Professional Documents
Culture Documents
T o m a sz W i śl i c z
W a r sz a w a ( I n s t y t u t H is t o r ii PAN/
/In s t y t u t H is t o r y c z n y U n iw e r s y t e t W a r s z a w s k i)
PEDAGOGIKA STRACH U
W KO ŚCIELE PO TRYDENCKIM W POLSCE
rofesor Bogdan Rok jest jedn ym z pionierów polskich badań nad dzieja
P mi pojęć eschatologicznych, korzystając z in spiracji francuskiej i niem iec
kiej historii mentalności. Jego dwie książki, poświęcone problemowi śmierci
w czasach wczesnonowożytnych1 postaw iły problem specyfiki staropolskiego
postrzegan ia rzeczy ostatecznych oraz jego społecznego kształtow an ia się. Po
zostając w zakresie inspirowanych przez Profesora badań nad staropolskim ka
znodziejstwem, chciałbym przyjrzeć się bliżej jedn em u z jego przejawów, silnie
związanemu z przekazywan iem treści eschatologicznych.
W ykorzystanie negatywnych emocji w nauczaniu kontrreformacyjn ym
w Rzeczpospolitej było przez dziesiątki lat jedn ym z najwyraźniejszych przed
miotów kontrowersji w polskiej historiografii. Dość ostro stawiane tezy zn aj
dowały jedn ak swoje uzasadn ien ie raczej w przesłan kach ideologicznych, niż
w pogłębionych studiach. Z jednej strony staran o się bowiem udowodnić, że
„reakcja katolicka” doprowadziła pośredn io do upadku Rzeczpospolitej, z dru
giej zaś podkreślan o światły i „postępow y” ch arakter polskiego Kościoła. Już
W ładysław Smoleński w swej głośnej pracy W iara w życiu społeczeństw a pol
skiego w epoce jezuick iej oskarżał kler, a szczególnie Jezuitów, o szerzenie fobii
2 W. Sm oleń ski, W iara w życiu społeczeń stw a polskiego w epoce jezuickiej, W arszawa
1883.
3 B. Baran ow ski, W stęp, [w:] W. Sm oleń ski, W iara w życiu społeczeń stw a polskiego
epoki jezuickiej, W arszawa 1951.
4 Np. Z. Kuch owicz, Człow iek polskiego Baroku, Łód ź 1992, s. 199, 215.
5 J. Delumeau, Strach w kulturze Zach odu. XIV-XVIII w., W arszawa 1986; idem, Grzech
i strach. Poczucie w in y w kulturze Zach odu XII-XVIII w., W arszawa 1994, s. 685-686.
6 W. M aszen da, Strach i groźba kar y w kazan iach biskupa An drzeja Ch ryzostom a
Załuskiego, „N ovu m ”, n r 6, 1977, s. 56-74.
7 M. Brzozow ski, Kulturow e i h istoryczn e uw arun kow an ia kazn odziejstw a Tom asza
Młodzian ow skiego, Lublin 1988.
8 W. M aszen da, op. cit., s. 56.
P e d a g o g ik a s t r a c h u w K o ś c ie l e p o t r y d e n c k im w Po l s c e 285
•'© _ , ------------------------------------------
tury dewocyjnej, której treści trafiały do odbiorców bezpośredn io, lub - częściej
- za pośredn ictwem duszpasterzy.
Omawiając zachowane teksty kazań powinno się mieć wciąż n a uwadze za
strzeżen ia sformułowane przez Mirosława Korolkę. Wedle tego badacza każde
przemówienie jest bowiem syntezą trzech elementów: podm iotu mówiącego,
podm iotu słuchającego oraz m edium językowego, którego zapisem dyspon u
jemy. Kazan ie zaś jest pon adto częścią jakiegoś scen ariusza liturgicznego9. Co
więcej, w przypadku kazań z omawianego okresu nie zawsze udaje się określić
czy m am y do czynienia z partyturą wystąpienia, zapisem ex post, czy też może
z kazan iem z góry przezn aczonym do druku, a nie do wygłoszenia z ambony10.
