Professional Documents
Culture Documents
WYZNANIEIPRZEBACZENIE
HISTORIA SPOWIEDZI
Przetozyb MarynaOchab
M
M A1 AB UT
R edakcja: Jo z e f M ajewski
K orekta: Bogum ila C irocka
O pracowanie graficzne: Tomasz Boguslaw ski
ISBN 83-85893-88-1
Wydawnictwo MARABUT
ul. Pniew skiego 3A, 80-952 G dansk
tel. I fax (0-58) 41-17-55, tel. (0-58) 45-18-47
Docenimy go jeszcze bardziej, ješli pomyšlimy o tym, jak radykalnie rožni się „try-
bunal pokuty” - klasyczne niegdyš wyrazenie - od zwyklego wymiaru sprawiedliwosci
w každej epoce. Sąd karze winnych, podczas gdy Kosciol, nawet gdy naklada „karę”,
jest przede wszystkim szafarzem Boskiego przebaczenia. To prawda, že w przesztosci
bardzo często stawiano kwestiç, w jakich warunkach owego przebaczenia udzielič i czy
nie lepiej w niejednym przypadku odiožyč je na pôzniej. Omôwimy dalėj spory, jakie
ten problem wywolal.
Przypomina mi się tutaj pewne zwierzenie: w Collège de France, gdzie miatem wy-
kiad o „odraczaniu rozgrzeszenia” w XVII i XVIII wieku, po wykladzie podszedl do mnie
pewien proboszcz, mający za sobą dlugie lata pracy duszpasterskiej. „Raz tylko w calej
mej karierze odmôwilem rozgrzeszenia i nigdy tego nie moglem odzalowac”, powiedzial.
Wielki Arnauld uznalby go pewnie za „rozlužnionego moralnie”. Tak czy owak, prze-
baczenie ma swoją historiç.
Žeby byc bardziej przekonującym, skupilem się w tym eseju na okresie klasycznym
(XVII wiek), kiedy ukazywalo się wide dobrze udokumentowanych prac na temat spo-
wiedzi. Byla to bowiem wtedy kwestia naprawdç paląca, znajdowala siç w centrum uwagi
ludzi religii i kultury. Problemy, jakie stawiala niegdysiejsza praktyka pokutnicza, wydają się
nam dzisiaj niezwykle skomplikowane i subtelne. Postanowilem wiçc je wyjasnic w czter-
nastu krôtkich rozdzialach, probując prostym i wspôlczesnym jçzykiem przedstawic spory,
ktôrymi pasjonowali się niegdyš między innymi Pascal, Boileau i Bossuet. Aby zrozumiec
wspôlczesnosc na Zachodzie, trzeba najpierw poznač historiç spowiedzi, zwlaszcza že
kazuistyka istniala rôwniez w krajach protestanckich.
Powolalem się przed chwilą na Freuda. Nie ukrywam, že zbierając materialy do tej
pracy, w ide myšlalem o psychiatrach i psychoanalitykach. Od piçtnastu Iat mam z nimi
często do czynienia, a to z racji moich historycznych badan nad strachem, poczuciem
winy i poczuciem bezpieczehstwa. Niniejszy esej miešci siç na pograniczu tych trzech
wielkich tematôw, będących od zawsze powszednim chlebem wszystkich, ktôrzy wshichują
się w ludzką udrękę. Zdziwilbym siç, gdyby nie znaiežli na tych stronicach okazji do
nowego porozumienia między narni.
Lekarzami dusz są rôwniez ludzie Kosciola, nawet ješli ich liczba spadla w porôwna-
niu z badanym przeze mnie okresem. Chcialbym, aby dobrze zrozumieli naturę i granice
mojej wypowiedzi, ktôra podobnie jak w ksiąžkach o strachu i poczuciu bezpieczenstwa,
jest czysto historyczna - ani pochwalna, ani polemiczna. Prôbowalem przywolac gwal-
towne niegdyš spory między postawą poblaž!iwą a wymagającą, otwartą a zamkniętą,
między etyką wyrozumialosci i sztywną elitarnošcią. Idzie tu o konflikt miniony. Jakže
jednak zaprzeczyc, že wciąz aktualny? Wewnątrz religii przetrwal do naszych czasôw. Za
wsze będzie pojawiac się na nowo w ludzkiej spolecznošci i dlatego warto naswietlié na
okrešlonym odcinku dziejôw trudną drogę zlotego šrodka.
Ta droga zarysuje się przed narni dopiero wtedy, gdy ūda nam się wydobyc z cienia
to, w jaki sposôb ludzie przezywali spowiedz w žyciu codziennym. Ale dokumentacja,
ktorą dysponujemy, jest gIownie normatywna: wskazywala księžom, jak mają spowiadač,
a wiernym, jak się mają spowiadač. Cala trudnošč i oryginalnošč mėgo przedsięwzię*
čia polega więc na takiej lekturze dokumentow, ktora by pozwolila odgadnąč między
wierszami rzeczywistą postawę spowiednikow oraz reakcje zwyklych chrzešcijan podlega*
jących obowiązkowi spowiedzi. Jak ten przymus konkretnie przežywali? To podstawowe
pytanie rządzi calą ksiąžką. Dodam, že powinno ono dominowač w calej w$polcze$nej
refleksji nad sakramentem pojednania.
Na dalszych stronicach zobaczymy nie bez zdziwienia, z jakim naciškiem Košciol ra-
dzil $powiednikom žyczliwie wyshichiwač wiernych. Upowažnia nas to do odczytywania
materialow historycznych na rozmaite sposoby, bardzo od siebie rožne, ale nie wyklu-
czające się wzajem. Zalecanie žycziiwošci wiąže się niewątpliwie z psychologicznymi opo-
rami przed wyznaniem grzechow, zwlaszcza seksualnych: trzeba bylo uiatwič to zadanie
niechętnym pokutnikom.
\Volno się tež zastanawiač, czy dostatecznie wyražnie ukazano do tej рогу, w jakim
stopniu „rady dla spowiednikow” upowszechnily w zbiorowych wyobraženiach „nowo-
czesny” obraz ojca. Niemal jednoglošnie žądano od nich, by byli „ojcami” dla spowia-
dających się grzesznikow. Przy czym „ojciec" kojarzyl się zawsze z czulošcią i przeba-
czeniem. Nie idzie o p ater fam ilias, sprawującego autorytame rządy w rodzinie, Iecz
0 ewangeliczną postač, ktora wybiega na spotkanie syna mamotrawnego, obejmuje go
serdecznie i wprowadza z powrotem do wspolnego domu. W historii ludzkiej mentalno-
šci ta decydująca zmiana obrazu ojca, w polączeniu z karierą šwiętego Jozefą w epoce
klasycyzmu, zashiguje na podkrešlenie.
Badania nad przeszlošcią spowiedzi, jak je m rozumiem, muszą wykraczač poza swe
granice, by skonstatowač, že konfesjonal chcial byč i z pewnošcią często bywal miejscem
ojcowskiej ¿yczliwošci. Chateaubriand stusznie przypomnial o tym w slynnym fragmen-
cie Pamiętnikotv zza grobu.
Podkreslam ten nieoczekiwany može aspekt, by Iepiej uzmyslowič czytelnikowi zložo-
nošč elementow skfadających się na archiwa historyczne. Te ostatnie zawsze będą przed-
miotem rozbiežnych lektur z tego prostego powodu, že zawierają rozmaite częšci, ktore
wzajemnie sobie paeczą. Так to jest w žydu. Historia spowiedzi, nawet ograniczona
w czasie i przestrzeni, nie stanowi wyjątku od regufy. Przeciwnie, potwierdza ją w sposob
przykladow)'. Spowiedž chciafa pocieszyč, ale najpienv niepokoila grzesznika. \Vybaczala
mu niestrudzenie, czyž jednak nie wydlužyla ponad rozsądną miarę listy i okolicznošci
grzechow? Spowiedž wy$ubtelnita sumienie, rozwinęla w cziowieku žyde wewnętrzne
1 poczucie odpowiedzialnošci, ale takze rozbudzila skruputy i byla dla calych milionow
wiernych cięžkim brzemieniem.
Nie jest rzeczą historyka opowiedzieč się po tej czy po tamtej stronie. Przedsta-
wia on akta sprawy. Každy, kto do nich zagląda, interpretuje je zgodnie ze swym we-
wnętrznym przekonaniem. Može oczekiwač przynajmniej tego, že historyk zminimalizuje
dramatyzm terazniejszošci i rozjašni šciežki przyszlošci - a bylo to moim celem, kiecly
pisatem poprzednie prace.
\Vypada tu jeszcze podkrešlič pewną podstawową psychologiczną oczywistošc, ktorą
specjalistyczne teksty na temat spowiedzi często pomijają, te mianowicie, že wyznanie
dobrowolne i wyznanie wymuszone rožnią się i zawsze bedą się rožnič natūrą*. W niniej-
szym eseju chcę przede wszystkim zbadač i przedstawič spowiedž taką, jaką narzucano
i przežywano w šwiecie katolickim od wieku XIII.
Zmusič grzesznika do wyznania, aby otrzymal od księdza Boskie przebaczenie i od-
szedl pocieszony - takie byty ambicje Košciola katolickiego, zwlaszcza od momentu, gdy
narzucit wiernym obowiązek dorocznej indywidualnej spowiedzi i zažądal od nich do-
datkowo szczegolowego wyznania wszystkich grzechow „šmiertelnych”. Podejmując tak
brzemienne w skutki decyzje, Košcioi rzymskokatolicki nie zdawai sobie zapewne sprawy,
w co się pakuje ani jak cięžkie jarzmo naklada na wiernych, ani jaką Iawinę problemow
rozpętuje. Wstrząsnąl calym powszednim došwiadczeniem religijnym cziowieka. Księža
i šwieccy stanęli wobec rozlicznych trudnošci związanych z wyznaniem grzechowt ich
oceną i oszacowaniem žalu. Trzeba bylo prosič o wybaczenie i je uzyskač. Ale pod ja-
kim warunkiem?
Zwrocilem juž uwagę na tę rožnicę \v Ce que je crois, Grassci, Paris 1935, s. 97.
ROZDZIAf. I
Kosciol katolicki coraz powszechniej dawai odpusty, co pozwalalo skrocic czy nawet
skasowac okres przebywania w czysccu. Pozostawalo uniknac piekla. Swi?ty Jozef i Aniol
Ströz czuwaii co prawda nad umieraj^cymi, ale cöz mogli zrobic, jesli ci wydawali ostatnie
tchnienie w stanie grzechu smiertelnego? Wiele anegdot (exetnpla) swiadczy o tym, ze
patroni dobrej smierci ratowali in extremis niektörych grzeszniköw, obdarzajac ich laslq
nagiej skruchy i spowiedzi przed zgonem. Ale czyz nie rozsqdniej bylo spowiadac si? re-
gularnie i pozbywac w ten sposob zlych humorow i grzechow grozqcych pot?pieniem?
Dlaczego bac si? spowiedzi, tej zawsze dost?pnej deski ratunku posrod zyciowych burz?
Stajemy tutaj znowu przed ogromnym historycznym problemem spowiedzi w kraju ka-
tolickim, problemem poruszonym juz przeze mnie w ksi^zce Grzech i stracb. Poczucie
winy w kulturze Zachodu XIII-XVIH w. (1983)*.
Tablice chronologiczne przeznaczone dla uczniöw szköl srednich powinny mocno
podkreslac znaczenie decyzji Soboru Lateranskiego IV (1215), wprowadzajqcej obowia-
zek dorocznej spowiedzi. Upowszechnienie tego przymusu, istniejqcego juz wczesniej
w wielu diecezjach, zmienilo zycie religijne i psychiczne kobiet i m?zczyzn na Zachodzie;
ogromnie zaci^zyto na umyslach - do czasöw Reformacji w krajach, ktöre opowiedzialy si?
za niq, i az do wieku XX w krajach, ktöre pozostaly katolickie. Opustoszale dzis konfesjo*
naly w obszarze rzymskokatolickim swiadczy o tym, jak wazne miejsce zajmowal niegdys
„Sakrament pokuty” w zyciu codziennym. Raz jeszcze potwierdza si? trafnosc slynnego
aforyzmu Luciena Febvre’a: „Historia jest cörk^ swego czasu”. Odwrot od spowiedzi uka-
* Wydanie poL Grzech i stracb. Poczucie winy w kulturze Zacbodu XJil-XViil w., przcl. A Szymanowski;
PAX-Volumen, Warszawa 1994 - przyp. tlum.
10 Przymus in dyw idu aln ej spow iedzi
zal naszym oczom rozleglą pustą przestrzen, ktorą wspólczesni historycy bardzo slusznie
zaczynają badač, z jak największym požytkiem dla poznania przeszlosci1.
Podstawową dokumentację tego tematu stanowi oczvwiscie obszerna, nagromadzona
od XIII do XIX wieku literatura košcielna, na ktorą skladają się „summy spowiednicze”,
„podręczniki dla spowiedników”, rozprawy kazuistyczne, kazanta, katechizmy, „wyniki
konferencji košcielnych”, listy duszpasterskie itp. Ta masa materialów jest dla nas znakiem.
Obowiązkowa spowiedí prywatna zajmowala w ówczesnych ludzkich troskach miejsce po-
równywalne z tym, jakie mutatis mutandis zajmują dziš w srodkach masowego przekazu
i w opinii publicznej tematy takie jak kontrola urodzin, przerywanie ciąžy, sztuane zaplod-
nienie i eutanazja. Trzeba pamiętač o tym porównaniu, jakkolwiek byloby niedoskonale,
by ujrzec we wlasciwym swietle fakty, o których bedzie tu mowa.
Diugie i zaciekíe spory, dziš dla nas przebrzmiale, na temat skruchy doskonaíej i nie-
doskonaiej, oceny grzechów, terminu udzielenia rozgrzeszenia, moralnosci kazuistów (ata-
kowanej bezwzględnie przez Arnaulda i Paséala), opinii „prawdopodobnych” i „bardziej
prawdopodobnych” mialy nieslychane znaczenie - to fakt historyczny - gdyz znajdowafy
bardzo konkretne odbicie w žyciu religijnym kazdego czlowieka. Dla katolika tamtych
czasów nie bylo rzeczą obojętną, czy ma przed sobą w póícieniu konfesjonalu księdza su-
rowego, czy pobíazliwego. Psychiczny komfort penitenta, jego stosunki z otoczeniem i za-
chowanie w žyciu codziennym mogly ulec zmianie w zaležnošci od większych czy mniej-
szych wymagañ tego, kogo Kosciól wyznaczal mu na „ojea”, „lekaiza” i „sędziego” zarazem.
Gigantyczna dokumentaeja dotycząca spowiedzi, przynajmniej ta sprzed wieku XEX,
ma jednak pewna wielką wadę. Tę mianowicie, že jest dzielem klerykalnego pióra. Wj'raza
wolę normatywną. Wierni natomiast przez díugi czas nie mówili nic o tym, со rzeczywiscie
przezywali, idąc do spowiedzi. Wyjątkiem byla rewolta protestancka, kiedy to reformatorzy
publicznie ^ ra z ili sprzeciw, do tej рогу najczęšciej ukr>ty.
Musimy zatem spróbowac odczytac na nowo tę literatūrą košcielną, to znaczy od-
gadnąč na jej podstawie rzeczywiste postawy zarówno spowiedników, jak i penitentów.
Ješli idzie o tych ostatnich, to znamienne są slowa Karola Boromeusza, który w swoich
W skazówkacb d la spowiedników pisal: „Zazwyczaj bardzo niedbale trakmje się spowiedz
[...), przez со ludzie spowiadają się raezej z nawyku niž z powodu znajomosci swoich
grzechów i pragnienia poprawy”12.
Musimy tež, wychodząc od založenia teoretyeznego, zrekonstruowac pewną prak-
tykę. Zobaczymy przy tej okazji, že takie postepowanie jest mozliwe, a nawet poueza-
1 W odniesieniu do interesujaccgo nas okresu (XIV-XVIII wiek) cyiowac będę giównie, obok mojej pracy
Grzecb i Strach. Poczucie winy w kulturze Zachodu, Th. N. Temiera, Sin and Confession on the Eve o f
the Reformation, Princeton University Press, Princeton 1975,« Pratiques de la confession, praca zbiorowa
„grupy z Bussiere", Cerf, Paris 1983.
2 Charles Borromée, Instructions awe confesseurs de sa ville et de son diocese. Korzystam z wyd. fr.
2 1665 r. Tu s. 31-
Przymus itid yw id u aln ej spow iedzi 11
Przymus spowiedzi mial rozmaite aspekty. Przede wszystkim byl ciçzkim obowiqz-
kiem dla samych spowiednikôw. „Zadanie wasze jest trudne - powiada w 1644 roku
swiçty Jan Eudes - ale musicie pamiçtac, jak wiele kosztowalo waszego Zbawiciela od-
kupienie dusz”7.
Domyslamy siç, jak niewdziçczne bylo to sakramentalne zadanie i ze kler nie umiat
sprostac wymaganiom doryczqcym sposobu przyjmowania i wysluchiwania penitentôw,
zalecanym przez rozmaite poradniki dla ksiçzy. Gerson zqda od nich, aby byli do dys-
pozycji ,,tak samo biednych, jak bogatych, brzydkich, jak piçknych [w sensie moralnym],
nieoswieconych, jak uczonych"8. Dwa stulecia pôzniej swiety Franciszek Salezy blaga spo
wiednikôw, by poyjmowali penitentôw ,,z najwiçksza müosciq, cierpliwie znoszqc ich
prostactwo, ciemnotç, glupotç, zapôznienie w rozwoju i inné ulomnosci"9. Swiety Jan
Eudes, ktôry czytai biskupa z Annecy, przemawia w tym samym duchu. Powiada, iz taeb a
„przyjmowac wszelkiego rodzaju Iudzi bez rôznicy, kazdego po kolei, biednych i boga
tych, dobrych i zlych, bez wyj^tku ani uprzywilejowania”. A jesli juz ta e b a komus dac
pierwszenstwo, to niechaj to bçd^ „chorzy i niedomagaj^cy, kobiety karmrçce i ciçzarne,
slugi i sluz^ce, ktôrzy nie mog^ czekac”101.
Spowiedz stawiala wiçc paed ksiçzmi problem, jak poyjmowac wiernych. Skionni
byli wprowadzac praktyki dyskryminacyjne, w czym nieraz mialy udzial wzglçdy spoleczne.
Dowodem na to uwaga swiçtego Alfonsa Liguori w jego Przewodniku na uzytek spo-
w iednika wiesniakôw: „Sa tacy, co zachowuj^ milosierdzie dla osôb znaczacych lub dusz
bogobojnych, a gdy zagadnie ich biedny grzesznik, to albo go nie sluchajq, albo robiq to
niechçtnie, czy nawet obelzywie opçdzajq siç od niego”11.
Poniewaz spowiedz stanowila pensum dla spowiednikôw, a p a e d Soborem Trydenc-
kim nawet byla zrôdlem ich dochodôw, nieraz odbçbniali j^ pospiesznie. „Lepiej wyslu-
chac do konca mniej Iudzi, niz wielu byle jak”12, radzi im Gerson. W tym samym czasie
kaznodzieja franciszkahski Michal Menot skarzy siç na „pospiesznie zaiatwiane” spowiedzi,
kiedy obu partnerom wydaje siç tylko, ze wyniesli z niej kooysc. Pokutnik, jesli w ogôle
zasiuguje na to miano, szybko dostaje rozgaeszenie, a spowiednik, ktôry otoymuje za-
platç za swe uslugi, jest zainteresowany w udzieleniu jak najwiçkszej ilosci rozgaeszen:
Jakze mozesz wyspowiadac siç (nalezycie], ty, cos siç nie spowiadal rok caly i przychodzisz
do ksiçdza w Wielki Tydzien, prosz^c, by jak najszybciej ciebie zalatwil [...]. Ksrçdz, ktôry my-
sli tylko o wynikach j pieniadzach, odprawia ciç pospiesznie; daje ci rozgaeszenie i powiada:
1 Jean Eudes, Le Bon Confesseur ou Avertissement aux confesseurs contenans les qualitez que doivent
avoir tous les confesseurs spécialem ent les missionnaires, Lyon 1669, s. 16 (wyd. 1, 1644 r.).
8 Jean Gerson, De arte audiendi confessiones, w: Opéra, cd. du Pin, Anvers 1706, H, kol. 447.
9 François de Sales, Avertissements aux confesseurs, w: Oeuvres complètes, Annecy 1928, t. XXIII, s. 281.
10 Jean Eudes, Le Bon Confesseur..., s. 104.
11 Alphonse de Liguori, Guide du confesseur pour la direction des gens des campagnes (wyd. 1), w:
Oeuvres com plètes, t. XXVII {Oeuvres m orales, t. III), Paris 1842, s. 492.
12 J. Gerson, De arte audiendi..., kol. 447.
P nym us in dyw idu aln ej spow iedzi 13
„Idz, preyjacielu”. Ale dokąd pójdzie grzesznik z takim rozgrzeszeniem? Do wszystkich diablów,
gdzie spowiednik zgotowal mu miejsce13.
Wiek pózniej Jan Eck, przeciwnik Lutra, skaržy się na spowiedników od Swiçtego
Piotrą w Rzymie, których opisuje tymí slowy:
Reforma trydencka položyla krės pienięžnym profitom ze spowiedzi, ale nie pospiesz-
nym praktykom niektórych księžy. Pod koniec XVII wieku kapucyn hiszpanski Jakub de
Corella w wielokrotnie wznawianej Practica d el confessionario užala się na „zaniedbania
i brak gorliwosci niektórych spowiedników”15. W tym samym czasie Konferencje koscielne
diecezji Amiens (1695) piętnują księžy, którzy wyshichują penitentów „pošpiesznie, aby
zbyc, myšląc tylko o tym, by wyspowiadac jak najwiçcej osób”16.
W nastçpnym stuleciu Leonard z Porto Maurizio wraca do tego tematu w Užytecznych
przestrogach d ía spowiedników , gdzie walczy z księdzem „niedbalym i ponaglającym, czy
to ze znudzenia, czy z chęci zalatwienia jak najwiçkszej Ilošci osób [...], który nie zostawia
penitentowi czasu, by odsfonif, jak tego pragnie, glębi sumienia [...], tak iz nieszczęšnik
pomija poiowç swoich grzechów”17. Ten franciszkanin wloski, slynny osiemnastowieczny
kaznodzieja, zapewne nie znat francuskiej farsy z 1474 roku, zatytulowanej Nowy Pate
lin. Występujący w niej ksiądz wyznaje: „Ai mnie glowa boli od tego spowiadania, zbyt
cięžka to praca”18. Ale Leonard stawia podobną diagnozę, z która historyk powinien się
liczyč: spowiedí bywaía día księžy cięžka probą i wielu z nich, w XVIII wieku tak samo
jak w Xy wymigiwaío się od niej.
Jedną z form takiego wymigiwania się bylo udzielanie rozgrzeszenia niemal „za
darmo”. Historyk nie muši opowiedziec się po tej czy innej stronie w konflikcie dzie-
lącym w tej sprawie rygorystów i zwolenników norm bardziej swobodnych. W naszym
13 M. Menot, Sermons choisis, éd. J. Nève, Paris 1924, s. 257. Tekst lacinski cytovs'any w: A. Duval, Le
concile de Trente..., s. 134.
14 G. Pfeilschifter, Acta reform ationis catholicae ecclesiam Germaniae concem antia saeculi XVI, Ra-
tisbonne 1659 i nast., I, s. 116.
15 Jaime de Corella, Practica d el confessionario y explicación de las sesenta y cinco proposiones con
denadas por la Santidad de N. SS. P. Innocencio XI. Ksiçga „zacwierdzona” w 1685 r. Korzystam z wyd. 28,
Madrid 1767, przedmowa.
iC Conférences ecclésiastiques dit diocèse d'Amiens sur la pénitence, Amiens 1695, s. 150.
17 Léonard de Port-Maurice, Conférence m orale sur l ’adm inistration du sacrement de pénitence (zwana
gdzie îndzicj Avertissements utiles aux confesseurs), w: Oeuvres complètes, 8 lomów, Paris-Tournai
1858-1860, VI (Mission), s. 197.
18 P.-L Jacob, Recueil d e farces, sotties et m oralités du XVe siècle, Paris 1859, nr 2, s. 152.
14 Przymtts in dyw idu aln ej spow iedzi
studium uwypuklimy to, jak wielkiej wyrozumialosci zîjdali od spowiednika moralisci naj-
bardziej swiadomi konkretnych trudnosci zwiqzanych z sakramentem pokuty. Ale zdrowy
rozsqdek i zwykla troska o prawdç historycznq kaz^ nam zrozumiec rôwniez i przeciwne
stanowisko. Otôz niektôrzy apostoiowie reformy katolickiej twierdzili - i zapewne nie
mylili siç calkowicie - ze wielu spowiednikôw tanio szafuje odpuszczaniem gtzechôw.
Z tego miçdzy innymi powodu Zgromadzenie Duchowienstwa Francji w 1657 roku
postanowilo przethjmaczyc, wydrukowac i rozprowadzic wsrôd francuskich ksiçzy su-
rowe Wskazôwki d la spowiednikôw swietego Karola Boromeusza19. Zgromadzenie kleru
uznaio publikacjç tego dziela za konieczn^ w czasach, „gdy popelnia siç tyle naduzyc przy
sakramencie pokuty wskutek poblazliwosci i ignoracji spowiednikôw”20. W polowie XVIII
wieku Leonard z Porto Maurizio odpowiada echem tym lamentom: M Na nieszczçscie, dlu-
gie doswiadczenie nauczylo mnie az nadto dobrze, ze znaczna czçsc spowiednikôw jest
przesadnie sklonna do udzielania rozgrzeszenia, nie badaj^c przedtem stanu penitentôw,
nie ostrzegaj^c ich ani nie napominajqc”21. „Rozgrzeszaj^ zwykle wszystkich grzesznikôw
wbrew decyzjom Stolicy Apostolskiej”22.
Wielu ksiçzy nudzilo siç zapewne w konfesjonale i zalatwialo swoich klientôw „na
chybcika”, totez takie rygorystyczne oskaizenie nie bylo bezpodstawne. Ale z drugiej
strony gorliwi pasterze bywali przesadnie wymagaj^cy, autorytatywni i drobiazgowi. Dla-
tego tez specjalisci od pokuty musieli sklonic duchowienstwo do bardziej milosiernego,
cierpliwego i zyczliwego przyjmowania wszystkich grzesznikôw, tak aby im ulatwic poko-
nanie przeszkôd powstrzymujqcych przed spowiedziq.
Wkraczamy tutaj w samo serce ludzkiego dramatu, jakim byta przymusowa i szczegô-
lowa spowiedz w konfesjonale. Katechizm Soboru Trydenckiego przyznaje, ze wierni ,jz
najwiçkszq niecierpliwosciq [nerwowosciq] przezywajq dni, ktôre Kosciôl przeznacza na
spowiedz”23*. Wielu z nich paralizuje „wstyd”, kiedy klekaj^ przed ksiçdzem w konfesjo
nale. „Wstyd [przy tej okazji] jest bardzo powszechny i bardzo niebezpieczny”, stwierdza
w XVII wieku stynny niewidomy kaznodzieja oratorianin Lejeune24. Rôwniez w Konfe-
rençjach koscielnych diecezji Amiens (1695) czytamy, ze to „wstyd” „najczçsciej stoi na
przeszkodzie przystqpieniu do spowiedzi”25. Zbyt czçsto poruszali ten temat specjali
sci od sakramentu pokuty, aby wolno bylo w^tpic w takie oceny stanu ducha wiernych,
ktôry byl udzialem calych mas Iudzi.
