You are on page 1of 132

• • A

- • > ^

/ / /
f / /
ÿ >
-f
-♦ - *

u «rv>.<
JERZY
BTODTAGRWM SIKORA
Opracowanie tekstu
BARBARA KORZON

Opracowanie graficzne
STEFAN WĄTROBA

Ilustracje
WIESŁAW ZIĘBA

Opracowanie techniczne
JERZY JAMBOR

Korekta
MARIA KAZIMIERSKA

ISBN 83-03-00787-4

4H.Sz.until.E.of.T!

© Copyright by Krajowa Agencja Wydawnicza, Katowice 1983


Tabele liczb pomocniczych: Copyright by Jerzy Sikora, 1983
,,Ludzie nauki nie tylko muszą borykać się z wie­
dzą o człowieku, lecz także — co zresztą jest
daleko trudniejsze — muszą skłonić świat do za­
poznania się z tym, co odkryli. Jeżeli to tiudne
zadanie nie powiedzie się im, człowiek sam sie­
bie wyniszczy swymi połowicznymi umiejętnościa­
m i."
Bertrand Russel

Bioryłmika nie zdobyła sobie jeszcze w Polsce miana


ani rangi dyscypliny naukowej, choć — jak pisze prof.
Tadeusz Dzierżykray-Rogalski — jej istnienie nie może
być poddawane w wątpliwość. W świecie natomiast pow­
stała już spora literatura przedmiotu, obejmująca artykuły
i rozprawy, poradniki praktycznego wykorzystania rytmów
biologicznych w życiu człowieka, a nawet kilka prac dok­
torskich.
W niniejszej książce pragnę przybliżyć polskiemu czy­
telnikowi wiedzę o znaczeniu biologicznych rytmów spraw­
ności organizmu ludzkiego w życiu codziennym. Oczywiś­
cie nie byłem w stanie wyczerpująco omówić wszystkich
wiążących się z tematem zagadnień, tym bardziej że wie­
le problemów nie doczekało się jeszcze naukowej weryfi­
kacji. Niemało z tego, o czym piszę, może się wydać
Czytelnikowi mocno kontrowersyjne. Nie piszę jednak roz­
prawy naukowej; jestem jak wilk morski, który nikogo nie
pragnie uczyć sztuki nawigacji, chce tylko przekazać innym
swoją wiedzę o morzu.

\ '
Kto chce, niech wierzy. Ja mogę Czytelnikowi dać sło­
wo, że jeśli zastosuje moje rady w praktyce — na pewno
na tym nie straci.
Wszystko, o czym tu piszę, ma tylko jeden cel: służyć
zdrowiu, rozumianemu jako doskonałe samopoczucie fi­
zyczne, psychiczne i społeczne. Sgdzę, że łatwiej to
osiągnąć synchronizując swoje postępowanie z rytmami
biologicznymi narzuconymi nam przez naturę. Aktywnoś­
cią ludzkiego organizmu sterują przypływy i odpływy wro­
dzonej energii życiowej. Mądrze więc czyni ten, kto podej­
muje się wykonania rzeczy trudnych w dniach, w których
jego organizm jest do'tego predysponowany, unika nato­
miast nadmiernego wysiłku w czasie kryzysu formy:
w dniach zerowych, w dniach krytycznych, w ujemnych fa­
zach kilku rytmów biologicznych. Są bowiem — jak to
świetnie ujął prof. Jan Szczepański — „postacie zmęczenia
zjawiające się nagle, w które człowiek działający wpada
jak w dziurę w drodze. (...) Nagle przychodzi moment za­
łamania i jakby stoczenia się w dół. To jest zmęczenie
w czystej postaci. Zmęczenie z istoty ludzkie. Załamuję
się nagle wtedy, gdy zawodzi coś, co jest poza kontrolą.
Albo ten obserwator stojący z boku i kontrolujący prze­
bieg pracy, albo jedna ze sprężyn nakręcanych bez udzia­
łu mojej świadomości, albo intuicja czy też inny radar
wystawiony poza świadomością rejestruje coś, czego
jeszcze nie chwytam, i wyłącza automatycznie napięcie,
światło gaśnie nagle i jak zwykle pierwszą reakcją jest
niepokój, jeżeli nie panika. Co wtedy robić? Pozwolić dzia­
łać tym siłom i słuchać ich. Jeżeli działają poza mną,
proszę bardzo, niech robią swoje. Odczekać. Może na­
stąpiła awaria, o której nie wiem. Może grozi poważniej­
sze załamanie. Może kontroler mojego komputerka zoba­
czył zapalające się czeiwone światło i wyłączył. W yłącz­
my więc całą maszynę, by jej nie narazić na zniszczenie.
Takie zmęczenie jest przejawem mądrości tkwiącej we
mnie, ale działającej poza moją świadomością."
Na podstawie badań prowadzonych w wielu krajach
stwierdzono, że na dni kryzysowe przypada 90 procent
wszelkich wypadków, spośród których 70— 80 procent jest
rezultatem własnych, popełnionych przez jednostkę błę­
dów. W dniach tych ulegamy także wypadkom subiektyw­
nie niezawinionym. Badania takie były prowadzone rów­
nież w Polsce w latach 70. Wyniki uzyskane przez resort
górnictwa potwierdziły w pełni wspomnianą prawidłowość.
Czy to wyłącznie przypadek, że właśnie w dniach kry­
zysowych, w dniach niewyczuwalnego na ogół biologicz­
nego osłabienia organizmu, niedysponowani kierowcy do­
prowadzili do wstrząsającej katastrofy autobusowej w W il­
czym Jarze k/2yw ca w roku 1978? Albo to, że w roku 1980
na Okęciu zginęli tragicznie wytrawni piloci, a wraz z nimi
pasażerowie i załoga? Pod koniec tego samego roku ro­
zegrała się pozornie niezrozumiała tragedia na stokach
Pilska — ponieśli tam śmierć zdrowi, świetnie wytreno-
wani chłopcy w okolicznościach, które nie zapowiadały
takiej katastrofy.
Sięgnijmy do przykładów starszych, takich jak śmierć
Mieczysława Karłowicza w Tatrach, jak klęska Napoleona
pod Lipskiem, jak śmierć Puszkina w pojedynku, schwyta­
nie i rozstrzelanie Mussoliniego przez partyzantów, katas­
trofa lotnicza pod Cierlickiem, w której zginęli triumfatorzy
Challenge'u z roku 1932 i wiele, wiele innych.
Oczywiście na każde zdarzenie składa się takie mnóst­
wo przyczyn i okoliczności, że nie można dokładnie usta­
lić jak wielki procentowo jest tu wpływ biorytmiki. Z całą
pewnością można jednak powiedzieć, że w tego rodzaju
nieszczęśliwych przypadkach niemal zveguły jedną z to­
warzyszących im okoliczności jest dzień kryzysowy ofiary
wypadku lub osoby bezpośrednio ją nadzorującej np.
w procesie produkcji.
' Są ludzie, którzy intuicyjnie wyczuwają u siebie wysoką
formę lub dla odmiany jej spadek. Ale dopiero umiejętność

\
przewidywania takich stanów na długo przed ich wystą­
pieniem może mieć znaczenie praktyczne. „Zdolność prze­
widywania uniepotrzebnia męczeństwo" — powiedział
Norwid.
Okazuje się, na podstawie setek tysięcy prób testowych,
że zarówno dni wysokiej sprawności organizmu jak i okre­
sy kryzysowe można wyznaczyć z góry — na całe życie.
Dobrze wiedzieć kiedy bez niepotrzebnego ryzyka moż­
na się poddać operacji czy choćby wyrwaniu zęba; kiedy
praca twórcza przyniesie najlepszy rezultat; jak rozplano­
wać trening sportowy; w których dniach zachować szcze­
gólną ostrożność, żeby uniknąć wypadku; kiedy się ugryźć
w język (nawet jeśli to my mamy rację!) żeby nie-zepsuć
sobie stosunków z ludźmi.
Generalna zasada postępowania brzmi: w dniach kry­
zysowych lepiej po prostu spasować, jeśli to oczywiście
możliwe. Dać sobie, spokój z podejmowaniem ważnych de­
cyzji, a nawet... z prowadzeniem samochodu, zwłaszcza
vy czasie kiepskiej pogody, nocą, na długiej trasie itp.
Gdybyśmy mogli i umieli tak planować swoje zc^ęcia,
żeby najtrudniejsze przypadały akurat na dni wysokiej
sprawności organizmu — mielibyśmy największe szanse
na zadowolenie i sukces. Powstałoby przy tym korzystne
sprzężenie zwrotne: zadowolenie z pracy dopinguje prze­
cież do sięgania po kolejny sukces, a zarazem dając świa­
domość tkwiących w nas możliwości, umacnia wiarę w
samych siebie.
Napisałem „gdybyśmy mogli i umieli", bo najczęściej
nie od nas zależy coś takiego jak przełożenią trudnych
zadań na dni biorytmicznie korzystne. Jest na to rada.
Trzeba się przygotować do czekającego nas stresu; dłużej
spać, stosować ćwiczenia relaksowo-koncentrujące, sta­
rannie opracowywać stojące przed nami zadania od stro­
ny teoretycznej. A jeśli się da — zapewnić sobie pomoc
życzliwej i zdolnej osoby, która — uwaga! — znajduje się
właśnie w swoich biorytmicznych wyżach. Na ogół nie za­
lecam „faszerowania się" środkami uspokajajqcymi, ale
w biorytmicznym „dołku" niewielka ich dawka jest dopu­
szczalna.
To, o czym teraz powiem, ma znaczenie w każdej fazie
biorytmu, ale w ujemnej nabiera szczególnej wagi. Rzecz
w tym, aby miejsce pracy, a przynajmniej łóżko (unikaj­
my łóżek metalowych) znajdowało się w miejscu wolnym
od promieniowania podziemnych cieków wód (popular­
nych żył wodnych). Przebywanie w tych strefach — jak
dowodzi prof. Wilhelm Rotkiewicz — wywołuje bóle gło­
wy, ogólne osłabienie, zaburzenia regulacji cieplnej orga­
nizmu, a co gorsza, sprzyja rozwojowi różnych chorób.
A właśnie w fazach biorytmicznie ujemnych jesteśmy bar­
dziej niż kiedykolwiek naróżeni na skutki tego negatywne­
go promieniowania.
Sporo wielkich przedsiębiorstw Europy, Ameryki i Ja­
ponii od dawna już stosuje w praktyce wnioski płynące
z wiedzy o biorytmach. Na przykład Nippon Express Com­
pany (firma Orni Railway Comp.) — duży japoński koncern
komunikacyjny .•— wprowadził stałe porady lekarskie dla
swoich pracowników-kierowców oraz karty ich indywidual­
nej sprawności na podstawie nauki o biorytmach. Rezulta­
ty mówią same za siebie. Według oceny Senzaburo Oka,
kierownika bezpieczeństwa ruchu wymienionej firmy, licz­
ba wypadków w roku 1969 (pierwszym roku po wprowa­
dzeniu tych metod) zmniejszyła się o ponad jedną trzecią
w porównaniu z rokiem 1968.
Wszystkie żywe organizmy, a więc i ludzie, podlegają
bardzo wielu różnym rytmom biologicznym. Badajqjt je od­
kryto m.in. ich wpływ na wydajność pracy. Okazało się
na przykład, że nasza wydolność jest najwyższa we. wto­
rek i w środę, najniższa zaś w sobotę, niedzielę i ponie­
działek. Istnieje również cykl sprawności dobowej. Tu
okresy największej sprawności przypadają na godz. 8— 12
i od 16— 20. Najgłębsze natomiast osłabienie procesów
życiowych występuje między 2 i 5 nad ranem. Drugi —
„Dokładne poznanie rytmiki wydolności organizmu mo­
głoby mieć wielki wpływ na rozłożenie godzin pracy
w zakładach produkcyjnych, urzędach, szkołach. Stwier­
dzono, że w godzinach mniejszej sprawności ustroju,
a zwłaszcza sprawności psychicznej, zwiększa się liczba
wypadków przy pracy. Zrozumiała też staje się mała po­
pularność pracy nocnej" — pisze prof. Dzierżykray-Rogal-
ski w książce „Rytmy i antyrytmy biologiczne". A profesor
Szczepański wyznaje: „...Mam duże kłopoty z odczyta­
niem mojego czasu biologicznego, gdyż jest to zarazem
rytm zmęczenia i wypoczynku, rytm snu i czuwania, rytm
młodości i dojrzałości oraz rytm całego życia, w którym
wskazówki wchodzą na część tarczy zegarowej oznaczo­
nej napisem «starość»."
Rozważania zawarte w niniejszej książce ograniczam do
omówienia trzech zasadniczych biorytmów sprawności or­
ganizmu ludzkiego (fizycznego, psychicznego i intelektual­
nego), których znajomość może mieć największe znacze­
nie praktyczne.
Skąd się wzięły te biorytmy? Na to pytanie nauka nie
znalazła jeszcze pewnej odpowiedzi. Istnieją natomiast
różne hipotezy, wśród nich nawet hipoteza kosmiczna.
„Rozwój ewolucyjny człowieka i wszystkich organizmów
żywych odbywał się przez wiele tysięcy lat, między inny­
mi pod wpływem sił kosmicznych. W konsekwencji więk­
szość procesów fizjologicznych jest nadal sprzężona z ty­
mi wpływami. Sądzimy dziś, że główne okresy aktywności
biologicznej wywodzą się z rocznego obrotu Ziemi wokół
Słońca, z miesięcznego obrotu Księżyca dookoła Ziemi
oraz dobowego obrotu Ziemi wokół własnej osi" — pisał
prof. S. Jóźkiewicz ze Śląskiej Akademii Medycznej
(DZIENNIK ZACHODNI — 24 IV 76).
Krzysztof Boruń, powołując się na badania Amerykani­
na F. Browna pisze, że stwierdzono zależność między
aktywnością metaboliczną różnych organizmów roślinnych
i zwierzęcych, a intensywnością pierwotnego promienio­
wania kosmicznego. Innymi słowy skłania się ku tezie, że
promieniowanie kosmiczne wpływa bezpośrednio na pro­
cesy metaboliczne zachodzące w komórkach, choć: „czyn­
niki synchronizujące, a zatem wywołujące określone reak­
cje organizmu, nię zawsze (...) muszą działać klasycznymi
drogami zmysłowymi. Nie brak faktów wskazujących, że
mogą to być również takie bodźce, których receptory nie
zostały dotąd odkryte i być może nigdy nie zostaną od­
nalezione."
Jak się rzekło nie jest to jedyna hipoteza dotycząca
genezy biorytmów. I choć żadna, jak dotąd, nie wyjaśnia
problemu w sposób ostateczny i zadowalający — nauka
potwierdza samo istnienie biorytmów. Naukowiec bowiem
nie może przejść do porządku dziennego nad faktami
i zjawiskami, nawet jeśli nie jest w stanie zrozumieć ich
i wyjaśnić do końca.
W Polsce biorytmika ma tyluż przeciwników, co i zwo­
lenników. W tym tkwi główna przyczyna, dla której, brak
jest popularnych opracowań tematu na naszych półkach
księgarskich. Wyjaśnienie to należy się Czytelnikowi gwoli
prostej rzetelności.
Książka niniejsza jest plonem mojej kilkunastoletniej
pracy, polegającej m.in. na żmudnym zbieraniu materiału
faktograficznego. To, że udało mi się ją napisać, zawdzię­
czam cierpliwości i pracy wielu badaczy. Latami groma­
dzili oni wiedzę, z której owoców korzystam. Poglądy,
które pragnąłem szczególnie Czytelnikowi przybliżyć, cy­
tuję w całości. W książce wykorzystałem również wszelkie
uwagi zgłaszane przez słuchaczy licznych moich prelekcji,
wychodząc z założenia, że najważniejsza jest praktyka,
że stanowi ona nie tylko źródło ludzkiej wiedzy, lecz
i kryterium prawdziwości naszych myśli o świecie.
Czytelnikowi, który zechce dokładnie przyswoić sobie
treść książki, radzę jq czytać powoli, nie więcej niż kil­
kanaście stron na raz. Koniecznie jednak radzę jq prze­
czytać w całości.

, /

0
*

*:\
„Jest czas wytężania się i jest czas odprężania się.
I czas krążenia wokół roboty fako wllcy wokół daniela.
/ ¡est też czas kontemplowania ¡ej — i czas, aby się
z niei dobrze pośmiać
R. Townsend

Na początek proszę Czytelnika, aby nie mylił biorytmów


z rytmami biometeorologicznymi. Rytmom biometeorolo-
gicznym podlega równocześnie wielu ludzi, natomiast ryt­
my sprawności organizmu, które stanowią przedmiot na­
szych rozważań, mają charakter indywidualny, właściwy
tylko temu, a nie innemu człowiekowi;, biegną też nieza­
leżnie od stanu pogody.
Są to dwa rytmy podstawowe: f i z y c z n y (F) i p s y ­
c h i c z n y (P), przez niektórych zwany emocjonalnym
lub uczuciowym. Odkrył je na początku naszego stulecia
dr W . Fliess i nazwał pierwszy — rytmem męskim (F),
a drugi — rytmem żeńskim (P). Trzeci to rytm i n t e l e k ­
t u a l n y (I), odkryty kijka lat po dwóch poprzednich
przez dra F. Teltschera.
Wszystkie te trzy rytmy zawiązują się w chwili urodze­
nia człowieka — dokładnie w tym momencie, gdy wielki
i mały krwiobieg noworodka zaczyna samodzielnie funk­
cjonować — i przebiegają falowo przez całe jego życie.
WYŻE I NIŻE
Każdy z tych rytmów ma dwie fazy. Pierwsza, wyżowa
(zob. rys. 1) jest fazą dodatnią, pomyślną; dobrze jest na
przykład gdy na tę połowę rytmu intelektualnego przypa­
da wielki wysiłek umysłowy. Druga — to faza niżowa,
ujemna, słowem odwrotność pierwszej. Dzień następujący
po fazie wyżowej nazywa się dniem k r y t y c z n y m .
Jest on zarazem początkiem fazy niżowej. Po niżu z kolei,
niejako na przejściu biorytmu w fazę wyżu, przypada dzień
zerowy.

Te dni przełomu — krytyczne i zerowe — mają wspólną


cechę: są dla organizmu człowieka okresem kryzysu. Ale
bez paniki, proszę. Ów „kryzys" nie oznacza — nie m u-
s i oznaczać — od razu jakiegoś nieszczęścia. Trochę
później powiem o tym więcej. Teraz chcę wyjaśnić inną
istotną sprawę. Otóż najczęściej ani dzień krytyczny, ani
zerowy nie pokrywają się z dniami kalendarzowymi. Ina­
czej mówiąc taki dzień nie zaczyna się i nie kończy o godz.
0.00. Na rys. 1 widać to dość wyraźnie; dni krytyczne
i zerowe leżą na linii zmiany znaku — z plus na minus
lub odwrotnie. Dlatego też i krzywa wykreślona na ry­
sunku nie jest „klasyczną" sinusoidą.
RYTM FIZYCZNY .............
RYTM PSYCHICZNY __ __

a
//

■w
RYTM INTELEKTUALNY_______

'•'A
TT

‘. \ \
/ /

\ \
/

/ ^

**
/

ezej
/+ / eiugepop
-X
/
/
./■
\

y
✓✓'
V

y
---------v

\\
\

/
\

/
• \

>•

\

/-/euiuafn
BZBł
\7
i

i
i
1

$
i

%
c
fi

«
fi

s
fi

cj
£
E

r-
&

C
is
JT

(0
P3

00

cg
co
01
>5

oy

S2

IO

73 >-
JO
r-D
1
j

'
i
i
i

i
i
!
!

!
!
!
1
1

1
w

___ »
i

i
i
i
i
I

i
i
i
i
i
i
i
i:
1
1
_|___

_sV_____

¥_
A___

Schemat ideowy falowania biorytmów (nie jest to sinusoida w pełnym tego stówa

>
Od
{/$
znaczeniu, gdyż punkty krytyczne leżą na linii zmiany znaku)
Liniowe oznaczenie przebiegu biorytmów (począwszy od godziny urodzenia, kiedy

Od
CN
</>
wszystkie rytmy zoczynajg biec)
Faza wyżowa (plusowa) biorytmu jest okresem wydatko­
wania energii, woli, aktywności i skutecznego działania.
Król Jan III Sobieski rozgromił Turków pod Wiedniem;
Napoleon zwyciężył Austriaków pod Wagram; prof. dr
Jan Moll dokonał swej pierwszej słynnej operacji serca;
kapitan T. Polak uratował odrzutowiec LOT-u od katastro­
fy na lotnisku w Istambule; nasi znani sportowcy — W ła ­
dysław Kozakiewicz, Bronisław Malinowski i Jan Kowal­
czyk — zdobyli złote medale olimpijskie w Moskwie.
Faza niżowa (minusowa) jest okresem pasywności, wy­
poczynku i relaksu. (Praktyczne wskazówki na temat jak
wykonywać ćwiczenia relaksowo-koncentrujgce znajdzie
Czytelnik w dalszym ciggu ksigżki. Zainteresowanych od­
syłam też do broszurki „Relaks" Juliana Aleksandrowicza,
Stanisława Cwynara i Andrzeja Szyszko-Bohusza).
Nasza energia życiowa to wznosi się wysoko na grzbie-
taoh fal biorytmicznych, to znów opada w głgb wypoczyn­
ku i regeneracji. I tak na przemian — od urodzenia do
śmierci.
Rzecz charakterystyczna, że długość falowych rytmów
biologicznych odznacza się niezwykłą regularnością. Ina­
czej z ich amplitudą, czyli różnicą między wierzchołkiem
fazy dodatniej, a „dołkiem" fazy ujemnej; jest ona różna
u poszczególnych ludzi, przede wszystkim dlatego, że za­
leży od ich wrodzonych właściwości. Amplituda jednego
biorytmu może się też zmieniać pod wpływem pozostałych
dwóch. Np. amplituda biorytmu fizycznego będzie większa
jeśli na jego dni krytyczne i zerowe nałożą się niekorzyst­
ne przebiegi rytmu psychicznego czy intelektualnego. By­
wa i odwrotnie; im korzystniejszy układ P i I, tym mniej­
sza amplituda rytmu F.
Amplituda każdego z trzech rytmów maleje bądź rośnie
pod wpływem pozytywnych lub negatywnych czynników
otaczającego nas środowiska. Zależy ona także od tego,
do jakiego stopnia udało się zregenerować organizm
w okresie fazy niżowej. Z tych właśnie powodów ten sam
człowiek w różnych okresach życia będzie inaczej odczu­
wał różnicę między „szczytem" i „dnem" swej formy fi­
zycznej, psychicznej i intelektualnej.
Zapamiętajmy więc na zakończenie: długość poszcze­
gólnych cykli jest niezmienna i jednakowa u wszystkich
ludzi. Natomiast amplituda biorytmu jest nie tylko inna
u każdego z nas, lecz może się zmieniać u tego samego
człowieka w różnych okresach jego życia.

O NATURZE DNI KRYZYSOWYCH

Baczna uwaga należy się dniom k r y z y s o w y m . Sq


to — jak już Czytelnikowi wiadomo — dni krytyczne i ze­
rowe, czyli okresy przejściowe między dwiema fazami
każdego z trzech biorytmów. Powiedzmy tutaj od razu, że
sytuacja szczególnie niekorzystna powstaje również wte­
dy, gdy człowiek znajdzie się w fazach niżowych dwóch
lub trzech biorytmów jednocześnie, a jeszcze gorsza, gdy
zbiegną się dni kryzysowe dwóch albo i trzech biorytmów.
Dni kryzysowe — choć nie wszyscy mają tego świa­
domość — sq „odpowiedzialne" za większość życiowych
niepowodzeń. Za choroby, które „lubią" właśnie wtedy
wybuchać, za dramatyczne zerwania zakochanych, gwał­
towne kłótnie małżeńskie... Dzieje się tak dlatego, że
w okresach kryzysowych występuje u człowieka spotęgo­
wana skłonność do chorób, a także do krótkotrwałych
lecz bardzo silnych ataków gniewu, niepokoju i rozpaczy.
Jest więc rzeczą niezmiernie ważną by takie okresy na
długo przedtem dokładnie przewidzieć. Dobrze, ale jak?
Będzie o tym mowa w następnych rozdziałach. Na razie
proszę zapamiętać, że: dni kryzysowe (krytyczne i zerowe)
to okresy n a j n i ż s z e j sprawności wewnę­
t r z n e j : fizycznej (ważne dla ciężko pracujących i re­
konwalescentów), psychicznej (ważne np. dla dyrektorów
wielkich przedsiębiorstw i w ogóle wszystkich działających
w stałym napięciu, dla kochanków i... radiestetów) i in­
telektualnej (ważne dla pracujących twórczo, podejmują­
cych ważne decyzje, zdających egzaminy).

Badania dowodzą, że w dniach krytycznych i zerowych,


a także w okresach podwójnego lub potrójnego niżu bio-
rytmicznego zdarza się najwięcej wypadków z przyczyn
subiektywnych. Ich proporcja — 7 : 1 na „korzyść" dni
kryzysowych — mówi sama za siebie. Przeprowadzona
przez Dział BHP Zakładów Elektromaszynowych w Cie­
szynie analiza wypadków z lat 1978— 80 prawidłowość tę
potwierdza. Okazało się przy tym, że jedyny wypadek
śmiertelny (porażenie prądem) w całej powojennej historii
tego zatrudniającego kilka tysięcy osób zakładu wydarzył
się w dniu, gdy zabity pomocnik montero znajdował się
w potrójnym niżu biorytmicznym, a nadzorujący go mon­
ter — współdziałający z nim w tym momencie przy stano­
wisku pracy — w dniu krytycznym biorytmu intelektualne­
go.
Powtórzymy więc z całym naciskiem to, co już zostało
powiedziane: w dniach kryzysowych starajmy się unikać
spraw trudnych i ważnych — jeśli oczywiście istnieje
szansa aby je odroczyć.
Czy picie alkoholu można zaliczyć do spraw ważnych?
To zależy od tego, ile i jak się pije. W każdym razie alko­
holu również należy się wystrzegać i to pod groźbą „ur­
wania się filmu". Metafizyka? Natrętna dydaktyka? Nic
podobnego. Po prostu w dniach kryzysowych szwankuje
samokontrola i ani się, Czytelniku, obejrzysz, a już wy­
piłeś o ten jeden kieliszek za dużo. „Miałem zły dzień" —
mówisz później. Owszem, zgoda. Dzień był zły, bo kry­
zysowy.

N
Z punktu widzenia naszego zdrowia największy nega­
tywny wpływ wywiera na człowieka krytyczny dzień bio­
rytmu fizycznego. Liczne komplikacje pooperacyjne i zgo­
ny świadczą o tym dowodnie. Przełomy psychiczne i inte­
lektualne same przez się nie działają tak niekorzystnie,
chyba że zbiegną się z przełomem fizycznym; wzmagają
wtedy jego negatywne efekty.
Mimo to w leczeniu chorych nie wolno bagatelizować
biorytmów P i I. Przy ciężkich operacjach zwłaszcza bio­
rytm psychiczny odgrywa często decydującą, choć nie
zawsze docenianą rolę. Tu praktyczna przestroga pod
adresem wszystkich, którzy cierpią na różne nieprzyjemne,
acz banalne dolegliwości — jak bóle reumatyczne, zapa­
lenie gardła, bóle nerek itp. Zaostrzeniu się tych dolegli­
wości sprzyjają przeziębienia, a proszę mi wierzyć, że
w dniach kryzysowych bez porównania łatwiej się prze­
ziębić niż w wyżowej fazie cyklu. Któż z nas, przynaj­
mniej raz w życiu, nie doświadczył na własnej skórze
(ściślej gardle) letniej anginy po zjedzeniu zwyczajnej
porcji lodów? „Tyle razy jadłem lody i nigdy nic mi nie
było" — skarży się taki chory — „co się, u licha, stało?".
Założę się, drogi Czytelniku, że zjadłeś te nieszczęsne lo­
dy w krytycznym dniu swego fizycznego biorytmu albo
w momencie gdy zbiegły się przełomy dwóch lub trzech
cykli, albo wreszcie wtedy, gdy pokryły się najniżej po­
łożone punkty wszystkich trzech Twoich biorytmów. Na
czas nakładania się na siebie przełomów cykli lub głębi
biorytmicznych niżów przypada większość zawałów serca
i zgonów. Sprawdziłem to niezliczoną ilość razy, biorąc
za podstawę badań m.in. daty urodzin i śmierci nieznanych
mi ludzi, zebrane z różnych cmentarzy. Żeby nie być go­
łosłownym podam wymowny przykład: Adam Mickiewicz
w chwili śmierci był w dniu krytycznym cyklu psychicz­
nego i dniu zerowym cyklu intelektualnego, zaś jego bio­
rytm fizyczny wchodził w okres kryzysowy.
Dzień zerowy — ze względu na swą dwoistą naturę —
wymaga osobnego omówienia. Jest na ogół tak samo ne­
gatywny jak dzień krytyczny, ale w przypadkach specy­
ficznych, choć brzmi to paradoksalnie, może inicjować
pozytywny przełom. Dzień zerowy bywa mianowicie bodź­
cem do wyzwolenia maksymalnej wydajności organizmu,
a nawet do bicia sportowych rekordów. Żeby to zrozumieć
wyobraźmy sobie akumulator, który przez pewien czas
nie pracuje, tylko gromadzi energię. Podobnie reaguje
organizm ludzki po pasywności fazy niżowej. Powstaje
wtedy parcie do gwałtownego wyładowania nagromadzo­
nej energii. Rolę iskry zapłonowej pełni tu pora zerowa.
„To, co w nas tkwi musi znaleźć ujście. Inaczej mogłoby
dojść do jakiegoś wybuchu w niewłaściwych okolicznoś­
ciach albo do beznadziejnej depresji w razie niepowodzeń"
— pisze H. Selye w swej ksigżce „Stress życia".
O bodźcowym charakterze dnia zerowego świadczą
fakty z rozmaitych dziedzin życia i działalności ludzkiej.
Na przykład normalny poród następuje zazwyczaj w jed­
nym z okresów zerowych matki, a co ciekawsze, czasem
także i ojca.
Czytelnicy z pewnością pamiętają wspaniały olimpijski
skok narciarski Wojciecha Fortuny, wyczyn, którego zre­
sztą nigdy potem nie udało mu się powtórzyć, co — na­
wiasem mówiąc — wywołało lawinę komentarzy i preten­
sji ze strony kibiców. Ci, którzy obwiniali Wojtka Fortunę
o niepojęty spadek formy po igrzyskach, nie znali oczy­
wiście stanu biorytmów naszego zawodnika w dniu jego
triumfu. A był on dość szczególny: Fortuna mianowicie
znajdował się w podwójnym okresie zerowym biorytmów—
fizycznego i intelektualnego. Charakterystyka dnia zero­
wego nie byłaby prawdziwa gdybym od razu nie dodał, że
da się o nim powiedzieć więcej złego, niż dobrego.
Wyczyn sportowy w dniu zerowym może — tak jak
w przypadku Fortuny — owocować rekordem, często jed­
nak, a może i częściej, kończy się ciężką kontuzją. Dzień
zerowy jest więc jak miecz obosieczny.
Ncu zakończenie rozważań o naturze dni kryzysowych
pragnę raz jeszcze podkreślić z całą mocą: wszystko co
powiedziałem wcale nie oznacza, że w dniach kryzyso­
wych musi się wydarzyć coś złego, mimo istniejącej
w tym kierunku i n k l i n a c j i .
Nie każdy przełom m u s i b y ć k r y z y s o w y , ale
każdy kryzys przypada zazwyczaj na p r z e ł o m faz bio-
rytmicznych.