W roku 1696 w okresie W ielkiego Postu w kolegiacie pułtuskiej kazan ia wy
głaszał biskup płocki Andrzej Ch ryzostom Załuski. Ów cykl kazań zam iesz
czony został w wydanym drukiem w tym sam ym roku zbiorze11. Mam y do czy
n ienia z serią kompletną i przemyślaną, lecz m ało orygin aln ą n a tle innych
kazań tego kaznodziei, który obraca się wciąż w obrębie tych samych przykła
dów oraz chwytów retorycznych. I oto, 1 m arca, w pierwszą niedzielę Postu,
kazan ie rozpoczyn a się od groźby:
P opr zysięgam zaś w am n a tej k azaln icy [...], że jeśli z k azań tych p oży t k u n ie p o k a
żecie? Jeżeli w w as popr aw y n ie będzie? N a Sądzie Bosk im str aszn y m sk ar żyć będę
przeciw ko w am [...] t ak su row o n astępow ać będ ę n a w as, jak o w as ter az serdeczn ie
koch am . (k. A2).
Skąd inąd n asuwa się uwaga, że w ten sposób biskup Załuski przywłaszcza
sobie rolę, jaka w Sądzie Ostatecznym przypisywan a była diabłu - rolę bezlito
snego oskarżyciela. Dalej następuje bezprzykładny atak n a poczucie uprzywile
jow an ia człowieka wśród stworzenia Boskiego. Załuski nie może się nadziwić,
że owo „plugawe błoto”, „n iegodn y robak”, „in fam ia n atury” m a śm iałość ob
rażać swego Twórcę nieposłuszeństwem i niewdzięcznością, czyli innymi sło
wy grzechem (k. B3). Zbesztawszy słuchaczy daje jedn ak kazn odzieja szansę
poprawy, jedn ocześn ie zaczyna zwracać się do swojego audytorium per „n aj
9 M. Korolko, O kun szcie oratorskim staropolskiego kazn odziejstw a, [w:] Ku ltu ra ży
wego słowa w dawnej Polsce, op. cit., H. Dziech ciń ska, W arszawa 1989, s. 56.
10 Ibidem , s. 86.
11 A. Ch. Załuski, Kazan ia, które się n a prędce zebrać m ogły, W arszaw a 1696.
286 T O M A SZ W l SLI C Z
-------
m ilsi m oi”. Kazan ie kończy się wymuszeniem obietnicy popraw y przez zapar
cie się świata i piekła, a oddan ie się n a służbę Bogu (k. C2).
Jedn akże już w następn ą niedzielę Załuski powątpiewa, czy to, co mówił
przed tygodniem, wpłynęło na słuchaczy, więc dla odm ian y opisuje ze szczegó
łam i n agrodę sprawiedliwych, czyli rozkosze n iebiańskie (k. C2v-D2). Od tej
sielanki przech odzi kontrastowo do napomnień:
N a t ym św iecie kon ieczn ie t r zeba zar ab iać sobie albo n a n agr od ę, albo n a karę, [...]
tr zeb a m yśleć albo o gw iazd ach , albo o płom ien iach : k ażd y m om en t czasu m oże
bydź cen ą w ieczn ych uciech , albo u staw iczn ych m ąk . (k. D3)
I znowu zaczynają się inwektywy: „żyjecie jak pogan ie” (k. D4), „pow iada
cie żeście chrześcianie? ach niegodn i takiego im ien ia!” (k. D4v). Ale n a koniec
pow raca ton dobrotliwy i wezwanie do poprawy.
