w ystępuje wzdłuż linii prostej działania siły.
I I I . D ziałaniu siły tow arzyszy zawsze rów ne m u i w prost przeciw ne przeciw ­
działanie.
Z pierwszej zasady w ynika, że ruch po kole z jed n o stajn ą prędkością nie
jest ruchem bezw ładnym , bo nie je st prostoliniow y, odbyw a się więc p o d dzia­
łaniem siły. D ruga zasada w prow adza j>ojęcie ilości ruchu, określanej obecnie
jako pęd, będący iloczynem m asy i prędkości. W p rzy p ad k u ru ch u ciał o n ie­
zmiennej m asie zm iana pędu sprow adza się do zm iany prędkości w czasie,
czyli do przyspieszenia. Z zasady tej w ynika określenie siły jako iloczynu m asy
przez przyspieszenie.
Z drugiej zasady ruchu N ew ton w yprow adził praw o równoległoboku sił,
trak tow anych jako w ektory. J a k wiadomo z elem entarnej fizyki, w ypadkow ą
dwóch sił m ożna przedstaw ić jako p rzek ątn ą równoległoboku, którego bokam i
są dodaw ane do siebie siły. Praw o to m a rozliczne zastosow ania przede w szyst­
kim w statyce.
Trzecia zasada dotyczy w zajem nych oddziaływ ań m iędzy ciałam i w yw iera­
jącym i na siebie siły. Jeżeli jakieś ciało działa n a inne jak ąś siłą, to na odw rót,
to drugie ciało działa n a pierwsze siłą o tej samej w artości bezwzględnej, tylko
przeciw nie skierow aną niż siła pierwsza.
Te ogólne zasady w ypowiedziane przez N ew tona, nie sprzeczne z sobą,
stały się logiczną bazą, z której w yrosła nowoczesna m echanika, w szczegól­
ności mechanika nieba, dotycząca ruchu ciał niebieskich.
§ 90. Siły centralne. W ruchu ciał po jakiejkolw iek krzyw ej, w szczególności
w ruchu ciał niebieskich po orbitach, rozróżniam y trz y rodzaje prędkości.
Ł uk A B , zakreślony w jednostce czasu, nosi nazwę prędkości liniowej (ryc. 74).

o
R y c. 74. P ręd k o śc i liniow e, R yc. 75. R y su n e k w y ja śn ia ją c y sta ło ść p ręd k o ści
k ą to w o i połow o polow ej

K ą t A OB zakreślony przez prom ień wodzący w jednostce czasu nazyw am y


prędkością kątową, a pole A O B ograniczone prom ieniam i w adzącym i i lu ­
kiem A B — prędkością polotcą.
Szczególnie istotne znaczenie w rozw ażaniach m echaniki nieba m ają siły
centralne, to je st skierowane ku określonem u punktow i. U dow adniam y w m echa­

* T o zn aczy p ęd u .
Siły centralne 175

nice teoretycznej, że jeżeli p u n k t porusza się pod działaniem siły centralnej,


to to r jego ru ch u je st krzyw ą płaską, a prędkość połow a w ty m ru ch u je st
stała. Przez pro ste przybliżone rozum ow anie geom etryczne m ożem y stw ierdzić
słuszność tego drugiego tw ierdzenia, k tóre nosi nazw ę praw a pól.
Niech ciało, n a k tó re działa siła centralna, skierow ana k u pu n k to w i O,
znajd uje się w punkcie A swej drogi (ryc. 75).^ G dyby ciało to nie podlegało
działaniu żadnej siły, to w ciągu małej jedn o stk i czasu, dla której założyć
m ożem y, że ruch ciała je st prostoliniow y i jed n o stajn y , przesunęłoby się o o d ­
cinek I B w kierunku chwilowej prędkości w punkcie A . N a sk u tek tego ru ch u
i działania siły skierow anej ku punktow i O i przedstaw ionej n a ryc. 75 w p o ­
staci w ektora AQ, ciało przesunie się po przek ątn ej A D rów noległoboku z b u ­
dowanego na w ektorach A B i AC. G dyby w punkcie D u stało działanie siły,
ciało przebyłoby w płaszczyźnie tró jk ą ta OA D w jednostce czasu odcinek D E
rów ny odcinkowi A D , na skutek zaś działania siły centralnej, przedstaw ionej
w po staci w ektora D F , przebiegnie ono odcinek DG, będący p rz e k ą tn ą rów no­
ległoboku zbudow anego na w ektorach D E i D F . Ł atw o spostrzegam y, że pola
A D O i ODG, zakreślone przez prom ienie wodzące O A , OD, OG w jednostce
czasu, są sobie rów ne i leżą w jednej płaszczyźnie. P ola bowiem OA D i O D E
są sobie rów ne, jak o tró jk ą ty o rów nych podstaw acłi (A D — D E ) i wspólnym
w ierzchołku, pole zaś ODE rów ne je st ODG, jako pola o wrspólnej podstaw ie OD
i w ierzchołkach E i G leżących na prostej GE równoległej do OD.
Słuszność praw a pól dla ru ch u pod działaniem siły centralnej m ożem y u d o ­
w odnić również przez rozw ażania analityczne. Spełnione je st rów nież tw ierdze­
nie odw rotne, a mianowicie, jeżeli w ruchu ciała spełnione je st praw o pól w sto ­
sunku do określonego p u n k tu , to siła, pod wpływ em której odbyw a się te n
ruch przyspieszony, je st centralna, czyli skierow ana do tego p u n k tu .
§ 91. Prawo ciążenia powszechnego. P osiłkując się w ym ienionym i w § 89
trzem a zasadam i dynam iki, N ew ton w yprow adził swe słynne praw o ciążenia
powszechnego n a podstaw ie w y k ry ty ch n a drodze em pirycznej praw K eplera.
P rzede w szystkim z fak tu , że p lan ety biegną dokoła Słońca po liniach k rz y ­
w ych, w ynika, że działa na nie siła. Ze spełniania się dla ru ch u p la n e t względem
Słońca I I praw a K eplera w ynika, że siła działająca na p lan etę je st centralna
i skierow ana ku Słońcu. O rbity p lan et są zwrócone wklęsłością k u Słońcu,
a więc siła je st przyciągająca. W reszcie n a podstaw ie rozw ażań m a te m a ty cz ­
n ych zn ajd u jem y z I I I praw a K eplera, że siła ta je st odw rotnie proporcjonalna
do k w ad ratu odległości od Słońca.
Ł atw o ta k ie rozum ow anie przeprow adzić dla ru ch u kołowego. W eźm y pod
rozw agę dwie p lan ety , obiegające Słońce po kolach o prom ieniach r x i r 2 z okre­
sam i gw iazdow ym i P j i P 2. Z m echaniki wiem y, że przyspieszenie dośrodkowe
w ru chu kołow ym dla ty c h p lan et wyniesie

(108)
176 X. M echanika nieba

(109)

W edług zaś I I I praw a K eplera m am y

(110 )

czyli
(h = 2 l ! l = ?± (111 )
92 r2 rf r\
Przyspieszenia, a więc i siły, są odw rotnie proporcjonalne do k w ad ratu
prom ieni kół, po k tó ry ch biegną p lan ety .
W yprow adzenie analogicznego w niosku dla ru ch u eliptycznego p lan ety w y­
m aga ju ż dłuższych wywodów m atem aty czn y ch z zastosow aniem rach u n k u róż­
niczkowego i całkow ania rów nań różniczkow ych. W yw ód te n został tu pom i­
n ięty , a podany będzie tylko ostateczny jego w ynik. Z zachow ania praw a pól,
czyli I I praw a K eplera w ynika, że całkow ite przyspieszenie je st skierowane
w zdłuż prom ienia wodzącego k u Słońcu. Z przeprow adzonych zaś rozw ażań
m atem atycznych, w k tó ry ch rów nanie elipsy w yrażam y we w spółrzędnych bie­
gunow ych w odniesieniu do ogniska jak o początku układu, czyli rów nanie to
piszem y w postaci

( 112 )
1 -fecos#

gdzie p = a( 1 —e2), a i> je st anom alią, o trzym ujem y na przyspieszenie w na


stępujące w yrażenie:

gdzie C je st wielkością stałą w ystępującą w w yrażeniu m atem atycznym I I p ra ­


wa K eplera. Pole w ycinka OA B (ryc. 74) m ożem y p rzy jąć jako pole tró jk ą ta
utw orzonego przez prom ienie wodzące r x i r 2 z m ałym k ą te m Aft m iędzy n i­
mi. J e s t ono równe

AS = sin (zl# ). (114)


2
Ś rednią prędkość połową otrzym am y dzieląc to pole przez elem entarny odstęp
czasu A t
rxr2 sin (/l# ) A ft
(115)
At 2 ’ A ft ’ A t
Prawo ciążenia powszechnego 177

s in (/ 1 #)
Gdy A t zmierza do zera, to i A ft zmierza do zera, rx dąży do r 2, — ——
A ft
dS
zm ierza do jedności, a całe wyrażenie zmierza do pochodnej ——, będącej pręd-
CLZ
kością połową, k tó ra zgodnie z I I prawem K eplera je st stała. Oznaczmy tę
stałą przez C/2. Wówczas ze wzoru (115) w ynika
1 . dft C
— r —r— = — • (116)
2 dt 2 v '
P lanety przyciągane są przez Słońce według jednego praw a, jeżeli współ­
czynnik C2lp m a w artość stałą dla całego układu słonecznego. Z m praw a
K eplera w ynika, że ta k jest istotnie. Zgodnie z praw em pól wyrażonym wzo­
rem (116) m am y
dft = d S — \ C d t , (117)
gdzie d S jest elem entarnym polem wycinka eliptycznego, zakreślonym przez
prom ień wodzący w czasie dt. Jeżeli scałkujem y w yrażenie (117) na cały obszar
elipsy zakreślony przez prom ień wodzący w okresie obiegu gwiazdowego P
planety, to z lewej strony otrzym am y pole elipsy nab, a z prawej strony okres
obiegu P pom nożony przez W
nab = \C P , (118)
stąd
2 nab
P = — . (119)

Zgodnie z I I I praw em K eplera między okresem gwiazdowym P oraz p o ­


łową wielkiej osi p lanety istnieje zależność
a3
p? = (1 2 0 )

gdzie K jest wielkością stałą, wspólną dla wszystkich planet. Podstaw iając
do wzoru (120) w artość na P ze wzoru (119) otrzym am y
a 3C2 C2a C2
K = ---------- = -------- = ------ , (121)
i n 2a2b2 4ji2b2 <Ln*p v '
gdzie skorzystano z zależności
b2
— = « ( l - e 2) = ^ , (122)
a
znanej z geom etrii analitycznej.
Ze wzoru (121) wynika
O2
_ = 4n-K = y , (123)
V
12 — A stro n o m ia ogólna
178 X. M echanika nieba

czyli iloraz C2/p w yraża się w artością sta łą dla w szystkich p lan et przy ciąg a­
nych przez Słońce. Zgodnie ze wzorem (113) przyspieszenie w można w yrazić
wzorem

«=»-■£, (124)

zgodnie zaś z d rugą zasadą ru ch u siła działająca n a plan etę o masie m będzie
zawsze rów na
F = — (125)
T

Z I I I zaś zasady ruchu w nioskujem y, że przyciąganiu p lan ety przez Słońce


o m asie M siłą F odpow iada zawsze równe i w prost przeciwne przyciąganie
Słońca przez p lan etę siłą F ' = —F . Siła więc w yw ierana przez p lan etę na
Słońce określona je st wzorem
/
F ' = —F = M ^ - , (126)

gdzie y ' je st w spółczynnikiem odpow iadającym współczynnikowi y w ru ch u


plan et, odnoszącym się n ato m iast do ruchu Słońca. Z nak + we wzorze (126)
oznacza, że kierunek siły wywieranej na Słońce przez plan etę je st przeciw ny
kierunkow i siły wywieranej przez Słońce n a planetę. Ze wzorów (125) i (126)
w ynika
ym = y 'M , (127)
czyli

= — = W, (128)
M m
gdzie ife2 je st sta łą dla w szystkich ciał u k ład u słonecznego wraz ze Słońcem.
P odstaw iając do wzoru (125) n a y w artość
y = WM (129)
piszem y wzór n a praw o wzajemnego przyciągania się p lan ety i Słońca

F = -7c2^ ^ . (130)

Praw o to , w yprow adzone z ogólnych zasad ru ch u i stw ierdzonych em pirycznie


praw K eplera, N ew ton genialnie uogólnił form ułując je następująco:
Każde dwie cząstki materialne we wszechświecie przyciągają się wzajemnie
siłą wprost proporcjonalną do iloczynu mas obu cząstek i odwrotnie proporcjonalną
do kwadratu odległości między nim i.
Uogólnienie to m iałó doniosłe znaczenie dla rozw oju nie tylko astronom ii,
lecz i fizyki, filozoficznie zaś, jako pierwsze poznane uniw ersalne praw o fizyczne,
Praw o ciążenia powszechnego 179

obejm ujące zjaw iska na Ziem i i we wszechświecie, przyczyniło się do posze­


rzenia horyzontów’ poznaw czych człowieka.
D la spraw dzenia, czy przyspieszenie w ru ch u K siężyca dokoła Ziemi m ożna
w ytłum aczyć jak o jego spadanie k u Ziem i, N ew ton porów nał przyspieszenie
siły ciężkości na Ziemi z przyspieszeniem o rb italn y m K siężyca w jego ruchu
dokoła Ziemi.
W tego ro d zaju rach u n k ach dla uproszczenia rozw ażań należy założyć,
że zarów no Ziem ia, ja k K siężyc, są k u lam i uform ow anym i z jednorodnych
w arstw w spółśrodkow ych i w skutek tego p rzy ciąg ają się ta k , ja k gd y b y cała
ich m asa b y ła skupiona w środkach ty c h kul. O znaczm y m asę Ziemi jyrzez M,
m asę K siężyca przez m, a m asę spadającego ciała n a Ziem i przez /1 . W p rz y ­
p a d k u ciała spadającego n a Ziemi siła przyciągania wynosi
Mu
1= = m (131)
gdzie R oznacza prom ień Ziemi.
W p rzy p ad k u ru ch u K siężyca analogiczna siła je s t rów na

F2 = - 5 - = bm , (132)

gdzie D oznacza odległość K siężyca od Ziemi.


W pierw szym p rz y p ad k u przyspieszenie <j siły przyciągania n a powierzchni
Ziem i wynosi
WM
a = — ^ r-, (133)
~R2
w d rugim zaś — przyspieszenie b w ru c h u K siężyca rów ne je st

b = -----^ 5 - . *• (134)
~D
Stosunek obu ty c h przyspieszeń w ynosi
b _ R2

Odległość K siężyca w ynosi w przybliżeniu 60 prom ieni ziem skich. P o d sta ­


w iając we wzorze (135) w artości liczbow e: D = 6022 i g = 981 cm /s 2 o trzy ­
m am y n a b w artość
981
b = 3600 = 0 , 2 7 Cm/S (136)
Obliczając, b jak o przyspieszenie dośrodkow e w ru ch u kołow ym ze wzoru
180 X. Mechanika nieba

otrzym am y również 0,27 cm /s2, co je st całkowicie zgodne z w artością podaną


we wzorze (136).
§ 92. Zagadnienie dwóch ciał. Prawo pól. Z praw a powszechnego ciążenia
w yprow adzam y praw a ruchu plan et w postaci ogólniejszej niż to uczynił
Kepler. W eźmy pod uwagę Słońce i planetę, co do których zakładam y, że oba
te ciała m ają k szta łt kul i przyciągają się ta k , ja k gdyby cała m asa każdego
z nich była skupiona w środkach obu kul. W rozw ażaniach pom iniem y p rzy ­
ciągania wywierane przez inne ciała. Tak sformułowane zagadnienie ruchu p la ­
n ety i Słońca na skutek przyciągania newtonowskiego nosi w m echanice nieba
nazwę zagadnienia dwóch ciał.
Niech w układzie współrzędnych prostokątnych Słońce o masie M m a współ­
rzędne x 0, y 0, z0} a p lan eta o masie m — współrzędne x , y , z . Oba te ciała p rzy ­
ciągają się siłą w yrażoną wzorem (130), gdzie
r = V ( x - x 0)2+ ( y - y o ) 2+ ( z - z o)2. (138)
Przyspieszenie wp w ruchu plan ety wynosi
M
= r (139)
w ru chu zaś Słońca (w9)

gdzie za dodatni przyjm ujem y kierunek w ektora od Słońca do planety. Koz-


p atrzm y składowe przyspieszeń na osiach x , y, z, czyli drugie pochodne ty ch
w spółrzędnych dla obu sił. O trzym am y je m nożąc całkow ite przyspieszenia
w yrażone wzorami (139) i (140) przez cosinusy kątów a, /?, y , jakie tw orzy
kierunek w ektora z osiami współrzędnych x , y, z ,
x ~ x o, •* cos/?o = ---------,
cosa = -------- y -y o cosy = -------- . (141)
r r r
Składowe przyspieszeń dla plan ety i Słońca wyniosą przeto:
a) dla p lan e ty : b) dla Słońca:
^ ^ l 7.2m * *°

^ = + ^ 1 ^ , (142)
dt2 r3 ’ dt~ r
<?z 7.2 M * ~ z0 , 2
~ d f ~ ~ lcM~ ~ d F - +km r3 '
P raw a K eplera odnoszą się do rucliu względnego plan ety w stosunku do
Słońca. Przyspieszenie w ty m ruch u względnym otrzym am y, jeżeli od wzo­
rów (142) w kolum nie (a) odejm iem y odpow iadające im wzory z kolum ny (b).
W związku z tym , że ruch plan ety rozpatrujem y w odniesieniu do Słońca,
Zagadnienie dwóch ciał. Praw o pól 181

przenieśm y początek uk ład u w spółrzędnych do Słońca i w ybierzm y za jednostkę


m asy m asę Słońca. O dejm ując w zory (142) z praw ej kolum ny od wzorów z le­
wej kolum ny oraz p rzy jm u jąc x 0 = y 0 = z 0 = 0 i M = 1 , otrzym am y d la ru ch u
względnego następujące w yrażenia:
d?x 0 x
= —fc2( l +m)
dt2

-§ -= - k 2( l + m ) ^ , (143)

d2z , z
■W ~ - » d + « ) . 7 -
O trzym aliśm y u k ład trzech rów nań różniczkow ych* drugiego rzędu, czyli
tak ich , w k tó ry ch w y stęp u ją pochodne drugiego rzędu wielkości niew iadom ych.
E ó w n an ia tego ty p u m uszą być całkow ane dw ukrotnie, przy k ażd y m zaś cał­
kow aniu, czyli obliczaniu funkcji pierw otnej, w prow adzam y jed n ą dowolną
sta łą całkow ania. Ogółem rozw iązanie u k ład u rów nań (143) m a doprow adzić
do w yrażenia x, y , z w funkcji czasu w raz z w prow adzeniem sześciu stałych
całkow ania.
Z rów nań (143) w yprow adzim y I I praw o K eplera, określając jednocześnie
pierwsze trz y stałe całkow ania. W ty m celu pom nóżm y pierw sze z rów nań (143)
przez —y , a drugie przez Ą-x i do dajm y ta k pom nożone rów nania do siebie,
to samo uczyńm y z drugim i trzecim , m nożąc drugie rów nanie przez —z , a trz e ­
cie przez + y, wreszcie p o stąpim y analogicznie z trzecim i pierw szym rów na­
niem , po pom nożeniu ich uprzednio przez —a; i + z. W idzim y, że praw e strony
p rzy do d an iu się zniosą i otrzym am y n astęp u jący u k ład trzech rów nań:
d2y d2x
XH F ~ y ~W ~
d?z d2y
<144)
d2x d?z
1,- d f - x w = 0 -
Ł atw o spraw dzim y, że lewe stro n y rów nań (144) są pochodnym i lewych
stro n następ u jący ch rów nań:
dy dx
x —----- y — - = c3,
dt J dt
dz dy
V ----- z — = ci, (145)
J dt dt 19 v '
dx dz
z —----- x —- = c2,
dt dt
♦ R ó w n a n ia , w k tó ry c h n iew iad o m e w y s tę p u ją w p o sta c i p o c h o d n y ch , n a z y w a m y róż­
n iczko w ym i.
182 X. M echanika nieba

gdzie c3, cx i c2 są trzem a dowolnym i stały m i całkow ania. Pom nóżm y ró w n a­


n ia (145) kolejno przez z, x, y i dodajm y do siebie. Sum a lew ych stro n będzie
rów na zeru i w w yniku otrzym am y rów nanie
clx + o 2y + o zz = 0, (146)
będące rów naniem płaszczyzny przechodzącej przez początek układu, czyli przez
Słońce. Oznacza to, że krzyw a, po której biegnie p lan eta, je st krzyw ą płaską
i że Słońce leży w płaszczyźnie tej krzyw ej. R ozw ażania nasze m ożem y przeto
uprościć obierając tę płaszczyznę za płaszczyznę x , y , czyli p rzy jm u jąc z =
dz
= 0. W ówczas z am iast trzech rów nań (145) otrzy m am y tylko jedno
dt
dy dx
" 1 -»•m - (147)

gdzie sym bol c3 zastąpiono lite rą c.


Ł atw o w ykazać, że lewa stro n a rów nania (147) je s t podw ójną prędkością
połową. Jeżeli w spółrzędne p la n ety w yrazim y we w spółrzędnych biegunow ych
r i $, to
x = r cos#, y — r s in # (148)
oraz
dx dr d&
—— = — c o s # —rs in # —
dt dt dt
dy dr . dft
—- = —- s m # + r c o s # — --• (149)
dt dt dt
P odstaw iając w yrażenia (148) i (149) do wzoru (147) po łatw ej redukcji
i uporządkow aniu otrzym am y
dy dx „ dft
(160)

Porów nując to w yrażenie ze wzorem (116) w idzim y, że określa ono podw ójną
prędkość połową. O trzym aliśm y w te n sposób I I praw o K eplera, co było zresztą
z góry w iadom o, że je s t ono spełnione, bo w ru ch u p la n e ty dokoła Słońca pod
wpływem przyspieszenia newtonowskiego m am y do czynienia z siłą centralną.
§ 93. Uogólnienie I prawa Keplera. Z zespołu ró w n ań (143) otrzym ujem y
rów nanie drogi p lan e ty w postaci ogólniejszej niż to sform ułow ał K epler w swym
I prawie. R ozum ow anie m atem atyczne je st tu nieco trudniejsze i dłuższe niż
w poprzednim arty k u le.
E ozpoczniem y je od w yprow adzenia całki energii. Będziem y rozpatryw ać
nadal ru ch w płaszczyźnie o rb ity p lan ety , to znaczy ograniczym y się do w spół­
rzędnych x i y , czyli wyjściow ym i będą dwa pierwsze rów nania (143). Pom nóżm y
dx dy
pierwsze z nich przez 2 ——, a drugie przez 2 — •i dodajm y do siebie. W w yniku
dt dt
Uogólnienie I praw a Keplera 183

otrzym am y
d2x dx d2y dy ,0 1 / dx dy\
" ( l+ - ,7 - s r +»-£• (161>
Lew a stro n a rów nania (151) je st pochodną sum y
ld x \‘ U y \*
[l i ) + [ltj'

o statn i zaś naw ias po praw ej stronie tej równości otrzym ujem y przez różnicz­
kow anie k w ad ratu prom ienia wodzącego r, zgodnie ze wzoram i
o o o dr I dx dy \
= a + 3/ ; (1 5 2 )

R ów ność (151) rów now ażna je st więc następującej rów ności:


d [I d x \ 2 ( d y \2 1 1 dr
• i i - * ) + ( i ) j - - 2 i ( i + ”,)^ ^ - <i53>
P o scałkow aniu obu stro n tej równości otrzym am y
l d x \2 / ^ 7/ \a fc*(l + m )
2

U ) + ( i ) = F’ -------- r----- +*’ <154)


gdzie li je st stałą całkow ania. W yrażenie (154), m ające po lewej stronie k w a d ra t
prędkości V, nosi nazwę całki energii. Jeżeli zastąpim y we wzorze (154) x i y
przez współrzędne biegunowe r i &, zgodnie ze w zoram i (148), to całka energii
przyjm ie n astęp u jącą po stać:
ld r \2 J d & \2 2k2( l+ m )
w + * - <i55>
Zgodnie z praw em pól, w yrażonym wzorem (150), m am y n astęp u jącą za­
leżność :
d& o
■ST - 7 - (156)
W artość tej pochodnej podstaw iam y do w zoru (155), k tó ry piszem y w postaci
I dr d # \2 c2 c2 I d r \ 2 c2 2 & 2 ( 1 +m )

u# dt J 7 - 7 ( » ) + 7 -------- 4 — ^ + ^ <157)
dr
W e wzorze ty m zastąpim y przez w artość z w yrażenia:
184 X. M echanika nieba

Ze -wzoru (158) w ynika

(ł)
d& d§
Po podstaw ieniu tej w artości do w zoru (157) otrzym am y
2

• 1 c2 2k2(l+m) ,
c2 + 3 = ------------- - + * • (160)
d& r r
P rzekształcenia te przeprow adzam y w ty m celu, ab y uzyskać zależność m ię­
dzy r i §. Ze wzoru (160) otrzym ujem y następujące w yrażenie n a różniczkę d&:

cd( ł )

P o d znakiem pierw iastka dodajem y i odejm ujem y sta łą w artość


fc4 ( l + r o )2
o
cr

i do różniczki w prow adzam y pierw iastek kw adratow y z te j stałej.


Z m iany te nie zm ieniają, oczywiście, w artości w yrażenia (161). W zór n a d&
przybierze wówczas n astęp u jącą postać:

.[(i)-* * * ]
dft = ± —
y/ fc4( l + w )2 , ^

_ fc2( l+m) j2
• (162)

W w yrażeniu ty m r zastępujem y now ą zm ienną u, określoną wzorem


g ^ (l+ m )
u = ------------------- (163)
r o
a poza ty m sum ę pierw szych dwóch stały ch składników w yrażam y jednym
sym bolem
fc4(l + m )2 , ,,
. !- + h = b \ (164)

P o ty c h podstaw ieniach różniczka d& w yraża się bardzo pro sty m rów naniem
dii
Uogólnienie I praw a Keplera 185

d ającym się bezpośrednio scałkować. Z nak m ożem y w ybrać dowolnie, bo ozna­


cza on tylko kierunek rach u b y k ą ta ■&. W ybieram y w n aszym zagadnieniu
zn ak m inus. Ze w zoru (165) po jego scałkow aniu w ynika

# = arc cos|^~j (166)

gdzie a>je st nową, p ią tą stałą całkow ania. W zór (166) m ożem y napisać w postaci
u — b c o s ($ —co), (167)
czyli po podstaw ieniu zam iast u i b ich' w artości, określonych w zoram i (163)
i (164) otrzym am y

g
r
Jc2( l+ m )
o -V-\
k*(l + m f
&
+7i cos(# —co), (168)

sk ąd n a prom ień w odzący w ynika w yrażenie

r = ---------------------- C...... —. = --------------- . (169)


fc2( l + m ) -/k*(l+ m )2
c + ]V/ .a
cg + ft COS (^-<»>)

D zieląc licznik i m ianow nik przez


fc2 ( l + m )
c
piszem y w zór (169) w postaci

r _________ 4 ,(1 + M ) ---------------- (170)

1 + V 1 + ¥ i w C0S(<,_“’)
Podstaw m y w ty m wzorze
c2
= P (171)
k ( X +m)

V i + v £ h ? = e' <i72)

-&-C0 = V. (173)
O trzym am y w ostatecznym w yniku rów nanie przecięcia stożkowego we współ­
rzędnych biegunow ych, których początek je st w ognisku tego przecięcia

r = - — - ----- . (174)
1 + e cosv
186 X. Mechanika nieba

U zyskaliśm y tu ważne uogólnienie I praw a K eplera, wzór (174) wskazuje bo­


wiem, że w zagadnieniu dwóch ciał, przyciągających się w zajem nie siłą ciąże­
nia powszechnego, o rbita względna każdego z ty c h ciał je st przecięciem stoż­
kow ym , a czy ona je st elipsą, kołem, p arabolą lub hiperbolą, zależy od w artości
m im ośrodu e tego przecięcia. R odzaj krzywej zależy od zn aku stałej całkow a­
nia li, która w ystępuje w całce wyrażonej wzorem (154). Jeżeli h < 0, to e < 1
i przecięcie stożkowe je st elipsą. Gdy h = 0, to e = 1, czyli że dane przecięcie
stożkowe je st parabolą, a w p rzy p ad k u nierówności h > 0 , m am y e > 1 , czyli
w tedy w ystępuje hiperbola,. W przy p ad k u , gdy e = 0, o rb ita je st, oczywiście,
kołem.
Pierwsze uogólnione praw o K eplera b rzm i: Dwa ciała niebieskie przyciąga­
jące się siłą ciążenia powszechnego biegną po przecięciach stożkowych.
Stałe całkow ania c i li m ożna w yrazić elem entam i o rb ity a i e. Zwróćmy
uwagę na to, że p dla p rzy p ad k u ru ch u eliptycznego, jako p aram etr elipsy,
rów na się a ( l —#). Ze wzoru (171) w ynika

c = kyl+m 1 p — k V(l+m)a(l— e2), (175)

ze wzoru zaś (172) przy uwzględnieniu wzoru (175) otrzym am y


k \ l + m ) 2(l-e2) fc4(l +m )2(l —e2) k2(l+m)
o2 ” k2(l+m)a(l-e>) a ’ ( '

Całce energii możemy wówczas nadać następ u jącą p o stać:

r a \r aj
W zór te n daje możność obliczenia prędkości p lan ety dla każdej w artości
prom ienia wodzącego, jeżeli znana je st połowa wielkiej osi orbity. W yprow a­
dzony on został dla p rzypadku ruchu eliptycznego, ale słuszny jest również
dla ruchu po paraboli i po hiperboli. D la elipsy należy przyjąć —- > 0, dla
1 1 a
paraboli — = 0 , a dla hiperboli — < 0 .
a a
§ 94. Uogólnione III prawo K eplera. W yprow adzenie rów nania z szóstą
stałą całkow ania pozwoli nam n a uogólnienie I I I praw a K eplera. P rzy jm u ­
jem y za w yjściowy wzór (155), w yrażający całkę energii we współrzędnych
biegunowych. Ze wzoru tego, przy uwzględnieniu w artości na c i h według
wzorów (175) i (176) otrzym ujem y
/ dr \2 7 2fc2( l + m ) c2 k2(l+m) 2k2(l+m) k2(l+m)a(l-e2)
[dtj ~ + r « + r ^ “
[2 1 a(1— e2)l
= fc2( l + m ) ---------- L -i— 1 • <178)
Lr a r
Uogólnione I I I praw o Keplera 187

S tą d o trzym am y następujące w yrażenie n a dt

Va r dr Var dr
dt =
lcVl + m V2 ar —r2 —a2(1 —e2) Tcyl + m V a2e2 — (a — r)2
Va[a —(a —r)]d(a —r)
JcVl + m V a2e2 —(a —r)2

—aVa d ( a —r) Va ( a —r)d(a—r)


W + - 7 = = "T - (179)
1cV l+ m Va2# —( a —r f kV l + m Va2e2—( a —r)2
W yrażenie to m ożna scałkować bezpośrednio. O peracja t a d a je n astęp u jący
w y n ik :
a,3/2 a —r _ / l a —rV
arc cos ----------e l / 1 - ------- (180)
k V l+ m ae r \ ae J

gdzie t0 je st szóstą i o sta tn ią stalą całkow ania u kładu rów nań różniczkow ych
(143). W prow adźm y do wzoru (180) k ą t E określony zależnością
a —r ^ a —r ^
arc c o s ------- = E , czyli ------- = cosE . (181)
ae ae
Z zależności te j w ynika

v \ ae /
= sin E .

Z atrzym ując z lewej strony równości (180) tylko znak + otrzy m am y ta k zwane
(182)

równanie Keplera
lc\^1 *4“ nt
E —e s in E = ----- ^ — ( t —10). (183)
a
W spółczynnik p rzy ( t —t0) we wzorze (183) je st to ta k zw any średni ruch dzienny
n p lan ety . N osi on ta k ą nazwę dlatego, że gdy p lan eta dokona pełnego obiegu
dokoła Słońca, czyli gdy t —t0 = P , to praw a stro n a rów nania K eplera, w yra­
żająca ruch jed n o stajn y , będzie rów na okręgowi koła jednostkow ego, czyli 2 n.
A więc zgodnie ze wzorem (183)
2?r TcV 1 + m
n = - F = - ^ ~ - (1 8 4 )

Pisząc tę zależność dla dwóch p la n e t biegnących dokoła Słońca, m ającycli


okresy P v i P 2, a połowy wielkich osi o rb it ax i a2, m ożem y z niej w yprow adzić
n astęp u jącą proporcję
p y i + m1 P 2V l + m 2 2 7t
188 X. M echanika nieba

Podnosząc obie strony tej proporcji do k w ad ratu o trzym ujem y uogólnione


I I I prawo Keplera
P?( 1 + m , ) a\
...= - L . (186)
P ź2( 1 + m 2) a2

Ze wzoru (186) w idzim y, że pierw otne praw o, otrzym ane przez K eplera drogą
em piryczną, otrzym ujem y z w yrażenia (186), jeżeli przyjm iem y, że m 1 = m 2 = 0,
to je st gdy pom iniem y m asy p lan et wobec m asy Słońca, przy jętej za jednostkę.
Isto tn ie Słońce m a ta k dużą m asę w porów naniu z m asam i p lan et, że w wielu
przypadkach tak ie pom ijanie m as może być usprawiedliwione.
W przypadku, gdy ciało o m asie m 1 biegnie dokoła ciała o masie M XJ przy
czym okres obiegu wynosi P ly a połowa wielkiej osi orbity aly w drugim zaś
układzie ciało o m asie m 2 biegnie dokoła ciała o m asie M 2 z okresem P 2 po
orbicie, której połowa wielkiej osi rów na je st a 2, to I I I praw o K eplera piszem y
w postaci

--4. (187)
P l( M 2+ m 2) a2

Praw o to , ja k w yjaśnim y w następ n y m paragrafie, znajduje zastosow anie


przy w yznaczaniu m as ciał niebieskich.
Z zależności (184) obliczam y stałą graw itacji lz w oparciu o dane astro n o ­
miczne.
M am y bowiem
2 7tazl2
lc = — = = . (188)
P V l+ m

Po praw ej stronie w ystępują wielkości, k tó re w p rzy p ad k u ru ch u Ziemi są


nam znane. A mianowicie za a przyjm ujem y połowę wielkiej osi o rb ity ziem skiej,
za P — ro k gwiazdowy, a za m —m asę Ziemi. S tała ta b y ła po raz pierwszy
obliczona w X IX wieku przez G aussa i dlatego nosi nazw ę stałej Gaussa.
§ 95. Wyznaczanie mas planet i Słońca* Uogólnione III praw o K eplera
pozw ala n a w yrażenie m as Słońca i p lan et w m asach Ziemi, a ponieważ tę
o sta tn ią ( §47) znam y w gram ach, więc w ty ch sam ych jednostkach możemy
w yrażać m asy ciał niebieskich. W eźm y pod uwagę u kłady Słońce-Ziemia i Zie­
m ia-K siężyc. O znaczm y m asę Słońca przez M , m asę Ziem i przez m, m asę
jej K siężyca przez /*, średnią odległość Ziemi od Słońca przez a, średnią od­
ległość K siężyca od Ziemi przez d, rok gwiazdowy przez P , a miesiąc gwiazdowy
przez S. P rzy ty ch oznaczeniach III praw o K eplera (187) w yrazim y wzorem

P 2( J I + m ) a3
— ^— — - = — . (189)
S 2( m + / j , ) <Z3 v '
Wyznaczanie mas planet i Słońca 189

W e wzorze ty m w szystkie wielkości są znane prócz M , czyli m asy Słońca.


Ze wzoru (189) w ynika przeto, że

(190)

Podstaw iając znane z poprzednich artykułów dane liczbowe n a wielkości w y­


stępujące po praw ej stronie równości (190) obliczam y, że m asa Słońca w y­
nosi 1,99-1033 g, czyli je st 333 000 razy większa od m asy Ziemi.
Masę tę możem y poza ty m obliczyć bezpośrednio z p raw a powszechnego
ciążenia, znając przyspieszenie w ruchu orbitalnym Ziemi, jeżeli przyjm iem y
za znaną stałą graw itacji 6 stosownie do wzoru

(191)

gdzie b je st przyspieszeniem w ruchu orbitalnym Ziemi, r —jej odległością


od Słońca, a O — stałą graw itacji.
Z nając O, r i b w układzie cgs otrzym ujem y m asę Słońca bezpośrednio
w gram ach (1,99-1033 g).
Wzór (187) je st stosow any do wyznaczania m as p lanet, m ających choćby
jeden księżyc. Odnosi się to do p lan et górnych, od M arsa do N eptuna. Niech
dane w licznikach obu stron rów nania (187) odnoszą się do układu Słońce-
-Ziemia, a dane w m ianow nikach odnoszą się do układu p lan eta —jej księżyc.
W zór ten napiszem y w postaci.

(192)

m 1/M 1 jest znanym nam stosunkiem masy Ziemi do m asy Słońca. J e s t to jednak
m ały ułam ek, m niejszy od 1/300 000. Stosunek m 2/./Y2 jest wprawdzie niezna­
n y m stosunkiem m asy księżyca obiegającego daną planetę do jej m asy, z obser-
w acji jednak wiemy, że satelity wszystkich p lan et (z w yjątkiem satelity Ziemi)
są ciałam i drobnym i, w skutek czego stosunek te n je st również m ały. W pierw ­
szym przybliżeniu oba te ułam ki możemy pom inąć, czyli napisać wzór (192)
w postaci

(193)

Z nając w gram ach masę Słońca M 1 i stosunki okresów gwiazdowych obiegu


Ziemi dokoła Słońca I \ oraz okres obiegu księżyca dokoła m acierzystej pla-
n ety P 2, ja k również stosunki wielkich osi o rb it Ziemi dokoła Słońca i księżyca
dokoła planety, obliczyć możem y masę p lan ety w m asach Słońca, a ponieważ
190 X . M echanika nieba

ta o sta tn ia znana je st w gram ach, Avięc również m asy p lan et w yrazić możemy
w gram ach.
Obliczenie m asy plan ety , pozbawionej satelitów , je st o wiele trudniejsze.
Będzie mowa o ty m w § 97.
§ 96. Wyznaczanie orbit. P o scałkowa-niu rów nań różniczkow ych (113),
odnoszących się do ru c h u ciała niebieskiego względem Słońca, otrzym ujem y
sześć stałych całkow ania clt c2, c8, h , co i t 0. Określone w § 85 elem enty p rze­
cięcia stożkowego, po k tó ry m biegnie ciało niebieskie (planeta lub kom eta),
są ściśle zw iązane z ty m i stałym i i dają się z nich obliczyć. W p ra k ty c e jed n ak
elem enty o rb ity w yznaczam y nie drogą całkow ań rów nań różniczkow ych
ty p u (143), lecz obliczam y je z obserwacji położeń planety lub kom ety n a niebie.
O rbita p lan ety może być w zupełności w yznaczona z praw a ciążenia p o ­
wszechnego, jeżeli znam y dla określonego m om entu <„ w spółrzędne p ro sto k ątn e
(I r
p lan ety x , y , 0 względem Słońca i w ektor jej prędkości, to je st pochodne — ,
dt
d/y dz
— -, D ane tak ie nie są nam znane, a orbitę p lan ety lub kom ety m am y wy-
(lv dl

znaczyć z obserw acji kierunków ku ty m ciałom zaobserwow anych z ruchom ej


Ziemi. Zagadnienie więc w yznaczania orbit je st zadaniem złożonym.
Główna trudność w ynika stąd, że obserwacja położenia p lan ety lub kom ety
d aje nam tylko kierunek z powierzchni Ziemi ku obserwowanem u ciału n ie­
bieskiem u, bez żadnych wskazówek dotyczących jego odległości. W skutek
tego nie m am y możności określenia z jednej obserwacji położenia w przestrzeni
obserwowanego ciała niebieskiego i jego prędkości, należy więc w ykonać więcej
obserw acji, i to w odpowiednio dobranych odstępach czasu. M iędzy ty m i
obserw acjam i Ziem ia z obserw atorem przemieszcza się po orbicie, a więc obser­
wowane kierunki k u b ad an y m planetom lub kom etom będą prow adzone ju ż
z innych p u nktów przestrzeni.
Zagadnienie w yznaczenia elementów orbity p lan ety lub kom ety form u­
łujem y w sposób następujący. D la określonych m om entów czasu znane są
położenia obserw atora w przestrzeni względem Słońca (położenia Ziemi n a
orbicie) i kierunki prostych łączących go z plan etą lub kom etą. Znane je st
przy ty m praw o graw itacji. W ykazać, ja k a najm niejsza liczba obserw acji
je st p o trzeb n a do wyznaczenia o rb ity i obliczyć z ty c h obserw acji elem enty
orbitalne przecięcia stożkowego, po którym biegnie p lan eta lub kom eta.
W eźm y pod uwagę orbitę eliptyczną. W iem y, że (§ 85) je st ona w yzna­
czona, gdy znam y jej sześć elementów, a więc obserwacje pow inny dać sześć
niezależnych od siebie wielkości. Je d n a obserw acja daje dwie wielkości —
współrzędne kątow e obserwowanego ciała: jego rektascensję i deklinację.
[Najmniej więc trzeb a dobrać trz y pełne obserwacje w odpowiednich odstę­
pach czasu, aby z tych obserwacji można było wyznaczyć elem enty o rb ity
eliptycznej.
W yznaczanie o rb it

P ierw szą m etodę w yzn aczan ia o rb ity z trzech obserw acji p o d a ł N ew ton
w sw ym dziele Philosophiae N a tu ra lis P rin cip ia M athem atica. Z agadnieniem
ty m zajm ow ali się n a jtę ż si astro n o m o w ie-m atem aty cy X V I I I i X I X w ieku,
ja k E u ler, L agrange, L ap lace i Gauss. Szczególnie te o ria w yznaczania o rb it
elip ty czn y ch , opracow ana n a p o c z ą tk u X I X w. przez G aussa, b y ła szeroko
stosow ana.
Z zad an iem w yznaczenia elem entów o rb it elip ty czn y ch sp o ty k a m y się
obecnie najczęściej w p rz y p a d k u o d k ry w an ia now ych p lan e to id . M etody o p raco ­
w yw ane w X I X w. b y ły dostosow yw ane do rach u n k ó w w ykonyw anych p rz y
pom ocy ta b lic lo g ary tm iczn y ch . P o w prow adzeniu a ry tm o m e tró w do a stro n o ­
m icznej p ra k ty k i rach u n k o w ej n a p o czątk u X X w. m eto d y w yznaczania o rb it
należało dostosow ać do ra c h u n k u m aszynow ego. W te j dziedzinie duże zasługi
położył astro n o m polski Tadeusz Banachiewicz (1882-1954), tw ó rca now ych
m eto d obliczeniow ych zw anych rachunkiem krakoicianowym . R ach u n ek te n
zn alazł zastosow anie w ró żn y ch obliczeniach astro n o m iczn y ch i geodezyjnych,
w śród nich i p rz y w y znaczaniu o rb it. O becnie m e to d y w yznaczania o rb it,
szczególnie sztucznych satelitó w Ziem i, są dostosow yw ane do ra c h u n k u za pom o­
cą elektronicznych m aszy n cyfrow ych.
W p rz y p a d k u ru c h u k o m et obliczam y n a ogół o rb ity p araboliczne, rzadziej
eliptyczne. M etody obliczeniow e są nieco prostsze, b o n ależy w yznaczyć nie
sześć, lecz ty lk o pięć elem entów o rb italn y ch (§85).
N iew iadom e, obliczane p rz y w yznaczaniu o rb it, zw iązane są złożonym i
zależnościam i, k tó re w y m ag ają kolejnych p rzy b liżeń rachunkow ych. P o d s ta ­
wowe znaczenie m a w yznaczenie z zaobserw ow anych kierunków ciała n ie­
bieskiego odległości od śro d k a Ziem i. G dy odległości b ę d ą poznane i płaszczyzna
ru c h u p la n e ty będzie w yznaczona, z o trzy m an y ch d an y ch liczbow ych w y p ro ­
w ad zam y elem enty o rb ity .
§ 97. Perturbacje w rucliu planet. Z agadnienie dw óch ciał p rzy ciąg ający ch
się siłą new tonow ską m ożna ściśle rozw iązać za pom o cą funkcji elem en tarn y ch .
J u ż je d n a k ro zw iązania ogólnego zagad n ien ia p rzy ciąg ający ch się trzech ciał nie
m ożna przeprow adzić w p odobny sposób, nie m ów iąc o ich większej liczbie.
A ty m czasem zagadnienie ta k ie w astro n o m ii istnieje i m a doniosłe znaczenie,
szczególnie dla d y n a m ik i u k ła d u słonecznego, k tó ry sk ła d a się ze Słońca, 9 wiel­
kich p la n e t i w ielu ciał drobnych.
P ro b lem n ciał m o żn a sform ułow ać w sposób n a stę p u ją cy . D la określonego
m o m en tu dane są odległości i prędkości n p rzy ciąg ający ch się ciał w edług
p raw a pow szechnego ciążenia. N ależy w yznaczyć elem en ty o rb it poruszający ch
się ciał i m óc obliczyć d la dowolnego m o m en tu położenia x , y, z każdego z ty c h
ciał. M ożna w ykazać, że istn iejący m i środkam i m a te m a ty cz n y m i nie d a się
u zy sk ać rozw iązania w p o sta ci skończonej. O graniczm y dla p rz y k ła d u nasze
ro zw ażania do trzech ciał, Słońca i dw óch p la n e t w zajem nie się p rzyciągających.
D la nich m ożna b y n a p isa ć 9 rów n ań różniczkow ych ty p u (142), w k tó ry ch
192 X . M echanika nieba

z praw ej stro n y m ielibyśm y sum ę składow ych przyciągania każdego z ty ch


ciał ze strony dwóch pozostałych. U k ład tak ich 9 rów nań różniczkow ych d ru ­
giego rzędu w ym aga 18 całkow ań, a więc w prow adzenia 18 stały ch całkow ania.
Okazuje się, że m ożem y z nich poznać tylko 10. Pierw szych 6 całek w yraża
fakt, że środek m asy trzech ciał porusza się ruchem jed n o stajn y m p ro stolinio­
wym lub zn ajd u je się w spoczynku. D alsze trz y całki w y rażają praw o pól,
wreszcie jak o dziesiąta w ystępuje całka energii. Dowodzi się w m echanice
nieba, że dalszych 8 całek w postaci skończonej nie d a się obliczyć. W praw dzie

R y c. 76. P u n k ty lib ra c y jn e L a g ra n g e ’a

fiński astronom K . S undm an podał w 1912 r. ogólne rozw iązanie zagadnienia


trzech ciał w po staci nieskończonych szeregów, w yrażających współrzędne
ciał i czas w fu n k cji pewnej pom ocniczej wielkości, jed n ak szeregi te są bardzo
złożone i powoli zbieżne, w skutek czego nie n a d a ją się do p rak ty czn y ch obliczeń.
Jed y n ie w p rzy p ad k u tzw . ograniczonego zagadnienia trzech ciał ogólne
rozwiązanie m oże b y ć uzyskane. W zagadnieniu tym m am y do czynienia z m a­
sam i m 0, m 1 i m 2, z których m asa m 2 je s t m asą znikom o m ałą w porów naniu
z m asam i m 0 i m 1 (np. Słońce, p la n e ta i planetoida). Możemy wówczas całko­
wicie pom inąć przyciąganie w yw ierane przez ciało m 2 n a ciała m 0 i m 1. Jeżeli
uk ład w spółrzędnych zwiążemy z układem ciał m 0 i m 1 poruszających się dokoła
wspólnego środka m asy O, k tó ry w ybieram y za początek uk ład u , płaszczyznę
zaś ru ch u ty c h ciajt w ybieram y za płaszczyznę x, y, i w ty m układzie w yrazim y
ruch trzeciego ciała, to w szczególnym przyp ad k u znajdziem y pięć punktów ,
w których przyspieszenie względne trzeciego ciała o m asie m 2 je s t rów ne zeru

(194)

T akie trz y p u n k ty będą leżały n a pi'ostej łączącej ciała m 0 i m 1( jed en między


tym i ciałam i (L 2), a dw a n a zew nątrz (L 1 i L s) w określonych odległościach
P erturbacje w ruchu planet 193

od m 0 i m v (Ryc. 7G). Poza ty m , p u n k ty o względnej zerowej prędkości znaj­


dować się będą w w ierzchołkach (X4 i L s) równobocznego tró jk ą ta , którego
podstaw ą jest odcinek prostej łączącej m 0 i m v P u n k ty te noszą nazwę punktów
libracyjnych Lagrange’a. N azywano je libracyjnym i dlatego, że ciało m2, jeżeli
znajdzie się dokładnie w jednym z pięciu punktów Lagrange’a, to gdyby nie
działały n a nie inne siły, prócz przyciągania przez m 0 i pozostałoby ono
trw ale w ty m punkcie. Jeżeli w arunek ten je st tylko w przybliżeniu spełniony,
to ciało m 2 będzie wykazywało libracyjne wychylenia, w stosunku do tych
punktów , podobnie ja k w idziana z Ziemi powierzchnia K siężyca ( § 6 8 ) w yka­
zuje w ahania libracyjne w stosunku do średniego położenia. W układzie sło­
necznym przypadek dwóch ostatnich punktów libracyjnych Lagrange’a
(w wierzchołkach trójkątów równobocznych) je s t spełniony w odniesieniu do
układu dwóch mas Słońce-Jowisz. Znane są bowiem planetoidy tzw. g ru p y
trojańskiej ( § 144), które przebyw ają stale w pobliżu dwóch wierzchołków
tró jk ątó w równobocznych, m ających za wspólną podstaw ę odcinek S ło ń c e -
Jowisz.
.W ogólnym przypadku zagadnienie przyciągających się wielu ciał w odnie­
sieniu do plan et rozwiązujem y drogą kolejnych przybliżeń ułatw ionych przez
następujące właściwości układu planetarnego:
1 . O rbity planet stosunkowo nieznacznie różnią się od kół.

2. R uchy planet odbyw ają się w płaszczyznach nachylonych względem


siebie pod niezbyt dużym i kątam i.
3. Masy plan et są bardzo małe w porów naniu z m asą Słońca (największa
z nich, m asa Jowisza, wynosi mniej niż 0,001 m asy Słońca).
4. Odległości między planetam i są bardzo duże w porów naniu z ich roz­
m iaram i.
W szystkie te okoliczności spraw iają, że oddziaływanie przyciągające p la ­
n e t jednych n a drugie stanow i tylko drobny ułam ek przyciągania wywieranego
przez Słońce na planety, a więc ruch ich może być traktow any tak , ja k gdyby
one biegły dokoła Słońca po orbitach keplerowskich, w ynikających z rozw ią­
zania zagadnienia dwóch ciał (Słońce i dana planeta), przyciąganie zaś ze strony
innych p lanet wywołuje drobne stosunkowo zm iany w tych orbitach, noszące
nazwę zakłóceń lub perturbacji.
R achunek perturbacji w ruchach ciał układu słonecznego stanow i p o d sta­
wowe zagadnienie mechaniki nieba. Aby zdać sobie sprawę z jego istoty, po ­
służym y się następującym prostym rozważaniem geom etrycznym dla Słońca S
i dwóch planet P x i P 2 (ryc. 77). Załóżmy, że znane są nam elem enty orbity
keplerowskiej planety P x w stosunku do Słońca S. Ciałem zakłócającym ruch
planety P 1 będzie w danym przypadku planeta P 2, k tó ra na skutek w ywiera­
nego przyciągania udziela przyspieszeń Słońcu (w ektor S A ) i planecie P x (wek­
to r P ±B). Ponieważ w ruchu względnym p lanety P 1 w stosunku do Słońca to
ostatnie uw ażam y za nieruchom e, w przeprow adzanych rozważaniach p rzy ­
kładam y do Słońca S i planety P w ektory S A ' i P XAL" równe co do wartości

1S — A stro n o m ia ogólna
1 94 X . M echanika nieba

bezwzględnej w ektorow i S A , lecz przeciw nie niż on skierow ane. P rz y sp ie ­


szenie p e rtu rb a cy jn e w yrazi się w ted y w ektorem P XC będącym w ypadkow ą
w ektorów P j J . " i P tB . J e s t ono różnicą geom etryczną przyspieszeń w yw iera­
nych przez przyciąganie p la n e ty P 2 n a Słońce i p lan etę P v
P rz y obliczaniu p e rtu rb a c ji w elem entach o rb it ciał niebieskich stosow ać
m ożem y dw a sposoby. Pierw szy z nich polega n a an ality czn y m p rzed staw ien iu
pochodnych poszczególnych elem entów o rb ity p la n e ty p ertu rb o w an ej w p o ­
staci nieskończonych zbieżnych szeregów, w k tó ry c h w y stęp u ją fu n k cje ele­
m entów zarów no p lan e ty p ertu rb o w an ej, ja k i p la n e ty p ertu rb u jącej. Ze w zglę­
d u n a złożoność nie piszem y ty c h wzorów, a ty lk o ch arak tery zu jem y ro d zaje
w yrazów w spom nianych szeregów. O tóż szeregi p e rtu rb a cy jn e zaw ierają w z a ­
sadzie n astęp u jące trz y rodzaje w yrazów : 1. A tn; 2. -Bco“ (a<+<5); 3. Ctn^ ( ^ t + y ) ,
gdzie t oznacza czas, a n przebiega ciąg liczb n atu ra ln y ch 1 , 2 , 3 , . . . W y razy
pierwszego ro d z aju noszą nazw ę wiekowych, drugiego ro d zaju — okresowych
a trzeciego ro d zaju — mieszanych. Spośród w yrazów okresow ych rozróżnia-
2 71
m y jeszcze p e rtu rb a c je krótkookresowe, d la k tó ry c h okres P = — je s t kró-
a
tk i, w ynoszący np. ułam ek ro k u lu b niewiele la t, od p e rtu rb a c ji długookre­
sowych; gdy okresy p e rtu rb a c ji w ynoszą setk i, a n aw et tysiące la t.
Z am iast liczyć p e rtu rb acje elem entów o rb it, m ożem y analogiczny rach u n ek
w ykonać dla w spółrzędnych biegunow ych lu b p ro sto k ą tn y c h pertu rb o w an eg o
ciała. W efektyw nych obliczeniach znalazły o statn io duże zastosow anie elek­
troniczne m aszyny cyfrowe. P e rtu rb a c je obliczane z w yrażeń an ality czn y ch ,
d ających ich w artość d la dowolnego m o m en tu t, noszą nazw ę ogólnych lu b
absolutnych. Z nalazły one zastosow anie p rzy obliczaniu tab lic ru c h u w ielkich
p lan et.
P e rtu rb a c je w ru ch u p la n e t lub k o m et obliczam y zw ykle drogą całkow ania
liczbowego rów nań ru ch u . N oszą one w ted y nazw ę p e rtu rb a c ji specjalnych.
P rz y tego ro d z a ju rach u n k ach p e rtu rb a c je w yw ierane w ru c h u p lan eto id y
lub k o m ety przez poszczególne wielkie p la n e ty obliczam y niezależnie od siebie,
k ro k za krokiem i w yniki dodajem y. W w y b ran y m mom encie w yjściow ym t0
ru ch p lan eto id y lub k o m ety m ożna przedstaw ić za pom ocą określonego u k ła d u
elem entów orbitalnych, k tó ry nazyw am y u k ładem oskulacyjnym dla epoki t0 *.
* Oskulacja, c zy li ścisła sty c z n o ść k rz y w y c h .
P ertu rb acje w ruchu planet 195

P o upływ ie odstępu czasu At elem enty o rb ity ulegną zm ianie i p lan eto id a (ko­
m eta) będzie biec po orbicie o nieco in n y ch elem entach. N a podstaw ie zn ajo ­
m ości położeń p e rtu rb u ją cy c h p la n e t wobec p ertu rb o w an ej p lan eto id y (ko­
m ety ) obliczam y zm iany w elem entach te j o statn iej, spow odow ane przez p rz y ­
ciąganie ciał p ertu rb u jący ch . Z m iany te , obliczone dla czasu — t0, dodajem y
do elem entów o rb ity oskulacyjnej i zn ajd u jem y elem enty d la m om entu tv
N astępnie obliczam y zm iany dla o d stęp u czasu t 2 — t x i d odajem y do elem en­
tów w epoce tlt o trzy m u jąc je dla m o m en tu t2 itd . W ybieram y zazw yczaj od­
stęp y czasu rów noodległe (np. co 40 dni). Z w ykle nie zm ieniam y elem entów o rb ity
w k ażd y m odstępie czasu, a robim y to w tedy, gdy sum a p e rtu rb a c ji osiągnie
d u żą w artość. W ówczas obliczam y elem en ty dla nowej epoki oskulacyjnej
i z ty m i zm ienionym i elem entam i prow adzim y dalej obliczenia. Stosow anie
elektronicznych m aszyn cyfrow ych znacznie u łatw ia i przyspiesza tego ro d zaju
rach u n k i.
§ 98. Stałość układu planetarnego. Szeregi trygonom etryczne służące do
obliczania p e rtu rb a c ji m ogą b y ć uw ażane za zbieżne ty lk o dla ograniczonych
odstępów czasu. W szeregach ty c h w y stęp u ją zarów no w yrazy zaw ierające
pierw sze potęgi m as p lan e t, czyli w y razy pierwszego rzędu, ja k i bardziej zło­
żone w yrazy drugiego rzędu i rzędów wyższych, zaw ierające m asy w drugich
i w yższych potęgach. W yrazy w yższych rzędów niż pierw szy są oczywiście
bardziej złożone niż w yrazy rzędu pierwszego.
Jeżeli ro zp atry w ać będziem y w yrazy ty lk o pierwszego rzędu, to stw ierdzim y,
że w szeregach n a pochodne w ielkich osi p la n e t nie w y stęp u ją w yrazy w ie­
kowe, czyli wielkie osie an i nie rosną, a n i też nie m aleją nieograniczenie, u le­
g a ją ty lk o stosunkow o nieznacznym zm ianom okresow ym . N a te j podstaw ie
w yciągnięto wniosek o stałości układu planetarnego, to znaczy że żad n a p la n e ta
nie m oże a n i zbliżyć się nieograniczenie do Słońca, an i odbiec od niego. Mimo-
środy i nachylenia rów nież nie zaw ierają w yrazów wiekow ych, lecz u legają
bardzo długookresow ym zm ianom . N a p rzy k ład w p rz y p ad k u o rb ity Ziemi
m im ośród m aleje i za 24 000 la t osiągnie n ajm n iejszą w artość 0,0033, po czym
zacznie w zrastać. P odobnie nachylenie ek lip ty k i do rów nika m aleje. N ajw ię­
kszą w artość m iało ono około 4000 la t tem u , g dy wynosiło 23°53', obecnie m a­
leje zm niejszając się rocznie o 0",47. N ajm n iejszą w artość 22°54' osiągnie o-
koło 6600 r. N ato m iast długości węzłów i długości peryheliów o rb it p la n e ta r­
n ych ulegają p e rtu rb a cjo m wiekowym . W ęzły w szystkich o rb it p lan etarn y ch
cofają się n a ekliptyce, czyli ich długości ekliptyczne m aleją, długości zaś p e ry ­
heliów u większości o rb it p la n e ta rn y c h w zrastają.
J e d n a k w nioski te, w ysnute z rozw ażań m atem aty czn y ch jeszcze w X IX
w ieku, nie m ogą odnosić się do z b y t długich odstępów czasu, szeregi bowiem
p e rtu rb a c y jn e leżące u p o dstaw obliczeń okazały się w zasadzie szeregam i
rozbieżnymi lub tzw . półzbieżnym i, t j . zbieżnym i ty lk o dla ograniczonych
odstępów czasu. N ie m ożem y przeto m ów ić o stałości układu p lanetarnego
w czasie nieograniczonym , lecz odnosić rozw ażania do w arunków obecnych.
X. M echanika nieba

Jeżeli wszakże weźmiemy pod uw agę stosunkow o k ró tk ie o dstępy czasu, np.


nie dłuższe od 1 0 0 m ilionów lat, to w tak ich odstępach stałość system u p la n e ­
tarnego w ty m sensie, że nie odbiegnie on znacznie od stan u obecnego, zdaje się
by ć zapewniona.
§ 99. Odkrycie Neptuna i Plutona. Do końca praw ie X V III w ieku p a n o ­
wało w astronom ii prześw iadczenie, że o rb ita S atu rn a stanow i granicę u k ład u
planetarnego i dlatego przypadkow e odkrycie U rana przez W illiam a Ile r-
schela w 1781 r. wywołało ogrom ne w rażenie w świecie. M etody obliczania
p ertu rb acji w ruchach p lan et b y ły n a przełom ie X V III i X IX w ieku dość do ­
brze opracow ane i o rb ita U rana mogła być dobrze poznana. O kazało się przy
ty m , że U ran b y ł obserw ow any około 20 razy w la ta c h 1690 —1781, ty lk o p rz y j­
mowano go za gwiazdę. Pozycje U ran a zaobserwow ane jeszcze p rzed jego o d ­
kryciem jak o plan ety posłużyły do dość dokładnego w yznaczenia orb ity . Mimo
uw zględnienia wszelkich możliwych p ertu rb acji, w ru ch u U ran a w ystąpiły
wszakże znaczne niezgodności m iędzy teo rią a obserw acją, dochodzące do
około 20" ju ż w r. 1820. Niezgodność ta w r. 1844 doszła do 2 ', czyli do wiel­
kości niedopuszczalnie dużej w porów naniu z dokładnością obserwacji p o zy ­
cyjnych.
Zaczęto w skutek ty c h odchyleń w ypow iadać przypuszczenie o istnieniu n a
zew nątrz o rb ity U ran a p lan ety , k tó ra swym przyciąganiem w yw oływ ałaby zao b ­
serwowane p ertu rb acje w jego ruchu. W szczególności przed 1840 rokiem m yśl
ta k ą w ypow iadał Bessel i sugerował, ab y z zaobserwow anych odchyleń w ru ch u
U ran a obliczyć orbitę nieznanej p lan ety . Zadanie to zostało w ykonane n ie ­
zależnie przez J . C. A dam sa (1819-1892) w Anglii i U. J . L everriera (1811-1877)
we F ran cji.
A dam s jeszcze jako stu d e n t astronom ii w obliczeniach swych, rozpoczę­
ty ch w r. 1843, oparł się n a regule Titiusa-B odego zakładając, że prom ień o r­
b ity nieznanej p lan ety w ynosi 38,8 jednostek astronom icznych. P o kolejnych
przybliżeniach w yznaczył elem enty o rb ity szukanej p lan ety , a z nich obliczył
położenia, w k tórych należało plan etę poszukiwać. W yniki swych obliczeń
zakom unikow ał Challisowi, dyrektorow i O bserw atorium w Cam bridge, i A iry,
dyrektorow i O bserw atorium w Greenwich, ale obaj astronom ow ie nie w ykazali
dostatecznego zainteresow ania w ynikam i ty c h rachunków i nie zorganizow ali
należycie poszukiw ań planety.
Niezależnie od A dam sa nad obliczeniem o rb ity nieznanej p la n e ty poza
U ranem pracow ał od roku 1845 we F ra n c ji U. J . L eyerrier. Podobnie ja k i Adam s
p rzy jął zgodnie z regułą Titiusa-B odego n a odległość p la n e ty w artość 38,8
jednostek astronom icznych, zastosow ał jed n ak nieco odm ienny sposób szu­
kan ia orbity, gdyż obliczał od razu orbitę eliptyczną, podczas gdy Adam s
obliczył w pierw szym przybliżeniu o rbitę kołową. E lem enty nowej o rb ity
ogłosił drukiem w r. 1846, a 18 września 1846 r. przesłał listow nie astronom ow i
berlińskiem u J . G. Galie obliczone współrzędne hipotetycznej planety. Galie
o trzym ał list 23 września 1846 r. Tegoż wieczora skierow ał lunetę w kierunku
Odkrycie N ep tu na i P lu to n a 197

w skazanym przez L everriera i w odległości 52' od obliczonego m iejsca odkrył


ciało niebieskie 8 m, którego nie było na m apach gw iazd, sporządzonych w tedy
w O bserw atorium B erlińskim . D okładniejsze obserw acje w ykazały, że ciało
to je s t poszukiw aną p lan etą. Nowo o d k ry ta p la n e ta o trzy m ała nazw ę N eptuna.
O dkrycie N e p tu n a w w yniku obliczeń p e rtu rb a c ji w ru c h u U ra n a było
w ielkim triu m fem m echaniki nieba, w szczególności ukoronow aniem new to ­
now skiej teorii ciążenia powszechnego. N ależy je d n a k zaznaczyć, że m asa
p la n e ty okazała się znacznie m niejsza niż przew idyw ano. Podczas g dy z r a ­
c h u n k u L eyerriera w ynikało, że m asa p la n e ty pozauranow ej pow inna w ynosić
32 m asy Ziem i, a z rachunków A dam sa w ynikało, że m asa ta je s t jeszcze w iększa
(45 m as Ziem i), to rzeczyw ista jej m asa obliczona z I I I p raw a K eplera po
o dkryciu satelity N e p tu n a ju ż w r. 1846, okazała się ty lk o 17 razy w iększa
od m asy Ziemi. O rb ita N e p tu n a nie spełniała poza ty m reguły T itiusa-B odego,
bo, ja k ju ż o ty m b y ła m owa w § 8 6 , połow a wielkiej osi tej o rb ity w ynosi 30
jed n o stek astronom icznych, a nie 38,8, ja k się tego spodziewano.
F a k t, że p ertu rb a cje w ru ch u U rana ty lk o częściowo m ogły b y ć spow odo­
w ane przyciąganiem ze stro n y N eptuna, skłonił astronom ów X I X w ieku do
w yrażenia przypuszczenia, że poza N eptunem istnieje jeszcze dalsza p lan eta.
E lem en ty jej b y ły obliczane przez n iektórych astronom ów w X I X w ieku i n a
p o czątk u X X w ieku, dopiero jed n ak obliczenia am erykańskiego astro n o m a
P erciv ala Lowella ogłoszone w 1915 r. doprow adziły po k ilk u n a stu la ta c h sy­
stem atycznych poszukiw ań do odkrycia w 1930 r. w założonym przez Lowella
obserw atorium we F lag staff nowej p lan ety , k tó rej n ad an o nazw ę P lu to n *.
Nowo o d k ry ta p la n e ta okazała się obiektem bardzo słabym , zaledw ie 15 w iel­
kości, o m asie znacznie m niejszej niż się tego spodziew ano, a więc nie m ogła
w yw oływ ać znaczniejszych p e rtu rb a c ji w ru ch u U ran a i N ep tu n a. O dkrycie
te j niewielkiej pozaneptunow ej p lan ety mogło b yć p rzeto zbiegiem okoliczności.
W ysuw ane b y ły przypuszczenia co do istnienia pozaplutonow ej p lan ety , ale
p ró b y jej w ykrycia nie doprow adziły dotychczas do pozytyw nego w yniku.
§ 100. Teoria ruchu Księżyca ziemskiego. Je d n y m z n ajb ard ziej złożonych
zagadnień m echaniki nieba je st teoria ru ch u K siężyca, k tó ry w sw ym ru c h u
dokoła Ziem i doznaje bardzo pow ażnych zakłóceń, spow odow anych głównie
przyciąganiem przez olbrzym ią m asę Słońca. N iektóre p e rtu rb a cje w ru ch u
K siężyca b y ły ju ż znane w czasach staro ży tn y ch z obserw acji, znalazły one
w raz z później o d k ry ty m i p ertu rb a cja m i w yjaśnienie dopiero w teo rii ciążenia
powszechnego. N ad zagadnieniem teorii K siężyca pracow ali w y b itn i astro n o ­
m owie i m atem aty cy X V III i X IX wieku. Było to pow odow ane w zn aczn y m
sto p n iu potrzeb am i żeglarstw a, gdyż długość geograficzną okrętów w yznacza­
no w X V I II w ieku głównie z obserw acji odległości k ąto w y ch gw iazd od K się­
życa, do czego b y ły p o trzebne tablice z dokładnym i jego położeniam i, a do
obliczenia ty c h tab lic należało znać teorię ru ch u K siężyca.

* O d k ry w c a C lyde T o m b a u g b .
198 X. Mechanika nieba

W połowie X IX w ieku tego rodzaju tablice zostały obliczone przez a stro ­


n o m a niemieckiego P. H ansena. Położenia K siężyca, obliczone z ty c h tablic,
zaczęły się jednak znacznie różnić od zaobserw ow anych ju ż pod koniec X IX
w ieku. Zaszła więc po trzeb a opracow ania nowej teorii, co zostało zrobione
n a przełomie X IX i X X w ieku przez am erykańskiego astronom a E . B row na.
N a tej teorii oparte są w zasadzie pozycje K siężyca podaw ane w wielkich k a ­
lendarzach astronom icznych. W raz z zastosow aniem do rachunków astro n o ­
m icznych elektronicznych m aszyn cyfrowych, znaczenie tab lic zm niejszyło
się, gdyż współrzędne K siężyca obliczać możemy bezpośrednio przez odpo­
w iednie zaprogram ow anie obliczeń n a ty ch m aszynach.
Ponieważ bad an ia p ertu rb a cji, czyli ja k dawniej nazyw ano nierówności
w biegu K siężyca, m iało duże znaczenie w b ad aniach astronom icznych, więc
należałoby przedstaw ić isto tę ty c h pertu rb acji i w ym ienić najw ażniejsze z nich.
E ozw ażania geom etryczne będą dotyczyły tylko p ertu rb acji w yw ieranych
przez Słońce. N ależy tu zaznaczyć, że K siężyc je s t przyciągany silniej przez
Słońce niż przez Ziemię, i gdyby Ziemia zatrzy m ała się w swym ruchu dokoła
Słońca, to K siężyc zostałby od niej oderw any przyciąganiem słonecznym .
Przyspieszenie p ertu rb acy jn e m ożna ogólnie rozłożyć n a trz y składow e: 1)
p ro stopadłą do prom ienia wodzącego orbity ciała perturbow anego, 2 ) ra d ia ln ą
w kierunku tego prom ienia, 3) prostopadłą do płaszczyzny orbity. Pierw szą
z ty c h p ertu rb acji nazyw ać będziem y perturbacją tangencjalną, drugą — ra­
dialną. Kozważmy tego ro d zaju pertu rb acje w odniesieniu do ru ch u K siężyca.
N iech na ryc. 78 T oznacza Ziemię, koło ze środkiem w T — orbitę K siężyca

ki

R y c . 78. P e rtu rb a c je K sięży ca

dokoła Ziemi, długie strzałk i 8 — kierunek k u Słońcu jak o ciału p ertu rb u -


jącem u ruch K siężyca. P ertu rb a cje tangencjalna i rad ialn a są oznaczone strz a ł­
kam i przy kole, n a k tó ry m a, b, 0 ,..., h oznaczają położenia K siężyca co 45°
n a orbicie. Siły przyciągania wyw ierane przez Słońce n a Ziemię i K siężyc m ogą
b y ć uw ażane w pierw szym przybliżeniu za równoległe wobec wielkiej odległo­
ści Słońca od układu Ziem ia-Księżyc w porów naniu z rozm iaram i o rb ity K się­
Teoria ruchu Księżyca ziemskiego 199

życa dokoła Ziemi. P e rtu rb a cje spow odow ane przyciąganiem Słońca działają
b ąd ź przyspieszająco n a ru c h K siężyca, bądź też ham ująco, zależnie od po ­
łożenia K siężyca n a orbicie, w yw ołując poza ty m zm iany w odległościach K się­
życa od Ziemi. Omówim y niektó re najw ażniejsze p e rtu rb a cje tego rodzaju.
Perturbacja styczna, oznaczona liczbam i rzym skim i I, I I , I I I , IV , n a ryc. 78,
h am u je ru ch K siężyca w czasie od now iu N do pierwszej k w ad ry k x i od pełni P
do ostatniej kw adry k 2, n ato m iast przyspiesza go od pierwszej k w adry do pełni
i od o statniej k w adry do nowiu, ja k to zaznaczono strzałkam i n a ry su n k u ,
czyli że jej okres w ynosi pół m iesiąca synodycznego. P e rtu rb a c ja ta nosi nazw ę
wariacji. B yła ona o d k ry ta w X V I w ieku przez T ychona B rahe, m aksym alna
zaś jej w artość, osiągana p rzy elongacjach K siężyca rów nych ± 5 5 ° lub ±125°,
dochodzi do 39'30".
Z ryc. 78 w idać, że przyspieszenie rad ialn e osiąga skrajne w artości podczas
now iu i pełni, gdy je st skierowane n a zew nątrz o ib ity , oraz podczas kw adr,
gdy je st skierow ane ku Ziem i jako środkowi o rb ity K siężyca. Bezwzględna
w artość przyspieszenia podczas pełni i nowiu je st większa od bezwzględnej
jego w artości podczas kw adr, średnio więc p e rtu rb a c ja rad ialn a osłabia p rz y ­
ciąganie K siężyca przez Ziemię, spraw iając, że jego odległość od Ziemi i okres
obiegu są nieco większe niż byłyby , gdy b y nie w ystępow ały ze stro n y Słońca
siły p ertu rb acy jn e. O dciąganie K siężyca od Ziemi je st ty m silniejsze, im m niej­
sza odległość dzieli u k ład Ziem ia-K siężyc od Słońca. N ajsilniej działa przeto
p e rtu rb a cja rad ialn a w pobliżu przejścia Ziemi przez peryhelium (początek
stycznia), najsłabiej zaś w bliskości aphelium (początek lipca). W ynika stąd
równanie roczne w ru ch u K siężyca, w yw ołujące odchylenia w okresie jego obie­
gu dokoła Ziemi do 10 m in w obie stro n y od średniej w artości i odchylenia w p o ­
łożeniu K siężyca n a orbicie do 11'10". Nierówność ta b yła również spostrze­
żona w X V wieku przez T ychona B rahe i niezależnie od niego przez K eplera.
N ajw iększa p e rtu rb a c ja w ru ch u K siężyca nosi nazw ę ewekcji i znana je st
od czasów H ipparcha. C harakter jej je st dość złożony, należy tu jedynie w spo­
m nieć, że zależy ona od wzajem nego położenia Słońca, K siężyca i wielkiej osi
o rb ity K siężyca, dochodząc do 1°16'26". Okres jej w ynosi 31d,8, wiąże się zaś
ona ściśle z ruchem wielkiej osi o rb ity Księżyca. W ru ch u ty m oraz w zw ią­
zanych z nim zm ianach m im ośrodu o rb ity K siężyca w ystępuje okres półroczny,
przy czym w okresie ty m m im ośród ulega zm ianom od 0,044 do 0,066.
Prócz w spom nianych trzech wielkich p ertu rb acji w ru ch u K siężyca m ożna
w ykryć obserw acyjnie i obliczyć teoretycznie wiele innych p e rtu rb a cji okreso­
wych. P o n ad to w ru ch u K siężyca w y stęp u ją liczne p ertu rb acje wiekowe. Je d n ą
z nich je st skracanie się m iesiąca gwiazdowego n a sk u tek zm ian w m im ośrodzie
o rb ity ziem skiej, co spowodowało, że w ciągu 2 0 0 0 la t m iesiąc gwiazdowy skró­
cił się o £ s. N ajpow ażniejsza p ertu rb a cja wiekowa je st spow odow ana przez
składow ą siły p ertu rb acy jn ej, p ro sto p ad łą do płaszczyzny o rb ity K siężyca.
W w yniku tej p e rtu rb a cji węzły o rb ity K siężyca przesuw ają się w kierunku
ze wschodu n a zachód n a ekliptyce, czyli cofają się, w okresie 6793 dni (18,6 lat)
200 X . Mechanika nieba

znan ym od zam ierzchłej starożytności (§ 65).* Cofanie to nie je s t jednostajne,


lecz ulega w ahaniom w okresie około pół roku, w skutek czego węzły o rb ity
K siężyca odchylać się m ogą do 1°26' w obie stro n y od ty c h położeń, jakie m ia­
łyby, gdyby przesuw ały się n a ek liptyce z je d n o stajn ą prędkością kątow ą.
N achylenie o rbity K siężyca do ek lip ty k i wynosi średnio 5°9' i ulega zm ia­
nom okresow ym w okresie półrocznym od 5°0', gdy linia węzłów zajm uje po­
łożenie prostopadłe względem k ieru n k u ku Słońcu, do 5°18' — gdy je s t ona
skierow ana ku Słońcu. W § 6 6 w spom niano ju ż o ty m , że perygeum obiega
całą orbitę K siężyca w okresie 8,55 la t (dokładniej 3233 dni). W ru ch u ty m
w ystępuje okresow a nierówność odchylająca perygeum od średniego położe­
nia o 8°41' w obie strony.
W yliczone p ertu rb a cje ilu stru ją złożoność ru ch u K siężyca dokoła Ziemi.
Złożoność ta u w y d a tn ia się w ogrom nej liczbie w yrazów w szeregach try g o n o ­
m etrycznych służących do obliczania w spółrzędnych ekliptycznych K siężyca
i j eS° p aralak sy geocentrycznej. N a p rzy k ład we wzorze n a długość ekliptyczna
K siężyca w ystępuje aż 155 w yrazów ze w spółczynnikam i w iększym i od 0 " , 1
i przeszło 500 w yrazów ze w spółczynnikam i m niejszym i od 0",1, uw zględnia­
nych przy obliczeniach, jeżeli długość ekliptyczną należy uzyskać z dokładnością
poniżej 0",1. Podobnie długie są szeregi trygonom etryczne na szerokość eklip­
ty czn ą K siężyca i jego paralaksę geocentryczną. W rach u n k ach ty c h uw zględ­
n ia się rów nież p ertu rb acje spowodowane prżyciąganiem p lan et. Obliczenia
ta k ie są obecnie w ykonyw ane, oczywiście, przy pom ocy elektronicznych m aszyn
cyfrow ych.
Mimo jed n a k uwzględniania wszelkich możliwych sił p ertu rb acy jn y ch ze
stro n y Słońca i p la n e t, ja k również spow odow anych odchyleniam i Ziemi i K się­
życa od k sz ta łtu kulistego, w ruchu K siężyca w ystępują pew ne niezgodności,
które nie z n a jd u ją jeszcze w yjaśnienia teoretycznego. J e d n a z ty c h niezgodności
dotyczy wiekowego przyspieszenia w ru ch u K siężyca, k tó re je st przeszło l i razy
większe od przew idyw anego teoretycznie. Częściowo różnicę t ę m ożem y tłu ­
m aczyć zm ianam i w prędkości ru ch u obrotowego Ziemi, służącego za m iarę
czasu, o czym b y ła ju ż m owa w § 49.
§ 101. Ruch sztucznych satelitów Ziemi. W ypuszczanie od r. 1957 w p rz e ­
strzeń kosm iczną sztucznych ciał niebieskich sprawiło, że zaczęły pow staw ać
nowe zagadnienia z m echaniki nieba, zw iązane z teorią ru ch u ty c h ciał. Szczegól­
nie złożone okazały się drogi sztucznych satelitów Ziemi ze względu n a bliskość
ich do pow ierzchni Ziemi oraz n a opór, jak i tem u ruchow i staw ia atm osfera
ziem ska. Z agadnienie to przedstaw ione tu będzie tylko w ogólnych zarysach.
A by pocisk rakietow y sta ł się sztucznym sate litą Ziem i, m usi uzyskać
względem niej pierw szą prędkość kosm iczną (§ 58), k tó ra p rzy pow ierzchni
Ziemi w ynosi 7,9 km /s. S atelita je st w prow adzany na orbitę za pom ocą ra k ie ty
wielostopniowej składającej się z ra k ie t, z k tó ry ch k ażd a m a w łasny silnik
oraz zbiornik z paliw em i utleniaczem . W p rzy p ad k u ra k ie ty trójstopniow ej,
stosowanej często przy w prow adzaniu satelity n a orbitę, w chwili gdy silnik
Ruch sztucznych satelitów Ziemi 201

odrzutow y pierwszej ra k ie ty pracę zakończy, odłącza się ona i zaczyna działać


d ru g a rak ieta. A gdy i ta druga przestanie działać, w łącza się trzecia, k tó ra
ostatecznie um ieszcza satelitę na orbicie. R a k ie ta nośna s ta rtu je początkow o
pionowo, a następnie przez obrót jej dokoła osi poprzecznej to r ulega zak rzy ­
w ieniu i przy odpow iednim zaprogram ow aniu lotu uzyskuje p o żąd an ą wysokość
o rb ity n ad Ziemią. O rb ita sa telity je st określana w stosunku do środka Ziemi.
Połow a wielkiej osi tej o rb ity je st rów na

„ = i£
lir, + ha
+ _JL_JL, (1 9 5 )

gdzie R je st prom ieniem Ziemi, hp — wysokością satelity w perygeum nad


Ziemią, ha — wysokością w apogeum . Okres obiegu zależy od średniej w yso­
kości satelity n ad Ziemią.

oś obrotu Ziemi
' / /
Linia apsydów
satelity

nachylenie orbity

równik

R yc. 79. O rb ita g eo co n try czn a sztu czn eg o s a te lity Z iem i

N a średniej wysokości kilkuset kilom etrów n ad pow ierzchnią Ziemi, na


jakiej zwykle k rążą sztuczne satelity , okres obiegu wynosi około 1 £ godz. n a
wysokości zaś .35 800 km okres obiegu wynosi 24 godziny, czyli sate lita w yrzu­
cony w kierunku w schodnim i krążący po orbicie kołowej w płaszczyźnie rów ­
n ik a będzie się znajdow ać stale n ad ty m sam ym p u n k tem pow ierzchni Ziemi.
E lem enty o rb ity satelity odnosim y do płaszczyzny rów nika. O kreśla się
je podobnie ja k i elem enty o rb ity planetarnej (§ 85). P rz y ro zp atry w an iu r u ­
chu sztucznych satelitów Ziemi należy b rać pod uwagę to , że sa te lity krążą
w górnych w arstw ach atm osfery ziemskiej, której opór zm ienia k sz ta łt orbity.
202 X . M echanika nieba

S a te lita je st najsilniej ham ow any w pobliżu perygeum n a najm niejszej w y­


sokości n a d Ziem ią, gdzie atm osfera m a najw iększą gęstość. O pór atm o sfery
tra k tu je m y jak o je d n ą z p e rtu rb a c ji w ru ch u sztucznego sa telity . N a sk u tek
tego ham ow an ia ru c h u m im ośród o rb ity m aleje i o rb ita zbliżając się do p o ­
w ierzchni Ziem i przybiera coraz bardziej k sz ta łt kołowy.
I s to tn e p ertu rb acje są w yw oływ ane przez spłaszczenie Ziem i n a biegunach,
k tó re spraw ia, że pole g raw itacyjn e m a n iecentralny ch arak ter. P o d o b nie ja k
w ru ch ach p la n e t w y stęp u ją tu p e rtu rb a cje okresowe i wiekowe. T e o statn ie
działają sta le w ty m sam ym k ieru n k u . N a p rzy k ład spłaszczeniem Ziem i w y­
w ołany je s t o b ró t płaszczyzny o rb ity względem osi ziem skiej, inaczej nich pre-
cesyjny. D ru g ą p e rtu rb a c ją wiekową, też zależną od spłaszczenia Ziem i, je s t
o b ró t osi wielkiej w płaszczyźnie o rb ity , czyli zm iana odległości kątow ej a> p e ­
rygeum od węzła w stępującego.
W w y n ik u obu ty c h p e rtu rb a cji o rb ita zm ienia się szybko. Szczególnie duża
je s t pierw sza z w ym ienionych p ertu rb acji bo dla sztucznego sa te lity Ziemi
o okresie 90 m in u t, obiegającego Ziem ię 16 razy n a dobę, w ynosi o n a £° n a
jed en obieg, czyli 4° dziennie. N a to m ia st ruch perygeum n a orbicie je s t p o ­
w olniejszy, a m atem aty czn e rozw ażania w ykazują, że dla nach y len ia 63°,2
oś w ielka o rb ity zachow uje stałe położenie względem węzła. G dy nachylenie
je s t m niejsze od 63°,2, to perygeum porusza się w k ierunku ru ch u sa te lity po
orbicie, a gdy nachylenie je st większe od 63°,2 — w k ieru n k u przeciw nym .
Sztuczne satelity Ziemi w ypuszczane w Z SR R m ają n a ogół nachylenie i bli­
skie te j k ry ty czn ej w artości, więc położenie perygeum m ało się zm ienia, n a ­
to m ia st o rb ity satelitów am erykańskich m ają nachylenie bliskie 34°, a więc
p erygeum ty c h o rb it przesuw a się znacznie, zm ieniając położenie o 180° w od­
stępie czasu około 1 m iesiąca.
R ów nież przyciąganie Słońca i K siężyca pow oduje p e rtu rb a cje w ru c h a c h
sztucznych satelitów Ziem i, je d n a k nieporów nanie m niejsze niż p e rtu rb a cje
spow odow ane spłaszczeniem Ziemi. Poniew aż spłaszczenie Ziem i je s t p rzyczy­
n ą znacznych p e rtu rb a c ji w ru ch u satelity , więc jeżeli p e rtu rb a cje te obliczym y
z obserw acji, to um ożliw ią one w yznaczenie spłaszczenia elipsoidy ziem skiej.
W te n sposób obserw acje sztucznych satelitów Ziem i m a ją duże znaczenie
w rozw iązyw aniu podstaw ow ych zagadnień z geodezji.
Szybkie i złożone zm iany w o rb itach sztucznych satelitów Ziem i spraw iają,
że obliczanie ty c h o rb it je st możliwe ty lk o p rz y stosow aniu elektronicznych
m aszyn cyfrow ych. O bliczanie p ertu rb a cji, odnoszących się do o rb it ra k ie t od­
la tu ją c y ch od Ziem i ku Księżycow i lu b do p lan et, je st zbliżone do analogicz­
n y ch rach u n k ó w w p rzy p ad k u o rb it planetoid. Oczywiście p rzy p rzelotach ty c h
ra k ie t blisko K siężyca lub p la n e t elem enty o rb it u legają bardzo dużym zm ianom .
R uch ra k ie t będących obiektam i m ałym i, a więc tru d n o dostrzegalnym i o p ­
ty cznie p rz y dużych odległościach, je s t kontrolow any przez odbiór sygnałów
radiow ych nadaw anych przez odpow iednią a p a ratu rę , stanow iącą w yposaże­
nie rak iet.
R uch sztucznych satelitów Ziemi 203

S ztuczne sa telity Ziem i m ają n a ogół ograniczony czas życia. O pór p o ­


w ietrza spraw ia, że sa te lita zbliża się do Ziem i, d o staje się do bardziej gęstych
w arstw atm osfery, gdzie rozgrzew a się i w końcu się spala. N a p rzy k ład
pierw szy sztuczny sa te lita (S p u tn ik I) w ypuszczony 4. X . 1957 r. is tn ia ł tylko
3 m iesiące.
§ 102. Przypływy i odpływy mórz. Od n iepam iętnych czasów zn an e są
ludziom okresowe w ahania, ja k im ulega poziom oceanów. O bserw ujem y m ia­
now icie n a w ybrzeżach, że w oda m orska d w ukrotnie w ciągu doby podnosi się
i m orze n ap ły w a n a w ybrzeże, co nazyw am y przypływ em , a p o tem z niego
od p ły w a obniżając się, co nazyw am y odpływem. Z jaw iska te obejm ujem y nie­
k ied y w spólną nazw ą pływów. M ają one okres rów ny średnio 12h25m, co stanow i
połow ę okresu upływ ającego m iędzy kolejnym i górnym i lub dolnym i ku lm i­
n acjam i K siężyca. S tą d więc w ypływ a oczyw isty wniosek, że w ystępow anie
pływ ów m orskich je st zw iązane z K siężycem , a m ianow icie z jego oddziały­
w aniem g ra w ita cy jn y m n a w ody oceanów i mórz. Oprócz p rzy ciąg an ia w y­
w ieranego przez K siężyc w ystępuje tu również przyciąganie słoneczne.
Siłą pow odującą w ystępow anie pływ ów je s t różnica przyciągania w yw iera­
nego przez K siężyc i Słońce na środek Ziem i i n a jej pow ierzchnię, w ystępuje
tu p rz e to podobieństw o do sił p e rtu rb a cy jn y c h .
T eoria przypływ ów i odpływ ów m orskich je s t bardzo złożona, należy b o ­
w iem uw zględniać oprócz n ak ła d ając y c h się fal przypływ ow ych, spow odow a­
n ych przyciąganiem Słońca i K siężyca, ruch obrotow y Ziem i, konfigurację lą ­
dów, głębokości m órz przybrzeżnych, ta rc ie wód o dno oceanów, opory s ta ­
w iane przez ląd y itp . Zostanie tu p o d an a jed y n ie uproszczona teo ria w y jaśn ia­
ją c a isto tę zjaw iska.
P ierw sza g raw itacy jn a teo ria przypływ ów i odpływ ów b y ła opracow ana
przez N ew tona (tzw. teo ria staty czn a). W teorii tej zak ład am y , że Z iem ia je st
k u lą o b lan ą wodą. N iech ciałem w yw ołującym pływ y będzie K siężyc. P rz y ­
ciąga on silniej n a pow ierzchni Ziem i p u n k t A niż jej środek T , k tó ry z kolei
je s t silniej przyciągany niż p u n k t B przeciw legły p u n k to w i A . Przyspieszenia
siły p rzy ciąg an ia n a p u n k ty A , T i B będ ą kolejno rów ne (ryc. 80):

7 2 m
(196)
’ Wb (D + R ) 2 ’

gdzie D oznacza odległość L T K siężyca od środka Ziem i, R — pro m ień Ziemi,


m — m asę K siężyca. Iióżnica dwóch pierw szych przyciągań będzie rów na

„ f i 1 ~\ łłm D 2 —D 2 + 2 B R —R 2
- v \ ~ W ---- ( F ^ r
204 X. M echanika nieba

R y c. 80. P rz y p ły w y i o d p ły w y

Analogicznie otrzym ujem y

WT
,
- k m
ri 1
J__
I i-»» / * M’ \ l B V ?\-'
(2_ + _ j (l +2 - + _ ) . (108)

E ozw ijam y czynnik w drugim naw iasie n a szereg potęgow y stosow nie do reguł
dw um ianu N ew tona i m nożym y przez w yrazy pierwszego naw iasu, p o m ijając
w yrazy zaw ierające R 3/D 3 i potęgi wyższe stosunku R j l ) .
Ze wzorów (197) i (198) otrzym am y
h2m I R
= 2-+ 3 —
D2 " T \ (199)

. \l-m I R R2
\WT- W B - L _ _ . | 2— - 3 ( 200 )
l ) 2 \ I) JJ2
W idzim y z porów nania wzorów (199) i (200), że siła przypływ ow a n a odw ró­
conej od K siężyca części pow ierzchni Ziemi je s t nieco m niejsza niż analogiczna
siła przypływ ow a n a półkuli Ziemi zwróconej k u Księżycowi. Jeżeli n a to m ia st
w w yrażeniach w naw iasach wzorów (199) i (200) ograniczym y się do pierw szych
potęg R /D , to siła przypływ ow a w yrazi się w obu p rzy p ad k ach ty m sam ym
przybliżonym wzorem
2 k2mR
w A - « .> = W T - W j ? = — — 3— . (201)

A nalogiczne rozw ażania m ożem y przeprow adzić dla przyciągania w yw ieranego


przez Słońce.
Siłę przypływ ow ą, jak o siłę p ertu rb acy jn ą, rozkładam y n a dwie składow e:
ra d ia ln ą i tan g en cjaln ą analogicznie do rozw ażań z § 100 (ryc. 78). Przesuw anie
się wód je st spow odow ane ty lk o składow ą tang en cjaln ą, p ro sto p ad łą w p rz y b li­
żeniu do k ierunku siły ciężkości. Zgodnie z ryc. 78 najw iększą w artość ta sk ła­
Przypływ y i odpływy mórz 205

dow a osiąga w ty ch m iejscach, w k tó ry c h odległość zen italn a K siężyca rów na


je s t 45°. Składow a tan g en cjaln a pow oduje nie ty lk o ru ch poziom y wód, ale
i ich spiętrzenia przypływ ow e.
P rz y rozp atry w an iu pływ ów n a pow ierzchni Ziem i należy uw zględniać dzia­
łan ie przyciągające zarów no K siężyca, ja k i Słońca. Choć K siężyc m a m asę
około 27 milionów ra z y m niejszą od m asy Słońca, jed n ak że wobec tego, że
w w yrażeniu (2 0 1 ) n a siłę przypływ ow ą w m ianow niku w ystępuje trzecia p o ­
tęg a odległości, działanie K siężyca n a w ody oceanów je s t silniejsze niż dzia­
łan ie Słońca. Stosunek bow iem sił przypływ ow ych w yw ieranych przez K się­
życ (wL) i Słońce (ws ) zgodnie ze w zorem (201) będzie rów ny

(202 )

gdzie m L i m s oznaczają odpowiednio m asy K siężyca i Słońca, a D L i B s o d ­


ległości ty c h ciał od Ziemi. P o d staw iając do w zoru (201) w artości liczbowe
n a m asy Słońca i K siężyca oraz ich odległości zn ajd u jem y , że w średnich odle­
głościach Słońca i K siężyca stosunek wL :w s w ynosi 2,18.
W pełni lub podczas now iu siły przypływ ow e d ziałają w k ierunkach zgod­
n ych, w skutek czego przypływ y słoneczne i księżycow e d o d ają się do siebie
i w oda w oceanach podnosi się najw yżej. Podczas kw ad r siły przypływ ow e
o d d ziału ją, zgodnie z ryc. 80, w k ierunkach przeciw nych, czyli jednocześnie
w y stęp u je przy p ły w księżycow y i odpływ słoneczny, a więc w oda w oceanach
podnosi się n ajniżej. N ierów ność ta m a okres półm iesięczny. S tosunek m iędzy
a m p litu d a m i przypływ ow ym i, najw iększą i najm niejszą, w ynosi
(2 ,1 8 + 1 ): ( 2 ,1 8 - 1 ) = 2,7
jed n ak że zaobserw ow ane wysokości przypływ ów odbiegają znacznie od tej licz­
b y ze w zględu n a złożoną isto tę zjaw iska.
P ełn a m atem aty czn a teo ria przypływ ów i odpływ ów m órz je s t bardziej
złożona niż teo ria p e rtu rb a c ji w ruch ach K siężyca i p lan et. W ystęp u je tu wiele
okresow ych nierówności. Oprócz opisanej nierów ności półm iesięcznej znane są
nierów ności m ające okres rów ny dobie, w ynikające z tego, że Słońce i K siężyc
nie leżą n a rów niku i że przyciąganie n a półkuli zwróconej k u Słońcu lub K się­
życowi je st, ja k ju ż wyżej w spom niano, większe niż n a półkuli odwróconej
od ty c h ciał. N a zm ienność siły przyciągania w pływ ają p o n ad to zm ienne odle-
głości K siężyca i Słońca od Ziemi.
Jed n a k ż e najw iększe kom plikacje w obliczeniach pływ ów są zw iązane z w ła­
ściw ościam i Ziem i. O bliczenia te są tu u tru d n io n e przez szybki ru ch o b ro to ­
w y Ziem i dokoła osi, niejednakow a zaś głębokość oceanów i w ystępow anie
rozległych lądów są przyczyną pow staw ania znacznych odchyleń zarów no w za ­
obserw ow anych m om entach pływów , ja k i w ich w ysokościach w porów naniu
z przew idyw anym i przez teorię. D latego teoretyczne przew idyw anie zjaw isk
przypływ ow ych n a długie odstępy czasu nie je st w p ra k ty c e w ykonalne. T y m ­
206 X. Mechanika nieba

czasem potrzeby żeglugi m orskiej w ym agają przew idyw ania m om entów i w y­


sokości przypływ ów dla poszczególnych portów . Zagadnicnio to rozw iązujem y
em pirycznie w oparciu o w ieloletnie obserwacje zm ian poziom u w ody w p o r­
tach . R achunki przeprow adzane m etodą analizy harm onicznej przy zastosow a­
n iu specjalnie do tego celu skonstruow anych m aszyn cyfrow ych prow adzą do
obliczania tabel przypływ ów i odpływów.
W ysokość przypływ ów zależy ponadto od linii brzegowej, przy czym pływ y
osiągają najw iększą w artość w zatokach i cieśninach. W zatoce F u n d y w K a ­
nadzie (między N ow ą Szkocją i Nowym Brunszw ikiem ) wysokość fali p rz y p ły ­
wowej może dochodzić do 21 m, p rzy ujściu rzeki Severn (W ielka B ry ta n ia )
przypływ y dochodzą do 16 m. W ybrzeża w ysp położonych na oceanie m ają
przypływ y o wysokości od 0,5 m do 1 m, w m orzach zaś w ew nętrznych od­
dzielonych cieśninam i od oceanów przypływ y są bardzo małe, np. w Św ino­
ujściu n a B ałty k u wysokość ich wynosi około 2 cm.
Niewielkie przypływ y w ystępu ją również w atm osferze Ziemi, w yw ołując
zm iany ciśnienia pow ietrza w okresach półdobow ym , dobow ym i m iesięcznym .
Również skorupa Ziemi ulega siłom przypływ ow ym unosząc się i opad ając
w ciągu 12 godzin z am p litu d ą do 15 cm.
§ 103. Precesja i nutacja. J a k już o ty m wspom niano w § 15, p u n k ty rów no­
nocy obiegają ekliptykę w okresie blisko 26 000 lat. Zjawisko to nosi nazw ę
precesji i je s t wywołane siłam i, w ykazującym i analogię do sił p e rtu rb a cy jn y c h .

W ynika to z fak tu , że Ziemię uw ażać m ożem y za kulę o prom ieniu bieguno­


w ym , n a której znajduje się nabrzm ienie o najw iększej grubości n a rów niku.
N a to nabrzm ienie działa siła p ertu rb a cy jn a ze stro n y Słońca i Księżyca, dążąca
do ustaw ienia rów nika ziemskiego w płaszczyźnie ek lip ty k i w przypadku p rz y ­
ciągania wywieranego przez Słońce i w płaszczyźnie o rb ity K siężyca w p rz y ­
p ad k u przyciągania z jego strony. W skutek tego, że Ziem ia m a dość szybki
ruch obrotow y, w spom niane siły p ertu rb acy jn e nie zm ieniają nachylenia rów ­
nika do ekliptyki, lecz pow odują ru ch obrotow y osi ziemskiej dokoła osi p ro ­
stopadłej do ekliptyki i dokoła osi prostopadłej do o rb ity Księżyca, podobnie
ja k siła ciężkości działająca n a w irujący b ąk wywołuje ruch precesyjny jego osi.
Precesja i n u tacja 207

Z atrzy m ajm y naszą, uw agę n a ru ch u osi ziem skiej dokoła osi ekliptyki
z tego pow odu, że oś o rb ity K siężyca, tw orząca k ą t 5° z płaszczyzną ek lip ty k i
obiega oś tej płaszczyzny w ciągu 18,6 la t (§ 65), a więc w ciągu tego okresu
czasu średnie położenie płaszczyzny o rb ity K siężyca m oże b y ć uw ażane za zle­
w ające się z położeniem ek lip ty k i. Precesję ro z p a tru jem y przeto w odniesieniu
do ekliptyki. P odobnie ja k w p rzy p ad k u sił przypływ ow ych działanie sił prece-
syjnych ze stro n y K siężyca je st silniejsze niż ze stro n y Słońca z przyczyn
w yjaśnionych w poprzednim paragrafie. Ł ączne bow iem oddziaływ anie Słońca
i K siężyca spraw ia, że precesja w długości ekliptycznej w ynosi 50” , w ty m 3 4 "
p rz y p ad a n a działanie K siężyca, a 16" n a działanie Słońca. J e s t to ta k i sam
stosunek obu sił, ja k i w ystępuje w siłach przypływ ow ych. Jeżeli będziem y b rać
p od rozw agę ty lk o przyciąganie w yw ierane przez Słońce i K siężyc, to precesję
spow odow aną przez te oba przyciąg an ia nazyw am y precesją lunisolarną. D o ­
kładniejsza jej w artość roczna rów na je s t 50",38. W zrasta ona o 0",005 n a
stulecie.
N a w zajem ne położenie ekliptyki i rów nika w pływ ają jeszcze p la n e ta rn e
siły p ertu rb acy jn e, k tó re d o d ają się do działania sił p ertu rb acy jn y ch w yw ie­
ra n y c h przez Słońce i K siężyc. Ł ączne działanie w szystkich sił precesyjnych
m ożna przedstaw ić za pom ocą następującego rozw ażania geom etrycznego.

N iech na ryc. 82 A 1Q1 i A 2Q2 oznaczają położenia rów nika n a sferze niebieskiej
w chwilach t 1 i t2 i niech oznacza położenie ek lip ty k i w chwili tx. Ł uk V 1V 2
oznacza przesunięcia p u n k tu rów nonocy wiosennej n a ekliptyce w czasie t2 — ł1,
czyli je s t w artością precesji lunisolarnej w ty m odstępie czasu. W skutek d zia­
łan ia p lan etarn y c h sił p e rtu rb a c y jn y c h ek lip ty k a zm ienia położenie w p rze­
strzeni, obracając się rocznie o k ą t 0",47. Spraw ia to , że p u n k t rów nonocy w io­
sennej przesuw a się n a rów niku A 2Q2 o łu k V 2 V 2, noszący nazw ę precesji plane­
tarnej. Po geom etrycznym dodaniu precesji lunisolarnej i precesji p lan etarn ej
otrzy m ujem y precesję ogólną, k tó rej w artość w ynosi
p = 50",2564 + 0" ,000222 (t - 1 9 0 0 ) , (203)
gdzie t jest w yrażone w latach.
208 X. M echanika nieba

Ze zm ian położenia ekliptyki w przestrzeni w ynikają zm iany nachylenia


ekliptyki do rów nika. N achylenie to w yraża się wzorem
e = 23°27/8 ',26 —0//,4684(t —1900). (204)
Stąd. w ynika, że zw rotniki i koła biegunowe nie zachow ują stały ch położeń
n a pow ierzchni Ziemi, lecz pierw sze z nich zbliżają się do rów nika z p ręd ­
kością kątow ą blisko 0",47 rocznie, drugie zaś z ta k ą sam ą prędkością zbliża­
ją się ku biegunom . O dpow iada to przesuw aniu się ty ch kół na Ziemi o przeszło
14 m rocznie.
Prócz precesji m ającej ch arak ter p e rtu rb a cji wiekowej w y stęp u ją również
w ahania okresowe w położeniu osi obrotu Ziemi względem ek liptyki, a więc
i w ynikające z ty c h w ahań zm iany okresowe w położeniu p u n k tó w rów nonocy
n a ekliptyce. Te okresowe ru ch y noszą ogólną nazw ę nutacji. N ajw iększa ta k a
p e rtu rb a cja okresow a pow staje n a sk u tek ru ch u węzłów o rb ity K siężyca w okre­
sie 18,6 la t (§ 65). Mówiąc o n u ta c ji m am y często n a myśli tę właśnie p e rtu r­
b ację m ającą okres 18,6 la t. Może ona by ć przedstaw iona jako ru ch rów ni­
kowego bieguna prawdziwego po elipsie, w k tó rej środku zn ajd u je się równi­
kowy biegun średni, poruszający się ruchem precesyjnym na m ałym kole sfery
niebieskiej, odległym od bieguna eklip ty k i o k ą t e, rów ny nachyleniu ekliptyki
do rów nika. Połow a wielkiej osi tej elipsy rów na się 9 ", 2 1 , a połowa m ałej
osi m a w artość 6 " , 8 6 . W skutek n ak ład an ia się ru ch u nutacyjnego n a ruch
precesyjny rzeczyw ista droga bieguna niebieskiego na tle gw iazd dokoła bie­
guna ek lip ty k i je st linią z lekka w ężykow atą (ryc. 83).

P recesja i n u ta c ja spraw iają, że w spółrzędne równikowe ciał niebieskich


rektascensja i deklinacja, ulegają zm ianom w czasie. Są to zm iany w położe­
niach gwiazd n a skutek tylko zm ian układu odniesienia. W spółrzędne gw iazd
w odniesieniu do bieguna, którego położenie ulega zm ianie tylko n a skutek
precesji, noszą nazwę w spółrzędnych średnich. Gdy je ro zp atru jem y w odnie­
Precesja i nutacja 209

sieniu do zmienionego przez precesję i nutację położenia bieguna, to współ­


rzędne te nazywam y prawdziwymi. W reszcie w spółrzędne prawdziwe, obar­
czone efektem aberracji światła, noszą nazwę widomych.
§ 104. Efekty teorii względności w mechanice nieba. Prawo powszechnego
ciążenia sformułowane przez N ew tona uległo istotnem u rozszerzeniu i pogłę­
bieniu w ogólnej teorii względności, utworzonej przez E insteina w r. 1915. W k la­
sycznej mechanice nieba, której podw alinę stanowiło sformułowane przez New­
tona prawo ciążenia powszechnego, m am y do czynienia z absolutnym czasem
i absolutną przestrzenią jako podłożem m atem atycznym opisywanych ruchów
ciał poruszających się pod działaniem sił graw itacyjnych. P rzestrzeń i czas
uważano w mechanice newtonowskiej za niezależne od rozmieszczenia m aterii.
N atom iast podstawowym założeniem ogólnej teorii względności było w prow a­
dzenie tzw. metryki czasowo-przestrzennego continuum , określonej przez roz­
mieszczenie m aterii i prędkości ta k , że w układzie, w stosunku do którego
m ateria porusza się ruchem przyspieszonym , w ystępują samoistnie siły bez­
władności.
A p arat m atem atyczny ogólnej teorii względności je st bardzo złożony w po­
rów naniu z aparatem m atem atycznym teorii Newtona. Continuum bowiem
przestrzenno-czasowe nie może być określone przy pomocy trójwym iarowej geo­
m etrii euklidesowej, lecz wym aga stosowania geom etrii czterowymiarowej. D zia­
łanie siły graw itacyjnej na odległość stało się niepotrzebne, bo p u n k t m aterial­
ny lub prom ień światła, na k tó ry nie działają siły elektrom agnetyczne, opi­
suje w continuum przestrzenno-czasowym linię najkrótszą zgodnie z m etryką
tego continuum . Siła graw itacyjna w ystępuje tu przeto jako właściwość prze­
strzeni.
Rozum owania m atem atyczne einsteinowskiej teorii graw itacji są zb y t zło­
żone i dlatego przedstaw im y tu tylko pokrótce jej istotne odchylenia od new­
tonowskiej mechaniki nieba. Odnoszą się one przede wszystkim do pewnych
efektów w ruchach planet, których nie można w yjaśnić stosując m echanikę
klasyczną. Należy do nich przede w szystkim ruch peryhelium Merkurego. Ju ż
Leverrier stwierdził, że peryhelium orbity Merkurego przesuwa się obecnie na
100 la t o 573", podczas gdy zgodnie z new tonow ską m echaniką nieba, przy
uwzględnieniu wszelkich możliwych pertu rb acji, przesuwanie to powinno być
o 43" mniejsze. W ruchu peryhelium Merkurego istnieje przeto przyspieszenie
wynoszące 43" n a stulecie. Zostało ono w zupełności wyjaśnione przez einsteinow-
ską teorię graw itacji i jest głównym dowodem eksperym entalnym słuszności
tej teorii.
Zgodnie z teorią E insteina tego rodzaju ruch peryhelium powinien w ystę­
pować w orbitach wszystkich planet, m ożna to było jednak stwierdzić tylko
w ruchu Merkurego, którego orbita m a dość duży mimośród i położona jest
blisko Słońca w intensyw nym polu graw itacyjnym . Jeżeli chodzi o dalej poło­
żone planety, to odchylenia w ruchu peryheliów ich o rbit w stosunku do k la­
sycznej m echaniki są zb y t małe, aby mogły znaleźć potw ierdzenie obserwa-

14 — A stro n o m ia ogólna
210 X. Mechanika nieba

cyjne. J e s t jednak duża możliwość w ykrycia tak ich odchyleń w ru ch u sztucz­


nych satelitów Ziemi.
Z ogólnej teorii względności w ynikają jeszcze inne efekty astronom iczne,
ja k odchylenie prom ieni św iatła gw iazd w polu graw itacyjnym Słońca, stw ier­
dzone obserwacyjnie podczas całkow itych zaćm ień Słońca, oraz przesunięcie
linii widmowych k u krótszym falom w widm ach gwiazd o bardzo wielkiej
gęstości (patrz § 233). Również z ogólnej teorii względności w ynikają doniosłe
konsekwencje kosmologiczne, o któ ry ch będzie m owa w rozdz. X X V I.

ĆWICZENIA

1. O bliczyć z I I I p ra w a K e p lera m asę J o w isz a p rz y jm u ją c , że odległość I k sięży ca (Jo)


o d ś ro d k a p la n e ty w ynosi 421 600 k m , o k res obiegu l d ,7 6 9 , odległość Ziem i od Słońca
149 600 000 k m , ro k gw iazdow y 365d, 2564.
2. O bliczyć p ręd k o ść p a ra b o lic z n ą (tzw . p rę d k o ść ucieczki) n a p o w ierzch n i K siężyca.
3. W ja k ie j odległości pow inien z n a jd o w a ć się s a te lita M arsa od p la n e ty , a b y jego okres
o biegu b y ł ró w n y okresow i o b ro tu p la n e ty d o k o ła oei.
4. K siężyc w apo g eu m je s t o 1/9 dalej n iż w p ery g eu m . O ile siła p rzy p ły w o w a w p e ry ­
geum je s t w iększa od siły przypływ ow ej w apogeum .
R o z d z ia ł X I

PODSTAWOWE INSTRUMENTY ASTROFIZYCZNE

§ 105. Istota pomiarów astrofizycznych. W om aw ianych dotychczas z a ­


gadnieniach obserw acyjnych prom ień św iatła, będący zasadniczym łącznikiem
obserw atora n a Ziemi z ciałam i niebieskim i, b y ł ro zp atry w an y tylko z p u n k tu
w idzenia geom etrycznego, jako w yznaczający kierunek k u ciału niebieskiem u.
Jed n ak że prom ień te n dostarcza pon ad to wielu inform acji fizycznych, k tó ry ch
badanie należy do astrofizyki. Inform acje te uzyskujem y przez w ykonyw anie
różnorodnych pomiarów astrofizycznych. Z fizyki szkolnej w iadom o, że światło
rozchodzi się w postaci fal elektrom agnetycznych różniących się długością.
Ściśle mówiąc, światło je st dziedziną prom ieniow ania, dostępną dla wrażeń
w zrokowych o długości fal od 0,4 do 0,7 ju, czyli od 4000 A do 7000 A. Prócz
św iatła znam y prom ieniow anie o długościach fal krótszych od prom ieniow ania
świetlnego, ja k prom ieniow anie nadfioletowe (ultrafioletowe), rentgenowskie i pro-

___ i03km Ikm___ 1m 1cm_____ 100& lA_______ 0.001A długość fal

przepuszczalność
m m atmosfery
oodczerwień prom. rentgenowskie

W [Z / □-V
fale radiowe 1 rodzaj promie­
niowania

R y c. 84. D ługości fa l p ro m ien io w an ia

m ieniowanie gamma, oraz prom ieniow anie o długościach fal dłuższych od fal
św ietlnych, ja k prom ieniow anie podczerwone (infraczerwone) i prom ieniow anie
radiowe. E óżne rodzaje prom ieniow ania różnią się od siebie tylko długością
fali ( *yc. 84).
Jeżeli w pom iarach astrofizycznych b ad am y natężenie otrzym yw anego od
ciał niebieskich prom ieniow ania, to te n dział astrofizyki nazyw am y fotometrią.
Odnosi się ona może do przedziałów prom ieniow ania o różnym zakresie d łu ­
gości fal, zależnie od stosow anych odbiorników. W świetle rozszczepionym
212 X I. Podstawow e instrum enty astrofizyczne

m ożem y b ad ać zarówno natężenie prom ieniow ania, ja k i inne jego właściwości


fizyczne w bardzo w ąskich zakresach w idm a. Ten dział astro fizy k i nazyw am y
spektroskopią. P o m iary fotom etryczne w raz z pom iaram i sp ek traln y m i sta n o ­
w ią główną, choć nie je d y n ą treść obserw acji astrofizycznych.
§ 106. Oko i jego właściwości. N a tu ra ln y m odbiornikiem prom ieniow ania
dochodzącym do nas je s t oko ludzkie, ono też przez ty siące la t było ty m p o d ­
staw ow ym narządem , przez k tó ry dochodziły do świadom ości ludzkiej w iado­
mości o ciałach niebieskich. Z tego pow odu znajom ość ogólnych właściwości
oka je st isto tn a dla astronom ów . Św iatło wchodzi do oka przez źrenicy której
średnica zm ienia się od 2 do 8 m m w zależności od ośw ietlenia. W św ietle dzien­
nym źrenica m a n ajm niejszą średnicę, w ciem ności — najw iększą. W iązka
św iatła przechodząca przez źrenicę je s t n astęp n ie skupiana za pośrednictw em
soczewki n a siatkówce, składającej się z zakończeń nerwów, odprow adzających
w rażenia św ietlne do mózgu. Z akończenia te ro zp ad ają się n a dw ie g ru p y k o ­
m órek: czopki i pręciki. Czopki są m niej liczne i z n a jd u ją się najobficiej w tzw .
żółtej plam ce} blisko przedłużenia osi optycznej soczewki. Są one w rażliw e n a
barw y i nastaw ione są n a odbiór silniejszych bodźców św ietlnych. N a to m ia st
pręciki rozsiane po całej pow ierzchni siatków ki są m ało wrażliwe n a barw y,
n a to m ia st re ag u ją naw et na bardzo słabe bodźce św ietlne. W zw iązku z ty m ,
że czopki i pręciki są niejednakow o rozm ieszczone n a siatków ce i że pręciki
inaczej rea g u ją n a barw y niż czopki, w rażliwość sp e k tra ln a oka byw a różna
dla różnych części siatków ki. N a p rzy k ład p rzy p atrzen iu poprzez ce n traln ą
część siatków ki m aksim um czułości sp ektralnej p rzy p ad a n a długość fali śred ­
nio 5550 A, n a to m ia st w ciemności oko a d a p tu je się w te n sposób, że reag u ją
głównie pręciki, w skutek czego m aksym alna wrażliwość p rz y p a d a średnio n a
długość fali około 5100 A. J e s t to bardzo isto tn e dla obserw acji astronom icz­
nych w ykonyw anych na ogół p rzy m ały m ośw ietleniu.
N ajw yraźniej w idzim y przedm io ty w ted y , gdy obraz przed m io tu p a d a n a
żó łtą plam kę, czyli n a m iejsce, gdzie najgęściej w y stęp u ją czopki. Są one o d ­
ległe od siebie o około 0,004 111111, co odpow iada kątow i blisko 0',6. D eterm i­
n u je to zdolność rozdzielczą oka, czyli najm niejsze odstępy kątow e, p rz y jak ich
m ogą b y ć rozróżnione świecące ob iek ty (p u n k ty lu b linie). Z licznych dośw iad­
czeń w ynika, że ta k ą graniczną siłę rozdzielczą oka stanow i k ą t 1 '.
W rażliw ość oka je st bardzo duża. Oko w ypoczęte przez dłuższy czas zdolne
je s t do reagow ania n a strum ień św ietlny o m ocy rzędu 1 0 " 1' w ata, co zresztą
zależy od długości fali padającego św iatła. N a p rzy k ład w dziedzinie żółto-
-zielonej prom ieniow ania oko może reagow ać n a 7-10 fotonów d ziałających
na oko przez 0 ,2 -0 ,3 s.
W szystkie te właściwości oka w pływ ają n a jego p rzy d atn o ść do obserw acji
astrofizycznych. Oko może oceniać różnice blasku gw iazd poniżej 0,1 wielkości,
czyli rzędu 0,1 stosunku natężeń św iatła. Oko rów nież oceniać może b arw y
gw iazd. Do końca praw ie X IX wieku służyło ono jak o jed y n y odbiornik św iatła,
dopiero w X X w ieku p ły ty fotograficzne, a później a p a ra tu ra elektroniczna
Oko i jego właściwości 213

spełniać zaczęły to zadanie jak o odbiorniki bardziej obiektyw ne i dokładniej­


sze niż oko, rozszerzające p o n a d to możliwości badaw cze n a zakresy prom ie­
niow ania niedostępne dla o k a.
§ 107. Historia powstania lunety soczewkowej. Możliwość obserw acji w izu ­
alnych, w k tó ry ch odbiornikiem św iatła je s t oko, zo stały znacznie rozszerzone
przez w ynalezienie lunety. Miało to dw ojakie znaczenie dla obserw acji astro n o ­
m icznych. Z jednej stro n y lu n ety , stosow ane jak o celownice (§ 32), zw iększyły
dokładność pom iarów kątow ych, dla b ad ań zaś astrofizycznych m a isto tn e
znaczenie zarów no w iększa siła rozdzielcza lu n e ty w porów naniu z okiem, d a ­
ją c a m ożność rozróżniania subteln y ch szczegółów w o b iektach astronom icz­
nych rozciągłych, ja k i zbieranie św iatła dające m ożność obserw ow ania obiektów
z b y t słabo świecących, ab y je m ożna było widzieć gołym okiem.
T rudno orzec, w' k tó ry m roku została w ynaleziona lu n eta. W 1580 r. G. B. D el­
la P o rta we W łoszech opublikow ał książkę „M agia NaUiralis”, w której opisał
właściwości soczewek, podając sposób w idzenia odległych przedm iotów p rzy
stosow aniu dwóch soczewek: zbierającej i rozpraszającej. N a tej zasadzie b u ­
dow ali rzem ieślnicy w M iddelburgu w H olandii w 1604 r. lu n etk i, naślad u jąc
lu n e tk i pochodzące z W łoch. Przypuszczalnie pierw szą ta k ą lu n etę skonstruo­
w ał w 1604 r. Z achariasz Jan ssen , a potem lu n e ty budow ali w M iddelburgu
J a n L ipperhey i J a k u b M etius. O lunetach zbudow anych w 1608 r. przez Lip-
p erh ey a dow iedział się w r. 1609 Galileusz. N a podstaw ie ty c h wiadomości,
a b y ć może zn ając w spom niane wyżej dzieło P o rty , Galileusz zbudow ał w 1609 r.
lu n e tę um ieszczając w tu b ie ołowianej jako obiektyw soczewkę płasko-w ypukłą,
a jak o okular soczewkę płasko-w klęską. Pierw sza lu n e ta Galileusza daw ała
pow iększenie 10-krotne. L u n etk ę z obiektyw em 38 m m , d ającą powiększenie
20-krotne Galileusz skierow ał w październiku 1609 r. n a Księżyc. Lepszą,
czw artą z kolei lu n e tk ą o powiększeniu 30-krotnym o d k ry ł Galileusz w stycz­
n iu r. 1610 księżyce Jow isza, zapoczątkow ując okres doniosłych odkryć tele­
skopow ych.
L u n eta G alileusza m iała budow ę zbliżoną do te j, ja k ą stosuje się w m ałych
lo rn etkach tea traln y c h , w k tó ry ch okularem je s t soczewka rozpraszająca. T yp
lu n e ty złożonej z dw uw ypukłego obiektyw u i działającego jak o lu p a okularu,
będącego rów nież soczewką zbierającą, zaprojektow any został w r. 1611 przez
K ep lera. Jed n ak że przez wiele la t stosowano jeszcze ty p G alileusza i dopiero
po 1640 r. szersze zastosow anie znalazł teleskop ty p u K eplera.
W Polsce teleskop znalazł się ju ż w r. 1613. O bserwował nim plam y sło­
neczne w K aliszu jezu ita narodow ości belgijskiej, K arol M alapert, przy czym
in stru m e n ty konstruow ał dla niego Polak, A leksy Sylvius. Dzięki w spółpracy
M alaperta z Sylviusem pow stał w ted y w K aliszu pierw ow zór m ontażu para-
laktycznego lu n e ty (p atrz § 1 1 2 ).
D w uw ypukła soczewka o pow ierzchniach kulistych w ykazuje zarów no
ab errację sferyczną, ja k i chrom atyczną. J a k w iadom o z kursu szkolnej fizyki,
pierw sza z ty c h aberracji polega na ty m , że prom ienie św iatła załam ane blisko
214 X I. Podstaw ow e instrum enty astrofizyczne

brzegów soczewki i blisko jej środka schodzą się n a osi optycznej soczewki
w różnych ogniskach, isto tą zaś drugiej ab erracji je s t to, że ogniska w skutek
różnicy we w spółczynniku załam an ia św iatła w szkle w y p ad ają dla różnych
długości fali w różnych odległościach od obiektyw u. Poniew aż aberracje te są
ty m m niejsze, im większy je st stosunek ogniskowej do średnicy obiektyw u,

Ryc. 85. Luneta Heweliusza

więc ab y je sprow adzić do m inim um , budow ano w X V II w ieku lu n e ty o bardzo


długich ogniskow ych do kilkudziesięciu m etrów . Je d n y m z pierw szych a stro ­
nom ów, b u d u jący ch ta k ie długie lu n ety , b y ł astronom polski J a n Heweliusz
z G dańska. W spom niana w § 70, Selenografia — H ew eliusza (1647) b y ła w y­
k onana p rzy pom ocy tak iej długiej lu n ety . N ajdłuższa z nich m iała obiektyw
o ogniskowej 150 stóp (około 45 m etrów ) (ryc. 85). Podobnie długie lu n ety b u ­
dow ano i n a zachodzie E uropy.
Około r. 1730 w ykonano w Anglii pierw szy achrom atyczny obiektyw zło­
żony z soczewek o różnym w spółczynniku załam ania. O biektyw ta k i składa
się co najm niej z dwóch soczewek, w ty m z dw uw ypukłej soczewki z lżejszego
H istoria pow stania lunety soczewkowej 215

szkła, tzw . kronu o m niejszym w spółczynniku załam an ia i wklęsłej (lub wy-


pukło-w klęsłej) soczewki z ciężkiego szkła ołowiowego, tzw . flin tu . P rzez dobór
odpow iednich krzyw izn w obu soczew kach m ożna dla dwóch w y b ran y ch d łu ­
gości fali (np. jednej w fiolecie, a drugiej w czerwieni), u zyskać jednakow e
ogniskowe, m iędzy zaś ty m i długościam i fal a b erracja ch ro m aty czn a je s t nie­
w ielka. W ynalazek obiektyw u achrom atycznego stanow ił w ażny k ro k w ro z­
w oju lu n e t astronom icznych, k tó re następ n ie udoskonalano w ciągu X V III
i X IX w ieku. B udow ano jednocześnie coraz większe, coraz doskonalsze obie­
k ty w y i daw ano lu n eto m k o n stru k cję coraz dogodniejszą dla obserw acji (patrz
§ 1 1 2 ). N ajw iększy soczewkowy obiektyw ach ro m aty czn y o średnicy 1 0 2 cm
i ogniskow ej 19 m w ykonano w Am eryce (USA) w 1897 r.
§ 108. Refraktory. L u n e ta astronom iczna, m ająca soczewkowy obiektyw ,
nosi nazw ę refraktora. J a k w spom niano w poprzednim paragrafie, obiektyw
ta k i je s t złożony co najm niej z dwóch soczewek, czyli je s t achrom atyczny.
Z ależnie od p o trzeb w ybieram y dla zwykłego dwusoczewkowego obiektyw u
achrom atycznego odpow iednio duże długości fal, dla k tó ry ch prom ienie schodzą
się we w spólnym ognisku. N a przy k ład dla obserw acji ocznych, czyli ja k to
n azy w am y w astronom ii w izualnych, ach ro m aty czn ą korekcję przeprow adza
się zw ykle dla długości fal 6560 A i 4860 A (linie wodorowe H a i H/3 serii B al-
m era), a d la celów fotograficznych przew ażnie dla długości fal 4860 A i 4040 A.
T en o sta tn i zakres je st dlatego ta k dobierany, że zwykłe brom osrebrne
em ulsje fotograficzne, jak ie najpierw znalazły zastosow anie w astronom ii, m ają
m aksim um czułości spektralnej około 4300 A. Od obiektyw ów fotograficznych
w ym aga się p o n ad to , a b y nie ty lk o b y ły wolne od ab erracji sferycznej i chrom a­
ty czn ej, ale a b y daw ały pow ierzchnię ogniskow ą możliwie zbliżoną n a dużym
obszarze do płaszczyzny. S k ład ają się one przew ażnie z trzech, a często czte­
rech soczewek, dość znacznie od siebie odsuniętych. Również okulary, ab y
d aw ały możliwie duże płaskie pole obserw acji, nie są pojedynczym i soczew kam i,
lecz sk ła d a ją się co najm niej z dwóch soczewek, a czasem z większej ich liczby.
G łów nym i właściwościami lu n e ty astronom icznej je s t jej zdolność rozdziel­
cza i zdolność zbiorcza. Zdolność rozdzielcza polega n a rozdzieleniu możliwie
blisko położonych obrazów, np. obrazów gw iazd podw ójnych. Choć gw iazdy m ają
ta k m ałe średnice kątow e, że z dostatecznym przybliżeniem m ogą b y ć uw ażane
za p u n k ty , je d n a k ich obrazy daw ane przez obiektyw y w ognisku m a ją k sz ta łt
krążków o średnicach ty m większych, im m niejszą średnicę m a d an y obiektyw .
J e s t to spow odow ane zjaw iskiem ugięcia, czyli dyfrakcji św iatła n a brzegach
o biektyw u. N a sk utek tego zjaw iska zam iast obrazu punktow ego gw iazdy
o trzy m u jem y w ognisku obraz złożony z k rą ż k a otoczonego jasn y m i koncen­
try c z n y m i pierścieniam i, k tó ry ch jasność szybko m aleje w raz z ich odległością
od obrazu centralnego.
R ozkład natężenia w obrazie d y frak cy jn y m gw iazdy p rzed staw ia ryc. 8 6 .
M aksim a n atężenia z obu stro n centralnego obrazu odpow iadają jasn y m pierś­
cieniom dyfrak cy jn y m , pooddzielanym pierścieniam i ciem nym i. Średnica pierw ­
216 X I. Podstawow e in stru m en ty astrofizyczne

szego ciemnego pierścienia uw ażana je s t za średnicę obrazu gw iazdy. W yraża


się ona w rad ian ach wzorem :

a=2,44-A, (205)

gdzie X oznacza długość fali, a D — średnicę obiektyw u.


O brazy dwóch gw iazd blisko położonych (składniki gw iazdy podw ójnej)
d a ją się już rozróżnić, jeżeli w przy p ad k u równego ich b lask u głów ne m aksim um

obrazu dyfrakcyjnego jednego ze składników p rzy p ad a n a położenie pierw ­


szego ciemnego pierścienia w obrazie drugiego składnika. W p rzy p ad k u , gdy
obserw ujem y gwiazdę w dziedzinie wizualnej prom ieniow ania, o średniej d łu ­
gości fali X = 5550 A, dla której oko m a najw iększą czułość, najm niejsza do­
strzegalna odległość k ąto w a m iędzy składnikam i gw iazdy wynosi

gdzie D je st średnicą obiektyw u w yrażoną w cen ty m etrach . W zór (206) określa


n am zdolność rozdzielczą lu n ety . Ze wzoru tego w ynika, że za pom ocą obiektyw u
o średnicy 2 0 cm m ożem y dostrzec składniki gw iazdy podw ójnej, jeżeli od­
ległość m iędzy nim i je st nie m niejsza od 0",7. J e s t to teo rety czn a m inim alna
odległość dla danego obiektyw u, w rzeczyw istości n a sk u tek niepokoju a tm o ­
sfery ty lk o przy w yjątkow o spokojnych obrazach m ożna dostrzec składniki
gw iazdy podw ójnej m ające ta k ą odległość kątow ą.
D rugą c h a rak te ry sty k ą obiektyw u je st jego zdolność zbiorcza św iatła,
k tó ra je st proporcjonalna do pow ierzchni obiektyw u, czyli p roporcjonalna do
k w a d ra tu jego średnicy. Z tego pow odu m ożem y dostrzec przez lu n etę gw iazdy
niew idoczne dla gołego oka i to ty m słabsze, im w iększą średnicę m a obiektyw
lu n ety. Siła zbiorcza lu n ety w stosunku do oka je st rów na kw adratow i stosunku
średnicy obiektyw u do średnicy źrenicy oka.
R efraktory 217

T rzecią c h a rak te ry sty k ą lu n e ty je st poioiększenie kątowe, jak ie możemy


uzyskać za pom ocą danego obiektyw u przy stosow aniu odpow iedniego okularu.
Z fizyki szkolnej wiadom o, że powiększenie lu n e ty je s t rów ne stosunkow i ogni­
skowej obiektyw u do ogniskowej okulani. A więc uzyskam y ty m większe
powiększenie, im k ró tszą ogniskow ą m a okular. Pow iększeń nie m ożem y do­
wolnie zwiększać, bo na przeszkodzie sto ją skończone rozm iary krążków d y ­
frakcyjnych. Jeżeli przy danym powiększeniu w idzim y w yraźnie krążk i d y ­
frakcyjne gwiazd, to dalsze zm niejszanie ogniskowej okularu je s t bezcelowe,
gdyż obrazy s ta ją się w tedy nieostre. W p rak ty ce nie stosuje się powiększeń
większych niż 2 0 n a k ażd y cm obiektyw u. N a p rzy k ład dla lu n e ty z o b iek ty ­
wem 2 0 cm ta k ie m aksym alne użyteczne pow iększenie wynosi około 400.
§ 1 0 9 . Reflektory. Pierw sze teleskopy* zw ierciadlane, czyli reflektory, p o ­
w stały również w X V II w., ta k ja k i lu n ety soczewkowe. W teleskopie zw ier­
ciadlanym św iatło je st zbierane przez odbicie od wklęsłego zw ierciadła, któ rem u
n ad ajem y zw ykle k sz ta łt paraboloidy w celu uniknięcia ab erracji sferycznej
p rzy obserw acjach osiowych. P ró b y budow y teleskopów zw ierciadlanych
czynione b y ły ju ż na początku X V II w., dopiero jed n ak Jam es Gregory (Anglia)
zaproponow ał w 1663 r. układ dwóch zwierciadeł w klęsłych: głównego dużego
paraboloidalnego i niniejszego elipsoidalnego, k tó re kierow ało w iązkę św iatła
o d b itą od głównego zw ierciadła w kierunku centralnego otw oru w głównym
zwierciadle, gdzie um ieszczano okular. In n y ty p reflek to ra zaproponow any
został w 1668 r. przez N ew tona, k tó ry na drodze wiązki św iatła, odbitej od
głównego zw ierciadła O, um ieścił przed ogniskiem pod k ątem 45° p ły tk ę płaską i ,
w skutek czego w iązka t a była kierow ana n a bok tu b y ku ognisku F , gdzie
um ieszcza się okular (ryc. 87). T yp te n znalazł o wiele liczniejsze zastosow ania
niż model G rcgory’ego. W ty m sam ym praw ie czasie Cassegrain we F ran cji
(1672) podał k o n stru k cję nowego ty p u teleskopu um ieszczając n a osi głównego
zw ierciadła pom ocniczego zw ierciadełko L o pow ierzchni hiperboloidalnej, k ieru ­
jące wiązkę św iatła ku otw orowi w środku zw ierciadła głównego (ryc. 8 8 ). O gni­
sko teleskopu w ypada nieco n a zew nątrz zw ierciadła głównego, gdzie m ożna

* Nazwa teleskop odnosi się w zasadzie zarówno do lunet soczewkowych, jak i zwiercia­
dlanych. Jednakże w terminologii polskiej teleskopem nazywamy częściej lunetę zwierciad­
laną.
Ryc. 88. Teleskop zwierciadlany typu Cassegraina

umieścić okular. K onstrukcja ta okazała się bardzo dogodna i obecnie je st p o ­


wszechnie stosowana. N adając w ypukłem u pomocniczemu zw ierciadełku hiperbo-
licznemu różną krzywiznę, m ożna zm ieniać zbieżności wiązki odbitego św iatła,
a ty m sam ym uzyskiwać różne w artości n a w ypadkow ą ogniskową teleskopu.
Ani N ew ton, ani Cassegrain nie zajm ow ali się realizacją swych projektów .
N ew ton w ykonał tylko model teleskopu zachow any dotychczas, a pierwszy
teleskop w system ie N ew tona zbudow any został w Anglii w r. 1721 przez
H adleya, k tó ry może b yć uw ażany za tw órcę teleskopów ze zw ierciadłam i para-
boloidalnym i. Zw ierciadła wykonyw ano w tedy ze specjalnego stopu miedzi z cy­
ną, dającego się dobrze polerować. Pierw szy teleskop sporządzony przez H a ­
dleya m iał zwierciadło o średnicy 15 cm i ogniskowej ponad 1,5 m. W ciągu
X Y H I w ieku w Anglii S hort w ykonyw ał wiele teleskopów zw ierciadlanych,
w k tó ry ch średnice zwierciadeł wynosiły aż 45 cm.
Teleskopy zwierciadlane stały się potężnym środkiem b ad ań astro n o m i­
cznych w rękach W illiam a H erschela (1738-1822), genialnego m iłośnika a stro ­
nom ii, k tó ry dzięki swym badaniom otw orzył nowe drogi rozwojowe w a stro ­
nomii. W . Herschel, H anow erczyk z pochodzenia, z zawodu m uzyk, zam ieszkał
w Anglii od 1757 r. A stronom ią zainteresow ał się m ając la t 35. Zaczął w tedy
budow ać teleskopy, najpierw soczewkowe, potem zwierciadlane. Szlifował
on m etalow e zw ierciadła coraz większe, aż wreszcie w ykonał teleskop ze
zwierciadłem o średnicy 96 cm i ogniskowej 12 m. N ajw iększy teleskop z m e­
talow ym zwierciadłem b ył w ykonany przez W. P arsonsa (Lord Rossę) w połowie
X IX w. w Irlandii. Zwierciadło tego teleskopu miało średnicę 180 cm.
W drugiej połowie X IX wieku zaprzestano już budow ać teleskopy ze zw ier­
ciadłam i m etalow ym i, wynaleziono bow iem sposób osadzania drogą chem iczną
n a powierzchni szkła cienkiej w arstw y srebra, odbijającej światło znacznie
lepiej niż zwierciadło metalowe. Od tego czasu postęp w w ykonyw aniu szkla­
nych teleskopów zw ierciadlanych stał się bardzo szybki. N ależy tu zaznaczyć,
że zw ierciadła teleskopów powleka się w arstw ą odbijającą n a wierzchu szkła,
a nie n a jego stronie spodniej, ja k to czynim y w lustrach, z k tó ry m i m am y
do czynienia w życiu codziennym. R obi się ta k , aby uzyskać odbicie p a d a ją ­
cego św iatła bez jego przenikania w głąb szkła.
O dbijająca w arstw a srebra je st nietrw ała i spraw ia, że zw ierciadła należy
srebrzyć dość często, przeciętnie co pół roku. W ada t a została usunięta p o r. 1932,
Reflektory 219

gdy nauczono się pow lekać pow ierzchnię zw ierciadeł szklanych cienką w ar­
stw ą alum inium , przez jego rozpylanie atom ow e w próżniow ych pomieszcze­
niach. W arstw a ta tw orzy cienką rów ną błonę n a szkle, m a znaczną trw ałość,
a poza ty m znaczną zdolność odbijania św iatła w nadfiolecie.
Od początku X X wieku jesteśm y św iadkam i w ykonyw ania coraz większych
teleskopów zw ierciadlanych. W r. 1917 w A m eryce ustaw iono teleskop ze zw ier­
ciadłem o średnicy 254 cm, a w r. 1947 również w A m eryce teleskop ze zw ier­
ciadłem o średnicy 510 cm. N ajw iększym teleskopem zw ierciadlanym E uropy
i św iata je s t obecnie w ykonany w Z SR R teleskop o średnicy zw ierciadła 6 m etrów
i iistaw iony w obserw atorium n a północnym K aukazie n a górze P astu ch o w a n a
w ysokości 2070 m n a d poziom em m orza (K araczajsko-C zerkieski Obwód A u to ­
nom iczny).
T eleskopy zw ierciadlane m ają n astęp u jące zalety w porów naniu z lun etam i
soczew kow ym i:
1 . Są one wolno od aberracji chrom atycznej, a w p rzy p ad k u zw ierciadeł

paraboloidalnych są również wolne od aberracji sferycznej.


2 . O wiele łatw iej je st w ykonać k rą g szklany pod zwierciadło niż pod so­

czewkę, gdyż w p rzypadku w ykonyw ania z niego zwierciadła, służy on tylko


jako podłoże dla- w arstw y odbijającej i nie m usi by ć jednorodny w sensie
optycznym .
3. N ależy oszlifować tylko jed n ą pow ierzchnię, a nie co najm niej cztery,
ja k to je s t w p rzy p ad k u obiektyw u astronom icznego.
4. Zw ierciadło może być p o d p arte n a całej pow ierzchni, a nie tylko na
brzegu, to je s t w przy p ad k u soczewki, w skutek czego łatw iej je s t u n ik n ąć gięcia.
J e d n a k teleskopy zw ierciadlane m a ją również i b rak i w porów naniu z lu ­
n etam i soczewkowym i:
1. Z w ierciadła nie zachow ują niezm iennie swego k ształtu , lecz m ogą w nich
w ystępow ać odkształcenia, pow ażniejsze niekiedy niż gięcie soczewek pod
wpływrem ciężaru.
2 . Zdolność odbijania zm ienia się z czasem niejednakow o dla fal o różnej

długości, zależnie od zm ian chem icznych zachodzących w błonie pow lekającej


pow ierzchnię zwierciadeł. Zm ienia to właściwości astrofizyczne teleskopu,
gdyż zm ienia się rozkład natężeń odbijanych fal św ietlnych. Szczególnie w y­
b itn ie w ystępuje to w zw ierciadłach srebrzonych, ale i alum iniow ane zw ier­
ciadła n ie są od tego wolne. W ym ag ają one co kilka la t (np. co 5 la t, a naw et
częściej) ponow nego alum iniow ania, a w ted y ulegają pew nym zm ianom c h ara­
k te ry sty k i astrofizyczne teleskopu.
3. Choć paraboloidalne zw ierciadła są wolne od aberracji sferycznej i chro­
m aty czn ej, jed n ak w ystępuje tu inna aberracja, zw ana komą. A berracja ta
spraw ia, że równoległa w iązka św iatła, tw orząca pew ien k ą t z osią zw ierciadła
paraboloidalnego, nie daje w ognisku obrazu w postaci regularnego krążka,
lecz obrazy gw iazd przy b ierają p o stać niesym etryczną, przyp o m in ającą kom ety
z k ró tk im i w arkoczam i. W skutek tego użyteczne pole teleskopu zwierciadła-
220 X I. Podstawow e instrum enty' astrofizyczne

nego je st bardzo ograniczone. X a p rzy k ład pole użyteczne 5-m etrow ego tele­
skopu m a średnicę zaledwie 1 0 '.
§ 110. Teleskopy soczewkowo-zwierciadlane. A stronom niem iecki K . Schwarz-
schild w ykazał teoretycznie w r. 1905, że istnieje możliwość k o n stru k cji u k ła ­
du optycznego, k tó ry daw ałby znacznie większe pole użyteczne niż zwykłe
zwierciadło paraboloidalne. U k łady tak ie, zw ane uk ład am i anaberracyjnym i,

Ryc. 89a. Schemat teleskopu Schmidta. Wiązki promieni 1 , 2, 3y po przejściu przez płytkę
korekcyjną i po odbiciu od zwierciadła padają na wypukłą powierzchnię ogniskową
w punktach F x F 2 F 3

złożone z dwóch zw ierciadeł, są bardzo tru d n e technicznie do zrealizow ania


i zadanie to nie znalazło praktycznego rozw iązania. Dopiero po r. 1930 zaczęto
w ykonyw ać teleskopy soczewkowo-zwierciadlane, w k tó ry ch um ieszczano przed
zw ierciadłem w odpowiedniej odległości bądź p ły tk ę korekcyjną ryc. 89a (tele­
skop Schm idta), bądź w ypukło-w klęsłą soczewkę zw aną m eniskiem (teleskop
M aksutowa, zob. ryc. 90).
Teleskop S ch m id ta pow stał w r. 1930 w U am burskim O bserw atorium A stro ­
nom icznym . Jego tw órcą b y ł m echanik tego obserw atorium , B ern ard Schm idt.
Z am iast zw ierciadłu sferycznem u nadaw ać k sz ta łt paraboloidy, um ieścił on
w środku krzyw izny zw ierciadła sferycznego płytkę korekcyjną o złożonym
kształcie, k tó ra pow oduje, że zew nętrzne strefy równoległej wiązki św iatła ro z­
chodzą się n a tyle, że n eu tralizu ją efekt zbieżności, w yw ołany ab erracją sfe­
ryczną. P ły tk a je st ta k cienka, że nie w yw ołuje wyczuwalnej aberracji chro­
m atycznej. J e j średnica je st m niejsza od średnicy zw ierciadła ta k , a b y cała
w iązka św iatła po przejściu przez p ły tk ę p ad a ła n a zwierciadło, a nie docho­
dziła, chociażby częściowo n a tu b ę teleskopu, p ły tk a korekcyjna bowiem spra-
Ryc. 89b. Teleskop Schmidta w Obserwatorium Toruńskim (Piwnice). Zwierciadło
sferyczne 90 cin, średnica płyty korekcyjnej 60 cm
Ryc. 89c. Teleskop 2-metrowy (Tautenburg, NRD), system Schmidta
Teleskopy soczewkowo-zwierciadlane 223

wia, że w iązka św iatła w jej p a rtia c h zew nętrznych je s t nieco rozbieżna. Po


odbiciu od zw ierciadła sferycznego o trzy m u jem y pole dość dużych rozm iarów
wolne o d kom y i ab e rracji sferycznej. Pole to je d n a k nie je s t płaskie, lecz
zakrzyw ione. W skutek tego za pom ocą teleskopów S ch m id ta należy fotografo­
w ać niebo bądź n a błonach, bądź też n a p ły ta c h szklanych odpow iednio zde­
form ow anych. P ły tę fotograficzną lu b błonę um ieszczam y w połow ie odległo­
ści m iędzy p ły tą korek cy jn ą i zw ierciadłem , gdzie zn ajd u je się efektyw ne
ognisko kam ery. F otografie teleskopów S chm idta podano n a rys. 89b i 89c.
T eleskopy S ch m id ta d a ją w w ielu p rzy p ad k ach pole użyteczne średnicy 25°
lu b w ięcej. Z n ajd u ją one bardzo liczne zastosow ania do różnych obserw acji
astrofizycznych. Do w ad teleskopów S chm idta należy w spom niana krzyw izna
pow ierzchni ogniskowej, oraz to , że długość tu b y m usi b yć dw a razy w iększa niż
w zw ykłym teleskopie ze zw ierciadłem paraboloidalnym o tak iej sam ej odle­
głości ogniskow ej.
Od te j o statn iej w ady w olny je s t teleskop ty p u M aksutow a, sk o n stru o w an y
przez leningradzkiego o p ty k a D. D . M aksutow a w r. 1940. W teleskopie tego
u k ła d u zw ierciadło m a rów nież k sz ta łt sferyczny, ab errację zaś sferyczną tego
zw ierciadła usuw a się przez um ieszczenie blisko pow ie­
rzchni ogniskowej F m enisku zwróconego w ypukłością
k u zw ierciadłu (ryc. 90). Teleskopy m eniskowe, podobnie
ja k i teleskopy S chm idta, d a ją m in im aln ą ab errację chro­
m aty czn ą, zaletą zaś ich je s t to , że są one praw ie dw a
razy krótsze od ty c h o statn ich , p rz y tej sam ej odległości
ogniskowej (ryc. 91).
W teleskopie m eniskow ym ty p u M aksutow a p ły tę fo­
tograficzną um ieszczam y blisko m enisku. M ożemy jed n ak
w teleskopach ty ch zastosow ać u k ła d o p ty czn y Casse-
graina. W ty m celu należy poalum iniow ać niew ielką część
ce n traln ą m enisku i n ad ać jej k sz ta łt hiperboloidy, zw ier­
Kyo. 90. Schemat te ciadło zaś w ykonać z otw orem w środku. W ów czas w iązka
leskopu Maksutowa św iatła o d b ita od zw ierciadła ulegnie dalszem u odbiciu
od te j centralnej hiperboloidalnej części m enisku i zostanie
skierow ana k u otw orow i w zwierciadle, ta k ja k w zw ykłym teleskopie ze zwie­
rciadłem p araboloidalnym w układzie Cassegraina.
Do w ad teleskopu meniskowego w porów naniu z teleskopem S chm idta
należy konieczność bardzo dokładnego um ieszczenia m enisku w zględem zw ier­
ciadła, podczas gdy p ły tk ę korek cy jn ą w układzie S chm idta m ożem y u s ta ­
w iać z m niejszą dokładnością.
Z nane są jeszcze uk ład y , tzw . super-Schm idty, złożone z kom binacji zw ier­
ciadła sferycznego, m enisków i p ły t korekcyjnych. U kłady te d a ją bardzo
duże pole użyteczne przy niewielkich rozm iarach kam er. S tosuje się je do obser­
w acji dużych obszarów nieba i z tego pow odu znalazły one zastosow anie przy
obserw acjach położeń sztucznych satelitów Ziemi.
Ryc. 91. Teleskop typu Maksutowa Obserwatorium Krakowskiego ze zwierciadłem o średnicy
37 cm i meniskiem 35 cm
225

§ 111. Radioteleskopy. Opisane in stru m en ty służą, do zbierania prom ie­


niowania w dziedzinie optycznej od około 3000 A do poczerwieni. J a k wia­
domo ( § 51), dolna granica tej dziedziny je st spowodowana pochłanianiem
prom ieniowania o długości fali mniejszej od 3000 A przez cząsteczki ozonu ( 0 8)
i tlenu ( 0 2) w stratosferze. Obok jed n ak „okna” optycznego nasza atm osfera
m a jeszcze drugie „okno” przepuszczalności w zakresie od niewielu mm do
około 20-30 m.
Po raz pierwszy prom ieniowanie kosm iczne na falach radiow ych zostało
zauważone w 1931 r. przez K . Ja n sk y ’ego, inżyniera w Bell Telephone Labora-
to ry w Ameryce. Stwierdził on bowiem znaczny wzrost szumów radiow ych

Ryc. 92a. 75-metrowy radioteleskop w Jodrell Bank (Anglia), ustawiony w 1957 r.

15 — A stro n o m ia ogólna
226 X I. Podstaw ow e instrum enty astrofizyczne

w odstępach jednej doby gw iazdow ej, gdy przez k ieru n ek a n te n y przechodziła


D roga Mleczna. W r. 1937 inżynier elektronik am ery k ań sk i, G rotę E e b e r, zb u ­
dow ał pierw szą p arab o lo id aln ą an te n ę do odbioru kosm icznego p rom ienio­
w ania radiowego. B y ł to pierw szy radiow y teleskop, a E e b e r przez szereg la t
b y ł jed y n y m radioastronom em n a świecie.
P o I I w ojnie św iatow ej radioastronomia zaczęła rozw ijać się bard zo szybko.
Stanow i ona obecnie rozległą dyscyplinę naukow ą, ściśle zw iązaną z astro n o m ią.
R ozw inął się przy ty m znacznie dział in stru m e n ta ln y , z którego w ym ienim y
ty lk o n ajistotniejsze ty p y in strum en tó w radioastronom icznych.
Prom ieniow anie radiow e różni się w swojej istocie od prom ieniow ania św ietl­
nego ty lko długością fali i z tego pow odu nie m a podstaw ow ej różnicy m iędzy
teleskopam i optycznym i i radioteleskopam i poza tą , że te o statn ie m uszą
b y ć dostosow ane do odbioru energii prom ienistej długości fal od 1 0 0 0 0 do
100 000 000 razy większej od długości fal św ietlnych. Z tego pow odu odbior­
nik am i prom ieniow ania radiow ego nie m ogą b y ć a n i oko, ani p ły ty fo to g ra­
ficzne, ani kom órka fotoelektryczn a, lecz w zasadzie dipol elektryczny.
E adioteleskop sk łada się z dw óch zasadniczych części, anteny i odbiornika.
A n ten a m a n a celu uchw ycenie i skupienie m ożliwie dużej ilości energii elektro-

I\y c . 92b. R a d io tele sk o p p a ra b o lic z n y w o b se rw a to riu m w P a rk e s (A u stra lia ) o śre d n ic y


czaszy 64 m
Radioteleskopy 227

m agnetycznej i przetw orzenie jej n a p rą d elektrycznay. Podobnie, ja k to czy­


nim y w przypadku obserw acji optycznych, podstaw ow ą częścią składową
radioteleskopu je st zwierciadło paraboloidalne, skupiające w swym ognisku
prom ieniow anie radiow e. Ulega ono ta k samo ugięciu ja k i prom ieniow anie
optyczne i w skutek tego punktow e źródło św iatła daje w ognisku k rążek d y ­
frak cy jn y o średnicy w yrażonej wzorem (205), k tó ry w ty m p rzy p ad k u piszem y
w postaci dokładniejszej

sina = 2 ,4 4 -^ . (207)

P odobnie ja k i w p rzy padku obserw acji optycznych chodzi nam o to , aby


krążek d y frak cy jn y b y ł możliwie najm niejszy, jednakże z przyczyn technicz­
nych nie m ożem y jeszcze osiągnąć tego, ab y on by ł porów nyw alny ze średnicą
krążka dyfrakcyjnego przy obserw acjach optycznych. Średnica k rążk a zależy
od stosunku D : L N a przykład dla oka (D = 5 mm) stosunek te n wynosi
około 10 000. G dybyśm y przy obserw acjach n a długości fali 20 cm chcieli u trz y ­
m ać ta k i sam stosunek 1 : 1 0 0 0 0 , to m usielibyśm y zbudow ać zwierciadło p a ra ­
boloidalne o średnicy 2 km . Technicznie je st to jeszcze niew ykonalne i d la­
tego radioteleskopy m ają zdolność rozdzielczą o wiele rzędów m niejszą od
zdolności rozdzielczej teleskopów optycznych. Zgodnie ze wzorem (207) zdol­
ność rozdzielcza teleskopu je st ty m większa, im krótsza je st długość obser­
wowanej fali. P o d ty m względem rozpiętość w radioastronom ii je s t o wiele
większa niż w obserw acjach optycznych. Oko je st bowiem czułe n a niespełna
oktaw ę zakresu fal św ietlnych, n ato m iast stosunek długości fal najkrótszych
radiow ych do najdłuższych obserw ow anych obecnie za pom ocą radiotelesko­
pów je st m niejszy od 1 :1 0 000. Zdolność rozdzielczą radioteleskopu można
w yrazić w zorem przybliżonym :
X_
a = 70° (208)
~D

gdzie D je s t średnicą radioteleskopu w yrażoną w m etrach. N a przy k ład tele­


skop o średnicy 15 m dla X = 23 cm m a zdolność rozdzielczą rów ną 1°, czyli
rów ną dw ukrotnej w artości tarczy Słońca lub Księżyca. N ajw iększy z dotych­
czas w ykonanych radioteleskopów m a średnicę zw ierciadła rów ną 300 m (Are-
cibo — P u e rto Eico).
W ognisku zw ierciadła um ieszczam y zazwyczaj dipol elektryczny, którego
p rę ty m a ją zwykle długość rów ną połowie długości obserwowanej fali. Zwier­
ciadło paraboloidalne w raz z dipolem je s t nastaw ione n a odbiór prom ienio­
w ania w bardzo wąskim zakresie fal, w skutek czego radioteleskopy są rodzajem
monoćhromatorów, czyli aparatów przepuszczających prom ieniow anie w wąskim
zakresie fal. Z am iast długości fal w radioastronom ii stosujem y przew ażnie często­
ści drgań. Jed n o stk ą częstotliwości je s t jeden herc, odpow iadający jednem u
drganiu n a sekundę. Poniew aż długość fali X je st zw iązana z częstotliwością
228 X I. Podstawow e in stru m en ty astrofizyczne

v zależnością

v = y, (209)

gdzie c je st prędkością św iatła, więc n p . fala prom ieniow ania o długości 30 cm


m a częstość rów ną 1 0 0 0 0 0 0 0 0 0 herców . 1 0 0 0 herców nosi nazw ę Tciloherc
(kH z). Milion herców nazyw am y megahercem (MHz). F a la o długości 30 cm
m a więc częstość 1000 MHz. Stosow ane b yw ają, zależnie od p o trz e b , p asm a
przepuszczalności od kiloherców do k ilk u se t M Hz, to znaczy że np. p rz y obser­
w acjach w odoru m iędzygwiazdowego o częstości 1421 M Hz (21 cm) obserw u­
jem y prom ieniow anie w paśm ie o szerokości około 1 MHz.
O dbiornikom radioastronom icznym staw iam y o wiele większe w ym agania
techniczne niż będącym w pospolitym użyciu radioodbiornikom . Ic h zasad n i­
czym zadaniem je st w zm ocnienie sy g n ału do wielkości niezbędnej do jego za ­
rejestrow ania. O dbiornik bud u jem y ta k , a b y w zm acniać sygnały o określonych
częstościach i one to określają w spom niane wyżej pasm o przepuszczalności
radioteleskopu. Choć a n te n a zdolna je s t do p rzyjm ow ania prom ieniow ania
w w ąskim zakresie częstości, to odbiornik zakres te n jeszcze znacznie zwęża,
a więc odgryw a rolę filtru w częstości odbieranego prom ieniow ania.
Znacznie w iększą zdolność rozdzielczą niż za pom ocą a n te n paraboloidal-
nych uzyskujem y za pom ocą radioinferometrów. N ajprostszy ta k i in terfero m etr

R y c. 93. R a d io tele sk o p 7 m O b se rw a to riu m K rak o w sk ieg o


Radioteleskopy 229

składa się z dwóch a n te n połączonych ze sobą przew odam i, ustaw ionych w o d ­


ległości D = n?.y gdzie n jest liczbą całkow itą, a A — obserw ow aną długością
fali. Jeżeli an te n y te ustaw im y w k ieru n k u z zachodu n a w schód, to jego dzia­
łanie m ożna by porów nać z działaniem in stru m e n tu przejściowego (§ 34). W każ­
dym radioteleskopie m am y do czynienia z kierunkow ością, polegającą n a ty m ,
że dipole lub ich zespoły m ają w yróżnione kierunki, w k tó ry ch odbierane p ro ­
mieniowanie m a najw iększe natężenie, to znaczy że w ty c h k ieru n k ach radio­
teleskop reaguje najm ocniej n a p ad ające radioprom ienio-
wanie. O dnosi się to również do radiointerferom etrów , &=
dla k tó ry ch w ykres kierunkow ości m a ch arak tery sty czn y
k sz ta łt przedstaw iony n a ryc. 94. Jeżeli w dw uantenow ym
radio interferom etrze obie an ten y um ieścim y w kierunku
z zachodu n a wschód, to an ten a najsilniej reagow ać będzie
n a prom ieniow anie pochodzące z k ieru n k u południowo-
-północnego, czyli w płaszczyźnie południka. S tą d w spo­
m niana analogia takiego interferom etru z instrum entem
przejściow ym . Główny listek w ykresu n a ryc. 94 leży w e­
w nątrz k ieru n k u 90°—arc sin£(A/D) i 9 0 ° + a rc sin£(A/D),
czyli jego szerokość zawsze wynosi A/D, gdzie D je st odle-
głością m iędzy an ten am i, a podane k ą ty określają k ą ty , Ryc 9 4 Wykrea kic_
jak ie tw orzą k ierunki prom ieniow ania z b a z ą interfero- ru n k o w o ści rad io in -
m etru . Czułość in terfero m etru m aleje g dy przechodzim y te rfe ro m e tru
od pierwszego listk a do bocznych N a p rz y k ła d rekta-
scensję źródła prom ieniow ania radiow ego m ożem y określić z m om entu przejścia
przez głów ny listek w ykresu kierunkow ości w miejscu najw iększej średnicy
tego listk a.
B u d u je się rów nież interferom etry złożone z wielu a n te n ustaw ionych w jed ­
nej linii lub na krzyż. Służą one do obserw acji, w któ ry ch w ym agana je st duża
zdolność rozdzielcza. N a przykład radiointerferom etr w N an ęay we F ran cji
składa się z 32 paraboloidalnych a n te n radiow ych o średnicy 5 m każda, roz­
m ieszczonych w zdłuż bazy o długości 1600 m . B ozm aitość w budow ie rad io ­
interferom etrów je st bardzo duża, rów nież duża je st rozm aitość jeżeli chodzi
o k sz ta łt poszczególnych anten. Złożone rad io in terfero m etry m ają n a falach
centym etrow ych zdolność rozdzielczą m niejszą od 1 '.
Prócz radioteleskopów , przeznaczonych ty lk o do odbioru kosmicznego p ro ­
m ieniow ania radiow ego, liczne zastosow ania znajd u je jeszcze w astronom ii a p a ­
r a tu ra radiolokacyjna (radarow a), w ysyłająca do określonych ciał niebieskich
im pulsy prom ieniow ania, których odbicie od ty c h ciał obserw uje się następnie
przez tę sarną a p a ra tu rę . Składa się ona z potężnych radiow ych stacji nadaw ­
czych, w ysyłających im pulsy krótkofalow ego prom ieniow ania. Za pom ocą tego
ro d zaju a p a ra tu ry radarow ej b a d a się odbite echo od K siężyca, p lan et, korony
słonecznej i jo nizacyjnych śladów m eteorów w atm osferze ziem skiej. O bser­
wacje radiolokacyjne są bardzo skutecznym środkiem m ierzenia odległości
230 X I. Podstaw ow e in stru m en ty astrofizyczne

w układzie p lan etarn y m i zastąp iły żm udne m etody trygonom etryczne. W szcze­
gólności m etodam i radiolokacyjnym i w yznaczono średnią w artość jednostki
astronom icznej (§ 55) z dokładnością nieosiągalną dla klasycznych m eto d tr ia n ­
gulacyjnych. O w ynikach obserw acji radioastronom icznych i radiolokacyjnych
będzie jeszcze m ow a w wielu m iejscach książki.
§ 112. Mechaniczna konstrukcja teleskopów. Teleskopy przeznaczone do
obserw acji w dow olnym k ieru n k u należy ta k zm ontow ać, a b y m ożna je było
obracać dokoła dwóch w zajem nie prostopadłych osi. Małe lu n e ty przenośne

K yc. 95. R a d io in te rfe ro m e tr


Mechaniczna konstrukcja teleskopów 231

m a ją przew ażnie ustaw ienie azym ułalne, p rzy k tó ry m lu n e ta może się obracać
d okoła osi pionowej (w azym ucie) i poziomej (w wysokości). Tego ro d zaju u s ta ­
wienie je st proste w w ykonaniu, m a jed n ak tę niedogodności, że p rzy dłuższej
obserw acji tego sam ego ciała niebieskiego w ym aga jednoczesnego obracania
lu n ety dokoła obu osi. U staw ienie azy m u taln e stosujem y często p rz y dużych
radioteleskopach jak o prostsze i łatw iejsze w użyciu przy obracaniu olbrzym ich
m as teleskopu. T akie w łaśnie ustaw ienie m a w ażący 700 to n , 76 m radioteleskop
obserw atorium w Jo d rell B an k w Anglii.

R y c. 96. R a d io te le sk o p w G reen B a n k (U SA ) o śre d n ic y 43 m z m o n to w a n y p a ra la k ty c z n ie

Teleskopy ustaw ione n a stałe m a ją przew ażnie ustaw ienie równikowe, czyli
paralaktyczne, w k tó ry m je d n a oś teleskopu je s t skierow ana k u biegunowi
św iata (oś godzinna), d ru g a zaś je s t równoległa do płaszczyzny rów nika (oś
d eklinacyjna). Poniew aż ru c h dzienny sfery niebieskiej nie zm ienia deklinacji
ciała niebieskiego, lecz pow oduje ty lk o jed n o stajn e n ara sta n ie jego k ą ta go­
dzinnego, p rzeto p rzy m o n tażu p aralak ty czn y m w ygodnie je s t teleskop za­
o p a trz y ć w mechanizm zegarowy, k tó ry obracałby teleskop z prędkością k ą ­
to w ą ró w n ą prędkość kątow ej ru ch u dziennego sfery niebieskiej.
U rządzenia kom puterow e d a ją możność precyzyjnego poruszania teleskopu
za ru ch em dziennym sfery niebieskiej również przy ustaw ian iu azy m u taln y m .
T akie ustaw ienie m a np. 6 -m etrow y teleskop w Z SR R .
232 X I. Podstawowe instrum enty astrofizyczne

K onstrukcję p a ralak ty czn ą przedstaw iono schem atycznie n a ryc. 97, n a


k tó ry m P oznacza oś godzinową, D — oś deklinacyjną, C — m echanizm zega­
rowy. L u n eta pow inna być dokładnie zrów now ażona w stosunku do osi, co
osiągam y przez umieszczenie w odpow iednich m iejscach przeoiwioag oznaczo­
nych literam i a i b n a ryc. 97. Do teleskopu
dodajem y zazwyczaj niew ielką lunetę F ,
zw aną poszukiwaczem. Ma ona duże pole w i­
dzenia i stuży do odszukiw ania obserw ow a­
nych ciał niebieskich, przez co pom aga w
n astaw ian iu lu n ety w żąd an y m kierunku.
N a obu osiach um ieszczam y koła z podział-
k am i, n a k tó ry ch m ożem y odczytyw ać k ą ty
godzinne i deklinacje. W nowoczesnych tele­
skopach ich nastaw ianie w żądanym k ieru ­
n k u odbyw a się z p u lp itu steroivniczego za
pom ocą urządzeń autom aty czn y ch .
L u n e ty zm ontow ane n a stałe um ieszcza­
m y p o d ruchom ym i kopulam i zao p atrzo n y ­
m i w rozsuw any otw ór d ający się ustaw iać
w dow olnym azym ucie przez obró t kopuły,
k tó ry byw a synchronizow any au tom atycznie
z ruchem teleskopu.
§ 113. Zastosowanie fotografii. W ynalazek
fotografii w r. 1839 znacznie rozszerzył
możliwości obserw acyjne. Szczególnie po­
w iększyły się te możliwości po r. 1880, gdy
nauczono się w ykonyw ać klisze astronom iczne
z suchą em ulsją. Zaczęto w tedy budow ać lu ­
n e ty astronom iczne, przeznaczone specjalnie
do obserw acji fotograficznych, zw ane astro-
grafam i (§ 36). Do fotografii służą również
teleskopy zwierciadlane, a szczególnie teles-
R y c. 97 M o n tu ra p a ra la k ty c z n a lu n e ty , , . ,, . , , .
kopy soczewkowo-zwierciadlane. ja k np. tele­
skopy Schm idta i M aksutow a.
Zastosow anie fotografii do obserw acji astronom icznych m a n astęp u jące za­
lety w porów naniu z obserw acjam i w izualnym i:
1 . zdjęcie fotograficzne je st dokum entem trw ały m , k tó re może być wielo­

k ro tn ie bad an e w laboratorium ,
2 . daje ono obraz jednoczesny dość znacznego obszaru nieba, podczas gdy

okiem obserw ować m ożem y w danym m om encie tylko jeden obiekt,


3. przy dłuższym czasie naśw ietlania otrzym ujem y obrazy coraz słabszych
gwiazd, to znaczy, że p ły ta fotograficzna m a zdolności integrow ania padającej
na nią energii świetlnej.
Zastosowanie fotografii 233

P rzedm iotem b ad a ń astronom icznych są praw ie w yłącznie negatywy, otrzy­


m yw ane bezpośrednio przy obserw acjach, a nie sporządzane z nich pozytyw y.
F otografia znajduje zastosow anie p rz y rozw iązyw aniu bardzo wielu zagad­
nień astronom icznych. Z pom iarów w spółrzędnych p ro sto k ątn y ch n a kliszy
znajdujem y położenie ciał niebieskich (§ 36), z pom iarów natężeń zaczernienia
n a negatyw ach p ły t fotograficznych w nioskujem y o natężeniu św iatła wyw o­
łującego to zaczernienie. A przy ty m fotografia dostarcza n am inform acji
o szczegółach obiektów rozciągłych, ta k ic h ja k pow ierzchnia K siężyca i Słońca,
obrazy kom et, mgławic itp. F otografia zn ajd u je też bardzo isto tn e zastosow anie
w obserw acjach spektralnych przy re je strac ji widm ciał niebieskich. E ozliczna
a p a ra tu ra fotograficzna, dostosow ana do określonych zad ań obserw acyjnych,
będzie om aw iana w następnych rozdziałach niniejszej książki.
§ 114. Podstawowa aparatura spektralna. B ad an ia widm ciał niebieskich
stanow ią najbardziej podstaw ow y dział astrofizyki. W idm a te uzyskiw ać m o­
żem y bądź przez załam anie św iatła w 'pryzmatach, bądź przez ugięcia za pom ocą
siatki dyfrakcyjnej. W idm a ciał niebieskich otrzym yw ane są praw ie w yłącznie
n a p ły tac h fotograficznych i służące do tego celu a p a ra ty noszą nazwę spektro­
grafów. R ozróżniam y dw a zasadnicze rodzaje spektrografów . N ajp ro stszy z nich
o trzym am y w tedy, gdy um ieścim y p rzed obiektyw em astrografu p ry zm at. Ciała
niebieskie zn ajd u ją się w ta k ogrom nych odległościach w porów naniu z roz­
m iaram i astrografu, że wiązkę św iatła przychodzącego od nich uw ażać m ożem y
za równoległą. W ognisku astro g rafu z pryzm atem obiektywowym otrzym ujem y
w idm a w szystkich gwiazd, k tó re m ożna sfotografow ać n a kliszy umieszczonej
w płaszczyźnie ogniskowej astrografu. T ak samo uzyskujem y fotografie widm
gw iazd n a zakrzyw ionych p ły ta c h szklanych lub błonach w kam erach S chm idta
lub M aksu to wa.
Do drugiego ro d zaju należy spektrograf szczelinowy. Nosi on ta k ą nazw ę
dlatego, że zaw iera w ąską szczelinę, k tó ra um ieszczana je st w ognisku obiektyw u
teleskopu i n a niej koncentrujem y św iatło obiektu, którego widmo pragniem y
zbadać. N a ryc. 98 podany je st sch em at budow y spektrografu szczelinowego.
Szczelina 8 zn ajd u je się w ognisku soczewki kolim atora, k tó ry spraw ia, że
rozbieżna w iązka św iatła w ychodzącego ze szczeliny sta je się równoległa i jako
ta k a p a d a n a p ry zm at P lub n a siatkę d y frak cy jn ą D. Z ałam ane lub ugięte św ia­
tło je st następnie zbierane przez obiektyw kam ery fotograficznej F i fotografo­
w ane na kliszy. W idm o to je st zbiorem nieskończonej liczby obrazów szczeliny
oświetlonej przez b ad an e ciało niebieskie, przy czym za m iarę dyspersji m o­
żem y p rzy jąć stosunek dX/ds, w yrażający ilość angstrem ów w jednostce d łu ­
gości (np. n a 1 m m ). W spektrografach szczelinowych z p ry zm atem szklanym
dy spersja zależy od długości fali i m aleje w raz ze w zrostem jej długości. N a to ­
m ia st w p rzy p ad k u spektrografu z sia tk ą d y frak cy jn ą dyspersja je st niezależna
od długości fali. Nosi ona nazwę dyspersji normalnej. Z tego pow odu siatki
d y frak cy jn e z n a jd u ją coraz większe zastosow anie w spektrografach astrono­
m icznych. S iatki stosow ane do celów astrofizycznych m ają najczęściej 600 linii
234 X I. Podstawowe instrum enty astrofizyczne

R y c. 98. S c h e m a t s p e k tro g ra fu szczelinow ego: a) s p e k tro g ra f p ry z m a ty c z n y , b) s p e k tro g ra f


d y fra k c y jn y (D -s ia tk a )

n a 1 m m , w niektórych jed n a k siatkach liczba linii dochodzi do 2 0 0 0 n a 1 m m .