CHARAKTERYSTYKA BIORYTMÓW

Biorytm sprawności fizycznej (F) —


o długości fali 23 dni (połowa w fazie wyżowej i połowa
w fazie niżowej zob. rys. 1) — decyduje i informuje o sa­
mopoczuciu fizycznym; stgd jego ogromne znaczenie dla
wyczynu sportowego i sportu w ogóle.
W swej fazie dodatniej biorytm F wzmaga siłę fizycz-
nq, wytrzymałość, odporność, poprawia koordynację ru­
chów, stymuluje dobrą pracę mięśni. Spora liczba dowo­
dów zdaje się wskazywać, że w tym okresie szybciej goją
się rany, a człowiek jest bardziej odporny na ból.
Zgodnie z maksymą „w zdrowym ciele zdrowy duch"
biorytm F manifestuje się również w sferze psychiki; wyz­
wala energię, chęć i wolę działania, przedsiębiorczość,
odwagę, upór, wiarę w siebie i skuteczność własnych po­
czynań. Stąd wniosek, że ta faza biorytmu F sprzyja nie
tylko wyczynowi sportowemu, ale i każdej intensywnej
pracy, zwłaszcza fizycznej.
W fazie niżowej — odwrotnie. Spada wytrzymałość i wy­
dajność pracy, precyzja ruchów (wskutek czego zdarza
nam się potknąć na równej drodze), szybko przychodzi
zmęczenie, nawet po niewielkim wysiłku. Zmęczenie wy­
wołuje drażliwość i skłonność do niekontrolowanych wy­
buchów agresji. Ponieważ jednocześnie zaostrza się ego­
izm i egotyzm, a zmniejsza samokrytycyzm, obcowanie
z bliźnimi rodzi konflikty. Prawda, że niezbyt dobrze zno­
simy osobę, która kieruje się wyłącznie własnym intere­
sem, a w towarzystwie pragnie przede wszystkim zwrócić
na siebie uwagę i zainteresowanie otoczenia? A w taki
właśnie sposób często zachowuje się człowiek w, czasie
swego fizycznego niżu. Skoro mowa o kontaktach między­
ludzkich: negatywna faza biorytmu F nie usposabia to­
warzysko. Człowiek zmęczony, to człowiek nietowarzyski.
Jeśli dodamy do tego nastrój pesymizmu, który również
stanowi nieodłgczng cechę tej fazy, apatię i niezadowo­
lenie z życia, otrzymamy obraz człowieka nieatrakcyjnego
towarzysko. Ci, którzy po raz pierwszy wchodzg z nim
wtedy w kontakt, wystawiajg delikwantowi uproszczong
i nie całkiem sprawiedliwg cenzurkę: nudziarz.
Faza negatywna biorytmu F ma jednak istotne znacze­
nie: służy akumulacji sił i odnowie organizmu. W tym cza­
sie człowiek najlepiej reaguje na leki I środki wzmacniajg-
ce, jak również masaże biomagnetyczne. Ale uwaga!
W dniach kryzysowych — zerowym i krytycznym — nale­
ży bezwzględnie unikać zabiegów chirurgicznych, ponie­
waż, jak stwierdzono, po operacjach przeprowadzonych
w tych dniach zdarzajg się poważne komplikacje.
B i o r y t m s p r a w n o ś c i p s y c h i c z n e j (P) —
0 długości fali 28 dni (połowa w fazie dodatniej, połowa
w fazie ujemnej) rzgdzi całg gamg cech, zdolności i sta­
nów psychicznych, takich jak: nastrój, intuicja, rozwaga,
opanowanie nerwowe, wrażliwość, impulsywność, zdol­
ności artystyczne i w ogóle twórcze, skłonność do medyta­
cji. Biorytm P ponadto stymuluje procesy niezależne od na­
szej woli: np. perystaltykę jelit, pracę serca, erekcję itp.
Dodatnig fazę cyklu psychicznego cechuje dobry na­
strój, optymizm, humor i komunikatywność, czyli umiejęt­
ność trafiania do odbiorcy w procesie porozumiewania się,
w znacznej mierze dzięki zrozumiałości i wyrazistości for­
mułowanych w tym czasie wypowiedzi. W yż tego bioryt­
mu wzmaga szybkość reakcji, zdolność koncentracji,
sprawność pojmowania i myślenia. Oby to mogło trwać
wiecznie! Ale niestety, po wyżu nieuchronnie nadcigga niż
1 wtedy wszystko się zmienia, poczgwszy od tonacji na­
stroju. Promienny optymizm przechodzi w swoje przeci­
wieństwo, a dobre stosunki z otoczeniem mgci nagła
skłonność do irytacji. Że jednak sprawy i rzeczy tego świa­
ta nigdy nie sq bezwzględnie dobre ani, dla odmiany, bez­
względnie złe, więc też i czas niżu psychicznego może słu­
żyć i służy wewnętrznej refleksji, nie przez wszystkich łu­
bianej, ale wszystkim potrzebnej.
Na marginesie rozważań o biorytmie psychicznym chcę
kilka słów poświęcić pewnemu sporowi terminologiczne­
mu. Otóż cykl psychiczny bywa czasem w literaturze
przedmiotu zwany emocjonalnym lub uczuciowym, z czym
się osobiście nie zgadzam. „Emocja" — według słownika
języka polskiego — to silne wzruszenie, podniecenie,
wzburzenie, zaś „emocjonalny" to Skłonny do wzruszeń,
wywołujący emocję. Rozpatrzmy teraz treść pojęcia „uczu­

ciowy". Znaczy ono: odnoszący się do uczucia, npleżący


do sfery uczuć, czuły, tkliwy, serdeczny. Sądzę, że termi­
ny „emocjonalny" i „uczuciowy" tak rozumiane nie od­
dają w pełni tego wszystkiego, czym rządzi biorytm psy­
chiczny. Powstały one zapewne jako konsekwencja su­
gestii zawartej w określeniu odkrywcy tego rytmu,
W . Fliessa, który opatrzył biorytm P mianem żeńskiego, po­
nieważ, jak dowodził, wpływają nań komórki niosące żeń­
skie cechy dziedziczności.
B i o r y t m s p r a w n o ś c i i n t e l e k t u a l n e j (I)
— o długości fali 33 dni (połowa w wyżu i połowa w niżu)
„odpowiada" za tyle ważnych obszarów naszego umysłu
i działalności, że samo ich wyliczenie zajmuje trochę miej­
sca. Sq to: pamięć, inteligencja, logika, koordynacja dzia­
łania (uporzgdkowany tok czynów; tok nie tylko skuteczny,
ale i oszczędny z punktu widzenia włożonego wysiłku),
dyspozycje twórcze, dowcip i jego celność w mowie i piś­
mie, zmysł kombinacyjny (np. przy rozwigzywaniu testu
na iloraz inteligencji), zręczność w prowadzeniu pertrak­
tacji, tzw. przytomność umysłu — czyli błyskawiczna
orientacja w różnych skomplikowanych nieraz sytuacjach
życiowych. Biorytm I stymuluje działanie centralnego
układu nerwowego.
Z tego, co już Czytelnik wie o biorytmach, bez trudu
wyciągnie wniosek, że w dodatniej fazie biorytmu intelek­
tualnego każdy tekst, nazwa, liczba, numer telefonu, a na­
wet szczegółowa instrukcja techniczna łatwiej wchodzg
do głowy. Ta faza sprzyja wszelkim czynnościom o cha­
rakterze technicznym. Generalnie rzecz biorąc przez to,
że przejawiamy w tym okresie dążność do czynów roz­
sądnych, mamy większe niż kiedykolwiek widoki na do­
prowadzenie do pożądanej zmiany własnego losu.
Ale co robić w fazie ujemnej tego biorytmu, którą ce­
chuje zwolniony ręfleks, brak pomysłów i w ogóle kłopo­
ty z myśleniem? Można na przykład powtarzać przyswo­
jony materiał. Powtórki, jak wiadomo, utrwalają wiedzę
nie tylko w magazynie „świadomej” pamięci, lecz rów­
nież na poziomie podświadomości.
Muszę w tym miejscu znów przestrzec Czytelnika przed
niemiłymi właściwościami dnia krytycznego, zerowego
i całej fazy minusowej biorytmu I (szczególnie gdy zbieg­
nie się ona z niekorzystnym stanem jednego albo dwóch
pozostałych). Otóż z powodu obniżonej spostrzegawczoś­
ci, wydłużonego czasu reakcji, rozproszenia uwagi zdarza
się wtedy ncjwięcej wypadków komunikacyjnych, także
tych „niezawinionych". Dlatego proszę wszystkich kierow­
ców i pieszych — zwracajcie baczną uwagę na te dni i za­
chowujcie szczególną ostrożność! Wiem, że powtarzam to
do znudzenia, proszę sobie jednak uświadomić, iż wszel­
kie apele o ostrożność puszczamy zawsze mimo uszu:
„mnie to nie dotyczy, ja jestem ostrożny". Tymczasem ta
nasza ostrożność dawno uległa stępieniu wskutek przy­
zwyczajenia. Człowiek stale pracujący wśród huku m a­
szyn, po pewnym czasie przestaje słyszeć hałas. Jego
mózg zdecydował się nie poświęcać więcej uwagi odgło­
som maszyn; bombardowany nimi przez czas dłuższy —
nie skojarzył w związku z tym nic złego i wyłączył czuj­
ność. Pamiętajmy, że „żywy organizm nie może ciągle
trwać w stanie alarmu" —• jak twierdzi słusznie prof. Se-
lye — i na nowo przeanalizujmy nasze postępowanie.
Ten sam uczony uważa, że człowiekowi dana jest ogra­
niczona tylko ilość energii życiowej i wyłącznie od niego
zależy czy postępując rozważnie, rozłoży swoją żywotność
na długie lata, zachowując do końca zdrowie i zdolność
działania, czy nie. Są ludzie, którzy rabunkowo eksploa­
tują swój życiowy potencjał, nie dając organizmowi czasu
na regenerację. „W iełką jest sztuką danie ujścia naszej
żywotności we właściwy, wyznaczony nam przez naturę
sposób i we właściwym tempie". Czyż cały współczesny
świat, zdominowany przez technikę, nie odczuwa takiej
tęsknoty, nie pragnie powrotu do natury? Jeśli radzę Czy­
telnikowi, żeby poznał przebieg swoich biorytmów, żeby
spróbował kierować się w życiu wskazówkami swego bio-
diagramu to tylko dlatego, że takie postępowanie uważam
za zgodne z prawami natury.
Płynące z tego wnioski praktyczne da się sprowadzić do
kilku podstawowych zasad: każdy kto znajduje się w bio-
rytmicznym niżu, a szczególnie w okresie podwójnego ni­
żu biorytmów fizycznego i psychicznego, powinien w mia­
rę możności unikać prac wymagających wielkiego wysiłku.
Lepiej te ważne zadania przesunąć na nadchodzące dni
dodatnie. Jeśli to niemożliwe, jeśli mój Czytelnik zostanie
zmuszony do działania w niekorzystnym dla siebie okresie,
powinien wiedzieć, że trzeba organizmowi pomóc, odpo­
wiednio powiększając dawki relaksu i wypoczynku. Jest
to sprawa kapitalnej wagi; każdy bowiem nadmierny wy­
siłek w tym okresie, każde przepracowanie, dokonuje się
niewspółmiernie wielkim kosztem energii życiowej czło­
wieka.
Czystym marnotrawstwem owej energii byłoby nato­
miast niewykorzystywanie wyżów biologicznej sprawnoś­
ci, skoro podjęte wtedy działania rokują największe po­
wodzenie, najmniejszym kosztem. Tak więc druga kardy­
nalna zasada postępowania brzmi: korzystaj z wyżu!
Od zarania dziejów ludzkość próbuje posiąść i udosko­
nalić sztukę życia. I choć jak dotąd nie znalazła wyma­
rzonego kamienia filozoficznego, każde kolejne stulecie
wnosi do tej wiedzy swoje doświadczenia. Wielu spośród
nas pragnie dziś raczej „dodawać życia do lat, a nie lat
do życia". Bo wiek człowieka to sprawa nader względna.
Prof. Selye pisze: „Istnieje wielka różnica między wiekiem
fizjologicznym a chronologicznym. Jeden może być starszy
duchem i ciałem i stać bliżej grobu w czterdziestym roku
życia niż drugi po ukończeniu lat sześćdziesięciu. Prawdzi­
wy wiek człowieka w znacznej mierze zależy od stopnia
wyczerpania, od szybkości samozużycia się. Życie jest bo­
wiem właściwie procesem stopniowego wydatkowania
ograniczonej energii przystosowania, którą odziedziczyliś­
my po naszych przodkach. Żywotność jest takim kontem
bankowym, z którego można czerpać, lecz którego nie
można uzupełniać nowymi wkładami. Jedyną kontrolą, ja­
ką można sprawować nad tym bezcennym skarbem, jest
czuwanie nad stopniem jego wyczerpywania się. Z dru­
giej strony nie można zaprzestać wydatkowania go, bo
rozwiązanie takie byłoby równoznaczne ze śmiercią. Nie
można także ograniczać korzystania z niego do takiej
ilości, jaka wystarczyłaby jedynie na utrzymanie żyda —
umożliwiałoby ió bowiem jedynie wegetację, a ta jest gor­
sza niż śmierć. Rozumnym sposobem postępowania jest:
hojnie czerpać, ale nie wydawać marnotrawnie".
Żyć długo — tak. Lecz tylko żyć — bez poczucia, że
się zostawiło swój „ślad na drodze" — nie. Żadne bło­
gosławieństwo — mówi Goethe — nie może się równać
z błogosławieństwem pracy. I tylko ten, kto w pracy prze­
żył życie, może powiedzieć: „żyłem naprawdę".
Jeśli moja książka i zawarte w niej rady pomogą Czy*-
telnikowi tego dokonać, będę mógł sobie powiedzieć, że
i ja osiągnąłem swój cel.

>

ł
J IM f U J

Czytelnikowi, którego interesuje stan własnych bioryt­


mów proponuję, żeby je spróbował obliczyć. Nie jest to
wcale trudne, mimo że nie dysponujemy takimi urządze­
niami, jakie można kupić w krajach, które już od dawna
doceniają praktyczne znaczenie biorytmów. Mam tu na
myśli specjalne kieszonkowe kalkulatorki elektroniczne,
informujące właścicieli o aktualnym stanie biorytmów, ze­
garki służące tym samym celom (pierwszy taki biozega-
rek pojawił się już w roku 1934!), tabele ułatwiające obli­
czenia, nie mówiąc już o komputerkach dla lekarzy —
z mechanizmem do sporządzania graficznego wykresu bio­
rytmów na papierze.
U nas przy odrobinie szczęścia, jeśli ma się np. znajo­
mego technika zatrudnionego w jakimś krajowym centrum
obliczeniowym, można zdobyć w miarę poprawny biodia-
gram na cały rok, sporządzony przez komputer. Podobne
usługi — płatne — oferują także różne prywatne firmy.
Można się jednak bez tego wszystkiego obejść. Temu,
kto zna metodę, obliczenia zajmą od kilku do kilkunastu
minut.
Istota rzeczy polega na tym, żeby ustalić ile przeżyliśmy
dni — nie lat, ale właśnie dni — a następnie liczbę tę po­
dzielić kolejno przez 23, 28 i 33, czyli długość cykli F, P i I.
Jak to zrobić? Podaję trzy sposoby: pierwszy — pamięcio­
wy dla tych, którym liczenie nie przysparza trudności, dru­
gi — przy pomocy specjalnych opracowanych przeze mnie
tabel i trzeci — dla posiadaczy krajowych kalkulatorków.
Można od razu wybrać którąś z opisanych niżej metod
i przeczytać tylko jeden fragment tekstu, pomijając dwa
pozostałe.

METODA PAMIĘCIOWA DLA TYCH,


KTÓRZY DOBRZE LICZĄ

Jeśli chcesz się, Czytelniku, dowiedzieć ile przeżyłeś


dni — pomnóż liczbę swoich lat przez 365. Do otrzyma­
nego iloczynu dodaj po jednym dniu za każdy rok prze­
stępny, jaki upłynął od dnia Twego urodzenia do ostatniej
rocznicy urodzin (dla przypomnienia: lata 1700, 1800, 1900
nie są przestępne).
Ci, którzy urodzili się do godziny 12.00 w południe, doli­
czają sobie jeszcze jeden dzień. Jeśli ktoś nie wie tego
dokładnie, może postąpić dowolnie, tj. doliczyć lub nie,
powinien jednak obserwować się bacznie w dniach kryzy-
' sowych, żeby po roku posługiwania się biodiagramem
wprowadzić ewentualne korekty.
I jeszcze jedno dodawanie: do tak ustalonej sumy doda­
jemy dni, jakie upłynęły od ostatniej rocznicy urodzin do
dnia o z n a c z o n e g o , tzn. dnia, na który dokonujemy
obliczeń.
Teraz — kiedy mamy już swój wiek przedstawiony
w dniach — przystępujemy do dzielenia: przez 23, 28 i 33,
czyli przez długość poszczególnych cykli. Tutaj uwaga!
Dzielimy bez miejsc po przecinku. Interesuje nas bowiem
nie iloraz, ale wyłącznie owa n i e p o d z i e l n a r e s z t a ,
która jest właśnie poszukiwaną b i o I i c z b ą. Wskazuje
ona, Czytelniku, w którym dniu danego cyklu się znajdu­
jesz. Jeżeli dzielenie nie daje reszty — oznacza to ostatni
dzień cyklu, a więc 23 (F), 28 (P) albo 33 (I).

Obliczmy teraz przykładowo stan biorytmów Adama


Mickiewicza (ur. 24 XI11798) na dzień 26X11855 (data
jego śmierci). Od dnia urodzenia naszego wielkiego poety
w roku 1798 do rocznicy urodzin poprzedzającej oznaczo­
ny dzień, a przypadającej w grudniu 1854 r., upłynęło 56
lat. Mnożymy je przez 365:
56 X 365 = 20440
Do tego dodajemy po jednym dniu za każdy 29 lutego.
Między dniem urodzenia autora „Pana Tadeusza", a ostat­
nią rocznicą jego urodzin poprzedzającą datę 26 XI 1855,
było 13 lat przestępnych: 1804, 1808, 1812, 1816, 1820,
1824, 1828, 1832, 1836, 1840, 1844, 1848 i 1852. A więc:
20440 + 13 = 20453.
Dodajemy jeszcze dzień urodzenia:
20453 + 1 = 20454
oraz liczbę dni, które minęły od rocznicy urodzin w grud­
niu 1854 do 26 XI 1855. Było ich:

w grudniu 7
styczniu 31
lutym 28
marcu 31
kwietniu 30
maju 31
czerwcu 30
lipcu 31
sierpniu 31
wrześniu 30
październiku 31
listopadzie 26
337

20454 + 337 = 20791.


Wiemy już, że Adam Mickiewicz przeżył 20791 dni.
Obliczamy teraz bioliczby wyrażające stan trzech jego
biorytmów na dzień 26 XI 1855. Zaczynamy od fizycznego:
20791 : 23 = 903
207
91
^9
22. Ta niepodzielna reszta jest bioliczbg cyklu fizycz­
nego. Oznacza dwudziesty drugi dzień tego cyklu.
Dzieląc 20791 przez 28 (długość cyklu psychicznego)
otrzymujemy bioliczbę 15 (piętnasty dzień cyklu psychicz­
nego); dzieląc 20791 z kolei przez 33 (długość cyklu in­
telektualnego) otrzymujemy bioliczbę 1 (pierwszy dzień
cyklu intelektualnego).
Wnioski? W dniu 26X11855 roku Adam Mickiewicz
wchodził w kryzysowy okres biorytmu F (niebezpiecznie),
był w krytycznym dniu cyklu psychicznego (źle) i zerowym
cyklu intelektualnego (niedobrze).

METODA „TABELOWA"

Wyjaśnienia, jak opracowałem te na pozór tylko tajem­


nicze tabele, byłyby dla Czytelnika zbyt nużące. Proszę
więc przyjąć „na wiarę", że wszystko tutaj się zgadza.
Jednak „przed użyciem" radzę tabele chwilkę postudio­
wać. Każda z nich zawiera inny zestaw liczb i nietrudno
o mechaniczną pomyłkę.
A teraz przykład stosowania tej metody, przykład tra­
giczny wzięty z życia. 4 V 1982 zginął śmiercią lotnika
twórca polskiej motolotni, Jerzy Majewicz urodzony 11 II
1946. Obliczmy stan jego biorytmów w chwili wypadku:

Wypisujemy w trzech kolumnach

liczby pomocnicze dla dnia urodzenia


(odczyt z tab. 1 przy 11 II) 2 16 27
liczby pomocnicze dla roku urodzenia
(odczyt z tab. 2 przy 1946) 13 12 23
liczby pomocnicze dla dnia oznaczonego
(odczyt z tab. 3 przy 4 V) 9 12 25
liczby pomocnicze dla roku zawiera­
jącego dzień oznaczony (odczyt z tab.
4 przy 1982) 5 3 22
Sumujemy 29 43 97
Odejmujemy liczby odpowia­
dające długości poszczegól­
nych cykli -2 3 -2 8 - 6 6 (2 X 3 3 )
Otrzymujemy poszukiw ane___________________________
bioliczby F 6, P 15, I 31
Jeśli obliczenie dotyczy osoby urodzonej przed godziną
12.00, różni się ono od opisanego powyżej tym tylko, że
do wszystkich trzech kolumn dodajemy jeszcze liczbę 1,
oznaczającą dzień urodzenia.
Zdarza się, że sumy w kolumnach będą znacznie wyż­
sze. Wtedy należy w kolumnie pierwszej odjąć wielokrot­
ność liczby 23 (46, 69 itd.), w kolumnie drugiej — wielo­
krotność liczby 28 (56, 84 itd.), w kolumnie trzeciej —
wielokrotność liczby 33 (66, 99 itd.).
Metodą tabelową można się posługiwać tylko w tych
wypadkach, kiedy dzień o z n a c z o n y wypada w bie­
żącym stuleciu. Gdy dzień oznaczony przypada na okres
przed rokiem 1908 trzeba stosować metodę pamięciową
lub kalkulatorek.

METODA DLA POSIADACZY KALKULATORKÓW

Metodę tę opracowałem trochę na przekór tym wszyst­


kim, którzy twierdzą, że krajowe kalkulatorki nie nadają
się do obliczania biorytmów. Czy rzeczywiście? Niech to
Czytelnik osądzi. Posłużmy się znów — opisanym już —
konkretnym przykładem. Obliczmy — tym razem za po­
mocą kalkulatorka — stan biorytmów Adama Mickiewicza
(ur. 24 XII 1798) na dzień jego śmierci, tj. 26X11855. Na­
nosimy na kalkulatorek liczbę 1855; naciskamy „— na­
nosimy 1798 (rok urodzenia poety); naciskamy „ X " ; na­
nosimy 365; „ + "; nanosimy 1 (dodajemy dzień urodze­
nia); nanosimy 13 (lata przestępne); „— nanosi­
my 358 (dni, które upłynęły od początku roku do dnia rocz­
nicy urodzin. Liczbę tę odczytujemy z załączonego na koń­
cu książki wykazu dni kalendarzowych, które upłynęły od
początku roku); „ + nanosimy 330 (jest to liczba dni,
które upłynęły od początku roku do dnia oznaczonego.
Korzystamy znów’ z cytowanego wykazu); „ = "; w tym
momencie w polu odczytowym pojawia się liczba 20791:
wiek Adama Mickiewicza wyrażony w dniach, w chwili
śmierci.
Tak otrzymany wynik przenosimy do pamięci kalkula­
torka, naciskając klawisz M + .
Aby obliczyć stan biorytmu fizycznego trzeba liczbę
20791 podzielić przez 23 (pamiętamy, że taka jest długość
cyklu fizyczngo), a więc: 23; Tu uw aga! Kalku­
latorek automatycznie dzieli z miejscami dziesiętnymi, któ­
re do naszych celów nie są potrzebne. Postępujemy więc
tak: odnotowujemy otrzymany iloraz, ale bez liczb dziesięt­
nych po przecinku. Konkretnie: zamiast 903,95652 odnoto­
wujemy łylkc 903.
Kasujemy teraz liczbę widniejącą w polu odczytowym,
naciskając klawisz C; nanosimy 903; „ X " ; 23. Od otrzy­
manego wyniku odejmujemy liczbę 20791, zarejestrowaną
uprzednio yv pamięci kalkulatorka, naciskając klawisze:
!•— i i MR"; Po naciśnięciu z kolei klawisza „ = " w polu
odczytowym mamy już liczbę 22, oznaczającą stan bio­
rytmu F Adama Mickiewicza. Jest przy tym rzeczą bez
znaczenia, że liczbie tej towarzyszy znak „— ". Można go
zlikwidować, jeśli się chce, naciskając klawisz „ + / — ".
Liczbę 22 odnotowujemy na karteczce, naciskamy klawisz
C (kasowanie), po czym w analogiczny sposób obliczamy
stan biorytmów P i I:
Działania te można jeszcze dodatkowo uprościć. Po za­
kodowaniu w pamięci kalkulatorka liczby 20791 naciska­
my: C; MR; 23; (teraz uwaga!) „— Odnotowujemy
we własnej — nie kalkulatorka — pamięci 903; nanosimy
903; „ X " ; 23; „ = " . W polu odczytowym ukazuje się
21,99996. Po zaokrągleniu otrzymujemy bioliczbę 22.
mmmm
,,Rozwijanie nauki o naturalnych rytmach I upowszech­
nianie ¡el powinno wpływać na kształtowanie prawi­
dłowej hierarchii celów I wartości ułatwiajqc człowie­
kowi zrozumienie samego siebie i otęczajgcego
świata
W. Fijałkowski

Ustalenie stanu biorytmów na oznaczony dzień to do­


piero wstęp do wykreślenia biodiagramu, który w graficz­
nie przejrzystej formie daje obraz przebiegu biologicznych
rytmów sprawności i ich wzajemnych zwigzków. Biodiag-
ram można sporządzić na tydzień naprzód, miesiąc, rok
i na dłużej, to zależy od cierpliwości. Im dalej sięgniemy
w przyszłość — tym lepiej, tym większa perspektywa
przewidywania rysujących się na horyzoncie życia zagro­
żeń i możliwości.
Przystępując do pracy nad biodiagramem trzeba się za­
opatrzyć w aktualny kalendarz, linijkę i trzy długopisy:
niebieski — dla biorytmu fizycznego, zielony — dla bio­
rytmu psychicznego i czerwony — dla intelektualnego.
Układ kolorów nie jest przypadkowy; każda z tych barw
odpowiada psychologicznie zakodowanemu znaczeniu po­
szczególnych biorytmów. Człowiek podświadomie łączy ko­
lor niebieski z wypoczynkiem i gromadzeniem sił fizycz­
nych, zielony z dobrym samopoczuciem psychicznym, czer­
wony — z aktywnością umysłową.
Najlepsze kalendarze do wykreślania biodiagramu to
„Teno" lub „Tenoris". W tym ostatnim stronice 8— 11 ma­
ją kolumny (rys. 4) jakby specjalnie do tego przeznaczone.
Ale oczywiście można się posłużyć każdym innym kalen­
darzem, byle w nim było dość miejsca.
Przypomnijmy raz jeszcze, że w każdym biorytmicznym
cyklu można wyodrębnić stałe elementy: okres dnia zero­
wego, fazę plusową, okres dnia krytycznego i fazę minu­
sową, po której znów następuje kolejny dzień zerowy, faza
plusowa itd. Ten falowy, powtarzający się przez całe ży­
cie, rytm przedstawiamy w sposób uproszczony na na­

szym biodiagramie: wyż fali oznaczamy linią prostą (nie­


bieską, zieloną, czerwoną) wzdłuż dat, niżu natomiast nie
oznaczamy wcale. Dni krytyczne opatrujemy znakiem „X"
(niebieskim, zielonym, czerwonym), dni zerowe znakiem
,,0" (niebieskim, zielonym, czerwonym). Znak „— " (nie­
bieski, zielony, czerwony) służy do oznaczania środka fazy
niżowej, czyli szóstego dnia fazy ujemnej cyklu fizycznego,
przełomu siódmego i ósmego dnia fazy ujemnej cyklu psy­
chicznego oraz przełomu ósmego i dziewiątego dnia fazy
ujemnej cyklu intelektualnego.
Możliwie precyzyjne oznaczenie dni krytycznych i zero­
wych jest z jednej strony na tyle ważne, z drugiej zaś na
tyle trudne, że muszę tej sprawie poświęcić więcej miej­
sca. y

ILE NAPRAWDĘ TRWA DZIEŃ


KRYTYCZNY I ZEROWY?