Kazan ie n a trzecią niedzielę Postu dotyczy śmierci. Napom in an ie o ry
ch łym końcu życia m a służyć zawróceniu grzeszników z drogi ku potępieniu
(k. G3). Kazan ie kończy się dziwnym w tym kontekście apelem:
P ostr aszyłem w as n ajm ilsi m oi przeszłej n iedziele śm ier cią, ale jeżeli to, co kiedy
do w as m ów ię st r aszy w as, w ierzcie m i, że ja jest em pierw szy, co od str ach u drżę,
ob u m ier am , n ier ad bym w as sm u cił, ale Ew an gelia d zisiejsza tem i słow y: ten jest
k t ór y pr zyjdzie, t ak sam ego p om ieszała, że m i gin ą słow a w u ściech , staw a języ k
gd y u w ażam , że po śm ier ci n ast ąp i sąd . (k. G4)
Po wielokroć podczas opisu tego Sądu Załuski odwołuje się do uczucia stra
chu. Nawet m iłosierdzia Boskiego bać się bowiem potrzeba, „bo obrażone m i
łosierdzie w surową obraca się sprawiedliwość” (k. Hv). Kazan ie kończy się za
wołaniem:
A ty, k tór y przez w szystkie w ieki m ieszk ać m asz w ogn ist y m piecu , n ie ch cesz
się k ilk ą isk ier p ok u t y odku pić! [...] t r zeba w stąpić do p iek ła albo żyjąc albo po
śm ier ci, jeśli t am w stępow ać b ęd ziem y m yślą za żyw ota, n ie w stąpiem y po śm ier
ci. (k. O2)
14 Obliczen ia przeprow adziłem n a podstaw ie 2 w ydan ia: J. W ujek, Postilla kath olicka
m n ieysza, Kraków 1617.
15 J. Delum eau, Grzech i strach , s. 685-686.
16 J. Delum eau, Strach w kulturze Zach odu, W arszaw a 1986, s. 365. Poza tym zagroże
nie nie kon ieczn ie m usiało spow odow ać przyrost treści trem en daln ych w duszpasterstw ie;
zob. np. B. Rok, Duszpasterstw o czasów trw ogi, wojny i zarazy. Z dziejów Kościoła katolic
kiego w czasach saskich , [w:] Między Barokiem a Ośw iecen iem. W ojny i n iepokoje czasów
saskich , op. cit., K. Stasiew icz, S. Ach remczyk, Olsztyn 2004, s. 107-115.
17 A. Loren cow ic, Kazan ia n a niedziele całego roku, t. 1-2, Kalisz 1671.
18 T. Młodzian ow ski, Kazan ia i h om ilyie n a n iedziele doroczn e, t. 1-4, Pozn ań 1681.
P e d a g o g ik a s t r a c h u w K o ś c ie l e p o t r y d e n c k im w Po l s c e 289
•'© _, ---------------------------------------
m atach świętych W ojciecha Tylkowskiego z 1688 r.19 Dzieje się tak dlatego, że
elementy tremendalne w zbiorach kazań niedzielnych różnych autorów rozło
żone są n a ogół w te sam e święta. Po pierwsze, n a sam ym początku roku litur
gicznego, w pierwszą niedzielę adwentu omawia się Sąd Ostateczny podkreśla
jąc surowość Boga, gdyż jak pisze Wujek „słuszn ie Kościół niedzielę tę pierwszą
[...] od straszliwego Sądu Bożego zaczyna, który nawięcej [...] pożyteczn ą bo-
jaźń w nas sprawić m oże”20. Dalej w niedzielę starozapustn ą rozw ażan a jest
kwestia, że wiele jest wezwanych, a m ało wybranych. Daje to sposobn ość kon
statacji, że niezwykle łatwo jest popaść w grzech, a trudn o się zeń wydostać.
Dodaje się również często opisy potępienia tych, którzy nie w ykażą poprawy.
Okresem szczególnie częstego straszen ia jest Post, a zwłaszcza jego trze
cia niedziela, kiedy n a podstawie 11 rozdziału Ewangelii św. Łukasza można
prowadzić rozw ażan ia n a temat n atury czarta i sposobów jego działan ia. Opis
udręk piekielnych kończy się zazwyczaj wezwaniem do spowiedzi i pokuty,
gdyż „by też każdy był [...] grzeszny i niezbożny, jeśli się do pokuty uda, niechaj
nie wątpi dostąpić odkupien ia przez m iłosierdzie”21.
W trzecią niedzielę po świątkach przy okazji ewangelii o zagubionej owcy
(Łk 15) odmalowuje się obrazy żałosn ego wyglądu grzeszn ika, który - wedle
Lorencowica - siedzi n agi n a stołku n a pajęczynie n ad otchłanią, a wokół kłębi
się sfora bestii i czartów, które katują go jeszcze żywego. Lecz Bóg „człowieka
w takiem niebezpieczeństwie nie opuszcza, ale przyjmuje go, szuka, ciągnie do
siebie rozm aicie”22.