S iatki d yfrakcyjne sporządzone są zwykle w te n sposób, że n a p ły tce szklanej
p o k ry tej cienką w arstw ą alum inium nacinam y row ki w rów nych odstępach
za pom ocą diam entow ego rylca. D yspersja spektrografu dyfrakcyjnego je st
ty m w iększa, im w w yższym rzędzie ugięcia obserw ujem y widmo. Poniew aż
w astrofizyce m am y do czynienia przew ażnie z bardzo słabym i źródłam i św iatła
(prócz Słońca), więc sta ra m y się uzyskać w idm o możliwie najjaśniejsze. A by
je o trzy m ać za pom ocą siatk i dyfrakcyjnej w w yższych rzędach z możliwie
du żą jasnością, n ad ajem y row kom siatk i d y frakcyjnej ta k i k sz ta łt, ab y ugięte
św iatło koncentrow ało się głównie w w ybranym przez nas rzędzie w idm a d y ­
frakcyjnego. P rzy obserw acjach gwiazd, ze w zględu n a ich słaby blask, n aw et
w wielkich teleskopach stosujem y dyspersję w ynoszącą wiele A /m m , n a to m ia st
słoneczne spektrografy m ogą daw ać dyspersję ró w n ą 0 , 1 A / l mm.
§ 115. Stosowanie nowoczesnej aparatury elektronicznej. W b a d a n ia ch
astrofizycznych coraz większe zastosow anie zn ajd u je obecnie różnorodna a p a ­
ra tu r a elektroniczna. J u ż w r. 1913 znalazły zastosow anie w fo tom etrii gw iazdo­
wej fotokomórki, k tó re znacznie podniosły dokładność pom iarów . Zwykłe fo to ­
kom órki złożone są z fotokatody, skąd p od działaniem św iatła w ybijane są
elektrony i pod odpowiednio dobranym napięciem kierow ane na anodę. D a ją
one w p rzy p ad k u obserw acji gw iazd p rąd y bardzo słabe, k tó re tylko dla bardzo
Stosowanie nowoczesnej a p aratu ry elektronicznej 235

jasn y ch gw iazd udaw ało się m ierzyć. S y tu acja uległa zm ianie około r. 1940
po w ynalezieniu tzw. fotom nozników , w k tó ry ch p rą d fotoelektryczny ulega
bardzo dużem u w zm ocnieniu w skutek tego, że elek tro n y w ybijane przez fotony
z k a to d y nie są zbierane bezpośrednio n a anodzie, lecz są kierow ane za pom ocą
zastosow ania odpow iednich napięć kolejno n a dynody E x, E 2>... (ryc. 99),

R y c. 99. S c h e m a t fo to m n o ż n ik a E 2, . . . , 2£7 - d y n o d y , V l f V 2, ... , F 6-n a p ię c ia

skąd w yzw alają one strum ienie w tórne elektronów . Jeżeli n a k ażd y elektron
p a d a jący n a pierw szą dynodę p rzy p ad a n 1 elektronów w tórnych, n a d ru g ą —
n 2 elektronów itd ., ogólnie zaś liczba dynod m iędzy k a to d ą a an o d ą wyniesie
np. 1 0 , to n a każd y elektron wyzw olony z k a to d y p rzypadnie N = n x*n2-
•n 3 ...n 10 elektronów . F otom nożniki są ta k budow ane, że liczby % są rzędu 3
lub 4. Spraw ia to , że w ew nątrz fotom nożnika uzyskać możemy wzmocnienie
p rą d u fotoelektrycznego m ilion razy lub więcej. Ma to duże znaczenie dla fo­
to m e trii gwiazdowej i z tego pow odu fotom nożniki znalazły obecnie rozległe
zastosow ania p rz y w yznaczaniu b lasku gw iazd i ich barw.
B ad an ia elektroniczne objęły rów nież dziedzinę podczerwieni. Półprzew od­
niki, a szczególnie rtęciow o-germ anow y d etek to r ochładzany ciekłym wodorem,
pozw alają n a m ierzenie prom ieniow ania gwiazdowego w obszarze od 8-14 [i.m.
D o pomiai*ów w podczerw ieni stosuje się rów nież fotoopory z siarczku ołowiu
(PbS).
Szybki rozwój techniki telew izyjnej w o sta tn ic h la ta c h spraw ił, że i a p a ra ­
tu r a telew izyjna znalazła zastosow anie w b ad an iach astronom icznych. Z ad a­
niem je j nie je s t przenoszenie obrazów n a odległość, ja k to m a m iejsce w te le ­
w izji, z k tó rą m am y n a codzień do czynienia, lecz w zm acnianie słabych obrazów
teleskopow ych przez wnoszenie dodatkow ej energii elektrycznej do urządzeń
odbiorczych. N a przykład telew izyjna lam p a an alizująca, nosząca nazw ę orti-
konu obrazowego, znalazła zastosow anie w obserw acjach spektralnych.
D uże wzm ocnienie p rzy otrzym y w an iu fotografii m ożem y uzyskać za p o ­
m ocą przetworników elektronotcych. Z asada ich działania polega n a przetw arzaniu
obrazów p o w stałych n a katodzie w skutek działania św iatła n a obrazy w ytw o­
rzone przez elek tro n y n a płycie fotograficznej. Ten dział elektroniki nosi nazwę
elektronografii. Z najduje on zastosow anie w w ykryw aniu i pom iarze natężenia
23G X I. Podstawow e instrum enty astrofizyczne

słabych obrazów. W elektronow ej kam erze w ynalezionej przez francuskiego a stro ­


nom a L allem anda w r. 193G i udoskonalonej po r. 1960, elek tro n y wyzwolone
przez fotony z k a to d y ogniskow ane są n a płycie fotograficznej przez elektrody
odpow iednio ustaw ione w próżniow ej tu b ie. U zyskuje się tu znaczne skrócenie
czasu obserw acji w porów naniu ze zw ykle stosow anym i m etodam i fotograficz­
nym i, w ydajność bow iem em ulsji fotograficznej je s t rzędu 0 , 1 %, tzn . n a w ytw o­
rzenie jednego ziarna tra c i się energię około 1 0 0 0 fotonów , n a to m ia st w y d a j­
ność k a to d w ynosi od 1 0 % do 2 0 % , tzn . n a 5 do 10 fotonów p a d ający ch n a
k ato d ę w yzw ala się jeden elektron. Poniew aż em ulsja fotograficzna je s t bardzo
czuła na szybkie elektrony o dużej energii rzędu 40 000 eV, więc p rak ty czn ie
biorąc każd y elektron w yw ołuje efekt fotograficzny. D aje to w sum ie w zm ocnie­
nie około 1 0 0 razy , czyli tyleż razy ekspozycja może ulec skróceniu w porów naniu
z naśw ietleniem kliszy fo tonam i w zw ykłych w arunkach. Stosow anie kam er
elektronow ych L allem anda, noszących niekiedy nazw ę teleskopów elektronowych,
n a p o ty k a jeszcze w astronom ii wiele trudności. W szczególności k a to d y m ogą
b y ć niszczone przez gazy okludow ane w em ulsji fotograficznej i dlatego p ły ty
fotograficzne m uszą b y ć dokładnie odgazow ane p rzed obserw acją. W ym aga to
znacznego obniżenia te m p e ra tu ry , co ujem nie w pływ a n a żelatynę em ulsji fo­
tograficznej.
Stosow anie nowoczesnej a p a ra tu ry elektronicznej nie ogranicza się do om ó­
w ionych pow yżej przyrządów , w ym ieniliśm y jed n ak najw ażniejsze rodzaje t a ­
k ic h aparatów . N ależałoby jeszcze ty lk o w spom nieć o w ielostopniow ych w zm ac­
niaczach obrazów , k tó re w niektó ry ch obserw atoriach znalazły zastosow ania.
§ 116. Aparatura astronomiczna na sztucznych satelitach Ziemi. R ozpo­
częcie w r. 1957 w ysyłania w przestrzeń kosm iczną sztucznych ciał niebieskich
spow odow ało po trzeb ę opracow ania nowego ro d zaju a p arató w dostosow anych
do z ad a ń naukow ych, ja k ie należy rozw iązyw ać n a podstaw ie pom iarów fizycz­
n y ch w ykonyw anych poza atm osferą ziem ską. A p a ra ty te m uszą b yć odm ienne
od ty c h , k tó re stosow ane są do obserw acji astronom icznych z Ziem i. P rzede
w szystkim należy je budow ać w możliwie najm niejszych w ym iarach i należy
je dostosow yw ać do przekazyw ania inform acji drogą radiow ą lub telew izyjną
n a Ziemię.
W rozdziale V I b y ła ju ż m owa o problem ach, stojących p rzed badaczam i
najbliższej przestrzeni kosm icznej, i do tej p ro b lem aty k i dostosow ana je st a p a ­
r a tu r a pom iarow a. P o m ijając a p a ra tu rę geofizyczną, służącą do b a d a ń w yż­
szych w arstw atm osfery, w ra k ie ta c h kosm icznych um ieszczam y różne a p a ra ty
pom iarow e, rejestru jące dane astronom iczne. Do pom iarów pienootnego prom ie­
niow ania kosmicznego przychodzącego z przestrzeni międzj^gwiazdowej i od
Słońca służą liczniki um ieszczane w ew nątrz herm etycznej części pojazdu k o ­
smicznego. Również w tej części, a czasem n a zew nątrz ra k ie ty , są um ieszczane
magnetometry do m ierzenia m iędzyp lan etarn y ch pól m agnetycznych. N a to m ia st
czujniki do reje strac ji uderzeń drobnych pyłków m eteorytow ych są um ieszcza­
ne zawsze n a zew nątrz pojazdu kosm icznego. Również na zew nątrz um ieszcza
A p aratu ra astronom iczna na sztucznych satelitach Ziemi 237

się elektroniczną a p a ra tu rę do m ierzenia natężenia korpuskularnego prom ie­


niow ania Słońca (§ 134).
W ielkie znaczenie m ają b ad an ia prom ieniow ania Słońca i gw iazd w dalekim
nadfiolecie, odcinanym przez w arstw ę ozonową w stratosferze (§ 51) oraz b a ­
d a n ia prom ieniow ania rentgenow skiego. D etek to ram i tego ro d zaju prom ie­
niow ania, stosow anym i w rak ietach w yrzucanych w Z SR R , są fotom nożniki
elektronow e z b rązu berylowego o k a to d ach nieczułych n a prom ieniow anie
w widzialnej części w idm a. P rzed d etek to ram i um ieszczane są filtry p rze­
puszczające pożądaną dziedzinę krótkofalow ego prom ieniow ania. W am ery k ań ­
skim pojeżdzie M ariner I I , k tó ry przeleciał blisko p la n e ty W enus (§ 142)
um ieszczona b y ła a p a ra tu ra do reje strac ji prom ieniow ania w podczerwieni.
D la b a d a ń astrofizycznych szczególnie duże znaczenie m a a p a ra tu ra um iesz­
czana lu b zaplanow ana do um ieszczenia n a orbitalnych obserwatoriach, czyli n a
sztucznych satelitach Ziem i przeznaczonych specjalnie do obserw acji astro n o ­
m icznych lub pom iarów w najw yższych w arstw ach atm osfery ziem skiej.
O tego ro d zaju obserw atoriach, ja k słoneczne (OSO), geofizyczne (OGO)
i astronom iczne (OAO), ja k również o lab o rato riu m Skylab z przebyw ająca
w nim czas dłuższy załogą ludzką, b y ła m ow a w § 58.
Jesteśm y dopiero u progu b a d a ń astronom icznych przeprow adzanych z p o ­
kładów sztucznych satelitów Ziemi i rodzaje ap arató w b ęd ą się znacznie różni­
cow ały. W szystkie te a p a ra ty m a ją urząd zen ia do przekazyw ania inform acji
n a Ziemię, czego w ty m m iejscu, ja k o zagadnienia ściśle technicznego a nie
astronom icznego, szczegółowo om aw iać nie będziem y.
§ 117. Obserwatoria astronomiczne. O d X V II wieku zaczął się szybki rozwój
obserwatoriów astronomicznych jako zakładów naukow ych w yposażonych w in ­
stru m en ty do czynienia obserw acji, ich opracow yw ania, ja k również prow adze­
n ia b a d a ń teoretycznych z zakresu astronom ii. P o d koniec X IX wieku zaczęły
pow staw ać obserw atoria przeznaczone specjalnie do b a d a ń astrofizycznych. Z a­
k ład ano je przew ażnie z dala od m iast, k tó ry ch św iatła i dym y stanow ią p o ­
w ażną przeszkodę w czynieniu obserw acji astrofizycznych. Pierw szym tak im
obserw atorium noszącym nazw ę obserwatorium astrofizycznego było obserw a­
to riu m w Poczdam ie w Niemczech.
D ziały astrofizyczne pow staw ały poza ty m w obserw atoriach astronom icz­
nych ogólnych. P o d koniec X IX w ieku pow stały w S tanach Zjednoczonych
A m eryki P n . dw a obserw atoria astronom iczne przeznaczone zasadniczo do ob­
serw acji astrofizycznych: w K alifornii n a M ount H am ilto n (O bserw atorium
L icka ryc. 101) i przy U niw ersytecie m iasta Chicago (O bserw atorium Y erkesa)
w miejscowości W illiam s B ay.
W X X wieku pow stały liczne astrofizyczne obserw atoria, ja k wielkie obser­
w ato ria w K alifornii U SA : n a M ount W ilson (założone w r. 1904) blisko Los
Angeles i dalej n a południe n a M ount P alom ar, którego budow ę rozpoczęto
w r. 1935. W ty m o statn im obserw atorium znajduje się wielki teleskop
ze zw ierciadłem paraboloidalnym o średnicy 5 m (§ 109).
Ryc. 100. Widok Obserwatorium Krakowskiego
Ryc. 101. W idok Obserwatorium na M ount H am ilton (Obserwatorium Licka, Kalifornia, USA)
240 X I. Podstawowe in strum enty astrofizyczne

O bserw atoria o charakterze m iędzynarodow ym pow stają w Chile, gdzie są


szczególnie sprzyjające w arunki klim atyczne do czynienia optycznych obser­
wacji astronom icznych. W szczególności w Chile założono E uropejskie P o łu d ­
niowe O bserw atorium z teleskopem optycznym o średnicy zw ierciadła 360 cm.
Liczne obserw atoria astrofizyczne pow stały w Związku K adzieckim , z k tó ­
rych należy w ym ienić: A bastum ańskie O bserw atorium w G ruzji, pow stałe
w r. 1932, B iurakańskie O bserw atorium w Arm enii, pow stałe w r. 1946, górs­
kie obserw atorium w K azachstanie blisko m iasta A łm a-A ta, założone w r. 1949
i K rym skie O bserw atorium A strofizyczne założone w r. 1950. W e w stępnym
stadium organizacyjnym jest Specjalne O bserw atorium A strofizyczne n a pół­
nocnym K aukazie, gdzie ustaw iono 6 -m etrow y teleskop (§ 109).
D uże obserw atoria pow stają zwykle przy akadem iach naukow ych. Składają
się one zazw yczaj z wielu pawilonów obserwacyjnych, rozrzuconych n a dość
znacznym terenie i zaopatrzonych w ruchom e kopuły kryjące ustaw ione na
stałe teleskopy. Obok pawilonów obserw acyjnych w skład obserw atoriów wcho­
dzą jeszcze lab o rato ria fizyczne i techniczne, ja k pracow nie spektralne, elektro­
niczne i inne, poza ty m w arsztaty m echaniczne do sporządzania i uzupełniania
instrum entów astrofizycznych. Nowoczesne obserw atorium astronom iczne,
oprócz astronom ów w ścisłym znaczeniu tego słowa, zatru d n iać jeszcze pow in­
no techników specjalistów (inżynierów) z zakresu elektroniki, radiotechniki
i optyki.
W Polsce istn ieją obserw atoria przy pięciu uniw ersytetach, w K rakow ie,
Poznaniu, T oruniu, W arszawie i W rocław iu oraz przy Politechnice W arszaw skiej.
W czterech z nich (K raków , T oruń, W arszaw a, W rocław) prow adzone są b a­
dania astrofizyczne. P oza ty m przy Polskiej A kadem ii N au k istnieje Zakład
A stronom ii z pracow niam i astrofizycznj^m i w Torim iu i w W arszawie.
R o z d z ia ł X II

SŁOŃCE

§ 118. Odległość Słońca. Słońce je st centralnym ciałem naszego układu


planetarnego. Przyciąganiem swym utrzy m u je przy sobie zespół ciał całego
układu planetarnego, energia zaś prom ieniow ania słonecznego je st źródłem
św iatła i ciepła na Ziemi i innych planetach. Poza ty m Słońce je st najbliższą
w stosunku do nas gwiazdą, jedyną, której tarczę możemy oglądać i badać
zjaw iska na niej zachodzące.
B adania Słońca m ają znaczenie podstaw ow e przy poznaw aniu isto ty gwiazd,
a znajom ość wysyłanego przez Słońce prom ieniow ania ułatw ia zrozum ienie zja ­
wisk w ystępujących w układzie p lanetarnym . Z tego pow odu część astrofi­
zyczną książki rozpoczynam y od omówienia zagadnień astronom icznych zwią­
zanych ze Słońcem.
Pierw szym zagadnieniem , które tu omówimy, są sposoby w yznaczania odle­
głości Słońca. Ju ż w starożytności zdaw ano sobie sprawę z dużej odległości
Słońca w porów naniu z rozm iaram i Ziemi. Pierw szą próbę zm ierzenia odległości
Słońca przeprow adził w III wieku p. n. e. A rystarch, m ierząc odległość kątow ą
Słońca od K siężyca będącego w kw adrze. Zasadę wyznaczenia odległości Słońca
od Ziemi m etodą A rystarcha ilustruje ryc. 102, na której 8 oznacza Słońce,

R yc. 102. Z asad a m eto d y A ry sta rc h a

L — Księżyc, T — Ziemię. Z akładając, że podczas kw adry k ą t przy Księżycu


(<$: S L T ) w trójkącie Słońce, Księżyc, Ziemia j 3 St prosty i że odległość Ziemia-
-Księżyc ( LT) jest znana, z pom iaru odległości kątow ej (<£ S T L ) Księżyca od

16 — A stro n o m ia o gólna
242 X II. Słońce

Słońca m ożemy obliczyć, ile razy dalej niż K siężyc zn ajd u je się Słońce. P o ­
m iary A rystarcha zdaw ały się w skazyw ać, że k ą t S T L m a w artość 87°, a stąd
w ynikałoby, że Słońce je st położone 20 razy dalej od Ziem i niż Księżyc. O d­
ległość Słońca od Ziemi obliczona przez A ry starch a je st blisko 20 ra z y m niejsza
od rzeczyw istej, co było spowodow ane niedokładnym w ym ierzeniem odległości
kątow ej K siężyca od Słońca, k tó ra w rzeczyw istości wynosi podczas kw adry
nie 87°, lecz blisko 90° (dokładniej 89°50'). Odległości Słońca w yznaczonej
przez A ry starch a odpow iada p a ra lak sa geocentryczna około 3 ' i w artość ta
b y ła przyjm ow ana przez astronom ów do X V II w. K epler około r. 1620 dowolnie
pow iększył odległość Słońca trzy k ro tn ie , dopiero jed n ak przy końcu X V II w.
uzyskano w artość praw idłow ą n a odległość Słońca.
P aralaksę geocentryczną Słońca w yznaczyć m ożem y jedynie drogą p o ­
średnią, rozproszone bowiem w atm osferze ziemskiej silne św iatło słoneczne,
ja k również nagrzew anie a p a ra tu ry słonecznej spraw iają, że bezpośrednie p o ­
m iary odległości kątow ych Słońca od gw iazd nie są w ykonalne. P rz y ty m p o ­
średnim w yznaczaniu p aralak sy słonecznej opieram y się n a zasadzie, że z teorii
ruchów p lan et znam y ich odległości od Słońca w yrażone w jed n o stk ach a stro ­
nom icznych, czyli w stosunku do średniej odległości Ziem i od Słońca. J e d n o ­
cześnie znając elem enty o rb ity Ziemi i o rb ity p lan ety m am y możność oblicze­
n ia odległości z Ziemi do p lan ety rów nież w jednostkach astronom icznych.
G dybyśm y więc zdołali w ym ierzyć n a przy k ład w kilom etrach odległość p la ­
n e ty od Ziemi, to znając tę odległość w yrażoną w jed n o stk ach astronom icznych
łatw o obliczam y w artość tej jed n o stk i w kilom etrach.
Odległości do bliskich p lan e t m ożem y w yznaczyć dw ojako: 1. m etodą tr y ­
gonom etryczną przez pom iar p aralak sy geocentrycznej p lan ety , 2 . m etodą r a ­
diolokacyjną przez w ysyłanie im pulsów radarow ych do p la n e ty i odnotow anie
odstępów czasu upływ ających m iędzy m om entem w ysłania im pulsu a m om en­
tem jego otrzym ania po odbiciu od p lan ety .
Pierw szy z ty c h sposobów został po raz pierw szy zastosow any w r. 1672
przez astronom ów francuskich, k tó rzy w ykonali jednoczesne p om iary położe­
n ia M arsa w Cayenne w Am eryce Południow ej i w P ary żu . Tego ro d zaju obser­
wacje w ykazały, że p aralaksa geocentryczna Słońca m a w artość 9",5, co od­
pow iada odległości Słońca różniącej się tylko o 8 % od odległości rzeczyw istej.
J a k ju ż w spom niano w § 54, w X V III w ieku odległość Ziemi od Słońca
m ogła być w yznaczona ze stałej ab erracji rocznej św iatła. W drugiej połowie
X V III w ieku zastosow ano do w yznaczenia p aralak sy słonecznej obserwacje
m om entów przejść plan ety W enus p rzed tarczą Słońca, w ykonyw ane w róż­
nych częściach Ziemi, najdokładniej je d n a k paralaksę Słońca wyznaczono m e­
to d ą try g onom etryczną n a początk u X X wieku z obserw acji położeń planetoidy
E ros (§ 144), k tó ra w skutek znacznego m im ośrodu jej o rb ity może zbliżać się
do Ziemi n a odległość około 0,15 j.a ., czyli tylko około 22 000 000 km . P rzy
takiej stosunkowo m ałej odległości p a ra la k s a geocentryczna planetoidy je st
rzędu 1 ' i może być stosunkow o łatw o w yznaczona z pom iarów położeń jej na
Odległość Słońca 243

niebie w stosunku do gw iazd o znan y ch w spółrzędnych. T akie dogodne zbli­


żenia E rosa do Ziem i n a stą p iły w r. 1901 i w r. 1931 i b y ły w y korzystane do
w yznaczenia p arąlak sy słonecznej. P rzed r. 1964 za jej w artość przyjm ow ano
8",80, co odpow iadało odległości Słońca od Ziem i rów nej 149 500 000 km .
Od r. 1958 b y ły w ykonyw ane zarów no w S tan ach Z jednoczonych A m eryki
Północnej, ja k i w Z S E E liczne p o m iary radiolokacyjne odległości p la n e ty
W enus. P o m iary te pozw oliły n a w yznaczenie średniej odległości z Ziem i do
Słońca z nie osiąganą dotychczas dokładnością. Podczas g dy z obserw acji E ro sa
odległość ta b y ła w yznaczona z błędem średnim ± 1 7 000 km , to n a podstaw ie
pom iarów radiolokacyjnych znam y ją z dokładnością do k ilk u set kilom etrów .
Z pom iarów ty ch w ynika, że średnia odległość Słońca od Ziem i wynosi
149 598 500 ± 5 0 0 km . W r. 1964 M iędzynarodow a U nia A stronom iczna n a tę
odległość p rzy jęła w artość zaokrągloną do 149 600 000 km , co odpow iada geo-
centrycznej paralak sie Słońca 8 ",794. Św iatło przebiega tę odległość w ciągu
4998. Poniew aż Z iem ia biegnie dokoła Słońca po orbicie eliptycznej, więc odle­
głość Z iem i od Słońca ulega w ahaniom . N ajbliżej Ziem i Słońce zn ajd u je się
n a p o czątk u stycznia (147 100 000 km ), najdalej zaś n a p o czątk u lipca
(152 100 000 km ).
§ 119. Rozmiary i masa Słońca. Słońce w idzim y n a niebie w p o staci ta rc zy
o średnicy kątow ej około £°. Jeżeli będziem y ją m ierzyli za pom ocą m ikro­
m e tru , to okaże się, że w ahać się ona będzie w granicach od 3 2 '3 5 " do 31'31"
zależnie od odległości Ziem i od Słońca i dla średniej odległości Słońca od Ziemi
w ynosi 31'59",3. P rz y jm u ją c za tę średnią odległość w artość 149 600 000 k m
obliczam y, że liniow a średnica Słońca rów na je s t 1 392 000 km , czyli 109 średnic
Ziemi. P ow ierzchnia Słońca je st więc 12 000 razy większa od pow ierzchni Zie-
m i, a jego objętość 1 300 000 ra z y w iększa od objętości naszego globu ziem ­
skiego. O bserw ow ana przez nas ta rc za Słońca m a k sz ta łt koła i nie w ykazuje
d ający ch się zm ierzyć odchyleń od k sz ta łtu kolistego. A więc w granicach do­
k ładności pom iarów Słońce uw ażać m ożem y za kulę.
Je d e n ze sposobów w yznaczenia m asy Słońca b y ł ju ż objaśniony w § 95.
Z astosow ano ta m uogólnione I I I praw o K eplera p rz y w y k o rzy stan iu znanych
okresów obiegu Ziem i dokoła Słońca i K siężyca dokoła Ziem i. M asę Słońca
m ożem y p o n ad to obliczyć ze stosunku przyspieszenia siły p rzyciągania g na
Ziem i do przyspieszenia Ziem i w jej ru c h u o rb italn y m dokoła Słońca. P rz y ­
spieszenia te w y rażają się w zoram i

9 = (210)

M
w = fc2 — , (2 1 1 )

gdzie m i M oznaczają odpow iednio m asę Ziem i i Słońca, a R i D — prom ień


244 X II. Słońce

Ziem i i jej odległość od Słońca. Z rów ności (210) i (211) w ynika, że


w M IB\*
(212)
czyli
9 m U)
M / D\ »
m " 7 1 U)
Przyspieszenie siły p rzyciągania n a Ziem i znam y z pom iarów graw im e­
(213)

trycznych ( § 46), średnie zaś przyspieszenie Ziem i n a orbicie o b l i c z y ć m o ż e m y


z elem entów o rb ity ziem skiej. W ra c h u n k u przybliżonym założyć m ożem y,
że Ziem ia biegnie dokoła Słońca po kole o prom ieniu JD. W ówczas średnie p rz y ­
spieszenie Ziem i n a orbicie obliczam y ze wzoru
4 n 2D
‘ (214)

gdzie P je st rokiem gw iazdow ym . P o p odstaw ieniu tej w artości do wzoru (2.13)


o trzy m am y ostatecznie wzór
M 4n2D 2
— = — f-s, (215)
m gPB
w k tó ry m w artości liczbowe w szystkich wielkości w ystęp u jący ch po praw ej
stro n ic są znane. Stosunek m asy Słońca do m asy Ziem i d aje się jeszcze w yznaczyć
z p e rtu rb a cji bliskich p la n e t za pom ocą złożonego ra c h u n k u p ertu rb acy jn eg o .
Różne m eto d y w yznaczania m asy Słońca prow adzą do zgodnego w yniku,
że Słońce m a m asę 332 800 ra z y w iększą od m asy Ziemi. Z nając tę o sta tn ią
w gram ach obliczam y rów nież m asę Słońca w g iam ach . W ynosi ona 1989 • 1 0 30 g,
co przew yższa 743 razy m asę w szystkich pozostałych ciał u k ła d u słonecznego.
O znacza to, że Słońce zaw iera 99,87% całkow itej m asy u k ła d u planetarnego,
z k tó rej tylko 0,13% p rz y p a d a n a w szystkie p la n e ty i ich księżyce.
D zieląc m asę Słońca przez jego objętość obliczam y, że średnia gęstość Słoń­
ca w ynosi 1,409 w sto su n k u do w ody, czyli 0,255 średniej gęstości Ziemi. P rz y ­
spieszenie siły ciężkości n a Słońcu w stosunku do takiegoż przyspieszenia n a
Ziem i otrzym am y dzieląc m asę Słońca w yrażoną w m asach Ziem i przez k w a­
d ra t prom ienia słonecznego w yrażonego rów nież w prom ieniach Ziemi, czyli
w y k o n u jąc działanie
332 800
--------- -- = 28.
1092
P rzedm iot o ciężarze 1 kg n a Ziem i m iałby p rzeto n a Słońcu ciężar 28 kg.
§ 120. Sposoby obseVwacji powierzchni Słońca. Słońce oglądane gołym
okiem lub przez lu n etę m a w ygląd kolistej ta rc zy z ostro zarysow anym b rze­
giem . Świecąca jego pow ierzchnia nosi nazw ę fotosfery. J e s t ona ta k ja sn a , że
należy na n ią p a trz eć ty lk o przy znacznym osłabieniu św iatła, np. przy z a sto ­
Sposoby obserwacji powierzchni Słońca 245

sow aniu ciemnego szkła lub polaroidów . P rz y obserw acjach w izualnych przez
lu n e tę najlepiej je st oglądać Słońce n a b iały m ekranie, n a k tó ry obraz Słońca
rzucam y.
Pow ierzchnię Słońca obserw ow ał przez lu n e tę Galileusz w r. 1610, obser­
wowali ją rów nież H a rrio t w Anglii w r. 1611, a w ty m sam ym czasie F ab riciu s
w H olandii i Scheiner w N iem czech. Stosow ali oni przew ażnie ek ran y , n a k tó re
był rzu can y obraz Słońca. O bserw acje n a ekranie oraz stosow anie ciem nych
szkieł p rzy okularze lu n e ty b y ły jed y n y m i sposobam i obserw acji pow ierzchni
Słońca aż do połow y X IX w., to je s t do w yn alazk u fotografii i pierw szych p rób
jej zastosow ania do b ad ań astronom icznych. W 1842 r,. o trzy m an o pierw szą
fotografię Słońca, a w drugiej połow ie X I X w. zaczęto budow ać specjalne k a ­
m ery do fotografow ania jego pow ierzchni. N ajlepiej je s t w ykonyw ać fo to ­
grafie Słońca za pom ocą długoogniskow ych obiektyw ów , d ający ch n a p ły ta c h
fotograficznych obrazy Słońca o możliwie dużej średnicy. W ielka jasność Słoń­
ca spraw ia, że ekspozycje są k ró tk ie, rzęd u 0 , 0 0 1 s.

R y c. 103. C clo sta t

P o d koniec X I X w. zaczęto u staw iać nieruchom o in stru m e n ty służące


do fotografow ania Słońca, do czego było p o trzeb n e urządzenie k ieru jące św ia­
tło do nieruchom ej lu nety. U rządzenie to w pierw otnej postaci nosiło nazw ę
246 X II. Słońc©

heliostatu. Zasadniczą- jego częścią składow ą było płaskie zw ierciadło, o b ra ­


cające się ze w schodu na zachód dokoła osi biegunow ej leżącej w jego płaszczy­
źnie z prędkością kątow ą dw a ra z y m niejszą od prędkości o b ro tu Ziem i. S p ra ­
wia to, że o d b ity od zw ierciadła prom ień św iatła zachow uje niezm ienny k ie­
ru n ek w stosunku do pow ierzchni Ziemi. H elio stat zap ro jek to w an y został
przez A ugusta w 1839 r. i udoskonalony k o nstrukcyjnie przez polskiego
astronom a X I X w. A dam a Prażm ow skiego (1821—1885). H e lio sta ty m a ją

R y c. 104. T eleskop w ieżow y n a M o u n t W ilson

jed n ak tę w adę, że obraz Słońca dokonuje o b ro tu dokoła środka, gdy zw ier­


ciadło h elio statu obraca się za ruchem dziennym sfery niebieskiej. W ady
tej nie m a celostat (ryc. 103) zaproponow any przez L ippm anna, m ający obok
zw ierciadła takiego, jakie m a helio stat, jeszcze drugie zwierciadło pom ocni­
Sposoby obserwacji powierzchni Słońca 247

cze, za pom ocą k tó reg o św iatło słoneczne je st kierow ane do nieruchom ego
teleskopu. D opiero tego ro d zaju połączenie dwóch płaskich zw ierciadeł po ­
zwoliło na uniknięcie obrotu obrazu tarczy Słońca w kącie pozycyjnym .
Teleskopy nieruchom e do obserw acji Słońca są ustaw ian e bądź w położeniu
poziom ym , b ądź pionow ym . Ten drugi ty p znalazł liczniejsze zastosow ania
i teleskopy tego ro d za ju o trzy m ały nazwę wieżowych. Pierw szy teleskop w ie­
żowy w ybudow any zo stał w 1908 r. w obserw atorium n a M ount W ilson w’ K a li­
fornii (U3A). Ma on n a szczycie wieży wysokości 20 m obiektyw soczewkowy
o średnicy 10 cm i długości ogniskowej 21 m, d ający więc obraz Słońca blisko
pow ierzchni Ziemi. W 1915 r. wybudow ano w tym że obserw atorium an alo ­
giczny teleskop wieżowy o wysokości wieży 50 m (ryc. 104). W nowoczesnych

R y c. 105. K ry m sk i telesk o p w ieżow y

teleskopach wieżowych o b iek ty w soczewkowy zastąpiony został zwierciadłem


wklęsłym, um ieszczonym h o ry zo n taln ie w dole wieży. Za pom ocą system u
zw ierciadeł obraz Słońca k ierow an y byw a do lab o rato riu m , w k tó ry m um ie­
szcza się a p a ratu rę sp e k tra ln ą i inne przyrządy do obserw acji pow ierzchni Słońca.
248 X II. Słońce

T eleskopy słoneczne z n a jd u ją się w w ielu obserw atoriach astronom icznych.


Je d n y m z now szych tego ro d za ju teleskopów je st teleskop K rym skiego O bser­
w ato riu m A strofizycznego (ryc. 105) ze zw ierciadłem w klęsłym o średnicy 40 cm.
N ajw iększy teleskop słoneczny w ystaw iono w 1962 r. w S tan ach Z jednoczonych
A m eryki Północnej n a górze K itt P e a k (A rizona). Ma on tu b ę pochyłą (ryc. 106),
skierow aną k u biegunow i, n a której spodzie zn ajd u je się zw ierciadło p ara-
boloidalne o średnicy 160 cm , m ające ogniskow ą blisko 90 m. O braz Słońca
w ognisku m a średnicę 85 cm.
O d r. 1957 dokonyw ane są fotografie pow ierzchni Słońca z balonów s tra to ­
sferycznych w znoszących się n a w ysokość około 25 k m i zao p atrzo n y ch w lu ­
n e ty fotograficzne. Tego ro d zaju zdjęcia, w ykonane bez przeszkód ze stro n y
przyziem nych w arstw atm osferycznych, d a ją obrazy pow ierzchni Słońca z b a r­
dzo w yraźnym i szczegółami.
-7 Ó- Słońce

§ 1 2 1 . Z jaw iska w fotosferze Słońca. O bserw ow ana przez opisan ą a p a ra ­


tu rę ta rc z a słoneczna je st n ajjaśn iejsza w środku, w ykazując pociem nienie
n a brzegu ty m większe, im w krótszej długości fali je st ona obserw ow ana. T łum a­
czym y to ty m , że świecąca pow ierzchnia Słońca m a znaczną grubość, w sk u tek
czego fotografie brzegu ta rc zy słonecznej, gdzie prom ienie przechodzą przez
g ru b ą w arstw ę gazow ą, d a ją obraz zew nętrznych w arstw fotosfery chłodniej­
szych, a więc słabiej świecących (ryc. 107). O glądane przez nas zew nętrzne
w arstw y Słońca noszą nazw ę atmosfery słonecznej.
T arcza słoneczna nie je st jedn o stajn ie jasn a, lecz m a stru k tu rę ziarn istą.
Poszczególne ziarna noszą nazw ę granul, a sam a ziarnistość pow ierzchni Słońca
nazyw a się granulacją. W idoczna ona je s t dobrze n a zdjęciach fotograficznych?
Zjawiska w fotosferze Słońca 249

w ykonyw anych przy spokojnym sta n ie pow ietrza ziem skiego, n ajw yraźniej
n a fotografiach uzyskanych z balonów stratosferycznych. Poszczególne g ra ­
nule m a ją k ró tk ie istnienie, przeciętny bowiem okres ich życia w ynosi zale­
dwie 6 m in. Są to obszary o te m p e ratu rz e wyższej niż otoczenie, n a jp ra w d o ­
podobniej są obrazam i w znoszących się pionowo strum ieni gorących gazów
o te m p eratu rze wyższej o 50 K do 100 K o d te m p e ra tu ry ciem nych przerw m iędzy
granulam i. Średnice kątow e granul są zaw arte w granicach od 0 ",5 do 2 ",5,
co odpow iada liniow ym rozm iarom od 400 k m do 2000 k m (ryc. 108).
N ajw iększym i obiektam i dostrzeganym i n a fotosferze są ciem ne p la m y
nieregularnych kształtów . B yły one po raz pierw szy zauw ażone przez lu n etę
w r. 1610 przez kilku obserw atorów niezależnie od siebie, przypuszczalnie naj-

R y c. 106b. T elesk o p sło n ec z n y z K it t P e a k (USA)

pierw przez H a rrio ta w Anglii, a p o tem przez Galileusza we W łoszech, F ab ri-


ciusa H olandii i Scheinera w Niem czech. Są to tw ory nietrw ałe, istniejące
czasem niewiele godzin, przew ażnie k ilk a dni, najdłużej zaś k ilk a miesięcy.
K ażd a plam a (z w yjątkiem najdrobniejszych) składa się z ciemnego cen­
tralnego jądra, zwanego niekiedy cieniem p lam y i półcienia otaczającego to
jąd ro (ryc. 109). P lam y w ciągu swego istnienia nie zachow ują an i niezm ien­
nych rozm iarów , ani niezm iennego k sz ta łtu , lecz ustaw icznie zm ieniają się
w dość znacznych granicach. R o zm iary p lam są różne: od bardzo d robnych
por, nieznacznie większych od granul, do olbrzym ich ciem nych obszarów p o ­
kryw ających wiele miliardów' kilom etrów k w adratow ych pow ierzchni Słońca.
P lam y o średnicy większej niż 40 000 k m są łatw o dostrzegalne gołym okiem..
250 X II. Słońce

W zm ianki o nich spotykam y w kronikach chińskich n a 1300 la t przed Galile­


uszem , a ich opisy znajdujem y również w n iektórych kronikach średniowiecza.
P lam y w y stęp u ją n a Słońcu zazwyczaj w grupach, k tó re m ogą dochodzić
do olbrzym ich rozm iarów . Średnice ich m ogą wynosić setki tysięcy kilom etrów ,
a pow ierzchnie zajm ow ane przez nie obejm ow ać m ogą 0 , 0 0 1 tarczy słonecznej.
D uże g rupy składać się m ogą ze stu lub więcej plam . W pobliżu grup plam ,
szczególnie gdy je w idzim y blisko brzegu tarczy słonecznej, dostrzegam y nie­
regularne jasn e obszary, zwane pochodniami. W y stęp u ją one również w m iej­
scach fotosfery pozbaw ionych plam .

R yc. 107. Słońce z p la m a m i

§ 122. R uch obrotowy Słońca. Ju ż pierwsi obserw atorow ie Słońca w X V II w.


zauw ażyli, że plam y przesuw ają się na tarczy słonecznej ze wschodu na zachód.
P rzesuw anie to je st odzwierciedleniem ruchu obrotowego Słońca dokoła osi,
odbyw ającego się w ty m sam ym kierunku, w k tó ry m Ziem ia obraca się dokoła
swej osi. Z zaobserw ow anych łuków , po k tó ry ch plam y przesuw ają się n a t a r ­
czy słonecznej, m ożem y w yznaczyć położenie biegunów n a Słońcu, z p ręd ­
kości zaś kątow ej ruchu plam w yznaczam y okres obrotu Słońca dokoła osi.
Ruch obrotowy Słońca 251

Ł uki zakreślane przez plam y w różnych częściach ro k u m a ją k s z ta łt p rzed ­


staw iony n a ryc. 110. N a początku m arca łuki te zwrócone są w ypukłością
ku północnem u brzegowi tarczy słonecznej, następnie s ta ją się m niej za k rzy ­
wione i n a początku czerwca plam y przesuw ają się po cięciwach, m ających
k sz ta łt odcinków prostych, z lekka nachylonych w kierunku południow o-za-
chodnim . P o tem łuki zakreślane przez plam y o trzy m u ją w ypukłość zw róconą

R y c. 108. G ra n u la cja Słońca

ku południow em u brzegowi, osiągając najw iększe zakrzyw ienie n a początku


września, a wreszcie w grudniu łuki sta ją się prostym i cięciwami m ającym i
kierunek północno-zachodni. Z przebiegu k sz ta łtu łuków zakreślanych przez
plam y n a tarczy słonecznej obliczam y, że oś obrotu Słońca tw orzy z płaszczy­
zną ek lip ty k i k ą t 83°, czyli że płaszczyzna rów nika słonecznego z ek lip ty k ą
tw orzy k ą t rów ny 7°. W spółrzędne odniesione do rów nika słonecznego noszą
252 X II. Słońc©

nazw ę szerokości i dllugości lieliograficznej. Zerowy p ołudnik n a Słońcu w y b ra ­


n y został um ow nie w X I X w.
J u ż Scheiner w r. 1630 zauw ażył, że p lam y n a rów niku słonecznym m a ją
k ró tszy okres w idzialności niż plam y w w yższych szerokościach heliograficz-
nycli. W yciągnął stą d słuszny wniosek, że okres o b ro tu Słońca dokoła osi za ­
leży od szerokości heliograficznej, p rzy czym okres ten je s t n a jk ró tsz y n a ró w ­
n ik u i rośnie w raz z szerokością heliograficzną. P ręd k o ść k ąto w ą o b ro tu Słoń­
ca (n a dobę), w yznaczoną z obserw acji p lam i pochodni, m ożna w yrazić w zorem
w = 14°,38 - 2°,7 sin2? , (216)
gdzie cp oznacza szerokość heliograficzną. O dpow iada to okresowi 25d,0 na
rów niku i okresow i 27d,2 n a szerokości heliograficznej 40°. W szerokości helio­
graficznej 75° okres o b ro tu w ynosi aż 36 dni.

R y c. 109a. W ielk a g ru p a p la m sło n eczn y ch


R uch obrotow y Słońca 253

P rz y obliczaniu okresu o brotu Słońca z przesunięć p lam n a ta rc zy słone­


cznej należy b rać pod uwagę to, że plam y nie zajm u ją niezm iennych położeń
n a obracającej się pow ierzchni Słońca, lecz doznają p o n ad to indyw idualnych
przesunięć.
Z nając ro zm iary Słońca i okres o b ro tu dokoła osi obliczam y, że n a rów niku
prędkość ru c h u obrotowego w ynosi 2 k m /s. P rędkość tę m ożem y w yznaczyć
bezpośrednio stosując zasadę D opplera-Fizeau. Z najduje ona zastosow anie,
gdy źródło św iatła zbliża się do nas lub od nas się oddala. P rz y uproszczonym

R y c. 109b. W ielk a g ru p a p la m sło n eczn y ch

elem entarnym w yprow adzeniu wzoru D opplera-Fizeau ro zp atrzy m y pierw szy


przypadek, gdy źródło św iatła zbliża się do nas z prędkością v. Odległość rów ną
długości fali A św iatło przebyw a w czasie
A

gdzie c je st prędkością św iatła. Przez te n czas źródło św iatła zbliży się do nas o
A
v r = v —.
c
254: X II. Słońc©

F a la św iatła doznaje ja k gdyby kom presji, bo liczba d rg ań otrzym yw anych


przez obserw atora zwiększa się w porów naniu z ich liczbą, ja k ą otrzym yw ali­
byśm y od nieruchom ego obiektu świecącego. Zwiększenie częstości drgań sp ra ­
wia, że długość fali św iatła zm niejszy się o w artość

r-X
= AX = — A, (217)
c
gdzie X oznacza przesuniętą długość fali, a 1 — długość fali nie przesuniętą.
W p rzy p ad k u oddalania się źródła św iatła z prędkością v długość fali o tyleż
się zwiększa. A l uw ażam y za dodatnie p rzy oddalaniu się źródła św iatła, a za
ujem ne — przy jego zbliżaniu.
a) ‘ b) c) d)

R y c. 110. Ł u k i zak reślan e przez p la m y n a p o w ierzch n i S ło ń ca

W p rzy p ad k u ru c h u obrotowego Słońca należy za źródło św iatła uw ażać


brzegi jego tarczy. Poniew aż n a sk u tek tego ru ch u jed en brzeg tarczy słone­
cznej zbliża się ku nam , a drugi się oddala, więc linie sp ek traln e zbliżającego
v
się brzegu b ędą przesunięte k u krótszym falom o A l = — l , a linie oddalają-
o
cego się brzegu o tyleż będą przesunięte ku falom dłuższym . Z przesunięć ty c h
obliczam y, że na rów niku słonecznym v wynosi 2 k m /s. Z pom iarów przesunięć
dopplerow skich w różnych częściach tarczy słonecznej obliczyć m ożem y p rę d ­
kość liniow ą ru ch u obrotowego Słońca dla dowolnej szerokości heliograficznej.
§ 123. Okresowość plam słonecznych. Liczba p lam n a Słońcu je st zm ienna.
Są la ta , gdy je w idzim y w dużej obfitości, w innych zaś la ta c h dostrzegam y
je stosunkow o rzadko i w m ałej liczbie. Zwrócono n a to uwagę ju ż w X V II w.,
lecz dopiero w pierwszej połowie X IX w. m iłośnik astronom ii S. H . Schw abe
stw ierdził, na podstaw ie przeprow adzonych przez siebie obserw acji, okreso­
wość w w ystępow aniu plam na Słońcu. Rozpoczął on w 1826 r. system atyczne
obserw acje polegające na liczeniu plam słonecznych, notow aniu ich położeń
n a tarczy Słońca oraz liczby ich grup. Po siedem nastu latach tak ich obserw acji
ogłosił w 1843 r. w ynik swych badań , stw ierdzający, że plam y w ystępują z n a j­
w iększym nasileniem w odstępach czasu nieco dłuższych od 1 0 lat.
Okresowość plam słonecznych 255

P racam i Schwabego zainteresow ał się astro n o m szw ajcarski E . W olf, k tó ry


nie ty lk o sam zaczął system atycznie obserw ow ać w Z urychu p lam y słoneczne,
ale p o n ad to opracow ał gruntow nie obserw acje p lam dokonyw ane w X V II
i X V III w. Zastosow ał on do s ta ty s ty k i p lam słonecznych m etodę obliczania
tzw . liczb względnych ch arak tery zu jący ch akty w n o ść Słońca p o d w zględem
w ystępow ania n a nim plam . W ychodząc z założenia, że w ystępow anie g rup
p lam je st oznaką bardziej wzmożonej aktyw ności Słońca niż w ystępow anie
p lam pojedynczych, Wolf jak o m iarę tej aktyw ności zastosow ał w skaźniki W
obliczane ze wzoru
W - 1 0 g+f, (218)
gdzie g oznacza liczbę grup, a / — ogólną liczbę poszczególnych plam w grupach.
M etoda ta je s t n ad al stosow ana przez obserw atorów plam n a Słońcu. Liczby
względne W olfa okazały się d o b ran y m i trafn ie, bo są one proporcjonalne do

R y c. 111. P rz e b ie g ilości p la m n a Słońcu

pow ierzchni zajm ow anych przez plam y n a ta rc zy słonecznej. Średni okres


w ystępow ania plam n a Słońcu w ynosi 11 la t, okresowość t a nie je s t je d n a k
całkowicie regularna, bo zaobserw ow ano w ystępow anie m aksim um p lam w od­
stęp ach od 7 la t do 17 lat. O statnie m aksim um plam miało m iejsce w 1968 r.,
m inim um w 1964 r. Przebieg średniej liczby plam w latach 1750-1972 przed ­
staw iony je st n a w ykresie (ryc. 1 1 1 ).
256 X II. Słońce

W jed en asto letn im cyklu zm ienności liczby p lam n a Słońcu w ystępuje


regularność, k tó ra jeszcze nie znalazła należytego w yjaśnienia. P rzede w szyst­
kim plam y słoneczne w y stęp u ją w dwóch pasach rów noległych do rów nika
słonecznego, n a północ i południe od niego, przeciętnie od ± 8 ° do ± 3 5 ° w sze­
rokości heliograficznej. B ardzo rzadko zdarza się, a b y p la m a w y stąp iła poza
rów noleżnikiem ± 4 5 °, rów nież rzadko obserw uje się p la m y n a rów niku sło­
necznym . P lam y rozpoczynającego się jedenastoletniego cyklu dostrzegam y
n ajp ierw z d ala od rów nika, w szerokości heliograficznej pow yżej ± 3 0 °. W raz
ze w zrostem liczby p lam średnia szerokość heliograficzna zm niejsza się, czy li
p lam y zbliżają się k u rów nikow i. W czasie m aksim um liczby p lam n a Słońcu
średnia szerokość heliograficzna p lam w ynosi ± 1 5 °. P odczas m inim um w y­
stępow ania p lam n a Słońcu obserw ujem y plam y zanikającego cyklu w pobliżu
rów noleżnika ± 8 ° i jednocześnie d a ją się dostrzec p lam y nowego, rozpoczy­
nającego się cyklu n a szerokości heliograficznej ± 3 5 °. C h arak tery sty czn y
w ykres określający szerokość heliograficzną p lam w cyklu 1 1 -letnim p rzed ­
staw iony zo stał n a ryc. 112. O trzy m ał on nazw ę w ykresu motylkowego, bo

1933 1935 1937 . 1939 1941 1943 1945 1947

R y c . 112. W y k re s m o ty lk o w y p la m sło n ec z n y ch

w kształcie obszarów zajęty ch przez plam y n a ry su n k u o d n ajd u jem y pew ne


podobieństw o do skrzydeł m otyli.
§ 124. Ciiromosfera i korona. N ad fo tosferą do dużych odległości od Słońca
ro zciągają się przezroczyste w arstw y gazowe. O glądać je m ożem y bezpośrednio
podczas całkow itych zaćm ień słonecznych, gdy cała fotosfera zostanie zasło­
n ię ta przez tarczę K siężyca. W ówczas w idzim y dokoła K siężyca zasłaniającego
Słońce czerw onaw ą obw ódkę o nieregularnych zarysach, noszącą nazw ę chromo-
sfery, a n a d n ią srebrzyste sm ugi korony słonecznej.
Chromosfera i korona 257

Chromosfera sięga do odległości ponad 12 000 km nad fotosferą. Podczas


całkow itych zaćmień Słońca można dostrzec nad chromosferą strzępy czerwo­
nawej m aterii, które otrzym ały nazwę protuberancji. W ykazują one dużą
rozm aitość kształtów i czasu trw ania. Tak zwane spokojne protuberancje wystę-

R yc. 113a. P ro tu b e ra n c ja w ybuchow a

p u ją na średniej wysokości około 30 000 km nad fotosferą, natom iast p ro tu ­


berancje wybuchowe mogą oddalać się od Słońca na setki tysięcy kilometrów,
a z rzadka powyżej półtora miliona kilom etrów (ryc. 113). Zarówno chromo-

17 — A stro n o m ia ogólna
258 X II. Słońce

R y c . 113c. P r o tu b e r a n c ja w y b u ch o w a
Chromosfera i korona 259

sferę, ja k i p ro tu b eran cje, bad am y obecnie głównie m etodam i spektralnym i.


Z tego pow odu te części atm osfery Słońca będą. omówione bardziej szczegó­
łowo w § 129.
K orona słoneczna, widoczna podczas całkow itych zaćm ień Słońca, należy
do najefektow niejszych zjawisk astronom icznych. Ma ona k s z ta łt nieregularny
i bardzo złożony. J e s t ona intensyw nie obserwowana podczas całkow itych
zaćm ień słonecznych, w czasie k tóry ch w y­
konyw ane są jej fotografie. N a podstaw ie
licznych obserw acji stwierdzono, że k sz ta łt
korony ulega zm ianom w cyklu zmienności
plam n a Słońcu. W czasie m aksim um plam ,
długie smugi korony w ybiegają praw ie
jednakow o we w szystkich kierunkach, p o d ­
czas zaś m inim um plam tego rodzaju smugi
w ystępują w pasie rów nikow ym Słońca
(ryc. 114), prom ienie zaś przy biegunach
są krótkie. W czasie m iędzy m aksim um i
m inim um plam korona m a k ształt pośredni
Do roku 1930 koronę obserwowano w y­
łącznie podczas całkow itych zaćm ień sło­
necznych, rozproszone bowiem światło
Słońca w atm osferze ziemskiej m a w są­
siedztwie jego tarczy n a niebie jasność
wiele razy większą od słabego św iatła ko- Ryc 1 1 4 Korona Słoneczna w Illini.
rony, której z tego powodu w norm al- m u m p la m
nych w arunkach dostrzec nie możemy.
Jeżeli jed n ak rozproszenie św iatła słonecznego odpowiednio zm niejszym y,
to koronę m ożna dostrzec również nie tylko w czasie zaćm ienia Słońca.
U czynił to po raz pierw szy B. L y o t we F ra n c ji w 1930 r. Skonstruow ał on lu ­
netę, zw aną Tcoronografem, w k tó ry m przede w szystkim usunięte zostało roz­
proszenie św iatła słonecznego w ew nątrz lunety. L yot stw ierdził, że najwięcej
rozproszonego św iatła w ew nątrz lu n ety pochodzi z niedoskonałości obiektyw u,
np. z rys, baniek pow ietrznych w szkle, defektów w odpolerow aniu szkła, paro­
k ro tnym odbiciu itp. W koronografie skonstruow anym przez L y o ta obiekty­
wem je s t soczewka pojedyncza bardzo staran n ie w ykonana, poza ty m dba
się o to , a b y w tu b ie lunety było ja k najm niej pyłu, obraz zaś tarczy słonecz­
nej je st zasłaniany w pobliżu ogniska lu n ety przez specjalnie dobraną zasłon­
kę, ab y św iatło fotosfery nie stanow iło przeszkody w obserw acji słabego św iatła
korony. W reszcie L yot um ieścił pierw szy swój koronograf n a szczycie góry
Pic d u Midi w P irenejach (2800 m n ad poziomem m orza), gdzie atm osfera
je st m ało zapylona. W tych w arunkach mógł zaobserwować swym korono-
grafem najjaśniejsze części wewnętrznej korony słonecznej. K oronografy są
obecnie ustaw iane w wielu obserw atoriach nie tylko wysokogórskich, ale i n i­
260 X II. Słońce

zinnych. Podobnie ja k w przypadk u chrom osfery i p ro tu b eran cji, koronę b ad a


się obecnie głównie m etodam i spektralnym i i radiow ym i, k tó re b ęd ą w y ja­
śnione dalej ( § 133).
§ 125. Promieniowanie Słońca. O wielkiej energii prom ieniow ania słonecz­
nego wiemy z codziennego doświadczenia. Słońce bowiem zarówno ośw ietla,
ja k i ogrzewa Ziemię. M iarą ilości św iatła słonecznego je st oświetlenie, jak ie
pow ierzchnia Ziemi otrzym uje od Słońca. Z fizyki szkolnej wiemy, że je d n o ­
stk ą natężenia oświetlenia je st luks, k tó ry określam y jako ośw ietlenie pow ie­
rzchni 1 m 2, gdy przez nią przepływ a strum ień św iatła rów ny jednem u lumenowi.
Lum en je st to jednostka strum ienia świetlnego odniesionego do źródła św iatła
0 natężeniu 1 kandeli. (1 lum en rów na się całkowitego strum ienia wy-
471
syłanego przez 1 kandelę we w szystkich kierunkach*). P rzy pionow ym p ad an iu
prom ieni słonecznych oświetlenie pow ierzchni Ziemi wynosi około 100 000
luksów zależnie od stopnia przejrzystości atm osfery. G dyby Ziemia nie m iała
atm osfery, k tó ra osłabia oświetlenie przez Słońce w zenicie o około 1/4 jego
w artości, oświetlenie to w yniosłoby 137 000 luksów.
W astronom ii natężenie oświetlenia w yrażam y w wielkościach gw iazdo­
w ych (§ 197). W zakresie prom ieniow ania, na które czułe je st oko ludzkie,
wielkość gwiazdowa Słońca wynosi — 26m,8. D la porów nania p odajem y rów ­
nież, że najjaśniejsza gw iazda Syriusz świeci blaskiem — l m,4. Słońce jest
przeto jaśniejsze od Syriusza o przeszło 25 wielkości. Poniew aż różnicy o 5 wiel­
kości odpow iada stosunek natężenia św iatła 1 : 100, więc Słońce m a blask
około . 1 0 000 000 0 0 0 razy większy od blasku Syriusza.
Aby obliczyć energię w ysłaną przez Słońce, należy zm ierzyć, ile te j energii
o trzy m u je jednostka powierzchni w odległości Ziemi od Słońca. Do tego ro d zaju
pom iarów stosowane są in stru m en ty zwane pirhcliometrami, w k tó ry ch energia
prom ieniow ania otrzym yw anego od Słońca je st przekształcana w energię cie­
p ln ą i je st m ierzona m etodam i kalorym etrycznym i. W najdokładniejszych
in stru m en tach tego ty p u , pirheliometrach wodnych, skonstruow anych na początku
bieżącego stulecia przez C. G. A bbota, woda ogrzewa się przy opływ aniu kam ery
in stru m en tu , pochłaniającej całkowicie prom ieniow anie słoneczne, wielkość zaś
tego nagrzania m ierzym y bardzo czułym i term om etram i elektrycznym i. Ze
znanej m asy ogrzanej wody i ze w zrostu jej tem p eratu ry obliczam y ilość energii
cieplnej pochłoniętej przez pirlieliom etr. Z tego rodzaju pom iarów obliczam y, ja k
wielka energia prom ieniow ania słonecznego p ad a na 1 cm 2 w m iejscu ustaw ienia
pirlieliom etr u. E nergia ta zależy od stopnia przejrzystości atm osfery i byw a ró ­
żna na różnych wysokościach nad poziom em morza. E nergię prom ieniow ania
Słońca m ierzoną na Ziemi w yrażam y zazwyczaj w kaloriach na cm 2 w ciągu
1 m inuty. P rzy norm alnej przejrzystości p rzy pogodnym niebie 1 cm 2 ustaw iony

* Ścisła d efin icja lu m e n u : s tru m ie ń św iatła w y syłanego przez pole o p o w ierzch n i —-— cm 2
60 7i
c ia ła a b so lu tn ie czarnego w te m p e ra tu rz e to p n ie n ia p la ty n y ( - f 1869°C).
Prom ieniowanie Słońca 261

n a poziom ie m orza prostopadle do kierunku p ad ający ch prom ieni słonecznych


o trzy m u je około 1,4 cal w ciągu m in u ty , n a wysokości zaś 3,5 km energia ta w y­
nosi ju ż 1,6 cal. Z obserw acji pirhelioinetrycznych w ykonyw anych na różnych
wysokościach obliczono, ile energii prom ieniow ania słonecznego atm osfera ziem ­
ska pochłania i rozprasza. B iorąc pod uwagę jeszcze pom iary w ykonane z ra ­
k ie t znajdujem y, że 1 cm 2 poza atm osferą ziem ską, um ieszczony p ro sto p a­
dle do k ierunku prom ieni słonecznych, o trzym uje w średniej odległości Ziemi
od Słońca w ciągu m in u ty 1,94 kalorii. Liczba ta nosi nazw ę stałej słonecznej.
W przeliczeniu na erg/s stała słoneczna wynosi
1,35 • 106 erg /cm 2 • s.
A by obliczyć, ile energii Słońce w ysyła we w szystkich kierunkach, należy
tę o sta tn ią w artość pom nożyć przez 4tcJ22, gdzie R je s t średnią odległością
Ziemi od Słońca w yrażoną w centym etrach. P o dokonaniu tak ich obliczeń
otrzy m am y na pełną m oc prom ieniow ania Słońca w artość
3,80 -1033 erg/s.
D zieląc tę liczbę przez m asę Słońca rów ną l,9 9 1033 g, o trzym ujem y, że
n a k ażdy gram m asy Słońca p rzy p ad ają blisko 2 ergi wy prom ieniow anej energii
w ciągu sekundy, każdy zaś cm 2 pow ierzchni Słońca w ysyła średnio 6,9 •1 0 10 erg/s.
§ 126. Temperatura Słońca. Podano wyżej liczby ch arak tery zu jące moc
prom ieniow ania słonecznego stanow ią podstaw ę do obliczania te m p e ra tu ry fo­
tosfery w ysyłającej to prom ieniow anie. Obliczanie ta k ie w ym aga znajom ości
p ra w rządzących prom ieniow aniem , poznanych dość dobrze dla tzw . ciał dosko­
nale czarnych. N azw a t a pochodzi stąd , że substancje czarne (np. sadza), p ochła­
n iające całą energię prom ieniow ania padającego n a nie, m ają najw yższą zdol­
ność w ysyłania prom ieniow ania, gdy zostaną ogrzane do odpowiednio wysokiej
te m p e ra tu ry . Tego ro d zaju prom ieniow anie nosi nazwę zrównoważonego lu b tem­
peraturowego.
W odniesieniu do ciał doskonale czarnych zakładam y, że ich zdolność ab-
so rp cy jn a je st rów na jedności, czyli całe prom ieniow anie p ad ające n a nie ulega
pochłonięciu. W oparciu o zasady term odynam iki, czyli działu fizyki tr a k tu ją ­
cego o przem ianach różnych form energii w ciepło, ju ż w X IX w. dw aj fizycy
a u striaccy J . S tefan i L. E . B oltzm ann w ykazali, że całkow ita energia prom ie­
niow ania w ysyłanego przez ciało doskonale czarne je st proporcjonalna do czw ar­
tej potęgi te m p e ratu ry bezwzględnej* tego ciała. P raw o to w yraża się p ro sty m
w zo rem .
E = oT\ (219)
gdzie w artość o je s t zn an a z pom iarów lab o rato ry jn y ch w odniesieniu do jed n o ­
stk i pow ierzchni prom ieniującego ciała doskonale czarnego. Z nając w artość

* T e m p e ra tu rę b ezw zg lęd n ą lic z y m y od tzw . z era bezw zględnego, w ynoszącego —273°C.


O zn aczam y ją często lite rą K (sk a la K clv in a).
262 X II. Słońce

liczbową a (5,67-10_s erg/s) i całkow itą energię w ysyłaną przez 1 cm 2 pow ierzchni
Słońca obliczam y, że te m p e ra tu ra Słońca w ynosi 5760 K . T em p eratu ra t a nosi
nazwę efektyicnej, to je st tak iej, ja k ą Słońce m iałoby, gdyby prom ieniow ało
jako ciało doskonale czarne.
P raw o Stefana-B oltzm anna w ynika z ogólnego p raw a noszącego nazwę p ra­
wa Plancka, k tó re piszem y w postaci:

I(A,T)=|i--^— , (220)
eXTa -1
gdzie I oznacza natężenie dla długości fali A ciała doskonale czarnego o te m p e ­
ra tu rz e bezwzględnej T , ex i c2 — są to stałe fizyczne.
Z praw a P lancka w ynika jeszcze inne praw o noszące nazwę prawa W iena.
Głosi ono, że iloczyn długości fali /.maT, dla której I(/., T) p rzy jm u je w artość
najw iększą i tem p eratu ry bezwzględnej T , je st stały . Praw o to w yraża się więc
wzorem
Ł xT = b , (221)
gdzie b m a w artość 0,2898, jeżeli ?. w yrażam y w cm. / max w yznaczam y z rozkładu
natężeń w widm ie ciągłym Słońca (§ 127). Z ty c h pom iarów otrzym ujem y te m ­
p e ra tu rę około 6800 K .
Z tej wysokiej tem p eratu ry w ynika, że fotosfera, będąca źródłem m ierzo­
nego n a Ziemi prom ieniow ania, nie może być ani ciałem stałym , ani ciekłym ,
lecz je st w stanie gazowym. Poniew aż energia cieplna płynie z w arstw w e­
w nętrznych Słońca ku zew nętrznym , więc wew nętrzne w arstw y pow inny mieć
tem p eratu rę wyższą niż zew nętrzne, czyli ty m bardziej nie mogą być ani stałe,
ani ciekłe. Słońce należy przeto uważać w całości za kulę gazową.
§ 127. Widmo fotosfery. Rozszczepienie św iatła słonecznego n a b arw n ą
wstęgę w idm a znane ju ż było Newtonow i z obserw acji przez p ry zm at, n a k tó ry
światło słoneczne było rzucane przez okrągłe otw ory w przesłonie. W ollaston
zastąpił w 1802 r. okrągłe otw ory w ąską szczeliną umieszczoną równolegle do
kraw ędzi łam iącej pry zm atu , otrzym ując dzięki tem u bardziej czyste barw y
w widmie, n a którego tle dostrzegł k ilka ciem nych linii, in te rp re tu jąc je jak o
granice m iędzy poszczególnymi barw am i.
Pierw sze dokładne b ad an ia w idm a słonecznego zawdzięczam y Fraunhofero-
wi, k tó ry umieścił p ry zm at przed obiektyw em m ałego teodolitu, kierując
św iatło słoneczne na p ry zm at przez pionow ą szczelinę w okiennicy. N aliczył
on w otrzym anym w te n sposób widmie blisko 600 ciem nych linii absorpcyjnych,
z k tórych w ybitniejsze zostały później oznaczone wielkimi literam i alfabetu
łacińskiego. Ju ż w r. 1821 F raunliofer czynił p ró b y obserwacji w idm a słonecz­
nego za pom ocą siatek dyfrakcyjny cli złożonych z równoległych drucików.
Stosow ał następnie siatki ry te przez siebie ostrzem diam entow ym n a szkle
i doszedł do znacznego k u n sztu w tej dziedzinie, gdyż najlepsze w ykonane
W idmo fotosfery 263

przez niego siatki zaw ierały około 3000 linii n a 1 cm. T echnika budow y siatek
dyfrakcyjnych do obserw acji w idm a słonecznego została znacznie udoskonalo­
n a przez H. A. R ow landa przy końcu X I X w. Sporządzał on siatk i d y fra k ­
cyjne przez nacinanie rów noległych row ków nie n a szkle, lecz n a polerow anym
m etalu. N ajciaśniejsze siatk i R ow landa zaw ierały do 17 0 0 0 linii n a 1 cm.
Za pom ocą wklęsłej siatk i dyfrakcyjnej R ow łand objął pod koniec X IX w.
całość dostępnego z Ziemi w idm a słonecznego w zakresie od 2980 A do 7330 A,
co doprowadziło do ułożenia atlasu zaw ierającego położenia i względne n a tę ­
żenia około 20 000 linii w widm ie Słońca.
Do obserw acji w idm a słonecznego w p rzy p ad k u dużej dyspersji stosow ane
są teleskopy wieżowe (§ 1 2 0 ), pozw alające n a obserw acje w idm a za pom ocą
szczelinowych spektrografów , ustaw ionych n a sta łe w lab o rato riach p rzy ty c h
teleskopach. W dużych obserw atoriach słonecznych p rzy pom ocy kom órek
siarczano-ołowiowych (PbS) i siarczano-tellurow ych (TeS) zbadano widmo
Słońca w dalekiej podczerw ieni do 24 jxm, a p a ra ty zaś sp ek traln e w yniesione
przez ra k ie ty ponad w arstw ę ozonową (§ 51) dostarczy ły inform acji o widmie
Słońca w dalekim nadfiolecie. P rzy zastosow aniu liczników fotonów zbadano
widmo rentgenow skie Słońca do długości fali blisko 1 A. Z nam y więc obecnie
w idmo Słońca w bardzo dużym zakresie długości fali od 1 A do 24 u.m. Um ożli­
wiło to wyciągnięcie w ażnych wniosków co do fizycznej isto ty Słońca przede
wszystkim składu chemicznego atm osfery słonecznej.
In te rp re ta c ja w idm a Słońca i gwiazd d a tu je się od r. 1859, gdy K irchhoff
i B unsen w ykryli praw o analizy spektralnej. Podstaw ow e to praw o m a n a stę ­
pujące brzm ienie: każdy pienciastek chemiczny tc określonych warunkach wysyła
promieniowanie dające zupełnie określone i tylko dla tego pierwiastka charaktery­
styczne widmo. Jednocześnie K irchhoff stw ierdził, że gaz rozżarzony pochłania
z prom ieniow ania wysyłanego przez źródło św iatła o wyższej te m p eratu rze
prom ieniow anie o ty ch sam ych długościach fal, k tó re sam w ysyła. O ba te
praw a stały się fundam entem , n a k tó ry m o p arła się analiza widmowa. W odnie­
sieniu do w idm a Słońca dala ona m ożność stw ierdzenia, jak ie pierw iastki che­
m iczne w ystępują w atm osferze słonecznej. D la tysięcy linii absorpcyjnych
w widmie Słońca m ożna było orzec, do jak ich pierw iastków chem icznych,
któ rych w idm a są znane z pom iarów lab o rato ry jn y ch , linie te się odnoszą.
W ten sposób stw ierdzono obecność n a Słońcu blisko 70 pierw iastków znanych
n a Ziemi. B rak jed n ak linii jakiegoś pierw iastk a w widm ie Słońca nie oznacza
byn ajm niej, że pierw iastka tego n a Słońcu nie m a. Linie sp ek traln e bowiem
m ogą w ystępow ać w dalekim nadfiolecie, k tó ry dostępny je st do b ad ań tylko
z ra k ie t, lub może daw ać widmo m ało jeszcze zbadane w lab o rato riach ziem ­
skich. N ależy tu przypom nieć, że widm o bardzo obficie reprezentow anego n a
Słońcu pierw iastka helu było poznane (1868) z w idm a słonecznego, zanim
pierw iastek te n w y k ry ty został n a Ziemi. S tą d pochodzi nazw a pierw iastka*.

* H elios — po g re c k u Słońce.
264 X II. Słońce

W ostatnich latach rozszerzyły się znacznie nasze wiadomości o widmie


słonecznym w dalekim nadfiolecie dzięki obserw acjom spek traln y m z rakiet.
B adania te są prow adzone od 1946 r. i doprow adziły do zbad an ia wielu linii
spektralnych w widmie Słońca niedostępnych do b adań z pow ierzchni Ziemi
n a sk u tek absorpcji przez w arstw ę ozonową w stratosferze. N ależy jeszcze
wspomnieć, że w widmie Słońca w y stęp u ją ponadto pasm a p ro sty ch cząste­
czek, tak ich ja k ON, C2, CII, N H , OH, N 0 2, H 2 0 , CO, S ili, MgH, CaH i innych.
Linie absorpcyjne, które ogólnie nazyw am y liniam i Fraunhofera, m ają
różne szerokości i różnorodny rozkład natężenia. N a przykład linie 11 i K zjo-
nizowanego w apnia (C ali) są szerokie i bardzo ciemne. Również bardzo szeroka
i ciem na je st pierw sza linia wodorowa serii L ym ana, tzw. La o długości fali
1217 A, obserw ow ana spoza atm osfery. N atężenie linii spektralnych je>t ty m
większe, im większa je st koncentracja atom ów pierw iastka, do którego d an a
linia się odnosi. Z pom iarów przeto natężeń poszczególnych linii w yciągam y
wnioski co do obfitości poszczególnych pierw iastków w atm osferze słonecznej.
Z tego rodzaju b ad ań w ynika, że najobficiej w ystępuje w atm osferze słonecznej
wodór, stanow iący 75% ogólnej m asy atm osfery. Około 2 4 % m asy p rzy p ad a
na hel, a tylko 1 % n a pozostałe pierw iastki.
N a szeiokość linii absorpcyjnych w pływ ają jeszcze inne czynniki fizyczne.
Jed n y m z nich je st bezładny ruch term iczny atom ów , w ynikający z wysokiej
te m p e ratu ry gazów w atm osferze Słońca, poza ty m na szerokość linii w pływ ać
m ogą tu rb u len cy jn e ruchy gazów, ja k również procesy w ew nątrzatom ow e,
w szczególności to, że poziomy, m iędzy któ ry m i odbyw ają się przeskoki elektro­
nów, m a ją budow ę złożoną, ro zp ad ają się bowiem często na serie podpoziom ów.
W szystko to spraw ia, że teoria w idm a słonecznego jest bardzo złożona, a b a­
dania jego dostarczają wielu różnorodnych inform acji o stanie atom ów i wa­
run k ach fizycznych panujących w atm osferze słonecznej.
W daw niejszych teoriach budow y atm osfery słonecznej zakładano, że dolne
piętro tej atm osfery, czyli fotosfera, d aje widmo ciągle, a linie absorpcyjne
pow stają w w arstw ie położonej nad fotosferą i od niej chłodniejszej. Tej górnej
w arstw ie dano nazwę w arstw y odwracającej z tego powodu, że na p o czątk u
całkowitego zaćm ienia Słońca, gdy fotosfera już zniknie za K siężycem , widmo
Słońca się odw raca, to znaczy, że w m iejscach widma, gdzie w idziano linie
ciemne, rozbłyskują na krótko linie jasne.
N ajnow sze teorie budow y atm osfery Słońca ju ż nie w prow adzają takiego
podziału atm osfery słonecznej na fotosferę i w arstw ę odw racającą, bo z badań
teoretycznych w ynika, że zarówno widmo ciągłe fotosfery, ja k i linie absorpcyjne
pow stają zasadniczo na ty m sam ym poziom ie atm osfery słonecznej. W przy ­
p ad k u Słońca i gwiazd o podobnej budow ie zakładam y, że w ażnym czynnikiem
pochłaniania ciągłego są tzw. ujemne jo n y wodorowe (H ~), to jest ato m y wodoru,
które zaw ierają nie jeden elektron, lecz dwa elektrony. C hw ytanie jeszcze
jednego elektronu przez atom y wodoru jest możliwe na skutek obecności wiel­
kiej liczby sw obodnych elektronów w atm osferze słonecznej.
W idmo fotosfery 265

A by móc zdać sobie spraw ę z roli, jaką, spełniają ujem ne jo n y w odorow e


przy pow staw aniu w idm a ciągłego Słońca, należy zwrócić uwagę n a w spółczyn­
nik pochłaniania w gazach fotosfery, bo od w artości tego współczynnika zależy
prom ieniowanie ciągłe Słońca. U jem ne jony wodorowe m ają tylko jed en trw a ły
stan z bardzo m ałą energią jonizacji, wynoszącą zaledwie 0,75 eV, a więc d łu ­
gość fali odpow iadająca tej energii leży daleko w podczerwieni. W szystkie
więc kw anty energii z dziedziny widzialnej są pochłaniane przez ujem ne jony wo­
dorowe, sprow adzając je w ten sposób do stan u neutralnego. A tom y w odoru
w ty m momencie pochłaniają k w an t prom ieniow ania, którego energia jest je d ­
nak n a ogół odm ienna od energii uprzednio em itow anego k w an tu podczas
przyłączania elektronu. R ozkład bowiem fotonów, em itow anych przy pow sta­
w aniu ujem nych jonów wodorowych, określony je st przez tem p eratu rę fo to ­
sfery, a więc pow stające przy ty c h procesach fotojonizacji i rekom binacji w id­
mo ciągłe charakteryzuje fotosferę. Ponieważ w spółczynnik pochłaniania św iatła
przez ujem ne jony wodorowe w dziedzinie widzialnej prom ieniow ania daleko
od ich trw ałego stanu, ulega powolnym zm ianom , więc i natężenie pow stającego
w opisanym procesie w idm a ciągłego zm ienia się płynnie, odpow iadając w d u ­
żym przybliżeniu rozkładow i natężeń dla prom ieniow ania ciał doskonale czar­
nych.
M amy więc do czynienia n a Słońcu z dw om a najistotniejszym i dla niego
procesam i:
1 ) selektywnego pochłaniania m onochrom atycznego prom ieniow ania, co d aje

w widmie linie absorpcyjne, i


2 ) ciągłego pochłaniania przez ujem ne jony wodorowe, co określa w głów­

nej mierze rozkład natężenia w widmie ciągłym fotosfery.


§ 128. Widmo plam i magnetyzm słoneczny. W idmo plam bardzo istotnie
różni się od w idm a fotosfery, obserwujemy bowiem w nim wzmocnienie n atę­
żenia tych linii absorpcyjnych, które pow stają w niższej tem p eratu rze, i osła­
bienie linii pow stających w tem peraturze wyższej. Prócz tego w w idm ach
plam liczniej w ystępują pasm a związków chem icznych, takich ja k TiO, CH,
CN, MgH i innych, a m aksim um natężenia w widmie ciągłym jest przesunięte
ku czerwieni. W nioskujem y stąd , że plam y słoneczne są obszaram i o niższej
tem p eratu rze niż wolne od plam obszary fotosfery. Ich efektyw ne tem p era­
tu ry wynoszą około 4500K, czyli są przeszło o tysiąc stopni niższe od tem pe­
ra tu ry efektyw nej Słońca.
W widmie plam słonecznych obserwujem y przesunięcia linii absorpcyjnych,
zgodnie.z zasadą D opplera-Fizeau (§ 122), świadczące o ty m , że z plam w ypły­
w ają strum ienie gazów. Z ch arak teru tych przesunięć w ysnuw am y wniosek,
że n a niskich poziom ach w plam ach w ystępuje wypływ gazów, a n a wysokich —
wpływ anie do w nętrza plam , przy czym prędkość ruchów ty ch gazów je s t
rzędu 2 —3 km /s.
A stronom am erykański C. A. Y oung zauw ażył w 1892 r., że niektóre linie
w widmach plam słonecznych ulegają rozdwojeniu lub rozpadnięciu na trzy
266 X II. Słońce

składniki. Rozdwojenie linii (dublety) dostrzegam y w widmie plam , gdy p o ­


łożone są one blisko środka tarczy słonecznej, a potrójne linie (tryplety) w ystę­
p u ją w widm ach plam , gdy obserwujem y je blisko brzegu Słońca. Zastosow anie
przyrządów polaryzacyjnych do obserwacji ty ch linii wykazało, że oba składniki
dubletów są spolaryzow ane kołowo w dwóch przeciw nych kierunkach, n a to ­
m iast try p lety w ykasują polaryzację liniową, p rzy czym płaszczyzna po lary ­
zacji zew nętrznych składników je st prostopadła do płaszczyzny polaryzacji
składnika środkowego.
D la zrozum ienia isto ty 'polaryzacji światła należy zwrócić uw agę n a to,
że w fali św iatła w ystępują dw a w ektory prostopadłe do kierunku rozchodzenia
się św iatła i tw orzące z sobą k ą t 90°. W ektor elektryczny fali świetlnej w zw y­
kłych okolicznościach, gdy m am y do czynienia z św iatłem nie spolaryzow anym ,
d rg a we w szystkich kierunkach, pozostaje jed n ak zawsze prostopadły do kie­
ru n k u rozchodzenia się św iatła. W przypadku, gdy drgania w ektora elektrycz­
nego są uporządkow ane, mówimy, że światło jest spolaryzowane. Gdy drgania
te odbyw ają się w jednej płaszczyźnie, św iatło je st spolaryzow ane liniowo,
gdy zaś w ektor elektryczny prom ienia świetlnego opisuje koło dokoła kierunku
prom ienia świetlnego mówimy o polaryzacji koloicej.
Zjawisko rozszczepiania linii absorpcyjnych w widmach plam w yjaśnione
zostało przez G. E . H ale'a w 1908 r. jako w ynik działania pól magnetycznych
w ew nątrz plam y. Rozszczepianie linii widmowych w polu m agnetycznym od­
k ry te zostało przez holenderskiego fizyka P. Zeem ana, k tó ry um ieszczał w polu
silnego elektrom agnesu źródło prom ieniowania dające widmo liniowe i obser­
wował je zarówno w kierunku linii pola magnetycznego, ja k i w poprzek nich.
Okazało się n a podstaw ie ty ch doświadczeń, że przy obserwacji w idm a w kie­
ru n k u linii pola m agnetycznego w ystępują w ty m widmie dwie składow e ro z­
szczepionych linii, spolaryzowane kołowo w przeciwnych kierunkach (tak ja k
w plam ach słonecznych w środku tarczy słonecznej), przy obserwacji zaś wid­
m a w’ poprzek linii m agnetycznych w ystępują try p le ty z polaryzacją liniową
(tak ja k w plam ach przy brzegu tarczy słonecznej). S tąd wniosek, że w plam ach
słonecznych w ystępują pola m agnetyczne, których linie są prostopadłe do p o ­
wierzchni Słońca. Teoria rozszczepiania linii widmowych w polach m agnetycz­
nych opracow ana została przez drugiego fizyka holenderskiego H . A. L orentza.
W nowoczesnym ujęciu teorii budowy atom u poziom y energetyczne elektro­
nów w atom ie znajdującym się w polu m agnetycznym ulegają rozszczepieniu,
w skutek czego przeskoki elektronów w obecności pola m agnetycznego p ro ­
w adzą do em itow ania lub pochłaniania kw antów prom ieniow ania o nieco
innej energii hv niż w przypadk u braku pola m agnetycznego. Pole m agne­
tyczne wprow adza pewne uporządkow anie do ruchów elektronów. W silnym
polu m agnetycznym elektrony w atom ie mogą wykonyw ać drgania bądź wzdłuż
linii pola m agnetycznego, bądź opisywać kołowe drogi dokoła linii sił zarówno
w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara, ja k i w kierunku przeciw ­
nym . Gdy p atrzy m y na prom ieniujące atom y w zdłuż*pola magnetycznego,
W idmo plam i m agnetyzm słoneczny 267

to d rg ań elektronów w kieru n k u linii m agnetycznych zaobserw ow ać nie m o­


żem y, n a to m ia st m ożem y to uczynić w sto su n k u do prom ieniow ania elek tro ­
nów opisujących o rb ity kołowe dokoła linii p o la m agnetycznego. D latego
biorąc p o d uwagę fa k t, że linie pól m agnetycznych n a Słońcu są p ro sto p ad łe
do jego pow ierzchni, w w idm ie p lam , w idocznych w środku ta rc z y słonecz­
nej, w idzim y ty lk o składniki spolaryzow ane kołowo (dub lety ). N ato m ia st
p a trz ąc p ro sto p ad le do linii po la m agnetycznego m ożna zaobserw ow ać p ro ­
m ieniow anie elektronów drg ający ch wzdłuż p o la m agnetycznego. O rb ity elek­
tronów , okrążające linie sił, będą m iały płaszczyzny rów noległe do pro m ien ia
w idzenia i dlatego kołow y ru ch elektronów w ty c h płaszczyznach d a ta k i sam
efek t obserw acyjny ja k gdyby elektrony d rg ały w zdłuż linii p ro stej, co d a
dw a składniki spolaryzow ane liniowo w płaszczyźnie pro sto p ad łej do p łasz­
czyzny po lary zacji linii centralnej (try p lety ), ja k to obserw ujem y w w idm ach
p lam n a brzegu ta rc z y słonecznej.
Z c h a ra k te ru rozszczepiania linii w w idm ach p lam w ynika, że do obser­
w acji p lam słonecznych należy stosow ać a p a ra ty zaw ierające ta k ie polary-
zato ry , czyli urządzenia do otrzym yw ania św iatła spolaryzow anego, ab y m ożna
było z a ich pom ocą obserw ow ać zarów no polary zację liniow ą, ja k i kołow ą
składników , n a k tó re ro z p a d a ją się linie absorp cy jn e w sk u tek efek tu Z eem ana.
Do b a d a n ia m ag n ety zm u słonecznego stosow ana je s t w ięc a p a ra tu ra specjalna,
w szczególności magnetografy, rejestru jące au to m aty czn ie efek t Z eem ana w w id­
m ie Słońca. Ze sto p n ia rozszczepienia linii m am y m ożność obliczenia n atęże­
n ia p o la m agnetycznego. Tego ro d z a ju p o m iary prow adzą do w niosku, że n a ­
tężenie to w ynosi od 100 erstedów w m ałych p lam ach do 5000 erstedów * w p la ­
m ach wielkich.
W g ru p ach p lam słonecznych w y k ry ta zo stała przez H a le 'a w 1913 r. bardzo
isto tn a regularność, dostrzegam y w nich bow iem zw ykle p lam y naczelne (P)
z n a jd u ją ce się n a p o czątk u g rupy w kierunku ru c h u obrotow ego Słońca i p lam y
końcowe (F) przy końcu g ru p y . Otóż stw ierdzono najpierw , że naczelne i k o ń ­
cowe p lam y m a ją przeciw ne biegunowości, p rzy czym w g ru p ach p la m n a obu
półkulach Słońca położenie je st odwrócone. O dw rócenie to polega n a ty m ,
że jeżeli p lam y P północnej półkuli m a ją biegunow ość d o d a tn ią (N), to p lam y P
południow ej półkuli m ają biegunow ość u jem n ą (S). P rz y przejściu do nowego
1 1 -letniego cyklu zm ienności p lam porządek te n odw raca się w te n sposób,

że naczelne i końcowe p lam y zm ieniają biegunowość. Jeżeli więc w zan ik ający m


cyklu 11-letnim biegunow ość grup plam n a północnej półkuli b y ła P -N , F -S ,
a n a południow ej P -S , F -N , to w now ym cyklu będzie odw rotnie, a m ianow icie
n a północnej półkuli będzie P -S , F -N , a n a pohidniow ej P -N , F -S . P ełn y więc
cykl zm ienności m agnetycznej n a Słońcu je s t dw a razy dłuższy od cyklu zm ien­
ności p lam , czyli w ynosi przeszło 2 2 lata.

* W astronomii natężenie pola magnetycznego wyraża się często tradycyjnie


w gausach.
268 X II. Słońce

Z pom iarów w ykonyw anych przez H ale'a w latach 1908-1913 za pom ocą
wieżowych teleskopów ustaw ionych w obserw atorium n a M ount W ilson zd a­
wało się w ynikać, że Słońce m a w obszarach pozbaw ionych plam dość znaczne
pole m agnetyczne rzędu 50 erstedów . Je d n a k obserwacje w ykonyw ane po
1930 r. nie potw ierdziły istnienia ta k silnego ogólnego pola m agnetycznego n a
Słońcu. M agnetogram y uzyskiw ane obecnie zarów no w Stanach Zjednoczonych
A m eryki Północnej, jak i w obserw atoriach Związku Radzieckiego (głównie
w K rym skim O bserw atorium A strofizycznym ) w skazują n a istnienie ogólnego
pola m agnetycznego rzędu niewielu erstedów.
§ 129. Widmo chromosfery. Chrom osfera, k tó ra może być widoczna bez­
pośrednio podczas całkow itych zaćm ień Słońca w postaci czerwonawej obwódki
otaczającej ciem ny krąg Księżyca, b ad an a je st obecnie praw ie w yłącznie m e­
todam i spektralnym i. Obserwacje tego rodzaju w ykonujem y przy stosow aniu
p ry zm atu obiektywowego, w w yniku czego otrzym ujem y tzw. widm o błyskowe
(ryc. 115), złożone z jasnych linii em isyjnych w postaci łuków o różnej długości.

R y c. 115. W id m o błyskow e Słońca

Są one obrazem cienkiej w arstw y chrom osfery nie zasłoniętej przez Księżyc.
N a ogół te jasne łuki odpow iadają ciem nym liniom absorpcyjnym w norm alnym
widmie słonecznym z w yjątkiem linii wodoru i helu. N a przykład w w idm ie
absorpcyjnym tarczy słonecznej widzim y w yraźnie tylko cztery pierwsze linie
serii Balm era, podczas gdy w widmie błyskow ym w ystępuje ich znacznie wię­
cej. Linie helu, praw ie nie dające się zaobserwować w widm ie absorpcyjnym
Słońca, są intensyw ne w widmie błyskow ym chrom osfery. N ajintensyw niejsze
jed n ak linie w idm a błyskowego należą, podobnie ja k i w widm ie absorpcyjnym ,
do zjonizowanego w apnia C a li (linie H i K ). N atężenie linii w w idm ie błysko­
w ym zm ienia się wraz z wysokością nad fotosferą. N iektóre linie wodoru serii
B alm era, linie helu i obie linie H i K zjonizowanego w apnia są obserwowane
n a wysokościach położonych do 10 000 km nad fotosferą, a naw et wyżej. Linie
helu obserwowane w widmie błyskow ym należą zarówno do helu neutralnego
H e l, ja k i do helu zjonizowanego H e li, m ającego tylko jeden elektron. W y­
stępow anie linii helu zjonizowanego w widmie chromosfery świadczy o ty m ,
że te m p e ratu ra jej n a wysokościach, gdzie te linie dostrzegam y, jest wyższa
od tem p eratu ry górnej fotosfery, czyli od tem p eratu ry 4600 K w yprow adzonej
W idm o chromosfery 260

z natężeń linii F rau n h o fera odnoszących się do górnej fotosfery. W idm o ch ro ­


m osfery w skazuje, że te m p e ra tu ra jej rośnie (ryc. 116) wraz z w ysokością
i ju ż n a wysokości 2000 k m przekracza te m p e ra tu rę efektyw ną Słońca. F a k t
w zrostu te m p e ra tu ry chrom osfery wraz z w y­
sokością nad fotosferą nie znalazł jeszcze za­ logT log Ne
dow alającego w yjaśnienia teoretycznego.
W iadom ości o chrom osferze znacznie się
rozszerzyły w ostatnich latach , w Ayyniku
obserw acji w idm a słonecznego w dalekim
nadfiolecie, gdzie natężenie w idm a ciągłego
fotosfery bardzo słabnie i d la prom ieniow ania
o dhigości fali poniżej 1700 A w widm ie Słońca
obserw ujem y zasadniczo ty lk o linie em isyjne
pochodzące z chrom osfery. N ajsilniejsza z nich
jest. to linia wodoru L a o długości fali 1217 A,
czyli pierw sza linia serii L ym ana, odpow iada­ 0 2 4 6 8 10 12
ją c a przeskokom elektronów z drugiego na wysokość w tysiącach km
pierw szy poziom energetyczny. Iiyc. 116. Wzrost temperatury T
W ynalazek spektroheliografu, a n a stę p ­ chromosfery i spadek gęstości elektro­
nie filtrów polaryzacypw-interferencyjnych dał nowej N c wraz z wysokością
m ożność obserw ow ania tarczy Słońca w b a r­
dzo w ąskim przedziale długości fal. Spektroheliograf, skonstruow any w la ta c h
1889-1894 przez G. E . H a le ’a w A m eryce i niezależnie od niego w ty m sam ym
czasie przez H . D eslandres’a we F ra n c ji je st monochromatorem słonecznym , to
je s t in strum entem pozw alającym n a wydzielenie z w idm a słonecznego linii
widmowej o określonej długości fali i pozw alającym n a sfotografow anie całej
ta rc zy słonecznej w prom ieniow aniu tej linii.

Z asada budow y spektroheliografu je st bardzo prosta. W spektrografie


szczelinowym, pryzm atycznym lub dyfrakcyjnym o dużej dyspersji w m iejscu,
w k tó ry m otrzym uje się widmo, um ieszczam y d ru g ą szczelinę S 2 (ryc. 117),
w ydzielającą z tego w idm a prom ieniow anie o bardzo w ąskim przedziale spe­
k traln y m A?., np. o długości fali odpow iadającej szerokości, a naw et części
szerokości linii wodoru serii B alm era (linia Ha) lub linii E zjonizowanego w a ­
270 X II. Słońce

pnia. Za tą d rugą szczeliną zn ajd u je się p ły ta fotograficzna K , n a k tó re j m o­


żem y sfotografow ać w ydzieloną z w idm a linię sp ek traln ą lub jej część. Jeżeli
obraz Słońca przesuw ać się będzie przed szczeliną 8 V a p od szczeliną S 2 przesu­
wać będziem y z analogiczną prędkością kliszę K , to n a kliszy otrzy m am y m ono­
chrom atyczny obraz Słońca w wydzielonej przez spektrograf długości fali.
O trzym ane zdjęcie nosi nazwę spektroheliogramu.

Ryc. 118. Spektroheliogram wapniowy

Zastosow anie spektroheliografu do b a d a ń Słońca okazało się potężn y m


środkiem badaw czym w fizyce Słońca. Zastosow any do teleskopów wieżowych,
do starczał on podstaw ow ych inform acji o stanie chrom osfery n a różnych wyso­
kościach, przy czym spektroheliogram y Słońca robione w cen traln y ch częściach
linii K lub H a odnoszą się do górnych p a rtii chrom osfery, a obserw acje
w bocznych częściach ty c h szerokich linii, w tzw . skrzydłach linii, dotyczą
w arstw położonych głębiej. W ielkie spektroheliografy d a ją m ożność w y­
dzielenia przez d rugą szczelinę S 2 z w idm a słonecznego p a sk a o szerokości za ­
ledwie 0,1 A w linii Ha.
O brazy Słońca w liniach w apnia i w odoru różnią się od siebie (ryc. 118,
119). K a spektroheliogram ach w apniow ych w y stęp u ją ch arak tery sty czn e
jasn e p ła ty , k tó ry m H ale n ad ał nazwę „f l o c c u l i S k u p iają się one dokoła
* Flocculi oznaczają dosłownie „pęczki -wełny”.
Widmo chromosfery 271

plam i tw orzą rozległe „plaże”. O ba ro d zaje jasnych płatów widoczne są n a


ryc. 118. In n y obraz d a ją spektroheliogram y wodorowe. W idzim y n a nich
dokoła p lam w iry (ryc. 119), a gdzieniegdzie w idzim y długie włókna.

119. Ryc. Spektrolieliogram wodorowy

Spektroheliografy są ap aratam i dużym i i dość tru d n y m i w obsłudze. P o z a


ty m nie d a ją one zdjęć odnoszących się do tego samego m om entu, lecz p o ­
szczególne części tarczy słonecznej fotografow ane są sukcesywnie, co nie daje
m om entalnego obrazu zjaw isk dla całej tarczy słonecznej. Z tego pow odu czy­
nione b y ły staran ia, aby spektroheliograf zastąpić filtrem monochromatycznym
i sta ra n ia te zostały uw ieńczone powodzeniem . N ajlepszym i okazały się filtry
272 X II. Słońce

polaryzacyjno-inteiferencyjne, zastosow ane po raz pierw szy przez B. L y o ta


w r. 1944. Tego ro d zaju filtry składają się z p ły te k krystalicznych kw arcu lub
.szpatu poprzedzielanych polaroidami*. Zasadę działania filtru polaryzacyjno-
-interferencyjnego tłum aczy ryc. 120. K ry sz ta ł kw arcu dzieli p ad ające n a niego
św iatło n a dw a prom ienie noszące nazwę zwyczajnego i nadzwyczajnego, które
są liniowo spolaryzow ane w dwóch prostopadłych do siebie płaszczyznach.
Poniew aż w spółczynnik załam an ia dla obu ty ch prom ieni je s t różny, czyli
d rg an ia św ietlne obu ty c h prom ieni biegną z różnym i prędkościam i, to o p u ­
szczają one k ry sz ta ł z różnicą faz w drganiu. D la niektórych długości fal drgania
obu prom ieni będą m iały tę sam ą fazę, a dla innych — fazę przeciw ną. Jeżeli
z a p ły tk ą um ieścim y jeszcze jeden polaroid, to spraw i on, że oba prom ienie
w ykazyw ać będą drgania w jednej płaszczyźnie, p rzy czym d rgania o tej samej
fazie w zm ocnią się, a drgania o fazie przeciw nej ulegną w zajem nem u w yga­
szeniu. W rezultacie opisany układ da szereg jasnych i ciem nych pasm
rozm ieszczonych kolejno, ja k to zaznaczono w górnym wierszu (a) n a
ryc. 120. P o um ieszczeniu dalej n a drodze św iatła p ły tk i krystalicznego kw arcu
o grubości dw a razy większej z um ieszczonym za nią polaroidem jasn e p asm a
będą p rzy p ad ały dw a razy częściej, jak to ilu stru je wiersz (b) n a ryc. 120. D o­
d a ją c jeszcze trzecią p ły tk ę k ry ształu kw arcu o grubości dw a razy większej
niż druga, oraz polaroid, otrzym am y znów dw a razy gęściej rozm ieszczone
p asm a, ja k to w idzim y w wierszu (c) n a ryc. 120 itd. W rezultacie m ożem y

N --------1*

"P
2d
■ - P

^— 4d

Ryc. 120. Schemat filtru interferencyj no -polaryzacyjnego

o trzy m ać w ąskie pasm a, odpow iadające m aksim um pierwszej p ły tk i, ja k to


zaznaczono u dołu ry sunku. P rzy odpow iednim doborze grubości pierwszej
p ły tk i, pasm a te m ogą być odległe od siebie o kilkaset angstrem ów . Możemy

* Polaroid jest to polaryzator w postaci filtru świetlnego polaryzującego liniowo prze­


chodzące przez niego światło.
Widmo chromosfery 273

z nich wybrać pasmo o potrzebnej nam dhigości fali, a pozostałe usunąć za


pomocą zwykłych filtrów świetlnych. W rezultacie otrzym ujem y monochro­
matyczny obraz Słońca, przy czym możemy dojść do szerokości pasm a po­
niżej .1 A (prawie do 0 , 1 A).
O trzym anę za pomocą filtrów polaryzacyjno-interferencyjnych obrazy
monochromatyczne Słońca m ają tę przewagę nad spektroheliogram ami, że
dają obrazy Słońca odniesione do tego samego momentu, podczas gdy spektro-
heliogram składa się z pasków uzyskiwanych sukcesywnie. Poza ty m stosując
filtry polaryzacyjno-interferencyjne uzyskujem y fotografie Słońca w czasie
100 do 300 razy krótszym niż to jest możliwe za pomocą spektroheliografów.
F iltr polaryzacyjno-interferencyjny jest tańszy od spektroheliografu i może
być zastosowany do niewielkich naw et teleskopów, co stanowi jego dodatkową
zaletę.
W wyniku system atycznych badań, prowadzonych bądź za pomocą spektro­
heliografów, bądź za pomocą filtrów polaryzacyj no-interferencyj nych wiado­
mości nasze o chromosferze szybko się rozszerzają. Fotografujem y ją nie tylko na
tle tarczy słonecznej, ale i na jej brzegu. Te ostatnie zdjęcia ukazują nam chro-
mosferę jako złożoną z cienkich „spikul” na kształt źdźbeł traw y o długości
około 1 0 " i szybko się zmieniających. Możliwe, że istnieje współzależność
między granulam i widocznymi na fotosferze i „spikulam i” chromosfery.
§ 130. Obserwacje protuberancji. Protuberancje dostrzegane podczas całko­
witych zaćmień Słońca są od blisko 100 lat obiektem obserwacji spektralnych. Są
one wybuchami gorących gazów dających widmo liniowe i gdyby się udało osła­
bić tło, n a którym występują, moglibyśmy je dostrzegać również nie tylko w cza­
sie zaćmienia, ale i w dowolnym czasie. Zadanie to zostało rozwiązane już w r. 1868
przez X. Lockyera w Anglii i J . Janssena we Francji. Zastosowali oni w spe­
ktroskopie, niezależnie od siebie, szeroką szczelinę ustawioną stycznie do brze­
gu tarczy słonecznej tak, aby mogła ona objąć cały obraz obserwowanej pro­
tuberancji. Przy dużej dyspersji jasne tło nieba może być znacznie osłabione,
natom iast protuberancja, świecąca głównie światłem jasnej linii wodoru w serii
Ealm era, jest w yraźnie widoczna w lunetce spektroskopu. Skonstruowano na­
stępnie specjalne spektroskopy do obserwacji protuberancji, oparte na tej
zasadzie.
Po rozpowszechnieniu się metod spektrolieliografieznych, a ostatnio przy
zastosowaniu filtrów polaryzacyjno-interferencyjnych, wizualne obserwacje
za pomocą spektroskopu protuberancyjnego zostały zastąpione obserwacjami
za pomocą spektroheliografu i wspomnianych filtrów. Obserwacje te dopro­
wadziły do poznania bogactwa rodzajów protuberancji.
W § .124 podzielono ogólnie protuberancje na spokojne i wybuchowe, zgodnie
z dawniejszą klasyfikacją ogólną tych zjawisk w atmosferze słonecznej. W za­
sadzie z punktu widzenia opisowego ten ogólny podział protuberancji na
dwie grupy jest utrzym yw any z tym , że dodaje się jeszcze do nich protuberan­
cje tworzące się nad grupam i plam. Protuberancje takie charakteryzuje to, że

18 — A stro n o m ia ogólna
274 X II. Słońce

widzimy, ja k w koronie w ciągu czasu rzędu £h pow stają zagęszczenia m a ­


terii, skąd spływ a ona do chrom osfery. Z jaw iska te są niew ątpliw ie w ynikiem
działania silnych pól m agnetycznych, jakie w ystępują w grupach plam . B oga­
ctwo form p ro tu b eran cji je st ta k duże, że klasyfikacja je st u trudniona.
Nie m am y jeszcze jednolitej teorii, k tó ra zdołałaby w yjaśnić całość ty c h
złożonych zjaw isk, jak ie obserw ujem y w p rotuberancjach. Ja k o isto tn y szcze­
gół należy przyjm ow ać fa k t, że w przybliżeniu należy uw ażać rów ność ciśnienia
p rotuberancji i „spikul” chrom osfery z jednej strony, a otaczających je ob­
szarów korony słonecznej — z drugiej strony.
Obserwacje w skazują, że wiele p ro tu b eran cji zaczyna pow staw ać jako
kondensacje w koronie, tw orząc początkow o m ałe św ietlne chm ury, które ro ­
sną i przybierają postać coraz bardziej złożoną. Tworzenie się p rotuberancji
je st związane z term iczną niestabilnością, ja k a może w ystępow ać w koronie,
przy czym pola m agnetyczne m ają tu znaczenie bardzo istotne.
§ 131. Rozbłyski cliroinosferyczne. N iekiedy w obszarach aktyw nych, za­
w ierających intensyw nie rozw ijające się grupy plam , p ojaw iają się nagle k ró tk o ­
trw ałe rozjaśnienia, k tó re otrzym ały nazwę rozbłysków chromosferycznych.
R zadko mogą one być obserwowane w świetle białym nie rozłożonym na widmo,
natom iast w ystępują n a spektroheliogram ach, w szczególności w świetle linii H a
w odoru (ryc. 121). T rw ają one krótko, od p a ra m inut do l ł godziny, w ykazując
bardzo szybki wzrost jasności, a następnie powolne jej osłabienie. W idm a roz­
błysków zaw ierają intensyw ne linie em isyjne wodoru, w apnia i helu. O bser­
w acje zaś rozbłysków przeprow adzane za pom ocą a p a ra tu ry umieszczanej n a
sztucznych satelitach Ziemi, w ykazują bardzo intensyw ne prom ieniowanie
w nadfiolecie i w dziedzinie rentgenow skiej widma.
• Zależnie od m ocy w ysyłanej energii rozbłyski są oznaczane liczbami od 1~
do 3 + określającym i ich intensyw ność, przy czym rozbłyski o liczbie 3+ są
najbardziej intensyw ne. Takie intensyw ne rozbłyski w ystępują przeważnie
podczas obfitego w ystępow ania plam n a Słońcu.
Rozbłyski należą do grupy bardzo wrażnych zjaw isk n a Słońcu, ze względu
n a tow arzyszącą im intensyw ne prom ieniow anie korpuskularne ( § 134) i r a ­
diowe (§ 133) Słońca. W szczególności, ja k to zostanie bliżej w yjaśnione w § 135,
prom ieniowanie korpuskularne pochodzące z rozbłysków w yw iera isto tn y
w pływ na sta n górnej atm osfery ziem skiej, ze względu zaś n a dużą energię
stanow i poważne niebezpieczeństw o dla lotów kosm icznych człowieka.
Jeszcze nie możemy podać zadow alającej teorii pow staw ania rozbłysków.
N iew ątpliw ie je st to zjaw isko odbyw ające się w chrom osferze lub w koronie
słonecznej. P rzyczyn ich należy szukać w podstaw ow ych czynnikach fizyki
Słońca, wśród k tórych n a pierwszy p la n zd ają się w ystępow ać zm iany w polu
m agnetycznym górnych w arstw powłoki gazowej Słońca. Związek rozbłysków
z polam i m agnetycznym i polegać może n a ty m , że energia rozbłysków pow staje
z energii pola m agnetycznego, a m ianowicie ciśnienia m agnetycznego, zgnia­
tającego gaz w' kierunku linii pola, gdzie natężenie je st małe. N agłe skurczenie
Rozbłyski chromosferyczno 275

z prędkością- do tysiąca kilom etrów na sekundę może doprow adzić do utw o­


rzenia dwóch zbiegających .się fal uderzeniow ych, k tó re przenikając się w za­
jem nie prow adzą do podniesienia tem p eratu ry gazu w niewielkim obszarze
do dziesiątków milionów kelwinów. P rzy takiej tem p eratu rze są ju ż możliwe nie-

R y c. 121. R ozbłysk ch ro m o sfery czn y

k tóre reakcje jądrow e, prow adzące do pow staw ania protonów o wielkiej ener­
gii, w yrażającej się w m ilionach elektronowoltów.
Gdy rozbłysk słabnie, zjaw ia się nad nim p ro tu b eran cja, poruszająca się
ku górze z prędkością dochodzącą do 500 km /s. S tru m ień gazu w ybiegający
276 X II. Słońce

z m iejsca rozbłysku pobudza elektrony korony słonecznej (patrz § 133) do


drgań, co staje się źródłem w zrostu energii prom ieniow ania radiowego Słońca.
Jednocześnie ze Słońca w yrzucane *są w przestrzeń obłoki zjonizow anej m a­
terii. W szystko to spraw ia, że n a rozbłyski zw rócona je s t obecnie duża uw aga
obserw atorów zjaw isk n a Słońcu.
R ozbłyski chrom osferyczne są jed n y m z przejaw ów aktyw ności słonecznej
obejm ującej cykliczne zm iany w w ystępow aniu plam , pochodni, płatów w a­
pniowych, p ro tu b era n cji itp. U źródeł w szystkich ty c h zjaw isk leżą zm iany,
zachodzące w m agnetyzm ie słonecznym . Często bow iem pole m agnetyczne
nie znika w raz ze zniknięciem plam y, lecz trw a w ty m sam ym obszarze, w zm a­
cniając się przy now ym pojaw ieniu się plam y. Mówimy w tedy o długotrw ałych
obszarach aktyw nych, -zaznaczających się w szczególności perm an en tn y m i
w nich polam i pochodni. W obszarach ty ch pola m agnetyczne to zan u rzają
się w głąb fotosfery, to wznoszą się nad nią, pow odując pow stanie plam i z ja ­
wisk z nim i zw iązanych. Istnienie pól m agnetycznych podfotosferycznych
u tru d n ia dopływ konw ekcyjny ciepła z w arstw głębszych w poprzek linii m a­
gnetycznych, czym tłum aczy się niższa te m p e ratu ra p lam w porów naniu z fo­
tosferą. O graniczenie obszarów aktyw nych stanow ią w zasadzie wapniowe „floc­
culi5’, sam e zaś te obszary istnieć mogą w jednym i ty m sam ym m iejscu setki dni.
W iążą się one przypuszczalnie z wielkimi rucham i cyrkulacyjnym i w stre ­
fie konw ektyw nej Słońca do głębokości wynoszącej dziesiątki tysięcy km .
K uchy ćyrkulacyjne plazm y są przyczyną pow staw ania wirów m agnetycznych,
k tó re przy w yjściu nad powierzchnię fotosfery d ają początek dwubiegunow ym
grupom plam .
§ 132. Budowa korony słonecznej. W ygląd korony i sposoby jej obserwacji
były już opisane ogólnie w § 124. Podobnie ja k w p rzy p ad k u chrom osfery w iado­
mości o budowie korony opieram y przede w szystkim na obserw acjach spek­
traln ych. Ju ż w r. 1870 C. A. Y oung odkrył w widmie korony, zaobserw o­
w anym podczas całkow itego zaćm ienia Słońca, o strą linię em isyjną w zieleni
o długości fali A 5303 A. W następnych latach odkryto przeszło 30 dalszych linii
em isyjnych od dalekiego nadfioletu aż do podczerwieni. Linie w podczerwieni
o długościach fali 1 0 747 i 1 0 798 A należą do najintensyw niejszych linii em i­
syjnych korony, rów nież w nadfiolecie w ystępuje b ardzo intensyw na linia
em isyjna o długości fali 3388 A, w części zaś w idzialnej w idm a w czerwieni
obserw ujem y w widmie korony słonecznej linie intensyw ne o długościach fali
6374 i 6702 A.
Linii em isyjnych w w idm ie korony słonecznej przez długi czas nie udaw ało
się utożsam ić z żadnym i liniam i spektralnym i znanym i z b ad ań la b o ra to ry j­
nych n a Ziemi. Przypisyw ano je więc hipotetycznem u lekkiem u pierw iastkow i
chem icznem u, którem u nadano nazwę coronium. Jed n ak że ju ż pod koniec
X IX w. było jasne, że d la coronium nie m a m iejsca w układzie periodycznym
pierw iastków , choć zag ad k a em isyjnych linii w w idm ie korony została rozw ią­
zana dopiero w 1941 r., gdy niem iecki astronom W . G rotrian utożsam ił dwie
B udowa korony słonecznej 277

linie w idm a korony słonecznej z liniam i wysoko /.jonizowanego żelaza, a w 1942 r.


fizyk szwedzki B. E dlen utożsam ił dalsze linie w idm owe korony z liniam i spe­
k traln y m i wielokrotnie z jonizow anych m etali, tak ich ja k żelazo, nikiel, w apń.
N ie są to jednak linie zw ykłe, jak ie m ogą b ^ ć zaobserw ow ane w w aru n k ach
laboratoryjnych na Ziemi, lecz należą do kategorii tzw . lin ii wzbronionych.
N azw a „linie w zbronione” pochodzi stąd , że elektrony n a poziom ach w zbudzo­
nych przebyw ają norm alnie kró tk o , około 1 0 “8 s, po czym p rzesk ak u ją sp o n ta ­
nicznie n a niższe poziom y e m itu ją c odpow iednie k w a n ty prom ieniow ania. W śród
stanów w zbudzenia m ogą być je d n a k i tak ie, w k tó ry c h atom y trw a ć m ogą
długo w porów naniu ze stan a m i norm alnym i. S ta n y ta k ie nazyw am y meta-
stabilnym i, elektron zaś n a poziom ie m eta sta b iln y m m oże znajdow ać się se­
kundę lub dłużej zanim przeskoczy n a poziom niższy i wyśle k w a n t prom ie­
niow ania. Linie odpow iadające przeskokom elektronów z poziomów m etasta-
bilnych noszą nazwę wzbronionych. Mogą one w ystępow ać ty lk o w ted y , gdy
świecący gaz je s t bardzo rozrzedzony, p rzy większej bowiem gęstości gazu
elektron byw a w y trącony z poziom u m etastabilnego, przez zderzenie z innym
atom em , któ rem u odda swą energię. W ystępow anie linii w zbronionych w wi­
dm ie korony słonecznej św iadczy o wielkim jej rozrzedzeniu.
Z b a d a ń E d lćn a w ynika, że zielona lin ia em isyjna w idm a korony A 5303 A
należy do żelaza trz y n asto k ro tn ie zjonizow anego, to je s t do atom ów żelaza p o ­
zbaw ionych trz y n a stu zew nętrznych elektronów . O bie intensyw ne linie w p o d ­
czerwieni 1 0 747 i 1 0 798 A oraz linia w nadfiolecie 3388 A należą do żelaza
d w u n astokrotnie zjonizowanego, a po za ty m w w idm ie korony w y stęp u ją linie
w apnia cztern asto k ro tn ie zjonizow anego, niklu p iętn asto k ro tn ie i czternasto-
k ro tn ie zjonizow anego itp . T ak a w ysoka jo n izacja św iadczy o bard zo wysokiej
tem p eratu rze korony słonecznej, od jednego m iliona do dwóch milionów kelw i­
nów. O tak iej wysokiej te m p eratu rz e św iadczą znaczne szerokości em isyjnych li­
nii sp ek traln y ch korony, w ynikające z dużej prędkości cząstek w chodzących
w skład gazu koronalnego.
O bserw acje spektralne pozw alają n a poznanie złożonej budow y korony
słonecznej. D aw niej koronę dzielono n a wewnętrzną, stanow iącą obw ódkę o sze­
rokości 5-6' dokoła Słońca, gdzie p o w stają linie em isyjne, i zewnętrzną — d a ­
ją c ą widmo ciągłe z ciem nym i liniam i absorpcyjnym i. Obecnie rozróżniam y trz y
zasadnicze składow e korony słonecznej częściowo w zajem nie się przenikające,
p rzy czym jak o k ry te ria przy jm u jem y nie ty lk o właściwości spektralne, lecz
i polaryzacyjne*. Składowe te oznaczane są literam i L , K i F. Składow a L d aje
widmo złożone z jasnych linii em isyjnych należących do wysoko zjonizow anych
pierw iastków , o czym b yła m ow a w yżej. O dpow iadałaby ona w zasadzie ko­
lonie w ew nętrznej i m ożna ją dostrzec do odległości rów nej jednem u prom ie­
niowi Słońca (700 000 km ) od pow ierzchni fotosfery. W składow ej K św iatło

* B a d a n ia n a d p o la ry z a c ją k o ro n y sło n eczn ej p ro w a d z o n e s ą od 1860 r. J e d n y m z p ierw


szych b a d a c z y teg o z jaw isk a b y ł a stro fiz y k polski A . P raż m o w sk i.
278 X II. Słońc©

je s t częściowo spolaryzow ane, widmo je st ciągłe bez linii ab so rp cy jn y ch * ,


k tó re ulegają praw ie zupełnem u rozm yciu. W reszcie składow a F m a św iatło
m niej spolaryzow ane niż składow a K , w ykazując widmo ciągłe z lin iam i ab so r­
p cy jnym i takim i, jak ie są obserw ow ane w widm ie słonecznym . L inie te są
pow odow ane rozproszeniem n a cząstkach p y łu podobnego do p y łu m iędzy plane-
arnego (§ 60). Są przypuszczenia, że sm ugi składowej F korony słonecznej
ozciągają się aż poza o rib tę Ziemi.
Co się ty czy budow y fizycznej, to koronę należy uw ażać za plazmę, czyli
z a wysoko zjonizow any gaz, złożony w zasadzie z protonów i elektronów w rów ­
nej w przybliżeniu ilości, w skutek czego w całości je st on elektrycznie n e u tra l­
ny. E lektronow a gęstość zm niejsza się w koronie od 109 n a cm 3 p rzy chro-
m osferze do 10 2 n a cm 3 w obszarach zew nętrznych. Jeszcze nie zostało o statecz­
nie w yjaśnione, co wywołuje wielką jonizację atom ów w koronie i duże prędkości
elektronów i protonów , odpow iadające te m p eratu rze rzędu m iliona kelwinów.
P rzypuszczalną przyczyną wysokiej te m p e ra tu ry korony słonecznej je s t
rozpraszanie fal dźwiękowych w ychodzących z głębszych w arstw fotosfery.
F ale te p rz y przejściu do bardziej rozrzedzonych w arstw , p rzek ształcają się
w fale uderzeniow e, które w yw ołują w zrost te m p e ratu ry w górnych warstwrach
chrom osfery i dolnych p artia ch korony. Poniew aż zaś plazm a koronalna od­
znacza się dużą przew odnością cieplną, więc rów now aga term iczna u sta la się
w w ysokich tem p eratu rach .
K o rona je st źródłem prom ieniow ania rentgenow skiego Słońca, k tó re m ie­
rzone je st ze sztucznych satelitów Ziemi. N a zdjęciach rentgenow skich Słońca
w idzim y znaczne wzmocnienie natężenia prom ieniow ania n ad obszarem p o ­
chodni, a poza ty m jasność w zrasta ku brzegowi tarczy, której rentgenow ska
średnica je st więcej niż o 40 000 k m większa od średnicy optycznej.
§ 133, Promieniowanie radiowe Słońca. Zarów no chrom osfera, a w szczegól­
ności rozbłyski, ja k również koro n a słoneczna są źródłem prom ieniow ania
radioicego, k tó re zaczęto obserwow ać w 1942 r. Obecnie b ad an ia te pro w a­
dzone są w całym dostępnym z Ziemi zakresie od fal m ilim etrow ych do fal
o długości k ilk u n astu metrów'. Zakres te n został poszerzony przez obserw acje
ze sztucznych satelitów Ziemi. Stw ierdzono, że prom ieniow anie to sk ład a się
z dwóch rodzajów . Pierwszy z nich dotyczy sta n u niezaburzonego, tzw . Słońca
spokojnego, drugi zaś obejm uje sporadyczne w ybuchy prom ieniow ania rad io ­
wego (Słońce zakłócone).
Prom ieniow anie radiow e Słońca obserw ow ane n a różnych długościach fali
w ykazuje różne właściwości, gdyż pochodzi z różnych w arstw Słońca. P ro m ie­
niow anie o najkrótszych obserw ow anych falach pochodzi z głęboko położo­
nych w arstw atm osfery słonecznej, np. z dolnych w arstw chrom osfery. N a to ­
m iast prom ieniow anie o m etrow ych długościach fali m a źródło w koronie sło­
necznej. Prom ieniow anie radiow e „Słońca spokojnego” m a c h arak ter term iczny,

* Z w y ją tk ie m lin ii H i K zjonizow an eg o w a p n ia.


Promieniowanie radiowe Słońca 279

tzn. określone jest przez te m p eratu rę w arstw w ysyłających to prom ieniow anie.
Obserwacje radioastronom iczne potw ierdziły w zrost te m p e ra tu ry chrom osfery
wraz z wysokością n ad fotosferą, ja k również i to, że w koronie słonecznej
p an u je tem p eratu ra rzędu m iliona kelwinów, zgodnie z w ynikam i obserw acji
spektralnych. Choć w zasadzie atm osfera Słońca w każdym jej m iejscu w ysyła
prom ieniow anie radiow e o dużym zakresie częstości, jed n a k dla każdej częstości
istnieje b ariera w postaci k ry tycznej w arstw y, której fale radiow e nie m ogą
pokonać. Im m niejszą częstość m a prom ieniow anie, ty m wyżej leży t a w arstw a
k ry ty czn a. W zw iązku z ty m średnice Słońca w prom ieniow aniu radiow ym
dla różnych długości fali m ają różne w artości. D la prom ieniow ania o długości
fali 1 cm średnica Słońca je st praw ie rów na średnicy .optycznej, co dowodzi,
że pochodzi ono z dolnego p ię tra chrom osfery tu ż p rz y fotosferze. Ju ż je d n a k
w prom ieniow aniu o długości fali 25 cm średnica Słońca zbliża się do 1,5 p ro ­
m ienia optycznego, a w prom ieniow aniu o długości fali 5 m przekracza 2 p ro ­
m ienie słoneczne. Świadczy to, że oba te rodzaje prom ieniow ania pochodną
z korony słonecznej.
K orona słoneczna, ja k o ty m w spom niano w § 132, rozciąga się n a odległości
rów ne wielu prom ieniom Słońca, lecz te najdalsze jej obszary, zw ane super-
koroną, nie m ogą być w y k ry te przez obserw acje em isji prom ieniow ania ani
w dziedzinie optycznej, ani radiow ej, w yw ierają n ato m iast w pływ n a obserw o­
w ane prom ieniow anie radiow e z tzw . radioźródeł (p atrz § 287), zasłanianych
przez koronę, w szczególności na intensyw ne i)rom ieniowanie pochodzące z m gła­
wicy K ra b ( § 250), zasłanianej corocznie w czerwcu przez koronę słoneczną.
Z darza się jed n a k rzad k o ; aby Słońce było całkowicie spokojne. Praw ie
zawsze w prom ieniow aniu określonym przez fale centym etrow e i decy­
m etrow e.m ogą być obserwowane prom ieniujące obszary in terferujące z ciągłym
prom ieniow aniem Słońca spokojnego. Te obszary, noszące nazwę kondensacji
radiowych, zw iązane są zasadniczo z polam i zajęty m i przez pochodnie (§ 1 2 1 ).
W y syłają one również prom ieniow anie term iczne, jed n ak bardzo złożone, przy
czym poszczególne ogniska prom ieniow ania trw ać m ogą od niewielu dni do
wielu miesięcy.
N ajintensyw niejsze prom ieniow anie radiow e obserw ujem y głównie w p o ­
staci wybuchóic* zw iązanych z rozbłyskam i chrom osferycznym i. W ybuchy
prom ieniow ania radiowego w ystęp u ją w kilku ty p a c h o różnym okresie trw a ­
nia, od bardzo kró tk o trw ały ch w ciągu niewielu sekund, do w ybuchów p ro ­
m ieniow ania trw ających m inuty, a naw et godziny. O bserw ujem y je w zasadzie
w prom ieniow aniu o długości fal m etrow ych, decym etrow jrch i cen ty m etro ­
wych, pochodzenie ich jed n ak ju ż nie je st term iczne. P rzy jm u je się dw a m echa­
nizm y tego ro d zaju prom ieniow ania radiowego wybuchowego. Je d n y m z nich
są oscylacje plazm y atm osfery słonecznej, w szczególności korony, polegające
n a okresow ych przesunięciach elektronów względem protonów , co pow oduje

* B u rsts p o ang ielsk u .


280 X II. Słońce

em isję prom ieniow ania radiowego. D rugi m echanizm nosi nazwę synchrotro­
nowego, pow stającego przy przenikaniu szybkich elektronów do pola m agne­
tycznego. To ostatnie prom ieniow anie je s t niekiedy spolaryzow ane kołowo i wy­
stępuje często 1 0 do 2 0 m inut po rozbłysku, a tow arzyszyć m u może prom ie­
niowanie korpuskularne Słońca, w szczególności w ysyłanie przez Słońce
prom ieni kosmicznych.
Istnieje wreszcie jeszcze jeden rodzaj słonecznego prom ieniow ania rad io ­
wego, tzw. burze szumowe, obserw ow ane n a falach m etrow ych. Pochodzą one
z m ałych obszarów na Słońcu o średnicy niewielu m inut. T rw ają one godziny,
a najw yżej dni, prom ieniow anie przy ty m jest spolaryzow ane kołowo. P rzyczyny
pow staw ania burz szumowych nie zostały jeszcze poznane.
§ 134. Korpuskularne promieniowanie słoneczne. Prócz prom ieniow ania
w postaci fal elektrom agnetycznych w ypływ ają ponadto ze Słońca strum ienie
cząstek, głównie protonów i elektronów , noszące nazw ę promieniowania korpus-
kularnego Słońca. X a istnienie tego rodzaju prom ieniow ania w skazują różne szcze­
góły k szta łtu korony słonecznej, dokładniej jednak te n rodzaj prom ieniow a­
nia udało się zbadać dopiero w latach ostatnich. Prom ieniow anie k o rp u sk u ­
larne w ysyłane je st przez Słońce z bardzo różnorodnym i prędkościam i, od
niewielu dziesiątków km /s do tysięcy k m /s (pom ijając prom ienie kosmiczne).
N a przykład powolne rozbłyskowe wybuchy w skazują na prędkości w ypływ u
m aterii od 50 do 100 km /s, pewne depresje zaobserwowane w fioletowych skrzy­
dłach H a w widm ach rozbłysków m ogą być w ytłum aczone prędkościam i 100-
- 2 0 0 k m /s, inne nato m iast strum ienie cząstek, szczególnie podczas silnych wy­

buchów prom ieniow ania radiowego, m ają prędkości rzędu 2 0 0 0 km /s. Strum ienie
tak ie d ają znać o sobie oddziaływ aniem na zjaw iska w atm osferze ziemskiej
(patrz § 135), szczególnie n a jej pole m agnetyczne.
Prom ieniow anie korpuskularne Słońca m ożna podzielić na dw a rodzaje.
Pierw szy z nich je st związany z rozbłyskam i i polega na w yrzucaniu z a k ty w ­
nych obszarów Słońca obłoków plazm y, złożonej z protonów i elektronów .
M otorem tego w yrzucania mogą być zm iany w polu m agnetycznym w spom nia­
nych obszarów, w skutek czego plazm a unosi z sobą „zam rożone” w niej pole
m agnetyczne. W ten sposób energia m agnetyczna rozchodzić się może na bardzo
duże odległości od Słońca, przekraczające rozm iary orbity Ziemi. Obłoki plazm y
z „zam rożonym ” w niej polem m agnetycznym wchodząc w sferę oddziaływ a­
nia ziemskiego pola m agnetycznego są przyczyną pow staw ania zewnętrznego
pasa radiacyjnego i innych efektów geom agnetycznych ( § 59). P ro to n y w s tru ­
m ieniach gazów w yrzucanych z prędkością rzędu L0 0 0 0 km /s mogą częściowo
dyfundow ać do obszarów, gdzie w ystępują nieregularne ruchy mas gazowych,
czyli turbulencje, i ta m przez rozpraszanie na niejednorodnościach m ogą być
przyspieszane do prędkości zbliżonych do prędkości św iatła i przez to mogą
staw ać się prom ieniam i kosmicznymi w ysyłanym i przez Słońce. F ale uderze­
niowe w rozbłyskach clirom osferycznych mogą w ytw arzać chwilowo d o sta­
tecznie wysoką tem peraturę, ab y w nich mogły naw et zachodzić nieliczne
K orpuskularne promieniowanie słoneczne

reakcje term ojądrow e, które m ogą dostarczać protonów w yrzucanych ze Słońca


w przestrzeń m iędzyplanetarną z dużą prędkością. P ow stający strum ień p la ­
zmy w yrzucany je st z prędkością rzędu 1 0 0 0 km /s, w rezultacie zaś jej w zbu­
dzenia w obszarze nad rozbłyskiem pow staje prom ieniow anie radiow e o d łu ­
gościach m etrow ych fal (§133).
D rugi rodzaj prom ieniow ania korpuskularnego polega n a stały m w ypływ ie
strum ieni plazm y ze Słońca. Tem u stałem u wypływowi gazu koronalnego ze
Słońca E . N. P a rk er w 1958 r. dał nazwę wiatru słonecznego dla zaznaczenia
n a tu ry hydrodynam icznej zjaw iska. Prędkość tego „w iatru ”, zgodnie z pom ia­
ram i w ykonyw anym i przez a p a ra tu rę um ieszczaną na sztucznych satelitach
Ziemi, wynosi w czasie słabej aktyw ności Słońca przy jego pow ierzchni kilka
km /s, a w pobliżu orbity ziemskiej prędkość ta dochodzi do 300 km /s. K oncen­
tra c ja elektronów przy Ziemi wynosi kilkadziesiąt na cm 3, przepływ zaś m a­
terii je st rzędu m iliarda cząstek przez 1 cm 2 w ciągu .1 sekundy. W iatr słone­
czny jest przypuszczalnie podstaw ow ym czynnikiem w pływ ającym na s tru ­
k tu rę m iędzyplanetarnego pola m agnetycznego i na aktyw ność geom agne­
tyczną (§ 135).
§ 135. Wpływ aktywności Słońca na zjawiska w atmosferze ziemskiej. J e s t
rzeczą powszechnie wiadomą, że prom ieniow anie słoneczne je st źródłem praw ie
w szystkich rodzajów energii, jak ie są w ykorzystyw ane przez człowieka. T ak ą
zm agazynow aną energię słoneczną zaw ierają węglowodory pow stałe na sku­
tek fotosyntezy w roślinach, węgiel jako pozostałość lasów z odległych epok
geologicznych, siła w iatru i spadających wód, itp. Poza ty m prom ieniow anie
słoneczne je st m otorem zjaw isk m eteorologicznych w troposferze w szczegól­
ności w iatrów oraz pow staw ania chm ur i opadów. Tą jed n ak klasą zjaw isk
ziem skich, zależnych od aktyw ności słonecznej, zajm ow ać się nie będziem y, gdyż
t a dziedzina wiedzy należy do geofizyki i innych dyscyplin naukow ych. Omówio­
ne tu będą tylko zjawiska w ystępujące w górnych w arstw ach atm osfery pod
wpływem zarówno fotonowego, ja k i korpuskularnego prom ieniow ania Słońca.
O oddziaływ aniu ty m były już wzmianki w § 134. N a atm osferę górną działa
przede w szystkim prom ieniowanie korpuskularne zarówno wychodzące z a k ty w ­
nych obszarów Słońca, ja k i ciągły w iatr słoneczny. Isto tn e znaczenie m a rów ­
nież nadfioletowe prom ieniowanie Słońca. Przebieg zjawisk w górnej atm osfe­
rze Ziemi zależy od zm ian w aktyw ności Słońca, uw idaczniających się szczegól­
nie w zm iennej liczbie plam n a Słońcu.
Stw ierdzono, że zachodzi ścisły związek m iędzy m agnetyzm em ziemskim
i aktyw nością słoneczną. Ju ż w X IX w. zauważono, że zaburzenia w stanie
m agnetyzm u ziemskiego w ystępują z najw iększą mocą w czasie m aksim um
liczby p lam n a Słońcu (ryc. 122). W ystępują w tedy często burze magnetycznej
polegające n a nieregularnych znacznych w ahaniach kierunku igły m agnetycznej.
Również zorze polarne, w ystępujące w postaci barw nych sm ug i draperii n a
niebie nocnym (ryc. 123), zd arzają się w największej obfitości podczas wzmo­
żonej aktyw ności Słońca. Stwierdzono, że szczególnie okazałe zorze polarne
282 X II. Słońce

R y c. 122. M ag n e ty z m ziem ski a liczb a p lam na Słońcu

R y c. 123. Z o rza p o la rn a

są w idoczne po upływ ie doby lub nieco dłużej od chwili przejścia przez centralny
południk Słońca dużych grup p lam słonecznych lub intensyw nych roz­
błysków . W ystępują w tedy również burze m agnetyczne i zakłócenia w łącz­
ności radiow ej. S tą d wniosek, że n astęp u ją wówczas zaburzenia w jonos-
ferze.
O bserw acje w ykonyw ane z rak ie t d a ją cenne uzupełnienia w iadom ości
o w pływ ie prom ieniow ania słonecznego na górne w arstw y atm osfery w sto ­
sunku dodanych u z y sk iw a n y c h z obserw acji naziem nych. N a podstaw ie w szyst­
kich ty c h bad ań zdajem y już sobie dość dobrze spraw ę z m echanizm u z ja ­
wisk p o w stają cy ch n a skutek oddziaływ ania prom ieniow ania słonecznego na
g ó rn e w a rstw y atm osfery ziemskiej.
Wpływ aktywności Słońca na zjawiska w atmosferze ziemskiej 283

W iem y obecnie, że jonosfera zawdzięcza swe istnienie nadfioletow em u


prom ieniow aniu Słońca i m iękkiem u prom ieniow aniu rentgenow skiem u w z a ­
kresie długości fal od 8 A do 300 A, w ysyłanem u głównie przez koronę sło­
neczną. Prom ieniow anie to jonizuje górne w arstw y atm osfery ziem skiej, sp ra ­
w iając, że n ab ierają one właściwości plazm y. W ysokość i gęstość w arstw jono-
sferycznych ulegają zm ianom w okresach: dziennym , rocznym i jed en asto ­
letnim . Ten o statn i okres je s t związany z okresowością plam słonecznych.
Pod wpływem prom ieniow ania wychodzącego z rozbłysków chrom osferycznych
pow stają sporadycznie w jonosferze duże zaburzenia, prow adzące do znacznych
zm ian w jej jonizacji. Przypływ słonecznego prom ieniow ania korpuskularnego,
niosącego z sobą pole m agnetyczne, pow oduje zm iany w polu m agnetycznym
Ziemi, k tó re są przyczyną burz m agnetycznych. Podczas ty c h zaburzeń zm niej­
sza się kon cen tracja elektronów w warstw ie F 2 jonosfery, w skutek czego podczas
bardzo silnych burz u sta je odbicie krótkofalow ego prom ieniow ania radiowego
od jonosfery i łączność radiow a na falach krótkich może ulec zakłóceniu.
S trum ienie plazm y słonecznego prom ieniow ania korpuskularnego w padając
do atm osfery Ziemi d o stają się pod wpływ jej pola m agnetycznego, w skutek
czego cząstki tego prom ieniow ania mogą podchodzić stosunkow o blisko do
pow ierzchni Ziemi w obszarach okołobiegunowych, w yw ołując piękne zjaw iska
zórz polarnych (ryc. 123). N a pow staw anie zórz polarnych oddziałują również
pasy radiacyjne w m agnetosferze Ziemi (§ 59) przez to, że podczas rozbłysków
strum ienie cząstek deform ują te pasy, do k tó ry ch w padają z prędkością do­
chodzącą do 1600 km /s. P ułapki m agnetyczne, jakim i są pasy radiacyjne,
m ogą okazać się zbytnio przepełnione przez cząstki, k tó re w ypływ ać mogą
z nich w okolicach biegunów, wyw ołując świecenie zórz polarnych. E fek ty te
w y stępują najsilniej n a wysokościach od 1 0 0 do 2 0 0 km , rozciągać się jed n ak
m ogą znacznie wyżej. B arw y zórz polarnych są spowodowane przez oddziały­
w anie elektronów wchodzących w skład prom ieniow ania korpuskularnego
z cząsteczkam i tlenu i azotu znajdującym i się w dolnych piętrach jonosfery.
O ddziaływ anie ich z wodorem daje świecenie w barw ach czerwonej i niebie-
skozielonej.
Prócz w ystępow ania sporadycznie świecenia w postaci zórz polarnych,
obserw ujem y ponadto stałe świecenie nocnego nieba. Przejaw ia się ono głównie
w em isji prom ieniow ania w czterech długościach fali św ietln ej: pierwsze z nich
należy do zielonej linii /. 5577 A, drugie do czerwonej linii /. 6300 A, przy czym
obie linie są liniam i w zbronionym i (§ 132) tlenu. Trzecią długość fali stanow i
prom ieniow anie /. 5893 A, należące do d ubletu sodu, oznaczonego w widmie
F raunhofera literą D. Czw arty wreszcie rodzaj prom ieniow ania leży w p o d ­
czerwieni i je s t pasm em należącym do cząsteczek hydroksylu O li (długość fali
pasm a około 1 0 0 0 0 A). Zjaw iska te nie znalazły jeszcze pełnego w yjaśnienia
teoretycznego. Mogą je wywoływać cząstki słoneczne w padające z zew nątrz
do atm osfery ziem skiej, w ydaje się jednak, że nie one są główną przyczyną
świecenia nocnego nieba. W ażnym źródłem tego świecenia mogą być chemiczne
284 X II. Słońco

procesy w ynikające z dysocjacji tlenu pod wpływem prom ieniow ania słonecz­
nego. Obserwowana je st również em isja w pewnych długościach fal o zm ierzchu
lub o świcie.
Wpływ prom ieniow ania słonecznego na zjaw iska n a powierzchni Ziemi je st
znacznie trudniej uchw ytny. Próbow ano w ykryć zależność meteorologicznych
czynników, jak opady, ciśnienie, tem p eratu ra, w ystępow anie burz itp. od
1 1 -letniego cyklu zm ian w aktyw ności słonecznej, ale czynniki, k tó re regulują

sta n pogody, zależą od bardzo wielu innych czynników, przede w szystkim


od podłoża geograficznego, na k tó ry m w ystępują, w skutek czego m ają tak
złożony przebieg, że cykliczności w nich nie dało się ustalić w sposób pew ny.
N atom iast cykle zależne od zmienności w w ystępow aniu plam , ściślej biorąc
od zmiennej aktyw ności Słońca, dało się w ykryć w zm ianach szybkości n a ra ­
stan ia pierścieni rocznych w pniacli drzewnych. N a podstaw ie zbadania wielu
tysięcy pni drzew nych w różnych częściach Ziemi stw ierdzono, że podczas
m aksim um plam pierścienie te są szersze, co oznacza, że w tedy m ają one bardziej
sprzyjające w arunki do narastania. Związku cykliczności plam z pogodą nie
dało się uchwycić, również długoterm inow e przepow iadanie pogody n a p o d sta­
wie spodziewanych zm ian w aktyw ności Słońca nie jest jeszcze możliwe. Czynione
są poza ty m próby znalezienia zależności pew nych biologicznych przejaw ów
w organizmie ludzkim od aktyw ności słonecznej.
§ 136. Wnętrze Słońca. Źródłem opisanych rodzajów prom ieniow ania Słońca
i zjawisk na nim w ystępujących jest jego wnętrze. W § 126 w spom niano, że
fotosfera m a tem p eratu rę efektyw ną 5760 K , w skutek czego je st ona w stan ie
gazowym, a ponieważ energia dopływ a do powierzchni Słońca z jego w nętrza,
w nioskujem y stąd, że tem p eratu ra w nętrza Słońca je st wyższa niż fotosfery,
a więc ty m bardziej zn ajd u je się ono w stanie gazowym, czyli że Słońce należy
uw ażać w całości za kulę gazową o bardzo wysokiej tem p eratu rze we w nętrzu.
Aby kula ta k a mogła trw ale istnieć, m uszą być spełnione w arunki równowagi
polegające n a tym , że napór graw itacyjny gazów ku środkowi kuli musi być
rów noważony ich ciśnieniem.
Gdybyśm y założyli, że Słońce jest zbudow ane z gazów doskonałych, dla
któ rych słuszne są p raw a B oyle'a i praw o G ay-Lussaca, to znając jego prom ień
i m asę obliczamy, że dla zachow ania równowagi kuli gazowej, ja k ą je s t
Słońce, tem p e ratu ra jej w środku pow inna wynieść powyżej .10 milionów
kelwinów.
P rzy dokładnych obliczeniach modelu budow y wew nętrznej Słońca lub
jakiejkolw iek innej gw iazdy staram y się poznać zm iany zasadniczych p a ra ­
m etrów, ja k tem p eratu ra, gęstość, ciśnienie w różnych odległościach od środka
kuli gazowej, przy czym w rozum owaniach naszych m usim y brać pod uwagę,
że przez te w arstw y przepływ a od w nętrza w kierunku na zew nątrz strum ień
energii, którego moc dla Słońca na jego powierzchni wynosi 3,8 -1 0 33 ergów/s
(§ 125). W rozw ażaniach tych istotne znaczenie m a sposób przenoszenia energii
z w arstw głębszych o wyższej tem peraturze ku w arstw om położonym dalej
W nętrze Słońca 285

od środka. W iem y z fizyki, że energia cieplna przenosić się może trzem a spo­
sobam i : przez przewodnictwo, przez konwekcję i przez promieniowanie. P rz y k ła ­
dem pierwszego przenoszenia energii może być np. przew odzenie ciepła przez
p rę t m etalow y, drugiego — przez ru ch y cieczy lub gazów, trzeciego — przez
bezpośrednie nagrzew anie prom ieniam i słonecznym i. Pierw szy rodzaj przeno­
szenia energii w Słońcu nie w ystępuje. Gazy bowiem słoneczne m ają znikom o
m ały w spółczynnik przew odnictw a cieplnego. D aw niej przypuszczano, że s tru ­
m ienie gorące gazów przem ieszczają się od środka do pow ierzchni gw iazdy,
a więc i Słońca, a n a ich m iejsce przychodziłyby chłodniejsze strum ienie płynące
od pow ierzchni ku środkowi. Jed n ak że ju ż n a początku X X wieku niektórzy
badacze, a w śród nich fizyk polski Cz. Białobrzeski, w skazali n a dużą rolę ciśnie­
nia prom ieniow ania wr przenoszeniu energii, dokładną zaś teorię równowagi
prom ienistej gwiazd, zgodnie z k tó rą energia przenosi się przez prom ieniow anie,
opracow ał astronom angielski A. S. E d d in g to n (1916). W edług tej teorii, ilość
energii prom ieniow ania em itow anej przez określony elem ent objętościow y
w ew nątrz gw iazdy je st rów ny ściśle ilości energii pochłanianej przez niego,
w skutek czego dany elem ent, choć przez niego przepływ a strum ień energii,
ani jej nie m agazynuje, ani nie tra c i energii w łasnej. P rzy przenoszeniu energii
we w nętrzu Słońca ku jego powierzchni przez prom ieniow anie, w arstw y m aterii
słonecznej nie zm ieniają położenia względem środka, a ty lk o k ażda w arstw a
w ysyła energię prom ieniow ania do w arstw y n ad nią położonej, m ającej te m ­
p e ra tu rę nieco niższą, a t a z kolei przekazuje tę energię w arstw ie wyżej poło­
żonej itd. Przez Słońce płynie więc strum ień prom ieniow ania od środka ku
pow ierzchni, przy czym te m p e ra tu ra w arstw gazowych m aleje wraz ze wzro­
stem odległości od środka.
P rz y obliczaniu w arunków , jak ie p an u ją we w nętrzu Słońca, bardzo w ażna
je s t znajom ość jego składu chemicznego. W iem y obecnie, że głów nym sk ład n i­
kiem Słońca i innych gwiazd je s t wodór, k tó ry w zew nętrznych w arstw ach
stanow i około 75 % m asy (§ 128). W środku Słońca wodoru może być mniej, choć
n a ogół przyjm ujem y w artość bliską 75% . T em p eratu ra centralna Słońca
w ynosi najpraw dopodobniej 14 milionów kelwinów, gęstość zaś w środku rów na
je s t blisko 100 g /cm 3. T ak wielka gęstość je st możliwa w skutek tego, że atom y
w środku Słońca, z w y jątk iem pierw iastków ciężkich, który ch je s t niewiele,
są całkowicie zjonizow ane, to je st zdysocjow ane n a ją d ra atom ow e i sw obodne
elektrony, w skutek czego może ich się zmieścić w jednostce objętości znacznie
więcej niż atom ów nie zjonizow anych, p rzy czym m ateria mimo ta k dużych
gęstości rzędu 1 0 0 g /cm 3 nie tra c i właściwości gazu.
Co się ty czy w arstw położonych blisko pow ierzchni, to p rzy jm u je się obecnie
istnienie w Słońcu strefy konicekcyjnej o grubości około 100 000 km. E nergia
w tej zew nętrznej w arstw ie przenosi w znacznej m ierze przez konwekcję, czyli
przez burzliw y ruch wznoszących się i opadających strum ieni gazu. O bra­
zem tego rodzaju w arstw y konw ekcyjnej może być g ran u lacja obserwowana
n a fotosferze słonecznej.
286 X II. Słońce

§ 137* Źródła energii Słońca. S tru m ień energii płynący z w n ętrza Słońca
ku jego pow ierzchni pokryw a stra ty , jak ie Słońce ponosi n a sk u tek stałego
w ysyłania w przestrzeń energii prom ieniow ania. A wiemy, że prom ieniow anie
to m ające moc 3,8 vl 0 33 ergów/s je st b ard zo duże. Jeżeli oprzem y się n a praw ie
E in steina
E = mc2, (222)

gdzie E je s t ilością energii w ergach, m — m asą w gram ach, a c — prędkością


św iatła w cm /s, to s tra ta E = 3,8 -10 3 3 ergów energii je st rów now ażna m asie
przeszło 4*10 1 2 g, czyli przeszło 4 milionów ton. T ak wielka ilość energii m usi
być w ytw orzona we w nętrzu Słońca, jeżeli m a ono prom ieniow ać z niezm ienną
mocą. O ty m zaś, że Słońce prom ieniuje od bardzo daw na, wiemy z badań
pokładów geologicznych Ziemi, św iadczących, że Ziem ia w ciągu swego istnienia
o trzym yw ała od Słońca energię w niezm iennej w przybliżeniu ilości. Ziem ia
zaś istnieje, ja k ju ż o ty m b y ła m ow a w § 56, około 4,5 m iliardów la t, a więc
w Słońcu pow inny istnieć źródła energii zapew niające m u nie ulegającą po ­
w ażniejszym zm ianom moc prom ieniow ania w ta k długim przedziale czasu.
Ju ż w X I X w ieku w ypow iadano różne hipotezy co do źródeł energii Słońca.
N ajw iększym powodzeniem w X IX w. cieszyła się teo ria kontrakcyjna, czyli
teo ria kurczenia się, w ypow iedziana przez H elm holtza w r. 1854. Zgodnie z tą
teo rią Słońce miało się stale kurczyć, a podczas kurczenia zm niejszałaby się
jego energia potencjalna przechodząc częściowo w energię cieplną. Część tej
energii b y łab y zużyw ana n a podniesienie tem p e ratu ry we w nętrzu Słońca,
a część pokryw ałaby stra ty ponoszone przez Słońce n a skutek prom ieniow ania.
Je d n a k kurczenie Słońca nie może dostarczyć energii n a ta k długie odstępy
czasu, ja k tego w ym aga wiek Ziemi, gdybyśm y bowiem założyli, że Słońce
miało kiedyś rozm iary ta k wielkie ja k cały u k ład p lan etarn y i skurczyło się
do rozm iarów obecnych, to górna granica wieku Słońca w yniosłaby zaledwie
20 m ilionów lat. Gdy nie były jeszcze znane m etody w yznaczenia w ieku Ziemi,
czas te n w ydaw ał się dostatecznie długi. Z chwilą jed n ak poznania w ieku Ziemi
n a podstaw ie przem ian prom ieniotw órczych, zachodzących w skałach ziem ­
skich, ta k i k ró tk i okres życia Słońca sta ł się nie do przyjęcia i trzeb a było
szukać w ydajniejszych źródeł energii.
D ostatecznie w ydajne źródła energii prom ieniow ania słonecznego zn ajd u ­
jem y dopiero w przem ianach term ojądrow ych we w nętrzu Słońca. W iemy
z fizyki szkolnej, że ją d ra atom ów sk ład ają się z protonów i neutronów , przy
ty m liczba protonów je st rów na liczbie elektronów zew nętrznych w atom ie
w stanie nie zjonizow anym , a sum a protonów i neutronów określa m asę a to ­
mową ją d ra . D w a protony odpychają się zgodnie z praw em Coulom ba, bo m ają
one ładunki jednakow ego znaku. Siła w zajem nego odpychania jest rów na

r
Źródła energii Słońca 287

gdzie e jest ładunkiem protonu, a r — odległością między protonam i. Jeżeli


siła ta działa na drodze r, to w ykonyw ana praca je st rów na

Po podstaw ieniu do tego wzoru w artości e = 4 ,8 * 1 0 “10 elektrostatycznych


jednostek, otrzym am y, że praca F r wyniesie w tedy (2,3*10“ 19 ):r. Pracę ta k ą
mogą wykonać atom y zbliżające się k u sobie z prędkością względną v, przy
czym sum a ich energii kinetycznych wyniesie m v2. Aby energia t a mogła po ­
konać siłę odpychania, jej w artość m usi być większa od w artości podanej we
wzorze (224). Z fizyki jądrowej wiadomo, że w odległości 10 ~ 12 cm od środka
ją d ra istnieje potencjalna bariera siły odpychania. W wysokich tem peraturach
wynoszących przeszło 1 0 milionów kelwinów znaczna część protonów może mieć
energię kinetyczną dostatecznie dużą, aby pokonać tę barierę i przeniknąć do
jąd ra, łącząc się z protonem ją d ra i tw orząc jądro atom owe wodoru o masie
dw a razy większej. N astępują reakcje term ojądrow e, które we w nętrzu Słońca
w ostatecznym w yniku prow adzą do utw orzenia ją d ra atom u helu na drodze
głównie następujących reakcji jądrow ych:
1B.l + 1R 1^ 1B 2+ e+ + v,
jH 1 + jH 2->-2 H e 3 + y , (225)
,H e 3 + 2 H e 3-^ 2IIe 4 + 2 ,H 1,
gdzie e+ oznacza emisję pozytonu, v — emisję neutrino (cząstki o masie zero­
wej unoszącej energię), y — kw ant prom ieniowania. W końcowym w yniku
spośród sześciu protonów biorących udział w reakcjach jądrow ych, cztery
łącząc się tw orzą jąd ro helu (cząstka alfa). Masa czterech protonów wynosi
4-1,008 = 4,032 jednostek m asy atom ow ej, gdzie 1,008 oznacza masę atom ow ą
wodoru, m asa zaś atom u helu jest rów na tylko 4,004. A więc m asa atom u helu
je st o 0,028 jednostki mniejsza od sum y mas protonów , które na tę cząstkę się
złożyły, czyli w jednej reakcji znika 5 -10 ~ 26 g. Zgodnie z praw em E insteina (222)
m asa t a zamienia się n a energię, co po dokonaniu obliczeń prow adzi nas do
wniosku, że pow staje w tedy z jednej takiej reakcji 4 -1 0 - 5 ergów. Słońce w ysyła
4 -10 33 ergów/s, a więc w ciągu sekundy powinno w ystępować we w nętrzu
Słońca 10 38 tego rodzaju reakcji.
Teoretyczne rozw ażania prow adzą nas do następującego przybliżonego
wzoru n a wydajność opisanego procesu wewnątrz Słońca w przeliczeniu n a
1 gram m aterii:

E = 9 ,6 -1 0 ~ 6qX 2T*, (226)


gdzie q jest gęstością, X — zaw artością wodoru w ułam ku całkowitej masy
Słońca, T — tem p eratu rą w milionach kelwinów. P rzyjm ując w ty m wzorze
o = 100 g/cm 3, X = 0,73, T = 14, otrzym am y w artość 19,65 ergów na gram
288 X II. Słońce

i na sekundę, podczas gdy średnia wydajność prom ieniow ania Słońca, ja k


ju ż o ty m wspomniano w § 125, wynosi niecałe 2 ergi n a gram i sekundę. A więc,
jeżeli w jednej dziesiątej części m asy Słońca przebiegają opisane reakcje term o ­
jądrow e, to w zupełności pokryw ają one straty , jakie Słońce ponosi w skutek
prom ieniowania. Synteza helu z wodoru we w nętrzu Słońca spraw ia, że helu
ta m przybyw a, a wodoru ubyw a. Z biegiem czasu powinno się w Słońcu wytwo-
rzyć jąd ro helowe. Słońce, którego wiek liczy się na jakieś 5 m iliardów lat,
m a znikom o m ałe takie jądro. Jed n ak będzie ono w zrastać wraz ze spadkiem
zaw artości wodoru we w nętrzu Słońca. Przypuszczalnie w środku Słońca już
„wypaliło się” około 25% wodoru. Gdy wodoru zostanie tam tylko 1 %, wodo­
rowe reakcje term ojądrow e nie zdołają utrzym ać tem peratury i ciśnienia, po­
trzebnych do zrównoważenia naporu graw itacyjnego gazów słonecznych,
centralne obszary zaczną się kurczyć, przy czym tem p eratu ra ich wzrośnie
powyżej .100 milionów kelwinów. N astąpi w tedy nowy etap w rozw oju Słońca,
co będzie dokładniej w yjaśnione w § 296. Przypuszczalnie dla Słońca stanie
się to za jakieś 5 miliardów lat, do tego zaś czasu zm iany w energii prom ienio­
w ania Słońca będą stosunkowo nieznaczne, czyli Ziemia m a zapewniony przy­
pływ energii ze Słońca w dotychczasowej mocy jeszcze w ciągu około 5 m iliar­
dów lat. Po upływie tego czasu ilość energii przychodzącej ze Słońca n a Ziemię
gw ałtow nie wzrośnie.

ĆWICZENIA

1. S to su ją c w zór:
w = 1 4 ° 3 8 -2 ° ,7 s in 2ę>

obliczyć o k res o b ro tu Słońca w szerokościach heliograficznych 15°, 35° i 50°.


2. P rz y jm u ją c w arto ść stałej słonecznej 2,00 c a l/c m 2 w ciągu m in u ty obliczyć czas p o ­
trz e b n y do ro zto p ie n ia w a rstw y lodu n a Ziem i grubości lo m w p rz y p a d k u b ra k u atm osfery.
3. O ile p o w in n a zm ienić się te m p e ra tu ra Słońca, a b y s ta ła słoneczna zm ien iła się o 2 % ?
4. Z a k ła d a ją c , że w odór stan o w i 0,6 m asy Słońca i Słońce tra c i rocznie 1,2*1041 ergów
obliczyć, za ile la t 12% w odoru zam ieni się n a hel, jeżeli p rz y zam ianie 1 g w o d o ru n a hel
w ydziela się 6,6* 1018 ergów energii.
R o z d z ia ł X III

FIZYKA PLANET I ICH KSIĘŻYCÓW

§ 138. Wiadomości ogólne o planetach. J a k wiadomo z § 8 6 , dokoła Słońca *


biegnie 9 wielkich plan et: M erkury, W enus, Ziemia, Mars, Jowisz, S aturn,
U ran, N eptun i P lu to n i ogrom na liczba ciał drobnych. Zarówno planety, ja k
i ich księżyce oraz pozostałe ciała układu planetarnego są ciałami drobnym i
w porów naniu ze Słońcem i znajdują się pod przem ożnym wpływem nie tylko
przyciągania ze strony Słońca, ale i jego promieniowania. D ane dotyczące
elem entów orbit zawiera tablica III.
T a b l i c a III
O r b ity p l a n e t *

P v***
P la n e ta a (j. a.) « (1 0 6 km ) e i (lata zwr.) k m /s

M erkury 0,3871 57,9 0,2056 T 0 ,3 47°58 ,5 76°59,3 0,241 47,9


W enus 0,7233 108,2 0,0068 3 23,7 76 24,6 131 8,9 0,615 35,0
Z iem ia 1,0000 149,6 0,0167 — 102 25,5 1,000 29,8
M ars 1,5237 227,9 0,0934 1 51,0 49 19,6 335 30,4 1,881 24,1
Jo w isz 5,2028 778 0,0485 1 18,3 100 8,7 13 50,4 11,862 13,1
S a tu rn 9,5388 1427 0,0556 2 29,4 113 23,7 92 27,6 29,458 9,6
U ra n 19,1823 2870 0,0472 0 46,4 73 50,8 170 10,4 84,015 6,8
N e p tu n 30,0571 4496 0,0086 1 46,4 131 27,0 44 21,7 164,788 5,4
P lu to n 39,7500 5947 0,2534 17 8,3 109 54,0 223 41,4 247,7 4,7
* W edług tablic Landolta-B órnsteina, Gr. V I, Vol, 1, str. 151—152, 1965. W artości odnoszą się do
epoki 1970.0
* * o = t f - f co —odległość peryhelium od p u n k tu rów nonocy wiosennej.
*** Średnia prędkość orbitalna.

W szystkie planety są ciałami zim nym i, świecącymi odbitym światłem sło­


necznym. Odległości poszczególnych p lan et obliczamy ze znanych ich orbit
dokoła Słońca, przy zastosowaniu trzeciego praw a K eplera (§ 84). Odległości
bliskich planet można wyznaczyć bardzo dokładnie m etodam i radiolokacyj­
nym i. Ze znanych odległości planet w kilom etrach i średnic kątow ych ich
tarcz obliczyć możemy, łatw o średnice liniowe.