Podstawą do tych rozważań jest dzień zerowy, a ściśle


mówiąc, godzina, w której się człowiek urodził; ona to
stanowi ów właściwy moment krytyczny. Niełatwo go
uchwycić, m.in. dlatego, że większość ludzi po prostu nie
zna godziny swego urodzenia. Przyjmuje się więc, że leży
ona „gdzieś" w pierwszym kalendarzowym dniu dodatniej
fazy każdego biorytmu. I właśnie to „gdzieś" wywołuje
sporo zamieszania, utrudnia bowiem precyzyjne oznacze­
nie dnia zerowego. Z biologicznego punktu widzenia za
dzień zerowy uważa się pewien okres czasu oscylujący
wokół godziny urodzenia. Ludzie, jak wiadomo, przycho­
dzą na świat o każdej porze dnia i nocy, nic więc dziwne­
go, że dzień zerowy niezmiernie rzadko pokrywa się
z dniem kalendarzowym. Stąd wniosek, że „promieniowa­
nie" owego krytycznego momentu u osób urodzonych na
początku dnia (oA) sięga w kalendarzowy dzień poprzedni,
leżący jeszcze w negatywnej fazie cyklu, a u osób urodzo­
nych pod koniec dnia (Bo) — w kalendarzowy dzień na­
stępny, leżący już w fazie pozytywnej (zob. rys. 3). Aby
użyć obrazowego porównania: dzień zerowy to jak poje­
dyncza barwa w tęczy. Bez specjalnej aparatury nikt nie
potrafi dokładnie określić, gdzie się zaczyna i gdzie się
kończy.
Podobnie jest z dniem krytycznym, przypadającym —
jak już wiemy — na przełom wyżu i niżu. I ten dzień, któ­
ry nie zawsze pokrywa się z dniem kalendarzowym, ma
„w środku" swój moment krytyczny. Teoretycznie wiado­
mo, że ten „środek" znajduje się w połowie każdego cy­
klu — licząc od momentu urodzenia do chwili odpowiada­
jącej momentowi urodzenia w następnym dniu zerowym —•
ale praktycznie trudno go dokładnie obliczyć.
Ów „rozrzut" momentu krytycznego odnosi się również
do okresu potrójnego niżu, który ma te same właściwości
co dzień krytyczny. Wyobraźmy sobie boję, kołyszącą się
na tafli jeziora wokół punktu, w którym jest na stałe za­
kotwiczona. Podobnie w biodiagramie oznaczone są jedy­
nie miejsca takiego „zakotwiczenia" kryzysowych mo­
mentów. I jak fale wywołują pewne ograniczone ruchy
naszej wyimaginowanej boi, tak i różne zewnętrzne czyn­
niki i wpływy działające na organizm ludzki sprawiają, że
moment krytyczny może czasami ulegać niewielkiemu
przesunięciu w stosunku do oznaczenia w biodiagramie.
Przesunięcie dni kryzysowych w stosunku do kalenda­
rzowych ma taki skutek, że biodiagram jest prawie zaw­
sze mniej lub bardziej niedokładny, jak każde rozwiązanie
kompromisowe. Warto zachować to w pamięci.

Dzień poprzedni Dzień oznaczony Dzień następny


fazy ujemnej w biodiagramie fazy dodatniej
jako zerowy

Rys. 3. Schemat okresu dnia zerowego

Praktycznie oznacza to, że zwłaszcza osoby nie znające


dokładnie godziny swego urodzenia muszą brać pod uwa­
gę, iż o k r e s y dni krytycznych i zerowych mogą u nich
przypadać na następujące dni poszczególnych cykli, przy
czym liczby ujęte w nawiasy oznaczają mniejsze praw­
dopodobieństwo:
Cykl Dzień zerowy Dzień krytyczny
Fizyczny (22), 23, 1, (2) (11), 12, (13)
Psychiczny (27), 28, 1, (2) (13), 14, 15, (16)
Intelektualny (32), 33, 1, (2) (16), 17, (18)
Moment krytyczny potrójnego niżu mieści się w nastę­
pujących układach głębi faz ujemnych poszczególnych
cykli (patrz rys. 1):
F 14 — 21 P 16 — 26 I 19 — 31.

WYKREŚLANIE BIODIAGRAMU

Liczenie w kalendarzu rozpoczynamy od daty dnia oz­


naczonego, wliczając ten dzień. Za podstawę służą nam
ustalone wcześniej i zanotowane trzy bioliczby. Ponieważ
najtrudniejsze nawet rzeczy najłatwiej zrozumieć na przy­
kładzie — wykreślimy teraz wspólnie biodiagram osoby
urodzonej 24 V 1946 (rys. 4). Dniem oznaczonym, od któ­
rego zaczniemy liczenie, jest 1 VII 1980. Stan biorytmów
osoby, którą umownie nazywać będziemy panią S., wyglą­
dał w tym dniu następująco: F15, P26, 117.
Wykreślanie rozpoczynamy od c y k l u f i z y c z n e g o .
Ustalamy, że pani S. znajduje się w negatywnej fazie
biorytmu F i że do końca tej fazy pozostało jeszcze osiem
'dni. Tak więc obok dat: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 i 9,lipca —
zgodnie z umową — nie rysujemy niebieskiej linii. Przyj­
mujemy po prostu, że puste miejsca w kalendarzu to niż.
Wprowadzamy jednak dwa znaki ostrzegawcze. Na dzień
4 VII przypada środek (szósty dzień) niżu. Oznaczamy go
niebieskim „— ". Natomiast na przełomie 9 i 10 VII (pa­
miętamy o „rozrzucie”) znajduje się dzień zerowy, zatem
na linii kalendarza, dzielącej te dwa dni, rysujemy nie­
bieskie „O ". Dni od 10— 20 VII włącznie to faza wyżowa.
1980
LIPIEC SIERPIEŃ
1 X 1 . ? ! »
2 2 » 1
1
3 3 1 k
4 1
5 1 Faza w yżow a
5 1
6 1 6 1 biorytmu
|
7 7 i fizycznego
8 8 1
1
9 i
9 o ' -
10 • ! 10
11 : | 11 1 *
12 ; | 12 1 Faza w yżow a
13 I 1 13 * biorytmu
14 : | psychicznego
14 J
15 : I 15
16 i 16
17 •: i . 17
18 ; 18
19 : 19 - Faza w yżow a
20 : 20 biorytmu
21 * 21 intelektualnego
22 22 o dni zerowe
23 23
24 24 ! x dni krytyczne
25 25
26 26 !
27 - 27 i - n ajg łęb szy r.iż
28 28 -------
29 29 ? !
30 30 ! !
31 ---O-—.. i i
31 __i__:_
L-.....
Rys. 4. Biodiagram sporządzony dla osoby urodzonej dnia 24 maja
1946 r. Stan jej biorytmów był w dniu 1 lipca 1980 r. nastę­
pujący: F 15, P 26, I 17
\
Wykreślamy wzdłuz łych dat grubą niebieską linię. Teraz
uwaga! Pod datą 21 VII rysujemy duży niebieski „X", bo
to dzień krytyczny. Następnych 11 dni nie oznaczamy (ko­
lejna faza niżowa!) itd. dotąd, dopóki starczy chęci i w y­
trwałości.
Przechodzimy do wykreślania b i o r y t m u p s y c h i ­
cznego.
Pani S. jest w 26 dniu tego cyklu. Skoro tak, to jeszcze
do 3 VII (który jest dwudziestym ósmym, ostatnim dniem
tego cyklu) zielonej linii nie będzie. Dzień zerowy — zie­
lone „O " — wypadnie na linii dzielącej daty 3 i 4 VII. Da­
lej — od 4 do 17 VII pobiegnie zielona optymistyczna li­
nia — wyż. Między 17 i 18 VII pojawi się duży zielony
,,X'' — dzień krytyczny cyklu psychicznego. Następne 14
dni (faza niżowa — do 31 VII) to puste białe miejsca w ka­
lendarzu, z jednym wyjątkiem: na przełomie 24 i 25 VII
narysujemy zielony „— " (najniższy punkt fazy niżowej).
Między 31 VII i 1 VIII znów zielone „O ” itd. Wykreślanie
tego biorytmu ułatwia fakt, że fazy rozpoczynają się co
czternaście dni, zawsze w tym samym dniu tygodnia.
I wreszcie b i o r y t m i n t e l e k t u a l n y .
Czy pamiętasz, Czytelniku, co znaczy bioliczba I 17?
Jeżeli nie — spójrz raz jeszcze na rys. 1. Tak. Pani S. znaj­
duje się właśnie w krytycznym dniu swego intelektualnego
biortymu. A zatem pod datą 1 VII rysujemy czerwony ,,X''.
Po nim następuje 16 dni fazy negatywnej (do 17 VII), na
naszym biodiagramie nieoznaczonych. Monotonię tej czę­
ści przerwiemy jedynie czerwonym „— " (głębia niżu), na
linii między 9 i 10 VII. Między 17 i 18 VII postawimy nie­
zbyt sympatyczne czerwone „O", a potem już wzdłuż dat
od 18 VII do 3 VIII pobiegnie czerwona linia intelektual­
nego wyżu.
Mam nadzieję, że traktując ten przykład jako wzór.
Czytelnik bez większego wysiłku wykreśli własny biodia-
gram. A gdy już to uczyni, wynotuje na ostatniej stronie
kalendfirza uwagi, stanowiące kwintesencję dotychczas
przeczytanych rozdziałów. Chodzi o to, by prawidłowo in­
terpretować codzienne wskazania biodiagramu.

N i e b i e s k a l i n i a . W yż fizyczny. Zwyżka sprawności


fizycznej: siła, kondycja, witalność, wytrwałość, energia,
odporność — szczególnie na ból.

Z i e l o n a l i n i a . W yż psychiczny. Wrażliwość, impul-


sywność, optymizm, opanowanie nerwowe, dobre współ­
życie z otoczeniem, wzmożony erotyzm.

C z e r w o n a l i n i a . W yż intelektualny. Zwyżkuje pa­


mięć, inteligencja, przytomność umysłu, logika, zmysł
kombinacyjny.

„X " U w a g a n a d n i k r y t y c z n e ! Twój organizm


ma najniższą wewnętrzną sprawność (fizyczną, psychicz­
ną, intelektualną) — jak wyczerpany akumulator. Odpływ
sił życiowych wywołuje skłonność do niepowodzeń i wy­
padków.
\

,,0 " N i e u f a j d n i o m z e r o w y m ! Pamiętaj, że


dzień zerowy ma naturę mieszaną i bywa podstępny. Mo­
że sprzyjać pobiciu rekordu, ale i ciężkiej kontuzji.
A w ogóle częsta w tym dniu skłonność do nadmiernego ry­
zykanctwa może się okazać niebezpieczna.

„— " G ł ę b i a n i ż u . W pojedynkę mniej groźna, ale


dwa lub trzy minusy razem są tak samo niemiłe jak dzień
krytyczny.
P u s t e m i e j s c a w k a l e n d a r z u . Wypoczywaj,
regeneruj siły, gromadź energię. Jeśli przyjmujesz leki
wzmacniajgce — w tej fazie rytmu F poskutkują najlepiej.

Korzystaj z wyżów! Masz w tych okresach wyjątkowe szan­


se na realizację najtrudniejszych nawet zadań i przedsię­
wzięć.
N i e w p a d a j w p a n i k ę w d n i a c h k r y z y s o-
w y c-h. Ogłoś wewnętrzny alarm, ale ze świadomością,
że nie zawisło nad Tobą żadne antyczne fatum. Od Ciebie
zależy czy ulegniesz niekorzystnej tendencji, czy też ją
przechytrzysz dzięki samowiedzy i rozumnemu działaniu.

*
I
Często zadajemy sobie pytanie: dlaczego ten czy ów
wzbudził we mnie natychmiastową sympatię? Dlaczego
ktoś inny — wręcz przeciwnie? No a tzw. miłość od pierw­
szego wejrzenia? Tu już można by cytować nie tylko przy­
kłady z życia, ale i długą listę bohaterów literackich, któ­
rych połączyło takie uczucie.
Biorytmika ma na ten temat własny pogląd. Sympatia
między dwiema istotami ludzkimi, niekoniecznie odmien­
nej płci, będzie tym większa, im bardziej równolegle pul­
sują ich biorytmy. Jeśli dwie osoby urodzą się w tym sa­
mym czasie, ich biorytmy biegną synchronicznie. Znaczy
to, że ich powinowactwo biorytmiczne wynosi 100 procent.
Sposób ustalania biopowinowactwa poznamy nieco póź­
niej, teraz trochę ogólnych uwag o jego znaczeniu w sto­
sunkach między ludźmi.
Osoby o znacznym stopniu biopowinowactwa łączy
wielka wzajemna harmonia, zrozumienie i empatia, czyli
zdolność tworzenia trafnych wyobrażeń o tym, co prze­
żywa i czego pragnie ten drugi, jak ocenia świat i samego
siebie. Psychologia formułuje to tak: empatia to zdolność
poznawania wewnętrznych stanów i procesów zachodzą­
cych w kontaktującej się z nami osobie i komunikowanie
jej tego.
Mały stopień biopowinowactwa — znacznie poniżej 40
procent — oznacza biorytmiczną obcość, a w rezultacie
wzajemny brak zrozumienia, zdolności wczuwania się
w psychikę partnera, umiejętności tolerowania jego chwi-
Iowych niedyspozycji, wynikających np. z niżów biocykli.
Ta obcość — jak pisze S. Gorczyński w książce pt.
„Współżycie łatwe i trudne" — przejawia się „w obojęt­
ności, w powierzchowności kontaktu i w doskonałej po­
błażliwości, która dopiero przy konflikcie interesów prze­
radza się we wściekłą nietolerancję. Choćby ów obojętny
człowiek był bardzo dobrze wychowany, choćby świet­
nie prowadził rozmowę i błyszczał inteligencją, otoczenie
szybko wyczuje, że brak mu serdeczności, której prag­
niemy bardziej niż głębokich uwag i błyskotliwych żar­
tów. Dalej obcość wyraża się lekceważeniem cudzych
cierpień. Obcość ta możliwa jest nawet w miłości, a cóż
dopiero w stosunkach o normalnej temperaturze. Jeszcze
silniej przeżywamy uczucie obcości, gdy zwierzymy się
z obaw, a zamiast pociechy otrzymujemy ironię lub znie­
cierpliwione prychnięcie".
Charakterystyczne, że przy biorytmicznej obcości każdy
z partnerów wyjątkowo ostro dostrzega wszelkie uchybie­
nia i braki drugiego, a jednocześnie jakoś nie widzi tych
samych wad u siebie lub u osoby, z którą jest blisko bio-
spowinowacony. Zupełnie tak, jak to ujmuje Biblia: widzi
się źdźbło w oku bliźniego, nie dostrzegając belki we
własnym.
Czy jednak byłoby dobrze, gdyby dwoje ludzi miało
stuprocentowe biopowinowactwo i to we wszystkich trzech
biorytmach? Raczej nie, gdyż w takim związku partnerzy
razem wchodziliby w okres kryzysowy i ich ewentualne
błędy mogłyby się przez to potęgować. O wiele gorsza —
teoretycznie — byłaby wszakże sytuacja dwóch osób
o biopowinowactwie zerowym. Nie dość, że obie równo­
cześnie znajdowałyby się w okresach kryzysowych (kry­
tyczny dzień jednej spotykałby się z dniem zerowym dru­
giej i odwrotnie) to jeszcze stopień wzajemnej empatii był­
by w takim układzie znikomy.
Oceniając stopień biopowinowactwo bierzemy pod uwa­
gę właściwości wszystkich trzech biorytmów. Jeśli dwa
rytmy podstawowe F i P przebiegajq w przybliżeniu zgod­
nie u dwojga partnerów — falowanie ich sił fizycznych
i psychicznych będzie prawie jednakowe. Takie biopowi­
nowactwo sprzyja przede wszystkim dobrej atmosferze
i wydajności pracy w różnych zespołach roboczych (np.
obsługujących taśmę montażową), w grupach wycieczko­
wych, drużynach sportowych, w małżeństwie, wśród per­
sonelu przedsiębiorstw handlowych i innych, jedńym sło­
wem wszędzie tam, gdzie ludzie współdziałając ze sobą,
są zarazem mocno od siebie uzależnieni. Dotyczy to m.in.
także załóg statków kosmicznych; warto wiedzieć, że uni­
ka się przy tym stuprocentowego biopowinowactwa. Cho­
dzi o to, żeby kosmonauci nie przeżywali równocześnie
dni kryzysowych.
Wysokie biopowinowactwo intelektualne jest niezwykle
korzystne dla zespołów twórczych, badawczych, nauko­
wych, grup podejmujących wspólnie ważne decyzje, a tak­
że w procesie nauczania i zespołowego uczenia się —
i to na wszystkich jego poziomach. W sytuacji gdy duże­
mu biopowinowactwu intelektualnemu towarzyszy jeszcze
i pozytywny układ biorytmów psychicznych wszystkich
członków grupy — dobry humor, intuicja, subtelność, takt
(atrybuty wyżu psychicznego) potęgują harmonię intelek­
tualną.
Nie należy jednak sądzić, że bliskie biopowinowactwo
intelektualne oznacza równy poziom inteligencji czy zasób
wiedzy partnerów. W cale nie. Niekoniecznie też wzajem­
ne obcowanie musi wpływać na wyrównywanie się ich
poziomu umysłowego. Biopowinowactwo intelektualne po
prostu wzmaga harmonię myślenia, odczuwania i postę­
powania, która z kolei intensyfikuje intelektualną aktyw­
ność partnerów. Pogódźmy się więc z myślą, że towa­
rzystwo geniusza — przypadkiem blisko biospowinowaco-
< nego — automatycznie nie uczyni z nas geniuszy; byłoby
to zbyt piękne i zbyt proste!

Biodiagram — 4
49
BIOPOWINOWACTWO A „BURZA MÓZGÓW"

„Burza mózgów" polega — jak pisze prof. A. Ehrlich —


„na wysuwaniu pomysłów w atmosferze całkowitej swo­
body, w niewielkim gronie. (...) Dobiera się grupę czterech,
pięciu lub sześciu osób przy czym optymalnie dwie spo­
śród nich są laikami (...) pozostałe zaś fachowcami. (...)
Jest niezbędne, aby wszyscy byli mniej więcej na jednako­
wym szczeblu służbowym. Tak dobranej grupie przedstawia
się zagadnienie w sposób konkretny, zwięzły i zrozumiały,
po czym zaprasza się ją do swobodnego rzucania pomys­
łów. (...) Powodzenie jest uzależnione od spełnienia podsta­
wowego warunku, mianowicie — absolutnego zakazu ja­
kiejkolwiek krytyki wysuwanych pomysłów przez pozosta­
łych uczestników dyskusji. Każdy pomysł jest dobry; w
praktyce wskazane jest wysuwanie pomysłów możliwie
fantastycznych, nawet jeśli są całkiem nierealne. Pomysł
nierealny może bowiem pobudzić innego członka grupy do
wysunięcia pomysłu bardziej realnego, rozwiązującego da­
ne zagadnienie. Dyskusja trwa około 20 minut. Zazwyczaj
otrzymuje się w jej wyniku od 50 do 150 pomysłów, z któ­
rych około 90 procent jest zupełnie nieprzydatnych. Z po­
zostałych 10 procent część jest realna, ale znana, część
stanowić może rozwiązanie rewelacyjne''.
* Dowiedziono, że „burza mózgów", ułatwiająca przeła­
manie utartych, narzuconych przez szkołę, uczelnię i prak­
tykę zawodową sposobów myślenia, daje najlepsze rezul­
taty, kiedy jej uczestnicy znajdują się w wyżach wszystkich
trzech biocykli, a przynajmniej w wyżach intelektualnych
i psychicznych. Cechuje ich wtedy niezwykła aktywność
twórcza i wyostrzona intuicja, która pozwala podchwyty­
wać i rozwijać pomysły z pozoru nierealne.
BIORYTMY I BIOPOWINOWACTWO
W ZESPOŁACH PRACOWNICZYCH

„Sytuacje, które określa się czasami w słowach: «obaj


zdolni, a jednak nie zgadzajg się ze sobg i kopię pod sobą
dołki» mogg mieć źródło w stałym niedopasowaniu bioryt­
mów" — pisze J. G. Fal w artykule .„Czy biprytm prawdę
mówi". Autor powołuje się w nim na doświadczenia am e­
rykańskie. W niektórych przedsiębiorstwach po ujawnieniu
przyczyny konfliktu (najczęściej sami zainteresowani nie
uświadamiajg jej sobie) „skłócone ze sobg osoby przydzie­
la się do innych zespołów, gdzie pracujg one ku zadowo­
leniu swemu i kolegów".
Tak rozwigzywać wewnętfzne konflikty i inne trudności
mógłby jednak tylko zakład prowadzgcy kartotekę biodiag-
ramów wszystkich swoich pracowników. W tedy istotnie
prace wymagajgce większej precyzji można powierzać tym
ludziom, którzy akurat znajduję się w wyżu wszystkich
swoich biocykli, a ponadto sg blisko między sobg biospo-
winowaceni.
Powstaje pytanie, co robić z innymi, którzy w danym
dniu nie majg korzystnego układu biorytmów, a pracować
przecież muszę. Menadżerowie przedsiębiorstw dysponujg-
cych kartotekami biodiagramów znaleźli i na to radę. Lu­
dziom, u których tylko jeden lub dwa biorytmy sg na plu­
sie, a zarazem takim, którzy nie weszli w żaden dzień kry­
zysowy, powierza się prace średnio złożone. „Niżowców"
i „kryzysowców" zatrudnia się natomiast przy nieskompli­
kowanych pracach przygotowawczych, ostrzegajgc taktow­
nie przed ewentualnymi niepowodzeniami.
Na marginesie chcę dodać, że w niektórych zagranicz­
nych przedsiębiorstwach na różne sposoby wykorzystuje
się wiedzę o biorytmach i biopowinowactwie. Na przy­
kład jeśli grupa ludzi pracujgcych przy taśmie montażo­
wej (dobrana na zasadzie sporego biopowinowactwa)
wchodzi w biorytmiczne wyże — nadzorujgcy jg człowiek
przyspiesza bieg taśmy, bez wiedzy zainteresowanych.
I odwrotnie. „Niżowcom" narzuca się wolniejsze tempo
pracy. Zysk z tego wieloraki: wyższa wydajność więc
i lepsze wyniki ekonomiczne, niższy procent wypadków,
lepsze zarobki i mniejsza fluktuacja załogi.
W hanowerskim przedsiębiorstwie oczyszczania miasta
już w latach pięćdziesiątych tworzono zespoły robocze na
podstawie biopowinowactwa, osiągając dzięki temu —
poza szybszym wywozem odpadków z miasta, spadkiem
liczby wypadków przy pracy i wzrostem zarobków załogi
— lepsze wykorzystanie taboru samochodowego.
W Stanach Zjednoczonych — pisze cytowany już J. G.
Fal — „zaczęto posługiwać się biodiagramami w fabrykach
i zakładach pracy. Oczywiście korzysta się z nich tam,
gdzie zdarzają się czy też mogłyby się zdarzyć wypadki,
gdzie wykonuje się prace niebezpieczne. Karty biorytmicz-
ne przygotowuje się również dla osób na kierowniczych
stanowiskach, a więc pracowników narażonych na duże
napięcia i stresy, zwłaszcza kiedy zauważono u nich pe­
wien spadek formy. Przedmiotem obserwacji biorytmicz-
nych są też piloci, kierowcy ciężarówek i autobusów. (...)
Zazwyczaj materiały z tym związane doręcza się osobom
z nadzoru. Wyjaśnienia na ten temat muszą być dokładne
i mogą mieć np. brzmienie następujące: «Spawacz X
w dniach od 23— 25 IX. Sprawność umysłowa niska, wy­
soka sprawność fizyczna, pod względem psychicznym
okres krytyczny. Pracownik nadzoru powinien bacznie ob­
serwować mężczyznę, ponieważ wymienione czynniki mo­
gą doprowadzić do wypadku. Niska sprawność umysłowa
oznacza, że spawacz reaguje wolniej niż normalnie, jego
proces myślowy przebiega powoli. Wysoka sprawność fi­
zyczna przejawia się w łatwości wykonywania ręcznych
prac fizycznych. Jednakowoż znajdując się w nieco gor­
szym stanie umysłowym i krytycznym stanie psychicznym,
łatwo może nadużyć swojej siły i stać się nieumyślnym
sprawcą wypadku». (...)
Biodiagramy mogq być także dużq pomocq dla dyrek­
torów i ludzi na wyższych stanowiskach. Dzięki oszczę­
dzaniu się w dniach krytycznych i wydajnej pracy w okre­
sie pomyślnym ludzie ci w dużo mniejszym stopniu nara­

żeni byliby na zawały serca czy wrzody przewodu po­


karmowego. Choroby te często bowiem ,majq bezpośred­
ni zwiqzek z napięciem istniejgcym w pracy zawodowej".
Teorię biorytmów potwierdzajg badania prowadzone
w Zwigzku Radzieckim. Pisze o tym M. W . Popow
(„W pływ biorytmów na wypadkowość w produkcji"), oma­
wiając m. in. sytuację w radzieckim przemyśle węglo­
wym. W pływ biorytmów na częstotliwość wypadków
wśród maszynistów urządzeń kopalnianych i pracowników
inżynieryjno-technicznych, górników przodowych i innych
zdaje się — zdaniem autora — nie ulegać wątpliwości.
Najczęstsze wypadki notuje się w transporcie kopalnia­
nym, na drugim miejscu stoją wypadki wywołane przez
zawał i spadające przedmioty. Większość tych niefortun­
nych wydarzeń przypada na dni Kryzysowe biorytmu fi­
zycznego i psychicznego ofiar wypadków — pisze Popow.
W radzieckich kopalniach komputery obliczają dni kryzy­
sowe pracowników, a nadzór techniczny przekazuje im
ostrzeżenia.
W Polsce przeprowadzono również rozległe analizy
wpływu biorytmów na wypadki w górnictwie w latach
1970— 1972. Pisał o tym K. Mruk w artykule „Wypadki
przy pracy w górnictwie w świetle rytmów biologicznych
człowieka" na łamach OCHRONY PRACY nr 5/1976. Prag­
nę tu zacytować jego trafne spostrzeżenia i wnioski, pod
którymi już po wielokroć podpisywałem się obu rękami:
„Dokonana analiza wypadków przy pracy w górnictwie
węglowym w świetle biorytmiki organizmu wskazuje na
istotny związek pomiędzy teoretyczną wydolnością orga­
nizmu człowieka w biologicznym rytmie fizycznym, emo­
cjonalnym i intelektualnym i częstością notowanych wy­
padków w pracy (...). Najwięcej wypadków przy pracy
stwierdzono w dniach krytycznych rytmu, gdy co najmniej^
jeden z trzech rytmów biologicznych zmieniał znak fazy.
Badanie przeprowadzone na podstawie testu chi-kwadrat
pozwala z prawdopodobieństwem p większe od 0,99 twier­
dzić, że zależność wypadków przy pracy od psychomoto­
rycznej sprawności organizmu człowieka nie jest przypad­
kowa. Znaczy to, że istnieje związek między częstością
pomyłek i popełnionych błędów a wydolnością organizmu
w rytmie biologicznym. (...) Uwzględniając otrzymane wy­
niki badań, proponuje się służbie bhp w zakładach pracy
opracowanie indywidualnych kart sprawności biologicznej
na podstawie teorii biorytmów dla pracowników zatrud­
nionych na stanowiskach i w miejscach pracy o szczegól­
nym zagrożeniu. Karta biorytmiczna w sposób istotny in­
formuje o możliwościach fizycznych, emocjonalnych i in­
telektualnych organizmu pracownika na dany dzień i okres
w roku (...). Oczywiście właściciel karty biorytmicznej mu­
siałby być odpowiednio pouczony co do istoty samego
zagadnienia. W skład zakładowych zespołów powypad­
kowych (ZP), które ustalają okoliczności i przyczyny wy­
padków, wchodzą m.in. technicy. W ydaje się, że w tym
zakresie istnieje pilna potrzeba szerokiej współpracy tech­
ników i organizatorów produkcji m.in. z fizjologami, leka­
rzami, socjologami i psychologami, gdyż tylko rzeczowa
współpraca specjalistów wielu dziedzin może przynieść
istotny postęp i właściwe podejście do okoliczności i przy­
czyn wypadków oraz rokować nowe rozwiązania w dzia­
łalności profilaktycznej w dziedzinie bezpieczeństwa
pracy".
Spostrzeżenia całkowicie słuszne, szkoda tylko, że o ile
mi wiadomo, poprzestano na badaniach i wnioskach.