W niedzielę dziewiątą po świątkach ewangelia o płakan iu Pań skim n ad Je
ruzalem staje się pretekstem do straszen ia gniewem Bożym. Ponadto można
pokazać
[...] jak o ciężka a n iezn ośn a jest m ęk a piekieln a: gdyż to d oczesn e sp u stoszen ie Je
r u zalem tylko z d alek a pr zejr zan e, w ycisn ęło łzy z oczu P an u n aszem u : acz n ierów
n ie jest m n iejsze, n iźli owo w ieczn e: gdyż to tylko jest figu r ą z pr zyk ład em jego.23
19 W. Tylkowski, Problem ata święte abo pytan ie około w yrozum ien ia Swiętej
Ewanyeliey, t. 1-2, Pozn ań 1688.
20 J. W ujek, op. cit., s. 9.
21 Ibidem, s. 12.
22 A. Loren cow ic, op. cit., t. 2, s. 121-122.
23 J. W ujek, op. cit., s. 515.
290 T O M A SZ W l SLI C Z
-------
24 Ibidem , s. 615.
25 A. Loren cow ic, op. cit., t. 2, s. 269.
26 J. Delum eau, Grzech i strach , s. 689.
27 Ibidem , s. 479, 690-692.
28 Zgrom adzen iu m isjon arzy pośw ięcon o tom 11 pism a „N asza Przeszłość” w 1960 r.
Zob. przede w szystkim : A. Sch letz, Zgrom adzen ie księży m isjon arzy w Polsce (ch arak
P e d a g o g ik a s t r a c h u w K o ś c ie l e p o t r y d e n c k im w Po l s c e 291
•'© _, ---------------------------------------
terystyka ogóln a), ibidem, s. 27-35, oraz M. Św iątecka, Św. W in cen ty a Polska, ibidem,
s. 35-100.
29 K. Drzym ała, Praca jezuitów n ad ludn ością w iejską w pierw szym stuleciu osiedlen ia
się zakon u w Rzeczypospolitej, „N asza Przeszłość”, t. 20, 1964, s. 60.
30 M. Bedn arz, Jezuici a religijn ość polska, „N asza Przeszłość”, t. 20, 1964, s. 166.
31 W. Tylkowski, Su m m a n au k n iektórych , które ich m ość XX Pleban i z roskazan ia
s. Con cilium Triden skiego ... ludowi n a kazan iach przepow iadać m ają, W arszaw a 1691.
292 T O M A SZ W l ŚLI C Z
-------
Bóg ch ce żebyśm y się Jego b ali [...] d la sw ojej Spr aw iedliw ości, b o t r zy m a otw arte
piekło n a tego, kto się n ie boi [...] d la sw ojej Dob r oci, bo im w ięcej będ zie Łask Bo
skich d la m n ie tym w ięk sza czeka m n ie k ar a, jeżeli ich źle zażyję. (s. XXIV )
W iesz, ch ceszli:
Rad , n ier ad
Nie b ęd ziesz tu w iekow ał
P ójdziesz stąd. Um rzesz:
t ak i albow iem n a w szystkich ludzi
u ch w alon o statu t
U m r zesz
a której god zin y n ie w iesz
U m r zesz
[... ]
W n idziesz
w w ieczn ość
Tr w ającą zaw sze koń ca
Nie m ającą n igdy
32 M axym y życia ch rześciań skiego w XXXI uw agach do zbaw ien ia n ależących n a k aż
dy dzień m iesiąca do rozm yślan ia z w łoskiego n a ojczysty język przez jedn ego kapłan a
św ieckiego; Diecezyi Krakow skiej przetłum aczon e i dla pożytku duch own ego do druku
podan e, Kraków [1769].
33 Łacn a y pew n a przeciw w szelkim grzech om pom oc, obron a y lekarstw o [...] teraz
polskiem u n arodow i przetłum aczon a, Lublin 1692.