19 — A stro n o m ia ogólna
290 X III. F izyka plan et i ich księżyców

Gdy p la n e ta m a choć jeden księżyc, to m asa jej może być obliczona z uogól­
nionego I I I praw a K eplera, ja k to objaśniono w § 95. W yznaczanie m as p la n e t
nie m ających księżyców je st o wiele trudniejsze, gdyż m ożem y ta k ie obliczenia
przeprow adzić ty lk o n a podstaw ie zaobserw ow anych p e rtu rb a c ji w yw oływ a­
nych w ru ch u innych p lan et. P la n e ty mogą być z dużym przybliżeniem uw ażane
za kule, w skutek tego przyspieszenie siły ciężkości n a ich pow ierzchni może
być obliczone ze wzoru
m
1 Y = 9 ^ , (227)

gdzie g oznacza przyspieszenie siły ciężkości n a Ziemi, m — m asę p la n e ty w y­


rażo n ą w m asach Ziemi, a r — prom ień p la n e ty w prom ieniach Ziemi.
Jeżeli n a ta rc zy p la n e ty d a je się dostrzec trw ałe szczegóły, to n a podstaw ie
zm ian ich położeń n a tarczy p lan e ty m ożna obliczyć okres obrotu dokoła osi.
G dy tak ich szczegółów nie w idzim y, obliczenie okresu o brotu p la n e ty dokoła
osi je s t znacznie trudniejsze. N ależy tu stosować m etody fizyczne. J e d n a z nich
o p a rta je st n a pom iarach względnych przesunięć linii absorpcyjnych obu
przeciw ległych brzegów’ tarc zy p lan ety , z czego obliczyć m ożem y liniow ą
prędkość v o brotu p la n e ty w km /s. Z nając prędkość ru ch u obrotow ego n a
rów niku oraz rów nikow y obwód p lan ety 2nr w km , obliczam y okres P o b ro tu
p la n e ty dokoła osi ze wzoru
_ 2nr
P = ----- . (228)
v
W p rzy p ad k u , gdy różne części pow ierzchni p lan ety m a ją niejednakow ą
jasność, ogólny blask p la n ety może ulegać zm ianom w okresie P . Jeżeli zm iany
ta k ie d adzą się w yprow adzić z obserwacji, to n a ich podstaw ie m ożna obliczyć
okres obrotu p la n e ty dokoła osi. M etoda t a prow adzi jed n ak do w yników m ało
dok ładnych i niepew nych.
Z natężenia prom ieniow ania własnego p la n e t m ożna ocenić ich te m p e ratu rę ,
obserw acje zaś sp ek traln e d a ją możność w yznaczenia składu chem icznego
atm osfer otaczających stałe b ry ły planet. W iele w ażnych danych fizycznych
uzyskujem y z pom iarów radioprom ieniow ania, w ysyłanego przez p lan ety .
D ane liczbowe dotyczące rozm iarów , m as i innych fizycznych właściwości
p la n e t podane zostały w tab licy IV (str. 310). Z tab licy tej w idać, że p lan ety w y­
raźn ie ro zp a d ają się n a dwie grupy. Do pierwszej z nich należą p la n e ty p o ­
dobne do Ziem i, ta k ie ja k — M erkury, Wenus i M ars. Są to p la n e ty stosunkow o
niewielkie, położone blisko Słońca. D rugą grupę stanow ią planety olbrzymy:
Jow isz, Saturn, Uran i N ep tu n , położone daleko od Słońca. N ajdalszą p lan etę,
P lutona, należałoby ze względu n a rozm iary zaliczyć raczej do g ru p y pierw szej.
§ 139. Metody fotometryczne i spektralne fizyki planet. P la n e ty są ciałam i
ciem nym i i świecą jedynie odbitym światłenji słonecznym . M am y tu do czynie­
n ia z tzw . światłem rozproszonym, bo odbijające pow ierzchnie p la n e t nie są gład­
Metody fotom etryczne i spektralne fizyki plan et

kie. W przypadku p lan et m ających d ostatecznie gęste atm osfery św iatło sło­
neczne odbija się od powłoki gazowej i w tedy p raw a odbicia tak ieg o rozpro­
szonego św iatła są bardzo złożone. P la n e ty są ta k znacznie oddalone od Słońca,
że p adające na nie prom ienie słoneczne m ogą być tra k to w a n e z d o stateczn y m
przybliżeniem jak o równoległe. W p rz y p a d k u świecącego p u n k tu o natężen iu J 0
oświetlenie S , spow odowane w iązką prom ieni rów noległych p a d a ją cy c h pod
kątem a na pow ierzchnię p lan ety , w y raża się wzorem

J 0cosa , _
(229)

gdzie D oznacza odległość p lan e ty od teg o p u n k tu . Poniew aż Słońce w stosunku


do p lan et nie może być uw ażane za p u n k t, wzór n a ośw ietlenie p la n e ty przez
kulistą pow ierzchnię Słońca je st bardziej złożony, należy bow iem uw zględniać
oprócz kąta padania jeszcze kąt em anacji, to je s t k ą t, ja k i tw orzy p a d a ją cy
na p lan etę prom ień św iatła z p ro sto p ad łą do pow ierzchni Słońca. O bserw ow ana
jasność pow ierzchniow a p la n ety je st dość złożoną fu n k cją k ą ta odbicia od p la ­
nety i k ą ta fazy q>, będącego k ąte m p rz y planecie w tró jk ącie z w ierzchołkam i
w Słońcu, Ziemi i planecie (§ 67). G dy <p — 0, p la n e ta zn ajd u je się w przeciw ­
staw ieniu względem Słońca (§ 79) i w ted y w idzim y całą tarczę p la n e ty oświe­
tloną, g d y zaś <p = 180°, p la n e ta je s t w górnym złączeniu ze Słońcem i nie wi­
dzim y je j. T ylko w p rz y p ad k u p la n e t dolnych k ą t fazy może p rzy b ierać w szyst­
kie w artości od 0 ° do 180°, podczas g d y dla p la n e t górnych k ą t te n n aw et
dla M arsa je st zawsze m niejszy od 50°, dla Jow isza dochodzić m oże do 11°,
a dla dalej położonych p la n e t je st jeszcze m niejszy. D latego to u p la n e t gór­
nych w idzim y zawsze znacznie więcej niż połowę oświetlonej przez Słońce
półkuli.
O bserw ow any n a Ziemi blask p la n e ty je s t odw rotnie p ro p o rcjo n aln y do
k w a d ra tu jej odległości od Słońca i od Ziem i, stanow i p rzy ty m złożoną funkcję
kątów p ad a n ia , em anacji, odbicia oraz fazy i zależy jednocześnie od konfigu­
ra c ji pow ierzchni p lan ety , ro d zaju m aterii, z k tó rej t a pow ierzchnia je s t u tw o ­
rzona, a w razie odbicia od p la n ety otulonej atm osferą, od sto p n ia p o ch łan ian ia
w niej św iatła słonecznego. J e s t więc tru d n o tę złożoną funkcję przedstaw ić
za pom ocą w yrażeń m atem atyczny ch i dlatego stopień o dbijania przez p lan ety
św iatła słonecznego w yznaczam y em pirycznie z obserw acji fotom etrycznych.
W spółczynnik ch arak tery zu jący to odbicie nosi nazw ę albedo (białość) i oznacza
stosunek energii św ietlnej rozproszonej we w szystkich kierunkach przez ośw iet­
loną pow ierzchnię do ilości św iatła padającego n a nią. Śnieg w św ietle w idzial­
nym m a albedo praw ie rów ne jedności, również albedo chm ur ośw ietlonych
przez Słońce je s t duże, większe od 0,7, n ato m iast n iektóre skały m a ją bardzo
m ałe albedo. Z astygła law a z w ulkanu E tn a m a albedo rów ne ty lk o 0,04. D uże
więc albedo zaobserw ow ane u n iek tó ry ch p la n e t świadczy, że są one otoczone
atm osferą z w ystępującym i w niej chm uram i. N ato m iast m ałe albedo m a m iejsce
292 X III. Fizyka p lan et i icli księżyców

w tedy, gdy obserw ujem y św iatło o d b ite od ciem nych m inerałów stanow iących
powierzchnię p la n e ty pozbawionej atm osfery.
P la n e ta pochłaniając część św iatła słonecznego ogrzewa się i s ta je się źródłem
prom ieniow ania w podczerwieni. B ad ając rozkład natężeń w w idm ie podczer­
wonym p la n e ty i stosując praw o P la n c k a (§ 126) m ożem y obliczyć tem p eratu rę
ciała doskonale czarnego w ysyłającego prom ieniow anie o natężeniu, jakie
obserw ujem y u planet. O bliczana w te n sposób te m p e ra tu ra je s t ty m bliższa
te m p eratu ry rzeczyw istej, im bardziej właściwości zew nętrznych w arstw p la ­
nety są zbliżone do właściwości ciała doskonale czarnego. Rów nież pew ne
wnioski co do te m p e ratu ry p lan e t m ożem y w yciągnąć n a podstaw ie prom ienio­
w ania radiow ego wysyłanego przez p lan ety .
B ardziej szczegółowe inform acje dotyczące tego ro d zaju b a d a ń będą podane
przy om aw ianiu właściwości fizycznych poszczególnych planet.
§ 140. Własności fizyczne układu Ziemia-Księżyc. Ogólne własności Ziemi
i K siężyca b y ły omówione w rozdziałach V i V II. Opis te n należałoby jeszcze
uzupełnić d an y m i o fizycznych właściwościach układu Ziem ia-Księżyc. J a k
wiadomo z podanych inform acji we w spom nianych rozdziałach, oba skład ­
niki podwójnej planety, ja k ą je st uk ład Ziem ia-K siężyc, różnią się m iędzy sobą
istotnie pod względem fizycznym . Ziem ia otoczona je st gęstą atm osferą i m a
wiele w ody n a powierzchni, podczas g d y Księżyc pozbaw iony je s t wody i p o ­
w ietrza. Różnice te są wynikiem różnicy m as obu plan et, k tó ra spraw iła, że
Ziem ia mogła podczas swej ewolucji u trzy m ać przy sobie atm osferę, a K siężyc
ją utracił.
W zw iązku z gęstą atm osferą i w ystępującym i w niej chm uram i albedo
Ziemi obserwow ane z zew nątrz je st dość duże. W artość tego albeda może być
zm ierzona za pom ocą a p a ra tu ry um ieszczanej n a sztucznych satelitach Ziemi
(np. satelity ty p u Tiros). Możemy je rów nież obliczyć z pom iarów tzw . św iatła
popielatego (§ 67) n a K siężycu. Średnio albedo Ziemi wynosi 0,40. N ato m iast
d la K siężyca albedo rów ne je st zaledw ie 0,07, co tłum aczym y nie ty lk o b ra ­
kiem atm osfery, ale i charakterem pow ierzchni, złożonej ze skał ciem nych o sła­
bej zdolności rozpraszania św iatła.
Z pom iarów natężenia prom ieniow ania w podczerwieni, w ysyłanego przez
Księżyc, m ożna obliczyć tem p eratu rę jego pow ierzchni. Z a w a rta je st ona
w granicach od około 390K ( +120°C) dla p u n k tu podsłonecznego oświetlonej
półkuli do około 120K ( —150°C) dla części nieoświetlonej.
K siężyc je s t również źródłem prom ieniow ania radiowego, k tó re badane
je st obecnie w dużym zakresie długości fal od 1,5 m m do 1,5 m . U zyskiw ane
dane, łącznie z w ynikam i pom iarów prom ieniow ania K siężyca w podczerwieni,
dostarczają cennych inform acji o właściwościach zew nętrznych w arstw K siężyca.
U zupełniają one bezpośrednio fotografie z bliskiej odległości, w ykonyw ane ze
sztucznych satelitów K siężyca i ap arató w , k tó re są um ieszczane n a K siężycu.
W szystko to spraw ia, że jesteśm y teraz bliscy szczegółowego i dokładnego
poznania isto ty fizycznej naszego n aturalnego satelity. B ad an ia wchodzące
Własności fizyczne układu Ziemia-Księżyc 293

do program u opanow yw ania przestrzeni kosmicznej p rzy czy n iają się do coraz
gruntow niejszego poznania u k ładu Ziem ia-K sięźyc.
§ 141. Merkury. N ajbliższa Słońcu p la n e ta je st jeszcze stosunkow o słabo
poznana ze względu n a trudności obserw acyjne w ynikające z tego, że p lan eta
może się oddalać od Słońca n a sferze niebieskiej zaledwie o 28°, w skutek czego
może być obserw ow ana bądź za d n ia n a niebie ośw ietlonym silnie przez Słońce,
bądź o zm ierzchu lub świcie nisko nad horyzontem . Zasadnicze dane liczbowe,
podobnie ja k i dla innych p lan et, zaw iera tablica IV.
N a m ałej ta rc zy M erkurego nie dostrzegam y dostatecznie w yraźnych szcze­
gółów, aby n a podstaw ie zm ian ich położeń m ożna było w yznaczyć okres obro­
tu p lan ety dokoła osi. Przypuszczano daw niej, że okres te n rów na się okresowi
obiegu dokoła Słońca, w skutek czego ])laneta b yłaby stale zw rócona tą sam ą
półkulą ku Słońcu, podobnie ja k K siężyc zwrócony je st stale t ą sam ą półkulą
ku Ziemi. P o m iary radiolokacyjne w ykazały jednak, że gwiazdowy okres
obrotu planety dokoła osi rów ny je st 59d. Z pom iarów bolom etrycznych w p o d ­
czerwieni w ynika, że te m p e ratu ra p la n e ty dochodzić może na stro n ie ośw ietlo­
nej do + 400 °C.
P om iary prom ieniow ania cieplnego p lan ety na falach centym etrow ych p ro ­
w adzą do w niosku, że p la n eta naw et p rz y dużym kącie fazy m a tem p eratu rę
około 300K, czyli około +30°C. S ugeruje to istnienie n a M erkurym atm osfery
łagodzącej w ah an ia te m p eratu ry m iędzy obszaram i naśw ietlonym i przez Słoń­
ce i nie naśw ietlonym i. A tm osfera t a je s t praw dopodobnie b ardzo rozrzedzona.
Pow ierzchnia p la n e ty je st nierów na, o czym św iadczyłoby bardzo m ałe albedo
(0,08) zbliżone do albedo pow ierzchni K siężyca.
In teresu jący m zjawiskiem geom etrycznym są przejścia M erkurego przed
tarczą Słońca. Obserwacje ich d o starczają danych do w yznaczenia średnicy
kątow ej p la n e ty i określenia jej dokładnych współrzędnych. Z d arzają się one
w tedy, gdy M erkury podczas przejścia przez ekliptykę znajdzie się blisko dol­
nego złączenia ze Słońcem. Słońce przechodzi przez węzły o rb ity M erkurego
około 8 m aja i około 1 0 listopada i z tego powodu przejścia tej p lan ety przed
tarczą Słońca p rzy p ad ać mogą ty lk o w sąsiedztw ie tych d a t. N ajbliższe p rzej­
ście nastąp i 13 listopada 1986 r.
3 listopada 1973 r. w U .S .A . w yrzucono w przestrzeń kosm iczną sondę
M ariner 10 w kierunku obu p la n e t dolnych, W enus i M erkurego. B yła ona
w yposażona w a p a ra tu rę do fotografow ania p lan et i przekazyw ania zdjęć fo to ­
graficznych n a Ziemię. W dniach od 5 do 13 lutego 1974 r. M ariner 10 przele­
ciał w sąsiedztw ie W enus (najm niejsza odległość od p lan ety 6000 km ) i w y­
konał w tedy około 3400 fotografii, k tó re przekazał n a Ziemię. W ostatniej
dekadzie m arc a 1974 r. M ariner 10 zbliżył się do M erkurego (najm niejsza odle­
głość od p la n e ty 750 km ), w ykonując w dniach od 23 m arca do 3 k w ietnia ponad
2000 fotografii, k tó re odebrano n a Ziemi. Są one łudząco podobne do foto­
grafii pow ierzchni Księżyca, bowiem pow ierzchnia M erkurego je s t usiana k ra te ­
ram i tej sam ej postaci, ja k ą obserw ujem y n a K siężycu. N a sfotografow anej
29 4 X III. Fizyka plan et i ich księżyców

półkuli M erkurego praw ie nie w y stę p u ją rozległe rów niny nazy w an e w nom en­
k la tu rz e księżycowej „m orzam i” , n a to m ia st n a teren ie u sian y m p ag ó rk am i
stw ierdzono istnienie długich dolin.
Mimo wielkiej od Ziemi odległości około 130 000 000 km , w k tó rej znajdow ał
się M ariner 10 podczas fotografow ania pow ierzchni M erkurego, ostrość zdjęć
niewiele u stęp u je ostrości fotografii księżycow ych. J e s t to w ielki sukces te ­
chniczny pro g ram u M arinera 10, k tórego w ypraw a ogrom nie w zbogaciła n a ­
szą wiedzę o obu p lan etach dolnych, jak im i są M erkury i W enus.
§ 142. W enus. W enus je s t po Słońcu i K siężycu n ajjaśn iejszy m ciałem
niebieskim . J e j blask dochodzić m oże do —4m,3, w skutek .czego w sp rz y ja ją ­
cych okolicznościach p la n e ta m oże b y ć w idoczna gołym okiem za d n ia p rzy
pełnym ośw ietleniu słonecznym . J e s t ona najbardziej zbliżona ro zm iaram i
i m asą do Ziemi, m asa jej bow iem stanow i 0,82 m asy Ziemi, a p ro m ień 0,96 p ro ­
m ienia ziemskiego. N ależało więc oczekiwać znaczego p o dobieństw a w w ar-
ru n k a c h fizycznych p an u jący ch n a obu p lan etach , je d n a k obserw acje, szcze­
gólnie z la t o statn ich , w ykazały, że różnice m iędzy p la n e tą W enus i Ziem ią
są istotne.
P la n e tę W enus otacza g ęsta atm osfera, k tó ra spraw ia, że albedo p la n e ty
je s t b ard zo duże, rów ne 0,85, najw iększe w śród w szystkich p lan et. N a p o ­
w ierzchni W enus nie dostrzegam y żadnych szczegółów, z czego w nioskujem y,
że je s t o na o tu lo n a gęstą pow łoką chm ur, nie m ającą żadnych przerw . B ra k
d ostrzeganych szczegółów n a pow ierzchni p la n e ty u tru d n ia ł w yznaczenie o k re­
su o b ro tu jej dokoła osi. P rzypuszczano pierw otnie, że W enus, analogicznie
do M erkurego, obraca się dokoła osi w ty m sam ym okresie, w k tó ry m obiega
Słońce, to je st w okresie 225 dni. Przeciw ko tem u świadczy fa k t, że te m p e ra ­
tu r a części nieośw ietlonej W enus nie różni się znacznie od te m p e ra tu ry jej
części ośw ietlonej, co nie zachodziłoby, g d y b y p la n e ta b y ła zw rócona stale
je d n ą i t ą sam ą półkulą k u Słońcu.
D opiero analiza pom iarów radio lo k acy jn y ch , przeprow adzonych przez
bad aczy USA, W ielkiej B ry tan ii i Z S R R w ykazała, że okres gw iazdow y o b ro tu
p la n e ty dokoła osi rów ny je s t 243d,0 p rzy czym inaczej niż to je s t z Ziem ią,
kieru nek ru c h u obrotow ego W enus je s t przeciw ny kierunkow i ru c h u po orb i­
cie. W sto su n k u do Słońca, okres o b ro tu p la n e ty wynosi 116d,8 i ty leż trw a
n a W enus doba słoneczna. Z naczy to , że w ciągu roku w enusjańskiego Słońce
w schodzi i zachodzi dw a razy n a planecie.
N ajisto tn iejszą cechą fizyczną p la n e ty W enus je st jej bardzo g ęsta a tm o ­
sfera. Z o stała ona o d k ry ta w r. 1761 przez uczonego rosyjskiego M. Ł om ono­
sowa, k tó ry podczas przejścia W enus p rzed ta rc z ą Słońca* zauw ażył, że ciem ny
krążek p la n e ty p rzy w chodzeniu n a tarczę Słońca i opuszczaniu jej otoczony

* P rz e jś c ia p la n e ty W en u s p rz e d ta r c z ą Słońca n a s tę p u ją w o d s tę p a c h c z a su 105 £ — 8
— 121 J — 8 — 1 0 5 J ... la t. N a jb liż sz e p r z y p a d n ą 8 czerw ca 2004 r. i 6 czerw ca 2012 r.
W enus 295

b y ł św ietlną obwódką, co Łomonosow słusznie w ytłum aczył istnieniem roz­


ległej atm osfery n a planecie. In n y m dowodem obserw acyjnym istnienia takiej
atm osfery je st oprócz dużego albedo fa k t, że w pobliżu dolnego złączenia wąski
sierp obejm uje łuk większy od 180°, okalając plan etę przy bliskich do Słońca
złączeniach jasn ą obwódką.
B adania sta n u fizycznego W enus były przeprow adzane przez radzieckie
stacje kosmiczne z serii „W enera”. S tacja „W enera 4” (październik 1967 r.)
i „W enera 5 i 6 ” (m aj 1969) nie d o ta rły do stałej pow ierzchni p lan ety , lecz
ugrzęzły w jej gęstej atm osferze. D opiero stacje „W enera 7” (grudzień 1970)
i „W enera 8 ” (lipiec 1972 r.) osiadły n a stałej pow ierzchni p la n e ty i przekazały
n a Ziemię inform acje o przygruntow ych w arstw ach atm osfery w enusjańskiej.
P rzy ty m „W enera 7” osiadła n a nieoświetlonej przez Słońce stronie p lan ety ,
a „W enera 8 ” n a oświetlonej. Z pom iarów w ykonanych a p a ra tu rą ty c h stacji
w ynikło przede w szystkim , że ciśnienie atm osfery w enusjańskiej u pow ierz­
chni p lan ety w ynosi 90 a tm ziemskich.
A nalizatory gazu umieszczone n a pokładach stacji „W enera” dokonały
b a d a ń składu chemicznego atm osfery w em isjańskiej, k tó ra składa się praw ie
w yłącznie z dw utlenku węgla (C 0 2) z drobnym i dom ieszkam i innych gazów,
ja k tlen, p a ra w odna i am oniak.
W 1958 roku z pom iarów natężenia prom ieniow ania radiow ego w zakresie
fal centym etrow ych, w ysyłanych przez W enus w ynikało, że jej te m p e ratu ra
je st rzędu 600 K . P o m iary dokonane ze sta tk u kosm icznego M ariner 2, k tó ry
przeleciał w grudniu 1962 roku w odległości mniejszej od 40 000 km od p la ­
nety , potw ierdziły tego rodzaju w ysoką tem p eratu rę. Późniejsze pom iary d a ­
wały podobne w yniki, a najdokładniejszą w artość przygruntow ej tem p eratu ry
p lan ety W enus otrzym ano z pom iarów przeprow adzonych przez a p a ratu rę
stacji „W enera 7” i „W enera 8 ”. P om iary z „W enery 7” w ykazały, że w części
nie oświetlonej p la n e ty te m p eratu ra wynosi 747 K (+ 4 7 4 °C ); analogiczną
tem p eratu rę, w edług pom iarów ze stacji „W enera 8 ” m a część ośw ietlona p la ­
n ety (743 ± 8 K). G radient te m p eratu ry wyniósł 8 , 6 K /k m . Stw ierdzono przy
ty m , że atm osfera W enus poniżej 60 km nad pow ierzchnię p lan ety znajduje
się w stanie rów now agi konw ekcyjnej.
Przez porów nanie z danym i uzyskanym i przez stację kosm iczną „M ariner
5 ” obliczono, że obszary, gdzie osiadły stacje „W enera 7” i „W enera 8 ” od­
ległe były od graw itacyjnego środka p lan ety o 6051-6052 km . S tąd obliczono
w artość prom ienia stałej bryły W enus n a 6050 km . P o d an y w tablicy IV p ro ­
m ień W enus rów ny 6114 km o p arty je st n a pom iarach kątow ych, przeprow a­
dzanych z Ziemi, i obarczony je st błędem w ynikającym ze znacznej grubości
atm osfery planety.
Choć sta ła pow ierzchnia W enus nie d a się zaobserwow ać w izualnie z Ziemi
ja k o zasłonięta przez gruby płaszcz atm osfery, to pew ne jej właściwości ustaliły
stacje kosm iczne „W enera 7” i „W enera 8 ” oraz pom iary radiolokacyjne prze­
prow adzane z Ziemi. Z pom iarów w ykonanych przez au to m aty czn ą stację
2 96 X III. Fizyka planet i ich księżyców

„W enera 8 ” w ynika, że pow ierzchnia p lan ety w obszarze, gdzie ta s ta c ja osia­


d ła, m a właściwości ciała spulchnionego i kruchego o średniej gęstości 1,4 g /c m 3*
P o m iary radioaktyw ności prow adzą do wniosku, że n a pow ierzchni p la n e ty
we w spom nianym obszarze m am y 4 % p o tasu , 0,0002% u ra n u i 0,00065%
to ru . Można przypuszczać, że skład pow ierzchni p la n e ty je st zbliżony do składu
granitów ziem skich. P o m iary zaś radiolokacyjne w ykazały skoki w ysokości
na pow ierzchni p lan ety dochodzące do 3 - 5 km . Są to więc przypuszczalnie
góry.
W ysokie ciśnienie atm osfery i w ysoka jej te m p e ra tu ra p rzy pow ierzchni
p lan ety w ynika stąd , że atm o sfera składa się w yłącznie praw ie z C 0 2. W ysoka
te m p e ra tu ra najpraw dopodobniej w yw ołana je st efektem cieplarnianym p olega­
jącym n a pochłanianiu prom ieniow ania Słońca, podobnie ja k to się dzieje i w a t ­
m osferze ziem skiej, ty lk o w znacznie m niejszym stopniu. E fek t te n polega na
ty m , że prom ieniow anie Słońca słabo je st pochłaniane w atm osferze p lan ety i do­
chodzi do jej pow ierzchni, k tó ra je następnie w yprom ieniow uje w dziedzinie
podczerw onej. Je d n a k podczerw one prom ieniow anie je st bardzo intensyw nie
pochłaniane przez dw utlenek węgla, w skutek czego rów now aga u stala się n a
znacznie w yższym poziom ie term icznym niż byłoby, gdyby p la n e ta nie b y ła
otoczona gęstą pow łoką C 0 2. Jego ilość n a W enus je s t prak ty czn ie ta k a sam a
ja k i n a Ziemi, ty lk o w naszej atm osferze je st go znikom o mało, bo podstaw ow a
m asa zw iązana je st w m inerałach zew nętrznej pow łoki Ziemi, głównie w w ę­
glanach skał osadowych, n a skutek działania żyw ych organizmów. N a gorącej
W enus przy b ra k u w ody gaz C 0 2 nie mógł przejść do litosfery p lan ety , p o ­
zo stając w atm osferze i d a ją c ta k olbrzym ie ciśnienie. Oczywiście w ty c h w a ­
ru n k ach nie mogła w ytw orzyć się biosfera, co spraw iło, że w atm osferze p la n e ty
b ra k je st wolnego tlenu. W idzim y więc, że choć obie p lan ety Ziem ia i W enus
m a ją praw ie jednakow e m asy i z n a jd u ją się w zbliżonych w arunkach, co do
otrzym yw ania energii prom ienistej ze Słońca, to n a jednej z nich mogło się
w ytw orzyć życie d ra g a zaś pozostała m artw a.
Co się tyczy chm ur w atm osferze W enus, to głów nym źródłem naszych
wiadom ości o nich są obserw acje w ykonyw ane z pow ierzchni Ziemi. Chciano
w nich widzieć kropelki w ody i k ry ształk i lodu, jed n ak nie dostrzeżono w w i­
dm ie charakterystycznych dla kryształków lodu depresji w długości fal 1,5
i 2 {xm. W ypow iadano przypuszczenie o obecności w chm urach W enus HC1,
FeC l2, a n a dużych wysokościach N H 4 C1, zagadnienie jed n ak je st jeszcze d ale­
kie od rozw iązania. N ależy zaznaczyć, że choć inform acje o najbliższej sąsiad­
ce Ziemi w ciągu ostatniego dziesięciolecia ogrom nie się rozszerzyły, to jed n ak
pozostaje jeszcze wiele zagadek, k tó re pow inna rozw iązać najbliższa przyszłość.
W szczególności do takich zagadek należy p y tan ie, czy ta k bardzo odm ienna
od ziemskiej atm osfera W enus je st pierw otną, czy też utw orzyła się w to k u
procesów chem icznych podczas ewolucji p lan ety . Słabo jeszcze znam y w arunki
p an u jące n a pow ierzchni W enus, ilość wody ja k ą zaw iera itp . L oty stacji k o ­
sm icznych uchyliły ty lk o rą b k a tajem n ic ukryw anych przez planetę.
Mars i jego księżyce 297

§ 143. Mars i jego księżyce. M ars n ależy do jednej z lepiej poznanych p la ­


n et, bo m a przezroczystą atm osferę, pozwalającą, na bad an ie szczegółów n a
pow ierzchni planety. D ane liczbowe c h arak tery zu jące p lan etę p o d an e są w t a ­
blicy IV.
Przez lunetę (ryc. 124a) widzim y n a M arsie liczne trw ałe p lam y , ja sn e
i ciemne, k tó re b y ły dostrzeżone po raz pierw szy przez H uygensa w X V II wieku

R yc. 124a. W id o k M arsa w lunecie

i od tego czasu są system atycznie obserw ow ane. Ze zm ian ich położeń astronom
francuski J . D. Cassini obliczył w i. 166G, że okres obrotu M arsa dokoła osi
wynosi 24h24m. O bserw acje z o statn ich trzech stuleci d ały możność w yznaczenia
tego okresu bardzo dokładnie. W ynosi on 24h37m22s,6. N achylenie rów nika
p lan ety do płaszczyzny o rb ity dokoła Słońca je s t rów ne blisko 24°, p ory roku
m ają więc n a M arsie przebieg podobny do p ó r ro k u n a Ziemi, z tą różnicą, że
trw ają one praw ie dw a ra zy dłużej niż n a Ziemi, bo okres obiegu p lan ety dokoła
Słońca w ynosi 1 , 8 8 lat.
298 X III . F izyka planet i icli księżyców

N a biegunach M arsa w idzim y białe plam y, k tó re w lecie m arsjań sk im m a ­


leją, a czasem naw et zan ik ają, n a to m ia st w zimie ro zszerzają się. J u ż W. H er-
schel zauw ażył, że p lam y biegunow e zm ieniają się w raz ze zm ianam i p ó r ro k u
n a M arsie, i w yraził przypuszczenie, że są one pok ry w am i śnieżnym i n a b ie ­
g u n ach p lan ety .
Ciem ne i jasne p lam y są ta k trw ałe, że m ożna sporządzić ich m apę, k tó ra
nie ulega isto tn y m zm ianom . Z m ap y w idać, że p ó łk u la południow a p la n e ty
(um ieszczona u góry m ap y , zgodnie z obrazem w idzianym przez lunetę), obfi­
tu je w ciem ne plam y, k tó ry m nad an o nazw ę mórz i zatok, oczywiście zupełnie
konw encjonalnie, bez określania ich ja k o zbiorników z wodą. Zauw ażono,
że g d y b iałe plam y biegunow e się kurczą, „m orza” m arsjańskie s ta ją się w y ­
raźniejsze. N ato m iast podczas zim y m arsjańskiej są w idoczne znacznie słabiej.

R y c . 12-4b. M a p a M arsa s p o rz ą d z o n a n a p o d sta w ie fo to g ra fii, o trz y m a n y c h w' o b s e rw a to ria c h


n a Z iem i

Z jaw iska obserw ow ane n a M arsie świadczą, że p la n e ta otoczona je st rz a d k ą


atm o sferą. Dowodzą tego zarów no zm iany w widoczności szczegółów n a p o ­
w ierzchni, ja k i chm ury, k tó re dostrzegane są na planecie. C hm ury te b y w ają
trzech rodzajów . W idzim y niekiedy chm ury „żółte” , k tó re m ożna dostrzec
przez lunetę, lecz nie m ożna ich sfotografow ać n a zw ykłych p ły ta c h fo to g ra­
ficznych, czułych ty lk o n a niebieską dziedzinę prom ieniow ania. D rugim ro d z a ­
je m są c h m u ry „błękitne”, k tó re fotografujem y w dziedzinie niebieskiej i fiole­
tow ej, lecz nie m ożem y ich zaobserwow ać w św ietle żó łty m lub czerw onym .
W reszcie je s t i trzeci rodzaj chm u r — chm ury białe, widoczne jednakow o we
Mars i jego księżyce 299

R yc. 125a. K ra jo b ra z k ra te ro w y M arsa z w ielką d o lin ą p o śro d k u . F o t. M ariner 9

w szystkich barw ach. Żółte chm ury składają się praw dopodobnie z dość dużych
ziaren p y łu o średnicy od 2-10 m ikronów . Is to ta chm ur błękitnych, które
u k azują się nagle i również nagle znikają, nie jest jeszcze należycie wyjaśniona.
Może to są bardzo drobne kryształk i lodu lub dw utlenku węgla, szybko pow sta­
300 X III. F izyka planet i icli księżyców

ją,ce i u latn iające się. N a skutek istnienia atm osfery albedo M arsa je s t większe
niż u M erkurego i K siężyca, w ynosi bowiem 0,15. To zaś, że atm osfera M arsa
je st bardzo rozrzedzona (ciśnienie około 70 m m słupa rtęci przy pow ierzchni),
spow odowane je st m ałą m asą p la n e ty (0,11 m asy Ziemi), k tó ra nie zdołała
u trzy m ać przy sobie gęstej atm osfery.
S kład atm osfery M arsa poznajem y n a podstaw ie pasm związków chem icz­
nych w ystępujących w widmie plan ety . Z całą pew nością stw ierdzono p asm a
ch arak tery stczn e dla dw utlenku w ęgla C 0 2, k tó ry stanow i głów ny składnik
atm osfery m arsjańskiej. N atom iast poszukiw ania p ary wodnej przez długi

R y c. 125b. O w alny p łask o w y ż n a M arsie. F o t. M arin er 9 z odległości 3400 km

czas nie daw ały żadnych wyników. D opiero w r. 1963 zdołano zaobserwow ać
w O bserw atorium n a M ount W ilson pasm o I I 20 A 8300 A w yraźnie oddzielone
n a sk u tek efektu D opplera od pasm a atm osfery ziemskiej. Również w ty m
sam ym ro k u obserw acje spektiofotom etryczne pasm a 1,4 (j., w ykonane z balonu
stratosferycznego i ze szczytu góry Ju n g frau jo ch w Alpach, doprow adziły
do stw ierdzenia p a ry wodnej w atm osferze M arsa. Ilość jed n ak p a ry wodnej
n a M arsie je st bardzo m ała, je st jej bowiem w atm osferze m arsjańskiej ty siąc
razy m niej niż w atm osferze ziemskiej. A tm osfera M arsa je st więc b ardzo sucha,
Mars i jego księżyce 301

średnie ciśnienie zaś jej przy pow ierzchni p lan ety w ynosi 6 m bar, tj. tyle,
ile wynosi ciśnienie atm osfery ziemskiej n a wysokości około 35 km nad po­
w ierzchnią Ziemi.
R ozrzedzona atm osfera spraw ia, że p la n e ta w yprom ieniow uje znaczną
część energii otrzym yw anej od Słońca i dlatego te m p e ra tu ra jej pow ierzchni je st
niska. X a obszarach, dla k tórych Słońce je st w zenicie, te m p e ra tu ra je st bliska
0°C. A w ciem nych obszarach przed wschodem Słońca zmierzono tem p eratu rę

R y c . 125c. P o fałd o w a n y o b sza r p ow ierzch n i M arsa. F o t. M arin er 9 z odległości 6000 k m

od — -40° do — 50°C. K lim at M arsa je st więc bardzo surow y, nie sprzyjający


rozwojowi życia organicznego w rozum ieniu ziemskim.
W roku 1877 astronom włoski G. B. Schiaparelli zauw ażył, że jasn e czerwo­
naw e p lam y n a M arsie są poprzecinane w ąskim i ciem nym i liniam i, k tó re zd ają
się tw orzyć reg u larn ą siatkę. Linie te otrzym ały nazwę kanałów. O dkrycie
Schiaparelliego wywołało powszechne zainteresow anie. Sam Schiaparelli za­
rejestrow ał około 100 kanałów n a Marsie, a znacznie więcej, bo do 1000, za­
obserwował ich am erykański badacz M arsa P ercival Lowell, k tó ry w ysunął
302 X III. F izyka planet i icli księżyców

przypuszczenie, że k a n a ły są urządzeniam i irygacyjnym i zbudow anym i przez


rozum nych mieszkańców M arsa*. Pom im o bardzo dok ład n y ch bad ań , p rze­
prow adzonych przez dośw iadczonych obserw atorów obdarzonych bardzo b y ­
stry m wzrokiem i obserw ujących p lan ety za pom ocą w ielkich teleskopów ,
geom etryczny c h a rak te r kanałów nie znalazł jed n ak potw ierdzenia.

R y c. 126. K siężyc M arsa P h o b o s, sfo to g rafo w an y z odległości 5600 k m z M ariner a 9

Problem kanałów n a M arsie, ja k i w ogóle poznaw ania pow ierzchni p la n e ty ,


u zy sk ał nowe naśw ietlenie, gdy zaczęto w jej pobliże w ysyłać stacje kosm iczne,
k tó re fotografow ały pow ierzchnię planety i przekazyw ały zdjęcia n a Ziemię*
Pierw szą ta k ą s ta c ją kosm iczną b y ł am erykański „M ariner 4”, k tó ry przeleciał
w odległości około 10 000 km od pow ierzchni M arsa i przekazał n a Ziemię 21

* Z ag ad n ien ie k a n ałó w n a M arsie i ży cia n a n im skłoniło L o w ella do założenia o b se rw a ­


to riu m astro n o m iczn eg o w e F la g s ta ff w su ch y m k lim acie A rizo n y (U SA ). O b se rw a to riu m to
m a b a rd z o w iele osiągnięć w ró ż n y c h d zied zin ach o b serw acji a stro n o m ic z n y c h , w szczególno­
ści p rz y o b serw a c jac h p la n e t.
Mars i jego księżyce 303

jej obrazów. Zaskoczeniem było stw ierdzenie n a tycli obradach istnienia na>
M arsie licznych kraterów , podobnych do K siężycow ych, n a to m ia st nie znale­
ziono n a ty ch obrazach śladów kanałów'. O wiele doskonalsze obrazy pow ierz­
chni M arsa przek azały am erykańskie sta c je kosm iczne „M ariner 0” i „M ariner
7”, k tó re zbliżyły się do pow ierzchni p la n e ty n a 3000 km . Szczególnie zaś ob­
fite w yniki uzyskano podczas wielkiej opozycji p la n e ty w 1971 ro k u , gdy M ars
zbliżył się do Ziem i n a odległość 56 milionów km . P la n e ta b y ła intensyw nie
obserw ow ana w wielu obserw atoriach n a Ziemi, w ysłano również w jej k ierunku
stacje kosm iczne: dwie radzieckie — „M ars 2 ” i „M ars 3 ” i je d n ą am ery k ań sk ą
„M ariner 9 ”. Ze stacji „M ars 3” (listopad 1971) opuszczono n a pow ierzchnię
p lan ety au to m aty czn e lab oratorium , k tó re osiadło w praw dzie n a sta ły m g ru n ­
cie M arsa, lecz czynne było k rótko , m niej niż m inutę. O bfity plon fotografii
u zyskany zo stał przez „M arinera 9”, któ reg o odległość od p la n e ty p rz y n a j­
większym zbliżeniu w ynosiła zaledw ie 1400 km . O bserw acje b y ły w szakże
u tru d n io n e przez to, że n a M arsie w te d y przez wiele m iesięcy trw a ła b u rz a
pyłow a, k tó ra zm niejszała zakres inform acji o szczegółach pow ierzchni M arsa.
D zięki p rzekazaniu przez stac je kosm iczne wiele setek fotografii pow ie­
rzchni M arsa, m ożna było sporządzić dość szczegółową m apę, do k tó rej m a­
teriały uzyskano głównie po grudniu 1971 r., gdy b u rza pyłow a zanikła. Z djęcia
w y kazały ogrom ne bogactw o szczegółów, znacznie różnorodniejsze od ty c h ,
k tó re dostrzegam y n a Księżycu. W praw dzie zasadniczym szczegółem pow ie­
rzchni M arsa p o zo stają k ra te ry , podobnie ja k i n a K siężycu, obserw ujem y
jed n a k n a planecie głębokie kaniony, k rę te doliny, w yw ołujące w rażenie p o ­
zostałości rzek, bloki skał osadow ych, góry, k tó ry ch szczyty sięgają do 8 k m
n ad o taczający m i je rów ninam i itp. N iek tó re osobliwe szczegóły pow ierzchni
M arsa dano n a załączonych fotografiach (ryc. 125 a, b, c).
M ars m a d w a księżyce. Z ostały one o d k ry te przez A sapha H a lla w S tan ach
Zjednoczonych A m eryki Północnej w r. 1877 i o trzy m ały nazw y Phobos i Dei-
m os, co oznacza S trach i Grozę, tow arzyszące u H o m era bogowi w ojny Aresowi.
O ba księżyce M arsa są obiektam i o b ard zo m ały m b lasku i m ożna je dostrzec
ty lk o przez w ielkie lunety. Bliższy planecie księżyc Phobos je st odległy od środka
M arsa zaledw ie o 2,77 prom ienia p la n e ty (9400 km ), czyli ty lk o 6000 k m od
pow ierzchni. O biega on p lan etę w okresie zaledw ie 7h39m, k ró tszy m niż 1/3
okresu obrotu p la n e ty dokoła osi. D la obserw atora n a M arsie Phobos co 1 1
godzin w schodzi n a zachodniej stronie h o ryzontu, a zachodzi n a w schodniej.
J e s t to jed y n y p rzy p ad ek w układzie p la n e ta rn y m , że n a tu ra ln y sa te lita p la ­
n e ty m a okres obiegu krótszy niż okres o brotu p lan ety dokoła osi. Jed y n ie
sztuczne sa te lity Ziemi m ają okresy obiegu znacznie krótsze od okresu obrotu
Ziemi do k o ła osi.
D rugi księżyc M arsa Deimos odległy je s t od p la n e ty blisko o siedem jej
prom ieni. O biega on ją w okresie 30h21m, a więc w czasie blisko o 6 h dłuższym
od okresu o b ro tu p la n ety dokoła osi. D la obserw atora n a M arsie Deimos wscho­
dzi w praw dzie n a wschodzie, a zachodzi n a zachodzie ta k ja k Słońce i gw iazdy,
304 X III. Fizyka planet i ich księżyców

jed n ak że m iędzy kolejnym i w schodam i lub zachodam i u p ły w a odstęp czasu


w ynoszący 5,5 doby. N aw et przez najw iększe teleskopy nie m ożem y widzieć
księżyców M arsa w postaci tarcz, ich rozm iary oceniam y jed y n ie z zaobserw o­
wanego blasku, zakładając, że m ają one ta k ie sam o albedo ja k p la n e ta , dokoła
k tó rej biegną. Z" tego rodzaju pom iarów obliczam y, że średnica P h o b o sa w y­
nosi około 12 km , a Deim osa około 6 km .
K siężyce M arsa były fotografow ane ze stosunkow o bliskiej odległości przez
a p a ra tu rę um ieszczoną na „M arinerze 7” i „M arinerze 9”. J u ż fotografie w yko­
nane z „M arinera 7” w 1969 r. z odległości około 130 0 0 0 km od P hob o sa w y k a­
zały nieregularny k sz ta łt tego sa telity M arsa. O wiele lepsze zdjęcia obu s a te ­
litów otrzym ano w 1971 ro k u z „M arinera 9” . Szczególnie dokładną fotografię
P hobosa uzyskano z odległości około 5500 km . N a fotografii tej (ryc. 126) w i­
doczny je st nieregularny k sz ta łt b ry ły P hobosa, długiego na 26 km i szerokiego
n a 21 km o pow ierzchni bardzo nierów nej, usianej k rateram i. Pow ierzchnia
D eim osa, k tó ry m a średnicę około 13 km , je s t bardziej gładka. Znajom ość
okresów obiegu obu księżyców dokoła M arsa pozwoliła, stosując uogólnione
I I I praw o K ep lera (§ 94), w yznaczyć dokładnie m asę p lan ety (p atrz tab l. IV).

R y c . 127. Ślad p la n e to id y n a kliszy (zazn aczo n y strz a łk a m i)

§ 144. Planetoidy. Stosownie do reguły Titiusa-B odego (§ 8 6 ) należałoby


się spodziewać istnienia p lan ety obiegającej Słońce m iędzy orb itam i M arsa
i Jow isza w odległości blisko 3 j. a. (dokładniej 2,8 j. a.). Takiej dużej p lan ety
nie m a, lecz 1 stycznia 1801 r. astronom włoski z Palerm o G. Piazzi obserw ując
przejścia gw iazd przez południk odkrył przypadkow o planetkę, m ającą w ygląd
gw iazdy 7-8 wielkości. Nowa p la n e tk a otrzy m ała nazwę Ceres, opiekuńczej
Planetoidy 305

bogini Sycylii. N astępne la ta przyniosły dalsze odkrycia. W r. 1802 została


o d k ry ta przez Olbersa druga planetka, którą nazwano Pallas, w 1801 trze­
cia — nazw ana Juno, a w r. 1807 czw arta — W esta. Gauss opracował wtedy
m etodę obliczania orbit eliptycznych na j)odstawie trzech pełnych obserwacji
położeń planety, zaobserwowanych w odpowiednich odstępach czasu i z takich
obliczeń na średnią odległość Cerery i Pallady w ypadła wartość 2,8 j. a., co
było zgodne z regułą Titiusa-Bodego, dla Ju n o n y nieco mniej, bo 2,7 j. a., a dla
W esty 2,4 j. a. O dkryte ciała są ta k małe, że naw et przy zastosowaniu n a j­
większych teleskopów nie można dostrzec u nich w yraźnej tarczy. Są to więc
ciała drobne w porównaniu z planetam i i dlatego otrzym ały nazwę planetoid
lub asteroid.
W ciągu X IX wieku szukano planetoid m etodam i wizualnymi, głównie
przez sprawdzanie, czy widziane w lunecie gwiazdy w pobliżu ekliptyki są
na m apach nieba. Dlatego odkrycia następow ały powoli. Na przykład p iątą
planetoidę odkryto dopiero w r. 1845. Po roku jednak 1847 dzięki system a­
tycznym poszukiwaniom każdy praw ie rok przynosił odkrycia planetoid. P o ­
szukiwania te były bardzo mozolne, obserw ator bowiem rysował w ciągu pewnej
liczby wieczorów m apki widzianego przez lunetę obszaru nieba gwiaździstego
i porównywał je ze znanym i atlasam i nieba. Gdy dostrzegał na swoim rysunku
obiekt, którego nie było w atlasie gwiazd, to starał się sprawdzić, czy obiekt
ten zm ienia położenie wśród gwiazd. Jeżeli stw ierdzał, że istotnie zmienia on
położenie, to zauważony obiekt mógł zaliczyć do planetoid. Dzięki wytrwałości
obserwatorów (.1847 —1891) odkryto w te n sposób blisko 320 planetoid.
W roku 1891 Max Wolf w Heidelbergu zastosował do wyszukiwania p la ­
netoid m etodę fotograficzną. W m etodzie tej przy prowadzeniu astrografu
za gw iazdam i i stosowaniu dostatecznie długich ekspozycji, gwiazdy widoczne
były na fotografiach jako p u n k ty , natom iast planetoidy wskutek ruchu orbi­
talnego występowały jako kreski na tle gwiazd. Liczba znanych planetoid
zaczęła szybko wzrastać. W r. 1900 znano ich 452, a w styczniu 1973 r. liczba
planetoid z obliczonymi elem entam i orbit wynosiła już 1813.
W ielka liczba odkryw anych planetoid sprawiła, że należało opracować
zasady ich oznaczania. Umówiono się, że planetoidy oznacza się num eram i,
ujętym i w nawias lub kółko, z dodaniem nazwy, k tó rą zazwyczaj w ybiera od­
kryw ca. Początkowo dobierano nazwy mitologicznych postaci, następnie za­
panow ała w tej dziedzinie duża różnorodność, znalazły się nazwiska zasłużo­
nych uczonych, m iast itp.
O rbity planetoid leżą przeważnie między Marsem a Jowiszem, przy czym
średnia w artość połów wielkich osi elips wynosi 2 , 8 j. a., co jest całkowicie
zgodne z regułą Titiusa-Bodego. Nieliczne planetoidy m ają orbity znacznie
odbiegające od średniej wartości. N a przykład planetoida (1566) Ik a r odkryta
w r. 1949 m a orbitę, m ającą połowę wielkiej osi rów ną zaledwie 1,08 j. a., a or­
b ita planetoidy (944) Hidalgo m a połowę wielkiej osi równą aż 5,79 j. a. Ta
o statn ia planetoida z powodu znacznego mimośrodu orbity wynoszącego 0,65

20 — A stro n o m ia ogólna
306 X III. F izyka planet i ich księżyców

m oże oddalać się od Słońca w aphelium praw ie do orbity S atu rn a. Z nane są?
o rb ity z jeszcze większym m im ośrodem , przy czym najw iększy z poznanych
dotychczas m im ośród w ynoszący aż 0,83 m a o rb ita wspom nianego Ik a ra . W p ery ­
helium Ik a r podchodzi do Słońca n a odległość zaledwie 0,18 j. a., a więc p rze­
szło dw a razy bliżej niż M erkury.
N iektóre planetoidy m ogą zbliżać się do Ziemi n a stosunkow o niewielkie
odległości. N ależy do nich przede w szystkim planeto id a (433) E ros, o d k ry ta
w r. 1898. Połow a wielkiej osi o rb ity tej planetoidy w ynosi w praw dzie 1,46 j. a.,
znaczny jed n ak m im ośród o rb ity (0 ,2 2 ) spraw ia, że w peryhelium p la n e ta je st
odległa od Słońca o 1 , 1 2 j. a., czyli że w tedy, gdy w pobliżu przejścia przez
peryhelium E ros znajduje się w przeciw staw ieniu wrzględem Słońca, jego od­
ległość od Ziemi w ynosi ty lk o 0,12 j. a., a więc zaledwie około 18 000 000 km .
P a ra la k sa geocentryczna planetoid y je s t w tedy większa od 1 ' i d aje się w yzna­
czyć n a podstaw ie obserw acji ze znaczną dokładnością. Z tego pow odu przeciw ­
staw ienia E ro sa w r. 1901 i w r. 1931 służyły do w yznaczenia p aralak sy Słońca.
P od względem m echanicznym in teresu jącą grupę planetoid stanow ią tzw.
p lan etoidy trojańskie. N azw ą tą objęto planetoidy znajd u jące się w w ierzchoł­
kach tró jk ątó w rów nobocznych w sp arty ch n a odległości Słońce-JTowisz jako
n a podstaw ie. Sam a zaś nazw a pochodni stąd , że pierwsze o d k ry te p lan eto id y
o trzy m ały nazwę bohaterów Iliady, odkryw anym zaś później planetoidom tej
g ru p y nadaw ano również nazw y bohaterów walki pod T roją, zarów no Greków,
ja k i Trojańczyków . P lanetoid tak ich znam y 14. Dziewięć z nich je s t przy je ­
dnym w ierzchołku, a pięć przy drugim . P lan eto id y tro jań sk ie stanow ią szcze­
gólny p rzypad ek rozw iązania zagadnienia trzech ciał, przew idzianego przez
L ag range’a, o czym b y ła m owa § 97. Zgodnie z ty m rozw iązaniem dowolne
m ałe ciało, znajdujące się w rów nych odległościach od Słońca i Jow isza, czyli
w w ierzchołku tró jk ąta równobocznego Słońce-Jow isz-planetoida, pozostaje
w ty m położeniu ta k długo, dopóki p e rtu rb a c je ze strony innych p la n e t nie
w yprow adzą go z tego miejsca. P lan eto id a przebyw ając w pobliżu tego wierz­
chołka, noszącego nazwę pu nktu libracyjnego, w ykonuje względem niego ty lk o
stosunkow o niewielkie w ahania. B ad an ia położeń planetoid tro jań sk ich m ają
duże znaczenie teoretyczne w m echanice nieba.
P lan eto id y są obiektam i ta k m ałym i, że tylk o dla czterech pierw szych,
będących jednocześnie najw iększym i planetoidam i, udało się zm ierzyć średnice
kątow e, zresztą bardzo niepewnie. Z pom iarów ty c h w ynika, że (1) Ceres m a
średnicę 767 km , (2) Pallas — 489 km , i (3) Juno — 193 km , (4) Westa —
386 km . Średnice pozostałych planetoid są oceniane m etodam i fotom etrycznym i
z ich całkow itego blasku, przy założeniu odpowiedniej w artości n a albedo.
Ocenia się, że większość planetoid m a średnice zaw arte w granicach od 15 do
40 km . Średnice planetoid najsłabszych pod względem blasku są rzędu 1-2 km ,
a n iek tó re planetoidy m ogą mieć średnicę zaledwie kilkuset m etrów . Masy
p lan eto id są oczywiście niewielkie i m ogą być też oceniane p rzy założeniu, że
gęstość ich je st analogiczna do gęstości skorupy ziem skiej. N ajw iększa spośród
Planetoidy

planetoid, Ceres, m iałaby m asę rzędu 0,0001 m asy Ziemi, a łączna m asa wszy­
stkich planetoid je st oceniana n a 10 25 g, czyli około 0,001 m asy Ziemi.
O naturze fizycznej planetoid w iem y niewiele. Są to zapew ne b ry ły nie­
regularne, o czym świadczą flu k tu acje ich blasku, w ynikające z ru ch u obroto­
wego. N a przykład Eros w ykazuje zm ienność blasku w okresie rów nym 5h16m.
J e s t to przypuszczalnie okres obrotu jego dokoła osi, p rzy ty m z ch arak teru
zmienności blasku w ynika, że p lan eto id a m a k s z ta łt prostopadłościanu o n a j­
dłuższej średnicy około 24 km , a n ajkrótszej około 8 km .
§ 145. Jowisz. Jow isz je st najw iększą p lan etą w układzie słonecznym.
W idzimy go na niebie świecącego jasn y m , rów nym blaskiem , nieco słabiej
niż p lan eta W enus. D ane liczbowe dotyczące p lan ety zaw iera ta b li­
ca IV.
Obserwowany przez lunetę Jowisz m a w ygląd spłaszczonej tarczy ze sm u­
gami jasnym i i ciem nym i, rów noległym i do ró w n ik a p lan ety . Sm ugi te zm ie­
n iają się praw ie z d n ia n a dzień, co św iadczy, że nie oglądam y stałej pow ierz­
chni planety, lecz powłokę chm ur o tu lającą tę powierzchnię. Czasami tylko
pojaw iają się n a tarczy p la n e ty ciem ne plam y, k tó re nie w ykazują istotnych
zm ian naw et w okresie wielu lat. N ajtrw alszą z nich b y ła wielka plam a czer­
wona, k tó rą dostrzegł jeszcze J . D. Cassini w r. .1672. Zwrócono n a nią uwagę
ponownie w r. 1878, gdy w yróżniała się swym w y b itn y m natężeniem . Miała
wówczas k sz ta łt ow alny, z główną osią rów ną 48 000 km , rów noległą do rów ­
nika plan ety . Obecnie pow ierzchnię jej ocenia się n a około 400 milionów km 2.
P lam a ta zm ienia natężenie i zabarw ienie. Obecnie je st ona błyszcząco biała.
P om iary położeń „plam y czerw onej” w skazują, że zm ienia ona położenie w sto ­
sunku do otoczenia. U w ażam y ją raczej za konglom erat chm ur nad sta łą p o ­
w ierzchnią Jow isza, niż za obiekt n a jego powierzchni. W tej samej sm udze,
w której w ystępuje „plam a czerw ona” , widoczny je st jeszcze inny szczegół
powłoki chm ur n ad sta łą lub ciekłą pow ierzchnią p lan ety , tzw . południowe
zaburzenie tropikalne. W ykazuje ono k ró tszy okres obrotu niż „plam a czerw ona”
i w skutek tego co dw a la ta ją w yprzedza.
Z obserw acji położeń różnych szczegółów obserwowanych n a tarczy Jow isza
obliczyć m ożna okres obrotu jego dokoła osi. Ju ż od daw na stw ierdzono, że
okres te n zależy od szerokości jom graficznej (odniesionej do rów nika Jow isza
i będącej odpowiednikiem szerokości geograficznej na Ziemi) im dalej bowiem
od rów nika plan ety położony je s t rów noleżnik p lan ety , ty m dłuższy je st dla
niego okres obrotu dokoła osi. Isa rów niku okres obrotu p lan ety dokoła osi
rów ny je st 9h50m,5, blisko zaś biegunów okres te n dochodzi do 9h56m. Zm ien­
ność okresu obrotu dokoła osi, zależnie od szerokości jow igraficznej, je st jeszcze
dalszym dowodem n a to, że nie oglądam y stałej pow ierzchni p lan ety . W skutek
bardzo szybkiego obrotu plan eta jest w yraźnie spłaszczona (spłaszczenie = 0,06).
Poniew aż Jow isz m a gęstą atm osferę, albedo p lan ety je st wysokie, rów ne
0,58. Isa skutek istnienia tej gęstej atm osfery w ystępują tak ie zjaw iska, ja k
znaczne przyciem nienie tarczy Jow isza n a brzegu, w porów naniu ze środkiem
308 X II I. Fizyka planet i icli księżyców

(ryc. 128), załam yw anie się św iatła gwiazd i jego osłabianie w p rzy p ad k ach
ich zak ry ć przez planetę.
O istocie atm osfery Jow isza dow iadujem y się n a podstaw ie b a d a ń pro m ie­
niow ania wysyłanego przez j)lanetę i obserw acji sp ektralnych. P ierw szy ro ­
dzaj pom iarów w ykonyw anych przy stosow aniu czułych term oelem entów

R y c. 128. Jo w isz

d aje n a te m p eratu rę p la n ety w artość około — 1'40CC. J e s t to oczywiście te m p e ­


ra tu ra zew nętrznych w arstw atm osfery. J a k a je st te m p e ratu ra stałej, czy też
ciekłej pow ierzchni p lan ety , tego nie wiemy. Nie wiemy też jeszcze, jak ie siły
m ogą wywoływać ru c h y chm ur w zew nętrznych w arstw ach planety.
In teresu jące w yniki uzyskano na podstaw ie b a d a ń sp ek traln y ch , św iatło
słoneczne bow iem, przenikające w głąb atm osfery Jow isza, ulega pochłanianiu
przez jej składniki, co pozw ala n a wyznaczenie jej składu chemicznego. S tw ier­
dzono w szczególności w ystępow anie w widmie p la n e ty intensyw nych pasm ,
w yw ołanych przez am oniak (K H 3) i m etan (CH4). W ydaje się, że oba te związki
chem iczne są tylko dom ieszkam i do zasadniczej atm osfery Jow isza, sk ła d a ją ­
cej się przypuszczalnie z w odoru i helu.
W 1955 roku radioastronom ow ie am erykańscy w ykryli, że Jow isz w ysyła
prom ieniow anie n a fali długości 13 m. W' latach n astęp n y ch wiadomości nasze
o radioprom ieniow aniu Jow isza uległy znacznem u rozszerzeniu. Stw ierdzono
prom ieniow anie radiow e zarów no n a falach centym etrow ych, ja k i n a decy ­
m etrow ych. Złożone radioprom ieniow anie Jow isza m ożna podzielić n a trz y
rodzaje. Do pierwszego zaliczam y prom ieniow anie term iczne obserw ow ane
głównie n a fali o długości 3 cm. Obliczona z niego te m p e ra tu ra w ynosi od
—100°C do —140°C i je st bliska tem p eratu rze radiom etrycznej, o trzy m y w a­
nej z pom iarów prom ieniow ania atm osfery p lan ety w podczerw ieni. D rugi
Jowisz 309

rodzaj radioprom ieniow ania m a postać k ró tk o trw ały ch w ytrysków n a falach


dekam etrow ych. J e s t ono spolaryzow ane eliptycznie i nie może być w yjaśnio­
ne przyczynam i term icznym i. Pełnego w yjaśnienia tego ro d zaju prom ienio­
w ania jeszcze nie m a, lecz są przypuszczenia, że Jow isz otoczony je st rozle­
głą jonosferą, w której te w y try sk i prom ieniow ania radiowego na falach d ek a­
m etrow ych m ogą powstać. Trzeci rodzaj radioprom ieniow ania Jow isza n a
falach decym etrow ych częściowo spolaryzow any liniowo m a c h a ra k te r ciąg­
ły. J e s t to również prom ieniow anie nieterm iczne. Źródłem jego m oże być m agne-
tosfera Jow isza, której istnienie w zw iązku z szybkim ruchem obrotow ym p la ­
n ety je st bardzo praw dopodobne, z ty m bowiem szybkim ruchem pow inno
być zw iązane intensyw ne pole m agnetyczne planety. Przypuszcza się, że
w m agnetosferze Jow isza w ystępują, podobnie ja k w p rzy p ad k u Ziemi, pasy
radiacyjne, k tó re są źródłem synchrotronow ego (§ 133) prom ieniow ania.
Co się tyczy w nętrza Jow isza, to przypuszcza się, że je st ono złożone głównie
z wodoru. O grom ne ciśnienie spraw ia, że pod chm uram i znajdujfl się w arstw a
w stanie k ry ty czn y m , w k tó ry m nie m ożna rozróżnić sta n u ciekłego od gazo­
wego. W głębi zaś p lan ety w odór je s t praw dopodobnie w stan ie stały m . B udow a
Jow isza je st przeto całkowicie odm ienna od budow y p la n e t ty p u Ziem i.
§ 146. Księżyce Jowisza. Jow isz m a najw iększą liczbę księżyców. D o ty ch ­
czas od k ry to ich aż 1 2 . Pierw sze cztery o dkrył Galileusz w 1610 r. z a pom ocą
skonstruow anej przez siebie lu n ety (§ 83). W idział je przypuszczalnie w ty m
sam ym czasie niezależnie od G alileusza Sim on M arius w A nsbach (N iem cy).
Cztery księżyce galileuszowe są obiektam i jasn y m i od 5m do 6 m i b y ły b y wi­
doczne gołym okiem, gdyby nie przeszkadzała tem u d u ża jasność p lan ety .
Łatw o je w idzim y przez dobre lornetki, a w lunetach p rzy stosow aniu odpo­
wiednio dużych powiększeń obserw ujem y je jak o tarcze o średnicach k ą to ­
wych kolejno 1 ",0 ; 0 " ,8 ; 1",5 i 1",4. D ane liczbowe odnoszące się do tych sateli­
tów i do innych jeszcze zaw iera tab lic a V. K ró tk ie okresy obiegu spraw iają,
że ugrupow ania czterech księżyców^ galileuszowyeh ulegają szybkim zm ianom .
Co noc przeto widzim y inną ich konfigurację. Poniew aż ich o rb ity leżą praw ie
w płaszczyźnie rów nika Jow isza, nachylonej zaledwie o 1 ° 1 8 ' do ekliptyki,
przeto księżyce te , z w yjątkiem księżyca IV , u legają przy każdym obiegu z a ­
kryciom i zaćm ieniom . Zakrycie n a stęp u je w tedy, gdy K siężyc zostaje zasło-
nięty przez tarczę Jow isza, zaćmienie zaś, g dy wejdzie w cień rzu can y przez
planetę. P oza ty m księżyce te m ogą się czasem zasłaniać w zajem nie.
O bserw acje m om entów zaćm ień księżyców Jow isza posłużyły do pierwszego
w yznaczenia prędkości św iatła. D okonał tego duński astronom Olaf E o m er
w r. 1676 podczas przebyw ania w latach 1671-1681 w P a ry sk im O bserw ato­
rium. Stw ierdził on mianowicie, że zaćm ienia księżyców Jow isza spóźniają się
w stosunku do obliczonych przy w zrastaniu odległości p lan ety od Ziemi, a p rz y ­
p ad ają w cześniej, gdy odległość t a m aleje. W yciągnął on z ty c h obserw acji
słuszny wrniosek, że zjawisko spowodowane je st skończoną prędkością św iatła.
Jeżeli bowiem zaobserwow ane m om enty zaćm ień księżyców Jow isza będ ą
310 X II I. Fizyka plan et i ich księżyców

T a b l i c a IV
W łaściw ości w ielkich p lan et

Ś red n ica ć M asa Śred- O kres P rę d ­


N

1
kość

księżyców
0 n ia g ę- o b ro tu uciecz­ Ś red n i A l­
Z ie­ N Z ie­
P la n e ta

Liczba
sto ść na ki n a b la sk bedo
km m ia = ft.2
m ia = &
02 S3 g /c m 3 ró w n ik u n ik u
= 1 = 1

k m /s
M erkury 4840 0,380 0 0,056 3,33*1026 5,62 59d 4 ,3 - 0 m,2S 0,06 0
W en u s 12228 0,959 0 0,815 4,87*1027 5,09 243d 10,3 -4 ,1$ 0,76 0
1
Z iem ia 12756b 1,000 1,000 5,98*1027 5,52 23h5 6 m,l 11,2 -3 ,9 f 0,39 1
298,2
1


M ars 6760b 0,530 0,108 6,44-102« 3,97 24h37m,4 5,0 0,16 2

to
1

o
>0
150

Jo w isz 143650[) 11,26 1 317,82 1,90-10*° 1,30 9h5 0 m,5 57,5 - 2 ,6 ° 0,67 12
15,2
1
S a tu rn 120670b 9,46 95,11 5,68*1029 0,68 10b14m 33,1 + 0 ,7 ° 0,69 10
10,2
1
U ra n 47100 *3,69 14,52 8,68*1028 1,58 10h,8 21,6 + 5 ,5 ° 0,93 5
Is
i
N e p tu n 44600 3,50 17,22 1,03*1029 2,22 15h,8 24,6 + 7 ,8 ° 0,84 2
58
P lu to n 6400 0,50 0,11 0,8*1027 4,9 6M 5 4 -1 4 ,9 ° (0,14?) 1 1
Ś red n ica rów nikow a.
Jr W najw iększym blasku
t D la o b serw ato ra odległego o 1 j.a.
□ W przeciw staw ieniu w odległości (a —1) j.a. od Ziem i ( a - ś r . odległość od Słońca).

zgodne z obliczonym i z teorii ich ru ch u , gdy Jow isz je s t w opozycji ze Słońcem,


czyli najbliżej Ziemi, to w pobliżu jego k o n ju n k cji ze Słońcem, gdy je st on
n ajdalej od Ziemi, opóźnienie m om entów zaćm ień w yniesie ty le, ile zużyw a
św iatło n a przebycie odległości rów nej średnicy o rb ity Ziemi (16,5 m inuty).
M om enty zaćm ień księżyców Jow isza, jak o niezależne od położenia obser­
w atora, służyły w X V III i X IX w ieku do w yznaczania długości geograficznej
n a m orzu (§ 41). Z tego pow odu były one podaw ane w żeglarskich kalendarzach
astronom icznych.
P raw ie do końca X IX w ieku zn ano przy Jow iszu ty lk o cztery księżyce
galileuszowe. D opiero w r. 1892 E . B a rn a rd (USA) o d k ry ł p ią ty księżyc, k tó ry
k rąży najbliżej Jow isza, przy czym okres jego obiegu dokoła centralnej p la ­
n ety , w ynoszący l l h57m, je st stosunkow o nieznacznie dłuższy od okresu jej
obrotu dokoła osi. W lata ch 1901 i 1905 o d k ry to dw a dalsze księżyce (V I i V II),
n astępne księżyce b y ły kolejno odkryw ane w latach 1908, 1914, 1938 i 1951,
Księżyc© Jowisza 311

ja k to zaznaczono w tablicy Y, zaw ierającej zasadnicze dane liczbowe o sateli­


ta c h planet. Z tablicy tej widzim y, że księżyce V III, IX , X I I , X I obiegają
Jow isza ruchem wstecznym . N ajdalszy z nich (IX ) obiega plan etę w okresie
758d po orbicie, której prom ień je st 332 razy większy od prom ienia rów niko­
wego planety. Cztery księżyce galileuszowe o trzy m ały nazw y w łasne: Io, E u ­
ropa, Ganymedes i Callisto. P ozostałe oznaczone zostały num eram i od V do
X I I w kolejności odkrycia.
Księżyce Jow isza ro zp ad ają się w yraźnie n a dwie grupy, w ew nętrzną i ze­
wnętrzną. G rupa w ew nętrzna obejm uje pięć satelitów : cztery galileuszowe i księ­
życ V. O rbity ich leżą w odległościach od 18 000 km (V) do 1 881 000 km (IV
Callisto). Do grupy zew nętrznej należy 7 satelitów z orbitam i położonym i w od­
ległościach od 11 470 000 km do 23 700 000 km od p lan ety . G rupa zew nętrzna
z kolei rozpada się n a dwie podrgu p y : księżyce V I, V II i X biegną dokoła J o ­
wisza ruchem pro sty m w odległościach zbliżonych, niespełna 1 2 milionów km ,
a księżyce V III, IX , X I i X I I biegną, ja k ju ż wyżej wspom inano, ruchem w ste­
cznym, przy czym zn a jd u ją się w odległości od 21 200 000 km do 23 700 000 km
od planety.
Miedzy czterem a księżycam i galileuszowym i i pozostałym i ośmiu księży­
cami w ystępuje wielka różnica pod względem rozm iarów . Podczas gdy pierwsze
cztery księżyce są bardzo duże (bo Io i E u ro p a ty lk o nieznacznie różnią się
rozm iaram i od K siężyca ziemskiego, a Ganymedes i Callisto są od niego znacznie
większe, praw ie rów ne M erkurem u), to pozostałe księżyce są ciałam i drobnym i.
Średnice ty ch ostatnich m ożna ocenić ty lk o z ich globalnego blasku przy zało­
żeniu odpowiedniej w artości n a albedo. N a średnice te dla o statnich sześciu
księżyców otrzym ujem y w artość od 20 do 12 km . O rbity najdalszych czterech
księżyców są m ało stabilne i księżyce te mogą być oderw ane kiedyś od Jow isza
przez siły p e rtu rb acy jn e i mogą stać się planetoidam i. Być może, że by ły one
planetoidam i, k tó re kiedyś Jowisz schw ytał.
Fizycznie udało się dość dobrze poznać ty lk o cztery galileuszowe księżyce
Jow isza. D w a z nich (I i II), przy obserw acjach w izualnych widoczne są jako
białe, przy czym w części podczerwonej w idm a w ykazują rozkład, energii po­
dobny do tego, ja k i w ystępuje u śniegu. N ależy sądzić, że są one p o k ry te w ar­
stw ą lodu lub szronu H 20 . P rzy bardzo niskiej tem p eratu rze, w jakiej z n a j­
d u je się Jowisz i jego księżyce, sublim acja lodu następow ałaby ta k powoli,
że n aw et cienka jego w arstw a m ogłaby istnieć około m iliarda lat. O n atu rze
fizycznej księżyca V i księżyców V I-X II nic nie wiemy.
§ 147. Saturn. S atu rn jest najdalszą plan etą, k tó ra była zn an a od niep a­
m iętnych czasów. N a niebie widzim y ją gołym okiem w postaci gwiazdy o j a ­
sności od 0 m do + l m, należy więc ona do bardzo jasnych obiektów nieba nocnego.
C harakterystyczne jej dane liczbowe zaw arte są w tab licy IV .
O glądany w lunecie S atu rn m a osobliwą postać różniącą go od innych p la ­
net tym , że widzimy planetę jako spłaszczony glob otoczony pierścieniem (ryc.
129). Glob S a tu rn a w ykazuje wiele podobieństw do Jow isza. Podobnie jak
K się ż y ce p la n e t Tablica V

Odległość od środka
planety Okres
Średnica Masa g Blask Ilok Odkrywca
Nazwa obiegu
w km w opozycji odkrycia
w promie­ w km w dniach
niach

Z ie m ia
Księżyc 00,17 384 400 27ll,322 3 476 7,35 • 1025 - 1 2 ”‘,5 — -
M ars
Phobos 2,70 9 370 0,319 26 t 11 1877 Hall
Deimos 0,92 23 520 1,262 13 ? 12 1877 Hall
Jo w is z
V 2,54 181 300 0,498 140? ? 13 1892 Barnard
I Io 5,90 421 600 1,769 •3 550 7,2 • 1025 5 ,3 -5 ,8 1610 Galileusz
II Europa 9,40 670 900 3,551 3 100 4,7 ■1025 5 ,7 -6 ,4 1610 Galileusz
III Ganymed 14,99 1 070 000 7,155 5 600 15,5 • 1025 4 ,9 -5 ,3 1610 Galileusz
IV Callisto 20,36 1 880 000 16,689 5 050 9,7 • IO25 6 ,1 -6 ,4 1610 Galileusz
VI 160,7 11 470 000 250,6 100? ? 14,7 1904 Perrine
X 164 11 710 000 260 14? ł 19 1938 Nicholson
VII 164 11 740 000 260 20? ł 18 1905 Perrine
X II 290 20 700 000 617 12? ? 18 1951 Nicholson
XI 313 22 350 000 692 16? ? 19 1938 Nicholson
VIII 326 23 300 000 735 20? ł 17,0 1908 Mclotte
IX 332 23 700 000 758 16? * 18,6 1914 Nicholson
c. d. tabl. V

Saturn
1. Mim aa 3,11 180 000 0,942 000! 3,8 1022 12,1 1789 W. Ilorschol
2. Encoladus 3,9!) 238 000 1,370 000? 7,2 1022 11,7 1789 W. Horscliol
3. Tetliys 4,94 295 000 1,888 1 000 0,5 1023 10,0 1084 Cassini
4. Diono 6,33 327 000 2,737 1 000! 1.0 IO2* 10,7 1084 Cassini
5. Rhca 8,84 527 000 4,518 1 300 2,3 1024 10,0 1072 Cassini
0. Titan 20,48 1 222 000 15,95 4 950 1,4 , 02« 8*3 1055 Huygons
7. Hyperion 24,83 1 481 000 21,28 400! 3,1 1023 15 1848 Bond
8. Iapetus 59,07 3 500 000 79,33 1 000? 1 1024 10,8 1071 Cassini
9. 1’hoebc 210,8 12 930 000 550,4 200? ?* 14 1898 W. Pickoring
10. Janus 2,05 100 000 0,75 3001 ? 14 1900 Dollfus
U ra n
Miranda 5,49 130 000 1,413 000? 1,2 1024? 17 1948 Kuiper
Ariol 8,08 192 000 2,520 400? 0,5 1024? 14 1851 Lassoll
Umbriel 11,25 207 000 4,144 1 000? 4 1024? 14 1851 Lassell
Titania 18,40 438 000 8,700 800? 2,0 1024! 14 1787 W. Horscliol
Oberon 24,09 580 000 13,40 200? 1 1023? 14 1787 W. Hersclicl
Neptu n
Tryton 15,85 354 000 5,827 4 000? 1,4 102« 14 1840 Lassell
Nereida 249,5 5 570 000 359,4 200? 3 10221 19 1948 Kuiper
314 X III. Fizyka planet i ich księżyców

i na Jow iszu, na pow ierzchni S a tu rn a widzim y sm ugi równolegle do rów nika,


choć są one słabsze od sm ug w ystępujących na Jow iszu. W pobliżu rów nika
-zalega szerokie pasm o o zabarwieniu żółtaw ym , a bieguny otoczone są zielon­
kaw ą pokryw ą. Choć szczegóły n a pow ierzchni S atu rn a są m niej w yraźne
niż n a Jow iszu, jednakże dały się zauw ażyć na niej trw ałe plam y, k tó re p o ­
zwoliły n a obliczenie okresu obrotu p lan ety dokoła osi. Podobnie ja k i w p rzy ­
p ad k u Jow isza okres obrotu S atu rn a n a równiku wynoszący 10h14m okazał
się n ajkrótszy, a z dala od rów nika je s t dłuższy. X a rów noleżniku 60° okres
te n wynosi 10h40m. S atu rn więc, ta k samo ja k i Jowisz, nie obraca się jak o
-ciało sztyw ne, widoczna więc przez nas pow ierzchnia je st pow łoką chm ur,

R yc. 129a. S a tu rn

•otulającą planetę. Z szybkim okresem obrotu dokoła osi wiąże się duże spła­
szczenie planety, wynoszące 0 , 1 0 , najw iększe jakie obserw ujem y u p lanet.
Albedo S atu rn a wynosi 0,57, a więc praw ie ty le samo co i Jowisza. P odobne
je s t i w idm o obu planet, w któ ry m w ystępują pasm a am oniaku i m etanu,
z tą różnicą, że w atm osferze S atu rn a je s t więcej m etanu. Z pom iarów n atężenia
prom ieniow ania S atu rn a w podczerw ieni w ynika, że te m p e ratu ra p lan ety w y­
nosi — 150°C. S atu rn je st źródłem słabego prom ieniow ania radiowego m ie­
rzonego w długościach fali 10 cm i 3 cm. To ostatnie jest przypuszczalnie p o ­
chodzenia term icznego, natom iast prom ieniow anie o długości fali 1 0 cm m a
ch a rak ter nieterm iczny.
§ 148. Pierścienie Saturna. Pierścienie S atu rn a zostały dostrzeżone po raz
pierwszy przez Galileusza, k tó ry jed n ak nie rozróżnił właściwego ich k ształtu ,
uw ażając S a tu rn a za planetę p o tró jn ą z dw om a przyrostkam i z boków. Dopiero
Pierścienie S aturna 315

H uygens, dysponując lu n etą doskonalszą niż Galileusz, d o jrzał w yraźnie, że p la ­


n e ta otoczona je st cienkim, płaskim pierścieniem , nie d o ty k ający m nigdzie plan e­
ty . Płaszczyzna pierścieni, k tó ry ch grubość ocenia się n a 2-20 km , zlew a się z p ła ­
szczyzną rów nika p lanety, tw orząc z płaszczyzną ek lip ty k i k ą t rów ny 28°.
G dy Ziemia odległa je st o 90° od p ro stej przecięcia się płaszczyzny ekliptyki
z płaszczyzną pierścieni, w idzim y je szeroko ro zw arte i m ożem y b ad ać dobrze
ich budowę. Gdy Ziem ia znajdzie się w płaszczyźnie pierścieni, to z n ik ają one
n a pewien czas całkowicie dla obserw atora ziemskiego.
Ju ż w roku 1675 J . D. Cassini zauw ażył ciem ną przerw ę m iędzy pierście­
niam i, k tó ra nosi nazw ę przerwy Cassiniego. Później o d k ry to jeszcze jed n ą
przerwę bliżej p lan ety . W rezultacie u S atu rn a obserw ujem y u k ład złożony
z trzech koncentrycznych pierścieni. N ajbardziej zew nętrzny pierścień (JL),
um iarkow anie jasn y , rozciąga się w odległości od 120 000 k m do 137 000 km
od środka p lan ety , drugi z kolei pierścień (B) — bardzo jasn y , leży w odległości
od 90 000 km do 116 000 k m od p la n e ty , trzeci zaś — słaby (C) zajm u je poło­
żenie od 72 000 km do 89 000 km od p lan ety . Przerw a Cassiniego m a więc
4000 km szerokości, a druga przerw a tylko 1000 km.

i < ! H i i ! - !• -
-m*»4 *4 0 »
i: IW *< *}•> ' l ’ Y > l T 1■
iift t i jt<•
>’!*;■ ' <>
. l> < * t
I
i .i i r n u t i a i. .
3908 4350 4400 4450

R y c . 129b. S p c k tro g ra m S a tu rn a i jogo p ierścien i. L in ie u g ó ry i u d o iu o z n a c z a ją w idm o


po ró w naw cze. P o ś ro d k u w idm o ta rc z y p la n e ty , z o b u s tro n (z g ó ry i z dołu) w idm o p ierście­
n i. W idoczne z a ła m a n ie k ie ru n k u linii

Pierścienie S a tu rn a nie m ogą być uw ażane za ciała stałe jednolite. Ju ż


J . D. Cassini (X V II w.) w yrażał przypuszczenie, że sk ład ają się one z oddziel­
nych cząstek. Przypuszczenie jed n a k Cassiniego, nie p o p arte zresztą dow odam i
fizycznym i, popadło w zapom nienie. D opiero n a początku X I X w ieku P . S. La-
place w ykazał w swych rozw ażaniach teoretycznych, że sta ły lub ciekły p ier­
ścień jednorodny nie m ógłby istnieć trw ale.
W roku 1848 francuski m a te m a ty k i astronom B. A. B oche w ykazał, że
gdyby w te j odległości od p lan ety , w jak iej z n a jd u ją się pierścienie, znajdow ał
się ciekły księżyc S atu rn a, to b y łb y on n ietrw ały i rozpadłby się w skutek dzia­
łania sił graw itacy jn y ch na rój dro b n y ch cząstek. B oche udowodnił, że przy
rów nych gęstościach p lan ety i jej księżyca te n o sta tn i może istnieć ty lk o w tedy,
gdy jego odległość je st większa od 2,455 prom ieni p lan ety . D la S a tu rn a g ra ­
nica t a z uw agi n a rozmieszczenie m as je s t nieco m niejsza niż 2,455, jed n ak
pierścienie leżą całkowicie w jej w nętrzu. W skutek tego B oche w ysunął tezę,
310 X III. Fizyka planet i ich księżyców

że pierścienie składają się z pyłu i b ry ł stałych. Z agadnienie budow y pierścieni


S a tu rn a było następnie b a d an e teoretycznie przez angielskiego fizyka J . C larka
M axwella i m atem atyczkę ro sy jsk ą Zofię K ow alew ską (druga połow a X IX w.).
Te teoretyczne rozw ażania zostały potw ierdzone w r. 1894 n a drodze obser­
w acji spektralnych, w ykonanych przez astronom a rosyjskiego A. A. Bieło-
polskiego. W p rzypadku bowiem budow y pierścieni z poszczególnych b ry ł,
ich prędkość liniowa, zgodnie z I I I praw em K eplera, pow inna m aleć wraz ze
w zrostem odległości ich od planety . N ajszybszym ruchem b y ły b y obdarzone
cząstki pierścienia w ew nętrznego, a najpow olniejszym — zew nętrznego. Jeżeli
szczelinę spektrografu ustaw im y równolegle do rów nika p lan ety , wówczas
linie absorbcyjne w w idm ie pierścieni będą m iały położenie pochyłe, p rz y
czym zew nętrzne ich końce będą odchylone ku falom dłuższym , zgodnie z z a ­
sad ą D opplera. N a ryc. 129b w środku w idm a w idzim y linie pochylone odno­
szące się do szybko w irującej planety , pasy zew nętrzne zaś odnoszą się do p ie r­
ścieni S aturna. W idzimy tu charak tery sty czn e załam anie, w ynikające z tego,
że prędkość liniow a obiegu b ry ł w chodzących w~ skład pierścieni m aleje, g d y
odległość ich od plan ety rośnie. Obserw acje sp ek traln e w ykazały więc niezbi­
cie, że pierścienie S a tu rn a nie mogą być ciałam i stały m i, lecz sk ład ają się z lu­
źnych brył. O ich rozm iarach i odległościach m iędzy poszczególnymi b ry łk am i
w iem y niewiele.
§ 149. Księżyce Saturna. S aturn m a 10 księżyców, a więc tylko o 2 m niej
niż Jowisz. Pierw szy z nich o d k ry ty został przez Ilu y g e n sa w r. 1655. O trz y ­
m ał on nazwę T ytan , poniew aż je st bardzo duży, rozm iaram i sw ym i u stę p u je
ty lk o I I I i IV księżycowi Jow isza. Dalsze cztery o d k ry ł J . D. Cassini jeszcze
w X V II wieku. D w a księżyce odkrył W. H erschel pod koniec X V III w ieku,
d w a o d k ryto w X IX w. i jeden w X X w. Szczegóły dotyczące księżyców S a ­
tu r n a podane zostały w tab licy V.
D rugi z kolei względem centralnej p lan ety księżyc M im as krąży dokoła
niej praw ie u brzegu pierścieni, w odległości 3,1 prom ienia równikowego p la n e ty
od jej środka, a więc poza k ry ty c zn ą granicą R osche’a (okres obiegu 0d,94). W raz
z pięciom a dalszym i księżycam i (Janus, Enceladus, Tethys, Dione, Rhea) s ta ­
now i grupę sześciu w ew nętrznych księżyców biegnących po orbitach praw ie
kołow ych w płaszczyźnie rów nika p lan ety i m ających kró tk ie okresy obiegu
poniżej 5d. D w a następne (T ytan, Hyperion) też biegną w płaszczyźnie ró w n ik a
p la n ety , lecz m ają orbity w yraźnie eliptyczne. N ato m iast o rb ita ósmego księ­
ży ca (Japetus) je st nachylona o k ą t 15° do rów nika p lan ety , a o statn i księżyc
(Phoebe) biegnie ruchem w stecznym , przy czym okres obiegu dokoła p la n e ty
w ynosi 550 dni. J e s t on jednocześnie najm niejszym satelitą S aturna, jego b o ­
wiem średnica oceniana je st n a 200 km . D ziesiąty K siężyc (Janus) o d k ry ty
został przez A. Dollfusa w grudniu 1966 r.
P rzez wielkie lunety m ożem y dostrzec jedynie tarczę T y ta n a o średnicy
0,"6, co odpow iada średnicy liniowej 4880 km. K siężyc te n otoczony je s t a tm o ­
sferą, w której skład wchodzi m etan. Z bardzo wysokiego albedo, w ynoszącego
Księżyce Saturna 317

0,8, astronom am erykański G. P . K niper w nioskuje, że pow ierzchnia T y ta n a


je s t p o k ry ta lodem, a może naw et w całości T y ta n sk ład a się z lodu I I 2 0 .
§ 130, U ran. N astępna p lan eta poza* o rb itą S a tu rn a świeci zbyt słabym
blaskiem , aby mogła być dostrzeżona gołym okiem i dlatego nie b y ła znana
w starożytności. Po w ynalezieniu lu n et nie szukano dalszych p lan et, panow ało
bowiem przekonanie, że n a orbicie S a tu rn a kończy się system plan etarn y .
D latego to odkrycie U ran a było dziełem przypadku. Mianowicie W. H erschel,
nieznany wówczas w kołach astronom ów m iłośnik astronom ii, organista z B ath
w Anglii, zauw ażył 13 m arca 1781 roku w gw iazdozbiorze B liźniąt ciało nie­
bieskie 6 W w postaci m ałej tarczy , której rozm iary w lunecie pow iększały się
w m iarę stosow ania silniejszych powiększeń. H erschel przypuszczał początko­
wo, że odkrył jak ąś osobliwą kom etę, i dopiero po ro k u od chwili odkrycia
okazało się, że o d k ry te przez H erschela ciało biegnie dokoła Słońca po orbicie
praw ie kołowej w odległości dw a razy większej niż S atu rn , czyli że je st planetą.
Herschel n ad ał początkow o odkrytej przez siebie planecie nazwrę Georgium
tiidus n a cześć króla angielskiego Jerzego I I I , k tó ry po ty m odkryciu dostarczył
Herschelowi środków pieniężnych n a prow adzenie b ad ań astronom icznych.
N azw a ta jedn ak nie u trz y m ała się i ostatecznie w X IX wieku przyjęła się dla
nowo odkrytej p lan ety nazw a Uran, n ad a n a jej przez Bodego.
U ran je st p la n e tą znacznie m niejszą od Jow isza i S atu rn a. N a niewielkiej
tarczy, której średnica k ąto w a w ynosi podczas opozycji ze Słońcem 3 " , 6 , nie
widać prawie żadnych szczegółów. B ardzo wysokie albedo rów ne 0,80 świadczy
o tym , że podobnie ja k Jow isz i S atu rn , U ran też je st otulony gęstą atm osferą.
Analiza widm owa w ykazała, że w atm osferze p la n e ty dom inuje wodór, do
którego dom ieszany je st m etan w dziesięciokrotnie większej obfitości niż u J o ­
wisza.
P laneta je st znacznie spłaszczona i w skutek tego m ożna było się spodziewać
szybkiego ruchu obrotowego. Isto tn ie z obserw acji spektralnych, w oparciu
o zasadę D opplera, okres U rana wynosi 10h49m. C harakter jego ruchu obroto­
wego jest jednak odm ienny niż dotychczas om aw ianych p lan et, k tórych n a ­
chylenie płaszczyzn rów nikow ych do płaszczyzn orbitalnych je st niewielkie.
Tym czasem w p rzypadku U ran a rów nik jest praw ie p rostopadły do płaszczy­
zny orbity planety. Poniew aż nachylenie rów nika do orbity wynosi 98°, więc
ru ch obrotow y U ran a dokoła osi m a kierunek w steczny.
U ran m a 5 księżyców, z k tó ry ch dw a najdalsze (T itania i Oberon) odkrył
W. H erschel w 1787 roku, dwa bliższe (Ariel i Umbriel) o d k ry te zostały w 1851
roku, p iąty zaś (M iranda), położony najbliżej p lan ety , o d k ry ty został w 1948
roku. W szystkie księżyce U rana krążą dokoła niego po kołowych orbitach w p ła ­
szczyźnie równikowej. Drogi ich są więc nachylone pod k ątem 98° do orbity
p lanety. Są to ciała o bardzo słabym blasku i o ich n atu rze fizycznej nic nie
wiemy.
§ 151. Neptun i Pluton. H istoria odkrycia N ep tu n a i P lu to n a została już
opisana w § 99. N ep tu n niewiele różni się rozm iaram i od U rana. Ma on rów ­
318 X III. Fizyka planet i ich księżyców

nież duże albedo rów ne 0,71, a więc je st otoczony, ta k ja k i poprzednio opisane


trz y wielkie p lan ety , gęstą atm osferą. A naliza w idm ow a w skazuje n a to , że
w atm osferze tej w ystępuje w wielkiej ilości m etan , znacznie obficiej niż u p o ­
zostałych trzech w ielkich plan et. P la n e ta je s t w idoczna jak o ta rc z a o średnicy
zaledw ie 2",4, żadnych więc szczegółów n a niej nie m ożna dostrzec. N a podstaw ie
obserw acji spek traln y ch p rzy zastosow aniu zasady D opplera w yznaczono
okres obrotu dokoła osi rów ny V 15h.
N eptun m a dw a księżyce. Pierw szy z nich, T ry to n , o d k ry ty ju ż w r. .1846,
m a średnicę 4000 km . B ardzo możliwe, że podobnie ja k T y ta n obiegający S a­
tu rn a , T ry to n zdołał u trzy m ać atm osferę. T ry to n obiega N e p tu n a w okresie
blisko 6 d, n a to m ia st drugi księżyc (Nereida) o d k ry ty w r. 1949 m a okres obiegu
rów ny 360d. J e s t to ciało bardzo dro b n e o średnicy przypuszczalnie rów nej
około 2 0 0 km .
N ajdalszą spośród znanych p la n e t je s t Pluton. O dbiega on swą n a tu rą od
opisanych czterech wielkich plan et, gdyż je s t to ciało niebieskie drobne, k tó ­
rego średnica wynosi 6400 km . Problem m asy i gęstości p la n e ty został n ale­
życie rozw iązany dopiero w 1971 r. (m asa = 0,11 m asy Ziemi).
P lu to n w ykazuje flu k tu acje blasku w okresie 6d,39 i okres te n je s t p rzy jm o ­
w any jako okres obrotu p la n ety dokoła osi. P la n e ta świeci z b y t słabym b la ­
skiem, aby m ożna było przeprow adzić obserw acje jej w idm a, o n atu rze jej
fizycznej nic p rzeto nie w iem y. O rb ita p la n e ty je s t in teresu jąca przez to, że
m a najw iększy m im ośród spośród w szystkich o rb it p lan etarn y ch , rów ny 0,25*
W skutek tego w peryhelium p la n e ta zn ajd u je się w ew nątrz o rb ity N ep tu n a.
Istn ia ły naw et przypuszczenia, że P lu to n był kiedyś odległym satelitą N e p tu n a
i oderw ał się od jego pola przyciągania.
Czy poza P lu to n em z n a jd u ją się jeszcze dalej położone p lan ety , tego nie
wiemy. Istn iejący m i środkam i tru d n o byłoby je odkryć.
§ 152. Zagadnienie życia na planetach. Od setek la t, odkąd w w yniku
nau k i K opernika Ziem ia u zn an a została za planetę, u m y sły ludzkie p asjo n u je
zagadnienie możliwości życia n a innych plan etach . Życie w ym aga pow stania
złożonych związków organicznych, węglowodanów, tłuszczów , białek i kw asów
nukleinow ych, zbudow anych głównie z czterech pierw iastków chem icznych:
węgla, tlenu, w odoru i azotu z niew ielką dom ieszką innych pierw iastków . W w a­
ru n k ach sprzyjających, zgodnie z teo rią radzieckiego biochem ika A. J . Opa-
rin a, z najbardziej pierw otnych związków organicznych w m orzach m ogła
następow ać polim eryzacja i kondensacja związków chem icznych, prow adząca
do w ytw orzenia łańcuchów m olekularnych, analogicznych do białek i kwasów
nukleinow y cli. W późniejszym etapie w hydrosferze Ziemi m ogły pow staw ać
wielocząsteczkowe u k ła d y n a skutek łączenia różnych wysoko spolimeryzowa-
nych ciał organicznych w superm olekularne kom pleksy, zdolne do w zaje­
mnego oddziaływ ania z otaczającym środowiskiem . O ddziaływ anie to poprzez
określone reak cje chem iczne doprow adziłoby do w zrostu układów i zw iększa­
n ia ich liczby przez podział. P ow stały b y w te n sposób u k ład y zdolne do roz­
Zagadnienie życia n a planetach 319

m nażania się i zaw ierające m echanizm y dziedziczności zasadniczych właściwości


ty c h układów. Z układów ty c h pow staw ały b y coraz bardziej złożone organizm y.
Podstawowe pierw iaski chem iczne, z k tó ry ch opisane u k ła d y m ogły b y ć
zbudowane, w ystępują n a w szystkich p lan etach , źródłem zaś energii p o trzeb ­
nej do budowy złożonych ciał je st energia słoneczna. Z chw ilą pow stania dw u­
tlenku węgla energia t a pozw ala n a tw orzenie z niego i z w ody tak ich p o d sta ­
wowych związków organicznych, jak im i są cukry. D zięki fotosyntezie i zw ią­
zanem u z nią utlenianiu m a te ria zostaje w yprow adzona z bezw ładnego sta n u
nieorganicznego do sta n u układów ak ty w n y ch , stanow iących isto tę życia.
A by pow stało życie n a planecie, m uszą być spełnione określone w aru n k i
takie, ja k odpow iednia te m p e ratu ra , w ilgotność i dopływ prom ieniow ania sło­
necznego w odpow iednim natężeniu. N ie n a każdej przeto planecie życie m ogło
pow stać. Nie mogło ono pow stać n a gorącym i bezw odnym M erkurym , p o zb a­
wionym atm osfery, nie m a również w arunków do pow stan ia organizm ów w z n a ­
czeniu ziem skim n a chłodny cli planetach-olbrzym ach, n a Jow iszu, S atu rn ie,
U ranie i N eptunie. N ie m a rów nież w arunków dla rozw oju życia n a p o zb a­
wionym w ody i atm osfery K siężycu ziem skim . Spośród więc p lan et u k ład u
słonecznego, jak o ew entualne siedlisko życia w chodziłyby więc w rach u b ę,
poza Ziemią, W enus i M ars.
W § 142 i 143 opisane b y ły w arunki fizyczne w ystępujące n a obu ty ch p la ­
netach. Z poznanych dotychczas w arunków p an u jący ch n a nich w ynika, że
nie sprzyjają one rozwojowi życia. W enus o trzy m u je w praw dzie dużo energii
słonecznej i m a gęstą atm osferę, jednakże te m p e ra tu ra jej pow ierzchni, ja k to
potw ierdziły ostatecznie pom iary dokonane za pom ocą autom atycznej radziec­
kiej stacji kosm icznej „W enera 7”, w ynosząca blisko +500°C, spraw ia, że
stała pow ierzchnia p la n e ty je st gorąca i sucha i z tego pow odu nie stw a rz a
możliwości pow staw ania n a niej podstaw ow ych elem entów żyw ych kom órek.
B rak takich elem entów uniem ożliw ia fotosyntezę, w skutek czego dw utlenek
węgla nie w chodzi w reakcję z w odą i nie tw orzy połączeń organicznych. W ta k
wysokiej tem peraturze, ja k a w ystępuje n a pow ierzchni W enus, związki b ia ł­
kowe, będące podstaw ow ym i częściami składow ym i isto t organicznych, istnieć
nie mogą.
W § 143 przedstaw iono nadzieje, jak ie w iązano z k an ałam i M arsa, w idząc
w nich objaw y działalności isto t rozum nych. Obecnie jed n ak wiemy, że n ie
tylko dla rozw oju życia wysoko zorganizow anego, a ty m bardziej rozum nego,
nie m a na M arsie sprzyjających w arunków , ale że n aw et rośliny o niskiej orga­
nizacji z n ajd u ją ta m tru d n e w arunki do rozw oju. T em p eratu ra n a Marsie je s t
średnio o 40° niższa od te m p eratu ry Ziemi, tlen u w atm osferze je s t niewiele,
również w oda w ystępuje w stosunkow o m ałych ilościach. Jed n ak że organi­
zm y m ają ta k w ielką zdolność przystosow aw czą, że problem istnienia życia
na Marsie pozostaje n ad al o tw arty .
N atom iast jeżeli chodzi o isto ty rozum ne, to niew ątpliw ie w całym układzie
plan etarnym istn ieją one ty lk o n a Ziemi.
320 X III. F izyka planet i icli księżyców

§ 153. Możliwość podróży międzyplanetarnych. W rozdziale V I b y ła już


m ow a o pokonaniu technicznych tru d n o ści zw iązanych z w yrzuceniem ra k ie t
w p rzestrzeń m ięd zy p lan etarn ą, wielo»stopniowa ra k ie ta bow iem bez tru d u
może nad ać statk o w i kosm icznem u prędkość pow yżej 1 1 k m /s, niezbędną
d la w yrw ania go z p ola graw itacy jn eg o Ziemi. L o ty m ięd zy p lan etarn e s ta ją
się niew ątpliw ie jed n y m z najpotężn iejszy ch środków poznaw ania isto ty n a j­
bliższych p lan et. U dane lo ty m ięd zy p lan etarn y ch statk ó w w yposażonych
w a p a ra tu rę naukow ą ju ż się odbyły. N ależą do nich przede w szystkim lo ty
n a K siężyc, n a planetę W enus i w sąsiedztw o M arsa, M erkurego i Jow isza.
O rb ity ra k ie t m iędzyplanetarnych są bard zo złożone. E a k ie ta po przekrocze­
niu tzw . drugiej prędkości kosm icznej (11,19 km /s) zn ajd u je się początkow o
głów nie pod w pływ em p rzyciągan ia w yw ieranego przez Ziemię, dopiero zaś
w odległości około 900 000 k m zaczyna przew ażać w pływ p rzyciągania przez
Słońce i dlatego odległość t a je s t p rzy jm o w an a jak o granica sfery o d działy­
w an ia graw itacyjnego Ziemi. D alszy lot ra k ie ty podlega ty m sam ym p r a ­
w om , k tó re rz ą d zą ru ch em p lan et.
T echnicznie są możliwe lo ty do w szystkich p la n e t naszego u kładu. P o ­
m yślnie realizu je się lo ty n a K siężyc, W enus i M arsa. W p rzy p ad k u lotu n a
W enus należy ta k obliczyć działanie ra k ie t, ab y ra k ie ta przy opuszczaniu sfery
o d d ziały w an ia Ziemi b y ła blisko aphelium swej orb ity , a przy zbliżaniu do
W enus b y ła blisko peryhelium . ro lo w a osi wielkiej tak iej o rb ity je s t średnią
a ry tm e ty c z n ą połowy osi wielkiej o rb ity ziemskiej i p lan ety W enus, czyli
1 + 0,72
ró w n a j e s t ----- ------ — 0,86 j. a. O kres obiegu po tak iej orbicie zgodnie z I I I

p raw em K ep lera rów ny je s t j/ 0,86 3 = 0,8 la t, czyli 293 dni. Połow a tej w artości
je s t rów na 146d, ty le z atem trw a łb y lot ra k ie ty od aphelium do peryhelium ,
czyli z Ziem i do W enus. Zw iększając prędkość początkow ą lot te n m ożna skró­
cić. X a przykład, ra k ie ta am ery k ań sk a z r. 1962, M arinei I I (§ 142), leciała
do W enus 109 dni, a do p eryheliu m swej o rb ity 122 dni.
W p rz y p a d k u lotu do M arsa, jak o do p la n e ty położonej n a zew nątrz o rb ity
Ziem i, ra k ie ta pow inna przy Ziemi być blisko peryhelium , a przy M arsie blisko
1 + 1,52
aphelium . P ołow a wielkiej osi jej o rb ity w ynosi ------------ = 1,26 j. a., okres

zaś obiegu w yniósłby >/ 1,263 = 1,42 la t, czyli 516 dni. L ot p rzeto z Ziemi do
M arsa trw a łb y po takiej orbicie połowę tego czasu, czyli 258 dni. W p ra k ty c e
należy uw zględniać w ty c h lotach p e rtu rb a c je , lo ty więc są bardziej złożone.
N a ro zk azy daw ane z Ziemi loty m ogą być odpow iednio korygow ane.
O lo tach n a K siężyc, W enus i M arsa b y ła m ow a ju ż wyżej. D otychczas
lo ty z załogą ludzką m iały m iejsce ty lk o n a K siężyc w serii Apollo (razem
6 u d an y ch lotów ), planow any je st je d n a k lo t człowieka na M arsa.

Co się tyczy p lan et dalszych, to w tej chwili dwie rak iety am erykańskie
ty p u P ionier d o ta rły do Jow isza, a m ianow icie P ionier 10 w ystrzelony z Cap
Możliwość podróży międzyplanetarnych 321

Canaveral na Florydzie 10 m arca 1972 r i Pionier 1 1 wystrzelony z tegoż miejsca


5 kwietnia 1973 r. Pierwsza z ty ch rakiet przeszła obok Jow isza w grudniu
1973 r. a druga w grudniu 1974 r. Oczekiwane są istotne informacje o tej
największej planecie naszego układu.

ĆWICZENIA

1. W yprow adzić przybliżone praw o, w edług którego zm ienia się te m p e ra tu ra ciała d o ­


skonale czarnego (p lan eta) w zależności od odległości od Słońca.
2. P od ja k im k ą te m w idoczna je s t W enus p o d czas p rzejścia i>rzed ta rc z ą Słońca.
3. Obliczyć w a rto ść stałej słonecznej i wielkość w idom ą Słońca n a N ep tu n ie i P lu to n ie,
jeżeli sta ła słoneczna n a Ziem i w ynosi 2 cal/cni2, a w idom y b lask Słońca n a Ziem i w ynosi
—26m,7.
4. J a k i je s t przebieg p ó r ro k u n a U ran ie w iedząc, że oś o b ro tu zn ajd u je się praw ie
w płaszczyźnie o rb ity p la n e ty .
R o z d z i a ł XI V

MATERIA MIĘDZYPLANETARNA

§ 154. Charakterystyka materii międzyplanetarnej. W p rzestrzeni m iędzy­


p lan etarn ej oprócz ciał stałych, stosunkow o dużych, jak im i są, p la n e ty i ich
księżyce oraz planetoidy, m am y w znacznej -obfitości rozsianą m a te rię w p o ­
staci niew ielkich bryłek, pyłu, pojedynczych atom ów , kw antów p ro m ien io ­
w ania, p o la m agnetycznego itp . O niektó ry ch rodzajach tej m aterii b y ła ju ż
m ow a w rozdziale V I p rz y opisyw aniu najbliższego otoczenia Ziemi.
Z jaw iska obserwowane w przestrzeni m iędzyplanetarnej m ożna u ją ć w k ilk a
grup. Do pierwszej grupy należy zaliczyć kom ety, będące ciałam i obiegającym i
Słońce. D ru g ą grupę stanow ią drobne bryłki, k tó re m ożna b ad ać w tedy, gdy
zetk n ą się z atm osferą ziem ską (m eteory, § 164) lub b o m b ard u ją sztuczne
ciała niebieskie. Do trzeciej grupy zaliczam y p y ł m iędzyplanetarny, k tó ry
m oże b y ć obserw ow any w postaci pośw iat.
* C zw artą grupę stanow i plazm a prom ieniow ania korpuskularnego w ysyła­
nego przez Słońce i prom ienie kosm iczne. Do p iątej należałoby zaliczyć pole
m agnetyczne.
W niniejszym rozdziale omówimy te rodzaje m aterii m iędzyplanetarnej,
k tó re nie b y ły szczegółowo ro zp atrzo n e w rozdziałach poprzednich. R ozdział
te n zam y k a przeto część książki inform ującą o układzie słonecznym . In fo r­
m acje zaczynam y od zjaw isk kom et.
§ 155. Zjawiska komet. Z jaw iska przebiegania kom et po niebie znane są
od n iepam iętnych czasów. N azw ą komet objęto ciała niebieskie o m glistych
zary sach, zjaw iające się nieoczekiw anie, stosunkow o szybko przesuw ające się
n a tle gw iazd i obdarzone czasem długą pośw iatą w postaci w arkoczy. N iezw ykły
w ygląd ty c h ciał niebieskich w yw oływ ał w daw niejszych wiekach zabobonny
strach u ludzi, k tórzy widzieli w zjaw iskach pojaw iania się kom et zapow iedź
nadciągających klęsk. Ju ż jed n ak w starożytności tłum aczono kom ety w sposób
n a tu ra ln y .
N ajw ybitniejszy filozof starożytności, A rystoteles, uw aża! k o m ety za w y­
ziewy ziem skie. Sądził on, że z Ziemi unoszą się suche wyziewy, k tó re ro zp alają
się w najw yższych w arstw ach atm osfery ziemskiej w sferze ognia niebieskiego.
Zjawiska komet 323

W średniowieczu w ypowiadano czasem m yśli o kom etach jako o ogniu oddzie­


lonym od Ziemi i upodobnionym swą n a tu rą do ciał niebieskich, n a ogół jednak
uważano je za ciała złowróżbne i przynoszące nieszczęście. Przew ażał pogląd,
że są to zjawiska atm osferyczne. D opiero Tycho B rahe w ykazał, że kom eta,
k tó rą obserwował w r. 1577, znajdow ała się dalej niż Księżyc, a więc nie mogła,
być wyziewem Ziemi.
K epler nie obliczał dróg kom et, bo sądził, że przebiegają one przez układ
p lanetarny po liniach prostych, szkoda m u więc było czasu n a obliczanie dróg
ciał niebieskich, k tó re nigdy nie m ają wrócić do Ziemi. W yraził przy ty m p rz y ­
puszczenie, że niebo je st ta k w ypełnione kom etam i, ja k ocean rybam i. H e ­
weliusz wypowiedział pogląd w r. 1675, że orbity kom et m ogą być parabolam i,
jego zaś uczeń, J . S. Dórffel, udow odnił w r. 1681, że ja sn a ko m eta z r. 1680
biegła po paraboli, w której ognisku znajdow ało się Słońce. W krótce potem
Newton w swym dziele, Philosophiae naturalis p rincipia mathematica, w ypo­
wiedział pogląd, że kom ety świecą odbitym św iatłem słonecznym , biegną zaś
po przecięciach stożkow ych m ających Słońce w ogniskach. W skazał również,
jak mogą być obliczone o rbity paraboliczne kom et, a wraz ze swym uczniem
Edm undem H alleyem w ykazał, że kom ety poruszają się pod wpływ em p rz y ­
ciągania wywieranego przez Słońce. Od tego czasu ru ch kom et wszedł n a trw ale
do problem atyki rachunków astronom icznych.
Dzięki ożywieniu działalności obserw acyjnej w X V II wieku, w szczegól­
ności na skutek zastosow ania lu n et do obserw acji astronom icznych, liczba
znanych kom et zaczęła szybko w zrastać. P rzed r. 1609 w kronikach zapisano
około 400 pojaw ień się kom et. N ajw iększe dzieło o kom etach w X V II w ieku
opracowane było przez Stanisław a Lubienieckiego, em ig ran ta z Polski, nale­
żącego do B raci Polskich, zw anych również arianam i. Dzieło to ukazało się
drukiem w A m sterdam ie n a przełom ie la t 1667-1668 pod ty tu łe m Theatrum
Corneticum i zaw ierało wykaz wszystkich znanych w dziejach ludzkości kom et
wraz z rysunkam i ilustrującym i bieg niektórych z nich.
Ju ż w drugiej połowie X V III wieku przeciętnie co rok odkryw ano kom etę,
a obecnie w każdym roku obserw ujem y pojaw ienie się kilku kom et. W zw iązku
z ty m częstym pojaw ianiem się kom et zaszła p o trzeb a w prow adzenia dogodnego
ich oznaczania. Umówiono się, że po odkryciu k om eta otrzym uje prow izoryczne
oznaczenie według roku odkrycia z dodatkiem litery a , 6 , c... w kolejności
pojawienia się w danym roku. N a p rzykład k o m e ta 1965c oznacza trzecią
kometę, k tó ra zjaw iła się w r. 1965. Oznaczenie to uzupełnia się przew ażnie
nazwiskiem odkryw cy. P o obliczeniu orbity k om eta otrzym uje ostateczne
oznaczenie d a tą roku, w k tó ry m przeszła przez peryhelium , z dodaniem do tej
daty liczby rzym skiej oznaczającej kolejność takiego przejścia w ciągu danego
roku. Nazwisko odkryw cy pozostaje na ogół n a trw ałe przy oznaczaniu kom ety.
Większość odkryw anych kom et należy do obiektów słabych, dających się
zaobserwować tylko przez wielkie lu n ety , jasne zaś kom ety, dostrzegalne go­
łym okiem, pojaw iają się dość rzadko.
XIV . Materia m iędzyplanetarna

§ 156. Orbity komet. P rzew ażająca liczba kom et biegnie po orb itach zbli­
żonych do parabol. Przew ażnie są to elipsy, o m im ośrodzie n a ty le zbliżo­
nym do jedności, że luk, wzdłuż którego obserw ujem y kom etę, byw a z b y t
krótki, aby móc zdecydować, czy je st on częścią paraboli czy też elipsy. P o ­
nieważ obliczania orbit parabolicznych są łatw iejsze od obliczania o rb it elip­
tycznych, więc z reguły obliczam y dla nowo odkryw anych kom et najpierw
orbitę paraboliczną. N ad m etodam i w yznaczania o rb it parabolicznych z obser­
w acji pracow ali w ybitni m atem aty cy i astronom ow ie końca X V III i początku
X IX wieku, ja k Lagrange, L am bert, Laplace i Olbers. N ajlepsze rozw iązanie
podał Olbers i jego m etoda byw a najczęściej stosow ana do w yznaczania orbit.
M etodę tę udoskonalił polski astronom Tadeusz Banachiew icz (1882-1954).
Stosow anie elektronicznych m aszyn cyfrowych uprościło znacznie problem
obliczania orbit kom et.
Obliczono ju ż o rb ity dla blisko 600 kom et, z k tórych około 200 m a o rb ity
zdecydow anie eliptyczne. D la przeszło 40 kom et o o rbitach eliptycznych był
ju ż obserwowany pow rót do Słońca. Z kom et okresowych n ajk ró tszy okres
obiegu dokoła Słońca (3,30 roku) m a kom eta Enckego. M im ośrody o rb it elip­
tycznych są n a ogół duże, bo bardzo nieliczne orbity m ają m im ośród m niejszy
od 0,5. N ajm niejszy m im ośród rów ny 0,13 w ykazuje o rb ita kom ety Schwass-
m anna- W ach m anna I (1925 II) o okresie obiegu 16 lat. Odległość jej ulega ta k
niewielkim zm ianom , że je st ona prawie stale dostępna do obserwacji.
K rótkookresow e kom ety rozpad ają się na kilka rodzin zw iązanych z wielkimi
planetam i. Z rodzin ty ch najistotniejsza je st rodzina Jow isza, obejm ująca
6 6 kom et o okresie obiegu krótszym od 15 la t i odległości afeliów bliskiej od­

ległości Jow isza od Słońca. Do najciekaw szych kom et tej rodziny należy k o ­
m eta Enckego, w spom niana wyżej jako kom eta o najkrótszym znanym okresie.
O d k ry ta ona została w r. 1818 we F ran cji przez J . L. P o n sa w M arsylii, nazw ana
jed n ak kom etą Enckego od nazw iska astronom a niemieckiego, k tó ry obliczył
elem enty jej orbity i w ykazał, że obserwowano ją ju ż w latach poprzedzających
odkrycie przez Ponsa, a mianowicie w latach 1786, 1795 i 1805. Od 1818 roku
k o m eta Enckego b y ła obserw owana już przy każdym powrocie do Słońca,
przy czym w ruchu jej dostrzeżono ciekawe osobliwości. Ju ż bowiem w r. 1822
E ncke stw ierdził, że okres obiegu kom ety dokoła Słońca skraca się, przy czym
skracania tego nie m ożna w yjaśnić pertu rb acjam i w yw ołanym i przez planety.
P rzyczyny tego zm niejszania okresu nie zostały jeszcze całkowicie wyjaśnione.
Kuch innych kom et krótkookresow ych był również szczegółowo badany.
Spośród nich dwie kom ety były opracow yw ane w' Polsce, a mianowicie k om eta
W olfa I przez M. K am ieńskiego (1879-1973) i k om eta K opffa przez F . K ęp iń ­
skiego (1885-1966). Obie te kom ety należą do rodziny Jow isza. Są to kom ety
bardzo słabe, k tó re można było odszukać n a niebie jedynie w w yniku d o k ła­
d nych obliczeń w ykonanych przez obu badaczy ty ch ciał niebieskich. Szcze­
gólnie dokładnie zbadany był ruch kom ety W olfa I, k tó ra przechodziła blisko
Jow isza i dlatego jej o rb ita ulegała znacznym zm ianom.
Orbity komet 325

Prócz rodziny Jow isza znam y jeszcze osiem kom et rodziny S a tu rn a o okre­
sach obiegu od 13 do 20 la t, sześć kom et rodziny U ra n a o okresach obiegu
od 27 do 50 lat i 10 kom et rodziny N ep tu n a z okresam i obiegu od 50 do 100 lat.
§ 157. Najjaśniejsze komety. Od czasu do czasu zjaw ia się n a niebie bardzo
jasn a kom eta i stanow i ona jedno z najefektow niejszych zjaw isk nocnego
nieba. N ajsłynniejsza z tak ich jasnych ko m et je s t kom eta H alleya. J e s t to
kom eta okresowa, której pojaw ianie je s t obserw ow ane od kilku tysięcy lat.
Nazwę nadano jej na cześć astron o m a angielskiego E d m u n d a H alley a (1656-
1742), któ ry przewidział jej pow rót do Słońca. Obliczył on bowiem o rb ity
paraboliczne dla wielu kom et w idocznych w ciągu k ilkuset la t przed X V II wie­
kiem, w szczególności dla bardzo jasnej kom ety, k tó ra zjaw iła się n a niebie

w sierpniu .1682 r. P orów nując elem enty o rb ity tej ostatniej kom ety z elem en­
tam i orbitalny m i jasnych kom et z la t 1456, 1531 i 1607, zauw ażył wielkie
ich podobieństw o i w ypow iedział pogląd, że w szystkie te cztery k o m ety są
w istocie je d n ą kom etą o okresie obiegu dokoła Słońca rów nym około 75 lat.
Przepow iedział więc pojaw ienie się jej około 1758 roku. Isto tn ie, k o m eta d o ­
strzeżona została przy końcu 1758 roku i przeszła przez peryhelium w m arcu
1759 roku. Od tego czasu obserwowano jeszcze dw ukrotnie jej pow rót do Słońca,
a m ianow icie w roku 1835 i 1910.
Z pojaw ienia się kom ety H alley a w .1835 ro k u obliczono jej dokład n ą orbitę
eliptyczną. K om eta porusza się ruchem w stecznym po elipsie, której afelium
leży poza o rb itą N ep tu n a (ryc. 130), o okresie obiegu 76 la t. W roku 1948 prze­
szła ona przez afelium i od tego czasu zbliżać się zaczęła do Słońca i Ziemi.
Przejście jej przez peryhelium spodziew ane je st n a rok 1986.
A stronom polski M. K am ieński obliczył elem enty orbity H alley a n a kilka
tysięcy la t wstecz i przez spraw dzenie z zapiskam i w starych kronikach chiń­
skich stw ierdził, że przeszła ona przez peryhelium w r. 1709 p. n. e.
In n ą godną uw agi jasn ą kom etą b y ła k o m eta z r. 1882. B lask jej b y ł ta k
wielki, że widziano ją w yraźnie w dzień w pełnym blasku słonecznym. Przeszła
326 XIV . M ateria m iędzyplanetarna

ona przez koronę słoneczną w odległości zaledwie 500 000 k m od pow ierzchni
Słońca. K om eta z r. 1882 należała do g ru p y kom et, w której skład wchodziły
p o n ad to jasne kom ety z la t 1663, 18-13, 1880 i 1887. B iegły one praw ie po tej
sam ej orbicie, której peryhelium leżało bardzo blisko Słońca. Z jaw iska te
jed n ak nie m ogły być odniesione do pojaw ienia się tej sam ej kom ety, bo do-

R y c. 131. G łow a k o m e ty H alley a

kładne obliczenie elem entów orbit w ykazało, że kom ety biegły po bardzo
w ydłużonych elipsach o okresach obićgu od 500 do 1000 lat. K om ety te, tw o ­
rzące grupę, są przypuszczalnie pozostałością rozpadu jednej m acierzystej
wielkiej kom ety. Z nane są jeszcze inne grupy kom et, lecz żad n a z nich nie
b y ła ta k w y b itn a ja k opisana.
§ 158. Wygląd komet. W w yglądzie kom et w ystępuje dość duża różno­
rodność. Słabe kom ety widzimy w lu n etach jako m giełki o zarysach w przy b li­
żeniu okrągłych lub ow alnych. M giełka t a nosi łacińską nazwę coma. W jej
środku widzimy często wyraźne jądro, m ające postać p u n k tu świetlnego.
K om a jasnych kom et ro z ra sta się w głowę o złożonej budow ie ze sm ugam i
i prom ieniam i św ietlnym i (ryc. 131). Głowy niektórych kom et osiągają wielkie
rozm iary, zm ieniając się nieregulai'nie zależnie od odległości od Słońca. Prze-
W ygląd komet 327

R y c. 132a. K o m e ta Ik e y a - Seki (1965 f) 2. X I. 1965, ek sp o zy cja 20 sek u n d

ciętna średnica głów kom et wynosi od 50 000 do 240 000 kin. Znane są jed n ak
kom ety, k tó ry ch głowy m iały średnice większe od m iliona kilom etrów . N a
przykład średnica głowy słynnej kom ety z r. 1811 wynosiła około 1,5 m iliona km ,
czyli była większa od średnicy Słońca. Zmienność zaś rozm iarów głów kom et
m ogą ilustrow ać liczby odnoszące się do kom ety H alleya podczas jej przejścia
w sąsiedztw ie Słońca w latach 1909—1910. Gdy ją dostrzeżono we wrześniu
1909 r. w odległości 400 000 000 km od Słońca, głowa jej m iała średnicę nie­
spełna 23 000 km . W trz y miesiące później, gdy odległość kom ety od Słońca
328 XIV . M ateria m iędzyplanetarna

zm alała do 300 000 000 km , średnica jej głowy w zrosła blisko 15-krotnie do
350 000 km . Podczas przejścia kom ety przez peryhelium w kw ietniu r. 1910
głowa jej zm alała do 2 0 0 0 0 0 km , by w dw a miesiące później przy oddalaniu
się od Słońca pow iększyć się do 500 000 km.

R y c. 132b. K o m e ta I k e y a - S e k i 2. X I. 1965, K yc. 133. K o m e ta M orehouse’a 1908 III


e k sp o z y c ja 20 m in u t

W głowie jasnej kom ety obserw ujem y przew ażnie centralne zagęszczenie
o średnicy rzędu 2 0 0 0 km , w ew nątrz zaś tego zagęszczenia byw a jądro o ta k
m ałej średnicy kątow ej, że nie daje ona się zmierzyć. Ocenia się jedynie, że
je st ona rzędu 1 0 km .
Z głowy jasnych kom et w ypływ a warkocz w kierunku od Słońca n a p rzed łu ­
żeniu prom ienia wodzącego kom ety (ryc. 134). Pojaw ia się on zazwyczaj w tedy,
W ygląd kom et 329

gdy kom eta znajduje się w odległości od 1,5-2 j. a. od Słońca i w m iarę zbliża­
nia się do Słońca osiąga większe rozm iary i większą jasność. Długość w arkoczy
widocznych gołym okiem byw a rzędu co najm niej 1 0 milionów km , u bardzo
jasnych zaś kom et przekraczać może 100 milionów km . N ajdłuższy warkocz,
rozciągający się n a 320 milionów km , m iała jasn a k o m eta z r. 1843: Między
mgiełką tw orzącą głowę kom ety i w arkoczem nie m a w yraźnej granicy (ryc. 133).
§ 159. Masy i gęstości komet. Zm iany w rozm iarach głów kom et, p o w sta­
wanie w arkoczy i ich zm ienność świadczą o ty m , że k om ety nie są b ry łam i
takim i, jakim i są np. planety. K om ety osiągają w praw dzie ogrom ne rozm iary,
jednak masy ich i gęstość są znikom o małe. Mas ty c h nie dało się w yznaczyć
z obserwacji, kom ety bowiem nie w yw ołują żadnych p e rtu rb a c ji w ru ch ach
planet lub ich księżyców. N p. kom eta Lexella, będąca pierw otnie kom etą k ró tk o ­
okresową z okresem obiegu 5 la t i 7 miesięcy, przeszła w r. 1779 przez u k ład
Jow isza między p la n e tą a czterem a księżycam i galileuszowymi. P e rtu rb a c je
wywołane przyciąganiem Jow isza ta k znacznie zm ieniły orbitę kom ety, że jej
więcej nie dostrzeżono. N ato m iast w elem entach orbitalnych księżyców nie
nastąpiły dostrzegalne zm iany. Ocenia się, że masy kom et są zaw arte w g ran i­
cach od 10 15 do 10 17 g, czyli są m niejsze od m asy Ziemi od 10 12 do 10 10 razy.
Z małej m asy ko m et i wielkiej ich objętości w ynikają bardzo m ałe średnie
gęstości, co spraw ia, że kom ety są przezroczyste. Przez głowę kom ety dostrze­
gam y gwiazdy bez w yraźnego osłabienia ich blasku. Gdy zaś wielka kom eta
z r. 1882 przechodziła przed tarczą Słońca, a następnie zdarzyło się to z kom etą
H alleya w r. 1910, to w obu przypadkach kom ety by ły całkowicie niedostrze­
galne. Jeszcze m niejszą gęstość m ają w arkocze kom et. Ziem ia np. przeszła
w r. 1910 przez warkocz kom ety H alleya i żadnych szczególnych zjaw isk w zw ią­
zku z ty m w atm osferze ziemskiej nie dostrzeżono. Z tego w ynika, że kom ety
złożone są z b ry łek stosunkow o luźno ze sobą zw iązanych.
§ 160. Budowa fizyczna komet. O n atu rze fizycznej ko m et dow iadujem y
się najwięcej z ich widm . B adane są one od 1861 roku, kiedy to astronom włoski
G. B. D onati zauw ażył, że w widm ie kom ety 1864 I I w y stęp u ją jasne pasm a
o długościach fal około 5630 A, 5170 A i 4710 A. W ypow iedział on słuszny
pogląd, że pasm a te należą do węglowodorów, k tó re są składnikam i gazu św ietl­
nego.
N ajw ybitniejsze jasne pasm a w w idm ach kom et należą głównie do cząste­
czek węgla C2, Cs i nienasyconych p rostych związków chem icznych, takich
jak CN, CII, N H , OH i N H 2, będących rodnikam i bardzo rozpowszechnio­
nych związków chem icznych, ja k wody H 20 , am oniaku N H 3 i m etanu CH4.
Związków ty c h nie obserw ujem y bezpośrednio w widm ie kom ety, lecz istnienie
ich w ynika z obecności produktów ich rozpadu, tak ich ja k OH, N H , OH itp.
Oprócz ty c h rodników obserwacje spektralne w ykazują obecność sodu (Na)
w kom etach.
Trw ałe związki chemiczne jak H 20 , N H 3 i C II 4 w ystępują na Ziemi bądź
jako ciecz, bądź też jako gaz. Jed n ak że w średnich odległościach kom et od
330 XIV. M ateria m iędzyplanetarna

Słońca związki te, zgodnie z teorią w ysuniętą przez F . L. W hipple’a, tw orzą


ciała stałe, zwykły lód w przypadku wody, stały am oniak, m etan itp. W lodzie
ty m , utw orzonym z ty ch zestalonych ciał, znajd u ją się bryłki m aterii m eteoryto­
wej (§ 167), głównie żelaza, w apnia, magnezu, m anganu, krzem u, niklu, glinu
i sodu. T aką bry łą „zanieczyszczonego ’5 lodu, złożoną z zam arzniętych wspo­
m nianych wyżej związków chemicznych, je st praw dopodobnie, według poglądów
am erykańskiego astronom a F . L. W hipple’a, jąd ro kom ety. Podczas jej zbli­
żania się do Słońca pod wpływem wzmożonej dopływ ającej energii prom ienistej,
lekkie rodniki p aru ją, przedostając się do kom y otaczającej jądro. Osiągany
przez kom etę odrzut w połączeniu z ruchem obrotow ym ją d ra kom ety może
powodować zm iany w okresie obiegu, przyspieszanie lub ham owanie, zależnie
od kierunku tego obrotu. W ty m odrzucie należałoby może szukać w y tłu m a­
czenia zm ian w okresach obiegu krótkookresow ych kom et, takich ja k np. k o ­
m eta Enckego.
W m iarę ja k w ciągu kolejnych pow rotów do Słońca lód wiążący bryłki
„zanieczyszczeń” topnieje, staje się on coraz więcej „zanieczyszczony” na
powierzchni, w skutek czego bryłki są związane coraz luźniej. N iektóre bryłki
mogą oddalać się od ją d ra i kom eta stopniowo rozpadać się może n a rój m e­
teorów (§ 165). Z zaobserwowanych przyspieszeń i zaham ow ań w ruchach
kom et W hipple obliczył, że średnio kom eta tra c i przy jednym przejściu przez
peryhelium około 1/200 swej m asy przez w yparow anie składników lodu. P ro ­
cesy tak ie tłum aczyłyby krótkotrw ały żyw ot kom et w porów naniu z życiem
planet.
§ 161, Warkocze komet. Pow staw anie warkoczy u kom et i zm iany zacho­
dzące w ich budowie od bardzo daw na były tem atem dociekań naukow ych.
Ponieważ z głów kom et m ateria w ypływ a w kierunku przeciw nym do kierunku
siły przyciągającej (ryc. 134), więc działać tu m usi siła odpychająca odrzucająca
te cząstki od kom ety. Ju ż n a początku X IX wieku astronom niemiecki Olbers
w ysunął przypuszczenie, że siła odpychająca, odpowiedzialna za pow staw anie
w arkoczy u kom et, m a ch arak ter elektryczny. In n y astronom niemiecki X IX
wieku F . W. Bessel opracow ał m atem atycznie zagadnienie tw orzenia się w arko­
t y ? podając przybliżone wzory, służące do obliczania ruchu cząstek warkocza
pod działaniem siły odpychającej, m ającej swe źródło w Słońcu. W zory te
zastosował do badania w arkocza kom ety H alleya podczas jej pojaw ienia się
w r. 1835.
Największy jednak postęp w badaniu warkoczy kom et d a tu je się od r. 1878,
gdy astronom rosyjski F. Briedichin popraw ił wzory Bessela i zastosow ał je
do warkoczy wszystkich kom et, których rysunkam i rozporządzał. N a pod­
staw ie tego obszernego m ateriału obserwacyjnego, uzyskiwanego przez wielu
obserwatorów w długim okresie czasu, wprowadził on klasyfikację warkoczy
kom et n a zasadnicze trz y t y p y : I — warkocze proste, stanow iące praw ie dokładnie
przedłużenie prom ienia wodzącego kom ety n a jej orbicie dokoła Słońca, ty p
I I — warkocze o kształcie łukowatym i ty p I I I — warkocze o krótkim łuku
W arkocze komet 331

znacznie odchylające się od przedłużenia prom ienia wodzącego kom ety n a jej
orbicie.
Zgodnie z m echaniczną teorią kształtów w arkoczy kom et, po d an ą przez
Briedichina, należy uwzględniać dwie siły: grawitacyjną i bliżej nieokreśloną
odpychającą działającą n a każdą cząstkę głowy i w arkocza kom ety. Niech
M
w odległości r od Słońca przyspieszenie graw itacyjne wynosi k 2 — , gdzie M
M
jest m asą Słońca, a przyspieszenie odpychające niech będzie rów ne k,2 R,
gdzie R je st -współczynnikiem charakteryzującym wielkość siły odpychającej
w porów naniu z siłą przyciągającą. Ponieważ obie siły działają wzdłuż tej
samej p rostej, więc w ynik obu przyspieszeń w yraża się różnicą

(230)

z której przez podzielenie obu stron przez k 2 — — otrzym am y


ar*2

R — 1 Ą- fj,. (231)

Im większą w artość m a 1 4 -//, ty m warkocz je st m niej zakrzywionj^. Poszcze­


gólnym typom w arkoczy B riedichin przypisał n astępujące w artości współczyn­
nika R
ty p I : 1 + ji = 18,
ty p I I : 2,5 > 1 + fi > 0,5,
ty p I I I : 0,3 > 1 + fi > 0.

W arkocze różnych typów m ają odm ienne widm a. W w arkoczach ty p u I


znajdujem y pasm a em isyjne zjonizowanych rodników CO+, O H + oraz jony N r
i C 0 2+ , podczas gdy w idm a w arkoczy ty p u I I i I I I są ciągłe bez linii lub pasm
em isyjnych. W edług astronom a radzieckiego B. J . Lewina, w arkocze ty p u I I
składałyby się z neutralnych cząsteczek gazu, a warkocze ty p u I I I — z cząstek
pyłu-
Is to ta siły odpychającej nie została jeszcze ostatecznie w yjaśniona. O dpy­
chanie ta k ie może być w ynikiem działania ciśnienia św iatła słonecznego. Ciśnie­
nie to nie w yw iera wyczuwalnego działania odpychającego n a duże bry ły ja k
plan ety lub ich księżyce, a naw et ją d ra kom et. N ato m iast w p rzy p ad k u m ałych
pyłków odpychająca siła ciśnienia św iatła może przew yższać siłę przyciągania
w yw ieraną przez Słońce, ja k to w ynika z następującego prostego rozum ow ania.
Załóżm y, że m am y do czynienia z kulkam i m aterii jednakow ej gęstości
o różnych prom ieniach r, położonym i w jednakow ej odległości od Słońca. P rzy ­
spieszenie siły graw itacyjnej A je st proporcjonalne do objętości f jtr9 kulki,
332 XIV. M ateria m iędzyplanetarna

a przyspieszenie siły odpychającej R je st proporcjonalne do przekroju kulki n r2'.


Ogólnie możemy napisać
21 = A = &2r 3, (232)
w k tórych Jcx i k 2 są znanym i i stały m i dla danych cząstek w spółczynnikam i.
Stosunek obu sił w yraża się wrzorem

R :A = (233)
k2 r
D la w artości r mniejszej od ikx/k 2 stosunek te n jest większy od 1, czyli że
w ty m przypadku siła odpychająca je st większa od siły przyciągającej i pyłek
o prom ieniu r zostaje odrzucony z głowy do kom ety. Co się ty czy cząsteczek,
to oddziaływ anie siły odpychającej ciśnienia św iatła zależeć będzie od ich
współczynników pochłaniania, n a ogół jed n ak cząsteczki są odpychane od
Słońca.
Prócz jed n ak siły odpychającej prom ieniow ania słonecznego znaczne siły
odpychające wywoływać mogą strum ienie korpuskularne w ysyłane przez
Słońce, w szczególności stale w ypływ ający ze Słońca w iatr słoneczny (§ 134).

/
\
\
R yc. 134. K ie ru n e k w ark o cza k o m ety

S trum ień plazm y słonecznej oddziaływ ać może n a gazy głowy kom et poprzez
zam rożone w niej pole m agnetyczne przez to , że jony cząsteczek głowy kom ety
ulegają w ty m polu przyspieszeniu. A rgum entem n a poparcie słuszności hip o ­
tezy, że prom ieniowanie korpuskularne Słońca je st odpowiedzialne za p o w sta­
w anie w arkoczy u kom et, je st pow iązanie m iędzy silnym i zaburzeniam i geo­
m agnetycznym i i zjaw iskam i w ybuchow ym i w w arkoczach niektórych kom et.
Zagadnienie to w ym aga jednak dalszych b a d a ń zarówno obserw acyjnych,
ja k i teoretycznych. Znane są bowiem przypadki, gdy szybkie zm iany w b u ­
dowie w arkoczy kom et w ystępow ały również przy bardzo słabej aktyw ności
Słońca. Może to być tłum aczone jednak ty m , że w iatr słoneczny i w tedy zaw iera
do stateczną liczbę cząstek dla podtrzym yw ania oddziaływ ania n a m aterię kom et.
Warkocze kom et 333

Doświadczenia dokonyw ane w przestrzeni kosmicznej za pom ocą rak iet


m iędzyplanetarnych mogą przyczynić się do rozw iązania niektórych zagadnień
zw iązanych z isto tą zjaw isk dotyczących kom et. E k sperym enty te m ogą dotyczyć
w yrzucania przez rak ie ty gazów takich ja k M 3, C0 2 lub p a r m etali, ja k również
dośw iadczeń ze sztucznym jądrem ko m et w yrzuconym na orbitę i ra k ie t p rze­
chodzących blisko kom et lub naw et przez nie.
W arkocze kom et m ają czasem c h a rak te r anom alny. N a p rz y k ła d jasn a
kom eta A renda-B olanda, w idoczna dobrze gołym okiem w r. 1957, m iała prócz
norm alnego jasnego w arkocza skierowanego od Słońca, jeszcze długi cienki
warkocz, skierow any ku Słońcu. Tego ty p u anom alie w budow ie w arkoczy
były zaobserwow ane u niektórych innych kom et. Poniew aż warkocz ta k i skie­
row any ku Słońcu b y ł w idziany najlepiej, gdy Ziem ia przechodziła przez
płaszczyznę orbity kom ety, w yrażono przypuszczenie, że mógł on pow stać z pyłu
i gazu rozsianego przez kom etę w płaszczyźnie jej orbity.
§ 162. Pochodzenie komet* O rb ity kom et m ają wszelkie możliwe n a c h y ­
lenia do ekliptyki od 0 ° do 180°, co świadczy, że kom ety mogą przebiegać przez
u k ład p la n etarn y we wszystkich m ożliwych kierunkach. Skłoniło to L aplace’a
do w ypow iedzenia przypuszczenia, że kom ety przychodzą do nas z przestrzeni
międzygwiazdowej. Przypuszczenie to jed n ak okazało się m ało praw dopodobne,
gd y b y bow iem było ono słuszne, to wśród orbit kom et pow inny licznie w ystę­
pow ać o rb ity hiperboliczne, co nie zachodzi. Znane są w praw dzie u kom et
o rb ity hiperboliczne, jednak przy dokładnym obliczaniu p e rtu rb a c ji p rze­
ważnie okazyw ały się one w ydłużonym i elipsami, ja k to pow inno b y ć w p rz y ­
pad k u, gdy kom ety uw ażać należy za należące trw ale do u kładu słonecznego.
N ie m am y jeszcze ogólnie przyjętej teorii, k tó ra tłum aczyłaby pow staw anie
kom et. F a k t, że nie znam y w zasadzie kom et, które poruszałyby się po orbitach
hiperbolicznych przed wejściem do u k ład u planetarnego, każe szukać przyczyn
p ow staw ania kom et w ew nątrz naszego układu. W ypow iadane są poglądy,
że k om ety mogą pow staw ać przez w yrzucanie m aterii z wielkich p lan et, wielu
wszakże astronom ów je s t zw olennikam i przypuszczenia, że kom ety pow stały
i może n ad al pow stają przez kondensację rozproszonej m aterii m iędzyplane­
tarn e j.
S praw a pochodzenia kom et z o rb itam i parabolicznym i nie znalazła jeszcze
ostatecznego rozw iązania. A stronom holenderski J . H . O ort w yraził p rzy p u ­
szczenie, że kom ety te są ściśle zw iązane ze Słońcem, tw orząc dokoła niego
chm urę o prom ieniu około 150 000 j. a. C hm ura ta m a wędrować wraz ze Słońcem
w p rzestrzen i międzygwiazdowej. Jed n ak że niektórzy astronom ow ie opierając
się n a b adaniach statystycznych stw ierdzili, że kierunki peryheliów orbit
parabolicznych u kom et m ają rozkład elipsoidalny, co w skazyw ałoby n a istnie­
nie pewnego uprzyw ilejow anego kierunku, skąd kom ety przychodzą do Słońca.
W zw iązku z ty m astronom polski J . W itkow ski w ysunął hipotezę’, że kom ety
p rzy b y w ają do Słońca z przestrzeni m iędzygwiazdowej z prędkością hiper-
boliczną, k tó rą za tra c a ją częściowo n a skutek zderzenia z m ałym i chm uram i
334 X IV . M ateria m iędzyplanetarna

m aterii kom etarnej otaczającej Słońce, zyskując n a m asie i biegnąc z prędkością


zbliżoną do parabolicznej.
In n ą hipotezę o pow staw aniu kom et n a skutek w ybuchów n a Jow iszu
w ysunął radziecki astronom S. K . W sjechsw iatski z K ijow a.
K om ety zbliżające się do obszaru, w któ ry m zn ajd u ją się p lan ety , pod w pły­
wem wywieranego przez nie przyciągania zm ieniają ch arak ter o rbit, bądź
przez skracanie okresu, bądź też przez zm ianę elem entów eliptycznych o rb ity
n a hiperboliczne, w w yniku czego kom eta b yłaby w yrzucana w przestrzeń
międzygwiazdową. W szczególnym przypadku, gdy kom eta przejdzie blisko
Jowisza, może być schw ytana przez tę gigantyczną p lan etę i stać się członkiem
rodziny jowiszowej kom et o k ró tk im okresie obiegu dokoła Słońca.
§ 163. Rozpad kom et. Obserw acje dostarczają argum entów przem aw ia­
jących za nietrw ałością kom et aż do ich całkowitego rozpadu włącznie. Przede
w szystkim blask kom et okresowych m aleje n a ogół przy kolejnych pow rotach
do Słońca. Dzieje się to niew ątpliw ie w skutek rozpraszania w przestrzeni czą­
stek, uw alniających się przy parow aniu „lodów” ją d ra , ja k o ty m w spom niano
w § 160. Oprócz powolnego rozpraszania cząstek m aterii kom et, znane są
w ypadki ich nagłego rozpadu. P rzykładu takiego rozpadu dostarcza h isto ria
kom ety Bieli, odkrytej w r. 1826 i m ającej okres obiegu rów ny 6,62 lat. S tw ier­
dzono, że ju ż poprzednio obserwowano ją w r. 1772 i r. 1806, a następnie po
jej ponow nym odkryciu przez W. Bielę w r. 1826 jeszcze w r. 1832, przy czym
przy w szystkich ty ch jej pojaw ianiach się żadnych osobliwości nie dostrzeżono.
D opiero po dwóch dalszych obiegach, gdy w połowie g ru d n ia 1845 r. k o m eta
Bieli zbliżała się do peryhelium , jąd ro jej zaczęło się dzielić, p rzy b rała ona
k sz tałt gruszkow aty i wreszcie rozpadła się n a dwie kom ety. J u ż 29 g rudnia
1845 r. w idać było zam iast jednej, dwie oddzielne kom ety z głowam i i w arko­
czami, p rzy ty m tego dnia dzieliła je odległość blisko 260 000 km . W ro k u 1852
obie te kom ety pow róciły raz jeszcze do Słońca, dzieliła je ju ż jed n ak znaczna
odległość 2 400 000 km . N astępne przejścia przez peryhelium obu kom et w y­
nikłych z podziału kom ety Bieli m iały nastąpić w latach .1859, 1865 i 1872.
W żadnym jednak z ty c h la t ani w latach późniejszych kom ety nie dostrzeżono.
N ato m iast podczas przejścia Ziemi w r. 1872 blisko orbity kom ety w ystąpił
obfity spadek m eteorów (§ 165). Było to dowodem, że kom eta p rzestała istnieć
i rozsypała się n a m eteory.
P odział ją d e r zaobserwowano u kilku jasnych kom et. O pisane w § 158
grupy kom et m ogą być pozostałością po rozpadzie wielkich kom et macie-
rzystych.
§ 164. Zjaw isko m eteorów. W każdą praw ie pogodną noc m ożemy dostrzec
n a niebie pojaw ianie się jasnych linii spraw iających wrażenie przelatujących
gwiazd. Zjawisko to otrzym ało nazwę meteorów*.
* „M e te o r” je s t w yrazem greckim o zn aczający m — z n a jd u ją c y się w p o w ietrzu . N azw ą
„ m e te o ry ” ob ejm o w an o daw niej w szy stk ie zjaw iska o d b y w a jąc e się w atm o sferze ziem skiej.
S tą d poch o d zi n a zw a „m eteo ro lo g ia ” .
Zjawisko meteorów 335

Zjawisko m eteorów znano w zam ierzchłej starożytności. W zm iankę bowiem


o nich znajdujem y ju ż w Iliadzie, do końca jed n ak X V III wieku uw ażano je
za zjaw iska czysto atm osferyczne, przebiegające n a stosunkow o niewielkiej
wysokości nad Ziemią. Jakkolw iek je st to w istocie zjawisko atm osferyczne,
jednak wywołane ono je st drobnym i b ryłkam i w padającym i z przestrzeni
m iędzyplanetarnej do atm osfery. Pochodzenie pozaatm osferyczne zjaw iska
stw ierdzone zostało pod koniec X V III wieku, kiedy to dzięki pom iarom p rze­
lotów m eteorów n a niebie, obserwowanych z dw óch różnych miejscowości,
wyznaczono wysokości n a d pow ierzchnią Ziemi zabłyśnięcia i gaśnięcia m ete­
orów. W ysokości te okazały się rzędu 100 km , prędkość zaś znacznie p rze­
w yższała znane wówczas n a Ziemi prędkości. Zjaw isko przelotu m eteoru trw a
od u łam ka sekundy do 3 - 4 sekund i w ty m czasie m eteor zakreśla łuk n a niebie
od u łam ka stopnia do kilkudziesięciu stopni. Ja sn e m eteory zostaw iają za sobą
św ietlisty ślad, k tó ry czasem byw a widoczny w ciągu kilku m in u t po zgaśnięciu
m eteoru. O bserw ujem y niekiedy, że m eteory w ybuchają p rzy końcu drogi
podobnie do rak iet, p rzy przelocie zaś większych ciał w y stęp u ją czasem efekty
akustyczne podobne do grzmotów.
N ajprostsze obserw acje m eteorów polegają n a zauw ażeniu początku i końca
drogi m eteoru, zanotow aniu ty c h położeń n a m apie nieba wraz z zapisaniem
m om entu zjaw iska i czasu jego trw an ia, ja k również oceny jasności. Poniew aż
m eteory zjaw iają się niespodziewanie, obserw ator m usi by ć w pogotow iu, aby
zjaw isko to uchwycić. O bserw acje tak ie w ym agają licznych zespołów obserw a­
torów rozrzuconych n a dużych połaciach Ziemi, jeżeli pragniem y uzyskać
dostatecznie obfity m ateriał statysty czn y . W ykonyw ane są one gołym okiem,
lub przy użyciu lornet. Poniew aż obserw acje m eteorów nie w ym agają koszto­
w nych aparatów , biorą w nich udział w wielu k rajach miłośnicy astronom ii.
W bieżącym stuleciu rozw inęły się m etody fotograficzne obserw acji p rz e ­
lotów m eteorów . Początkow o sfotografowanie przelotu m eteoru było dziełem
p rzy padku, w ciągu jed n ak ostatnich kilkudziesięciu la t skonstruow ano szeroko­
k ą tn e kam ery przeznaczone specjalnie do obserw acji m eteorów . Zwykle um iesz­
czam y dwie takie kam ery o bardzo dużej sile św iatła w odległości kilku kilo­
m etrów od siebie i kierujem y ku obserwowanem u obszarow i nieba, w k tó ry m
zam ierzam y fotografow ać ślady meteorów. O trzym ujem y w te n sposób zdjęcia,
z k tórych łatw o w yznaczam y przestrzenny przebieg zjaw iska, tj. m iejsca p o ­
czątku i końca zjaw iska nad Ziemią. W celu obliczenia prędkości umieszczam y
przed obiektyw am i w irujące szybko zasłony z przerw am i w postaci dużych
wycinków kołowych, w skutek czego n a kliszy liniowy ślad m eteoru je st p rzery ­
w any. Długość śladów m iędzy przerw am i je st m iarą prędkości m eteoru, k tó rą
m ożna obliczyć ze znanej prędkości w irow ania zasłony i długości całego śladu
n a kliszy.
Z obserw acji w izualnych przeprow adzanych system atycznie, w ynika, że
w pogodną noc bezksiężycową pojedynczy obserw ator może dostrzec p rze­
ciętnie 10 m eteorów n a godzinę. P rzy założeniu, że pole obserwacji kontrolo­
336 XIV . M ateria m iędzyplanetarna

w ane przez obserw atora m a średnicę kątow ą 60°, n a wysokości 80 km nad


Ziem ią obejm uje ono około 5000 k m 2. J e s t to 0,00001 powierzchni Ziemi, na
całej przeto Ziemi w ypada n a godzinę około m iliona przelotów m eteorów do­
strzegalnych gołym okiem, czyli około 24 milionów n a dobę. Z pom iarów w y­
sokości zabłyśnięcia i gaśnięcia m eteorów w ynika, że zaczynają one świecić
na wysokości przeciętnie od 100 do 130 km nad Ziemią, gasną zaś n a wyso­
kości 75 do 90 km.
W drugiej połowie nocy widzim y więcej m eteorów niż przed północą. J e s t
to związane z wysokością p u n k tu n a sferze niebieskiej, k u którem u zm ierza
Ziemia w ruchu dokoła Słońca. P u n k t te n leży n a ekliptyce i m a długość eklip-
tyczną o 909 m niejszą od długości ekliptycznej Słońca, jest więc około zachodu
Słońca najniżej pod horyzontem i osiąga najw iększą wysokość nad horyzontem
około wschodu Słońca. Z obserwacji w ynika, że przed świtem dostrzegam y od
czterech do pięciu razy więcej m eteorów n a godzinę niż wieczorem po zmierzchu.
Dzieje się ta k dlatego, że nad ranem dostrzegam y zarówno m eteory, które
prześcigają Ziemię, ja k i te, któ re biegną n a jej spotkanie, podczas gdy z wie­
czora d a ją się zaobserwować głównie pierw sze z nich.
Prędkość m eteoru w stosunkii do obserw atora n a Ziemi je st w ypadkow ą
prędkości orbitalnej m eteoru i Ziemi. W iem y (§ 55), że Ziemia porusza się
po orbicie z prędkością około 30 km /s. Jeżeli m eteor porusza się po orbicie
parabolicznej, to jego prędkość o rb italn a w pobliżu Ziemi wynosi 42 km /s.
A więc, gdy biegnie on n a spotkanie Ziemi, to jego prędkość względna wynosi
3 0 + 4 2 = 72 km /s, a gdy dogania Ziemię, prędkość jego w ty m przypadku
wynosi 4 2 —30 = 12 km /s. Prędkości meteorów w padających do atm osfery
ziemskiej zaw arte są przeto w rozległym przedziale.
B ry łk a m eteoru, w padająca do atm osfery, zderza się z poszczególnymi cząst­
kam i pow ietrza, co spraw ia, że jej pow ierzchnia bardzo się rozgrzewa. Zderzenia
są ta k silne, że pow ierzchnia b ry łk i zaczyna się topić i wrzeć, atom y zaś są
z niej w yryw ane i rozpraszane. B ryłka rozgrzew a się do tem p eratu ry około 3000°,
w yrw ane zaś z jej powierzchni atom y udzielają cząsteczkom pow ietrza znacznej
kinetycznej energii, k tó ra przekształca się głównie w energię cieplną, część
zaś (około 1 %) przechodzi w stan energii w zbudzenia i jonizacji, n a skutek
czego następuje wyprom ieniowanie kw antów św iatła pow odując zjawisko
świecenia meteorów. Zjawisko świetlne, obserwowane przy przelocie m eteoru,
nie jest zjaw iskiem świecenia samej bryłki, lecz świeceniem cząstek pow ietrza
wzdłuż jej drogi. M eteory w czołowej części drogi doznają wielkiego ciśnienia
fali uderzeniowej pow ietrza rzędu setek kg/cm 2, w skutek czego rozpadają się
i szybko paru ją. Większość meteorów kończy swe istnienie na wysokości około
80 km , p aru jąc i rozpylając się całkowicie. W przypadku dużych b ry ł cała
ich m asa może nie wyparować, lecz przy zaham ow aniu prędkości reszta bryły
może spaść n a Ziemię.
Z zaobserwowanego blasku m eteoru i czasu trw an ia świecenia m ożna obli­
czyć ilość energii świetlnej wyprom ieniowanej przy przelocie m eteoru. Z tej
Zjawisko meteorów 337

energii, przy założeniu, ja k i ułam ek energii kinetycznej przekształca się na p ro ­


mieniowanie, można obliczyć energię kinetyczną b ry łk i meteoru, a stąd przy
znanej prędkości — jej masę. Z danych tych, p rzy najpraw dopodobniejszych
założeniach wynika, że przeciętna m asa jasnego m eteoru wielkości zerowej
wynosi mniej niż 1 g, m asa zaś najsłabszego m eteoru widocznego gołym okiem
(5m) jest mniejsza od 0,01 g. Sum ując wszystkie m eteory o dużej prędkości
otrzym ujem y na całkow itą ich masę dochodzącą do Ziemi w ciągu doby w ar­
tość około 9 ton, natom iast całkow ita m asa powolnych drobnych meteorów,
tzw. mikrometeorowej m aterii, padającej na Ziemię w ciągu doby, jest oceniana
n a 1 0 0 ton. N aw et ta ilość stanowi znikomy przyrost masy ziemskiej.
§ 165. Roje meteorów. Gdy w X IX wieku zaczęto system atycznie obser­
wować przeloty meteorów, stwierdzono, że ich obserwowane drogi na niebie
często nie są rozrzucone bezładnie, lecz zdają się wychodzić z jednego niewiel­

kiego obszaru, prawie zbiegajac się w określonym punkcie sfery niebieskiej.


Mówimy w tedy o w ystępow aniu roju meteorów', p u n k t zaś sfery niebieskiej,
w którym drogi meteorów pozornie się zbiegają, nosi nazwę radiantu roju.
Niekiedy przeloty meteorów należących do roju byw ały ta k częste, że dostrze­
gano ich tysiące w ciągu niewielu godzin. N ajobfitszą ulewę meteorów z a ­
obserwowano 12 listopada 1833 r., gdy w przeciągu 5-6 godzin dostrzeżono
około 2 0 0 0 0 0 meteorów, nasilenie zaś przelotów dochodziło do 2 0 na sekundę.

22 — A stronom ia ogólna
338 X IV . M ateria m iędzyplanetarna

Koje m eteorów o trzy m u ją nazwę od gw iazdozbioru, w k tó ry m położony


je st ich ra d ia n t. N a przykład w spom niana ulew a m eteorów z 1 2 listo p ad a
r. 1833 należała do ro ju noszącego nazwę Leonid, m ającego ra d ia n t w gw iazdo­
zbiorze Lw a (Leo). Z innych w ybitnych rojów na uwagę zasługują P er­
seidy, w ybiegające z gwiazdozbioru Perseusza. Rój te n w ystępuje regularnie
co rok w lecie z niezm ienną praw ie obfitością przelotów m eteorów , w y k a­
zując największe natężenie 10-12 sierpnia. W bieżącym stuleciu najobfitszy
rój meteorów' wrystąpił w nocy z 9 na 1 0 października r. 1946 (Draconidy),
przy czym częstość przelotów 7 meteorów dochodziła do L m eteoru n a se­
kundę.
W ystępow anie rojów meteorów’ w określonych d atach roku tłum aczy się
ty m , że zbiorowisko bryłek m eteorow ych biegnie dokoła Słońca po określonych
orbitach eliptycznych d ając zjaw iska obfitycłi przelotów m eteorów w tedy,
gdy Ziemia zbliży się do ty ch zbiorowisk dostatecznie blisko, ab y bryłki w sku­
tek p r z y c i ą g a n i a z i e m s k i e g o m o g ł y w p a ś ć do a t m o s f e r y ziem skiej. P r o m i e n i s t e
w ybieganie meteorów' z jednego p u n k tu na niebie je s t w ynikiem perspektyw y
i św iadczy o ty m , że bryłki m eteorow e poruszają się w przestrzeni równolegle.
G dyby bryłki te b y ły rozrzucone równom iernie wzdłuż orbity, to roje byłyby
widoczne co rok z jednakow ym nasileniem. Przew ażnie jednak byw a inaczej.
N a przykład Leonidy obserwowano w ubiegłych stuleciach przeciętnie co 33 lata,
przy czym pierwszą wzm iankę o nich spotykam y w kronikach z r. 302 n. e.
B ryłki tw orzące rój są ta k rozmieszczone, że ich główne zbiorowisko zajm uje
około 1 / 15 o rb ity , tw orząc rodzaj olbrzymiej chm ury biegnącej dokoła Słońca.
E lem enty jednak tej orbity uległy n a przełomie X IX i X X wieku ta k wielkim
perturbacjom , że zbiorowisko to nie spotykało się z Ziemią, w skutek czego
efektyw ne ulewy m eteorów, jakie obserwowano w latach .1799, 1833 i 1866,
długo się nie pow tarzały, a przeloty meteorów należących do ro ju Leonid w ystę­
pow ały ze stosunkow a niewielkim natężeniem . D opiero 17. X I. 1966 r. zaob­
serwowano ulewę roju Leonid.
Spośród dobrze znanych rojów meteorów' osiem ściśle się wiąże z kom etam i,
k tó re dały początek rojom . Po raz pierwszy stw ierdził to Schiapparelli w r. 1866,
w ykazując, że Perseidy biegną praw ie dokładnie po orbicie, po której poruszała
się jasna kom eta 1862 I I I . Gdy zaś obliczono elem enty o rb ity roju Leonid,
przekonano się, że są one identyczne praw ie z elem entam i orbity kom ety 1866 I.
B yła już mowa o ty m , że kom eta Bieli po jej rozpadzie dała początek rojowi
m eteorów, k tó ry otrzym ał nazwę Andrornedid. Z kom etą Enckego zw iązane
są Tauridy. D w a roje są podejrzane o związek z k om etą H alleya.
Należy zdać sobie spraw ę z tego, że naw'et w rojach, dających bardzo obfite
przeloty meteorów', poszczególne bryłki są znacznie od siebie oddalone. N a
p rzy kład w czasie m aksim um natężenia roju Perseid b ry łk i o masie kilku lub
k ilk unastu m iligram ów odległe b y w ają od siebie przeciętnie o 2 0 0 km , podczas
zaś wielkiej ulew y Leonid w r. 1866 bryłki m eteorow a odległe były od siebie
średnio o 30 km .
Radio meteory 339

§ 166. Radiometeory. Pow staw anie przy przelotach m eteorów sm ug m aterii


zjonizowanej (lalo możność zastosow ania do ich obserwacji m etod radioloka-
cyjnycli, gdyż smugi te m ają zdolność odbijania krótkofalow ego promienio-
w ania radiowego. Smugi meteorowe p o w stają w w arstw ie E jonosfery (§ 51),
k tó ra istnienie swe zawdzięcza nadfioletow em u prom ieniow aniu słonecznemu.
Od początku XX wieku wiadom o było, że w arstw a ta , nazyw ana dawniej
w arstw ą Heaviside’a-K ennelly’ego, odbija prom ieniow anie radiow e o długości
fali powyżej 15 m, um ożliw iając przez to odbiór fal radiow ych na dużych
połaciach Ziemi. Ju ż jed n ak w r. 1932 zauw ażono, że jednocześnie z przelotem
m eteoru, dającego się dostrzec wizualnie, pow stają sporadyczne zwiększenia
jonizacji w arstw y E jonosfery. Doprow adziło to do utw orzenia radiolokacyjnych
metod obserw acyjnych, k tó re dały możność śledzenia przelotów meteorów.
Ślady pow stałe przy przelotach m eteorów zdolne są do odbijania fal rad io ­
wych, przepuszczanych zw ykle przez jonosferę, dzięki czemu do obserw acji
meteorów stosuje się prom ieniow anie o zwykle stosowanej w radiolokacji na
Ziemi długości fal od 4 do 10 m. O dbicia tych fal, w ysyłanych przez stacje
radiolokacyjne, są obserwowane na ekranach oscylografów katodow ych, co
daje możność zarówno obliczenia odległości m eteoru, ja k i jego prędkości.
Bryłki meteorowe są oczywiście z b y t m ałe, aby dać odbity sygnał radio­
lokacyjny o d ający m się zm ierzyć natężeniu. Rozżarzona jednak do tysięcy
stopni bryłka m eteorow a w ysyła dostatecznie silne prom ieniow anie nadfio­
letowe, które jonizuje cząsteczki i atom y pow ietrza. C hm ura tej zjonizowanej
m aterii porusza się w raz z b ry łk ą m eteorow ą i stanow i zagęszczenie jonizacy jne,
od którego odbijają się fale w ysyłane przez nadaw cze stacje radarow e.
M etoda radiolokacyjna rejestracji m eteorów je st bardzo czuła. Dzięki niej
udało się zdobyć m ateriał obserw acyjny o wiele obszerniejszy niż to dają obser­
wacje wizualne. Radiolokacyjne, wizualne i fotograficzne obserwacje rojów
meteorów w zajem nie się uzupełniają. M etodam i radiolokacyjnym i n ajsk u ­
teczniej w ykryw am y m eteory, których drogi są prostopadłe do wiązki p a d a ­
jącego na nie prom ieniow ania wysyłanego przez nadaw czą stację radiow ą, bo
promieniowanie p ad ające pod kątem znacznie różniącym się od 90° odbija się
w innym kierunku, nie trafiając do odbiornika stacji związanej z radioloka-
torem . Z tego powodu m etody radiolokacyjne nie d ają pożądanego efektu,
gdy kierujem y fale w kierunku ra d ia n tu roju. Stw ierdzono to już w r. 1946,
podczas obserwacji ro ju m eteorów związanego z k om etą Giacobiniego-Zinnera,
gdy liczba odbitych sygnałów zm niejszyła się do 1 % w porów naniu z liczbą
sygnałów otrzym yw anych przy kierow aniu wiązki radarow ej pod kątem 90°
względem rad ian tu . N atom iast klasyczne obserwacje w izualne oraz fotogra­
ficzne są właśnie najskuteczniejsze, gdy obserw ujem y m eteory w kierunku
radiantu. Z tego powodu tak ie zw ykłe roje m eteorów, ja k np. Perseidy, w ystę­
pują mniej w yraziście przy obserw acjach radiolokacyjnych niż przy wizualnych.
Należy się spodziewać, że obserw acje radiolokacyjne d adzą możność odróż­
niania m eteorów zw iązanych z kom etam i od meteorów sporadycznych, k tórych
340 X IV . M ateria m iędzyplanetarna

drogi są. zupełnie bezładnie rozmieszczone w przestrzeni. W ynika to z odm ien­


ności fizycznej obu rodzajów m eteorów. Podczas gdy m eteory pochodzące
z kom et i należące do rojów m ają przypuszczalnie k sz ta łty geom etryczne,
są np. kulkam i, lub obdarzone są s tru k tu rą krystaliczną, to b ry łk i sporadycz­
nych m eteorów n a skutek zderzeń’ m ają k sz ta łt nieregularny, ja k n a to w ska­
zuje k sz ta łt m eteorytów (§ 167), k tó re spadły n a Ziemię. N ależą one praw ie
w yłącznie do kategorii sporadycznych m eteorów. Zagadnienie to je d n a k czeka
jeszcze n a pełne wyjaśnienie.
§ 167. Meteoryty. W wielu stary ch kronikach spotykam y w zm ianki o k a ­
m ieniach spadających z nieba. P isały o ty m kroniki chińskie, jed n y m zaś z n a j­
daw niejszych spadków , zanotow anym p rzy opisie zdarzeń historycznych, je st
deszcz kam ienny, k tó ry spadł podczas b itw y nad rzeką Egos P otam os w T racji
w r. 476 p. n. e. K roniki średniowieczne i now ożytne zaw ierają wiele opisów
spadku kam ieni z nieba. Znajdow ano też liczne kam ienie różniące się od skał
ziem skich. B yw ały one obiektam i k u ltu , w szczególności tak im obiektem k u ltu
stał się kam ień w św iątyni w Mekce. D o końca jed n ak X V III w. św iat naukow y
nie daw ał w iary inform acjom o spadku kam ieni z nieba. Dopiero gdy 26 kw ie­
tn ia 1803 r. spadło z nieba pod Aigle we F ran cji przy silnym huku p a rę tysięcy
kam ieni, z których poszczególne egzem plarze w ażyły po kilka kilogram ów,
fa k t spad an ia kam ieni z nieba n a Ziemię nie budził ju ż wątpliwości.
B ry ły m aterii meteorowej spadające n a Ziemię noszą nazwę meteorytów.
J e s t to d ro b n a cząstka m aterii meteorowej w padającej do atm osfery ziem skiej,
gdyż w swej głównej masie w zupełności rozpyla się ona w górnych w arstw ach
atm osfery.
Co ro k spada n a Ziemię około 2000 m eteorytów ze średnią m asą 100 kg.
Tylko niewielką ich część znajdujem y, wiele bowiem sp ad a do oceanu, w m iejsco­
wościach bezludnych lub tru d n o dostępnych. N aw et spośród m eteorytów sp a­
dających w krajach gęsto zam ieszkałych wiele byw a nie dostrzeżonych. W Polsce
najobfitszy spadek m eteorytów zdarzył się 30 stycznia 1868 r. pod P ułtuskiem .
Znaleziono przy ty m spadku około 6000 m eteorytów , przew ażnie drobnych,
wiele z nich bowiem ważyło mniej niż 1 g. D rugi znaczny spadek m eteorytów
w Polsce n astąp ił 1 2 m arca 1935 r. pod Łowiczem, gdzie spadło p o n ad 60 kg
odłam ków różnych rozm iarów.
Oprócz b ry ł większych sp ad ają n a Ziemię również b ry łk i m ałe, tzw . m ikro-
meteoryty, o rozm iarach od 3 do 4 m ikronów , k tó re przechodzą przez atm osferę
praw ie bez parow ania. Ocenia się, że łączna m asa m ikrom eteorytów je s t około
10 000 razy większa od łącznej m asy dużych b ry ł m eteorytow ych. Mikro-
m e teo ry ty badane są obecnie za pom ocą a p a ra tu ry um ieszczanej n a sztucznych
satelitach Ziemi.
W X X wieku spadło wiele m eteorytów w różnych częściach Ziemi. S padkom
ty m tow arzyszą przew ażnie fale uderzeniowe pow ietrza wielkiej mocy, pow odu­
jące niekiedy znaczne zniszczenie n a teren ach spadku. Je d e n z najw iększych
m eteorytów X X wieku spadł 30 czerw ca 1908 r. w środkowej Syberii blisko
M eteoryty 341

rzeki Podkam iennaja T unguska i dlatego m ete o ry t te n nosi nazw ę Tunguskiego.


W czesnym rankiem 30 czerwca r. 1908 m ieszkańcy środkow ej Syberii byli
świadkami, ja k przez atm osferę przeleciało duże ciało, dokoła którego u tw o ­
rzy ła się powłoka gazowa świecąca jasno, m im o słonecznej pogody. Ciało to
poruszało się z prędkością około 50 k m /s, po czym n a stą p ił p o tężn y w ybuch
widziany w prom ieniu 800 km . W yw iązała się p rzy ty m silna balistyczna fa la
uderzeniowa, k tó ra pow aliła drzew a w prom ieniu kilkudziesięciu kilom etrów .
B adania terenow e sp ad k u m eteo ry tu rozpoczęto dopiero w r. 1927, kiedy
to radziecki badacz m eteorytów L. K u lik zorganizow ał pierw szą ekspedycję
do rejonu spadku. Cztery ekspedycje zorganizow ane przez K u lik a w latach

Ryc. 136. Figury Widmannstattena meteorytu

1927 —1939 doprow adziły do stw ierdzenia m iejsca spadku, w k tó ry m jed n a k


b ry ł m eteorytow ych nie znaleziono. M eteoryt p rzeto uległ najpraw dopodobniej
rozpyleniu i w yparow aniu w atm osferze. A stronom radziecki W. G. Fiesjenkow
w ysunął hipotezę, że ciałem , k tó re spowodowało wielki w ybuch było jąd ro
kom ety, jak ie w padło do naszej atm osfery. Poniew aż ją d ro ta k ie je st p rz y ­
puszczalnie (§ 160) b ry łą lodu, zanieczyszczoną b ry łk am i m aterii m eteorytow ej,
spadek jego n a Ziemię może nie zostaw ić śladów w postaci odłam ków m eteorytów .
D rugi duży m eteo ry t spadł 12 lutego r. 1947 we w schodniej Syberii w K ra ju
N adm orskim w górach Sichote-A lin. S padek n astąp ił za d n ia w pełnym blasku
Słońca i b y ł w idziany z odległości do 300 k m od m iejsca spadku. J u ż n a drugi
dzień po sp ad k u m eteo ry tu lotnicy radzieccy zauw ażyli w zachodnich odgałę­
zieniach gór Sichote-A lin okrągłe leje pow stałe n a sk u tek uderzenia b ry ł m e­
342 XIV'. M ateria m iędzyplanetarna

teorytow ych o Ziemię. Pierw sza ekspedycja do te re n u sp ad k u była zorganizo­


w an a w r. 1948, dwie następ n e w la ta c h 1949 i L950. W ykryto przeszło 100 lejów,
z których najw iększy m iał średnicę przeszło 20 m etrów i b y ł głęboki od 4 do
5 metrów. W' lejach ty c h znaleziono setki m eteorytów ogólnej wagi 37 ton.
N ajw iększy m eteoryt ważył 1745 kg.
B adanie składu chemicznego i budowy fizycznej m eteorytów m a duże
znaczenie dla* poznaw ania isto ty m aterii m iędzyplanetarnej. Prow adzone są
one m etodam i m ineralogicznym i, których tu nie będziem y omawiać, w spo­
m nim y tylko o ich w ynikach. W m eteorytach w ystępują zarów no m inerały
znane na Ziemi, ja k i właściwe ty lk o m eteorytom , które ro zp ad ają się na z a ­
sadnicze dwie grupy, kamienne i żelazne. K am ienne m eteo ry ty zaw ierają tlenki
żelaza, m agnezu, krzem u. Przeciętnie zaw ierają one 1 2 % tlenu, 21 % krzem u

Ryc. 137. Wielki meteoryt z pustyni Gobi

oraz po 1(>% m agnezu i żelaza. Pozostałe 5 % p rzy p ad a na różne inne p ier­


w iastki. Zasadniczo skład ten jest zbliżony do składu skorupy ziemskiej. N a to ­
m iast żelazne m eteoryty (sy dery ty ) składem swym znacznie różnią się od
m inerałów ziem skich, sk ład ają się bowiem głównie z czystego żelaza (91% )
oraz niklu (8 %) ze stosunkow o nieznaczną dom ieszką innych pierw iastków .
M eteoryty kam ienne stanow ią blisko 94% dostrzeżonych spadków , n ato m iast
żelazne tylko 5 % . Z nane są m eteoryty należące do nielicznych rodzajów p o ­
średnich, w których bryłki kam ienia są ja k gdyby w kroplone w zasadniczą
m asę żelaza lub odw rotnie, żelazo w masie kam iennej.
M eteoryty 343

Osobliwą grupę m eteorytów stanow ią b ry łk i o konsystencji szklistej, tzw.


tektyty, co do których są jeszcze wątpliwości, czy są one pochodzenia kosmicz­
nego czy też ziemskiego.
Z uwagi na to, że na Ziemi żelazo w ystępuje na ogół w postaci ru d , zn ajd y ­
wane na Ziemi bryły żelaza m etalicznego należy uw ażać za m eteoryty. Istn ieje
jeszcze jedno kryterium , k tó re dostarcza dowodu, że d a n a b ry ła je st m eteory­
tem . Żelazo bowiem m eteorytow e m a budowę, krystaliczną, w ykazującą po
oszlifowaniu charakterystyczny uk ład kryształów noszący nazwę fig u r W id-
manstattena (ryc. 136), nie w ystępujących w ziemskich stopach m etalicznych.
Kównież i kam ienne m eteo ry ty mogą być przy szczegółowym badan iu w yróż­
nione spośród m inerałów ziemskich. W rezultacie rozporządzam y obecnie zn a­
czną liczbą m eteorytów kopalnych, z k tórych 6 6 % p rzy p ad a na m eteo ry ty
żelazne, 26% na kam ienne, reszta na form y przejściowe.
Największy ze znanych m eteorytów znaleziony został w miejscowości
11 oba, niedaleko G rootfontein w południow o-zachodniej A fryce. J e s t to b ry ła
żelazo-niklowa o objętości około 8 m 3 i w adze około 60 ton. Leży ona nadal
w miejscu znalezienia. N ajw iększym okazem m uzealnym m eteorytu je s t m e­
teo ryt żelazny o wadze 36 ton, znaleziony w G renlandii w r. 1895 i przyw ie­
ziony do Nowego Jo rk u .
W niektórych m eteorytach znaleziono proste węglowodory i w zw iązku
z ty m wysuwano hipotezę o zaw artych w ty ch bryłach śladach organizmów
żywych. Zagadnienie to jednak nie zostało jeszcze wyświetlone.
§ 168. Kratery meteorytowe na Ziemi. W' poprzednich p arag rafach była
już m owa o k raterach , jak ie w ytw orzył w górach Sichote-Alin spadek m ete­
orytu w r. 1947. Znane są jednak k ra te ry pow stałe w daw niejszych epokach
na skutek spadku m eteorytów . N ajlepiej zachow ał się w suchym klim acie
Arizony k ra te r niedaleko miejscowości Winslow. Ma on średnicę ponad 1200 m
i jest otoczony w ałem wznoszącym się n a 37 m względem otoczenia, głębokość
zaś k rate ru w ynosi 175 m. Dokoła k ra te ru znaleziono tysiące odłamków m e­
teo rytu, k tó ry spadł przed tysiącam i la t (ryc. .138). Główna m asa m eteorytu
ocenianego n a setki tysięcy to n spoczywa przypuszczalnie 400 m pod południo­
wym walem k rate ru , dokąd jeszcze nie zdołano się dowiercić.
N a Ziemi spotykam y wiele zagłębień, k tó re mogą być spowodowane u p a d ­
kiem dużych m eteorytów . N ajw iększy z poznanych dotychczas przypuszczalnych
kraterów m eteorytow ych o średnicy 3200 m o d k ry ty został w K anadzie, w pół­
nocno-zachodniej części półwyspu L abrador. YY E uropie k ra te ry m eteorytow e
zn ajd u ją się na wyspie Saarem a należącej do E stońskiej S R Ii.
Z najdujem y poza ty m na Ziemi ślady upadków m eteorytów z bardzo odle­
głych epok w postaci rozległych kalder czyli depresji g ru n tu . D epresje te nazw ano
astroblemami (rany od gwiazd). O siągają one wielkie rozm iary. Do najw iększych
należy kołow a depresja P opigajska (od rzeki Popigaj) na północy Syberii w do­
rzeczu rzeki C hatanga o średnicy około 1 0 0 km . W edług b ad ań radzieckich
geologów z 1970 r. jest ona pozostałością spadku potężnego m eteorytu sprzed
344 X IV . M ateria m iędzyplanetanra

30 milionów la t. P o tęg a w ybuchu p rz y u p ad k u m eteo ry tu oceniana je st n a


10 30 ergów. P op ig ajsk a kald era może b y ć uw ażana za najw iększy ślad upadku
m eteo ry tu .
M eteoryty, k tó re przy swym u p a d k u m ogłyby spowodować pow stanie
k ra te ru , sp ad a ją n a Ziemię bardzo rzadko. Ocenia się, że m asa takiego m e­
te o ry tu pow inna być rzędu 1 0 0 0 ton, a ich objętości pow inny w ynosić powyżej
10 m 3. Tego ro d zaju obiekty, gdyby b y ły zaobserw ow ane p rzed dostaniem
się do atm osfery ziem skiej, m ogłyby by ć zaliczone do kateg o rii lilipucich
planetoid.