Duchowe poloinictwo
Ješli podczas spowiedzi gorycz i wstyd za grzechy tak šciska serce penitenta, že sznuruje mu
usta, jak to się często zdarza, gdy ich jakošč i ilošc są ogromne, trzeba się strzec, by nie potęgo-
wač tego lęku oznakami zdumienia, slowami czy westchnieniami; naležy raczej z obliczem peinym
milošci i wspólczucia dodawac otuchy duszy cierpiącej bóle porodowe i užyč calego uroku do-
brotliwosci i iagodnošci Ducha Swiçtego, by našladując bieglošč potožnych „wyciągnąč z jamy
obludnego węža”5.
Spotyka się spowiedników, któizy zamiast wyshichac penitentów cierpliwie i lagodnie, unoszą
się gniewem, przez co tamci zapominają, o czym chcieli powiedziec, lub skrywaja częsč swoich
grzechôw. Spowiednik powinien z wielką cierp!iwošcią i uwagą wysluchac penitenta do koñca.
Nie powinien przerywac, ganič ani zadawac pytañ, zanim tamten nie powie wszystkiego, co chciat
powiedziec. Chočby nie wiedziec jak wielkie byly wyznane grzechy, spowiednik powinien starannie
unikac okazywania czegokolwiek, po czym penitent móglby sądzič, že ksiądz się nudzi albo oburza
5 Ibid., s. 233-234.
6 Pierre Milhard, Le Vraye Guide des curés, vicaires et confesseurs, wyd. 1, 1602. Dzicio początko\vo
obowiązujące w jurysdykcji arcybiskupa Bordeaux, w 1619 zostalo potçpionc przez Sorbonç.
7 Walery Régnault oglosil w 1610 r. w Lyonie De prudenlia et caeteris in confessio requisitis, wersja
skrôcona Praxis fo r i poenitentialis, wydana w Lyonie w 1616 r. Korzystam lutaj z wydania fr. z Rouen, 1634,
s. 4 i 130. O W Régnaulcie zob. J. Guerber, Le Ralliement du clergé fran çais à la m orale liguorienne,
Univ. grégor, Roma, 1973, s. 324-325.
8 François de Sales, Avertissements aux confesseurs, t. XXIII, s. 284.
D uchow e polozn ictw o 19
czy gorszy grzechami, o ktôrych siyszy. Niechaj raczej ukrywa swoje uczucia, jakby niczego nie
styszal. I jesli to mozliwe, nie powinien plue, zwlaszcza wtedy, gdy penitent wyznaje grzechy
nieczystosci, bo tamten môgiby sadzic, ze to ze zgrozy wobec jego grzechôw, a wtedy wscyd i Içk
nie pozwolilyby mu doprowadzic spowiedzi do konca.
Nie wolno straszyc penitenta, bo môgiby przez to zapomniec o jakims innym powaznym
grzechu. Trzeba, przeciwnie, zachçcac go do wyznania wszystkich win, jakkolwiek bytyby wiel-
kie i wstrçtne9.
Niechaj spowiednik nie traktuje penitenta surowo. Niech mu nie pokazuje zatroskanej twaizy
ani nie przemawia don twardymi slowy. Poniewaz grzesznik jest zwykle sparalizowany strachem,
spowiednik musi dodawae mu odwagi jak ojciec i wspomagac go jak pasterz. Jesli do Içku i opo*
rôw, jakie nçkaj^ penitenta, doda cierpkie slowa, surow^ minç i rygorystyczne zachowanie, jesli
wbrew radom Ducha Swiçtego zasmuci serce biednego grzesznika [...], to niechybnie zniecheci
go do wyznania win (...). Spowiednik powinien bye pizychylny i zyczliwy, chçtny i laskawy, zeby
wyciagnqc z nieszczçscia tego, kto upadl. Niechaj bçdzie gotôw wzqc ciezar gnçbrçcy duszç na
swoje barki, jak to zrobil Boski Pasterz z zagubionq owieczkq. Niechaj swoimi pytaniami pomoze
penitentowi lepiej wyslowic winy. Niechaj mu poda slodkie lekarstwo czulej nagany. Niechaj po*
cieszy jego duszç, przyjmujqc j^ z miloscia. I nawet jesli widzi go przytloczonego ciçzarem bardzo
wielkich chorôb, niechaj siç nie przeraza sam ani nie przeraza tamtego. Przeciwnie, niechaj mu
obieca niezawodn^ nadziejç zawarrç w ogromnym skarbeu nieskonezonej dobroci naszego naj-
Iitosciwszego Chrystusa Pana101.
Leonard z Porto Maurizio zwalcza nie tylko spowiednikôw, ktôrym „spieszno z tym
skonczyc” i ktôrzy sq „gotowi natychmiast udzielic rozgrzeszenia”. Znajduje tez surowe
slowa dla ksiçdza - liezba pojedyncza zamiast mnogiej? - ktôry „gdy tylko ustyszy o grzechu
wstydliwym czy na pozôr potwornym, zaczyna zaraz krzyezee [z latwosci*i wyobrazamy
sobie tç scenç]: «co za bestial co za szatan!» Przez co sciska siç serce biednego grzesznika
i grzeszny humor z niego nie wychodzi”11.
Podobnie sqdzi swiçty Alfons Liguori, ktôry tak opisuje zachowanie „dobrych spo-
wiednikôw”: „Kiedy przychodzi do nich wielki grzesznik, sciskajq. go z calego serca i cieszy
siç quasi Victor praeda capta, ze udato im siç wyrwac duszç z rçk demona. Wiedzq, ze ten
sakrament zostal ustanowiony nie dla dusz bogobojnych, lecz raczej dla grzesznikôw. Kto
ma milosierne serce, ten powinien najbardziej litowae siç nad duszami glçboko pogrçzo-
nymi w grzechu, a przede wszystkim wystrzegaé siç okazywania niecierpliwosci, wstrçtu
czy pretensji wobec grzechôw, o ktôrych siyszy". Nawet jesli nalezy czasem uswiadomic
penitentowi powagç jego wystçpkôw, niechaj spowiednik to zrobi „bez gorzkich wyrautow
i straszenia [...]. Trzeba przyjmowac graesznikôw z największą przychylnošcią, bo inaczej,
ješli trafią na spowiednika, który traktuje ich surowo i nie pociesza, to nabiora wstrçtu do
spowiedzi, nie wrocą wiçcej i zginą”12. Ta ostatnia uwaga dotyczy zwlaszcza tych praypad-
kôw, gdy ksiądz musi odložyč rozgrzeszenie na pózniej. Niechaj wtedy požegna grzesznika
„tagodnymi slowami”. Šwięty Alfons zgadza się z Gersonem, który dawal następującą radę:
„Cokolwiek by powiedziai ksiądz podczas spowiedzi, niechaj na koncu okaže zawsze ta-
godnošč i dobroč, lejąc [na serce grzesznika] balsam pocieszenia, wspótczucia i nadziei"1314.
„tagodnošč”, „dobroč” - te stowa odsylają do wskazówek swiçtego Tomasza
z Akwinu, dia którego spowiednik powinien byč: „dulcis, affabilis, atque suavis, pru
dens, discretus, mitis, pius atque benignens”1*. Biskup hiszpanski Andizej de Escobar
(XIV wiek), którego Modus confitendi mialo osiemdziesiąt szešč wydan inkunabutowych
w dwudziestu dwu miastach15, tak wyjasnia sens ošmiu przymiotników proponowanych
przez swiçtego Tomasza: spowiednik winien byč „lagodny, gdy poprawia”, „ostrožny, gdy
poucza”, „milosierny, gdy karze”, „przychylny, gdy pyta", „laskawy, gdy radzi”, „dyskretny,
gdy wyznacza pokutç”, „delikatny, gdy stucha”, „poblazliwy, gdy udziela rozgrzeszenia”16.
Zgodnie z tą tradycją Benedicti, franciszkanin z Laval, którego Summa grzecbów ukazala
się w 1584 roku, zaleca „lekarzowi dusz”, by wobec „biednego grzesznika" byl „tagodny,
taskawy, przychylny i poblazliwy"17. Benedicti skraca cytat z Tomasza, powtarzajq go zaš
w calosci jezuici Walery Régnault i Marcin Azpilcueta. We francuskim przektadzie Pod-
ręcznika tego ostatniego brami on tak: „Spowiednik powinien byč tagodny, przychylny,
dobrotliwy, ostrožny, dyskretny, laskawy, bogobojny i poblazliwy”18. Jak widzimy, pięč na
osiem przymiotników odnosi się do lagodnošci i zyczliwosci.
W ramach tego numi duchowosci i duszpasterstwa pokutnego, badanego przez nas
od XIIl do XVIII wieku, pierwszenstwo wsród obowiązkow spowiednika ma funkcja „oj-
cowska”. Wszyscy autorzy podkrešlają tę jego potrojną rolę: „Iekaiza", „sędziego” i „ojca”.
Dodają niekiedy, že jest on takže „doktorem", który ma pouczyč nieoswieconych wier-
nych. Ale nacisk ktadą na nieodzowne mitosierdzie. Šwięty Franciszek Salezy przypomina
spowiednikom: „Pamiętajcie, že penitenci na początku spowiedzi zwracają się do was
Kiedy wstçpuje się na ambonę, žeby glosič slowo Bože, trzeba tam wniesc armaty i gromy,
žeby gromič grzech. Ale do konfesjonalu wniesc trzeba serce przepelnione wyrozumialoscią i usta
pelne mleka i cukru - žadnego octu, tylko olej i miôd, prawda jest bowiem, že wiçcej pszczol
možna zlapaė lyžeczką miodu nižli beczką octu [aforyzm zaczerpnięty ze swiçtego Franciszka
Salezegoj. Lagodnošč jest tu wszechmocna, lagodnošcią wszystko možna zyskač, nic jej się nie
oprze, gorycz zaš wszystko psuje21.
Jėzuitą Jakub Giroust (zm. 1689) w kazaniu zatytulowanym Trudno m i się wyspo-
tviadač przyznaje - zmuszają go do tego krytycy rygorysci - že „są sprawy, ktore wymagają
twardej niezlomnosci”. Ale po tym ustçpstwie môwi dalėj: „Pienvszą fimkcją księdza, jego
glôwnym i najwazniejszym zadaniem, jest przebaczač i rozgrzeszač”22. Znamienne, že
swiçty Alfons Liguori, oskaržany swego czasu o to, že jest kryptojezuitą, w swoim Prze-
wodniku spow iednika poswiçca pierwszy paragraf pierwszego rozdzialu „obowiązkom
ojcowskim”, twierdzi mianowicie, že „aby spetnič obowiązek dobrego ojca, spowiednik
muši okazač milosierdzie, a pierwszy užytek z tego milosterdzia polega na przyjmowa-
niu z jednaką žyczliwošcią wszystkich penitentôw, biednych, nieuczonych i splamionych
grzechem”23.
„Milosierdzie” pozwala zrozumieč, jak trudno penitentowi pokonač wstyd, i prowa-
dzi najbardziej otwartych i zyczliwych specjalistôw od spowiedzi do prawdziwej „taktyki”
wysluchiwania i wypytywania grzesznika. Badając tę dlugowieczną tradycję, cofnijmy się
do Manipulas curatorum (ok. 1330) Idziego de Montrocher, proboszcza Teruelu. O suk-
cesie tego dziela swiadczy z gorą dziewięčdziesiąt edycji inkunabulowych, wydanych m.in.
w Paryžu w 1504,1505, 1516 i 1523 roku, w Londynie w 1508 i 1509, w Wenecji w 1515,
1543 i 1566, w Louvain w 1553, w Amsterdamie w 1555 i 155624.
Spowiednik, powiada Idzi de Montrocher, jest „lekarzem duszy, ktôry przyjmuje cho*
rego duchem”25. Kiedy lekarz ciala zbliža się do chorego, „zaczyna od delikatnego dotyku,
Grzesznik, ktory probuje klamač albo wymigac się, często bywa zaskoezony [ideprehenditur),
gdy mu przypomniec o rzeczach, jakie wszystkim zdaiza się czynič. Rzadko kiedy takim faktom
pizeczy [oppositum], a ješli to czyni, to jest oczywiste, že zatai znacznie powazniejsze sprawy. Ja
w každym razie spotkalem wielu [zauwazmy to powolywanie się na doswiadczenie], ktorzy w ten
sposob dali się zaskoezyč. Pytani, zapizeczali najpierw, jakoby odczuli na widok kobiet podniecenie,
žądzę, erekeję, pokusęczyzdrožne myšli. Pewny, že to klamstwo, pytalem ich: „A c6ž w tym zawsty-
dzającego? Dlaczego temų zaprzeczasz?” I często odpowiadali potem na pytania, przekonani samym
sposobem mowienia spowiednika, že wyznania zostaną im poezytane nie za bląd, lecz za zasiugę26.
26 J. Gerson, De arte audiendi..., kol. 449-450. Por. rowniez Th. N. Tentler, Sin and Confession...,
s. 99-101.
D uchow e p o lo in id w o 23
Jesli widac, ze jest zaklopotany, ze nie wie, jak wyznac swoje grzechy i zrobic rachunek sumie-
nia, to trzeba mu obiecac wsparcie i zapewnic go, ze z Bosk^ pomoca nie zostawimy go samego bez
dobrodziejstwa swiçtej spowiedzi. A jesli widzimy, ze trudno mu oskarzac samego siebie, zachçémy
go usilnie, zeby to zrobil, zwracaji|c siç don takimi oto czy podobnymi siowy: „Odwagi, drogi brade,
albo droga siostro, wierz mi, ze Bôg czyni ci wielka laskç, pozwalaj^c ci siç wyspowiadac
Jesli oskarâa siç sam i uzywa slow niepoczciwych albo jesli przeplata wyznanie grzechôw
usprawiedliwieniami, wtrqca jakies preteksty, historyjki i inné niedorzecznosci, to trzeba cierpliwie
odczekaé, po czym przerwac mu lagodnie i powiedziec, ze znamy lepiej od niego wszystkie grzechy,
jakie nalezy wyznac, i ze ocenimy je lepiej, nizby on sam to zrobil, powinien wiçc tylko sluchac
i szczerze odpowiadac na zadawane mu pytania32.
wszystko bez obawy, nie w$tydž się. Niewazne, ¿es nie uczynil sumiennego rachunku
sumienia, wystarczy, ¿e odpowiesz na moje pytania”35.
Doswiadczente uczy jednak, že grzesznika naležy niekiedy energicznie skarde, a na-
wet odlozyč rozgrzeszenie na požniej. Niemniej spowiedz konczy się zawsze pod znakiem
laskawosci. Katechizm Synodu Trydenckiego radzi w związku z tym: „Jesli spowiednicy
widzą, že nie ma w penitentach takich dyspozycji [pozwalajacych na udzielenie rozgtze-
szenia], to przekonają ich, aby poswiçcili wiecej czasu na staranniejszy rachunek sumienia,
i odesią do domu, traktując ich przy tym z największą žyczliwošcią”36.
Franciszkanin Jakub de Corella zaleca takie samo zachowanie: „Czasem trzeba ich
zganic. Ale naležy to uczynič z wielką dyskrecją i dopiero wtedy, gdy paejent [sic!] wy-
piuje z siebie jad; nie w slowach petnych smutku, lecz przy pomocy potęžnych argu-
mentów i skuteeznej reprymendy”, koncząc zawsze na perspektywie wieeznego szczęšcia,
które možna zdobyč jedynie za cenę wysilku37. Podobnie przemawia šwięty Alfons: spo-
wiednik powinien niekiedy obudzič grzesznika ze „smiertelnego letargu”. Ale niechaj za-
czeka z tym, az grzesznik skonczy swe wyznania, žeby „penitent nie przestraszyl sie i nie
umilkí, zanim nie wyzna wszystkich swoich grzechów”. Ježeli spowiednik nie može od
ražu udzielič rozgrzeszenia, niechaj umoeni penitenta stowami otuchy, niechaj go zachęci
do następnej spowiedzi, niech będzie stale do jego dyspozycji i niech rozstanie się z nim
z czulošcią: „Powinien go odeslač iagodnymi stowy. Grzesznicy mogą dostąpic zbawienia,
ješli będziemy się do nich odnosič z największą litošeią, ale gdy mają do czynienia ze spo-
wiednikiem, który traktuje ich surowo i nie pociesza, to nabierają wstrçtu do spowiedzi,
nie wracają do konfesjonalu i gubią duszç”38.
Podsumujmy na koniec gtówne momenty tego „duchowego poloznictwa” - jak je
okrešla i Gerson, i Franciszek Salezy39 - które nigdy nie powinno byč szokujące dia
penitenta: zacząč od blahych pytan, a w každym razie umiejętnie stopniowac pytania;
pomagač, wspierac i ošmielač grzesznika w czasie trudnego porodu wyznania; a gdy trzeba
rozgrzeszenie odložyč na požniej, odeslač penitenta „delikatnie”.
1 H. de Montargon, Le Dictionnaire apostolique, Paris 1752-1758,13 lomôw, wyd. z 1755 r., I, s. 549-587.
2 V Houdry, La Bibliothèque des prédicateurs, wyd. 1, Paris 1712. Korzystalem z wydania z 1768, Lyon,
II, s. 238.
3 Migne, op, cit., t. LX, kol. 932.
28 Spow ieelz eilei uspokojeniet
wary, tak šamo jak wy muszą sie spowiadac?”4 To može echo slow Franciszka Salezego,
ktöry radzil spowiednikowi przyznač się do wlasnych grzechöw przed penitentem. Echo
wszakze zlagodzone, gdyž tego rodzaju wyznanie nie angažuje księdza osobišcie, jest
ogölnikowe. Nie pociąga za sobą žadnych zwierzeh. Nie ustanawia osobistych stosunköw
miçdzy dwoma partnerami spowiedzi.
Uspokajające siowa Košciofa rzymskokatolickiego przy spowiedzi mają przekonač
wiernych, že Bög wszystko wybacza, a Sakrament gtadzi wszystkie grzechy, ilekroč jest to
konieczne. Walery Régnault pisze: „Žeby grzesznik nie lękat się, že z powodu ogromu
i mnogošei swoich grzechöw zostanie odtrącony i nie dozna radošei laski i milosier-
dzia, niechaj spowiednik zadba, by go odwiesc od takiej myšli siowami Pana Naszego
(Mt 11, 28): „Pojdžcie do mnie wszyscy, ktörzy jestesde spracowani i obciąženi, a Ja
warn dam ukojenie”5*.
Franciszek Salezy, ktöry czytal Régnaulta, daje spowiednikom taką oto radę: „Kiedy
spotykacie osoby, ktöre z powodu swoich wielkich grzechöw, takich jak czary, kumanie się
z diablem, bestialstwa, zbrodnie i inne niegodziwosci, są przesadnie wystraszone i udrę-
czone w swoim sumieniu, musicie wszelkimi šrodkami podžwignąč je i pocieszyč, zapew-
niając o bezmiernym milosierdziu Boskim, ktöre jest nieskonczenie bardziej wladne im
przebaczyč, niž wszystkie grzechy swiata skazač ich na potępienie”6. Jan Eudes zapewnia,
že Bög „raduje się skruchą wielkich grzeszniköw; im wiçksza nasza nçdza, tym wiçksza
chwala Božego milosierdzia; a ješli nie ufamy w to, že grzechy zostaną nam wybaezone,
to wyrządzamy dobroci Božej i męce Jezusa Chrystusa największą krzywdç”7.
Stąd tež kler katolicki od XVI do XDC wieku nie ustaje w pochwalach spowiedzi. To
„pewny sposôb” zbawienia, „deska ratunku au co n a na fale”. Co wiçcej, spowiedž przy-
nosi grzesznikowi wielką psychiczną pociechç. Taką opinię czy - jak kto woli - konstatację
rozumiano w dwojaki sposôb: po pierwsze ksiądz potwierdza, že Bôg wybaczyl grzeszni
kowi, a wiçc przywraca penitentowi spokôj wewnçtizny; po drugie spowiedz (zwlaszcza
„generalna”) sprawia mu ogromną ulgç.
W Exotnologesis albo Methodus confitendi Erazm pisze: „Nie brak licznych i moc-
nych argumentôw przeciwko instytucji spowiedzi u samego Pana. Ale jakže zaprzeczyč,
9 Jeanmaire (red.), Sermons de saint Vincent d e Paul, de ses coopérateurs et successeurs im médiats
pour les missions des campagnes, 2 tomy, Paris 1859, I, s. 179-181.
10 Marc de la Nativité de la Vierge, Traité d e la componction, Tours 1696, s. 61.
11 Migne, op. cit., t. XIII, kol. 248.
12 Ibid., kol. 242.
13 V Houdry, op. cit., Il, s. 235.
14 Tezę tę przedstawilem juž w zarysic w: Naissance et affirm ation de la Réforme, P.U.F., wyd. 5, Paris
1988, s. 76-78, i w: Deux Mille Ans d e christianisme. Livre de Paris, Paris 1976, t. V, s. 17.
30 Spow iedz d la u spokojen ia
že ten, kto się wyspowiadal przed dobrze usposobionym księdzem, zyskuje poczucie bez-
pieczenstwa?”15 Niektôrzy zdobywaja te pewnosc tanim kosztem. Gest rozgrzeszenia ma
dla nich magiczną skutecznosč. Podkrešla to Erazm w rozmowie Confessio m ilitis , w ktô-
rej pewien žolnierz tak môwi o swoim spowiedniku: „Niech gada, co mu siç podoba!
Wystarczy, že ja sam czuję siç rozgrzeszony!”16
Ciekawe, že kladzie się nacisk na następujące po spowiedzi uspokojenie. „Poczujecie
zaraz wielkie zadowolenie, žešcie się wyspowiadali - powiada swiçty Franciszek Salezy -
i za nie w swiecie nie zechcecie zrezygnowac z tak caikowitego oczyszczenia sumienia”17.
Podobnie zapewniają swoich stuchaczy lazarysci: „Najwiçksza korzyšc ze spowiedzi ge-
neralnej polega na tym, že przynosi ona wielką ulgę i zupelny spokôj ducha”18. Ojciec
Lejeune przytacza w związku z tym następującą anegdotę:
Pewien przewoznik skaržyl się filozofowi Talesowi, že jego mut zawsze kladzie siç w wodzie.
Filozof poradzil mu, žeby go objuczyl welną. Mul, ktôry zgodnie ze zwyczajem položyl się w rzece,
a wychodzac poczul, že jest o wiele cięžej objuezony niž zwykle, nie tylko przestal siç klase w wo
dzie, ale ilekroč przechodzil przez rzekę, robil to tak szybko, jakby go kto zadal batem lub ubôdl
ostrogą. Czyž nie jest tak, že jedna dobra spowiedz generalna odmienia cale wasze žycie i czujecie
się o wiele lzej, jakby was uwolniono od wielkiego i nieznošnego cięžaru?19
czytku Pamietników zza grobu. Kiedy zblizala sie Pierwsza Komunia24, przyszty pisarz nie
smiai wyznac spowiednikowi - „surowemu” eudyscie, „wypytujycemu go z niepokojem”
- grzechu, który mu ciyzyl na sumieniu. W koncu zdecydowai siç:
Przedstawiciel Najwyzszego Pana, grozny sçdzia, którego twarz budzila tyle Içku, sial siç
najczulszym pasterzem; objal mnie i zalai siç Izami: „Odwagi, mój synu!”, powiedzial. W catym zyciu
nie przezylem takiej chwili. Gdyby zdjçto ze mnie ciçzar góry, nie ulzono by mi bardziej: szlochalem
ze szczçsda (...]• Kiedym uczynil ro pierwsze wyznanie, reszta nie mnie juz nie kosztowala25.
24 O tej ceremonii por. J. Delumeau (red.), La Première Communion, Desclée De Brouwer, Paris 1987.
28 R. Chateaubriand, Pamiçtniki zza grobu, przei. J. Guze, Warszawa 1991, s. 60.
23 Le Catéchisme du concile de Trente, I, s. 585-586.
27 Zdanle to powtarza N. Turlot, Le Vray Thresor..., s. 682. [Przekfad poi. za: Breviarium Fidei, op. cit.,
s. 438 - przyp. tlum.j
28 Kazania o. Segnericgo zostaly przetlumaczone na francuski i wydane w Avignonie w 1836 r.
29 Charles Borroméc, Instructions..., s. 65.
30 Ibid., s. 131 (w Instructiones uzupelniajycych).
31 Ibid., s. 138 (w Instructiones uzupelniajycych).
32 Ibid., s. 34. Por. równiez s. 136 (w Instructiones uzupefniajqcych).
33 Ib id , s. 57.
32 Spow iedz d ia u sp okojen ia
Jednoczesnie swiçty Karol zrywa z tradycjij, gdyz nie przytacza osmiu cech dobrego
spowiednika, sformulowanych przez Tomasza, lecz - co dia nas znacz^ce - redukuje jego
sluzbç do dwöch tylko funkcji: „Kaplan w spowiedzi odgrywa rolç zarazem sçdziegoi le-
karza”34. Prözno by szukac w tekstach arcybiskupa Mediolanu wzruszajqcych rad swiçtego
Jana Hudesa (spowiednik powinien byc „pizepelniony lagodnoscrç, zyczliwosci^ i dobro-
tliwosciq”). Za to rozwazania na temat rozmaitych przypadköw wymagajacych odlozenia
rozgrzeszenia na pözniej zajmujq we Wskazowkach 19 na 71 stron.
Jest zrozumiale, ze Antoni Amauld ze swoim jansenistycznym rygoryzmem powoty-
wal sie na zalecenia swiçtego Karola. Sukces Czqstej Komunii (1643) Amaulda przyczynil
siç decydujaco do upowszechnienia we Francji Boromeuszowych Wskazowek: wydano
je w 1648 roku w Tuluzie, na dziewiçc lat przed decyzj^ Zgromadzenia Duchowienstwa
Francji n a k a z u j^ ich przetlumaczenie i wydrukowanie na koszt kleru. W zbiorach Biblio-
teki Narodowej znajduje siç obecnie 26 francuskich i wloskich egzemplarzy tego dziela
z XVII i XVIII wieku. Dia porownania, posiada ona jedynie 10 egzemplarzy Dobrego spo
w iednika swiçtego Jana Eudesa i 2 egzemplarze Przestrog d la spowiednikow Franciszka
Salezego - znamienna to dysproporcja. Dykcjonarz ducbow osci stwierdza z melancholi^:
„Przestrogi d la spowiednikow Franciszka Salezego niewiele pozostawily sladöw w histo-
rii duszpasterstwa sakramentöw”35.
We Wloszech dzielo arcybiskupa Mediolanu bylo bardzo popularne. W 1700 roku
Innocenty XII zlecil wydanie tego dziela. Oficjalne zamöwienia i wynikajqce z nich upo-
wszechnienie Wskazowek tlumaczq, jakim szokiem musialy byc uspokajajqce pisma swiç
tego Alfonsa Liguori, a zwlaszcza jego Instruzione e practica p er un confessore, we Wlo
szech od pierwszego wydania w 1759 do 1800 roku wznawiana dwudziestokrotnie. tacin-
ska wersja tej ksiçgi, Homo apostolicus, miala piçc wydan miçdzy rokiem 1759 a 178236.