P e d a g o g ik a s t r a c h u w K o ś c ie l e p o t r y d e n c k im w Po l s c e 293
•'© _, ---------------------------------------
Tak pesymistyczne ujęcie wersetu z Ewangelii św. Mateusza (Mt 22,14) „wie
lu jest powołanych, lecz m ało wybranych ” nie było jedn ak powszechne. Jakub
W ujek racjon alizuje to, że niewielu będzie zbawionych, twierdząc, że poganie,
kacerze i odszczepieńcy ju ż są osądzen i i potępieni, zaś z samych katolików trzy
grom ady zostan ą potępione: „cieleśn i”, czyli niepobożn i i żyjący swawolnie,
dalej n iedbali o zbawienie swoje, „ch oć zdadzą się żyć dobrze a pobożn ie”, oraz
leniwi, próżn ujący i niepożyteczni34. W szelako grzeszn ik nie powinien tracić
nadziei, niech się tylko prawdziwie nawróci, albowiem Bóg będąc „z przyro
dzen ia m iłosiern ym [...] gotowy jest zbawić przez miłosierdzie tych, których nie
n alazł sposobnych do zbawienia przez sprawiedliwość”35.
W ojciech Tylkowski n atom iast sprawę ujmuje następująco:
[...] zn ak i p r zezn aczen ia do n ieba są te: praw dziw a ser d eczn a p ok or a, cierpliw ość
w r zeczach przeciw n ych , n abożeń stw o, czystość ser d eczn a i cielesn a, och otn e
słu ch an ie słow a Bożego sk u tk iem je pełn iąc. Jeżeli w ięcej jest Ch r ześcian , co się
w n ich te zn ak i zn ajdu ją, tedyć ich też w ięcej idzie do n ieb a36.
Polscy kazn odzieje zatem stali raczej n a stan owisku, że gorliwe praktyko
wanie ch rześcijańskich cnót praktycznie zapewnia zbawienie. Mim o podkre
ślan ia surowej sprawiedliwości i gniewu Bożego przewagę zyskała koncepcja
w idząca w Bogu miłosiern ego Ch rystusa, a nie groźnego Jehowę, jak trafnie
określił ją Jan usz Tazbir37. Znajdowała ona wyraz w charakterystycznym spo-
[...] u siłow ałam m ieć b ar zo w ielką b ojaźń , n ie jak o n iew oln ica, ale jak o córka.
Kt ór ej n at en czas p ozn am , żem tej d ost ąp iła, k ied y u czu ję w sob ie t r zy rzeczy. N a
p r zód b ar zo głęb ok ą u czciw ość w u w ażan iu m ajest at u w n iesk oń czon ej zacn o
ści P an a Boga m ego, p r zed któr ego ob liczn ością d r żą w szyscy du ch ow ie n ieb ie
scy: co tylek r oć ch ciałab ym u czu ć, ilek r oć w sp om in am n ań . Pow tóre, jeśli się bać
b ęd ę u czyn ić takiej rzeczy, o której bym r ozu m iała, że m u się m a n ie p od ob ać [...]
A m yśląc, iż go m ogę gr zech em n ie tylko śm ier teln ym , ale też i p ow szed n im ob r a
zić, będę d r żała, b acząc [...] jak o p otr zebu ję zaw sze w sp om ożen ia jego. Po trzecie,
jeśli się będę b ała, abym n ie była od d zielon a od łask i jego, w ied ząc to zapew n e, iż
b ez liczby tych jest , co ją u tr acili, iż n ie ch od zili p r ost o p r zed Jego Bosk ą oblicz-
n o ścią41.
[...] b ojaźn i tedy n am dod aje rozm yślan ie p r zyszcia Jego n a Sąd: a m iłość w n as
w zb u dza przyszcie Jego w ciało n a n asze odku pien ie. Lecz iż pierw ej b ojaźń u p r ze
dzić m a, gdyż on a jest począt k iem m ąd r ości i on a jest k tór a grzech w ypęd za: bo
kto jest b ez b ojaźn i ten n ie m oże być uspraw iedliw ion y42.
41 S. W ysocki, Fortka Niebieska, to jest dzielne ćw iczen ia żyw ota duch own ego, w k tó
rych kto się będzie ch ciał ćwiczyć, doskon ałości Ch rześciań skiej sn adn ie m oże dostąpić,
W ilno 1588, s. 11.