Ryc. 138. Krater meteorytowy w Arizonie

§ 169. Światło zodiakalne. Oprócz m aterii m eteorow ej, złożonej z bryłek,


w przestrzeni m iędzyplanetarnej rozsiany je st również su b teln y pył, którego
jednym z przejaw ów obserw acyjnych je s t tzw . światło zodiakalne. W idzim y
je n a niebie z wieczora n a zachodnim horyzoncie, lub z ra n a — n a wschodnim ,
jako pośw iatę w postaci p asa najjaśniejszego i najszerszego p rz y horyzoncie
i zwężającego się ku górze. L inia sy m etrii tego p a sa leży w zdłuż ekliptyki,
stąd też pośw iatę nazw ano światłem zodiakalnym , przecina ona bowiem gw iazdo­
zbiory zodiaku.
Św iatło zodiakalne możemy widzieć dobrze, gdy z jednej stro n y atm osfera
je s t p rzejrzy sta, szczególnie przy horyzoncie, z drugiej zaś stro n y , gdy ek lip ty k a
tw orzy duży k ą t z horyzontem . N ajlepsze w arunki do obserw ow ania św iatła
zodiakalnego zn ajd u jem y w strefie m iędzyzw rotnikow ej, gdzie m oże ono być
obserwowane, z w yjątkiem nocy księżycowych, przez cały rok. W szerokościach
geograficznych, w k tó ry ch leży Polska, św iatło zodiakalne b y w a dostrzegane
Światło zodiakalne 345

w yjątkow o, bądź n a wiosnę w godzinach wieczornych, b ąd ź też wczesną je-


sienią w godzinach przed wschodem Słońca.
Jasność pow ierzchniow a św iatła zodiakalnego w odległości 70° od Słońca
wynosi zaledwie 1 % jasności, ja k ą to światło m a w odległości 10° od Słońca.
Św iatło zodiakalne jest spolaryzowane, przy czym najw iększy stopień polary ­
zacji wynoszący 31 % w ystępuje w odległości 60° od Słońca. W obszarze ekliptyki
przeciwległym Słońcu dostrzegam y lekkie pojaśnienie św iatła zodiakalnego,
tzw . przeciwblask. Pojaśnienie to wynosi zaledwie około 3 0 % w stosunku do
najm niejszej jasności św iatła zodiakalnego w odległości 1 3 0 °—150° od Słońca,
a około 1/10 jasności obserwowanej w odległości 30° od Słońca.
O naturze fizycznej św iatła zodiakalnego wiemy niewiele. N a tle jego w idm a
ciągłego w ystępują linie absorpcyjne tak ie sam e, jak ie obserw ujem y w widmie
Słońca, z czego w nioskujem y, że w ty m przy p ad k u m am y do czynie­
nia z rozproszeniem św iatła słonecznego n a drobnym py le m iędzyplanetar­
nym , polaryzację zaś tłum aczym y rozpraszaniem św iatła n a elektronach.
Św iatło zodiakalne stanow ić może przedłużenie korony słonecznej, na roz­
mieszczenie zaś cząstek w pływ ać może w iatr słoneczny (§ 134) prom ieniow ania
korpuskularnego w ysyłanego przez Słońce. Przeciw blask może być częścią
górnych w arstw egzosfery, tzw. geokorony odrzucanej od Ziemi przez w iatr
słoneczny.
Św iatło zodiakalne je st jednym z efektów św ietlnych odnoszących się do
pyłu m iędzyplanetarnego, o któ ry m b y ła ju ż m owa w § 60. Źródłem jego mogą
być zderzenia planetoid, prow adzące do ro zdrabniania większych b ry ł na
m niejsze i n a pył. W. G. Fiesjenkow obliczył rozmieszczenie p y łu w układzie
słonecznym dla p rzy p ad k u rozbicia typow ej planetoidy i doszedł do wniosku,
że część pyhi koncentruje się blisko Słońca, a in n a część tw orzy pierścieniowe
zagęszczenie w obszarze zajm ow anym przez planetoidy. Małe cząstki będą
odrzucane przez ciśnienie św iatła i w iatr słoneczny do przestrzeni m iędzy­
p lan etarn ej, większość jednak pow stających cząstek pyłu spadać będzie po
spiralach n a Słońce.
§ 170. Gaz międzyplanetarny. Pola magnetyczne. O m aterii gazowej w n a j­
bliższym sąsiedztw ie Ziemi b y ła ju ż m owa w rozdziale V I. Z rozw ażań tam
przeprow adzonych wynika, że najistotniejszym czynnikiem determ inującym
sta n rozproszonej m aterii w sąsiedztwie Ziemi je st prom ieniow anie Słońca.
Odnosi się to do u k ład u planetarnego jak o całości z ty m , że wpływ prom ienio­
w ania słonecznego n a procesy w m aterii rozproszonej u k ład u planetarnego
m aleje w m iarę w zrostu odległości od Słońca. D otyczy to przede wszystkim
m aterii gazowej, w ypełniającej układ p lanetarny.
O m aterii tej wiadomości nasze są jeszcze skąpe. W iem y, że cząsteczki
i atom u gazu przed o stają się do przestrzeni m iędzyplanetarnej z atm osfer
p lanetarnych, m olekuł gazowych dostarcza również parow anie jąd er kom et.
P otężnie zasilana je s t w protony przestrzeń m iędzyplanetarna w skutek p ro ­
m ieniow ania korpuskularnego Słońca. Czynnikiem n ato m iast odrzucającym
340 XIV'. M ateria m iędzyplanetarna

cząsteczki gazu z u k ład u planetarnego je s t ciśnienie św iatła słonecznego. Ciśnie­


nie to częściowo odrzuca gaz poza u k ład p lan etarn y .
Głównym składnikiem m iędzyplanetarnej m aterii gazowej je st niew ątpli­
wie wodór. Gęstość gazu m iędzyplanetarnego nie je st jeszcze nam bliżej znana,
szczególnie gdy chodzi o obszary położone dalej od Słońca niż Ziemia.
Co się tyczy pól m agnetycznych, to poznano je dzięki badaniom prow adzo­
nym za pom ocą ra k ie t m iędzyplan etarn y ch tylko w sąsiedztw ie Ziemi. O polach
ty c h w dalszych obszarach układu nic nie wiemy.
§ 171. Uwagi końcowe o układzie planetarnym. Opisem m aterii m iędzy­
planetarnej zakończony został opis u k ła d u planetarnego zw iązanego ze Słoń­
cem. U kład ten zawiera oprócz p la n e t bardzo dużo ciał drobnych w postaci
niewielkich bryłek oraz cząstek pyłu. Całkow ita m asa plan et, ja k ju ż w spom niano
w § 119, wynosi zaledwie 1/740 m asy Słońca, czyli 448 m as Ziemi. Jeszcze
m niejszy ułam ek ogólnej m asy układu stanow ią drobne ciała przestrzeni m iędzy­
p lan etarn ej, ja k planetoidy, m ateria m eteorow a, p y ł i gaz m iędzyplanetarny.
Całkowita m asa ty c h w szystkich drobnych ciał je st niew ątpliw ie znacznie
m niejsza od 0,L m asy Ziemi, n ato m iast sum a ich pow ierzchni, ulegającej
działaniu prom ieniow ania korpuskularnego Słońca oraz zderzeniom , wielo­
kro tnie przew yższa całkow itą pow ierzchnię w szystkich p lan et i ich księży­
ców.
T rudno podać granicę układu planetarnego. N ajdalsza p la n e ta P lu to n
je st odległa o 40 j. a., jed n ak tysiące razy dalej do 150 000 j. a. dochodzą orbity
kom et, stale zw iązanych ze Słońcem. Podobnie ja k nie d a się w yraźnie od­
graniczyć atm osfery ziemskiej od przestrzeni m iędzyplanetarnej, nie m ożna
postaw ić w yraźnej granicy m iędzy układem słonecznym a przestrzenią m iędzy-
gwiazdową.
W układzie p lanetarnym , szczególnie w zespole drobnych ciał tego układu,
odbyw ają się przem iany. K ruszą się p lanetoidy, rozp raszają się kom ety, roz­
p y la się m ateria m eteorow a. Są to przem iany odbyw ające się szybko. N atom iast
Słońce ulega bardzo x>owolnej ewolucji, pow olnym zm ianom ulegają również
p lan ety i ich księżyce. P ow staje zagadnienie, jakie czynniki pow odują rozwój
układu planetarnego i w jakich okolicznościach układ te n pow stał. Są to p y ta ­
nia należące do kosmogonii i ewolucji gwiazdowej, n a k tó re szukam y odpo­
wiedzi naukow ej od niespełna dw ustu lat (rozdz. X X V ).
U kład p lan etarn y nie pow stał w oderw aniu od pow stania i rozw oju Słońca,
będącego centralnym ciałem układu. Sam o zaś Słońce pow stało i rozw ijało się
w w yniku ogólnych prawidłowości, ja k ie leżą u podstaw pow staw ania i rozwoju
gwiazd. I dlatego omówienie zagadnień pow stania u kładu planetarnego, nale­
żących do najistotniejszych problem ów współczesnej astronom ii, w ym aga
dla pełnego ich zrozum ienia uprzedniego omówienia przypuszczalnych dróg
pow staw ania i rozwoju gwiazd. Z tego pow odu teorie kosmogoniczne układu
planetarnego rozpatrzym y w rozdziale X X V po omówieniu teorii kosmogonii
gwiazdowej.
Uwagi końcowe o układzie planetarnym

ĆWICZENIA

1. Obliczyć okres obiegu komety zaobserwowanej w naszym układzie planetarnym, jeżeli


jest ona odległa w aphelium 100 000 j. a. od Słońca.
2. Zakładając, że całkowita jasność komety L jest proporcjonalna do iloczynu r l /l2, gdzie
r oznacza odległość od Słońca, a A —od Ziemi, obliczyć, ile razy kometa będzie kwieciła słabiej,
jeżeli odległość od Słońca i od Ziemi powiększy się dwukrotnie.
3. Wskutek oporu powietrza meteoryt spada przy Ziemi z prędkością jednostajną równą
6 __
v = 35,51 M m/s, gdzie M jest masą meteorytu w gramach. Obliczyć prędkość dla meteorytów
ważących 1 kg i 10 t.
R o z d z ia ł XV

POZY CJE, RUCHY I ODLEGŁOŚCI GWIAZD

§ 172. Ogólna charakterystyka gwiazd. N ajliczniejszą g ru p ę ciał niebieskich,


w idocznych n a niebie nocnym , stanow ią gw iazdy. Z d a ją się one tw orzyć n ie­
zm ienne u g ru pow ania i dlatego nazyw ano je stałym i, w odróżnieniu od p la n e t —
gwiazd ruchomych. S tanow iły one i n ad al stanow ią tlo , n a k tó ry m obserw ujem y
przebieg w ielu zjaw isk astronom icznych. W szczególności, stanow ią u k ład
odniesienia dla w idom ych ruchów ciał u k ład u p lan etarnego. Przez długie wieki
służyły w rozw ażaniach astronom icznych ty lk o za ta k ie tło.
L iczba gw iazd dostępnych do obserw acji szybko w zrasta w m iarę stosow ania
lu n e t o odpow iednio dużych średnicach obiektyw ów . Człowiek o b darzony
p rzeciętnym w zrokiem może widzieć jednocześnie n ad h o ry zo n tem od 2 0 0 0
do 2500 gw iazd, przez lornetkę widzi ich dziesiątki tysięcy, a przez wielkie
teleskopy — setki milionów. W ielka liczba gw iazd spraw ia, że do p o zn an ia
św iata gw iazd należy stosow ać m eto d y sta ty sty czn e, do czego g ru p u jem y
gw iazdy w edług ich parametrów ch arak tery sty czn y ch . P a ra m e try te , u zyski­
w ane z obserw acji, o b jem ują bąd ź inform acje geom etryczne, b ąd ź fizyczne.
Do inform acji geom etrycznych należy znajom ość kierunków , w k tó ry ch obser­
w ow ane są gw iazdy, oraz odległości i ruchów gw iazd. Do inform acji fizycznych
uzyskiw anych bezpośrednio z obserw acji zalicza się przede w szystkim zn ajo ­
m ość widom ego blasku i barwy gw iazd, typ u widmowego, ro zk ład u natężeń
w w idm ie gw iazdy, sto p n ia polaryzacji św iatła w ysyłanego przez gw iazdy, itp .
O bok ty c h danych, uzyskiw anych bezpośrednio z obserw acji, c h a ra k te ry sty ­
k am i pochodnym i gw iazd są ich m asy, tem peratury, stan fizy c zn y zew nętrznych
w arstw gw iazdow ych oraz ich w nętrza, skład chemiczny gw iazd itp .
T em atem najbliższych rozdziałów będzie w yjaśnienie ogólnych zasad m eto d
obserw acyjnych, prow adzących do p o zn an ia w ym ienionych p aram etró w ch a­
ra k te ry zu ją c y c h poszczególne gw iazdy i ich gru p y , do w yznaczania p a ra m etró w
pochodnych oraz do uzyskiw ania w niosków w ynikających z obserw acji ja k rów ­
nież z rozw ażań teoretycznych. W yniki d an y ch obserw acyjnych i teo rety czn y ch
posłużą n am n a sform ułow anie odpow iedzi n a p y ta n ia , czym są gw iazdy, ja k ie
je s t ich rozm ieszczenie w przestrzeni, ja k ie procesy fizyczne w nich przebiegają,
Ogólna charakterystyka gwiazd 349

jakie mogą być ich drogi rozwojowe i w ja k i sposób gwiazdy pow stają. Nie
na w szystkie te p y ta n ia uzyskać m ożemy w chwili obecnej odpowiedź jed n o ­
znaczną, jed n ak n a skutek szybkiego postępu zarów no m etod obserw acyjnych,
ja k i rozw ażań teoretycznych wiadomości nasze o gw iazdach szybko się p o ­
głębiają.
Spośród ch arak tery sty k fizycznych poszczególnych gwiazd najdaw niej
wprow adzono rozróżnianie ich pod względem widomego blasku, ju ż bowiem
przeszło 2 0 0 0 la t tem u podzielono gw iazdy n a 6 klas, czyli wielkości, zaliczając
najjaśniejsze gwiazdy do wielkości pierwszej, najsłabsze zaś do szóstej. Po
zastosow aniu lunet, zasadę tę zastosow ano do gwiazd teleskopow ych, ozna­
czając ich w idom y blask wielkościami 7, 8 , 9 itd ., w m iarę zm niejszającego
się blasku. D okładniejsza definicja wielkości gwiazd będzie podana w rozdziale
X V II, należy jedynie wspomnieć o ty m , że różnicy w blasku o jed n ą wielkość
odpow iada stosunek natężeń rów ny w przybliżeniu 2,5. W ten sposób gw iazda
6 -tej wielkości je s t słabsza 2,5 razy od gw iazdy 5-tej wielkości, (2,5 ) 2 = 6,25

razy słabsza od gwiazdy 4-tej wielkości itd. O wielkościach gwiazdowych w spo­


m ina się n a w stępie rozw ażań o gw iazdach dlatego, że w dalszej części w ykładu,
gdy będzie m owa o jakiejkolw iek ch arak tery sty ce gwiazd, w ym ieniane będą
również przybliżone wielkości gwiazdowe. W ielkości gwiazdowe podajem y nie-
ty lk o w liczbach całkow itych, ale d la oznaczenia w artości pośrednich posłu­
gujem y się również liczbam i ułam kow ym i zgodnie z określeniem wielkości
p odanym w § 197.
§ 173. Gwiazdozbiory. Niezm ienność w zajem nych położeń gwiazd n a niebie
spraw ia, że ju ż w zam ierzchłych czasach łączono poszczególne gw iazdy w grupy,
k tó re otrzym ały nazwy gwiazdozbiorów. W zm ianki o poszczególnych gw iazdo­
zbiorach znajdujem y np. w chińskich rocznikach, w napisach asyryjskich,
w opisach w Biblii i eposie H om era. W yjaśnienie pochodzenia poszczególnych
gwiazdozbiorów i rozmieszczenia ich n a niebie należy do astrognozji, działu
nau k i znajdującego się n a pograniczu astronom ii i historii k u ltu ry . D oku­
m en tam i naukow ym i z tej dziedziny są liczne m apy i globusy niebieskie pocho­
dzące z daw niejszych epok.
N ajdaw niejszym i są gw iazdozbiory zodiaku, k tó re pochodzą od astronom ów
i astrologów babilońskich. W iększość nazw gwiazdozbiorów nieba północnego
zw iązana je st z m itologią grecką, ja k np. zespół gwiazdozbiorów ilustrujących
m it o bohaterze Perseuszu, uw alniającym p rz y k u tą do skały Andromedę, córkę
k ró la Cefeusza i królowej K asjopei, któ rzy obrazili m orskie boginie, w w y­
niku czego w ysłany został przeciwko nim potw ór m orski Cetus (Wieloryb)
i jem u to zo stała przeznaczona n a pożarcie Andromeda. W szystkie one z a j­
m u ją duży obszar nieba północnego. In n y m it dotyczy pięknego myśliwego
Oriona, polującego n a B yka (Taurus) w tow arzystw ie Wielkiego P sa (Canis
M aior) i Małego Psa (Canis M inor).
W ujęciu astronom ów staro żytn y ch i średniowiecznych nie dzielono całego
nieba n a gw iazdozbiory, a jedynie spośród jasnych gwiazd dobierano c h a rak ­
350 XV. Pozycje, ruchy i odległości gwiazd

tery sty czn e ugrupow ania, k tó ry m nadaw ano nazw ę gw iazdozbiorów . W skutek
tego z gwiazd słabszych już w czasach now ożytnych pow stały n a niebie p ó ł­
nocnym nowe gw iazdozbiory, z k tó ry c h n a trw ałe weszły do nazew nictw a
astronom icznego gw iazdozbiory utw o rzo n e przez astro n o m a gdańskiego J a n a
Heweliusza w X V II wieku, ja k Camelopardalis (Żyrafa), Columba (Gołąb),
Lacerta (Jaszczurka), L y n x (Ryś), Scutuin Sobiesii* (Tarcza Sobieskiego), Sextans
(Sekstant) i Vulpecula (Lisek). N a niebie zaś południow ym nieznanym ludom
starożytności m ieszkającym w obszarze basenu M orza Śródziem nego zg ru ­
powano gw iazdozbiory, k tó ry m n ad an o nazw y bądź zw iązane z m itologią,
bądź nazw y zw ierząt, bądź też ta k ie nazw y ja k Teleskop, Cyrkiel, Oktant,
Rylec itp.
Z biegiem czasu nazw ą gw iazdozbiór zaczęto obejm ow ać nie ty lk o u g ru p o ­
w ania poszczególnych gw iazd, lecz określone obszary nieba, dzieląc w ten
sposób całe niebo n a gw iazdozbiory. O statecznie w r. 1922 n a m ocy uchw ały
M iędzynarodow ej U nii A stronom icznej p rzy jęto podział nieba n a 8 8 gw iazdo­
zbiorów, z zachow aniem trad y c y jn ie przyjm o w an y ch obszarów przy p isy w a­
nych poszczególnym gwiazdozbiorom . G ranice jed n a k m iędzy gw iazdozbio­
ra m i przebiegały nieregularnie i dowolnie, w skutek czego na podstaw ie uchw ały
M iędzynarodow ej U nii A stronom icznej z r. 1928 w ytyczono nowe granice
gw iazdozbiorów złożone z łuków kół godzinnych i rów noleżników niebieskich.
W ykaz w szystkich gwiazdozbiorów zaw ierający obow iązujące nazw y łacińskie
trzyliterow e ich sk ró ty oraz nazw y polskie p o d an y został w D o d a tk u I I I n a
str. 5 9 4 - 5 9 5 .
§ 174. Oznaczanie gwiazd. D la u łatw ienia orientacji w śród w ielkiej liczby
gw iazd p rzy jęto różnorodne ich oznaczanie, zależnie od p o trzeb y . W yróżnia­
jący m się swym blaskiem jasn y m gw iazdom nadano nazw y w łasne, ja k np.
najjaśniejszą gwiazdę nieba, położoną w gw iazdozbiorze W ielkiego P sa, nazw ano
Syriuszem , najjaśniejsza gw iazda w L u tn i nosi nazw ę Wegi, n ajjaśn iejsza gw iazda
w B y k u — Aldebaran itd . W iele spośród ty c h nazw , ja k Wega, Aldebaran,
A lta h \ Deneb i inne, n ad ali astronom ow ie arabscy. W staro ży tn o ści i w średnio­
wieczu p rz y ją ł się zw yczaj określania położenia gw iazdy przez w skazyw anie
jej m iejsca n a figurze w yobrażającej gw iazdozbiór. N a p rzy k ład A ldebaran
nosił nazw ę Oko B yka, jasn a gw iazda w gw iazdozbiorze P a n n y — K łos P anny,
mówiono rów nież o gw iazdach w ogonie W ielkiej N iedźw iedzicy itp.
Jo h a n n B ay er (1572-1605) w prow adził w opracow anym przez siebie a tla ­
sie nieba (1603) zasadę oznaczania gw iazd w k ażd y m gw iazdozbiorze literam i
greckim i od a do o , a częściowo lite ra m i łacińskim i. Zazw yczaj w d an y m
gw iazdozbiorze B ay er oznaczał literą a gw iazd ę.n ajjaśn iejszą, n astęp n y m i zaś
kolejnym i literam i alfabetu greckiego oznaczał gw iazdy o m alejącym blasku.
Z asada t a jed n ak nie b y ła przestrzeg an a konsekw entnie, bo w n ie k tó ry c h
gw iazdozbiorach, ja k np. w W ielkiej N iedźw iedzicy, literam i kolejnym i a .../)

* O becnie n a z y w a n y p o p ro s tu S c u tu m .
Oznaczanie gwiazd 351

oznaczono gw iazdy, stosow nie do konfiguracji od „kół ty ln y c h ” Wielkiego


W ozu (tak te n gw iazdozbiór czasem nazyw am y w języku polskim ) do końca
„dyszla” . J . F lam steed (.1646-1719) oznaczał gw iazdy num eram i w poszcze­
gólnych gw iazdozbiorach.
O pisane oznaczenia znalazły zastosow anie ty lk o w stosunku do- gw iazd
w idocznych gołym okiem i to nie w szystkich. P ozostałe gw iazdy, przede w szyst­
kim gw iazdy słabe, niewidoczne gołym okiem , b y w ają najczęściej oznaczane
przez podanie num eru, pod k tó ry m d an a gw iazda w ystępuje w określonym
k atalogu, z podaniem jego nazw y. T en sam sposób może b yć oczywiście z asto ­
sowany do gw iazd jaśniejszych, noszących bąd ź nazw y własne, bąd ź też ozna­
czonych literam i greckim i lub num eram i w gw iazdozbiorach. W użyciu byw a
tak ie oznaczenie, jak ie je st dla nas dogodniejsze.
§ 175. Droga Mleczna i* współrzędne galaktyczne. Szczególne stanow isko
w śród gwiazd na niebie zajm u je ja sn a w stęga zw ana Drogą M leczną opasująca
całe niebo. W' naszych szerokościach geograficznych najlepiej możemy widzieć
ją w lecie około 18h miejscowego czasu gwiazdowego. W yłania się ona w tedy
spod horyzontu na jego północnej stronie w gw iazdozbiorze W oźnicy (A u rig a ),
wznosi się następnie przez gw iazdozbiory Perseusza (Perseus), Kasjoj)ei (Cassio-
peia) i Cefeusza (Cepheus) ku gwiazdozbiorowi Łabędzia (Cygnus), gdzie zn i­
żając się ku południow ej stronie horyzontu ro zp ad a się n a dwie gałęzie, z k tó ­
ry c h jed n a przebiega przez gw iazdozbiory L u tn i (Lyra), Herkulesa (Hercules)
i Wężownika (Ophiuchus), d ru g a zaś jaśniejsza przez gw iazdozbiory Orla (Aguila),
Tarczę Sobieskiego (Scutum ), Strzelca (Sagittarius) i Niedźw iadka (Scorpius).
Obie gałęzie łączą się wr gwiazdozbiorze Centaura (Centaiirus), w swej głównej
części niew idzialnym w Polsce, dalej D roga M leczna w K rzyżu Poludnioicym
(C rux) najbardziej zbliża się do bieguna południow ego, po czym przez gw iazdo­
zbiory K il (Carina), Żagle ( Vela), R u fa (P uppis) w chodzi do gw iazdozbioru
Jednorożca (Monoceros), gdzie w kracza n a półkulę północną nieba i dalej przez
gw iazdozbiory Oriona (Orion), B liźniąt (Gernini) i B yka (Taurus) dochodzi do
gw iazdozbioru 1Yoźnicy.
J u ż Galileusz na podstaw ie w łasnych obserw acji stw ierdził, że Droga M leczna
sk ład a się z m nóstw a gw iazd, k tó re oglądane indyw idualnie b y ły b y dla gołego
oka niedostrzegalne, n a to m ia st ich łączny blask w yw ołuje obraz jasnych chm ur
Drogi Mlecznej. N ajjaśniejsze ta k ie ch m u ry w idzim y w gw iazdozbiorach
S trzelca i T arczy Sobieskiego, najsłabsze po przeciwległej stronie nieba w gw iaz­
dozbiorach Jednorożca i B liźniąt, gdzie tło D rogi Mlecznej ty lk o nieznacznie
różni się od tła nieba w jej sąsiedztwie.
W wielu rozw ażaniach odnoszących się do rozm ieszczenia gw iazd dogodnie
je st odnosić położenia gw iazd nie do układów zw iązanych z Ziem ią, jak u k ład
rów nikow y lub ekliptyczny, lecz do układu niezależnego od ru ch u Ziemi. U kład
ten zw iązano z położeniem Drogi Mlecznej n a niebie, ściślej biorąc jej linii
centralnej. W spółrzędne sferyczne w ty m układzie o trzy m ały nazw ę galaktycz­
nych (gala = mleko po grecku).
352 XV. Pozycje, ruchy i odległości gwiazd

J u ż w połowie X V III wieku filozof niem iecki Im m anuel K a n t wypow iedział


sąd, że w stęga Drogi Mlecznej odgryw a w ś wiecie gwiazd tę sam ą rolę co ek lip ty k a
w układzie planetarnym . Do D rogi Mlecznej W illiam H erschel odnosił p rzep ro ­
w adzane przez siebie zliczenia gwiazd, u k ład jed n ak w spółrzędnych g alak ty cz­
nych wprowadzono dopiero w X IX wieku.
A by móc linię cen traln ą D rogi Mlecznej określić z obserw acji, wyrysow y-
wano n a m apach nieba najjaśniejsze m iejsca Drogi Mlecznej i przeprow adzano
linię przebiegającą po środku ty c h jasnych obszarów. Tego ro d zaju b ad an ia
były przeprow adzane jeszcze w X IX wieku i doprow adziły do stw ierdzenia
fak tu , że linia cen traln a D rogi Mlecznej stosunkow o nieznacznie odbiega od
koła wielkiego sfery niebieskiej. Z tego pow odu koło wielkie najbardziej zbli­
żone do tej linii n a niebie wśród gwiazd w ybrano za podstaw ow e do określenia
układu w spółrzędnych galaktycznych. K oło to nazyw am y równikiem galaktycz­
nym . Umówiono się, że jego biegun północny m a w spółrzędne a = 12h40m,
d = + 2 8 ° (Goma), a południow y —a = 0h40m, 6 = —28° (Sculptor) w odnie­
sieniu do 1900 r. E ów nik galaktyczny przecina się z rów nikiem niebieskim
z r. 1900 w p u n k tac h o w spółrzędnych 18h40m i 6h40m. Od pierwszego z ty ch
punktów um ówiono się liczyć długość galaktyczną l w ty m sam ym kierunku,
w k tó ry m liczym y rektascensję, od 0° do 360°. D ruga w spółrzędna — szerokość
galaktyczna b — liczona je st od płaszczyzny rów nika galaktycznego podobnie
ja k szerokość ekliptyczna względem ekliptyki, jak o d o d a tn ia n a półkuli z a ­
w ierającej biegun północny G alaktyki, a jako ujem na — n a półkuli nieba za­
w ierającej g alaktyczny biegun południow y.
T ak określony u k ład w spółrzędnych galaktycznych był przyjm ow any do
r. .1960. W spółrzędne w ty m stary m układzie noszą oznaczenia ll i b1.
O bserw acje astronom iczne, szczególnie obserw acje radioastronom iczne wro-
międzygwiazdowego (§ 259), pozwoliły n a dokładniejsze określenie poło­
żenia bieguna galaktycznego i decyzją M iędzynarodowej U nii A stronom icznej
wprow adzono od r. 1960 nowy układ, w k tó ry m północny biegun galaktyczny
m a w spółrzędne a = 12h49m, <5 = + 27°, 4 (w odniesieniu do r. 1950). Zmieniono
przy ty m początek rach u b y długości galaktycznej, porzucając zasadę liczenia
jej od p u n k tu przecięcia się rów nika galaktycznego z rów nikiem niebieskim ,
a p rzy jm u jąc za początek środek chm ur gwiazdowych w gw iazdozbiorze Strzelca.
Nowe w spółrzędne galaktyczne otrzym ały oznaczenia l11 i b11. W spółrzędnym
lu = 0 ° i b11 = 0° odpow iadają w sta ry m układzie w spółrzędne i1 = 327°,7
i bl = —1°,4. N a decyzję zm iany początku rach u b y długości galaktycznej
w płynął fa k t, że w kierunku o pow yższych w spółrzędnych leży środek naszego
u k ład u gwiazdowego, czyli G alaktyki (patrz § 271), więc bardziej n atu raln ie
je st od niego liczyć długości galaktyczne niż od przecięcia się rów nika galak ­
tycznego z rów nikiem niebieskim.
§ 176. Katalogi pozycyjne gwiazd. K atalogiem pozycyjnym gw iazd n azy ­
w am y w ykaz w spółrzędnych średnich (§ 103) rów nikow ych — rek tascen sji
i deklinacji — pewnej liczby gwiazd. W spółrzędne te odnosim y do położenia
Katalogi pozycyjne gwiazd 353

rów nika i punktu równonocy wiosennej określonej epoki, wspólnej dla


wszystkich gwiazd danego katalogu. Zazwyczaj je st to d a ta okrągła, ja k np.
początek roku 1900, 1950, 2000.
W starożytności i średniowieczu współrzędne gwiazd podaw ano w układzie
ekliptycznym . N ajbardziej znany z tych katalogów był katalog Ptolem eusza,
umieszczony w jego dziele, Mathemalike Syntaxis, i zaw ierający dla 1022 gwiazd
ich długości i szerokości ekliptyczne. K atalogi gwiazd układali również astro­
nomowie arabscy. Dzieło K opernika „De Revolutionibus orbium coelestium”
(O obrotach sfer niebieskich) zawiera również katalog gwiazd.
W czasach nowożytnych po wynalezieniu instrum entów południkowych,
służących do wyznaczania współrzędnych równikowych gwiazd, liczba pozy­
cyjnych katalogów gwiazd szybko w zrastała i obejmowała coraz większą ich
liczbę. W X V II wieku J a n Heweliusz opracował katalog gwiazd, w któ ry m
po raz pierwszy dał ich współrzędne równikowe, a nie ekliptyczne. D la roz­
woju astronom ii gwiazdowej bardzo duże znaczenie m iały katalogi opraco­
wane przez astronomów angielskich J . Flam steeda, a przede w szystkim k a ­
talog J . B radleya z pierwszej połowy X V III wiekuj W X IX wieku w opar­
ciu o obserwacje za pomocą kół południkowych opracowano setki katalogów
0 różnej dokładności.
Pozycyjne katalogi gwiazdowe dzielimy n a dwie g rupy: a) przeglądy nieba
1 b) ikatalogi precyzyjne. Pierwsze z nich zaw ierają tylko przybliżone współ­
rzędne wielkiej liczby gwiazd i służą do ich wyszukiwania i utożsam iania przy
obserwacjach, drugie zaw ierają współrzędne z możliwie największą dokładnością
dla mniejszej liczby gwiazd.
Największy przeglądowy katalog gwiazd, oparty na obserwacjach wyko­
nanych w połowie X IX wieku pod kierownictwem F. W. A rgelandera (1799-
1875) w obserwatorium w Bonn, nosi nazwę Bonner Durchmusterung. Pierw sza
część tego katalogu, w ykonana pod bezpośrednim kierownictwem Argelandera,
zawiera przybliżone pozycje 324 188 gwiazd do 9m,5 północnej półkuli nieba
(ściślej od <5 = —2° do d = +90°). K ontynuacją tej części była część druga,
opracowana przez E. Schónfelda, współpracownika Argelandera. O bjęła ona
przybliżone pozycje 133 659 gwiazd nieba południowego w pasie od d = —2°
do d — —23°. W obu tych katalogach oznaczonych wspólnym skrótem BD*
gwiazdy zostały uszeregowane w pasach deklinacyjnych co 1 ° według w zrasta­
jącej rektascensji i pooznaczane num eram i bieżącymi w każdym pasie. N a
przykład BD +42°2811 oznacza gwiazdę, k tó ra nosi num er 2811 w pasie dekli-
nacyjnym między ó = +42° i <5 = +43°. Pozycje gwiazd obu katalogów BD
odnoszą się do r. 1855.
Dalszy ciąg katalogu BD stanow iły prace obserwacyjne przybliżonych
położeń gwiazd wykonane w obserwatorium astronom icznym w Cordobie
(Argentyna). Z obserwacji tych pow stał duży katalog noszący nazwę Cordoba

* Czasem gw iazdy z k a ta lo g u Schónfelda b y w a ją oznaczane przez SD .

23 — A stro n o m ia ogólna
354: XV. Pozycje, ruchy i odległości gwiazd

Durćhmusterung (skrót CoD), zaw ierający w obszarze nieba od 6 = —23° do


ó = —90° przybliżone pozycje 013 953 gwiazd. W sum ie przeto katalogi p rze­
glądowe BD i CoD objęły ponad 1 070 000 przybliżonych położeń gw iazd,
jaśniejszych od 10m. K atalogi te zostały uzupełnione m apam i, na k tórych
przedstaw iono pozycje w szystkich gwiazd zaw arty ch w katalogach. M apy te
są dotychczas bardzo cenną pom ocą dla obserw atorów przy w yszukiw aniu
gwiazd n a niebie.
Opracowywanie katalogów precyzyjnych położeń gwiazd było -wykony­
wane przez wiele obserw atoriów astronom icznych w X V III i X IX wieku ze
szczególnym natężeniem tej działalności w X IX wieku. S przyjał tem u postęp
w budowie kół południkow ych, które w X IX wieku by ły podstaw ow ym i in stru ­
m entam i w każdym praw ie obserw atorium . Szczególną zasługę w w yznaczaniu
położeń gwiazd miało założone w r. 1839 przez W. Struvego rosyjskie obserw a­
torium astronom iczne w Pułkow ie n a południe od ówczesnej stolicy cesarstw a
rosyjskiego, P etersb u rg a (obecnie Leningrad). K atalogi pułkow skie stanow iły
podstaw ę późniejszych katalogóic fundam entalnych gwiazd, zaw ierających po­
zycje d la stosunkowo niewielu gwiazd, wzięte z różnych katalogów pozycyjnych,
o p arty ch n a w yznaczeniach absolutnych, przy uwzględnieniu różnic system a­
tycznych, jakie dla poszczególnych katalogów m ogą występować.
Jed n y m z większych przedsięwzięć obserw acyjnych było w ykonanie k a ta ­
logów zaw ierających dokładne położenia około 190 000 gwiazd BD do 9m,
przy w spółpracy m iędzynarodowej pod egidą niemieckiego tow arzystw a Astro-
nomische Gesellschaft (skrót A. G.) przez 17 obserw atoriów w różnych k rajach
kuli ziemskiej.
Z katalogów ogłaszanych przez poszczególne obserw atoria pow staw ały
katalogi zbiorcze, przy których zestaw ianiu ze szczególną starannością uwzględ­
niano różnice system atyczne m iędzy poszczególnymi katalogam i. K atalogi te,
zaw ierające bardzo dokładne wartości rektascensji i deklinacji gwiazd, są
bardzo użyteczne przede w szystkim w badaniach ruchów gwiazd. N ajdokładniej­
sze pozycje gwiazd są zaw arte w katalogach fundam entalnych. W pow szechnym
m iędzynarodow ym użyciu jest katalog fundam entalny opracowany w N iem ­
czech, którego czw arte opracow anie z r. 1963 znane je st pod sym bolem F K 4 .
Zaw iera on bardzo dokładne pozycje 1535 gwiazd odniesionych do położenia
rów nika i p u n k tu rów nonocy wiosennej na początku lat 1950 i 1975. W ielkim
katalogiem zbiorczym je st General Catalogue, opublikow any w r. 1937 i zaw ieia-
jący pozycje 33 342 gwiazd dla epoki 1950.0. Po I I wojnie światowej z ini­
cjatyw y astronom ów Związku Radzieckiego rozpoczęto prace nad stw orze­
niem tzw. katalogu słabych gwiazd, który obejm ie dokładne pozycje około
2 0 0 0 0 gwiazd około &m.

K atalogi pozycyjne gwiazd mogą być również otrzym yw ane m etodam i


fotograficznym i, ze w spółrzędnych bowiem p ro sto k ątn y ch gwiazd n a kliszy
m ożna obliczyć współrzędne równikowe, rektascensję i deklinację gwiazd,
jeżeli dla pewnej ich liczby (co najm niej trzech) współrzędne te są znane z ob­
Katalogi pozycyjne gwiazd 355

serw acji południkow ych (§ 30). W te n sposób zostały pow tórzone w latach
1928-1933 i 1956-1963 na drodze fotograficznej katalogi AG zw iązane z ob­
serwacjami za pom ocą kół południkow ych n a przełom ie X IX i X X wieku.
Z inicjatyw y astronom ów francuskich od końca X IX wieku w poszczególnych
obserw atoriach wykonyw ane były zdjęcia nieba za pomocą 33 cm astrografów ,
służące do sporządzenia wielkiego fotograficznego katalogu pozycyjnego gwiazd.
K atalog ten zaw iera dokładne pozycje wielu milionów gwiazd. To m iędzy­
narodowe przedsięwzięcie nosi nazw ę francuską, Carte du Ciel.
§ 177. Atlasy nieba. Jed n y m z pierw szych atlasów nieba b y ła Uranometria
Bayera, w ydana w r. 1603, w której po raz pierw szy u ży to oznaczeń gw iazd
m ałym i literam i greckiego alfabetu (§ 173). D rugi z kolei atlas nieba, zaw iera­
jący gwiazdy widoczne gołym okiem, u k azał się w r. .1690 w Polsce jak o dzieło
Ja n a Heweliusza, k tó ry tem u atlasow i dał nazwę Firm am entum Sobiesciamcm
dla uczczenia króla J a n a Sobieskiego, otaczającego opieką prace astronom iczne
Heweliusza.
Wiele atlasów ukazało się w X IX wieku, z który ch najw ażniejszy je s t
wspomniany w poprzednim paragrafie atlas Bonner Durchmusteru/ng (BD).
W X X wieku ukazał się atlas Cwdoba Durchmusterung (CoD) jak o uzupełnienie
katalogu BD.
W’ X X wieku ukazyw ały się różne serie fotograficznych m ap nieba jak o
atlasy nieba. Z nowoczesnych atlasów najw iększy i najcenniejszy je st atlas
nieba znany pod angielską nazw ą JMount-Palomar Slcy A tla s. Z djęcia do tego
atlasu zostały zrobione za pom ocą wielkiego teleskopu system u S chm idta
w obserw atorium am erykańskim n a M ount P alo m ar (K alifornia USA). Z aw iera
on 935 zdjęć fotograficznych, z któ ry ch każde je st w ykonane w dwóch dzie­
dzinach spektralnych, w niebieskiej i czerwonej. M apy fotograficzne atlasu
pokryw ają cały obszar nieba od d = —30° do d = +90° i zaw ierają obrazy
gwiazd do 2 1 m.
Mapy nieba, stanow iące uzupełnienie katalogu fotograficznego Carte du Ciel
zawierają n a ogół obrazy gw iazd do 14m.
Kóżnorodne m apy nieba stanow ią wielką pom oc dla astronom ów w p racy
obserw acyjnej, fotograficzne zaś m apy nieba są ponadto cennym i dokum entam i
dającym i obraz nieba gwiazdowego w określonych epokach.
§ 178. Rucliy własne gwiazd. Aż do początku X V III wieku uw ażano gw iazdy
za nieruchom e p u n k ty sfery niebieskiej, nie zm ieniające w zajem nych położeń.
Dopiero Iłalley w r. 1718 przy porów nyw aniu współczesnych m u położeń
niektórych jasnych gwiazd z położeniam i podanym i przez Ptolem eusza za ­
uważył, że cztery jasne gwiazdy przesunęły się znacznie na niebie w stosunku
do gwiazd sąsiednich. Największe przesunięcie, wynoszące 1°, Iłalley stw ierdził
w Ark tu ra (a Bootis), nieco m niejsze przesunięcie, ł° w ykazał Syriusz. Było to
dowodem, że gw iazdy poruszają się w przestrzeni względem Słońca. Przesu­
nięcia kątow e na niebie, w ynikające z tego ruchu, nazyw am y ruchami w łasnym i
gwiazd.
356 XV. Pozycje, ruchy i odległości gwiazd

R uchy własne gwiazd wyznaczam y jako różnice współrzędnych rów niko­


w ych rektascensji i deklinacji, zaobserwowanych w dostatecznie odległych
od siebie epokach, i w yrażam y zwykle w lukach, o jak ie gw iazdy przesuw ają
się n a niebie w ciągu roku. Takie przesunięcie nazyw am y rocznymi m cham i
własnym i gwiazd. J e s t rzeczą oczywistą, że przy tw orzeniu różnic w spół­
rzędne gwiazd pow inny być sprowadzone do tego samego położenia rów nika
i p u n k tu równonocy wiosennej, to znaczy że różnice należy uwolnić od w pływ u
precesji, n u tacji i aberracji św iatła. Niech po uwolnieniu od ty c h wpływów
współrzędne badanej gwiazdy w okresie Tx będą a19 d19 a w późniejszym okre­
sie T 2 niech będą a 2, <52, przy czym między T 2 i T x powinno upłynąć wiele lat.
W ówczas ruchem własnym w rektascensji /xa nazyw am y iloraz

a2— a,
t*. = (234)

a ruchem własnym w deklinacji iloraz

ó2 — <5i
'• “ j w T (235)

Ł uk fxa w yrażam y zazwyczaj w sekundach czasu, a łu k [x6 w sekundach


łuku. [xa jest lukiem równoleżnika, czyli jest lukiem kola małego sfery niebieskiej,
n ato m iast fx6 jako łuk kola godzinnego jest łukiem m ierzonym wzdłuż koła
wielkiego. A by n a wyrazić jako łuk koła wielkiego w zwykłej mierze kątow ej,
należy k ą t te n najpierw pom nożyć przez cosó, a następnie w celu przeliczenia
sekund czasowych n a sekundy łuku pom nożyć przez 15. Składow a więc ruchu
własnego w jrektascensji, w yrażona w sekundach łuku jak o łu k koła wielkiego,
wynosi (15/^cosó)". D rugą składową, w yrażoną bezpośrednio jak o łu k koła
wielkiego, je st (/**)". Obie te składow e są ta k m ałe, że m ożem y uważać je z w y­
starczającym przybliżeniem za odcinki prostych, czyli za boki prosto k ąta,
którego p rz ek ątn ą jest całkow ity ruch w łasny gwiazdy /x. M amy przeto za­
leżność
fi* = (15/Kacos<5)*+/4, (236)
gdzie (ia jest w yrażone w sekundach czasu, a /x{ — w sekundach łuku.
K uchy własne gwiazd poznajem y najpew niej porów nując ze sobą pozycje
gwiazd wyprowadzone z obserwacji południkow ych w różnych epokach. Z na­
jom ość ich jest szczególnie istotn a przy tw orzeniu precyzyjnych katalogów
gwiazd, w szczególności katalogów fundam entalnych służących za podstaw ę
do obliczania współrzędnych gwiazd w rocznikach astronom icznych i do opie­
ran ia na nich wyznaczeń względnych położeń gwiazd. Taki najdokładniejszy
system ruchów własnych 1535 gwiazd zaw iera Czwarty Katalog Fundam entalny
(F K i ). Cenne zestawienie ruchów w łasnych gwiazd znajdujem y w General
Catalogue. N ależy zaznaczyć, że w artości ruchów w łasnj ch gwiazd stanow ią
Ruchy własne gwiazd 357

isto tną część składową, obok współrzędnych gwiazd, w szystkich pozycyjnych


katalogów gwiazdowych.
Do celów statystycznych pożądane jest poznaw anie ruchów w łasnych ja k
największej liczby gwiazd, do czego n ad ają się najlepiej m etody astro m etrii
fotograficznej, a mianowicie pom iary względnych położeń gwiazd n a kliszach
zawierających zdjęcia fotograficzne, w ykonane w dostatecznie długim odstępie
czasu, co najm niej 10-20 lat. D uże ruchy w łasne m ożem y w ykryw ać p o ­
siłkując się instrum entem zw anym komparatorem błyskowym. W przyrządzie
ty m możemy oglądać dw a szklane negatyw y fotografow anego obszaru nieba
przez dwa różne m ikroskopy m ające wspólny okular (ryc. 139). N egatyw y te

R yc. 139. K o m p a ra to r błyskow y

są oświetlane od spodu, za pom ocą zaś ruchom ego zw ierciadełka kierujem y


do okularu obraz to jednej, to drugiej kliszy. Gdy oba negatyw y tego samego
obszaru nieba są należycie umieszczone w ram ce in stru m en tu , nie widzim y
przy szybkim m igotaniu lusterkiem żadnej różnicy w położeniach gwiazd.
N atom iast jeżeli wśród badanych gwiazd znajdzie się gw iazda o znacznym
przesunięciu n a skutek ruchu własnego, to przy m igotaniu zm ieniać ona będzie
358 XV. Pozycje, ruchy i odległości gwiazd

położenie względem innych gwiazd i ty m i „skokam i” zwróci uwagę obserw a­


to ra badającego kliszę za pom ocą m ikroskopu błyskowego. W te n sposób
wyłowiono spośród słabych gwiazd wiele gwiazd obdarzonych dużym ruchem
własnym.
Zbadano już ruchy własne przeszło 300 000 gwiazd. N ajwiększy z pozna­
nych dotychczas ruchów własnych, wynoszący .10",27 rocznie, m a słaba gwiazda
w gwiazdozbiorze W ężownika (Ophiuchus) B D + 4°3561 (9m,5), zw ana niekiedy
gwiazdą Strzałą lub gwiazdą Barnarda od nazw iska am erykańskiego astronom a,
k tó ry odkrył w r. 1916 jej duży ruch własny. Niewiele m niejszy ruch własny,
bo wynoszący 8 ",73 rocznie, m a gw iazda CoD —45°1841. Zaledwie około 200
gw iazd m a ru ch w łasny roczny większy od 1 ", a wśród nich cztery gw iazdy
jaśniejsze od l m,5, n a ogólną liczbę 2 2 gwiazd tej ostatniej kategorii.
§ 179. Prędkości radialne gwiazd. Roczny ruch własny gwiazdy jest kątem ,
pod któ ry m widzim y przestrzenne przesunięcie gwiazdy względem Słońca
w ciągu roku, innym i słowy, je st to składow a jej ruchu przestrzennego p ro sto ­
p ad ła do kierunku w idzenia i w yrażona w jednostkach kątow ych. G dybyśm y
znali odległość gwiazdy, to m oglibyśm y obliczyć tę składową jak o prędkość
w kilom etrach n a rok, dzieląc zaś ją przez liczbę sekund w roku otrzym alibyśm y
składow ą prędkości gwiazdy prostopadłą do kierunku widzenia w km /s. T aką
prędkość nazyw am y prędkością tangencjalną (lub styczną).
Z przesunięć linii w widmie gwiazdy przy zastosow aniu zasady D opplera-
-Fizeau obliczyć możemy drugą składową prędkości gwiazdy, tzw. prędkość
radialną bezpośrednio w km /s, zgodnie ze wzorem (217) w § 122. Ze wzoru
tego wynika, że dla gwiazdy oddalającej się od Słońca v > 0, a dla gw iazdy
zbliżającej się v < 0. M etody otrzym yw ania widm gwiazd będą opisane w n a ­
stępnym rozdziale, tu ta j omówimy jedynie zagadnienia związane z w yznacza­
niem prędkości radialnej.
Pierwsze próby w yznaczania z obserwacji prędkości radialnych gwiazd
podejm ow ane były przez H ugginsa i Secchiego w r. 1867, oraz przez astronom a
niemieckiego Vogela w r. 1871. Te próbne obserwacje czynione były m etodam i
w izualnym i i polegały n a tym , że przed szczeliną spektroskopu dającego widmo
gw iazdy umieszczano rurkę Geisslera z rozrzedzonym wodorem, dającą linie
w idm a porównawczego, do których odnoszono pom iary położeń linii w widmie
gwiazdy. W yniki ty ch pierwszych obserwacji były rozbieżne i mało dokładne
i dopiero w r. 1890 udało się Keelerowi wyznaczyć m etodą w izualną za pom ocą
90 cm reflektora w obserw atorium Licka w K alifornii (§ 117) prędkości r a ­
dialne trzech gwiazd z dokładnością budzącą zaufanie.
Postęp w badaniach prędkości radialnej gwiazd osiągnięto dopiero po z a ­
stosowaniu przez Yogela w’ obserw atorium w Poczdam ie m etod fotograficznych.
Pierwsze w yniki obserwacji zebranych przez Yogela za pom ocą spektrografu
dołączonego do 30 cm reflektora ogłoszone zostały w r. 1892 w postaci w7ykazu
prędkości radialnych 52 gwiazd, przy czym błąd średni pom iaru spektrogram u
jednej gw iazdy wynosił 4 km /s. W krótce potem A. A. Biełopolski w Pułkowie
Prędkości radialne gwiazd 359

i W . W. Campbell w obserw atorium Lieka n a ty le udoskonalili m etody obser­


wacji fotograficznych widm a gw iazdy oraz m etodę ich opracow ania, że błąd
wyznaczenia prędkości radialnej gw iazdy z jednego spektrogram u zm niejszony
został do 1 km /s.
Wyznaczenie prędkości radialnej polega na pom iarach położeń linii w widmie
gwiazdy zaw ierającym ponadto linie w idm a porównawczego o dobrze zb ad a­
nych długościach fal. P om iary tak ie są w ykonyw ane za pom ocą m ikroskopu
zaopatrzonego w śrubę m ikrom etryczną przesuw ającą kasetę ze spektrogra-
mem pod m ikroskopem w kierunku dyspersji widma. Z różnic m iędzy odczy­
tam i m ikrom etru przy nastaw ianiu na linie w widmie gwiazdy i n a linie w idm a
porównawczego obliczamy prędkość rad ialn ą gwiazdy.
W yznaczanie prędkości radialnych wym aga bardzo staran n y ch obserwacji,
dokładnych pom iarów i stosow ania m etod opracow yw ania pom iarów, dających
mpżliwie dużą dokładność, chodzi bowiem o uzyskanie w ostatecznym w yniku
przesunięć linii w ynoszących około 0 , 0 0 0 0 1 mierzonej długości fali, czyli mniej
niż IO- 9 cm. W artość ta k ą otrzym ujem y oczywiście biorąc średnie z pom iarów
wielu linii n a spektrogram ie gwiazdy, jed n ak i to w ym aga wielkiej dokładności
pomiarów. Niezwykle duże znaczenie m a uw zględnianie różnorodnych błędów
system atycznych, odnoszących się zarówno do obserwacji, ja k i do pom iarów
widma w laboratorium . Wreszcie m ierzone długości fal należy oprzeć n a dobrze
poznanym standardow ym układzie długości fal. Zgodnie z m iędzynarodow ym
układem jednostek m iar (SI) jako standardow ą długość fali I rzędu p rz y j­
mujemy obecnie długość fali linii spektralnej izotopu k ry p to n u (K r 8 6 ) rów ną
w tem peraturze +15°C w suchym pow ietrzu 6057,8021 A. Oprócz tego w yzna­
czono długości fal I I rzędu dla K r 8 6 , H g 198, Cd 114, ja k również dokładnych
długości fal odpow iadającym liniom innych pierw iastków , ja k np. to r (Th),
żelazo (Fe) i m iedź (Cu).
W yprow adzone bezpośrednio z pom iarów położeń linii w spektrogram ach
prędkości radialne gwiazd odnoszą się do położenia obserw atora n a Ziemi.
Zależą więc od prędkości ruchu obserw atora i kierunku jego ruchu. Z tego
powodu prędkości radialne należy popraw iać n a ruch obrotow y i obiegowy
Ziemi, czyli sprow adzać prędkość rad ialn ą do Słońca, jak o p u n k tu odniesienia
obserwowanego ruchu gwiazdy. P opraw ka na ruch obrotow y Ziemi je st nie­
znaczna i nie przekracza 0,4 km/g. N ato m iast druga popraw ka je st znaczna,
zmienia się bowiem w granicach od + 30,3 km /s do —30,3 km /s. N ajw iększą
poprawkę m ają prędkości radialne gwiazd położonych n a ekliptyce.
Nowoczesne spektrografy szczelinowe umieszczone przy wielkich telesko­
pach dają możność w yznaczania prędkości radialnej gwiazd z dokładnością
do d=0 , 2 km /s. D la większości jednak gwiazd błąd prędkości radialnych, w yzna­
czonych przy stosowaniu spektrografów szczelinowych, je st rzędu 1 - 2 km /s.
Do chwili obecnej ty m i m etodam i wyznaczono prędkości radialne dla kilku­
nastu tysięcy gwiazd, przew ażnie jasnych. Opracowano również m etody w yzna­
czania prędkości radialnych gwiazd za pom ocą p ry zm atu obiektywowego,
T a b l i c a VI
Gwi a zdy naj bl i żs ze ( do odl egł ości 4 p a r s e k ó w)

Pręd­ Odległość Wiel­


Klasa Ruch kość kość
Nr Nazwa gwiazdy «19S0 <5l9S0 m g 71o lata abso­
widm własny radialna parseki
km/s świetlne lutna
M
// _
1 Fromma Centauri 14h26™3 —62°28' 10“ 7 M5o 3, 85 0,"762 1,31 4,3 15,1
2 a Centauri A 14 36, 2 - 6 0 38 0, 1 Q2V 3, 69 -2 5 0, 760 1,32 4,3 4,5
3 a Centauri B 14 36, 2 - 6 0 38 1, 5 K 5V 3, 69 -2 1 0, 760 1,32 4,3 5,7
4 #X>+4°3561* 17 55, 4 + 4 24 i), 5 M5V 10, 30 -1 0 8 0, 552 1,81 5,9 13,2
5 Wolf 359 10 54, 1 + 7 19 13, 5 dM6e 4, 84 + 13 0, 431 2,32 7,6 16,7
6 ,BZ>+3602147 11 0, 6 +36 18 7, 5 M2V 4, 78 -8 6 0, 402 2,49 8,1 10,5
7 a Canis Maioris A 6 42, 9 - 1 6 39 -1 , 5 A1V 1, 32 -8 0, 377 2,65 8,7 1,4
8 a Canis Maioris B 6 42, 9 - 1 6 39 8, 72 A 1, 32 -8 0, 377 2,65 8,7 10,1
9 Luyten 726-8 A 1 36, 4 - 1 8 13 12, 5 dMGo 3, 35 + 29 0, 365 2,74 8,9 15,3
10 Luyten 726-8 B 1 36, 4 - 1 8 13 13, 0 dMiie 3, 35 +29 0, 365 2,74 8,9 15,8
11 Boss 154 18 46, 7 - 2 3 53 10, 6 dM4o 0, 74 -4 0, 345 2,90 9,4 13,3
12 Boss 248 23 39, 4 + 43 55 12, 2 dM6e 1, 82 -8 1 0, 317 3,15 10,3 14,7
13 e Eridani 3 30, 6 - 9 38 3, 7 K2V 0, 97 + 15 0, 305 3,28 10,7 6,1
c. d. tabl. VI

14 Luyłen 789-6 22 35, 7 - 1 5 36 12, 2 dJ/6o 3, 27 -6 0 . 0, 302 3,31 10,8 14,6


15 Boss 128 11 45, 1 +1 6 11, 1 dM ó 1, 40 -1 3 0, 301 3,32 10,8 13,5
16 61 Cygni A 21 4, 7 + 38 30 5, 2 K5V 5, 22 -6 4 0, 292 3,42 11,2 7,5
17 61 Cygni B 21 4, 7 + 38 30 6, 0 K lY 5, 22 -6 4 0, 292 3,42 11,2 8,4
18 e In d i 21 59, 6 -5 7 0 4, 7 K5V 4, 67 -4 0 0, 291 3,44 11,2 7,0
19 a Canis Minoris A 7 36, 7 + 5 21 0, 3 F5IV -V 1, 25 -3 0, 287 3,48 11,4 2,6
20 a Canis Minoris B 7 36, 7 + 5 21 10, 8 F 1, 25 -3 0, 287 3,48 11,4 13,1
21 BD +59°1915 A 18 42, 2 + 59 33 8, 9 dM 4 2, 29 +1 0, 284 3,52 11,5 11,2
22 BD +59° 1915 B 18 42, 2 + 59 33 9, 7 dM 5 2, 29 + 14 0, 284 3,52 11,5 12,0
23 BD +43° 44 A 0 15, 5 + 43 44 8, 1 M IV 2, 91 + 14 0, 282 3,55 11,6 10,4
24 BD +43° 44 B 0 15, 5 + 43 44 11, 0 M 6V 2, 91 + 21 0, 282 3,55 11,6 13,3
25 CoD -3 6 ° 15693 23 2, 6 -3 6 9 7, 4 M 2V 6, 87 + 10 0, 279 3,58 11,7 9,6
26 r Ceti 1 41, 7 - 1 6 12 3, 5 <?8Vp 1, 92 -1 6 0, 273 3,66 11,9 5,7
27 BD + 5 ° 1668 7 24, 7 + 5 23 9, 8 <i3/4 3, 73 + 26 0, 266 3,76 12,2 11,9
28 CoD -3 9 ° 14192 21 14, 3 -3 9 4 6, 7 MOY 3, 46 + 21 0, 260 3,85 12,5 8,8
29 CoD - 4 5 ° 1841 5 9, 7 -4 5 0 8, 8 sdMO 8, 79 + 242 0, 256 3,91 12,7 10,8
30 Kriiger 60 A 22 26, 3 + 57 27 9, 7 dM i 0, 87 — 0, 254 3,94 12,8 11,7
31 Kruger 60 B 22 26, 3 + 57 27 11, 2 dM<5 0, 87 - 0, 254 3,94 12,8 13,2
* Gw. Barnarda
36 2 XV. Pozycje, ruchy i odległości gwiazd

dokładność jed n ak tycli w yznaczeń je st m niejsza (około 5 km /s). Spośród


zm ierzonych prędkości radialnych gw iazd około 60% za w a rty c h je s t w g ran i­
cach ± 2 0 k m /s, a ty lk o u 4% w y stęp u je prędkość rad ialn a w iększa od 60 km /s.
N ajw iększą zm ierzoną prędkość ra d ia ln ą (+ 5 1 6 k m /s) m a gw iazda CoD
-2 0 °2 2 7 7 ( l l m,5).
Zaobserw ow ane prędkości rad ia ln e odnoszą się do Ziem i i w sk u tek tego
w ykazują, ja k w spom niano w yżej, zm ian y w okresie rocznym , w ynikające ze
zbliżania się ku gw iazdom i oddalan ia od nich obserw atora w w yniku ru ch u
orbitalnego Ziemi. Ze zm ian ty c h może b y ć obliczona odległość Słońca bezpo­
średnio w kilom etrach. N ajbardziej do tego celu n a d a ją się gw iazdy położone
blisko ekliptyki, gdyż w ykazują one najw iększe zm iany w prędkości radialnej
w ciągu roku. O trzy m an a w te n sposób odległość Słońca zgodna je st z o trzy ­
m yw aną m etodam i trygonom etrycznym i.
§ 180. P aralaksy trygonom etryczne gw iazd. W yznaczanie odległości gw iazd
je s t jed n y m z najdonioślejszych zagadnień astronom ii gw iazdow ej, gdyż d o ­
piero ich znajom ość d aje nam skalę rozm iarów w szechśw iata. Odległości tych
nie m ożem y w yznaczać z pom iarów p aralak sy geocentrycznej, bo rozm iary
Ziemi są ta k znikom o m ałe w porów naniu z odległością gw iazd, że naw et w sto ­
sunku do gw iazd najbliższych p aralak sy te są z b y t m ałym i k ątam i, aby je
m ożna było zm ierzyć środkam i, ja k im i rozporządzam y. N ato m iast p rzy w yzna­
czaniu odległości gw iazd m ożem y posłużyć się bazą, ja k ą stanow i o rb ita Ziemi

H yc. 140. P a ra la k ty c z n e p rz e su n ię c ia g w iazd


Paralaksy trygonom etryczne gwiazd 363

dokoła Słońca. Załóżmy, że gw iazda i Słońce są nieruchom e i że dokoła tego


nieruchom ego Słońca Ziemia zakreśla o rbitę kołową. N iech n a ryc. 140 krzyw a
1 \ T., T 3 oznacza orbitę ziem ską, k tó ra w skutek perspektyw y narysow ana zo­
sta ła w postaci elipsy. W środku O koła, w yobrażającego orbitę Ziemi leży
Słońce, T 1 i 7’, oznaczają dw a średnicowo przeciwległe położenia Ziemi n a
orbicie, S — położenie w przestrzeni gw iazdy. Z tró jk ą ta S O T t w ynika
OT, sin < TjSO
(237)
OS sin <£ O TiS
gdzie OS = 1) je st odległością gw iazdy od Słońca, 0 1 \ = a je st prom ieniem
orbity Ziemi, k ą t O TxS je st odległością kątow ą gw iazdy od Słońca. K ą t T xSO
lub odpow iadający m u łuk SxS0 sfery niebieskiej je st przesunięciem p aralaktycz-
nym gwiazdy. Ze wzoru (237) w ynika, że k ą t te n p rzy b iera najw iększą w artość,
gdy k ą t O T xS = 90°, to znaczy gdy gw iazda zn ajd u je się w odległości kątow ej 90°
od Słońca.
P rzesunięcia paralak ty czn e gwiazd są k ą ta m i bardzo m ałym i. O znaczając
k a t T ,S O przez n i pisząc 7i " s i n l " zam iast sinyi z zależności (237) otrzym am y

rc " s in l" = ~ sin *£ O TXS .

K ą t ten osiąga w artość najw iększą, g d y sin O TxS = 1. Tę szczególną w ar­


tość przesunięcia paralaktycznego gw iazdy określoną wzorem
a
7Zq — (238)
D s in l'
nazyw ać będziem y 'paralaksą lieliocentryczną gwiazdy lub po p ro stu jej paralaksą.
Z ryc. 140 w ynika, że geocentryczne położenia gwiazdy s 19 s 2, s z określone
przez kierunki T XS , T 2S , T z8 są zawsze przesunięte ku Słońcu w stosunku
do położenia heliocentrycznego s 0, określonego przez kierunek 0 8 . W ciągu
roku przeto geocentryczne położenie gw iazdy nieruchom ej względem Słońca
zakreśla n a niebie pew ną krzyw ą zam kniętą. J e s t ona elipsą, której połowa

R yc. 141. Ł ą c z n y e fe k t ru c h u w łasnego i p a ra la k s y ; lin ia p ro s ta ozn acza ru cli w łasn y , m a ła


e lip sa k ro p k o w a n a - przesunięcie roczne p a ra la k ty c z n e ; g ru b a lin ia je s t w y p a d k o w ą o b u
ru c h ó w (rys. sc h e m a ty c z n y , je d n a k r a tk a poziom o o d p o w iad a rokow i).
364 XV. Pozycje, ruchy i odległości gwiazd

•wielkiej osi je stvrównoległa do płaszczyzny ekliptyki i rów na się n0', a połow a


m ałej osi rów na je st sin/?, gdzie /? jest szerokością ekliptyczną gwiazdy.
P aralaksy w yznaczane z pom iarów przesunięć kątow ych gw iazd n a sferze
niebieskiej w okresie rocznym noszą nazwę trygonometrycznych. P rzy badaniu
ty ch przesunięć uwzględniam y zawsze to, że gwiazdy są obdarzone ruchem
w łasnym, k tó ry spraw ia, że środek elipsy paralaktycznej przesuw a się n a nie­
bie ruchem jednostajnym , przy czym przesunięcie roczne tego środka rów ne
całkow item u ruchow i w łasnem u gwiazdy byw a zazwyczaj większe od p rze­
sunięć paralaktycznych. Przesunięcie gwiazdy n a niebie je st w ypadkow ą obu
ruchów , ja k to zaznaczono n a ryc. 141, gdzie linią ciągłą zaznaczono w ypadkow e
przesunięcie gwiazdy. Ma ono więc postać linii falowej o okresie rocznym wzglę­
dem łuku oznaczającego całkow ity ruch w łasny gwiazdy.
§ 181. Pomiary pierwszych paralaks gwiazdowych. Zagadnienie przesunięć
paralaktycznych gwiazd w okresie rocznym w ystąpiło dopiero w czasach po-
kopernikańskich, gdy Ziemi przypisano ruch orbitalny dokoła Słońca. W ykrycie
bowiem u gwiazd przesunięć paralaktycznych będących odzwierciedleniem
rocznego obiegu Ziemi dokoła Słońca, stanow i dowód obserw acyjny słusz­
ności teorii K opernika. Tycho B rahe, nie mogąc ich w ykryć, odrzucał teorię
K opernika. P aralak s gwiazdowych szukał B radley w pierwszej połowie X V III
wieku i poszukiw ania te doprowadziły go do w ykrycia zjaw iska aberracji św ia­
tła . W końcu X V III wieku W. Herschel próbow ał znaleźć paralak sy gwiazd
z przesunięć gwiazd blisko położonych n a niebie, co doprowadziło go do od­
krycia układów gwiazd fizycznie podwójnych (patrz § 208).
W ysiłki astronom ów X V II i X V III wieku w kierunku w ykrycia obserw a­
cyjnego paralaks gwiazdowych dlatego były darem ne, że k ą ty te są mniejsze
od 1 ", a technika obserw acyjna nie pozw alała w X V II i X V III wieku n a p o ­
m iary takich m ałych kątów . Dopiero udoskonalenie instrum entów pom iarow ych
w pierwszej połowie X IX wieku i zastosowanie właściwych m etod obserw a­
cyjnych pozwoliło n a zmierzenie paralaks najbliższych gwiazd. T ak się zd a­
rzyło, że pierwsze paralaksy gwiazdowe zmierzone zostały praw ie jednocześnie
niezależnie w trzech obserw atoriach, trzem a różnym i m etodam i przez W. Stru-
vego w D orpacie (obecnie T a rtu , E stonia), F . Bessela w K rólewcu (obecnie
K aliningrad ZSR R ) i T. H endersona w Capetown (Południow a A fryka) (1837 —
-1 8 3 8 ).
P rzy wyborze gwiazdy, której paralaksę chcemy zmierzyć, należy kierować
się odpowiednimi kryteriam i, któ re wskazyw ałyby n a względną bliskość gwiazdy.
S truve i H enderson zakładali, że gwiazdy jaśniejsze leżą bliżej niż gwiazdy
słabsze i z tego powodu S truve w ybrał do pom iarów Wegę (a Lyrae), n ajjaśn iej­
szą gwiazdę nieba północnego, a H enderson — a Centauri, trzecią co do blasku
gwiazdę nieba. Bessel zaś założył, że gwiazdy obdarzone dużym ruchem w łasnym
pow inny znajdow ać się bliżej, i dlatego w ybrał do pom iarów gwiazdę 61 Gygni,
k tó ra m iała najw iększy z poznanych wówczas ruchów własnych. J a k się później
okazało, to drugie k ry teriu m okazało się trafniejsze, bo gwiazdy m ające duży
Pom iary pierwszych paralaks gwiazdowych 365

ra c h w łasny należą do gwiazd bliskich, n ato m iast różnice w absolutnym blasku


(patrz § 206) gwiazd są ta k znaczne, że przyjm ow anie pierwszego k ry teriu m
je st niepewne. Chronologicznie biorąc, pierwszeństwo w pom iarze p aralak sy
gwiazdowej należy do Struvego, p aralak sa jednak 61 Cygni w yznaczona przez
Bessela okazała się znacznie dokładniejsza i dlatego pom iary te będą najpierw
omówione.
Ju ż w r. 1815 Bessel próbow ał w yznaczyć paralaksę gw iazdy 61 Cygni
m ającej roczny ruch własny rów ny 5 " z obserwacji instrum entem przejścio­
wym, ale nie uzyskał w yniku pozytyw nego. Dopiero zastosow anie in stru m en ­
tu , zwanego heUometrem, skonstruow anego przez
F raunhofera w r. 1826, dało pożądany w ynik. He- /
liom etr je s t lunetą z obiektyw em soczewkowym \
przepołowionym, którego połówki d ają się przesu­ I Si S2 \ ______

wać w płaszczyźnie prostopadłej do osi optycznej ^ s;' — i? J


V /
lunety. W dodatku obiektyw jako całość m ożna \\ ✓/
V. /
obracać dokoła tej osi. Przesunięcia połówek
obiektyw u d ają się m ierzyć za pom ocą m ikrom e­
R y c. 142. Z a sa d a h e lio m e tru ;
tru, a k ą t obrotu obiektyw u odczytujem y n a po-
S 1 i S 2 o b ra z y gw iazd w idziane
działce kątow ej. K ażda połowa obiektyw u daje przez g ó rn ą połów kę o b ie k ty w u
swój obraz gwiazdy, w skutek czego w okularze lu ­ * ^2 “ Przez d o ln ą
nety przy przesuniętych połówkach obiektyw u wi­
dzim y po dw a obrazy dla każdej gwiazdy. P om iary odległości kątow ej
dwóch gwiazd są w ykonyw ane w te n sposób, że średnicę, wzdłuż której
obiektyw jest przepołowiony, um ieszczam y równolegle do łuku łączącego obie
gwiazdy i przesuw am y obie połówki o b ie k ty w ta k długo, dopóki obraz jednej
gwiazdy S 2 otrzym any przez pierw szą połówkę obiektyw u nie zleje się z
obrazem S \ drugiej gwiazdy otrzym anym przez drugą połówkę obiektyw u
(ryc. 142). Ze względnego przesunięcia obu połów obiektyw u, znając długość
ogniskową lunety, możem y z dużą dokładnością obliczyć odległość kątow ą
między obu gwiazdami. Gwiazda 61 Cygni jest gwiazdą podw ójną (patrz §
208), Bessel przeto m ierzył odległość jednego ze składników tej gwiazdy
od dwóch słabych gwiazd 10m. Pom iary rozpoczął w r. 1837 i po roku stw ierdził,
że gw iazda w ykazuje przesunięcia paralaktyczne, z któ ry ch obliczył paralaksę
lieliocentryczną rów ną 0",35. P aralak sa ta jest bliska w artości 0",29, k tó rą
p rzy jm u je się obecnie po wielu dokładniejszych pom iarach.
W. S tru v e przy pom iarach przesunięć paralaktycznych Wegi zastosował
m etodę pom iarów za pom ocą nitkow ego m ikrom etru pozycyjnego (ryc. 143).
M ikrom etr ta k i zawiera prócz siatki n itek pajęczych nieruchom ych b, c, jeszcze
nitkę ruchom ą a (jedną lub więcej), k tó rą przesuw am y za pom ocą dokładnej
śruby m ikrom etrycznej C. Przesuw ając nitkę ruchom ą w kierunku równoległym
do linii łączącej gwiazdy, których odległości kątow e chcemy zmierzyć, z różnic
w nastaw ieniu nitki ruchom ej znajdujem y odległość kątow ą między obu gwiaz­
dam i, a z położenia siatki nitek nieruchom ych, k tó rą możemy obracać dokoła
XV. Pozycje, ruchy i odległości gwiazd

osi w izow ania lunety, znajdujem y z odczytań n a kole E k ą t pozycyjny. S tru v e


odnosił pom iary położenia W egi do słabej gw iazdy 10m, co do k tó rej m ożna
było założyć, że je st to gw iazda b ardzo odległa o ta k m ałej paralaksie helio-
centrycznej, że m ożna ją pom inąć wobec paralaksy Wegi. N a podstaw ie trz y ­
letnich pom iarów S tru v e obliczył, że p aralak sa heliocentryczna W egi wynosi
Z późniejszych pom iarów okazało się, że p aralak sa ta je st dw ukrotnie m niejsza
(0",12). J a k wspom niano, był to pierw szy pom iar odległości gwiazdy.
Najszczęśliwszy był w ybór H endersona, bo przypadkow o natrafił n a n a j­
bliższą gwiazdę spośród gwiazd widocznych gołym okiem. H enderson m ierzył
odległość zenitalną a Centauri k w ad ran tem ściennym w Capetow n i obliczył,
że p aralak sa heliocentryczna tej gw iazdy
wynosi 1 ", czyli o £" więcej od przy jm o ­
wanej obecnie dla tej gwiazdy p aralak sy
równej 0",76.
P o ty c h trzech pionierskich w yznacze­
niach paralak s gwiazd nastąp iły dalsze p o ­
m iary. Z porów nania stosow anych przez
trzech obserw atorów m etod pom iarow ych
w ynikało, że najdokładniejsze wyniki d a ­
w ał heliom etr, w skutek czego stał się on
podstaw ow ym instrum entem pom iarow ym
do w yznaczania w X IX wieku p aralak s
gwiazdowych. Szczególnie gorliwie czynio­
no pom iary heliom etryczne w celu w y­
znaczania paralaks gwiazdowych w X IX
wieku w obserw atorium astronom icznym w New H aven, należącym do uniw er­
sy tetu Y ale (USA), gdzie wyznaczono ty m sposobem paralaksy 244 gwiazd. D o­
piero pod koniec X IX wieku zaczęto stosow ać do w yznaczania p aralaks gw ia­
zdowych m etody fotograficzne, k tó re całkowicie w y p arły z użycia m etody
heliom etryczne.
§ 182. Wyniki wyznaczeń paralaks trygonometrycznych gwiazd. Do po­
m iarów przesunięć paralaktycznych gwiazd stosowane są długoogniskowy
astrografy (o ogniskowej co najm niej 1 0 m ), aby te m ałe przesunięcia kątow e
daw ały ja k najw iększe przesunięcia liniowe na płycie fotograficznej. Położenie
gw iazdy, której paralaksę pragniem y w yznaczyć, odnosim y do położeń kilku
gwiazd słabych, co do k tórych m am y podstaw y, aby zakładać, że icli p a ra ­
laksa je st znikom o m ała. Do fotografow ania w ybieram y m om ent, w k tó ry m
przesunięcie paralaktyczne gwiazdy je s t największe, czyli gdy gw iazda od­
legła je st na niebie około 90° od Słońca.
O bserwacje fotograficzne, prow adzące do w yznaczania paralaks gw iazdo­
wych, w ym agają dużej dokładności m echanizm u zegarowego astrografu, aby
obrazy gwiazd na kliszy m iały k sz ta łt geom etrycznych krążków . P o n ad to
obrazy te pow inny możliwie nieznacznie różnić się od siebie rozm iaram i, aby
W yniki wyznaczeń paralaks trygonom etrycznych gwiazd 367

odległości liniowe n a kliszy m iędzy poszczególnym i gw iazdam i m ożna było


m ierzyć z jednakow ą dokładnością. Jeżeli przeto gw iazda, której paralaksę
w yznaczam y, je st znacznie jaśniejsza od gwiazd odniesienia, to jej blask by w a
sztucznie osłabiany, przew ażnie przez um ieszczenie przed kliszą m ałego w ycinka
wirującego, przeryw ającego oświetlenie kliszy w odpowiednich odstępach czasu
zależnie od szerokości w ycinka i częstości jego obrotów . Szerokość w ycinka
byw a ta k dobierana, aby blask gw iazdy, której paralaksę w yznaczam y, b y ł
zbliżony do blasku gwriazd odniesienia.
Obserwacje paralaks gwiazdowych b y ły w ykonyw ane przew ażnie za pom ocą
długoogniskowych astrografów m ających obiektyw y soczewkowe. W roku 1963
na stacji obserw acyjnej obserw atorium W aszyngtońskiego, we F lagstaff (Ari­
zona) ustaw iono reflektor o średnicy zw ierciadła paraboloidalnego 152 cm
i długości ogniskowej ponad 15 m d la celów astrom etrycznycli, głównie dla
pom iarów paralaks trygonom etrycznych gwiazd, k tó ry ch w idom y blask byłby
zaw arty m iędzy 13m i 18m. Obserwacje w ykonyw ane za pom ocą tego reflek to ra
pozwolą n a pom iary paralaks bardzo słabych gwiazd w sąsiedztwie Słońca.
D otychczas zmierzono paralaksy trygonom etryczne dla około 9000 gwiazd,
przy czym błąd średni jednej paralak sy wynosi około 0",01. B ezpośrednio
z obserw acji otrzym ujem y paralaksy względne, obliczane przy założeniu, że
gwiazdy odniesienia m ają paralaksę rów ną zeru, czyli że leżą nieskończenie
daleko. M etodam i statystycznym i m ożna obliczyć najpraw dopodobniejszą
p aralaksę gwiazd odniesienia, przez jej dodanie zaś do paralaksy względnej
danej gw iazdy otrzym ujem y jej paralaksę absolutną.
§ 183. Skala odległości gwiazdowych. W szystkie p aralak sy gwiazdowe są
m niejsze od 1. ", co spraw ia, że odległości gwiazd w yrażają się co najm niej
w setkach tysięcy jednostek astronom icznych. W związku z ty m jed n o stk a
ta okazała się niedogodna do w yrażania w niej odległości gwiazd, jako z b y t
m ała. W prow adzono więc do m ierzenia odległości wr świecie gwiazd jednostki
znacznie większe. W X IX wieku um ówiono się za ta k ą jednostkę przyjm ow ać
odległość, z której połow a wielkiej osi orbity ziemskiej je st w idoczna p o d k ą ­
tem 1". Je d n o stk a ta otrzym ała nazwę parsek (ps), będącą połączeniem trzech
początkow ych liter dwróch w yrazów : paralaksa i sekunda. P aralak sa gwiazdy
odległej o jeden parsek rów na jest 1". Z określenia p arseka wrynika, że jeden
parsek rów na się 206 264,8 jednostek astronom icznych, czyli liczbie sekund
łu k u w radianie. Jeżeli odległość 1) w yrażam y w parsekach, to m iędzy nią
a p aralak są lieliocentryczną zachodzi związek

N ajw iększą paralaksę m a słaba gw iazda l l m, odległa o niespełna 2° od a Gen


i przypuszczalnie zw iązana z nią fizycznie, tzw. Proxim a Gentauri. Jej p a ra ­
laksa heliocentryczna wynosi 0",762, co odpow iada odległości .1,31 parseków .
368 XV. Pozycje, ruchy i odległości gwiazd

T a b l i c a V II
N a j j a ś n i e j s z e g w i a z d y d o 1 ™ 5 w iz

P ręd ­
1W iel­
R u ch kość P a r a ­
N azw a kość O d le­
a 1950 ó 1950 Sp V r a ­ la k sa
g w iazd y B — V w ła ­ // a b s o ­ głość
sn y d ia l­
^0 lu tn a 1. św.
na V r
km/sek Mv

a C M a ($ m w s) 6h42 “ ,9 - 1 6 ° 3 9 ' A l V — l m45 —0,m l 1,"324 -8 0;'377 1 ,^ 4 8,3


a C ar (Cano-
pus) 6 22,8 - 5 2 40 F 0 I-II - 0 ,7 2 + 0,16 0,024 + 20 0,018 - 4 , 4 183
a Cen (B ig il
K ent) 14 36,2 - 6 0 38 G2 -0 ,2 7 + 0,71 3,678 -2 5 0,760 4,4 4,3 |
a B o o (Arctu-
rus) 14 13,4 + 19 27 K 2 III 0,06 + 1,24 2,285 -5 0,091 - 0 , 2 35,9
a ltjr(V eg a ) 18 35,2 + 38 44 A 0V 0,00 0,00 0,346 -1 4 0,123 0,5 26,4
a A u r (Gapel-
la) 5 13,0 + 45 57 G 8 III 0,01 + 0,81 0,436 + 30 0,071 - 0 , 6 45,6
\ p Ori (Rigel) 5 12,1 - 8 15 B 8 Ia 0,15 - 0 ,0 3 0,002 + 22 0,004 - 7 , 0 880
a CMi (Pro­
cy on) 7 36,7 +5 21 F 5 IV -V 0,35 + 0,43 1,247 -3 0,287 2,6 11,4
! a E ri (Acher-
nar) 1 35,9 - 5 7 29 B 5 IV 0,49 - 0 ,1 7 0,096 + 19 0,029 - 2 , 2 114
/?Cen (Hadar) 14 0,3 -6 0 8 B 1 II 0,63 - 0 ,2 4 0,036 - 1 2 0,008 - 5 , 0 424
a O ri (Betel-
geuse) 5 52,5 + 7 24 M 2Iab (var) + 1,86 0,030 + 21 0,006 — 590
a A ql (A ltair) 19 48,3 + 8 44 A 7IV ,V 0,74 + 0,23 0,658 -2 6 0,198 2,3 16,3 i
aC r\x(A crux) 12 23,8 - 6 2 49 BI 0,83 - 0 ,2 6 0,044 -6 0,012 - 3 , 7 261
a T a u (Alde-
baran) 4 33,0 + 1625 K 5 III 0,86 + 1,55 0,203 + 54 0,048 - 0 , 8 69
aS c o (A n ta - 16 26,3 - 2 6 19 M 2I 0,89 + 1,83 0,030 -3 0,008 - 4 , 7 424
res)
a V ir (Spica) 13 22,6 - 1 0 54 B 1V 0,96 -0 ,2 5 0,053 +1 0,015 - 3 , 1 212
/?Gem (Pol-
lux) 7 42,3 + 28 9 K 0 III 1,13 + 1,00 0,624 +3 0,093 1,0 34,2
aP& A(Fo-
malhaut) 22 54,9 - 2 9 53 A 3V 1,16 + 0,08 0,367 + 6 0,143 1,9 22,8
a C y g(Deneb) 20 39,7 + 45 6 A 2Ia 1,25 + 0,09 0,003 - 5 0,002 - 7 , 2 1630
• ($Cr\i(Mi-
mosa) 12 44,8 - 5 9 25 B 0 III 1,29 - 0 ,2 5 0,051 + 20 0,008 - 4 , 3 424
a h e o (R e g u - \
lus) 10 5,7 + 12 13 B 7V 1,35 - 0 ,1 2 0,248 +3 0,038 - 0 , 8 85
e C M a ( id -
liara) 6 56,7 - 2 8 54 B 2 II 1,50 - 0 ,2 1 0,004 + 27 0,005 - 5 , 0 650

In n ą je d n o stk ą odległości gwiazd, stosow aną często w literatu rze p o p u larn o ­


naukow ej, je st rok św ietlny, rów ny odległości, ja k ą św iatło przebiega w p rze­
strzeni międzygwiazdowej w ciągu roku. M iędzy parsekiem , rokiem św ietlnym ,
a m etrycznym układem m iar odległości w ystępują n astęp u jące zależności:
Skala odległości gwiazdowych 369

1 parsek = 3,262 la t świetlnych = 3,086 •10 13 km ,


1 rok świetlny = 0,306 parseka = 9,460-IO12 km.
D la bardzo dużych odległości stosowane są jednostki:
1 kiloparsek (kps) = 1 0 0 0 ps,

1 megaparsek (Mps) = 1 000 000 ps.


Z podanych liczb w ynika, że najbliższa gwiazda, Proxim a Centauri, je st od nas
odległa o 4,3 la t światła.
M etodami trygonom etrycznym i nie m am y możności m ierzenia paralaks
heliocentrycznych mniejszych od 0 '', 0 1 , a więc granicą, do której możemy tę
metodę stosować jest 100 ps, czyli blisko 330 la t światła. Odległość ta obejm uje
drobną cząstkę obszaru zajętego przez gwiazdy, dla ocenienia przeto odległości
gwiazd położonych dalej niż 100 ps potrzebne są inne m etody. U podstaw
jednak wszystkich m etod w yznaczania odległości gwiazdowych leżą paralaksy
trygonom etryczne gwiazd i dlatego dokładne ich wyznaczanie m a ta k wielkie
znaczenie dla całej astronom ii gwiazdowej.
Z pom iarów paralaks gwiazdowych w ynika, że gwiazdy położone są w olbrzy­
mich odległościach w porów naniu z rozm iaram i nie tylko Słońca, ale i całego
układu planetarnego. G dybyśm y Słońce odsunęli do odległości 10 ps, to świeci­
łoby ono blaskiem gwiazdy blisko 5”*, czyli byłoby z pew nym wysiłkiem do ­
strzegane gołym okiem. S tąd wniosek, że globalny blask Słońca je st tego samego
rzędu, co i globalny blask gwiazd, czyli że gwiazdy uważać należy za słońca,
a Słońce za jedną z gwiazd. In n e obserwacje, przede w szystkim spektralne,
dostarczają dowodów, że gwiazdy świecą sam oistnie, podobnie ja k i Słońce.
Wiele przeto inform acji uzyskiwanych z obserwacji Słońca m ożna zastosować
i do gwiazd. Omówieniu fizycznych właściwości gwiazd poświęcone będą n a ­
stępne rozdziały książki. Tablica V I zaw iera wykaz gwiazd znajdujących
się w odległości mniejszej od 4 parseków. Zaledwie 7 z nich je st widocznych
gołym okiem, pozostałe zaś gwiazdy są widoczne tylko przez lunety. W n a j­
bliższym przeto sąsiedztwie Słońca przew ażają gwiazdy znacznie słabsze pod
względem blasku od naszej gwiazdy dziennej.
§ 184. Ruch Słońca w przestrzeni. F a k t, że Słońce jest jedną z gwiazd, nie
wyróżniającą się szczególnie swymi właściwościami od ich ogółu, każe p rzy ­
puszczać, że porusza się ono również w stosunku do gwiazd sąsiednich. R uch
tak i możemy poznać w te n sposób, że gwiazdy, ku którym porusza się Słońce,
zdają się rozstępować, co m ożna stwierdzić n a podstaw ie kierunków ruchów
własnych. Również ruch Słońca odbija się na prędkościach radialnych gwiazd.
Gwiazdy bowiem, ku którym biegnie Słońce, średnio zbliżają się do nas, czyli
w ykazują ujem ną prędkość radialną, gwiazdy zaś, od których Słońce się oddala,
m ają średnią prędkość radialną dodatnią. P u n k t sfery niebieskiej, ku którem u
biegnie Słońce w stosunku do w ybranych gwiazd, nosi nazwę apeksu Słońca,
przeciwległy m u p u n k t nazyw am y antyapeksem.
Ju ż w r. 1783 W. Herschel na podstaw ie znanych wówczas ruchów własnych
13 gwiazd obliczył, że współrzędne równikowe apeksu ruchu Słońca względem

24 — A stro n o m ia ogólna
370 XV. Pozycje, ruchy i odległości gwiazd

tych gwiazd w ynoszą: a = 262°, d = +26°. Obliczenia tego ro d zaju są przepro­


w adzane przy założeniu, że ruchy gwiazd w przestrzeni są. rozm ieszczone bez­
ładnie, to znaczy że żaden kierunek ru ch u gwiazdy nie je st uprzyw ilejow any.
W yjaśnim y w rozdz. X X III, że założenie to nie jest słuszne dla dużych obsza­
rów przestrzennych układu gwiazdowego, jednakże dla stosunkow o niewiel­
kich ugrupow ań gw iazd stanow ić może pożyteczne przybliżenie.
Z nając ruchy w łasne wielu gwiazd, obliczamy n a podstaw ie rachunków
statystycznych kierunek ruchu Słońca względem tych gwiazd. Jeżeli oprócz
ruchów w łasnych gwiazd uw zględnim y w rachunku ich prędkości radialne,
możemy również obliczyć prędkość Słońca względem badanej g rupy gwiazd
w km /s. R achunki tak ie były w ykonyw ane w X IX i X X wieku przez wielu
astronom ów. Z astronom ów polskich wyznaczaniem apeksu ru ch u Słońca za j­
mował się W ładysław Dziewulski (1878—1962). 2fa podstaw ie analizy wielu
tysięcy ruchów własnych i prędkości radialnych gwiazd z otoczenia Słońca
obliczono, żeap ek s ruchu Słońca m a w spółrzędne: a = 2 7 1 ° = 18h4m; 6 = +30°,
prędkość zaś Słońca wynosi 20 km /s. O znacza to, że Słońce przem ieszcza się
wraz z całym układem p lanetarny m w kierunku apeksu o 4,2 j. a. rocznie.
K ierunek ruchu Słońca i prędkość zależy oczywiście od doboru gwiazd.

ĆWICZENIA

1. A rk tu r (a Bootis) m a w spółrzędne a = 14h 13m22s,750 i 6 = -f 19o2(i'30", 9(5(1950. 0)


Składow e ru c h u w łasnego na stulecie w y n o szą — 7S,760 i — 119",91. O bliczyć p ełn y ru c h w łasny
fi gw iazdy w ciągu 16 la t. J a k ą pozycję b ęd zie m iał A rk tu r w r. 1980 w o d n iesien iu do rów no-
nocy 1950.0.
2. „Gw ia z d a S tr z a ła ” B a rn a rd a m a ru c h w łasn y ro czn y 10",34 i p a ra la k sę ró w n ą 0",545.
O bliczyć jej p rę d k o ść ta n g e n c ja ln ą .
3. W eg a m a p rę d k o ść ra d ia ln ą 14 k m /s , ru c h w łasn y 0",346 rocznie i p a ra la k sę 0 " ,! 23.
O bliczyć je j całk o w itą p rę d k o ść w zględem Słońca.
4. K ie d y „G w iazda B a r n a r d a ” zbliży się n a jb a rd z ie j do Słońea, jeżeli je j rn e h w łasny
w ynosi 10",34 rocznie, p a ra la k s a 0",5 4 5 , p rę d k o ść ra d ia ln a 108 k m /s. J a k a b ędzie w te d y jej
p a ra la k s a !
R o z d z ia ł XVI

WIDMA GWIAZD

§ 185. Ogólna charakterystyka widni gwiazdowych. Podstaw ow e wiadomości


o istocie gw iazd uzyskujem y z obserw acji widm gw iazdow ych. Do ty ch inform acji
o stan ie fizycznym gwiazd należy: te m p e ra tu ra w arstw zew nętrznych gw iazd,
ich skład chem iczny, pola m agnetyczne w gw iazdach, ru ch y m aterii w ze­
w nętrznych w arstw ach gw iazd itp. Z tego pow odu ze w szystkich rodzajów
obserw acji gw iazd obserw acje spek traln e m a ją znaczenie podstaw ow e i dlatego
om aw iane są tu przed innym i m etodam i astrofizycznym i w odniesieniu do
gwiazd.
B adania widm gw iazd rozpoczęły się w d rugim dziesięcioleciu X IX wieku
od obserwacji J . F rau n h o fera, k tó ry obserw ując je (1815) za pom ocą sk o n ­
struow anego przez siebie prym ityw nego spektroskopu stw ierdził, że są one
podobne n a ogół do w idm a Słońca (§ 127), to znaczy, że n a tle w idm a ciągłego
gwiazd w ystępują, ta k ja k i w przypadku Słońca, ciemne linie absorpcyjne.
Ju ż z ty ch pierw szych obserw acji w idm gw iazdow ych w ynikało, że m im o
istnienia tej wspólnej właściwości, w idm a gw iazd w ykazują znaczną ró żn o ­
rodność.
P ostęp spektroskopii gwiazdowej w pierw szej i>olowie X IX wieku był
jeszcze bardzo pow olny, dopiero po r. 1860 dw aj astronom ow ie A. Secchi we
W łoszech i W. Ifuggins w Anglii zastosow ali do obserw acji widm gw iazdow ych,
niezależnie od siebie, ulepszone spektroskopy i dokonali za ich pom ocą p rze­
glądu widm wielu gwiazd. P o r. 1880 do obserwacji widm gwiazdowych zaczęto
stosować m etody fotograficzne, w skutek czego spektroskopy zastąpione zo stały
przez spektrografy, co wzmogło dokładność obserw acji i umożliwiło b ad an ia
widm gw iazdow ych w lab o ratoriach w dow olnym czasie. P o za ty m m etody
spektrograficzne um ożliw iły zbielanie m ateriału obserw acyjnego w dość szybkim
tem pie, w skutek czego wiadom ości nasze o w idm ach gwiazdowych zaczęły
się szybko rozszerzać i pogłębiać.
N a pierw szy p lan w bad an iach sp ektralnych gw iazd w ysunęła się spraw a
sklasyfikow ania różnorodnych w idm . N astępnie przystąp io n o do in te rp re ta c ji
X V I. W idma gwiazd

fizycznej widm gwiazd i do szukania czynników pow odujących zaobserwo­


w ane różnice w widm ach gwiazdowych. Interp reto w an ie to dało możność
sform ułowania zagadnień wiążących się z budow ą w nętrz gwiazdowych i roz­
wojem gwiazd. Zagadnienie klasyfikacji widm gwiazd i niektóre inne zagadnie­
nia ściśle z klasyfikacją widm gwiazdowych związane będą tem atem rozw ażań
niniejszego rozdziału.
§ 186. Sposoby obserwacji widm gwiazdowych. Zasadnicze ogólne dane
o m etodach obserwacji w idm gwiazdowych były ju ż opisane w § 113. Do celów
przeglądow ych, w których staram y się poznać ogólne właściwości widm gwiazd,
stosujem y pryzm aty obiektyivowe, do b a d a ń zaś bardziej szczegółowych stoso­
w ane są spektrografy szczelinowe. P ry z m a ty obiektyw ow e są zazwyczaj stosowane
w układach soczewkowo-zwierciadlanych teleskopów ty p u S chm idta lub M aksu -
tow a, k tó re ze względu n a swą dużą siłę św iatła pozw alają n a obserwacje
widm słabych gwiazd.
Do niedaw na do obserw acji poszczególnych gwiazd stosowano praw ie w y­
łącznie pryzm atyczne spektrografy szczelinowe. Są one jeszcze nadal często
stosowane do obserwacji widm gwiazdowych, coraz częściej jed n ak obserw u­
jem y w idm a gwiazd za pom ocą spektrografów dyfrakcyjnych, op arty ch na
ugięciu św iatła gwiazd przez siatki dyfrakcyjne. Ma to szczególnie duże z n a ­
czenie przy obserwacjach w długofalowej części widzialnego w idm a, dla której
pryzm atyczne spektrografy d ają m ałą dyspersję (§ 113).
P rzy obserw acjach widm gwiazd stosow ana byw a dyspersja o dużej roz­
piętości, od 1,5 A do 1 0 0 0 A na mm. Spektrografy o dużej dyspersji w ym agają
skupienia dużej ilości św iatła n a szczelinie i mogą znaleźć zastosow anie tylko
w połączeniu z wielkimi teleskopam i i to dla jasnych gwiazd. Spośród sp ek tro ­
grafów ,# służących obecnie do obserw acji w idm gwiazdowych, najw iększą
dyspersję, w ynoszącą 1,5 A n a mm , d aje spektrograf szczelinowy 2 1 0 cm tele­
skopu zwierciadlanego O bserw atorium Mc D onalda w F o rt D avis (S tan Texas,
USA). W idm a słabych gwiazd obserw ujem y p rzy m ałej dyspersji. Z a pom ocą
5 m teleskopu, stosując całonocną ekspozycję, osiągnąć m ożna w przypadku
małej dyspersji widmo gwiazdy 18m.
N a ogół widm a gwiazd uzyskujem y n a drodze fotograficznej. Niekiedy
jednak p ły ta fotograficzna może być zastąpiona przez fotom nożnik (§ 114)
um ieszczony za drugą szczeliną, w ydzielającą z w idm a gw iazdy niewielką
część widma. Przesuw ając tę drugą szczelinę wzdłuż w idm a możemy zareje­
strow ać rozkład natężeń w widmie gwiazdy.
W spektrografach szczelinowych tra c i się dużo św iatła n a skutek absorpcji,
odbić i ugięcia. S tra ty te mogą przew yższać 80 % natężenia padającego św iatła
gwiazdy n a obiektyw lub wklęsłe zwierciadło teleskopu. D yspersja pryzm atów
ulega zm ianom w raz ze zm ianą tem p eratu ry , w skutek czego duże spektrografy
należy umieszczać w term o statach zapew niających stałość tem p eratu ry .
Nieco mniej wrażliwe n a zm iany te m p e ratu ry niż p ry zm aty są siatk i d y ­
frakcyjne. Podczas gdy w spektrografach pryzm atycznych należy dążyć, aby
Sposoby obserwacji widm gwiazdowych 373

zm iany tem p eratu ry były m niejsze od 0°,5, to w p rzy p ad k u siatek dyfrakcyj­


nych zm iany tem p eratu ry mogą. by ć niekiedy dopuszczalne naw et do 1 0 °
bez wyraźnej szkody dla widma. Oczywiście spektrografy pow inny mieć dużą
sztywność m echaniczną, aby nie w ystępow ał w a p a ratu rz e efekt gięcia.
O bserwator pow inien jeszcze liczyć się z różnym i czynnikam i zniekształ­
cającym i widmo gwiazdy, np. z rozszczepieniem św iatła gw iazdy przez a tm o ­
sferę ziem ską w skutek zm iany atm osferycznego w spółczynnika załam ania
św iatła wraz z długością fali. Rozszczepienie to spraw ia, że obraz gwiazdy je st
w istocie krótkim widm em rozciągniętym wzdłuż koła wierzchołkowego gwiazdy.
Z tych w szystkich uw ag w ynika, że p raca astronom a obserw atora, d ążą­
cego do uzyskania szczelinowych widm gwiazdowych o wysokiej jakości, w y­
m aga szczególnie dużej staranności, dobrej a p a ra tu ry i uw zględniania wielu
czynników, k tó re m ogą wywoływać system atyczne efekty w w idm ie gwiazdy.
Mniej złożone je st otrzym yw anie w idm za pom ocą p ryzm atów obiektyw ow ych,
dających od razu w idm a wielu gwiazd n a kliszy w niewielkiej dyspersji.
P ry zm aty obiektyw ow e m ają niewielkie k ą ty łam iące, przew ażnie od 4° do 8 °,
aby umożliwić fotografow anie widm słabych gwiazd. N ajw iększy p ry zm at
obiektywowy o średnicy 100 cm znajduje się w teleskopie system u Schm idta
w B iurakańskim O bserw atorium (Armenia, ZSRR).
§ 187. Zasady klasyfikacji widmowej gwiazd. Poznanie różnorodności widm
gwiazdowych m a podstaw ow e znaczenie w badaniach astrofizycznych. Ju ż
w r. 1817 F raunhofer dostrzegł, że w w idm ach gwiazd m ożna rozróżnić trzy
zasadnicze ty p y : w idm a gwiazd białych, takich ja k Syriusz (a Canis M aioris),
w idm a gwiazd żółtaw ych, tak ich ja k Capella (a Aurigae) i w idm a gwiazd czer­
wonych, tak ich ja k Betelgeuze (a Orionis). Prace klasyfikacyjne w idm gw iazdo­
wych rozwinęły się jednak dopiero w I I połowie X IX wieku. Przyczyniło się
do tego z jednej strony w ykrycie przez K irchhoff a i B unsena praw dotyczący cli
pow staw ania widm absorpcyjnych i em isyjnych, z drugiej zaś strony — postęp
w technice obserw acyjnej.
Pionierem właściwrej klasyfikacji widm gwiazdowych b y ł A. Secchi, k tó ry
stosując do obserwacji w izualny spektroskop przeprow adził kalsyfikację widm
około 4000 gwiazd, dzieląc je n a cztery klasy. Do pierwszej klasy zaliczył w idm a
z liniam i absorpcyjnym i w odoru, do drugiej — w idm a podobne do słonecznego,
do trzeciej — w idm a gwiazd czerwonych z pasm am i absorpcyjnym i, ograniczo­
nym i ostro od strony fioletu (np. widmo Anta/resa), do czicartej zaś — również
gwiazdy czerwrone z pasm am i ograniczonym i ostro od strony czerwonej (pasm a
wręglowe). A stronom niem iecki H . C. Yogel pogłębił tę klasyfikację, dzieląc
klasy Secchiego n a podklasy i um ieszczając je w kolejności, k tó rą uw ażał za
ciąg ew olucyjny.
W r. 1876 H . D rap er w Stanach Zjednoczonych A m eryki Północnej zdołał
uzyskać pierw szą u d a n ą fotografię w idm a gwiazdy. Od tego czasu m etody
fotograficzne obserw ow ania widm gwiazdowych zaczęły w ypierać m etody
wizualne i w k ró tk im czasie stały się jedynym i m etodam i stosow anym i do
374 X V I. W idm a gwiazd

b ad ań spektralnych w astrofizyce. W idm a gwiazd w celach klasyfikacyjnych


otrzym yw ano za pomocą pryzm atów obiektyw ow ych um ieszczanych przed
obiektyw am i astrografów . W r. 1886 am erykański astronom E . C. Pickering
zainicjow ał regularne obserw acje w idm gwiazd w obserw atorium astronom icz­
nym U niw ersytetu H a rv a rd a (Cam bridge, USA). W b adaniach ty ch wzięli
udział pracow nicy tego obserw atorium , przede w szystkim Miss A. J . Cannon,
k tórej zawdzięczam y p rz y ję tą dziś ogólnie klasyfikację widmową, o p artą na
ocenach natężeń względnych w ybranych linii widmowych, ch arakterystycznych
d la rozm aitych klas widmowych, ja k np. linie wodorowe serii B alm era, w ystę­
pujące w w idm ach w szystkich praw ie gwiazd, linie helu i niektórych m etali.
§ 188. Klasyfikacja liarvardzka widm gwiazdowych. Pierw szy k atalo g D ra-
p era widm gwiazdowych, zaw ierający w idm a przeszło 1 0 0 0 0 gwiazd, opubliko­
w any został w r. 1890. W zasadzie p rzy klasyfikacji opierano się n a regułach
Secchiego, podzielono jednak w idm a n a 16 klas oznaczając je kolejnym i lite ­
ram i alfabetu łacińskiego od A do Q. P rz y wznowieniu p rac klasyfikacyjnych
av X X stuleciu te n sposób oznaczania zachowano, niektóre jed n ak klasy, ja k

np. C, D , E , jH, porzucono jako niedostatecznie uzasadnione. O statecznie


zachowano oznaczenia klas widmowych w kolejności: O, B , A , F , G, K i J / , z do­
datkiem później klas li, S , A" dla niewielu gwiazd.
W idm a gwiazd należące do siedm iu zasadniczych klas O, B , A , F , G, K , M
d a ją się uszeregować w sposób ciągły. Z tego powodu wprowadzono podklasy
przez dodanie cyfry 0 do sym bolu klasy dla najbardziej typow ego rodzaju
jej w idm a i oznaczono podklasy pośrednie między sąsiednim i klasam i przez
um ieszczanie przy literach oznaczających klasy widmowe cyfr od 1 do 9. W te n
sposób w idm a gwiazd tw orzą ciąg: 00, ..., 09, BO, B I , ..., BO, A 0 , A l , ..., A 9 ,
.F0, F I , ..., F9, GO, G l, ..., G9, KO, K I , ..., K 9, MO, M l, ..., M 9. Gwiazda ozna­
czona przez A o m a widmo leżące w połowie m iędzy klasam i A 0 i F0, a gw iazda
z w idm em A 2 je st znacznie bliższa ^10 niż _F0.
Gdy tw orzono w IIarv ard zk im O bserw atorium A stronom icznym klasyfi­
kację w idm gwiazdowych, nie znano jeszcze przyczyn w yw ołujących zm iany
w wyglądzie w idm a gwiazdy. Obecnie wiemy, że zm iany te w zasadzie w ynikają
ze zm ian tem p eratu ry , przy czym ciąg klas widmowych od O do M odpow iada
tem p eratu rze m alejącej.
Z a k ry teriu m przynależności gw iazdy do określonej klasy widmowej bie­
rzem y stosunek natężeń w ybranych linii absorpcyjnych w widmie gwiazdy.
D la każdej podklasy stosunki te zostały dokładnie określone, poniżej zaś p o ­
d a n a została ogólna, ch arak te ry sty k a poszczególnych klas widmowych.
K lasa O obejm uje widm a gwiazd o najw yższej tem peraturze. X a sk u tek
wysokiej te m p eratu ry dostrzegam y w w idm ach tej klasy linie pierw iastków
wysoko zjonizow anych. Gwiazd klasy 00 nie znam y. B yłyby to gwiazdy ta k
gorące że naw et hel byłby całkowicie zjonizowany, to znaczy atom y helu
rozpadłyby się n a ją d ra atom ow e i elektrony. Znane z obserw acji w idm a
ciągu O ... M zaczynają się od klasy 0 5 , k tó rą charak tery zu je najw iększe n a ­
Klasyfikacja harvardzka widm gwiazdowych 375

tężenie linii H e I I * pojedynczo zjonizowanego i b rak linii helu neutralnego nie


zjonizowanego. P onadto w w idm ach gw iazd klasy 0 w ystępują linie absorpcyjne
wysoko ^jonizowanych pierw iastków ja k Si IV , O I I I , X I I I itp. L inie wodoru
serii B alm era są bardzo słabe. Z w idm am i klasy O spokrew nione są widm a,
w k tó ry ch w ystępują szerokie linie em isyjne wodoru i innych pierw iastków .
W idm a te należą do gwiazd ty p u Wolfa-Rayeta, m ających najw yższą tem p era­
turę. O znaczam y je literą W.

25000 10000 6000 3600 temp.

R yc. 144. Z m ian y n a tę ż e ń linii w w id m a ch gw iazd w zależności od k la sy w idm ow ej

Gwiazdy klasy B noszą nazwę gw iazd helowych. Ju ż w w idm ach klasy BO


linie helu zjonizowanego są bardzo słabe, n ato m iast duże natężenie m ają linie
helu neutralnego. Linie te osiągają m aksim um natężenia w w idm ach klasy B 2 ,
j) 0 czym słabną i znikają praw ie w w idm ach klasy B9. N ato m iast w zm acniają
się przy zbliżaniu się do klasy A linie w odoru serii B alm era i linie zjonizowanego
w apnia CA I I , H i K . Przykładem gw iazd klasy B są e Orionie (BO), a Virginis
(Spica) (BI), /? Orionis (Rigel) (BS).
W w idm ach gwiazd klasy A dom inują linie w odoru serii B alm era osiągające
najw iększe natężenie w klasie A 2. Kośnie stale od AO do FO natężenie linii H
i K (Ca II). P ojaw iają się linie neutralnego żelaza (Fe I) i innych m etali n e u tra l­
nych. P rzykładem gwiazd klasy A m ogą służyć a Canis M aioris (Syriusz) (^łl)
i a Lyrae (Wega) (-40).
W w idm ach klasy F nadal m aleje natężenie linii absorpcyjnych wodoru
serii B alm era, coraz liczniej nato m iast zaczynają w ystępow ać linie różnych
m etali neutralnych. W zm acnia się natężenie linii H i K. P rzy k ład em gwiazd
klasy F mogą b y ć: a Canis M inoris (Procjon) (F5) i a Persei (F5).
K la s a 'G obejm uje w idm a ty p u słonecznego. N ajliczniej w ystępują w nich
linie m etali, głównie m etali neutralnych. Linie wodorowe serii B alm era słabną.
P ojaw iają się pasm a nienasyconych cząsteczek chem icznych, ja k CH i CN.

* S to p ień jo n izacji o zn aczam y przez d o d a n ie liczb y rzym skiej do sy m b o lu p ie rw ia stk a


chem icznego. T a k np. F e l oznacza żelazo w s ta n i e n ie zjo n izo w an y m , Fe II — p o jed y n czo
zjo n izow ane, F e I I I —p o d w ó jn ie zjonizow ane itd .
376 X V I. W idm a gwiazd

K H-Ht VM)26 HS Hy A U72


t I I

*.¥227 6 H/TJJSt

AW G Hy X M 5
i i i i
Gs

Ho

K5

Ma

Mb (> P ersei

Mc

Md

R yc. 145. T ypow o w id m a g w iazd


Klasyfikacja harvardzka widm gwiazdowych 377

Fioletow a część w idm a ciągłego słabnie. Do gwiazd klasy G należą: Słońce


(G2) a Awrigae (Capella) (GO).
W w idm ach gwiazd klasy K linie wodoru nad al słabną, w zm acnia się n a ­
to m iast natężenie linii m etali obojętnych. N atężenie niebieskiej części w idm a
ciągłego m aleje. Zwiększa się liczba pasm odnoszących się do związków che­
m icznych. Począw szy od klasy K5 dają się dostrzegać pasm a tlen k u ty ta n u
(TiO). Do klasy K należą g w iazdy : a Bootis (Arktur) (K2) i a T auri (Aldebaran)
(K5). P lam y słoneczne m ają widmo zbliżone do w idm gw iazdow ych klas G8-K2.
W w idm ach gwiazd klasy M w ystępują liczne szerokie p asm a odnoszące się
do cząsteczek. Spośród nich w ydzielają się szczególnie pasm a TiO. N iebieska
część w idm a ciągłego je st jeszcze słabsza niż u gwiazd klasy K . C h arak tery ­
stycznym i jasnym i gw iazdam i klasy 31 są a Orionis (Betelgeuze) M 2 i a Scorpii
(Antares) M 2. U wielu gwiazd klasy M w ystępują od czasu do czasu jasne
em isyjne linie wodorowe serii Balm era. W szystkie te gw iazdy należą do kategorii
gwiazd zm iennych (rozdział X X ) i w ystępow anie w ich widmie linii em isyjnych
wiąże się ściśle ze zmiennością blasku.
Gwiazdy klas li, N i S są nieliczne. W w idm ach klas Ii i N w ystępują związki
węglowe, ja k CN, CH i C2. Niekiedy ten rodzaj gwiazd, noszących nazwę gwiazd
węglowych, obejm uje się jed n ą wspólną klasą oznaczaną literą C.
W widm ach gwiazd klasy S obserw ujem y p asm a cząsteczkowe tlen k u
cyrkonu (ZrO), oraz tlenków itru (YO) i la n ta n u (LaO). Tlenki te w ystępują
tylko w widm ach klasy S. K lasy Ii, N i S m ożna uw ażać za odgałęzienia ciągu
spektralnego 0 —31 zgodnie z następującym schem atem :

R -N

0 - B - A - F -G - K - M

Zm iany natężeń zasadniczych linii absorpcyjnych w w idm ach klas 0 —31 wi­
doczne są z ryc. 144, a typow e w idm a podane zostały n a ryc. 145. P odstaw o­
w ym katalogiem zaw ierającym w idm a praw ie w szystkich gwriazd jaśniejszych
od 8 m i wielu słabszych je st katalog D rapera (The H enry Draper Catalogue —
skrót H D ), opracow any w obserw atorium astronom icznym U niw ersytetu
H a rv a rd a n a podstaw ie zdjęć fotograficznych w ykonynych przy zastoso­
w aniu p ry zm atu obiektywowego. Podstaw ow y katalog w dziewięciu tom ach
w ydany b y ł w latach 1918—1924, w późniejszych zaś latach b yły w ydaw ane
uzupełniające w ykazy widm. K atalogi te zaw ierają w idm a blisko 360 000 gwiazd.
Stanow ią one dotychczas główne źródło inform acji o w idm ach jasn y ch gwiazd.
§ 189. Temperatura gwiazd. Opisana wyżej c h a rak te ry sty k a widm gw iazdo­
wych świadczy o ty m , że gwiazdy są obiektam i tego samego rodzaju co i Słońce,
a więc do zagadnienia ich te m p e ratu ry odnoszą się rozum ow ania analogiczne
378 X V I. W idm a gwiazd

<io tych, jakie przeprow adzam y w odniesieniu do Słońca (§ 126). Inaczej mówiąc
za tem p eratu rę gwiazd uważać będziem y w pierw szym przybliżeniu p a ra m e tr
w ynikający z założenia, że gwiazdy prom ieniują jako ciała doskonale czarne.
O dkładając do § 2 2 1 bardziej szczegółowe rozw ażania dotyczące różnych
rodzajów te m p e ratu r gwiazdowych, ogólnie tylk o należy stw ierdzić, że p o d ­
staw ow e inform acje dotyczące tem p eratu ry gwiazd czerpiem y z rozkładu
natężenia w idm a ciągłego gwiazd.
Podstaw ow ym procesem , jak i prowadzi do pow staw ania w idm a ciągłego
w gorących rozrzedzonych gazach, tw orzących zew nętrzne w arstw y gwiazd,
je s t jonizacja atom ów pod wpływ em prom ieniow ania i n astęp u jąca po niej
rekom binacja, czyli chw ytanie elektronów przez jony atomowe. Ten o statn i
proces m a ch arak ter ciągły i zależy od tem p eratu ry , przy czym w przybliżeniu
są spełnione w arunki odpow iadające prom ieniowaniu ciał doskonale czarnych.
M ają tu jeszcze znaczenie przejścia elektronów z jednego swobodnego stan u
do drugiego, przy czym pochłaniane byw ają k w an ty o dowolnej częstości,
a więc również spełnione są w arunki do pow staw ania w idm a ciągłego. Poniższa
ta b e lk a zaw iera tem p eratu ry efektyw ne gwiazd różnych klas widmowych.

K la sa w idm ow a T e m p e ra tu ra e fe k ty w n a

O 50 000
BO 25 000
A0 11 000
F0 7 000
GO 6 000
KO 5 100
MO 3 C00
B, N 3 100
S 3 000

§ 190. Interpretacja ciągu spektralnego. W ystępow anie w w idm ach gwiazd


linii pierw iastków o różnym natężeniu nie oznacza bynajm niej, że skład che­
m iczny zew nętrznych w arstw gwiazdowych, odpow iedzialnych za w idm a,
ulega zm ianom wraz z klasą widmową. Ju ż w latach 1920-1921 fizyk hinduski
Megh N ad Sali a w ykazał, że różnorodny w ygląd widm gw iazdow ych m ożna
w ytłum aczyć zm ianam i w pobudzaniu i jonizacji atom ów w atm osferach gwiazd,
bez potrzeby uciekania się do założeń o różnym składzie chem icznym gwiazd
różnych klas widmowych. Głównym i zaś czynnikam i w yw ołującym i te zm iany
je st tem p e ratu ra atm osfer gwiazdowych oraz ciśnienie w nich gazów.
B adania natężeń linii w w idm ach gwiazd prow adzą do wniosku, że głów nym
składnikiem atm osfer gw iazdowych jest wodór, po nim idzie hel, a pozostałe
pierw iastki stanow ią drobną cząstkę ogólnego składu chemicznego gwiazd. P rz y ­
jm u jąc, że skład chem iczny atm osfer gwiazdowych jest jednakow y, możemy
w m yśl teorii Sahy, opartej na teorii B ohra budow y atom u, w yjaśnić opisane
In terp retacja ciągu spektralnego 379

w § 188 różnorodności w w idm ach poszczególnych klas widmowych. W gw ia­


zdach chłodnych klasy M pierw iastki w ystępują w postaci neutralnej i mogą się
tw orzyć p io ste związki chemiczne. O bserw ujem y wpraw dzie w w idm ach ty c h
gwiazd linie serii B alm era wodoru, należące do atom ów w stanie w zbudzenia
tego pierw iastka, ty lk o dlatego, że choć głów na m asa w odoru zn ajd u je się
w stanie nie wzbudzonym , jednak wielka obfitość wodoru spraw ia, że w y star­
czająca liczba atom ów wodoru je st w stan ie w zbudzenia, ab y w widmie w ystąpiły
linie absorpcyjne serii Balm era.
P rzy wzroście tem p eratu ry wraz z przejściem do klasy K wiele związków
chem icznych ulega stopniow o rozpadow i n a atom y i z tego pow odu pasm a
cząsteczkowe sta ją się mniej liczne w w idm ach gwiazd. Zjaw ia się nato m iast
coraz więcej linii odpow iadających wyższym tem peraturom . W zrasta liczba
atom ów wodoru w stanie wzbudzonym , w skutek czego linie serii B alm era
sta ją się bardziej intensyw ne. Proces te n postępuje przy dalszym wzroście
tem p eratu ry do blisko 0000°C w gw iazdach klasy G. T em p eratu ra w gw iazdach
klasy F je st ju ż n a ty le wysoka, że atm osfery gwiazd zaw ierają wiele /.jonizo­
w anych atom ów m etali, k tórych linie d a ją się zauw ażyć w w idm ach. P rzy b y w a
jednocześnie atom ów w odoru w stanie w zbudzenia i w skutek tego linie serii
Balm era przy b ierają n a natężeniu.
Gwiazdy klasy A ch arak tery zu ją się ty m , że w ich widmie linie wodorowe
serii Balm era osiągają m aksim um natężenia. J e s t to spowodowane ty m , że
w tem peraturze rzędu 10 000 K właściwej gwiazdom klasy A w szystkie praw ie
ato m y wodoru zn ajd u ją się w stanie wzbudzenia, w skutek czego wielka icli
obfitość spiaw ia, że linie wodorowe są bardzo intensyw ne. P rzy b y w a też linii
zjonizowanych m etali.
P rzy dalszym wzroście tem p eratu ry w gw iazdach klasy B atom y wodoru
ulegają jonizacji, czyli rozpadają się na p rotony i elektrony. Nie mogą więc
one pochłaniać kw antów św iatła, a zm niejszona liczba atom ów wodoru nie
zjonizow anych jest przyczyną tego, że linie serii B alm era słabną. N atom iast
zjaw iają się linie helu, k tó ry choć w ystępuje obficie w atm osferze gwiazd, nie
może daw ać linii absorpcyjnych w' niskich tem p eratu rach gazu. W raz z dalszym
w zrostem tem p e ratu ry przy przejściu do klasy O hel ulega jonizacji, w skutek
czego w widm ie gwiazd zaczynają się pojaw iać linie zjonizowanego helu (He II),
układając się w serie, podobne do serii linii wodorowych. Z jaw iają się też w sku­
tek wysokiej te m p eratu ry linie kilkakrotnie zjonizow anych pierw iastków che­
micznych, takich jak krzem, tlen i azot. T em p eratu ra gwiazd klasy 05 docho­
dzi do 70 000 K. Teoretyczną granicę ciągu widmowego stanow iłyby gwiazdy
klasy 00 o tem p eratu rze atm osfer powyżej 100 000 K . W ta k wysokiej te m ­
p eraturze jonizacja w szystkich pierw iastków byłaby posunięta bardzo daleko
i zjonizowane atom y nie daw ałyby w widzialnej części w idm a żadnych linii
absorpcyjnych, gdyż zasadniczo linie wysoko zjonizow anych pierw iastków
w ystępują w dalekim nadfiolecie, niedostępnym do obserw acji z pow ierzchni
Ziemi. Gwiazdy klasy 00 m iałyby widmo ciągłe bez linii absorpcyjnych.
380 X V I. W idm a gwiazd

W te n sposób ciąg widmowy od klasy O do klasy M d aje się w yjaśnić w zu­


pełności przy założeniu, że skład chem iczny w szystkich gwiazd je st jednakow y,
przebieg zaś zm ian w w idm ach przy przejściu od jednych klas do innych m ożna
w ytłum aczyć jedynie zm ianam i w arunków w zbudzenia i jonizacji w różnych
tem peraturach.
§ 191. Średnice gwiazd. W szystkie gwiazdy m ają ta k m ałe średnice kątow e,
że naw et d la najw iększych teleskopów są one m niejsze od k rążk a dyfrakcyjnego
gwiazdy, co w połączeniu z niepokojem atm osfery pow iększającym w idom ą
średnicę k rążk a dyfrakcyjnego nie pozw ala widzieć gwiazd jak o tarcze. Średnice
ich należy przeto poznaw ać innym i sposobam i niż te, jak ie znalazły zastoso­
w anie p rzy pom iarach średnic p lan et.
D la niewielu gwiazd średnice kątow e dało się w yznaczyć m etodą interfero­
metryczną. Myśl przew odnia w yznaczania tą m etodą średnic kątow ych gwiazd
je st następująca. O biektyw lu n ety należy zasłonić nieprzezroczystym ekranem ,
w k tó ry m w rów nych odległościach od osi optycznej w ycinam y dwie równoległe
szczeliny. W płaszczyźnie ogniskowej obiektyw u św iatło gw iazdy przechodzące
przez te szczeliny interferuje ze sobą, w skutek czego obraz gw iazdy będzie
p o k ry ty rów noległym i sm ugam i ciem nym i i jasnym i. Sm ugi jasne pow staw ać
będą w ty c h m iejscach, w k tó ry ch św iatło n a skutek interferencji ulega wzm o­
cnieniu, ciemne zaś — w m iejscach, w k tó ry ch ulega wygaszeniu. W p rzy p ad k u
obserw acji gwiazdy podw ójnej z bardzo bliskim i składnikam i, k tórych krążki
d yfrakcyjne n ak ład ają się, każdy z ty c h składników d aje w łasny u k ład prążków
interferencyjnych i przy dobraniu odpowiedniej odległości m iędzy szczelinami
p rążki jasn e jednego składnika pokryw ają się z prążkam i ciem nym i drugiego
składnika i w p rzy p ad k u jednakow ego blasku obu ty ch składników łączny obraz
d y frakcyjny gw iazdy będzie wolny od prążków interferencyjnych. Będzie to
w tedy, gdy odległość m iędzy szczelinam i s spełnia w arunek

gdzie 6 oznacza odległość kątow ą m iędzy składnikam i gw iazdy podw ójnej,


l — długość fali św iatła, w której obserw ujem y gwiazdę. Z nając s obliczyć
m ożemy k ą t 0 m iędzy składnikam i gw iazdy podw ójnej. K o rzy stając z in te r­
ferom etru zwiększa się siła rozdzielcza teleskopu około 2 razy. F izy k am ery­
kański A. A. M ichelson zaproponow ał zastąpić szczeliny przed obiektyw em
przez dw a m ałe zwierciadełka, k tó ry ch odległość przekraczałaby znacznie
średnicę zw ierciadła teleskopu, ja k to zaznaczono n a ryc. 146. P om ysł M ichelsona
w ypow iedziany jeszcze w r. 1890 b y ł zrealizow any dopiero w r. 1919 przez
skonstruow anie interferom etru gwiazdowego przym ocow anego do 2,5 m te le ­
skopu zwierciadlanego w obserw atorium na M ount W ilson w K alifornii. I n te r ­
ferom etr te n znalazł zastosow anie do pom iarów średnic kątow ych gwiazd.
Teoria tego rodzaju pom iarów je st dość złożona i nie może być tu przedstaw iona
z całą ścisłością. W uproszczonym w yłożeniu tej m etody tarczę gw iazdy m ożem y
Średnice gwiazd 381

uw ażać za złożoną z dw óch półtarcz, z k tó ry ch k a ż d a d aje w łasny u k ła d prążków


interferencyjnych. Jeżeli średnica k ąto w a gw iazdy je s t dostatecznie duża, to
przy odpow iednim rozsunięciu zw ierciadełek krążek d y frak cy jn y gw iazdy m o­
żem y widzieć jak o pozbaw iony ciem nych prążków in terferencyjnych. Z nając
odstęp m iędzy zw ierciadełkam i m ożem y obliczyć średnicę k ąto w ą gw iazdy. Z a­
sada in terfero m etru znalazła zastosow anie w radioastronom ii d la zw iększenia
siły rozdzielczej radioteleskopów .

W r. 1919 J.A . A nderson i F. G. Pease zm ierzyli za pom ocą in terfero m etru


M ichelsona średnice kilku jasnych gw iazd ja k B etelgeuze (0",045), A ntares
(0",0-1:0). W późniejszych latac h pom iary ta k ie przeprow adzano jeszcze dla
niewielkiej liczby innych gwiazd jasnych. W sum ie zm ierzono w te n sposób
średnice k ąto w e dla około 1 0 gwiazd.
Ś rednice kątow e gw iazd udało się o statnio w yznaczać z re je strac ji foto-
elektrycznej odstępów czasu znikan ia gw iazd podczas ich zak ry w an ia przez
K siężyc. Z nając bow iem z teorii ru ch u K siężyca prędkość przesuw ania się
jego n a niebie, oraz w iedząc z obserw acji, ja k długo gw iazda znikała za tarczą
K siężyca, obliczyć m ożem y jej średnicę kątow ą. W ym aga to a p a ra tu ry , k tó ra
m ogłaby, rejestrow ać ta k ie k ró tk ie in terw ały czasu. Z nając średnicę kątow ą
gw iazdy i jej paralak sę łatw o obliczam y jej średnicę liniową.
W 1965 r. zastosow ano w obserw atorium astronom icznym w N arrab ri
(A ustralia, N ow a P ołudniow a W aha, 50 k m n a północ od Sydney) now ą m etodę
in terfero m etry czn ą pom iarów średnic gwiazd. In terfero m etr służący do ty ch
celów zb u d o w ali astronom ow ie R . H a n b u ry B row n i R . Q. Twiss z Sydney.
S kład a się on z dwóch wielkich w klęsłych zw ierciadeł o średnicy 7 m , zbu d o ­
382 X V I. W idm a gwiazd

w anych z sześciobocznych p ły t szklanych o powierzchni sferycznej. Długości


ogniskowe tycli zw ierciadeł wynoszą około 1 1 m, światło zaś gwiazd skupia
się w obszarach o średnicy około 1 cm, gdzie umieszcza się fotom nożniki. Same
zaś zw ierciadła są przesuwane n a szynach kolejowych, tw orzących pierścień
kolisty o średnicy 180 m.
Teoria tego interferom etru je st z b y t złożona, aby tu szczegółowo móc ją
wyłożyć. N ależy jedynie wspomnieć, że zasada pom iarów średnic gwiazd o p arta
jest n a korelacji fluktuacji w natężeniu jasności gwiazd będącej fu n k cją średnicy
gwiazdy. K orelacja ta je st analizow ana dla kilku rozsunięć zwierciadeł przez
złożone korelatory elektroniczne i n a te j drodze wyznaczane są średnice kątow e
gwiazd ze znacznie większą dokładnością, niż to się uzyskuje z a pom ocą in te r­
ferom etru Michelsona.
W obserw atorium N arrabri zaplanow ano pom iary średnic gwiazd gorących
jaśniejszych od 2m,5. Opublikowany w 1967 r. wykaz zaw iera 15 jasnych gwiazd.
D la sześciu z nich znane są dość dokładnie paralaksy trygonom etryczne, można
było więc dla nich obliczyć liniowe średnice. Do ty c h gwiazd należy Syr-
iusz A, którego średnica liniowa wynosi 1,76 ±0,04 średnic Słońca, co stanowi
2 446 000 km. D la gwiazd o znanych średnicach liniowych m ożna obliczać
tem p eratu ry efektyw ne, co zostało zrobione przez astronom ów australijskich.
N a ogół średnice gwiazd obliczane są m etodam i pośrednim i z tem p e ratu r
gwiazdowych znanych z widm, przy założeniu, że gw iazda prom ieniuje ja k o
ciało doskonale czarne. Zgodnie z praw em Stefana 1 cm 2 pow ierzchni gwiazdy
w ysyła ilość energii prom ienistej rów ną
Q = dT\ (241)
a więc cała gw iazda o prom ieniu R w ysyła ilość energii
L = 4 n R 2S T \ (242)
Ze znanego blasku i znanej odległości gwiazdy w artość tę możemy obli­
czyć np. w ergacli na sekundę. Możemy również obliczyć stosunek L dla danej
gwiazdy do w artości XG dla Słońca. Tę o statn ią w artość, ja k to ju ż w yjaśniono
w § 126, znam y z pom iarów stałej słonecznej. D la Słońca m am y przeto zależność
L q -- 4:7i R q G Tqj (243)
w której w szystkie wielkości są znane.
Ze wzorów (242) i (243) otrzym ujem y

(244)

Stosunek -Ł/i© możemy obliczyć z pom iarów fotom etrycznych i znanej


paralaksy gwiazdy, a stosunek T jT 0 — z obserw acji spektralnych. Znając
oba stosunki obliczam y i?/B 0 , czyli prom ień gwiazdy w prom ieniach Słońca.
W ten sposób obliczyć możem y prom ienie dla wielu gwiazd. Prom ienie te z a ­
w arte są w bardzo dużych granicach. D la większości gwiazd obliczane p ro ­
Średnice gwiazd 383

m ienie są tego samego rzędu co i prom ień Słońca, jednakże znane są gwiazdy
olbrzym y, m ające prom ień przeszło 1 0 0 0 razy większy od prom ienia Słońca*
(§ 232) i gwiazdy karły o prom ieniach przeszło sto razy m niejszych niż prom ień
Słońca (§ 233). O dkryte zaś niedawno gwiazdy neutronowe w ystępujące ja k o
pulsary (§ 251) mogą mieć średnice rzędu zaledwie 10-20 km .
§ 192. Wykres Hertzspruiiga-Russella. Aby porów nyw ać ze sobą blask ró ż­
nych gwiazd, należałoby to wykonywać w odniesieniu do jednakow ej odległości.
Za ta k ą odległość przyjęto 10 parseków, a wielkość gwiazdową w odniesieniu
do tej odległości nazwano wielkością absolutną'gwiazdy. N a przykład gdy b y
0 BO B2B5B8 B9 A0 A2 A3 A5 F0 F 2 F 5 F 8 GO G 5 KO K 2 K 5 M
- klasa widmowa
-1 0 000

CM
R yc. 147a. W y k res H e rtz sp ru n g a -R u sse lla

Słońce było odsunięte do odległości 10 parseków , świeciłoby jako gwiazda


blisko 5m, czyli wielkość absolutna Słońca rów na jest 5W. D okładniejsza defi­
nicja wielkości absolutnej będzie podana w § 206.
W r. 1907 E. H ertzsprung zauważył, że gwiazdy późniejszych klas widm o­
wych (J5l, M ) rozpadają się n a dwie w yraźnie od siebie odgraniczone grupy,
z których jed n a zaw iera gwiazdy o dużym blasku absolutnym , a druga —
384 X V I. W idm a gwiazd

o m ałym . Pierwszej grupie n adano nazw ę olbrzymów, a drugiej — karłóio. W y­


k ry ł on poza ty m zależność m iędzy barw ą gwiazd a ich w ielkościam i w gro­
m adach gw iazdow ych (§ 263) P leja d i H iad.
W r. 1913 astronom am erykański H . N. Eussell um ieścił n a w ykresie wiel­
kości abso lu tn e względem klas w idm ow ych dla w szystkich gw iazd, których
p aralaksy b y ły m u znane. Tego ty p u w ykresy, w ielokrotnie później w ykony­
w ane dla różnych grup gwiazdowych, noszą nazwę wykresów B ertzsprunga-
Russella (w skrócie wykresy H -R ). N a w ykresach tego ro d zaju gw iazdy gru p u ją
się w zupełnie określonych m iejscach. W ykres H - R , w ykonany dla 6700 gwiazd
zn ajdujących się w sąsiedztw ie Słońca, przedstaw iony został n a ryc. 147a. Wi-

R y c. 147b. S c h e m a t w y k re su IT e rtz sp ru n g a -R u sse lla

dzim y, że gw iazdy g ru p u ją się zasadniczo w dwóch m iejscach w ykresu. P o d ­


staw ow a g ru p a gw iazd tw orzy ciąg od lewego górnego rogu w ykresu do p ra ­
wego dolnego. G rupę tę nazw ano początkow o grupą karłów , obecnie nosi ona
nazwę ciągu głównego. N a praw o u góry w idzim y grupę olbrzymów.
P rz y dalszych, bardziej szczegółowych badaniach okazało się, że ciąg główny
i g ru p a olbrzym ów nie są jed y n y m i ugrupow aniam i w y stępującym i n a w y­
kresie H - R . W y k ry to jeszcze k ilk a innych grup, jak np. grupę nadolbrzymów,
położonych n a w ykresie nad olbrzym am i,, czerwonych olbrzymów i podolbrzymów,
W ykres Herfczsprunga-Russella 385

zaznaczonych na wykresie nieco poniżej olbrzymów, a niezm iernie interesująca


okazała się grupa gwiazd o wysokiej tem peraturze i m ałym absolutnym blasku,
nosząca nazwę białych karłów (ryc. 147b).
P odany na ryc. 147a wykres H - R nie odzwierciedla prawidłowego stosunku
ilościowego olbrzym ów do gwiazd głównego ciągu. O lbrzym y są gwiazdami
bardzo jasnym i i dlatego mogą być widoczne z dużych odległości, natom iast
gwiazdy reprezentow ane przez dolną część głównego ciągu są bardzo słabe
temperatura

a
*»N»
*«**
O •o
5 -*8*■>
<3
:§ I
0,001

0,00001

BO AO FO GO KO HO Ms Me
typ spektralny

R yc. 148. W y k res H - R d la bliskich gw iazd

i można je zaobserwować tylko z odległości stosunkowo niewielkich. G dybyśm y


wykonali w ykres H -R dla obszaru objętego odległością do 10 ps, to wśród
gwiazd nie byłoby ani jednego olbrzym a, natom iast w ystępow ałoby znaczne
zagęszczenie gwiazd w dolnej części głównego ciągu (ryc. 148). S tąd wniosek,
że większość gwiazd w przestrzeni dokoła Słońca stanow ią gwiazdy słabe.
§ 193. Klasyfikacja Morgana-Keenana. W oparciu o w ykres H - R o p ra­
cowano po r. 1940 w obserw atorium Y erkesa w USA ulepszoną klasyfikację
spektralną gwiazd. W klasyfikacji tej uwzględniono zauważone przez W . W. Mor­
gana około r. 1930 różnice, jakie w ystępują w niektórych liniach absorpcyjnych
należących do tych sam ych klas spektralnych w system ie H D . Zaszła konieczność
wprowadzenia oprócz klasy widmowej jeszcze klasy śiciatłości, k tó ra ozna­
cza położenie gwiazdy na wykresie H -R .
Nowa klasyfikacja oznaczana je st literam i M - K od liter początkow ych
nazwisk pierwszych dwóch autorów wydanego w r. 1943 atlasu (W. W. Morgan,
P. C. K eenan, E. K ellm an), zawierającego w idm a charakterystyczne w ybra­
nych gwiazd i reprezentujących zarówno klasę widmową ja k i światłość. Klasę
światłości oznaczam y liczbą rzym ską umieszczaną za sym bolem oznaczającym
klasę spektralną według następujących zasad:

25 — A stro n o m ia ogólna
386 XV I. W idma gwiazd

I — nadolbrzym y, IV — podolbrzym y,
I I — jasne olbrzym y, Y — ciąg główny,
I I I — olbrzym y, V I — podkarły.
ISfa p rzykład Słońce, należące do głównego ciągu, m a w klasyf ik acjiM - K
oznaczenie G2V. W późniejszych pracach niektóre klasy dzielono n a podklasy
przez dodaw anie do liczb rzym skich, oznaczających światłości, liter a, ab, b.
K lasyfikacja h arv ard zk a o p a rta b y ła n a w idm ach gwiazd uzyskiw anych
za pom ocą pryzm atów obiektyw ow ych, n ato m iast klasyfikacja M - K opiera
się n a w idm ach zaobserwow anych p rzy pom ocy spektrografów szczelinowych
o m ałej dyspersji (około 125 A n a m m dla / = 4340 A).
K lasy fik acja sp ek traln a M - K je s t bardzo użyteczna przy w yznaczaniu
wielkości absolutnych gwiazd (patrz § 206) i jako dw uw ym iarow a je st d o k ła­
dniejsza niż jednow ym iarow a klasyfikacja hary ard zk a. K ry te ria stosow ane do
klasyfikacji M - K m iały ch arak ter em piryczny, a celem jej było możliwie do­
k ładne um iejscowienie gwiazdy n a w ykresie H -R w oparciu jedynie o w łaści­
wości w idm a gwiazd, zarów no jeżeli chodzi o linie absorpcyjne, ja k i emisyjne.
K lasyfikacja M - K je st obecnie pow szechnie przyjm ow ana przez astronom ów .
§ 194. Trójwymiarowa klasyfikacja Chalonge’a. ISTa zupełnie innej zasadzie
oparł klasyfikację spektralną gwiazd astronom francuski D. Chalonge, a m ia­
nowicie n a właściwościach w idm gw iazd w bliskim nadfiolecie w sąsiedztw ie
granicy serii B alm era linii wodorowych. P rzy zastosow aniu spektrografu z p ry z ­
m a tam i kw arcow ym i Chalonge i jego współpracow nicy z In s ty tu tu A strofi­
zycznego w P a ry ż u otrzym yw ali w idm a, n a k tórych m ożna było badać n a ­
tężenie w idm a ciągłego z obu stro n granicy serii B alm era (długość fali 3647 A).
B adanie w idm a w sąsiedztwie tej granicy pozw ala n a określenie trzech nie­
zależnych od siebie param etrów . N iech n a ryc. 149 A B oznacza styczną do
w idm a ciągłego od strony długofalowej względem granicy serii B alm era (/. >
3647 A), a E F — styczną do w idm a ciągłego od strony krótkofalow ej wzglę­
dem wspom nianej granicy (A < 3647 A). O bserwacje w ykazują, że dla gwiazd
gorących widm o ciągłe w pobliżu granicy
serii B alm era je st znacznie słabsze od strony
krótkofalow ej w porów naniu z w idm em
długofalowym . Różnicę w logarytm ie n a ­
tężenia z obu stro n granicy nazyw am y
skokiem balmerowskim. Isa ryc. 149 róż­
nica t a je st zaznaczona przez odcinek p ro ­
stej CD = d i je st pierwszym parametrem
w klasyfikacji Chalonge’a. D rugim param e­
trem je s t długość fali Zu odpow iadająca p u n ­
R y c. 149. Skok b alm erow ski k tow i H w idm a leżącem u w połowie m iędzy
obu stycznym i A B i E F (między p u n k tam i
B i E w idm a ciągłego z obu stro n granicy serii B alm era). Trzecim parametrem,
oznaczonym literą cp, je st nachylenie stycznej A B po długofalowej stronie granicy
Trójwymiarowa klasyfikacja Clialonge’a 387

serii Balm era. W szystkie te p a ra m e try m ożna o trzym ać z krzyw ych p rzed sta­
w iających rozkład natężeń w w idm ie gwiazdy.
K lasyfikacja Chalonge’a je st ograniczona do w idm gw iazd, w k tó ry ch
linie wodorowe serii B alm era i skok balm erow ski w ystęp u ją w yraźnie n a fo to ­
grafiach. Ma to m iejsce jedynie dla widm w cześniejszych od GO (B-G). Z aletą
tej m etody je st dokładniejsze umiejscowienie w układzie trójw ym iarow ym

R y c. 150. M odel k la sy fik ac ji gw iazd w ed łu g C halonge’a

widma gwiazdy, niż to je st możliwe w dw uw ym iarow ym układzie M - K . Z a­


leżność między układem M - K i układem d, Xl9 <p Chalonge’a może być p rzed ­
staw iona trójw ym iarow o za pom ocą bryły (ryc. 150). N ajgorętsze gw iazdy
zaznaczone są n a dole bryły, chłodniejsze (klasa F5) — u góry.
Z aletą klasyfikacji Chalonge’a jest pow iązanie p aram etró w klasyfikacji
z zachow aniem się jednego ty lk o pierw iastka chemicznego, a mianowicie wo­
doru, w ystępującego najobficiej w atm osferach gwiazdow ych. Słabą stro n ą
m etody jest to , że sta je się ona mało dokład n a d la gw iazd chłodniejszych,
poczynając od gw iazd klasy F , a w zupełności nie d aje się stosow ać w p rz y ­
padku chłodnych gw iazd typów spektralnych G -K -M . P a ra m e try Chalonge’a r
V* w ym agałyby poza ty m uzupełnienia przez dodanie czw artego p a ra ­
m etru, charakteryzującego zaw artość m etali w atm osferze gwiazd.
388 XVI. W idma gwiazd

§ 195. Paralaksy spektralne gwiazd* Ju ż w r. 1906 E . H ertzsprung zwrócił


uw agę n a to, że natężenie linii ?. 4077 A zjonizowanego stro n tu ulega zm ianom
w stosunku do innych linii znajdujących zastosow anie w klasyfikacji widm
gwiazdowych, przy czym zm iany te są zależne od stopnia całkowitej światłości L
gwiazd. W łaściwość tę zauważyli w r. 1914 astronom ow ie W. S. A dam s i A. Kohl-
schtitter z obserw atorium n a M ount W ilson. N a podstaw ie obserwacji stw ier­
dzili oni, że jeszcze inne linie absorpcyjne zm ieniają swe natężenie, zależnie
od wielkości absolutnych gwiazd.
W § 206 będzie w yprow adzona n astęp u jąca podstaw ow a zależność m iędzy
wielkością absolutną M (w odniesieniu do odległości 1 0 parseków ), wielkością
w idom ą m i odległością D gwiazdy w parsekach
M = w 4 - 5 — 5 log D . (245)
Z zależności tej, wyprowadzonej p rzy założeniu, że przestrzeń między-
gwiazdowa je st całkowicie przezroczysta, widzimy, że jeżeli znam y wielkość
absolutną gwiazd M i jej wielkość zaobserw ow aną (widomą) ra, to możemy
obliczyć jej odległość D. N a podstaw ie znanych wielkości absolutnych gwiazd,
d la których wyznaczone były p aialak sy trygonom etryczne, Adams i Kohl-
sc h u tter zdołali otrzym ać em piryczne krzyw e kalibracyjne charakteryzujące
stosunki natężeń linii absorpcyjnych, zm ieniające się wraz z wielkością absolu­
tn ą gwiazdy, w porów naniu z natężeniam i innych linii niezależnych od ty ch
wielkości. K rzyw e te w zastosow aniu do widm gwiazd o nieznanych odległoś­
ciach d a ją możność w yznaczenia M , co przy znanej wielkości widomej m poz­
w ala n a obliczenie D lub paralaksy gw iazdy tz0 = . O trzym yw ane tą drogą
paralaksy otrzym ały nazwę spektralnych (lub spektroskopowych).
P aralaksy spektralne można w yznaczyć dla w szystkich ty ch gwiazd, które
są dostatecznie jasne, aby w ich widmie mogły być oceniane stosunki natężeń
linii absorpcyjnych służących do w yznaczania wielkości absolutnych. M etoda
paralaks spektralnych stanowi przeto znaczne rozszerzenie sposobu w yzna­
czania odległości gwiazd w porów naniu z m etodam i trygonom etrycznym i.
D okładność w yznaczania paralaks spektralnych zależy od dokładności, z ja k ą
m ożem y obliczyć wielkości absolutne gwiazd. Znane są liczne m etody w yzna­
czania wielkości absolutnych gwiazd. W szczególności, bardzo pom ocne przy
w yznaczaniu wielkości absolutnych gwiazd są k ry te ria służące do w yzna­
czania klasy światłości w układzie klasyfikacyjnym M - K widm gwiazdowych.
Również klasyfikacja Chalonge’a d aje możność w ydzielania gwiazd o określo­
nych wielkościach absolutnych. B łąd średni paralaksy spektralnej wynosi
około 2 0 % jej wartości, podczas gdy b łąd średni paralaksy trygonom etrycznej
je st rzędu ± 0 ",0 1 . A więc dla gwiazd, k tó ry ch paralaksy są m niejsze od 0",05,
czyli ich odległość je st większa od 2 0 parseków , dokładniej określam y odległość
m etodą paralaks spektralnych niż m etodą paralaks trygonom etrycznych.
§ 196. Ruch obrotowy gwiazd. O bserwacje spektralne d a ją możność w yzna­
Ruch obrotowy gwiazd 389

czenia prędkości ruchu obrotow ego gwiazd. G dyby gw iazdy b y ły w idzialne


jako tarcze, ta k ja k widzim y Słońce, wówczas należałoby w yznaczyć p rzesu ­
nięcie dopplerow skie linii spektraln y ch obu brzegów tarczy i z ty c h przesunięć
obliczyć prędkość ru ch u obrotowego gwiazdy, ja k to czynim y w p rz y p ad k u
Słońca (§ 122). G wiazdy jed n a k widoczne są jak o p u n k ty i nie m am y możności
zm ierzenia przesunięć dopplerow skich dla linii sp ek traln y ch odnoszących się
do obu brzegów tarc zy gw iazdy. N a szczelinie spektrografu bow iem o trz y ­
m ujem y obraz całej gw iazdy, o prędkości zaś jego ru c h u obrotow ego sądzić
m ożem y jedynie z rozkładu natężeń w ew nątrz linii spektralnej.
Załóżm y dla uproszczenia rozw ażań, że oś o brotu gw iazdy je s t p ro sto p ad ła
do kierunku, w k tó ry m w idzim y gwiazdę. N a sk u tek ru ch u obrotow ego je d n a
połowa tarczy gwiazdowej zbliża się do nas, a d ru g a o ddala się, w skutek czego
w w yniku efektu D opplera zbliżająca się część tarczy gw iazdy w yw ołuje p rze­
sunięcie linii k u fioletowi, a oddalająca się część — k u czerwieni. Poniew aż
przebieg prędkości zbliżania się i oddalania dla poszczególnych części tarczy
gw iazdy m a c h a rak te r ciągły, w’ w yniku otrzym ujem y w widm ie gw iazdy
linie odpowiednio poszerzone. Ogólne natężenie linii nie ulega zm ianom , lecz
rozkłada się n a poszerzoną linię ta k , że k o n tu r jej (§ 207) m a p o stać talerzow atą,
ja k to zaznaczono n a ryc. 151.

R y c. 151. R o z k ła d n a tę ż e ń w linii g w iazd y szy b k o o b ra c a ją c e j się

K ą t, ja k i tw orzy oś obrotu gw iazdy z kierunkiem w idzenia, nie je st zn an y


i dlatego przesunięcie dopplerow skie należy w yrazić wzorem
„ sin i
zU = / -------- , (246)
o
gdzie i je st k ątem , jak i tw orzy rów nik gw iazdy z płaszczyzną styczną do sfery
niebieskiej, v je st prędkością liniową o b ro tu gw iazdy n a rów niku, a c — ja k
zw ykle — oznacza prędkość św iatła. Z szerokości linii spektralnej obliczam y
nie v, lecz 'ysini.
Ze zm ierzonego rozkładu natężeń w liniach spektralnych, poszerzonych
n a sk u tek ru ch u obrotow ego gwiazdy, obliczono w artości i?sini dla wielu t y ­
sięcy gwiazd różnych klas widmowych.
390 X V I. W idm a gwiazd

Z analizy dość obszernego m ateriału obserw acyjnego, zebranego dotychczas,


w ynika, że gwiazdy ciągu głównego późniejszych klas w idm owych, począw szy
od klasy F5, m ają pow olny ruch obrotow y. W § 122 b y ła m ow a o ty m , że
Słońce porusza się dokoła osi z prędkością zaledwie 2 km /s. N ato m iast gw iazdy
o wcześniejszych klasach widmowych od O do F m ają dość duże prędkości
ru ch u obrotowego. N ajszybszy ruch obrotow y w ykazują gw iazdy klasy B ,
gdzie zaobserwowano prędkości ruch u obrotow ego n a rów niku rzędu 500 km /s.
P rz y jm u ją c najbardziej praw dopodobny rozkład przestrzenny kierunków
osi o brotu gwiazd obliczono, że około 20 % gwiazd klasy B m a prędkość obro­
tow ą n a rów niku od 0 do 50 km /s, przeszło 50 % ty c h gwiazd od 50 do 100 km /s,
około 20% od 100 do 150 km /s, a ty lk o około 10% m a prędkość ru c h u obro­
towego powyżej 300 km /s. W w idm ach szybko obracających się gw iazd klasy B
w y stęp u ją linie em isyjne wodoru, n ak ład ające się n a norm alne poszerzone
linie absorpcyjne. Je d n a k prędkość ru c h u obrotowego w yprow adzona z linii
em isyjnych je st od 2 do 3 razy m niejsza od prędkości w yprow adzonej z p o ­
szerzenia linii absorpcyjnych. Poniew aż, ja k to będzie bliżej w yjaśnione w § 224,
linie em isyjne pow stają w zew nętrznych w arstw ach gwiazdy, pochodzić one
m ogą z pierścieni gazowych otaczających gw iazdy i m ających m niejszą prędkość
ru ch u obrotow ego niż fotosfera gwiazdowa.
W y p ad a tu zaznaczyć, że poszerzanie linii absorpcyjnych w w idm ach
gw iazd m oże w ynikać nie ty lk o z ich ru c h u obrotowego, lecz i z innych p rz y ­
czyn, ja k np. w ystępow anie prądów w stępujących w atm osferach gw iazdo­
w ych i prądów opadających, rozpraszanie w nich św iatła przez sw obodne
elek tro n y i atom y, istnienie pól m agnetycznych i elektrycznych w zew nętrz­
nych w arstw ach gwiazdy itp. W szystkie te efekty poszerzania linii spektralnych
pow inny być uw zględniane p rzy w yznaczaniu prędkości ru ch u obrotow ego
gwiazdy.
R o z d z ia ł X V II

FOTOMETRIA GWIAZD

§ 197. Określenie wielkości gwiazdowej. Aż do p o czątk u X I X w ieku su ­


b iek ty w n a ocena blasku gw iazd, w prow adzona przez P tolem eusza, k tó ry
p o d ał w Almageście podział gw iazd n a 6 wielkości, b y ła w pow szechnym użyciu.
D opiero J o h n H erschel około r. 1830 pow iązał pojęcie wielkości gw iazdow ych
z natężeniem globalnym św iatła gwiazd, w ypow iadając pogląd, że różnicom
w wielkościach gw iazdow ych odpow iadają określone stosunki n atężeń całko­
witego blasku. O ceniał on p rzy ty m , że gw iazda pierw szej wielkości d a je około
100 razy więcej św iatła niż gw iazda szóstej wielkości. Z asad a t a zo stała p rz y ­
ję ta później we w prow adzonej przez astro n o m a angielskiego X. R . P ogsona
skali fotom etrycznej, zgodnie z k tó rą różnicy o 5 wielkości gwiazdowej odpo­
w iada dokładnie stosunek n atężeń rów ny 1 0 0

Im
— — = 100 (247)
*m+5
lub
lo g /m- l o g I m+s = 2 , (248)

gdzie I m i I m+S oznaczają natężenie b lasku odpow iadające wielkościom m


i m + 5 . Ze w zoru (248) w ynika, że różnicy jednej wielkości odpow iada zależność

lo g /m- l o g I m + 1 = 2:5 = 0,4. (249)

0,4 je st logarytm em liczby 2,512, czyli różnicy w wielkościach gw iazdow ych


o 1 wielkość odpow iada stosunek natężeń 2,512. W § 172 przyjęliśm y n a te n
stosunek prżybliżoną w artość 2,5.
P rzytoczone rozw ażania w y n ik ają z założenia, że lo g ary tm sto su n k u n a ­
tężeń je st p ro p o rcjonalny do różnicy w w ielkościach gw iazdow ych, p rzy czym
proporcjonalność ta w yraża się wzorem

log-— = 0 , 4 (w—m) (250)


392 X V II. Fotom etria gwiazd

lub inaczej
n —m = 2,5 log (251)

W zór (250) może być jeszcze napisany w postaci

~ = 2,512"-m . (252)

W zory (250), (251) i (252) są różnym i postaciam i praw a Pogsona i w każdej


z ty c h postaci zn ajd u ją zastosowanie. Liczby n i m mogą przybierać w artości
całkow ite i ułam kow e, zarówno dodatnie, ja k i ujem ne. Wielkości gwiazdowe
oznaczam y literą m.
P u n k t zerowy skali wielkości gwia-zclowych został ta k w ybrany, aby zgodnie
z regułą Ptolem eusza najsłabsze gwiazdy widoczne gołym okiem m iały wiel­
kość 6 m. P rzy takiej um owie blask najjaśniejszej gw iazdy Syriusza oznaczam y
jako —l m,4, K siężyc w pełni m a blask ogólny —12m,7, a w idom y blask Słońca
wynosi —26m,8. N ajsłabsze gwiazdy, jakie dadzą się zaobserwow ać najw ię­
kszym i teleskopam i, m ają w idom y blask + 2 4 w, rozpiętość więc blasku wido­
mego od Słońca do najsłabszych gwiazd wynosi 50 wielkości. Zgodnie z p r a ­
wem Pogsona odpow iada to stosunkow i natężeń 10 2 0 :1.
§ 198. Oceny wizualne klasku gwiazd. M iarą widomego blasku ciał nie­
bieskich je st oświetlenie daw ane przez ich światło dochodzące do obserw atora.
Zanim nauczono się m ierzyć to oświetlenie, wielkości gwiazdowe oceniano
subiektyw nie z w rażenia św iatła odczuwanego przez oko. Na tak im w rażeniu
subiektyw nym op arte były oceny blasku 1 0 2 2 gwiazd, podane w katalogu
Ptolem eusza, um ieszczonym w Almageście i na tak ich ocenach o p arte były
w szystkie wielkości gwiazdowe podaw ane przez astronom ów aż do połowy
X IX wieku.
Ptolem eusz w swym katalogu podaw ał wielkości gwiazdowe z dokładnością
do l m dodając dla niektórych gw iazd do liczby oznaczającej wielkość wyrazów
„m niej” lub „w ięcej”, co daw ało dla tych gwiazd dokładność £m. Ten sposób
oznaczania wielkości gwiazdowych utrzy m ał się przez następne wieki aż do
pierwszej połowy X IX wieku.
Zasadę oznaczania blasku gwiazd wielkościami astronom angielski Flain-
steed przeniósł n a gwiazdy widoczne przez lunetę, p o dając dla wielu gwiazd
w swym katalogu wielkość 7m. In n i astronom owie oznaczali słabsze gwiazdy
kolejno większymi liczbam i 8 m, 9m itd.
W. H erschel zwrócił uwagę n a to, że oko może oceniać dość dokładnie
m ałe różnice w blasku gwiazd. M etoda t a została następnie udoskonalona
przez A rgelandera i znalazła zastosow anie do ocen blasku tzw. gwiazd zm ien­
nych. P rzy om aw ianiu ich m etod obserwacji będzie bliżej w yjaśniona (§ 238).
W w yniku p ra c W. H erschela, jego syna J . H erschela i F. W. A rgelandera
wzrosła dokładność w ocenach blasku gwiazd. Od X IX wieku w katalogach
Oceny wizualne blasku gwiazd

zaw ierających położenia gwiazd ich blask zaczęto podaw ać z dokładnością


do 0m,l. W szczególności uczynił to A rgelander w katalogu B D i wielkości
zaw arte w ty m katalogu przez długi czas służyły powszechnie jak o p a ra m etr
oznaczający blask gwiazd.
Oceny blasku dokonyw ane przez obserw atorów położeń gwiazd były o p arte
n a skali pamięciowej i choć obserw atorow ie podaw ali wielkości gwiazdowe
z dokładnością do 0 m,l, jednak system atyczne błędy zależne od subiektyw nego
charakteru ocen byw ały dość duże, przekraczające niekiedy dla gwiazd sła­
bych l m. D okładne w ielkości gwiazdowe zaczęto
dopiero poznaw ać, gdy opracow ane zostały m e­
tody pom iarów fotom etrycznych.
§ 199. Fotom etria w izualna gwiazd. Wielkości
gwiazdowe oparte n a w rażeniach św ietlnych
doznaw anych przez oko noszą nazwę wielkości
wizualnych,’ a dział astronom ii obejm ujący m e­
to d y w yznaczania wielkości w izualnych n azy ­
w am y fotometrią wizualną.
W § 105 opisane były ogólne właściwości oka R y C. 152. K rz y w a czułości o k a
jako odbiornika św iatła słabych źródeł św iatła,
jakim i są gwiazdy. W skazano też ta m , że oko je st wrażliwe n a fale św ietlne
o długościach od 4000 A do 7200 A z m aksim um czułości około 5500 A
Czułość sp ek traln ą oka dla czopków i pręcików w skazuje ryc. 152.
W izualne m etody fotom etryczne są zasadzie o p arte n a właściwości oka,
w t

pozwalającej z dużą dokładnością oceniać równość w oświetleniu, co spraw ia,


że oko może dokładnie oceniać rów ność blasku gwiazd. In stru m e n ty do m ie­
rzenia blasku gwiazd m etodam i w izualnym i, czyli fotometry wizualne, są przeto
ta k konstruow ane, że obserw ator sprow adza obserwowane obiekty, np. dw a
obrazy gwiazd lub obraz gwiazdy i sztucznego źródła św iatła, do jednakow ego
blasku. Ze stopnia osłabienia św iatła m ożna obliczyć różnicę blasku obserw o­
w anych obiektów'.
N ajdokładniejsze w yniki w fotom etrii w izualanej uzyskiw ano za pom ocą
fotom etrów opartych n a zjaw isku polaryzacji św iatła. W fotom etrach ty ch
głównymi częściami składow ym i były p ry zm aty polaryzacyjne, w k tórych
światło byw a spolaryzow ane w dwfóch prostopadłych w zajem nie płaszczyznach*.
N ie w chodząc wr szczegóły budow y fotom etrów w izualnych należy tylk o w spo­
mnieć, że wr jednym z typów^ fotom etrów stosow anym w obserw atorium wr Pocz­
dam ie, osłabiano za pom ocą układu pryzm atów polaryzacyjnych św iatło lam pki
tak , aby jej obraz punktow y m iał te n sam blask co i obserw ow ana gwiazda.
W innym zaś fotom etrze, stosow anym w H arv ard zk im O bserw atorium A stro­
nom icznym spraw iano za pom ocą urządzeń polaryzacyjnych, że obserw ator
sprow adzał blask obserwowanej gw iazdy i blask w ybranej gw iazdy p rz y bie­

* W y ja śn ie n ie z a sa d y p o la ry z a c ji ś w ia tła zn ajd z ie C zy teln ik w p o d rę c zn ik a c h fizyki.