Swiçty Alfons spotkal siç z ostrq krytylq. Nawiqzat do tradycji cierpliwego wysluchiwa-
nia penitenta i wyrozumialosci. Sledzilismy tç tradycjç od swiçtego Tomasza do jezuitöw
i Jana Eudesa, ale narastajqca od polowy XVII wieku opozycja wobec „rozluznionej mo-
ralnosci” sprawila, ze rzecznicy zyczliwej postawy wobec penitenta stopniowo znalezli siç
w mniejszosci. Stanowisko Alfonsa wydawalo siç wiçc w tamtych czasach rewolucyjne.
Znacz^ce zalecenie: w swoich nie wydanych Pamiqtnikach (1680-1684) M. de Ferner,
niegdyé towaizysz M. Oliera, pözniej biskup, przypomina swoim wielkim wikariuszom,
ze nim zatwierdzq kaznodziejç lub spowiednika, musz^ najpierw sprawdzic, czy przestu-
diowal Wskazôwki swiçtego Karola37.
Przyczyny skruchy
Trudno nam dzis zrozumiec, ze naszych przodkôw z XVII i XVIII wieku mogly do
tego stopnia pasjonowac kwestie skruchy doskonalej i niedoskonalej, terminu rozgrze-
szenia, skrupuiôw, „prawdopodobnych” i „bardziej prawdopodobnych” mnieman. Jak wy*
thimaczyc to, ze Czqsta Komunia (1643) Arnaulda, licz^ca 622 strony in-quarto i traktu-
j^ca o spowiedzi oraz o Komunii, byla wielkim sukcesem wydawniczym (dziesiçc wydan
w XVII-wiecznej Francji) i ze „liéciki” Pascala, Prowincjalki, wprawity wladze w zaklo-
potanie?
Powôd jest prosty i nie zalezy od talentu autorôw tych dziel: w kraju katolickim
kwestia spowiedzi dotyczy wszystkich. Nie tylko pobozni intelektualisci i Iudzie religijnie
„umotywowani" zastanawiali siç nad powag^ swoich win i jakosci^ swojej skruchy. Czy
wolno mi przyjqc Komuniç Swiçrç, nie przechodz^c przed tym raz jeszcze przez „trybunal”
pokuty, jeéli sumienie mam niespokojne? Czy jestem rzeczywiscie rozgrzeszony przez
ksiçdza, jeéli nie dose moeno zalujç za grzechy? Jakiego typu ma to bye zal?
Wielu ludzi zadawalo sobie takie pytania. Nasuwala je jak rok dhigi praktyka religijna.
Jesli spowiednik, ktôrym czçsto byl proboszcz, odklada rozgrzeszenie, to czy wolno mi
pôjsc do Komunii Swiçtej? A jezeli nie pôjdç z powodu narzuconej przez ksiçdza zwloki,
to co sqsiedzi powiedzq, zwlaszcza gdy to wypada w Wielkanoc? Takie byly podstawowe
problemy zycia religijnego w owych czasach.
Katolicy epoki klasycznej - i jeszcze w XDC wieku - zastanawiali siç, czy podezas
spowiedzi doznaj^ contntio czy tylko attritio l . Ogromna wiçkszosc nie znala oczywiscie1
1 Por. D.T.C, I, kol. 2235-2262, i III, kol. 1672-1694. D. S., XII, kol. 970-994; Th. Gousset, op. cit.. Il,
Paris 1844, s. 244n;J. Périnelle, L'Attrition d'après te concile de Trente et d'après saint Thomas. Le Saulchoir,
34 Przyczyny skn tcby
etymologicznego sensu tych slow - contero, slowo bardzo mocne, znaczy po lacinie „miaž-
džyč”, „kruszyč", a attero - Jam ač”. Czy ich serce byto „skruszone” czy „zlamane”? Nie
na tym naprawdç polegal problem. Musieli zastanowic się, z jakiego powodu czują skru-
chę: czy z milošci do Boga (contrilio), czy, bardziej prozaicznie, ze wstrçtu do grzechu
i strachu przed pieklem (attritio)? Czy wystarczy lękač się, žeby uzyskač Boskie p a e -
baczenie w sakramencie pokuty?
Pascal odrzuca i obala to zbyt latwe zabezpieczenie w dziesiątej prowincjalce: „Oso*
bliwa, žaiste, ta dzisiejsza teologia! [...) Czynide godnymi obcowania z Bogiem przez
calą wiecznosc tych, ktorzy ani ražu nie ukochali Boga za žycia. Oto godne uwiehczenie
tych misteriôw niegodziwosci”2. Boileau idzie w jego šlady w lišcie XII (1695) O m ilošci
do Boga, gdzie odmawia wszelkiej wartosci „chlodnym wyrzutom sumienia zalęknionego
niewolnika” i oburza się na obhidną teologiç, ktôra zdejmuje z czlowieka „uprzykrzony
cięžar milošci do Stwôrcy”3.
Slowo attritio sięga początkow scholastyki, tzn. pierwszej polowy XII wieku. Od
tego czasu oznacza niedoskonaly wstrçt do grzechu, prey czym nie jest sprecyzowane, na
czym owa niedoskonalošč polega. W wieku XIII skruchą doskonalą jest contritio , zwlasz-
cza dla swiçtego Tomasza z Akwinu: nasza wolnosc doznaje wtenczas laski, wznosi się
na poziom miiosierdzia i ¿aluje za gizechy z milošci do Boga. Attritio natomiast može
jedynie przygotowac do doznania laski i utorowac drogę do prawdziwej skruchy4. Nie
jest powiedziane, co ją wywoluje. Kwestia ta wyjašni się dopiero w następnym stuleciu,
zwlaszcza dzięki nominališcie Durandowi de Saint-Pourçain (zm. 1334), ktory jako jeden
z pierwszych wyrôznial žal za grzechy umotywowany milošcią do Boga i zal wywolany
Içkiem przed zaslužoną karą5.
Takie ušcišlenie towarzyszylo pytaniom dotyczącym tego, jak dziala sakrament pokuty.
Wszyscy teologowie przed XII wiekiem i jeszcze šwięty Albert Wielki (zm. 1280) wymagają
od grzesznika skruchy doskonalej. Tylko ona usuwa zmazę i wieczną karę za grzech.
Powolac się tu naležy na zalecenie šwiętego Jana Chryzostoma: „Kiedy zgrzeszyleš, jęcz
nie dlatego, že musisz poniešč karę - bo to nie wielkiego - lecz dlatego, žeš obrazil
Naszego Pana, ktory jest tak dobry, tak ciebie mituje, tak dba o twe zbawienie, že pošwięcil
dla ciebie Syna”6. Wedlug Piotrą Lombardą rozgrzeszenie ma p aėd ė wszystkim upewnic
penitenta i Košciol, že Bôg mu paebaczyl.
Kain (Belgique) 1927; M.*B. Lavaud, Attrition d'am our et charité, w: „Supplément à la Vie spirituelle”, X,
7 grudnia 1927, s. 105-141; M. Bernos, Confession et conversion, w: Actes du colloque du C.M.R. (1982),
La Conversion au XVIIe siècle, 1983, s. 284-293-
2 Pascal, Prowincjalki, przel. T. Zelenski*Boy, Warszawa 1963, s. 172.
3 Boileau, Epîtres et Art poétique, Belles-Lettres, Paris 1967, s. 71-72.
4 Por. Tomasz z Akwinu,' In iVum sent., dist. 17, q. 2, 5, s. 469-
5 Durand de Saint-Pourçain, in IVum sent., dist. 17, q. 2, 5, Anvers 1571, f° 339r°.
6 Tekst cytowany w: J. Morin, Commentarius bistoricus d e disciplina in adm inistratione sacram enti
penitentiae..., Paris 1651, in f° ks. 1, rozdz. XII, n. 12, s. 30. (Jan Zlotousty, Homélie IV in 2e Èp. aux
Corinthiens).
Przyczyny skrucby 35
Šwięty Tomasz rowniez jest niewątpliwie rzecznikiem contritio. Dla niego, tak šamo
jak dla jego poprzednikow, nie ma odpuszczenia grzechow bez skruchy plynącej z mi-
lošci. Ale pomijając przypadek šmiertelnego zagroženia, kiedy spowiedz jest niemozliwa,
to przeciež ksiądz, udzielając absolucji, obdarza penitenta tašką i grzesznik, ktory jest
tylko attritus, odczuwa žal niedoskonaty, dzięki rozgrzeszeniu otrzymuje dodatkowa ta
škę, pozwalającą mu stač się contritus7. Ta doktryna znacznie zwiększa rolę rozgrzeszenia,
przez co przynosi wiernym ogromną psychiczną ulgę i pewnosc Božej laski, nawet ješli
początkowo odczuwają jedynie zaląžek doskonatej skruchy.
Duns Szkot (zm. 1308) posuwa „atrycjonizm” o wiele dalėj, rozgrzeszenie ma u niego
ogromną moc, istota sakramentu pokuty nie polega juž na tizech momentach, dotychczas
uwazanych za najistotniejsze - skrucha doskonata, spowiedž i zadoščuczynienie - ale na
przebaczeniu, jakiego udziela ksiądz dzięki wtadzy khiczy, tj. odpuszczania grzechu8. Nie
jest bez znaczenia, že umiarkowany kontrycjonizm šwiętego Tomasza z Akwinu i zdecydo-
wany atrycjonizm Dunsa Szkota sformutowane zostaty w momencie, gdy narzucono wier
nym obowiązek dorocznej spowiedzi, a gtoszenie kazari pokutnych wzięty na siebie zakony
žebracze. Probowaty one dopasowac teorię do praktyki. Skotysci zwtaszcza gotowi byli
zaakceptowac chocby „minimum dyspozycji, žeby spowiedz utatwic i wszystkim ją udo-
stępnič”9. Niebezpieczenstwo ich doktryny polegalo na tym, že nadawata rozgrzeszeniu
magiczną moc, pokrzepiającą nawet tych, ktorzy szli do konfesjonahi jedynie ze strachu,
že ješli się nie wyspowiadają, to czeka ich pieklo. W XV-wiecznej farsie Spowiedz Rifflarta
występuje postae, ktora przyswoita sobie až nadto dobrze atrycjonizm Dunsa Szkota:
Poniewaz znamy dalszy bieg wydarzeh, w dyskusjach w XIV i XV wieku wyražnie do-
strzegamy najwazniejsze elementy przysztego konfliktu między kontrycjonistami a atrycjo-
nistami. Ale wtedy sprawa nie wyglądata wcale tak jasno. Slowo attritio byto zastrzežone
dla specjalistow, nie znane szerokiej publicznošci. Mimo nominalistycznych ušcišlen po-
zostawaio w dužej mierze nieostre nawet dla teologow tak wybitnych jak Kajetan, ktory
zgodnie z tradycją tomistyczną uwazat, na początku XVI wieku, že w skrusze liczy się tylko
1 Pierre Lombard, IVsent., dist. 17: Patrologia Latina, red.J.-R Migne, 1855, t. 192, kol. 881-182.
8 Duns Szkot, Quaestiones in quartum librum sententiarum, dist. 16, q. 1. w: Opera Omnia, Paris
1894, t. XVIII, s. 4.
9 D.S.T., 12, art. .pėnitence", kol. 977.
10 E. Droz, Le Recueil Trepperel, Paris 1935, 2 tomy, II, s. 55, nr 27.
36 Przyczyny skruchy
milošč. Nie sądzif, by attritio plynela z lęku. Wolat zresztą uzywac wyrazenia „contritio nie-
pelna” niž „attritio". Trzeba zatem wyroznic rozmaite fonny niedoskonalej skruchy. Cza-
sem czlowiek czuje tylko chęč skonczenia z grzechem, czasem postanawia twardo z nim
zenvač, ale nie ma sity wytrwac w tym postanowieniu do kohca žycia, czasem - stopien
wyžej - szczerze ¿aluje swoich grzechow, bo budzi się w nim milošč do Boga, co Kajetan
nazywa „skruchą niepelną” i co požniej okrešlane będzie jako attrition d ’am our11.
Kajetan wypowiadal się na temat spowiedzi w momencie, gdy Luter odrzucit z hu-
kiem doktrynę rzymskokatolicką. Wedlug wielkiego reformatora spowiedz može byč po-
žyteczna, gdyž przynosi pocieszenie. Ale nie jest obiektywnie konieczna dla odpuszczenia
win. Powinna byč dobrowolna, bez obowiązku wyliczania grzechow. Možna się spowiadac
przed czlowiekiem swieckim. Luter zdecydowanie przekrešla wszystkie wczesniejsze spory
na temat attritio i contritio. Ta pierwsza jest tylko „obhidą”, ktora czyni cztowieka jeszcze
większym grzesznikiem. Ta druga z koniecznošci następuje dopiero po tym, jak cztowiek
juž dostąpil laski. Potomkowie Adama nie są sami w sobie zdolni do prawdziwego umi-
lowania Boga. Czyli to nie skrucha doskonala ich „rozgrzesza”. Najwazniejsza jest wiara,
ze Chrystus przebaczy: „Uwierz mocno, žeš jest rozgrzeszony, a będziesz rozgrzeszony,
bez względu na to, jaką skruchę odczuwasz”1112.
Sobor Trydencki, zmuszony przez ataki protestantow do zdefiniowania doktryny ka-
tolickiej, zajmuje stanowisko pošrednie, jak to mu się często zdarzalo. Trwa przy szczego-
lowym spowiadaniu się z grzechow przed księdzem, przy kapitalnym znaczeniu skruchy
doskonalej, umotywowanej milošcią do Boga i wstydem, že się przeciwko Niemu zgrze-
szylo, a takze oswiadcza, „iz owa skrucha mniej doskonala [contritio ), ktora się zwie
attritio, poniewaz pospoiicie powstaje czy to z rozwazania bizydoty grzechu, czy tež
z lęku piekla i kar - jesli wyklucza wolę grzeszenia w nadziei [uzyskania] przebaczenia
[...] jest prawdziwym darem Boga [...]. A chociaž bez sakramentu pokuty skrucha ta sama
przez się može doprowadzic grzesznika do usprawiedliwienia, jednak usposabia go do
uproszenia laski Božej w sakramencie pokuty”13.
11 Kajetan, Questiones de contritione, q. 1, uzupelnienie Komentarza do III cz^sci Surnmy sw. Tomasza
(1520), Lyon 1558, s. 122-123. Summula de peccatis, Lyon 1538, art. „Contritio”.
12 Jedna z tez Lutra pottjpionych bull^ papieslq Exsurge Domine z 15 maja 1520; H, Denzinger, Enchiri
dion symbolorum definitionum et declarationum de rebus fid ei et morum, Roma 1957, nr 750, s. 276.
13 Sesja XIV (25 listopada 1551), rozdz. iy w: Conciliorum oecum, decreta, ed. Alberigo, s. 705. [Przeklad
pol. za: Breviarium Fidei, op. cit., s. 436-457 - przyp. tlum.)
ROZDZIAL V
nionych grzechów i szczera wola nie popadania w nie w przyszlošci, którym towarzyszy
nadzieja, že zostaną wybaczone”4.
To znaczące milczenie - z pėwnošcią zamierzone - nie przeszkodzilo teologom užy-
wač tego slowa, a každa ze stron w sporze atrycjonistów z kontrycjonistami próbowala
nagiąč trydencką definicję do swoich potrzeb. Glówna kwestia polegata na tym, czy attri
tio - ¿al za grzechy z powodu ich ohydy i ze strachu przed piekiem - powinna zawierac
w sobie zaląžek milošci do Boga czy tež nie. Niepewnosc w tej sprawie wzmogia siç jesz-
cze, kiedy w 1667 roku glos zabral Aleksander VU: nie potçpil on ¿adnej ze stron, tylko
zažądal, aby wszyscy, ktôrzy będą siç wypowiadac na ten temat, z kardynalami wlącznie,
przestali oczerniač przeciwnikôw:
Zanim Stolica Àpostolska zajmie stanowisko, niechaj nie probują stosowac jakiejkolwiek cen-
zury teologicznej ani nie vvyrazają siç obrazliwie czy pogardliwie o jednej bądž drugiej opinii:
czy to te), która neguje koniecznošč milošci, uwazajac attritio, plynącą z lęku przed karą, za
wystarczającą, opinii najbardziej dzis powszechnej w szkolach, czy tež tej, która utrzymuje, že
milošč jest konieczna5.
Gdyby, jak utrzymuje wielu teologów, spowiednik mògi rozgrzeszyc grzesznika tylko wtedy,
gdy dostrzega w niro oznaki doskonaiego milosierdzia lub początek doskonalej milosci, to prawie
nigdy nie móglby tego zrobič. Kiedy bowiem zapytač penitenta, dlaczego siç nawraca, to najczçsciej
odpowiada, že rezygnuje z grzechu z lęku przed Bogiem, przed Sądem Božym i przed piekiem. Ješli
go zapytač, czy odczuwa doskonale miiosierdzie, nie šmie odpowiedziec. Zapytajcie go, czy chociaž
czuje początek milošci - tej, która się rózni od milošci towarzyszącej nadziei - a was nie zrozumie6.
aktywnego w Bretanii pod koniec XVII wieku. On sam nie byt zwolennikiem poglądu, že
attritio , skrucha niedoskonala, jest wystarczająca w sakramencie spowiedzi, „ktôry jest
sakramentem pojednania czlowieka z Bogiem. Což to bowiem za pojednanie, ješli czlo-
wiek odmawia Bogu swego serca i milošci?” Ale po tym ogôlnym stwierdzeniu Jégou
w konkretnym przypadku wysuwa taką oto obiekcję:
Ješli grzesznik, w poczuciu szczerej attritio spowiadający siç księdzu ze swoich grzechôw,
straci w tym momencie wladzę nad zmyslami, ješli tak się przerazi ogromu swych win i surowosci
kary, že nie będzie zdolny do žadnego więcej wysilku sumienia, ješli Bôg nie obdarzy go inną laską
niž ta, jaka jest konieczna dia attritio, to czy možna rozsądnie žądač od niego, by dopelnil jeszcze
aktu doskonalej contritio, albo zwątpič o tym, že otrzyma rozgrzeszenie na mocy sakramentu?7
Atrycjonišci od XVI do XVII wieku, nie chcąc zražač grzesznikôw, a zarazem pragnąc
podkrešlič wobec protestantôw skutecznošč wladzy kluczy, podjęli znalezione u Dunsa
Szkota rozrožnienie miçdzy dwiema drogami wiodącymi do usprawiedliwienia grzeszni
kôw: skrucha doskonala zapewnia penitentowi Boskie przebaczenie, nawet ješli nie može
siç on wyspowiadac (muši natomiast pragnąc to uczynič, gdy tylko pojawi się taka mož-
liwosc); skrucha niedoskonala natomiast šciąga laskę dzięki udzielonemu przez ksiedza
rozgrzeszeniu. Bôg obdarzyl spowiednika taką mocą wlasnie po to, žeby wspomoc sia-
bego cztowieka i zrekompensowac brak prawdziwej skruchy. Argumentacja taka miala
naturalnie niešc pocieszenie.
Autor Traktatu o skrusze z 1696 roku, karmelita, wklada w usta Jezusà przemawia-
jącego do grzesznika następujące slowa:
Môj synu, žeby cię obdarzyč laską przebaczenia, môglbym wymagaé od ciebie skruchy do
skonalej [icontritio], bez žadnej myšli o sobie samym i interesach twojego zbawienia. Poniewaž
jestem tym, kim jestem, a moim šmiertelnym wrogiem jest grzech, to i tak bylbyš mi zobowią-
zany, žem cię nie zostawil bez ratunku. 2adowolę się jednak šamą tylko attritio i dokonam dziela
usprawiedliwienia za sprawa sakramentu, przekazując ci slowami rozgrzeszenia wszystkie skutki
doskonalej contritio8.
Na początku XVIII wieku jėzuitą Wincenty Houdry przemawia w tym samym du-
chu we wzorcowym kazaniu:
Žeby nam ulatwic zbawienie, Syn Božy ustanowil spowiedz i sakrament pokuty. Contritio
bowiem skuteeznie zmazuje grzechy, jednak [...] niewielu jest ludzi, ktôrych žal osiąga taki stopien
doskonalošci; niewielu zatem mogloby uzyskač tą dragą odpuszczenie grzechôw. Konieczne więc
bylo, žeby Bôg w swej bezmiernej dobroci i milosierdziu jakimš latwiejszym sposobem zapewnil
wszystkim zbawienie. I uczynil to, w sposôb podziwu godny, dając Košciolowi klueze do krôlestwa
niebieskiego. Taka jest prawda wiaiy, že kto ¿aluje za grzechy i postanawia nie popeiniac ich
w przyszlošci, ten po spowiedzi otrzymuje darowanie win dzięki wladzy kluczy, nawet gdy jego
skrucha nie byla dostateczna, žeby uzyskac przebaczenie9.
W tym fragmencie homilü mamy zarôwno odwolanie siç do doswiadczenia, jak i na-
cisk na zbawienie, „ulatwione” dzięki sakramentalnej spowiedzi, ktora zwalnia z obo-
wiązku prawdziwego „žalu” [contritio].
Co sprawia, že czlowiek „boleje nad swymi grzechami” i podejmuje „postanowie-
nie, že wiçcej ich nie popelni”? Wystarczylo postawic to podwôjne pytanie, by wkro-
czyc w swiat komplikacji i subtelnošci, skąd wyloniio siç w koncu stanowisko posrednie,
umacniające zarôwno kandydata do rozgrzeszenia, jak i tego, kto absolucji udzielal. V a
lery Régnault uczy, že nie wystarczy „zaniechač grzechu i woli grzeszenia, ktora jest mu
[penitentowi] wstrçtna tylko negatywnie". Potrzebne jest pozytywne, „zdecydowane po-
stanowienie” i „skuteczny wstrçt”101do grzechu, czego oczywiscie czlowiekowi brakuje,
ješli powstrzymuje siç od czynienia zla tylko dlatego, že boi się piekla.
Diana, czlonek zakonu teatynôw i obiekt atakôw Pascala, uznaje attritio za wystar-
czającą tylko wtedy, gdy nasz lęk przed karą pochodzi od Boga, a nie gdy ptynie z innego
žrodla i do Boga siç nie odnosi11. Jan-Piotr Camus, biskup Belley i stary przyjaciel Fran-
ciszka Salezego, uwaža, že „spor o konieczną contritio lub wystarczającą attritio jest
jedynie klotnią o slowa” i že Sobor Trydencki rozstrzygnąl juž sprawç. Wystarczy - ale jest
to konieczne - žeby nasz lęk przed karą piekielną czy „zgroza, ktorą budzi ohyda grzechu”
plynęly ze „szczerego, nadprzyrodzonego odruchu, zeslanego z iaski Ducha Swiçtego”12.
Attritio jest wtedy „bardzo dobra”, zapewnia Camus. „Przestajemy bye w duchu slugami,
a stajemy się synami i nie myšlimy juž o wlasnym interesie, tylko o Božym Į...]. Attritio
jest jak igla, ktora u swiçtego Augustyna przekluwa materię po to, žeby paeciągnąč przez
nią jedwabną nie"13, przy czym oczywiscie nie naležy „uwazac, že kara jest wiçkszym ztem
niž wina”14, to znaezy bardziej bač się piekla niž nienawidzic obrazy Boskiej.
Ludwik Abelly, przez pewien czas biskup Rodez i pierwszy biograf swiçtego Wincen-
tego a Paolo, nazwany przez Boileau „nędznym obroncą falszywej skruchy’’15, usprawie-
dliwia žal za grzechy plynący z obawy przed pieklem, ješli tylko „odbiera on zupelnie
wolç grzeszenia i budzi w serai nadzieję na przebaczenie”. Wtedy možna môwic o „praw-
dziwej cnocie”, ktora jest darėm „iaski”16.
P. - Ješli ktoš spowiada się jedynie z attritio, to czy otrzyma odpuszczenie grzechôw?
O. - Môwitem juž, že tak. Poniewaz moc sakramentu zmienia grzesznika z attritus na contri
tus. To znaczy skutek jest ten sam, jak przy doskonalej spowiedzi bez sakramentu22.
Zwrôcmy uwagę, že dzielo jest adresowane do „wszystkich, ktôrzy mają pieczę nad
duszami", czyli stykają się na co dzien z problemera pokuty. Taki sam zamiar („pomoc
spowiednikowi wykonywac jego zadania”) przyswieca w 1637 roku księdzu Bertaut z die-
cezji Coutances. Chcąc wyjasnic, na czym polega moc sakramentu, on takze ucieka się
do gry pytan i odpowiedzi:
23 B. Bertaut, Le Directeur des confesseurs, Paris 1648, s. 50, (wyd. 1, Coutances 1627).
24 H. Bremond, Histoire littéraire du sentiment religieux, Bloud et Gay, Paris 1933, XI, s. 294.
25 A Arnauld, La Théologie m orale des jésuites, 1643, s. 23-24.
26 Fr. Toledo (Tolet), L'Instruction des prêtres qui contient sommairement tous les cas de conscience,
Lyon 1671, s. 416. (wyd. 1, 1599).
Czy tiv oja skru cha je s t d oskon ala, czy n iedoskon ala? 43
že attritio spowodowana lękiem przed pieklem jest dla sakramentu pokuty wystarcza-
jąca33. Apologia kazuistotvprzeciw ko jcmsenistycznym kalum niom , wydana w grudniu
1657 roku, w chwili gdy zaczęta przycichač burza wywotana Proivincjalkam i, przema-
wia w tym samym duchu:
Obiekcja - Kazuišci uczą, že blędem jest twierdzenie, jakoby con tritio byla niezbędna, a sama
attritio , ptynąca z lęku przed mękami piekielnymi, lecz wykluczająca chęč obrazy Boga, nie wy-
starczala dla sakramentu pokuty.
Odpowiedz - Teologowie, ktorzy wypowiadali się od czasu Soboru Trydenckiego, nauczają
zvvykle tego wszystkiego, co w tej obiekcji potępiacie34.
Stanowisko „kazuistyczne" wydawalo się zbyt swobodne, totež parę lat požniej Lu-
dwik Abelly wziąl je w obronę, twierdząc w przytoczonym nižej dialogu, že to Bog budzi
w cztowieku lęk przed pieklem:
Pytanie - Czyž nie wydaje się, že žal za grzechy z obawy przed karą piekiel plynie z mi-
lošci wlasnej?
Odpowiedž - Prawda, že lęk przed męką piekielną, ktorą Bog groži grzesznikom, a zatem
i wywolane tym lękiem žale za grzechy plyną z milošci wtasnej, ale milošci dobrze pojętej, gdyž
Bog sam w nas ow lęk budzi, chcąc, abyšmy bąli się stoczyč w otchlan nieszczęšcia i aby ow lęk
i obawa powstrzymaly nas od grzechu35.
Pamiętamy1, že w 1667 roku Aleksander VII stwierdzil, že opinia „ktora neguje ko-
niecznošč milošci, uwažając attritio, pfynącą z lęku przed karą, za wystarczającą [...],
jest dziš najbardziej powszechna w szkolach”. W następnym stuleciu Benedykt XIV przy-
pomnial w šlad za poprzednikiem: „To, co pienvsi doktorzy [atrycjonišci] glosili z wielką
ostrožnošcią, ich następcy, ošmieleni tym, že jest ich coraz więcej, uznali za pewne i dające
się zawsze stosowac; bez wahania potępiali tych, ktorzy wymagali początku milošci, twier-
dząc, iž jest to opinia absolutnie nieprawdopodobna, niebezpieczna i sprzeczna z duchem
Trydentu, milcząco potępiona i teoretycznie zakazana przez sobor”12.