BIODIAGRAM PRAWDĘ Cl POWIE...


O WSPÓŁPARTNERZE

Mówi się — i wiele w tym prawdy — że najczęściej roz­


wodzą się ci, którzy pobrali się z wielkiej miłości; wywo­
łuje to zwykle zdumienie znajomych i konsternację ro­
dziny: „tak się kochali i już się nienawidzą? Dlaczego?"
Pewnie dlatego, że owa „wielka miłość" była po prostu
tylko erotyczną fascynacją, której nie towarzyszyła praw­
dziwa sympatia. Rzecz' w tym, że miłość i sympatia to
wcale nie to samo. „Miłość oparta na samej seksualnej
atrakcyjności stygnie jak woda zagotowana na patelni" —
powiedział ktoś mądry. Tak to właśnie jest. Po pierwszych
pełnych szczęścia miesigcach zainteresowanie seksualne
ulatuje jak powietrze z przekłutego balonika. Dalej z dwoj­
giem młodych, do niedawna „namiętnie zakochanych" lu­
dzi dzieje się to, o czym pisze dr Michalina Wisłocka
w „Sztuce kochania": „Z chwilg słabnięcia przyciggania
seksualnego zaczyna rosngć siła odpychajgca. Pojawia się
niespodziewanie tam, gdzie pęd do zbliżenia słabnie i dzia­
ła tym silniej, im bardziej byli sobie kochankowie bliscy.

Może ona przybrać formę wyraźnej wrogości, a przede


wszystkim obrzydzenia seksualnego".
Autorka radzi dwojgu kochankom by się po prostu rza­
dziej widywali. No zgoda, ale co robić, gdy kochankowie
sg już małżonkami? Gdy ich współżycie mgci narastajgca
wrogość? Dr Wisłocka pisze: „Stałe pulsowanie życia
stwarza przypływy i odpływy (...) małżeństwo musi o tym
wiedzieć i zapobiegać w porę pogłębianiu się odpływu. (...)
Nie trzeba szukać na siłę dawnych wzlotów — «głodów­
ka seksualna« to jedyne lekarstwo przysparzające ape­
tytu.”
Tylko... czym wypełnić czas tej wymuszonej głodówki?
Wziąć prowizoryczny rozwód? Trudno go przeprowadzić
w dzisiejszej sytuacji mieszkaniowej. Istpieje zresztą po­
ważne ryzyko związane z takim przedsięwzięciem. W ia­
domo, że „co z oczu, to z myśli", a w takich warunkach
powracający apetyt seksualny może się zwrócić w niepo­
żądanym kierunku...
Przytaczam opinie dr Michaliny Wisłockiej bynajmniej
nie po to, by z nimi polemizować, lecz przeciwnie, by wy­
kazać, że w swoich rozważaniach na temat intymnej sfe­
ry życia ludzkiego Autorka uwzględnia i docenia czynnik
seksualnego powinowactwa. Pisze mianowicie:
„Chciałabym jeszcze zastanowić się nad jedną sprawą:
Nikt nie może odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w pew­
nych układach partnerskich idzie wszystko niezwykle har­
monijnie, a w innych nie, pomimo że partnerzy są zdolni
do prawidłowego przeżywania stosunku wraz z orgazmem,
jak również, dlaczego w przypadku braku zainteresowań
seksualnych u danego mężczyzny czy oziębłości u kobie­
ty, w zetknięciu z innym partnerem pojawia się fala gwał­
townej pobudliwości seksualnej. Istnieje widocznie jakiś
nie znany dodatkowy czynnik. Można by go nazwać po­
winowactwem seksualnym. (...) Czynnik ten działa na od­
ległość, budząc zainteresowanie odpowiednika metodą
«krótkofalówki» jak to nazwała jedna z moich pacjentek".
Przy bliższej analizie problemu okazuje się, że związek
między biopowinowactwem, a tym, co dr Wisłocka nazy­
wa powinowactwem seksualnym nie jest wcale odległy.
Bliskie biopowinowactwo partnerów zwłaszcza w rytmie
psychicznym jest najprawdopodobniej właśnie owym po­
szukiwanym przez Autorkę „dodatkowym czynnikiem".
Z tego wniosek, że w idealnym „modelowym" małżeń­
stwie podstawowe biorytmy F i P powinny przebiegać syn­
chronicznie u dwojga partnerów, z tej prostej przyczyny,
że to one sterują niejako pożyciem seksualnym. Stwier­
dzono mianowicie, że u normalnych zdrowych mężczyzn
popęd seksualny jest silniejszy w wyżowym okresie bio­
rytmu P, słabnie natomiast w jego dniach minusowych.
Jest też faktem naukowo dowiedzionym, że w wyżu bio­
rytmu P kobieta przejawia większą gotowość erotyczną.
Nic więc dziwnego, że życie intymne partnerów, odzna­
czających się dużym biopowinowactwem, przebiega bar­
dziej harmonijnie niż u par o przeciwstawnych biorytmach.
Zauważył to już kiedyś Boy: „Z tym największy jest am­
baras, żeby dwoje chciało naraz". A Boy był przecież
m.in. także i lekarzem.
O wszystkim tym trzeba by jednak wiedzieć przed za­
warciem związku małżeńskiego. Powstaje pytanie, co mają
robić te małżeństwa, które dopiero po latach odkryły, że
łączy je znikome biopowinowactwo?
Nikt na świecie nie wymyślił jeszcze uniwersalnego
i skutecznego środka na powodzenie małżeńskie. Nie sta­
ram się, broń Boże, wmówić Czytelnikowi, że ja taki śro­
dek odkryłem. Jednak, gdy inne sposoby zawodzą, czemu
by nie wypróbować takiego, który — jeśli nawet nie po­
może — w żadnym wypadku szkody nie przyniesie. Radzę
mianowicie oziębłym lub „ziębnącym" małżonkom aby
porównali swoje biorytmy i z porównania tego wyciągnęli
właściwe wnioski. Powtarzam, że nigdy bym się nie od­
ważył zachęcać kogokolwiek do wtłaczania współżycia
małżeńskiego w jakikolwiek, nawet „biorytmićzny", sche­
mat. Ta sfera życia ludzkiego, jak może żadna inna, nie
znosi rutyny, więc zamiast porad podam kilka pozornie
nie związanych z tematem faktów.
W literaturze przedmiotu można spotkać pogląd, że stan
biorytmów obojga małżonków w czasie aktu prokreacji nie
pozostaje bez wpływu na cechy przyszłego dziecka. Nie­
którzy autorzy uważają nawet, że w tym tkwi klucz do
wielu rodzinnych zagadek, takich jak: dlaczego bardzo in­
teligentni, czasem nawet utalentowani rodzice wydają na
świat całkiem przeciętne potomstwo?
Są tacy, którzy utrzymują, popierając to wynikami swych
badań, że najzdrowsze fizycznie i umysłowo dzieci zosta­
ły poczęte w chwili gdy zarówno ojciec jak i matka znaj­
dowali się w szczycie wszystkich możliwych biorytmów.

Poświęciłem tyle uwagi problemom udanego współżycia


fizycznego małżonków, ponieważ reprezentuję pogląd, być
może kontrowersyjny, że powinowactwo psychiczne i fi­
zyczne w większym stopniu decyduje o szczęśliwym związ­
ku dwojga ludzi niż wspólne „falowanie ich energii inte­
lektualnej". Zgadzam się tutaj z K. C. Huthinem, który
w książce „Żona też człowiek" pisze: „Małżeńsfwo cał­
kowicie udane pod względem seksualnym może przetrwać
bardzo długo mimo wielu rozbieżności w innych dziedzi­
nach, gdyż jakie by one nie były, ani mąż, ani żona, nie
chcą rezygnować z rzadkiego daru całkowitej harmonii
płciowej. Faktem jest, że wiele bardzo szczęśliwych m ał­
żeństw, które sq dobrze zgrane płciowo, całkowicie nie
zgadza się pod względem intelektualnym. Małżeństwa mo-
gq mieć kompletnie odmienne zainteresowania i zasady,
ale jeśli małżonkowie sq zupełnie szczęśliwi na płaszczyź­
nie seksualnej, to małżeństwo ich można uznać za udane".
Na marginesie tych rozważań o zwiqzkach dwojga lu­
dzi w świetle biorytmiki chcę dodać, że w rodzinie liczy
się, oczywiście, nie tylko biopowinowactwo między m ał­
żonkami. Wprawdzie sama przyroda zadbała o to, żeby
biopowinowactwo między matkq i dzieckiem wynosiło
w którymś z biorytmów około 100 procent, bo naturalny
poród następuje przeważnie w okresie zerowym jednego
z biorytmów matki, ale ludzie czasami przeszkadzają na­
turze. Na podstawie wieloletnich obserwacji wiem na przy­
kład, że tam, gdzie z jakichś powodów przyspieszono po­
ród, nieświadomie zmniejszajgc tym samym biopowino­
wactwo między matkq i dzieckiem, dziecko takie uchodzi­
ło za „trudne” , a samo uważało się za „niechciane". Ten
sam problem może występie w przypadku adopcji. Zba­
dałem wiele spraw sądowych o tzw. rozwigzanie przyspo­
sobienia i wiem, że w przytłaczającej większości tych spraw
między przysposabiającym a przysposabianym istniało nie­
wielkie, mniej niż 40-procentowe biopowinowactwo.

BIOPOWINOWACTWO W PROCENTACH

Proszę spojrzeć na koniec książki i odszukać tabelę pt.


„Biopowinowactwo", za pomocq której 'można ustalić jaki
procent biopowinowacfwa łączy, powiedzmy; pana X z pa­
nią Y. Tąbela ta oparta jest na założeniu, że skoro peł­
na synchronizacja biorytmiczna wynosi 100 procent, a cał­
kowite rozmijanie się biocykli — O procent, to różnica
jednego dnia stanowi odpowiedni procent danego cyklu,
wyrażony konkretną liczbą. Resztę, mam nadzieję, wyjaś­
ni przykład.
Od dawna mieszkam w Skoczowie, niedaleko „Słonecz­
nego Domu", który należał do piewcy górniczego trudu,
Gustawa Morcinka. Znałem go osobiście. Dom pisarza
prowadziła starsza od niego siostra, Teresa, kobieta nie­
zwykła, która całe swoje życie poświęciła bratu. W domu
Morcinków zawsze panowała aura intelektualnej harmonii.
Kiedyś, a było to w ostatnig rocznicę urodzin pani Teresy
(1 5 X 1 9 5 8 ), obliczyłem biorytmy obojga. W yglądały one
następująco:
Gustaw Morcinek (ur. 25 VIII 1891) F 5, P 23, I 4
Teresa Morcinkówna (ur. 15 X 1883) F 1, P 10, I 4
Na tej podstawie obliczyłem następnie stopień ich bio-
powinowactwa. Odejmując wartości mniejsze od więk­
szych otrzymałem liczby wyrażające różnice w poszcze­
gólnych cyklach: F 4, P 13, I 0.
Jeśli teraz Czytelnik zechce odczytać wyniki z tabeli
„Biopowinowactwo" przekona się, że Gustawa i Teresę
Morcinków łączyło stuprocentowe biopowinowactwo inte­
lektualne. Ich biopowinowactwo fizyczne wynosiło 65 pro­
cent, dzieliły ich jedynie rytmy psychiczne — zaledwie 7
proc. biopowinowactwo.
Czytelnicy, którym zdarzyło się odwiedzić Weimar, pa­
miętają zapewne jak ogromnego blasku przysporzyła te­
mu miastu przyjaźń dwóch tytanów słowa — Goethego
i Schillera. Daty ich urodzin można bez trudu ustalić
(Goethe: 28 VIII 1749, Schiller: 10 XI 1759) i na tej pod­
stawie obliczyć biopowinowactwo poetów. Wynosiło ono:
F — 100 proc., P — 86 proc., I — 82 proc. „Wobec takiej
wymowy cyfr milkną słowa..." powiedziałby inny poeta,
K. I. Gałczyński.
Pozostaje mi tylko życzyć Czytelnikowi, żeby z ludźmi,
z którymi musi na co dzień współżyć, łączyło go możliwie
bliskie biopowinowactwo. Natomiast pechowcy, którym
wypadło żyć i działać w zespołach złożonych z biorytmicz-
nie obcych sobie indywidualności, niech spróbują zrozu­
mieć, że te różnice między ludźmi stworzyła sama przy­
roda. Bądźmy zatem tolerancyjni wobec tych, którzy aku­
rat przeżywają jałowe okresy niżów, licząc na ich wzajem­
ność wtedy, kiedy to my sami wpadniemy w nieuniknio­
ny biorytmiczny dołek.

/
,,Uprzedzeniaumierają bardzo powoli I nigdy nie
można być pewnym, że są naprawdę martwe".
J. fiomoins

Nie byłbym człowiekiem przewidującym, gdybym nie


zakładał, że wśród Czytelników znajdzie się wielu takich,
którzy moje poglądy przyjmą z pewną dozą sceptycyzmu.
Nie mam im tego za złe. Nikogo też siłą ani podstępem
nie będę nawracał na „biorytmiczną wiarę", choć jestem
przekonany, że biorytmika nie tylko doskonale wypełnia
liczne naukowe luki (tłumacząc to, czego w inny sposób
jak dotąd nie udało się wytłumaczyć), lecz także i przede
wszystkim skłania do autorefleksji i autoanalizy, a to jest
przecież w ostatecznym rachunku najważniejsze. Ja oso­
biście, jak każdy prawdziwy wyznawca kontrowersyjnej
teorii, wierzę w nią niezachwianie. Inaczej pisanie na ten
temat byłoby nieuczciwością. Po tym „wyznaniu wiary"
chcę przytoczyć przykłady wzięte z różnych dziedzin życia,
które dla mnie stanowią dowód, że nie powinno się lekce­
ważyć wskazań biodiagramów i że stosując je w życiu,
można by z jednej strony uniknąć wielu niepowodzeń,
z drugiej zaś — osiągnąć wiele dobrego.
Zacznę od sprawy, która dotyczy niemal wszystkich: od
skuteczności uczenia się. Iluż to dorosłych ludzi nie chce
się dalej uczyć tylko ze strachu przed uczeniem się! W y ­
mówki są różne. Najczęściej jednak zwala się odpowie­
dzialność na sklerozę, słabą pamięć i brak talentu. Skąd
się to bierze? Pomijając nieliczne przypadki patologiczne­
go lenistwa — po prostu z pewnych urojeń. Ludzie, na pod­
stawie przeżytych raz czy drugi niepowodzeń, twierdzą
np., że nie sq już w stanie niczego zapamiętać. Nie wie-
dzq, że każdą kolejną powtórką tego rodzaju negatywnej
autosugestii blokują siłę swej pamięci, która w rzeczy­
wistości jest nadal sprawna i chłonna. Jest przecież fak­
tem naukowo dowiedzionym, że, po pierwsze, dorośli uczą
się szybciej niż dzieci, a po drugie — wrodzone zdolności
nie mają tu zasadniczego znaczenia, gdyż o sukcesie za­
ledwie w 5 procentach decyduje talent, natomiast w 95
procentach praca. Uważam, że za znakomitą większość
niepowodzeń w nauce można obwinić dni kryzysowe. Bo
jeśli ktoś, nie zdając sobie z tego sprawy, próbował
„wkuć" materiał egzaminacyjny w kryzysowym okresie
biorytmu intelektualnego, nie dziwię się, że nie zapamiętał
tyle ile by mógł, gdyby znajdował się w wyżu tego bioryt­
mu.

Nawet największe sławy naukowe, poddane testowi


inteligencji w biorytmicznych dniach kryzysowych, uzyski-
wały zupełnie przeciętne rezultaty. Nie jest więc prawdę
panujęce przez wiele lat przekonanie, że to co raz zmie­
rzę testy inteligencji stanowi czynnik niezmienny, dany
człowiekowi na zawsze. Ta zmiana poględu sprawiła, że
np. w Stanach Zjednoczonych opracowano bardzo spe­
cjalistyczne systemy kontroli pilotów bezpośrednio przed
startem. Ale to na marginesie. Wracajęc do problemów
ludzi zniechęconych niepowodzeniami w nauce, proponu­
ję: spróbujcie, tym razem z biodiagramem w ręku, sko­
rzystać z biorytmicznych wyżów.
Tych natomiast, którzy popadajęc w skrajność będę
próbowali się usprawiedliwiać, mówięc „nie powiodło mi
się to albo tamto, bo miałem akurat zły biorytm" — prze­
strzegam: nie tędy droga, drodzy Czytelnicy! Żaden dzień
kryzysowy nie jest zły w sensie l o s o w y m , jest to tyl­
ko dzień wymagajęcy większej mobilizacji i ostrożności.
Co przecież wcale nie znaczy, że trzeba wtedy siedzieć
z założonymi ręk»mi, czekajęc na dzień pomyślny. Aż tak
nas życie nie pieści. Proponujęc planowanie trudnych za­
dań na dni biortymicznie pomyślne, mówię tylko o takich
sprawach, których termin od nas samych zależy. A tym,
którzy twierdzę, że nie maję czasu na takie planowanie —
dedykuję wiersz Tadeusza Kotarbińskiego:
,,Dla licznych, na brak czasu skarżących się osób
Mam z doświadczenia wzięty niezawodny sposób:
Do swych zadań racz nowe dołączyć zadanie,
A zobaczysz, że czasu na wszystko ci stanie

coś z ŻYCIA

Pewien znany mi osobiście nauczyciel szkoły” średniej


, w Cieszynie przeprowadził intere^ujęcy eksperyment. Og­
romnym nakładem pracy sporzędził biodiagramy wszyst­
kich swoich kilkudziesięciu wychowanków oraz tablicę
ilustrujęcę ich wzajemne biopowinovvactwo, jak również
własne biopowinowactwo z każdym uczniem z osobna.

Biodlagram — 5
65
Próbując następnie stosować w praktyce zasady biorytmi-
ki, nauczyciel ten rezygnował z odpytywania uczniów
w dniach, gdy w jego biodiagramie widniało zero, krzy­
żyk lub trzy minusy. Zdaw ał sobie bowiem sprawę, że jest
wtedy mniej obiektywny. Rozumiejąc też, że uczeń w dniu
krytycznym lub w okresie potrójnego niżu biorytmicznego
jest ofiarą przejściowej niedomogi biologicznej, nie „w y­
rywał" takiego ucznia do odpowiedzi. Egzaminował go
później, w optymalnym dla mjodego człowieka okresie —
z maksymalnym obiektywizmem. Wychodził przy tym
z bardzo słusznego założenia, że uczeń, który w nieko­
rzystnym układzie biorytmów oberwie dwóję, może się
na długo zniechęcić do jakiegoś przedmiotu albo nawet
w ogóle do nauki.
„Odczucie niepowodzenia bowiem — jak twierdzi uczo­
ny szwajcarski S. Roth — może być nieproporcjonalne
w stosunku do rzeczywistych trudności, zwłaszcza u jed­
nostek inteligentnych. Zahamowanie aktywności intelektu­
alnej, utrata zainteresowania jest często mechanizmem
obronnym, który pozwala jednostce uciec przed przeży­
ciem zbyt przykrym".
Mój znajomy działał z początku bez wiedzy swoich wy­
chowanków. Później, kiedy eksperyment przyniósł już
konkretne wyniki, wtajemniczył we wszystko uczniów, na­
uczył ich obliczać biorytmy i wykreślać biodiagramy. Po­
zwoliło to na dalsze obserwacje i wnioski. W klasie liczą­
cej kilkudziesięciu uczniów zawsze się zdarzy, że klasów­
ka przypadnie na dzień kryzysowy któregoś z nich. Otóż
po wprowadzeniu „biorytmicznego ostrzegania” ucznio-
wie-„kryzysowcy" na ogół otrzymywali z klasówek dobre
stopnie. Z rozmów wynikało, że przed przypadającą na
dzień kryzysowy klasówką starali się postępować zgodnie
z zaleceniami biorytmiki: więcej czasu poświęcali na przy­
gotowanie i powtarzanie materiału, wcześniej kładli się
spać, a do pisania zadania przystępowali w nastroju szcze­
gólnej koncentracji. Używając obrazowego porównania:
rozsądnie rozpędzali swe wewnętrzne koło zamachowe,
które dzięki temu „posłusznie" oddawało nagromadzoną
energię w zaplanowanym dniu.
Niejako na marginesie głównego eksperymentu po­
twierdziła się inna jeszcze prawidłowość. Jedna z klas,
w której ponad połowa uczniów była wzajemnie biospo-
winowacona w przeszło 70 procentach, szybciej od in­
nych pojmowała i opanowywała nowy materiał lekcyjny;
towarzyszyła temu bardzo dobra koleżeńska atmosfera.
Cieszyńskie doświadczenie daje do myślenia, puśćmy
więc na chwilę wodze fantazji: a gdyby tak tworzyć klasy
na zasadzie wysokiego biopowinowactwa uczniów? Gdy­
by nauczyciel był z nimi biospowinowacony? A gdyby je­
szcze praktykowane już u nas (na podstawie zarządzenia
ministra oświaty) „dni bez zadań" były przez nauczycieli
traktowane indywidualnie, w stosunku do każdego ucznia?
Powstałaby sytuacja idealna z punktu widzenia biorytmiki,
a rezultaty, jak sądzę, nie dałyby na siebie długo czekać.
Odkrywca biorytmu intelektualnego, F. Teltscher osta­
tecznie udowodnił samo jego istnienie oraz 33-dniowq
długość jego fali w sposób następujący: zadał sobie trud
zbadania okoliczności egzaminów oblanych przez studen­
tów szwajcarskich uniwersytetów w ciągu kilku kolejnych
lat. Badania te objęły tysiące osób. Okazało się, że wszy­
scy, którzy przepadli przy egzaminach, przepadli w dniach,
które później uznane zostały za dni kryzysowe biorytmu I.
Wnioski nasuwają się same.

BIORYTMY I ZDROWIE

Medycyna dostarcza najbardziej przemawiających do


wyobraźni przykładów, które świadczą na rzecz biorytmi­
ki. Wielu światowej sławy chirurgów już się przekonało,
że należy bezwzględnie unikać operacji w dniach zerowych
i krytycznych pacjenta, z powodu grożących wtedy kom­
plikacji: powstawania zakrzepów, zakażeń, wyjątkowo sil­
nych krwotoków, a nawet zgonów. Praktyka dowiodła
również, że pacjenci operowani w wyżowej fazie bioryt­
mów fizycznego i psychicznego znacznie szybciej i bez
komplikacji powracają do zdrowia. Najkorzystniejszy dla
zabiegu stan biorytmów pacjenta wygląda następująco:
+ F i + P. Mniej korzystny: + F i — P lub — F i + P.
Niekorzystny, ale jeszcze dopuszczalny: —F i — P. Bez­
względnie niedopuszczalny: o lub x F oraz o lub x I łącznie
z -F i-P .

Ciekawego — z biorytmicznego punktu widzenia — ma­


teriału do przemyśleń dostarcza analiza zamachu na Ro­
nalda Reagana (ur. 5 II 1911) oraz przebiegu jego leczenia.
30 marca 1981 (dzień zamachu) stan biorytmów prezyden­
ta USA był następujący: - /oF 22, oP 1, + I 13. Proszę zwró­
cić uwagę na zbieg dwóch kryzysowych dni zerowych.
Ronald Reagan po wyjściu z lokalu, w którym wygłosił
przemówienie, zlekceważył przepisy bezpieczeństwa i za­
lecenia straży przybocznej. Zamiast natychmiast wsiąść
do kuloodpornego samochodu jął pozdrawiać tłum gestem
podniesionej ręki. Stał się przez to doskonałym celem dla
zamachowca. Rannego prezydenta przewieziono do kliniki
im. J. Waszyngtona, gdzie usunięto mu kulę z lewego
płuca.
W następnych dniach chory znajdował się w wyżach
wszystkich trzech biorytmów, toteż nadspodziewanie szyb­
ko powracał do zdrowia. Ale oto w nocy z 3 na 4 kwietnia
gorgczka się podniosła. Stwierdzono skrzep, który nie­
zwłocznie usunięto. Lekarze orzekli, że była to normalna
reakcja organizmu; 3 kwietnia 1981 chory znalazł się bo­
wiem w krytycznym dniu biorytmu intelektualnego ( + F 3,
+ P 5, x I 17).
Potem temperatura wróciła do normy i dalsze leczenie
przebiegało znakomicie. Lekarze ogłosili, że chory opuści
szpital po 12 kwietnia. Obwarowali to jednym tylko za­
strzeżeniem: do 19 kwietnia prezydent nie będzie mógł
pracować więcej niż dwie godziny dziennie.
Tymczasem Ronald Reagan wrócił do Białego Domu już
11 kwietnia i nie był to bynajmniej przypadek. Lekarze,
którzy posługiwali się biodiagramem, wykorzystali po pro­
stu ostatni dzień wyżów F i P, kiedy organizm pacjenta
mógł jeszcze dobrze znieść stresy, jakie temu powrotowi
z pewnością towarzyszyły. Natomiast 12 kwietnia musiał
być dla rekonwalescenta dniem absolutnego spokoju. Pra­
sa (jeśli Czytelnik ma ochotę, może to sprawdzić w archi­
wum) nie zamieściła w tym dniu żadnego rewelacyjnego
komunikatu, nie było też żadnego wywiadu. Był to dla
Ronalda Reagana moment przełomowy; zbiegły się dni
krytyczne cyklu fizycznego i psychicznego, którym na do­
datek towarzyszyła głębia niżu intelektualnego. Jakie
w tym wszystkim znaczenie miała data 19 kwietnia? Był
to ostatni dzień potrójnego niżu, który zaczął się dla Ro­
nalda Reagana 13 kwietnia. Te siedem dni przeznaczono
więc na spokojną regenerację sił. Natomiast 20 kwietnia
był znowu pierwszym dniem wyżu intelektualnego, dlate­
go prezydent mógł już powrócić do normalnego urzędo­
wania. Wygląda na to, że skrupulatnie przestrzegano
wskazań biodiagramu podczas leczenia prezydenta USA.
BIODIAGRAM BAROMETREM CHOROBY

Każdy proces chorobowy przebiega według pewnych


prawideł biorytmiki. Na poczgtku dnia kryzysowego (pa­
miętamy, nie pokrywa się on na ogół z dniem kalenda­
rzowym) gorączka wzrasta, pod koniec takiego dnia —
zawsze spada. Jeśli natomiast w dniu kryzysowym pacjent
ma normalną temperaturę — nieomylny to znak, że wraca
do zdrowia i bez obawy może wstać z łóżka. Chcę tu raz
jeszcze przypomnieć Czytelnikowi, że w czasie dłuższej
choroby trzeba brać pod uwagę zarówno biorytm fizycz­
ny jak i psychiczny pacjenta, bowiem ich wpływ na zdro­
wie jest identyczny. Nowoczesna psychosomatyka nieus­
tannie podnosi też znaczenie biorytmu intelektualnego
w leczeniu chorób, jak w cytowanym przykładzie Ronalda
Reagana. Zaobserwowano, że u chorych często następuje
pogorszenie lub nawet nawrót choroby w dniach kryzyso­
wych biorytmu intelektualnego.
Do jakiego stopnia wszystkie te prawidłowości potwier­
dza życie, nietrudno sprawdzić na przykładzie pierwszej
lepszej epidemii grypy. Okaże się, że o infekcję najłatwiej
właśnie w dniach kryzysowych biortymu F i P. Biodiagram
może tu pełnić funkcję ostrzegawczego czerwonego świa­
tła: „uwaga, należy się ubrać zgodnie z temperaturą, a nie
kalendarzem i w miarę możności unikać większych zbio­
rowisk ludzkich, w których aż się roi od wirusów grypy".
No, a jeśli mimo to zło się stało i delikwent już leży w łóż­
ku z paskudnym łupaniem w kościach, niech spróbuje
biodiagram potraktować jak barometr choroby. Zaobser­
wuje wtedy, jak wszystkie zasadnicze momenty tej cho­
roby — jej początek, pojawienie się gorączki, moment kry­
tyczny, opadanie temperatury, zwrot ku lepszemu i wy­
zdrowienie — zbiegają się z dniami kryzysowymi, z niża­
mi i wyżami biorytmów F i P.
Być może uda mi się dożyć czasów, gdy w każdym szpi-'
talu (tak jak to się próbuje robić już dziś w Szpitalu Sląs-
kim w Cieszynie) na „Karcie ogólnej gorączkowej" pa­
cjenta poza wykresem temperatury znajdzie się jego bio-
diagram. To na poczgtek. A potem — uda się może coś
więcej. Na przykład pacjenci, których łączy bliskie bio-
powinowactwo, szczególnie psychiczne, znajdą się w tej
samej sali; jestem pewien, że panujący w takich biospo-
winowaconych salach nastrój sprzyjałby szybszemu zdro­
wieniu. Marzy mi się jeszcze i to, żeby np. przy transfu­
zjach krwi brano pod uwagę biopowinowactwo F i P mię­
dzy dawcą i biorcą. Im większe to biopowinowactwo, tym
lepiej. To są jednak obrazy z przyszłości, tymczasem...
Tymczasem mam nadzieję, że nikt rozsądny nie zastąpi
wizyty u lekarza samym tylko biodiagramem. Piszę to, bo
wiem jacy jesteśmy, my Polacy. Każdy z nas zna się prze­
cież na medycynie! Biodiagram to nie remedium i nie
można go stosować zamiast leczenia i lekarstwa. Owszem,
może on w pewnym sensie dopomóc lekom. Bo lekarstwa
— i co do tego lekarze na ogół są zgodni — działają naj­
skuteczniej gdy podaje się je niejednostajnie, z przerwami
Biorytmika idzie tu o krok dalej, utrzymując, że lekarstwa
służące odbudowie organizmu i wszelkie środki wzmacnia­
jące najlepiej przyjmować w minusowych fazach rytmów F
i P. Działają wtedy zaskakująco dobrze, czego dowiodły
liczne próby testowe. Odnosi si? to tak do leków pocho­
dzenia chemicznego jak i preparatów ziołowych.