394 X V II. F otom etria gwiazd

gunie w idzianej jednocześnie w lunecie do jednakow ego n atężen ia d la obu


ty c h gwiazd.
N ajobszerniejszy katalog wielkości w izualnych gwiazd opracow ano w H ar-
y ardzkim O bserw atorium n a podstaw ie obserw acji w ykonanych w Cam bridge
(USA) i w Peruw iańskich A ndach. H a rv a rd z k a fo to m etria objęła w szystkie
gw iazdy całego nieba aż do 6m,5 w liczbie przeszło 9000 i p o n ad to około 35 000
gw iazd słabszych. S ta ła się ona podstaw ow ą d la dalszego rozw oju foto m etrii
gwiazdowej. W fotom etrii poczdam skiej opracow ano k atalo g wielkości foto-
m etrycznych dla przeszło 14 000 gwiazd jaśniejszych od 7W,5 w edług katalo g u
B D . W jed n y m i drugim katalogu p u n k t zerowy, od którego liczono wielkości
gwiazdowe, o p arto n a ocenach blasku gwiazd podanych w katalo g u B D p rz y j­
m u jąc zasadę, że średnia wielkość w y branych podstaw ow ych gw iazd m a być
rów na średniej ich wielkości z katalo g u B D .
§ 200. Zasady fotom etrii fotograficznej. Świało p adające n a em ulsję p ły ty
fotograficznej spraw ia, że po w yw ołaniu je j w m iejscach silniej naśw ietlonych
w ystępuje n a negatyw ach silniejsze zaczernienie. Stopień zaczernienia, k tó ry
zależy od n atężenia padającego św iatła i czasu naśw ietlania kliszy, może być
p rz y ję ty za m iarę blasku gw iazdy, czyli może służyć do w yznaczania wielkości
gw iazdow ych. Podstaw ow ym przeto zadaniem fotom etrii fotograficznej je st
przeliczanie stosunków zaczernień otrzym anych w naśw ietlonych m iejscach
klisz n a stosunki oświetleń.
Pierw szą fotografię gw iazdy otrzym ali w r. 1850 astronom ow ie am ery ­
kań scy G. P . B ond i J . A. W hipple. B ond zauw ażył przy ty m , że obraz gw iazdy
n a zdjęciu fotograficznym je st ty m większy, im gw iazda je st jaśniejsza i im
czas naśw ietlania je st dłuższy. D zieje się to n a skutek rozpraszania św iatła
w em ulsji fotograficznej. Z a m iarę przeto wielkości gwiazdowej służyć m ogą
zarów no średnice obrazów gw iazdow ych, ja k i ich zaczernienie. Obie te w łaści­
wości znalazły zastosow anie przy fotograficznym w yznaczaniu wielkości gw iaz­
dow ych.
Stopień zaczernienia obrazów gwiazdow ych n a negatyw ach zdjęć astro n o ­
m icznych m ierzym y za pom ocą instrum entów zw anych mikrofotometrami. Za
te n stopień zaczernienia um ówiono się przyjm ow ać logarytm stosunku n a tę ­
żenia św iatła padającego n a dane m iejsce negatyw u do n atężenia św iatła p rze­
puszczonego przez to miejsce. Im te n stosunek je st większy, ty m zaczernienie
je s t silniejsze.
W pierw otnych m ikrofotom etrach stopień zaczernienia w pozaogniskow ych
obrazach gw iazd oceniano przez porów nyw anie w izualne zaczernień n a nega­
tyw ach z zaczernieniam i otrzym yw anym i laboratoryjnie. P o r. 1920 znalazły
zastosow anie m ikrofotom etry, w k tó ry ch mierzono łączny efekt zaczernienia
i rozm iarów obrazów gwiazdy za pom ocą term oelem entów lub kom órek foto-
elektrycznych. W najnow szych m ikrofotom etrach stosow ane są irysowe prze­
słony, k tó re d a ją możność zm iany średnic regulujących dopływ św iatła do
kliszy, natężenie zaś tego św iatła m ierzone je s t za pom ocą kom órki fotoelek-
Zasady fotom etrii fotograficznej 395

trycznej. Pow iększając lub zm niejszając średnice przesłon zw iększam y lub


zm niejszam y natężenie p rą d u dawanego przez kom órkę foto elek try czn ą m ikro-
foto m etru i z tego pow odu, p rzy zachow aniu zasady stałego n atężenia p rąd u ,
średnica przesłony irysowej może być m iarą efektyw nej średnicy obrazu gw iazdy
n a kliszy. M ówimy tu o efektyw nej średnicy obrazu gw iazdy, gdyż rzeczy­
w isty jej obraz n a kliszy nie m a w yraźnych granic.
W fotom etrii fotograficznej należy znać m etody, k tó re pozw alałyby p rze­
liczać bądź natężenia p rą d u fotoelektrycznego p rzy stały ch średnicach p rze­
słon, bądź też średnice irysow ych przesłon p rzy sta ły m natężeniu p rą d u n a
wielkości gwiazdowe. W ty m celu n a kliszy pow inniśm y mieć skalę fotom e-
tryczną. Skalę ta k ą uzyskać m ożem y bądź lab o rato ry jn ie, bądź ze zdjęć gwiazd.
W pierw szym p rz y p ad k u w ytw arzam y w lab o rato riu m fotograficznym n a
kliszy (zwykle n a jej brzegu) ciąg zaczernień odpow iadających znanym sto ­
sunkom natężeń oświetlenia. P rzyrów nując zaczernienia obrazów gw iazd do
odpow iednich zaczernień skali lab o rato ry jn ej, m ożem y obliczyć n a ich p o d ­
staw ie wielkości fotom etryczne gwiazd.
Do w yprow adzenia skali fotom etrycznej bezpośrednio ze zdjęć gwiazd
b y w ają stosow ane często grube siatki d y frak cy jn e złożone z rów noległych
d rutów i um ieszczane przed obiektyw em lu n ety fotografującej gw iazdy. P rzy
odpowiedniej grubości drutów w idm a pierwszego rzędu będą ta k krótkie, że będą
m iały — p rak ty czn ie biorąc — k sz ta łt krążków , szczególnie, gdy zdjęcia są w y­
konyw ane nieco poza ogniskiem. Z teorii siatk i dyfrakcyjnej w ynika, że stosując
siatki m ające grubość drutów dokładnie rów ną odstępom m iędzy nim i obraz
centralny gw iazdy (nie ugięty) je st o 0m,981 jaśniejszy od obrazu w idm a p ierw ­
szego rzędu (ryc. 153). Jeżeli zaś w ykonam y n a kliszy dw a zdjęcia, o ty m sa-

• • •

♦ # # # • ♦ • • • *

• • •

P' 1 m m \------1
R y c. 153. F o to g ra fia gw iazd z g ru b ą s ia tk ą d y fra k c y jn ą

m ym czasie ekspozycji, jedno z siatką przed obiektyw em , drugie zaś bez


siatki, po niewielkim przesunięciu kliszy, aby fotografow ane obrazy gw iazd na
obu zdjęciach nie nak ład ały się, to różnica m iędzy obrazem gw iazdy otrzym anym
bez siatki i obrazem w idm a pierwszego rzędu w yniesie 2m,486. Obie te zależności
396 X V II. F otom etria gwiazd

znalazły zastosow anie przy w yprow adzaniu wielkości gw iazdow ych m etodą
fotograficzną. W ostatn ich latach w skutek szybkiego rozw oju fo to m etrii foto-
elektrycznej (p atrz § 203), skalę foto m etry czn ą otrzym ać m ożem y ze znanych
wielkości gw iazdow ych, w yznaczonych m etodą fotoelektryczną.
N a przełom ie X IX i X X wieku, gdy pow staw ała fo to m etria fotograficzna,
stosowano jedynie em ulsje brom osrebrne, uczulone ty lk o n a prom ieniow anie
krótkofalow e, niebieskie i nadfioletow e, o długości fali krótszej od 4800 A.
W ielkości gwiazdowe, w yznaczane ze zdjęć n a takich zw ykłych kliszach fo to ­
graficznych, nie uczulonych n a prom ieniow anie o większej długości fali, o trzy ­
m ały nazw ę wielkości fotograficznych (sym bol pg). T ak określone wielkości
fotograficzne gwiazd odnoszą się p rzeto do dziedziny niebiesko-fioletowej
w idm a, przy czym m aksim um czułości tego rodzaju u k ład u fotom etrycznego
p rzy p ad a n a długość fali około 4300 A.
Z § 199 wiem y, że fotom etria w izualna dotyczy żołto-zielonej dziedziny
w idm a z m aksim um czułości dla św iatła o długości fali około 5500 A. Z tego
powodu gw iazdy późniejszych klas w idm ow ych, jak (?, K , M , k tó ry ch p ro ­
m ieniowanie w dziedzinie niebiesko-fioletowej w idm a m a m niejsze natężenie
niż w dziedzinie żółto-zielonej, będą się w ydaw ać słabsze w fotograficznym
układzie fotom etrycznym niż w w izualnym . N ato m iast gw iazdy wczesnych
klas w idm ow ych (np. O i B ) o dużym natężeniu prom ieniow ania w k ró tk o ­
falowej dziedzinie w idm a będą jaśniejsze w układzie fotograficznym niż w wizu­
alnym . A by pow iązać p u n k t zerow y fo tom etrii gwiazdowej z p rz y ję ty m p u n k ­
tem zerow ym fotom etrii wizualnej umówiono się, że d la 'g w ia z d klasy A 0
0 blasku m iędzy 5W,5 i 6W,5 w układzie fotom etrycznym fo tom etrii h aryardz-
kiej wielkości fotograficzne m ają być rów ne wielkościom wizualnym .
Gdy nauczono się w yrabiać em ulsje czułe n a barw ę, stało się możliwe roz­
ciągnięcie m etod fotom etrii fotograficznej n a dziedziny sp ek traln e o większej
długości fali. Jeżeli zastosujem y klisze czułe n a żółtą dziedzinę św iatła (np. klisze
ortochrom atyczne) i za pom ocą odpowiedniego filtru żółtego odetniem y nie-
biesko-fioletową część prom ieniow ania gw iazdy, to otrzy m am y u k ład foto-
m etryczny, którego czułość sp ek traln a je st zbliżona do czułości oka ludzkiego.
O trzym ane w ty m układzie wielkości gwiazdowe nazyw am y wielkościami foto-
w izualnym i. Z astąpiły one w badaniach fotom etrycznych wielkości w izualne
1 znalazły bardzo rozległe zastosow anie po r. 1910. Poniew aż p o trafim y obecnie
uczulać em ulsje fotograficzne w dużym zakresie długości fal, od nadfioletu
aż do podczerw ieni, to stosując różne filtry świetlne m ożem y w yznaczać wiel­
kości gwiazdowe m etodą fotograficzną w różnych dziedzinach w idm a. Szersze
zastosow anie jed n ak uzyskały w zasadzie ty lk o trzy rodzaje fotom etrii fo to ­
graficznej : zw ykła fotometria fotograficzna (pg) z m aksim um czułości spektralnej
około X 4300 A, fotometria foto w izualna (pv) z m aksim um czułości około X 5500 A
i fotometria czerwona (pr) z m aksim um czułości około X 6300 A.
§ 201. W skaźniki barwy gwiazd. Znajom ość wielkości gwiazdow ych w róż­
nych dziedzinach w idm a pozwoliła na dokładne liczbowe ujęcie b arw y gwiazd.
W skaźniki barw y gwiazd 397

N a różnice barw poszczególnych gwiazd astronom ow ie już daw no zwrócili


uwagę, dopiero jednak od połowy X IX wieku zaczęto je b adać system atycznie.
N a początku bieżącego stulecia w powszechnym użyciu b y ły subiektyw ne
oceny barw y gwiazdy, ustąpiły one jed n ak m iejsca obiektyw nym m etodom
po rozpowszechnieniu się fotom etrii fotograficznej. Ja k o p a ra m etr określający
barwę gw iazdy przyjęto różnicę m iędzy wielkością fotograficzną i wielkością
wizualną. R óżnica ta otrzym ała nazwę wskaźnika (indeksu) barwy. P o z a stą ­
pieniu fotom etrii wizualnej przez fotow izualną tak im standardow ym w skaźni­
kiem barw y gwiazd stała się różnica m iędzy wielkością fotograficzną i wielkością
fotow izualną
C I = m pg — mpv. (253)
Poniew aż, zgodnie z p rzy jętą zasadą p u n k tu zerowego w fotom etrii foto­
graficznej, dla gwiazd klasy AO wielkości fotograficzne m ają być rów ne wielko­
ściom w izualnym względnie fotow izualnym , więc w skaźnik gwiazd klasy AO
jest rów ny zeru według definicji. D la gwiazd klas widmowych O i B w skaźniki
barw y są ujem ne i dochodzą u najgorętszych gwiazd do w artości — 0m,3.
R osną one począwszy od klasy AO k u klasom późniejszym osiągając w artość
około 2m u najczerw ieńszych gwiazd klas JŁf, S , N .
W skaźnik barw y może być uw ażany za m iarę tem p eratu ry gw iazd i często
byw a stosow any zam iast klasy widmowej. Odnosi się to przede w szystkim do
gwiazd słabych, dla których uzyskanie w idm a spraw ia trudności techniczne.
W raz z szerszym stosowaniem wielobarwnej fotom etrii gwiazdowej m am y
możność w prow adzania rozm aitych wskaźników barw y, określanych jako
różnice wielkości w dwóch układach fotom etrycznych. P rzy tw orzeniu takich
różnorodnych wskaźników' barw y (np. wielkość fotograficzna minus fotoczer-
wona) zak ład a się zwykle, że dla gwiazd klasy J .0 w skaźnik ten je s t rów ny
zeru. Z asadę tę jednak tru d n o jest stosować w pełnej rozciągłości, bo o p arta
jest n a założeniu, że światło w przestrzeni międzygwiazdowej nie ulega se­
lektyw nem u pochłanianiu i że w szystkie gwiazdy klasy AO m ają tę sam ą
s tru k tu rę fizyczną. Ani jedno, ani drugie założenie nie je st ściśle spełnione,
szczególnie w przestrzeni międzygwiazdowej w ystępuje dość znaczne pochła­
nianie św iatła przez m aterię pyłow ą (p atrz § 260). Z tego powodu w p rak ty ce
zarówno p u n k t zerowy wielkości gwiazdowych, ja k i ich wskaźników barw y
opieram y n a um ownych standardach fotom etrycznych wśród gwiazd.
§ 202. Północny ciąg biegunowy. W prow adzenie m etod fotograficznych do
fotom etrii gwiazdowej wywołało potrzebę w yznaczenia n a niebie wzorców
fotom etrycznych, któ re m ogłyby służyć za podstaw ę do zachow ania jedno­
rodnej skali i określonego ściśle p u n k tu zerowego w odniesieniu zarów no do
wielkości gwiazdowych, ja k i do wskaźników barw y. W zorce tak ie pow stały
w różnych obszarach nieba, a najw ażniejszy z nich wyznaczono z obserw acji
w pierw szym dziesiątku X X stulecia przy biegunie północnym z inicjatyw y
E. C. Pickeringa. O trzym ał on nazwę północnego ciągu biegunowego (po ang.
393 X V II. Fotom etria gwiazd

North Polar Seąuence, stąd sk ró t N P S ). Pierw otny północny ciąg biegunowy


zrealizowany w H arvardzkim O bserw atorium A stronom icznym zaw ierał wiel­
kości fotograficzne 96 gwiazd w pobliżu bieguna północnego w zakresie od 4m
do 2 1 m. P ra c a n ad wzorcami fotom etrycznym i w pobliżu bieguna północnego
była prow adzona i w innych obserw atoriach Stanów Zjednoczonych A m eryki
Północnej, szczególnie zaś obszerne b ad an ia tego ro d zaju b yły w ykonane
przez F . H . Searesa w obserw atorium astronom icznym n a M ount W ilson in ­
stru m entam i o rozm aitych rozm iarach, przy zastosow aniu różnych m etod.
O trzym ane wielkości gwiazdowe sprow adzone do jednorodnego system u po­
służyły Searesowi do ułożenia ostatecznego katalogu wielkości gwiazdowych
N P S . K atalog te n zaw iera dokładne wielkości fotograficzne 617 gwiazd do 20m
i wielkości fotow izualne 339 gwiazd do 18m. Zespół ty c h wielkości gw iazdo­
wych został uznany n a K ongresie M iędzynarodowej U nii Astronom icznej
w r. 1922 za m iędzynarodow y wzorzec fotom etrii gwiazdowej nie ty lk o w z a ­
kresie wielkości gwiazdowych, ale i wskaźników barw y. W zorzec te n , oznaczony
sym bolem I pg d la wielkości fotograficznych i I pv — dla wielkości fotow izualnych
służył przez la t przeszło trzydzieści jako podstaw ow y do wszelkich p rac z z a ­
kresu fotom etrii gwiazdowej, szczególnie wielkości gwiazdowe N P S były sto­
sowane do określania p u n k tu zerowego w fotom etrii gwiazd.
D okładne b ad an ia fotoelektryczne pozwoliły później n a w yznaczenie w zor­
ców fotom etrycznych ze znacznie większą dokładnością. P oza ty m b ad an ia
te w ykazały istnienie pew nych niezgodności w N P S , w skutek czego system
ten stracił obecnie n a znaczeniu.
§ 203. Fotometria fotoelektryczna. Podstaw ow e znaczenie w fotom etrii
gwiazdowej m ają obecnie obserwacje fotoelektryczne. Szybki rozwój tej dzie­
dziny b ad a ń fotom etrycznych d a tu je się od czasu zastosow ania do pomiarów
blasku gwiazd fotom etrów w yposażonych w fotom nożniki (§ 115), co um ożli­
wiło w yznaczanie wielkości gwiazdowych m etodam i fotoelektrycznym i naw et
za pom ocą niewielkich lunet.
Do celów fotom etrycznych stosow ane są praw ie w yłącznie próżniow e foto­
kom órki op arte n a tzw. zewnętrznym efekcie fotoelektrycznym , polegającym
na w yzw alaniu elektronów z m etalu przez padające n a niego k w an ty św iatła,
przy czym jeden kw an t może wyzwolić jeden elektron. Zgodnie z praw em
E insteina energia k w an tu łiv je st w ydatkow ana na pokonanie siły P u trz y ­
m ującej elektron w ew nątrz m etalu, czyli n a pracę wyjścia, i n a nadanie elektro­
nowi prędkości v zgodnie ze wzorem
Jiv = \m v 2+ P . (254)
Prędkość więc w yzw alanych elektronów zależy od częstości k w an tu v,
nato m iast liczba wyzwolonych elektronów ch arak tery zu jąca natężenie p rąd u
fotoelektrycznego je st proporcjonalna do liczby kw antów , czyli do natężenia
padającego św iatła. N a tej proporcjonalności prądu fotoelektrycznego do n a tę ­
żenia ośw ietlenia k ato d y oparte są m etody fotom etrii fotoelektrycznej. N atę­
Fotom etria fotoelektryczna 399

żenie strum ienia w tórnej em isji elektronów w fotom nożnikach je s t oczywiście


również proporcjonalne do oświetlenia, w skutek czego końcow e natężenie
p rąd u fotoelektrycznego dochodzącego bezpośrednio do anody fotom nożnika
jest do tego ośw ietlenia proporcjonalne.
P ierw otnie stosow ane fotokom órki m iały k a to d y czułe ty lk o n a prom ienio­
w anie krótkofalow e. W nowoczesnych fotom nożnikach k a to d a sk ład a się
z m etalow ej lub szklanej podkładki, powleczonej cienką b łonką o złożonej
stru k tu rz e, zaw ierającej ato m y m etalu alkalicznego. N ajczęstsze zastosow anie
w fo tom etrii gwiazdowej z n ajd u ją fotom nożniki antymonowo-cezowe, k tó re są
czułe n a prom ieniow anie o długości fali od nadfioletu do przeszło 6000 A.
D aje to m ożność przy zastosow aniu odpowiednich filtrów barw nych w ykony­
w ania pom iarów fotom etrycznych w różnych dziedzinach w idm a, a więc za
pom ocą jednego i tego samego fotom nożnika, zm ieniając jedynie filtry , w yzna­
czać m ożem y w skaźniki barw y gwiazd. Osiągam y p rzy ty m bardzo dużą do­
kładność w porów naniu z fotom etrią fotograficzną i w izualną. B łąd średni
jednej obserw acji wielkości fotoelektrycznej je s t rzędu ± 0 m, 0 1 , a w skaźnik
barw y w yznacza się jeszcze dokładniej.
Ogólnie p rzy jęty m układem fotom etrycznym , zgodnie z zaleceniam i M iędzy­
narodow ej U nii A stronom icznej, je st obecnie tzw . układ U B V w prow adzony
przez Jo h n so n a i M organa w oparciu o obserw acje za pom ocą fotom nożnika
antym ono cezowego. N astępującym i literam i oznaczono: U — nadfiolet, B
dziedzinę niebieską i 7 - żółtą. W ielkości V są praw ie id entyczne z wielkościam i
fotow izualnym i gw iazd (Ipv), a wielkości B są zbliżone do wielkości fo to g ra­
ficznych ( I Pg ) . D ane fotom etryczne gwiazdy p o d aje się zazw yczaj za pom ocą
trzech liczb: wielkości V i dw óch wskaźników barw y B — V i U —B .
F iltry do fotom etrii J7, B , V przepuszczają prom ieniow anie w dość szero­
kich pasm ach. N a p rzy k ład wielkości B odnoszą się do zakresu od 3800 do
5400 A, a wielkości V — do zakresu od 5000 do 6600 A, czyli p asm a czułości
spektralnej wynoszą tu po 1600 A. Oprócz tej szerokopasmoicej fo tom etrii
znalazła zastosow anie wąskopasmowa fo to m etria gwiazdowa, przy k tó rej za
pom ocą filtrów interferencyjnych w ydziela się w różnych dziedzinach w idm a
wąskie p asm a o szerokości 50 — 1 0 0 A. Tego ro d zaju fotom etria, k tó ra daje
wielkości gwiazdowe zbliżone do wielkości monochromatycznych, czyli jed n o ­
barw nych, stanow i przejście od integralnej fo tom etrii gw iazd do spektro fo to ­
m etrii.
F o to m etrię fotoelektryczną stosuje się m iędzy innym i do w yznaczania
standardów fotom etrycznych o najw yższej dokładności. M etodam i fotoelek-
try czn y m i m ożna ju ż m ierzyć naw et najsłabsze gw iazdy około 23m, jak ie d a ją
się sfotografow ać za pom ocą najw iększych teleskopów. R ozciągnięto również
obserw acje fotoelektryczne daleko w podczerw ień, tw orząc w ielobarw ne sy­
stem y fotom etryczne.
§ 204. Ekstynkcja atmosferyczna. W § 51 była w zm ianka o ty m , że a tm o ­
sfera ziem ska osłabia blask ciał niebieskich i że to osłabienie nosi nazwę ekstynkcji
400 X V II. Fotom etria gwiazd

atm osferycznej. Znajom ość w artości ek sty n k cji m a ogrom ne znaczenie w b a ­


daniach fotom etrycznych, a znaczenie to wzrosło w raz z rozpow szechnieniem
się fotom etrii fotoelektrycznej. Zwiększona bowiem dokładność pom iarów
fotoelektrycznych w ym aga dokładniejszej znajom ości ekstynkcji. P o uw zględ­
nieniu ekstynkcji m ożem y poznać pozaatmosferyczne wielkości i barw y gw iazd,
to je st takie wielkości, jak ie obserw ow alibyśm y, gdyby Ziem ia b y ła p o zb a­
w iona atm osfery, co je st zasadniczym celem b ad ań fotom etrycznych.
Światło ciał niebieskich dochodzi do obserw atora n a Ziemi po przebyciu
dość grubej w arstw y atm osfery ziem skiej pochłaniającej je i rozpraszającej.
Stopień osłabienia św iatła w atm osferze, czyli w artość ek sty n k cji zależy od
grubości w arstw y atm osferycznej, k tó rą św iatło przechodzi, zanim dotrze do
zenit obserw atora. Poniew aż przy pionow ym p ad an iu
prom ienia świetlnego droga św iatła w atm osferze
je st n ajk ró tsza, przeto w zenicie ek sty n k cja je st n a j­
m niejsza i rośnie wraz ze w zrostem odległości zeni­
taln ej. E k sty n k c ja zm ienia nie ty lk o widom y blask
gwiazd, ale również i ich barw ę, atm osfera bowiem
rozprasza św iatło ty m silniej, im k ró tsza je st jego
długość fali.
D okładne w yznaczanie chwilowej w artości eks­
ty n k c ji atm osferycznej je st zagadnieniem tru d n y m ,
R y c . 154. W y ja ś n ie n ie g e o ­ bo stopień przezroczystości atm osfery ziemskiej z a ­
m e try c z n e e k s ty n k c ji leży od wielu czynników określających jej sta n , ja k
np. zaw artość pyłu i kropelek w ody w atm osferze,
zaw artość p a ry wodnej itp ., a czynniki te ulegają zm ianom n aw et w ciągu
jednej nocy obserw acyjnej. D latego przy w yprow adzaniu wzorów w y rażają­
cych zależność ek sty n k cji od odległości zenitalnej uciekam y się do u p ra sz ­
czających założeń, podobnie ja k to czyni się p rzy w yprow adzaniu wzorów n a
refrak cję atm osferyczną (§52).
Załóżmy, że skończona atm osfera otacza Ziemię w arstw am i k u listym i
o jednakow ym składzie. W ówczas stosunek obserwowanego n atężen ia św iatła I z
w odległości zenitalnej z do natężenia jego I nie osłabionego przez atm osferę
w yraża się wzorem

gdzie e jest po dstaw ą logarytm ów n atu raln y ch , M z oznacza tzw . masę atmo­
sferyczną proporcjonalną w przybliżeniu do długości drogi prom ienia świetlnego
w atm osferze d la odległości zenitalnej z , Tc je st stały m współczynnikiem p ro ­
porcjonalności. D la zenitu (z = 0) stosunek te n piszem y w postaci:

I± = e-kM°= p , (256)
Ekstynkcja atmosferyczna 401

przy czym M 0 oznacza masę atm osferyczną przy pionowym padaniu światła,
k tó rą przyjm ować będziem y za jedność (M 0 = 1). W spółczynnik p nazywam y
lospólczynnikiem przezroczystości. P rzy założeniu, że M 0 = 1, współczynnik ten
w yrażam y wzorem
p = 6~k. (257)

Ze wzoru (255) przy uw zględnieniu wzorów (256) i (257) otrzym am y

-y = (258)

czyli zgodnie z praw em Pogsona w (§ 197)

t o '—to = —2,5 1og (p M*), (259)

gdzie przez to oznaczyliśmy wielkość pozaatm osferyczną gwiazdy, a przez to' —


jej wielkość widomą w odległości zenitalnej z.
Jeżeli podobnie ja k to zrobiliśmy przy wyprowadzeniu wzorów n a refrakcję
założymy, że atm osfera składa się z w arstw płaskorównoległych do płaszczyzny
horyzontu i jeżeli pom iniem y zakrzywienie prom ienia świetlnego w atm osferze
na skutek refrakcji, to zgodnie z ryc. 154 możemy napisać

M , — —- — = secz. (260)
cosz

A więc na ekstynkcję m am y Avyrażenie

E = to' —to = K sec z, (261)

gdzie przez K oznaczamy w artość 2,5 log^.


•Wyrażenie to jest w ystarczająco dokładne do odległości zenitalnej 60°,
naw et w przypadku fotom etrii fotoelektrycznej.
W artość K ulega zmianom w czasie zależnie od zm ian w przezroczystości
atmosfery, przybierając różne wartości dla różnych dziedzin spektralnych.
N a przykład dla wielkości fotograficznych (mpg) współczynnik K jest około
dwa razy większy niż dla wielkości fotowizualnych (mpv), dla których w p rzy ­
padku dobrej przejrzystości pow ietrza w w arunkach nizinnych jest rzędu 0 m,2 .
W ogóle ekstynkcja przybiera wartości ty m większe, im krótsza jest długość
fali, w której prowadzone są obserwacje. E k sty n k cja zależy poza tym od roz­
kładu natężenia w widmie gwiazdy, czyli od klasy widmowej, a więc od wskaź­
nika barw y. J e s t ona większa dla gwiazd gorących, których promieniowanie
krótkofalowe je st bardziej intensyw ne niż dla gwiazd chłodnych. Przyjm uje
się, że współczynnik K je st funkcją liniową wskaźnika barw y, co piszemy
w postaci
K = K t + K c-C I. (262)

26 — A stronom ia ogólna
402 X V II. Fotom etria gwiazd

Ze wzoru (262) w ynika, że przy sprow adzaniu wielkości gwiazdowych lub


w skaźników barw y do w artości pozaatm osferycznych należy znać w artości
liczbowe dwóch w spółczynników K 0 i K c. W artości te uzyskujem y drogą ob ser­
w acyjną przez pom iary fotom etryczne gwiazd z dobrze w yznaczonym i w iel­
kościam i i w skaźnikam i barw y przeprow adzane w różnych odległościach zeni­
taln y ch .
§ 205. W ielkości bolom etryczne gwiazd. O pisane w poprzednich p a ra g ra ­
fach wielkości gwiazdowe nie są m iarą całkow itej energii prom ieniow ania w y ­
syłanej przez gwiazdę. T ak ą m iarą b yłaby wielkość gwiazdowa, gdyby dało się
ją zm ierzyć za pom ocą odbiornika, k tó ry b y łb y jednakow o czuły n a energię
prom ieniow ania o dowolnej długości fali św iatła. O dbiorniki tak ie są n a ogół
nieznane. N ajbardziej do nich zbliżone są ogniwa term oelektryczne. W ielkości
gwiazdowe uzyskane za ich pom ocą otrzym ały na^wę wielkości radiometrycznych.
D ało się jednak w yznaczyć je w bieżącym stuleciu zaledwie dla p a ru se t bardzo
jasn y ch gwiazd.
Całkow itą energię w ysyłaną przez gw iazdy we w szystkich długościach fali
św iatła ch arak tery zu je tzw . wielkość bolometryczna, k tórej nie w yznaczam y
bezpośrednio z obserwacji, lecz obliczam y z wielkości fotom etrycznych n a p o d ­
staw ie znanej te m p e ratu ry gwiazdy przy założeniu, że gw iazda prom ieniuje
ja k o ciało doskonale czarne. W ielkości radiom etryczne w yznaczane za pom ocą
ogniw term oelektrycznych są najbardziej zbliżone do wielkości bolom etrycz-
nych i m ogłyby być n a nie przeliczane, gdyby znane było dokładnie selektyw ne
pochłanianie w atm osferze ziemskiej i w ap aratu rze. N a ogół wielkości bolo­
m etryczne są obliczane przez dodanie do wielkości w izualnej (np. wielkości V
w układzie fotoelektrycznym U, B , V) ta k zwanej bolom etrycznej popraw ki (BC)
zgodnie ze wzorem

W boi = r n ^ + BC. (263)

Umówiono się, że po p raw k a BC je st rów na zeru dla gwiazd o tem p eratu rze
efektyw nej 6800 K . W ybrano ta k ą tem p eratu rę, bo prom ieniow anie ciała
doskonale czarnego o tej tem p eratu rze najsilniej oddziałuje n a oko. P rzy
tego ro d zaju w yborze p u n k tu zerowego popraw ka BC je st zawsze d o d a tn ia
zarów no dla gwiazd chłodniejszych, ja k i gorętszych od Słońca. Obliczam y ją
teoretycznie stosując praw o Plancka.
§ 206. W ielkości absolutne gwiazd. R óżnorodność w obserw ow anym blasku
gw iazd pow odow ana je st poza różnorodnością w rzeczyw istym ich blasku
różnicam i w odległościach, w jakich gw iazdy są położone. Dwie gwiazdy id en ­
tyczne, położone w różnych odległościach D y i X>2, w ykazują różny blask, gdyż
widom e natężenie ich św iatła I x i Z2 je st odw rotnie proporcjonalne do kw adratów
odległości J)l i D.z
Wielkości absolutne gwiazd 403

W skutek tego różnica wielkości gwiazdowych m l i m 2, odpow iadających


natężeniom I x i I 2, w yraża się wzorem

m L—w 2 = - 2 ,5 log = 5 log . (265)


-I2 u 2.
D la porów nyw ania ze sobą rzeczyw istych natężeń św iatła gwiazd należy spro­
wadzać ich blask do stałej odległości jednakow ej d la w szystkich gwiazd. Z a
tak ą odległość umówiono się uw ażać 1 0 parseków i wielkość gwiazdową, ja k ą
m iałaby d an a gwiazda, gdyby ją umieszczono w odległości 1 0 parseków , nosi
nazwę jej wielkości absolutnej.
P rzyjm ijm y Ave wzorze (265) D 2 = 10, a następnie w prow adźm y zm iany
oznaczeń m 1 = w ; m 2 = M ; Dy — D. Wówczas o trzy m am y :
M = m + 5 - 5 lo g i), (266)
przy czym odległość T> gwiazdy z wielkością w idom ą m w yrażona je st w p arse­
kach. W zór (266) w yraża zależność między wielkością w idom ą i absolutną
gwiazdy przy założeniu, że przestrzeń m iędzygw iazdow a je st całkowicie p rze­
zroczysta. Założenie to je st spełnione tylko w przybliżeniu (rozdz. X X I), przy
dokładnym przeto obliczaniu wielkości absolutnych gwiazd należy uwzględniać
osłabienie ich blasku przez m aterię międzygwiazdową.
Wzór (266) piszem y jeszcze w innej postaci. Zgodnie z definicją paralaksy
heliocentrycznej

D = — , (267)
7Cq
w prow adzając do wzoru (266) n 0 zam iast D, otrzym am y często stosow any wzór
na wielkość ab so lu tn ą gwiazdy
M = m + 5 + 5 log 7r0. (268)
Oczywiście wielkości absolutne w yrażam y w ty c h sam ych system ach fo to ­
m etrycznych, w jakich są w yrażane wielkości widome. Mówimy więc o wiel­
kościach absolutnych wizualnych, fotograficznych, fotoelektrycznych, bolome-
trycznych itp. ISTa przykład w układzie U, B , V wielkość V Słońca wynosi —26m,78,
pozostałe zaś wielkości B = —26m,16, U — —26m,06. Odległość Słońca I) w y­
nosi 1/206 265 parseka. P odstaw iając te w artości liczbowe do wzoru (266)
otrzym am y n a wielkość absolutną M v Słońca w artość + 4-lf,79, M B = + 5 'V,4L
i M v = + 5 jW ,51. W ielkość bolom etryczna Słońca je st rów na + 4 J/,72. Słońce
przeto, gdyby było odsunięte do standardow ej odległości 1 0 parseków , świeci­
łoby jak o gw iazda blisko piątej wielkości, czyli byłoby z pew nym tru d em do­
strzegalne gołym okiem.
W ielkość m — M nosi nazwę modułu odległości. G dybyśm y z właściwości
fizycznych gw iazdy zdołali poznać wielkość absolutną M gwiazdy, to zn ając m
znalibyśm y m oduł odległości, a ty m sam ym przy założeniu zupełnej przezro­
404 X V II. Fotom etria gwiazd

czystości przestrzeni międzygwiazdowej znalibyśm y również odległość gwiazdy.


Z asada ta znalazła zastosow anie przy w yznaczaniu p aralak s spektralnych
gwiazd (§ 195).
§ 207. Spektrofotom etria gwiazdowa. A by poznać budow ę atm osfer gwiazdo­
w ych bardzo p o żądana je st znajom ość rozkładu natężeń w widm ie gwiazdy.
Ten rodzaj b ad ań zaliczam y do spektrofotometrii gwiazdowej obejm ującej ro z­
kład natężeń zarów no w widmie ciągłym, ja k i w liniach spektralnych, absorp­
cyjnych i em isyjnych. Obserwacje spektrofotom etryczne gwiazd w ykonyw ane
są dotychczas głównie m etodam i fotograficznym i,' choć czynione są również
obserw acje spektrofotom etryczne przy zastosow aniu m etod fotoelektrycznych.
W badaniach spektrofotom etrycznych należy dobrze znać rozkład czułości
spektralnej em ulsji fotograficznej zależnie od długości fali św iatła oraz um ieć
przeprow adzać kalibrację fotom etryczną, pozw alającą n a przeliczanie m ierzo­
nych stosunków zaczernień n a negatyw ach spektrogram ów n a stosunki natężeń
św iatła w różnych długościach fali. P rzy ty m m etody kalib racy jn e są różne
zależnie od tego, czy obserwacje spektralne są w ykonyw ane za pom ocą spek tro ­
grafu szczelinowego czy też bezszczelinowego. K alibrację w idm a szczelinowego
możemy np. uzyskać stosując przed szczeliną spektrografu filtr schodkowy,
złożony z p ły te k szklanych lub kwarcowych, n a k tó ry ch została rozpylona
p la ty n a o stopniow anym zagęszczeniu wzdłuż filtru. Stosow ane też byw ają
do ty ch celów w irujące wycinki (§ 182), um ieszczane przed szczeliną. W p rz y ­
p ad k u pryzm atów obiektywowych stosujem y bądź zm ienne przesłony przed
obiektyw em , najdokładniej zaś kalibrację tę możemy przeprow adzać um ieszcza­
ją c przed p ryzm atem obiektywowym grubą siatkę dy frak cy jn ą analogiczną do
siatek dyfrakcyjnych stosow anych w fotom etrii fotograficznej (§ 200). Jeżeli
kierunek ugięcia przez siatkę jest prostopadły do kierunku dyspersji pry zm atu
(skrzyżowanie siatk i z pryzm atem ), to z obu stron centralnego w idm a w ystąpi
widmo ugięte, przy czym zgodnie z § 2 0 0 dla każdej długości fali różnica w za­
czernieniu odpow iadać będzie różnicy w wielkościach gwiazdowych równej 0m,98
(ryc. 155).

R yc. 155. W id m a gw iazd p rz y sk rzy żo w an iu p ry z m a tu z s ia tk ą d y fra k c y jn ą

Isto tn e znaczenie dla poznania w arunków panujących w atm osferze gwiaz­


dowej i procesów w niej zachodzących m a fotometria lin ii spektralnych polega­
ją c a na pom iarach rozkładu natężenia w lim ach. Linie spektralne bowiem m ają
dość znaczne szerokości i w ykazują najm niejsze natężenie d la pewnej określonej
długości fali N atężenie to m aleje wraz ze wzrostem w artości bezwzględnej
jA—x0 l, krzyw a zaś przedstaw iająca rozkład natężenia w widmie gwiazdy nosi
Spektrofotom etria gwiazdowa 405

nazwę konturu linii (ryc. 156). K o n tu ry linii odczytujem y zazwyczaj z mikro-


fotogramów widm gwiazdowych. M ikrofotogram y te uzyskujem y za pomocą.
mikrofotometru rejestrującego. W przyrządach ty c h w w ąskim przedziale w idm a
skupiam y światło lam pki, k tó re przesuw am y wzdłuż w idm a. Św iatło to po

R yc. 156. K o n tu r lin ii sp ek traln e j

przejściu przez kliszę p ad a n a kom órkę fotoelektryczną lub term oelem ent
i pow oduje pow stanie p rądu elektrycznego, k tó ry może być m ierzony za pom ocą
galw anom etru. N atężenie tego p rąd u rejestrow ane na papierze fotograficznym ,
przesuw anym jednostajnie, daje m ikrofotogram widma. R ozkład natężenia
w ew nątrz konturów linii spektralnych rozp atru jem y zwykle w odniesieniu do
natężenia w idm a ciągłego w bezpośrednim sąsiedztwie badanej linii. Z badań
tego rodzaju m ożna wyciągać wnioski co do tem p eratu ry gwiazd, względnego
składu chemicznego, stan u fizycznego atm osfer gwiazdowych i wielu innych
param etrów fizycznych gwiazdy.
D la niektórych zagadnień, ja k np. do celów klasyfikacji w idm a (§ 188),
w ystarczą oceny względnych natężeń poszczególnych linii przeprow adzane za
pom ocą lupy.

ĆWICZENIA

1. S y riu sz je s t odległy o 2,07 p arsek ó w , jego p rę d k o ść ra d ia ln a w y n o si —8 k m /s . P rz y


założeniu, że p rę d k o ść t a nie ulegnie zm ianie, obliczyć, k ied y Syriusz zb liży się n a ty le , że jego
b lask w id o m y będzie d w a ra z y w iększy.
2. O bliczyć p ro m ień p C entauri, jeżeli w ielkość a b so lu tn a te j g w iazd y ró w n a je s t —5 3/,0,
a te m p e ra tu ra T — 21 000K . (W ielkość abs. S łońca + 4 M,8, te m p e ra tu ra Słońca 5 800K ).
3. E k s ty n c ja a tm o sfery cz n a w zenicie w y n io sła pew nego d n ia 0m,25, a w ielkość gw iazd o ­
w a W egi obserw ow anej w odległości z en italn ej 22° w y n io sła 0m,27. J a k ą w ielkość b ędzie m ia ­
ła W ega w odległości z en italn ej 75° i ja k ą p o za a tm o sferą.
R o z d z i a ł X V III

GWIAZDY PODW ÓJNE

§ 208. Gwiazdy wizualnie podwójne. W wielu m iejscach dostrzegam y n a


niebie zarów no gołym okiem, ja k i przez lu n ety , gwiazdy podwójne, sk ładające
się z dwóch gwiazd blisko siebie położonych. N a p rzy k ład p rzy g ląd ając się
gołym okiem gwieździe M izar (£ TJrsae M aioris), dostrzegam y bez tru d u w jej
sąsiedztw ie słabą gwiazdę, k tórej A rabow ie nadali nazw ę A lkor. P o d o b n ą
g ru p ę złożoną z dwóch gw iazd widzim y gołym okiem w gw iazdozbiorze B y k a
(T a u ru s) w ugrupow aniu noszącym nazwę H iad (#! i T a u ri), k to zaś m a
szczególnie b y stry wzrok, może widzieć gołym okiem gw iazdy e Lyrae i 5 Lyrae
ja k o podw ójne.
L iczba gw iazd podw ójnych szybko w zrasta, gdy stosujem y lu n ety o coraz
większej średnicy obiektyw u. Zwróćm y niew ielką naw et lunetę n a M izara.
D ostrzeżem y, że gw iazda ta skład a się z dwóch składników . J e s t to pierw sza
gw iazda podw ójna o d k ry ta za pom ocą lu n ety (Riccioli około r. 1650). Do
r. 1775 m ało interesow ano się gw iazdam i podw ójnym i, choć w y k ry to ich do
tego roku blisko 90. U w ażano je w zasadzie za u k ład y optycznie podwójne,
to je s t widoczne jak o podw ójne ty lk o w skutek przypadkow ej zbieżności kie­
runków . D opiero W illiam H erschel zajął się system atycznym w yszukiw aniem
gw iazd podw ójnych i w k ró tk im czasie odkrył ich około 700.
H erschel rozpoczął obserw acje gwiazd podw ójnych z zam iarem w yznaczania
p aralak s gw iazdow ych, zak ładając, że obserw ow ane przez niego p a ry gwiazd
są u k ład am i optycznie podw ójnym i. G dyby bowiem jeden ze składników t a ­
kiego uk ład u optycznie podw ójnego był położony znacznie bliżej niż składnik
drugi, to w odległościach kątow ych obu składników pow inny w ystępow ać
przesunięcia p aralak ty czn e w okresie rocznym . Tego ro d zaju przesunięć H e r­
schel nie w ykrył, n ato m iast zauw ażył u wielu gwiazd podw ójnych zm iany we
w zajem nym położeniu składników , w skazujące n a istnienie ru ch u orbitalnego.
IByło to doniosłe stw ierdzenie fa k tu , że obserw ow ane przez H erschela p a ry
gw iazd są uk ład am i fizycznie podw ójnym i.
Przeprow adzone później rozw ażania staty sty czn e w ykazały, że istnienie
j>ar gwiazd optycznie podw ójnych je st bardzo m ało praw dopodobne, czyli
Gwiazdy wizualnie podwójne 407

że znakom ita większość obserwowanych gwiazd podw ójnych należy do układów


fizycznie podw ójnych, złożonych z dwóch gwiazd obiegających w spólny środek
m asy n a skutek sił wzajemnego przyciągania.
P rzy obserwacjach w zajem nych położeń gwiazd m ierzym y zazw yczaj ich
w zględne położenia w układzie biegunowym . Początek tego u k ład u um ieszczam y
zwykle w gwieździe jaśniejszej (składnik i ) i w stosunku do tego składnika
m ierzym y położenia składnika drugiego — B . Przew ażnie pom iary ta k ie w y­
konyw ane są za pom ocą refraktorów m ających obiektyw y o dużych średnicach,
aby krążki dyfrakcyjne gwiazd m iały możliwie m ałe średnice (§ 108). Do p o ­
miarów stosujem y mikrometry pozycyjne. W tego rodzaju m ikrom etrach (ryc. 143)

T a b l i c a V III
W y b r a n e g w ia z d y -w izualnie p o d w ó j n e

mv P o ło w a
O kres M im o­ P a ra ­ M asa (® = 1)
G w ia z d a w ielkich
w la t. śród lak sa
A B osi

B D -8 ° 4 3 5 2 10,1 10,3 1,7 0 ",2 2 _ 0 " ,157 (1,0)


6 E ą u u lei 5,2 5,2 5,7 0, 26 0,39 0, 052 2,0 1,9
e H ydrae 4,1 4,4 15,0 0, 21 0,61 0, 019 3,3 2,3
Boss 614 11,3 14,8 16,5 0, 98 0,26 0, 248 0,14 0,08
85 Pegasi 5,8 8,8 26,3 2, 41 0,38 0, 080 0,8 0,8
f H erculis 2,9 5,5 34,4 1, 35 0,47 0, 104 1,1 0,8
a Canis M in o ris 0,3 10,7 40,6 4, 55 0,31 0, 287 1,8 0,6
K ruger 60 9,8 11,5 44,6 2, 41 0,41 0, 249 0,3 0,2
a C anis M aioris - 1 ,4 8,7 49,9 7, 62 0,59 0, 375 2,3 1,0
a C entauri 0,0 1,4 80,1 17, 66 0,52 0, 571 1,1 0,9
70 O phiuchi 5,1 8,5 87,8 4, 55 0,50 o, 199 0,9 0,6
£ Bootis 4,7 6,7 150,0 4, 88 0,51 o, 148 0,8 0,8
o2 E r id a n i 9,6 11,1 247,9 6, 89 0,42 0, 201 0,4 0,2
r) Casiopeiae 3,4 7,2 480 11, 99 0,53 0, 170 0,9 0,6 i

obok siatk i nitek nieruchom ych um ieszczana jest ram k a z n itk ą ruchom ą a.
R am k a je s t przesuw ana za pom ocą śruby m ikrom etrycznej C i przesunięcia
te odczytyw ane są n a bębnie śruby. M ikrom etr ustaw iam y ta k , ab y n itk a
nieruchom a, prostopadła do n itki ruchom ej przechodziła przez oba składniki
gwiazdy podwójnej. Przesunięcie n itk i ruchom ej od położenia A do B , odczy­
ta n e n a bębnie śruby m ikrom etry cznej daje nam odległość kątow ą A B = q
m iędzy obu składnikam i, a k ą t, jak i tw orzy kierunek n itk i nieruchom ej prze­
chodzącej przez obrazy A ' \ B z kołem godzinnym składnika A (kierunkiem ku
biegunowi północnem u), jest kątem pozycyjnym ft. K ą t te n liczymy od kierunku
północnego przez wschód, południe, zachód od 0° do 360°. Obie współrzędne q
i # w yznaczają w zupełności położenie składnika B w stosunku do składnika A .
Ł uk o je st kątem bardzo m ałym , w ynoszącym przeważnie niewiele sekund
łuku, a często naw et ułam ek sekundy, uw ażać go przeto możemy z a odcinek
408 X V III. Gwiazdy podwójne

prostej, -współrzędne więc q m ożem y trak to w ać jak o w spółrzędne biegunowe


n a płaszczyźnie (ryc. 157).
W zajem ne położenia składników gwiazd podw ójnych m ożna również m ie­
rzyć z dużą dokładnością m etodam i fotograficznym i. Do tego ro d zaju obser­
w acji stosow ane byw ają astrografy z obiektyw am i o dużych średnicach i d łu ­
gich ogniskowych. Zarówno obserw acje wizualne, ja k i fotograficzne gwiazd
podw ójnych w ym agają dobrej opty k i i dobrych w arunków atm osferycznych,
d ających spokojne obrazy gwiazd.
§ 209. Orbity gwiazd podwójnych. W spółrzędne q i ■&zm ieniają się w funkcji
czasu ty m prędzej, im krótszy okres obiegu m a gwiazda. A by w yznaczyć wzglę­
dn ą orbitę gw iazdy podw7ójnej, należy znać jej współrzędne dla odstępu czasu
porów nyw alnego z okresem obiegu gwiazd dokoła wspólnego środka m asy.
Zazwyczaj postępujem y w te n sposób, że w ykreślam y w spółrzędne q i ■&jako
w spółrzędne biegunowe składnika B względem A i do punktów , odnoszących
się do poszczególnych obserw acji składnika B , dobieram y elipsę, k tó ra p a ­
sow ałaby ja k najlepiej do punktó w n a wykresie. W ykreślam y w idom ą orbitę
jako elipsę, je s t ona bowiem rzu tem rów noległym n a płaszczyznę styczną do
sfery niebieskiej rzeczyw istej o rb ity eliptycznej gw iazdy B względem gw iazdy A .
W rzucie ty m gw iazda głów na A nie będzie n a ogół w ognisku elipsy, z w yjątkiem
przypadku, gdy płaszczyzna prawdziwej orbity je st p ro sto ­
p ad ła do prom ienia widzenia.
O rbita praw dziw a je st jednym z przecięć płaszczyzną
eliptycznego w alca prostego m ającego za podstaw ę orbitę
widom ą. Spośród nieskończonej liczby takich przecięć
eliptycznych tylko jedno m a tę właściwość, że ognisko
elipsy przy rzutow aniu jej rów noległym n a sferę niebieską
p rzy p ad a dokładnie n a położenie składnika A w ew nątrz
orbity widom ej. W yznaczenie orbity gwiazdy podwójnej
polega n a znalezieniu takiej elipsy.
O rbitę gwiazdy podw ójnej m ożna w yznaczyć, jeżeli
R y c. 157. K ą t p o z y ­ znam y jej 7 elem entów :
c y jn y 1. P — okres obiegu w yrażony w latach,
2. a — połow a wielkiej osi w sekundach łuku,
3. e — m im ośród orbity,
4. Q — k ą t pozycyjny linii węzłów orbity względem płaszczyzny stycznej
do sfery niebieskiej,
5 .c o — odległość kątow a w płaszczyźnie orbity od węzła do peryastronu,
czyli do p u n k tu n a osi wielkiej, w k tó ry m składnik B najbardziej zbliża się
do gw iazdy głównej (p u n k t analogiczny do peryhelium w o rbitach planet),
6 . i — nachylenie płaszczyzny orbity do wspom nianej płaszczyzny stycznej

do sfery niebieskiej,
7. T — m om ent przejścia składnika B przez p eryastron.
K ą t pozycyjny węzła Q przyjm ujem y zawsze za m niejszy od 180°, bo z ob ­
O rbity gwiazd podwójnych 409

serw acji w izualnych nie wiem y, w k tó ry m węźle składnik B oddala się od nas,
a w k tó ry m się zbliża.
Z podanego w ykazu elem entów o rb it gwiazd podw ójnych w ynika, że p rz y
ich w yznaczaniu m usim y obliczyć o jeden elem ent więcej niż przy obliczaniu
eliptycznych elem entów o rb it p lan e t w układzie słonecznym (§ 85). W ynika
to z tego, że w p rzy p ad k u o rb it p lan etarn y ch m ają one w ogniskach o rb it jed n o
wspólne ciało centralne — Słońce, okres przeto obiegu p la n e t dokoła Słońca
m oże być obliczony z połow y wielkiej osi n a podstaw ie I I I praw a K eplera.
N a to m ia st m asy gwiazd w poszczególnych układ ach podw ójnych są różne
i dlatego okres obiegu m usi być przyjm ow any ja k o niezależny elem ent orbity.
Gwiazd w izualnie podw ójnych znam y ponad 60 000, o rb ity w yznaczono
jed n ak dla niewielu więcej niż 500 układów . N ie m a górnej granicy n a okresy
obiegu lub połowy wielkiej osi. N iew ątpliw ie są u k ład y fizycznie w ielokrotne,
ja k np. Proocima Centauri i a Centauri, w k tó ry ch należy liczyć się z okresam i
w ynoszącym i miliony lat. N ajkrótsze znane okresy gw iazd w izualnie podw ójnych
są m niejsze od dwóch la t. Mimośrody o rb it gw iazd podw ójnych są n a ogół
duże, najw iększy z w y k ry ty ch dotychczas wynosi 0,96. N ajbliższą gw iazdą
podw ójną i zarazem najbliższym układem gw iazdow ym je st a Centauri. S kłada
się ona z dwóch gwiazd różniących się blaskiem o l m,3. Połow a wielkiej osi
rów na je st 17",7, okres zaś obiegu wynosi 80 lat.
§ 210. W yznaczanie m as gwiazd. O bserwacje gw iazd w izualnie podw ójnych
do starczają podstaw ow ych inform acji o m asach gwiazd. Podobnie ja k w p rz y ­
p ad k u w yznaczania m as p lan e t, należy tu zastosow ać w spom niane I I I praw o
K ep lera (§ 9 5 )

f ( M , +<n,) (269>
P l{ M 0+ m 0) a30

gdzie m 1 i m 2 oznaczają m asy składników gw iazdy podw ójnej o okresie P obie­


gu dokoła środka m asy, a oznacza połowę wielkiej osi o rb ity składnika B wzglę­
dem składnika A , M 0, m 0, P 0 i a0 oznaczają dobrze znane analogiczne w artości
innego u k ład u (np. u k ład u Słońce-Ziemia). Jeżeli za jednostkę m asy p rz y j­
m iem y m asę Słońca (M 0 — 1 ), za jednostkę czasu rok gwiazdowy ( P 0 = 1),
a z a jednostkę długości jednostkę astronom iczną (a0 = 1 ), to p o m ijając m asę
Ziem i wobec m asy Słońca (m Q = 0 ) , wzór (269) napisać m ożem y w postaci

m 1+ m 2 = (270)

W ynika stąd , że do obliczenia sum y m as u k ład u podwójnego należy znać


w artość a wr jednostkach astronom icznych. Będziem y to wiedzieć, gdy z n a n a
będzie p aralak sa heliocentryczna n 0 gwiazdy, m iędzy bowiem połow ą wielkiej
osi orbity gwiazdy podw ójnej, w yrażoną w sekundach łuku (a"), p aralak są
410 X V III. Gwiazdy podwójne

roczną gwiazdy n 0, a połow ą osi orbity a w yrażoną w jednostkach astro n o ­


m icznych zachodzi n astęp u jący oczywisty związek
//
Oj
a = ---- . (271)
7l0
P odstaw iając tę w artość do wzoru (270) otrzym am y na sum ę m as składni­
ków u k ładu podw ójnego w yrażenie
a"3
m l +m2 = (272)

P o praw ej stronie w y stęp u ją znane w artości, k tó re w yznaczam y z obserwacji,


a więc i w artość z lewej strony m ożna obliczyć.
A by m óc obliczyć m asy poszczególnych składników układów podw ójnych,
pow inniśm y oprócz sum y poznać jeszcze ich stosunek m 1lm 2. Do tego
celu zw ykłe pom iary odległości kątow ych q składnika B od składnika A oraz
k ą ta pozycyjnego ■&ju ż nie w ystarczają, stosunek bow iem m 1 /w 2 d aje się w y­
znaczyć, gdy znam y o rb ity obu składników względem ich środka m asy. T akie
absolutne orbity m ożna obliczyć, jeżeli będziem y w ym ierzali położenie każdego
ze składników układu podw ójnego w stosunku do innych gwiazd w jego są­
siedztwie, nie zw iązanych z danym układem , bądź jeżeli w yznaczać będziem y
oddzielnie rektascensję i deklinację ofru składników u k ład u podwójnego, np.
z obserw acji kołem południkow ym . Jeżeli równolegle w ykonyw ane są p o ­
m iary q i ■& m ikrom etrem pozycyjnym , to w ystarczy w yznaczać a i <5 tylko
jednego składnika.

R y c. 158. Z m ian y w p o ło żen iach S y riusza, n a p raw o u g ó ry o rb ita w zg lęd n a s k ła d n ik a B


W yznaczanie mas gwiazd 411

N a ryc. 158 wykreślono przebieg zm ian w położeniach Syriusza A i S yriu­


sza B w latach 1850 —1920. P ro sta linia cienka oznacza ru ch środka m asy u k ła ­
du, g ru b a linia ciągła — zm iany położeń składnika A , p rzeryw ana linia —
sk ładnika B . Z w ykresu tego m ożna się przekonać, że stosunek mas m 1lm 2 =
= 2,33, poniew aż zaś z orbity u k ład u wiemy, że sum a m as obu składników
je st rów na 3,26 m asy Słońca, więc obliczam y, że Syriusz A m a m asę rów ną 2,28
m asy Słońca, a Syriusz B m asę rów ną 0,98 m asy Słońca.
M asy gwiazdowe, obliczone dla składników układów podw ójnych, okazały
się tego samego rzędu co i m asa Słońca, m asy bowiem gwiazd w chodzących
do układów w izualnie podw ójnych są n a ogół zaw arte w granicach od 1/5 do
niespełna 20 m as Słońca. U spraw iedliw ione je st przeto tw ierdzenie, że Słońce
może być uw ażane za gwiazdę o m asie przeciętnej.
§ 211, Gwiazdy spektralnie podw ójne. W r. 1889 astronom am erykański
E . C. P ickering zauw ażył, że w w idm ie jaśniejszego składnika w izualnie p o ­
dw ójnej gwiazdy £ TJrsae M aioris A (M iza r) linie absorpcyjne w ystępują czasem
jak o pojedyncze, a czasem jako rozdw ojone. Poniew aż rozdw ajanie linii w w id­
m ie C TJrsae M aioris A występowało w regularnych odstępach czasu, Pickering
trafn ie to w ytłum aczył tym , że f TJrsae M aioris A je st gw iazdą podw ójną ze
składnikam i położonym i ta k blisko siebie, że naw et przez najw iększe lun ety
nie m ożem y ich widzieć oddzielnie. O ty m , że gw iazda je st podw ójna świadczy
ty lk o okresowe rozdw ajanie linii absorpcyjnych w jej widmie. O dkryto wiele
gw iazd tego ty p u . Zasadniczą ich właściwością są okresowe zm iany w prędko­
ściach radialnych. Jeżeli składniki u k ład u stosunkowo nieznacznie różnią się
pod względem blasku, to rozdw ajanie linii w ystępuje wyraźnie, gdy zaś różnica
blasku obu składników je st znaczna, to w widmie widoczne są linie tylko sk ła­
d n ik a jaśniejszego, w ykazujące okresowe zm iany prędkości radialnej. Gwia­
zdy, o k tó ry ch podwójności w nioskujem y n a podstaw ie okresowych zm ian
w prędkości radialnej, otrzym ały nazw ę gwiazd spektralnie podwójnych.
Z ałóżm y dla uproszczenia rozw ażań, że kierunek, w k tó ry m widzim y gwiazdę,
tw orzy niewielki k ą t z płaszczyzną jej orbity. N iech n a ryc. 159 strzałka T
oznacza kierunek ku obserw atorow i, A i B — składniki gw iazdy podw ójnej.
Załóżm y, że ich środek m asy G zajm u je niezm ienne położenie względem Słońca,
czyli że jego prędkość rad ialn a je st rów na zeru. Załóżm y po n ad to , że oba skład ­
niki m a ją jednakow y blask i że biegną po kołach dokoła środka m asy G. Gdy
p ro sta łącząca składniki u k ładu je st prosto p ad ła do kierunku ku obserw a­
torow i (ryc. 159a), gw iazda A zbliża się do niego z najw iększą prędkością,
a gw iazda B z tak ąż prędkością od niego się oddala, w skutek czego w w yniku
efektu D opplera linie w widmie gw iazdy A przesuw ają się najdalej ku falom
krótszym , a linie w widmie gwiazdy B — k u falom dłuższym . Spraw ia to, że
w w idm ie gwiazdy, reprezentującym łączne prom ieniow anie obu składników,
w idzim y linie absorpcyjne rozdw ojone z najw iększym ich rozsunięciem . Po
upływ ie 1/4 okresu obiegu składniki A i B zajm ą położenie zaznaczone na
ryc. 159b. Załóżm y, że k ą t, jak i tw orzy kierunek ku obserw atorow i z płasz­
412 X V III. Gwiazdy podwójne

czyzną o rb ity gwiazdy, choć m ały, je s t jed n ak dostatecznie duży, ab y gw iazdy


nie zasłaniały się wzajemnie, w skutek czego do obserw atora dochodzi św iatło
od obli składników. Składniki A i B w położeniu zaznaczonym n a ry c. 159b
poruszają się prostopadle do kierunku ich widzenia, m ają przeto p rzy poczy­
nionych założeniach prędkość radialną rów ną zeru. W skutek tego w ich łącznym
widmie linie się n ak ładają i dlatego widzimy je jako pojedyncze. P o upływ ie

a)

linie rozdwojone Unie pojedyncze

fT
obserwator

R y c. 159. P rzesu n ięcia lin ii w w id m ach gw iazd p o d w ó jn y ch

dalszej 1/4 okresu obiegu składnik A będzie się od nas oddalał, a składnik B
zbliżać się będzie. Znów w widmie gwiazdy w ystępują w tedy linie rozdw ojone,
ty m razem wszakże linie należące do gwiazdy B będą przesunięte k u falom
krótszym , a linie gwiazdy A — ku falom dłuższym . P o upływ ie następnej
1 /4 okresu gw iazdy znów będą poruszać się prostopadle do prom ienia w idzenia
i linie w w idm ie będą pojedyncze. W ciągu więc jednego pełnego obiegu składni­
ków A i B dokoła środka m asy obserw ujem y dw ukrotnie rozdw ojenie linii
i dw ukrotnie widzim y linie jako pojedyncze.
J a k w spom niano wyżej, przy znacznej różnicy blasku obu składników nie
możemy zaobserwować linii należących do mniej jasnego składnika w łącznym
widm ie u k ład u podwójnego, a tylko linie odnoszące się do składnika jaśn iej­
szego. W skutek tego, rozdw ojenia linii nie obserwujem y, lecz w w idm ie w ystę­
p u ją ty lk o okresowe przesunięcia linii odnoszących się do składnika jaśniejszego.
Gwiazd spektralnie podw ójnych o niezm iennym łącznym blasku znam y
około 2500. Okresy ich obiegu są n a ogół krótkie, wynoszące dla większości
gwiazd od 2 do 50 dni. N ajkrótszy z dotychczas zaobserwow anych okresów
wynosi 0 d, 8 , znane są jednak gwiazdy spektralnie podw ójne o okresach obiegu
po k ilka, a naw et kilkanaście lat. W zasadzie wśród gwiazd spektralnie podw ój­
nych w ystępują gwiazdy w szystkich klas widmowych, najczęściej jednak
obserw ujem y gw iazdy klas B i A .
Orbity gwiazd spektralnie podwójnych 413

§ 212. Orbity gwiazd spektralnie podwójnych. P odstaw ą obserw acyjną do


w yznaczania elementów orbity gw iazdy spektralnie podw ójnej je st krzyw a
zm ian prędkości radialnej, względnie dwie krzywe, jeżeli obserw ujem y w widmie
linie należące do obu składników. K rzyw ą ta k ą rysujem y w te n sposób, że na
osi poziomej odkładam y czas, a n a osi pionowej — odpow iadające ty m m om en­
tom czasu w artości prędkości radialnej.
Prędkość rad ialn a Vr gwiazdy podw ójnej odniesiona do Słońca je st sum ą
algebraiczną prędkości V 0 środka m asy układu i rz u tu prędkości orbitalnej
gwiazdy n a kierunek widzenia. Prędkość V 0 w yznaczam y dość łatw o graficznie

R yc. 160. K rz y w a zm ian p rę d k o ści ra d ia ln ej g w iazd y a Y irg in is (Spica)

opierając się n a ty m , że je st to średnia w artość prędkości radialnej. N a wykresie,


ilustrującym zm iany prędkości radialnej, p ro sta poziom a, odpow iadająca
prędkości V 0, dzieli tę krzyw ą n a dw a obszary, takie, że pole zaw arte między
tą p ro stą a górną częścią krzywej rów ne je st polu zaw artem u m iędzy tą sam ą
p ro stą a dolną częścią krzywej.
Z krzywej zm ian prędkości radialnej obliczyć możemy następujące elem enty
orbitalne układu spektralnie podw ójnego:
1 . okres obiegu P w yrażany zazwyczaj w dniach,

2 . chwilę T 0 przejścia składnika przez peryastron,

3. m im ośród e,
4. odległość co peryastronu od węzła,
5. iloczyn połowy osi wielkiej o rb ity a przez sinus nachylenia i (asin i)
w kilom etrach.
E lem entu Q (k ą t pozycyjny linii węzłów) nie możemy wyznaczyć, bo w p ręd ­
kości radialnej nie w ystąpią żadne zm iany, jeżeli będziem y obracali płaszczyznę
orbity gwiazdy dokoła kierunku widzenia. Nie możemy też, m ając do dyspo­
zycji jedynie krzyw ą zm ian prędkości radialnej, oddzielić połowy wielkiej
osi a od sini, chyba że gw iazda spektralnie podw ójna jest jednocześnie gwiazdą
414 X V III. Gwiazdy podwójne

w izualnie podw ójną o znanych elem entach orbitalnych, czyli o znanej w a r­


tości k ą ta i.
Mas gwiazd spektralnie podw ójnych nie w yznaczam y bezpośrednio z k rz y ­
wej zm ian prędkości radialnej, poznajem y tylko tzw . funkcję m as, określoną
w Vyrażeniem

= 1,036-10“ 7(1 - e 2)2 -K 3P , (273)


(m 1 + m 2)2
gcUie K oznacza połowę am p litu d y zm ian prędkości radialnej w km /s.
Gdy obserwujem y oba widma, wówczas możemy (ryc. 160) w yznaczyć
stosunek mas równy
mx K2
(274)
m2
gdzie K 2 i K x są połową am plitudy zm ian prędkości radialnej składników B i A .
Wówczas z funkcji mas możemy znaleźć oddzielnie w ^sin ^ oraz m 2 sin 3 i. S a ­
m ych mas gwiazdowych ty lk o na podstaw ie krzywej zm ian prędkości radialnej
w yznaczyć nie możemy.
Jeżeli płaszczyzna o rb italn a jest prostopadła do kierunku widzenia, to ru ch
o rbitalny zupełnie nie uw idacznia się w prędkości radialnej i bardzo tru d n o
je s t orzec w tedy o podw ójnym charakterze gwiazdy. Tego rodzaju gw iazdy
m ogą jednak w ykazyw ać widmo złożone z nakładających się w idm składników
różnych klas widmowych. N a przykład w widmie gwiazdy 12 Comae w ystę­
p u ją dw a nakładające się w idm a: widmo olbrzym a klasy G i widmo gw iazdy
klasy A głównego ciągu. Obserw ując przeto ta k ie złożone widmo możemy
wnioskować, że m am y do czynienia z gwiazdą podw ójną.
§ 213. Gwiazdy zaćmieniowe. Gdy k ą t nachylenia orbity gw iazdy podwójnej
względem płaszczyzny stycznej do sfery niebieskiej jest dostatecznie bliski 90°,
to powierzchnia każego ze składników układu podwójnego ulega w reg u lar­
nych odstępach czasu częściowemu lub całkow item u zasłonięciu, w skutek czego
łączny blask układu podwójnego ulega osłabieniu. N a podstaw ie zaobserw o­
w anych takich osłabień blasku wnioskować możemy o podwójności u k ład u
i tego rodzaju układy gwiazdowe, których podwTójny ch arak ter stw ierdzam y
z obserw acji fotom etrycznych, noszą nazwę gwiazd zaćmieniowych.
Załóżmy, że układ podw ójny składa się z dwóch gwiazd jednakow ych roz-
miarówr i jednakowego blasku, bez przyciem nienia na brzegach ich tarcz i że
nachylenie i orbity układu do płaszczyzny stycznej do sfery niebieskiej wynosi
dokładnie 90°. W ty m p rzypadku podczas każdego obiegu dokoła środka m asy
n astęp u ją dw a jednakow e zaćm ienia, przy czym w m inim um blasku łączny
blask układu zm niejsza się do połowy, czyli o 0m,75. K rzyw a zm ian blasku
gw iazdy m a w tedy przebieg ta k i ja k zaznaczono n a ryc. 161a. Jeżeli składniki
u kładu podwójnego m ają jednakow e rozm iary, n ato m iast różnią się znacznie
jasnością powierzchniową, to łączny blask układu je s t najbardziej osłabiony,
Gwiazdy zaćmieniowe 415

gdy składnik jaśniejszy jest zasłaniany, podczas zaś zasłaniania ciemniejszego


składnika osłabienie łącznego blasku je st m niejsze (ryc. 161b). Z darza się,
że ciem niejsza gw iazda m a rozm iary znacznie większe niż gw iazda jaśniejsza.
W ty m p rzy p ad k u jaśniejsza gw iazda może znikać całkowicie za gw iazdą
ciem niejszą i w ted y następuje znaczne osłabienie łącznego blasku u kładu

R y c. 161. S c h e m aty cz n e k rz jw o z m ia n b la sk u gw iazd zaćm ien io w y ch

(zaćm ienie całkow ite, m inim um główne), a gdy przed wielką ciem niejszą gw iazdą
znajdzie się gw iazda jaśniejsza, centralne zaćm ienie je st obrączkowe, łączny
zaś blask uk ład u ulega stosunkow o niew ielkiem u osłabieniu (ryc. 161c).
Założenie co do k sz tałtu kulistego składników układów podw ójnych w p rz y ­
padku, gdy składniki te leżą blisko siebie, naw et w przybliżeniu nie może być
spełnione. Z darza się bowiem, że gw iazdy w chodzące w skład układów podw ój­
nych n a sk u tek oddziaływ ania sił przypływ ow ych przybierają k sz ta łt zbliżony
do w ydłużonych elipsoid o najw iększych osiach wzdłuż prostej łączącej środki
obu składników . Zm iany blasku są w tedy ciągłe, przy czym łączny blask je st
najw iększy w tedy, gdy p ro sta łącząca środki obu składników je s t p ro sto p ad ła
do k ierunku widzenia.. Gdy składniki różnią się znacznie rozm iaram i lub jasnością
pow ierzchniow ą, krzyw a zm ian blasku zaw iera dw a m inim a, główne — głębokie
416 X V III. Gwiazdy podwójne

i w tórne — płytkie, ja k to pokazano schem atycznie n a ryc. 161d. W przypadku


równości składników pod względem rozm iarów i jasności pow ierzchniowych
oba m inim a blasku są jednakow o głębokie.
Podane cztery schem aty krzyw ych zm ian blasku dotyczą, uproszczonych
zasadniczych rodzajów gwiazd zaćm ieniowych. W rzeczyw istości wśród z a ­
obserw ow anych krzyw ych zm ian blasku w ystępują isto tn e odchylenia od
przytoczonych krzyw ych schem atycznych, spowodowane niejednostajnym roz­
kładem jasności powierzchniowej n a tarczach gwiazd, oddziaływ aniem fizycz­
nym jednej gwiazdy n a drugą przez prom ieniow anie, nachyleniem o rb ity różnym
od 90°, spraw iającym , że zaćm ienia mogą być częściowe itp.
Gwiazdy zaćm ieniowe należą do kategorii gwiazd zm iennych, to znaczy
tak ich gwiazd, k tó ry ch blask ulega zm ianom . Zasadniczo zm iany blasku gwiazd
zaćm ieniowych są spowodowane przyczynam i geom etrycznym i (zm iana w za­
jem nych położeń gwiazd w stosunku do obserw atora), a nie zm ianam i fizycz­
nym i zachodzącym i wr gwieździe. Ten o statn i rodzaj zm ian będzie opisany
w rozdz. X X .
Poznano dotychczas przeszło 4000 gwiazd zaćm ieniowych. Oznaczam y je
w edług ogólnych reguł odnoszących się do gwiazd zm iennych, co będzie b a r­
dziej szczegółowo objaśnione w § 237. Choć zasadnicze zm iany blasku układów
zaćm ieniowych są spowodowane zasłanianiem jednej gwiazdy przez drugą,
to jed n ak obserw acje ty c h gwiazd dostarczają cennych inform acji astrofizycz­
nych. O najw ażniejszych z nich będzie m owa w § 215.
§ 2 1 4 . Orbity gwiazd zaćmieniowych. Z krzyw ych zm ian blasku gwiazd
zaćm ieniow ych m ożna obliczyć niektóre elem enty orbitalne oraz dane fizyczne
u k ładu podwójnego, jak im je st gw iazda zaćmieniowa. Z obserw acji m om entów
m inim um blasku otrzym ujem y przede w szystkim z dużą dokładnością okres
obiegu. W yrażam y go zazwyczaj w dniach i ich ułam kach. Z innych elementów
orbitalnych m ożna obliczyć z krzyw ych zm ian b la sk u : k ą t nachylenia i orbity
względem płaszczyzny stycznej do sfery niebieskiej, m im ośród orbity e, d łu ­
gość p ery astro n u co (jego odległość kąto w a od węzła w płaszczyźnie orbity).
K ą t nachylenia je st oczywiście bliski 90°.
Jeżeli gw iazda zm ienna zaćm ieniowa je st dostatecznie jasna, aby móc
sfotografow ać jej widmo, to będzie ona zn an a również jako gw iazda spektralnie
podw ójna. W tedy w połączeniu z elem entam i, jakie m ożna w yprow adzić z k rz y ­
wych zm ian prędkości radialnej, uzyskujem y wiele inform acji o układzie p o ­
dw ójnym . P rzede w szystkim znajom ość k ą ta i, krzyw ej zm ian blasku, w ar­
tości a sin i w. kilom etrach i krzyw ej zm ian prędkości radialnej daje możność
obliczenia połowy wielkości osi a w kilom etrach, a stąd — obwTodu orbity w kilo­
m etrach.
Załóżm y d la uproszczenia rozw ażań, że o rb ita m a k sz ta łt kołowy, n ach y ­
lenie i je st rów ne 90° i w skutek tego w przyp ad k u różnych rozm iarów składników
jedno zaćm ienie je st całkow ite, a drugie — obrączkowe. J a k wiadomo z § 74,
w k tó ry m opisane były zaćm ienia Słońca, początek i koniec zaćm ienia częścio-
Orbity gwiazd zaćmieniowych •117

Ryc. 162. K rzy w a zm ian b lask u Algola

wego przypadają n a momenty, gdy tarcze obu gwiazd są styczne zewnętrznie


(punkty 1 i i) na ryc. 161c), a początek i koniec zaćmienia całkowitego, gdy
gwiazda o większej średnicy przechodzi przed gwiazdą o średnicy mniejszej
(punkty B i C n a ryc. 161c). Przy poczynionych założeniach łuk orbity za­
kreślony przez gwiazdę od m om entu A do D równa się
ł ^ + r i + r i + rz = 2 ( r 1+ r a). (275)
N atom iast łuk odpowiadający całkowitemu zaćmieniu (BC na ryc. 161c)
równy jest 2 i\.
Z obserwacji wiemy, jaki ułam ek okresu stanowi odstęp czasu od A do D
i od B do C, obliczyć przeto możemy ze znanego w kilom etrach obwodu orbity
wartości n a 2 (rx+ r2) i 2r x. Stąd więc obliczamy w kilom etrach w artość n a r 1\ r i .
Obliczenia" są w rzeczywistości bardziej złożone, bo orbity nie są kołowe,
kąt nachylenia nie jest równy dokładnie 90°, n a tarczach gwiazd w ystępują
przyciemnienia brzegowe, gwiazdy m ają różną jasność powiei-zchniową itd.
Jednakże zawsze mamy możność obliczenia stosunku prom ienia obu gwiazd
do osi wielkiej orbity, a znając jej w artość w kilom etrach, obliczamy promienie
obu składników. N a tej drodze uzyskujem y dokładne informacje o rozmiarach
gwiazd.

27 — A stronom ia ogólna
418 X V III. Gwiazdy podwójne

Z okresów obiegu i połów wielkich osi orbity obliczam y zgodnie z I I I praw em


K eplera (wzór 187) sum ę m as obu składników , gdy zaś znam y ich stosunek,
obliczam y oddzielnie m asy d la każdego składnika, zn ając zaś ich rozm iary
obliczyć m ożemy gęstość gwiazd.
§ 215. Rodzaje gwiazd zaćm ieniow ych. Gwiazdy zaćmieniowe dzieli się t r a ­
dycyjnie n a trz y g ru p y : a) gw iazdy ty p u Algola, b) gw iazdy ty p u fi Lyrae
i c) gw iazdy ty p u W Ursae M aioris. Gwiazdy ty p u Algola są najliczniej re p re ­
zentow ane wśród gwiazd zaćm ieniowych. Stanow ią one u k ład y podw ójne,
złożone z dwóch gw iazd praw ie kulistych, w dość znacznych od siebie odległo­
ściach w porów naniu z ich rozm iaram i. Przedstaw icielką tego ty p u je st gw iazda
fi Persei (Algol), której zm ienność o dkryto jeszcze w X V II wieku, a w 1783 r.
Goodricke w Anglii wypowiedział tra fn y pogląd, że zm iany blasku w ystępu­
jące w okresie 2 d2 1 h w ynikają z zasłaniania jaśniejszej gw iazdy przez obie­
gające ją ciem ne ciało. 100 la t później H . C. Yogel w Poczdam ie w ykazał na
podstaw ie w łasnych obserwacji, że Algol je st gw iazdą spektralnie podw ójną,
co potw ierdziło słuszność przypuszczeń G oodricke’a. W skład u kładu wchodzą
dwie gw iazdy: m niejsza, klasy B , o tem p eratu rze 15 000 K i nieco od niej
większa, klasy F , o tem p eratu rze 7000 K . U gwiazd ty p u Algola w ystępują
zazwyczaj dw a zaćm ienia blasku; główne, gdy jaśniejszy składnik zasłaniany
je s t przez ciem niejszy i wtórne, gdy ciem niejszy składnik zn ajd u je się za ja śn ie j­
szym. Między zaś zaćm ieniam i łączny blask nie ulega praw ie zm ianom . P rz e ­
bieg zm ian blasku Algola i schem at u kładu pokazany został n a ryc. 162. Gwiazd
ty p u Algola znam y około 2700.
U kłady podw ójne ty p u fi Lyrae sk ład ają się z dwóch elipsoidalnych gwiazd
nierów nych rozm iarów . Okres obiegu ty c h gwiazd byw a większy od 1 doby.
W żadnej fazie układ nie w ykazuje stałego blasku, lecz łączny blask zm ienia
się stale zarówno n a skutek zasłaniania jednej gw iazdy przez drugą, ja k i na
sk u tek elipsoidalnego k sz ta łtu składników. K rzyw a zm ian blasku fi Lyrae,
przedstaw icielki tego ty p u gwiazd zaćm ieniowych, przedstaw iona została na
ryc. 163. N a dole przedstaw iono schem atyczne położenie elipsoidalnych składni­
ków uk ład u względem obserw atora dla czterech m om entów A , B , C, D, zazna­
czonych n a krzyw ej zm ian blasku. W skład u kładu fi Lyrae wchodzą dwie
gwiazdy, jed n a klasy B8 (gwiazda większa), druga klasy F . Poniew aż gwiazdy
praw ie się sty k ają , więc w arunki fizyczne są w układzie złożone. Gwiazd ty p u
fi Lyrae znam y blisko 500.
Gwiazdy ty p u W Ursae M aioris ty m się różnią od gwiazd ty p u fi Lyrae,
że elipsoidalne składniki takich układów m ają praw ie jednakow e rozm iary
i w skutek tego nie dostrzega się różnicy m iędzy m inim um w tórnym a głównym.
O kresy obiegu gwiazd tego ty p u są krótkie, w ynoszące dla większości gwiazd
od 0d,3 do 0d,5. Są to gwiazdy późniejszych klas widmowych od F do K . Gwiazdy
te sty k a ją się praw ie swym i pow ierzchniam i.
W r. 1955 Z. K opal zaproponow ał podział gwiazd zaćm ieniowych n a trzy
g rupy, zależnie od stopnia stabilności. Zasadą tego podziału je st stosunek
Rodzaje gwiazd zaćmieniowych 419

R y c . 163. K rz y w a z m ia n b la sk u /? L yra e

rozm iarów gw iazdy do tzw . powierzchni zerowej prędkości względnej, noszącej


jeszcze nazwę powierzchni Roche'a (najw iększa pow ierzchnia ekw ipotencjalna),
mogącej u trz y m a ć w jej w nętrzu całą m asę gw iazdy. Do pierw szej g rupy zali­
czam y u k ład y podw ójne rozdzielone, w k tó ry ch oba składniki leżą w ew nątrz
pow ierzchni zerowej i są znacznie od niej m niejsze. Są to u k ła d y trw ałe. G dy
je d n a z gwiazd się ta k rozszerzy, że w ypełni cały obszar o b jęty pow ierzchnią
B oche’a, m am y do czynienia z u k ład am i pól-rozdzielonymi. W u k ład ach tego
rodzaju strum ienie gazu w yrzucane z gw iazdy w ypełniającej opisaną p o ­
wierzchnię k rą ż ą dokoła układu lub sp a d a ją n a drugą gwiazdę. G dy obie gw iazdy
w ypełnią pow ierzchnię K oche’a, m am y do czynienia z ciasnym uk ład em p o ­
dw ójnym w zetknięciu*. G wiazdy ty p u 17 TJrsae M aioris stanow ią tego ro d zaju
ty p uk ład u podw ójnego. W tak ic h ciasnych układach podw ójnych p a n u ją
złożone w aru n k i fizyczne n a sk u tek w ym iany m aterii m iędzy składnikam i
układów .
Złożony ta k i schem at ruchów gazow ych w układzie fi Lyrae w yobraża
rysunek (ryc. 164) zapożyczony z dzieła O. S truve, B. L ynds, M. P illars
„E lem entary A stro n o m y ” (1959). U k ład podw ójny /? Lyrae sk ład a się z dwóch
gw iazd: gorętszej klasy B9 przedstaw ionej przez większy owal i gw iazdy chłod­
niejszej klasy F (owal m niejszy, zakratk o w an y ). D la o bserw atora n a Ziemi
środek głównego zaćm ienia p rz y p a d a w chwili, gdy chłodniejszy składnik

* P o a n g ie lsk u — contact binary.


420 X V III. Gwiazdy podwójne

zasłoni gorętszy (konfiguracja n a ry su n k u łącząca środki owalów z lewa na


praw o w kierunku oznaczenia 0,000). Pow ierzchnie obu składników tego ciasnego
układu praw ie się sty k a ją i n a sk u tek działania sił przypływ ow ych gorący
strum ień gazu przepływ a od gwiazdy B 9 do gwiazdy F , a chłodniejszy odw rotnie.
Przepływ y te stwierdzono w widmie u k ład u /? Lyrae.

0,750
— i—

0,250

R yc. 164. P rze p ły w gazów sk ład n ik ó w p L y r a e ; liczb y p rz y z ew n ę trz n y ch lu k a c h kół o z n a ­


c z a ją fa z y zm ienności w u ła m k a c h okresu. P o k a z a n e są d w a stru m ie n ie gazów z p rę d k o ścią
8 0 -3 60 k m /s i 140-200 k m /s. Z akreskow an y o b sza r oznacza ro zrzed zo n ą m asę g azo w ą o ta c z a ­
ją c ą u k ła d gw iazdow y. P oziom o strz a łk i o z n ac z ają p ręd k o ści ru c h u obrotow ego w k m /s,
pionow e s trz a łk i o z n a c z a ją p rę d k o ść ro z szerzan ia się m gław icy (w edług O. S tru v eg o )

U kład podw ójny otoczony jest obszarem rozrzedzonego gazu, zakreskowa-


n ym n a ryc. 164. W każdej sekundzie około 10 22 g rozprasza się w przestrzeni
międzygwiazdowej. G dyby rozpraszanie to odbywało się w tem pie niezm iennym ,
to cała m asa gwiazdy, wynosząca 10 35 g rozproszyłaby się w ciągu 300 000 lat.
Nie m am y podstaw do zakładania, że gw iazda traci swą m asę z niezm ienną
prędkością, jednakże należy się spodziewać gruntow nych zm ian w układzie
w czasie znacznie krótszym od 300 000 lat.
§ 216. Gwiazdy wielokrotne. Gwiazdy grupow ać się mogą nie tylko w pary,
ale m ogą wchodzić w skład ugrupow ań złożonych z większej liczby gwiazd.
Gwiazdy wielokrotne 421

B yła już mowa o ty m , że najbliższy u k ła d gwiazdowy a Centauri je st układem


potrójnym , sam a bowiem gw iazda a Cen je st układem podw ójnym w izualnie,
a poza ty m fizycznie z ty m układem zw iązana je st Proocima Centauri. Zazwyczaj
potrójne układy gwiazdowe w ystępują ja k o złożone z p a ry gw iazd położonych
blisko siebie i odległego od tej p a ry tow arzysza. Gwiazdy poczwórne utw orzone
są najczęściej z dwóch p a r ciasnych układów podw ójnych. P rzy k ład em t a ­
kiego układu je st M izar (£ TJrsae M aioris). J e s t to gw iazda podw ójna wizualnie,
której składniki są gw iazdam i spektralnie podw ójnym i, blisko siebie położonym i.
Jeszcze ciekawszym układem w ielokrotnym je st zespół gwiazd należących
do układu K asto ra (a Geminorum). J e s t to również gw iazda podw ójna w izualnie,
złożona ze składników stosunkow o niewiele różniących się blaskiem (Castor A
i Castor B). Do tego samego układu fizycznego należy jeszcze składnik trzeci
(Castor C), położony, ja k to przew iduje w spom niana wyżej reguła, daleko od
głównej p a ry układu. P rzy badaniach sp ek traln y ch okazało się, że każdy z ty ch
składników (A , B i C) je st gw iazdą spektralnie podw ójną, w skutek czego u k ład
K asto ra należy rozpatryw ać jako gwiazdę poszóstną. Do u kładu zaś Orionis
wchodzi aż 9 gwiazd.
U kłady w ielokrotne, w k tó ry ch odległości m iędzy poszczególnymi składni­
kam i b y ły b y tego samego rzędu, tra fia ją się bardzo rzadko. Teoretyczne roz­
w ażania prow adzą do wrniosku, że tego ro d zaju u k ład y b y ły b y dynam icznie
nietrw ałe. Znam y ta k i układ położony w gwiazdozbiorze O riona, złożony
z 6 gwiazd rozm ieszczonych we w zajem nych odległościach tego samego rzędu.
U kład ten otrzym ał nazwę trapezu Oriona. W ykazuje on cechy nietrw ałości,
zaobserwowano bowiem, że cały układ rozszerza się, podobnie ja k rozszerzają
się nietrw ałe grupy gwiazd, zw ane asocjacjami, o d k ry te przez astronom a r a ­
dzieckiego W. A. A m barcum iana (§ 265).
N ależy tu zaznaczyć, że gwiazd podw ójnych je st bardzo dużo, w sąsiedztw ie
bowiem Słońca praw ie co d ruga gw iazda należy do jakiegoś u k ład u podw ójnego
lub wielokrotnego. J e s t to praw dopodobnie ściśle zw iązane z pow staw aniem
gwiazd (p atrz rozdz. X X V ).
§ 217. Niewidzialni towarzysze gwiazd. N iektóre gw iazdy w ykazują zm ienne
ru ch y w łasne, z czego m ożem y słusznie wnioskować, że są one układam i p o ­
dw ójnym i, zm ienny zaś ich ruch w łasny je st odzwierciedleniem ru ch u jaśn iej­
szego składnika dokoła środka m asy. T ak i zm ienny ru ch w łasny zauw ażono
po raz pierwszy u Syriusza (ryc. 158). J u ż w r. 1844 F . W. Bessel stw ierdził,
że ru c h w łasny Syriusza nie je st jed n o stajn y , lecz że obserwowrane położenia
gw iazdy n a niebie u k ład ają się wzdłuż linii falistej. Podobne flu k tu acje w ru ch u
w łasnym w ykrył Bessel również u P ro cjo n a (a Canis M inoris).
W obu ty ch przypadkach zaobserw ow ane flu k tu acje w ru ch u w łasnym
doprow adziły do odkrycia słabych tow arzyszy gwiazd. Towarzysz Syriusza
(Syriusz B ) je st słabszy od gwiazdy głównej blisko o 10 wielkości gwiazdowych,
a tow arzysz P rocjona naw et o 12,5 wielkości. O rbity obu ty c h gwiazd podw ój­
nych zostały w yznaczone, ponieważ zaś p aralak sy gwiazd są znane, m ożna
422 X V III. Gwiazdy podwójne

było obliczyć m asy składników każdego układu. Okazało się przy ty m , że


oba te słabe składniki m a ją dość znaczne m asy. Syriusz B m a m asę rów ną
m asie Słońca, a m asa P rocjona B wynosi 0,4 m asy Słońca. Obie te gwiazdy
należą do kategorii tzw. białych lcarłów, k tó re będą omówione dokładniej
w § 233.
F lu k tu a c je okresowe w ruchach w łasnych niektórych gwiazd nie doprow a­
dziły do spostrzeżenia przez lunetę składników w yw ołujących te fluktuacje,
dało się jed n ak z ich am plitudy ocenić m asy ciał będące przyczyną zaobserw o­
w anych fluktuacji. N a p rzykład okresowe flu k tu acje w ru ch u w łasnym z a ­
obserwowano u gwiazdy 61 Cygni, k tó ra posłużyła Besselowi do w yznaczenia
jednej z pierw szych paralaks gwiazdowych (§ 181). W r. 1938 astronom szwedzki
E . H olm berg w yraził przypuszczenie, że do u kładu gwiazdowego 61 Cygni
należy ciem ny niewidzialny tow arzysz o stosunkow o m ałej masie. Potw ierdziły
to prace astronom a radzieckiego A. N. D ejcza z Pułkow a. A stronom te n n a
podstaw ie obszernego m ateriału obserw acyjnego zebranego w Pułkow ie w ciągu
45 la t potw ierdził przypuszczenie H olm berga, że do u kładu w izualnie podw ój­
nego 61 Cygni należy jeszcze trzecie niewidoczne ciało 61 Cygni C o masie
wynoszącej zaledwie 0,008 m as Słońca, co je st tylko 8 razy większe niż m asa
Jow isza. Podobnie stw ierdzono obecność niewidocznych składników o m asie
rzędu 0,01 m asy Słońca u innych jeszcze gwiazd.
N ajm niejszy z dotychczasow ych niew idzialnych tow arzyszy w ydaje się
w ystępow ać u gwiazdy B arn ard a, obdarzonej najw iększym ruchem w łasnym
(§ 178), w k tó ry m astronom am erykański P . v an de K am p w y k ry ł w ahania
w okresie 25-letnim i n a ich podstaw ie obliczył orbitę niewidzialnego tow arzysza
gw iazdy. P . v a n de K am p ocenił m asę głównego składnika u kładu podwójnego
gw iazdy B a rn a rd a n a 0,15 m as Słońca, a m asę jej tow arzysza zaledwie n a
0,0016 mas Słońca. J e s t to ty lk o 1,7 razy więcej niż m asa Jow isza.
Teoria nie przew iduje, aby gw iazdy m ogły mieć ta k m ałe m asy, opisane
przeto niewidoczne ciała najpraw dopodobniej m ają ch arak ter ciał p la n e ta r­
nych. G dyby to przypuszczenie było słuszne, to m ielibyśm y do czynienia
z u k ładam i p lan etarn y m i w spom nianych gwiazd. Zagadnienie to jed n ak w ym aga
dalszych badań.

ĆWICZENIA

1. O bliczyć łą cz n y b lask g w iazdy p o d w ó jn ej a G em inorum (K a sto r), k tó re j sk ła d n ik i


m a ją b lask w iz u aln y 2m,0 i 2m,8.
2. O bliczyć su m ę m as sk ład n ik ó w a G em inorum z a k ła d a ją c , że p a ra la k s a u k ła d u w ynosi
0 ",0 7 0 , k ą to w a śre d n ica w ielkiej półosi o rb ity 6 ",3 0 i o k res obiegu 420 la t.
3. W w idm ie M iza ra (£U M a) najw ięk sze rozsunięcie m ięd zy ro z d w o jo n ą lin ią H y{X =
= 4341 A ) w y nosi 0,5 A . O bliczyć r z u t o rb ita ln e j p ręd k o ści sk ład n ik ó w u k ła d u n a p ro m ień
w idzenia.
4. O bliczyć sto su n e k m as sk ład n ik ó w g w iazd y s p e k tra ln e j p o d w ó jn ej p Sco rp ii, d la k tó re j
połow y a m p litu d p ręd k o ści ra d ia ln y c h sk ład n ik ó w w y n o szą o dpow iednio 152 k m /s i 126 k m /s.
Rozdział XIX

BUDOWA GWIAZD

§ 218. Isto ta gwiazd. D ane przytoczone w poprzednich czterech rozdziałach


pozw alają n a wyciągnięcie ogólnych wniosków co do isto ty gw iazd. O bserw acje
fotom etryczne i sp ek traln e w skazują n a to , że gw iazdy świecą sam oistnie
i że są ciałam i niebieskim i analogicznym i do Słońca. W celu poznaw ania p rzeto
isto ty gw iazd m ożem y posługiw^ać się ty m sam ym sposobem rozum ow ania,
ja k i znajdow ał zastosow anie w p rzy p ad k u Słońca, k tó re — ja k o ty m b y ła
ju ż m ow a (§ 182) — m oże być uw ażane z a gw iazdę o p rzeciętnych w łaści­
wościach.
P roblem budow y gw iazd oraz zm iany, ja k ie w nich się odbyw ają, należą
od dawana do podstaw ow ych zagadnień astrofizycznych. O bserw acje d o sta r­
czają nam wiadom ości o natężeniu prom ieniow ania gw iazd, rozkładzie tego
prom ieniow ania w widm ie, ro d zaju linii absorpcyjnych i ich natężeniu, roz­
m iarach, m asach oraz innych danych dotyczących fizycznych właściwości
gwiazd. O pierając się n a ty c h dan y ch oraz n a znanych prawdach fizyki, p ró b u ­
jem y dać w yjaśnienie, ja k zbudow ane są gw iazdy w w arstw ach zew nętrznych
i w ew nętrznych, ja k ie są źródła ich prom ieniow ania i ja k im zm ianom gw iazdy
u leg ają w w yniku procesów zachodzących w ich w nętrzu.
Do obserw atora n a Ziemi dochodzi prom ieniow anie w ysyłane przez ze­
w nętrzne w arstw y gwiazdowe, noszące nazw ę atmosfery gw iazdy. W raz z głębo­
kością przezroczystość w arstw gazowych w atm osferach gw iazdow ych m aleje,
aż wreszcie n a pew nej głębokości stają. się one całkowicie nieprzezroczyste d la
prom ieniow ania w ychodzącego z wrarstw głębiej położonych. A tm osfera gw iaz­
dow a przechodzi tu stopniow o w niedostępne do bezpośrednich b a d a ń wnętrze
gw iazdy.
Gw iazdy m ożem y uw ażać w całości za kule gazowe. N azw a „k u la” nie
oznacza b y najm niej, że gw iazdy m ają zaw sze p o stać geom etrycznych kul.
W § 215, gdzie om aw iane b y ły ciasne uk ład y podw ójne, b y ła ju ż m ow a o ty m ,
że składniki ta k ic h układów^ m ają k sz ta łt elipsoidalny. D la uproszczenia roz­
w ażań będziem y je d n a k tra k to w a ć w dalszej części w y kładu gw iazdy jak o
kule gazowe. W nętrze tak iej kuli m a bardzo w ysoką te m p e ra tu rę i dlatego
m ogą zachodzić w nim reakcje termojądrowe, będące źródłem prom ieniow ania
424 X IX . Budowa gwiazd

gwiazd. Od w nętrza płynie ku w arstw om zew nętrznym strum ień energii, będący
zasadniczym m otorem zjaw isk fizycznych zachodzących w atm osferze gwiazdy.
D ział astronom ii, tra k tu ją c y o budow ie w nętrza gw iazdy oraz atm osfer gw iazdo­
wych, stanow i część astrofizyki teoretycznej.
W niniejszym rozdziale omówimy w arunki fizyczne panujące w atm osfe­
rach gwiazdowych oraz we w nętrzu gw iazdy wraz z in terp retacją zjaw isk
zachodzących zarówno w zew nętrznych w arstw ach gwiazdy, ja k i w jej w nętrzu
w oparciu o znane z fizyki praw a prom ieniow ania i praw a odnoszące się do
gazów w w ysokich tem peraturach. M iarą energii prom ieniow ania gw iazdy je st
jej moc promieniowania, czyli śm atłość, k tó rą określam y jako ilość energii
w ysyłanej przez całą gwiazdę w jednostce czasu (erg/s). E nergię tę m ożna
bezpośrednio obliczyć z obserw acji jedynie dla Słońca. Dla innych gwiazd
może ona być obliczona ze znanej ich wielkości absolutnej przez porów nanie
jej z wielkością absolutną Słońca.
Gwiazdy w ysyłają stale ogrom ne ilości energii i n a skutek tego we w nętrzu
gw iazdy w ystępują zm iany. Są one jed n ak ta k powolne, że w podstaw ow ych
rozw ażaniach dotyczących budow y gw iazdy, a w szczególności przy ocenianiu
bilansu energetycznego gw iazdy, z w ystarczającą dokładnością założyć m o­
żem y, że gwiazdy zn ajd u ją się w stanie równowagii. U niektórych wszakże
gwiazd, k tó re podciągam y pod ogólną kategorię gwiazd niestacjonarnych,
rów now aga ta byw a naruszana. Tego rodzaju gwiazdy będą omówione w n a ­
stępnym rozdziale, rozw ażania zaś niniejszego rozdziału odnosić się będą w za­
sadzie do gwiazd w stanie równowagi.
W yjaśnienie budow y atm osfer gwiazdowych u łatw ia znajom ość niektórych
zależności statystycznych. Je d n ą z nich opisano w § 192 jako wykres H ertz-
sprungar-Russella. In n ą zależnością, ułatw iającą obliczanie mocy prom ienio­
w ania gw iazdy, jest staty sty cz n a zależność m iędzy m asą a wielkością absolutną
gwiazdy.
§ 219. Masy i wielkości absolutne gwiazd. Spośród param etrów c h a ra k te ry ­
zujących gwiazdę jednym z najistotniejszych je st jej m asa. R ozw ażania teo re­
tyczne w skazują, że aby gw iazda b y ła stab iln a, m usi być obdarzona dość
znaczną m asą. W iemy z § 210, że m asy gwiazd m ożna obliczyć bezpośrednio
jedynie w przypadku gwiazd podw ójnych. T aką najmniejszą, znaną dotychczas
m asę wynoszącą 0,08 m asy Słońca m a słabszy składnik układu podwójnego
Ross 614. N ajw iększą zaś m asę stw ierdzono u składników gwiazdy podwójnej
zarejestrow anej pod num erem 47 129 w katalogu The Henry Draper Catalogue
(U D 47 129). U kład te n składa się z dwóch gorących gwiazd klasy 0 8 . Masa
każdego ze składników wynosi po 65 m as Słońca. J a k to będzie niżej w yjaśnione,
gw iazdy o ta k wielkiej m asie zn ajd u ją się u kresu stabilności i należą do gwiazd
w yjątkow ych. Z a granice przeto, w k tórych mieszczą się masy ogółu gwiazd,
uw ażać m ożem y przedział od 0,1 do 50 m as Słońca.
J u ż w r. 1924 E ddington, opierając się n a m asach gwiazd znanych z u k ła­
dów podw ójnych, wyprow adził zależność m as gwiazd od ich światłości. W oparciu
Masy i wielkości absolutne gwiazd 425

0 tego ro d zaju zależność i teorety czn e rozw ażania B d d in g to n słusznie w y­


wnioskował, że zarówno gw iazdy olbrzym y, ja k i gw iazdy głównego ciągu
należy uw ażać za gazowe w całości.
R ozw ażania późniejsze, bardziej szczegółowe, doprow adziły do w niosku,
że ścisła zależność m iędzy m asą a św iatłością istn ieje ty lk o dla gw iazd ciągu
głównego (klasa św iatłości V według klasyfikacji M organa i K eenana). D la
gwiazd innych klas św iatłości m asy ich nie są znane w dostatecznej liczbie
1 z tego pow odu zależność m asa-św iatłość nie m ogła być należycie poznana.
Zależność m asa-św iatłość m oże b y ć rów nież przeliczona n a zależność m a s a -
-w ielkość abso lu tn a gwiazd. Zależność ta k ą p rzed staw ia ryc. 165. Poniew aż

R y c. 165. W y k re s w y k a z u ją c y zależność m ięd zy m a są a w ielkością a b s o lu tn ą g w iazd y .


Słońce oznaczono k rz y ż y k iem . K ó łk a o d n o szą się do g w iazd w izu aln ie p o d w ó jn y c h ,
k ro p k i — do gw iazd s p e k tra ln ie p o d w ó jn y c h

wykres H ertzsp ru n g a-R u ssella d aje nam zależność m iędzy w idm em a wielkością
ab solutną, to z ty c h dwóch zależności w ynika zależność m iędzy w idm em a m asam i
gwiazd. N a podstaw ie tej ostatniej zależności m ożna ocenić przybliżone m asy
gw iazd n a podstaw ie znanych ich w idm w p rzy p ad k u , gdy gw iazdy nie n a ­
leżą do układów podw ójnych.
M a sa , światłość i rozmiary gw iazdy stanow ią trz y podstaw ow e p a ra m e try ,
któ ry ch znajom ość je st konieczna do rozw ażań n ad budow ą gwiazd.
§ 220. Prom ieniow anie gwiazd. O prom ieniow aniu gw iazd m ożem y po w tó ­
rzyć w zasadzie to w szystko, co było pow iedziane ju ż o prom ieniow aniu Słońca
(§ 125). Z akładam y więc, że w gw iazdach stabilnych spełnione są w arunki
rów now agi term odynam icznej, konieczne, aby m ożna było stosow ać do p ro ­
m ieniow ania gwiazdowego p raw a odnoszące się do prom ieniow ania ciał dosko­
426 X IX . Budowa gwiazd

nale czarnych. W przypadku innych gw iazd niż Słońce w y stęp u je jed n ak ta


tru d n o ść n a tu ry obserw acyjnej, że gw iazdy dostrzegam y jak o p u n k ty , a nie
zn ając w zasadzie ich średnic liniowych, nie m am y możności obliczania bez­
pośrednio z obserw acji m ocy prom ieniow ania z 1 cm 2, ja k to łatw o m ożna
obliczyć dla Słońca ze stałej słonecznej (§ 126). W d o d atk u prom ieniow anie
dochodzące do nas od gwiazd je st ta k słabe, że jego m ocy bezpośrednio m ierzyć
nie możemy. G łównym przeto źródłem inform acji o stan ie fizycznym gwiazd
są ich w idm a, w szczególności rozkład natężenia w idm a ciągłego i natężenia p o ­
szczególnych linii absorpcyjnych. D la gw iazd słabych, d la k tó ry c h uzyskanie wi­
d m a nie je st możliwe, źródłem inform acji o n atu rze fizycznej są wskaźniki
barw y.
J a k wiadom o, prom ieniow anie je s t em itow ane w określonych porcjach,
zw anych kwantam i, przy przejściu elektronu w atom ie z wyższego poziom u
energetycznego n a niższy. Prom ieniow anie to rozchodzące się w gazie złożonym
z atom ów , tra fia n a inne atom y, k tó re m ogą pochłaniać p ad ające n a nie kw anty,
a następnie em itow ać energię bądź w tak ich sam ych k w an tach , jak ie były
pochłonięte, bądź też w innych kw an tach , czyli w innej długości fali. Gaz
gw iazdowy w ykazuje przeto pew ną nieprzezroczystość w stosunku do prze­
chodzącego przez nie prom ieniow ania i znajom ość współczynnika tej nieprzezro-
czystości m a podstaw ow e znaczenie w rozw ażaniach teoretycznych dotyczących
budow y gwiazd. W ynika ona z fa k tu , że energia we w szystkich gw iazdach
je s t przenoszona zasadniczo w postaci prom ieniowania. W praw dzie w gw iazdach
m am y do czynienia również z przenoszeniem energii częściowo przez konwekcję,
a n aw et w niektórych przypadkach przez przewodnictwo (patrz § 233), jednak
p rzy rozp atry w an iu przeciętnych gw iazd przenoszenie energii z ich w nętrza
ku fotosferze odbyw a się w zasadzie przez promieniowanie. B ardziej szczegółowo
będzie to opisane w § 223 i 226, tra k tu ją cy c h o w arunkach energetycznych
p an u jących w atm osferach gwiazd oraz w ich w nętrzu.
§ 221. Różne rodzaje temperatury gwiazd. W § 189 b yła ju ż mowa o tym ,
że tem p eratu rę gwiazd obliczam y przy założeniu, że gw iazdy prom ieniują jako
ciała doskonale czarne. Podano ta m również zakres, w jak im się zm ienia te m ­
p e ra tu ra gw iazd różnych klas w idm owych. Problem te m p e ra tu ry gwiazd jest
bardzo złożony zarówno od strony obserw acyjnej, ja k i teoretycznej.
Mówiąc o tem p eratu rze gwiazdy m am y n a m yśli te m p e ratu rę jej w arstw
zew nętrznych, skąd prom ieniowanie może do nas docierać bezpośrednio. T rzeba
zdać sobie spraw ę z tego, że prom ieniow anie to pochodzi z różnych w^arstw
atm osfery gwiazdowej, m ających ró żn ą tem p eratu rę, bo te m p e ra tu ra a tm o ­
sfery gwiazdowej w zrasta wraz z głębokością. T em p eratu ra efektyw na (§ 126)
określana n a podstaw ie całkowitej energii w ypływ ającej z gw iazdy na zew nątrz
oznacza jak ąś średnią w artość te m p e ratu ry jej w arstw zew nętrznych. To samo
m ożna powiedzieć o widmie gwiazdy, k tó re też ch arak tery zu je pew ien średni
rozkład prom ieniow ania rozchodzącego się z różnych w arstw atm osfery gw iaz­
dowej.
Różne rodzaje tem peratury gwiazd 427

Do w yznaczania te m p e ratu ry efektyw nej w edług p raw a S tefana (§ 126)


E=oT* (276)
m usim y znać rozm iary gw iazdy i jej odległość, bo ty lk o w tedy m ożem y obli­
czyć moc prom ieniow ania z jednostk i pow ierzchni gw iazdy. D la przew ażającej
większości gwiazd param etrów ty ch nie znam y i dlatego najczęściej obliczam y
tem p eratu ry gw iazdy n a podstaw ie stosunków natężeń w dwóch dostatecznie
od siebie odległych dziedzinach spektralnych. Stosunek te n je st c h a rak te ry ­
sty k ą barwy gwiazdy i dlatego określona w te n sposób te m p e ra tu ra nosi nazwę
temperatury barwy. Poniew aż param etrem charak tery zu jący m barw ę gw iazdy
je st otrzym yw any bezpośrednio z obserwacji w skaźnik barwy (np. B — V), więc
on też byw a najczęściej stosow any do w yznaczania te m p e ra tu r gwiazd.
W skaźniki barw y, k tó re obecnie m ożna w yznaczyć z dużą dokładnością
m etodam i fotom etrii fotoelektrycznej, zastępują często klasy widmowe w w y­
kresach H ertzsprunga-R ussella. Szczególnie isto tn e je st to dla gwiazd słabych,
np. w odległych zbiorowiskach gwiazd, gdzie zaobserwow anie widm d la p o ­
szczególnych gwiazd je st zw iązane z dużym i trudnościam i technicznym i. D o­
kładne fotoelektryczne w skaźniki barw y d ają możność w ydzielenia różnych
grup gwiazd, w ystępujących n a wykresie H ertzsprunga-R ussella. N ależy jed n ak
mieć n a uw adze to, że p y ł międzygwiazdowy (p atrz rozdz. X X I) może wywo­
ływ ać zm iany we w skaźnikach barw y gwiazd, przejaw iające się w poczer­
wienieniu gwiazd. P rzy w yznaczaniu te m p e ratu r gwiazd należy zatem we
w skaźnikach barw y uwzględniać popraw kę n a poczerwienienie międzygwiazdowe.
T em peratury gwiazd zarówno efektywne, ja k i te m p e ratu ry barw y w yzna­
czam y przy założeniu, że do prom ieniow ania gwiazd dadzą się stosować praw a
odnoszące się do prom ieniow ania ciał doskonale czarnych. W zw iązku z ty m
potrzebne je st naw iązanie tem p eratu r gwiazd do te m p e ratu r zbadanych labo­
rato ryjnie. Do porów nań tego rodzaju w ybrano gwiazdy klasy -4.0, d la k tó ry ch
w skaźnik barw y je st rów ny według definicji zeru. Porów nyw ania jed n ak są
tru d n e, bo ciała doskonale czarne, jakim i, rozporządzam y w laboratoriach,
m ają te m p e ratu ry stosunkow o niskie, rzędu 2500 K , n ato m iast gwiazdy
klasy .AO m ają te m p e ratu ry wyższe od 10 000 K. Trudności zarówno n a tu iy
eksperym entalnej, ja k i teoretycznej spraw iają, że dotychczas nie udało się
osiągnąć zadow alającego uzgodnienia zaobserwowanego rozkładu natężenia
w w idm ie gwiazd z analogicznym rozkładem energii w w idm ach laboratoryjnych
ciał doskonale czarnych. W skutek tego tem p eratu ry poszczególnych gwiazd
w yznaczane różnym i m etodam i, a naw et te m p e ra tu ra tej sam ej gwiazdy,
obliczana z pom iarów w różnych dziedzinach widm a, m ogą istotnie różnić się
m iędzy sobą. N a przykład astronom niemiecki H . K ienle obliczył, że tem p era­
tu ra barw y gwiazd klasy A 0 wynosi średnio 15 600 K. Jeżeli jed n ak będziem y
w yznaczać tem p eratu rę barw y gwiazd klasy A 0 oddzielnie dla długofalowego
przedziału prom ieniow ania (6500 —4900 A) i oddzielnie dla krótkofalowego
(4900 —3900 A), to d la pierwszego przedziału otrzym am y tem p eratu rę rów ną
428 X IX . Budowa gwiazd

13 600 K , a dla drugiego 16 000 K . Odm ienne te m p e ra tu ry otrzym yw ane dla


różnych długości fal prom ieniow ania gw iazdy św iadczą o ty m , że istn ieją w p ro ­
m ieniow aniu gw iazd odchylenia od prom ieniow ania ciał doskonale czarnych.
D la gwiazd gorących klas O i B nie m ożem y w yznaczać te m p e ra tu ry ze
wskaźników barw y, bo m aksim um natężenia prom ieniow ania ty c h gw iazd
leży z b y t daleko w nadfiolecie, niedostępnym do obserw acji z pow ierzchni
Ziemi. Poniew aż sta n jonizacyjny je s t funkcją te m p e ra tu ry , więc w ty m p rz y ­
p ad k u lepsze w yniki osiągnąć m ożem y b a d a ją c względne n atężen ia linii spek­
traln y ch , co pozw ala n a w yznaczenie stosunków liczby atom ów zjonizow anych
do niezjonizow anych dla różnych pierw iastków chem icznych. O bliczana stą d
te m p e ra tu ra nosi nazw ę jonizacyjnej.
W yznaczanie te m p e ra tu ry jonizacyjnej opiera się n a rozw ażaniach p rze­
prow adzonych po raz pierw szy w r. 1920 przez fizyka hinduskiego-M egh N ad
Saha, k tó ry ro z p atry w ał w arunki sta n u rów now agi m iędzy n eu traln y m i a zjoni-
zow anym i atom am i poszczególnych pierw iastków chem icznych. S ta n jonizacji
gazu zależy od jego te m p e ra tu ry T oraz od panującego w nim ciśnienia. W e
wzorze jonizacyjnym , napisanym w nowoczesnej postaci, m am y do czynienia
z ciśnieniem elektronow ym P e, w yw ieranym przez sw obodne elektrony. O zna­
czając przez x ułam ek w y rażający stosunek liczby zjonizow anych atom ów
danego p ierw iastk a do ogólnej liczby atom ów , oraz przez 1 —x — analogiczny
ułam ek dla atom ów nie zjonizow anych, wzór jonizacyjny m ożem y napisać
w postaci

log = l° s ( f F c) (277)

gdzie V oznacza p o ten cjał jonizacyjny, czyli energię (w elektronow oltach) p o ­


trzeb n ą do oderw ania elektronu od atom u.
Stopień jonizacji w yznaczam y n a podstaw ie obserw acji sp ektralnych ze
stosunków natężeń linii absorpcyjnych należących do atom ów zjonizow anych
i n eu traln y ch danego pierw iastka. W artość zaś p o ten cjału jonizacyjnego V
by w a zn an a z b a d ań lab o rato ry jn y ch lub rozw ażń teoretycznych. Z nając
więc w artości liczbowe n a / , F i P e obliczam y ze wzoru (277) te m p e ra tu rę jo n i­
zacyjną, k tó ra odnosi się do ty c h w arstw atm osfery gw iazdow ej, gdzie p o w stają
b ad an e linie absorpcyjne. Z tego rodzaju b ad ań w ynika, że te m p e ra tu ra jo n i­
zacy jn a gw iazd klasy BO w ynosi 20 000 K , u najgorętszych zaś gw iazd klasy O
m oże dochodzić do 50 000 K , a naw et wyżej. W § 233 b ęd ą opisane gw iazdy,
któ ry ch te m p e ra tu ra w w arstw ach zew nętrznych może przekraczać 100 000 K .
N a drugim krań cu skali te m p e ra tu r zn ajd u ją się chłodne gw iazdy czerwone.
Do tego ro d zaju gwiazd m ożna stosować m etody o p a rte n a zależności od te m ­
p e ra tu ry natężeń pasm należących do związków chem icznych. T em p eratu ra
niektórych gw iazd chłodnych może spadać n aw et poniżej 1000 K . W idzim y
więc, że te m p e ratu ry pow ierzchniow e gwiazd są zaw arte w bardzo szerokim
przedziale od 1000 K do 100 000 K . Należy jed n ak o ty m pam iętać, że te m ­
Różne rodzaje tem peratury gwiazd 429

p e ra tu ry są w zasadzie um ow nym i p aram etram i obliczanym i p rzy założeniu


istnienia rów now agi term odynam icznej w zew nętrznych w arstw ach gw iazdo­
w ych i że rzeczyw iste te m p e ra tu ry w poszczególnych obszarach atm osfer
gw iazdow ych m ogą dość znacznie różnić się od te m p e ra tu r efektyw nych, te m ­
p e ra tu r barw y lub jonizacyjnych.
§ 222. Ogólne uwagi o podstawowych parametrach budowy gwiazd. Z p o ­
przednich paragrafów w idzim y, że ty lk o jed en p a ra m e tr fizyczny gw iazd,
a m ianowicie m asa, z a w a rty je st w dość wąskich granicach. P ozostałe p a r a ­
m etry , ja k np. średnice gw iazd, ich te m p e ra tu ra i św iatłość p rzybierać m ogą
w artości zaw arte w dużych przedziałach. W § 191 b y ła ju ż m ow a o sposobach
w yznaczania średnic gw iazdow ych i o zakresie, w ja k im są one zaw arte. N ależy
tu zaznaczyć, że gw iazdy w yraźnego ograniczenia nie m ają, lecz w sw ych
zew nętrznych w arstw ach przechodzą stopniow o w m aterię m iędzygw iazdow ą.
Przez prom ień gw iazdy należy przeto rozum ieć odległość od środka kuli gazo­
wej do ty ch w arstw , k tó re są źródłem w idm a ciągłego gw iazdy i gdzie p o w sta ją
linie absorpcyjne. In n y m i słowy, średnice gw iazd, podobnie ja k to p rz y ję to
w p rzy p a d k u Słońca (§ 119), są średnicam i fotosfer gwiazdow ych.
N astęp n y z kolei p a ra m e tr, ja k im je st temperatura w arstw zew nętrznych
gw iazdy, je st czynnikiem decydujący m o właściwościach fizycznych gw iazdy.
T em p eratu ra wiąże się ściśle ze św iatłością L , k tó rą ch arak tery zu je stru m ień
energii płynący z w arstw w ew nętrznych n a zew nątrz. O ba te p a ra m e try są
w ynikiem przem ian jądrow ych, jak ie dokonują się we w nętrzu gw iazdy i u le ­
g a ją bardzo pow olnym zm ianom ew olucyjnym . C h arak ter w idm a gw iazdy,
a więc i jej prom ieniow anie je s t oczywiście fu n k cją składu chemicznego gw iazdy.
Je d n a k ż e gw iazdy stosunkow o nieznacznie różnią się m iędzy sobą pod w zglę­
d em składu chemicznego, a ciąg spektralny, ja k ju ż o ty m b y ła m ow a w § 190,
m ożna zasadniczo w yjaśnić te m p e ra tu rą i ciśnieniem gazu, i którego z b u d o ­
w ane są w arstw y zew nętrzne gwiazdy.
Z a jeszcze jeden spośród p aram etró w , ch arak tery zu jący ch sta n atm osfer
gw iazdow ych, należy uw ażać pole magnetyczne, w ystęp u jące w gw iazdach.
P a ra m e tr te n został je d n a k pozn an y dopiero dla niewielkiej liczby gwiazd.
M ając n a uw adze różnorodność p aram etró w fizycznych gw iazd sta ra m y
się odtw orzyć obraz tego, co dzieje się w atm osferach gw iazdow ych, a rów nież
we w nętrzu gwiazd. Służy to do przedstaw ienia przypuszczalnych dróg rozw o­
jo w ych, przez jak ie gw iazda w sw ym istnieniu m oże przechodzić.
§ 223. Budowa atmosfer gwiazdowych. Wiele z tego, co mówiono o a tm o ­
sferze Słońca (§ 127), m ożna w całości pow tórzyć w rozw ażaniach o atm osferze
gw iazdow ej. D olnym ograniczeniem atm osfer gw iazdow ych są w arstw y w y ­
sta rc z ając o przezroczyste, a b y z nich m ogła w ydobyw ać się n a zew nątrz energia
pro m ienista, d ają ca się bezpośrednio zaobserw ow ać. Przejście od w arstw w e­
w n ętrzn y ch , skąd zupełnie nie dociera do nas prom ieniow anie od atm osfery
gw iazdow ej, je st oczywiście stopniow e. D olne je j p iętro stanow i fotosfera,
b ęd ąca źródłem prom ieniow ania ciągłego. P ierw o tn ie przypuszczano, że linie
430 X IX . Budowa gwiazd

absorpcyjne pow stają w chłodniejszej w arstw ie położonej nad fotosferą, w tzw.


warstwie odwracającej. Obecnie sądzim y, że zarówno widmo ciągłe, ja k i linie
absorpcyjne pow stają w jednej i tej samej w arstw ie atm osfery gwiazdowej.
Przez atm osferę gwiazdy z dołu do góry płynie strum ień energii prom ienistej,
w skutek czego te m p eratu ra atm osfery maleje od w arstw dolnych k u zew nętrz­
nym . M aleje również gęstość m aterii, a więc i ciśnienie. T em p eratu ra wraz
z ciśnieniem, zgodnie ze wzorem jonizacyjnym Sahy, określa sta n jonizacyjny
gazów w atm osferach.
Chociaż uw ażam y, że energia przenoszona jest w gwieździe głównie przez
promieniowanie, to u wielu gwiazd w w arstw ach zew nętrznych m am y do czy­
nienia również z prądam i konw ekcyjnym i. Takie konw ekcyjne p rąd y pow odują
n a Słońcu pow staw anie granulacji (§ 121). Niekiedy ruchy m aterii w atm osfe­
rach gwiazdowych przybierają bezładny charak ter turbulentny. Należy ten
ruch odróżnić od ruchu cieplnego spowodowanego tem p eratu rą gazu. W ruchu
term icznym atom y poruszają się bezładnie we w szystkich kierunkach z n a j­
rozm aitszym i prędkościam i, takim i jednak, że rozkład ty ch prędkości zależy
od tem p eratu ry . Z akładam y, że gazy stanow iące atm osferę gwiazdową m ają
charakter gazów doskonałych, czyli słuszne są dla nich praw a B oyle’a i M ariot-
te ’a. Średnia prędkość cząsteczek gazu przy ty ch założeniach w yraża się wzorem

(278)

gdzie m je st m asą cząsteczki, a h tzw. stalą Boltzmanna. N atom iast w ruchach


tu rb ulentnych m am y do czynienia z ruchem m akroskopow ym dużych obję­
tości gazu, poruszających się jako całość. Bliskie do nich są wiry, k tó re prze­
chodząc przez m aterię gazową przekazują swą energię otaczającym obszarom
gazu, stopniowo zanikając. K uchy tu rb u len tn e są ta k nieregularne i ta k złożone,
że nie dadzą się ująć ściśle m atem atycznie.
A tm osfery gwiazd składają się głównie z wodoru i helu z dom ieszką p ier­
wiastków cięższych. W odór znajd u je się w stanie neutralnym , z w yjątkiem
gwiazd najgorętszych, gdzie następuje jego jonizacja, spraw iająca, że atom y
wodoru rozpadają się n a swobodne protony i elektrony. N atom iast niektóre
cięższe pierw iastki, określane ogólnie jako metale, naw et w gwiazdach o niskiej
tem peraturze ulegają jonizacji. W gwiazdach ty p u słonecznego są one głównym
dostarczycielem swobodnych elektronów. W tej m aterii częściowo zjonizowanej
tw orzyć się mogą pola m agnetyczne, które u gwiazd m agnetycznych osiągać
mogą natężenia tysięcy erstedów. Najsilniejsze pole m agnetyczne w ahające
się nieregularnie od 12 000 do 34 000 erstedów zaobserwowano u słabej gwiazdy
9m H D 215441 klasy A .
W § 190 było już w yjaśnione, ja k pow stają u gwiazd czerwonych o te m ­
peraturze rzędu 3000 K proste związki chemiczne, rozpadające się wraz ze
wzrostem tem p eratu ry n a poszczególne atom y, które z kolei przy dalszym
wzroście tem p eratu ry ulegają najpierw wzbudzeniu, a potem jonizacji. Spraw ia
Budowa atm osfer gwiazdowych 431

to, że c h a ra k te r w idm a gwiazdy ulega zm ianom , choć nie zm ienia się wcale
jej skład chem iczny.
§ 224. A naliza linii absorpcyjnych w w idm ach gwiazd. N ajistotniejsze
inform acje o stan ie fizycznym atm osfer gwiazdowych otrzy m u jem y z analizy
linii absorpcyjnych w w idm ach gwiazd. J a k wiadomo z fizyki szkolnej, każdej
linii absorpcyjnej odpow iada przeskok elektronu z niższego poziom u energe­
tycznego n a w yższy. N a wyższym poziom ie elektron przebyw a bardzo krótko,
przeciętnie około 1 0 - 8 s, po czym em itu je pochłoniętą energię przechodząc n a
niższy poziom.
N a skutek przeskoków elektronów z poziomów niższych n a wyższe pow stają
w widmie ciem ne linie absorpcyjne, choć pochłonięciu k w an tu energii to w a­
rzyszy praw ie n aty chm iastow a jego em isja. D zieje się ta k dlatego, że energia
pochłaniana, p ły n ąca z w arstw w ew nętrznych ku zew nętrznym , m a określony
kierunek. N ato m iast atom y po pochłonięciu k w an tu w ysyłają energię w n a j­
rozm aitszych kierunkach w stosunku do kierunku pochłanianego kw antu, co
w yw ołuje osłabienie w strum ieniu energii w ypływ ającej z gw iazdy w określonej
przez linię absorpcyjną długości fali i sta je się przyczyną pow staw ania w w id­
m ach gwiazd ciem nych linii absorpcyjnych.
Linie absorpcyjne, ja k już o ty m b y ła m owa w § 127, m ają pew ną szerokość
zależną od w ielu czynników. Je d n y m z nich je st liczba atom ów w słupie nad
fotosferą, zdolnych do pochłaniania prom ieniow ania o określonej częstości
drgań. Zależność szerokości i natężenia linii absorpcyjnych od liczby atom ów
m ożna obliczyć teoretycznie i w yrazić za pom ocą odpow iednich krzyw ych
noszących nazw ę ikrzywych wzrostu. Służą one do obliczania w zględnych za­
w artości poszczególnych pierw iastków w atm osferze gwiazdy. N atężenie linii
je st najw iększe w centralnej jej części, bo dla długości fali odpow iadającej
środkow i linii współczynnik pochłaniania m a najw iększą w artość. W m iarę
oddalania się od środka linii współczynnik pochłaniania m aleje i k o n tu r linii,
d ający rozkład natężenia w linii w zależności od odległości od jej środka, m a
postać ta k ą ja k n a ryc. 156. N atężenie w środku linii nie spada nigdy do ze.ia.
Poniew aż dla długości fali odpow iadającej środkowi określonej linii absorpcyjnej
w spółczynnik pochłaniania m a w artość najw iększą, więc prom ieniow anie okre­
ślane przez te n środek linii odnosi się do najw yższych w arstw atm osfery. Boczne
części linii, tzw . jej sicrzydła, odpow iadają m niejszej w artości w spółczynnika
pochłaniania i odnoszą się do w arstw atm osfery głębiej położonych.
Z rozkładu natężeń w różnych częściach linii absorpcyjnych wyciągać m ożna
wnioski o w arunkach fizycznych, panu jący ch n a różnych głębokościach atm o ­
sfery gwiazdy.
W idm o absorpcyjne gwiazdy je st źródłem wielu inform acji o stanie fizycz­
nym atm osfer gwiazdowych. Oprócz inform acji dotyczących w ystępow ania
poszczególnych pierw iastków dow iadujem y się z linii absorpcyjny cli o tem p era­
tu rze gwiazd, k tó rą m ożna obliczyć sto su jąc wzór jonizacyjny Sahy, o ruchach
gazów w atm osferze, w ynikających z tem p eratu ry , o turb u len cji, o polach
432 X IX . Budowa gwiazd

m agnetycznych, w ystępujących w atm osferach gwiazd itp . Zagadnienia te


stanow ią obszerny dział astrofizyki teoretycznej.
§ 225. Skład chem iczny atm osfer gwiazdowych. W w yniku analizy linii
spektralnych w w idm ach gwiazd uzyskaliśm y ju ż dość obszerne wiadomości
o względnej zaw artości różnych pierw iastków chem icznych w atm osferach
gwiazdowych. B adania tego rodzaju rozpoczęły się n a większą skalę w latach
dw udziestych bieżącego stulecia, a jednym z pierw szych badaczy n a ty m
polu b y ła astronom ka am erykańsk a Cecylia P ay n e (1925). N astępnie szczegó­
łowe b ad an ia w idm a słonecznego dotyczące poznaw ania względnej zaw artości
pierw iastków były przeprow adzane przez H . N. R ussella wr r. 1929. D oszedł

R y c. 166. W y k re s w zględnej obfitości kosm icznej p ie rw ia stk ó w chem icznych. Z lew ej s tro n y
są w a rto ści lo g a ry tm ic z n e obfito ści w odniesieniu do w o d o ru , d la k tó reg o p rz y ję to w a rto ść
1012 (w edług M. H ack)

on w tedy do bardzo ważnego wniosku, że zaw artość w odoru w atm osferach


gw iazd je st o wiele większa niż to dotychczas przyjm ow ano, stw ierdzając, że
atm osfera Słońca zaw iera n a 60 objętościowych części wodoru 2 części helu,
2 tlenu i jedną część p a r m etalicznych. W iem y obecnie, że zaw artość helu
oznaczona została za nisko, a tlenu — za wysoko.
Późniejsze badania, szczególnie prow adzone po r. 1950, w ykazały, że gw iazdy
głównego ciągu m ają w przybliżeniu jednakow y skład chemiczny, n ato m iast
ii gwiazd należących do innych obszarów w ykresu H ertzsprunga-B ussella
n atrafiam y n a isto tn e różnice w składzie chem icznym atm osfer. D la atm osfery
Słońca przyjm uje się obecnie, że n a 1 atom tlenu p rzy p ad a 1 1 0 0 atom ów wo­
doru i 180 atom ów helu. D la pozostałych pierw iastków , z w yjątkiem węgla,
k tó ry w ystępuje praw ie w tej samej obfitości co i tlen, analogiczne stosunki
ilościowe są znacznie mniejsze. Liczby te zależą od wieku gwiazdy, w związku
bowiem z reakcjam i term ojądrow ym i we w nętrzu gw iazdy zmienia się jej
skład chemiczny, głównie jednak we w nętrzu gwiazdy (patrz rozdz. X X V ).
M etodam i analizy spektralnej stw ierdzono, że począwszy od węgla (C)
pierw iastki chemiczne o parzystych num erach w układzie okresowym w ystę­
p u ją w większej obfitości niż pierw iastki o num erach nieparzystych (ryc. 166).
Skład chemiczny atmosfer gwiazdowych 433

Regularność tę obserwujem y aż do niklu, pierw iastki bowiem cięższe w ystę­


p u ją w zbyt niewielkiej ilości, aby móc badać ich obfitość w gwiazdach. Mało
spotykam y takich lekkich pierw iastków ja k lit, beryl i bor, oraz pierwiastków
o dużych liczbach atom ow ych, powyżej 50. Jeżeli chodzi o pierw iastki lekkie,
to należy brać pod uwagę fak t, że pierw iastki te ulegają zniszczeniu na skutek
reakcji jądrow ych już w tem peraturach od 2 000 000K do 5 000 000K, a takie
tem peratury w ystępują w gwiazdach niezbyt głęboko pod fotosferami. Poza
ty m najsilniejsze ich linie w ystępują wr dziedzinie spektralnej, niedostępnej
do obserwacji z Ziemi, co u tru d n ia ocenę względnej zaw artości ty ch pierw ia­
stków. Jednakże słabe linie litu udało się zaobserwować w widmie Słońca.
Lit zaobserwowano również w widm ach niektórych gwiazd, w szczególności
gwiazd ty p u T Tauri.
Ja k w yjaśnim y w § 297, synteza pierw iastków cięższych z lżejszych od­
byw a się we w nętrzu gwiazdy i stam tąd p rąd y konw ekcyjne przenoszą je na
zewnątrz. Dawniej przypuszczano, że m ateria w gwiazdach je st dobrze w y­
mieszana w ewnątrz całej gwiazdy, nowsze jednak badania w ykazały, że wnio­
sek ten nie był dostatecznie uzasadniony. Choć zasadniczym obszarem gwiazdy,
gdzie pow stają nowe pierw iastki chemiczne, je st jej w nętrze, jednakże mogą
czasem i w atm osferach gwiazd pow staw ać w arunki umożliwiające syntezę
pierwiastków, np. w tych warunkach* w których na Słońcu pow stają rozbłyski
chromosferyczne. U niektórych bowiem gwiazd dalszych klas widmowych
zaobserwowano w widm ach dwie intensyw ne linie technetu (Tc) o liczbie a to ­
mowej 43. Pierw iastek te n nie w ystępuje w m inerałach ziemskich, a otrzy­
m any został tylko w laboratoriach. Przyczyną je st to, że technet jest p ier­
wiastkiem nietrw ałym , najtrw alszy bowiem jego izotop m a okres półrozpadu
mniejszy od miliona lat. Przypuszcza się, że w gwiazdach, gdzie został on
zaobserwowany, mógł pow stać w procesach jądrow ych, któ re od czasu do
czasu mogą występować również w atm osferach gwiazd. Możliwe, że pow staje
w tedy również lit.
Nie znalazło jeszcze w ytłum aczenia odkrycie w widmie gwiazdy 3 Cen A linii
odnoszących się do izotopu H e3, to je st do takich atom ów helu, któ re zaw ierają
po dw a protony i po jednym neutronie. Należy tu jednak zaznaczyć, że w iado­
mości nasze dotyczące zaw artości pierw iastków z obserwacji widm gwiazdowych
są jeszcze bardzo niekom pletne i przeprow adzane obecnie badania w prowa­
dzają wiele istotnych zm ian do naszych poglądów na skład chemiczny gwiazd.
§ 226. Gwiazda jako kula gazowa. W drugiej połowie X IX wieku am ery­
kański badacz J . H om er Lane i niemiecki fizyk A. R itte r zajęli się po raz pierw ­
szy zagadnieniam i związanymi z budow ą w nętrza gwiazd, podstawowe jednak
znaczenie dla dalszego rozwoju badań w ty m kierunku m iała praca niemieckiego
fizyka R. E m dena (1907) K tde gazowe (Gaskugeln). E m den zakładał, że gwiazda
zbudowana je st z gazu doskonałego, dla którego spełnione je st rów nanie Cla-
peyrona
PV = RT, (279)

28 — A stronom ia ogólna
434 X IX . Budowa gwiazd

gdzie P oznacza ciśnienie, V — objętość, T — tem p eratu rę liczoną od zera


absolutnego, a B je st wielkością stałą. Jeżeli przez n oznaczym y liczbę cząste­
czek w cm 3 przy ciśnieniu 760 m m i tem p eratu rze 0°C (liczba Losclim idta),
to otrzym am y w yrażenie
/xHn
V = —-----, (280)
£

gdzie q oznacza gęstość, H — m asę a to m u wodoru, a — ciężar cząsteczkowy


gazu. W zór (279) przybiera w tedy p o stać

Rq kg T
<281>
gdzie iloraz R /n , oznaczony przez Je, nosi nazwę stałej Boltzmanna.
R ów nanie (281) nosi nazwę równania gazów doskonałych i zn ajd u je zastoso­
w anie w badaniach teoretycznych w n ętrza gwiazd. Tw orząc teorię budow y
gw iazdy jak o kuli gazowej, szukam y w arunków , w jakich gw iazda może być
w rów now adze m echanicznej i w te n sposób trw ale istnieć. Równowaga ta
będzie istniała, jeżeli napór g raw itacy jn y gazów zrów now ażony będzie ich
ciśnieniem. Poniew aż napór te n w m iarę przesuw ania się ku środkow i gwiazdy
w zrasta, w skutek tego równoważące go ciśnienie też w zrasta, a to pociąga za
sobą w zrost gęstości i te m p eratu ry m aterii gwiazdowej. W środku kuli gazowej
spełniony je st w arunek
kpcTc
P, = - - - - - (H = 1 ). (282)
J1

J u ż z rachunków L an e’a w ynikało, że we w nętrzu gw iazdy p a n u je tem p era­


tu ra wielu milionów kelwinów. A nalogiczny wniosek w ynikał z rozw ażań E m dena
nad budow ą kul gazowych.
Spośród zagadnień zw iązanych z budow ą w nętrza gwiazd czołowe m iejsce
zajął w pierw szym dw udziestoleciu X X wieku problem przenoszenia energii
od środka gwiazdy ku w arstw om zew nętrznym . W pierw szych teoriach, ja k
np. u L ane’a i E m dena, za główny sposób przenoszenia energii uw ażano k o n ­
wekcję. Ju ż jednak w r. 1906 K . Schw arzschild w ypow iedział sąd, że w atm osfe­
rach gwiazdowych energia przenosi się przez prom ieniow anie, w prow adzając
pojęcie równowagi promienistej, polegającej n a ty m , że do danego elem entu
objętościowego, av k tó ry m nie m a źródeł energii, tyleż energii w pływ a pod
postacią prom ieniow ania, ile z niego w ypływ a.
W r. 1913 fizyk polski Cz. B iałobrzeski zwrócił uwagę n a to, że we w nętrzu
gw iazdy należy uw zględniać oprócz ciśnienia gazowego jeszcze ciśnienie pro­
mieniowania, w yrażające się wzorem

Pr = l a T \ (283)
Gwiazda jako kula gazowa

gdzie
4a
a = — . (284)

W e w zorze (284) a oznacza sta łą ze w zoru S tefana, a o — ja k zw ykle —


prędkość św iatła. B iałobrzeski w yprow adził p o n ad to zależność ciśnienia p ro ­
m ieniow ania od m asy gw iazdy.
N iezależnie od Białobrzeskiego ty m sam ym zagadnieniem z a ją ł się w r. 1916
astronom angielski A. E d d in g to n , rozciągając pojęcie rów now agi prom ienistej
n a całą gwiazdę. O pracow ał on pierw szą nowoczesną teorię budow y w n ętrza
gwiazd, o p a rtą n a znanych wówczas w iadom ościach z teorii budow y atom u*.
Ja k o główne zagadnienie do rozw iązania postaw ił on p ro b lem : W ja k i sposób
te m p e ra tu ra lub stopień w ypływ u prom ieniow ania z gw iazdy zależny je s t od
jej m asy i prom ienia.
W pierw otnych teoriach w ystępow ały trudności, ja k pogodzić ze stanem
gazow ym gw iazdy w całej objętości fa k t istnienia u gw iazd dużej średniej
gęstości, k tó ra w p rzy p ad k u Słońca je s t 1,4 ra z y w iększa od gęstości w ody.
W yjaśnił to dopiero E d d in g to n , k tó ry zwrócił uw agę n a to, że w w ysokich
tem p eratu rach , p an u jący ch we w nętrzu gw iazd, jonizacja atom ów je s t ta k
daleko posunięta, że pozostałe po oderw aniu zew nętrznych pow łok elek tro ­
nowych ją d ra atom ow e lżejszych pierw iastków i jo n y cięższych pierw iastków
z pow łokam i elektronow ym i położonym i blisko ją d e r atom ow ych m ają ta k
m ałe rozm iary, że odległości m iędzy poszczególnym i cząstkam i, stanow iącym i
w nętrze gw iazdy, są duże w porów naniu z ich rozm iaram i, w skutek czego
m ożna do nich stosow ać p raw a gazów doskonałych. P otw ierdzeniem tego
było u E d d in g to n a stw ierdzenie fak tu , że zarów no m asy olbrzym ów , ja k i gw iazd
głównego ciągu uk ład ały się dobrze wzdłuż krzyw ej, w yrażającej zależność
m asy od wielkości absolutnej. K rzyw a t a zo stała po raz pierw szy w yprow a­
dzona przez E d d in g to n a w r. 1924.
Z obliczeń E d d in g to n a w ynikało, że w środku Słońca te m p e ra tu ra w yno­
siła 40 000 000 K , przy gęstości 76 g /cm 3. W iem y obecnie (p atrz § 227), że te m ­
p e ra tu ra śro d k a Słońca obliczona przez E d d in g to n a okazała się blisko tr z y ­
k ro tn ie wyższa od przyjm ow anej przez najnow sze teorie budow y w n ętrza
Słońca.
§ 227. Warunki fizyczne we wnętrzu gwiazd. Choć b ad a n ia E ddingtona
otw ierały drogę do rozw iązania podstaw ow ego zagadnienia z astrofizyki, a m ia­
nowicie ja k zbudow ane są gw iazdy, jed n a k nie usuw ały wielu trudności, k tó re
m ożna było pokonać dopiero przez m odyfikację niek tó ry ch założeii poczynio­
nych przez E d d ingtona. D otyczyły one przede w szystkim składu chem icznego
we w nętrzu gw iazdy. E d d in g to n przyjm ow ał z b y t w ysoką w artość n a średni
ciężar cząsteczkow y m aterii, z k tó rej zbudow ana je s t gw iazda. D o obliczenia

* W książce w y d a n ej w r. 1926, p t.: W ew nętrzna budowa gw iazd (The in tern a t C onstitution


o f the Stars).
436 X IX . Budowa gwiazd

średniego ciężaru cząsteczkowego pow inniśm y znać skład chem iczny gw iazdy,
k tó ry określam y obecnie przez względną zaw artość w odoru, helu i innych
pierw iastków chem icznych. Oznaczm y przez X , Y, Z kolejno w zględną zaw ar­
tość w jednostce m asy w odoru (X), helu (Y ) i pozostałych pierw iastków (Ż).
Liczby te spełniają oczywiście w arunek

X + Y + Z = 1. (285)

Z rów nań odnoszących się do gazów doskonałych w ynika, że w celu p o zn a­


n ia te m p e ratu ry i ciśnienia we w nętrzu gw iazdy pow inniśm y znać średni ciężar
cząsteczkow y gazu. Ciężar te n zależy od liczby swobodnych cząstek w d a ­
nej objętości gazu, a więc od stopn ia jonizacji, k tó ra spraw ia, że w gazie istnieją
sw obodne cząstki w postaci elektronów . N a przy k ład w p rzy p ad k u jonizacji
w odoru każdy ato m rozp ad a się n a dwie cząstki: p ro to n i elektron, średni
więc ciężar cząsteczkow y takiego wodoru całkowicie zjonizow anego w ynosi 0,5.
Ciężar cząsteczkow y ato m u helu rów ny je s t 4, poniew aż zaś ato m helu m a dw a
elektrony, więc przy pełnej jonizacji ro zp ad a się on n a 3 cząstki, w skutek
czego średni ciężar cząsteczkow y całkowicie zjonizowanego helu w ynosi 4/3.
P rzeprow adzając podobne rozum ow anie d la innych pierw iastków chem icznych
znajdziem y, że d la pierw szych trzech okresów' u k ład u periodycznego średni
ciężar cząsteczkow y p rzy pełnej jonizacji wynosi około 2 .
O blicza się, że w tem p eratu rze dziesięciu milionów kelwinów ato m y ta k ie ja k
węgiel, azot i tlen oraz w szystkie atom y pierw iastków lżejszych są całkowicie
zjonizow ane. Poniew aż atom ów pierw iastków chem icznych cięższych od tlenu
je s t bardzo m ało w gw iazdach, więc z w ystarczającym przybliżeniem m ożem y
założyć, że centralne p a rtie gw iazdy składają się z jąd er atom ow ych i swo­
bodnych elektronów . W jednej gram ocząsteczce m aterii gwiazdowej, czyli
w' ilości gram ów rów nej ciężarowi cząsteczkowem u //, m am y fxX gram ów wo­
doru, f xY gram ów helu i fxZ gram ów pozostałych pierw iastków . W m asie rów ­
nej 1 g m aterii gwiazdowej całkowicie zjonizow anej będziem y mieli 2[xX g ra ­
m ów w odoru | f i Y gram ów helu i \fxZ gram ów pozostałych pierw iastków che­
m icznych, co piszem y w postaci wzoru
2 juX Y \fiZ = 1. (286)
S tąd n a // m am y wzór
1
(287)
** = 2 X + % y + $z ‘

P rz y jm u ją c dla w nętrza Słońca X = 0,73, Y = 0,25, Z = 0,02, otrzym ujem y


n a średni ciężar cząsteczkow y m aterii słonecznej w artość ^ = 0,6. Podobne
w artości nie n otrzym am y dla innych gwiazd ciągu głównego.
Z założenia stan u równowagi gwiazdy i budow y jej z gazu doskonałego
oraz stan u rów now agi kul gazow ych w ynika, że te m p e ra tu ra cen traln a ta k
zbudow anej gw iazdy je st w prost proporcjonalna do m asy gw iazdy i odw rotnie
W arunki fizyczne we w nętrzu gwiazd 437

p ro p orcjonalna do jej prom ienia. Pisząc ta k ą proporcjonalność d la danej


gw iazdy i Słońca w postaci
M Mr,
Te = K ~ , T q = K - — 0-
JlC • ^ 'O

i biorąc p o d uw agę, że d la gw iazd analogicznie zbudow anych, m ający ch ten


sam ciężar cząsteczkow y, w spółczynnik K m a tę sam ą w artość, otrzy m u jem y
przez podział stro n am i obu pow yższych rów n ań zależność
, M Itr.
(288>
U bardzo jasn y ch gw iazd klasy B, m ających znacznie większe m asy niż
m asa Słońca, te m p e ra tu ra w środku wynosić m oże k ilkadziesiąt milionów
kelw inów (do 50 *106 K ), n ato m iast u bardzo chłodnych czerw onych gw iazd spaść
m oże poniżej 10 milionów kelwinów. T em p eratu ry te m a ją isto tn e znaczenie, b o
ja k to będzie w yjaśnione w § 228 od ich w artości zależy rodzaj re a k cji te rm o ­
jądrow ych, będących źródłem prom ieniow ania gwiazd.
W now szych teoriach budow y w nętrza gw iazd ju ż nie z ak ład a się, że energia
je s t przenoszona we w szystkich częściach gw iazdy ty lk o przez prom ieniow anie.
Są rów nież obszary w gwieździe, gdzie znaczna część energii je st przenoszona
przez p rą d y konw ekcyjne. W arun k i do przenoszenia energii przez konw ekcję
w y stęp u ją w centralnych częściach gwiazdy, gdzie skoncentrow ane są źródła
energii gw iazd, oraz niekiedy tu ż pod fotosferą. P rz y jm u je się, że gw iazdy
są zbudow ane n a ogół w edług następującego schem atu. Blisko środka gw iazdy,
gdzie w y stęp u ją w w ysokiej te m p eratu rze reak cje term ojądrow e, m a te r ia 'je s t
bard zo nieprzezroczysta dla prom ieniow ania i energia przen o si się zasadniczo
przez konw ekcję. N ad ty m jąd rem konw ekcyjnym rozciąga się wielki obszar
gw iazdy, w k tó ry m stosunkow o rzadko zachodzą reak cje term ojądrow e, energia
zaś przenosi się głównie przez prom ieniow anie. N a to m ia st w pobliżu pow ierzchni
gw iazdy g ra d ien t te m p e ra tu ry może być ta k wielki, że przenoszenie energii
przez prom ieniow anie sta je się niew ystarczające i w sk u tek tego p o w stają
silne p rą d y konw ekcyjne, przenoszące energię.
Załóżm y, że jak iś elem ent objętości we w^nętrzu gw iazdy przem ieścił się
szybko ku górze, gdzie te m p e ra tu ra i ciśnienie są m niejsze niż w m iejscu, k tó re
elem ent te n poprzednio zajm ow ał. P rz y ta k im szybkim przem ieszczeniu w ystąpi
ad iab aty czn e rozszerzenie elem entu, a więc i jego oziębienie. Dalszy jego ruch
zależeć będzie od grad ien tu tem p eratu ry , czyli od jej zm iany d T n a jednostkę dr
długości prom ienia gw iazdy. N ależy brać p od rozw agę dw a g rad ien ty tem pe-
dT . . . . .
r a tu r : pierw szy , w ynikający z przenoszenia energii przez prom iem o-
dr v
dT
w anie oraz g rad ien t adiabatyczny pow stający p rzy szybkim wzno-
dr ad
43 8 X IX . Budowa gwiazd

szeniu się mas gazowych. Jeżeli przy adiabatycznym ochłodzeniu przem ieszczony
ku górze elem ent objętości będzie chłodniejszy, a więc bardziej gęsty niż o ta ­
czający go gaz, to elem ent te n wróci n a miejsce, skąd wyszedł i rów now aga
gazu nie będzie naruszona. Spełniona je st w tedy nierów ność:

dT dT
<
dr p dr ad

Jeżeli nato m iast tem p e ra tu ra ochłodzonego adiabatycznie elem entu będzie


w yższa od tem p eratu ry otoczenia, gęstość elem entu będzie m niejsza, w skutek
czego podnosić się on będzie dalej, przenosząc energię cieplną. O dpow iada to
zależności:
dT dT
>
dr V dr ad

W konsekw encji p o w stają wówczas ruchy konw ekcyjne, co zdarza się


np. n a Słońcu blisko fotosfery, a obrazem w idzialnym takich ruchów je s t
granulacja (§ 1 2 1 ), obserw ow ana n a pow ierzchni Słońca.
Obraz te n je st bardzo uproszczony, w rzeczywistości bowiem przebieg
procesów fizycznych je st bardziej złożony, naszkicow any obraz przedstaw ia
je d n a k w ogólnych zarysach prawidłowo istotę zjaw isk we w nętrzu gwiazdy.
N ależy tu zaznaczyć, że w gwiazdach głównego ciągu ją d ra konw ekcyjne są
bardzo m ałe, a często nie m a ich wcale.
§ 228. Źródła energii gwiazd. O hipotezach dotyczących źródeł energii
prom ieniow ania Słońca, w ypow iadanych daw niej, by ła już mowa w § 137.
W iem y obecnie, że źródłem prom ieniow ania gwiazd, a więc i Słońca, są reakcje
jądrowe, w których ją d ra pierw iastków chem icznych cięższych budow ane są
z ją d e r pierw iastków lżejszych. W yzw ala się p rzy reakcjach tego ro d zaju
energia w iązania poszczególnych składników ją d e r atom ow ych przechodząc
w energię prom ieniow ania. P ro to n y i n eutrony w ją d ra ch atom ow ych zw iązane
są bardzo dużym i siłami, k tó re nazyw ać będziem y ogólnie silam i jądrowym i.
Jeżeli do ją d ra atom ow ego dołączona zostanie ja k a ś cząstka, np. p ro to n lub
n eu tro n , pow stanie nowe ją d ro atomowe. Szczególnie isto tn e w rozw ażaniach
astrofizycznych są reakcje, w który ch cząstkam i trafiający m i w jąd ro są p ro ­
to n y . A by mogły one pokonać odpychanie elektrostatyczne m uszą mieć wielkie
prędkości, inaczej m ówiąc reakcje tak ie w ystępow ać mogą tylk o wr wysokiej
tem peraturze. W skutek tego noszą one nazwę termojądroicych. P ro to n przen i­
k a ją c do ją d ra atomowego zostaje zw iązany z pozostałym i składnikam i ją d ra ,
p rotonam i i neutronam i, siłam i jądrow ym i. P ow stający podczas reakcji tego
ro d zaju nadm iar energii byw a em itow any w postaci kw antu prom ieni gam m a,
bądź uniesiony przez w yrzuconą z ją d ra cząstkę elem entarną (proton, neutron,
elektron, pozyton). Część energii byw a unoszona przez cząstki neutrino, k tó ry m
przypisuje się m asy zerowe.
Źródła energii gwiazd 439

P rzy w yzw alaniu energii podczas re a k cji tego ro d zaju należy uwzględniać
znane praw o E insteina, w yrażające się w zorem :
E = m 0c2 (289)
gdzie m 0 je s t m asą spoczynkow ą cząstki, c — prędkością św iatła, a E — całko­
w itą energią cząstki o m asie m 0. P rzy procesie pow staw ania ją d e r atom ow ych
z cząstek elem entarnych, którem u tow arzyszy em isja energii, m asa nowo
pow stającego ją d ra pow inna być m niejsza od sum y mas poszczególnych jego
składników . T ak je st w istocie w p rz y p a d k u ją d ra helu, k tó re składa się z dwóch
protonów i dwóch neutronów . W § 137 b y ła ju ż w zm ianka o ty m , że w p rz y ­
ję ty c h jednostkach m as atom ow ych m asa ją d ra helu w ynosi 4,00280, podczas
gdy sum a mas jego składników rów na je s t 4,03302. R óżnica m iędzy sum ą mas
składników ją d ra atomowego i jego m asą nosi nazwę defektu m asy ją d ra i określa
enefgię sił jądrow ych w iążącą składniki w jąd rze atom ow ym .
J u ż w r. 1915 W. D. H arkins w ysunął przypuszczenie, że we w nętrzu gw iazdy
budow any je st hel z wodoru, a tę sam ą możliwość przew idyw ał E d d in g to n
w r. 1920. D opiero jed n ak około r. 1940 poznano reak cje term ojądrow e, k tó re
m ogą prow adzić do syntezy helu z w odoru i ty m sam ym m ogą być źródłem
energii prom ieniow ania gwiazd.
Z nam y dw a rodzaje reak cji term ojądrow ych, przy k tó ry ch z czterech jąd er
atom ow ych w odom pow staje jąd ro helu. Pierw szy rodzaj noszący n&zwę
protonowo-protonowego (cykl p-p) zachodzi w tem p eratu rach niższych i opisany
b y ł w § 137 jak o zasadnicze źródło energii prom ieniow ania Słońca. Cykl p-p
zapisujem y w postaci następujących reak cji jądrow ych

1 H 1 + 1H 1 -* 1H 2 + 1/5+ + v
iH 2 + 1H 1-> 2 H e 3 + y (290)
2 H e 3 + 2H e 3-> 2 He't + 2xH ł .

Ze wzorów ty ch w ynika, że najpierw z dwóch protonów pow staje jąd ro


ciężkiego wodoru, czyli d eu teron (jH 2), przy czym zostaje em itow any pozy­
to n (!/?+), część zaś energii je st unoszona przez neutrino (v). N astępnie w skutek
zderzenia deuteronu z protonem p o w staje jąd ro atom ow e izotopu helu 2IIe 3
i k w an t energii y . D w a ją d ra 2H e 3 łącząc się ze sobą tw orzą jąd ro zwykłego
helu, przy czym w yrzucane są dw a p ro to n y . Cykl te n zachodzi jak o główny
w ted y, gdy te m p e ratu ra nie je st w yższa od 1 5 —16 milionów kelwinów.
W wyższych tem p eratu rach może w ystępow ać bardziej złożony cykl węglowo-
azotowy (cykl C-N), w y k ry ty w r. 1939 przez am erykańskiego fizyka H . A. Be-
th e ’go. Cykl te n w yraża się następ u jący m i sześcioma reakcjam i, w k tó ry ch
ją d r a atom ow e węgla i azotu odgryw ają rolę katalizatorów :

6 C12 + 1H 1-> 7 N 13 + y
7 N 13-> 6 C1 3 +i/3+ + v
440 X IX . Budowa gwiazd

6 c 13+ 1h 1^ 7S u + y
7 n 14 + 1h 1->8o 15+ r (291)
80 15^ 7N15+ ^ ++ r
7 N 15 + 1H 1—>6 C12 + 2 H e4.
W zory te nie w ym agają bliższych objaśnień. W idzim y z nich, że przy t r a ­
fieniu p ro to n u do ją d ra w ęgla C 12 tw o rzy się nietrw ały izotop azotu, p rzecho­
dzący w trw a ły izotop węgla C13, z któ reg o po schw ytaniu drugiego p ro to n u
pow staje zw ykły azot IsJ4. T en o sta tn i po schw ytaniu trzeciego p ro to n u d aje
nietrw ały izotop tlen u O 15, przechodzący w izotop azotu N 15. Izo to p te n po
schw ytaniu czw artego p ro to n u d aje ją d ro węgla C12, od któreg o cykl się zaczął.
W o statn iej re a k cji po w staje ją d ro helu. W w yniku ty c h re a k cji liczba ją d e r
węgla i azotu po zo staje niezm ieniona, z n ik a ją n ato m iast 4 p ro to n y , n a k tó ry ch
m iejsce po jaw ia się jąd ro atom ow e helu (cząstka alfa). W ysyłane są w cyklu
trz y k w an ty prom ieniow ania, a poza ty m część energii uno szą dw a n eu trin a.
W cyklu węglow o-azotow ym dla pełnej efektyw ności w y m ag an a je st te m p e ra ­
tu r a 18,5 m ilionów kelwinów. W e w n ętrzu gw iazd głównego ciągu w ystęp u ją
praw dopodobnie oba cykle budow y helu z w odoru, cykl p -p i cykl C-N. W te m ­
p e ra tu rac h poniżej 16 m ilionów kelw inów efektyw niejszy je s t cykl p -p , n ato m iast
w te m p e ra tu ra c h wyższych od 16 m ilionów kelwinów — cykl C-N.
Z chw ilą, g d y wodór we w nętrzu gw iazdy zostanie zu ży ty do tego stopnia,
że sy n teza helu z w odoru sta je się m ało efektyw nym źródłem p rom ieniow ania
gw iazdy, tw o rzy się w środku gw iazdy jąd ro helowe o te m p e ratu rz e powyżej
1 0 0 m ilionów kelw inów i zaczyna się b u d o w a cięższych pierw iastków chem icznych

z cząstek a, p rz y czym najpraw dopodobniejsza je st reak cja nosząca nazw ę „3a” ,


w k tó rej z trzech ją d e r atom ow ych helu p ow staje jąd ro atom ow e węgla. O tej
reak cji i innych reakcjach, przy k tó ry c h p o w stają ciężkie p ierw iastk i chem iczne,
będzie m ow a wr rozdziale X X V , gdzie om aw iane będą drogi ew olucyjne gwiazd.
§ 229. Modele gwiazd. P ełne rozw iązanie zagadnienia, ja k zbudow ane je s t
w nętrze gw iazd, polega n a obliczeniu gęstości i te m p e ra tu ry wr różnych od­
ległościach od środka gw iazdy oraz zm ian właściwości m a te rii gwiazdowej
wraz z odległością od środka gw iazdy, w szczególności obliczenie, jak im zm ia­
nom ulega sk ład chem iczny gw iazdy. W ykonanie tak ich obliczeń, k tó re by ły b y
zgodne z w ynikam i obserw acji, nazyw am y obliczeniem modelu gwiazdy. P rz y
ta k ich obliczeniach za podstaw ow e p a ra m e try astrofizyczne p rzy jm u jem y
m asę M , prpm ień R i św iatłość L gw iazdy. B iorąc pod uw agę m echanizm d zia­
łan ia źródeł energii prom ieniow ania gw iazd p rzy jm u jem y p rz y ty m , że m a ­
te ria wre w n ętrzu gw iazd podporządkow ana je st zn an y m praw om fizycznym .
W p racy E m d e n a / K ule gazowe, założono, że gw iazdy są k u lam i gazow ym i
politropowym i. Mówimy, że k u la gazow a m a właściwości politropow e, jeżeli
je s t ona w rów now adze graw itacyjnej (m echanicznej) i jeżeli ciśnienie P i gę­
stość q zw iązane są zależnością
Modele gwiazd 441

P = K q +n, (292)
gdzie K je s t w ielkością stałą, a n je s t tzw . indeksem politropy.
R ów nanie politropow e (292) je s t podobne do ró w n an ia w yrażającego adia­
batyczne zm iany sta n u gazu, to je s t tego ro d z a ju zm iany, k tó re o d b y w ają się
bez w ym iany ciepła z otoczeniem . R ów nanie a d ia b a ty piszem y w p o staci

P = Cgy, (293)

gdzie y = — je st rów ne stosunkow i ciepła właściwego gazu p rzy sta ły m


ciśnieniu (cp) do ciepła właściwego przy stałej objętości (ev). Z p orów nania
wzorów (292) i (293) w ynika, że

7 -1
P rz y obliczaniu m odelu ku li politropow ej zak ład am y , że ciśnienie P i gę­
stość q są zw iązane w arunkiem rów nania politropow ego w całej objętości
gw iazdy. O bjętość tę ro zb ijam y myślowo n a N w arstw , licząc od śro d k a gw iazdy
do jej pow ierzchni. D la pierw szej w arstw y, obejm ującej środek gw iazdy, p rz y j­
m u jem y określone w artości liczbow e n a ciśnicnic w środku gw iazdy P c i gę
stość qc. N astępnie obliczam y te w artości d la drugiej w arstw y, sąsiadującej
z pierw szą. Z nając P 2 i q2 prow adzim y analogiczne obliczenia d la w arstw y
trzeciej itd ., dopóki nie dojdziem y do ostatniej w arstw y n a pow ierzchni gw iazdy.
W artości d la tej n ajb ard ziej zew nętrznej w arstw y d ad zą się ju ż porów nać
z d a n y m i obserw acyjnym i. Jeżeli uzyskujem y zgodność, to znaczy że d la śro d k a
gw iazdy p rzy jęto w artości liczbowe praw idłow e. Jeżeli zaś w y stąp i w y raźn a
rozbieżność m iędzy w ynikam i obliczeń m odelu z d an y m i obserw acyjnym i, to
należy zm ieniać w artości w yjściow e P c i qc i p o w tarzać obliczenia, dopóki nie
u zy sk am y zgodności.
P rzedstaw iono tu drogę obliczania m odelu gw iazdy w w ielkim uproszczeniu,
w rzeczyw istości bow iem rozw ażania te są bardziej złożone. W rach u n k ach
ty c h należy jeszcze czynić odpow iednie założenia co do w spółczynnika nie-
przezroczystości i sk ład u chemicznego gw iazd (średni ciężar cząsteczkow y),
ja k rów nież co do ro d za ju źródeł energii gw iazd.
P ierw szy m odel gw iazdow y obliczony zo stał w r. 1921 przez E d d in g to n a.
Poniew aż stosow ano go bard zo często w b ad an iach n a d budow ą w ew nętrzną
gw iazd, o trzy m ał on nazw ę modelu standardowego. G dy E d d in g to n budow ał
swój m odel, reak cje term ojądrow e nie b y ły jeszcze znane. E d d in g to n p rz y ją ł
w ięc d la w ygody obliczeń, że w y d atek energetyczny n a jed n o stk ę m asy oraz
w spółczynnik nieprzezroczystości są stałe d la całej objętości gw iazdy. P rz e ­
noszenie energii w m odelu E d d in g to n a odbyw ało się ty lk o przez prom ienio­
w anie, co prow adziło do w niosku, że ciśnienie gazu je s t proporcjonalne do
442 X IX . Budowa gwiazd

czw artej potęgi te m p e ratu ry , a gęstość do jej trzeciej potęgi. Z kolei pro w a­
dziło to do w niosku, że gw iazda zbudow ana je s t zgodnie z indeksem p o litro p y
rów nym 3, a d la tej w artości obliczenia są szczególnie proste. W m odelu E d-
dingtona stosunek ciśnienia gazu do ciśnienia prom ieniow ania w y p ad ał stały .
W szystkie założenia, jak ie b y ły czynione p rzy obliczaniu tego m odelu, m iały
n a celu sprow adzenie m odelu do ku li politropow ej, k tó rą m ożna łatw o obliczyć.
Model stan d ard o w y b ył stosow any do gw iazd o m asie dow olnej. K oncen­
tra c ja m aterii gwiazdowej w środku b y ła duża, c en traln a bow iem gęstość
w środku gw iazd przew yższała 54 ra z y średnią gęstość gw iazdy.
W drugim ogólnym m odelu gw iazdy obliczonym przez T. G. Cowlinga
w r. 1936, też przed poznaniem re a k c ji term ojądrow ych, założono, że źródła
energii są rozm ieszczone ty lk o w środkow ych obszarach gw iazdy, stanow iących
ją d ro konw ekcyjne, którego m asa o bejm uje blisko 15 % m asy gw iazdy. Stosunek
centralnej gęstości do średniej w y p ad ł m niejszy niż w m odelu E d d in g to n a,
wynosił bow iem ty lk o 37. S trum ień energii w ypływ ającej z ją d r a konw ekcyj­
nego b y ł sta ły i rów ny św iatłości gw iazdy. Model Cowlinga obliczano od p o ­
w ierzchni gw iazdy, bo źródła energii, a co za ty m idzie cen traln e ciśnienie P c
i cen traln a gęstość qc nie b y ły znane. M odel te n nad aw ał się w zasadzie do
gwiazd o m asie dow olnej, ja k i m odel E d d in g to n a. O ba opisane m odele m iały
duże znaczenie d la rozw oju teorii budow y w n ętrza gw iazdy, poniew aż m ożna
je było stosow ać do gw iazd o różnej m asie. Z n ajd u ją one i obecnie zastosow anie
w n iektórych b ad an iach z astrofizyki teoretycznej.
O bliczanie m odelu gw iazdy w ym aga dużego nak ład u p ra c y rachunkow ej.
Z agadnienie to znacznie się uprościło, g d y do ty c h celów zastosow ano elek tro ­
niczne m aszyny cyfrowe. Zazwyczaj obliczam y obecnie m odele d la k o nkretnych
gwiazd, czyniąc różne założenia co do isto tn y c h param etró w , w szczególności X
i Y . Obliczono już wiele modeli gw iazdow ych n a elektronicznych m aszynach
cyfrow ych. Szczególną uw agę zwrócono n a gw iazdy o zm iennym składzie che­
m icznym .
Z porów nania obliczonych modeli gw iazdow ych z gw iazdam i rzeczyw istym i
okazało się, że większość gw iazd m a dość p ro stą budowę, k tó rą m ożna w y­
jaśnić za pom ocą stosunkow o p ro sty c h modeli. W y jątek stanow ią niektóre
g rupy gwiazd, ja k np. czerwone olbrzym y i białe k a rły (patrz § 233).
§ 230. Nowsze poglądy na budowę wnętrza gwiazd. Nowsze b ad a n ia teo re­
tyczne nad isto tą w n ętrza gw iazd w noszą wiele zm ian do w yłożonego tu k lasy ­
cznego ujęcia. Coraz więcej uw agi np. pośw ięca się zagadnieniu rów now agi k o n ­
w ekcyjnej, co w iąże.się z b ad an iam i sta n u m aterii w zew nętrznych w arstw ach
gwiazd. P rzypuszczano daw niej, że s ta n te n nie może wypływać n a to, co dzieje się
we w nętrzu gw iazd, o k tó ry m zakładano, że w zasadzie z n a jd u je się on w stan ie
rów nowagi prom ienistej. B ad an ia teo rety czn e jed n ak doprow adziły do w niosku,
że podfotosferyczna strefa konwekcyjna sięga o wiele głębiej niż przypuszczano
pierw otnie, a w pływ a to istotnie n a przebieg różnych procesów fizycznych
wewrn ą trz Słońca i innych gw iazd z te m p e ra tu rą niższą od 10 000°C. A stronom
Nowsze poglądy na budowę w nętrza gwiazd

belgijski P . L edoux w ypow iedział pogląd, że gw iazdy z masą, m niejszą od


0,27 m asy słonecznej w całości należy tra k to w a ć ja k o p o zostające w rów now adze
konw ekcyjnej.
Z agadnień budow y w n ętrza gw iazd nie d a się oddzielić od zagadnień ich
ew olucji pow odow anej przez reak cje term ojądrow e. O ty m w szakże będzie
m ow a niżej w § 296; należy ty lk o w spom nieć, że po zużyciu 1 0 - 1 2 % w odoru
we Avnętrzu gw iazdy n a budow ę ją d e r helu, budow a tego w n ętrza ulega isto tn y m
zm ianom i n astęp u ją dość szybkie przem iany ew olucyjne gw iazdy.
In n y problem dotyczy ro d zaju gazu, z którego zbudow ana je s t gw iazda.
P rzyjm ow ano od czasów E d d in g to n a, że gw iazda zbudow ana je st z gazu d o ­
skonałego, którego składnikiem we w nętrzu gw iazdy b y ły b y p ro to n y , elektrony,
ją d ra atom ow e lekkich pierw iastków z nieliczną dom ieszką wysoko zjonizo­
w anych atom ów pierw iastków cięższych. Obecnie w szakże coraz w iększą uw agę
zw raca się n a możliwość w ystępow ania w gw iazdach m aterii supergęstej, a naw et
gw iazd głównie z tak iej m aterii zbudow anej. W szczególności rozw aża się
teo retycznie możliwość istnienia gwiazd hiperonowycli. J a k w iadom o z fizyki,
h iperony będące w w arunkach ziem skich bardzo n ietrw ałym i m ają m asę nieco
m niejszą od m asy pro to n u , dochodzącą do w artości blisko 1700 razy większej
od m asy elektronu. W szystkie cząstki elem entarne z m asą rzędu protonów ,
ja k n eu tro n y i hiperony, otrzym ały nazw ę barionów , a gw iazdy zbudow ane
z m aterii supergęstej nazyw am y gwiazdami barionowymi. Zgodnie z rozw aża­
n iam i teoretycznym i gw iazda barionow a m ogłaby składać się z ją d ra hipero-
nowego, w k tó ry m by łab y skoncentrow ana praw ie cała m asa gw iazdy oraz
ze stosunkow o cienkiej pow łoki złożonej z trzech w arstw : najniższej — n e u tro ­
now ej, środkowej — złożonej z neutronów , ją d e r atom ow ych i sw obodnych
elektronów i najw yższej zew nętrznej, zaw ierającej ją d ra atom ow e i gaz elek­
tronow y. Tego ro d zaju gw iazdy b ad ał teoretycznie W . A. A m barcum ian ze
sw ym i w spółpracow nikam i z O bserw atorium B iurakańskiego w A rm enii.
S upergęste gw iazdy b y ły b y chłodne i b y ły b y zbudow ane z gazu zdegenerowa-
nego, do k tó 'ego nie m iałyby zastosow ania rozw ażania m atem atyczne, słuszne
d la zw ykłych gazów.
O statn ie b ad a n ia prow adzą do w niosku, że ta k ie gw iazdy supergęste istnieją
w rzeczyw istości, ja k np. o d k ry te w 1968r. piilsary, k tó re są przypuszczalnie
gwiazdam i neutronowymi (§ 251). Do olbrzym iej zaś gęstości dochodzić może
m a te ria gw iazdow a n a sk u tek jej zap ad an ia graw itacyjnego k u środkowi
(kollapsu) i w y tw arzan ia tzw. „czarnej ja m y ” (§ 296) inaczej Tcollapsara.
§ 231. Gwiazdy ciągu głównego. G w iazdy położone n a ciągu głów nym w y­
kresu H ertzsp ru n g a-R u ssella budzą duże zainteresow anie z uw agi n a to, że
Słońce należy do nich i że, ja k to będzie bliżej w yjaśnione w § 296, gw iazdy
w sw ym rozw oju przebyw ają najdłużej w stad iu m głównego ciągu. Z uw agi n a
w ew nętrzną budow ę i źródła energii gw iazdy głównego ciągu m ogą być określone
jak o tak ie, w k tó ry ch zasadniczym źródłem energii prom ieniow ania są reakcje
term ojądrow e, prow adzące do budow y helu z w odoru. Nie m ożna przedstaw ić
444 X IX . Budowa gwiazd

całego głównego ciągu za pom ocą jednego rodzaju m odeli budow y gwiazd.
In n e bowiem właściwości m ają gw iazdy gorące, zajm ujące górną część głównego
ciągu, niż gw iazdy chłodne, położone n a dolnej jego części. Budow ę gw iazdy
górnej części głównego ciągu m ożna dość dobrze w yjaśnić za pom ocą m odelu
konw ekcyjnego Cowlinga. N a p rzy k ład w m odelu m asyw nej gorącej gw iazdy
klasy spektralnej O-B o m asie 10 ra z y większej od m asy Słońca i światłości
3000 razy większej od światłości Słońca ją d ro konw ekcyjne sięga do odległości
0,23 prom ienia gwiazdy. W jąd rze ty m z aw arta je s t blisko 1/4 m asy całej
gw iazdy. C entralna te m p e ra tu ra w ynosi 27 milionów kelwinów, a skład chem icz­
ny określony je st liczbam i X = 0,90, Y — 0,09, Z = 0,01. Gorące gw iazdy cią­
gu głównego uw ażać m ożem y za gw iazdy o stosunkow o dużej zaw artości w odoru,
przy czym podstaw ow e źródło energii, zgodnie z w ysoką te m p e ra tu rą gw iazdy,
stanow i cykl C-N. W m iarę zm niejszania się m asy gw iazdy jej jąd ro k o n ­
w ekcyjnie m aleje.
In n y obraz d a ją m odele chłodnych gw iazd, zajm ujących dolną część głów ­
nego ciągu n a w ykresie H -R . N a p rzy k ład u gwiazd czerwony cli z m asą rów ną
0,6 m asy Słońca nie m a ją d ra konw ekcyjnego, n ato m iast w ystępuje rozległa
zew nętrzna w arstw a konw ekcyjna, k tó rej grubość wynosi około 1/3 prom ienia
gw iazdy. W arstw a ta sięga aż do pow ierzchni gw iazdy i zajm u je około 10%
m asy gw iazdy. Pow staw anie jej tłum aczy się dużą gęstością m aterii gw iazdo­
wej i stosunkow o niską te m p eratu rą . Prom ieniow anie nie może bowiem p rze­
nieść tej energii, ja k ą w ysyła w nętrze gwiazdy, i w skutek tego n astęp u je k o n ­
w ekcja. C entralna gęstość je s t 2 0 ra z y większa od średniej gęstości, tem pei’a-
tu r a zaś w środku gw iazdy wynosi m niej niż 1 0 milionów kelwinów. Źródłem
energii w ta k niskiej te m p e ra tu rz e m oże być tylko cykl p-p reakcji jądrow ych.
W opisanym m odelu p rzy jęto X — 0,70, Y = 0,27 i Z = 0,03.
Pośrednie m iejsce m iędzy obu opisanym i m odelam i gwiazd głównego ciągu
pow inien zajm ow ać model Słońca. N ależy ono raczej do dolnej części głównego
ciągu, gdzie głów nym źródłem energii prom ieniow ania je st cykl p-p. Opraco-
A v a n ie jed n ak m odelu budow y Słońca n a tra fia n a trudności, Słońce bowiem
istnieje nie mniej niż 5 m iliardów la t i znaczna część w odoru uległa ju ż z a ­
m ianie n a hel. Jeżeli założym y przy obliczaniu m odelu Słońca, że w odór s ta ­
nowi 80 % m asy ( X = 0,8) i w artość t a odnosi się zarów no do środka, ja k i do
w arstw zew nętrznych, to cen traln a te m p e ra tu ra w ypadnie 13 milionów kelw i­
nów. Jed n ak że w ydaje się, że słuszniej byłoby obliczać m odel Słońca zakład ając
zm ienną obfitość wodoru zależnie od odległości od środka, gdyż nie n astęp u je
we w nętrzu Słońca dokładne w ym ieszanie m aterii. W jed n y m z tak ich m odeli
zak ład a się, że w środku Słońca zaw artość w odoru wynosi 50% m asy ( X = 0,5).
L iczba ta w zrasta powoli w m iarę oddalan ia się od środka, osiągając w artość
X — 0,74 w odległości 1/4 prom ienia od środka i pozostaje praw ie niezm ienna,
aż do w arstw powierzchniowych. T em p eratu ra cen traln a p rzy ty c h założeniach
w ynosi 14,6 milionów kelwinów i oczywiście główne reakcje term ojądrow e p rze­
biegają przez cykl p-p. Model te n przew iduje istnienie u Słońca zew nętrznej
Gwiazdy ciągu głównego 445

w arstw y konw ekcyjnej o grubości 15% prom ienia gw iazdy i zaw ierającej
2 % m asy. P odobne niejednorodne m odele, w k tó ry ch zaw artość X w odoru
ulega zm ianom w raz z odległością od śro d k a gw iazdy, b y ły liczone rów nież
d la gw iazd górnej części głównego ciągu w ykresu H - E .
§ 232. Olbrzymy i uadolbrzym y. G w iazdy olbrzymy (klasa św iatłości I I
i I I I M organa-K eenana) zajm u ją n a w ykresie H e rtzsp ru n g a-R u ssella m iejsce
u góry n a praw o. N ad nim i leżą uadolbrzymy (klasa I). O lbrzym y m a ją p ro ­
m ienie około 1 0 0 ra z y większe od prom ieni gw iazd głównego ciągu, a u nad-
olbrzym ów sp o ty k am y naw et gw iazdy o prom ieniach około 1 0 0 0 razy większych.
J a k o p rzy k ład y gw iazd olbrzym ów njożem y p rzy jąć gw iazdy a A u r (Capella)
i a Boo (A rktur), a nadolbrzym ów a Sco (Antares) i a Ori (Betelgeuze). Średnia
gęstość ty c h gw iazd je st bardzo m ała, w ynosząca np. d la A rk tu ra 0,0004,
a dla A n taresa zaledw ie 0,000001 średniej gęstości Słońca.
N ie oznacza to b y n ajm n iej, że gw iazdy są ta k bardzo rozrzedzone aż do
sam ego środka. Z daje się, że gw iazdy te m a ją złożoną budow ę jak o zaaw anso­
w ane w rozw oju (p atrz § 296). U traciły one ju ż znaczną część w odom i m odele
ich są o wiele bardziej złożone niż gw iazd głównego ciągu. J a k o p rzy k ład p rz y ­
toczyć m ożna m odel olbrzym a, obliczony d la gw iazdy o m asie 1,3 m asy Słońca
i prom ieniu 2 1 razy w iększym od prom ienia Słońca. Środkow ą część gw iazdy
w ty m m odelu zajm u je jąd ro o tem p e ratu rz e około 40 m ilionów kelwinów,
w k tó ry m nie m a ju ż w odoru, nie odbyw ają się więc w nim reak cje term ojądrow e
budow y helu z w odoru, sam o zaś ją d ro zbudow ane je s t praw ie w całości z helu
z niew ielką dom ieszką ciężkich pierw iastków . J e s t ono izoterm iczne, to znaczy
m a sta łą tem p eratu rę. Choć jąd ro stanow i 20% m asy gw iazdy, je d n a k z a j­
m uje ono m ały obszar w porów naniu z rozm iaram i gw iazdy, zaledw ie około 0 , 0 0 1
jej prom ienia. Gęstość więc ją d ra je s t bardzo duża, zbliżona do gęstości b ia ­
ły ch karłów (p atrz § 233).
B ardzo gęste ją d ro izoterm iczne olbrzym ów otoczone je s t cienką w arstw ą,
w k tó re j w y stęp u ją reak cje term ojądrow e syntezy helu z w odoru. T em p era­
tu r a w tej w arstw ie, której grubość je s t rzędu 0 , 0 0 1 prom ienia gw iazdy, w ynosi
około 25 m ilionów kelwinów. N ad tą w arstw ą rozciąga się w arstw a o grubośći 8 %
p rom ienia gw iazdy, zaw ierająca 5 % jej m asy. E n erg ia przenosi się w niej
przez prom ieniow anie. N ad nią położona je st aż do granic gw iazdy olbrzym ia
pow łoka z rozrzedzonego gazu, w k tó rej energia przenosi się przez konw ekcję.
P odobnie m ogą być zbudow ane gw iazdy nadolbrzym y, dla k tó ry c h jed n ak
nie zdołano jeszcze obliczyć modeli. C h arak tery sty czn ą właściwością ty c h gwiazd
je s t istnienie bardzo gęstego izoterm icznego ją d ra pozbaw ionego w odoru
i bardzo rozciągłej zew nętrznej pow łoki konw ekcyjnej. N ależy jed n a k za ­
znaczyć, że obliczane teoretycznie m odele olbrzym ów zaw ierają d u żą dozę
niepew ności i poglądy nasze n a ich budow ę m ogą ulec isto tn ej zm ianie.
§ 233. Białe karły . W § 217 b y ła ju ż w zm ianka o Syriuszu jako o niezw ykłej
gwieździe podw ójnej, której składniki różnią się pod względem blasku praw ie
o 10 wielkości, co oznacza, że Syriusz B świeci 10 000 razy słabiej niż Syriusz A ,
446 X IX . Budow a gwiazd

T a b lic a IX

Typow e gw iazdy

N a z w a g w ia zd y a 1950 6 1950 . V Sp

N a d o lb rzy m y (kl. św . I)
e O rionie 5 h33,m7 -1 °1 4 ' l , m 70 B O Ia
tj L eonie 10 4, 6 + 17 0 3, 53 AOIb
(p C assiopeiae 1 16, 9 + 6 2 4, 95 F O Ia
p C am elopardalis 4 59, 0 + 60 22 4, 08 GOIb
£ Cepliei 22 9, 1 + 57 57 3, 36 K llb
H C ephei 21 42, 0 + 58 33 var M 2 Ia
J a s n e olbrzym y (kl. św. I I )
ó O rionis 5 29, 4 - 0 20 2, 21 0 9 ,5
v H erculis 17 56, 6 + 30 12 4, 48 F2
e L eonis 9 43, 0 + 24 0 2, 98 GO
■& L yra e 19 14, 6 + 38 2 4, 35 KO
y C rucis 12 28, 4 - 5 6 50 1, 62 M3
O lbrzym y (kl. św . I I I )
i O rionis 5 33, 0 -5 56 2, 76 09
a D raconis 14 3, 0 + 64 37 3, 66 AO
£ L eo n is 10 13, 9 + 23 40 3, 44 FO
ó T auri 4 20, 0 + 17 26 3, 76 MO
fi A ndrom edae 1 6, 9 + 35 21 2, 04 MO
P odolb rzym y (kl. św. IV )
y P eg as i 0 10, 7 + 14 54 2, 86 B2
y G em inorum 6 34, 8 + 16 27 1, 91 AO
e C ephei 22 13, 2 + 56 48 4, 20 FO
r\ B ootis 13 52, 3 + 18 39 2, 68 GO
rj Cepliei 20 44, 3 + 61 39 3, 43 KO
Ciąg głów ny (kl. św. V)
, t S c o rp ii 16 32, 8 -2 8 7 2, 82 BO
a L yra e 18 35, 2 + 38 44 0, 00 AO
' q G em inorum 7 25, 9 + 31 53 4, 16 FO
i 7] C assiopeiae 0 46, 1 + 57 33 3, 43 GO
Ó D raconis 19 32, 4 + 69 34 4, 68 KO
1I D 147379 16 16, 7 + 67 21 8, 9 MO
B ia łe K a r ły
o- E r id a n i B 4 13, 1 -7 44 9, 50 DA
S ir iu s B 6 43, 0 -1 6 39 (8, 5) (D A )
P rocy on B 7 36, 7 + 5 21 11 —
Gw. v. M a a n e n a 0 46, 5 + 5 10 12, 36 DG
B oss 627 11 21, 7 + 21 39 14, 24 DF
Białe karły 447

n ato m iast pod względem m asy oba składniki u k ład u podw ójnego różnią się
stosunkow o niewiele. Syriusz należy do gwiazd bliskich, jego bowiem p aralak sa
w ynosi 0",377, co odpow iada odległości zaledwie 8 , 6 lat św iatła, znam y przeto
ab solutną bolom etryczną wielkość obu składników . D la Syriusza B wynosi
ona l l 3 *,1 . Porów nując ją z absolutną wielkością bolom etryczną Słońca 4 ^ ,6
obliczam y, że Syriusz B w ysyła 400 razy mniej energii niż Słońce, choć jego
m asa rów na się praw ie masie Słońca. D ałoby się to uzasadnić, gdyby Syriusz B
był gw iazdą znacznie chłodniejszą niż Słońce. Tym czasem astronom am ery ­
kański W. S. A dam s stw ierdził jeszcze w 1914 roku, że widm o Syriusza B
zaw arte je st w przedziale od A 5 do FO, a więc stosunkow o niewiele różni się
od w idm a Syriusza A (klasa A l ) . Zaobserwowanej klasie widmowej Syriusza B
odpow iada te m p e ra tu ra efektyw na co najm niej 8000 K. Zgodnie więc z praw em
/ 8000 \*
S tefana, jed n o stk a powierzchni Syriusza B d aje I y ^ y 1 = 3 , 6 razy więcej
energii prom ieniow ania niż rów na jej jed n o stk a pow ierzchni Słońca. Poniew aż
gw iazda w ysyła 400 razy mniej prom ieniow ania niż Słońce, więc jej pow ierzchnia
pow inna być 400-3,6 = 1 4 4 0 razy m niejsza od pow ierzchni Słońca. Prom ień
gw iazdy w ty m przypadku je st około 38 razy m niejszy od prom ienia Słońca
i w ynosi zaledAvie 18 000 km , a objętość gw iazdy je st blisko 55 000 razy m niejsza
od objętości Słońca. W ynika stąd , że średnia gęstość Syriusza B je st 61 000
razy większa od średniej gęstości Słońca. Poniew aż (§ .119) średnia gęstość
Słońca wynosi 1,41 g/cm 3, więc n a średnią gęstość Syriusza B otrzym ujem y
w artość 8 6 0 0 0 g/cm 3.
Przyspieszenie graw itacyjne n a pow ierzchni kuli je st proporcjonalne do
m asy kuli i odw rotnie proporcjonalne do k w ad ratu prom ienia. Ł atw o obli­
czam y z przytoczonych liczb, że przyspieszenie graw itacyjne n a pow ierzchni
Syriusza B je st przeszło 40 000 razy większe od analogicznego przyspieszenia
n a Ziemi. Zgodnie z ogólną teorią względności d rgania fal elektrom agnetycznych
w silnym polu graw itacyjnym s ta ją się powolniejsze, co spraw ia, że linie w widmie
gw iazdy, m ającej wielkie przyspieszenie siły ciężkości n a powierzchni, są p rze­
sunięte ku falom dłuższym , czyli ku czerwieni. E d dington przew idział, że graw i­
ta c y jn e przesunięcie ku czerwieni w p rzy p ad k u Syriusza B byłoby równoważne
przesunięciu dopplerow skiem u około 20 km /s. Isto tn ie w r. 1921 A dam s znalazł,
że linie w widm ie Syriusza B są przesunięte ku czerwieni, przy czym przesunię­
cie to po odjęciu ogólnej prędkości radialnej u k ład u oraz prędkości radialnej
w ynikającej z ru c h u orbitalnego rów now ażne je st przesunięciu dopplerow ­
skiem u 2 1 k m /s, co je st w dobrej zgodności z przew idyw aniam i E ddingtona.
W te n sposób potw ierdzona została duża gęstość Syriusza B , a w przesunięciu
linii ku czerwieni w widmie te j gwiazdy uzyskano jeden z dowodów obserw acyj­
nych, potw ierdzających słuszność ogólnej teorii względności.
Syriusz B sta ł się pierw szym przedstaw icielem gwiazd nowej kategorii,
k tó ry m nadano nazwę białych karłów. Z ajm ują one n a w ykresie H e rtz sp ru n g a-
Russella (ryc. 147a) miejsce w' dole n a lewo. N azw a białe karły pochodzi stąd , że od­
448 X IX . Budowa gwiazd

kryw ane początkowo gwiazdy tej kategorii m iały w ysoką tem peraturę, przy
jednoczesnych m ałych rozm iarach. Obecnie' do kategorii białych karłów za­
liczamy w ogóle gwiazdy o bardzo wielkiej średniej gęstości i małej światłości,
przy czym w skaźniki barw y niektórych gwiazd tej kategorii są duże, ta k że
znam y białe karły o barw ie żółtej, a naw et czerwonej.
Znam y już setki białych karłów , ponieważ zaś do odległości 10,5 parseków
n a 255 gwiazd poznanych do tej odległości je st 8 białych karłów , więc w niosku­
jem y, że gwiazdy te nie należą do rzadkości wśród ogółu gwiazd, przynajm niej
w sąsiedztwie Słońca. Ocenia się, że co najm niej 3% ogółu gwiazd należy do
kategorii białych karłów.
O lbrzym ia gęstość tow arzysza Syriusza, obliczona po raz pierwszy w r. 1914,
zaskoczyła astronom ów , którzy początkowo nie znajdow ali jej w yjaśnienia
w świetle ówczesnej teorii budow y m aterii. Dopiero dzięki zastosow aniu nowo­
czesnej teorii budow y atom ów m ożna było uzasadnić istnienie ta k wielkiej
gęstości. W iadom o z fizyki, że nie zjonizowane atom y m ają średnice rzędu
1 0 ~ 8 cm, przy czym jej w artość je st określona przez położenie najdalszych

elektronów względem ją d ra atomowego, czyli że średnicę rzędu IO ”8 cm m a


o rb ita najdalej położonego elektronu, w ujęciu teorii B ohra budow y atom u.
N atom iast średnica jąd er atom ow ych je st rzędu zaledwie 10 “12 cm. A więc
jeżeli atom y pozbaw im y całkowicie elektronów, czyli doprow adzim y je do
stan u zupełnej jonizacji, to dadzą się one stłoczyć do bardzo dużych gęstości,
m ateria przy ty m w tej gęstości nie straci właściwości gazu. W ty m gazie ją d ra
atom ow e pozbaw ione elektronów mogą poruszać się rów nie swobodnie ja k
i zwykłe cząsteczki gazu. We w nętrzu białego k arła obok jąd er atom ow ych
je st jeszcze dużo swobodnych elektronów. Poruszają się one względem jąder
atom ow ych po oi b ita ch hiperbolicznych, do których również odnoszą się re ­
guły kwantowe.
W norm alnych •w arunkach byw a mniej elektronów niż dozwolonych dla
nich orbit i elektrony m ogą „dobierać” sobie orbity. N ato m iast w wielkich
gęstościach, k tó re w środku białych karłów mogą przekraczać 1 tonę na cm3,
dozwolonych o rb it może brakow ać dla wielkiej liczby swobodnych elektronów.
Zgodnie z zasadą Pauliego, n a jednej orbicie mogą przebyw ać najwyżej dwa
elektrony i w te d y m ają one odw rotne kierunki spinów, czyli własnych m o­
m entów pędu. W przypadku wielkiej gęstości ta zasada nie może być już prze­
strzegana. G dyby p rzy pewnej gęstości gorącego gazu w szystkie poziomy
energetyczne b y ły obsadzone przez elektrony, to przy dalszym zagęszczeniu
już n a jednej orbicie porusza-łoby się więcej niż dw a elektrony z różnymi jednak
prędkościam i. Gaz, w k tórym w szystkie poziomy energetyczne są obsadzone
z nadm iarem przez elektrony poruszające się po orbitach ze znacznym i prędko-
ściami, nosi nazwę zdegenerowanego gazu elektronowego. J e s t to obrazowe opi­
sanie istoty zdegenerowanego gazu elektronowego, ścisłe bowiem określenie
w ym agałoby złożonych rozum owań m atem atycznych. W gazie zdegenerowa-
nym we w nętrzu białego k arła ciśnienie zależy od tem p eratu ry i gęstości i można
je wyrazić zależnością
Biało karły

P = K qs,\ (295)

Gaz zdegenerowany jest dobrym przewodnikiem ciepła, a więc energia


może być w nim przenoszona przez przewodnictwo. T em peratura zdegenero-
wanego gazu elektronowego we wnętrzu białego karła jest stała, co jest zrozu­
miałe wobec tego, że na skutek dobrego przewodnictwa cieplnego tem peratura
szybko się wyrównuje. Dokoła głównej masy białego karla, złożonej z gazu
zdegenerowanego, znajduje się stosunkowo cienka zewnętrzna powłoka zwykłego,
nie zdegenerowanego gazu, do której stosują się zwykłe praw a gazów dosko­
nałych. W tej powłoce przylegającej do zdegenerowanego jąd ra odbywają się
reakcje jądrowe i przez nią płynie strum ień energii na zewnątrz.
§ 234. Gwiazdy Wolfa-Rayeta. W r. 1876 dwaj astronomowie z Paryskiego
Obserwatorium Astronomicznego C. J. Wolf i G. R ayet odkryli trzy osobliwe
gwiazdy o bardzo szerokich liniach emisyjnych. Gwiazdy te otrzym ały od
nazwisk odkrywców nazwę gwiazd Wolfa-Rayeta. W ich widmach w ystępują
linie emisyjne o szerokości 60 — 1 0 0 A, które są czasem od 1 0 do 2 0 razy jaśniej­
sze od przylegającego do nich widma ciągłego. Linie te są często ograniczone
z fioletowego brzegu przez słabe i rozm yte linie absorpcyjne, a większość ich
należy do wysoko zjonizowanych pierwiastków chemicznych jak hel, azot, tlen,
krzem i węgiel. W widmach gwiazd W olfa-R ayeta w ystępują linie emisyjne
zarówno helu neutralnego, jak i zjonizowanego. Linie wodorowe są bardzo słabe,
co bynajm niej nie oznacza, że wodoru w tych gwiazdach jest niewiele, a tylko
świadczy o tym , że przy normalnej zawartości wodór jest w bardzo znacznej
części zjonizowany. Gwiazd W olfa-R ayeta znam y niewiele, zaledwie około 200.
Gwiazdy W olfa-R ayeta zaliczamy do gwiazd o najwyższej światłości, bo­
wiem ich blask absolutny oceniany jest w granicach od —4 V do — 8 V. Średnice
ich są dwa razy większe od średnicy Słońca, a tem peratury są bardzo wysokie
od 60 000 K do 100 000 K.
Występowanie szerokich linii emisyjnych w widmach gwiazd W olfa-R ayeta
może być wytłumaczone przy założeniu, że gwiazdy te m ają bardzo rozległą
rozrzedzoną powłokę gazową, rozszerzającą się z dużą prędkością. H ipoteza
ta k a sformułowana została przez astronom a kanadyjskiego C. S. Bealsa i nie­
zależnie od niego przez D. H. Menzela z USA. Zgodnie z tą hipotezą przedsta­
wiony został na ryc. 167 schemat budowy gwiazdy. Widzimy, że obraz linii
emisyjnych wywołany jest świeceniem atomów zarówno z przedniej, jak i tylnej
części przezroczystej powłoki gazowej, otaczającej gwiazdę. Atomy powłoki,
które zbliżają się do nas, powodują przesunięcie linii emisyjnych ku fioletowi,
a te atom y, które od nas się oddalają, powodują przesunięcie linii emisyjnych
ku czerwieni. W rezultacie na skutek ruchu radialnego rozszerzającej się po­
włoki powstaje szeroka linia emisyjna. Promieniowanie zaś centralnej gwiazdy,
przechodzące przez rozszerzającą się powłokę (część zakreskowana na ryc. 167),
daje linię absorpcyjną przesuniętą daleko ku fioletowi. Obliczona na podstawie
szerokości linii absorpcyjnych prędkość rozszerzania się powłoki przekraczać
może 1000 km /s i dochodzi u niektórych gwiazd do 3000 km/s.