Historyk nie ma tu žadnych wątpliwošci: kwestia spowiedzi, podjęta przez teolo-
gow na początku stulecia Soboru Trydenckiego, spowodowala najpienv zlagodzenie prak-
tyki. Bardziej niž kiedykolwiek przedtem chciano sprowadzic wiemych do konfesjonalu.
W zamian za to trzeba im bylo okazač więcej zrozumienia i poblažania. Rygorysci od-
rzucili wkrotce taką postawę. Atrycjonišci mieli do czynienia z masami, chcieli Košciola
otwartego dla wszystkich chrzešcijan. Ich przeciwnicy natomiast pragnęli, by Kosciol by!
jednomyšlny, a jednoczešnie tworzyl wsp61notę wybrancow: w ramach chrzescijanstwa
toczyl się dialog gluchych.
Jansenišci i ich poprzednik Baius, kanclerz uniwersytetu w Lowanium (zm. 1589),
nie dbali o niuanse. W ostrych stowach postawili problem skruchy doskonalej - odczuwa
się ją lub nie - nie znizając się do poziomu žycia codziennego3, nie licząc się z psycho*
1 Patrz s. 38
2 Benedykt XIX De synodo diocesan a, w: Opera omnia, ks. VII, rozdz. XIII, nr 7.
3 O praktyce spowiedzi na wsi por. G. Bouchard, Le Village immobile. Sennely-en-Sologne au XVIIIe
46 Trudne zivyciçstw o a ttr itio
Sa tylko dwie miiošci, a z nich rodzą się wszystkie nasze czyny i akry woli: umilowanie Boga,
ktore kaže czynič wszystko dia Boga i ktore Bog wynagradza; oraz milošč, jaką zywimy do nas
samych i do šwiata, nie oddająca Bogu tego, co mu naležne, a pizez to zia.
Lęk hamuje jedynie rękę. Ale serce sklania się do gizechu tak dlugo, jak dlugo nie kieruje
nim umilowanie $prawiedliwošci [Boskiej].
Ten, kto powstrzymuje się od czynienia zta jedynie z lęku przed karą, popelnia je w swoim
sercu i ju t jest winny przed Bogiem9.
siècle, Plon, Paris 1972, s. 292. O niechçci do spowiedzi po rewolucji por. L. Perouas, Les Limousins. Leurs
saints, leurs prêtres, du XVe au XXe siècle, Cerf, Paris 1988, s. 135—139-
4 Por. potçpienie tej tezy Baiusa w: H. Denzinger, op. cit., s. 421, nr 1523.
5 janseniusz, Augustinus, Rouen 1652, III, ks. y rozdz. XXI-XXXy tu s. 247.
6 Ibid., rozdz. XXXiy s. 249.
' J. Orcibal, Les Origines du jansénism e, Paris 1962, t. y s. 114.
8 A. Arnauld, Théologie m orale des jésuites..., s. 17.
9 Propozycje Quesnela potçpione bullq Unigenitus z 1713 r., cyt. w: H. Denzinger, op. cit., nr 1351,
s. 391-394.
Trudne zw yciqstw o a tt r i ti o 47
Doktryna dwu klocących siç ze sobą mitošci - milosierdzia t požądania - przez dlugie
lata miala swych wyznawcôw. Podjęto ją jeszcze na projansenistycznym soborze w Pistoi
w 1786 roku. Odmawiając wszelkiej wartosci „služalczej obawie”, sobôr odrzucit jedno-
czešnie plynącą z tej obawy attritio101
.
Rzym kilkakrotnie - w 1690, w 1713 i w 1794 roku - potępil bezwzględną dycho-
tomiç jansenistôw w sprawie attritio. Podtrzymal waznosc i „nadprzyrodzony” charakter
lçku przed pieklem oraz ptynącej z niego, a pozbawionej milosci skruchy. Mimo tego
potępienia w drugiej polowie XVII wieku Kosciôl rzymskokatolicki sklania siç wyraznie
do rygoryzmu. Istotnym tutaj dem entem - sprzecznym do pewnego stopnia z wyrazo-
nym wczesniej potçpieniem - byl dekret z 2 marca 1679 roku arcysurowego papieza
Innocentego XI, ktôry obok innych nazbyt swobodnych moralnie maksym potepi! takže
i tç: „Jest prawdopodobne, že [aby otrzymac rozgrzeszeniej wystarczy naturalna, byle
szczera attritio'*11. Jakže odroznic „nadprzyrodzony” lçk przed piekiem od lęku „na-
turalnego”, lecz „szczerego”?
To potçpienie przydalo znaczenia rygorystycznym tendencjom, ktôre, zrodzone w Ni-
derlandach w latach trzydziestych XVII wieku, w polowie stulecia trafily do Francji. W 1637
roku arcybiskup Malinęs kazat spowiednikom swojej diecezji wymagac od penitentôw
czegoš wiçcej niž tylko zwykJej attritio. W 1659 roku biskup Namur wydal takie samo
zalecenie12.
We Francji rozgorzala juz wtedy wojna z nazbyt poblazliwymi spowiednikami - po
opublikowaniu Częstej Komunii Arnaulda (1643) i Prow incjatek (1656-1657) Pascala
i po postanowieniu przez Zgromadzenie Duchowienstwa Francji przethimaczenia, wyda-
nia i rozpowszechnienia w parafiach Instrukcji duszpasterskicb swiçtego Karola (1657).
Towarzyszyc im miat „list okôlny do wszystkich pralatôw, ktôry by im služyl za prece-
dens i wstçp do potępienia wszystkich tych [nazbyt swobodnych] maksym, zanim nie
zostaną one uroczyšcie ocenzurowane”.
Na ten precedens powolal siç Boileau, kiedy zažądal od Zgromadzenia Duchowien
stwa Francji w 1700 roku w Saint-Germain-en-Laye slynnej „Cenzury i deklaracji w kwestii
wiary i obyczajow”. Ow akt, z zamierzenia uroczysty, potępil nie mniej niz sto dwadziescia
siedem orzeczen scholastycznych, między innymi następujące: „Sobôr Trydencki wyraznie
oswiadczyl, že do rozgrzeszenia wystarczy attritio , ktôra nie ozywia duszy, czyli jest wy-
zbyta milošci do Boga, totež rzuca on klątwę na tego, kto temų zaprzecza”13. Bossuet w De
doctrina concilii Tridentini circa dilectionem in sacram ento poenitentiae requisitam ,
dziele ogloszonym juž posmiertnie w 1736 roku, prôbowal wykazac, že wedle dekretow
Pytanie - Herkules, oficer wojsk, libertyn i rozpustnik, od siedmiu czy ošmiu lat nie byl
u spowiedzi. Cięžko chorego zachęcają, by się wyspowiadal, zgadza się to uczynič, ale tylko z lęku
przed wiecznym potępieniem.
Odpowiedz - Jego spowiedž nie pizyniesie skutkow. Sam lęk nie zastąpi skruchy, ale ješli
towarzyszy mu nienawišč do grzechu, postanowienie, že nie będzie się więcej grzeszyč, nadzieja
na przebaczenie i chočby zaląžek miiošci do Boga, to wolno uznač taką skruchę za wystarczającą;
jakkolwiek jest niedoskonala, udoskonali ją sakrament spowiedzi16.
Benedykt XIV w srodku XVIII wieku podpisai siç pod zaleceniem rytualu strasbur-
skiego, ktöry glosi: „Nie pizestawajcie ostrzegac penitentow, ze aby bezpiecznie otrzymac
sakrament pokuty, trzeba nie tylko dokonac aktu wiary i nadziei, ale tez zacz^c milowac
Boga jako zrodlo wszelkiej sprawiedliwosci, zgodnie z sentencjq Soboru Trydenckiego"17.
Dziwic moze to zdanie: „zaczqc milowac Boga (...) zgodnie z sentencj^ Soboru Try
denckiego”, gdyz nie ma takowej w tekscie poswiçconym attritio (sesja X iy rozdz. IV),
lecz figuruje w innym, clotycziicym usprawiedliwienia (sesja VI, rozdz. VI). Argumentacja
rygorystyczna polegala wi?c na po^czeniu obydwu tekstow.
Swi?ty Alfons staral si? pogodzic te dwa teksty soboru, kiedy mowil o attritio. Zalo-
zyciel zakonu redemptorystow sam byt rygoryst^. Ale doswiadczenie wyniesione z pracy
misyjnej na poludniu Wloch nauczylo go, ze „zwazywszy na ulomnosc natury Iudzkiej,
nie jest prawdq, by droga najwezsza byta zawsze dia dusz drogq najpewniejsz^”18. Ta
konstatacja daje nam klucz do jego Teologii m oralnej, w ktorej tak wypowiadal si? na
temat attritio :
Piszqc te slowa swi?ty Alfons nie ukrywal, ze staje po stronie tych, „ktorych zwyklo
si? nazywac atrycjonistami”. Zapewnial, ze niemal wszyscy podzielaja ich opinie {fere
communis), a przeciwnikow maj^ niewielu (pauci). W rzeczywistosci wypowiadal si? -
dobrze o tym wiedz^c - wbrew opinii rygorystycznej, majqcej w owym czasie przewag?
w oficjalnych sferach Kosciola rzymskokatolickiego i w j?zyku duszpasterstwa. I dlatego
stal si? przedmiotem atakow, dlatego tez niosl penitentom i spowiednikom wyzwolenie,
w miar? jak jego dzielo rozpowszechnialo si? w katolickim swiecie: w Italii od konca
wieku XVIII, gdzie indziej w wieku XIX20. Kanonizowany w 1839 roku, w 1871 Alfons
zostal ogtoszony doktorem Kosciola.
18 Alphonse de Liguori, Tbeologia m oralis, éd. Gaudé, Paris 1882, t. II, s. 53, cyt. w: Th. Rey-Mermet, Le
Saint du siècle des Lumières, Nouvelle Cite, Paris 1982, s. 440.
19 Ibid., t. III, s. 3 4 0-34 1 .
20 Por. J. Guerber, Le Ralliement du clergé fran çais à la m orale liguorientie, Univ. grégor., Roma 1973.
Ph. Boutry, Prêtres et paroisses au pays du curé d'Ars, Cerf, Paris 1986, zwiaszcza s. 4 0 8 -4 2 2 .
Rozdzial VII
Odwlekanie rozgrzeszenia
W 1648 roku ukazal się po raz dwudziesty Przetvodnik spow iednikow M.-F. Bertauta,
księdza diecezji Coutances. Księgarz tak prezentowai czytelnikom to nowe wydanie: „Vfy-
starczy, že przypomnę, jak powszechnym powažaniem cieszy się to dzielo od kiedy; lat
temų dwadziešcia, wydmkowane zostaio w tak wielu diecezjach, iž nie ma dzis chyba
zakątka we Francji, gdzie nie služyloby pomocą prostym spowiednikom. Niewiele ksiąžek
zyskaio sobie tak wielką slawę w tak krotkim czasie”1. Ksiąžka Bertauta jest dla nas ty-
powym przykiadem refleksji wywodzącej się z praktyki spowiedzi i przeciwstawiającej się
teoretycznym rozprawom księžy (lub šwieckich, jak Pascal), ktorzy wypowiadali się na
temat sakramentu spowiedzi, nie mając za sobą doswiadczenia konfesjonahi12.
Pod tym względem šwięty Karol Boromeusz, ktory zostal mianowany arcybiskupem
Mediolanu w wieku 26 lat (1564), a objąl ten urząd w wieku lat 28, nie mogl konku-
rowač z proboszczami i misjonarzami stykającymi się z ludnošcią katolicką w codzien-
nej praktyce. Totež w przedmowie do czytelnika Bertaut pisat; „Jesli jesteš księdzem,
ale nie spowiednikiem, zaczekaj z wydaniem sądu, poki nie zakosztujesz tej wymagają-
cej i przykrej pracy, a zobaczysz, že zmienisz zdanie”. I zaraz dalėj: „Kimkohviek jesteš,
zwroč uwagę, proszę, jaka to przykra rzecz dla penitententa, kiedy go [ksiądz] odprawia
bez rozgrzeszenia, z calą goryczą, niezadowoIeniem, odrazą do sakramentu i byč može
nievviarą w zbawienie swej duszy, przez to, že nie dostosowal się do jego usposobienia
1 M.-F. Bertaut, Le Directeur des confesseurs, Paris 1648, „Le libraire au lecteur*'. Ksiazka zostala prze*
tlumaczona na iacinç przez zakonnika z Einsicdcln.
2 Por. J. Guerber, op. c i t s. 9 0 -9 1 .
52 O dw lekanie rozgrzeszen ia
i nie odniosl do niego przychylnie"34. Autor cytuje dalej Gersona: „Lepiej postae dusze
do czyscca niz do piekta”.
W 1686 roku wielki Arnauld przypomnial pewien fakt historyczny, ktory nalezy brac
pod uwag?: „Przed Czestq Komuniq (1643) we Francji [...] zwyklo si? rozgrzeszac z jed-
nak^ latwosci^ wszystkie grzechy bez roznicy. Z tego to powodu ksii^zka ta zrobiia tyle
szumu. Byla nowoscia i zaskoczeniem dia wszystkich”'1. Istotnie, do polowy XVII wieku
dominujqca wsrod autorow „summ spowiedniczych” i „podr?cznikow dia spowiednikow”
doktryna sklaniala ich do pobfazliwosci wobec wiernych. Czesta Komunia Arnaulda, ktora
zaleca spowiednikom cz?sciej odraczac rozgrzeszenie, przyczynita si? do upowszechnienia
we Francji Instructiones swi?tego Karola. Otoz wi?cej niz jedna czwarta owych wskazo-
wek5 to ostizezenia pod adresem spowiednikow, by „nie udzielali laski rozgrzeszenia tym,
ktorzy naprawd? jej niegodni, jak to im si? cz?sto zdarza czynic czy to z nierozwagi,
czy przez niedbalstwo, czy tez z jakiejs innej przyczyny”6. Wielki Arnauld chcial byc wier-
nym interpretatorem swi?tego Karola i nie staral si? bynajmniej przywrocic pubiicznego
wyznania win, jak w pierwszych wiekach Kosciola. Pragnql jednak wi?kszej surowosci
w sprawach udzielenia rozgrzeszenia, dost?pu do Eucharystii oraz postow, modlitw i jal-
muzny wyznaczanych penitentom.
Dzielo wymierzone jest wi?c gtownie w spowiednikow nazbyt poblazliwych: „Zdra-
dzajq grzesznikow swym fatszywym milosierdziem i okrutn^ tagodnosciq, zakrywajq bo-
wiem rany, ktore wyleczyc mozna jedynie ogniem i mieczem”7. Ich „mi?kkie i tchorzliwe
post?powanie” przypomina postaw? lekarza, ktory widzqc, ze w ranie tworzy si? gan
grena, ust?puje „przed Izami chorego i zakleja plastrem to, co powinien wyciqc nozem”8.
Trzeba umiec „wyrywac, ci^c i wyrzucac”9. Najbardziej dzis „rozpowszechniona” praktyka
spowiedzi „sprzyja ogolnej zatwardzialosci w grzechu”101.
Spowiednicy musz^ pami?tac, ze „ksi?zom klucze zostaly dane zarowno do rozwiq-
zywania, jak i do zwiqzywania”11. „Na tym polega [tu Arnauld cytuje Janseniusza] dys-
kretna i ostrozna ocena, pozwalaj^ca odroznic tych, ktorzy zaslugujq bqdz nie na lask?
rozgrzeszenia”12. Widzimy tu, „jak zbrodnicza wobec Boga jest niedbalosc tych spowied-
niköw, ktörym wydaje się, že jedyną rzeczą, jaką mają zrobič podczas spowiedzi, jest
wyshichanie grzechöw wszystkich zgiaszających się Iudzi i udzielenie im czym prędzej
rozgrzeszenia’’13. Arnauld cytuje dalėj šwiętego Karola:
13 Ibid., s. 543.
M Ibid., s. 5 4 6-54 7 .
15 Ibid., s. 569.
16 Ibid., s. 571.
17 Ibid., s. 100.
54 O dw lckanie rozgrzeszen ia
tylu jadowitych besta, nie będac przez nie często kąsanym”18. Przyznawac cotygodniową
Komunię tylko tym, ktorzy się wycofiiją z „wszelkich spraw niekoniecznych” - takie ry-
gorystyczne haslo rzucil Wielki Arnauld.
Uczeri janseniusza, pisząc swoje slynne dzielo, by! przekonany, že postępuje w zgo-
dzie z duchem Soboru Trydenckiego, ktory chciat wlasnie odbudowac „dyscyplinę”, ja-
kiej winni przestrzegac księža „wobec tych, co przychodzą się wyspowiadac z grzechow
smiertelnych, popelnionych po chrzcie”19. Bardzo zręcznie napisany rozdzial pošwięcil
Arnauld „porownaniu swietego Karola i pana z Genewy” ĮFranciszek Salezy]. Obu traktuje
jak sprzymierzencow, jednego przyrownując do šwiętego Pawla, drugiego - do Jana Ewan-
gelisty. Niech nas nie wprowadza w bląd „niezrownana lagodnosc’ Franciszka Salezego,
„absolutnie nieodzowna, žeby zlagodzič gorycz herezji”. „tagodniejszy byl w swoich ksiąž-
kach niz w postępowaniu”. „Obraf za wzor šwiętego Karola”. Rozbudzil „skruchę w du-
szach, ktore mial pod swą pieczą, widząc, že tego potrzebują, gdyž tylko ta krolewska
i wąska droga wiedzie grzesznikow do nieba”20.
Częsta Komunia zyskala aprobatę pięciu arcybiskupow, dwudziestu dwu biskupow
i dwudziestu czterech doktorow; pozostawila glębokie šlady: uczynila spowiedz bardziej
dramatyczna, rozgrzeszenie - trudniejszym. Ale powtorzmy raz jeszcze: stanowisko Ar-
naulda wyjasnic možna jedynie wtedy, gdy umiešcimy je w kontekscie historycznym, ktory
trzeba wydobyc na swiatlo dnia; inaczej nic byšmy nie zrozumieli z nieustających sporow
wokol sakramentu spowiedzi. Od polowy XIV do polowy XVII wieku wsrod kierownikow
sumien dominuje doktryna sklaniająca do większej poblazliwosci względem wiernych.
Zgodnie ze scholastycznym nauczaniem slowa iyEgo te absolve?' mają wszechpotęžną moc.
Niechby nawet penitent nie odczuwal žalu, chočby niedoskonaiego, to przeciež sakrament
przydaje mu om atus anim aeyozdobę pozwalającą duszy wzniesc się do prawdziwej skru-
chy lub, jak kto woli, šilę obalającą przeszkody na drodze laski.
Autorzy cieszący się wsrod spowiednikow największą populamošeią przed epoką try-
dencką, zwlaszcza Andrzej de Escobar, Idzi de Montrocher, šwięty Antonin, Prieras, redak-
tor slynnej summy Sylvestrina (1515), byli przekonani o ogromnej mocy rozgrzeszenia,
ktora protestanckim reformatorom zdawala się dzielem magii. Przedstawiali więc wiemym
doktrynę podwojnie pokrzepiającą: z jednej strony przyznawala ona prawo do rozgrze
szenia nawet tym, ktorych nie przywiodly do konfesjonaiu wyrzuty sumienia, z drugiej
zas strony sldadala w ręce kaplanow niezliezone možliwošci przebaezenia, zaczerpnięte ze
skarbea Chrystusowych zashig. Dobrowolne podpoizqdkowanie się wladzy Kosciola przez
wyspowiadanie się przynajmniej raz do roku šamo w sobie bylo chwalebne. Zapewniato
wybaezenie, dawalo dostęp do skruchy doskonalej, o ile ta nie ujawnila się wczesniej.
Košciol podtrzymywal wiernych na duchu swoją duchową potęgą.
18 Ibid., s. 101.
19 Ibid., s. 472.
20 Ibid., s. 591-593.
!
O clw lekanie rozgrzeszenia 55
Niechaj spowiednik spyta grzesznika, czy z pomocą Božą gotów jest od tej chwili wystrze-
gač siç grzechu; czy wyzbçdzie siç nienawisci do bližniego, czy rzeczywiscie chce zwrôcic w miarç
mozliwosci eudze mienie, czy zamierza unikač sposobnosci do grzechu, takich jak konkubinat,
lichwa i inné. Jezeli tych warunkôw nie spelnia, rozgrzeszenie jest bezwartosciowe i nie po-
winno siç go udzielač25.
21 Patrz s. 43-
22 R. Bellarmin, Coricio 8 , czwaria niedziela Adwcntu, w: Opera omnia, Vives, Paris, 1873, t. DC, s. 53.
23 Thom as de Villeneuve, Sermons, 4 tomy, Paris 1866, t. II, s. 254.
24 Patrz s. 42
25 J. Gerson, De arte audiendi..., t. II, kol. 450.
56 O dw lekan ie rozgrzeszenia
niony grzech calkowicie. Nie možna bowiem rozgrzeszyč tego, kto nie obieca zwrôcic wszystkiego,
co do niego nie naležy26.
Rytual rzym skokatolicki z 1614 roku oznajmia w tym samym duchu, že „nie wolno
rozgrzeszač tych, ktôrych ostrožny spowiednik osądza jako nie nadających się do rozgrze
szenia czy niegodnych laski: tych, po ktôrych nie widac žadnych oznak cierpienia, ktôrzy
nie chcą się zwierzyc ze swych nienawisci czy niechçci ani zwrôcic cudzego mienia, ani
zmienič ¿ycia, ani wymazac publicznego skandalu odpowiednim zadoščuczynieniem”27.
Nie dziwmy się, že podobnych rad udzielali ¿yczliwi skądinąd kierownicy sumien,
jak na pizyklad swiçty Franciszek SaJezy, ktory odmawiai rozgrzeszenia:
Possevino precyzuje dalej, ¿e za bliskiego smierci mozna uznac tego, ,,kto znajduje siç
w stanie, w jakim zwykie traci siç zycie: na przykiad zgrzybiatego starca, czlowieka smier-
telnie rannego lub podejmujiicego niebezpieczn^ zeglugç, dotkniçtego wysok^ gorçczk^
lub sciganego przez smiertelnego wroga, kobietç przed pierwszym porodem...”29 Wezmy
konkretny przyklad lichwiarza na tozu smierci. Nie ma on juz mozliwosci zwrôcic caiego
mienia uzyskanego ztym sposobem. Spowiednik musi w takim przypadku zadowolic siç
„oznakami prawdziwej skruchy doskonalej” i rozgrzeszyc konajqcego warunkowo, pozo-
stawiaj^c Bogu sprawdzenie szczerosci delikwenta30.
Jesli chodzi o naprawç win w sytuacji, gdy zyciu nie bezposrednio nie zagraza, spo-
wiednicy „humanisci” wprowadzili pewne subteine rozrôznienia, jakie narzucal, pnzynaj-
mniej osobom znacznym, tak wazny w XVI i XVII wieku kodeks honorowy. Zanim ksiadz
udzieli grzesznikowi rozgrzeszenia, musi oczywtscie wpierw „nakazac i okreslic” warunki
naprawienia szkôd wyrz^dzonych blizniemu czy poprawy zycia penitenta. Ale w przy-
padkach, gdy „trudno rzecz naprawic”, przyznaje swiçty Franciszek Salezy, konieczna jest
„niezwylda ostroznosc”. Trzeba bowiem „chronic reputaejç penitenta”:
O île to mozliwe, trzeba znalezc sposôb uczynienia tego dyskretnie (naprawienia szkôd i re-
stytucji], tak aby penitenc nie zostal znieslawiony; jesli to kradziez, nalezy zwrôcic rzecz aibo jej
ekwiwalent przez jakas zaufana osobç, ktôra nie wyjawi imienia ani w zaden sposôb nie wskaze
tego, kto oddaje. Jesli to falszywe oskarzenie albo oszczerstwo, trzeba zrçcznie spowodowae, zeby
penitent wywarl korzystne wrazenie na tych, wobec ktôrych zgrzeszyl, i powiedzia! im cos wrçcz
przeciwnego niz to, co môwil wczesniej, niczego przy tym nie udajac31.
29 J.-B. Possevino, Pratique dorée de la charge et office des curez, notamment ez plus frequents et prin
cipaux cas et difficultez de conscience, comment il se doivent comporter en ce saint et sacré exercice, Toul
1619, s. 216-219. Possevino byi na sluzbie u swiçtego Karola Boromeusza w Mcdioianie.
30 Ibid., s. 233.
31 François de Sales, Avertissements..., s. 289-
32 J.-B. Possevino, op. cit., s. 197.
58 O dw iekanie rozgrzeszenia
Pytanie - Jezeli ktos stara si? zniweczyc moja reputacj?, oczerniajqc mnie wobec ksi?da, s?-
dziego czy innego czlowieka honoru, a ja nie mog? uniknqc tego inaczej niz zabijaj^c go, czy
mog? to uczynic?
Odpowiedz - Owszem, wedle Banneza* (q. 64, art. 7, dub. 4); nawet chocby zbrodnia,
0 ktöra mnie wini, byla prawdziwq, jesli wszelako jest tak dobrze ukryta, iz niepodobna by jej
odkryc na prawej drodze33.
Kwestia odroczenia absolucji stala się w koncu dia spowiednikow prawdziwą tami-
g!owką. Problemy wylanialy się jedne z drugich niby chinskie pudeleczka. Jedno zwlasz-
cza dręczyto ich pytanie: czy žeby dostač odpuszczenie, grzesznik powinien obiecač, že
w przyszlošci będzie unikal „bližszych” i „dalszych” okazji zachęcających do popelnienia
šmiertelnego grzechu? Klasyczna teologia moralna okrešlala jako „okazje dalszą” [occa
sio peccati rem ota ] taką, ktora tylko slabo i niebezpošrednio prowadzi do grzechu, zas
jako „bližszą” [occasio p eccati proxim a} tę, ktora skiania do grzechu tak mocno, že groži
mozliwym, a w každym razie prawdopodobnym popadnięciem w gizech šmiertelny1.
Najbardziej popularna doktryna, sformutowana p a e z Bauny’ego wXVII wieku, glosi,
že w zasadzie nie naiežy udzielač rozgrzeszenia temų, kto nie ma zamiam unikač „okazji
bližszej” do grzechu, na przyklad towarzystwa konkubiny, ale nie žąda się od penitenta
unikania „okazji dalszych”12, gdyt przerasta to možliwošci ludzkie i wymaga wycofania
ze swiata, ktory w takie okazje obfituje. Czy trzeba i czy možna uciec od wszystkich
„bliskich okazji”?