CO TO JEST PALMING?

Stanowczo odradzam leczenie na własną rękę — na­


wet z pomocą biodiagramu! — natomiast gorąco zachę­
cam wszystkich, którzy słabiej widzą, do stosowania pal-
mingu. A cóż to takiego ten palming?.
Nazwa pochodzi od angielskiego słowa „palm" —
„dłoń", która w owej metodzie jest podstawowym instru­
mentem leczniczym. Opis metody przytaczam za Harry
Benjaminem, autorem książki „Better Sight Without
Glasses": Usiąść wygodnie, jak najwygodniej. Odprężyć
się do tego stopnia, żeby rozluźnienie całego ciała stało
się przyjemnością. Zamkngć oczy i nakryć je dłońmi tak,
by lewa znalazła się na lewym, a prawa na prawym oku,

Rys. 5. Palming

przy czym palce obu rąk częściowo się krzyżują. Obie


dłonie mają być ułożone (kciuki odwiedzione) w geście
„prośby o datek'*.. Nozdrza są odkryte. Nie wolno nacis­
kać ani nawet dotykać oczu dłońmi. Pozwolić łokciom
opaść na złączone kolana. Wbrew pozorom pozycja taka
jest bardzo wygodna i po pewnym czasie przybiera się ją
automatycznie.
Proszę zapamiętać to, co w palmingu najważniejsze:
oczy cały czas zamknięte, mięśnie oczu maksymalnie roz­
luźnione, dłonie cały czas na oczach.
Im głębsza jest czerń widziana w czasie palmingu —
tym większe rozluźnienie mięśni oczu i tym samym ich
odprężenie. Równie głęboko powinien odpoczywać umysł.
W czasie palmingu nie należy więc rozstrząsać zawiłych
problemów, myśleć o przykrych sprawach, ani zastana­
wiać się nad stanem własnych oczu. Trzeba intensywnie
wpatrywać się w czerń, która powinna stawać się z każ-
dq chwilq głębsza i głębsza... Jeśli komuś bardziej to od­
powiada, może pozwolić myślom błqdzić po sprawach
przyjemnych, ale nie zanadto podniecajgcych. Całe ćwi­
czenie powinno trwać 10 minut. Przekonałem się na włas­
nym przykładzie, że palming przynosi nie tylko natych-
miastowq ulgę zmęczonym oczom, szczególnie w czasie
niżu F i P, ale że stosowany przez czas dłuższy naprawdę
poprawia wzrok.
Istnieję i inne niekonwencjonalne metody terapeutycz­
ne, które często przynoszę świetne rezultaty i to w przy­
padkach nie poddajęcych się rutynowemu leczeniu. N a­
leżę do nich: biostymulacja, biomagnetyzm i terapia psy­
chotroniczna.

BIOSTYMULACJA

Jest to metoda wypracowana przez Marię Szulc na pod­


stawie jej wieloletnich doświadczeń. Biostymulacja często
leczy alkoholizm, narkomanię i nerwice u tych pacjentów,
którzy bezskutecznie próbowali się od nich uwolnić me­
todami tradycyjnymi. Na czym, w ogólnych zarysach, po­
lega biostymulacja? Podawane pacjentowi w czasie za­
biegu informacje (np. tej treści, że odczuwa nieprzeparty
wstręt do alkoholu) koduję się w jego podświadomości,
przy czynnym jednak udziale świadomości. Świadomość
ta kontroluje czy wnikajęce w podświadomość informacje
sq zgodne z omówionym wcześniej przez lekarza i pacjen­
ta zamiarem. Zabiegi biostymulacyjne prowadzone sq
w półśnie i stanu tego nie wolno naruszyć ani na korzyść
snu, ani czuwania. Nasuwa się tu analogia ze stanem nie­
ważkości w przestrzeni kosmicznej.
W ydaje się, że te właśnie zabiegi biostymulacyjne daję
najlepszy skutek w niżowych fazach biorytmów F i I przy
równoczesnym wyżu P.
Wielu polskich lekarzy, bez specjalnego rozgłosu, sto­
suje biomasaże magnetyczne z nadzwyczajnymi podobno
wynikami. Musi być jednak spełniony pewien podstawowy
warunek, o którym tak pisze Czesfaw Klimuszko: „Trzeba
najpierw uświadomić pacjenta, że mu się przekazuje bio­
genne prądy lecznicze. Pacjent musi ufnie się nastawić
psychicznie i fizycznie na przyjęcie tychże biogennych prą­
dów. Musi się skupić, odprężyć nerwy, rozluźnić mięśnie
i czekać spokojnie na przypływ energii magnetycznej".
Energię tę przekazuje pacjentowi blomasażysta za po­
średnictwem rąk. Każdy zabieg bez względu na rodzaj
schorzenia zaczyna się od głowy. Biomasażysta — kon­
tynuuje Klimuszko — stojący przed usadowionym na krze­
śle pacjentem, kładzie mu pośrodku czoła kciuki i palce
wskazujące obu rąk jednocześnie (obwód prądu musi być
zamknięty). Następnie powolnymi ruchami gładzi głowę
pacjenta od środka czoła ku uszom. Ta część zabiegu trwa
10 minut. Potem biomasażysta staje za plecami chorego
i obu rękami (palce lekko zgięte ku dołowi) głaszcze gło­
wę w kierunku od czoła do podstawy czaszki. Od czasu
do czasu jego ręce nieruchomieją na głowie pacjenta na
30 sekund. I ten masaż trwa w sumie 10 minut. Teraz za­
czyna się pięciominutowa magnetyzacja karku. Magnety-
zer wodzi po nim palcami odśrodkowo wzdłuż linii mię-
dzykręgowych. Kolej na kręgosłup. Pacjent kładzie się na
brzuchu, a biomagnetyzer wszystkimi palcami obu rąk
równocześnie wodzi wzdłuż kręgosłupa — od szyi do koś­
ci ogonowej, a następnie — od kręgosłupa na boki po
miejscach międzyżebrowych. Trwa to 20 minut.
Nogi masuje się od stóp do góry, najpierw lewą, potem
prawą, najpierw z tyłu, później z przodu. Teraz następuje
masaż serca. Pacjent leży na wznak, a masażysta kła­
dzie mu dwa palce — kciuk i wskazujący — ręki prawej
po lewej stronie klatki piersiowej, poniżej sutka. Dwa pal­
ce ręki lewej dotykają klatki piersiowej pacjenta, między
obojczykiem i ramieniem, powyżej sutka. Obie ręce rów­
nocześnie prowadzi się liniami kolistymi do jednego punk­
tu leżącego na mostku.
Brzuch magnetyzuje się okrągłymi ruchami przy użyciu
wszystkich palców obu rąk, w kierunku ruchu wskazówek
zegara.
„W czasie zabiegów — pisze Klimuszko — pacjent od­
czuwa mrowienie w palcach rąk a czasami także nóg. In­
ni przeżywają jakiś dziwny błogostan, albo senność lub
przyjemne zmęczenie jak po kąpieli. Niejeden znów od­
czuwa ból lekki w zaatakowanym chorobą organie. Chorzy
natomiast, którzy czas dłuższy byli leczeni środkami uspo­
kajającymi, reagują słabo na odbiór biomagnetyzmów.
W tych wypadkach trzeba najpierw oczyścić organizm
z pozostałości tych leków piciem odpowiednich ziół i do­
piero potem można stosować zabiegi biomagnetyczne".
W czasie kuracji nie wolno pić alkoholu (pacjent może
to nawet przepłacić życiem) i kawy ani palić papierosów.
Na zabieg trzeba w miarę możności przychodzić na czczo.
Bóle ustępują najczęściej już po trzech zabiegach, a sa­
ma choroba po 10 lub — w cięższych przypadkach —
14 dniach biomagnetyzacji. Choroba najczęściej ustępuje
nagle. Biomasaże magnetyczne likwidują wszelkie nerwi­
ce, zapalenie korzonków nerwowych, zapalenie zakrzepo­
we żył, nerwobóle, migreny, niedomogi serca, zakłócenia
w krążeniu krwi, zapalenie węzłów chłonnych, a czasami
nawet powstrzymują proces stwardnienia rozsianego
w pierwszym jego stadium. Tyle Czesław Klimuszko.
Nieco inną metodę opracowali A. de Belizal i P. A. Mo­
rel. Utrzymują oni, że aby osiągnąć zdumiewające wy­
niki wystarczy właściwie umiejętność silnej koncentracji.
Sposób postępowania leczniczego wydaje się również dość
prosty, leczony organ należy lekko muskać końcami pal­
ców obu rąk. Jedna ręka muska miejsce ponad chorym
organem, druga miejsce pod nim, tworzgc tym samym
zamknięty obwód.
Teoretyczno-filozoficznę podstawę tej metody stanowi
założenie, że ciało magnetyzera przejmuje promieniowa­
nie energii Kosmosu, które z kolei jego ręka-nadajnik
przekazuje choremu organowi pacjenta. Energię tę, po
przejściu przez ciało chorego, przejmuje druga ręka ma­
gnetyzera zamykajgca obwód. I tu uwaga, rolę wzmac­
niacza pełni magnetyzer, który rozpoczynajgc zabieg kon­
centruje myśli na tym, by prżepływajgcg przezeń energię
skierować we właściwe miejsce.-Sposób ten tak dalece
odbiega od tzw. normalnych metod leczniczych, że wywo­
łuje w świecie medycznym zaciekłe spory, a nieraz nawet
oskarżenia o szarlatanerię. Jednak ci, którzy go stosujg,
powołuję się na konkretne przykłady: zabliźnianie się ot­
wartych żylaków w ciggu 15— 20 dni, znikanie kamieni
żółciowych, ustępowanie dolegliwości reumatycznych i de­
presji nerwowych. Wszystko to już po kilku seansach,
trwajgcych 10— 15 minut.
Belizal i Morel wychodzę z'założenia, że ludzki orga­
nizm posiada dwa uakumulatory", których sprawne dzia­
łanie decyduje o zdrowiu jednostki. Wyładowanie się
owych akumulatorów wywołuje w konsekwencji osłabie­
nie organizmu. Czy można je na nowo ładować? Cytowa­
ni autorzy twierdzę, że tak. Wyznaczyli oni na ciele ludz­
kim dwa obwody, górny i dolny, posiadajęce wspólny
środek, którym jest splot słoneczny. Wierzchołkiem ob­
wodu górnego jest tylna podstawa lewego ucha, wierz­
chołkiem obwodu dolnego — kość ogonowa. „Ładowanie
akumulatorów" odbywa się znów metodę lekkiego do­
tykania obu obwodów po kolei, palcami obu ręk. Zabieg
rozpoczyna się zawsze od obwodu górnego, który podda­
je się owemu lekkiemu dotykowi przez 3— A minuty; po­
tem codziennie przedłuża się zabieg o pół minuty, docho-
dzęc jednak ostatecznie tylko do granicy 5— 6 minut. Ob­
wód dolny natomiast może odbierać promieniowanie bio-
magnetyczne jednorazowo przez 10— 15 minut. Całq ku­
rację prowadzi się przez 15— 20 dni.
Autorzy zwracajg jeszcze uwagę na pewien istotny
szczegół. Chory poddawany kuracji biomagnetycznej nie
może przebywać w pomieszczeniach, w których występu­
je negatywne promieniowanie podziemnych cieków wod­
nych i siatki geologicznej. Postuluję nawet zmianę miesz­
kania jeśli nie da się w nim wytłumić tych szkodliwych
wpływów.
Zdaniem zwolenników teorii biomagnetycznej każdy
człowiek posiada atawistyczne właściwości biomagne-
tyczne, a ludzie specjalnie uzdolnieni potrafię je prze­
kształcić w biomagnetyzm kierowany. Dla tych właśnie
ludzi, którzy zajmuję się biomagnetyzmem (a sg wśród
nich także profesjonalni lekarze) nie jest obojętny stan
biorytmów własnych oraz biorytmów pacjenta. Najlepsze
wyniki w kuracjach biomagnetycznych osiggane sg wtedy,
gdy biomagnetyzer znajduje się w wyżach F i P, nato­
miast pacjent odwrotnie — w niżu tych dwóch bioryt­
mów.

TERAPIA PSYCHOTRONICZNA

Evelin M. Monahan, autorka ksigżki zawierajgcej zało­


żenia teoretyczne i praktyczny opis stosowania tej metody,
formułuje podstawowy wórunek powodzenia kuracji psy­
chotronicznej: nie wolno nigdy i pod żadnym pretekstem
dopuścić do zagnieżdżenia się w umyśle uczuć i myśli
negatywnych. Myślenie takie jest bowiem chorobę samg
w sobie, przynosi cierpienie, ból, dolegliwości ciała i umy­
słu, a nawet śmierć. Myślenie negatywne to nie tylko
zwgtpienie, pesymizm i rozpacz, lecz także nieżyczliwe
uczucia — nienawiść, pogarda, zawiść, radość z cudzego
cierpienia... Nie wolno ich zatrzymywać w umyśle, trzeba
je natychmiast wypierać — pozytywnymi myślami i uczu­
ciami.
Nasi rodzimi autorzy — prof. dr Julian Aleksandrowicz,
prof. dr Stanisław Cwynar i doc. dr hab. Andrzej Szyszko-
-Bohusz — wydali broszurę i płytę pt. „Relaks", które
uczę metody odprężania się. Odprężenie to jest wstęp­
nym warunkiem powodzenia kuracji psychotronicznej.
Autorzy piszę: „Żeby wygasić niektóre niekorzystne na­
wyki lub reakcje niewłaściwe, trzeba wyrobić w sobie
zdolność do sterowania sobę i umieć wpływać nawet na
reakcje wegetatywne, te właśnie, które nie sę w ogólnym
przekonaniu zależne od naszej woli. Generalnym warun­
kiem dojścia do zdolności do sterowania sobę jest naucze­
nie się relaksu oraz treningu autogennego. Właśnie zupeł­
ne odprężenie i całkowite uspokojenie się pozwala na jas­
ny i obiektywny wględ w samego siebie i na przekształce­
n ie — jeśli trzeba — samego siebie w indywidualność dos-
konalszę bardziej lojalnę w stosunku do innych, szlachet-
niejszę, a więc uwalniajęcę się od poczucia winy, a z kolei
od wrażenia, że inni sę wrogo nastawieni. Taki stan likwi­
duje niepokój, lęk i sprawia uczucie spokoju i (...) satys­
fakcji z życia i twórczego działano".
Pomieszczenie, w którym się ćwiczy powinno być odi­
zolowane od rozpraszajęcych uwagę bodźców, dobrze
przewietrzone i oświetlone łagodnym światłem, wolne od
negatywnego promieniowania podziemnych cieków wod­
nych. Łóżko lub fotel bez metalowych elementów.
Świadomość ćwiczęcego powinna się koncentrować wy-
łęcznie wokół treści sugestii słownej płynęcej z płyty lub
głośnika magnetofonu. Można częściowo wykorzystać
tekst i sposób jego interpretacji utrwalone na płycie „Re­
laks". Tym, którzy chcieliby na własny użytek sporzędzić
sobie nagranie, proponuję tekst umieszczony na końcu
niniejszej księżki. I jeszcze jedno: trzeba rozpoczynać tę
terapię w jednoczesnym wyżu biorytmów P i I, nigdy na­
tomiast w dniach biorytmicznie kryzysowych.
Znajdę się pewnie Czytelnicy, którzy terapię psychotro-
nicznę nazwa babskim zabobonem albo mistyfikację. Tym
,,Ta drobna część energii psychicznej, którą posługujemy
się świadomie, tak się ma do ogromnych zasobów ener­
gii tkwiącej w naszej podświadomości jak malutki cypel
góry lodowej, który jest widoczny nad wodą, do tej części
pogrążonej w morzu. Jak olbrzymia jest część góry lodo­
wej pogrążona w wodzie, tak ogromna część energii psy­
chicznej ukryta jest w naszej podświadomości. Trzeba ją
tylko uruchomić".
BIORYTMICZNE FATUM?

Każde istnienie kończy się śmiercią. To fakt, przed któ­


rym nie ma ucieczki. Można czytać filozofów, można po­
cieszać się myślą pięknie sformułowaną przez prof. Jana
Szczepańskiego, że śmierć „jest ostatecznym uwolnieniem
w świecie zewnętrznym i jeśli ktoś aspiruje do wolności
w świecie rzeczy i ludzi, to może ją znaleźć tylko w śmier­
ci, stawiającej poza zasięgiem wszelkiej tyranii, poza
wszelkimi zależnościami"... To prawda, ale nie przema­
wia ona tak silnie, jak tkwiący w nas instynkt życia.
, Prawdą jest też, że śmierć przychodzi najczęściej w bio-
rytmicznych dniach kryzysowych. Oto kilka historycznych
przykładów:
A. Mickiewicz (28 XII 1798— 26 XI 1855): - / o F 22, xP 15, ol 1.
J. W. Goethe (28 VIII 1749— 22 III 1832): + F 4, oP 1, - I 28.
J. Słowacki (23 VIII 1809— 3 IV 1849): oF 1, - P 20, + I 14
A. P. Czechow (29 I 1 8 6 0 -1 5 VII 1904): oF 1, - P 27, + I 3.
G. Morcinek (25 VIII1891— 20 XII 1963): -h/xF 11, + P 11, + I 15.
W. Churchill (30 XI 1874— 24 I 1965): - F 15, oP 28, - I 27
G. Pompidou (5 VII 1911— 2 IV 1974): + F 10, xP 14, + /x l 16
S. Wyszyński (3 VIII 1901— 28 V 1981): xF 12, + P 5, + I 14.
L. Staff (14 XI 1878— 31 V 1957): + F 6, xP 15, + 1 10
J. Tuwim (13 IX 1894— 27 XII 1953): xF 12, + P 11, + I 7

Przykładów takich jest oczywiście znacznie więcej, nie


ma jednak potrzeby ich mnożyć. Wszystko to są przykła­
dy tzw. śmierci naturalnej. Ale niekorzystny układ bio­
rytmów daje znać o sobie również w przypadkach katas­
trof — samochodowych, lotniczych, kolejowych — które
zwykle zbierają obfite żniwo śmierci.
Katastrofa dwóch autobusów, która wydarzyła się
15 X 11978, w Wilczym Jarze k/Żywca, pochłonęła 30 ofiar
śmiertelnych łącznie z kierowcami obu pojazcfów. Prze­
bieg wypadku znam z relacji kierownictwa PKS w Żywcu.
Około godziny czwartej nad ranem autobus prowadzo­
ny przez Józefa Adamka wpadł w poślizg na oblodzonej
jezdni mostu w Wilczym Jarze i po chwili runął w prze­
paść. Krótko potem na most wjechał następny autobus, #
którym też zarzuciło, ale kierowca, W ładysław Kimla opa­
nował pojazd, zatrzymał się za mostem i rozpoczął akcję
ratunkową.
Po pewnym czasie nadjechał autobus prowadzony przez
Bolesława Zonia. Kierowca zlekceważył rozpaczliwe syg­
nały „stop" dawane przez stojących na drodze ludzi
i wjechał na most. Tragedia się powtórzyła. Drugi autobus
runął do jeziora dokładnie w tym samym miejscu, co
pierwszy. Próba krwi obu niefortunnych kierowców nie wy­
kazała alkoholu.
Dokonałem analizy stanu biorytmów wszystkich trzech
kierowców i pragnę teraz przedstawić Czytelnikowi włas­
ne wnioski.
Józef Adamek (ur- 31X1943) był w dniu zerowym
biorytmu fizycznego, co jak wiadomo, pobudza do ryzyka.
Jego rytm intelektualny był w niżu ( — I 21). Jednak Ada­
mek był w zwodniczo — jak relacjonowali jego koledzy —
dobrym nastroju psychicznym ( + P 6). Poniósł śmierć.
W ładysław Kimla (ur. 3 1X1944) miał wyż obu podsta­
wowych biorytmów: + F 3, + P 4. Zachowując zimną
krew zapanował nad sytuacją mimo intelektualnego niżu
( “ I 18).
Bolesław Zoń (ur. 17 VI11930) znajdował się w dniu
krytycznym biorytmu fizycznego (xF 12), czyli w momencie
najniższej wewnętrznej sprawności swego organizmu
i równocześnie w fazie niżowej rytmu intelektualnego
( — I 31). Psychicznie był jeszcze w wyżu ( + P 13), który —
jak wiadomo — wywołuje u człowieka dobry nastrój. Tylko
że towarzysząc niekorzystnemu układowi pozostałych bio­
rytmów taki dobry nastrój bywa niestety zwodniczy; bie­
rze czasami górę nad rozwagą. I tak Bolesław Zoń pew­
nie wcale o tym nie myśląc, wjechał we własną śmierć.
Godzi się wziąć pod uwagę fakt, że wszyscy trzej kie­
rowcy mieli dokładnie te same warunki drogowe i atmos-
feryczne. Dwaj spośród nich urodzili się nawet w tym sa­
mym znaku zodiaku i w tym samym dniu miesięca. Ale
z życiem uszedł tylko ten, który miał w miarę pozytywny
obraz biorytmów.

No cóż, niewielu ludzi wierzy w „jakieś tam biorytmy".


Ponieważ wiem, że w warszawskim MZK od roku 1976
wszystkich kierowców autobusowych objęto eksperymen­
talnie nadzorem biorytmicznym, więc ilekroć bywałem
w Warszawie, zawsze indagowałem na ten temat zainte-

t
resowanych. Choć wszyscy przyznawali, że na poczgtku
roku otrzymują biodiagramy, tylko nieliczni mówili, że od
czasu do czasu do nich zaglgdajg. Ogromna większość
tak oto kwitowała moje pytania: „Panie, to jeszcze jeden
pic, bo i tak nie dostaniesz pan dnia wolnego od jazdy,
kiedy w karcie wypadnie krzyżyk. Każdy to od razu gdzieś
wtyka i koniec." Ciekawe, że kiedy tych samych kierow­
ców pytałem następnie czy wiedzg, że biodiagram można
wykorzystać jako wskazówkę kiedy się uczyć, a kiedy
pójść do dentysty albo na randkę z dziewczynę — zain­
teresowanie gwałtownie rosło. Myślę więc sobie, że takie
podejście do sprawy jak w warszawskim MZK to rzeczy­
wiście strata czasu i pieniędzy. Mnie chodziłoby o to, żeby
w głowie każdego kierowcy zapalało się czerwone światło
na widok takiego na przykład układu biorytmów: — F,
+ P, xl, co się tłumaczy: memu organizmowi brak nieod­
zownej sprężystości, więc szybko się męczę. Jestem
wprawdzie w niezłym nastroju, ale dla mnie jako kierow­
cy ważny jest przede wszystkim rytm intelektualny, a tu
akurat mam dzień krytyczny, czyli kiepski refleks. W olał­
bym dziś w ogóle nie siadać za kierownicę.
Nie opodal Cieszyna, gdzie się urodziłem, ale po czes­
kiej stronie, leży miejscowość Cierlicko. Tutaj 11 września
1932 roku zginęli dwaj słynni polscy piloci F. Żwirko
i S. Wigura. Do dziś panuje przekonanie, że przyczyny tej
katastrofy były dwojakie — złe warunki atmosferyczne
i niedopracowana technicznie konstrukcja samolotu.
Czyż jednak Żwirko i Wigura, lotnicy najwyższej mi­
strzowskiej klasy, nie wychodzili bez szwanku z takich
samych i gorszych opałów? Zamiast dalszego komentarza
podam stan biorytmów obu pilotów w owym feralnym
dniu 11 września 193? roku. Obaj byli w stanie biorytmicz-
nej niedomogi. Żwirko (ur. 14 1X1895) w dniu krytycznym
biorytmu psychicznego ( + F 10, xP 15, + l 14), Wigura
(ur. 9 IV 1901) — w dniu zerowym cyklu fizycznego oraz
w podwójnej głębi niżu psychicznego i intelektualnego
(oF 1, — P 26, —I 27). Zupełnie inaczej wyglgdały ich bio-
diagramy dwa tygodnie wcześniej kiedy to zdobyli I miej­
sce w międzynarodowym Challenge'u samolotów sporto­
wych. Wtedy ani razu nie zbiegły się kryzysowe okresy
ich biorytmów.
Czytelnik być może pamięta wiadomość prasową z
13X11 1980 o szczęśliwie zakończonym incydencie polskie­
go samolotu pasażerskiego na lotnisku w Istambule. Gdy
maszyna oderwała się od pasa startowego jeden z dwóch
silników uległ awarii, drugi na szczęście działał, mimo
pewnych uszkodzeń. Załoga i pasażerowie (76 osób) prze­
żyli chwile grozy. Kapitan Tadeusz Polak (ur. 6 XI11935)
zachowując zimną krew okrążył lotnisko i po 10 minutach
wylądował bez szwanku. Biodiagram kapitana Polaka wy­
glądał tak: - /oF 22 (wchodził w okres zerowy), + P 8, +
+ 110. Wyże biorytmów P i I zadecydowały — moim zda­
niem — o refleksie i przytomności umysłu pilota.
Przyczyny pamiętnej katastrofy na Okęciu w marcu 1980
roku zbadała specjalna komisja. Ja także dokonałem
własnej analizy i oceny tego tragicznego wypadku. Na
początek — stan biorytmów całej załogi:
Pawet Lipowiczem (ur. 1 VII 1933), I pilot, - F 15, + F1 6, - 1 30
czyli podwójny niż w cyklach F oraz 1
(okres kryzysowy); w połączeniu z + P
daje to niebezpieczny w takim układzie
dobry nastrój.
Tadeusz Łochocki (ur. 7 V 1937), II pilot; xF 12. oP 28, i 1 10
Konstanty Chorzewski (ur. 12 IV 1945),
nawigator: —/xF 13, xP 15, xl 17
Jan Łubniewski (ur. 5 VII 1942), mech.pokł. --/x F 13, - P 19, + 16
Alicja Duryasz (ur. 17 IX 1942), stewardesa + F 8, oP 1, - 1 31
Joanna Podstolska (ur. 1 7 X 1 1950),
stewardesa: - F 15, xP 14, - / X l 18
Elżbieta Grabowska (ur. 27 IV 1950),
stewardesa: xF 12, - p 22, - 1 24
Krystyna Krawczyk (ur. 9 VII 1956),
stewardesa: - F 14, xP 15, - 1 26
Grażyna Szafarkiewicz-Węglińska
(ur. 3 IV 1952), stewardesa: — F 18, xP 15, + I 10
Alicja Mormol-Dudley (ur. 19 V 1948),
stewardesa: + F 7, + P 2, + I 6

Co biorytmikowi mówią takie dane? Przede wszystkim


to, że wszyscy członkowie załogi z wyjątkiem jednej ste­
wardesy znajdowali się — mniej lub bardziej — w bio-
rytmicznych okresach kryzysowych. Spyta ktoś: jaki wpływ
na kryzysowy stan stewardes na sprawność pilotowania?
Otóż — zdaniem biorytmika — ma. Specyficzne warunki
pracy załogi samolotu sprawiają, że jej członków łączy
silna empatia. W tym konkretnym wypadku był to nie­
stety stan kryzysowej empatii biorytmicznej, empatii blo­
kującej u wszystkich szanse prawidłowych reakcji i sku­
tecznego przeciwdziałania katastrofie.
Z rozmów z pilotami, którym -— jak mówili — udało się
„wyrwać spod kosy" dowiedziałem się, że tam w powiet­
rzu, wyczuwają oni (dosłownie) stan techniczny samolotu
lędźwiowo-pośladkową częścią ciała. Informują ich o tym
drgania maszyny. W bardzo wczesnym, właściwie niedo­
strzegalnym jeszcze stadium awarii, doświadczony pilot
wyczuwa już jakąś odmienność, „dziwność" owych drgań.
Wskazania aparatów pokładowych mogą się ciągle jesz*-
cze mieścić w granicach normy, ale wytrenowane oko
błyskawicznie i czujnie reagującego pilota dostrzega, że
jednak niektóre wskazówki przesunęły się o grubość kres­
ki. Jeśli w tej samej sekundzie pilot podejmie prawidłową
decyzję i zacznie bezbłędnie działać — może jeszcze cza­
sem zapobiec wypadkowi lub katastrofie. W chwili gdy
aparaty już zupełnie wyraźnie ogłaszają alarm, bywa
przeważnie za późno na jakiekolwiek działanie.
Bezbłędnie reagować i działać może tylko pilot sprawny,
również i w biorytmicznym sensie tego pojęcia. Wszyscy
piloci, z którymi rozmawiałem, utrzymywali zgodnie, że
w dniach kiedy mają tzw. niewyraźne samopoczucie, ich
autu me wyczuwają precyzyjnie tych drobnych różnic
w drganiach samolotu.
Sądzę, że piloci rozbitej na Okęciu maszyny nie potra­
fili uchwycić momentu, w którym jeden z silników zaczął
' nienormalnie wibrować i nie zdążyli go w porę wyłączyć.
Czy poważnie traktowany nadzór biorytmiczny zapobiegł­
by tej katastrofie? Któż to może wiedzieć, ale... prawdo­
podobieństwo istnieje.
Niestety, w naszym lotnictwie prawie nic się w tej spra­
wie nie robi. Upewniła mnie o tym wspomniana już tra­
giczna śmierć Jerzego Majewicza, twórcy polskiej moto­
lotni w maju 1982 r. Znów się okazało, że zginął on
w krytycznym dniu biorytmu psychicznego: 4 F 6, xP 15,
- I 31.
Ale „specjaliści badający przyczyny katastrofy przypu­
szczają, iż była ona wynikiem szczególnie niesprzyjają­
cych zawirowcń powietrza" — podała Polska Agencja
Prasowa. A więc zdaniem specjalistów — pogoda. Czy
jednak tylko pogoda?