29 — A stronom ia ogólna
450 X IX . B udow a gwiazd

Gwiazdy W o lfa-R ay eta zaliczano p rzedtem do gwiazd klasy O, obecnie


w yodrębnia się je w oddzielną grupę oznaczając ją literą W . Czasam i dzieli
się je na dwie podgrupy zależnie od tego czy intensyw niej w y stęp u ją linie
węgla, czy też azotu. W pierwszym przypadku gw iazdy oznacza się literam i WC,
w drugim W N .

R y c. 167. S c h e m at b u d o w y g w iazd y W olfa - R a y e ta

§ 235. Gwiazdy z rozciągłym i powłokam i. Gwiazdy W o lfa-R ay eta stanow ią


rodzaj obszerniejszej klasy gwiazd z rozciągłymi atmosferami. Praw dopodobnie
u gw iazd obdarzonych szybkim ruchem obrotow ym m ogą n a sk u tek n iestab il­
ności ro tacy jn ej oddzielać się pierścienie w płaszczyźnie rów nikow ej. W w id­
m ach gw iazd tego rodzaju obserw ujem y obok jasnych linii em isyjnych jeszcze
w ąskie linie absorpcyjne pośrodku linii em isyjnych. Przykładem gw iazd tego
rodzaju m ogą b y ć: jed n a z gwiazd w P lejadach (§ 263), nosząca nazw ę Pleioney
a dalej 48 IAbrae i y Cassiopeiae.
Ja s n e linie em isyjne z obu stro n linii absorpcyjnych „ dostrzeżone były
w w idm ie Pleione przez E . C. Pickeringa jeszcze w r. 1888, zniknęły jed n ak
w r. .1905, a widmo gwiazdy przybrało norm alny w ygląd klasy Bo. W r. 1938
jasn e linie znów się pojaw iły w widmie tej gw iazdy, osiągnęły wraz z liniam i
absorpcyjnym i najw iększe natężenie, a w r. 1952 układ ich zniknął. Jed y n y m
w ytłum aczeniem tego zjaw iska może być to, że w obu ty ch odstępach czasu,
.1888 —1905 i 1938 —1952, obserwowaliśmy oderw anie się od szybko w irującej
gwiazdy pierścienia gazowego w płaszczyźnie równikowej. W praw dzie pierście­
Gwiazdy z rozciągłymi powłokami 451

nia tego nie dało się zaobserw ow ać bezpośrednio w lunecie, ale widm o d o sta r­
czyło w yraźnych dowodów jego istnienia.
Z natężen ia linii absorpcyjnych pośrodku linii em isyjnych m ożna obliczyć
gęstość gazu w pierścieniu, k tó ry oddzielił się od atm osfery gw iazdy. Gęstość
ta w przy p ad k u Pleione nie b y ła nigdy duża, w m aksim um bowiem n atężenia
oceniana b y ła n a 1 0 11 atom ów wTodoru na cm3, co je s t o wiele m niejsze niż gę­
stość w odoru w atm osferze. Prędkość obrotow a gw iazdy n a rów niku je s t bardzo
duża, około 2 0 0 k m /s. N ato m iast prędkość ru c h u obrotow ego pierścienia je st
m niejsza, m usi bowiem być zachow any m om ent pędu rów ny m v r, gdzie m ozna­
cza masę, v — prędkość, r — odległość od środka gw iazdy. Z obliczeń teo re­
tycznych potw ierdzonych przez szerokość linii ab sorpcyjnych w ew nątrz linii
em isyjnych w ynika, że w p rzy p ad k u Pleione prędkość ru c h u obrotow ego p ier­
ścienia w ynosiła 1 0 0 km /s. N ietrw ały rozrzedzony pierścień po k ilk u n astu
latach istnienia ulega rozproszeniu w przestrzeni m iędzygw iazdow ej. Gwiazd
tak ich z pierścieniam i w ystępującym i co pew ien czas, poznano ju ż k ilk a dzie­
siątków .
P odobne zjaw isko obserw ujem y u niektórych gw iazd klasy B z liniam i
em isyjnym i w w idm ach. Gwiazd tego rodzaju znam y około 4000. A stronom
am erykański O tto S tru v e w yjaśnił, że linie em isyjne w y stęp u ją w w idm ach
gwiazd z szybkim ruchem obrotow ym i że są one najintensyw niejsze, gdy oś
obrotu tw orzy k ą t bliski 00° z kierunkiem ku gwieździe. Gazy w ypływ ają
z gw iazdy głównie z obszarów wr pobliżu rów nika, gdzie siła odśrodkow a je st
najw iększa, i tw orzą ta m nietrw ałe w arstw y atm osfery. P odobnie ja k w p rz y ­
pad k u gwiazd ty p u W o lfa-K ay eta (§ 234) linie em isyjne spow odow ane są
prom ieniow aniem zarów no przedniej, zbliżającej się ku nam i ty ln ej, oddala­
jącej się od nas pow łoki gazowej w ypływ ającej z rów nika. K óżnica w stosunku
do gw iazd W olfa-K ay eta polega n a tym , że u ty c h o statn ich gw iazd m am y do
czynienia z rozszerzaniem się całej atm osfery, a w p rz y p a d k u gw iazd klasy B
z liniam i em isyjnym i w ystępuje w ypływ m aterii blisko płaszczyzny rów nika.

ĆWICZENIA

1. O d B etelg eu ze (a O rionis) o trz y m u je m y n a Ziem i ilość e n erg ii ró w n ą 7,7-10“ 11 c a l/c m 2


n a m in u tę . O bliczyć te m p e ra tu rę e fe k ty w n ą g w iazd y z a k ła d a ją c , że je j p a ra la k s a w ynosi
0",0 1 1 , a śre d n ic a k ą to w a 0",047.
2. O bliczyć śre d n ią gęsto ść 40 E r id a n i B y z a k ła d a ją c , że m a sa g w ia zd y w y n o si 0,43 m asy
Słońca, T = 11 000 K , M = 1 1 ,1
3. Ile c ie p ła z b ie ra 5 m -te le sk o p w c iąg u ro k u od A rk tu r a , od k tó re g o d o ch o d zi do Z ie­
m i 6 ,4 .1 0 ""lx c a l/c m 2 w ciągu m in u ty .
»

Roz dzi ał XX

GWIAZDY ZMIENNE I NIESTACJONARNE

§ 236. Charakter niestacjonarności gwiazd. P o d a n a w poprzednim ro z­


dziale te o ria budow y gw iazd odnosiła się w zasadzie do tzw . gwiazd stacjonar­
nych, zn a jd u ją cy ch się w rów now adze, a więc nie u legających zm ianom . W rz e ­
czyw istości gw iazd całkow icie niezm iennych nie m a. W każdej bow iem gw ieździe
o d b y w ają się n a olbrzym ią skalę reak cje jądrow e, prow adzące do zm ian składu
chem icznego gw iazdy, z każdej gw iazdy oprócz prom ieniow ania w y p ły w ają
rów nież stru m ien ie cząstek. W sku tek tego k ażd a gwiazda* podlega zm ianom
ty p u ew olucyjnego. Z m iany te je d n a k są bardzo pow olne i nie pow odują d a ją ­
cych się w ykryć obserw acyjnie zm ian w zasadniczych p a ra m e tra c h fizycznych
gw iazd.
Is tn ie je je d n a k rozległa k lasa gw iazd niestacjonarnych, w k tó ry c h zm iany
zachodzą szybko, pow odując isto tn e d ające się zaobserw ow ać zm iany p a r a ­
m etrów gw iazdow ych w ciągu niew ielu dni lub la t, a n aw et u ła m k a doby,
dochodzącego niekiedy do niewielu m in u t. Z m iany te są bard zo różnorodne.
N iekiedy przebiegają one ściśle regu larn ie w określonych odstępach czasu,
w in nych p rzy p a d k ach m a ją c h a ra k te r cykliczny, to znaczy w ich przebiegu
nie dostrzegam y ścisłej okresowości, lecz zjaw iska p o w ta rz ają się co pew ien
cykl czasu, ja k np. zm ienność p lam n a §łońcu. W reszcie są zm ian y nieregu­
larne, nie d ające się u jąć ani w okresy, an i w cykle. Co się ty czy sam ego p rze­
biegu zm ian, to niektóre zjaw iska m ogą mieć c h a ra k te r w ybuchow y.
P a ram etrem , k tó ry najczęściej ulega zm ianom , je st blask gw iazd i te n
rodzaj gw iazd, u k tó ry c h blask ulega zm ianom , nazyw am y gwiazdami zm ien­
n y m i. Spośród gw iazd n iestacjo n arn y ch są je d n a k i tak ie, k tó re bądź wcale
nie zm ieniają blasku, bądź zm ieniają go ty lk o w m inim alnym stopniu, n a to ­
m iast zm iany w y stęp u ją w widmie. B ędą to gw iazdy spektralnie zm ienne.
Z m ianom foto m etry czn y m i sp ek traln y m tow arzyszą często zm iany p a r a ­
m etrów pochodnych, ja k te m p e ra tu ra i prom ień gw iazdy. W szystkie te zm iany
są n a ogół w ynikiem flu k tu a c ji i zab u rzeń w ystępujących w atm osferze gw iazd.
D w a ro d zaje gw iazd omówione w poprzednim rozdziale, a m ianow icie gw iazdy
C harakter niestacjonarności gwiazd 453

ty p u W o lfa -K ay eta i gw iazdy z rozciągłym i pow łokam i, zalicza się do kategorii


gwiazd niestacjonarnych, b y ły jed n ak opisane w rozdziale d otyczącym b u ­
dowy gw iazd d la uzupełnienia obrazu jej różnorodności. N ależy tu zazn a­
czyć, że ścisłego rozgraniczenia m iędzy gw iazdam i stacjo n arn y m i i n iestacjo ­
n arn ym i poprow adzić nie m ożna, bo w każdej praw ie gwieździe jakieś elem enty
niestacjonarności m ogą w ystępow ać, ja k np. n a Słońcu w ystępow anie plam ,
pochodni i p ro tu b eran cji.
§ 237. Zm ienność blasku gwiazd. Z m iany b lask u m ogą następow ać u gwiazd
z dwóch odm iennych przyczyn. J e d n ą z nich je st okresowe zasłanianie jednego
składnika przez drugi w podw ójnych u k ład ach gw iazdow ych, d ru g ą zaś p rz y ­
czyną m ogą być przem iany fizyczne zachodzące w gw iazdach. G w iazdy pierw ­
szego ro d zaju , zw ane gw iazdam i zaćm ieniow ym i, b y ły ju ż omówione w ro z­
dziale X V III, dotyczącym gw iazd podw ójnych. R ozw ażania niniejszego ro z­
działu dotyczyć będą ty lk o tej drugiej kategorii, tzw . gw iazd fizycznie zm ień-
nycli, k tó ry ch zm iany w y n ik ają ze zm ian fizycznych w atm osferach gwiazd.
Zm ienność blasku u gwiazd zauw ażono po raz pierw szy w r. 1596, kiedy to
p a sto r fryzyjski F abricius odkrył gwiazdę zm ienną w gw iazdozbiorze W ieloryba
(Cetus), k tó ra później została oznaczona literk ą grecką o (om ikron) przez B ay era
w jego atlasie nieba z początku X V II wieku. F abricius zm ianam i b lasku gw iazdy
o Ceti się nie zajął. Zm ienność jej odkrył ponow nie w r. 1638 H olw arda, około
zaś r. 1660 stw ierdzono, że blask tej gw iazdy ulega zm ianom w okresie 1 1 m ie­
sięcy. Heweliusz n ad ał gwieździe o Ceti nazw ę M ira , czyli Cudow na i nazw a
t a (M ira Ceti) byw a stosow ana niekiedy i obecnie w lite ra tu rze naukow ej.
Choć u wielu gwiazd widocznych gołym okiem blask ulega zm ianom , to
astronom ow ie m ało zw racali uw agi n a nie w X V II i X V III wieku. W X V II wieku
odkryto zm ienność blasku Algola (§ 215) i u gw iazdy % Cygni, a w X V III wieku
m im o znacznego ożywienia pracy obserw acyjnej stw ierdzono zm ienność b lask u
zaledwie u ośmiu gwiazd, wśród nich u czterech w idocznych dobrze gołym
okiem : r] Aąuilae, f} Lyrae, d Cephei i a Hercxilis. S y tu a c ja uległa zm ianie d o ­
piero w połowie X IX wieku po zainicjow aniu przez A rgelandera sy stem aty cz­
nych obserw acji gwiazd zm iennych. Zachęcił on do obserw acji gwiazd zm ien­
nych nie ty lk o astronom ów zaw odow ych, lecz i m iłośników astronom ii, do
czego przyczyniła się opracow ana przez niego w r. 1884 p ro sta, a jednocześnie
bardzo skuteczna m etoda ocen zm ian blasku. Od tego czasu zaczęła szybko
w zrastać liczba znanych gwiazd zm iennych. Podczas gdy w w ykazie gw iazd
zm iennych z r. .1844 sporządzonym przez A rgelandera było ich tylko 18, to
k atalo g Schónfelda z r. .1856 obejm ow ał ju ż 119 gw iazd zm iennych, w katalogu
C handlera z r. 1896 było ich 393, w r. .1933 znano ju ż 4611 gw iazd zm iennych,
k atalog zaś opracow any przez astronom ów radzieckich i w ydany w r. 1969
zaw iera już dane odnoszące się do 20 436 gw iazd zm iennych, obejm ując za ­
rów no gw iazdy zm ienne fizycznie, ja k i gw iazdy zaćm ieniowe. Zastosow anie
dokładnych m etod fotoelektrycznych dało możność w ykryw ania u wielu gwiazd
m ałych zm ian blasku rzędu kilku setnych części wielkości gwiazdowej, k tó ry ch
X X . Gwiazdy zmienne i niestacjonarne

m etodam i w izualnym i lub fotograficznym i nie m ożna było w ykryć. Gwiazdy


te n a ogół nie są um ieszczane w katalogach gwiazd zm iennych.
§ 238. Metody badań gwiazd zmiennych. Szybki wzrost liczby odkryć
gwiazd zm iennych, k tó ry zaznaczył się n a przełom ie X IX i X X wieku, tłu ­
maczy się zastosow aniem m etod fotograficznych do b adań ty ch gwiazd.
W X IX wieku, gdy gw iazdy zm ienne badano w yłącznie m etodam i wizualnym i,
odkrycie gw iazdy zm iennej byw ało w zasadzie dziełem p rzy p ad k u , bo wizualne
m etody b ad a ń nie daw ały możliwości skutecznego system atycznego w ykry­
w ania zm ienności blasku gwiazd. D opiero zastosow anie fotografii otw orzyło
przed obserw atoram i gw iazd zm iennych nowe możliwości ich odkryw ania.
N a p ły tach fotograficznych, zaw ierających zdjęcia ogniskowe danego ob­
szaru nieba, zm ienność blasku gwiazd może być w y k ry ta za pom ocą kompa-
ratorów błyskowych, opisanych w § 178 przy om aw ianiu ruchów w łasnych
gwiazd. W ty m celu należy porów nyw ać ze sobą dwie klisze ze zdjęciam i jednego
i tego samego obszaru nieba dokonanym i ty m sam ym astrografem w różnym
czasie (np. z różnicą kilk u n astu dni). Należy stosować te n sam czas naśw ietlania
i dobierać inne w arunki ta k , aby obrazy gwiazd nie różniły się ani rozm iarem ,
ani k ształtem . P rzy spełnieniu tego rodzaju w arunków obrazy gwiazd o niezm ien­
nym blasku nie będą się różniły zasadniczo od siebie n a obu kliszach swym
w yglądem , to znaczy będą m iały tak ie samo zaczernienie i tak ie sam e średnice.
N ato m iast, jeżeli jak aś gw iazda na skutek zmienności w czasie dokonyw ania
obu zdjęć będzie różnić się pod względem blasku, to średnice jej n a obu zd ję­
ciach ogniskowych będą nieco różne, w skutek czego przy m igotaniu w kom pa­
ratorze błyskow ym jej obraz będzie pulsował, co zwróci uw agę obserw atora
badającego kliszę.
Do b ad ań gwiazd zm iennych mogą być stosow ane wszelkie m etody fo to ­
m etryczne opisane w rozdz. X V II. W wielu jed n ak przypadkach, np. w celu
w yznaczania okresu zm ienności, w ystarczają oceny blasku w ykonyw ane wi­
zualnie n a niebie przez lunetę, lub na kliszy fotograficznej za pom ocą lupy.
J u ż W. H erschel zaproponow ał, aby m ałe różnice blasku gwiazd były oce­
niane w um ow nych stopniach przez bezpośrednie porów nyw anie blasku obu
gwiazd n a niebie. Zasada H erschela została zm odyfikow ana przez A rgelandera,
k tó ry podał proste reguły oceniania blasku gwiazd na podstaw ie w rażenia
świetlnego doznaw anego przez oko, bez uciekania się do fotom etrów . R eguły
A rgelandera znalazły bardzo obszerne zastosow anie i nadal b y w ają jeszcze
stosow ane przez obserw atorów gwiazd zm iennych. D latego celowe je st ich
bliższe w yjaśnienie.
W sąsiedztw ie badanej gw iazdy zmiennej należy w ybrać pew ną liczbę
gwiazd porów nania, o k tó ry ch wiemy, że ich blask nie ulega zm ianom , zakres
zaś blasku gwiazd porów nania powinien obejm ować cały zakres zmienności
danej gwiazdy zm iennej. Oznaczm y gwiazdy porów nania literam i a, b, c, d , ...,
a gwiazdę zm ienną — literą v. Małe różnice blasku gw iazdy porów nania i gw iazdy
zm iennej oznaczam y w stopniach według następujących reguł. Jeżeli nie d o ­
Metody badań gwiazd zmienny cli

strzegam y żadnej różnicy w blasku gwiazd a i v przy kolejnym im p rzyglą­


daniu się, to orzekam y, że gwiazdy są jednakow o jasne, co zapisujem y w postaci:
a 0 v.
Jeżeli p rzy uw ażnym przyglądaniu się gwiazdom a i v częściej gw iazda a
w ydaje się nam jaśniejsza od v niż odw rotnie, to uznajem y, że a je st jaśniejsza
od v o jeden stopień, co piszem y w postaci
a 1 v.
Gdy gw iazda a je st dla naszego oka zdecydow anie jaśniejsza od v, to ozna­
czam y tę różnicę j>rzez dw a stopnie, pisząc
a 2 v.
Jeszcze w iększe różnice oznaczam y przez 3, 4 stopnie itd. Im większa jest
jednak różnica blasku, ty m mniej pew na je st ocena stopni i dlatego u n ik a się
oceniania różnic blasku większych od 4 stopni.
M etoda A rgelandera ocen w izualnych m ałych różnie blasku była następnie
m odyfikow ana i ulepszana. U znano np. za korzystne w ybierać do porów nania
z gw iazdą zm ienną dw ie gw iazdy, jed n ą jaśniejszą od zm iennej, drugą zaś od
niej słabszą, pisząc np. oceny blasku w postaci
a 2 v 3 b,
oceniając nie tylko, że a je st jaśniejsza o dw a stopnie od v, a v je st jaśniejsza
o 3 stopnie od b, lecz spraw dzając przy obserw acjach, czy a je st jaśniejsza
od b o 5 stopni. M etoda nabiera ch arak teru interpolacyjnego i w tej postaci
nosi nazwę m etody N ijlanda-B łażko, od nazwisk astronom a holenderskiego
A. A. N ijlanda i rosyjskiego S. N. Błażko, którzy zap ro p o m w ali te n sposób
przeprow adzania ocen. E . C. Pickering zaproponow ał m etodę ocen polegającą
n a tym , że różnicę blasku gwiazd porów nania b-a zawsze dzieli się n a 1 0 stopni,
n o tu jąc oceny w postaci takiej
amvnb,
aby zawsze było m + n = 1 0 .
Oceny wizualne są oczywiście obarczone licznym i błędam i n a tu ry subiek­
tyw nej, w ynikającym i z właściwości oka, sam opoczucia obserw atora itp. Wpływ^a
to n a zm ienność stopnia naw et u tego samego obserw atora. Z tego powrodu
m etody ocen w izualnych są niew ystarczające, jeżeli zadaniem obserw atora
je st uzyskanie krzywej fotometry cznej zm ian blasku gw iazdy zm iennej, to je st
takiej krzyw ej, k tó ra w yrażałaby blask gwiazd w wielkościach gwiazdowych
d la poszczególnych m om entów czasu. Stosujem y w tedy dokładniejsze m etody
fotom etrii obiektyw nej, najlepiej fotom etrii fotoelektrycznej, sta ra ją c się prze­
prow adzać obserw acje co najm niej w dwóch barw ach, aby oprócz zm ian ogól­
nego blasku poznać zm iany w skaźnika barw y. Pełny m ateriał obserw acyjny
456 X X . Gwiazdy zm ienne i niestacjonarne

uzyskujem y, jeżeli uzupełnim y obserw acje fotom etryczne obserw acjam i spek­
traln y m i i to zarów no w zakresie spektrofotom etrii w idm a ciągłego, ja k i w z a ­
kresie b adań zm ian zachodzących w liniach spektralnych, w ich k o n tu rach oraz
w położeniu (przesunięcia dopplerowskie).
Z ocen w izualnych blasku gwiazd .zmiennych, bądź z ich pom iarów fo to ­
m etrycznych w yprow adzam y podstawkowe elem enty zm ienności, do których
zaliczam y: okres zmienności w yrażany w dobach i ich ułam kach, epokę wyjściową
(m aksim um lub m inim um blasku), w y rażan ą zw ykle w dniach juliańskich
(§ 26), najiciększy i najm niejszy blask w wielkościach gw iazdow ych (rzadziej
w stopniach), zakres zm ian wskaźnika barwy i w idm a, zm iany prędkości radialnej
itp. Różnica m iędzy najw iększym i najm niejszym blaskiem nosi nazwę am ­
p litu d y zm ian blasku. Przebieg zm ian blasku przedstaw iam y za pom ocą krzywej
podaw anej b ąd ź w postaci w ykresu, b ąd ź w postaci tab licy liczbowej zaw iera­
jącej wielkości gw iazdy zm iennej w rów nych odstępach czasu.
Jeszcze A rgelander zaproponow ał, ab y gw iazdy zm ienne oznaczać wr każdym
gw iazdozbiorze literam i wielkimi alfab etu łacińskiego od R do Z (np. R Lyrae).
R eguła ta sta ła się jednak w krótce niewry starczająca wobec szybkiego wrzrostu
odkryć gw iazd zm iennych, bo daw ała możność oznaczenia ty lk o 9 gwiazd
zm iennych w k ażdym gwiazdozbiorze. Zasadę tę uzupełniono więc przez w p ro ­
w adzenie, po w yczerpaniu oznaczeń R -Z w poszczególnych gw iazdozbiorach,
kom binacji dwóch wielkich liter alfabetu łacińskiego w kolejności R R , R S ...R Z ,
S S ...S Z ...Z Z . Gdy zaś i te kom binacje stały się niew ystarczające do ozna­
czenia w szystkich gwiazd zm iennych w danym gwiazdozbiorze, uzupełniano je
dalszym i kom binacjam i dw uliterow ym i w kolejności: A A ...A Z , B B ...B Z ...Q Z .
W te n sposób QZ oznacza 334 gwiazdę zm ienną danego gw iazdozbioru. W nie­
k tó rych je d n a k gw iazdozbiorach liczba gw iazd zm iennych przekroczyła ju ż 334.
W ty m p rzy p ad k u zaniechano dalszych oznaczeń kom binacjam i literow ym i
i począw\szy od gw iazdy zm iennej 335 w danym gw iazdozbiorze, oznaczane
są one literą V z num erem kolejnym , począwszy od 335, np. F335 Ophiuclii,
7347 Sagittarii itp . Ja sn e gw iazdy zm ienne, oznaczone przez B ay era literam i
greckimi, nie o trzy m ały oznaczeń literam i wielkimi alfabetu łacińskiego. O zna­
czaniem gw iazd zm iennych zajm u je się kom isja gwiazd zm iennych M iędzy­
narodowej U nii A stronom icznej. Z upow ażnienia tej kom isji opracow yw ane
są w Moskwie i ta m wy daw ane drukiem generalne katalogi gw iazd zm iennych.
E fem erydy zm ienności gwiazd zaćm ieniow ych z podaniem m om entów n a j­
m niejszego blasku d la około 800 gw iazd zaćm ieniow ych i m om entów najw ięk­
szego blasku d la kilkuset gwiazd ty p u R R Lyrae opracow yw ane są i w ydaw ane
corocznie przez O bserw atorium A stronom iczne U niw ersytetu Jagiellońskiego
w K rakow ie.
§ 239. Gwiazdy pulsujące. U n iektórych rodzajów gw iazd zm iennych
fizyczne zm iany blasku m ają c h a ra k te r regularny, p o w tarzając się okresowo,
przy czym ścisła okresowość dotyczy nie tylk o zm ian blasku, ale również in ­
nych param etrów , ja k prędkość rad ialn a, te m p e ratu ra , prom ień gw iazdy itp.
Gwiazdy pulsujące 457

Poniew aż okresowe zm iany prędkości radialnej są ch arak tery sty czn y m i cecham i
gw iazd sp ek traln ie podw ójnych (§ 2 1 1 ), to w szystkie gw iazdy z ta k im i zm ianam i
zaliczano pierw otnie do kategorii gw iazd podw ójnych zaćm ieniow ych. Z p rz y ­
czyn, k tó re bliżej będą w yjaśnione w § 242, hipotezę tę należało zarzucić. Ja k o
zasadnicze w ytłum aczenie p rzy jm u je się obecnie, że p rzy czy n ą regularnej
zm ienności blasku są pulsacje gwiazd polegające n a okresow ym kurczeniu
i rozszerzaniu się gw iazdy, co pociąga za sobą okresowe zm iany w jej widm ie
i tem p eratu rze. Zm iany te są głów ną przyczyną zm ian blasku gw iazd p u lsu ją ­
cych oprócz zm ian spow odow anych okresow ym i zm ianam i rozm iarów gw iazdy.
G w iazdy pulsujące ro z p a d ają się n a kilka rodzajów , z k tó ry ch najistotniejsze
będą szczegółowo opisane w dalszych paragrafach. Pulsacjom ulegają gw iazdy
w szystkich klas spektralnych od B do M . Gwiazdy w czesnych typów m ają
okresy pulsacji n a ogół krótkie, nato m iast gw iazdy czerwone klasy M p u lsu ją
w długich okresach.
Gwiazdy zm ienne pulsujące, z uwagi n a wielkość a m p litu d y i stopień reg u ­
larności, ro zp ad ają się n a kilka grup. Jeżeli uszeregujem y je w edług klas spek­
tra ln y ch od B do M , to n a początku tej klasyfikacji należy um ieścić gw iazdy
ty p u fi Canis M aioris, nazyw ane inaczej gw iazdam i ty p u (i Cepliei. Są to gw iazdy
gorące klasy B o okresie zm ienności od 3h,5 do 6 h i bardzo m ałej am plitudzie
zm ienności blasku rzędu 0m,l. A m p litu d a t a może ulegać zm ianom w poszczegól­
nych cyklach zmienności. Z kolei n astęp n ą grupę stanow ią gw iazdy k ró tk o o k re­
sowe ty p u R R L yrae, przew ażnie klasy A o c h arak tery sty czn y m okresie zm ien­
ności rzędu 1 / 2 doby i am plitudzie zm ienności około l m. N astęp n y m rodzajem
gwiazd b y ły b y tzw . cefeidy, w k tó ry ch rozróżniam y trz y g r u p y : cefeidy karlo-
wate o okresie zm ienności rzędu 3h, należące do klas w idm ow ych A -F , klasyczne
cefeidy przew ażnie o kilkudniow ym okresie zm ienności, należące do klas F-G
i grupę gw iazd zm iennych zaliczaną do ty p u W V irginis o zakresie zm ienności
w ynoszącym kilkanaście dni. Te o statnie gw iazdy należą również do klas
w idm owych F-G . A m plituda zmienności w szystkich cefeid byw a n a ogół rzę­
du l m.
W m iarę przechodzenia ku późniejszym klasom w idm ow ym przebieg zm ien­
ności tra c i swą regularność. T akim i pólregularnymi p u lsu jący m i gw iazdam i
zm iennym i są gw iazdy ty p u R V T a u ri o ch arak tery sty czn y m okresie około 75d
i am plitudzie zm ienności 2m. Są to gw iazdy klas w idm ow ych G -K stanow iące
przejście do czerwonych długookresow ych gw iazd pulsujących klasy M . Te
o sta tn ie ro z p ad ają się n a dwie g ru p y : gw iazdy o okresach krótszych, rzędu 175d,
i właściwe gw iazdy zm ienne długookresowe o okresach zm ienności rzędu 350d.
P u lsacjam i tłu m aczym y również zm iany blasku u czerwonych gwiazd pólregular-
nycli klasy Jl/, przebiegające w cyklach rzędu 1 0 0 dni. N iektóre spośród wyliczo­
nych rodzajów gwiazd zm iennych pulsujących będą omówione bardziej szcze­
gółowo w dalszym ciągu niniejszego rozdziału. Z ajm iem y się tu głównie cefeidam i,
gw iazdam i ty p u R R Lyrae i gw iazdam i zm iennym i długookresow ym i jak o n a j­
liczniejszym i grupam i pulsujących gwiazd zm iennych.
458 X X . Gwiazdy zmienno i niestacjonarne

§ 240. Cefeidy i gwiazdy zmienne typu R R Lyrae. Cefeidy znane są od końca


X V III wieku, dokładniej od r. 1784, kiedy to dw aj astronom ow ie angielscy
E . P ig o tt i J . Goodricke stw ierdzili, że dwie jasne gw iazdy ó Cephei i r\ Aąuilae
zm ieniają swój blask regularnie w sposób ciągły (ryc. 168). Gwiazdy, których

Ily c . 168. Z m ian y b la sk u d C ephei, sk a la p o z io m a o zn acza d n i, p io n o w a w ielkość g w iazd o w ą

blask ulegał zm ianom podobnie jak u gw iazdy ó Cephei, nazw ano gw iazdam i
ty p u d Cephei lub w prost cefeidami. Do tej g rupy zaliczano daw niej gw iazdy
ty p u R R Lyrae, ze względu n a zbliżony przebieg krzyw ych zm ian blasku.
Z przyczyn, k tó re będą dalej wyjaśnione, gwiazd tych obecnie nie zaliczam y do
w łaściwych cefeid, oba jednak te rodzaje gwiazd zm iennych omawiać będziem y
łącznie ze względu n a duże podobieństw o w przebiegu zm ian ich blasku.
W łaściwe cefeidy, które często nazyw am y cefeidam i klasycznym i m ają
okresy od l d do 50d, przy czym najw iększe nagrom adzenie się gwiazd w ystę­
p uje w pobliżu okresu 5d. Z nam y obecnie około 800 gwiazd tego rodzaju.
Zmienność blasku c h arak tery zu je się znacznie szybszym jego w zrostem od
m inim um do m aksim um niż spadkiem od m aksim um do m inim um , m aksim um
blasku b y w a przy ty m n a ogół w yraźniej zarysow ane niż m inim um . W skaźnik
barw y cefeid je st większy w m inim um blasku niż w m aksim um , czem u to w a­
rzyszy późniejsze widmo w m inim um blasku w porów naniu z m aksim um .
N a p rzy k ład d Cephei w pobliżu m inim um blasku m a widmo klasy 0 2 , a w p o ­
bliżu m aksim um — klasy FO. Różnica przeto m iędzy m aksim um i m inim um
w ynosi przeszło jed n ą klasę sp ek traln ą. K rzyw a zm ian prędkości radialnej
je st praw ie lu strzan y m odbiciem krzyw ej zm ian blasku, ja k to widać na ryc. 169.
W szystko to odnosi się zarówno do klasycznych cefeid, ja k i do gwiazd
ty p u R R Lyrae oraz do cefeid ty p u W V irginis, m ających okresy zmienności
przew ażnie od 12d do 20d. Te ostatnie gw iazdy są spokrew nione z gw iazdam i
ty p u R R Lyrae. M ają one szersze m aksim um blasku niż klasyczne cefeidy
i nieco odm ienny k sz ta łt krzyw ych zm ian blasku. Isto tn ie różnice m iędzy
cefeidami klasycznym i i cefeidami drugiego ty p u będą w yjaśnione dalej.
§ 241. Zależność okres-światłość. W r. 1912 astro n o m k a am ery k ań sk a
H . S. L e a y itt b ad ając gwiazdy zm ienne w M ałym Obłoku M agellana (§ 278)
Zależność okres-światłość 459

a) M
- 2,8
- 2,6
-2,4
- 2,2
b) km/s
s
eo.

H yc. 109. W spółzależność z m ia n b la sk u (a), p rę d k o ści ra d ia ln e j (b), z m ian p ro m ien ia (c)


i te m p e ra tu ry (d) u cefeid

stw ierdziła, że cefeidy obserw ow ane w ty m zbiorow isku gw iazd są ty m jaśniejsze,


im dłuższy je st ich okres zm ienności. USTa wykresie, n a k tó ry m umieszczono
wielkości gwiazdow e w m inim um i m aksim um b lask u 25 cefeid w funkcji okresu,
w yraźnie zaznaczyła się zależność obserw ow anej wielkości gwiazdowej cefeidy
Małego Obłoku M agellana od jej okresu zm ienności. Poniew aż rozciągłość
p rzestrzenna Małego Obłoku M agellana może być p o m in ięta wobec jego dużej
odległości, stw ierdzona przez H . S. L e a v itt zależność może b y ć p rz y ję ta je d n o ­
cześnie za zależność m iędzy okresem zm ienności a wielkością absolutną. K rzyw ą
reprezentującą tę zależność p o daje się zazw yczaj w takiej postaci, że na osi odcię­
ty ch um ieszczam y lo g ary tm okresu, a n a osi rzędnych wielkości absolutne (ryc.
170). Zależność ta posłużyła do w yznaczenia odległości zbiorow isk, w k tó ry ch
w ystępują cefeidy. Jeżeli bowiem ze znanego okresu zm ienności znam y wielkość
absolutną M cefeidy, z pom iarów zaś fo tom etrycznych znam y jej wielkość w ido­
m ą m, to zgodnie ze wzorem (266) z § 206 obliczym y odległość D w parsekach
logD = 0 , 2 ( m - i l / ) + l , (296)
p rzy założeniu, że przestrzeń je st zupełnie przezroczysta.
460 X X . Gwiazdy zm ienne i niestacjonarne

A by je d n a k móc znaleźć zależność m iędzy okresem zm ienności i w ielkością


ab so lu tn ą, należałoby znać p aralak sę helio cen try czn ą chociaż jednej cefeidy.
Um ożliw iłoby to określenie tzw . p tin k tu zerowego krzyw ej okres-w ielkość abso­
lu tn a . W szy stk ie cefeidy leżą je d n a k ta k daleko,
że dla żadnej z nich nie m ożem y zm ierzyć p a ­
ralak sy heliocentrycznej m eto d am i try g o n o ­
m etry czn y m i. T rzeba było uciec się do m etod
sta ty sty c z n y c h , co zostało zrobione po raz
pierw szy w r. 1917 przez am erykańskiego a stro ­
nom a I I. Shapleya.
R ozum ow anie S h apleya o p a rte było n a z a ­
łożeniu, że cefeidy p o ru szają się bezładnie w zglę­
dem Słońca i że w skutek tego ich średnia p rę d ­
kość ra d ia ln a rów na je s t średniej prędkości
-0,5 0,0 0,5 1,0 1,5 tan g en cjaln ej (§ 179). W w yrażeniu n a średnią
log P (tydniach) pręd k o ść tan g en cjaln ą fig u ru je p a ra lak sa gw iaz­
Ily c . 170. Z ależn o ść o k re s-w ie l- dy. Je ż e li więc p rzy znanym średnim ru ch u
k o ść a b s o lu tn a u cefeid w łasnym gw iazd p rzyrów nam y średnią prędkość
ta n g e n c jaln ą do średniej prędkości rad ialn ej, to
z tego porów nania m ożna obliczyć średnią w artość p aralak sy heliocentrycznej,
co pozwoliło Shapleyow i określić p u n k t zerow y krzyw ej okres-w ielkość ab so ­
lu tn a d la cefeid. P rz y ty c h rozw ażaniach Shapley zak ład ał, że gw iazdy ty p u
R R Lyrae są krótkookresow ym i cefeidam i i że do nich rów nież odnosi się
p o zn an a przez H . S. L e a v itt zależność okres-w ielkość ab so lu tn a. D la gw iazd
o okresie k ró tszy m od jednej doby, czyli d la gw iazd ty p u R R L yrae, śred n ia
wielkość a b so lu tn a w y p ad ła 0 3 /, 0 .
P óźniejsze je d n a k b a d a n ia w prow adziły isto tn e zm iany do w artości p u n k tu
zerowego krzyw ej okres-wielkość a b so lu tn a dla cefeid klasycznych. A stronom
am ery k ań sk i W . B aad e n a podstaw ie b a d a ń gw iazd zm iennych w W ielkiej
M gławicy A ndrom edy (p atrz § 279), zarów no cefeid ja k i innych gw iazd, d o ­
szedł w r. .1949 do w niosku, że wielkość a b so lu tn a gw iazd ty p u R R Lyrae zo-
sta ła oceniona przez S hapleya praw idłow o (z d ro b n ą stosunkow o d la niej p o ­
p raw ką), n a to m ia st wielkości cefeid klasycznych n a krzyw ej okres-w ielkość
a b so lu tn a okazały się błędne o l m,5 w ty m sensie, że w rzeczyw istości gw iazdy
te b y ły o l m,5 jaśniejsze niż to przyjm ow ano. W sk u tek tego p u n k t zerow y
krzyw ej okres-wielkość absolutna należy d la cefeid klasycznych przesunąć
o l m,5, co je s t rów now ażne podw ojeniu odległości obliczanych z zależności
okres-w ielkość ab so lu tn a (p atrz rozd ział X X IV ) (ryc. 170).
§ 242. Teoria budowy cefeid. P o o d k ry ciu przez astro n o m a rosyjskiego
A. A. Biełopolskiego w r. 1894, że u cefeid w y stęp u ją okresow e zm iany w p rę d ­
kości ra d ia ln ej, przebiegające przez p e łn y cykl zm ian w okresie zm ienności,
blasku, w yrażono przypuszczenie, że cefeidy są zaćm ieniow ym i gw iazdam i
Teoria budow y cefeid 401

podw ójnym i. H ip o te z a t a m usiała by ć je d n a k odrzucona z n astę p u ją cy c h p o ­


wodów. Z wielkości ab so lu tn y ch cefeid i ich te m p e ra tu ry w ynikało, że cefeidy
są gw iazdam i olbrzym am i o średnicach rzęd u 1 0 0 0 0 0 0 0 km , n a to m ia st p rz y
założeniu, że są one gw iazdam i p o d w ó jn y m i zaćm ieniow ym i, obliczone w a r­
tości n a a sin i w ynosiłoby zaledw ie od 1 000 000 do 2 000 000 km . K ą t i u gw iazd
zaćm ieniow ych je s t bliski 90°, a więc s in i niewiele pow inien różnić się od
jedności. Ilo czy n p rz e to a s in i niew iele pow inien różnić się od a, czyli p rz y to ­
czone w yżej w artości 1 0 0 0 0 0 0 lu b 2 0 0 0 0 0 0 km uw ażać należy z a liczby
określające ro zm iary o rb it w rzekom ych u k ład ach podw ójnych. P ro w ad zi to
do niedorzecznego w niosku, że słabszy sld ad n ik u k ła d u podw ójnego poru sza
się p rz y n ajm n iej częściowo w ew nątrz jaśniejszego. N ależało p rzeto szukać
p rzy czyn zm ienności cefeid w procesach fizycznych, zachodzących w ty c h
gw iazdach.
Jeszcze n a wiele la t przed b ad an ia m i Biełopolskiego fizyk niem iecki A. K itte r
w ypow iedział pogląd, że zm ienność cefeid m ożna by w yjaśnić ich pulsacjam i,
to je st okresow ym i zm ianam i objętości. P o d o b n e m yśli w ypow iedział pod k o ­
niec X I X w ieku fizy k rosyjski N . A. Umow. W r. 1913 astro n o m angielski
H . C. P lu m m er opracow ał pierw szą p u lsa c y jn ą teorię cefeid, k tó rą rozw inął
n astęp n ie H . S hapley w r. 1914 w y stęp u jąc zdecydow anie przeciw ko uw ażaniu
cefeid za gw iazdy podw ójne. W y k azał on, w oparciu o obserw acje, że okreso­
w ym zm ianom objętości tow arzyszą zm iany te m p e ra tu ry efektyw nej, a co
za ty m idzie, zm ian y jasności pow ierzchniow ej gw iazdy. Z m ian y zaś, jak im
ulega p rom ień gw iazdy, u w idaczniają się w obserw ow anych okresow ych zm ia­
nach prędkości rad ialn ej. W r. 1919 A. S. E d d in g to n opracow ał ogólnie p rz y j­
m ow aną obecnie m a te m a ty cz n ą teorię p u lsacji cefeid, k tó ra w zasadzie odnosi
się do innych gw iazd zm iennych p u lsujących.
P u lsa c je uw ażać m ożem y za d rg an ia niestabilnej g raw itacy jn ie gw iazdy
w sto su n k u do sta n u rów now agi, od którego gw iazda o d ch y la się w obie stro n y .
W p rzy p ad k u tak ie j niestabilności g raw itacy jn ej naw et stosunkow o nieznaczne
zw iększenie te m p e ra tu ry w ew nątrz gw iazdy m oże spraw ić, że ciśnienie gazów
może sta ć się większe od ich n ap o ru graw itacy jn eg o i gw iazda zacznie się ro z ­
szerzać. R ozszerzanie to nie u s ta je w chwili, g d y ciśnienie s ta je się rów ne n a ­
porow i g raw itacy jn em u i gw iazda w y ch y la się w d ru g ą stro n ę od położenia
rów now agi. N a sk u te k rozszerzenia w arstw atm osferycznych te m p e ra tu ra ich
m aleje, osiągając najm niejszą w arto ść podczas najw iększego rozszerzenia. P o
osiągnięciu m aksym alnego rozszerzenia ciśnienie gazów s ta je się n a ty le m niejsze
od n ap o ru graw itacyjnego, że gw iazda zaczy n a się kurczy ć, nie z a trzy m u je się
ona je d n a k w położeniu rów now agi, lecz k u rczy się d alej. T e m p e ra tu ra a tm o ­
sfery w ted y w zrasta, osiągając w arto ść najw iększą w chw ili osiągnięcia n a j­
m niejszej objętości. Ciśnienie gazu sta je się w ted y w iększe od n ap o ru graw i­
tacy jnego gazów i gw iazda zaczyn a się znów rozszerzać, czyli cykl p o w tarza
się ta k ja k w ahanie w ahadła.
462 X X . Gwiazdy zmienne i niestacjonarne

Analogię z w ahadłem m ożna posunąć jeszcze dalej. J a k wienfly (§ 28), p rz y ­


bliżony wzór na okres w ah ań w ahadła m atem atycznego m a postać

P = 2n 1 / — , (297)

gdzie l je st długością w ahadła, g — przyspieszeniem siły ciężkości. Choć pul-


sacje kuli gazowej są innego ro d zaju niż w ah an ia w ahadła, to p rz y założeniu
uniw ersalności w zoru (297) w uproszczonych rozum ow aniach m ożna b y go
zastosow ać do w yznaczenia okresu pulsacji gwiazd. R olę długości w ah ad ła
odgryw ać tu będzie prom ień gw iazdy R, a n a g należy p rzyjąć w artość p rz y ­
spieszenia siły ciężkości n a pow ierzchni gw iazdy

9 = (298)

P o podstaw ieniu ty c h w artości do wzoru (297) o trzym am y w yrażenie

/ R?
F = 2n \ - y M - (299)

W prow adzając do tego w zoru średnią gęstość określoną wzorem:

otrzym am y
/~3 T /^
P = 2n 1 / — = const 1 / — . (301)
r 4n y o w p

W zór te n najczęściej piszem y wr postaci

p V q = const. (302)

T aki sam wzór E d d in g to n otrzym ał na podstaw ie ścisłych rozw ażań m a te ­


m atycznych. Wzór je st słuszny d la cefeid zarów no krótkookresow ych, ja k
i długookresow ych. Z m iany prom ienia pulsujących cefeid wynoszą od 7 do 8 %
jego w artości.
P rzy założeniu, że pulsacje przebiegają w zgodnych fazach w całej obję­
tości gw iazdy, pow inna ona osiągać najw iększy blask całkow ity, gdy m a n a j­
w yższą tem p eratu rę. Ma ona w praw dzie w ted y najm niejszą objętość, a więc
i pow ierzchnia jej je st najm niejsza, nie m a to jed n ak większego znaczenia,
zm iany bowiem prom ienia, stanow iące m niej niż 1 0 % jego w artości, p rzyczy­
n ia ją się w znacznie m niejszym stopniu do u b y tk u całkow itej jasności, niż
w ynosi jej w zrost, spow odow any w zrostem te m p e ra tu ry efektyw nej. A więc
całkow ity blask cefeidy odzw ierciedla zasadniczo zm iany jasności pow ierzchnio­
Teoria budowy cefeid 463

wej gw iazdy, w ynikające ze zm ian tem p eratu ry , a nie ze zm iany pow ierzchni
świecącej.
Jed n ak że teoria pulsacji cefeid n a tra fia n a bardzo pow ażną trudność w w y­
jaśnieniu przebiegu zm ian prędkości radialnej u cefeid. G dyby gw iazda m iała
osiągnąć najw iększy blask podczas najm niejszej jej objętości, a najm niejszy
blask podczas objętości najw iększej, to m aksim um prędkości radialnej pow inno
w ystępow ać w fazie pośredniej m iędzy m inim um i m aksim um blasku, czyli
m niej więcej w chwili odpow iadającej środkowi gałęzi opadającej krzyw ej
zm ian blasku, a m inim um b lasku — w pobliżu środkow ej fazy wznoszącej się
gałęzi tejże krzywrej. Tym czasem , ja k ju ż o ty m b y ła m ow a w § 240, m aksim um
jjrędkości p rzy p ad a prawrie dokładnie w m omencie m inim um blasku, a m inim um
prędkości radialnej w m om encie największego blasku. Teoria E d d in g to n a tej
tru d n ości nie zdołała usunąć.
N iezgodność tę próbow ano usunąć bądź przez zastępow anie fal stojących,
ja k ie w ystępow ały w pierw otnej m atem atycznej teo rii pulsacji, przez m echanizm
fal rozchodzących się, inaczej progresyw nych, bądź też przez szukanie p rzyczyn
p u lsacji w obszarach zew nętrznych gwiazd. W ykazano wrówczas, że w p rę d ­
kości radialnej pow łoki gw iazdy i w przebiegu fali progresyw nej w ystępuje
różnica fazy dochodząca p rzy harm onicznych drganiach do .1/4 okresu. P o za
ty m fala progresyw na m oże przekształcić się w falę uderzeniow ą, której fro n t
m a w ystarczająco w ysoką tem p eratu rę, aby u n iektórych gwiazd pulsujących
w ystąpiły w idm a em isyjne.
A stronom am erykański E . F . C hristy zastosow ał do obliczania pulsacji
dość złożoną m etodę, k tórej isto tą je st podział pulsujących obszarów gw iazdy
n a wiele warstw' sferycznych o staran n ie dobranych m asach. D la każdej z ty c h
w arstw rozw iązyw ano rów nania różniczkowe ru ch u pulsacyjnego w iążąc w zaje­
m nie w yniki rozw iązań. Cały rachunek oczywiście był w ykonyw any przy p o ­
m ocy elektronicznych m aszyn cyfrowych. Stw ierdzono w ostatecznym w yniku
tego rodzaju obliczeń, że ru c h y radialne powłok gw iazdow ych m ają c h a rak te r
w yraźnie niesinusoidalny ta m , gdzie am p litu d a d rg ań je st m ała.
A stronom radziecki S. A. Żewakin w yjaśnił pulsacje cefeid przez m echanizm
a u to d rg ań , k tó re spraw iają, że p rzy obniżeniu te m p e ra tu ry hel pow raca ze
s ta n u podw ójnie zjonizowanego do stan u zjonizow anego pojedynczo i odw rotnie,
gdy te m p e ra tu ra w yrasta, ulega podw ójnej jonizacji. N a skutek tego w w artości
w spółczynnika pochłaniania prom ieniow ania w y stęp u ją zm iany okresowe,
k tó re tłum aczą częściowo różnicę faz w przebiegu zm ian prędkości radialnej
i blasku gwiazdy.
In teresu jący je st przebieg zm ian jasności u krótkookresow ych gwiazd ty p u /?
Cepliei (inaczej zw anych gw iazdam i ty p u /? Canis M aioris). Są to gw iazdy o b a r ­
dzo m ałej am plitudzie zm ian blasku, dającej się w ykryć tylko m etodam i
fotoelektrycznym i. Otóż w krzyw ych zm ian blasku ty ch gwiazd zauw a­
żono zm iany, k tó re m ożna w yjaśnić tylko nakładaniem się n a siebie dwóch
lub więcej okresówr zmienności, stosunkow o niewiele różniących się sw ą
464 X X . Gwiazdy zmienne i niestacjonarne

długością od siebie. N akładanie się różnych okresów pulsacji obserw ujem y


rów nież u karłow atych cefeid i wielu gw iazd ty p u R R Lyrae. W skutek tego
w szystkie te gw iazdy nie w ykazują regularnego p o w tarzan ia przebiegu krzyw ych
zm ian blasku.
P otw ierdzenie obserw acyjne teorii p ulsacji zostało przeprow adzone przez
O tto n a S tru v e i innego am erykańskiego astronom a li. F . Sanforda. W widmie
gw iazdy krótkookresow ej R R Lyrae stw ierdzili oni, że w czasie m iędzy n a j­
m niejszym i najw iększym blaskiem zespół w ąskich linii ab sorpcyjnych w odoru,
utw orzonych n a w yższym poziom ie w atm osferze gw iazdy, w ykazuje p rzesu­
n ięcie'dopplerow skie ku czerwieni, co oznaczałoby, że gaz w odorow y odpo­
w iad ający tem u zespołowi porusza się k u w nętrzu gw iazdy. N a to m ia st drugi
zespół szerokich linii absorpcyjnych, pochodzących z głębszych w arstw a tm o ­
sfery, d aje przesunięcie ku fioletowi, co oznacza, że w arstw y te rozpoczęły
ruch n a zew nątrz. W ystępow anie w ąskich, nie przesuniętych, jasnych em isyj­
nych linii w odoru je st w ynikiem energii wyzwolonej p rzy zderzeniu się obu
ty c h w arstw . P odobne efekty spektralne zaobserw ow ano również u innych
gw iazd pulsujących.
§ 243. Gwiazdy zm ienne długookresowe. N ajliczniejszą grupę gw iazd zm ien­
nych pulsujących stanow ią tzw . giciazdy zm ienne długookresoioe, k tó ry ch t y ­
pow ą przedstaw icielką je st gw iazda o (M ira) Ceti. J a k ju ż o ty m b y ła m owa
w § 239, są to gw iazdy czerwone przew ażnie klasy M . M ira Ceti m a okres
zm ienności blasku rów ny 330<l, przy czym zm ienność jej nie je st ta k reg u larn a
ja k u cefeid, bo zarów no okres zm ienności ulega w ahaniom , odchylając się
do 15 dni w obie stro n y od w artości średniej, ja k również wielkości gwiazdowe
w m inim um i m aksim um blasku p rzy b ierają odm ienne w artości w różnych
cyklach zm ienności. Szczególnie dużym w ahaniom ulesa m aksym alny blask
tej gw iazdy, k tó ry dochodzi czasem do l m,5, a czasem ty lk o do 5W,6. O kresy
zm ienności gwiazd zm iennych długookresow ych zaw arte są w granicach od 70d
do 800d, przy czym chociaż zasadniczo m ają one klasę sp ek traln ą M , to wśród
gw iazd zm iennych długookresow ych n ap o ty k am y również gwTiazdy o rzadko
w ystępujących klasach w idm owych R , N i 8.
K rzyw e zm ian blasku gwiazd zm iennych długookresow ych w ykazują wielką
różnorodność. W śród tych krzyw ych zdarzają się takie, n a k tó ry ch w ystępują
szerokie m inim a blasku i w ąskie m aksim a lub też odw rotnie — w ąskie m inim a
i szerokie m aksim a blasku. P oza ty m na wielu krzyw ych zm ian b lasku w ystę­
p u ją g arby i to zarów no n a gałęzi opadającej, ja k i wznoszącej się. Stosunkow o
reg u larn y k sz ta łt m a krzyw a zm ian blasku gw iazdy M ira Ceti, przedstaw iona
n a ryc. 171.
A m plitudy w izualne gw iazd zm iennych długookresow ych są bardzo duże,
w ynoszą bowiem od 3 do 8 wielkości gwiazdowych, n ato m iast am p litu d y zm ian
wielkości bolom etrycznych są stosunkow o niewielkie, tego samego rzędu co
i am p litu d y zm ian wielkości w izualnych u cefeid. W ynika to stąd, że m aksi­
m um energii w ysyłanej przez gw iazdy długookresow e p rz y p a d a daleko w pod-
•Gwiazdy zmienne długookresowe 465

R yc. 171. K rzy w a zm ian b lask u M ira C eti; n a osi poziom ej d a ta Ju lia ń sk a , n a pionowej
— w ielkości gwiazdowe

czerwieni na skutek niskich ich tem peratur. N a przykład gwiazda M ira Ceti
w maksimum blasku ma tem peraturę około 2600 K , a w minimum blasku
około 1900 K. W obu przypadkach obserwacje wizualne dotyczą obszarów
położonych daleko od maksimum energii po krótkofalowej jego stronie. Przy
wzroście tem peratury w zrasta wprawdzie, zgodnie z prawem Plancka, całkowita
energia w ysyłana przez gwiazdę, jednak w dziedzinie wizualnej wzrost ten
jest większy niż w całkowitej energii, ja k to widać na ryc. 172.

diugość faliw angstremach


R yc. 172. R ozkład energii w w idm ie M ira C eti; dziedzinę w izualną zakrcskow ano

N ajistotniejszych informacji o w arunkach fizycznych panujących w gwiaz­


dach zmiennych długookresowych dostarczają badania ich widm bogatych
w linie absorpcyjne i pasm a molekularne. W widmie gwiazdy M ira Ceti i gwiazd
jej pokrewnych obserwujemy w czerwonej dziedzinie widma pasm a absorp­
cyjne tlenku ty ta n u (TiO), osiągające największe natężenie w pobliżu minimum
blasku, gdy tem peratura gwiazdy jest najniższa. Charakterystyczne dla widma
M ira Ceti są intensywne linie emisyjne wodoru. W minimum blasku nie obser-

30 — A stronom ia ogólna
466 X X . Gwiazdy zmienne i niestacjonarne

w ujem y ich, zjaw iają się n a to m ia st w przybliżeniu w połowie odstępu czasu


m iędzy m inim um a m aksim um , osiągając najw iększe natężenie nieco po m aksi­
m um blasku i zn ikając przed osiągnięciem przez gwiazdę m inim um blasku.
K sz ta łt linii w skazuje n a to, że linie te p o w stają w głębokich w arstw acli a tm o ­
sfery gwiazdowej. P oza ty m w w idm ie obserw ujem y linie absorpcyjne wielu
m etali.
W ydaje się, że zasadniczą przy czy n ą zm ienności gw iazd długookresow ych
są pulsacje, choć nie w y starczają one do w yjaśnienia złożonych zm ian w w id­
m ach gwiazd. N iektóre fa k ty obserw acyjne, ja k przesunięcia linii em isyjnych
w stronę fal krótszych, z d ają się w skazyw ać n a w yrzucanie m aterii z gw iazdy
w p o staci pow łok oddalających się od gw iazdy. Zadow alającej teo rii zm ienności
gwiazd zm iennych długookresow ych jeszcze nie m am y.
§ 244. Gwiazdy zmienne pólregularne i nieregularne. Oprócz cefeid i gw iazd
ty p u R R Lyrae, zm ieniających blask ściśle regularnie, i gw iazd zm iennych
długookresow ych, zm ieniających b lask m niej regularnie, znane są gw iazdy
zm ienne noszące nazw y pólregularnycli i nieregularnych. T akim i półregularnym i
gw iazdam i zm iennym i są gw iazdy ty p u R V Tauri . Są to gw iazdy klasy O -K ,
zaliczane rów nież do gw iazd pulsu jący ch . W gwieździe R V Tauri, m ającej
okres zm ienności 79 dni, obserw ujem y podczas jednego cyklu dw a m aksim a
b lasku o praw ie jednakow ym natężeniu i dw a znacznie różniące się od siebie
m inim a blasku (ryc. 173). W idm o uleg a zm ianie od 64= do Ko. N a te zm iany
n a k ład a się zm ienność blasku w okresie około 1300 dni i am p litu d zie około 2m.
Gwiazd ty p u R V Tauri znam y przeszło 100. K rzyw e poszczególnych zm ien­
nych różnią się sw ym charakterem , choć ogólną właściwością p o zostaje w ystę-

dni
R y c. 173. Z m ia n y b la sk u U S c u ti (p ó łre g u la rn a g w ia zd a z m ie n n a ty p u B V T a u ri)

pow anie kolejno głębokich i p ły tk ic h m inim ów blasku. G w iazdy ty p u R V Tauri


stanow ią ogniwa pośrednie m iędzy cefeidam i a gw iazdam i zm iennym i długo­
okresowym i. Ic h w idm o je st jed n ak b ard zo złożone. P odobnie ja k i u gwiazd
im ie n n y c h długookresow ych obserw ujem y w w idm ie em isyjne linie wodorowe,
osiągające m aksim um natężen ia w pobliżu m aksim um blasku, w pobliżu zaś
głębokiego m inim um dostrzegane są często w w idm ie ty c h gw iazd p asm a tlen k u
ty ta n u (TiO). Oprócz jed n ak ty c h analogii z w idm am i gw iazd zm iennych
długookresow ych, w w idm ach gw iazd ty p u R V Tauri w y stęp u ją liczne, niedo­
statecznie jeszcze w yjaśnione osobliwości, polegające n a ty m , że n iektóre
właściwości gwiazd wczesnych typ ó w spektraln y ch , ja k i obecność linii em i­
Gwiazdy zmienne półregularne i nieregularne 467

syjnych, w ystępują jednocześnie z właściwościami ch arak tery sty czn y m i dla


późniejszych typów spektralnych, ja k pasm a TiO, CN i inne. Zarów no jasne
linie, ja k i intensyw ne p asm a m olekularne, nie odpow iadają ty m klasom sp ek ­
tra ln y m (F 2 -K 3 ), jak ie w y nikają z natężeń w zględnych linii absorpcyjnych
m etali w ystępujących wr w idm ach gwiazd ty p u I i V Tauri. W y d aje się, że
w atm osferach ty c h gw iazd m ogą jednocześnie w ystępow ać dw ie w arstw y p o ­
chłaniające, poruszające się z różnym i prędkościam i.
P ółregularny c h a rak te r m ają zm iany b lasku niek tó ry ch gw iazd czerwonych,
ja k np. n Cephei, u k tórej zm iany blasku m ożna w ytłum aczyć n akładaniem
się w ah ań o okresie kilkuset dni i am plitudzie 0m,5 n a w ahania o okresie około
100 dni i am plitudzie 0m,l. U wielu gwiazd zm iennych czerw onych tru d n o
je st w ykryć c h arak ter półregularny zm ian. Zaliczam y je w tedy do gwiazd
nieregularnie zm iennych. W yraźnej granicy wszakże m iędzy gw iazdam i zm ien­
nym i półregularny mi i nieregularnym i nie m a. N a p rzy k ład gw iazdy a Orionis
(Betelgeuze) i a Herculis m ożna w zasadzie uw ażać za gw iazdy nieregularnie
zm ienne, choć b y ły p róby w ykrycia u nich n ak ład ający ch się okresów zm ien­
ności.
§ 245. Gwiazdy rozbłyskowe. U niektórych czerw onych gw iazd głównego
ciągu w y stęp u ją w ybuchy, podobne w przebiegu do rozbłysków' n a Słońcu,
tylko w skali nieporów nanie większej. Przedstaw icielką tego ty p u gw iazd
zm iennych je st U V Ceti, której zmienność w y k ry to w r. 1948. Tego rodzaju
gwiazd znam y blisko 30. C harak tery zu ją się one szybkim i nieregularnym
w zrostem blasku, k tó ry może zwiększyć się dziesiątki razy w ciągu niewielu
m inut, a potem bardzo szybko zm niejszyć się do poziom u wyjściowego. Cały
rozbłysk trw a około jednej godziny. Czasami w zrost blasku je st szczególnie
gw ałtow ny, np w r. 1952 gw iazda U V Ceti zw iększyła swój blask o 4m,8
w ciągu 2 0 s.
W czasie rozbłysku widmo gw iazdy doznaje dużych zm ian. Linie i pasm a
absorpcyjne bywra ją zawoalowrane przez intensyw ną emisję, w y stępującą
w widm ie ciągłym. Pochodzenie jej nie jest jeszcze w yjaśnione. J e s t ona szczegól­
nie intensyw na w niebieskiej części w idm a, podobnie ja k to w ystępuje w ro z­
błyskach słonecznych.
R ozbłyski U V Ceti zd arzają się przeciętnie co 1,5 doby, p rzy czym blask
n a ra sta średnio o 1 —2 wielkości. W czasie m iędzy poszczególnym i silnym i
rozbłyskam i blask gw iazdy ulega zm ianom ciągłym , nieregularnym o niewielkiej
am plitudzie. Zm iany blasku gw iazd rozbłyskow ych nie znalazły jeszcze w y ja ­
śnienia. A stronom radziecki W. A. A m barcum ian p rzypisuje zjaw iska rozbłysków
gwiazd ty p u U V Ceti procesom przekształcania energii w n ętrza gw iazdy n a
energię prom ieniow ania. U gw iazd ty p u U V Ceti przekształcanie ta k ie m a
m iejsce przypuszczalnie w zew nętrznych w arstw ach chrom osfer gwiazdowych.
§ 246. Gwiazdy typu R W A u r ig a e i T T a u r i . Istn ie ją gw iazdy zm ienne,
k tó re nie wry k az u ją żadnej prawidłowości ani w okresach zm ienności, ani
w kształcie krzyw ycli zm ian blasku. G w iazdam i tak im i są gw iazdy ty p u
468 X X . Gwiazdy zmienne i niestacjonarne

R W Aurigae. A m plituda zm ian u jednej i tej sam ej gw iazdy w ahać się może
nieregularnie w przedziale od 0m, l do 3m, a szybkość zm ian może ulegać zm ia­
nom od l m n a godzinę do 0m, l n a dobę. W idm a ty c h gwiazd m ogą być zali­
czane do najrozm aitszych klas od B do J f , najczęściej do klasy widmowej G.
Często w idm a ich są zmienne.
W śród gw iazd ty p u R W Aurigae n atrafiam y n a gw iazdy, k tó ry ch widmo
zaw iera linie em isyjne właściwe chromosferze słonecznej. L inie absorpcyjne
w ty ch w idm ach w ykazują właściwości klas od jP8 do M 2. Gwiazdy te nazw ano
gw iazdam i ty p u T Tauri.
Gwiazdy ty p u R W Aurigae wraz z gw iazdam i ty p u T T auri grom adzą
się w tzw . asocjacjach gwiazdowych odkrytych przez A m barcum iana i będących
zbiorow iskam i gwiazd m łodych, niedawno pow stałych (§ 265). W w idm ach
gwiazd ty p u T Tauri n ak ład a się n a zwykłe widmo ciągłe em isja ciągła, k tó ra
rośnie ku krótkofalow ej części widma. Spraw ia to, że b arw a gwiazd ty p u
T T auri je st bardziej niebieska niżby to w ynikało z klasy widmowej. E m isja
ciągła zaciera czasem zupełnie linie absorpcyjne. W idm a w szystkich gwiazd
ty p u T T auri są zm ienne, ch arak ter jednak ich zm ian nie został jeszcze dobrze
poznany. Gwiazdy ty p u R W Aurigae wraz z gw iazdam i ty p u T Tauri odgry­
w ają pow ażną rolę w badaniach kosmogonicznych.
Pew ne pokrew ieństw o z gw iazdam i ty p u T Tauri w ykazują gw iazdy zm ienne
ty p u R Coronae Borealis. P o zostają one przez czas dłuższy w m aksym alnym
niezm iennym blasku, k tó ry w nieregularnych odstępach czasu je st przeryw any
nagłym osłabieniem , czasem o 5m do 9W, aby po fluk tu acjach w pobliżu m in i­
m um blasku wrócić do poziom u wyjściowego m aksym alnego.
N a zakończenie w arto jeszcze wspomnieć o krótkookresow ych fluk tu acjach
blasku, w ynikających u niektórych gwiazd n a skutek niestabilności atm osfer.
U gw iazdy Nowej H erkulesa z r. 1934 w ykryto flu k tu acje o am plitudzie 0m,07
i okresie zaledwie 1,18 m inuty.
§ 247. Gwiazdy spektralnie zmienne. U w szystkich opisanych rodzajów
gwiazd zm iennych zm ianom blasku tow arzyszą również zm iany w w idm ach
gwiazd. Z nane są jed n ak tak ie gwiazdy, u k tó ry ch zm iany blasku są bardzo
m ałe, często tru d n e do w ykrycia, natom iast zm iany w idm a by w ają bardzo
duże. Tego ro d zaju gw iazdy nazyw am y gw iazdam i spektralnie zm iennym i.
W yróżniają się tu dwie kategorie gwiazd spektralnie zm iennych: 1 ) gwiazdy
gorące, ze zm iennym i liniami em isyjnym i, 2 ) gw iazdy ze zm iennym polem
m agnetycznym .
Gwiazdy gorące, ze zm iennym i liniami em isyjnym i, należą do kategorii
gwiazd otoczonych rozległym i powłokam i gazowym i (§ 235). W idm o ich ozna­
cza się sym bolem Be, czyli są to gwiazdy klasy B z liniam i em isyjnym i. W z a ­
sadzie w szystkie gw iazdy klasy Be są spektralnie zmienne. Jeżeli linii em isyj­
nych je st dużo, to również d ają się przeważnie zaobserwować zm iany blasku.
Najczęściej zm ianom ulega natężenie linii wodoru H a, rzadziej inne linie w o­
dorowe serii B alm era. Zm iany w widmie w ystępują u gwiazd obdarzonych
J-wiazdy spektralnie zmienne 469

szybkim ruchem obrotow ym i m ających w skutek tego ru ch u pierścienie w płasz­


czyźnie rów nikow ej. Gwiazdy te b y ły opisane w § 235.
In n y rodzaj gwiazd spektralnie zm iennych stanow ią gw iazdy ze zm iennym
polem magnetycznym. U niektórych gw iazd tego ro d zaju obserw ujem y linie
absorpcyjne pierw iastków chem icznych grupy ziem rzadkich (np. europium ,
gadolinium i inne.) Pierw szą ta k ą gw iazdę odkrył A. A. Biełopolski, k tó ry
w r. 1913 stw ierdził, że gw iazda a 2 Canum Venaiicorum w ykazuje okresowe
zm iany w widmie. B adania późniejsze w ykazały, że większość linii abso rp cy j­
nych w w idm ie a2C V n nie ulega zm ianom , n ato m iast te linie, k tó re się zm ie­
niają, podzielić m ożna n a dwie grupy takie, że m aksim um n atężen ia jednej
grupy p rzy p ad a n a m inim um natężenia drugiej. Do pierw szej grupy należą
linie europium (E u II) i innych ziem rzad k ich ja k gadolinium (Gd) i dyspro-
zjum (Dy), n ato m iast do drugiej grupy należą te rb (Tb), chrom (Cr I I ) i liczne
inne m etale. W y k ry to zm iany europium i chrom u również u pew nej liczby
innych gwiazd klasy AOp*. U w szystkich ty c h gw iazd stw ierdzono w ystępo­
w anie pola m agnetycznego o zm iennym natężeniu. N a p rz y k ła d u gw iazdy
a2C V n natężenie pola m agnetycznego zm ienia się w granicach od 5000 Oe
do 4000 Oe we w spom ianym okresie 5,5 dni.
Z nam y około 100 gwiazd ze zm iennym polem m agnetycznym . Są one na
ogół klasy widmowej A . N ajintensyw niejsze pole m agnetyczne zaobserwow ano
u gwiazdy 8 m , 6 U D 215441. Pole m agnetyczne zm ienia się u te j gw iazdy nie­
regularnie od 12 000 do 34 400 Oe.
N ie znam y jeszcze m echanizm u pow odującego pow staw anie ta k silnych
pól m agnetycznych w gw iazdach. P rzypuszcza się, że obserwowane zm iany pola
m agnetycznego mogą być spow odow ane ruchem obrotow ym gw iazdy, której
oś m agnetyczna je st nachylona do osi obrotu. Podczas ru c h u obrotowego
obserwowany je s t kolejno północny i południow y biegun m agnetyczny, w sku­
te k czego obserw uje się zm ienne pole m agnetyczne w okresie o b ro tu gwiazdy.
J e s t rzeczą możliwą, że gwiazdy przy ty m pulsują, pulsacje zaś w dużym sto ­
pniu byłyby w ynikiem działania pół m agnetycznych.
§ 248. Gwiazdy wybuchowe. N ajistotniejszą klasę gwiazd niestacjonarnych
stanow ią gw iazdy zm ienne wybuchowe. O dznaczają się one ty m , że obserw ujem y
u nich gw ałtow ny w zrost blasku, a n astępnie znacznie pow olniejsze jego zm niej­
szanie. Zm ianom blasku tow arzyszą duże zm iany w w idm ie gw iazdy św iad­
czące o grom adzeniu się pod atm osferą energii, k tó ra n astępnie wyzw ala się
w sposób w ybuchow y.
W ybuchow e gwiazdy dzielą się n a k ilk a kategorii. U gw iazd nowych w ybuch
obserw ujem y w zasadzie jednorazow o. A m p litu d a zm ian b lask u dochodzi
do 7 —8”*. U niektórych jednak now ych, m ających analogiczne właściwości
spektralne, ja k i gwiazdy nowe z jednorazow ym w ybuchem , zaobserwow ano
pow tarzanie się w ybuchów w odstępach kilkudziesięciu lat. Z nane są wszakże

* S ym bol p o z n ac z a osobliw ość (peculiaris).


470 X X . Gwiazdy zmienne i niestacjonarne

ta k ie potężne w ybuchy, że po nich zachodzą isto tn e zm iany w budow ie gwiazd.


Gwiazdy te otrzym ały nazwę supernowych.
Prócz kategorii gwiazd nowych i supernow ych znane są cykliczne gw iazdy
zm ienne, k tó ry ch ch arak ter zm ienności w m iniaturze przypom ina zmienność
gwiazd nowych. Nazwano je gw iazdam i podobnymi do nowych.
Omówimy teraz niektóre rodzaje niestacjonarnych gwiazd w ybuchow ych.
§ 249. Gwiazdy now e. N azw a giciazda nowa sięga jeszcze czasów sta ro ­
żytnych, gdy w I I wieku p. n. e. H ipparch dostrzegł w gwiazdozbiorze Skor­
p iona (Scorpius) gwiazdę, której n ik t przedtem nie widział. P o pew nym czasie
gw iazda sta ła się niewidoczna. Podobno zjawisko to zachęciło H ip p arch a
do ułożenia katalogu gwiazd. W iadom ości o gw iazdach nowych znajdujem y
w kronikach chińskich, a następnie obserwowali je Tycho B rahe i K epler.
Do połow y X IX wieku astronom ow ie nie zwracali dostatecznej uw agi n a roz-
błyśnięcia gw iazd nowych, w ciągu bowiem X V III wieku i początku X IX wieku
nie m a w zm ianek o odkryw aniu gwiazd tego rodzaju. Dopiero od połowy
X IX wieku nastąpił w zrost odkryć gwiazd nowych. W e w szystkich przypadkach
zdołano stw ierdzić w nowszych czasach, gdy rozpowszechniło się stosowanie
fotografii w astronom ii, że przed zabłyśnięciem gwiazdy nowej w jej m iejscu
świeciła już słaba gwiazda. Zjawisko nowej polega więc na znacznym pojaśnieniu
tej słabej gwiazdy niekiedy o 1 0 —15 wielkości.
G wiazdy nowe oznaczam y zwykle wyrazom łacińskim N ova, z dodaniem
nazw y gwiazdozbioru i roku pojaw ienia się gwiazdy (np. Nova Herculis 1934).
Gwiazdy te otrzym ują poza ty m norm alne oznaczenia stosowane d la gwiazd
zm iennych (Nova Herculis 1934 = DQ Herculis).
S tadium poprzedzające rozbłyśnięcie gwiazdy nowej n a ogół nie je st znane.
W praw dzie n a fotografiach, k tó re b y ły przypadkow o w ykonane w okolicach
nieba, gdzie zjaw iła się gw iazda nowa, m ożem y ocenić jej blask przed roz-
błyśnięciem , b rak jednak praw ie zawsze obserw acji spektralnych z tego okresu,
najistotniejszych w badaniach gwiazd nowych.
N ajjaśniejszą gwiazdą now^ą X X wieku b y ła Nova Aąuilae 1918, k tó ra
w m aksim um blasku doszła do —l m,4, czyli dorów nała blaskiem Syriuszowi.
Przebieg zm ian jej blasku ilustruje krzyw a n a ryc. 174. W idzim y n a niej, że
w zrost blasku n astąpił bardzo szybko, bo w ciągu 9 godzin gw iazda pojaśniała
o 5 wielkości, czyli stokrotnie, po m aksim um blasku nastąpiło jej osłabienie
o przeszło 4 wielkości w ciągu 20 dni. P o tem rozpoczęły się ożywione oscylacje
blasku trw ające około 3 miesiące. Oscylacje te następnie zaczęły m aleć i po
niespełna 1 0 latach blask gwiazdy osłabł do l l m, czyli do stanu, jak i b y ł przed
jej rozbłyśnięciem .
Podobnie zachow ały się dwie inne gwiazdy X X stulecia, Nova Persei 1901
(0m, l w m aksim um blasku) i Nova Cygni 1920 ( l m,G w m aksim um blasku).
In n y n ato m iast przebieg zm ian blasku zaobserwowano u gwiazdy Nova H er­
culis 1934 (ryc. 175). P o osiągnięciu przez nią m aksim um blasku l m,3 n astąp ił
bardzo pow olny jego spadek, podczas którego w ystąpiły w ahania o ampli-
Gwiazdy nowo 471

R y c. 174. Z m ian y b la sk u N o va A g u ila e 1918

10 -

11 -

12 -

13 ~
j j \ ___!___I______I___I___ ___ I___I______ I___I______I---- L
™ 10 20 3110 20 31 10 20 28 fO 20 31 10 20 20 31 10 20 31 10 20 31
Grudz. Styczeń Luty Marzec Kwiecień Czerniec Lipiec Sierpień Wrzesień Paidz.
1934 1935
R ac. 175. Z m ian y b la sk u N o va H erculis 1934

tudzie 3”*. P o upływ ie praw ie 4 miesięcy od m aksim um blasku nastąpiło dość


szybkie jego obniżenie, w skutek czego gwiazda w ciągu m iesiąca osłabła do 13”*.
N astępnie blask gw iazdy zaczął w zrastać i 7 miesięcy po w ybuchu doszedł
do 7”* słabnąc powoli w następnych latach aż do 8 ”*. A stronom am erykański
M. F . W alker odkrył, że gw iazda ta jest spektralnie podw ójna, o okresie 4,5 go-
dziny, przy czym jed en ze składników okazał się gw iazdą zm ienną pulsującą
o okresie 71 min. J e s t to najkrótszy zaobserwowany okres pulsacji. Typow a
gw iazda nowa, ja k np. N Per 1901 lub N A ql 1918, podczas początkowego
w zrostu blasku m a widmo podobne do klasy A , linie absorpcyjne są jednak
znacznie przesunięte ku fioletowi, co świadczy, że gazy atm osfery oddalają się
od gw iazdy ze znaczną prędkością rzędu 1 0 0 0 km /s. P rzew ażają w widm ie
linie wodoru, żelaza i ty ta n u . P o osiągnięciu m aksim um blasku pojaw iają się
w widmie nie przesunięte szerokie linie em isyjne ograniczone od strony fiole­
towego brzegu ciem nym i liniam i absorpcyjnym i jak o w ynik ekspansji atm osfery
gwiazdowej. Prędkość tej ekspansji może przekraczać 3000 km /s.
472 XX. Gwiazdy zmienne i niestacjonarne

Gdy blask gwiazdy m aleje, ciągłe tło w idm a słabnie i z tego pow odu coraz
trudniej m ożna rozróżniać linie absorpcyjne. W ty m stadium zjaw iają się
w widmie jasne linie nebularne, charak tery sty czn e dla widm m gławic plan e­
tarn ych (§ 256). W końcu linie nebularne znikają i widmo przy b iera w ygląd
w idm a gwiazd ty p u W o lfa-R ay eta (§ 234).
P rzyczyn zm ian blasku i dużych przem ian w widmie gwiazd now ych szu­
kano dawniej w czynnikach zew nętrznych. Przypuszczano np. że przem iany
te m ogą być wywołane zderzeniem dwóch gwiazd lub przechodzeniem gwiazdy
przez mgławicę. Obecnie jednak hipotezy tak ie zostały całkowicie zarzucone
i przebieg obserwowanych zjaw isk u gwiazd nowych znajd u je w y jaśnienie
w pow staw aniu niestabilności w zew nętrznych w arstw ach gwiazdy, co p ro ­
wadzi do wybuchowego odrzucania pow-łoki gazowej. Z przyczyn, które jeszcze
nie zostały całkowicie w yjaśnione, wrarstw y zew nętrzne gwiazdy zaczynają
się w pewnej chwili rozszerzać, prom ień gw iazdy w zrasta, w skutek czego
zwiększa się znacznie świecąca pow ierzchnia gwiazdy. Obserwowany szybki
w zrost blasku, zgodnie z przyjęty m i obecnie poglądam i n a isto tę zjaw iska
gwiazd nowych, w ynika w ty m stad iu m tylko ze zwiększenia powierzchni
świecącej gwiazdy.
O drzucona pow łoka gwiazdy staje się przy dalszym jej rozszerzaniu przezro­
czysta, przestaje przeto daw ać widmo ciągłe i zaczynają przez nią przeświecać
bardziej gorące, głębiej położone w arstw y gwiazdy. Czasami gw iazda odrzuca
kolejno kilka powłok, przy czym prędkość drugiej lub trzeciej powłoki może
być większa od prędkości powioki pierwszej. Powłoki te doganiają w^tedy
pierw szą powłokę wywołując isto tn e zm iany w widmie gwiazdy nowej. N a
skutek flu ktuacji w w ypływ ie ciągłym ga^ów pow stają w^ahania blasku obser­
wowane u w szystkich praw ie gwiazd nowych. M asa odrzucanych powłok s ta ­
nowi około 0,00001 m asy Słońca, a energia w ydzielona przez gwiazdę podczas
w ybuchu wynosi przeciętnie 1 0 45 ergów, chociaż u niektórych gwiazd nowych
może być większa od 10 46 ergów’. T a o sta tn ia w artość je st rów now ażna całko­
witej energii prom ieniow ania Słońca, w ysyłanej przez 100 000 lat.
O odrzucaniu powłok gazowych przez gwiazdy nowe świadczą bezpośrednie
obserwacje. W r. 1916 zauważono dokoła gwiazdy Nova Persei 1901 m ałą
mgławicę rozszerzającą się z prędkością, 1 " rocznie. W idmo jej zawierało jasne
em isyjne linie, rozszczepione w środku i było ilustracją rozszerzającej się prze­
zroczystej powioki, z której dochodziło światło zarówno z części zbliżającej
się ku nam , ja k i oddalającej się. Analogiczne rozszerzające się mgławice z a ­
obserwowano już u przeszło 1 0 gwiazd nowrych, czyli u wszystkich n ajjaśn iej­
szych, a więc najbliższych gwiazd tego rodzaju. Przeciętnie co rok odkryw a
się w' układzie gwiazdowym Drogi Mlecznej dwie gwiazdy nowe, ocenia się
jednak, że całkow ita liczba wrybuchów gwiazd nowych jest rzędu 40 n a rok
na cały układ gwiazdowy.
Praw dopodobnie w szystkie gw iazdy nowe są ciasnym i układam i podw ój­
nymi, gdzie w ystępują złożone przepływ y m aterii gazowej między składnikam i.
Gwiazdy nowe 473

W zw iązku z podobieństw em , ja k ie zachodzi m iędzy gw iazdam i nowym i


a b iały m i karłam i, w ydaje się słuszne założenie, że jed n y m ze składników układu
podw ójnego je st biały karzeł. M am y więc do czynienia z dw om a gw iazdam i
różniącym i się znacznie składem chem icznym . Z teorii tak ich układów w ynika,
że n a sk u tek przepływ u bogatej wr wodór m aterii gazowej od chłodnego
sk ładnika do gorącego białego k arła, n a pow ierzchni tego ostatniego naw arstw ia
się coraz więcej m aterii bogatej w w odór i gdy osiągnie ona n a sty k u z zew nę­
trzn ym i pow łokam i białego k a rła odpowiednio dużą grubość, może w dolnych
w arstw ach tej m aterii te m p e ratu ra osiągnąć kilka milionów kelwinów. Rozpocząć
się w tedy mogą reakcje term ojądrow e zam iany w odoru n a hel, p rz y czym
odm iennie niż w środku gwiazdy, przebieg ty c h reakcji b y łb y w ybuchow y
spraw iając, że w wryniku tego w ybuchu gw iazda w yrzuci w p rzestrzeń swe
w arstw y zew nętrzne. D a to w efekcie opisane wyżej zjaw isko gw iazdy nowej.
§ 250. Gwiazdy supernowe. Gw iazdy nowe o niezw ykle wielkich am p li­
tu d ach zm ian blasku otrzym ały nazw ę gwiazd supernowych. Do tej kategorii
należała gw iazda now a obserwow ana przez T ychona B rahe w r. 1572 i gw iazda
K ep lera z r. 1604. B lask gwiazdy supernow ej może w zrosnąć podczas w y ­
buchu o 2 0 wielkości, co oznacza pojaśnienie rzędu 1 0 0 milionów razy.
N asze wiadom ości o gw iazdach supernow ych uzyskiw ane są obecnie głównie
z obserw acji tego rodzaju gwiazd, pojaw iających się w innych g alak ty k ach
(§ 277), w naszym bowiem układzie D rogi Mlecznej gw iazdy supernow e rzadko
były obserwowane.
K rzyw e zm ian blasku są n a ogół podobne do analogicznych krzyw ych
tzw. szybldćh nowych, z tą różnicą-, że m aksim um blasku je s t szersze i że mniej
je st flu k tu ac ji w blasku n a gałęzi opadającej. Astronom ow ie am erykańscy
W. B aad e i R . M inkowski wykazali, że gw iazdy supernow e m ożna podzielić
n a dw a rodzaje, k tó re oznaczono jako ty p I i ty p II. U gw iazd supernow ych
obu typów w zrost blasku je st jednakow o szybki, n ato m iast spadek blasku
u gw iazd ty p u I je st szybszy niż u ty p u II. Różnice w ystępują p rz y ty m
w m aksym alnym blasku absolutnym . P odczas gdy gw iazdy supernow e ty p u I
w m aksim um blasku dochodzą do około —19M, to supernow e ty p u I I są nieco
słabsze i osiągają w m aksim um ty lk o —173/. W szystkie krzyw e zm ian blasku
gwiazd supernow ych ty p u I są b ardzo podobne do siebie, n a to m ia st krzyw e
zm ian blasku gwiazd supernow ych ty p u I I w ykazują wiele różnorodności,
k tó re sugerują, że może być. więcej niż dw a ty p y gwiazd supernow ych.
D uże różnice w y stęp u ją w w idm ach obu ty p ó w gw iazd supernow ych.
W w idm ach ty p u I obserwowane są niezw ykle szerokie linie em isyjne, czę­
ściowo się nakładające, jeszcze niezupełnie zidentyfikow ane, widm o zaś ciągłe
w nadfiolecie je st słabe. N ato m iast w w idm ach supernow ych ty p u II obser­
w ujem y intensyw ne widmo ciągłe w nadfiolecie, a linie absorpcyjne i em isyjne
m ożna utożsam ić z liniam i wodoru, azotu zjonizowanego i innych pierw iastków
chem icznych. P o d ty m względem w idm a są podobne do w idm zw ykłych
gwiazd now ych.
474 X X . Gwiazdy zmienno i niestacjonarne

Gwiazdy supernow e różnią się od zw ykłych nowych w artością m asy od­


rzuconej powłoki. Podczas gdy u zw ykłych nowych m asa odrzuconej powłoki
jest rzędu 0 , 0 0 0 0 1 całkow itej m asy gw iazdy, to u gwiazd supernow ych m asa t a
wynosi od 0,01 do 0,1 całkow itej ich m asy, a u supernow ych ty p u I I ocenia się,
że przy w ybuchu gw iazda traci od 0,1 do 0,9 początkow ej m asy. Te olbrzym ie
s tra ty m asy spraw iają, że wybuch gw iazdy supernowej prow adzi do gruntow nych
przem ian w istocie gwiazdy.
W ybuchy gwiazd supernow ych ty p u I mogą doprow adzić do pow staw ania
mgławic dokoła w ybuchających gwiazd. T aką pozostałością po w ybuchu gwiazdy
supernowej je s t m gław ica K rab w gw iazdozbiorze B yka. W k ronikach chiń­
skich, japońskich i arabskich pod d a tą r. 1054 n. e. je st w zm ianka o zjawieniu
się w gwiazdozbiorze B yka jasnej gw iazdy, k tó ra zajaśniała nagle blaskiem
bardzo dużym , być może około —6 m. W idziano ją w dzień przez 23 dni, a n a
niebie nocnym widoczna była przez dw a lata. W m iejscu w skazanym w kroni­
kach obserw ujem y obecnie mgławicę o niezwykłych k ształtacłi (ryc. 176).

R yc. 176. M gław ica K ra b

Z obserw acji spektralnych w ynika, że m gław ica rozszerza się z prędkością


około 1300 k m /s, zaobserwowany zaś p rzy ro st śi’ednicy wynosi 0",178 rocznie.
Z akładając, że prędkość rozszerzania się mgławicy K rab je st jednostajna,
obliczamy, że mgławica pow inna zacząć się rozszerzać około 900 la t tem u,
co zgadza się z d a tą r. 1054 zabłyśnięcia nowej.
Gwiazdy supernowe 475

Prom ieniow anie optyczne m gław icy K rab je st w wysokim stopniu spo­
laryzow ane. J e s t ono pon ad to źródłem intensyw nego prom ieniow ania rad io ­
wego, też częściowo spolaryzowanego. F a k ty te tłum aczym y obecnie ta k zw a­
ny m synchrotronowym prom ieniow aniem , spow odow anym przez elektrony p o ­
ruszające się z prędkością zbliżoną do prędkości św iatła po liniach spiralnych
dokoła linii sił pola m agnetycznego i wzdłuż ty c h linii. W ruchu spiralnym
elektrony są przyspieszane lub ham ow ane, przy ham ow aniu zaś w ysyłają cał­
kowicie spolaryzow ane prom ieniow anie we w szystkich długościach fali. Tego
rodzaju prom ieniow anie zaobserwowano u w szystkich cząstek w lab o rato ry j­
nych akceleratorach, zw anych synclirotronami, i z tego powodu ten rodzaj
prom ieniow ania otrzym ał nazwę synchrotronow ego.
W m iejscach, w k tó ry ch zabłysnęły gw iazdy supernow e w r. 1572 i r. 1604,
też zaobserwowano mgławice, znacznie jed n ak m niejsze i słabiej świecące niż
mgławica K rab . Z obu ty ch mgławic w ysyłane je st radiow e promieniowanie.'
Możliwe, że niektóre źródła prom ieniow ania radiowego są pozostałościam i po w y­
buchach gwiazd supernow ych. Jedn o z takich bardzo intensyw nych radioźródeł
leży w gwiazdozbiorze K asjopei i nosi nazwę Cassiopeia A . Zaobserwowano
fragm enty powłoki odbiegające od hipotetycznego m iejsca, gdzie mogła za­
błysnąć gw iazda supernow a, z prędkością rzędu 5000 km /s. E . Minkowski
przypuszcza, że około r. 1700 zabłysnęła niezauw ażona gw iazda supernow a
ty p u I I i że radioźródło Cassiopeia A je st jej pozostałością.
Przyczyny w ybuchów gwiazd supernow ych nie zostały jeszcze w yjaśnione
należycie teoretycznie. W ypow iadane są m yśli o nagłym graw itacyjnym sk u r­
czeniu się gwiazdy (kollaps), będącym przyczyną w ybuchu. Nie wiemy również,
co pozostaje ostatecznie po w ybuchu gwiazd supernow ych ty p u II.
§ 251. Pulsary. W końcu 1967 r. A. H ew ish i jego współpracownicy (Cam ­
bridge w Anglii) odkryli niezwykłe radioźródła w ysyłające prom ieniowanie
pulsujące o bardzo krótkim okresie czasu od 1/30 s do blisko 5 s. Pulsacje m ają
przebieg bardzo regularny. O biekty te otrzym ały nazwę piclsarów. Obserwowano
je w znacznej rozpiętości częstotliwości drgań od 40 do 5000 MHz.
Znam y ju ż około 90 pulsarów . O kresy ich daje się wyznaczyć z wielką
dokładnością rzędu 10 - 5 a naw et 10 “6 sek. W początkow ych błyskach czyli
pulsach gwiazdy rozróżniam y dwie ich składowe. ‘Pierw sza z nich stanow iąca
podstaw ow y puls m a najw iększe natężenie, druga zaś składow a w ystępuje
w różnych m iejscach przebiegu pulsacji, czasam i na gałęzi w stępującej p o d ­
stawowego pulsu, a czasam i wr połowie okresu zmienności. Te podpulsy m iew ają
inny okres niż pulsy podstaw owe, znany zaś je st przypadek, że w pulsacji
w ystępuje aż 5 składników. O kresy wrtó rn e byw ają bardzo krótkie, w szczegól­
ności zaobserwowano je jako rzędu 1 0 “3 s. E adioprom ieniow anie je st spolary­
zowane, przy czym stopień polaryzacji poszczególnych składowych może być
różny.
P ulsary są obiektam i stosunkow o bliskim i, w chodzącym i w skład naszej
G alaktyki. Odległość ich daje się oceniać m. in. n a podstaw ie rodzaju scynty-
476 X X . Gwiazdy zm ienne i niestacjonarne

laeji ich św iatła, spow odow anej przez elektrony p rzestrzen i m iędzygw iazdow ej.
Zjaw isko to spraw ia, że w p rz y p a d k u rejestro w an ia poszczególnych w ybuchów
radioprom ieniow ania pulsarów w różn y ch częstotliw ościach d o strzegam y pew ne
opóźnienia przy częstotliw ościach m niejszych. Z opóźnień ty c h , p rz y odpo­
w iednich założeniach dotyczących rozkładu przestrzennej gęstości elektronów
m iędzygw iazdow ych, m ogą by ć ocenianę odległości poszczególnych pulsarów .
O bliczane w te n sposób odległości są m niejsze od 3000 parseków .
Z krótkości trw a n ia poszczególnych pulsów i ich dużej a m p litu d y w niosku­
jem y o m ałych rozm iarach pulsarów , k tó ry c h średnice w ynoszą po k ilk ad zie­
siąt km . S tą d w ynika, że gw iazdy te zbudow ane są z m a te rii b ard zo gęstej.
N ajbardziej pow szechnie przyjm ow an y m założeniem je s t to , że m am y tu do
czynienia z gw iazdam i neutronow ym i o gęstości znacznie przew yższającej
gęstość białych karłów .
W łasności gw iazd neutronow ych b a d an e są teo rety czn ie ju ż od przeszło
30 la t, dopiero je d n a k odkrycie pulsarów potw ierdziło istn ien ie tego ro d z a ju
obiektów . G w iazdy neutronow e pow staw ać m ogą podczas z a p a d a n ia g ra w ita ­
cyjnego gw iazdy p rz y w ybuchach gw iazd supernow ych, stanow ić więc m ogą
ich końcow y p ro d u k t. T akim je s t w łaśnie p u lsar oznaczony sym bolem N P 0532,
leżący w środku m gław icy K rab , k tó ra je st pozostałością w ybuchu su p er­
nowej z 1054 r.
P u lsa r N P 0532 zo stał zb ad an y w ielostronnie i może służyć jak o m odelow y
o b iek t tego ro d z aju gw iazd, choć nie należy zapom inać o ty m , że w yróżnia się
od pozostałych gw iazd sw ym najk ró tszy m okresem w ynoszącym zaledw ie
0S,033. Z identyfikow ano go optycznie z gw iazdą 17m, u k tó re j zaobserw ow ano
w 1968 r. zm iany b la sk u w łaśnie w okresie 0S,033. B ły sk i optyczne gw iazdy
trw a ją po 0S,0014 d la głównego p u lsu i po 0S,0028 d la w tórnego interp u lsu .
O dnoszą się one d o południow ego sk ład n ik a gw iazdy podw ójnej stanow iącej
ją d ro m gław icy K ra b i składnik te n m oże b y ć uw ażan y z a źródło rad io p ro m ie­
niow ania.
Z obserw acji w y konanych z ra k ie t w ysyłanych poza atm osferę Ziem i stw ier­
dzono, że N P 0532 p u lsu je rów nież w dziedzinie prom ieniow ania ren tg en o w ­
skiego w ty m sam ym okresie 0S,033. N a balonie zaś, k tó ry w yniósł a p a ra tu rę
do m ierzenia efek tu Czerenkowa, stw ierdzono jeszcze w 1971 r., że N P 0532
p u lsu je ja k o źródło prom ieniow ania gam m a, rów nież w okresie 0S,033. W te n
sposób pulsacje w okresie 0S,033 przebiegają u tego p u lsa ra w szerokim zakresie
od długich fal radiow ych o częstotliw ości setek M Hz poprzez prom ieniow anie
optyczne i rentgenow skie, aż do prom ieniow ania gam m a. N ależy tu zaznaczyć,
że pulsow anie w prom ieniow aniu rentgenow skim stw ierdzono i u innych p u l­
sarów .
P odstaw ow e p u lsy gw iazd neutronow ych w iążą się z o b ro tem ty c h gw iazd
dokoła osi. S ą one m iarą tego obrotu, p rzy czym okres zm ienności p u lsa ra
N P 0532 w ydłuża się o 3,6 5 -1 0 _ 8 s n a dobę. P rz y założeniu, że t a gw iazda
P u lsary

n eu tro n o w a ob raca się dokoła osi jak o ciało sztyw ne w ynika, że tra c i ona energię
w ilości 10 38 erg/s. Jednocześnie w iem y, n a p o d staw ie znanej n am z obserw acji
e k sp an sji i prom ieniow ania przez szybkie elek tro n y relaty w isty czn e m gław icy
K ra b , że tra c i ona w łaśnie 10 38 erg/s. Zgodność ty c h liczb sugeruje, że energia
ek sp an sji m gław icy i szybkość elektronów pochodzi z ru c h u obrotow ego pul-
s a ra N P 0532.
Osobliw ości gw iazd n eutronow y ch jak im i są p u lsa ry , polegają nie ty lk o
n a ich w ielkich gęstościach, lecz i n a w łaściw ościach zew nętrznych pow łok.
O dległości pom iędzy ją d ra m i atom ow ym i w nich są. ta k m ałe, znacznie m niejsze
o d analogicznych odległości w biały ch k arłach , że a to m y tw o rzą szty w n ą siatkę
k ry staliczn ą. A w ięc m ożna sądzić, że gw iazda n eu tro n o w a m a s ta łą skorupę,
je d n a k ż e o b ardzo wysokiej tem p e ratu rz e rzęd u 1 0 0 m ilionów kelw inów , p o d n ią
zaś leży w arstw a n eu tro n o w a z niew ielką dom ieszką p ro to n ó w i elektronów .
W ty m n eu tro n o w y m ośrodku m ożliw e są k ró tk o trw a łe oscylacje, k tó re m ogą
prow adzić do trzęsień stałej pow ierzchni gw iazdy.
Je ste śm y jed n a k dopiero u progu b a d a ń zarów no obserw acyjnych ja k i te o ­
re ty c z n y c h pulsarów i najbliższe la ta mogą przynieść m odyfikacje w ypow ie­
d z ian y ch tu poglądów .
§ 252. Gwiazdy nowe powtórne i karłowate. U opisanych w dw óch p o ­
p rzed nich a rty k u ła c h gw iazd now ych i supernow ych obserw ow ane są ty lk o
jednorazow e w ybuchy. Z nane są je d n a k gw iazdy, u k tó ry c h w ybuchy z d arzają
się częściej niż je d e n raz. Tego ro d z a ju gw iazdy noszą nazw ę nowych powtórnych.
P o raz pierw szy zaobserw ow ano p o w tó rn y w yb u ch u gw iazdy T P y x id is, k tó ra
z a ja śn iała po ra z pierw szy w r. 1890, a n astęp n ie w y b u ch ła w r. 1902, 1920
i 1944. P o d o b n ie gw iazda R S O phiuchi, now a z r. 1898, ponow nie przeszła przez
sta d iu m now ej w r. 1933. A stronom ow ie radzieccy B . W . K u k a rk in i P . P . P a -
ren ag o w ypow iedzieli pogląd, że zjaw isko w ybuchów gw iazd now ych m a z a ­
sadniczo c h a ra k te r cykliczny, p rz y czym odstęp czasu m iędzy kolejnym i w y ­
b u ch am i je s t ty m w iększy, im w iększa je s t a m p litu d a zm ian blasku. P rzew i­
dzieli oni, że gw iazda T Coronae Borealis, k tó ra za ja śn iała ja k o now a w r. 1866
o a m p litu d zie 7m, pow inna w ybuchnąć ponowrnie p o u pływ ie 6 0 —100 lat.
Is to tn ie , w r. 1946 zaobserw ow ano ją znów jak o gw iazdę now ą. Z nam y ta k ic h
gw iazd p o w tórnych siedem , je d n a k jeszcze nie m am y d o stateczn ie p rzek o n y ­
w ający ch argum entów , że cykliczność zaobserw ow ana u gw iazd now ych p o ­
w tó rn y ch odnosi się do w szystkich ty p o w y ch gw iazd now ych.
D o k a rło w a ty ch gw iazd w ybuchow ych zbliżonych sw ym c h a rak te re m do
gw iazd now ych, m ogą być zaliczone gorące gw iazdy p o d k a rły , należące do
g ru p gw iazd zm iennych ty p u S S Cygni i U Geminorum. Są to gw iazdy, u k tó ry ch
b lask nagle zw iększa się o 2 —4m, a p o tem po k ilk u dn iach w raca do norm alnego
m inim alnego poziom u. U gw iazdy S S Cygni w y b u ch y n a stę p u ją w odstępach
czasu od 2 0 do 1 1 0 dni, p rz y czym am p litu d y zm ian b lask u są niejednakow e.
W w idm ach w y stę p u ją jasne, bard zo szerokie linie em isyjne wodoru.
478 X X . Gwiazdy zmienne i niestacjonarne

X ie znam y jeszcze teorii, k tó ra w y jaśn iałab y zaobserw ow ane zjaw iska


zm ienności tycli gw iazd. W y d aje się, że nie o d rzu cają one pow łok, prom ień
ich pozostaje niezm ienny, a tylkt) w sposób w ybuchow y w zrasta ich te m p e ra ­
tu ra . G w iazda 8 8 Cygni okazała się gw iazdą podw ójną spektralnie, inne gw iazdy
tego ty p u są też przypuszczalnie gw iazdam i podw ójnym i. J a k c h a ra k te r
podw ójny gw iazdy w pływ a n a przebieg obserw ow anych zjaw isk, tego nie
wiem y.
§ 253. Gwiazdy podobne do now ych. O bok opisanych różnych k ategorii
gw iazd w ybuchow ych je s t jeszcze k la sa gw iazd, o w łaściw ościach sp o ty k an y ch
u gw iazd w ybuchow ych. G w iazdy ta k ie nazyw am y podobnym i do nowych.
Mogą to b y ć gw iazdy n aw et z niezm iennym blaskiem , lub z niew ielkim i jego
zm ianam i, bardzo gorące, z w idm em ch arak te ry sty c z n y m d la pew nych stadiów
gw iazd now ych. D o tej sam ej g ru p y zaliczyć m ożna tzw . perm anentne gwiazdy
nowe, u k tó ry c h zm ian b lasku się nie obserw uje, n a to m ia st w w idm ie stale
w y stęp u ją em isyjne linie, ograniczone od stro n y fioletow ej ciem nym i liniam i
absorpcyjnym i, ja k u gw iazd now ych p o m aksim um blasku. P rzy k ład em tego
ostatniego ro d zaju gw iazd je st P C ygni. Około r. 1600 gw iazda t a zw iększyła
swój blask do w artości 3m, do r. 1715 b lask jej ulegał niereg u larn y m zm ianom ,
a od tego czasu świeci praw ie niezm iennym blaskiem 5m,2, w ykazu jąc drobne
flu k tu acje. J e s t to gw iazda gorąca k lasy B . In n y rodzaj gw iazd p o d obnych do
now ych stanow ią tzw . gwiazdy symbiotyczne, k tó ry c h przedstaw icielką je s t
gw iazda Z Andromedae. M ają one właściwości gw iazd podw ójnych, k tó ry c h
jed en składnik je s t klasy J f , a drugi — klasy B . M ożna b y złożony c h a ra k te r
w idm a tłu m aczy ć ty m , że otoczone są one koroną o gęstości od 1 0 0 do 1 0 0 0 razy
większej niż gęstość korony słonecznej. A m p litu d y w ybuchów św ietlnych są
niew ielkie i ulegają zm ianom . W w idm ach w y stęp u ją w zbronione linie, w y k a­
zujące większe prędkości rad ialn e niż linie dozwolone. K tó ra z p o d an y ch wyżej
in te rp re ta c ji zaobserw ow anych zjaw isk je s t słuszniejsza, to je st, czy m am y do
czynienia z u k ład am i podw ójnym i, czy te ż z gw iazdam i o ogrom nych pow iokach
m gławicowych, tego jeszcze nie w iem y.
§ 254. Źródła promieniowania rentgenowskiego. W § 51 b y ła ju ż m ow a
o ty m , że atm osfera ziem ska nie dopuszcza do pow ierzchni Ziem i prom ienio­
w ania o długości fali krótszej od 3000 A. D opiero w ynoszenie poza atm osfe­
rę a p a ra tu ry do pomiarów^ krótkofalow ego prom ieniow ania um ożliwiło b adanie
nie ty lk o nadfioletow ego prom ieniow ania, lecz i rentgenow skiego, a n aw et
prom ieniow ania gam m a. D la b a d a ń p rzestrzen i m iędzygw iazdow ej było nie­
zm iernie doniosłe w ykrycie w niej źródeł prom ieniow ania rentgenow skiego.
P o o trzym aniu w 1960 r. obrazu rentgenow skiego Słońca przy stąp io n o do
poszukiw ań źródeł prom ieniow ania rentgenow skiego w p rzestrzeni gwiazdowej.
B ad an ia tego ro d zaju przeprow adzane z a pom ocą liczników G eigera-M ullera,
um ieszczanych n a ra k ie tac h am ery k ań sk ich „A erobee” , doprow adziły do od­
k ry cia w 1962 r. pierwszego gwiazdowego źródła prom ieniow ania rentgenow skiego
Źródła prom ieniowania rentgenowskiego 479

w gw iazdozbiorze Skorpiona. Źródło to oznaczono sym bolem Scó X - l. W krótce


z dużym stopniem praw dopodobieństw a utożsam iono je z gw iazdą 13m, której
odległość z jej spektralnych właściwości określono n a 300 parseków' i obliczono,
że gw iazda t a w ysyła olbrzym ie ilości energii prom ieniow ania rentgenow skiego,
wy noszące 1 0 36 erg/s, tj. 1 0 0 0 razy więcej niż całkow ita energia prom ieniow ania
Słońca. W y k ry to później wiele słabszych źródeł prom ieniow ania rentgenow skiego,
z k tó ry ch n iektóre utożsam iono rów nież z gw iazdam i. Do 1971 r. znano ju ż
40 tak ich źródeł.
L iczba znanych radioźródeł nie ty lk o z przestrzeni g alaktycznej, ale i poza-
galaktycznej znacznie w zrosła, gdy zaczęto w ysyłać w p rzestrzeń kosm iczną
sztuczne sa telity Ziemi przeznaczone w yłącznie do b a d a ń prom ieniow ania
rentgenow skiego. Pierw szym satelitą tego ro d zaju b y ł am erykański E x p lo rer 42,
w ypuszczony w grudniu 1970 r. przez w łoskich badaczy pod kierunkiem R icard o
G iacconi w San M arco w K enii i nazw any „ U h u ru ”. S ystem aty czn y przegląd
nieb a dokonany przez a p a ratu rę „ U h u ru ” doprow adził do stw ierdzenia n a
niebie 161 źródeł prom ieniow ania rentgenow skiego, z k tó ry ch około 50 było
znane ju ż z poprzednich odkryć.
O istocie źródeł prom ieniow ania rentgenow skiego w iem y niewiele. S tw ier­
dzono przede w szystkim , że z pozostałości po w ybuchach gw iazd su p er­
now ych w ychodzi prom ieniow anie rentgenow skie, w szczególności pulsar
0532 w m gław icy K ra b (§ 251) je s t jednocześnie źródłem prom ieniow ania
rentgenow skiego (T au X -l). T akie źró d ła znaleziono również w k ierunkach
supernow ych: C asA i gw iazdy T ychona B rahe z 1572 r. A więc p ro ­
m ieniow anie rentgenow skie może w iązać się jakoś z procesam i fizycznym i
w gw iazdach neutronow ych będących końcow ym stad iu m w ybuchów gw iazd
supernow ych.
O bserw acje za pom ocą satelity „ U h u ru ” doprow adziły do odkrycia w u k ła ­
dach podw ójnych 7 źródeł rentgenow skiego prom ieniow ania. Z nich dw a w y­
k azały pulsacje rentgenow skie, a m ianow icie H er X -1 i Cen X -3.
P u lsa r rentgenow ski H er X -1 je st składnikiem gw iazdy podw ójnej znanej
jak o nieregularna gw iazda zm ienna (H Z Her). Okres pulsacji rentgenow skiej
Her X-1 w ynosi l s,24. J e s t to okres o b ro tu gw iazdy neutronow ej dokoła osi,
u p u lsara tego jed n a k w y stęp u ją dodatkow o dłuższe okresy wynoszące l d,7
i 35d,4 przypuszczalnie spowodowane przepływ em m aterii od głównego sk ła ­
d n ik a ku gwieździe neutronow ej. O kres l d,7 je s t praw dopodobnie okresem
obiegu p u lsara dokoła gw iazdy centralnej.
Z badaniem źródeł prom ieniow ania rentgenow skiego ściśle się w iążą p o ­
szukiw ania źródeł prom ieniow ania gam m a. Prom ieniow anie ta k ie m ogłoby
pochodzić z zaniku mezonów pow stający ch p rzy oddziaływ aniu prom ieni
kosm icznych n a m aterię m iędzygw iazdow ą (§ 260), a m ogą również istnieć
oddzielne źródła prom ieniow ania gam m a. T akie źródła w ykryto, a jednym
z nich je st p u lsar 0532, o czym b y ła m ow a wyżej. Oczywiście jesteśm y dopiero
480 XX. Gwiazdy zmienne i niestacjonarne

u progu badań zarówno w dziedzinie rejestracji kosmicznego promieniowania


rentgenowskiego, jak i promieniowania gam m a; postęp jednak w tej dziedzinie
odegra niezwykle doniosłą rolę w rozwoju astrofizyki.

ĆWICZENIA

1. Obliczyć zm iany prom ienia cefeidy p rzy założeniu, że b o lo m etry czn a a m p litu d a zm ian
b la sk u w ynosi 0m,7, a te m p e ra tu ra od m aksim um do m inim um zm ienia się w granicach 6500K
do 5300K .
2. G w iazda N ova Persei zw iększyła blask w skutek ekspansji o 10 wielkości. Ile razy wzrósł
prom ień gw iazdy ?
R o z d z ia ł X X I

MATERIA MIĘDZYGWIAZDOWA

§ 255. Rozproszona materia międzygwiazdowa. Główna masa m aterii wszech­


św iata skoncentrowana jest w gwiazdach. Jednakże w przestrzeni m iędzy­
gwiazdowej m ateria w ystępuje ponadto w postaci rozproszonej jako gaz i pył.
Oba te składniki m aterii międzygwiazdowej przejaw iają się w różnorodny
sposób, gaz bowiem powoduje występowanie dodatkow ych linii spektralnych
w widmach gwiazd i jest źródłem promieniowania radiowego, a pył osłabia świa­
tło gwiazd.
Ju ż w X V III wieku i n a początku X IX wieku zastanaw iano się nad możli­
wością istnienia w przestrzeni międzygwiazdowej m aterii, wywołującej ogólną
absorpcję św iatła gwiazd. Jednym z pierwszych astronomów, któ ry ocenił
stopień osłabienia światła gwiazd przez m aterię międzygwiazdowy był W. S truve
(1847). B adania tego rodzaju rozwinęły się w ybitnie w X X wieku, co dopro­
wadziło do stwierdzenia, że rozproszona m ateria je st bardzo istotnym składni­
kiem wszechświata.
W poprzednich rozdziałach była mowa o tym , że gwiazdy zasilają prze­
strzeń międzygwiazdową strum ieniam i gazu, w ypływ ającym i bądź w sposób
ciągły, bądź też wyrzucanymi w sposób gwałtowny, ja k odrywanie powłok
z gwiazd nowych i supernowych (§ 249, 250). Z drugiej strony, m ateria m iędzy­
gwiazdowa jest substratem , z którego tworzyć się mogą gwiazdy (patrz § 295).
Z tego powodu zainteresowanie m aterią międzygwiazdową stale w zrasta wśród
astronomów. W m aterii tej dostrzegamy lokalne zagęszczenia, widoczne w p o ­
staci mgławic na niebie, obserwujemy promieniowanie radiowe wodoru między-
gwiazdowegó i różnorodnych molekuł, dostrzegamy zmiany barw y gwiazd w y­
wołane pyłem międzygwiazdowym, wnioskujemy o efektach pól m agnetycznych
przestrzeni międzygwiazdowej, szukamy w niej przyczyn pierwotnego prom ienio­
w ania kosmicznego itp. O różnorodnych przejaw ach rozproszonej m aterii
międzygwiazdowej będzie mowa w tym rozdziale.
Isależy tu zaznaczyć, że m ateria międzygwiazdowa jest bardzo niejedno­
rodnie rozmieszczona w przestrzeni. J a k to będzie dalej bardziej szczegółowo

31 — A stronom ia ogólna
482 X X I. M ateria międzygwiazdowa

w yjaśnione, grupuje się ona głównie w stosunkow o cienkiej w arstw ie blisko


rów nika galaktycznego (§ 175).
§ 256. Jasne mgławice galaktyczne. Niedaleko rów nika galaktycznego obok
chm ur gwiazdowych, tw orzących właściwe tło D rogi Mlecznej dostrzegam y
jasne nieregularne mgiełki, nie dające się rozłożyć n a gw iazdy. C hm urki te
otrzym ały nazwę mgławic galaktycznych. J u ż w r. 1610 dojrzano przez lunetę
ta k ą mgiełkę w gwiazdozbiorze O riona blisko gw iazdy ■& Orionis, n astęp n e
zaś la ta doprow adziły do odkr yć innych obiektów tego rodzaju. O trzym ały one
nazwę m głam c, przy czym nazw ą tą objęto obiekty różnego pochodzenia i ró ż­
nej stru k tu ry , nazyw ano bowiem m gław icam i zarówno odległe zbiorow iska
gwiazd, ja k i chm ury m aterii gazowo-pyłowej nie skupionej w gw iazdy. Z tego
pow odu daw niejsze katalogi mgławic zaw ierają razem zarówno zbiorow iska
gwiazd, ja k i mgławice w ścisłym tego słowa znaczeniu. Do najbardziej znanych
katalogów tego rodzaju należy katalo g Messiera z r. 1784 (oznaczenie M ),
obejm ujący w swym w ykazie 103 obiekty i katalog D reyera z r. 1887, zn any
pod nazw ą New General Catalogue (oznaczenie NGC) zaw ierający wykaz 7840
obiektów wraz z jego dalszym ciągiem In d ex Catalogue z r. 1908 (oznaczenie
IC) z w ykazem 5386 obiektów.
W dalszym ciągu w ykładu do kategorii mgławic zaliczać będziem y tylko
m gławice galaktyczne świecące lub ciemne.
Średnice kątow e jasnych m gławic galaktycznych są zaw arte w granicach
od 3° dla wspom nianej ju ż wyżej m gław icy O riona do chm urek ta k m ałych, że
nieznacznie ty lk o różnią się rozm iaram i od gwiazd. M gławica O riona, ja k o
najjaśniejsza spośród obserwowanych jasnych mgławic galaktycznych, je s t
najlepiej znana. Może być ona dostrzeżona naw et gołym okiem w sp rzy jają­
cych w arunkach n a ciem nym bezksiężycow ym niebie. N a fotografii m gław ica
O riona w ykazuje wiele interesujących szczegółów (ryc. 177), m ających w ygląd
nieregularnych świecących smug. J e s t ona najjaśniejszą częścią ogromnej
m gławicy ogarniającej znaczną część gw iazdozbioru Oriona.
P od względem spektralnym jasne m gław ice galaktyczne ro zp ad ają się n a
dwie g ru p y : mgławice emisyjne i m gław ice absorpcyjne. W idmo m gławic em i­
syjnych składa się z jasnych linii w odoru, helu, węgla, azotu i tlenu, k tó re
zaobserwowane b y ły jeszcze w X IX w ieku przez W. H ugginsa. N ajjaśniejsze
linie spektralne m gławicy tw orzą dwie p a ry o długościach fal 3726 A i 3729 A
oraz 4959 A i 5007 A. Przez długi czas nie udaw ało się utożsam ić ich ze zn a­
nym i liniam i jakichkolw iek pierw iastków i dlatego przypisyw ano je hipote­
tycznem u pierw iastkow i chem icznem u nebulium , ja k i m iał znajdow ać się w g a­
zach mgławic. Dopiero w r. 1927 am erykański astrofizyk I. S. Bowen w ykazał,
że obserwowane linie nebularne są liniam i w zbronionym i (§ 132) tlenu, przy
czym pierw sza p a ra linii pochodzi od tlen u pojedynczo zjonizowanego (O II),
a d ruga p a ra — od tlen u podw ójnie zj onizoMranego (O III). Analogiczne linie
nebularne obserwowane są również w w idm ach innych jasnych m gławic g a ­
laktycznych.
Jasn e mgławice galaktyczne 483

• •• • i ł x'-:, - .
•< v-
v . ». y 4< ,>f-

R y c . 177. M gław ica O riona


484 X X I. M ateria' międzygwiazdowa

Mimo w ystępow ania w w idm ach m gław ic g a lak ty czn y ch bardzo in ten sy w ­
nych linii tlen u , nie oznacza to b y n ajm n iej, a b y p ierw iastek te n w ystępow ał
w nich obficie. -Najobficiej reprezen to w an y je s t ta m , ta k ja k i w gw iazdach,
wodór, którego w m gław icy O riona je s t blisko 10 000 ra z y więcej niż tlen u ,
linie zaś tlen u są dlatego ta k ie intensyw ne, że ato m y tego p ierw iastk a p rzy
przejściu ze stanów m etatrw ały cli (§ 132) m ogą w ysyłać w dziedzinie w idzialnej
więcej kw antów energii niż wodór.
Źródłem św iecenia g alak ty czn y ch m gław ic em isyjnych je s t zawsze p ro ­
m ieniow anie gorących gw iazd, zn ajd u jący ch się blisko św iecących mgławic.
F a k t te n został stw ierdzony jeszcze w r. 1922 przez a stro n o m a am erykańskiego
E . H u b b le’a. W y k azał on, że jeżeli w sąsiedztw ie m gław icy z n a jd u je się gw iazda
k lasy O lub B O -B i, to m gław ica d aje w idm o em isyjne. Je ż e li n a to m ia st za
świecenie m gław icy je st odpow iedzialna gw iazda chłodniejsza od klasy B 2
(B 2-A ), to w w idm ie nie w ystęjm ją linie em isyjne, lecz je s t ono ciągłe z liniam i
abso rpcyjnym i, ja k i widm o gw iazdy, k tó ra m gław icę naśw ietla. M gławice
tego ro d zaju nazyw ane są czasem m gław icam i refleksyjnym i. P rz y k ła d y m gławic
refleksyjnych zn a jd u je m y w grom adzie gwiazdowej (§ 263) noszącej nazwę
P lejad (ryc. 178).
G wiazdy naśw ietlające m gław icę m ogą znajdow ać się w jej w nętrzu lub po za
nią. N a p rz y k ła d m gław ica refleksyjna w P lejad ach ośw ietlana jest przez
gw iazdy położone w jej w nętrzu. G wiazdy te pow odują świecenie m aterii
m iędzygw iazdow ej do odległości 150 parseków . B ardzo gorące gw iazdy m ogą
ta k ie świecenie w yw ołać w odległościach znacznie w iększych.
Ocenia się, że całkow ita m asa m gław icy O riona w ynosi 700 m as słonecznych,
a średnia jej gęstość w ynosi 600 atom ów n a cm 3. W innych m gław icach em isyj­
nych gęstość może w ynosić zaledw ie kilk ad ziesiąt atom ów n a cm 3.
J a sn e m gław ice g alak ty czn e p rzy b ierać m ogą czasem bardzo osobliwe
postacie. N a p rz y k ła d m ożem y je widzieć ja k o p ę tle lu b w łókna. Z nane są
su b telne jasn e w łókna w gw iazdozbiorze Ł abędzia (ryc. 179). P rzy p u szcza się,
że w łókna ta k ie m ogą by ć pozostałościam i pow łok w yrzuconych p rzy eksplozjach
gw iazd supernow ych.
§ 257. Mgławice planetarne. W illiam H erschel p rzy p rzeg ląd an iu nieba
sw ym i reflek to ram i w y k ry ł w śród gw iazd obiekty w k ształcie elips lub p ie r­
ścieni, zaw ierające często pośrodku gwiazdę. O biekty te ze względu n a ich
k s z ta łt o trzy m ały nazw ę mgławic planetarnych. Z nam y ich pon ad 700. N a j­
większą średnicę w ynoszącą 800" m a m gław ica NGC 7293 w gw iazdozbiorze
W odnika (ryc. 180). W iele m gław ic p la n e ta rn y c h m a średnice od 5 " do 15"
a n aw et m niej, z n an e są rów nież m gław ice p la n e ta rn e o w yglądzie gw iaz­
dow ym , w ykazujące jed y n ie w idm o c h a rak te ry sty c z n e d la tego ro d zaju
obiektów .
W w idm ach m gław ic p lan e ta rn y c h dom inują em isyjne n eb u larn e linie
w zbronione tle n u [O I I I ] o długościach fali ). 4959 A i A 5007 A, linie w odoru
Mgławice planetarne 485

R y c . 178. F o to g ra fia P le ja d

serii B alm era, w zbronione linie azo tu i wiele słabszych linii innych pierw iatków .
C entralne gw iazdy m gław ic p lan etarn y ch należą do ty p u W o lfa -R ay e ta , czyli
są gw iazdam i o najw yższej tem p eratu rze. Są one źródłem prom ieniow ania
całej rozciągłej pow łoki gazow ej, tw orzącej m gławicę, p rz y czym m gław ica
R yc. 179. W łó k n a m gław icow o w g w iazd o zb io rze Ł a b ę d z ia ifiygnus)
feyc. 180. M gław ica p la n e ta r n a NGC 7293
488 X X I. M ateria międzygwiazdowa

pobudzona do świecenia daje od 40 do 50 razy więcej św iatła niż gw iazda cen­


tra ln a . F a k t te n m ożna w ytłum aczyć ty m , że gorąca gw iazda cen traln a o te m ­
p eratu rze od 50 000 K do 100 000 K w ysyła głównie niew idzialne nadfioletow e
prom ieniow anie, k tó re następnie przetw arzan e je st w otoczce gazowej n a p ro ­
m ieniowanie o większej długości fali św iatła w dziedzinie w idzialnej.
Zgodnie z teorią, k tó rą opracow ał astronom holenderski H . Z an stra, n a d ­
fioletowe prom ieniow anie gwiazdy centralnej jonizuje ato m y w odoru, n a co
zużyw a się praw ie cała energia prom ieniow ania gw iazdy. J ą d r a atom ow e w o­
doru ch w y tają następnie elektrony najpierw n a wysokie poziom y energetyczne,
skąd spontanicznie przeskakują n a niższe poziom y, d ając k w an ty św iatła odpo­
w iadające liniom B alm era, a następnie serii L ym ana, aż do jej granicy (A 912 A).
Z a n stra zm ierzył natężenie linii em isyjnych w odoru w w idm ach m gławic p la ­
n etarn y ch i założył, że sum a ty c h n atężeń je st rów na całkow item u natężeniu
nadfioletowego prom ieniow ania gw iazdy centralnej, i obliczył n a tej podstaw ie
m inim alną te m p eratu rę gw iazdy centralnej. Prócz tego Z an stra obliczał u ła ­
m ek nadfioletow ej energii, zużywanej n a w zbudzenie linii w zbronionych i przez
porów nanie z zaobserw ow anym natężeniem linii nebularnych (głównie ?. 5007 A
i X 4959 A) w yznaczał tem p eratu rę centralnej gw iazdy. A m barcum ian zaś
w yprow adzał tem p eratu rę gw iazdy centralnej n a podstaw ie 'stosunków natężeń
linii em isyjnycli helu zjonizowanego do linii w odoru serii B alm era. W szystkie
te b a d an ia doprow adziły do w niosku, że te m p e ratu ra gwiazd centralnych
m gław ic p lan etarn y ch je st wyższa od 50 0 0 0 K. Tę sam ą m etodę zastosow ano
do obliczania te m p e ra tu r gwiazd pobudzających do świecenia jasne m gławice
galaktyczne, opisane w poprzednim paragrafie.
Ja sn e linie w w idm ach mgławic p lan etarn y ch widoczne są jako rozdw ojone
w ich centralnych częściach, z tego rozdw ojenia zaś w nioskujem y, że m gławice
p lan etarn e rozszerzają się. Gazy bow iem tw orzące mgławicę są n a ty le przezro­
czyste, że m ożem y obserwować prom ieniow anie z obszarów położonych również
za gw iazdą centralną, krótkofalow y składnik rozdw ojonej linii odnosi się przeto
do zbliżających się do nas powłok m gław icy, a długofalow y — do jej części
oddalającej się. Ze stopnia rozdw ojenia linii obliczyć m ożem y prędkość roz­
szerzania się mgławicy. Prędkość ta w ynosi od 10 do 50 km /s.
§ 258. Gaz międzygwiazdowy. Ja sn o mgławice galaktyczne, opisane w § 256,
nie są izolowanym i chm uram i gazu, lecz stanow ią tylko zagęszczenia w m aterii
w ypełniającej przestrzeń międzygwiazdową. Istnienie m aterii m iędzygw iazdo­
wej było przeczuw ane ju ż w X IX w ieku przez rosyjskiego astronom a W. S tru-
vego, jed n ak dopiero w X X wieku znaleziono dowody obserw acyjne potw ier­
dzające przypuszczenia, że przestrzeń m iędzygw iazdow a nie je st pu sta. Stw ier­
dzono też, że m ateria m iędzygw iazdow a składa się z gazu i pyłu. Omówimy •
najpierw składow ą gazową.
W r. 1904 niem iecki astronom J . H a rtm a n n stw ierdził, że w w idm ie gw iazdy
spektralnie podw ójnej ó Orionis (klasa B I ) linia K zjonizowanego w apnia
(Ca I I ) nie bierze udziału w okresowych przesunięciach innych linii, spowodo-
Gaz międzygwiazdowy 489

w anych ruchem orbitalnym składników układu. Z fa k tu tego H a rtm a n n w y­


ciągnął wniosek, że ta „stacjo n arn a” linia K pow staje nie w atm osferze gw iazdy,
lecz w wyniku pochłaniania w chm urze gazowej położonej w przestrzeni m iędzy­
gwiazdowej m iędzy gw iazdą a nam i.
Międzygwiazdową linię K w apnia zjonizowanego dostrzegam y jedynie
w widmach gwiazd należących do klas wcześniejszych od J53, ponieważ w w id­
mach atm osfer ty ch gorących gwiazd w ystępują bardzo słabe linie w apnia
zjonizowanego, w skutek czego m ożna dostrzec w w idm ie gw iazdy linie K p o ­
chodzenia międzygwiazdowego jak o nieznacznie przesunięte względem gw iazdo­
wych linii K n a skutek efektu D opplera. W w idm ach gwiazd późniejszych
klas widmowych linie H i K zjonizowanego w apnia są ta k intensyw ne i sze­
rokie, że m askują słabe linie tegoż pierw iastka, spowodowane przez gaz m iędzy­
gwiazdowy. Ju ż H a rtm a n n przypuszczał, że zjonizow any w apń nie jest je d y ­
nym pierw iastkiem w ystępującym w przestrzeni m iędzygwiazdowej. Isto tn ie,
później odkryto linie międzygwiazdowe innych pierw iastków , ja k N a I, Ca I,
K I, Ti II, F e I, a naw et m olekuł związków chem icznych.
Ju ż optycznie pod koniec la t trzydziestych bieżącego stulecia w w idm ach
gwiazd gorących stw ierdzono absorpcję pochodzącą od p rostych m olekuł
CH i CN. W ielki wszakże postęp w dziedzinie poznaw ania m olekuł w przestrzeni
międzygwiazdowej zarysow ał się w latach sześćdziesiątych przez zastosow anie
m etod radioastronom icznych do b ad ań tego rodzaju. M etody te doprow adziły
do w ykrycia w 1963 r. m olekuł O H dających absorpcyjne pasm a o długości fali
około 18 cm (częstotliwość 1612, 1665, 1666 i 1720 MHz), w 1965 r. zaś stw ier­
dzono również prom ieniow anie em isyjne tej molekuły.
Począwszy od 1968 r. zaznaczył się szybki w zrost odkryć m etodam i rad io ­
astronom icznym i coraz bardziej złożonych m olekuł w przestrzeni m iędzy­
gwiazdowej. N ajpierw odkryto n a fali 1,26 cm am oniak (N H 3) międzygwiazdowy,
następnie w 1969 r. odkryto w radioźródłach p arę w odną H 20 . W ty m sam ym
roku w ykryto pierw szą złożoną m iędzygwiazdową m olekułę organiczną, form al­
dehyd (H 2CO), w absorpcji n a fali 6,21 cm. P o ty m odkryciu nastąp iły dalsze,
w w yniku czego n a początku 1973 r. znano ju ż 26 związków chem icznych
w ystępujących w gazie międzygwiazdowym . Są to m olekuły zaw ierające od
dwóch do siedmiu atom ów . W śród ty ch m olekuł je st spirytus m etylow y C H 3OH,
cjanoacetylen CHCCN, z siedm ioatom ow ych zaś m olekuł należy wymienić
H 3CCH 2 i H 3CCOH. W ykryto również związki siarki, z k tó ry ch najcięższą
dotychczas o d k ry tą m olekułą międzygwiazdową je st OSC. O dkrycie wielo-
atom ow ych m olekuł w przestrzeni międzygwiazdowej należy do najdonioślej­
szych odkryć astronom icznych la t ostatnich, gdyż zainaugurow ało to związek
m iędzy astronom ią a biochem ią. O dkryte bowiem w przestrzeni m iędzy­
gwiazdowej m olekuły, ja k form aldehyd (H 2 CO), hydrocjanid (HCN) i cjano-
acetylen (H C 3 N), w ystępują przy syntezie cukrów , p u ry n i pirym idyn, a te
z kolei są m olekułam i, jak ie w chodzą do podstaw ow ych biologicznych cząsteczek
DNA (kwas dezoksyrybonukleinow y).
490 X X I. M ateria międzygwiazdowa

Gaz m iędzygwiazdowy pow odujący w ystępow anie w w idm ach gw iazd linii
stacjonarnych nie je st rów nom iernie rozm ieszczony w przestrzeni, lecz tw orzy
zagęszczenia w postaci chm ur m ających ro zm aitą prędkość rad ialn ą. U w i­
dacznia się to w rozszczepieniu linii m iędzygw iazdow ych w w idm ach n a pew ną
liczbę składników . N a przykład w w idm ach niektórych gwiazd zaobserw ow ano
linię m iędzygwiazdową K , złożoną z czterech składników , czyli że pow stała
ona n a sk u tek absorpcji w czterech chm urach gazu poruszających się z różną
prędkością. Poszczególne chm ury m ają różne rozm iary, jed n ak przeciętne ich
średnice są rzędu 15 parseków. Ocenia się, że w płaszczyźnie Drogi Mlecznej p ro ­
m ień św iatła przechodzi średnio przez siedem obłoków n a każde 1 0 0 0 parseków .
§ 259- Obszary wodoru. N ajobficiej w ystępujący w przestrzeni m iędzy­
gw iazdowej w odór nie daje się w ykryw ać w w idm ach gwiazd, gdyż ja k o z n a j­
d u jący się w stanie podstaw ow ym , nie w zbudzonym , nie daje linii ab so rp cy j­
nych w dziedzinie w idm a dostępnej do b a d a ń z pow ierzchni Ziemi. R ozm iesz­
czenie przestrzenne w odoru międzygwiazdowego udało się dopiero zbadać
obserw acyjnie m etodam i radioastronom icznym i.
A stronom holenderski H . C. v a n de H u lst przew idział w r. 1945, że wodór
n e u tra ln y w stanie podstaw ow ym może znajdow ać się n a dwóch blisko siebie
położonych poziom ach energetycznych. Z fizyki atom ow ej wiemy, że zarówno
elektrony, ja k i p ro tony w atom ie w odoru obdarzone są m om entem ru ch u
obrotow ego noszącym nazwę k rę tu lub spinu. Otóż w atom ie w odoru spin p ro ­
to n u i elektronu może w ystępow ać w dwóch konfiguracjach, w jednej kierunki
spinu są jednakow o skierow ane (spin równoległy), albo skierowane przem iennie
(spin antyrów noległy). E nergetycznie konfiguracje te nieco się różnią m iędzy
sobą i p rzy przejściu atom u z poziom u energetycznego wyższego do niższego
em itow any je st k w an t energii o częstości 1420 MHz, co daje linię sp ek traln ą
o długości fali 21,1 cm. Przejście m iędzy poziom am i należy do kategorii przejść
w zbronionych, lecz gęstość wodoru w przestrzeni międzygwiazdowej je st ta k
m ała, że może następow ać spontaniczna em isja prom ieniow ania o częstości
1420 MHz. Obserwacje z r. 1951 potw ierdziły przew idyw ania v an d e H ulsta.
Od tego czasu obserwacje prom ieniow ania radiowego wodoru o długości fali 2 1 cm
stały się potężnym środkiem b ad an ia przestrzeni m iędzygwiazdowej. U dało się
uzyskać obraz rozm ieszczenia przestrzennego wodoru, bo z obserw acji tych
m am y m ożność w yznaczać nie tylko kierunek, lecz i odległość chm ur w odo­
row ych
W sąsiedztw ie gorących gwiazd w odór ulega jonizacji n a sk u tek in te n ­
sywnego ich prom ieniow ania nadfioletowego. Swobodne elektrony p rzy ­
padkow o zderzają się z protonam i, przy tak ich zaś zderzeniach zo stają schw y­
ta n e chwilowo n a orbity, przy czym wyzw ala się energia w postaci em isji p ro ­
m ieniow ania. Obecność obszarów zjonizowanego w odoru stw ierdzona została
obserw acyjnie w r. 1937 przez am erykańskich astronom ów O. Struyego i C. T. El-
veya. Z agadnienie to zostało następnie zbadane przez innego astro n o m a am ery­
kańskiego B. Stróm grena, k tó ry w r. 1939 w ykazał, że przestrzeń między-
Obszary wodoru 491

gwiazdowa rozpada się n a dość w yraźnie rozgraniczone obszary: w odoru ne­


utralnego (obszary H I ) i w odoru zjonizowanego (obszary H I I ) . O bszary H I I
rozciągają się n a wielkich odległościach od gwiazd gorących, ty m większych,
im wyższą tem p eratu rę m a gwiazda. N a p rzy k ład gw iazdy klasy 05 jonizują
wodór praw ie całkowicie do odległości 110 parseków , gw iazdy klasy BO —
do 26 parseków , a gwiazdy klasy B S tylko do odległości 1 parseka. D okoła
chłodniejszych gwiazd obszarów I I I I p raktycznie nie m a. N a p rzykład Słońce
jonizuje wodór tylko w ew nątrz układu planetarnego. T em p eratu ra obszarów
H I I je st bardzo wysoka, wynosi bowiem blisko 10 000 K.
Obszary I I I są dostępne do b adania tylko za pośrednictw em w ysyłanego
przez nie prom ieniow ania radiowego o długości fali 2 1 cm. T em p eratu ra ich
je st poniżej 1 0 0 Iv.
§ 260. Pył międzygwiazdowy. W wielu m iejscach Drogi Mlecznej sp o ty ­
k am y ciemne plam y, spraw iające wrażenie p u stek pozbaw ionych gwiazd
(ryc. 181). W idoczne są one często w postaci sm ng rozciągających się n a dużych
odległościach (ryc. 182), a niekiedy w yraźnie odgraniczają się od chm ur gw iazdo­
w ych Drogi Mlecznej (ryc. 183). Te ciemne plam y nazw ano ciem nym i mgławi­
cami. Ciemne mgławice nie są oczywiście p u stk am i bez gwiazd, lecz są to po
p ro stu chm ury pyłu przesłaniające gwiazdy za ty m i chm uram i położone. Spo­
ty k a m y je również przy jasnych rozproszonych m gławicach galaktycznych,
które, ja k w pom niano w yżej, są rozmieszczone w przestrzeni również w p o ­
staci chm ur. W skutek tego chm ury te są często nazyw ane gazowo-pylowymi,
bo składają się zarówno z gazu, ja k i z pyłu.
Ciemne mgławice m ają najrozm aitsze rozm iary i k ształty . Z nane są wielkie
chm ury pokryw ające znaczne obszary nieba, obserw ujem y również m ałe okrągłe
ciem ne plam ki, k tó re otrzym ały nazwę globul. Ic h średnice w ah ają się od 5”
do 1 ", a liniowe rozm iary są rzędu zaledwie od 1 0 4 do 1 0 s j. a.
Obserwowane n a niebie ciemne mgławice są tylko zagęszczeniam i m aterii
pyłowej w przestrzeni międzygwiazdowej. M ateria t a przejaw ia się w n a stę ­
pujących trzech zjaw iskach: 1 ogólna ek sty n k cja (absorpcja) św iatła gwiazd
2) absorpcja selektyw na, 3) polaryzacja św iatła gwiazd. N a ich podstaw ie
poznajem y fizyczne właściwości pyłu międzygwiazdowego.
Możliwość istnienia ogólnej absorpcji przez m aterię m iędzygwiazdową była
w ypow iedziana ju ż n a przełom ie X V III i X IX wieku, lecz dopiero astronom
rosyjski W. S truve opracow ał w r. 1847 m atem atyczną teorię takiego ogólnego
osłabiania św iatła gwiazd, oceniając, że wynosi ono około l m n a 1 0 0 0 parseków.
B ad an ia te rozwinęły się n a większą skalę w X X wieku, a definityw ny dowód
istnienia takiej ogólnej absorpcji dostarczony został w r. 1930 przez a stro ­
nom a am erykańskiego R . J . Trum plera. B ad ał on galaktyczne zbiorow iska
gw iazd, zw ane gromadami otwartymi (patrz § 263), dla k tó ry ch opracow ał
w ykresy H -R . N ależało się spodziewać, że główne ciągi n a w ykresach H -R
ty c h grom ad, k tó re są w zasadzie w podobnym stad iu m rozwojowym , pow inny
być podobne do siebie, i aby doprowadzić główne ciągi n a w ykresach poszczę-
492 X X I. M ateria międzygwiazdowa

gólnych grom ad otw artych do nak ład an ia się, należy je przesuw ać w zdłuż
osi, n a której odkłada się obserwow any blask gwiazd. Z różnic w wielkościach
gwiazdowych ty ch przesunięć m ożna obliczać względne odległości badan y ch
* grom ad przy założeniu, że przestrzeń m iędzygwiazdowa jest przezroczysta.
Poniew aż dla niektórych gwiazd, ja k np. dla H iad (§ 264), paralaksy helio-
centryczne były znane, więc m ożna było obliczyć odległości poszczególnych
grom ad, a ze znanych ich średnic kątow ych również średnice liniowe.

R y c. 181. C iem na m gław ica B a r n a r d 133

N a podstaw ie tego rodzaju b ad ań T rum pler otrzym ał niemożliwy do p rz y ­


jęcia wynik, że rozm iary gwiazdowych grom ad o tw arty ch rosną wraz z ich
odległością od nas. S tąd wywnioskował, że wzrost średnic ty ch grom ad w raz
z odległością je st ty lk o pozorny, bo zjawisko to je st spowodowane ogólną
ek stynkcją międzygwiazdową, k tó ra osłabia św iatło bardziej odległych gwiazd.
Odległości przeto grom ad o tw arty ch były przeceniane.
Pył międzygwiazdowy 493

K ozm aitym i m etodam i w yznaczano w artości tego ro d zaju ekstynkcji.


W różnych kierunkach n a niebie i w różnych odległościach je st ona różna,
bo m ateria pyłow a zalega głównie w pobliżu rów nika galaktycznego, przy
ty m , ja k ju ż o ty m wspom niano, rozm ieszczenie jej nie je st jednorodne. Tę
ogólną ekstynkcję w yznaczano najczęściej z porów nyw ania liczby gw iazd n a
jednostkę pow ierzchni nieba w obszarach sąsiadujących z ciem nym i chm uram i
pyłu międzygwiazdowego z analogicznym i liczbam i n a tle tych chm ur. Jeszcze

R yc. 182. C iem ne sm u g i vr W ężow niku

lepsze w yniki osiągam y porów nując liczbę g alak ty k (patrz § 281) w różnych
obszarach nieba. Zależnie od położenia względem D rogi Mlecznej w artość
średniej ekstynkcji międzygwiazdowej w aha się od 0m,25 n a 1000 parseków
w kierunku biegunów galaktycznych do 2 m n a 1000 paseków, a lokalnie do 5m
n a 1 0 0 0 parseków n a rów niku galaktycznym .
W zw iązku z istnieniem międzygwiazdowej ekstynkcji ogólnej, wzór (266)
n a wielkość ab solutną z § 206 należy napisać w postaci
M = m — A (r) + 5 —5 logZ>, (303)
494 X X I. M ateria międzygwiazdowa

gdzie A oznacza w artość ekstynkcji w danej odległości i w danym kierunku.


W ynika stąd, że do obliczenia wielkości absolutnej M gw iazdy (ze zmierzonej
wielkości fotom etrycznej m i odległości D) konieczna je st jeszcze znajom ość
w artości ekstynkcji międzygwiazdowej.

R yc. 183. M gław ica K o ń sk i Ł eb

Prócz ekstynkcji ogólnej w ystępuje jeszcze w m aterii międzygwiazdowej


absorpcja selektywna, k tó ra polega n a tym , że w spółczynnik osłabiania światła^
gwiazd, przechodzącego przez chm ury pyłowe, zm ienia się wraz z długością
fali. Ponieważ krótkofalow e prom ieniowanie je st pochłaniane silniej niż długo­
falowe, to w barw ach gwiazd w ystępuje ich poczerwienienie, czyli w zro st
Pył międzygwiazdowy 495*

wskaźników barw . D la gw iazd poszczególnych klas w idm ow ych i poszczególnych


światłości w yznaczono norm alne w skaźniki b arw y C I0, wolne od efektu p o ­
czerwienienia. R óżnice m iędzy zaobserw ow anym (CI) w skaźnikiem b arw y
i wskaźnikiem norm alnym nazyw am y nadm iarem barwy (CE)
CE — C I — C I0. (304)
N adm iar barw y je st różnicą absorpcji, czyli ek sty n k cji m iędzygwiazdowej
w dwóch w ybranych długościach fali, do k tó ry ch odnosi się d an y w skaźnik
barw y. Najczęściej stosow any byw a obecnie w p racach tego ro d zaju w skaźnik
barw y B — V (§ 203). Z akładając, że św iatło je s t pochłaniane przez jeden i te n
sam rodzaj m aterii, w spółczynniki absorpcji całkow itej oraz ich różnica zależą
ty lk o od gęstości tej m aterii i są do niej proporcjonalne. To sam o odnosi się
do nadm iaru barw y, a więc p rzy ty c h założeniach stosunek całkow itej absorpcji
ogólnej A do nad m iaru barw y pow inien b y ć stały . Możemy więc dla p rzypadku
ogólnej absorpcji wizualnej A v i nad m iaru barw y CE(B_ V) napisać

= V- (305)

W artość tego stosunku m ożna w yznaczyć z dokładnych obserw acji fo to ­


m etrycznych przy znajom ości klas w idm owych gw iazd i odpow iadających
poszczególnym klasom norm alnych w skaźników barw y. Z wielu obserw acji,
w ykonanych w różnych obszarach nieba, w ynika, że y m a w artość 3,0. Są
je d n ak obszary, dla k tó ry ch y je s t znacznie większe.
W spółczynnik m iędzygwiazdowej ekstynkcji, będącej współczynnikiem roz­
p raszania n a cząstkach pyłu, okazał się proporcjonalny do odw rotności długości
fali św iatła. P raw o rozpraszania n a cząstkach p y łu odbiega od p raw a R ayleigha
odnoszącego się do rozpraszania św iatła przez cząstki gazu i spraw dzonego
d la atm osfery ziem skiej. To odchylenie od praw a R ayleigha w raz z fak tem ,
że cząstki o średnicach 0 , 0 1 m m i większe zasłaniałyby św iatło gwiazd nie
d a ją c efektii rozpraszania, prow adzą do w niosku, że ziarn a p y łu m iędzygw iazdo­
wego są znacznie m niejsze.
Z obserwacji d aje się obliczyć, ja k i ułam ek ogólnego osłabienia św iatła
przez pył m iędzygwiazdowy p rz y p a d a n a rozpraszanie jego przez ziarna pyłu.
N a te n ułam ek otrzym ujem y w artość 0 , 6 . S tą d zaś w nioskujem y o ro d zaju
i rozm iarach ziaren. W yraża się często pogląd, że utw orzone są one z dielektry­
ków takich ja k igiełki lodu H 20 . Również wielu astronom ów je s t zdania, że
z iarn a pyłu m iędzygwiazdowego są zbudow ane z g rafitu z lodem H 20 n a p o ­
wierzchni. Zabezpieczyłoby to wysoki stopień odbićia św iatła, praw o zaś od­
w rotnej proporcjonalności ekstynk cji do długości fali będzie spełnione przy
rozm iarach ziaren około 0 , 1 |xm.
P y ł m iędzygwiazdowy w yw ołuje również polaryzację św iatła gwiazd. Z ja ­
wisko to zostało po raz pierw szy stw ierdzone obserw acyjnie przez astronom ów
am erykańskich W. A. H iltn e ra i J . S. H alla i niezależnie od nich przez a stro ­
49G X X I. M ateria międzygwiazdowa

nom a radzieckiego W. A. Dombrowskiego (1949), przy czym m aksym alny


stopień polaryzacji wynosi od 8 do 10 %. P o laryzacja t a w ystępuje tylko u gwiazd
odległych i daje się w yjaśnić, jeżeli założym y, że ziarna p y łu międzygwiazdo-
wego m ają k sz ta łt w ydłużony i że są one przeważnie w ty m sam ym kierunku.
O rientacja ta je st być może spowodowana przez międzygwiazdowe pole
m agnetyczne (patrz § 261).
Sposób pow staw ania ziaren p y łu międzygwiazdowego nie został jeszcze
ostatecznie w yjaśniony. N ajpraw dopodobniej pow stają one przez kondensację
w gazie m iędzygwiazdowym, jąd ram i zaś kondensacji są wieloatomowc czą
steczki gazu. O genetycznym związku gazu i p y łu międzygwiazdowego świadczy
to, że chm ury gazu i pyłu są obserwowane w ty ch sam ych miejscach układu
gwiazdowego. Co się tyczy gęstości, to ocenia się, że m aterii pyłowej jest około
1 0 0 razy mniej od m aterii gazowej.