Azpilcueta nie ukrywa swego zaktopotania i wprowadza subtelne rozrožnienia. Nie
jest „okazją bližszą” taka, przy ktorej penitent „zgrzeszy niekiedy šmiertelnie”, lecz tylko
taka, „z ktčrej korzystając będzie zawsze lub prawie zawsze popadal w grzech šmier
telny”. Przy czym nawet w tym ostatnim przypadku mogą zachodzič okolicznošci uza-
sadniające rozgrzeszenie:
Spowiednik nie powinien rozgrzeszac tego, kto nie odstępuje od okazji, w jakich jemu po*
dobni popadają niemal zawsze w grzech šmiertelny, chyba ¿e usprawiedliwiają go okolicznošci
lub tež jeden z następujących warunków: po pienvsze, szczery žal za popelnione grzechy. Po
dnigie, szczera obietnica, že to się nie powtórzy. Po trzecie, szczery zamiar uniknięcia z Božą
pomocą grzechu, gdy okazja się nadarzy. Po czwarte, gdy z waznych powodów nie da siç unik-
nąč okazji do grzechu3,
jej uniknąč bez wywolania skandalu czy niewygody”. Poza tym nie možna uznač za „oka-
zję bližszą” takiej, która „zmusza gizesznika do upadku nie o každej godzinie i každego
dnia, iecz tylko raz czy dwa w miesiącu”7. Oto dobry przyklad kazuistycznej arytmetyki.
Spowiednicy wszystkich czasów stoją wobec pewnej psychologicznej oczywistosci:
penitenci czçsto popadają z powrotem w ten sam grzech. Czy te ponowne upadki, zwią-
zane z „bližszymi” zwlaszcza okazjami, są dostatecznym powodem, by odmôwic rozgrze-
szenia bądž je odroczyc? Dobrze tu widac, jak jedne trudnosci wynikają z drugich i jak
wieikie znaczenie ma postawione wyzej pytanie. Odwleczenie absolucji tak wielu grzesz-
ników, którzy powracaja do swoich wystçpkôw, byloby wedle ôwczesnej doktryny kato-
lickiej rôwnoznaczne z narazeniem ich na mçki piekielne, w przypadku gdyby umarli
w stanie grzechu „šmiertelnego”, nie otrzymawszy od ksíedza przebaczenia. Dyscyplina
Kosciola w tej dziedzinie dotyczyia ogromnych rzesz ludzkich i zaden spowiednik nie
mògi uciec przed tym problemem.
W wieku XVIII specjalisci od teologii moralnej rozrôzniali grzesznika „nalogowego”,
ktôry po raz pierwszy spowiada siç ze zlego zwyczaju, i „recydywiste”, który znów po
pada w ten sam grzech, mimo že zostaï juž raz ostrzežony przez spowiednika8. Choc
pozornie jasne, rozrožnienie miçdzy „natogiem” a „recydywq” bylo trudne i nie roz-
wiqzywalo powaznego problemų powracania do starych grzechôw. Byl on nadal otwarty
i oczywiscie zaprzątal sredniowiecznych kazuistów. Poza tym przypadki grzesznikôw „na-
logowych”, nie ostrzežonych jeszcze przez ksiçdza, trafialy siç tylko wyjątkowo, totež
nie miaty wiçkszego znaczenia9.
W Katechizmie Soboru Trydenckiego nie występują slowa „nafogowy” i „recydywista".
Zawiera on następującą niejasną wskazôwkç:
Jesli (księžaj po wysluchaniu ich [wiernych] spowiedzi widzą, že z niejakim staraniem roz- •
poznali i wyznaii swoje grzechy, že nabrali do nich wstrçtu, to mogą udzielič rozgrzeszenia. Ješli
jednak nie dostrzegą w nich takich dyspozycji [tzn. woli niepopadania wiçcej w grzech], to po-
winni przekonač ich, žeby jeszcze przez jakiš czas starannie badali sumienie, traktując ich przy
tym z najwiçksza lagodnoscią10.
7 E, Bauny, Somme despechezqu i se commettent en tous états, \vyd. 5, Paris 1638, s. 1082 (wyd. 1 ,1 6 3 0 ).
8 Th. Gousset, op. cit., II, s. 3 5 8 -3 5 9 ; J- Guerber, op. cit., s. 282.
9 J. Guerber, ibid.
10 Catéchisme du concile de Trente..., Mons 1691, s. 642.
* Cytat za: Breviarium Fidei, op. cit., s. 435 - przyp. tlum.
62 O kazje i pow racan ie d o starycb g rzecbôw
(sesja Xiy rozdz. II). Stąd ptynie rada Rytualu Pawta V: „Tym, ktôrzy z latwošcią popa-
dają z powrotem w dawne grzechy, naležy doradzič, by często się spowiadali i ješli to
konieczne, przystçpowali do Komunii Swiçtej”11.
Jėzuitą Walery Régnault, ktôrego wysoko cenil šwięty Franciszek Salezy, môgt wiçc
uwazaé, že postępuje zgodnie z linią soborową, gdy, powoiując się na Piotrą de Soto, pisat:
Piotr de Soto w swojej ksiąžce Instylucja księžy wypowiada się na ten temat tak: Kto w taki
sposôb porządkuje swoje žyde, kto powstrzymuje siç od nawyku i latwosci grzeszenia, nawet ješli
czasem zdarza mu się popašc w grzech šmiertelny, nawet ješli popelnia go często, byle tyiko nie
zaniedbywa! i nie lekcewazyl skruchy, ten, jak się wydaje, dostatecznie zmienil swoje žycie, o ile
prôbuje wzmacniac się i rozwijac w rych rzeczach, ktore uwazamy za konieczne dla wszystkich
chrzešcijan, a zwlaszcza dla penitenta1112.
Taka ocena postçpowania penitenta kladzie nacisk na jego wysitki, nawet ješli nadal
zdarza mu się „często” popadač w grzech šmiertelny. Pod tym wzglçdem Walery Régnault
wspôlbrzmi z wieloma kierownikami sumien swojej epoki, na przyklad z kardynalem To
ledo (1553-1596) i swiçtym Filipem Neri (1515-1595). Pierwszy z nich, mowiąc o grzechu
masturbacji, twierdzii, iž nie ma na niego skuteczniejszego leku niž częste uciekanie się
do sakramentu pokuty. Ci, ktôrzy tego nie stosują, poprawy mogą oczekiwac tylko od
cudu13. Filip Neri dawal taką šamą radę14.
Zyczliwosc wzglçdem „recydywistôw” pelnych dobrej wiary zaleca w XVIIÏ wieku
swiçty Allons Liguori1516w Praxis confessant, a w nastçpnym stuleciu kardynal Gousset
w Teologii m oraine]16. Obaj mogli zresztą powotywac siç na autorytet licznych specja-
listow17, wsrôd nich (w XVI i XVII wieku) Luga, Suareza i Boudota, doktora Sorbony,
zmarfego w 1635 roku biskupa Arras. W swoim Traktacie o sakram encie pokuty Boudât
nauczal, že wystarczy „zdecydowana wola poprawy, nawet ješli nie uda siç pôzniej wy-
trwac w postanowieniu”, aby byč „zdatnym” do rozgrzeszenia18.
Takie stanowisko miešcilo się w tradycji „wyrozumialego konfesjonahi”, przewažają-
cej w pôznym sredniowieczu i w czasach renesansu. Dla swiçtego Tomasza z Akwinu nie
jest szczerym ten, ktôry - okazując skruchę - nadal czyni to, czego žahije, lub tež zamie-
rza powtôrzyc wczesniejsze blçdy, lub w jakikolwiek inny sposôb dalėj grzeszy. „Ale to, že
ktoš grzeszy [po spowiedzi] czynem lub myslą, nie oznacza, že jego wczesniejsza skrucha
byla nieszczera. Gdyž prawdy wczesniejszego czynu nigdy nie wyklucza czyn požniejszy,
tamtemu zaprzeczający. Jak ten, kto wpienv biegt, a teraz siada, tak samo ten, kto znów
grzeszy, pierwej szczerze zalowal za grzechy”19.
Gerson w kazaniu o pokucie wyjasnia: „Nie jest wcale konieczne, by skruszony grzesz-
nik wierzyt, že w przyszlosci nie będzie wiçcej grzeszyl; bytaby to nierozwaga przypomi-
nająca zuchwalosc Piotrą”20. W innej homilii, poswiçconej grzechowi rozpusty, Gerson,
który nie by! bynajmniej zwolennikiem „rozluznionej moralnošci”, precyzuje:
Jesli grzech jest powazny i obraža čiobre obyczaje, ksiądz može žądač od winnego obíetnicy, zé
się to nie powtórzy, aby zdal on sobie sprawę z ogromu swej rozwiązlošci i powagi obowiązku - to
znaczy Boskiego przykazania - któremu winien byč posluszny. Ale gdy chodzi o grzechy powszednie
lub gdy spowiednik sądzi, že penitent mimo skladanych przyrzeczeñ nie uniknie grzechu, to nie
powinien žądač od niego obietnic i przysiąg21.
19 Tomasz z Akwinu, Summa Theologiae, częsc HI, q. 84, art. 10, s. 62.
20 J. Gerson, Sermo de penìtentia, w: Opera, II, kol. 510.
21 Idem, Sermo contra luxuriam , w: Opera, III, kol. 926.
22 S. Prierias, Summa summarum quae Sylvestrina dicitur, Bolonia 1515, „Confessior, q. 21, paragraf25.
23 M. Azpilcueta, op. cit., s. 217.
24 E. Bauny, Somme des pechez..., s. 1081.
64 O kazje i pow racan ie d o stcnycb grzechów
zasygnalizowac księdzu na spowiedzi? Vasquez, Régnault i Suarez sądzą, že tak. Ale Bauny
w swojej stynnej Summie grzechów (1630) uwaza tak samo jak Tomasz Sanchez, ¿e „w
praktyce powinnismy się kierowac opinią przeciwna, bardziej zgodną z rozumem i žyczliw-
szą día penitenta. Mowię tak, bo nie ma ¿adnej racji, która by upowazniaia do zmuszania
penitenta, žeby wyspowiadaí się po raz drugi z grzechów, jakie zostaty mu juž odpusz-
czone. Czy penitent može uzmyslowic księdzu, že jego grzechy wynikajq ze zlego nawyku,
nie wyznajac przy tym wczesniejszych przypadków, kiedy się dopušcil obrazy Boskiej, i nie
okazując pomieszania z powodu swoich slabošci? Nie jest więc do tego zobowiązany”25.
Sprzyjające „opcji lagodniejszej” stanowisko Bauny’ego potwierdza wydana anoni-
mowo w grudniu 1657 roku Apologia kazuistów paryskiego jezuity Pirota, który, zachę-
cony polemiką wokól Prowincjaiek, z lubošcią powtarzaí, a nawet wyolbrzymial najbar-
dziej drazliwe opinie swoich poprzedników. Pirot przypomina jednak, že „Diana cytowaí
pięciu czy szešciu dobrych teologów, którzy wierdzili to samo co Bauny”, i dorzuca na-
stępującą radę: „Trzeba uwazac, žeby nie uczynič spowiedzi nienawistną día penitentów
[...] i nie narzucač spowiednikom surowych praw, które by ich zniechęcily do udziela-
nia tego sakramentu”26.
25 Ibid., s. 1015.
26 Apologie pour les casuistes contre les calomnies des jansénistes, Paris 1657, s. 157.
Rozdziat IX
Okolicznošci i pokuta
Okolicznošcią pozwalającą księdzu ocenič powagç grzechu byla wiedza o tym, jak
wiele razy penitent popadat w ten sam grzech. Teologia moralna przywiązywala znacze-
nie do pojęcia „okolicznošci”, со kaze nam podkrešlič przy okazji, jak ostrego i czuj-
nego spojrzenia na samego siebie wymagala spowiedz - przynajmniej teoretycznie - od
každego z wiemych.
Sredniowiecze wypracowafo kataiog pytan, ktôre mialy obejmowac wszystkie mož-
liwe okolicznošci grzechu. Najbardziej popularna lista zawierala ich osiem: „Kto? со?
gdzie? przez kogo? ile razy? dlaczego? jak? kiedy?”1. Okolicznošci mogty zmienič grzech
drobny w grzech šmiertelny i vice versa. Uzupelnial tç listç dodatkowy podzial. Щ -
rôzniano bowiem okolicznošci zmieniające rodzaj grzechu; takie, ktôre, nie zmieniając
jego rodzaju, „znacznie” powagç grzechu potęgują; oraz takie, ktôre potęgują ją tylko
„lekko”. Stąd w Przestrogach d la spowiednikôw Franciszka Salezego następujące ušcišle-
nie - jedno z wielu, jakie moglibyšmy przytoczyc:
Nie wystarczy, ze penitent przyzna siç do tego, jakiego rodzaju grzech popelnil, mowiąc
na przyklad, že zabit czlowieka, oddawal się rozpušcie czy tež kradl; must nazwac swôj grzech,
powiedziec na przyklad, že zabit ojca lub matkç, gdyz ten rodzaj zabôjstwa rôzni siç od innych
i nazywa siç ojcobôjstwem. Must powiedziec, czy zabil w kosciele, bo wôwczas popelnil swiçto-
kradztwo. Czy zabil duchownego, bo wtedy jest to ojcobôjstwo duchowe i zostanie wyklçty. Так
šamo z grzechem rozpusty: jesii zgwalcil dziewicç, jest to rozpasanie; ješli poznal kobietę za-
męžną, jest to cudzolôstwo i tak dalėj12 .
Swi?ty Augustyn powiedzial, ze grzesznik musi wiedziec, jakiego rodzaju grzech popelnil,
biorac pod uwag? miejsce i czas, kiedy si? go dopuscil, sposob, w jaki tego dokonal, oraz osob?,
z ktora lub przeciwko ktorej grzech popelnil.
Nie jest to jednak az tak absolutnie nieodzowne, by musial stracic nadziej? na nieskohczone
milosierdzie Boskie, jesli tego nie wie. Bog tak gonjco pragnie zbawic grzesznika, ze nie odlozy
ani na chwil? wybaczenia grzechow i okazania ojcowskiej przychylnosci, jesli tylko grzesznik za*
stanowi si? nad sob^, nawroci si? i znienawidzi wszystkie swoje grzechy, jesli tylko zapragnie
uczynic wszystko, co mozliwe, by przypomniec sobie o nich w innym czasie i nienawidzic ich
z calego serca3.
Co do okolicznosci, ktore nie zmieniajq rodzaju grzechu, lecz pogarszaj^ go tylko i pogl?-
biaj^, to niektorzy twierdzq, ze trzeba si? z nich spowiadac, ale najszersza i najbardziej prawdo*
podobna opinia uznaje, ze nie jest to konieczne, jakkolwiek byloby dobrze je wyznac. Poniewaz
penitenci mają wielkie trudnošci z rozrožnieniem, jakie okolicznošci zmieniają rodza) grzechu,
nie možna wymagac od nich zbyt wiele i zmuszač do wyznania okolicznošci znacznie pogarszają*
cych grzech; nawet bowiem wsrôd wystçpkôw tego samego rodzaju jedne są o wiele bardziej,
a inné o wiele mniej powazne'.
Czy wszystkie okolicznošci są „obciąžające”? Swiçty Antonin radzil w tej sprawie tak:
„Spowiednik powinien pytač nie tylko o grzechy šmiertelne, lecz i o towarzyszące im
okolicznošci, obciąžające lub lagodzące”78. Koniec zdania ma kapitalne znaczenie. Powi
nien zachęcič historykôw do podjęcia badan (brak ich nam jeszcze) nad ewolucją pojçcia
„okolicznošci lagodzących” w naszej cywilizacji zachodniej. Kazuišci z pewnošcią przyczy-
nili siç do popularyzacji tego pojçcia.
Na przyklad w Przewodniku spow iednikôw Bertauta znajdujemy rozdzial poswiç-
cony okolicznošciom grzechu, okrešlonym jako „przypadki i warunki" towarzyszące
grzesznemu czynowi, lecz nie stanowiące o jego „istocie”. Autor wyrôznia cztery rodzaje
okolicznošci. Pierwsza jest „niedorzeczna”: „nie pogarsza ani nie pomniejsza” grzechu -
na przyklad krašč ręką prawą czy lewą. Druga zmienia rodzaj grzechu, „będąc z natury
gatunkowo innym zlem niž grzeszny czyn, ktôremu towarzyszy, na przyklad oddawac się
rozpušcie z krewną”. Trzecia to okolicznošč „znacznie obciąžająca” - na przyklad upič
siç w Swięto Božego Narodzenia. Czwarta wreszcie jest „lagodząca”: wchodzi ona w grę,
ješli zgrzeszylišmy z niewiedzy lub pod przymusem albo pod wptywem požądliwošci, jaką
budzi w nas gwaltowna pasja, czy tež pod wplywem lęku, ktôry czçsciowo odbiera czlowie-
kowi wolnosc. Uznanie požądliwošci za okolicznošč „iagodzącą", poniewaz „przeszkadza
ona jasno zdač sobie sprawç z moralnego zla i nieuczciwošci czynu, ktory zamierzamy
popelnič”9, mogto oczywišcie prowadzic do laksyzmu.
Liberalna postawa spowiednikôw w tej sprawie byla nie bez związku z bardziej ogčlną
regulą, od dawna przez teologię moralną akceptowaną, a mianowicie, že w zasadzie
mają wierzyc penitentom. W ogloszonych w 1575 roku statutach synodu z Besançon
czytamy: „Ksiądz zapyta [penitenta] przed udzieleniem absolucji, czy ¿aluje on swoich
grzechôw i czy zamierza z Boską pomocą uniknąč tych, z ktorych się wyspowiadal, oraz
wszelkich innych grzechôw šmiertelnych. Ješli odpowie tak, udzielič mu rozgrzeszenia”10*.
Walery Régnault (rodem z Franche-Comté) i Suarez dawali identyczne wskazôwki: Ješli
grzesznik niedostatecznie boleje nad swą winą, ksiądz powinien go najpierw zapytač,
czy szczerze się brzydzi swoich grzechôw. Ješli odpowie twierdząco, naležy mu uwierzyc.
„Credere tenetur", radžą zgodnie obaj autorzy11. Ale nie mowią nigdzie, že penitentowi
7 P. Boudot, Traité de (a pénitence à l'usage des pénitents et des confesseurs, Paris 1601. Cytowane bez
podania zrôdla w: Th. Gousset, op. cit., II, s. 263.
8 Antonin z Florencji, Sumtna..., s. 254-255.
9 F. Bertaut, op. cit., s. 80-81.
10 Statuty cytowane w: Th. Gousset, op. cit., II, s. 353.
1 1 V Régnault, op. cit., s. 542; Fr. Suarez, De poenitentia, w: Opera, t. XXII, disput. XXXII, s. 6 7 7 -6 7 8 .
68 O koliczn ošci i p o k u ta
wolno ukryč przed spowiednikiem okolicznošč „obciąžającą”, jaką jest nawyk popada-
nia w ten sam grzech.
Dostosowac się do poziomu grzesznika - to znaczy takže wyznaczyc mu pokutę pro-
porcjonalną do jego mož!iwošci. Walery Régnault daje tutaj taką oto nową instrukcję:
„Trzeba sprawic, by skrucha byia penitentowi mita”12. Mikotaj Turlot, proboszcz z Namur,
stwierdza z kolei, že „niektörzy nie spowiadają sie do konca ze swych grzechöw" między
innymi dlatego, že „boją się zbyt srogiej pokuty”13. Stąd tež wielu kierowniköw sumienia
radzi wyznaczyc penitentowi tylko taką pokutę, jaką gotöw jest on w petni zaakceptowac.
Gerson powiada wprost: „Niechaj spowiednik wyznaczy penitentowi tylko taką pokutę,
ktöra tarnten chętnie przyjmie i ktörej spetnienia možna oczekiwac, z wyjątkiem publicz-
nych i skandalicznych grzechöw, ktöre powinien naprawic nawet wbrew swej woli”14.
Ta ogölna zasada dyktowata spowiednikom „ostrožnošč" w wyznaczaniu pokut. „Co
do wysokosci zadoščuczynienia, to lepiej zblądzič, žądając za mato, niž wymagac za dužo,
choč pokuta wyznaczona w sakramencie bytaby bardziej skutecznym kluczem, gdyby
grzesznik pokutowai z wtasnej woli” - radzi benedyktyn Milliard15. Wiele mowią po-
glądy niestrudzonego misjonarza Jana Hudesa, ktöry zaleca księžom ostrožnošč. Trzeba,
jego zdaniem, wyznaczyc taką pokutę, „jaką tatwo spetnič [...]. Naležy raczej dawac kary
lekkie i latwe niž duže i cięžkie, zwtaszcza podczas odpustu zupelnego”. Trzeba niekiedy
ostrzec penitenta, že „zasluguje na większą pokutę, ale wyznacza mu się mniejszą dla
tego, by tym chętniej ją spetnit”16.
Summa grzechöw franciszkanina Benedictiego (1601) wide miejsca poswiçca spra-
wie zadoščuczynienia. Wyrazone jest w niej przekonanie, že „sędzia duchowy nie powi
nien bye zbyt surowy i rygorystyczny w nakazywaniu pokuty, pomny na stowa swiçtego
Jana Zlotoustego, ktöry powiadat, že woli, žeby Bög go pokaral za milosierdzie niž za su-
rowošč”. Thimaczy on dalėj, že „wide powodöw pizemawia za lžejszą pokutą: 1. Wielkosc
skruchy [...). 2. Starosc. 3. Slabošč i ulomnošč. 4. Choroba. 5- Obawa lub niewiara w to,
že penitent rzeczywiscie odpokutuje. 6. Odpusty i okazane przebaczenie, ktöre gtadzi
grzech. 7. Zaslugi i dobre uczynki, jakie penitent spelni dla odpuszczenia grzechöw”17.
Ale sprawa się komplikuje, ješli zapytač, jak Possevino: „Czy wolno rozgrzeszyc tego,
kto nie chce przyjąč žadnej pokuty?”. Possevino wie, že kazuišci mają rožne zdania na
ten temat. On sam uwaza, za „naležy powiedziec grzesznikowi, že must to zrobtč [...].
Spowiednik postara się jednak dostosowac do nastroju i mozliwosci penitenta, lagodząc
pokutę tak, jak tarnten sobie žyczy”18.
skruputy"6 . Muši umieč „uwolnic ducha od tyranii skrupulow”. Milhard uwaza, že „gdy
ktoš sam z siebie lub zapytany wyznaje swoje grzechy, nie wolno ich wyolbrzymiac”7.
Rozrožnianie grzech6w šmiertelnych i powszednich jest jednak konieczne, nawet je
šli bywa sprawą delikatną, i tizeba się tu trzymač ogolnych regu į žcby ulatwic zadanie
i penitentowi, i księdzu, ktory spowiedzi wyshichuje. „Bo inaczej - pisze Gerson - stra-
cimy spokoj ducha, dopatrując się grzechu tam, gdzie go nie ma, i nie widząc go tam,
gdzie jest”8. Od tego zdania zaczyna się rozprawa o Požytkacb plynących z um iejętno-
šci odražniania grzechow šmiertelnych o d powszednich. Następnie autor przedstawia
swoj zamiar: „Choč nie potralię dač specjalnej reguly, okrešlającej raz na zawsze, czy
grzech jest šmiertelny, czy nie, mogę jednak udzielič parų ogolnych wskazowek, ktore
pozwalają lepiej to osądzič w poszczegolnych przypadkach”9. Dalsze wywody Gersona
brzmią bardzo uspokajająco: Každy grzech šmiertelny može przemienič się w powsze-
dni, ješli nie zostal popelniony umyslnie, z pelną šwiadomošcią wyrządzanego zla lub
calkowitą zgodą na zlo. Okazuje się, ¿e siedem grzechow glownych to niekoniecznie
grzechy šmiertelne. Przeciwnie, są „często drobne”10.1 Gerson omawia po kolei siedem
grzechow glownych, wyrožniając przy tym trzydziesci dwie sytuacje, od ktorych zaležy
powaga popelnionych grzechow.
Šwięty Antonin rowniez stara się wprowadzic wyražny podzial na grzechy šmiertelne
i powszednie i proponuje pięč „regul”: 1. Ješli kocha się jakąs istotę stworzoną (nie wy-
kluczając samego siebie) milošcią tak wielką, že staje się ona jedynym celem, grzech to
šmiertelny. 2. Tak šamo ješli się popelnia czyn, ktory jest powaznym (notabiliter) wykro-
czeniem pizecrwko rnilošd Boga i bližniego. 3- Nieposzanowanie przykazan, bez ktorych
przestrzegania nie ma zbawienia, pochodzących czy to od Boga, czy od Košciola, natury
lub wladzy, rowniez jest grzechem šmiertelnym. 4. Tak šamo w przypadku gdy popel-
niamy czyn, o ktorym nasze sumienie, nawet ješli blądzi, mowi, že to grzech šmiertelny.
5. Co do reszty, to ješli tylko myslimy o czyms haniebnym lub ztym, ale nie lubujemy
się tą myšlą ani jej nie ulegamy, to nie ma grzechu lub jest to grzech drobny. Grzechem
šmiertelnym jest „zgoda na czyn”11.
Teologia moralna wyrastająca z tradycji zyczliwosci wypowiadala się na ten temat
w šlad za Gersonem i šwiętym Antoninetn, powolując się to na jednego, to na dru-
giego. Kapucyn Jakub de Corella na podstawie wypowiedzi doktordw, ktorzy zajmowali się
Spowiednik musi wiedziec, ze w trzech przypadkach grzech moze nie bye smiertelny: 1. Je-
sli zostal popelniony bez calkowitego rozeznania. 2. Jesii nie byl calkiem dobrowoiny. 3. Jesii
przy pelnej swiadomosci i dobrowolnosci materia grzechu nie jest powaina, tylko biaha. Grzech
smiertelny musi wi?c speiniac trzy warunki: peine rozeznanie, pelna zgoda i powazna materia13.
Mi?dzy tymi dwoma rodzajami przyzwolenia jest taka roznica, ze pierwsze, tylko urojeniowe
- jak to ciekawskie spojrzenie lub zbyt swobodne i niepoczdwe slowo - jest tylko drobnym grzesz-
kiem; natomiast drugie, gdy ma si? swiadomosc niebezpieczenstwa, jakim grozi taka nonszalancja
wobec doznari seksualnych, zawsze jest Smiertelne, wedlug Vasqueza - choc inni autorzy nie sa-
dz^, by to bylo zawsze prawd^16.
12 Th. Sanchez, Opus m o r a le in praecepta decalogi, Parma 1723,1.1, ks. I. rozdz. I, art. 15-16, s. 3-
13 J . de Corella, Practica..., op. cit., preambula, paragraf 5 i 1 3 .
16 Ibid., s. 934.
74 N ie toyolbrzym iač g rzecbu
17 ibid., s. 945.
18 V Régnault, op. cit., s. 130.
19 G. Cacciatore, S. Alfonso de Liguori e il Giansenismo, Libreria editrice fiorentina, Firenze 1944, s. 347.
20 Por. D.T.C, hasio ,laxism e'\ kol. 69-86-
Nie w yolbrzym ictc grzecbtt 75
cji. W 1649 roku uniwersytet w Lowanium cenzuruje wypowiedzi o. Amico. W 1653 roku
oglasza siedemnascie orzeczen wziçtych z rožnych „rozprzęžonych” kazuistôw i potçpia
je. W 1655 roku arcybiskup Malinęs zakazuje dziet Caramuela w swojej diecezji. Ini*
cjatywç przejmuje nastçpnie Francja wraz z Prow incjalkam i (1656-1657), ktôre - od
czwartej do szesnastej - nowym, ironicznym i zjadliwym tonem atakują sofizmaty mo-
ralistôw kompromisu.