42 J. W ujek, op. cit., s. 9.
43 A. Kępiń ski, Lęk, W arszaw a 1977, s. 342.
296 T O M A SZ W l SLI C Z
-------
[ . ] n ie w iem y zaś, kto jest w n iebie, a kto w piekle albo też w czyśćcu , je d n ak m o
żem y się dom yślać, bo p ogan in , że idzie do piek ła jasn a r zecz jest , że m ęczen n ik do
n ieba, jak o i dzieci m ałe po ch rzcie, i to jaw n a. Z ost aje tedy do pod ob ień stw a, że
in n i ch r ześcian ie w iern i pospolicie id ą do czyśćca45.
[...] ch ron ić się m ają w m ów ien iu b aśn i n iedorzeczn ych [...], fr aszek dow cipn ych
i żarcików : pr zystoi bow iem , aby n a k azan iach słyszeć się raczej d aw ały w estch n ie
n ia, płacze i jęki, n iżeli śm iech y i w esołe szepty. Strzec się rów n ie [pow in n i] u d e
r zan ia n a słu ch acza z zb ytn ią n at ar czyw ością, ostr em i, m n iej sk r om n em i i ze-
lżyw em i słow y, p r zyt aczan ia legen d n ieu dow odn ion ych , p isar zy lad ajak ich i nie
m ających za sob ą n ależn ej pow agi47.
44 Bł. Rafał [Józef Kalin ow ski], Klasztory karm elitek bosych w Polsce, n a Litwie i Rusi,
t. [III], Kraków 1902, s. 112.
45 W. Tylkowski, Problem ata święte, t. 1, k. Zz2.
46 M. Brzozow ski, op. cit., s. 268.
47 Con stitution es et decreta con dita in Provin ciali Syn odo Gn esn en si. Q vam ...
D. D. Stan islaus Karn kousky, Dei gratia, Arch iepiscopus Gn esn en . ... Petricouiae h abuit,
An n o M.D.XIC. Pragae 1590, s. 71, tłum . za: K. Mech erzyń ski, H istoria w ym ow y w Polsce,
Kraków 1858, t. 2, s. 36.
P e d a g o g ik a s t r a c h u w K o ś c ie l e p o t r y d e n c k im w Po l s c e 297
•'© _, ---------------------------------------
różnego rodzaju norm, zakazów i nakazów, które m ają stanowić sztuczny po-
rządek54. Restrykcyjny charakter ówczesnego katolicyzmu, akcentujący winę
i karę, m ógł powodować, że realne doczesne lęki przenoszono n a niwę reli
gijną. W ten sposób strach przed potępieniem zastępowałby obawy dotyczące
codzien n ości55. Stąd też uznawane przez Karola Górskiego za objawy załam a
n ia religijności potrydenckiej kazuistyka i drobiazgowa an aliza własnych czy-
nów56 byłyby sym ptom am i nasilającego się poczucia zagrożen ia i próbą reakcji
obronnej, a wytykany przez Smoleńskiego form alizm religijny służyłby po pro
stu dla osłony człowieka w sytuacjach wywołujących lęk.
Niezwykle gwałtowne reakcje odbiorców, jakie towarzyszyły w barokowej
Polsce kazan iom , takie jak szlochy, krzyki, bicie głową o posadzkę kościoła,
rwanie szat, publiczne pokuty57 wydają się być przejawem procesu kath arsis.
Obciążen ia duszy były w ten sposób wyrzucane n a zewnątrz i stawały się czę
ścią wspólnego świata, dzięki czemu następow ała psychoterapia58. A oczywi
ście najłatwiej było osiągn ąć takie zachowania poruszając w kazan iu odpo
wiednio emocjonujący, najlepiej przerażający temat.
Operowanie strach em w katolickim nauczaniu potryden ckim jaw i się za
tem nie tylko jako m etoda pedagogiczn a. Pełniło ono również funkcję m oral
n ą - w pajając bojaźń Bożą, psychoterapeutyczną - pozwalając n a oswojenie
lęków, a nawet pon iekąd rozrywkową. Odpow iadało ponadto barokowej este
tyce, a jedn ocześn ie czerpało z zasobów popularnych wyobrażeń.