§ 261. Międzygwiazdowe pola magnetyczne. Opisane w poprzednim p a r a ­


grafie zjawisko polaryzacji św iatła gwiazd je st argum entem przem aw iającym
za istnieniem w przestrzeni międzygwiazdowej pól m agnetycznych. P o raz
pierwszy m yśl o istnieniu takich pól w ypowiedziana została prze? fizyka
szwedzkiego H . Alfvóna w związku z badaniam i pierw otnego prom ieniowania
kosmicznego. Późniejsze la ta dostarczyły argum entów obserw acyjnych n a
korzyść istnienia ty ch pól, ja k np. wspom niane zjawisko polaryzacji św iatła
gwiazd, a w ostatnich latach stw ierdzenie efektu Zeem ana w wodorowej linii
radioprom ieniow ania o długości fali 2 1 cm.
Wobec dużej obfitości swobodnych protonów i elektronów oraz innych
cząstek obdaizonych ładunkiem elektrycznym gaz międzygwiazdowy w ykazuje
dobre przewodnictwo elektryczne, a w ty m przypadku mogą długo zacho­
wywać się pola m agnetyczne. Linie takich pól m agnetycznych są n a ogół rów no­
ległe do rów nika galaktycznego, w szczególności są równoległe do ram ion spi­
ralnych (§ 272), pom ijając odchylenia lokalne. W ydłużone ziarna pyłu m iędzy­
gwiazdowego ustaw iają się ta k , ja k tego w ym aga kierunek linii m agnetycznych.
N a skutek regularnego ustaw ienia się ziaren p y łu międzygwiazdowego n astę­
puje polaryzacja św iatła gwiazd, podobnie ja k zachodzi polaryzacja św iatła
przechodzącego przez polaroidy, gdzie kryształki są ustaw ione regularnie.
K ryształki te pochłaniają składową św iatła drgającą w określonej płaszczyźnie
i przepuszczają drugą składow ą w płaszczyźnie prostopadłej do pierwszej skła­
dowej. W łaśnie u wielu gwiazd blisko siebie n a niebie położonych dostrzeżono,
że płaszczyzny polaryzacji są n a ogół równoległe do rów nika galaktycznego.
Zaobserwowane zjaw iska polaryzacji św iatła gwiazd spowodowane przez ziarna
pyłu międzygwiazdowego m ożna wyjaśnić natężeniem międzygwiazdowego
pola m agnetycznego rzędu od 10 - 6 do 10-s Oe.
Z polam i m agnetycznym i gwiazd wiąże się ściśle zagadnienie pierwotnego
promieniowania kosmicznego. Ju ż n a początku X X wieku w ykryto, że do Ziemi
dochodzi bardzo przenikliw e prom ieniowanie, głównie z przestrzeni m iędzy­
gwiazdowej. Prom ieniow anie to składa się z jąd er atom ow ych lekkich p ier­
Międzygwiazdowe pola magnetyczne 497

w iastków chemicznych, głównie z protonów i częściowo jąd er atom ow ych helu.


Cząstki te w padając do atm osfery ziemskiej zderzają się z cząsteczkam i po­
w ietrza i są źródłem pow staw ania wielu efektów w tórnych, w skutek czego
w pierwotnej postaci nie mogą być n a Ziemi obserwowane.
Przez długie lata nie um iano zdać sobie spraw y z tego, skąd pochodzi pier­
wotne promieniowanie kosmiczne. O lbrzym ia energia poszczególnych cząstek
promieniowania kosmicznego, wynosząca średnio od 1 0 10 do 1 0 15 elektronowoltów,
a dochodząca niekiedy do 1 0 19 elektronowoltów, daje się w yjaśnić jedynie
ty m , że cząstki te ulegają przyspieszeniom w przestrzeni międzygwiazdowej.
Do przestrzeni międzygwiazdowej cząstki mogą być wyrzucane np. przy w y­
buchach gwiazd supernowych (§ 250) ty p u I I i przyspieszane w niej przez
pola m agnetyczne. Jed n ak wiadomości nasze o m echanizm ach powodujących
przyspieszanie protonów i innych jąd er atom owych w przestrzeni między­
gwiazdowej są jeszcze nikłe. Z międzygwiazdowymi polami m agnetycznym i
częściowo związane jest ciągłe promieniowanie radiowe. Może ono powstawać
w obszarach H I I na skutek zm ian w energii swobodnych elektronów, porusza­
jących się w polach elektrycznych protonów. N atężenie tego rodzaju prom ienio­
w ania jest mało zależne od częstości. N atom iast w ykryto promieniowanie
radiowe, którego natężenie, szczególnie na falach metrowych, w zrasta wraz
ze wzrostem długości fali. Obliczana z takiego natężenia tem p eratu ra wynosi­
łaby setki tysięcy, a naw et miliony kelwinów. Nie możemy interpretow ać tego
rodzaju promieniowania radiowego jako cieplnego. Przypisuje się je częściowo
tzw. relatywistycznym elektronom, poruszającym się w międzygwiazdowym polu
m agnetycznym . E lektrony te, m ające prędkości zbliżone do prędkości św iatła,
są hamowane w polach m agnetycznych i w ysyłają w tedy promieniowanie
radiowe ciągłe.
R o z d z i a ł X X II

GROMADY GWIAZD

§ 262, Rodzaje gromad gwiazdowych. N a niebie dostrzegam y w niektórych


m iejscach ugrupow ania gw iazd, k tó re o trzy m ały nazw ę gromad gwiazdowych.
J e d n e z nich, położone blisko rów nika galaktycznego i stanow iące u g ru p o ­
w ania o słabej k o n cen tracji gw iazd w centralnej części, o trzy m ały nazw ę
gromad otwartych lub galaktycznych. N ato m iast ug ru p o w an ia gw iazd o bardzo
dużej ich k o n cen tracji k u środkow i, m ające p o stać k u listą lub zbliżoną do kul,
o trzy m ały nazw ę gromad kulistych. G rom ady rejestrow ane są ju ż od p a ru s e t
la t i daw niej łączono je we w spólne katalo g i z m gław icam i g alak ty czn y m i
i g alak ty k a m i zew nętrznym i (rozdz. X X IV ). O znaczam y więc je nad al w edług
tych katalogów sym bolam i M , NGC i IC (§ 256).
Oprócz grom ad gw iazdow ych, stanow iących ugrupow ania widoczne n a
niebie w postaci grom ad o tw arty ch lub kulisty ch , gw iazdy g ru p u ją się p o n a d to
w bardziej luźne i rozrzucone n a dużej p rzestrzen i nieba ugrupow ania. M ożna
je poznaw ać po ich w spólnym , rów noległym ruchu przestrzen n y m i z tego
pow odu otrzym ały nazw ę gromad ruchomych. B ardzo luźnym i ugrupow aniam i
są tzw . asocjacje, stanow iące zagęszczenia p rzestrzenne gw iazd o ty ch sam ych
właściwościach fizycznych.
G rom ady gw iazdow e zaw ierają gw iazdy o w spólnym pochodzeniu i ich b a ­
d an ia m ają bardzo duże znaczenie w różnych dziedzinach astrofizyki gw iazdo­
w ej, szczególnie, jeżeli chodzi o zagadnienie ewolucji gwiazd.
§ 263. Gromady otwarte gwiazd. P rzykładem grom ady o tw artej gw iazd
je s t znane ugrupow anie w gwiazdozbiorze B y k a (T a u ru s), noszące nazw ę
P le ja d (ryc. 178). G ołym okiem łatw o dostrzegam y w P lejad ach 6 gw iazd,
a osoby obdarzone szczególnie b y stry m w zrokiem dostrzec ich mogą o k ilk a
więcej. Przez lu n etę dostrzegam y w P lejad ach p o n ad 100 gw iazd. D otychczas
stw ierdzono przynależność około 1 2 0 gwiazd do tej grom ady, według je d n a k
oceny T ru m p lera w skład P le ja d wchodzi przypuszczalnie od 300 do 500 gw iazd.
In n ą grom adą o tw a rtą gw iazd, w idoczną gołym okiem są H iad y , położone
rów nież w gw iazdozbiorze B y k a niedaleko najjaśniejszej gw iazdy tego gw iazdo­
zbioru A ld eb aran a (a T auri), k tó ra jed n ak do H iad nie należy. In te re su jąc ą
Gromady otw arte gwiazd 499

R yc. 184. G ro m ad y gw iazd h i X Persei

grom adą o tw artą je st podw ójna grom ada w Perseuszu, nosząca nazwę h i / Per­
sei. Gołym okiem widzimy łatw o obie grom ady jako dwie jasne plam ki n a tle
Drogi Mlecznej (ryc. 184). T a podw ójna grom ada odległa je st od nas o 2000 p a r­
seków, k ażda zaś z nich liczy około 300 gwiazd, przy czym wśród gwiazd jaśn iej­
szych od 13”* większość należy do klasy widmowej B.
N a fotografiach w ykryw am y wiele grom ad otw arty ch , k tó ry ch znam y
około 1000. Ocenia się wszakże, że w całym układzie Drogi Mlecznej może
500 X X II. Grom ady gwiazd

być ich kilkanaście tysięcy. N ajistotniejsze znaczenie w badaniach grom ad


o tw arty ch m a wyznaczanie wielkości gwiazdowych i wskaźników barw y gwiazd
w chodzących w skład grom ad. O bserw acje te stanow ią podstaw ę do opracow y­
w ania d la poszczególnych grom ad wykresów H ertzsprunga-R ussella, n a k tó ­
ry ch um ieszczam y wielkości gwiazdowe w zależności od w skaźnika barw y.
Tego rodzaju w ykresy oparte są przew ażnie n a obserw acjach fotoelektrycz-
nycli, d ając np. zależność wielkości V od w skaźników barw y B — V. W §260
b y ła m owa o tym , że badania fotom etryczne grom ad otw artych dały możność
R . J . Trum plerow i stw ierdzenia obserw acyjnie istnienia ekstynkcji m iędzy­
gwiazdowej.
W ykresy H -R wyznaczone dla poszczególnych grom ad o tw arty ch d ają
możność, przez porów nanie ich z analogicznym i w ykresam i dla gw iazd z są­
siedztw a Słońca, obliczania m odułu odległości m —M grom ad, a więc i samej
odległości. W tego rodzaju obliczeniach należy uwzględniać oczywiście ek­
styn kcję międzygwiazdową. Obliczane w te n sposób odległości znanych grom ad
zaw arte są w granicach od 40 parseków (H iady) do przeszło 2000 parseków
(h i x Bersei), zaś średnice ich są oceniane od 1,5 do 15 parseków , p rzy czym
większość grom ad m a średnice od 2 do 6 parseków.
G rom ady otw arte m ożna podzielić n a trz y zasadnicze ty p y , odpowiednio
do ch arak teru wykresów H -R . Do pierwszego ty p u należą g *omady, u których
w szystkie gwiazdy należą do głównego ciągu. np. Plejady. Do drugiego ty p u
zalicza się grom ady zaw ierające nieliczne gw iazdy położone n a gałęzi olbrzy­
mów, z przew ażającą liczbą gwiazd znajdujących się n a ciągu głów nym . Trzeci
zaś ty p stanow ią grom ady otw arte, w k tó ry ch większość jasnych gw iazd są to
czerwone lub żółte olbrzym y, a słabsze gwiazdy leżą n a ciągu głównym . P o ­
dział te n charakteryzuje wiek grom ad. G rom ady otw arte ty p u pierwszego uw a­
żane są z a najm łodsze, a grom ady trzeciego ty p u — za n ajstarsze (p atrz § 296).
§ 264. Gromady galaktyczne ruchome. Około r. 1870 zauw ażono, że pięć
jasnych gwiazd w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy (/?, y, <5, e i £ Ursae
Maioris) m a ruchy własne skierow ane k u jednem u punktow i n a sferze nie­
bieskiej, czyli że ich drogi w przestrzeni są równoległe, podobnie ja k rów no­
ległe są do siebie drogi m eteorów w rojach (§ 165). To samo m ożna powiedzieć
o ru chach gwiazd w H iadach. T akie g rupy gwiazd otrzym ały nazwę gromad
ruchomych. Znam y dobrze sześć ta k ic h grom ad. K ierunki ruchów gw iazd we
w szystkich ty ch grom adach są praw ie równoległe do rów nika galaktycznego.
G rom ady ruchom e nie różnią się zasadniczo od galaktycznych grom ad
o tw arty ch , jedynie gwiazdy są w nich luźniej rozmieszczone. Średnice grom ad
ruchom ych są oceniane od dziesięciu do p aru set parseków , a przestrzenne p rę d ­
kości gwiazd zaw arte są w granicach od 15 do 45 km /s.
W spólny ruch przestrzenny gwiazd wchodzących w skład grom ad ru ch o ­
m ych pozw ala na obliczenie z dużą dokładnością ich indyw idualnych p aralak s,
jeżeli znam y prędkość radialną choć jednej gwiazdy danej grom ady. Z ruchu
własnego możemy wyznaczyć położenie apeksu grom ady ruchom ej, czyli p u n k tu
Gromady galaktyczne ruchom e 501

zbieżności n a niebie ruchów w łasnych gw iazd. Z nam y przeto odległości kątow e


poszczególnych gw iazd grom ady ruchom ej od apeksu.
N iech O będzie położeniem obserw ato ra w przestrzeni (ryc. 185), a ^ J L j ,
$ 2 ^ł2, S sA 3 i niech oznaczają rów ne i rów noległe prędkości przestrzenne

R y c. 185. R u c h g w iazd w g ro m a d a c h ru c h o m y c h

gw iazd grom ady ruchom ej względem obserw atora. OC oznacza kierunek k u


apeksowi grom ady ruchom ej. N iech # oznacza odległość k ąto w ą którejkolw iek
z gw iazd grom ady od apeksu. O znaczając przez V w spólną d la w szystkich
gw iazd grom ady prędkość przestrzen n ą otrzym am y n astęp u jące w yrażenia n a
prędkość ra d ia ln ą V r i prędkość tan g en cjaln ą V T
Vr — V C O S # , (306)
VT = V s in # . (307)
P rędkość V nie je st znana, n a to m ia st V r i ■&znane są z obserw acji. Ze wzo­
rów (306 i 307) Ayynika
V = V r sec# (308)
vT = y rtg#. (309)
Prędkość tan g en cjaln a VT w jed n o stk ach astronom icznych n a ro k wynosi

(310)

gdzie /u je st ru ch em rocznym gw iazdy. P rędkość rów na jed n o stce astro n o ­


m icznej (149 600 000 km ) n a rok zw rotnikow y (31 556 926 s) w ynosi 4,74 km /s,
czyli do przeliczenia prędkości w yrażonej w jed n o stk ach astronom icznych n a
ro k należy tę o sta tn ią w artość pom nożyć przez 4,74. S tą d p o d staw iając do
4 74u
w zoru (309) n a V T w artość —----- łatw o w yprow adzam y n a p aralak sę n 0 wzór
7t0
4,74/,
(311)
502 X X II. Gromady gwiazd

W ielkości w ystępujące po praw ej stronie wzoru (311) są znane z obserw acji,


a więc i paralaksę n 0 m ożna obliczyć.
P aralak sy indyw idualnych gwiazd w grom adach ruchom ych m ogą b y ć
obliczane naw et w tedy, jeżeli znam y ty lk o ich ru ch y w łasne, a prędkość r a ­
dialną dla jednej gw iazdy grom ady. W ówczas ze wzoru (308) obliczyć m ożna F ,
a następnie zgodnie ze wzorem (311) paralaksę n 0 obliczam y ze w zoru:

4 >7 4 /* / O l ON
7*0 = T/ . ą - (312)
F sm #
N a tej podstaw ie poznajem y dokładnie położenia grom ad ruchom ych
w przestrzeni.
§ 265. Asocjacje gwiazdowe. W latach 1947 —1948 astrofizyk radziecki
W. A. A m barcum ian zauw ażył, że niektóre gw iazdy stosunkow o rzadko w y ­
stępujące w śród ogółu gwiazd, są niejednostajnie rozm ieszczone n a niebie.
Do tak ich gw iazd należą w szczególności gorące olbrzym y klas O-B, tw orzące
m iejscam i luźne zbiorow iska, k tó ry ch nie m ożna uw ażać za przypadkow e
flu k tu acje w w idom ym rozmieszczeniu gwiazd n a niebie. U grupow ania tak ie
otrzym ały nazwę asocjacji giciazdowych. A m barcum ian w yróżnił zasadniczo
dw a ty p y asocjacji gw iazdow ych: asocjacje O, zaw ierające gorące olbrzym y
klas O —B2 i asocjacje T, składające się z nieregularnych gwiazd zm iennych
ty p u T T a u ri.
A socjacje ty p u O m ają średnice od 30 do 200 parseków . L iczba gwiazd
klasy O —J52, tw orzących asocjacje, z aw arta je st w granicach od 10 do 100.
Zazwyczaj jąd ram i asocjacji są grom ady o tw arte gwiazd, w k tó ry ch gw iazdy
klas 0 —B2 m ogą tw orzyć konfiguracje nietrw ałe, ja k łańcuszki gw iazd lub
u k ład y w ielokrotne ty p u trap ezu Oriona. P oza ty m asocjacje b y w ają p rz e ­
ważnie zw iązane z m gław icam i gazowymi.
A socjacje ty p u T są n a ogół m niejsze od asocjacji O. W ich skład wchodzi
od dziesięciu do kilkudziesięciu gwiazd o niewielkiej św iatłości w ykazujących
linie em isyjne w widmie. W yjątkow o wielka je st asocjacja T w Orionie, licząca
220 gwiazd. Często asocjacje T w y stęp u ją blisko obłoków pyłow ych.
R ozw ażania dynam iczne prow adzą do wniosku, że luźne zbiorow iska gwiazd,
jak im i są asocjacje, n a k tó re działają siły przyciągania ze stro n y ogółu gwiazd
u k ład u D rogi Mlecznej, są nietrw ałe. Jeżeli m im o to obserw ujem y je, to tylko
dlatego, że asocjacje m ogły pow stać stosunkow o niedaw no. O m łodości aso­
cjacji świadczą jeszcze inne obserw acje, ja k zw iązek ich z m gław icam i gażowo-
pyłow ym i, w ystępow anie linii em isyjnych u gw iazd tw orzących asocjacje T itp .
Z tego pow odu A m barcum ian w ysunął tw ierdzenie, że asocjacje są m iejscem
pow staw ania gwiazd (§ 295).
§ 266. Gromady kuliste gwiazd. Pierw sza grom ada k u lista gw iazd została
o d k ry ta w r. 1665 w gwiazdozbiorze Strzelca. Oznaczono ją później w k atalogu
Messiera num erem 22 (JŁf22). M ożna ją dostrzec gołym okiem jako m glistą
gwiazdę, podobnie ja k kilka innych grom ad kulistych. N ajjaśniejszą grom adą
Grom ady kuliste gwiazd 503

k u listą je st o> Centauri, świecąca blaskiem 4”*. W układzie D rogi Mlecznej


znam y blisko 1 2 0 grom ad kulistych, ocenia się jednak, że drugie ty le może
być zasłonięte przez chm ury p y łu międzygwiazdowego.
G rom ady kuliste gwiazd nie m ają w yraźnych ograniczeń i dlatego tru d n o
określić ich rozm iary oraz liczbę gw iazd w chodzących w skład poszczególnych
grom ad. Szczególnie tru d n e je st b adanie centralnych obszarów grom ad kuli-

Ryc. 186. Gromada kulista M 13

stycli, gdzie zagęszczenie gwiazd m oże być 1 0 0 razy większe od średniego


zagęszczenia. Ogólna liczba gwiazd tw orzących grom adę k u listą oceniana jest
n a setki tysięcy, a naw et miliony.
W grom adach kulistych odkry to wiele gwiazd zm iennych, w szczególności
gwiazd ty p u R R Lyrae. N a podstaw ie znanych wielkości absolutnych ty ch
gwiazd H . Shapley w yznaczył odległości wielu grom ad k ulistych. Przekonano
504 X X II. Gromady gwiazd

się w tedy, że grom ady te są bardzo odległe od nas, najbliższa bow iem grom ada
NGC 6553 Sgr odległa je st o 1300 parseków , czyli o 4300 la t św iatła. W k ilk u ­
dziesięciu grom adach kulistych o d k ry to gw iazdy zm ienne ty p u R R Lyrae,
co dało m ożność w yznaczenia odległości ty c h grom ad. N ato m iast w grom adach
k ulistych, w k tó ry c h nie zaobserw ow ano gwiazd zm iennych ty p u R R Lyrae,
odległość może być oceniona przy założeniu, że najjaśniejsze gw iazdy w gro­
m adach m ają jednakow y blask absolutny. P ew ną przybliżoną w artość odległości
m ożem y uzyskać dla słabych grom ad, w k tó ry ch tru d n o je s t zm ierzyć blask
poszczególnych gw iazd, przy założeniu, że całkow ity integralny blask grom ady
je st stały.

R yc. 187a. W y k re s H - R d la g ro m a d o tw a rty c h

G rom ady k u liste gwiazd są bardzo niejednostajnie rozm ieszczone n a niebie,


przew ażająca bow iem ich liczba zgrupow ana je st n a jednej półkuli nieba.
W yjaśnienie tego rozm ieszczenia p o d an e będzie w § 268.
§ 267. Wykresy Hertzsprunga-Russella dla gromad gwiazdowych. N a jisto t­
niejsze wiadom ości o budow ie fizycznej grom ad gwiazdowych zarów no o tw a r­
ty ch , ja k i kulistych, uzyskujem y z w ykresów H ertzsp ru n g a-R u ssella. Tego
rodzaju w ykresy sporządzane d la grom ad o tw arty ch są podobne do wykresów
W ykresy H ertzsprunga-R ussella dla gromad gwiazdowych 505

uzyskiw anych dla sąsiedztw a Słońca. Schem atyczne w ykresy H -R d la pewnej


liczby grom ad o tw arty ch podano n a ryc. 187a.
D ostrzegam y n a nim ja k od ciągu głównego w różnych jego m iejscach
oddzielają się gałęzie w kierunku gwiazd olbrzym ów. J a k to zostanie bliżej
w yjaśnione w § 296 wiąże się to z ewolucją gwiazd. Im gro m ad a je st starsza,
ty m większy obszar głównego ciągu zanika n a jej w ykresach H - R , czyli odgałę­
zienie ku olbrzym om następ u je dla gwiazd typów późniejszych (jak u M 67 i NGC
188). Do m łodych grom ad otw arty ch należy zaliczyć grom ady ft i a Persei
oraz P lejady.
Ryc. 187b zaw iera w ykres H - R dla grom ady kulistej 313, k tó rą uw ażać
m ożem y za typow ą rep rezen tan tk ę tego ro d zaju zbiorowisk gw iazdow ych.

wskaźnik barwy

R y c. 187b. Z ależność b a rw a -w ie lk o ść a b so lu tn a (w ykres H - R ) d la g ro m a d y k u liste j gw iazd


M essier 3

Górnej części ciągu głównego n a wykresie brak , a obficie zarysow uje się gałąź
olbrzym ów z ch arakterystycznym odgałęzieniem poziom ym , łączącym obszar
czerw onych olbrzym ów z ciągiem głównym.
W ykresy H - R mogą być w ykorzystane do w yznaczania odległości grom ad
k u listych gwiazd, podobnie ja k służą one do w yznaczenia odległości grom ad
o tw arty ch gwiazd (§ 263), zn ając bowiem wielkości absolutne M gwiazd dla
gałęzi H -R i ich wielkości widome m, otrzym ujem y m oduł odległości m —M ,
a z niego przy uw zględnieniu ekstynkcji międzygwiazdowej (§ 260) obliczam y
odległości grom ad kulistych.
R o z d z i a ł X X III

BUDOWA UKŁADU DROGI M LECZNEJ

§ 268. Rozmieszczenie przestrzenne gwiazd. Z b a d a ń sta ty sty c z n y c h , d o ­


ty czący ch rozm ieszczenia gw iazd w p rzestrzeni, s ta ra m y się poznać geom e­
try c z n ą budowlę u k ła d u gw iazdow ego, do k tó reg o Słońce w chodzi ja k o je d n a
z gw iazd. Z agadnienie to m oglibyśm y rozw iązać dokładnie, g d y b y śm y znali
d la każdej gw iazdy oprócz k ieru n k u rów nież jej odległość. J e d n a k ż e in d y ­
w idualne odległości dało się w yznaczyć ty lk o d la niew ielu gw iazd i w sk u tek
tego p o zn an ie geom etrycznej budow y u k ła d u gw iazdow ego stało się b ard zo
tru d n e , w ym aga bow iem w ielu uproszczeń i przybliżeń. Z agadnienie k o m p li­
k u je się jeszcze przez to , że w tego ro d zaju b ad an iach należy uw zględnić tru d n e
do p o zn an ia pochłanianie i osłabianie św iatła gw iazd przez m aterię m iędzy­
gw iazdow ą. Mimo ty c h tru d n o ści zdołano w szakże poznać zasadnicze w łaści­
wości b udow y tego ogrom nego zespołu gw iazd i m a te rii m iędzygw iazdow ej,
którego w idom ym obrazem n a niebie je s t w stęga D rogi M lecznej. Zespół te n
nazyw ać będziem y G alaktyką pisząc te n w yraz przez w ielkie G.
A by obliczyć w pierw szym przybliżeniu k s z ta łt i rozm iary G alak ty k i, z a ­
łóżm y, że przestrzeń je s t całkow icie przezroczysta, że w szystkie gw iazdy m a ją
jed n ak o w y blask ab so lu tn y i że są rów nom iernie rozm ieszczone w p rzestrzeni.
Z założeń ty c h w ynika, że w idom y blask gw iazd zależy ty lk o od odległości,
czyli że gw iazdy, k tó ry c h w ielkość fo to m etry czn a w ynosi m -f-1 , b ę d ą leżały
(§ 197) 1^2,512 = 1,585 ra z y dalej niż gw iazdy o w ielkości foto m etry czn ej m,
to znaczy, że kula o b ejm u jąca gw iazdy, k tó ry c h w idom y blask obserw ow any
z Ziem i w ynosi m + 1 , m a prom ień 1,585 ra z y w iększy od kuli obejm ującej
gw iazdy ty lk o do wielkości m. Prow adzi to do w niosku, że p rzy poczynionych
założeniach pow inniśm y w idzieć n a niebie (1,585)3 = 3,98 razy więcej gw iazd
jaśn iejszych od wielkości m + 1 , niż gw iazd jaśn iejszy ch od wielkości m. A by
to spraw dzić, należałoby policzyć gw iazdy do określonych wielkości fo to ­
m etry czn y ch . D la gw iazd jaśn iejszy ch od 10™ nie zn ajd u jem y żadnych tr u d ­
ności, bo są one w szystkie zarejestro w an e w k atalo g ach gw iazdow ych. N a to ­
m iast bezpośrednie policzenie gw iazd znacznie słabszych od 1 0 m, choć w z a ­
sadzie możliwe, b y łoby trudniejsze. W praw dzie całe niebo zostało ju ż sfoto-
Rozmieszczenie przestrzenne gwiazd 507

grato w an e niejednokrotnie, je d n a k policzenie w szystkich gw iazd n a zdjęciach


fo tograficznych w ym agałoby olbrzym iego n a k ład u p ra c y , przekraczającego
możliwości astronom ów . Z astosow ano p rzeto m etodę pośrednią, licząc gw iazdy
ró żn y ch wielkości n a w yb ran y ch niew ielkich obszarach n ieb a i przenosząc
n a stę p n e w yniki ty c h zliczeń n a całe niebo. P o raz pierw szy zastosow ał ta k ą
m etodę W illiam H erschel p rzy końcu X V I I I w ieku licząc w w y b ran y ch 3400 p o ­
lach nieba w szystkie gw iazdy, k tó re m ógł d o strzec w polu w idzenia swego
teleskopu ze zw ierciadłem o średnicy 46 cm. P ole w idzenia teleskopu H erschela
m iało średnicę J°, czyli pow ierzchnię około ^ sto p n ia kw adratow ego. Zlicze­
niem gw iazd o bjął p rzeto H erschel około 170 sto p n i k w ad rato w y ch , wobec
przeszło 41 tysięcy sto p n i k w adrato w y ch n a całej kuli.
Tego ro d z aju zliczenia gw iazd w ykonyw ano w X X wieku nie bezpośrednio,
p a trz ą c n a niebo przez teleskop, lecz n a zdjęciach fotograficznych. D o n a j­
w iększych przedsięw zięć obserw acyjnych tego ro d z a ju należał p lan , zap ro ­
ponow any n a po czątk u X X wieku przez astro n o m a holenderskiego J . C. K ap-
te y n a , polegający n a w yborze n a niebie 206 rów nom iernie rozm ieszczonych pól,
z k tó ry c h k ażde p o k ry w a około 1,5 sto p n ia kw adratow ego. N a k ażd y m z ty ch
pól m iały by ć w yznaczone wielkości fotograficzne w szystkich gw iazd, ich
ru c h y w łasne, klasy w idm ow e i prędkości radialne. P o la te stanow ić m iały
p ró b k i z całego nieba, a w yniki sta ty sty c z n e z nich uzyskane m ogłyby być
rozciągnięte n a całe niebo.
N a podstaw ie zliczeń gw iazd różnych wielkości fo to m etry czn y ch m ożna
obliczyć w artości fu n k cji N ( m ), oznaczającej liczbę gw iazd jaśniejszych od
wielkości m w różnych obszarach nieba, w szczególności w różnych szero­
kościach g alaktycznych. T ablica X zaw iera w kolum nie drugiej w artości N (m )
d la całego n ieb a w edług F . H . S earesa i P . J . v a n R h ijn a, n a stęp n e zaś k o ­
lum ny zaw ierają stosunki kolejno n a całym niebie, p rzy rów niku

g alak ty czn y m (b = 0°) i p rzy biegunach g alak ty czn y ch (b = ± 9 0 °). O sta tn ia


k o lu m n a zaw iera sto su n ek N ( m ) d la ró w n ik a galaktycznego do N ( m ) ~ przy
b iegunach g alak ty czn y ch , czyli w artości tzw . koncentracji galaktycznej gw iazd.

Z tab licy w idzim y przede w szystkim , że stosunek ^ je s t wszędzie m niei-


N(m)
szy od 3,98 i m aleje w raz ze zm niejszaniem się blasku gwiazd.
S tą d w niosek, że założenie o je d n o sta jn y m rozm ieszczeniu przestrzen n y m
gw iazd nie je s t słuszne, poza ty m z o statn iej kolum ny tab licy X w idać, że
k o n c e n trac ja g ala k ty czn a w zrasta, gdy b lask gw iazd m aleje, co oznacza, że
gw iazdy rozciągają się n ajdalej w pobliżu płaszczyzny rów nika galaktycznego.
P rz y dokładniejszym obliczaniu rozm ieszczenia gw iazd w przestrzeni n a ­
leży w ziąć p o d uwagę fa k t, że gw iazdy m a ją ro zm aite ab so lu tn e wielkości
gw iazdow e i p rzy dokładnych rach u n k ach sta ty sty c z n y c h należy znać funkcję
św iatłości, k tó ra w yraża liczbę gw iazd n a jed n o stk ę objętości w d an y m prze-
508 X X III. Budowa układu Drogi Mlecznej

T a b lic a X
R ozkład gw iazd różnego blasku według Searesa i van R h ijn a

N (ra + 1)
N (m) N (ra) N (m ) 0°:
m pg
:N (m ) 90°
całe niebo b = 0° b = 90°

4 357 2,88 2,88 2,88 3,4


5 1 030 2,85 2,85 2,85 3,4
6 2 940 2,80 2,82 2,77 3,4
7 8 240 2,77 2,80 2,70 3,5
8 22 800 2,72 2,77 2,60 3,6
9 62 100 2,67 2,75 2,50 3,9
10 166 000 2,61 2,70 2,39 4,3
U 432 000 2,54 2,67 2,29 4,8
12 1 100 000 2,47 2,62 2,17 5,6
13 2 710 000 2,39 2,55 2,06 6,8
14 6 470 000 2,31 2,46 1,97 8,4
15 14 900 000 2,22 2,35 1,87 10,4
16 33 100 000 2,12 2,23 1,77 13,2
17 70 300 000 2,03 2,13 1,68 16,6
18 143 000 000 1,93 2,04 1,60 21,0
19 275 000 000 1,84 1,93 1,51 27,0
20 506 000 000 1,76 1,84 1,43 34,4
21 889 000 000 — — _ 44,2

dziale wielkości absolutnej (np. od M —0,5 do M + 0,5). Przebieg tej funkcji


może być różny dla różnych części G alaktyki i nie je s t znany dostatecznie
dokładnie dla gwiazd słabych. Uwzględniać też przy ty c h rachunkach należy
osłabianie św iatła gw iazd przez m aterię międzygwiazdową.
Problem obliczania rozm ieszczenia przestrzennego gw iazd je st złożony m a­
tem atycznie. Z wielu p ra c naukow ych w ykonanych w ty m zakresie w ynika,
że G alaktyka je st zbiorowiskiem około 200 miliardów' gwiazd nierównomiernie
rozmieszczonych w przestrzeni z ogólną m asą blisko 150 m iliardów mas Słońca.
N a p rzykład w sąsiedztw ie Słońca w ypada około 150 gw iazd n a 1000 parseków
sześciennych, przy czym dla różnych klas w idm owych gęstość ta je st różna.
Najobficiej w sąsiedztw ie Słońca w ystępują czerwone gw iazdy klasy JŁf, bo
n a 1000 ps 3 w ypada ich blisko 50.
W celu obliczenia funkcji gęstości, czyli liczby gw iazd n a jednostkę obję­
tości (np. na 1000 ps3), w dalej położonych dziedzinach G alaktyki należy uwzględ­
niać stopień osłabiania św iatła gwiazd przez m aterię międzygwiazdową. Tego
rodzaju obliczenia przej>r o wadzono do odległości 2000 parseków od Słońca.
W ynik ich został przedstaw iony n a ryc. 188. W obszarze ty m wzdłuż Drogi
Mlecznej funkcja gęstości w zrasta k u środkowi G alaktyki (patrz § 271) do
trzy krotnej w artości w porów naniu z w artością w sąsiedztw ie Słońca. W od­
Rozmieszczenie przestrzenne gwiazd 509

ległości 1600 parseków od płaszczyzny rów nika galaktycznego fu n k cja ta


sp ad a poniżej 1/30 w stosunku do w artości w pobliżu Słońca.
§ 269. Populacje i podsystemy gwiazdowe. Celem b a d a ń staty sty czn y ch nad
rozmieszczeniem przestrzennym gwiazd je st przedstaw ienie obrazu budow y
G alak ty k i i poznanie położenia w niej Słońca. Początkow o w ydaw ało się, że
Słońce położone je st blisko środka układu gwiazdowego Drogi Mlecznej. Taki

2000 • 1000 0 1000 2000


odległość wparsekach

R y c. 188. L in ie rów nej gęstości gw iazd w G a la k ty c e ; 0 o zn acza Słońce, s trz a łk ą z a z n a c z o ­


no k ie ru n e k k u środkow i G a la k ty k i

skala w latach światła


r— ----- -- r — -------- 1------------ 1 — — — l------------ 1

20000 16000 12000 8000 4000 0


R yc. 189. W szech św iat K a p te y n a ; blisko ś ro d k a u k ła d u — Słońce

obraz zdaw ał się w ynikać z p rac staty sty czn y ch K ap tey n a, rozpoczętych
pod koniec X IX wieku i ukończonych około r. 1920. Zgodnie z nim i gęstość
rozm ieszczenia przestrzennego gwiazd m iała m aleć w raz z odległością od Słońca
i G alak ty k a m iałaby postać ta k ą , ja k to przedstaw ia w przekroju ryc. 189.
In n e stanow isko zajął w r. 1917 H . Shapley. O parł się on w swych badaniach
n a rozmieszczeniu przestrzennym grom ad k u listych gwiazd, k tó ry ch środek
510 X X III. Budowa układu Drogi Mlecznej

uw ażał za środek G alaktyki. J a k wspom niano w § 266, grom ady k u liste g ru ­


p u ją się przew ażnie n a jednej półkuli nieba, tw orząc ugrupow anie kuliste,
którego środek leży w kierunku gwiazdozbioru Strzelca. Shapley ocenił w r. 1917,
że środek zbiorowiska grom ad kulistych, a więc i środek G alaktyki, odległy
je st o 15 000 parseków od Słońca, k tó re położone byłoby n a peryferii spłasz­
czonego u k ład u D rogi Mlecznej, m ającego k s z ta łt dysku o średnicy w płasz­
czyźnie rów nika galaktycznego blisko 100 000 parseków (300 000 la t św ietlnych).
E ew olucyjne poglądy S hapleya n a budow ę G alaktyki i położenie w niej
Słońca okazały się w zasadzie słuszne, jedynie uw zględnienie ekstynkcji
międzygwiazdowej sprawiło, że oceniane pierw otnie rozm iary należało znacznie
zm niejszyć. Ocenia się obecnie, że środek G alaktyki odległy je st o 10 000 p a r­
seków (33 000 la t św ietlnych), a średnica G alaktyki wynosi około 30 000 p a r­
seków (około 1 0 0 0 0 0 la t św ietlnych).
Gwiazdy w chodzące w skład G alaktyki m ożna podzielić n a g rupy różnego
pochodzenia i wieku o odm iennych właściwościach fizycznych i kinem atycznych.
O dkryto te n fa k t po r. 1940 niezależnie w Zw iązku Radzieckim i w S tan ach
Zjednoczonych A m eryki Północnej. Astronom owie radzieccy B. W. K u k ark in
i P . P . P arenago zapoczątkow ali w r. 1942 b ad an ia G alaktyki jak o zbioru
podsystemów, w skład k tó ry ch wrchodziły by gwiazdy o określonych właściwo­
ściach fizycznych i kinem atycznych. Podsystem y te w zajem nie się p rzen ik ają,
p rzy czym każdy podsystem m a w przybliżeniu postać elipsoidy obrotow ej.
G ru p ują się one w trz y składowe G alaktyki:
1 . Składow a plaska o najw iększym spłaszczeniu, obejm ująca długookresowe

cefeidy, gw iazdy klasy O i B, grom ady o tw arte gwiazd i mgławice gazowo-


pyłowe.
2. Składow a sferyczna o m ałym spłaszczeniu, do której należą k ró tk o ­
okresowe cefeidy ty p u B B Lyrae i długookresowe cefeidy ty p u W V irginis7
po d k arły, grom ady k uliste gwiazd.
3. Składowra pośrednia o spłaszczeniu pośrednim , w skład której wchodzą
ta k ie rodzaje gwiazd ja k gwiazdy nowe, gw iazdy klas B i N zm ienne i o stały m
blasku, mgławice plan etarn e, gw iazdy zm ienne długookresowe.
W roku 1944 niezależnie od badań astronom ów radzieckich W. B aade
w A m eryce w yróżnił u gwiazd dwie grupy, k tó re nazw ał populacjam i I i II.
Obie te populacje różnią się przede w szystkim k ształtem wykresów H - E . P o ­
p u lacja I obejm uje gwiazdy dające w ykresy H - E analogiczne do wykresów
z sąsiedztw a Słońca. N ależą do niej najjaśniejsze gw iazdy ciągu głównego,
cefeidy długookresowe, chm ury gazowo-pyłowe, w odór m iędzygwiazdowy, gro­
m ady o tw arte gwiazd. Do I I populacji zaliczam y gw iazdy z grom ad kulistych,
dających ch arakterystyczne w ykresy H -R , gw iazdy ty p u B B Lyrae i W Virginis,
czerwone olbrzym y, podkarły.
J e s t pew na analogia m iędzy I populacją i składow ą płaską ja k rów nież
I I populacją i składow ą sferyczną. Należy tu zaznaczyć, że obiekty tw orzące
populację I g ru p u ją się blisko ram ion spiralnych galak ty k , gw iazdy zali­
Populacje i podsystem y gwiazdowe 511

czane do niej uw ażane są za m łode, gw iazdy zaś zaliczane do populacji I I n a ­


leżą do g rupy gw iazd starszych. W ro k u 1957 zaproponow ano podział gwiazd
n a 5 populacji w aspekcie ewolucyjnym*. B ędą one bliżej scharakteryzow ane
w § 272.
§ 270. Systematyczne rucliy gwiazd. P raw ie do końca X IX w ieku p a n o ­
wało prześw iadczenie, że ru ch y przestrzenne gw iazd m ożna tra k to w a ć jako
odbyw ające się bezładnie. Je d n a k bardziej szczegółowa analiza ruchów w łasnych
gw iazd prow adziła do wniosku, że w ru ch ach ty ch , uw olnionych od efektu
ru c h u Słońca, istnieją uprzyw ilejow ane kierunki. Z auw ażył to najpierw około
r. 1890 astronom niem iecki H . K obold, a po tem zajęli się ty m zagadnieniem
w X X wieku J . C. K ap tey n , C. Y. L. Cliarlier, A. S. E d d in g to n i K . Schw arzschild.
K a p te y n zapoczątkow ał b a d a n ia n ad system atycznym i ru ch am i gw iazd
w r. 1904, poszukując apeksu Słońca n a podstaw ie ruchów w łasnych około
2400 gwiazd. O bliczając kierunki ruchów w łasnych w. różnych obszarach nieba
doszedł do wniosku, że ru ch y te najlepiej m ożna w yjaśnić, jeżeli się przyjm ie
istnienie dwóch prądów gwiazdowych poruszających się w przeciw nych k ie ru n ­
kach, p rzy czym kierunki ruchów gw iazd b y ły b y równoległe do rów nika g a ­
laktycznego. D okładniejszą teorię dwóch prądów gwiazdowych opracow ał E d ­
din g ton w latach 1906 —1915. In n e stanow isko za ją ł w tej spraw ie K . Schw arz­
schild tłum acząc zaobserwow any rozkład ruchów w łasnych gw iazd nie istn ie­
niem dwóch przenikających się prądów , lecz elipsoidalnym rozkładem prędkości,
polegającym n a ty m , że najbardziej uprzyw ilejow anym kierunkiem ru ch u
gw iazd je st kierunek równoległy do osi wielkiej elipsoidy utw orzonej z końców
w ektorów przedstaw iających ruch y przestrzenne gwiazd i poprow adzonych
z jednego p u n k tu .
W latach 1925—1926 astronom am erykański G. B. Stróm berg i astronom
holenderski J . H . O ort w ykryli inny rodzaj asym etrii w ru ch ach gwiazd. O ort
stw ierdził, że kierunki ruchów gw iazd z prędkością powyżej 60 k m /s w ykazują
w yraźną asym etrię, a Stróm berg w ykazał w ystępow anie asy m etrii w ru ch ach
rozm aitych grup gwiazdowych, ja k gw iazdy zm ienne ty p u R R Lyrae, gw iazdy
zm ienne długookresow e i grom ady kuliste gwiazd. Środki ruchów ty c h gru p
u k ła d a ją się w przybliżeniu n a linii prostej prostopadłej do k ieru n k u prądów
gwiazd.
§ 271. Ruch obrotowy Galaktyki. O pisane w poprzednim p arag rafie a sy ­
m etryczne ru ch y gwiazd znalazły należyte w ytłum aczenie dopiero w tedy,
g dy założono, że G alaktyka obdarzona je s t ruch em obrotow ym . J u ż spłasz­
czony k sz ta łt G alaktyki m ógł nasuw ać przypuszczenie, że je s t on w ynikiem
ru c h u obrotowego całego u k ład u gwiazdowego. W r. 1859 M arian K ow alski,
astro nom polski p racujący w K azan iu w R osji, w ysunął hipotezę o możliwości
ru ch u obrotow ego G alaktyki i opracow ał teorię m atem aty czn ą tego ruchu.
Szczupłość danych obserw acyjnych, z k tó ry ch K ow alski m ógł k o rzystać w swych
rozw ażaniach, nie dała m u możliwości należytego spraw dzenia słuszności
teorii ru ch u obrotowego G alaktyki i z tego pow odu p raca jego p o p ad ła w za ­
512 X X III. Budowa układu Drogi Mlecznej

pom nienie. W r. 1913 astronom szwedzki C. V. L. Charlier czynił próby w y­


kry cia zjaw iska ruchu obrotowego G alaktyki w oparciu o znane ru ch y w łasne
gwiazd, dopiero jed n ak w latach 1925—1927 B. L indblad w Szwecji i J . H . O ort
w H olandii, niezależnie od siebie, sform ułowali zasady teorii ru ch u obrotowego
G alaktyki. L indblad założył, że obracająca się dokoła osi G alak ty k a składa
się z podsystem ów obracających się dokoła wspólnej osi z różną prędkością.
O ort zaś pierw szy podał obserw acyjny dowód istnienia ru ch u obrotowego
G alaktyki.
R uch gw iazd względem środka G alaktyki zależny je st od rozkładu w niej
m as. G dyby m asy w G alaktyce były rozmieszczone rów nom iernie, to G alak ty k a
obracałaby się jak o ciało sztyw ne, czyli prędkość liniowa ru ch u poszczególnych
gw iazd dokoła środka G alaktyki w zrastałaby proporcjonalnie do ich odległości
od tego środka. W p rzy p ad k u n ato m iast skoncentrow ania większości m asy
blisko środka u k ładu gwiazdowego, gw iazdy poruszałyby się w przybliżeniu
w edług praw K eplera, czyli że prędkość liniowa gwiazd m alałaby w raz ze
w zrostem odległości od środka układu.

zbliżanie
/ sią

<P

R y c. 190. R u ch o b ro to w y G a la k ty k i

R uch obrotow y G alaktyki m ożna najlepiej spraw dzić n a prędkościach


radialnych gwiazd i tego rodzaju spraw dzenie przeprow adzone zostało przez
O orta. Z b ad a ń ty ch wynikło, że prędkość liniowa gwiazd maleje, gdy w zrasta
ich odległość od środka układu, to znaczy, że w G alaktyce w ystępuje koncen­
tra c ja m asy w pobliżu środka układu. A by zrozumieć, ja k ruch obrotow y
G alaktyki odbija się n a obserwowanych prędkościach radialnych gwiazd,
załóżm y, że gwiazdy obiegają środek G alaktyki po kołach w spółśrodkowych
z prędkością m alejącą wraz ze w zrostem odległości gwiazd od Słońca. Niech
n a ryc. 190 S 0 oznacza położenie Słońca, S 0C kierunek ku środkowi •ruchu
Ruch obrotowy Galaktyki 513

obrotowego, a S x, S 2, S 3 ... $ 8 oznaczają położenia gwiazd w odległościach


kątow ych co 45° od kierunku 8 0C ku środkowi G alaktyki, przy czym gwiazdy S 7
i $ 3 leżą na ty m sam ym kole co i Słońce, gwiazdy S Q, 8 Xi S 2 położone są na kole
w ew nętrznym względem koła, po k tó ry m biegnie Słońce, a gwiazdy S 6, S 5 i S 4
poruszają się dokoła środka G alaktyki po kole zewnętrznym. Z ryc. 190 łatwo
wnioskujemy, że gwiazdy S 2 i S 6, odległe o 45° i 225° od kierunku ku środkowi
G alaktyki, w ykażą największe dodatnie prędkości radialne, czyli będą oddalać
się od Słońca z największą prędkością, a gwiazdy S 4 i S 8 — odległe o 135° i 315°
od kierunku ku środkowi G alaktyki — będą miały największe prędkości r a ­
dialne ujemne, czyli będą się zbliżać z największą prędkością ku Słońcu.
Tego rodzaju prędkości radialne gwiazd obserw owalibyśmy, gdyby były one
jedynie wynikiem ich ruchu dokoła środka Galaktyki, to jest gdyby gwiazdy
nie m iały indywidualnych ruchów właściwych. W praktyce indywidualnych
prędkości radialnych gwiazd nie rozpatrujem y, bierzemy tylko średnie p ręd­
kości grup gwiazd położonych blisko siebie w< przestrzeni. W przypadku ruchu
obrotowego G alaktyki prędkość radialną Vr można wyrazić następującym
przybliżonym wzorem
Vr = rA sin2i, (313)
gdzie r oznacza różnicę odległości gwiazdy i Słońca od środka Galaktyki,
l — długość galaktyczną, liczoną od kierunku ku środkowi G alaktyki, A — stały
współczynnik noszący nazwę stałej Oorta.
7j dużej liczby prędkości radialnych obliczyć można prędkość ruchu obro­
towego G alaktyki w różnych odległościach od Słońca. Tego rodzaju rachunki
oparte w dużym stopniu n a obserwacjach radioastronom icznych wodoru w pro ­
mieniowaniu o długości fali 2 1 cm wykazały, że Słońce znajduje się w odle­
głości 10 000 parseków od środka G alaktyki i w tej odległości kołowa prędkość
ruchu obrotowego w^ynosi około 250 km /s. Prędkości tej odpowiada okres
obiegu Słońca dokoła środka G alaktyki równy około 200 000 000 lat.
Teoria ruchu obrotowego G alaktyki dała możność w yjaśnienia asym etrii
ruchu gwiazd, wynikającej stąd, że grupa gwiazd, do której należy Słońce,
o orbitach prawdę kołowych, prześciga gwiazdy, m ające powolniejszy ruch
dokoła Słońca. Do takich powolniejszych gwiazd należą gwiazdy wschodzące
w skład populacji II, w szczególności gwiazdy ty p u R R Lyrae i grom ady kuliste
gwiazd. Gwiazdy więc poruszające się z dużym i widomymi prędkościam i w kie­
ru n ku przeciwnym niż porusza się Słońce dokoła środka G alaktyki, czyli tzw.
gwiazdy szybkie są w istocie gwiazdami powolnymi względem tego środka.
W śród tych szybkich gwiazd znajdujem y gwiazdy, które poruszają się dokoła
środka G alaktyki po orbitach eliptycznych bardzo wydłużonych z peryga-
laksm m (analogia do peryhelium) blisko środka G alaktyki, a z apogalaksium
daleko od tego środka, w odległości od niego rzędu 1 0 0 0 0 parseków.
W apogalaksium ruch ty ch gwiazd jest zgodnie z I I praw em K eplera po­
wolny, a więc wrzględem Słońca biegnącego z dużą prędkością dokoła Galaktyki

33 — A stro n o m ia ogólna
514 X X III. Budowa układu Drogi Mlecznej

będą to gwiazdy szybkie. W te n sposób teoria ru ch u obrotowego G alaktyki


czyni zbędnym założenie istnienia dwóch prądów gwiazdowych.
W ruchu obrotow ym G alaktyki biorą udział nie tylko gwiazdy, lecz i m a­
teria międzygwiazdowa. W ruchu ty m uczestniczy więc i n eu traln y wodór,
k tó ry wysyła prom ieniow anie o długości fali 2 1 cm. Obserwacje położeń linii
tego prom ieniow ania d ają możność w yznaczania ru ch u wodoru w różnych
częściach G alaktyki i przez to są źródłem podstaw ow ych wiadomości o jej
ruchu obrotowym .
§ 272. Spiralna budowa Galaktyki. Jeszcze w X IX wieku, choć dane obser­
w acyjne były bardzo skąpe, w ypow iadano trafn e poglądy n a te m a t budow y
układu gwiazdowego Drogi Mlecznej. W najdaw niejszych schem atach budow y
G alaktyki zakładano w prawdzie, że D roga Mleczna może być pierścieniem
złożonym z gwiazd i mgławic, otaczającym główny układ gwiazdowy ze Słoń­
cem w pobliżu tego środka, lecz już w latach 1894—1900 holenderski miłośnik
astronom ii C. E asto n przypisyw ał G alaktyce stru k tu rę spiralną ze Słońcem
położonym w jednym z ram ion spiralnych. Sugestię stanow ił tu k sz ta łt spiralny
obserwowany u wielu mgławic, noszących nazwę pozagalalctycznycli (patrz
rozdział X X IV ). Dopiero jednak po r. 1930 dane obserw acyjne zaczęły d o star­
czać pow ażniejszych argum entów na korzyść teorii budow y spiralnej G alaktyki,
szczególnie zaś wielki postęp zaznaczył się po r. 1950.
W r. 1951 astronom am erykański W . W. M organ zbadał rozmieszczenie
przestrzenne gwiazd o wczesnych ty p ach widmowych wzdłuż Drogi Mlecznej
i dostrzegł pierwsze ślady układan ia się ty ch gwiazd w ram ionach spiralnych.
O ptyczne obserw acje jednak są u trudnione n a skutek znacznej ekstynkcji
międzygwiazdowej w pobliżu Drogi Mlecznej. Od ty ch przeszkód wolne są
obserwacje radioastronom iczne i z tego powodu ram iona spiralne d ają się
wyróżniać najlepiej n a m apach charakteryzujących rozmieszczenie wodoru
neutralnego w ysyłającego prom ieniowanie radiow e o długości fali 2 1 cm. R oz­
ległe obserwacje dotyczące tego rozmieszczenia zostały przeprow adzone w H o ­
landii i w A ustralii, w w yniku czego otrzym ano wykres przedstaw iony na
ryc. 191. Kółko z kropką, oznączone literą 8, oznacza położenie Słońca, w środku
kół jest środek G alaktyki odległy o 10 000 parseków od Słońca. Lew a strona ry ­
sunku przedstaw ia obserwacje w ykonane w Sydney, a praw a strona — w yniki
obserwacji holenderskich. M etody stosowane w obu krajach nie były jednakow e,
stąd obraz po praw ej i lewej stronie w ykresu w ypadł nieco odmienny.
W ydaje się, że Słońce znajduje się blisko ram ienia spiralnego rozciągającego
się w kierunku gwiazdozbioru Łabędzia (Cygnus). Co najm niej dw a ram iona
spiralne położone są w kierunku ku środkowi G alaktyki. Jed n o z nich, tzw. r a ­
mię Strzelca (8agittarius), znajduje się w odległości od 1 0 0 0 do 2 0 0 0 parseków
od Słońca.
Jed n ak że naszkicowany obraz budow y spiralnej G alaktyki jest jeszcze
daleki od tego, aby mógł być ogólnie przyjęty. Potrzebne są jeszcze gruntow ne
badania, któ re pow inny dotyczyć nie tylko rozmieszczenia m aterii w Galaktyce*
Spiralna budowa G alaktyki 515

lecz również oddziaływ ania w niej sił, z k tó ry ch siły g raw itacy jn e wyw ierane
przez ram iona spiralne i w ystępujące n a sk u tek ty c h sił efekty h y d ro d y n a­
m iczne są szczególnie istotne.
W zasadzie n ajisto tn iejszą ch a rak te ry sty k ą ram io n spiralnych G alaktyki
je st rozmieszczenie przestrzenne m aterii m iędzygw iazdow ej. Stanow i ona
według najnowszych ocen około 20 % całkow itej m asy G alaktyki. Rozm ieszczenie
to je st jednak bardzo niejednorodne.

R yc. 191. M ap a ro z k ła d u w o d o ru m iędzygw iazdow ego

W edług O orta w pobliżu Słońca przy płaszczyźnie rów nika galaktycznego


gaz stanow i przypuszczalnie 40% ogólnej gęstości m aterii, 35% m asy p rz y ­
p a d a n a gw iazdy znanych typów , a pozostałe 25 % stanow ią najpraw dopodobniej
gw iazdy o bardzo m ałym ab so lu tn y m blasku. P odobne w arunki p an u ją p rz y ­
puszczalnie i w innych ram ionach spiralnych. Gwiazdy I I p opulacji stanow ią
w nich niewielki ułam ek ogółu gwiazd, przypuszczalnie nie więcej niż 1 0 %.
516 X X III. Budowa układu Drogi Mlecznej

N ato m iast odm ienne w arunki p an u ją blisko środka G alaktyki w tzw . jądrze
galaktycznym. N ajpraw dopodobniej główna m asa tego ją d ra sk ład a się z gwiazd
I I populacji, gaz zaś stanow i ta m niewielki ułam ek ogólnej gęstości. W od­
ległości poniżej 800 ps od środka G alaktyki, co może by ć uw ażane za ograni­
czenie ją d ra galaktycznego, gaz znajduje się w szybkim ru ch u obrotow ym
i być może istnieje ta m rów now aga między siłą odśrodkow ą a g raw itacyjną.
P rędkość obrotow ą gazu oblicza się z obserw acji radioastronom icznych p ro ­
m ieniow ania w odoru o długości fali 21 cm. Z tego ro d zaju obserw acji w ynika,
że w pobliżu środka G alaktyki do odległości około 500 ps od niego średnia
gęstość m aterii je st około 500 razy większa niż średnia gęstość w pobliżu Słońca.
S tą d wniosek, że głów na m asa G alaktyki skoncentrow ana je st w jąd rze g a ­
laktycznym .
W zw iązku ze złożoną budow ą G alaktyki podział gwiazd n a dwie populacje
okazał się niew ystarczający. W skutek tego zaproponow ano w r. 1957 podział
bardziej szczegółowy n a 5 ty p ó w :
1. Skrajna I populacja, obejm ująca głównie gw iazdy położone w ram ionach
spiralnych G alaktyki. Są to gw iazdy najm łodsze (§ 296).
2. Pośrednia I populacja, do której należą gw iazdy nieco starsze od gwiazd
skrajnej I populacji, położone blisko płaszczyzny rów nika galaktycznego,
jed n ak nie zw iązane z ram ionam i spiralnym i.
3. Populacja dysku, k tórej gwiazdy leżą głównie m iędzy ram ionam i spiral­
nym i, a częściowo w centralnych obszarach G alaktyki. Słońce należy p rzy ­
puszczalnie do tego rodzaju populacji.
4. Pośrednia I I populacja zaw ierająca gw iazdy z centralnych obszarów
G alaktyki.
5. Skrajna I I populacja zaw ierająca gwiazdy z najstarszych grom ad kulistych.
N ależy je d n ak sądzić, że podział ten nie je st ostateczny i że najbliższe la ta
m ogą przynieść isto tn e zm iany w podziale n a populacje.
§ 273. Halo galaktyczne. B ad an ia ostatnich la t, w szczególności obserw acje
radioastronom iczne, zd ają się prow adzić do wniosku, że u k ład gwiazdowy
D rogi Mlecznej otoczony je st rozrzedzoną pow łoką o kształcie w przybliżeniu
k u listym , noszącą nazwę halo galaktycznego. Średnica tego halo oceniana jest
n a 50 000 parseków . W ystępują ta m gwiazdy tego rodzaju, ja k i wchodzi w skład
grom ad kulistych. A więc przede w szystkim w y k ry to w halo galaktycznym
liczne gw iazdy zm ienne ty p u R B Lyrae.
R ozrzedzona otoczka gazowa, w której zdaje się tkw ić G alaktyka, może
być nazw ana koroną galaktyczną, k tó rą ch arak tery zu je prom ieniow anie radiow e
o ch arak terze ciągłym . Prom ieniow auie to m a ch arak ter synchrotronow y
(§ 261) i spowodowane je st w spółdziałaniem elektronów prom ieniow ania k o ­
smicznego z galaktycznym polem m agnetycznym .
B ad an ia halo i korony galaktycznej zn a jd u ją się jeszcze w początkow ym
stadium , m ają one jed n ak isto tn e znaczenie dla poznania pola m agnetycznego
G alaktyki.
D y n am ik a G alak ty ki 517

§ 274. Dynam ika Galaktyki. S tw ierd zen ie is tn ie n ia sy ste m a ty c z n y c h ru ch ó w


gw iazd, w szczególności ru c liu obro to w eg o G a la k ty k i, spraw iło, że p o w sta ł
now y d ział b a d a ń te o re ty c z n y c h n a d b u d o w ą G a la k ty k i, a m ianow icie d y ­
n a m ika galaktyczna. P o d w a lin y p o d tę d zied zin ę b a d a ń p o ło ży li w r. 1915 a s tr o ­
nom ow ie angielscy A. S. E d d in g to n i J . H . J e a n s . W d a lsz y m ro zw o ju d y n a m ik a
g a la k ty c z n a o b jęła ro z w a ża n ia te o re ty c z n e , d o ty c z ą ce ru c h ó w m as i ro z k ła d u
p rędkości w p o lu g ra w ita c y jn y m G a la k ty k i, z a g a d n ie n ia d y n a m ic z n e zw iązan e
z ra m io n a m i sp iraln y m i, p ro b le m o rb it g a la k ty c z n y c h gw iazd itp .
Z ag ad n ien ia d y n a m ik i g a la k ty c z n e j s ą b a rd z o złożone ze w zględu n a sk o m ­
p likow ane, n ie d o sta te cz n ie p rz y ty m z b a d a n e rozm ieszczenie m a te rii w G a­
la k ty c e , i to zarów no gw iazd, ja k i m a te rii m iędzygw iazdow ej. N a złożoność
z a g a d n ien ia w p ły w a jeszcze konieczn o ść u w zg lęd n ian ia w b a d a n ia c h z z a k resu
d y n a m ik i g a la k ty c z n e j m ięd zygw iazd o w y ch p ó l m a g n e ty c z n y c h . J e d n y m zaś
z p o d staw o w y ch z a d a ń d y n a m ik i g a la k ty c z n e j je s t sform u ło w an ie p ra w
ew o lu cy jn y ch G a la k ty k i.
W niniejszej książce n ie b ęd ziem y p rz e d sta w ia ć zło żonych ro zw ażań m a te ­
m a ty c z n y c h d y n a m ik i g a la k ty c z n e j, p o ru sz y m y ty lk o n ie k tó re z a g a d n ie n ia
zw iązan e ze sp ira ln ą b u d o w ą G a la k ty k i i z o rb ita m i g a la k ty c z n y m i gw iazd.
W ra m io n a c h sp ira ln y c h sp o ty k a m y się z m ieszan in ą gw iazd i m a te rii
m iędzygw iazdow ej. J a k to w y jaśn im y w § 300, w ra m io n a c h ty c h o d b y w a ją
się is to tn e z m ia n y ew o lu cy jn e g a la k ty k , w szczególności p o w s ta ją w n ich
g w iazd y . S tr u k tu r a sp ira ln a G a la k ty k i zależy od ogólnych ru c h ó w m a te rii,
w szczególności od ru c h u skierow anego od śro d k a G a la k ty k i. N a ru c h te n m a
w p ły w po le m ag n ety czn e. Je ż e li p o le m a g n e ty c z n e je s t je d n o ro d n e i ró w n o ­
ległe do p łaszczy zn y ró w n ik a g a lak ty c zn e g o , to gaz z b ie ra się w ra m io n a c h
sp ira ln y c h i m a sk ład o w ą ra d ia ln ą ru c h u sk iero w an ą n a ze w n ą trz . T ego ro d z a ju
ru c h y w y n ik a ją z obserw acji p ro m ie n io w a n ia radiow ego w o d o ru o długości
fali 2 1 cm.
P rz y u w zg lęd n ian iu sił g ra w ita c y jn y c h , w y stę p u ją c y c h w G a la k ty c e, o b li­
czane są o rb ity galaktocentryczne g w iazd. N ie m a m y jeszcze m ożności o b li­
czan ia d o k ła d n y c h o rb it d la poszczególnych gw iazd, p o z n a n o je d n a k zasad n iczy
c h a ra k te r ty c h o rb it. N a ogół g w iazd y p o p u la c ji I , ta k ie ja k Słońce, p o ru s z a ją
się p o o rb ita c h zb liżo n y ch do kół, n a to m ia s t w śró d gw iazd I I p o p u la c ji sp o ­
ty k a m y w iele o rb it e lip ty c z n y ch b a rd z o spłaszczonych. K s z ta łt kołow y o rb it
g w iazd I p o p u la c ji (sk ład o w a p ła s k a i p o śre d n ia ) je s t a rg u m e n te m p rz e m a ­
w ia ją c y m z a p o w sta n ie m teg o ro d z a ju gw iazd w ty c h sam y ch o b szarach G a­
la k ty k i, w k tó ry c h z n a jd u ją się obecnie, to zn aczy w o b szarach o b ję ty c h przez
ra m io n a sp iraln e. N a to m ia s t p o ru sz a n ie się gw iazd I I p o p u la c ji (sk ład o w a
sfery czn a) p o b a rd z o spłaszczonych elip sach z d a je się św iadczyć, że gw iazdy
t e m o g ły p o w sta w a ć w p o b liżu ją d r a G a la k ty k i.
R o z d z i a ł XXI V

ASTRONOMIA POZAGALAKTYCZNA

§ 275. Układy gwiazdowe pozagalaktyczne. N a niebie dostrzegam y wiele


m glistych obiektów odm iennej postaci i inaczej rozm ieszczonych niż opisane
w rozdz. X X I m gławice galaktyczne. P rzede w szystkim mgławice te g ru p u ją
się n a niebie w te n sposób, że przy samej D rodze Mlecznej ich nie dostrzegam y,
w y stępują one dopiero w pewnej od niej odległości kątow ej. F a k t u n ik an ia
przez w spom niane m gławice Drogi Mlecznej spraw ił, że nazw ano je mgławicami
;pozagalaktycznymi, i nazw a ta utrzym yw ała się w astronom ii długo, choć n a ­
dano jej odm ienne znaczenie. W iemy obecnie, że m gław ice pozagalaktyczne
są układam i złożonymi z gwiazd, gazu i p y łu międzygwiazdowego, podobnie
ja k opisana w poprzednim rozdziale G alaktyka, i z tego pow odu te obiekty,
położone daleko poza granicam i G alaktyki, nazyw ane są galaktykami (pisząc
tę nazwę m ałą literą g).
Gołym okiem m ożem y dostrzec n a północnej półkuli nieba tylko jed n ą
g alaktykę. J e s t to w ielka M gławica A ndrom edy, łatw o dostrzegalna jako ja sn a
p lam k a w pobliżu gw iazdy v Andromedae. Pierw szą w zm iankę o tej m gław icy
znajdujem y u arabskiego astronom a Al-Sufi z X wieku.
W raz z zastosow aniem lu n et do obserw acji astronom icznych liczba po zn a­
w anych g alak ty k w zrastała, choć nie w yróżniano ich z ogółu mgławic. W ielu
astronom ów sądziło, że w szystkie mgławice w idziane n a niebie są w istocie
zbiorow iskam i gwiazd. N ależeli do nich m. in. Galileusz i H uygens. S ystem a­
tyczne b ad an ia g alak ty k rozpoczął dopiero W illiam H erschel. Skłaniał się on
początkow o ku poglądowi, że w szystkie mgławice są złożone z gwiazd, i dopiero
po r. 1790 przekonał się, że wielu mgławic n a gw iazdy rozdzielić nie można.
P ogląd, że mgławice pozagalaktyczne m ogą by ć zbiorow iskam i gwiazdowymi
położonym i n a zew nątrz G alaktyki, czyli wszecliświatami-wyspami, ja k to
w połowie X IX wieku w ypow iedział A. H um boldt, znajdow ał wielu zwolen­
ników w śród astronom ów . Do tego samego czasu odnoszą się odkrycia W. P ar-
sonsa (Lord Eosse) w Irla n d ii spiralnej postaci u 10 m gław ic pozagalaktycznych.
U kłady gwiazdowe pozagalaktyczne 519

P o zastosow aniu fotografii (lo obserw acji astronom icznych zaczęła szybko
w zrastać liczba znanych g ala k ty k , osiągając obecnie p raw ie nieprzeliczalne
w artości. Podczas gdy w r. 1900 J . E . K eeler oceniał liczbę g a la k ty k , d o stęp n y ch
do obserw acji za pom ocą 150 cm teleskopu, n a 1 2 0 0 0 0 , a E . H u b b le tr z y ­
dzieści la t później oceniał, że 250 cm teleskop d a je m ożność sfotografow ania
30 000 000 g a la k ty k , to p rz y zastosow aniu 5-m etrow ego telesk o p u m arny
możność sfotografow ać obecnie przeszło m iliard g alak ty k .
Choć ju ż w X V I I I wieku w ypow iadano przypuszczenia o ty m , że tzw.
mgławrice p ozagalaktyczne m ogą b y ć zbiorow iskam i gw iazd położonym i na
zew n ątrz względem G alaktyki, je d n a k jeszcze w pierw szej ćwierci X X w ieku
praw dziw e stanow isko ty c h obiektów nie było znane. N ie było bow iem d o ­
wodów n a to, że m gław ice pozag alak ty czn e są zbiorow iskam i gw iazd, w sk u tek
czego wielu astronom ów , a w śród nich H . S hap ley , uw ażało o b iek ty te za m gła­
wice gazowe. O brońcą tezy, że m gław ice p ozagalaktyczne są „w szechśw iatam i-
-w yspam i” , czyli galaktykam i, b y ł in n y astro n o m am ery k ań sk i H . D. C urtis.
P ro b lem zo stał definityw nie rozw iązany n a korzyść tezy C u rtisa przez a s tro ­
n o m a am erykańskiego E. H u b b le ’a, k tó ry w r. 1920 zdołał stw ierdzić n a p o d ­
staw ie obserw acji, że zew nętrzne części kilku najbliższych m gław ic pozagala-
k ty c z n y ch ro z p a d a ją się n a zdjęciach w ykonanych za pom ocą 2 ,5-m etrow ego
teleskopu n a poszczególne gw iazdy. B yło to dow odem , że m gław ice te są g a ­
la k ty k am i, p o dobnym i pod względem budow y do naszej G alak ty k i. W ykrycie
gw iazd w g a la k ty k a ch pozwoliło n a zastosow anie do b a d a ń ty c h obiektów
m eto d astronom ii gw iazdow ej, w szczególności zaś w ykryw anie w nich gw iazd
zm iennych, now ych i supernow ych, k tó ry c h ab so lu tn y b lask b y ł znany,
dało klucz do w yznaczania odległości ty c h bardzo odległych zbiorow isk
m aterii.
§ 276. Klasyfikacja galaktyk. O dkryw anie olbrzym iej liczby g a la k ty k w y ­
w ołało po trzeb ę przeprow adzenia ich klasyfikacji. P ierw otnie dzielono je n a
trz y głów ne ty p y : 1) galaktyki eliptyczne (E ), 2) galaktyki spiralne (S) i 3) ga­
la ktyki nieregularne (I), ja k to p rz e d sta w iają fotografie rep ro d u k o w an e n a
ryc. .192 i 193. E lip ty czn e g a la k ty k i E w idzim y n a fotografiach w postaci obie­
któw' o bardzo silnej k o n cen tracji w środku i jed n o sta jn y m zm niejszan iu ja s ­
ności n a zew nątrz bez w ykazyw ania s tru k tu ry w ew nętrznej. M ają one ro zm aite
spłaszczenia, p rzy b ierają c wszelkie p ośrednie k sz ta łty od okrągłych krążków
do form soczew kow atych. G a lak ty k i sp iraln e S w y k azu ją w ielką rozm aitość
form . Są one zbiorow iskam i m aterii spłaszczonym i z ją d ra m i w środku o dużej
k o n c e n trac ji i ram ionach sp iraln y ch w ychodzących z ją d ra . Zależnie od tego,
ja k wielki k ą t tw orzy z prom ieniem w idzenia płaszczyzna d y sk u , spiralne
g a la k ty k i p rz y b ie rają różne postacie, od w yraźnie rozw iniętych spirali, gdy
głów na płaszczyzna dysku g a la k ty k i je s t p ro sto p a d ła do p ro m ien ia w idzenia
(ryc. 194), przez eliptyczny k sz ta łt, w y n ik ający z perspektyw icznego skrócenia
(ryc. 195) do k s z ta łtu w rzecionow atego (ryc. 196), gdy prom ień w idzenia leży
E y c . 192. Z a sad n ic z e ty p y g a la k ty k : g a la k ty k i e lip ty c z n e (u g ó ry ) n ie re g u la rn e (u d o łu )
522 X X IV . A stronom ia pozagalaktyczna

w płaszczyźnie dysku. Zgodnie z k lasy fik acją IIu b b le ’a z r. 1925 g a la k ty k i


sp iraln e ro zp ad ają się n a dw ie zasadnicze g ru p y : normalne S , u k tó ry c h ram io n a
spiralne w ychodzą z ją d ra praw ie okrągłego lub z lekka eliptycznego, i g a ­
la k ty k i z poprzeczką S B (ryc. 197), u k tó ry c h ram io n a spiralne w ychodzą z koń-

R y c. 194. G a la k ty k a s p ira ln a w P s a c h G o ń czy ch

ców „poprzeczki” . K a żd a z ty c h g rup ro zp ad a się jeszcze n a trz y klasy S a y


Sb, S c ; zależnie od sto p n ia k o n cen tracji w jąd rze i rozw oju
ram ion spiralnych. W klasach 8 a i S B a obserw ujem y duże ją d ra z ciasno u ło ­
żonym i ram ionam i spiralnym i, w klasie Sb i SB b ją d ra są m niejsze, a spiralne
K lasyfikacja galaktyk 523

ram io n a szerzej rozw inięte, a w klasach Sc i S B c ją d ra są niew ielkie i ram iona


sp ira ln e bardzo szerokie (ryc. 198). G alak ty k i, k tó ry ch nie m ożna zaliczyć
a n i do eliptycznych, an i do spiralnych, tw o rzą grupę g a la k ty k nieregular­
nych (I).

R y c. 195. W ie lk a M gław ica A n d ro m e d y

W r. 1957 astronom am erykań sk i W. W. M organ i N. U. M ayall zap ro p o ­


now ali now y schem at klasyfikacy jn y o p a rty n a nieco in n y ch k ry te ria ch niż
te , k tó re stosow ał H ubble. Spośród kryteriów Ilu b b le ’a zachow ane zostało
ty lk o jedno, a m ianow icie stopień koncen tracji, i k ry te riu m to połączono z w'ła-
R yc. 196. W rz ec io n o w ata g a la k ty k a w g w iazd o zb io rze W ark o cz B eren ik i
K lasyfikacja galaktyk 525

ściwościami spektralnym i. N a jednym k rańcu ciągu klasyfikacyjnego z n a j­


d u ją się galak ty k i nieregularne i klasy Sc o małej koncentracji z w idm am i
w ykazującym i w yraźne linie serii B alm era, świadczące o dużej liczbie gwiazd
gorących o barw ie niebieskiej. G rupę tę M organ i M ayall oznaczyli literą a.
N a drugim k rańcu schem atu klasyfikacyjnego um ieszczone zostały g alak ty k i

R y c . 197. G a la k ty k a N G C 1300 z p o p rz e cz k ą

o bardzo silnej koncentracji z w idm em zaw ierającym linie w apnia zjonizo­


w anego i pasm a cząsteczek, charak tery sty czn e dla żółtych i czerwonych gwiazd
olbrzym ów populacji I I . G rupa ta otrzym ała oznaczenie Jc. Pośrednie grupy
oznaczane są literam i / i g oraz kom binacjam i ich w kolejności a, a/, / , fg, glc,
zależnie od w zm agającej się koncentracji i zm ian widm a. Znane są jeszcze
inne klasyfikacje, będące m odyfikacją klasyfikacji H u b b le’a.
526 X X IV . Astronom ia pozagalaktyczna

P oza ty m M organ oznaczył w ielkim i literam i alfab etu łacińskiego n a s tę ­


p ujące różne rodziny form g alakty k . Z achow ał on dla daw niej znanych form
lite ry : 8 —galak ty k i spiralne, jB —g alak ty k i z poprzeczką, JE —elip ty czn e
i / —nieregularne, dodał przy ty m trz y nowe oznaczenia: i ) —u k ła d y w y k a­
zujące sym etrię ro ta cy jn ą bez w yraźnej stru k tu ry eliptycznej lub spiralnej,

H yc. 198. M gław ica sp ira ln a ty p u Sc M 33 w T ró jk ąc ie

i —u k łady o m alej jasności pow ierzchniowej i ^ —u k ład y z m ałym jąd rem n a


znacznie słabszym tle. K lasyfikacja M organa została zastosow ana w najw ię­
kszym w spółczesnym k atalogu m orfologicznym g alak ty k opracow anym w Mos­
kwie pod kierunkiem B. A. W oroncow a-W ieliam inow a i zaw ierającym wr czte­
rech tom ach w ydanych w latach 1962-1968 dane odnoszące się do 30 000
g a la k ty k n a północ od <5 = —33°.
Jed n ak że w ielka różnorodność m orfologiczna g alak ty k nie d a się u ją ć
jak ąś jed y n ą klasyfikacją i dlatego b ra k je st jeszcze klasyfikacji ogólnie p rz y ­
jęte j. N iektóre osobliwe rodzaje g a la k ty k noszą nazw iska badaczy np. g ala­
k ty k i M arkariana (radziecki astronom z A rm enii) z intensyw nym prom ie-
K lasyfikacja galaktyk 527

niow aniem w nadfiolecie, niebieskie g alak ty k i H aro (astronom m eksykański),


g a la k ty k i Seyferta, któ re omówione b ęd ą niżej, itp.
§ 277. Odległości i rozmiary galaktyk. Zagadnienie odległości g alak ty k
mogło być postaw ione należycie dopiero po stw ierdzeniu, że o biekty te są
zbiorowiskami gwiazd. Odległości ich są za duże, ab y móc je w yznaczać m eto ­
dam i trygonom etrycznym i, poznajem y je więc z różnicy m iędzy wielkością
w idom ą m i wielkością absolutną M gw iazd zaobserw ow anych w g alak ty k ach ,
czyli m odułu odległości m —31 (§ 206). M oduł te n łatw o obliczam y, jeżeli wśród
gw iazd dostrzeganych w g alaktykach znajd u jem y cefeidy. W ówczas ze znanej
zależności m iędzy wielkością ab so lu tn ą i okresem zm ienności (§ 241) m ożna
obliczyć wielkość absolutną M cefeidy, wielkość jej m zn an a je st z pom ia­
rów fotom etrycznych, a ty m sam ym zn an y je st m oduł odległości m —31. J a k
w iadom o (§ 240) cefeidy należą do kategorii gwiazd o wielkiej św iatłości i ty lk o
te n rodzaj gw iazd może być zaobserw ow any w galak ty k ach . Do w yznacza­
n ia przeto odległości g alak ty k stosow ać m ożem y wszelkie gw iazdy o dużej
św iatłości, k tórych wielkość ab so lu tn a je st znana z w ystarczającą dokład­
nością.
Do kategorii gwiazd o wielkiej św iatłości należą gw iazdy nowe i supernow e,
k tó re dostrzegam y dość często w g alak ty k ach . N a p rzy k ład w r. 1885 zaobser­
wowano pojaw ienie się gw iazdy supernow ej w wielkiej g alaktyce 3131 A ndro­
m edy, a poza ty m odkryto w niej wiele gwiazd nowych. Przez porów nanie
widomej wielkości fotom etrycznej zw ykłych gwiazd nowych w tej galaktyce
z wielkościami absolutnym i tego ro d zaju gwiazd w naszej G alaktyce II. D. Cur­
tis ocenił w r. 1918, że M 31 je st odległa o 3 000 000 parseków (10 000 000 la t
św ietlnych). W późniejszych pracach zm niejszył tę odległość do 150 000 p a r ­
seków (500 000 la t św ietlnych), jed n ak i t a zm niejszona odległość w ykazyw ała,
że 3131 leży daleko poza naszą G alaktyką.
M etody w yznaczania odległości g a la k ty k z wielkości absolutnych gwiazd
stosow ane są obecnie powszechnie. Odległości najbliższych g ala k ty k m ożna
w yznaczyć z okresów zmienności gw iazd ty p u R R Lyrae lub klasycznych ce­
feid. N ależy tu jed n ak oddzielać cefeidy I populacji (klasyczne cefeidy) od
gwiazd ty p u R R Lyrae i W Virginis należących do I I populacji. J a k o ty m
b y ła m ow a w § 241, połączenie w je d n ą grupę cefeid obu populacji sprawiło,
że blask absolutny cefeid klasycznych b y ł oceniany za nisko w przybliżeniu
o l m,5, co sprawiło, że odległości g ala k ty k obliczane do r. 1952 należało zwiększyć
około 2 razy. Odnosi się to do w szystkich g alak ty k , k tó ry ch odległości były
w tedy obliczane bądź bezpośrednio, b ąd ź pośrednio n a podstaw ie zależności
okres — wielkość absolutna cefeid.
M etoda cefeid i zw ykłych gwiazd now ych zn ajd u je zastosow anie w p rzy ­
p ad k u stosunkow o bliskich g alak ty k , nie dalszych niż 4Mps*. D la galaktyk
położonych dalej należy stosować inne m etody, w szczególności o p arte n a oce­

* 1 M ps (m egaparsek) = 1 000 000 p a rsek ó w = 3 260 000 la t św ietln y ch .


528 XXI V. Astronom ia pozagalaktyczna

nach blasku najjaśniejszych obiektów w galak ty k ach . Mogą to b y ć gw iazdy


nie znane lub grom ady kuliste gwiazd wchodzące w skład g alak ty k . D la ty c h
w szystkich obiektów pow inny być znane wielkości absolutne M . A stronom
am erykański A. E . Sandage stw ierdził jednak, że najjaśniejsze o b iek ty w g a­
lak ty k ach , przyjm ow ane dawniej za gw iazdy, są w istocie obszaram i wodoru
zjonizowanego H I I (§ 259). Poniew aż ich wielkość ab so lu tn a w izualna jest
rzędu —9 3/, a najjaśniejsze gwiazdy są. znacznie słabsze pod względem blasku
absolutnego, więc odległości g alak ty k w yznaczone z widomego b lask u n a j­
jaśniejszych gwiazd okazały się za m ałe. K ry teriu m najjaśniejszych obiektów
i grom ad kulistych, k tó ry ch wielkości absolutne zaw arte są w granicach —5M —
—IO37, pozw ala n a ocenę odległości g a la k ty k do 15 Mps (50 milionów la t św ietl­
nych).
Z nacznie większe odległości daje się zm ierzyć, jeżeli zaobserw ujem y w g a­
lak ty k ach w ybuchy gwiazd supernow ych. A stronom k an ad y jsk i S. v a n den
Bergh obliczył, że gw iazdy supernow e w' m aksim um blasku osiągają średnio
w artości: ty p I M pg = —18ilf,7; ty p I I M pg = —16M,3. Gwiazdy supernow e
b y w ają dość często obserwowane w g alak ty k ach i w oparciu o ich obserw acje
fotom etryczne obliczać m ożem y odległości g alak ty k aż do 100 Mps, czyli do
przeszło 300 milionów la t świetlnych.
Jeżeli do danej g alak ty k i nie m ożna zastosow ać żadnego z w ym ienionych
k ry terió w , to przybliżone odległości m ogą być oceniane n a podstaw ie średnic
k ątow ych, lub całkow itego blasku widomego przy założeniu, że g alak ty k i
m ają jednakow e rozm iary i jednakow y blask absolutny. O trzym yw ane wr ten
sposób odległości g alak ty k są jed n ak m ało dokładne, bo g alak ty k i znacznie
się ró żn ią m iędzy sobą zarów no pod względem rozm iarów , ja k i absolutnego
blasku. T ak ie przybliżone oceny d a ją je d n a k dobre w yniki wr p rzy p ad k u w yzna­
czania odległości grom ad g alak ty k (p atrz § 282).
Odległości najdalszych g alak ty k m ożna obliczyć z tzw . „przesunięcia ku
czerw ieni”, w ynikającego z oddalania się g alak ty k ty m szybszego, im g a la k ty k a
je st dalej położona. E fek t te n będzie w yjaśniony bliżej w § 305. W yznaczane
w te n sposób odległości m ogą w yrażać się w m iliardach la t św ietlnych.
Z w yznaczaniem odległości g a la k ty k wiąże się ściśle zagadnienie w yzna­
czania ich rozm iarów . Zagadnienie to je s t niełatw e, bo pom iary średnic k ą to ­
wych są często obarczone błędam i system atycznym i, w y nikającym i z tego,
że m giełki będące obrazam i g alak ty k n a niebie nie są w yraźnie ograniczone,
lecz stopniow o przechodzą w tło nieba. N a zdjęciach bowiem fotograficznych
w idzim y jasne jąd ro galak ty k i otoczone rozległym i pow łokam i złożonym i
z gw iazd i m aterii gazowo-pyłowej i m ające niew yraźne ograniczenie. W skutek
tego średnice kątow e m gławic uzyskujem y większe, gdy m ierzym y n a nega­
tyw ach zaczernienie dokoła obrazów g a la k ty k spowodowane słabym św iatłem
zew nętrznych ich obszarów.
W wry niku tego rodzaju pom iarów w nioskujem y, że rozm iary g alak ty k
zaw arte są w granicach od kilkuset parseków do blisko 60 000 ps. W idzim y
Odległości i rozmiary galaktyk 529

stąd , że większość galaktyk m a mniejsze rozm iary od naszej G alaktyki, którą


należy uważać za jed n ą z większych galaktyk.
§ 278. Obłoki Magellana. Najbliższym i sąsiadam i G alaktyki są Obłoki
M agellana widoczne na niebie południow ym w postaci ja k g d y b y , odprysków
Drogi Mlecznej. Położone są one w gwiazdozbiorach Dorado i Mensa (Duży
Obłok) i w gwiazdozbiorze Tucana (Mały Obłok). Obłoki M agellana znane już
były astronom om starożytnym i średniowiecznym, w szczególności Wielki
Obłok był opisany przez arabskiego astronom a Al-Sufi w X wieku. D eklinacja
Wielkiego Obłoku wynosi —69°, a Małego —73°, obiekty te mogą więc być
dostrzegane z obszarów, których szerokości geograficzne są mniejsze od +17°.
Obecną nazwę nadał im Pigafetta, współtowarzysz M agellana w jego podróży
morskiej dokoła Ziemi i kronikarz wyprawy.
Po raz pierwszy obydw a Obłoki zostały dokładnie opisane szczegółowo
przez Jo h n a H erschela na podstaw ie obserwacji, w ykonanych przez niego
w latach 1834—1837. W opisie tym Herschel stw ierdził, że w Obłokach, obok
licznych gwiazd, były dostrzeżone grom ady gwiazdowe i mgławice. W r. 1912
H . L eavitt odkryła w Obłokach Magellana gwiazdy zm ienne cefeidy, co po­
służyło jej do wyprowadzenia słynnej zależności między okresem i wielkością
absolutną tych gwiazd (§ 241).
Wielki Obłok M agellana (ryc. 199) zajm uje na niebie obszar, którego średnica
wynosi co najmniej 8 °, średnica zaś Małego Obłoku wynosi blisko 4°. Średnice
te są oceniane z gwiazd widocznych dokoła Obłoków i niewątpliwie do nich
należących. Z okresów cefeid i na podstawie innych kryteriów , odległość obu
Obłoków Magellana oceniana jest na 55000 parseków. Średnice liniowe obu
ty ch zbiorowisk gwiazd ocenia się na 8400 (Wielki Obłok Magellana) i 3900
parseków (Mały Obłok).
Obłoki Magellana zaliczane są do klasy galak ty k nieregularnych (Z). Są
one otoczone grom adam i kulistym i i zaw ierają obok gwiazd wiele mgławic
gazowych, mgławic planetarnych oraz grom ad otw artych gwiazd. W Wielkim
Obłoku znajduje się olbrzym ia mgławica gazowa 30 D oradus wielokrotnie
jaśniejsza od mgławic galaktycznych. O m aterii gazowej zaw artej w obu Obło­
kach wnioskujemy na podstaw ie prom ieniowania radiowego wodoru o długości
fali 21 cm. Z tego rodzaju badań wynika, że Wielki i Mały Obłok Magellana
otoczone są wspólną otoczką wodorową o dość ostrym ograniczeniu. W Wielkim
Obłoku stwierdzono występowanie poszczególnych dużych kompleksów wo­
doru neutralnego. N iektóre z nich m ają średnice większe od 500 ps, a masy
od 100 000 do 10 000 0 0 0 razy większe od mas Słońca. Wiele z nich w ykazuje
związek z obserwowanymi optycznie obszaram i I I I I , asocjacjam i gwiazdowymi
i źródłam i ciągłego prom ieniowania radiowego.
Ocenia się, że w Obłokach Magellana w ystępuje około 700 mgławic plane­
tarnych, a mianowicie 300 w M ałym Obłoku i 400 w W ielkim. W ykryto w obu
Obłokach wiele gwiazd zmiennych, stwierdzono również występowanie wielu
gwiazd ty p u W olfa-R ayeta, szczególnie w W ielkim Obłoku. Obecność wszyste

34 — A stro n o m ia ogólna
530 X X IV . Astronom ia pozagalaktyczna

kich ty cli obiektów w raz z obfitością gazu je st św iadectw em , że w O blokacli


M agellana je st wiele m łodych obiektów i że je st w nich duży zapas gazu, z k tó ­
rego m ogą pow staw ać gw iazdy (patrz § 295).

R y c. 199. W ielki O błok M agellana

Z rozkładu prędkości radialnych gwiazd i mgławic w W ielkim Obłoku


oceniono, że m asa tego Obłoku wynosi około 10 10 mas Słońca. M asa M ałego
Obłoku je s t przypuszczalnie około 4 ra z y mniejsza.
§ 279. Wielka Mgławica Andromedy. G alak ty k a nosząca nazw ę W ielkiej
M gławicy A ndrom edy je st łatw o dostrzegana gołym okiem (§ 275), łączny
bowiem jej blask w ynosi 3m,5 (wiz.). Oznaczona została w K atalo g u Messiera
W ielka Mgławica Androm edy 531

num erem 31 (Jf31), w k atalo g u zaś NGC num erem 224. N a fotografiach tej
mgławicy (ryc. 195) w idoczne je st w yraźnie jasn e jąd ro , k tó re je s t dostrzegane
gołym okiem , dokoła zaś ją d ra widoczne są spirale. Zgodnie z k lasyfikacją
H u b b le’a, W ielka M gławica A ndrom edy zaliczana je s t do klasy Sb, a według
M organa kS5. N a fotografiach w idać w yraźnie, że średnica k ąto w a W ielkiej
Mgławicy A ndrom edy w ynosi około 3°, bardziej jed n ak szczegółowe b ad a n ia
otoczenia tej g alak ty k i, przeprow adzone przez W. B aadego w A m eryce, d o p ro ­
wadziły do wniosku, że średnica t a w ynosi 4°,5.
Poszczególne gw iazdy b y ły dostrzegane w M gławicy A ndrom edy jeszcze
w X IX wieku, przy czym najjaśniejszą z nich b y ła supernow a S Andromedae
zaobserw ow ana w r. 1885. W r. 1944 B aad e zaobserw ow ał poszczególne gw iazdy
n aw et w pobliżu ją d ra galaktyki. W śród gwiazd, w idocznych w M gławicy A ndro­
m edy, je st wiele gw iazd now ych i gw iazd zm iennych ty p u 6 Cephei, zaobser-
wowano poza ty m ponad 2 0 0 grom ad k ulistych, otaczających g alak ty k ę, m gła­
wice p lanetarne, obszary I I I I itp . W szystkie te fa k ty obserw acyjne w skazują
n a to, że W ielka M gławica A ndrom edy je st pod względem budow y bardzo
po d obna do naszej G alaktyki.
Stw ierdzenie obecności w W ielkiej M gławicy A ndrom edy wielu obiektów ,
k tó ry ch wielkości absolutne są znane, d aje możność dość dokładnego w y zn a­
czenia jej odległości, za k tó rą przy jm u je się obecnie w artość 690 000 parseków
(2 250 000 la t św ietlnych). Liniowo rozm iary M gławicy A ndrom edy wynoszą,
około 40 000 parseków , czyli g a la k ty k a t a je st znacznie w iększa od naszej
G alaktyki.
M gławica A ndrom edy je st źródłem dość intensyw nego prom ieniow ania
radiowego w odoru o długości fali 21 cm. Przesunięcia dopplerow skie tej linii
pozw oliły n a zbadanie ruchów w odoru w ram ionach spiralnych, natężenie
zaś prom ieniow ania radiowego dało m ożność obliczenia k oncentracji w odoru
w różnych odległościach od środka galaktyki. E u ch y m aterii w ram ionach
spiralnych d ały możność w yznaczenia prędkości ru ch u obrotowego, co z kolei
pozwoliło dokonać oceny m asy całej g a lak ty k i wynoszącej 370 m iliardów mas
Słońca. M asa t a je st przeszło dw a razy w iększa od m asy naszej G alaktyki.
Główna część m asy Mgławicy A ndrom edy je s t skoncentrow ana w gw iazdach,
ta k ja k i w naszej G alaktyce.
M gławica A ndrom edy je st najw iększą galaktyką, z poznanych dotychczas.
Zw iązane są z nią dwie niewielkie g a la k ty k i eliptyczne J/3 2 i NGC 205.
§ 280. Lokalna Grupa galaktyk. N asza G alak ty k a, W ielka M gławica A n d ro ­
m edy i Obłoki M agellana w chodzą w skład Lokalnej G rupy g alak ty k .
N ależy do niej około 30 g a la k ty k przew ażnie k arłow atych, gdyż 90 % m asy
całej G rupy zajm u ją obie gigantyczne g ala k ty k i: M gławica A ndrom edy (3/31)
i nasza G alaktyka. W ykaz 30 g ala k ty k G rupy Lokalnej (w edług B. A. W oron-
cowa-W ieliaminowa) dano w tab licy X I. Z tab licy tej w idzim y, że obie olbrzym ie
g alaktyki, W ielka M gławica A ndrom edy i nasza G alak ty k a, znacznie p rze­
w yższają rozm iaram i pozostałe galaktyki. Trzecią z kolei co do rozm iarów
532 X X IV . Astronomia pozagalaktyczna

T a b l i c a XI
L okalna Grupa galaktyk

G a la k ty k a <*1950 ^1950 Typ O dległość Średnice


^ pa
kps ps

N asza G a la k ty k a _ -
-1 9 spir. .
30 000
Ser p en s 15h13ra + 0°05' — elip t. d 30 90
W ielki O błok M a­
g ellan a 5 26 -6 9 - 1 8 ,1 niereg. 55 8 400
M ałv O błok Ma-

g e lla n a 0 50 -7 3 - 1 6 ,2 niereg. 55 3 900


! Draco 17 19 ,4 + 57 58 — e lip t. d 60 230
N G C 2419 7 34 ,8 + 39 0 - 7 ,4 e lip t. d 60 80
TJrsa M in o r 15 08 ,2 + 67 18 — elipt. d 80 —
Capricornu8 21 43 ,8 - 2 0 29 -6 ,5 e lip t. d 80 500
Sculplor 0 57 ,5 - 3 3 58 - 1 1 ,2 e lip t. d 110 —
TJrsa M aio r 11 26 ,6 + 29 15 - 5 ,8 elipt. d 120 80
S zab azjan 10 32 ,0 + 40 44 — e lip t. d 130
8 extans C 10 03 ,0 + 0 18 — elip t. d 140 —

Pegasus 23 04 ,2 + 12 28 -8 ,7 e lip t. d 170 400


F o rn a x 2 37 ,5 - 3 4 44 - 1 2 ,9 elip t. d 230 4 000 i
Leo I 10 05 ,8 + 12 33 - 1 0 ,7 elip t. d 230 800 ’
Leo I I 11 10 ,8 + 22 26 -9 ,1 elip t. d 230 700
R ea v e s 8 12 56 ,2 + 14 29 -9 ,2 niereg. 320 230
NGC 6822 19 42 ,1 - 1 4 53 -1 4 ,8 niereg. 500 2 900
IC 1613 0 02 ,5 + 1 52 - 1 4 ,2 niereg. 660 4 200 1
! M 31 (A n d ro m ed a) 0 40 ,0 + 41 00 - 2 0 ,3 spir. 690 40 000 !
M 32 0 40 ,0 + 40 36 -1 5 ,6 elipt. 690 2 400 ;
! NG C 205 0 37 ,6 + 41 25 - 1 5 ,8 elipt. 690 5 200
; NG C 147 0 30 ,4 + 48 14 -1 4 ,4 elip t. d 690 3 600
! NG C 185 0 36 ,1 + 48 04 -1 4 ,7 elip t. d 690 2 800
M 33 1 31 ,1 + 30 24 -1 8 ,3 spir. 720 18 000
W LM 0 00 - 1 5 44 - 1 3 ,7 niereg. 870 3 300
S exlans A 10 08 ,6 - 4 27 - 1 3 ,6 niereg. 1 000 2 700 ;
S extans B 9 57 ,3 + 5 34 - 1 3 ,5 niereg. 1 000 2 300 i
Leo I I I 9 56 .5 + 30 59 -1 2 ,3 niereg. 1 100 2 300 |
I C 10 0 17 ,6 + 59 02 - 1 7 ,3 spir. 1 260 1 800 i
U ica ę a : d — ty p k arło w aty

i m asy g alak ty k ą Lokalnej G rupy je st 3133, spiralna m gławica klasy Sc w tr ó j­


kącie (Triangulum ), położona w odległości 720 000 ps (2 350 000 la t świetlnych).
P o niej n astęp u ją oba Obłoki M agellana, pozostałe zaś g alak ty k i należą
przew ażnie do tzw. karłowatych g alak ty k o średnicach od 80 do 3000 parseków .
L okalna G rupa g alaktyk zajm uje obszar przestrzenny w przybliżeniu
elipsoidalny, którego najw iększa średnica wynosi od 1 0 0 0 000 do 1 500 000 p a r­
seków. Do g rupy tej należą m. in. ty lk o cztery galaktyki spiralne (ilf31, nasza
G alaktyka, 3/33 i IC10), 17 eliptycznych g alak ty k , z których 15 zaliczam y do
karłow atych, i 9 g alaktyk nieregularnych. G alaktyki Lokalnej G rapy m ogą być
bad an e bardziej szczegółowo niż g alak ty k i położone poza nią i dlatego w iado­
Lokalna Grupa galaktyk 533

mości nasze o składzie gw iazdow ym ogółn g alak ty k o p arte są w znacznym


stopniu n a badaniach g alak ty k należących do G rupy L okalnej. Szczególnie
doniosłe znaczenie m a badanie ją d e r g alak ty k , skąd w ybiegają ram io n a spi­
raln e i skąd, ja k się w ydaje, następ u je ciągły w ypływ m aterii. J ą d r a stanow ią
n a ogół m ały ułam ek rozm iarów całej g alak ty k i. W W ielkiej M gławicy A ndro­
m edy jąd ro daje około 5000 razy m niej św iatła niż cała g alak ty k a. Ją d ro elip­
tycznej g alak ty k i J/3 2 , będącej tow arzyszem Mgławicy A ndrom edy, świeci
około 100 razy słabiej niż cała g alak ty k a. N ato m iast w Obłokach M agellana
nie dostrzegam y jąder.
J ą d ra g alak ty k Lokalnej G rupy są małe. J a k wielkie je st jąd ro naszej
G alaktyki (§ 272), tego dokładnie jeszcze nie wiem y, bo je st ono zasłonięte
chm uram i pyłow ym i. W iem y tylko, że je s t ono źródłem elektronów o wysokiej
energii, dającej synchrotronow e prom ieniow anie radiow e n a falach m etro ­
w ych i decym etrow ych. Gęstość rozm ieszczenia przestrzennego gwiazd w j ą ­
drach g alak ty k pow inna być duża, w ynosząca być może dziesiątki tysięcy
m as Słońca n a 1 parsek sześcienny.
W 1968 r. astronom włoski Paolo Maffei odkrył w gwiazdozbiorze Cassio-
peia dwie słabe mgławice, które są przypuszczalnie dw iem a g alak ty k am i słabo
prześw itującym i przez g ru b ą w arstw ę p y łu międzygwiazdowego w płaszczy­
źnie galaktycznej. Możliwe, że Maffei 1 je s t gigantyczną g alak ty k ą eliptyczną,
położoną blisko środka G rupy L okalnej, ale niem ożność b ad an ia jej w dzie­
dzinie wizualnej ze względu n a wielką absorpcję gazu w pobliżu środka g ala­
k ty k i nie pozw ala n a wyciągnięcie jak ich ś decydujących wniosków. Z ty ch
względów obu ty c h g alaktyk, o k tóry ch jeszcze wiemy niewiele, nie umieszczono
w w ykazie tab licy X I. Obserwacje radioastronom iczne zd ają się w skazyw ać
na to, że Maffei 2 je st g alak ty k ą spiralną.
§ 281. Rozmieszczenie galaktyk na niebie. W iem y z §275, że g ala k ty k
nie dostrzegam y przy samej D rodze Mlecznej. Pozorne to unikanie Drogi
Mlecznej przez g alak ty k i je st spow odow ane rozmieszczeniem chm ur gazowo-
pyłow ych w D rodze Mlecznej, nie przepuszczających św iatła ciał niebieskich
spoza G alaktyki. Obserwowane więc rozmieszczenie g alak ty k n a niebie je st
tylko efektem absorpcji w ew nątrz naszego u kładu gwiazdowego i efekt te n
należy uw zględniać przy ocenianiu ich przestrzennego rozmieszczenia.
Liczba g alak ty k je st ta k wielka, że nie m ożna ich w szystkich policzyć n a
niebie. W r. 1932 H . Shapley i A. Ames opublikow ali kom pletny katalog w szyst­
kich g alak ty k jaśniejszych od 12m,6. W p rzy p ad k u słabszych g alak ty k opraco­
w anie pełnych katalogów w ym agałoby ogromnego n ak ład u pracy, stosow ane
są przeto m etody obliczania ich w próbnych polach rozi'zuconych rów nom iernie
na niebie, podobnie ja k to się czyni w odniesieniu do gwiazd naszej G alaktyki
(§ 268). O bszerna tego rodzaju p raca w ykonana została przez E . IIu b b le ’a
w r. 1934. Liczył on galak ty k i do 20”* n a zdjęciach fotograficznych, o trzy ­
m anych za pom ocą 150 i 250 cm reflektorów obserw atorium n a M ount W ilson
w 1283 polach rów nom iernie rozm ieszczonych n a północ od rów noleżnika
534 X X IV . A stronom ia pozagalaktyczna

d = —30°. Ze zliczeń ta k ic h w ynika, po uw zględnieniu absorpcji m iędzygw iaz­


dow ej, że liczba N (to) g a la k ty k n a 1 stopień k w ad rato w y jaśniejszych od w iel­
kości m spełnia n astęp u jącą zależność:
lo g N ( m pg) = 0,6 mpg - 8 ,8 7 . (314)
Z tego w zoru m ożem y obliczyć, że n a 1 stopień k w ad rato w y nieb a p rz y p a d a
średnio 1350 g a la k ty k jaśniejszych od 20m. M nożąc tę liczbę przez liczbę sto p n i
k w ad ratow ych n a pow ierzchni kuli (41 253) o trzy m am y d la całego nieb a liczbę
g a la k ty k jaśniejszych od 2 0 m rów ną blisko 56 milionów. L iczba g a la k ty k sła b ­
szych od 2 0 m je s t oczywiście znacznie większa.
§ 282. Gromady galaktyk. G alak ty k i nie są rozm ieszczone jed n o sta jn ie n a
niebie, lecz w yk azu ją w yraźną skłonność do sk u p ian ia się w gromady. J e d n a
z d ro b n y ch grom ad z o sta ła opisana w § 280 jak o L o k aln a G ru p a g a lak ty k .
W praw dzie ju ż przeszło 100 la t tem u , bo z a czasów W . H erschela i J . H erschela,
znano ugrupow ania g a la k ty k w niektórych obszarach nieba, ja k np. w gw ia­
zdozbiorze P a n n y (Virgo) i W arkocza B ereniki (Coma), jed n ak że isto tn y postęp
w b ad an iach grom ad g a la k ty k d a tu je się od około r. 1940, dzięki pracom am ery ­
kańskiego astro n o m a F . Zw icky. W katalogu g a la k ty k opracow anym n a p o d ­
staw ie zdjęć fotograficznych, w ykonanych za pom ocą 120 cm teleskopu S chm id­
t a w obserw atorium n a M ount P alo m ar, Zw icky um ieścił w ykaz około 10 000
grom ad g a la k ty k n a obszarze nieba n a północ od deklinacji d = —30°. O cenia
się wszakże, że za pom ocą 5-m etrow ego teleskopu m am y m ożność b a d a n ia
w ielu m ilionów grom ad g ala k ty k .
N ajb o g atsze gro m ad y liczą do 1 0 tysięcy g alak ty k . Spośród g ro m ad o d u ­
ży m skupieniu b ard zo wiele m a k s z ta łt praw ie dokładnie k u listy . N a p rzy k ład
w grom adzie g a la k ty k Coma I liczba g a la k ty k n a 1 stopień k w ad rato w y m a ­
leje od śro d k a grom ady do odległości 160' od 3000 do 1. Ze zgodności m iędzy
zaobserw ow aną i obliczoną liczbą g a la k ty k Zw icky w nioskuje, że grom ada
Coma I je s t sta c jo n a rn a i że praw o graw itacji N ew to n a je st słuszne d la od­
ległości przek raczający ch k ilk a milionów la t św iatła.
W y d aje się, że skupianie się g a la k ty k w g rom ady je st reg u łą i że zaledw ie
k ilk a p ro c en t g a la k ty k m oże b yć nie zw iązanych z grom adam i. Is tn ie ją p rz y ­
puszczenia, że grom ady g a la k ty k łączą się w u k ła d y złożone z w ielu grom ad.
W szczególności przypuszcza się, że L o k aln a G rupa, k tó rej członkiem je st nasza
G a lak ty k a, stanow i część ta k ie j grom ady grom ad noszącej nazw ę stipergro­
m ady Virgo.
§ 283. Widma galaktyk. W idm a g a la k ty k b y ły zaobserw ow ane po raz
pierw szy przez H ugginsa w r. 1864 m etodą w izualną. Z obserw acji ty c h w yni­
k ało, że w idm a m gław ic pozagalaktycznych, ja k wówczas nazyw ano g ala k ty k i
(§ 275), są w idm am i ciągłym i, w przeciw ieństw ie do m gław ic g alaktycznych,
d ający ch w idm a złożone z jasn y ch linii em isyjnych. B ad an ie w idm g a la k ty k
rozw inęło się należycie dopiero po w prow adzeniu m etod fotograficznych.
W idm a G alaktyk 535

O bserw acje w idm g a la k ty k n a strę c z a ją pow ażne tru d n o śc i w p o ró w n an iu


z analogicznym i obserw acjam i w odniesieniu do gw iazd, gw iazdy bow iem są
o b iek tam i p u n k to w y m i, g a la k ty k i n a to m ia st m a ją stosunkow o zn aczne ro z­
m iary kątow e. Poniew aż są to o b iek ty o słab y m blask u , m ożna p rz e to s k u ­
tecznie obserw ow ać je ty lk o przez d u że teleskopy, sam e zaś o b iek ty w y k a m e r
sp ek tro g rafu pow inny m ieć d u żą jasność, a więc k ró tk ą ogniskow ą. D o celów
w yznaczania położeń linii w w idm ach słab y ch m gław ic stosow any b y ł p rzy
2,5-m etrow ym teleskopie n a M ount W ilson sp ek tro g raf z k am erą, k tó rej obie­
k ty w m iał rozw artość 1 : 0,47 p rz y ogniskow ej 32 m m . S p ek tro g raf te n d a ­
w ał m ożność fotografow ania w idm b ard zo słabych g a la k ty k .
W idm a g a la k ty k m a ją c h a ra k te r złożony, w zależności od długości fali,
w’ k tó rej w ykonyw ane są ich obserw acje. W dziedzinie k ró tk ic h fal bow iem c h a ­
ra k te r w idm a zależy głów nie od prom ieniow ania gw iazd gorących, w chodzących
w skład g ala k ty k , a w dziedzinie fal d łu g ich — gw iazd chłodnych. O bserw acje
sp e k tra ln e ją d ra M gławicy A ndrom ed y w y k azu ją, że głów ny w kład do całk o ­
w itej jego św iatłości d a ją gw iazdy olb rzy m y b o g ate w m etale. W ram io n ach
sp iraln y ch obserw ujem y przew ażnie gw iazdy klas w cześniejszych, a w ją d ra c h —
późniejszych.
§ 284. Prędkości radialne galaktyk. G dy w r. 1912 astro n o m am e ry k ań sk i
Y. M. Slipher zaczął w yznaczać p rędkości ra d ia ln e g a la k ty k , to stw ierdził,
że przew ażają duże d o d atn ie prędkości, w ynoszące d la 41 g a la k ty k przez niego
obserw ow anych od + 3 0 0 do + 1800 k m /s. B a d a n ia S liphera b y ły k o n ty n u o w an e
przez M. H u m aso n a w obserw atoriu m n a M ount W ilson i przez N. U. M ayalla
n a M ount H am ilto n w O bserw atorium Licka.
J u ż w r. 1929 w oparciu o znan e w ted y prędkości rad ia ln e w ielu g a la k ty k
E . H u b b le sform ułow ał swe słynne p raw o , głoszące, że przesunięcie linii w w id­
m ach g ala k ty k in terp reto w an e jak o p ręd k o ść dopplerow ska ich o d d alan ia się
je s t proporcjonalne do odległości obserw ow anych g alak ty k .
P rzełom ow ą d a tą w b ad an iach p rędkości rad ialn y ch g a la k ty k b y ł ro k 1931,
g d y H u m aso n zastosow ał do 2,5-m etrow ego teleskopu w spom niany w p o p rzed ­
n im p arag rafie sp ek tro g raf z ao p a trz o n y w krótkoogniskow ą k am erę. S p e k tro ­
g rafem ty m m ógł on zaobserw ow ać w id m a g a la k ty k aż do 18m, sto su jąc odpo­
w iednio długie czasy ekspozycji, k tó re d la n ajsłab szy ch g a la k ty k w ynosiły
od 50 do 100 godzin. D alszy po stęp u zy sk an o w tego ro d z a ju obserw acjach
za pom ocą 5-m etrow ego teleskopu. P o d o b n e przesunięcie k u dłuższym falom
w y k azują obserw acje prom ieniow ania radiow ego g a la k ty k wr linii w odoru
o długości fali 2 1 cm.
Zm ierzono ju ż prędkości rad ialn e d la wielkiej liczby g ala k ty k . N ajw iększe
przesunięcie dopplerow skie grom ady g a la k ty k zm ierzone dotychczas odpow iada
pręd k ości rad ialnej 140 000 k m /s, czyli 0,47 prędkości św iatła. Z nacznie wię­
ksze przesunięcia k u czerwieni zaobserw ow ano dopiero u tzw . kw azarów (§ 288).
P ręd k o ść ra d ia ln a V r, w y n ik ająca z zaobserw ow anego przesunięcia linii ab so r­
536 X X IV . Astronom ia pozagalaktyczna

p cy jn y ch ku czerwieni w widm acli g alak ty k , w y raża się w funkcji odległości r


n astęp u jącą przybliżoną zależnością liniową
Vr = E r , (315)
gdzie E nosi nazwę stałej H ubble’a.
O dkładając do § 305 in terp retac ję zaobserwowanego zjaw iska należy z a ­
uw ażyć, że w przesunięciach linii absorpcyjnych k u czerwieni (głównie linii E
i K zjonizowanego w apnia w dziedzinie optycznej oraz linii 2 1 cm w dziedzinie
radiow ej) znaleziono m etodę w yznaczania odległości dalekich grom ad g alak ty k .
W artość n a E w yznaczano w ielokrotnie. Zazwyczaj przy liczbowym o k re­
ślaniu stałej H u b b le’a r w yrażam y w m egaparsekacli (Mps) i w tedy sta lą tę
w y rażam y w k m /s n a M ps, H ubble początkow o oceniał ją n a 535 km /s n a M ps,
później jednak w 1958 r. astronom am erykański A. E . Sandage, uczeń H u b b le ’a
w y k azał, że sta ła ta pow inna być zaw arta w granicach od 50-100 k m /s n a M ps.
Najczęściej astronom ow ie przyjm ow ali n a H w artość 100 k m /s n a Mps, je ­
dn ak że Sandage i G. A. T am m an podjęli około 1970 r. now ą rewizję tej w artości
i stw ierdzili, że z dokładnością do 10% należy n a H p rzy jąć w artość 53 k m /s
n a Mps. N a przykład g a la k ty k a m ająca prędkość rad ialn ą 50 000 k m /s, czyli
1/6 prędkości św iatła, b y łab y w odległości 900 m egaparseków równej 3-10 9
la t św ietlnych. P rzy prędkościach radialnych znacznie większych praw o H ub-
b le ’a zawodzi i nie m ożem y stosować zwykłej proporcjonalności prędkości
ra d ia ln ej do odległości (§ 305).
P raw o H u b b le’a nie zn ajd u je zastosow ania w p rzy p ad k u najbliższych g a ­
la k ty k , k tó re podobnie ja k i gw iazdy obdarzone są rucham i indyw idualnym i.
N ajlepsze w yniki daje praw o H u b b le’a, gdy się je stosuje do grom ad g alak ty k .
W chwili obecnej nie zn ajdujem y innego w yjaśnienia niż to, że przesunięcia
linii absorpcyjnych k u czerwieni w w idm ach g a la k ty k należy tłum aczyć efektem
D opplera. „U cieczka” od nas g alak ty k z prędkością ty m większą, im dalej
od nas g a la k ty k a je st położona, bynajm niej nie oznacza, że nasza G a la k ty k a
je s t w jakiś sposób w yróżniona wśród innych g alak ty k , bo ta k ie sam o zjaw isko
w y stęp u je w stosunku do dowolnej galaktyki. J e d y n y wniosek w yciągam y
stąd , że nasza G alak ty k a i inne obserwowane przez nas g alak ty k i należą do
rozszerzającego się zbioru g alaktyk .
Z b adaniam i prędkości radialnej g alak ty k w iąże się spraw a w yznaczania
prędkości ich ru ch u obrotowego. W ty m celu szczelinę spektrografu um ieszcza
się w zdłuż wielkiej osi widomej- elipsy obrazu g alak ty k i. E óżne części g alak ty k i
rz u tu ją ce n a obraz szczeliny, będą m iały prędkość rad ialn ą zm ieniającą się
od m aksym alnej w artości p rzy zbliżaniu się do m inim alnej — przy oddalaniu.
W sk utek tego linie sp ek traln e p rzy b ierają położenia pochyłe i z k ą ta p o ch y ­
łości obliczyć m ożem y prędkość obrotu, podobnie ja k się to robi w p rz y p ad k u
pierścienia S a tu rn a (§ 118). A by obliczyć tę prędkość, pow inniśm y jeszcze
znać k ą t, ja k i tw orzy oś o brotu g alak ty k i z kierunkiem k u obserw atorow i.
Tego ro d zaju spektrogram b y ł po raz pierw szy uzyskany w r. 1914 przez
Prędkości radialne galaktyk 537

S liphera w USA. Obecnie dysponujem y danym i o ru ch u obrotow ym dla kilku­


dziesięciu g alak ty k spiralnych i eliptycznych. Obserw acje te d ały możność
obliczenia m as dla niektórych spośród nich. Z dotychczasow ych obserw acji
w ynika, że najw iększą m asę w ynoszącą 3,7 -10u m as Słońca, m a W ielka M gła­
wica A ndrom edy (NOC 224 = M 31). Znane m asy innych g alak ty k zaw arte są
w granicach od 4-10 9 do 2 -1 0 11 m as Słońca, czyli przeciętnie rzędu 1 0 m iliardów
m as Słońca. N asza G alaktyka o m asie około 1 ,5 -10u m as Słońca należy do k a ­
tegorii g alak ty k o dużej masie.
§ 285. Jądra galaktyk. W ostatnich latach w ykazano, że w stru k tu rze
g alaktyk szczególnie isto tn ą pozycję zajm ują ich ją d ra . W zm ogły się więc
b ad ania nad centralnym i częściami galaktyk, szczególnie zaś isto tn e w yniki
uzyskano w B iurakańskim O bserw atorium A strofizycznym A kadem ii N auk
A rm eńskiej S E R przez W . A. A m barcum iana i kierow any przez niego zespół
naukow y.
A m barcum ian p rzy jął za podstaw ę klasyfikacji g alak ty k natężenie ją d e r
w galaktykach. Podzielił on galak ty k i n a 5 g ru p :
I — g alak ty k i bez dostrzegalnych jąder lub pow ażniejszych koncentracji
m aterii wr ich środkach,
I I — galak ty k i z jąd ram i mało w ydatnym i o jasności stanow iącej drobny
ułam ek jasności całej galaktyki,
I I I — galak ty k i z jąd ram i m ało aktyw nym i o jasności jąd er stanow iącej
od 5 do 25% całkow itej jasności galaktyki,
IV — g alak ty k i z aktyw nym i jąd ram i o jasności dochodzącej do połowy
całkowitej jasności galaktyki,
V — zw arte galaktyki, k tórych łączny blask je st praw ie całkowicie skon­
centrow any w jądrach.
Szczególnie interesujące w sensie kosm ogonicznym są g alak ty k i grupy IV
i V. Do grupy V należą stosunkow o nieliczne g alak ty k i o dkryte w 1943 r.
przez am erykańskiego astronom a C. K. S eyferta i nazw ane jego imieniem.
Są one zbliżone do g alak ty k N w klasyfikacji M organa. C harakterystyczną
ich cechą je st w ystępow anie w nich m ałych ją d e r dających w idm a z szerokimi
liniam i em isyjnym i, k tó re świadczą o burzliw ym ruchu m as gazowych z p rę d ­
kościam i od 500 do 4000 km /s. Są to galaktyki nieliczne, znam y ich bowiem
około 40. O statnio wzrosło zainteresow anie g alak ty k am i seyfertow skim i w zw ią­
zku z ich przypuszczalnym pokrew ieństw em z tzw. Icwazarami, k tó re omówione
będą w § 288. A ktyw ność jąd e r przejaw ia się u niektórych g alak ty k w postaci
potężnych wybuchów, m ających znaczenie kosmogoniczne. Bardziej szczegó­
łowo zagadnienie to będzie omówione niżej w' § 300.
§ 286. Galaktyki wielokrotne. Oprócz łączenia się g alak ty k w gromady,,
gdzie g a la k ty k i są jjooddzielane dość znacznym i odległościami w porów naniu
z ich rozm iaram i, obserw ujem y jeszcze tendencję u niektórych g alak ty k do
tw orzenia układów podw ójnych, potrójnych, a naw et w ielokrotnych, złożonych
z g alak ty k położonych blisko siebie. Najbliższe względem nas galaktyki, Obłoki
538 X X IV . Astronom ia pozagalaktyczna

M agellana, tw orzą układ podw ójny, a wspólnie z naszą G alaktyką — u k ład


p o trójny. Rów nież W ielka M gławica A ndrom edy z dw iem a innym i NGC 205
i NGC 221 tw orzą u k ład po tró jn y . Przypuszcza się, że do tego u k ład u należą
jeszcze dwie dalej położone galakty k i, NGC 147 i NGC 185. W ty m p rzy pad k u
m ielibyśm y do czynienia z układem pięciokrotnym .
A m barcum ian w ykazał, że liczba podw ójnych i w ielokrotnych g alak ty k
przew yższa znacznie liczbę, ja k a pow inna istnieć w p rzy p ad k u równowagi
polegającej n a ty m , że n a skutek w zajem nego graw itacyjnego oddziaływ ania
g alak ty k n a siebie liczba świeżo pow stających układów rów na je st liczbie roz­
p ad ających się. Poniew aż u k łady w ielokrotne, w k tó ry ch odległości m iędzy
poszczególnymi galak ty k am i są tego samego rzędu, są układam i dynam icznie
nietrw ałym i, więc A m barcum ian sądzi, że u k ład y w ielokrotne są stosunkow o
m łode i że zachodzi obecnie dość często rozpad g alak ty k podw ójnych. Z obliczeń
A m barcum iana w ynika, że okresy obiegu g alak ty k w uk ład ach w ielokrotnych
są rzędu m iliarda la t, a więc wiek obserw ow anych w ielokrotnych układów
nie pow inien być większy niż 1 0 m iliardów lat.
N a fotografiach w idzim y czasem dw ie g alak ty k i ja k gdyby w zajem nie się
przenikające (ryc. 200). W yjaśniano to pierw otnie zderzaniem się galak ty k .
Obecnie obserwowane p a ry przenikających się g alak ty k tłu m aczy m y ty m , że
są to raczej galak ty k i w stadium podziału. O statnio znaleziono dowód gw ał­
tow nych w ybuchów z ją d ra galaktyki, o czym bardziej szczegółowe w iado­
m ości b ędą podane w § 300.
G alaktyki podw ójne połączone są czasem jasnym mostem- o barw ie nie­
bieskawej (ryc. 202). Znam y takich m ostów kilkanaście. Są one ja k b y p rzedłu­
żeniem ram ion spiralnych i składają się z gorących olbrzymów, mgławic gazowo-
pyłow ych i wielkiej liczby gwiazd słabszych. W edług A m barcum iana m osty
pow stają przy oddalaniu się g alak ty k , k tó re utw orzyły się przez podział w y­
buchow y jednego jąd ra. Stanow ić one więc m ogą resztę więzi m iędzy g a la k ty ­
kam i, któ re niegdyś były połączone w jed n ą całość.
§ 287. Radioźródła pozagalaktyczne. P rzy analizie prom ieniow ania radio­
wego, zaobserwow anego w różnych obszarach nieba, stw ierdzono istnienie
źródeł tego prom ieniow ania, m ających b ardzo m ałe rozm iary kątow e. Większość
ty c h radioźródeł, nazyw anych pierw otnie radiogwiazdami, należy do obiektów
pozagalaktycznych i może być w wielu przypadkach utożsam iona ze znanym i
galaktykam i. Pierw sze tak ie pozagalaktyczne radioźródło o d k ry te zostało
w r. 1946 w gw iazdozbiorze Łabędzia, późniejsze la ta przynosiły dalsze od­
krycia, a obecnie znam y ju ż setki radioźródeł, k tó re m ożna utożsam ić ze zn a­
nym i galaktykam i. Spośród ty ch rad io g alak ty k jed n ą z najciekaw szych je st
w spom niane radioźródło w Łabędziu, oznaczone sym bolem Cygnus A (w skró­
cie Cyg A ). O bserw acje w ykazały, że je s t to g alak ty k a podw ójna tego rodzaju,
co opisana w poprzednim paragrafie. O ptycznie w idzim y ją jak o galaktykę
spiralną z dw om a jądram i, któ re w w idm ie d a ją intensyw ne linie em isyjne
pojedynczo i podw ójnie zjonizowanego tlenu. Odległa je st ona od nas o 300 Mps.
Radioźródła pozagalaktyczne 539

Obserwacje radioastronom iczne prow adzą jed n ak do odmiennego obrazu


g alaktyki Cyg A niż obserwacje optyczne, rad io g alak ty k a ta bowiem składa
się z dwóch zagęszczeń prom ieniow ania radiowego, m iędzy którym i znajduje
się g alak ty k a optyczna. Odległości m iędzy ty m i zagęszczeniami przekracza­
ją w ielokrotnie odległość m iędzy jąd ram i galaktyki. Stw ierdzono później,

R yc. 200 G a la k ty k a p o d w ó jn a

że wiele rad io g alak ty k m a podobną budowę. B ad an ia tego rodzaju przepro­


w adzone zostały za pom ocą obserw acji interferom etrycznych, w ykonyw a­
nych w dużych obserw atoriach radioastronom icznych w Anglii, F rancji, S ta ­
nach Zjednoczonych A m eryki Północnej i A ustralii. Stw ierdzono wysoki sto ­
pień polaryzacji liniowej prom ieniow ania radiowego wysyłanego przez Cyg A , co
540 X X IV . Astronom ia pozagalaktyczna

je st przypisyw ane m echanizm owi synchrotronow em u (§ 2 (>1 ). J e s t to zgodne


z hipotezą w ysuniętą przez radzieckiego astrofizyka J . S. Szkłowskiego, k tó ry
przypuszcza, że na sk u tek w ybuchu w jąd rze g alak ty k i w yrzucane są w dwóch
przeciw nych kierunkach strum ienie elektronów relatyw istycznych, czyli p o ru ­
szających się w polu m agnetycznym z wielkimi prędkościam i zbliżonym i do

R y c . 201. R a d io g a la k ty k a C entaurus A

prędkości św iatła. E lek tro n y te są źródłem bardzo intensyw nego prom ienio­
w ania radiowego. R ad iogalaktyki rzadko m ają ta k i sam k ształt, ja k u to żsa­
m ione z nim i g a la k ty k i optyczne. Przew ażnie m ają one znacznie większe śred­
nice.
Radioźródła pozagalaktyczne

Właściwości radioastronom iczne galaktyk tzw. „norm alnych” w ykazują


w7ielką rozm aitość. N a przykład galaktyki 3/31 (W ielka Mgławica A ndro­
medy) i 3/33 m ają rozległe halo radioelektryczne. Najnow sze b ad an ia prow adzą
do wniosku, że najintensyw niejsze radioźródła pozagalaktyczne są zw iązane


A
*

R yc. 202. Sm ugi m a te rii m ię d z y g ala k ty c zn c j (m osty)

z g alaktykam i eliptycznym i, będącym i nadolbrzym am i w świecie galaktyk,


o wielkościach absolutnych zaw artych w granicach od —2 2 * 17 do —2 0 u.
B adania nad radiogalaktykam i szybko się rozw ijają i publikow ane katalogi
zaw ierają dane odnoszące się do wielu tysięcy pozagalaktycznych radioźródeł.
Szczególnie istotne są katalogi ogłoszone w Cambridge (Anglia) i oznaczone
sym bolam i 2C, 30, 4C i 5C.
§ 288. Kwazary. W *1960 r. w O bserw atorium K alifornijskim na Mount
P alom ar przystąpiono do prób utożsam ienia kilku intensyw nych radioźródeł
542 X X IV . A stronom ia pozagalaktyczna

z k atalo g u 3C z obiektam i optycznym i. Stw ierdzono istotnie, że radioźródło 3(748


d a je się utożsam ić ze słabym obiektem gw iazdow ym 16m,2 ; n astępnie dokonano
takiego utożsam ienia z radioźródłam i 3C196, 3C286 a wreszcie M aarten Schm idt
w O bserw atorium n a M ount P alo m ar utożsam ił radioźródło 3C273 z obiektem
optycznym 12w,6 (1962). Mimo znikom ych rozm iarów kątow ych obiektów ,
z k tó ry m i utożsam iano w spom niane radioźródła, nie m ożna było zaliczyć ich
do kategorii gw iazd, szczególnie, gdy dla jaśniejszych z nich poznano w idm a
zbliżone raczej do w idm a g alak ty k . Tym nowo o d k ry ty m obiektom astronom
am erykański J . L. G reenstein n ad ał nazwę Qnasi stellar radiosources (quasi-
gwiazdowe radioźródła), w skrócie — Quasars, co w pisow ni polskiej p rzyjęło
się jak o kwazary.
W idm a ty c h obiektów zaw ierały szerokie linie em isyjne, k tó ry ch długo
nie udaw ało się zinterpretow ać, dopóki M aarten Schm idt nie w ykazał, że
w widm ie 3C273 m am y do czynienia ze znanym i seriam i linii w odoru, p rze­
suniętym i znacznie ku czerwieni ta k , że linia H a znalazła się w podczerw ieni
1/
wobec przesunięcia 2 =.--y- = 0,158. To sam o stw ierdzono w w idm ach innych
kw azarów , a gdy 0 przekroczyło w artość 1,7 to do dziedziny optycznej w idzial­
nej n a Ziemi przesunęły się linie serii L y m an a w ystępujące w ultrafiolecie
odcinanym przez atm osferę ziem ską.
P o d względem obserw acyjnym do kategorii kw azarów zaliczam y intensyw ne
rad io źró d ła gw iazdopodobne w dziedzinie optycznej, ch arak tery zu jące się
nad m iarem prom ieniow ania zarów no w dziedzinie nadfioletow ej ja k i podczer­
wonej w idm a. W w idm ach kw azarów w ystępują szerokie linie em isyjne, zawsze
znacznie przesunięte w kierunku fal dłuższych czyli k u czerwieni. Tego ro ­
d zaju obiektów znam y już ponad 200. U większości spośród nich obserw ujem y
p o n a d to zm iany b lasku w dziedzinie optycznej dochodzące do 3m.
O bserw acyjne te fa k ty tłu m aczy ć możem y dw ojako: albo m am y do czy­
nienia z obiektam i stosunkow o bliskim i, położonym i w naszej G alaktyce,
przesunięcie zaś linii ku czerwieni tłum aczyć należy jako efekt relaty w isty czn y
spow odow any ty m , że w bardzo silnym polu graw itacy jn y m długość fali św ia­
tła przesu n ięta je st ku czerwieni zgodnie z praw em

Al GM
/ c2K

gdzie M je st m asą przyciągającego ciała, a I i — jego prom ieniem . D rugą zaś


altern aty w y je st przyjęcie, że duże przesunięcie linii em isyjnych w w idm ach
kw azarów je st efektem dopplerow skim , co prow adzi do w niosku, że kw azary
są bardzo odległym i obiektam i pozagalaktycznym i. P ierw sza a lte rn aty w a
w ym agałaby olbrzym ich m as w niewielkich objętościach, co w ydaje się m ało
praw dopodobne. W iększość astronom ów przychyla się do drugiej altern aty w y —
u w ażan ia kw azarów za najdalej położone obiekty pozagalaktyczne.
Kwazary 543

W idm a wielu kw azarów w ykazują przesunięcie k u czerwieni znacznie


większe od jedności. D la tak ich przesunięć wzór (217) n a przesunięcie dopple-
row skie, ju ż się nie nadaje, poprow adziłby do wniosku, że kw azary odbiegają
od nas z prędkością większą od prędkości św iatła. Zgodnie z zasad ą p rz y ję tą
w teorii względności, że żadna prędkość nie może przekroczyć prędkości św ia­
tła , w yprow adzono w szczególnej teorii względności n astęp u jący wzór d ający
m ożność obliczania prędkości radialnej ze znanego z

(l + z )2-l
- <’- i r w + r (317>

Ł atw o się przekonać, że przy m ałym 2 , znacznie m niejszym od 1 o trzy ­


m ujem y ze w zoru (317) przybliżony wzór (217). N ajw iększe przesunięcie k u
czerwieni wynoszące s = 3,4 w y kryto u kw azara oznaczonego sym bolem OH 471.
O bliczona z tego wzoru w artość vr/c je st rów na 0,90, czyli prędkość ra d ia ln a
k w azara obliczona ze w zoru (317) wynosi 270 000 k m /s. P rzy jm u jąc n a sta łą
H u b b le’a wrartość 53 k m /s n a Mps, n a odległość kw azara OH 471 o trz y ­
m ujem y w artość 5000 Mps, czyli około 17 m iliardów la t św iatła. Jeżeli zało­
żenie, że kw azary są daleko położonym i obiektam i pozagalaktycznym i je st
słuszne, to przeciętny kw azar w ysyłałby dziesiątki razy więcej energii niż
najw iększa g alak ty k a eliptyczna, zaliczana do nadolbrzym ów w te j kategorii
zbiorow isk gwiazd.
N ie um iem y jeszcze należycie pow iązać faktów obserw acyjnych d o ty czą­
cych kw azarów w jed n o litą teorię fizyczną, k tó ra tłum aczy łab y je w sposób
zadow alający. Jed n y m z n ajtru d n iejszy ch problem ów jest w yznaczenie m as
kw azarów . M a to podstaw ow e znaczenie d la uzyskania odpowiedzi n a p y tan ie,
ja k a je st moc prom ieniow ania kw azara, czyli ile energii kw azar prom ieniuje
z jed n o stk i m asy w jednostce czasu. Z natężeń linii em isyjnych w w idm ach
kw azarów p ró b u je się ocenić m asy składow ej gazowej ty ch obiektów'. T ym i
i innym i m etodam i ocenia się, że m asy kw azarów są rzędu 1 0 ° m as Słońca,
czyli są porów nyw alne z m asam i g alak ty k . M asy te są skoncentrow ane w s to ­
sunkow o niewielkich objętościach, wiek zaś kw azarów ocenia się n a niewiele
m ilionów lat.
O źródłach prom ieniow ania kw azarów nic praw ie powiedzieć nie m ożem y.
N ie są to zapew ne „supergw iazdy” a najbliższe ich pokrew ieństw o w ydaje się
w ystępow ać z jąd ram i g alak ty k (§ 285), szczególnie z galak ty k am i Seyferta.
W ysuw a się przypuszczenie, że m ogą być one ją d ra m i protogalalctyk. B yć może,
kom pleksow e b ad an ia n ad jąd ram i g alak ty k , zarów no obserw acyjne ja k i te ­
oretyczne, doprow adzą do w yśw ietlenia zasadniczych problem ów zw iązanych
z isto tą kw azarów . N iew ątpliw ie stoim y tu przed jed n y m z najdonioślejszych
problem ów astronom ii współczesnej, czekających n a rozwiązanie.
§ 289. Materia międzygalaktyczna. Liczne obserw acje d o starczają dowodów
n a to, że przestrzeń m iędzygalaktyczna nie je st p u sta. J u ż w r. 1937 F. Zwicky
544 X X IV . A stronom ia pozagalaktyczna

przew idyw ał, że w przestrzeni m iędzygalaktycznej pow inna istnieć dostępna


do obserw acji zarówno świecąca, ja k i ciem na m a te ria rozproszona. Poszuki­
w ania jej prow adzone przez Zw icky’ego przy pom ocy wielkich teleskopów
w obserw atoriach na M ount W ilson i M ount P alo m ar zostały uwieńczone p o ­
wodzeniem. Jed n y m z rodzajów tej m aterii są opisane w § 286 m osty łączące
poszczególne g alak ty k i i składające się z gwiazd, gazu i pyłu.
N a podstaw ie zliczania bardzo odległych poszczególnych g alak ty k i ich
grom ad Zwicky w ykazał istnienie m aterii gazowo-pyłowej m iędzy galaktykam i.
B adanie m iędzygalakty cznej m aterii m etodą poczerw ienienia g alak ty k i je st
tru d n e, bo n astępuje ono również n a skutek oddalania się g a la k ty k i tru d n o
byłoby je oddzielić od poczerw ienienia n a sk u tek absorpcji w m aterii między-
galaktycznej. Z tego pow odu gęstość m aterii m iędzygalakty cznej jest jeszcze
nieznana.
N iew ątpliw ie do przestrzeni m iędzygalakty cznej d y fu n d u je m ateria gazowo-
pyłow a z poszczególnych g alaktyk, szczególnie przy w ybuchach gwiazd su p er­
now ych lub w ybuchach w ją d ra ch g alak ty k , ilościowo jed n ak tego jeszcze
ocenić nie możemy. Możemy ty lk o p rzyjąć, że w przestrzeni m iędzygalaktycznej
w y stępują atom y gazu, ziarna pyłu, a również mogą trafiać się z rzad k a po­
szczególne gwiazdy, w yrzucane z galak ty k . Ogólnie jed n ak gęstość takiej m a­
terii m iędzygalaktycznej je st bardzo m ała.
§ 290. M etagalaktyka. D ostępna do b a d a ń część w szechśw iata nosi nazwę
metagalaktylci. Nie je st to pojęcie zupełnie ściśle określone, bo nie m am y jeszcze
pewności, czy grom ady g alak ty k łączą się w jakieś jed n o stk i wyższego rzędu,
a te ostatnie w jed n o stk i jeszcze wyższego rzędu. Z tego powodu należy p o ­
przestać n a określeniu nazw ą m etagalaktyki obszaru dostępnej do b ad ań
części w szechśw iata — bez żadnych założeń, czy obszar te n stanow i ugrupo­
w anie m aterii fizycznie zw iązanej, czy też nie.
C harakterystyczną cechą obszaru m etagalaktycznego je st jego wielka nie­
jednorodność i b rak określonego g radientu średniej gęstości m aterii w przeci­
w ieństwie do g alak ty k , w k tórych m ateria je st skoncentrow ana głównie w ich
p a rtia c h środkow ych, czyli w jąd rach , i w ystępuje ja k o bardziej rozrzedzona
w obszarach zew nętrznych, przechodząc stopniowo w m aterię m iędzygalak­
ty czną.
Średnia gęstość m aterii w M etagalaktyce je st rzędu IO - 3 1 g /cm 3, w niektórych
n ato m ia st grom adach g a la k ty k może ona być setki, a naw et tysiące ra z y wię­
ksza. Zasadniczym i częściami składow ym i M etagalaktyki b y ły b y poszcze­
gólne galaktyki, ta k ja k zasadniczym i składnikam i g a la k ty k są gwiazdy. P o ­
rów nując jednak M etagalaktykę z naszą G alaktyką lub innym i galaktykam i
stw ierdzam y istotne różnice w budowie. Podczas gdy w G alaktyce odległości
m iędzy poszczególnymi gwiazdami są przeciętnie m iliony, a naw et dziesiątki
milionów razy większe od średnic gwiazd, to odległości m iędzy galak ty k am i
są stosunkow o niewiele większe od ich średnic. N a p rzy k ład odległość m iędzy
n aszą G alak ty k ą i W ielką Mgławicą A ndrom edy je st zaledwie 20 razy większa
M etagalaktyka 545

od średnicy te j ostatniej galaktyki. W skutek tego w zajem ne oddziaływ anie


poszczególnych galak ty k je st możliwe, n ato m iast oddziaływ anie w zajem ne
gwiazd, prócz układów podw ójnych i w ielokrotnych, je st znikom o słabe.
D otychczas mogliśmy stwierdzić, że galaktyki g ru p u ją się w grom ady,
a te ostatn ie mogą się grupow ać w grom ady grom ad. Te jednostki wyższego
rzędu z d ają się być rozrzucone niejednorodnie w przestrzeni. W § 288 była
m ow a o ty m , że kw azary przypuszczalnie m ogą być obserwowane do 5000
m egaparseków , czyli do odległości rzęd u 17 m iliardów la t św ietlnych. Być
może jednak, że tę odległość należałoby znacznie zwiększyć, aż do 1 0 0 0 0
m egaparseków , czyli do jakichś 30 m iliardów la t świetlnych.
R o z d z ia ł XXV

ZAGADNIENIA KOSMOGONU

§ 291. Powstanie naukowej kosmogonii. O d najd aw n iejszy ch czasów, gdy


ludzkość w kroczyła n a drogę rozw oju um ysłowego, jed n o z naczelnych m iejsc
w rozw ażaniach n ad otaczający m nas św iatem zajm ow ało p y tan ie, skąd się
wzięły ciała niebieskie. N aukow ej odpow iedzi nie u m ian o dać n a to p y ta n ie
aż do X V I II wieku, zagadnieniem ty m zresztą nie zajm ow ali się astronom ow ie,
należało ono raczej do religii.
D opiero, gdy w w y n ik u przew rotu kopernikańskiego poznano właściwe
stanow isko Ziemi we wszechświecie, jak o jednej z p la n e t, i w y k ry to isto tn e
regularności w budow ie u k ład u słonecznego, zaistn iały przesłanki do p o w stan ia
naukow ej kosmogonii, k tó re j zadaniem stało się, w opar ciu o znane p ra w a fizyki,
w yjaśnienie dróg pow staw ania i rozw oju ciał niebieskich.
W ii jęciu now oczesnym celem b a d a ń kosm ogonicznych je s t w ykryw anie
dróg, jak im i m a te ria we wszechświecie przechodziła i n a d a l przechodzi z jed n y ch
form w inne. Inaczej m ów iąc, w rozw ażaniach kosm ogonicznych podchodzim y
do w szechśw iata jak o ulegającego bezu stan n y m zm ianom , p odstaw ę zaś ty c h
rozw ażań stanow ią obserw acje, ukazu jące n am ciała niebieskie oraz ich zbioro­
w iska w bogactw ie form , przejaw iających często wiele regularności i d ających
się uszeregow ać w sposób ciągły.
Pierw sze ta k ie regularności dostrzeżono w ru ch ach p lan et. Z nane one b y ły
ju ż staro ży tn y m , a w ujęciu heliocentrycznym znalazły najlepszy w yraz w p ra ­
w ach K e p lera (§ 84). B a d a n ia ruchów p la n e t przeprow adzane w X V II i X V III
w ieku doprow adziły do odkrycia n astęp u jący ch zasadniczych praw idłow ości
w ru ch ach p la n e t (§ 171):
1 . P la n e ty obiegają Słońce po drogach stosunkow o niewiele różniących
się od kół, p rz y czym ich ru ch o rb italn y je st jednakow o skierow any.
2. P łaszczyzny o rb it p lan etarn y ch tw orzą z so b ą stosunkow o niew ielkie
k ą ty .
3. Słońce o b raca się dokoła osi w ty m sam ym k ieru n k u , w k tó ry m p o ru ­
szają się p la n e ty , rów nik zaś heliograficzny je s t n achylony p od stosunkow o
niewielkim k ątem do płaszczyzn o rb it plan etarn y ch .
Pow stanie naukowej kosmogonii 547

W ystępujące w układzie p lan etarn y m regularności w skazują n a wspólne


pochodzenie p lan e t i sta ły się im pulsem do sform ułow ania w X V III wieku
pierw szych hipotez kosm ogonicznych. W ypow iedziano w tedy trz y zasadnicze
hipotezy, stanow iące podstaw ę rozum ow ań również w X X wieku.
I. U kład p la n e ta rn y p o w stał w skutek bliskiego zetknięcia się Słońca z innym
ciałem niebieskim . H ipotezę tę w ypow iedział fran cu sk i uczony G. L. Buffon
w r. 1745, w yrażając przypuszczenie, że u k ład p la n e ta rn y pow stał n a skutek
zderzenia się Słońca z w ielką kom etą.
I I . Słońce wraz z p lan etam i pow stało sam oistnie przez kondensację w p ier­
w otnej m aterii rozproszonej. H ipotezę tę w ypow iedział w r. 1755 m łody podów ­
czas filozof niem iecki Im m an u el K a n t (1724—1804), kreśląc obraz pow sta­
w ania Słońca, p la n et i ich księżyców z kondensacji drobnych cząstek różnych
rozm iarów w ypełniających pierw otną przestrzeń.
I I I . P la n e ty oddzieliły się od Słońca w skutek działania sił odśrodkowych
przy ru c h u obrotow ym . H ipotezę tę w ypowiedział P . S. L aplace w r. 1796,
niezależnie od hipotezy K a n ta , której nie znał. L aplace w ypowiedział p rz y ­
puszczenie, że p lan ety pow stały n a skutek kondensacji w mgławicy gazowej
otaczającej Słońce i w irującej w a z z nim.
W ypow iedziane hipotezy m iały jeszcze c h a rak te r spekulatyw ny, będąc
w zasadzie w ynikiem rozm yślań a nie wnioskiem z faktów obserw acyjnych,
stanow iły jed n ak isto tn e odzwierciedlenie epoki racjonalizm u, w której p o ­
w stały, przez dążenie do przedstaw ienia w sposób rozum ow y pochodzenia u kładu
planetarnego. W X V I II wieku spośród n au k m atem atyczno-fizycznych n a j­
wyższy rozwój osiągnęła m echanika i dlatego pierwsze hipotezy kosmogoniczne
naw iązyw ały do niej, szukając przyczyn pow stania u k ład u planetarnego w si­
łach przyciągania.
Spośród wyliczonych trzech hipotez pierw sza nie znalazła w X V III i X IX
w ieku zwolenników, ja k o nie uzasadniona przez istniejące fa k ty . W ydana
anonim owo przez K a n ta w r. 1755 książka, zaw ierająca jego hipotezę kos-
m ogoniczną, nie zw róciła na siebie uw agi św iata naukow ego. D opiero hipo­
teza L aplace’a, słynnego podówczas m atem aty k a i astronom a, znalazła licznych
zwolenników, w skutek czego sta ła się podw aliną pod dalszy rozwój teorii kos­
m ogonicznych.
Pierw otne teorie kosm ogoniczne dotyczyły w X V III i X IX wieku tylko
u k ład u planetarnego, o istocie bowiem fizycznej gw iazd wiedziano bardzo
m ało, a praw ie nic nie w iedziano o m aterii m iędzygwiazdowej i o g alaktykach.
W yłom wszakże w poglądach n a pow staw anie ciał niebieskicli został zrobiony,
co m iało ogrom ne znaczenie filozoficzne d la dalszego rozw oju nie tylko a stro ­
nomii, lecz i innych n au k przyrodniczych. W yłom u tego dokonała głównie
hipoteza L aplace’a i dlatego zasługuje ona n a bliższe omówienie.
§ 292. Hipoteza mgławicowa Laplace’a. L aplace w swym dziele Exposition
du systeme du monde (Przedstaw ienie u k ład u św iata), będącym popularnym
w ykładem astronom ii, w ypow iedział przy końcu książki hipotezę, że układ
548 X X V . Zagadnienia kosmogonii

p la n e ta rn y pow stał z rozżarzonej i bardzo rozrzedzonej atm osfery otaczającej


pierw otne Słońce. A tm osfera t a m iała rozciągać się do granic znanego ówcześnie
u k ład u planetarnego, czyli do o rb ity U rana. L aplace sądził, że m gławica sta n o ­
w iąca rozrzedzoną atm osferę Słońca obracała się jak o ciało sztyw ne, to znaczy
że zew nętrzne jej obszary poruszały się szybciej niż w ew nętrzne. M gławica
o tu la ją ca Słońce sty g ła i kurczyła się, a gdy siła odśrodkow a w pasie rów ni­
kow ym zrów now ażyła siłę przyciągania, zaczęły się oddzielać w płaszczyźnie
rów nika pierścienie, k tó re ulegały następnie rozerw aniu i kondensacji. Z ty ch
kondensacji p rzy ich dalszym stygnięciu m iały pow staw ać p la n e ty (ryc. 203).
P odobnie przez oddzielanie pierścieni od zagęszczeń będących zaczątkiem p la ­
n e t m ogły pow staw ać ich księżyce.

R y c. 203. S c h e m at h ip o te z y L a p la c e ’a

L aplace, choć b y ł św ietnym m atem atykiem , nie opracow ał swej hipotezy


kosm ogonicznej m atem atycznie, lecz dał ty lk o jej opis. O pracow anie bowiem
m atem atyczno-fizyczne tej teorii nie było jeszcze w tedy możliwe, nie b y ły
jeszcze bowiem znane m olekularne właściwości gazów. T eoria L aplace’a (cza­
sem niewłaściwie nazyw ana teo rią K an ta-L ap lace’a) zy sk ała w krótce po jej
ogłoszeniu przez a u to ra uznanie i b y ła w zasadzie aprobow ana przez ogół a stro ­
nom ów X IX wieku. W yjaśniała ona bowiem wiele faktów obserw acyjnych,
choć ju ż w X I X wieku w y stąpiły isto tn e niezgodności z m echaniką te o re ty ­
czną, gdy E oche w ykazał, że m gławica L aplace’a w irując coraz prędzej p o ­
w inna się spłaszczyć n a sk utek działania siły odśrodkow ej i p rzybrać p o stać
d ysku, skąd następow ałby ciągły w ypływ m aterii, k tó ra n astęp n ie ulegałaby
rozproszeniu w przestrzeni. Pow staw anie p rzeto pierścieni, a ty m bardziej k o n ­
densacji w nich, nie byłoby możliwe.
Jeszcze pow ażniejsze trudności w ystąpiły w tedy, gdy obliczono całkow ity
m om ent obrotow y p lan e t i Słońca. G dyby hipoteza L aplace’a była słuszna,
Hipoteza mgławicowa Laplace’a 549

to Słońce, k tó re m iało pow stać z centralnych p a rtii w irującej m gławicy, p o ­


winno zachow ać głów ną część m om entu obrotowego, a więc pow inno obracać
się dokoła osi setki razy szybciej niż to je s t w rzeczywistości. Tym czasem
ju ż w X IX wieku było w iadom o, że główna część m om entu obrotowego n a ­
szego uk ład u planetarnego z a w a rta je st w ru ch ach p lan et, n a nie bowiem
p rzy p ad a 98% m om entu obrotowego, a n a Słońce ty lk o 2% . Z tego pow odu
już n a początku X X wieku astronom ow ie szukali innego w ytłum aczenia pow sta­
n ia u k ład u planetarnego niż to, k tó re było sform ułow ane w hipotezie L aplace’a.
§ 293. Hipotezy przypływowe. N a początku X X w ieku w r. 1905 a m ery ­
kańscy uczeni, astronom F . Ii. M oulton i geolog T. C. C ham berlin, w ypow ie­
dzieli hipotezę, że układ p lan etarn y pow stał n a skutek przejścia w pobliżu
Słońca innej gwiazdy, której przyciąganie spowodowało utw orzenie dokoła
Słońca ram ion spiralnych, złożonych z m ałych bryłek, tzw . planetezymali,
łączący cli się następnie w b ry ły większe d ając początek planetom . W latach
1 9 2 0 —1930 dużym pow odzeniem cieszyła się hipoteza angielskich uczonych,
fizyka J . H . Je a n sa i geofizyka H . Jeffreysa, k tó rzy również przyjęli założenie,
że p lan e ty pow stały n a skutek sił przypływ ow ych, w yw artych n a Słońce przez
blisko przebiegającą gwiazdę. Siły te m iały sprawić, że ze Słońca w yrw any
zo stał w rzecionow aty obłok gazu, z którego uform ow ały się p lan ety . N abyły
one ru c h u orbitalnego w ty m sam ym kierunku, w k tó ry m gw iazda przebiegła
blisko Słońca.
H ipotezy przypływ ow e m usiały być jed n ak zarzucone, gdyż prow adziły
do wniosków sprzecznych z podstaw ow ym i praw am i zachow ania energii.
H . N . R ussell w ykazał w r. 1937, że hipoteza Je a n sa nie może w yjaśnić dużych
rozm iarów u k ład u słonecznego, bo gw iazda m usiałaby przebiec bardzo blisko
Słońca, aby w yrw ać z niego obłok gazu. W tedy rozm iary u k ład u planetarnego
b y łyby bardzo m ałe, gdyż plan ety znalazłyby się dokoła Słońca w odległości
zaledw ie kilku jego średnic. P oza ty m z obliczeń L. S pitzera (USA) z r. 1939
w ynikało, że m a teria pow inna być w yrw ana z głębi Słońca, czyli m usiałaby
mieć tem p eratu rę rzędu m iliona kelwinów, w skutek czego nie m ogłaby skonden­
sować się w ciała stałe, lecz uległaby całkow item u rozproszeniu w przestrzeni.
H ip o teza mgławicowa L aplace’a, a szczególnie hipotezy przypływ ow e
M oultona i C ham berlina oraz Je a n sa i Je llre y sa by ły próbam i w yjaśnienia
pow stania system u planetarnego w oparciu o klasyczną m echanikę w oder­
w aniu od innych procesów kosmogonicznych, przede w szystkim od procesów,
k tó re doprow adziły do pow stania Słońca. J u ż około r. 1940 stało się jasne, że
tego ro d zaju rozw ażania nie m ogą doprow adzić do zadow alających wyników,
że słuszniejsze będzie zw iązanie teorii pow stania u kładu planetarnego z teorią
pow staw ania i ewolucji gwiazd.
§ 294. Zagadnienia kosmogonii współczesnej. W nowoczesnej kosmogonii
n a pierw szy p la n w ysunęły się zagadnienia zw iązane z pow staw aniem i roz­
wojem gwiazd. W rozw iązaniu ty c h zagadnień opieram y się przede w szystkim
n a ty c h procesach fizycznych, k tó re pow odują zm iany we w nętrzu gwiazdy
550 I XXV. Zagadnienia kosmogonii

i stanow ią źródła ich energii. W iem y (§ 228), że tak im i procesam i są. reakcje
jądrow e i z tego pow odu nowoczesna kosm ogonia wiąże się ściśle z fizyką ją ­
drową. Zakres bad ań kosm ogonicznych uległ w o statnich latach ogrom nem u
rozszerzeniu. B adam y nie tylko, w ja k i sposób m ogą pow staw ać gw iazdy
i jakie są drogi ich rozw oju, lecz pow stało również zagadnienie rozw oju zbio­
rowisk gwiazd, a szczególnie naszej G alak ty k i i innych g alak ty k . Z zagadnie­
niam i ty m i wiąże się problem pow staw ania pierw iastków chem icznych, m ający
wielkie znaczenie nie tylko astronom iczne, lecz i ogólno-przyrodnicze.
W nowoczesnych teoriach kosm ogonicznych staram y się w yjaśnić istnie­
jący obecnie sta n fizyczny ciał niebieskich lub ich zbiorowisk jak o w ynikający
ze stanów poprzednich. R ozw ażania tego ro d zaju o p arte są n a dobrze u g ru n to ­
w anych praw ach fizyki, tłum aczących przechodzenie m aterii z jednych form
w inne. P rzy tego rodzaju badaniach b ardzo isto tn e je st uw zględnianie w zajem ­
nego oddziaływ ania m aterii rozproszonej w przestrzeni i m aterii skoncentro­
w anej w gw iazdy. Jesteśm y jeszcze w stadium początkow ym bad ań , wiele
je st jeszcze do zrobienia w dziale kosm ogonii p lan etarn ej, istnieje jed n ak p o ­
wszechne przekonanie wśród astronom ów , że problem pow staw ania p rzy gw iaz­
dach układów p lan etarn y ch pow inien być łączony z zagadnieniem pow sta­
w ania gw iazd i dlatego przedstaw ianie wyników nowoczesnej kosm ogonii
słusznie je st rozpocząć od wyłożenia zasad kosmogonii gwiazdowej.
§ 295. Powstawanie gwiazd. K osm ogonia gwiazd je st m łodym działem
astronom ii i je st w niej jeszcze bardzo dużo zagadnień nie rozw iązanych. W ła­
ściwe ujęcie tego zagadnienia pow stało dopiero w o statnich dziesięcioleciach,
gdy poznano zasadnicze czynniki rozwojowe gwiazd, jakim i są procesy te rm o ­
jądrow e we w nętrzu gwiazd. Pierw sze pow ażniejsze m yśli o sposobach pow staw a­
nia gwiazd wypow iedział J . N. Lockyer pod koniec X IX w. W yobrażał on sobie,
że gw iazdy m ogły się tw orzyć z m gław ic p lan etarn y ch , które uw ażał za wielkie
chm ury m eteorytow e. Podejście to było oczywiście niesłuszne w świetle obec­
nych poglądów n a istotę m gławic p lan etarn y ch , wiemy bowiem, że mgławice
p lan etarn e są olbrzym im i otoczkam i gazow ym i przy bardzo gorących gw iazdach
centralnych i nie mogą być uw ażane za nowo pow stające gwiazdy.
Spośób pow staw ania gwiazd nie zo stał jeszcze dobrze poznany, p rzy jm u je
się tylko ogólnie, że tw orzą się one przez kondensację gazu i p y łu m iędzy­
gwiazdowego. Dawniej przypuszczano, że gw iazdy pow stają w zasadzie po­
jedynczo, uk ład y zaś podw ójne lub w ielokrotne pow staw ałyby n a skutek
procesów chw ytania jednych gw iazd przez drugie, bądź też — rozszczepiania
gwiazd pojedynczych. D ane obserw acyjne są jednak sprzeczne z tego rodzaju
hipotezam i. G dyby bowiem gwiazdy podw ójne pow staw ały przez w zajem ne
chw ytanie, to obserwowano b y ich m iliony razy mniej niż to je st istotnie, ze
względu n a bardzo m ałe praw dopodobieństw o zbliżeń m iędzy gw iazdam i.
N ależy przeto przypuszczać, że składniki gwiazd podw ójnych i w ielokrotnych
pow staw ały jednocześnie z m aterii m iędzygwiazdowej, inaczej mówiąc, zgodnie
z tezą A m barcum iana, gwiazdy pow inny pow staw ać grupami.
Pow staw anie gwiazd 551

U kłady w ielokrotne, w k tórych gw iazdy b y ły b y pooddzielane odległościami


tego samego rzędu, są dynam icznie n ietrw ałe i gdybyśm y u k ład y ta k ie w ykryli,
m ielibyśm y praw o uw ażać je za niedaw no pow stałe. Tego ro d zaju n ietrw ałym i
g ru p am i gw iazd okazały się asocjacje gwiazdowe (§ 265) o d k ry te przez A m b ar­
cum iana. W y stęp u ją one w pobliżu ram io n spiralnych G alaktyki w obszarach,
gdzie je s t dużo gazu i p y łu międzygwiazdowego, i to w ystępow anie m łodych
ugrupow ań gw iazd niedaw no pow stały ch w obszarach, gdzie obficie w ystępuje
gaz i p y ł, je s t argum entem przem aw iającym n a korzyść hipotezy, że gw iazdy
p o w stają przez kondensację z m aterii m iędzygwiazdowej.
B yłoby spraw ą wrażną d la rozw oju kosm ogonii gwiazdowej m óc znaleźć
obiekty stanow iące stad iu m przejściow e m iędzy m gław icam i gazow o-pyłow ym i
a gw iazdam i. T akim i obiektam i m ogą być tzw . globule, okrągłe m ałe ciemne
plam ki, widoczne w niektórych m iejscach D rogi Mlecznej. Średnice m ałych
globul są oceniane n a około 1/20 p arsek a, czyli około 10 000 j. a. O dpow iednia
gęstość p y łu może wynosić w nich więcej niż 10 - 2 1 g /cm 3. W iększe globule m ają
średnice rzędu 0,5 ps, czyli 100 000 j. a, gęstości zaś w nich p y łu są rzędu 5 -IO- 2 3
g /cm 3. A więc gęstość p y łu w globulach je s t od 1000 do 100 000 razy większa
niż analogiczna gęstość w norm alnych m gław icach gazow o-pyłow ych i z tego
pow odu wielu astronom ów sądzi, że globule stanow ić m ogą stad iu m p rz e j­
ściowe m iędzy m gławicam i a gw iazdam i. *
N a ogół p rzy jm u je się obecnie w astronom ii, że gw iazdy p o w stają przez
kondensację z m aterii m iędzygw iazdow ej. N ie m am y jed n ak jeszcze przekony­
w ających dowodów n a to, że globule są zarodkam i gwiazd, nie znam y bowiem
ani jednego obiektu w stad iu m pośrednim m iędzy globulam i a gw iazdam i.
Miejscem pow staw ania gw iazd m ogą b y ć i inne kom pleksy m aterii gazowo-
-pyłow ej, tw orzące n a niebie ciemne mgławice.
Załóżm y, że w jakiś sposób w tego ro d zaju kom pleksach p ow stały konden­
sacje w postaci chłodnych gazowych kul ogrom nych rozm iarów . N a skutek
sił g raw itacyjnych kule tak ie kurczą się, w skutek czego rozgrzew ają się i sta ją
się w tedy protogwiazdami. Część w ytw orzonej energii cieplnej w ysyłana je st
przez prom ieniow anie i protogw iazda po osiągnięciu dostatecznie wysokiej
te m p e ratu ry zaczyna świecić. N a w ykresie H ertzsp ru n g a-R u ssella zatem
protogw iazda zjaw ia się w tedy daleko n a praw o od ciągu głównego jak o czer­
w ony olbrzym , podolbrzym lub karzeł, zależnie od m asy. T em p eratu ra kuli
gazowej p rzy dalszym jej kurczeniu rośnie, szczególnie szybko dzieje się to
w w arstw ach w ew nętrznych i protogw iazda w sw ym rozw oju zbliża się na
w ykresie H - R do głównego ciągu. Bo osiągnięciu wr centralnych obszarach
te m p e ratu ry w ystarczająco wysokiej, b y m ogły się w nich rozpocząć reakcje
term ojądrow e prow adzące do syntezy helu z w odoru, protogw iazda sta je się
gwiazdą. W chodzi ona n a gałąź głównego ciągu w ykresu H -R i od tej chwili,
noszącej nazwę wieku zerowego, rozpoczyna się jej ewolucja.
O bok hipotezy pow staw ania gw iazd n a sk u tek kondensacji m aterii mię­
dzygwiazdowej w ypow iadany je st pogląd, że głów nym czynnikiem kosmogo-
552 X X V . Zagadnienia kosmogonii

nicznym może być nie zagęszczanie rozproszonej m aterii, lecz proces odw ro­
tn y — frag m en tacja supergęstych ciał niebieskich. P ogląd ta k i w ypow iadany
je s t przez W. A. A m barcum iana i kierow aną przez niego grupę badaw czą
z B iurakańskiego O bserw atorium A strofizycznego.
A m barcum ian zw rócił uw agę n a n iektóre fa k ty obserw acyjne, nie d ające
się pogodzić z hipotezą pow staw ania gw iazd z rozproszonej m aterii m iędzy­
gwiazdowej. Do tego ro d zaju faktów należy stw ierdzenie, że aso cjacja h i %
Persei, zaw ierająca wiele gw iazd m łodych, położona je s t w obszarze ubogim
w gaz m iędzygw iazdow y, poza ty m w y k ry to , że rozm ieszczenie w p rzestrzeni
w odoru neutralnego bardziej odpow iada rozm ieszczeniu cefeid klasycznych niż
asocjacjom , zaw ierającym gw iazdy m łode, pow stałe niedaw no. A m b arcu m ian
więc tw ierdzi, że gw iazdy i gaz m iędzygw iazdow y p o w stają w jednocześnie
odbyw ających się procesach kosm ogonicznych, m ających c h a ra k te r w ybuchow y.
O jakichś w ybuchach p rzy pow staw aniu gw iazd św iadczyć m oże rozbieganie
się gw iazd ze środka asocjacji.
A m barcum ian założył przeto, że gw iazdy ro d zą się z h ipotetycznej m aterii
przedgwiazdowej w ciałach bardzo gęstych i skłonnych do w ybuchów . W obser­
w atorium B iu rakańskim opracow ano teorię s tru k tu ry gwiazd, zbudow anych
z hiperonów , k tó re p rzy wielldch gęstościach rzędu m iliard a to n n a cm 3 m ogą
tw orzyć trw a le konfiguracje. O tego ro d zaju gw iazdach barionow ych b y ła ju ż
m ow a w § 230. W ykazano rów nież teoretycznie, że m ogą tw orzyć się kon fi­
g u racje bardzo gęstej m aterii o wielkiej m asie, k tó re ro zp ad ały b y się n a pro-
togiciazdy, a z nich pow staw ałyby g ru p y gwiazd.
§ 296. Ewolucja gwiazd. Nowoczesne poglądy n a rozwój gw iazd w iążą się
ściśle z przebiegiem reak cji term ojądrow ych w ich w nętrzu, reak cje te bow iem
uw ażane są obecnie za n ajisto tn iejszą cechę c h arak tery sty czn ą gwiazd. P rz e ­
bieg ich spraw ia, że gw iazda przesuwna się w określonym k ieru n k u n a w ykresie
H -R , k tó ry stanow i zasadniczą podstaw ę obserw acyjną w rozw ażaniach d o ty ­
czących ewolucji gwiazd. Z anim jeszcze pow stały pierw sze w ykresy H - R , J . N .
L oekyćr rozw ijając swą teorię po w stan ia gw iazd przez k o n tra k c ję ch m u ry
m eteorytow ej, z k tó rej przez rozgrzanie n a sk u tek kurczenia m ogłaby pow stać
k u la gazowa, w skazał w r. 1902 n a dwie gałęzie ew olucyjne, je d n ą — rozrze­
dzonych gw iazd m łodszych, złożonych częściowo z m aterii m eteorytow ej o w zra­
stającej tem p eratu rze, d ru g ą zaś — bardziej zagęszczonych gwiazd, ju ż gazo­
w ych o tem p eratu rze m alejącej. S chem at te n zo stał w zasadzie p rz y ję ty przez
H . X. R ussella w jego pierwszej teorii ew olucji gw iazd z r. 1914, w iążącej się
ściśle z w ykresem H -R . Russell przypuszczał, że gw iazda p ow staje jak o czer­
w ony olbrzym zbudow any całkowicie z gazu doskonałego, przebiegając podczas
kurczenia gałąź olbrzym ów i dochodząc w sw ym rozw oju do gałęzi ciągu głów­
nego, gdzie p ra w a gazów doskonałych p rze sta ją b yć słuszne. Zgodnie z teo rią
R ussella gw iazda zaczyna w ted y sty g n ąć i przebiega linię ciągu głównego,
tra c ą c p rzy ty m m asę n a rzecz w ysyłanego prom ieniow ania. R ussell p rzy d a l­
szym rozw ijaniu swej teorii zak ład ał, że rozwój gw iazd zależy od w ystępow ania
Ewolucja gwiazd 553

h ipotetycznej „m aterii olbrzym ów ” n a gałęzi gwiazd olbrzym ów i „m aterii


k arłów ’5 n a gałęzi głównego ciągu.
J e d n a k teo ria R ussella zo stała zachw iana ju ż w r. 1924, gdy E d d in g to n
w ykazał, że nie tylko gwiazdy olbrzym y, ale i gw iazdy ciągu głównego należy
uw ażać z a zbudow ane w całości z gazu doskonałego, byłoby przeto niezrozu­
m iałe, dlaczego gw iazdy m ają stygnąć po przebyciu gałęzi olbrzym ów i znale­
zieniu się n a gałęzi ciągu głównego. P o zn an ie reak cji term ojądrow ych we w nę­
trzu gw iazd, jak o podstaw ow ych czynników ich rozw oju, spraw iło, że teorie
ewolucji gwiazd, k tó re m iały początkow o c h a rak te r spekulatyw ny, uzyskały
n ależytą podbudow ę zarów no od stro n y osiągnięć astrofizyki obserw acyjnej,
ja k i rozw ażali z astrofizyki teorety czn ej, w iążąc ściśle teorię ew olucji gw iazd
z teo rią budow y ich w nętrza.
N ajistotniejszych danych obserw acyjnych dostarczają w ykresy H - R od­
noszące się do grom ad gwiazdowych zarów no otw arty ch , ja k i k u listy ch . Z bior­
czy w ykres tego rodzaju b y ł przedstaw iony n a ryc. 187 (§ 267). C h arak ter
jego znalazł w yjaśnienie w pracach astronom ów am erykańskich A. S andage’a,
M. Schw arzscliilda i innych. Załóżm y, że gw iazdy po ich pow staniu m ają te n
sam skład chem iczny co i m ateria m iędzygwiazdowa, z której u tw o rzy ły się
protogw iazdy. W edług ty c h założeń pierw o tn ą m aterią b y łb y w odór, jak o
podstaw ow y pierw iastek, z którego p o w stały b y gw iazdy i ich zbiorow iska.
Gdy te m p e ra tu ra w ew nątrz gw iazdy przekroczy 5 milionów kelwinów, zaczy­
n a ją się w niej reakcje prow adzące do syntezy helu z w odoru, głów nie ty p u
p ro to n -p ro to n (§ 228). Szybkość ich przebiegu zależy od m asy gw iazd, w gw ia­
zdach bow iem o wielkich m asach przebiegają one znacznie prędzej niż w gw iaz­
dach o m ałych m asach. Podczas tego rodzaju reakcji praw ie cała w yzw olona
energia zużyw ana je st n a pokryw anie s tra t przez prom ieniow anie i gw iazda
praw ie nie zm ienia swego położenia n a gałęzi głównego ciągu. O cenia się, że
d la gw iazd o masie równej masie Słońca czas przebyw ania ich n a gałęzi głów­
nego ciągu, gdy te m p e ratu ra gwiazdy ulega stosunkow o nieznacznym zm ianom ,
trw a około 10 m iliardów lat. Chociaż zm iany w budow ie w ew nętrznej gw iazdy
n a stę p u ją powoli, jed n ak stale przy syntezie helu z w odoru w reak cjach ty p u
p ro to n -p ro to n te m p e ra tu ra jej powoli w yrasta. Gdy w centralnych obszarach
gwiazdy, gdzie przebiegają reakcje term ojądrow e, znaczna część w odoru zo­
stanie z u ż y ta do budow y ją d e r helu, rd zeń centralny gw iazdy kurczy się szybko,
wyzwala się przy ty m dużo energii g raw itacy jn ej, co spraw ia, że te m p e ra tu ra
rdzenia znacznie w zrasta, n atom iast otoczka jego rozszerza się. G w iazda n a
w ykresie H -R przesuw a się w tedy ku górze n a praw o, to znaczy, że jej świa­
tłość się zwiększa, p rzy czym gw iazda przechodzi do kategorii olbrzym ów
(ryc. 204). Takie zapadanie g raw itacy jn e rdzenia rozpoczyna się d la gwiazd
o m asach nieco większych od m asy Słońca, gdy ju ż 10 — 1 2 % wodoru w rdzeniu
zostaje zu ż y te n a budow ę helu.
P o zapadnięciu graw itacyjnym w centralnej części rdzenia te m p e ra tu ra
podnosi się powyżej 1 0 0 milionów kelwinów i n astęp u je w nim tzw . „spalanie”
554 X X V . Zagadnienia kosmogonii

helu polegające n a syntezie węgla z trzech ją d e r helu. Tego ro d z a ju reak cje


noszące nazw ę procesów 3a m a ją przebieg n a stę p u ją c y :
2 H e 4 -f-o-ETe4 --^B e 8 -\-y , (318)
4 B e 8 + 2H e 4 ->4 C12 + y .
P o w stające ją d ra b ery lu są n ietrw ałe i ro zp ad ają się z pow rotem n a cząstki a.
O cenia się, że zaledw ie je d n a n a 10 m iliardów pow stałych w te n sposób cząstek
b ery lu m a szansę schw ytania cząstki a i przekształcenia się w ją d ro atom ow e
w ęgla. W y starcza to jed n ak , ab y w gorących rdzeniach gw iazdy pow staw ał

R y c . 204. T o ry e w o lu cy jn e g w ia zd z m a są z b liż o n ą do m a sy S ło ń c a ; k ó łk iem o zn aczo n o o b e ­


c n e położenie S łoń ca. L in ia g ru b a p rz e b ie g a ją c a o d g ó ry z lew ej s tro n y w d ó ł n a p ra w o o z n a ­
c z a ciąg g łó w n y . N ieco c ień sza lin ia ze s trz a łk a m i o zn ac z a d ro g ę e w o lu c y jn ą Słońca. I n n e linie
d o ty c z ą g ro m a d o tw a rty c h 31 67 i N G C 188 o raz g ro m a d k u lis ty c h M 13, M 5 i M 3

w dostatecznej ilości węgiel. N a zew n ątrz rd zen ia helowego w te m p e ratu rz e


niższej przebiega n ad al sy nteza helu z w odoru, a n aw et te reak cje przebiegają
i w rdzeniu, gdzie znaczna ilość *wodora jeszcze pozostała.
D o tego sta d iu m doprow adzone z o sta ły za pom ocą elektronicznych m aszyn
cyfrow ych obliczenia m odeli gw iazdow ych z m asą niewiele w iększą od m asy
Słońca, co pozostaje w dość dobrej zgodności z w ynikam i obserw acji. D alsze
losy gw iazd zn ane są m niej dokładnie. G dy gw iazda m a w ielką m asę początkow ą
rzęd u 10 —15 m as Słońca, to zejście gw iazdy z ciągu głównego n astęp u je w górnej
części w ykresu H -R , w obszarze nadolbrzym ów . U gw iazd o tak iej dużej m asie
te m p e ra tu ra w środku je s t dostatecznie w ysoka, ab y sy n teza helu z w odoru
Ewolucja gwiazd 555

przebiegała w cyklu węglow o-azotow ym (§ 228). G wiazdy te przesuw ają się


również n a w ykresie H - E n a praw o ku czerw onym olbrzym om .
D alszy rozwój gwiazd, od. chwili przesunięcia się najdalej n a praw o na w y­
kresie H - R jeszcze nie mógł być dokładnie obliczony z m odeli gw iazd i dlatego
dalsze drogi ew olucyjne gwiazd m ogą b y ć nakreślone ty lk o w ogólnym zarysie.
C en traln a te m p e ra tu ra gwiazdy, przy osiągnięciu tego najdalszego położenia
n a praw o n a w ykresie H -R je st rzędu 300 milionów kelwinów. H el „sp ala się”
w tej tem p eratu rze bardzo szybko, w ypływ ow i zaś energii n a zew nątrz prze­
szkadza nieprzezroczystość rdzenia gw iazdy i słaba konw ekcja w w arstw ach
gw iazdow ych otaczających rdzeń. N a sk u tek nagrom adzenia energii w ew nątrz
gw iazdy zaczyna w zrastać te m p e ra tu ra jej w arstw zew nętrznych, w skutek
czego gw iazda zaczyna się szybko przesuw ać n a wykresie H - R n a lewo nieco
w dół. P raw dopodobnie konw ekcja z rd zen ia może dojść do w arstw zew nętrz­
nych, gdzie wodór w ystępuje obficie. W tedy może dojść do połączenia k o n ­
w ekcji rd zen ia z konw ekcją w arstw zew nętrznych atm osfery gwiazdowej.
G w iazda może się stać niestabilna p rzy b ierając ch a rak te r gw iazdy zm iennej
ty p u R R Lyrae. R dzeń ulega zagęszczeniu do stan u gazu zw yrodniałego (§ 233),
jego te m p e ra tu ra może dojść do kilku m iliardów kelwinów, co sp rzyjałoby po­
w staw aniu w nim coraz cięższych pierw iastków . N iestabilność m oże spowo­
dow ać, że gw iazda stan ie się now ą lub supernow ą i odrzuci zew nętrzne powłoki.
W o statn im stad iu m gw iazda może się sta ć białym karłem (§ 233), a po dalszym
zużyciu energii naw et czarnym nie św iecącym lcarłem, którego ju ż nie d a się
zaobserwować.
W to k u ewolucyjnego zagęszczania gw iazdy i zap ad an ia graw itacyjnego
m aterii m ogą pow staw ać gw iazdy neutronow e, k tó ry m i są ja k o ty m pisano
w § 251 pulsary. Teoria graw itacji przew iduje jeszcze większe zagęszczanie
m aterii rzędu m as gwiazdowych. P rzy przekroczeniu pewnej k ry ty czn ej w artości
p rom ienia noszącego nazwę prom ienia graw itacyjnego
2 GM
£gr = — — , (319)
c
gdzie M je st m asą ciała, a c — prędkością św iatła, siła ciążenia p rz y wzroście
gęstości rośnie nieograniczenie. D la Słońca ta k i prom ień w ynosi 3 km . Jeżeli
prom ienie tak ich ciał są m niejsze od R ^ , to prom ieniow anie nie może ich opuś­
cić, p o w staje w przestrzeni „kollapsar”, obrazowo zw any „czarną d ziu rą”
lub „czarną ja m ą ”. T akie gw iazdy s ta ją się ja k gdyby wyłączone « przestrzeni
i są niepoznaw alne.
N ie prom ieniują one energii n a zew nątrz, choć w ich w nętrzu p a n u ją wysokie
te m p e ra tu ry i m ate ria obdarzona je st ruchem . P och łan iają n ato m iast w szystko,
co tra fia n a nie. Teoretycznie oblicza się, że w sta n kollapsarów m ogą przecho­
dzić gw iazdy o m asie większej od 2-3 m as Słońca. G wiazdy o m asie mniejszej
od m asy słonecznej w końcow ym efekcie sta ją się białym i karłam i, a o masach
nieco w iększych od m asy Słońca m ogą staw ać się gwiazdami neutronowymi.
556 X X V . Zagadnienia kosmogonii

O bserw acyjnie nie stw ierdzono istnienia czarnych dziur we wszechświecie


i n a razie zdani jesteśm y ty lk o n a spekulacje teoretyczne. N ależy zaznaczyć,
że „kollapsary” zachowują- p o ten cjał graw itacy jn y i gdyby w chodziły one
w skład gwiazd podw ójnych, to m ogłyby daw ać jakieś efekty obserw acyjne.
§ 297. Synteza pierw iastków chem icznych. O pisanej w poprzednim p a r a ­
grafie drodze rozwojowej gw iazdy tow arzyszy synteza coraz cięższych ją d e r
atom ow ych odbyw ająca się we w nętrzu gwiazd w wysokiej tem p eratu rze.
P rzed poznaniem procesów jądrow ych w ew nątrz gw iazd nie um iano d ać ż a d ­
nego w yjaśnienia, skąd wzięły się ato m y różnych pierw iastków chem icznych
we wszechświecie. D opiero nowoczesna astrofizyka jąd ro w a d a ła odpow iedź
n a to p y tan ie.
W badaniach nad pow staw aniem ją d e r atom ow ych pierw iastków chem icz­
nych, czyli n ad nukleosyntezą, opieram y się n a poznanej obfitości różnych
pierw iastków w gw iazdach i m aterii międzygwiazdowej. Obfitość tę p rzed ­
staw ia w ykres (ryc. 166). Z w ykresu i zestaw ień liczbowych w ynika, że n a j­
obfitszym pierw iastkiem chem icznym w gw iazdach je st wodór, k tó ry stanow i
średnio około 87 % ogólnej liczby atom ów w szystkich pierw iastków chem i­
cznych. Odnosi się to nie ty lk o do gwiazd, ale całej G alaktyki. N a każde 10 000
atom ów w odoru p rzy p a d a 1400 atom ów helu, 7 atom ów tlenu, 3 ato m y węgla,
3 ato m y neonu, 1 ato m azotu i m niejsze liczby atom ów pozostałych p ierw iast­
ków. S tąd w idzim y, że w odór i hel są pierw iastkam i chem icznym i w y stęp u ją­
cymi najobficiej we wszechświecie. B ardziej szczegółowe b a d a n ia w y k azu ją,
że ta k ie pierw iastki ja k węgiel, azot, tlen i neon są znacznie obficiej reprezen­
tow ane we wszechświecie niż m etale i że pierw iastki o p arzy sty ch liczbach
atom ow ych, ta k ie ja k Mg12, Si14, S16, F e26, N i 28 w ystępują obficiej niż pierw iastki
o liczbach atom ow ych nieparzystych. W iem y obecnie, że ją d ra pierw iastków
nie są tw oram i niezm iennym i i że przez syntezę m ogą pow staw ać cięższe p ie r­
w iastki z lżejszych, n a odw rót zaś, w skutek rozpadu ciężkich pierw iastków
pow stają pierw iastki lżejsze. K ażd a teo ria pow staw ania pierw iastków chem icz­
nych pow inna b rać pod uw agę zarów no w zględną obfitość pierw iastków we
wszechświecie, ja k i przytoczone właściwości rozpow szechnienia pierw iastków
o różnych liczbach atom ow ych.
•Opisane wyżej reakcje term ojądrow e zachodzące w rdzeniach gwiazd suge­
ru ją , że w zasadzie w szystkie pierw iastki cięższe od w odoru pow stały we w nę­
trz u gwiazd. Możemy założyć, że pierw otnym i składnikam i m aterii są p ro ­
to n y i elektrony, z k tó ry ch zbudow ane są ato m y wodorowe. Z takiej to m aterii
gazowej w skutek kondensacji m ogłyby pow staw ać gwiazdy czysto wodorowe,
w k tó ry c h po osiągnięciu we w nętrzu odpowiednio wysokiej tem p eratu ry
rozpoczynałyby się procesy protonow o-protonow e, prow adzące do syntezy
helu. Zgodnie z rozw ażaniam i z poprzednich paragrafów w dalszym rozw oju
gwiazd n astęp u ją procesy prow adzące do budow ania coraz cięższych pierw ia­
stków z ją d e r atom ow ych helu i w te n sposób m ożem y w yobrazić sobie p o w sta­
w anie naw et najcięższych pierw iastków .
Synteza pierwiastków chemicznych 557

O pisany w § 296 proces, polegający n a kolejnym przyłączaniu do jąd er a to ­


m ow ych cząstek alfa, dość dobrze tłu m aczy pow staw anie pierw iastków chemicz­
nych aż do żelaza włącznie (Fe26). Te o sta tn ie procesy w ym agają ju ż tem p era­
tu r y rzędu 5 m iliardów kelwinów. R yc. 205 p rzedstaw ia schem at pow staw ania
pierw iastków według fizyka am erykańskiego W. A. Fow lera. G rubym i piono­
w ym i liniam i oznaczono procesy „sp alan ia” helu, jak o podstaw ow e i dobrze
zb ad an e aż do pow staw ania jąd er atom ow ych neonu włącznie.