Wiemy, co bylo požniej: wzburzenie biskupôw Paryža i Rouen oraz ich wystąpienie
na Zgromadzeniu Duchowienstwa Francji obradującym od 1655 roku. Zgromadzcnie,
zaklopotane calą kwestią, postanawia wydac Wskazôwki swietego Karola. Wkrôtce potem
ukazuje siç niezrçczna Apologia kazuistôw (potçpiona przez Sorbonç w 1658 roku), ktôra
jeszcze bardziej pogarsza sytuacjç laksystôw. Dalėj następują wielkie potçpienia rzymskie -
z czasôw Aleksandra VII w latach 1665-1668 i Innocentego XI w roku 1679 - cenzurujące
orzeczenia, przeciwko ktôrym teologowie z Paryža i Lowanium wniesli oskarženie. Calą
sprawç zamknie we Francji „Cenzūra i deklaracja...” kleru gallikanskiego z 1700 roku,
do ktôrej przylozyl siç szczegôlnie Bossuet. W tym uroczystym dokumencie wyrazony
jest zal, ze sentencje rzymskie zostaly uchwalone w formie decyzji kongregacji, a nie
jako akty autorytetu papieskiego.
Za Aleksandra VU zostaje potçpionych 45 orzeczen laksystôw, za Innocentego XI -
65, w 1700 roku kler francuski piçtnuje 127 orzeczen (Bossuet proponowal 140). Kiedy
z dystansu czasu czytamy te ocenzurowane orzeczenia, ogarnia nas zaklopotanie. Nie-
ktôre wydają siç naprawdç zdumiewajqce. Dziwi nas, že kierownicy sumien mogli ich
bronič i skionni jestešmy przyznač racjç Pascalowi. Ale są i inné, stawiajace problemy,
ktôrych Kosciôi katolicki tamtych czasôw nie powinien ornijac przez kategoryczne ich
odrzucenie. Niektôre z nich, związane z seksualnošcią, dalėj dręczyly sumienia katoli-
kôw. W XIX wieku autorytet Košciola mūšiai zresztą siç poddač i uznač racje liberalnych
kazuistôw zarôwno w sprawach dotyczących požyczki na procent, jak i innych, związa-
nych z kultem parafialnym. Postanowilismy wybrac - arbitraire, rzecz jasna - i przedsta-
wic kilka charakterystycznych przyktadôw ocenzurowanych orzeczen, ujmując je w dwie
grupy: jedne (A) nie dają siç naszym zdaniem wybronic, drugie (B) wybiegają poza swôj
czas. Wziçte zostaly juž to z tekstôw âwiçtego Oficjum z lat 1665-1666 i 1679, juž to
z „deklaracji gallikanskiej” z 1700 roku21.
Kto rozmyslnie odprawia spowiedz niedobrą, ten postçpuje w zgodzie z przykazaniami Ko
šciola [1665].
Nie grzeszy mąž, ktôry z wlasnej woli zabija žonę przylapaną na zbrodni cudzolôstwa [1665].
21 H. Denzinger, op. cit., nr 972-979 i 1151-1216 dla tekstôw z lat 1665-1666 i 1679; Recueil des actes,
titres et mémoires concernant les affaires du clergé de France, 1771, I, s. 713-745 - odnošnie „cenzury"
w 1700 r. Przeklad E. Deshayes, D.T.C., I, haslo .Alexandre VIF, kol. 731-347, î E. Arnann, Ibid., IX, ha*
sio ,laxism e", kol. 61-64 i 74-85.
76 N ie w yolbrzym iac grzecbu
Trudno znaležč coš, na czym zbywa Iudziom swieckim, nawet królom, totež nike lub pra-
wie nikt nie jest zobowiazany do jaimužny, gdyž vvymaga się jej tylko z tego, na czym zbywa
komu [1679].
Wolno pragnąč smlerci wlasnego ojea, nie día jego szkody, iecz día dobra tego, komu ta
smierč przyniesie bogaty spadek [1679].
Cziowiekowi honoru wolno zabic tego, kto próbuje go oczernič, kiedy nie možna uniknąč
inaezej takiej niegodziwosci; to samo trzeba powiedziec o zabiciu tego, kto go spoliczkowal lub
uderzyl kijem, nawet ješli napastnik ucieknie po spoliczkowaniu lub uderzeniu kijem [1679].
Wolno bronic nie tylko wlasnego žycia, ale i dóbr doczesnych, posuwajac się w razie potrzeby
do zabójstwa, ješliby ich utrata byla bardzo wielką szkodą [1700].
Czlowiek honoru ma prawo bič się w pojedynku, ješli nie može bronic swego imienia in-
nym sposobem [1700].
Zona može zabrac męžowi pieniądze nawet po to, žeby się oddac grze, ješli jest w takim
položeniu, že uczciwa gra jest jej zyciowa potrzebą [1700].
Poddani mogą nie placič legalnych podatków [1700].
Nie jest oczywiste, by w czasie postu mial obowiazywac zwyczaj niejadania jaj i produk-
tów mlecznych [1666].
Jest prawdopodobne mniemanie, že tylko drobnym grzechem jest pocahinek dla samej tie-
lesnej i zmyslowej rozkoszy calowania, ješli za nim nie idzie požniejsze przyzwolenie i wytrysk
[ejakulacja] [1666].
Akt malženski dokonany dla samej tylko rozkoszy nie jest žadnym grzechem, nawet drob
nym [1679]-
Wzywac Boga na swiadka przy drobnym klamstwie nie jest až tak wielka obrazą, žeby Bóg
z tego powodu chcial czy mógl skazač czíowieka na potępienie [1679].
Wolno spędzič plod, zanim zyska duszę*, žeby oszczędzič dęžarnej dziewczynie šmierci lub
utraty dobrego imienia [1679].
Wolno krasč nie tylko w pizypadku skrajnej koniecznošci, ale i powažnej koniecznošci [1679].
Poniewaz suma w gotówce jest cenniejsza niž suma, jakiej się spodziewamy, i nie ma nikogo,
kto by nie wolai sumy obeenej od przyszlej, to požyczający može zažądac od dlužnika więcej, niž
byl mu požyczyl, i nie byc przez to oskaržony o lichwę [1679].
Prawo naturalne nie broni wytrysku [masturbacji]. Totež skoro Bóg go nie zakazal, bywa on
często izeczą dobtą, a czasem nawet obowiązującą pod karą grzechu šmiertelnego [1679].
W glębi duszy nikt nie jest obowiązany chodzič do košciola na doroezną spowiedz ani na
mszę, ani by wysluchac slowa Božego, prawa Boskiego, elementów wiary i doktryny obyezajów,
jakie się tam wyklada [1700].
* Przez dlugi czas wierzono, že „animaeja”, czyli stworzenie duszy przez Boga następuje w czterdziesci
dni po poczęciu u chlopców, a w pięčdziesiąt lub osiemdziesiąt u dziewcząt. Niektórzy kazuisci uwaža!i, že
czlowiek zostaje obdarzony „rozumną duszą" dopiero przy porodzic.
N ie įvyolbrzym iač grzecbtt 11
Corneille’a obrona honoru i dobrego imienia, czyli rowniež związanych z nim dobr ma-
terialnych; rozmaite formy požyczki na procent; problemy seksualne; wymagania kultu.
Proivincjalki ošmieszyly kazuistow przy pomocy zaskakujących, niewątpliwie, cyta-
tow, lecz niekiedy znieksztalconych tak, žeby ukryč racje žyczliwych kierownikow sumienia
- ktorzy bywali nazbyt poblažliwi - oraz pomniejszyč ich powodzenie wšrod wiernych.
W Sloivniku teologii katolickiej haslo „laksyzm”, sformulowane w innym tonie niž tekst
pošwięcony „probabilizmowi”22, przypomina slusznie, že „chodzito o pogodzenie wy-
mogow wspolczesnego ¿yda z przykazaniami moralnošci chrzešcijanskiej: do tej pory
teologia potępiala nie tylko lichwę, ale i wszelkie formy požyczki na procent; teraz mamy
instytucję kredytu i povvstają banki [naležalo raczej powiedzieč, že istniaiy od dawna, ale
teraz rozwijają się]. Czy možna odmowič katolikom udziahi w rworzącym się bogactwie?
Celem kazuistow, ktorzy usiiowali pogodzič wczorajsze prawo religijne z dzisiejszą po-
trzebą ekonomiczną, nie bylo wcale pogwalcenie moralnošci i pozwoIenie chrzešcijanom
«na wszystko», lecz niedopuszczenie do tego, by byli wyjątkami w dzisiejszym šwiecie,
ludžmi cywilizacji, ktora juž umarla”.
JLaksyšci bowiem byli przekonani, že są ludžmi nowej, rozwijającej się cywilizacji
i nowej ery, ktora stawia nieznane dotąd problemy, na jakie Ojcowie Košciola nie mieli
gotowej odpowiedzi. Žeby te problemy rozvviązač, spowiednicy powinni zwracač się ra
czej do wspolczesnych specjalistow niž do „dawnych autorow”. Za malo podkrešla się
ten istotny przeciež aspekt sporų Starožytnikow z Nowožytnikami. Stąd plynie slynna
rada Walerego Rėgnaulta, powtorzona w 1641 roku przez jezuitę Cellota, požniejszego
prowincjala Francji, rada, ktorą ironicznie komentowaI, za Arnauldem, Pascal w piątej Pro-
tvincjalce: „W kwestiach moralnych nowi kazuišci wyžej stoją od dawnych ojcow, mimo že
tamci bližsi byli Apostolow”23.1 dalėj Pascal, tym samym zgryžliwym tonem: „\Vež Dianę,
ktory pisal tak obficie; na ežele swoich dziel umiešcil spis autorow, ktorych przytacza. Jest
ich dwustu dziewięčdziesięciu szešciu, a najdawniejszy jest sprzed osiemdziesięciu lat’’2*1.
O. Annat, przyszly spowiednik Ludwika Xiy broniąc Rėgnaulta przed Arnaudem pi
sal: „Wsp61czesne przypadki wymagają porady wspolczesnych autorow. Swietnym žaiste
doktorem okazalby się krytyk, ktory by przy pomocy šwiętego Augustyna ūmiai rozwiązač
wszystkie wątpliwošci w sprawach šwiętokupstwa, uchybien i interdyktow oraz uregu-
Iowač wszystkie umowy zgodnie z zasadami šwiętego Grzegorza z Nyssy czy Grzegorza
z Nazjanzu”25. W tym samym duchu przemawial Ludwik Abelly, przez pewien czas biskup
Rodez i byty towarzysz šwiętego Wincentego a Paolo:
[Lektūra Ojcow jest oczywišcie rzeczą šamą w sobie dobrą.J Co uznawszy, naležy wszakže
zastanowič się, czy ei, ktorzy odrzucają ksiąžki kazuistow i radžą czytac wylącznie Ojcow, dają
22 D.T.C., IX, haslo ,JLaxisme", kol. 40. Haslo Jr o b a b ilis m e " w t. XIII, kol. 417-619-
23 Por. A. Arnauld, T bėologie m o r a le , s. 1, paragraf 2.
24 Blaise Pascal, P roivin cjalki , op. cit., s. 84.
25 Przytoczone przez Nicole’a \v drugiej nocie do piątej Proivincjalki. List siedemnasty i osiemnasty ad-
rcsowane do o. Annata.
78 Nie w yolbrzym iac grzechu
izeczywiscie dobra i užyteczną radę tym, co chcą te nzeczy wiedziec. A ješli rak, to powinni byč
na tyle milosiemi, žeby wskazac, ktorzy to Ojcowie traktowali o tych sprawach [.„] Powiedzieč
na przyklad, w jakiej księdze Ojcow možna znaležč rozprawę o restytucjach, gdzie zawarte bylyby
sposoby na wykrycie nieuczciwosci popeinianych w procesach, faiszerstw i oszustw przy aktach
kupna i sprzedazy, tuszowania lichwy w umowach. A takže, w jakiej księdze Ojcow znaležč možna
rozwiązanie trudnosci, na jakie napotykamy co dnia w sprawach dotyczących kredytu, w rozmairych
wybiegach, ktore umozliwiaja šwiętokupstwo i w innych podobnych dziedzinach, o ktorych traktują
glownie księgi kazuistow i ktorych znajomošč jest spowiednikowi absolutnie nieodzowna26.
Kazuišci chcieli byč ludžmi swoich czasow, pragnęli tež - do czego jeszcze wrocimy
- zmniejszyč cięžar spowiedzi, ktora byla wielkim brzemieniem dla wiernych. Za tra
šką o „ulatwienie zbawienia” wyezuwamy autentyezne przezycie religijne anonimowych
penitentow, ktorych nadmierny rygoryzm moglby pogrąžyč w otchlani skrupulow albo zu-
pelnie zniechęcič i odwiesc od wiary. Nie wyobrazajmy sobie zresztą, že wszyscy kazuišci
przypominali Caramuela, porywezego, nieustraszonego, niespokojnego, a niekiedy ko-
mieznego jegomoscia. Escobar byl dobrotliwy i lagodny, zaskoezony tym, že Prow incjaiki
zrobity tyle szumu wok61 jego osoby. Wiadomo nam skądinąd, že Tomasz Sanchez, jeden
z tych, ktorzy ponoszą odpowiedzialnosc za rozlužnienie moralnošci, sam byl czlowiekiem
nieskazitelnych obyczajow i že „pisal swoje ksiąžki u stop krueyfiksu”27.
26 L. Abelly, Les Principes d e ta m orale chrétienne d ’où chacun peut tirer des lum ières asseurées pou r
la conduite d e ses moeurs et d e ses actions, avec un éclaircissement touchant les livres et les opinions
des casuistes, Paris 1670, s. 183.
27 Cytowane w: H. Hurter, Nomenclator theologiae catholicae..., reprint, 5 tomôw, New York 1962,
11!, kol. 593.
Rozdzial XI
Historia probabilizmu*
Arnauld i Pascal byli przekonani, a wraz z nimi caty nurt rygorystyczny, že rozlužniona
moralnošč spowiedników byla skutkiem doktryny probabilizmu. W Teologu m oralnej je-
zuitów czytamy: „Juž prawie nie ma rzeczy, której by jezuici zabraniali chrzešcijanom,
wszystko bowiem redukują do prawdopodobienstwa i uczą, že možna zarzucič mniemanie
najbardziej prawdopodobne, które uwaza się samemu za prawdziwe, na rzecz mniema-
nia mniej prawdopodobnego; a dalėj twierdząc, že mniemanie jest prawdopodobne, ješli
stoi za nim chočby dwóch tylko doktorów”1. Co Pascal tak zgryzliwie komentuje w piątej
Prow incjalce: „Oto w jaki sposób rozprzestrzenili się [jezuici] po calej ziemi dzięki nauce
o mniemaniach prawdopodobnych, będącej podstawą i žrodtem calego tego nierządu”*12.
Tak samo niezyczliwie przedstawia probabilizm slownik Littrégo (wydanie z 1958):
„Doktryna gtosząca, iz w przypadku dwu opinii, z których jedna jest bardziej prawdopo-
dobna i zgodna z moralnoscią i prawem, druga zas mniej prawdopodobna i sprzyjająca
požądliwošci i namiętnošci, wolno w praktyce postępowač zgodnie z drugą, o ile po
part ją jakiš znaczny autorytet”3. Za to w Slowniku technicznym i krytycznym filozofii
Lalande’a (1926) znajdujemy odmiennie brzmiącą, nie polemiczną definicję: „Doktryna
kazuistyczna, wedtug której aby uniknąč grzechu, wystarczy kierowac się w postępowaniu
* Fragmenty tego oraz nastçpnego rozdzialu ukazaty siç w: Populations et cultures: études réunies en
l'honneur d e François Lebrun, Uniwersytet Gôrnej Bretanii, Rennes 1989, s. 2 9 1 -2 9 7 (,JLa querelle du pro
babilism e: éthique et modernité").
1 A. Arnauld, Oeuvres, XXDC, s. 74.
2 Biaise Pascal, Prow incjalki, op. cit., s. 82.
3 E. Littré, Dictionnaire d e la langue fran çaise, wyd. z 1958 r., VI, s. 449.
80 H istoria p rob alilizm u
(...) jako že czynnošci zyciowe nie znoszą zwloki, že winnismy się trzymač mnieman najbar-
dziej prawdopodobnych, skoro nie jest w naszej mocy rozpoznanie najprawdziwszych; a nawet,
ješli nie dostrzeglišmy wiçcej prawdopodobienstwa w jednych aniželi w drugich, musimy jednako-
woz opowiadac się przy jednych sposrôd nich i traktowac je w nastçpstwie nie jako wątpliwe, w tej
mierze, w jakiej odnoszą się do praktycznego dzialania, lecz jako zupelnie prawdziwe i pewne,
dzięki temų, že taka jest wlasnie przyczyna, ktôra sklonila nas do ich przyjęcia. I to wlasnie od tej
chwili zdolalo mnie uwolnic od wszelkiej skruchy i wyrzutôw [...Į7,
I Pascal, i Kartezjusz, tak šamo jak my szukali „pewnosci sumienia”. Ale pierwszy
chcial znač tylko prawdę. Drugi zaš rozrožnial prawdç i najwiçksze prawdopodobienstwo,
uznając przy tym, že są sytuacje, w ktôrych jakieš mniemanie wydaje się rôwnie prawdo
podobne co jego przeciwienstwo. Rozum muši wtedy wziąč na siebie ryzyko, dokonač
wyboru i trzymač się raz podjętej decyzji. Zgodžmy się, že nie są to klôtnie scholarôw,
chodzi tu o problem zasadniczy, wystepujący we wszystkich epokach. Možemy jednak
ustalič, kiedy zacząl nurtowac moralistôw.
Sam termin „probabilizm” pojawil się požno, morališci i opinia publiczna zaczęli go
uzywac dopiero w XVII wieku, powstanie doktryny noszącej tç nazwç možna usytuowac
w drugiej polowie XVI wieku. W klasycznym sredniowieczu nie bylo wielkich sporôw
na temat postçpowania moralnego, rozumianego jako zgodne z prawem. Že przytoczç
slynne slowa swiçtego Augustyna: grzechem jest „každy uczynek, slowo czy pragnienie,
ktôre kloti się z prawem wiecznym”8.
Z tego wstçpnego postulatu wywodzi się bezstronna moralnošč, uwažająca siç za
zgodną z porządkiem wobec czlowieka zewnçtrznym, lecz ktôrego reguly Bôg wyryl
w ludzkim sercu. Stąd wynika sentencja swiçtego Tomasza z Akwinu: „Postçpowanie
4 A. Lalande, Vocabulaire technique et critique de la philosophie, Alcan, Paris 1926, II, s. 631-632.
5 Biaise Pascal, Prowincjalki, op. cit., s. 80.
6 Idem, Pensées, éd. Brunschvicg, s. 908.
' René Descartes, Rozprawa o metodzie, Warszawa 1970, s. 29-30. Por. komentarze i teksty dodatkowe
w wyd. Et. Gilsona, Vrin, Paris 1925, s. 242-243.
8 Augustyn, Contra Faustum, ks. XXII, rozdz. XXVIII Patrologia Latina, XL1I, kol. 418.
H istoria p robaliliztn u 81
wbrew prawu jest zawsze zle i nie usprawiedliwia go posluszehstwo wiasnemu sumie-
niu”9. Dla doktora anielskiego „zbląkane sumienie” zobowiązuje. Ale jest naszym obo-
wiqzkiem naprawic nasze btędne rozumowanie i czym prędzej dojšč prawdy. Omijanie
prawa wynika często z ukrytego poblazania dla zla.
W klasycznym sredniowieczu uzywano niekiedy pojęč „prawdopodobny” i „prawdo-
podobiehstwo” w dziedzinie moralnosci. Nie zajmowano się jednak kwestią shisznošci
opinii mniej prawdopodobnej. Uznawano, že prawdopodobienstwo samo w sobie nie
ma wartosci. Zasluguje na uwagç i poparcie tylko ze wzgledu na zawartą w nim dozę
wiarygodnosci, czyli szansę na prawdziwosc.
Blędem byloby jednak sądzič, že dopiero w XIV czy XV wieku zdano sobie sprawç ze
ztožonošci i przypadkowosci rozmairych sytuacji, w jakich niedoskonali z natury ludzie
muszą zająč stanowisko. Zasady prawa tež są niedoskonale i bywają konkretne przypadki,
gdzie nie da się ich stosowac. Totež trzeba czasami wybierac mniejsze zlo i - klasyczny to
przyklad - nie oddawac szalehcowi broni, choč przysięglišmy to zrobič. \V takiej sytuacji
powinnismy się uciec do epieikeia - to arystotelesowskie pojęcie, podjęte przez Alberta
Wielkiego i Tomasza z Akwinu, thimaczymy jako „shisznošc, bezstronnosč”. Zwalnia nas
ona chwilowo z obowiązku stosowania prawa, po to byšmy zachowali jego ducha. Poza
tym wychowanie moraine i cnotliwe žycie rozwijają w czlowieku dobrej woli „ostrož-
nošč”, wyposažają go w pewnosc moralną, zmniejszają jego niewiedzç, pomagają rzecz
rozstrzygnąc i wybrac rozwiązanie najbardziej zadowalające.
W tej ogölnej koncepcji sumienie odgrywa jednak rolę podrzędną w poröwnaniu
z wyzszym autorytetem prawa. W przypadku wątpliwošci trzeba wybrac to, co pewniej-
sze. „Trzynastowiecznemu teologowi nie moglo przyjšč do gtowy, že wątpienie daje pod-
miotowi swobodç postçpowania tak, jak uwaža za stosowne”101. Mowilismy wyzej, že
Duns Szkot zlagodzii brzemię spowiedzi przez to, že ptzypisal tak wielką wiadzç sakra-
mentowi rozgrzeszenia. Absolucja wybacza wszystko, a co wiecej, uzupelnia niedostatek
skruchy doskonalej. Ale szkocki franciszkanin - doctor subtilissimus - nie traktuje röw-
nie laskawie kwalifikacji grzechöw. Na zastrzeženie: „0 wielu ludzkich uczynkach trudno
powiedziec, czy są grzechami šmiertelnymi”, odpowiada bez ogrödek: „Droga zbawie-
nia nie budzi wątpliwošci,,n .
Wraz z Wilhelmem Ockhamem pojawia się nowy punkt widzenia: znacznie więk-
szy nacisk niž jego poprzednicy kladzie on na wolnosc, ktörej czlowiek doswiadcza na
samym sobie: „Czlowiek wie, že choč rozum dyktuje mu jedno, wola može to chcieč
albo tego nie chcieč"12. Takie myšlenie doprowadzilo w kohcu do nowoczesnego pojęcia
9 Tomasz z Akwinu, Q u od libet , VIII, 213: W; O pera , Vives, Paris 1875, t. Xy s. 540.
10 D.T.C., t. XIII, haslo p ro b a b ilis m e " , kol. 423.
11 Duns Szkot, In p rim u m libru m Sent., Prol., q. 2, nr 15. Vives, t. VIII, s. 113.
12 Wilhelm Ockham, Q u odlibet, I, 16, t. IX, St. Bonaventūre University, New York 1980, s. 88. Cytowane
przez L Vereeckc, A u ton om ie d e la con scien ce et au torité d e la lo i , w: „Le supplément”, nr 155, grudzien
82 H istoria p robalilizm u
1985, s. 21. I artykul, i cafy ten numer „Supplement” wiele mowi^ na interesuj^cy nas temat. A Ple, Far
devoir et p a r plaisir, Cer£ Paris 1980, s. 94-96-
13 L Vereecke, ibid., s. 22.
14 D.T.C., t. XIII, haslo ,Probabilisme", kol. 445-
15 J. Nider, Consoiatorium tim oratae conscientiae, rozdz. XI, s. 100-101.
16 Ibid., rozdz. XIII, s. 109.
H istoria p robalilizm u 83
stanowi^ „prehistorie probabilizmu” w tej mierze, w jakiej dopuszczajii one wolny wybor
po rozwazeniu rozsadnych rozwi^an, i przyznajq wi?ksz^ wag? mniemaniu doktorow,
kt6rzy - jak wolno si? obawiac - stanij si? wyroczniip
Trzeba m wprowadzic nawias i umiescic w historycznym kontekscie bardzo liczne
w XVI i XVII wieku w krajach katolickich dziela poswi?cone przypadkom sumienia. Sta-
nowity bowiem one tylko jeden, co prawda najwazniejszy, sektor bogatej literatury kazu-
istycznej, ktora kwitla rowniez w krajach protestanckich, zwlaszcza w Niemczech i w An
glii24. Coraz bardziej skomplikowane zycie codzienne i nowe, nieznane dotqd sytuacje
kazaty duszom skrupulatnym uciekac si? do pomocy ekspertow w dziedzinie moralnosci,
wprawnych w trudnej sztuce badania i wyjasniania wszysikich spornych przypadkow.
Inflacja tego rodzaju literatury doprowadzila jednak wsz?dzie w XVIII wieku do jej
wyjalowienia i powtarzania w kolko tego samego. Pod koniec XVII wieku w Anglii po-
jawila si? idea, ze nie jest wazne wyposazenie chrzescijan w katalogi recept etycznych,
Iecz uksztaltowanie prawych sumien, ktore bylyby zdolne decydowac same, nie zdaj^c
si? na innych.... Ale w protestanckiej Anglii nie praktykowano juz spowiedzi, wrocmy
zatem do obszaru katolickiego.
24 Por. Conscience and Casuistry in Early Modem Europe, wyd. Leiies, Cambridge University Press, 1989,
s. 119-133 {nCasuistry and Character").
Rozdzial XII
1 J. Delumeau, Grzech i strach, op. cit., s. 451-462. Tç liczbç podaje R. Tavcneaux w: Histoire des
religions, Pléiade, 1972, t. II, s. 1083-
86 Z loty w iek p ro b a b iliz m a
budėk. „Jest niezwykle dotkliwe - pisze - že czfowiek musi zawsze wybrai najpewniejsze
wyjscie, gdyž w przypadku wątpliwošci musialby wiecznie pošcič Iub ptacic za winy’’2 .
Ferdynand de Castro Palao, jeszcze jeden hiszpanski jėzuitą (zm. 1633), rowniez pragnie
oszczędzič wiernym wiecznego strapienia. Ješli kažą warn się kierowac opinią najbardziej
prawdopodobną - powiada - a nie možecie polegač na prawdopodobnej opinii innych
ludzi, to nękają was skrupuly, co chwila zmieniacie postępowanie, poniewaz najbardziej
prawdopodobna wydaje się warn to jedna opinia, to jej przeciwienstwo3.
Po ogloszeniu Prowincjalek Escobar we wstępie do wznowionej w 1659 roku Li
ber tbeologiae m oralis dodaje: „Ješli sprawiam wrazenie, i t wybieram opinie cokolwiek
swobodne, to przeciez nie jest tak, že mowię to, co sam myšlę, tylko przedstawiam po-
glądy, ktore uczeni [teologowie] w zgodzie z wlasnym sumieniem będą mogli stosowac
w praktyce, žeby uspokoič dusze penitentow". Nie ukrywa jednak, jakimi kryteriami się
kieruje: „Z dwu sprzecznych sądow dotyczących jednego problemų wybieram ten, ktory
jest lagodniejszy i mniej surowy”. W preambule do Universa tbeologia m oralis (Lyon
1652) oswiadcza: „Rozmaitošč mnieman w sprawach moralnosci uJatwia i lagodzi znosze-
nie jarzma, jakie Pan Nasz na cztowieka naložyl. Opatrznošč w swej nieskonczonej dobroci
chciala, by kwestie moraine dawalo się rozwiązač na wiele sposobow, a drogi cnoty byty
na tyle szerokie, zeby sprawdzily się slowa psalmisty: «Vias tuas, Domine, m onstrą me»\
Probabilišci przyznają więc otwarcie, i t chcą rozwiac wątpliwošci moraine wiernych i wy-
posaz>Tč ich w swoisty praktyczny „tutioryzm”, aby mogli czuč się bezpieczni w dziataniu.
