You are on page 1of 3

Mariusz Wesołowski - BRONIĘ MURZYNA

Od kilku lat usiłuje się w Polsce zlikwidować termin “Murzyn” jako nazwę
przedstawicieli czarnej rasy. Ten pożałowania godny atak na jedyne chyba wśród
europejskich języków słowo, które nie ma najmniejszych konotacji rasistowskich,
jest oczywiście imitacją tego, co dzieje się w Ameryce. Polacy (przynajmniej
niektórzy) są i zawsze będą “papugą narodów” (Juliusz Słowacki).

Ostatnio w szranki tej niepotrzebnej bijatyki wkroczył profesor doktor hab. Marek
Łaziński, członek Rady Języka Polskiego, który autorytatywnie stwierdził, że ów
termin jest "obarczony bagażem negatywnych konotacji" i powinien być
zarzucony. Szanowny pan profesor zapomniał tu kompletnie o podstawowym
obowiązku rzetelnego naukowca w każdej dziedzinie, a mianowicie o
obiektywizmie. „Bagaż negatywnych konotacji” to nie tylko czysty subiektywizm,
ale również emocjonalizm, na który nigdy nie powinno być miejsca w akademii.
Profesor Łaziński nie wziął również pod uwagę faktu, że każde słowo może
odzyskać ten sam negatywny bagaż poprzez umieszczenie go w starym kontekście.

Najczęściej proponowane alternatywy do “Murzyna” to “czarny” i “Afrykańczyk”.


Są one problematyczne same w sobie. “Afrykańczyk” zakłada, że wszyscy
mieszkańcy tego kontynentu mają czarną skórę, co oczywiście nie jest prawdą
(spójrzmy choćby na północnoafrykańskich śniadych Arabów i białoskórych,
błękitnookich Berberów). Jeśli chodzi o “czarnego”, to słowo to nie tylko było
kiedyś używane w Polsce jako synonim diabła, ale jest również o wiele bardziej
potencjalnie rasistowskie, niż pozbawiony wszelkich kolorystycznych konotacji
“Murzyn”.

Jako przykłady “negatywnego bagażu” tego ostatniego cytuje się popularne


powiedzenia typu “haruje jak Murzyn”, “Murzyn zrobił swoje, Murzyn może
odejść” lub “ nie będę twoim Murzynem”. Kiedy się jednak nad nimi zastanowić,
to nie są one bynajmniej negatywne. Nawiazując do tragicznej niewolniczej
przeszłości tej rasy, podkreślają one wysiłek, robotność oraz wyzysk Murzynów i
żaden logicznie myślący człowiek nie może ich traktować jako uwłaczających.

Podczas dyskusji nad tym problemem mój znajomy przytoczył historię


murzyńskiej rodziny z Jamajki, która powróciła z Polski na tę wyspę, gdyż dzieci
w szkole były wyzywane od “brudnych Murzynów”. Czy jednak czuły by się one
lepiej, gdyby nazywano je “brudnymi czarnymi” albo “brudnymi
Afrykańczykami”? A zamiast wulgarnie mówić “ciemno jak w du..e u Murzyna”,
równie dobrze można powiedzieć “ciemno jak w du..e u czarnego/Afrykańczyka”.
Powtórzę raz jeszcze - wszystko zależy od kontekstu.

Rzeczownikowi temu profesor Łaziński zarzuca również bycie “archaicznym”, tak


jakby to stanowiło lingwistyczną zbrodnię. Po pierwsze, “Murzyn” - z braku
powszechnie przyjętej alternatywy - nadal funkcjonuje w polskiej mowie, nie jest
więc prawdziwym archaizmem jak na przykład “białogłowa” czy “gamratka”. Po
drugie, tak zwane archaizmy często wracają do uzusu językowego i rozpoczynają
w nim nowe życie (na przykład “darczyńca”).

Szczytem absurdu jest jednak następujace stwierdzenie pana profesora i doktora


habilitowanego: “[Słowo ”Murzyn“] określa nie narodowość ani pochodzenie
geograficzne, tylko kolor skóry, a ta cecha podobnie jak kolor włosów, wzrost, typ
figury nie musi być istotna w opisie człowieka". O to, jak istotne są te cechy w
opisie człowieka zapytajmy policjantów i prozaików. Jeśli zaś chodzi o związek
”Murzyna“ z kolorem skóry, to nasz profesor-językoznawca po prostu opowiada
bzdury.

Jak napisałem wcześniej, we wszystkich głównych językach europejskich


rzeczownik oznaczający przedstawiciela czarnej rasy oparty jest właśnie na
kolorze skóry - angielski “Negro”, francuski “nègre”, niemiecki “Neger/in”,
hiszpański oraz włoski “negro/a”, rosyjski “негр”, czeski “černoch”, duński,
szwedzki i norweski “neger”. Zarazem czerń jest często w nich symbolicznie
postrzegana jako atrybut niedoskonałości lub wręcz zła. Jedynie polski “Murzyn”,
o nieznanej etymologii, jest całkowicie wolny od jakichkolwiek
dermatologicznych skojarzeń.

Ostatecznym ”argumentem” profesora Łazińskiego jest obserwacja, że "[c]zarno- i


ciemnoskórzy Polacy, w większości przybyli z Afryki w pierwszym lub drugim
pokoleniu, oraz mieszkający w Polsce czasowo czarnoskórzy Amerykanie w
zdecydowanej większości traktują to słowo jako obraźliwe". Być może (profesor
nie podaje na poparcie swego twierdzenia żadnej statystyki), ale dlaczego tak się
dzieje? Ponieważ słowo ”Murzyn“ jest jak dotąd jedyną denominacją czarnej rasy
w języku polskim. Gdyby było nią ”Bambo“, krytycy również uznali by je za
rasistowskie.

Mamy więc tu do czynienia z emocjonalnie umotywowaną nagonką na tradycyjne i


unikalne słowo, które jednak nie podoba się promilowej części polskiego
społeczeństwa, wobec czego wszyscy muszą przestać go używać. To jest czysta
definicja mechanizmu politycznej poprawności, która od dawna paraliżuje
zachodnie społeczeństwa, a teraz próbuje uśmiercić zdrowy rozsądek i logikę w
Polsce.

Powinniśmy być z naszego ”Murzyna” dumni zamiast starać się go unicestwić w


imię przejściowo modnej, prymitywnej, załganej ideologii.

Mariusz Wesołowski

Link: https://www.o2.pl/informacje/czy-slowo-murzyn-jest-obrazliwe-komentarz-
rady-jezyka-polskiego-6542537553668672a

You might also like