CD
-C
c!

§•

Nezu — Ne2 i ----- ► N e 22----- - N a 23

S N
1.Cf" proces-e
O'
a izotopy bogate
grupa w neutrony
t -
4
żelaza
i wychwyt powolny J e 99”
(procesy s z Fe56,)
\._ ^ pierwiastki
J ciężkie wychwyt szybki „Cf254’
bogate \rozpad-oc^ (Procesy r 2 Fe56)
w protony ]rozszcze-
(proces-p \ iipienie
\proces-?/
pierwiastki transbizmutowe (u,Th,itd)
R y c. 205. S y n te z a p ie rw ia stk ó w w g w iazd ach

J u ż przy pow staw aniu pierw iastków cięższych od węgla m ogą pow staw ać
sw obodne neutrony, ja k np. w reak cji C1 3 + H e 4 - » 0 1 6 +w, lub N e 2 1 -f-He4->
-►Mg^+w. N eutrony te są w ychw ytyw ane przez ją d ra ciężkich pierw iastków ,
co prow adzi do budow y ich izotopów , szczególnie przy pow staw aniu jąd er
558 X X V . Zagadnienia kosmogonii

atom ów pierw iastków chem icznych cięższych od żelaza. N a p rz y k ła d n a sk u te k


tzw . w ychw ytów pow olnych neutronów pow staw ać m ogą ro zm aite ciężkie
p ierw iastk i chem iczne aż do bizm utu (Bi209). W dalszym rozw oju pow staw ania
pierw iastków chem icznych n a stę p u ją w ychw yty szybkich neutronów , co p ro ­
w adzi do pow staw ania n ietrw ały ch ją d e r atom ow ych łatw o w y rzucających
cząstki alfa. E ów now aga h y d ro dyn am iczn a gw iazdy uleg a w tedy zachw ianiu,
n a stę p u je jej z ap ad an ie graw itacy jn e, k tó re m u tow arzyszy szybki w zrost
te m p e ra tu ry i gw ałtow ny w ybuch term o jąd ro w y sp rzy jający tw orzeniu się
ró żn y ch ciężkich pierw iastków chem icznych. Z tego ro d z a ju w ybuchem m a ­
m y przypuszczalnie do czynienia w zjaw isku rozbłyśnięcia gw iazdy su p er­
now ej.
§ 298. Pokolenia gwiazd. G w iazdy nie są odizolow ane w sw ym rozw oju
od m a te rii m iędzygw iazdow ej, lecz m iędzy gw iazdam i, a gazow o-pyłow ym
ośrodkiem m aterii m iędzygw iazdow ej zachodzi stale w ym iana m aterii. G w ia­
zd y nie ty lk o p o w stają w skutek kondensacji m aterii m iędzygw iazdow ej, lecz
przez w ypływ cząstek z w arstw pow ierzchniow ych tę m aterię zasilają. W ypływ
te n m oże m ieć c h a rak te r b ąd ź spokojny, ta k ja k w p rz y p a d k u w iatru słonecznego,
b ąd ź gw ałtow ny ja k w odrzucaniu powłok przez gw iazdy nowe, lub podczas
p o tężn y ch eksplozji gw iazd supernow ych.
Jeżeli przeto założym y, że pierw sze pokolenie gw iazd pow stało z czystego
w odoru, z którego pierw otnie b y ła złożona G a la k ty k a p rzed p ow staw aniem
gw iazd, to ju ż to pierw sze pokolenie w sw ym rozw oju ew olucyjnym zasilało
p rz e strzeń m iędzygw iazdow ą pierw iastkam i cięższymi od wodoru. T akie p ierw ­
sze pokolenie gw iazd może ju ż nie istnieje po w yrzuceniu znacznej części swej
m a te rii w przestrzeń m iędzygw iazdow ą, k tó ra w zbogaciła się w ją d ra a to ­
m ow e pierw iastków cięższych, w szczególności w ęgla i azotu. P o w stająca więc
p ro to gw iazda z tak iej m aterii zaw ierałaby ju ż d o stateczn ą liczbę ją d e r a to ­
m ow ych w ęgla i azotu, ab y p rzy odpow iednio wysokiej te m p e ratu rz e i dużej
m asie gw iazdy m ógł rozpocząć się cykl w ęglow o-azotow y procesów jądrow ych.
W yrzucanie przez gw iazdy drugiego pokolenia now ych ilości cząstek, szczegól­
nie w skutek w ybuchu gw iazd supernow ych, w zbogacałoby dalej m aterię m iędzy­
gw iazdow ą w ją d ra ciężkich atom ów , szczególnie w ją d ra atom ow e m etali,
w sk u tek czego p rzy pow staw aniu n astęp n y ch pokoleń gw iazd tw o rzy ły b y się
gw iazdy m ające coraz więcej m etali itd.
W śród gwiazd istn ieją p rzeto pokolenia, k tó ry c h cechą c h arak tery sty czn ą
je s t to , że im daw niej gw iazdy pow stały, ty m m niej zaw ierają one m etali.
Z m ienia się też w raz z czasem sk ład chem iczny m aterii m iędzygw iazdow ej,
sta je się o na bowiem coraz b o g atsza w cięższe p ierw iastk i chemiczne.
D o n ajstarszy ch obserw ow anych obecnie gw iazd o niskiej zaw artości m etali
zaliczam y gw iazdy zm ienne ty p u R R Lyrae i p o d k arły . Z tak ich sta ry c h gw iazd
ubogich w m etale zbudow ane są grom ady k u liste gw iazd. S tąd w niosek, że
gw iazdy tw orzące populację I I lub składow ą sferyczną G alaktyki są gw iazdam i
starym i, pow stałym i we w czesnym jej sta d iu m rozw ojow ym .
Pokolenia gwiazd 559

N ie wiemy, ile pokoleń gwiazd m ogło pow stać od początku istnienia G a­


lak ty k i i czy w ogóle je st sens staw iać podobne p y tan ie, bo czy m ożem y mówić
0 pokoleniach gwiazd, ja k o ty m się mówi w biologii. Z p ra c A m barcum iana
1 innych astronom ów w ynika, że gw iazdy p o w stają grupam i, z k tó ry ch asocjacje
gwiazdowe stanow ią przykłady gwiazd m łodych niedaw no pow stałych. Istn ie ją
jakieś nieznane n am jeszcze siły, k tó re spraw iają, że gw iazdy p o w stają p rz y ­
puszczalnie w grupach. Pow staw anie gw iazd je st procesem , k tó ry rozpoczął
się od utw orzenia pierw otnej wodorowej chmury gazowej stanow iącej Proło-
Galaktykę i trw a najpraw dopodobniej do chwili obecnej. Jeżeli ta k jest, to
raczej należałoby mówić o w ieku różnych grup gwiazd, a nie o pokoleniach
gwiazd. Z drugiej strony, w y stęp u ją dość w yraźne różnice m iędzy gw iazdam i
populacji I i I I , są p rz y ty m pew ne sugestie, że w tedy, gdy p ow stały sta re
grom ady gwiazd, ja k JZ67, skład chem iczny m aterii m iędzygwiazdowej b y ł
m niej więcej ta k i sam ja k obecnie, bo g ro m ad a 3167 i jeszcze starsza grom ada
NGC 188 nie różnią się isto tn ie pod w zględem składu chemicznego od bardzo
m łodych ugrupow ań gwiazdowych, ja k np. H iady.
Zm ieniał się w ciągu historii G alak ty k i nie ty lk o skład chem iczny m aterii
m iędzygwiazdowej, lecz również jej rozmieszczenie. W iem y (§ 271), że G a­
la k ty k a otoczona je st koroną gwiazd stanow iących tzw . halo. P ow stało ono
we wczesnych stadiach rozwojowych G alaktyki, gdy pierw otny gaz rozciągał
się we w szystkich kierunkach od środka chm ury, we w szystkich też obszarach
G alaktyki m ogły w tedy pow staw ać gw iazdy.
Z biegiem czasu gaz, z którego gw iazdy nie pow stały, k urczył się p rzybie­
ra ją c w swej głównej m asie postać spłaszczonego dysku o dużym zagęszczeniu
w środku G alaktyki. Oczywiście, w ciągu tego kurczenia się gazu pow staw ały
gw iazdy, lecz proces ich pow staw ania m ógł stać się znacznie szybszy, gdy gaz
zagęścił się w dysku i obszarze ją d ra centralnego G alaktyki. Przypuszczalnie
później w m iarę upływ u czasu, gdy gaz p rzestał ju ż spadać ku dyskowi, proces
pow staw ania gw iazd ulegał stopniow o spowolnieniu. Zapew ne gw iazdy
pow stają i w chwili obecnej, ale ch y b a nie ta k często, ja k w epoce tw o­
rzenia się dysku gazowego G alaktyki. Słońce, jak o gw iazda dość b ogata
w m etale i leżąca blisko ram ion spiralnych G alaktyki, należy do pokolenia
gwiazd m łodszych. Ocenia się, że pow stało ono jakieś 5 —6 m iliardów la t
tem u.
N aszkicow ana ewolucja gwiazd i m aterii międzygwiazdowej w ydaje się
najpraw dopodobniejsza, lecz nie m ożna jej jeszcze uw ażać za całkowicie u g ru n ­
tow aną. N ależy się spodziewać, że nowsze b ad an ia m ogą tu wnieść wiele istotnych
zm ian. Jed en tylko czynnik ew olucyjny został w yraźnie stw ierdzony, a jest
nim dokonująca się stale w ym iana m aterii m iędzy gw iazdam i a m aterią m iędzy­
gwiazdową. W iele zagadnień czeka jeszcze n a w yjaśnienie. Należy do nich
ro la ją d ra G alaktyki w pow staw aniu gwiazd, istnienie ciał supergęstych, w y­
bu chy w galak ty k ach , znaczenie m iędzygwiazdowych pól m agnetycznych^
ew entualne przem iany spowodowane przez neu trin a, pierw otne prom ienie
560 XX V. Zagadnienia kosmogonii

kosm iczne, źródła prom ieniow ania radiowego itp . P o stęp b a d a ń teoretycznych
i obserw acyjnych we w szystkich ty ch dziedzinach je s t dość szybki, co p rz y ­
czynić się może do zm ian w poglądach n a sposoby p ow staw ania i drogi ro z­
wojowe gw iazd i G alaktyki.
§ 299. Nowsze poglądy n a kosm ogonię układu planetarnego. Z p rz e d sta ­
w ionych ogólnych zasad kosm ogonii gwiazdowej w ynika, że procesów p o w sta­
w ania układów p la n e ta rn y c h nie możem y oddzielać od procesów p o w sta­
w ania gw iazd z m aterii m iędzygwiazdowej. N asuw a się tu przypuszczenie,
że p la n e ty mogą. pow staw ać jednocześnie z m acierzystym i gw iazdam i z k o n ­
d ensacji o m asie wiele razy m niejszej niż kondensacje, z k tó ry c h tw orzą się
gw iazdy. W te n sposób nasz układ p la n e ta rn y m ógłby pow stać praw ie
jednocześnie ze Słońcem , czyli Ziem ia m a przypuszczalnie te n sam praw ie
wiek co i Słońce.
Z agadnienie jed n ak je st jeszcze bardzo dalekie od rozw iązania i należy
stw ierdzić, że w chwili obecnej więcej w iem y o kosm ogonii i ew olucji gwiazd
niż o kosm ogonii i ewolucji u k ład u planetarnego. P o r. 1940, gdy w ykazano,
że k atastro ficzn e teorie w ro d zaju teorii Je a n sa i Jeffrey sa są pozbaw ione
naukow ych podstaw , zaczęto szukać dróg pow staw ania p la n e t z chłodnych
ch m u r m aterii rozproszonej, złożonych w dużym stopniu z pyłu. W latach
1 9 4 3 —1944 praw ie jednocześnie pojaw iły się dwie nowoczesne teorie p o w sta­
w ania naszego u k ła d u planetarnego, je d n a z nich utw orzona przez fizyka
niem ieckiego C. F . W eizsackera, druga — przez m a te m a ty k a i geofizyka r a ­
dzieckiego O. J . Szm idta. W eizsacker naw iązyw ał do m yśli K a n ta , że zarów no
Słońce, ja k i p la n e ty pow stały ze wspólnej pierw otnej m gław icy, w której
m ogły pow staw ać w iry tu rb u le n tn e , a n a ich sty k u tw orzyłyby się zagęszcze­
nia, d ające początek protoplaneto m . W ielkość wirów określałaby rozm iary
poszczególnych p la n e t i odległości ich do Słońca. Założenia jed n ak W eizsackera
0 uporządkow anym układzie wirów nie zo stały dostatecznie uzasadnione
1 te o ria o p a rta n a ty m założeniu nie w y trzy m ała p ró b y czasu.
O. J . S zm idt, b a d a ją c praw idłow ości ru c h u orbitalnego p lan et, doszedł
do w niosku, że p la n ety pow stały ze zbiorow iska drobnych sta ły c h bryłek,
k tó re p rz y zderzeniach nieelastycznych skupiały się w większe b ry ły , a z ty ch
o statn ich m ogłyby utw orzyć się planety. W edług S zm idta b ry łk i m iały utw orzyć
się w m gław icy gazow o-pyłow ej, przez k tó rą przeszło Słońce w sw ym ru ch u
o rb italn y m dokoła środka G alaktyki. N iezm iernie doniosłym w nioskiem teorii
S zm idta, przyjm ow anym obecnie powszechnie, je st to, że Ziem ia p ow stała
jak o ciało zim ne, rozgrzew ała się zaś dopiero pod w pływ em procesów prom ienio­
tw órczych w jej w nętrzu. Niezależnie od S zm idta chem ik am ery k ań sk i H . C. U rey
(1950) doszedł również do wniosku, że p lan ety m ogły pow staw ać przez ak u m u ­
lację tw ard y ch bryłek. Do takiego w niosku skłoniły U rey a b ad a n ia składu
i s tru k tu ry m eteorytów , co do który ch przypuszczał on, że pow stały przez
rozpad ciał o ch arak terze planetoid. Ciała te, ja k w ykazał U rey, m ogły roz­
p ad ać się i łączyć ponownie.
Nowsze poglądy na kosmogonię układu planetarnego 561

Za najpraw dopodobniejsze należałoby przyjm ow ać hipotezy zakładające, że


u k ład planetarny pow stał z tej samej chm ury gazowo-pyłowej co i Słońce
i prawie jednocześnie ze Słońcem. Tego rodzaju hipotezę w ysunął astronom
am erykański G. P . K uiper, który w r. 1949 pod wpływem teorii wygłaszanych
przez W eizsackera rozpoczął badania n ad możliwością pow stania układu p la ­
netarnego z okołosłonecznej chm ury gazowo-pyłowej. Zgodnie z hipotezą
K uipera w obłoku m aterii międzygwiazdowej, z której pow stało Słońce, mogły
pow stać wskutek graw itacyjnych niestabilności protoplanety o masach wielo­
k rotnie (np. około stu razy) większych od mas obecnie przyjm ow anych, ciśnie­
nie zaś prom ieniowania wysyłanego przez Słońce, pow stające w ty m samym cza­
sie z tejże chm ury m aterii międzygwiazdowej, mogłoby „wymieść” atom y
z rozciągłych powłok protoplanet i w ten sposób pozbawić pow stające planety
przeważającej części ich pierw otnej masy. Doniosłą m yślą K uipera jest zwią­
zanie pow staw ania układów planetarnych przy gwiazdach z tworzeniem się
gwiazd podwójnych lub wielokrotnych. K uiper bowiem wypowiedział pogląd,
że układ złożony ze Słońca i planet stanow ić może zdegenerow aną gwiazdę
podwójną, u której m asa drugiego składnika nie skondensowała się w gwiazdę,
lecz rozpadła się n a wiele drobnych kondensacji, a z nich następnie utw orzyły
się planety.
N a wzmiankę zasługuje hipoteza szwedzkiego fizyka H . Alfvena (1941),
k tó ry założył, że i)odczas pow staw ania planet było związane ze Słońcem silne
pole magnetyczne, a m ateria gazowa, z której pow staw ały planety, była czę­
ściowo zjonizowana. Za pom ocą tego pola m agnetycznego Słońce przekazywało
m om ent obrotowy tej częściowo zjonizowanej chm urze m aterii i w ten sposób
Alfven tłum aczył fak t, dlaczego 98 % m om entu pędu całego układu słonecznego
m ają planety, choć m asa ich jest znikomo m ała w porów naniu z masą Słońca.
Fizyk i astronom angielski F. Hoyle naw iązując do hipotezy A lfrena za­
łożył, że Słońce i planety pow stały jednocześnie z obłoku m aterii międzygwia­
zdowej. N a skutek nietrwałości rotacyjnej centralnej kondensacji, stanow ią­
cej pra-Słońce, część m aterii oddzieliła się od niej, pozostałaby jednak z nią
połączona przez pole m agnetyczne, jakie przekazyw ałoby tej oddzielonej
części (substrat dla pow stania planet) znaczną część ilości m om entu pędu.
Mimo wielu trafnych myśli, wypowiedzianych w ostatnich dziesięcioleciach
na tem at pow stania układu planetarnego, nie m am y jeszcze teorii, k tó ra wy­
jaśniałaby należycie całość naszej bogatej wiedzy o ruchu i fizycznych właści­
wościach ciał układu słonecznego. Jedno tylko m ożna chyba uważać za słuszne,
że powstawanie układów planetarnych je st pewnego rodzaju ubocznym p ro ­
cesem przy powstaAvaniu gwiazd i ich zespołów, w skutek czego od dalszego
rozwoju kosmogonii gwiazdowej zależeć będzie również rozw iązanie zagadnie­
nia, w jaki sposób przy gwiazdach i ich zespołach pow staw ać mogą układy
planetarne.
§ 300. Rozwój galaktyk. W § 298 była mowa o zm ianach ewolucyjnych,
jakie mogły zachodzić w naszej Galaktyce, gdy zaczęły się w niej tworzyć

36 — A stro n o m ia ogólna
562 XX V . Zagadnienia kosmogonii

gw iazdy i ich zbiorowiska. Zagadnienie to m ożna przenieść ogólnie n a g alak ty k i


i szukać prawidłowości w ich rozw oju. M ożna b y bowiem przypuścić, że a n a ­
logiczne drogi rozwojowe w ystępow ać b ęd ą u innych g alak ty k , a szczególnie
u wszelkich g a lak ty k spiralnych, podobnych do naszej G alaktyki.
O pochodzeniu g alak ty k nic nie w iem y, niewielkie są również nasze w iado­
mości o ich ewolucji. W iem y (§ 281), że g alak ty k i w ystępują grupow o w p rze­
strzeni wszechśw iata, łączenie się ich p rzeto w grom ady m a niew ątpliw ie asp ek t
kosm ogoniczny. N a podstaw ie analogii z naszą G alaktyką m ożem y sądzić,
że we w szystkich g alaktykach tw orzą się gwiazdy i to pow staw anie gwiazd
w raz z zachodzącym i w nich procesam i jądrow ym i prow adzącym i do budow y
pierw iastków chem icznych je st głów nym czynnikiem ew olucyjnym w szystkich
g alak ty k .
O bszaram i, k tó re zajm u ją najisto tn iejsze stanow isko w rozw oju g alak ty k ,
są ich centralne części, czyli jądra. G łównym przejaw em aktyw ności kosmo-
gonicznej jąd er g alak ty k je st ciągły w ypływ z nich m aterii prow adzący m iędzy
innym i do pow staw ania ram ion spiralnych. O w ypływ ie m aterii z jąd er g a ­
la k ty k św iadczą obserwacje radioastronom iczne wodoru o długości fali 2 1 cm
i poszerzone linie em isyjne w optycznych w idm ach g alaktyk. W w yrzucanych
z ją d er g a la k ty k strum ieniach m aterii zn ajd u jem y wielkie ilości gazu i cząstek
o wielkiej energii. B yłoby to niemożliwe, gdyby ją d ra te składały się ty lk o
z gwiazd. A m barcum ian przypuszcza, że jąd ro g alak ty k i w ykazujące znaczny
stopień aktyw ności kosmogonicznej m oże zaw ierać wielkie ilości m aterii b ardzo
odm iennej od stan u zwykłego, być m oże m ającej postać nieznanego nam je ­
szcze stan u fizycznego m aterii przedgw iazdow ej. P rzy przejściu m aterii z pos­
taci przedgwiazdowej do gwiazdowej m ogłyby zachodzić katastroficzne p ro ­
cesy w ydzielania ogrom nych ilości energii wr postaci potężnych wybuchów .
T akie wielkie w ybuchy zaobserwow ano u niektórych galaktyk. Ja k o p rzy ­
k ład m ogą służyć 'zaobserw ow ane przem iany w jąd rze g alak ty k i J\I82, poło­
żonej w gwiazdozbiorze W ielkiej Niedźwiedzicy i należącej do grupy g alak ty k
skoncentrow anych dokoła olbrzym iej spiralnej galaktyki 3/81. G rap a ta je st
od nas odległa o 2 Mps. N a fotografii g alak ty k i 3/82 uzyskanej przy pom ocy
150 cm teleskopu obserw atorm m n a M ount W ilson w r. 1910, nie udało się
zaobserwować poszczególnych gwiazd, choć w tej stosunkow o niewielkiej od­
ległości, w jakiej znajduje się g alak ty k a, należało się spodziewać możności ich
dostrzeżenia* N atom iast w galaktyce te j, m ającej po stać wrzecionow atą, do ­
strzeżono stru k tu rę w łóknistą. W r. 1961 astronom am erykański T. B. L ynds
stw ierdził, że radioźródło 3(7231 pok ry w a się z g alak ty k ą 3/82. N a skutek
tego odkrycia inny astronom am erykański A. Sandage w ykonał w r. 1962
nową serię fotografii g alaktyki 3/82 z a pom ocą 5-metrowego teleskopu i n a
ty c h fotografiach w świetle czerwonej linii w odoru H a przy zastosow aniu
filtru interferencyjnego dostrzegł niezw ykły obraz w ybuchu (ryc. 206). U w i­
dacznia się on w postaci ogrom nych wodorow ych chm ur, rozciągających się
około 14 000 la t św ietlnych po obu stronach płaszczyzny równikowej g alaktyki.
Ryc. 206. Wybuchająca galaktyka M 82
564 X X V . Zagadnienia kosmogonii

C h arakter w ybuchow y potw ierdziły obserw acje spektralne, w ykonane przez


L yndsa w ty m sam ym czasie.
Z b ad ań L yndsa i S andage’a w ynika, że prędkość w yrzucanej m aterii n a
końcu w łóknistej chm ury g alak ty k i il/82 je s t rzędu 1 0 0 0 k m /s, p roporcjo­
nalność zaś prędkości do odległości od środka świadczy, że w łókna chm ury
wodorowej są p ro duktem olbrzym iego w ybuchu z ją d ra galak ty k i. Sandage
obliczył, że w ybuch te n n astąp ił 1,5 m iliona la t przed stanem obserw ow anym
obecnie i że w yrzucona m asa może b y ć oceniona n a 5 milionów m as Słońca,
czyli około 0,002 m asy całej g a la k ty k i J/8 2 . P om iary polaryzacji włókien
przeprow adzone przez S andage’a w r. 1964 potw ierdziły przypuszczenie, że
działał tu potężny m echanizm synchrotronow y, spowodowany silnym polem
m agnetycznym galaktyki.
W św ietle ty ch d anych obserw acyjnych W. A. A m barcum ian postaw ił
tezę, że droga ew olucyjna g a lak ty k i gwiazd przebiega nie przez kondensację
rozrzedzonej m aterii gazow o-pyłow ej, lecz n a sk u tek rozpadu n a części, czyli
frag m en tacji supergęstych ciał o ogrom nej masie. O bserw ow ana aktyw ność
ją d e r g alak ty k byłaby w ynikiem działalności tak ich supergęstych skupień
m aterii,-sam o zaś jąd ro nie byłoby końcow ym p ro d u k tem kondensacji m aterii,
lecz w prost przeciwnie, byłoby pierw otnym , tw órczym kosmogonicznie sk u ­
pieniem supergęstej m aterii, z którego rozw ijałaby się galaktyka.
P oza stosunkow o niewielkimi obiektam i, jak im i są pulsary, nie znam y
jeszcze wielkich zbiorowisk supergęstej m aterii, z której m ogłyby rozw ijać się
galaktyki, a w nich gw iazdy. B yć może są nim i olbrzym ie kw azary , k tó re
ro zp ad ając się daw ałyby początek grom adom lub grupom g alak ty k . Istn ie n ie
grup obejm ujących g alak ty k i, k tó ry m należy przypisać wspólne pochodzenie,
stw ierdzone zostało obserw acyjnie i n a to A m barcum ian zwrócił uw agę. W tego
rodzaju grupach w ystępują poszczególne g alak ty k i o prędkości rad ialn ej bardzo
dużej w porów naniu z pozostałym i galak ty k am i, ta k ja k gdyby b y ły one n a
skutek jakichś potężnych sił w yrzucane z grup.
W w yniku fragm entacji hipotetycznej supergęstej substancji ry su je się
n astęp u jąca droga ew olucyjna zbiorowisk m aterii. N a czele tej ew olucji stoi
p o tężny kw azar, z którego pow staw ać m ogą g a lak ty k i N obdarzone w y d atn y m i
jasn y m i jąd ram i. Z nich m ogłyby pow staw ać rad io g alak ty k i, dalej — g ala­
k ty k i S eyferta, a wreszcie gigantyczne g alak ty k i eliptyczne. Z ty c h o statn ich
po w yczerpaniu się hipotetycznej m aterii przedgwiazdowej m ogłyby tw orzyć
się zw ykłe galaktyki, eliptyczne, spiralne i nieregularne, gdzie niecieplne p ro ­
m ieniow anie radiow e pow staw ałoby ju ż ty lk o w procesach w ybuchów gw iazd
supernow ych. N a ile t a droga ew olucyjna g a la k ty k może być słuszna, zade­
cydują obserw acje.
R o z d z ia ł XXVI

BUDOWA WSZECHŚWIATA

§ 301. Istota kosmologii. W w yniku zebranego obszernego m a te ria łu obser­


w acyjnego, dotyczącego różnych ugrupow ań m aterii we wszechświecie, dążym y
do syn tezy ty c h w szystkich wiadom ości przez poznanie praw , k tó re obejm o­
w ałyby cały wszechświat. Tego ro d zaju sy n teza je st treścią kosmologii, nauki
o wszechświecie jak o całości. Ze względu n a ta k ie ogólne podejście do zagadnień
astronom icznych kosm ologia zawsze w iązała się ściśle i nad al wiąże się z filozo­
ficznym poglądem n a św iat.
W m iarę ja k rozszerzały się hory zo n ty poznaw cze człowieka i grom adziły
się w iadom ości o coraz dalszych zbiorow iskach m aterii, poglądy nasze n a św iat
ulegały zm ianom i pogłębieniu. Zm ieniało się również podejście do zagadnień
kosm ologicznych. Podczas gdy w poprzednich stuleciach rozw ażania kosm o­
logiczne m iały c h a rak te r spekulacji filozoficznych, to nowoczesna kosm ologia
zn alazła silne oparcie w fizyce teoretycznej, k tó rej teorie rozciągam y n a cały
d ostępny dla naszych b a d ań obszar w szechśw iata.
W pro b lem aty ce kosmologicznej dążym y nie tylko do u tw orzenia m odelu,
k tó ry w yjaśniałby, ja k zbudow any je s t wszechśw iat, lecz sta ra m y się jeszcze
w yjaśnić zm iany, jak ie w nim w ystępują. Z tego pow odu kosm ologia bardzo
ściśle w iąże się z kosm ogonią. Ogólnie m ówiąc nowoczesna kosm ologia ro z­
p a tru je rozm ieszczenie m as w przestrzeni kosm icznej, jej właściwości geom e­
try c z n e i przem iany energetyczne w ystępujące w przestrzeni. W rozw ażaniach
kosm ologicznych zakładam y, że podstaw ow e p raw a fizyki są w ażne pow szech­
nie i nie zm ieniają się ani w przestrzeni, an i w czasie.
A by m óc w yprow adzać wnioski kosm ologiczne z obserw acji astronom icz­
nych, obserw acje te pow inny dotyczyć wielkich obszarów w szechśw iata, w y­
biegających daleko poza G alaktykę. S tało się to możliwe dopiero w X X w ieku,
gdy uzyskano wiele wiadom ości o g alak ty k ach zew nętrznych. Z tego pow odu
podstaw ow e dane obserw acyjne, m ające znaczenie dla b a d a ń kosm ologicznych,
d o starczan e są przez astronom ię pozagalaktyczną.
W kolejnych parag rafach niniejszego rozdziału przedstaw im y zasadnicze
linie rozw oju m yśli kosmologicznej od czasów staro ży tn y ch do chw ili obecnej.
566 X X V I. Budowa wszechświata

§ 302. Rozwój pojęć kosmologicznych przed Kopernikiem. Pierw sze m yśli


naukow e o budow ie w szechśw iata wypowiedzieli filozofowie greccy. Leukipp
(ok. 5 0 0 —447 p. n. e.) i D em o k ry t (ok. 4 6 0 —371 p. n. e.) uw ażali, że w szech­
św iat zajm u je p rzestrzeń nieskończoną, zaw ierającą nieskończoną liczbę niepo­
dzielnych cząstek, czyli atomów, k tó re p o ru szają się we w szystkich kierunkach.
Ziem ia, podobnie ja k i ciała niebieskie, b y ły b y w ujęciu ty c h filozofów p rz y ­
padkow ym i skupieniam i atom ów . W edług poglądów obu ty ch atom istów
św iat nie m a żadnego środka, w skutek tego i Ziem ia nie może zajm ow ać w nim
stanow iska centralnego. Również w V wieku p. n. e. pitagorejczycy uczyli
o ru c h u Ziemi, a najpełniejszy w yraz tego rodzaju poglądów zn ajd u jem y u A rys­
ta rc h a z Sam os, k tó ry w ypow iedział zdecydow anie m yśli o ru c h u Ziemi dokoła
Słońca (§ 80).
Jed n ak że m yśli te, zbliżone do nowoczesnych koncepcji o budow ie św iata,
nie u zyskały trw ałego obyw atelstw a w nauce starożytności, u greckich bowiem
m yślicieli od IV wieku p. n. e. zapanow ał św iatopogląd geocentryczny. Z asa­
dniczym problem em ówczesnej kosm ologii stało się w yjaśnienie ru c h u plan et,
k tó ry ch u k ład stanow ił dla uczonych starożytności najw ażniejszą część wszech­
św iata.
J a k ju ż o ty m b y ła m ow a w § 80, E udoksos z K n id u p o d ał schem at budow y
św iata w postaci sfer homocentrycznycli o środku w Ziemi. N a pow ierzchni ty c h
sfer m iały b y ć rozm ieszczone p lan ety . W koncepcji tej Ziem ia b y ła w yraźnie
odgraniczona pod względem swych właściwości od ciał niebieskich. Zgodnie
z fizyką A rystotelesa ciężka Ziem ia, k u k tó rej m iały dążyć w szystkie ciała
ciężkie, zajm u je środek św iata. Jeszcze Em pedokles z A grygentu w V wieku
p. n. e. w prow adził cztery pierw otne substancje, z k tó ry ch m iał być zbudow any
„św iat podksiężycow y” : ziemię, wodę, pow ietrze i ogień. S chem at te n został
p rz y ję ty przez A rystotelesa, według którego dokoła ziemi, suchej i zim nej,
rozm ieszczone są trz y pozostałe su b stan cje: w oda — zim na i w ilgotna, dalej
pow ietrze — ciepłe i w ilgotne, a n ad nią ogień — ciepły i suchy. K ażda z ty ch
su b stan cji m a swoje n atu raln e m iejsce w przestrzeni, zaś ich zbiór tw orzy
św iat podksiężycow y. P oza ty m św iatem rozciąga się eter niezniszczalny,
z którego utw orzone są ciała niebieskie, poruszające się ruchem kołow ym n a
sferach dokoła Ziemi. N ajniższą sferą je st sfera księżycowa, najw yższą —
sfera gw iazd stały ch zam ykająca św iat. Tego ro d zaju koncepcja skończonego
św iata leżała u podstaw geocentrycznego św iatopoglądu utw orzonego przez
P tolem eusza (§80).
§ 303. Istota kosmologii Kopernika. Kosm ologia o p a rta n a Alm ageście
P tolem eusza przetrw ała w nauce do X V I wieku. D opiero M ikołaj K opernik
p rzedstaw ił now y pogląd n a te m a t teo rii budow y św iata (§81). Z asadniczym
p o stu latem kosmologii kopernikańskiej je s t założenie, że Ziem ia nie zajm uje
w yróżnionego położenia we wszechświecie.
Mówiąc o kosmologii kopernikańskiej należy odróżnić poglądy K opernika
od rozszerzonych m yśli kosm ologicznych, w ypow iedzianych przez jego zw olen­
Isto ta kosmologii Kopernika 567

ników w X V I i X V II wieku. K opernik p rzy opracow yw aniu swej teo rii budow y
św iata w yszedł z założenia, że ciała niebieskie podlegają niewzruszonej i p o ­
wszechnej zasadzie ruchów kołow ych, odbyw ających się z je d n o sta jn ą p rę d ­
kością. Z asadę tę przeprow adzał konsekw entnie, um ieszczając Słońce w środku
św iata, przez co uzyskał bardziej h arm o n ijn ą budow ę św iata niż to osiągnął
P tolem eusz w swej geocentrycznej teorii budow y św iata. W zasadzie K opernik
uw ażał, podobnie ja k i Ptolem eusz, św iat za skończony, ograniczony sferą
gw iazd stały ch , choć w yraził się w pew nym m iejscu swego dzieła, że zagadnie­
nie, czy św iat jest skończony, czy też nieskończony, pozostaw ia filozofom
n a tu ry .
D opiero inni astronom ow ie i filozofowie, zw olennicy n au k i K opernika,
rozszerzyli jego koncepcje kosmologiczne. Należeli do nich w X V I w ieku T o­
m asz Digges w Anglii i G iordano B runo we W łoszech (§ 83), k tó rzy naw iązując
do poglądów L eukippa i D em o k ry ta w ysunęli tw ierdzenie, że gw iazdy nie
leżą n a ograniczającej św iat sferze, lecz są rozsiane w różnych od nas odległo­
ściach w nieskończonej przestrzeni w szechśw iata.
A ni K opernik, ani pierw si zw olennicy jego teorii nie w prow adzali do ro z­
w ażań kosm ologicznych now ych ogólnych p raw fizyki, bo nie b y ły one jeszcze
znane, a ich rozw ażania kosmologiczne m iały w zasadzie c h arak ter spekulacji
filozoficznych. Filozoficzny c h a rak te r m iały również spekulacje K artezju sza,
polegające n a założeniu istnienia wirow ych ruchów w cząsteczkach w ypełnia­
jący ch wszechświat (§83). K osm ologia K artezju sza w ynikała z zastosow ania
średniowiecznego pojęcia popędu (impetus) do ru ch u i zderzeń cząstek i sta n o ­
w iła do pew^nego stopnia naw ró t do poglądów greckich atom istów . P rzetrw ała
o na w nauce do połowy X V III wieku.
§ 304. Kosmologia przedrelatywistyczna. N a now ą drogę kosm ologia w kro­
czyła po zaakceptow aniu w nauce p raw a g raw itacji N ew tona. Prawro to , jak o
uniw ersalne, stało się podstaw ą rozw oju now ych koncepcji kosm ologicznych,
o p a rty ch n a założeniach, że do opisu zjaw isk we wszechświecie zn ajd u je z a ­
stosow anie geom etria euklidesow a przestrzeni i jednorodny czas p ły n ący jed n o ­
stajnie, p rzy czym zarów no przestrzeń, ja k i czas są p aram etram i niezależnym i
od rozm ieszczenia m aterii.
W kosm ologii newtonowskiej ro zp atru jem y wszechśw iat staty czn y , czyli
ta k i, w k tó ry m nie m a ruchów n a dużą skalę i dla którego słuszna je s t koperni­
kow ska zasad a kosmologiczna, polegająca n a założeniu, że Ziem ia nie zajm u je
uprzyw ilejow anego m iejsca we wszechświecie. U ogólniając tę zasadę p rz y j­
m ujem y ak sjo m at, że nie m a w ogóle m iejsc uprzyw ilejow anych we w szech­
świecie.
W r. 1826 Olbers o p arł swe rozum ow ania n a dodatkow ych jeszcze założe­
niach, p rzy jm u jąc p rzestrzeń euklidesow ą i czas p ły n ący jednostajnie, a m ia­
nowicie założył, że średnia gęstość rozm ieszczenia gw iazd w p rzestrzen i nie
ulega zm ianom w czasie i że nie w y stęp u ją duże system atyczne ru c h y gwiazd.
Z ty c h założeń w ynikałoby, że p rzy nieskończenie dużej liczbie gw iazd we
568 X X V I. Budowa wszechświata

wszechświecie jasność nieba nocnego pow inna b y ć rów na średniej jasności


powierzchniowej gw iazd (paradoks fotometryczny Olbersa), czyli b yć tego sam ego
rzędu co i jasność pow ierzchniow a Słońca. In n y p arad o k saln y wniosek d o ty czy ł
praw a graw itacji. W p rzy p ad k u nieskończonej m asy w szechśw iata new to ­
nowskie praw o graw itacji nie daw ało określonych skończonych w artości n a
przyspieszenie siły ciężkości (paradoks Seeligera).
Jeszcze jed en wniosek kosmologiczny w ynikał z p oznanych w X IX w ieku
praw fizycznych. Gdy fizyk niem iecki E . Clausius zastosow ał do całego w szech­
św iata drugie praw o term odynam iki, w edług którego zbiorow iska m aterii
przechodzą od mniej praw dopodobnych stanów do więcej praw dopodobnych,
to okazało się, że we wszechświecie procesy term odynam iczne pow inny stopniow o
zan ikać i wszechświat zm ierzałby do „cieplnej śm ierci”.
Te trzy wnioski paradoksalne osłabiały niew ątpliw ie zaufanie do b a d a ń
kosm ologicznych i ham ow ały postęp w szukaniu ogólnych regularności w y stę­
pujących we wszechświecie. S taran o się usu n ąć w ym ienione p arad o k sy przez
nowe założenia, a więc paradoks fotom etryczny próbow ano usu n ąć p rzy jm u jąc
hierarchiczną zasadę budow y św iata. W edług tej zasady gw iazdy g ru p u ją się
w galaktyki, z kolei g alak ty k i g ru p u ją się w jed n o stk i wyższego rzędu, m e ta ­
galaktyki, te o statn ie w jednostki jeszcze wyższego rzędu itd ., aż do nieskoń­
czoności. P arad o k s zaś dotyczący „cieplnej śm ierci” w szechśw iata próbow ano
usu n ąć przez założenie, że obserw ow ana przez nas część w szechśw iata stanow i
je d n ą z flu k tu acji w nieskończonym wszechświecie zn ajd u jący m się w sta n ie
równowagi.
Jed n ak że w ychodząc z podstaw ow ych założeń new tonow skiej teorii g raw i­
tac y jn e j, a m ianow icie przestrzeni euklidesowej i jednostajnego czasu ja k o
p aram etrów niezależnych od rozm ieszczenia m aterii we wszechświecie nie dało
się trudności ty c h pokonać. S tało się to możliwe dopiero po opracow aniu ogólnej
teo rii względności i dlatego ro k 1917, w k tó ry m E in stein ogłosił jej zasady,
je st uw ażany za d a tę narodzenia się nowoczesnej kosmologii.
§ 305. Baza obserwacyjna współczesnej kosmologii. Bównolegle do r o w o j u
ogólnej teorii względności, k tó ra um ożliwiła sform ułow anie ogólnych p ra w
budow y wszechśw iata, rozszerzała się baza obserw acyjna rozw ażań k o sm o ­
logiczny cli dzięki postępow i astronom ii pozagalaktycznej i radioastronom ii.
Podstaw ow ym i jed nostkam i w rozw ażaniach kosm ologicznych sta ły się g a ­
lak ty k i, dlatego ich poznaw anie m a niezm iernie doniosłe znaczenie w te g o
ro d zaju badaniach. N a pierw szy p lan w ysuw a się zagadnienie odległości g a ­
lak ty k .
J a k to bliżej zostało w yjaśnione w § 276, podstaw ow ą skalę odległości
uzyskujem y z zależności okres — wielkość ab so lu tn a gw iazd zm iennych cefeid.
Odległości te obliczam y ze znanej zależności
log D = 0,2 ( m -.W ) + 1 , (320)
w ynikającej bezpośrednio ze w zoru (266) § 206, gdzie w wielkości widomej m
B aza obserwacyjna współczesnej kosmologii 569

należy uwzględnić popraw kę na zjaw isko osłabiania św iatła przez m aterię


m iędzygwiazdową i m iędzygalaktyczny. N ie zawsze, ja k ju ż o ty m b y ła mowa,
u d a je się zaobserwować oddzielnie gw iazdy w poszczególnych g a lak ty k ach ,
w p ra k ty c e więc z wielkości absolutnych jasn y ch gw iazd m ożna w yznaczyć od­
ległości ty lk o (lla bliskich galak ty k . W yznaczanie odległości oddalonych g ro ­
m ad g alak ty k m ożna przeprow adzać znając średnią ab so lu tn ą wielkość gw iaz­
dow ą g alak ty k poszczególnych typów . P rz y tego ro d zaju badaniach należy
b rać pod uwagę zjaw isko osłabiania jasności g a la k ty k zarów no n a sk u tek p o ­
ch łan iania św iatła przez p y ł kosm iczny, ja k i n a sk u tek przesunięcia w idm a
ku czerwieni (§ 284). B lask g alak ty k i jest osłabiany po drodze przez trz y ośro­
d k i: galaktykę, skąd św iatło wyszło, ośrodek m iędzygalaktyczny i ośrodek
m iędzygwiazdowy naszej G alaktyki. N ajistotniejsze je s t pochłanianie św ia­
tła w naszej G alaktyce, znane pod nazw ą efektu szerokości galaktycznej. D la
szerokości galaktycznych |ft| < 2 0 ° osłabienie blasku może być w yznaczone
z nadm iaru barw y (§ 260), dla dużych zaś szerokości galaktycznych stopień
osłabienia św iatła oceniany byw a n a podstaw ie zliczań galaktyk. O słabianie
przez ośrodek m iędzygalaktyczny je s t jeszcze niedostatecznie poznane i p rz y j­
m u je się je jako nieznaczne. N ato m iast dość znaczne osłabienie, przekraczające
l m, w ystępuje u g ala k ty k spiralnych, zależnie od i>ołożenia ich głów nych p ła ­
szczyzn. N ajsilniej osłabiona byw a integralna jasność g alak ty k spiralnych
oglądanych „z k a n tu ” , tj. gdy kierunek k u g alak ty ce tw orzy m ały k ą t z jej
głów ną płaszczyzną.
N ajistotniejszą dla b ad ań kosm ologicznych obserw acyjną ch a rak te ry sty k ą
g a la k ty k je st przesunięcie ku czerwieni. Z obserwacji przesunięć linii absorpcyj-
AX
nych w w idm ach g alak ty k obliczam y w artość z = —j~ . D la m ałych w artości z

(np. ^ < , ) możemy w przybliżeniu przyjąć, że zgodnie z praw em D opplera


0 2

Vr = c z , (321)
gdzie c je st prędkością św iatła. N atom iast dla w iększych w artości z prędkość
rad ialn a Vr obliczana je st z przytoczonego w § 288 w zoru

( l + s ) 2- l
Vr = c - -------------. (322)
(l + z)2+ l
Z nając stałą H u b b le’a obliczam y z prędkości radialnej odległość g alak ty k ,
co n am określa granice widzialnego wszechświata. N ajnow szą w artością tej
stałej, ja k wspom niano w § 284, je st 53 k m /s n a Mps. Zaobserw ow anych
przesunięć ku czerwieni w w idm ach g alak ty k nie m ożna inaczej w yjaśnić niż
jak o przesunięcia dopplerowskie. Oznacza to, że d o stęp n a do obserw acji część
w szechśw iata rozszerza się. Oczywiście nasza G alak ty k a nie zajm uje jakiegoś
uprzyw ilejow anego położenia we wszechświecie, bo w jakiejkolw iek g alak ty ce
um ieścilibyśm y początek układu odniesienia, to zjaw isko rozszerzania się
570 X X V I. Budowa wszechświata

m e tag alak ty k i spraw iłoby, że wszędzie obserw ow alibyśm y oddalanie się g a ­


la k ty k wraz ze w zrostem ich w zajem nych odległości. E fe k t ucieczki g alak ty k
będziem y nazyw ać w skrócie efektem rozszerzania się wszechświata, m ając n a
m yśli nie rozszerzanie się w szechśw iata jak o całości, lecz ty lk o tego obszaru,
k tó ry je s t dostępny do obserw acji.
E fe k t rozszerzania się w szechśw iata w ystępuje również w obserw acjach
radioastronom icznych, gdzie w szczególności linie w odoru o długości fali 2 1 cm
w y kazują przesunięcia analogiczne do ty ch , k tó re obserw ujem y u g alak ty k
w widm ie optycznym . O bserw acje pozagalaktycznych radioźródeł d o starczają
b a rd co cennego m ateriału dla b a d a ń kosm ologicznych, d a ją c trz y możliwości
obserw acyjnego spraw dzania m odeli kosm ologicznych przez: 1 ) zliczanie rad io ­
źródeł, 2) ocenę te m p e ra tu ry jasności t ł a m etagalaktycznego i 3) ocenę gęstości
w odoru m iędzygalaktycznego.
Zliczanie radioźródeł pozw ala n a w yprow adzenie funkcji radiośw iatłości dla
różnych m odeli budow y w szechśw iata. Szczególnie w n ajp ro stszy m euklideso-
w ym m odelu staty czn y m , czyli odnoszącym się do nie rozszerzającego się
w szechśw iata wypełnionego radioźródłam i o jednakow ej św iatłości P i m ającego
sta łą ich gęstość przestrzenną q, liczba radioźródeł N w kącie bryłow ym w ar­
tości jednego ste ra d ia n a * w yraża się zależnością
N = $ qP 2I3S 0- 312, (323)
gdzie S 0 je st m inim alnym strum ieniem energii, w ypływ ającym z poszczególnych
g alak ty k .
T e m p eratu ra prom ieniow ania radiow ego tła m etagalaktycznego b y łab y n a j­
bardziej czułą ch a rak te ry sty k ą obserw acyjną w ybranych m odeli kosm olo­
gicznych, pow inna ona bow iem daw ać efekt integralny odległych radioźródeł.
J e d n a k je st ona tru d n a do dokładnego w yznaczenia, bo niełatw o je st oddzielić
prom ieniow anie radiow e tła m etagalaktycznego od tła prom ieniow ania rad io ­
wego G alaktyki. Z tego pow odu jeszcze nie uzyskano w tej dziedzinie zupełnie
pew nych wyników.
§ 306. Kosmologia relatywistyczna. W oparciu o nowe dane obserw acyjne,
a szczególnie o „przesunięcie k u czerw ieni” w w idm ach g a la k ty k oraz o teorię
względności, pow stały nowe teorie kosm ologiczne. W teoriach ty c h nie roz­
p a tru je m y ju ż czasu i przestrzeni jak o p aram etró w niezależnych od rozm iesz­
czenia m aterii, a zam iast p raw a g raw itacji sform ułow anego przez N ew tona,
p rz y jm u je się jego uogólnienie w ujęciu ogólnej teorii względności. E uklidesow a
g eom etria je st przy ty m w rozw ażaniach tego ro d zaju nie w y starczająca i dlatego
w prow adza się zam iast niej tzw . przestrzeń Riem anna, m ającą krzyw iznę za ­
leżną od rozm ieszczenia m as. Z am iast mówić, że wokół ciała o określonej m asie
w y stęp u je pole graw itacyjne, m ów im y, że ciało obdarzone m asą „zakrzyw ia”
p rzestrzeń w sw ym otoczeniu. Siły g raw itacji tra k to w a n e są w ty m p rzy p ad k u

* Pełny kąt bryłowy ma steradianów (steran).


Kosmologia relatyw istyczna 571

ja k o rów now ażne siłom bezwładności. C ząstka m aterialn a w sąsiedztw ie mas


zakreśla tzw. linie geodezyjne, będące n ajkrótszym i liniam i w przestrzeni nie­
euklidesowej. Takim i lim am i są to ry p la n e t w przestrzeni nieeuklidesowej
spowodowanej obecnością m asy Słońca. Z am iast ro zp atry w ać niezależnie od
siebie czas i przestrzeń geom etryczną, ro zp atru jem y jedno continuum czaso­
przestrzenne, we w zorach zaś m atem atycznych ch arak tery zu jący ch to conti­
nuum w y stęp u ją w yrażenia n a jego krzyw iznę i n a sta łą graw itacji, odm ienną
od stałej g raw itacji N ew tona. W zory te są jed n ak z b y t złożone, ab y je tu p rzed ­
staw iać.
R elatyw istyczne teorie kosmologiczne m uszą uw zględniać podstaw ow e
fa k ty obserw acyjne, przede w szystkim przesunięcie k u czerwieni, k tó re nazw a­
liśm y „rozszerzaniem się w szechśw iata”. Doniosłe znaczenie d la kosmologii
m iało uogólnienie w r. 1917 przez E in stein a wzorów relatyw istycznych teorii
g raw itacji przez dodanie nowej stałej wielkości, tzw . stałej kosmologicznej
(lub kosmicznej). To uogólnienie uw aża się za początek nowoczesnej kosm o­
logii.
W nowoczesnych teoriach kosm ologicznych oprócz przesunięcia k u czer­
wieni w ystępuje jeszcze inny fa k t obserw acyjny, a m ianow icie ten , że roz­
m ieszczenie przestrzenne g alak ty k ro zp atry w an e w dużej skali może b y ć u w a­
żane za jednakow e we w szystkich kierunkach przestrzeni. T en fa k t je s t arg u ­
m entem przem aw iającym z a słusznością doskonałej zasady kosmologicznej,
przyjm ow anej w zasadzie przez liczne teorie i orzekającej, że obserw ator u m ie­
szczony w danej chwili w dowolnej galaktyce widzi w szechśw iat ta k im sa ­
m ym , ja k i m y go w idzim y. Twierdzenie to sprow adza się do w spom nianej
wyżej zasady kosm ologii kopernikańskiej, mówiącej, że nie m a uprzyw ilejo­
w anych obszarów w przestrzeni kosm icznej.
D w a rodzaje czaso-przestrzeni ściśle spełniają doskonałą zasadę kosm olo­
giczną. Są nim i statyczny wszechśw iat E in stein a i stacjonarny wszechśw iat
W. de S ittera. S tatyczność w m odelu E in stein a zo stała uw arunkow ana rów no­
w agą m iędzy przyciąganiem m as i kosm icznym odpychaniem . W m odelu
ty m w szechśw iat m a skończoną m asę i skończone rozm iary. N ie są w nim
przew idyw ane system atyczne ru ch y g a la k ty k w zależności od odległości i d la ­
tego m odel E in stein a nie je s t zgodny z obserw ow anym efektem H u b b le’a.
W m odelu w szechśw iata stacjonarnego, utw orzonym w ty m sam ym cza­
sie (1917) przez astronom a holenderskiego W. de S ittera, znajd u jem y w praw ­
dzie rozw iązanie zasadniczych rów nań pola graw itacyjnego, uw zględniających
system atyczne ru c h y g alak ty k , jed n ak d la w szechśw iata o gęstości równej
zeru, czyli pozbawionego m aterii. Mówiąc obrazowo, rozw iązanie A. E insteina
odnosiło się przeto do „m aterii bez ru c h u ”, a W. de S itte ra do „ruchu bez m a­
te rii”. B y ły to rozw iązania skrajn e i dlatego należało szukać rozw iązań po­
średnich.
R adziecki uczony A. A. F riedm an n znalazł w r. 1922 rozw iązanie zasadni­
czych rów nań E insteina, odnoszących się do przestrzeni izotropowej z jedno­
572 X X V I. Budowa wszechświata.

rodną, gęstością. Z rozw iązania tego w ynika, że częstość drgań św ietlnych,


wychodzących z odległych g alak ty k , pow inna maleć, czyli pow inno w ystępow ać
zgodnie z danym i obserw acyjnym i przesunięcie k u czerwieni, n a k tó re sk ład ają
się dw a efek ty : efekt E insteina, spowodowany polem graw itacyjnym , skąd
wychodzi światło, i efekt D opplera n a skutek „rozszerzania się w szechśw iata”
Teoretyczne rozw ażania F ried m an n a sta ły się podstaw ą, n a której rozw inęły
się teorie niestacjonarnego wszechświata.
§ 307. Modele jednorodnego izotropowego wszechświata. W m atem aty cz­
nym m odelu jednorodnego w szechśw iata izotropowego zakładam y, że w jednej
i tej sam ej chwili gęstość i ciśnienie m aterii są jednakow e we w szystkich obsza­
rach przestrzeni. R uchy system atyczne m aterii prow adzą do jednorodnego'
odkształcania ośrodka, czyli jego rozszerzania lub kurczenia, jednakow ega
we w szystkich kierunkach, spełniając w te n sposób w arunek izotropow ości
(niezależności od kierunku). W ta k im jednorodnym wszechświecie izotropo­
wym krzyw izna przestrzeni nie z a l e ż y od kierunku, n ato m iast zm ienia się
wraz z czasem, ta k ja k wraz z czasem ulegają zm ianom gęstość, ciśnienie ośro­
d k a i szybkość odkształcania. Tego ro d zaju m odel w szechśw iata m ożem y
przeto nazw ać ewolucyjnym.
Zachow yw anie się przestrzeni zależne od czasu jest opisyw ane za pom ocą
w spółczynnika skali odległościowej, k tó ry oznaczam y sym bolem R(t). Odległość
m iędzy dw om a pu n k tam i zm ienia się proporcjonalnie do R(t), krzyw izna za&
k
przestrzeni wynosi — , gdzie k może przyjm ow ać w artości: k = + 1 ; A; = 0 ^
R(t)2
k = —1 . Gdy Tc = + 1 , m am y do czynienia z przestrzenią skończoną, eliptyczną,
lub sferyczną. G dy k = 0, przestrzeń je st euklidesowo,, a gdy k = —1 , przestrzeń
nosi nazw ę Mperbolicznej i je st nieskończona, podobnie ja k i przestrzeń eukli-
desowa.
Model teoretyczny pow inniśm y ta k dobrać, ab y d la interesującego na&
obecnie czasu był on zgodny z w ynikam i obserw acji, czyli aby opisyw ał „roz­
szerzanie się w szechśw iata”. M ożna zbudow ać modele przy dow olnym zn ak u
stałej kosmologicznej o krzywiźnie dodatniej, zerowej albo ujem nej (k = + 1 ,.
0, —1 ). W e w szystkich trzech rodzajach rozw iązań w m om encie początko­
wym czasu (t = 0) współczynnik skali R(t) je st rów ny zeru, a tej w artości
odpow iadałaby gęstość m aterii nieskończenie wielka. P rzy jm u jąc n a stałą.
IIu b b le ’a w artość 53 km /s n a Mps i zakładając, że stała t a nie ulegałaby zm ia­
nom w czasie, stałoby się to blisko 2 0 m iliardów la t tem u.
B yłoby niedopuszczalnym uproszczeniem , gdybyśm y przyjm ow ali, że m o­
m en t t = 0 b y ł m om entem pow stania wszechświata. N ajw yżej m ógłby to być
m om ent, dla którego słuszne stały się nasze pojęcia czasu i przestrzeni, służące
do opisyw ania zachow yw ania się m aterii we wszechświecie. B yć może jednak,
i to je st bardzo praw dopodobne, że w artość R ( 0) = 0 pow stała w w yniku
braków lub zb y t daleko idących uproszczeń teorii m atem atycznych. W ielu
badaczy wszakże sądzi, że możliwry je st w odległej przeszłości m om ent t a k
Modele jednorodnego izotropowego wszechświata 573

ogrom nej gęstości m aterii, że ani gwiazdy, ani g alak ty k i nie m ogły wówczas
istnieć jako oddzielne obiekty.
P ow staje obecnie zagadnienie, ozy stała H u b b le’a nie ulega zm ianom w cza­
sie. W yrażane są niekiedy przypuszczenia, że m aleje ona wraz z czasem, jed n ak
z zebranych dotychczas obserw acji, polegających n a badan iu zm ian „p rze­
sunięcia ku czerwieni” w raz z odległością, całkowicie pew nych wniosków w y­
ciągnąć jeszcze nie m ożem y. J e s t nadzieja, że tak ich danych obserw acyjnych
dostarczać będą m ogły obserw acje odległych quasi-gw iazdow ych obiektów.
§ 308. Wszechświat niejednorodny anizotropowy. Model jednorodnego izo­
tropowego wszechświata, choć dobrze opracow any m atem atycznie, może być
uw ażany ty lk o za pierwsze przybliżenie w teorii budow y w szechświata. Ju ż
w § 282 b y ła m ow a o niejednorodnym rozm ieszczeniu g alak ty k i o ich skłon­
ności grupow ania się w grom ady. Z tego powodu drugim z kolei przybliżeniem
w kosmologicznych teoriach pow inien być model niejednorodnego anizotro­
powego wszechświata, to je st wszechświata, w k tó ry m w różnych obszarach
przestrzeni rozmieszczenie mas może być różne (niejednorodność) i ruchy sy ste­
m atyczne nie b y ły b y w tedy jednakow e we w szystkich kierunkach (anizotro-
powość). O bserw acje d o starczają argum entów przem aw iających zarówno za
niejednorodnością budowry wszechświata, ja k i jego anizotropow ością. W pierw ­
szym przypadku argum entem tak im jest skupianie się g alak ty k w grom ady
i przypuszczalnie w grom ady grom ad, av drugim — stw ierdzenie, że prędkości
rad ialne „ucieczki” g alaktyk, znajdujących się wr rów nych od nas odległo­
ściach, różnią się w niektórych kierunkach p ó łto ra lub więcej razy.
Teoria relatyw istyczna niejednorodnego w szechśw iata anizotropow ego je st
o wiele bardziej złożona pod względem m atem atycznym niż teoria jednorodnego
izotropowego wszechświata. W teorii tej ro zp atru jem y m aterię jako ośrodek
ciągły, w k tó ry m istnieją prędkości m niejsze od prędkości św iatła. Zasadnicze
p a ra m etry obserw acyjne w yznacza się z m niejszą dokładnością przy założeniu
anizotropow ości w szechśw iata niż w teorii w szechśw iata izotropowego, bo n a ­
leży dzielić obserwowaną część w szechśw iata n a wiele m niejszych obszarów.
Je d n ak ż e anizotropow7ość wszechświata je st bardziej praw dopodobna niż jego
izotropowość. Z pew ną anizotropow ością spotykam y się w supergrom adzie
galaktycznej, której środek p rzy p ad a w grom adzie g alak ty k w gwiazdozbiorze
P an n y , układ zaś lokalny g alakty k , obejm ujący również naszą G alaktykę,
stanow iłby część tej supergrom ady, złożonej z przeszło .10 000 galaktyk. Otóż
w tej supergrom adzie g alak ty k , którą nazyw am y niekiedy Supergalaktyką,
obserw uje się słabą anizotropię „przesunięcia k u czerwieni”. A nizotropia może
spraw ić, że rozszerzanie się jednego obszaru w szechśw iata może tow arzyszyć
kurczeniu innego sąsiedniego obszaru, oczywiście w ystępującem u w skali
kosmicznej i niedostępnem u do stw ierdzenia za pom ocą będących w naszej
dyspozycji środków instrum entalnych. Z tego pow odu obserwowane rozszerza­
nie się M etagalaktyki niekoniecznie musi być ro zpatryw ane jako rozszerzanie
się całego wszechświata.
574 X X V I. Budow a wszechświata

§ 309. Inne teorie kosmologiczne. Prócz om ówionych dwu aspektów tw o ­


rzenia m atem atycznych m odeli budow y w szechśw iata jednorodnego i izo tro ­
powego z jednej strony, oraz niejednorodnego i anizotropow ego z drugiej,
zostały jeszcze opracow ane inne teorie, o k tó ry ch należy wspom nieć ze względu
n a to, że b y ły one przedm iotem ożywionej dyskusji naukow ej. D otyczy to
]) g rupy teorii E d d in g to n a-D iraca-Jo rd an a, 2) teorii M ilne’a i 3) teorii podanej
przez Bondiego i Golda.
A. »S. E d d in g to n próbow ał utw orzyć syntezę ogólnej teorii względności
z m echaniką kw antow ą i obliczyć zasadnicze stałe fizyki, nie m ające w ym ia­
rów, i stosunki mas cząsteczek elem entarnych. Teoria E d d in g to n a okazała
się sprzeczna z nowoczesną m ikrofizyką i m usiała b yć w tej części zarzucona.
U zupełnienie jej jed n ak przez fizyka angielskiego P . A. M. D iraca doprow a­
dziło do interesującego w niosku, że niektóre stałe fizyki pow inny zależeć od
czasu. P row adzi to w szakże do daleko posuniętej rew izji podstaw współczesnej
fizyki i z tego powodu budzi dość isto tn e zastrzeżenia nie ty lk o od stro n y fi­
zyków, ale i astronom ów . P ierw o tn y p o stu la t kosm ologiczny D iraca, k tó ry
polegał n a założeniu, że liczba nukleonów , tj. protonów i neutronów we wszech­
świecie, w zrasta wraz z upływ em czasu, p o d jęty został n a nowo przez niem iec­
kiego fizyka P. E . Jo rd a n a . U ogólniając ogólną teorię względności J o rd a n
dopuszcza wielość modeli, z k tó ry ch w ybiera jednorodny m odel izotropow y
spełniający p o stu la t D iraca. Prow adzi to J o rd a n a do wniosku o zm ienności
stałej g raw itacji i o sta ły m pow staw aniu m aterii. Zm iennością stałej g raw itacji
tłu m aczy ł Jo rd a n nie ty lk o rozszerzanie się w szechśw iata, ale i przem iany
geologiczne w przeszłości. Teorie E dd in g to n a, D iraca i Jo rd an a, jak o zaw iera­
jące z b y t wiele dow olnych założeń, nie zn ajd u ją obecnie zwolenników w świecie
naukow ym .
N a to m ia st w teorii, k tó rą przedłożyli w 1901 r. H . C. B rans i li. H . D icke
opracow ana została m atem atycznie zależność stałej graw itacyjnej od m asy
i w spółczynnika odległościowego li(t). Poniew aż li(t) je st funkcją czasu, rów ­
nież i stała g raw itacy jn a zm ienia się w raz z czasem. W szczególności s ta ła
g ra w itacy jn a zależy w każdym punkcie przestrzeni od p o tencjału g raw itacy j­
nego, wielkość zaś tej zależności je s t w yznaczona przez w ew nętrzną energię
m asyw nego ciała i przez p a ra m etry w chodzące do ten so ra m etrycznego ogólnej
teorii względności. Teoria t a nosząca nazwę skalarno-tensorow ej rozw ijana b y ła
i przez innych autorów i u trzy m u je się dotychczas w kosmologii.
T eoria fizyka angielskiego E . A. M ilne’a je st zupełnie oderw ana od założeń
w ynikających z fizyki teoretycznej i w zasadzie podporządkow uje fizykę kosm o­
logii. W m odelu kosm ologicznym M ilne’a w y stęp u ją u kłady cząstek fu n d a ­
m entalnych, stanow iące s u b stra t w szechśw iata, i u k ład y cząstek sw obodnych,
stanow iące uk ład y staty sty czn e. F u n d am en taln e cząstki Milne utożsam ia
z jąd ram i galaktyk, a cząstki układów sta ty sty czn y ch z gw iazdam i i innym i
ciałam i. K ażd a cząstka fu n d am en taln a służy jak o środek zagęszczenia cząstek
u k ład u statystycznego. Milne w prow adza dwie skale czasu, k inem atyczną
Inne teorie kosmologiczne 575

i kosm iczną. W skali kinem atycznej odległości m iędzy g alak ty k am i rosną


proporcjonalnie do czasu, przesunięcie zaś ku czerwieni w ystępuje jako skutek
rozszerzania się wszechświata. W iek w szechśw iata w tej skali je st skończony
i rów ny odw rotności stałej H u b b le’a. N ato m iast w kosm icznej skali czasu
odległości m iędzy fundam entalnym i cząstkam i są niezm ienne, w szechśw iat
je st statyczny, a przesunięcie ku czerwieni je st skutkiem wiekowego n a ra sta n ia
częstości atom ow ych. Milne nazw ał swą teorię kinematyczną kosmologią i k ine­
m atyczną teorią względności. Teoria t a je st obecnie trak to w an a już jak o nie­
ak tu aln a.
Fizycy angielscy H . B ondi i T. Gold utw orzyli w r. 1948 k ontrow ersyjną
teorię kosm ologiczną, k tó rą nazw ano teorią stanu stacjonarnego wszechświata.
Zgodnie z założeniem tej teorii wszechśw iat zachow uje ta k i sam obraz dla
każdego obserw atora nie ty lk o znajdującego się w dowolnym punkcie p rze­
strzeni, ale i w dowolnym momencie obserwacji. U zupełniająco w prow adza
się jeszcze postulat izotropowości, a przesunięcia ku czerwieni uw aża się za
dopplerow skie, czyli tłum aczy się je oddalaniem galaktyk. Rozszerzanie się
w szechśw iata prow adziłoby do zm niejszania się średniej gęstości m aterii we
wszechświecie, co byłoby sprzeczne ze w spom nianą zasadą stan u stacjo n ar­
nego w szechśw iata. Aby zasada ta m ogła być spełniona, au to rzy teorii z ak ła­
d ają, że we wszechświecie stale tw orzy się z niczego m ateria w takiej ilości,
ab y gęstość wszechświata pozostaw ała niezm ienną. M ożna obliczyć, że d la
w yjaśnienia obserwowanego rozszerzania się w szechśw iata w ystarczyłoby stw o­
rzenie jednego atom u wodoru n a 1 m 3 w ciągu m iliona lat. A utorow ie tej teorii
nie określają jednoznacznie, czy m ateria tw orzy się w postaci poszczególnych
atom ów wodoru, czy też w postaci całych galaktyk. Teoria stan u stacjonarnego
w szechśw iata zaproponow ana przez Bondiego i Golda, a później nieco zm odyfi­
kow ana przez angielskiego astronom a F . H oyle’a, pozwala istotnie rozw iązać
wiele zagadnień z kosmologii i dlatego znalazła wielu zwolenników, jej jednak
n ien atu raln e założenie ak tu stałego tw orzenia cząstek m aterii z niczego je st
pogwałceniem niewzruszalnego dotychczas p raw a fizyki — p raw a zachow ania
energii — i budzi wśród wielu badaczy m ocne sprzeciwy.
§ 310. Promieniowanie reliktowe a teoria „gorącego wszechświata” . W 1965 r.
astronom ow ie am erykańscy A. A. Penzias i Ii. W . W ilson w ykryli za pom ocą
pom iarów radioastronom icznych tła nieba w długości fali około 3 cm istnienie
w przestrzeni kosmicznej cieplnego prom ieniow ania, odpow iadającego te m ­
p eratu rze 3 K . Istnienie takiego prom ieniow ania zostało następnie potw ier­
dzone i w innych długościach fal w zakresie od 2,6 m m do 50 cm, obliczono
p rzy ty m , że odpowiada ono tem p eratu rze 2,7 K . Ponieważ tzw . teo ria „go­
rącego w szechśw iata”, k tó ra tu będzie pokrótce scharakteryzow ana przew i­
dyw ała możliwość zaobserwowania prom ieniow ania cieplnego jak o pozosta­
łości po rozw oju wszechśw iata od stan u o wielkiej gęstości i wysokiej tem p e­
ra tu rze, o d k ry te w 1965 r. prom ieniow anie otrzym ało nazw ę reliktowego, czyli
szczątkowego. Prom ieniow anie to nie je st związane z cząstkam i m aterii, lecz
576 X X V I. Budowa wszechświata

w postaci kw antów w ypełnia w szechśw iat, p rzy czym przestrzenny rozkład


jego może być uw ażany za izotropow y, gęstość zaś w ynosi około 400 radio-
kw antów n a 1 cm 3, czyli n a każdy a to m m aterii we wszechświecie p rzy p ad a
1 0 0 milionów tak ich kw antów .

O dkrycie prom ieniow ania reliktow ego uw ażane je st za jedno z najdonio­


ślejszych odkryć w dziedzinie obserw acyjnej kosmologii, gdyż dostarczyło ono
w ażkich argum entów przem aw iających za słusznością teorii tzw . „gorącego
w szechśw iata”. Teorię tę sform ułow ał w 1947*r. am erykański fizyk rosyjskiego
pochodzenia G. A. Gamow w ypow iadając hipotezę, że su b stan cja wszech­
św iata w początkow ym stadium rozszerzania b y ła skoncentrow ana w stosunkow o
niewielkiej objętości i składała się z kw antów energii odpow iadającej tem p e­
ra tu rz e przeszło 1 0 m iliardów kelwinów oraz w rów now adze z nim i elektronów
i pozytonów . P o upływ ie l 8 od rozpoczęcia rozszerzania su b stan cja t a składała
się już z protonów i neutronów , pow staw ały następnie ją d ra helu, te m p e ratu ra
kw antów prom ieniow ania przy ty m szybko m alała i gdy opadła do 4000 Iv
zaczęły pow staw ać ato m y neutralnego wodoru i helu. Tworzenie się protonów
deuteronów i cząstek alfa, m iało odbyw ać się w edług teorii Gamowa w ciągu
pierw szych 30 m inut po rozpoczęciu ekspansji w szechśw iata i ono zdecydo­
wało o pierw otnym składzie w nim m aterii, w szczególności o względnej zaw ar­
tości w niej helu i wodoru.
Początkow o przy wielkiej gęstości i bardzo wysokiej tem p eratu rze w spół­
działanie gorącej plazm y z prom ieniow aniem przeciw działało pow staw aniu
g a la k ty k i gwiazd, dopiero w późniejszych stadiach rozszerzania się wszech­
św iata zaczęły tw orzyć się galakty k i i gw iazdy, a ją d ra cięższych pierw iastków
pow staw ać poczęły znacznie później n a skutek procesów term ojądrow ych
w ew nątrz gwiazd. W reszcie w szechśw iat p rz y b ra ł ta k ą postać, w jakiej go
obecnie obserw ujem y.
P rzedstaw iona teoria gorącego w szechśw iata m iała do 1965 r. ch arak ter
spekulatyw ny, dopiero w ykrycie reliktow ego prom ieniow ania o tem p eratu rze
2,7 K w ypełniającego wszechświat dostarczyło argum entów przem aw iających
z a słusznością zasadniczych wywodów tej teorii. Jednocześnie w spom niana
te m p e ra tu ra prom ieniow ania reliktow ego daje możność ocenienia, że pierw otna
m ateria przedgw iazdow a pow inna zaw ierać około 70% w odoru i 30% helu
(w przeliczeniu n a masę), co dość dobrze zgadza się z przy jm o w an ą obecnie
obfitością obu ty ch najlżejszych pierw iastków we wszechświecie.
Pew ną korekturę przynieść mogą p o m iary prom ieniow ania tła nieba w d łu ­
gościach fal poniżej 1 mm. Isto tn ie, w stępne pom iary tego rodzaju, przepro­
wadzone poza atm osferą, zdają się prow adzić do wniosku, że prom ieniow anie
reliktow e w długości fal poniżej 1 m m je st blisko 30 razy intensyw niejsze niż
to przew iduje teoria. B adania tego rodzaju, zarów no obserw acyjne ja k i te ­
oretyczne, są intensyw nie prow adzone i najbliższe la ta przynieść m ogą fa k ty
i nowe interp retacje dotyczące tego doniosłego pod względem kosm ologicznym
zagadnienia.
Prom ieniow anie reliktow e a teoria „gorącego w szechśw iata” 577

Z aznaczyć tu należy, że w ykrycie reliktow ego prom ieniow ania, św iadczą­


cego n a korzyść ew olucyjnych teo rii kosm ologicznych, obaliło ostatecznie
teo rię sta n u stacjonarnego.
§ 311. Skończoność czy nieskończoność wszechświata. M ówiąc o skończo-
ności czy też nieskończoności w szechśw iata należy m ieć n a uw adze skończoność
lub nieskończoność czasu i przestrzen i. Z agadnienie p rzed staw iało się prosto
w pi’zed relaty w isty czn y m ujęciu new tonow skim , g d y zarów no p rzestrzeń ja k
i czas uw ażano za s u b s tra ty nie zw iązane z m aterią. W ujęciu ty m nieeuklide­
sow a przestrzeń m ogła się rozciągać w nieskończoność, czas rów nież m ógł mieć
c h a ra k te r nieskończony. P roblem się skom plikow ał, gdy trz e b a było zasto ­
sować do teorii budow y w szechśw iata czaso-przestrzenne co n tin u u m ogólnej
teo rii w zględności uw arunkow ane rozm ieszczeniem m as.
P rz y ro z p a try w an iu d an y ch o b serw acyjnych o trzy m u jem y zarów no od­
ległości ta k wielkie, ja k i odstępy czasu ta k duże, że m ożem y obserw ow any
przez nas w szechśw iat ro zp atry w ać ja k o nieskończony w czasie i w przestrzeni.
T ru d ności je d n a k w y stę p u ją p rz y teo rety czn y ch rozw ażaniach n a d różnym i
m odelam i w szechśw iata, w k tó ry c h p o jęcia czaso-przestrzeni są pojęciam i
złożonym i. P o jęcia te m ożna w praw dzie w yrazić z a pom ocą w-zorów m a te m a ­
ty czn y ch , lecz nie m ożna ich sobie w yobrazić. W ty m m ate m a ty cz n y m ujęciu
czaso-przestrzeni sam o pojęcie skończoności i nieskończoności m a c h a rak te r
w zględny.
W rów naniach m atem aty czn y ch , określających tzw . metrykę czaso-prze­
strzeni, w y stę p u ją u k ła d y odniesienia w spółporuszające się z d an y m ośrodkiem ,
czyli ta k z n im zw iązane, że uw ażać je m ożem y z a będące w szędzie w stan ie
spoczynku w sto su n k u do niego. U k ład y odniesienia w spółporuszające się
ze zbiorow iskam i cząstek m aterialn y ch nie d a ją się jednoznacznie określić,
gdyż m ogą w nich w ystępow ać p rzen ik ające się w zajem nie strum ienie cząstek
m aterii. R o zp atrzm y najpierw n ajp ro stszy p rzy p ad ek p ustego w szechśw iata,
p rz y stałej kosm ologicznej rów nej zeru. T ak i św iat ro z p a try w an y je s t w szcze­
gólnej teorii względności po d nazw ą śuńata M inkowskiego. Is tn ie ją w nim u k ład y
odniesienia w p rzestrzen i euklidesow ej, z k tó ry c h k ażd y m ożna uw ażać za
w spółporuszający się z u k ład em b ędącym w stan ie spoczynku w zględem p ró ­
b n y ch cząstek*
P rzy p u śćm y , że w ta k im układzie odniesienia w jak im ś m om encie w y latu je
z pew nego p u n k tu w ielka liczba cząstek sw obodnych z prędkościam i od zera
aż do prędkości św iatła. C ząstki te b ęd ą zajm ow ać objętość k u li o rosnącym
pro m ieniu ct. P rz e strz eń tow arzysząca te j m nogości cząstek zgodnie z rozw a­
żan iam i teo rii względności je s t nieskończona, je d n a k nie euklidesow a, lecz
hiperboliczna. N a to m ia st w pierw szym układzie, odniesionym do cząstek z n a j­
d u jący ch się w sta n ie spoczynku i obejm u jący m te cząstki w y latu jące w prze­
strzeń je s t skończona. W idzim y z tego p rzy k ład u , że zagadnienie skończoności
lub nieskończoności p rzestrzen i zależy od wTy b o ru u k ła d u odniesienia, a więc
je s t pojęciem w zględnym .
578 X X V I. Budowa wszechświata

W stosunku do rzeczyw istego w szechśw iata zagadnienie je st bardziej zło­


żone i ty m bardziej nie m ożem y d ać jednoznacznej odpowiedzi n a p y tan ie,
czy św iat je st skończony, czy nieskończony. D la rozciągłego i zm ieniającego
się obiektu, jakim je st M etag alak ty k a, tra c i znaczenie pojęcie jedynego u k ład u
fizycznego, poniew aż w czasie, ja k i św iatło zużyw a n a przejście m iędzy o d ­
dalonym i częściami tego obiektu, mogą w nim w ystąpić isto tn e zm iany. Cho­
ciaż n a podstaw ie teorii relatyw istycznej nie m ożna dać jednoznacznej odpo­
wiedzi n a p y tan ie, czy w szechśw iat je st skończony, czy też nieskończony,
jed n ak m etody tej teorii uk azały nieskończoną rozm aitość, ja k ą w szechśw iat
przedstaw ia, i przez to przyczyniły się lepiej do jego poznania niż przedrela-
ty w isty czn e koncepcje budow y św iata.
§ 312. Cywilizacje pozaziemskie. R ozw ażania o budow ie w szechśw iata w y ­
p a d a zakończyć rozw ażaniam i o stanow isku człowieka we wszechświecie, ści­
ślej m ówiąc o praw dopodobieństw ie skom unikow ania się z ew entualnym i
pozaziem skim i cyw ilizacjam i. W § 152 była ju ż m ow a o ty m , że spośród p lan et
u k ła d u słonecznego życie isto t rozum nych, prow adzące do p ow stania cywili­
zacji technicznej, mogło rozw inąć się ty lk o n a naszej Ziemi. Pozaziem skich
cyw ilizacji szukać przeto należy w innych u k ład ach gwiazdowych.
B yłoby niedorzecznością przypuszczać, że ty lk o n a Ziemi m ogła pow stać
w w yniku działalności isto t rozum nych cyw ilizacja techniczna. N iew ątpliw ie
cyw ilizacje tak ie istn ieją n a plan etach przy wielu gw iazdach, jed y n ie środki
techniczne, któ ry m i obecnie dysponujem y są jeszcze niew ystarczające, b y
z cyw ilizacjam i ta k im i naw iązać k o n ta k t.
O bserw acje astronom iczne d o starczają nam dowodów, że p rzy innych
gw iazdach istnieją ciała o m asach rzędu m asy Jow isza (§ 217), ja k np. o d k ry ty
przez v a n de K am p a p rzy gwieździe B a rn a rd a tow arzysz m ający m asę za ­
ledwie 1,7 razy w iększą od m asy Jow isza. Jfednakże sam o w ystępow anie p lan et,
niew ątpliw ie częste w układzie gwiazdowym , nie je st w ystarczającym w a ru n ­
kiem rozw inięcia się życia, a ty m bardziej po w stan ia isto t rozum nych, k tó re
b y ły b y zdolne w ytw orzyć cyw ilizację techniczną, um ożliw iającą porozum ienie
się z innym i ciałam i niebieskim i. A by pow stało życie p o trzeb a długiego okresu
zasilania p lan ety przez gw iazdę energią prom ieniow ania i gdybyśm y chcieli
szukać życia podobnego do ziemskiego, należałoby to czynić raczej w śród
gw iazd podobnych do naszego Słońca. Nie należy raczej spodziewać się istnienia
życia organicznego n a p lan etach istniejących w u k ład ach podw ójnych lub
w ielokrotnych, ze względu bow iem na złożoność ru c h u orbitalnego p la n e t
w tak ich układach nie m ożna zabezpieczyć w dostatecznie długich odstępach
czasu jednostajnego dopływ u energii od cen traln y ch gw iazd, koniecznego dla
rozw oju życia na p lanetach. W sąsiedztw ie naszego Słońca w odległości m niej­
szej od 5 parseków są ty lk o dwie gwiazdy, przy k tó ry ch m ogłoby n a p lan e­
ta c h — jeżeli tak ie ta m istn ieją — rozw inąć się życie podobne do ziemskiego.
Są to : z E rid a n i, klasy JT2 , odległa o 3,3 p arsek a i r Ceti, klasy ć?4, odległa
o 3,6 parseka.
Cywilizacje pozaziemskie 579

P ow stanie je d n a k n a jak iejś planecie życia organicznego niekoniecznie musi


doprow adzić do w ytw orzenia isto t ro zu m n y ch , a ty m b ard ziej do wysoko
rozw iniętej cyw ilizacji technicznej. N as in te re su ją cyw ilizacje w spółczesne nam ,
z k tó ry m i m ożna b y naw iązać k o n ta k t, np. d ro g ą radiow ą. P odstaw o w e zna­
czenie m a tu problem , n a k tó ry nie um iem y jeszcze d ać odpow iedzi, a m iano­
wicie: ja k długo istn ieć może ta k a cyw ilizacja, czy np. ty siące lu b dziesiątki
tysięcy la t, czy też m iliony lat. N a Ziem i cyw ilizacja tech n iczn a istn ie je z a ­
ledwie od k ilk u set la t, a m ożność kom un ik o w an ia się d ro g ą rad io w ą d a tu je
się zaledw ie od 70 la t, a więc jesteśm y niew ątpliw ie dopiero u p rogu wielkiego
postępu technicznego. W y stąpiły ju ż je d n a k czynniki, k tó re p o ten cjaln ie grożą
zniszczeniem cyw ilizacji, ja k np. b ro ń atom ow a. P o d o b n e czynniki m ogą istnieć
i w innych pozaziem skich cyw ilizacjach. P o z a ty m istn ieje pew ne p raw d o ­
podobieństw o degeneracji g a tu n k u ludzkiego n a sk u tek p o stęp u technicznego
i dlatego w ielu b ad aczy p rz y jm u je o strożnie okres istn ien ia cyw ilizacji technicz­
nej n a okres czasu rzęd u 1 0 0 0 0 la t, a p rz y bardzo o p ty m isty czn y ch ocenach
n a 1 0 0 0 0 0 0 la t.
P rzy założeniach, że w szystkie gw iazdy pojedyncze sp e k tra ln y c h klas
F 8 -K 0 m a ją p la n e ty i że czas trw a n ia cyw ilizacji technicznej może trw ać
0,00001 istn ien ia gw iazdy, astronom radziecki J . S. Szkłow ski obliczył, że m ini­
m aln a odległość m iędzy sąsiednim i cyw ilizacjam i w naszej G alak ty ce w ynosi
300 parseków , praw dopodobnie je d n a k odległość t a je s t znacznie większa.
Je d n a k n aw et p rz y dużej przeciętnej odległości liczba w spółczesnych n a m cywili­
zacji technicznych w G alaktyce b y ła b y znaczna, rzęd u 100 000. P o zo staje
do rozw iązania p roblem techniczn y możliwości porozum ienia się z innym i
cyw ilizacjam i. N a ra zie czynione są p ró b y porozum ienia się radiow ego z gw iaz­
dam i s E rid a n i i r Ceti przez w ysyłanie w k ieru n k u ty c h gw iazd sygnałów
0 długości fali 2 1 cm , takiej sam ej, ja k a je s t w ysyłana przez w odór m iędzy­
gw iazdow y. P ró b y te nie przyniosły jeszcze żad nych w yników , jed n ak że problem
łączności z cyw ilizacjam i pozaziem skim i s ta ł się ju ż pro b lem em naukow ym
1 w wielu k ra ja c h je s t opracow yw any od stro n y teo rety czn ej i technicznej.
Chociaż tru d n o spodziew ać się, a b y zagadnienie to znalazło rozw iązanie w n a j­
bliższych la ta c h , je d n a k już sam o jego postaw ienie naukow e m a duże zn a­
czenie. S zybki p o stęp techniczny, k tórego jesteśm y św iadkam i, spraw ia, że
i w te j dziedzinie m ożem y już zbliżyć się do znalezienia odpow iedzi n a p asjo ­
n u jące p y ta n ie , gdzie najbliżej m ogą b y ć podobne do nas is to ty rozum ne.
B ędzie to isto tn y k ro k w zrozum ieniu w szechśw iata, w k tó ry m żyjem y.
Dodatek I

ZARYS HISTORII ASTRONOMII *

A. Astronomia Bliskiego W schodu. W § 2 b y ła ju ż m ow a o ty m , ja k p o ­


trzeb y ekonom iczne i zainteresow anie się zjaw iskam i niebieskim i doprow a­
dziły do po w stan ia astronom ii, k tó re j początk i zn ajd u jem y u narodów za ­
m ieszkujących B liski W schód oraz Chiny. N ajdaw niejszym zastosow aniem
p ra k ty c zn y m w iadom ości astronom icznych było tw orzenie kalendarzowej ra­
chuby czasu d la p o trzeb żeglarstw a, p a ste rstw a i m yślistw a w p ierw otnych
społeczeństw ach. P raw dopodobnie ju ż około 4 0 0 0 la t p. n. e. u plem ion sume-
ry jsk ich zam ieszkałych blisko u jścia rz e k E u fra t i T ygrys p o w stały pierw sze
kalendarze. R ów nie daw ne są ra c h u b y kalendarzow e czasu, egipskie i chińskie, bo
w E gipcie ju ż w IV tysiącleciu stosow any b y ł ro k słoneczny m ający 365 dni,
złożony z 12 m iesięcy po 30 dni i 5 d n i dodatkow ych. Rów nież stare, bo odno­
szące się do IV tysiąclecia p. n. e., są d ato w an ia u ludów A m eryki Środkow ej,
przede w szystkim u Majów. W celu zrozum ienia je d n a k ciągłości rozw oju
m yśli astronom icznej, z k tórej w yrosła astro n o m ia grecka, a w jej następstw ie
astro n o m ia współczesna, należy zw rócić szczególną uw agę n a astronom ię n a ­
rodów M iędzyrzecza. U narodów zam ieszkałych w dorzeczu E u fra tu i T ygrysu
rozw inęła się sz tu k a obserw acyjna. W niep am iętn y ch czasach o d k ry to istnienie
5 p la n e t i położenia ich pilnie śledzono. D o n ajstarszy ch zapisków n a tab licach
glinianych, zaw ierających te k sty astronom iczne, należą tabliczki z X V II wieku
p . n. e. z obserw acjam i p la n e ty W enus. W I I tysiącleciu grupow ano również
gw iazdy w gw iazdozbiory, głównie d la p o trzeb astrologii, k tó ra rozw inęła się
szczególnie w Assyrii. S z tu k a astrologiczna w ym agała um iejętności przew i­
dy w an ia położeń p lan et.
N ajw yższy poziom osiągnęła astro n o m ia w now ym p ań stw ie B abilońskim
w V I w ieku p . n. e. (okres chaldejski). A stronom ia b abilońska obejm ow ała

* W dodatku tym zebrano w sposób syntetyczny ogólne wiadomści z dziejów rozwoju


badań astronomicznych, aby daó czytelnikowi ogólny obraz, jak w ciągu wieków rozszerzały
się możliwości badawcze otaczającego nas wszechświata. Wiadomości te doprowadzono do
początku XX wieku. Ze względu na charakter dodatku pewne powtórzenia podawanych
w wielu rozdziałach wiadomości z historii astronomii okazały się nieuniknione.
A. A stronom ia Bliskiego W schodu 581

przede w szystkim rach u n k i kalendarzow e, o p arte n a dokładnie ułożonych


tablicach liczbow ych położeń K siężyca, kalendarz bow iem babiloński był
księżycowy.
Jeszcze w ozasach istnienia pań stw A kkadyjskich w I I I tysiącleciu p. n. e.
um iano przepow iadać zaćm ienia Słońca (epoka Sargona I około X X I I I wieku
p. n. e.). Z nacznie później, gdy w A ssyrii i B abilonii rozw inęła się astrologia,
w prow adzono podział zodiaku (§ 16) n a 12 znaków Uczących k ażd y po 30°
(V I wiek p. n. e.). A stronom ow ie babilońscy byli bardzo dobrym i rach m i­
strzam i i pozostaw ili wiele tab lic położeń p lan et. Teorii budow y św iata jed n ak
nie utw orzyli.
B. Koncepcje filozofów i astronomów greckich. Z obserw acji i ta b e l liczbo­
wych, utw orzonych przez astronom ów babilońskich i odnoszących się do plan et,
wiele k o rz y stali filozofowie greccy przy tw orzeniu koncepcji o budow ie św iata.
Pierw sze ta k ie ogólniejsze m yśli b y ły wygłoszone przez T alesa z M iletu n a
przełom ie Y II i V I w ieku p. n. e. Od V w ieku p. n. e. zaczęto tw orzyć k o n ­
cepcje kosm ologiczne, o czym b y ła m ow a w § 302. W V I w ieku p. n. e. pitago-
rejczycy uczyli ju ż o kulistości Ziemi, k tó rej przypisyw ali ru ch (§ 53). Pierw sza
jed n ak m atem aty cz n a teo ria budow y św iata opracow ana przez E udoksosa
z K n id u (IV w ieku p. n. e.) o p a rta b y ła n a założeniu nieruchom ości Ziemi.
Zgodnie z tą te o rią p lan ety m iały b y ć zw iązane ze sferam i homocentrycznymi,
w k tó ry ch w spólnym środku b y ła Ziem ia. K ażdej planecie przypisyw ano kilka
sfer i ich w ypadkow y ru ch pow odow ał w ystępow anie niejed n o stajn y ch ruchów
p la n e t n a niebie. N ie b y ł to jed n ak pogląd pow szechny, bo w spółczesny E udo-
ksosowi z K n id u H erakleides z P o n tu przypisyw ał Ziemi ru ch obrotow y dokoła
osi i tw ierdził, że dwie p lan ety M erkury i W enus biegną dokoła Słońca, k tó re
z kolei m iało obiegać Ziemię. Znacznie dalej posunął się w in te rp re ta c ji ruchów
p la n e t A ry starch z Sam os ( I I I wiek p. n. e.), k tó ry d ał pierw szą koncepcję
heliocentrycznej budow y u k ładu planetarnego (§ 53).
Jed n ak że g recka m yśl astronom iczna rozw inęła się w oparciu o filozofię
A rystotelesa (§ 80 i 302), zgodnie z jego n au k ą o odrębności fizycznej św iata
ciał niebieskich od Ziemi. N a tej odrębności o p arte b y ły pew ne koncepcje b u ­
dow y św iata pochodzące ze szkoły aleksandryjskiej. N a sk u tek podbojów
A leksandra W ielkiego ożywił się k o n ta k t filozofii greckiej z n a u k ą Bliskiego
W schodu, co w płynęło dodatnio n a rozwój astronom ii greckiej. Zaczęto z a j­
m ow ać się nie ty lk o tw orzeniem spekulatyw nych koncepcji o budow ie św iata,
ale również zwrócono się k u obserw acjom . T akim w y b itn y m obserw atorem
greckim b y ł H ip p arch z N ikei (I I w iek p. n. e.), k tó ry dokonał wielu p o d sta­
wowych odkryć astronom icznych, ja k stw ierdzenie precesji p u n k tó w równo-
nocnych (§ 15), zm ierzenie p aralak sy K siężyca i obliczenie jego odległości.
P oza ty m ułożył on w w yniku w łasnych obserw acji k atalo g położeń gwiazd
stałych, będący podstaw ą dalszych p ra c tego rodzaju. Doniosłe obserwacje
przeprow adzał rów nież żyjący 80 la t przed H ipparchem astronom aleksandryjski
E ratostenes (§ 42).
582 Zarys historii astronom ii

N ajw iększym astronom em starożytności b y ł K laudiusz Ptolem eusz (po­


łow a I I wieku n. e.), k tó ry w dziele sw ym , M athematike Syntaxis, zaw arł całość
wiedzy astronom icznej w ujęciu geocentrycznym (§ 80). W dziele ty m opisane
zostały również podstaw ow e in stru m e n ty astronom iczne służące do obserw acji
położeń ciał niebieskich, ja k k w ad ran t, sfera arm illarna i triq u e tru m . T en ty p
instrum entów p rzetrw ał aż do czasów K opernika, k tó ry w swych obserw acjach
n a nich się wzorował.
P od w pływ em kalendarza egipskiego przeprow adzona zo stała w R zym ie
reform a rach u b y kalendarzow ej przez Ju liu sz a Cezara (r. 45 p. n. e.). R eform a
t a doprow adziła do pow stania kalendarza, k tó ry m posługujem y się obecnie,
po stosunkow o nieznacznych zm ianach w prow adzonych w X V I w ieku (§ 25).
C. Arabowie i średniowiecze. W końcu IV wieku znaczna część biblioteki
aleksandryjskiej została zniszczona przez chrześcijan, uczeni zaś byli zm uszeni
do ucieczki przed prześladow aniem , co spowodowało up ad ek n au k i w A le­
ksandrii, a więc i astronom ii. W V II w ieku A rabow ie zdobyli Bliski W schód
i stali się k o n ty n u ato ram i n au k i greckiej, k o rzy stając z ocalałych resztek pism
uczonych greckich. W IX wieku pow stało w B agdadzie obserw atorium a stro ­
nom iczne z in stru m en tam i tego ty p u , ja k i b y ł stosow any przez greckich obser­
w atorów . In stru m e n ty te b y ły wszakże większe i lepiej skonstruow ane niż za
czasów greckich.
A rabow ie dużo obserwowali. W ynaleźli oni nowe rodzaje instrum entów ,
ja k astro lab iu m i to rąu etu m . N a podstaw ie now ych obserw acji Al Sufi w X wieku
dokonał rew izji katalogu gw iazd H ip p arch a, p o dając lepsze oceny ich blasku.
Około r. 1000 pow stało obserw atorium blisko K airu. Ż yjący n a przełom ie X
i X I wieku arabski astronom z E g ip tu Ib n Ju n u s zebrał w yniki obserw acji
arabskich za dwieście la t i ogłosił astronom iczne i m atem atyczne tablice, zw ane
tablicami hakem itskim i.
Z astronom ią arab sk ą w iązała się działalność astronom ów A zji Środkow ej,
ja k N asir-al-D in z A zerbejdżanu ( X I I I wiek) i uzbecki astronom Ulug-Beg,
założyciel obserw atorium astronom icznego w Sam arkandzie (X V wiek).
W ielką zasługą arabskich uczonych dla dalszego rozw oju astronom ii było
przetłum aczenie dzieła Ptolem eusza, M athematike Syntaxis n a język arabski.
P o d nazw ą Almagest n ad an ą m u przez A rabów przeszło ono później do nauki
europejskiej. Ogniwem, k tó re Aviązało nau k ę arabską z europejską, b y ł pół­
w ysep Ib ery jsk i, gdzie w kalifacie K ord o b y n au k a sta ła n a w ysokim poziomie.
Spośród astronom ów arabskich z południow ej H iszpanii szczególnie w y b itn ą
p o stacią b y ł Ibn-al-Z arkali (Arzachel), ży jący w X I wieku. Jego tablice Tole-
dańskie, zaw ierające obok tab el astronom icznych jeszcze opis instrum entów ,
s ta ły się podstaw ą opracow anych później w K asty lii ( X I I I wiek) tablic Alfon-
syńskich.
W śród ludów europejskich we w czesnym średniowieczu astronom ia jako
n au k a nie istniała. P anow ał św iatopogląd o p a rty n a Biblii, zanikł przy ty m
pitagorejski obraz Ziemi jak o kuli, w pierw otnych bowiem poglądach euro­
C. Arabowie i średniowiecze 583

pejskich ludów średniowiecza uw ażano Ziemię za płaski krąg. D opiero wsku­


tek k o n tak tó w z astronom ią a rab sk ą oraz dzięki zaznajom ieniu się z Alma-
gestem P tolem eusza w w ersji arabskiej w zrastać zaczęło zainteresow anie astro­
nom ią. W X I I wieku G erard z K rem ony p rzetłu m aczy ł A lm agest z języka
arabskiego n a łacinę i przez to u do stęp n ił to dzieło środow isku intelektualnem u
E u ro p y . D ziałalność obserw acyjna w E u ro p ie w średniow ieczu aż do X V wieku
słabo się rozw ijała, w skutek czego niewiele now ych ty p ó w in stru m en tó w obser­
w acyjnych pow staw ało.
D . Renesans astronomii w XV wieku. Rozwój h um anizm u we Włoszech
stw orzył pom yślne w arunki dla renesansu m yśli naukow ej, a ty m sam ym i dla
astronom ii, k tórej rozwój w X V w ieku wiąże się szczególnie z działalnością
uczonych z uniw ersytetów w W iedniu i K rakow ie. N ajw ybitniejszym i astro ­
nom am i w iedeńskim i X V w ieku b y li Georg P eu erb ach (1423—1461) i jego
uczeń J o h a n n M uller (1436—1476), zn an y pod nazw iskiem R egiom ontanus.
P eu erbach rozw inął epicykliczną teorię ru ch u p lan et w edług Ptolem eusza,
a R egiom ontanus b y ł gorliwym obserw atorem i k o n stru k to rem instrum entów
obserw acyjnych. W ydaw ał on pierw sze kalendarze astronom iczne dla potrzeb
żeglarstw a. Oni obydw aj mieli m ożność zaznajom ienia się z greckim tekstem
dzieła Ptolem eusza, przyw iezionym do W łoch przez uczonych bizantyjskich
po zdobyciu K o n stan ty n o p o la przez Turków . R egiom ontanus w ydał stresz­
czenie dzieła P tolem eusza pod nazw ą Epitom e in Alm agestum , z którego wiele
k o rzy stał M ikołaj K opernik.
K rakow ska szkoła astronom iczna u trzy m y w ała bliskie stosunki ze szkołą
wiedeńską. N ajw ybitniejszym jej przedstaw icielem b y ł W ojciech z B rudzew a
(§81). W latach 1 491—1495 w K rakow ie uczył się M ikołaj K o p ern ik (§81).
U kazanie się w r. 1543 dzieła K opernika, De Eevolutionibus orbium coelestium,
może być uw ażane za fundam ent, n a k tó ry m zbudow ana zo stała nowoczesna
astronom ia. Znaczenie tego dzieła i n au k i kopernikańskiej opisano w § 81.
Szczególnie doniosłe podw aliny p od rozwój nowoczesnej astronom ii po­
łożył Tycho B rah e jak o założyciel obserw atoriów astronom icznych n a wyspie
H veen (§82), gdzie p rzy pom ocy udoskonalonych przez siebie instrum entów
zebrał bardzo cenny m ateriał obserw acyjny dotyczący położeń p lan et, gwiazd
i innych ciał niebieskich.
E . Powstanie nowoczesnej astronomii w XVII wieku. W ynalazek lunety
n a p o czątk u X V II w ieku stw orzył nowe nieznane p rzed tem możliwości b a ­
dawcze dla m yśli astronom icznej. O dkrycia Galileusza z la t 1 6 0 9 —1610 (§83)
przyczyniły się do ugruntow ania teorii kopernikańskiej budow y św iata, wy­
krycie zaś przez K eplera jego trzech p raw ru c h u p lan et (§ 84) otw orzyło drogę
do p o w stan ia mechaniki nieba. Zaczęły w tedy pow staw ać w wielu krajach
obserw atoria astronom iczne, w k tó ry ch dokonyw ano doniosłych odkryć, jak
np. w O bserw atorium P aryskim , zbudow anym w latach 1 6 6 7 —1672. Paryskie
O bserw atorium założone zostało przez rząd francuski, ab y służyło członkom
pow stałej w r. 1666 A kadem ii N au k nie ty lk o jak o m iejsce do czynienia obser­
584 Zarys historii astronom ii

w acji astronom icznych, ale jak o lokal do zebrań naukow ych, ja k rów nież
jak o pomieszczenie dla zbiorów przyrodniczych. Z am iarem F rancuskiej A k a­
dem ii N auk było zgrom adzenie w P ary żu najw ybitniejszych astronom ów
św iata, wśród nich zaproszono z Polski J a n a Heweliusza. Z am iar te n nie m ógł
być jed n ak urzeczyw istniony, bo stosunkow o niewielu spośród zaproszonych
osób przybyło do P ary ża n a stałe. K ierow nictw o O bserw atorium o b jął W ioch
J . D. Cassini (1625—1712). U staw ił on wielkie lu n ety w now ym obserw ato­
rium i gorliwie nim i obserwował Słońce, K siężyc i p lan ety . W la ta c h 1672 —1681
pracow ał w O bserw atorium P ary sk im duński astronom O. R om er (1644 —1710),
k tó ry w yznaczył na podstaw ie m om entów zaćm ień księżyców Jow isza p rę d ­
kość św iatła (1675). J u ż po powrocie do D anii w ynalazł on instrum ent przej-
ścioicy (1684), k tó ry n a przeszło 200 la t s ta ł się podstaw ow ym in stru m en tem
obserw acyjnym w obserw atoriach astronom icznych.
In n y c h a ra k te r niż O bserw atorium P ary sk ie nosiło założone w r. 1675
O bserw atorium A stronom iczne w Greenwich pod Londynem . Miało ono służyć
głównie zaspokajaniu potrzeb żeglarstw a przez w yznaczanie z obserw acji
dokładnych w spółrzędnych gwiazd. B yło to potrzebne przede w szystkim przy
układaniu tab lic położeń K siężyca służących żeglarzom do w yznaczania d łu ­
gości geograficznej n a m orzu. Tego ro d zaju prace w ykonyw ane by ły w G reen­
wich i w następnych stuleciach. O bserw atorium w Greenwich było pom yślane
znacznie skrom niej niż O bserw atorium Paryskie. Jego pierw szy d y rek to r
J o h n F lam steed (1646—1719) w łasnym i środkam i m usiał konstruow ać in stru ­
m enty. W ynikiem jego 30-letniej p ra c y było ogłoszenie katalogu położeń 2866
gwiazd (1712) pod ty tu łe m H istoria Coelestis Britannica.
Spośród odkryć astronom icznych końca X V II w ieku do najw iększych n a ­
leżą: wyznaczenie paralak sy geocentrycznej Słońca (§ 118), co umożliwiło
poznanie rozm iarów u k ład u planetarnego, odkrycie przez R om era prędkości
św iatła i poznanie k sz ta łtu Ziemi w w yniku przeprow adzonych trian g u lacji
w różnych szerokościach geograficznych (§ 44).
P o d koniec X V II w. zastosow ano do obserw acji teleskopy zwierciadlane, co
znacznie rozszerzyło możliwości obserw acyjne. P o w stały wówczas ty p y tele­
skopów N ew tona i Cassegraina, stosow ane również w chwili obecnej (§ 109).
N ajw iększe jed n ak znaczenie dla dalszego rozw oju m yśli astronom icznej m iało
w ydanie w r. 1687 przez N ew tona jego dzieła, Philosophiae naturalis p rincipia
matliematica (§88).
F. Astronomia wieku XVIII. Dzięki pracom obserw acyjnym i teo rety cz­
nym astronom ów X V II wieku zo stał w ytw orzony n a przełom ie X V II i X V III
wieku praw idłow y pogląd n a budow ę św iata. D otyczyło to przede w szystkim
u k ładu planetarnego, w k tó ry m odległości p lan et od Słońca zostały poznane
dzięki zm ierzeniu paralaksy geocentrycznej Słońca. Z p rac obserw acyjnych
n a pierw szy p lan w ysunęły się obserw acje południkow e, dokonyw ane głównie
przy pom ocy kw adrantów ściennych zaopatrzonych w lu n ety jak o celownice.
D oskonaliły się zegary wahadłowe, a w r. 1735 J . H arriso n w ynalazł przenośny
F . Astronom ia wieku X V III 585

chronometr, k tó ry um ożliwił u trzy m y w an ie czasu n a okrętach. P osiłkując się


lu n e tą ustaw ioną nieruchom o pionowo i zao p atrzo n ą w m ik ro m etr J . B radłey
o d k rył z obserw acji rozpoczętych w r . 1725 aberrację światła, dostarczając
w te n sposób bezpośredniego dow odu obserw acyjnego n a ru ch Ziem i dokoła
Słońca (§ 54).
O środkiem najżyw szej p racy obserw acyjnej pozostaw ała Anglia, a szcze­
gólnie O bserw atorium w Greenwich, k tórego drugim dyrek to rem b y ł E d m u n d
H ałłey (1656—1742), jak o n astęp ca E lam steeda. D ziałalność obserw acyjna
H a lley a przed objęciem kierow nictw a obserw atorium w Greenwich dotyczyła
początkow o obserw acji położeń gw iazd nieba południow ego, k tó re to obser­
w acje H alley w ykonyw ał z w yspy św. H eleny [cp — —16°). N ajbardziej znane
prace H alleya polegały n a w yznaczeniu pierw szych ruchów w łasnych gwiazd
(§178) i stw ierdzeniu okresowości jasn ej kom ety, k tó ra później nazw ana zo­
sta ła jego nazw iskiem (§ 157). Z a czasów H alleya O bserw atorium w Greenwich
zaopatrzone zostało w nowe in stru m e n ty zakupione przez rząd angielski.
N astępcą H alleya n a stanow isku d y re k to ra O bserw atorium w Greenwich
b y ł Jam es B radłey (1693—1762), b ard zo w y b itn y obserw ator. K ierow ał on
obserw atorium w Greenwich w latach 1 7 4 2 —1762. P odstaw ow e znaczenie dla
dalszego rozw oju astrometrii południkowej m iał jego katalo g bardzo dokładnych
położeń 3222 gwiazd. P osłużył on w szczególności do w yprow adzenia w X IX
wieku ruchów w łasnych wielu gwiazd. Z osiągnięć obserw acyjnych B radleya
oprócz w spom nianego odkrycia ab erracji św iatła duże znaczenie m iało odkry­
cie nutacji (§ 103).
D la p o stęp u astronom ii obserw acyjnej w X V I I I wieku w ażny b y ł w ynalazek
obiektywów achromatycznych przez C. M. H ałła w Anglii (około r. 1730), roz­
pow szechniony następnie po r. 1750 przez J . D ołłonda. Umożliwiło to budow ę
refraktorów m niejszych rozm iarów niż teleskopy o wielkiej długości ognisko­
wej, stosow ane przez Heweliusza, H uygensa i astronom ów paryskich. N a
w zm iankę zasługuje tu jeszcze w szechstronna działalność uczonego rosyjskiego
M. Łom onosow a (1711—1765) odkryw cy atm osfery wokół p lan ety W enus
(§ 142).
P o d koniec X V II I wieku zabłysnął ta le n t W . H erschela jak o obserw atora
i k o n stru k to ra teleskopów zw ierciadlanych (§ 109). O dkrycie U ra n a w r. 1781
przesunęło znacznie granicę u k ład u planetarnego (§ 8 6 ), zliczanie zaś gwiazd
i inne obserw acje w ykonyw ane przez H erschela dały początek nowej dziedzinie
b a d a ń astronom icznych — astronomii gwiazdowej.
D ziałalność astronom ów X V III w ieku b y ła szczególnie ożyw iona w dzie­
dzinie b a d a ń z m echaniki nieba, której p o d staw ą było dzieło N ew tona Principia.
P race teo rety czn e rozw inęły się szczególnie w ybitnie w śród m atem atyków poza
Anglią. G eom etryczne rozw ażania N ew tona zastąpione zostały przez m etody
a n a lity czn e rozw ijane przez L. E u lera (1707 —1789) w B osji oraz A. C. Clai-
r a u ta (1713—1765) i J . d ’A lem berta (1717—1783) we F ran cji. W drugiej po­
łowie X V III wieku wielkie znaczenie d la rozw oju m echaniki nieba m iały prace
586 Zarys historii astronom ii

m a te m a ty k a J . L. L agrange’a (1756 —1813). U koronow aniem zaś p ra c m a te ­


m aty k ó w i astronom ów teoretyków X V I I I w ieku było dzieło P . S. L ap lace’a
(1749—1827) p t . : Mecanigue Celeste, w yd an e w pięciu tom ach w la ta c h 1799 —
1825. L aplace b y ł rów nież tw órcą hipotezy kosmogonicznej, przyjm ow anej
przez astronom ów przez cały X IX w iek (§ 292).
G. Rozwój astronomii obserwacyjnej XIX wieku. W iek X I X to wiek
doskonalenia in strum entów astronom icznych zarów no od stro n y optycznej,
ja k i m echanicznej. B udow ano obiek ty w y coraz większe i coraz doskonalsze.
P o opanow aniu przez P . L. G uinanda n a przełom ie X V III i X I X w ieku techniki
w y ta p ian ia szkła flintow ego, zaczęto w ykonyw ać coraz doskonalsze i coraz
w iększe obiektyw y, w czym w yróżnili się w Niem czech J . F ra u n h o fe r (1787 —
1826), a w A m eryce A lvan Clark (1832—1897). D zięki postępow i technicznem u
w optyce możliwe stało się w ykonanie przez C larka pod koniec X I X w ieku
obiektyw u soczewkowego o średnicy 1 0 2 cm, najw iększego z dotychczas w yko­
nanych.
T echnika budow y teleskopów z m etalow ym i zw ierciadłam i rozw inęła się
żyw o w pierw szej połow ie X IX wieku. N ajw iększy tego ro d zaju teleskop zb u ­
dow any zo stał w r. 1845 przez W. P a rso n sa (Lord Rossę) w B irr Castle w I r ­
landii. M etalow e zw ierciadło tego teleskopu m iało średnicę 180 cm. Jeszcze
w r. 1867 ustaw iono w M elbourne w A u stralii teleskop z m etalow ym zw ier­
ciadłem o średnicy 120 cm, je d n a k od r. 1856 zaczęto w ykonyw ać reflek to ry
ze zw ierciadłam i szklanym i posrebrzanym i (§ 109).
P o stęp y o p ty k i i m echanicznej k o n stru k c ji lu n et spraw iły, że w X IX w ieku
w zm ogła się bardzo działalność obserw acyjna. N a czoło w ysunęły się obser­
w acje południkow e, k tó ry ch zadaniem było w yznaczanie d okładnych położeń
gw iazd. K w a d ra n ty ścienne b y ły w ypierane od p o czątk u X IX w ieku przez
kola południkowe oraz przez instrum enty przejściowe (§ 34). K ażde pow ażniejsze
obserw atorium astronom iczne było w zasadzie zaopatrzo n e w koło p o łu d n i­
kow e lub in stru m e n t przejściow y. N a czoło obserw atoriów , w k tó ry ch w yzna­
czano z obserw acji południkow ych d o k ład n e położenia gwiazd, w ysunęło się
założone w r. 1839 obserw atorium w Pułkow ie w sąsiedztw ie P e te rsb u rg a
{obecnie L eningrad).
W raz z postępam i techniki obserw acyjnej w zrastała liczba obserw atoriów
astronom icznych. P rzew ażał w nich ty p obserw atoriów uniw ersyteckich, choć
n iek tóre spośród założonych w X IX w ieku obserw atoriów , a w śród nich O bser­
w ato rium Pułkow skie, b y ły in s ty tu ta m i naukow ym i czysto badaw czym i,
niezależnym i od uniw ersytetów .
D om inow ały w obserw atoriach astronom icznych obserw acje południkow e,
k tó re przez cały praw ie X IX wiek b y ły podstaw ow ą czynnością obserw acyjną
astronom ów . P rz y tak ic h w łaśnie obserw acjach południkow ych w pierw szą
noc X IX wieku, 1 stycznia 1801 r. G. P iazzi o d k ry ł przypadkow o pierw szą
planetoidy k tó ra o trzy m ała nazw ę Ceres (§ 144). O bserw acje południkow e
b y ły w ykonyw ane przede w szystkim w celu u k ła d a n ia katalogów pozycyjnych
G. Rozwój astronom ii obserwacyjnej X IX wieku 587

gw iazd. N ajdokładniejsze pozycje gw iazd uzyskiw ano w P ułkow skim Obserw a­


to riu m , gdzie rek tascen sję w yznaczano z obserw acji in stru m e n te m przejścio­
w ym , a deklinację z obserw acji kołem w erty k aln y m (§ 35). W większości jednak
obserw atoriów obie w spółrzędne otrzym yw ano z obserw acji je d n y m in stru ­
m entem , a m ianow icie kołem południkow ym (§ 35).
Z p ra c katalogow ych połow y X I X w ieku ogrom ne znaczenie m iało opraco­
w anie przez F . A rgelandera (1799 —1875) k a talo g u i a tla su nieba, B onner JDnrch-
m usterung (§ 176), a n astęp n ie rozciągnięcie tego ro d z a ju katalogów i m ap
przeglądow ych n a niebo południow e, co ukończone zostało dopiero w X X wieku.
W iek X IX zaznaczył się też zapoczątkow aniem wielkich m iędzynarodow ych
przedsięw zięć obserw acyjnych, ja k k atalo g i AG i zainicjow anie fotograficznej
m ap y n ieb a (1887) (§176).
Z astosow anie fotografii do b a d a ń astronom icznych w połow ie X I X wieku
rozszerzyło znacznie zakres b a d a ń astronom icznych. W X I X w ieku fotografię
zaczęto stosow ać do obserw acji Słońca, K siężyca i położeń gw iazd, a przy
końcu X I X w ieku — do celów astrofizycznych, ja k fotografow anie widm
Słońca i gw iazd.
W zm ożenie działalności obserw acyjnej w X IX w ieku doprow adziło do
licznych odkryć k o m et i planetoid. O biekty te były p rzed m io tem gorliwych
obserw acji z a pom ocą mikrometrów, um ieszczanych p rzy re frak to ra c h . M ikro­
m e try ta k ie służyły p o za ty m do pom iarów gw iazd podw ójnych.
Spośród doniosłych wyników obserw acji astronom icznych należy w ym ienić
przede w szystkim zm ierzenie pierw szych p aralak s heliocentrycznych (§ 181)
przez W . S truvego w D orpacie (1837), F . W . B essela w K rólew cu (1838) i P . H en ­
dersona w Cape (1838). Bessel uzyskał p aralak sę z najw iększą dokładnością
sto sując w ykonany przez F rau n h o fera heliometr (§ 181). W ażnym odkryciem
X I X w ieku było stw ierdzenie przez F . K iistn e ra (1888) ruchów b ieguna ziem ­
skiego w sto su n k u do pow ierzchni Ziem i (§ 48).
H. Zagadnienia teoretyczne XIX wieku. U gru n to w an a p ra c am i astro n o ­
mów i m a tem aty k ó w X V III w ieku m ech an ik a nieba ro zw ijała się dalej. R oz­
w inął się szczególnie rachunek p e rtu rb a c y jn y , co doprow adziło J . C. A dam sa
(1819—1892) i U. J . L everriera (1811—1877) do obliczenia o rb ity nieznanej
wówczas p la n e ty pozauranow ej. O bliczenia te posłużyły n astęp n ie do odkrycia
w r. 1846 now ej p la n ety , k tó rą nazw ano N ep tu n em (§ 99).
O dkrycia p lan e to id i kom et sta ły się im pulsem do tw orzenia now ych m etod
w yznaczania o rb it. P ionierską p ra c ą w tej dziedzinie b y ła p ra c a K . F . Gaussa
(1777—1855) p t : Theoria motus corjporum coelestium (1809), gdzie podano m e­
todę w yznaczania o rb it eliptycznych. Jeszcze w X V III w ieku, bo w r. 1797
lekarz z B rem y W. Olbers (1758—1840) p o d a ł m etodę w yznaczania orbity
parabolicznej. M etody G aussa i O lbersa znalazły szerokie zastosow anie wśród
rachm istrzów X IX wieku i b y ły stale ulepszane. R ach u n k i b y ły w ykonyw ane
w X IX w ieku p rzy pom ocy ta b lic logarytm icznych i innych tab lic liczbowych
w ty m celu obliczanych, bo a ry tm o m e try b y ły jeszcze nieznane. W iązało się
588 Zarys historii astronom ii

z ty m doskonalenie p ra c obliczeniow ych, przeprow adzanych n a d u ż ą skalę


w wielu obserw atoriach astronom icznych.
W ielkiego znaczenia n a b ra ły opracow yw ania wielkich k alen d arzy astro n o ­
m iczny cli, k tó re zaw ierały obok efem eryd odnoszących się do ciał u k ła d u
słonecznego m iejsca średnie i w idom e setek gw iazd oraz przepow iednie zjaw isk
n a d any ro k . N ajdaw niejszą tra d y c ję m a fran cu sk i kalendarz p t . : Connaissance
des Tem ps, u k a z u ją cy się od r. 1679, z kolei chronologicznie n a stę p n y m je s t
b ry ty jsk i, The N autical A lm anac, od r. 1767 i niem iecki, Berliner Astronomisches
Jahrbuch, od r. 1776. W r. 1852 zaczął w ychodzić w S tan ach Z jednoczonych
A m eryki P ółnocnej, The A m erican Ephem eris. T e cztery kalen d arze stan o w iły
w X I X w ieku podstaw ow y zestaw ta b lic liczbow ych d la p otrzeb obserw a­
torów . W ychodzą one nadal, z w y jątk iem niem ieckiego, Berliner Astronomisches
Jahrbuch, k tó ry od r. 1960 p rz e sta n o w ydaw ać. P o za ty m opracow yw ano
w wielu k ra ja c h m niej obszerne k alen d arze astronom iczne.
W ydaw anie k alen d arzy astronom icznych w ym agało obliczania w ielu tab lic
liczbow ych pom ocniczych, a przede w szystkim opracow yw ania teo rii ru c h u
w ielkich p la n e t oraz należytego p o zn an ia liczbow ych w artości ró żn y ch stały ch
astronom icznych, ja k stałe precesji, n u ta c ji, ab erracji itp . W ielkie zasługi
w te j dziedzinie położył astronom am ery k ań sk i Sim on Newcom b (1835 —1909).
Liczne ta b lic e liczbowe opracow yw ane b y ły przez astronom ów rosyjskich.
Szczególne m iejsce zajm ow ała w b a d a n ia ch astronom icznych te o ria ru c h u
K siężyca. Z ajm ow ali się nią w y b itn i m atem atycy-astronom ow ie, ja k P . A. H an-
sen (1795 —1874), k tó ry opiacow ał teorię ru c h u K siężyca i obliczył ta b e le (1857),
służące do obliczania położeń K siężyca w kalendarzach astronom icznych.
Z innych astronom ów zajm u jący ch się teo rią ru ch u K siężyca w X I X w ieku
należy w ym ienić astro n o m a francuskiego C. E . D elaunay (1816—1878). Teorie
ru ch u p la n e t, p e rtu rb a c je i teo ria ru c h u K siężyca zo stały u ję te p o d koniec
X IX w ieku w czterotom ow ym dziele F . T isseranda (1845—1896) p t : Traite
de mecaniąue celeste.
W X I X w ieku zaczęto publikow ać regularnie czasopism a astronom iczne
0 c h arak te rze m iędzynarodow ym , zaw ierające zarów no w yniki obserw acji,
ja k i p race teoretyczno-rachunkow e. N a jsta rsz y m ta k im czasopism em , w ycho­
dzącym dotychczas, je s t czasopism o w ydaw ane od r. 1821 w N iem czech (obecnie
N K D ), p t : Astronomische Nachrichten. Z innych dużych, naukow ych czasopism
astronom icznych założonych w X I X w ieku i w ychodzących do chwili obecnej
należy w spom nieć, M onthly Notices (Anglia), B ulletin Astronomigue (F ran cja)
1 Astronom ical Journal (USA). W k o ń cu X I X w ieku (.1895) zaczęło w ychodzić
najpow ażniejsze obecnie czasopism o astrofizyczne, The A strophysical Journal
(USA).
I. Powstanie astrofizyki. P o stę p y tech n ik i w k o nstruow aniu in stru m en tó w
obserw acyjnych w połączeniu z rozw ojem fizyki sta ły się zalążkiem p o w stan ia
w X IX w ieku astrofizyki zarów no obserw acyjnej, ja k i teo rety czn ej. J u ż n a
p o czątku X I X w ieku W . H . W ollaston obserw ow ał w idm o Słońca stosując
I. Pow stanie astrofizyki 589

wąską, szczelinę przed p ry zm atem (1802), co doprow adziło go do w ykrycia


kilku linii absorpcyjnych, pionierem zaś astronom icznych b a d a ń sp ektralnych
b y ł J . F rau n h o fer. Z budow ał on spektroskop będący p ro to ty p e m tego rodzaju
in stru m en tó w później stosow anych i z a pom ocą niego w y k ry ł wiele setek linii
w w idm ie Słońca (1814—1815), a p o tem b a d a ł w idm a kilku jaśniejszych gwiazd.
O dkrycie przez K irchhoffa (1859) p ra w analizy sp ek traln ej (§ 187) um ożliwiło
poznaw anie sk ładu chemicznego gw iazd i zapoczątkow ało b ad a n ia n ad ich
budow ą fizyczną. W skutek tego ro k 1859 u w ażany je s t za narodziny a stro ­
fizyki jak o nauki, poniew aż zaobserw ow ane fa k ty zaczęły od tego czasu z n a j­
dow ać naukow ą in terp retację.
W drugiej połow ie X IX w ieku n a stą p ił szybki p ostęp w dziedzinie a stro ­
fizyki obserw acyjnej. P o w stała fotom etria gwiazdowa w oparciu o praw o X . Pog-
sona (§ 197). Zaczęto budow ać fo to m e try w izualne, k tó ry m i m ierzono różnice
b lasku gwiazd. W w yniku prow adzonych system atycznie obserw acji opraco­
w yw ano katalo g i wielkości gwiazdow ych. Pierw szy ta k i k atalo g fotom etryczny
208 gw iazd opracow any b y ł przez L. Seidela w oparciu o pom iary b lasku gw iazd
fo to m etrem w latac h 1852 —1860. N ajw iększe jed n a k k atalo g i fotom etryczne
gw iazd opracow ane b y ły w obserw atorium astronom icznym H aryardzkiego
U n iw ersy tetu w C am bridge w S tan ach Zjednoczonych A m eryki Północnej,
założonym w r. 1840, i w A strofizycznym O bserw atorium w Poczdam ie w N iem ­
czech, założonym w r. 1872. F o to m e tria liarv ard zk a objęła całe niebo, gdyż
astronom ow ie h arv ard zcy obserwowali b lask gw iazd rów nież w P eru . W H ar-
v ard zk im O bserw atorium rozpoczęto obserw acje fotom etryczne w r. 1879
(E . C. P ickering ze w spółpracow nikam i), a w O bserw atorium P oczdam skim
w r. 1886. W ynikiem ty c h p rac było opracow anie katalogów opisanych w § 199.
W zw iązku z rozw ojem fotom etrii gwiazdowej ożywiły się b a d a n ia gwiazd
zm iennych, k tó re w X IX w ieku b a d a n o głównie m etodam i ocen w izualnych.
W drugiej połow ie X IX wieku zaczęły się szybko rozw ijać b ad an ia spek­
tra ln e gw iazd. W latach 1860 —1870 w oparciu o obserw acje w izualne sp ek tro ­
skopem A. Secchi p o d ał pierw szą k lasyfikację w idm gw iazdow ych, ju ż jed n ak
w r. 1872 H . D rap e r uzyskał pierw szą fotografię w idm a gw iazdy ( Vega). Po
r. 1880, gdy zaczęto stosow ać suche klisze brom osrebrne, sp ektrografia gw ia­
zdow a szybko się rozw ijała. W lata c h 1 8 8 5 —1886 E . C. Pickering zaczął sto ­
sować do fotografow ania w idm gw iazd p ry z m a ty obiektyw ow e, co dało p o ­
czątek system aty czn y m badaniom k las w idm ow ych i doprow adziło do p o ­
w stan ia The H enry Draper Catalogue. W r. 1887 H . Yogel w Poczdam ie w y­
znaczył po raz pierw szy ze sp ektro g ram u prędkość ra d ia ln ą gw iazdy (§ 188).
T rudno w yliczyć w szystkie w ażne odkrycia astrofizyczne X IX wieku.
Z w ażniejszych należy wspom nieć o w ykryciu okresowości p lam słonecznych
(H . Schw abe, 1843), odkryciu helu n a Słońcu (N. Lockyer, 1868) i odkryciu
gw iazd sp ek traln ie podw ójnych (£ U M a, E . C. Pickering, 1889).
W X IX w ieku pow stały pierw sze p race z dziedziny budow y w nętrza gwiazd.
P rek u rso rem tego ro d zaju b a d a ń b y ł H om er L ane w A m eryce (1869) i A. K itter
590 Zarys historii astronom ii

w Niemczech (1878) (§ 227). Tego rodzaju prace znalazły po raz pierw szy g ru n ­
tow ne ujęcie w dziele R . E m dena, Gaskugeln (1907).
J. Ogólne linie rozwojowe astronomii XX wieku. H istorii b a d a ń a s tro ­
nom icznych w X X wieku nie d a się krótko przedstaw ić w niniejszej książce,
najw ażniejsze jed n ak fa k ty zostały już podane w poszczególnych rozdziałach
podręcznika. W ypada tu jedynie dać k ró tk ą c h arak tery sty k ę ogólnej linii
rozwojowej astronom ii X X wieku.
W ciągu przeszło 70 la t astronom ii bieżącego stulecia jej obraz ulegał ogrom ­
nym przem ianom . Podczas gdy u progu X X wieku dom inow ały jeszcze obser­
w acje pozycyjne gwiazd, planetoid i kom et — jak o podstaw ow y program p ra c
w obserw atoriach astronom icznych — to z biegiem czasu główne zaintereso­
w anie przesuw ać się zaczęło k u obserwacjom astrofizycznym . Pow staw ać z a ­
częły duże obserw atoria, przeznaczone głównie do b ad ań astrofizycznych,
przew ażnie w górach, z dala od św iateł i dym ów m iast i ośrodków przem ysło­
wych. O bserw atoria te są zaopatryw ane w różnorodną ap aratu rę, m. in. w wiel­
kie teleskopy zw ierciadlane. Do ważnych w ydarzeń w dziejach astronom ii
X X wieku należało uruchom ienie teleskopu o średnicy zw ierciadła 250 cm
w O bserw atorium n a M ount W ilson (1918) i ustaw ienie n a M ount P alo m ar
teleskopu ze zw ierciadłem o średnicy 5 m (1947). N ajw iększym teleskopem
europejskim je s t teleskop ustaw iony na północnym K aukazie w Specjalnym
O bserw atorium A strofizycznym , m ający zwierciadło paraboliczne o średnicy 6 m.
J e s t to najw iększy teleskop n a Ziemi.
W ynalazek układów katadioptry czn y ch (teleskopy ty p u S chm idta i M aksu-
tow a) rozszerzył znacznie możliwości obserw acyjne z zakresu astrofizyki, k tó re
pozwoliły n a obserw acje fotogi’aficzne odległych obszarów w szechśw iata,
w szczególności grom ad galaktycznych i galak ty k .
N ow a tech n ik a obserw acyjna o p a rta n a elektronice zw iększyła dokładność
obserw acyjną, rozszerzając jednocześnie możliwości obserw acyjne n a daleką
podczerwień do długości fali rzędu 2 0 /um, przez umieszczenie zaś ap arató w
astronom icznych n a rak ietach — n a daleki nadfiolet, a naw et n a dziedzinę
rentgenow ską prom ieniow ania ciał niebieskich. Szybki rozwój radioastronom ii
spowodował ogrom ne rozszerzenie zakresu b a d a ń astronom icznych zarów no
obserw acyjnych, ja k i teoretycznych.
Równolegle do poszerzania możliwości obserw acyjnych rozw ijają się b a ­
d an ia teoretyczne nad budow ą i ewolucją gwiazd, ściśle zw iązane z fizyką
teoretyczną. Poznano w zasadniczych zarysach budow ę G alaktyki w oparciu
o rozw ijające się coraz intensyw niej badan ia z astronom ii gwiazdowej. Czy­
nione są p ró b y zrozum ienia budow y M etagalaktyki przez tw orzenie m odeli
kosm ologicznych.
W historii astronom ii n a stąp iła nowa era, gdy rozpoczęła się w r. 1957
epoka opanow yw ania przestrzeni kosmicznej przez człowieka. Z agadnienia
lotów sztucznych ciał niebieskich, w szczególności sztucznych satelitów Ziemi,
postaw iły przed m echaniką nieba nowe zagadnienia, k tó ry ch rozw iązaniu służą
J . Ogólne linie rozwojowe astronom ii X X wieku 591

elektroniczne m aszyny cyfrowe, zn ajd u jące zastosow ania i w wielu działach


astronom ii, ja k np. przy obliczaniu m odeli gwiazdow ych. W zw iązku z lotam i
kosm icznym i wzrosło zainteresow anie b ad an iam i z fizyki Słońca, m a terią roz­
proszoną w najbliższej przestrzeni kosm icznej, ja k i górnym i w arstw am i atm o ­
sfery ziem skiej.
B ad a n ia astronom iczne w ym ag ają coraz ściślejszej w spółpracy m iędzy­
narodow ej, czemu służy założona w r . 1919 M iędzynarodow a U nia A strono­
m iczna, jednocząca astronom ów z całego św iata w przeszło czterdziestu kom isjach
i organizująca co k ilk a la t ogólne kongresy oraz coraz częściej odbyw ające się
obecnie m iędzynarodow e konferencje problem ow e. A stronom ia sta ła się n au k ą
0 wielu specjalnościach i o bardzo rozległych p erspektyw ach rozwojowych.
K . Astronomia w Polsce. Za p o czątek m yśli astronom icznej w Polsce n a ­
leży uznać prace W itelona ( X I I I w iek) z dziedziny o p ty k i i F ra n k a z Polski
(koniec X I I I wieku), k o n stru k to ra in stru m en tó w astronom icznych. N a początku
X V wieku w A kadem ii K rakow skiej p ow staje k a te d ra astronom ii, a d ru g a
połow a X V w ieku przynosi okres św ietnego rozw oju szkoły astronom icznej
w tejże uczelni. N a te n okres p rz y p a d a ją stu d ia w K rakow ie M ikołaja K o ­
p ern ik a (§81).
W X V I wieku n astąp ił zm ierzch krakow skiej szkoły astronom icznej, cho­
ciaż w śród niektórych profesorów A kadem ii K rakow skiej w ystęp u je za in te re ­
sow anie n a u k ą K opernika. P rzetrw ało ono jeszcze do X V II w ieku. J a n B rożek
(1585—1652) zbierał d okum enty d otyczące życia i tw órczości K opernika. N a
p o czątk u X V II wieku została w prow adzona przez K aro la M alap erta do obser­
w acji pierw sza lu n eta w Polsce (K alisz 1613).
N ajw ybitniejszym astronom em polskim X V II w ieku b y ł J a n Heweliusz
(1611—1687), k tó ry założył w G dańsku obserw atorium astronom iczne około
r. 1640, gdzie dokonał wielu cennych obserw acji (§ 70). N a sk u tek u p ad k u
m yśli naukow ej w Polsce w pierwszej połowie X V III w ieku n a stą p ił również
całkow ity u padek m yśli astronom icznej, rozw ijającej się ta k żywo n a zachodzie
E u ro p y . Dopiero epoka Oświecenia drugiej połow y X V III w ieku przyniosła
odrodzenie b a d a ń astronom icznych w Polsce, czego w yrazem było pow stanie
obserw atoriów astronom icznych, najpierw obserw atorium A kadem ii W ileńskiej
(1753), po tem założenie obserw atorium przy U niw ersytecie K rakow skim przez
J a n a Śniadeckiego (1791). To o sta tn ie obserw atorium w yposażone w nowo­
czesne in stru m en ty obserw acyjne zajęło od razu pow ażne stanow isko wśród
obserw atoriów europejskich, głównie dzięki obserw acjom pierw szych planetoid,
w ykonanym przez Śniadeckiego. J a n Śniadecki kierow ał obserw atorium k ra ­
kow skim do r. 1803, a od 1807 do 1825 r. — obserw atorium wileńskim.
P rzy końcu X IX wieku działały dw a obserw atoria w Polsce, K rakow skie
1 W arszaw skie. To o statn ie założone było w r. 1825 przez F . Armińskiego.
D ziałało również obserw atorium astronom iczne we W rocław iu, założone w r. 1790
przez Ju n g n itz a . P od koniec X IX w ieku pow stało przy Politechnice Lwowskiej
niewielkie obserw atorium . K rakow skim O bserw atorium w X IX wieku kiero­
592 Z arys h isto rii astronom ii

w ali M. W eisse (1 7 9 8 —1863) i F . K a rliń s k i (1 8 3 0 —1906). P ie rw sz y z n ich


w spólnie z J . K . S teczkow skim o p raco w ał b a rd z o o b szern y k a ta lo g położeń
gw iazd, cieszący się d u ż y m u zn a n ie m w śró d astro n o m ó w p o ło w y X I X w ieku.
S p ośród astro n o m ó w w arszaw skich d ru g ie j połow y X I X w ieku z a słu ż y li się
J . B a ran o w sk i (1 8 0 0 —1879), tłu m a c z dzieła K o p e rn ik a , De R evolutionibus
orbium coelestium, n a ję z y k p o lsk i (1854), A. P rażm o w sk i (1821 —1885), p ie r­
w szy p olski a stro fiz y k , b ad acz p o la ry z a c ji k o ro n y słonecznej i J . K o w alczy k
(1 8 3 3 —1912), a u to r k a ta lo g u poło żeń gw iazd, o p a rte g o n a w łasn y ch o b ser­
w acjach w y k o n a n y c h w O b se rw a to riu m W arszaw skim . O d r. 1869 do r. 1915
w arszaw skie o b se rw a to riu m b y ło p o d k iero w n ictw em a stro n o m ó w ro sy jsk ic h .
N a p o c z ą tk u X X w ieku p o lscy astro n o m o w ie m ogli p raco w ać ty lk o w dw óch
o b se rw ato riach , w K rak o w ie i w e Lw ow ie. N a jw y b itn ie jsz y m a stro n o m e m
k ra k o w sk im .ow ych czasów b y ł M. P . R u d z k i (1862 —1916), k tó r y k iero w ał
k ra k o w sk im o b se rw a to riu m w la ta c h 1902 —1916. Z a sły n ą ł on ja k o w y b itn y
geofizyk, m ia ł rów nież cenne p ra c e z z a k re s u a stro fiz y k i te o re ty c z n e j.
W chw ili o d zy sk an ia niepodległości w r . 1918 z n a jd o w a ły się w P o lsce
tr z y ośrodki a stro n o m ic z n e: w K ra k o w ie , L w ow ie i W arszaw ie. O b se rw a to ria
te , n ie in w esto w an e p rzez zaborców , m ia ły w ypo sażen ie b a rd z o sk ro m n e i p rz e ­
sta rz a łe. Z aciążyło to i n a d a l ciąży n a ro z w o ju a stro n o m ii o b serw acy jn ej w P o l­
sce.
W o k resie m ięd zy w o jen n y m p rz y b y ły d w a now e o b se rw a to ria : w P o z n a n iu ,
zo rg an izo w an e p rzez B. Z aleskiego (1 8 8 7 —1927) i w W ilnie, zało żo n e przez
W ła d y sła w a D ziew ulskiego (1878 —1962). R o zw ijały się w ięc b a d a n ia a s tr o ­
n o m iczne w p ięciu o śro d k a c h : w K ra k o w ie , Lw ow ie, P o z n a n iu , W arszaw ie
i W ilnie. S p o śró d n ieży jący ch astro n o m ó w la t m ięd zy w o jen n y ch n a jw y b itn ie j­
szym i b y li: T ad eu sz B anachiew icz (1 8 8 2 —1954) i W ła d y sła w D ziew ulski.
T. B an achiew icz k iero w ał o b se rw a to riu m astro n o m ic z n y m U n iw e rsy te tu J a g ie l­
lońskiego w K ra k o w ie w la ta c h 1919 —1954. Z a sły n ą ł p rz e d e w sz y stk im dzięki
sw ym p ra c o m te o re ty c z n y m ja k o tw ó rc a n o w y ch m e to d ra c h u n k o w y c h , z n a ­
n y c h p o d n azw ą rach u n ku krakowianowego i dzięki p ra c o m z d zied zin y w y z n a ­
czan ia o rb it. W ł. D ziew ulski p ro w a d z ił b a d a n ia z z a k resu a stro n o m ii g w iazd o ­
w ej i z in n y c h działów astro n o m ii. D u ż e zasłu g i w dziedzinie w y z n a c za n ia
o rb it k o m e t p o ło ży ł M ichał K a m ie ń sk i (1 8 7 9 —1973).
P o I I w ojnie św iatow ej astro n o m o w ie p o lscy p ra c o w ali w o b se rw a to ria c h
a stro n o m icz n y ch p rz y u n iw e rsy te ta c h w K rak o w ie, P o z n a n iu , T o ru n iu , W a r­
szaw ie i W rocław iu oraz p rz y P o lite c h n ic e W arszaw sk iej. P o w s ta ł rów nież
p rz y P olskiej A k ad em ii N a u k Z a k ła d A stro n o m ii. B a d a n ia a stro n o m ó w polskich
o b ję ły oprócz z a g ad n ień astro n o m ii k la sy c z n ej, ró ż n e z a g a d n ien ia z a stro fiz y k i
i a stro n o m ii gw iazdow ej. C zynione s ą rów nież p ra c e o b se rw a c y jn e z r a d io ­
a stro n o m ii.
D o d a t e k II

STAŁE ASTRONOM ICZNE

je d n o s tk a a stro n o m ic z n a ................... 1 ,4 9 6 -IO11 m


p ręd k o ść św ia tła w p r ó ż n i ..................... 299 792,5 k m /s
n ach y len ie e k lip ty k i do ró w n ik a . . 2 3 02 7 '8 " ,2 6 - 0 " ,4 6 8 4 (< —1900)
s ta ła p r e c e s j i ....................... 5 0 " ,2 5 6 4 + 0 " ,0 0 0 222 (< -1 9 0 0 )
s ta ła n u t a c j i ....................... 9",207
s ta ła a b e rra c ji rocznej . . 20",4958
p ro m ień ró w n ik o w y Ziem i 6 378 160 m
spłaszczenie Ziem i . 1/298,25
m a sa Z iem i . . . . . 5 ,9 7 7 -1027g
m a sa S ło ń ca . . . . 1,989 -10 33 g
p ro m ie ń S ło ń ca . . . 695 980 k m
p a r s e k ....................... . 3,0856 •10 13 k m = 3,2615 la t św ietln y ch
ro k św ietln y . . . . 9 ,4 6 0 5 -IO 12 k m
s ta ła g ra w ita c ji . . . 6 , 6 6 8 - 1 0 - 8 d y n - c m 2 -g - 2
m a sa e le k tro n u . . . 9 ,1 0 8 4 -1 0 -28g
m a sa a to m u w odoru . 1,6733 -1 0 -24g
en erg ia 1 eV . . . . 1 ,6 0 2 -1 0 -12 erg
594 . Gwiazdozbiory

D o d a te k III

GWIAZDOZBIORY

P o le s t.
N azw a ła ciń sk a S k ró t N azw a p o lsk a a ó k w a d r.

A n d rom eda A nd A n d ro m e d a + 40° 722


A n tU a A nt Pom pa 10 -3 5 239
Apus A ps P t a k R ajsk i 16 -7 5 206
A ą u a riu s A qr W o d n ik 23 -1 5 980
A ą u ila A ql O rzeł 20 + 5 652
A ra A ra O łtarz 17 -5 5 237
A rie s A ri B a ra n 3 + 20 441
A u r ig a A ur W o źn ica 6 + 40 657
Bootes Boo W o larz 15 + 30 907
G aelum Cae R ylec 5 -4 0 125
C am elopardalis C am Ż y ra fa 6 + 70 757
Gancer C ne R ak 9 + 20 506
Canes V en a tici CVn P s y G ończe 13 + 40 465
C anis M aio r CMa P ie s W ielki 7 -2 0 380
C anis M in o r CMi P ie s M ały 8 + 5 183
C apricornus C ap K oziorożec 21 -2 0 414
C arina C ar K il 9 -6 0 494
C assiopeia Cas K a sjo p e a 1 + 60 598
C entaurus Cen C e n ta u r 13 —50 1060
Gepheus Cep Cefeusz 22 + 70 588
Cetus C et W ielo ry b 2 -1 0 1231
Ghamaeleon C ha K am eleo n 11 -8 0 132
C ircinus Cir C yrkiel 15 -6 0 93
Columba Col G ołąb 6 -3 5 270
Com a Berenices Com W ark o cz B eren ik i 13 + 20 386
Corona A u stra lis CrA K o ro n a P o łu d n io w a 19 -4 0 128
Corona BoreaUs CrB K o ro n a P ó łn o c n a 16 + 30 179
Corvus C rv K ru k 12 -2 0 184
Crater C rt Puchar 11 -1 5 282
C rux C ru K rz y ż 12 -6 0 68
C ygnus Cyg Ł abędź 21 + 40 804
D e lp h in u s D el D elfin 21 + 10 189
Dorado D or Z ło ta R y b a 5 -6 5 179
Draco D ra Sm ok 17 + 65 1083
E ą u u leu s Equ Ź rebię 21 + 10 72
E r id a n u s E ri E ry d an 3 -2 0 1138
F o rn a x For P ie c 3 -3 0 398
G em ini Gem B liź n ię ta 7 + 20 511
Grus G ru Ż u raw 22 -4 5 366
H ercules H er H e rk u le s 17 + 30 1225
H orologium H or Z egar 3 -6 0 249
H yd ra H ya H y d ra 10 -2 0 1303
Gwiazdozbiory

P o le st.
N a zw a ła ciń sk a S k ró t N azw a p o lsk a a Ó k w a d r.

H y d ru s H yi W ą ż m o rsk i 2h -7 5 ° 243
; In d u s In d In d ia n in 21 -5 5 294
Lacerta L ac J asz c zu rk a 22 + 45 201
Leo L eo L ew 11 + 15 947
Leo M in o r LM i L ew M ały 10 + 35 232
Lepus L ep Z a ją c 6 -2 0 290
L ib ra L ib W ag a 15 -1 5 538
Lupus Lup W ilk 15 -4 5 334
Lynx Lyn R yś 8 -4 5 545
L y ra Lyr L u tn ia 19 + 40 286
M ensa M en G ó ra S tołow a 5 -8 0 153
M icroscopium M ic M ikroskop 21 -3 5 210
M onoceros M on J e d n o ro że c 7 - 5 482
M u sca M us M ucha 12 -7 0 138
N o rm a N or W ęgielnica 16 -5 0 165
Octans O ct O k ta n t 22 -8 5 291
O phiuchus O ph W ężow nik 17 0 948
O rion O ri O rion 5 + 5 594
Pavo Pav Paw 20 -6 5 378
P egasus P eg Pegaz 22 + 20 1121
P erseus Per P e rse u sz 3 + 45 615
P h o en ix Phe F e n ik s 1 —50 469
P ictor P ic M alarz 6 —55 247
P isces P sc R yby 1 + 15 889
P isc is A u s tr in u s P sA R y b a P o łu d n io w a 22 -3 0 245
P u p p is Pup R u fa 8 -4 0 673
P y x is Pyx K o m p a s O krętow y 9 -3 0 221
R e tic u lu m K et Sieć 4 -6 0 114
S a g itta Sge S trz a ła 20 + 10 80
S a g iłta riu s Sgr S trzelec 19 -2 5 867
S co rp iu s Sco S k o rp io n 17 -4 0 497
Scu lptor Scl R zeźb iarz 0 -3 0 475
S c u tu m S et T a rc z a Sobieskiego 19 -1 0 109
S erp ens C aput Ser W ąż, G łow a 16 + 10 429
S erp ens G auda S er W ąż, Ogon 18 - 5 208
S extans Sex S e k sta n s 10 0 314
T a u ru s T au B yk 4 + 15 797
Telescopium T el T eleskop 19 —50 252
T ria n g u lu m T ri T r ó jk ą t 2 + 30 132
T ria n g u lu m A ustrale T rA T r ó jk ą t P o łu d n io w y 16 -6 5 110
T u ca n a Tuc T ukan 0 -6 5 295
U rsa M aio r UMa W ielk a N iedźw iedzica 11 + 50 1280
U rsa M in o r UMi M ała N iedźw iedzica 15 + 70 256
Vcla Vel Żagiel 9 -5 0 500
Yirgo V ir Panna 13 0 1294
V olans Vol R y b a L a ta ją c a 8 -7 0 141
Y u lp ecu la Y ul L isek 20 + 25 •268
ODPOWIEDZI DO ĆWICZEŃ

R o zdz. II

1. O dległość k ą to w a m ięd zy a A u r i a Gem w y n o si 29°58/5 0 " .


2. A = 6904 5 , I 5 , / ; * = 4 9 °1 8 '3 3 ".
4. A = 1 4 9 °21'2 0"; 0 = + 0°27'54".
6. a = 4 h 12m468,3 ; d = + 2 1 °09'30".
6. L e tn io s ta n o w is k o : t = ± 8 b4m478; A = ± 128°17'52".
Zim ow o s ta n o w is k o : t = ± 3 h55m 138; A = ± 5 1 o4 2 '0 8 " .
(w arto ści d la ś ro d k a ta rc z y S łońca).

R ozdz. III

1. L e tn io s ta n o w isk o : w schód 2 I ll55m ; z ac h ó d 14h05m.


Z im ow e s ta n o w is k o : w sc h ó d 14 0 5 ; z ac h ó d 21 55.
(śro d ek ta rc z y S ło ń ca, bez u w z g lęd n ie n ia re fra k c ji).
2. <* = 20h28m548,10.
3. TJT = 20h48m 178,52.
4. ż , = 8h33m 17s,3 : UT = 4 b33m228,4.
5. W sc h ó d : t = 12h22m408,3 ; A = 184°25'02".
Z a c h ó d : t = l l h37m 198,7 ; A = 175°34'58".
6. W sc h ó d : «, = 2 h l l m 318,9 ; tm = 19h31m438,0,
Z a c h ó d : <* = 11 10 0 1 ,7 ; tm = 4 28 44,6.
7. 472 ra z y , n a jm n ie j 471 ra z y .

R o z d z . IV

1. q> = + 5 1 o0 6 '4 2 " ; <5 = + 8 9 ° 0 6 ' 2 5 a U M i.


2. a = 5h 14m 108,4 2 ; <5 = + 4 5 ° 5 7 /54, / ; a
3. tp = + 5 0 °0 2 '1 2 "; <5 = + 7 4 ° 1 7 '1 1 ,/.
4. <p = -f 83015 '3 4 ".
5. P rze c ięc ie ró w n ik a w p u n k c ie Zż = 6h .
N a jb a rd z ie j o d d a lo n y p u n k t n a p o łu d n ie : L + 1 2 h, —<p.
Odpowiedzi do ćwiczeń 597
%
Rozdz. V

1. P e ru — 6321,0 k m ; F r a n c ja — 6371,2 k m ; L a p o n ia — 6414,2 km .


2. 992,98 m m .
3. 7175 km .
4. 0,0167.

R o z d z . V II

1. 74,5 km .
2. 0 w ielkość lib rac ji.
3. 162,04 c m /s 2.
4. tp = 61°46'.

R o zd z. V III

1. 3940 k m 2.
2. 5,36 ra z y .
3. 56,6 m in,

R o z d z . IX

1. / W = 40°17'20".
2. Z łączenie: 4 2 '2 0 " : p rzeciw staw ien ie: 2 1 '4 0 ".
3. irorso".
4. N a jm n ie jsz a — 0,5333 j.a . = 79 780 000 k m .
N ajw ięk sza — 1,4667 j.a . = 219 420 000 k m .

Rozdz. X

3. 20 420 km .
4. 0 12 = 0,266.
64

R ozd z. X II

1. 15°: 23?35; 35°: 26?69; 50°: 28?15


2. 153 1/3 d oby.
3. 0 29°. ,
4. 7 ,9 -109 la t.

R ozdz. X III

c — s ta ła słoneczna d la Ziem i,

r — odległość p la n e ty od Słońca
2. 61",1.
O dpow iedzi do ćwiczeń

3. N e p tu n : 0,0022 c a l/c m 2, — 19m3.


P l u t o n : 0,0013 c a l/c m 2, — 18,0.
4. D w ie s tr e f y o k o lo b ie g u n o w e s ię g a ją c e p ra w ie d o ró w n ik a .

R o z d z . X IV

1. 32-10 6 la t.
2. 64 ra z y .
3. D la 1 k g — 112 m /s , d la 1 1 — 1650 m /s .

R o z d z . XV

1. /< = 2 6 " 0 2 ; a = 14h 13m20?422.


Ó = -f 1 9 °2 5 '5 4 ",9 9 .
2. 90,11 k m /s .
3. 19 k m /s .
4. Z a 9740 l a t , n " = 0 " 8 5 2 .

R o z d z . X V II

1. Z a 94 800 la t.
2. l i = 7 ,6 E ©
3. P o z a a tm o s f e r y c z n a — 0 “ 00, d la s =■ 75° — 4 -0 “ 96.

R o z d z . X V III

1. 1“ 3.
2 . 4 ;31 0.
3. 3 4,6 k m /s .
4. - L .
1,21

R o z d z . X IX

1. 1640°.
2. 8 ,8 4 -IO4 g /c m 3.
3. 0 ,66 cal.

R ozdz. XX

r m a x = 0 ,90
2. 100 ra z y .

You might also like