Wyczuleni na problemy indywidualnego sumienia, ktorym pošwięcają znacznie wię-
cej uwagi niz dawni teologowie, gloszą w šlad za Wilhelmem Ockhamem, ale z więk-
szym naciškiem niž ich poprzednicy w sredniowieczu, i t wolnošč jest przyrodzonym do-
brem czlowieka. 1 konsekwentnie uwypuklają „zasadę posiadania”, ktora wolnosci sprzyja.
W przypadku wątpliwošci, czy naležy dotrzymač zobowiązania, czy tež nie, „posiadanie
wolnosci” daje pierwszenstwo temu drugiemu prawu i znosi budzący wątpliwošci obo-
wiązek. Tak šamo w przypadku rownowagi między obowiązkiem oddania a obowiazkiem
zachowania „posiadanie” przemawia za tym dnigim rozwiązaniem. Probabilišci podkre-
šlają takže to, co možna by nazwac „milczeniem” prawa, ktore zezwala na swobodne
indywidualne rozstrzygnięcia. Jak dhigo možna mniemač w sposob prawdopodobny, že
žadne prawo nie zabrania ani nie nakazuje danego czynu, to wolno uznač takie prawo
za jasno sformulowane czy gjoszone, uwaza Suarez4.
Te twierdzenia zapowiadają rewolucyjną formulę Mediny: mniemaniem prawdopo-
dobnym možna się kierowac nawet wtedy, gdy mniemanie przeciwne jest bardziej praw-
dopodobne5. Nie jest więc „niedozwolone” dzialanie wbrew wlasnemu rozeznaniu, kieru-
jąc się opinią „uczonych męž6w". Так wylansowana zostaje doktryna, wedle ktorej opinia
prawdopodobna jest dia sumienia pewna, со oczywiscie kioci się ze sredniowiecznym
pojęciem obiektywnej pewnosci moralnej.
W kwestiach wątpliwych, a odnoszących się do obyczajow, jėzuitą autriacki Pawet Lay-
mann (zm. 1653) w zgodzie z Mediną i Suarezem uwaža, ze každy može postępowač, kie-
rując się zdaniem, o ktorym teologowie mowią, že jest prawdopodobne i pewne w prak-
tycec. Castro Palao rozwija myšl Suareza: „Ješli postępujemy zgodnie z mniemaniem praw-
dopodobnym, to tak jakbyšmy postępowaIi zgodnie z najbardziej prawdopodobnym. Gdyž
bardziej prawdopodobnym mniemaniem jest to, že možna dzialač zgodnie z prawdo
podobnym, pomijając najbardziej prawdopodobne”67. Dominikanin Jan de Saint-Thomas
(zm. 1644) uczy, že wolno postępowač z praktycznym prawdopodobienstwem, „nawet je
šli przeciwienstwo wydaje się bardziej prawdopodobne i pewne”; „nawet ješli postępowa-
nie przeciwne wydaje się najbardziej prawdopodobne i najpewniejsze", „nawet ješli drugie
zdanie wydaje się pewniejsze, lepiej gwarantowane lub bardziej prawdopodobne”8.
Sukces tez probabilistycznych pod koniec XVI i w pierwszej polowie XVII wieku
naležy uznač za fakt historyczny o wielkim znaczeniu. Tezy te biorą gorę w nauczaniu
teologii moralnej i w praktyce spowiedzi. Slusznie pisano, že „wiekszosc owczesnych mo-
ralistow opowiedziala się za probabilizmem”9. Kiedy jėzuitą Antoni de Escobar zamieszcza
w swoim Liber theologiae m oralis najbardziej šmiale tezy probabilizmu, powohijac się
na autorytet dwudziestu czterech wielkich braci z Towarzystwa Jezusowego, wyraza on,
že tak powiem, aktualny „stan tej kwestii” w owym momencie (1644). Teologia moralna
staje się zbiorem opinii sklasyfikowanych wedle ich stopnia prawdopodobienstwa. Stąd
tež množą się specjalistyczne dzielka zawierające „rozstrzygnięcia” przypadkow sumienia.
Roziviązania m oralne teatyna Antoniego Diany (zm. 1663) liczą nie mniej niž 6595
„rozstrzygnięč”, dotyczących blisko 20 000 przypadkow. Ten sycylijski zakonnik cieszyl się
w swoim czasie wielka estymą, nie tylko w Palermo, ale i w Rzymie, gdzie byt cenionym
doradcą papiežy Urbana VIII, Innocentego X i Aleksandra VII. Będąc czlowiekiem skrom-
nym, nie myšlai początkowo o wydaniu w postaci księgi „rozstrzygnięč" opracowanych na
wlasny užytek. Publikuje je stopniowo - od 1629 do 1659 roku - za namową przyjaciol.
Popularnošč jego dziela jest zdumiewajqca: w Lyonie, Wenecji, Rzymie i przede wszystkim
w Antwerpii ukazują się trzy pelne wydania w latach 1629-1698 i szesnašcie skrčconych
między 1634 a 1677 rokiem101. Diana „najczęšciej opowiada się za tagodnošcią, nierzadko
bardziej niž wypada”11 - taką opinię wydaje w XVIII wieku šwięty Alfons Liguori, bę-
dący przeciež przeciwnikiem rygoryzmu, Probabilizm spowodowal bowiem laksystowskie
12 Fr. Suarez, Opera om nia, y De legibus, ks. I, rozdz. V; L. Vereecke, Autonomie de la conscience...
op. cit,, s. 26.
13 Apologie pour les c a s u is t e s op. cit., s. 40.
’/ Jo ty tvick p robabilizm u 89
Ofensywa przeciwko
probabilizmowi i nurt rygorystyczny
Chronologia atakow na probabilizm jest doktadnie taka sama jak chronologia ofen-
sywy przeciwko laksyzmowi. Nie ma w tym nic dziwnego, gdyz obie doktryny często
się pokrywajq. W przypadku pierwszego wroga - probabilizmu - przelomowq datą jest
rok 1656. Wtedy to wlasnie kapitula Zakonu Dominikanow w Rzymie zabronita zakonni-
kom rozpowszechniania na przyszlošč „opinii tchorzliwych, nowych i niepewnych" i pod-
pisywania się pod „paradoksami” i „niedorzecznošciami" gtoszonymi przez niektorych
„wspolczesnych” autorow. W 1656 roku ukazują się pienvsze Prow incjalki Pascala, ktory
w piątym i szostym lišcie atakuje wprost doktrynę mnieman prawdopodobnych, ktora za-
poznaje wiarę i Tradycję, „zawsze jedną i niezmienną we wszystkich czasach i miejscach”,
i depcze Prawo Pana - „bez zmazy i we wszystkim šwięte". Przypomnimy ow stynny dialog:
Prowincjal jėzuitą: - Niewiele jest kwestii, w ktorych nie znalazlbyš, že jeden mowi tak, a dnigi
nie. We wszystkich tych wypadkach oba sprzeczne zdania sq prawdopodobne [...].
- W takim razie, moj ojcze - rzekiem - muši byč ogromna trudnošč z wyborem.
- Wcale nie - odparl - slucha się po prastu tego autora, ktory bardziej przypada do smaku.
- Jakže, a ježeli drugi jest prawdopodobniejszy?
- Nic nie znaezy - rzekl.
- A ježeli drugi jest pewniejszy?
- Nic nie znaezy - powtorzyl ojeiee - oto masz jasne wytlumaczenie: to Emanuel Sa z na-
szego Towarzystwa: „Možesz czynič to, co się uwaza za dozwolone wedle jakiegos mniemania
prawdopodobnego, mimo že przeciwne jest pewniejsze, jako iž mniemanie chočby jednego po*
wažnego doktora wystareza"1.
Kiedy dwie strony w sporze powohiją się na opinie röwnie prawdopodobne, sędzia može
przyjąč pieniądze w zamian za opowiedzenie się za jedną przeciwko drugiej [1665-1666].
Naležy uznač za prawdopodobna opinię wspölczesnego autora, ješli nie zostalo dowiedzione,
že Stolica Apostolska odrzucila ją jako nieprawdopodobną [1665-1666].
Uznaję za dopuszczalne, by sędzia wyrokowal, kiemjąc się opinią nawet mniej prawdo
podobna [1679].
ješli postępujemy zgodnie z prawdopodobienstwem czy to pozomym, czy istotnym, to na
wet gdy jest ono wątle, lecz miešci się w granicach prawdopodobieristwa, postępujemy roztrop-
nie [1679].
Sądzę, že dziš wszystko zostalo lepiej zbadane i dlatego we wszystkich kwestiach, a zwlaszcza
w sprawach moralnošci, chętniej czytam autorow wspölczesnych niž dawnych i nimi się kieruję
[...]. Doktryny prawa trzeba szukač u dawnych [autorytetöw], doktryny obyczajöw - u wspol-
czesnych [1700].
Možna kierowac się w praktyce zdaniem jednego tylko autorytem, nawet ješli z istotnych
powodöw uwazamy je za falszywe i nieprawdopodobne [1700].
Ješli czlowiek, ktöry prosi nas o radę, pragnie, byšmy mu odpowiedzieli zgodnie z mniema-
niem najbardziej dla niego korzystnym, a my tego nie robimy, to popelniamy grzech [1700]2.
I znowu, jak przy orzeczeniach laksystöw, nie jest dla dzisiejszego czytelnika jasne,
dlaczego te wlasnie maksymy zostaly potępione. Niektöre z nich byly niewątpliwie pomocą
dla ludzi „rozlužnionych moralnie”. Ale samo prawdopodobienstwo nie zostalo nigdzie
zdefiniowane. Každa pröba dostrojenia się teologöw moralnošci do warunköw wspölcze-
snej cywilizacji wydawala się podejizana. Odmawiano autonomii sumieniu, ktöre samot-
nie wybiera rozwiązanie „mniej prawdopodobne”.
Aleksander VIII w 1690 roku potępil tež jednak i drugą stronę, mianowicie odrzucil
opinię gloszoną przez Nicole’a i jansenistöw, wedle ktörej „niepokonalna nieznajomošč
prawa [ignorantia iuris invincibilis] naturalnego nie usprawiedliwia grzechu, jaki popel-
nia czlowiek, ktöry kieruje się swą upadlą natūrą”3. Papiež uznal w ten sposöb prawo
czlowieka do popelniania blędow. Potępil takže następujące orzeczenie, wypracowane
w rygorystycznej atmosferze Lowanium: „Nie wolno kierowac sie mniemaniem nawet naj-
bardziej prawdopodobnym z prawdopodobnych”4. Ekstremistom, dia których moralnie
pewne byto jedynie rozwiązanie nie budzące žadnych wątpIiwošci, papiež odpowiadai,
že do pewnego stopnia možna się kierowac prawdopodobienstwem, to znaczy przyjąč
najbardziej prawdopodobną ze wszystkich prawdopodobnych opinii. Takie subtelnosci
nie oznaczaty jednak jeszcze zwyciçstwa probabilizmu.
Potępienie - przez Rzym i duchowienstwo francuskie - laksyzmu i probabilizmu
w latach 1640-1700 spowodowato rozwój tendencji rygorystycznych, na co mamy Iiczne
dowody. W cytowanym juz lišcie5 z 1 stycznia 1686 roku Arnauld pisat na temat odraczania
rozgrzeszenia i zwiazanych z tym kwestii:
Zalecana w tej ksiąžce [Częsta Karminio] praktyka przyjęla się stopniowo rak szeroko, že nie-
wielu jest obecnie we Francji biskupów, którzy by jej nie popierali [...]. Najslynniejsi kaznodzieje,
nie wylaczajac jezuitów, zachwalają z ambony odraczanie absolucįi, okazje bližsze i tym podobne
rzeczy, tak iž nikt juž nie šmie wystçpowac przeciwko nim6.
Arnauld miai podstawy, žeby wypowiadac się w taki sposób, tym bardziej že re-
daktorzy dekretu rzymskiego z 1679 roku w wielu punktach po prostu powtórzyli slowo
wsiowo tekst Teologu m oralnejjezuitów 7. Sami zaš jezuici, zaskoczeni sukcesem Prowin-
cjalek, wycofali się ze swych wczesniejszych twierdzen, a jeden z generalów zakonu, Tirso
Gonzalez, który stai na ežele Towarzystwa od 1687 do 1705 roku, odznaczyt się nawet
energiezną i nie zawsze rozumną walką z tendenejami Iaksystowskimi8. Jėzuitą La Co
lombière (zm. 1682), przewodnik duchowy swiçtej Malgorzaty Marii, ostrzegal w swoim
kazaniu: „Wszyscy niemal popelniamy dwa blędy, które sprawiają, že nasze spowiedzi są na
ogól bezužyteczne: wydaje nam się, že jestešmy bardziej niewinni, niž to jest naprawdç;
sądzimy, žešmy się nawrócili, a tak się nie staio”9.
Pod koniec XVII i na początku XVIII wieku księža coraz częšciej ostrzegają przed
šwiętokradczą, niedobrą spowiedzią, powoiywaniem się na okolieznošei lagodzące, nie-
bezpieczenstwem popadnięcia w stare grzechy... Konferencje koscielne z Amiens (1695)
žądają „by grzesznik rozwažyl powagç swej winy, biorąc pod uwagę czas, miejsce, rožnice
stanowe osób, z którymi zgrzeszyl, swój wiasny stan, upór w czynieniu zia, wiedzç o tym,
že zie czyni, ziosliwosc popelnionego grzechu. Poznawszy w ten sposób ogrom swego
grzechu, powinien on, ješli chce, by Bóg mu sprzyjai, wyznac na spowiedzi te wszystkie
okolicznošci, z których wiçkszosc, jak latwo zobaczyč, jest obdąžająca”101. Mamy tu zatem
do czynienia z duszpasterstwem strachu.
Konferencje kosciebie diecezji Luçon (1698-1702) równiez nie przynoszą wiernym
otuchy: „Zhidzenie, že wolno popadač z powrotem w te šame grzechy bez obawy, že
czlowieka czeka potępienie, ješli tylko się z nich wyspowiada, jest tak wsród chrzešcijan
powszechne, že pasterze, kierownicy sumienia i kaznodzieje powinni jak najczęšciej po-
slugiwac się rozumowaniem swietego Pawla i Tertuliana, žeby ich wyprowadzic z blędu”11.
A oto fragment „konsuitacji”, jakich na początku XVIII wieku udzielali dwaj surowi
doktorzy Sorbony, Augustyn Delamet i Germain Fromageau:
Spowiedz jest niewazna i swiçtokradcza, ješli penitent niedostatecznie boleje nad swoimi
grzechami, nawet powszednimi [...].
Pytąją nas, czy jest swiçtokradztwem spowiedz osoby, która wyznajac przed trybunalem je-
dynie grzechy powszednie, czuje - po powaznym zastanowieniu się - že z pewnošcią znowu w
nie popadnie w razie zagroženia žycia.
Odpowiedž brzmi: zakladając, že spowiedz ta jest niewazna, jak wszystko zdaje siç wskazywac,
swiçtokradztwo popelnione przez tę osobę byioby grzechem smiertelnym, a nie powszednim, na
wet gdyby spowiedž dotyczyla tylko grzechôw powszednich. Popelnilaby bowiem ta osoba znaczne
uchybienie wobec sakramentu, czyniac go niewaznym i sprawiajac, že slowa rozgrzeszenia, wypo-
wiedziane przez księdza, bylyby niewažne i nieskuteczne12.
po roku 1700, jak na przyklad tzw. Teologia z Poitiers (1708), Theologia m oralis uni
versalis (1726) jezuity Pawla Gabriela Antoine’a, Instructiones theologiae (1744-1745)
lazarysty Piotra Coleta i Theologia dogm atica et m oralis profesora teologii Ludwika
Bailly’ego (1730-1808).
0 ksiqzce znanej pod tytulem Teologia z Poitiers wspolczesny autor mowi, ze „ten
bezpretensjonalny podr?cznik pobil wszystkie rekordy dtugowiecznosci, poniewaz Teo
logia z Tiduzy, ktora ukazala si? za restauracji, jest tyiko jego nowq wersjq, a ostatnie
przerobki tego dziela pojawity si? jeszcze na poczatku XX wieku”17. Od roku 1763 Teolo
gia z Poitiers byla uzywana w wiekszosci seminariow francuskich18. Benedykt XIV wybral
Theologia m oralis universalis o. Antonina jako oficjalny tekst dia kolegium Propagandy.
We Francji dzielo to wznowiono jeszcze w 1818 roku19. Przed i po rewolucji nauczy-
ciele w seminariach poslugiwali si? cz?sto traktatem Coleta20. Theologia dogm atica et
m oralis Ludwika Bailly’ego, ktora ukazala si? w przeddzien rewolucji, miala w latach
1804-1825 z gora dwadziescia wydan21.
W polowie XV11I wieku dominikanin Billuart, autor uwspolczesnionej wersji Summy
swi?tego Tomasza, stwierdzal znaczqco:
„Od r o k u 1 6 9 9 d o o b e c n e g o 1 7 4 7 r o k u m a l o k t o o p o w ia d a l s i ? z a p r o b a b i l i z m e m , w ie lu
n a to m ia s t z a p r o b a b i l i o r y z m e m , a je s l i c h o d z i o t e o lo g o w , ta k s a m o ty c h , c o p is z a , ja k i p o z o -
s ta ly c h , t o c o r a z w i? k s z a ic h l ic z b a p r z e c h o d z i o d p r o b a b i l i z m u d o p r o b a b i l i o r y z m u , n a to m ia s t
n ik t o d p r o b a b ilio r y z m u d o p r o b a b i l i z m u ; t o t e z o i l e o . H e n n o m o g l m o w i c , z e w je g o c z a s a c h ,
cz y li w 1 7 1 0 r o k u , b y l o d w u d z ie s tu p r o b a b i l i o r y s t o w n a je d n e g o p r o b a b i l i s t ? , o ty le m y m o z e m y
p o w ie d z ie c , z e d z is je s t ic h c z te r d z ie s t u n a je d n e g o ”2 2 .
18 Ibid.
19 Ibid., s. 64.
20 Ibid., s . 70.
21 Ibid., s. 58.
post?powania. Rygoryzm w kazdej postaci, kiedy chce si? go narzucic masom, rozbija si?
o ograniczone mozliwosci Iudzi przecietnych. Warto w zwiazku z tym przytoczyc za Janeiri
Guerberem23 par? fragmentów z listów Monsignore’a Le Camusa, zdradzajiicego pewnii
sklonnosc do jansenizmu biskupa Grenoble w iatach 1671-1707. Zaniepokojony coraz
powszechniejszym zwyczajem odkladania rozgrzeszenia na pózniej, pisal:
26 Ibid., s. 1 4 -1 5 .
Rozdzial XIV
U g u o r i t o d o k l a d n a a n ty t e z a L u tr a i w w y z n a n iu r z y m s k o k a to lic k im z a ją l m i e js c e s w iç t e g o A u -
g u s ty n a [ . .. ] . C h o c d a l e k o m u d o b e z w s ty d n y c h X V II -w ie c z n y c h p r o b a b i l i s t ó w , t o p r z e c i e ž w p e l n i
z a a k c e p t o w a l ic h s y s t e m i w n ie z l i c z o n e j i l o š c i p r z y p a d k ó w - n a w e t ta k i c h jak ro z w o d , krzyw o-
p r z y s iç s tw o i z a b ó js t w o - n ie w y b a c z a l n e g r z e c h y z m i e n ia l w d r o b n e p rz e w in y . Ž a d e n P a s c a l n ie
p o w s ta l p r z e c iw k o n ie m u w X I X w ie k u ; p i z e c i w n i e , z r o k u n a r o k rósi a u t o r y t e t L ig u o r ie g o ,
n o w e g o A u g u s ty n a *12 .
Taka ocena z perspektywy czasu zachęca nas, abyšmy pokazali, w jaki sposób swiçty
Alfons przyczynil się do zmiany, a nawet calkowitego odwrócenia tendencji, która od po-
towy XVII wieku pchala moralnošč katolicką (nie tylko jansenistyczną) ku rygoryzmowi.
4 Ibid., s. 1 2 3 ( t a k s i ę w y ra z il k a rd y n a l d e R o h a n , k tó r y p o u p a d k u K a r o la X s c h r o n i ! s i ę w R z y m ie ) .
zbyt tagodny. Zbyt surowy, poniewaz mam inné zdanie niž wielu waznych autorów. Zbyt
lagodny, poniewaz popieram opinie przemawiające za wolnošcią”7.
Te deklarację naležy uzupetnič dwiema innymi, šwiadczącymi o prawdziwej odwadze
id i autora, zwazywszy na katolicki kontekst epoki: „Zawsze staram się dač pierwszenstwo
rozumowi przed autorytetem” oraz „Nie wolno ludziom niczego narzucač pod grozą po-
waznego btędu, chyba že robi się to z oczywistych powodów”8. 0 . Rey*Mermet slusznie
pisat, že šwięty Alfons byt pod tym wzglçdem „cztowiekiem oswiecenia”. Byt nim równiez
i w tym, že nie dopatrywat się winy w nieprzezwyciçzonej niewiedzy. W przypadku takiej
ignoracji radzi spowiednikowi nie mówic penitentowi o karygod nošci jego wczesniejszych
uczynków, o ile przewiduje, že te nagany będą bezužyteczne. Ješli bowiem tak uczyni,
przemieni w nieprzyjaciela Boga kogoš, kto popetnit grzech formalnie, lecz nie realnie9.
Czy zatožyciel redemptorystów przyczynil się do rozwoju teologii matženstwa? Nie
jest to pewne. Podczas gdy Sanchez, Diana i inni „laksyšci” uznali za „prawdopodobną”
opinię, która dopuszczata stosunki ptciowe między matžonkami „dla przyjemnošci”101- In-
nocenty XI potępit ją w 1679 roku - dla šwiętego Alfonsa rozkosz jest wciąž jeszcze podej-
rzana. Odchodzi on co prawda od augustynizmu, gdyž nie uwaža, by jedynym celem mat-
ženstwa byla prokreacja. Ale skrçpowany potçpieniem Innocentego XI, trzyma się, jak pi-
sze J. T. Noonan, „wciąž dose niejasnej doktryny przejsciowej”. Grzechy ciala są dla niego,
tak jak dla Košciola jego epoki, cięžką przewiną, zwtaszcza gdy chodzi o stosunki pozamat-
ženskie. Stąd taka oto zdumiewająca dia nas przestroga adresowana do spowiedników:
N i e c h a j n ie p o z w a la ją n a r z e e z o n y m o d w i e d z a c n a r z e e z o n e w i c h d o m u , a p a n n o m i ic h
r o d z i c o m p r z y jm o w a c n a r z e c z o n y c h . Z w y k le b o w i e m p r z y ta k ic h o k a z ja c h m lo d z i l u d z ie p o z w a la ja
s o b i e n a b e z w s ty d n e s i o w a l u b m y s li, g d y ž s p o jr z e n i a i s l o w a w y m i e n i a n e m ię d z y n a r z e e z o n y m i
s k l a n i a ją d o g r z e c h u . J e s t m o r a l n ie n ie m o z l i w e , z e b y , r o z m a w ia ja c z e s o b a , n ie c z u l i p o d n i e t y d o
h a n i e b n y c h a k t ó w * , ja k i e p o ž n i e j m a ją m i e js c e w ž y c iu m a l ž e n s k i m 1 1 .
8 Ibid.
9 Ibid., V I, n r (5 10, s . 6 3 5 .
10 F u n d a m e n t a l s p o d ty m w z g lç d e m p r a c a T h . S a n c h e z a , Sacrement de mariage, w y d a n a w 1 6 0 2 r. P or.
J . T. N o o n a n , Contraception et mariage, C e r f, P a ris 1 9 6 9 , s . 4 1 2 - 4 1 6 .
* T en fra g m e n t z e š\v. A lfo n s a t l u m a c z ę d o s l o w n i e , a l e m 0 w ią c o „ h a n ie b n y c h a k t a c h " , m a o n n a my*
¿ li s t o s u n k i p o z a m a lž c n s k ie .
Praxis confessarti, w : Opera moralia, w y d . G a u d ė ,
11 A lp h o n s e d e L ig u o r i, R o m a 1 9 1 2 , IY n r 6 4 , s . 5 6 2 .
Nie przedstawiajmy sobie Alfonsa jako czlowieka naiwnego czy przesadnie dobrotli-
wego. Niemniej przyczynit si? on w decydujacym stopniu do zlagodzenia postawy moral-
nej spowiedników i ich wi?kszej zyczliwosci día penitentów. Chcial, zeby masy wiemych
byly zdoíne zaakceptowac przykazania Boga i Kosciola i umiaty sprostac obowi^zkowi
spowiedzi. W X3X wieku anonimowy rygoiysta zarzucii mu, ze „pomylit si?, chc^c nad-
miemie chyba zlagodzic nasze swi?te prawa” i ze jego „zhidzenie” pfyn?lo st^d, iz tak
gorqco pragn^i, „by jak najwi?cej ludzi wkroczylo na drog? zbawienia”13. Taki istotnie
przyswiecal mu zamiar, gdy w gi?tki sposób interpretowai przykazanie dorocznej spo
wiedzi. Sobór Trydencki14 wymagal scisle bior^c wyznania jedynie grzechów smiertel-
nych. Totez zdaniem swi?tego Alfonsa ten, kto popel nil tylko grzechy powszednie, nie
jest zobowi^zany do wyznania ich k$i?dzu. Niemniej jednak zawsze dobrze to uczynic
w okresie Wielkanocy15.
Jesli jednak cztowiek popelnil grzech smiertelny, to czy powinien wyznac go od
razu, czy zaczekac do Wielkanocy? Swi?ty Alfons uwaza, ze pierwsze rozwi^zanie jest
oczywiscie lepsze. Stwierdza jednak, ze wielu prostym ludziom nie wydaje si? obraz^
Boslq odlozenie spowiedzi na Wielkanoc. Pisze wi?c w sposób nieco wymijajacy, choc
ogólny sens wskazówki jest jasny: „Nie przecz?, ze grzesznikom, zwlaszcza niewyksztaf-
conym, wolno w wi?kszosci wypadków, a nawet zawsze wybaczyc spóznione wyznanie
grzechu z powodu braku rozeznania”16. Uwaza tez, ze trzeba z wiehq ostroznosci^ zqdac
spowiedzi generalnej od penitenta, którego wczesniejsze wyznania mog^ si? wydawac
w^tpliwe. Powohaj^c si? na jezuit? Paolo Segneriego, oswiadcza: „Trzeba bardzo uwazac,
zeby nie wymagac od penitentów powtórzenia wczesniejszych spowiedzi, chyba ze oni
moralnie pewni, iz byly niedobre”17.