BIORYTMY I SPORT

Pisałem już o niepowtarzalnym, „wystrzałowym" skoku


Wojciecha Fortuny, który kibiców wprawił w euforię, bio-
rytmika jednak nie zdziwił. Sport jest tą właśnie dziedziną,
w której „jak na talerzu" można obserwować działanie
biorytmów, a zwłaszcza decydujący wpływ wyżu fizycz­
nego na rekordowe wyniki. I znów lista „biorytmicznych
faktów" związanych z medalami olimpijskimi, zdobytymi
przez polskich sportowców na moskiewskich igrzyskach
w roku 1980.
Władysław Kozakiewicz (ur. 8X111953). W yż fizyczny
w dniu, w którym zdobył złoty medal i ustanowił rekord
świata w skoku o tyczce: 4-F 3, — P 16, —I 30. W sylwes­
trowym wywiadzie powiedział na temat: „Wiedziałem, że
mam siłę na dużo, dużo skoków".
Bronisław Malinowski (ur. 4 V11951) w dniu, w którym
zdobył „złoto". W yż fizyczny: + F 2, + P 11, — I 25. „By­
łem w fantastycznej formie" — powiedział później. Zna­
komity ten sportowiec zginął tragicznie w wypadku samo­
chodowym wieczorem 27 1X1981, w podwójnym okresie
krytycznym biorytmu fizycznego i psychicznego, któremu
towarzyszyła na dodatek negatywna faza biorytmu inte­
lektualnego: +/xF 11, xP 14, —I 19.

Jan Kowalczyk (ur. 18X11 1941 r.), trzeci złoty medalis­


ta olimpijski. W yż fizyczny: + F 10, — P 25, — I 18.
Szkoda, że dla Ireny Szewińskiej (ur. 24 V 1946) Igrzys­
ka Olimpijskie roku 1980 przypadały na okres podwójne­
go niżu w rytmach F i P (por. jej biodiagram z tego okresu
na rys. 4). Niedomoga biorytmiczna mogła być powodem
tego, że organizm pani Ireny nie sprostał ogromnym wy­
maganiom. Kiedy w eliminacjach doznała urazu mięśnia
trójgłowego lewego podudzia obraz jej biorytmów był
niekorzystny: — F 18, — P 24, + l 10 (por. rys. 4).
Ale gdyby Irena Szewińska startowała wyłącznie w szta­
fecie, to znaczy w dniu 1 VII11980, byłoby zupełnie ina­
czej: oF 23, oP 1, + l 15. Wyjątkowo interesujący układ
— dwa dni zerowe! Tendencja do osiągania rekordowych
wyników! Pytanie, co by było gdyby kierownictwo naszej
ekipy olimpijskiej wzięło pod uwagę biodiagram zawod­
niczki — pozostanie bez odpowiedzi. Zamiast komentarza
przytoczę fragment artykułu „Rassczitajtie bioritmy" pióra
K. Arseniewa, zamieszczonego na łamach czasopisma
TECHNIKA MOŁODIEŻI w r. 1980.
„W półtora miesiąca po zakończeniu Olimpiady
w 1972 r. znowu startował radziecki sportowiec Wiktor
Saniejew. Gdyby nie rada naukowca, najprawdopodobniej
nie wziąłby udziału w jesiennych zawodach czołowych
sportowców. Rzecz w tym, że kandydatka nauk medycz­
nych W . Szaposznikowa z Leningradu, na podstawie da­
nych o biorytmach sportowca, wyliczyła mu, iż stan jego
rytmów sprawności organizmu ludzkiego będzie w dniu
konkurencji trójskoku taki, że gwarantuje mu to doskonały
rezultat. Trener A. Kiersieljan, no i sam Saniejew byli bar­
dzo zdziwieni tą propozycją, jednak, mimo że szczyt for­
my — wymierzony na okres Olimpiady — już minął, po­
słuchali rady. Nagrodą był nowy rekord świata —
17,44 m!".
Z wiedzy o biorytmach korzystają już od dawna (lata
pięćdziesiąte) piłkarze i inni sportowcy RFN. W Stanach
Zjednoczonych zastosowano ją po raz pierwszy w roku
1964 w szkoleniu ciężarowców. Plan tego szkolenia był
mniej więcej taki: w okresie wyżu biorytmów F i P —
intensywny trening. W fazie ujemnej — trening z mniej­
szą ilością podejść w serii. Uświadamiano równocześnie
zawodnikowi, że spadek sił, który odczuwa, nie jest re­
zultatem żadnej ukrytej choroby, tylko po prostu natural­
ną konsekwencją niekorzystnego biorytmu, przeto — trze­
ba zmobilizować siłę woli i zmusić się do treningu.
Z ówczesnych doświadczeń amerykańscy trenerzy cię­
żarowców wyciągnęli kilka ogólnych wniosków. Okresem
najbardziej sprzyjającym treningowi są dni, kiedy cykle F
i P biegną równolegle w wyżu. Czas podwójnych niżów tych
biorytmów najlepiej wykorzystać na przerwę w treningach.
Jeśli zawody przypadnę na koniec fazy pozytywnej albo
na dzień krytyczny, trzeba zaraz potem zawiesić trening
przynajmniej na tydzień, żeby zawodnik mógł uzupełnić
wyczerpaną energię.
Dla biorytmika tajemnica zwycięstwa w sporcie jest, jak
widać, dość prosta. Trzeba szanować organizm zawodni­
ka w fazie ujemnej F i P i — jeśli to możliwe — tak pla­
nować starty, żeby przypadały na czas wyżu jego podsta­
wowych biorytmów.
W grach i innych sportach zespołowych niebagatelną
rolę odgrywa jeszcze wzajemne biopowinowactwo zawod­
ników. Okazuje się, że drużyna blisko między sobą biospo-
winowacona osigga lepsze wyniki. Tu na marginesie cie­
kawostka: wielu zachodnioeuropejskich kibiców piłkar­
skich posługuje się biodiagramami poszczególnych graczy
jako „pomocami naukowymi" przy typowaniu zwycięzcy
w zakładach piłkarskiego totka. U nas podobne zaintere­
sowanie biorytmami Zbigniewa Bońka, Grzegorza Laty,
Józefa Młynarczyka, Andrzeja Buncola i innych zawodni­
ków wywołały sukcesy polskiej reprezentacji w czasie
Mundialu'82.
Wszystkie omówione dotąd przykłady pozytywnego
wpływu wyżu fizycznego na wyczyn sportowy nie wyczer­
pują jednak zagadnienia. Niestety, w sporcie zdarzają się
również tragedie i to takie, które niełatwo „racjonalnie",
jak to mówią, wytłumaczyć. Czy ktokolwiek uważa kon­
kurencję skoku wzwyż za śmiertelnie niebezpieczną? Ta­
ternictwo, wyścigi samochodowe i motocyklowe mają
w sobie wkalkulowany niejako element ryzyka, ale zwy­
kła poprzeczka?
20 II 1980 w hali widowiskowo-sportowej w Zabrzu
trwały halowe mistrzostwa lekkoatletyczne Międzyszkol­
nych Górniczych Klubów Sportowych. O 12.15 młody za­
wodnik, uczeń Technikum Mechanicznego w Rybniku, Sła­
womir Jeruszko (ur. 29 VIII 1962) oddał skok na wyso­
kości 170 cm. Skok zakończył się tragicznie. Sławka od­
wieziono do szpitala z obrażeniami mózgowo-czaszkowy-
mi. Zmarł nie odzyskawszy przytomności. Podaję jego bio­
rytmy: — F 14, oP 1 (niebezpieczny dzień zerowy), 4 -1 16.
Sprawa, jako precedensowa, trafiła na wokandę sqdo-
wq. Zeznawało wielu działaczy, sędziów sportowych i bie­
głych. Podobnego wypadku nie notowały kroniki konku­
rencji skoku wzwyż na całym świecie. Sqd wydał wyrok
uniewinniajqcy działaczy sportowych, jednakże w uzasad­
nieniu werdyktu padło zdanie, że „sqd tylko sqdzi, ale nie
jest w stanie nikogo uwolnić od odpowiedzialności moral­
nej''. Charakterystyczne, że wszyscy, którzy mieli w tej
sprawie coś do powiedzenia poświęcili mnóstwo czasu
rozważaniom na temat nieprawidłowych wymiarów zesko­
ku (nawiasem mówiqc takie zeskoki sq w Polsce często
używane), nikt natomiast nie zwrócił uwagi na niedomogę
biologicznq zawodnika — rezultat kryzysowego stanu je­
go biorytmów. Bo jak zwykle nikt o tym nie słyszał, a jeśli
nawet słyszał, to i tak nie uwierzył.
Żywa jest jeszcze w Polsce pamięć o tragedii na sto­
kach Pilska w Beskidzie Żywieckim 27 i 28 grudnia 1980
roku. Trzy osoby poniosły w niej śmierć, kilkanaście zna­
lazło się w szpitalu. Prasa, radio, telewizja próbowały zna­
leźć wtedy odpowiedź na dręczqce wszystkich pytanie —
dlaczego?
27 grudnia 1980 roku przebywajqca na obozie sporto­
wym w Korbielowie grupa 16 młodych lekkoatletów-cho-
dziarzy wraz z trenerem K. Kisielem wybrała się na tre­
ning na Pilsko. W drodze pod górę jedna z dziewczqt —
Małgorzata Grzesiak — nie wytrzymała tempa i za zgodq
trenera wróciła do ośrodka w Korbielowie. Tymczasem na
Pilsku rozszalała się zadymka śnieżna. Grupa straciła
orientację w terenie. Jak się później okazało krqżyła nie
opodal szczytu, zamiast czym prędzej zejść w dół pierw-
szq napotkanq dolinę. Kierownictwo korbielowskiego
ośrodka zaniepokojone zbyt długq nieobecnościę pod­
opiecznych powiadomiło Beskidzką Grupę GOPR oraz
WOP. Nazajutrz grupa 13 osób w stanie skrajnego wy­
czerpania odnalazła się w Czechosłowacji. Młodzi ludzie
zatrzymali przejeżdżający samochód, którego właściciel
udzielił im pomocy. W ciągu następnych kilku godzin od­
naleziono zwłoki trzech ofiar tragedii: I. Langwerskiego —
mistrza Polski juniorów w chodzie na 10 km, L. Śledzia —
członka kadry juniorów i M. Witczaka — członka kadry
młodzików.
Na wieść o tym pojechałem do Korbielowa. Dane, które
tam zebrałem, stały się podstawą biorytmicznej analizy
wypadku.
Małgorzata Grzesiak (ur. 2 0 IV 1968) miała najgorszy
spośród całej grupy stan biorytmów — zbieg dwóch dni
krytycznych: xF 12, xP 15. Na szczęście towarzyszył im
wyż intelektualny ( + ! 15), dzięki któremu — jak sądzę —
jej przytomny umysł dobrze ocenił stan organizmu i kazał
jej wrócić do bazy.
Leszek Śledź (ur. 31 V 1964) był w dniu krytycznym bio­
rytmu intelektualnego ( + F 7, + P 8, xl 17) co — przy bra­
ku samokontroli — obniżyło sprawność jego umysłu i w
ogóle centralnego układu nerwowego.
Ireneusz Langwerski (ur. 5 X 1963) przeżywał potrójną
głębię niżu biorytmów: — F 16, — P 23, — I 25. Taki układ
znaczy dla człowieka tyle samo, co dzień krytyczny. W y­
wołuje osłabienie wewnętrzne organizmu i zwolnienie
reakcji umysłowych.
Marek Witczak (ur. 31 V 1966) był w krytycznym dniu
biorytmu fizycznego: xF 12, + P 5, + l 12; chcę w tym
miejscu przypomnieć to, co już pisałem o licznych, zda­
rzających się w takim dniu zgonach. Żaden z pozostałych
członków grupy treningowej — według danych jakie
otrzymałem — nie miał tak niekorzystnego układu bio­
rytmów jak wymieniona czwórka.
Trener i opiekun grupy, Krzysztof Kisiel (ur. 28 I 1950) był
w dniu zerowym biorytmu fizycznego (oF 23) co — według
mnie — zaważyło na jego postępowaniu. Mam tu na my­
śli niebezpieczną tendencję do ryzykownego wyczynu. Do­
brze, że jego pozostałe biorytmy biegły równolegle w wy­
żu ( + P 9, + 17), co ostatecznie pozwoliło mu, mimo cięż­
kich odmrożeń, opanować sytuację i utrzymać zaufanie
grupy. Zaryzykuję twierdzenie, że gdyby nie to — doszło­
by do jeszcze gorszej tragedii.
Gdyby to jednak ode mnie zależało na podstawie bio-
diagramu Małgosi Grzesiak nie pozwoliłbym jej w ogóle
brać udziału w wyprawie. Langwerskiemu i Witczakowi
pozwoliłbym na bardzo lekki trening. Śledzia ostrzegłbym
przed obniżoną prężnością umysłu i zaleciłbym mu wyjąt­
kową ostrożność w czasie treningu.
Trener Krzysztof Kisiel, który wchodził w dzień zerowy,
powinien był odłożyć marsz na Pilsko co najmniej o dwa
dni — byłby już wtedy w wyżach wszystkich trzech bio­
rytmów.
10 stycznia 1981 pewien ekspert z zakresu medycyny
sądowej oświadczył w telewizji: „Jedynie racjonalnym tłu­
maczeniem zgonu tych trzech jest to, że duża świadomość
niebezpieczeństwa u starszych chłopców prowadziła do
mniejszej odporności i szybszego wyczerpania zasobów
psychicznych". Zupełnie się z tym nie zgadzam. Przecież
najbardziej świadomy niebezpieczeństwa (i odpowiedzial­
ności!) musiał być najstarszy z grupy — trener Krzysztof
Kisiel. Zgodnie z cytowaną ekspertyzą to on powinien był
umrzeć, tym bardziej że oddał chłopcom część swojej gar­
deroby, a na dodatek wpadł po pas do lodowatej wody.
Tymczasem nie tylko dotrwał do końca wyprawy, ale kie­
dy już młodzież odjechała samochodem, on — pomimo
potwornych odmrożeń — szedł dalej pieszo. Był już wte­
dy, co prawa, w wyżu wszystkich biortymów.
Przytoczona ekspertyza zrodziła się stąd, że jak słusz­
nie zauważył profesor Szczepański „uczeni i technicy są
skłonni uważać te elementy, których nie umieją zopera-
cjonalizować i skwantyfikować, za nie istniejące".-
Wszelkie łzw. racjonalne próby wytłumaczenia przyczyn
tragedii na Pilsku nie zadowolity wielu osób." Dat temu
wyraz m. in. trener Jan Mulak w jednym z programów te­
lewizyjnych: „Tutaj chodzi o prawdę, o znalezienie fak­
tycznych przyczyn (...). Nadal jest dla mnie niewyjaśnio­
na ta łatwość śmierci trzech wysoko wytrenowanych
chłopców. Nie mogę tej sprawy zrozumieć... pierwszy raz
mamy podobny wypadek w sporcie polskim. Ci, którzy
ocaleli, którzy przecież przebywali w tych samych cięż­
kich warunkach przez wiele, wiele godzin, wyszli z tego
ze stosunkowo niewielkimi obrażeniami. Tak, że zupełnie
nie rozumiem, w którym miejscu tutaj coś się stało z tymi
organizmami. Załamanie psychiczne? No, wiadomo, że ten
trzeci mógł się załamać psychicznie. Ale nastrój całej gru­
py? Przecież ta grupa zachowywała się jak podczas naj­
cięższej walki z poczuciem pełnego koleżeństwa; udziela­
ła sobie pomocy, przeciwdziałała panice. Wynikało to
z olbrzymiego zaufania do trenera. Gdyby nie było tego
zaufania, cała grupa byłaby przegrana".
No cóż, nie pierwszy to i nie ostatni wypadek w gó­
rach. Jeden z nich zdarzył się 8 lutego 1909 roku.
„Zbocze ruszyło. Nogi uciekły narciarzowi w dół, cały
śnieg zjeżdżał z nim, niezwykły szum przeszył powietrze.
Lawina! Znał to groźne zjawisko, próbował narty skiero­
wać dziobami w dół, aby uciec szybciej od zesuwu lawiny
i znaleźć się poza jej odrębem. Na próżno. Pokład śniegu
zgarbił się, wypiętrzył, narty zaryły się weń, człowiek upadł
twarzą w śnieg, sunący strumień zdarł mu czapkę i Cze­
kan. Masa śnieżna waliła w dół, krusząc się w bryły, par­
ła coraz szybciej do łożyska potoku. Już osiadła na dnie;
twardy, zbity pokład przeszedł nad człowiekiem jak rze­
ka, nakrył go sobą, zabrał ze sobą. Człowiek przepadł
w masie śniegowej bez śladu. (...) Tak zginął Mieczysław
Karłowicz, bez świadków w lutowe rozsłonecznione po­
południe; jedna z najpiękniejszych postaci, jakie kiedykol­
wiek stąpały po szczytach Tatr. Odszedł w państwo ci­
szy, której tak pożądał, z której chciał dobywać akordy
swej pieśni. Miał lat 34. (...) Umarł nie wykonawszy naj­
mniejszego ruchu. Zwłoki leżały niedaleko skraju lawiny
pod półtorametrową warstwą śniegu. O kilka metrów da­
lej byłby już poza zasięgiem lawiny. Może foki uniemożli­
wiły «jazdę śmiertelną» i lawina ubiegła człowieka?"
( J a l u K u r e k : „Księga T a t r " ) .

Nie wiem, czy przyczyną tej śmierci były foki. Wiem,


że Mieczysław Karłowicz był w dniu krytycznym bioryt­
mu psychicznego, a poza tym w niżu pozostałych biocy-
kli ( — F 17, xP 15, —/ol 32). Może dlatego nie uciekł przed
śmiercią?
Otwieram encyklopedię na chybił trafił, szukając jeszcze
kogoś kto zginął w Tatrach. Znajduję hasło:
„Stanisławski W iesław (ur. 15 XI 1909). Czołowy tater­
nik lat 1928— 33. Autor wielu podręczników taternickich.
Zginął 4 VIII 1933 przy próbie pierwszego przejścia niewiel­
kiej i niezbyt trudnej zachodniej ściany Kościółka".
Wyliczam ile dni przeżył Stanisławski, dzielę tę liczbę
kolejno przez 23, 28 i 33 i stwierdzam, że popełniając
śmiertelny błąd miał taki oto stan biorytmów: — F 15,
+ P 11, xl 17. Więc kto wie, czy znowu ten wielokrotnie
już cytowany, dobry nastrój psychiczny — w dniu kry­
tycznym biorytmu intelektualnego — nie popchnął znako­
mitego taternika o jeden krok za daleko...

BIORYTMY, WAHADEŁKO I RÓŻDŻKA

Wahadełko i różdżka wśród wielu ludzi ciągle jeszcze


uchodzą za rekwizyty z pogranicza baśni i magii, a na ra­
diestetów patrzy się często dość podejrzliwie. Tymczasem
każdy człowiek posiada pewne zdolności radiestetyczne —
być może atawistyczne — które homo sapiens stopniowo
tracił w procesie ewolucji i cywilizacji. Radiesteta jest po
prostu człowiekiem obdarzonym większą niż inni zdolnoś-
ciq do selektywnego odbierania pewnych promieniowań,
których natężenia nie udało się zmierzyć nawet najczul­
szymi przyrządami, więc takich, których „normalny'' czło­
wiek nie postrzega za pośrednictwem pięciu zmysłów.
(Termin „radiestezja" pochodzi od łacińskiego radium —
promień oraz greckiego esthesia — odczuwanie).

U radiestetów, czyli osób szczególnie wrażliwych na to


tajemnicze promieniowanie, występuje efekt biofizyczny,
wywołujący z kolei odruch radiestezyjny. Manifestuje się
on np. wybiciem różdżki lub ruchem wahadła, co można
wykorzystać do celów praktycznych, tzn. do wykrywania
podziemnych cieków wodnych, złóż minerałów itp. Czy­
telnikowi, który chciałby się przekonać, czy posiada zdol­
ności radiestetyczne proponuję sprawdzian z wahadeł­
kiem.
Zamiast wahadełka można użyć zawieszonej na nitce
złotej lub srebrnej obrączki. Należy stanąć, odprężyć się
i lewq dłoń (palce złączone) położyć na splocie słonecz­
nym. Nitkę ujqć w dwa palce — kciuk i wskazujący —
ręki prawej. Trzymać wahadło na wysokości środka lewej
ręki w odległości około 20 cm. W ahadło zacznie wyko­
nywać ruchy koliste, zgodne z kierunkiem wskazówek ze­
gara. Proszę policzyć ile pełnych obrotów wykona waha­
dełko zanim „samo z siebie" stanie albo zmieni kierunek
ruchu, jest to bowiem właśnie miernik naszych uzdolnień:
do 15 obrotów — niewielkie szanse na wiarygodne wyni­
ki; 15— 30 obrotów — mała wrażliwość; 30— 50 obrotów
— dobra wrażliwość, zachęcam do dalszych ćwiczeń. Ale
uwaga! Ten test wykonany w niżu biorytmu psychicznego
( —P) lub w którymś z dni krytycznych wykaże znacznie
gorsze wyniki.
Fakt ten polecam też uwadze zaawansowanych radies­
tetów. Najkorzystniejszy dla nich układ biorytmów to — F,
+ P, — I, przy którym progi wrażliwości niektórych zmy­
słów sq wyraźnie obniżone i dzięki temu uzyskiwane wy­
niki sq lepsze, bardziej wiarygodne. Istotne, pozytywne
znaczenie ma tu wyż biorytmu P.
Najwięcej błędów natomiast powoduje układ + F, — P,
+ l. Wywołuje on często tzw. inerwację, czyli ruch waha­
dła lub różdżki — w rezultacie autosugestii. Bierze się to
z pragnienia osiągnięcia określonej reakcji (do takiego zaś
dążenia predystynuje wyż fizyczny). I tak myśl radiestety
0 ruchu, tworzy ten ruch. Dlatego wszystkim radiestetom
1 tym zaawansowanymi, i „raczkującym" radzę, aby przy­
stępując do eksperymentu uwolnili się wewnętrznie od
wszelkich oczekiwań i pragnień związanych z wynikiem
doświadczenia lub, dla odmiany, od wszelkich uprzedzeń.
Ma to znaczenie zwłaszcza przy powtarzaniu eksperymen­
tu. Każde doświadczenie, jeśli nawet jest 'dziesiątym
z kolei na ten sam temat, musi być dla radiestety pierw­
szym. Należy wewnętrznie odrzucić dążenie do osiągnięcia
rezultatu za wszelką cenę, zupełnie się nie koncentrować,
lecz po prostu dopuścić do głosu intuicję. I ona, choć le­
ży poza doświadczeniem i rozumowaniem, jest także ro­
dzajem poznania.
» Wiem, że niektórzy lekarze pomocniczo stosujg radies­
tezję przy diagnozowaniu i ordynowaniu leków. Powsta­
jące wtedy subtelne i trudne w tym miejscu do wytłuma­
czenia zależności między czynnościami wegetatywnymi
organizmu pacjenta, a przebiegiem procesów psychicz­
nych u lekarza-radiestety wywołują niekiedy przykre, a na­
wet niebezpieczne skutki. Praktycznie może się zdarzyć tak,
że symptomy choroby pacjenta przeniosą się na ciało
i umysł lekarza i to w sposób trwały, jeśli ten lekarz nie
nauczy się odblokowywać w sobie takiego sprzężenia
zwrotnego, unieszkodliwiać go i „uziemiać". Każdy lekarz-
-radiesteta musi się tego nauczyć na własną rękę. Ja mo­
gę tylko przestrzec przed prowadzeniem eksperymentów
radiestetycznych z pacjentem w biorytmicznych dniach
kryzysowych lub w niżach wszystkich biorytmów lekarza.

i '

Wszyscy zresztą „zawodowi" różdżkarze i wahadlarze


są narażeni nie tylko na utratę znacznej ilości energii sy­
stemu nerwowego, ale chodząc często wzdłuż cieków wód
podziemnych wchłaniają dużą dawkę negatywnego pro-

Biodiagram — 7
97
mieniowania. Nie od rzeczy będzie tu wspomnieć o wy­
padkach śmierci wśród młodych radiestetów, którzy nie
umiejąc prawidłowo regenerować swego organizmu,,
przedwcześnie się „wypalili” , wyczerpawszy swe siły w i­
talne.

ZAGADKA „PECHOWYCH" LAT

Zdarzają się człowiekowi takie lata, kiedy wszystko


idzie jakby na opak, kiedy sypią mu się na głowę niepo­
wodzenia, choroby, wypadki. Że to rzecz znana świadczy
choćby przysłowie „nieszczęścia chodzą parami". Istnie­
je pewna biorytmiczna hipoteza, która próbuje wytłuma­
czyć to zjawisko.
Dla zrozumienia sprawy muszę tu wprowadzić i krótko
omówić pojęcie bioperiodyki sekundarnej nazwanej tak
w odróżnieniu od znanej już Czytelnikowi bioperiodyki za­
sadniczej. Istnienie tej drugiej bioperiodyki odkrył H. Fruh.
Stwierdził, że i ona posiada trzy cykle — F, P i I — które
zawiązują się również w chwili urodzenia. Długość po­
szczególnych cykli jest taka sama: 23, 28 i 33 dni. Na
czym więc polega różnica między biorytmami zasadniczy­
mi i sekundarnymi?
Otóż w każdą rocznicę urodzin rytmy bioperiodyki se­
kundarnej pod wpływem jakiegoś impulsu, być może po­
chodzenia kosmicznego, zaczynają na nowo falować od
zera. Innymi słowy dzieje się coś takiego jakby ktoś na
moment zatrzymał stoper, skasował go i natychmiast po­
nownie uruchomił. Od tego momentu stoper ten będzie
znów nieprzerwanie mierzył czas aż do następnej roczni­
cy urodzin.
Czytelnik rozumie więc, że rytmy F, P i I bioperiodyki
zasadniczej i sekundarnej najczęściej nie nakładają się,
lecz są w stosunku do siebie przesunięte. Całe szczęście,
jeśli bowiem dzień kryzysowy pierwszego układu bioryt­
mów pokrywa się z dniem kryzysowym układu sekundar-
nego, wzmacnia się tzw. efekt krytyczny. Sq przykłady
na to, że np. rwanie zęba w takim dniu kryzysowym obu
bioperiodyk kończyło się śmiercią pacjenta, a szczepie­
nia wywoływały paraliż. Znany jest przypadek niewytłu­
maczalnego zgonu 41-letniej kobiety w czasie banalnego
badania jajowodów. Okazało się przy tym, że była ona
w jedenastym dniu fizycznego biorytmu zasadniczego
oraz w dwunastym dniu F bioperiodyki sekundarnej.
W opisanej przeze mnie tragedii na Pilsku Małgosia Grze­
siak miała również bardzo niekorzystny styk obu biope­
riodyk. Układ pierwszy xF 12 xP 15, + l 15; układ drugi
- F 18, oP 28, xl 17.
Wracając do postawionej na wstępie zagadki lat pe­
chowych — biorytmicy podejrzewają, że ich przyczyną
może być właśnie „gęste" nakładanie się na siebie dni
kryzysowych obu układów.
Na użytek codzienny bioperiodyką sekundarna nie ma
większego znaczenia, problem ten jednak może intereso­
wać lekarzy, którzy chcieliby biorytmikę wykorzystać
w leczeniu chorych. Sposób obliczania stanu bioperiodyki
sekundarnej na dowolny oznaczony dzień jest analogiczny
do znanego już Czytelnikowi sposobu ustalania bioliczb
zasadniczych — metodą pamięciową. Należy ustalić ile
dni upłynęło od ostatniej rocznicy urodzin^do dnia ozna­
czonego i liczbę tę kolejno podzielić przez 23, 28 i 33.
Jeśli ktoś chce sobie pozaznaczać dni kryzysowe tej bio­
periodyki na biodiagramie może fo uczynić, wprowadzając
dla odróżnienia symbole „II O", „II X".
Zdarza się, choć niezmiernie rzadko, że biorytmy ukła­
du zasadniczego jak gdyby wyskakują z ustalonego toru.
Dzieje się to wskutek wyjątkowo ciężkiego wstrząsu, wy­
wołanego np. chorobą czy wypadkiem. Precyzyjny me­
chanizm biorytmiczny ulega rozregulowaniu i poszczegól­
ne cykle zaczynają biec od zera, licząc od dnia wypadku
lub dnia wybuchu choroby. Ma to istotne znaczenie dla
takiego lekarza, który obserwuje biorytmy pacjenta. Musi
on je wtedy na nowo obliczyć, biorąc za podstawę nie
datę urodzenia pacjenta, ale datę wypadku. U osób, które
szczęśliwie przetrwały kryzys, mechanizm ich biocykli po­
wraca dość szybko w stare łożysko.

