You are on page 1of 2

“Requiem dla snu” czyli o narkotykach słów kilka

Mimo iż film “Requiem dla snu” Darrego Aronowsky’ego niedługo będzie świętował
dwadzieścia lat od pojawienia się na dużym ekranie, to jego sława wciąż nie słabnie. Można
wręcz powiedzieć, że ekranizacja powieści Huberta Selby’ego (o tym samym tytule) stała się
filmem kultowym i tym samym pozycją obowiązkową na liście każdego szanującego się
kinomana. Co jednak sprawia, że mimo upływu czasu “Requiem dla snu” jest wciąż aktualne
i wciąż budzi skrajne emocje, tak jak robiło to dwadzieścia lat temu?

Harry Goldfarb nie jest najlepszym synem dla swojej matki Sary. Praktycznie jej nie
odwiedza, a jeżeli już, to po to aby zabrać telewizor i zastawić go w lombardzie aby mieć
pieniądze na alkohol i marihuanę. Pewnego dnia wraz ze swoim przyjacielem Tyronem
wymyślają plan na wzbogacenie się. Jest on prosty: sprzedaż heroiny. Każdy z nich ma w
tym jakiś nadrzędny cel - Harry chce za zarobione pieniądze zainwestować w butik dla
swojej dziewczyny Marion, Tyrone natomiast chce porzucić na zawsze maskę ulicznego
bandziora i uczynić swoją matkę “dumną z syna”. Plan jednak szybko się zmienia, gdy cała
trójka uzależnia się od heroiny.
Z drugiej strony mamy historię Sary Goldfarb - samotnej kobiety, której głównym zajęciem
jest oglądanie telewizji i sporadyczne spotkania z sąsiadkami. Pewnego dnia zostaje ona
zaproszona do udziału w ulubionym programie telewizyjnym. W życiu opuszczonej,
zrezygnowanej kobiety pojawia się cel - chcę schudnąć na tyle, aby móc wystąpić w telewizji
w swojej czerwonej sukience z czasów młodości. Dążenie do perfekcji wpędza ją jednak do
uzależnienia się od podejrzanych, stosowanych przez nią pigułek i w efekcie do psychozy
amfetaminowej.

Nic dziwnego, że pierwsza lepsza osoba, zapytana po obejrzeniu filmu o czym on był,
odpowie, że “o narkotykach”. Jest to jednak jedynie wierzchołek całego spectrum problemów
i zagadnień jakie Aronowsky powruszył w swoim dziele.
“Requiem” stanowi przede wszystkim fascynujące (w równym stopniu co przerażające)
studium psychiki osoby uzależnionej. Świat otaczający bohaterów został tutaj okazany w
sposób subiektywny, tak, jakbyśmy oglądali go ich oczyma. Sceny ukazujące rzeczywistość,
w miarę postępowania filmu zaczynają zlewać się z onirycznymi i paranoidalnnymi
wyobrażeniami głównych bohaterów, którzy przestają mieć zdolność oddzielania świata
realnego odwłasnej znarkotyzowanej wyobraźni. Postępujące uzależnienie bohaterów odbija
się na percepcji filmu przez widza - z tego co widzimy rozumiemy coraz mniej, za to uczucie
niepokoju i nierealnego zagrożenia rośnie, osiągając apogeum w ostatnich kilku klatkach
filmu. W ostatniej scenie, będącej klamrą kompozycyjną dla fragmentu z show telewizyjnym,
który otwiera film, widz ma szansę skonfrontować rzeczywistość filmową z wyobrażeniami
Sary o tym, jak ta rzeczywistość powinna i jak mogłaby wyglądać. To właśnie ten kontrast
pozostawia po sobie największe uczucie niedosytu i niespełnienia.
Aronowsky za pomocą subtelnych zabiegów montażowych, a także zastosowania krótkich
kadrów oraz nastrojowej muzyki (zaryzykuję stwierdzenie, że główna ścieżka dźwiękowa jest
nawet bardziej znana niż sam film) uderzył w najbardziej wrażliwe miejsca psychiki ludzkiej.
Jednak najbardziej pozostające w pamięci są nie same obrazy, często pełne brutalności,
ukazane w filmie, ale poczucie, że świat ukazany w “Requiem” jest właśnie światem
prawdziwym, obdartym z niewinnej dziecinności i cukierkowej sztuczności. Wygląda to tak,
jak gdyby Darren Aronowsky zdarł kurtynę, którą ludzie postanowili okryć rzeczywistość aby
nie musieć oglądać kryjącej się pod nią zgnilizny, po czym podetknął ją im pod nos. I mimo,
że świadomośc, jaka wiąże się z tak brutalnym odczarowaniem rzeczywistości jest niejako
potrzebna do funkcjonowania w niej, to nie dziwi, że wielu ludzi chciałoby raczej wyprzeć ten
obraz z wyobraźni.

Gra aktorska w filmie nie ma sobie nic do zarzucenia. Szczególnie duże oklaski należą się
dla Ellen Burstyn wcielającej się w rolę Sary, które idealnie oddała niestabilność psychiczną,
a także problemy z jaką zmagała się jej postać. Trzeba tutaj zaznaczyć, że ze względu na
tematykę filmu wszystkie role były bardzo wymagające, jednak aktorzy sprostali zadaniu,
jakie postawił przed nimi reżyser.

Uważam, że ludzie potrzebują takich filmów jak “Requiem dla snu” - jeżeli otworzy im się
oczy na to, jak naprawdę wygląda otaczająca ich rzeczywistość może będą oni próbowali
chociaż w niewielkim stopniu zmienić ją na lepsze. Dzieło Aronsky’ego rażąco uwydatnia
jeden kluczowy fakt - mianowicie to, w jak dużym stopniu sami kształtujemy swoje życie i jak
duże są konsekwencje nawet najmniejszych naszych działań. Uważam, że każdy powinien
przynajmniej raz w życiu zapoznać się z tą pozycją.

You might also like