Swi?ty Alfons zdecydowanie walczy z rygoryzmem Amaulda w sprawie odwlekania
absolucji. Nie znaczy to, ze chce szafowac Boskim przebaczeniem, nie zqdaj^c od peni
tenta szczerych oznak skruchy. Ale jest rzeczq ksi?dza ocenic je zgodnie z „ostroznym
prawdopodobieñstwem”. „Pewnosc moralna” nie jest nieodzowna, ,,bo wtedy prawie ni-
kogo nie mozna by rozgrzeszyc” - zauwazmy przy okazji to ostrzezenie. Spowiednik oceni
„ostroznie i prawdopodobnie, czy penitent jest dobrze dysponowany”18; spontaniczne
wyznanie jest zresztq oznalq skruchy, „chyba ze przeczy temu pozytywne przekonanie
o czyms wr?cz przeciwnym”19. Za to na pewno lepiej b?dzie odtozyc na pózniej abso-
lucj? penitenta, którego dyspozycje budz^ wqtpliwosci. Ale i w takim wypadku, zgodnie
z p o p rze d zaj^ rygoryzm tradycjq zyczliwosci, swi?ty Alfons dopuszcza absolucj? ,,wa-
runkowq”, jesli penitentowi „grozi smierc lub gdy mozna si? obawiac, ze nie wroci do
konfesjonalu i ugrz?znie w grzechu”20.
Zalecenie odraczania absolucji, tak wazne zarowno dia Arnaulda, jak i Karola Bo-
romeusza, plyn?lo oczywiscie ze swiadomosci, ze grzesznicy cz?sto popadajq w stare
grzechy. W czasach swi?tego Alfonsa omowiona wyzej21 roznica mi?dzy grzesznikami „na-
logowymi” a „recydywistami" byla juz dobrze ustalona, a Theologia m oralis przypomina,
na czym polegaia22: grzesznik „nalogowy” po raz pierwszy wyznaje grzech wielokrotnie
popelniony; „recydywista” popada znowu w grzech po tym, jak si? z niego wyspowiadal.
Przypomniawszy t? definicj? - zapewne po to, zeby nie podwazac uznanych kate-
gorii - swi?ty Alfons nie zajmuje si? specjalnie przypadkiem zwyklego „nalogowca”: jesli
okazuje skruch? i szczer^ wol? zerwania z grzechami, nalezy mu je odpuscic23. Jego
uwag? zaprzqta natomiast „recydywista” (poswi?ca mu dwadziescia kolumn, podczas gdy
consuetudinarius tylko jednq)2425. Pragnqc jak zwykle znalezc zloty srodek i nie ust^pic
pola „moralnosci rozluznionej”, wymienia szczegolowo wszystkie „znaki” szczerej skru-
chy, jakie recydywista powinien okazac.
Niemniej jednak Alfons uwaza, tak samo jak inny wielki misjonarz wloski w XVIII
wieku, leonard z Porto Maurizio - i trzeba podkreslic zgodnosc tych dwu kaplanow
dzialajqcych w terenie - ze generalnie nawet cz?ste popadanie w stare grzechy daje si?
pogodzic ze szczerym zamiarem zerwania z grzechem, wolno wi?c udzielic absolucji.
Jest to zatem duszpasterstwo przeciwne rygoryzmowi. Leonard z Porto Maurizio tak si?
zwraca do spowiednikow:
N ie ¿ q d a m , b y p e n i t e n c i u w o ln ili s i ? o d r a z u o d z a k o r z e n i o n e g o n a w y k u , w y m a g a m o d n ic h
ty lk o w y s ilk u , ¿ e b y g o w y p le n ic . J e s l i w c i^ g u ty c h d n i z w lo k i z p o w r o t e m p o p a d n a w s t a r e g r z e c h y ,
n ie o d m a w ia jc i e im a b s o l u c ji , g d y i t e u p a d k i s p o w o d o w a l a r a c z e j s l a b o s c n iz z l a w o l a . M a lu tk a
n a w e t p o p r a w a p o z w a la z y w ic n a d z i e j? n a w i? k s z ^ p o p r a w ? 2 0 .
B o g b a r d z i e j p o m a g a te m u , k t o m a z l e n a w y k i. 1 d l a t e g o p o p r a w y n a le z y o c z e k i w a c n ie o d
o d l o i o n e j n a p o z n i e j a b s o l u c ji , l e c z o d la s k i s a k r a m e n t u [ . .. ] .
N ie k to r z y a u to r z y , p r a g n q c y r a t o w a c d u s z e je d y n i e d r o g ^ r y g o r o w i s u r o w o s c i , p o w ia d a j^ ,
z e re c y d y w is c i s t a j^ s i ? g o r s i , je s l i s i ? ic h r o z g r z e s z a , z a n im s i ? p o p r a w i^ . C h c ia lb y m je d n a k w ie -
20 Ibid, n r 4 3 2 , s. 4 2 7 .
21 P a trz s . 6 1 - 6 2 .
2 2 A lp h o n s e d e L ig u o r i, Theologia moralis, V I, n r 4 5 9 , s . 4 6 7 - 4 7 0 .
23 Ibid
2 4 P o r. J . G u e r b e r , op. cit., s. 2 8 1 - 2 9 7 .
2 5 L e o n a r d o d i P o r t o M a u r iz io , Discorso mistico, morale, n r 14, 1 7 7 4 , s. 5 6 -5 7 .
102 Swiqty A lfons Liguori: u m iarkow an ie i zyczliw oêc
d z i e c , m o i p a n o w ie , c z y w s z y s c y r e c y d y w is c i o d e s l a n i b e z a b s o l u c ji i la s k i s a k r a m e n t u w y c h o d z q
z t e g o u m o c n i e n i i le p s i. Ilu z to w id z ia le m n a m i s ja c h ta k ic h , k tô r z y o d e s l a n i o d k o n f e s jo n a l u b e z
a b s o l u c ji , p o g r a z a li s i ç w g r z e c h u i r o z p a c z y i p r z e z d h jg i e la ta n ie s t a w a li d o s p o w ie d z i 2 6 .
Przyszly kardynal Gousset, ktôry w XIX wieku bçdzie szerzyc we Francji etykç li*
guorejsk^, rozwija i rozszerza tç naukç, podkreslajqc z nactskiem, ze „sakramenty sq dla
ludzi”, a nie „odwrotnie”27.
Klasyczne dziela na temat spowiedzi, a wiçc i pisma swiçtego Alfonsa, logicznie tycz^
okazje do grzechu z ponownymi upadkami i odwlekaniem absolucji. W sprawie okazji
biskup neapolitanski zajmuje jak zwykle stanowisko centrowe. Trzeba odtozyc na pôzniej
rozgrzeszenie kazdego, kto nie stara siç zdecydowanie unikac okazji prowadzgcych go
zwykle do grzechu. Ale zwazywszy na oficjalnie zalecanq surowosc, trzeba podkreslic
niuanse, jakie wprowadza, zeby zlagodzic reguiç. Swiçty Alfons odrôznia bowiem „okazjç
dowolng, ktôrej mozna z latwoscrç unikngc”, od „okazji koniecznej, ktôrej nie sposôb
uniknqc bez wielkiej szkody i skandalu”; „okazjç dalszq, kiedy rzadko siç grzeszy, od okazji
blizszej, kiedy zwykle popada siç w grzech”; wreszcie okazjç „nadarzajqc^ siç w zyciu”
od tej, jaka siç sama nie nadarza.
Te rozrôznienia nie nowe; ostatnig z nich znajdujemy we W skazôwkacb swiçtego
Karola. Ale dla Alfonsa bardziej moze niz dla innych to powôd, zeby radzic spowiedni-
kom zachowanie ostroznosci. W koncu oni sg najlepszymi sçdziami w konkretnych przy-
padkach i „duchowymi lekarzami” penitentôw, ktôrym powinni „aplikowac najbardziej
stosowne leki”. Unikanie okazji do grzechu obowi^zuje nie zawsze i nie wszçdzie. Nie
zawsze mozna zmusic penitenta do unikania okazji „koniecznych”, zawartych w tkance
zycia codziennego. Nalezy wtedy zalecic inné leki: odwolac siç do sakramentôw, modli-
twy i czujnosci. Zanim ksi^dz odroczy rozgrzeszenie, musi wyobrazic sobie przypadek,
gdy „penitent nie moze przyj^c Komunii Swiçtej bez nuty infamii”28.
Stowem, odroczenie absolucji nie moze wrçzac siç automatycznie z ucieczkq » w rze-
czywistosci niemozliw^ - od wszystkich okazji do grzechu. W nastçpnym stuleciu Monsi-
gnore Gousset, powohij^c siç na swiçtego Alfonsa, pisze: „Okazja do grzechu nie jest sama
w sobie grzechem i nie pocigga za sob^ koniecznosci grzeszenia. Okazja daje siç pogodzic
ze zdecydowanym postanowieniem niepowracania do tych samych grzechôw”29.
Obok „okazji” do grzechu istniej^ takze „okolicznosci”, w jakich zostai popelniony:
kolejna to iamiglôwka i dla spowiednikôw, i dla penitentôw. Czy sq obowiqzani wyja*
wic okolicznosci, ktôre powaznie „pogarszaj^” zlosliwosc grzechu, choc nie zmieniaj^
2 8 C a ly t e n p a r a g r a f w g : Le Guide du confesseur..., s. 3 5 8 - 3 6 1 .
2 9 T h . G o u s s e t, op. cit., Theologia moralis sw.
II, s . 3 8 0 . O d n i e s i e n i a d o A lfo n s a , V I, n r 4 5 5 , s . 4 6 4 .
Éwiqty A lfons Liguori: u m iarkow an ie i zyczliw oîc 103
jcgo natury? Wielu teologöw, uwazanych zwykle za ¿yczliwych, odpowiada tutaj twier-
dzqco, na przyklad Melchior Cano, Soto, Suarez, Sanchez, Abelly. Wtoruj^ im oczywiscie
rygorysci: Genet, Colet, Concina...
Odcinajqc si? od stanowiska, ktöre moglo prowadzic dusze skrupulatne do wyczer-
pujqcych introspekcji, swi?ty Alfons ma przeciwne zdanie. Za Tomaszem, Antoninem,
Azpilcuet^ i Vasquezem oswiadcza: „Najbardziej prawdopodobna w moich oczach opinia
zaprzecza obowiqzkowi wyznania okolicznosci obci^zaj^cych”30. W trosce o zmniejszenie
wiernym ci?zaru spowiedzi zapewnia on dalej, ze nie musi si? wyznawac grzechow, co do
ktörych wqtpi si? powaznie, czy si? je rzeczywiscie popelnilo31, ani biec do konfesjonahi,
by wyznac te, o ktörych si? zapomnialo w dobrej wierze. Mozna poczekac do nast?pnej
spowiedzi z wyznaniem zapomnianych win32.
Czy grzechy, do ktörych przyznaje si? penitent, smiertelne czy powszednie? To
takze bardzo kloptliwe pytanie. Swi?ty Alfons z dhigoletniego doSwiadczenia pracy misyj-
nej na wsi wie, ze ludzie bardzo cz?sto nie s^ zdolni do takiego rozröznienia. „Penitenci
bez wyksztalcenia [...] odpowiadajq na chybil trafil i mowi% co im slina na j?zyk przy-
niesie; tak uczy doswiadczenie, sam to widzialem milion razy. Jesli spowiednik zadaje
im to pytanie [czy popelnili ich zdaniem grzech smiertelny czy powszedni?], chwil? poz-
niej zaprzeczaj^ sobie sami”33. Co by znaczylo, jesli czytac mi?dzy wierszami, ze wielu
ludzi wyznaje grzechy, ktöre spowiednikowi wydajq si? smiertelne, lecz ktöre popelnili
bez pelnego rozeznania.
§wi?ty Alfons naucza, ze grzech powszedni moze przemienic si? w smiertelny. Ale
jednoczesnie zwraca uwag? spowiedniköw na fakt, ze grzech smiertelny röwniez moze
przemienic si? w powszedni, a to na trzy sposoby: „Kiedy zostal popetniony bez rozezna
nia, jak to si? cz?sto zdarza ludziom nierozgarni?tym lub roztargnionym albo cierpi^cym
na jakies nagle zaburzenia, tak iz dzialaj^ nie w pelni swiadomie; kiedy przyzwolenie nie
jest zupelne i przemyslane; a wreszcie kiedy sama materia grzechu jest blaha”34.
Bardzo wiele möwiqca jest nast?puj^ca przestroga, odwolujqca si? do bardzo cz?stych
w öwczesnych Wloszech sytuacji: „Jesli penitent uwaza za grzech to, co wcale nim nie jest,
spowiednik powinien go pouczyc. Trzeba tu zwröcic uwag?, ze pizeklinanie zmarlych nie
jest ci?zkim grzechem, tak samo jak nie jest ci?zkim grzechem möwienie «potta* d i Dio»t
b?d^ce w j?zyku toskanskim zwyklym wykrzyknikiem i oznakq zniecierpliwienia”35*. Dalej
3 0 A lp h o n s e d e L ig u o r i,Theologia moralis, V I, n r 4 6 8 , s . 4 7 9 - 4 8 2 .
31 Ibid., n r 4 7 8 , s . 4 9 3 .
32 Ibid, n r 4 7 9 , s . 4 9 3 - 4 9 4 .
33 Idem, Pratique du confesseur, w : Oeuvres complètes, t. I I I : Oeuvres momies, P a ris 1 8 4 2 , t. X X V I, s . 2 6 6 .
Alfons radzi podobnie jak cytowany wyzej Walery Régnault: „Spowiednik nie powinien
wyolbizymiac grzechów, о jakich styszy na spowiedzi”36.
Co mówi swiçty Alfons о cudzolóstwie wéród wloskich chtopów? Stwierdza, že „nie
zdają sobie sprawy z jego zlosliwosci". Možna wiçc „przewidywac, že nagana nie będzie
skuteczna”, a w związku z tym nie ma sensu ganienie ludzi, którzy zwykle ten grzech
popelniają. Mamy m bowiem do czynienia z nieprzezwycięžoną niewiedzą.
Ta uwaga zachęca do dygresji i wskazuje na rozdzwiçk, szczególnie wyrainy w epoce
rygoryzmu, miçdzy moralnymi wymogami księžy - Alfons wyróznial się na tie kleru -
i poczuciem winy u wiernych. W 1666 roku Pavillon, jansenistyczny biskup Alet, zažą-
dal od księžy swojej diecezji, by odmówili rozgrzeszenia niektórym tancerzom. W taficu
bowiem „kažą dziewczçtom skakač tak bezwstydnie, že odsianiają oczom obecnych i prze-
chodniów oraz wlasnym to, co wstyd kaže chowac jak najglębiej; unoszą je na wysokosc
glowy i obracają nimi, až podlatują spódnice, ukazując pewną częšc ich ciala, przez co nie
tylko šmiertelnie ranią chrzešcijanską cnotę, ale tež okrutnie obražają przyzwoitosé”37. Sto
pięčdziesiąt osób, i to szlachetnie urodzonych, ustanowilo wtedy „syndykat”, žeby zapro-
testowaé przeciwko rozporządzeniu biskupa, który „z nadmiernej surowosci sprzeciwia
się najniewinniejszym rozrywkom i robi z nich zbrodniç”38.
Wrócmy do swiçtego Alfonsa, który równiez musial stawic czoto rygorystom w spra-
wie pokuty wyznaczanej penitentom. Miai po swojej stronie - to znaczy po stronie dobro-
tliwosci - autorytet wielu wielkich nazwisk, których nie omieszkal przypomniec39. Swiçty
Tomasz pisai: „Так jak lekarz nie daje zbyt silnego lekarstwa, które z powodu oslabie-
nia organizmu mogtoby zwiçkszyc jeszcze zagroženie, tak samo ksiądz natchniony przez
Boga nie zawsze wyznacza karę stosowną do winy, žeby nie doprowadzic chorego do
rozpaczy i nie odwrócic go zupelnie od pokuty”40. Gdzie indziej pisai: „Lepiej wyznaczyc
mniejszą pokutę niž większą, chočby byla zashižona. Bôg latwiej nam wybaczy nadmierne
milosierdzie niž zbyt wielką surowosc”41.
Gerson, swiçty Antonin i Franciszek Salezy mieli takie šamo zdanie i uczyli, že peni-
tentowi možna wyznaczyc tylko taką pokutę, jaką w pelni zaakceptuje i dokladnie wypetni.
Swiçty Karol przylączyl się do nich i zająl stanowisko równie odlegle od rygoru, co od
slabošci: „Spowiednik powinien bardzo ostrožnie wyznaczac pokutę czy žądač zadošč-
uczynienia, tak aby nie byly zbyt lekkie, przez co lekcewažące dia wtadzy kluczy, i by nie
miai udziatu w grzechach swoich penitentów. Nie powinien tež wyznaczac pokuty zbyt
cięžkiej lub dlugotnvalej, na ktorą penitcnci mogiiby się nie zgodzič albo zgodziwszy się,
nie byli w stanie wypeínic do koñca”42.
Ale Arnauld nie bez racji powolywal się na teksty Soboru Trydenckiego, kiedy žądal
„przywrócenia pokuty”43. Sobór Trydencki opowiada się bowiem jednoznacznie, mimo
parų zastrzežen, za surowošcią w tej sprawie. Czytamy tam (sesja Xiy rozdz. VIII):
Niechaj niektôrzy spowiednicy - radzi Leonard - nauczą siç [...] nie narzucač pokuty nad-
miemej i niedyskretnej [...]. Zwyldo się pytač: czy lepiej wyznaczyc pokutę cięžką, czy lekką? Ja
odpowiadam, že (wyjąwszy pewne generalne reguty) (...) lepiej skianiac siç ku lagodnosci, zwlasz-
cza gdy penitent nie akceptuje ciçzszej pokuty albo gdy wydaje siç, že jej nie spelni4 '.
Rada ta, rozumiana szeroko, wyjasnia stanowisko swiçtego Alfonsą w wielkiej po-
lemice wokôl mnieman prawdopodobnych. Slawç swoją zawdziçczat glôwnie odwadze,
z jaką odciąt siç od rygorystôw w tej sprawie. Powtôrzmy jednak, že nie byt bynajmniej
zwolennikiem „rozlužnionej moralnošci”. Chcąc postçpowac ,,w sposôb jasny w tak powi-
klanej materii”*48, wyrôznia piçc przypadkôw, kiedy nie wolno kierowac siç opinią tylko
prawdopodobną: we wszystkim, co dotyczy wiary; w przypadku chorych, ktôrym lekarz
musi zalecic najpewniejsze leki (ješli to mozliwe); w dziedzinie prawa, gdzie sçdzia musi
wyrokowac zgodnie z doktryną najpewniejszą; ptzy udzielaniu sakramentôw (z wyjątkiem
przypadkôw absolutnej koniecznošci); kiedy przyjçcie opinii prawdopodobnej mogloby
zaszkodzič drugiemu.
Zdarza siç jednak, že dwie spizeczne ze sobą opinie dotyczące jakiejš decyzji moralnej
są „rôwnie prawdopodobne” - i z tym „rôwnym prawdopodobienstwem”* swiçty Alfons
związal swe imiç. W takim przypadku musi rozstrzygnąč sumienie indywidualne. Prawo
naturalne nie zawsze jest tak oczywiste, jak chcą wierzyc rygorysci. W Tbeologia m oralis
czytamy: „Kiedy stwierdzamy, že tak wielu pobožnych czy nawet swiçtych męžow przeczylo
sobie wzajem na rozmaite sposoby, wypowiadając siç w kwestii prawa naturalnego, to czy
wolno nam powiedziec, že niektôrzy z nich grzeszyli i zostali potçpieni?”49.
Uogolniając tç wypowiedz i nawiązując do swiçtego Tomasza Alfons wyjasnia, že nie
možna uwazac za „dostatecznie promulgowane prawo, ktôre budzi spory wsrôd dokto-
rôw [...]. Ježeli Bôg chce, aby jego przykazania byly obowiązujące, to muszą one byč
oczywiste i wyražnie bardziej prawdopodobne, bo inaczej jest moralnie pewne, že prawo
to nie obowiązuje, gdyž brak mu dostatecznej promulgacji [...]. Czlowiek zachowuje wiçc
wolnosc [wyboru] tam, gdzie nie wiąže go ogloszone prawo”.
To twierdzenie prowadzi biskupa neapolitanskiego do oczywistosci, jego zdaniem,
fundamentalnej: wolnosc czlowieka poprzedza prawo. To prawo shižy cztowiekowi, a nie
odwrotnie. „Bôg stworzyl najpierw czlowieka wolnym, a pôzniej narzucil mu przykazania,
ktôre jednak nie mogą go obowiązywac, pôki nie będą dla niego jasne i oczywiste z calą
pewnošcią i bez wątpliwošci” - zapewnia swiçty Alfons. Wynika stąd wniosek - z ktôrym
zgodziliby siç zapewne Gerson, Nider, swiçty Antonin, Azpilcueta i Vasquez - že kiedy
prawo jest praktycznie wątpliwe, nie grzeszy siç, „ješli ma siç za sobą opiniç, ktôrej bronią
jedni doktorzy, podczas gdy inni jej zapizeczają”.
4< Léonard de Port-Maurice, Confèrence morale sur l'administration du sacrement de pénitence (zwana
gdzie indziej Avertissements... aux confesseurs), w: Oeuvres complètes, VI, s. 25 0 i 254.
48 W catym tym fragmencie opieram siç na Guide pour la direction des gens des campagnes, s. 1 4 9 -1 5 9 .
* Stąd jego stanowisko nosi nazwç ekwiprobabilizmu (aequus - „rôwny”) - przyp. tlum.
49 Alphonse de Liguori, Tbeologia moralis, I, nr 174, s. 155.
Swiçty Alfons liguori: umiarkowanie i žyczliįvošč 107
***
Zamykając te akta sprawy, czytelnik zapewne spyta, jakie wnioski na dzisiaj wycią-
gam z zebranych tutaj dokumentów. Czy są mi obojętne, czy tež sądzę, že wyjasniają
teražniejszošč i wyznaczają drogę na przyszlošč? A ješli tak, to w jaki sposób? Nie wolno
mi uciec przed tymi uprawnionymi pytaniami. Odpowiem więc na nie, wyrožniając dwie
plaszczyzny: po pierwsze praktykę spowiedzi w Košciele, do którego naležę, po drugie,
szerzej, plaszczyznę dzisiejszego spoleczenstwa.
Kosciól pierwszych wiekówwymagal publicznego rozpoznania i odpokutowania grze-
chów, które mialy charakter publiczny. Nie inaczej postępuje nasze prawo cywilne. Lecz
112 W nioski
gdy chodzi o prywatne przewiny, to trudno jest i zawsze będzie trudno wymagač ich
szczególowego wyznania komukolwiek, nawet księdzu, kto nie jest naszym bliskim przy-
jacielem. Cala zebrana w niniejszej ksiąžce dokumentacja swiadczy o tym, jak nieprze-
zwycięžona zdaje się ta przeszkoda, tym bardziej ¿e wyznanie penitenta pozostaje zwykle
nie odwzajemnione. Co innego samemu zrobic bez poblažania rachunek sumienia, a co
innego odslonič przed kimš szczegóty i wnioski plynące z tej osobistej samokrytyki.
Bóg przebacza w Košciele i za posrednictwem Kosciofa tym, którzy czują skruchę.
Ale pojednanie može się dokonač - mniejszym psychologicznym kosztem - za sprawą
„ceremonii pokutnych”, kiedy každy w milczeniu rewiduje w duszy swoje žycie. Liczą się
tu takže względy praktyczne. Księžy jest coraz mniej i nie mogą juž, z bardzo nielicz-
nymi wyjqtkami, skutecznie odgrywaé roli „kierowników sumienia”. Czy tnvająca godzinę
i przeprowadzona z calą powagą „ceremonia pokutna" nie przyniesie takich samych korzy-
šci wewnetrznych, co „prywatna" dziesięciominutowa spowiedž, nawet przed papiežem,
u Šwiętego Piotrą, w przeddzien Wielkanocy?
Ostatnie, bardziej generalne pytanie: czy w naszej dzisiejszej cywilizacji jest jeszcze
miejsce - w religii czy poza religią - na niczym nie wymuszone wyznanie i przebacze-
nie? Czy powinnismy sobie žyczyc, žeby się znalazlo? Kiedy przyznajemy sami przed sobą
lub ewentualnie przed kimš innym, že postąpilišmy žle w takich czy innej okoliczno-
šciach, to znaczy, že uznajemy zasadnošč pewnej hierarchii wartosci i autorytet prawa.
Otóz jednym z najwiekszych problemów Zachodu jest obecnie rozpad kodeksu moral-
nego, który nasi przodkowie w mniejszym czy wiekszym stopniu akceptowali. Cywilizacja
zachodnia albo upadnie przez to, že straci wszystkie swoje punkry odniesienia, albo spró-
buje znaležc sobie jakąs etykę, ktorą možna by zresztą dostosowywaé do wymogów czasu
i której kryteria bylyby do przyjęcia dia większošci ludzi. Monteskiusz twierdzil, že nie
ma panstwa bez cnoty. Tak samo nte ma spoleczenstwa godnego tego miana bez etyki.
Musimy pizj'wrócic sens temų siowu.
Co do paebaczenia, to stanowi ono dia mnie najcenniejszy wklad chrzescijanstwa
w dzieje czlowieka. Przypomnijmy w związku z tym kilka faktów. Pierwszy dotyczy karmeli-
tanek z Auschwitz. Wyrazilem publicznie žyczenie, aby zakonnice przeniosly swój klasztor
poza obręb obozu, totež nie možna mnie podejrzewac o obludę w tym sporze. Jestem
pewien, že mogą równie dobrze byč poshiszne swemu powolaniu poza spornym murem.
\V tym nowym miejscu, gdzie - mam nadzieję - bez oporów przeniosą się wkrótce, z calą
pewnošcią będą się dalėj modlič „za ofiary i za katów”. Tak, rowniež za katów. \V tym
tkwi oryginalnošč chrzescijanstwa, która može się wydawac skandaliczna. Ale przyklad
Jezusa jest jednoznaczny w swej wymowie: modlil się na krzyžu za swych oprawców.
Chrzešcijanie mogą rylko próbowac pójsc w Jego slady, nawet ješli to nie jest latwe.
Zdumiewające swiadectwo takiej próby mielišmy parę lat temų na procesie w Creteil.
Pewien mlody cztowiek zabit dziewczynę, która nie chetala za niego wyjšč. Przed oniemia-
l)'m ze zdumienia trybunalem i publicznošcią rodzice dziewczyny oswiadczyli, powolując
się na Ewangelię, že pragną zaadoptowac mordercę ich córki. Byla to niewątpliwie wyjąt-
\Vnioski 113
kowa decyzja i heroiczny wybor. Nikt nigdy nie moglby wymagač tak nieslychanej w$pania-
lomyšlnošci od wszystkich rodzicow będących w podobnej syiuacji. Temų wstrząsającemu
przykiadowi možemy jednak przeciwstawič przeražajacy przyklad Libanczyka (chrzešcija-
nina?), ktory w audycji „Apostrophes” we wrzešniu 1989 roku nie ukrywal, že zabil setki
muzulmanow dlatego, že jego dwaj synovvie byli torturowani i zamordowani. Z jednej
strony gest žycia dzięki przebaczeniu, z drugiej - smiercionošne szalenstwo dla zemsty.
W naszym žyciu indywidualnym i zbiorowym przebaczenie (nie bedące wca!e zapo-
mnieniem) jest jak tęcza. Oby dlugo jeszcze šwiecita nad ziemią!
SPIS TREŠCI
\VSTĘP ................................................................................................................................................. 5
WNIOSKI 109