SŁYNNE BITWY W ŚWIETLE BIORYTMIKI

Czytelnikom o zainteresowaniach historycznych, zwła­


szcza wielbicielom Napoleona (sława jego strategicznego
geniuszu zawsze działała na wyobraźnię Polaków, że przy­
pomnę pana Ignacego Rzeckiego z „Lalki") propopuję te­
raz intelektualną zabawę. Proszę spojrzeć na słynne na­
poleońskie wiktorie i klęski z innego, niż się to zwykle
czyni, pdhktu widzenia. Proszę uważnie przestudiov/ać
biorytmy Ncpoleona i jego wielkich przeciwników w kilku
utrwalonych przez historię bitwach. Ja z tych danych wy­
ciągam wnioski na poparcie mojej teorii, Czytelnik może
wysunąć własne. Daty urodzenia przeciwników Napole­
ona — które w tej sprawie są rzeczą ważną — przytaczam
za „Meyers Konversations — Lexikon", Lipsk-Wiedeń
1<Ś>08.
Bitwa pod Marengo 14 VI 1800 Zwycięstwo Napoleona
Napoleon (ur. 15 VIII 1769) ~/xF 13, + P 4, + I 7
Melas,
generał austriacki (12 V 1729 ~/oF 22, + P 10, — I 28
Czyżby zwodniczo dobry nastrój ( + P) Melasa towarzy­
szący niżom F i I przyczynił się do tego, że austriacki do­
wódca w przekonaniu, iż Napoleon został pokonany,
przedwcześnie opuścił pole bitwy?
Bitwa pod Austerlitz 2X111805. Zwycięstwo Napoleona
Napoleon + F 9, + P 13, -H 24
Kutuzow (191X1745) xF 12, - P 20, - I 22
Proszę zauważyć, że Kutuzow był w krytycznym dniu bio­
rytmu fizycznego i w niżach dwóch pozostałych.
Bitwa pod Jenq 14 VIII 1806. Zwycięstwo Napoleona
Napoleon +/xF 11, — P 16, + l 15
Hohenlohe,
pruski generał (31 11746) + F 8, — P 18, ol 33
Napoleon wchodził w krytyczny okres fizyczny, ale i Ho­
henlohe był w kryzysowym dniu zerowym biorytmu inte­
lektualnego.
Bitwa pod Wagram 6 VI11809. Zwycięstwo Napoleona
Napoleon 9, + P 8, + l 15
Karol,
arcyksigżę austriacki (5 IX 1771) —F 18, xP 14, —I 24
krytyczny dzień psychiczny oraz dwa głębokie niże.
Bitwa pod Borodino 7 IX 1812. Zwycięstwo Napoleona, ale
krwawe, mozolne i dość wqtpliwej wartości
Napoleon — F 19, — P 20, — I 20
(trzy niże)
Kutuzow + F 10, xP 15, + l 6
(dzień krytyczny biorytmu psychicznego).
Bitwa pod Lipskiem 19X1813. Klęska Napoleona
Napoleon xF 12, + P 7 , — I 31
(dzień kryt. F)
Generał Bülov (16 111755) - F 16, + P 9, + l 12
Generał Benningsen (10 11 1745) - F 17, - P 27, + | 7
Na marginesie dodam, że ksigżę Józef Poniatowski (7 V
1762), który w tej bitwie zgingł w nurtach Elstery, był
w kryzysowym dniu zerowym biorytmu fizycznego: oF 1,
+ P 4, + l 15.
Bitwa pod Waterloo 18 V11815. Klęska Napoleona
Napoleon — F 21, — P 26, + l 11
Wellington (29 IV 1769) - F 14, - P 22, - I 20
Z pomocq Wellingtonowi — cytuję ,,Małq Encyklopedię
PW N", 1959 — przyszedł feldmarszałek pruski Blücher,
który „zadecydował o losach bitwy".
Blücher (16 XII 1742) + F 8, - P 21, + l 15
Jak już powiedziałem — wnioski pozostawiam Czytel­
nikowi. Chcę jeszcze tylko przypomnieć, że Jan III Sobies­
ki (ur. 2 VI 1624) dowodząc wojskami polskimi i cesarski­
mi rozgromił 12 1X1683 oblegających Wiedeń Turków,
zupełnie nie zdając sobie sprawy z fantastycznie dlań ko­
rzystnego układu biorytmów: + F 8, + P 7, + l 3. Chętnie
podałbym datę urodzenia jego przeciwnika, Kara Mustafy,
niestety nigdzie nie mogłem jej znaleźć.

HOROSKOP CZY BIODIAGRAM

Na zakończenie zróbmy jeszcze wypad w świat astro­


logii, która dla jednych jest czystym szalbierstwem, pod­
czas gdy inni nie ustają w próbach odnalezienia w niej
tzw. racjonalnego pierwiastka. I jednych wszakże, i drugich
wprawia w zdumienie pozorna niewytłumaczalność traf­
nych przepowiedni morderstw i zamachów politycznych.
Czy jest coś wspólnego między tymi przepowiedniami
a biorytmiką? Jeśli jest, to rozumując logicznie, tragedie
przepowiedziane z góry przez astrologów powinny znajdo-
wać*odbicie w biodiagramach osób, których te proroctwa
dotyczą. Czy rzeczywiście?
Czytelnik być może pamięta, że przed morderstwem,
grożącym prezydentowi Kennedy'emu polscy astrologowie
ostrzegali już w marcu 1963 roku. Pisali nawet w tej spra­
wie do Stanów Zjednoczonych. Kto chce, niech mnie
sprawdzi. J. F. Kennedy (ur. 29 V 1917) został zamordo­
wany (22X11963) w dniu krytycznym biorytmu intelektu­
a ln e g o :+ F 5 , + P 11, xl 17.
Ale unus testis — nullus testis — jeden świadek to ża­
den świadek.
Mussolini, twórca i „duce" włoskiego faszyzmu (ur. 29
VII 1883) został schwytany przez partyzantów, rozstrzela­
ny i powieszony za nogi 28 IV 1945. Był to akurat dzień
krytyczny jego biorytmu fizycznego: xF 12, + P 12, + l 13.
Astrologowie przepowiedzieli oczywiście zamach na
Hitlera (ur. 20 IV 1889), którego wykonawcą był płk Stau-
łfenberg w dniu 20 VII 1944. Hitler był właśnie w krytycz­
nym dniu biorytmu intelektualnego: + F 9, — P 20, xl 17.
Przepowiedziano także śmierć Nehru (ur. 14X11889).
Umarł (27 V 1964) w kryzysowym okresie biorytmu fizycz­
nego: ~/xF 13, + P 6, — I 30.
HUTERS ASTROLOGISCHER KALENDER na rok 1965,
podając horoskop życiowy Roberta Kennedy'ego, przepo­
wiedział mu spore szanse w wyborach prezydenckich za
kilka lat, lecz jednocześnie ostrzegł: „Kwadrat Neptuna
i Saturna oraz Urana do Merkurego mogą oznaczać za­
mach na jego życie, który nie zakończy się jednak natych­
miastową śmiercią” . No cóż, ta przepowiednia ziściła się,
niestety. Układ biorytmów R. Kennedy'ego w dniu, gdy go
postrzelono (5 V 11968), był również nader niekęrzystny:
— F 14, _/oP 27 — I 29, a pogorszył się jeszcze w dniu
śmierci: — F 15, oP 28, — I 30 (zerowy dzień biorytmu psy­
chicznego).
Kanadyjka Evelyne Haré — o czym donosił katowicki
DZIENNIK ZACHODNI z 1 2 I V 1981, powołując się na
AFP — już w grudniu 1980 roku przepowiedziała zamach
na prezydenta Reagana. Próba zamachu miała nastąpić
w końcu marca. Evelyne Haré przepowiedziała, że Reagan
przeżyje zamach, mówiła o zranieniu kogoś z asysty pre­
zydenta i o ujęciu sprawcy. Czytelnik już zna układ bio­
rytmów prezydenta USA w .dniu zamachu: _/oF 22, oP 1,
+ l 13.
Astrologowie ostrzegli prezydenta Egiptu, Anwara Sa-
data (ur. 25X111918) o tym, że grozi mu śmierć. Sam
o tym mówił we wrześniu 1981 roku. Zginął przeszyty ku­
lami zamachowców 6 X1981 w podwójnym okresie kryzy­
sowym: oF 1, oP 28, —I 30. Jak pamiętamy z trans­
misji telewizyjnej nie padł na ziemię nawet wtedy,
gdy wszyscy wokół niego leżeli już plackiem. Czyżby eks­
plozja odwagi i zwodniczo dobrego nastroju?
W żadnym wypadku nie zamierzam przyłączać się do
chóru zwolenników lub — dla odmiany — przeciwników
astrologii i horoskopów. Z praktycznego jednak punktu
widzenia sporządzenie biodiagramu jest zadaniem stosun­
kowo prostym i każdy może je samodzielnie wykonać.
Horoskop natomiast, jak utrzymują znawcy przedmiotu,
to przedsięwzięcie niesłychanie skomplikowane. Wymaga
m.in. tego, aby człowiek znał moment swego urodzenia
z dokładnością do 5 sekund! W tej sytuacji będę głosował
za biodiagramem.

WARTO ZAPAMIĘTAĆ...
Na użytek codzienny chcę Czytelnikowi przedstawić
kwintensencję tego wszystkiego, co już napisałem o bio­
rytmach. Ułatwi to zainteresowanym interpretację biodia­
gramu. Wyże i niże trzech biorytmów tworzą osiem róż­
nych kombinacji i każdy z tych układów co innego znaczy.
—F, + P, +1. Szansa wielkiej efektywności dla wszyst­
kich pracujących umysłowo, w tym oczywiście także ar­
tystów i wszelkich twórców. Jest to dobry czas na ucze­
nie się języków obcych, ważne narady, zawieranie umów,
podróże służbowe (mogą być nawet kosztowne; opłaca
się, bo ich efekt zrekompensuje poniesione koszty). Pod
względem fizycznym jedynie nie dysponujesz, Czytelniku,
tzw. pełnią sił. Jeśli natomiast chciałbyś rozpocząć tera­
pię psychotroniczną — trzeba koniecznie rozpocząć ją
teraz, rokuje bowiem znakomite wyniki. Również wszyscy
cierpiący na wady wymowy powinni się mocno zmobili­
zować i zaaplikować sobie większą dawkę ćwiczeń — re­
zultaty będą lepsze niż kiedykolwiek. Dla inwalidów wyże
P I I to właściwy moment do nawiązywania i utrwalania
wszelkiego rodzaju kontaktów z otoczeniem, ponieważ do­
pisuje im humor i wyostrza się dowcip.
+ F, + P +1. Dni najbardziej sprzyjające pracy fizycznej
i umysłowej — także realizacji zamysłów i przedsięwzięć
najwyższej wagi! Prace naukowe, egzaminy, działalność
artystyczna przynoszę w tym okresie sukcesy; sportowcy
mają szanse bicia rekordów. Proszę pamiętać, że jednost­
ka silna i dynamiczna powinna być w tym czasie mocno
obciążona pracą; brak odpowiedniej dawki stresu (tak,
tak, to nie paradoks, umiarkowanie dawkowany stres jest
niezbędny!) źle wpływa na jej samopoczucie, prowadzi
nawet do frustracji. Nadmiar szkodliwego stresu psychicz­
nego (np. z powodu awantur w domu, złych stosunków
w pracy, kolejek, tłoku w tramwajach itp.) łatwo da się
w tym okresie „odreagować" — w intensywnej pracy fi­
zycznej. Osoby przyjmujące wszelkie środki n i s z c z ą -
c e tkankę nowotworową powinny to robić zwłaszcza te­
raz (a w każdym .razie podczas wyżu fizycznego), bez­
względnie unikając takiej kuracji w dniach krytycznych
biorytmu fizycznego i psychicznego. Dla inwalidów wyż
trzech biorytmów jest najlepszym okresem rehabilitacji,
daje bowiem szybkie i efektowne wyniki.
+ F, + P , —I. Okres wzmożonej wydajności w pracy fi­
zycznej, bardzo też sprzyjający treningowi sportowemu,
bez obawy przeciążenia organizmu. Spotęgowana odpor­
ność na ból, infekcje i wpływy klimatyczne sprawia, że
w tym okresie można się poddawać różnym wyczerpują­
cym zabiegom, takim jak kąpiele solankowo-borowinowe,
sauna, masaże, naświetlania, szczepienia, oddawanie krwi,
kuracje odchudzające, a przede wszystkim zabiegi chirur­
giczne i stomatologiczne. Jeśli, Czytelniku, masz kłopoty
z kręgosłupem i korzystasz z pomocy kręgarza, teraz
właśnie dobrze zniesiesz te bolesne zabiegi. Twemu umy­
słowi brak jednak błyskotliwości.
+ F, —P, +1. Kondycja fizyczna dobra, intelekt działa
sprawnie, ale nastrój pod psem. Brakuje duchowego po­
lotu.
— F, + P, —I. Bardzo dobry, optymistyczny nastrój, choć
kondycja fizyczna i umysłowa — słabe. Obniżona zdol­
ność twórczego myślenia i logicznego rozumowania. Uwa­
ga! Ten dobry nastrój wcale nie przylega do sytuacji,
strzeżmy się go! Sportowiec, jeśli chce trenować, niech to
czyni z umiarem, spokojnie, unikajgc przemęczenia. Kie­
rowcy i piloci: ostrożność, ostrożność i jeszcze raz ostroż­
ność. Jest to natomiast czas optymalny dla biostymulacji,
terapii pomocnej w leczeniu alkoholizmu, narkomanii i ner­
wic. Szczyt formy u radiestetów.

+ F, — P, —I. Niezłe samopoczucie fizyczne. Energię,


Czytelniku, masz i możesz jq wydatkować bez ograniczeń.
Ale nastrój psychiczny nie idzie w parze z tq energię.
Skłonny jesteś do irytacji i uporu, a w zdenerwowaniu do
gwałtownych wybuchów gniewu. Jeśli jesteś sportowcem
— stać cię na największy wyczyn. Jeśli masz dolegliwości
kręgosłupa możesz sobie zamówić wizytę u kręgarza.
— F, — P, +1. Pełnia sił umysłowych, kiepska dyspozycja
fizyczna, równie kiepski nastrój. Zalecana powściągliwość
we wszystkim, co wymaga dużego wysiłku. Proszę unikać
wizyt u dentysty, zabiegów fizykalnych i chirurgicznych,
bo odporność na ból jest niewielka.
— F, — P, —I. Czas regeneracji organizmu i gromadzenia
sił. Jeśli w tym okresie odczuwasz, Czytelniku, potrzebę
wypoczynku — rób w miarę możności to, czego domaga
się Twój organizm — odpoczywaj. Jeśli przyjmujesz leki
lub środki wzmacniające (ale nie preparaty niszczące tkan­
ki ) nie zapominaj, że teraz właśnie należy je brać. Po­
działają szybko i skutecznie. Podobnie — masaże bio-
magnetyczne. Inwalidów pragnę przestrzec przed niemiłymi
efektami trzeęh niżów. Pamiętajcie, że w tym okresie na­
wiedzają W as szczególnie natrętne depresje, rozpacz
i gniew, a objawy choroby często się zaostrzają. Nieprzy­
jemne pod tym względem są zwłaszcza dni kryzysowe.
Panujcie nad sytuacją, bo miną niże, miną i złe nastroje.
A w ogóle, Czytelniku, dbaj o to, żeby w tym totalnie
niżowym okresie Twoich biorytmów nagromadzić tyle sił,
ile tylko się da. Bo tak, jak po deszczu przychodzi słońce,
tak po biorytmicznym niżu zawsze przychodzi wyż, kiedy
to dobrze „naładowany akumulator" ogromnie Ci się
przyda.
Korzystając z przewagi jaką każdy piszący posiada nad
Czytelnikiem — bo książka to przecież rodzaj autorskie­
go monologu, którego czytający nie jest w stanie przer­
wać — chcę na zakończenie wypowiedzieć jeszcze kilka
ogólnych refleksji.
Współczesne społeczeństwo, korzystające ze zdobyczy
wysoko rozwiniętej cywilizacji, nurtuje ciekawość rzeczy
niezwykłych, spraw z pogranicza wiedzy i fantastyki. Do­
wodzi tego m.in. oszałamiające powodzenie literatury
i filmu science-fiction, zainteresowanie z jakim przyjmuje
się wszelkie wzmianki o trudnych do wyjaśnienia fenome-
Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych Czytelników rzecz
0 biorytmach może mieć podobny posmak. Stąd za­
strzeżenie: biorytmika nie ma nic wspólnego z wróżbami,
czy odgadywaniem ludzkiego losu, a biodiagram nie jest
wyrocznią. Biodiagram informuje nas tylko o wewnętrznej
sprawności organizmu — fizycznej, psychicznej, intelek­
tualnej — która ma swoje regularnie się powtarzające
przypływy i odpływy. Nie wolno jednak zapominać, że na
tę sprawność wpływa nie tylko dobry lub zły dzień tego
czy innego biorytmu, lecz także wiele innych czynników,
wśród których niepoślednią rolę odgrywa świadomość
1 podświadomość jednostki. Ale tu właśnie dzięki rozbu­
dzonej świadomości i informacjom zakodowanym w pod­
świadomości powstaje często bardzo korzystne sprzężenie
zwrotne; otóż znajomość aktualnego stanu biorytmów
może działać psychoterapeutycznie, przynajmniej do pew­
nego stopnia. Przynosi to mianowicie ten konkretny sku­
tek, że w razie konieczności, np. w dniach kryzysowych,
mobilizujemy wolę, koncentrujemy uwagę, zmuszamy się
do wysiłku. Jakie to ma znaczenie dla prawidłowego roz­
woju osobowości — nie trzeba szeroko uzasadniać. Chcę
tu jedynie przytoczyć pogląd profesora Kazimierza Dąb­
rowskiego, który uważam za głęboko słuszny:
„Samo przez się jest Zrozumiałe, że osobowość rozwi­
jająca się w kierunku swojego ideału, a więc dążenie do
osiągania wysokiego poziomu zdrowia psychicznego, po­
zostaje w ścisłym związku ze zdolnością do samowycho­
wania i autopsychoterapii. Jednostka rozwijająca się po­
zytywnie, a szczególnie jednostka rozwijająca się w spo­
sób przyspieszony i twórczy, musi kierować własnym roz­
wojem, musi się rozwijać sama z siebie, musi kontrolować
dynamizmy autopsychoterapeutyczne i kierować nimi
w warunkach konfliktowych, w stanach silnie wzmożonej
pobudliwości psychicznej, w stanach kryzysowych. (...)
To sterowanie rozwijającą się osobowością w specjalnie
ciężkich warunkach losowych — zewnętrznych i wew­
nętrznych jest ważnym czynnikiem wyznaczającym właś­
ciwy rozwój zdrowia psychicznego".
Nie wiem ilu Czytelników zirytowałem, a ilu zaintere­
sowałem zawartymi w tej książce teoriami. Tym, których
— być może — do nich przekonałem, pragnę powiedzieć
jeszcze jedno. Jeśli, Czytelniku, zdecydujesz się stosować
w praktyce zasady biorytmiki, czyń to z pełnym wewnę­
trznym przekonaniem i bądź świadomy dlaczego to czy­
nisz. Odpowiedź brzmi: chcę działać tak, by rozkładać
siły, aby oszczędzać siły i zachować zdolność do długich
wysiłków.

/
Styczeń Luty Marzec Kwiecień
Dzień F P I Dzień F P I Dzień F P I Dzień F P I
1. 20 1 2 1 .1 2 26 4 1. 7 2 6 9 1. 22 23 11
2. 19 0 1 2. 11 25 3 2. 6 25 8 2. 21 22 10
3. 18 27 0 3. 10 24 2 3. 5 24 7 3. 20 21 9
4. 17 26 32 4. 9 23 1 4. 4 23 6 4. 19 20 8
5. 16 25 31 5. 8 22 0 5. 3 22 5 5. 18 19 7
6. 15 24 30 6. 7 21 32 6. 2 21 4 6. 17 18 6
7. 14 23 29 7. 6 20 31 7. 1 20 3 7. 16 17 5
8. 13 22 28 8. 5 19 30 8. 0 19 2 8. 15 16 4
9. 12 21 27 9. 4 18 29 9 .2 2 18 1 9. 14 15 3
10. 11 20 26 10. 3 17 28 10. 21 17 0 10. 13 14 2
11. 10 19 25 11. 2 16 27 11. 20 16 32 11. 12 13 1
12. 9 18 24 12. 1 15 26 12. 19 15 31 12. 11 12 0
13. 8 17 23 13. 0 14 25 13. 18 14 30 13. 10 11 32
14. 7 16 22 '14. 22 13 24 14. 17 13 29 14. 9 10 31
15. 6 15 21 15. 21 12 23 15. 16 12 28 15. 8 9 30
16. 5 14 20 16. 20 11 22 16. 15 11 27 16. 7 8 29
17. 4 13 19 17. 19 10 21 17. 14 10 26 17. 6 7 28
18. 3 12 18 18. 18 9 20 18. 13 9 25 18. 5 6 27
19. 2 11 17 1 9 .1 7 8 19 1 9 .1 2 8 24 19. 4 5 26
20. 1 10 16 20. 16 7 18 2 0 . 11 7 23 20. 3 4 25
21. 0 9 15 21. 15 6 17 21. 10 6 22 21. 2 3 24
22. 22 8 14 2 2 .1 4 5 16 22. 9 5 21 22. 1 2 23
23. 21 7 13 2 3 .1 3 4 15 23. 8 4 20 23. 0 1 22
24. 20 6 12 2 4 .1 2 3 14 24. 7 3 19 24. 22 0 21
2 5 .1 9 5 11 25.11 2 13 25. 6 2 18 25. 21 27 20
26. 18 4 10 26. 10 1 12 26. 5 1 17 26. 20 26 19
27. 17 3 9 27. 9 0 11 27. 4 0 16 27. 19 25 18
28. 16 2 8 28. 8 27 10 28. 3 27 15 28. 18 24 17
29. 15 1 7 29. 2 26 14 29. 17 23 16
30. 14 0 6 29. 8 27 10 30. 1 25 13 30. 16 22 15
31. 13 27 5 31: 0 24 12
Maj Czerwiec Lipiec Sierpień
Dzień F P I Dzień F P I Dzień F P I Dzień F P I
1. 1 5 21 14 1. 7 18 16 1. 0 1 6 1 9 1. 15 13 21
2. 14 2 0 13 2. 6 17 15 2. 22 15 18 2. 14 12 20
3. 1 3 1 9 1 2 3. 5 16 14 3. 21 14 17 3. 13 11 19
4 . 1 2 18 11 4. 4 15 13 4. 20 13 16 4. 12 10 18
5. 11 17 10 5. 3 14 12 5. 19 12 15 5. 11 9 17
6 . 10 1 6 9 6. 2 13 11 6. 18 11 14 6. 10 8 16
7. 9 15 8 7. 1 12 10 7. 17 10 13 7. 9 7 15
8 . 8 14 7 8. 0 11 9 8. 16 9 12 8. 8 6 14
9. 7 13 6 9. 22 10 8 9. 15 8 1.1 9. 7 5 13
10. 6 1 2 5 10. 21 9 7 10. 14 7 10 10. 6 4 12
1 1 . 5 11 4 11. 20 8 6 11. 13 6 9 11. 5 311
12. 4 1 0 3 12. 19 7 5 12. 12 5 8 12. 4 2 10
13. 3 9 2 13. 18 6 4 13. 11 4 7 13. 3 1 9
14. 2 8 1 14. 17 5 3 14. 10 3 6 14. 2 0 8
1 5 . 1 7 0 15. 16 4 2 15. 9 2 5 15. 1 27 7
16. 0 6 3 2 16. 15 3 1 16. 8 1 4 16. 0 26 6
17. 2 2 5 31 17. 14 2 0 17. 7 0 3 17.22 25 5
1 8 . 21 4 30 18. 13 1 32 18. 6 27 2 18. 21 24 4
19. 2 0 3 2 9 19. 12 0 31 19. 5 26 1 19. 20 23 3
2 0 . 1 9 2 2 8 20. 11 27 30 20. 4 25 0 20. 19 22 2
2 1 . 1 8 1 27 21. 10 26 29 21. 3 24 32 21. 18 21 1
2 2 . 17 0 26 22. 9 25 28 22. 2 23 31 22. 17 20 0
2 3 . 16 2 7 2 5 23. 8 24 27 23. 1 22 30 23. 16 19 32
2 4 . 1 5 2 6 2 4 24. 7 23 26 24. 0 21 29 24. 15 18 31
2 5 . 14 2 5 2 3 25. 6 22 25 25. 22 20 28 25. 14 17 30
2 6 . 13 2 4 2 2 26. 5 21 24 26. 21 19 27 26. 13 16 29
2 7 . 12 2 3 21 27. 4 20 23 27. 20 18 26 27. 12 15 28
30
2 8 . 11 2 2 28. 3 19 22 28. 19 17 25 28. 11 14 27
2 9 . 10 21 19 29. 2 18 21 29. 18 16 24 29. 10 13 26
3 0 . 9 2 0 18 30. 1 17 20 30. 17 15 23 30. 9 12 25
3 1 . 8 1 9 17 31. 16 14 22 31. 8 11 24
Wrzesień Październik Listopad Grudzień
Dzień F P I Dzień F P I Dzień F P I Dzień F P I
1. 7 10 23 1. 0 8 26 1 .1 5 5 28 1. 8 3 31
2. 6 9 22 2. 22 7 25 2 . 14 4 2 7 2. 7 2 30
3. 5 8 21 3. 21 6 24 3. 1 3 3 26 3. 6 1 29
4. 4 7 20 4. 20 5 23 4 . 12 2 25 4. 5 0 28
5. 3 6 19 5. 19 4 22 5. 11 1 2 4 5. 4 27 27
6. 2 5 18 6. 18 3 21 6 . 10 0 2 3 6. 3 26 26
7. 1 4 17 7. 17 2 20 7. 9 27 22 7. 2 25 25
8. 0 3 16 8. 16 1 19 8. 8 2 6 21 8. 1 24 24
9. 22 2 15 9. 15 0 18 9 . 7 2 5 20 9. 0 23 23
10. 21 1 14 10. 14 27 17 10. 6 2 4 19 10. 22 22 22
1 1 .2 0 0 13 11. 13 26 16 11. 5 2 3 18 11. 21 21 21
12. 19 27 12 12. 12 25 15 1 2 . 4 2 2 17 12. 20 20 20
13. 18 26 11 13.11 24 14 1 3 . 3 21 16 13. 19 19 19
14. 17 25 10 14. 10 23 13 1 4 . 2 2 0 15 14. 18 18 18
15. 16 24 9 15. 9 22 12 15. 1 1 9 14 15. 17 17 17
16. 15 23 8 16. 8 21 11 16. 0 18 1 3 16. 16 16 16
1 7 .1 4 22 7 17. 7 20 10 1 7 . 2 2 17 12 17. 15 15 15
1 8 .1 3 21 6 18. 6 19 9 1 8 . 21 16 11 18. 14 14 14
1 9 .1 2 20 5 19. 5 18 8 1 9 . 2 0 15 10 19. 13 13 13
20. 11 19 4 20. 4 17 7 2 0 . 19 14 9 20. 12 12 12
21. 10 18 3 21. 3 16 6 2 1 . 1 8 13 8 21.11 11 11
22. 9 17 2 22. 2 15 5 2 2 . 1 7 12 7 22. 10 10 10
23. 8 16 1 23. 1 14 4 2 3 .1 6 11 6 23. 9 9 9
24. 7 15 0 24. 0 13 3 2 4 . 15 10 5 24. 8 8 8
25. 6 14 32 25. 22 12 2 2 5 . 14 9 4 25. 7 7 7
26. 5 13 31 26.2111 1 2 6 . 13 8 3 26. 6 6 6
27. 4 12 30 27. 20 10 0 2 7 . 12 7 2 27. 5 5 5
28. 3 11 29 28. 19 9 32 2 8 . 11 6 1 28. 4 4 4
29. 2 10 28 29. 18 8 31 29. 10 5 0 29. 3 3 3
30. 1 9 27 30. 17 7 30 30. 9 4 32 30. 2 2 2
31.16 6 29 31 1 1 1
Osoby urodzone od 1 stycznia do 28 lutego w latach przestępnych,
do każdej odczytanej tu liczby dodaję 1.
Rok F P I Rok F P I Rok F P I
1908 0 3 9 1939 17 21 6 1970 10 10 2
1909 3 2 7 1940 19 19 3 1971 13 9 0
1910 6 1 5 1941 22 18 1 1972 15 7 30
1911 9 0 3 1942 2 17 32 1973 18 6 28
1912 11 26 0 1943 5 16 30 1974 21 5 26
1913 14 25 31 1944 7 14 27 1975 1 4 24
1914 17 24 29 1945 10 13 25 1976 3 2 21
1915 20 23 27 1946 13 12 23 1977 6 1 19
1916 22 21 24 1947 16 11 21 1978 9 0 17
1917 2 20 22 1948 18 9 18 1979 12 27 15
1918 5 19 20 1949 21 8 16 1980 14 25 12
1919 8 18 18 1950 1 7 14 1981 17 24 10
1920 10 16 15 1951 4 6 12 1982 20 23 8
1921 13 15 13 1952 6 4 9 1983 0 22 6
1922 16 14 11 1953 9 3 7 1984 2 20 3
1923 19 13 9 1954 12 2 5 1985 5 19 1
1924 21 11 6 1955 15 1 3 1986 8 18 32
1925 1 10 4 1956 17 27 0 1987 11 17 30
1926 4 9 2 1957 20 26 31 1988 13 15 27
1927 7 8 0 1958 0 25 29 1989 16 14 25
1928 9 6 30 1959 3 24 27 1990 19 13 23
1929 12 5 28 1960 5 22 24 1991 22 12 21
1930 15 4 26 1961 8 21 22 1992 1 10 18
1931 18 3 24 1962 11 20 20 1993 4 9 16
1932 20 1 21 1963 14 19 18 1994 7 8 14
1933 0 0 19 1964 16 17 15 1995 10 7 12
1934 3 27 17 1965 19 16 13 1996 12 5 9
1935 6 26 15 1966 22 15 11 1997 15 4 7
1936 8 24 12 1967 2 14 9 1998 18 3 5
1937 11 23 10 1968 4 12 6 1999 21 2 3
1938 14 22 8 1969 7 11 4 2000 0 0 0
Styczeń Luty Marzec Kwiecień
Dzień F P I Dzień F P I Dzień F P Dzień F P I
1. 1 1 1 1. 9 4 32 1 .1 4 4 27 1. 22 7 25
2. 2 2 2 2. 10 5 0 2. 15 5 28 2. 0 8 26
3. 3 3 3 3. 11 6 1 3. 16 6 29 3. 1 9 27
4. 4 4 4 4. 12 7 2 4. 17 7 30 4. 2 10 28
5. 5 5 5 5. 13 8 3 5 .1 8 8 31 5. 3 11 29
6. 6 6 6 6. 14 9 4 6 .1 9 9 32 6. 4 12 30
7. 7 7 7 7. 15 10 5 7. 20 10 0 7. 5 13 31
8. 8 8 8 8. 16 11 6 8. 21 11 1 8. 6 14 32
9. 9 9 9 9. 17 12 7 9. 22 12 2 9. 7 15 0
10. 10 10 10 10. 18 13 8 10. 0 13 3 10. 8 16 1
11. 11 11 11 11. 19 14 9 11. 1 14 4 11. 9 17 2
12. 12 12 12 12. 20 15 10 12. 2 15 5 12. 10 18 3
1 3 . 1 3 13 13 13. 21 16 11 13. 3 16 6 13. 11 19 4
14. 1 4 1 4 14 14. 22 17 12 14 4 17 7 14. 12 20 5
1 5 . 1 5 1 5 15 15. 0 18 13 15. 5 18 8 15. 13 21 6
16. 16 1 6 16 16. 1 19 14 16. 6 19 9 16. 14 22 7
1 7 . 17 17 17 17. 2 20 15 17. 7 20 10 17. 15 23 8
18. 18 1 8 18 18. 3 21 16 18. 8 21 11 18. 16 24 9
1 9 . 1 9 19 19 19. 4 22 17 19. 9 22 12 19. 17 25 10
20. 20 20 20 20. 5 23 18 20. 10 23 13 20. 18 26 11
21. 21 21 21 21. 6 24 19 21. 11 24 14 21. 19 27 12
22. 22 22 22 22. 7 25 20 22. 12 25 15 22.20 0 13
2 3 . 0 2 3 2 3 23. 8 26 21 23. 13 26 16 23. 21 1 14
2 4 . 1 2 4 2 4 24. 9 27 22 2 4 .1 4 27 17 24. 22 2 15
2 5 . 2 2 5 2 5 25. 10 0 23 25. 15 0 18 25. 0 3 16
2 6 . 3 2 6 26 26. 11 1 24 26. 16 1 19 26. 1 4 17
27. 4 2 7 27 27. 12 2 25 27. 17 2 20 27. 2 5 18
28. 5 0 28 28. 13 3 26 28. 18 3 21 28. 6 19
29. 6 1 2 9 29. 19 4 22 29. 7 20
30. 7 2 30 2 9 .1 3 3 26 30. 20 5 23 30. 8 21
31. 8 3 31 31.21 6 24
Maj Czerwiec Lipiec Sierpień
Dzień F P I Dzień F P I Dzień F P I Dzień F P I
1. 6 9 22 1. 14 12 20 1. 21 14 17 1. 6 17 15
2. 7 10 23 2. 15 13 21 2. 2 2 1 5 18 2. 7 18 16
3. 8 11 24 3. 16 14 22 3. 0 16 19 3. 8 19 17
4. 9 12 25 4. 17 15 23 4 . 1 17 2 0 4. 9 20 18
5. 10 13 26 5. 18 16 24 5. 2 18 21 5. 10 21 19
6. 11 14 27 6. 19 17 25 6. 3 19 22 6. 1} 22 20
7. 12 15 28 7. 20 18 26 7. 4 20 23 7. 12 23 21
8. 13 16 29 8. 21 19 27 8. 5 21 2 4 8. 13 24 22
9. 14 17 30 9. 22 20 28 9. 6 2 2 25 9. 14 25 23
10. 15 18 31 10. 0 21 29 10. 7 2 3 26 10. 15 26 24
11. 16 19 32 11. 1 22 30 11. 8 2 4 27 11. 16 27 25
12. 17 20 0 12. 2 23 31 12. 9 2 5 28 12. 17 0 26
13.18 21 1 13. 3 24 32 13. 10 2 6 29 13. 18 1 27
14. 19 22 2 14. 4 25 0 14. 11 2 7 30 14. 19 2 28
15. 20 23 3 15. 5 26 1 15. 12 0 31 15. 20 3 29
16. 21 24 4 16. 6 27 2 16. 13 1 3 2 16. 21 4 30
17. 22 25 5 17. 7 0 3 17. 14 2 0 17. 22 5 31
18. 0 26 6 18. 8 1 4 1 8 . 1 5 3 1 18. 0 6 32
19. 1 27 7 19. 9 2 5 19. 16 4 2 19. 1 7 0
20. 2 0 8 2 0 .1 0 3 6 2 0 . 1 7 5 3 20. 2 8 1
21. 3 1 9 21. 1 1 4 7 2 1 . 18 6 4 21. 3 9 2
22. 4 2 10 22. 12 5 8 2 2 . 19 7 5 22. 4 10 3
23. 5 3 11 23. 13 6 9 23. 2 0 8 6 23. 5 11 4
24. 6 4 12 24. 14 7 10 2 4 . 21 9 7 ^4. 6 12 5
25. 7 5 13 2 5 .1 5 8 11 2 5 . 2 2 10 8 25. 7 13 6
26. 8 6 14 26. 16 9 12 2 6 . 0 1 1 9 -26. 8 14 7
27. 9 7 15 27. 17'10 13 2 7 . 1 1 2 10 27. 9 15 8
28. 10 8 16 28. 18 11 14 2 8 . 2 13 11 28. 10 16 9
29.11 9 17 29. 19 12 15 |29. 3 14 12 29. 11 17 10
30. 12 10 18 30. 20 13 16 30. 4 15 13 30. 12 18 11
31. 13 11 19 ¡31. 5 16 14 31. 13 19 12
Wrzesień Październik Listopad Grudzień
Dzień F P I Dzień F P I Dzień F P I Dzień F P I
1. 14 20 13 1. 21 22 10 1. 6 2 5 8 1. 13 27 5
2. 15 21 14 2. 22 23 11 2. 7 2 6 9 2. 14 0 6
3. 16 22 15 3. 0 24 12 3. 8 27 10 3. 15 1 7
4. 17 23 16 4. 1 25 13 4. 9 0 11 4. 16 2 8
5. 18 24 17 5. 2 26 14 5. 10 1 12 5. 17 3 9
6. 19 25 18 6. 3 27 15 6 .1 1 2 13 6. 18 4 10
7. 20 26 19 7. 4 0 16 7 . 12 3 14 7. 19 5 11
8. 21 27 20 8. 5 1 17 8. 13 4 1 5 8. 20 6 12
9. 22 0 21 9. 6 2 18 9. 14 5 16 9. 21 7 13
10. 0 1 22 10. 7 3 19 10. 15 6 17 10. 22 8 14
11. 1 2 23 11. 8 4 20 1 1 .1 6 7 18 11. 0 9 15
12. 2 3 24 12. 9 5 21 12. 17 8 19 12. 1 10 16
13. 3 4 25 13.10 6 22 1 3 .1 8 9 20 13. 2 11 17
14. 4 5 26 14.11 7 23 14. 19 10 21 14. 3 12 18
15. 5 6 27 15. 12 8 24 15. 20 11 2 2 15. 4 13 19
16. 6 7 28 16.13 9 25 16. 21 12 23 16. 5 14 20
17. 7 8 29 17. 14 10 26 17. 2 2 1 3 2 4 17. 6 15 21
18. 8 9 30 18. 15 11 27 18. 0 14 25 18. 7 16 22
19. 9 10 31 19. 16 12 28 19. 1 15 26 19. 8 17 23
20. 10 11 32 20. 17 13 29 2 0 . 2 16 27 20. 9 18 24
21. 11 12 0 21. 18 14 30 2 1 . 3 17 28 21. 10 19 25
22. 12 13 1 22. 19 15 31 2 2 . 4 18 29 22. 11 20 26
23. 13 14 2 23. 20 16 32 2 3 . 5 19 30 23. 12 21 27
24. 14 15 3 24. 21 17 0 2 4 . 6 20 31 24. 13 22 28
25. 15 16 4 25. 22 18 1 2 5 . 7 21 32 25. 14 23 29
26. 16 17 5 26. 0 19 2 26. 8 2 2 0 26. 15 24 30
27. 17 18 6 27. 1 20 3 27. 9 23 1 27. 16 25 31
28. 18 19 7 28. 2 21 4 2 8 . 10 2 4 2 28. 17 26 32
29. 19 20 8 29. 3 22 5 2 9 . 11 2 5 3 29. 18 27 0
30. 20 21 9 30. 4 23 6 30. 12 2 6 4 30. 19 0 1
31. 5 24 7 31. 20 1 2
Dokonując obliczenia dla dnia oznaczonego przypadającego w ro­
ku przestępnym w okresie od 1 stycznia do 28 lutego, należy od
każdej tu odczytanej liczby (w każdej kolumnie) o d j ą ć 1.
Rok F P I Rok F P I Rok F P I
1920 15 10 15 1950 1 19 16 1980 11 1 18
1921 12 11 17 1951 21 20 18 1981 8 2 20
1922 9 12 19 1952 19 22 21 1982 5 3 22
1923 6 13 21 1953 16 23 23 1983 2 4 24
1924 4 15 24 1954 13 24 25 1984 0 6 27
1925 1 16 26 1955 10 25 27 1985 20 7 29
1926 21 17 28 1956 8 27 30 1986 17 8 31
1927 18 18 30 1957 5 0 32 1987 14 9 0
1928 16 20 0 1958 2 1 1 1988 12 11 3
•1929 13 21 2 1959 22 2 3 1989 9 12 5
1930 10 22 4 1960 20 4 6 1990 6 13 7
1931 7 23 6 1961 17 5 8 1991 3 14 9
1932 5 25 9 1962 14 6 10 1992 1 16 12
1933 2 26 11 1963 11 7 12 1993 21 17 14
1934 22 27 13 1964 9 9 15 1994 18 18 16
1935 19 0 15 1965 6 10 17 1995 15 19 18
1936 17 2 18 1966 3 11 19 1996 13 21 21
1937 14 3 20 1967 0 12 21 1997 10 22 23
1938 11 4 22 1968 21 14 24 1998 7 23 25
1939 8 5 24 1969 18 15 26 1999 4 24 27
1940 6 7 27 1970 15 16 28 2000 2 26 30
1941 3 8 29 1971 12 17 30 2001 22 27 32
1942 0 9 31 1972 10 19 0 2002 19 0 1
1943 20 10 0 1973 7 20 2 2003 16 1 3
1944 18 12 3 1974 4 21 4 2004 14 3 6
1945 15 13 5 1975 1 22 6 2005 11 4 8
1946 12 14 7 1976 22 24 9 2006 8 5 10
1947 9 15 9 1977 19 25 11 2007 5 6 12
1948 7 17 12 1978 16 26 13 2008 3 8 15
1949 4 18 14 1979 13 27 15 2009 0 9 17
Ile dni kalendarzowych upłynęło w określonym dniu od poczgtku
roku. Uwaga! W latach przestępnych należy — poczęwszy od 1
marca — dodać do odczytanych liczb cytrę 1.
I II III IV V VI VII VIII IX X .X I XII
1. 1 32 60 91 121 152 132 213 244 274 305 335
2. 2 33 61 92 122 153 183 214 245 275 306 336
3. 3 34 62 93 123 154 184 215 246 276 307 337
4. 4 35 63 94 124 155 185 216 247 277 308 338
5. 5 36 64 95 125 156 186 217 248 278 309 339
6. 6 37 65 96 126 157 187 218 249 279 310 340
7. 7 38 66 97 127 158 188 219 250 280 311 341
8. 8 39 67 98 128 159 189 220 251 281 312 342
9. 9 40 68 99 129 160 190 221 252 282 313 343
10. 10 41 69 100 130 161 191 222 253 283 314 344
11. 11 42 70 101 131 162 192 223 254 284 315 345
12. 12 43 71 102 132 163 193 224 255 285 316 346
13. 13 44 72 103 133 164 194 225 256 286 317 347
14. 14 45 73 104 134 165 195 226 257 237 318 348
15. 15 46 74 105 135 166 196 227 258 233 319 349
16. 16 47 75 106 136 167 197 228 259 2£9 320 350
17. 17 48 76 107 137 168 198 229 260 293 321 351
18. 18 49 77 108 138 169 199 230 261 291 322 352
19. 19 50 78 109 139 170 200 231 262 292 323 353
20. 20 51 79 110 140 171 201 232 263 293 324 354
21. 21 52 80 111 141 172 202 233 264 294 325 355
22. 22 53 81 112 142 173 203 234 265 295 326 356
23. 23 54 82 113 143 174 204 235 266 296 327 357
24. 24 55 83 114 144 175 205 236 267 297 328 358
25. 25 56 84 115 145 176 206 237 268 298 329 359
26. 26 57 85 116 146 177 207 238 269 299 330 360
27. 27 58 86 117 147 178 208 239 270 300 331 361
28. 28 59' 87 118 148 179 209 240 271 301 332 362
29. 29 60 88 119 149 180 210 241 272 302 333 363
30. 30 89 120 150 181 211 242 273 303 334 364
31. 31 90 151 212 243 304 365
BIOPOWINOWACTWO W PROCENTACH
Rytm fizyczny Rytm psychiczny Rytm intelektualny
Różnica % Różnica ' % Różnica %’

0 100 0 100 0 100


1 . 91 1 93 1 94
2 83 2 86 2 88
3 74 3 79 3 82
4 65 4 71 4 76
5 57 5 64 5 70
6 43 6 57 6 64
7 39 7 50 7 58
I 8 30 8 43 8 52
9 22 9 36 9 46
10 13 10 29 10 39
11 4 11 21 11 33
12 4 12 14 12 27
13 13 13 7 13 21
14 22 14 0 14 15
15 30 15 7 15 9
16 39 16 14 16 3
17 48 17 21 17 3
18 57 18 29 18 9
19 65 19 36 19 15
20 74 20 43 20 21
21 83 21 50 21- 27
22 91 22 57 22 33
23 100 23 64 23 39
24 71 24 46
, 25 79 25 52
26 86 26 58
27 93 27 64
28 100 28 70
29 76
30 82
31 88
32 94
33 100
TERAPIA PSYCHOTRONICZNA
(Tekst do nagrania, ułożony przy wykorzystaniu książeczek: „Re­
laks” i „The Miracle of Metaphysical Healing" oraz zaleceń
Bo Yin Ra)

„Leżę wygodnie, zupełnie wygodnie — Zamykam oczy —


Rozluźniam wszystkie mięśnie — Oddycham swobodnie,
równo — Wszystko staje się mało ważne — Mogę nie
myśleć — Odczuwam spokój, bezpieczny, kojgcy spo­
kój — Zagłębiam się w łagodną ciszę — Rozluźniam te­
raz mięśnie prawej ręki — Prawa ręka staje się coraz
cięższa — Jest w stanie sennego bezwładu — Nie mógł­
bym jej podnieść — Rozluźniam mięśnie lewej ręki —
Lewa ręka staje się coraz cięższa — Jest w stanie sen­
nego bezwładu — Nie mógłbym jej podnieść — Oddy­
cham lekko, równo, spokojnie — Rozluźniam mięśnie pra­
wej nogi — Noga staje się ciężka — Coraz cięższa — Jest
taka ciężka, że nie mógłbym jej podnieść — Rozluźniam
mięśnie lewej nogi — Noga staje się ciężka — Coraz
cięższa — Jest ciężka tak, że nie mógłbym jej podnieść —
Całe moje ciało jest przyjemnie odprężone — Jest przy­
jemnie bezwładne — Czuję rozluźnienie się mięśni szyi
i karku — Głowa spokojnie, bezwładnie spoczywa na po­
duszce — Odczuwam spokój — Spokój i wewnętrzną ci­
szę — Teraz odczuwam ciepło, ciepło stopniowo coraz
wyraźniej odczuwalne — W rękach, w nogach coraz wię­
cej ciepła — Uczucie ciepła z nóg i rąk przesuwa się
w kierunku brzucha i klatki piersiowej — Całe ciało staje
się ciepłe, jak w ciepłej kąpieli — Czuję się odprężony —
Czuję wielki wewnętrzny spokój — Jest tak dobrze... —
Głowa jest wolna i swobodna — Czoło jest przyjemnie
chłodne — Odczuwam miły świeży chłód na czole — Ca­
łe ciało jest swobodnie rozluźnione i wolne — Czuję się
bardzo dobrze — Głowa jest jasna i świeża — Jestem
zdolny koncentrować się na każdej myśli — W wyobraźni
buduję wokół siebie potężny mur — Wszelkie troski i nie­
przyjemne myśli jakie mnie dręczą, pozostają poza tym
murem — Także wrogie uczucia nieprzyjaznych mi ludzi
nie mogą przeniknąć tego muru — Czuję się naprawdę
bezpiecznie — Aby umocnić to poczucie bezpieczeństwa,
mocą mojej nadświadomości, dodatkowo stawiam wokół
tego muru palisadę oraz urządzam fosę z wodą —
Wykonuję w tej twierdzy granitową posadzkę oraz żel­
betowy strop — Teraz już nic nie może zakłócić mojego
spokoju, bezpieczeństwa i dobrego samopoczucia da­
jącego mi zdrowie — Nosem głęboko wciągam powie­
trze — Rozciągam nim płuca i przeponę — Wyobraźnią
obserwuję mój oddech — Śledzę jak tlen przepływa przez
całe ciało aż do mózgu — Wydycham tylko nosem —
Zwalniam przy tym mięśnie brzucha — Moje ciało i umysł
są coraz bardziej rozluźnione — Wyobraźnią widzę mój
system krążenia — Widzę wszystkie naczynia krwionoś­
n e j tętnice, żyły i sieć naczyń włosowatych — Trwam
w zupełnym rozluźnieniu całego ciała — Uświadamiam so­
bie jak przez moje ciało przepływa krew — W myślach
rozkazuję, aby przez potęgę mojej nadświadomości mój
system krwionośny był w całkowitej harmonii ze sobą sa­
mym oraz z innymi systemami mojego organizmu — Po­
lecam, aby usunął wszystkie zanieczyszczenia z mojego
ciała i wniósł nową energię do wszystkich komórek mo­
jego organizmu — Trwam w zupełnym rozluźnieniu —
Wyobraźnią oglądam mój system trawienny — Widzę żo­
łądek oraz jelita: cienkie i grube — Rozkazuję, aby przez
potęgę mojej nadświadomości mój system trawienny wy­
ciągał jak największą korzyść z przyjmowanego pożywie­
nia — Polecam mu, aby był w zupełnej harmonii z samym
sobą i z całym moim organizmem — Polecam, aby z od­
chodami wydalał wszystko to, co w pożywieniu było dla
mojego organizmu szkodliwe — Trwam w zupełnym roz­
luźnieniu — Wyobraźnią widzę obraz mojego serca —
W myśli, mocą mojej nadświadomości, rozkazuję mojemu
sercu, aby pracowało bez zakłóceń, spokojnie i wydajnie —
Polecam, aby było w zupełnej harmonii z samym sobq
i z całym moim organizmem — Trwam w zupełnym roz­
luźnieniu — Na ekranie wyobraźni mam obraz, własnego
szkieletu — Widzę wszystkie kości i stawy — W myślach
przez potęgę mojej nadświadomości rozkazuję, aby wszel­
kie zwapnienia, narosły i schorzenia mojego szkieletu zo­
stały zaraz usunięte — Rozkazuję, aby chore komórki,
będące obciążeniem, które zakłóca harmonię mojego cia­
ła, zostały zniszczone i wydalone z organizmu oraz zastą­
pione zdrowymi — Trwam w zupełnym rozluźnieniu — Na
ekranie mojej wyobraźni jawi mi się mój własny obraz —
Polecam sobie, aby ten wizerunek odzwierciedlał dosko­
nałe zdrowie — Polecam, aby wszystkie systemy mojego
ciała były stale w całkowitej wzajemnej harmonii — Nie­
zwykłą mocą mojej nadświadomości polecam, aby ciało
moje pozostawało w pełni zdrowe — Polecam, aby ima­
jące się mojego ciała choroby, jako powodujące dyshar-
monię, zostały odsunięte — Oddycham przeponowo, głę­
boko — Moja myśl towarzyszy temu oddechowi przez ca­
łe ciało — Doprowadza go do szczytu głowy — Uświada­
miam sobie, że jestem zdrowy na ciele i umyśle — Oddy­
cham głęboko — Otwieram oczy — Jest mi lekko i do­
brze — Wstaję — Jestem silny i sprawny — Cieszy się,
że jestem, że żyję... — Wypocząłem znakomicie — A te­
raz do działania! — Czuję się świetnie!"

Następnie trzeba wstać, zrobić kilka ruchów gimnas­


tycznych, głęboko odetchnąć i istotnie zabrać się do pracy.

Taki może być tekst do ćwiczeń prowadzonych w ciągu


dnia. Natomiast ćwiczącym przed snem, zalecam nastę­
pujące zakończenie powyższego tekstu: „— Uświada­
miam sobie, że jestem zdrowy na ciele i umyśle — Jest
mi bardzo dobrze — Ogarnia mnie ciepła cisza — Nara­
sta senność — Sen opływa mnie i zagarnia w zupełną ci-
Jak już akcentowałem, ćwiczenia terapii psychotronicz­
nej należy rozpocząć w jednoczesnym wyżu P i I. Absolut­
nie nie należy ćwiczeń rozpoczynać w dniach biorytmicz-
nie kryzysowych. Zaś po poddaniu się terapii psychotro­
nicznej wieczorem, należy już tylko zasnąć, odczuwając
przyjemność rozluźnienia całego ciała, nie wolno się ni­
czym innym zajmować, nawet modlitwą (kto chce, niech
ją zmówi przed rozpoczęciem ćwiczeń). Mózg musi bo­
wiem przekazać wszystkim komórkom — ideę zdrowia.
Stąd przed zaśnięciem nie wolno mózgu zaprzątać ob­
ciążającymi go myślami, jako że każda choroba wywodzi
się ze stanu umysłu.
TEKSTY WYKORZYSTANE I CYTOWANE

Aleksandrowicz J., Cwynar S., Szyszko-Bohusz A.: Relaks 1976.


Appel W. A.: Biorhythmik, Moderne Verl. GmbH. 1978.
Arseniew K.: Rassczltajtie bloritmy, TECHNIKA MOŁODIEŻI nr 7,
Moskwa 1980.
Bierach A.: Das Stimmungstief Überwinder, Düsseldorf-Wien 1980.
Dzierżykray-Rogalski T.: Rytmy i antyrytmy biologiczne, Warszawa
1980.
Ehrlich A.: Badanie metod pracy (skrypt), Warszawa 1963.
Fal J. G.: Czy biorytm prawdę mówi? PRZYJACIEL PRACY 2/1974
Früh H.: Triumph der Lebensrhythmen, Gettenbach 1954.
Gorczyński S.: Sztuka pamiętania, Warszawa 1966.
Gorczyński S.: Współżycie łatwe i trudne, Warszawa 1966.
Genult H.: Praxis der Bio-Rhythmik, Bietigheim 1979.
Gross H. M.: Biorhythmik, wyd. 6, Freiburg 1980.
Kurth H.: Mit Biorhythmik zum Erfolg, Schroeder Verl 1977.
LEKKA ATLETYKA nr 6/1968: Biorytmy w służbie sportu.
Łubnicki N.: Nauka poprawnego myślenia. Łódź 1971.
Monahan E. M.: The Miracle of Metaphysical Healing, N. York 1978.
Mruk K.: Wypadki przy pracy w górnictwie w świetle rytmów bio­
logicznych człowieka, OCHRONA PRACY nr 5/1975.
Pietrasiński Z.: Sztuka uczenia się, Warszawa 1975.
Popow M. W.: W pływ biorytmów na wypadkowość w produkcji,
BEZOPASTNOST' TRUDA W PROMYSZLENNOSTI 8/1975.
PRZYJACIEL PRZY PRACY: 1/71, 1/72, 10/73, 2/74, 12/75, 7 i 8/76.
Richert J.: Jak studiować, Warszawa 1969.
Selye H.: Stress życia, Warszawa 1963.
Szczepański J.: Sprawy ludzkie, Warszawa 1980.
Teoria i Metodyka ćwiczeń relaksowo-koncentrujqcych, pr. zbiór.
1979.
Thomen G. S.: Is This Your Day? How Biorhythm Helps You De-
termine Your Life Cycles, N. York 1973.
Wisłocka M.: Sztuka kochania, Warszawa 1978
SPIS TREŚCI

BIORYTMIKA NA CENZUROW ANYM . . . . 5


CO WARTO WIEDZIEĆ O BIORYTMACH . . . 13
W yże I n i ż e ...................................... ....... . . . 13
O naturze dni kryzysow ych....................................................17
Charakterystyka b i o r y t m ó w ............................................ 22
OBLICZ SWOJE B I O R Y T M Y ............................................ 29
Metoda pamięciowa dla tych, którzy dobrze liczę . 30
Metoda t a b e l o w a ............................................. 33
Metoda dla posiadaczy kalkulatorków . . . . 34
B IO D IA G R A M .......................................................................... 37
Ile naprawdę trwa dzień krytyczny i zerowy? . . 39
Wykreślanie b io d ia g r a m u .................................................... 41
POW INOW ACTW O BIORYTMICZNE . . . . 47
Biopowinowactwo a „burza mózgów" . . . . 50
Biorytmy i biopowinowactwo w zespołach pracow­
niczych . . ...................................... ....... . . 51
Biodiagram prawdę Ci powie o współpartnerze . . 55
Biopowinowactwo w procentach . . . . . 60
CHCECIE, TO W IE R Z C IE ....................................................63
Coś z życia . . . . . . . . . 65
Biorytmy i z d r o w i e ........................................................... 67
Biodiagram barometrem c h o r o b y .................................... 70
Co to jest p a l m i n g ? ........................................................... 71
B io s ty m u la c ja .......................................................................... 73
B iom agnetyzm .......................................................................... 74
Terapia p s y c h o tr o n ic z n a ....................................................77
Biorytmiczne f a t u m ? ............................................. .8 0
Biorytmy i sport . . . . . . 86
Biorytmy, wahadełko i ró żd ż k a ............................................ 94
Zagadka „pechowych" l a t .................................................... 98
Słynne bitwy w świetle b io r y tm ik i...................................100
Horoskop czy b io d ia g r a m ..................................................102
Warto za p a m ię ta ć .................................................................104
jq od początku r o k u ..........................................................120
Biopowinowactwo w p r o c e n t a c h ................................... 121
Tekst do terapii p s y c h o tro n ic z n e j................................... 122
TEKSTY WYKORZYSTANE I CYTOWANE . . .126
Rys. 1. Schemat falowania biorytmów . . . . 15
Rys. 2 . Liniowe oznaczenie przebiegubiorytmów 15
Rys. 3. Schemat dnia z e r o w e g o ....................................40
Rys. 4. B iodiagram ................................................................. 42
Rys. 5. P a l m i n g ...................................................................72

Krajowa Agencja Wydawnicza RSW ,,Prasa-Ksiqżka-Ruch*’ Katowice

(H0 1984. Wydanie drugie. Objęto»«!: ark. wyd.


5,15 Ork. druk. 4,03. Papier druk. sat. kl. V 70/100, 71 g.
00 Druk: RSW ,,P-K-R" Z-dy Fotopoligr. Ruda SI. zam. 530 V-10
Czy biorytmika jest naukq? Co
to sq biorytmy i jaki wywierajq
wpływ na życie człowieka? Czy
znajqc je można programować
bliższq i dalszq przyszłość? Czy
spontaniczna sympatia to rezultat
bliskiego biopowinowactwa dwoj­
ga ludzi? Od czego zależy udane
małżeństwo? Co to sq dni kry­
tyczne i zerowe i dlaczego właś­
nie w tych dniach zdarza się naj­
więcej wszelkiego rodzaju wy­
padków? W ksiqżce Jerzego
Sikory znajdzie Czytelnik próbę
odpowiedzi na te i inne, równie
interesujqce, pytania. Ksigżka jest
plonem wieloletnich badań i oso­
bistych doświadczeń Autora.

ras
E3 G3
Ka t o w ic e ISBN 83-03-00787-4

You might also like